Green ZOO Festival 2015

38

description

 

Transcript of Green ZOO Festival 2015

Trudno uwierzyć, że od pierwszej edycji Green Zoo minęło już pięć lat. Przed oczami wciąż migają nam ko-lorowe neony z koncertu Molly Nilsson, na betelowym podwórku grasuje duet SchnAAk, a w klubie Re nie widać nic oprócz szarej mgły i rozmytej twarzy Piernikowskiego. W tym roku zaczęliśmy trochę wcześniej otwierając maj kapitalnym koncertem Screaming Females i Ka-seciarza. Po krótkiej przerwie, z zaostrzonym apety-tem, wypatrujemy najintesywniejszego, majowego weekendu. Między 22 i 24 maja czeka nas podróż wśród psychodelii, synthpopu, brutalizmu magicz-nego czy szeroko rozumianej muzyki elektronicznej. Sobotni koncert Wilhelma Brasa zamknie jedynie pierw-szą część festiwalu, gdyż Green Zoo trwa w tym roku niemalże do końca czerwca. Wszystko za sprawą koncertów Buke & Gase, Kubaterry, ZS i Złotej Jesieni. O każdym z festiwalowych artystów przeczytacie nieco więcej na kolejnych stronach. Przygotowaliśmy też roz-piskę koncertów i mapę z naszymi zielonymi miejscami.

Najbliższy koncert już za nieco ponad tydzień, a jeszcze tylko przez kilka dni potrwa nasza akcja na Wspieram Kulturę. Po raz kolejny chcemy wspólnie z Wami stworzyć nasz miejski festiwal i kontynuować tę piękną historię.

Do zobaczenia pod sceną!

fotografie + grafikaSzymon Zakrzewski

teksty: Szymon Zakrzewski, Maciej Nowacki, Cyprian Buś, [promo artystów]

ukryte zalety systemuMuzyka UZS stanowi syntezę estety-ki postpunkowej, zimno- i nowofalo-wej. Kompozycje tria są budowane na brzmieniach jednocześnie ostrych i chłodnych; na surowe struktury ryt-mu napędzanego przez nerwowy bas i despotyczny elektrowerbel nakła-dają się cięcia gitary, minimalistyczne oldskulowe klawisze oraz dwa skan-dujące głosy, przywołujące piosenko-wą tradycję lat 80tych z odniesienia-mi zarówno do neue deutsche welle, brytyjskiego potomstwa punkrocka, jak i polskich artystów z labelu Stilon Gorzów a tu zwłaszcza dzięki polsko-języcznym tekstom, w równej mierze krytyczno-refleksyjnym, co humory-stycznym, w oszczędnych i niedopo-wiedzianych obrazach komentują-cym rzeczywistość społeczną. Zespół powstał w połowie 2013. W lutym 2015 nakładem Anteny Krzyku ukazała się jego debiutancka płyta.

doug tutt leSolowy album Tuttle’a to zapomniane widokówki z lat ’60. Rozmyte twarze nastolatków okryte kłę-bami dymu. Melanż jaskrawych barw rozpływają-cy się w gęstym powietrzu. Doug sięga do dziecię-cych wspomnień związanych z wydawnictwami Neila Younga i The Byrds. Psychodeliczne dźwię-ki gitary przypominają kontynuację dokonań George’a Harrisona. Tak samo jak w poprzednim zespole – MMOSS – Tuttle poszukuje brzmienia wzorując się na klasykach sprzed 50 lat. Wskrze-szając ducha psychodelii, staje się jej ambasado-rem w dzisiejszych czasach.

Amerykanin nie należy do optymistów. Pod chmurą gitar ukrywa teksty o stratach i zmia-nach w swoim życiu. Zasłuchuje się głównie w smutnych, pokręconych kawałkach. Nie ucie-ka też od pop-rockowych utworów. Przy każdym spotkaniu z tym albumem zastanawia fakt, że zo-stał on nagrany w Massachusetts. Tak swobod-ne, nieskrępowane piosenki przywodzą na myśl obraz Kalifornii, akustyczne kawałki Ty Segalla i krążki White Fence. Seans z Doug Tuttle rozpocz-nijcie wersem z piosenki Beatlesów: “Turn off your mind, relax and float down stream”.

Amerykanin nie należy do optymistów. Pod chmurą gitar ukrywa teksty o stratach i zmia-nach w swoim życiu. Zasłuchuje się głównie w smutnych, pokręconych kawałkach. Nie ucie-ka też od pop-rockowych utworów. Przy każdym spotkaniu z tym albumem zastanawia fakt, że zo-stał on nagrany w Massachusetts. Tak swobod-ne, nieskrępowane piosenki przywodzą na myśl obraz Kalifornii, akustyczne kawałki Ty Segalla i krążki White Fence. Seans z Doug Tuttle rozpocz-nijcie wersem z piosenki Beatlesów: “Turn off your mind, relax and float down stream”.

Trio z Warszawy, które już pewnie mieliście okazje słyszeć. Na Green Zoo zagrają pierwszy raz i mamy nadzieję, że będzie to niezapo-mniany koncert. Na wydanej w 2014 płycie „Shindig” pokazali, że pomimo braku gitary basowej posiadają niesamowite wyczucie beatu. Dodajcie do tego „noc-ną” atmosferę, która towarzyszy ich muzyce i macie coś co re-cenzenci z wybujałą wyobraźnią określili by mianem „nowego sło-wiańskiego cool”. Na ich koncer-cie zakładamy okulary przeciw-słoneczne wink emoticon

the saturday tea

Trio z Warszawy, które już pewnie mieliście okazje słyszeć. Na Green Zoo zagrają pierwszy raz i mamy nadzieję, że będzie to niezapo-mniany koncert. Na wydanej w 2014 płycie „Shindig” pokazali, że pomimo braku gitary basowej posiadają niesamowite wyczucie beatu. Dodajcie do tego „noc-ną” atmosferę, która towarzyszy ich muzyce i macie coś co re-cenzenci z wybujałą wyobraźnią określili by mianem „nowego sło-wiańskiego cool”. Na ich koncer-cie zakładamy okulary przeciw-słoneczne wink emoticon

the saturday tea

katie caulfieldTo krakowskie trio balansujące na kra-wędzi chaosu i dysharmonii jest dziec-kiem nieskończonego ciągu przyczyn. W obecnym kształcie pojawili się z końcem 2014, a od tamtej pory nie-ustannie morfują.

W tamtym roku Katie stworzyła swoje pierwsze demo: „A freak, an animal”. Niebawem usłyszeć będzie można od niej także dłuższą formę.

Poszukująca muzyka Katie Caulfield wyłania się z opar pokrzywionych im-prowizacji po zmroku. Jest czerwona i żółta, ekspansywnie jaskrawa, przy-chodzi razem z ciemną siłą delikatno-ści smutku.

s i e r ś ćNajnowsza grupa w ca-łym zestawieniu, w kwiet-niu tego roku wydali swoją debiutancką kasetę (której pierwszy nakład rozszedł się szybko). Sierść zupełnie bezproblemowo łączy ele-menty black metalu, sto-nerową motorykę i coś co można usłyszeć w japońskiej psychodelii. W rezultacie otrzymujemy coś, co Dark-throne określiłby jako „Hi-king Metal Punks On Acid”. Trzeba sprawdzić na żywo!

g r a v e y a r d d r u g p a r t yPerła z Poznania, zdążyli wydać album „Paint Your Teeth” w 2014, zagrać parę koncertów i zrobić sobie prze-rwę. Teraz wracają i zagrają pierw-szy raz w Krakowie. Sprawnie łączą wybuchy hałasu z punkową moto-ryką, zamknięte w krótkich formach. Ich piosenki zyskują dużą moc na koncertach, dzięki instrumentarium składającego się ze specjalnie na-strojonej gitary, bębnów i wokalu. Więcej nie trzeba!

alameda 5Kwintet Alameda to młodszy braciszek Alameda Trio, które w składzie Tomasz Popowski-Kuba Ziołek-Mikołaj Zieliński nagra-ło doskonale przyjęty album „Późne króle-stwo” (Instant Classic, 2013). Kwintet jest mniej zafascynowany brzmieniami rockowymi, a bardziej operuje gęstą, pulsującą rytmiką w której pobrzmiewają echa muzyki afrykań-skiej zestawione z nowoczesną elektroniką i pajęczynowymi strukturami gitar. Zespół wypracował własne brzmienie, które bry-tyjski dziennikarz z wpływowego pisma The Quietus Shlomo Diapaznick określił jako „jungle-doom” z wpływami „ambient-funka”. Skład kwintetu tworzą:

Jacek Buhl – perkusja, perkusjonaliaRafał Iwański – bębny, perkusjonalia Łukasz Jędrzejczak – instrumenty klawiszowe i elektroniczne Kuba Ziołek – gitara elektryczna, instrumenty elektroniczneMikołaj Zieliński – gitara barytonowa

Kwintet z pomocą Artura Maćkowiaka na-grał album „Duch tornada”, który ukazał się nakładem Instant Classic.

d i n n e rAnders Rhedin niczym Marty McFly serwuje nam „Powrót do Przyszło-ści”. Cofniemy się do połowy lat ’70, do czasów kiedy Brian Eno nagry-wa jeszcze art-rockowe krążki, a Joy Division wydaje swój debiutancki album. Przejdziemy przez wszystkie synth-popowe fascynacje: od Pet Shop Boys, przez Depeche Mode, kończąc na włoskich smaczkach w postaci italo disco. Powieje chłód minimal-synthu spod znaku Oppen-heimer Analysis. Nie zabraknie też new-age’owego patosu i przydy-mionych parkietów mieniących się światłami kuli dyskotekowej.

Wysiadamy z DeLoreana gdzieś na kalifornijskiej plaży, gdzie przechadza się Ariel Pink. Gość, który jest równie emocjonalny co Dinner i tak samo jak Rhedin umiejętnie balansuje na granicy kiczu i dobrego smaku. Tyl-ko, że Duńczyk idzie w kierunku bar-dziej tanecznych, rozmytych utworów w stylu Molly Nilsson czy Johna Mau-sa, sięgając też czasem po minimali-styczne, indie-popowe kompozycje w charakterze Majical Cloudz. Jego trzy EPki ukazały się właśnie w oficynie Captured Tracks, dokładnie tam gdzie zaczynali DIIV i Mac DeMarco z którym Dinner ostatnio objechał Amerykę. Nie będę Was już dłużej przekonywał. Jeśli przegapicie to musztarda po obiedzie.

d i n n e rAnders Rhedin niczym Marty McFly serwuje nam „Powrót do Przyszło-ści”. Cofniemy się do połowy lat ’70, do czasów kiedy Brian Eno nagry-wa jeszcze art-rockowe krążki, a Joy Division wydaje swój debiutancki album. Przejdziemy przez wszystkie synth-popowe fascynacje: od Pet Shop Boys, przez Depeche Mode, kończąc na włoskich smaczkach w postaci italo disco. Powieje chłód minimal-synthu spod znaku Oppen-heimer Analysis. Nie zabraknie też new-age’owego patosu i przydy-mionych parkietów mieniących się światłami kuli dyskotekowej.

Wysiadamy z DeLoreana gdzieś na kalifornijskiej plaży, gdzie przechadza się Ariel Pink. Gość, który jest równie emocjonalny co Dinner i tak samo jak Rhedin umiejętnie balansuje na granicy kiczu i dobrego smaku. Tyl-ko, że Duńczyk idzie w kierunku bar-dziej tanecznych, rozmytych utworów w stylu Molly Nilsson czy Johna Mau-sa, sięgając też czasem po minimali-styczne, indie-popowe kompozycje w charakterze Majical Cloudz. Jego trzy EPki ukazały się właśnie w oficynie Captured Tracks, dokładnie tam gdzie zaczynali DIIV i Mac DeMarco z którym Dinner ostatnio objechał Amerykę. Nie będę Was już dłużej przekonywał. Jeśli przegapicie to musztarda po obiedzie.

w i l h e l m b r a sPod pseudonimem Wilhelm Bras kryje się śląski ekspery-mentator Paweł Kulczyń-ski, postać szeroko znana w wąskich kręgach miłośni-ków brzmień ekstremalnych, autor niebanalnych kon-certów plenerowych oraz instalacji dźwiękowych, jak też zapalonym budowni-czym syntezatorów analogo-wych. Przekuwa swe niszowe doświadczenia w nieco bar-dziej przystępną i zrytmizo-waną formę, zachowując jednak charakterystyczny dla siebie pazur i wybujałe, choć surowe brzmienia. Po-jawienie się repetytywnych sekwencji uchyla furtkę do organicznego świata spręży-stych hałasów,karkołomnych wolt i zgrzytów, zaprzęgnię-tych do ostrej, często dens-

florowej jazdy. W ciągu ostat-niego roku zagrał niemal 30 koncertów m.in. w Berlinie, Nowym Jorku, Budapeszcie, Kijowie, na festiwalach Unso-und, Nowa Muzyka, Phono, LDZ i in. Występuje też pod mianem Lautbild. Najnow-sza płyta „VISIONARIES & VAGABONDS” ukazała się w marcu 2015. Jest płytą nie-zwykle przebojową i afirma-tywną, pomimo całej swej brzmieniowej brutalności. Szybkie tempa, dynamicznie zmieniająca się dramatur-gia, dźwiękowy hiperrealizm, a co za tym idzie fizyczna od-czuwalność muzyki powodu-ją, że płyta Wilhelma Brasa emanuje wysokooktanową mocą, wobec której trudno pozostać obojętnym.

h e r o i n yPiotr Kurek aka Heroiny to zamiesz-kały w Warszawie muzyk, multiin-strumentalista, występuje również z Hubertem Zemlerem w duecie Pięt-nastka. Nagrywa od 2006 roku, do tej pory współpracował z wieloma teatrami, wytwórniami płytowymi i artystami. Występował na wielu fe-stiwalach, m.in. Transmediale, Unso-und, Elevate czy Baltic Festival. Two-rzy tajemnicze i fantastyczne utwory wypełnione brzmieniami starych syntezatorów, których jest kolek-cjonerem. Heroiny to nowy projekt Piotra Kurka który w jego ramach zajmuje się działalnością didżej-ską oraz producencką, mieszając swoje dotychczasowe dokonania na polu wymyślnych syntezatoro-wych kreacji z muzyką repetytywną. Niewiele ponad półgodzinny pod-cast, który przygotował pod tym aliasem dla festiwalu Unsound, zdradza kierunek, którego możemy się spodziewać, wyczekując albu-mu zapowiadanego przez Dunno Recordings. Kurek nigdy nie był tak blisko parkietów i aktualnych muzycznych trendów, jak w swoim nowo powstałym projekcie Heroiny.

Solowy projekt Kuby Dobrowolskie-go niegdyś związanego z zespołem Camero Cat. Pod koniec roku 2013 wyjechał on na pół roku do Australii. Większość czasu spędził w leśnej chat-ce nagrywając płytę będącą zapi-sem myśli, które towarzyszyły mu przez ostatnie dwa lata.

„Chciałem nagrać coś, co będzie wy-chodziło prosto ze mnie, bez względu na to jaki będzie tego efekt.”

Muzyka jaką prezentuje Kubaterra, balansuje gdzieś między brzmieniem gitar, a śpiewem lasu. Sam autor ma problem z zamknięciem jej w konkret-ne ramy.

„Nie potrafię nazwać muzyki którą ro-bię. Myślę, że każdy kto jej posłucha powinien sam stwierdzić czym ona dla niego jest.”

Płyta jest w całości do posłuchania w serwisie Bandcamp, choć każdy wie, że najważniejsze i tak są koncerty.

kubaterra

b u k e & g a s eZapomnijcie na chwilę o wszyst-kich naklejkach typu: alternati-ve, punk, diy. Zastanówcie się kogo faktycznie obdarzyliby-ście taką etykietą, a następ-nie posłuchajcie Buke & Gase. Duetu, którego nikt nie stara się wsadzić do szufladki, bo skończyłoby się to porażką.

Zwyczajem już jest, że przed każdym ich wywiadem dzienni-karze tłumaczą nazwę zespołu. Dlaczego? Bo zarówno buke, jak i gase to własnoręcznie wy-konane instrumenty przez mu-zyków. Arone zajmowała się swego czasu naprawianiem ro-werów, a Aron już wcześniej pa-rał się budowaniem instrumen-tów. Mając dwie pary rąk grają na elektrycznym, barytono-wym ukelele oraz gitarze elek-trycznej skrzyżowanej z basem, podczas kiedy ich stopy zajmu-ją się w tym czasie instrumenta-rium perkusyjnym i przesterami. Są samowystarczalni i nieogra-niczeni żadnymi ramami.

Próbując nakreślić czego mo-żecie się po nich spodziewać, sięgnąłbym do punkowego ducha nagrań Kathleen Hanna i Marnie Stern, który współegzy-stuje tutaj z popowym obliczem Fiony Apple czy St. Vincent. Piosenki zespołu są chwytli-we i momentalnie wpadają w ucho, ale swoją energią wybi-łyby z rytmu niejedną telewizje śniadaniową. Jednak trudno się temu dziwić, gdy wokalist-ka zasłuchuje się w Death Grips i SchnAAk. Ich twórcza nadpo-budliwość odczuwalna jest na studyjnych albumach, ale cała ich werwa znajduje ujście do-piero na koncertach. Niech za rekomendację posłuży reakcja braci Dessner z The National, którzy po występie B&G posta-nowili wydać ich debiutancki album.

z s Nowojorski zespół przez lata przy-bierał różne formy i obierał nowe ścieżki, aby ciągle iść o krok dalej. Słynne zdanie Mies van der Rohe „less is more” znajduje tu swoje uzasadnienie. Zaczynali jako seks-tet, teraz grają w trio. Przez 15 lat ich awangardowe kompozycje stawały się coraz bardziej skon-densowane i przemyślane.

Ostatnie wydawnictwo Zs jest tego najlepszym dowodem. Album „Xe” został nagrany za jednym zamachem na 2-ca-lowej taśmie, bez dogrywek i poprawek. Trio spędziło w stu-diu 3 dni, ale utwory zebrane na tegorocznym krążku zmie-niały nieustanie swój kształt w trakcie ponad dwuletniej tra-sy koncertowej. Częściowo im-prowizowany materiał zaskakuje ładem i pociąga ornamentyką. Uwagę przykuwają tekstury kre-ślone wspólnie przez każdego

Ostatnie wydawnictwo Zs jest tego najlepszym dowodem. Album „Xe” został nagrany za jednym zamachem na 2-ca-lowej taśmie, bez dogrywek i poprawek. Trio spędziło w stu-diu 3 dni, ale utwory zebrane na tegorocznym krążku zmie-niały nieustanie swój kształt w trakcie ponad dwuletniej tra-sy koncertowej. Częściowo im-prowizowany materiał zaskakuje ładem i pociąga ornamentyką. Uwagę przykuwają tekstury kre-ślone wspólnie przez każdego

z członków zespołu. Higgins i Fox wykorzystali w swoich partiach polirytmię i rytm synkopowy, za-pominając o stałym metrum. Kompozycje opierają się na krót-kich motywach, które zapętlone płynnie przechodzą w kolejne. Struktura utworów podobna jest do instalacji z okładki wyko-nanej przez Taubę Auerbach. Pojedyncze elementy tworzą tu-taj organiczną całość. Repety-cje Zs osiągają wymiar obrzędu, na tyle fascynującego, że nie chcemy przerwać tego rytuału.

Zaczęło się od grania w piwnicy w Ustce w domu sąsiadującym z sierocińcem, a gdy Miłosz Cirocki (wokal, gita-ra), Mikołaj Kołaczek (per-kusja) i Kuba Malinowski (gitara) przeprowadzili się do Warszawy założy-li pełnoprawny zespół. W ciągu istnienia grupy przewinęły się przez niego jeszcze dwie basistki, ale stałym członkiem został EmilMacherzyński, współ-prowadzący wytwórnię Jasień i posiadający elek-troniczny projekt Palco-lor. Po kilkunastu wystę-

z ł o t a j e s i e ń

z ł o t a j e s i e ńpach Złota Jesień wydała singiel „Młynów”, rok póź-niej w Jasieniu ukazała się kaseta „Girl Nothing”, której reedycja na CD ukaże się jesienią w Instant Classic. Znani głównie z intensywnych koncer-tów, które prawie zawsze kończą się kontuzjami i zepsutymi gitarami. Mało techniki, dużo bezsensow-nej agresji. Mili ludzie poza gitarzystą solowym. Jako inspiracje członkowie ze-społu podają Thinking Fellers Union Local 282, Un-wound, Sonic Youth, Sun City Girls, Lil B i Zelienople.

play

Ukryte Zalety Systemu

Doug Tuttle

22 V 23 V

20:00

21:00

22:00

23:00

19:00 Alameda 5Dinner

HeroinyWilhelm Bras

18:00

17:00

16:00

15:00OPEN ZOO

Graveyard Drug PartyThe Saturday Tea

Katie Caulfield Sierść

Betel

Klub Re

Klub Re

Betel

09 VI 29 VI

KubaterraBuke & Gase

Złota Jesień

ZS

Klub ReBetel

szewska

brac

ka

plac szczepański

wiśln

a

św. anny

sław

kow

ska

jagi

ello

ńska

betel

grod

zka

sław

kow

ska

stola

rska

mał

y ry

nek

grod

zka

sienna

floria

ńska

szpi

taln

a

krzy

ża

mikołajska

św. j

ana

re

ambasada krakowian