Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

32
Nr 1-2 (25-26) 2011 ISSN 1895-3085 Steffen Möller we włocławskiej PWSZ

description

 

Transcript of Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

Page 1: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

Nr 1-2 (25-26) 2011ISSN 1895-3085

Steffen Möller w e w ł o c ł a w s k i e j P W S Z

Page 2: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 2 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

WYDAWCA: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławkuul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek, tel. 054 231 60 80 wew. 724, www.pwsz.wloclawek.pl

KOLEGIUM REDAKCYJNE:REDAKTOR NACZELNA: Krystyna Niemczyk

Redakcja: Maciej Krzemiński, Ilona Rojewska, Katarzyna Chymkowska

Spis treści

Nagroda MNiSW dla JM Rektora prof. zw. dr hab. Krzysztofa A. Kuczyńskiego ..........................................  00 3Wysłuchanie publiczne w Sejmie Marek Wojtkowski .................................................................................  00 4Gaudeamus igitur, iuvenes dum sumus! ....................................................................................................  00 55 lat z Erasmusem Małgorzata Waśk .........................................................................................................  00 6-5Moim żywiołem jest książka... Rozmowa z JM Rektorem PWSZ we Włocławku prof. dr hab. Krzysztofem A.Kuczyńskim .............................................................................................................................................  0 1 6-7Z dyplomem w ręku ....................................................................................................................................  0 6 - 7Prawa i przywileje studentów w Polsce Zbigniew Naworski ......................................................................   8-9Bezpieczeństwo informacji na uczelniach wyższych Małgorzata Wiśniewska............................................   9-10Na rzecz Kujaw ...........................................................................................................................................   0 010Społeczeństwo obywatelskie Andrzej Sepkowski .......................................................................................   11Śladami prawdy - działalność Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD Ernest Kuczyński ............   12-13Jakość kształcenia .......................................................................................................................................   13Teaching staff mobility w ISCET University Porto Karolina Karpus ............................................................   14Steffen Möller. Moja klasyczna paranoja Maciej Krzemiński ......................................................................   14-15Dzień Niemiecki w PWSZ Katarzyna Krzemińska ........................................................................................   15Dr Ernest Kuczyński - Redaktor Naczelny Wydawnictwa PWSZ ................................................................   16Archiwum uczelniane Dorota Walczak .......................................................................................................   16-17Indywidualna organizacja studiów Marlena Szpyrkowicz ..........................................................................   817Pomiędzy pastorem a kabareciarzem. Rozmowa ze Steffenem Möllerem .................................................   18-19Języki już nie obce Urszula Lewandowska ..................................................................................................   19Z Włocławka w świat. Rafał Wojasiński ......................................................................................................   20Zachwyt nad tym, że coś jest. Rozmowa z Rafałem Wojasińskim ...............................................................   20-21Festiwal słowa z Janem Nowickim ..............................................................................................................   1 6-21Europejskie portfolio językowe Jan Basierski .............................................................................................   22-23Poziom zadowolenia ze studiowania Małgorzata Legiędź-Gałuszka ..........................................................   23-24Dzień studenta ...........................................................................................................................................   24Słowo prawie tak ważne jak Bóg. Rozmowa z Janem Nowickim ..............................................................   25Warsztaty wolontariatu i opieki pourazowej ..............................................................................................   25Okazja do wymiany doświadczeń Anna Drobyszewska ..............................................................................   26Kto wie więcej o Janie Kasprowiczu? .........................................................................................................   26Pomoc materialna dla studentów Adrianna Sobczyńska ...........................................................................   27Studenci PWSZ - dzieciom ..........................................................................................................................   27LMK - historia i współczesność Stefan Siedlecki .........................................................................................   28Smak życia w oczach kobiety. Rozmowa z Katarzyną Sarnowską i parę słów o jej książce ........................   2930 lat Niezależnego Zrzeszenia Studentów .................................................................................................   29Studencka muza .........................................................................................................................................   30Wygrała i tym razem włocławska PWSZ .....................................................................................................   30Wydawnictwo PWSZ - Nowości ..................................................................................................................   31

Page 3: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 3 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Nagroda Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla JM Rektora

prof. zw. dr hab. Krzysztofa A. Kuczyńskiego!

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Barbara Kudrycka przyzna-ła prof. Krzysztofowi A. Kuczyńskiemu Rektorowi Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku Nagrodę Ministra – Indywidualną II stopnia – za osiągnięcia organizacyjne, tym samym włocławska PWSZ dołączyła do trzech wyróżnionych taką nagrodą uczelni akademickich w regionie.

Podczas pobytu we włocławskiej uczelni w czerwcu 2010 roku. prof. Barbara Kudrycka gratulowała Rektorowi PWSZ sprawnego zarządza-nia uczelnią. Prof. Krzysztof A. Kuczyński odebrał szczególne słowa uznania za skuteczne pozyskiwanie przez uczelnię środków unijnych, działania uczelni na rzecz umiędzynarodowienia procesu kształcenia, nowoczesną bazę dydaktyczną, digitalizację własnych publikacji i rozwój samorządności studenckiej.

Profesor Krzysztof A. Kuczyński pracuje we Włocławku już od dwu-dziestu lat. Od początków lat dziewięćdziesiątych sprawował nadzór na-ukowy nad Zespołem Kolegiów Nauczycielskich we Włocławku, a od lutego 2002 roku pełni funkcję Rektora PWSZ we Włocławku. W roku akade-mickim 2010/2011 mija druga i ostatnia kadencja profesora Krzysztofa A. Kuczyńskiego na funkcji Rektora włocławskiej PWSZ.

Redakcja

Page 4: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 4 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Forum

Wysłuchanie publiczne w SejmieWysłuchanie publiczne jest instytucją,

która do polskiego systemu prawnego zo-stała wprowadzona w 2005 roku na wniosek kilku organizacji pozarządowych m.in. Cen-trum Monitoringu Wolności Prasy, Transpa-rency International Polska, Instytutu Spraw Publicznych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Instytutu Sobieskiego, Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, Fundacji im. Stefana Batorego, Business Centre Club oraz Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka. W demokracjach zachodnich znane od wie-lu lat pod nazwą public hearing, auditions publiques, audizione pubblica stwarza moż-liwość przedstawienia swojego stanowiska przez obywateli, grupy interesów, środo-wiska eksperckie podczas procesu ustawo-dawczego. Celem wysłuchania publicznego jest ograniczenie korupcji oraz stworzenie pola do debaty publicznej, podczas któ-rej reprezentowane są interesy grupowe. Stanowi ono mechanizm, który pozwala ograniczyć wszelkie negatywne zjawiska w procesie legislacyjnym, m.in. manipulacje przy ustawach przez ukryte grupy intere-su, zmusza grupy lobbystyczne do jawnego promowania swoich interesów i pozwala na zmierzenie się argumentów różnych stron. Zainteresowane środowiska uzyskują w ten sposób możliwość przedstawienia swojego stanowiska podczas obrad danej komisji sejmowej, według procedury gwarantują-cej transparentny przebieg: otwarty dostęp zainteresowanych, jawność obrad, pełne informacje na temat osób, które promują swoje interesy, jawny raport i sprawny prze-bieg wysłuchania. Wysłuchanie publiczne jest zgodne z polską konstytucją oraz od-zwierciedla deklarowane cele w traktatach Unii Europejskiej i może być przeprowadza-ne w przypadku ważnych lub kontrowersyj-nych ustaw.

W lipcu 2005 Sejm uchwalił ustawę lobbingową, która po raz pierwszy wprowa-dziła do polskiego systemu prawnego wy-słuchanie publiczne (Dz.U. 2005 Nr 169 poz. 1414, art. 8 i 9), w dniu 7 lutego 2006 Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie (Dz.U. 2006 Nr 30 poz. 207) o przeprowadzeniu publicznego wysłuchania, które określa tryb przeprowadzania wysłuchania publicznego dla projektów rozporządzeń, a w dniu 24 lu-tego 2006 Sejm przyjął uchwałę (MP 2006 nr 15 poz. 194) w sprawie zmiany Regula-minu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, która wprowadziła publiczne wysłuchanie do re-gulaminu Sejmu dla projektów ustaw.

W dniu 9 listopada 2010 roku, obra-dująca pod przewodnictwem posła Andrze-

ja Smirnowa (PO), Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży przeprowadziła wysłuchanie pu-bliczne dotyczące rządowego projektu usta-wy o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i ty-tule w zakresie sztuki oraz zmianie niektó-rych innych ustaw (druk sejmowy nr 3391). W posiedzeniu, oprócz posłów, udział wzięli prof. Witold Jurek i prof. Zbigniew Marci-niak – podsekretarze stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego wraz ze współ-pracownikami oraz przedstawiciele różnych podmiotów zainteresowanych zmiana-mi w ww. ustawach. Do udziału w wysłu-chaniu publicznym zgłosiły się 103 osoby, w tym m.in. reprezentanci Centralnej Komi-sji do Spraw Stopni i Tytułów, Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Państwowej Komisji Akredytacyjnej, Rady Młodych Naukowców, Parlamentu Studentów RP, Krajowej Repre-zentacji Doktorantów, Krajowej Sekcji NSZZ Solidarność PAN, Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych, Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich. Każda z tych osób miała prawo do jednorazowego zabrania głosu. Podczas kilkugodzinnego wysłuchania głos zabrało 74 przedstawicieli różnych podmiotów. Pro-blemy, które podjęto, dotyczyły najbardziej kontrowersyjnych zapisów nowelizacji m.in. plagiatów prac naukowych, możliwości za-skarżania do sądów administracyjnych de-cyzji PKA, wymogu jednoetatowości, ogra-niczenia liczby kadencji członków senatu uczelni wyższej, autonomii uczelni wyższej w zakresie uruchamiania nowych kierun-

ków studiów itd. (pełny zapis dyskusji znaj-duje się w biuletynie z posiedzenia komisji). Szczególnie mocno zabrzmiał głos przedsta-wiciela Państwowych Wyższych Szkół Za-wodowych Przewodniczącego Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych, prof. Andrzeja Kolasy, który ustosunkował się do ograniczenia biernego i czynnego pra-wa wyborczego nauczycielom akademickim zatrudnionym w uczelni jako dodatkowym miejscu pracy, wprowadzenia kadencyjności organów kolegialnych, a także ograniczenia wieku kandydatów do organów jednooso-bowych i kolegialnych. Według Przewodni-czącego prof. Kolasy „propozycje te są wy-nikiem wracającej przy każdej okazji sprawy tzw. dwuetatowości czy jednoetatowości kadry naukowo-dydaktycznej, która dzisiaj nabrzmiała już do stanu konfliktu między uczelniami akademickimi i zawodowymi”. Stanowisko to jest zbieżne z intencją wyra-żoną przez zgromadzenie plenarne rekto-rów państwowych wyższych szkół zawodo-wych, którzy postulują utrzymanie zapisów dotyczących ww. aspektów w dotychczaso-wym brzmieniu.

W wysłuchaniu publicznym naszą Uczelnię reprezentowali Rektor PWSZ we Włocławku prof. zw. dr hab. Krzysztof A. Kuczyński, Kanclerz mgr Teresa Bieniek i Prorektor ds. rozwoju dr Marek Wojtkow-ski.

Marek Wojtkowski

Page 5: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 5 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Z życia PWSZ

Gaudeamus igitur, iuvenes dum sumus!

Nowy rok akademicki we włocławskiej PWSZ 2010/2011 zainaugurowano 5 paź-dziernika. W obecności wielu znakomitych

gości, nauczycieli akademickich i studentów pierwszego roku JM Rektor profesor Krzysz-tof A. Kuczyński przedstawił zebranym dzie-więcioletni dorobek oraz aktualne kierunki rozwoju uczelni. Podkreślił coraz ściślejsze związki PWSZ z regionalną gospodarką, czego wyrazem było podpisanie podczas uroczystości dwóch ważnych porozumień o współpracy. Pierwszego z prezydentem miasta Włocławka, dotyczącego współpra-cy z Włocławskim Inkubatorem Innowacji i Przedsiębiorczości, i drugiego – z potenta-tem gospodarczym w skali kraju – przedsię-biorstwem Anwil SA.

Władze uczelni, a także wszyscy zebra-ni usłyszeli od zabierających głos w dyskusji, między innymi prezydenta miasta Włocła-wek Andrzeja Pałuckiego, prezesa Zarządu Anwil SA Remigiusza Paszkiewicza, prorek-tora UMK w Toruniu prof. Włodzimierza Karaszewskiego, przewodniczącego rady

prof. dr hab. Tadeusz Dubicki

Immatrykulacja Podpisanie porozumienia o współpracy z Anwil SA

miasta Rafała Sobolewskiego słowa uzna-nia dla władz uczelni i całej społeczności akademickiej za wysoki poziom kształcenia, za podejmowane działania na rzecz związa-nia uczelni z gospodarką miasta i regionu. Następnie studenci pierwszego roku złożyli uroczyste ślubowanie. JM Rektor w towa-rzystwie obu prorektorów wręczył indeksy grupie studentów, którzy otrzymali podczas rekrutacji najwyższą punktację. Każdy z gru-py wyróżnionych otrzymał z rąk JM Rektora symboliczny prezent w postaci elektronicz-nego nośnika pamięci. Prorektor ds. rozwo-ju dr Marek Wojtkowski odczytał list od mi-nister nauki i szkolnictwa wyższego profesor Barbary Kudryckiej skierowany do władz uczelni, nauczycieli akademickich i studen-tów. Wszyscy wysłuchali wykładu inaugura-cyjnego pt. „Wywiad polski w czasie II wojny światowej. Sukcesy i niepowodzenia”, który wygłosił prof. dr hab. Tadeusz Dubicki. Uro-czystości towarzyszył chór PWSZ w Płocku, laureat wielu międzynarodowych nagród i wyróżnień.

Red.

Z życia PWSZ

5 lat z Erasmusem W grudniu 2010 roku minęło 5 lat odkąd Komisja Europejska z Brukseli przyznała PWSZ we Włocławku kartę programu Erasmus. Pierwsze wymiany w tym programie rozpoczęły się w roku akademickim 2006/2007. W minionej pięciolatce udało się pozyskać do współ-pracy 25 uczelni, między innymi z Hiszpanii, Portugalii, Cypru, Francji, Belgii, Danii, Turcji,

Węgier, Słowenii, Łotwy, Bułgarii, Litwy, Rumunii, Czech czy Słowacji. W programie wzięło udział ponad 150 beneficjentów: 43 polskich studentów wyjechało na studia zagraniczne, 45 obcokrajowców studiowało bądź studiuje w naszej uczelni, z wykładami wyjechało 38 naszych nauczycieli, podczas gdy włocławska PWSZ w tym samym czasie gościła 16 zagranicznych wykładowców. Było wspólne zwiedzanie Włocławka, wycieczki po Polsce, imprezy integracyjne, kursy języka polskiego, prezentacje kultury krajów, z których pochodzili uczestnicy wymiany. Były zaskakujące opinie o naszym mieście, kraju i jego rodakach, radość i szczęście na twarzach. Były też słowa pożegnania, łzy wzruszenia i maile o tęsknocie za Polską. Polscy uczestnicy wymiany wrócili bogatsi o lepszą znajomość języka angielskiego i języków krajów, w których studiowali, nowe przyjaźnie i osobiste doznania. Wielu z nich program ten zmienił nie do poznania, wrócili samodzielni oraz pewni siebie i swych umiejętności. Niektórzy wrócili bogatsi o nowe doświadczenia zawodowe, a wszyscy zachwycali się możliwością otwarcia przed nimi nowego okna na świat. Co warte podkreślenia, szczere słowa pochwały o PWSZ we Włocławku padały niemal każdo-razowo z ust goszczących u nas uczestników wymiany. Chwalili bazę dydaktyczną za jej nowoczesność i komfort, kadrę dydaktyczną za wy-sokie kwalifikacje i bardzo przyjazny stosunek do studenta, a pracowników administracji za doskonałą organizację. Padały nie tylko słowa uznania, ale też rekomendacje naszej uczelni dla przyszłych uczestników wymiany i obietnice powrotu do naszej uczelni w kolejnych latach. W rankingu państwowych wyższych szkół zawodowych w Polsce za 2010 rok przeprowadzonym przez Rzeczpospolitą oceniano uczelnie na wielu płaszczyznach. Punktacją objęto 22 obszary, w tym trzy dotyczące współpracy międzynarodowej. W wyjazdach studentów PWSZ we Włocławku sklasyfikowano na 8 pozycji, w przyjazdach studentów zagranicznych na pozycji 2, a w umowach międzynarodowych na pozycji 4 i były to najlepsze pozycje, jakie PWSZ we Włocławku zajęła we wszystkich obszarach podległych rankingowi. Wyniki rankingu są zwieńczeniem 5-letniej działalności PWSZ we Włocławku w LLP Erasmus oraz podstawą do optymistycznego spojrzenia w przyszłość.

Małgorzata Waśk

Page 6: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 6 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Moim żywiołem jest książka…Rozmowa z JM Rektorem PWSZ we Włocławku prof. dr. hab. Krzysztofem A. Kuczyńskim

Panie Rektorze, proszę powiedzieć, czy jest to całkowitym zmyśle-niem, iż Pana ulubioną lekturą są … bibliografie?

K.K. Jak zwykle w takich przypadkach w każdej legendzie jest sporo przesady, ale i szczypta prawdy. Jest faktem, że od wielu lat sporzą-dzam (do druku, ale i prywatnie, na własny użytek) różnego rodzaju zestawienia interesujących mnie zagadnień. Publikowałam je na za-mówienie dla periodyków niemieckich, zamieszczałem w książkach. Bibliografia jest przecież pierwszym krokiem w penetracji nowego, naukowego tematu. A do wielu z nich, zwłaszcza tych od dawna nie-podejmowanych, tego rodzaju zestawień po prostu nie ma …

Czy praca nad bibliografią może dawać satysfakcję?

K.K Owszem, i to ogromną. Pamiętam, gdy przed wielu laty na zamó-wienie wybitnego tłumacza prof. dr h.c. Karla Dedeciusa, wówczas dyrektora Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej w Darmstadt, sporządzałem pierwszą w nauce kompleksową bibliografię tłuma-czeń polskiej literatury pięknej w Niemczech (od początków lite-rackich kontaktów po współczesność), miałem możliwość przepro-wadzenia badań w wielu bibliotekach obu jeszcze wówczas państw niemieckich i Austrii, poznałem wielu ciekawych ludzi, uczonych, bibliotekarzy, archiwistów, tłumaczy. Cieszyło każde nowe naukowe znalezisko, a czasem jednego zapisu trzeba było szukać w różnych bibliotekach przez długie tygodnie.

Czy we współczesnej dobie książka, a także czasopisma i gazety mają jeszcze rację bytu?

K.K Niewątpliwie ogromne przyspieszenie tempa życia w ostatnich dekadach, wszechobecność różnych mediów w naszym życiu zawo-dowym, a często – niestety – i prywatnym, prowadzą do nowych

form zaspokajania potrzeby informacji, a także innego przyswajania dóbr kultury. Przecież np. coraz więcej się mówi o konieczności in-nych rozwiązań prezentacji muzealnych, inaczej musi więc – co wy-daje się logiczne – wyglądać transfer kulturowy. Coraz więcej ludzi, zamiast brać do ręki gazetę czy periodyk, sięga do portalu interne-towego, co jest szybsze i tańsze niż w przypadku lektury „gazeto-wej’. Myślę także, wprawdzie z żalem, że i tradycyjna książka będzie z czasem zanikać na korzyść literatury odtwarzanej elektronicznie. Nie jest to w moim rozumieniu żadną katastrofą, a raczej spowodo-wane nieuniknionymi zmianami w technice i – głównie – mentalno-ści ludzkiej.

Czy nie żal Panu Rektorowi jako filologowi pięknych książek, do-brze oprawionych, drukowanych na dobrym papierze, będących jakże często prawdziwymi „cackami” sztuki drukarskiej?

K.K Powiedziałem już przed chwilą, że osobiście tego bardzo żałuję. Dla mnie książka jest tym żywiołem, w którym czuję się najlepiej. Gdybym miał do wyboru egzotyczne podróże lub kilka miesięcy pracy w dobrze zaopatrzonej bibliotece, z pewnością wybrałbym to drugie. Tak się dobrze złożyło w moim życiu, że praca naukowa, a więc moja działalność zawodowa będąca podstawą mojej egzy-stencji, jest tożsama z moją pasja i rozrywką. Książka towarzyszy mi więc wszędzie, w domu, w podróży, pracy. To niezawodny przyja-ciel, z tym tylko, że przyjaciół – podobnie jak i książki – trzeba sobie rozsądnie dobierać.

Jest Pan Rektor germanistą, czy interesuje się Pan wyłącznie lite-raturą niemiecką?

K.K Wspomniałem już kiedyś przy innej okazji, że nieco żałuję, iż przed laty nie rozpocząłem studiów polonistycznych lub histo-rycznych. Dzieje i kultura mojego ojczystego kraju interesują mnie najbardziej, choć oczywiście jako germanista czytam od lat dzieła autorów niemieckojęzycznych. Znajduję tutaj jednak rekompen-satę w ten sposób, że zajmuję się literackimi i kulturalnymi polo-nicami, głównie w piśmiennictwie współczesnym. Wiele też uwagi od lat poświęcam recepcji polskiej literatury w Austrii i Niemczech, jak również terenem wymieszanym etnicznie, np. obszarowi Śląska przed 1939 rokiem. Są to kapitalne tematy badawcze, które znajdują coraz więcej zainteresowanych nimi badaczy. Tacy pisarze, jak Carl i Gerhart Hauptmannowie, Christa Wolf, Horst Bienek czy Günter Grass – urodzeni na ziemiach należących obecnie do Polski – niejed-

Czasopisma naukowe założone i redagowane przez prof. dr hab. K. A. Kuczyńskiego

Prof. dr hab. K. A. Kuczyński z wybitnym historykiem, pracownikiem Tajne-go Archiwum Państwowego w Berlinie prof. dr. hab. Svenem Ekdahlem

(z lewej) – listopad 2005

Page 7: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 7 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

ną stronicę swych utworów poświęcili obustronnym kon-taktom. Książka nierzadko była swoistym „pomostem” łączącym oba nasze narody. Choć bywało i odwrotnie, że literaturę piękną wykorzy-stywano w antypolskiej kru-cjacie, jak to było za czasów zaborów, czy nawet jeszcze i później w XX stuleciu.

A jaki typ literatury pięknej lubi Pan najbardziej?

K.K Zdecydowanie literatu-rę faktu, a więc reportaże, dzienniki, ale również i wspo-mnienia, a także np. listy pisarzy. Dużym przeżyciem były (a właściwie są, bo cią-gle ukazują się nowe tomy)

dla mnie dzienniki Jarosława Iwaszkiewicza czy Sławomira Mrożka. Lubię też czytać periodyki i prasę codzienną, by wymienić dosko-nałe pisma niemieckie, jak „Der Spiegel” „Die Zeit” „Süddeutsche Zeitung” czy berliński „Der Tagesspiegel”. Piszą tam świetni dzien-nikarze, doskonali fachowcy w swoich branżach. Przeważnie są to teksty wyważone, respektujące fakty historyczne i racje stanu swojego kraju.

A co Pan sądzi o silnej fali widocznej u naszych zachodnich sąsia-dów – powiedzmy sobie wprost – zakłamywania najnowszej hi-storii Niemiec, zwłaszcza w odniesieniu do II wojny światowej i jej następstw?

K.K W „salonach” mówi się o tym „relatywizacja” historii, ale ma Pani oczywiście rację twierdząc, że to po prostu odrzucanie prawdy. No cóż, w każdym bodaj kraju są ludzie pióra – uczeni czy publicy-ści – którzy zbytnio są zapatrzeni w doraźne zapotrzebowanie po-lityczne. Zapominają przy tym o podstawowym credo nauki, której celem jest dążenie do poznania prawdy. Warto jednak pamiętać, że jest wielu poważnych historyków w Niemczech, którzy patrzą na problematykę niemiecko-polską bezstronnie i uczciwie.

Ma Pan Rektor wśród nich znajomych?

K.K Owszem, aby wymienić choćby profesora Svena Ekdahla, Szweda mieszkającego w Niemczech od bodaj czterdziestu lat, jednego z najlepszych znawców na świecie tematyki zakonu krzy-żackiego. Jego prace ukazują się nie tylko po niemiecku, ale też po angielsku, litewsku i oczywiście po polsku. Właśnie przed kilkoma miesiącami wydana została w Polsce jedna z jego fundamentalnych prac o bitwie pod Grunwaldem. Jest on wzorem nie tylko niezwykle utalentowanego i rzetelnego, ale i bezstronnego uczonego. Mogą o tym zaświadczyć także i litewscy badacze, z których inicjatywy zo-stał niedawno doktorem honoris causa Uniwersytetu w Wilnie. Jako pracownik Tajnego Archiwum Państwowego w Berlinie przez długie lata badał archiwalia krzyżackie, które nierzadko po wielu wiekach właśnie dzięki jego benedyktyńskiej pracy, polegającej na żmudnej lekturze niemal zmurszałych foliałów, ujrzały światło dzienne.

Co mógłby Pan Rektor przekazać młodym pracownikom nauki, ja-kie prawdy powinni znać u progu swojej kariery?

K.K Myślę, że jednym z warunków prowadzenia pracy naukowej i dydaktycznej jest entuzjazm badawczy, chęć poświęcania swojego czasu, czasem kosztem życia rodzinnego – właśnie nauce. Biję się tutaj w piersi i dziękuję mojej żonie, że od wielu lat toleruje mę-ża-naukowca. Nierzadko jest to droga ciernista, a w każdym razie długa i niełatwa. Zanim głowa zapełni się wiedzą, trzeba przebrnąć przez wiele tysięcy stron, ale jeśli ma się ku temu „smykałkę” (jak niegdyś mawiano), to powoli, powoli człowiek zaczyna rozumieć dylematy swojej dziedziny, potrafi rozwiązać różne zagadnienia i problemy. Warto podejmować tematy istotne i ważne dla nauki, nie tracić czasu na „dyrdymały”. Dzięki wiedzy można odnaleźć w życiu satysfakcję, zobaczyć sens swojej egzystencji. I choćby dla-tego niektórzy z nas nie widzą innego życia, niż na niwie nauki. Obojętnie, czy w zakresie techniki, nauk przyrodniczych czy huma-nistycznych. Poznawanie tajemnic otaczającego świata jest fascynu-jące. Jestem czasem pytany, czy nie szkoda mi innych atrakcji życia, na które uczony nie ma czasu. No cóż, wiemy, że każdy ma tylko jed-no życie. Jak je przeżyć? Na to pytanie niezwykle trudno jest odpo-wiedzieć. Chyba każdy musi sam szukać swojej drogi. Ale warto być zawsze uczciwym, jak to pięknie opisał przed paru laty Władysław Bartoszewski. To bodaj zawsze procentuje w życiu. A na odrobienie zła może czasem nie starczyć życia.

Rozmawiała Krystyna Niemczyk

Z życia PWSZ

Z dyplomem w rękuW auli przy ul. Obrońców Wisły 1920 r. – 30 listopada – odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów 168-osobowej grupie absolwen-tów filologii angielskiej, polskiej i germańskiej. Podczas uroczystości przewidziano wystąpienia przedstawicieli władz uczelni, studentów i absolwentów. Studenci, którzy ukończyli studia z oceną bardzo dobrą na dyplomie otrzymali List Gratulacyjny od JM Rektora. Uro-czyste wręczenie dyplomów ukończenia studiów absolwentom ad-ministracji, stosunków międzynarodowych oraz zarządzania odbyło się 18 grudnia 2010 r. przy ul. Mechaników 3. Jak co roku absol-wentom towarzyszyły rodziny znajomi i przyjaciele. Były serdecz-ne gratulacje, łzy i czułe pożegnania z wykładowcami i kolegami ze studiów. Wszystkim absolwentom gratulujemy i życzymy wszel-kiej pomyślności w życiu osobistym i zawodowym.

Red.

Śląsko-niemiecki pisarz Gerhart Hauptmann, laureat literackiej Nagro-dy Nobla w 1912, jest jednym z głów-nych tematów naukowych fascynacji prof. dr hab. K.A. Kuczyńskiego

Monika Urbańska - absolwentka filologii polskiej

Page 8: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 8 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Uniwersytet w dzisiejszym rozumie-niu tego słowa to instytucja licząca sobie ponad półtora tysiąca lat – najstarszy zna-ny uniwersytet mieścił się w Aleksandrii i pochodzi z V w. n.e. (co ciekawe odkryli go polscy archeolodzy). Szkoły istniejące w czasach starożytnych, do tradycji których czasami się odwołujemy (akademia platoń-ska, szkoły chińskie, czy indyjskie) miały jednak zupełnie inny charakter). W ślad za Aleksandrią uniwersytety powstawać zaczę-ły w Bizancjum i w krajach arabskich („Dom Mądrości” w Bagdadzie, uniwersytety w Kairze i w Fezie). Zapewne wtedy też za-częły się kształtować społeczności akade-mickie, ich tradycja i przywileje. Dziś nie wiemy o nich niewiele lub zgoła nic, stąd tradycje uniwersyteckie, z których część przynajmniej zachowała się do czasów współczesnych wywodzą się z uniwersyte-tów średniowiecznych. Najstarszym uni-wersytetem w kręgu cywilizacji łacińskiej był uniwersytet w Salerno, a następnym Uniwersytet Boloński (1088 r.), po nim uni-wersytety zaczęły powstawać we Francji (Uniwersytet Paryski – ok. 1100 r., Sorbona w 1257 r.), Anglii (Oksford w 1167 r., Cam-bridge w 1209 r.) oraz kolejne uniwersytety we Włoszech. Pierwszym uniwersytetem w naszej części Europy był Uniwersytet Ka-rola w Pradze (1348 r.) i wreszcie w Krako-wie.

Kiedy 12 maja 1364 r. przywilejem fundacyjnym Kazimierza Wielkiego powoła-no w Krakowie do życia studium generale, czyli obecny Uniwersytet Jagielloński, mimo niechęci papiestwa i braku – z tego wzglę-du – odpowiedniego w takich przypadkach aktu erekcyjnego, był on wzorowany na ist-niejących, wymienionych wyżej, uczelniach zachodnioeuropejskich.

Polegało to na stworzeniu osob-nej korporacji – universitas magistrorum et scholarium, która rządziła się własnymi prawami i była wyłączona spod jurysdykcji władz miejskich i urzędników królewskich czyli ówczesnych władz państwowych. Przy-wileje królewskie nadawały więc społeczno-ści akademickiej autonomię. Oznaczała ona niezależność uczelni od władz miasta, samo-dzielność w określaniu kierunków naucza-nia, prawo nadawania stopni naukowych uznawanych w całym świecie chrześcijań-skim, a nawet prawo do strajku. Ówczesne uniwersytety nadawały stopnie naukowe: licencjata, bakałarza (tj. nauczyciela), magi-stra (mistrza) i doktora.

Pierwszym z przywilejów istnieją-cym do dzisiaj był sposób kreowania władz

uczelni. Rektor uniwersytetu był wybiera-ny spośród jego słuchaczy (scholarów), oni też powoływali na katedry mistrzów i dok-torów (od połowy XV w. rektorem mógł być wybrany tylko magister lub doktor). Zwierzchnikiem uczelni był biskup krakow-ski. Drugim było odrębne sądownictwo rek-torskie (obecne sądownictwo dyscyplinar-ne obejmujące tak jak i wtedy wszystkich wykładowców i studentów), przed którym odpowiadali wszyscy członkowie społeczno-ści akademickiej (ówcześni studenci, wykła-dowcy, pisarze, sprzedawcy ksiąg i skryptów itd.). Tylko w wypadku popełnienia ciężkich przestępstw studentów – duchownych są-dził biskup krakowski, a studentów świec-kich sądy królewskie. Wszyscy studenci, niezależnie od stanu i narodowości sądze-nie buli według prawa rzymskiego. Trzecim wreszcie wprowadzonym wówczas przy-wilejem było zwolnienie wszystkich człon-ków uczelni od ceł i myt w czasie podróży (a opłat tych było jeszcze więcej niż dzisiaj), co miało zachęcić do przybywania na studia i studiowanie na różnych uniwersytetach. Tak więc żądanie studentów dotyczące zni-żek na przejazdy środkami komunikacji sięga do czasów Kazimierza Wielkiego. Co więcej, wtedy zwolnienie od opłat było całkowite i dotyczyło nie tylko studentów, lecz wszyst-kich członków akademickiej korporacji!

Ówczesne uniwersytety łamały do-tychczasowe podziały społeczne i narodo-wościowe. Studiowali na nich młodzi ludzie wywodzący się z różnych grup społecznych – poza szlachtą o różnej pozycji majątkowej, znaczny odsetek stanowili synowie miesz-czan (40%), zdarzali się tez synowie chłop-scy. Także skład narodowościowy był niejed-norodny – w Krakowie dość liczną grupę stu-dentów stanowili Litwini, Niemcy i Węgrzy. Było to powodem dość częstych konfliktów. Różnice obyczajowe i swobodny tryb życia żaków zrażał do nich mieszczan, zwłaszcza, że część ubogich studentów w południe „obiegała domy miejskie z garnuszkiem wo-łając pauperibus (ubogim) prosząc o nieco strawy”. Stąd pierwotne pojęcie „żak” było raczej nazwaniem obraźliwym (np. wielkie-go Jana Zamoyskiego jego przeciwnicy poli-tyczni nazywali żakiem padewskim traktując to jako obelgę), zwłaszcza, że z włoskiego pojęcie to oznacza łupienie lub kradzież.

O dość swobodnych obyczajach stu-denckich, a jednocześnie o funkcjonowaniu sądownictwa rektorskiego Zachowało się wiele anegdot, z których jedną tu przytoczy-my.

Pleban kościoła św. Leonarda w Kra-

kowie, Stanisław Srolla, zaskarżył kierowni-ka bursy studenckiej, Jana Łyska, zwanego Subtilką, że się włóczy z podejrzaną kobietą, niejaką Błażkówną; oskarżyciel na własne oczy widział, jak Łysek tę niewiastę przez okno wciągał do bursy. Wezwani przez rek-tora na świadków studenci zeznali zgodnie w sposób następujący.Posłaliśmy jednego z kolegów po piwo do miasta. Tymczasem rektor bramę zamknął. – Co robić? Jeżeli kolega przez bramę wejdzie, to nie tyl-ko poniesie karę za wałęsanie się, ale nadto i piwo rektor odbierze. Jedyna rada – wcią-gnąć go oknem, by kary nie poniósł i piwa nie stracił. – Wciągnięto go więc oknem, i to zapewne widział proboszcz od św. Leonarda, który się jeszcze w tych stronach przechadzał i stu-denta wziął za kobietę. Złośliwi żacy nie po-przestali na tym, lecz w zeznaniach zemścili się na oskarżycielu, podając przed sądem kompromitujące szczegóły. Gdy mianowicie proboszcz zobaczył tę scenę okienną, zawo-łać miał do studentów: – Ciągnijcie dobrze tę niewiastę, panowie studenci, a wpuście i mnie do siebie, będę wam szynkował.– Na to jeden z żaków. – Dajcie, księżę, pół grosza na piwo– Dam i sześć groszy, tylko wpuście mnie i pozwólcie wraz z wami triumfować.Tak mówił protokół przesłuchania. Jaki wy-rok zapadł w tej sprawie nie wiadomo.

Już w średniowieczu zaczęły też po-wstawać pierwsze organizacje studenckie. Studentów pochodzących z tych samych krajów i regionów dzielono na „narody”. Np. na pocz. XIII w na uniwersytecie w Paryżu działały: Honorowy naród Francji, Wierny naród Pikardii, Czcigodny naród Normandii i Stały naród Niemiecki. Także w Krakowie istniały bursy: niemiecka, węgierska, czy litewska. Każdy „naród” gromadził nauczy-cieli i uczniów z tego samego kraju lub tej samej prowincji. „Narody” witały nowych studentów i otaczały go opieką. Aby wstą-pić do „narodu” każdy kandydat musiał przejść określone próby zwane beaniami, które przetrwały do dziś pod nazwą otrzę-sin. Opieka ta była przydatna w sytuacji jaw-nej rywalizacji poszczególnych „narodów”, które czasami przeradzały się w bijatyki. W Krakowie nie lubili się zwłaszcza Węgrzy i Niemcy. Dodać też należałoby, że ówczesne pojęcie beana także nie było dla studentów zbyt miłe. Co prawda nazywano tak nowi-cjuszy, ale także oznaczało ono nieuka, ga-monia czy grubianina.

Do wyższych uczelni w Polsce dołą-

Forum

Prawa i przywileje studentów w Polsce

Page 9: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 9 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Forum

Bezpieczeństwo informacji na uczelniach wyższychAby wiedzieć jak chronić, przede

wszystkim trzeba wiedzieć, co należy chro-nić.Należy wiedzieć jakie właściwe infor-macje są w organizacji i jak istotne jest ich znaczenie dla funkcjonowania jednostki. Należy zdać sobie sprawę, że informacje są aktywem, a więc tak jak inne ważne zaso-by biznesowe mają swoją wartość - dlatego muszą być odpowiednio chronione.

Forma informacji może być różna. In-formacje mogą być zapisane odręcznie lub w formie wydruków papierowych, mogą także być przechowywane elektronicznie, przesyłane za pomocą poczty i urządzeń elektronicznych lub po prostu wypowiada-ne w rozmowie. Niezależnie od formy in-formacji musi być ona chroniona w sposób adekwatny do swej istotności.

Jak wykazuje doświadczenie, w orga-nizacjach – niezależnie od branży – katego-rie gromadzonych informacji są właściwie bardzo podobne. Począwszy od najbardziej powszechnych, czyli danych osobowych, skończywszy na wszelkich informacjach biz-

nesowych, a zatem takich, które mają swoją konkretną i wymierną wartość. Wszystkie one mogą się stać celem ataku z zewnątrz lub kradzieży. Wynika z tego jasno, że unor-mowania prawne służące ochronie informa-cji powinny stać się dla organizacji inspira-cją do podjęcia działań mających na celu uporządkowanie i opisanie czynności zwią-zanych z zarządzaniem bezpieczeństwem informacji. Sygnały płynące z innych krajów sugerują, że rządy państw będą tworzyły coraz więcej regulacji, które będą dotyczy-ły zapewnienia bezpieczeństwa informacji. Istnieje oczywiście wiele sposobów na to, aby ochronić się przed zagrożeniami oraz na dostosowanie się do wymogów prawnych – generalnie można je określić terminem „za-rządzanie bezpieczeństwem informacji”.

W coraz większym stopniu instytucje, ich systemy i sieci informatyczne są narażo-ne na różne, coraz bardziej wyrafinowane i powszechniejsze zagrożenia takie cho-ciażby, jak oszustwa informatyczne, wirusy komputerowe, szpiegostwo, wandalizm,

pożar lub powódź. Coraz większe zagrożenie stanowią nie tylko wirusy, ale również nie-lojalni lub, co gorsza, nieświadomi pracow-nicy. Bezpieczeństwo, jakie można osiągnąć za pomocą środków technicznych jest ogra-niczone i powinno być wspierane przez od-powiednie środki organizacyjne i zarządcze (polityki, regulaminy i procedury).

Każdego roku setki firm ponosi straty spowodowane utratą informacji lub ciągło-ści działania systemów informatycznych, a ponieważ informacje stają się jednym z ważniejszych zasobów organizacji, ich utrata może wiązać się z realnymi strata-mi finansowymi, utratą zaufania klientów, a w najgorszym przypadku - nawet upadło-ścią firmy. Uzależnienie instytucji od syste-mów i usług informacyjnych oznacza, że są bardziej podatne na skutki utraty bezpie-czeństwa. Aby temu zapobiec coraz więcej pieniędzy wydaje się na różne zabezpiecze-nia - począwszy od systemów fizycznego nadzoru i kontroli, kończąc na różnych me-chanizmach bezpieczeństwa IT. W większo-

czyły w późniejszym okresie jezuicka Aka-demia Wileńska (1578 r.) oraz – od 1595 r. – Zamojska, która jednak rychło straciła na znaczeniu (ostatecznie zamknięto ja w 1784 r.) Ciekawostką jest wzmianka o nieudanych próbach utworzenia akademii protestanc-kiej w Radziejowie Kujawskim.

Ówczesne życie codzienne społecz-ności akademickiej to nie tylko awantury i burdy, lecz przede wszystkim dysputy aka-demickie, egzaminy: zwykłe, tygodniowe i nadzwyczajne (np. przy ówczesnej habili-tacji mistrza z obcego uniwersytetu), posie-dzenia rady uniwersyteckiej oraz codzienna egzystencja – dość skromna, zwana półksię-żą – studentów i nauczycieli.

W przeciwieństwie do uczelni za-chodnich od XVII w. rozpoczął się upadek polskich uczelni wyższych. Przyczyny tego były wielorakie i skomplikowane. Do jednej z nich należy na pewno zaliczyć skandalicz-nie niskie płace kadry nauczającej – za gra-nicą dowcipkowano, że jeden profesor na porządnym uniwersytecie zarabia tyle, ile wszyscy profesorowie krakowscy.

Po upadku feudalizmu, w XIX w. ży-cie uniwersyteckie uległo diametralnym zmianom. Przede wszystkim studia się zde-mokratyzowały, zaczęto też przyjmować na nie kobiety. Dyplom stał się przepust-ką nie tylko do awansu społecznego lecz przede wszystkim gwarantował dobrze płat-na i stałą pracę. Zwyczaje i prawa studenc-kie jednak przetrwały, pielęgnowały je stu-

denckie organizacje burszowskie, zwłaszcza na uniwersytetach niemieckich, na których studiowali też pozbawieni własnej państwo-wości Polacy.

Obecnie prawa studenckie są wielo-rakie i bardzo rozbudowane. Wynikają one zarówno z ustawy o szkolnictwie wyższym, regulaminów poszczególnych uczelni, jak i z pielęgnowanych dawnych obyczajów, które w obecnie zuniformizowanej szkole wyższej nadają jej indywidualny rys i koloryt

Do najważniejszych z tych praw należą: szeroka możliwość studiowania za granicą, podjęcie studiów w trybie in-dywidualnego programu studiów lub in-dywidualnej organizacji studiów, podjęcie studiów na więcej niż jednym kierunku lub studiowanie dowolnych przedmiotów także na innych uczelniach, uczestniczenia w pro-gramach wymiany studenckiej, różnorodne formy rozwijania własnych zainteresowań (koła naukowe, uczestnictwo w pracach ba-dawczych), korzystanie z szerokiej pomocy materialnej, a także wyrażanie opinii o za-jęciach dydaktycznych i ocenianie je prowa-dzących.

Nie da się jednak nie zauważyć, że po-wszechna dostępność do studiów wyższych i ich masowość zubożyła dawne zwyczaje i partykularne prawa, jakie kiedyś posiadali studenci na różnych uczelniach. Całe szczę-ście, że niektóre z nich nadal je kultywują, a inne próbują tworzyć nowe – swoje wła-sne.

Na zakończenie przytoczmy więc aneg-dotę, która od wielu lat rozbawia studentów i naukowców szacownego Oksfordu.

Pewnego razu student tej uczelni, w trakcie egzaminu, kiedy poczuł się nie-pewnie po zadaniu mu przez egzaminatora pytań, zażądał od niego kufla piwa, powo-łując się na starą tradycję uniwersytetu.(w istocie w XVIII wieku na uniwersytecie taka tradycja rzeczywiście funkcjonowała) Żądającemu piwa studentowi faktycznie kufel piwa przyniesiono. Ale egzaminator nie pozostał mu dłużny: przypomniał sobie o innej dawnej tradycji Oksfordu i ukarał studenta grzywną za to, że pojawił się na egzaminie bez szpady.

Zbigniew Naworski

Do opracowania wykorzystano:

1. Historia państwa i prawa Polski, T. I Do połowy XV wieku, red. J. Bardach, War-szawa 1973

2. M. Tomkiewiczowi, W. Tomkiewicz, Dawna Polska w anegdocie, Warszawa 1988

3. Różne strony internetowe

Page 10: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 10 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

ści przypadków wydatki związane z bezpie-czeństwem nie są traktowane jako inwesty-cje, ale jako niezbędny koszt działania.

Wiedza o istniejących zagrożeniach i stosowanych zabezpieczeniach najczęściej ogranicza się do pracowników kilku komó-rek organizacyjnych - zazwyczaj departa-mentu IT oraz pionu ochrony informacji niejawnych. W takiej sytuacji nie można powiedzieć, że organizacja zarządza bez-pieczeństwem, a jedynie wdraża kolejne za-bezpieczenia, które lepiej lub gorzej chronią ją przed zagrożeniami dla informacji. Taka sytuacja przypomina próbę leczenia, bez zdiagnozowania przyczyn choroby. W re-zultacie wdrożenie nowych mechanizmów często nie przynosi spodziewanych skutków i przekłada się na zniechęcenie do dalszych działań związanych z bezpieczeństwem in-formacji.

Także w szkolnictwie wyższym widać niestety brak dążenia do systemowego roz-wiązania kwestii związanych z zarządzaniem bezpieczeństwem informacji. Uczelnie wyż-sze jako specyficzny rodzaj organizacji gro-madzą niezwykle różnorodne informacje. Jako, że nie są to organizacje biznesowe, nie zawsze dostrzega się konieczność dosto-sowania swojej działalności do przepisów i norm obowiązujących w zakresie bezpie-czeństwa informacji. Uczelnie wyższe nale-ży jednak potraktować w sposób taki, jakby stanowiły konkretną jednostkę biznesową i bezpieczeństwu informacji nadać priorytet biznesowy.

Ostatnimi laty daje się zauważyć wzrost zainteresowania przemysłu i biznesu uczelniami wyższymi szczególnie w zakresie współpracy naukowo – technicznej. Silna gospodarka to w warunkach geograficzno – ekonomicznych Polski gospodarka oparta o silny i stabilny rozwojowo przemysł oraz prężnie rozwijające się i oferujące przemy-słowi atrakcyjne rozwiązania, placówki na-ukowe. Marginalizacja tej sfery działalności, jak pokazują doświadczenia innych krajów, jest wstępem do zapaści ekonomicznej i uczynienia z kraju jedynie rynku zbytu dla obcej produkcji. Uczelnie wyższe stają się swoistym inkubatorem i kolebką nowych rozwiązań dla przemysłu i biznesu. Te nowe idee są następnie adaptowane przez pozo-stałe gałęzie gospodarki. Tak przedstawia się historia współczesnego rozwoju silnej gospodarki.

Uczelnie wyższe znalazły się w spe-cyficznych warunkach, które determinują określone postępowanie w zakresie współ-pracy z podmiotami zewnętrznymi, w tym przedsiębiorstwami. Warunki te skłania-ją obie strony do nawiązywania formal-nej i nieformalnej współpracy w zakresie wymiany know-how. To z kolei, wymusza przepływy nie tylko strumieni materiałów

Z życia PWSZ

Na rzecz KujawWłocławska PWSZ współuczestniczy w pro-jekcie Urzędu Gminy Włocławek pn. „Sa-morząd Kujaw w odpowiedzi na wyzwania XXI wieku” finansowanym z europejskiego funduszu społecznego. Beneficjentami pro-gramu są pracownicy urzędów gmin z Wło-cławka, Kowala Lubienia i Baruchowa. Na-uczyciele akademiccy z zakładu Filologii An-gielskiej PWSZ - Grzegorz Mucha i Violetta Hale - uczą pracowników samorządowych języka angielskiego na poziomie beginner i elementary. Uczelnia zakupiła słuchaczom potrzebne pomoce dydaktyczne, w tym do-bre podręczniki. Kurs obejmuje 150 godzin zajęć. Program kursu zostanie zrealizowany podczas dziesięciu miesięcy, od październi-ka 2010 r. do października 2011 r., z przerwą na dwumiesięczne wakacje w lipcu i sierp-niu. Autorzy projektu przeznaczyli na to za-danie 49 tysięcy zł.

Red.

i pieniądza ale przede wszystkim informacji, która jest obecnie najcenniejszym dobrem. Moje doświadczenia zawodowe oraz pro-wadzone badania pokazują, że władzom uczelni niejednokrotnie brakuje narzędzi oraz rozwiązań, które w rzetelny sposób zabezpieczałyby ich interesy w otoczeniu gospodarczym. Poza tym oprócz proce-sów polegających na współpracy uczelni z przemysłem i biznesem, istnieje cała gama innych, związanych z przetwarzaniem infor-macji, które to przetwarzanie jest niezbęd-ne do realizacji działań takich jak dydaktyka, obsługa dydaktyki, zatrudnianie, obsługa administracyjna i inne. We wszystkich tych obszarach (oraz pozostałych, w tym miejscu nie wymienionych) istnieje pilna potrzeba wdrożenia nowoczesnych zasad zarządzania bezpieczeństwem informacji.

Dotychczas tematyka wdrażania po-lityki bezpieczeństwa informacji w organi-zacjach niebiznesowych typu uczelnie wyż-sze, nie była podejmowana. Nie oznacza to jednak, że informacje na uczelniach są bez-pieczne. W trakcie prowadzonych badań na uczelniach wyższych, odpowiedzi udzielane przez ich przedstawicieli na banalne, z po-zoru, pytanie - czy informacja na uczelniach jest bezpieczna – nie dały jednoznacznego obrazu sytuacji i stały się tym samym powo-dem podjęcia tej tematyki. Wskazały w za-sadzie na fakt, że w większości przypadków władze uczelni nie są świadome wagi tego problemu, zagrożeń i sposobów radzenia sobie z nimi.

Należy sobie zdać sprawę z faktu, że szerokie spektrum gromadzonych infor-macji powoduje, iż uczelnie wyższe stają się niezwykle łakomym kąskiem dla wszelkiego rodzaju zagrożeń zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Specyfika jednostek, jakimi są uczelnie wyższe wskazuje jak cenne zasoby informacyjne znajdują się w ich posiadaniu. W związku z tym, opracowanie i wdrożenie systemów zarządzania bezpieczeństwem dotyczy w ogromnym stopniu uczelni, po-nieważ:• posiadają informacje i dane określane

jako wrażliwe lub podatne na modyfikacje,• przetwarzają informacje w sposób ty-

powy dla wielu rodzajów organizacji jed-nocześnie (przedsiębiorstwo produkcyjne, usługowe, jednostka administracji publicz-nej, jednostka lecznictwa zamkniętego i otwartego, jednostka badawczo – rozwo-jowa i wiele innych), co jest sytuacją nie-spotykaną i wymaga bardzo specyficznego, nieznanego dotąd podejścia,• wykorzystują zaawansowane i unikato-

we technologie,• generują unikatowe rozwiązania i cen-

ne informacje,• wykorzystują elektroniczną drogę

kontaktu z otoczeniem wewnętrznym

i zewnętrznym,• prowadzą działalność w oparciu o roz-

budowaną elektroniczną bazę danych (stu-dentów, pracowników),• posługują się informacjami, które nie

powinny wydostać się na zewnątrz,• zainteresowane są zwiększeniem wia-

rygodności w kontakcie z kontrahentami.Należy dążyć do tego, aby przetwa-

rzanie zarówno danych osobowych jak i po-zostałych informacji (często stanowiących informacje niejawne) przez te jednostki było zgodne z obowiązującymi przepisa-mi prawa, ale także zwiększyć świadomość w kwestii dostosowania się do nowych trendów panujących w zakresie zarządzania bezpieczeństwem informacji. Temat zabez-pieczania baz danych oraz systemów infor-matycznych służących do ich przetwarzania ewoluuje od kilku lat, a pozwolenie na za-stosowanie możliwie adekwatnej metodyki w tym zakresie może stanowić przełomowy moment dla polskich uczelni. Przede wszyst-kim pozwoli na uzyskanie wiarygodnego po-ziomu bezpieczeństwa informacji, ale jed-nocześnie zapewni komfort funkcjonowania i podniesie poziom ich konkurencyjności.

Rozwiązaniem może być właśnie szer-sze spojrzenie na zagadnienie bezpieczeń-stwa informacji - wykraczające poza syste-my informatyczne czy ochronę fizyczną. Ko-nieczne jest więc postrzeganie bezpieczeń-stwa przez pryzmat podejścia procesowego.

Małgorzata Wiśniewska

Page 11: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 11 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Forum

Społeczeństwo obywatelskie

Kiedy obserwujemy zachowania teoretyków i praktyków wo-bec idei społeczeństwa obywatelskiego, odnosimy wrażenie, że nie wszyscy zabierający głos w sprawie mówią o tym samym. Dla jed-nych jest to jakieś znakomite remedium na wszystko, co boli, dla innych natomiast to mglista idea filozoficzna, jaka może stać się cia-łem w warunkach idealnych, w dojrzałej, pełnej formie demokracji, a nikt nie pokusił się o zarysowanie jej kształtów. Jedni i drudzy są zdania, że jest to cel, ku któremu trzeba dążyć, ale zwykle nie okre-ślają tego celu i można obawiać się o to, że czasami nie bardzo wie-dzą, o czym mówią, zwłaszcza wtedy, kiedy powtarzają, że to pań-stwo powinno stworzyć to społeczeństwo zwane obywatelskim, co jest wielkim nieporozumieniem. Państwo bowiem jest niejako na-turalnym wrogiem takiego modelu społecznego, jeśli przyjmiemy, że prawdziwie obywatelskie społeczeństwo jest tworzone przez sa-mych obywateli od podstaw lokalnych, że z natury jest samorządne, a samorządność kłóci się z ideami silnego państwa, jakim zwykle hołdują politycy, do czego przekonujemy się także w Polsce.

Zajmując się zjawiskiem nazywanym „religią obywatelską”, czyli tym, co spaja małe, lokalne społeczności, analizując jej ame-rykańską postać, można dochodzić do wniosku, że tylko tam stwo-rzono pierwociny społeczeństwa naprawdę obywatelskiego opar-tego nie na jakiś wydumanych kategoriach obywatelskości, ale na praktyce czyniącej członków tej społeczności współuczestnikami prawdziwego, w części wymuszonego przez specyficzne warun-ki samorządzenia. W tym przypadku stworzenie takiej formy było koniecznością za sprawą słabości aparatu państwowego, a mło-de państwo amerykańskie było po prostu słabe, tak słabe, że nie potrafiło zapewnić nawet minimum bezpieczeństwa obywatelom, co widzieliśmy w dziesiątkach westernów. Nie tylko bezpieczeń-stwa, bo państwo nie wywiązywało się ze swoich podstawowych obowiązków, zwłaszcza przestrzegania stanowionego przez siebie prawa. W imię przeżycia wspólnoty lokalne, w wielu formach, sa-moorganizowały się, nie oglądając się na jakieś wydumane teorie, które i tak pojawiły się dopiero później i były komentarzami do ta-kiej praktyki. Wspólnymi siłami dbano wpierw o bezpieczeństw, organizując lokalne siły porządkowe i milicje /niemające nic wspól-nego z milicją zwaną obywatelską/, będące ochotniczymi oddziała-mi strzegącymi porządku i byli to regulatorzy, rangersi itp. Strzegli nie tyle przed pospolitymi przestępcami, co przed tzw. Baronami--rabusiami, czyli tymi, którzy mieli pieniądze, władzę i pozostawali poza prawem. Czasami skutecznie, najczęściej nie. Po zapewnieniu bezpieczeństwa dbano o to, co jest najistotniejsze w życiu wspól-not, a więc oświatę, transport, racjonalne zagospodarowanie ziemi całej wspólnoty.

By nie być gołosłownym, chcę zauważyć, że pierwszy mi-liardowy Kongres to dopiero lata 90. XIX wieku, a majątek tylko A. Carnegie /tego od Carnegie Hall/ to ponad 400 milionów dola-rów. Dopiero w początkach wieku państwo amerykańskie poczuło się na tyle silne, by zacząć wypełniać swoje obowiązki i to był po-czątek końca społeczeństwa samoorganizującego, a nie sposób nie zauważyć, że radziło sobie całkiem dobrze i nie czuło obcości wo-bec dalekiego, słabego państwa. Spontaniczne działania wspólnot stworzyły podstawy siły przyszłego dominatora, a one same powoli oddawały prerogatywy organom państwa w imię choćby oszczęd-ności, które i tak okazały się iluzją po czasie, kiedy sięgnął po nie bezwzględny fiskus.

Nie mając miejsca na bliższą prezentację tego „klasycznego” społeczeństwa obywatelskiego, chyba jedynego w historii, chcemy tylko zaakcentować, że jego istotą jest samoorganizacja od najniż-

szych szczebli poczynając i taka samoorganizacja musi iść w parze z samofinansowaniem. „Nic o nas bez nas” – jedno z mitycznych haseł demokracji jest tylko pustym słowem jeśli nie wesprzemy go naszymi pieniędzmi, a nie sposób wyobrazić sobie jakiejkolwiek europejskiej wspólnoty lokalnej skłonnej do finansowych poświę-ceń, polskiej tym bardziej. Samorządność za państwowe pieniądze to hybryda taka jak sfinks czy gryf i w oczywisty sposób pozwala państwu na jej kształtowanie. Przedstawiciele państwa zachęcają nawet do tworzenia wspólnot obywatelskich, ale tylko takich, jakie nie będą zagrażały temu, co państwowe, a z pewnością nie zagraża-ją temu takie namiastki samorządnej obywatelskości, jak ochotni-cze straże pożarne czy koła gospodyń wiejskich. Pozostaje tylko taka obywatelskość, jaką zapewniają „demokratyczne państwa prawa”.

Społeczeństwo obywatelskie istnieje i przetrwa tylko jako idealna konstrukcja będąca swego rodzaju marzeniem filozofów, wielką wizją, jaka wydaje się nieziszczalna, jeśli zauważamy powsta-wanie form i treści demokracji, na której gruncie powstała. Zresztą demokracja od samego początku pozostaje tylko wizją spełnionych wartości: wolności, równości i sprawiedliwości. Te wartości, jakich i tak nie da się sprowadzić na ziemię, służyły przecież tym, którzy za ich pomocą dobijali się władzy politycznej, czyli kapitalistom. Nie ulega wątpliwości, że demokracja i kapitalizm to symbionty i współżyją ze sobą z konieczności i nie sposób sobie wyobrazić form demokracji w jakiejś firmie kapitalistycznej. Nie sposób także nie zauważyć, że demokracja staje się coraz bardziej formalna, coraz mniej w niej rzeczywistych wolności, równości i sprawiedliwości. Tym samym marginesy dla tego mitycznego społeczeństwa obywa-teli stają się coraz węższe i jest to proces, jakiego chyba zatrzymać nie można. Jeśli przyglądamy się bliżej choćby partiom politycznym, które mają być wyrazicielami woli ubezwłasnowolnionych obywa-teli, to zauważmy, jak szybko ubywa w nich form demokracji nazy-wanej partyjną. Stają się formą, jaką amerykańscy teoretycy demo-kracji nazywają „wodnistym cezaryzmem”.

Możliwości działań oddolnych coraz mniej, a coraz większa podatność na spektakle medialne, w których marni aktorzy prze-konują nas ciągle, że społeczeństwo obywatelskie jest jakimś re-medium na wszystkie nasze bolączki, przy czym dbają szczególnie pieczołowicie, byśmy wierzyli w symbol, bo niewielu wie, z czym trzeba go kojarzyć. Chyba jest jeszcze gorzej z obywatelskością w ogóle, jeśli przyjrzymy się uczestnictwu w wszelkiego rodzaju wyborach. Możemy pocieszać się faktem, że czasami sięgamy tu prawie 50%, nie analizując już tego, z czego wynika taka partycypa-cja, ilu obywateli wybiera świadomie, a ilu wierząc w mit „żołnierza z kartką wyborczą”. Ci drudzy czynią to najczęściej z poczucia obo-wiązku narzucanego przez władców symboli, wiedząc jednak, że są to wybory nie tylko przedstawicieli dalekich i bardzo obcych i że niekoniecznie zmienią ich los na lepszy.

Tradycje wspólnotowe, takie jak gminowładcze są daleką hi-storią, ich rekonstrukcja jest niemożliwa, ale pozostaje pytanie o to, dlaczego słudzy państwa z taką mocą i przekonaniem je przywołują, twierdząc, że są co najmniej pożądane. I wydaje się, że mają służyć przede wszystkim potęgowaniu iluzji, że obywatele mogą więcej niż im się zdaje, że oni są solą demokracji w skali makro i mikro. Wtedy zaś, kiedy prawdziwie samorządowe wspólnoty lokalne, ja-kich jeszcze nie brakuje, domagają się uobywatelnienia na niższych szczeblach, okazuje się, że muszą pozostawać na łasce wszechmoc-nego państwa. Można powiedzieć, że na szczęście sama idea społe-czeństwa samoorganizującego się, samorządnego i samodzielnego, także finansowo, jest ciągle żywa, choć o jej żywotności przesądzają cięgle iluzje.

Andrzej Sepkowski

Page 12: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 12 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Forum

Śladami prawdy - działalność Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD

Na rok 2010 przypadła dwudziesta rocznica utworzenia instytucji zarządzającej całokształtem zabezpieczonej i przejętej je-sienią 1989 roku dokumentacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD (Stasi). Powołany do życia w 1990 roku Urząd ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD (die Bundesbeauftragte für die Stasi-Unterlagen der ehemaligen DDR, w skrócie: BStU) pręż-nie funkcjonuje do dnia dzisiejszego, a jego nadrzędnym zadaniem jest udostępnianie akt osobom represjonowanym, prowadze-nie działalności naukowej i edukacyjnej, rekonstrukcja zniszczonych materiałów, a ponadto sprawdzanie (na zlecenie instytu-cji publicznych jak i prywatnych), czy w ar-chiwach znajdują się informacje o osobach publicznych, współpracujących wcześniej ze Stasi.

Historia BStU jesz ściśle związana z rewolucją pokojową, mającą miejsce je-sienią 1989 roku, kiedy to w wielu miastach ówczesnej NRD na ulice wyszły setki tysię-cy protestujących przeciwko panującemu systemowi obywateli. Dzięki protestom, spotkaniom w kościołach i masowym de-monstracjom udało się obalić dyktatu-rę Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) i odzyskać upragnioną wolność. Upadek muru berlińskiego oraz moment rozwiązania Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego NRD (17.11.1989) oznacza-ły jednak nie tylko początek nowej ery w dziejach narodu niemieckiego, lecz także konieczność zmierzenia się z przeszłością, w tym spuścizną służby bezpieczeństwa NRD.

Zadanie to było o skomplikowane, gdyż Stasi przez niemalże czterdzieści lat swojej działalności (począwszy od 8 lutego 1950 roku) zgromadziło ogromną ilość dokumen-tów dostarczanych przez jawnych i tajnych współpracowników. Dodatkowym utrudnie-niem był fakt, że jesienią 1989 roku – z oba-wy przed reakcją społeczeństwa oraz repre-sjami ze strony nowych władz państwowych

– rozpoczęto niszczenie niewygodnych ma-teriałów. Zaniepokojeni obywatele rozpo-częli szturm na oddziały Stasi w całej NRD, zajmowali pomieszczenia, tworzyli komitety obywatelskie, przejmowali setki tysięcy te-czek i innych archiwaliów, a wszystko po to, by nie dopuścić do zatarcia śladów działają-cego na niezwykle szeroką skalę procederu inwigilacji i infiltracji. Dzięki determinacji ówczesnych opozycjonistów nie tylko udało się zapobiec utraceniu cennych dowodów działalności służby bezpieczeństwa, lecz także poczynić pierwsze starania mające na celu zabezpieczenie i uregulowanie kwestii teczek wschodnioniemieckiej bezpieki.

W tym przypadku droga do celu była niezwykle długa i żmudna. Zwolennicy otwarcia akt – przede wszystkim opozycjo-niści z czasu przełomu - natrafiali na sze-reg trudności. Istniało zagrożenie, że upu-blicznienie zawartości teczek obywateli, zwłaszcza czynnych polityków, zaowocuje politycznym kryzysem w obu państwach niemieckich. Ponadto argumenty przeciw-ników upublicznienia akt Stasi miały groźny wydźwięk: „dojdzie do zemsty i zabójstw”, „pogwałcone zostaną prawa jednostki”. Nie trzeba przypominać, że stawka była wysoka – z jednej strony obawiano się zemsty wo-bec całej rzeszy tajnych i etatowych współ-pracowników Stasi, z drugiej zaś trudno było zrezygnować z rehabilitacji setek tysięcy niewinnie skazanych i represjonowanych obywateli, z poznania prawdy, zadośćuczy-nienia dla ofiar, zwrócenia godności po-krzywdzonym czy przyznania odszkodowań. I chociaż nie było wiadomo, jaką cenę przyj-dzie zapłacić za urzeczywistnienie marzeń o rozliczeniu z przeszłością, to jednak waż-niejsza była chęć doprowadzenia do jak naj-szybszej zmiany elit politycznych, w których nie będzie możliwe „miękkie lądowanie” i zabraknie miejsca dla byłych oficerów służ-by bezpieczeństwa i donosicieli.

Niebagatelną rolę w procesie two-rzenia późniejszego Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD odegrał Joachim Gauck – obrońca praw obywatelskich i opo-zycjonista, który po upadku muru walnie przyczynił się do powstania BStU, do dziś na-zywanego potocznie „Instytutem Gaucka”. Po upadku NRD był on jednym z najbardziej aktywnych zwolenników odtajnienia doku-mentów Stasi – początkowo jako rzecznik „Neues Forum” i poseł do Volkskammer (Izba Ludowa), następnie jako przewod-niczący komisji spraw wewnętrznych kontrolującej rozwiązanie Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD oraz specjalny pełnomocnik ds. dokumentów Stasi, a wreszcie jeden z inicjatorów obo-wiązującej do dnia dzisiejszego ustawy o ak-tach bezpieki NRD (Stasi-Unterlagen-Gesetz z 20.12.1991 roku).

Warto zaznaczyć, że procesowi two-rzenia Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD towarzyszyło niezmiennie wyso-kie zainteresowanie opinii publicznej i to nie tylko ze względu na rangę przedsięwzięcia. Obywatele NRD z zapartym tchem śledzili inicjatywy mające na celu utworzenie in-stytucji, która po wielu staraniach rozpo-częła swoją działalność w dniu zjednocze-nia Niemiec. By 3 października 1990 roku Joachim Gauck mógł oficjalnie przyjąć nomi-nację na urząd pełnomocnika ds. Akt Służby Bezpieczeństwa NRD, potrzeba było wcze-śniej wielu poważnych dyskusji, trudnych decyzji, nierzadko również kompromisów. Do najważniejszych momentów w historii powstania BStU zaliczyć należy:• działalność specjalnej komisji ds. likwi-

dacji Stasi;• przyjęcie przez parlament NRD ustawy

o zabezpieczeniu i korzystaniu z da-nych osobowych byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego/Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego;

Page 13: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 13 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

• zapis w traktacie zjednoczeniowym, który w sprawie akt Stasi przewidywał, że uchwalona przez Izbę Ludową ustawa przestanie obowiązywać w momencie zjednoczenia, a po przywróceniu jedno-ści Niemiec parlament RFN w miejsce starej ustawy wprowadzi w życie nową o tej samej podstawie prawnej;

• powołanie specjalnego pełnomocnika ds. dokumentów Stasi;

• prace nad uchwaleniem regulacji praw-nej, pozwalającej na wydawanie akt zarówno osobom poszkodowanym, jak i parlamentowi, urzędom, sądom, dziennikarzom czy naukowcom.

Ten długo oczekiwany moment nad-szedł w dniu 20.12.1991 roku – wtedy to parlament federalny przyjął ustawę o dokumentach służby bezpieczeństwa by-łej NRD (Gesetz über die Unterlagen des Staatssicherheitsdienstes der ehemali-gen Deutschen Demokratischen Republik, w skrócie: StUG). Jej wejście w życie z dniem 29.12.1991 roku oznaczało nie tylko koniec trwającej niespełna dwa lata debaty spo-łecznej nad losami spuścizny Stasi1, lecz przede wszystkim umożliwienie nieskrępo-wanej pracy jednostce zarządzanej przez Joachima Gaucka, który od tego momentu pełnił funkcję federalnego pełnomocnika dokumentów służby bezpieczeństwa byłej NRD. Stanowisko to były pastor piastował przez dwie kadencje2, by we wrześniu 2000 roku ustąpić miejsca swojej następczyni – Marianne Birthler.

Obowiązująca do dnia dzisiejszego ustawa o aktach Stasi pozwala powołane-mu do życia urzędowi m.in. na „wgląd do własnych akt ofiarom, wspieranie (…) reha-bilitacji niesłusznie prześladowanych osób, prześwietlenie służby publicznej i sektora prywatnego, informowanie opinii publicznej o strukturze i sposobie działania MfS”3. Tym samym możliwe stało się udostępnienie do-kumentów w celu politycznego, prawnego i historycznego rozliczenia się z przeszłością. W opinii pierwszego szefa BStU, udało się „stworzyć ustawę specjalną dla konkretnej sytuacji historycznej. Zapewniała ona prawo

dostępu do danych, które pozyskane zostały w sposób znacząco lekceważący reguły pań-stwa prawa. (…) Poza tym umożliwia ona wgląd w dane osobowe, które w zwykłym przypadku podlegają ochronie”4. W myśl tej ustawy osobom czytającym akta udostęp-niane są nie tylko pseudonimy donosicieli, lecz także ich pełne nazwiska, przy czym w celu ochrony danych osób trzecich wszel-kie dokumenty wydawane przez BStU są od-powiednio anonimizowane.

Począwszy od d 2 stycznia 1992 roku z usług Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD skorzystało kilka milionów osób. Śledząc rozwój BStU można dojść do przeko-nania, że trafnym posunięciem było utwo-rzenie specjalnej jednostki, która zarządza całokształtem dokumentacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego byłej. NRD. Ta zatrudniająca dzisiaj powyżej trzech ty-sięcy pracowników instytucja prowadzi nie-zwykle ożywioną działalność – począwszy od stycznia 1992 roku, kiedy po raz pierw-szy umożliwiony został wgląd do teczek, Instytut Gaucka rozpatrzył m.in. ponad: 2,7 mln wniosków obywateli o dostęp do akt, 1,7 mln próśb o sprawdzenie czynnych zawodowo osób publicznych, 24 tys. po-dań dziennikarzy i badaczy, 471 tys. spraw dotyczących rehabilitacji, odszkodowań czy ścigania przestępstw, a także 1,1 mln próśb o przyznanie renty.

Z kolei w archiwum urzędu przecho-wywanych jest (w przeliczeniu) ponad 111 km bieżących tajnych akt (ponad 80% z nich zostało udostępnione), ok. 47 km materia-łów filmowych, ponad 1,4 mln zdjęć, nega-tywów i przeźroczy, a ponadto 15 tys. wor-ków z tajnymi materiałami, które w 1989 roku udało się zniszczyć pracownikom Stasi5. Warto zaznaczyć, że podarte dokumen-ty były rekonstruowane w sposób ręczny do końca 2008 roku, natomiast obecnie trwa (we współpracy z Instytutem Fraunehofera) wirtualna rekonstrukcja papierowych skrawków, które w ramach projektu pilota-żowego łączone są za pomocą specjalnych skanerów w całość (tj. stronę formatu A4). To, czy projekt ten będzie kontynuowany,

zależy w dużej mierze od ilościowego i jako-ściowego wyniku etapu wstępnego, a także wysokości poniesionych kosztów.

Po dwudziestu latach aktywnej dzia-łalności BStU w dalszym ciągu służy dobru publicznemu, a jego najważniejszym celem pozostaje udostępnienie akt osobom po-szkodowanym. W najbliższym czasie wy-brany zostanie nowy pełnomocnik ds. akt Stasi, dobiega bowiem końca druga kaden-cja obecnej szefowej urzędu – Marianne Birthler. Lecz dla zainteresowanych uzy-skaniem dostępu do własnych teczek nie zmieni się wiele - po uprzednim złożeniu stosownego wniosku możliwy będzie wgląd do akt, których lektura – jak pokazuje prak-tyka - przynosi zazwyczaj wiele odpowiedzi na nieznane wcześniej pytania. Chociaż owo zmierzenie się z własną przeszłością nierzadko jest bolesne, to jednak w opinii wielu poszkodowanych warto pokusić się o poznanie prawdy. Tym bardziej, jeśli ma się do dyspozycji tak sprawnie działającą jednostkę jak BStU.

Ernest Kuczyński

1 Losy debaty szczegółowo przybliża publikacja wydana przez: Schumann S., Vernichten oder of-fenlegen? Zur Entstehung des Stasi-Unterlagen-Gesetztes. Eine Dokumentation der öffentlichen Debatte 1990/91, Berlin 1995 (pozycja wydana przez BStU).

2 Szef Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD wybierany jest przez parlament federalny i sprawuje swoją funkcję pięć lat, przy czym może on pozostać na stanowisku na kolejną kadencję. Funkcję pełnomocnika ds. dokumentów Stasi może pełnić wyłącznie obywatel byłej NRD.

3 J. Gauck, Winter im Sommer – Frühling im Herbst. Erinnerungen, München 2009, s. 269–270 (tłumaczenie własne).

4 Tamże, s. 270 (tłumaczenie własne).5 Dane pochodzą ze statystyk Urzędu ds. Akt Służby

Bezpieczeństwa byłej NRD i obejmują okres od po-wstania BStU do 30.06.2010 roku Por. www.bstu.bund.de/cln_028/nn_715182/DE/Behoerde/Aktuelles/2010-07-22_20Nutzerstatistik.html__nnn=true.

Z życia PWSZ

Jakość kształceniaPod przewodnictwem prorektora

ds. kształcenia i studentów dr Jana Beksiń-skiego 20 października 2010 r. w budynku dydaktycznym przy ul. Mechaników 3 obra-dowała komisja ds. wewnętrznej oceny ja-kości kształcenia. Podczas obrad omówiono między innymi treści anonimowej ankiety, dzięki której studenci corocznie oceniają

swoich wykładowców i realizowane przez nich zajęcia oraz treści arkusza oceny na-uczyciela akademickiego. Zaproponowano wprowadzenie do arkusza oceny okresowej nauczyciela akademickiego wyników obo-wiązkowych hospitacji zajęć. Komisja dysku-towała także nad procedurami obowiązują-cymi przy uzyskaniu zgody na indywidualną organizację studiów, terminami uiszczania odpłatności za powtarzanie przedmiotu, zasadami dyplomowania oraz ustaleniami dotyczącymi minimalnej liczby osób wa-

runkującej prowadzenie kształcenia na spe-cjalności. Przyjęto, że w najbliższym czasie komisja zajmie się realizacją § 9 uchwały senatu w sprawie wprowadzenia w PWSZ wewnętrznego systemu zapewnienia jako-ści kształcenia, a dotyczącą jakości i oceny obsługi studentów przez jednostki admini-stracyjne uczelni.

Red.

Page 14: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 14 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Współpraca międzynarodowa

Teaching staff mobilityw ISCET University Porto

Członkostwo Polski w Unii Europejskiej od 2004 r. oddziałuje na wiele obszarów życia Polaków. Jednym z nich jest prowadzenie badań naukowych oraz współpraca między uczelniami państw unij-nych oraz państw trzecich. W ramach tej współpracy stworzono zarówno studentom, jak i pracownikom naukowym możliwość po-bytu na uczelni zagranicznej w celu poszerzenia wiedzy i zdobywa-nia nowych doświadczeń, a jeśli chodzi o pracowników naukowych – również nawiązywania kontaktów naukowych.

W przypadku nauczycieli akademickich program Erasmus LLP daje możliwość kilkudniowego wyjazdu na uczelnię partnerską w celu przeprowadzenia zajęć dydaktycznych (min. 5 godzin w ję-zyku angielskim), które mogą mieć formę np. wykładu lub semi-narium. Koszty wyjazdu (podróż oraz zakwaterowanie) finansowa-ne są przede wszystkim z programu Erasmus LLP. Należy przy tym zaznaczyć, że pracownicy PWSZ we Włocławku otrzymują również dofinansowanie ze strony władz uczelni.

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku prężnie rozwija swoją współpracę z uczelniami unijnymi oraz z państw trze-cich, np. Turcji. W roku akademickim 2009/2010 po raz pierwszy zaistniała możliwość skorzystania z Erasmusa przez pracowników naukowych działającego od 2007 r. Zakładu Administracji . Stąd też postanowiłam ubiegać się o wyjazd w ramach programu Erasmus do Porto na ISCET University (Instituto Superior de Ciências Empresariais e do Turismo).

Po zakwalifikowaniu do programu znalazłam się na kolejnym etapie procedury, w trakcie którego nawiązano (przy wydatnej pomocy pani Małgorzaty Waśk jako koordynatorki programu na PWSZ) wstępne kontakty z przedstawicielami uczelni partnerskiej co do szczegółów wyjazdu, a także nastąpiła rezerwacja lotów i noc-legów w Porto. Tematyka mojego wykładu na ISCET koncentro-wała się wokół problemów prawa ochrony środowiska. Uczelnia partnerska, akceptując te zagadnienia, zwróciła się jednocześnie

o uwzględnienie w ramach planowanych zajęć charakterystyki kierunku turystyki i zarządzania, na którym zajęcia te miały być przeprowadzone. Prośby te zostały przeze mnie spełnione poprzez zwrócenie szczególnej uwagi w ramach wykładu dla studentów portugalskich studiujących turystykę i zarządzanie na problema-tykę ochrony dziedzictwa naturalnego i kulturowego Polski w po-łączeniu z prezentacją zdjęć, zwłaszcza miejsc położonych na tere-nie województwa kujawsko-pomorskiego. Tytuł wykładu był więc następujący: Nature Conservation measures in Poland and their im-portance in the protection of environmental and cultural heritage.

Mój wyjazd do Porto planowany był w dniach 17–24 kwietnia 2010 r., jednakże ze względu na pyły po wybuchu wulkanu na Islandii podróż samolotem w tym okresie okazała się niemożliwa. Na szczę-ście pani dr Maria Gabriela de Araújo Guimarães, pełniąca funk-cję koordynatorki Erasmusa uczelni portugalskiej, wykazała zrozu-mienie dla tej sytuacji i zaproponowała nowe terminy. Ostatecznie mój pobyt w Porto miał miejsce w dniach 5–12 czerwca 2010 r. W Porto przeprowadziłam uzgodnione zajęcia w wymiarze 5 godzin dla dwóch grup studentów na studiach I stopnia. Budynek ISCET mieści się w centrum Porto przy Rua de Cedofeita 285. Spotkanie ze studentami portugalskimi było sympatyczne i owocne. Poznałam również kilkoro pracowników naukowych ISCET. Szczególnie miła była rozmowa z panem prof. Adalberto Dias de Carvalho, przewod-niczącym rady naukowej ISCET, który wyrażał nadzieję na prężną współpracę w ramach wspólnych projektów między PWSZ a ISCET. Nawiązane kontakty są nadal podtrzymywane. W wolnym czasie udało mi się zwiedzić Porto, w tym także spacerować nad brzegiem Atlantyku, do którego miasto się rozciąga.

Pierwszy wyjazd na uczelnię partnerską w ramach programu Erasmus oceniam bardzo pozytywnie. Dał mi szansę na spraw-dzenie swoich umiejętności, nabycie nowych, a co najważniejsze na poznanie ciekawych osób interesujących się problematyką ochrony środowiska na płaszczyźnie nie tylko prawnej. Szczególnie wdzięczna jestem obu paniom koordynatorkom – pani Małgosi Waśk i pani dr Guimarães, dzięki pracy których wyjazd stał się moż-liwy.

Karolina Karpus

Warto przeczytać

Steffen Möller Moja klasyczna paranoja

Książkę Steffena Möllera można bez wahania zaliczyć do literatury konfesyjnej, i choć kryje się w tym stwierdzeniu pewna dwuznaczność to z pewnością jest ono w pełni zasadne. Pisanie o swoich muzycznych fascynacjach Möller traktuje bowiem jako formę terapii, opatrzoną jednak sporą dawką humoru i przekory, która prowadzi autora często na pozycje outsidera.

Zamiłowanie do muzyki klasycznej, którego początek wyznaczają kasety otrzyma-ne jako prezent na trzynaste urodziny (m.in. V symfonia c-moll Beethovena) sprawiło, że Moller, czuł swoistą odmienność, starannie ukrywaną przed rówieśnikami. Wśród młodych ludzi istnieje silna więź z muzyką im współczesną z muzyką często identyfiko-waną jako bunt wobec starszego pokolenia. Każdy, kto słucha tzw. muzyki poważnej, staje się „podejrzany”, jest jak mówi autor książki „maminsynkiem i kujonem”.

Dorosłość w wypadku Möllera nie pozwoliła na w pełni otwartą identyfikację z preferowaną przez siebie muzyką, popularny w Polsce aktor i kabareciarz, jako fan muzyki klasycznej może budzić zdziwienie. Przecież ktoś kto żyje z rozśmieszania in-nych, sam nie może być człowiekiem zupełnie na serio. Książka Möllera uświadamia właśnie ową pułapkę stereotypu, jaki narzuca forma medialna wobec autentycznej

Page 15: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 15 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Z życia PWSZ

Dzień Niemiecki w PWSZ

We wtorek, 30 listopada 2010 roku w PWSZ we Włocławku odbył się Dzień Niemiecki, zorganizowany przez Zakład Filologii Germańskiej i Rosyjskiej, którego głównym celem była promocja języka niemieckiego oraz propagowanie kultury niemieckiej. Patro-nat nad imprezą objął aktor i kabareciarz, rodowity Niemiec, miesz-kający od 17 lat w Polsce – Steffen Möller, który jest ambasadorem polskiej mowy w Niemczech; we włocławskiej PWSZ wystąpił jed-nak jako popularyzator i orędownik języka niemieckiego.

Wśród zaproszonych gości pojawili się także konsul generalny RFN – Joachim Bleicker, przedstawiciele Instytutu Goethego oraz lektorzy DAAD.

Dzień Niemiecki, który miejmy nadzieję, na stałe zagości w kalendarzu imprez naszej PWSZ, otworzył JM Rektor, prof. zw. dr hab. Krzysztof A. Kuczyński, wyrażając swoje uznanie organiza-torom oraz życząc dobrej zabawy wszystkim bardzo licznie zgroma-dzonym w auli PWSZ gościom.

W ramach Dnia Niemieckiego odbyła się konferencja meto-dyczna z udziałem przybyłych gości oraz warsztaty Wydawnictwa Hueber, w których uczestniczyli nauczyciele germaniści z Wło-cławka i regionu, mając tym samym okazję do wspólnej dyskusji na temat przyszłości języka niemieckiego oraz wyrażenie poglądów w języku naszych zachodnich sąsiadów. Konferencja miała charak-ter wielośrodowiskowy i wielopokoleniowy, pozwoliła na ciekawą wymianę doświadczeń, a jej wyniki z pewnością okażą się bardzo przydatne w codziennej pracy nauczycieli języka niemieckiego. Po-

nadto uczniowie z 45 szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z Włocławka i okolic wzięli udział w konkursie wiedzy o kulturze Niemiec. Zwycięzcy zostali obdarowani cennymi nagrodami, ufun-dowanymi przez wydawnictwa Hueber, LektorKlett, WSiP oraz In-stytut Goethego.

Imprezom tematycznym towarzyszył jarmark bożonarodze-niowy, na którym studenci filologii germańskiej wystawili własno-ręcznie wykonane ozdoby choinkowe, pierniki, zabawki z masy solnej, kalendarze adwentowe. Środki pozyskane ze sprzedaży wy-tworów studenckiego rękodzieła zostały przekazane na schronisko dla zwierząt.

Katarzyna Krzemińska

osobowości autora. Syn pastora, absolwent filozofii, kompetent-ny znawca muzyki wyznaje nam w swojej najnowszej publikacji nie tylko swoje credo muzyczne, ale i uchyla fragmenty biografii, nie mniej ciekawe niż jego autorskie i arbitralnie sporządzone li-sty najciekawszych utworów muzyki nie tylko klasycznej (jednym z ulubionych kompozytorów Steffena Möllera jest świetny austriac-ki organista Joseph Anton Bruckner).

Dzieciństwo spędzone w rodzinnym Wuppertalu, student teologii jako niańka, nauka gry na pianinie i kontrabasie, młodość, okres studiów i najważniejszy dla polskiego czytelnika rozdział po-bytu Möllera w naszym kraju stanowią ciekawy głos w rozumieniu różnic i podobieństw jakie można z pełną pogodą ducha uchwycić między Polską a Niemcami. Właśnie spojrzenie z zewnątrz na na-szą ojczyznę widziane oczyma obcokrajowca (lub betweenera, jak sam siebie określa Möller) jest sporym atutem omawianej książ-

ki. Polska w czasach transformacji kryła w sobie ciekawą energię przyciągającą wielu obcokrajowców. Z lektury tekstu Möllera, moż-na odnieść wrażenie, że owa energia, straciła swoją moc i wraz ze stopniowym powrotem do normalności nasz kraj stracił sporo ze swojej pociągającej, choćby Niemców, egzotyki.

Warto odnotować sporą sprawność warsztatową autora, który oprócz niewielu wpadek stylistycznych tworzy narrację skła-niającą do lektury całkowitej. Oprócz tego, co zresztą należy uznać za największy atut, czytelnik nabiera wielkiej ochoty na bliższe (jeśli wcześniej było dalsze) zapoznanie się z kanonem muzyki klasycz-nej. Möller zachęca nas, jak sam to nazwał, do marketing patosu, do słuchania utworów, głęboko wnikających w ludzką duszę i prze-konująco uzasadnia pożytki płynące z takich fascynacji muzycznych.

Maciej Krzemiński

Page 16: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 16 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Pracownicy PWSZ

Dr Ernest Kuczyński – Redaktor Naczelny Wydawnictwa PWSZDr Ernest Kuczyński urodził się

30 czerwca 1979 roku w Łodzi, gdzie ukoń-czył XXI Liceum Ogólnokształcące im. B. Prusa (1998). W latach 1998–2003 stu-diował filologię germańską na Uniwersy-tecie Łódzkim, na którym w czerwcu 2003 roku uzyskał tytuł magistra.

Od 2003 roku jest pracownikiem na-ukowo-dydaktycznym w Katedrze Badań Niemcoznawczych Uniwersytetu Łódzkiego (początkowo jako asystent, obecnie jako adiunkt). W 2006 roku uzyskał stopień dok-tora nauk humanistycznych na Uniwersyte-cie Śląskim, nadanym po obronie rozprawy Historia i teraźniejszość. Krajobrazy pamięci w twórczości Marion Gräfin Dönhoff. Roz-prawa doktorska ukazuje życie i zawiera analizę obszernego dorobku publicystycz-nego wybitnej dziennikarki niemieckiej Ma-rion Dönhoff, która opinii publicznej znana jest nie tylko jako autorka licznych książek i artykułów, redaktor naczelny i współwy-dawca hamburskiego tygodnika „Die Zeit”, lecz przede wszystkim jako niestrudzona orędowniczka liberalizmu i tolerancji, pro-pagatorka pojednania i budowy „wspólnego domu europejskiego”, wielka przyjaciółka Polski i wreszcie społecznik, filantrop oraz laureatka wielu wyróżnień.

Ernest Kuczyński od 2003 roku jest za-trudniony w Zakładzie Filologii Germańskiej i Rosyjskiej Instytutu Humanistycznego PWSZ we Włocławku, gdzie oprócz dzia-łalności dydaktycznej bierze udział w pra-cach na rzecz uczelni, w tym m.in. działa na rzecz doskonalenia procesu dydaktycznego,

uczestniczy w konferencjach organizowa-nych przez Zakład Filologii Germańskiej, a także publikuje w „Rozprawach Humani-stycznych” oraz na łamach „Wiadomości Uczelnianych”. Od 2009 roku jest redak-torem naczelnym Wydawnictwa PWSZ we Włocławku.

W swojej pracy naukowej zajmuje się kulturowymi, społecznymi i językowymi aspektami stosunków polsko-niemieckich, zagadnieniami językoznawczymi oraz tra-duktologicznymi, a także badaniami nad spuścizną byłej NRD oraz funkcjonowaniem Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD (die Bundesbeauftragte für die Stasi-Unterlagen der ehemaligen DDR – BStU). Obecnie prowadzi badania mające na celu ukazanie historii i działalności tejże insty-tucji, która zarządza całokształtem zabez-pieczonej i przejętej jesienią 1989 roku do-kumentacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD. Jej nadrzędnym celem jest udostępnianie akt osobom represjono-wanym, prowadzenie działalności naukowej i edukacyjnej, rekonstrukcja zniszczonych materiałów, a ponadto sprawdzanie (na zlecenie instytucji publicznych jak i prywat-nych), czy w archiwach znajdują się infor-macje o osobach publicznych, współpracu-jących wcześniej ze Stasi.

Od listopada 2006 roku jest kierow-nikiem Niestacjonarnych Studiów Drugiego Stopnia (dla kierunku stosunki międzyna-rodowe) na Wydziale Studiów Międzyna-rodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.

Odbył staże naukowe na uniwersyte-tach w Niemczech, m.in. w Chemnitz i Ber-linie. Jest wielokrotnym stypendystą Nie-mieckiej Centrali Wymiany Akademickiej (DAAD). Brał udział w kilku konferencjach naukowych. Organizuje wymiany studenc-kie, projekty bilateralne i podróże studyjne do Niemiec – w chwili obecnej ściśle współ-pracuje z Uniwersytetem w Erfurcie oraz Miejscem Pamięci Buchenwald.

W dorobku naukowym ma 4 książ-ki (jedna we współautorstwie) oraz ponad 40 artykułów, recenzji i not opublikowanych w rodzimych i zagranicznych periodykach naukowych .

Oprac. red.

Z życia PWSZ

Archiwum UczelnianeJednym z materialnych przejawów ko-

nieczności rejestracji norm, reguł i działal-ności każdej społeczności jest gromadzenie różnego rodzaju akt, przepisów i wszelkiej dokumentacji zarówno w tradycyjnej formie zapisu „na papierze”, jak i w formie nowo-czesnej, elektronicznej.

Jakkolwiek zapis elektroniczny wszechwładnie opanował tego rodzaju do-kumentację, to jednak wciąż jeszcze trady-cyjna forma gromadzenia akt pisanych jest praktykowana. Jest ona częstokroć uważana za bardziej miarodajną i istotną niż elektro-niczny sposób zapisu. Miejscem gromadze-nia akt są archiwa, które mają wieloletnią tradycję.

Archiwa pojawiły się w Polsce już

w końcu XII wieku. Tworzyły je instytucje ko-ścielne (biskupie i klasztorne), miasta, ksią-żęta dzielnicowi i możnowładcy. Na prze-strzeni ośmiu wieków losy archiwów ulegały ciągłym zmianom, między innymi na skutek wydarzeń historycznych, które zachodziły w tym czasie.

W roku 1983 przyjęto ustawę, któ-ra wprowadziła pojęcie narodowy zasób archiwalny, do którego wchodzą wszyst-kie materiały archiwalne przechowywane i wytworzone na terytorium Polski. Decy-zję o objęciu jednostki organizacyjnej nad-zorem archiwalnym podejmuje dyrektor Archiwum Państwowego. Nadzór polega na monitorowaniu sposobu wytwarzania, gromadzenia i selekcjonowania dokumen-

tacji powstającej w toku działania jedno-stek organizacyjnych w celu zabezpieczenia i przejęcia na wieczyste przechowywanie części tej dokumentacji, określonej w prze-pisach prawa jako materiały archiwalne, mającej służyć jako źródło informacji histo-rycznej o jej twórcach.

Archiwum włocławskiej PWSZ zaczęło się organizować pod koniec grudnia 2006 r. na mocy zarządzenia Rektora w sprawie in-strukcji o organizacji i zakresie działania ar-chiwum zakładowego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku. Dyrektor Archiwum Państwowego objął włocławską uczelnię nadzorem archiwalnym z dniem 29 grudnia 2006 roku, uznając ją tym sa-mym za jednostkę, w której powstają mate-

Page 17: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 17 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

riały archiwalne wchodzące do narodowego zasobu archiwalnego.

Aktualnie archiwum uczelniane mie-ści się w piwnicy budynku dydaktycznego przy ul. Mechaników 3, zajmuje powierzch-nię 48,9m2. Archiwum zajmuje się groma-dzeniem, ewidencjonowaniem, opraco-wywaniem, przechowywaniem oraz udo-stępnianiem dokumentów, które powstały w wyniku działalności uczelni. Dokumenta-cję stanowią akta o czasowej wartości prak-

tycznej (niearchiwalne), czyli takie, które po określonym czasie poddaje się brakowaniu (niszczeniu), oraz akta archiwalne. Doku-mentacja niearchiwalna obejmuje między innymi sprawy sądowe, akta związane z dys-cypliną pracy, rekrutacją na studia, czy spra-wy socjalno-bytowe studentów.

Akta archiwalne po 25 latach od ich wytworzenia uczelnia ma obowiązek prze-kazać do Archiwum Państwowego w Toru-niu na wieczyste przechowywanie. Do tej kategorii należą wszystkie dokumenty zwią-zane z organizacją i zarządzaniem uczelnią, między innymi statut i regulaminy organiza-cyjne uczelni, protokoły z posiedzeń senatu. Lwia część gromadzonych dokumentów to akta osobowe studentów. Aktualnie jest ich ponad 5500. Akta osobowe wraz z pracami dyplomowymi przechowywane są w archi-wum uczelnianym przez 50 lat i po upływie tego czasu są niszczone. Może się jednak stać inaczej. W ostatnich dniach we wło-cławskim Oddziale Archiwum Państwowe-go, pomimo upływu 50 lat, podjęto decyzję o zachowaniu akt osobowych włocławskich nauczycieli z lat 1945–1959. Jak mawiają ar-chiwiści, lepiej je zostawić dla potomnych, niż zniszczyć bezpowrotnie.

Pracownik uczelnianego archiwum współpracuje z poszczególnymi działami i jednostkami organizacyjnymi uczelni przy tworzeniu teczek spraw i przygotowaniu ich do przekazania do archiwum. Kolejne obowiązki archiwisty to przechowywanie,

zabezpieczenie oraz ewidencjonowanie przejmowanych akt, przekazywanie akt do Archiwum Państwowego, a także brakowa-nie tych, których okres przechowywania już upłynął. Archiwum jest zobowiązane tak-że do udostępniania akt do celów służbo-wych pracownikom uczelni. Wypożyczenie akt poza uczelnię może odbywać się tylko w wyjątkowych sytuacjach, i tylko za zgodą Rektora.

Duże uczelnie borykają się z proble-mem archiwizowania prac dyplomowych. Aktualnie trwa dyskusja nad interpretacją stosownej regulacji prawnej, czy archiwizo-wać prace dyplomowe w wersji papierowej i elektronicznej, czy tylko elektronicznej. Chodzi przede wszystkim o powierzch-nię magazynową archiwów. Dla przykładu można podać, że akta osobowe studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego mają 1000 m.b. Postępujący proces informatyzacji za-rządzania szkołą wyższą wymusi podobne procesy i w archiwizowaniu. Rzecz w tym, aby usprawnić system archiwizowania oraz racjonalizować jego koszty przy zachowaniu substancji archiwalnej będącej źródłem hi-storycznym dla potomnych.

Można powiedzieć, że archiwa kryją w sobie dzieje jednostek, miast i narodu, są więc niezwykle ważnym i potrzebnym ele-mentem naszej tożsamości.

Dorota Walczak

Z życia PWSZ

Indywidualna organizacja studiów

Studenci, którzy rozpoczynają studia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodo-wej we Włocławku w pierwszym rzędzie powinni zapoznać się z Regulaminem stu-diów, który zawiera zarówno ich prawa, jak i obowiązki. Dość często zdarza się, że mylą oni dwa pojęcia: „studia według indy-widualnych planów studiów i programów nauczania” oraz „indywidualna organizacja studiów”. Szczegółowe zasady określone są w części 4. tegoż regulaminu. I tak studia wg indywidualnych planów studiów i pro-gramów nauczania mogą studiować studen-ci, którzy ukończyli co najmniej pierwszy rok studiów i uzyskali średnią ocen co najmniej 4,5. Ustalenie takiego planu studiów i pro-gramu nauczania polega na rozszerzeniu zakresu wiedzy w ramach studiowanego kierunku lub specjalności, łączeniu dwu lub więcej specjalności albo specjalizacji w ob-rębie jednego lub więcej kierunków, a także na udziale studenta w pracach badawczych.

Studenci naszej uczelni korzystają jednak przede wszystkim z możliwości studiowania według indywidualnej organizacji studiów. Przypadki, w których rektor może przy-znać studentowi takie prawo, określone są w § 17 Regulaminu studiów. Obowiązkiem studenta, który chce otrzymać zgodę na studiowanie wg indywidualnej organizacji studiów, jest uzgodnienie na początku se-mestru z każdym wykładowcą realizującym program w danym semestrze studiów for-my i sposobu realizacji treści kształcenia na kierunku studiów. W związku z tym student musi zgłosić się do swojego sekretariatu w celu otrzymania karty, w której wpisze nazwy przedmiotów, nazwiska prowadzą-cych zajęcia, uzyska zgodę każdego wykła-dowcy na IOS potwierdzoną podpisem. Z wypełnioną kartą i podaniem do rektora o wyrażenie zgody na indywidualną organi-zację studiów student zgłasza się do sekreta-riatu, w którym pozostawia ww. dokumenty

do rozpatrzenia. Po uzyskaniu zgody otrzy-muje kserokopie dokumentów, które sta-nowią podstawę realizacji planu studiów, natomiast oryginały zostają w jego aktach. Należy bardzo wyraźnie pokreślić, że indy-widualna organizacja studiów nie zwalnia z obowiązku udziału w aktywnych formach zajęć zgodnie z § 13 Regulaminu studiów PWSZ oraz uzyskania zaliczeń i składania egzaminów w terminach określonych or-ganizacją roku akademickiego. IOS polega na ustaleniu indywidualnych terminów obo-wiązków dydaktycznych wynikających z pla-nu i programu studiów.

Mam nadzieję, że to krótkie wyja-śnienie pomoże studentom naszej uczelni właściwie zrozumieć różnice między stu-diowaniem według indywidualnych planów studiów i programów nauczania a indywidu-alną organizacją studiów.

Studia to piękny okres w życiu czło-wieka, nawiązywanie nowych znajomości, poznawanie i zdobywanie wiedzy, którą będzie można wykorzystać, mam nadzieję, że w przypadku większości absolwentów PWSZ – w przyszłej pracy zawodowej.

Marlena Szpyrkowicz

Page 18: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 18 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Pomiędzy pastorem a kabareciarzemRozmowa ze Steffenem Möllerem

Jest Pan pisarzem, człowiekiem sceny, aktorem, melomanem, ka-bareciarzem i filozofem. Czy o czymś zapomniałem?

S.M. Już się bałem, że zapomni Pan o filozofie.

Trudno byłoby o tym zapomnieć, zwłaszcza że jestem świeżo po lekturze pańskiej biografii, z której dowiedziałem się, że pański ojciec był pastorem, wykładającym w seminarium duchownym. Mieszkaliście całą rodziną przez siedemnaście lat w akademiku wraz ze studentami teologii. Wszystko więc wskazywało na to, że w przyszłości i pan zostanie teologiem, a jednak stało się ina-czej. Został pan filozofem. Dlaczego?

S.M. Mój tata powiedział, że nie zostałem filozofem, tylko kabare-ciarzem. A ja mu na to odpowiadam, że od pastora do kabareciarza to jest pół metra.

Tak niewiele różni te profesje?

S.M. No niewiele! Wychowałem się w środowisku protestanckim. Może tu w Polsce nie wszyscy zdają sobie sprawę, że kształcenie takich protestanckich pastorów-księży jest dziś zupełnie inne niż sto lat temu. Studenci teologii zamiast muzyki Jana Sebastiana Bacha słuchają rocka, są całkiem nowoczesnymi ludźmi. Wielu z nich było w czasach, gdy byłem dzieckiem moimi opiekunami. Pamiętam, że do snu grywali mi wieczorami na gitarze. W moim życiu powaga, nauka i sfera sacrum już we wczesnym dzieciństwie współistniały z muzyką, zabawą (tata często uciszał bawiących się w akademiku studentów) czy sportem.

Rozpoczynając studia teologiczne, dawał pan nadzieję ojcu, że będzie kontynuował tradycję rodzinną. Trwało to jednak krótko i został pan studentem filozofii. Wydaje się, że aby podjąć te stu-dia trzeba mieć jednak jakieś szczególne predyspozycje?

S.M. No to Pan chyba nie słyszał o Wolnym Uniwersytecie w Berli-nie, czyli tam, gdzie ja studiowałem. Było nas tam pięć tysięcy stu-dentów.

Pięć tysięcy studiujących filozofię?!

S.M. Tak. Wynikało to z tego, że wówczas w Niemczech nie było egzaminów wstępnych, a zatem każdy mógł się zapisać na filozofię. Zresztą uważam, że to nie są trudne studia i gdybym miał podjąć jeszcze raz naukę, to też studiowałbym ten – moim zdaniem- bardzo ciekawy kierunek. Dużym atutem tego rodzaju studiów jest to, że trzeba czytać dużo książek, do których człowiek sam z własnej woli zapewne nigdy by nie zajrzał. Często są to ważne pozycje, których przeczytanie jest w edukacji człowieka niezwykle ważne.

Zmieńmy temat. Jak pan, rodowity Niemiec postrzega nas Pola-ków?

S.M. Oczywiście macie kompleksy, chociaż my Niemcy także je mamy, choćby z powodu naszej przeszłości związanej z ostatnią wojną światową, czy z powodu naszego rzekomo brzydkiego języ-ka. Ja uwielbiam kompleksy Polaków, zresztą w ogóle nie lubię ludzi bez kompleksów. Uważam, że człowiek z kompleksem jest nieśmia-ły, zawstydzony, a zatem jest bardziej ludzki i ma lepiej rozwinięte poczucie humoru. No, co tu dużo mówić, ja też mam kompleksy wy-

nikające z tego, że słucham niemodnej muzyki poważnej.A co do waszych kompleksów narodowych to uważam, że czasami przesadzacie ze swoim masochizmem. Kiedy ja mówię Polakom o tym, że nie jest tu źle – w końcu mieszkam tu dobrowolnie siedem-naście lat – to podejrzewa się mnie o nieszczerość. Czasami odno-szę wrażenie, że z dużą nieufnością przyjmujecie pozytywy przekaz. Według mnie Polska jest normalnym krajem, co można stwierdzić, wyjeżdżając do Rosji czy Ukrainy, po powrocie ma się wrażenie, że jest się w Berlinie czy w Kolonii.

Przejdźmy do pana książek, szczególnie do tej ostatniej Moja kla-syczna paranoja. Skąd pomysł na autobiografię ukazaną przez pry-zmat ulubionych utworów muzycznych?

S.M. Książka jest tak naprawdę napisana dla mojego brata. Mam dwóch braci, Tilmanna i Juliana. Tilmann słuchał zawsze innej muzy-ki niż ja – U2, Police, Genesis. Wiele lat spieraliśmy się o nasze gusty muzyczne. Ja muzykę klasyczną polubiłem właściwie przez przy-padek. Na swoje trzynaste urodziny otrzymałem kasety: The Best of ABBA i V Symfonię Beethovena, która bardziej mi się podobała. Mój brat nie mógł tego zrozumieć. Dlatego napisałem tę książkę dla niego, żeby pokazać, że fan muzyki poważnej może naprawdę ko-chać muzykę dla niej samej, a nie dlatego, że tata jej słuchał. Mój brat twierdził, że słuchając rocka wyzwolił się spod wpływu rodzi-ców, a ja nie.

I co? Przekonał pan brata?

S.M. Tak, przeczytał i mówił, że to dobra książka.

Na koniec chciałbym zapytać o różnicę poczucia humoru Polaków i Niemców.

S.M. Ogólnie uważam, ze nie ma jakiejś znaczącej różnicy. W Niem-czech też jest bardzo dużo kabaretów, w co Polacy pewnie nie za bardzo wierzą. Jeśli jednak miałbym wskazać jakąś różnicę, to taką, że Polacy potrafią się śmiać przez cały dzień. My, Niemcy ro-bimy to raczej wieczorem albo wtedy kiedy kupimy bilet, usiądzie-my na widowni i oglądamy występ kabaretowy. Wówczas wszystko wskazuje na to, że można się śmiać. W Polsce nie trzeba mieć takich warunków i przyzwolenia. Nawet w biały dzień można się spon-tanicznie śmiać bez żadnych ograniczeń. Niemiec jednak potrze-

Page 19: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 19 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

buje jakiegoś wcześniejszego wprowadzenia- „uwaga za 5 minut dowcip”.Przed panem pracowity dzień na naszej uczelni, lubi pan spotka-nia ze studentami?

S.M. Uwielbiam. Zwłaszcza ze studentami germanistyki, których nie trzeba przekonywać, że język niemiecki jest piękny.

Rozmawiał Maciej Krzemiński

Projekty europejskie

Języki już nieobceProjekt „języki już nieobce” realizowany jest przez Państwo-

wą Wyższą Szkołę Zawodową we Włocławku od 1 marca 2010 roku. Dzięki wsparciu finansowemu Europejskiego Funduszu Społeczne-go 224 mieszkańców naszego miasta i regionu może nabywać nowe umiejętności informatyczne, brać udział w szkoleniach interperso-nalnych, korzystać z doradztwa zawodowego, a przede wszystkim uczyć się języków obcych.

Od początku lipca 2010 roku w ramach 16 grup językowych prowadzone są kursy języka angielskiego i niemieckiego na kilku po-ziomach zaawansowania. W ciągu tych 6 miesięcy odbyło się 500 spotkań i zrealizowano już ponad 1000 godzin zajęć językowych! Za-kończyło się szkolenie Zastosowanie Multimediów oraz Warsztaty Rozwoju Kompetencji Osobistych.

To chyba dobry czas na pierwsze oceny i podsumowania oraz postawienie pytań: Czy projekt spełnia swoje cele? Czy udało się nam stworzyć profesjonalny, akademicki kurs językowy skrojony na miarę potrzeb i oczekiwań uczestników?

By poznać odpowiedź na te pytania na przełomie listopada i grudniu przeprowadziliśmy wśród uczestników kursów językowych anonimową ankietę.

Ku naszej ogromnej radości, w ocenie beneficjentów reali-zacja projektu „języki już nieobce” przebiega dobrze, a nawet bar-dzo dobrze! Aż 84% uczestników jest zdecydowanie zadowolonych z udziału w projekcie, a kolejne 15% raczej zadowolonych z pro-jektu. Podobna grupa osób wystawiła nam „piątkę” za przebieg i organizację zajęć oraz pracę naszych lektorów, uznając zajęcia języ-kowe za ciekawe, angażujące, dostosowane do potrzeb. 2/3 ankie-towanych bardzo dobrze oceniło także podręczniki i materiały dy-daktyczne oraz wyposażenie sal, w których realizowane są zajęcia. Najczęściej pojawiającą się uwagą na temat realizacji projektu była prośba o możliwość kontynuacji nauki języka na wyższym poziomie zaawansowania.

By potwierdzić statystkę, poprosiliśmy lektorów prowadzą-cych zajęcia oraz uczestników o kilka słów refleksji na temat projek-tu „języki już nieobce”. Znakomitą okazją do wymiany doświadczeń były Spotkania Mikołajkowe zorganizowane na początku grudnia, podczas których uczestnicy otrzymali certyfikaty potwierdzają-ce ukończenie Warsztatów Rozwoju Kompetencji Osobistych oraz Szkolenia Zastosowanie Multimediów.

Pani Agnieszka Kamińska – na co dzień pracująca mama Blan-ki i Orianki – o udziale w projekcie „języki już nieobce” mówi tak: Spotkaliśmy się tu pierwszy raz, różnimy się wiekiem, doświad-czeniem, spojrzeniem na świat i planami na przyszłość, ale łączy nas jedno – zapał do nauki języka. Nie było nam dane uczyć się ję-zyka od najmłodszych lat, tak jak to teraz odbywa się w szkolnic-twie. Dzięki temu kursowi mamy szansę na rozwój i samorealizację, a przede wszystkim na przełamanie barier językowych. Na pytanie o przepis na udany projekt Pani Agnieszka z uśmiechem odpowiada – Udany projekt to dobra organizacja, szczypta chęci, zaangażowa-

nia, dobrego humoru oraz sympatii i tak właśnie wygląda nasz kurs.Gdy dowiedziałem się o projekcie „języki już nieobce” – mówi

Pan Waldemar Bogdański pracujący w sklepie internetowym multi-zakupy.pl – od razu postanowiłem w nim wziąć udział i nie zawio-dłem się. Zajęcia są prowadzone w miłej, nienerwowej atmosferze, a co najważniejsze przez kompetentnego lektora. Dzięki temu je-stem pewien, że zdobyta tu wiedza pomoże mi nie tylko w dalszej karierze zawodowej, ale także ułatwi codzienne życie, gdyż dziś nie-mal na każdym kroku znajomość języka obcego jest potrzebna.

Dla Pani Danuta Bończyk z Ośrodka Rehabilitacji Dzieci Niepeł-nosprawnych we Włocławku szczególnie interesujące były zajęcia z rozwoju kompetencji osobistych. Na co dzień – mówi Pani Danuta – człowiek nie ma czasu zastanowić się nad sprawami wydawało-by się oczywistymi. Teraz już wie, że zajęcia ze znakomitą trenerką Bogusławą Szewczyk-Modrzejewską pozwoliły jej zatrzymać się i za-stanowić nad swoim życiem, postępowaniem w różnych okoliczno-ściach. Warsztaty z asertywności, autoprezentacji czy komunikacji interpersonalnej uzmysłowiły jej, że drzemie w niej niewyczerpany potencjał możliwości, dzięki któremu życie może być o wiele ła-twiejsze, ba nawet przyjemniejsze.

Praca w projekcie „języki już nieobce” – mówi prowadząca za-jęcia w tzw. grupach wakacyjnych Pani Joanna Lewandowska – przy-nosi mi ogromną satysfakcję. Postępy w nauce najłatwiej zauważyć u słuchaczy, którzy nigdy wcześniej nie uczyli się języka angielskie-go. Z radością patrzę na ich zapał i wewnętrzne poczucie obowiąz-ku. Bardzo dobre wyniki testów dowodzą, że języka obcego można się nauczyć w każdym wieku. Przyjazna atmosfera sprawia, że nasi słuchacze dobrze czują się na uczelni i ze sobą. Miło widzieć ich uśmiechniętych i zadowolonych po całym dniu pracy. Poza korzy-ściami edukacyjnymi to dla nich także forma odpoczynku od szarej codzienności życia.

Pani Marta Straszewska, kierownik Filologii Angielskiej w PWSZ i lektor tzw. grup wrześniowych podkreśla, że współpraca ta przynosi jej wiele satysfakcji, gdyż w swojej pracy nade wszystko ceni sobie kontakt z ludźmi, a także możliwość dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Podsumowując okres tych kilku miesięcy pracy w projekcie, mogę stwierdzić – mówi Pani Marta – że współpraca zarówno z uczestnikami kursu, jak i osobami odpowiedzialnymi za jego organizację przebiegała znakomicie, co najlepiej odzwiercie-dlają postępy, jakie robią sami uczący się.

Wszyscy lektorzy zgodnie podkreślają, że projekt to nie tylko nauka języka, ale również szansa na podniesienie własnych kompe-tencji zawodowych, nawiązanie nowych kontaktów i zdobycie do-świadczeń przydatnych w codziennej pracy. W ocenie Pani Marty wszystko to pozytywnie wpływa na proces uczenia się, czyniąc go czymś więcej niż tylko procesem dydaktycznym.

Od początku realizacji zespół projektowy i wykładowcy do-kładają wszelkich starań, aby zachować jak najwyższy poziom me-rytoryczny zajęć oraz zapewnić jak najlepszą organizację i obsługę projektu. Każdego popołudnia od poniedziałku do czwartku oraz w weekendy mury PWSZ-tu zapełniają się tłumami słuchaczy. Są zadowoleni, uśmiechnięci, pełni zapału i pozytywnej energii. Zda-jemy sobie sprawę, że przychodzą na kurs po dniu wypełnionym obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi, kłopotami i trudami życia codziennego. Podziwiamy ich za motywację do nauki i konsekwen-cję w działaniu. Znakomita frekwencja na zajęciach i bardzo pozy-tywne opinie o projekcie potwierdzają, że we Włocławku potrzebne są tego typu przedsięwzięcia edukacyjne.

Choć jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy uczestnicy pro-jektu będą się spotykać na zajęciach językowych, a osoby powyżej 45 roku życia także na konsultacjach z doradcą zawodowym, to już dziś wszyscy zgodnym chórem deklarują chęć udziału w kolejnym tego typu projekcie.

Urszula Lewandowska

Page 20: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 20 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Rafał Wojasiński, rocznik 1974, urodził się w Lubrańcu na Kujawach; dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Łaniętach koło Chodcza, ukończył liceum w Izbicy Kujawskiej, z którym jest blisko związany do dziś. Prozaik, dramatopisarz, wykładowca literatury, dziennikarz, polonista; autor ksią-żek: Złodziej ryb, Przyjemność życia, Humus, Piękno świata. Ze spotkań pi-sarza z wybitnym polskim aktorem Janem Nowickim powstała książka Jan Nowicki Droga do domu. Wystawiono dwa dramaty Wojasińskiego: Ciocia z Emilią Krakowska w roli głównej i Pokojówka, w której zagrała min. Halina Chrobak. Ostatni z dramatów będzie miał premierę w 2011 roku w Awinio-nie.

Wiosną tego roku ukaże się najnowszy utwór prozatorski autora Zło-dzieja ryb, powieść Stara. Trwają prace nad jego adaptacją dla potrzeb sce-nicznych. W rolę głównego bohatera Starej zdecydował się wcielić Mariusz Bonaszewski. Ponadto utwór będzie miał prapremierę w Teatrze Polskie-

Z Włocławka w świat

Rafał Wojasiński

W rubryce tej prezentujemy sylwetki młocych ludzi pochodzących z Włocławka i okolic, krórzy dzięki talentowi i pracy odnoszą znaczące sukcesy zawodowe w kraju i zagranicą.

go Radia w reżyserii Waldemara Modestowicza. Został wysoko oceniony przez wybitnego pisarza Pawła Huelle: W rytmie tych prostych, pozornie obojętnych zdań, ukrywa się głęboki dramat. Dawno nie czytałem tak doj-rzałej, świetnej prozy. Reżyser Andrzej Domalik po przeczytaniu powieści napisał: Przeczytałem. Jak dla mnie - mocne i oryginalne. Dotychczas pisarz doczekał się pochwał za swoją twórczość min. od takich wybitności polskiej literatury, jak Jan Józef Szczepański, Zygmunt Kubiak, Marek Nowakowski, Henryk Bereza, czy Józef Baran.

Wojasiński jest laureatem wielu nagród, min.: Nagrody Zeptera za Debiut Roku, Nagrody Literackiej im. W. Orkana, Nagrody Fundacji Gra-zella, Nagrody im. Edwarda Stachury. Złodzieja ryb nominowano do Nagro-dy im. Józefa Mackiewicza. Był stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jego twórczość tłumaczono na język chorwacki. Jest człon-kiem SPP i szefem działu prozy w kwartalniku literackim Wyspa.

Zachwyt nad tym, że coś jestRozmowa z Rafałem Wojasińskim

Dzieciństwo spędził pan na kujawskiej wsi Łanięta. Skąd się wzię-ły u wiejskiego chłopca zainteresowanie literaturą, czytaniem i w końcu pisaniem?

R.F.Nie wiem, skąd się bierze zainteresowanie literaturą. Lepsze jest może zainteresowanie inżynierią albo polityką. Literatura bywa bar-dzo męczącym zainteresowaniem. Trudno wytłumaczyć, że trzeba pisać. Wszyscy przecież wiedzą, że nie trzeba, że nie jest to takie istotne. Stąd wynika wiele niezręcznych, czasami niestety tragicz-nych życiowo sytuacji.

Należy jednak pamiętać, że literatura pozwala przetrwać na-rodom. Umiera język, umiera naród. Poza językiem nie można się urodzić. A język to opowieści, poezja. Historia też jest przecież opo-wieścią o dawnych czasach. Nie składa się tylko z udokumentowa-nych faktów. Poza tym, to co w najświeższym stanie zachowuje się w dziejach ludzkości, to literatura. Bez języka nie byłoby tożsamości narodowej ani religii. Wszystko to opiera się na opowieści, na prze-kazie słownym, często w formie poezji.

Z literatury bardzo trudno wyżyć, ale bez niej życie jest mniej-sze. Wielcy, wybitni pisarze to jednostki, które przenoszą z poko-

Page 21: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 21 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

lenia na pokolenie pewną siłę człowieka. Im bardziej elitarni, czyli mniej czytani, często tym więcej przenoszą. Literatura płynie wą-skim strumieniem, przeciska się przez wąskie gardło. Mniej może ważne jest, ilu ludzi czyta Herberta czy Miłosza - ważniejsze to, kto to czyta.

Często bywa tak, że literatura bierze się z tzw. prowincji, tam się rodzi, tam znajduje tematy. Wielkie przykłady to Bruno Schulz czy Tomasz Mann, ale jest wiele mniej słynnych przykładów, dzięki którym dowiadujemy się, że są ludzie, którzy widzą trochę inaczej, może więcej. I dzięki temu potrafią czasami napisać o tym, co wła-ściwie każdy wie, ale staje się to jaśniejsze, pewniejsze. Wiedza, czy religia stają się dzięki literaturze bardziej rzeczywiste, może czasami uspokajają człowieka bardziej niż widok rzeczywistości przez okno.

Koniec końców, nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że ktoś pi-sze, a ktoś nie. I nie wiem, czy posiadanie wiedzy na ten temat, pewności, byłoby miłe.

Czy studia polonistyczne w Mazowieckiej Wyższej Szkole Huma-nistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu pomogły panu w budowaniu warsztatu pisarskiego i czy nie zazdrościł pan kolegom studiowa-nia na przykład polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim?

R.W. Nie mogło mi przeszkadzać studiowanie w Łowiczu, bo bardzo dobrze się tam czułem. Może o mniej rzeczy musiałbym walczyć, studiując, np. na uniwersytecie w Warszawie, ale nie sądzę, że by-łoby lepiej. Mnie każda prowincja właściwie wzmacnia. Mam wie-le takich miejsc, bo mieszkałem z rodziną w kilku regionach kraju. Wiele razy się przeprowadzałem.

Myślę, że sprawa studiów nie miała dla mnie znaczenia, poza znaczeniem społecznym, np. sprawa pracy. Jeżeli chodzi natomiast o sprawy literackie, to bardzo dobrze trafiłem z uczelnią Łowiczu. Miałem tam wspaniałych profesorów z Warszawy, Torunia, Krako-wa, Lublina, Łodzi. Tam uczył mnie literatury współczesnej wybitny, nieżyjący już poeta, Ziemowit Skibiński. Bardzo ważna postać dla mnie. Po nim przejąłem nauczanie literatury współczesnej na uczel-

ni w Łowiczu i robiłem to przez prawie siedem lat. Zawsze miałem szczęście do takich wspaniałych ludzi, min: Marka Nowakowskiego, Jana Nowickiego, Krzysztofa Zaleskiego, Franciszka Maśluszczaka.

Czy jest jakaś myśl, którą mógłby pan uznać za swoje motto ży-ciowe?

R.W. Jest wiele takich myśli, wierszy, książek, ale żadnej z nich nie mógłbym uznać za motto. Kluczem do mojego patrzenia na świat jest - przebijające się zawsze we mnie przez smutek i zwykłe ludz-kie poczucie bezsensu - uczucie pewnego zachwytu. Zachwytu nad tym, że coś jest. Że jest pies, niebo i myśl o Bogu albo liczbie galak-tyk. Niewiele da się z tym zrobić, ale daje mi to dystans do spraw życia, które tak bardzo muszą nas obchodzić, żebyśmy mogli mieć samochód albo pralkę.

Rozmawiała Krystyna Niemczyk

Z życia PWSZ

Festiwal słowa z Janem Nowickim

Już trzeci rok z rzędu Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku wspólnie z Teatrem Impresaryjnym organizowała w dniach 26–29 listopada br. Festiwal słowa. Organizatorzy uznali, że celem imprezy jest popularyzacja walorów języka polskiego jako środka komunikacji werbalnej, a także środka artystycznego wyrazu. Za jedną z wielu form popularyzacji urody języka polskiego przyjęto spotkania z ludźmi, dla których słowo „język” jest podstawowym warsztatem pracy. Dzięki Festiwalowi Włocławek gościł w poprzed-nich edycjach między innymi Zbigniewa Zapasiewicza, Krzysztofa Kolbergera, Krzysztofa Zanussiego. Tegorocznym gościem PWSZ był Jan Nowicki, wybitny aktor filmowy i teatralny. Przyjechał na uczel-nię 25 listopada i już o godzinie 11.00 spotkał się z dziennikarza-mi lokalnych mediów, a potem ze studentami i uczniami szkół po-nadgimnazjalnych. Spotkanie przebiegało pod hasłem „Rozmowa na poziomie” i dotyczyło sztuki interpretacji słowa. Znakomity ak-tor okazał się bardzo interesującym mówcą i człowiekiem o wielu pasjach. Opowiadał o swojej pracy w teatrze, a także na planie fil-mowym, recytował Fortepian Chopina Norwida, śpiewał piosenki, wreszcie z czułością opowiadał o swojej ulubionej wsi na Kujawach – Krzewęcie, o ludziach tam mieszkających, o urodzie zwyczajnego życia pośród zwyczajnych ludzi. Na końcu podpisywał książki swoje

i książki o sobie.Podczas Festiwalu 26 listopada w auli przy ul. 3 Maja, odbył się

też slam poetyki młodych twórców, a o godz. 16.oo w tym samym dniu w Teatrze Impresaryjnym koncert zespołu Ryszarda Kawczyń-skiego Kawka Trio pn. Muzyka dla duszy. Natomiast w poniedziałek 29 listopada Teatr Impresaryjny zaprosił włocławian na spektakl Antygona przygotowany przez Teatr Ludzi Upartych.

Red.

Page 22: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 22 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Forum

Europejskie portfolio językowePortfolio wydaje się określeniem zna-

nym; każdy je słyszał, na przykład w kontek-ście ekonomii, ale przytoczenie przykładu portfolio z codziennego życia może dla wie-lu okazać się trudne. Jednakże większość z nas miała własne portfolia bardzo wcze-śnie w życiu; bardzo prawdopodobne, że kończąc przedszkole część z nas otrzy-mała folder zawierający nasze rysunki. Jego zawartość może być postrzegana jako czysto sentymentalna, ale specjalista od naucza-nia przedszkolnego może łatwo wyczytać z takiego portfolio wiele rzeczy i zdiagno-zować, czy nasze umiejętności poznawcze, afektywne, społeczne lub manualne roz-winęły się prawidłowo, zgodnie z norma-mi wiekowymi. Oprócz przedszkolaków, współcześni użytkownicy portfolio to mo-delki, fotografowie i informatycy. Na przy-kład ci ostatni, jeżeli są projektantami stron www, mogą zbierać swoje projekty z danego okresu czasu celem zaprezentowania swo-ich umiejętności potencjalnemu klientowi.

W zakresie nauczania języków obcych portfolio językowe nie jest przemijającą modą, ale dobrze ugruntowanym narzę-dziem opracowanym na podstawie poważ-nych założeń zawierających: nową filozofię nauczania i testowania z nastawieniem na uczącego się. Zgodnie z nowoczesnymi prądami w edukacji uczący się nie jest bier-nym podmiotem nauczania, lecz aktywnym współtwórcą wiedzy. Rola nauczyciela zmie-niła się z „dyrygenta” w mentora i organiza-tora procesu uczenia się, partnera w komu-nikowaniu się. Wielką wagę przywiązuje się do autonomii uczącego się i umiejętności samooceny. Ocena uczącego się nie opiera się już na testach przeprowadzanych w kla-sie, ale zaczyna obejmować więcej informa-cji, takich jak samodzielnie wykonane pra-ce. Zamiast osiągania wyników opisanych w procentach, uczący się powinien odpo-wiadać jasno określonym kryteriom osią-gnięć. Jest to instrument stworzony przez Radę Europy dla twórców kursów języko-wych, autorów podręczników, testerów, nauczycieli i osób kształcących nauczycie-li, który stał się praktycznym narzędziem do ustalenia jasnych norm osiągnięć na kolejnych etapach kształcenia, a także do oceny osiąganych wyników w sposób po-równywalny na płaszczyźnie międzynarodo-wej. Innymi słowy stanowi on podstawę dla wzajemnego uznawania kwalifikacji języko-wych, a zatem usprawniających mobilność edukacyjną i zawodową. jest dokumentem, który w sposób wyczerpujący opisuje:• kompetencje niezbędne do komuniko-

wania się,

• związaną z tym wiedzę i umiejętności,• sytuacje i dziedziny komunikowania

się.Europejski Poziom Biegłości Językowej

(CEFR) określa poziomy osiągnięć w zakre-sie różnych aspektów opisowego systemu za pomocą skali deskryptorów. Koncepcja Europejskiego Portfolio Językowego (ELP) została opracowana w latach dziewięć-dziesiątych XX w. w ścisłym powiązaniu z CEFR. Jest to osobisty dokument stworzony przez Radę Europy, w którym użytkownicy lub osoby uczące się języków obcych mogą - zarówno w trakcie formalnej edukacji lub poza nią – zapisywać swoje umiejętności ję-zykowe i doświadczenia interkulturowe i ję-zykowe w trakcie uczenia się. Mogą oni ko-rzystać z ELP, aby wspomagać swoją naukę języka przez refleksję na temat osobistych stylów uczenia się, przez wyznaczanie sobie nowych celów i zrozumienie, w jaki sposób oceniać swój postęp i przyswajanie kom-petencji językowej, używając parametrów Europejskich Poziomów Biegłości Językowej (CEFR).

Europejskie Portfolio Językowe skła-da się z trzech głównych części: paszportu, biografii i dossier. Paszport pokazuje, co użytkownik potrafi zrobić w różnych języ-kach. Zawiera on wyniki samooceny kompe-tencji językowej użytkownika na podstawie Europejskich Poziomów Biegłości Językowej (CEFR) (A1, A2, B1, B2, C1 i C2), informacje o uzyskanych kwalifikacjach oraz podsumo-wanie jego/jej doświadczeń edukacyjnych. Biografia opisuje doświadczenia językowe i interkulturowe użytkownika oraz kompe-tencję w każdym języku, którego uczył się posiadacz paszportu. Biografia została stwo-rzona, aby pomóc uczącemu się zrozumieć, jak uczyć się języka, jak ustalać cele, pla-nować i oceniać swój postęp i osiągnięcia. Dossier zawiera przykłady dokumentów, które służą jako świadectwa osiągniętych umiejętności językowych i zdobytej wiedzy (certyfikaty, dyplomy, prace pisemne, pro-jekty, nagrania audio, wideo, prezentacje itp.).

Celem prowadzenia portfolio jest stymulowanie dokształcania się w zakresie języków obcych przez całe życie, z naci-skiem na naukę własną i ze zrozumieniem; przejście od nauczania do uczenia się, od motywacji zewnętrznej na wewnętrzną i od oceny zewnętrznej do samooceny. Iden-tyczny dla wszystkich państw członkowskich UE format paszportu ma stanowić jeden z 5 elementów Europassu, którego celem jest stworzenie przejrzystego systemu po-równywania kompetencji i kwalifikacji. Jego

celem jest zwiększenie mobilności obywate-li Unii Europejskiej.

Co to jest Prof-ELP? Nowe podejścia do języków to inne spojrzenie na zintegro-wane uczenie się języka i treści, gdzie język obcy nie jest nauczany tylko dla samego uczenia się, ale zawiera istotne treści i kon-teksty, na przykład ze sfery zawodowej. Pro-fesjonalne Europejskie Portfolio Językowe (Prof-ELP) jest wynikiem europejskiego pro-jektu, który ma na celu stworzenie portfolio językowego dla osób pracujących zawodo-wo. Prof-ELP jest szczególnie przydatnym narzędziem dla określonego typu użytkow-nika (dorośli pracujący lub przygotowują-cy się do pracy) w konkretnym kontekście językowym (firmy lub miejsce pracy). ELP może być wykorzystywane przez wszystkie osoby dorosłe wkraczające bądź już obecne na rynku pracy. Prof-ELP ma być odpowie-dzią na potrzeby pracowników (lub osób poszukujących pracy-przyszłych pracowni-ków), którzy chcą podwyższyć swoją kom-petencję w innych językach, a tym samym poprawić swoje szanse na zatrudnienie, tak więc jego plan musi posiadać pewne cechy. Prof-ELP wykracza poza zakres innych ELP w tym sensie, że zostało zaprojektowane, aby: • można je było łatwo dostosować

do kontekstu pracy, tak by użytkowni-cy mogli uzyskać z niego maksymalne korzyści,

• wykorzystywali je dorośli w całym swoim życiu zawodowym,

• umożliwić jego użytkownikowi zapisy-wanie wszystkich swoich doświadczeń językowych na wszystkich różnych sta-nowiskach pracy,

• włączać konkretne deskryptory ze sfery zawodowej, stwierdzenia typu „potrafię to” przygotowane dla osób pracujących zawodowo, które będą w stanie dokonać samooceny swoich kompetencji językowych i w łatwiej-szy sposób określić cele nauki języków i zgodnie ze swoimi potrzebami,

• korzystać z niego przede wszystkim w postaci cyfrowej,

• dzielić je między użytkownikami i innymi typami użytkowników, takimi jak nauczyciele języka i pracodawcy.Skąd się to wzięło? Prof-ELP opraco-

wano opierając się na Europejskim Portfolio Językowym (EPJ) Rady Europy, zaprojekto-wanym pod koniec lat 90. w celu promocji nauki języków obcych i jednolitego systemu uznawania umiejętności. Aktualnie istnieje ponad 100 portfolio w ponad 40 krajach, każde zgodne ze standardowymi wytyczny-

Page 23: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 23 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

mi, co umożliwia ich upowszechnianie. Prof-ELP zostało opracowane przez

partnerów z pięciu krajów – Hiszpanii, Gre-cji, Polski, Szwecji i Wielkiej Brytanii – przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej w ramach programu Leonardo da Vinci. To jedyne Europejskie Portfolio Językowe zaprojektowane specjalnie na potrzeby za-wodowe.

Dlaczego warto korzystać z Prof-ELP? Prof-ELP jest uważane za przydatne w sytu-acjach nauczania, w których udostępnia się nauczycielowi przegląd umiejętności języ-kowych uczącego sie, pełni głównie funkcje informacyjne dla nauczyciela. Częścią Prof--ELP, do której dostęp ma nauczyciel, jest Paszport, który zawiera przegląd umiejętno-ści uczącego się języków obcych. Korzystając z tego narzędzia, nauczyciel może sprawdzić wiedzę posiadaną przez uczących się. Pasz-port pomaga nauczycielowi najpierw ziden-tyfikować potrzeby uczących się, a następ-nie sprawdzić efekty wdrożonego planu ćwi-czeń. Prof-ELP, Profesjonalne Europejskie Portfolio Językowe1 to darmowe narzędzie internetowe do analizy i zapisu informacji o umiejętnościach językowych. Zbieranie in-formacji o umiejętnościach językowych pra-cowników może usprawnić obsługę klienta i poprawić wyniki firmy. Zbyt często firmy pomijają okazje tylko dlatego, że nie zdają

sobie sprawy z pełnego zakresu dostępnych umiejętności swoich pracowników. Prof-ELP może w tym pomóc przez:stworzenie obra-zu aktualnych umiejętności pracowników;

• identyfikację luk i planowanie szkoleń językowych;

• ocenę, czy kandydaci do pracy posia-dają umiejętności i doświadczenie, ja-kich potrzebuje dana instytucja. Jak to działa? Każdy użytkownik two-

rzy swoje konto. Użytkownicy wprowadzają dane o wszelkich kwalifikacjach i doświad-czeniach językowych oraz przedstawiają aktualne podsumowanie swoich umiejętno-ści językowych dzięki systemowi samooce-ny. Oznacza to, że wskazane zostaną także umiejętności uzyskane poza formalnymi for-mami edukacji (np. podczas pracy za grani-cą). Użytkownicy będą mogli także załączyć i zapisać dokumenty, które potwierdzają wymienione umiejętności w części portfo-lio zwanej dossier. Użytkownicy mogą wy-znaczać sobie własne cele językowe, które mogą być powiązane z ich pracą zawodową. Mogą aktualizować i rozszerzać swoje port-folio w dowolnym momencie.

Jak się zarejestrować? Procedura jest prosta i zajmuje tylko kilka minut. Aplikację można znaleźć na stronie:http://demo.d2d.es/profelp/

Jaki status ma Europejskie Portfolio Ję-

zykowe? Portfolio nie jest certyfikatem. Nie wymaga od użytkownika wypełniania testu. Przez ocenę własnych umiejętności użyt-kownicy mogą wprowadzać dane na temat tego, co potrafią we wszystkich językach ob-cych, jakie znają, niezależnie od tego, gdzie i jak nabyli dane umiejętności. Powinni jed-nak wprowadzić do portfolio informacje na temat procesu uzyskania kwalifikacji i/lub zapisywać w nim dokumenty, które potwier-dzają wymienione umiejętności.

Prof-ELP, tak jak inne Europejskie Portfolio Językowe (EPJ), zostało zaprojek-towane zgodnie z zasadami i wytycznymi Rady Europy. Samoocena umiejętności języ-kowych bazuje na Europejskich Poziomach Biegłości Językowej, systemie sześciu pozio-mów uznawanych w całej Europie. Tak jak w innych EPJ dla dorosłych, część nazwana Paszportem językowym (podsumowanie) ma standardowy format.

Jan Basierski

Opracowanie na podstawie materiałów z konfe-rencji zorganizowanej przez Wojewódzki Urząd Pracy w Toruniu „Profesjonalne Portfolio języko-we dla poprawy zatrudnialności pracowników UE poprzez wzrost ich umiejętności profesjonalnego posługiwania się językiem obcym”.

Z życia PWSZ

Poziom zadowolenia ze studiowania w PWSZW końcu roku akademickiego 2009-

2010 studenci wszystkich kierunków PWSZ po raz kolejny wypełniali ankietę, której celem było zbadanie poziomu zadowolenia ze studiowania w naszej uczelni. Niniejsze opracowanie ma na celu zaprezentowanie wyników badań. Ankietę wypełniło po-nad 1100 osób, spośród których najwięcej, bo niemal połowę stanowili studenci Ad-ministracji. Najmniejsza grupa (około 1%) to studenci Filologii Rosyjskiej. Ankieta za-wierała 13 pytań oraz gotowe warianty od-powiedzi do wyboru. Pytania można ująć w cztery podstawowe grupy: pierwszą sta-nowiły pytania dotyczące warunków studio-wania, drugą – pytania dotyczące dostępu do informacji o uczelni i procesie studiowa-nia, trzecią – pytania dotyczące oceny pracy niedydaktycznych pracowników uczelni, zaś czwarta grupa dotyczyła oferty pozaobo-wiązkowej aktywności studentów.

Warunki studiowania oceniane były przez studentów w trzech aspektach, spo-śród których na najwyższe uznanie zasłużyły zbiory uczelnianej biblioteki, bowiem ponad połowa badanych uznała je za wystarczają-ce; takiej odpowiedzi udzieliło ponad 80% studentów Filologii Germańskiej i Filologii

Angielskiej. Najmniej zadowolonych z zaso-bów bibliotecznych znajdziemy wśród stu-dentów Pedagogiki i Filologii Rosyjskiej ale co ciekawe, niemal połowa tych ostatnich wybrała kategorię „trudno powiedzieć”, co może sugerować, że nie mieli oni jeszcze okazji zapoznać się ze zbiorami bibliotecz-nymi. Dostęp do komputerów i internetu uznała za wystarczający nieco mniej niż po-łowa badanych studentów a najwięcej za-dowolonych znajdziemy w tym przypadku wśród studentów Filologii Polskiej i Filologii Angielskiej. Uwagę zwraca jednak niema-ła grupa uznająca dostęp do komputerów i internetu za niewystarczający; przekroczy-ła ona 35% badanych, a najwięcej nieza-dowolonych znajdziemy wśród studentów stacjonarnego Zarządzania (ponad 60%). Za generalnie pozytywną uznać można opi-nię na temat wyposażenia sal dydaktycz-nych w meble, sprzęt i pomoce dydaktycz-ne, bowiem ponad 1/3 studentów oceniła je wysoko, zaś niemal 60 % przeciętnie. Ocenę niską dało w tym przypadku zaled-wie niespełna 8% respondentów. Najwięk-szą niespójność znajdziemy na ten temat w opiniach studentów Zarządzania, jako że studiujący niestacjonarnie w 40% wystawili

ocenę wysoką, a stacjonarnie - w 17% niską. Druga grupa badanych problemów

dotyczyła systemu obiegu informacji w uczelni. Studentów proszono po pierw-sze o ocenę dostępu do informacji na temat funkcjonowania uczelni, procesu studiowa-nia i aktualności tych danych. Liczna grupa badanych - ponad 45% - wystawiła ocenę pozytywną (zsumowane oceny: bardzo wysoko i wysoko), podobna grupa (44,7%) ocenę przeciętną, a zaledwie 9% zbiorowo-ści ocenę niską. Na ocenach pozytywnych w najwyższym stopniu zaważyli niestacjo-narni studenci Administracji (64%) i Filologii Polskiej (56,5%), zaś najmniej zadowoleni byli niestacjonarni studenci Zarządzania i Informatyki. Podobnej grupy zagadnień dotyczyło pytanie o to, czy wystarczające są informacje na temat tego, czego będzie się uczył student w czasie studiów i jak będą one zorganizowane. Stosunkowo licz-ne odpowiedzi (niemal 65%) uznawały, że informacje te były częściowo wystarczające (odpowiadali tak głównie studenci Stosun-ków Międzynarodowych i Filologii Polskiej), a za całkowicie wystarczające uznała je pra-wie 1/5 badanych; w tym przypadku w prze-wadze byli studenci niestacjonarni (23,2%)

Page 24: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 24 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

w stosunku do stacjonarnych (16,5%). Wobec wagi problemu warto podkreślić, że informacje o trybie i zakresie studiów za niewystarczające uznała prawie ¼ udzie-lających odpowiedzi. Wyjątkowo zgodni byli w tym przypadku studenci stacjonarni i nie-stacjonarni (po 24,4% odpowiedzi). Takie wyniki powinny być dla nauczycieli akade-mickich impulsem do bardziej precyzyjnego określania warunków realizacji prowadzo-nych przez siebie przedmiotów, ich zakresu tematycznego i innych istotnych elemen-tów organizacji procesu nauczania. Do po-wyższej grupy problemów zaliczyć można również pytanie o sposób informowania o formach pomocy materialnej dla studen-tów. Za całkowicie wystarczający uznało go niemal 22% badanych a za częściowo wy-starczający ponad 38%. Za niewystarczające informacje tego rodzaju uznało ponad 26% badanych, zaś niemal 7% nie interesowało się uzyskaniem pomocy materialnej.

W badaniach proszono ponadto o ocenę pracy pracowników niedydaktycz-nych. Skupienie uwagi na tej grupie pracow-ników uczelni wynikało z faktu, że pracowni-cy dydaktyczni poddawani są ocenie w od-rębnej ankiecie. Wyłącznie do mieszkańców akademików kierowano prośbę o ocenę pracy administracji Domu Studenta. Ponad połowa odpowiadających (53,4%) wybrała odpowiedź „jestem średnio zadowolony”; odpowiedzieli tak wszyscy studenci Pe-dagogiki. Wśród mieszkańców akademika z Filologii Germańskiej i Filologii Rosyjskiej równo po 33,33% rozłożyły się odpowie-dzi „jestem w pełni zadowolony” „jestem średnio zadowolony” i „nie jestem niezado-wolony”. Spośród wszystkich mieszkańców Domu Studenta niemal ¼ to osoby w pełni zadowolone z pracy administracji a 22,15% osoby niezadowolone. Drugie pytanie tej grupy także adresowane było tylko do części studentów, którzy odbyli już praktyki zawo-dowe. 28,4% tej grupy uznało organizację praktyk za zadowalającą, a prawie 40% za częściowo zadowalającą; najwyżej organi-zację praktyk ocenili studenci Pedagogiki, a najniżej niestacjonarni studenci Filologii Angielskiej. Dwa pytania dotyczyły pracy sekretariatów obsługujących poszczególne kierunki. Odpowiedzi na każde z pytań zo-stały dla potrzeb zbiorczego opracowania zsumowane, jednak należy pamiętać, że ba-dani oceniali pracę tylko tego sekretariatu, który obsługuje dany kierunek. Ponadto, analizując uzyskane odpowiedzi należy mieć na uwadze fakt, że zasadniczo studenci nie mają wystarczających kompetencji do oce-ny organizacji pracy więc wyniki są subiek-tywnym opisem wrażeń budowanych na ba-zie sprawności, szybkości obsługi i dostęp-ności osób pracujących w sekretariatach, ta zaś jest pochodną walorów osobistych

pracowników ale też, między innymi, liczby studentów, których obsłużyć musi dany se-kretariat. Łączne wyniki wskazują, że niemal 45% badanych uznaje, że praca w sekreta-riacie jest bardzo dobrze bądź dobrze zorga-nizowana, ponad 36% ocenia ją dostatecz-nie a ponad 17% źle. Najwyżej (85% wska-zań) organizację pracy sekretariatu ocenili niestacjonarni studenci Filologii Angielskiej, choć stacjonarni są nieco bardziej krytyczni (31%). Jako złą pracę sekretariatu najlicz-niej ocenili niestacjonarni studenci Zarzą-dzania (35% ). Wysoki poziom subiektywi-zmu dotyczy także odpowiedzi na pytanie o kompetencje i życzliwość osób pracujących w sekretariacie. Wyniki ukazują satysfakcjo-nujący poziom zadowolenia studentów z jako-ści obsługi; niemal 52% ocenia kompetencję i życzliwość osób pracujących w sekretaria-cie bardzo wysoko lub wysoko, a nisko po-nad 13% studentów.

Czwarta grupa zawierała m. in. prośbę o ocenę oferty aktywności studenckiej poza zajęciami obowiązkowymi, np. w samorzą-dzie studenckim, kole naukowym, redakcji gazety, itd. Niemal 1/3 studentów oceniła tę ofertę wysoko, ponad połowa (prawie 54%) przeciętnie, a nisko 9,4%. Najbardziej krytyczni byli studenci Administracji (17,8%) i Pedagogiki (15,4%). Badaczy interesowało także jak studenci oceniają przestrzeganie i poszanowanie ich praw przez władze uczel-ni, jednakże aby zyskać pewność, że badani znają te prawa a zarazem obowiązki władz uczelni, zapytano ich wcześniej czy zapo-znali się z Regulaminem Studiów. Ponad 1/3 badanych zadeklarowała, że zapoznała się z regulaminem bardzo uważnie; najliczniej-sze deklaracje tego typu dotyczą studentów studiów niestacjonarnych, zwłaszcza Filolo-gii Angielskiej (54,3%) i Zarządzania (41%) a wśród studentów stacjonarnych Pedago-giki (ponad 46%). Większość studentów – niemal 52% - zapoznała się z regulaminem niezbyt uważnie, a przyznało, iż regulaminu nie zna 16,7% badanych. Wyniki te ukazują wyraźną zbieżność z odpowiedziami na py-tanie o przestrzeganie i poszanowanie praw studenta. Prawie 1/3 ocenia je wysoko, 53,7% przeciętnie a 9,4% nisko.

Zaprezentowane powyżej badania zamykało pytanie, którego celem było ustalenie czy fakt studiowania w PWSZ we Włocławku jest dla badanych powodem do dumy i zadowolenia. Analiza odpowie-dzi na to pytanie przynosi dużą satysfakcję, bowiem odpowiedzi pozytywnej udzieliło 62,8% studentów. W tej grupie zdecydowa-nie zadowolonych z tego faktu jest 17 % ba-danych, a raczej zadowolonych jest 45,8%. Najwyższy poziom zadowolenia z faktu stu-diowania w PWSZ we Włocławku zgłaszają studenci kierunków niestacjonarnych: Filo-logii Angielskiej – niemal 87%, Administra-

cji – 79,6%, Zarządzania – 79,5% a spośród studiów stacjonarnych studenci Pedagogiki – prawie 80% wskazań. Dalszy rozwój uczel-ni pozwala wyrazić przekonanie, że liczba odpowiedzi pozytywnych na to pytanie bę-dzie nadal rosła.

Małgorzata Legiędź - Gałuszka

Z życia PWSZ

Dzień StudentaMiędzynarodowy Dzień Studenta to pa-miątka wydarzeń, jakie zaszły w Pradze 17 listopada 1939 r. Demonstracja studentów przeciwko zajęciu przez Niemców Czecho-słowacji została brutalnie stłumiona przez nazistów. Co roku studenci całego świata wychodzą na ulice, by protestować przeciw-ko łamaniu podstawowych praw człowieka, żądają wolności słowa, równego dostępu do edukacji, swobody wyznawaniu różnych religii. W Polsce ten dzień nie jest szczegól-nie czczony, być może dlatego, że w naszym kraju przestrzegane są prawa człowieka, honorowana jest wolność słowa, wszy-scy mają dostęp do edukacji i każdy może być wyznawcą dowolnej religii. Jednakże z okazji Międzynarodowego Dnia Studenta w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku odbyła się oficjalna uro-czystość. Podczas tej uroczystości studen-ci i uczniowie szkół ponadgimnazjalnych Włocławka i regionu wysłuchali wykła-du prof. dra hab. Zbigniewa Naworskiego pt. Przywileje studentów w Polsce. W pro-gramie przewidziano wystąpienie JM Rek-tora i przedstawiciela samorządu studenc-kiego oraz podpisanie porozumień o współ-pracy pomiędzy Państwową Wyższą Szkołą Zawodową we Włocławku a Zespołem Szkół im. Kazimierza Wielkiego w Kowalu, Liceum Ogólnokształcącym Królowej Jadwigi w Ko-walu oraz Zespołem Szkół Centrum Kształ-cenia Rolniczego im. Jadwigi Dziubińskiej w Starym Brześciu. Na zakończenie uroczy-stości odbył się koncert zespołu muzyczno--wokalnego studentek PWSZ. Wieczorem samorząd studencki zaprosił do Cafe Mistrz i Małgorzata przy Placu Wolności 14 na kon-cert Express sernice.

Red.

Page 25: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 25 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Słowo prawie tak ważne jak BógRozmowa z Janem Nowickim

Jest pan gościem trzeciej edycji Festiwalu Słowa organizowanego przez PWSZ we Włocławku i Teatr Impresaryjny im. Włodzimierza Gniazdowskiego. Jaką rolę pana zdaniem odgrywa dzisiaj słowo, mam na myśli znacznie słów w przestrzeni medialnej i tej między-ludzkiej?

J.N. W przypadku aktora słowo jest sprawą nadrzędną, my żyjemy ze słów, które wypowiadamy w sposób szczególny. Ja oprócz aktor-stwa zajmuje się także pisaniem, traktuję to zajęcie bardzo poważ-nie; przez dziesięć lat pisałem felietony dla Przekroju, Zwierciadła czy Gazety Krakowskiej, piszę także teksty piosenek.Słowo jest w zasadzie kluczem do wszystkiego, słowo to jest wielka możliwość oddziaływania, wielka mobilizacja. Mówienie o funkcji słowa to jest opowieść rzeka. Słowo daje możliwość porozumiewa-nia, słowo to poezja, to miłość i nienawiść. Słowo to ja, to mój byt, słowo to mój oddech, moje życie. Można zaryzykować stwierdzenie, że słowo jest prawie tak ważne jak Bóg.Nie szanujemy słów, co dla mnie jest zupełnie jasne. Słowo zresztą nigdy nie jest w kompletnym poszanowaniu zawsze są z tym proble-my. Czasami z ust różnych ludzi padają słowa nieodpowiedzialnie, krzywdzące, kłamliwe, poniżające, czyniące ohydnym nasze życie.

Czy widzi Pan różnicę, miedzy pańskim pokoleniem aktorów, dziennikarzy czy pisarzy, którzy, moim zdaniem mieli ogromną świadomość rangi słowa, a współczesnymi gwiazdami mediów?

J.N. Rzeczywiście trochę to wszystko spsiało, zresztą tak musiało się stać ponieważ my w gonitwie do sukcesu ekonomicznego w ra-mach przemian, które są dobre ale i jednocześnie bolesne jesteśmy jak organizm przypominający człowieka, któremu przeszczepiono wszystkie organy. Nasze społeczeństwo, w tym i media gorączkuje jest niedysponowane, robi błędy, co pewnie jest jednym z powo-dów wielkiego triumfu bylejakość. Póki co ten organizm nie ma się najlepiej, ale wierzę, że to jest okres przejściowy, uważam, że musi iść ku lepszemu.

Niektórzy ludzie twierdzą, że lepiej mówią niż piszą i odwrotnie. Jak Pan ocenia różnice między słowem mówionym a pisanym?

J.N. Dotknął pan ważnego tematu, zwłaszcza dla aktora. Nie zawsze można napisać to, co się mówi. Słowo mówione jest poparte tem-brem naszego głosu, wyrazem naszych oczu, czy gestem. Czytelnik, mający przed sobą spisaną wypowiedź ma do dyspozycji tylko sło-wa, w związku z tym słowa muszą ważyć, muszą być napisane z peł-ną odpowiedzialnością. Pod tym względem zwłaszcza dziennikarze wypadają fatalnie, wyszukują sensacje, kłamią, nie zawsze popraw-nie potrafią pisać po polsku. Czasami nawet pytań nie zadają bywa, że biorą mikrofon i mówią – no? A my aktorzy mówimy.

Dziękuje za rozmowę i tych parę refleksji nad naszą mową i współ-czesną rzeczywistością.

J.N. To ja dziękuje i jestem wdzięczny, że mnie w ogóle zaproszono. Bywa tak, że swojego nie zawsze się docenia. Ja tutaj na Kujawach spędzam wakacje, w zasadzie mieszkam i być może przestaje być przez to atrakcyjny, bardzo rzadko mam okazje być zaproszonym na takie imprezy jak ta w waszej uczelni. A tak przy okazji budynek waszej uczelni jest jakąś niesamowitą wyspą estetyki i czystości i jak sądzę sensu, gdzie między innymi króluje słowo.

Rozmawiał Maciej Krzemiński

Z życia PWSZ

Warsztaty wolontariatu i opieki pourazowejJedenastu studentów z drugiego roku pedagogiki Państwo-

wej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku uczestniczyło w dniach od 25 do 29 października br. w pierwszej turze Warsztatów wolontariatu i opieki zdrowotnej w ośrodku Stowarzyszenia Cen-trum Niezależnego Życia w Ciechocinku. W drugiej turze, w dniach od 2 do 5 listopada, w warsztatach wzięło udział kolejnych 10 stu-dentów, tym razem z pierwszego roku pedagogiki.

Warsztaty zorganizowane przy współpracy uczelni i Stowa-rzyszenia Centrum Niezależnego Życia w Ciechocinku sfinansowało Stowarzyszenie. Celem warsztatów było przygotowanie studentów do pracy w wolontariacie z osobami z niepełnosprawnością. Stu-denci uczestniczyli w zajęciach teoretycznych i praktycznych, mie-dzy innymi w szkoleniu z techniki jazdy wózkiem aktywnym, rehabi-

litacyjnej jazdy konnej, na pływalni, technik przenoszenia i asekura-cji, treningach kondycyjnych itp.

Wielu studentów PWSZ od dawna pracuje w wolontariacie. Uczelnia podejmuje starania by pomóc im w zdobyciu wiedzy i prak-tycznych umiejętności pod okiem fachowców, a także w zdobyciu certyfikatu uprawniającego do pracy z osobą z niepełnosprawno-ścią.

Warsztaty zainaugurowały współpracę PWSZ we Włocławku ze Stowarzyszeniem Centrum Niezależnego Życia w Ciechocinku, której sformalizowaniem powinno być podpisanie porozumienia o współpracy.

Red.

Page 26: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 26 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Biblioteka

Okazja do wymiany doświadczeńCoroczne seminaria dyrektorów i osób kierujących bibliote-

kami państwowych wyższych szkół zawodowych są okazją do wy-miany doświadczeń i omówienia różnych problemów pojawiających sie w codziennej pracy zawodowej. Dotychczas odbyły się 3 takie spotkania, które kolejno zorganizowały Biblioteki PWSZ: z Sulecho-wa, Piły oraz Leszna. Zaproszenia organizatorów skierowane są do wszystkich bibliotek PWSZ. Niestety z różnych względów nie zawsze wszyscy przedstawiciele mogą wziąć udział w tych spotkaniach, a szkoda, bo wśród licznych organizowanych co rocznie konferen-cji, sympozjów, seminariów z zakresu bibliotekarstwa jest to jedyna „impreza” skierowana do nas – osób pracujących i kierujących bi-bliotekami PWSZ. Ze względu na to, że wszystkie biblioteki istnieją i działają w strukturach uczelni i są jednostkami uczelnianymi, łączy je podobna organizacja.

Jak powyżej wspomniałam, inicjatorem pierwszego spotkania była Biblioteka PWSZ w Sulechowie, która w dniach 11–12 wrze-śnia 2008 roku zorganizowała I Ogólnopolską Konferencję Dyrekto-rów Bibliotek PWSZ pt. „Współpraca bibliotek uczelnianych w zin-tegrowanej Europie”. Ideą konferencji była wymiana doświadczeń i omówienie kierunków rozwoju bibliotekarstwa we współczesnym świecie oraz nawiązanie współpracy międzybibliotecznej. Udział w niej wzięło blisko 20 reprezentantów bibliotek PWSZ, a także inni zaproszeni goście. Konferencja ta przyniosła wiele dobrego w zakresie wymiany doświadczeń z codziennej pracy. W dyskusjach poruszano sprawy organizacyjne bibliotek, regulaminy bibliotecz-ne, sposoby pozyskiwania zbiorów, formy szkoleń bibliotecznych, porównywano kwestie lokalowe, długość istnienia poszczególnych bibliotek, liczbę zatrudnionych osób.

Rok później takie spotkanie zorganizowała Biblioteka PWSZ w Pile. Tym razem seminarium przebiegało pod hasłem „Biblioteka uczelniana- biblioteką jakości”. Tematyka seminarium oraz zapre-zentowane wystąpienia skupiały się głównie wokół kwestii przyszło-ści bibliotek uczelnianych, podnoszenia poziomu usług, informaty-zacji. Zastanawiano się, czy biblioteki mają szansę przetrwać w do-tychczasowej formie w czasie, gdy tradycyjną książkę coraz częściej

wypiera Internet i źródła elektroniczne, a coraz mniej osób czyta. Spotkanie w Pile zainicjowało także założenie forum internetowego Dyrektorów Bibliotek PWSZ na serwerze PWSZ w Pile.

Trzecie, tegoroczne seminarium zorganizowała Bibliote-ka Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. J. A. Komeńskiego w Lesznie pod hasłem: „Biblioteka wyższej szkoły zawodowej – wi-zja, misja i realia”. Tym razem rozmawiano głównie o obecnej sy-tuacji bibliotek, bibliotekarzy, a także o oczekiwaniach użytkowni-ków wobec nich. Nawiązując do tego ostatniego punktu Biblioteka PWSZ w Lesznie przedstawiła uczestnikom seminarium wyniki an-kiety przeprowadzonej wśród swoich czytelników, z których wyni-ka, że obecni użytkownicy biblioteki uczelnianej przywiązują dużą uwagę do tego, w jaki sposób zostaną przyjęci w bibliotece. Ocze-kują oni, że bibliotekarz udzieli im pomocy przy wyszukiwaniu infor-macji/materiałów. Liczą na fachową i życzliwą obsługę oraz na to, że znajdą poszukiwane materiały i będą mogli zabrać je do domu. Dostęp do Internetu jest również ważny, choć w mniejszym zakresie niż niegdyś – związane jest to zapewne z coraz powszechniejszym i łatwiejszym dostępem do niego. Wśród studentów dużą popular-nością cieszą się także szkolenia biblioteczne z zakresu wyszukiwa-nia informacji, co oznacza, że jest zapotrzebowanie na edukację biblioteczno-informacyjną. Na zakończenie zjazdu podjęto decyzję o rozpoczęciu działań zmierzających do utworzenia Sekcji Bibliotek PWSZ przy Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich.

Jak widać, wszystkie seminaria są owocne i należy takie spo-tkania kontynuować. Udział w takim zjeździe jest okazją do pod-patrzenia, w jaki sposób zorganizowane są pokrewne nam biblio-teki, daje możliwość zadawania pytań, możliwość wprowadzenia/przeniesienia podobnych rozwiązań u siebie, a także osobistego spotkania i poznania osób, z którymi do tej pory utrzymywało się jedynie kontakt korespondencyjny; nawiązania nowych kontaktów oraz rozszerzenia współpracy międzybibliotecznej.

Organizatorem kolejnego przyszłorocznego spotkania będzie biblioteka PWSZ w Gorzowie Wielkopolskim.

Anna Drobyszewska

Z życia PWSZ

Kto wie więcej o Janie Kasprowiczu ?W Zespole Szkół im.

Jana Kasprowicza w Izbi-cy Kujawskiej, 10 grudnia 2010 r. odbył się konkurs wiedzy pt. Życie i twór-czość Jana Kasprowicza. Współorganizatorami konkursu byli: Zespół Szkół im. Jana Kasprowi-cza w Izbicy Kujawskiej, Starostwo Powiatowe we Włocławku oraz wło-

cławska PWSZ. Celem tego interesującego przedsięwzięcia było rozbudzenie zainteresowania młodzieży polską poezją oraz przy-bliżenie sylwetki Jana Kasprowicza. Do udziału w konkursie organi-zatorzy zaprosili uczniów szkół ponadgimnazjalnych powiatu wło-cławskiego, a także młodzież z zaprzyjaźnionych tzw. szkół kaspro-wiczowskich. W jury zasiedli: wykładowca PWSZ, literaturoznawca dr Edmund Oberlan, znany i ceniony w kraju pisarz Rafał Wojasiński oraz

Łucja Parecka - nauczycielka języka polskiego. Warto przypomnieć, że Rafał Wojasiński, autor wielu książek, m.in. Jan Nowicki: Droga do domu, Piękno świata, Złodziej ryb, jest absolwentem Liceum im. Jana Kasprowicza w Zespole Szkół w Izbicy Kujawskiej, a pani Łucja Parecka jego nauczycielką języka polskiego. Nic więc dziwne-go, że z nieukrywaną przyjemnością przyjął propozycję przyjazdu do rodzinnych stron i uczestniczył w pracach jury. Konkurs przebie-gał w atmosferze szlachetnych zmagań. Gospodarze zadbali, aby nie zabrakło także świątecznych akcentów. Uczniowie wykazali się do-skonałą znajomością zarówno twórczości, jak i faktów z życia Jana Kasprowicza, a rywalizacja była bardzo wyrównana. Ostatecznie pierwsze miejsce zajęła drużyna z Zespołu Szkół im. Jana Kaspro-wicza w Izbicy Kujawskiej. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku ufundowała nagrodę główną dla zwycięskiej szkoły – odtwarzacz DVD. Konkurs wiedzy o Janie Kasprowiczu to jedna z wielu form współpracy włocławskiej uczelni ze szkołami w regio-nie. Zwycięzcom gratulujemy imponującej wiedzy o poecie, którego imię nosi ich szkoła.

Red.

Page 27: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 27 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Z życia PWSZ

Pomoc materialna dla studentówStudenci Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Wło-

cławku ze studiów stacjonarnych i niestacjonarnych mogą ubiegać się o stypendia socjalne, na wyżywienie, mieszkaniowe, specjalne dla osób niepełnosprawnych, za wyniki w nauce lub sporcie, wresz-cie o zapomogi. Ponadto mogą również ubiegać się o pomoc ma-terialną w formie stypendium ministra za osiągnięcia w nauce oraz stypendium ministra za wybitne osiągnięcia sportowe.

W roku akademickim 2009/2010 komisja stypendialna przy-znała na okres 9 miesięcy (od października 2009 r. do czerwca 2010 r.) 451 stypendiów socjalnych w wysokości od 100 do 400 zł mie-sięcznie, 451 stypendiów na wyżywienie w wysokości 100 zł mie-sięcznie, 68 stypendiów mieszkaniowych w wysokości 150 zł mie-sięcznie, 58 stypendiów specjalnych dla osób niepełnosprawnych w wysokości od 160 do 350 zł miesięcznie, 65 stypendiów za wyniki w nauce od 350 do 450 zł miesięcznie, 2 stypendia za wyniki w spo-rcie w wysokości od 400 do 450 zł miesięcznie,17 jednorazowych zapomóg w wysokości po 800 zł.

W roku akademickim 2010/2011 komisja stypendialna przy-znała w stosunku do poprzedniego roku więcej stypendiów: socjal-nych o 17, na wyżywienie o 17 i mieszkaniowych o 14. Przyznano także 66 stypendiów po 320 zł. za wyniki w nauce, 2 stypendia za wyniki w sporcie i 6 jednorazowych zapomóg po 600 zł.

W 2009 r. włocławska PWSZ dostała z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na bezzwrotną pomoc materialną dla stu-dentów kwotę 1561,400 zł, natomiast w roku 2010 kwotę 1742,500 zł. Miesięcznie uczelnia przeznacza z Funduszu Pomocy Materialnej na wypłatę świadczeń pomocy materialnej około 170 000 zł.

Szczególną troską otoczeni są studenci z niepełnosprawnością. Każdy student posiadający orzeczenie o stopniu niepełnosprawno-ści może liczyć na pomoc. Uczelnia dysponuje wydzielonym fun-duszem w ramach dotacji z budżetu państwa przeznaczonym tylko na zadania związane z kształceniem i rehabilitacją leczniczą studen-tów niepełnosprawnych. Pracownik Działu Nauczania jest w stałym kontakcie ze wszystkimi studentami niepełnosprawnymi i infor-muje o możliwościach pomocy ze strony uczelni. Co miesiąc każdy student niepełnosprawny może ubiegać się o dofinansowanie wy-datków poniesionych na naukę i leczenie. Dofinansowaniem może być objęty zarówno student studiów stacjonarnych, jak i niesta-cjonarnych. Na wniosek studenta dofinansowuje się do 80% opłat za świadczone usługi edukacyjne; koszty zakwaterowania i wyży-wienia w przypadku studiowania poza miejscem zamieszkania (do-tyczy studentów niepobierających stypendium mieszkaniowego i na wyżywienie z Funduszu Pomocy Materialnej), koszty dojazdów na uczelnię, koszty zakupu przedmiotów ułatwiających lub umożli-wiających naukę, opłaty za dostęp do Internetu, koszty uczestnic-twa w zajęciach mających na celu podniesienie sprawności fizycznej lub psychicznej (np. turnusy rehabilitacyjne, zajęcia na basenie, si-łowni), wydatki na zakup leków i sprzętu leczniczego, koszty wyjaz-dów organizowanych przez uczelnię lub samorząd studencki.

W roku 2010 dotacja na zadania związane z kształceniem i rehabilitacją leczniczą studentów niepełnosprawnych wyniosła 197 900 zł.

Adrianna Sobczyńska

Z życia PWSZ

Studenci PWSZ - dzieciom

Studencki Koło Naukowe Młodych Pedagogów z włocławskiej PWSZ organizuje w poniedziałek 20 grudnia o godz.12.00 w bu-dynku dydaktycznym przy ul. Mechaników 3 w sali nr 402 licytację na rzecz zabawy choinkowej dla dzieci z najuboższych rodzin Wło-cławka. Edyta Perzak i Bartosz Szczepanowski, studenci II roku pe-dagogiki z zarządu koła naukowego, zapraszają na to wyjątkowe spotkanie studentów, uczniów włocławskich szkół a także wszyst-kich mieszkańców Włocławka, którzy chcą podzielić się z najbar-dziej potrzebującymi.

Podczas licytacji będzie można zdobyć min. kalendarz Anwi-lu SA na 2011r. z autografami naszych słynnych koszykarzy, obraz Małgorzaty Waszkiewicz – włocławskiej malarki malującej stopami,

szkice portretów w wykonaniu studentki pedagogiki Beaty Konczal-skiej, dziesięć wejściówek na dowolny seans do Multikina. Człon-kowie z włocławskiego koła Polskiego Związku Niewidomych przy ul. Łaziennej ofiarowali na licytację wiele pięknych ozdób świątecz-nych min. stroiki i witraże. Dochód z licytacji zostanie przeznaczony na paczki dla dzieci oraz organizację zabawy świątecznej.

Zabawa choinkowa odbędzie się 21 stycznia 2011 r. „Teatr nasz” na tę okoliczność udostępnił studentom i dzieciom swoje pomieszczenia a także zobowiązał się do zaprezentowania podczas dziecięcej imprezy jedno ze swoich przedstawień. Pomoc w dotarciu do pięćdziesięciorga dzieci potrzebujących pomocy spoza rodziny zadeklarował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej we Włocławku.

Red.

Page 28: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 28 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Z Historii Kujaw

LMK - historia i współczesnośćLiceum im. Marii Konopnickiej we Włocławku może poszczy-

cić się już ponad 90-letnią historią. Wywodzi się z działającej jeszcze przed 1918 r. prywatnej, ośmioklasowej szkoły średniej p.Masłow-skiej. 9 czerwca 1918r. powołano do życia Spółdzielcze Stowarzy-szenie Szkolne, które wykupiło szkołę z rąk prywatnych i zdobyło fundusze na jej prowadzenie.

9 sierpnia Zofia Degen przejęła obowiązki dyrektora Gimna-zjum Spółdzielczego. W 1921r. gimnazjum stało się szkołą państwo-wą i otrzymało imię Mari Konopnickiej. Już od 1920r. Zofia Degen – Ślósarska czyniła starania o budowę własnego gmachu szkolnego, a 4 kwietnia 1932r., po 14 latach funkcjonowania szkoły w budynku przy ulicy Brzeskiej 8, przenie-siono ją do nowego gmachu przy ulicy Bechiego 1.

Do 1938r. włącznie maturę otrzymało 265 osób. W pierw-szych dniach września 1939r. gmach szkoły przejęło wojsko polskie , a następnie polski szpital wojskowy.Po jego ewakuacji do szkoły wprowadzono szpital niemiecki, a po-tem gestapo. Postępował proces dewastacji budynku. Po wysiedle-niu gestapo gmach zajęła szkoła średnia dla Hitlerjugend, później - na resztę lat okupacyjnych, znów niemiecki szpital wojskowy. W lipcu 1945 r. powołano liczącą 24 osoby Radę Pedagogiczną Gimnazjum i Liceum Koedukacyjnego. Utworzono 15 klas liczących łącznie 819 uczniów. Decyzją Kuratorium nastąpił podział tymcza-sowego Koedukacyjnego Gimnazjum na dwie szkoły: Liceum i Gim-nazjum (żeńskie) im. Marii Konopnickiej oraz Liceum i Gimnazjum (męskie) im. Ziemi Kujawskiej.

W lipcu 1945 r. odbył się po raz pierwszy po wojnie egza-min maturalny. Świadectwa dojrzałości otrzymało 16 dziewcząt i 26 chłopców. W roku 1946 odeszła ze stanowiska dyrektora Zofia Degen - Ślusarska. Jej następczynią została Elżbieta Bąkowska, któ-ra kierowała liceum w latach 1947-54. We wrześniu 1950r. szkołę reorganizowano. Do Liceum przyłączono Szkołę Podstawową nr 1. W ten sposób powstała jedenastolatka, a jej nazwa brzmiała: Szko-ła Ogólnokształcąca Stopnia Podstawowego i Licealnego im. Marii Konopnickiej. Nazwę zmieniono później na: Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące nr 2 im. Marii Konopnickiej, a następnie na III Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej.Od września 1954 r. do 1971 r. funkcję dyrektora szkoły pełnił Edward Szałkowski. Potem szkołą kierowali: Michał Baczyński 1971-1972; Franciszek Wypijewski 1972-1980; Mieczysław Urbanowicz 1980-1981; Wiktor Lewandowski 1981-1984; Zdzisław Witkow-ski 1984-1986; Wanda Wawrzyniak 1986-1995; Krystyna Sobczak 1995-2010

Od 1 września 2010 r. dyrektorem szkoły jest Stefan Siedlecki.Jaki jest dzień dzisiejszy LMK? Jako jedna z nielicznych szkół w Pol-sce jesteśmy członkami Europejskiego Stowarzyszenia Szkół – Eu-ropen School Projekt z siedzibą w Amsterdamie. Jesteśmy jedyną szkołą we Włocławku, która posiada cztery europejskie certyfi-katy jakości nauczania języków obcych European Language Label w zakresie języka angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Kilka lat temu nawiązaliśmy kontakt ze szkołami w Bedford w Anglii i Thure we Francji, a także ze szwajcarskim liceum w Olten i niemiec-kim w Neuwied Neustadt. Współpraca ta owocuje atrakcyjnymi wy-jazdami za granicę, podczas których młodzież lepiej poznaje kultu-rę i język przyjaciół. W bieżącym roku szkolnym LMK bierze udział w międzynarodowym projekcie Teen TV, którego koordynatorem jest nauczyciel języka angielskiego w LMK - p. Monika Mróz. W ra-mach projektu nauczyciele i uczniowie naszego liceum współpracu-ją ze szkołami z 9 krajów Europy: Belgii, Niemiec, Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji, Islandii, Włoch.

W minionym roku szkolnym LMK w ramach dziewiątej edycji pro-gramu PEACE realizowanego przez warszawską Wyższą Szkołę Handlową i stowarzyszenie studentów AIESEC miało przyjemność gościć 3 niezwykłych gości, którymi byli: Rashmi z Indii, Guzeliya z Rosji i David z Peru. Celem tej edycji programu przebiegającej pod nazwą Cross-cultural Understanding było umożliwienie młodym Polakom kontaktu ze studentami z całego świata, którzy prowa-dzą zajęcia mające na celu szerzenie tolerancji poprzez wzajemne poznawanie się. Dzięki takiemu bezpośredniemu kontaktowi mło-dzież przełamuje stereotypy i rozwija swoje horyzonty.

Przygotowujemy naszych podopiecznych do międzynarodo-wych egzaminów językowych : EFB ( English For Business ), DELF, FCE, CAE. Znaleźliśmy się w Złotej Pięćdziesiątce Szkół Otwartych na Unię Europejską. Od wielu lat niezmiennie zajmujemy wysoką pozycję w ogłaszanym przez „PERSPEKTYWY” i „RZECZPOSPOLITĄ” ogólnopolskim rankingu najlepszych szkół ponadgimnazjalnych.

Możemy poszczycić się wieloma olimpijczykami. W minio-nym roku szkolnym najwyższe laury Olimpiady Literatury i Języka Polskiego oraz Olimpiady Języka Rosyjskiego zdobyła Anna Skibiń-ska. W kolejnych latach Konopniczanie uzyskiwali tytuł laureata Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym, Olimpiady o Prawach Człowieka czy Olimpiady Wiedzy Ekologicznej. Ucznio-wie LMK zdobywali także indeksy wyższych uczelni jako laureaci konkursów chemicznych, ekologicznych, wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim.

Liceum im. M. Konopnickiej może poszczycić się wieloma zna-mienitymi absolwentami, do najbardziej znanych spośród nich na-leżą: pisarka Maria Danilewicz- Zielińska, profesor kardiologii Maria Krzemińska-Pakuła, trener i selekcjoner Jerzy Engel, artysta malarz Zbigniew Stec, dyrektor Teatru Impresaryjnego Jan Polak oraz par-lamentarzyści: senator RP Andrzej Person, poseł Łukasz Zbonikow-ski. Ci ostatni tak wspominają szkołę:

Ważną rolę w mojej edukacji odegrały znakomite profesorki, w większości te „od Degenowej”. Janina Biron, Klara Cetner, Jadwi-ga Berkan, panie Szpotańska, Wycichowska i wiele, wiele innych traktowały swoją pracę jak powołanie. Przychodziły rano i wraca-ły na noc do domu. Legendarny już Włodzimierz Gniazdowski, jak samotny biały żagiel, uzupełniał damską flotyllę. Janina Biron, od-znaczona przez prezydenta Francji de Gaulle’a, była prawdziwą bo-haterką, ucząc francuskiego w Warszawie na tajnych okupacyjnych kompletach. Każda z nich to wielka osobowość.(Andrzej Person)

Cztery lata spędzone w Liceum im. M. Konopnickiej dobrze przygotowały mnie do dalszego życia, nie tylko wyposażając w wie-dzę, ale również wpajając ważne wartości. Czas nauki wspominam jako najpiękniejszy w swoim życiu. To tu spotkałem wspaniałych nauczycieli i przyjaciół, którzy wpłynęli na to, kim jestem obecnie. Mijają lata, a LMK to nadal prestiżowa szkoła, uważana za jedną z najlepszych w mieście. (Łukasz Zbonikowski)

Liceum Marii Konopnickiej cieszy się ogromną popularnością. Wynika to z faktu, iż potrafi ona połączyć wysoki poziom naucza-nia z atmosferą zrozumienia, życzliwości, rzetelnej pracy i otwarcia na sprawy młodzieży.

Przeszłość naszego liceum splata się z dniem dzisiejszym. W wielu przypadkach bowiem do szkoły uczęszcza już trzecie, a na-wet czwarte pokolenie z tej samej rodziny. Nauczyciele, uczniowie starają się w sposób twórczy korzystać z dorobku minionych poko-leń, pamiętając, że – jak zauważył poeta – Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej.

Stefan Siedlecki

Page 29: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 29 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Warto przeczytać

Smak życia w oczach kobietyRozmowa z Katarzyną Sarnowską i parę słów o jej książce

... parę słów o jej książce

Obraz współczesności w literackim wy-daniu może przyjmować różne kształty, ważne jednak aby stawał się ciekawym i wiarygodnym znakiem opisywanej rzeczywistości. Katarzyna Sarnowska w swojej najnowszej książce Smak ży-cia z powodzeniem kreśli kontury ota-czającego ją świata i – co ważniejsze wypełnia go materią życia bohaterów, z którymi czytelnik bez problemu znajdu-je pole identyfikacji. To największy atut prozy Sarnowskiej, tworzenie narracji bliskiej życiu, przez co wiele mówiącej

o nas samych. Bohaterką powieści jest Karolina – kobieta, która, mim obaw

o sens własnych poczynań postanawia spełnić swoje marzenia. Naj-większą barierą jest dla niej przełamanie nie tyle oporu innych lecz własnych wewnętrznych zahamowań i lęków. Bohaterka zmaga się więc sama ze sobą i czyni to z powodzeniem, dystansem i sporą dawką humoru.

Smak życia to książka dla każdego szczególnie zaś dla kobiet, poszukujących czegoś więcej niż spełnienia kulturowo-obyczajo-wych ról jakie nierzadko narzuca im rzeczywistość życia społeczne-go.

Maciej KrzemińskiKatarzyna Sarnowska, Smak życia, Warszawa 2010, ss. 159

Jak wyglądały początki pisania?

K.S. Książki zawsze odgrywały bardzo istotną rolę w moim życiu. W dzieciństwie bardzo dużo czytałam. Skończyłam Liceum im. Ziemi Kujawskiej w klasie matematyczno- fizycznej, ale moim wychowawcą był wybitny polonista Włodzimierz Rutkowski. Po tej „mini polonistyce” studia na anglistyce wydawały mi się nie wystarczająco humanistyczne. Po studiach podjęłam próby współpracy z wydawnictwami jako tłumacz i pierwsza książka w moim

przekładzie ukazała się w wydawnictwie „bis” w Warszawie. Była to powieść Barbary Victor Coriander. Potem przetłumaczyłam fragment Suli Toni Morrison, który ukazał się w czasopiśmie „Awers”. Później na jakiś czas zwróciłam się ku poezji. Następnie napisałam książkę dla dzieci - Przygody Kamili, która ukazała się w wydawnictwie w Toruniu. Później zaczęłam pisać opowiadania. Za jedno z nich – Zaduszki otrzymałam trzecią nagrodę w konkursie literackim w Poznaniu. W końcu pojawiła się powieść.

Dlaczego piszesz, co sprawia, że masz ochotę pisać?

K.S. Myślę, że jest wiele powodów. Po pierwsze, pisząc najpełniej wyrażam siebie i jest to próba nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem. Pisanie to także tworzenie alternatywnych światów, w których może być inaczej. Poza tym, pisząc, mogę podarować coś innym. Bardzo się cieszę, gdy uda mi się kogoś rozbawić czy wzruszyć. Jest to też próba zatrzymania czasu, schwytania chwili. Skąd pomysł na ostatnią książkę?

K.S. Pomysł pojawił się nagle. Czytuję różne książki. Są wśród nich także te mniej ambitne, ale takie, które pomagają żyć i napełniają optymizmem, takie jak Pod słońcem Toskanii czy Czekolada. Pomyślałam sobie, że taka optymistyczna historia mogłaby się przecież wydarzyć w średnim mieście bardzo przypominającym Włocławek i to był pierwszy impuls. Potem zabrałam się do pracy. W trakcie pisania przychodziły mi do głowy kolejne pomysły i książka powoli się rozrastała. W maju tego roku przybrała ostateczny kształt. Jest piękna, soczysta, zielona, podobno chwyta za serce i bawi. I oto mi chodziło.

Jakie plany wydawnicze? Nad czym teraz pracujesz?

K.S. Książka, nad którą teraz pracuję miała być pierwsza. Ona w pewnym sensie „tkwiła” we mnie już od dawna. „Smak życia” pojawił się trochę przypadkiem i był dla mnie zabawą, żartem. Nowa książka, która nosi roboczy tytuł „Kwartet kobiecy” to historia młodej dziewczyny, która żyje w dwudziestoleciu międzywojennym w pobliżu Włocławka. Bohaterka marzy o wolności i walczy o miłość swego życia. Książka jest trudniejsza warsztatowo, bo opisuję w niej świat, który już nie istnieje. Oprócz kobiety bohaterem ma być również miasto. Przedwojenny Włocławek widziany z perspektywy pobliskiej wsi jest bardzo atrakcyjny. Impulsem do napisania tej powieści była historia rodzinna, którą jednak stworzyłam na nowo. Poza tym jakiś czas temu napisałam przygodową książkę dla dzieci

– „Leśna wyprawa” i w tej chwili szukam życzliwego wydawnictwa, które by się nią „zaopiekowało”. Pracuję też nad tłumaczeniem niezwykłej książki Gitty Malasz Rozmowy z aniołami. Podczas choroby przyszedł mi też do głowy pomysł na kolejną książkę obyczajową, ale to już temat na kolejną rozmowę…

Rozmawiał Maciej Krzemiński

Z życia PWSZ

30 lat Niezależnego Zrzesze-nia Studentów

Niezależne Zrzeszenie Studentów PWSZ we Włocławku zapro-siło redakcję na obchody 30-lecia NZS-u. Uroczystości rocznicowe odbyły się w dniach od 26 do- 28 października br. Patronat hono-rowy nad obchodami objęli: rektor PWSZ profesor Krzysztof A. Ku-czyński, poseł dr Marek Wojtkowski oraz prezydent Włocławka An-drzej Pałucki. NZS pod wodzą Jarosława Kłosińskiego studenta filo-logii angielskiej przygotował bogaty program uroczystości rocznico-wych. W części oficjalnej odbyła się projekcja filmu pt. „NZS - tak to się zaczęło”, następnie wysłuchano wykładu otwartego nt. „Rola organizacji studenckich w demokratycznym państwie”. Kolejnego dnia zaproszeni goście i brać studencka wysłuchali w Teatrze Im-presaryjnym recitalu piosenki PRL pn. „Przywołajmy wspomnienia”. Wśród wykonawców zanotowaliśmy: Rogera z Włocławka, Express Service, Passion Fruit, Mariusza Walczaka i Kawkę Trio. Obchody za-kończono wieczorem poetycko-muzycznym pt.: „Tak było w PRL” z udziałem The Bridge, Yellow Underground, Piotra Matuszkiewicza (piano) i Michał Malickiego (ocal). Jubileuszowi towarzyszyła wysta-wa pt. „NZS w latach 80. XX wieku.”

Red.

Page 30: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 30 -Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Studencka muza

zaproszenie

Kłaniam się –masz duże poczucie humorulepiąc mojenie moje Ja.Prześmiewcozejdź na szklaneczkęmłodego winama w sobie tyletemperamentuile Ty użyczyłeś go mnie.Puszczasz okotak więc theatro anticoczas rozpocząćzapraszam!

wołanie

krzywa linia mgławicy myśliotula kroki przeszłościliczba spadakpina nic nie dawidzę ogień zaprzeszływtóra plagatworzy plamy czerniwzrok utkwiony w zwierciadleEdenurozbito na milionywołamkrzywa linia mgławicy myśli

co za nami...

spinacz rozterek scala porozrzucane nitki czasu przeszłegobudując piramidę wątpliwościzerkasz w płomyki gwieździstezanika mrokdumnie prężąc ogniki wzruszeńile z nas pozostało...

Kornelia Wesołowska jest studentką pedagogiki we włocław-skiej PWSZ. Urodziła się we Włocławku. Tutaj ukończyła III LO im. Marii Konopnickiej. Jej przygoda z poezją rozpoczęła się jeszcze w gimnazjum, kiedy to została laureatką konkursu poetyckiego pt.: „W poszukiwaniu samego siebie”. W 2005 roku wstąpiła do Kujaw-skiego Stowarzyszenia Literatów. Jej utwory znajdują się w 4 alma-nachach wydawanych w latach 2006–2010 przez KSL. W 2010 roku poprowadziła spotkania poświęcone promocji ostatniego almana-chu kujawskich poetów pt.: „Jesienne wierszobranie”.

Od 3 lat współtworzy magazyn festiwalowy Finału Turnieju Poezji Śpiewanej we Włocławku. Jest członkiem Literacko-Dzienni-karskiego Koła Naukowego przy PWSZ. Pisze do gazetki uczelnia-nej „Licencja na kulturę”. Jest również członkiem Koła Naukowe-go Młodych Pedagogów przy PWSZ. Uczestniczy w pracach jury na konkursach poetyckich, prezentuje swoją twórczość na spotkaniach z młodzieżą szkolną. Pracowała między innymi w jury konkursowym podczas Festiwalu Talentów dla uczniów włocławskich szkół.

Pisze z potrzeby ducha, natchnienie czerpie z otaczającej ją rzeczywistości. Nie poprawia swoich utworów. I jak mówi – nie jest płodnym twórcą.

Red.

Sport

Wygrała i tym razem włocławska PWSZW Płocku 14 grudnia br. obie reprezentacje włocławskiej PWSZ: drużyna kadry dydaktycznej i drużyna studentów uczestniczyły w rewanżowych rozgrywkach piłki siatkowej zorganizowanych przez Studium Wychowania Fizycznego i Sportu płockiej PWSZ. Włocławskiej reprezentacji towarzyszyły władze uczelni w pełnym składzie. Spotkania zakończyło się ponowną wygraną włocławian. W rewanżu za przegraną w rozgrywkach piłki siatkowej, których gospodarzem w grudniu ubiegłego roku była włocławska PWSZ, płocka PWSZ zorganizowała tegoroczny Mikołajkowy Turniej Piłki Siatkowej. Gospodarze zgotowali włocławskiej reprezentacji bardzo serdeczne przyjęcie. Turniej przebiegał już w przedświątecznej atmosferze. Wokół boiska krążyły olśniewające gracją studentki - śnieżynki, a tajemniczy św. Mikołaj obdarowywał prezentami uczestników turnieju. Poszczególne mecze dopingowali gorąco, w asyście współpracowników i studentów, rektorzy obu uczelni.

W przerwie meczów obaj rozegrali konkurs sprawności sportowej i intelektualnej, który to zakończył się wcale niezaplanowanym remisem. Obie reprezentacje walczyły ambitnie, na serio i fair play. A oto rezultaty poszczególnych meczów: mecz kadry - 2;1 dla Włocławka; mecz studentów 2:1 - dla Płocka; mecz open 2:1 dla Włocławka. Na koniec gospodarze podjęli uczestników turnieju pyszną kolacją. Organizatorom - Płockiej PWSZ należą się słowa najwyższego uznania za organizację , wspaniała atmosferę i staropolską gościnność. Wspólnie przyjęto do realizacji wniosek, aby kolejny turniej w 2011 r. zorganizować na przełomie wiosny i lata. Wszystko po to by zagrzewać społeczność akademicką do szlachetnej sportowej rywalizacji i przede wszystkim do zdrowego trybu życia.

Red.

Page 31: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

- 31 - Wiadomości Uczelniane 1-2/2011

Wydawnictwo PWSZ - Nowości

Krzysztof A. Kuczyński (red) Carl und Gerhart Hauptmann, Bd. V. ISSN: 1641-9839Jest to kolejna publikacja na temat wybitnych pisarzy niemieckich pochodzących ze Śląska, Gerharta, laureata nagrody Nobla w 1912 roku, oraz jego brata Carla. Artykuły zostały przygoto-wane przez cenionych germanistów niemieckich i polskich, między innymi przez Petera Sprengela z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.Publikacja stanowić może dużą pomoc dla studentów germanistyki interesujących się literaturą niemiecką XX wieku.

Barbara Moraczewska, Szkolnictwo polskie w latach 1945–1975 z uwzględnieniem miasta Włocławka, ISBN 978-83-60607-20-6Książka należy do interesujących, a zarazem i wyczerpujących naukowych opracowań na krajo-wym rynku wydawniczym, które podejmują tematykę kondycji i ewolucji polskiego szkolnictwa w okresie powojennym, ze szczególnym nawiązaniem do lokalnych realiów. Praca jest przykła-dem całościowego i kompleksowego studium obejmującego problematykę odbudowy, formo-wania i rozwoju szkolnictwa we Włocławku po II wojnie światowej. Wśród nowatorskich treści zawartych w pracy należy między innymi kwestia dogłębnej analizy specyfiki szkolnictwa kościel-nego, tudzież zagadnienia stanu zdrowotności uczącej się młodzieży Włocławka.

Błażej Kaźmierczak, Krzysztof. A. Kuczyński (red), „Niezatarte świadectwo...”. Życie i dzieło Henryka Bereski, ISBN 978-83-60607-21-3Tom przygotowany w 5. rocznicę śmierci wybitnego tłumacza literatury polskiej na język nie-miecki. Henryk Bereska, urodzony na Górnym Śląsku, wyjechał z Polski w 1946 roku. W jego do-robku znajdują się bardzo liczne tłumaczenia z polskiej prozy współczesnej, m.in. książki Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Brezy czy Tadeusza Różewicza. Za wysoką jakość translacji uzyskał prestiżowe nagrody. Jest uznawany obok Karla Dedeciusa za jednego z najlepszych tłumaczy piśmiennictwa polskiego na język niemiecki. Książka przedstawia życie i dorobek tłumaczenio-wy Henryka Bereski, zmarłego przed pięcioma laty wybitnego tłumacza z literatury polskiej. Redaktorom udało się zaprosić do współpracy bodaj wszystkich liczących się znawców sztuki translatorskiej Henryka Bereski (z Polski i Niemiec), toteż rezultat ich pracy jest znakomity.

Małgorzata Wiśniewska (red), „Wyzwania gospodarcze, polityczne i społeczne w globalnej go-spodarce”, ISBN 978-83-60607-22-0Prezentowana publikacja jest pokłosiem studenckiej konferencji naukowej pt. „Wyzwania gospo-darcze, polityczne i społeczne w globalnym świecie”, która odbyła się 8 czerwca 2010 roku.

Część pierwsza poświęcona jest wybranym zagadnieniom i problemom gospodarki. Przedstawione teksty poruszają istotne zagadnienia z punktu widzenia nowoczesnego zarządza-nia organizacjami. W części drugiej zaprezentowano referaty z zakresu polityki międzynarodo-wej. Autorzy poruszyli tematykę dotycząca zarówno Polski i prowadzonej przez nią polityki za-granicznej z okresu przedwojennego, jak również bardzo współczesne kwestie.W trzeciej części znajdujemy cztery opracowania studentów kierunku administracja. Tematyka jest dość rozległa i dotyczy m.in. zagadnień związanych z samodzielnością finansową jednostek samorządu teryto-rialnego, wpływu działań organów państwa na uzyskanie mocy obowiązującej przez akty prawa miejscowego czy tez podatków lokalnych.

Page 32: Wiadomości Uczelniane nr 1-2 2011

W Y Ż S Z E W Y K S Z TA Ł C E N I E I Z A W Ó D W Z A S I Ę G U R Ę K I

B E Z P Ł AT N ESTUDIA INŻYNIERSKIE I LICENCJACKIE W TWOIM REGIONIE!

INFORMATYKA - studia w 100% finansowane w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

♦ Grafika komputerowa i aplikacje internetowe ♦ Systemy informatyczne i bazy danych ♦ Sieci komputerowe i telekomunikacja

ADMINISTRACJA♦ Administracja skarbowa ♦ Administracja bezpieczeństwa publicznego ♦ Administracja samorządowa ♦ Administracja publiczna specjalizacja pocztowa

ZARZĄDZANIE♦ Zarządzanie finansami przedsiębiorstw ♦ Zarządzanie małym i średnim przedsiębiorstwem ♦ Zarządzanie marketingowe ♦ Zarządzanie w turystyce i agrobiznesie ♦ Zarządzanie inwestycjami i nieruchomościami

PEDAGOGIKA ♦ Zintegrowana edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna ♦ Pedagogika resocjalizacyjna ♦ Poradnictwo zawodowe i doradztwo personalne ♦ Edukacja obronna i bezpieczenstwo publiczne

FILOLOGIA ♦ Język angielski w turystyce i biznesie ♦ Język angielski specjalizacja tłumaczeniowa ♦ Język niemiecki w turystyce i biznesie

RA

D

OŚĆ STUDIOWAN

IA

w w w . p w s z . w l o c l a w e k . p l

STUDIUJ ZA DARMO !