Wiadomości Uczelniane -...

17
Wiadomości Uczelniane Państwowej wyższej szkoły zawodowej we włocławku IssN 1895-3085 Nr 1 (33) 2013 I Ty też możesz zostać inżynierem Nowy techniczny kierunek studiów str. 5

Transcript of Wiadomości Uczelniane -...

Wiadomości Uczelniane

Państwowej wyższej szkoły zawodowej we włocławku

IssN 1895-3085

Nr 1 (33) 2013

I Ty też możesz zostać inżynieremNowy techniczny kierunek studiów str. 5

- 3 -- 2 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

WYDAWCA: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławkuul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławek, tel. 696422758, www.pwsz.wloclawek.pl

KOLEGIUM REdaKcyjnE:ReDAktoR NACZelNY: Andrzej Sepkowski

Z-ca Redaktora Naczelnego: Maciej KrzemińskiSekretarz Redakcji: Krystyna Niemczyk Redaktor techniczny: Dawid Kretkowski

Spis treści

Uroczysta inauguracja roku akademickiego 2012/2013 ................................... ......................................... 3XVIII Zgromadzenie Plenarne Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych we Włocławku .......   4Posiedzenie Konwentu ...............................................................................................................................   4Nagroda Ministra ........................................................................................................................................   4Nowy techniczny kierunek studiów ............................................................................................................   5Spotkania studentów z pracodawcami .......................................................................................................   5Przedszkole Akademickie ................................................................................... ........................................   6Z wizytą studyjną w Trójmieście .......................................................................... ......................................   6-7Panel na temat studenckich praktyk nauczycielskich ................................................................................  8Dziecko, dzieciństwo we współczesnym świecie .... ...................................................................................  8Dźwięk w pedagogice ................................................................................................................................  8Rusza Akademicka Szkoła Policealna .........................................................................................................  9Akademickie biuro karier jako uczestnik rynku pracy ................................................................................   9-15Uczyć się przez całe życie ...........................................................................................................................  10-11Refleksje nad dostosowaniem programów kształcenia do wymogów Krajowych Ram Kwalifikacji ..........  11-12Wyczerpujące się rezerwy wzrostu gospodarczego w Polsce. Jak temu zaradzić? ....................................   12-14ABC PRAWA ..................................................................... ..........................................................................  14O potrzebie i pożytkach z humanistyki, także na studiach technicznych ...................................................  15-16Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu ..................................................................... ................  16Rozważania o kulturze ...............................................................................................................................   17-18Mikołajkowy Maraton Fitness ...................................................................................................................   18Gitta Mallasz − Sprawiedliwa wśród Narodów Świata ...............................................................................   19-20Tajemnica życia ..........................................................................................................................................   21-22Realizm i transcendencja w Starej Rafała Wojasińskiego ..........................................................................   23Z pobytu na Cyprze .....................................................................................................................................   23-24Non scholae sed vitae discimus .................................................................................................................   25-26Uzależnieni od piękna bądźmy! .................................................................................................................  26-27Wiślane mosty we Włocławku (część I) ..................................................................... ................................  27-28Nowości wydawncze ..................................................................................................................................   29Październikowa kolejka ..............................................................................................................................   30Coraz bardziej ekopomocni .......................................................................................................................   30Nie samą nauką student żyje ......................................................................................................................   30Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego ...............................................................................................   31

Z życia PWSZ

Uroczysta inauguracja roku akademickiego 2012/2013Uroczysta inauguracja roku akade-

mickiego 2012/2013 w PWSZ we Włocław-ku odbyła się 9 października 2012 r. przy ulicy Obrońców Wisły 1920 r. O godzinie 10 do sali audytoryjnej na Zawiślu wśród wielu gości przybyli: wicemarszałek Sena-tu RP Jan Wyrowiński, biskup włocławski ks. dr Wiesław Alojzy Mering, posłanka na Sejm RP Domicela Kopaczewska, prezydent Włocławka Andrzej Pałucki, przewodniczą-cy Rady Miasta Włocławka Stanisław Waw-rzonkoski, członek Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego Sławomir Kopyść, prorektor Uniwersytetu Mikołaja Koper-nika prof. Wodzisław Duch, a także radni województwa kujawsko-pomorskiego, rad-ni Włocławka, dyrektorzy szkół, placówek oświatowych i kulturalnych, przedsiębiorcy, dyrektorzy banków, przedstawiciele władz samorządowych miast i gmin. W uroczysto-ści uczestniczyli profesorowie, nauczyciele akademiccy i przede wszystkim studenci pierwszego roku.

W swoim wystąpieniu rektor PWSZ prof. dr hab. Tadeusz Dubicki podsumował obchody jubileuszu dziesięciolecia uczel-ni, przypomniał wszystkie przedsięwzięcia związane z wprowadzaniem w życie nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, przede wszystkim wspomniał o przebudowaniu

programów studiów na wszystkich kierun-kach kształcenia i nadaniu im praktyczne-go profilu, o powołaniu Konwentu, a także realizacji kolejnego etapu informatyzacji uczelni. Poinformował zebranych, że PWSZ od dwóch lat prowadzi prace nad zmianą koncepcji i oferty kształcenia, aspirując do bycia regionalną uczelnią zawodową ze szczególnym naciskiem na zawody tech-niczne, ponadto strategia rozwoju uczelni musi być wpisana w strategię rozwoju mia-sta i województwa. Poinformował także, że uczelnia zabiega o uprawnienia do prowa-dzenia kształcenia na kolejnym kierunku technicznym, a mianowicie na mechanice i budowie maszyn, także o tym, że jesienią 2013 r. w obiekcie przy ulicy 3 Maja 17 zostanie utworzone przedszkole językowo--ekologiczne, które będzie jednocześnie placówką prowadzącą praktyki dla studen-tów pedagogiki przedszkolnej i wczesnosz-kolnej. We wrześniu 2013 r. uczelnia prze-prowadzi nabór do szkoły policealnej.

Po wystąpieniu rektora wysłuchano przesłania minister nauki i szkolnictwa wyższego, a następnie odbyło się ślubowa-nie studentów pierwszego roku i wręczenie indeksów. Istotnym dla klimatu tegorocz-nej immatrykulacji i wytyczonego kierunku rozwoju uczelni było podpisanie – podczas

inauguracji – porozumienia o współpracy pomiędzy uczelnią a gminą miasto Wło-cławek i Powiatowym Urzędem Pracy we Włocławku. Porozumienie dotyczy współ-działania na rzecz kształcenia na potrzeby regionalnego rynku pracy, a jedną z form tej współpracy ma być Konkurs Prezydenta Miasta Włocławka i Rektora PWSZ we Wło-cławku na najlepszą pracę licencjacką lub inżynierską poświęconą tematyce innowa-cyjności i przedsiębiorczości. Uczestnikami konkursu mogą być absolwenci oraz stu-denci PWSZ, którzy uzyskali tytuł licencjata lub inżyniera na studiach stacjonarnych lub niestacjonarnych, i którzy w swoich pracach licencjackich czy inżynierskich przedstawią projekty oryginalnych innowacyjnych roz-wiązań na rzecz rozwoju miasta Włocław-ka, lokalnej gospodarki, promocji, edukacji, nauki, kultury i sportu, działalności gospo-darczej czy innych zadań publicznych reali-zowanych przez miasto Włocławek. Prace konkursowe mają być oceniane w dwóch kategoriach – przedsiębiorczość i innowa-cyjność. Na zakończenie uroczystości prof. dr hab. inż. Adam Niewiadomski wygłosił wykład inauguracyjny pt. „Sztuczna inteli-gencja i informacja lingwistyczna”.

K.N.

Rektor PWSZ we Włocławku prof. dr hab. Tadeusz Dubicki otwiera rok akademicki 2012/2013

- 5 -- 4 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Nagroda MinistraRektor PWSZ we Włocławku prof. dr hab. Tadeusz Dubicki dołączył do zaszczytnego grona laureatów Nagród Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Minister, przyzna-jąc to indywidualne wyróżnienie, w sposób szczególny uhonorował dokonania Profeso-ra jako rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku, a zwłaszcza jego działalność organizacyjna w roku akademic-kim 2011/2012 – wyjątkowym ze względu na wdrażaną reformę szkolnictwa wyższego.

K.N.

XVIII Zgromadzenie Plenarne konferencji Rektorów Publicz-nych Szkół Zawodowych we Włocławku

W dniach 20-22 września 2012 r. wło-cławska PWSZ gościła rektorów państwo-wych wyższych szkół zawodowych z całego kraju na XVIII Zgromadzeniu Plenarnym Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych. Gospodarzem spotkania był rektor PWSZ we Włocławku prof. dr hab. Tadeusz Dubicki. W obradach szacownego gremium uczestniczyli także: dr hab. Daria Lipińska-Nałęcz – podsekretarz stanu w Mi-nisterstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. dr hab. Józef Lubacz – przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz prof. dr hab. Danuta Strahl – wiceprze-wodnicząca Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Konferencja obradowała nad problemami funkcjonowania publicznych szkół zawodo-wych w rok po wejściu w życie nowej usta-wy o szkolnictwie wyższym.

Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego dr Daria Lipińska-Nałęcz wysoko oceniła dotychczasowy dorobek dydaktycz-

ny i materialny państwowych szkół zawo-dowych, podkreśliła też, że zgodnie z du-chem reformy szkolnictwa wyższego przed państwowymi wyższymi szkołami zawodo-wymi stoi zadanie wykształcenia w zawo-dach potrzebnych gospodarce regionalnej i ogólnokrajowej około 40 procent spośród wszystkich maturzystów. Jeden z paneli podczas plenarnego posiedzenia Konfe-rencji Rektorów poświęcono Krajowym Ra-mom Kwalifikacji oraz zasadom i sposobom przeprowadzania kontroli instytucjonalnej w uczelniach. Najwięcej emocji wzbudził projekt Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyż-szego z dnia 12 września 2012 r. zmieniający rozporządzenie w sprawie sposobu podzia-łu dotacji z budżetu państwa dla uczelni pu-blicznych i niepublicznych, w rezultacie któ-rego uczelnie mogłyby być pozbawione od stycznia 2013 r. dotacji na wynagrodzenia dla kadry naukowo-dydaktycznej, która nie jest zatrudniona na tzw. pierwszym etacie.

Stanowisko Konferencji Rektorów wyraża-jące stanowczy protest przeciwko projek-towi okazało się skuteczne i Ministerstwo wycofało się z projektu, który, nawiasem mówiąc, sprzeczny był z zapisami ustawy o szkolnictwie wyższym.

Ostatniego dnia rektorzy podjęli uchwałę o rozszerzeniu składu Prezydium, do którego jednogłośnie wybrali prof. dr hab. Jolantę Witek – rektor PWSZ w Wałczu oraz prof. dr. hab. Witolda Stankowskiego – rektora PWSZ w Oświęcimiu.

Rektor PWSZ we Włocławku prof. dr hab. Tadeusz Dubicki, już poza programem obrad, zaprosił gości do odwiedzenia biblio-teki Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, a także bazyliki katedralnej.

Z inicjatywy Konferencji Rektorów de-legacja rektorów złożyła kwiaty w miejscu męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.

K.N.

Z życia PWSZ

Nowy techniczny kierunek studiówW ostatnim czasie środki masowego

przekazu poświęcają wiele uwagi proble-mowi bezrobocia wśród absolwentów wyż-szych uczelni. Jednak przekazywane infor-macje są półprawdami, gdyż nie rozróżnia się absolwentów uczelni humanistycznych i technicznych. Niewątpliwie większość bezrobotnych jest wśród absolwentów kie-runków humanistycznych, jest to związa-ne z tym, że przy likwidacji obowiązkowej matury z matematyki zmniejszyło się zain-teresowanie studiami technicznymi, a mło-dzież wybierała kierunki łatwe i przyjemne w studiowaniu. W gospodarce narodowej jest znaczne zapotrzebowanie na kadry techniczne, czyli inżynierów różnych spe-cjalności. Z tego też względu jako wyjście naprzeciw temu zapotrzebowaniu Państwo-wa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku podjęła starania o uruchomienie kierunku mechanika i budowa maszyn. Po skomple-towaniu kadry naukowo-dydaktycznej oraz opracowaniu programu studiów zgodnego z wymogami Systemu Bolońskiego uczelnia złożyła wymagane dokumenty do Minister-stwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i czeka, miejmy nadzieję, na ich akceptację.

Studia pierwszego stopnia na kie-runku mechanika i budowa maszyn będą trwały siedem semestrów, po ich ukończe-niu i obronie pracy dyplomowej absolwen-ci uzyskają dyplom inżyniera mechanika w jednej spośród trzech specjalności, bar-dzo poszukiwanych na rynku pracy. Prze-widziane specjalności to: obrabiarki i tech-nologia maszyn, inżynieria produkcji oraz napęd i sterowanie maszyn.

Pierwsze cztery semestry będą wspól-ne i wtedy realizowane będą przedmioty ogólne, takie jak język obcy, technologie informacyjne, bhp z ergonomią, zarządza-nie środowiskiem, prawo w działalności gospodarczej, ochrona własności intelektu-alnej oraz podstawy ekonomii. Druga grupa przedmiotów to przedmioty podstawowe, takie jak matematyka, fizyka, mechanika, wytrzymałość materiałów oraz mechanika płynów. Wreszcie trzecia grupa to przedmio-ty kierunkowe, wśród nich: termodynamika techniczna, elektrotechnika i elektronika, grafika inżynierska wspomagana kompute-rowo CAD, nauki o materiałach, automaty-ka i robotyka, podstawy konstrukcji maszyn, metrologia i systemy pomiarowe, techniki wytwarzania, obrabiarki i obróbka skrawa-niem, dynamika maszyn, technologia ma-szyn oraz podstawy napędów.

Po ukończeniu czterech semestrów studenci wybiorą jedną z trzech uprzednio podanych specjalności. Absolwenci spe-cjalności obrabiarki i technologia maszyn zdobędą znacznie rozszerzone wiadomo-ści, umiejętności i kompetencje z zakresu inżynierii mechanicznej, dynamiki oraz hy-drauliki i pneumatyki obrabiarek, budowy narzędzi, przyrządów i uchwytów obróbko-wych, sterowania maszyn technologicznych oraz ich programowania numerycznego, zarządzania procesami obróbkowymi. Ab-solwenci tej specjalności będą mogli być zatrudniani jako inżynierowie mechanicy na stanowiskach konstruktorów, technologów i głównych mechaników we wszystkich ga-łęziach przemysłu. Nabyte w czasie studiów umiejętności będą też mogły być wykorzy-

stane do uruchomienia prywatnej firmy wy-twórczej bądź usługowej.

Absolwenci specjalności inżynieria produkcji zdobędą szeroką wiedzę, umie-jętności i kompetencje dotyczące inżynierii mechanicznej, budowy maszyn i urządzeń produkcji, projektowania procesów, auto-matyzacji i robotyzacji, zintegrowanych sys-temów i zarządzania procesami produkcji, hydrauliki i pneumatyki maszyn, diagnostyki technicznej, ekonomiki produkcji i logistyki przemysłowej. Absolwenci będą wszech-stronnie przygotowani do pracy w małych, średnich i dużych przedsiębiorstwach wy-twórczych, usługowych i handlowych róż-nych branż.

Absolwenci specjalności napęd i sterowanie maszyn zdobędą praktycz-ną specjalistyczną wiedzę i umiejętności w zakresie napędów oraz sterowania maszyn i urządzeń z napędem elektromechanicz-nym i hydrostastycznym w oparciu o najlep-sze przykłady technik napędowych i sterow-niczych dźwignic i maszyn roboczych. Celem kształcenia na tej specjalności będzie zdo-bycie wiedzy i umiejętności wykorzystywa-nia technik komputerowych dla projekto-wania, symulacji pracy i dynamiki układów napędowych, sterowania numerycznego napędami za pomocą mikroprocesorów i sterowników elektronicznych oraz pro-gramowania i optymalizacji pracy maszyn i urządzeń. Wiedza i umiejętności uzyskane na tej specjalności będą mogły być wykorzy-stane w wielu gałęziach przemysłu, obejmu-jących budowę maszyn, przemysł metalur-giczny, spożywczy, włókienniczy, budowlany oraz transport bliski i technologiczny.

Janusz LipińskiZ życia PWSZ

Spotkania studentów z pracodawcami W dniach 28 i 29 listopada 2012 r. w Pań-stwowej Wyższej Szkole Zawodowej odby-ły się dwa kolejne spotkania studentów III roku z pracodawcami. Studenci filologii an-gielskiej i filologii germańskiej ze specjalno-ści język obcy w turystyce i biznesie spotkali się z pracodawcami z branży turystycznej, między innymi z dyrektorem biura podróży, kierownikiem biura informacji turystycznej oraz pilotem wycieczek krajowych i zagra-nicznych. Natomiast studenci pedagogiki mieli okazję szukać propozycji pracy wśród tych, które oferują pracodawcy tzw. trze-ciego sektora, czyli organizacje pozarządo-we. Spotkania te są jedną z form wsparcia

w ramach projektu finansowanego ze środ-ków EFS: „PWSZ we Włocławku – wiedza i zawód w zasięgu ręki”. Wsparcie dotyczy studentów, którzy za chwilę ukończą studia i zmierzą się z bardzo trudnym rynkiem pra-cy. Biuro Karier zorganizowało dotychczas pięć takich spotkań. Studenci dziennikar-stwa spotkali się z redaktorami naczelnymi lokalnych mediów. Studenci III roku infor-matyki mieli okazję skonfrontować swoje wyobrażenia o przyszłej pracy z pracodaw-cami z branży IT. Studenci administracji uczestniczyli w spotkaniu z pracodawcami służb mundurowych, a studenci pedagogiki z dyrektorami szkół ponadgimnazjalnych.

Tym razem Biuro Karier, mając na uwadze brak ofert pracy dla filologów i pedagogów, przygotowało spotkania, na których przed-stawiono alternatywne formy zatrudnienia dla absolwentów tych kierunków. Za łącze-nie dbałości o jakość kształcenia z edukacją praktyczną oraz prowadzenie studiów w taki sposób, by jak najpełniej przygotowywały one absolwentów do przyszłej pracy zawo-dowej, włocławska PWSZ uzyskała certyfi-kat „Uczelnia Liderów” w pierwszej i drugiej edycji ogólnopolskiego konkursu dla szkół wyższych organizowanego przez Fundację Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa Wyższego pod patronatem Parlamentu Europejskiego.

K.N.

Posiedzenie konwentu11 grudnia 2012 r. w sali Senatu przy ulicy 3 Maja odbyło się posiedzenie Konwentu – organu kolegialnego uczelni skupiającego przedstawicieli wojewódzkich i lokalnych organów administracji publicznej, szkół po-nadgimnazjalnych, przedsiębiorców, insty-tucji i organizacji współpracujących z uczel-nią. Zadaniem Konwentu, zważywszy na silne związki jego członków z regionem, jest opiniowanie i doradzanie władzom uczelni w sprawie kierunków rozwoju włocławskiej PWSZ – uczelni, której głównym zadaniem jest właśnie dostarczanie regionalnej gospo-darce dobrze przygotowanych specjalistów. W spotkaniu uczestniczyli także zaproszeni

przez rektora radni Sejmiku Wojewódzkiego z okręgu włocławskiego. Konwent w bardzo otwartej dyskusji wypracował dwie opinie. Pierwszą, wspierającą władze uczelni w jej staraniach o uruchomienie inżynierskie-go kierunku studiów mechanika i budowa maszyn, oraz drugą wzmacniającą działa-nia władz PWSZ zmierzające do pozyskanie środków finansowych na przebudowę i mo-dernizację oraz wyposażenie nowoczesnego zaplecza dydaktycznego, laboratoryjnego, warsztatowego i bibliotecznego na potrzeby technicznych kierunków studiów.

J.K.

Rektorzy państwowych wyższych szkół zawodowych przed katedrą włocławską

- 7 -- 6 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Z życia PWSZ

Przedszkole AkademickiePWSZ we Włocławku otwiera od

pierwszego września 2013 r. Przedszkole Akademickie. Będzie to wyjątkowe miejsce dla włocławskich dzieci. Uczelnia stworzyła i wdraża projekt przedszkola przyjaznego dziecku, opartego o najnowszą wiedzę i me-tody wspierające jego rozwój. Przedszkole tworzone jest przez grupę specjalistów po-siadających kilkunastoletnie doświadczenie i wysokie kwalifikacje. Dodatkowe wsparcie stanowić będą młodzi, pełni zapału do pra-cy i kreatywni absolwenci pedagogiki wło-cławskiej PWSZ.

Przy tworzeniu projektu przedszkola uczelnia postawiła na trzy główne zadania: naukę języków, edukację ekologiczną oraz edukację prozdrowotną, czyli promowanie zdrowia, zdrowego odżywiania i aktywno-ści ruchowej. Nowoczesne metody pracy to tylko jeden z elementów projektu przed-szkola przyjaznego rozwojowi dziecka. Oferta proponowanych zajęć jest bardzo szeroka – od rytmiki, nauki tańca, języków obcych, dogoterapii, gimnastyki ogólno-rozwojowej i gimnastyki korekcyjnej, zajęć z logopedą, po naukę pływania. W uczelnia-

nym przedszkolu najważniejszy będzie mały człowiek, który w zupełnie nowy sposób odkrywa świat, swoje umiejętności, zain-teresowania, emocje, potrzeby, dobre ma-niery, zdrowe nawyki. Dlatego oferta będzie ewoluowała w oparciu o potrzeby dzieci i sugestie rodziców.

Celem nadrzędnym pracy opiekuńczo--wychowawczej będzie odkrywanie wielo-rakich, indywidualnych zdolności i zaintere-sowań dzieci, pobudzanie ich, wzmacnianie oraz rozwijanie ze szczególnym uwzględnie-niem naturalnej aktywności dzieci i ich zdol-ności rozwiązywania problemów. Systema-tycznie będą diagnozowane umiejętności, potrzeby oraz zdolności dzieci poprzez ich obserwację, analizę wytworów ich działal-ności i oczywiście z uwzględnieniem wiedzy specjalistów (psychologa, logopedy, ewen-tualnie lekarza) oraz rodziców. W tej pla-cówce zostaną stworzone przedszkolakom możliwości odkrywania ich zainteresowań i pasji. Szeroka oferta przedszkolna pozwo-li też dzieciom wybrać najciekawsze dla nich zajęcia. Wraz z poznaniem upodobań, możliwości i potrzeb przedszkolaków będą

tworzone koła zainteresowań. Niezwykle ważne jest, aby dziecko od najmłodszych lat odkrywało aktywności, które sprawiają mu radość, ale również pokażą jego mocne strony. Sale zabaw będą przestronne, ko-lorowe, słoneczne, spełniające najwyższe standardy i przede wszystkim bezpieczne. Organizatorzy przedszkola mają świado-mość, jak ważne są warunki, w jakich prze-bywają dzieci. Przedszkole Akademickie jest przygotowywane od podstaw, dzięki czemu pomieszczenia i wyposażenie będą nowe i posiadać będą stosowne certyfikaty. Wo-kół przedszkola zostanie zbudowany ogró-dek jordanowski.

Organizatorzy dołożą wszelkich sta-rań, aby to przedszkole było wyjątkowe za-równo ze względu na stworzoną ofertę, jak i współpracę z rodzicami oraz specjalista-mi z Zakładu Pedagogiki, Zakładu Filologii i specjalistami spoza uczelni. Więcej informacji dotyczących Przedszko-la Akademickiego i jego oferty znaleźć bę-dzie można na stronie internetowej uczelni www.pwsz.wloclawek.pl.

Barbara Koźmińska

Z wizytą studyjną w trójmieścieW dniach 24-26 października 2012

r. uczestnicy projektu „Dobra praktyka najlepszym nauczycielem” wzięli udział w pierwszej, trzydniowej wizycie studyjnej zorganizowanej w Trójmieście. Studenci PWSZ we Włocławku – III roku pedagogi-ki o specjalnościach nauczycielskich mogli uczestniczyć w zajęciach pokazowych przy-gotowanych przez przedszkole nr 48 w Gdy-ni, Niepubliczne Przedszkole „Sorbonka” w Suchym Dworze k. Gdyni oraz przed-szkole nr 67 w Gdańsku. Od 2011 r. PWSZ realizuje projekt, którego jednym z celów szczegółowych jest poprawa jakości kształ-cenia praktycznego przyszłych nauczycieli. Działaniem projektu, które ma doprowa-dzić do osiągnięcia tego założenia, jest mię-dzy innymi „Poznawanie dobrych praktyk”, czyli wizyty studyjne dla studentów III roku, podczas których poznają oni sposoby pracy w placówkach o nowatorskim profilu kształ-cenia, gdzie mogą obserwować nowe me-tody dydaktyczno-wychowawcze.

W Przedszkolu Samorządowym nr 48 w Gdyni w codziennej działalności eduka-cyjnej preferuje się twórcze metody pracy, czyli takie, które rozwijają procesy myślo-we i inspirują wielokierunkową aktywność

dziecka. W tym celu nauczyciele Przedszko-la wykorzystują: Metodę Dobrego Startu, metodę ruchu rozwijającego W. Sherborne, metodę twórczą K. Orffa, gimnastykę twór-czą R. Labana, kinezjologię edukacyjną oraz inne metody aktywizujące. W rozwijaniu u dzieci umiejętności społecznych kadra dy-daktyczna opiera się na metodach wpływu osobistego, sytuacyjnego i społecznego. Wszystkie wymienione metody nauczania mają wspólną cechę, a mianowicie działa-nia edukacyjne Przedszkola nawiązują do nadmorskiego charakteru regionu. Stu-denci PWSZ w placówce tej byli czynnymi uczestnikami zajęć pod tytułem „Zacza-rowane morze” w grupie czterolatków. W celu przeprowadzenia lekcji posłużono się trzema metodami: słowną (rozmowa, opis, instrukcja), oglądową (pokaz) oraz działań praktycznych (stawianie zadań dzieciom). Na podstawie nagrań przyrody i w oparciu o rekwizyty dzieci odpowiadały na pytania nauczycielek: O czym szumi mo-rze? Co nam daje morze? Muszelki, piasek, patyki, a także roślinność morska posłużyły do pracy w zespołach polegającej na prze-prowadzeniu eksperymentu i wspólnego wnioskowania: Co pływa, a co tonie? Po-

nadto w scenariusz wpleciono zajęcia sty-mulujące rozwój mowy pod kierunkiem logopedy. Miłym gestem na zakończenie wizyty studyjnej było pasowanie studentów PWSZ na uczestników grupy „Marynarze”.

Niepubliczne Przedszkole „Sorbon-ka” w Suchym Dworze k. Gdyni to ośro-dek, który wzbudził największe emocje wśród studentów. W odróżnieniu od dwóch pozostałych placówek to małe, kameral-ne przedszkole, do którego uczęszcza 15 dzieci. Według Patrycji Leciej, właścicielki „Sorbonki”, stworzenie grupy bez podziału na wiek sprzyja indywidualnemu podej-ściu nauczyciela do dziecka, a także jego naturalnej adaptacji do zasad panujących w Przedszkolu. Podopieczni w domowych warunkach uczą się współistnienia społecz-nego i komunikacji z rówieśnikam, rozwijają też swoją naturalną kreatywność. Zresztą wyraz ‘kreatywność’ jest tam słowem czę-sto używanym, dzieci wiedzą, że myśleć kreatywnie oznacza myśleć samodzielnie i starać się rozwiązywać problemy. Oparte na najlepszych programach edukacyjnych działania rozwijają naturalne zdolności dziecka, jego inteligencję i zdolność uczenia się. Spośród deklarowanych metod należy

wymienić: kinezjologię edukacyjną, me-todę ruchu rozwijającego W. Sherborne, zabawy fundamentalne, metodę Howar-da Gardnera oraz bajkoterapię. Natomiast w praktyce zaprezentowano studentom metodę projektów, czyli „system dydaktycz-ny stworzony przez W.H. Kilpatricka, po raz pierwszy wprowadzony w szkołach amery-kańskich oraz spopularyzowany w innych krajach, zwłaszcza w Anglii. Polega na tym, że na miejsce tradycyjnego systemu klaso-wo-lekcyjnego wprowadza się tzw. projekty jako ośrodek nauki i pracy dzieci. Projekty mają odpowiadać zainteresowaniom dzieci i wiązać ich działalność praktyczną z pracą umysłową. Kilpatrick wyróżnił 4 rodzaje projektów: produkcyjne (wytworzenie cze-goś), konsumpcyjne (doznania estetyczne), problemowe (pokonanie trudności inte-lektualnych), sprawnościowe (osiągnięcie w jakimś działaniu)” (W. Okoń, Słownik pe-dagogiczny, Warszawa 1992).

Prezentacja metod pracy wraz z nie-powtarzalną atmosferą sprawiły, że wielu studentów zadeklarowało, że w tak prowa-dzonej placówce chcieliby w praktyce uczyć się zawodu nauczyciela.

Duży, zielony ogród wyposażony w drewniane zestawy sportowo-rekreacyj-

ne, wydzielone działki do uprawy warzyw i kwiatów – to pierwsze spostrzeżenia to-warzyszące ostatniej wizycie studyjnej w Przedszkolu Samorządowym nr 67 „We-sołe Skrzaty” w Gdańsku. Wchodząc dalej, widać sale zabaw dziecięcych wyposażone w sposób sprzyjający twórczości dziecięcej oraz rozwojowi samodzielności w zakresie wyboru miejsca i czasu zabawy. Zgodnie z tym, co mówi dyrektor Grażyna Kuźnicka, tworzy to warunki do ujawniania indywi-dualnych możliwości rozwojowych każde-go przedszkolaka. To jednak nie wszystko. O atrakcyjności zajęć decyduje szeroka gama stosowanych metod wykorzystywa-nych w pracy z dziećmi, czyli projektowanie okazji edukacyjnych w pracy zespołowej i indywidualnej, rozwijanie twórczości wer-balnej w oparciu o koncepcję pedagogicz-ną Celestyna Freineta, rozwijanie ekspresji plastycznej w atmosferze pobudzającej do spontanicznej, radosnej pracy przy zapew-nieniu odpowiednich środków material-nych, rozwijanie aktywności muzyczno-ru-chowej w oparciu o twórcze metody gimna-styki twórczej Rudolfa Labana, ideę peda-gogiczną muzyczno-ruchową Karola Orffa, metodę Weroniki Sherborne, wspomaganie nauki czytania i pisania poprzez stosowanie

Metody Dobrego Startu już w grupie dzieci trzyletnich, pedagogikę zabawy, zabawy in-tegrujące grupę i wyzwalające aktywność. Ciekawostką jest fakt, że to w tej placówce pierwszy raz zastosowano Metodę Dobrego Startu prof. Marty Bogdanowicz. W związku z tym nie ma placówki, która lepiej zorgani-zowałaby pokaz tejże metody.

Dodatkowym bonusem dla każdego uczestnika wizyty studyjnej była książka Psychologia i życie autorstwa Philipa G. Zimbardo. Po indywidualnej lekturze, sta-nowiącej zresztą wzór doskonałej formy popularyzacji wiedzy psychologicznej, stu-denci usystematyzują nowe doświadczenia zdobyte podczas wyjazdu.

Projekt „Dobra praktyka najlepszym na-uczycielem” współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Fundu-szu Społecznego – Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet III Wysoka jakość systemu oświaty, Działanie 3.3 Poprawa jakości kształcenia, Poddziałanie 3.3.2 Efek-tywny system kształcenia i doskonalenia nauczycieli – projekty konkursowe.

Aneta Urbaniak

Studenci pedagogiki w Gdańsku

- 9 -- 8 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Z życia PWSZ

Panel na temat studenckich praktyk nauczycielskichKoordynator projektu „Dobra praktyka naj-lepszym nauczycielem” dr Maciej Krzemiń-ski zaprosił studentów pedagogiki, nauczy-cieli włocławskich szkół i nauczycieli akade-mickich na panel dyskusyjny pt. „Wybrane problemy praktyk studenckich w edukacji przyszłych nauczycieli”. Panel odbył się 6 grudnia 2012 r. o godzinie 13 w sali 403 przy ulicy Mechaników 3. Dyskusja toczyła się wokół następujących zagadnień: rola pomocy dydaktycznych w edukacji przy-szłych nauczycieli, zalety i wady udziału sze-ściolatków w edukacji szkolnej, wzorcowe postawy opiekunów praktyk studenckich, wzorzec studenta-praktykanta.

K.N.

„Dziecko, dzieciństwo we współczesnym świecie”13 grudnia 2012 r. w auli PWSZ przy ulicy 3 Maja 17 odbyła się Ogólnopolska Studencka Konferencja Naukowa pt. „Dziecko, dzieciństwo we współczesnym świecie”. Organizatorem Kon-ferencji było studenckie Koło Naukowe Młodych Pedagogów. Do udziału w niej zgłosili udział studenci z dziesięciu uczelni akademickich – z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersyte-tu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu Adama Mic-kiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lubli-nie, Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Kazimierza Wiel-kiego w Bydgoszczy, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i Uniwersytetu Szczecińskie-go. Wystąpienia prelegentów dotyczyły trzech ogólnych za-gadnień: „Dziecko i media”, „Rozwój dziecka i jego zagrożenia” oraz „Dziecko i kultura”.

K.N.

„Dźwięk w peda-gogice”18 października 2012 r. w auli PWSZ przy ulicy 3 maja 17 odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa pt. „Dźwięk w pe-dagogice”, której organizatorem był Zakład Pedagogiki. Podczas Konferencji wystą-piło z referatami dziesięciu pracowników naukowych, m.in. z UJ w Krakowie, UKW w Bydgoszczy, UMCS w Lublinie, Uniwersy-tetu Medycznego w Łodzi. Odbyły się też dwie sesje warsztatów z zabaw muzyczno--ruchowych pt. „Kąpiel w dźwiękach mis i gongów”. W warsztatach wzięło udział 30 nauczycieli i dzieci w wieku przedszkolnym, z którymi PWSZ współpracuje w ramach projektu „Dobra praktyka najlepszym na-uczycielem”.

K.N.

Z życia PWSZ

Rusza Akademicka Szkoła Policealna

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku, realizując swoje zadanie przysparzania fachowców dla gospodarki regionu, rozpocznie w Akademickiej Szko-le Policealnej z dniem 1 września 2013 r. kształcenie w zawodzie archiwisty. Archi-wista to urzędnik zajmujący się gromadze-niem, opracowywaniem, zabezpieczaniem, udostępnianiem oraz postępowaniem końcowym z dokumentacją. Swój zawód wykonuje w archiwach państwowych oraz archiwach zakładowych lub składnicach akt poszczególnych instytucji. Archiwista może znaleźć zatrudnienie także w prywatnych

firmach zajmujących się opracowywaniem i przechowywaniem akt. Jak się okazuje, rynek pracy potrzebuje tego typu specja-listów. Każdy wytwarza dokumenty i cho-ciaż współczesne tendencje idą w kierun-ku ograniczenia dokumentacji papierowej na rzecz dokumentów elektronicznych, to przybywa zarówno jednej, jak i drugiej. Aktualnie coraz bardziej poszukiwanym towarem staje się wiedza, którą zawierają dokumenty. Odpowiednie ich zabezpiecze-nie, by nie stracić bezpowrotnie ważnych informacji i świadectw, wymaga coraz lep-szego, fachowego przygotowania. Również orientacja na temat posiadanych zbiorów oraz sprawne ich wykorzystywanie obliguje do kształcenia specjalistów w tej dziedzinie. Jak cenionym zawodem jest zawód archi-wisty, najlepiej świadczą statystyki. Prze-prowadzone badania w państwach Europy

Zachodniej ulokowały archiwistę na piątym miejscu pod względem prestiżu zawodo-wego, zaś w Szwajcarii na drugim miejscu. I chociaż na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, każdy z nas w różnych sy-tuacjach, kiedy potrzebował jakichkolwiek dokumentów, korzystał z wiedzy, umiejęt-ności i pracy archiwistów.

Słuchacze, którzy będą chcieli kształ-cić się w tym zawodzie, dodatkowo dowie-dzą się, jak prowadzić działalność gospo-darczą, nauczą się zawodowego języka oraz poznają organizację i zasady prowadzenia archiwum.

Szczegółowe informacje o Akademic-kiej Szkole Policealnej można znaleźć też pod numerem tel. 662 255 248.

Łukasz Chrzanowski

Forum

Akademickie biuro karier jako uczestnik rynku pracyMiniony rok akademicki 2011/2012

był pierwszym rokiem wdrażania na pol-skich uczelniach rozwiązań wynikających z nowelizacji prawa o szkolnictwie wyż-szym. Problem zmian w przepisach był już na tych łamach poruszany i z pewnością jeszcze nie raz będzie omawiany, co uza-sadnione jest jego szerokim zakresem. Tym razem chciałabym przybliżyć czytelnikom zagadnienia związane z funkcjonowaniem akademickich biur karier. Ich nowe usytu-owanie w uczelni i rozbudowane zadania wynikają z samej idei przebudowy szkolnic-twa wyższego w Polsce. Jak powszechnie wiadomo, przebudowa ta wiąże się z ko-niecznością dostosowania polskich uczelni do nowych wyzwań XXI wieku. Za kluczowe uznaje się budowę społeczeństwa rozwi-niętej demokracji, a zwłaszcza podnoszenie jakości kapitału intelektualnego, będącego jednym z warunków rozwoju innowacyjnej gospodarki. Specjaliści twierdzą, że dziś 136 krajów z całego świata wdraża Krajowe Ramy Kwalifikacji. Prace nad nimi trwały od 2006 roku, zaś obecnie stały się obowiązko-wą podstawą tworzenia programów kształ-cenia na uczelniach i narzędziem poprawy jakości kształcenia. Uczelnie mogą same planować kierunki studiów, określać ich na-zwy i programy, muszą jednak w tych dzia-łaniach kierować się zasadami właściwymi dla Krajowych Ram Kwalifikacji dla szkolnic-twa wyższego. Tempo zmian na rynku pracy wymusza nowe podejście do edukacji, stąd przyjęcie kluczowej w Krajowych Ramach Kwalifikacji zasady, że najważniejsze są efekty uczenia się. Przestaje być istotne to, czego młodzi ludzie, i jak długo, uczyli się

w kolejnych szkołach, a znaczenia nabiera to, jaką dysponują wiedzą, umiejętnościa-mi i kompetencjami społecznymi. W nie-pamięć więc odchodzi epoka, w której raz zdobyte kwalifikacje wykorzystywane były przez całe życie zawodowe, często w jed-nym miejscu zatrudnienia.

Głównym wyzwaniem naszych czasów jest uczenie się przez całe życie. Aby temu wyzwaniu sprostać, państwo utrzymuje za-sadę powszechnego dostępu do wyższego wykształcenia, zwłaszcza na studiach pierw-szego stopnia, stąd nowy system stypen-dialny, który ma służyć zmniejszaniu barier ekonomicznych ograniczających dostęp do studiów. Zasada uczenia się przez całe życie dla uczelni oznacza upowszechnianie no-wych form aktywności, a od zaangażowa-nia uczelni zależeć będzie bogactwo oferty kształcenia. Główny cel to przygotowanie młodych ludzi do pełnienia różnych ról spo-łecznych w sposób świadomy, mobilny i kre-atywny. Uczelnie nie przestają pełnić funkcji wychowawczych, winny więc zmierzać do kształtowania absolwentów świadomych swych zobowiązań społecznych, przygo-towanych do podejmowania ról przywód-czych, tworzących wzorce postaw osobo-wych, obywatelskich i zawodowych. Takie są oczekiwania rynku pracy. Przedsiębiorcy to bardzo ważny podmiot, którego opinie muszą być uwzględniane w procesie opra-cowywania nowych kierunków studiów i modyfikowania już funkcjonujących. Usta-wodawca tę szczególną rolę pracodawców uwzględnił w przepisach, mocno akcentu-jąc to, iż jednym z kluczowych zadań uczelni jest współkształtowanie jej otoczenia spo-

łecznego i gospodarczego, głównie poprzez zaspokajanie potrzeb lokalnego rynku pracy dla absolwentów. Te ze wszech miar słuszne założenia w realizacji napotykają na szereg trudności. Jedną z kluczowych jest nieprzej-rzystość rynku pracy, oznaczająca głównie brak rzetelnych danych opisujących jego potrzeby. Istniejące źródła są dalece nie-doskonałe, a przewidywania zawodne. W tej sytuacji uczelnie zdane są na korzy-stanie z okazjonalnych, co najwyżej, eksper-tyz bądź na własną intuicję. Tym bardziej dalece nieuzasadnione i niesprawiedliwe są głoszone, głównie przez media, opinie, jakoby to uczelnie „produkowały bezro-botnych”. Można postawić śmiałą tezę, że większość polskich uczelni bez problemów potrafi sprostać oczekiwaniom rynku pracy w zakresie kształcenia konkretnych specjali-stów, jednak trudno to zadanie realizować bez informacji, o jakich specjalistów chodzi. Sytuacja na rynku pracy jest pochodną kon-dycji gospodarki, ta zaś w istocie zmienia się nadzwyczaj dynamicznie. Uczelnie mogą i powinny za tymi zmianami nadążać, jednak nie powinny być pozostawione same sobie. W tym kontekście założenie o konieczności ścisłej współpracy ze środowiskiem praco-dawców jest jak najbardziej uzasadnione. Niejako „pośrednikiem” w tej współpracy mają być akademickie biura karier. Zno-welizowane prawo o szkolnictwie wyższym przypisało im szczególną rolę. Zgodnie z zapisami ustawy uczelnie poprzez biura karier mają monitorować „kariery zawo-dowe swoich absolwentów w celu dosto-sowania kierunków studiów i programów kształcenia do potrzeb rynku pracy, w szcze-

Uczestnicy panelu dyskusyjnego

Prezydium studenckiej konferencji

Dr Lucyna Matuszak, dr Barbara Moraczewska i dr Edmund Oberlan podczas konferencji

- 11 -- 10 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

gólności po trzech i pięciu latach od dnia ukończenia studiów”. Ponadto biura karier mają dostarczać studentom i absolwen-tom informacji o rynku pracy, pozyskiwać oferty pracy, udzielać aktywnej pomocy w poszukiwaniu zatrudnienia, budować bazy danych studentów i absolwentów za-interesowanych określonymi ofertami oraz służyć pomocą pracodawcom w rekrutacji kompetentnych pracowników.

Z tak ambitnie zakreślonymi zadania-mi uczelnie radzą sobie w różny sposób – uczelnie duże i zasobne powołały zespoły pracowników posiadających kompeten-cje analityczne wyposażone w warsztat badawczy oraz niejednokrotnie znaczne fundusze, te mniejsze ograniczają się do realizacji zadań zdefiniowanych w usta-wie. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku jest przykładem uczelni, w której Biuro Karier, mimo funkcjonowania w nim zaledwie jednego pracownika i niewiel-kich środków, realizuje powierzone zadania w bardzo szerokim zakresie: wypełnia obo-wiązek monitorowania karier zawodowych absolwentów uczelni; ankietuje studentów i absolwentów w zakresie ich predyspozy-cji zawodowych; utrzymuje stałe kontakty z podmiotami gospodarczymi i pracodaw-cami, zwłaszcza lokalnymi (np. z Woje-wódzkim Urzędem Pracy w Toruniu oraz powiatowymi urzędami pracy i agencjami zatrudnienia), aktywnie poszukując pracy dla studentów i absolwentów uczelni; orga-nizuje doradztwo zawodowe oraz szkolenia w zakresie metod aktywnego poszukiwania pracy i autoprezentacji; gromadzi, opraco-wuje i udostępnia informacje o rynku pra-cy, jak również możliwościach podnoszenia przez studentów i absolwentów uczelni kwalifikacji zawodowych poprzez udział w kursach, szkoleniach, studiach podyplo-mowych, stażach i praktykach. Pracodawcy mogą w Biurze Karier PWSZ we Włocławku uzyskać informacje i pomoc w pozyskaniu kandydatów na wolne miejsca pracy, staże czy praktyki.

Mimo tak wielu pozytywnych działań efektywność funkcjonowania biur karier

jest w pewnych obszarach ograniczona. Dotyczy to zwłaszcza monitorowania lo-sów zawodowych absolwentów, który to obowiązek został nałożony, ale bez wyposa-żenia w narzędzia ułatwiające jego wypeł-nienie. Obecnie każda z uczelni opracowuje własne ankiety, wobec tego uzyskane ma-teriały nie będą w żadnym stopniu porów-nywalne. Nie rozwiązano też problemu mo-tywowania absolwentów do wypełniania ankiet, zwłaszcza po trzech i pięciu latach od ukończenia studiów. Pozostawienie tej kwestii wolnej woli potencjalnych respon-dentów daje niewielkie szanse na zebranie na tyle bogatego materiału badawczego, aby można zyskać pewność, że wyniki jego opracowania będą miarodajne, szczególnie w skali kraju. Optymistyczne są informacje, iż problemy te dostrzegło Ministerstwo Na-uki i Szkolnictwa Wyższego. Na I Kongresie Akademickich Biur Karier, który odbył się w Warszawie w grudniu 2012 r., a zgroma-dził ponad 150 osób ze 110 polskich uczel-ni, minister resortu zapowiedziała stwo-rzenie ujednoliconej dla wszystkich uczelni metodologii badania losów absolwentów. Minister przypomniała również o apelu wy-stosowanym, wspólnie z ministrem pracy, do rektorów polskich uczelni o wzmocnie-nie roli biur karier, aby mogły jak najszerzej włączyć się w rządowe programy wspiera-jące zawodowy start młodych, tj. „Twoja kariera – Twój wybór” czy „Młodzi na rynku pracy”. Ponadto powstać ma ogólnopolska baza ofert praktyk i staży dla studentów i absolwentów, co biurom karier może z jednej strony ułatwić funkcjonowanie, choć z drugiej wprowadzi w ich działania ele-ment nowy – konkurencję.

Niezależnie od zasygnalizowanych problemów aktywność biur karier nakiero-wana na współpracę ze studentami i absol-wentami uczelni oraz z pracodawcami po-zostaje nadzwyczaj ważna. Poza walorami praktycznymi dla każdej ze stron, przynieść ona powinna wymierne korzyści samej uczelni, przyczyniając się do wzmocnienia jej pozytywnego wizerunku. Wybitny spe-cjalista ds. marketingu prof. Henryk Mruk

już kilka lat temu stwierdził, że uczelnia nie może skupiać uwagi jedynie na pozyskiwa-niu nowych studentów. Musi też budować partnerstwo z absolwentami zgodnie z za-sadami marketingu partnerskiego: „uczel-nia powinna podejmować działania związa-ne ze strategią follow up, czyli ponowienia kontaktu. (…) Dzięki strategii ponowienia kontaktu można zaspokajać potrzeby przy-należności do grupy, szacunku i uznania, a także samorozwoju i samorealizacji”. Ko-rzyści będące efektami takich działań są szczególnie ważne wobec kolejnych zmian, jakie czekają szkoły wyższe. Zgodnie z zapo-wiedziami Ministerstwa już wkrótce funk-cjonować zacznie Polska Rama Kwalifikacji. Zgodnie z doniesieniami „PRK to opis re-lacji między kwalifikacjami zawierający ich hierarchię, umieszczoną na ośmiu pozio-mach, na których wymagane są różne efek-ty uczenia się osiągane na drodze edukacji formalnej, pozaformalnej lub nieformalnej. Kwalifikacja to dokument oznaczający po-twierdzenie efektów uczenia się egzami-nem”. W praktyce będzie to oznaczało wpi-sywanie do dyplomów ukończenia studiów numerów oznaczających poziom zdobytych kwalifikacji. Tym samym Polska Rama Kwa-lifikacji odniesiona zostanie do Europejskiej Ramy Kwalifikacji. Ponieważ obowiązek ten dotyczy również innych krajów Unii Euro-pejskiej, osiągnięta zostanie porównywal-ność dyplomów. Kwalifikacje staną się więc niejako „uniwersalnym tłumaczem” warto-ści dyplomów. Ma to zasadniczo ułatwiać znalezienie zatrudnienia adekwatnego do kwalifikacji zarówno we własnym kraju, jak i w innych krajach europejskich. Zgodnie z zapowiedziami system ten ma na dobre działać w Europie za sześć do dzisięciu lat. Jeśli plany te będą konsekwentnie realizo-wane, można spodziewać się, że już wkrót-ce rynek pracy dla młodych ludzi, w tym także absolwentów naszej uczelni, istotnie się poszerzy.

Małgorzata Legiędź-GałuszkaAutorka jest prorektorem ds. nauczania i studentów PWSZ we Włocławku.

Z życia PWSZ

Uczyć się przez całe życieCentrum Studiów Podyplomowych

i Doskonalenia Zawodowego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku powstało w 2012 r. Władzom PWSZ przy-świecała myśl utworzenia jednostki ogól-nouczelnianej, która działałaby zgodnie z wytycznymi programowymi Systemu Bo-lońskiego propagującego wdrożenie idei uczenia się przez całe życie.

Zasadniczym argumentem przema-wiającym za powstaniem Centrum była chęć scentralizowania i skoordynowania działań mających na celu efektywniejsze wykorzystanie potencjału uczelni w zakre-sie opracowywania i przedstawiania oferty edukacyjnej dla absolwentów oraz wszyst-kich chętnych zainteresowanych podnosze-niem własnych kwalifikacji.

W swojej ofercie Centrum przygoto-wało bardzo interesujący pakiet studiów podyplomowych, kursów i szkoleń, które systematycznie są wdrażane. W roku aka-demickim 2012/2013 zostały uruchomione studia podyplomowe w zakresie admini-stracji publicznej, następnie Business En-glish i logopedii. Aktualnie w Centrum roz-poczyna się rekrutacja na specjalistyczne

studia podyplomowe w zakresie zarządza-nia w turystyce.

Zgodnie z sugestiami Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych we Włocławku opracowaliśmy ofertę kursów językowych skierowaną do służb medycznych: język niemiecki dla pielęgniarek, położnych oraz opiekunów osób starszych i niepełnospraw-nych, a także język angielski dla służb me-dycznych. Trwa kurs języka angielskiego dla średniozaawansowanych.

Z myślą o podnoszeniu kwalifikacji na-uczycieli oferujemy następujące szkolenia: VAT w jednostkach samorządu terytorialne-go; statuty i regulaminy – tworzenie prawa

w placówkach oświatowych; podatki i opła-ty lokalne – praktyczne problemy wymiaru i egzekucji; arkusz kalkulacyjny w codzien-nej pracy nauczyciela. Programy szkoleń spełniają aktualne wymogi, a zajęcia pro-wadzić będą znakomici wykładowcy naszej uczelni.

Jako uczelnia państwowa o charak-terze zawodowym gwarantujemy wysoką jakość nauczania, sprawdzoną kadrę dydak-tyczną (teoretycy i praktycy z różnych dzie-dzin) oraz konkurencyjne ceny usług eduka-cyjnych z szerokim systemem zniżek.

Administracyjnie Centrum podlega prorektorowi ds. nauczania i studentów.

W Centrum Studiów Podyplomowych i Do-skonalenia Zawodowego pracuje dwóch etatowych pracowników, korzystamy też ze wsparcia osobowego z Biura Karier. Cen-trum na bieżąco monitoruje rynek pracy w celu dostosowania oferty edukacyjnej do zaistniałych potrzeb. Nieprzerwanie pracu-jemy też nad nową ofertą.

Centrum mieści się we Włocławku przy ulicy Mechaników 3, pokój numer 19. W przypadku zainteresowania działalnością i ofertą edukacyjną Centrum zachęcamy do bezpośredniego kontaktu, wówczas służy-my informacją, wsparciem i pomocą.

Konrad Jędrzejczyk

Forum

Refleksje nad dostosowaniem programów kształcenia do wy-mogów krajowych Ram kwalifikacji

Na temat Krajowych Ram Kwalifikacji powiedziano już mnóstwo interesujących słów, napisano wiele publikacji, odbyły się liczne szkolenia, ale dopiero praktyka zwią-zana z tworzeniem programów opartych na założeniach nowej ustawy o szkolnictwie wyższym i wytycznych zawartych w publi-kacjach dotyczących wdrażania Krajowych Ram Kwalifikacji pokazała, jaka właściwie jest ta ustawa i o co w niej tak naprawdę chodzi.

Nie bez znaczenia jest fakt, że z no-wymi zasadami, wymaganiami i uregulowa-niami zetknęli się już wszyscy pracownicy, a także studenci szkół wyższych. Na naszej uczelni zainteresowanie problemem po-jawiło się dość wcześnie – już na początku ubiegłego roku akademickiego próbowa-liśmy zrozumieć założenia i szczytne cele, jakie powinny być dzięki realizacji tych za-łożeń osiągnięte. Sarkazm, który być może daje się zauważyć we wcześniej zapisanych słowach, nie jest przypadkowy, gdyż roz-poczynając prace nad praktycznym wdra-żaniem reformy, nikt prawie nie rozumiał jej sensu. Ja także. Dopiero po dogłębnej analizie dokumentów, po konfrontacji z europejskimi programami studiów okaza-ło się, że to, co zostało w ustawie w sposób na pozór niezrozumiały zapisane, może cał-kiem dobrze funkcjonować, i funkcjonuje, czego potwierdzeniem jest znany mi system szkolnictwa wyższego w Niemczech. Jednak jak to wszystko będzie wyglądało i działało w Polsce, okaże się dopiero za jakiś czas.

Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, a co za tym idzie Krajowe Ramy Kwalifikacji, są, najkrócej rzecz ujmując, zbiorem zasad, według których powinny być przygotowane programy kształcenia i prowadzone studia

wyższe. Interesującym wydaje się wyraź-ne oddzielenie od siebie dwóch profilów kształcenia, mam tu na myśli obowiązujący w PWSZ we Włocławku, przyjęty przez od-powiednią uchwalę Senatu naszej uczelni, profil praktyczny oraz proponowany dla uniwersytetów profil ogólnoakademic-ki. Zadaniem uczelni kształcącej zgodnie z założeniami profilu praktycznego jest wykształcenie i praktyczne przygotowanie absolwentów do pracy w zawodzie, przeka-zanie im takiej wiedzy, wyposażenie ich w takie umiejętności i kompetencje społecz-ne, które pozwolą im zaistnieć na trudnym, ciągle pozostającym w szponach kryzysu ekonomicznego, ale jednocześnie otwar-tym dla kreatywnych fachowców, rynku pracy. Konsekwencją takich działań jest poszukiwanie coraz to bardziej praktycznie ukierunkowanych profilów kształcenia, no-wych specjalności i specjalizacji oraz możli-wość wyposażenia studentów, a następnie absolwentów w takie narzędzia, które po-zwolą im odnaleźć się zarówno na już istnie-jących stanowiskach pracy, jak i umożliwią tworzenie własnego biznesu, tworzenie dla siebie, a może i dla innych nowych miejsc pracy. Bardzo pozytywnym aspektem takie-go stanu rzeczy będzie, jak sądzę, dbałość o praktyczną stronę kształcenia, dostrze-żona została wartość praktyk studenckich, bez których taki model kształcenia nie miałby sensu, a także położony został duży nacisk na aktywne formy zajęć, ćwiczenia, warsztaty i laboratoria. Pracodawcom także spodobała się ta koncepcja, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że także oni, ale również studenci i absolwenci, mogą mieć wpływ na tworzenie nowych programów studiów.

Są to bardzo dobre rozwiązania z eko-nomicznego punktu widzenia, bardzo prak-tyczne i dające wiele możliwości, ale w tym momencie pojawia się pytanie: Czy uczelnie akademickie kształcące na studiach drugie-go stopnia będą w stanie uwzględnić róż-norodność profilu praktycznego i czy ich oferta kształcenia na kolejnym etapie edu-kacyjnym będzie odpowiednio przygotowa-na dla kandydatów? Nie mam prawa wątpić w kompetencje tychże uczelni, tylko zasta-nawiam się nad sekwencyjnością pewnych treści zawartych w programach kształcenia i możliwościach ich kompatybilności.

Analizując prace nad przygotowaniem nowych programów kształcenia, pojawiało się i nadal pojawia się wiele wątpliwości, z którymi zmierzyli się już wcześniej pra-cownicy innych europejskich uczelni. Jako koordynator kierujący pracami nad planem i programem studiów filologicznych próbo-wałam dokonywać krótkiej analizy progra-mów na uczelniach niemieckich i austriac-kich. Informacje, do których dotarłam, były bardzo pomocne przy pracach nad naszymi programami i planami, ale były też dość zaskakujące, szczególnie w aspekcie obję-tości dokumentów. Zamieszczone na tam-tejszych stronach programy zawierały kil-kanaście stron, natomiast to wszystko, co zgodnie z wymaganiami ustawy i Krajowych Ram Kwalifikacji musieliśmy my przygoto-wać, było zdecydowanie bardziej obszerne. Z mojego praktycznego punktu widzenia sądzę, że niepotrzebnie powtarza się wiele informacji, a także zupełnie niepotrzebnie „produkuje się stosy dokumentów”, któ-re często nie są nawet analizowane przez osoby decyzyjne, ponieważ również z ich punktu widzenia nie posiadają one wielkiej

- 13 -- 12 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

merytorycznej wartości. Wspomniana biu-rokratyczna strona prac nad założeniami ustawy sprawiła – myślę, że dla większości z nas, pracowników uczelni wyższych – wiele trudności podczas praktycznych prac nad dostosowaniem programów do no-wych wymogów. Hasła, takie jak matryce efektów kształcenia, weryfikacje efektów kształcenia spędzały wielu z nas sen z po-wiek. Bezspornym pozostaje jednak fakt, że aby można było porównywać programy kształcenia na wszystkich uczelniach euro-pejskich, potrzebny jest wspólny system transferu informacji dotyczących procesu kształcenia, niezbędna jest również ma-tryca umożliwiająca porównywanie kie-runkowych efektów kształcenia w obowią-zującym zakresie z wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Z takiej właśnie potrzeby zrodziła się idea punktów kredyto-wych, zwanych punktami ECTS, które są już sprawdzonym i odpowiednim sposobem przeliczania uzyskanych efektów kształce-nia na liczby – punkty, które dają się łatwo porównywać.

Jednak pomysłodawca wprowadzają-cy zasady naliczania tych punktów nie był w stanie uwzględnić wszystkich potencjal-nych trudności wiążących się z ich przypo-rządkowaniem do poszczególnych progra-mów i planów studiów. Tworząc nowe pro-gramy studiów oparte na wytycznych za-wartych w Krajowych Ramach Kwalifikacji, trzeba było wziąć pod uwagę bardzo wiele aspektów: odpowiednią dla semestru, a w konsekwencji dla całego cyklu kształce-nia, liczbę punktów ECTS, odpowiednie tre-ści kształcenia bazujące na kierunkowych efektach kształcenia, sekwencyjność modu-łów lub przedmiotów, należało poprawnie przypisać punkty ECTS do poszczególnych modułów lub przedmiotów, określić nakład pracy studenta. Nie było to zadanie łatwe, ale dzięki zaangażowaniu wszystkich współ-pracowników udało się nam stworzyć nowy program kształcenia, który, mam nadzieję, okaże się dobrym programem i że jego za-łożenia nie będą odbiegały od porównywal-nych programów na studiach filologicznych innych uczelni europejskich.

Opierając się na moim już dwudzie-stoletnim doświadczeniu zawodowym, po-zwolę sobie na stwierdzenie, że każda re-forma w systemie oświaty lub szkolnictwa wyższego wprowadza nas, pracowników uczelni, w stan niepewności, gdyż wszystko, co jest nowe lub bliżej nam nieznane, budzi niepokój. Sądzę jednak, że wprowadzone na mocy ustawy o szkolnictwie wyższym zmiany, po drobnych weryfikacjach, które – mam nadzieję – zostaną wprowadzone dzięki uwagom, spostrzeżeniom i sugestiom praktyków, doprowadzą do stworzenia sprawnie działającego, cenionego w Euro-pie systemu szkolnictwa wyższego, a kom-petencje zawodowe absolwentów uczelni regionalnych, takich jak włocławska PWSZ, zostaną także zauważone na europejskich rynkach pracy.

Dorota Młynarczyk-Kowalec

Forum

Wyczerpujące się rezerwy wzrostu gospodarczego w Polsce. Jak temu zaradzić?

Statystycznie Polska w 2011 r. wyprze-dzała wszystkie gospodarki europejskie. Dane makroekonomiczne EUROSTATU wy-kazywały, że Polska osiągnęła 4,4 procent wzrostu Produktu Krajowego Brutto w po-równaniu do roku poprzedniego, a stopa bezrobocia zmalała w stosunku do 2010 r. o 0,2 procent. To wyniki absolutnie rewela-cyjne w porównaniu do pozostałych krajów UE (większość krajów zjednoczonej Europy odnotowywała zmiany tych wskaźników makroekonomicznych in minus). Polska była więc często nazywana przez rządzą-cych gospodarczą „zieloną wyspą”. Całą falę pozytywnych wyników można zawdzię-czać inwestycjom ze środków w ramach dofinansowań z UE, napędzaniu gospodarki w związku z organizacją mistrzostw Euro-py w piłce nożnej (infrastruktura sportowa oraz komunikacyjna) oraz wysokiemu wo-lumenowi konsumpcji wewnętrznej. Po-zwoliło to władzy na chwilowe odejście od problemów gospodarczych i skupienie się na budowaniu (zwanego tak przez wielu) „kapitału politycznego”. Dane z 2012 r. nie są już tak optymistyczne i dowodzą wyha-mowywania gospodarki. Według Między-narodowego Funduszu Walutowego wzrost gospodarczy Polski w 2012 r. wyniesie 2,25 procent, natomiast w 2013 r. już jedynie

1,75 procent. Nie są to jedyne źródła do-wodzące zmian. Główny Urząd Statystycz-ny odnotował w październiku 2012 r. sto-pę bezrobocia na poziomie 12,6 procent, co jest wynikiem gorszym o 0,8 procent w porównaniu do tego samego okresu z 2011 r. Na rynku oferuje się coraz mniej nowych miejsc pracy. Maleje również kon-sumpcja wewnętrzna (mimo iż średnia pła-ca w Polsce rosła, jednak wzrost dochodu nie był równomierny do średniego wzrostu cen towarów i usług), gwałtowny spadek odnotowało również saldo eksportu.

Negatywne wyniki salda eksportu można wytłumaczyć w prosty sposób. Jest to zjawisko typowe dla gospodarki global-nej w kryzysie. Spadek eksportu towarów Polski do państw UE wynika z wprowadze-nia licznych programów antykryzysowych, które miały na celu wsparcie sprzedaży pro-duktów i usług wewnątrz kraju (wzorem dla UE były Stany Zjednoczone ze swoim pro-gramem „Buy American”, czyli kupowanie towarów produkowanych w USA). Anality-cy banku HSBC, mając na uwadze wyjście strefy euro z kryzysu, prognozują, że pol-skie saldo eksportu w latach 2015-2019 ma wzrosnąć o 54 procent. Pozostałe problemy prognozujące zahamowanie gospodarcze w kraju wynikają z biernej postawy polskich

władz – lata 2011-2012 pokazują, że dzia-łania rządu mają na celu jedynie „śrubowa-nie” statystyk gospodarczych raportowa-nych do struktur UE, a nie rozwiązywanie problemów mających bezpośredni wpływ na poprawę kondycji gospodarki. Co praw-da Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wprowadziło pewne ułatwienia dla przed-siębiorców oraz dla osób uruchamiających własną działalność gospodarczą, chociażby e-administracja, są to jednak rozwiązania, które jedynie pośrednio i w niewielkim stopniu rzutują na poprawę sytuacji gospo-darczej w kraju. Potrzebne są zdecydowane działania ze strony wszelkich organów pań-stwa po to, by wzmocnić przedsiębiorczość w kraju. Wiele wskazuje na to, że lata 2015-2020 mogą się okazać dla Polski decydują-ce. Dokładne i przemyślane zmiany w wielu kwestiach gospodarczych mogą przesądzić, czy kraj będzie liczącym się w Europie „gra-czem”, czy pozostanie „chłopcem do bicia” zepchniętym na drugi plan.

Spośród kwestii dotyczących wspar-cia gospodarczego rozwoju Polski należy postawić pytanie, które z nich są kluczowe. Na tak postawione pytanie nie ma jedno-znacznej odpowiedzi, wszystko bowiem za-leży od punktu widzenia. Najbardziej odpo-wiednim zdaje się być taki, że wiele zależy

od organów państwa, ponieważ ze względu na posiadane prawa i narzędzia wpływające na rynek mają one największe możliwości kreowania warunków do wzrostu gospo-darczego. Odrębną kwestią pozostaje usta-lenie najistotniejszych obszarów, w których te najważniejsze zmiany miałyby nastąpić. Analizując je, można wymienić kilka, w któ-rych zmiany mogą mieć największy wpływ na wykorzystanie potencjału gospodarcze-go Polski. Należą do nich: kwestie prawne i administracyjne odnoszące się bezpośred-nio do przedsiębiorców, innowacje, otwie-ranie się na nowe rynki, dostęp do informa-cji, fundusze europejskie oraz możliwości korzystania z warunków globalizacyjnych.

W Polsce utarło się stereotypowe, sięgające jeszcze okresu sprzed czasu trans-formacji przekonanie, że wezwanie, pismo, orzeczenie bądź każdy inny dokument wy-słany przez urząd państwowy oznacza kło-poty. W szczególności kwestia ta jest bar-dzo drażliwa dla przedsiębiorców, którzy są adresatami wielu pism. Zawiłości prawne powodują, że przedsiębiorcy tracą czas na przygotowywanie wyjaśnień dla aparatu państwowego, czas, w którym mogliby zaj-mować się swoją podstawową działalno-ścią. Oczywiście na przestrzeni lat wiele się poprawiło, jednak przedsiębiorcy w Polsce bardzo ubolewają nad zbyt wolnymi zmia-nami w procedurach administracyjnych i postawie urzędników.

Bardzo szczegółową analizę proble-mów przedsiębiorców wynikającą z nie-stabilności i niejasności przepisów prawa zawiera opublikowany w kwietniu 2012 r. raport „Czarna Lista Barier dla Rozwo-ju Przedsiębiorczości 2012”. W wyniku przeprowadzonych ankiet wśród polskich przedsiębiorców powstała ekspertyza, któ-ra charakteryzuje główne bariery rozwoju oraz sugerowane rozwiązania. Kwestie tam poruszane dotyczą przede wszystkim ujed-nolicania przepisów, ich jednoznaczności (bez możliwości różnych interpretacji dane-go przepisu), usunięcia wykluczających się przepisów, a także ujednolicenia pism bądź wniosków administracyjnych. Największe zmiany zachodziłyby w ramach przepisów podatkowych, przepisów wynikających ze stosunku pracy, postępowań administracyj-nych na szczeblu lokalnym oraz podatków lokalnych. Dodatkową kwestią wspomnia-ną przez przedsiębiorców jest brak central-nej informacji o stawkach i zwolnieniach obowiązujących w gminach, co utrudnia rozliczanie podatku podatnikom posiadają-cym nieruchomości i budowle w więcej niż jednej gminie. Rozwiązania te nie są propa-gowane przez polskie władze, które skupia-ją się bardziej na podnoszeniu podatków i uszczuplaniu listy zwolnień podatkowych

w celu zwiększenia wpływów do Skarbu Państwa. Jest to jednak spojrzenie typo-wo fiskalne, bardzo krótkowzroczne, które w efekcie osłabia przedsiębiorczość. Wy-mienione w „Czarnej Liście Barier dla Roz-woju Przedsiębiorczości 2012 r.” rozwiąza-nia mogą w pierwszych latach od ich wpro-wadzenia przynieść lekkie spadki wpływów podatkowych kraju, natomiast w dłuższej perspektywie czasowej będą widoczne je-dynie pozytywne skutki dla gospodarki oraz wpływów do budżetu państwa. Po pierw-sze – przedsiębiorcy będą wówczas mieli jasno określone warunki funkcjonowania na rynku, znane im będą kwestie związane z przepisami prawa podatkowego. Po dru-gie – skupią się jedynie na podstawowej działalności, będą mieli czas na rozwijanie działalności bez „zbędnego” hamowania własnego działania procedurami admini-stracyjnymi. Zastosowanie takiego instru-mentu spowoduje wzrost przychodów, za-trudnienia, wolumenu inwestycji, wszystko to składać się będzie na utrzymanie wyso-kiego wzrostu gospodarczego.

Kontynuując temat utrudnień, należy wspomnieć o nieodzownym ich elemencie, to jest relacji polski przedsiębiorca – admi-nistracja, czyli biurokracja. Rozwiązania opi-sane w poprzednim akapicie zdecydowanie ułatwiają i skracają czas realizacji spraw związanych z funkcjonowaniem przedsię-biorstwa od strony prawnej i podatkowej. Czas ten można jeszcze bardziej skrócić. Prowadząc działalność w XXI wieku, nie sposób pominąć faktu informatyzacji wszel-kich procesów gospodarczych. Prywat-ne firmy konkurują obecnie między sobą również (a nawet przede wszystkim) na polu systemów informatycznych, które do-starczają najszybciej i najwięcej informacji. Z tego też powodu prawdziwe jest stwier-dzenie, że kto posiada najlepsze informacje, wygrywa konkurencję z innymi przedsię-biorstwami. Polskie władze administracyj-ne wydają się być w tej kwestii co najmniej kilkanaście lat za polskimi przedsiębiorca-mi. Obiecująco zapowiada się lista zmian i reform zaproponowanych przez opisywa-ne na początku Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Dzięki pomysłom Ministerstwa wiele podstawowych spraw dotyczących prowadzenia działalności gospodarczej jest możliwych do natychmiastowego ustalenia za pomocą najnowszych technologii infor-macyjnych (e-administracja, internetowe porady, biura obsługi petenta, infolinie itp.). Pozostaje jeszcze w tej kwestii wiele do zrobienia, ale zmiany idą w dobrym kie-runku. Szkoda jednak, że pomyślano o nich zbyt późno. Odrębnym zagadnieniem, pozostając przy technologiach informacyjnych, jest

poruszony przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców brak globalnej bazy danych, która dawałaby wyczerpujące informacje o gospodarce polskiej i gospodarkach świa-towych. Obecna baza prowadzona przez GUS jest obszerna, lecz rzadko aktualizo-wana i dotyczy tylko Polski. Stworzenie ogólnodostępnej dla przedsiębiorców bazy danych, która byłaby na bieżąco aktualizo-wana, dawałoby znaczącą przewagę kon-kurencyjną polskim firmom na rynkach, przede wszystkim zagranicznych.

Jedną z najważniejszych, o ile nie naj-ważniejszą kwestią pozostaje perspektywa finansowania w latach 2014-2020 przez Unię Europejską polskich inwestycji oraz programów poprawy jakości życia w kra-ju. Od początku 2012 r. trwają negocjacje w sprawie nowego budżetu na ten okres. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przed-stawiło organom unijnym wizję zagospo-darowania kapitału przeznaczonego na inwestycje. Znalazły się tam, między inny-mi, środki przeznaczone na infrastrukturę, innowacje w nauce i przedsiębiorczości, ochronę środowiska, kulturę, rozwój ka-pitału ludzkiego. Szczegółowy zakres nie jest jeszcze znany i zależeć będzie przede wszystkim od instytucji pośredniczących w realizacji procesu dofinansowań. Z dru-giej strony borykające się z problemami fi-nansowymi kraje UE chcą radykalnych cięć w budżecie, cięć, które pozwolą zapanować nad kryzysem finansowym. Negocjacje co do kwoty dotacji dla krajów członkowskich nadal trwają. Prawdopodobnie (dane na grudzień 2012 r.) Parlament Europejski przyzna Polsce mniejszą niż 34,5 mld euro pulę dotacji.

Obecnie Polska jest na etapie wyko-rzystywania dotacji w ramach drugiej fazy dofinansowań 2007-2013 (pierwsze miały miejsce na przełomie lat 2004-2006). Mi-nisterstwo Rozwoju Regionalnego podaje, że według stanu na 9 grudnia 2012 r. wyko-rzystano już 229,3 mld PLN, co stanowi 82,1 procent łącznej kwoty dofinansowań w ra-mach funduszy z UE. Nie ulega wątpliwości, że środki te stworzyły w latach 2009-2011 optymalne warunki wzrostu gospodarczego i napędzały polską przedsiębiorczość. Była to pierwsza w historii Polski tak ogromna pula dotacji, która sprawiła, że wynik ma-kroekonomiczny gospodarki nie mógł być inny. Pozostaje jednak problem efektywne-go wykorzystania środków z UE. Za bardzo korzystne dla polskiej gospodarki na pewno należy uznać dofinansowanie inwestycji in-frastrukturalnych (kryzys sektora budowla-nego leży nie po stronie UE, a GDDKiA oraz firm budowlanych), inwestycji w rozwój przedsiębiorstw, innowacje i badania oraz inwestycji w ochronę środowiska i odna-

- 15 -- 14 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

wialne źródła energii. Pozostaje jednak kilka kwestii spor-

nych dotyczących niektórych programów. Program Operacyjny Kapitał Ludzki wdro-żył wiele pożytecznych dla społeczeństwa projektów, jednak dużą ich część stanowi-ły „puste” szkolenia, na których korzystały jedynie powstające jak grzyby po deszczu firmy szkoleniowe. Nieudanym pomysłem było również przeznaczenie środków na rozwój energetyki konwencjonalnej. Je-dynym wytłumaczeniem może być to, że grupy energetyczne zamykają rok wielomi-liardowym zyskiem. Niemniej jednak na-leży pamiętać, iż UE preferuje rozwiązania i politykę proekologiczną, które zmierzają do odchodzenia od konwencjonalnych źró-deł energii.

Wydaje się, że przy budowaniu ko-lejnych osi priorytetowych dla programów unijnych w Polsce na lata 2014-2020 należy zdecydowanie podejść do problemów od strony efektywności niekoniecznie ekono-micznej, a bardziej od strony efektywności finansowej. Innowacje, badania i rozwój, współpraca nauki z biznesem, dalsze in-westycje w przedsiębiorstwa i niezbyt ren-towne inwestycje w odnawialne źródła energii, wydatki na ochronę środowiska – takie główne przeznaczenie powinny mieć inwestycje w ramach dofinansowań z UE. W teoriach wzrostu gospodarczego istnieje model wzrostowy opierający się na rozwo-ju technologicznym – Model Solowa. We-dług niego kraje innowacyjne i nowoczesne technologicznie znacznie szybciej dochodzą do wysokiego wzrostu gospodarczego i uzy-

skują przewagę konkurencyjną nad resztą państw. W poprzednich latach te działania były niezrozumiałe dla większości przed-siębiorców czy też świata nauki, przez co nie zostały należycie wykorzystane. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oraz współpracujący z nią Bank Gospodarstwa Krajowego starają się za wszelką cenę wy-korzystać pozostającą w ich rękach pulę dotacji.

Wymieniając główne obszary, w któ-rych musi nastąpić zmiana prowadzenia po-lityki progospodarczej przez polskie władze, należy też zwrócić uwagę na zagadnienia dotąd przez rząd nieporuszane. Stały się one przez to obce dla polskich przedsię-biorstw, podczas gdy w innych państwach są normalną praktyką biznesową. Jednym z nich są misje gospodarcze. W dużym skró-cie jest to umiejętność władzy do „sprze-dawania” krajowych produktów i usług. Proces ten był nieodzownym elementem wizyt zagranicznych byłego prezydenta Francji Nicolasa Skarkozy’ego, który promo-wał francuskich przedsiębiorców. Podobną politykę uprawiają też pozostali „wielcy tego świata” – USA, Niemcy, Kanada, Wiel-ka Brytania. Władze Polski, biorąc przykład z gospodarek zachodnich, powinny również wykorzystać i te praktyki, a nawet je roz-wijać w dobie malejącego salda eksportu, którego dobre wyniki w latach 2009-2011 wnosiły przecież ogromny wkład we wzrost PKB. Polska powinna się otwierać na gospo-darki wschodzące (Azja, Ameryka Południo-wa, Afryka) oraz nowe kraje członkowskie UE, takie jak Bułgaria czy Rumunia, dla któ-

rych nasze doświadczenia i produkty mogą okazać się istotnym wkładem w ich rozwój społeczny i gospodarczy.

Wymienionych wyżej rozwiązań nie należy jednak uznawać ani za przełomowe, ani też za jedyne konieczne do utrzymania stabilnego wzrostu gospodarczego w Pol-sce. Pozostaje jeszcze wiele problemów społecznych, światopoglądowych, choćby w obszarze słuszności utrzymywania wy-jątkowo niedogodnych dla pracodawców przepisów prawnych dotyczących prawa pracy czy też otwarcia rynku pracy na nowe kraje członkowskie UE. Rozwiązania przed-stawione wyżej są efektem analiz, które są dla ekonomistów dość oczywiste, ale nale-ży o nich głośno mówić, aby podkreślić, że bez wyraźnego i konsekwentnego działania rządzących przedsiębiorczość obywateli, a w konsekwencji gospodarka państwa zostanie zahamowana, pomimo posiada-nia ogromnego potencjału w wielu dzie-dzinach. Oczywiście niemal wszyscy mają świadomość potrzeby zmian, które w dłuż-szej perspektywie czasowej opłacą się każ-dej ze stron – przedsiębiorcom, gospodar-ce, Skarbowi Państwa. Wzrost gospodarczy prowadzi do polepszenia finansów przed-siębiorstw, a ich lepsza sytuacja finanso-wa oznacza podwyższanie standardu życia w kraju. Dodatkowo organy państwa po-strzegane będą jako proprzedsiębiorcze, a nie jedynie jak „poborcy podatkowi”.

Wojciech BieniekAutor jest doktorantem SGH w Warszawie.

Forum

o potrzebie i pożytkach z humanistyki, także na studiach tech-nicznych

Niemal trzy lata temu, podczas in-auguracji roku akademickiego w PWSZ, w której uczestniczyłem jako ówczesny duszpasterz akademicki we Włocławku, mówiło się już o przekształceniu bliskiej mi uczelni – nad której studentami i pra-cownikami niemal od początku jej istnienia sprawowałem opiekę duszpasterską, ale i w której przez rok prowadziłem zajęcia z filozofii – w uczelnię techniczną kształcącą specjalistów na potrzeby lokalnej gospo-darki. Moje zdumienie, ale i wewnętrzny sprzeciw wywołało użyte przez jednego z mówców określenie „produkcja absol-wentów”, która powinna być dostosowana do potrzeb regionu. Uczelnia to nie zakład produkcyjny, a ludzie to nie rzeczy. Bezdy-skusyjnie ważne jest uwzględnienie w pro-filu uczelni i programie kształcenia potrzeb regionu i możliwości zatrudnienia absol-wentów, ważny jest także sam sukces szko-ły jako przedsięwzięcia, ale podstawową wartością powinna być osoba ludzka oraz jej pełne, integralne urzeczywistnianie się jako osoby. Mówi o tym norma personali-styczna, której współczesne sformułowa-nie zawdzięczamy Karolowi Wojtyle, który pisał: „norma personalistyczna jest to taka naczelna zasada ludzkich czynów, wedle której całe działanie człowieka w jakiejkol-wiek dziedzinie musi być dorównane do podstawowej w działaniu ludzkim relacji do osoby. Relacja ta w każdym działaniu ludzkim realnie jest zawarta, bez wzglę-du na to, jak bardzo to działanie w swojej przedmiotowej treści mogłoby wydać się »rzeczowe«. (...) Fakt, że działanie ludzkie bywa w ogromnej mierze współ-działaniem (działaniem wspólnie z innymi), jeszcze bar-dziej przyczynia się do uwydatnienia normy personalistycznej” (Człowiek w polu odpo-wiedzialności, Rzym–Lublin 1991, s. 86).

Językowa niezręczność popełniona przez wspomnianego mówcę, pewnie nie-zamierzona, jest jednak wyrazem coraz silniejszej tendencji do depersonalizacji naszego życia. Jednym z jej aspektów jest instrumentalne traktowanie ludzi na rynku pracy, dotkniętym bezrobociem i przesyco-nym bezskutecznie poszukującymi zatrud-nienia absolwentami wszystkich możliwych kierunków studiów. Można odnieść wra-żenie, że w ostatnich latach ogromny pro-centowy wzrost liczby podejmujących stu-dia wśród całkowitej, malejącej skądinąd, liczby młodych ludzi w umierającej Europie

jest środkiem, który ma przedłużyć w czasie zmierzenie się przez nich ze smutną praw-dą, że dla wielu z nich nie ma ani zatrudnie-nia, ani żadnych perspektyw. Trwająca nie-mal od chwili ich przyjścia na świat kuracja „somą” z Nowego wspaniałego świata Al-dousa Huxleya, która uwalnia od wszelkich problemów oraz melancholii, i stanowi dziś normalną dietę młodych i dorosłych, przez ten czas powinna przynieść oczekiwany skutek i obronić istniejące struktury przed buntem i gwałtowną reakcją z ich strony.

Jak ukazała pół wieku temu Hannah Arendt, największym niebezpieczeństwem zagrażającym naszemu życiu jest banal-ność. Totalny konsumpcjonizm, triumfu-jący banał i wszechogarniająca rozrywka skutecznie narkotyzują ducha ludzkiego i czynią powierzchownym i zbędnym my-ślenie, odwracają uwagę od dręczących dziś ludzkość problemów. Podmiotowa au-tonomia człowieka, czyli jego niezależność i możliwość samostanowienia, jest zagrożo-na. Grozi nam, że „zabawimy się na śmierć” (N. Postmann).

Myślenie, stawianie trudnych pytań najczęściej uznawane jest za przejaw złe-go smaku, nie jest jazzy, trendy, cool czy groovy, zgodnie ze zmieniającymi się okre-śleniami nowomody. Filozofia jest lekce-ważona i uznawana za niezrozumiałą i nie-potrzebną. Filozofia nigdy zresztą nie była w modzie. Już jeden z pierwszych filozofów – Sokrates został zmuszony przez swych współobywateli do zadania sobie śmierci, ponieważ ściągnął na siebie gniew wpływo-wych obywateli Aten i niepokoił młodych swoimi naukami. To jednak właśnie dobra filozofia, która jest bliska życiu, wraz z solid-ną formacją humanistyczną stanowi reme-dium na opisaną, siłą rzeczy w uproszczony i być może nieco przejaskrawiony sposób, sytuację.

Świat, w którym żyjemy, jest złożony i rozwiązania problemów i wyzwań, które stawia przed nami, nie są proste. Potrze-bujemy jasności filozoficznej dla celów naszego życia i działania w nim. Nauki hu-manistyczne dostarczają nam pojęć i meto-dologii niezbędnych do jego zrozumienia, po to, abyśmy potrafili wziąć za niego odpo-wiedzialność, odkryć naglące pytania, które domagają się odpowiedzi, i określić kierun-ki poszukiwania rozwiązań i odpowiedzi.

Może to wydać się zaskakujące, ale dobra formacja humanistyczna daje też

dużo większe szanse znalezienia zatrudnie-nia i wejścia w życie zawodowe. Nie ma dziś studiów cywilnych, których ukończenie da-wałoby stuprocentową gwarancję znalezie-nia pracy. Paradoksalnie jednak na dzisiej-szym rynku pracy, na którym jest nadmiar ludzi z dyplomami wyższych uczelni, coraz ważniejsza staje się osoba. Coraz mniej li-czy się sam tytuł, a coraz bardziej gdzie, na jakiej uczelni, pod czyim kierunkiem i w jaki sposób został on uzyskany. Specjalistycz-ne przygotowanie w powiązaniu z troską o doskonalenie osobowe i z solidnymi fun-damentami wiedzy humanistycznej otwiera zupełnie nowe możliwości.

Wstyd się dziś przyznać, ale rozpo-czynając przed laty moje studia interdy-scyplinarne z filozofii i nauk informacji na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie, oczekiwałem przede wszystkim praktycz-nego przygotowania w dziedzinie dzienni-karstwa. Miałem jednak wielkie szczęście, że moimi opiekunami – tutorami na obu kierunkach byli ludzie nieprzeciętni, wybit-ni profesorowie – Mariano Artigas, filozof, laureat nagrody Fundacji Templetona, i Al-fonso Nieto, ekspert w dziedzinie przedsię-biorstwa informacyjnego i rynku informacji oraz pionier w dziedzinie studiów uniwersy-teckich dziennikarstwa, którzy pośród me-dialnej wrzawy skutecznie potrafili rozbu-dzać w swoich studentach pragnienie my-ślenia, swoim życiem potwierdzając prymat osobistej kreatywności nad otępiającym kolektywnym konsumizmem. Udało się im mnie przekonać, że umiejętności prak-tyczne są owszem ważne, ale drugorzędne w stosunku do zdolności rozumienia świa-ta, i że dobra teoria jest najlepszą praktyką. Zawdzięczam im dużo więcej niż tylko sen-sowne skonstruowanie mojego indywidual-nego programu studiów. Oni zaszczepili mi także przekonanie, że pierwszym zadaniem nauczyciela, wykładowcy jest stymulowa-nie kreatywności studentów, uczenie ich i zachęcanie do samodzielnego i krytyczne-go myślenia.

Z okresu studiów w Hiszpanii pamię-tam też moje zaskoczenie, kiedy spotykając się na niektórych zajęciach z koleżankami i kolegami, którzy studiowali humanistykę, dowiedziałem się, że jest to jeden z bardziej obleganych kierunków, dający ogromne możliwości zatrudnienia. W większości byli to młodzi ludzie z inicjatywą, którzy chcie-li rozwijać swoje umiejętności i zdolności,

Z życia PWSZ

„ABC PRAWA”Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku zorganizowała w minionym roku, w listopadzie i w grudniu, bezpłatne warsztaty „ABC PRAWA” dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych z Włocławka i regio-nu. Konieczność edukowania prawnego Polaków nie budzi wątpliwości. Znajomość podstaw prawa to niezbędne minimum dla obywatela, który chce swobodnie poruszać się we współczesnym świecie i świadomie uczestniczyć w funkcjonowaniu państwa. I nie chodzi tu o znajomość przepisów, ale właśnie podstaw funkcjonowania spo-łeczeństwa i prawa. Najbardziej przygoto-waną intelektualnie grupą do przyswajania tych informacji jest młodzież szkół ponad-gimnazjalnych. Właśnie z myślą o tej mło-dzieży uczelnia zorganizowała te warszta-

ty. Zajęcia prowadzili wykładowcy z PWSZ i UMK w Toruniu: prof. Zbigniew Naworski, prof. Jerzy Lachowski – adwokat, dr Tomasz Brzezicki – radca prawny, dr Agnieszka La-

skowska – radca prawny. Warsztaty obję-ły cztery spotkania po dwie godziny zajęć i odbywały się w soboty.

K.N.

Uczniowie z III LO im. Królowej Jadwigi w Inowrocławiu z certyfikatami ukończenia warsztatów

- 17 -- 16 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

zainteresowani kulturą i światem idei. Nie słyszałem o żadnym z nich, żeby miał jakieś większe problemy ze znalezieniem dobrej pracy. Okazuje się, że wszędzie tam, gdzie ważne są relacje z innymi ludźmi, jest za-potrzebowanie na humanistów z umiejęt-nościami zarządzania czy też specjalistów w konkretnej dziedzinie, ale z podstawową formacją humanistyczną i interdyscyplinar-ną, która pozwala odpowiedzieć w sposób krytyczny i elastyczny na wyzwania współ-czesności, a jednocześnie nawiązywać głęb-sze relacje z innymi ludźmi.

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że uczelnia, która chce się liczyć, musi zadbać

o dobre przygotowanie swoich studentów w dziedzinie szeroko pojętej humanistyki, także na kierunkach technicznych, i o ich , formację osobową. Potrzeba także takiej kadry wykładowców, którzy będą potrafili zaszczepić i rozbudzić niepokoje wewnętrz-ne i intelektualne u swoich studentów, da-jąc im podstawy wiedzy i umiejętności, któ-re dalej można rozwijać. Powinny być tym zainteresowane również władze lokalne, choć jest to ryzyko formacji odpowiedzial-nych obywateli, którzy nie będą się bali sta-wiać trudnych pytań ani krytycznie myśleć. Nie powinno być to obojętne także dla pra-codawców o szerszych horyzontach, choć

zmusi ich to do podmiotowego, a nie rze-czowego traktowania swoich pracowników. Najważniejsze powinno to być jednak dla samych studentów. Tego z całego serca ży-czę włocławskiej uczelni, wierząc, że jest to możliwe. Nie jest to utopia – miejsce, któ-rego nie ma. Ja takie miejsce odnalazłem w Pampelunie, ale dlaczego nie mogłoby być podobnie we Włocławku?

ks. dr Witold DorszAutor był Diecezjalnym Duszpastarzem Akade-mickim w latach 2001 -2011

Forum

Rozważania o kulturze Zauważamy bez trudu, że pytania

o człowieka, spełnienie w jego życiu, ludzką immanencję, o kształty zbiorowości stały się o wiele bardziej intensywne w ostat-nich dziesięcioleciach, kiedy po raz któryś w dziejach zostaliśmy porażeni szokiem przyszłości i znaleźliśmy się w świecie sy-mulakrów Baudrillarda, niepomni choćby ostrzeżeń Ortegi y Gasseta, który mówił o tym, że ciało nie nadąża za rozwojem własnej cywilizacji. Takie traumy nie są ni-czym nowym w dziejach człowieka, nieod-gadniona przyszłość niosła za sobą wiele wydarzeń porażających przodków bardziej niż nas. Nie rozumiemy tego, nie mogąc, po trosze nie chcąc, rekonstruować psychosfe-ry choćby po „czarnej śmierci” albo wojnie trzydziestoletniej i wiedząc, jak jest to trud-ne, a dla wielu ludzi nauki i niepotrzebne, i niemożliwe.

Ta trauma dotknęła nas w czasie koń-ca umownej nowoczesności, kiedy biały świat oswoił się ze zwiastunami dostatku dóbr materialnych i niemal nieograniczo-nego konsumpcjonizmu wybranych, który zawdzięczaliśmy dojrzałemu stadium indu-strializmu i realizowanym treściom demo-kracji. Nowe, energooszczędne, zautomaty-zowane formy produkcji umożliwiły takie jej umasowienie i potanienie, jakie nawet wy-muszały masową konsumpcję dla zapew-nienia stałości jej poziomów, a wszystko w czasie relatywnie krótkim. I tak – komen-tował filozof – żyjemy w wieku, w którym robi się wszystko. Najpierw nie robiono ni-czego, potem trochę, a teraz wszystko. Ro-biąc wszystko, a nawet więcej, zapominamy o sobie, choć, jak wiemy, nigdy nie dbali-śmy o jednostki zapatrzeni w struktury, jako rzekomo ważniejsze. Winniśmy wreszcie spojrzeć na atomy tych struktur, bo prze-cież człowiek współczesny jest zdolny do przekształcenia wszystkiego, ale zapomina o własnym rozwoju – powtarzał A. Peccei, i nie był jedynym, który dostrzegał asyme-trię istnienia, przypominając antroposferę romantyzmu, w którym jednostka była pla-nem pierwszym.

Dla zrozumienia, a potem adaptacji w nowym czasie właśnie kultura zdaje się ważniejsza niż się sądzi, ale zainteresowa-nie nią niektórych nauk społecznych jest marginalne. Wedle teoretyka przez kulturę rozumie się czasem wszystko i tym sposo-bem pojęcie traci swoją przydatność jako narzędzie nauki, czego potwierdzenia znaj-dziemy w kulturoznawstwie. Jeszcze dalej szedł O. Patterson, wedle którego nauka traktuje kulturę jako system symboliczny,

który można poddawać wyrafinowanym niekiedy próbom rozumienia, interpretacji, opisu i który wymaga poznawania, kulty-wowania jako dystynktywny wytwór kon-kretnej społeczności. Jednak pod żadnym pozorem nie wolno wykorzystywać kultu-ry do wyjaśniania problemów związanych z ludźmi, którzy są jej wytwórcami.

W okresie przełomu ponowoczesne-go pojawiają się dziesiątki ogólnych rozwa-żań o wielokulturowości, relacjach między kulturami dominującymi a podrzędnymi, czy o kulturze wysokiej i jej homogeniza-cji. Niekiedy, choć często noszą znamiona naukowości, nie są nawet trafnymi diagno-zami, a daleko im do statusu terapii, choć takich powinniśmy oczekiwać, chcąc od-naleźć stabilne podstawy bycia w nowym świecie. „Nauka – pisał z podobnym jak Patterson przekonaniem D. Kerkove – nie wie, dokąd zdążamy, bo pominęła pytanie >>dlaczego<<, które powinna postawić zde-waluowanym religiom. Nie może znać przy-szłości, ponieważ nie jest w stanie ocenić teraźniejszości”.

Być może te dysputy o kulturze wy-glądałyby inaczej, gdyby elity zrozumiały prostą dla amerykańskiego kulturoznaw-cy prawdę, że kultura i jej instytucje są na samym szczycie listy przyczyn szybkiego wzrostu. Kultura kształci, profiluje i decy-duje o rozwoju socjo-, psycho- i antropos-fery, przesądza o kształtach społeczności, jej aktywizmie. Jest ciągłą uprawą światów symbolicznych i normatywnych wielkich grup społecznych przypominającą N. Post-manowi hodowlę storczyków, wymagającą niezwykłej pieczołowitości i konsekwencji. Tego nie jest w stanie zrozumieć wielu przy-padkowych teoretyków i organizatorów wy-obrażeń zbiorowych, którzy na czas jakiś po-siedli cząstkę władzy symbolicznej i z prze-konaniem do swoich racji próbują sadzić w wielkim ogrodzie jakieś egzotyczne rośli-ny z nadzieją, że przyjmą się, a może nawet zakwitną. Takie nadzieje często obumierają jak te rośliny, bo ten ogród rządzi się swo-imi prawami i trzeba zacząć je poznawać, odrywając się od zużytych paradygmatów. Polskie światy wyobrażeń zbiorowych peł-ne są egzotycznych roślin, których obumie-ranie bywa przyjmowane bez żalu nawet przez sadzących je. Oni są skłonni uważać, że znajdą roślinki niewymagające takiej tro-skliwości.

Według wielu teoretyków słabości kultury przekładają się na brak koherencji społeczności z nowymi jakościami w ży-ciu, choćby technicznymi, które naciska-

ją, eskalują ryzyko, poczucie niepewności, a człowiek późni się z tworzeniem nowych symboli i norm, które mogłyby pozwolić na oswojenie się ze zmianami, na swoistą fa-cylitację. Przyspieszenie zmian środowiska zewnętrznego nie idzie w parze ze zmia-nami w sferach wyobrażeń zbiorowych, co zauważał McLuhan, powiadając, że dziś działania i reakcje następują prawie jed-nocześnie, przy czym reakcje nie są syme-tryczne wobec działań. W rzeczywistości – dodawał dalej McLuhan – żyjemy mitycz-nie i integralnie, lecz dalej myślimy wedle starych, pokawałkowanych wzorów czasu i przestrzeni należących do starej epoki. Żyjemy w technicznej ponowoczesności, posługując się symbolami i normami starej epoki, których już nie da się bronić, bo wie-le z nich tylko potęguje nasze zagubienie w czasie, w jakim rzekomo osiągamy progi raju konsumpcyjnego. Jako ludzie – powia-dał R. May – jesteśmy bardziej zagubieni, pozbawieni ideałów moralnych, pełni obaw o przyszłość, niepewni tego, co robić, by zmienić zaistniały stan rzeczy lub jak rato-wać zagrożone życie wewnętrzne. Nie za-uważamy, jak wiele straciliśmy w ciągu tak krótkiego czasu, jak bardzo zmieniliśmy się w nurtach III fali, której istoty nie chcieliśmy kiedyś poznawać, traktując z takim dystan-sem prowokacje Tofflera. W odruchu samo-obronnym młodzi nie chcą dorastać, dorośli starzeć się, a starzy chcą za wszelką cenę być młodzi. Zmieniliśmy się bardzo, a nie chcemy tego dostrzegać. Przypisujemy to mityzowanemu postępowi, niekiedy z na-dzieją, że życie wróci w stare tory, ale to są tylko nadzieje krótkiego trwania.

Nie potrafimy korygować naszego ży-cia mitycznego, posługując się starymi zbit-kami symboli w ramach starych wyobrażeń, a zwykle potwierdzeniem tego jest sięganie po coraz to nowe elementy tradycji, ja-kie rzekomo pomagają nam coś uratować. Zdawać się czasami może, że przyspiesze-nie objęło tylko światy kultury materialnej i brak tej spójności między człowiekiem a nowym środowiskiem, także politycznym, bierze się z niedorozwoju kultury, zwłaszcza symbolicznej, a dzięki niej możemy choćby określać statusy nowych zjawisk, symbo-lizować je, czynić pozytywnymi albo nega-tywnymi. To, być może, pozwoli odnaleźć nam równowagę, wpływać na działania, bo przecież świadome działanie musi poprze-dzać świadoma myśl (niekoniecznie racjo-nalna). Pośrednio takie zależności zauważał autor piszący, iż „fikcja daje nam wskazówki do nowych celów, inspiruje nowe dążenia, które zmieniają nas całych”. Gdybyśmy po-szukiwali przykładu fikcji generującej za-chowania zbiorowe, spójrzmy choćby na wizję IV Rzeczypospolitej czy wizje państwa

Z życia PWSZ

europejski tydzień Zrównoważonego transportuPaństwowa Wyższa Szkoła Zawodowa

i Włocławska Informacja Turystyczna już kolejny rok z rzędu zainicjowały we Wło-cławku obchody Tygodnia Zrównoważone-go Transportu. Tę cenną inicjatywę wsparł Urząd Miasta Włocławek, a do organizato-rów dołączyło wiele instytucji, placówek kulturalnych i oświatowych, także prywat-nych przedsiębiorców.

Podsumowaniem Tygodnia Zrów-noważonego Transportu był happening z okazji Europejskiego Dnia bez Samocho-du, który odbył się 25 września 2012 r.

w godz. 12–14 na placu Wolności. Podczas happeningu między innymi zostały rozstrzy-gnięte wszystkie ogłoszone wcześniej kon-kursy. Ponadto można było dzięki pomocy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowe-go zdać egzamin na kartę rowerową, obej-rzeć występy artystyczne przygotowane przez Włocławskie Centrum Kultury oraz wziąć udział w przygotowanej przez ZHP grze ulicznej. W tym dniu także można było zwiedzać włocławskie muzea i Galerię Sztu-ki Współczesnej – za okazaniem skasowa-nych 25 września biletów MPK. O godzinie

15 wystartowała Włocławska Masa Krytycz-na na trasie: plac Wolności, 3 Maja, Łęgska, Płocka (przystań miejska), aleja Kazimierza Wielkiego, Leśna, Ptasia, Piaski, Hala Mi-strzów.

Organizatorzy zaprosili mieszkańców Włocławka do aktywnego uczestnictwa we wszystkich imprezach. Szczególne zaprosze-nie skierowali do kochających jazdę na ro-werze zachęcali ich do wzięcia udziału we Włocławskiej Masie Krytycznej.

K.N.

Grupa taneczna MASSIVE NOISE z WCK podczas happeningu na placu Wolności

- 19 -- 18 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

liberalnego, choć te przykłady z naszego podwórka nie wydają się zbyt dobre, bo w tych przypadkach wizję nie rodzą telosów (celów), pozostają puste.

Te może nieco za bardzo unauko-wione, za bardzo skrócone rozważania o kulturze wzięły się z obserwacji zacho-wań uczestników teleturniejów mających niejakie aspiracje bycia „twórcami” kultury, co sami z wyraźną dumą podkreślali. Oto w teleturnieju prowadzonym przez K. Stras-burgera występowali „teatromani” vs „tan-cerki”, czyli młodzi ludzie mający pretensje do takiego właśnie bycia, czyli bycia anima-torami „kultury”. Zostali zapytani o imiona bohaterek powieści Sienkiewicza i takie pytanie zdawało się zbyt proste, jeśli zwa-żymy, ile razy powtarzano w telewizji seria-le kręcone wedle klasyka. I okazało się, że młodzi ludzie z dyplomami wyższych uczel-ni robili szklane oczy i jeżeli już wymyślali, to w porywach „twórczej furii” wymyślali Jagny i Anielki, co jednak świadczyło o tym, że mają niejaką orientację w klasyce litera-tury polskiej, acz mogącą nawet bawić. Po drodze „padła” mała Nel i Barbara, chociaż to był strzał w ciemno, gdyż Barbara raczej kojarzy się z Dąbrowską, a u Sienkiewicza Barbara, owszem jest, ale twórca Trylogii nie nazywał jej inaczej jak Basią albo Baśką. Tego Strasburger już nie komentował, ale zdaje się, że jest zwyczajny takich „wpadek”, które są chyba czymś więcej.

Czy to powinno razić, oburzać wycho-wanych w kontekstach i konwencjach da-lekich od tych, jakie rzekomo są właściwe w tej naszej „epoce informacyjnej”? Niby w naszym czasie nie musimy wiedzieć, bo wszystko, co jest nam potrzebne, jest po-dobno dostępne na kliknięcie, ale wtedy, kiedy nie mamy myszki, okazujemy się bez-radni i to często nie jak dzieci, bo jednak je-steśmy dorośli. Prawie wszyscy nie potrafi-my poruszać się bez protez, uzależniamy się od nich i bez nich okazujemy się ubezwła-snowolnieni, a czasami wyglądamy na zwy-kłych przygłupów, nie mogąc odpowiedzieć na proste pytania. Nauczyciela, jakim chce nazywać się niżej podpisany, rażą także kon-frontacje w innych teleturniejach wiedzo-wych, gdzie studenci i absolwenci wyższych uczelni walczą z technikami i absolwentami „zawodówek”. Właściwie w ciemno można stawiać na tych drugich, gdyż oni wiedzą o tym, co wiedzą, zdają sobie sprawę z wła-snych ograniczeń i chcą te granice przekra-czać, ucząc się cały czas, poszerzając to, co nazywa się wiedzą ogólną. Natomiast tym pierwszym zdaje się, że dyplom uprawnia ich niewątpliwy sukces, a potem okazuje się, że tylko potwierdza ich niewiedzę, cza-sami żenującą.

Wiedza w epoce informacyjnej zdaje się być tylko sumą niewiedzy i niechęci do potwierdzania siebie jako siebie. Pytanie o to, kim jestem, jest pytaniem, od jakiego nie uwolnimy się nigdy, choć spychamy je

na trzeci plan, bo tak jest niewygodne, co i tak w niczym nie pomoże, bo wraca, może nie zawsze jak bumerang. Z tego zdaje sobie sprawę co najmniej jedna trzecia studen-tów, tak to wynika z moich doświadczeń. Prace zaliczeniowe z wykładu monogra-ficznego poświęconego różnym wymiarom przyszłości poświadczają akurat takie pro-porcje. Dwie trzecie to były zwykłe ściągi z internetu i wkład własny ograniczał się do jednego procentu, co zdaje się właści-wą miarą. Natomiast jedna trzecia niekiedy oszałamiała. Na bok odsuwałem podów-czas nieporadność stylistyczną, jakieś błędy interpunkcyjne, nieważne podczas lektury, kiedy stykałem się z niezwykle oryginalnymi rozważaniami traktującymi o sensie życia, sposobach poszukiwania siebie i wieloma innymi próbami odpowiedzi na pytania, od jakich chcemy się uwolnić, bo przeszkadza-ją nam na co dzień.

Ta jedna trzecia nie skompromituje się tak jak ci „herosi” od Strasburgera, po części dlatego, że oni zdają sobie sprawę ze swojej niewiedzy i nie odważą się na wystą-pienie w takim teleturnieju. Mam taką na-dzieję, potwierdzaną spotkaniami z nimi, że będą poszukiwali siebie z przekonaniem, że wiedzą to, iż nic nie wiedzą.

Andrzej Sepkowski

Z życia PWSZ

Mikołajkowy Ma-raton Fitness8 grudnia 2012 r. w sali gimnastycznej przy ulicy Obrońcow Wisły 1920 r. odbył się III Maraton Fitness zorganizowany przez Stu-dium Wychowania Fizycznego i Sportu oraz firmę Activ Med. W Maratonie uczestniczy-ło 65 pań. Najmłodsza uczestniczka miała 12 lat, a najstarsza 65. Impreza składała się z pięciu bloków: zumba, step, latino, shape i low impast. Jak co roku celem Maratonu było upowszechnianie wśród mieszkań-ców Włocławka różnych form aktywnego wypoczynku oraz promocja zdrowego try-bu życia. Wszystkie panie na zakończenie otrzymały certyfikat i drobne upominki od uczelni, firmy Activ Med oraz apteki Aspi-rynka. Podczas Maratonu przeprowadzono zbiórkę ubranek, zabawek oraz środków hi-gienicznych dla maluchów z Domu Małego Dziecka we Włocławku.

K.N.

Gitta Mallasz − Sprawiedliwa wśród Narodów ŚwiataSłoneczne majowe popołudnie. Sie-

dzę na widowni College des Bernardins w samym sercu Paryża. W pierwszych rzę-dach Juliette Binoche, bratanica Gitty Mal-lasz − Andrea Mallasz, przedstawiciele Yad Vashem we Francji, ambasador Węgier oraz minister ambasady Izraela w Paryżu, Robert Hinshaw − tłumacz książki na język angiel-ski oraz właściciel wydawnictwa Daimon Verlag, które mnie zaprosiło, tłumacze z in-nych krajów. Ze wzruszeniem słucham tak dobrze znanej mi historii. Na ogromnym ekranie migają zdjęcia Gitty i jej przyjaciół. Kobieta, która relacjonuje historię Gitty, zbliża się do końca opowieści − jej głos ła-mie się, a oczy zachodzą mgłą. „To tak jak ze mną”, pomyślałam. Czytałam książkę kilka-naście razy, ale niezmiennie w tym samym momencie w mych oczach pojawiały się łzy. Rozglądam się z niedowierzaniem po sali i wracam myślami do chwili, która sprawi-ła, że ja − pisarka, tłumaczka i nauczyciel-ka z Włocławka znalazłam się nagle na tak podniosłej uroczystości, w gronie przyjaciół Gitty Mallasz.

Był czerwiec 2009 r., siedziałam na tarasie swojego domu i czytałam wywiad z Juliette Binoche. Wspomniała w nim o swojej babci − aktorce z Częstochowy oraz o ulubionej książce Rozmowy z aniołami Git-ty Mallasz. Tytuł nic mi nie mówił, ale tema-tyka była mi bliska − Binoche wspomniała, że książka podejmuje kwestie duchowości, metafizyki, ale też tolerancji między żyda-mi i katolikami. Rozpoczęłam poszukiwania książki. Okazało się jednak, że nie ma pol-skiego przekładu, więc sięgnęłam po wersję angielską. Potem nawiązałam kontakt ze szwajcarskim wydawnictwem Daimon Ver-lag, które posiada prawa autorskie i pilnie strzeże zapisów testamentu Gitty Mallasz. Po długich negocjacjach zgodzili się pod-pisać ze mną umowę na przetłumaczenie i wydanie książki w Polsce. I tak zaczęła się moja przygoda z aniołami oraz postacią Git-ty Mallasz.

Na pytanie, kim była, bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż jak powiedział Bertrand Montaud, autor książ-ki biograficznej na jej temat − jej życie mo-głoby zapełnić kilka żyć. Mistrzyni Węgier w pływaniu, choreografka, graficzka, tłu-maczka – to tylko niektóre z jej dokonań, ale to jej dziennik z czasów okupacji w Bu-dapeszcie, który ukazał się we Francji jako Dialogues avec l’ange, przyniósł jej świa-tową sławę. Książka, która stała się best-sellerem nad Sekwaną, do 1991 r. była na Węgrzech zakazana. W czerwcu 2011 r., prawie siedemdziesiąt lat po wydarzeniach

opisanych w książce i niemal dwadzieścia lat po śmierci, Gitta została uhonorowana medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, a ceremonia odbyła się 13 maja 2012 r. w Paryżu. Nagroda ta nierozerwal-nie związana jest z książką Rozmowy z anio-łami i opisaną w niej historią czworga mło-dych artystów.

Gitta Mallasz urodziła się w 1907 r. w Lublanie. Jej matka była Austriaczką, a ojciec wysokim oficerem armii węgier-

skiej. W rodzinie panowała surowa wojsko-wa dyscyplina. W Akademii Sztuki Użytko-wej w Budapeszcie poznała Hannę Dallos. Hanna dorastała w serdecznej atmosferze nowoczesnej rodziny żydowskiej. Mimo tych różnic zaprzyjaźniły się. Jednak po zdaniu końcowych egzaminów ich drogi się rozeszły. Gitta bezgranicznie oddała się ka-rierze sportowej i została mistrzynią Węgier w pływaniu stylem grzbietowym. Wtedy też poznała Lily Strausz − nauczycielkę terapii

Gitta Mallasz Autorem i właścicielem praw do zdjęcia jest Robert Hinshaw. Zdjęcie wykonano w czerwcu 1985 r.

*

Uczestniczki Mikołajkowego Maratonu Fitness

- 21 -- 20 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

ruchem i masażystkę. Kiedy w końcu Gitta znudziła się po-

wierzchownym stylem życia, ponownie odszukała Hannę. Hanna była już zamężna − jej mężem był Józef Kreutzer, który zaj-mował się projektowaniem mebli. Hanna pomogła Gitcie wrócić do działalności arty-stycznej. We trójkę założyli studio graficzne w małej wiosce pod Budapesztem, w Buda-liget. W weekendy dołączała do nich Lily. Z całej czwórki tylko Gitta nie miała żydow-skiego pochodzenia.

Na Węgrzech szerzył się antysemi-tyzm. Przyjaciele czuli, że żyją na skraju przepaści i męczyło ich poczucie wewnętrz-nej pustki. Wówczas postanowili spisać, co ich trapi. Kiedy pewnego popołudnia Gitta zaczęła czytać swoje przemyślenia, Hanna nie była zadowolona z jej wysiłków. Gitta nagle ostrzegła przyjaciółkę, że za chwilę to nie ona będzie mówić − jej głos będzie tylko rodzajem instrumentu. Do Gitty prze-mawiał jej wewnętrzny nauczyciel, który wywracał do góry nogami jej dotychczaso-we przekonania. Na koniec głos ten oznaj-mił, że być może powróci za tydzień. Po tak niecodziennym wydarzeniu przyjaciółki skrzętnie zanotowały przebieg rozmowy. W następnym tygodniu w spotkaniu uczest-niczyła też Lily. Józef, który w młodości był materialistą, początkowo był sceptycznie nastawiony do tych rozmów i dołączył do nich dużo później.

Dnia 25 czerwca 1943 r. rozpoczęły się spotkania, które miały trwać przez następ-nych 17 miesięcy i odbywały się co piątek około trzeciej po południu. Wewnętrzni nauczyciele przekazywali przyjaciołom głę-bokie nauki filozoficzne, mówili o znaczeniu niezależności, czynu i przygotowywali ich na najcięższą próbę.

Stopniowo sytuacja polityczna po-garszała się. W marcu 1944 r. na Węgry wkroczyły oddziały niemieckie, a ludność żydowska z okolic Budaliget w pierwszej ko-lejności miła być deportowana do obozów pracy. Przyjaciele postanowili uciec do Bu-dapesztu i zamieszkać w pustym mieszka-niu rodziców Hanny. Tam dialogi nie ustały, stały się jedynie mniej osobiste.

W czerwcu 1944 r. Józef został de-portowany, a Gitta nieustannie rozmyślała nad sposobem uratowania przyjaciółek. Gdy dowiedziała się o tajnym planie zało-żenia szwalni koszul wojskowych w opusz-czonym klasztorze Katalin, podjęła się roli komendanta tej placówki, pod warunkiem że do zamkniętej już listy pracownic zostaną dołączone Lily i Hanna. Szwalnia miała za-trudniać około stu żydowskich kobiet i dzia-łać pod auspicjami Nuncjatury Apostolskiej i Ministerstwa Wojny. Przyjaciółki przenio-sły się do szwalni, a Gitta zaczęła organizo-

wać pracę wśród kobiet zupełnie nieprzygo-towanych do tego rodzaju zadania. Wzrosło zagrożenie ze strony węgierskich nazistów − Nyilas, którzy szybko odkryli prawdziwy powód istnienia fabryki. Po raz pierwszy zaatakowali szwalnię w listopadzie. Wtedy dzięki Nuncjaturze Gitcie udało się zaże-gnać niebezpieczeństwo.

Jednak z dnia na dzień zagrożenie ro-sło i kiedy do sąsiedniego domu wprowa-dził się kapral SS ze swoimi podwładnymi, Gitta wpadła na genialny pomysł. Zdobyła legitymację prasową ze swastyką i zaprosi-ła żołnierzy SS na wino i domowe wypieki. Jako córka wysokiego rangą oficera, która doskonale mówiła po niemiecku, zdobyła ich zaufanie i prosiła o zapewnienie ochro-ny przed dzikimi hordami Nyilas. Żołnierze zgodzili się. W płocie pomiędzy dwoma ogrodami zrobili dziury na wypadek kolej-nego szturmu Nyilas. Węgierscy naziści po raz kolejny zaatakowali szwalnię 2 grudnia 1944 r. Kiedy Gitta odwróciła uwagę ich przywódcy, około stu kobiet i dzieci, osła-nianych przez żołnierzy SS, uciekło przez dziury w płocie do pobliskiego lasu Jano-shegy! Wszystkim udało się przeżyć wojnę.

Za ten czyn Gitta została uhonoro-wana medalem „Sprawiedliwy wśród Na-rodów Świata”. Medalem, którego za życia z pewnością nie chciałaby otrzymać, bo-wiem osoby, które najbardziej chciała uchronić przed śmiercią − Hanna i Lily, aby uratować Gittę, nie zdecydowały się na ucieczkę. Bały się, że jeśli faszyści nikogo nie znajdą w fabryce, to rozstrzelają Gittę. Ostatnim transportem trafiły do Ravens-brück, skąd już nie powróciły. Jedyna oso-ba, która przeżyła − Eva Danos, opisała ich ostatnie chwile w książce Le dernier convoi (w wolnym tłumaczeniu Ostatni transport). Józef w tym samym czasie zginął w obozie na Węgrzech.

Gittę dręczyło ogromne poczucie winy z powodu tego, że nie zdołała uratować swych przyjaciół i całe życie poświęciła, aby uratować ich przed niepamięcią. Jednak tuż po wojnie musiała przede wszystkim walczyć o przetrwanie w rzeczywistości ko-munistycznych Węgier. Podjęła pracę jako choreografka i tłumaczka dla węgierskiego baletu, z którym podróżowała po całym glo-bie, spotykając wielkich tego świata. Jednak wspominając te lata, mówiła, że nie czuła, że żyła. W 1960 r. przedostała się za żelazną kurtynę, do Francji. Wyszła za mąż za Lacie-go Waldera, żydowskiego emigranta z Wę-gier. Było to małżeństwo z rozsądku, które jednak z czasem przerodziło się w związek pełen miłości. Gitta przemyciła w walizce dwanaście czarnych brulionów gęsto zapi-sanych pismem Lily i swoim. Zaczęła tłuma-czenie zapisków na język francuski.

Rozmowa

tajemnica życia z Rafałem Wojasińskim – prozaikiem, dramatopisarzem, wykładowcą literatury, nauczycielem Do klasycznego pytania zadawanego twór-com literatury, czyli dlaczego piszą, dodał-bym także i to: Skąd u ciebie potrzeba pi-sania o ludziach wykluczonych?

R.W. Piszę, bo wydaje mi się, że to do-bry sposób na to, żeby mieć więcej z życia i świata. Ale tak naprawdę to nie wiem. Kul-turowe i antropologiczne wyjaśnienia mnie nie przekonują. Samo mówienie o rzeczach po prostu wzmacnia te rzeczy, wzmacnia uczucia, zachwyt, ale też łagodzi cierpie-nie i daje sens. Może słowa czasami dają większy sens niż samo uczucie, niż poczucie piękna. Może sens istnieje w słowach, sens

tego, czego nie rozumiemy, sens tego, że je-steśmy, że musimy być i że może nas, rów-nie dobrze, nie być. Człowiek wie, że musi istnieć, ale też wie, że mógłby się nie po-jawić. Oczywiście ta wiedza niewiele daje, ale dzięki słowom można ją jakoś oswajać. Może stać się najważniejszą tajemnicą ży-cia. A tajemnica może nadać istnieniu sens. Wiemy to z religii i naszego codziennego, najzwyczajniejszego bytu. Najzwyczajniej-sze życie może jest największą tajemnicą. I jedyną godną uwagi. Nie mam wrażenia, że piszę o ludziach wy-kluczonych. Ale może to mylne wrażenie. Piszę o takich, których lubię, przez których

mam więcej radości życia. Może jest tak, że każdy jest właściwie wykluczony. Śmierć daje poczucie wykluczenia, ale radość, za-chwyt nad istnieniem świata też może dać poczucie wykluczenia. Moi bohaterowie są właściwie wykluczeni nie przez biedę, tylko przez to, że nadmiernie zachwycają się tym, że coś na świecie istnieje. Istnienie świata przekracza tak naprawdę ich wyobraźnię. Trudno im uwierzyć, że to wszystko, co wi-dzą i jedzą, istnieje. Więc mają tajemniczą radość. Bo poza radością nie mają argu-mentów na określenie znaczenia i wartości świata. Może ta tajemnicza radość, która staje się wiedzą, wyklucza ich. A bardziej

W 1976 r. Claude Mettra, pisarz i prezenter Radia France, zaprosił Gittę do programu „Żyjący i bogowie”. Gitta opo-wiedziała w nim o swoich doświadczeniach z aniołami. Po tym 90-minutowym wywia-dzie redakcja została zasypana setkami li-stów i pytań na temat dialogów, które stały się powszechnie znane. W tym samym roku Claude Mettra spakował dialogi i udał się do niewielkiego, ale znanego paryskiego domu wydawniczego Aubier Montaigne. W 1976 r. dialogi ukazały się po raz pierwszy w formie książkowej jako Dialogues avec l’ange. Mimo że niereklamowana, książka stała się bestsellerem we Francji. Została potem przetłumaczona na wiele innych ję-zyków.

Gitta usunęła się w cień. Nie chciała, aby przypisywano jej rolę kogoś na kształt guru w odniesieniu do dialogów. Mówiła, że nie jest autorką tej książki, a jedynie „skry-bą aniołów”. Prowadziła proste życie na południu Francji, nieustannie angażując się w pracę nad przekładem dialogów na inne języki.

W 1983 r. otrzymała zaproszenie, któ-rego w ogóle się nie spodziewała: CG Jung Instytut Zürich zaprosił ją, by podzieliła się ze studentami swoim doświadczeniem aniołów. Od tej chwili spokojne życie na emeryturze skończyło się – podróżowała po świecie z wykładami i odczytami na temat dialogów.

Napisała również książki, w których opisała swoje przeżycia z aniołami − Die Engel erlebt (w wolnym tłumaczeniu: Do-świadczenia z aniołami), pierwotnie opu-blikowane pod koniec 1983 r. w Niemczech i Francji (później przetłumaczone na inne języki), Weltenmorgen (w wolnym tłuma-czeniu: Narodziny świata), a następnie Sprung ins Unbekannte (Skok w nieznane).

Gitta Mallasz zmarła w maju 1992 r. we Francji. Jej prochy zgodnie z jej wolą zo-stały rozrzucone na wodach rzeki Ren − tak jak jej przyjaciele nie ma grobu. Rozmowy z aniołami trafiły już do milionów czytel-ników na całym świecie. Przesłanie książki jest uniwersalne i niezwykle aktualne w dzi-siejszych czasach.

Na podstawie Rozmów z anioła-mi Shelley Mitchell stworzyła scenariusz monodramu, który otrzymał nagrodę dla najlepszego spektaklu na festiwalu Fringe w San Francisco w 1998 r. i jest grany do dziś. W 2010 r. we Włoszech nakręcono film. Nadal powstają też nowe przekłady książki.

Gitta Mallasz poświęciła całe swoje życie ratowaniu swoich przyjaciół przed za-pomnieniem. W moim przekonaniu paryska ceremonia też temu służyła.

Katarzyna Sarnowska Rafał Wojasiński

- 23 -- 22 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

przyziemnie: osobowość wyklucza ze spo-łeczeństwa. Chyba że na osobowości dużo się zarabia, wtedy społeczeństwo pozor-nie przyjmuje osobowość, nie gardzi nią otwarcie, ale w sposób zakamuflowany. Taki rodzaj ukrytej pogardy może nieść nawet służalczość wobec osobowości. Tak naprawdę nie ma miejsca dla osobowości w społeczeństwie. I trzeba to jakoś zrozu-mieć. Bo chodzi o większość, chociaż rację mają zawsze jednostki. Osobowość to wła-ściwie wstyd dla społeczeństwa. Na przy-kład artysta to człowiek przynoszący wstyd. Ale takie wykluczenie to też dobry sposób na odzyskanie jakiejś godności. Człowiek odsunięty przez to, że inaczej albo „więcej” rozumie, staje się jednocześnie bardziej niezależny, uwolniony. Może zasmakować trochę wolności. Ten, który „gnieździ się” całkowicie w społeczeństwie, jest już jakoś poddany zależności od tych, którzy są „nad nim”, i od tych, którzy są „pod nim”. Spo-łeczeństwo istnieje dzięki hierarchii, brutal-nej hierarchii wyzysku i poniżenia. Trzeba umieć poniżać i trzeba umieć dobrze zno-sić poniżanie. Wtedy można spokojnie żyć, mieć łagodny, nawet względnie dostatni los. Bez tych zależności organizm społeczny rozpadnie się, a wtedy rozpadnie się sens życia człowieka. Bo pomimo istnienia wia-ry, idei, sens najwyższy dla człowieka jest w posiadaniu odpowiedniej ilości dóbr materialnych i miejsca w społeczeństwie. Prawdy człowiek szuka w zjawiskach mało wiarygodnych – w cudach, religii, ideach. Ale tej prawdy potrzebuje raczej teore-tycznie. Naprawdę potrzebuje pieniędzy i dobrej pozycji społecznej. Bo wtedy Bóg inaczej wygląda, powołanie, a nawet logi-ka i zjawiska fizyczne. Ale to jest oczywiście wersja mniej optymistyczna, której nie po-chwalam. Wolę myśleć, że jestem człowie-kiem społecznym, że w społeczeństwie mi dobrze i że bardzo dobrze się w nim odnaj-duję. Czasami jednak przychodzi czas, że piszę historię o człowieku, który jest inny, obcy, z odmienną osobowością, bo mam wrażenie, że bez takich osób świat nie mógłby istnieć i się rozwijać.

Czy interesuje cię tematyka społeczna, sze-rzej rzecz ujmując, czy interesuje cię poli-tyka?

R.W. Nie interesuje mnie polityka, słabo znam się na polityce, ale wiem, że polity-kę interesuję ja, jako przedstawiciel naro-du. Poza narodem nie da się urodzić, poza językiem ściślej mówiąc. Możemy uciekać od polityki, ale polityka i tak znajdzie czło-wieka. Ma wpływ na los każdego, czy tego chcemy, czy nie. Można nią gardzić, ale to nic nie zmienia. Można mówić, że polityka

to kłamstwo, że politycy kłamią. Ale i tak przełoży się to wszystko na prawdę życia pojedynczego człowieka. Kłamstwo w życiu społecznym właściwie ciągle „wisi w po-wietrzu”. Człowiekowi jest bardzo trudno mówić prawdę. I tylko prawdę. Człowiek mówiący tylko prawdę miałby problem ze znalezieniem nawet najprostszej pracy. Umarłby marketing. Ale człowiek nie umie żyć w fantasmagorii, więc ma problem. Ży-cie jakoś go rozdziera. Wmawia sobie wiele rzeczy, nie żyje w zgodzie z tym, co mówi mu serce i powołanie, żyje wbrew sercu, miłości, powołaniu i próbuje udowodnić, że to, mimo wszystko, ma sens. I tak rodzą się czasami kariery, władza, a może cywiliza-cje. Rodzą się na takiej mądrości, mądrości ludzkiej i ludzkim rozsądku. A że potem wła-dza czy taki rozsądek przynosi wojnę, to już inna sprawa. Ale ciągle istnieje to w jakimś świecie kłamstwa i marketingu.

tworzysz sugestywne portrety psycholo-giczne swoich literackich bohaterów, to in-tuicja czy też wynik znajomości literatury przedmiotu?

R.W. Nie wiem, skąd się biorą takie rzeczy. Jeśli twierdzisz, że portrety moich bohate-rów są sugestywne, to może coś mi się uda-je. Ale nie jest to całkowicie świadoma ro-bota. Chodzi tu raczej o to, że ja może sam się czuję jak ci bohaterowie, a może chodzi o to, że wydaje mi się, że umiem poczuć się nimi, umiem poczuć się innym człowie-kiem, niż jestem zazwyczaj. Może żyję nie tylko swoim życiem, ale życiem też innych ludzi, a może jest tak, że to życie innych lu-dzi żyje we mnie. Tak jest pewnie prawie z każdym człowiekiem. Czasami moi boha-terowie mają prawie tylko złe cechy. Ale trzeba pamiętać, że złe cechy i skłonności też prowadzą do prawdziwego rozwoju. Tak twierdził Novalis.

Pisząc Starą, czy miałeś przed oczyma ja-kieś rzeczywiste pierwowzory?

R.W. Miałem przed oczami wiele miejsc, które znam, ale także wielu ludzi, którzy już nie żyją, których widziałem, których zna-łem. Nie ma jednego pierwowzoru. Jest ich wiele, może dziesiątki ludzi, którzy składają się na tego jednego człowieka. Potrzebuję tylu ludzi, żeby myśleć o sobie i o tym, co mam napisać. Bez tych ludzi, o których po-tem zapominam na lata, nic nie mógłbym napisać. Piszę właściwie tylko o jednej rze-czy. Nie chcę nawet jej nazywać. Ale cokol-wiek powiedziałbym istotnego dla mnie, zawsze chodzi o tę jedną rzecz. Nawet jak piszę o przedmiotach, o krajobrazach, obo-jętnie jakich, piszę o tym samym. O święcie,

w którym bierzemy udział. Ale czy to jest naprawdę święto, to nie wiem. Tak czu-ję świat, nawet ten smutny i pozbawiony ładu. Nie ma we mnie buntu. Czyli niektórzy stwierdzą, że nie ma we mnie młodości. Ale myślę, że to nic nie szkodzi. Stan istnienia stoi dla mnie wyżej niż ludzkie przekonania, maniery i poglądy.

Pochodzisz z lubrańca na kujawach, obec-nie mieszkasz w Warszawie, czy rodzinne strony stanowią dla ciebie nadal inspira-cję?

R.W. Pochodzę właściwie z trzech wsi, z Łaniąt, Osiecza Małego i Łubomina. Uro-dziłem się w Lubrańcu, bo tam była izba porodowa. „Do porodu” jechałem z matką i ojcem syrenką sąsiada, który już niestety nie żyje. Przez te miejsca wiem, że podró-że tak naprawdę mnie nie kształcą. Kształci odległość czasami i perspektywa miejsca, w którym zaczęło się żyć. Nie wiem, czy mówić tu o inspiracji. To jest coś więcej. To los. To coś, co jest nieuniknione, żeby pójść dalej, żeby ruszyć, myśleć. Mam wrażenie, że ja już nigdy nie będę żył w jednym miej-scu. Tych miejsc przybywa. Wiele razy zmie-niałem miejsce zamieszkania. Ale niczego takiego nie szukam. Wszystko już jest. Ja nic nie chcę znaleźć. Ja z przyjemnością przeby-wam na świecie.

oprócz prozy zajmujesz się także pisaniem dramatów, współpracujesz z twórcami te-atralnymi, co cię inspiruje w twórczości scenicznej?

R.W. Moje dramatopisarstwo zrodziło się naturalnie, bo zawsze lubiłem pisać dialogi. Same dialogi. Wydawało mi się, że więcej w ten sposób mogę przekazać niż przez prozę. Ale jeśli chodzi już o chęć realizacji tych moich dialogów w formie teatralnej, to stało się to chyba pod wpływem Krzyszto-fa Zaleskiego i Janusza Kukuły. To oni przed laty namawiali mnie do pisania dramatów po przeczytaniu mojej prozy. I działo się to na wspólnym spotkaniu u Krzysztofa Zale-skiego. Ja nie jestem miłośnikiem literatu-ry, która powstaje dlatego, że istnieje litera-tura. Pisanie, a zwłaszcza dialogów traktuję jako rzecz trochę pozaliteracką. Literatura, jeśli w ogóle powstaje w tym przypadku, powstaje przy okazji. Przemawiają do mnie racje, znaczenia, które rodzą literaturę. Któ-re wymuszają powstawanie literatury.

Rozmawiał

Maciej Krzemiński

Warto przeczytać

Realizm i transcen-dencja w Starej Ra-fała Wojasińskiego

Rafał Wojasiński jest autorem prozy, która w przekonujący sposób wyraża tęsk-notę za transcendencją ewokowaną prosty-mi, codziennymi ludzkimi sprawami. Jego ostatnia książka – Stara, tekst gatunkowo trudny do zdefiniowania (minipowieść, nowela, opowiadanie), jest ciekawą pro-pozycją reinterpretującą motywy świętych prostaczków. Bohater utworu to starszy człowiek, który nie umie ani pisać, ani czy-tać, poprzestaje na „małym”, jest szczęśliwy w swoim barakowozie, uwielbia także swo-ją żonę – tytułową Starą. Podziwia ją, cho-ciaż ona pogardza nim i w brutalny sposób zarządza jego życiem. Zdawać by się mogło, że ten typ relacji oparty w pewnym sensie na przemocy jest niezrozumiałym dysonan-sem, ale w całościowym ujęciu prezento-wanej przez Wojasińskiego postaci dosko-nale się tłumaczy. Prostota, szczególnego

rodzaju naiwność bohatera pozwala mu wi-dzieć więcej, daje możliwość nieustannego obcowania z Bogiem. Jest w jego życiu kilka punktów odniesienia: żona, której się boi i którą jednocześnie podziwia, Bóg – abso-lut niosący wybranym ukojenie oraz rysun-ki, które pozwalają pozawerbalnie wyrazić zachwyt nad światem. Ten ostatni emocjo-nalny stan bohatera opisany z perspektywy człowieka nieskażonego cywilizacyjnym zamętem jest sugestywny i wieloznaczny. Sugeruje bowiem potrzebę odnajdowa-nia radości istnienia w najprostszych jego przejawach, ale także skłania do pokory wobec pokus życia, wobec nieustannego pośpiechu, którego nieuchronnym kresem jest śmierć. W tych wymienionych powyżej aspektach ujawnia się metafizyczny poten-cjał utworu Wojasińskiego.

W Starej pojawia się także ciekawie zaprezentowany problem kryteriów pozwa-lających w życiu społecznym określać to, kto jest normalny, a kto nie. Bohater jest z jednej strony odmieńcem, który żyjąc na uboczu, w swoim barakowozie, czuje się spełniony, z drugiej zaś jest powiernikiem ludzkich tajemnic. Wypowiada prawdy o ży-ciu, które przekonują innych ludzi niosąc im

LLP Erasmus

Z pobytu na CyprzeWedług legendy Cypr to wyspa, gdzie

z morskiej piany wyłoniła się Afrodyta – bo-gini miłości i piękna. Afrodyta dotarła tu na muszli ciągniętej przez delfiny i spośród setek mniejszych i większych skał wynurza-jących się z błękitno-turkusowego Morza Śródziemnego wybrała jedną. Ta skała to słynna Petra tou Romiou, popularnie zwana Skałą Afrodyty. Ten boski pierwiastek rze-czywiście przenika każdy zakątek tego ma-lowniczego miejsca. Od pierwszych chwil Cypr urzeka pięknem przyrody i krajobrazu. Żywa, wręcz soczysta zieleń drzew cytruso-wych, winorośli, a także majestatycznych cedrów porastających górskie tereny Cypru kontrastuje z niespotykanie intensywnym lazurem morza, tworząc pejzaż, który za-piera dech w piersiach. Do tego dołącza się typowa dla śródziemnomorskiego klimatu i kultury woń przypraw korzennych, miodu tymiankowego i granatów, które są kolej-nym obok Afrodyty symbolem Cypru. We-dług greckiej mitologii to właśnie Afrodyta doceniła wartość soczystych granatów i sprowadziła te owoce na Cypr. Niemalże w każdym sklepie z pamiątkami na Cyprze można kupić różne drobiazgi w kształcie granatu, które traktowane są jako swoiste talizmany szczęścia.

Oprócz niespotykanego piękna krajo-brazu Cypr fascynuje także wielością przeni-kających się kultur i tradycji. Cypr to wyspa usytuowana na skrzyżowaniu szlaków łączą-cych trzy kontynenty: Azję, Europę i Afrykę. Z uwagi na swoje położenie i historię Cypr stanowi tygiel kulturowy, gdzie ślady cywi-lizacji z Azji przenikają do świata śródziem-nomorskiego. W swej długiej drodze ku niepodległości, którą wywalczono dopiero w 1960 r., wyspa znajdowała się między innymi pod panowaniem egipskim, asy-ryjskim, perskim i rzymskim, padła łupem imperium osmańskiego, a w końcu prze-szła pod panowanie brytyjskie. Obecnie Cypr podzielony jest na sześć dystryktów, z których część znajduje się pod administra-cją turecką. Na terenie wyspy znajdują się także dwie brytyjskie bazy wojskowe, które stanowią terytoria podległe Wielkiej Bryta-nii.

Ten kosmopolityczny charakter miej-sca jest także widoczny na Uniwersytecie Nikozja w stolicy Cypru. Uniwersytet ten jest prywatną placówką edukacyjną o mię-dzynarodowym charakterze. Wśród kadry naukowo-dydaktycznej, jak i administracyj-nej Uniwersytetu można spotkać między in-nymi Brytyjczyków, Rosjan, a także Polaków. Studenci tej uczelni stanowią także swoistą mieszankę narodowościową. Uniwersytet w Nikozji szczyci się nie tylko koedukacyj-nym i wielokulturowym charakterem, ale

ukojenie. Sam jednak trafia do zakładu dla umysłowo chorych, jego odmienność jest bowiem czymś niepokojącym. Interesujące są rozmowy bohatera z personelem szpita-la, rzecz ujmując w dużym uproszczeniu – jest to właściwie terapia, którą pacjent ser-wuje swojemu lekarzowi. Wiara jest po to, „żebym się nie martwił”, mówi lekarzowi, wyjaśniając tym samym prostymi słowami swoją relację z Bogiem i światem.

Taką też nadrzędną ideę zdaje się wyrażać cały utwór Wojasińskiego. Szuka-nie sensu życia w spotkaniu z samym sobą i bytem metafizycznym uosobionym przez Stwórcę. Taka postawa – według auto-ra – jednocześnie czyni człowieka wolnym i szczęśliwym. Na uwagę zasługuje również staranny układ poszczególnych fragmentów komponujących się w zamknięty łańcuch impresyjnych i wyrażonych poetycką prozą obrazów realistycznie uchwyconej rzeczy-wistości.

Na podstawie Starej w Polskim Radiu powstało słuchowisko w adaptacji i reżyse-rii Waldemara Modestowicza.

Maciej Krzemiński

i bogatą ofertą edukacyjną. Został utwo-rzony w 2007 r., choć jego korzenie sięga-ją roku 1980, kiedy to powstała znacznie mniejsza placówka, zwana Intercollege, na bazie której został utworzony uniwer-sytet. W obecnym kształcie Uniwersytet w Nikozji funkcjonuje w ramach czterech dużych głównych wydziałów (zwanych tu-taj szkołami, są to: Szkoła Biznesu, Szkoła Edukacji, Szkoła Humanistyki, Nauk Spo-łecznych i Prawa oraz Szkoła Nauk Ścisłych i Inżynierii. Oferta edukacyjna obejmuje zdywersyfikowane programy akademickie na różnych poziomach (można zatem uzy-skać tutaj tytuł licencjata, magistra oraz doktora). Intercollege pozostaje jednostką zrzeszoną z Uniwersytetem, która oferuje krótsze kursy zawodowe, a także różnorod-ne programy partnerskie we współpracy z uniwersytetami w Wielkiej Brytanii. Oprócz zajęć typowo akademickich uczel-nia umożliwia studentom rozwój ich aktyw-ności w ramach klubów studenckich, udział w wydarzeniach sportowych, wykładach otwartych oraz seminariach. Uniwersytet w Nikozji został wyróżniony przez ONZ na-grodą „Global 500” za kampanię na rzecz ochrony środowiska. W ramach uczelni pro-wadzone są także inne projekty, takie jak, między innymi, akcja na rzecz walki z gło-dem czy zbieranie funduszy na słuszne cele. Uniwersytet w Nikozji jest jedynym prywat-nym uniwersytetem na Cyprze, który należy

- 25 -- 24 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Nasza szkoła

Non scholae sed vitae discimusOstatnio coraz czę-

ściej przypomina mi się łacińska sentencja mówiąca o zasadności i istotności edukacji w życiu człowieka. Już starożytni Rzymianie, będąc jednymi z fun-datorów cywilizacji europejskiej, własny – jeszcze nie w pełni powszechny, zarezer-wowany jedynie dla majętnych – system kształcenia wzorowany na greckiej paidei postrzegali jako przygotowanie niezbęd-ne do dorosłego życia, proces, który musi przejść każdy chłopiec z patrycjuszowskie-go domu. Ileż mądrości i samoświadomości musiał mieć autor tejże maksymy, mówią-cej, że uczymy się przecież nie dla szkoły, ale dla samego życia, że wiedza oraz umiejęt-ności zdobywane w czasie rozwoju i dora-stania okażą się istotnym przygotowaniem do samodzielności, dojrzałości zarówno w sferze życia prywatnego, jak i obywa-telskiego? Cała kultura starożytnej Grecji, a co za tym idzie kultura hellenistyczna i wzorująca się na niej kultura rzymska za-wierały w sobie niczym kamień fundacyjny ideę wszechstronnego rozwoju jednostki ludzkiej, którą dostrzec można tak w ele-mentach religii i kultów misteryjnych (napis „Gnothi seauton” – „Poznaj samego siebie” – na świątyni delfickiej), jak i w rodzącej się filozofii spekulatywnej – od majeutycznie nastawionego do uczniów i nieoświeco-nych Ateńczyków Sokratesa przez Platona i Arystotelesa nauczającego o eudajmo-nii. Krótko mówiąc, dawno, dawno temu w Europie nauka oznaczała rozwój jednost-ki i ukształtowanie samodzielnie myślącej silnej podmiotowości między innymi po-przez wyodrębnienie z grupy, indywidu-alizację i podkreślenie niepowtarzalności ludzkiej istoty.

Myślę o całym dziedzictwie staro-żytnych „systemów” edukacji, na których – co chyba oczywiste – stworzono zręby cywilizacji europejskiej, którą pomimo jej słabości i wad można jednak uznać za Sa-muelem Huntingtonem (Zderzenie cywiliza-cji) za jedną z wiodących w świecie, obok na przykład chińskiej czy muzułmańskiej. Najbardziej interesująca wydaje się wizja antropologiczna wynikająca z wiary w pe-łen, równomierny i wieloaspektowy rozwój jednostki, rozwój, który wydawał się nie tyle pewnym naddatkiem przewidzianym dla pragnących poświęcić życie na gonienie ideału, ile raczej obowiązkiem i punktem dojścia w poszukiwaniu pełni człowieczeń-stwa. Myślę i myślę, i nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że powoli cała ta tradycja zaczyna

po prostu zamierać. Oceniając współczesny system edukacji, ograniczam się co prawda do obserwacji dotyczących polskiej oświaty, ale oczywistością jest, że od lat kilkunastu wszelkie rozwiązania i „reformy” wprowa-dzano na modłę systemów zachodnich ro-dzących się w zgoła innych warunkach kul-turowych – mam na myśli choćby prymat paradygmatu oświeceniowo-racjonalnego, który na zachodzie Europy od XVIII wieku był wiodący, natomiast w naszej części kon-tynentu okazywał się zaledwie jedną z moż-liwości ukształtowania świata i znalezienia w nim miejsca dla człowieka obok wzorców romantycznych – do których skłaniała nas, Słowian, wielka i tragiczna Historia.

Niestety powszechny system współ-czesnej edukacji, wzorowany na rozwią-zaniach zapożyczonych z innego porządku kulturowego, wywiedziony z typowo za-chodnich idei, takich jak liberalizm, racjo-nalizm, pragmatyzm czy standaryzacja i no-woczesne kreowanie jednostek na modłę wzorca uznanego za najbardziej przydatny w czasach obecnych, wydaje się całkowicie zrywać z tradycjami dawnej, starożytnej Europy, a co za tym idzie, zaniedbuje ideę indywiduacji, obierając za wirtualny i upra-gniony wzorzec ucznia, maturzysty, oby-watela – jednostkę absolutnie przeciętną i niewyróżniającą się, posiadającą umiejęt-ności obcowania ze światem na poziomie ześrodkowanym z pozostałymi członkami społeczeństwa, wreszcie jednostkę posłusz-nie rezygnującą z pełnej autonomii własnej podmiotowości i pozwalającą „roztopić się” w tłumie. Wszak wiek XXI jest nieodrodnym synem i dziedzicem stulecia wcześniejsze-go, które należy uznać za czas narodzin fenomenu masowości w kulturze na skalę wcześniej niespotykaną.

Dobrym przykładem przemian spro-wadzających się do odrzucenia wzorca in-dywiduacji i rozwoju wieloaspektowego jednostki wydaje się polityka państwa ma-nifestująca się w stosunku do wiedzy oraz szkolnictwa. Otóż obecnie wykształcony człowiek, który zdaje maturę, to nie osoba obyta kulturowo, znająca zarówno zarys trygonometrii, jak i podstawowe prawa rządzące światem społeczno-politycznym, osoba, która czytała Homera, Szekspira, Mickiewicza i kilku innych wielkich, bez zna-jomości których dawniej nawet nie można było marzyć o jakichkolwiek studiach. Dzi-siaj bowiem oczekuje się, że obywatel nie będzie miał głowy niepotrzebnie nabitej setkami dat, nazwisk czy słynnych gnom

i cytatów z literatury pięknej. Polityka oświa-towa stawia nacisk nie na przekazywanie wiedzy niezbędnej niegdyś do krytycznego, twórczego, wszechstronnego bycia w świe-cie. O wiele łatwiej bowiem „projektować” młodzież, która zamiast wchłaniać wiedzę, zdobędzie banalne w gruncie rzeczy umie-jętności szukania wiadomości w mnożących się środkach masowego przekazu, wśród których prym wiedzie Wikipedia (lub inne kompendia, bynajmniej niekoniecznie te drukowane i recenzowane), skądinąd jedno z ulubionych źródeł ekspertów ministerial-nych lub firm konsultingowych tworzących raporty o stanie polskiej edukacji.

Argument koronny zwolenników przemian systemowych mówi, że w obec-nych czasach mądry jest nie ten, kto wie, pamięta, zaprzątał sobie głowę kłopotli-wym przechowywaniem informacji, ale ten, kto po prostu wie, gdzie jej szukać. W pew-nym sensie wydaje się to dość oczywiste, ale z drugiej strony nie sposób nie wskazać krótkowzroczności wynikającej z takiej per-spektywy. Jak bowiem bez posiadania opa-nowanej mnemotechnicznie, utrwalonej przez czas i przeżycie egzystencjalne wiedzy podchodzić krytycznie do zalewu i szumu informacji zasypujących współczesny, po-lifoniczny świat? Jak wyrobić w młodzieży zdolność myślenia krytycznego i nabierania dystansu do skomplikowanej przecież rze-czywistości, będącej multikulturową i coraz bardziej nabierającej charakteru „teksto-wego” – w znaczeniu: oferującym mnóstwo heterogenicznych interpretacji rzeczywisto-ści, mnóstwo narracji często sprzecznych?

Nie wyobrażam sobie, aby szesnasto-latek, który przez pierwsze półrocze klasy pierwszej w liceum ogólnokształcącym nie musi przeczytać żadnej książki – kanon tekstów został w większości okrojony do fragmentów przedrukowanych w podręcz-niku – był zdolny do rozbudzenia w sobie i wyćwiczenia umiejętności krytyki kultury. Jak młodzież, którą niemalże wzorem Gom-browiczowskiego profesora Pimki ciągle się „upupia”, czyli infantylizuje, może nauczyć się otwartego myślenia, pozytywnego sto-sunku do innych, czy wyczulenia na mani-pulacje, które we współczesnych mediach stają się powoli normą? Być może najzdol-niejsi i tak sobie poradzą, i tak nie „kupią” wszystkich dobrodziejstw reformy progra-mowej? Co jednak z uczniami przeciętnymi, nieszczególnie lotnymi, ale za to pracowi-tymi? Jak mają nauczyć się radzenia sobie w dorosłym życiu, oddzielania świata pry-watnego od zawodowego, przezwyciężania trudności i upartego realizowania marzeń, skoro cały system przestał być nastawiony na rozwój wewnętrzny ucznia? Dlaczego zamiast uczyć i rozwijać współczesna szko-

do EUA (European University Association). Uniwersytet jest także uczestnikiem eu-ropejskiego systemu ECTS i bierze czynny udział w wymianie studentów i nauczycieli akademickich. Wraz z magister Małgorza-tą Sobańską miałyśmy okazję uczestniczyć w życiu tego Uniwersytetu w ostatnim tygo-dniu kwietnia 2012 r.

Na uczelnię dotarłyśmy około 9 rano w poniedziałek, tuż po prawosławnych świętach wielkanocnych (dominująca reli-gia na wyspie to właśnie prawosławie). Na ulicach wciąż jeszcze widoczne były deko-racje wielkanocne. Budynek Uniwersytetu jest surowy i minimalistyczny, a jego cen-trum zajmuje plac kształtem przypomina-jący grecki amfiteatr. W miejscach, gdzie skupiają się studenci, było już gwarno, a w powietrzu unosił się zapach kawy. Już od pierwszych chwil daje się wyczuć nie-zwykłą atmosferę tego miejsca, gdzie poza zdobywaniem wiedzy liczą się także spo-tkania towarzyskie, a powrót po dwutygo-

dniowej świątecznej przerwie w zajęciach potęguje jeszcze to wrażenie. Na uczelni wita nas koordynatorka programu Erasmus, a także wykładowczyni tej uczelni – Victo-ria Kalogerou, wraz ze swoimi współpra-cownicami. Nasz pobyt rozpoczyna się od porannej kawy – nieodłącznego elementu codziennego rytuału krajów basenu Morza Śródziemnego. Na Uniwersytecie Nikozja nie ma kierunku filologia angielska, a stu-denci, z którymi prowadzimy zajęcia, są stu-dentami Centrum Języków Współczesnych (Centre of Modern Languages), na którego czele stoi profesor Antroulla Papakyriakou. To właśnie profesor Papakyriakou organizo-wała nasz pobyt na Cyprze od strony akade-mickiej. Ja miałam przyjemność prowadzić zajęcia ze wstępu do językoznawstwa ze studentami dr Marii Economidou-Koget-sidis, a także wygłosić wykład otwarty dla pracowników wydziału i studentów.

Z Cypru wróciłam bogatsza o doświad-czenia dydaktyczne i akademickie. Myślę,

że standardy nauczania na Uniwersytecie Nikozja są porównywalne do standardów naszej uczelni. Dotyczy to w równym stop-niu jakości prowadzonych zajęć, rzetelności materiałów przygotowywanych przez wy-kładowców, wymagań wobec studentów, jak i programów nauczania. Poziom języko-wy studentów nie odbiega też znacząco od poziomu włocławskich studentów. Myślę zatem, że jest to odpowiednia placówka, do której mogliby w ramach wymiany Era-smus wyjeżdżać studenci PWSZ we Wło-cławku. Dodatkową zachętą dla wszystkich rozważających wyjazd na Cypr niech będzie legenda, która głosi, że kto opłynie skałę Afrodyty w nocy, zyska wieczną młodość i wieczne szczęście w miłości. Ja tak właśnie zrobiłam i czekam na efekty.

Maria Lewandowska

Autorka przed Uniwersytetem Nikozja

- 27 -- 26 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Kulturosfera

Uzależnieni od piękna bądźmy!

A gdyby tak uzależ-nić się od sztuki? Jakoś tak jest w naturze ludzkiej, że łatwiej wpadamy w nałogi, uza-leżniamy się od zjawisk negatywnych, niż przyswajamy nawyki dobre. Twierdzenie to jest wprawdzie truizmem, ale jednocześnie świadczy o braku wiary w potencjalne do-bro człowieka. Już same słowa „nałóg” czy „uzależnienie” niosą ze sobą zabarwienie pejoratywne. Uzależnienie szkodzi. Nie wy-chodzi na zdrowie. Przez nie cierpi nie tylko uzależniony, ale też najbliższe otoczenie.

A gdyby tak w miejsce szkodliwego uzależnienia umieścić uzależnienie od sztu-ki lub innego zjawiska, którego skutkiem jest rozwój duchowy człowieka? I wcale nie jest tak, że to pomysł jakoś szczegól-nie wydumany. Kiedyś, a właściwie jeszcze niedawno, o człowieku kochającym sztukę mówiło się: „jest miłośnikiem”, dzisiaj co-raz częściej mówi się: „jest fanem”. Pisząc jednak o uzależnieniu od sztuki czy piękna (pamiętając równocześnie, że sztuka to także brzydota jako kategoria estetyczna), miałam na myśli uczynienie z niej prioryte-tu. Obok innych pozytywnych priorytetów w naszym życiu, rzecz jasna.

W 2013 r. włocławska Galeria Sztuki Współczesnej zaprezentuje, jak każdego roku, różnorodność sztuk i technik, wielość talentów i możliwości. Od malarstwa, po-przez grafikę, fotografię, rzeźbę, do insta-lacji.

Po styczniowej wystawie najlepszej fotografii prasowej, która jest efektem ogólnopolskiego konkursu BZ WBk Press Foto 2012, oraz prezentowanym w lutym malarstwie Zbigniewa Jankowskiego wio-snę w Galerii przywita twórczość Andrzeja Sadowskiego, artysty z Łodzi. Jego fotore-alistyczne malarstwo to uczta dla odbiorcy fascynującego się odtwarzaniem przez ar-

tystę rzeczywistości z tak mistrzowską do-kładnością, że jakakolwiek korekta wydaje się niemożliwa. Ulubionym motywem twór-czości Andrzeja Sadowskiego jest pejzaż miejski, a w nim jakby zatrzymane w kadrze piękne obrazki ulic, uliczek, najlepiej w ja-kimś śródziemnomorskim mieście, lśniące karoserie samochodów i motocykli, na tle dwustuletnich kamienic i wiszący w po-wietrzu upał. Ze względu na rodzaj światła Sadowskiego interesują przede wszystkim miasta południowe. To w marcu.

W kwietniu przy Miedzianej wpraw-dzie również malarstwo, lecz diametralnie odmienne od wcześniej opisanego – pełne metafory, symbolu, aluzji malarstwo Jacka Sroki. Wystawa kwietniowa to „mercedes” w repertuarze bieżącego roku wystawienni-czego we włocławskiej Galerii. Jacek Sroka należy do grona współcześnie najbardziej cenionych polskich malarzy. Niezwykle in-teligentne, pełne zaskakującego poczucia humoru, świadczące o wielkiej wrażliwo-ści – takie są obrazy świata wykreowanego przez Jacka Srokę.

Bardzo interesująco zapowiada się ekspozycja krzysztofa Pająka z Warszawy, który na wystawie zatytułowanej „Inte-gracja Fragmentów” zaprezentuje bardzo dynamiczne malarstwo abstrakcyjne oraz formy przestrzenne przypominające kształ-tem kolumny czy totemy. Do obejrzenia tej niezwykłej twórczości zapraszam w maju.

Czerwiec, z wernisażem siódmego dnia tego miesiąca, zachwyci nas twórczo-ścią Barbary Bokoty-tomali. Niezwykle ete-ryczne, ulotne, z charakterystyczną dla au-torki wewnętrzną nostalgią, ale i harmonią malarstwo oraz pełen wrażliwości pejzaż na fotografii, widziany często przez pryzmat ja-kiegoś innego motywu.

Radość moją wzbudza fakt, że w lip-

cu i sierpniu, włocławskiej publiczności i gościom, którzy do stolicy Kujaw wschod-nich zawitają w wakacje, będziemy mogli pokazać twórczość Marii Wojtiuk, artystki z Gdańska, obdarzonej niezwykłą wyobraź-nią. Dla artysty, poza pomysłem i warszta-tem, najważniejsze jest to, żeby był marką samą w sobie, żeby był rozpoznawalny, charakterystyczny. Maria Wojtiuk jest taką właśnie artystką. Jej rzeźby utworzą wysta-wę zatytułowaną „Podróż w czasie”.

Promocja sztuki lokalnej to bardzo ważna rola galerii miejskiej, tym wyraźniej podkreślam fakt przygotowań do wystawy, której wernisaż odbędzie się 6 września br. Będzie to ekspozycja twórczości Magdale-ny kaczmarek, włocławskiej graficzki. To re-prezentantka młodego pokolenia twórców, absolwentka łódzkiej ASP, współtworzy ona Nową Grupę Kujawską. Przedstawicie-lem młodych artystów jest również Michał Staszczak z Wrocławia, pracownik naukowy wrocławskiej ASP. Jego domeną jest rzeźba oraz instalacja. Jest współorganizatorem bardzo ciekawego wydarzenia artystyczne-go – Festiwalu Wysokich Temperatur.

Listopad w Galerii Sztuki Współcze-snej to czas dla fotografii przyrodniczej Andrzeja Wierzbieńca, znanego fotogra-fa przyrody, zdobywcy m.in. Grand Prix w konkursie fotograficznym im. Włodzimie-rza Puchalskiego. Wystawa prac Andrzeja Wierzbieńca będzie okazją do podkreślenia jubileuszu 90-lecia Polskiego Związku Ło-wieckiego.

Rok wystawienniczy 2013 pięknie za-kończy niesamowite malarstwo krzysztofa Izdebskiego-Cruza. Artysta należy do nurtu magicznego realizmu, współtwórca gru-py artystycznej Apellesa, nawiązuje swoją twórczością do malarstwa renesansowego. Jest zaliczany do grona Nowych Dawnych

ła ma programować do wykonywania kilku określonych czynności i ograniczać rozwój intelektualny, psychofizyczny, duchowy na różnych polach? Czy można nazwać god-nym świadectwa dojrzałości ucznia, który edukację historyczną zakończy w wieku lat szesnastu, po pierwszej klasie liceum? Jak ukształtować tożsamość, także tę narodo-wą, w młodzieży, dla której lektura Kordia-na nie jest już obowiązkowa?

„O tempora, o mores!” – wypada za-krzyknąć, cytując klasyka. Czy naprawdę pragniemy świata, w którym ludzie od ma-leńkości będą programowani, standaryzo-

wani, uniformizowani czy wręcz tresowani i pozbawiani własnej indywidualności, pro-wadzeni od kołyski po grób za rączkę naj-pierw przez rodziców, potem szkołę, uczel-nie, a na końcu różnego rodzaju medialnych zaklinaczy czy politycznych spekulantów? Co to za szkoła, w której nie ma miejsca na kulturalną i ciekawą dyskusję w ramach lek-cji, na przygotowanie szkolnego spektaklu czy wyjście do kina, gdyż ciągle trzeba pil-nować, aby nie przepadały godziny na reali-zację podstawy programowej, których jest jak na lekarstwo? Jako nauczyciel marzę o tym, abym nigdy nie przemienił się w pro-

fesora Pimkę i nie zapomniał, że uczeń jest przede wszystkim stworzonym do myślenia, czucia, przeżywania pełnowartościowym człowiekiem. Z Nowym Rokiem życzę tego sobie, Koleżankom i Kolegom po fachu, a także naszym Uczniom i Studentom.

Miłosz KłobukowskiAutor jest polonistą w III LO im. Marii Konopnic-kiej we Włocławku i doktorantem UMK.

Mistrzów (wg terminu wybitnego amery-kańskiego krytyka sztuki Donalda Kuspi-ta). Swoje obrazy podpisuje w lustrzanym odbiciu i antydatuje o sto lat. Krzysztof Iz-debski-Cruz należy do 50 najwybitniejszych

polskich artystów okresu powojennego. Od 2010 r. członek władz głównych ZPAP. Wy-stawa malarstwa Krzysztofa Izdebskiego--Cruza to tegoroczny hit wystawienniczy we Włocławku.

Życząc Państwu uzależnienia od sztu-ki, zapraszam do Galerii przy Miedzianej.

Lidia Piechocka-WitczakAutorka jest dyrektorem Galerii Sztuki Współ-czesnej we Włocławku.

Z dziejów Kujaw

Wiślane mosty we Włocławku (część I)

Dzieje stałej przeprawy przez Wisłę sięgają lat sześćdziesiątych XIX stulecia. Blisko 146 lat temu wybudowano we Włocławku pierwszy stały most, który połączył oba brzegi królowej polskich rzek.

Jeszcze przed ukończeniem budowy bulwarów (wzniesione w latach 1844-1846) władze miejskie rozpoczęły energiczne sta-rania o wybudowanie we Włocławku sta-łego mostu, który ułatwiłby komunikację z położoną na prawym brzegu Wisły ziemią dobrzyńską, skąd do miasta sprowadzano wiele produktów żywnościowych. O spra-wach tych dyskutowano między innymi na zorganizowanej we Włocławku w 1843 r. specjalnej naradzie poświęconej sprawom budowy stałej przeprawy przez Wisłę. Kwe-stia ta była jednak bardzo skomplikowana i wymagała dużych środków finansowych,

przez co wiążące decyzje zapadły dopiero w latach sześćdziesiątych XIX w.

W 1864 r. powołano we Włocławku tzw. Komitet Techniczny, którego zadaniem było przeprowadzenie zakupu mostu łyż-wowego (zwanego też czasem pontono-wym) pod Warszawą. Na jego czele stanął ówczesny prezydent miasta Ludwik Zarem-ba (1862-1866). Według obliczeń Komite-tu koszt budowy mostu miał zamknąć się kwotą 160 tysięcy rubli srebrnych, ale jak się wkrótce okazało, były to wyliczenia na wyrost. Łączny koszt zakupu i budowy mo-stu wyniósł niewiele ponad 152 tysiące ru-bli srebrnych. Początkowo budową mostu miał się zająć inż. Henryk Uszyński, który na okres 60 lat miał być jego dzierżawcą. Po upływie tego czasu przeprawa miała przejść na własność miasta. Oferta ta została jed-nak odrzucona, po ocenieniu jej jako nieko-

rzystnej dla interesów miasta. Ostatecznie sprawą sprowadzenia do Włocławka ele-mentów konstrukcyjnych mostu zajął się inż. Czerniawski, a pracami budowlanymi kierował inż. Karol Ostaszewski. Montaż zakupionych w Warszawie części mostu roz-począł się 17 marca 1865 r. i zakończony zo-stał jeszcze w październiku tego roku.

Długość całkowita mostu wynosiła około 517 metrów, a szerokość niewiele po-nad 5 metrów. Drewniany pokład był prze-rzucony na 82 metalowych łyżwach, które swoim wyglądem przypominały do złudze-nia kadłuby łodzi. Cała konstrukcja była za-kotwiczona i mocowana po obu brzegach Wisły oraz – co pewien odcinek – na całej długości przeprawy. Pewną niedogodnością wynikającą z jej konstrukcji był fakt, że każ-dorazowo, gdy przepływał statek, musiała być ona rozpinana. Cała taka operacja od-

Krzysztof Izdebski „Trzydzieści trzy”, olej na płótnie, 39 x 65 cm, 2009 r.

- 29 -- 28 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

bywała się pod nadzorem inżyniera sprawu-jącego opiekę nad mostem.

Wjazd na most od strony miasta był umiejscowiony u wylotu ulicy Gdańskiej. Zgodnie z postanowieniem Zarządu Komu-nikacyjnego był otwierany od godziny 4 do 6 oraz od 15.30 do 17.30. Przed wjazdem (od strony ul. Gdańskiej) stał niewielki do-mek (rogatka), gdzie należało uiścić opłatę za korzystanie z przeprawy. Jej wysokość zależała od tego, czy most był pokonywany pieszo, czy też konno, z wozem (próżnym lub załadowanym) itp. W okresie od 1 listo-pada do 1 kwietnia opłaty były podwójne, zaś w okresie zimowym nawet dwa i pół razy większe. Tuż za rogatką znajdował się drewniany szlaban, na którym był umiesz-czony napis w języku rosyjskim i polskim: „Stępa jechać po moście”. W okresie cięż-kich zim most był demontowany i przecho-wywany do wiosny przy prawym brzegu Wisły. Wynikało to między innymi z obawy zniszczenia konstrukcji przez przepływającą krę lodową.

W pierwszych latach swego istnienia most był dużą atrakcją dla mieszkańców Włocławka. W latach siedemdziesiątych XIX w. popularną formą spędzania wolnego czasu były piesze wycieczki odbywane przez most do położonego na prawym brzegu Szpetala, zwanego ówcześnie Szwajcarią. Doszło do tego, że większość włocławian wolała spacery po moście niż wędrówki alejkami parku miejskiego.

Przez pierwsze lata funkcjonowania most był wypuszczany w dzierżawę na dro-dze licytacji. Część dochodu przeznaczana była na spłatę długu zaciągniętego na jego budowę. W 1871 r. na mocy rozporządzenia cara most przeszedł na własność państwa, które po spłacie długu związanego z bu-dową jako jedyne czerpało dochody z jego użytkowania.

Most przetrwał do wybuchu pierw-szej wojny światowej. Wycofujące się z Włocławka w kierunku Płocka oddziały garnizonu rosyjskiego zniszczyły go w nocy z 1 na 2 sierpnia 1914 r. Rozerwane i pło-

nące elementy mostu łyżwowego spłynę-ły częściowo w dół rzeki, zatrzymując się w rejonie dzisiejszej ulicy Toruńskiej.

Po pierwszym stałym moście na Wiśle nie pozostało zbyt wiele pamiątek. Są to głównie pocztówki i fotografie wykonane na przełomie XIX i XX w. W Muzeum Historii Włocławka przy ulicy Szpichlernej 19 znaj-dują się też interesujące zdjęcia wykonane około 2 sierpnia 1914 r., na których utrwa-lono płonący most podpalony przez Rosjan. Niezwykle oryginalną pamiątką związaną z mostem łyżwowym jest znajdujący się u wejścia do Muzeum kamień w kształcie tarczy, na którym wykuto datę jego budo-wy.

Tomasz WąsikAutor jest kierownikiem Muzeum Historii Wło-cławka.

Nowości wydawnicze

Wyzwania gospodarcze, polityczne i społeczne w globalnej gospodarce, ISBN 978-83-60607-40-4, s. 404 Redakcja naukowa: dr Małgorzata Legiędź-Gałuszka

Kilka lat temu w Instytucie Nauk Społecznych i Informatyki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej we Wło-cławku narodziła się inicjatywa zorganizowania konferencji naukowej, która byłaby forum wymiany poglądów i prezentacji dokonań studentów. Prezentowany tom oddaje porządek konferencji, w trakcie której praca od-bywała się w sekcjach naukowych działających w ramach wymienionych kierunków. Anonsując jednak treści merytoryczne, warto pokusić się o ukazanie ich w nieco innym porządku. Takie ujęcie pozwoli zwrócić uwagę na bardzo ciekawy fakt – młodzi autorzy prezentują bardzo szerokie spektrum zainteresowań, ale jedno-cześnie, mimo tej różnorodności, sięgają po problematykę, która układa się w logiczne całości, niezależnie od reprezentowanego kierunku studiów. Dowodów na to dostarczają prace studentów uczelni włocławskiej i uczelni tarnobrzeskiej rozważające kwestie istotne dla odniesienia sukcesu przez organizację.

„Zeszyty Naukowe. Zbliżenia Cywilizacyjne”, t. VIII, ISSN 1896-4087, s. 301Redakcja naukowa: dr hab. Andrzej SepkowskiKolejny tom „Zeszytów Naukowych. Zbliżenia Cywilizacyjne” stanowi całość odpowiadającą tytułowi pisma, który sugeruje formułę otwartą i szeroką zarazem, ale formułę pisma poświęconego stosunkom międzyna-rodowym i politologii. Przy czym zauważyć można swoiste reżimy w doborze materiałów, jak i otwartość na problemy aktualne.

„Zeszyty Naukowe. Rozprawy Humanistyczne”, t. XIII, ISSN 1731-2221, s. 285Redakcja naukowa: dr hab. Jan Majer Kolejny tom „Rozpraw Humanistycznych” jest zbiorem artykułów napisanych przez przedstawicieli różnych ośrodków akademickich w kraju. Problematyka zamieszczonych w zeszycie prac też jest różnorodna, co od-zwierciedla szeroki zakres aktywności publikacyjnej autorów reprezentujących rozmaite dyscypliny nauk hu-manistycznych – od literaturoznawstwa i kulturoznawstwa, po lingwistykę i dydaktykę języków obcych. Więk-szość włączonych do tomu tekstów opracowana została w języku polskim, pozostałe zaś w języku angielskim.

Carl Hauptmann w polskiej nauce i krytyce literackiej, ISBN 978-83-60607-38-1, s. 759Redakcja: prof. zw. dr hab. Krzysztof A. Kuczyński

Tom grupuje najbardziej reprezentatywne prace naukowe i eseistyczne polskich autorów powstałe na prze-strzeni ostatnich stu lat. Czytelnik uzyskuje po raz pierwszy możliwość poznania ciekawego życia oraz wy-bitnych dzieł prozatorskich, dramatycznych i poetyckich jednego z najważniejszych twórców niemieckich na Śląsku. Różnorodność warsztatu naukowego poszczególnych tekstów podnosi atrakcyjność publikacji. Głos zabierają czołowi znawcy literatury niemieckiej w Polsce.

Carl und Gerhart Hauptmann – Jahrbuch, Bd. VI, ISSN 2084-2511, s. 365Redakcja: prof. zw. dr hab. Krzysztof A. KuczyńskiPublikacja jest kontynuacją cyklu rozpraw o wybitnych pisarzach niemieckich na Śląsku. Swoje artykuły za-mieszczają niemieccy i polscy znawcy dzieł Carla i Gerharta Hauptmannów, m.in. ceniony edytor dzieła Ger-harta – prof. Peter Sprengel z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie (rozmowę z nim zamieszcza prof. K.A. Kuczyń-ski). Pozycja przydatna dla osób zainteresowanych literaturą niemiecką pierwszej połowy XX wieku, w tym studentów filologii germańskiej.

Pocztówka – widok na most łyżwowy we Włocławku od strony ul. Gdańskiej, fot. N.N., wyd.: W. Piechaczek i S-ka, Włocławek, ok. 1913 r. Zbiory Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku.

- 31 -- 30 -Wiadomości Uczelniane 1/2013 Wiadomości Uczelniane 1/2013

Robert kwaśniewski ( II rok administracji)

Jacek Wojnowski ( III rok informatyki)

kinga teśka – wiceprzewodnicząca ( I rok administracji)

Łukasz Dwojakowski ( II rok filologii angielskiej)

Łukasz Zaborowski ( filologia angielska i informatyka)

Marcin kusiński ( II rok zarządzania )

Mariusz Sztolcman( I rok filologii germańskiej)

olimpia lipska – przewodnicząca ( II rok pedagogiki, absolwentka filologii polskiej)

Interesuję się motoryzacją, muzyką i sportem. Wolny czas spędzam, słucha-

jąc muzyki, w szczególności rapu i soulu. Właśnie to mi sprawia najwięk-

szą frajdę.

Chciałbym, aby wszystkim podobała się nasza uczelnia, aby organizowano

w niej liczne imprezy i happeningi. In-teresuję się głównie motoryzacją, lubię

grać w kosza i siatkówkę. W wolnym czasie lubię obejrzeć dobry film, albo

przeczytać ciekawą książkę, ewentual-nie pójść na piwo ze znajomymi.

Mój znak zodiaku to lew. Jestem uparta jak osioł,

a uśmiech to moja wizytów-ka. Interesuję się muzyką

i teatrem.

Lubię pomagać i dlatego od 2006 roku jestem związana z Pokojowym Patrolem (wolontariusze WOŚP). Jestem osobą ak-

tywną, otwartą na nowe pomysły i współ-pracę z innymi.

Dagmara Rubinkowska – wiceprzewodnicząca (pedagogika)

Lubię być zaangażowana w to, co się dzieje na naszej uczelni. Jestem szczerą do bólu i trochę inaczej niż wszyscy na-stawioną do życia dziewczyną z wielką

wyobraźnią. Kocham spędzać czas ze znajomymi oraz rodziną.

tomasz Łuczak (III rok Informatyki)

Interesuję się piłką nożną.

Chcę pomóc w dalszym rozwoju i promowaniu uczelni.

Interesuję się motoryzacją, informatyką i językiem niemiec-

kim.

Przemysław Blaszka ( II rok zarządzania )

Wyznaję zasadę, że tylko ciężką i wytrwałą pracą

możemy osiągnąć sukces.

Jagoda tyrka ( II rok pedagogiki)

Jestem osobą sumienną, pogodną i z chęcią służę

pomocą.

Jestem w samorządzie, ponieważ chcę, aby życie na uczelni było cie-

kawsze. W wolnych chwilach czytam książki, bądź jeżdżę na rowerze. Interesuję się sportem, filmem

i muzyką.

Jestem pomocny, bardzo bezpośredni i szukam

zabawnej strony w każdej sytuacji.

Interesuję się tenisem stołowym i futsalem.

Wojciech turalski– wiceprzewodniczący( II rok zarządzania)

Uwielbiam piłkę nożną. Je-stem towarzyski i otwarty na

nowe znajomości.

Jestem osobą ambitną. Mam na-dzieję, że działalność na rzecz kole-żanek i kolegów pozwoli mi zdobyć nowe doświadczenia i kwalifikacje,

które pomogą mi w przyszłości w rozwoju mojej kariery zawo-

dowej. Lubię podróżować, czytać ciekawe książki, oglądać filmy.

Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego

Październikowa ko-lejka

Na każdej uczelni październik jest go-rącym miesiącem. Potrzebne są najróżniej-sze zaświadczenia, odbywają się szkolenia, następują korekty w planie zajęć. Wszyst-kie te procedury przyjmowane są ze spo-kojem. Chociaż istnieje jeden temat, który niezmiennie budzi emocje. Są to stypendia. Nie jest tajemnicą, że coraz więcej stu-dentów na wszystkich uczelniach korzysta z różnego typu stypendiów, głównie z so-cjalnych. Nie inaczej sytuacja wygląda w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.

Każdy uprawniony do tego typu po-mocy finansowej chciałby z niej skorzystać, więc tworzą się kolejki. Pomimo że wszyst-kie potrzebne dokumenty wymienione są na stronie internetowej uczelni, prawie każ-dy student przychodzi z niekompletnym lub niewypełnionym wnioskiem, co powoduje albo wydłużenie czasu przyjmowania takie-go wniosku, albo powrót do kolejki kilka dni później.

Jednakże wina nie leży po stronie studenta. Często urzędy wydają błędne za-świadczenia (poprawne w roku ubiegłym, ale nie obowiązują w obecnym) lub wydają je wszystkie naraz. Dodatkowo na wydłuże-nie kolejki wpływa wzrost liczby potencjal-nych stypendystów, który spowodowany jest podniesieniem progu minimalnego do-chodu na jednego członka rodziny. Lecz je-żeli są na to środki, to czemu nie wspomóc większej liczby studentów, w końcu każdy pieniądz się przydaje.

Przyznawane są również inne stypen-dia –. za wyniki w nauce, osiągnięcia spor-towe czy artystyczne. Do tej puli również jest wielu chętnych. O ile stypendia za osią-gnięcia nie mają wiele wspólnego z nauką i zależą tylko od aktywności zaintereso-wanego, choć również wymagają wysiłku i budzą podziw, o tyle stypendia za wyniki w nauce, mimo osiąganych bardzo dobrych wyników, są coraz trudniejsze do zdobycia. Otrzymuje je 7 procent najlepszych studen-tów z danego kierunku (wszystkie lata łącz-nie). Kwoty, które w ubiegłym roku dostali najlepsi, skutecznie zmobilizowały żaków, ale poniżej średniej 4,5 nie ma co myśleć o tym wyróżnieniu, a na niektórych kierun-kach średnia ocen 4,7–4,8 zamyka listę.

Na koniec sprawa, która najbardziej mnie boli i uważam, że powinno się o niej głośno mówić. Mam tu na myśli sytuację studentów, którzy studiują drugi kierunek i mają ukończone już jedne studia. Nawet ci

najlepsi lub ci, w których życiu miały miej-sce nagłe i dramatyczne wydarzenia, nie mają prawa do otrzymania żadnego sty-pendium czy też zapomogi. Obecna ustawa wyklucza taką możliwość, mimo że student drugiego kierunku niejednokrotnie jest bar-dziej zaangażowany zarówno w rozwój oso-bisty, jak i uczelni niż pozostali.

Olimpia Lipska

Coraz bardziej eko-pomocni

W ostatnim czasie bycie ekologicznym stało się modne. Hasło segregacji śmieci już nikogo nie dziwi, a wręcz przeciwnie. Lu-dzie, którzy przyznają się, że tego nie czy-nią, są postrzegani jako ignoranci.

Około trzech lat temu potrzebę se-gregacji, a co za tym idzie ochronę naszej planety, dostrzegli nasi studenci. Nie dość, że w każdym budynku, ale na każdym pię-trze można znaleźć kosze z oznaczeniami „papier”, „plastik”, „szkoło”. Początkowo nie wychodziło to tak jak należy, ale z cza-sem wszystko wskoczyło na odpowiednie tory. W kolejnych latach pojawiły się także pojemniki przeznaczone na zużyte baterie.

Można by pomyśleć, że na tym polu da się już niewiele zrobić, ale nic bardziej mylnego. Kilka lat temu bardzo rozpo-wszechniła się idea zbiórki nakrętek od bu-telek typu PET. Akcja, jak powiedział jeden z moich znajomych, „stara jak świat”, lecz nadal aktualna i niezwykle potrzebna. Wy-siłek zerowy, a efekty wymierne. Na naszej uczelni zbiórki były ponawiane, ale za każ-dym razem na inny cel. W tym roku wspie-ramy lokalne środowisko, czyli Stowarzy-szenie „Tęczowy Parasol”, które gromadzi nakrętki, aby sfinansować turnusy rehabi-litacyjne dla chorych dzieciaków z naszego miasta.

Jednakże nasi studenci nie poprze-stają na jednej akcji, skoro pomoc jest tak łatwa. Wystarczy przynieść na uczelnię przeczytaną gazetę, rozwiązaną krzyżów-kę, przeterminowaną gazetkę promocyjną lub inne zbędne papiery. Ten niewielki gest pomaga ratować konie z rzeźni. Studenci, po nawiązaniu współpracy z Klubem Gaja, przyłączyli się do kampanii „Zbieraj ma-kulaturę – ratuj konie”. Wspólnymi siłami zbieramy makulaturę, by później sprzedać ją w skupie, a pieniądze przekazać na wy-kup koni. Zwierzęta te następnie trafiają do różnych ośrodków, gdzie są niezastąpione w rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych

ruchowo czy intelektualnie. Być może jeden z uratowanych koni trafi do Włocławka.

Parafrazując znane przysłowie, można powiedzieć: Nakrętka do nakrętki, papierek do papierka, a można zmienić świat na lep-sze.

O.L.

Nie samą nauką student żyje

Co roku na naszej uczelni naukę roz-poczyna kilkuset nowych studentów. Wie-lu z nich ma znajomych, którzy już znają uczelnię, lecz znakomita większość sama musi poradzić sobie w nowym otoczeniu, zwłaszcza gdy przyjeżdżają z innych miast. Początkowo na korytarzu same obce twa-rze, nie wiadomo, do kogo się odezwać, ewentualnie do świeżo poznanej koleżanki lub kolegi z grupy. Jednak taki stan rzeczy nie trwa długo, gdyż istnieje taka impreza jak otrzęsiny, które w tym roku zostały po-łączone z andrzejkami.

Już po kilku chwilach spędzonych w klubie nie miało znaczenia, czy jesteś z Włocławka, Lipna, Warszawy lub Koni-na, czy studiujesz na pierwszym, czy też czwartym (informatyka) roku. Wspólne tań-ce, konkursy, lanie wosku zatarły wszelkie granice, które do tej pory istniały. Zabawa trwała prawie do czwartej nad ranem, ale nikt nie żałował.

Przy tej okazji nasi studenci przyłączy-li się do obchodów Światowego Dnia Walki z AIDS. Wykorzystując fakt, że zabawa od-była się z 30 listopada na 1 grudnia, uczest-nikom przypięte zostały czerwone wstą-żeczki na znak solidarności z chorymi. Zaś w tygodniu poprzedzającym owe obchody przy współpracy z Sanepidem przeprowa-dzona została kampania informacyjna na temat HIV i AIDS.

Teraz studentów czeka sesja. Lecz po jej zakończeniu odbędzie się kolejne spo-tkanie studenckie, które będzie jeszcze bardziej udane, bo już w gronie znajomych i przyjaciół.

O.L.

Życie studenckie

Patryk Piasecki (I rok administracji)

- 32 -Wiadomości Uczelniane 1/2013w w w . p w s z . w l o c l a w e k . p l

ul. Mechaników 3, 87-800 Włocławekpok. nr 11 i 12tel. 54 230 92 09, 230 92 11 lub 668 075 602

Biura rekrutacyjneul. 3 Maja 17, 87-800 Włocławekpok. nr 5tel. 54 231 60 80 lub 668 075 602

Bezpłatne studia inżynierskie i licencjackie

• zarządzanie

• administracja

• Filologia angielska i germańska

• Pedagogika

• Informatyka

KURSY, SZKOLENIA ORAZ ATRAKCYJNE STUDIA PODYPLOMOWE!

e-learning

• Mechanika i budowa maszyn*