Zycie_UAM_02_2009_czb_web

32
¿ycie UNIWERSYTECKIE ISSN 1231- 8825 ¿ycie UNIWERSYTECKIE e-mail: [email protected] nr 2 (185) luty 2009 Patrzymy na to samo niebo s.18

Transcript of Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Page 1: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

¿ycieUNIWERSYTECKIE

ISSN 1231- 8825 ¿ycieUNIWERSYTECKIE

e-mail: [email protected] 2 (185) luty 2009

Patrzymy na to samo niebo s.18

Page 2: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

NASZ UNIWERSYTET WYDARZENIA

2 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Europejski audyt Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej

Wrêczenie Medalu za zas³ugi dla UAM dr. Richardowi Pyritzowi z Lubeki

Gospodarzem kolejnegoKolegium Rektorów MiastaPoznania by³ UniwersytetMedyczny

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

FOT.

KA

ZIM

IERZ

FRY

Œ

Page 3: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 3

4 } KALENDARIUM

5-7 } WYDARZENIA

8 } MIANOWANIAPromocja doktorów habilitowanych i doktorów w IFA

9 } PERSPEKTYWYPrawne „usprawnianie” Uniwersytetu Z prof. Krzysztofem Krasowskim, prorektorem ds. kszta³ceniaUAM rozmawia Jolanta Lenartowicz

10 } JUBILEUSZENasz Profesor Sylwester Dworacki

12 } JUBILEUSZEZ wielkiej mi³oœci do ksi¹¿ek Z okazji Jubileuszu pracy naukowej, z prof. zw. dr hab. Mari¹ Dudzikow¹ w Zak³adzie PedagogikiSzkolnej (Wydzia³ Studiów Edukacyjnych UAM), którym dotychczas kierowa³a, rozmawia Magdalena Zió³ek

14 } W NOWEJ FORMULE?Uniwersytet „na moœcie”

16 } KIM JESTEŒMYKandydaci, przybywajcie…

18 } Globalnie o AstronomiiPatrzymy na to samo niebo

20 } DEBATYDialog chrzeœcijañsko-¿ydowski a mass media

22 } KONKURSYPrzypomnijcie, jak za dawnych lat…

24 } MY I ŒWIATNiezwyk³e kompendium

26 } WYPRAWYSpitsbergen z bliskaZ dziennika wprawy prof. Jerzego Fedorowskiego

28 } MIÊDZY KULTURAMINowy Rok Chiñski na UAM

29 } MUZYKAAula koncertowa

30 } NA SPORTOWONiezmiennie wysoki poziom

NASZ UNIWERSYTET W NUMERZE

¯YCIEUNIWERSYTECKIE

UAM POZNAÑnr 2 (185) luty 2009

Wydawca:

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

Rektorat, 67-712 Poznañ,

ul. Wieniawskiego 1

Redaktor naczelny:

Jolanta Lenartowicz [email protected]

Stali wspó³pracownicy:

Teksty: Adam Barabasz, Danuta

Chodera-Lewandowicz, Marcin Piechocki,

Romuald Po³czyñski, Ewa Woziñska,

Magdalena Zió³ek, Maria Rybicka

Zdjêcia: Maciej Mêczyñski, Maciej Nowaczyk

Korekta: Lucyna Drajewska

Materia³ów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmiany tytu³ów.Za treœæ zamieszczanych og³oszeñ, reklam i komunikatów redakcja nie odpowiada. Zapraszamy do wszechstronnej wspó³pracy.

Adres redakcji: 61-734 Poznañ,

ul. Nowowiejskiego 55, tel./fax 061 829 39 60

Biuro redakcji: Marta Dzionek

Zdjêcia na ok³adkach: Maciej Mêczyñski

Opracowanie graficzne: Agata Rz¹sa

Druk: BEL Studio Sp. z o.o.

ul. Powstañców Œl¹skich 67 b

01-355 Warszawa

18 FOT.

MA

RTA

DZI

ON

EK

Page 4: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Wydarzy³o siê: • Nadzwyczajne posiedzenie Senatu orazRady Wydzia³u Matematyki i Informatyki po-œwiêcone uczczeniu pamiêci zmar³ej w dniu28 paŸdziernika 2008 r. prof. dr hab. WandyNowak odby³o siê 26 stycznia w Ma³ej AuliUAM.

• V Zwyczajne Posiedzenie Senatu odby³o siê26 stycznia w Ma³ej Auli. W programie obradznalaz³y siê: opinie Senatu UAM w sprawiemianowania na stanowisko profesora zwyczaj-nego prof. dr hab. Wies³awy Jarnuszkiewicz,opinia w sprawie ponownego mianowania nastanowisko profesora nadzwyczajnego prof.UAM dr. hab. sztuki Tadeusza Gowarzewskie-go oraz zaopiniowanie wniosków w sprawiepowo³ania: dyrektora Szko³y T³umaczy i Jêzy-ków Obcych, dyrektora Kolegium Jêzyków Ob-cych, kierownika Studium Wychowania Fizycz-nego i Sportu. Ponadto Senat zaopiniowa³ re-cenzjê prof. dr. hab. Jerzego Strzelczyka wsprawie nadania tytu³u doktora honoris causaprzez Uniwersytet Opolski prof. dr. hab. Hen-rykowi Samsonowiczowi oraz podj¹³ uchwa³êw sprawie nadania imion salom dydaktycznymw Collegium Physicum: – Audytorium A – im. profesora SzczepanaSzczeniowskiego,

– Audytorium B – im. profesora ArkadiuszaPiekary.

Senat wyrazi³ zgodê na zmiany w strukturzeorganizacyjnej:

– na Wydziale Neofilologii w Instytucie Filo-logii Angielskiej utworzona zosta³a PracowniaWydawnicza,

– na Wydziale Nauk Geograficznych i Geo-logicznych przekszta³cone zosta³y: InstytutPaleogeografii i Geoekologii w Instytut Geo-ekologii i Geoinformacji, Centrum Turystyki iRekreacji w Samodzielny Zak³ad Turystyki iRekreacji, Zak³ad Kszta³towania ŒrodowiskaPrzyrodniczego i Fotointerpretacji w Zak³adGeografii Kompleksowej i Kartografii, Cen-trum Edukacyjne Ochrony Œrodowiska iZrównowa¿onego Rozwoju w Pracowniê Cen-trum Ochrony Œrodowiska i Zrównowa¿one-go Rozwoju,

– na Wydziale Nauk Geograficznych i Geolo-gicznych w Instytucie Geoekologii i Geoinfor-macji utworzona zosta³a Pracownia Analiz Ge-oinformacyjnych,

– na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznejprzekszta³cone zosta³y: Studium Jêzyka Pol-skiego dla Cudzoziemców w Studium JêzykaPolskiego i Kultury dla Cudzoziemców,

– w Instytucie Filologii Polskiej PracowniaEstetyki Literackiej przekszta³cona zosta³a wZak³ad Estetyki Literackiej. • Miêdzynarodowa konferencja naukowa pt.„Europa XXI wieku. Stan obecny i perspekty-wy rozwoju” odby³a siê 5-6 lutego w Colle-gium Polonicum w S³ubicach. W konferencjiudzia³ wziêli pracownicy naukowi, dziennika-rze, politycy oraz inni specjaliœci, m.in. z Pol-ski, Niemiec, Belgii, Finlandii, Turcji, Ukrai-ny. G³ównym celem spotkania by³a analizaobecnej sytuacji politycznej, spo³ecznej iekonomicznej Europy – nie tylko z perspek-tywy ca³ego kontynentu, ale z punktu widze-nia Unii Europejskiej, a tak¿e poszczegól-nych pañstw. Organizatorem konferencji by³Wydzia³ Nauk Politycznych i DziennikarstwaUAM.

• Warsztaty „Naprzód i nie zapomnieæ? Nowepodejœcie do historii na Ziemi Lubuskiej i wBrandenburgii” to temat konferencji zorgani-zowanej w dniach od 18 do 20 lutego w Colle-gium Polonicum w S³ubicach i na Uniwersyte-cie Europejskim „Viadrinia” we Frankfurcienad Odr¹.

Celem spotkania by³o stworzenie p³aszczy-zny porozumienia dla dzia³aczy organizacjipozarz¹dowych oraz osób zaanga¿owanychobywatelsko po obu stronach Odry, którzyzajmuj¹ siê histori¹, pamiêci¹ i dziedzictwemkulturowym. Warsztaty pozwoli³y na wymianêdoœwiadczeñ. Wspólne debaty oraz znalezie-nie przysz³ych partnerów do projektów i koo-peracji.

• „Physical activity and fitness: the contempo-rary challenges” – seminarium naukowe po³¹-czone z debat¹: pt. „Lifelong physical activity– breakthrough obstacles” odby³o siê 24 lute-go w Ma³ej Auli Collegium Biologicum. Celemseminarium by³a dyskusja na temat aktywno-œci ruchowej i sprawnoœci fizycznej dzieci im³odzie¿y w Polsce i Norwegii. Spotkanieprzygotowano w ramach polsko–norweskiegoprojektu „U progu doros³ego ¿ycia: zdrowie ijakoœæ ¿ycia m³odzie¿y w zró¿nicowanym spo-³ecznie i ekonomicznie œrodowisku (ADOPOL-NOR)”. Organizatorami seminarium byli kie-

rownik projektu, prof. dr hab. Maria Kaczma-rek oraz dziekan Wydzia³u Biologii, prof. drhab. Bogdan Jackowiak.

Ju¿ wkrótce: • Ogólnopolskie seminarium poœwiêcone stu-diom doktoranckim „Studia Doktoranckie –Regu³y Kszta³cenia” odbêdzie siê 25 lutego wMa³ej Auli w Collegium Minus (ul. H. Wieniaw-skiego 1). Udzia³ w spotkaniu zapowiedzieli:wiceminister Nauki i Szkolnictwa Wy¿szego,prof. dr hab. Gra¿yna Prawelska-Skrzypek,przewodnicz¹cy Rady G³ównej Szkolnictwa Wy-¿szego, prof. dr hab. in¿. Jerzy B³a¿ejowski,przewodnicz¹cy Uniwersyteckiej Komisji Akre-dytacyjnej, prof. dr hab. Marek W¹sowicz orazprorektorzy-cz³onkowie Uniwersyteckiej Komi-sji Akredytacyjnej.

• „Miêdzy s³owami 2009” – wspólny projektInstytutu Filologii S³owiañskiej UAM oraz Insty-tutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAModbêdzie siê w dniach od 10 do 11 marca. Wprogramie znajd¹ siê wyk³ady, warsztaty, spo-tkania oraz wydarzenia artystyczne. Celem re-alizacji projektu jest utworzenie platformy po-rozumienia miêdzy œrodowiskami naukowymizajmuj¹cymi siê szeroko rozumian¹ problema-tyk¹ „niewypowiedzianego”. Prowadzoneprzez miêdzywydzia³owych prelegentów wyk³a-dy i warsztaty bêd¹ mia³y charakter interdyscy-plinarny. Do wspó³pracy zaproszeni zostalipracownicy naukowi z ró¿nych jednostek UAM,tj. Instytutu Filologii S³owiañskiej, Instytutu Fi-lologii Polskiej, Instytutu Etnologii i Antropolo-gii Kulturowej czy Wydzia³u Nauk Spo³ecznych.„Miêdzy s³owami 2009” towarzyszyæ bêdzieogólnopolska studencko-doktorancka konfe-rencja naukowa „Opisy, Transformacje, Fanta-zmaty”, która odbêdzie siê 11 marca. Konfe-rencja jest rezultatem nieformalnych dyskusji,na podstawie których wypracowane zostan¹metody dalszego dialogu naukowców.

• „Nowe trendy w tomografii procesowej. Teo-ria i wybrane zastosowania” – wyk³ad prof. dr.hab. in¿. Dominika Sankowskiego (Katedra In-formatyki Stosowanej Politechniki £ódzkiej)odbêdzie siê w ramach seminarium wydzia³o-wego 20 marca o godz. 10.00 w sali posie-dzeñ Rady Wydzia³u Fizyki UAM.

NASZ UNIWERSYTET

4 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

K a l e n d a r i u m

Page 5: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

W koñcu stycznia br. ju¿ po raz drugi Euro-pejskie Stowarzyszenie Studentów Pra-

wa ELSA Poznañ goœci³o na Wydziale Prawa iAdministracji UAM maturzystów z 17. poznañ-skich liceów w ramach Dni Prawnika. Bra³o wnich udzia³ 100. najlepszych uczniów, którychwy³oni³ test rekrutacyjny. Projekt przybra³ formu-³ê podobn¹ do zesz³orocznej edycji – w ci¹gu ty-godnia licealiœci uczestniczyli w przygotowa-nych specjalnie dla nich wyk³adach, prelekcjachoraz konwersatoriach. W tym roku motywemprzewodnim imprezy by³y prawa cz³owieka.

Ca³oœæ rozpocz¹³ dr hab. Robert Zaw³ocki –prodziekan WPiA UAM. W trakcie piêciu dni,które uczestnicy spêdzili na naszym wydziale,zapewniliœmy im ró¿norodne zajêcia. Z prze-prowadzonej ostatniego dnia projektu ankietywynika, ¿e najbardziej podoba³y siê: Symula-cja Rozprawy S¹dowej, która odby³a siê w po-znañskim S¹dzie Okrêgowym, wyk³ad panaKlaudiusza Ryngielewicza (szef Sekcji Polskiejw Kancelarii Europejskiego Trybuna³u PrawCz³owieka w Strasburgu) – „Co oznacza byæ

prawnikiem w dziedzinie praw cz³owieka?”oraz wyk³ad dr. Maksymiliana Stanulewicza(Katedra Historii Ustroju Pañstwa WPiA UAM)nt. prawnych unormowañ Wielkiej RewolucjiFrancuskiej. O ile pierwsze i trzecie „miejsce”to sprawdzone formu³y, o tyle zaproszenie pra-wnika ze Strasburga by³o dla nas nowym wy-zwaniem. Oprócz udzia³u w Dniach Prawnikanasz goœæ wyg³osi³ tak¿e wyk³ad otwarty dlastudentów i pracowników naszego wydzia³u.Jego wizyta nie by³aby mo¿liwa, gdyby niewsparcie finansowe udzielone przez dziekanaWPiA UAM – prof. dr. hab. Tomasza Soko³ow-skiego.

Kolejn¹ innowacj¹ w projekcie by³o zorgani-zowanie debaty oksfordzkiej – „Prawa homo-seksualisty prawami cz³owieka”. Temat wybra-li sami maturzyœci i to oni – ju¿ od grudnia ze-sz³ego roku – przygotowywali siê do wyst¹pie-nia w niej w charakterze stron. Przy jej organi-zacji pomog³o nam Ko³o Naukowe Praw Cz³o-wieka HUMANITAS. Za³o¿eniem zorganizowa-nia w³aœnie debaty by³o uaktywnienie liceali-

stów, co uda³o siê w 100.%. Kontrowersyjnytemat wywo³a³ naprawdê gor¹c¹ dyskusjêwœród widowni.

Najwiêksz¹ nagrod¹ dla organizatorów i po-ziomem sukcesu projektu jest pozytywna oce-na jego uczestników. Na podstawie ankietewaluacyjnych widaæ, ¿e wydarzenia takie jakDni Prawnika s¹ potrzebne. Dziêki nim wielumaturzystów dowiedzia³o siê nowych rzeczy, októrych w szkole nie mówi siê z powodu bra-ku czasu, a poza tym poczu³o – choæ przezchwilê – akademick¹ atmosferê. Cieszy nasrównie¿ informacja, i¿ wielu licealistów zdecy-dowa³o siê ubiegaæ o przyjêcie na studia nanaszym wydziale, chocia¿ przed projektemmyœleli o podjêciu studiów na innych kierun-kach.

Wiêcej informacji o Europejskim Stowarzy-szeniu Studentów Prawa ELSA Poznañ mo¿naznaleŸæ na stronie internetowej: www.po-znan.elsa.org.pl.

Aleksandra £aniecka Koordynator Projektu ELSA Poznañ

NASZ UNIWERSYTET WYDARZENIA

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 5

Pierwsz¹ nagrodê za najcie-kawsz¹ ofertê edukacyjn¹,zaprezentowan¹ w dniu 11 lutego br. na targachEdukacji i Pracy „Start2009”, organizowanych w Bydgoszczy, otrzyma³ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza.

Przewodnicz¹cy Kapitu³ykonkursu w uzasadnieniuzwróci³ szczególn¹ uwagê na estetykê stoiska i prezen-tacjê bogatej oferty dydak-tycznej Uczelni. na

P rof. Roland Wittmann odebra³ 16 lutego zr¹k rektora Medal za Zas³ugi dla UAM.

Jest wybitnym prawnikiem, wielce zas³u¿onymstworzeniu i rozwijaniu studiów prawa dla pol-skich studentów na Uniwersytecie „Viadrina”.Laureat podziêkowa³ po polsku, podkreœlaj¹cz uœmiechem, ¿e dziêki nauce jêzyka polskie-go sta³ siê w wieku dojrza³ym znowu studen-

tem. Wspomina³ zawarte jeszcze na Uniwersy-tecie w Monachium przyjaŸnie z polskimi pra-wnikami, które sta³y siê podstaw¹ wspó³pracy,gdy by³ ju¿ dziekanem prawa na „Viadrinie”;wspomina³ statut mieszanej komisji niemiec-ko-polskiej, który napisa³ w ci¹gu jednego po-po³udnia, a dyskusje nad nim trwa³y 8 lat, a¿wreszcie zaowocowa³y podpisaniem miêdzy-

rz¹dowej umowy o akademickiej wspó³pracy„Viadriny”. W trakcie tych rokowañ wielokrotniepytano mnie: czy reprezentujê stronê niemiec-k¹ czy polsk¹? – powiedzia³ ze œmiechem. Od 2. lat jest na emeryturze, lecz dalej prowa-dzi wyk³ady z ró¿nic miêdzy prawem niemieckima polskim i dalej otacza serdeczn¹ opiek¹ polskich studentów na „Viadrinie”. MAJ

Medal dla prof. Rolanda Wittmanna

II Dni Prawnika

Na UAM – najciekawiej

Nagroda za „Start 2009”

FOT.

MA

RTA

DZI

ON

EK

Page 6: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

A rek Ziemba, Zbigniew Sas i Piotr Sudo³odbyli rowerow¹ podró¿ po Madagaska-

rze, œladami podró¿nika i pisarza ArkadegoFiedlera (1894-1985). Dotarli miêdzy innymido wioski Ambinanitelo, w której przez ponadrok (z poœlubion¹ na miejscu ¿on¹) ¿y³ autortakich ksi¹¿ek, jak: „Gor¹ca wieœ Ambinanite-lo” czy „Madagaskar – okrutny czarodziej”.

Rowerzyœci spotkali tam ostatnich ¿yj¹cychmieszkañców, wspominaj¹cych przybysza zPolski. 17 marca br. (wtorek) podró¿nicy przy-jad¹ do Poznania na zaproszenie magazynu„Rowertour” i Klubu 7 Kontynentów. Spotkanierozpocznie siê o godzinie 19, w auli Wy¿szejSzko³y Bankowej (wejœcie od ul. Koœciuszki).Wstêp wolny.

C eremonia odznaczenia prof. dr hab. Tere-sy Tomaszkiewicz Francuskim Orderem

Palm Akademickich odby³a siê 2 lutego 2009r. w gabinecie rektora. Nagrodzona pracujena stanowisku profesora zwyczajnego w In-stytucie Filologii Romañskiej. Tytu³ profesoranauk humanistycznych uzyska³a w 2000 r.Jest wybitnym specjalist¹ z zakresu jêzyko-znawstwa romañskiego i przek³adoznawstwa,uznanym w Polsce i na œwiecie badaczem te-orii dyskursu, semiologii i pragmatyki komuni-

kacji werbalnej i niewerbalnej. Order Kawaler-ski Palm Akademickich przyznawany jestprzez francuskie Ministerstwo Edukacji za za-s³ugi w promowaniu kultury francuskiej.

Odznaczenie zast¹pi³o tytu³ honorowy wpro-wadzony przez Napoleona I w 1808 r. PrezydentRené Coty ustanowi³ 4 paŸdziernika 1955 rokuOrder Palm Akademickich w miejsce tytu³u Ofi-cera Akademii, który Napoleon I przyznawa³ za-s³u¿onym wyk³adowcom uniwersyteckim. Jest tonajstarsze francuskie odznaczenie cywilne.

W naszych czasach Order Palm Akade-mickich, w stopniu kawalera, oficera lub ko-mandora, jest przyznawany za zas³ugi wdziedzinie nauczania. Od 1866 r., s¹ nimrównie¿ odznaczane osoby, które nie s¹ na-uczycielami, ale przys³u¿y³y siê w sposóbszczególny edukacji narodowej. Palmy aka-demickie s¹ tak¿e przyznawane obcokra-jowcom i Francuzom mieszkaj¹cym za grani-c¹, którzy przyczyniaj¹ siê do szerzeniafrancuskiej kultury. na

NASZ UNIWERSYTET WYDARZENIA

6 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Graliœmy w „Orkiestrze” „z” dzieæmi „dla” dzieci

Slajdowisko z „Rowertourem” Poznaj uczestników „Madagascar Extreme”

W styczniowy mroŸny dzieñ 11stycznia 2009 r., podczas XVII

Fina³u Wielkiej Orkiestry Œwi¹tecznejPomocy nie mog³o zabrakn¹æ studen-tów Wydzia³u Studiów EdukacyjnychUniwersytetu im. Adama Mickiewicza.Wolontariusze z Wydzia³owego Cen-trum Wolontariatu „Volontario” wraz zdzieæmi i dla dzieci w holu Auli Uni-wersyteckiej zabaw¹ rozpalali „œwia-te³ko do nieba”. W imprezie z konkur-sami, tañcami, quizami, zajêciamikó³ek zainteresowañ nie zabrak³o nie-spodzianek i prawdziwej magii. Dlanajm³odszych, którzy wraz z rodzicamikwestowali na rzecz wczesnego dia-gnozowania chorób onkologicznych udzieci, wyst¹pili: Studenckie Ko³o Li-teracko–Teatralne, Zespó³ TañcaWspó³czesnego „Kontrast”, Iluzjoni-sta, zespó³ dudziarzy.

Ordre des Palmes Académiques

Order Palm AkademickichFO

T. M

ACI

EJ M

ÊCZY

ÑSK

I

FOT.

ARC

HIW

UM

„M

AD

AG

ASC

AR

EXTR

EME”

AmbasadorRepubliki Francuskiej - François BarryDelongchampsodznacza prof. dr hab.TeresêTomaszkiewiczOrderemKawalerskimPalm Akademickich

Page 7: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Bardzo wa¿n¹ rzecz¹ dla UniwersyteckiejKomisji Akredytacyjnej jest to, ¿e wycho-

dzi ona poza granice Polski i w³¹cza siê w eu-ropejskie struktury. Jest cz³onkiem CEE Ne-twork (Centralna i Wschodnioeuropejska SieæAgencji Zapewniania Jakoœci). Podjêto te¿ ini-cjatywê formalnej rejestracji i stworzenia eu-ropejskiego ugrupowania wspó³pracy ekstery-torialnej Network, z siedzib¹ na Wêgrzech.

Jedn¹ z istotnych misji UKA jest wspó³pra-ca z instytucjami zajmuj¹cymi siê jakoœci¹kszta³cenia. UKA podjê³a te¿ decyzjê o wej-œciu do Europejskiego Rejestru jakoœciEQAR.

– To dlatego obecnie UKA musia³a siêpoddaæ akredytacji, a raczej audytowi ze-wnêtrznemu. Poddanie siê procedurom oce-niaj¹cym jest pierwszym warunkiem przystaraniach o wejœcie do tej presti¿owej w Eu-ropie grupy ekspertów – podkreœla prof. Zbi-gniew Palka. – To jest nowa mo¿liwoœæ. Re-jestr powsta³ niedawno, otwarty jest odwrzeœnia ubieg³ego roku, UKA taki akceszg³osi³a, zwróci³a siê do austriackiej komisjiakredytacyjnej, aby audyt zorganizowa³a.

W œlad za tym do Poznania zjecha³a gru-pa miêdzynarodowych ekspertow, wœródnich byli przedstawiciele Austrii, Danii, Nie-miec i Szwecji, a tak¿e reprezentant Parla-mentu i Ministerstw Edukacji.

Intensywne rozmowy, których celem by³oustalenie zgodnoœci polskich procedur z za-leceniami europejskimi, trwa³y dwa dni. Ko-misja spotka³a siê z ekspertami, którzy

standardy przygotowuj¹, cz³onkami UKA,KRASP, a tak¿e z osobami wizytuj¹cymi po-szczególne oœrdki ubiegaj¹ce siê o akredy-tacjê. Do Poznania zaproszono te¿ przedsta-wicieli polskich uniwersytetów pañstwowychi prywatnych.

Do tego spotkania przygotowywaliœmy siêznacznie wczeœniej, mniej wiêcej od pó³ roku– podkreœla prof. Zbigniew Palka, cz³onekUKA. Trzeba by³o zebraæ stosowne materia-³y, raporty samooceny.

Wyniki przeprowadzonych obecnie rozmówznane bêd¹ mniej wiêcej za dwa miesi¹ce.Nie znaczy to jednak, ¿e proces ubieganiasiê o cz³onkostwo w Rejestrze Europejskiegona tym siê zakoñczy. Trzeba bêdzie jeszczeodebraæ i przeanalizowaæ wnioski, wprowa-dziæ zalecane rozwi¹zania i sugestie. Towszystko nie jest prost¹ spraw¹. Jednak kie-dy uporamy siê z tym, uznaæ bêdzie mo¿na,¿e UKA jest cz³onkiem elitarnej grupy stra¿ni-ków jakoœci na uczelniach europejskich.

NASZ UNIWERSYTET WYDARZENIA

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 7

Europejski audyt

UKA – „elita elity”

Ostatnie wydarzenia, do jakich dosz³o wAuli Uniwersyteckiej podczas uroczysto-

œci wrêczenia medalu „Sprawiedliwy wœródNarodów Œwiata”, sprawi³y, ¿e konflikt na Bli-skim Wschodzie sta³ siê tematem rozmówwielu mieszkañców Poznania. Prezentowaneopinie s¹ dowodem na niezwykle trudn¹ sytu-acjê w tym regionie i swoist¹ niemoc w rozwi¹-zaniu kwestii pokojowego wspó³istnienia Izra-ela i Palestyny. Tematyk¹ t¹ interesuj¹ siêrównie¿ studenci, czego dowodem s¹ dwaspotkania zorganizowane przez Wydzia³ NaukPolitycznych i Dziennikarstwa UAM. Z politolo-gami spotkali siê Amabasador Izraela w Pol-sce, David Peleg oraz Ambasador AutonomiiPalestyñskiej, Khaled Ghazal Soufan. Wartododaæ, ¿e konflikt bliskowschodni od wielu latznajduje siê w obszarze zainteresowañ nauko-wych pracowników wydzia³u. Tym ciekawiej za-powiada³y siê oba spotkania, zw³aszcza ¿estudenci ju¿ wczeœniej pokazali, ¿e s¹ wyma-

gaj¹c¹ publicznoœci¹, która nie unika trudnychpytañ. Z³o¿onoœæ sytuacji, w jakiej znajduj¹ siêoba narody, pokaza³a siê podczas debat z ca-³¹ si³¹. Wysoka temperatura dyskusji, wype³-nione po brzegi sale i spektrum pogl¹dów pre-zentowanych przez goœci oraz studentów wyra-Ÿnie na to wskazuj¹. Jak wyjaœnia organizatorspotkania, dr Wojciech Nowiak z WNPiD, dlaskonfliktowanych stron g³ówn¹ przeszkod¹ nadrodze do pokojowego porozumienia jest Ha-mas, który w wyniku zamachu stanu przej¹³w³adzê w Strefie Gazy. Problemem jest to, ¿enie chce siê on wyzbyæ terroryzmu jako narzê-dzia osi¹gania celów politycznych i d¹¿y dounicestwienia Izraela.

Arena ostatniego konfliktu jest tak¿e ele-mentem rozgrywki innych pañstw regionu. W opinii Jacka Raubo z Ko³a Naukowego Sto-sunków Miêdzynarodowych, konflikt jest wy-korzystywany przez Syriê i Iran, które odwra-caj¹ uwagê opinii miêdzynarodowej od ato-

mowych aspiracji tego ostatniego kraju.Wœród wielu – niekiedy trudnych – pytañ za-dawanych przez uczestników debat, najwiê-cej emocji wzbudzi³a kwestia powstaniawspólnego pañstwa. Jak jednak wyjaœni³ Am-basador Autonomii Palestyñskiej, jego krajjest okupowany przez Izrael i po drugiej stro-nie nie ma z kim rozmawiaæ na temat przy-sz³oœci obu narodów. Niestety, druga stronakonfliktu pos³uguje siê podobn¹ retoryk¹.Rz¹d Izraela uwa¿a, ¿e nie bêdzie pertrakto-wa³ z terrorystami. W jednej kwestii uda³osiê osi¹gn¹æ porozumienie. Ambasadorzyuznali, ¿e g³ównymi ofiarami konfliktu s¹ cy-wile i zwaœnione strony zrobi¹ wszystko, comog¹, by zminimalizowaæ straty ponoszoneprzez nich. Szkoda jedynie, ¿e relacje me-diów ze Strefy Gazy pokazywa³y rzeczywi-stoœæ odmienn¹ od deklaracji obu goszcz¹-cych u politologów dyplomatów.

Marcin Piechocki, Adam Barabasz

Dyplomaci u politologów

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Europejski audyt Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej

Page 8: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

D nia 8 stycznia 2008 roku w Ma³ej Auli Collegium Minus UAM odby-³a siê uroczysta promocja osób, którym Rada Instytutu Filologii An-

gielskiej nada³a stopnie doktora i doktora habilitowanego. O godzinie12:00, przy dŸwiêkach poloneza, wprowadzono do auli doktorów habilito-wanych i doktorów wraz z promotorami oraz dyrektor Instytutu Filologii An-gielskiej, przewodnicz¹c¹ Rady Naukowej IFA – prof. dr hab. Katarzyn¹Dziubalsk¹-Ko³aczyk i prorektorem – prof. dr. hab. Jackiem Witkosiem. Po odegraniu hymnu „Gaude Mater Polonia”, dyrektor Instytutu uroczy-œcie powita³a zgromadzonych goœci. Po krótkim przemówieniu przedsta-wi³a listê mianowanych doktorów habilitowanych oraz doktorów, a nastêp-nie wraz z prorektorem przyst¹pi³a do uroczystego aktu promocji nastê-puj¹cych doktorów habilitowanych:

1. dr. hab. Piotra Chruszczewskiego,2. dr hab. Ma³gorzaty Fabiszak,3. prof. dr hab. Sabine Heinz,4. dr. hab. Miros³awa Pawlaka,5. dr hab. El¿biety W¹sik.

W drugiej czêœci uroczystoœci zaproszono do indywidualnych promocji doktorów i ich promotorów. Wœród doktorów znaleŸli siê:1. dr Magdalena Bator,

promotor: prof. dr hab. Jacek Fisiak,2. dr Anna Bogacka,

promotor: prof. dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk,3. dr Andrzej Cirocki,

promotor: prof. dr hab. Teresa Siek-Piskozub,4. dr Kamila Dêbowska,

promotor: prof. dr hab. Anatolij Dorodnych,

5. dr Ewa Dynarowicz, promotor: prof. dr hab. Jerzy Koch,

6. dr Wies³awa Ferlacka, promotorzy: prof. dr hab. W³odzimierz Sobkowiaki prof. dr hab. Aleksander Szwedek

7. dr Aleksandra Górska,promotor: prof. dr hab. Barbara Kryk-Kastovsky,

8. dr Micha³ Janowski,promotor: prof. dr hab. Aleksander Szwedek,

9. dr Sylwester Jaworski, promotor: prof. dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk,

10. dr Maciej Kielar, promotor: prof. dr hab. Zdzis³aw W¹sik,

11. dr Karolina Krawczak, promotor: prof. dr hab. Arleta Adamska-Sa³aciak,

12. dr Agnieszka Kuja³owicz, promotor: prof. dr hab. Anna Cieœlicka,

13. dr Ma³gorzata Kul, promotor: prof. dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk,

14. dr Ewa Maciejewska-Stêpieñ, promotor: prof. dr hab. Krystyna DroŸdzia³-Szelest,

15. dr Barbara Pastuszek-Lipiñska, promotor: prof. dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk,

16. dr Agnieszka Pysz, promotorzy: prof. dr hab. Marcin Krygieri prof. dr hab. Jacek Witkoœ

17. dr Anna Warmuz,promotor: prof. dr hab. Liliana Sikorska,

18. dr Bartosz Wolski, promotor: prof. dr hab. W³odzimierz Sobkowiak,

19. dr Monika Ziêba-Plebankiewicz, promotor: prof. dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk.

Po wrêczeniu dyplomów dyrektor Instytutu Filologii Angielskiej – prof.dr hab. Katarzyna Dziubalska-Ko³aczyk i prorektor – prof. dr hab. JacekWitkoœ z³o¿yli serdeczne gratulacje wypromowanym doktorom i dokto-rom habilitowanym. Nastêpnie pan prorektor wyg³osi³ krótkie prze-mówienie, ¿ycz¹c doktorom i doktorom habilitowanym dalszych sukce-sów na œcie¿ce kariery naukowej. Uroczystoœæ zakoñczy³a siê odœpie-waniem hymnu akademickiego „Gaudeamus Igitur...”

NASZ UNIWERSYTET MIANOWANIA

8 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

K olekcjonujemy p³yty z muzyk¹, filmami,czasem z nagranym tekstem literackim.

Z³ota Kolekcja jednak to zupe³nie coœ innego.Z³o¿¹ siê na ni¹ najpiêkniejsze fragmenty cy-klu Verba Sacra, unikatowego projektu arty-stycznego, w którym wybitni aktorzy polscyczytaj¹ Bibliê. Dlaczego warto tê Kolekcjêmieæ? W³aœnie dlatego, ¿e jest niezwyk³a. Tak-¿e dlatego, ¿e jest chlub¹ Poznania – ¿adnemiasto (ani ¿aden uniwersytet poza UAM) niemo¿e pochwaliæ siê takim przedsiêwziêciem.Jest odkryciem – nie tylko dla kogoœ, kto bê-dzie s³ucha³ tych s³ów pierwszy raz, ale dla se-tek fanów, którzy przybywali i przybywaj¹ na tespotkania do poznañskiej katedry. Ta niezwy-

kle liczna, ró¿norodna i wierna publicznoœæ do-wodzi dobitnie, jak atrakcyjne mog¹ byæ spra-wy serio. Warto j¹ mieæ, bo wprowadza inn¹rzeczywistoœæ do naszych domów (albo aut –re¿yser Verba Sacra, Przemys³aw Basiñskitwierdzi, ¿e p³yt tych mo¿na s³uchaæ tak¿e tami po prostu wszêdzie, jeœli tylko nadchodzi tachwila, ¿e nie wystarcza nam przyziemna po-wszednioœæ).

Kolekcjê otwiera mistrz nad mistrzami Gu-staw Holoubek, pierwszy wykonawca VerbaSacra, który jak mówi Przemys³aw Basiñski,od razu ustawi³ bardzo wysoko poprzeczkê dlakolejnych aktorów. Czyta Ksiêgê Koheleta iPieœñ nad pieœniami. Kolejne p³yty bêd¹ uka-

zywaæ siê co miesi¹c: pojawi¹ siê m.in. JanPeszek z Ksiêg¹ Hioba, Teresa Budzisz-Krzy-¿anowska czy Maja Komorowska. P³yty s¹ sta-rannie wydane, nagrane przez Radio „Merku-ry”, do³¹czona jest do nich ksi¹¿eczka z wpro-wadzeniem i tekstem. Kosztuj¹ tylko kilkana-œcie z³otych. Kolekcja jest limitowana, rozpro-wadzana w parafiach, ale jako ¿e Verba Sacrajest przedsiêwziêciem uniwersyteckim, czêœænak³adu mo¿na kupiæ w Ksiêgarni Uniwersy-teckiej przy ul. Zwierzynieckiej 7 (ko³o D. S.„Jowita”). Wiele osób kupuje nagrania jakoprezent dla rodzeñstwa lub dzieci, pracuj¹-cych za granic¹ i jak „Latarnik” spragnionychpiêkna brzmienia jêzyka polskiego… maj

Z³ote s³uchanie

Promocja doktorów habilitowanych i doktorów w IFA

FOT.

ARC

HIW

UM

IFA

Page 9: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

• • W strukturze w³adz uczelnianych niema³ozadañ Panu przydzielono. Proszê wiêcprzypomnieæ, jakie to zadania? – To prawda. W wielu dziedzinach funkcjo-

nowania Uniwersytetu wyznaczono dla mnierozmaite dzia³ania. Po pierwsze, sprawy pra-wne, szeroko rozumiane zagadnienia kszta³-cenia, w tym jego jakoœæ, co samo w sobiejest szerokim tematem, wyzwaniem. Dalej,zajmujê siê studiami doktoranckimi, kszta³ce-niem nauczycieli akademickich, oœrodkami za-miejscowymi, z których ka¿dy sam w sobiewnosi wiele problemów…

• • Ka¿da z tych spraw wymaga³aby szersze-go omówienia. Nie chc¹c jednak trakto-waæ powierzchownie wa¿nych zagadnieñ,na dzisiejsz¹ rozmowê wybierzmy w¹tekprawny. Jest Pan prawnikiem odpowie-dzialnym za ten obszar. Mo¿na powie-dzieæ, ¿e przej¹³ Pan rolê „stra¿nika” lite-ry prawa. Co zrobi on na pocz¹tek, czymzajmie siê w pierwszej kolejnoœci? – Zacznijmy od dzia³añ natychmiastowych,

doraŸnych. Otó¿, stawiaj¹c sobie cel stworze-nia spójnego systemu wewnêtrznego prawana UAM, niezbêdnego ju¿ dziœ, od zaraz nale-¿a³o wprowadziæ dwie grupy spraw. Pierwszadotyczy wewnêtrznego uniwersyteckiego po-rz¹dku, druga ³¹czy siê z obszarem zewnêtrz-nym, bardzo jednak dla nas wa¿nym, a miano-wicie z projektowanymi ustawami i z ca³¹ re-form¹ szkolnictwa wy¿szego. Tu chcemy siêniezwykle aktywnie w³¹czyæ w kszta³towanietych projektów, poniewa¿ wychodzimy z za³o¿e-nia, ¿e jeœli nam siê nie uda przeforsowaæ wustawie pewnych naszych zamierzeñ, to bar-dzo trudno bêdzie nam potem realizowaæ swo-je cele. S¹ „w¹skie gard³a” w pracy Uniwersy-tetu, których bez zmian ustawowych nie zlikwi-dujemy.

• • Rozpocznijmy jednak od spraw najbli¿-szych, doraŸnych, uczelnianych... – Nazwa³bym je tak ogólnie – usprawnia-

niem Uniwersytetu czy dok³adniej usprawnia-niem obs³ugi prawnej rektora, Biura Rektora.Wi¹¿e siê to z naszymi przedsiêwziêciami.Utworzyliœmy odpowiednie stanowisko dorad-cy prawnego rektora. Opiniuje, wspiera przypodejmowaniu decyzji, te¿ przy formu³owaniuniektórych pism. T¹ osob¹ jest dr AgnieszkaPyrzyñska z Wydzia³u Prawa i Administracji,doœwiadczona miêdzy innymi w pracach nadstatutem. Mam te¿ dobry zespó³ radców praw-nych, bardzo przydatny w codziennym zarz¹-dzaniu. Jest Komisja Prawna Senatu, któr¹kieruje prof. Jan Grad, doœwiadczony organi-

zator ¿ycia uniwersyteckiego na szczeblu wy-dzia³u.

• • Zadañ jest du¿o. Jakie ju¿ zosta³y podjête?– Przygl¹damy siê zgodnoœci ró¿nych aktów

wewnêtrznych z obowi¹zuj¹c¹ liter¹ prawa uni-wersyteckiego, od uchwa³ Senatu poczynaj¹c,na zarz¹dzeniach rektora koñcz¹c.

• • Co spowodowa³o, ¿e te problemy uznali-œcie Pañstwo za nie cierpi¹ce zw³oki, bakonieczne do szybkiego za³atwienia? – Wynika to z koniecznoœci ustalenia przej-

rzystej struktury Uniwersytetu. Po wejœciu w ¿y-cie nowego statutu, ta struktura powinna byæuporz¹dkowana, powinien ukazaæ siê akt do-stosowuj¹cy strukturê Uniwersytetu do statu-tu. Tak sta³o siê wraz z uchwa³¹ Senatu z22.12.2008 r. Jest to konieczne i niezbêdne.Czêœæ jednostek zosta³a statutowo zniesiona,a one jeszcze funkcjonuj¹... Uporz¹dkowaniebyæ musi. Ustalenie struktury jest koniecznepo to, aby sporz¹dziæ regulamin funkcjonowa-nia Uniwersytetu. Jest to ³añcuch naczyñ po³¹-czonych, dlatego te¿ daliœmy sobie kilka mie-siêcy na owo przystosowanie. Temu jednocze-œnie towarzyszy przegl¹d kadr, które tymi jed-nostkami kieruj¹. Taki przegl¹d jest potrzebny.

• • Czasem trzeba, jak to powiadaj¹, prze-wietrzyæ, przyjrzeæ siê, jak co dzia³a, ¿ebymieæ œwiadomoœæ, gdzie zmiany s¹ nie-zbêdne. – Tak, to w³aœnie stanowi ów wymiar we-

wnêtrzny naszego dzia³ania, o czym wspomi-naliœmy na wstêpie.

• • Wszystko to dotyczy spraw obecnych,bie¿¹cego dzia³ania uczelni. A patrz¹c da-lej, jakie zadania Pan przed sob¹ widzi? – Chcemy i musimy ustosunkowaæ siê do

projektów ustaw, projektowanej reformy. Mana to sk³adaæ siê siedem aktów, miêdzy inny-mi o zasadach finansowania nauki, w tym pro-jekty Narodowego Centrum Badañ i Rozwojuoraz Narodowego Centrum Nauki. Regulacjezawarte w nich maj¹ tak istotne znaczenie dlagospodarki finansowej uczelni, ¿e ju¿ dziœ œro-dowiska akademickie powinny zabraæ g³os wtej sprawie.

• • A zatem, co w nich jest dobrego, co war-to poprzeæ? – Za w³aœciwy nale¿y uznaæ generalny kieru-

nek reformy, która ma polegaæ na bardziejefektywnym wykorzystaniu œrodków przezna-czonych w bud¿ecie pañstwa na naukê. Dalej,godna poparcia jest idea dekoncentracji

uprawnieñ ministra tak, aby oddzielone by³ykompetencje z zakresu okreœlania polityki nau-kowej i wyznaczania strategii rozwoju nauki odpodejmowania decyzji o finansowaniu konkret-nych badañ naukowych i prac rozwojowych.

• • S¹ jednak, jak mo¿na siê domyœlaæ, nie-pokoj¹ce propozycje, jakie przynios¹ re-zultaty po wprowadzeniu ich w ¿ycie? – Tak, dotycz¹ kilku spraw. Chodzi mianowi-

cie o potencjalne ograniczenie udzia³u bud¿etucentralnego w finansowaniu szkó³ wy¿szych.

• • Co konkretnie ma Pan na myœli? – W dzia³alnoœci statutowej nie przewidzia-

no wprost istniej¹cego dot¹d odrêbnego dzia-³u w postaci badañ w³asnych. W konsekwencjidoprowadziæ to mo¿e do braku œrodków na fi-nansowanie rozwoju naukowego badaczy. Wy-odrêbnienie finansowania ze Ÿróde³ central-nych jedynie aparatury o wartoœci powy¿ej150000 z³ w odniesieniu do wydzia³ów o pro-filu humanistycznym praktycznie uniemo¿liwiatym jednostkom korzystanie z dotacji.

• • Tyle o finansach, a inne problemy? – Niepokoi nas zamys³ pozbawienia œrodo-

wisk akademickich mo¿liwoœci bezpoœrednie-go udzia³u w procesie wy³aniania sk³adu Komi-tetu Akredytacyjnego Jednostek Naukowych iRady Nauki, bardzo wa¿nych organów nauko-wych. Dotyczyæ te¿ by to mia³o powo³ywaniaRady Narodowego Centrum Badañ i Rozwojuoraz Rady Narodowego Centrum Nauki. Naszniepokój budzi te¿ propozycja ministra, zw³a-szcza ¿e chodzi o powo³ywanie wszystkichcz³onków rad i zespo³ów, a tak¿e mnogoœæodes³añ do przepisów wykonawczych. Ponad-to nale¿y braæ pod uwagê prezentowane pro-jekty ustaw. Bêd¹ one wymaga³y od uczelnirozwoju wspó³pracy pomiêdzy nauk¹ i sfer¹gospodarki. Generalnie popieraj¹c tê wspó³-pracê, nale¿y jednak braæ pod uwagê poten-cjalne zagro¿enia, jak na przyk³ad obni¿eniepoziomu studiów i zanikanie ma³o rynkowychkierunków.

• • Rozwi¹zywanie problemów, o których Panwspomina³, aby by³o efektywne, musi zo-staæ poprzedzone ogóln¹ dyskusj¹ w sze-rokim krêgu œrodowiska naukowego. – Tak. Tak¹ dyskusjê chcielibyœmy podj¹æ,

korzystaj¹c równie¿ ze wsparcia naszych parla-mentarzystów, którzy niedawno byli goœæmi Uni-wersytetu. Na listopadowym posiedzeniu Senatprzyj¹³ uchwa³ê, w której zaj¹³ stanowisko wo-bec projektów ustaw, dotycz¹cych finansowa-nia nauki, o czym równie¿ by³o powy¿ej.

NASZ UNIWERSYTET PERSPEKTYWY

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 9

Prawne „usprawnianie” Uniwersytetu

Z prof. Krzysztofem Krasowskim, prorektorem ds. kszta³cenia UAM rozmawia Jolanta Lenartowicz

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 10: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Taki tytu³ nada³ swojemu wyst¹pieniudedykowanemu Jubilatowi, helleni-œcie, prof. dr. hab. Sylwestrowi Dwo-rackiemu, podczas uroczystego spo-tkania w Auli Lubrañskiego (13.01.),

jego przyjaciel prof. Jerzy Danielewicz. – Po-wy¿szy nag³ówek oddaje w skrócie nie tylkog³êbokie i wszechstronne powi¹zania dzisiej-szego Jubilata z Uniwersytetem w Poznaniu, aw szczególnoœci z poznañsk¹ filologi¹ klasycz-n¹, ale tak¿e postrzeganie Jego osoby jakokogoœ bliskiego przez pokolenia studentów igrono wspó³pracowników... – wyjaœni³ prof. J.Danielewicz.

Œcie¿ka naukowa Jubilat zwi¹zany jest z poznañskim Uniwersyte-tem od 1957 r., kiedy rozpocz¹³ studia filologiiklasycznej, choæ egzamin wstêpny zda³ weWroc³awiu. Do Poznania przeniós³ siê przedrozpoczêciem roku akademickiego, gdy dowie-dzia³ siê, ¿e na UAM reaktywowano filologiêklasyczn¹. Do dziœ jednak czuje siê mocnozwi¹zany z Wroc³awiem. Nic zatem dziwnego,¿e na Jubileusz, na który przybyli przyjaciele ikoledzy z ca³ej Polski, najwiêksza, bo a¿ 20-osobowa, grupa dotar³a w³aœnie z Wroc³awia.

W swoim wyst¹pieniu, które w wersji posze-rzonej ukaza³o siê w dedykowanym JubilatowiXVIII tomie instytutowego pisma „SymbolaePhilologorum Posnaniensium”, prof. J. Danie-lewicz przypomnia³ kolejne etapy drogi nauko-

wej prof. S. Dworackiego. Mistrzem Jubilataby³ przede wszystkim prof. Wiktor Steffen,który zachêci³ go do napisania pracy magister-skiej o „Odludku” Menandra. Praca doczeka-³a siê publikacji (1965), a dzisiejszy Jubilat ju¿jako pracownik naukowo-dydaktyczny UAMprzez nastêpnych kilkanaœcie lat bada³ ró¿neaspekty twórczoœci Menandra, co zaowocowa-³o rozpraw¹ doktorsk¹ (1968), seri¹ artyku-³ów, a wreszcie rozpraw¹ habilitacyjn¹ (1975).Do Menandra wraca³ jeszcze wiele razy, alezainteresowa³ siê te¿ szerzej dramatem grec-kim, zarówno komedi¹, jak i tragedi¹. Pracêprofesorsk¹ poœwiêci³ jednemu z trzech mi-strzów komedii attyckiej – Eupolisowi (1991),przeprowadzaj¹c wczeœniej kwerendy w biblio-tekach zagranicznych. Jako profesor zaintere-sowa³ siê kolejnym polem badawczym, a mia-nowicie proz¹, zw³aszcza romansem epoki Ce-sarstwa. Wówczas rozpocz¹³ t³umaczenie naj-bardziej skomplikowanego romansu greckie-go „Opowieœci etiopskiej Heliodora” (wyd.2000). Wczeœniej przez miesi¹c przebywa³ naUniwersytecie w Oxfordzie. Dziêki obfitemudorobkowi naukowemu prof. S. Dworacki zdo-by³ wysok¹ pozycjê w œrodowisku polskich filo-logów klasycznych, a tak¿e uznanie za grani-c¹, czego dowodem s¹ liczne kontakty nauko-we i zaproszenia na goœcinne wyk³ady do Fin-landii, Szwecji, Niemiec oraz USA.

Ponadto Jubilat przez wiele lat by³ redakto-rem (od 1977) i redaktorem naczelnym (w la-

tach 1983–2003) pisma „Eos” – organu Pol-skiego Towarzystwa Filologicznego. Pe³ni³ te¿funkcje: kierownika Zak³adu Hellenistyki(1977–1987), zastêpcy dyrektora Instytutu Fi-lologii Klasycznej (1977–1981 i 1988–1993),prodziekana Wydzia³u Filologicznego(1982–1985) i prorektora (1993–1999). By³te¿ cz³onkiem Pañstwowej Komisji Akredyta-cyjnej (2002–2007).

Profesor Dworacki jest te¿ przedstawicie-lem UAM w Senacie Pañstwowej Wy¿szejSzko³y Zawodowej w Gorzowie Wlkp. (od1997), podobn¹ funkcjê pe³ni³ równie¿ w Pañ-stwowej Wy¿szej Szkole Zawodowej w Koninie(1997–1999). Od roku 1995 dzia³a w Funda-cji Bibliotek Naukowych Miasta Poznania, odroku 1996 w Fundacji Lanckoroñskich z Brze-zia, która raz w roku przydziela stypendia sta-ro¿ytnikom. Jest te¿ wspó³organizatorem Fe-stiwalu Nauki i Sztuki w Poznaniu (od 1998).W 1999 r. mimo w¹tpliwoœci, czy to siê uda,da³ siê te¿ „wci¹gn¹æ” w realizacjê projekture¿ysera Przemys³awa Basiñskiego Verba Sa-cra i do dziœ nale¿y do Komitetu Organizacyj-nego tego cyklu. Bardzo szybko nabra³ przeko-nania, ¿e jest to inicjatywa, któr¹ warto po-przeæ. Do dziœ dziwi siê, jak do tego dosz³o, ¿ecykl przewidziany na jeden rok Wielkiego Jubi-leuszu Chrzeœcijañstwa trwa nadal, w dodat-ku rozbudowany – z inicjatywy rektora StefanaJurgi – o cykl Wielka Klasyka w Auli UAM.

Za liczne osi¹gniêcia Jubilat zosta³ odzna-czony Z³otym Krzy¿em Zas³ugi, Krzy¿em Kawa-lerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Meda-lem Komisji Edukacji Narodowej i wieloma na-grodami naukowymi.

Profesor S. Dworacki lubi³ tak¿e zajêcia dy-daktyczne. Wypromowa³ 5. doktorów i 67. ma-gistrantów. – By³em nauczycielem wyrozumia-³ym, ale oczekiwa³em prawdomównoœci –mówi o sobie, dodaj¹c, ¿e kr¹¿y³a o nim opi-nia, i¿ na jego zajêcia nie wypada przyjœæ nie-przygotowanym.

Rozdarcie Z perspektywy Jubileuszu Profesor dostrzegaw swoim ¿yciu zawodowym pewne rozdarcie.Zaczê³o siê ono w 1993 r. Mia³ ju¿ wtedy do-br¹ pozycjê zawodow¹, niez³y dorobek, odby³sta¿e i stypendia zagraniczne i wyobra¿a³ so-bie, ¿e teraz bêdzie móg³ w pe³ni realizowaæswoje plany naukowe, skupiæ siê nad ulubio-nymi autorami antycznymi, gdy nieoczekiwa-nie zaproponowano mu funkcjê prorektora.

NASZ UNIWERSYTET JUBILEUSZE

1 0 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Nasz ProfesorSylwesterDworacki

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 11: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Przyj¹³ j¹ jako wyraz zaufania œrodowiska, aleulubionym pisarzom, a zw³aszcza przek³adowi„Opowieœci etiopskiej” Heliodora móg³ ju¿ po-œwiêciæ niewiele czasu, g³ównie noce. – Prze-t³umaczenie na jêzyk polski jakiegoœ autorasprawia, ¿e on lepiej ¿yje w œwiadomoœci filo-logów i studentów – uwa¿a prof. S. Dworacki.Miejsce we w³adzach rektorskich otworzy³ojednak nowe perspektywy – trzeba by³o zaj¹æsiê sprawami uniwersyteckimi. Po up³ywie ka-dencji Jubilat trafi³ do Komisji Akredytacyjnej,w której dzia³a do dziœ jako jej ekspert. Choætrochê ¿a³uje, ¿e lata pracy poza Instytutem Fi-lologii Klasycznej sprawi³y, i¿ jego dorobek na-ukowy jest mniejszy ni¿ móg³by byæ, to jestprzekonany, ¿e praca dla Uniwersytetu te¿ by-³a potrzebna. Marzeniem naukowym Profeso-ra pozostaje doprowadzenie do koñca przek³a-du i wydania dzie³a historyka greckiego Diodo-ra Sycylijskiego pt. „Biblioteka”. To obszernedzie³o, zachowane nawet nie w po³owie, obej-muje historiê powszechn¹ do czasów Cezara ijest czêsto jedynym dokumentem tego etapuhistorii Grecji i Rzymu. Tu¿ po kadencji prorek-tora Profesorowi uda³o siê wspólnie z kolega-mi z ró¿nych oœrodków filologicznych zdobyægrant ogólnopolski na wydanie tego dzie³a. Zo-sta³o jeszcze do przet³umaczenia 20% frag-mentów tekstu i nad tym teraz prof. S. Dwo-racki pracuje. – Je¿eli uda siê wydaæ tê pracêdziewiêciu t³umaczy z komentarzem prof. Le-szka Mrozewicza, to bêdê bardzo zadowolony,¿e powstanie polski przek³ad Diodora, po-trzebny historykowi, filologowi, wszystkim sta-ro¿ytnikom – wyznaje Jubilat.

Wszystko ju¿ by³o W filologii klasycznej fascynuje Profesora: –Ustawiczna œwiadomoœæ, ¿e nie ucieknie siêprzed sta³ym porównywaniem wspó³czesnoœcize staro¿ytnoœci¹ choæby greck¹ i ¿e œwiat i na-tura ludzka niewiele siê zmieni³y od tamtychczasów. Mo¿e jest to cecha narodów ¿yj¹cychw kulturze œródziemnomorskiej, które wyros³yz pnia grecko-rzymskiego – dodaje Jubilat,który wiele prawid³owoœci wspó³czesnegoœwiata rozumie g³êbiej, dziêki staro¿ytnej per-spektywie. Bardzo czêsto chwyta siê na myœli:– Przecie¿ to ju¿ by³o. Wystarczy spojrzeæ nateatr wspó³czesny i wszelkie w nim ekspery-menty i porównaæ z bogactwem form w teatrzeantycznym, by znaleŸæ bardzo wiele analogii.Aktualna pozostaje te¿ myœl staro¿ytnych – abypowsta³a wielka sztuka, potrzebna jest wol-noœæ i demokracja. Nawi¹zuje siê równie¿ dowzorców antycznych z zakresu procedury poli-tycznej w systemie demokratycznym, która zo-sta³a przerobiona na przyk³adzie miasta-pañ-stwa greckiego. Fascynacja filologi¹ klasyczn¹polega zatem na nieustannym odkrywaniu, ¿e„to ju¿ by³o” i ¿e wszystkiego mo¿na siê nau-czyæ na podstawie kultury greckiej.

Fotografia i œpiew – Lubiê robiæ zdjêcia – odpowiada bez waha-nia Jubilat zapytany o fascynacje pozazawodo-we. – Mam ich sporo, a przez to, ¿e teraz s¹aparaty cyfrowe, to gromadzê du¿o zdjêæ.Mam spore archiwum – dodaje. ¯a³uje nawet

trochê, ¿e z racji pe³nionych funkcji w wielu sy-tuacjach nie wypada mu wyci¹gaæ aparatu i ro-biæ zdjêcia. – A druga rzecz, któr¹ lubiê, toœpiew. Œpiewanie polubi³ zw³aszcza w szkoleœredniej, kiedy nale¿a³ do dobrego szkolnegochóru. Do dziœ nie mo¿e od¿a³owaæ, ¿e niezg³osi³ siê do Chóru Uniwersyteckiego, ale wokresie studiów uzna³, ¿e powinien skupiæ siêna nauce. Teraz uwa¿a, ¿e ka¿dy, kto lubi œpie-waæ, powinien skorzystaæ z tego, ¿e s¹ a¿ dwachóry na Uniwersytecie. Sam od wielu lat jestzwi¹zany w szczególny sposób z Miêdzynaro-dowym Festiwalem Chórów Uniwersyteckich.Na proœbê dyrektora Chóru KameralnegoUAM, Krzysztofa Szydzisza Profesor na ka¿dyFestiwal wybiera odpowiedni tekst ³aciñski al-bo niekiedy sam t³umaczy wybrany wiersz pol-ski na ³acinê, a nastêpnie jakiœ znany kompo-zytor pisze do niego muzykê i wszystkie chóryœpiewaj¹ razem ten utwór podczas Festiwalu.Specjalnoœci¹ Jubilata s¹ te¿ okolicznoœciowewiersze, uk³adane do znanych melodii, któreœpiewa dla przyjació³ podczas bardziej kame-ralnych spotkañ. ¯a³uje, ¿e nie umie graæ na¿adnym instrumencie. Korzysta tylko z elek-tronicznej klawiatury, by odnaleŸæ w³aœciw¹ to-nacjê, kiedy œpiewa.

W oczach innych Jak zauwa¿y³ w swoim wyst¹pieniu prof. J. Da-nielewicz, wspó³pracownicy, którzy znaj¹ Jubi-lata d³u¿ej, podkreœlaj¹ jego: – Umiejêtnoœæutrzymania równowagi miêdzy dystansem na-le¿nym profesorowi a relacj¹ osobist¹, a tak-¿e zalety charakteru, jak m.in.: otwartoœæ, po-stawa z gruntu ¿yczliwa, wyrozumia³oœæ, nieu-leganie irytacji, niezawodna dyskrecja, pokoranaukowa, naturalnoœæ, skromnoœæ i bycie so-b¹ podczas pe³nienia wszystkich funkcji naUniwersytecie. Równie pozytywnie odbieraj¹Profesora studenci. – Wszyscy (…) zauwa¿a-my jego wielk¹ ¿yczliwoœæ, kole¿eñskoœæ,skromnoœæ, oddanie Uniwersytetowi, niezwy-k³¹ wrêcz odpowiedzialnoœæ i obowi¹zkowoœæ,lojalnoœæ, dystans wobec spraw ma³o wa¿-nych przy jednoczesnym przywi¹zywaniu wagido pryncypiów, umiejêtnoœæ dialogu i wspó³-pracy z ludŸmi o ró¿nych pogl¹dach i przeko-

naniach (…), predyspozycje do stabilizowaniarelacji miêdzyludzkich, zdolnoœæ do wzniesie-nia siê ponad dawne zasz³oœci – podsumowa³prof. J. Danielewicz.

Czas wdziêcznoœci W mowie, któr¹ tradycyjnie wyg³asza Jubilat,wys³uchawszy opinii o sobie i historii swojejdrogi naukowej, prof. S. Dworacki skupi³ siêprzede wszystkim na podziêkowaniach i wyra-zach wdziêcznoœci dla wszystkich przyjació³,kolegów, cz³onków rodziny, którzy wziêli udzia³w uroczystym spotkaniu, ale tak¿e dla wszys-tkich, którzy w jakikolwiek sposób przyczynilisiê do jego rozwoju i wyboru drogi ¿yciowej ja-ko filologa klasycznego, zatem m.in. dla Ro-dziców, proboszcza z Krobi, ³acinnika ze szko-³y œredniej, profesorów z Uniwersytetu, zw³a-szcza Wiktora Steffena i Jerzego £anowskie-go (Wroc³aw). Jubilat nie zapomnia³ te¿ oprof. Julii Zab³ockiej, która w swoim czasiepodda³a mu myœl o przek³adzie „Biblioteki”Diodora, podziêkowa³ te¿ serdecznie dyrekto-rowi IFK, prof. El¿biecie Weso³owskiej, którana w³asn¹ odpowiedzialnoœæ rozszerzy³a objê-toœæ tomu ”Symboli”, dedykowanego specjal-nie Jubilatowi. S³owa wdziêcznoœci us³yszelite¿ byli dziekani Wydzia³u Filologicznego: pro-fesorowie Edward Pieœcikowski i TadeuszZgó³ka oraz rektorzy, profesorowie: Jerzy Fe-dorowski, Stefan Jurga, Stanis³aw Lorenc iobecny rektor Bronis³aw Marciniak, który po-prosi³ Jubilata „o niewychodzenie z CollegiumMinus”. Oddzielne podziêkowania Jubilatskierowa³ do swojej rodziny – ¿ony Aleksan-dry, która: – Pozwoli³a na oddanie niema³ejczêœci mojego czasu na pracê naukow¹ is³u¿bê spo³ecznoœci akademickiej. Synowi icórce z rodzinami, w tym czwórk¹ bardzo do-brze zapowiadaj¹cych siê wnuków. Podsumo-wuj¹c swoje bez w¹tpienia udane ¿ycie, Jubi-lat sparafrazowa³ zdanie Marka Aureliusza:„Do tego wszystkiego potrzebna by³a pomocboska i szczêœcie”.

Jubilatowi ¿yczymy zatem dalszej „pomocy boskiej i szczêœcia”.

Danuta Chodera-Lewandowicz

NASZ UNIWERSYTET JUBILEUSZE

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 1 1

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 12: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

• • Pani Profesor, która z ksi¹¿ek dzieciñ-stwa zaprowadzi³a Pani¹ na polonistykê? – To nie by³a pojedyncza ksi¹¿ka, tylko ich

ogólny niedostatek. Mia³am ojca, który tak¹dobr¹ rêk¹ wprowadzi³ mnie w œwiat literatury(zarazi³, np. mi³oœci¹ do Szekspira). Kiedy by-³yœmy ma³e z siostr¹, rodzice streszczali namklasykê, zamiast czytaæ ksi¹¿eczki dla dzieci –teraz to siê wydaje nieprawdopodobne. Je-stem dzieckiem wojny, w domu z ró¿nychwzglêdów nie mieliœmy du¿ego ksiêgozbioru.Bywa³o, ¿e musia³o wystarczyæ to, co moi ro-dzice mieli w g³owach, co sami pamiêtali. Awracaj¹c do Pani pytania, myœl, ¿e ksi¹¿ki mo-g¹ byæ w zasiêgu mojej rêki, ¿e to bêdzie siêjeszcze nazywa³o studiami, wprawia³a mnie wwielki zachwyt.

Mi³oœæ do ksi¹¿ek przekazujê swoim dzie-ciom i wnukom. Wczoraj by³ Dzieñ Babci. Wnu-ki telefonowa³y z ¿yczeniami – z wyj¹tkiem naj-m³odszego – rozmawialiœmy g³ównie o ksi¹¿-kach. Lubimy dzieliæ siê tym, co ostatnio prze-czytaliœmy, co warto przeczytaæ – i to nas wi¹-¿e. ¯yczenie, ¿eby nie opuszcza³a mnie wenatwórcza, przyjê³am z satysfakcj¹. Mam podpi-sane dwie umowy wydawnicze z GWP i jedn¹z „Impulsem”. Weny mi raczej nie brakuje, go-rzej z czasem...

• • Studia polonistyczne nie rozczarowa³y Pani? – Mia³am swój sposób studiowania. Jeœli

przejrza³aby Pani mój indeks, to oceny wska-zywa³yby, ¿e by³am œredni¹ studentk¹. Chodzi-³am w³asnymi drogami. Z scs-u (staro-cerkiew-no-s³owiañskiego) mia³am ledwie trójczynê, zato z literatury powszechnej ocenê bardzo do-br¹. Egzamin u profesora Eustachiewicza pa-miêtam do dziœ. To by³a szalenie kontrowersyj-

na osoba, niekryj¹ca swojej niechêci do ko-biet. Zdawa³am jako ostatnia, profesor by³ ju¿zmêczony i poprosi³, abym sama wymyœli³a py-tanie. Zaproponowa³am, ¿e porównam spo-sób, w jaki umieraj¹ bohaterowie dramatówSzekspira. Wraz z moj¹ odpowiedzi¹ profesorcoraz bardziej siê o¿ywia³. Egzamin zamieni³siê w pasjonuj¹c¹ rozmowê.

Nie rozczarowa³am siê. Z perspektywy cza-su mogê powiedzieæ, ¿e da³y mi taki zbawien-ny... brak pewnoœci. Jeœli coœ piszê i mamw¹tpliwoœci jêzykowe, to zawsze telefonujê doPoradni Jêzykowej. Nie chodzi zreszt¹ o to...Wiem, jak du¿o jeszcze nie wiem i to daje mipoczucie perspektywy... Mam wiêc co robiæ dokoñca ¿ycia. Czytam du¿o, du¿o ksi¹¿ek kupu-jê. S¹ zwi¹zane z moim warsztatem naukowo-badawczym i dydaktyk¹. S¹ z ró¿nych dziedzin– z psychologii, socjologii, politologii, antropo-logii, filozofii, literaturoznawstwa. Staram siêuprawiaæ pedagogikê interdyscyplinarnie.

• • Doktorat na pedagogice by³ konsekwen-cj¹ wyboru zawodu nauczyciela? – Nie myœla³am o nim. W trakcie studiów

pracowa³am dorywczo w moim rodzinnym mie-œcie w dziale miejskim lokalnej gazety. Ta pra-ca bardzo mi odpowiada³a (zaproponowanonawet etat), ale wtedy wi¹za³am ju¿ swoje lo-sy z Poznaniem. Nie znalaz³am tu pracy w re-dakcji, podjê³am wiêc j¹ w szkole. Mia³am 21lat, ukoñczone studia, ale ¿adnej praktyki iwiedzy z zakresu pedagogiki. Szybko zoriento-wa³am siê, ¿e nie umiem byæ nauczycielk¹.Pocz¹tki by³y bardzo trudne. Mia³am wielkieszczêœcie, ¿e w szkole trafi³am na kompetent-n¹ dyrektorkê „podstawówki”, która przyjê³amnie bardzo ¿yczliwie i, co wa¿ne, potrafi³a wy-

prowadziæ z wielu b³êdów pedagogicznych. Zczasem by³o coraz lepiej: urozmaica³am lek-cje, nie trzyma³am siê sztywno konspektów –które wtedy nauczyciele byli zobowi¹zani pi-saæ. Mia³am tak¿e poczucie odpowiedzialno-œci za uczniów, czu³am siê zobligowana do te-go, aby pracowaæ nad sob¹. Zaczê³am studio-waæ literaturê przedmiotu, no i bardzo szybkow szkole zrobi³o mi siê „ciasno”, choæ ju¿ pra-cowa³am w liceum. Chcia³am czegoœ wiêcejdla siebie, aby móc oddawaæ innym. Kiedyskusi³am siê na studium doktoranckie, mia-³am 32 lata, ma³e dzieci, a m¹¿, lekarz, robi³specjalizacjê. Nie zdawa³am sobie sprawy, naco siê porywam. Jak siê Pani domyœla, na Uni-wersytecie wszystko musia³am zaczynaæ odnowa. Stanê³am przed gór¹ wiedzy i zaczê³amsiê na ni¹ wdrapywaæ. Zreszt¹ robiê to do dzi-siaj i to jest piêkne. Teraz mam tu ju¿ swojemiejsce, wiem gdzie kopaæ.

• • Pisze Pani ksi¹¿ki o szkole? – Tak, do wyboru, mówi¹c najogólniej, mam

strukturalno-funkcjonalne i fenomenologiczno-interakcjonistyczne perspektywy jej ogl¹du.Mo¿na to wyt³umaczyæ na przyk³adzie filmów„Mikrokosmos” i „Makrokosmos”. Na pierw-szym widzimy biedronkê, przestraszon¹ wiel-k¹ kropl¹ deszczu, a obok równie¿ w takim po-wiêkszeniu robaczka, który wygl¹da jak w¹-sacz ze strasznymi rogami. Jeœli na szko³êspojrzymy z perspektywy ucznia, to mo¿emyopisaæ jego problemy, prze¿ycia – jak tej bie-dronki. Natomiast, jeœli na szko³ê spojrzymy wskali „makro”, to nie bêdzie nas interesowa³oprze¿ycie pojedynczego ucznia, który jak... ku-lawy dziki ³abêdŸ, trzês¹c siê ze strachu, pa-trzy na klucz odlatuj¹cych ptaków i zastanawia

1 2 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Z wielkiej mi³oœci do ksi¹¿ek Z okazji Jubileuszu pracy naukowej, z prof. zw. dr hab. Mari¹ Dudzikow¹w Zak³adzie Pedagogiki Szkolnej (Wydzia³ Studiów Edukacyjnych UAM),którym dotychczas kierowa³a, rozmawia Magdalena Zió³ek FO

T. M

ACI

EJ N

OW

ACZ

YK

NASZ UNIWERSYTET JUBILEUSZE

Page 13: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

siê, czy prze¿yje (przywo³ujê film). Wtedy inte-resuje nas, ile ³abêdzi doleci, a ile z tych,które pozosta³y, prze¿yje zimê. Mówi¹c dalejmetaforycznie, mo¿na badaæ zale¿noœæ miê-dzy d³ugoœci¹ skrzyde³ a szybkoœci¹ lotu – alemnie to podejœcie zaczê³o ju¿ nu¿yæ. Dlategochêtnie piszê eseje etnopedagogiczne, jak np.„Mit o szkole jako miejscu »wszechstronnegorozwoju« ucznia...” czy „Pomyœl siebie...”.

• • Czy jest Pani surowym nauczycielem aka-demickim? Doktoranci, np. cytuj¹ Paniwypowiedzi: „Tekst powinien byæ jakwalc, a nie jak walec”, „Pisz albo giñ” itp. – Jest wiele fraszek na mój temat, lubiê tê:

„Dudzikowa da Ci trop, weŸ ³y¿eczkê, no ikop”. Nie jestem surowa, tylko wymagaj¹ca –a to jest ró¿nica. Wymagam wiele od siebie,sama „kopiê ³y¿eczk¹”. No, ale jest to pyta-nie o wspó³czesny uniwersytet – a mam onim nie najlepsze zdanie. Jeœli, np. student zlektur „obowi¹zkowych” przeczyta tylko jed-n¹, a o reszcie powie, ¿e nie zna, bo: biblio-teka by³a zamkniêta, by³y wypo¿yczone, a wksiêgarni skoñczy³ siê nak³ad i nie zd¹¿y³przeczytaæ. To nie przyjmujê tego do wiado-moœci, jak i tego, ¿eby mu podyktowaæ czywskazaæ „metod¹ paznokciow¹” – o co zabie-ga – czego mia³by siê „nauczyæ odt¹d – do-t¹d”. To jest znacznie szerszy problem – pro-ces odchodzenia uniwersytetu od elitarnoœcina rzecz masowoœci studiów, przeciêtnoœci,a nawet pewnej infantylnoœci, jak pisze FrankFuredi w g³oœnej ksi¹¿ce, której tytu³em pyta:„Gdzie siê podziali wszyscy intelektualiœci?”.Studenci coraz czêœciej nie potrafi¹ czytaæ,pisaæ, myœleæ – na uniwersytet przychodz¹ zezubo¿a³ych intelektualnie (bo nastawionej na

rozwi¹zywanie testów) szko³y œredniej i poma-turalnych licencjatów, które nie rozwinê³y za-interesowañ i chêci zdobywania wiedzy, a je-dynie „apetyt” na tytu³ magistra; nierzadkotylko po to, aby otrzymaæ dyplom „³atwo iprzyjemnie” (na podstawie kompilacji œci¹-gniêtych z Internetu, opracowañ i „kserówek”rozmaitych fragmentów) i nie bez pogardy dlastudiuj¹cych bezinteresownie, bo na szczê-œcie s¹ jeszcze i tacy. Wspomniany Frank Fu-redi powiada, ¿e na uniwersytetach panujedziœ „kultura schlebiania”, ¿e studentów trak-tuje siê jak konsumentów, biernych „odbior-ców us³ug”. Wielu z nich z ochot¹ przystajena to, tworz¹c wspomnian¹ kulturê „kse-rówek”, minimalizuj¹c¹ zdobywanie wiedzyprzez intelektualny wysi³ek i ciê¿k¹ pracê. Fu-redi nie bez ironii, któr¹ podzielam, mówi, ¿e„styl rodzicielskiej afirmacji zalecany dla nie-mowl¹t zosta³ zaadaptowany przez uniwersy-tet”. Z tego wzglêdu od paru lat zdarza siê, ¿eniechêtnie idê na w³asne seminaria magister-skie. By³ czas, kiedy zaprasza³am magistran-tów do domu. Dwanaœcie osób siada³o na dy-wanie w moim niedu¿ym pokoju. Zwykle goto-wa³am na tê okazjê bigos, jedliœmy go z chle-bem, popijaliœmy herbatê i rozmawialiœmy oksi¹¿kach, które le¿a³y obok. Przegl¹daliœmyje, czytaliœmy fragmentami, spieraliœmy siê,rozwa¿aliœmy wa¿ne dla nas kwestie teore-tyczne, metodologiczne, a nawet jêzykowe.Czy Pani Redaktor widzia³a te plakaty na ko-rytarzu naszego wydzia³u: „Wybieramy Walen-tynkê roku”, czyli – proszê siê nie zdziwiæ –najmilszego wyk³adowcê (w podtekœcie tego,który najmniej wymaga)? Profesor KazimierzD¹browski mówi³: „Rozwój intelektualny boli,jak nie boli, to nie jest ¿aden rozwój”. Wszy-

stko przebiega w trudzie. Pyta mnie Pani, czyjestem surowa? Nie, ale „Walentynki” napewno nie dostanê.

• • Wiem, ¿e Pañstwo prowadzicie rozleg³ebadania nad studentami naszego Uniwer-sytetu. Czy potwierdzaj¹ one powy¿sz¹opiniê?– Dziêkujê, ¿e Pani o nich wspomnia³a.

Rzeczywiœcie, na pocz¹tku roku akademic-kiego 2005/2006 podjêliœmy w ramach Za-k³adu Pedagogiki Szkolnej badania obejmuj¹-ce studentów z wszystkich wydzia³ów: „Stu-denci UAM 2005/2006-2009/2010. Uni-wersytet jako miejsce kszta³towania i rozwi-jania kapita³u spo³ecznego. Z doœwiadczeñstudentów. Badania panelowe”. Realizujemyje w ramach grantów MNiSW. Mamy ju¿ wyni-ki dwóch pierwszych pomiarów –2005/2006 oraz 2007/2008, trzeci przednami. Wyniki przybli¿¹ nam wiedzê zarównoo naszych studentach, jak i naszej uczelni.Tak¹ pracê mo¿na wykonaæ tylko zespo³owoi to z zespo³em, którego relacje oparte s¹ nazaufaniu i zaanga¿owaniu w dobro pozajed-nostkowe. Doœwiadczam tego na co dzieñ,tote¿ jestem spokojna o los Zak³adu Pedago-giki Szkolnej. Jako ¿e zegar nieub³aganie bi-je, 1 stycznia br. zosta³am profesorem-senio-rem. Senior..., nie mogê siê do tego przyzwy-czaiæ. Musia³am odst¹piæ od kierowania Za-k³adem, ale nie oznacza to koñca wspó³pra-cy. £¹czy nas nie tylko realizacja grantu. W¹t-ków do wspó³pracy nie zabraknie. Oby ¿yciastarczy³o na wszystkie. Przecie¿ ju¿ 70 latpoza mn¹. W jakiejœ fraszce przeczyta³am,¿e nie chodzi o to, ile ¿ycia za, tylko ile je-szcze przed i to mnie trzyma.

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 1 3

Page 14: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

NASZ UNIWERSYTET W NOWEJ FORMULE?

1 4 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Uniwersytet „na moœcie”

C ollegium Polonicum nazywane jest „naj-bardziej wysuniêt¹ na zachód placówk¹UAM”. Od pocz¹tku, od czasu, kiedy

przy zachodniej granicy zacz¹³ powstawaæ Uni-wersytet Europejski „Viadrina”, a ju¿ zw³a-szcza, gdy w 1991 roku, podpisuj¹c wspólneoœwiadczenie o wspó³pracy miêdzy rz¹damiBrandenburgii i Polski, og³oszono ideê utwo-rzenia Collegium, jako jednostki, po³¹czonej z„Viadrin¹” wspólnot¹ dydaktyczno-naukow¹.

Warto tu przypomnieæ, ¿e koncepcja Uni-wersytetu Europejskiego we Frankfurcie nadOdr¹ zak³ada³a zrazu wybudowanie po stroniepolskiej, w S³ubicach, jedynie domów stu-denckich, a po stronie niemieckiej – instytucjinaukowo-dydaktycznych.

– Kierownictwo Uniwersytetu im. AdamaMickiewicza w Poznaniu niemal natychmiastdostrzeg³o tu asymetriê koncepcji, zak³adaj¹-cej kszta³cenie i badania w Niemczech, aurz¹dzanie sypialni w Polsce; to stawia³o nau-kê i wy¿sz¹ edukacjê polsk¹ w sytuacji przy-najmniej niezrêcznej – przypomina prof. JerzyFedorowski, za którego rektorskich rz¹dów ¿y-ciorys europejskiego uniwersytetu nad Odr¹siê zaczyna³.

– Przedstawiliœmy zatem w MinisterstwieEdukacji Narodowej niesprecyzowan¹ pocz¹t-kowo myœl powo³ania po polskiej stronie Odryinstytucji komplementarnej w stosunku doUniwersytetu Europejskiego, której zadaniemby³oby dokszta³canie studentów z zakresu za-gadnieñ z ró¿nych wzglêdów nieporuszanychna „Viadrinie”, a tak¿e prowadzenie badañoraz twórcze wp³ywanie na przygraniczne re-giony œrodkowej Odry. Pomys³ ten zosta³ zaak-ceptowany.

W œlad za tym Uniwersytetowi im. AdamaMickiewicza wyznaczono przy narodzinach te-go wspólnego przedsiêwziêcia rolê szczegól-n¹. Mo¿e nie by³ tu mistrzem ceremonii, aletak na dobr¹ sprawê przej¹³ na siebie rolêmamki, zabiegaj¹cej o elementarne potrzebypowitego niedawno Collegium Polonicum.

– To, ¿e ono istnieje, to zas³uga naszegoUniwersytetu – niezmiennie powtarza prof. Fe-dorowski. – Choæ aktem sprawczym jest tuumowa miêdzynarodowa, to wystaraliœmy siêo to. Nasz Uniwersytet zdoby³ pieni¹dze na re-alizowanie ca³ego pomys³u.

A trzeba ich by³o niema³o. Trzeba by³o wiel-kich, wielkich zabiegów, aby z buduj¹cej siêprzy granicy placówki naukowo-dydaktycznejuczyniæ „wydatek bud¿etu pañstwa”, nie tylkoUniwersytetu w Poznaniu. Po wielu trudach,g³ównie Profesora Fedorowskiego i jegowspó³pracowników, powiod³o siê.

Bez tych rozlicznych zabiegów niewiele byby³o ze szczytnej i piêknej idei uniwersyte-tu–mostu. Czy te¿ bez tego w ogóle powsta³a-by „Viadrina”? Czym by³aby, obudzona po kil-kuset latach? Próbuj¹c¹ swych si³ m³odziutk¹,regionaln¹ szko³¹, usi³uj¹c¹ stan¹æ u bokuswych szacownych kuzynów-uniwersytetów?Jej istota przecie¿ polega na wpó³dzia³aniu. Poto powsta³a przy granicy, aby kszta³ciæ studen-tów z ró¿nych krajów, g³ównie z Europy Wscho-dniej. W europejskim wymiarze. We wspó³-dzia³aniu z innymi uczelniami.

Za³o¿ono wtedy, we wrzeœniu roku 1991,podpisuj¹c wspólne oœwiadczenie o wspó³pra-cy, podczas spotkania ministra Edukacji Naro-dowej Rzeczpospolitej Polskiej oraz ministrado Spraw Nauki i Kultury Brandenburgii, ¿e cotrzeci student „Viadriny” winien byæ... Pola-kiem. Polscy s³uchacze podjêli studia prawni-cze, wkrótce ekonomiczne, kulturoznawcze...,a z czasem z zakresu ochrony œrodowiska ipolitologii. Niezale¿nie od wymienionych kie-runków zaplanowano tam ustawiczne kszta³-cenie, zwi¹zane z szeroko rozumianymi sto-sunkami polsko-niemieckimi.

Podpisane wówczas porozumienie rz¹dowemiêdzy w³adzami polskim a w³adzami Bran-denburgii zak³ada³o rozwój uczelni po dwubrzegach rzeki, po dwu stronach granicy, alejako ca³oœci, jako jednego organizmu. Wpro-

wadzaj¹c ten zamys³ odtwarzania z jednejstrony starego uniwersytetu, z drugiej tworze-nia nowego Collegium Polonicum, baczono nazachowanie uk³adu partnerskiego. Có¿ to byby³ za most, gdyby nie wspiera³ siê na równiesilnych i równorzêdnych przês³ach?

Pierwsza uroczysta inauguracja roku akade-mickiego odby³a siê 12 paŸdziernika 1998 r.w pierwszej czêœci budynku Collegium Poloni-cum. Otwarcie ca³oœci – po³¹czone z miêdzy-narodow¹ konferencj¹ – to 6 lutego 2001 r.Umowê miêdzy Ministerstwem Nauki, Badañ iKultury Brandenburgii a Ministrem EdukacjiNarodowej i Sportu RP podpisano 2 paŸdzier-nika 2002 r. Ona stwarza³a podstawy funkcjo-nowania Collegium Polonicum.

Minê³y lata. Istotne dla Polski i Europy wy-darzenia zmodyfikowa³y bieg rzeczy, równie¿ ina Uniwersytecie Europejskim, który z za³o¿eñmia³ byæ mostem do Europy. Polska sta³a siêcz³onkiem Unii Europejskiej i taki most prze-stawa³ byæ absolutnie niezbêdnym.

• • Jak to wp³ynê³o na istnienie i funkcjono-wanie Uniwersytetu Europejskiego? Jak¹rolê Collegium Polonicum pe³niæ ma terazw kszta³towaniu europejskiej przestrzeninaukowej, edukacyjnej; jak¹ na macierzy-stym Uniwersytecie? Rozmawiamy o tymz prorektorem, prof. Krzysztofem Krasow-skim, odpowiedzialnym z ramienia w³adzuczelni za funkcjonowanie Collegium Po-lonicum. – Kiedy rozpoczynaliœmy tam przy granicy

kszta³cenie polsko-niemieckie prawników, by³to w Polsce oryginalny i jedyny taki kierunek.By³y to studia popularne i bardzo dla polskiejm³odzie¿y atrakcyjne; wprowadza³y j¹ w kr¹gEuropy Zachodniej, co podnosi³o aspiracjem³odych ludzi i presti¿ szko³y. Ci absolwenci, zbieg³¹ znajomoœci¹ obu jêzyków, stawali siêbardzo poszukiwanymi. Ta formu³a edukacjisprawdza³a siê do pewnego czasu. Za³amanienast¹pi³o po 2004 roku, w zwi¹zku z wej-

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 15: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

œciem Polski do Unii Europejskiej. Atrakcyj-noœæ Collegium Polonicum zdecydowaniezmala³a...

• • Chce Pan powiedzieæ, ¿e tak piêkna ideaz pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych wyma-ga teraz przeorganizowania? – Tak, trzeba znaleŸæ nowe impulsy tak do

wspó³pracy, jak i samego dzia³ania. Nie bezpowodu sprawa Collegium Polonicum podno-szona by³a w kampanii wyborczej przez wszys-tkich kandydatów do stanowiska rektora.

Konieczne jest okreœlenie organizacyjno-prawnego statusu Collegium. Otó¿ chcê po-wiedzieæ, ¿e przy porz¹dkowaniu jednostekuniwersyteckich musimy sobie odpowiedzieæna pytanie, czym Collegium Polonicum wstrukturze Uniwersytetu jest?

• • A czym jest? – Po raz pierwszy status ten zosta³ uregulo-

wany w umowie miêdzynarodowej (podpisanie2 paŸdziernika 2002 r.), która w wesz³a w ¿yciew 2003 roku. Okreœla ona miêdzy innymi, ¿eCollegium Polonicum to wspólna jednostkadwu uniwersytetów, przy czym w³aœcicielemobiektów jest UAM. Badania naukowe prowa-dzone s¹ wspólnie i merytorycznie, nastawionena problematykê polsko-niemieck¹ i transgra-niczn¹. Dalej dydaktyka: prowadzenie wspól-nych kierunków studiów, zw³aszcza z zakresuprawa polsko-niemieckiego. One spe³nia³y wy-znaczone warunki od samego pocz¹tku.

• • Jak ten status placówki wygl¹da³ w œwie-tle naszego uniwersyteckiego prawa? – Collegium by³o tak zwan¹ jednostk¹ poza-

wydzia³ow¹. Jednak¿e Statut UAM z 2006 rokuzniós³ tak¹ kategoriê. Pojawi³ siê istotny pro-blem. Jak zakwalifikowaæ tê placówkê, wype³-niaj¹c przy tym nakazy obowi¹zuj¹cego prawa?

To wszystko powiêksza³o skalê problemu,zw³aszcza ¿e rzecz dotyczy³a kontaktów miê-dzynarodowych. Przez kilka miesiêcy zastana-wialiœmy siê.

Po analizie ró¿nych mo¿liwoœci i konsulta-cjach z MNiSW pojawi³ siê pomys³, ¿eby Colle-gium potraktowaæ jako tak zwan¹ jednostkêwspóln¹. Takie prawne mo¿liwoœci daje namustawa „Prawo o szkolnictwie wy¿szym z2005 roku”. Tak wiêc dziêki temu wczeœniej-sze umowy nie straci³y wa¿noœci i nie grozinam ¿aden konflikt z prawem, równie¿ miêdzy-narodowym.

• • Co dalej w takiej sytuacji? Bowiem przej-muj¹c tak¹ kwalifikacjê, trzeba przecie¿równoczeœnie wype³niæ obowi¹zki, jakie zniej wynikaj¹? – Prowadzenie takiej jednostki wymaga

wzajemnego z „Viadrin¹” porozumienia w za-kresie organizacji, finansowania, prowadzeniastudiów, kszta³cenia. To sprawy, które musz¹znaleŸæ siê w treœci stosownego porozumie-nia. W zwi¹zku z tym doszliœmy do wniosku,¿eby takie porozumienie z „Viadrin¹” wynego-cjowaæ. W grudniu na mocy Uchwa³y Senatu,uda³o nam siê „umieœciæ Collegium Poloni-cum w naszej uczelnianej strukturze”, jakoow¹ jednostkê wspóln¹. To by³ pierwszy for-malny krok. Towarzyszy³o mu powo³anie przezrektora Komisji Wspólnej, która zajmie siê ro-boczo opracowaniem tekstu porozumienia.Wa¿ne w tej mierze wydarzenie odby³o siê wstyczniu 2009 r., kiedy w Poznaniu obradowa-³a Komisja Sta³a, reprezentuj¹ca na najwy¿-szym szczeblu obydwie uczelnie. Z wielk¹ sa-tysfakcj¹ nale¿y podkreœliæ, ¿e w³adze „Viadri-ny” zaakceptowa³y nasze propozycje.

• • Panie Profesorze, ale bez wzglêdu na roz-maite prawne zawirowania i niejasnoœci

Collegium Polonicum rozwija³o siê w swo-im rytmie. Powstawa³y nowe kierunki,niekoniecznie œciœle odpowiadaj¹ce cha-rakterowi placówki miêdzynarodowej,transgranicznej, takie jak w ka¿dej innejjednostce zamiejscowej. – W porozumieniu, do którego zmierzmy, za-

warte bêd¹ pewne koncepcje dalszej wspó³-pracy. Okreœliliœmy m.in. kierunki, które bê-dziemy tworzyæ jako wspólne, typ podejmowa-nych badañ. Bêdziemy staræ siê przyspieszaæawanse tym pracownikom UAM, którzy chcieli-by swoj¹ karierê zwi¹zaæ na sta³e z Collegium.Za³o¿enia, na których nam zale¿y szczególnie,zamierzamy zawrzeæ w przygotowywanym do-kumencie. Okreœlony tu te¿ bêdzie status stu-dentów (np. komu podlegaj¹, jakim regula-cjom s¹ poddawani).

Co do wspólnej dydaktyki, to na razie, jakpowiedzia³em, mamy jeden kierunek, to zna-czy polsko–niemieckie studia prawnicze, na-prawdê odpowiadaj¹cy za³o¿eniom kszta³ce-nia wspólnego. Z dnia na dzieñ jednak nie uru-chomimy nowych kierunków studiów, zw³a-szcza unikatowych. W zwi¹zku z tym realniewszystko oceniaj¹c, bêdziemy starali siêk³aœæ nacisk na te kierunki, które ju¿ s¹ reali-zowane po stronie polskiej, a które po pew-nych zmianach mog³yby uzyskaæ status„wspólnych”. Przyk³adowo s¹ to: politologia,komunikacja miêdzykulturowa; myœli siê rów-nie¿ o polonistyce dla cudzoziemców. Naszenadzieje budzi te¿ wizja po³¹czenia naszej go-spodarki przestrzennej z ochron¹ europejskie-go dziedzictwa kulturowego, czym zajmuje siêstrona niemiecka. Interesuj¹ nas germanisty-ka: w jakiœ sposób profilowana, studia pody-plomowe, studia mened¿erskie zarz¹dzaniaszko³ami wy¿szymi. Mo¿liwoœci s¹, chcemy jew³aœciwie wykorzystaæ.

Rozmawia³a Jolanta Lenartowicz

NASZ UNIWERSYTET W NOWEJ FORMULE?

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 1 5

Europejskie S³ubice po raz dziewi¹ty Ju¿ tradycyjnie w lutym, na dwa dni, Collegium

Polonicum w S³ubicach staje siê miejs-cemdebat politologów z ca³ej Europy, którzy zasta-nawiaj¹ siê nad kondycj¹ starego kontynentu.Tegoroczna konferencja „Europa XXI wieku.Stan obecny i perspektywy rozwoju” zgroma-dzi³a ponad 150. badaczy z oœrodków nauko-wych w: Polsce, Turcji, Szwecji, Belgii, Lu-ksemburgu, Francji, Niemczech, Finlandii i Ro-sji. Debatê podzielono na 14 paneli tematycz-nych w jêzykach polskim i angielskim, wœródktórych warto wskazaæ takie jak: „Gospodar-ka i bezpieczeñstwo energetyczne w Europie”,„Unia Europejska i jej relacje zewnêtrzne”,„Polska w Unii Europejskiej”, „Migracje i pro-blemy spo³eczne w Europie”, „Reforma insty-tucjonalna Unii Europejskiej”. Obrady otworzy-li organizatorzy spotkania: prof. Teresa Sasiñ-ska-Klas, przewodnicz¹ca Polskiego Towarzy-stwa Nauk Politycznych oraz dr hab. TadeuszWallas, dziekan Wydzia³u Nauk Politycznych i

Dziennikarstwa UAM. Czêœæ plenarn¹ rozpo-czê³o wyst¹pienie prof. Bogdana Koszela,który oceni³ stosunki polsko-niemieckie wostatnim okresie. Zwróci³ on uwagê na anty-niemieck¹ nagonkê podczas rz¹dów koalicjiPiS-LPR-Samoobrona. – W tym czasie – jakpodkreœli³ – relatywizowano przesz³oœæ, deza-wuowano dokonania poprzedników, a wexposé premiera nie pad³o ani jedno s³owo okooperacji z Niemcami. Tymczasem, relacjepomiêdzy krajami uznawane s¹ aktualnie zastrategiczne. To one decyduj¹ o pozycji Polskii Niemiec w Unii Europejskiej. Prof. Koszelzwróci³ równie¿ uwagê na rolê W³adys³awaBartoszewskiego, który z sukcesem w³¹czy³siê w próby przezwyciê¿enia trudnej przesz³o-œci. W kolejnym wyst¹pieniu prof. Zdzis³aw Pu-œlecki przybli¿y³ now¹ perspektywê bud¿etow¹Unii Europejskiej, która jest odpowiedzi¹ naglobalne wyzwania konkurencyjne ze stronyUSA, Chin i Japonii w latach 2007-2013 i

2014-2020. W³aœnie rola Unii Europejskiej ja-ko globalnego gracza najczêœciej pojawia³asiê w referatach prelegentów. Na znaczeniepolityki wschodniej zwróci³a uwagê prof. Tere-sa Sasiñska-Klas, która analizowa³a stosunekPolaków do Rosjan w latach dziewiêædziesi¹-tych oraz obecnie. WyraŸnie zaznaczy³a, ¿ewzajemne postrzeganie zmienia siê i to pomi-mo trudnych relacji na poziomie wspó³pracypomiêdzy rz¹dami. Zauwa¿alny jest wyraŸnywzrost sympatii Polaków do wschodniego s¹-siada w porównaniu do lat dziewiêædziesi¹-tych. Nieco inny charakter mia³o wyst¹pieniedr. Piotra Lissewskiego i mgr Dominiki Naro¿-nej na temat historii i dokonañ, znanego ju¿poza Wydzia³em Nauk Politycznych i Dzienni-karstwa, zespo³u „Spó³dzielnia Têcza”. Muzy-kuj¹cy politolodzy wyst¹pili po zakoñczeniuobrad plenarnych, uœwietniaj¹c czêœæ nieofi-cjaln¹ konferencji.

Adam Barabasz, Marcin Piechocki

Page 16: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

• • Przygotowany przez Pana raport z badañnad kandydatami na studia na UAM maogromn¹ objêtoœæ – prawie 1800 stron… – Jest to surowy raport z badañ, które objê-

³y ponad 8 tysiêcy osób, mniej wiêcej jedn¹czwart¹ kandydatów na studia dzienne i za-oczne. Daje to jakiœ obraz ca³ego Uniwersyte-tu, ale trudno porównywaæ z sob¹ ró¿ne kie-runki, np. filologiê wietnamsko-tajsk¹, z którejodpowiedzia³o na ankietê 5 osób, z prawem,na którym odpowiedzia³o 916. kandydatów.

• • Rok temu takie badania równie¿ prowa-dziliœcie? – Rok temu zadaliœmy tylko dwa pytania: co

zdecydowa³o o wyborze kierunku studiów i ktoewentualnie mia³ wp³yw na tê decyzjê. Tym ra-zem ankieta by³a d³u¿sza. Dziêki dodaniu pytaño wybór kierunku, miejsce zamieszkania itd.uniknêliœmy – jak wynika z analizy tzw. numerów

IP – wielokrotnego wype³niania ankiety przez têsam¹ osobê, co zdarza³o siê w ubieg³ym roku.

• • Zwraca uwagê ogromny procent staraj¹-cych siê o przyjêcie kobiet, bo to a¿ 71%? – Owszem, jest du¿a nierównowaga p³ci,

choæ wiadomo, ¿e Uniwersytet ma wiele kie-runków humanistycznych, wybieranych w³a-œnie przez dziewczêta. Trzeba by porównaæten wynik z liczb¹ kobiet, które rzeczywiœciedosta³y siê na studia: czy dalej jest ta nierów-nowaga. Z drugiej strony to wa¿na wskazówkadla osób zajmuj¹cych siê promocj¹, aby lepiejdociera³y ze swoj¹ ofert¹ do mê¿czyzn czy doszkó³, gdzie jest ich wiêcej.

• • Co ostatecznie decyduje o wyborze stu-diów na UAM? – Widaæ wyraŸnie, ¿e najbardziej miejsce

uczelni w rankingu, reputacja.

• • Tak twierdz¹ odpowiadaj¹cy kandydaci,ale jeœli spojrzy siê na to, sk¹d pochodz¹,to wydaje siê, ¿e bliskoœæ uczelni. – To prawda, ¿e najwiêcej kandydatów jest

z Wielkopolski – 58%. Dzieje siê tak nawet nabardzo renomowanych kierunkach, kandydaciz Wielkopolski stanowi¹ na prawie: 49%, filo-logii angielskiej: 47%, informatyce 58%, pe-dagogice nawet 85% wszystkich, którzy sk³a-daj¹ dokumenty. Tylko na kierunki unikatowew skali kraju, takie jak re¿yseria dŸwiêku czyfilologia wietnamsko-tajska przychodz¹ donas kandydaci z ca³ej Polski, ale nie zmieniato ogólnego obrazu, gdy¿ na tych kierunkachstudiuje po kilkanaœcie osób. Jest te¿ praw-d¹, ¿e nasza uczelnia „obs³uguje” g³ówniewojewództwa oœcienne: lubuskie, kujaw-sko–pomorskie i zachodniopomorskie. W ja-kieœ mierze to skutek rozwoju studiów zaocz-nych. Trudno wyobraziæ sobie, ¿e ktoœ bêdziejecha³ do Poznania co dwa tygodnie z Bia³ego-stoku czy Lublina… Jednak istnienie studiówzaocznych to nie jedyny powód stosunkowoma³ego zainteresowania UAM w bardziej od-leg³ych regionach. To musi ulec zmianie. Niemo¿na rozwijaæ siê poprzez tworzenie nowychkierunków, bo to raczej ucieczka przed pro-blemem. O ile wiem, lista kierunków, naktórych mo¿na studiowaæ w Polsce, jest ju¿znacznie d³u¿sza ni¿ w krajach maj¹cychznacznie lepsze od naszego uniwersytety.Cambridge czy Oxford maj¹ od co najmniejdziesi¹tek lat, je¿eli nie od stuleci, te samekierunki, za to wyœmienite.

NASZ UNIWERSYTET KIM JESTEŒMY

1 6 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

KATARZYNA EBBIG II rok studiów Tegoroczna sesja jest dla mnie gorsza ni¿ tena pierwszym roku, mamy teraz znaczniewiêcej egzaminów i du¿o wiêcej materia³u doopanowania. Dla mnie stres jest nierozer-walnie zwi¹zany z egzaminami, dzia³a te¿ sty-muluj¹co.

AGATA KARASZEWSKA III rok studiów Na pierwszym roku studiów by³o znacznie ³a-twiej, teraz dosz³y specjalizacje i du¿o prac pi-semnych, na wszystko trzeba znaleŸæ czas.Umiejêtnoœæ przyswajania wiedzy adaptuje siêz czasem, pod tym wzglêdem teraz wiem le-piej, jak rozplanowaæ naukê.

MATEUSZ ROZWORA I rok studiów Dla mnie to pierwsza sesja egzaminacyjna.Nie jest ³atwo, system nauki jest inny ni¿ w li-ceum, trzeba przywykn¹æ. Nastroje s¹ jednakoptymistyczne. Byle do przodu!

Sesja

Pierwsza i te kolejne: Wra¿enia studentów UAM

Kandydaci,

Z prof. Krzysztofem Podemskim rozmawia Maria Rybicka

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

FOT.

6X

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 17: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

• • Brak po³udniowych s¹siadów wskazuje,¿e przegrywamy tu rywalizacjê z Wroc³a-wiem? – Tak, wygl¹da na to. Myœlê, ¿e zadecydo-

wa³y tu dwie rzeczy. Po pierwsze, Wroc³awma wizerunek miasta wyj¹tkowo „m³odzie¿o-wego”: otwartego, wielokulturowego, tole-rancyjnego, sprzyjaj¹cego innowacjom, no-winkom, kreatywnoœci. Po drugie, w ostat-nim rankingu „Perspektyw” UniwersytetWroc³awski zdetronizowa³ UAM – a¿ 34%kandydatów sk³ada dokumenty i na UAM, ina inn¹ uczelniê publiczn¹ w innym regionie.Mo¿na siê domyœlaæ – skoro decyduje ran-king – ¿e rywalizujemy z Warszaw¹ i Krako-wem, a coraz bardziej tak¿e z Wroc³awiem.Warto by³oby te dane skonfrontowaæ z wyni-kami rekrutacji, czyli dowiedzieæ siê, któr¹uczelniê wybra³ kandydat, jeœli zosta³ przyjê-ty na obie. Rywalizujemy tak¿e na miejscu,bo 22% kandydatów ubiega siê o przyjêcierównoczeœnie na inn¹ uczelniê publiczn¹ wnaszym regionie. Kierunki œcis³e i przyrodni-cze maj¹ groŸnych rywali w samym Pozna-niu: Politechnikê, Uniwersytet Rolniczy, Me-dyczny czy Ekonomiczny. Na uczelnie niepu-bliczne w regionie sk³ada dokumenty jedynie7% kandydatów na UAM, g³ównie na kierun-ki humanistyczne.

• • Rozczarowa³o mnie to, ¿e m³odzie¿ jesttak ma³o mobilna i wybiera studia „w po-bli¿u”. Mo¿e to wina braku miejsc w aka-demikach?

– Jako spo³eczeñstwo te¿ jesteœmy ma³omobilni. Nie sadzê, by decydowa³y o tym wa-runki mieszkaniowe, bo tylko znikomy procentkandydatów odpowiedzia³, ¿e wp³yw na wybórUAM mia³o posiadanie dalszej rodziny – uktórej mo¿na by mieszkaæ – w Poznaniu. Byæmo¿e znikomy procent ma krewnych czy przy-jació³ poza regionem, ale ta ma³a mobilnoœæte¿ jest jakimœ wyzwaniem dla osób zajmuj¹-cych siê promocj¹: dlaczego maturzysta z Ma-³opolski nie mia³by w³aœnie studiowaæ w Po-znaniu? Warszawa i Kraków lepiej „wyci¹gaj¹”studentów z innych regionów ni¿ my. Mo¿e po-winniœmy aktywniej promowaæ siê na DolnymŒl¹sku czy Mazowszu? Odwiedzaæ szko³y w in-nych województwach? Otworzyæ tam jakieœpunkty informacyjne? Sam Internet nie wystar-czy, bo potrzebna jest zachêta, ¿eby kandydatzainteresowa³ siê nasz¹ ofert¹.

• • Z raportu wynika, ¿e po³owa kandydatównie zetknê³a siê z ¿adn¹ form¹ promocjiUAM. – Tak, warto by siê dowiedzieæ, do kogo ta

promocja nie dociera. Jeœli chodzi o formy,wygrywa Internet – st¹d dobrze by³oby, gdy-by strona UAM by³a du¿o bardziej atrakcyjnani¿ dziœ. Bardzo s³abo wypada prasa i innepapierowe media, a stosunkowo dobrze tar-gi edukacyjne, któr¹ s¹ doœæ now¹ form¹promocji.

• • Czy jest coœ, co Pana zaskoczy³o w wyni-kach badañ?

– Mo¿e to, ¿e tak wyraŸnie decyzja o podjê-ciu studiów na uniwersytecie zale¿y bardziejod wy¿szego wykszta³cenia matki (35% kandy-datów) ni¿ ojca (29%).

• • Jakie wnioski mo¿na wyci¹gn¹æ z raportuistotne dla UAM? – Pierwszy wniosek to taki, ¿e warto zrobiæ

kilka dodatkowych badañ, by móc bardziejprecyzyjnie opisaæ ró¿ne zjawiska. Na podsta-wie raportu widaæ wyraŸnie, ¿e o wyborzeuczelni decyduje g³ównie miejsce w rankinguszkó³ wy¿szych czy reputacja danego wydzia-³u. Mam wra¿enie, ¿e wizerunkowo Uniwersy-tet Jagielloñski i Uniwersytet Warszawski s¹lepsze od Uniwersytetu im. A. Mickiewicza,nawet tam, gdzie s¹ s³absze merytorycznie.Mo¿e warto wzmocniæ kierunki najlepsze,„flagowe”? Mo¿e warto lepiej wykorzystaæosoby z charyzm¹ popularyzatorsk¹, bo ma-my takie na Uniwersytecie? „¯ywy” uczony wszkole to najlepsza reklama. Mo¿e wykorzy-staæ do tego pe³nych naukowego zapa³u dok-torantów? S¹dzê, ¿e specjaliœci od promocjiwyci¹gn¹ z raportu wiele wniosków. Raportpokazuje równie¿, ¿e potrzebna jest promocjadwutorowa. Po pierwsze, ogólna promocjaca³ej uczelni, jako jednej z najlepszych w Pol-sce. Po drugie, promocja szczegó³owa, dopa-sowana do poszczególnych kierunków. Z pew-noœci¹ wymienione tu przyk³adowo prawo i filologia wietnamsko-tajska maj¹ inne mo¿li-woœci pozyskiwania kandydatów i odgrywaj¹inna rolê w ¿yciu kraju.

NASZ UNIWERSYTET KIM JESTEŒMY

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 1 7

MATEUSZ OTTA III rok Doskona³ym pomys³em jest zdawanie egzaminów wtzw. „przedterminie”, o ile wyk³adowcy umo¿liwiaj¹podejœcie do egzaminu przed rozpoczêciem sesji.Stres na takim egzaminie jest o wiele mniejszy pod wa-runkiem, ¿e odpowiednio wczeœniej i systematycznierozpoczê³o siê naukê.

KATARZYNA MUSZYÑSKA II rok studiów Dla mnie tegoroczna sesja jest du¿o tru-dniejsza ni¿ ta na pierwszym roku. Ka¿-da sesja to próba opanowania stresu inerwów. Te uczucia zna ka¿dy student.Zawsze jednak jestem dobrej myœli iuczê siê.

KAROLINA GETKA II rok studiów Pierwsza sesja by³a zdecydowanie ³a-twiejsza. Teraz materia³u jest wiêcej, wiê-cej pracy. Stres jest zawsze, ale do opa-nowania. Grunt to pozytywne myœlenie isolidne przygotowanie.

Notowa³a Marta Dzionek

Opustosza³e korytarze budynków uniwersyteckich, pojedyncze osoby, wszyscy w biegu... i nerwowa atmosfera – to znak, ¿e rozpoczê³a siê sesja egzaminacyjna na UAM. Zapytaliœmy studentów, jakie wra¿enia towarzysz¹ pierwszej sesji, jak to jest w póŸniejszych latach, czy do stresu zwi¹zanego z egzaminami mo¿na przywykn¹æ...

przybywajcie…

Page 18: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Okazuje siê, ¿e wspó³czesny astronomswoje obserwacje prowadzi… na mo-nitorze komputera. Technika umo¿li-

wia mu prowadzenie badañ w najdalszych za-k¹tkach œwiata bez koniecznoœci podró¿y. –Astronomia jest nauk¹ globaln¹ – mówi³ w roz-mowie z nami profesor Edwin Wnuk, dyrektorInstytutu – Obserwatorium AstronomicznegoWF UAM – w koñcu niezale¿nie od narodowo-œci obserwujemy to samo niebo.

Od dwóch lat do dyspozycji poznañskichastronomów jest SALT (Southern African Lar-ge Telescope) – jeden z najwiêkszych telesko-pów na œwiecie, znajduj¹cy siê w RPA. SALTwyposa¿ony w nowoczesny uk³ad optycznymo¿e obserwowaæ odleg³e gwiazdy, galaktyki ikwazary miliardy razy s³absze ni¿ te dostrze-galne go³ym okiem. Zosta³ zbudowany przezmiêdzynarodowe konsorcjum – w którym Pol-ska ma do dyspozycji 11% udzia³ów. Na pod-

stawie afrykañskich obserwacji powstaje w³a-œnie na UAM praca habilitacyjna. Badania pro-wadzone by³y na odleg³oœæ. Dla wygody nau-kowców na miejscu w obserwatorium zatru-dnieni s¹ astronomowie, którzy wykonuj¹ po-lecenia sp³ywaj¹ce do nich z oœrodków badaw-czych z ró¿nych czêœci œwiata.

W Poznaniu, niestety, nie ma warunków doobserwacji astronomicznych – co t³umaczy kli-mat willi na S³onecznej – badania prowadzones¹ za to w Borowcu, gdzie znajduj¹ siê dwaprofesjonalne teleskopy. Pierwszy – fotome-tryczny – s³u¿y do obserwacji jasnoœci obiek-tów. Drugi teleskop – spektroskopowy – zo-sta³ zbudowany przez in¿. Romana Baranow-skiego z UAM. Mo¿na przez niego obserwo-waæ widma gwiazd, a jedn¹ z jego wielu zaletjest fakt, ¿e jest on ca³kowicie automatyczny.I choæ nie jest to funkcja, z której teraz siê ko-rzysta, w teorii mo¿na nim sterowaæ za pomo-

c¹ sieci internetowej z dowolnego miejsca naœwiecie.

W trakcie rozmowy prof. Wnuk, prezes Pol-skiego Towarzystwa Astronomicznego przypo-mnia³, ¿e 2009 rok zosta³ og³oszony RokiemAstronomii: – Rano przysz³a do mnie wiado-moœæ, ¿e prezydent Lech Kaczyñski zgodzi³ siêobj¹æ funkcjê przewodnicz¹cego Komitetu Ho-norowego obchodów Roku Astronomii w Polsce– mówi³ rozentuzjazmowany. W obchody RokuAstronomii w³¹czy³o siê 140 pañstw, w Polsceuroczyste otwarcie nast¹pi³o 19 lutego w Toru-niu, w rocznicê urodzin Miko³aja Kopernika.

W planach jeszcze m.in. dwa wa¿ne wyda-rzenia ogólnokrajowe: Zjazd Polskiego Towa-rzystwa Astronomicznego w Krakowie orazKonferencja Gwiazd, która odbêdzie siê podkoniec roku w Centrum Astronomii PAN w War-szawie. Do udzia³u zaproszonych zosta³o 15.najlepszych astronomów na œwiecie. W trak-

NASZ UNIWERSYTET GLOBALNIE O ASTRONOMII

1 8 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Prof. Bogdana Marciñca w œrodowisku spe-cjalistów nazwano twórc¹ „Biblii hydrosililo-wania”. Prof. John F. Harrod z Kanady, jedenz najwiêkszych autorytetów w tej dziedzinie,w przedmowie do nowej ksi¹¿ki profesora,nazwa³ go ¿artobliwie tak¿e twórc¹ „Nowe-go Testamentu” dla wszystkich, którzy zaj-muj¹ siê t¹ metod¹ otrzymywania zwi¹zkówkrzemoorganicznych.

Wi¹zanie krzemu z wêglem dla profesoraMarciñca jest fascynuj¹ce dlatego, ¿e symbo-lizuje zwi¹zki chemiczne, które chocia¿ nie wy-stêpuj¹ w przyrodzie, ³¹cz¹ œwiat organiczny,reprezentowany przez wêgiel, ze œwiatem mi-neralnym, reprezentowanym przez krzem, co,mówi¹c obrazowo, przypomina ³¹czenie wodyz ogniem, gdy¿ oba te pierwiastki maj¹ bardzoró¿norodne w³aœciwoœci. Reakcja hydrosililo-

wania zosta³a odkryta w 1947 roku, ale a¿przez 10 lat, dopóki Amerykanin John Speier(Dow Corning USA) nie odkry³ do niej efektyw-nego katalizatora, synteza zwi¹zków krzemo-organicznych t¹ metod¹ nie mia³a praktyczne-go zastosowania.

„Biblia”, pierwsza ksi¹¿ka „ComprehensiveHandbook on Hydrosilylation” pod redakcj¹prof. Marciñca, wspó³autorstwa Jacka Guliñ-skiego, W³odzimierza Urbaniaka i ZygmuntaKornetki ukaza³a siê w 1992 roku i by³a zade-dykowana prof. Johnowi Speierowi na jego70. urodziny. By³a pierwsz¹ w œwiecie syntez¹wszystkiego, czego w tej dziedzinie od ponad40. lat zdo³ano dokonaæ, a praca nad ni¹ za-jê³a zespo³owi dwa lata. Jak pisze prof. JohnF. Harrod, wydana przez Pergamon Pressmonografia by³a kamieniem milowym tej dys-cypliny, obejmuj¹c wszystkie jej aspekty i sta-

³a siê obowi¹zkow¹ lektur¹ wszystkich intere-suj¹cych siê t¹ dziedzin¹ specjalistów.

Prof. Marciñca skusi³o ju¿ wtedy zastoso-wanie tego procesu do opracowania w³asnychtechnologii silanowych promotorów adhezji i powo³ania w tym celu Przedsiêbiorstwa Inno-wacyjno-Wdro¿eniowego Unisil, z udzia³amiUniwersytetu, Zak³adów Azotowych w Tarno-wie, Huty Stalowa Wola i Stomilu.

– To by³ pierwszy typowy uniwersyteckispin-off – wspomina prof. Marciniec – czyliwyjœcie naukowców do praktyki. Zrobiliœmy tow Tarnowie-Moœcicach, gdzie by³ dostêpny su-rowiec, HSiCl3, z którego otrzymywano krzem.To by³a prawdziwie mêska przygoda, kiedy wewspó³pracy z in¿ynierami tworzyliœmy wszyst-ko od nowa.

Silanowe œrodki adhezyjne s³u¿¹ m.in. w hucie do robienia form odlewniczych; sypki

Patrzymy na to samo niebo

Krzemowe drogi zbiegaj¹ siê w Poznaniu

Naszej wizycie w Obserwatorium Astronomicznym towarzyszy³o pewne niedowierzanie. WyobraŸnia podpowiada³a nam, ¿e zobaczymy tutaj jakieœbli¿ej nieokreœlone, supernowoczesne urz¹dzenia astronomiczne, grupy naukowców obserwuj¹cych przez teleskopy ruchy cia³ niebieskich. Tymczasem odnieœliœmy wra¿enie, ¿e w willi przy ul. S³onecznej czas zatrzyma³siê w miejscu. Zamiast podró¿y w kosmos by³a zatem wycieczka w przesz³oœæ,dziêki której poznaliœmy zabytkowe przyrz¹dy astronomiczne.

Page 19: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

cie wrêczony zostanie po raz pierwszy Medalim. Bohdana Paczyñskiego.

W Poznaniu w ramach ogólnoœwiatowychdzia³añ otwarte zostan¹ dla zwiedzaj¹cychobserwatoria przy ul. S³onecznej i w Borow-cu. Poza tym, co miesi¹c obywaæ siê bêd¹wyk³ady otwarte, a 28 kwietnia w Auli UAMwyk³ad wyg³osi prof. E. Bowel z USA, znaw-ca planetoid.

Wróæmy teraz na ul. S³oneczn¹ – dziêkiuprzejmoœci dr Justyny Go³êbiewskiej i dr. Woj-ciecha Borczyka zapoznaliœmy siê z urz¹dze-niami, co do istnienia których nie mieliœmypojêcia.

– Wiecie, dlaczego Kolumb nie dop³yn¹³ doIndii? – zacz¹³ Borczyk. – Mapy z tego okresumia³y zafa³szowany kszta³t kontynentów na linii wschód-zachód. – Dlaczego? – zapytali-œmy. – Przy wyznaczeniu szerokoœci geogra-

ficznej wystarczy dobrze zmierzyæ wysokoœæGwiazdy Polarnej, natomiast d³ugoœæ jest ró¿-nic¹ czasu pomiêdzy po³udnikiem odniesieniai po³udnikiem, na którym siê znajdujemy – do-da³ dr W. Borczyk. Jak zmierzyæ czas na mo-rzu? Jako pierwszy poradzi³ sobie z tym an-gielski stolarz, John Harrison – wynalazcachronometru. Urz¹dzenie znajduj¹ce siê przyul. S³onecznej pochodzi prawdopodobnie z XIXwieku i mimo swego wieku nadal dzia³a. – Nie-dawno wymieni³em w nim sprê¿ynê i od tegomomentu dzia³a bez zarzutu – dopowiedzia³naukowiec.

Nastêpny przyrz¹d wygl¹dem przypomina³ ka-sê sklepow¹ z lat 80. ubieg³ego wieku. – To jestarytmometr rêczny – mówi³ nasz przewodnik –„maszyna o mózgu stalowym” jak nazwa³ j¹ pro-fesor Tadeusz Banachiewicz, znany astronom zokresu miêdzywojennego. Za pomoc¹ tego urz¹-dzenia mo¿na by³o wykonaæ cztery podstawowe

dzia³ania matematyczne. To by³a du¿a rewolu-cja, zw³aszcza ¿e dotychczas wszystkie oblicze-nia wykonywa³o siê na kartce papieru. Arytmo-metr znacznie u³atwi³ pracê astronomów. W la-tach 30. na takich urz¹dzeniach ca³kowa³o siênumerycznie orbitê komety. To by³a praca mo-zolna i d³ugotrwa³a, ale na podstawie tych obli-czeñ mo¿na by³o napisaæ pracê habilitacyjn¹.Dzisiaj takie dzia³ania wykonuje siê na kompute-rze w ci¹gu kilku minut.

W oparciu o dzia³anie zegarów stoj¹cych napiêtrze wilii jeszcze w miêdzywojniu dzia³a³a ca-³a s³u¿ba czasu, ustala³y one czas dla ca³ej Pol-ski. Jak zapewnia³ nas Borczyk, prezentuj¹ oneszczytowe mo¿liwoœci zegara mechanicznego.Zaraz po nich nast¹pi³a era zegarów kwarco-wych. Takich jak te przy ul. S³onecznej jest oko-³o 100. na œwiecie, w tym trzy w Polsce.

Na kole po³udnikowym znajduj¹cym siê tutajobserwacje prowadzi³ pierwszy kierownik Obserwatorium Poznañskiego Bohdan Zaleski.W parê tygodni po obronie pracy habilitacyjnejzmar³ na gruŸlicê. Ko³o po³udnikowe pozwala naobliczenie wspó³rzêdnych gwiazd, a jego dzia³a-nie mo¿na porównaæ do wspó³czesnego GPS-u,tyle ¿e wyniki obserwacji mo¿na uzyskaæ w trak-cie tygodniowego cyklu obserwacyjnego.

Ukoronowaniem naszej wycieczki by³ zabyt-kowy teleskop, pamiêtaj¹cy czasy jeszczesprzed I wojny œwiatowej, znajduj¹cy siê wosobnym budynku, przykrytym dla wygodyastronomów ruchom¹ kopu³¹. W 1949 rokudziêki obserwacjom na tym w³aœnie teleskopieodkryty zosta³ przez grupê poznañskich astro-nomów planetoid Posnania. Urz¹dzenie obe-cnie s³u¿y pracownikom OA do pokazów, któreodbywaj¹ siê przy okazji wyk³adów otwartych.

Wizyta w poznañskim Obserwatorium Astro-nomicznym pokaza³a, jak daleko rozwój wspó³-czesnej techniki wkracza w ¿ycie i zmienia rze-czywistoœæ, równie¿ tê naukow¹. Szkoda, ¿enie zawsze za tym rozwojem pod¹¿a nasza wy-obraŸnia. Magdalena Zió³ek

NASZ UNIWERSYTET GLOBALNIE O ASTRONOMII

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 1 9

piasek w po³¹czeniu z ¿ywic¹ organiczn¹,zwieraj¹c¹ dodatki krzemoorganiczne, stajesiê plastyczn¹ mas¹, z której ³atwo mo¿na zro-biæ precyzyjne, trwa³e formy. W tym roku PIWUnisil obchodzi 20-lecie istnienia.

„Czas nie stoi w miejscu” – jak pisze prof.Harrod – od momentu ukazania siê tamtejpierwszej publikacji pojawi³y siê zupe³nie no-we, czêsto niespodziewane sposoby wyko-rzystania hydrosililowania do tworzenia no-wych zwi¹zków chemicznych, polimerów, aprzede wszystkim nowych materia³ów. Dziêkinowym odkryciom ich struktura staje siê co-raz bardziej skomplikowana, a projektowaniecoraz bardziej precyzyjne. Zespó³ prof. Mar-ciñca, w sk³ad którego wchodzi kolejne ju¿pokolenie uczniów, sta³ siê zespo³em numerjeden na œwiecie w tej dziedzinie. – Mój ze-spó³ zna siê i na katalizie, i na zwi¹zkach

krzemu, co jest doœæ rzadkie – mówi prof.Marciniec – a dziœ jednym z kluczowych zaga-dnieñ staje siê poszukiwanie nowych katali-zatorów, które pozwol¹ na otrzymywanie no-wych materia³ów i nie bêd¹ zanieczyszcza³yproduktów reakcji. Zespó³ profesora Marciñ-ca opracowa³ katalizatory wydajniejsze odkatalizatora Speiera i co bardzo wa¿ne ichimmobilizacja krzemionki pozwala na wielo-krotne u¿ycie i izolacjê od produktów reakcji.Zespó³ zg³osi³ ju¿ patent europejski na takikatalizator.

W maju 2007 roku profesor Marciniec zo-sta³ zaproszony jako jeden z czterech wyk³a-dowców plenarnych (jedyny z Europy) na odby-waj¹ce siê corocznie presti¿owe Amerykañ-skie Sympozjum Krzemowe, poœwiêcone no-woœciom w nauce o krzemie – pierwiastku XXIwieku. Wyg³osi³ tam wyk³ad zatytu³owany „Sili-

cometallics and Catalysis”. Nic dziwnego, ¿epó³ roku póŸniej Wydawnictwo Springer przy za-planowanej serii publikacji, poœwiêconej postê-pom w nauce o krzemie, zwróci³o siê do prof.Marciñca o napisanie pierwszego tomu tej se-rii („Advances in Silicon Science”). W³aœnie siêukaza³, pod tytu³em „Hydrosilylation. A Com-prehensive Review on Recent Advances” podredakcj¹ prof. Bogdana Marciñca, z Hieroni-mem Maciejewskim, Cezarym Pietraszukiem i Piotrem Pawluciem jako wspó³autorami. „W sposób niezwykle systematyczny i rzetelnyw ksi¹¿ce omawiane s¹ wszystkie najnowocze-œniejsze aspekty hydrosililowania – pisze prof.Harrod – i nie w¹tpiê, ¿e, po »Biblii«, bardzoszybko zyska reputacjê »Nowego Testamentu«dla chemików i in¿ynierów, zajmuj¹cych siêzwi¹zkami krzemoorganicznymi”.

Maria Rybicka

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 20: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Po co dialog chrzeœcijañsko–¿ydowski? Zdaniem Tomasza Terlikowskiego, filozofa, t³umacza, publicy-sty „Rzeczypospolitej” i tygodnika „Wprost”, celem dialogu jestwzajemne poznanie siê po to, by lepiej zrozumieæ swojeodmienne odczucia, wynikaj¹ce z odmiennego doœwiadczenia.Celem jest te¿ przenikanie dotychczasowych osi¹gniêæ w dialo-gu, prowadzonym w Polsce przez kilkaset osób, do szerszegogrona. Dialog jest te¿ form¹ pamiêci o przesz³oœci, zobowi¹za-niem wobec poprzednich pokoleñ. Dziennikarz zastrzeg³ przytym, ¿e poziom porozumienia zale¿y od tego, jacy chrzeœcijaniei jacy ¯ydzi podejmuj¹ dialog, na przyk³ad dla ortodoksyjnych¯ydów i dla katolików wspólnym tematem mo¿e byæ rodzina czyobrona ¿ycia.

Drugi z uczestników panelu, redaktor naczelny miesiêcznika„Wi꟔ oraz wspó³przewodnicz¹cy Polskiej Rady Chrzeœcijan i¯ydów, Zbigniew Nosowski jako wspólny temat, ubogacaj¹cyobu partnerów dialogu religijnego, wskaza³ modlitwê. Podkre-œli³ te¿, ¿e podstawowym celem ustanowionego 12 lat temuDnia Judaizmu w Koœciele katolickim jest przypominanie kato-likom o ¿ydowskich korzeniach chrzeœcijañstwa, na co wielo-krotnie zwraca³ uwagê papie¿ Jan Pawe³ II: „Kto spotyka Jezu-sa, spotyka judaizm”. Naczelny „Wiêzi” uwa¿a siebie za „zawo-dowego katolika” i „dialoganta”, bowiem, jego zdaniem, w ka-tolicyzm wpisana jest otwartoœæ na innych, a zatem postawadialogu. Nawi¹zuj¹c do motta XII Dnia Judaizmu: „£uk mój k³a-dê na ob³oki, aby by³ znakiem przymierza miêdzy Mn¹ a zie-mi¹” (Rdz. 9,13), za bp. Mieczys³awem Cis³em, przewodnicz¹-cym Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijne-go, zauwa¿y³, ¿e to „my mamy byæ malarzami têczy” – uczest-nicy dialogu.

Wed³ug kolejnego uczestnika debaty, publicysty, t³umaczai redaktora naczelnego „S³owa ¯ydowskiego” Micha³a Sobel-mana, w dialogu uczestniczy nie kilkaset, a zaledwie kilka-dziesi¹t osób w Polsce, st¹d dialog ten ma charakter elitar-ny, dyskusje s¹ bardzo intelektualne, oderwane od ¿ycia.Trudno te¿ mówiæ o prawdziwym dialogu religijnym, bowiemortodoksyjni rabini nie uczestnicz¹ w nim i nie przekraczaj¹progu koœcio³a. Tote¿ w praktyce mamy do czynienia z dialo-giem polsko–¿ydowskim, w którym „zawodowi dialogiœci”prowadz¹ dyskusje z ¯ydami, którzy nie do koñca nimi s¹.Zdaniem M. Sobelmana, jest to przede wszystkim dyskusjaPolaków têskni¹cych za dawn¹ barwn¹, wielonarodow¹ Pol-sk¹. Niemniej dialog polsko-¿ydowski, którego celem jestnormalizacja wzajemnych relacji, jest wa¿ny i bêdzie trwa³wiecznie.

Równie¿ przewodnicz¹cy Towarzystwa Spo³eczno-Kultu-ralnego ¯ydów w Polsce, Artur Hoffmann uwa¿a, ¿e dialogjest potrzebny, tak¿e polsko-polski i ¿ydowsko-¿ydowski.Obecnie najwa¿niejszy jest, wed³ug niego, dialog polskich¯ydów z Polakami. Pochodz¹cy z Wa³brzycha A. Hoffmannprzypomnia³, ¿e do 1968 roku ¯ydzi w Polsce byli stale obe-cni i w takim Wa³brzychu nie musia³ ukrywaæ swojej to¿sa-moœci, choæ zosta³ wychowany w lêku przed pogromem, su-rowsz¹ kar¹ od tej, któr¹ otrzymaliby za to samo przewinie-nie koledzy Polacy. Obecnie w Polsce pozosta³o 5-7 tysiêcy¯ydów, a nie, jak czêsto siê mówi, kilkadziesi¹t tysiêcy. Pol-scy ¯ydzi s¹ wychowani w kulturze chrzeœcijañskiej, coprzek³ada siê nawet czasem na zachowania w synagodze.Zdaniem A. Hoffmanna, w dzisiejszym dialogu zbyt górno-lotnie mówi siê o judaistycznych korzeniach chrzeœcijañ-stwa, podczas gdy chrzeœcijanie czêsto niewiele wiedz¹ ow³asnej religii.

NASZ UNIWERSYTET DEBATY

2 0 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Dialogchrzeœcijañsko-¿ydowski a mass media Poza ciekawymi wystawami, projekcj¹ filmu dokumentalnego, koncertami itp., uroczystoœci¹ wrêczenia medali „Sprawiedliwych wœród Narodów Œwiata” jednym z punktów bogatego programu obchodów XII Dnia Judaizmu w Poznaniu (8.-18.01.2009) by³a dyskusja panelowa na temat: „Mass media – szanse i zagro¿enia dla dialogu chrzeœcijañsko–¿ydowskiego”. Debata odby³a siê 15 styczniaw Wy¿szej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa. Uczestnicy spotkania szukali, m.in. odpowiedzi na pytanie, jakie s¹ cele dialogu chrzeœcijañsko-¿ydowskiegodzisiaj oraz jak¹ rolê mog¹ odegraæ w tym dialogu media. Animatorem debaty by³ jezuita, ks. Janusz Salamon.

Page 21: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Rola szko³y, Koœcio³a i mediów Zapraszaj¹c uczestników panelu do podjêcia dyskusji o roli me-diów, przewodnicz¹cy Stowarzyszenia COEXIST, ks. dr JerzyStranz jako znamienny przyk³ad marginalizowania przez mediaspraw wa¿nych i wysuwania na pierwszy plan sensacji wskaza³koncert symfoniczny dedykowany Irenie Sendlerowej, po³¹czo-ny z wrêczeniem medalu „Sprawiedliwy wœród Narodów Œwia-ta” (14.01.). Jak wiadomo, podczas uroczystoœci z udzia³emAmbasadora Izraela w Polsce, Davida Pelega dosz³o do mani-festacji anarchistów oraz interwencji najpierw jednego z goœciizraelskich, a potem tak¿e policji. Relacje z trzygodzinnej uro-czystoœci niemal ca³kowicie zdominowa³y opisy przykrego incy-dentu. Prawdziwi bohaterowie spotkania zostali zepchniêci nadalszy plan.

Jak zauwa¿y³ animator debaty, ks. J. Salamon SJ, celem dia-logu jest przemiana serc, by nie by³o w ludziach nienawiœci, a,niestety, w Polsce nadal jest bardzo wiele osób, tak¿e duchow-nych, które maj¹ uprzedzenia wobec ¯ydów. Zdaniem jezuity,na zmianê postawy takich osób winny wp³ywaæ: szko³a, Koœció³i media, przy czym za najbardziej wp³ywowe uzna³ media. – Ce-lem mediów jest zarabianie pieniêdzy, a nie misja – podkreœli³w odpowiedzi T. Terlikowski. – Media nie bêd¹ wychowywaæ. Odwychowania jest rodzina. Celem mediów jest dostarczanie roz-rywki, newsów, sensacji. Zdaniem redaktora „Wprost”, mediamog¹ jedynie zmieniæ jêzyk, mog¹ dostarczaæ tematów do re-fleksji, natomiast o wiele wiêkszy wp³yw maj¹… seriale.

– Problemem mediów jest to, ¿e dobre wiadomoœci ma³o jeinteresuj¹ – zauwa¿y³ Z. Nosowski. Jako przyk³ad poda³ bardzooblegane spotkania dialogiczne, które nie s¹ odnotowywaneprzez dziennikarzy, bo nawet na nie przychodz¹. Redaktor„Wiêzi” przyzna³ jednak, ¿e Dzieñ Judaizmu jest znany g³ówniedziêki mediom. Równie¿ dziêki mediom, co podkreœli³ M. So-belman, podjêta zosta³a dyskusja o Jedwabnem. Dziêki me-diom Polacy œledz¹cy przebieg obecnego konfliktu w Gazie bro-ni¹ Izraela.

Zdaniem A. Hoffmanna, media to „szatañski wynalazek”,bowiem dziennikarze id¹ na ³atwiznê i nie sprawdzaj¹ da-nych, które publikuj¹, jak choæby o liczbie ¯ydów w Polsce.– Dziennikarze spe³niaj¹ rolê ch³opców na posy³ki – krytyko-wa³ goœæ z Warszawy, dodaj¹c, ¿e prawdziwe jest zdanie:„Kto ma media, ten ma w³adzê”. Co wiêcej, media to dzisiaj„wróg numer jeden ka¿dego myœl¹cego cz³owieka”, bowiemzabijaj¹ one wolê oraz pragnienie poszukiwania prawdy. Uni-kaæ nale¿y zw³aszcza telewizji, z powodu której ludzie cierpi¹na chroniczny brak czasu. Wed³ug A. Hoffmanna, prasa, me-dia odpowiadaj¹ na stereotypowe potrzeby odbiorców, tote¿jeœli mowa o ¯ydach, to wybiera siê do zdjêcia (kamery) ¯y-

da charakterystycznego, zgodnie z oczekiwaniami widza(odbiorcy).

Podsumowuj¹c debatê, ks. J. Salamon SJ zauwa¿y³, ¿e po-cz¹tkiem zmian jest w³aœciwa diagnoza sytuacji, a skoro w Pol-sce jest zaledwie kilkudziesiêciu ksiê¿y proboszczów (zdaniemZ. Nosowskiego znacznie wiêcej) otwartych na dialog z judai-zmem, to znaczy, ¿e nie jest dobrze i media nie spe³niaj¹ swo-jej w³aœciwej roli. W odpowiedzi T. Terlikowski przypomnia³, ¿eju¿ nie raz podejmowano próby budowania pozytywnych me-diów, ale, niestety, koñczy³y siê one niepowodzeniem z powo-du zbyt ma³ej liczby odbiorców. Natomiast jeœli chodzi o kwe-stiê polsko–¿ydowsk¹, to media powinny zrezygnowaæ z ci¹g³e-go pisania o antysemityzmie Polaków. – Nie ma lepszej meta-fory mówienia o dialogu ni¿ pokazywanie ciekawych osób pro-wadz¹cych dialog – uwa¿a publicysta „Rzeczypospolitej”. –„Œrednioœæ” mediów nie interesuje – dodaje. Pozytywne przy-k³ady przemawiaj¹ skuteczniej, nawet informacja, ¿e w Hiszpa-nii antysemityzm jest bardziej nasilony ni¿ w Polsce mo¿e wy-wo³aæ pozytywn¹ zmianê w spo³eczeñstwie.

Jako proces ze wszech miar pozytywny, sprzyjaj¹cy dialogo-wi, Z. Nosowski postrzega fenomen odradzania siê ¿ycia reli-gijnego ¯ydów w Polsce. Innego zdania jest M. Sobelman,który nie bardzo wierzy w odrodzenie religijne swoich rodaków.Wed³ug niego te¿, zwa¿ywszy na liczbê ¯ydów w Polsce, anty-semityzm ma tu charakter mityczny. – Bycie ¯ydem w Polscejest profesj¹ – pokpiwa³ sobie nieco, dodaj¹c, ¿e zdarzaj¹ siê„licytacje”, kto ma wiêksze doœwiadczenie w byciu ¯ydem. –Nowoœci¹ jest to, ¿e dziœ mo¿na siê chwaliæ tym, ¿e jest siê ¯y-dem, swoim „sta¿em ¿ydowskim” – dopowiada. Zdaniem Z.Nosowskiego, groŸniejszy dla ¯ydów jest dziœ nowy antysemi-tyzm – antyizraelski ni¿ ten stary „o zabójcach Jezusa”.

Pytanie, czy media s¹ szans¹, czy te¿ zagro¿eniem dla dialo-gu, pozosta³o bez jednoznacznej odpowiedzi, bo takiej daæ siênie da. S¹ szans¹, gdy podaj¹ obiektywne relacje z wydarzeñdialogicznych i mog¹ byæ zagro¿eniem dla dialogu, jeœli bêdzieon oœmieszany czy marginalizowany b¹dŸ ukazywany jako zjawi-sko niebezpieczne dla to¿samoœci narodowej czy religijnej.

Na koniec jeszcze jedna myœl, skierowana do chrzeœcijan i ¯ydów przez abp. Stanis³awa G¹deckiego w homilii wyg³oszo-nej podczas Nabo¿eñstwa biblijnego, wieñcz¹cego obchodyXII Dnia Judaizmu (17.01.): „Ten dzieñ nie ma prowadziæ dozacierania ró¿nic, do judaizowania chrzeœcijañstwa ani doukrytej chrystianizacji judaizmu. Naszym pragnieniem jestkszta³towanie atmosfery dojrzalszego dialogu, poszanowaniai zrozumienia, wzajemnego ubogacenia siê duchowego, którema owocowaæ tak¿e w ¿yciu spo³ecznym, m.in. wyzbyciem siêwrogich uprzedzeñ i nieufnoœci”.

Danuta Chodera-Lewandowicz

NASZ UNIWERSYTET

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 2 1

FOT.

MA

CIEJ

NO

WA

CZYK

Page 22: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

1. Konkurs literacki dla Absolwentów UAM na napisanie wspo-mnieñ pt. „Moje studia – 10, 20… 50 i wiêcej lat temu”,zwany dalej „konkursem”, organizowany jest przez Stowa-rzyszenie Absolwentów Uniwersytetu w Poznaniu oraz redak-cjê miesiêcznika „¯ycie Uniwersyteckie”, z siedzib¹ w Po-znaniu, zwanych dalej Organizatorem. Celem konkursu jestaktywizacja Absolwentów UAM i w³¹czenie ich w obchody ju-bileuszu 90-lecia UAM.

2. Konkurs rozpoczyna siê w dniu publikacji komunikatu.

3. W konkursie mo¿e wzi¹æ udzia³ ka¿dy AbsolwentUniwersytetu, z wyj¹tkiem cz³onków Komisji Konkursowej,który w terminie do 31 marca 2009 r. przeœle elektronicz-nie na adres mailowy: [email protected] lub w formiepapierowej na adres: „¯ycie Uniwersyteckie”, ul. H. Wie-niawskiego 1, 61–734 Poznañ prawid³owe zg³oszenie kon-kursowe, zwane dalej „zg³oszeniem” oraz oœwiadczenia sta-nowi¹ce za³¹czniki do niniejszego regulaminu. Absolwent,który przeœle zg³oszenie, staje siê uczestnikiem konkursu.Organizator nie zwraca prac nades³anych na konkurs zarów-no w formie elektronicznej, jak i papierowej.

4. Zg³oszenie powinno zawieraæ:

a) s³owo „Konkurs literacki” w tytule e-maila lub na kopercie, b) dane Uczestnika konkursu (imiê, nazwisko, adres, telefon

kontaktowy), c) pracê literack¹ w formie wspomnieñ – w wersji elektronicz-

nej lub papierowej, d) oœwiadczenie o posiadaniu praw autorskich do pracy literac-

kiej – wzór oœwiadczenia stanowi za³¹cznik nr 1 do niniejsze-go regulaminu,

e) zgodê na przetwarzanie danych osobowych, o treœci zgodnejz za³¹cznikiem nr 2 do niniejszego regulaminu.

5. Wys³anie zg³oszenia jest równoznaczne z akceptacj¹ przezUczestnika konkursu zasad regulaminu konkursu.

6. Rozstrzygniêcie konkursu nast¹pi dnia 9 kwietnia 2009 r. Zawiadomienia o wygranych zostan¹ wy-s³ane do Uczestników do dnia 24 kwietnia 2009 r.

7. Komisja Konkursowa dokonywaæ bêdzie oceny nades³anychprac i wyboru najlepszych w nastêpuj¹cym uk³adzie:

a) jedno pierwsze miejsce, b) jedno drugie miejsce, c) jedno trzecie miejsce, d) dwa wyró¿nienia.

8. Nagrodami w konkursie bêd¹ gad¿ety promocyjne UAM orazod pozyskanych Sponsorów.

9. W sk³ad Komisji Konkursowej wchodz¹: a) Przedstawiciel UAM, b) Przedstawiciel redakcji „¯ycia Uniwersyteckiego”, c) Przedstawiciel SAUP.

10. Autor nagrodzonej pracy zostanie pisemnie powiadomionyo wygranej oraz o formie wrêczenia nagrody.

11. Nie jest mo¿liwe dokonanie zamiany nagrody na inn¹ lubna ekwiwalent pieniê¿ny.

12. Uczestnik konkursu, wysy³aj¹c pracê na adres wskazany wpkt. 3. niniejszego regulaminu, wyra¿a tym samym zgodê,aby praca zosta³a utrwalona technik¹ drukarsk¹ oraz elek-troniczn¹, w ca³oœci lub w czêœci, zwielokrotniona, opubli-kowana w czasopiœmie „Bli¿ej Uczelni”, miesiêczniku „¯y-cie Uniwersyteckie” lub innych wydawnictwach zwi¹zanychz Jubileuszem 90-lecia UAM i rozpowszechniona, w tymtak¿e wprowadzona do pamiêci komputera, opublikowanaw portalu UAM – www.amu.edu.pl i SAUP – www.saup.po-znan.pl. Za publikacjê prac autorzy nie otrzymuj¹ wynagro-dzenia.

13. Decyzje Komisji Konkursowej dotycz¹ce wyboru prac i przy-znania nagrody dla ich autorów s¹ ostateczne.

14. Regulamin niniejszego konkursu wraz z za³¹cznikami jestdostêpny w portalu UAM – www.amu.edu.pl i SAUP –www.saup.poznan.pl. oraz w siedzibie SAUP, ul. H. Wie-niawskiego 1, pokój 317 w terminach dy¿urów Cz³onkówZarz¹du, tj. we wtorki w godz. 16.00–18.00, w czwartki wgodz. 11.00–13.00.

A bsolwenci naszej uczelni to ogromna rzesza osób. Do tego gro-na nale¿¹ zarówno absolwenci UAM, jak i Uniwersytetu Poznañ-skiego.

Dla wiêkszoœci z nas studia – to pewien etap m³odoœci, zamkniêtyju¿ rozdzia³ ¿ycia. Niektórzy zwi¹zali siê z Uniwersytetem na sta³e, za-wodowo. Inni powêdrowali w œwiat… Niezale¿nie jednak od tego, jakpotoczy³y siê nasze dalsze losy, pocz¹tek mieliœmy podobny. Studiowa-nie, zajêcia, wyk³ady, zabawa, mi³oœæ, potem wejœcie w prawdziwe, ju¿nie–studenckie ¿ycie. I to s¹ chwile, do których wracamy, wa¿ne w ¿y-ciu ka¿dego z nas. Z biegiem lat – wspominamy je z coraz wiêksz¹ nu-t¹ sentymentu.

W tym jubileuszowym dla naszego Uniwersytetu roku chcielibyœmywspólnie ten obraz odœwie¿yæ, przypomnieæ, utrwaliæ.

Dlatego Stowarzyszenie Absolwentów Uniwersytetu w Poznaniu wrazz redakcj¹ „¯ycia Uniwersyteckiego” og³asza dwa konkursy:

> literacki – „Moje studia – 10, 20… 50 i wiêcej lat temu”, > fotograficzny – „Moje studia w obiektywie”.

Podzielcie siê wspomnieniami. Napiszcie do nas, opiszcie swoj¹ hi-storiê, przypomnijcie studenckie chwile... Z przepastnych szuflad i kar-tonów ze szparga³ami wyjmijcie zdjêcia, fotografie ze studenckich cza-sów. Kiedy byliœcie m³odzi, pe³ni zapa³u, marzeñ...

Poni¿ej regulaminy konkursów.

ZAPRASZAMY!

NASZ UNIWERSYTET KONKURSY

2 2 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

REGULAMIN KONKURSU LITERACKIEGO DLA ABSOLWENTÓW UNIWERSYTETU W POZNANIU

Przypomnijcie, jak za dawnych lat…

Nasze studiowanie

Page 23: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

1. Konkurs fotograficzny dla Absolwentów Uniwersytetupt. „Moje studia w obiektywie” zwany dalej „konkursem”,organizowany jest przez Stowarzyszenie Absolwentów Uni-wersytetu w Poznaniu oraz redakcjê miesiêcznika „¯ycieUniwersyteckiego” zwanych dalej Organizatorem. Celemkonkursu jest aktywizacja Absolwentów UAM i w³¹czenie ichw obchody Jubileuszu 90-lecia UAM.

2. Konkurs rozpoczyna siê w dniu publikacji komunikatu.3. W konkursie mo¿e wzi¹æ udzia³ ka¿dy Absolwent Uniwersytetu,

z wyj¹tkiem cz³onków Komisji Konkursowej, który w terminie do31 marca 2009 r. przeœle elektronicznie na adres mailowy: [email protected] lub w formie papierowej na adres: „¯ycieUniwersyteckie”, ul. H. Wieniawskiego 1, 61–734 Poznañ pra-wid³owe zg³oszenie konkursowe, zwane dalej „zg³oszeniem”oraz oœwiadczenia stanowi¹ce za³¹czniki do niniejszego regula-minu. Absolwent, który przeœle zg³oszenie, staje siê uczestni-kiem konkursu. Organizator nie zwraca fotografii nades³anychna konkurs drog¹ elektroniczn¹, a fotografie przes³ane w formiepapierowej – zwraca na pisemne ¿¹danie Uczestnika konkursu.

4. Zg³oszenie powinno zawieraæ:

a) s³owo „Konkurs fotograficzny” w tytule e-maila lub na kopercie, b) dane Uczestnika konkursu (imiê, nazwisko, adres, telefon

kontaktowy), c) fotografiê (lub fotografie – nie wiêcej ni¿ 3. – w wersji elek-

tronicznej w formacie JPEG o maksymalnym rozmiarze1200x1600 pikseli ka¿da; w wersji papierowej – w dowol-nym formacie i technice, umo¿liwiaj¹cych jednak przeniesie-nie na format elektroniczny,

d) tytu³ i opis fotografii – gdzie i w jakich warunkach zosta³a zrobiona,

e) oœwiadczenie o posiadaniu praw autorskich do fotografii –wzór oœwiadczenia stanowi za³¹cznik nr 1 do niniejszego regulaminu,

f) zgodê na przetwarzanie danych osobowych, o treœci zgodnejz za³¹cznikiem nr 2 do niniejszego regulaminu.

5. Wys³anie zg³oszenia jest równoznaczne z akceptacj¹ przezUczestnika konkursu zasad regulaminu konkursu.

6. Rozstrzygniêcie konkursu nast¹pi dnia 9 kwietnia 2009 r.Zawiadomienia o wygranych zostan¹ wys³ane do Uczestni-ków do dnia 24 kwietnia 2009 r.

7. Komisja Konkursowa dokonywaæ bêdzie oceny nades³anych

fotografii i wyboru fotografii najlepszych w nastêpuj¹cymuk³adzie:

a) jedno pierwsze miejsce, b) jedno drugie miejsce, c) jedno trzecie miejsce, d) dwa wyró¿nienia.

8. Nagrodami w konkursie bêd¹ gad¿ety promocyjne UAM orazod pozyskanych Sponsorów.

9. W sk³ad Komisji Konkursowej wchodz¹:a) Przedstawiciel UAM, b) Przedstawiciel redakcji „¯ycia Uniwersyteckiego”, c) Przedstawiciel SAUP.

10. Autor nagrodzonej fotografii zostanie pisemnie powiado-miony o wygranej oraz o formie wrêczenia nagrody.

11. Nie jest mo¿liwe dokonanie zamiany nagrody na inn¹ lubna ekwiwalent pieniê¿ny.

12. Uczestnik konkursu, wysy³aj¹c fotografie na adres wskaza-ny w pkt. 3. niniejszego regulaminu, wyra¿a tym samymzgodê, aby fotografie te zosta³y utrwalone technik¹ drukar-sk¹ oraz, w ca³oœci lub w czêœci, zwielokrotnione, opubli-kowane w czasopiœmie „Bli¿ej Uczelni” i miesiêczniku „¯y-cie Uniwersyteckie” i rozpowszechnione, w tym tak¿e wpro-wadzone do pamiêci komputera, opublikowane w portaluUAM – www.amu.edu.pl i SAUP – www.saup.poznan.pl, atak¿e wykorzystane w publikacjach i podczas imprez zwi¹-zanych z obchodami 90-lecia UAM. Za publikacjê i inne wy-korzystanie zdjêæ przez Organizatora autorzy zdjêæ nieotrzymaj¹ wynagrodzenia.

13. Publikacja fotografii mo¿e nast¹piæ od pierwszego dniatrwania konkursu i nie jest jednoznaczna z nagrodzeniemzdjêcia.

14. Decyzje Komisji Konkursowej dotycz¹ce wyboru fotografii iprzyznania nagrody dla ich autorów s¹ ostateczne.

15. Regulamin niniejszego konkursu wraz z za³¹cznikami jestdostêpny w portalu UAM – www.amu.edu.pl i SAUP –www.saup.poznan.pl oraz w siedzibie SAUP, ul. H. Wie-niawskiego 1, pokój 317 w terminach dy¿urów Cz³onkówZarz¹du, tj. we wtorki w godz. 16.00–18.00, w czwartki wgodz. 11.00–13.00.

NASZ UNIWERSYTET KONKURSY

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 2 3

REGULAMIN KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO DLA ABSOLWENTÓW UNIWERSYTETU W POZNANIU

ABSOLWENCI NA „BALUMASKOWYM”

W 2009 rok StowarzyszenieAbsolwentów Uniwersytetu w Poznaniu wesz³o krokiemtanecznym, tradycyjnie organizuj¹c noworocznespotkanie dla swoichcz³onków, po³¹czone ze spektaklem „Bal maskowy”, w poznañskim Teatrze Wielkim. FO

T. A

RCH

IWU

M

Page 24: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Mam przed sob¹ ksi¹¿kê absolutnieniezwyk³¹ – stwierdzi³ znakomity hi-storyk, prof. Maciej Serwañski,

otwieraj¹c spotkanie promuj¹ce najnowsz¹ksi¹¿kê napisan¹ przez romanistów: prof.Wies³awa Malinowskiego i Jerzego Styczyñ-skiego pt. „La Pologne et les Polonais dans lalitérature française (XIV–XIX siecles)” [„Pol-ska i Polacy w literaturze francuskiej (XIV–XIXwiek)”]. – Jest to pierwsze w literaturze fran-cuskiej takie kompendium poloników, niezwy-kle rozleg³e w czasie – od stulecia XIV a¿ poXX wiek, po wielk¹ wojnê – doda³ znawca hi-storycznych zwi¹zków polsko–francuskich,profesor wizytuj¹cy na wielu francuskich uczel-niach, zaprzyjaŸniony od lat z Uniwersytetamiw Strasburgu, Pary¿u. To niezwykle kompen-dium zawiera ponad 150 wyimków z literaturyfrancuskiej, które przekopuj¹c siê przez kilkawieków, wybra³o dwóch badaczy. Prof. Wie-s³aw Malinowski to wybitny znawca francu-skiego XIX w., który od pocz¹tku swojej karie-ry naukowej na UAM zajmowa³ siê nowel¹ ipowieœci¹ historyczn¹ i to zainteresowanie hi-stori¹ zaowocowa³o poszukiwaniami archiwal-nymi i opublikowan¹ ksi¹¿k¹. Ma na swoimkoncie 5 ksi¹¿ek i dziesi¹tki artyku³ów. JerzyStyczyñski jest absolwentem poznañskiej ro-manistyki; w latach 70. pracowa³ krótko jakoasystent na UAM, potem wyemigrowa³ doFrancji, gdzie zdoby³ odpowiednie kwalifikacjei jest nauczycielem w szkole œredniej. Na u¿y-tek ksi¹¿ki „przekopa³” literaturê XVIII w. iopracowa³ przypisy do tej czêœci.

Ta imponuj¹ca publikacja obejmuje utworypoetyckie, powieœci, sztuki teatralne, pamiêt-niki, relacje z podró¿y, listy, anegdoty, portre-

ty czy opracowania historyczne, artyku³y pra-sowe, przemówienia, a nawet piosenki.Ogromnym sukcesem jest wydanie ksi¹¿kiprzez znakomite wydawnictwo francuskieL`Harmatton (odpowiednik PWN), które przyj-muje do druku jedn¹ na piêæ propozycji, a jed-n¹ na dziesiêæ z zakresu literaturoznawstwa.

Od turnieju do króla Francuza Czternaste stulecie jest obecne w zbiorze wsposób symboliczny. Dokumentuje je opispierwszego turnieju rycerskiego w Polsce, au-torstwa sekretarza poselstwa zwi¹zanego zFrancj¹. Tekst pochodzi z 1364 r., kiedy to zaKazimierza Wielkiego w Krakowie dosz³o dozjazdu monarchów europejskich. Potem na-stêpuje przeskok do XVI wieku, kiedy Polskawesz³a w orbitê zainteresowania polityki fran-cuskiej. Od koñca XV w. trwaj¹ wojny o prymatw Europie miêdzy Walezjuszami i Habsburga-mi. Polska jest postrzegana jako przeciwwagadla Habsburgów na wschód od Rzeszy Nie-mieckiej.

Pierwsze zwi¹zki z Polsk¹ nawi¹za³ Franci-szek I, który chcia³ uzyskaæ polski g³os elek-cyjny Zygmunta Starego na rzecz wyboru cesa-rza Rzeszy, co siê nie uda³o. Tendencja w po-lityce francuskiej, ¿eby pozyskaæ dawn¹ Rze-czapospolit¹ jako partnera do antyhabsbur-skiej polityki w Europie, owocuje powstaniemna dworze francuskim tzw. planu polskiego –w przypadku bezpotomnej œmierci ZygmuntaStarego, na tron elekcyjny w Polsce chcianozaproponowaæ ksiêcia francuskiego d`Anjou.W maju 1573 r. dosz³o do jego elekcji na tronpolski. Z tej okazji do Pary¿a uda³o siê posel-stwo polskie. W literaturze francuskiej nie ma

opisu tej wizyty, ale zachowa³ siê opis histo-ryczny tego wydarzenia, który przytoczy³ prof.M. Serwañski. Opis bardzo pochlebny dla Po-laków. Oto na ulice Pary¿a wyleg³y nieprzebra-ne t³umy (m.in. na dachy domów), by witaæ ipodziwiaæ polskich pos³ów, którzy biegle po-s³ugiwali siê kilkoma jêzykami, imponowaliwzrostem, strojem i urod¹.

Kolejny etap wzajemnych relacji pol-sko–francuskich to elekcja ksiêcia HenrykaWalezego na króla Polski. Ksi¹¿ê przyjecha³do naszego kraju pod koniec stycznia, zatemprze¿y³ spory okres polskiej srogiej zimy. Izo-lowa³ siê od Polaków, a¿ w koñcu uciek³ doFrancji. Wtedy te¿ po raz pierwszy Francuzi pi-sali bardzo niepochlebnie o Polakach, co ilu-struje wiersz nadwornego poety ksiêcia Hen-ryka, Philippe`a Desportes`a pt. „Adieu a laPologne” [„Po¿egnanie Polski”]. Ten w³aœniepamflet na d³ugie lata uformowa³ sposób wi-dzenia Polski we Francji jako kraju polarnegoz niekoñcz¹c¹ siê zim¹, barbarzyñstwem,gdzie siê ci¹gle pije, gdzie ludzie mieszkaj¹ ra-zem ze zwierzêtami itp.

Odnowienie kontaktówNa 25 lat stosunki z Francj¹ zosta³y potem za-wieszone. Przywróci³ je Henryk IV, który poœmierci ¿ony Habsbur¿anki w 1644 r. posta-nowi³ zwróciæ siê w stronê Francji. W 1645 r.o¿eni³ siê z Mari¹ Ludwik¹ Gonzag¹. Ta po je-go œmierci wysz³a za m¹¿ za przyrodniego bra-ta króla – Jana Kazimierza. Od momentu przy-bycia Marii Ludwiki na dworze warszawskimby³o mnóstwo Francuzów, którzy bacznie przy-gl¹dali siê sarmackiej Polsce. Wœród nich by³niejaki Gérard de Saint-Amant, poeta-podró¿-

NASZ UNIWERSYTET MY I ŒWIAT

2 4 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

L atem 2008 roku grup¹ siedmiorga stu-dentów wraz z opiekunem naukowym wy-ruszyliœmy w podró¿ na Ukrainê. Przeby-

liœmy 1200 kilometrów w 36 godzin, korzysta-liœmy z poci¹gów linii polskiej i ukraiñskiej, au-tobusu i samochodu. Tak rozpoczê³a siê naszawakacyjna przygoda w ramach wymiany stu-denckiej z Wydzia³em Przyrodoznawstwa Uni-wersytetu w Chersoniu. Wymiany studenckiemaj¹ dwa g³ówne cele. Pierwszym z nich jest,oczywiœcie, zapoznanie siê z regionem, doktórego siê wyje¿d¿a. Drugim natomiast jestpoznanie ludzi i wymiana wzajemnych doœwiad-czeñ. W przypadku wymiany, jak¹ od 10. latprowadzi Wydzia³ Biologii UAM z Wydzia³em

Przyrodoznawstwa Uniwersytetu w Chersoniu,oba te cele s¹ w pe³ni realizowane. Mieliœmyunikatow¹ okazjê pobytu w Parku NarodowymMorza Czarnego, gdzie doœwiadczaliœmy uro-ków ukraiñskich stepów, przebywaj¹c przez po-nad tydzieñ z dala od jakiejkolwiek cywilizacji.Przez ten czas goszczono nas w chatach, wktórych na co dzieñ mieszkaj¹ rodziny stra¿ni-ków Parku i pracownicy naukowi tamtejszychstacji badawczych. W ten sposób realizowali-œmy cel drugi – zapoznaliœmy siê z obyczajamimieszkañców i wymieniliœmy doœwiadczenia.

Pierwszy tydzieñ (ponad po³owê pobytu)spêdziliœmy w Black Sea Biosphere Reserve.Istnieje on od 1927 roku, a w roku 1985 zo-

sta³ w³¹czony w Miêdzynarodow¹ Sieæ Rezer-watów Biosfery. W obszar rezerwatu w³¹czones¹ przybrze¿ne zatoki, ich wyspy i pó³wyspy,wody otwartego morza oraz obszary œródl¹do-we. Ró¿norodnoœæ ekosystemów nale¿¹cychdo rezerwatu znajduje odzwierciedlenie w bo-gactwie flory i fauny. Na terenie „zapowiedni-ka”, jak po ukraiñsku nazywaj¹ siê parki naro-dowe, wystêpuje ponad 700 gatunków roœlinnaczyniowych oraz oko³o 3000 gatunków bez-krêgowców. Ponad 457 gatunków krêgowców,w tym 80 gatunków ryb, 5 gatunków p³azów,9 gatunków gadów, 306 gatunków ptaków i53 gatunki l¹dowych i wodnych ssaków. Nie-ska¿one cywilizacj¹ stacje badawcze idealnie

Niezwyk³e kompendium

Gdzie jedzie student, gdy p³aci dziekan… …czyli relacja z wyprawy naukowo–badawczej Ko³a Naukowego Przyrodników UAM, Ukraina 2008

Page 25: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

wspó³gra³y z naturalnymi krajobrazami Ukrai-ny. Ich wygl¹d i wyposa¿enie dalece odbiega³yod naszych wyobra¿eñ, jednak wszystkie nie-dogodnoœci rekompensowa³a ¿yczliwoœæ ka-dry naukowej.

Drug¹ czêœæ naszego wyjazdu spêdziliœmyw Chersoniu. Jest to miasto po³o¿one na po-³udniu Ukrainy nad prawym brzegiem Dniepru.Znajduje siê tam port zarówno rzeczny, jak i morski. Miejscami godnymi uwagi s¹: s³ynnaniegdyœ na ca³ym œwiecie szko³a lotników i pe³ni¹cy dziœ funkcjê muzeum dom wybitne-go przyrodnika – Józefa Paczoskiego, któregoto postaæ w sposób wyj¹tkowy ³¹czy Chersoñi Poznañ. Paczoski wspó³pracowa³ z Uniwersy-tetem Poznañskim. Warto równie¿ odwiedziæMuzeum Malarstwa Rosyjskiego XIX i XX wie-ku oraz Muzeum Narodowe z ciekawym dzia-³em przyrodniczym i archeologicznym.

Tu¿ przed powrotem do domu mieliœmy oka-zjê „rzuciæ okiem” na Odessê, bêd¹c¹ bram¹na Krym. Jest ona miastem o wielu twarzach. Z

jednej strony urokliwy Park Szewczenki, z drugiejubogie podwórka, kontrastuj¹ce z przepychemsecesyjnych kamienic. Niestety, nie wystarczy³onam czasu, by w pe³ni zg³êbiæ jej tajemnice. Zd¹-¿yliœmy obejrzeæ tylko to, co najwa¿niejsze: po-rt, s³ynne schody Potiomkinowskie i dworzec, zktórego trzeba by³o wracaæ do domu.

To, co najbardziej zwraca³o nasz¹ uwagê,to fakt, ¿e Ukraina jest krajem ogromnychkontrastów. Krajobraz obrze¿y wyspy Tendra i miast ukraiñskich wybrze¿y Morza Czarnegojest piêkny i zadziwiaj¹cy, ale zarazem szoku-j¹cy. Widok b³êkitnego, czystego nieba, bez-kres ci¹gn¹cych siê stepów, poroœniêtych tra-w¹ we wszystkich odcieniach z³ota, br¹zu i zieleni wprawia w zachwyt. Rozleg³e, p³askiei gliniaste brzegi zalewane przez wodê mor-sk¹ tworz¹ s³one jeziora, a zarazem stanowi¹idealne siedliska bytowania i gniazdowaniaptaków. Niestety, nawet najbardziej odleg³ezak¹tki Ziemi zosta³y dotkniête przez postêpcywilizacyjny i rozwój gospodarczy. Ogromne

obszary stepów wraz z ich szat¹ roœlinn¹ zo-sta³y zamienione na pola uprawne. Pal¹cesiê œmieci i bezmyœlnie pozostawione odpadymocno kontrastuj¹ z dzik¹ natur¹. Dochodz¹do tego zaniedbane budowle i zauwa¿alneniemal¿e wszêdzie ubóstwo. Mimo wszystkojest to kraj, który warto zwiedziæ.

Po dwóch tygodniach pe³nych wra¿eñ naszawyprawa dobieg³a koñca. D³ugo bêdziemy pa-miêtaæ nasz¹ podró¿, w której mogliœmy ucze-stniczyæ dziêki dzia³alnoœci w Kole NaukowymPrzyrodników UAM. Mamy równie¿ nadziejê,¿e prof. Bogdan Jackowiak, dziekan naszegowydzia³u sfinansuje nam kolejny tak wspania-³y wyjazd.

Autorki: Sylwia Kamiñska

Hanna Kêsicka Sylwia £ukasik

Dorota Matuszyk Agata O¿arowska

Barbara Œmiœniewicz

nik. Jak zauwa¿y³ prof. W. Malinowski, w jegobogatej twórczoœci Polska zajê³a poczesnemiejsce. Jeszcze zanim uda³ siê do Polski, oczym marzy³, z upodobaniem opisywa³ sar-mack¹ modê i obyczaje. Poeta wyraŸnie przed-k³ada³ sarmack¹ modê na wygolon¹ g³owênad francuskie peruki. Za bardziej eleganckieod kusych francuskich p³aszczyków uwa¿a³d³ugie polskie p³aszcze i sukmany. By³ nawetgotowy spolonizowaæ siê i zmieniæ nazwiskona polskie... Sêtamowski. Kiedy zosta³nadwornym poet¹, nadal opiewa³ zalety króle-stwa Sarmatów oraz Marii Ludwiki jako królo-wej Polski.

Druga po³owa XVII w. to okres dwóch królo-wych francuskich: Marii Ludwiki Gonzagi i jejcórki Marii Kazimiery, która najpierw roman-sowa³a z Janem Zamoyskim, a potem zkrólem Janem III Sobieskim, którego w koñcupoœlubi³a. Maria Ludwika by³a znienawidzonaprzez szlachtê polsk¹ z powodu swojej polity-ki profrancuskiej, niekorzystnej dla Polski Z te-go czasu zachowa³ siê kolejny ciekawy tekst oPolsce – list poetycki samego La Fontanie`a„A me la Princesce de Baviere”, z 1669 r. Po-eta powróci³ w nim do stereotypu Polski jakokraju wielkiego zamêtu politycznego i Polakajako barbarzyñcy.

Zacieœnienie stosunków z Francj¹ nast¹pi³oponownie w pierwszych latach panowania Ja-na III Sobieskiego, który zawar³ nawet w taje-mnicy przed szlacht¹ traktat sojuszniczy zkrólem Francji, Ludwikiem XIV, ale ten ostatninie kwapi³ siê, by wspieraæ wschodniego soju-sznika. Sobieski zwróci³ siê zatem z czasemku Austrii. Z Francj¹ ³¹czy³a go ju¿ tylko ¿onaMarysieñka, równie¿ znienawidzona przezszlachtê polsk¹. Po œmierci Sobieskiego w1696 r. nast¹pi³a kolejna elekcja i Francjaznowu chcia³a narzuciæ swego kandydata. Tenprzegra³ jednak z Augustem II Sasem. Mimoto nadal utrzymywane s¹ stosunki z Francj¹oraz podejmowane próby sojuszy.

Kolejny etap silniejszych zwi¹zków z Francj¹przynios³o ma³¿eñstwo króla francuskiego Lu-dwika XV z Mari¹ Leszczyñsk¹ w 1725 r., wy-bran¹ na ¿onê spoœród stu kandydatek z ca³ejEuropy. Za poœrednictwem króla jego teœæ Sta-nis³aw Leszczyñski zosta³ dwukrotnie obranykrólem Polski, ale ostatecznie zosta³ wygnanyz kraju i osiad³ w Lotaryngii. Paradoksalnie wXVIII w. Polska by³a podziwiana przez Francu-zów jako republika, choæ ten ustrój doprowa-dzi³ wkrótce do upadku Rzeczypospolitej i roz-biorów. Potem nasta³ okres nadziei i rozczaro-wañ doby napoleoñskiej.

PrzyjaŸñ i braterstwo broniW kompendium poloników znajduje siê ca³yobszerny rozdzia³ na temat epoki napoleoñ-skiej, m.in. wzruszaj¹ce œwiadectwo przyjaŸnioraz braterstwa broni polsko–francuskiej za-warte w piosence u³o¿onej przez ¿o³nierzyfrancuskich na czeœæ polskich, niezwykle wa-lecznych lansierów, którzy po nieudanej kam-panii napoleoñskiej mieli wracaæ do swoich ro-dzinnych stron w 1814 r. W piosence Francu-zi wyra¿aj¹ solidarnoœæ z Polakami walcz¹cymio niepodleg³oœæ swej ojczyzny. Powraca tu ste-reotyp Polski jako kraju polarnego. Na uwagêzas³uguje fakt, ¿e piosenka zosta³a opubliko-wana dopiero kilka lat temu i w wykonaniuwspó³czesnego chóru brzmi imponuj¹co.

Szerokim echem we Francji odbi³o siê te¿powstanie listopadowe. Wydarzenia lat 1830-1831 komentowali wybitni pisarze francuscy,a wœród nich Jean Béranger napisa³ dwie pio-senki, opiewaj¹ce m.in. bohatersk¹ œmieræksiêcia Stanis³awa Poniatowskiego oraz fran-cusko–polskie braterstwo broni. Równie¿ pi-sarz Victor Hugo wyrazi³ swoje oburzenie prze-ciwko uciskowi Polaków zadawanemu przezcara, porównuj¹c przeœladowanie Polaków dogwa³tu zadanego dziewicy... Jako par w swoimpierwszym wyst¹pieniu w parlamencie francu-skim w zwi¹zku z powstaniem z 1846 r. uza-

sadnia³ historyczne i moralne prawa Polski doniepodleg³oœci, podkreœlaj¹c liczne zwi¹zkiPolski i Francji jako pañstw równorzêdnych namapie Europy. W literaturze doby romantyzmupodkreœlano te¿ wielkodusznoœæ Polaków wal-cz¹cych o wolnoœæ dla innych. Pojawi³ siê te¿motyw Francji i Polski jako sióstr. Ten obrazprzez d³ugie lata funkcjonowa³ w literaturze,poezji, mediach.

Na szczególn¹ uwagê zas³uguje te¿ przypo-mniana w kompendium ankieta, jak¹ w reak-cji na wzrost przeœladowañ Polaków w zabo-rze pruskim w 1907 r. przeprowadzi³ noblistaHenryk Sienkiewicz. Pisarz wystosowa³ apelna ca³y œwiat w obronie Poznañczyków i Pomo-rzan. Kilkadziesi¹t osób wypowiedzia³o siê napiœmie, w tym twórcy francuscy, m.in. Paul Gi-nisty. W kwietniu tego roku minie sto lat odopublikowania tych wypowiedzi.

– To jest inna wizja, to jest wizja wchodz¹caw psychologiê, w odczucia, emocje, sympatie,antypatie, a wiêc zupe³nie inaczej pokazujeprzesz³oœæ ni¿ historycy – podsumowa³ meto-dê badawcz¹ autorów tego niezwyk³ego zbiorupoloników prof. M. Serwañski. Historyk pod-kreœli³ te¿ wartoœci poznawcze ksi¹¿ki, wktórej ka¿dy tekst jest obudowany biografi¹autora i skomentowany przypisami. – Jest toksi¹¿ka cenna nie tylko dla Polaków, dla ka¿-dego humanisty, który operuje jêzykiem fran-cuskim, ale przede wszystkim jest to opraco-wanie, które sytuuje nas we Francji – pokazu-je w sposób przekrojowy, jak Polacy nale¿elido kultury europejskiej i do kultury francuskiej– stwierdzi³ te¿ prof. M. Serwañski, dodaj¹c,¿e kompendium: – lepiej pokazuje bliskoœæstosunków francusko–polskich na p³aszczy-Ÿnie kulturalnej, ni¿ one w rzeczywistoœci siêmia³y na p³aszczyŸnie politycznej.

Pozostaje mieæ nadziejê, ¿e to arcyciekaweopracowanie doczeka siê polskiego przek³adui wydania.

Danuta Chodera-Lewandowicz

NASZ UNIWERSYTET MY I ŒWIAT

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 2 5

Page 26: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

04.07.2004. W nocy dobiliœmy do po³udniowego wybrze-

¿a Bellsundu w pobli¿u jego wylotu na ocean,tzn. naprzeciw Calypsostranda. Po œniadaniuurz¹dzono nam krótk¹ pogadankê na tematprzestrzegania warunków bezpieczeñstwapodczas zajêæ terenowych. Wczorajsze niefra-sobliwe zachowanie wiêkszoœci uczestnikówwarsztatów po prostu wymusi³o tego rodzajuinstrukta¿. Po Spitsbergenie nie mo¿na prze-cie¿ ³aziæ jak po Krupówkach w pe³ni sezonu.Tutejsze bia³e misie nie pozuj¹ do fotografii, astrzelb nie nosi siê dla parady i w celu udra-matyzowania pami¹tkowych zdjêæ. Tutaj na-prawdê mo¿e siê z nag³a pojawiæ prawdziwiemocarny drapie¿nik, a organizatorzy napraw-dê za nas odpowiadaj¹. Zaproponowano dzi-siaj podzia³ na 3 grupy: dwie o podobnym pro-gramie, tzn. id¹ce d³ug¹ tras¹ na Recherche-breen i jedn¹ krótsz¹, przewidzian¹ na 5 go-dzin na Scottbreen. Obydwie zaczyna³y siê wbazie u¿ytkowanej przez UMCS na Calypso-stranda. Zapisa³em siê na tê krótsz¹.

Pogoda bardzo piêkna. Cisza. Wysokierzadkie „baranki”, tylko nieznacznie przes³a-niaj¹ce s³oñce. Morze g³adkie jak przys³owio-we lustro. Do fiordu zaczyna nap³ywaæ lód,który dodatkowo stabilizuje morze, nie utru-dniaj¹c (na razie) ¿eglugi, a nawet przewo¿e-nia ludzi na l¹d pontonami. Przetransportowa-no nas zatem szybko i sprawnie. Zwiedzamydomek UMCS-u, jeden z kilku pozosta³ych pobrytyjskiej kompanii eksploracyjnej, zamierza-j¹cej eksploatowaæ wêgiel i marmury. Wycho-dnie cienkiego pok³adu wêgla znajduj¹ siê nie-daleko bazy. Lubliniacy korzystaj¹ wiêc z nie-go czêœciowo do ogrzewania chaty. G³ówniepal¹ jednak drewnem dryftowym, wyrzucanymw sporej iloœci na brzeg. Wnêtrze ich chatyprzestronne, urz¹dzone wygodnie i z gustem.Jedynym jej mankamentem s¹ zbyt cienkie is³abo izolowane œciany. Nie nadaje siê wiêcjako „zimownik”.

Prof. Marian Harasimiuk, obecny RektorUMCS daje krótki wyk³ad na temat historii ba-zy i badañ lubelskich w tym regionie. Nie gadad³ugo, jest bowiem cz³owiekiem ma³omównymi konkretnym. Robimy sobie zdjêcie grupowe.

Wyruszamy pla¿¹, maj¹c po lewej wysokiklif z ods³aniaj¹cymi siê piaskowcami i mu³ow-cami dolnego trzeciorzêdu. W³aœnie w nich wy-stêpuj¹ owe pok³adziki wêgla, których eksplo-atacja okaza³a siê nieop³acalna. Na klifie roz-winiête s¹ terasy morskie ze ¿wirami. Przekra-czamy kilka ma³ych cieków i dochodzimy dorzeki Scotta, wyprowadzaj¹cej wody z topnie-j¹cego lodowca Scotta, który cofn¹³ siê ju¿ o2-3 kilometry od brzegu, pozostawiaj¹c po so-

bie osady morenowe. Rzeka rozcina terasy,które dopiero po wejœciu na nie demonstruj¹swoj¹ rzeczywist¹ wysokoœæ i rozleg³oœæ. Znajwy¿szej morskiej terasy rozci¹ga siê osza-³amiaj¹cy widok na pó³nocne obrze¿enie fior-du, z górami wyrastaj¹cymi wprost z morza.Ku po³udniowi szeroka równia osadów polo-dowcowych, pokryta nêdzn¹ tundr¹, poszatko-wan¹ glebami poligonalnymi, przechodz¹cymiw gleby smugowe na wszystkich stokach i ma-³ych spadkach terenu. W dali moreny czo³oweScotta i sam lodowiec piêtrz¹cy siê ku swoje-mu polu firnowemu pod szczytem obramowu-j¹cych go gór. Tworz¹ one strom¹ œcianê, po-ciêt¹ g³êbokimi Ÿlebami. Buduj¹ je póŸnopre-kambryjskie, zmetamorfizowane ska³y forma-cji Hecla Hoek.

Równin¹ rozwiniêt¹ na osadach trzeciorzê-dowych, wype³niaj¹cych rów tektoniczny, do-chodzimy do jego uskoku brze¿nego. Natych-miast zmienia siê sk³ad rumoszu, tylko nie-znacznie zakamuflowany przez tundrê. Znikaj¹otoczaki najwy¿szej terasy morskiej, czêstowiêksze od mojej piêœci, pojawiaj¹ siê ostro-krawêdziste fragmenty s³abo zmetamorfizo-wanych tyllitów, czyli skamienia³ych morenwieku neoproterozoicznego. Zanim doszliœmydo tej krawêdzi, fotografowa³em piêknie rozwi-niête poligony, obrze¿one du¿ymi fragmenta-mi rumoszu. Prof. Harasimiuk wyjaœni³, i¿ wy-noszenie rumoszu by³o tutaj u³atwione pêcz-nieniem trzeciorzêdowych i³ów, stanowi¹cychpod³o¿e mocno rozmytej terasy morskiej, obe-cnie tundry.

Po przekroczeniu linii uskoku zarz¹dzonazostaje przerwa na posi³ek. Siedzimy na zwie-trza³ych tyllitach. Tu¿ obok morena czo³owaScotta. Ponad pó³ miliarda lat ró¿nicy pomiê-dzy powstaniem obydwu moren nic nie znaczyw sensie ich genezy. Trudno o lepsze potwier-dzenie powiedzenia „Nihil sub sole novum”.Morena kopalna ró¿ni siê w tym miejscu jedy-nie mniejszymi ob³amkami skalnymi, u³o¿ony-mi w smugi wskutek kompakcji i metamorfi-zmu. Po posi³ku przekraczamy morenê wspó³-czesn¹ i d¹¿ymy przez przedpole lodowca dojego czo³a, a raczej czó³ka. Ablacja jest tak du-¿a, i¿ czo³o stanowi jedynie zgruz³owan¹ po-wierzchniê lodu, pokryt¹ zielonkawo-szar¹papk¹ – przysz³¹ glin¹ zwa³ow¹. Owo czó³koScotta styka siê bezpoœrednio z jego bardziejgruboklastycznymi osadami. Niebacznie nanich stan¹³em i natychmiast ugrz¹z³em po ko-stki. To po prostu uwodniona bryja b³otna zkamieniami. Kilkoma kana³ami wyp³ywaj¹spod lodowca strumienie, zbieraj¹ce tak¿ewodê z roztapianej powierzchni lodu. Wij¹c siêwœród dzikiego krajobrazu wytopiskowych za-

padlisk i morenowych pagórków, przecinaj¹cje i rozmywaj¹c, poszczególne strumyki ³¹cz¹siê wreszcie w roztokow¹ rzekê Scotta, sp³y-waj¹c¹ do fiordu.

Idziemy w górê lodowca, a¿ do pocz¹tku je-go moreny bocznej, po której zaczynamy siêwspinaæ. Pocz¹tkowo ³agodnie nachylone zbo-cze moreny staje siê bardzo strome i wspinasiê wysoko nad g³ow¹. Jest zbudowane g³ów-nie z tyllitów z dodatkiem ³upków krystalicz-nych. Wspinaczka mêcz¹ca, ale po pokonaniuzbocza moreny warta trudu. Zarówno z przy-czyn estetycznych, jak i praktycznych. Przeko-na³em siê mianowicie, ¿e jestem nadal zdolnydo sporego wysi³ku, mimo coraz bardziej uwie-raj¹cej przepukliny.

Widok na jêzor i szerokie przedpole Scotta,wyg³adzone wysokoœci¹, z której na nie spogl¹-damy, osza³amiaj¹cy. Góry, o niemal równejgórnej krawêdzi, spadaj¹ na lodowiec ciemn¹kaskad¹ prawie pionowej œciany, pociêtej g³ê-bokimi Ÿlebami, opartymi na stromych, w¹-skich wachlarzach wysypuj¹cych siê z nich piar-¿ysk. Podstawy sto¿ków osypiskowych zsypuj¹siê na krawêdŸ powierzchni lodowca, który uno-si je w dó³, formuj¹c moreny boczne. Stoj¹c najednej z nich, spogl¹damy na przeciwleg³¹, wi-doczn¹ w postaci pasemka wij¹cego siê nisk¹smug¹ u stóp ostatnich fragmentów ³añcuchagórskiego, ju¿ opuszczonych przez lodowiec.Wdrapaliœmy siê na tê morenê z trudem i wie-my, jak jest wysoka. Za naszymi plecami wzno-si siê ku niebu œciana skalna – niemal lustrza-ne odbicie tej, na któr¹ spogl¹damy. Odleg³oœæpozornie niewielka w czystym powietrzu, sp³a-szcza i przybli¿a. Wiemy jednak, a zmierzyliœmyto równie¿ naszym wysi³kiem, ¿e morena makilkadziesi¹t metrów wysokoœci. Z mapy wynikanatomiast, ¿e linia szczytowa ³añcucha wznosisiê na niemal 700 metrów ponad dno dolinyszerokiej na ponad kilometr. Z prostego wylicze-nia wynika zatem, i¿ uformowanie ka¿dego me-tra bie¿¹cego doliny, na któr¹ spogl¹damy, wy-maga³o usuniêcia 700. kilometrów szeœcien-nych twardych jak ¿elazo tyllitów. Moreny bocz-ne, denne i czo³owe to jedynie marne resztkiowych wyerodowanych ska³. Wiêkszoœæ zosta³aw rozmaity sposób usuniêta.

Czekaj¹c na pozostaj¹cych w tyle uczestni-ków wycieczki, uderzam bezmyœlnie m³otkiemw u³amek ska³y. M³otek odbija siê dŸwiêczniejak od kowad³a, pozostawiaj¹c na skale zale-dwie nik³e œlady. Myœli o potêdze tej niewiel-kiej przecie¿ rzeki lodowej, która wraz z lodow-cem wyerodowa³a dolinê; o czasie, jakim dys-ponuje natura na tworzenie swoich wielkichdzie³; o nik³oœci cz³owieka wobec przyrody, na-suwaj¹ siê same.

NASZ UNIWERSYTET WYPRAWY

2 6 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Spitsbergen z bliskaZ dziennika wprawy prof. Jerzego Fedorowskiego

Page 27: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Marsz po luŸnych blokach skalnych wzd³u¿moreny jest mêcz¹cy, ale niewyczerpuj¹cy natyle, by czêsto odpoczywaæ. Dochodzimy dokrawêdzi szerokiej bramy, któr¹ niegdyœ lodo-wiec Scotta wylewa³ siê na terasy morskie, aprzez któr¹ teraz wymykaj¹ siê kapryœnie po-szczególne warkoczyki rzeki Scotta. Schodzi-my na te rozmyte terasy i wracamy na brzegfiordu, do chatki kolegów z Lublina. Po drodzenatykamy siê jeszcze na obalony maszt radio-wy i odremontowan¹ z grubsza chatê. Zbudo-wali j¹ Niemcy podczas II wojny œwiatowej, wy-posa¿yli w urz¹dzenia radiowe i osadzili kilkuo-sobow¹ za³ogê z zadaniem nadawania komuni-katów meteorologicznych i ewentualnych wia-domoœci o ruchu statków alianckich. Co siêsta³o z za³og¹ – nie wiadomo. S³ysza³em, alenie wiem czy to prawda, i¿ wiele takich ekip po-zostawiano w ró¿nych odleg³ych miejscach,bez ci¹g³ego zaopatrzenia. Na przepad³e.

W chatce kolegów z Lublina czeka³ na nasdr Piotr G³owacki oraz przygotowana przez nie-go znakomita herbata z rumem. Piliœmy j¹ za-ch³annie i nieco za szybko. Mo¿e dlatego, i¿byliœmy zmêczeni marszem, czego nikt nieukrywa³. Niejednemu zatem, mnie równie¿,zaszumia³a ta herbatka w g³owie. Popijaliœmyj¹ w najlepsze, ciesz¹c siê ¿yciem i nieco wy-g³upiaj¹c, gdy nadesz³a przez radiotelefon na-gl¹ca wiadomoœæ od kapitana. Wracaæ natych-miast. Lody zaczynaj¹ siê zaciskaæ wokó³ stat-ku. Szybko dopi³em swoj¹ herbatkê i wyruszy-³em na brzeg. Kilka osób nieco zlekcewa¿y³oalarm i zosta³o. Wróci³y póŸniej jako ostatnie,

lawiruj¹c wœród gwa³townie gêstniej¹cej kry.Przed nimi ewakuowa³y siê jeszcze te dwiegrupy, które wyruszy³y d³u¿sz¹ tras¹ i wróci³ybez jej zrealizowania – równie¿ zdopingowaneprzez kapitana. Na szczêœcie zakotwiczonystatek przesuwa³ siê na kotwicy to w lewo, tow prawo, wymiataj¹c spore pole wolne od lo-du, którym mo¿na by³o dop³yn¹æ do trapu.

Ludzie byli zwo¿eni szybko i sprawnie. Nie-stety, zamiast schodziæ pod pok³ad, gromadzi-li siê na pok³adzie ³odziowym, wskutek czegonie mo¿na by³o rozpocz¹æ wci¹gania ponto-nów na pok³ad. Pilotuj¹cy je ch³opcy z uczniowskiej za³ogi statku oraz Maciej Bu-rzyk kr¹¿yli bezradnie po zacieœniaj¹cym siê,wolnym od lodów polu, a bosman krêpowa³siê krzykn¹æ na nas dostatecznie energiczniei spêdziæ nas z pok³adu. Jako stary profesor icz³owiek doœæ gwa³townego temperamentu,uczyni³em to za niego, co wreszcie sk³oni³orozgadane towarzystwo do usuniêcia siê z drogi i pontony wci¹gniêto.

Po zabraniu wszystkich na pok³ad kapitannatychmiast uruchomi³ statek i ruszyliœmyku wyjœciu z fiordu. Z pocz¹tku ¿egluga nieby³a trudna. Kana³ów miêdzy krami by³o du-¿o, a same kry niewielkie. Im dalej jednak,tym by³o trudniej. W koñcu trzeba by³o wp³y-waæ na kry i ³amaæ je pod ciê¿arem. Statekdawa³ sobie z tym radê, posuwaliœmy siêjednak bardzo powoli. Na dodatek pogodasiê zmieni³a. Powsta³y mg³y, ograniczaj¹cewidocznoœæ do kilkuset metrów. Oczywiœcie,przy tak dobrze wyposa¿onym statku nie

sprawia³o to trudnoœci nawigacyjnych. Kapi-tan wiedzia³ w ka¿dej chwili, gdzie siê znaj-duje i na jak g³êbokich wodach. Nie wiedzia³jedynie, jak rozleg³e jest pole lodowe. W ci¹-gu szeœciu bodaj godzin próbowa³ wiêc prze-bijaæ siê przez lody, a¿ w koñcu zatrzyma³maszyny. Przep³ynêliœmy w ci¹gu tego czasuzaledwie 2,5 kilometra. Postanowiono za-tem daæ siê dryfowaæ w nadziei, ¿e pr¹d wy-p³ywaj¹cy wyniesie nas pó³nocn¹ stron¹Bellsundu na wolny od lodu ocean. Niebez-pieczeñstwa nie by³o ¿adnego. Do l¹du mie-liœmy prawie dwa kilometry, wody pod kilemponad 180 metrów. W dodatku stanêliœmyza ogromn¹, grub¹ kr¹, która swoj¹ inercj¹ iogromem chroni³a statek przed innymi kra-mi, a swoim bardzo du¿ym zanurzeniem,wiêkszym znacznie od zanurzenia statku,chroni³a go tak¿e przed ugrzêŸniêciem namieliŸnie oraz przed ewentualnym uderze-niem o szkiery. Ona pierwsza by siê na ta-kich przeszkodach zatrzyma³a.

Pomimo wszystko kapitan by³ bardzo zde-nerwowany. Wyprosi³ wszystkich z mostka, cosiê dotychczas jeszcze nie zdarzy³o. Siedzieli-œmy wiêc w saloniku i dowcipkowaliœmy o zi-mowaniu wœród lodów. Na mi³ych rozmowachzszed³ nam czas do „podkurka”, który to po-si³ek kilkoro z nas kultywuje oko³o pó³nocy. Natemat zimowania czy te¿ „latowania” w lodachpowiedziane zosta³o ju¿ wszystko. „Podkurek”zosta³ skonsumowany. Mo¿na by³o udaæ siêna spoczynek o niezwykle wczesnej porze –tu¿ po dwunastej.

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 2 7

FOT.

ARC

HIW

UM

AU

TORA

Page 28: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Zokazji rozpoczynaj¹cego siê ChiñskiegoNowego Roku, Roku Br¹zowego Wo³u, 6 lutego br. w Auli Lubrañskiego odby³a

siê bardzo mi³a uroczystoœæ upamiêtniaj¹cazarazem pierwszy rok dzia³alnoœci InstytutuKonfucjusza przy UAM, 5-lecie dzia³alnoœci po-znañskiego oddzia³u Towarzystwa PrzyjaŸniPolsko-Chiñskiej (TPPCh) oraz 20-lecie sinolo-gii na Uniwersytecie.

Witaj¹c zgromadzonych na noworocznymspotkaniu goœci, prorektor, prof. Jacek Witkoœzauwa¿y³ m.in., ¿e jest to doskona³a okazja, byprzypomnieæ dorobek sinologii poznañskiejoraz otwartego w czerwcu ub.r. Instytutu Kon-fucjusza, za którego poœrednictwem Uniwersy-tet jest partnerem chiñskiego UniwersytetuTechnologicznego w Tianjin (University of Tech-nology). Chocia¿ obecna siedziba Instytutu – wCollegium H.Cegielskiego – jest niewielka, jed-nak ca³y czas siê rozrasta, podobnie jak posze-rza siê oferta programowa Instytutu. Prorektorzapewni³ te¿ dyrektora IK, dr. Macieja Gacê i je-go wspó³pracowników, ¿e w³adze UAM w pe³nipopieraj¹ wspó³pracê z Instytutem.

Korzystaj¹c z okazji dyrektor IK, dr MaciejGaca podziêkowa³ wszystkim za przybycieoraz przypomnia³, ¿e misj¹ drugiego w PolsceInstytutu Konfucjusza (pierwszy otwarto przyUJ w Krakowie) jest prze³amywanie stereoty-pu, ¿e chiñszczyzna to coœ, czego siê nie dazrozumieæ. Temu celowi s³u¿¹ kursy jêzykowe.Jeden dla pocz¹tkuj¹cych ju¿ zosta³ przepro-wadzony, a od po³owy lutego tego roku startu-j¹ kolejne trzy grupy (³¹cznie 40 osób). Drugiewa¿ne zadanie to promowanie szeroko rozu-mianej kultury chiñskiej, st¹d m.in. obchodychiñskiego Nowego Roku, bowiem w Chinachjest to wielkie œwiêto, przede wszystkim ro-dzinne. Przybli¿eniu chiñskiej tradycji ma te¿s³u¿yæ zaplanowany na maj-czerwiec pierwszyOgólnopolski Festiwal Latawców. Sukces im-prezy bêdzie zale¿a³ od pomyœlnych wiatrów…Na listopad przewidziana jest natomiast,m.in. konferencja poœwiêcona opracowaniu„Wielkiego s³ownika polsko-chiñskiego”. Narazie zosta³ powo³any 10-osobowy zespó³ au-torski, który w ci¹gu 4 lat zamierza doprowa-dziæ do wydania tego tak potrzebnego dzie³a.

Dyrektor IK przypomnia³ te¿, i¿ w³aœnie mija20 lat od powstania sinologii na UAM, do cze-go przyczyni³ siê w du¿ym stopniu obecny nauroczystoœci prof. Jerzy Bañczerowski, dyrek-tor Instytutu Jêzykoznawstwa oraz nieobecnyprof. Alfred Majewicz z Instytutu Orientalistycz-nego. Dwudziestoletnie dzieje sinologii mo¿naby³o poznaæ na miniwystawie przygotowanejprzez dr. M. Gacê w holu Auli im. Lubrañskie-go. Na pierwszy rocznik w 1988 r. przyjêto 15osób, z których 7 ukoñczy³o studia. Trzy spo-œród nich pracuj¹ obecnie na UAM. Do 2002 r.,nabór na studia odbywa³ siê co 2 lata, od2002 r. z uwagi na rosn¹ce zainteresowaniesinologi¹, nabór odbywa siê co roku. Do tejpory studenci uczyli siê wspó³czesnego jêzyka

chiñskiego (mandaryñskiego). Od paŸdzierni-ka tego roku bêd¹ uczyli siê tak¿e jêzyka chiñ-skiego kantoñskiego (yue). Od 2008 r., decy-zj¹ w³adz UAM, Zak³ad Sinologii podzielony zo-sta³ na dwie jednostki badawcze: Zak³ad Jêzy-ków Chin w Katedrze Orientalistyki oraz Za-k³ad Literatury i Kultury Chin w Katedrze Stu-diów Azjatyckich, co nie u³atwia pracy ani nau-kowcom, ani studentom. Oba zak³ady wspól-nie prowadz¹ specjalnoœæ sinologiê na jedno-litych studiach magisterskich 5-letnich oraz nastudiach 2-stopniowych, zgodnie z postano-wieniem tzw. Karty Boloñskiej. Okolicznoœcio-wa ekspozycja objê³a te¿ wykaz prac magister-skich z sinologii (47), doktoratów (5) oraz ha-bilitacji (1). W oddzielnej gablocie mo¿na by³oobejrzeæ publikacje naukowe sinologów orazwybrane prace magisterskie.

Na zakoñczenie swojego wyst¹pienia dr M.Gaca nawi¹za³ do obchodów Nowego Roku,zwracaj¹c uwagê, ¿e w horoskopie chiñskimrozpocz¹³ siê w³aœnie Rok Br¹zowego Bawo³u,który powinien przynieœæ nadziejê i szybkierozwi¹zanie uci¹¿liwych, drêcz¹cych spraw, cozabrzmia³o bardzo optymistycznie w kontek-œcie œwiatowego kryzysu.

DyplomyWa¿nym punktem programu by³o wrêczenie pa-mi¹tkowych dyplomów uczestnikom historycz-nego, bo pierwszego kursu jêzyka chiñskiego,zorganizowanego przez poznañski Instytut Kon-

fucjusza. Dyplomy dwujêzyczne, opatrzone spe-cjalnie wykonan¹ dla Instytutu pieczêci¹ otrzy-ma³o 9 osób. Jak stwierdzi³a jedna z uczestni-czek, p. Iwona Gondera, „nauka chiñskiego niejest ani lekka, ani ³atwa, ale na pewno jest bar-dzo przyjemna”, a to dziêki bardzo mi³ym lekto-rom i wyk³adowcom, zatem tak¿e dziêki Uniwer-sytetowi, z którym Instytut wspó³pracuje.

Natomiast osoby, które najbardziej zaanga-¿owa³y siê w przygotowanie „Sezonu Chiñskie-go w Poznaniu”, czyli licznych imprez przybli¿a-j¹cych kulturê chiñsk¹ w ub.r., otrzyma³y z r¹kprezesa poznañskiego oddzia³u TPPCh, p. El¿-biety Malik dyplomy z podziêkowaniem zawspó³pracê. Wyró¿nienie otrzyma³ m.in. Rek-tor UAM, prof. Bronis³aw Marciniak, prezydentmiasta Poznania Ryszard Grobelny, a tak¿esenior TPPCh W³adys³aw Nowaczyk. Jak wyja-œni³a prezes TPPCh, choæ poznañski oddzia³Towarzystwa obchodzi oficjalnie 5–lecie dzia-³alnoœci, to tradycja dzia³añ na rzecz porozu-mienia polsko-chiñskiego w Poznaniu jest bar-dzo d³uga, bowiem TPPCh zosta³o za³o¿one poraz pierwszy na pocz¹tku lat 60. w³aœnieprzez W³adys³awa Nowaczyka, który wczeœniejby³ dyplomat¹ w Chinach.

Nowy Rok to równie¿ okazja do wrêczaniaprezentów. Mi³¹ niespodziankê dyrektorowi IKzrobi³a grupa praktykuj¹ca Tai Chi z OœrodkaRelaksacji i Terapii Ruchem „Daruga”, wrêcza-j¹c mu „Historiê kultury polskiej” w jêzykuchiñskim. Prezent okaza³ siê bardzo „trafiony”,bo dr M. Gaca nie zna³ jeszcze tej publikacji.

Spektakl i koncertUczestnicy spotkania mieli te¿ okazjê przeko-naæ siê, ¿e w ci¹gu roku czy dwóch mo¿na ju¿nauczyæ siê p³ynnie œpiewaæ po chiñsku, o czym œwiadczy³a „Wspólna pieœñ” w wyko-naniu studentów I i II roku sinologii. Przybli¿e-niu kultury i tradycji chiñskiej s³u¿y³o równie¿przedstawienie „Chiñski Nowy Rok” w wyko-naniu tych¿e studentów. Bohaterami zabaw-nego spektaklu by³y zwierzêta odpowiadaj¹cedwunastu znakom zodiaku w horoskopie chiñ-skim. Zwierzêta urz¹dzi³y zawody, by ustaliæhierarchiê poœród siebie, przy czym niektóre znich zajê³y lepsze miejsca dziêki ró¿nymsztuczkom i fortelom. Po spektaklu studencizaœpiewali piosenkê z ¿yczeniami noworoczny-mi, oczywiœcie w jêzyku chiñskim: „W NowymRoku ¿yczê ci szczêœcia i spokoju,/ Naszymnajwiêkszym ¿yczeniem jest to, byœ zawszeby³ szczêœliwy”.

Prawdziw¹ uczt¹ duchow¹ na zakoñczeniespotkania by³ koncert „Muzyka chiñska – odKonfucjusza do dziœ” w wykonaniu kwartetusmyczkowego Sinfonieta Polonia, który zapre-zentowa³ aran¿acje chiñskich pieœni ludo-wych. Nastêpnie uczestnicy spotkania mieliokazjê skosztowaæ wielu przysmaków kuchnichiñskiej w ramach œwi¹tecznego bankietu w holu Auli Lubrañskiego.

Danuta Chodera-Lewandowicz

NASZ UNIWERSYTET MIÊDZY KULTURAMI

2 8 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Nowy Rok Chiñski na UAM

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

Page 29: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

• Nowy Rok (1. I) Filharmonia rozpoczê³a popo³udniowymkoncertem Orkiestry Salonowej Opery Niemieckiej w Berli-nie. Nieco starsi wiekiem melomani mieli okazjê przypo-mnieæ sobie o istnieniu w powojennym Poznaniu co najmniejtrzech tego typu zespo³ów: dwóch kierowanych przez filhar-monicznych koncertmistrzów Mieczys³awa Gi¿elskiego i Mie-czys³awa Paszkieta, a w kawiarni Kruka (potem W–Z) przezJana Popia³kiewicza. Dzisiaj pozosta³y jedynie wspomnienia.Kto ich nie ma, przyjmowa³ goœci owacyjnie, nawet na stoj¹-co. Dwunastce muzyków przewodzi³ polski skrzypek TomaszTomaszewski, uczestnik Konkursu im. Henryka Wieniaw-skiego w 1981 r., od lat – koncertmistrz wspomnianego wy-¿ej berliñskiego teatru i twórca salonowej grupy. Program„Od Straussa do Straussa” komentowa³ prof. Rufin Makare-wicz, znany z muzycznych pasji akustyk na Wydziale FizykiUAM. By³y wiêc równie¿ korepetycje, m.in. z walorów aku-stycznych auli i form ich badania.

3. I Filharmonia powtórzy³a ten wieczór na dorocznym Kon-cercie Marsza³kowskim.

• S³ynne marsze i polki rozbrzmiewa³y (9. I) na filharmonicz-nym koncercie, dedykowanym Automobilklubowi Wielkopol-skiemu, na zakoñczenie 80. roku dzia³alnoœci. S³uchano m.in.utworów rodziny Straussów, Berlioza, Bizeta, Czajkowskiego,Dinizettiego, Elgara, Mendelssohna i Moniuszki. Solistk¹ by³asopranistka Barbara Gutaj, dyrygowa³ Marek Pijarowski, s³o-wem uzupe³niali Marlena Gnatowicz i Bartosz Micha³owski.

• Wspólnota uniwersytecka – o czym informowaliœmy ju¿ w po-przednim numerze „¯.U.” – zjawi³a siê (12. I) w sporym nad-komplecie, ju¿ na trzy kwadranse przed pocz¹tkiem KoncertuNoworocznego zespo³ów UAM. JM Rektor Bronis³aw Marciniakprzywita³ swych goœci refleksj¹ o zwi¹zku piêkna i m¹droœci,jednym z najwa¿niejszych elementów ducha europejskoœci. ¯y-czy³ swym pracownikom zdrowia i pomyœlnoœci oraz si³ w zwal-czaniu skutków kryzysu ekonomicznego.

W dwuczêœciowym maratonie muzycznym najpierw królowa³Astor Piazzolla, argentyñski mistrz tanga, bardzo modny ostat-nio na œwiatowych estradach – w niezliczonych opracowaniachwokalnych, wykonanych przez Chór Kameralny UAM KrzysztofaSzydzisza i jego solistów, a tak¿e Orkiestrê Kameraln¹ UAMpod dyrekcj¹ Aleksandra Grefa oraz bandoneonistê Wies³awaPrz¹dkê. O kompozytorze Piazzolli mówi³ (a jak¿e, przecie¿ wieo nim wszystko!) Andrzej Chylewski.

Po przerwie zmieni³ siê nastrój. Chór Akademicki UAM Jac-ka Sykulskiego przygotowa³ show karnawa³owy, z³o¿ony z opra-cowañ popularnych arii, pieœni i piosenek ró¿nych narodów. Za-dowolona publicznoœæ dopiero przed 22.00 opuszcza³a aulê.

• W zgo³a innej atmosferze (14. I) przebiega³ koncert w ra-mach XII Dnia Judaizmu w Poznaniu, poœwiêcony pamiêci Ire-ny Sendlerowej, która podczas II wojny œwiatowej uratowa³a2,5 tys. ¿ydowskich dzieci. Wyst¹pili: filharmoniczny Chór Ste-fana Stuligrosza oraz Orkiestra Symfoniczna z izraelskiego mia-sta Ra'anana pod dyrekcj¹ Omera Wellbera.

W trakcie przemówienia Ambasadora Izraela w Warszawie kil-ku m³odych ludzi rozwinê³o transparent z napisem „Doœæ rzezi wGazie”, sprowadzaj¹c historyczn¹ chwilê do politycznej aktualno-œci. Izraelski dziennikarz rzuci³ siê na demonstrantów. Niestetydosz³o do krótkiego zk³ócenia porz¹dku tej uroczystoœci.

• Trzy dni póŸniej (17. I), ju¿ na koniec dorocznych dni pamiê-ci, Filharmonia zaprosi³a do auli ostatniego klezmera Galicji,90–letniego Leopolda Koz³owskiego – pianistê, kompozytora,dyrygenta, artystê ze œwiata, którego ju¿ nie ma, lecz o którymzapomnieæ nie sposób. Z arcymistrzem muzyki i humoru ¿y-dowskiego, mimo podesz³ego wieku – duchem m³odzieñca, wy-st¹pi³y cztery znakomite, krakowskie wokalistki, skrzypaczka iharmonista oraz œpiewaj¹cy aktor. Prowadz¹cy program JacekCygan (m.in. autor tekstów do wiêkszoœci melodii L. Koz³ow-skiego) bardzo prêdko nawi¹za³ œwietny kontakt z publiczno-œci¹. Ten wieczór na pewno pozostanie d³ugo we wspomnie-niach.

• Natomiast kolejny, filharmoniczny Koncert Rodzinny (18. I wsamo po³udnie) wype³ni³a kolêdami i pastora³kami KapelaGóralska Marcina Pokusy ze Œlemienia.

• W gwiazdkow¹ atmosferê wpisa³ siê te¿ po czêœci koncert(18. I wieczorem) Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia „Ama-deus”. Na koniec programu dyrektor Agnieszka Duczmal – z³o-¿ywszy ¿yczenia noworoczne – zaproponowa³a s³uchaczomwspólne zaœpiewanie kolêdy „Cicha noc”. Przedtem zabrzmia-³y: Kwintet fortepianowy g-moll Juliusza Zarêbskiego (w opraco-waniu na orkiestrê) z pianistk¹ Ew¹ Pob³ock¹ oraz utwory C.Saint-Saënsa, P. Sarasatego, G. Finzi, A. Benjamina i J. Brahm-sa (V i VI Taniec wêgierski). Solist¹ w tej czêœci by³ skrzypek Ja-ros³aw ¯o³nierczyk.

• 391. Koncert Poznañski (24. I) stworzy³ okazjê poznania ko-lejnego, wybitnego solisty s³ynnych Filharmoników Berliñskich.Pierwszy waltornista tej orkiestry Stefan Dohr wykona³ fenome-nalnie II Koncert na róg Ryszarda Straussa. Ponadto filharmo-nicy poznañscy pod batut¹ 28-letniego Eugene'a Tzigane'a,Amerykanina urodzonego w Japonii, zwyciêzcy ubieg³orocznegoMiêdzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. G. Fitelberga wKatowicach, zagrali Uwerturê Gra¿yny Bacewicz i IV Symfoniê„W³osk¹” F. Mendelssohna-Bartholdy`ego. Jak zwykle – bardzociekawie – o kompozytorach i wykonawcach opowiada³ Krzy-sztof Szaniecki. Dziêki temu, a nade wszystko za spraw¹ do-skona³ych wykonawców, doœæ trudny i bynajmniej nie karnawa-³owy program, publicznoœæ przyjê³a z aplauzem.

• Dwoje kolejnych m³odych polskich artystów-muzyków, ¿yj¹-cych od pewnego czasu poza granicami kraju, przedstawi³a(30. I) Filharmonia. Dyrygent Pawe³ Kotla ukoñczy³ klasê skrzy-piec w poznañskim liceum, studiowa³ dyrygenturê u Bogus³a-wa Madeya w Warszawie, po czym doskonali³ siê w zachodnio-europejskich szko³ach. W jego ¿yciorysie przewija siê plejadaznakomitoœci batuty, u których asystowa³ i s³ynnych orkiestr, zktórymi wspó³pracowa³. Tak¿e sopranistkê koloraturow¹ Kata-rzynê Dondalsk¹ nobilituj¹ wielkie nazwiska oraz nazwy scen iestrad europejskich i amerykañskich. Nam zaœpiewa³a dwies³ynne, weneckie karnawa³owe arie Victora Masse'a i JulesaBenedicta, wzbudzaj¹c umiarkowany entuzjazm. Równie¿ inter-pretacje orkiestrowych dzie³ Dworzaka (Uwertura „Karnawa³”) iKar³owicza („Epizod na maskaradzie”) pod batut¹ P. Kotli nieprzypad³y do gustu publicznoœci. Dopiero koñcz¹ca wieczór IISuita Szostakowicza ze znanym Walcem wywo³a³a iœcie karna-wa³owy nastrój. By³y wiêc owacje i bisy. Wprowadzenie do kon-certu wyg³osi³ Adam Banaszak. (rp)

NASZ UNIWERSYTET MUZYKA

l u t y 2 0 0 9 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | 2 9

A u l a k o n c e r t o w a

Page 30: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

Z wyciêstwem za trzy punkty zakoñczylirozgrywki rundy zasadniczej siatkarzeII–ligowego zespo³u KU AZS UAM. W

ostatnim spotkaniu zdecydowanie pokonaliwy¿ej notowanych rywali z Sulechowa (3:1).Mecz zapowiada³ siê niezwykle interesuj¹co,bowiem oba zespo³y mia³y szansê wejœæ dopierwszej czwórki, która w najbli¿szych tygo-dniach walczyæ bêdzie o awans do I ligi. Ju¿od pierwszego gwizdka akademicy górowalinad rywalami. Przewagê kilku punktów wy-pracowa³ najlepszy tego dnia na boisku Bar-t³omiej Miszke, którego zagrywka za ka¿dymrazem zaskakiwa³a przeciwników. Solidnieprezentowa³ siê tak¿e œrodek dru¿yny pozna-niaków. W tej formacji brylowa³ Lech Karol-kiewicz. To w³aœnie kilka przys³owiowych „bu-

tów” – bloków punktowych – odebra³o chêædo gry najlepszemu wœród goœci – KarolowiHachule, by³emu zawodnikowi „Stilonu” Go-rzów, graj¹cego w przesz³oœci za granic¹,m.in. w Izraelu. Tradycyjnie ju¿ wysoki po-ziom prezentowa³ graj¹cy trener, Damian Li-siecki, który sprawnie dyrygowa³ zawodnika-mi. Trudne pi³ki w polu z ³atwoœci¹ odbiera³libero zespo³u, Szymon Œmietana. Sprawnepo³¹czenie tych elementów oznacza³o jedno– zespó³ AZS UAM nie móg³ tego spotkaniaprzegraæ.

Po zakoñczeniu rundy zasadniczej sytuacjazespo³u jest stabilna. Co prawda, ostatecznienasi zawodnicy nie walcz¹ o awans do I ligi,ale równie¿ nie grozi im spadek do ni¿szej ka-tegorii rozgrywek. Damian Lisiecki zdradza, ¿e

z nadziej¹ patrzy w przysz³oœæ. Wkrótce dru¿y-nê wzmocni¹ m³odzi i obiecuj¹cy siatkarze,którzy – dziêki odpowiedniej polityce prowa-dzonej w klubie i dobrej atmosferze wokó³siatkówki na UAM – coraz czêœciej pukaj¹ dobram uczelni. – Jesteœmy jedyn¹ mêsk¹ dru¿y-n¹ siatkarsk¹ w Poznaniu – podkreœla. – Cie-szymy siê równie¿ z tego, ¿e nasi zawodnicypo ukoñczeniu studiów graj¹ w innych zespo-³ach II–ligowych w ca³ym kraju. Z niecierpliwo-œci¹ czekamy na otwarcie nowej hali sporto-wej na Morasku, która pomieœci oko³o tysi¹caosób. W tym sezonie wielokrotnie by³o widaæ,¿e sala przy ul. M³yñskiej „pêka w szwach”podczas naszych meczów.

Adam Barabasz, Marcin Piechocki

NASZ UNIWERSYTET NA SPORTOWO

3 0 | ¯ Y C I E U N I W E R S Y T E C K I E | l u t y 2 0 0 9

Niezmiennie wysoki poziom

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

FOT.

MA

CIEJ

MÊC

ZYÑ

SKI

FOT.

MA

CIEJ

NO

WA

CZYK

Page 31: Zycie_UAM_02_2009_czb_web
Page 32: Zycie_UAM_02_2009_czb_web

SPITSBERGEN Z BLISKA

Ca³oœæ dzienników z podró¿y prof. Jerzego Fedorowskiego, jego zdjêcia – strona internetowa www.zycie.amu.edu.pl