124

8

description

http://ksiegarnia.publikatornia.pl/book/reader/bookId/124.pdf

Transcript of 124

Page 1: 124
Page 2: 124
Page 3: 124

1

V{vwŽ<"ãOcike¦pg"Lciqf{Ñ Autor : Marek Zabiciel Pkpkglu¦c" rwdnkmcelc" cpk" ccfpc" lgl" e¦CW5" pkg" oqcg" d{5" mqrkqycpc ani w lcmkmqnykgm" kpp{" urqu„d" tgrtqfwmqycpc." rqykgncpc" cpk odczytywana y"Wtqfmcej"rwdnke¦pego przekazu bez pisemnej zgody Autora. Y{mqp{ycpkg" mqrkk" ogvqf>" mugtqitchke¦p>." hqvqitchke¦p>. c" vcmcg" mqrkqycpkg"muk>cmk" pc" pqWniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Wydanie I. Mqpvcmv"¦"cwvqtgo"rt¦g¦"uvtqpC< www.sukces.psychotronika.pl

ÆEqr{tkijv"d{"Octgm"¥cdkekgn"Î 2010r.

Page 4: 124

2

JJesieM d{šc"y"rgšpk0"Okglumk"rctm"rqmt{š"ukC c„šv{ok"nkW5mi opadaj>cymi z

Mcu¦vcpqyc"cnglmc"d{šc"tce¦gl"rwuvc0"E¦cugo"v{nmq"mvqW w poWrkgejw"rt¦gejqf¦kš"

przez park spiesz>c siC fq"uyqkej"eqf¦kgpp{ej"urtcy0"Y"vcmkgl"yšcWnie atmosferze

Rcpfkvc"u¦šc"¦"¦clC5 Wpiewu do domu.

Id>e"mqrcšc"vtqejC pkg¦fctpkg"mcu¦vcpc."mv„tgiq"¦pcnc¦šc"¦ctc¦"rq"yglWciu do

parku. MyWncšc"q"u¦mqng."c"yšcWciwie o swoich koleccpmcej0"Lgl"tqf¦kpc"pkg"d{šc"¦d{t

dqicvc0"Vcvq"rtceqycš"y"ur„šf¦kgnpk"lcmq"ogejcpkm."c"ococ"urt¦gfcycšc"y"umngrkg"

spocywczym na rogu ulicy, na której mieszkali.

kasztanowych drzew. Gdzieniegdzie poprzez icšCzie dostojnych drzew przeWykv{ycšq"

rqrqšwfpkqyg ušqMce.

Page 5: 124

3

Zarobki jej rodziców i jeszcze to, cg"okcšc"vt¦{"uvctu¦g"ukquvt{"k"ošqfu¦giq"dtcvc"

rqyqfqycšq."ce w rodzinie ledwo starczcšq"pc"cycie, nie mówi>c o kieszonkowym

dla dzieci, czy o takich luksusach jak kosmetyki dla

dorastaj>cych dziewczynek.

Nie to, co jej koleccpmk"¦"mncu{0"Y"u¦mqng"f¦kgek"d{š{"

podzielone na te, które s> bogate i na te, które nie

mog> zalicza5 siC fq"vcmkej"k"vgp"uvcp"t¦ge¦{"d{š

przedmiotem rozmyWlaM Pandity.

Page 6: 124

4

Vcm"dctf¦q"ejekcšc"o„e"d{5 jedn> z tych wymalowanych i dobrze ubranych

dziewczyn, które nieustannie na przerwach wyjmuj> kolorowe czasopisma, rozmawiaj> o

modzie, o strojach. One umawiaj> siC ze sob>, razem chodz> fq"okcuvc0"Vq"yšcWnie za nimi

odwracaj> siC ejšqre{"k"vq"¦"pkok"pcle¦CWciej rozmawiaj>. A ona? Cóc dkgfpc"oqišcA"

Okcšc"fykg"mqngccpmk."¦"mv„t{ok"vt¦{ocšc"ukC razem. Wszystkie trzy razem, z Pandit> d{š{"

¦"v{ej"äiqtu¦{ejÒ"tqf¦kp0

E¦cugo"ukcfcš{"yg"vt¦{"pc"u¦mqnpgl"rt¦gtykg"k"rt¦{rcvt{ycš{"ukC tym bogatym

f¦kgye¦{pqo"¦"kej"mncu{."mv„tg"vtcmvqycš{"kpp{ej"qf"ukgdkg"lcm"rqykgvt¦g0"Rcpfkvc"k"lgl"

koleccpmk"ykgng"tc¦{"uš{u¦cš{"fqekpmk"pc"vgocv"kej"y{in>du, stroju, uczesania i tym

podobn{ej"t¦ge¦{0"D{šq"ko"rt¦{mtq."mkgf{"kej"t„ykgWpke¦mk"vtcmvqycš{"kej"lcm"iqtu¦{ej"

nwf¦k"v{nmq"¦"wycik"pc"vq."eq"pc"ukgdkg"yšqc{š{0"

Vgiq"fpkc."mkgf{"Rcpfkvc"u¦šc"rt¦g¦"rctm"y{fct¦{šc"ukC wyj>tkowo nieprzyjemna

sytuacja. Jedna z tych bogatych dziewczyn Marika vcm"rqvtcmvqycšc"mqngcankC Pandity,

Page 7: 124

5

StancjC, ce ta ac tq¦ršcmcšc"ukC k"y{dkgišc"¦g"u¦mqš{"pkg"oqi>c tam juc fšwcej wytrzyma5.

OczywiWekg"lcm"¦c¦y{e¦cl"ecšc"urtcyc"fqv{e¦{šc"vgiq."lcm"we¦gucpc"d{šc"Uvcpelc0"Urtcyc"

d{šc"fqu{5 prosta.

Rodzice Stancji nie mieli na to by da5 dziecku na fryzjera, ale Mariki nic to nie

qdejqf¦kšq0"¥tgu¦v> dqicvg"f¦kgye¦{p{"dctf¦q"t¦cfmq"wokcš{"rquvcyk5 siC w sytuacji

drugiej osoby. Jak masz wszystko, to rzadko zastanawiasz siC nad tym, ce inni mog> nie

mie5 vgiq"eq"v{Èc"vq"pkgurtcykgfnkyg0"K"¦"vcmkok"o{Wncok"Rcpfkvc"fqu¦šc"fq"uyqlgiq"

domu.

Mieszkali wraz z rodzin> w starym wolno stoj>cym domu. Na ganku jak zwykle o

tej porze leccš"mqv."mv„tgiq"pc¦{ycnk"Dcu¦c"k"y{it¦gycš"ukC pc"ušqMcu.

- CzeW5 Basza Ï rqykgf¦kcšc"Rcpfkvc"išcu¦e¦>e"ekgršg"qf"rtqokgpk"ušqpge¦p{ej"hwvgtmq"

kota. Ï Ale ci dobrze tak siC tu wylegujesz. O niczym nie musisz myWle5. Nie masz

cadnych problemów Ï wymawiaj>e"vg"ušqyc"ek>ing"išcumcšc"mqvc0"

Page 8: 124

Marek Zabiciel

� � � � � � � � � � � � � � � � � � �Wykcvc"oqkej"dclgm0"¥pclf¦kgekg w

pkej"ykgng"pkgucoqykv{ej"jkuvqtkk"k"¦cf¦kykcl>e{ej"rt¦{i„f0