Zoo na wesoło
description
Transcript of Zoo na wesoło
Zoo na wesoło
Wiersze Jana Brzechwy
Autor: Julia Dadacz
Spis treści:
Hipopotam
Stonoga
Jeż
Żaba
ŻabaPewna żabaByła słabaWięc przychodzi do doktoraI powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,Bo już był cokolwiek stary,Potem ją dokładnie zbadał,No, i wreszcie tak powiada
"Pani zanadto się poci,Niech pani unika wilgoci,Niech pani się czasem nie kąpie,Niech pani nie siada przy pompie,Niech pani deszczu unika,Niech pani nie pływa w strumykach,Niech pani wody nie pija,Niech pani kałuże omija,Niech pani nie myje się z rana,Niech pani, pani kochana,Na siebie chucha i dmucha,Bo pani musi być sucha!"
Wraca żaba od doktora,Myśli sobie: "Jestem chora,A doktora chora słucha,Mam być sucha - będę sucha!"
Leczyła się żaba, leczyła,Suszyła się długo, suszyła,Aż wyschła tak, że po troszkuZostała z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:"Nie uszło jej to na sucho!"
Hipopotam
Hipopotam Zachwycony jej powabemHipopotam błagał żabę:
"Zostań żoną moją, co tam,Jestem wprawdzie hipopotam,Kilogramów ważę z tysiąc,Ale za to mógłbym przysiąc,Że wzór męża znajdziesz we mnieI że ze mną żyć przyjemnie.Czuję w sobie wielki zapał,Będę ci motylki łapałI na grzbiecie, jak w karecie
Będę woził cię po świecie,A gdy jazda już cię znuży,Wrócisz znowu do kałuży.Krótko mówiąc - twoją wolęZawsze chętnie zadowolę,Każdy rozkaz spełnię ściśle.Co ty na to?"
"Właśnie myślę...Dobre chęci twoje cenię,A więc - owszem. Mam życzenie..."
"Jakie, powiedz? Powiedz szybko,Moja żabko, moja rybko,I nie krępuj się zupełnie,Twe życzenie każde spełnię,Nawet całkiem niedościgłe..."
"Dobrze, proszę: nawlecz igłę!"
StonogaStonoga Mieszkała stonoga pod Biała,
Bo tak się jej podobało.Raz przychodzi liścik małyDo stonogi,Że proszona jest do BiałejNa pierogi.Ucieszyło to stonogę,Więc ruszyła szybko w drogę.
Nim zdążyła dojść do Białej,Nogi jej się poplątały:Lewa z prawą, przednia z tylną,Każdej nodze bardzo pilno,Szósta zdążyć chce za siódmą,Ale siódmej iść za trudno,No, bo przed nią stoi ósma,Która właśnie jakiś guz ma.
Chciała minąć jedenastą,Poplątała się z piętnastą,A ta znów z dwudziestą piątą,Trzydziesta z dziewięćdziesiątą,A druga z czterdziestą czwartą,Choć wcale nie było warto.
Stanęła stonoga wśród drogi,Rozplątać chce sobie nogi;A w Białej stygną pierogi!
Rozplątała pierwszą, drugą,Z trzecią trwało bardzo długo,Zanim doszła do trzydziestej,Zapomniała o dwudziestej,Przy czterdziestej już się krząta,"No, a gdzie jest pięćdziesiąta?"Sześćdziesiątą nogę beszta:"Prędzej, prędzej! A gdzie reszta?"
To wszystko tak długo trwało,Że przez ten czas całą BiałąPrzemalowano na zielono,A do Zielonej stonogi nie proszono.
JeżJeż Idzie jeż, idzie jeż,
Może ciebie pokłuć też!
Pyta wróbel: "Panie jeżu,Co to pan ma na kołnierzu?"
"Mam ja igły, ostre igły,Bo mnie wróble nie ostrzygły!"
Idzie jeż, idzie jeż,Może ciebie pokłuć też!
Zoczył jeża młody szczygieł:"Po co panu tyle igieł?"
"Mam ja igły, ostre igły,Żeby kłuć niegrzeczne szczygły!"
Sroka też ma kłopot świeży:"Po co pan się tak najeżył?"
"Mam ja igły, ostre igły,
Będę z igieł robił widły!"
Wzięła sroka nogi za pas:"Tyle wideł! Taki zapas!"
W dziesięć chwil już była na wsi:"Ludzie moi najłaskawsi,
Otwierajcie drzwi sosnowe,Dostaniecie widły nowe!"