WaypointPress 0
-
Upload
waypointpress -
Category
Documents
-
view
217 -
download
4
description
Transcript of WaypointPress 0
[1]
WAYPOINT PRESSWrzesień 2008 Numer 0.
WITAMY W WAYPOINTPRESS!Z przyjemnością oddajemy do Waszych rąk zerowy numer miesięcznika WaypointPress. Znajdziecie w nim wszystko co dotyczy życia Grupy Rowerowej Alleypiast, a w szczególności: Wydarzenie Miesiąca (tym razem były to Mistrzostwa Europy w Kolarstwie Torowym w Pruszkowie), podsumowanie ostatnich wydarzeń Waypointgame, informacje i relacje z wyścigów Alleypiasta, wszystko o imprezie WaypointRace, propozycje wypraw rowerowych, rankingi, konkursy, a nawet komiks. Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie i propozycje ulepszenia naszego pisma. Jeśli uważacie, że warto byłoby zamieścić w nim coś jeszcze, piszcie na adres [email protected]. Życzymy przyjemnej lektury!
Mistrzostwa Europy w Kolarstwie
Torowym w Pruszkowie! Pełną relację z tego bezprecedensowego
wydarzenia znajdziesz tylko u nas!
Pilotażowy numer miesięcznika: “WaypointPress” - organu pruszkowsko- piastowskiej Grupy Rowerowej Alleypiastwww.alleypiast.waw.pl
MISTRZYNIE EUROPY W SPRINCIE
ALEKSANDRA DREJGIER I KORNELIA MĄCZKA
Przez znaczną część minionego tygodnia mogliśmy podziwiać nowy obiekt polskiego kolarstwa -
welodrom BGŻ Arena, a także obserwować zmagania zawodników podczas trwających Mistrzostw Europy Juniorów na
tymże torze. Jeden z najnowocześniejszych obiektów kolarskich w Europie budowany był
przez okres ponad pięciu lat, a jego budżet pochłonął z kasy państwa ponad 85 milionów złotych.
Budowla w kształcie hełmu husarza została zaprojektowana przez trzykrotnego medalistę
olimpijskiego w szermierce, profesora Wojciecha
Zabłockiego. Przeznaczona do wyścigów część toru, o długości 250 metrów i
szerokości 7,1 m., pokryta jest drewnem z
sosny syperyjskiej, materiałem znanym z
olimpijskiego welodromu w
Pekinie. Jednak to w Pruszkowie mają padać wszelkie rekordy świata! (cd. na str. 2)
Mistrzostwa Europy na Torze w Pruszkowie
W Numerze:str. 1 Mistrzostwa Europy Juniorów w
Kolarstwie torowym
str. 5 Co to jest Waypointgame?
str. 6 Wyniki Serii 4 WPG
str. 8 Waypointowe Przeboje Miesiąca
str. 9 Z Archiwum WPG Bjorn Einar
Romoren
str. 10 Wyprawy rowerowe - Wyprawa
do źródeł Utraty
str. 15 Co to jest Alleypiast?
str. 16 “Mostówka” Alleypiast
str. 17 “Poznaj Brwinów” Alleypiast
str. 19 Konkurs na Logo Alleypiasta
str. 20 Waypointrace 2008 - relacja
str. 22Komiks
[2]
Mistrzostawa Europy w Kolarstwie Torowym - złoto dla Polek!Sprzyja temu geometria pruszkowskiego toru, gdyż proste, które spowalniają zawodnika są krótkie, natomiast wiraże –
rozłożyste, dzięki czemu można osiągnąć duże prędkości (maksymalnie aż 85km/h!), utrzymywane dzięki sile odśrodkowej. O tym, iż jest to jeden z najszybszych
torów świata mogliśmy się przekonać już pierwszego dnia Mistrzostw, kiedy na starcie stanęli francuscy zawodnicy. Dystans czterech kilometrów, w finałach drużynowego wyścigu na dochodzenie,
pokonali w czasie 4,09 min. Zawodnik tej samej narodowości Michael d'Almeida, startujący w wyścigu ze startu zatrzymanego, 1 km przejechał w czasie 1.01,863 min. Wyniki, jakie uzyskali w
zawodach są przybliżone do wyników osiąganych przez kolarzy elity. Organizatorzy MEJ zrezygnowali z pobierania opłat za tę imprezę, jednak pomimo tego frekwencja na trybunach
nie była zbyt oszałamiająca. Najwięcej osób obecnych było pierwszego dnia, podczas uroczystego otwarcia welodromu w Pruszkowie oraz w piątek wieczorem. Niezapełnione do końca
trybuny mogły pomieścić 1700 widzów. Jednak podczas głównej imprezy, jaka będzie się tu odbywać w najbliższym
czasie - Mistrzostw Świata seniorów na trybunach będzie mogło zasiąść aż 3000 widzów. Ceremonię otwarcia pierwszego krytego welodromu w Polsce rozpoczął szef
międzynarodowej unii kolarskiej Pat McQuaid. Tego wieczoru usłyszeliśmy przemowy m.in. prezydenta Europejskiej Federacji Kolarskiej Vladimira Holeczka, Ministra sportu Mirosława
Drzewieckiego, a także srebrnej medalistki z Pekinu Mai Włoszczowskiej. Wszyscy wyrazili nadzieję, iż dzięki temu torowi polska reprezentacja wzniesie się na wyżyny swoich kolarskich
umiejętności.Honorowe okrążenie po torze wykonały sławy polskiego kolarstwa: Lech Piasecki, Czesław Lang, Janusz Kotliński oraz Grzegorz Rejner. Kolejną atrakcją
tego wieczoru były dziewiętnastowieczne welocypedy, okrążające tor. Natomiast wydarzeniem rozpoczynającym MEJ był przejazd kolarzy z flagami 25 państw uczestniczących w imprezie. Wśród tych
szczęśliwych wybrańców znalazł się nasz alleypiastowy kolega – Lewan...
KOLARSTWO
Madison, jedna z
najbardziej widowiskowych
konkurencji
[3]
Czy wiesz ile medali zdobyła reprezentacja Polski? ...Po długiej celebracji otwarcia toru kolarskiego rozpoczęło się zmaganie 379 młodych kolarzy z 25 krajów, w tym 42 z Polski. Przez pięć dni byliśmy świadkami 34 zaciętych konkurencji. Na
torze pojawiła się liczna grupa kolarzy z TCP, dopingująca na trybunach swych kolegów z PTC. Pierwszy dzień rywalizacji przyniósł polakom 2 medale: srebrny, zdobyty przez Renatę Dąbrowską i Martę Janowiak w sprincie drużynowym zawodniczek do lat 23 oraz brąz wywalczony
przez drużynę sprinterską juniorów, w składzie: Grzegorz Drejgier, Karol Kasprzyk i Rafał Sarnecki. Męska drużyna pokonała Rosjan, czym udowodnili, iż zdobyty w
tym roku brązowy medal Mistrzostw Świata w Kapsztadzie nie był przypadkiem. Polscy reprezentanci
mogli powalczyć o lepszą pozycję, gdyż w wyścigu o brąz uzyskali lepszy czas od czasu Brytyjczyków, którzy uplasowali się pozycję wyżej. Ponadto tego dnia odbył się wyścig na dochodzenie (drużynowy i indywidualny), 1km oraz omnium. Drugiego dnia repertuar zawodów był bardzo
podobny. Ponownie na ostatnim stopniu podium mogliśmy zobaczyć polaków, w składzie: Krzysztof Szymanek, Maciej Bielecki oraz Adrian Tekliński, startujących w sprincie
drużynowym. Nie udało się tego powtórzyć Edycie Jasińskiej, Magdalenie Sarze i Małgorzacie Wojtyrze, które ostatecznie zajęły czwarte miejsce, przegrywając z Rosjankami w
drużynowym wyścigu na dochodzenie. Pomimo wszystko, dziewczyny osiągnęły nie lada sukces, gdyż to była pierwsza impreza w jakiej startowały razem. Tego dnia triumfowali m.in. zawodnicy: Wielkiej Brytanii (wyścig na dochodzenie kobiet), Rosji (sprint Juniorek), Hiszpanii (wyścig indywidualny na
dochodzenie juniorów), Francji (wyścig indywidualny na czas na dystansie 1 kilometra) oraz Ukrainy.Piątkowy poranek nie był
zbyt szczęśliwy dla naszej reprezentacji. Do finałów nie dostali się Rafał Sarnecki (sprint mężczyzn w kategorii junior)
oraz drużyna mężczyzn startująca w wyścigu na dochodzenie. Tego dnia po raz pierwszy mogliśmy dopingować zawodników podczas wyścigu punktowanego. Startuje tu około 20-30 kolarzy, którzy muszą pokonać dystans 25km. Wyścig ten jest
jednym z trudniejszych. Wygrywa osoba, która zdobędzie jak najwięcej punktów. Punkty (5,3,2,1) zdobywa 4 zawodników, którzy jako pierwsi przekroczą linię mety na określonych okrążeniach oraz kolarze, którzy zdublują grupę zdobywają ...
POLKI NA PODIUM
W Mistrzostwach wzięło udział 379 zawodników....
... z 25 reprezentacji narodowych
[4]
....kolejne 20 punktów. Wyścig juniorów przyniósł nam niespodziewane emocje. Tuż po starcie jedno okrążenie nadrobił
Irlandczyk Sam Bennett, zyskując przewagę 20 punktów nad resztą rywali. W punktowanych okrążeniach w czołówce jechał Michał Kwiatkowski,
który odrabiał straty do prowadzących zawodników. W przedostatnim punktowanym okrążeniu nasz
reprezentant, dzięki pomocy kolegi z zespołu zdobył 5 cennych punktów, co dało Mu drugą pozycję w klasyfikacji. Jednak w walce o srebro ostatecznie przegrał z Hiszpanem Torresem i zajął
bardzo dobre 3. miejsce. Sobotę zdominowali Francuzi, zdobywając 3 złote i 2 srebrne medale oraz Brytyjczycy, którzy tego dnia zajęli raz pierwsze miejsce, raz drugie oraz
czterokrotnie stanęli na najniższym stopniu podium. W tym dniu mogliśmy oglądać olimpijską dyscyplinę sprinterską keirin. W wyścigu startuje od 4 do 8 zawodników, którzy mają do
pokonania 8 okrążeń toru. Przez pierwsze pięć okrążeń kolarze jadą za
specjalnie skonstruowanym motorowerze, zwanym derną. Dopiero ostatnie przez trzy okrążenia następuje
sprinterski wyścig. Ostatni dzień przyniósł kibicom największą niespodziankę, gdyż dzięki Aleksandrze Drejgier i Korneli Mączce na pruszkowskim welodromie mogliśmy
usłyszeć Mazurek Dąbrowskiego. Startujące w sprincie drużynowym juniorek Polki pokonały mistrzynie świata. Zawodniczki trenują razem od pół roku i był to ich drugi występ w tej dyscyplinie.
Debiutowały w lipcu na Mistrzostwach Świata, gdzie zdobyły srebrny medal. Najciekawszą i najbardziej widowiskową konkurencją tego dnia oraz całych zawodów był madison. W wyścigu tym
starują drużyny składające się z dwóch
zawodników. W zawodach ściga się jeden zawodnik, podczas kiedy drugi odpoczywa. Po średnio jednym
okrążeniu następuje zamiana zawodnika ścigającego, poprzez wypchnięcie tego który dopiero wchodzi do rywalizacji. Niestety Polacy dosyć szybko odpadli z
tych zawodów. Były to ich pierwsze zawody tego typu i dlatego nie uniknęli błędów. Byli również niedostatecznie
przygotowani pod względem technicznym i zaliczali dużo upadków, w stosunku do innych zawodników. W niedzielę byliśmy świadkami przyznania dwóch złotych medali w
scratchu zawodniczek do lat 23. Był to pierwszy przypadek w Mistrzostwach Europy Juniorów, kiedy nawet analiza fotofiniszu nie rozstrzygnęła, która z zawodniczek pierwsza minęła linię mety.
Najlepszą drużyną całych Mistrzostw została Wielka Brytania, chociaż zacięta walka pomiędzy nimi i Francuzami trwała do samego końca. Anglicy z Pruszkowa wywieźli 23 medale, a Polska ze
skromnym dorobkiem 5 krążków zajęła ostatecznie siódme miejsce. Osiem
drużyn wyjechało z kolarskiego centrum Polski bez żadnych zdobyczy medalowych.
Drewniany welodrom w Pruszkowie to pierwszy tego typu obiekt światowej klasy w Polsce. Dzięki niemu kolarze rozwiną swoje umiejętności. Niewykluczone, że zawodnicy zaczną
także uzyskiwać dobre wyniki w lidze światowej, która zazwyczaj odbywa się zimą. Skończyły się czasy, kiedy na trening trzeba jechać do Frankfurtu. Z całą pewnością zaowocuje to pokaźną
ilością medali podczas Mistrzostw Świata Seniorów, na które już teraz serdecznie zapraszam!
Relację spisała: Magda
MISTRZOSTWA
Która drużyna była najlepsza, a ile drużyn nie zdobyło medali?
Mistrzostwa Świata Seniorów już 25-29 marca 2009!
[5]
Co to jest WAYPOINTGAME?Waypointgame to trwająca 24 godziny na
dobę, 7 dni w tygodniu i 52 tygodnie w roku
zabawa dla każdego. Aby wziąć w niej udział
nie potrzeba ani szczególnych umiejętności,
ani specjalnego przygotowania. Nie trzeba
wypełniać żadnych formularzy, ani studiować
regulaminu.
Istotą Waypointgame jest odwiedzanie
zaproponowanych przez uczestników gry
miejsc w dowolnym punkcie naszego globu.
Na stroniej www.waypointgame.pl w
specjalnym systemie publikowane są ich opisy
i współrzędne geograficzne (tzw. waypointy).
Za odnalezienie waypointa i podanie kodu,
który znajduje się na niedużej białej vlepce
umieszczonej w jego pobliżu przyznawane są
punkty. Na ich podstawie tworzona jest
klasyfikacja. Punkty można zdobywać nie
tylko za odwiedzanie waypointów, ale także za
ich ustawianie.
Pomysł na waypointgame był naturalną
konsekwencją rozwoju Alleypiasta - czyli
rowerowych wyścigów na orientację
rozgrywanych w najciekawszych miejscach
Pruszkowa, Piastowa i najbliższych okolic. W
ich trakcie uczestnicy odkrywali różne
tajemnice, skryte często w bardzo
niepozornych miejscach. Aż szkoda było ich
w jakiś sposób nie utrwalić... I tak zebrało się
tych miejsc prawie 400.
Pierwszym waypointem był most kolejowy
położony niedaleko Płochocina. Miejsce to
okazało się szczególne, bo po mniej więcej
roku zostało powtórzone przez zawodnika
mementomorii. Może ma to jakiś związek z
historią zagadkowej Violetty?
Do zabawy można wejść w każdej chwili.
Wystarczy całkowicie anonimowa rejestracja
na stronie internetowej. Warto również zajrzeć
na forum, gdzie można podyskutować o
różnych aspektach gry. Wszystkie szczegóły
oczywiście na www.waypointgame.pl
WAYPOINTGAME
#285 Mykwa(52.163832, 20.806101)
Ostatni waypoint “starego” Waypointgame. Znajduje się w miejscu, w którym przed wojną była pruszkowska bożnica. Bożnicy wprawdzie już nie ma, ale nadal można znaleźć fragmenty posadzki po mykwie, czyli sakralnej łaźni.
Odolany
Lokomotywa
EP 07-129dziś już przerobiona
na żyletki
[6]
Sierpniowa, czwarta już edycja Waypointgame w
nowej, zautomatyzowanej wersji okazała się rekordową w historii całej gry.
Sklasyfikowanych zostało aż 39 zawodników, w tym 9 kobiet. Najlepszy okazał się
mementomori
zdobywając 344,5 punktów po odwiedzeniu 47 (!) i
dodaniu 4 nowych waypointów.Wśród kobiet pierwsze miejsce zajęła Magda
odwiedzając aż 20 lokalizacji. Wielkie brawa!
W sierpniu gra
wzbogaciła się aż o
101 nowych waypointów co również należy do
rekordowych osiągnięć!Wśród zgłoszonych miejsc znalazły się także zagraniczne,
w tym Rytterknægten - najwyższy szczyt Bornholmu oraz kilka lokalizacji
litewskich.
Sierpień w WAYPOINTGAME
Zasady oznaczania waypointów1. Waypoint powinien być oznaczony w terenie z zachowaniem powszechnie obowiązujących zasad współżycia społecznego oraz przy poszanowaniu środowiska naturalnego.
2. Oznaczenie waypointa dokonywane jest poprzez umieszczenie w danym miejscu kodu waypointa zgodnie z załączonym wzorem (vlepki, generator kodów).
3. W szczególnych przypadkach dopuszcza się oznaczenie waypointa w sposób inny niż określony powyżej. Dotyczy to sytuacji, w których nie jest możliwe umieszczenie oznaczenia kodowego lub też charakter waypointa
umożliwia jego jednoznaczną identyfikację w sposób inny niż odczytanie kodu.
4. Oznaczają cy waypointa dokłada starań, aby trwałość waypointa była adekwatna do planowanego czasu jego aktywności.
5.Dopuszczalne jest oznaczaniemulti-waypointów, tj. waypointówprowadzących do innychwaypointów.
zwycięzcą Serii 4 został
mementomori!
miejsce zawodnik punkty WPo WPd1 mementomori 344.5 47 42 zajączek 302.67 28 143 BoB 267 34 04 Adam 250.2 28 75 zerozeroseven 187.5 18 46 cbull 187.33 28 27 DarekKlemens 148.83 24 1
8 (1) Magda 141.7 20 29 dmk77 134.75 14 10
10 qr3aq 129.83 26 111 Kemot 105 16 112 Xyś 100.5 12 1
13 (2) majabiiii 99.5 10 414 Jerry 62.5 5 415 lewan 60.2 10 216 ASTON86 57 9 517 Grzesiek 54.87 8 318 Korso 43.75 10 319 djk 43.75 9 720 Młynarz 36.75 8 321 RDK lstr 34.5 4 1322 sajkor 30.5 0 223 kratzy 26 3 0
24 (3) ZV 22.67 2 125 Kacper98 22.5 7 2
26 (4) kosma100 20 2 427 DNF 17.7 3 0
28 (5) zuza 10 2 029 wienio 10 1 0
29 (6) mdudi 10 1 030 Miedziak 10 0 1
31 (7) Djablica 9.5 1 032 (8) Ela 8 1 0
32 Flash 8 1 033 Adam LSTR 7.5 1 534 dyziek86 4.33 0 035 Kosu 3.33 0 036 dawid9319 2.5 1 037 kaczor 2.33 0 0
38 (9) Eni 0.5 0 0
Wyniki serii 4/2008
[7]
WYNIKI PO SERII CZWARTEJW czołówce Adam - 98 pkt, CBull - 95 pkt oraz Darek Klemens - 91 pkt.
Publikacja waypointów
1. Bezwzględnym warunkiem publikacji informacji o danym waypoincie jest jego wcześniejsze oznaczenie. Publikacja waypointa przed
jego oznaczeniem w terenie jest niedozwolona.
2. Po oznaczeniu w terenie informacja o waypoincie może być publikowana w dowolnym czasie. System publikacji dostępny jest 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.3. Zawodnicy mają prawo opublikować dowolną liczbę waypointów.
4. Publikujący waypointa może ustalić datę i godzinę jego publikacji oraz termin deaktywacji, po przekroczeniu
którego waypoint staje się nieaktywny. Czas pomiędzy datą i godziną publikacji oraz jego deaktywacją, nazywa się okresem aktywności.
5. Po upływie okresu aktywności
waypoint nie może być reaktywowany.
6. Okres aktywności waypointa nie może być krótszy niż 24 godziny.
Punktacja za publikację waypointów1. Za opublikowanie waypointa zawodnik otrzymuje 5 punktów pod warunkiem odwiedzenia danego waypointa przez 3 zawodników (samodzielnie lub w grupie).
2. Każ dy kolejne zdobycie waypointa zwiększa stan punktowy "dodającego" o 1.3. Maksymalna liczba punktów, którą można uzyskać za oznaczenie i publikację jednego
waypointa wynosi 15.4. W przypadku gdy jednego waypointa dodała grupa zawodników liczbę punktów dzieli się przez liczbę zawodników w grupie.5. Opublikowanie waypointa zwiększa liczbę zaliczonych waypointów znajdujących się na koncie zawodnika (zawodników) publikującego/publikujących) o 1.
cd. Regulaminu w następnym numerze
miejsce zawodnik punkty WPo WPd1 Adam 98 85 222 cbull 95 81 73 DarekKlemens 91 80 44 zerozeroseven 87 48 315 zajączek 81 41 326 BoB 79 65 07 Kemot 77 42 78 mementomori 74 65 119 Xyś 67 34 1
10 sajkor 66 58 1111 (1) Magda 62 30 1212 (2) majabiiii 54 23 8
13 Grzesiek 51 19 1214 lewan 49 21 315 kratzy 45 17 016 dmk77 41 15 1017 Jerry 32 7 618 Hubione 31 26 1
qr3aq 31 26 119 ktone 30 17 120 dyziek86 26 6 1021 ASTON86 25 9 522 Korso 23 10 323 Kosu 23 7 724 wienio 23 4 025 djk 22 9 7
26 (3) Eni 21 13 327 Młynarz 21 8 328 RDK lstr 20 4 13
29 (4) ZV 17 2 130 Kacper98 16 7 231 bbrzezin 15 8 032 koszmar9 15 5 033 DNF 15 3 1
34 (5) kosma100 15 2 435 Miedziak 15 1 136 deecann 13 7 0
37 (6) zuza 13 2 038 (7) mdudi 12 1 0
39 saimon 10 3 040 (8) Djablica 10 1 041 (9) Ela 9 1 0
Flash 9 1 042 Adam LSTR 8 1 543 nothi 7 6 044 kaczor 7 2 245 orfeusz_susel 7 1 046 dawid9319 5 1 047 Rumi 1 1 0
[8]
Waypoint #463
Secymin
Współrzędne:52.383353, 20.425300
Wartość:8
Założyciel:ASTON86
Data publikacji:25.08.2008 20:22 (seria 4)
Opis:
Secymin to wieś zamieszkiwana kiedyś przez kolonistów niemieckich i holenderskich, zwanych potocznie olędrami. Sprowadzano ich ze względu na duże umiejętności zagospodarowania terenów zalewowych. Gdzieniegdzie widać jeszcze charakterystyczne domy budowane na sztucznych wzniesieniach. W Secyminie znajduje się zbór ewangelicki z 1925 roku. Gdy pojedziemy dalej asfaltem dotrzemy do nieczynnej przystani promowej (była ona po wojnie niemal jedynym oknem na świat dla pobliskich mieszkańców)Kod to iloczyn numeru domu naprzeciw zboru (dom z czerwonej cegły po drugiej stronie ulicy) i kątu nachylenia wału, który trzeba pokonać jadąc nad Wisłę.
Waypoint #455
Kominek
Współrzędne:52.128640, 20.831429
Wartość:4
Założyciele:qr3aq, cbull, DarekKlemens
Data publikacji:24.08.2008 23:59 (seria 4)
Opis:
Podczas wycieczki po Suchym Lesie natknąłem się na opuszczone ogródki. Bardzo przyjemne miejsce, dojazd od niebieskiego szlaku.
Kod na kominku
Współrzędne przybliżone trzeba trochę poszukać.
Waypoint #400
Zamek w Liwiu
Współrzędne:52.373660, 21.969652
Wartość:7
Założyciel:Adam
Data publikacji:01.08.2008 00:00 (seria 4)
Opis:
Zamek w Liwiu został wzniesiony przed 1429 r, później został wielokrotnie przebudowywany i niszczony m.in. podczas potopu. Obecnie możemy zobaczyć kawałek muru, wieżę i dobudowany dwór. Z zamkiem wiąże się ciekawa historia. Otóż przed wybuchem II wojny światowej opiekunem niedawno co wyremontowanego zamku został Otto Warpechowski. Był on archeologiem, ale przede wszystkim pasjonatem historii.
W 1942 roku Niemcy rozpoczęli rozbiórkę zamku, aby uzyskane w ten sposób cegły wykorzystać do budowy obozu zagłady w Treblince. Nasz bohater wtedy przekonał Niemców, że zamek zbudowali Krzyżacy, dzięki czemu zachował go przed całkowitym zniszczenim. W 1944 r. oszustwo jednak wyszło na jaw i Otto musiał się ukrywać, aż do odejścia Niemców.
W samym zamku można obejrzeć skromne muzeum-zbrojownię. Natomiast wg mnie największą atrakcją jest pobliska rzeka Liwiec, wspaniale wijąca się wśród mazowieckiego krajobrazu.Kodu szukajcie w lufie jednej z armat we wschodniej części muru.
Waypointowe Przeboje Miesiąca W tej części naszego wydawnictwa będziecie mogli znaleźć 3 najlepsze waypointy miesiąca wybrane na podstawie głosowania jakie (mamy nadzieję) wkrótce będzie dostępne na stronie internetowej WWW.WAYPOINGAME.PL
Dzisiaj wybór bardziej subiektywny, a co za tym idzie, stanowiący wyłącznie wyraz gustu Redakcji.Trzeba przyznać, że decyzja była bardzo trudna i na pewno wywoła wiele kontrowersji... ;)
[9]
Bjorn Einar Romoren w Pruszkowie? Tak, to możliwe!
“For Waypointgame Winner” - taką dedykację na pamiątkowej pocztówce od Mistrza Wszechczasów z
Planicy: Bjørn Einar Romørena, otrzymał zwycięzca tegorocznej czerwcowej serii Waypointgame Darek Klemens.
Było o co walczyć. Bjorn przebywał w
czerwcu w naszym kraju tylko kilka dni i odwiedzi nas być może ponownie dopiero w
zimie podczas zawodów w Zakopanem. Zdobycie jego autografu nie było więc aż takie łatwe. Trofeum zwycięzcy 2 serii WPG2 możecie
podziwiać na zdjęciu powyżej.
Zapewne zadajecie sobie pytanie skąd Romoren wziął się w naszym mieście? Otóż spotkałem go w przedszkolu
mojej córki, gdzie bawił się z pruszkowskimi dziećmi z okazji Dnia Ojca :D
Bjorn opowiedział wszystkim o swoich największych osiągnięciach sportowych oraz
zdradził niektóre tajniki treningu skoczka narciarskiego.
Po części oficjalnej zagrał z przedszkolakami w zbijaka oraz podarował zwycięzcy Waypointgame swój
autograf wraz ze zdjęciem :)
Z Archiwum WaypointgameTutaj znajdziecie relacje, wspomnienia oraz fakty z długiej, bo już prawie dwuletniej historii Waypointgame.
Dzisiaj krótkie info jak to Darek Klemens zdobył dedykcję od samego Bjørna Einara Romørena
Rywal Małysza w Jedynce
BJORN EINAR ROMOREN W WAYPOINTGAME
[10]
Wyprawa 7 - Do źródeł Utraty
Stopień trudności: 7Dystans: ok. 55 km + powrótTrasa: Pruszków - Pęcice - Walendów - Wólka Kosowska - Mroków - Parole - Krakowiany- Ojrzanów - Pieńki Zarębskie
Nrowa, Mrowa, Rżewa, Krzywda to funkcjonujące jeszcze w XVIII w. nazwy Utraty. Kiedyś, bardziej zasobna w wodę, poruszała wielkie młyńskie koła. Obecnie zgubiła wiele ze swojej siły. Przedzielona sporymi akwenami, jest strumyczkiem spokojnie płynącym po mazowieckich łąkach. Całkowita długość Utraty wynosi nieco ponad 76 km, lecz w trakcie dzisiejszej wycieczki poznamy tylko niewielki jej fragment od Parku Potulickich do tajemniczych źródeł leżących gdzieś na południu...
Wyprawę rozpoczynamy przejazdem przez Tworki do Pęcic. Odcinek ten już znamy z poprzednich wypraw. Na chwilę możemy zatrzymać się przy ujściu rzeki Raszynki. To wbrew pozorom ciekawe miejsce. Raszynka jest pierwszym z dopływów Utraty (pozostałe to Kanał Konotopa, Rokitnica, Kanał Ożarowski, Stara Rokitnica, Rów, Korytnica i Teresinka). Nie wszyscy wiedzą, że w miejscu ujścia Raszynki jeszcze w latach 80-tych funkcjonowało radosne kąpielisko z białym piaskiem i soczyście zieloną trawą. W płytkiej, sięgającej kostek wodzie przychodzili brodzić rodzice i dzieci z pobliskich Malich i Tworek. Dzisiaj miejsce jest słabo dostępne, zarośnięte i bynajmniej nie zachęca do ożywczej kąpieli. Cóż, szkoda.
Po drugiej stronie rzeki widzimy pierwszy z dużych zbiorników wodnych na naszej trasie. Stawy Pęcickie to unikalna ostoja ptactwa. Regularnie można spotkać tu czaplę siwą, bociana czarnego, myszołowa, wiele gatunków kaczek i gęsi. Uważny obserwator wypatrzy prześlizgującego się nad taflą wody, niebieskiego zimorodka... Stawy zawsze ...
WYPRAWY
#361 Źródło Utraty
(51.999546, 20.695538)Ustalenie miejsca, w którym dokładnie znajduje się źródło Utraty jest niezwykle trudne. Najprawdopodobniej jest to kilka małych sadzawek. Położone są one na obszarze jakiegoś kilometra kwadratowego w okolicy Pieńków Zarębskich. Bajorka są ledwie widoczne, a rzeka
to ledwie cieknący strumyk.
Strażnik źródła Utraty
Wyprawy rowerowe
W wyprawach rowerowych
Waypointgame znajdziecie
propozycje wypraw rowerowych
opisanych przez uczestników gry.
Swoją wyprawę może
zaproponować i opisać każdy.
Najlepsze teksty będą nagradzane
publikacją. Nie ma żadnych
ograniczeń dotyczących długości
trasy jak i sposobu jej opisu. Trasa
musi się jednak zaczynać na placu
JP II w Pruszkowie, choć
niekoniecznie na nim kończyć.
W tym numerze możecie zapoznać
się z Wyprawą nr 7 - Do źródeł
Utraty, autorstwa zerozerosevena.
[11]
...związane były silnie z mazowieckimi dworkami. Trudno znaleźć na naszych terenach dawną posiadłość szlachecką, która nie mogłaby poszczycić się choć niewielkim jeziorkiem w pobliżu. Również w tym wypadku tak jest. Stawy Pęcickie stanowiły część majątku Sapiehów, a następnie Marylskich. Jak wieść gminna niesie potomkowie tych ostatnich już wkrótce być może upomną się o swoją własność. Czy stawy Pęcickie przetrwają zmiany własnościowe? Zobaczymy...
Z Pęcic podążamy w kierunku Suchego Lasu i dalej niebieskim szlakiem aż do Paszkowa. Na tym odcinku rzeka jest słabo dostępna. Można wprawdzie, będąc już w lesie, odbić w prawo i dojechać przez opuszczone parcele letniskowe do samego grząskiego i zarośniętego brzegu, jednak, jeśli mamy czas, lepiej zajrzeć nad Zalew Komorowski. To popularne miejsce wypoczynku oraz zbiornik retencyjny, który raz na zawsze położył kres dużym wahaniom stanu wód naszej rzeki. Będąc nad Zalewem można spróbować zajrzeć do parku wokół Pałacu Markowicza - założyciela miejscowości.
Z Paszkowa kierujemy się do Walendowa. Przejeżdżając obok Maximusa zauważamy, że tuż za jego ogrodzeniem, wąską strugą płynie rzeka. Po jej drugiej stronie, aż do Nadarzyna, ciągną się rozległe łąki. Stanowią one część naturalnej doliny Utraty rozpościerającej się od Komorowa aż po szosę katowicką.
Dojeżdżając do Walendowa rzucamy okiem na ładną bryłę kościoła św. Klemensa oraz klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. W klasztorze tym w 1934 roku
przebywała króciutko święta siostra Faustyna Kowalska. Jej postać związana jest m.in. ze znanym zapewne wszystkim, choć prawdopodobnie nie do końca rozpoznawanym, wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Widać na nim Jezusa z dwoma promieniami, różowym i białym, wychodzącymi z serca. Obraz został namalowany według wskazówek św Faustyny przez Eugeniusza Kazimirowskiego w 1937 roku. Warto wiedzieć, że od 1959 r. do 1978 r. kult Bożego Miłosierdzia był zakazany przez Święte Oficjum, a sam kard. Wyszyński polecał usuwać promienie i napis “Jezu Ufam Tobie” z rzeźby znajdującej się w nieodległym Ołtarzewie.
Zaraz za walendowskim klasztorem skręcamy w prawo i wjeżdżamy na szutrową drogę, która przez niewielki mostek połączony ze spiętrzeniem rzeki prowadzi przez rozległe pola aż do asfaltowej drogi na Szamoty, i dalej do Wólki Kosowskiej. Stamtąd, ulicą Karasia kierujemy się do stawów rybnych w Mrokowie, czwartego dużego zbiornika na naszej trasie. Niestety leżące nad wodą park i drewniany dwór z końca XVIII wieku są niedostępne i pilnie strzeżone. Zadowalamy się więc tylko rzuceniem okiem na rozległe stawy i trochę rozczarowani podążamy dalej w kierunku Paroli.
Krajobraz robi się coraz bardziej charakterystyczny dla okolic Tarczyna i Grójca. Mijamy liczne sady wiśniowe i czereśniowe, które o tej porze roku wyglądają niezwykle zachęcająco. Pokonujemy pokusę wiedząc, że wkrótce czeka nas specjalna nagroda. Wreszcie mało uczęszczaną asfaltową drogą docieramy do Krakowian.
#363 Staw Krakowiański (52.021074, 20.776863)
Staw na Utracie, zlokalizowany w letniskowej wsi Krakowiany. Miejsce rozchodzenia się 3 szlaków turystycznych:
Mocno zarośnięte jeziorko zamieszkane jest przez parę łabędzi,
Kod umieszczony został na metalowym słupku, przy studzience nad stawem.
UTRATA
Walendów, miejsce w którym przebywała św.
Faustyna
UTRATA POD ŻELECHOWEM
UTRATA W OKOLICACH KALENIA
UTRATA W PAROLACH
[12]
Dowiedz się, czy okryty tajemnicą początek Utraty naprawdę został znaleziony!Tutaj, nad ładnym, choć mocno zarośniętym stawem, patrząc na rodzinę łabędzi, robimy mały odpoczynek przed najtrudniejszą częścią naszej wyprawy, czyli przeprawą szlakiem zielonym. Szlak ten jest stary, słabo widoczny i poprowadzony w sposób mocno odbiegający od przyjętych standardów. Tylko przy dużej determinacji i odrobinie szczęścia doprowadzi nas w końcu do celu, czyli Pieńków Zarębskich.
Alternatywnie możemy zrezygnować z początkowej, nieprzejezdnej rowerem, części trasy i pojechać komfortowo szutrem przez rezerwat Młochowski Łęg wprost do ostatnich stawów na naszej trasie, leżących w okolicach Nowin. Następnie możemy skierować się asfaltową drogą do Ojrzanowa, w którym napotkamy kolejny, ładny szlachecki dworek, przekształcony aktualnie na stylowy pensjonat.
W Ojrzanowie, w okolicach mostku na Utracie, wjeżdżamy ponownie na szlak zielony i posługując się intuicją oraz wskazaniami kompasu, staramy utrzymać mniej więcej kierunek południowo-zachodni. Szlak w tym miejscu jest źle oznaczony i poprowadzony przez stare sady i rozległe łąki. Choć zachowanie właściwego kierunku jazdy graniczy z cudem, za naszą wytrwałość otrzymujemy nagrodę, są nią... rosnące na samym szlaku drzewa czereśniowe pełne pysznych, soczystych owoców!
Posileni, w końcu trafiamy do osady Kaleń Towarzystwo. To tutaj oraz w pobliskich Pieńkach Zarębskich należy szukać źródeł rzeki. Ich znalezienie nie jest łatwym zadaniem! Utrata już dużo wcześniej zamieniła się w ledwie widoczną, wysychającą strużkę, a jej źródła to malutkie sadzawki rozrzucone na sporej przestrzeni. Które z bajorek jest tym właściwym? Chyba nie pozostaje nam nic innego jak wybrać sobie jakieś samemu. Nie mamy na to zbyt dużo czasu, w nogach jest już ponad 50 kilometrów, a przed nami długa droga powrotna.
Zaczynamy od namierzenia żółtego szlaku, który będzie nam towarzyszył przez sporą część trasy.
Szlak ten, wytyczony w 1957 roku przez „ambasadora polskiej wsi” Jana Siwca, prowadzi wzdłuż niewielkiej rzeki o wdzięcznej nazwie Pisia, którą nazywa się Tuczną, ponoć w związku z nazwiskiem mieszkającego ongiś nad jej brzegami młynarza: Thucznego.
Ponieważ przed nami jeszcze bardzo daleka droga, omijamy tym razem dworek w Grzegorzewicach, a także atrakcyjny, drewniany kościółek w Skułach i kierujemy się wprost do miejscowości Grzmiąca. Tam niespodziewanie odkrywamy XIXw. pałac schowany w starym parku z trzema jeziorkami.
#362 Mostek
(52.086313, 20.841734)Waypoint umieszczony został na moście, a w zasadzie śluzie na Utracie w okolicach Walendowa. Śluzy takie służą spiętrzaniu wody na potrzeby zbiorników wodnych. Kod umieszczony został na jednej
z metalowych części mostu.Na elemencie tym widać napis THC.
POPRZEDNIE WYPRAWY
ALTERNATYWA DO DYMAREKSZLAKIEM DWORKÓW
NA WOJENNEJ ŚCIEŻCE
ŚLADAMI CHEŁMOŃSKIEGO
DO ZALESIA DLA OCHŁODY
Pierwsza wyprawa WPGprowadziła w rejony rezerwatu
Stawy Raszyńskie
W trakcie tej wyprawy poszukiwaliśmy miejsca gdzie było starożytne centrum hutnictwa
Wyprawa ukazująca piękno starych szlacheck
ich siedzib
Rajd szlakiem
militarnych pamiątek
Pruszkowa i okolic
Romantyczna podróż po miejscach związanych ze słynnym pejzażystą
Jak znaleźć się nad jeziorem nie jadąc na Mazury?
CZY TO JEST WŁAŚNIE MITYCZNY POCZĄTEK UTRATY?
[13]
Na zboczu ostro opadającej w kierunku rzeki moreny, dostrzegamy bijące źródełka. Niestety, jak to coraz częściej bywa, zwiedzanie terenu jest utrudnione, a główna brama parkowa zamknięta. Na szczęście od szlaku turystycznego przebiegającego na tyłach pałacu odbija malutka ścieżka pozwalająca choćby tylko ukradkiem rzucić okiem na ten uroczy zakątek.
Z Grzmiącej podążamy w kierunku wsi Grzymek położonej nad sporym zalewem otoczonym działkami rekreacyjnymi. Po drodze uważamy, aby nie zgubić drogi, bo po przekroczeniu trasy katowickiej, szlak odbija niepostrzeżenie w lewo. Po kilkuset metrach, za skrzyżowaniem, docieramy do labiryntu leśnych ścieżek przecinających we wszystkich kierunkach wysoką, nadbrzeżną skarpę. Teren odwiedzany jest licznie przez miłośników rowerowej jazdy ekstremalnej, o czym świadczą drewniane skocznie, samym widokiem podnoszące poziom adrenaliny.
Z Grzymka jedziemy do znanej z poprzednich wypraw Kuklówki, mijając modrzewiowy dworek Józefa Chełmońskiego. Znajdujemy się teraz na terenach, które zaledwie 200 lat temu pokrywała Puszcza Jaktorowska. Patrząc na rolniczy krajobraz naprawdę trudno uwierzyć, że był tu kiedyś gęsty las zamieszkiwany przez tury. Swój dzisiejszy stan, a w zasadzie brak jakiegokolwiek stanu, puszcza zawdzięcza tzw. „budnikom” zajmującym się produkcją smoły, garbników i wielu innych produktów wytwarzanych z drewna.
Wędrowni budnicy pozostawiali za sobą obszary wykarczowanego lasu, które następnie mogły być przekształcane w tereny rolnicze. Ślady bytności tych leśnych osadników zachowały się w nazwach miejscowości, z których wiele zaczyna się od słowa: „budy”.Wkrótce docieramy do miejscowości Jaktorów. Tuż przy szlaku odkrywamy park, a w nim ogromny głaz narzutowy z pamiątkową inskrypcją: “Tur - Bos primigenius Bojanus, przodek bydła domowego, przeżył na terenie rezerwatu Puszczy Jaktorowskiej do roku 1627”. Warto wiedzieć, że pomimo prawnej ochrony, populacja tura zaczęła szybko maleć już w XVI w., a ostatni tur padł w Jaktorowie z przyczyn naturalnych, prawdopodobnie zarażając się jakąś chorobą. Oprawiony w srebro róg ostatniego tura (naprawdę turzycy) został zrabowany podczas potopu z królewskiego skarbca i trafił ostatecznie do Szwecji.
Przejeżdżając przez Jaktorów możemy przy okazji odwiedzić niewielki dworek oraz spichlerz z XIX w., jednak zajmowane przez SGGW zabudowania roztapiają się już we współczesności. Porzucając szlak żółty kierujemy się na północ w kierunku Izdebna Kościelnego. Jadąc przez łąki, tuż za Jaktorowem odszukujemy niewielkie, obrosłe trawą pagórki. Są to pochodzące z III-IV w. kurchany, pod którymi odkryto kręgi kamienne. Podobno jeszcze jeden, nie oznaczony jak dotąd kurchan, leży w okolicach, znajdującego się także na trasie naszego przejazdu, Grabnika.
ROKITNO
#369 Maszyny rolnicze
(52.184944, 20.666999)
Jakiś czas temu wokół kościoła w Rokitnie zaczęły pojawiać się różne,stare maszyny rolnicze. Kod znajduje się na jednej z maszyn,która znajduje się najbliżej południowo wschodniego narożnika
Pałac w Izdebnie
Kościelnym
[14]
Po kilku kilometrach dojeżdżamy do Izdebna. Droga wyprowadza nas wprost na drewniany kościół z XIX w. w którego wnętrzu można podziwiać obrazy pędzla Józefa Walla, ucznia Marcelego Bacciarellego. Na tyłach kościoła znajdujemy mały, ale za to bardzo romantyczny cmentarzyk z nagrobkami fundatorów kościoła i proboszczów parafii. Niektóre z nagrobków mają już dzisiaj blisko 200 lat. W Izdebnie możemy także podjąć próbę zwiedzenia klasycystycznego dworu z roku 1800. Pięknie utrzymana budowla odstrasza jednak turystów nie tylko zamkniętą bramą, ale także tabliczką informującą o zakazie fotografowania. Zastanawia cóż takiego do ukrycia może mieć dom pomocy społecznej, który obecnie zajmuje zabudowania pałacowe?
Z Izdebna kierujemy się drogą przez Zabłotnię. Mijając mostek na rzece Mrownie widzimy po prawej stronie, majaczące na horyzoncie, niskie pagórki. Są to tzw. Góry Szwedzkie. Znajdował się tu średniowieczny gród. Jeśli chcielibyśmy obejrzeć resztki pierścienia wałów będziemy musieli jednak pojechać asfaltem aż do Grodziska Mazowieckiego, ponieważ wzdłuż Mrowny nie ma żadnej ścieżki. Rezygnujemy z tej opcji i obieramy kierunek na Żuków. Tutaj naszą uwagę przykuwa drewniany kościółek, tym razem dużo starszy niż ten w Izdebnie, bo konsekrowany już w 1682 roku. Niedaleko stąd, nad rzeką Rokitnicą, odkryjemy również oryginalny mostek wykonany z szyn kolejki wąskotorowej.
Z Żukowa jedziemy do Rokitna, już z daleka podziwiając imponującą, barokową bryłę kościoła z XVIII w. górującego nad całą okolicą. Po drodze mijamy zadbany szlachecki dworek w Czubinie położony nad niewielkim stawem. W Rokitnie warto zajrzeć na teren przykościelny, gdzie od kilku lat miejscowy proboszcz gromadzi stare maszyny rolnicze. Zbiór jest coraz ciekawszy i regularnie się powiększa.
To prawie koniec naszej wycieczki. Podążając w stronę Józefowa skręcamy tuż przed mostem na Utracie w szutrową drogę wzdłuż murów fabryki spirytusu. Z prawej strony, widzimy ciemną ścianę lasu. To tajemniczy rezerwat przyrody „Wolica”. Z braku wygodnych dróg dojazdowych zachował dziki charakter, którego dodatkowo bronią głębokie kanały oraz dziwne, cuchnące rozlewiska. Na terenie rezerwatu nie ma ścieżek, a cały drzewostan jest naturalnego pochodzenia.
Gdy zbliżamy się do północno-wchodnich rubieży Pruszkowa uświadamiamy sobie, że już od dłuższego czasu jedziemy w pobliżu „szlaku zwiniętych torów”, czyli nasypu z tłucznia jaki pozostał po linii kolejowej łączącej Pruszków z cukrownią w Józefowie. Ten ciekawy szlak,
oraz związane z nim bliższe i dalsze miejsca, to już jednak temat na zupełnie osobną wyprawę...
Wyprawę opracował: zerozeroseven
#308 Słup wiorstowy (52.195764, 20.695881)Niewiele osób wie, że w pobliskim Józefowie możemy znaleźć tzw "słup wiorstowy". Pełnił on funkcje dzisiejszych drogowskazów w XIX wieku i wskazywał prawdopodobnie odległość do Warszawy. Kod na najbliższym słupie telefonicznym.Będąc w tamtych okolicach polecam zajrzeć na pobliskie osiedle przyfabryczne, ma ono specyficzny klimat :)
Czy wiesz, że w Izdebnie rosną
największe purchawy?
T u r - B o s p r i m i g e n i u s
Bo janus, przodek b y d ła d o m o w e g o , przeży ł na terenie rezerwatu Puszczy
Jaktorowskiej do roku 1627
[15]
ALLEYPIASTWWW.ALLEYPIAST.WAW.PL
Co to jest Alleypiast?Pod wspólną nazwą Alleypiast
organizowane są alleycat'y (czyli
nieformalne zawody rowerowe) w
okolicach Piastowa i Pruszkowa.
Wyścigi te mają charakterystyczny
klimat, odbywają się zazwyczaj
wieczorami. Ich specyfika wiąże się
również z trasami, które nie zawsze
nazwać można miejskimi...
Lider klasyfikacji generalnej
Adam
Klasyfikacja generalna na
początek września 2008
[16]
Meta “specjalistów” - 2 SIERPNIA 2008Mostownica, przyczółek, izbica, dźwigar, porzecznica, łożysko, podora i
dylatacja - to tajemnicze słowa, które odnaleźli zawodnicy w
trakcie wyścigu. Odwiedzili oni dziewięć obiektów
mostowych, w tym oryginalną kładkę wisząca w
Kopkach, okazały most łukowy w Wólce Mlądzkiej
oraz ponad stuletni mostek kolejowy w Pogorzeli.
Większość mostówkowych rowerzystów
skompletowała też cztery elementy układanki.
Przedstawiała ona łukowy Most 3 Maja w
Ciechanowie. Jako pierwsi na metę, która znajdowała się
w PTTKu przy Warszawskiej, przyjechali przedstawiciele
otwockiej grupy rowerowej. Drudzy byli Adam i Lewan. Jednak na ich
usprawiedliwienie trzeba dodać, przed alleyem pokonali oni trasę
między Pruszkowem a Otwockiem na rowerze. Na mecie było ognisko
a pod drewnianą wiatą zawodnicy mogli zregenerować siły i
uzupełnić płyny. Po krótkim odpoczynku przyszedł czas
na wręczenie nagród i wyjaśnienie słów, które
zawodnicy spotkali w trakcie wyścigu. Chyba
najbardziej zaciekawiły one Lewana, który próbował
sprawdzić czy inni zawodnicy zapamiętali ich
znaczenie. Specjalną nagrodę za zajęcie ostatniego
miejsca otrzymał Grzesiek. W trakcie rozmów pod
wiatą okazało się, iż uczestnikami alleya byli wybitni
specjaliści od materiałów, organizacji turystyki, finansów,
konstrukcji, księgowości, konstrukcji budowlanych, a także mostów.
Zatem przed ideą alleya duże szanse rozwoju.
Mostówka Alleypiast...Był pierwszym alleypiastem zorganizowanym tak daleko od piastowsko - pruszkowskich okolic. Na starcie stanęło 12 zawodników, z których najlepszy okazał się Domar. Wśród zawodniczek najlepsza była Kinga, która wraz z Arkiem zajęła 3 miejsce.
Organizatorem Mostówki był utalentowany
zawodnik Zajączek
MOSTÓWKA ALLEYPIAST!
[17]
Szczęśliwe Zwycięstwo - Relacja AdamaMoim zwycięstwem zakończył się alleypiast "Poznaj Brwinów i okolice". Od sobotniego poranku aura starała dorównać tej z poprzedniego roku, z brwinowskiego Vampa. A co to wtedy był za wyścig... Jak dla mnie najlepszym pod względem sportowym, ścigania było mnóstwo i no ten nieustanny deszcz. Teraz było podobnie z tym, że chłodniej. Dlatego postanowiłem się cieplej ubrać, co w moim przypadku znaczy założyć kurtkę przeciwdeszczową. Ponadto przygotowałem sobie swoją mapę Brwinowa, pomimo, że mapy miały być zapewnione, coś czułem, że dzięki indywidualnemu podejściu do problemu zyskam pewną przewagę nad konkurentami. Jeszcze przed startem wszem i wobec ogłaszałem zbliżające się moje zwycięstwo (już rezerwowałem nagrodę). Intuicja mi mówiła, że w takich warunkach mam duże szanse. Poza tym do trzech razy sztuka, na dwóch poprzednich alleyach od zwycięstwa dzieliła mnie przysłowiowa "długość koła" ;)15.50 jesteśmy z Grześkiem na starcie. Już pada, na miejscu garstka rowerzystów, w większości nowe twarze - "tak jak rok temu" pomyślałem, "oby
tylko nie byli tak sprytni niż pamiętne dziewczyny z Vampa, które prowadziły przez część wyścigu do momentu gdy... postanowiły pojechać do domu...". Deszcz padał coraz bardziej, opóźnienie wzrastało, co kilkanaście minut pojawiali się nowi zawodnicy. Po godzinie od planowanego startu zjawia się organizator - Dyziek, to nie taki zły wynik :) Zaskoczenie, nie ma punktów naniesionych na mapy. Decyzja jest taka, aby wspólnie te punkty nanieść przed startem. Ta żmudna procedura znaczenie
się przedłużyła, tak że start wypadł na godzinę 17:15.
20 punktów mogło przyprawić o zawrót głowy, ale ja w tym bałaganie zobaczyłem sens. Trasa była dla mnie wybitnie liniowa. Postanowiłem sobie
ułożyć plan przejazdu w taki sposób, aby optymalnie
przejechać wszystkie punkty. Wtem dotarła do mnie informacja o limicie czasu, który wynosił - 1:30. Nutka zwątpienia pojawiła się w mojej głowie, "czy dam radę?". W momencie startu słabo w to wierzyłem, ale postanowiłem nie zmieniać trasy, "najwyżej będę zmieniał w trakcie" - ostateczna decyzja.Start! Pędzę na lotnisko parzeniewskie. Nie oglądam sie za siebie, więc nie wiem kto jedzie za mną. Później już na błocie orientuję się, że ścigają mnie Lewan, Grzesiek i Kosu. Na lotnisku jestem...
Poznaj Brwinów Poznaj Brwinów to Alleypiast zorganizowany przez Dyźka 5 lipca 2008r.Deszcz na starcie. 20 kilometrów półtoragodzinnej trasy, ognisko na mecie, po drodze największe tajemnice Brwinowa i meta w zabytkowej “Zagrodzie” to cechy charakterystyczne tego świetnego wyścigu.
Który alleypiast był najlepszy pod
względem sportowym?
ALLEYPIASTWWW.ALLEYPIAST.WAW.PL
POZNAJ BRWINÓW ALLEYPIAST
[18]
Jak Adamowi udało się wygrać “Poznaj Brwinów” ? Strategia, czy taktyka?... pierwszy. Zyskuję trochę przewagi z racji tego, że zaliczanie punktu trochę trwało (zerwanie kartki, zamazanie pola flamastrem). Następnymi punktami wg planu miały być dwie lokalizacje w Pszczelinie, już przed asfaltem dogania mnie Lewan, lecz ku mojemu zdziwieniu skręca od razu na Otrębusy. Próbowałem w tym momencie rozgryźc jego strategię, ale nic mi nie przychodziło do głowy, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Pszczelin zrobiłem bez większych problemów i wyjeżdżając w kierunku Otrębus minąłem się z Grześkiem.Południowe punkty poszłyby gładko, gdyby nie problem z Wiejską w Otrębusach, która została już zabudowana. Na pocieszenie widziałem ślady zawracającego Lewana, więc on też wpadł w tę pułapkę. Pozbierałem dziewiętnastki i popędziłem do Brwinowa. Na dwóch pierwszych miejskich punktach: przedszkole i dom ku mojemu zdziwieniu zainkasowałem 2x20 pkt. Były to moje ostatnie dwudziestki tego dnia. Dalej zagłębiam się w Brwinów, przy następnym przedszkolu mijam grupkę na czele z Pslowikiem . Nadal idzie wyjątkowo gładko, chociaż punkty są już przetrzebione. trochę problemów sprawił mi peron, ponieważ jakoś sobie ubzdurałem że punkt będzie bliżej Milanówka. Z pomocą przyszedł Lewan, który jechał od strony... Pruszkowa. Trochę mnie to zamurowało, "no ale każdy ma swój plan na zwycięstwo" pomyślałem. W tym momencie zacząłem analizować dalszy plan gry, miałem jeszcze cień nadziei na zrobienie wszystkich punktów, ale czasu pozostawało mało. Postanowiłem podjąć ostateczną decyzję po zrobieniu dwóch najbliższych.Stadion i ogródki działkowe znowu nie sprawiły mi problemu, niestety uzbierałem na nich mało punktów. Teraz postanowiłem spróbować zaatakowac mostek na Zimnej Wodzie. Jak się wkrótce akazało, zbytne zaufanie swojej mapie może prowadzić do porażki. Pierwszy błąd: z "ogródków" pojechałem na północ, bo wg mapy powinna być droga w lewo - nie było (strata ok. 4 minut). Drugi błąd: wg mapy ulica Żółwia powinna się łączyć z Mickiewicza (strata ok. 3 minut). Decyzja pozostała jedna: opuszczam mostek na Zimnej Wodzie.Następnie wróciłem do centrum, aby zrobić dwa punkty w miejskim parku. Trochę problemów sprawił mi pałac (ten
pierwszy - bliżej torów), szukanie punktu umilały gorące rytmy disco polo.Wyjeżdżając z parku miałem 18 minut do końca limitu. Postanowiłem, że na powrót poświęcę 10 minut, tak, że zostało mi 8 na zrobienie kilku punktów. Niestety droga się dłużyła, z jednej strony wiatr w twarz, z drugiej głębokie kałuże. Przed bramą SGGW napotykam Grześka, wymiana uwag i informacja: "tylko do Glinianek jedź prosto, a nie w prawo". Nie wiem w jaki sposób moja podświadomość to odebrała, ale pojechałem w prawo, wcześniej zaliczając jeszcze przejazd kolejowy.
Jak się później okazało w tym momencie miałem dużo szczęścia. Skręciłem przy gliniankach w prawo i
rozględając się za punktem powoli jechałem. Ścieżka, a właście udeptana trawa coraz bardziej zanikała. Straciłem już nadzieję, na znalezienie glinianki i miałem wracać, gdy zobaczyłem przed sobą starszego tubylca. Zdziwiła mnie jego obecność, ale jeśli on idzie na wschód to pewnie
gdzieś wyjadę. "Do szosy dojedzie", usłyszałem "300 metrów jeszcze". To mnie uratowało, ponieważ
powrót w tej chwili spowodowałby nie zmieszczenie się w limicie. Zgodnie ze wskazówkami dojechałem do Grodziskiej, okazało się, że mam jeszcze 7 minut. Postanowiłem zaliczyć Stawisko, gdzie spotkałem Lewana. Wróciliśmy razem, tak jak razem jechaliśmy na początku.
Ostateczne wyniki mnie bardzo zdziwiły, nowa zawodniczka Marlena uzyskała 288 pkt, czyli o 6 mniej niż ja, odwiedzając 4 punkty mniej. Marlena jechała w grupie z zawodnikami: Pslowik, Wiewórka, Zosia, Robert. Postanowili oni zacząć od centrum Brwinowa zbierając dużo punktów. Z prostych kalkulacji wynika, że gdyby w tej grupie znalazł się jeszcze jeden zawodnik, nie wygrałbym. Ponadto ogromne znaczenie dla mojego zwycięstwa miało zrobienie Stawiska, w końcowej fazie zupełnie nie planowane.Mój brak kalkulacji na starcie ("robię wszystkie punkty") tym razem nie był najlepszą taktyką.
Adam Wojciechowski (adamwojciechowski.blogspot.com)
300 metrów jeszcze...
POZNAJ BRWINÓW RELACJA
[19]
Alleypiast
KONKURS NA LOGO ALLEYPIASTAJuż wkrótce pięciolecie Alleypiasta! Znakomita okazja, żeby uformowaną przez prawie
40 wyścigów ideę skompresować w zwięzłej formie graficznej.
Uruchamiamy temat wśród
znajomych i nieznajomych, dawnych alleycatowych działaczy i aktywnych rowerowych grafików i przede wszystkim - osobiście
podejmujemy wyzwanie!5 października podsumowanie zebranych projektów.
REGULAMIN KONKURSU
1. Konkurs trwa od 26.08.2008 do 5.10.2008. W tym czasie można zgłaszać prace.2. Projekt powinien być przesłany w wersji wektorowej na adres [email protected]. Prace może zgłaszać dowolna osoba.4. Liczba projektów zgłoszonych przez jedną osobę jest nieograniczona.5. Wyłonienie zwycięskiego projektu nastąpi w drodze głosowania trwającego od 6.10.2008 do 12.10.2008 na Forum Alleypiasta.6. Głosować może każdy uczestnik Alleypiasta, który do 5.10.2008 będzie zarejestrowanym użytkownikiem Forum Alleypiasta.
7. Każdy głosujący oddaje jeden głos na dowolnie wybrany projekt lub dotychczasową wersję logo.8. Projekt, który otrzyma największą liczbę głosów, zostaje Logo Alleypiasta.9. Nagradzani są autorzy trzech projektów o największej liczbie głosów.10. W przypadku uzyskania tej samej liczby głosów na miejscach 1, 2, 3, na kolejny tydzień ogłaszane jest głosowanie uzupełniające, w którym biorą udział projekty w obrębie danego miejsca "ex equo".11. Nagrodą główną w konkursie jest koszulka z nadrukowanym zwycięskim logo i dodatkowymi motywami (wg uznania zwycięzcy). Kolor i rozmiar do uzgodnienia.
Wymyśl logo i zdobądź koszulkę z
oryginalnym symbolem Alleypiasta
KON
KURS
LOG
O
[20]
Relacja Katarzyny Kościołek z Waypointrace 2008dzieci sypią płatkami róż, kobiety mi zazdroszczą, mężczyżni mdleją na mój widok. ja, pierwsza na mecie! witana przez tłumy, wszyscy klaszczą, wszyscy sie cieszą, jak w amerykańskim filmie, sypią sie gratulacje, nagrody,leje sie szampan... i dzwoni budzik.. 8 rano,pora wstac, obudzic szanowna rodzicielke, sprawdzic rowery,i ruszyc na znicz. ale sen byl ladny. 9.30 ja, rodzicielka,i moje krolicze uszy, zaczynamy robic kariere na zniczu. rodzicielke zaczepiaja mlodzi chlopcy, mnie male dzieci, ach takich uszu to jeszcze nikt nie mial! duze dzieci tez ciesza sie na widok moich uszu. 10, prawie jak spelnienie snu,tlum ludzi, tlum rowerow , co ciekawe, jedynie nasza trojka, ach tak, bo i szanowny mezczyzna moj wlasny osobisty sie pojawil, wiec jedynie nasza trojka na koleczkach cienkich, szosoweczkach.. nie wiedzielismy co nas czeka. start honorowy, na modle mojego snu, kobiety piszcza, mezczyzni trabia;) tlum dziki rozszalaly,wszyscy szczesliwi.. i znow.. nieswiadomi co ich czeka.dostajemy mapy w dlon, rodzicielka trzyma ja do gory nogami..coz bywa, mezczyzna udaje ze sie zna na mapach
(ze udaje,okazalo sie dopiero pare wersow nizej), ja szybko planuje trase, znam okolice, o! pierwszy punkt tuz obok mojego domu! wsiadamy na rowery, prosta droga, w miedzyczasie machamy tatusiowi podelwajacemu ogrod, pozdrawiamy sasiadow i juz jestesmy na pierwszym punkcie.. brzeg stawu, no owszem, ale o ceglach na drodze nikt wspominal. moj rower pozytywnie zdal pierwszy egzamin.. detki w torbie jeszcze troche tam pobeda, na szczescie. z brzegu, odzielamy sie od grupy
zawodnikow,i jedziemy przez lake, olsnienie!
zapomnielismy o srodkach na kleszcze i komary.. to jest ten moment, gdy chmara komarow upuszcza mi nieco krwi.. dobrze, lzejsza bede szybciej jechac!
przechodzimy w niedozwolonym miejscu
przez tory, ach to ryzyko!:) szybko na rowery, przez male
osiedle domkow (tu znow dzieci ciesza sie na widok moich uszu:)) do nadarzyna. cale szczescie ze jestem przypadkiem osoba potwornie uparta, bo jak bym nie przystawala przy swoim to jechalibysmy na okolo. na zakrecie, moj rower niestety ma mala wpadke.. jestem za ciezka, albo swiat jest przeciwko mnie,od tego czasu, co pol godziny musze poprawiac siodelko, bo sie...
31 maja 2008r. odbył się pierwszy pruszkowski wyścig na orientację: WAYPOINTRACE20008
Organizatorami wyścigu byli członkowie grupy Alleypaiast/Waypointgame: Magda, Grzesiek, Adam, Kemot i zerozeroseven. W wyścigu wzięło udział 221 zawodników, którzy wystartowali w 3 dostępnych kategoriach: PRO, FAN oraz FAMILY. Zwycięzcami wyścigu zostali:
(PRO)1. Konrad Wtulich 10.(1) Ula Wojciechowska
(FAN)1. Jan Kaseja1.(1) Elżbieta Molenda
FAMILYDrużyna: Bike Start
GRATULACJE!
Konrad Wtulich,
zwycięzca WaypointRace
2008
WWW.WAYPOINTRACE.PL
[21]
... zapada. ale jestem silna dziewczynka, dam rade!w lesie nadarzynskim spotykamy grupke chlopakow, ktorzy maja zdecydowanie bardziej przystosowane rowery, do warunkow. przez krzaki, duzo krzakow, przez pokrzywy,i druty kolczaste, dojechalismy do muru.. poludniowy wschod.. tak, 5 mezczyzn, zaden nie wie ktora to strona, kobiety(my dwie) mowimy ze trzeba w lewo, panowie mowia ze trzeba w prawo.. coz, pojechalysmy za wiekszoscia.. durne baby! oczywiscie, nikt chyba nie ma watpliwosci,ze my mialysmy racje. znow kilka minut na walczenie z piachem (moje cieniutkie, najciensze w towarzystwie opoy niezle daja sobie rade.. gorzej ze mna!:))wpisujemy godzine, dziurkujemy... nagle z lasu dochodzi krzyk, i okazalo sie ze nikt z nas nie mial racji,ani w prawo ani w lewo! trzeba bylo przez mur i prosto! odwazny czlowiek, ale go pewnie pogryzlo cos.. napewno go cos pogryzlo.i tu zaczyna sie nasza tragedia, od muru w prawo, przez piach, radze sobie,ale co raz gorzej, przysiegam ze do przyszlego roku kupie sobie rower na baaaardzo szerokich oponach, dojezdzamy do skrzyzowania. znow, ja mowie w prawo, rodzicielka znow, trzyma mape do gory nogami, twierdzac ze niewazne jak,bo ona i tak bez
okularow nie widzi, a luby, jak zwykle, twierdzi ze nie mam zupelnie racji. na szczescie moja wiara w sama siebie, jeszcze nie podupadla, jedziemy w prawo, i slusznie. przez las, z odrobina asfaltu na drodze ( a u mnie w miescie, jeszcze nie zrobili asfaltu,tylko po zwize musze jezdzic! a prosze, gmina obok,i asfalt nawet w lesie!:)) kolejne skrzyzowanie, ja mowie w lewo, wszyscy nas mijaja jada prosto, ja mowie w lewo, luby w prawo, rodzicielka krzyczy zeby jechac za wszystkimi.. slonce zaswiecilo mi w oczy, jak potwor jakis conajmniej, wyssalo ze mnie pewnosc siebie.. zgodzilam sie jechac prosto... potem w prawo, potem w lewo... a potem powinnismy w prawo. ja juz zagubiona, mapa zaczela sie przedzierac, podly los przeciwko nam!:). ktos nas mija,i krzyczy ze za ziemniakami w prawo! to jade, znajde te ziemniaki..tylko.. jak one wygladaja? sa!! poznalam zimniaki!:D za ziemniakami skrecilam w prawo, wyjechalam na droge..tylko nie ta, na ktora powinnam, moi wspoltowazysze sie zgubili. godzina z glowy. po dokladnym przestudiowaniu mapy,okazalo sie ze jestesmy w zlym miejscu, no to znow, na okolo, caly las, wrocilismy do miejsca wyjscia.. znalzlismy punkt ktorego nie szukalismy. ambona. droga potworna, znowu cegly, druty, beton. wzdluz drogi gorale wymieniaja detki,a moje oponki, daja rade! zaczarowane! jak nic.z pkt.11 jedziemy na dwojke.. miejsce przy drodze.. szukaj wiatru w polu.. jedziemy, jedziemy, jedziemy, jedziemy, nima, na szczescie dobiegly nas krzyki, to tu!! i rzeczywiscie, wydeptana trawa, a gdzies na w drzewach kilka osob. z dwojki, prosta droga.. do sklepu. zapasy wody sie skonczyly, a obiecanych punktow z zywa obsluga jak nie bylo,tak nie ma:) w sklepie odpoczywamy, nie tylko my:)calkiem tlumnie sie zrobilo, za
chwile ruszamy na cmentarz w drzewach.. kazimierowka, ta okolice znam wzglednie dobrze, juz mialam dzwonic po brata,
ktory mieszka niedaleko,zeby robil za zywa obsluge,i mi wode przywiozl, ciasteczka jakies. ale jakos dalam rade. jedziemy przez kazimierowke, zatrzymal nas tubylec, mowi zeby skrecic w prawo, w straszny piach,ale coz, nie takie rzeczy juz dzis robilam,moge i przez kawalek piachu jechac. tubylec sie usmiecha,a my sie meczymy... na miejscu jest kilka osob, smiejacych sie z nas szczerze i radosnie.. tak, tubylec mial rozrywke, sprawdzanie kto nie da rady zwale piachu.. bo oczywiscie, do cmentarza mozna bylo dojechac.. asfaltem. wszyscy radosni mamy chwile przerwy, na zdjecie butow,i poczucie trawy pdo stopami. przed nami ostatni punkt, aleja kasztanowa. zgubila nas znajomosc terenow, pewni lokalizacji tej aleji, jedziemy w ciemno.. mocno sie zdziwilismy gdy droga sie skonczyla, a kasztanow nie bylo.. na szczescie droga byla krotka, ale jakies
10minut znow mamy w plecy. wlasciwie nie ma co juz liczyc czasu, bedziemy pewnie ostatni. wazne ze dobrze sie bawimy!zawrocilismy, nieco niepewni, czy dobrze jedziemy dotarlismy do alei kasztanow... coz, ladnie to ona nie wygladala, ale nie
mnie oceniac. na punkcie spotkalismy dziewczyny z poprzedniego punktu.tu znow 2 minuty odpoczynku.. rodzicielka traci juz sily,ale i tak ja podziwiamy,ze dala rade!aleja byla naszym ostatnim punktem, wracamy do pruszkowa przez brwinow. po drodze, mijamy punkt z zywa obsluga, gdzies w polu, strasznie wieje, jak to zwykle bywa nie w ta strone w ktora powinno. rezygnujemy wiec z odwiedzenia dodatkowego punktu,i jedziemy prosto na znicz.
luby pierwszy, ja po srodku,i biedna rodzicielka daaaleko za nami. juz w pruszkowie, luby oddziela sie od nas, zeby chociaz minute przewagi miec.. los sie zemscil, bo swoja glowa pruszkowski znak przestawil, na szczescie mial kask! (a twierdzil ze kaski sie nie przydaja;>) koniec koncow na mete dojezdzamy wspolnie. kilka zdjec, dostalismy certyfikaty... i stracilam kontakt z rzeczywistoscia. przywitalam sie z trawnikiem,i spedzilam z nim dobre pol godziny, do momentu gdy okazalo sie ze moje plecy przypominaja raka, we wrzatku. bolalo, moja glupota najbardziej. po calym dniu zglodnialam, marzylam o frytkach, nadal wlasciwie o nich marze, ani wtedy, ani teraz nie mogly mi zadne wpasc
w rece, wszystkie zaginely w niewyjasnionych okolicznosciach.nauczka na przyszly rok, jade sama(chociaz w trojke bylo zabawnie.. dobrze, to nie jade sama,ale tylko JA MAM RACJE:)), smaruje plecy gruba warstwa kremu do opalania, i kupuje lepsze siodelko. ale co by nie bylo, takiej zabawy nie odpuszcze! bylo wspaniale.
Katarzyna Kościołek (1 miejsce w konkursie na relację z wyścigu WAYPOINTRACE 2008, pisownia oryginalna)
WAYPOINTRACEW tej części wydawnictwa, będziecie mogli znaleźć wszelkie informacje dotyczące przygotowań do kolejnego wyścigu na orientację WAYPOINTRACE 2009, który odbędzie się najprawdopodobniej na przełomie maja i czerwca przyszłego roku.
Dlaczego właśnie WAYPOINTRACE? Przeczytaj!
[22]
Komiks.Tajemnica Dziwnych Karteczek, to komiks opraty na autentycznych przeżyciach zawodników
Waypointgame i Alleypiast. Zaproponuj dalsze przygody Agenta,
a zobaczysz je w następnym numerze :)
[23]
[24]
Redakcja:Mirosław Szczepański (zerozeroseven)
Magdalena Lusa (Magda)
Źródła:www.waypointgame.pl, www.alleypiast.waw.pl,
www.waypointrace.pl,
adamwojciechowski.blogspot.com
Zdjęcia:
Magdalena Lusa (Magda)
Mirosław Szczepański (zerozeroseven)
Grzegorz Pacan (Grzesiek)
Adam Wojciechowski (Adam)
Tomasz Wasiak (Kemot)
oraz Internet
WAYPOINTPRESSMagazyn Grupy Rowerowej Alleypiast
kontakt: [email protected]