2014 06 15 260 11

20
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 11 (260) 15 czerwca 2014 r. Minione dni w naszej parafii upłynęły pod znakiem dzieci i młodzieży, dlatego młodzieńcza energią tryska obecny numer „Ja Jestem Zmartwychwstaniem”. Mamy nadzieję zarazić nią naszych Czytel‐ ników! Fot. Organizatorzy Parafialnego Święta Młodych Ja Jestem Zmartwychwstaniem Liturgia na dziś Z II Listu św. Pawła do Koryntian (2 Kor 13, 11-13) Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami. W tym numerze polecamy: Relacje z imprez dziecięcych i młodzieżowych – str. 58, Felieton o dzieciach ks. Andrzeja Skrzypczaka – str. 9, Byt przedziwny – misjonarz – str. 11.

description

W tym numerze polecamy: Relacje z imprez dziecięcych i młodzieżowych – str. 5‐8, Felieton o dzieciach ks. Andrzeja Skrzypczaka – str. 9, Byt przedziwny – misjonarz – str. 11.

Transcript of 2014 06 15 260 11

Page 1: 2014 06 15 260 11

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 11 (260) 15 czerwca 2014 r.

 Minione dni w naszej parafii upłynęły pod znakiem dzieci i młodzieży, dlatego młodzieńcza energią tryska obecny numer „Ja Jestem Zmartwychwstaniem”. Mamy nadzieję zarazić nią naszych Czytel‐ników! Fot. Organizatorzy Parafialnego Święta Młodych 

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Liturgia na dziś

Z II Listu św. Pawła do Koryntian (2 Kor 13, 11-13) Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami.

W tym numerze polecamy: 

Relacje z imprez dziecięcych i mło‐dzieżowych – str. 5‐8, 

Felieton o dzieciach ks. Andrzeja Skrzypczaka – str. 9, 

Byt przedziwny – misjonarz – str. 11. 

Page 2: 2014 06 15 260 11

List do parafian 

Strona 2 

Moi Drodzy,  przez ostatni tydzień każdego dnia pokonywałem dy­stans między Poznaniem a Zaniemyślem, albowiem w Zaniemyślu, w ośrodku Caritas Archidiecezji Poznań­skiej, wypoczywała nasza wspólnota Nie Jesteś Sam. W tym roku na letni wypoczynek pojechało dwadzie­ścia osób: członkowie wspólnoty oraz jej przyjaciele.   Chcę po prostu napisać, że jestem pełen podzi­wu dla Ewy, która przed kilku laty zaproponowała tę formułę pracy w parafii (to owoc Europejskiego Spo­tkania Młodych z Taize), która przybrała postać wspólnoty Nie Jesteś Sam. Pozostała jej wierna również w takim czasie, w którym wydawało się, że ta wspólno­ta przeżywa głęboki kryzys. Kryzys mamy już jednak za sobą. I to wielka zasługa Ewy. W takim właśnie mo­mencie pojawia się pytanie, czym jest wspólnota? Rze­czywistością, która ma służyć moim osobistym celom, czy też czymś, co ma mnie orientować na Kościół, na innych?   W te rozważania o wspólnotowym wymiarze parafii wpisuje się uroczystość, która będzie miała miejsce pod koniec miesiąca. Otóż 28 czerwca, w wigi­lię świętych apostołów Piotra i Pawła, podczas liturgii I nieszporów w Katedrze Poznańskiej, Medalem Zasłu­żonych dla Archidiecezji Poznańskiej wyróżnionych zostanie sześciu naszych parafian. Wspólnym mianow­nikiem ich obecności w życiu parafii jest to, że bezinte­resownie poświęcają swój czas, talenty i energię dla naszej wspólnoty.  

Jak zawsze z sympatią o. Adam CR 

 PS Wracam raz jeszcze (i pewnie przedostatni) do kwestii wakacji dzieci z Domu Dziecka w Kosewie. Rozmawiałem z panią dyrektor tego ośrodka. Pod ko­niec czerwca ustalimy, ile dzieciaków zjawi się u nas, wraz ze swoim wychowawcą. Już w tej chwili otrzyma­łem od kilu parafian ofiary na ten cel. Mamy 600 zł! Te pieniądze zostaną przeznaczone na zapewnienie dzieciom z Kosewa atrakcji wakacyjnych. Gdyby ktoś jeszcze chciał się dorzucić – proszę o kontakt. Nasz dom zakonny nato­miast bierze na siebie kwestię noclegów i wyżywienia. Mam jednak prośbę. Gdyby ktoś chciał i mógł się zaangażować w przy­gotowanie obiadoko­lacji (lub obiadu i ko­lacji) dla naszych ko­sewskich gości, to również proszę o kon­takt ze mną.  

Fot. B. Drzwiecka. Dary bierzmowanych 

Ewangelia okiem teologa  

Wybiegnijmy  nieco  do  przodu  i  skoncentrujmy się na nadchodzącej uroczystości Bożego Ciała. 

Tego dnia proklamowany jest fragment Ewange‐lii św. Jana: 

 Jezus powiedział do Żydów: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mó‐wiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam 

wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowie‐czego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli 

życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecz‐nym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew 

moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, 

który z nieba zstąpił ‐ nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, 

będzie żył na wieki. (J 6, 51–58)  Tym  razem  z prośbą o  komentarz  zwracamy  się 

do  syryjskiego  teologa  i  poety, Narsaia  (zmarł  ok.  502 roku).  Jego  twórczość  lokuje  się na przełomie  starożyt‐ności  i wczesnego średniowiecza. Urodził się  i wykształ‐cił na obszarze dzisiejszego Iraku.  

Szczęśliwy  ten, kto ma  serce czyste w chwili, gdy są sprawowane straszliwe tajemnice Ciała naszego Pana. Aniołowie w niebiosach uważa‐ją  dzieci  Kościoła  za  bardzo  szczęśliwe,  po‐nieważ  stały  się  godne  przyjmować  Ciało i Krew Pana naszego Jezusa. Chwała Twojemu imieniu  za  ten  dar  niewypowiedziany!  Któż 

może dostatecznie oddać cześć Twojej boskości? Choć więc  Ty,  który  zostałeś  przyjęty  do  sakra‐

mentu  synów Kościoła, naucz  się, w  jakim  po‐rządku masz  zbliżać  się do  kapłanów,  abyś  to uczynił  tak,  jak nakazał apostoł Paweł. Zbliż się z  sercem  czystym  do Ciała  i  Krwi  Pana  na‐szego – one cię oczysz‐czą  z  plam  grzechów, które popełniłeś. Niech kapłani  nie  brzydzą  się grzesznikiem,  który chce  się  poprawić, i    nieczystym,      który 

Page 3: 2014 06 15 260 11

List do parafian 

15‐6‐2014  Strona 3 

Redakcja „Ja Jestem Zmartwych-wstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl na której publikujemy wszystkie nu-mery – w kolorze.

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r.  Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata ŚwiderskA, Milena Teper, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt.  Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub  [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85 

Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów. 

płacze i trapi się, że jest takim. Ale niech przyjmą nieczy‐stych  grzeszników  pod  tym  warunkiem,  że  podejmą postanowienie,  że  nie  będą  już  powracać  do  swoich czynów. Módl się więc z miłością razem z kapłanem, aby cię przyjął Ten, który daje życie i przebacza grzechy. Bacz jednak, abyś  z nawy nie wyszedł na  zewnątrz w chwili, gdy  sprawują  te  straszne  tajemnice.  Kim  jest  ten,  kto z własnej woli staje jako obcy wobec wieczerzy, na którą zaproszono aniołów i ludzi? 

   

  Kim  jest  ten, kto  stanie wśród obcych,  tych któ‐

rych Kościół wyłączył, podczas gdy powinien znajdować się pomiędzy synami Kościoła? 

 Za: Ojcowie Żywi. Karmię was, tym, czym sam żyję,  

Znak, Kraków 1982, str. 296)  

REDAKCJA  

 

 

Kalendarz 

liturgiczny 

 14 VI – sobota, bł. Michała Kozala, 

bp. i m. 

1 Krl 19, 19‐21; Mt 5, 33‐37 

15 VI ‐ niedziela Najświętszej Trójcy 

Wj 34, 4b‐6. 8‐9; 2 Kor 13, 11‐13; J 

3, 16‐18 

16 VI – poniedziałek 

2 Krn 18, 3‐8. 12‐17. 22; Mt 5, 38‐42 

17 VI – wtorek, św. Alberta Chmie‐

lowskiego, zak. 

2 Krn 18, 25‐31a. 33‐34; Mt 5, 43‐48 

18 VI – środa 

2 Krl 2, 1. 6‐14; Mt 6, 1‐6. 16‐18 

19 VI – czwartek, Uroczystość Naj‐

świętszego Ciała i Krwi Chrystusa 

Pwt 8, 2‐3. 14b‐16a; 1 Kor 10, 16‐

17; J 6, 51‐58 

 

 

 

 

 

  

20 VI – piątek 

2 Krl 11, 1‐4. 9‐18. 20; Mt 6, 19‐23 

21 VI – sobota, św. Alojzego 

Gonzagi, zak. 

2 Krn 24, 17‐25; Mt 6, 24‐34 

22 VI – 12. niedziela zwykła 

Jr 20, 10‐13; Rz 5, 12‐15; Mt 10, 26‐

33 

23 VI – poniedziałek 

2 Krl 17, 5‐8. 13‐15a. 18; Mt 7, 1‐5 

24 VI – wtorek, Narodzenia św. 

Jana Chrzciciela 

Iz 49, 1‐6; Dz 13, 22‐26 ; Łk 1, 57‐

66. 80 

25 VI – środa, NMP Świętokrzy‐

skiej z Gostynia 

Syr 24, 1‐4. 8‐12.;19‐22; Łk 1, 26‐

38 

 

 

 

 

26 VI – czwartek 

2 Krl 24, 8‐17; Mt 7, 21‐29 

27 VI – piątek, Najświętszego 

Serca Pana Jezusa 

Pwt 7, 6‐11; 1 J 4, 7‐16; Mt 11, 25‐

30 

28 VI – sobota, Niepokalanego Ser‐

ca NMP 

Iz 61, 9‐11; Łk 2, 41‐51 

29 VI – niedziela, św. app. Piotra 

i Pawła 

Dz 12, 1‐11; 2 Tm 4, 6‐9. 17‐18; Mt 

16, 13‐19 

 

Page 4: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii  

Strona 4 

Przystanek  

Miłość w rzeczywistości nie może istnieć bez tego wyrzeczenia się samego siebie, również bolesnego, inaczej staje się czystym egoizmem, a przez to samo staje się zaprzeczeniem miłości. 

Benedykt XVI Spe salvi, 38 

Minęło 

 

W minioną niedzielę odbył się XIX Festyn  Parafialny  Wilda  Dzie‐ciom.  Wszystkim,  którzy  nas wsparli w przygotowaniu festynu, wszystkim  sponsorom  oraz  go‐ściom,  składamy  serdeczne  po‐dziękowania.  Relacja  na  str.  7. Sprawozdanie z działalności Świe‐tlicy (czyli również festynu) zosta‐nie przedstawione przez o. Seba‐stiana w niedzielę 22 czerwca. 

9  czerwca  o godz.  11  w  kaplicy szpitala  Centrum Medyczne HCP ks.  abp  Stanisław  Gądecki  nadał szpitalowi  imię św.  Jana Pawła  II. Relacja na str. 5. 

W  piątek,  13  czerwca wspólnota Braci  Zewnętrznych  wraz z o. Adamem wzięła udział w uro‐czystościach  w  sanktuarium  bł. Edmunda Bojanowskiego. 

W  sobotę, 14  czerwca,  zakończył się  tygodniowy  pobyt  wspólnoty Nie Jesteś Sam w Zaniemyślu. 

 

Informacje  finansowe:  taca  z  nie‐dzieli  1  czerwca  wyniosła  2  670  zł, a z 8 czerwca (niedziela gospodarcza) 3 700  zł.  Wszystkim  ofiarodawcom składamy serdeczne podziękowania. 

 Nadejdzie  

Dzisiaj,  o  godz.  9.30,  Msza  św. w intencji  ofiar  Powstania  Po‐znańskiego z 1956 roku. 

Dzisiaj  o  godz.  16.30  spotkanie wspólnoty  Związków  Niesakra‐mentalnych. 

W  poniedziałek,  16  czerwca, upłynie  66.  rocznica  śmierci o. Władysława  Zapały  CR,  bu‐downiczego naszego kościoła i za‐łożyciela parafii. 

We  wtorek,  17  czerwca  o  godz. 18,  ostatnie  w  tym  roku  szkol‐nym Laboratorium Wiary. 

W  czwartek,  19  czerwca, przypa‐da  uroczystość  Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. 

W czwartek, 19 czerwca, o. Stani‐sław Lesiak obchodzi 38. rocznicę święceń kapłańskich. 

W  poniedziałek,  23  czerwca 

o godz.  19  spotkanie  Parafialnej 

Rady Duszpasterskiej. 

W  sobotę,  28  czerwca,  podczas 

I nieszporów  z  uroczystości  świę‐

tych  Piotra  i  Pawła  ks.  abp Me‐

tropolita  Poznański  i  przewodni‐

czący Konferencji Episkopatu Pol‐

ski  wręczy Medale  OPTIME ME‐

RITO  ARCHIDIOECESIS  POSNA‐

NIENSIS szóstce naszych parafian 

– paniom: Beacie Sibrecht, Beacie 

Szmyt‐Nowak,  Romanie  Zygmunt 

oraz  panom:  Andrzejowi  Spalo‐

nemu,  Hieronimowi  Olejniczako‐

wi  i  Pawłowi  Solarkowi.  Więcej 

w kolejnym numerze pisma. 

Z  dniem  1  lipca  przechodzimy 

w parafii na porządek letni (do 31 

sierpnia):  Msze  św.  w  dni  po‐

wszednie o godz. 7, 8  i 18.30, zaś 

w niedziele  i uroczystości o godz. 

7,  8,  9.30,  11,  12.30  i  19.  Biuro 

parafialne  czynne  we  wtorki 

i w czwartki  od  godz.  10  do  12 

oraz od godz. 16 do 17.30. 

Miłośników  Słowa  Bożego  zapra‐

szamy na spotkania  lectio divina: 

w  środy o godz. 8.30  i w czwartki 

o godz. 19.15. 

We wtorki, o godz. 17, spotkanie 

grupy Al–Anon. Po  spotkaniu  za‐

praszamy  do  udziału  w Eucha‐

rystii. 

Co środę od godz. 16.30 do 17.30 

dyżur pełni p. Marlena Grobecka, 

psychoterapeutka.  Konieczność 

wcześniejszego  umówienia  spo‐

tkania, tel.: 536 664 758. 

W  czwartki od godz. 15 do godz. 

21  adoracja  Najświętszego  Sa‐

kramentu. Od  godz.  19.30  do  21 

okazja do spowiedzi. 

19 czerwca

Uroczystość Bożego Ciała

Msza św. o godz. 16, a bezpo-średnio po niej procesja, która przejdzie ulicami: Pamiątkową, Rolną, Partyzantów, Czwartaków, Rolną, Pamiątkową. Ołtarze zostaną usytuowane

w następującym porządku:

I – róg Pamiątkowej i Rolnej (przygo-

towanie: duszpasterstwo dzieci

i młodzieży);

II – Czwartaków (przygotowanie:

wspólnoty Żywego Różańca, Para-

fialnej Modlitwy Wstawienniczej

i Parafialnego Oddziału Akcji Katolic-

kiej oraz wspólnota Związków Niesa-

kramentalnych);

III – ulica Rolna, na wysokości

Schronu Europa (przygotowanie:

wspólnota Nie Jesteś Sam i Parafial-

ny Zespół Caritas);

IV – na fasadzie ołtarza (przygotowu-

je Liturgiczna Służba Ołtarza). 

Page 5: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii 

15‐6‐2014  Strona 5 

Szpital HCP imienia św. Jana Pawła II  

  Od 9 czerwca br. Centrum Medyczne HCP nosi imię Świętego Jana Pawła II.  

O godz. 11.00 w kaplicy szpitalnej, którą prowadzą nasi  księża  zmartwychwstańcy,  odprawiona  została Msza  Święta  pod  przewodnictwem  abpa  Stanisława Gądeckiego  –  Metropolity  Poznańskiego.  W  uroczy‐stości poza dyrekcją i personelem medycznym szpita‐la  udział  wzięli  także  przedstawiciele  Rady  Miasta Poznania  i  Rady  Osiedla Wilda  oraz  prowincjał  pol‐skiej  prowincji  Zgromadzenia  Księży  Zmartwych‐wstańców. W homilii wygłoszonej  podczas Mszy  św. ksiądz  arcybiskup  nakreślił  pokrótce  sylwetkę  świę‐tego  patrona,  szczególny  nacisk  kładąc  na  jego  co‐dzienne  zmaganie  się  ze  starością  i  chorobą,  które jednocześnie może  być  pięknym  przykładem  do  na‐śladowania dla wszystkich cierpiących. 

Być może imię św. Jana Pawła II nadane szpita‐lowi  HCP  będzie  mobilizującym  impulsem  dla wszystkich  pracowników,  by  z wiary  czerpali  siły do  służby  bliźniemu  i  dbali  przede  wszystkim o dobro i zdrowie wszystkich pacjentów. 

 Małgorzata Świderska 

Czas młodych  

Pierwsze  Parafialne  Święto  Młodych  już  za nami,  dlatego  spieszę  opowiedzieć  o  tym,  co działo się tego pełnego wrażeń dnia.  

 Wspólne  świętowanie  31 maja  rozpoczęliśmy Mszą 

Świętą o godz. 15 w plenerze (tj. przy grocie NMP), po‐nieważ „jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to pozosta‐łe sprawy są na swoich miejscach”. Przed zakończeniem Eucharystii miało miejsce  coś  bardzo miłego  dla  tych, którzy od wielu  lat tworzą Duszpasterstwo Dzieci  i Mło‐dzieży naszej Parafii – przyjęliśmy wyróżnienia czy raczej podziękowania w  postaci medali  oraz  listów  skierowa‐nych do poszczególnych osób. Byli to: Magdalena Talar‐czyk  (Ruch  Światło‐Życie),  Magdalena  Kiszko  (zespół Załoga Pana Boga), Martyna Cejba  (zespół Załoga Pana Boga), Anna Czarnyszka (świetlica), Monika Jarota (świe‐tlica),  Iwona  Ambroży  (świetlica),  Agnieszka  Kubczak (świetlica),  Mikołaj  Koteras  (świetlica),  Grzegorz  Króli‐czak  (Prezes Liturgicznej Służby Ołtarza), Konrad Nowa‐kowski (Ministrant Senior), Beata Sibrecht (Campanelli). 

Po  błogosławieństwie…  zaczęło  się!  Ideą  PŚM  było spotkanie wszystkich wspólnot dziecięcych  i młodzieżo‐wych ‐ najliczniejszą grupę uczestników tego wydarzenia stanowiły  dzieci  z  naszej  Świetlicy,  które  następnego dnia miały obchodzić  swój  szczególny dzień  (festyn!)  – a my po prostu to przyspieszyliśmy. Mecz piłki siatkowej pomiędzy  drużyną  księży  (ks.  Sebastian  Habowski,  ks. 

Page 6: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii 

Strona 6 

Tomasz Sułkowski, ks. Wojciech Faron), wspartych przez troje  młodych  ludzi  (Grzegorz,  Krzysztof  i  Mateusz) a drużyną  Oazy  (m.in.:  dwie Magdy,  Agata,  Jarek,  Ad‐rian, dwóch Szymonów, Natalia) zakończył się wynikiem 3:0 – to wystarczający dowód na siłę, która płynie z co‐dziennego uczestnictwa w Eucharystii. ;) 

Kilka  stanowisk  z  zabawami,  dmuchany  zamek,  ani‐macje,  zabawy  z  chustą,  malowanie  twarzy,  konkurs z nagrodami, kiełbaski z grilla i muzyka zajęły wszystkich obecnych na kilka godzin, ale o tym  lepiej „opowiedzą” zdjęcia. 

 Mikołaj Koteras 

 

Młodzież na Lednicy   7  czerwca  z  ks.  To‐maszem  udaliśmy się na Smochowice  i tam dołączyliśmy do ks.  Farona  i  jego podopiecznych,  aby udać  się na  Lednicę. W  tym  roku  spotka‐nie młodzieży  odbyło  się  pod  hasłem  „W  imię  Syna”. Młodzi na Polach Legnickich zebrali się po raz 18. Wszy‐scy  uczestnicy  otrzymali  pamiątkowy  dowód  osobisty, banknot  wdzięczności,  książkę  „Pasja”  oraz  pierścień Synostwa  Bożego. W  tym  roku  byliśmy w  sektorze  PL tzn. Przyjaciół Lednicy i mogliśmy wziąć udział w „Proce‐sji Orłów”. Znaleźliśmy się w centrum spotkania, co było dla nas niecodziennym doświadczeniem. Pogoda dopisa‐ła, nie spadła ani kropla deszczu, za to wróciliśmy opale‐ni  jak  po  plażowaniu. W Poznaniu  byliśmy  ok.  godziny 2.00.  Pomimo  zmęczenia  jesteśmy  bardzo  zadowoleni i bardzo miło będziemy wspominać ten wyjazd.  

Marika i Grześ 

 

Zagrali dla Oli  Zapał młodych  ludzi – przyjaciół Oli, która prze­bywa w klinice Budzik – oraz zaangażowanie wie­lu ludzi dobrej woli sprawił, że w sobotę 7 czerw­ca  na  boisku  orlika  odbył  się  sportowy  turniej i powiązany z tym festyn. Wszystko po to, by wes­przeć rodzinę Oli w kosztownej rehabilitacji.  

Organizatorem imprezy byli: Oddział Wilda Wlkp, Parafia  Zmartwychwstania  Pańskiego  oraz  Hufiec Poznań‐Wilda.  W  turnieju  piłki  nożnej  zagrały  Od‐dział  Wilda  Wlkp,  Scorpioni  Mir‐Bud,  Fc  Zakwas, Fc Patusy oraz Fc Dnipro. Zwycięzcą  turnieju zostało Fc Dnipro,  które wyprzedziło  o  5  pkt  Oddział Wilda Wlkp. Najlepszym strzelcem okazał się Wojciech Berg z OW Wlkp., który otrzymał puchar z rak radnej Lidii Dudziak. Każda drużyna na rzecz Oli wpłacała10 zł od zawodnika. Łączna suma uzbierana podczas sobotniej imprezy to 970 zł. Oprócz piłki turniej uświetnił wy‐stęp  dwóch  grup  tanecznych  Kolejorz  Girls,  pokaz rugby w wykonaniu dzieci z Posnanii Poznań, trening pokazowy  rugby  w  wykonaniu  zawodników  Chaosu Poznań,  do  którego  dołączyli  się  widzowie,  trening pokazowy  futbolu  amerykańskiego  w  wykonaniu Patriotów Poznań. Nie zabrakło również grilla. Leszek Łukomski  z Mc  radia,  z  programu Mc Kolejorz, wrę‐czył naszemu księdzu proboszczowi  koszulkę  z pod‐pisami  zawodników Lecha,  ktora  została następnego dnia podczas festynu wylicytowana na kwotę 300 zł. 

Sponsorami  imprezy byli Poznań City Center, Pub 28, salonik fryzjerski Jolka, Wuchta Smaków, drukar‐nia EuroPrint oraz Chata Polska z ul. Dąbrówki. Wiel‐kie podziękowania również dla ks. Sebastiana, Toma‐sza  Siemiatkowskiego,  Mirosława  Marciniaka,  a  naj‐większe dla proboszcza. 

 

Piotr Gładysiak 

Page 7: 2014 06 15 260 11

Polecamy 

15‐6‐2014  Strona 7 

  

PO RAZ XIX!   Tegoroczny  festyn  parafialny WILDA DZIECIOM możemy  na  pewno  zaliczyć  do udanych. Pogoda dopisała nad wyraz  i nawet 30­stopniowy upał nie wystraszył uczestników, a tym bardziej organizatorów.    

Jak  zwykle  dużą  popularno‐ścią  cieszyła  się  loteria  fantowa, w której każdy  los wygrywał. Po minkach  niektórych  dzieciaków widać  było,  że  nie  każdy  może odchodził  zadowolony,  ale więk‐szość nagród naprawdę była cie‐kawa  (nie  brakło  książek,  przy‐borów szkolnych, gadżetów spor‐towych).  I  tak  wszystkie  losy brały  udział  na  końcu  festynu w losowaniu  nagród  głównych: tabletu, roweru czy wycieczki do Włoch. 

W  trakcie  festynu  mieliśmy okazję oglądać występy  różnora‐kich  artystów:  od  popisów  wo‐kalnych  profesjonalistów  do amatorskich grup tanecznych. Na pewno  wszystkim  spodobał  się niespodziewany  występ  księdza Tomasza  tańczącego  na  scenie zumbę,  który  „prawie”  dorówny‐wał  dziewczynom  z  Champion Dance Studio. 

W związku z gorącą atmosferą festynu  i  panującym upałem naj‐większym  powodzeniem  wśród kupujących  cieszyły  się  zimne napoje,  a  w  dalszej  kolejności słodkie  wypieki  przygotowane przez  parafian.  Babeczki  i  placki naprawdę  były  pyszne!  Co  dziw‐ne przy takiej pogodzie, sprzeda‐liśmy też mnóstwo porcji gorące‐go  bigosu  i  pożywnej  grochówki, a  amatorów  grilla  też  nie  brako‐wało! 

 

Page 8: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii 

Strona 8 

    Dzieciaki jak zwykle niezmordowane bawiły się na 

dmuchanej  zjeżdżalni  i  równie  ochoczo  skakały i śpiewały  pod  sceną.  Pomimo  przejściowych  drob‐nych  kłopotów  z  nagłośnieniem  festyn  wypadł  na‐prawdę  dobrze,  a  wszystkim,  którzy  wzięli  w  nim udział,  bardzo  dziękujemy  za  choćby  drobne wspar‐cie, które przyczyni się do sfinansowania kolonii  let‐nich dla najuboższych dzieci z naszej parafii. 

 MAŁGORZATA ŚWIDERSKA 

           

  

 

   

Dziękujemy sponsorom tegorocz­nego festynu, którymi byli: 

 

biuro podróży Frater 

TOMSYL Tomasz Woźniak 

firma VOX 

firma Universum 

Tomasz Dębski Świat Bursztynu 

Cukiernia piekarnia M.A. Liczbańscy 

drukarnia Europrint 

apteka Pamiątkowa 

restauracja SPOT 

Mariusz i Katarzyna Szaj 

Pyra Studia Hand&Hair 

Studio Fryzur Frycki 

Spółka Jawna BROS 

Page 9: 2014 06 15 260 11

Dzieci 

15‐6‐2014  Strona 9 

Dzieci   Codziennie  widuję  dzieci,  bo  parafia prowadzi dom całodziennej opieki dla dzieci od roczku po czwartą klasę. Oto trójka  niecodziennych  maluchów (imiona zmienione).  

 

Wiolonczelista  

Choć Adrian miał  dopiero  tyle wiosen,  ile  palców obu  rąk, koncertował  już od  tylu  lat,  ile miał palców w jednej.  Cudownie  sprawnych palców. Grał  na wio‐lonczeli,  na  tak  zwanej  połówce,  czyli  instrumencie o zmniejszonych wymiarach. Ćwiczył po  trzy godzin‐ny  dziennie.  Jego  ojciec z dumą  opowiadał wszystkim,  że  profesor od  wiolonczeli  stwier‐dził, że jak tak dalej pój‐dzie, to za rok nie będzie już  w  stanie  Adriana niczego więcej nauczyć. 

Poza  tym  Adrian  ni‐czym  się  nie  wyróżniał. Był  bardzo  sympatycz‐nym,  rozmownym dzieckiem.  W  któreś święto  grał  podczas liturgii  eucharystii,  po której  była  agapa w  sali parafialnej. Byli sami dorośli; Adrian nudził się. Chcąc go zająć, zapytałem,  jak sobie wyobraża dalsze życie. Emocjonalnie,  z  wypiekami  na  bladziutkiej  twarzy, głośno i szybko zaczął długo mówić, że będzie grywał jeszcze  więcej  kompozytorów,  że  muzeum  instru‐mentów  wypożyczy  mu  jakąś  unikalną  wiolonczelę, na której będzie dawał  koncerty na wszystkich czte­rech  kontynentach  (najwyraźniej  nie  przykładał  się do geografii),  że  zarobi mnóstwo pieniędzy,  że sobie za nie kupi wielkie,  sportowe, najnowsze BMW  i bę‐dzie nim krążył po osiedlu. Przerwałem mu pytaniem, po  co mu  taki  samochód do  jeżdżenia  trzydzieści  na godzinę między  blokami.  Żeby mnie wszyscy widzieli i mi zazdrościli. Zaniechałem tłumaczenia, że przecież już teraz wszyscy go podziwiają za grę na wiolonczeli, bo w przebłysku zrozumiałem rację Adriana. 

  

Bez rodziców  

Philipp,  choć  uczył  się  świetnie,  był  codziennym postrachem  nauczycielek  i  utrapieniem  matki.  Pod‐

czas  przygotowania  do  pierwszej  komunii  rujnował lekcje  i  moje  nerwy.  Miał  niewyobrażalną  energię, wytrwałość i fantazję. Jego wygłupy za każdym razem były inne; za każdym razem z tym samym uśmiechem na bardzo  ładnej  twarzy. Oczywiście był u psycholo‐ga, oczywiście próbowano różnych sposobów  i oczy‐wiście  nic  to  nie  zmieniło.  Tylko  raz  widziałem  go spokojnego,  rzeczowego,  smutnego.  Kiedy  każde z siedzących w kółku dzieci miało opowiedzieć o swo‐ich rodzicach, o tym, co rodzice dla nich robią. Philipp powiedział wtedy,  że  nie ma  rodziców. Więc  nie ma też  niczego  do  opowiedzenia.  Niektóre  z  dzieci  za‐śmiały  się,  biorąc  tę  wypowiedź,  za  kolejny  wygłup Phillipa. Dostrzegłszy, że chłopak jest absolutnie spo‐kojny,  zacząłem  mu  tłumaczyć,  że  brak  ojca  –  osta‐tecznie fakt bardzo często spotykany, co kilkoro dzie‐ci spontanicznie potwierdziło – to nie to samo, co nie mieć rodziców w ogóle, że  jego mama bardzo go ko‐cha,  że kupuje mu modne  rzeczy,  że prowadzi go do klubu piłki nożnej,  że  jak miał grypę, opiekowała się nim całą dobę... Mówiłem długo; Philipp przytakiwał; 

kilka  razy  przyznał mi  rację;  co  więcej: sam  dorzucił  kilka przykładów  na  mi‐łość matki do niego! Będąc  przekona‐nym  o  sukcesie  pe‐dagogicznym,  za‐kończyłem:  A za­tem,  widzisz,  nie masz  wprawdzie dwojga  rodziców, ale  masz  kochaną mamę.  Philipp  za‐czął w zaprzeczeniu potrząsać  głową 

i patrząc w sufit monotonnie powtarzał: Ale nie mam RODZICÓW! Trwało  to dobre dwadzieścia minut;  tyl‐ko  tyle,  bo  skończyła  się  godzina  lekcyjna.  Ale mnie przez te dwadzieścia minut przekonał: nie miał rodzi‐ców. 

  

Mądrala  

Marcel uwielbiał nocować u babci. Jeszcze bardziej przepadał za spacerami z nią po centrum. Za każdym razem namawiał ją przy tej okazji do kupna kolejnego samochodziku, najlepiej czerwonego koloru. Robił  to bardzo grzecznie  i  tak dyplomatycznie, że babcia do‐piero  po  fakcie  orientowała  się,  że  została  zmanipu‐lowana.  Kolekcja  modeli  pojazdów  mechanicznych dochodziła  do  sześćdziesięciu.  Stąd  w minionym  ty‐godniu  chłopiec  początkowo  nie  otrzymał  od  ojca pozwolenia na spędzenie dnia u babci. Zapytał przy‐milnie o powód, na co rodzic odparł, że idzie o nacią‐ganie jego matki na samochodziki. Marcel zaraz przy‐rzekł, że tego więcej nie zrobi.  Babcia nie tylko zosta‐ 

Page 10: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii 

Strona 10 

ła  poinformowana  o  złożonej  przysiędze,  ale  sama musiała  złożyć  podobną.  Szczęśliwy  Marcel,  kiedy tylko  znaleźli  się  przed  sklepem  dla  dzieci,  ruchem głowy pokazał  babci wóz  strażacki  na wystawie;  też bez słowa weszła do środka i kupiła. Po powrocie do domu ojciec  zaraz  zapytał,  czy w  torbie  z  pidżamką, szczoteczką  do  zębów  i  kapciami  znajduje  się  nowa zabaweczka na  czterech  kółkach.  Pięciolatek najwia‐rygodniej w świecie odparł, że nie. 

    

Seniorzy wypoczywali w Zaniemyślu 

  Kolejny  rok  z  rzędu  dzięki wspólnocie Nie  Je‐

steś Sam grupa  seniorów  z parafii mogła  spędzić niespełna  tydzień w  przyjaznym  ośrodku  Caritas w Zaniemyślu.  Jak  widać  na  zdjęciach  –  pogoda i humory oraz forma dopisały! 

Wspólne posiłki, spacery i wycieczki po okolicy, ognisko  i obowiązkowo wspólne śpiewy oraz mo‐dlitwa wypełniły dni wypoczynku. (red) 

Fot. Ewa Czerwińska           

Całą tę historię opowiedział mi zbulwersowany oj‐ciec Marcela, odbierając go z przedszkola. Podpierając się moim  autorytetem,  przypomniał  synkowi,  że  nie wolno kłamać, że to przecież grzech. Na co Marcel do mnie cichym głosikiem z charakterystyczną wymową: Prose  ciem,  ksionc,  wytumac  mojemu  tatowi,  ze  nie kłamałem, tylko nie kciałem, zeby siem zdenerfofał. 

 

ANDRZEJ SKRZYPCZAK CR Proboszcz austriackiej parafii św. Łukasza we Wiedniu. 

Poza seminarium ukończył psychologię. Autor kilku ksią‐żek opublikowanych przez Wydawnictwo Alleluja. 

 

Page 11: 2014 06 15 260 11

Misje 

15‐6‐2014  Strona 11 

 

Byt przedziwny   Podczas  gdy w  Internecie wy­skakują  kolejne  reklamy  no­wego  modelu  iphona  czy  ja­kiegoś  ericksona,  za  oknem rozlega  się  głos  wrzeszczący przez  megafon:  „Ni  dawa  ya mende,  kunguni,  chawa,  viro­boto, sumu ya panya na dawa ya  kuua  popo,  elfu moja  tu!” (w wolnym tłumaczeniu: „Śro­dek  na  robaki,  trutka  na szczury  i środek  na  nietope­rze,  tylko  jeden  tysiąc  szylin­gów!”).  Ot,  jak  różny  świat priorytetów  i wartości. W  su­mie  niedaleki,  ale  diametral­nie  inny,  jedna  Ziemia,  jeden Bóg,  jedno  Słońce,  a różnica przeogromna.   

Czarna Ziemia rządzi się swoimi prawami, swo‐im  życiem  swoim  rytmem.  A  kim  w  tym wszystkim jest  misjonarz?  No  właśnie,  to  pytanie  pojawia  się bardzo  często.  Kim  jestem?  Czy  ewangelizatorem, który  goni  po  buszu  półnagiego  sprzedawcę  bana‐nów, a potem pospiesznie opowiada mu o Chrystusie, dokonuje szybkiego chrztu, by pozyskać kolejną owcę w  Chrystusowej  owczarni?  Misjonarz  to  byt  prze‐dziwny.  Z daleka  od  kraju,  żyjący  w  dwóch  ojczy‐znach. Nie swój – wśród swoich. Nie czarny, a jednak bardzo  wrośnięty  i  kochający,  czarny  lud  i  czarną ziemię  (swoją  drogą,  skąd  wzięła  się  czarna  ziemia, jak  wokół  jest  czerwona?).  Każdy  z  nas  pracujący w takiej rzeczywistości nie raz zastanawiał się, co jest jego misją.  Bez  ogródek  jasno  i  otwarcie  powiedzieć mogę, misja  to bycie z człowiekiem, tym najbiedniej‐szym, tym brudnym, tych cuchnącym, bycie obok nie‐go. Ktoś zapyta po co. Po to, by dostrzec w nim Chry‐stusa i w nim Go pokochać. Niełatwe to zadanie. We‐drzeć  się  z  europejskim  myśleniem,  węchem,  zmy‐słem, w ten  całkowicie  inny  świat.  Nie  jest  On  świa‐tem pierwszej Ewangelizacji. 

Diecezja Musoma, w której pracuję, obchodziła w  zeszłym  roku  100‐lecie  chrześcijaństwa,  zatem jesteśmy  bardzo  młodym  kościołem.  Jeszcze  sporo wody musi upłynąć w rzece, aby widoczne były zmia‐

ny  w  mentalności  i  przeżywaniu  tego,  co  wzniosłe, święte,  wyjątkowe.  Każdy  misjonarz  nosi  w  swoim sercu  tajemnice  swego  zaistnienia  tutaj, w  tym  kon‐kretnym  kościele.  Zaistnienia  jako  jednostka,  ale w szczególny sposób zaistnienia jako pasterz dusz. Aż boję się napisać czarnych dusz, gdyż będzie  to miało bardzo pejoratywny wydźwięk. 

Zatem  jaka  była  moja  historia?  Nie  ma  w  niej nadzwyczajności,  nadprzyrodzonych  interwencji, raczej  nazwałbym  to  cichą  zgodą  na  Boże  działanie. Pamiętam, że zawsze chciałem robić więcej, być wię‐cej, kochać więcej i tak to się zaczęło. Po latach pracy z  młodymi  ludźmi  przyszedł  czas  na  zmianę  koloru i miejsca. Dlaczego mówię o kolorze? Otóż, nigdy nie byłem  rasistą  i  nim  nie  jestem,  ale  lecąc  samolotem po raz pierwszy jako jedyny biały na pokładzie, czło‐wiek  czuje  się  dziwnie.  Bo  gdyby  ktoś  nie  wiedział, misjonarz to też człowiek. Ale jestem tu i czuję się jak wśród  swoich.  Niespodzianka,  którą  Bóg  przygoto‐wał, wypaliła w 100 procentach.  Chciałem  jechać na misje, ale do innego kraju, a jestem zupełnie w innym świecie. Lepiej sam wymyślić nie mogłem. Dziś widzę w tym Boży palec i działanie. Zatem rodzi się definicja – być misjonarzem to zgadzać się z  tym, co Bóg chce od człowieka,  iść tam, gdzie On cię prowadzi, posyła. By potrafić prowadzić innych, samemu trzeba poddać 

Page 12: 2014 06 15 260 11

Misje 

Strona 12 

się owemu prowadzeniu. I to jest właśnie misja. Pro‐wadzić tych ludzi do Chrystusa. Rzecz jasna w innym języku,  suahili,  który  znany  jest  nam  z  ekranizacji „Króla  Lwa”  czy  też  z  utworów  muzycznych  lat osiemdziesiątych.  Komu  obca  jest  postać  Simby  czy Rafiki,  któż  z  dorosłych  nie  zna  piosenki  „Malaika Nakupenda  Malaika”?  To  jest  właśnie  suahili.  Niby obcy,  a  jednak  blisko.  Zawsze  z  uśmiechem  mijam sklep  w  centrach  towarowych,  na  którym  widnieje napis  „Duka”,  no właśnie  po  suahili  „duka”  to  sklep. Okazuje się, że Tanzania wcale nie jest tak daleko. Jest tuż za progiem. 

Ktoś powie, że nic tu nie ma innego, żadnej wy‐jątkowości,  to  samo  czyni  się w  Europie.  Otóż  różni się  pastwisko  owiec  i  trawa ma  inny  kolor,  a  deszcz i słońce są bardziej palące i męczące.  Ja posługuję na pastwiskach Butiamy, wioski znanej w całej Tanzanii, gdyż  to z niej pochodził pierwszy prezydent niepod‐ległej  i  zjednoczonej  Tanzanii  Julius  Kambarage  Ny‐erere.  Nie  różni  się  ona  od  innych  wiosek,  może  z wyjątkiem  pozostałości  po  prezydencie,  czyli  jego rezydencji.  Klimat  tu  bardzo  sprzyjający, wioska  po‐łożona  nad  jeziorem Wiktorii  na  wysokości  1520 m 

n.p.m.  Zatem  nie  narzekam  na  upały,  czasem  wręcz można solidnie się przeziębić. Piękne okolice, zielone krajobrazy,  pagórki  leniwie  rozłożone wokół wioski, jakby chciały ją uchronić przed tym, co może ją znisz‐czyć. Komary jak w każdej części, te malaryczne dają o  sobie  znać,  po dwóch  tygodniach  od  spotkania  za‐czyna  się  przechodzić  kolejną  malarię,  którą  po  ja‐kimś czasie traktuje się jak grypę. Jednak nie choroby, 

bakterie  ani nie  robactwo dotykają mnie  jako misjo‐narza – najbardziej dotyka bezradność wobec, biedy, nędzy, myślenia, zarówno w sferze ciała,  jak  i ducha. Staję  wobec  bezsilności,  zwykłej,  ludzkiej,  kiedy  po kilkugodzinnej adoracji i modlitwie w kościele wierny udaje  się  do  czarownika,  aby  pomógł  mu  rozeznać, dokąd iść. Chce, by powiedział mu, co ma uczynić, aby mąż  bardziej  pokochał,  aby  żona  była  wierna.  Ten, przywołując  czarnych  sił,  złego,  który  wkracza  tym samym w życie człowieka, odpowiada, radzi i kieruje. Rzecz  jasna nie za darmo. Zostawia się u niego kozę, kurę  lub pieniężny dar. Cóż  zrobić w  takiej  sytuacji? Można  się  tylko modlić,  wskazać  Bożą  drogę,  reszta musi być interwencją Najwyższego. Drugi rodzaj bez‐radności to fizyczna bieda, kiedy kolejna osoba przy‐chodzi po pomoc, bo gliniany dom się rozleciał, bo nie ma za co wykształcić dziecka, bo jedzenie się kończy. A  głodnemu  nie  da  rady  mówić  o  Chrystusie,  który litując się nad biednymi, nakarmił  tych, których było około pięciu  tysięcy. Zwykła  ludzka kolej  rzeczy. Po‐wiedz  drugiemu  „Bóg  cię  kocha”,  ale  niech  miłość wyrazi się sytością  jego żołądka. Nie pomagają argu‐menty, że nie mam skąd wziąć. W końcu jestem biały, 

a  to zobowiązuje, muszę mieć kasę  i  już.  Misjonarskie  serce chciałoby  pomóc,  ale  albo  nie jest  to  możliwe,  albo  nie  ma na to środków. 

Trudne  chwile  rekom‐pensuje  zawsze  żywy,  roz‐śpiewany,  roztańczony  ko‐ściół.  Eucharystia,  roztańczo‐na,  rozśpiewana,  rozklaskana, a  mimo  wszystko  skupiona, rozmodlona  i  pełna  powagi. 

Młodość zawsze ma w sobie więcej siły, zawsze chce więcej, a co za tym idzie łatwo się wznosi ponad prze‐ciętną. Czasem mam wrażenie,  że duszpasterz wręcz musi prosić ludzi w Europie, by pojawili się w koście‐le.  Musimy wymyślać  coraz  to  lepsze  koncerty,  reli‐gijne festiwale, coraz bardziej multimedialne rekolek‐cje,  by  przyszli,  by  byli.  Trzeba  rozbudzić  świado‐mość, po co i dla kogo  tu  jesteśmy,  po  co  i  dla  kogo 

Być misjonarzem to zgadzać się z tym, 

co Bóg chce od człowieka, iść tam, gdzie On cię prowadzi, 

posyła. By potrafić prowadzić innych, samemu trzeba poddać 

się owemu prowadzeniu. 

Page 13: 2014 06 15 260 11

  Misje 

15‐6‐2014  Strona 13 

przychodzimy,.  Czyż  chrześcijan  powinno  się  prosić, błagać,  by  przyszli  do  domu Pana  przyjąć  Jego  Ciało i Krew… Wydaje mi  się,  że  tak być nie powinno. Ten Kościół  nie  jest  ani  lepszy  ani  gorszy,  jest  żywy.  Pa‐miętam,  pewnego  dnia  przyjechałem  na  urlop  do ukochanej  Ojczyzny,  na  jednej  z  pierwszych  Mszy Świętych  ksiądz  przyjmował  do  parafialnej  rodziny nowego członka. Oto ten mały człowieczek rodził się przez  chrzest  po  raz  drugi  –  dla  Chrystusa.  Ksiądz ogłosił  wiernym,  że  mamy  nowego  parafianina. A wierni  przyjęli  tą  wiadomość  z zabójczym  spoko‐jem. Nawet uśmiech na  ich  twarzach się nie pojawił. Wtedy wyobraziłem sobie, co dzieje się w momencie chrztu w mojej wiosce. Ludzie klaszczą, kobiety krzy‐czą w charakterystyczny sposób. Gratuluje  się dziec‐ku, rodzinie. Jest wspólne święto. Oj, tego moglibyśmy się nauczyć. Czy  jest  to  jakiś  fenomen afrykański,  ja‐kaś  nadzwyczajność?  Nie!  To  zapomniana  chrześci‐jańska rzeczywistość. 

Oczy  biskupów,  przełożonych  zakonnych  skie‐

rowane  są na Afrykę. Kiedy  jakieś  zgromadzenie  lub zakon  zaczyna  pracę,  wkrótce  potem  pojawiają  się pierwsi  chętni  do  naśladowania  Chrystusa.  Chcą  żyć inaczej. Nie ma w Afryce problemu z  liczbą powołań, ale raczej z ich jakością. Mnóstwo powołań, chętnych do wstąpienia do zgromadzenia, które trzeba przepu‐ścić przez sito wymagań, by zostali ci, co powinni. Nie ilość, ale jakość, dwóch, a dobrych. Pewnie też stanie się tak, że kiedyś tych dwóch zawita do granic Euro‐py,  jak  100  lat  temu  zawitali  biali  ojcowie  do  granic Tanzanii. Dziś w domach zakonnych, w  tym również w  Polsce,  zwłaszcza  sióstr  różnej  maści  i  różnego koloru  habitów,  coraz  częściej  widać  czarne  twarze. Czy  to  znak?  Na  pewno  przejaw  Bożej  troski  o  Ko‐ściół,  by  i  u  nas  nie  zabrakło  tych,  którzy  powiedzą, nam,  że  warto  żyć,  kochać,  cierpieć,  przebaczać,  że warto żyć z Jezusem i dla Jezusa. Pamiętam spotkanie z  pewnym  człowiekiem,  który  był  poganinem. Kiedy rozpoczął  swoje  przygotowania  do  chrztu,  a  takie trwają   dwa   lata,   rozbawiał   wiernych   w  kościele. 

Page 14: 2014 06 15 260 11

Misje 

Strona 14 

Dlaczego? Ponieważ wchodził do kościoła, zazwyczaj się  spóźniając,  i pozdrawiał  swoich  znajomych,  kole‐gów, sąsiadów na głos i dziwił się, że nikt mu nie od‐powiada. Po Mszy podszedł do mnie, twierdząc, że on to  chyba  zostawi  to przygotowanie do  chrztu,  bo  lu‐dzie go tu w kościele nie lubią, ponieważ nikt nie od‐powiada na  jego pozdrowienie. Co za tym idzie – nie jest tu akceptowany. Po wyjaśnieniu, dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie pozdrawia się ludzi, wchodząc do kościoła, zrozumiał i teraz sam upomina tych, którzy niepotrzebnie mówią coś wtedy, kiedy nie trzeba. 

Słysząc Afryka, myślimy  jeden kraj,  kontynent. Ona  kojarzy  się  z  małymi  dziećmi  z  opuchlizna  gło‐dową, ludźmi niosącymi na głowie różne rzeczy, żyją‐cymi  w  glinianych  domach.  Tymczasem  Afryka  to bogactwo języków kultur, krajów i przedziwna bieda, ta  codzienna,  zwyczajna  i  ta  niezwykła,  duchowa, trudna  do  zmierzenia.  Jeśli  ktoś  chce  zobaczyć,  do‐tknąć poczuć, może to zrobić. Przyjedź, daj coś z sie‐bie, przekonaj  się  sam. Masz grosz, dorzuć się, kiedy misjonarz  pod  kościołem  zbiera,  wiedz  jedno:  nie zbiera  dla  siebie.  A  stanie  kolejny  raz  z  prośbą  go niemało  kosztuje.  Co  prawda  zespół  Bajm  śpiewa: „Samotna, ale dumna trwa Afryka, Mama Afryka”. Ale tak być nie musi. Dopomóż, pewnie sam masz niewie‐le, pamiętaj – kto daje, ten dostaje. No właśnie, Mama Afryka,  kolebka  ludzkości,  to  ponoć  tutaj  według „mądrych  głów”  pierwszy  człowiek  otworzył  oczy i ujrzał cud świata. U podnóża Kilimandżaro na  tere‐nie  kraju,  który  nazywa  się  Tanzania.  Kraju  rogu Afryki, wschodniej jego części. Kraju bogatego w zło‐to, rajskie wyspy Zanzibaru, parki z przechadzającymi się  zwierzętami  i  turystami  wyposażonymi  w  oddy‐chającą odzież firmy Campus lub innego Mountainlife, odbywającymi  właśnie  swoje  życiowe  safari.  Kraju pięknych  i  wielkich  jezior  Manyara,  Wiktoria,  wielu plemion  i  przeróżnych  języków. Myliłby  się  ten,  kto twierdziłby, że jest to kraj dziki, bez  kultury,  była  kolonia  i  to bardzo  biedna.  Owszem,  biedę widać tu na każdym kroku, była to  kolonia  niemiecka,  potem brytyjska,  ale  to  kraj  ciekawej i barwnej  kultury.  Trochę  ina‐czej  trzeba  ją  rozumieć niż  kul‐turę  chrześcijańskiej  Europy. Mieszkają w swoim sąsiedztwie ludzie różnych plemion  i religii, chrześcijanie,  muzułmanie,  wy‐znawcy  Boga  Słońca,  wierzeń plemiennych. Ale to też miejsce, gdzie  ludzie  żyją,  i kochają  ina‐czej. 

Żeby  się  przekonać,  jako student  możesz  przyjechać  po‐pracować. Kąt do spania i miska strawy  raczej  się  znajdzie. Wejdź  na  stronę www.mbcr.pl 

napisz do mnie, zapytaj, jak się tu dostać. Tobie  też  ktoś  przyniósł  Chrystusa,  zanieść  go 

innym. Póki na świecie żyje człowiek, który go nie zna i  nie  kocha  nie możesz  spać  spokojnie.  Zatem  niech w codziennej  twej  modlitwie  sprawa  misji  będzie żywa  i aktualna,  bombarduj  niebo  w intencji  misji i misjonarzy. 

Już  teraz  zacznij  się modlić,  niech  Pan  pokaże Tobie Twoją misję  życia, może nią  jest Tanzania, daj się prowadzić. Tylko i aż tyle. 

 MACIEJ BRAUN CR 

 Tekst  ukazał  się  pierwotnie  w czasopiśmie  „Tryby”, dostępny  również  na  platformie  blogowej http://emaus.xcr.pl. 

   

MOŻESZ POMÓC  

Jeśli  chcesz  mi  pomagać,  zapraszam  do  współpracy! Możesz wpłacać  jakąkolwiek walutę, możesz  to  zrobić drogą internetową lub udać się do swojego banku i tam Ci  pomogą  dokonać  formalności.  Już  teraz  dziękuję  za twoje szczodre serce. Każdego ostatniego dnia miesiąca celebruję  Mszę  Świętą  za  wszystkich  darczyńców, a w tym  i  za Ciebie.  Jeśli dokonasz wpłaty  lub masz  ja‐kiekolwiek pytania, pisz: [email protected]

Z podziękowaniem i serdecznym pozdrowieniem o. Maciek CR 

 

 

Konto walutowe euro, wpłata dla: 

Maciej Braun 84 1090 1782 0000  

0001 1414 0757  

IBAN PL84 1090 1782 0000 0001 1414 0757 

 Swift Code: WBKPPLPP 

 1 oddział w Cieszynie 

ul. Stary Targ 1 43 – 400 Cieszyn 

Page 15: 2014 06 15 260 11

Wiara 

15‐6‐2014  Strona 15 

 

 

  

Od 14 listopada 2014 r. do 14 listopada br. w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek NPNMP prze­żywamy Rok Błogosławionego Edmunda – Założyciela naszej wspólnoty zakonnej. Przygotowu­jąc  się  do  200.  rocznicy  jego  urodzin,  proponujemy  cykl  spotkań  z  osobą  błogosławionego. Wszystkim czytelnikom życzymy, by Bł. Edmund – szczególny patron świeckich – pobudzał ser­ca do coraz większej miłości Boga i człowieka. 

  Edmund  Bojanowski  pozwala nam  uczestniczyć  w  swoim życiu  poprzez  zapiski,  jakie prowadził w swoim Dzienniku w latach 1853 do 1871.  Pod  datą  15  listopada  1856  r. czytamy: „[...]  Na  wieczór  [...]  mieliśmy 

się zająć  z Koźmianem przeczytaniem  spisanej przeze mnie  Regułki  Ochronkowej,  którą  koniecznie  chce Koźmian  teraz  rozdać  po  Ochronkach,  aby  rzecz w porządek  należyty wprowadzić.  Za  powód  tego  po­daje okoliczność, z którą dziś pierwszy raz mi się zwie­rzył,  a  która mnie  niespodzianą  radością,  ale  razem i kłopotem uderzyła –  że ma zamiar wstąpić do stanu duchownego  i  w  tym  celu  wyjeżdża  na  dwa  lata  do Rzymu, a potem myśli wrócić  i wyświęcić się w Gnieź­nie! – Może niezbadana w  swych miłosiernych zamia­rach  Opatrzność  zrządziła  tak,  aby  nasze  przedsię­wzięcie  ochronkowe  zyskało  tym  sposobem współkie­rownictwo  duchowne w  tym,  który  tak  gorliwie  zajął się tą rzeczą i tak gorąco wziął do serca! Z drugiej strony jego nieobecność przyczyni mi mozołu i  trudności,  ale  tak  Bóg  chciał,  niech  będzie  i w  tym uwielbiona  Jego wola  święta.  Cieszyło mię  bardzo,  że spisany  przeze  mnie  rozkład  zajęć  ochronkowych spodobał się Koźmianowi.”  Rozważanie Jan  Koźmian,  przyjaciel  Edmunda  podjął  decyzję przyjęcia święceń kapłańskich. W całej opisanej sytu‐acji warto zwrócić uwagę na coś charakterystycznego dla naszego Błogosławionego. Otóż, w całym tym nie‐spodziewanym  dla  niego  wydarzeniu  widzi  plany Bożej  Opatrzności.  Spodziewa  się  –  i  słusznie  –  że Koźmian  jako  kapłan  będzie  mógł  podjąć  współkie‐rownictwo duchowe dla dzieła ochronkowego. Ojciec 

Założyciel kieruje się nadprzyrodzonym spojrzeniem; to  człowiek  głębokiej  wiary.  Przewidując  trudności, jakie  pojawią  się  wraz  z  dwuletnią  nieobecnością Koźmiana, skupia uwagę na dobru, które będzie owo‐cem  tej  decyzji.  Serce Ojca Edmunda  jest  pogodzone z Bożym planem. Wyraził to w słowach: „niech będzie i tym uwielbiona Jego wola święta” (Dz.)  Wskazówka dla nas Wiara  nadaje  sens  naszym  codziennym  zajęciom  – radościom  i  trudom.  Bł.  Edmund wskazuje  kierunek życia chrześcijańskiego, a jest nim zaufanie Bogu.  Błogosławiony Edmundzie, ufający Bożej Opatrzności – módl się za nami.  

s. M. Rut Szymanowska sł. M. Cdn. 

INDYWIDUALNA ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

Co czwartek od godz. 15.00 do 18.30.

ZAPRASZAMY

Page 16: 2014 06 15 260 11

Parafianie 

Strona 16 

KWESTIONARIUSZE PARAFIAN 

wypełnili  

Monika Wojewoda‐Króliczak 

 Od urodzenia mieszkała na Wildzie, należała do parafii Zmartwychwstania  Pańskiego,  dlatego  z  bólem  serca w ubiegłym  roku  przeprowadzała  się  z  rodziną  (właści‐wie  niedaleko)  na Dębiec. Mąż  Piotr  również  angażuje się w naszej parafii  (przy dekoracji  kościoła, ołtarzy na Boże  Ciało  itp.).  Mają  syna  Grzegorza  (prezes  Służby Liturgicznej w naszej parafii)  i córkę Marysię  (gimnazja‐listka). Katechizuje od 1990 r., najpierw w szkole podstawowej i przedszkolu, potem w gimnazjum, a od 2007 r. w V LO (do  tych  wszystkich  szkół  uczęszczała  jako  uczennica). Udziela się w Radzie Duszpasterskiej w Komisji liturgicz‐nej,  „adoptowałam”  dziecko  poczęte,  w poprzednim roku  publikowała  cykl  artykułów  do  naszego  pisma  na temat  liturgii,  jest  świeckim  lektorem  (najczęściej w soboty o 18.30). Uwielbia Morze Bałtyckie i wspinanie się na latarnie.  Angażuję się w życie parafii, ponieważ… Nie wiem, czy aż tak się angażuję. Po prostu czasem bywam i niekiedy w  czymś  pomagam.  A  dlaczego?  Bo myślę,  że  dobrze zrobić coś dla Boga i wspólnoty. Przez moje zaangażowanie… sama zyskuję. Np. przygo‐towując  czytanie  lekcji,  najpierw  je  poznaję,  analizuję, staram się zrozumieć i mam nadzieję, że słuchacze też je lepiej  rozumieją.  Jeśli modlę  się  za dziecko poczęte,  to 

nie  tylko  robię  to dla niego  i  za  jego  życie, ale  ja mam chwilę refleksji, zastanowienia, przystanku, oddechu. Najbardziej lubię w parafii… różnorodność. To, że każdy może znaleźć wspólnotę, która mu odpowiada – wystar‐czy poszukać, dowiedzieć się i spróbować. Nie wszystko, wszystkim odpowiada, więc trzeba „ poszperać”. Cenię  zmartwychwstańców  za…  Ze  Zmartwychwstań‐cami  jestem  związana  od  urodzenia,  a  właściwie  od chrztu. Uważam, że spotkałam na swej drodze wspania‐łych  Kapłanów  z  tego  zgromadzenia.  Gdyby  nie  jeden z nich  (śp. ks. Edmund Jastrzębski – opiekun parafialnej Oazy), nie byłabym  tym,  kim  jestem  i nie byłabym  tak blisko Boga. Księża  są pomysłowi, opanowani, otwarci, inteligentni,  cierpliwi,  wrażliwi,  mili,  uśmiechnięci, z dużym  poczuciem  humoru…  i  mogłabym  tak  dalej, i dalej… Drażni(ą)  mnie  w  parafii  (u  parafian)…  Pośpiech. Wiem… takie czasy. W  niedziele…  nabieram  sił  duchowych  i  fizycznych  na cały tydzień. Modlę  się… bo mogę  się Bogu wygadać. Wykorzystuję do  tego każdą wolną chwilę. Najbardziej  lubię Koronkę do  Bożego Miłosierdzia,  Różaniec  i  obowiązkowo  Apel Jasnogórski. 90‐lecie parafii to… okazja do rachunku sumienia. Na ile jestem  częścią  tej parafii,  co dałam, a  co mogę  jeszcze ofiarować Bogu i innym? Życzę parafii/ parafianom… umiejętności odpowiadania na Boże wezwanie, choć czasem to wcale nie jest proste. I samych jasnych, słonecznych dni.   

Romana i Leszek Zygmuntowie  

Page 17: 2014 06 15 260 11

Z życia parafii 

15‐6‐2014  Strona 17 

Chojniczanie  z  pochodzenia,  wildzianie  od  lat  11,  za chwilę  zasilą  –  przynajmniej  administracyjnie  –  jedną z parafii  na  Grunwaldzie.  Niebawem minie  im  13.  rok małżeństwa. Zaczęło  się od  zaangażowania Romy w gazetkę,  potem książkę parafian  „Wpisani w Zmartwychwstanie”; obec‐nie wspólnie pracują nad każdym numerem niniejszego dwutygodnika,  zajmują  się  stroną  internetową  pisma, Leszek  jest  członkiem  Parafialnej  Rady  Ekonomicznej. Wspólnie modlą  się  za  chrześniaczki  i  ich  siostry w Ró‐żańcu  Rodziców  i  w  miarę  możliwości  uczestniczą w innych parafialnych inicjatywach. W wolnych chwilach podróżują,  uprawiają  sporty  i  pochłaniają  książki  przy dźwiękach muzyki klasycznej, rockowej i jazzowej.  Angażujemy się w  życie parafii, ponieważ… chyba ma‐my to we krwi. Wynieśliśmy to z domu, sprawy Kościoła, kościoła  i parafian  są nam bliskie. Warto  zajmować  się konsekwentnie czymś, co odwróci uwagę od pędu dnia codziennego,  pracy  i  problemów  osobistych,  a  przypo‐mni o ważniejszych sprawach. Przez  nasze  zaangażowanie…  bliżej  nam  do  bliźnich i Boga. Najbardziej lubimy w parafii… poczucie silnej wspólnoty dochodzące do głosu zwłaszcza podczas dużych uroczy‐stości; nowe inicjatywy i pomysły (jak choćby odpustowy piknik  parafialny)  oraz  muzycznych  przyjaciół  Tomka organisty,  którzy  bezpłatnie  raczą  nas muzyką  najwyż‐szej klasy w naszej pięknej świątyni. I wiele innych inicja‐tyw,  w  których  nie  zawsze  da  się  uczestniczyć,  wszak tyle ich… Cenimy zmartwychwstańców za… otwartość (w najbar‐dziej pozytywnym tego słowa znaczeniu).  I za to,  że ro‐bią swoje, czyli to, do czego wezwali ich założyciele. Drażni(ą)  nas w  parafii  (u  parafian)…  spóźnialstwo na Mszę św.  (u księży też nas  irytuje, ale w masie parafian daje  się  bardziej  we  znaki).  Oraz  godzenie  w  wyżej wspomnianą  wspólnotę  poprzez  mało  chrześcijańskie zachowania, np. przepychanki w  ławce, przed ołtarzem, w procesji komunijnej (!!!). W  niedziele…  staramy  się  nie  pracować  i  celebrujemy kilka  domowych,  świątecznych  rytuałów  z  udziałem w Eucharystii  na  czele. Gazetkę  też  zdarza  nam  się  już składać na kolejny weekend… Modlimy  się…  w  niektórych  intencjach  nieprzerwanie od  I Komunii  Świętej.  Poza  tym m.in.  za  chrześniaczki i ich  siostry w  Różańcu  rodziców  za  dzieci. W  różnych miejscach i o różnej porze. Zawsze jednak zbyt mało :/ 90‐lecie parafii  to… dopiero preludium 100‐lecia. Ale warto celebrować każdy kolejny  rok  takiej parafii,  z  ta‐kimi tradycjami! Życzymy parafii/parafianom… więcej uśmiechu  i pogo‐dy ducha na co dzień – jak na chrześcijan przystało.  

 

Ostatnio  przeczytałam…  

  

rzed  wakacjami  chciałabym  zaproponować dwie książki, po które sięgnęłam z ciekawo‐ści,  choć  trochę  z  niechęcią.  Są  to  wspo‐

mnienia  Danuty  Wałęsowej  i Małgorzaty  Tusk.  Nie‐chęć wzbudził we mnie medialny  szum,  ciekawość – co mają do przekazania dwie żony polityków z pierw‐szych  stron  gazet.  Obydwie  książki  wciągnęły  mnie bez  reszty.  Wydarzenia,  które  przez  ostatnie  kilka‐dziesiąt  lat  rozgrywały się na naszych oczach  i  z na‐szym  mniejszym  lub  większym  udziałem,  zostały opowiedziane  z  perspektywy  żon  i  matek,  które  nie z własnej  woli  zostały  wciągnięte  w  tryby  historii. Jednak najciekawsze dla mnie były  fragmenty opisu‐jące  nie  tyle  zmagania  z  codziennością  konspiracji, stanu wojennego,  braków w  zaopatrzeniu,  to  znamy z własnego  doświadczenia  bądź  opowiadań  rodzin‐nych,  najciekawsze  są  opisy  postaw  ludzi,  będących w centrum wydarzeń. Zderzenie  tych opisów z obec‐ną walką na słowa, specyficzną wojną polsko‐polską, zmusza  do  dokonania  we  własnym  sumieniu  oceny wygłaszanych  haseł  o  wrogach,  zdrajcach i zbawicielach Polski i Polaków. Nie ma kolorów czar‐no‐białych,  do  oceny  trzeba  posłużyć  się  paletą  bar‐dzo zróżnicowanych szarości. Warto podjąć ten trud. 

 Kolejna  propozycja  na 

wakacje to zbiór „Legendy Poznańskie”  w  opracowa‐niu  Krzysztofa  Kwaśniew‐skiego, wydany przez Wy‐dawnictwo  Poznańskie. Znajdziemy  legendy i podania  odkrywające historie  najdawniejsze  – o założeniu  i  nazwie  Po‐znania,  o  św.  Wojciechu, dramacie  księżnej  Lud‐gardy,  jak  również  po‐

wiastki obyczajowe – o pierdole z Gądek czy elegan‐cie  z  Mosiny.  Warto  dać  się  porwać  barwnym  opo‐wieściom,  przeczytać  je  dzieciom  lub  wnukom,  po lekturze wybrać się na spacer śladami legend i podań, koniecznie  „w  realu”,  zostawmy  komputer  i  ruszmy w nasz  wspaniały  Poznań.  Po  wakacjach  może  po‐dzielicie  się,  Państwo,  swoimi  spostrzeżeniami,  opi‐szecie  odkryte  na  nowo  zakątki  naszego miasta.  Za‐chęcam i zapraszam. 

 

A.KĘDZIERSKA 

P

Page 18: 2014 06 15 260 11

Polecamy 

Strona 18 

 

Zatrzymaj się na chwilę  

 W  czasie  wakacyjnych  wędró‐wek,  w drodze  nad mazurskie jeziora  bądź  nad  morze  pole‐cam zatrzymanie się na chwilę w powiecie lubawskim 

 W  Lubawie,  niewielkim  urokliwym miasteczku  znaj‐

dują  się  trzy  kościoły. W Kościele  Farnym Nawiedzenia N.M.P.  i  Św. Anny  (fot.)  znajduje  się niewielka  figurka, będąca przedmiotem  kultu. Cofnijmy  się do XIII wieku. W  pięknym  lipowym  borze,  w  „świętym  gaju”  odpra‐wiane  są  pogańskie  obrzędy  ku  czci  bożków  pruskich. Przybyły  na  te  tereny  misjonarz  z  Łękowa,  późniejszy pierwszy  biskup  nadbałtyckiej  krainy,  dowiaduje  się o wielkiej  jasności  nad  lipami  w  pogańskim  gaju  koło Lubawy.  Znajduje  tam  figurkę  z  drewna  lipowego, przedstawiająca Matkę  Boską  z  Dzieciątkiem  na  ręku. W uroczystej  procesji  zabiera  ją  do  fary.  Trzykrotnie niezwykłą  mocą  figurka  wraca  na  lipę.  Wybudowano w tym miejscu  niewielką  kapliczkę  jako miejsce  godne Matki Bożej,  ścięto również część  lipowego gaju, by nic pogańskiego  nie  zakłócało  miejsca  kultu.  Obecnie,  ze względów  bezpieczeństwa,  figurka  znajduje  się  w  Ko‐ściele  Farnym,  na  początku  lipca w  czasie  uroczystości odpustowych  w  procesji  jest przenoszona do kapliczki, wierni trwają  na  całonocnych  modli‐twach. Warto odwiedzić Lipy, by odczuć  niezwykłą  atmosferę przy  kapliczce,  napić  się  wody z cudownego  źródełka  i  podu‐mać  nad  sobą,  swoim  życiem. Cisza  i  piękny  zapach  z  pobli‐skich  łąk  zapadną  głęboko w pamięć. 

Odwiedzić możemy  leżącą  7 km  od  Lubawy  wieś  Rożental. Sama nazwa  – dolina  róż  – na‐dana wsi  na  pamiątkę  porasta‐jących dolinę dzikich róż, zachę‐ca  do  zatrzymania  się  i  chwili refleksji nad urodą tej nieznanej turystycznie  miejscowości. W samym  centrum  znajduje  się najbardziej  malowniczy  na  te‐

renie  gminy  kościół drewniany, barokowy  z XVI wieku. Z dziejami  świątyni można  się  zapoznać w  kruchcie  ko‐ścioła,  a  ksiądz proboszcz  chętnie otworzy  i oprowadzi po wnętrzu. Polecam powdychać unikalny zapach wnę‐trza, na który składa się woń nasyconego  żywicą drew‐na, wszechobecnych przy ołtarzach  i obrazach  lilii  i ka‐dzidła. Tak pachną tylko stare, drewniane kościoły. Jeśli uda  się komuś  zostać na Mszy  Św.,  radzę  się wsłuchać w piękne  brzmienie  organów;  specyficzna  akustyka sprawia,  że  pieśni  brzmią  inaczej  niż  w  murowanych kościołach.  Zapachy  i  dźwięki  już na  zawsze pozostaną w pamięci  i  wystarczy  przywołać  obraz  Rożentala,  by poczuć  i usłyszeć. Po wizycie w  świątyni polecam kupić w pobliskim  sklepiku  chleb  z piekarni w Lubawie, prze‐łamać,  powąchać  i  zajadać.  To  jest  prawdziwy  chleb, czasami  można  dostać  placek  z  kruszonką  –  poemat. Oprócz kościoła warto zobaczyć trzy drewniane chałupy z połowy XIX w.  i budynek starej szkoły, gdzie w 1906 r. 

dzieci  zastrajkowały  przeciwko nauce w języku niemieckim. 

Dwa  kilometry od Rożentala znajduje  się  wieś  Grabowo z pięknym,  klasycystycznym kościołem  Wniebowzięcia  Naj‐świętszej  Marii  Panny. W ołtarzu  znajdują  się  dwa  ob‐razy  –  replika  obrazu  Gnido Reniego  „Wniebowzięcie  Naj‐świętszej Maryi  Panny”  i  obraz Matki  Boskiej  Śnieżnej.  Obok kościoła znajduje się dzwonnica z  XVI‐wiecznymi  dzwonami.  Po pożarze w 1999 r. kościół został wyremontowany  i  zachwyca swoim  pięknem  w  otoczeniu wiejskich  domostw,  zasobnej wsi i rozległych pól. 

Kolejna wieś około kilometra od Rożentala  to Kazanice z mu‐rowanym,   gotyckim,   jednona‐ 

Page 19: 2014 06 15 260 11

Polecamy 

15‐6‐2014  Strona 19 

wowym kościołem pw. Świętego Jakuba. Jest to najcen‐niejsza  perełka  budownictwa  sakralnego  na  terenie gminy Lubawa, kościół ma prawie niezmieniony wygląd od końca XIV wieku. Tu naprawdę czas się zatrzymał. 

Jeszcze  jedna  cudowna  figura Matki  Bożej  Łąkowej z Nowego Miasta Lubawskiego, położonego nad krysta‐licznie czystą rzeką Drwęcą. Podanie z XIII w. opowiada o dzieciach pasących bydło na łące nad Drwęcą, którym ukazała  się  figura  Matki  Boskiej  otoczona  jasnością i płynąca w górę rzeki. Wyłowiona i zaniesiona w uroczy‐stej procesji do kościoła w Nowym Mieście w nocy znik‐nęła. Dwaj kulawi  żebracy, przebywający nad  rzeką  zo‐stali  uzdrowieni  i  nawróceni. W  tym miejscu wybudo‐wano  kościół,  od  XIII  w.  Matka  Boska  Łąkowa  chroni i otacza łaskami Nowe Miasto i jego mieszkańców. 

Zdjęcia  i  dokładne  wskazówki  dotyczące  dojazdu można znaleźć w Internecie, wpisując nazwy miejscowo‐ści.  Chciałam  zachęcić  czytelników  do  zapoznania  się z pięknymi,  a mało  znanymi miejscami,  aby  zatrzymać się  na  chwilę  i  odetchnąć  pięknem  świata,  jak  brzmi refren mojej ulubionej piosenki  religijnej. Są  to miejsca moich wyjazdów na wakacje do babci, cioci  i wujka, po wielu  latach w  tym roku znów pojadę odświeżyć wspo‐mnienia  i  na  nowo  napełnić  pamięć  dźwiękami, wido‐kami, zapachami i smakami Warmii.  

ALEKSANDRA KĘDZIERSKA 

  Magia teatru   

Jestem  winna  czytelnikom  wyjaśnienie, dlaczego  tak  długo  milczałam.  Otóż  naj‐pierw  –  niespodziewana  operacja,  potem pobyt w  szpitalu,  rekonwalescencja, wresz‐cie pielgrzymka do Rzymu. 

Koncert  Joanny  Rawik  jest  pierwszym spektaklem,  który  obejrzałam  i  wysłucha‐łam od końca marca. Ogromnie żałuję, że nie będę  mogła  napisać  felietonu  z  ostatniego spektaklu  w  tym  sezonie  pt.  „Miłość  i seks 50+”,  który  odbędzie  się  z  kolei  ostatniego dnia  czerwca.  W  ostatnim  spektaklu  co  roku  po przedstawieniu  wszyscy  widzowie  są  zaproszeni  do ogródka  przed  teatrem,  gdzie  czekają  na  nas  przy akompaniamencie  muzyki  rozmaite  specjały  (poza kawą, herbatą, winem wędliny, pierogi,  torty,  ciasta) ufundowane  przez  sponsorów  teatru.  Dodatkową atrakcją  jest  losowanie  wizytówek  widzów i obdarowanie  ich pięknymi nagrodami. Dlaczego nie będę mogła  tego  opisać? Bowiem  gazetka  parafialna będzie już miała zasłużone wakacje. 

Wróćmy  zatem  do  ostatniego  koncertu  „Muzyka życia  Joanny  Rawik”.  Zanim  jednak  napiszę  o  wspa‐niałym  koncercie,  muszę  wspomnieć,  że  6  czerwca o godz. 18.30 spotkaliśmy się wszyscy przy pomniku Romana Wilhelmiego  z  okazji  78.  rocznicy  jego  uro‐dzin.  Były  krótkie  przemówienia,  składanie  kwiatów (m.in.  przez  Starostę  Jana  Grabkowskiego  z  żoną, przez brata Romka Wilhelmiego Adama i innych ). Po krótkim  wspomnieniowym  spotkaniu  o  wybitnym poznańskim  aktorze,  o  którym  bardzo  pochlebnie wyrażała  się  Joanna  Rawik,  udaliśmy  się  do  teatru. Każda wizyta tej nadzwyczaj zdolnej artystki jest wy‐darzeniem i powodem radości z obcowania z nią. To osoba  obdarzona  hojnie  różnymi  talentami,  które z pasją  realizuje  (śpiewa  recitale,  publikuje  felietony na  łamach  prasy,  pisze  książki  ).  Swój  koncert  sama prowadziła,  opowiadając  anegdoty  ze  swego  życia, a miała co wspominać. Występowała w Stanach Zjed‐noczonych, długi czas w paryskiej Olympii, gdzie na‐zywano ją  Juliette Greco znad Wisły, w Berlinie, Pra‐dze, Budapeszcie, Wiedniu, Zurychu i w wielu innych miastach świata. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że uro‐dziła się w Rumunii. W Polsce studiowała aktorstwo, jednak bardziej ciągnęło ją w stronę śpiewu i muzyki. Ma bardzo lekkie i dowcipne pióro. Wcześniej napisa‐ła książkę poświęconą Edith Piaf pt. „Edith Piaf – ptak smutnego stulecia”. Po koncercie mogliśmy nabyć  jej najnowszą książkę „Muzyka życia”. Artystka śpiewała piękne piosenki Władysława Szpilmana  („Nie wierzę piosence”),  Jerzego  Abratowskiego  (moją  ulubioną „Szeptem”) i wspólnie z widownią „Gdy mi ciebie za‐braknie”. To od niej dowiedziałam się,  jak  tragicznie 

głupio  zginął  Abratowski,  bardzo zdolny  kompozytor,  który  wyje‐chał do Chicago. Został zastrzelony gdzieś na ulicy. 

Mnie  osobiście  najbardziej  po‐dobały  się  piosenki  z  repertuaru Piaf.  Śpiewała  je  naprawdę  pięk‐nie.  Przed  chwilą  przeczytałam brudnopis  felietonu  mojej  córce, a ona  spytała mnie:  kto  to  jest  Jo‐anna  Rawik?  Byłam  zdumiona! Może  rzeczywiście młodsze  poko‐lenie  w ogóle  nie  zna  tej  artystki, tym  bardziej  że  ani  w radiu,  ani w telewizji przecież  już  jej nie sły‐chać, a szkoda… 

Wszystkich miłośników teatru zapraszam więc 30. czerwca VI na godz.19 na spektakl „Miłość i seks 50+” w wykonaniu Jolanty Żółkowskiej. 

 EMILIA MROWIŃSKA 

Page 20: 2014 06 15 260 11

Dla dzieci 

Strona 20 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62 

Strona internetowa: www.poznancr.pl, e­mail: [email protected] konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. 

III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498  Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30. 

 

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

  

W tym tygodniu dla najmłodszych, ale także dla starszych krótkie opowiadanie. Bruno Ferrero

Tajemnica szczęścia

Pewien młodzieniec zapytał najmądrzejszego z ludzi o tajemnicę szczęścia. Mędrzec pora-dził młodzieńcowi, by obszedł pałac i powrócił po dwóch godzinach. Proszę cię jedynie o jedno - powiedział mędrzec, wręczając mu łyżeczkę, na której umieścił dwie krople oliwy. W czasie wędrówki nieś tę łyżeczkę tak, by nie wylała się oliwa.

Po dwóch godzinach młodzieniec wrócił i mędrzec zapytał go: Czy widziałeś wspaniale ogro-dy? Czy zauważyłeś piękne pergaminy? Młodzieniec ze wstydem wyznał, że nie widział niczego. Troszczył się jedynie o to, by nie wylać kropel oliwy. Wróć i spójrz na cuda mego świata – powiedział mędrzec.

Młodzieniec wziął łyżeczkę i znów zaczął wędrówkę, ale tym razem obserwował wszystkie dzieła sztuki. Zobaczył też ogrody, góry i kwiaty. Powrócił do mędrca i szczegółowo zdał spra-wę z tego, co widział.

Gdzie są te dwie krople oliwy, które ci powierzyłem? – spytał mędrzec. Spojrzawszy na ły-żeczkę, chłopak zauważył, że ich nie ma. Oto jedyna rada, jaką mogę ci dać, powiedział mę-drzec:

Tajemnica szczęścia tkwi w dostrzeganiu wszystkich cudów świata, przy jednoczesnej dba-łości o dwie krople oliwy na łyżeczce.