Zgrzyt, wydanie: marzec, 02/2012

8
Zgrzyt Zgierska Gazeta Niezależna Od redakcji Zamieszanie wokół rad. Czy prezydent straci mandat? Temperatura podniosła się w ostatnim czasie nie tylko w związku z nadchodzącą wio- sną, ale także w związku z wy- darzeniami lokalnego życia poli - tycznego. Przyczyną było nagłe pojawienie się w Radiu Łódź, 24 lutego, informacji o możliwym złamaniu prawa przez prezydent Gminy Miasta Zgierza, Iwonę Wieczorek. Według Stanisława Łodwiga, byłego wiceprezydenta, przyczyną miało być zasiadanie w radach nadzorczych spółek z udziałem miasta: Wodociągi-Ka- nalizacja i Przedsiębiorstwa Ener- getyki Cieplnej. Zdaniem Łodwiga, pani prezydent złamała zapisy ustawy o ograniczeniu prowadze- nia działalności gospodarczej osób pełniących funkcje publiczne. Tym samym, zgodnie z Kodeksem Wy- borczym groziłoby to wygaśnię- ciem sprawowanego mandatu. Z zarzutami nie zgadza się wi- ceprezydent Zgierza, Grzegorz Le- śniewicz. Według niego, trzy eks- pertyzy prawne przygotowanie na zlecenie Urzędu Miasta świadczą na korzyść Iwony Wieczorek. Dla mnie najważniejsza jest kwestia le- galności – mówi. Dodatkowa funk- cja to nie tylko dodatkowe uposaże- nie, ale także dodatkowe obowiązki i odpowiedzialność – dodaje. W podobnym tonie wypowiada się Ilustrowany Tygodnik Zgier- ski, formalnie wydawany przez urząd prezydenta. W tekście mó- wiącym o sprawie rad nadzorczych przywołuje wypowiedź samej Iwony Wieczorek stwierdzającej, że osobista kontrola i przyjrzenie się działaniu spółek od początku była i jest jej, publicznie deklaro- wanym, celem. Leśniewicz uza- sadnia to zaś następująco: Pani prezydent niejednokrotnie deklaro- wała, że chce poznać te spółki. Jest ona nową osobą w samorządzie i moim zdaniem ma prawo wejścia w te struktury. Wieczorek przypo- mniała także o swojej deklaracji, złożonej na antenie TV Centrum, dotyczącej rezygnacji z zasiada- nia w radzie nadzorczej Wod-Ka- n’u. Redaktor naczelna ITZ, Do- rota Jankiewicz, kończy z kolei swój tekst oskarżeniem opozycji o celowe wykorzystanie pobytu w szpitalu urzędującej prezydent do bezpardonowego, pozbawionego podstaw ataku. Ciąg dalszy na stronie 2 Za nami bardzo praco- wity miesiąc. W tym cza- sie wydarzyło się w Zgie- rzu naprawdę wiele. Mamy za sobą druk i dystrybu- cję pierwszego numeru. Znaczna część Waszych opinii na temat wydawnic- twa była pozytywna. Chwa- liliście niezależność oraz poziom merytoryczny tek- stów. Krytykowaliście na- tomiast ich długość oraz ogólną liczbę stron gazety. Ostatnia uwaga akurat nas cieszy - świadczy o tym, że chcecie jeszcze więcej Zgrzytu! Co natomiast w bie - żącym numerze? Rozma - wiamy o edukacji - marzec to czas rozpoczęcia rekru- tacji do zgierskich przed- szkoli. Mamy nadzieję, że zawartość strony 6 pomoże wszystkim zgierskim ro- dzicom w trudach zapisów. Zgłębiamy także tematy edukacji pozaformalnej oraz edukacji osób doro - słych. I zachęcamy - warto jest uczyć się całe życie! Wreszcie, relacjonujemy dla Was ostatnie wieści z lokalnej polityki: sprawy rad nadzorczych oraz no- wego porozumienia tram- wajowego. W mijającym miesiącu rozpalił zgierzan i zgierzanki także temat doradców prezydent Wie - czorek. Głosy w tej dys - kusji znajdziecie na naszej stronie internetowej. Zapra- szamy do lektury! Egzemplarz bezpłatny Ostatni miesiąc przyniósł zażartą dyskusję o legalności i słuszności zasiadania urzędującej prezydent w radach nadzorczych spółek miejskich. Kto ma rację? Marzec, 2/2012 Do przedszkola czas! Wspomnienie o stu straconych - str. 7 Święto Kobiet bez rajstopek - str. 4 Twoje dziecko ma już 3, 4 lata i zaczy- nasz zastanawiać się, czy nadszedł moment wysłania go do przed- szkola. Nie jesteś pewien, czy twój podopieczny jest na to gotowy? Obawiasz się olbrzy- mich kolejek w rekrutacji? Chcesz znać terminarz zapisów? O wszystkim tym przeczytasz na stronie 6. Znajdziesz tam wywiad z pedagożką, Małgorzatą Antczak. Dowiesz się z niego np. jak ocenić czy dziecko jest gotowe do pójścia do przedszkola. Okazuje się, że do tej decyzji musi dojrzeć nie tylko maluch, ale także jego rodzice. Poza tym prezentujemy wszystkie potrzebne informacje dot. rekru- tacji: gdzie i jak zapisać dziecko, liczbę dostępnych miejsc i inne. Strona 6

description

Marcowy numer Zgrzytu.

Transcript of Zgrzyt, wydanie: marzec, 02/2012

ZgrzytZ g i e r s k a G a z e t a N i e z a l e ż n a

Od redakcji Zamieszanie wokół rad. Czy prezydent straci mandat?

Temperatura podniosła się w ostatnim czasie nie tylko w związku z nadchodzącą wio-sną, ale także w związku z wy-darzeniami lokalnego życia poli-tycznego. Przyczyną było nagłe pojawienie się w Radiu Łódź, 24 lutego, informacji o możliwym złamaniu prawa przez prezydent

Gminy Miasta Zgierza, Iwonę Wieczorek. Według Stanisława Łodwiga, byłego wiceprezydenta, przyczyną miało być zasiadanie w radach nadzorczych spółek z udziałem miasta: Wodociągi-Ka-nalizacja i Przedsiębiorstwa Ener-getyki Cieplnej. Zdaniem Łodwiga, pani prezydent złamała zapisy

ustawy o ograniczeniu prowadze-nia działalności gospodarczej osób pełniących funkcje publiczne. Tym samym, zgodnie z Kodeksem Wy-borczym groziłoby to wygaśnię-ciem sprawowanego mandatu.

Z zarzutami nie zgadza się wi-ceprezydent Zgierza, Grzegorz Le-śniewicz. Według niego, trzy eks-

pertyzy prawne przygotowanie na zlecenie Urzędu Miasta świadczą na korzyść Iwony Wieczorek. Dla mnie najważniejsza jest kwestia le-galności – mówi. Dodatkowa funk-cja to nie tylko dodatkowe uposaże-nie, ale także dodatkowe obowiązki i odpowiedzialność – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Ilustrowany Tygodnik Zgier-ski, formalnie wydawany przez urząd prezydenta. W tekście mó-wiącym o sprawie rad nadzorczych przywołuje wypowiedź samej Iwony Wieczorek stwierdzającej, że osobista kontrola i przyjrzenie się działaniu spółek od początku była i jest jej, publicznie deklaro-wanym, celem. Leśniewicz uza-sadnia to zaś następująco: Pani prezydent niejednokrotnie deklaro-wała, że chce poznać te spółki. Jest ona nową osobą w samorządzie i moim zdaniem ma prawo wejścia w te struktury. Wieczorek przypo-mniała także o swojej deklaracji, złożonej na antenie TV Centrum, dotyczącej rezygnacji z zasiada-nia w radzie nadzorczej Wod-Ka-n’u. Redaktor naczelna ITZ, Do-rota Jankiewicz, kończy z kolei swój tekst oskarżeniem opozycji o celowe wykorzystanie pobytu w szpitalu urzędującej prezydent do bezpardonowego, pozbawionego podstaw ataku.

Ciąg dalszy na stronie 2

Za nami bardzo praco-wity miesiąc. W tym cza-sie wydarzyło się w Zgie-rzu naprawdę wiele. Mamy za sobą druk i dystrybu-cję pierwszego numeru. Znaczna część Waszych opinii na temat wydawnic-twa była pozytywna. Chwa-liliście niezależność oraz poziom merytoryczny tek-stów. Krytykowaliście na-tomiast ich długość oraz ogólną liczbę stron gazety. Ostatnia uwaga akurat nas cieszy - świadczy o tym, że chcecie jeszcze więcej Zgrzytu!

Co natomiast w bie-żącym numerze? Rozma-wiamy o edukacji - marzec to czas rozpoczęcia rekru-tacji do zgierskich przed-szkoli. Mamy nadzieję, że zawartość strony 6 pomoże wszystkim zgierskim ro-dzicom w trudach zapisów. Zgłębiamy także tematy edukacji pozaformalnej oraz edukacji osób doro-słych. I zachęcamy - warto jest uczyć się całe życie!

Wreszcie, relacjonujemy dla Was ostatnie wieści z lokalnej polityki: sprawy rad nadzorczych oraz no-wego porozumienia tram-wajowego. W mijającym miesiącu rozpalił zgierzan i zgierzanki także temat doradców prezydent Wie-czorek. Głosy w tej dys-kusji znajdziecie na naszej stronie internetowej. Zapra-szamy do lektury!

Egzemplarz bezpłatny

Ostatni miesiąc przyniósł zażartą dyskusję o legalności i słuszności zasiadania urzędującej prezydent w radach nadzorczych spółek miejskich. Kto ma rację?

Marzec, 2/2012

Do przedszkola czas!

Wspomnienie o stu straconych - str. 7Święto Kobiet bez rajstopek - str. 4

Twoje dziecko ma już 3, 4 lata i zaczy-nasz zastanawiać się, czy nadszedł

moment wysłania go do przed-szkola. Nie jesteś pewien, czy twój podopieczny jest na to gotowy? Obawiasz się olbrzy-mich kolejek w rekrutacji? Chcesz znać terminarz zapisów? O wszystkim tym przeczytasz na

stronie 6. Znajdziesz tam wywiad z pedagożką, Małgorzatą Antczak. Dowiesz się z niego np. jak ocenić czy dziecko jest gotowe do pójścia do przedszkola. Okazuje się, że do tej decyzji musi dojrzeć nie tylko maluch, ale także jego rodzice. Poza tym prezentujemy wszystkie potrzebne informacje dot. rekru-tacji: gdzie i jak zapisać dziecko, liczbę dostępnych miejsc i inne.

Strona 6

2

Adres redakcji: ul. Rembowskiego 36/40, 95-100 Zgierz, tel. 511 202 214 , www.gazetazgrzyt.pl, e-mail: [email protected] zespół: Michał Bykowski (DTP), Karolina Gierszewska (korekta), Weronika Jóźwiak (koordynatorka projektu), Bartosz Tyrcha (grafika), Ilona Majewska (administracja www), Mateusz Mirys (redaktor naczelny), Jan Świeczkowski (grafika)Współpraca: Hanna Łuczak, Alina Łęcka-Andrzejewska (Zgierski Uniwersytet Trzeciego Wieku), Karolina Miżyńska, Patrycja Malik

Wydawca: Stowarzyszenie Wielokulturowy Zgierz, ul. Rembowskiego 36/40, 95-100 ZgierzPartnerzy: WOZ - Die Wochenzeitung, Stowarzyszenie Homo Faber, Młodzi SocjaliściNakład: 10 000 egzemplarzy

W naszym mieście właśnie rusza projekt Amnesty Inter-national „Prawa człowieka: TERAZ! To jest w Twoich rę-kach”. W Zgierzu powstały trzy grupy projektowe: w Li-ceum Ogólnokształcącym im. St. Staszica, przy Gimnazjum nr 2 oraz w Centrum Kul-tury Dziecka. W sprawy praw człowieka zaangażuje się po-nad trzydzieści młodych osób. Zainteresowane zespoły we-zmą udział w trzymiesięcz-nym kursie e-learningowym z zakresu problematyki praw człowieka, otrzymają pakiet materiałów edukacyjnych i scenariusze zajęć oraz wspar-cie animatora projektu.

C o c i e k a w e , z w i e ń -czeniem działań edukacyj-nych będzie projekt, który grupy przygotują i zreali-zują w społeczności lokalnej. Zwróci on uwagę, bądź roz-wiąże jakiś zdiagnozowany problem łamania praw w na-szym mieście, szkole, wybra-

nej instytucji. Może być zatem ciekawie.

O szczególnej wartości projektu „Prawa człowieka: TERAZ! To jest w Two-ich rękach” świadczy duże zainteresowanie ze strony zgierskich uczniów, stu-dentów i pozostałych osób, które zadeklarowały udział w grupach. Każdy z trzech ze-społów, ze względu na swoją specyfikę (wiek, typ placówki przy której działa, opiekuna) z pewnością inaczej przej-dzie cały proces kształce-nia, inny problem dostrzeże i inny projekt przygotuje. A może wręcz przeciwnie. Czekamy z wielką niecierpli-wością na ich wrażenia i efekty działań. Inicjatywa niezwy-kle cenna, bo przecież Prawa Człowieka to dużo więcej niż dokumenty i prawne regulacje. Są częścią naszego codzien-nego życia. Także zgierskiego.

Prawa człowieka są w twoich rękach!

Po ponad pół roku pro-testów, dyskusji i negocjacji dobiega końca sprawa przeję-cia przez łódzkie MPK dwóch zgierskich linii tramwajo-wych – nr 16 i nr 46. Przy-pomnijmy: temat wybuchł z całą mocą w czerwcu 2011 roku – mimo wcześniejszych zapewnień władz Łodzi, w tym Hanny Zdanowskiej i wi-ceprezydenta Arkadiusza Ba-naszka okazało się, że miasto wypowiedziało dotychczasowe porozumienia. Mieszkańcy i przedstawiciele gmin ościen-nych, a także związków zawo-dowych obawiali się, że mimo zapowiedzi kontynuowania przewozów na trasie linii 46, oznaczać to będzie likwidację połączeń bądź wzrost cen bile-tów. Pojawiły się także zarzuty o dążenie do objęcia monopolu przez MPK Łódź. Za obawami szły protesty, oświadczenia i pikiety.

Władze Zgierza, repre-zentowane przez wiceprezy-denta Grzegorza Leśniewicza,

od początku próbowały narzucić w negocjacjach twarde stano-wisko, wyrażające się w braku zgody na przejęcie linii przez MPK. Konsekwencją była by li-kwidacja Międzygminnego Po-rozumien ia Tramwajowego sp. z o.o. Ostatecznie jednak, po negocjacjach i zaakceptowa-niu warunków przedstawionych przez miasto Łódź, władze Zgie-rza poddały nowe porozumienie pod głosowanie Rady Miasta. Do-tychczasowa sytuacja była raczej dreptaniem w miejscu, nie dają-cym możliwości rozwoju. Mam nadzieję, że nowe porozumienie to zmieni - mówi Leśniewicz.

Zgodnie z zapisami umowy, Gmina Miasto Zgierz będzie pono-siła w związku z utrzymaniem obu linii łącznie koszt w wysokości ok. 148 000 zł brutto miesięcznie – bez otrzymywania wpływów z bile-tów, które trafiać będą w całości do miasta Łodzi. Wg wiceprezydenta Leśniewicza, jest to „minimalnie mniej niż obecnie”. Nie był on w stanie jednak podać na ostatniej sesji Rady Miasta obecnego kosztu

utrzymania linii.Obawy strony związkowej bu-

dził zarówno sposób negocjacji, jak i ustalony w nich tryb przej-ścia pracowników likwidowanego MKT do łódzkiego przewoźnika. Pracownicy chcieli zagwarantowa-nia przez MPK, że cała procedura wykonana zostanie zgodnie z art. 23¹ Kodeksu Pracy. Nie zastoso-wanie go mogło oznaczać dla nich faktyczną groźbę niezatrudnienia, ponieważ formalnie występowa-liby jako „nowi”, dopiero ubiega-jący się o pracę. Obawy uspokoił wiceprezes MPK Łódź, Radosław Podogrocki, który na posiedze-niu Rady Miasta publicznie zade-klarował dotrzymanie wszystkich obietnic odnośnie zachowania dotychczasowych zasad i warun-ków zatrudnienia obowiązujących w MKT. Mimo tego, jak powie-dział Stanisław Zuchmański, prze-wodniczący dotychczasowego komitetu protestacyjnego: Nie mo-żemy być w pełni zadowoleni, bo zlikwidowano nam naszą firmę. Zżyliśmy się z nią przez te dwadzie-ścia lat pracy.

Mateusz Mirys

Koniec MKT, początek biletów aglomeracyjnych

Dokończenie ze str. 1

Brak na razie odpowiedzi na pisma, złożone przez Stanisława Łodwiga do Krajowego Biura Wyborczego w Łodzi, wojewody łódzkiej Jolanty Chełmińskiej oraz Sądu Gospodarczego. Zdaniem Le-śniewicza, sprawa powinna roz-strzygnąć się do końca bieżącego miesiąca. Każdy osąd przyjmiemy z pokorą, jesteśmy jednak przeko-nani iż racja w tej sprawie jest po naszej stronie. W poprzedniej ka-dencji nikt z prezydentów nie zasia-dał w radach nadzorczych, ponie-waż według mojej wiedzy nikt nie miał do tego stosownych upraw-nień – podsumowuje.

Według opinii prawnych spo-

rządzonych dla Urzędu Miasta Zgierza, Iwona Wieczorek ma prawo zasiadać w dwóch radach nadzorczych spółek z udziałem jednostki samorządu terytorial-nego. Wynika to, zdaniem auto-rów ekspertyz, z tej samej ustawy, na którą powołuje się Stanisław Łodwig, a konkretnie z art. 6, pkt 1 oznaczającego, że prezydent miasta może zasiadać w dwóch ra-dach nadzorczych, jeśli został on/ona delegowany do nich przez jed-nostkę samorządu. W przypadku Iwony Wieczorek, przedstawicie-lem Gminy Miasto Zgierz, który miał prawo delegować panią pre-zydent do zasiadania w radach, jest jej zastępca, Grzegorz Leśniewicz.

W komentarzu do sprawy, zamieszczonym na stronie internetowej Zgrzytu, wska-zywałem na zdecydowanie przedwczesną radość oponen-tów obecnej prezydent miasta. Wszystko wskazuje na to, że obecna sytuacja faktycznie nie łamie obowiązującego w tej materii prawa. Świadczy o tym m.in. przywoływany w tekście Jankiewicz przykład prezy-denta Gdańska, Pawła Adamo-wicza, który również zasiada w dwóch radach nadzorczych. Takich przykładów można by zresztą wskazać całe mnó-stwo. Negatywna opinia woje-wody mogłaby więc wprowa-dzić faktycznie niebezpieczny – przynajmniej dla sprawują-cych władzę samorządowców – precedens. Prawdopodobnie więc kwestia legalności, o któ-

rej mówi wiceprezydent Leśnie-wicz, wypadnie na korzyść Iwony Wieczorek.

Być może więc przywołany przez ITZ, w ramach dyskusji o legalności, przykład Pawła Ada-mowicza faktycznie świadczy na rzecz stanowiska obecnych wło-darzy Zgierza. Jest on jednak mocno niefortunny jeśli pod uwagę weźmiemy aspekt etyczny całej sprawy. Adamowicz za zasiada-nie w dwóch radach nadzorczych otrzymuje w skali rocznej wyna-grodzenie w łącznej kwocie po-nad 70 tysięcy złotych. Dodając do tego jego prezydencką pensję okazuje się, że rocznie Adamowicz zgarnia ponad 200 tysięcy złotych. W trakcie całej, 4-letniej kadencji można w ten sposób zgromadzić małą fortunę.

Czy pani prezydent faktycz-nie musi osobiście doglądać funk-

cjonowania każdej ze spółek? Jak stwierdza Jolanta Banach, radna Gdańska krytykująca Adamowi-cza, nadzór nad spółkami z udzia-łem samorządu i tak znajduje się w zadaniach prezydenta. Jest to więc jej zdaniem „branie pienię-dzy dwukrotnie za to samo”. Bo czy faktycznie skala obowiązków i odpowiedzialności w związku z zasiadaniem w radzie nadzorczej spółki jest tak duża, by wymagała dodatkowego wynagrodzenia? A jeśli tak, to jak osoba pełniąca jednocześnie funkcję prezydenta miasta powiatowego znajduje czas, by te zadania należycie wypełniać?

Ewentualne rozstrzygnięcie po-twierdzające legalność działań pre-zydent Wieczorek nie musi ozna-czać, że nie doszło do złamania etycznych standardów życia pu-blicznego. Może natomiast świad-czyć o tym, że skoro dopuszcza ta-kie sytuacje, to konieczna jest jego zmiana. Ocena w tym zakresie na-leży przede wszystkim do nas, do obywateli i obywatelek.

Mateusz Mirys

To nie tylko kwestia legalności - komentarz

Najświeższe informacje dotyczą-ce rozstrzygnięć w sprawie zasia-dania w radach nadzorczych znaj-dziecie na www.gazetazgrzyt.pl

3

Edukacja formalna, a nieformalna

Na początku nie mogę pomi-nąć definicji sporządzonych przy pomocy działaczy społecznych i kulturalnych. W celu uzyska-nia pełnego obrazu należy pochy-lić się zarówno nad edukacją for-malną jak i nieformalną. Edukacją formalną możemy nazwać naukę i wiedzę pochłanianą w wąsko ro-zumianej szkole. Jest nią wszystko, co nabywa uczeń podczas chodze-nia na lekcje i nauki na pamięć w domu. Wyniki można zmierzyć za pomocą skali ocen. Posiada okre-ślone zasady, a jej program jest na-rzucony z góry.

Edukacja nieformalna to nauka poprzez doświadczenie, kształ-towanie własnej osobowości za pomocą aktywnego uczestnictwa w rozmaitych inicjatywach, prak-tyczne działanie. Najczęściej od-bywa się poza murami instytucji nauczających formalnie – przy-kładowo w domach kultury czy

siedzibach stowarzyszeń. Nauka nieformalna polega również na tworzeniu projektów, np. w ramach programu ,,Młodzież w działaniu’’. Jej najważniejszym założeniem jest nauczanie poprzez działanie i praktykę. Podobieństwem pomię-dzy obiema formami edukacji jest chłonięcie wiedzy. Różnicą jaką zauważamy jest przede wszyst-kim forma za pomocą której się uczymy. Edukacja pozaformalna różni się od formalnej tym, że czło-wiek sam wybiera sobie program i cel jakim chce się kierować. Nie ma nic narzuconego z góry, inaczej niż w szkole.

Nie wystarczy sama teoria – potrzebny żywy przykład

Bez odpowiedniej ilustracji su-che wyjaśnienie omawianych form edukacji jest mało przekonujące. Przykłady z życia są w stanie po-wiedzieć zdecydowanie więcej o roli, jaką pełni nauka poza murami szkoły. Od osób, których wybory

pozaszkolne zdecydowały o przy-szłości zawodowej, do społeczni-ków. Posłużę się przykładami zna-nych osobowości w środowisku zgierzan: Michała Hanczaka i Ja-kuba Pyrzanowskiego.

Edukacja pozaformalna bardzo często wpływa na decyzje życiowe związane z zatrudnieniem. Moje studia zupełnie nie były związane z moją pracą. Trafiłem na admi-nistrację, trochę przypadkiem, po prostu nie dostałem się na inny kierunek. Ale grzebanie się w za-wiłych paragrafach i wkuwanie przepisów na pamięć nie było dla mnie, na studiach cały czas mia-łem pod górkę – powiedział Mi-chał Hanczak, który pierwsze dziennikarskie kroki stawiał w Młodzieżowym Domu Kultury. Był współzałożycielem działają-cej do dziś gazetki „Kramadio”. Cały czas walczyłem o to, by po-wiązać przyszłość z moją pasją, czyli dziennikarstwem i mediami – dodaje. Jego prawdziwa radiowa droga rozpoczęła się od praktyko-

wania w Radiu Pogoda. Dziś jest dziennikarzem Radia Eska, w któ-rym przygotowuje i czyta serwisy informacyjne oraz prowadzi pro-gramy rozrywkowe.

Zaprojektuj sobie czas wolny

Edukacja nieformalna często od-bywa się w ramach różnego ro-dzaju projektów. Zgierscy działa-cze społeczni potrafią wykorzystać możliwości jakie za sobą niosą różne programy, np. ,,Młodzież w Działaniu’’, „Seniorzy w akcji” czy Swiss Contribution. Obecnie realizowany jest np. projekt Mło-dzieżowego Banku Pracy, który finansowany jest przez ,,Młodzież w Działaniu’’. Obejmuje on warsz-taty, które mają pomóc młodzieży wejść w tak ważny aspekt życia, jak pracę, w tym konkurs na Biz-nes Plan. Projekty to nie tylko pomoc – to także działalność na rzecz kultury. Całkiem niedawno w Zgierzu zakończyła się akcja ,,Apetyt na kulturę’’, współpro-wadzona przez Uniwersytet Trze-ciego Wieku oraz Stowarzyszenie Wielokulturowy Zgierz, zaznaja-miająca z sytuacją kobiet w kultu-rze arabskiej, polskiej, żydowskiej, romskiej czy Kresów Wschodnich. W jej ramach mieściły się projek-cje filmowe, spotkania z przedsta-wicielkami wspomnianych kultur, warsztaty kulinarne oraz degusta-

cje przygotowanych potraw. Pro-jekt jest jak narkotyk. To wciąga. Pisząc jeden pragniesz tworzyć kolejne – powiedział Jakub Py-rzanowski, który tworzy Niefor-malne Stowarzyszenie Inicjatyw Młodzieżowych „MNMs”, wraz z Anną Bednarz, Klaudią Warżel, Olą Gawrysiak, Paulą Baranow-ską, Dominikiem Klatką, Arturem Jasińskim. Ma na swoim koncie projekty upowszechniające folk-lor: ,,Noc krótka, zaczyna się so-bótka’’, czy ,,Pod Łowiczem na końcu wsi, czyli kulturalne inspi-racje w Zgierzu’’. Projekty przy-noszą mi doświadczenie życiowe. Dzięki nim uczę się. Wiem na kim mogę polegać. I przede wszystkim - dają satysfakcję, gdy słyszę pozy-tywne opinie po ich zakończeniu. – dodaje Kuba.

Podsumowanie

Edukacja pozaformalna daje nam wachlarz doświadczeń które korzystnie wpływają na kształ-towanie naszej osobowości, jak i możliwości podejmowania pracy. Otwiera perspektywy. Działasz, tworzysz. Jesteś.

Patrycja Malik

Działam, więc jestemPowiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem. – Konfucjusz.

Nie bez powodu przywołałam słowa wielkiego myśliciela. To one najzwięźlej ujmują temat, którym chce się zająć w poniższym artykule - czyli edukacją pozaformalną.

Edukacja seksualna? To nie boli

Fundacja „Jaskółka” od siedmiu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą, realizując projekty mające na celu wyrównywanie szans edukacyjnych, promocję postaw prospołecznych oraz pobudzanie do konstruktyw-nego i twórczego działania.

W latach 2009 – 2010 reali-zowała projekt „Działam, więc jestem”, który miał za zadanie zachęcić młodzież do działań oby-watelskich. Gimnazjaliści prze-szli wówczas cykl szkoleń, który przygotowywał ich do stworzenia i zrealizowania własnej inicjatywy społecznej. Jedną z inicjatyw było

stworzenie biuletynu dla mło-dzieży, w którym uczniowie pytają o kwestie związane z seksualno-ścią, a specjaliści z dziedzin psy-chologii i ginekologii na nie odpo-wiadają. To właśnie podczas tego projektu, młodzież wyraźnie za-komunikowała: zajęcia z edukacji seksualnej są ważne i potrzebne, tymczasem takich zajęć w szkole nie ma.

Okazało się, że jedną z naj-ważniejszych potrzeb młodych ludzi jest swobodny dostęp do wiedzy z zakresu edukacji seksual-nej. Zapotrzebowanie na takie za-jęcia zgłaszali Fundacji nie tylko uczniowie gimnazjów i liceów, ale również szkolni pedagodzy i psychologowie.

Przy wsparciu Grupy Edu-katorów Seksualnych „Ponton” z Warszawy oraz współpracują-cych dydaktycznych dotyczących edukacji seksualnej, który traktuje tę problematykę całościowo: od jej biologicznego aspektu, przez psy-chologiczny i społeczny do praw-nego. Na zajęciach podejmowane są zatem zagadnienia dotyczące: procesu dojrzewania płciowego, roli emocji i uczuć w życiu czło-wieka, dbania o swoje zdrowie,

podejmowania odpowiedzialnych i samodzielnych decyzji, aspektów prawnych, które regulują zachowa-nia młodzieży związane ze sferą seksualności i in.

Myślą przewodnią programu jest to, że seksualność to ważna strona ludzkiego życia i że należy o nią dbać mądrze i odpowiedzial-nie. Do tej pory zostało przeszko-lonych około 300 osób w wieku gimnazjalnym i licealnym. Zajęcia były prowadzone w Łodzi, Łomży i Nysie.

W dniu 16 listopada 2011 r. na XXVI obradach Rady Miej-skiej przyjęto w ramach „Pro-gramu współpracy Miasta Łodzi z organizacjami pozarządowymi na rok 2012” nowe zadanie pt.: „Zwiększenie świadomości zagro-żeń związanych z podejmowaniem współżycia seksualnego (profi-laktyka nastoletnich ciąż, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktyka HIV)”. Ma być ono realizowane przez Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Łodzi. A zatem, wprowadzenie edukacji seksual-nej do szkół ponadpodstawowych stało się rozwiązaniem systemo-wym. Jak program będzie wprowa-

dzany i realizowany przekonamy się w najbliższym czasie.

Jeśli chcesz wesprzeć działania Fundacji, przekaż 1% podatku na edukację seksualną.

KRS 0000198673

www.jaskolka.org

Anna Jurek

4

Bez tulipana i rajstopekW 1910 roku Międzynarodówka Socjalistyczna ustaliła 8 marca Międzynarodowym Dniem Kobiet. Szkoda. Może gdyby temu świętu nadać nazwę Dzień Praw Kobiet, nie sprowadziłoby się ono do poszukiwań rzeczonego tulipana przez hordy mężczyzn, którym przypomniało się, że „dziś święto pań”...

Z okazji Dnia Kobiet można dać kobiecie tulipana z ulicznego wiaderka, można kupić ładnie opa-kowane czekoladki, można na-wet zaprosić do kina czy na kola-cję. Tylko zastanawiam się, czego wyrazem będzie ów uliczny tuli-pan? Dzień Kobiet to stosunkowo stare święto, międzynarodowe, ma swoją historię i ideologię, a w za-sadzie ani obdarowywane, ani ob-darowujący nie za bardzo wiedzą po co i dlaczego należy celebrować dzień ósmego marca. Czyżby były to kolejne Walentynki, tylko nieco bardziej kojarzące się z PRLowską Polską niż Ameryką?

Pierwsze informacje na temat czczenia płci pięknej w trakcie po-święconego im święta pochodzą ze starożytnej Grecji, gdzie mężatki o nienagannej reputacji przygoto-wywały specjalny festyn ku czci bogini życia i śmierci. Jednak Dzień Kobiet obchodzony jest 8 marca na pamiątkę strajku robot-nic jednej z nowojorskich fabryk w 1908 roku. Kobiety zaprotesto-wały, jak nietrudno się domyśleć, przeciwko niegodnym warunkom pracy. Przeciwko zbyt długiemu dniu pracy, nierówności w sto-sunku do mężczyzn jeśli chodzi o wynagrodzenie i prawa wybor-cze. Brzmi znajomo? To dziwne bo wydawać by się mogło, że tylko dawno temu kobietę uważano za osobę, która niekoniecznie potrafi właściwie zadbać o siebie, ocenić realnie sytuację czy nauczyć się czegoś równie dobrze jak mężczy-zna. W każdym razie właściciel fa-bryki, chcąc ukryć fakt, że kobiety mają jakieś roszczenia i formułują konkretne postulaty, a chcąc unik-

nąć rozgłosu sprawy - zamknął panie za drzwiami zakładu pracy. Wkrótce wybuchł tam pożar.129 kobiet spłonęło żywcem.

Już rok później zaczęto organi-zować pierwsze uroczystości przy-pominające i upamiętniające to tra-giczne wydarzenie. Stało się ono doskonałym pretekstem do walki o równość i prawa kobiet. W 1910 roku Międzynarodówka Socjali-styczna ustaliła 8 marca Międzyna-rodowym Dniem Kobiet. Szkoda, bo może gdyby temu świętu nadać nazwę Dzień Praw Kobiet, nie sprowadziłoby się ono do poszu-kiwań rzeczonego tulipana przez hordy mężczyzn, którym przypo-mniało się, że „dziś święto pań”.

Przecież nie chodzi tu o kupony zniżkowe do fryzjera, mało zna-czące wydarzenia artystyczne czy puste deklaracje panów u władzy o wspieraniu kobiet doświadcza-jących przemocy, posiadających wiele dzieci, samotnych matek. Moim zdaniem nie chodzi nawet o język gender, bo jeśli komuś nie przechodzi przez gardło słowo „pedagożka”, czy „dyrektorka” (choć zazwyczaj przechodzi „ak-torka”, „nauczycielka” czy „dzien-nikarka”) to trudno. Ważniejsze, żeby rozumieć potrzebę kobiet do decydowania o sobie, swoim ciele, dawać im te same możliwości co mężczyznom.

Choć współczesne kobiety mogą głosować, samodzielnie de-cydować o swoich pieniądzach, mogą współdecydować o losach rodziny, firmy, kraju, to niestety cały czas mamy w głowach ste-reotyp kobiety - matki i żony, zajmującej się domem i wycho-

wywaniem dzieci. Negatywne od-działywanie stereotypów płcio-wych obserwowane jest m.in. w sferze aktywności zawodowej, czego konsekwencją są dyspropor-cje w zatrudnieniu kobiet i męż-czyzn. W Polsce zachodzą bardzo wyraźne dysproporcje między po-trzebami i aspiracjami kobiet do aktywnego uczestnictwa w życiu zawodowym i publicznym, a ich urzeczywistnianiem w praktyce. Choć polskie kobiety są bardzo dobrze wykształcone (kobiet z wy-kształceniem średnim i wyższym jest 58,3%, mężczyzn natmiast 39,8%), mają dużo mniejsze szanse na wykonywanie pracy samodziel-nej i odpowiedzialnej (tylko 20% kobiet zajmuje stanowiska kierow-nicze). Kobiety zarabiają o 25-30% mniej aniżeli mężczyźni, wykonu-jąc pracę o takiej samej wartości. Choć tendencja jest rosnąca, nadal niewielki procent kobiet trafia do ław sejmowych - na 460 osób tylko 112 to kobiety.

Także zagrożenie ubóstwem dotyczy częściej właśnie kobiet – wzrasta wraz z ich wiekiem i liczbą wychowywanych dzieci. Równie bolesnym problemem jest wielki społeczny opór – niestety głównie mężczyzn (sic!) w reali-zacji praw kobiet dotyczących re-produkcji oraz ich dużo większe narażenie na przemoc i molesto-wanie seksualne. Wynika to nie-stety z ciągłego postrzegania ko-biet przez pryzmat ich fizyczności i cielesności. Nadal występują w reklamie w roli uroczego, acz-kolwiek niezbyt mądrego dodatku do produktu, a ewentualny wizeru-nek kobiety nowoczesnej, wyzwo-

lonej, pewnej siebie w reklamie to cały czas fasada, za którą kryją się te same patriarchalne wartości. Jeśli dołożyć do tego jeszcze po-strzeganie kobiety, jako rozhistery-zowanej wariatki, która może funk-cjonować zgodnie ze społeczna normą w domu, czy w pracy, tylko przy wsparciu preparatów zioło-wych (polecam przyjrzeć się rekla-mom niektórych farmaceutyków) – można zacząć obawiać się, że niewiele od początków ubiegłego stulecia się zmieniło.

A wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn ma prowadzić do, wyda-wałoby się, prostej sytuacji, kiedy każda osoba, także bez względu na płeć, ma szansą realizować swoją drogę życiową według swojego własnego wyboru, bez stereotypo-wych ograniczeń.

Refleksja na 8 marca? Może bądźmy, Drogie Panie, nieco bar-dziej zdeterminowane, żeby wal-czyć o siebie. Pamiętajmy, że naszą największą wartością lub przekleń-stwem nie jest nasze ciało, że nie jest prawdą ani to, że musimy mie-ścić się od wiosny obowiązkowo w rozmiar S, ani to, że „Prawdziwe kobiety mają krągłości” (niezwy-kle popularny profil na Facebo-oku). Nie klikajmy tam bezreflek-syjnie „Lubię to!”, bo to niczego nie zmienia w postrzeganiu kobiet. Przecież wrzuca się tam zdjęcia sfotoshopowanych modelek bez

rozstępów i cellulitu, w eksklu-zywnej bieliźnie lub ewentualnie stanowi on galerię dużych biustów i sweet dziubków pań w rozmia-rze L i XL. Kobiety nadal prężą tam swoje roznegliżowane ciała ku uciesze komentujących mężczyzn, „fuuuj!! za gruba”, „ale smacz-niutka, kto ma jej adres?” czy „w ślicznej bieliźnie to i brzydka ko-bieta wygląda pięknie”.

Zatem, Drogie Panie, bez tu-lipana i rajstopek, bez goździka i czekoladek – życzmy sobie siły w dążeniu do celu, wsparcia i zro-zumienia naszych potrzeb, nawet jeśli przeczą one powszechnie obowiązującej normie. Starajmy się nie uzależniać swoich aspira-cji od wzrostu, wagi, ilości posia-danego potomstwa oraz aspiracji swoich mężczyzn. Róbmy w ży-ciu to, co da nam szczęście i zado-wolenie – bądźmy matkami i żo-nami, bezdzietnymi singielkami, dyrektorkami, bukieciarkami czy sportsmenkami. I także my nie oceniajmy siebie wzajemnie przez pryzmat naszych powierzchowno-ści a będzie nam łatwiej być dla siebie wsparciem. Naręczy tuli-panów oraz mnóstwa czekoladek też Wam życzę! A co – przecież to miłe.

Karolina Miżyńska

Plakat Manify we Wrocławiu: grupa PROJEKTOR, Inicjatywa 8 Marca Wrocław

5

Na skutek dokonujących się w ostatnich latach przeobrażeń go-spodarczych i społecznych w kraju daje się zauważyć szybki wzrost zainteresowania dorosłej części społeczeństwa podnoszeniem swo-ich kwalifikacji.

Człowiek dorosły jest wolny i zazwyczaj sam określa zakres swoich zainteresowań oświato-wych. Sam decyduje, kiedy roz-pocznie kształcenie i kiedy zechce wycofać się z niego. Dorosłość to także coś więcej niż formalne prze-kroczenie pewnej granicy wieku.

W związku z koniecznością wykonywania przez ludzi do-rosłych określonych zadań spo-łecznych i zawodowych powstaje u nich silna motywacja do ucze-nia się. Uczący się człowiek do-rosły umie znaleźć wspólny ję-zyk z innymi ludźmi. Cechuje go duże poczucie odpowiedzial-ności i traktowanie nauki na se-rio. Upatruje w nauce źródła roz-woju intelektualnego oraz szansy na awans zawodowy i społeczny. Wydaje się, że główne czynniki, które pobudzają człowieka do-

rosłego do nauki zależą przede wszystkim od systemu wartości wpojonych w okresie dzieciństwa przez rodziców. Jeśli oni uzna-wali wiedzę jako wartość, dla któ-rej warto ponosić określony trud i wysiłek intelektualny lub ogól-norozwojowy, to człowiek na-wet nie będąc aktywnym zawo-dowo, będzie odczuwał potrzebę uzupełniania swojej wiedzy. Do najważniejszych motywów uczenia się ludzi dorosłych za-liczyć należy motywy zawo-dowe, rozwoju osobowości oraz społeczne.

Motywy zawodowe są szcze-gólnie silne u ludzi młodych, głównie w wieku do 40-tu lat. Pragną oni zdobyć nowe wia-domości z obranej dziedziny, co w dzisiejszym tempie postępu technicznego, intensywnego roz-woju ekonomicznego kraju, do-stępu do najnowszych dziedzin nauki oraz zachodzących zmian politycznych – staje się często ko-niecznością życiową. U kobiet mo-tywacje dalszego kształcenia prze-suwają się na późniejsze lata życia,

kiedy dzieci są zazwyczaj odcho-wane i kobieta odczuwa potrzebę podwyższenia swoich kwalifikacji.

Motywy rozwoju osobowo-ści występują zawsze i są bardzo szerokie. Przeważają u ludzi po 40-tym roku życia, kiedy ma się więcej czasu wolnego, a mniej obowiązków i kłopotów finanso-wych. Pragnienie to jest silniejsze u kobiet. Z powodu wychowywa-nia dzieci mają poczucie odizolo-wania od kontaktow z ludźmi, czę-sto odczuwają niedostatek wiedzy i pragną zwiększyć swoją wartość.

Motywy społeczne to możli-wość kontaktów towarzyskich, bo-wiem część osób dorosłych, które spotykają się na zajęciach, chętnie zawiera nowe przyjaźnie. Zda-rza się nawet, że powstają nowe związki. Nowe kontakty przynoszą praktyczne korzyści w postaci wy-miany doświadczeń zawodowych, życiowych i rodzinnych. Motywy uczenia się nie są jednak trwałe, zmieniają się z wiekiem. W pro-cesie uczenia się człowieka doro-słego obok motywów występują także czynniki utrudniające ucze-

nie się i zachowanie dobrej kondy-cji fizycznej, które dla osiągniecia założonego celu należy pokony-wać. Czynnikami utrudniającymi proces kształcenia się człowieka dorosłego są: gorsza pamięć, gor-szy słuch i wzrok oraz poczucie niepewności. Często charaktery-stycznym jest również brak wiary we własne siły.

Zajmując się merytorycznie kwestią podnoszenia kwalifikacji prowadziłam badania ankietowe na grupie pracowników podnoszą-cych swoje kwalifikacje w formach szkolnych. Zebrany przeze mnie materiał badawczy potwierdził, że większość osób dorosłych z wła-snej inicjatywy podjęła decyzje o dalszej nauce. Wiek badanych nie stanowił żadnej przeszkody w podejmowaniu tej decyzji. Głównym motywem była potrzeba podwyższenia swoich kwalifikacji.

Wymierne korzyści płynące z kształcenia się w dojrzałym wieku to: umiejętność znalezienia wspólnego języka z innymi ludźmi, umiejętność twórczego myślenia oraz umiejętność panowania nad własnym lenistwem i inercją umy-słową. Ludziom, którzy się uczą, stale towarzyszy ciekawość świata. Świat oferuje nam setki sposobów na uczenie się, trzeba tylko wybrać te najodpowiedniejsze. W okresie aktywności zawodowej występuje duże zainteresowanie kształceniem w formach szkolnych. Natomiast wśród osób, które przeszły w stan spoczynku zawodowego, zauważa się zapotrzebowanie na kształce-nie otwarte. Konieczność prze-dłużania edukacji na okres życia po zakończeniu pracy zawodowej stwarza potrzebę powoływania in-stytucji oświatowych, które będą powszechnie dostępne dla tej czę-ści społeczeństwa. Takie oczekiwa-nia w znaczącej mierze spełniają Uniwersytety Trzeciego Wieku. Głowną ich zaletą są zasady rekru-tacji na te studia, nie stwarzające barier formalnych.

Jednak jedną z najważniejszych form kształcenia jest samokształce-

nie, własna aktywność poznawcza i edukacyjna. Myśląc o własnym rozwoju warto podejmować pla-nowe działania. Takie, jak regu-larne chodzenie do teatru, kina czy muzeum, korzystanie z bibliotek, sięganie po nowości literackie bądź muzyczne. Biorąc udział w licz-nych otwartych sympozjach, kon-ferencjach, seminariach, odczy-tach, spotkaniach autorskich czy wieczorkach poetyckich można dowiedzieć się wielu ciekawych i przydatnych rzeczy. Czasem wy-starczy włączyć radio, by posłu-chać transmisji z jakiegoś nieco-dziennego koncertu czy innego wydarzenia.

W XXI wieku osoby zaintere-sowane własnym rozwojem mogą również świadomie angażować się w życie społeczności interne-towych lub działalność na forach tematycznych, gdzie można dys-kutować, spierać się i wymieniać uwagi na tematy dla siebie ważne i ciekawe. Nie trzeba wracać do szkoły, by się uczyć. Trzeba tylko wiedzieć, że chce się coś zrobić dla siebie. Uczenie się to nie wkuwa-nie na pamięć treści podręczników, lecz zdobywanie wiedzy, umiejęt-ności i kompetencji wszystkimi możliwymi sposobami, dopasowa-nymi do potrzeb każdego z osobna. Ucząc się jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla świata. A świat staje się atrakcyjny dla nas.

Na pytanie postawione w tytule inspirującej odpowiedzi udzielił, przed czterystu prawie laty, cze-ski pedagog Jan Amos Komensky pisząc:

Każdy wiek jest odpowiedni do uczenia się, a życie ludzkie nie ma innego celu niż nauka [...]. Bardzo to łatwo będzie sprawić, aby całe życie było szkołą. Trzeba tylko pod-sumować dla każdego wieku to, do czego czynienia jest zdolny.

Lucyna Czaplińska

Czy uczyć się warto?Nie trzeba wracać do szkoły, by się uczyć. Trzeba tylko wiedzieć, że chce się coś zrobić dla siebie. Na tytułowe pytanie odpowiada w swoim tekście Lucyna Czapińska.

Seniorzy w akcji!Jesteś osobą 55+? Masz

pomysł na projekt społeczny i chęć do działania? Masz pa-sję i doświadczenie, którymi chcesz się podzielić? Masz 18-30 lat i razem z osobą 55+ chcesz rozkręcić międzypo-koleniową akcję? – tak piątą edycję konkursu „Seniorzy w akcji” reklamują organizato-rzy – Towarzystwo Inicjatyw

Twórczych ę i Polsko-Amerykań-ska Fundacja Wolności.

Jednym z nagrodzonych w ze-szłorocznej edycji projektów jest realizowany w Zgierzu „Apetyt na kulturę” – wykłady i warsztaty przybliżające wybrane kultury. Do 25 marca przyjmowane są listy intencyjne, w których wystarczy opisać swój pomysł i motywację do działania. Dzięki „Seniorom w

akcji” zrealizowano 134 projekty w całej Polsce. Różnorodność pod-jętych inicjatyw jest imponująca – realizowano spektakle teatralne, happeningi, przeglądy filmowe, odkrywano historię kobiet swojej miejscowości. Każdy z zrealizo-wanych pomysłów to dowód na to, że osoby 55+ z sukcesem po-dejmują działania na rzecz swojej społeczności, są pełne kreatyw-ności i pasji, a bariery między-pokoleniowe to najczęściej tylko stereotypy.

Rok 2012 został ogłoszony przez Parlament Europejski Ro-kiem Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokolenio-

wej. To ważne, żeby przy każdej okazji przypominać, jak ważna jest wymiana między starszymi a mło-dymi i jak wiele korzyści może to przynieść obu stronom – program „Seniorzy w akcji” jest tego naj-lepszym dowodem.

Formularz listu intencyj-nego oraz informacje o programie można znaleźć na stronie www.se-niorzywakcji.pl Wybrane projekty otrzymują wsparcie finansowe w wysokości od 5 do 12 tys. zł.

Fot. Jody Morris, Flickr. com (CC BY-SA 2.0)

6

Wyścig do przedszkoliCzy i kiedy wysłać dziecko do przedszkola? Jak poznać, że nasz podopieczny jest do tego gotowy? Co robić, gdy nie wszystko idzie tak, jak powinno? O tym w poniższym wywiadzie. Z Małgorzatą Antczak, pedagożką przedszkola „Pod topolą”, członkinią Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Dzieci Zdolnych im. A. Gołąba rozmawiała Ilona Majewska.

Rekrutacja: czas start!Rekrutacja do przedszkoli

trwa od 1 do 31 marca. For-mularz zgłoszeniowy i regu-lamin dostępny jest na stronie urzędu miasta oraz w Wydziale Oświaty przy ul. Popiełuszki 3a (I piętro p. 4), w którym składamy wypełnione doku-menty. W 11 przedszkolach oraz 5 oddziałach przedszkol-nych przy Szkołach Podsta-wowych Nr 1, 4, 10, 11 i 12 przygotowano 1540 miejsc. O rozdysponowaniu 40 miejsc w przedszkolu Nr 13 realizu-jącym Program „Nie jestem gorszy” zadecyduje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, przydzielając je dzieciom z ro-dzin potrzebujących wsparcia.

W formularzu zgłoszenio-wym zaznacza się dwa przed-szkola - preferowane oraz rezerwowe. Wybierając pla-cówkę nie musimy kierować się rejonizacją zgodnie z miej-scem zamieszkania, możemy np. zapisać dziecko do przed-szkola, które znajduje się bli-sko naszej pracy. Zgodnie z kryteriami przyjętymi przez Komisję spokojni mogą być rodzice 5- i 6-latków, które do przedszkoli dostają się w pierwszej kolejności. Na pre-

ferencyjnych zasadach przyj-mowane są dzieci samotnych rodziców oraz tych, wobec których orzeczono znaczny lub umiarkowany stopień niepeł-nosprawności bądź całkowitą niezdolność do pracy. Kłopo-tów ze znalezieniem miejsca nie mają też dzieci z rodzin zastępczych. Dodatkowe kry-teria naboru to posiadanie ro-dzeństwa uczęszczającego do danej placówki i aktywność zawodowa obojga rodziców. Na przyjęcie do przedszkola nie wpływa kolejność złoże-nia wniosku. Najtrudniej bę-dzie uzyskać miejsce w przed-szkolu 3- i 4- latkom.

Wyniki rekrutacji będzie można znaleźć od 20 kwietnia w przedszkolach. Dla dzieci, które się nie dostaną istnieje możliwość czekania na do-datkowy nabór w ciągu roku - zdarza się, że rodzice dzieci, które dostają się do przed-szkola rezygnują, np. w wy-padkach kiedy dzieci zaczy-nają dużo chorować lub nie odnajdują się w przedszkolnej rzeczywistości. Wtedy dodat-kową rekrutację przeprowa-dzają dyrektorzy przedszkoli.

Ruszyła rekrutacja do przed-szkoli. Zapisywać można dzieci od 3 roku życia - kiedy dziecko jest gotowe żeby rozpocząć edu-kację przedszkolną? Co powinno potrafić, żebyśmy mogli zapisać je do przedszkola?

3-4 lata to jest właściwy wiek. Wtedy dziecko zaczyna potrzebo-wać kontaktu z rówieśnikami. Ro-dzice i najbliższe otoczenie prze-staje mu wystarczać. Powinno poczuć smak wspólnej zabawy i wtedy chętnie zacznie chodzić do przedszkola. Najważniejsze czyn-ności, które powinien posiadać przedszkolak to czynności tzw. samoobsługowe. I to nie dlatego, żeby przedszkolanki nie pracowały przy dziecku, tylko dlatego, że je-żeli coś potrafi samo, to czuje się wartościowe w grupie.

Czy zdarza się, że do przedszkola trafiają dzieci, które nie potrafią samodzielnie wykonywać tych czynności?

Tak, oczywiście i powinny mieć wtedy zapewnioną pomoc. My je-steśmy po to, żeby pomóc najeść się, rozebrać, zaprowadzić do toa-lety. Zdarzają się takie dzieci, któ-rym na czas leżakowania zakłada się pieluchy. Co więcej, przed-szkole pomaga nabyć te umiejęt-ności szybciej niż kiedy dziecko do niego nie chodzi. Już samo to, że nie jesteśmy w stanie ubrać w tym samym momencie dwudziestki dzieci powoduje, że niektóre za-czynają próbować, podpatrywać inne. My pokazujemy jak się na-leży ubrać, wspólnie bawić czy choćby sprzątać zabawki i dzieci się do tego wdrażają. Często jest tak, że dziecko w przedszkolu jest już samodzielne, a w domu wy-maga, żeby je karmić, ubierać.

Mówiąc o dziecięcych umiejętno-ściach, jak to jest z mową - czy zdarzało się Pani pracować z dziećmi, które jeszcze nie potra-fią mówić? Czy można zapisać takie dziecko do przedszkola?

Trafiają do nas dzieci, które mają opóźniony rozwój mowy. W takich przypadkach dobrze jeśli w przed-szkolu jest logopedka. Logopedka kieruje najpierw na badanie słuchu, przeprowadza diagnozę, wskazuje jak pracować. To, że dziecko nie

umie jeszcze mówić, nie znaczy, że nie będzie w przedszkolu dobrze funkcjonować. Miałam chłopca w grupie, który mówił tylko „ata” i „eta”, a mimo to był uspołecz-niony, więc nie miał problemów w grupie. W tej chwili ma 5 lat i bar-dzo ładnie mówi. Co ważne, praco-waliśmy nad tym w przedszkolu, rodzice byli z nim u psychologa. Trzymanie dziecka w domu, bo jeszcze nie mówi nie jest rozwią-zaniem. Będąc w grupie rówieśni-ków, którzy mówią w końcu trzeba się przełamać i z nimi skomuniko-wać – zacząć mówić.

Czyli posłać dziecko do przed-szkola nawet jeśli nie posiada wszystkich umiejętności?

Zdecydowanie! Komunikacji, rela-cji społecznych i czynności samo-obsługowych łatwiej jest się uczyć w grupie niż siedząc w domu pod opieką rodziców czy niani.

Za miesiąc wyniki rekrutacji, co powinni zrobić rodzice, żeby do września przygotować dziecko do tej zmiany jaką jest pójście do przedszkola?

To rzeczywiście duża zmiana w ży-ciu dziecka – zostanie pod opieką obcych osób, w towarzystwie 20 innych dzieci. Szum, hałas, ko-nieczność podporządkowania się nowym regułom, które panują w grupie. Na adaptację potrzebny jest czas, u każdego dziecka jest on różny. Najczęściej miesiąc, pół-tora – tyle wystarczy, żeby stać się prawdziwym przedszkolakiem. Jak powinni pracować rodzice? Na pewno nie powinni straszyć przed-szkolem, nie wygłaszać pogróżek w stylu „jak pójdziesz do przed-szkola to dzieci się będą śmiać, a pani za coś cię ukarze”. To nega-tywnie nastawia dziecko.

Rodzice powinni korzystać z dni otwartych prowadzonych przez przedszkola - przyjść z dziec-kiem, pobawić się, zobaczyć salę, nauczycielki, skorzystać z toa-lety. Rozpoznanie nowego miejsca jest pomocne, a rodzice za mało z tej możliwości korzystają. Warto przyzwyczajać dziecko, że zostaje u kogoś na godzinę, żeby uczyło się bez mamy czy taty egzystować.

Czy wskazane jest uczestnic-two w zajęciach przygotowu-

jących do roli przedszkolaka? W zeszłym roku prowadziło je w sierpniu Centrum Kultury Dziecka - co dają takie zajęcia?

Miałam okazję pracować przy tych zajęciach. Rzeczywiście później dzieciom łatwiej było się przysto-sować do nowych sytuacji i lu-dzi, a adaptacja już w przedszkolu szła szybciej. W CKD równolegle odbywały się zajęcia dla dzieci i dla rodziców, którzy mieli oka-zję spotkać się z psychologiem, nauczycielką przedszkolną, oso-bami, które prowadzą terapię pedagogiczną.

Co jeszcze poza udziałem w drzwiach otwartych i zajęciach mogą zrobić rodzice?

Sprawdza się ulubiona zabawka zabrana przez dziecko do przed-szkola. Bardzo ważny jest wspól-nie spędzony po przedszkolu czas, można iść na spacer, na plac zabaw – trzeba dać dziecku możliwość poczucia, że jest czas tylko dla ro-dziny. Wtedy dzieci lepiej znoszą te rozstania z mamą czy tatą.

Czy to dobry pomysł na adapta-cję gdy rodzic na początku zo-staje z dzieckiem w przedszkolu?

Istnieje oczywiście taka możliwość i jest to praktykowane. W grupach maluchów zdarza się, że rodzic to-warzyszy dziecku od śniadania do obiadu. Myślę, że każdy zna swoje dziecko i jeżeli wie, że zostając z dzieckiem jeden, dwa dni pomoże mu oswoić się z nową sytuacją jest to dobry pomysł. Natomiast jeżeli sytuacja się przedłuża i trwa ko-lejne tygodnie, trzeba ją zakończyć i mama musi zacząć zostawiać dziecko. Rodzice różnie na to re-agują, ale najczęściej dziecko po ich wyjściu przestaje szybko pła-kać i zaczyna się bawić.

Jakie sygnały wysyłane przez dziecko wskazują, że na przed-szkole jest za wcześnie, że ada-ptacja nie przebiega pomyślnie?

Nie wolno lekceważyć kiedy dziecko popada w rozpacz. Trzeba ją rozróżnić od histerii, która jest czymś co mija, a z histeryków czę-sto są później fajne przedszkolaki. Kiedy chociaż na chwilę udaje się nam dziecko czymś zainteresować,

to jest nadzieja, że ten proces po-trwa dłużej, ale się powiedzie. Na-tomiast kiedy nie chce się bawić, nawiązywać kontaktów z dziećmi, nie udaje się nawet na chwilę przy-kuć jego uwagi – to wtedy trzeba się zastanowić co zrobić. To taki cichy płacz - ja mówię, że płacz duszy. Czasem towarzyszy temu moczenie się w nocy, reakcja pła-czem na sam widok przedszkola, osoby, które tam spotyka. Wtedy warto się zastanowić nad rezygna-cją. Może trzeba mu dać jeszcze pół roku, poczekać do kolejnej re-krutacji? Warto patrzeć indywidu-alnie na każde dziecko – każde z nich pochodzi z rodziny o innych zasadach, hierarchiach wartości, stąd też sama adaptacja do nowych reguł przebiega w każdym przy-padku inaczej.

Co warto przekazać rodzicom przyszłych przedszkolaków?

Z mojego doświadczenia bardzo ważna jest też relacja rodzica i nauczyciela, która jest podstawą pozytywnego przejścia adaptacji. Rodzic musi mieć poczucie, że oddając dziecko pod opiekę ob-

cej osoby na znaczną część dnia może być spokojny. Nauczyciel powinien dawać rodzicom uczciwą informację zwrotną jak czuło, za-chowywało się dziecko. Moim ide-ałem, który powtarzam rodzicom jest to, że zostawiając malucha pod moją opieką mogą iść spokojnie do pracy i nie myśleć o tym co się dzieje w przedszkolu. Druga bar-dzo ważna rzecz, mówiąc o goto-wości przedszkolnej: nie powinni-śmy ograniczać się do gotowości dzieci. Również rodzice powinni sobie odpowiedzieć czy są przygo-towani na tą zmianę.

Zdarzają się z tym trudności?

To jest tak, że dziecko powinno już iść do przedszkola, ma np. 4 lata, my pracujemy,więc po-trzebna nam jakaś forma opieki, ale głos wewnątrz nas mówi „nie”. Musimy sami być przekonani, że to jest dobra decyzja, że nasze dziecko będzie tam bezpieczne i będzie mu fajnie. Dziecko dosko-nale wyczuwa ten nasz brak goto-wości i przejmuje lęki. Do wysła-nia dziecka do przedszkola także trzeba dojrzeć.

7

„W tej chwili padnie stu”Słowa te pochodzą z przemówienia Kurta Eifriga, burmistrza miasta Zgierza w okresie II wojny światowej, podczas którego ogłaszał zgromadzonej na Placu Stodół (dzisiejszy Plac Stu Straconych) ludności rozkaz rozstrzelania stu Polaków. Jak do tego doszło?

6 marca roku 1942 Józef Mie-rzyński w towarzystwie trzech funkcjonariuszy gestapo udał się do swojego dawnego mieszkania przy ulicy Długiej 54 (w okre-sie okupacji – Hermann Göring Straße), w celu wskazania miejsca ukrycia broni. W mieszkaniu Mie-rzyński wykorzystując nieuwagę dwóch funkcjonariuszy (trzeci – kierowca – pozostał w furgo-netce), dwoma celnymi strzałami położył obu na ziemię, a sam tyl-nym wyjściem uciekł z kamienicy i przedostał się na dworzec kole-jowy. Dalej akcja potoczyła się już bardzo szybko. Gdy kierowca zawiadomił komisariat gestapo o wydarzeniach, do których do-szło w mieszkaniu Mierzyńskiego, bezzwłocznie rozpoczęto poszuki-wania oraz aresztowania. Podczas nocy oraz w dniu 7 marca łącznie aresztowano 923 osoby, które w przeciągu następnych kilku dni przetransportowano do obozu kon-centracyjnego w Oświęcimiu.

Datę egzekucji wyznaczono na dzień 20 marca, zaś miejscem egzekucji miał być Plac Stodół, pełniący funkcję miejskiego wy-sypiska śmieci, co miało na celu upodlenie Polaków. 19 marca w obrębie placu grupa robotników pod nadzorem funkcjonariuszy usypywała groblę, wzdłuż której mieli być ustawieni skazańcy pod-czas egzekucji. W tym samym cza-sie grupa więźniów z Radogoszcza kopała dół, który nazajutrz stał się miejscem spoczynku zamordowa-nych Polaków.

Współcześnie można się spo-

tkać z przekonaniem, że na tym placu rozstrzelano stu przypadko-wych zgierzan. Nic bardziej myl-nego. Ofiarami byli więźniowie z Radogoszcza oraz z więzienia przy ul. Sterlinga. Do egzekucji wyty-powano również cztery kobiety z więzienia przy ul. Gdańskiej. Jedną z nich była Joanna Mierzyń-ska, żona Józefa Mierzyńskiego. Większość z nich to najprawdopo-dobniej działacze ruchu niepodle-głościowego, głównie członkowie Związku Walki Zbrojnej.

20 marca nad ranem zaczęto wyciągać ludność polską z miesz-kań, a także wywlekać z przejeż-dżających tramwajów. Zatrzymy-wano przechodniów idących do pracy. Ludzi z okolicznych wiosek przywożono furmankami. Łącznie na placu zgromadzono około 6 tys. osób. Cały tłum otaczali uzbro-jeni po zęby żandarmi. Ponadto na placu rozstawiono kilka ckm-ów, z których w każdej chwili można było otworzyć ogień do zgroma-dzonego tłumu. Niemcy wiedzieli, że tak liczny tłum, patrząc na eg-zekucję, może protestować lub wszcząć bunt. Chcąc tego unik-nąć, wybrano z tłumu stu zakład-ników, których ustawiono wzdłuż ogrodzenia posesji, w północno--zachodnim narożniku placu. Mieli oni być natychmiast rozstrzelani w przypadku, gdyby zgromadzeni na placu Polacy podjęli próbę protestu.

W tym samym czasie, gdy na Placu Stodół szykowano „teatr dla Polaków” (tak Niemcy zwykli nazywać tego typu egzekucje), z

łódzkich więzień wyruszyły furgo-netki, pełne związanych więźniów. Każdy z więźniów miał na wyso-kości nadgarstka związane ręce, do tych węzłów przywiązano grubszą linę, dzięki czemu więźniowie byli pogrupowani po piętnastu. Około godziny 10 na miejsce kaźni przy-jechały furgonetki. Przed rozpo-częciem egzekucji do zebranych przemówił prezes rejencji łódzkiej, a zaraz po nim burmistrz Zgierza Kurt Eifrig. Po części oficjalnej rozpoczęto wywlekanie z ciężaró-wek więźniów, których ustawiano wzdłuż grobli. Do każdego ze skazańców strzelało dwóch żan-darmów: jeden celował w głowę, drugi zaś w serce. Po każdej serii strzałów, leżących więźniów badał lekarz w niemieckim mundurze, by upewnić się, że nikt nie przeżył. Jak wynika ze wspomnień naocz-nych świadków, którzy liczyli mor-dowanych skazańców (to jedyne co mogli dla nich zrobić – zapamię-tać jak najwięcej szczegółów z tej okropnej zbrodni i po wojnie za-świadczyć o ich męczeństwie), nie rozstrzelano stu Polaków. Na pod-stawie akt SS udało się odtworzyć listy rozstrzelanych, z których wy-nika, że owego dnia zabito 99 lub 98 Polaków. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie ustalić losu więźniów, których zabrakło na placu. Jedna z hipotez mówi, że któryś ze skazań-ców zmarł podczas transportu – z głodu i wycieńczenia.

Po wszystkim ciała zapako-wano do ciężarówek i zawieziono do Lasu Lućmierskiego, gdzie grupa więźniów z Radogoszcza za-

kopała je w zbiorowej mogile. Sam Mierzyński, który pociągiem dostał się do Łodzi, znalazł schronienie u znajomych. Ci przetransporto-wali go do Generalnego Guberna-torstwa. Wyznaczono nagrodę za wskazanie miejsca jego pobytu, a na efekt tego długo nie trzeba było czekać. Aresztowano go w Będko-wie, a następnie przewieziono do Łodzi. Według spreparowanych akt, 30 III 1942 roku Józef Mie-rzyński został powieszony. Wiemy

jednak, że zakatowano go na śmierć, a miejsce gdzie został po-chowany nie jest nam znane.

Niech każdy dzisiaj i zawsze pamięta, że na tym placu krew pol-ska rozlana! I że ta ziemia zawsze będzie święta i pamięć o tym jak krwawiąca rana! Te słowa anoni-mowego autora niech zapadną nam w pamięć, byśmy nie zapomnieli o zgierskich męczennikach.

Patryk Jadczak

Wystawa czynnabędzie do końca marca, w godzinach pracy Miejskiego Ośrodka Kulturyw Zgierzu

8

Projekt finansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

Szkoda - i po szkodzieDalszy ciąg porad, jak postąpić w sytuacji gdy nasz samochód ulegnie uszkodzeniu w wyniku kolizji drogowej.

Opis zdarzenia powinien być dosyć szczegółowy oraz zawierać stwierdzenie jakie przepisy ruchu drogowego naruszył sprawca, np. nie ustąpił pierwszeństwa prze-jazdu. Opis taki zabiera więcej czasu, ale może być niezwykle przydatny w sytuacji, gdy sprawca nie potwierdzi swojej winy przed zakładem ubezpieczeń. Co robić w takich przypadkach dowiecie się w dalszych częściach cyklu.

W oświadczeniu warto, aby znalazł się opis uszkodzeń naszego pojazdu. Może to być opis ogólny, typu: „Uszkodzeniu uległy...” - i tu wskazana jest strefa, np. prawa, przednia część samochodu. Może to być również opis bardziej szcze-gółowy, np. „uszkodzeniu uległ tylny prawy błotnik, lewy próg, za-rysowane zostały drzwi” itp. Wy-bór rodzaju opisu zależy od nas i sytuacji na drodze. W warun-kach gorszej widoczności warto pozostać na opisie ogólnym, gdyż unikamy wtedy sytuacji pominię-cia jakiś uszkodzeń i wzbudzenia wątpliwości w zakładzie ubezpie-czeń co do ich powstania w danym zdarzeniu.

Ważne – jeżeli w wyniku ko-lizji uszkodzeniu uległy nasze rzeczy osobiste lub przedmioty przewożone w samochodzie, ko-niecznie powinno to zostać wymie-nione w oświadczeniu. Wpisujemy widoczne uszkodzenia, np. „stłukły się nasze okulary, telefon komór-kowy, przewożona w bagażniku puszka z farbą rozlała się, potłu-kły się przewożone artykuły spo-żywcze” itp. Większy problem jest z przewożonymi urządzeniami elektronicznymi, np. laptopem czy aparatem cyfrowym. W tym przy-

padku uszkodzenia zewnętrzne mogą być niewidoczne, a mimo to nasz sprzęt jest zniszczony. W oświadczeniu powinno być wpisane, że takie urządzenia były w samochodzie. Znacznie ułatwi to dochodzenie naszych roszczeń.

Ważne – jeżeli są świadkowie zdarzenia, a mogą być to zarówno osoby, które z nami podróżują, jak i osoby postronne, to warto w oświadczeniu wpisać dane tych osób. Wszystkie te osoby, co oczy-wiste, muszą się zgodzić na poda-nie swoich danych osobowych.

Ważne – jeżeli po powrocie do domu czujemy się źle, odczu-wamy bóle kręgosłupa, głowy, kończyn, powinniśmy udać się do lekarza. Zarówno z uwagi na nasze zdrowie, jak i zapewnie-nie sobie możliwości dochodze-nia roszczeń z tytułu urazów ciała. W wielu zdarzeniach drogowych doznajemy urazów, których skutki odczuwamy znacznie później, a leczenie i rehabilitacja jest dłu-gotrwała. Mamy prawo docho-dzić zwrotu kosztów leczenia i rehabilitacji, jak i zadośćuczynie-nia. Ten problem będzie również później szerzej omówiony.

Zgłoszenie szkody

Szkodę zgłaszamy w zakładzie ubezpieczeń, w którym sprawca ma zawartą umowę ubezpiecze-nia OC. We wszystkich zakładach ubezpieczeń, zgłoszenia szkody dokonujemy przez infolinię. Nu-mery telefonów infolinii podane są na stronach internetowych danej firmy. W części firm możemy zgło-sić szkodę również przez internet. Zanim zadzwonimy na infolinię

danego ubezpieczyciela, przygo-tujmy sobie wszystkie dokumenty. Ułatwi to odpowiedzi na pytania zadawane nam przez konsultanta i znacznie skróci czas zgłoszenia. Przygotujmy również coś do zapi-sania informacji, jakie otrzymamy po zgłoszeniu. Potrzebne doku-menty to: dowód rejestracyjny na-szego pojazdu, nasz dowód osobi-sty, dane osobowe sprawcy kolizji, nr rej. pojazdu sprawcy, nr polisy.

Konsultanci pracujący w info-linii mają przygotowane pytania i według nich następuje przyjęcie zgłoszenia. Taka forma jest przy-jazna i wygodna dla zgłaszającego. Po zarejestrowaniu naszego zgło-szenia, konsultant poda nam nu-mer naszej sprawy. Warto go sobie zapisać.

W większość zakładów ubez-pieczeń oględziny naszego pojazdu dokonywane są przez tzw. mobil-nych ekspertów. Przyjeżdżają oni na wskazane przez nas miejsce samochodu. To my decydujemy, gdzie i kiedy odbędą się oględziny. Termin oględzin ustalamy już bez-pośrednio z osobą, która się z nami skontaktuje. Możemy zastrzec so-bie również to, że chcemy być obecni przy tych oględzinach. Do-tyczy to sytuacji, gdy pojazd znaj-duje się w warsztacie naprawczym.

Kolejne kroki w następnym od-cinku poradnika.

Poradnictwo psychologiczne

Liga Kobiet Polskich prowadzi bezpłatne poradnictwo psychologiczne w każdą środę, w godz.16.15-20.15, w siedzibie organizacji przy Placu Jana Pawła II 19.

Sponsorzy na Dzień Dziecka poszukiwani

Centrum Kultury Dziecka poszukuje firm, instytucji, które wesprą finansowo lub rzeczowo organizację Miejskiego Dnia Dziecka (1 czerwca w Parku Miejskim). Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy: [email protected] lub telefoniczny: 503 124 638

Dziennikarstwo obywatelskie dla każdego

Redakcja Niezależnej Gazety Obywatelskiej Zgrzyt zaprasza na warsztaty dziennikarstwa

obywatelskiego, które odbędą się w dniach 14-15 kwietnia, zgłoszenia i informacje: [email protected]

Akademia Historii Sztuki

Centrum Konserwacji Drewna zaprasza osoby chętne na kurs w ramach Akademii Historii Sztuki, obejmujący zagadnienia z zakresu, architektury, malarstwa, rzeźby oraz meblarstwa artystycznego.

Kurs obejmuje 15 godzin wykładów oraz dyskusji i ćwiczeń. Prowadzony jest przez dyplomowanych historyków sztuki oraz konserwatorów mebli zabytkowych.

Cena: 150 zł od osoby.

Ilość osób w grupie: minimalnie 5

Termin: po zarejestrowaniu wymaganej ilości osób chętnych

Zgłoszenia:

Tel: 503 910 329 lub

E – mail: [email protected]

Ogłoszenia drobne

Czujesz niedosyt? Zajrzyj na stronę

gazetazgrzyt.plW teatrze życia codziennego potrzebne są nam różne kostiumy na właściwe okazje... Rys. Stanisław Łuczak