W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z...

13
3 26 Œnie¿yce i ksiê¿yce – wszystko ciebie stroi, ziemio rodzinna, kraju matki mojej... Moja ziemia Ten krótki fragment wiersza Józefa Cze- chowicza jak¿e jest reprezentatywny dla ca- ³ej twórczoœci lirycznej poety! Dwa w¹tki: mi³oœæ do matki i sentyment do rodzinnych stron- to jaœniejsze strony jego poezji. Matkê kocha³ najbardziej, pisa³ dla niej najpiêkniejsze, najczulsze wiersze, bo prze- cie¿ jej zawdziêcza³ wszystko, kim by³, kim siê sta³. Ko³ysanki zapamiêtane z dzieciñstwa by³y nie tylko najmilszym wspomnieniem, ale sta- wa³y siê niejednokrotnie inspiracj¹ poetyck¹ jego twórczoœci. Z dzieciñstwa pamiêta³ wszystko, biedê, niedostatek, ciemn¹ sutere- nê, a zw³aszcza spracowane rêce matki, o któ- rych pisze w wierszu Jedyna: po³atane ubranko szeptem opowiada rêce chropawe od pracy dla mnie krad³y Rodzice poety pochodzili ze wsi, byli nie- zwykle biedni. Ojciec w Lublinie pracowa³ jako woŸny w Banku Handlowym, matka by³a praczk¹. Rodzice rozumieli, ¿e jedyn¹ szans¹ dla dzieci jest ich kszta³cenie, a one uczy³y siê bardzo dobrze. Zw³aszcza starszy brat po- ety Stanis³aw odznacza³ siê nieprzeciêtnymi zdolnoœciami i pracowitoœci¹. Wiele czyta³, z ³atwoœci¹ uczy³ siê jêzyków, udziela³ nawet korepetycji w bogatych domach ziemiañ- skich. On w³aœnie po œmierci ojca bêdzie po- maga³ ca³ej rodzinie, bêdzie te¿ inspirowa³ zainteresowania literackie przysz³ego poety. Trud utrzymania i wychowania trojga osiero- conych dzieci podjê³a matka. Przyj¹wszy sta- nowisko woŸnej po mê¿u, dorabia³a równie¿ jako praczka, ale pomimo niedostatku i bie- dy, czasami g³odu, wspaniale wychowywa³a swoje dzieci. Umia³a w domu wytworzyæ at- mosferê mi³oœci, ¿yczliwoœci i serdecznoœci, chêci pomagania sobie. Czechowicz zawsze o tym pamiêta³, docenia³ to, dlatego w swo- ich wierszach matkê stawia na piedestale. On równie¿, kiedy stanie siê s³awny, bêdzie in- nym pomaga³, nawet materialnie. Po ukoñczeniu studium nauczycielskie- go, przez jakiœ czas pracowa³ jako nauczyciel. By³by z pewnoœci¹ znakomitym pedagogiem, gdyby nie literatura, a zw³aszcza poezja. To poci¹ga³o go najbardziej i w niej siê odna- laz³. Chcia³ byæ kimœ, nie tuzinkowym poet¹, naœladuj¹cym swoich wielkich poprzedników, ale kimœ wyj¹tkowym, kimœ, kto umia³by stwo- rzyæ w³asny, nowatorski, niepowtarzalny pro- gram poetycki. Czy mu siê to uda³o? Jeden z najwiêkszych polskich historyków literatury, Kazimierz Wyka w ksi¹¿ce Rzecz wyobraŸni, w studium O Józefie Czechowiczu do- strzegaj¹c oryginalnoœæ i wielkoœæ tej po- ezji, wymienia dwie jej cechy: rodzim¹ wiej- skoœæ i nieœpiewn¹ muzycznoœæ. Wprawdzie niektóre wiersze z dwóch pierwszych tomi- ków Kamieñ i Dzieñ jak co dzieñ kojarz¹ siê jesz- cze z urbanistycznym programem Awangar- dy Krakowskiej Peipera „Miasto. Masa. Ma- szyna”, ale nastêpne pisane s¹ ju¿ w oryginalnej, tylko Czechowiczowskiej kon- 1903 – 1939 W stulecie urodzin Józefa Czechowicza To nie przypadek, ¿e w wielu miejscach w Europie, gdzie styka³y siê ró¿ne narody, kultury, jêzyki, religie i interesy, czêsto do- chodzi³o do konfliktów. Z drugiej strony ni- gdzie te¿, jak w tych wielokulturowych regio- nach, lepiej nie rozumiano m¹drej, dalekowzrocznej wspó³pracy, która by³a do- brym i codziennym doœwiadczeniem. Pra- gnienie pokoju by³o wiêksze, ni¿ noszenie siê z ci¹g³¹ nienawiœci¹ i wojnami, które wynisz- cza³y wszystkie strony konfliktu. To w 1569 roku nasi przenikliwi antenaci zdecydowali i podpisali w Lublinie akt Unii Polsko-Litew- skiej, którego naczelnym has³em by³y s³owa Równi z równymi, wolni z wolnymi”. Tak wiêc Lublin ju¿ przesz³o 434 lata temu zosta³ sto- lic¹ Unii, której owoce kultury materialnej i duchowej mo¿emy podziwiaæ do dzisiaj. W przededniu podjêcia suwerennej de- cyzji – 8 czerwca 2003 roku, podczas refe- rendum przyst¹pienia do Unii Europejskiej – wypowiemy siê czy zechcemy przynale¿eæ do tej nowej wspólnoty Europejskiej. Wtedy odpowiemy na pytanie czy damy szansê: Lu- blinowi, LubelszczyŸnie, Polsce. Mo¿emy zna- leŸæ siê w Unii, œwiecie o rozwiniêtej cywili- zacji, dodaj¹c do niej swoj¹ to¿samoœæ i bardzo ciekawe osobowoœci, ludzi nieprzeciêtnych. Mówi¹c krótko i has³owo: „Lublin miastem unii po raz wtóry.” Oby!!! We wspó³czesnej historii europejskiej nikt lepiej nie przeczuwa³ ni¿ mieszkaniec pogranicza – Lotaryngii, Robert Schuman, który uwa¿a³, ¿e bardzo wa¿n¹ spraw¹ jest wspó³praca. Obywatel Francji, mieszkaniec Luksemburga, z niemieckimi korzeniami, po prostu Lotaryñczyk, zwany honorowym ojcem Europy. Razem z Konradem Adenauerem, Niemcem i Alcide De Gasperim, W³ochem postanowili na zgliszczach powojennej Euro- py budowaæ jej zjednoczenie. Ci wielcy kato- licy nie obnosili siê ze swoim chrzeœcijañ- stwem, ale te¿ nie ukrywali, ¿e ich inspiracj¹ do przebaczenia, pojednania i wspó³pracy jest wiara w Jezusa Chrystusa. Widzialnym tego znakiem jest flaga Unii Europejskiej, dwanaœcie piêcioramiennych z³otych gwiazd na lazurowym tle. Projekt flagi z 1955 roku jest autorstwa Paula Levy’ego, zaczerpniêty z Apokalipsy œw. Jana 12,1: „ Potem wielki znak siê ukaza³ na niebie: Niewiasta obleczona w s³oñce i ksiê¿yc pod jej stopami, a na jej g³owie wieniec z gwiazd dwunastu”. Lublin miastem unii nie od dziœ Hymn Unii Europejskiej Oda do radoœci O, radoœci, iskro bogów, kwiecie Elizejskich Pól, œwiêta na twym œwiêtym progu staje nasz natchniony chór. Jasnoœæ twoja wszystko zaæmi. Z³¹czy, co rozdzieli³ los, wszyscy ludzie bêd¹ braæmi tam, gdzie twój przemówi g³os. Ona w sercu, w zbo¿u, w œpiewie, ona w splocie ludzkich r¹k, z niej najlichszy robak czerpie, w niej najwiêkszy nieba kr¹g. Wstañcie, ludzie, wstañcie wszêdzie, ja nowinê niosê wam: na gwiaŸdzistym firmamencie bliska radoœæ b³yszczy nam. s³owa: Fryderyk Schiller przek³ad: Konstanty Ildefons Ga³czyñski muzyka: Ludwik van Bethowen Oda do radoœci – z fina³u IX Symfonii d-moll op. 125 Dokoñczenie na str. 8 Od kilku lat s¹ w Polsce. Przyjecha³y z Krymu, aby studiowaæ psychologiê na Ka- tolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pomog³y im w tym pozarz¹dowe organizacje IDEE i FEF. Cztery urocze wra¿liwe dziewczyny: El- zara, Fatime, Vel’mira, Asiye. Spotkaliœmy siê z nimi w goœcinnym pol- skim domu na wyœmienitym obiedzie. Przy- byliœmy do wspólnego sto³u z dwóch œwiatów, kultur i religii. Zgodnie z obrz¹dkiem, w cza- sie Ramadanu, spo¿ywanie posi³ku rozpoczy- na siê po zmroku. I wtedy siadamy do sto³u. Wspólny posi³ek rozpoczêliœmy modlitwami: muzu³mañsk¹ i katolick¹. Elzara: III rok psychologii, studiuje w Pol- sce dziêki organizacjom pozarz¹dowym. RF Jacy s¹ Polacy? – W wiêkszoœci to wspaniali ludzie. Pañ- stwo równie¿. Imponuje mi zaradnoœæ Pola- ków i ich d¹¿enie do celu. Potrafi¹ byæ te¿ solidarni w nietypowych sytuacjach. Ale zna- ne mi s¹ tak¿e zjawiska tzw. „polskiej toleran- cji” – negatywne nastawienie do ludzi ze Wschodu. RF Czy spotka³a Ciê w Polsce jakaœ przykroœæ z racji Twojej narodowoœci? – Tak, by³o to w Lublinie kiedy jecha³am trolejbusem. Grupa m³odych ch³opaków ro- bi³a g³oœne, niemi³e uwagi pod moim adre- sem. RF Jak siê wtedy zachowa³aœ? – Nie wytrzyma³am! Sklê³am i wysiad³am! Dziewczyny mówi¹ piêknie po polsku. Wspaniale tañcz¹, lubi¹ poezjê, chêtnie mówi¹ o swoim kraju i jego odrêbnoœciach. RF W jakim stopniu jesteœ samodzielna w Pol- sce? – Mam stypendium wiêc jestem samo- dzielna. W naszym kraju jeœli m³odzie¿ chce pracowaæ – idzie na targ i pracuje na czar- no. W Polsce jest wiêcej mo¿liwoœci, ludzie s¹ bardziej samodzielni i maj¹ mo¿liwoœci do samostanowienia o sobie. Wielk¹ si³¹ dla mnie s¹ moi rodzice. S¹ daleko, ale bardzo mi po- magaj¹. Fatime: II rok psychologii, tu¿ po ukoñ- czeniu szko³y œredniej przyjecha³a na studia. RF Czy trudno jest ¿yæ w innym kraju? Jak przyzwyczaja³aœ siê do innej obyczajowoœci, do lu- dzi? – Oczywiœcie, bardzo trudno. Jednak nie ¿a³ujê, ¿e przyjecha³am na studia do Polski. Spotykam siê z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹, ludzie nam pomagaj¹. Siostry w akademiku s¹ dla nas bardzo mi³e. Jednak po ukoñczeniu studiów niew¹tpliwie wrócê na Krym. Zdobywam tu wiedzê, któr¹ spo¿ytkujê w swoim kraju. Vel ‘mira: II rok psychologii, urodzi³a siê w Uzbekistanie, mieszka na Krymie, studiu- je w Lublinie. JJB Sk¹d pomys³ na studiowanie psychologii w Polsce? – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³ kontynuowanie kszta³cenia w Polsce. Jestem zadowolona z te- go wyboru. Studia psychologiczne podobaj¹ mi siê, poszerzaj¹ wiedzê w sferze zachowañ cz³owieka i relacji miêdzyludzkich. Nie zde- cydowa³am jeszcze jaka specjalizacjê wybraæ, ale najbardziej interesuje mnie kwestia pro- filaktyki uzale¿nieñ. Asiye: III rok psychologii. Wybra³a studia w Polsce nie tylko ze wzglêdu na lepszy po- ziom nauczania. Interesuje j¹ Polska, Polacy, a w szczególnoœci m³odzie¿ zrzeszona w orga- nizacjach. Chcia³aby przyczyniæ siê do inte- gracji m³odzie¿y i rozwoju m³odzie¿owego ruchu Tatarów Krymskich. RF Czy by³ taki moment, kiedy chcia³yœcie na- tychmiast wracaæ do domu? – Gdy po raz pierwszy jecha³yœmy do Pol- ski p³aka³yœmy i chcia³yœmy szybko wróciæ. Kie- dy pobyt w Gdañsku, na kursie jêzykowym, zbli¿a³ siê ku koñcowi – p³aka³yœmy, ¿e to ju¿ koniec. JJB Czy mia³aœ lêk, ¿e Ty – muzu³manka je- dziesz do kraju katolickiego? – To katolicy maj¹ lêk, kiedy jad¹ do kra- jów muzu³mañskich. Ja mia³am w sobie lêk, ¿e skoñczy³a siê opieka i muszê byæ doros³a. Czy poradzê sobie? Jak bêdê studiowaæ? Ba- ³am siê ludzi, którzy mogliby uwa¿aæ, ¿e zajê- ³am ich miejsce na uczelni. Wtedy jeszcze nie wiedzia³am, ¿e na KUL-u studiuje oko³o 1000 cudzoziemców. Z czasem lêk mija³. RF Jakie miejsca w Lublinie i w Polsce zrobi³y na Tobie najwiêksze wra¿enie? – Kazimierz, bo przypomina nasz Bakczy- saraj, Stare Miasto, Ogród Botaniczny UMCS. Obiad trwa. Gospodarze przygotowali mnóstwo potraw, czêstujemy siê, chwalimy kuchniê. W pewnym momencie czujemy siê tak, jakbyœmy kiedyœ siedzieli przy wspólnym stole. Elzara dorzuca od siebie krótk¹ listê miejsc i zdarzeñ ulubionych: Filharmonia, Sta- re Miasto i koncert Starego Dobrego Ma³¿eñ- stwa. (w pe³ni siê z ni¹ zgadzam – przyp. R.F.) JJB Jakie s¹ odniesienia nauki, któr¹ tu zdo- bywacie do religii, któr¹ wyznajecie? – W psychologii chodzi o to, aby pomóc cz³owiekowi. W Koranie te¿. Dziewczyny maj¹ wiele wspólnych cech: si³ê i chêæ do ¿ycia, wytrwa³oœæ. Zale¿y im na tym, aby wykszta³ciæ siê i wróciæ do domu. Tam chc¹ pomagaæ swoim. Pani domu wnios³a ciasta i aromatyczn¹ kawê w granatowych fili¿ankach. Zrobi³o siê ciep³o, rodzinnie. Myœlê, ¿e gdyby przysz³o nam przez pewien czas zamieszkaæ razem to moglibyœmy siê od siebie du¿o nauczyæ. Spotkanie dobiega koñca. Nasi goœcie ¿egnaj¹ siê zgodnie z przyjêtym u nich oby- czajem i najstarsz¹ osobê z rodu ca³uj¹ w d³oñ i dotykaj¹ j¹ swojego czo³a. Rozmawiali: Renata Filipiak i Jerzy Jacek Bojarski Tatarki z Krymu Od lewej: Elzara, Vel’mira, Fatime, Asiye. fot. B. Stanowska Rodzina poety: matka Ma³gorzata z Su³ków, ojciec- Pawe³, siostra-Katarzyna, brat-Stanis³aw. Pierwszy z lewej – Józef. Zdjêcie wykonano oko³o1914 r. fot. J. Zawadzki Dokoñczenie na str. 4

Transcript of W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z...

Page 1: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

326

Œnie¿yce i ksiê¿yce – wszystko ciebie stroi,

ziemio rodzinna, kraju matki mojej...

Moja ziemia

Ten krótki fragment wiersza Józefa Cze-chowicza jak¿e jest reprezentatywny dla ca-³ej twórczoœci lirycznej poety! Dwa w¹tki:mi³oœæ do matki i sentyment do rodzinnychstron- to jaœniejsze strony jego poezji.

Matkê kocha³ najbardziej, pisa³ dla niejnajpiêkniejsze, najczulsze wiersze, bo prze-cie¿ jej zawdziêcza³ wszystko, kim by³, kim siêsta³. Ko³ysanki zapamiêtane z dzieciñstwa by³ynie tylko najmilszym wspomnieniem, ale sta-wa³y siê niejednokrotnie inspiracj¹ poetyck¹jego twórczoœci. Z dzieciñstwa pamiêta³wszystko, biedê, niedostatek, ciemn¹ sutere-nê, a zw³aszcza spracowane rêce matki, o któ-rych pisze w wierszu Jedyna:

po³atane ubranko szeptem opowiada

rêce chropawe od pracy dla mnie krad³y

Rodzice poety pochodzili ze wsi, byli nie-zwykle biedni. Ojciec w Lublinie pracowa³jako woŸny w Banku Handlowym, matka by³apraczk¹. Rodzice rozumieli, ¿e jedyn¹ szans¹dla dzieci jest ich kszta³cenie, a one uczy³ysiê bardzo dobrze. Zw³aszcza starszy brat po-ety Stanis³aw odznacza³ siê nieprzeciêtnymizdolnoœciami i pracowitoœci¹. Wiele czyta³,z ³atwoœci¹ uczy³ siê jêzyków, udziela³ nawetkorepetycji w bogatych domach ziemiañ-skich. On w³aœnie po œmierci ojca bêdzie po-

maga³ ca³ej rodzinie, bêdzie te¿ inspirowa³zainteresowania literackie przysz³ego poety.Trud utrzymania i wychowania trojga osiero-conych dzieci podjê³a matka. Przyj¹wszy sta-nowisko woŸnej po mê¿u, dorabia³a równie¿jako praczka, ale pomimo niedostatku i bie-dy, czasami g³odu, wspaniale wychowywa³aswoje dzieci. Umia³a w domu wytworzyæ at-mosferê mi³oœci, ¿yczliwoœci i serdecznoœci,chêci pomagania sobie. Czechowicz zawszeo tym pamiêta³, docenia³ to, dlatego w swo-ich wierszach matkê stawia na piedestale. Onrównie¿, kiedy stanie siê s³awny, bêdzie in-nym pomaga³, nawet materialnie.

Po ukoñczeniu studium nauczycielskie-go, przez jakiœ czas pracowa³ jako nauczyciel.By³by z pewnoœci¹ znakomitym pedagogiem,gdyby nie literatura, a zw³aszcza poezja. Topoci¹ga³o go najbardziej i w niej siê odna-laz³. Chcia³ byæ kimœ, nie tuzinkowym poet¹,naœladuj¹cym swoich wielkich poprzedników,ale kimœ wyj¹tkowym, kimœ, kto umia³by stwo-rzyæ w³asny, nowatorski, niepowtarzalny pro-gram poetycki.

Czy mu siê to uda³o?

Jeden z najwiêkszych polskich historykówliteratury, Kazimierz Wyka w ksi¹¿ce RzeczwyobraŸni, w studium O Józefie Czechowiczu do-strzegaj¹c oryginalnoœæ i wielkoœæ tej po-ezji, wymienia dwie jej cechy: rodzim¹ wiej-skoœæ i nieœpiewn¹ muzycznoœæ. Wprawdzieniektóre wiersze z dwóch pierwszych tomi-

ków Kamieñ i Dzieñ jak co dzieñ kojarz¹ siê jesz-cze z urbanistycznym programem Awangar-dy Krakowskiej Peipera „Miasto. Masa. Ma-szyna”, ale nastêpne pisane s¹ ju¿w oryginalnej, tylko Czechowiczowskiej kon-

1903 – 1939

W stulecie urodzin Józefa Czechowicza

To nie przypadek, ¿e w wielu miejscachw Europie, gdzie styka³y siê ró¿ne narody,kultury, jêzyki, religie i interesy, czêsto do-chodzi³o do konfliktów. Z drugiej strony ni-gdzie te¿, jak w tych wielokulturowych regio-nach, lepiej nie rozumiano m¹drej,dalekowzrocznej wspó³pracy, która by³a do-brym i codziennym doœwiadczeniem. Pra-gnienie pokoju by³o wiêksze, ni¿ noszenie siêz ci¹g³¹ nienawiœci¹ i wojnami, które wynisz-cza³y wszystkie strony konfliktu. To w 1569roku nasi przenikliwi antenaci zdecydowalii podpisali w Lublinie akt Unii Polsko-Litew-skiej, którego naczelnym has³em by³y s³owa„Równi z równymi, wolni z wolnymi”. Tak wiêcLublin ju¿ przesz³o 434 lata temu zosta³ sto-lic¹ Unii, której owoce kultury materialneji duchowej mo¿emy podziwiaæ do dzisiaj.

W przededniu podjêcia suwerennej de-cyzji – 8 czerwca 2003 roku, podczas refe-rendum przyst¹pienia do Unii Europejskiej– wypowiemy siê czy zechcemy przynale¿eædo tej nowej wspólnoty Europejskiej. Wtedyodpowiemy na pytanie czy damy szansê: Lu-blinowi, LubelszczyŸnie, Polsce. Mo¿emy zna-leŸæ siê w Unii, œwiecie o rozwiniêtej cywili-zacji, dodaj¹c do niej swoj¹ to¿samoœæ i bardzociekawe osobowoœci, ludzi nieprzeciêtnych.

Mówi¹c krótko i has³owo: „Lublin miastemunii po raz wtóry.” Oby!!!

We wspó³czesnej historii europejskiejnikt lepiej nie przeczuwa³ ni¿ mieszkaniecpogranicza – Lotaryngii, Robert Schuman,który uwa¿a³, ¿e bardzo wa¿n¹ spraw¹ jestwspó³praca. Obywatel Francji, mieszkaniecLuksemburga, z niemieckimi korzeniami, poprostu Lotaryñczyk, zwany honorowym ojcemEuropy. Razem z Konradem Adenauerem,Niemcem i Alcide De Gasperim, W³ochempostanowili na zgliszczach powojennej Euro-py budowaæ jej zjednoczenie. Ci wielcy kato-licy nie obnosili siê ze swoim chrzeœcijañ-stwem, ale te¿ nie ukrywali, ¿e ich inspiracj¹do przebaczenia, pojednania i wspó³pracyjest wiara w Jezusa Chrystusa. Widzialnymtego znakiem jest flaga Unii Europejskiej,dwanaœcie piêcioramiennych z³otych gwiazdna lazurowym tle. Projekt flagi z 1955 rokujest autorstwa Paula Levy’ego, zaczerpniêtyz Apokalipsy œw. Jana 12,1: „ Potem wielki znaksiê ukaza³ na niebie: Niewiasta obleczona w s³oñcei ksiê¿yc pod jej stopami, a na jej g³owie wieniec zgwiazd dwunastu”.

Lublin miastem unii nie od dziœHymn Unii Europejskiej

Oda do radoœciO, radoœci, iskro bogów,kwiecie Elizejskich Pól,œwiêta na twym œwiêtym progustaje nasz natchniony chór.Jasnoœæ twoja wszystko zaæmi.Z³¹czy, co rozdzieli³ los,wszyscy ludzie bêd¹ braæmitam, gdzie twój przemówi g³os.

Ona w sercu, w zbo¿u, w œpiewie,ona w splocie ludzkich r¹k,z niej najlichszy robak czerpie,w niej najwiêkszy nieba kr¹g.Wstañcie, ludzie, wstañcie wszêdzie,ja nowinê niosê wam:na gwiaŸdzistym firmamenciebliska radoœæ b³yszczy nam.

s³owa: Fryderyk Schillerprzek³ad: Konstanty Ildefons Ga³czyñskimuzyka: Ludwik van BethowenOda do radoœci – z fina³u IX Symfonii d-moll op.125 Dokoñczenie na str. 8

Od kilku lat s¹ w Polsce. Przyjecha³yz Krymu, aby studiowaæ psychologiê na Ka-tolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pomog³yim w tym pozarz¹dowe organizacje IDEEi FEF. Cztery urocze wra¿liwe dziewczyny: El-zara, Fatime, Vel’mira, Asiye.

Spotkaliœmy siê z nimi w goœcinnym pol-skim domu na wyœmienitym obiedzie. Przy-byliœmy do wspólnego sto³u z dwóch œwiatów,kultur i religii. Zgodnie z obrz¹dkiem, w cza-sie Ramadanu, spo¿ywanie posi³ku rozpoczy-na siê po zmroku. I wtedy siadamy do sto³u.Wspólny posi³ek rozpoczêliœmy modlitwami:muzu³mañsk¹ i katolick¹.

Elzara: III rok psychologii, studiuje w Pol-sce dziêki organizacjom pozarz¹dowym.

RF Jacy s¹ Polacy?

– W wiêkszoœci to wspaniali ludzie. Pañ-stwo równie¿. Imponuje mi zaradnoœæ Pola-ków i ich d¹¿enie do celu. Potrafi¹ byæ te¿solidarni w nietypowych sytuacjach. Ale zna-ne mi s¹ tak¿e zjawiska tzw. „polskiej toleran-cji” – negatywne nastawienie do ludzi zeWschodu.

RF Czy spotka³a Ciê w Polsce jakaœ przykroœæz racji Twojej narodowoœci?

– Tak, by³o to w Lublinie kiedy jecha³amtrolejbusem. Grupa m³odych ch³opaków ro-bi³a g³oœne, niemi³e uwagi pod moim adre-sem.

RF Jak siê wtedy zachowa³aœ?

– Nie wytrzyma³am! Sklê³am i wysiad³am!

Dziewczyny mówi¹ piêknie po polsku.Wspaniale tañcz¹, lubi¹ poezjê, chêtniemówi¹ o swoim kraju i jego odrêbnoœciach.

RF W jakim stopniu jesteœ samodzielna w Pol-sce?

– Mam stypendium wiêc jestem samo-dzielna. W naszym kraju jeœli m³odzie¿ chcepracowaæ – idzie na targ i pracuje na czar-no. W Polsce jest wiêcej mo¿liwoœci, ludzie

s¹ bardziej samodzielni i maj¹ mo¿liwoœci dosamostanowienia o sobie. Wielk¹ si³¹ dla mnies¹ moi rodzice. S¹ daleko, ale bardzo mi po-magaj¹.

Fatime: II rok psychologii, tu¿ po ukoñ-czeniu szko³y œredniej przyjecha³a na studia.

RF Czy trudno jest ¿yæ w innym kraju? Jakprzyzwyczaja³aœ siê do innej obyczajowoœci, do lu-dzi?

– Oczywiœcie, bardzo trudno. Jednak nie¿a³ujê, ¿e przyjecha³am na studia do Polski.Spotykam siê z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹, ludzienam pomagaj¹. Siostry w akademiku s¹ dla nasbardzo mi³e. Jednak po ukoñczeniu studiówniew¹tpliwie wrócê na Krym. Zdobywam tuwiedzê, któr¹ spo¿ytkujê w swoim kraju.

Vel ‘mira: II rok psychologii, urodzi³a siêw Uzbekistanie, mieszka na Krymie, studiu-je w Lublinie.

JJB Sk¹d pomys³ na studiowanie psychologiiw Polsce?

– IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wynikiw nauce, zaproponowa³ kontynuowaniekszta³cenia w Polsce. Jestem zadowolona z te-go wyboru. Studia psychologiczne podobaj¹mi siê, poszerzaj¹ wiedzê w sferze zachowañcz³owieka i relacji miêdzyludzkich. Nie zde-cydowa³am jeszcze jaka specjalizacjê wybraæ,ale najbardziej interesuje mnie kwestia pro-filaktyki uzale¿nieñ.

Asiye: III rok psychologii. Wybra³a studiaw Polsce nie tylko ze wzglêdu na lepszy po-ziom nauczania. Interesuje j¹ Polska, Polacy,a w szczególnoœci m³odzie¿ zrzeszona w orga-nizacjach. Chcia³aby przyczyniæ siê do inte-gracji m³odzie¿y i rozwoju m³odzie¿owegoruchu Tatarów Krymskich.

RF Czy by³ taki moment, kiedy chcia³yœcie na-tychmiast wracaæ do domu?

– Gdy po raz pierwszy jecha³yœmy do Pol-ski p³aka³yœmy i chcia³yœmy szybko wróciæ. Kie-

dy pobyt w Gdañsku, na kursie jêzykowym,zbli¿a³ siê ku koñcowi – p³aka³yœmy, ¿e to ju¿koniec.

JJB Czy mia³aœ lêk, ¿e Ty – muzu³manka je-dziesz do kraju katolickiego?

– To katolicy maj¹ lêk, kiedy jad¹ do kra-jów muzu³mañskich. Ja mia³am w sobie lêk,¿e skoñczy³a siê opieka i muszê byæ doros³a.Czy poradzê sobie? Jak bêdê studiowaæ? Ba-³am siê ludzi, którzy mogliby uwa¿aæ, ¿e zajê-³am ich miejsce na uczelni. Wtedy jeszcze niewiedzia³am, ¿e na KUL-u studiuje oko³o 1000cudzoziemców. Z czasem lêk mija³.

RF Jakie miejsca w Lublinie i w Polsce zrobi³yna Tobie najwiêksze wra¿enie?

– Kazimierz, bo przypomina nasz Bakczy-saraj, Stare Miasto, Ogród Botaniczny UMCS.

Obiad trwa. Gospodarze przygotowalimnóstwo potraw, czêstujemy siê, chwalimykuchniê. W pewnym momencie czujemy siêtak, jakbyœmy kiedyœ siedzieli przy wspólnymstole. Elzara dorzuca od siebie krótk¹ listêmiejsc i zdarzeñ ulubionych: Filharmonia, Sta-re Miasto i koncert Starego Dobrego Ma³¿eñ-stwa. (w pe³ni siê z ni¹ zgadzam – przyp. R.F.)

JJB Jakie s¹ odniesienia nauki, któr¹ tu zdo-bywacie do religii, któr¹ wyznajecie?

– W psychologii chodzi o to, aby pomóccz³owiekowi. W Koranie te¿.

Dziewczyny maj¹ wiele wspólnych cech:si³ê i chêæ do ¿ycia, wytrwa³oœæ. Zale¿y im natym, aby wykszta³ciæ siê i wróciæ do domu.Tam chc¹ pomagaæ swoim.

Pani domu wnios³a ciasta i aromatyczn¹kawê w granatowych fili¿ankach. Zrobi³o siêciep³o, rodzinnie. Myœlê, ¿e gdyby przysz³onam przez pewien czas zamieszkaæ razem tomoglibyœmy siê od siebie du¿o nauczyæ.

Spotkanie dobiega koñca. Nasi goœcie¿egnaj¹ siê zgodnie z przyjêtym u nich oby-czajem i najstarsz¹ osobê z rodu ca³uj¹ w d³oñi dotykaj¹ j¹ swojego czo³a.

Rozmawiali:

Renata Filipiak

i Jerzy Jacek Bojarski

Tatarki z Krymu

Od lewej: Elzara, Vel’mira, Fatime, Asiye. fot. B. Stanowska

Rodzina poety: matka Ma³gorzata z Su³ków, ojciec-Pawe³, siostra-Katarzyna, brat-Stanis³aw. Pierwszy zlewej – Józef. Zdjêcie wykonano oko³o1914 r. fot. J.

Zawadzki

Dokoñczenie na str. 4

Page 2: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

4 554

wencji poetyckiej. Owa rodzimawiejskoœæ, to te-maty nieomal sentymentalne o wsi, gdzie sia-mo pachnie snem a ksiê¿yc idzie srebrne chusty praæ,o piêknych polskich krajobrazach, o cichychzau³kach, w ma³ych prowincjonalnych mia-steczkach, ale przede wszystkim o ukochanymLublinie, któremu poœwiêci³ kilkadziesi¹tprzepiêknych wierszy. Powrót do tego mia-sta, chocia¿by w poezji, dawa³ mu zawsze po-czucie spokoju, bezpieczeñstwa i radoœci. Wewstêpie do Antologii wspó³czesnych poetów lubel-skich wydanej w 1939 roku, a wiêc w obliczunadci¹gaj¹cej wojny, pisa³:

Czego maj¹ dotkn¹æ upadaj¹cy w nawa³nicy, byod¿yæ, by zaczerpn¹æ nowe si³y?Miasto rodzinne, ilekroæ mi ciê¿ko lub najciê¿ej, doCiebie zwracam siê pamiêci¹, a gdy pamiêæ twardeprze¿ycia przypomina – to sercem, to wyobraŸni¹.

Lublin staje siê dla poety azylem, uciecz-k¹, ostatni¹ szans¹ ocalenia.

Nieœpiewna muzycznoœæ – to niezwykle ory-ginalna cecha jego twórczoœci. Osi¹ga j¹ po-eta poprzez korzystanie z dorobku twórczo-œci ludowej. Pieœni, zaœpiewy, ko³ysanki,kantyczki, kolêdy, pastora³ki zapamiêtanedziêki matce z dzieciñstwa, bêd¹ kompono-waæ, czêsto warunkowaæ œwiat jego wiersza.

Ale nie tylko folklor. Tak¿e nawi¹zywaniedo Lenartowicza, S³owackiego, Norwida czyMiciñskiego.

Jest równie¿ ciemniejsza strona poezjiCzechowicza. Nurt katastroficzny. Pesymizm,dramatyczne poszukiwanie sensu ¿ycia, z³eprzeczucia, oczekiwanie na totaln¹ zag³adê.

i muzycznoœæ poetyckiej wypowiedzi, mianemlapidarnego wizjonera. Na podobn¹ formu³ê,wed³ug profesora zas³uguje jedynie C. K.Norwid. Tadeusz Ró¿ewicz we wstêpie doWyboru wierszy z 1967 roku tak ocenia jegotwórczoœæ:

Poezja Czechowicza da³a awangardzie polskiejnowy wymiar, now¹ g³êbiê, rozszerzy³a pole widze-nia i wra¿liwoœci. Sta³a siê jakby jej drugim skrzy-d³em, ale skrzyd³o to nie rozwinê³o siê w pe³ni, zo-sta³o przetr¹cone. Nie tylko „skrzyd³o”Czechowicza. Wielu, wielu utalentowanychpoetów czasów wojny z pokolenia „Kolum-bów” – równie¿. Nawet trudno sobie wyobra-ziæ, jaki poziom osi¹gnê³aby poezja polska,gdyby wojnê prze¿yli i rozwinêli jeszcze bar-dziej swój talent poetycki Krzysztof KamilBaczyñski, Tadeusz Gajcy, Zdzis³aw Stroiñski,Wac³aw Bojarski i Józef Czechowicz. Có¿, przy-taczaj¹c wypowiedŸ cytowanego ju¿ wielokrot-nie Kazimierza Wyki, uœwiadamiamy sobiegorzk¹ prawdê, ¿e niestety my Polacy nale¿y-my do narodu, który do wroga musi strzelaæz brylantów.

Czechowicz odszed³ równie¿ za wczeœnie,maj¹c zaledwie 36 lat. Jako spadkobiercai kontynuator spuœcizny Wielkich Lublinian,Biernata z Lublina, i Sebastiana Klonowica,z pewnoœci¹ ma swoje miejsce w naszych ser-cach. Wies³awa Gra¿yna Szymczak

Wykorzystano zdjêcia ze zbiorów Muzeum Li-terackiego im. Józefa Czechowicza w Lublinie.

Kalendarium1903 – Jó-

zef Czecho-wicz urodzi³siê 15 marcaw domu przyulicy Kapu-cyñskiej 3,w m i e j s c u ,gdzie obec-nie znajdujesiê Dom To-warowy Cen-trum. Rodzi-ce: Ma³gorza-ta z Su³ków(1864-1936)i Pawe³(1874-1912)

Czechowiczowie. Rodzeñstwo: Katarzyna(1894-1958), Stanis³aw (1899-1925), Jan(1901-1903).

1912 – 7 czerwca zmar³ w Lublinie, w szpi-talu dla umys³owo chorych, ojciec Józefa –Pawe³ Czechowicz, woŸny w Banku Handlo-wym

1913 – Rozpocz¹³ naukê w elementarnejszkole rosyjskiej, w Rynku Starego Miasta,w kamienicy Trejglowej obok tzw. kamienicySobieskich

1915 – Po zajêciu Lublina przez Austria-ków przeniós³ siê do pierwszej siedmioklaso-wej szko³y polskiej, któr¹ ukoñczy³ w 1917 r.z wyró¿nieniem

1917 – Rozpocz¹³ naukê w Lubelskim4-letnim Seminarium Nauczycielskim dla ko-biet i mê¿czyzn im. Szymona Konarskiego

1920 – Uczestniczy³ w wojnie polsko-so-wieckiej, wraz z 4. pu³kiem piechoty Legio-nów bra³ udzia³ w walkach, m. in. na Wileñsz-czyŸnie

1921 – Ukoñczy³ Seminarium Nauczy-cielskie i podj¹³ pracê w szkole powszechnejw S³obódce na WileñszczyŸnie

1922 – Nawi¹za³ kontakty ze œrodowi-skiem literackim Lublina

1923 – Debiutowa³ utworem prozator-skim Opowieœæ o papierowej koronie („Reflektor ”nr 1). Przeniós³ siê ze S³obódki do W³odzi-mierza Wo³yñskiego, gdzie nadal pracowa³jako nauczyciel

1924 – By³ s³uchaczem PañstwowegoWy¿szego Kursu Nauczycielskiego w Lublinie.Ukaza³a siê jego pierwsza publikacja ksi¹¿ko-wa pt. Lilie Adama Mickiewicza (odbitkaz Rocznika II Pañstwowego Wy¿szego KursuNauczycielskiego w Lublinie)

1926 – Podj¹³ pracê nauczycielsk¹w Szkole Specjalnej w Lublinie

1927 – W Lublinie ukaza³ siê pierwszytomik poetycki Kamieñ

1928 /1929 – Studiowa³ w Instytucie Pe-dagogiki Specjalnej w Warszawie. Nawi¹za³kontakty z grupami poetyckimi Meteorai Kwadrygi, pozna³ Wilama Horzycê – redak-tora czasopisma Droga

1930 – W Warszawie ukaza³ siê drugi to-mik wierszy dzieñ jak codzieñ. Wyjazd na kilkamiesiêcy do Francji. Napisa³ poemat o Nor-widzie – dom œwiêtego kazimierza. Po powrocieredagowa³ dodatek literacki Ziemi Lubelskiej

1932 – Za³o¿y³ i redagowa³ w Lubliniepismo codzienne Kurier Lubelski (129 nu-merów), a nastêpnie Dziennik Lubelski (9numerów). Wyda³ w Warszawie tomik wier-szy ballada z tamtej strony. Wraz z Franciszk¹Arnsztajnow¹ za³o¿y³ Lubelski Zwi¹zek Lite-ratów

1933 – Przeniós³ siê do Warszawy, gdziepracowa³ w dziale wydawniczym Zarz¹duG³ównego Zwi¹zku Nauczycielstwa Polskiego.Redagowa³ G³os Nauczycielski, P³omyczek,Kolumnê Poetów w czasopiœmie Zet, by³ se-kretarzem redakcji czasopisma Szko³a Spe-cjalna

1934 – Ukaza³y siê dwa kolejne tomy wier-szy: Stare kamienie wydane wspólnie z Fran-ciszk¹ Arnsztajnow¹ w Lublinie, i w b³yskawi-cy – w Warszawie. Redagowa³ MiesiêcznikLiteratury i Sztuki (organ Komisji Artystycz-nej Zwi¹zku Nauczycielstwa Polskiego). Na-pisa³ Poemat o mieœcie Lublinie

1936 – 23 kwietnia zmar³a w Lubliniematka poety. Ukaza³ siê w Warszawie tom nicwiêcej

1937 – Przesta³ pracowaæ w Zwi¹zku Na-uczycielstwa Polskiego. Zosta³ sekretarzemredakcji tygodnika „Pion”, w którym ukaza³ysiê m. in. jego trzy jednoaktówki: Czasu ju-trzennego, Jasne miecze i Obraz

1938 – Rozpocz¹³ pracê w redakcji lite-rackiej Polskiego Radia. Wspólnie z Ludwi-kiem Fryde wyda³ pierwszy numer kwartal-nika poetyckiego „Pióro”, w którymzamieszczona zosta³a m. in. jego jednoaktów-ka pt. Bez nieba. Wyszed³ kolejny zbiór wier-szy – Arkusz poetycki

1939 – Teatr Nowy w Warszawie wystawi³jednoaktówkê Czasu jutrzennego. Wydano dru-gi numer kwartalnika Pióro. Ukaza³ siê ostat-ni tomik poetycki Czechowicza nuta cz³owie-cza. 9 wrzeœnia poeta zgin¹³ podczasbombardowania Lublina.

opracowa³a Anna Mazurek

[...] bomb¹ trafiony w stallach

i powieszony podpalacz

ja czarny krzy¿yk na listach

Dnia 9 wrzeœnia 1939 r. okrutna wizja spe-³nia siê ca³kowicie. Uciekaj¹c z Warszawyprzed niemieckimi nalotami ginie w³aœnie odbomby w swoim rodzinnym mieœcie Lublinie.

Jego dorobek to nie tylko poezja. Napi-sa³ kilka dramatów, opowiadañ, wierszy dladzieci, niedokoñczon¹ powieœæ Ber³o. Przek³a-da³ na jêzyk polski poetów rosyjskich, ukra-iñskich, czeskich, s³owackich, francuskich czyanglosaskich. Prowadzi³ aktywn¹ dzia³alnoœæliterack¹. Sta³ siê promotorem i organizato-rem ¿ycia literackiego w Lublinie, ale te¿w Warszawie. Pomaga³ m³odym, by³ ich przy-jacielem i przewodnikiem, organizowa³„czwartki literackie”, gdzie wszyscy siê spoty-kali, umo¿liwia³ debiuty poetyckie na ³amachwielu czasopism. m.in. w „Pionie”. Pracowa³te¿ w Polskim Radiu.

Wielu krytyków literackich uwa¿a JózefaCzechowicza za najwybitniejszego poetê dwu-dziestolecia miêdzywojennego. Pisali o nimwielcy m.in. Kazimierz Wyka, Julian Krzy¿a-nowski, Seweryn Pollak, Tadeusz K³ak czyW³adys³aw Seby³a. Kazimierz Wyka we wspo-mnianym wczeœniej studium O Józefie Czecho-wiczu okreœla poetê, ze wzglêdu na zwiêz³oœæ

Katastrofizm ten mia³ oczywiœcie swojeuzasadnienie w g³êbokich prze¿yciachw dzieciñstwie i w latach m³odzieñczych:œmieræ ojca w domu dla ob³¹kanych,a w zwi¹zku z tym obawa o w³asne zdrowiepsychiczne, œmieræ brata Stanis³awa na gruŸ-licê, kilkumiesiêczny udzia³ w wojnie z bol-szewikami w 1920 roku, a tak¿e przeczuciazwi¹zane z nadci¹gaj¹c¹ apokalips¹ wojenn¹.

Przyjaciel poety, Jan Œpiewak pisa³: Po-ezja Czechowicza jest k³êbowiskiem prze¿yæ i nie-pokojów, wizji ró¿nych œmierci, a przede wszyst-kim w³asnej.

Jak w proroczym œnie, i nieprawdopodob-nie realistycznie w wierszu ̄ al przewidzi swoj¹œmieræ...

„Niniejsze wydanie zosta³o oparte na znaj-duj¹cym siê w zbiorach muzeum kompletnymrêkopisie „Poematu o mieœcie Lublinie”, zaku-pionym od Wac³awa Mrozowskiego, poety z krê-gu Józefa Czechowicza. Zachowa³ on powa¿n¹czêœæ spuœcizny Czechowicza i wiele materia³ówtrafi³o do muzeum. Po raz pierwszy do czytelni-ka dociera ca³y rêkopis, wierna jego podobizna,bez ¿adnych opuszczeñ. S¹dzimy, ¿e kszta³t „Po-ematu...”, wydanego w tak szczególnych okolicz-noœciach da czytelnikom satysfakcjê równ¹ tej,jak¹ da³o jego przygotowanie twórcom jubileuszo-wej edycji” – Tymi s³owami, Ewa £oœ we wstê-pie do ilustrowanego reprintu,wydanegoprzez Wydawnictwo UMCS z okazji setnejrocznicy urodzin, kreœli piórem sylwetkênaszego ukochanego poety.

Józef Czechowicz, Poemat o mieœcie Lubli-nie, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2003

Józef Czechowicz z matk¹ Ma³gorzat¹ oko³o 1920 r. Zdjêcie zbiorowe ze S³obódki 3V 1922 r.. JózefCzechowicz siedzi na ziemi z lewej strony.

Zarz¹d Lubelskiego Zwi¹zku Literatów w 1932 r.Siedz¹ od lewej: F. Arnsztajnowa, K. A. Jaworski, A. Fleszarowa,

W. Gralewski. Stoj¹ od lewej: J. Czechowicz, W. Kasperski, J. £obodowski

Fotokopia zdjêcia budynku w którym zgin¹³ JózefCzechowicz – stan przed bombardowaniem w dniu

9 wrzeœnia 1934 r.

Kalendarium

Page 3: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

6 7

Z sali obrad

6 7

Przypomnijmy naszym Czytelnikom, ¿e MuzeumJózefa Czechowicza znajduje siê na Starym Mieœciew piêknym, zabytkowym budynku przy ulicy Z³otej 3.Jaka by³a idea utworzenia muzeum i kto siê do tegoprzyczyni³?

– Inicjatorom chodzi³o przede wszystkimo zebranie i opracowanie rozproszonej spuœci-zny po Czechowiczu. Idea ta powsta³a w latach50., jej twórcami byli najbli¿si przyjaciele po-ety: Konrad Bielski, Wac³aw Gralewski i Kazi-mierz Andrzej Jaworski, prof. Feliks Araszkie-wicz z KUL. O jej realizacjê, usilnie zabiega³u ówczesnych w³adz m.in. Tadeusz K³ak – ów-czesny kustosz Muzeum Boles³awa Prusa w Na-³êczowie, który jako pierwszy zebra³ rêkopisy po-ety. Pierwszym kierownikiem muzeum i twórc¹wielu wystaw by³ dr Józef Ziêba – autor publika-cji dotycz¹cych Józefa Czechowicza i wyborówjego poezji. Dziêki determinacji tych w³aœnieludzi muzeum otwarto dnia 9 wrzeœnia 1968roku, w 29 rocznicê œmierci poety.

Dlaczego tak póŸno? Przecie¿ Czechowicz przedwojn¹ nie nale¿a³ do ¿adnej organizacji politycznej,jego twórczoœæ jest w gruncie rzeczy apolityczna?

– Lata powojenne cechowa³a zadekretowa-na odgórnie polityka kulturalna, w której nie by³omiejsca dla poety awangardowego. Czechowiczauwa¿ano za ja³owego formalistê, którego twór-czoœæ nie mog³a przyczyniæ siê do budowy socja-listycznego spo³eczeñstwa. Oczywiœcie znawcypoezji, historycy literatury zdawali sobie sprawêz wielkoœci poety. Czes³aw Mi³osz ju¿ w 1953 rokupisa³, ¿e Czechowicz nale¿y do najwiêkszych po-etów dwudziestolecia miêdzywojennego.

Jakie eksponaty zwi¹zane z poet¹ znajduj¹ siê wmuzeum? Czy mo¿e Pani pokrótce o nich opowiedzieæ?

– Muzeum posiada 90% spuœcizny Czecho-wicza. 10% jest w innych zbiorach. Na tê spuœci-znê sk³adaj¹ siê rêkopisy wierszy, prozy i szki-ców literackich, kilkaset listów poety, dramaty,wiersze dla dzieci, bogaty zbiór dokumentówi materia³ów biograficznych. Z osobistych przed-miotów zachowa³y siê tylko skrzypce, obrusikz Warszawy, dzwoneczek z Francji, horoskop,mapy, ksi¹¿ki z warszawskiego domu. Czêœæmateria³ów uratowa³ Wac³aw Mrozowski. Oczy-wiœcie muzeum ci¹gle wzbogaca swoje zbiory.Ostatnio m.in. zakupiono listy siostry Katarzy-ny, która pisa³a do brata nie wiedz¹c, ¿e on ju¿nie ¿yje.

Spuœcizna po Czechowiczu jest imponuj¹ca.W jaki sposób j¹ odzyskano?

– Przede wszystkim dary od przyjació³ po-ety, np. Antoni Madej odda³ wszystkie listy i cza-sopisma zwi¹zane z Czechowiczem, dary od ro-dziny poety, zakupy od wielu osób. Wa¿nymŸród³em s¹ w³asne poszukiwania, które nadaltrwaj¹.

Starszy brat Stanis³aw po œmierci ojca by³ opie-kunem Józefa i inspiratorem w dziedzinie literatury.Dziêki temu Czechowicz bardzo wczeœnie, bo ju¿ wszkole œredniej zacz¹³ pisaæ wiersze. Czy zachowa³ysiê jakieœ juwenilia i czy muzeum je posiada?

– O wierszach pisanych w szkole wiemy tyl-ko od przyjació³ poety. Niestety juweniliów za-chowa³o siê niewiele. Najstarszy rêkopis, któryznajduje siê w muzeum, to wiersz pt. Okienkoz 1922 roku. Z tego okresu posiadamy notatkipamiêtnikarskie poety, jak równie¿ zeszyty, w któ-rych przepisywa³ interesuj¹ce go wiersze, od œre-dniowiecznej liryki prowansalskiej do wspó³czes-nej poezji amerykañskiej. Zdumiewa dojrza³oœæpoety w wyborze wierszy.

Z pewnoœci¹ inspiratorem w poszukiwaniach li-terackich by³ jego brat Stanis³aw, w którym, pok³ada-no wiele nadziei. Wiemy, ¿e pracê pedagoga w SzkoleSpecjalnej w Lublinie Czechowicz traktowa³ niezwy-kle powa¿nie, zreszt¹ d³ugo siê o ni¹ stara³. Prowa-dzi³ dziennik, robi³ dok³adne notatki na temat pracypedagogicznej. Czy dziennik ten jest w posiadaniumuzeum?

– Dziennik ten jest w posiadaniu muzeumi bêdzie prezentowany na przygotowywanej wy-stawie w najbli¿szym czasie. Zgromadziliœmy rów-nie¿ dokumenty dotycz¹ce jego pracy pedago-gicznej, któr¹ jego koledzy oceniali bardzowysoko.

W 1932 roku z inicjatywy Czechowicza i Fran-ciszki Arnsztajnowej powsta³ Lubelski Zwi¹zek Lite-ratów. Jakie by³y cele tej organizacji i czy zachowa³ysiê dokumenty za³o¿ycielskie zwi¹zku?

– W okresie miêdzywojennym œrodowiskoliterackie Lublina dzia³a³o niezwykle prê¿nie.Jako jedno z szeœciu miast polskich (po Warsza-wie, Krakowie, Wilnie, £odzi, Lwowie), posia-da³o zwi¹zek, którego celem jest popularyzowa-nie œrodowiska i integrowanie go. Zwi¹zekpomaga m³odym literatom w publikowaniu w³a-snej twórczoœci, recenzuje ukazuj¹ce siê ksi¹¿-ki, u³atwia ich sprzeda¿, organizuje wieczory li-terackie. Najwiêkszym jego dokonaniem by³owydanie w 1939 roku Antologii wspó³czesnych po-etów lubelskich w opracowaniu ksiêdza LudwikaZalewskiego. Dokumenty dotycz¹ce zwi¹zku,³¹cznie z ksiêg¹ protoko³ów, s¹ w muzeum.

W jaki sposób eksponaty zgromadzone w muzeumprezentowane s¹ zwiedzaj¹cym?

– We wrzeœniu ubieg³ego roku zainauguro-waliœmy dzia³alnoœæ naszej placówki w nowej sie-dzibie przy ul. Z³otej 3 i jesteœmy w trakcie orga-nizowania nowych wystaw. Przygotowywana jeststa³a wystawa pt. Józef Czechowicz 1903-1939. Bê-dzie ona prezentowa³a najwa¿niejsze dla biogra-

fii twórczej poety dzie³a, dokumenty, pami¹tkii inne materia³y. Proponujemy równie¿ wysta-wy czasowe, np. Rêkopisy znanych pisarzy i obrazydawnego Lublina Materia³y ze zbiorów muzeumwydajemy tak¿e w informatorach muzealnych,w pracach naukowych i publikacjach ksi¹¿ko-wych. Wspólnie z Wydawnictwem UMCS wyda-jemy reprinty dwóch tomików wierszy Czecho-wicza Kamieñ i Stare kamienie oraz pierwsze pe³newydanie Poematu o mieœcie Lublinie oparte na rê-kopisie ze zbiorów muzeum.

Wybór nowej siedziby muzeum jest niezwykle traf-ny, w³aœnie ulicy Z³otej Czechowicz poœwiêci³ jeden zpiêkniejszych swoich wierszy „Muzyka ulicy Z³otej”.Czy oprócz spuœcizny po Czechowiczu muzeum gro-madzi pami¹tki po innych lubelskich pisarzach?

– Od pocz¹tku muzeum gromadzi równie¿archiwalia innych pisarzy lubelskich, polskichtak¿e obcych. Posiadamy ca³¹ spuœciznê literack¹przyjació³ Czechowicza: Konrada Bielskiego,Wac³awa Gralewskiego, Franciszki Arnsztajno-wej i Kazimierza Andrzeja Jaworskiego. Mamyrêkopisy Jana Pocka, Józefa £obodowskiego,Anny Kamieñskiej, Jana Œpiewaka, fragmentyspuœcizny Wac³awa Iwaniuka oraz rêkopisy i li-sty wielu innych pisarzy.

Czy muzeum wspó³pracuje z innymi placówka-mi kulturalnymi i na czym ta wspó³praca polega?

– Od lat œciœle wspó³pracujemy z instytucja-mi naukowymi, np. z KUL i UMCS. Poza tymutrzymujemy sta³e kontakty ze StowarzyszeniemPisarzy Polskich, Zwi¹zkiem Literatów Polskich,z Towarzystwem Literackim im. A. Mickiewicza,z M³odzie¿owym Domem Kultury, ze Zwi¹zkiemPolskich Artystów Plastyków. Konkursy recytator-skie i plastyczne im. J. Czechowicza organizo-wane wspólnie uzyska³y rangê ogólnopolsk¹.Zosta³y zarejestrowane w kalendarzu imprezMENiS. W tym roku mamy rekordow¹ liczbêuczestników z ca³ej Polski.

Wiemy, ¿e do tej pory nie wydano dzie³ wszyst-kich poety. Czy z okazji setnej rocznicy urodzin Cze-chowicza nie planuje siê tego w najbli¿szym czasie?

– Rzeczywiœcie nie wydano dzie³ wszystkichpoety w jednolitym, naukowym wydaniu. Og³a-szano drukiem pojedyncze tomy w ró¿nych la-tach m.in. g³ówne w opracowaniu prof. Tade-usza K³aka. Istotnie setna rocznica urodzinsprzyja podjêciu inicjatywy pe³nego, naukowe-go wydania dzie³ Czechowicza. Jesteœmy ju¿ naetapie uzgodnieñ ze œrodowiskiem naukowymi planujemy oficjalne przedstawienie tej inicja-tywy w rocznicê urodzin poety, w Muzeum Lite-rackim im. Józefa Czechowicza. Jestem pewna,¿e spotka siê ona z dobrym przyjêciem i docze-ka realizacji. W tym roku inicjujemy wydaniewszystkich dzie³, mamy nadziejê, ¿e wkrótceuka¿e siê I tom – Poezje zebrane.

Myœlê, ¿e poeta pochodz¹cy z Lublina, kochaj¹cyswoje miasto, który poœwiêci³ mu oko³o 50 najpiêk-niejszych wierszy, zaliczany do klasyków poezji pol-skiej, z pewnoœci¹ na to zas³uguje. Dziêkujê Pani zarozmowê. n

Z kierowniczk¹ Muzeum Literackiego im. Józefa Czechowicza w Lublinie – Ew¹ £oœrozmawia³a Wies³awa Gra¿yna Szymczak

„Rozmno¿ony cudownie na wszystkich nas”

Od lewej: Stefan W³adys³aw Grzyb, Andrzej Pruszkow-ski, Zygmunt Nasalski, Ewa £oœ.

W 1937 roku niespe³na dwudziestodwu-letni Jan Twardowski wyda³ w drukarni Ho-esicka (w iloœci 40 sztuk) swój debiutancki tomwierszy pt. Powrót Andersena. Na jednym z nie-licznych zachowanych egzemplarzy widniejew³asnorêczna dedykacja autora: „Kochanemupoecie Józefowi Czechowiczowi z proœb¹o przeczytanie.” Ni¿ej zaœ podpis: „J. T”. i nie-zbyt czytelna data: „17 XI 1937”. Na 17 stro-nie tego tomiku mieœci siê wiersz pt. Ludziomsmutnym. W wersie 20 mo¿na zauwa¿yæ, wyko-nan¹ tym samym charakterem pisma, popraw-kê. Nad przekreœlonym wyrazem napisaæ au-tor umieœci³ wyraz napinaæ: to im baœnie(napisaæ) napinaæ – jak ¿agle

Na marginesie warto zaznaczyæ, ¿e ¿adenz póŸniejszych wydawców Powrotu Andersenanie uwzglêdni³ tej poprawki zapewne, wiêckorzystali z innej podstawy wydawniczej.

Józef Czechowicz odegra³ w dwudziesto-leciu miêdzywojennym ogromn¹ rolê, m. in.skupi³ liczne grono m³odzie¿y literackiej.Jego przywództwo wynika³o nie tylko z faktuuznania oryginalnoœci koncepcji twórczych,ale tak¿e z fascynacji jego osobowoœci¹, któ-rej uleg³o wielu poetów, naœladuj¹cychw mniejszym lub wiêkszym stopniu poetykêmistrza. Stylistyka dedykacji wskazuje na to,¿e Czechowicz by³ autorytetem dla Twardow-skiego, a lektura Powrotu Andersena pozwala

dostrzec wyraŸne rysy poetyki lubelskiegoawangardysty. Jan Twardowski by³ pod du¿ymwp³ywem Józefa Czechowicza, zna³ jego pu-blikacje, a nawet spotyka³ siê z nim w Warsza-wie. W wielu wywiadach ksi¹dz Twardowskiwskazuje na znaczenie, jakie odegra³ Czecho-wicz w jego drodze twórczej. Powrót Anderse-na charakteryzuje oszczêdna interpunkcja,podobne jak u Czechowicza obrazowanie,muzycznoœæ.

Mistrz Czechowicz, poproszony o przeczy-tanie juweniliów m³odszego kolegi, napisa³recenzjê zatytu³owan¹ Spokój i niepokój, któ-rej maszynopis znajduje siê w Muzeum Lite-rackim im. Józefa Czechowicza w Lublinie(pierwodruku nie uda³o siê ustaliæ). Czecho-wicz napisa³ tam m. in.: Piewca prowincji, jejmarzycielskich uroków, œpiewak codziennych baœni,które w miasteczkach i po wsiach maj¹ si³ê ze s³o-wa staæ siê cia³em, a mo¿e raczej na odwrót, z cia-³a zdarzeñ staæ siê s³owem poety, nie siêga po „wielkilot ogromnych ptaków”. Twardowski formujeswe przepojone wewnêtrzn¹ muzyk¹ utworywed³ug kszta³tów ju¿ gotowych. Poetyka, jak¹siê pos³uguje, ma piêtno wyraŸnie lubelskie-go od³amu awangardy i nie wnosi nowych war-toœci, niemniej jednak daje Twardowski wier-sze pe³ne, wiersze skoñczone w wydŸwiêku,szlachetne w linii. Niemniej nigdzie nie znaj-dziemy tu zgrzytów tak znamiennych dla tych,

„Kochanemu poecie Józefowi Czechowiczowi”...

braku odbiorcy czy braku zapotrzebowania,ale przede wszystkim z powodu apatii spo-³ecznej, niechêci do podejmowania jakie-gokolwiek ryzyka oraz zaniku spo³ecznej ini-cjatywy.

Pomyœlmy tylko: dwa uniwersytety, kilkawy¿szych uczelni kierunkowych (dwie akade-mie), piêæ wy¿szych seminariów duchow-nych, kilkuset utytu³owanych profesorówwszelkich specjalnoœci, ponad 70 tys. studen-tów dziennych i zaocznych, trzy czy nawetcztery organizacje dziennikarskie, nawet kil-ka szkó³ dziennikarskich o statusie wy¿szychuczelni. I to ca³e bractwo z inteligenckim sta-tusem zadowala siê trzema gazetkami co-dziennymi, kilkoma studenckimi biuletyna-mi, dwoma kwartalnikami (bardzo zreszt¹interesuj¹cymi)!? I to wszystko. Chwa³a „Ak-centowi”, ¿e istnieje, chwa³a „Kresom”. Ga-zety wojewódzkie dawno ju¿ zrezygnowa³y,w ca³ej Polsce zreszt¹, z pos³annictwa w kszta-³towaniu postaw czytelników, wyrabianiu sma-ku i ambicji wp³ywów wychowawczych, ogra-niczy³y do minimum swoj¹ naturaln¹i tradycyjn¹ rolê opiniotwórcz¹. Zasklepi³y siêw w¹skim œwiatku drobnych og³oszeñ i ma-³ych rubryczek wype³nianych komunikatamio bie¿¹cych wydarzeniach w klubach, do-mach kultury, bibliotekach, muzeach. Sen-sacje, œwiat kryminalnych przestêpstw toobecnie domena gazetowych wieœci.

którzy awangardê naœladuj¹, nie orientuj¹csiê w jej charakterze.” Wiemy sk¹din¹d, ¿eCzechowicza irytowa³o grono niezbyt udol-nych naœladowców. W tym kontekœcie doœæpochlebna recenzja, jak¹ wielki „kochany”poeta Józef Czechowicz wystawi³ wielkiemu(jak mia³o siê okazaæ po latach) i kochane-mu poecie – Janowi Twardowskiemu, nabie-ra szczególnego znaczenia.

Joanna Nowakowska

Czy tym t³umom m³odych humanistów,i nie tylko, studiuj¹cych na wy¿szych uczel-niach wystarczaj¹ propozycje lubelskiej prasy?Œmiem w¹tpiæ. Tym bardziej nie mo¿e prze-cie¿ satysfakcjonowaæ licznych przedstawicieliœrodowisk twórczych, naukowych, kultural-nych Lublina ta sytuacja prowincjonalnejmiernoty w zakresie czasopiœmienniczym. W³a-dze kultury w mieœcie i województwie, od po-nad dziesiêciu lat jako jedynego argumentudla wyt³umaczenia bezruchu i braku inicjatyw-noœci edytorskiej u¿ywaj¹ bezradnego stwier-dzenia – nie mamy pieniêdzy. Infantylne roz-k³adanie r¹k nie mo¿e byæ jednakprzekonuj¹cym atutem. W ka¿dym razie niemo¿e stanowiæ prawdziwie partnerskiej alter-natywy dla aktywnoœci i przedsiêbiorczoœci.

Czy taka sytuacja zadowala ludzi pióra,profesjonalistów? Czy w ogóle mo¿e zaspoka-jaæ i koiæ ambicje licznego grona regionali-stów, ludzi, dla których ich ma³a ojczyzna jestnajwa¿niejsza i którzy robi¹ wszystko, ¿ebyo niej pisaæ, j¹ reklamowaæ, upowszechniaæ.Tylko gdzie, na ³amach jakiego pisma!?

„Niecodziennik Biblioteczny” jest przyk³a-dem, jak bardzo potrzebne jest tego rodzajupismo. Mo¿e nie zaspokoi wszystkich potrzebi oczekiwañ kulturalnych, ale jest wa¿n¹ ce-gie³k¹ w budowanej wie¿y naszej kultury.Spotka³o siê ono – od pierwszego numeru –z sympati¹ i czytelnicz¹ akceptacj¹. Jest rów-nie¿ przyk³adem udowadniaj¹cym, ¿e wcale

nie s¹ potrzebni wybitni fachowcy, teraz siêmówi profesjonaliœci, ¿eby wydawaæ dobryi ciekawy periodyk. Wystarczy grupka zapa-leñców, fanatyków, ludzi, którzy chc¹ zrobiæcoœ wiêcej ni¿ tylko wype³niaæ zadania zgod-ne z regulaminem zawodowej pracy. Potrze-ba pasjonatów, którzy potrafi¹ nawet z pu-stych trzosów wydobyæ potrzebne finanse nauruchomienie pisma. Zw³aszcza ¿e pieni¹-dze... le¿¹ na ulicy.

Pismo zrodzi³o siê wœród bibliotekarzy,ludzi, którym nie jest zupe³nie obce pióro.Umiej¹ siê nim pos³ugiwaæ. I szczerze chc¹nim w³adaæ dla dobra swoich klientów w sa-lach czytelniczych, w bibliotekach. Ale rów-nie¿ dla dobra czytelniczej kultury mieszkañ-ców Lublina i – oby! – regionu.

¯yczyæ nale¿y, aby „Niecodziennik” zyska³trwa³e prawo obywatelstwa na lubelskim fo-rum. ̄ eby móg³ obj¹æ i zdobyæ jak najwiêksz¹liczbê wiernych czytelników i zdo³a³ przyci¹-gn¹æ do wspó³pracy liczn¹ rzeszê w³aœnie pro-fesjonalistów. Nie wierzê, ¿e obecnie wszyscyw Polsce czytaj¹ tylko strony internetowe,a nawet ci zapaleñcy oddani bez reszty magiiekranów komputerowych, z przyjemnoœci¹wezm¹ do rêki n o r m a l n y druk, atrakcyj-nie wydawane n o r m a l n e pismo, któremo¿e – i w to te¿ wierzê – usatysfakcjonowaæwszystkich.

¯yczê tego redaktorom „Niecodzienni-ka”. Al. Leszek Gzella

(To wypisa³em w swoim „codzienniku”pisanym na „wczasach” narciarskich w szwaj-carskim Zinal Zinal, 3 I 2003)

Brawo dla „Niecodziennika”...Dokoñczenie ze str. 2

Tegoroczne œwiêto obchodziæ bêdzie-my 22 maja na terenie Fundacji NowyStaw w Nasutowie, po³o¿onej w Koz³owiec-kim Parku Krajobrazowym. Serdecznie za-praszamy – organizatorzy (ref) s. 7.

Page 4: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

8 9

Z sali obrad

98

W dziesiêciolecie œmierci artysty dwie lu-belskie galerie zorganizowa³y wystawy jegoprac. Wernisa¿e odby³y siê 14 grudnia 2002.

Galeria Sceny Plastycznej KUL: grafiki.Abstrakcyjne, ch³odne, ponadczasowe. Ichhermetycznoœæ sprawia, ¿e wywo³uj¹ albo nie-zrozumienie, albo zachwyt. Dziwne œwiat³oprzenika nak³adaj¹ce siê kszta³ty o zimnejbarwie. Tworzenie to radzenie sobie z groz¹, przezoswajanie uobecniaj¹cej siê obcoœci – pisze JerzyKopel. Zanim uda mi siê w b³ysku intuicjizbli¿yæ, oswoiæ te niezwyk³e wizje – patrzê.Nie mam w¹tpliwoœci: jest to sztuka poszu-kuj¹ca sensu, g³êboko religijna. Ta intuicjapotwierdzi siê w nastêpnej galerii, do którejpójdziemy – jak¿e piêknym pod wieczór –Krakowskim Przedmieœciem.

Pod Pod³og¹ zgromadzono akwarele ar-tysty. Zamglone pejza¿e bez œladu cz³owieka.

Galeria 31/30 dzia³aw Miejskiej Bibliotece Pu-blicznej im. Hieronima£opaciñskiego w Filii nr 30ju¿ trzynasty rok, tj. od 1990r. Od pocz¹tku placówk¹kieruje mgr Krystyna Ry-

bicka (absolwentka historii sztuki KUL, któ-ra jest starszym kustoszem w bibliotece).W galerii odby³o siê 115 wystaw promuj¹-cych kulturê plastyczn¹ wœród mieszkañcówLublina, m. in. wystawiono: Krzysztofa Bart-nika, Zygmunta Bobo³owicza, KrystynyG³owniak, Blanki Gul-Olszewskiej, Wies³a-wa Lipca, Ireneusza Wydrzyñskiego

14 marca br. o godz. 17 galeria zapre-zentuje wystawê fotograficzn¹ pt. „LeszekMadzik. Scena Plastyczna KUL”.FotografieStefana Ciechana

Leszek M¹dzik – za³o¿yciel Sceny Pla-stycznej KUL, twórca jej szesnastu spekta-kli, tak¿e autor kilkunastu scenografii w te-atrach Polski, Portugalii, Francji i Niemiec,uczestnik kilkuset festiwali teatralnych naszeœciu kontynentach, laureat wielu z nich,wyk³adowca w kilku szko³ach artystycznych;prowadzi³ kilkadziesi¹t teatralnych warszta-tów w Europie i Ameryce.

W swej twórczoœci kr¹¿y wokó³ tematuczasu, przemijania, jego wp³ywu na kondy-cjê ludzk¹, rozpiêt¹ pomiêdzy sacrum i pro-fanum. Poszukuj¹c najlepszego sposobuwyra¿enia emocji, napiêæ i lêków ukrytychg³êboko w ka¿dym cz³owieku odszed³ od s³o-wa, zwróci³ siê w stronê teatru wizualnego,który umo¿liwia wspó³odczuwanie z widza-mi oraz w stronê fotografii, stwarzaj¹cejnowe mo¿liwoœci ekspresji plastycznej.

Scena Plastyczna KUL powsta³a w roku1970, za³o¿ona przez Leszka M¹dzika, ów-czesnego studenta Historii Sztuki na Kato-lickim Uniwersytecie Lubelskim. W pierw-szym spektaklu pt. Ecce Homo, wykorzystanyby³ jeszcze tekst, a przestrzeñ sceniczn¹ bu-dowa³y p³askie obrazy, inspirowane sztuk¹gotyku. W kolejnych premierach Narodze-nia, Wieczerza, W³ókna Leszek M¹dzik rezy-gnuje ze s³owa i fabu³y. Ich funkcje spe³niaj¹przestrzenie plastyczne, dynamika ruchui ekspresja przekszta³canych plastycznie cia³.Za moment prze³omowy w historii Teatruuwa¿any jest spektakl Ikar, w którym – po

wyeliminowaniu s³owa i fabu³y – ograniczo-na zosta³a tak¿e rola aktora.

Aktor w teatrze Leszka M¹dzika prze-sta³ „graæ”. Jego zadanie najlepiej chybaokreœliæ jako wspó³istnienie z materi¹ nascenie, wyczucie jej i wyeksponowanie w ta-ki sposób, aby sta³a siê tworzywem akcji.O¿ywienie i uprzedmiotowienie aktora tonie paradoks, to raczej czêœæ filozofii M¹-dzika, poszukuj¹cego w sztuce pokory. Po-dobnie jak odrzucenie barwy, bo od pre-miery Wilgoci mrok, czerñ jest blejtramem,na którym powstaj¹ te „o¿ywione obrazy”,malowane œwiat³em, które jest podstaw¹dramatycznego napiêcia spektakli.

Ka¿da kolejna premiera wi¹¿e siê z dal-szymi ograniczeniami, redukcjami, jest na-stêpnym krokiem w mrok, w tajemnicê. Tyl-ko dziêki tej ascezie mo¿na dotkn¹ætematów, które nie poddaj¹ siê s³owu i niemog¹ zostaæ obna¿one w pe³nym œwietleprzed olbrzymi¹ widowni¹.

Premiery Sceny Plastycznej KUL:

Ecce Homo – 1970, Narodzenia – 1971,Wieczerza – 1972, W³ókna – 1973, Ikar –1974, Piêtno – 1975, Zielnik – 1976, Wil-goæ – 1978, Wêdrowne – 1980, Brzeg –1983, Pêtanie – 1986, Wrota – 1989,Tchnienie – 1992, Szczelina – 1994, Kir –1997, Ca³un – 2000 oprac. Anna £ukasik

Styczeñ w BiurzeWystaw Artystycznychprzyniós³ kilka wyda-rzeñ, na tyle ró¿norod-nych, ¿e mi³oœnicy sztu-ki mogli czuæ siêusatysfakcjonowani.

Akcjê Dwa obrazy roz-pocz¹³ lubelski performer, Waldemar Tatar-czuk. W dzia³aniu – oprócz artysty i doku-mentuj¹cego wszystko fotografa – wziê³yudzia³ dwa du¿e p³ótna, taœma samoprzylep-na i du¿o czarnej farby. Co jest jego przed-miotem? Mo¿e dociekanie, czy – by strawe-stowaæ tytu³ pewnej ksi¹¿ki – czerñ raz jeszczedaje czerñ? Sala, w której siê to wszystko od-bywa, te¿ jest czarna. Stwarza to nastrój ta-jemniczy i ponury, kontrastuj¹cy z pogodn¹osobowoœci¹ twórcy. Co dwa dni artysta zja-wia siê w galerii, by ods³aniaæ i zamalowywaækolejne partie dwóch obrazów, bêd¹cych uzu-pe³niaj¹cymi siê przeciwieñstwami. Wiêcmo¿e chodzi o czas, który stanowi nowy wy-miar, dodany przez performance i happe-ning do sztuk plastycznych, sprawiaj¹cy, ¿eanektuj¹ one obszary pograniczne, burz¹cdotychczasowe klarowne podzia³y sztuk?Mo¿e o element niespodzianki? Tatarczuktwierdzi co prawda, ¿e jego akcja to po pro-stu malarstwo, zgódŸmy siê wiêc, ¿e najlepsz¹definicj¹ bêdzie jej brak. Jedni widzowiedostrzeg¹ w jego dziele g³êbokie przes³anie,inni tylko niejednolicie czarn¹ powierzchniêp³ócien, zmieniaj¹c¹ siê wraz z up³ywaj¹cymczasem.

16 stycznia odby³ siê wernisa¿ wystawy JanaRyszarda Lisa (1935-1997). Publicznoœæ do-pisa³a, sala by³a pe³na. To malarstwo przema-wia do wyobraŸni, urzeka nastrojem, aluzyj-noœci¹, choæ przecie¿ nie jest ³atwew odbiorze. Obrazy Lisa maj¹ w sobie coœ z ma-gii, nie do koñca zrozumia³ej, lecz nieodpar-cie poci¹gaj¹cej. Tak¿e ich st³umiona kolo-rystyka, ró¿norodnoœæ faktur, wspó³granie zesob¹ w ramach cykli – intryguj¹ i sprawiaj¹,¿e wraca siê do nich, poszukuje klucza. Owymkluczem mog¹ byæ napisy, tu i ówdzie poja-wiaj¹ce siê na obrazach, czytelne znaki, mog¹nimi byæ tak¿e same aspekty formalne. Czytrzeba dopowiadaæ, nazywaæ w³asne intuicje?Jakkolwiek trafne wydaj¹ siê nam nasze sko-jarzenia, nie musza byæ ani jedynymi, anis³usznymi.

Tydzieñ póŸniej, 23 stycznia w GaleriiLabirynt mia³o miejsce spotkanie z perfor-merk¹ Ew¹ Zarzyck¹. Na œcianach niewielkiejsalki umieszczono obrazy – ksi¹¿ki: zapisane³adnym, równym pismem, wpisane w ró¿no-kszta³tne figury refleksje autorki. Wyst¹pie-nie Zarzyckiej, nasycone subtelnym humo-rem i autoironi¹, zosta³o gor¹co przyjête.Widz tradycjonalista zapyta: có¿ to ma wspól-nego ze sztukami plastycznymi? Artystka nieu³atwi nam znalezienia odpowiedzi.

Zaraz potem w Galerii Grodzkiej otwar-to wystawê Tomasza Tatarczyka. Rysunki: du¿yformat, mocno, grubo k³adziona czerñ i biel– technika artysty to o³ówek, wêgiel i tempe-ra na papierze. Prace bez trudu rozpozna-walne dla osób znaj¹cych jego malarstwo.Znane motywy i ujêcia, i ta sama aura, któradominuje w obrazach. Jest to sztuka, z którejwyeliminowano wszystko, co zbêdne. Którape³niê swojego wyrazu ujawnia w ciszy i sa-motnoœci.

Na wystawie jest kilkanaœcie prac, upo-rz¹dkowanych w logiczne grupy, po dwa lubtrzy obrazy, tworz¹ce kompozycyjne i myœlo-we ca³oœci.

Droga. Œlady stóp na œniegu. Ciemna syl-wetka lasu – na niebie z³ocista lub czerwona-wa poœwiata. £ódŸ na p³yciŸnie. Pies. P³yn¹cepsy. To nie s¹ obrazy, które mo¿na nazwaæ³adnymi. Uderzaj¹. Budz¹ niepokój. Ka¿¹ siêzatrzymaæ. Wci¹gaj¹. Tak¹ magnetyczn¹ si³êma wydeptana w œniegu œcie¿ka, polna czyasfaltowa droga, a w jeszcze wiêkszym stop-niu ta ³ódŸ, której fragment, wraz z odbiciem,widzimy na wodzie. Prawie nie ma tu kolo-ru, nic, co z³agodzi³oby wyraz.

Sztuka jest jednak naprawdê rzecz¹ nieprzy-zwoit¹. I coraz bardziej przekonany jestem o tym,¿e g³ównym zadaniem sztuki dzisiaj jest gorszenieludzi – powiedzia³ Jerzy Nowosielski. Cokol-wiek to oznacza: prowokacjê intelektualn¹,obyczajow¹, estetyczn¹. Tak, te spotkania zesztuk¹ mo¿na potraktowaæ obojêtnie. Albozatrzymaæ siê i pozwoliæ, by pytania – a mo¿ei odpowiedzi – pojawi³y siê same.

Jak rozpoznaæ sztukê? To znaczy: pasjê,autentyzm, si³ê? Czujê to tutaj – powiedzia³ mikiedyœ pewien artysta. Mamy gdzieœ w cieletakie wykrywacze. I bywa, ¿e wracamy do tegoobrazu, rzeŸby, utworu muzycznego, ksi¹¿ki,by znów to prze¿yæ. Tak mo¿e dzia³aæ tylkoarchetyp.

Dlatego wracam do Galerii Grodzkiej, byznów popatrzeæ. W ciszy.

Alina Lewicka – Rosiñska

W sali wystawowej ACK „Chatka ¯akapokazano oko³o 50 fotografii Bogdana Ko-nopki. Wystawa trafi³a do Lublina dziêki przy-jacio³om autora i wydanemu w 2000 rokuprzez Instytut w Pary¿u i WydawnictwuUMCS albumowi, z bogatym s³owem wstêp-nym Adama Zagajewskiego i Francois Paviot– komisarza wystawy. „Zdjêcia wykonane ka-mer¹, doskona³ej jakoœci kopie stykowe, gamaszaroœci bogata i zarazem oszczêdna, format10x12,5 cm, czy nawet 20x25 cm, przywo³u-j¹cy w naturalny sposób pojêcie miniatury.W granicach szerokich, czarnych margine-sów ka¿da fotografia Bogdana Konopki sku-pia pe³niê œwiata” – tak o tajemnicach tech-niki fotograficznej artysty pisze we wstêpieFrancois Paviot.

ZIMA W BWA Szary Pary¿ Bogdana KonopkiMetoda stykowa – unikatowa technika

Bogdana Konopki, daje z³udzenie wiernegoodbicia, fizycznego dotkniêcia rzeczywistoœci,prze³o¿onej na dwuwymiarow¹ p³aszczyznê.Potê¿ne miasto, têtni¹ce ¿yciem i koloramizosta³o przet³umaczone na tysi¹ce odcieniszaroœci, bieli i czerni, œwiat który odchodzi,zamiera w bezruchu. Zau³ki Pary¿a, podwór-ka, kamienice, ale równie¿ La Defense, wi-zyjna dzielnica przysz³oœci, pozbawione s¹ lu-dzi. Czasem porzucony przedmiot pozwaladomyœlaæ siê, ¿e jeszcze istniej¹. Fotografies¹ tak zaskakuj¹ce, ¿e mo¿na przejœæ oboknich blisko i zupe³nie nie widzieæ, ale jeœliju¿ oko odkryje bogactwo zawarte w ma³ychprostok¹tach, trudno o nich zapomnieæ.

Krystyna Rybicka

Tu barwy s¹ ciep³e, rozjaœnione. Krajobrazyledwie zasugerowane: zarys wzgórz, smugarzeki, plama rozlewiska, cieñ kêpy traw. Jestw nich rozproszone œwiat³o i cisza. £agodnoœæ.I jest tak¿e to, co w grafikach: religijna w swejtreœci zaduma. Jak¿e znacz¹ce s¹ daty ichpowstania – ostatnie lata ¿ycia artysty. Wie-dza czy przeczucie kaza³y mu pochyliæ siê nadkruch¹ urod¹ danego nam œwiata. Z czu³o-œci¹ malowa³ jesienne ugory, pokryte szronemtrzciny, otulone mg³¹ ³¹ki.

Henryk Szulc widzia³ naturê jak w mgnieniuoka widzi siê prawdê – pisze Anna Bocian. Uro-da jego akwarel to ulotne piêkno zatrzyma-nej chwili, jej nastroju, barwy, œwiat³a. I obec-nego w niej przeczucia tego, czego owachwila zachwycenia jest odbiciem, czy nazwie-my to transcendencj¹, czy Nienazwanym.

Alina Lewicka-Rosiñska

HENRYK SZULC 1935-1992Stefan Ciechan – ab-

solwent historii sztukiKUL, artysta fotografik.Cichy, wierny i precyzyjnyobserwator Sceny Plastycz-nej KUL. Od pocz¹tku to-warzyszy wszystkim spekta-klom Leszka M¹dzikaniejako ¿yj¹cy w symbioziez jego twórczoœci¹. Swoim

obiektywem zatrzyma³ w kadrze i utrwali³ obra-zy spektakli, które ¿yj¹ swoim niezale¿nym ¿yciem.Podkreœlaj¹ momenty widoczne tylko dla „arty-stycznego oka” i œwietnego fotografika czuj¹cegospektakle: œwiat³o, mroki, cienie i ruch. Przyk³a-dem tego nieuchwytnego zjawiska jest zdjêcie spek-taklu „Wêdrowne”, które pokazuje ca³y kunsztartysty fotografika i pos³u¿y³o do opracowanialogo Sceny Plastycznej KUL.

SCENA PLASTYCZNA KUL W GALERII 31/30

Od lewej: Krystyna Rybicka, Leszek M¹dzik i JerzyJacek Bojarski na wystawie Michalaka.

Page 5: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

10 111110

1 paŸdzierniku 1992 r. zawar-to trójporozumienie o wspó³pracymiedzy Rishon Le Zion, Lublinemi Münster. Podobne porozumieniezawarto 14 kwietnia 1994 r. ju¿ tyl-

ko pomiêdzy Rishon Le Zion a Lublinem,a podpisy z³o¿yli: prezydent Meir Nitzan i za-stêpca burmistrza Yerah Yaacobi, zaœ ze stro-ny lubelskiej prezydent Leszek Bobrzyk i wi-ceprzewodnicz¹cy RM Krzysztof Stefaniuk.Obie strony zobowi¹za³y siê m.in.: do utrzymy-wania szerokich kontaktów miêdzy miastami, a wszczególnoœci do wymiany grup dzieciêcych, m³odzie-¿owych i wspó³pracy szkó³; tworzenia warunkówdo rozwoju kontaktów kulturalnych, sportowych iinnych; wymieniania doœwiadczeñ w zakresie dzia-³alnoœci samorz¹du terytorialnego i s³u¿b komu-nalnych oraz popierania wspó³pracy gospodarczej,w szczególnoœci poprzez wspieranie wspólnych przed-siêwziêæ, wymianê handlow¹ oraz organizacjêwystaw i targów.

Filia nr 30 MBP im. H. £opaciñskiegoprzy ul. Braci Wieniawskich 5 rozpoczyna podkoniec marca, realizacjê programu „Biblio-teczne Okno na Œwiat Partnerskich Miast Lu-blina”. Chcemy przybli¿yæ Lublinianom ideepartnerstwa miast. Otwieramy pierwsze „bi-blioteczne okno” z widokiem na miasto sio-strzane Lublina – Rishon LeZion z Izraela.Tak stworzona „witryna biblioteczna” – eks-pozycja, punkt informacyjny, wypo¿yczenieksi¹¿ki czy albumu umo¿liwi nam – a nie tyl-ko w³adzom – integracjê naszych miejskichspo³ecznoœci, edukacjê m³odzie¿y i dzieci,przygotowuj¹c te¿ do integracji europejskiej.Pragniemy byæ ambasadorami miasta bliŸnia-czego, organizuj¹c spotkania, odczyty itp.Chcemy stworzyæ mini centrum: polsko-izra-elskie, – przybli¿aj¹c historiê Izraela, kultu-rê, judaizm. W Rishon Le Zion z kolei po-wstanie kawa³ek Lublina w powstaj¹cym„Sister Park City”.

Nie trzeba nikogo przekonywaæ jak do-rodne s¹ owoce spotkañ ró¿nych kultur i na-

rodów. My zaœ, bibliotekarze, wspomo¿emyprezydentów wspó³pracuj¹cych miast w kon-kretyzacji podpisanych umów partnerskich.Oba miasta maj¹ wiele wspólnych przedsiê-wziêæ m.in.: makietê nieistniej¹cego Miasta¯ydowskiego w Teatrze NN; wa¿ne wydarze-nie „Jedna Ziemia Dwie Œwi¹tynie”, otwar-cie Szlaku Pamiêci kultury ¿ydowskiej; wyda-no ksi¹¿kê pod patronatem prezydentówMeira Nitzana i Andrzeja Pruszkowskiego pt.„Œcie¿ki pamiêci. ¯ydowskie Miasto w Lublinie –losy, miejsca, historia” pod redakcj¹ ni¿ej pod-pisanego.

Nie ukrywamy, ¿e promocji miast partner-skich w bibliotekach towarzyszyæ bêdziewsparcie œrodowisk pasjonuj¹cych siê jêzyka-mi krajów, z których pochodz¹ siostrzanemiasta, a tak¿e tych, którzy fascynuj¹ siê ichkultur¹.

Rishon Le Zion to po polsku „Pierwsiw Syjonie” , nazwa – izraelskiego miasta part-nerskiego Lublina. W swoim herbie ma ono,podobnie jak Lublin, winn¹ latoroœl, a zamiastkozio³ka – studniê. Dlaczego s³yn¹ z pierw-szeñstwa? Tradycja bycia pierwszym rozpoczy-na siê ju¿ w 1882 r., kiedy to powsta³a osada.Nastêpnie, w1883 r., wykopano ¿yciodajn¹studniê – dziœ zabytek i symbol miasta, zaœw 1886 r. za³o¿ono pierwsz¹ szko³ê z hebraj-skim jêzykiem wyk³adowym. Tutaj te¿ opu-blikowano pierwsz¹ ksi¹¿kê w jêzyku hebraj-skim i za³o¿ono pierwszy zwi¹zek zawodowyoraz spó³kê handlow¹. Tak¿e tutaj, w 1885Zeev Abramowicz zaprojektowa³ flagê pañ-stwa Izrael – przedstawiaj¹c¹ gwiazdê Dawi-da w po³¹czeniu z dwunastoma niebieskimipaskami na wzór ta³esu (chusty s³u¿¹cej domodlitwy), a symbolizuj¹c¹ dwanaœcie poko-leñ Izraela. Tu równie¿ w 1889 u³o¿ono hymnnarodowy Hatikva. W tym te¿ roku zbudowa-no podstêpnie pierwsz¹ synagogê – jakomagazyn zbo¿owy, gdy¿ w³adze tureckie niechcia³y daæ pozwolenia na dom modlitwy.Obecnie w mieœcie dzia³a oko³o 160 synagog.

Promocja miasta Rishon LeZion

Atrakcj¹ Rishon Le Zion s¹ winiarnie, któ-rych jest 385; a pierwsz¹ z nich za³o¿ono w1897 r Nic wiêc dziwnego, ¿e du¿ym wyda-rzeniem jest coroczny Festiwal Win. Ta pierw-sza ¿ydowska osada stworzy³a wiêc podwalinydla wielu narodowych instytucji kultury iedukacji.

Rishon Le Zion prawa miejskie otrzyma-³o dopiero w 1950 roku, by ju¿ dziœ byæ czwar-tym co do wielkoœci miastem w Izraelu. Obec-nie liczy 220 tysiêcy mieszkañców (w tym 40tys. nowych imigrantów z b. ZSSR). Rozwijasiê niezwykle dynamicznie. Po³o¿one jestoko³o 20 km na po³udniu od Tel Avivu , bli-sko lotniska Ben-Gurion i okrêgów przemy-s³owych, a tak¿e pobli¿u Morza Œródziemne-go, co dodatkowo przydaje mu wiele walorówturystycznych. W marcu 2002 roku. RishonLe Zion obchodzi³o uroczyœcie jubileusz120-lecia swego istnienia. JJB

17 grudnia 2002 otwarto w Muzeum naZamku sta³¹ galeriê Malarze lubelscy. Jestw niej prezentowanych 50 obrazów.

To subiektywny wybór – mówi³a DorotaKubacka, kustosz dzia³u sztuki na Zamku. Alejak inaczej mo¿na wybraæ 50 z 600 prac znaj-duj¹cych siê w magazynach muzealnych?Autorka scenariusza zdecydowa³a siê na eks-pozycjê doœæ jednorodn¹, skupion¹ wokó³kilku nurtów: koloryœci, Grupa Zamek, Gru-pa Lubelska. I bardzo dobrze! Sala, napraw-

Malarze lubelscy w Muzeum na Zamkudê niewielka, ma atmosferê. W wernisa¿o-wym t³umie trudno by³o siê skupiæ na ogl¹-daniu obrazów, ale wra¿enie jest znakomitei warto zajrzeæ do Muzeum na Zamku w spo-kojnej chwili, by przekonaæ siê – w sali obokmamy galeriê malarstwa polskiego XX wie-ku – ¿e Lublin nie ma siê czego wstydziæ.Dobrze, ¿e ta z koniecznoœci skromna ekspo-zycja pozostanie na sta³e.

Alina Lewicka – Rosiñska

GwieŸdzisty kr¹g jest symbolem jednoœci,po³¹czenia narodów Europy. Liczba 12 gwiazdsymbolizuje (w Biblii dwanaœcie pokoleñ Izra-ela, ale oznacza Bo¿y zamys³) jednoœæ i per-fekcjê co do ca³oœci, jest niezmienna jak licz-ba godzin na zegarze, nie zale¿y od liczbypañstw cz³onkowskich UE. Od 1986 roku fla-ga jest równie¿ oficjalnym emblematemUnii. Ma³o kto dzisiaj mówi o tym, ¿e w Waty-kanie rozpoczêto proces beatyfikacyjny Ro-berta Schumana, który w³adzê pojmowa³ jakos³u¿bê. Piszê o tym, by politycy i przeciwnicywejœcia Polski do Unii Europejskiej, wywo-dz¹cy siê z lubelskiego œrodowiska katolickie-go mieli œwiadomoœæ, ¿e otwarcie siê i zaan-ga¿owanie pozytywne, mo¿e mieæ wp³yw nakszta³t Unii i na to, co do niej wniesiemy. A ci,którzy maj¹ w¹tpliwoœci, niech wezm¹ sobiedo serca dewizê, która by³a wa¿na w ¿yciuRoberta Schumana: „ Jednoœæ w tym, co koniecz-ne, w sprawach w¹tpliwych wolnoœæ, we wszyst-kim mi³oœæ”.

Galeria autorska Micha³owski

Atelier PracowniaGrodzka nr 19

W Lublinie powsta³a prawdziwa autorskagaleria, rozgoœci³a siê w urokliwym miejscu,w s¹siedztwie Bramy Grodzkiej i Teatru NN.Zachêca do wejœcia piêkn¹ aran¿acj¹, ze scho-dami do wnêtrza kamienicy naros³ej przezwieki krzywiznami. Profesjonalna, eleganckagaleria – prezentuje twórczoœæ Bart³omiejaMicha³owskiego, m³odego artysty, lubliniani-na i obywatela Europy, którego prace poka-zywane by³y wielokrotnie w Polsce i zagranic¹.Autor po licznych podró¿ach zatrzyma³ siê naGrodzkiej 19 magicznym miejscu, obokDomu Waksmana, gdzie wszystko jest mo¿li-we, w jego obrazach czas te¿ biegnie inaczej.Zaginione ¿ydowskie miasteczka, cienie ichmieszkañców o¿ywiaj¹ i przesuwaj¹ siê w mi-stycznym korowodzie kolorów. Do swojej ga-lerii Bart³omiej Micha³owski zaprasza równie¿nietypowych goœci; Brunona Schulza, które-mu z³o¿y³ wystaw¹ „Sztet³ III Nauczycielowiz Drohobycza”, a w najbli¿szym czasie, 15 mar-ca, dok³adnie w 100. rocznicê urodzin poetyJózefa Czechowicza, prezentowane bêd¹dawne pocztówki z Lublina ze zbiorów Zbi-gniewa Lemiecha. ¯yczymy powodzeniai wiele zaczarowanych spotkañ.

Cieszy fakt, ¿e w naszym mieœcie 30 stycz-nia 2003 roku zawi¹za³ siê, z inicjatywy rekto-ra UMCS prof. dr hab. Mariana Harasimiu-ka, Proeuropejski Komitet Obywatelski ZiemiLubelskiej, który og³osi³ swoj¹ deklaracjê: „OdUnii do Unii”, w której to podpisani wyra¿aj¹troskê o wspólne dobro: „ w poczuciu odpowie-dzialnoœci za przysz³oœæ Lubelszczyzny i jej miesz-kañców, dzia³aj¹c ponad wszelkimi podzia³ami:politycznymi, spo³ecznymi i œwiatopogl¹dowymi, wobliczu wyzwañ, jakie stawia proces integracji eu-ropejskiej i nadchodz¹ce referendum” i zwracaj¹siê do tych, którzy czuj¹ siê zagubieni i opusz-czeni: nie bójcie siê otwarcia na Europê.

Bibliotekarze z Miejskiej Biblioteki Pu-blicznej im. Hieronima £opaciñskiego w 31filiach, jeszcze przed zawi¹zaniem siê Proeu-ropejskiego Komitetu, zaanga¿owali siêw zbieranie materia³ów i udzielanie informa-cji na temat integracji z Uni¹ Europejsk¹ –by nie staæ z boku, ale mieæ udzia³ w tym do-nios³ym dla Polaków wydarzeniu.

Jerzy Jacek Bojarski

Sztet³ III – Rankiem na Szerokiej „Do widzenia, dojutra – Grzegorz J.” – akwarela

Sztet³ III – Dyskusja w „Szerokiej 28” – akwarela

Lublin miastem unii nie od dziœDokoñczenie ze str. 3

Miasta partnerskie Lublina w Miejskiej Bibliotece Publicznej1. Nancy -Francja 26 II 1988* F. nr 29 ul. Kiepury 52. Münster – Niemcy 30 XI 1991 F. nr 28 ul. Nadbystrzycka 853. Delmenhorst – Niemcy 11 V 199 F. nr 10 ul. Kleeberga 12 a4. Rishon LeZion – Izrael 1 X 1992 F. nr 30 ul. BraciWieniawskich 55. Nykobing-Falster – Dania 12 III 1992 F. nr 26 ul. Leonarda 186. Lancaster – Anglia 11 V 1994 F. nr 12 ul. ¯elazowej Woli 77. Debreczyn -Wêgry 2 VI 1995 F. nr 3 ul. Hutnicza 208. £ugañsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 2 ul. Peowiaków 129. £uck – Ukraina 4 III 1996 F. nr 31 ul. Na³kowskich 10210. Starobielsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 21 Rynek 1111. Tilburg – Holandia 29 VI 1996 F. nr 29 ul. Kiepury 512. Viseu – Portugalia 24 XI 1998 F. nr 1 ul. Koœcielna 713. Erie – USA 26 IV 1998 F. nr 18 ul. G³êboka 814. Poniewie¿ – Litwa 11 IX 1999 F. nr 24 ul. Juranda 715. Windsor – Kanada 26 VI 2000 F. nr 6 ul. Poniatowskiego 416. Pernik – Bu³garia 21 VI 2001 F. nr 16 ul. Kasztanowa 117. Alcalá de Henares – Hiszpania 14 VII 2001 F. nr 9 ul. Krañcowa 106* - data podpisania umowy partnerskiej

To ju¿ trzydzieœci lat. Od trzech dekadw „Chatce ¯aka” dzia³a Dyskusyjny Klub Fil-mowy „Bariera”. Na jubileusz przygotowanoniespodziankê – seminarium Polskiej Fede-racji DKF. Impreza udana i filmowo, i towa-rzysko.

Program obejmowa³ filmy trzech god-nych uwagi re¿yserów europejskich. EricRohmer, nestor kina francuskiego, autor ta-kich epokowych dzie³ jak Moja noc u Maud,przedstawiciel wyrafinowanego kina psycho-logicznego, jest twórc¹ filmów o zwyk³ychludziach, w których istotn¹ rolê graj¹ emo-cje i nieuœwiadomione pragnienia. Z fran-cusk¹ lekkoœci¹, nie moralizuj¹c i unikaj¹cpu³apek kina popularnego, re¿yser pokazu-je, ¿e ludzie staraj¹ siê wybieraæ dobro – na-wet, jeœli po drodze napotykaj¹ przeszkody.Dobro: czyli mi³oœæ, bliskoœæ, zaufanie.

Bille August nie ma tak jednorodnychzainteresowañ. Jest autorem i wspania³ej sagio walce cz³owieka o w³asn¹ godnoœæ i o god-ne ¿ycie – Pelle zwyciêzca – i filmów obyczajo-wych dotykaj¹cych problemów dojrzewania,i uroczej, s³odko – gorzkiej opowiastki Buster.

Martin Szulik znany jest przede wszystkimjako twórca kultowej ju¿, liryczno – filozoficz-nej przypowieœci Ogród. Jego Orbis pictus topowieœæ drogi, w niezwyk³ych pejza¿ach gó-rzystej S³owacji, która jawi siê tu jako krainatrochê ze snu, a trochê z dziwnej, okrutnejbaœni. Krainka zabiera nas w podró¿ w prze-sz³oœæ, smutn¹ i radosn¹, zabawn¹ i tragiczn¹.

To wszystko mo¿na by³o zobaczyæ w Chat-ce ¯aka w dniach 14-17 listopada 2002. Na-stêpna du¿a impreza – Studenckie Konfron-tacje Filmowe – ju¿ w marcu 2003.

Alina Lewicka-Rosiñska

Trzydzieœci lat DKF „Bariera”

Zapamietaj: 21 marca!To nie tylko kalendarzowy pocz¹tek wiosny, czy Dzieñ Wagarowicza, ale tak¿e Œwiatowy

Dzieñ Poezji ustanowiony przez UNESCO w 1992 r. Pamiêtajmy w tym dniu rozpi¹æ naszeduchowe skrzyd³a i wznieœæ siê ponad przeciêtnoœæ codziennej szaroœci, by zatopiæ siê wwierszach ulubionego poety. (jjb)

S³ynna studnia w Rishon Le Zion

Page 6: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

12 13

Lubelska Fundacja Rozwoju powsta³a ju¿we wrzeœniu 1991 roku, jako jedna z pierw-szych w Polsce Agencji Rozwoju Regionalne-go. Jej fundatorami s¹ m.in. Wojewoda lu-belski, reprezentuj¹cy Skarb Pañstwa, BankDepozytowo-Kredytowy S.A. (obecnie PekaoS.A.), PKO BP, Bank Przemys³owo-Handlo-wy S.A. (dziœ BHP PBK S.A), Bank RozwojuEksportu S.A., Izba Przemys³owo-Handlowaw Lublinie oraz gdañska Fundacja Gospodar-cza (obecnie w Gdyni).

Zadaniem LFR jest wspieranie rozwo-ju gospodarczego, zw³aszcza sektora ma³ychi œrednich przedsiêbiorstw. Odbywa siê topoprzez zarz¹dzanie projektami pomocowy-mi oraz ró¿norodne us³ugi: informacyjne, fi-nansowe, doradcze, szkoleniowe oraz w za-kresie innowacyjnoœci i transferu technologii.

W regionie LFR dzia³a poprzez sieælokalnych instytucji utworzonych wspólniez samorz¹dami miast, gmin i powiatów, two-rz¹cych „sieæ rozwoju przedsiêbiorczoœci”, naktór¹ sk³adaj¹ siê Agencje Rozwoju Lokalne-go (jako oddzia³y LFR) oraz Oœrodki Wspie-rania Biznesu.

Interesuj¹cych informacji o LFR mo¿nazasiêgn¹æ z publikacji „Dziesiêæ lat doœwiadczeñLubelskiej Fundacji Rozwoju”, wydanej pod red.prof. Andrzeja Kidyby w 2001 roku oraz z fol-deru informacyjnego „Phare 2000”.

Lublin i Lubelszczyzna w œwiecie to bar-dzo wa¿ny aspekt dzia³alnoœci LFR, wobecrych³ego wejœcia Polski do Unii Europejskiej.Ten kontekst integracji europejskiej nie jestjednak dla fundacji przera¿aj¹cy. Przeciwnie.Nie maj¹ ¿adnych kompleksów. Zdaniem

Lubelska Fundacja Rozwoju i „WspólnotaLubelska” w jednym sta³y domu

Lubelska Fundacja Rozwoju i Stowarzyszenie „Wspólnota Lubelska” to dwie rzeczywi-stoœci, które ³¹czy nie tylko lokal przy Rynku 7 na Starym Mieœcie, lecz tak¿e osoba prof.Andrzeja Kidyby. Fundacji prezesuje on od pocz¹tku, tj. od blisko 12 lat, raczkuj¹cemu zaœStowarzyszeniu od roku.

prezesa wszyscypracownicy s¹ wpe³ni tego s³owa,Europejczykami,a instytucja – odstrony profesjo-nalnej – jest wie-lokrotnie lepszani¿ podobne instytucje unijne. Dowodem nato mo¿e byæ polsko-brytyjski program rozwo-ju przedsiêbiorczoœci, oceniony przez Brytyj-czyków jako jeden z najlepszych projektóww œwiecie.

„To jest ca³a sieæ, ca³a infrastruktura – mówiprof. Kidyba – to jedenaœcie lat doœwiadczeñ,a przy okazji dziesi¹tki tysiêcy przedsiêbiorstw i za-trudnienie wielu bezrobotnych. Pewnym sukcesemfundacji jest i to, ¿e ludzie z polskich elit zrozumie-li, i¿ niektóre cele lepiej osi¹gn¹æ w sposób zorgani-zowany, zaplanowany i logiczny, ni¿ chaotyczny.Dotyczy to np. pieniêdzy: jeœli gospodaruje siê w spo-sób ukierunkowany i logiczny, to wystarczy ich na

d³u¿szy czas, a w chaosie znikaj¹, choæby by³o niewiadomo ile.”

Lubelska Fundacja Rozwoju jest regio-naln¹ instytucj¹ finansuj¹c¹. Oznacza to, ¿ezosta³a wskazana przez Brukselê, jako ta in-stytucja, która ma koordynowaæ wdra¿anieprogramów pomocy, organizowanej w naszymregionie.

„Byliœmy do tego przygotowani przez lata –podsumowuje prezes LFR – w odró¿nieniu odelit polskich, Bruksela szanuje doœwiadczeniai umiejêtnoœci, o czym u nas siê czêsto zapomina,nie potrzebuj¹c tych, którzy coœ umiej¹, a którzy wdanym momencie s¹ tam, gdzie s¹. Tymczasemtrzeba korzystaæ z wszelkich umiejêtnoœci i doœwiad-czeñ. S¹ nie do przecenienia.

Nowsz¹ inicjatyw¹ jest – dzia³aj¹ce odroku – Stowarzyszenie „Wspólnota Lubel-ska”.

– „Chodzi przede wszystkim oto – mówi prof.Kidyba – aby w inny sposób promowaæ Lublin,skupiaj¹c wokó³ Stowarzyszenia ludzi, którzy s¹zainteresowani dobrem i rozwojem miasta, ale nie-koniecznie mieszkaj¹cych w Lublinie. Lubliniakówjest przecie¿ na œwiecie sporo... G³ównym celem jestwiêc stworzenie p³aszczyzny wspó³pracy, takiegomiejsca, instytucji, która pozwoli na integracjê tychœrodowisk. Dziêki temu – po pierwsze: „pod skrzy-d³a” tych¿e ludzi, umo¿liwiaj¹c im korzystanie z in-formacji i wiedzy, któr¹ tutaj mamy; a po drugie– sama „Wspólnota” dziêki temu pozwoli na pro-mocjê Lublina. Chodzi nam o to, aby „WspólnotaLubelska” nie by³a tylko w Lublinie, ale na ca³ymœwiecie. I to siê ju¿ zaczê³o dziaæ”.

Potwierdzeniem tego by³y „Dni Lublinaw Nowym Jorku”, przedsiêwziêcie – zdaniemprof. Kidyby – bardzo udane i warte zacho-du. Wziê³o w nim udzia³ kilka tysiêcy Polo-nusów. Nawet jeœli nie byli to Lubliniacy z na-szego terenu, to na pewno wielu z nich siêza takowych uwa¿a³o. Granice regionów s¹tutaj umowne, ludzie z Podkarpacia i z Pod-lasia te¿ czuli siê wtedy Lubliniakami.

„Myœlimy o tym, aby bardziej wypromowaæ ideêStowarzyszenia – podkreœla prezes „Wspólno-ty” – Musimy koniecznie przygotowaæ publikacjê,poœwiêcon¹ tej naszej ma³ej ojczyŸnie w wielu wy-miarach: kulturowym, historycznym, kulinarnym,obyczajowym... Aby siê nie rozpraszaæ chcemy siêskoncentrowaæ na 2-3 imprezach w ci¹gu roku.Jednoczeœnie trwa praca promocyjna, a wszystkiepomys³y generowane s¹ w sekcjach. Chcemy te¿pe³niæ pewn¹ s³u¿ebn¹ rolê dla w³adz miejskich,Pana Prezydenta i w³adz wojewódzkich, pomaga-j¹c w promocji miasta na zewn¹trz... Mamy na-dziejê, ,,¿e – poprzez pojedyncze przedsiêwziêcia pu-blikacyjne i organizacyjne – do³o¿ymy jak¹œ jedn¹,ma³¹ cegie³kê do obrazu naszego lubelskiego ¿ycia”

Min¹³ pierwszy rok „Wspólnoty”. Rokorganizowania siê, w którym wa¿ne by³yprzede wszystkim zacieœniaj¹ce siê kontaktyz miastami partnerskimi. Teraz przed Stowa-rzyszeniem szereg kolejnych przedsiêwziêæi spotkañ. Powiêkszaj¹c grono uczestnikówchc¹ m.in. przygotowaæ, podobn¹ do nowo-jorskiej, formê prezentacji – w innym mie-œcie i w innym kraju, gdzie te¿ wystêpuje lu-belska Polonia. Stanis³aw Gaszyñski

Od lewej siedz¹: P. Semeniuk-sekretarz , L. Bobrzyk-skarbnik , T. Wójtowicz-wiceprezes , Prezydent m. Lublina A. Pruszkowski – senior za³o¿yciel,inicjator – prof. A. Kidyba – prezes, H. Pietraszkiewicz , prof. J. Oleszczuk, W. Dudziak

Od lewej stoj¹: J. Madejek, A. Matiasz,, G. Kania, prof. K. Skupniewski ,J. Szyndler, J. Mach, Z. Bagiñski, S. Zwolan, M. Piotrowski, T. Nowosad, P. Choina , prof.R. Maciejewski , J. J. Bojarski, dr Z. Targoñski, Z. Wojciechowski, B. Stelmach, dr W. Perdeus, M. Kuna, dr R. Gajewski, dr J. Mazurek

Nieobecni na zdjêciu: L. M¹dzik – wiceprezes, S. Kucharski, S. Szucki, prof. S. Wo³oszyn, dr L. Daniewski, K. Siczek,, A. Ha³as, R. Grudzieñ, prof. J. Hortyñski,D. Bagiñski, K. Micha³kiewicz, Ks, J. Jêczeñ, A. Drop, A. Kêpa, K. Czerwiñski, T. Mys³owski, prof.J. K³oczowski, T. Bia³opiotrowicz, M. Jakubowski, P. Gawryszczak,

A. Szpecht, C. Ritter, M. Koryciñski

Nazwa Fundacji pochodzi od miejscowoœcipo³o¿onej w Koz³owieckim Parku Narodowym,w której realizowane by³y pierwsze projektyFundacji. Ma ona równie¿ symboliczne dla nasznaczenie. Nowy staw to nowe Ÿród³o zaanga¿o-wania w krzewieniu demokracji, spo³eczneji przyjaznej œrodowisku naturalnemu gospodar-ki rynkowej, solidarnoœci i partnerskiej wspó-³pracy miêdzy narodami. Fundacja Nowy Stawpowsta³a w 1993 roku. Jej dzia³ania kierowanes¹ na rzecz umacniania, ukszta³towanych przezchrzeœcijañstwo podstawowych wartoœci demo-kracji, gospodarki rynkowej, edukacji m³odegopokolenia i wspó³pracy miêdzynarodowej m³o-dzie¿y.

¯yjemy w czasach nadzwyczajnych przemian.Po upadku komunizmu w ca³ej Europie Œrod-kowo-Wschodniej procesy europejskiej integra-cji gospodarczej, politycznej i militarnej nabra-³y nowej dynamiki. D¹¿enie Polski do NATOi UE jest faktem powszechnie uznawanym. Re-formy ustrojowe naszego kraju zapocz¹tkowa-ne w 1989 roku uzyska³y po 10 latach nowy im-puls w postaci 4 wielkich reform spo³ecznych.M³ode pokolenie Polaków stoi przed historycz-nym wyzwaniem. Od niego zale¿y sukces i trwa-³oœæ dokonuj¹cych siê przemian ustrojowych –

rozwój Polski. Fundacja swoimi dzia³aniami s³u-¿y m³odym, by jak najlepiej wype³niali spoczy-waj¹ce na nich zadania. Mamy nadziejê, ¿e wspól-nie wykorzystamy dziejow¹ szansê uczynienia zPolski kraju odpowiadaj¹cego wspó³czesnymstandardom demokracji.

Fundacja oparta jest na 3 dzia³ach progra-mowych, które stanowi¹: Akademia Demokra-cji, Oœrodek Europejskiej Wymiany i Wspó³pra-cy M³odzie¿y i Eko-Szko³a.

Fundacja wspó³pracuje miêdzy innymi zorganizacjami harcerskimi, Fundacj¹ „M³odaDemokracja”, Niezale¿nym Zrzeszeniem Stu-dentów, Katolickim Stowarzyszeniem M³odzie-¿y, Polsko-Niemieck¹ Wspó³prac¹ M³odzie¿y,Polsko-Ukraiñskim Forum M³odych, Stowarzy-szeniem „M³odzi na Rzecz Lubelszczyzny”, To-warzystwem Wspierania Partnerstwa Miast,Zwi¹zkiem Gmin Lubelszczyzny, a tak¿e z orga-nizacjami z Belgii, Bia³orusi, Francji, Holandii,Niemiec, Rosji, S³owacji, Ukrainy i WielkiejBrytanii. Fundacja organizuje rocznie ponad 60ró¿nych projektów (konferencji, seminariów,miêdzynarodowych spotkañ m³odzie¿y). FUN-DACJA NOWY STAW jest cz³onkiem Stowarzy-szenia Chrzeœcijañskich Dzie³ Wychowania, Fe-deracji Polskich Domów Spotkañ i ForumLubelskich Organizacji Pozarz¹dowych.

Fundacja Nowy Staw20-078 Lublin, ul. 3-go Maja 18/3atel. 532 82 19, 532 61 91tel./fax 534 61 92e-mail: [email protected]. nowystaw.lublin.pl.

Jak wszyscy wiemy nieuchronnie zbli¿a siêczas wejœcia Polski do Unii Europejskiej. Wo-bec tak wa¿nego wydarzenia dla ka¿dego z naswa¿na jest informacja na temat organizacji, doktórej zamierzamy przyst¹piæ. W ostatnich mie-si¹cach wiele siê s³yszy o Unii Europejskiej, jed-nak, jeœli chodzi o szczegó³ow¹ wiedzê to wieluz nas niestety nie mo¿e siê ni¹ pochwaliæ. Dlate-go te¿, maj¹c na te¿ na uwadze dobro ka¿degoPolaka, Regionalne Centrum Informacji Euro-pejskiej postawi³o sobie za cel udzielenie rzetel-nej informacji na wszelkie problemy zwi¹zane zprocesem akcesji a tak¿e z funkcjonowaniemsamej Unii. Jako jednostka regionalna prowa-dzimy ró¿norodne dzia³ania maj¹ce na celu in-formowanie spo³ecznoœci województwa lubelskie-go oraz wskazywanie wszelkich aspektówintegracji europejskiej zwi¹zanych z ¿yciem co-dziennym, edukacj¹, kultur¹, prac¹ zawodow¹.W ramach dzia³añ bierzemy te¿ udzia³ w spo-tkaniach œrodowiskowych przy wspó³pracy zUrzêdem Wojewódzkim, gdzie prowadzimypunkty informacyjne. W swojej dzia³alnoœci sta-tutowej prowadzimy w³asn¹ bibliotekê z wielo-ma pozycjami dotycz¹cymi szeregu zagadnieñzwi¹zanych z tematyk¹ europejsk¹. Ka¿dy, ktowyra¿a tak¹ chêæ mo¿e udaæ siê do naszej sie-dziby przy ul. 3 Maja 18/3a i skorzystaæ z mate-ria³ów, które udostêpniamy (publikacje, infor-matory skierowane do ró¿nych grup spo³ecznychm.in. dla kobiet, m³odzie¿y, rolników, przedsiê-biorców itp.). Ponadto organizujemy te¿ semi-naria, wyk³ady, szkolenia ukierunkowane naprzybli¿enie tematyki unijnej.

Jako placówka regionalna wspó³pracujemyrównie¿ z innymi instytucjami, wœród którychmo¿na wymieniæ: Urz¹d Komitetu IntegracjiEuropejskiej w Warszawie, Biuro Integracji Eu-ropejskiej Lubelskiego Urzêdu Wojewódzkiegow Lublinie, Urz¹d Miejski w Lublinie, Woje-wódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, Wy-dzia³ Politologii UMCS, Wydzia³ Nauk Spo³ecz-nych KUL, Centrum Kultury w Lublinie,Kuratorium Oœwiaty i wiele innych.

RCIE jest tak¿e koordynatorem ró¿nychprojektów maj¹cych na celu przybli¿enie tema-tyki unijnej. Projekty te realizowane s¹ przyudziale szkó³ podstawowych, gimnazjalnychoraz ponadgimnazjalnych województwa lubel-skiego a tak¿e sta³ych partnerów RCIE. Najwiêk-szym zrealizowanym dotychczas przez Regio-nalne Centrum Informacji Europejskiejw Lublinie by³ program pt. „Wiesz wiêcej – mo-¿esz wiêcej”.

Program skierowany by³ do m³odzie¿y szkó³œrednich, studentów oraz absolwentów. Dzia³al-noœæ RCIE opiera siê g³ównie na pracy konsul-tantów i wolontariuszy (stale z biurem wspó³pra-cuje ok.40 osób). S¹ to przede wszystkimstudenci (politologii, prawa i ekonomii), zain-teresowani tematyk¹ europejsk¹ oraz zaanga¿o-wani w dzia³ania na rzecz informacji na tematUnii Europejskiej. Pracuj¹ oni w Centrum nie-odp³atnie – w zamian maj¹ mo¿liwoœæ uczestni-czenia we wszystkich szkoleniach, zdobywaj¹nowe doœwiadczenia oraz nabywaj¹ nowe umie-jêtnoœci.

Regionalne CentrumInformacji Europejskiej w Lublinieul. 3-go Maja 18/3a20-078 Lublintel. 532 82 19, 532 61 91tel./fax 534 61 92e-mail: [email protected]

Stowarzyszenie „Wspólnota Lubelska” w Trybunale Koronnym, dnia 7 marca 2002 r.

S¹d kole¿eñski Komisja Rewizyjna

Rynek 7

Page 7: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

12 131514

Sieæ biblioteczna Miejskiej Biblioteki Publicz-nej im H. £opaciñskiego w Lublinie liczy obecnie31 filii. W liczbie tej mieœci siê 26 placówek ogól-nych , 3 szpitalne, 1 akademick¹ i 1 ze zbiorami fo-nicznymi. Przy 16 placówkach funkcjonuj¹ oddzia³ydla dzieci. £¹cznie ksiêgozbiór filii liczy 517203 vol.oraz 9515 jednostek zbiorów specjalnych. W 2002 r.z us³ug filii MBP korzysta³o 74 835 czytelników (o762 osoby wiêcej w porównaniu z rokiem ubieg³ym)co stanowi 21,14 % ogó³u mieszkañców Lublina. Naj-wiêksz¹ grupê czytelników (oko³o 60%), tworz¹ lu-dzie m³odzi do lat 24. Systematycznie wzrasta wskaŸ-nik liczby czytelników z grupy bezrobotnychi emerytów. Biblioteka obs³uguje równie¿ 625 czy-telników niepe³nosprawnych, a 11 osobom ksi¹¿kidostarczane s¹ do domu.

Czytelnicy wypo¿yczyli w 2002 roku ogó³em2 050 433 jednostki biblioteczne – 1600 629 vol.ksi¹¿ek, 177 779 egzemplarzy czasopism i gazet oraz272 025 egzemplarzy zbiorów specjalnych.

WYDAWNICTWO GALWydawnictwo „GAL” zosta³o za³o¿one

w marcu 2002 r. i z dniem l kwietnia 2002 r.rozpoczê³o swoj¹ dzia³alnoœæ edytorsk¹.

Pierwsz¹ wydan¹ przez Wydawnictwo„GAL” pozycj¹ by³y zebrane wiersze Gra¿ynyChrostowskiej pt. „Jakby minê³o ju¿ wszyst-ko”, opatrzone wstêpem i pog³êbione ana-liz¹ historyczn¹ wydarzeñ w latach, w którychpoetka ¿y³a (1921 – 1942). Ukaza³a 18 kwiet-nia 2002 r., w 60. rocznicê tragicznej œmiercipoetki w obozie w Ravensbrueck. Wzboga-cona ilustracjami po raz pierwszy publikowa-nymi, podobnie jak i wiersze, które zosta³ypomieszczone w tym wydawnictwie ksi¹¿ko-wym.

15 sierpnia 2002 r,. na œwiêto Wojska Pol-skiego, ukaza³a siê ksi¹¿ka pt. „W cieniuchwa³y 8 pp Leg.” (zbiór niepublikowanychartyku³ów) pióra Al. Leszka Gzelli, traktuj¹-ca o historycznym i s³ynnym 8 pp Legionów,który stacjonowa³ w Lublinie w okresie dwu-dziestolecia miêdzywojennego XX wieku.Nak³adc¹ tej pozycji by³o Stowarzyszenie Klu-bu Oficerów Rezerwy 2. FOSP w Lublinie.

Wydawnictwo GAL

Tel: (48 81) 525 23 72

Biblioteka w klasztorzeJu¿ od roku – nowo powo³ana jako samo-

dzielna instytucja kultury – Miejska Bibliote-ka Publiczna im. H. £opaciñskiego ma sw¹siedzibê na Peowiaków 12, w³aœnie w klaszto-rze powizytkowskim. Obecnie tego pojêciau¿ywamy w odniesieniu do koœcio³a przy uli-cy Narutowicza, który de facto jest koœcio³empobrygidkowskim. Potocznie mówi siê dzisiaj:„ Idê Centrum Kultury”, lub „ do Hadesu”. My-œlê, ¿e po jakimœ czasie zapadnie w œwiado-moœci Lublinian fakt, ¿e mieœci siê tutaj tak-¿e – (na I piêtrze) – siedziba dyrekcjiMiejskiej Biblioteki Publicznej i Filia nr 2, któ-ra przeprowadzi³a siê z ulicy Konopnickiej.

To miejsce ma swój piêkny rodowód,o którym warto pamiêtaæ i przypominaæ, a na-wet wskrzeszaæ pewne wartoœci w swoim dzia-³aniu. W 1994 roku w miesiêczniku „Na przy-k³ad” ukaza³ siê artyku³ „Klasztor panienWizytek” pióra Karola Majewskiego, przed-stawiaj¹cy w zarysie historiê sprowadzenia Wi-zytek do Lublina, fundacji ich klasztorui powstawania budynków klasztornych. Terazo sakralnym charakterze tego miejsca przy-pomina tylko zabytkowa kapliczka z Chrystu-sem Frasobliwym znajduj¹ca siê na placykuprzed budynkiem i niew¹tpliwie nabo¿ny sto-sunek czytelników do ksi¹¿ek.

Zapraszamy wiêc wszystkich spragnionychs³owa drukowanego na ma³e „co nieco” docel klasztornych, by siê wyciszyæ od nadmier-nego zgie³ku i kosztowaæ owoce pisz¹cychm¹drze, piêknie, i ku po¿ytkowi naszegoducha i umys³u. JJB

Strukturê wypo¿yczeñ, bez czasopism, ilustrujezestawienie: literatura dla dzieci – 251 857 – 15,9%;literatura dla doros³ych – 989 278 – 62,8%; literatu-ra popularno-naukowa – 333 587 – 21,3%

Oprócz wypo¿yczeñ do domu filie prowadz¹udostêpnianie prezencyjne w czytelniach i tzw. k¹-cikach czytelniczych. W 2002 r. odwiedzi³o je 61 636osób, którym udostêpniono 128 009 jednostek, g³ów-nie gazet i czasopism. W us³ugach na rzecz czytelni-ków wa¿ne miejsce zajmuje dzia³alnoœæ informacyj-na. W 2002 r. udzielono 153 385 informacjii kwerend. Podstawowa dzia³alnoœæ bibliotek filial-nych jest wspomagana i wzbogacana dzia³alnoœci¹kulturalno-oœwiatow¹. Ogó³em zrealizowano 2153formy pracy oœwiatowej, w których wziê³o udzia³ 23591 czytelników.

Wszelkie formy pracy i dzia³alnoœci prowadzo-ne przez Bibliotekê sprawiaj¹, ¿e MBP zajmuje zna-cz¹ce miejsce na mapie kulturalnej Lublina.

Irena Ksi¹¿ek

Czytelnictwo w Miejskiej Bibliotece Niecodzienna...We wtorek – 25 lute-

go 2003 r. o godz. 16.00w Galerii Malarstwa Pol-skiego na Zamku Lubel-skim. Odby³a siêprezentacja ksi¹¿ki „Na-wrócenie. Historia pew-nego cz³owieka” wydanejprzez Wydawnictwo Ar-chidiecezji Lubelskiej„Gaudium”. Prelegenta-mi byli J. E. Ks. Abp Prof.

Józef ¯yciñski i Krzysztof Zanussi. Promocjêprowadzi³ ks. Mieczys³aw Puzewicz. Ksi¹¿kajest niezwyk³ym œwiadectwem nawróceniaznanego w³oskiego wydawcy Leonarda Mon-dadoriego. Trafi³a do lubelskiego wydawnic-twa dziêki Krzysztofowi Zanusiemu,dalekiemu kuzynowi pierwszej ¿ony jej bo-

hatera, który o w³oskim wydaniu (ukaza³o siêju¿ ponad 100 tys. egz.) poinformowa³ w roz-mowie telefonicznej Ks. Abpa Józefa ¯yciñ-skiego. Na wiadomoœæ o planowanymwydaniu ksi¹¿ki w Polsce jej autor i zarazembohater zareagowa³ zaproszeniem przedsta-wiciela wydawnictwa „G” do Frankfurtu naMTK. Spotkanie mia³o siê odbyæ 11 paŸdzier-nika. L. Mondadori na spotkanie nie doje-cha³ z powodu wypadku. Pewnie nikt niespodziewa³ siê, ¿e by³a to zapowiedŸ œmierci,która nadesz³a 13 grudnia. Jej przyczyn¹ by³rak. W tym ostatnim okresie Mendadori wy-powiedzia³ znamienne s³owa: Teraz muszêodejœæ tam, dok¹d odejœæ muszê”. Dziêki nieco-dziennemu ³añcuchowi wydarzeñ mo¿emydziœ poznaæ fascynuj¹c¹ historiê ¿ycia jedne-go z najbardziej znanych ludzi wspó³czesnychW³och. Ksi¹¿kê napisa³ wespó³ ze znanymz wywiadów – z Janem Paw³em II i kardyna-³em Ratzingerem – w³oskim pisarzem Vitto-riem Messorim. Andrzej Wojnowski

Zapachnia³o nowymScripotoresem

¯ydowski LublinMam przed sob¹ œwie-

¿o wydrukowany, pachn¹-cy bardzo intensywniefarb¹ drukarsk¹ z oficynypoligraficznej „Norberti-num” , na bardzo dobrympoziomie edytorskim –zeszyt kwartalny – zima,nowego pisma: „ Scripto-res” W podtytule: Pa-

miêæ. Miejsce. Obecnoœæ. Laboratorium pa-miêci. Ma³e ojczyzny. Spotkanie kultur. Nr1/2003. Wydawc¹ jest Oœrodek „BramaGrodzka – Teatr NN”. Projekt ok³adki autor-stwa Anny Prokop, przy komponowaniu wnê-trza zeszytu wspomaga³ j¹ Marcin Skrzypek.O szacie graficznej mo¿na by rzec, ¿e u³atwiaporuszanie siê po, jak¿e potrzebnej i m¹drejpublikacji. W zaproszeniu na promocjê czy-tamy: Oddajemy w rêce czytelników nowy nu-mer „Scriptores”, pisma bêd¹cego kontynu-acj¹ „Scriptores Scholarum”, ale bardzo siêod niego ró¿ni¹cego. Jedn¹ z podstawowychzmian sta³o siê ca³kowite zwi¹zanie pismaz Oœrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN”,którego dzia³alnoœæ streszcza siê w haœle „Pa-miêæ – Miejsce – Obecnoœæ”. Te trzy pojêciatworz¹ ca³oœæ, „ideogram”, trójk¹t wzajemne-go przenikania siê i relacji. Wydaje siê, ¿e wy-znaczaj¹ one trzy osie, trzy wymiary tej samej,odrêbnej i realnej, przestrzeni aksjologicznej,która, z ró¿nych wzglêdów, jest szczególniewa¿na w naszej czêœci œwiata i w tym momen-cie historii.

Niniejszy numer to jeszcze jeden krokw kierunku zwiêkszania Obecnoœci w naszymMiejscu, jakim jest Lublin, poprzez siêganiedo jego pamiêci zwi¹zanej z ¯ydami. Jestprawd¹ raczej znan¹ i czêsto przypominan¹,¿e „przez 400 lat stanowili oni prawie po³o-wê mieszkañców Miasta” Co jednak ten faktoznacza³ w praktyce? Kim byli owi „Lubelscy

¯ydzi”? Czy moglibyœmy – przeprowadzaj¹cswoisty eksperyment mentalny – znaleŸæ z ni-mi wspólny jêzyk?

W telegraficznym skrócie mo¿na uj¹æ, ¿enowa publikacja, poprzez cztery wyodrêbnia-j¹ce j¹ dzia³y: Portret historyczny, Naród i ksiêgi,¯ydowski elity, Dwukulturowy Lublin we wspomnie-niach i literaturze, wprowadza nas w klimaty¿ydowskiego Lublina. Po œwiecie historii opro-wadzaj¹ wprowadzaj¹ nas wybitni profesoro-wie: W³adys³aw Panas, Janusz Tazbir, JakubGoldberg i Tadeusz Radzik. W g³¹b kulturyzanurzaj¹ nas autorzy tekstów -m.in.: Konstan-ty Gebert, Ryszard Lõw, Joanna Zêtar, Zyg-munt Hoffman i Sylwia Bojczuk. ¯dowskieelity przybli¿aj¹ teksty Roberta Kuwa³ka i Bar-tosza Panka. Postaæ literack¹ Jakuba Glatsz-tajna pomaga nam poznaæ prof. MonikaAdamczyk-Garbowska, a jego teksty: Podró¿eJasia i Umarli nie chwal¹ Boga – dope³niaj¹reszty. Natomiast Ewa Rybicka (córka naszejkole¿anki Krystyny, z filii 30) prezentuje namsylwetkê ma³o znanej lubelskiej ¿ydówki AnnyLangfus, oraz fragment opowieœci autobio-graficznej Kurs przygotowawczy.

Ca³oœæ dope³nia s³owniczek autorstwa Bar-bary Jab³oñskiej i S³awomira ¯urka.

Tak wiêc Lublin ¯ydowskie doczeka³ siênastêpnej ju¿ z kolei, ale jak¿e potrzebneji oczekiwanej publikacji zawieraj¹cej 218stron, wiele zdjêæ, w nak³adzie zaledwie 1000egz.

Panu Tomaszowi Pietrasiewiczowi – dy-rektorowi Oœrodka szczerze gratulujemy i cie-szymy siê, ¿e nasi Czytelnicy dostan¹ warto-œciowe czasopismo pokazuj¹ce Lublin,o którym mo¿emy nie tylko pamiêtaæ, i którymo¿emy wspominaæ, a z historii którego na-le¿y wyci¹gaæ wnioski na dzisiaj, w kontekœciepojednania narodów!

Jerzy Jacek BojarskiWiêcej informacji o numerze Scriptores,

wraz z opisami zdjêæ mo¿na znaleŸæ na stro-nach: www.scriptores.tnn.lublin.pl. Nato-miast o dzia³alnoœci: Oœrodka „Brama Grodz-ka – Teatr NN”, 20-112 Lublin, ul. Grodzka21, tel. 532 58 67www.tnn.lublin.pl [email protected]

„Z popio³ów Sobibo-ru. Historia przetrwania”Thomasa Toivi Blattaprze³. z angielskiego Do-rota Szczygie³, Wydaw-nictwo Muzeum Pojezie-rza £êczyñsko-W³odaw-skiego.

Dziêki uprzejmoœciMuzeum Pojezierza £êczyñsko-W³odawskie-go i Urzêdu Gminy we W³odawie Miejska Bi-blioteka Publiczna w Lublinie wzbogaci³aswoje zbiory o cenn¹ pozycjê Ÿród³ow¹ doty-cz¹c¹ historii Holocaustu w regionie lubel-skim.

„Z popio³ów Sobiboru. Historia przetrwa-nia” jest wstrz¹saj¹c¹ relacj¹ Thomasa ToiviBlatta – uciekiniera z obozu zag³ady w Sobi-borze. Ksi¹¿kê rozpoczynaj¹ wspomnieniaBlatta z lat dzieciñstwa i m³odoœci spêdzonychw miasteczku Izbica, zamieszka³ym w wiêk-szoœci przez ¯ydów. Nastêpnie autor zdajeprzejmuj¹c¹ osobist¹ relacjê z pobytu w obo-zie, a tak¿e z powstania, które w nim wybu-ch³o 14 paŸdziernika 1943 roku i doprowa-dzi³o do ostatecznej likwidacji tej fabrykiœmierci. Odby³o siê to w ramach OperacjiReinhardt -zaszyfrowana nazwa dzia³añ pod-jêtych przez hitlerowców w celu fizycznejeksterminacji ¯ydów w obozach w Be³¿cu,Sobiborze i Treblince. Nale¿y podkreœliæ, ¿eplan i przebieg tego powstania, w wynikuktórego wiêkszoœæ niemieckiego personelui dowództwa zosta³a zamordowana, nie znaj-duje podobnych przyk³adów w historii Holo-caustu. Thomas Blatt prze¿y³ powstanie i uda-³o mu siê zbiec z Sobiboru. Od tej porypoznajemy go przez pryzmat œciganego zwie-rzêcia-ofiary bezlitosnych i nieustêpliwychprzeœladowców. Jego odyseja koñczy siê w ro-ku 1944, z chwil¹ wkroczenia Armii Czerwo-nej na teren Lubelszczyzny.

Relacja Thomasa Blatta jest nieocenionaz punktu widzenia Ÿróde³ historycznych, któ-re wci¹¿ odtwarzaj¹ specyfikê dzia³añ ekster-minacyjnych podejmowanych przez hitlerow-skich okupantów w regionie lubelskim.Obszar ten by³ miejscem szczególnym w pla-nach Generalnego Gubernatora Hansa Fran-ka. Mia³ staæ siê „rezerwatem ¿ydowskim”,w którym zgromadzonoby ̄ ydów z ca³ej oku-powanej Europy. Ta perspektywa dostarcza-³a wiele satysfakcji urzêdnikom niemieckim.Jeden z nich mia³ powiedzieæ: „Teren ten zeswoim wyj¹tkowo bagnistym ukszta³towaniem(...) mo¿e s³u¿yæ jako rezerwat ¿ydowski, któ-rego istnienie doprowadzi do powa¿negozdziesi¹tkowania ̄ ydów”. Na podstawie tychwspomnieñ telewizja BBC nakrêci³a w 1987roku film „Ucieczka z Sobiboru”.

Maciej Krawczyk

Ksi¹¿ki nades³ane

MBP im. H £opaciñskiego w dniu 23kwietnia 2003 roku w Filii nr 2 na Peowiaków12 organizuje wystawê z okazji ŒwiatowegoDnia Ksi¹¿ki i Praw Autorskich pt. „LeszekM¹dzik a ksi¹¿ka”. Chcemy popularnoœætwórcy Sceny Plastycznej KUL i Galerii Sce-ny Plastycznej KUL wykorzystaæ do promocjiksi¹¿ek i czytelnictwa w Lublinie. Byæ mo¿enie wszyscy wiedz¹, ¿e jest on autorem, nietylko spektakli i scenografii w teatrach, aletak¿e projektów ok³adek do ksi¹¿ek m.in.w wydawnictwach: RW KUL, TN KUL, Nor-bertinum i Jednoœæ. Zapraszamy ju¿ dziœ na„spektakl” Leszka, gdzie „zagra ok³adk¹” w Bi-bliotece. Aktorami bêdziemy my. Uczynimywszystko, by tego dnia stawiæ siê licznie najego wystawê z ró¿¹ i ksi¹¿k¹, by nimi siê na-wzajem obdarowaæ – jak to jest zwyczajemwœród Kataloñczyków. Liczymy na wydawców,media, ludzi kultury, kochaj¹cych ksi¹¿kii tak¿e ludzi polityki, jest okazja by „kultural-nie do³o¿yæ opozycji”. Osoba Leszka M¹dzi-ka, zachêca by ten dzieñ uczyniæ œwiêtem..

Polska Izba Ksi¹¿ki zwraca siê s³owami naten dzieñ:

„W historii literatury œwiatowej dzieñ 23kwietnia stanowi symboliczn¹ datê, gdy¿ w³aœnie23 kwietnia urodzili siê lub odeszli z tego œwiatawybitni pisarze tacy jak Miguel de Cervantes, Wil-liam Shakespeare, L. Inca Garcilaso de la Vega,Mauricie Druon, islandzki noblista Halldror Ki-lian Laxness, Rosjanin Vladimir Nabokov, Kata-loñczyk Josep Pla czy Kolumbijczyk Manuel MejiaVallejo.

Na wniosek rz¹du Hiszpanii i Miêdzynarodo-wej Unii Wydawców Konferencja UNESCO og³o-si³a 23 kwietnia œwiatowym Dniem Ksi¹¿ki i PrawAutorskich.

Pomys³ oddania ho³du ksi¹¿ce i jej twórcomwywodzi siê z Katalonii, gdzie w dniu œw. Jerzego,patrona regionu, ksi¹¿ka i ró¿a stanowi¹ trady-cyjny podarunek, wyraz sympatii do obdarowywa-nej osoby.

23 kwietnia – Œwiatowy Dzieñ Ksi¹¿ki to wy-œmienita okazja, by zachêciæ wszystkich, a zw³asz-cza najm³odszych, do odkrywania przyjemnoœciczytania ksi¹¿ek i kszta³towaæ w spo³eczeñstwieposzanowanie dla wk³adu twórców w rozwój kul-tury narodowej.

Polska Izba Ksi¹¿ki stara siê zaszczepiæ ten mi³ykataloñski zwyczaj w naszym kraju, gdy¿ stanowion piêkn¹ formê promocji ksi¹¿ki i czytelnictwa orazsposób okazywania uczuæ.

Powodzenie tej inicjatywy zale¿y od wsparciazainteresowanych œrodowisk (autorów, wydawców,ksiêgarzy, nauczycieli i bibliotekarzy, instytucji pañ-stwowych i prywatnych) oraz czytelników chêtnychdo wspó³pracy przy promowaniu œwiatowego œwiê-ta ksi¹¿ki i autora.

Mamy nadziejê, ¿e zechc¹ Pañstwo przy³¹czyæsiê do lansowania tych swoistych „ksi¹¿kowychWalentynek” i dziêki Pañstwu ten uroczy pomys³promocji czytelnictwa przyjmie siê w Polsce”

Do zobaczenia na wystawie. Chêtnych dopomocy wydawców proszê o kontakt – 502783 781, 532 15 29. Jerzy Jacek Bojarski

23 kwietnia

Œwiêty Jerzy – ksi¹¿ka i ró¿a

Page 8: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

1716

Biblioteki w Lublinie (3)

fot. A. Ro¿ek

„..Przy ulicy Juranda 7 w osiedlu Sienkiewi-cza w Lublinie w bardzo ladnych pomieszczeniachLSM rozpoczê³a pracê nowa ftlia Biblioteki im.H. £opaciñskiego.. ” Tak informowa³ „KurierLubelski” z dnia 27 grudnia 1977 roku. Kie-rownikiem biblioteki dla doros³ych zosta³aMaria Kozio³kowa, a dla dzieci Marta Wójto-wicz, zaœ w 1985 roku kierownictwo filii prze-jê³a Irena Tomasiak. Biblioteka od razu pod-jê³a wspó³pracê z organizacjami i instytucjamilokalnymi oraz szko³ami, dziêki czemu bar-dzo szybko zaistnia³a w œrodowisku.

W pierwszym roku dzia³alnoœci bibliotekiksiêgozbiór liczy³ 8076 woluminów i 1332czytelników.

W ci¹gu minionych lat zorganizowanowiele ciekawych propozycji kulturalno-oœwiatowych, zwracano bardzo uwagê na rocz-nice pañstwowe, literackie i kulturalne. Pod-czas minionych lat na spotkaniach autorskichw bibliotece goœci³o wielu twórców kulturym.in.: Ewa Nowacka, Maria Józefacka, Jani-na Zaj¹cówna, Ludwik Paczyñski, HenrykGauda, Ryszard Zarewicz i Marta Denys. Na238 m2 powierzchni znajduj¹ siê dwie du¿ewypo¿yczalnie dla doros³ych i dla dzieci, któ-re spe³niaj¹ zarazem rolê czytelni. Bibliote-ka usytuowana jest na pograniczu osiedla im.Henryka Sienkiewicza w okolicy wielkich cen-trów handlowych, dziêki czemu jest odwie-dzana nie tylko przez mieszkañców osiedliLSM i dzielnicy Czuby, ale równie¿ przez czy-telników odleg³ych dzielnic Lublina.

Dziœ ksiêgozbiór placówki liczy 26326 ksi¹-¿ek, a liczba czytelników wynosi 3479. Filiaprowadzi bogat¹ dzia³alnoœæ kulturaln¹-oœwia-tow¹ oraz œciœle wspó³pracuje ze Szko³ami Pod-stawowymi nr 38 i nr 42, Przedszkolami nr 46i 49. Regularnie odbywaj¹ siê lekcje bibliotecz-ne, wycieczki do biblioteki grup przedszkol-nych, konkursy, turnieje wiedzy, wystawy, po-gadanki, imprezy okolicznoœciowe, wieczorybajek oraz inne zabawowe formy pracy z ksi¹¿-k¹. Czytelnicy chêtnie uczestnicz¹ w propo-nowanych przez bibliotekê konkursach regio-nalnych i miejskich zdobywaj¹c nagrodyi wyró¿nienia. Pracownice placówki czêsto spo-tykaj¹ siê z paniami nauczycielkami, bibliote-karkami szkolnymi i przedszkolankami, abyomówiæ wspólne doœwiadczenia i plany naprzysz³oœæ. Bardzo cieszy dobra wspó³pracaz Administracj¹ i Rad¹ Osiedla im. H. Sien-kiewicza. Otrzymana przez Radê Osiedla do-tacja pozwoli³a zakupiæ najbardziej poszukiwa-ne lektury w szkole.

Bardzo dobrze uk³ada siê wspó³praca na-szej placówki ze szko³ami podstawowymii przedszkolami.

Dobrowolne wp³aty Czytelników orazprzekazywane przez nich ksi¹¿ki sprawiaj¹, ¿efilia przy ul. Juranda ma atrakcyjn¹ i aktu-aln¹ ofertê czytelnicz¹. Wci¹¿ wzrastaj¹ca licz-ba studentów i coraz trudniejsze tematy kwe-

rend powoduj¹ koniecznoœæ rozbudowy ksiê-gozbioru podrêcznego.

Generalny remont w 1998 r. znacz¹copoprawi³ warunki pracy a my ze swej stronystaramy siê bardzo dbaæ o estetykê lokalu.Zespó³ biblioteki stanowi¹: Maria Kozio³, Gra-¿yna Mach, Barbara Stanowska. Chc¹ nadalutrzymywaæ aktywn¹ placówkê kulturaln¹oœwiatow¹, w której panuje przyjacielska at-mosfera.

W dniu œwiêtaDnia 16 stycznia 2003 roku w Filii nr 24

odby³ siê jubileusz 25-lecia istnienia tej pla-cówki. Na uroczystoœæ zaproszono wielu go-œci, przyjació³, czytelników i emerytowanychpracowników. Z Urzêdu Miasta przybyli Je-rzy Kuœ i Lidia Janowska-Chojnowska, LSMreprezentowa³ wiceprezes Wojciech Lewan-dowski, oraz przewodnicz¹cy Rady Osiedlaim. H. Sienkiewicza Aleksander Gutny, zaœz Dyrekcji WBP przybyli: Zdzis³aw Bieleñ i Sta-nis³aw Wyrostkiewicz. W uroczystoœci wziê³audzia³ Dyrektor Szko³y Podstawowej Nr 38£ucja Piekuta, Dyrektor Przedszkola nr 46Ewa Leñ oraz Dyrektor Domu Kultury LSMMarta Denys.

Uroczystoœæ rozpoczê³a kierowniczka Fi-lii nr 24 Maria Kozio³, witaj¹c wszystkich go-œci bardzo serdecznie oraz przedstawiaj¹ckrótk¹ historiê biblioteki i jej dokonania.W czêœci oficjalnej Dyrektor MBP El¿bieta Jó-zefowicz-Wisiñska podziêkowa³a wszystkimpracownikom, zarówno by³ym, jak i obecnymza dotychczasow¹ pracê. Odczyta³a tak¿e listgratulacyjny i podkreœli³a, ¿e Filia nr 24 nale-¿y do placówek najbardziej aktywnych, po-szukuj¹cych nowych form pracy z czytelni-kiem dzieciêcym. Pracowniczki biblioteki:Maria Kozio³, Gra¿yna Mach, Barbara Stanow-ska otrzyma³y list gratulacyjny w imieniu Pre-zydenta Miasta Lublina, który odczyta³a Li-dia Janowka-Chojnowska. WicedyrektorZdzis³aw Bieleñ,w imieniu Dyrekcji WBP,podziêkowa³ pracownikom Filii nr 24 za do-tychczasow¹ pracê. W imieniu LSM list od-czyta³ Prezes Wojciech Lewandowski. W dal-szej czêœci spotkania Dyrektor £ucja Piekut,podziêkowa³a za dotychczasow¹ wspótpracêze Szko³¹ Podstawow¹ nr 38. Piêkny list od-czyta³a Marta Denys zwi¹zana z bibliotek¹ odpocz¹tku jej istnienia. W imieniu czytelnikówwiele ciep³ych s³ów pod adresem bibliotekiskierowa³a Gra¿yna Leszczyñska. Potemwzniesiono toast za kolejne 25 lat.

Jubileuszowi 25-lecia towarzyszy³a wysta-wa zdjêæ pt. „Z ¿ycia biblioteki”. Uroczystoœæuœwietni³ koncert w wykonaniu dzieci z Cen-trum Kszta³cenia Muzycznego w £êcznej orazrecytacja wierszy przez ucznia Szko³y Podsta-wowej nr 38. M³odzi wykonawcy otrzymaligor¹ce brawa.

Maria Kozio³

SrSrSrSrSrebrebrebrebrebrne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24S³owa i obrazy

Ostatniej wiosny tropi³am koty. Nie by³y tokoty dzikie ani domowe, lecz malarskie i lite-rackie. Przygotowuj¹c szkic do katalogu LetniejAkademii Filmowej, wprowadzaj¹cy blok filmówJak kot z kotem, szuka³am kocich portretów w sztu-ce. Nie by³o to ³atwe; co chwila spotyka³am psy,a koty pojawia³y siê rzadko, jakby wstydliwie.

Oczywiœcie s¹ obrazy, na których kot jestwa¿n¹ postaci¹: Portret Manuela Osorio Goi,z trzema t³ustymi kocurami, ³akomie wpatruj¹-cymi siê w prowadzon¹ na sznurku wronê; czar-ny kot towarzysz¹cy Olimpii Maneta; wreszciewspania³y Percy, kot pañstwa Clark z obrazuHockneya. I koniecznie trzeba pamiêtaæ o Kró-lu kotów, Balthusie.

Tymczasem psy wyskakiwa³y z ka¿dej niemalkarty albumów malarstwa. Psy na polowaniu, pie-ski salonowe, towarzysze pastuszków i bawi¹cychsiê dzieci. U Gainsborough przygl¹da³y siê wal-cz¹cym ch³opcom, to znów nios³y treœæ symbo-liczn¹, jak piesek na portrecie Arnolfinich vanEycka.

Pamiêtam, w Tate Gallery staliœmy zachwyce-ni przed obrazem Landseera Godnoœæ i arogancja.Dwa psy w budzie, olbrzym ³agodny i pe³en god-noœci, i ma³y, bia³y terier walijski z czarnymi oczka-mi, w których pal¹ siê diabelskie ogniki. Podszed³do nas elegancki, siwow³osy Anglik: Mia³em kiedyœtakie dwa psy. By³y cudowne... – powiedzia³ wzruszo-ny. Zanim zd¹¿yliœmy cokolwiek odrzec, oddali³siê, sp³oszony w³asn¹ wylewnoœci¹.

Kiedy Gainsborough malowa³ pary ziemiañ-skie w ich posiad³oœciach, pies by³ istotnym ele-mentem portretu, swoj¹ ras¹ i urod¹ œwiadczy³o spo³ecznej pozycji pañstwa. W scenach z ¿yciamieszczan i ch³opów – spójrzcie na obrazy Ho-lendrów – ma³y kundelek jest uczestnikiem zaba-wy. Albo milcz¹co towarzyszy szyj¹cej kobiecie.

Dziœ ju¿ ma³o kto maluje wielkie sceny my-œliwskie, portrety rodzinne, obrazy rodzajowe.A jednak pies nie znikn¹³ z krêgu zaintereso-wañ artystów. Œwiadczy o tym niedawna wystawaPies w sztuce polskiej w Pary¿u.

Zaskoczy³o mnie, ¿e zabrak³o na niej obra-zów Tomasza Tatarczyka; mo¿e fakt, ¿e operujetradycyjnym medium – tworzy wielkoformato-we obrazy olejne – a mo¿e jakiœ inny powódsprawi³, ¿e nie by³o dla niego miejsca wœród fo-tografii, instalacji i wideoprojekcji.

W lutym 2002 w Galerii nieod¿a³owanegoMagazynu Rzeczypospolitej pokazano jego obrazbez tytu³u, przedstawiaj¹cy dwa p³yn¹ce psy. Dwieczarne psie g³ówki i ich odbicia w jasnej po³aciwody. Zdumiewaj¹ca czystoœæ kompozycji, mini-mum barw. Detal oczyszczony z reszty i tego detalumagnetyzm, wedle s³ów malarza.

Kiedy mój pies, towarzysz wspólnych wêdrówek,koñczy³ ¿ycie, postanowi³em utrwaliæ go na p³ótnie.Tatarczyk nie ukrywa, ¿e jego obraz niesie treœæsymboliczn¹: pies p³ynie ze swoim bratem, równie¿ju¿ nie¿yj¹cym, na „drugi brzeg”.

Tomasz Tatarczyk maluje nie tylko psy –a w³aœciwie tego samego czarnego, doœæ du¿egopsa, jakby sam¹ jego istotê – ale to te p³ótna s¹najbardziej wzruszaj¹ce i osobiste, mo¿e dlate-go, ¿e sprowadzaj¹ siê do spraw elementarnych,a jednoczeœnie czytelnych. Mówi¹ o bliskiej wiê-zi i o stracie. O nieuniknionym.

Rozmawia³am o obrazach Tatarczyka z m³o-d¹ dziewczyn¹. Psy powinny ¿yæ tak d³ugo jak lu-dzie – powiedzia³a. – Nie chcê ju¿ nigdy mieæ psa,to zbyt bolesne, kiedy umiera.

Wschodni Salon Sztuki w Lublinie, wrzesieñ2002: na wystawie jest obraz Tatarczyka. Pozanim kilka prac zwraca uwagê, ale to p³ótno –du¿e, olœniewaj¹ce biel¹ – przykuwa mnie. Wra-cam do niego kilka razy.

Biel zaœnie¿onego pola: widaæ grudy ziemipod œniegiem i smugi bruzd. Na œnieg padaj¹cienie pana i psa. £¹czy je cieñ smyczy. Pan maw rêku d³ugi kij. Czy to wêdka?

Nic wiêcej. Biel, czerñ i trochê czerwieni.Mog³abym tak staæ i patrzeæ. Mog³abym siadaæcodziennie naprzeciw tego obrazu i zdumiewaæsiê jego prostot¹ i genialn¹ oczywistoœci¹. Jesttu wszystko o milcz¹cej wiêzi, jedynej w swoimrodzaju i zupe³nie niepojêtej dla postronnych.

Kiedy ju¿ mam ten obraz pod powiekami,na tyle utrwalony, ¿e mogê odejœæ, zadajê pyta-nia. Czy zawsze malowa³ takie du¿e p³ótna?Wielki format wymusza uwagê, uczestnictwo,a do tego g³êbsza jest iluzja rzeczywistoœci. Naj-celniej sformu³uje to sam artysta, gdy wreszciebêdê mia³a okazjê o to zapytaæ: Pewne tematywymagaj¹ wielkiego formatu.

I pytanie o tradycjê malarsk¹. To, co robiTatarczyk, wydaje mi siê niezwykle oryginalne,nie wpisuje siê w ni¹ i jest odleg³e od tego, cotworz¹ wspó³czeœni. Nie myœla³em o tradycji – po-wie mi potem Tomasz Tatarczyk.

Pies bywa u Tatarczyka towarzyszem cz³owie-ka i bywa te¿ znakiem, ale sposób jego przed-stawiania jest zupe³nie wyj¹tkowy. Przychodzi mido g³owy, ¿e najbli¿szymi krewnymi tych obra-zów s¹ rzeŸby psów na grobowcach. RzeŸby bê-d¹ce byæ mo¿e portretami rzeczywistych zwie-rz¹t, a jednoczeœnie symbolizuj¹ce to, cocz³owiek najbardziej ceni w psach – wiernoœæ,oddanie, odwagê. Zwykle te kamienne psy œpi¹u stóp kobiet, ale w Nantes, na grobowcu Janaz Bretanii i jego ¿ony, przysiad³y i czuwaj¹.

A mo¿e trzeba wspomnieæ o tym bia³ym psie,który towarzyszy œwiêtemu Augustynowi – u Car-paccia i Gozzolego?

I jeszcze sobie myœlê, bo w koñcu mi wolno,¿e pies z obrazów Tatarczyka jest te¿ bliskimkrewnym tego psa, który na obrazie TurneraPrzejœcie przez strumieñ brodz¹c w wodzie niesiew pysku zgubiony przez dziewczynê sanda³.I choæ pejza¿ Turnera jest tak odmienny, ma jed-nak coœ wspólnego z pejza¿ami Tatarczyka: aurêspokoju, harmonii, ³adu.

Czy tylko w Mêæmierzu mog³y powstaæ te dzie³a?– pyta Monika Ma³kowska. Myœlê, ¿e tak: nie po-wsta³yby w zgie³ku wielkiego miasta; brak tamprzestrzeni, œwiat³a, wolnoœci. Pies Tatarczykajest istot¹ woln¹, smycz jest raczej znakiem wiê-zi ni¿ uwiêzienia. Na jednym z obrazów brodziw wodzie, ciekawie przygl¹da siê swemu odbi-ciu. Jest wolny: kiedy zapragnie, wróci do domu.Jest szczêœliwy. (Czy istnieje wiêksze szczêœcie ni¿byæ psem u dobrego pana?)

Kiedy póŸniej zapytam Tomasza Tatarczyka,jak mia³ na imiê tamten pies, odpowie, niecozaskoczony, ¿e imiê nie ma znaczenia, chodzi oznak. Wiem. Dlatego myœla³am o psach z gro-bowców. Ale to nieprawda, ¿e imiê nie ma zna-czenia: przed znakiem jest konkret, prawdaemocji, pies i pan. Te obrazy nie powsta³ybygdzie indziej równie¿ z tego powodu, ¿e tam, wMêæmierzu, pies siê urodzi³, tam ¿y³, bawi³ siê,towarzyszy³ swojemu panu. I stamt¹d zapewneodszed³ – dok¹d?

Nurtuje mnie to pytanie. Ja te¿ mam psa.Wiêc pytam: czy tam, na drugim brzegu,

psy czekaj¹ na nas? Wiem, ¿e na to pytanie niema odpowiedzi. Ale to go nie uniewa¿nia. To-masz Tatarczyk odpowie mi: nie wiem. Nie chcepodejmowaæ tematu. Rozumiem to. Jednak

PSY I LUDZIEw koñcu mój upór zostaje nagrodzony. Jeœli bê-dziecie mieli szczêœcie zobaczyæ ten obraz –dwie g³ówki p³yn¹cych psów – zwróæcie uwagêna ró¿owawy blask na wodzie. Gdy u¿ywa siêkoloru tak oszczêdnie, mo¿na liczyæ na jegosymbolikê.

Jesieni¹ 2002 w Sopocie mia³a miejsce wy-stawa Tatarczyka, na której pokazano tak¿e kil-ka psich obrazów. Znam j¹ z relacji przyjaciela:na tych obrazach odbicie zdaje siê bardziej ¿ywe, ni¿sam wizerunek. Jest bardziej dynamiczne, walorowozró¿nicowane, podczas gdy postaæ psa to niemal jed-nolicie czarna plama.

Cieñ i odbicie. Wiec nie sam przedmiot, leczjego obraz. To nie mo¿e byæ przypadek. Wize-runek ulotny, a przecie¿ ¿ywy. Wystarczy, ¿e pieszm¹ci ³ap¹ wodê, ¿e s³oñce zajdzie za chmurê.Znika. Nie poznamy wiêc prawdy, jest ona jakobraz na wodzie, zmienna i niepewna. A prze-cie¿, paradoksalnie, i cieñ, i odbicie s¹ dowo-dem realnego istnienia. Odzwierciedlaj¹ praw-dziw¹ naturê rzeczy. Cieñ jest siedliskiem si³yduchowej. Tylko umarli nie rzucaj¹ cienia, nieodbijaj¹ siê w lustrach.

Cieñ, obraz i dusza s¹ to¿same.

A jednak siê doczeka³am: 23 stycznia w Ga-lerii BWA przy ulicy Grodzkiej otwarto wystawêrysunków Tomasza Tatarczyka. Kilkanaœcie du-¿ych, wyrazistych, czarno – bia³ych prac, bezb³êd-nie rozpoznawalnych. Czerñ i biel. Czasem tro-chê czerwieni. Trzy z nich przedstawiaj¹ psy. Napozosta³ych motywy znane te¿ z obrazów: polnadroga, ³ódŸ na wodzie, las, œlady na œniegu. Niczbêdnego. Zgromadzone w jednej sali zdumie-waj¹ si³¹ wyrazu. Wrócê tu po wernisa¿u, by nanie popatrzeæ w ciszy i samotnoœci,.

Chcê jeszcze porozmawiaæ z artyst¹. To isto-ta sztuki, wielkiej sztuki, ¿e zmusza do stawianiapytañ, ale ¿adna odpowiedŸ nie jest ani oczywi-sta, ani jedyna. Ale dobrze, ¿e pytam, bo To-masz Tatarczyk powie mi, ¿e na tamtym p³ótnieze Wschodniego Salonu Sztuki kij nie jest, jak s¹-dzi³am, wêdk¹, lecz kijem wêdrowca! Jak mo-g³am tego nie dostrzec? Jest koniecznoœci¹ kom-pozycyjn¹, ale i istotn¹ treœci¹ metafory, jak¹stanowi ten niezwyk³y obraz.

Droga, wêdrówka jest tematem wielu obra-zów Tatarczyka. Nie tylko wizerunki œródpolnychtraktów, wydeptanych w œniegu œcie¿ek. Tak¿eoczekuj¹ca na p³yciŸnie ³ódŸ, która zawiezie nasna drugi brzeg. Przecie¿ nasze wêdrówki tamsiê koñcz¹.

Wracam pamiêci¹ do tamtego obrazu. Nazaœnie¿one pole padaj¹ cienie pana i psa. Piesi cz³owiek zatrzymali siê i patrz¹ przed siebie.Pies przysiad³. Oceniaj¹ dystans do pokonania.Mierz¹ si³y. To nie banalna przygoda, zimowawyprawa na ryby. To wêdrowanie. Wspólny los.Pies jest towarzyszem cz³owieka – czy cz³owiekjest towarzyszem psa?

Œpiewnik w³oski Iwaszkiewicza: g³êbokie po-czucie wspólnoty losu i cierpienia. Psy ze Stawi-ska i te spotkane po drodze – pies blondyn z We-necji, chora suka z Taorminy, pies z³apany przezhycla na lasso na najpiêkniejszym placu œwiatai wszyscy czworono¿ni przyjaciele, którzy siê znami pobratali w nicoœci – nie tylko bez ¿adnejw¹tpliwoœci maj¹ duszê, wiêcej, czêsto posiadaj¹wiedzê, któr¹ my zatraciliœmy.

W przejmuj¹cym postscriptum do BobrówPana Boga trapista Micha³ Zio³o zwraca siê dopsa Blejka: Zapomnia³em te¿ zapytaæ ojca Jacka, czymasz szansê byæ ze mn¹, kiedy umrê i mam nadziejê– zobaczê Boga.

Czy sztuka ma moc ocalania?

Alina Lewicka-Rosiñska

Page 9: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

1918

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

STYCZEÑ:Ukaza³y siê :

„Katyñ w literaturze. Miêdzynarodowa antolo-gia poezji, dramatu i prozy” (1943-1993). Wy-dawnictwo „Norbertinum” (wznowienie).

„Piêæ wieków poezji o Lublinie”. Antologia.Wybór Waldemar Michalski. WydawnictwoZwi¹zek Literatów Polskich.

Kalendarz prezydenta na 100 urodziny JózefaCzechowicza. Wydawnictwo Reklamowe Ba³dy-ga.

Kazimierz Braun „Kieszonkowa historia teatrupolskiego”. Wydawnictwo „Norbertinum”.

4.I W ACK „Chatka ̄ aka” zaprezentowano filmyJoanny Polak, laureatki pierwszej nagrody naogólnopolskim Festiwalu Autorskich FilmówAnimowanych OFAFA 2002. Pokazowi towarzy-szy³ wernisa¿ wystawy malarskiej autorki.

5.I Pañstwowy Zespó³ Pieœni i Tañca „ Mazowsze”wyst¹pi³ w Filharmonii Lubelskiej z programem„Wigilia Polska”

rozpoczê³a siê XX edycja festiwalu „Ars Chori”zorganizowanego przez Polski Zwi¹zek Chórówi Orkiestr. Chóry lubelskie prezentowa³y siêw repertuarze kolêdowym.

8.I W oœrodku Brama Grodzka – Teatr NN odby³osiê kolejne spotkanie w ramach programu „Za-pomniana przesz³oœæ – wielokulturowe trady-cje Lubelszczyzny”. Spotkanie dotyczy³o prze-sz³oœci tradycji i kultury Hrubieszowa.

9.I Redakcja „ Akcentu” zorganizowa³a wernisa¿literacki z ksiêdzem Krzysztofem Guzowskim,poet¹ i filozofem.

w Centrum Kultury odby³a siê premiera filmuAdama Kulika „Ormianie polscy” ukazuj¹ce-go dzieje Ormian od XIV do XX wieku

10.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³a wybitnaskrzypaczka Anna Maria Staœkiewicz. Orkiestr¹dyrygowa³ Ji-Hoon Ahn z Korei. Koncert zain-augurowa³ obchody roku Piotra Czajkowskie-go w 110 rocznicê urodzin kompozytora.

11.I W ACK „Chatka ¯aka” odbywa³ siê przegl¹dfilmów w ramach III edycji Polskiego Objazdo-wego Festiwalu „Filmostrada”. Przegl¹d trwa³do 16.I.

12.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ Stanis³awSojka prezentuj¹c piosenki z nowej p³yty „Soy-kaNova”.

15.I W Filli Nr 24 Miejskiej Biblioteki Publicznejprzy ul. Juranda odby³ siê jubileusz 25-lecia ist-nienia placówki.

16.I W Centrum Jêzyka i Kultury Polskiej odby³asiê promocja ksi¹¿ki „Zbigniew Herbert /Hen-ryk Elzeneberg. Korespondencja” wydanejprzez „Zeszyty Literackie”. Goœæmi spotkaniaby³y Katarzyna Herbertowa i Barbara Toruñczyk.

w Galerii Starej BWA Waldemar Tatarczuk roz-pocz¹³ akcjê „Dwa obrazy”

tam te¿ otwarto wystawê malarstwa Ryszarda Lisa

w Centrum Kultury odbywa³ siê kolejny pokazfilmów krótkometra¿owych realizowanych przeztwórców niezale¿nych „Szorty pl.”

19.I Lubelski kabaret „Kawiarnia Chanson” wyst¹-pi³ w Centrum Kultury „Kabaretoracje. Na roz-dro¿ach absurdu”.

Muzeum Archidiecezjalne by³o miejscem wy-darzenia artystycznego „Jestem, pamiêtam, czu-

JAKI ROCK?Czym jest rock?

Czym jest dzisiaj? Czy siêskoñczy³, koñczy czy nanowo zaczyna? Czy mo¿-na go traktowaæ jakowa¿ny i powa¿ny ele-ment tzw. kultury wyso-kiej, jak np. malarstwoimpresjonistów, muzykêpowa¿n¹ czy architektu-rê gotyku?

S¹dzê, ¿e nie pope³niê nadu¿ycia twier-dz¹c, i¿ rock z wielu wzglêdów zas³uguje namiano zjawiska kulturowego, intryguj¹cegoi pe³nego sprzecznoœci. Id¹c dalej, mo¿napowiedzieæ, ¿e pos³uguje siê on w³asnym jê-zykiem nie tylko na gruncie muzycznym, alejest te¿ wspó³odpowiedzialny (a mo¿e wspó-³winny?) za kszta³towanie pewnych specyficz-nych postaw egzystencjalnych, uwidaczniaj¹-cych siê gwa³townie i niepokoj¹co w ostatniejdekadzie dwudziestego stulecia.

Byæ mo¿e zabrzmi to nieco trywialnie,je¿eli nie górnolotnie, ale rock jest dla mnienajbardziej reprezentatywnym przyk³ademambiwalencji, a nawet skrajnoœci wspó³cze-snych postaw (wzorców) kulturowo-egzysten-cjalnych m³odego, (choæ nie tylko) pokole-nia. Z jednej strony rock czêsto by³ i nadaljest buntem przeciwko wszystkiemu, co pró-buje ograniczaæ jednostkow¹ wolnoœæ cz³o-wieka, buntem przeciw niesprawiedliwoœci(w ró¿nych jej postaciach), przemocy, k³am-stwu, hipokryzji, przeciwko pustce i banalno-œci umys³owej i schematom intelektualnym.By³ i jest reakcj¹ na odhumanizowywanie wiê-zi miêdzyludzkich przez wspó³czesn¹ stech-

nicyzowan¹ i zmacdonaldyzowan¹ cywilizacjê,reakcj¹ na powszechny (niestety) brak wra¿-liwoœci na wartoœci transcendentne – praw-dê, dobro i piêkno – tak czêsto dziœ spycha-ne na boczny tor, zapomniane, profanowane.W tym kontekœcie rock pozostaje niejako naus³ugach kultury elitarnej, pomaga w kszta-³towaniu pozytywnych wzorców estetycznych,pewnych trendów czy mód, tak¿e intelektu-alnych, œwiadomego korzystania z wolnoœcii w³aœciwego jej rozumienia (w myœl starejmaksymy „¿yj i pozwól ¿yæ innym”, a co nieja-ki Immanuel Kant wyrazi³ w postaci zasadyimperatywu kategorycznego).

Wielu twórców rocka bierze aktywnyudzia³ w ró¿nego rodzaju dzia³aniach (czê-sto nieformalnych), maj¹cych uwra¿liwiæi skutecznie przeciwdzia³aæ niepokoj¹cymzjawiskom spo³ecznym. Mo¿na wymieniæ cho-cia¿by spektakularne festiwale Band Aid czyLife Aid Boba Geldofa z zespo³u BoomtownRats, koncerty i akcje wspieraj¹ce dzia³alnoœæproekologiczn¹, pacyfistyczn¹, walkê o god-noœæ i prawa cz³owieka (np. Rock for Ban-gladesh w latach 60. organizowany przezGeorge’a Harrisona z The Beatles),czêsteakcje z pogranicza muzyki i happeningu, narzecz Amnesty International, Animal Fronti wiele innych.

Z drugiej strony, rock z powodu wspo-mnianej ambiwalencji w przekazie artystycz-no-estetycznym, jak i ideowym, nieustanniesobie przeczy, wystêpuje przeciw sobie. Wie-lu outsiderów sceny rockowej, postaci kon-trowersyjnych, niespokojnych, zagubionychi wci¹¿ poszukuj¹cych bli¿ej nieokreœlonegolub ró¿nie okreœlanego CZEGOŒ?, nieustan-

Dwoje na piêciolinii

nie balansuje na granicy sacrum i profanum,jak np. nie¿yj¹cy ju¿ Jim Morrison z The Do-ors, czy Ian Curtis z Joy Division. Czêsto gra-nica ta zostaje przekroczona i zmierza w za-straszaj¹cym, a jednoczeœnie fascynuj¹cym(niezdrowo? bezmyœlnie?) nas widzów, tem-pie, w stronê profanum. Samo profanum jestniejednolite. Posiada ró¿ne odcienie ducho-wo-emocjonalne. Mo¿e byæ celowym zabie-giem, artystyczn¹, estetyczn¹, czy te¿ intelek-tualn¹ prowokacj¹, maj¹c¹ w sposóbnierzadko gwa³towny, wulgarny, antyintelek-tualny wstrz¹sn¹æ, zwróciæ uwagê, na wci¹¿aktualne, uniwersalne prawdy: wolnoœæ, god-noœæ, prawdê, uczciwoœæ, piêkno, by wymie-niæ tylko kilka, bez których najzwyczajniejtrudno jest poruszaæ siê w ¿yciu, nie trac¹corientacji.

Wkraczaj¹c nieco na poletko filozoficz-ne, to ju¿ Platon, a po nim Nietzsche zgod-nie twierdzili, i¿: „Historia muzyki to ci¹g nie-ustannych prób, by nadaæ kszta³t i piêknomrocznym porywom duszy, by oddaæ je w s³u¿-bê wy¿szego celu-idea³u”. Myœlê, ¿e takie w³a-œnie postrzeganie roli muzyki w zmaganiu siêcz³owieka ze œwiatem i sob¹ samym jest moimzdaniem jak najbardziej uzasadnione i ade-kwatne dla rocka i ca³ej zwi¹zanej z nim sfe-ry artystyczno-kulturowej

Koñcz¹c pos³u¿ê siê jeszcze jednym cytatemz Platona: „Muzyka jest motorem ludzkiej duszy wstanie najwiêkszego zachwytu i trwogi (...) abyzmierzyæ duchow¹ temperaturê jednostki lub spo³e-czeñstwa, nale¿y sprawdziæ jakiej muzyki s³u-chaj¹”.

Odpowiadaj¹c sobie na postawione napocz¹tku pytanie „czy rock siê skoñczy³”? –odpowiadam stanowczo, ¿e ma siê dobrze,a nawet bardzo dobrze.

Upowa¿nia mnie do tego stwierdzeniakoncert Patti Smith w warszawskiej Sali Kon-

gresowej (10. 08. 2002), na którym mia³emniew¹tpliw¹ przyjemnoœæ byæ. Artystka, któ-rej p³yta „Horses” nagrana w 1975 roku i uwa-¿ana za kamieñ milowy w historii rocka, wy-st¹pi³a po raz pierwszy w Polsce. 56-letniadziœ Patti Smith, poetka rocka (spokrewnio-na duchowo z bitnikami i „poetami przeklê-tymi” – Ch. Baudelaire i A. Rimbaud) nicnie straci³a ze swojej drapie¿noœci, charyzmy,si³y g³osu i szczeroœci. Jej sceniczny strój –punkowy uniform z hipisowskimi elemen-tami – nie ujmowa³ jej nic z kobiecoœci i de-likatnoœci, Patti Smith pokaza³a, ¿e nie od-cina kuponów od dawnej s³awy, ¿e jej buntnie jest na pokaz i nic nie straci³ na aktual-noœci, ¿e potrafi porwaæ zarówno bardzom³odych, jak i swoich rówieœników. Ta drob-na kobieta kipi¹ca chwilami energi¹ jakwulkan zosta³a nazwana przez magazyn NewYork Times „matk¹ chrzestn¹ punk rocka”.Patti przerzuci³a pomost miêdzy czasami bit-ników a dzieci-kwiatów, aby póŸniej (w la-tach 70.) dotrzeæ do wielkomiejskiej m³o-dzie¿y s³uchaj¹cej nowej agresywnej muzykiw mrocznych rockowych klubach np.CBG-B’S w Nowym Jorku. Jej twórczoœæw du¿ym stopniu zainspirowa³a te¿ powsta³yw latach 90. – grunge. Artystka w przeci-wieñstwie do wielu innych gwiazd muzyki„niepowa¿nej”, wykaza³a siê powa¿n¹ znajo-moœci¹ spraw i najnowszej historii naszegokraju, czego dawa³a dowody w dialogu z pu-blicznoœci¹ Sali Kongresowej.

Ten jedyny wystêp Patti Smith w Polsceby³ wielkim wydarzeniem dla wszystkich fa-nów nie komercyjnej i ambitnej muzyki roc-kowej. Up³ywaj¹cy czas doda³ Patti jak dobre-mu winu jeszcze wiêcej smaku, ekspresjii emocji, a jednoczeœnie ciep³a, delikatnoœcii kobiecoœci. I tak¹ j¹ zapamiêta³em. Rock masiê dobrze!

Maciej Krawczyk

Kairos to czas metafizyczny. Dla staro¿yt-nych Greków móg³ oznaczaæ i chwilê i wiecz-noœæ – tak t³umacz¹ nazwê zespo³u jego cz³on-kowie. Jest wœród nich lekarz i fryzjer, s¹pedagodzy, klerycy, studenci i urzêdnicy. Cojakiœ czas zapraszaj¹ na swój koncert i zawszemaj¹ komplet publicznoœci. Œpiewaj¹ muzy-kê cerkiewn¹, greck¹, bu³garsk¹, ormiañsk¹i gruziñsk¹. „Kairos” jest jedynym w Lubli-nie, a tak¿e jednym z nielicznych w Polscezespo³ów siêgaj¹cym do bogatej tradycji mu-zycznej tych narodów. Otwieraj¹ przed s³u-chaczami œwiat kultury muzycznej siêgaj¹-cej wieków przedchrzeœcijañskich, œpiewówo przepiêknym brzmieniu, tajemniczej har-monii i egzotycznych dla wspó³czesnego od-biorcy wspó³brzmieniach. W repertuarzezespo³u s¹ utwory nastrojowe, jak „Swiatyj

Bo¿e” czy „B³a¿en Mu¿” i radosne, wœródnich pieœñ gruziñska „Tamadebs Gaumar-d¿ios” – rodzaj toastu wznoszonego przy sto-le weselnym. S¹ fragmenty wspania³ej litur-gii ormiañskiej, opracowane przez Kamitasana chór mêski w latach 30-tych XX w.i „Mrawa³¿amiero”, czyli gruziñskie „Stolat”.

Borys Somerschaf jest dyrygentem pe-³nym pomys³ów. Sam odszuka³ i sprowadzi³z Moskwy materia³y nutowe, ma mnóstwo pla-nów zwi¹zanych z wykonywaniem liturgiiWschodu. Zarazi³ t¹ pasj¹ cz³onków zespo³ui nic w tym dziwnego; ich te¿ poci¹ga mo¿li-woœæ wkraczania na muzyczn¹ „terra incogni-ta”, jak¿e ró¿n¹ od œpiewania po raz kolejnypieœni, któr¹ wczoraj œpiewa³ jeden chór, a ju-tro zaœpiewa inny.

„Kairos” jest zespo³em zgranym, œpiewa-j¹cym wyrównan¹ barw¹, z ciemnymi basamii jasnymi tenorami. Dziêki wra¿eniu stapia-nia siê g³osów, kilkunastu mê¿czyzn tworzyunikatow¹ jednoœæ nawet gdy œpiewaj¹ wie-log³osowo. Borys Somerschaf, dyrygent, któ-ry równie¿ œpiewa, dba nie tylko o emisjê i in-tonacjê (wcale nie³atw¹ w przypadkusystemów dŸwiêkowych u¿ywanych w tegotypu utworach), ale tak¿e o stronê wyrazow¹.Jego sposób dyrygowania, czasem przypomi-naj¹cy chironomiê, czyli prowadzenie rêk¹œpiewu gregoriañskiego, jest niezwykle suge-stywny. Dotyczy zarówno rytmu – a rzadkokiedy bywa on prosty i oczywisty, jak i wszyst-kich innych elementów utworu.

Po ostatnim koncercie chóru, który mia³miejsce pod koniec ubieg³ego roku w Gale-rii Malarstwa Polskiego na Zamku w Lubli-nie, „Kairos” zaprosi³ mnie na tradycyjne spo-tkanie, jakie chórzyœci zawsze organizuj¹ dlaswoich przyjació³ po wystêpach. To, czego

tam doœwiadczy³am, by³o dla mnie prze¿yciemniezwyk³ym. Znalaz³am siê jakby w innymœwiecie, rz¹dzonym byæ mo¿e przez ów czasmetafizyczny, „kairos”. Ciemne, przydymioneœciany, blask œwiec i muzyka – najpiêkniejszana œwiecie, bo œpiewana z g³êbi duszy, to teelementy, które mo¿na okreœliæ. Reszta by³aprze¿yciem mistycznym.

Mêski Zespó³ Wokalny „Kairos” wyda³p³ytê. Znajduje siê na niej 18 utworów, bê-d¹cych swoistym przekrojem repertuaruzespo³u. Nosi tytu³ „O g³êboka tajemnico...”i jest wspania³ym prezentem dla tychwszystkich, którzy w muzyce szukaj¹ czegoœwiêcej ni¿ tylko mniej lub bardziej udane-go nastêpstwa dŸwiêków. Cz³onkowie zespo-³u zapraszaj¹ do odwiedzania swojej stronyinternetowej: www.kairos.lublin.pl, a ja za-chêcam do przyjœcia na najbli¿szy koncertchóru. Takiej muzyki byæ mo¿e jeszcze Pañ-stwo nie s³yszeli.

Dorota Gonet

Kairos – czyli œpiew o wiecznoœci

wam” prezentuj¹cego wizje œwi¹tyñ ekumenicz-nych.

21.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ 14- letni pia-nista, laureat wielu festiwali – Staœ Drzewiecki.

w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej otwartowystawê „Najpiêkniejsze Ksi¹¿ki WydawnictwaUMCS”.

22.I Przy ul. Langiewicza ods³oniêto uroczyœcie po-mnik powstañców styczniowych autorstwa Wi-tolda Marcewicza.

23.I W Kawiarni Artystycznej „Hades” wyst¹pi³ kwin-tet Piotra Barona, jednego z najwybitniejszychpolskich saksofonistów. Goœcinnie wyst¹pi³s³ynny trêbacz Eddi Henderson (USA).

W Galerii „Labirynt 2” Ewa Zarzycka zaprezen-towa³a zdarzenie artystyczne „Jednak niepa-miêæ”.

W Galerii Grodzkiej BWA otwarto wystawê ry-sunków Tomasza Tatarczyka, jednego z najory-ginalniejszych wspó³czesnych malarzy pol-skich.

W Centrum Kultury w recitalu „Gotuj¹cy siêpies” wyst¹pi³a Edyta Jungowska.

24.I „Renesans w Polsce. Renesans Lubelski” totytu³ wystawy fotograficznej Jerzego Lu¿yñskie-go pokazywanej w Centrum Kultury w galerii„Korytarz”. Znajduj¹ siê tam m.in. prace Zbi-gniewa Zugaja, Piotra Maciuka i Ireneusza Mar-ciszczuka.

26.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ ceniony ze-spó³ z Ukrainy „Tercja Pikardyjska” wykonuj¹-cy wielog³osowe pieœni a’capella.

28.I W ACK otwarto wystawê fotografii Bogdana Ko-nopki „Szary Pary¿”.

LUTYUkaza³y siê:

Zdzis³awa i Andrzej Stechnij „Oswajanie po-etów”. Wydawnictwo „Polihymnia”

Antoni St. Kojzar „Rozmowy”. Wydawnictwo Pra-cowni Poligraficznej przy LO im.Ks. Gostyñskie-go

Jan Wolski „Im dalej w czas, tym jaœniej bêdzieœwieci³”. (Czechowicz – Iwaniuk). Polski Fun-dusz Wydawniczy w Kanadzie, Lubelskie To-warzystwo Mi³oœników Ksi¹¿ki.

7.II W Galerii Starej BWA otwarto wystawê Walde-mara Tatarczuka „Dwa obrazy”.

W Empiku odby³o siê spotkanie z Gra¿yn¹ B¹-kiewicz, autork¹ powieœci „O melba!” uznanejza ksi¹¿kê roku 2002

8.II W Teatrze im. J. Osterwy odby³a siê premiera„Romea i Julii” Williama Szekspira w re¿yseriiBogdana Toszy.

Premierowe wykonanie „Amadeusza” w re¿y-serii Jana Machulskiego mia³o miejsce w Te-atrze Muzycznym.

11.IIWrêczono Srebrne Statuetki Nike- NagrodyAllianz 2002 w trzech kategoriach: kultura –dla Teatru im. J. Osterwy za realizacjê „Dzia-dów” i „Biesów”, media- dla Ewy Dados za akcjê„Pomó¿ dzieciom przetrwaæ zimê”, nauka- dlaprof. Edmunda Prosta za wieloletni¹ dzia³al-noœæ naukow¹ i spo³eczn¹.

12.IIW Oœrodku Brama Grodzka – Teatr NN odby-³o siê spotkanie z prof. Griseld¹ Pollock z Le-eds, znawczyni¹ kultury, estetyki i historii sztu-ki.

Page 10: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2120

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAImprezy w KawiarniArtystycznej HADES

ul. Peowiaków 12, 20-007 Lublintel. 536 00 27, fax 534 66 56www.hades.lublin.pl

Szególnie mi³o jest wróciæ wspomnieniemdo postaci Jana Marcina Szancera w pobli¿ujego stulecia urodzin – 12 listopada 2002 roku.Ilustrator, malarz, rysownik, scenograf. Sam,mimo przeciwnoœci, decyduje o profilu swychstudiów w krakowskiej Akademii Sztuk Piêk-nych, studiuj¹c pod kierunkiem TeodoraAxentowicza, W³adys³awa Jarockiego, JózefaMehoffera, Ignacego Pieñkowskiego. Ukoñ-czy³ je z wynikiem bardzo dobrym – nagrodêstanowi³a w³asna pracownia malarska. Pocz¹t-ki samodzielnego ¿ycia twórczego nios¹ trud-noœci. Na w³asne utrzymanie zarabia miêdzyinnymi retuszuj¹c zdjêcia w jednej z krakow-skich gazet. Gdy ma 27 lat Xawery Dunikow-ski, nauczyciel i przyjaciel, przepowiada mukarierê ilustratora, o której pocz¹tkowo niechce s³uchaæ. Pragnie malowaæ freski, pragniezostaæ aktorem.

Ilustratorstwo niejako samo wybieraSzancera. Jeszcze przed 1939 rokiem prze-nosi siê do Warszawy, maluje, rysuje uliczkiPowiœla, pisze i ilustruje kilka opowiadañ.Z du¿y powodzeniem próbuje si³, jako sce-nograf. Otrzymuje zamówienie na projektykostiumów do filmu „Nad Niemnem „, za-mierzenie niweczy jednak wybuch wojny. Powojnie z równ¹ pasja zajmuje siê ilustrowa-niem jak i projektowaniem scenografii dlateatru i filmu. Sprawuje funkcje naczelne-go scenografa w Teatrze Wielkim (1965-66),kierownika Doœwiadczalnego Oœrodka Tele-wizyjnego, prezesa warszawskiego Zwi¹zkuArtystów Plastyków. Pe³ni funkcje radnegow zarz¹dzie miasta, zasiada w PañstwowejRadzie Kultury. Przez kilkanaœcie lat spra-wuje obowi¹zki naczelnego redaktora Wy-dawnictwa „Ruch”.

Twórczoœæ ilustratorska Szancera dotyczyliteratury dla doros³ych, m³odzie¿y i dzieci.Znaj¹c osobiœcie wielu pisarzy, których tekstyilustruje, z wieloma jest zaprzyjaŸniony, mie-dzy innymi z Ew¹ Szelburg-Zarembin¹, po-chodz¹c¹ z Bronowic ko³o Pu³aw. Sam jest

autorem Prawdziwej historii o kocie w butach..Jego wspomnienia, pe³ne humoru i wartkiejakcji, s¹ przyk³adem znakomitej ksi¹¿ki bio-graficznej. Jego twórczoœæ ilustratorska obej-muje liczne prace zamieszczane w czasopi-smach dla dzieci i m³odzie¿y oraz ilustracjedo oko³o 270 ksi¹¿ek. Wiele z nich ukaza³osiê w licznych krajach œwiata. Jedna z aneg-dot o tym artyœcie g³osi, ¿e gdy zawieruszy³w drodze do wydawnictwa, poprzez swoj¹ to-warzyskoœæ i sk³onnoœæ do konwersacji ze stu-dentami, przygotowane ilustracje do ksi¹¿kito potrafi³ na poczekaniu odtworzyæ je,w wersji rysunkowej, w niebywa³ym tempiew biurze wydawnictwa.

Szancer jest laureatem nagród i wyró¿-nieñ presti¿owych imprez, zwi¹zanych z ilu-stracj¹ i ksi¹¿k¹ w œwiecie oraz odznaczeñpañstwowych.

Patrz¹c z perspektywy czasu zas³ug¹ nie-w¹tpliw¹ tego wybitnego twórcy by³ wk³ad jakiwniós³ w kszta³cenie wielu nastêpców, szanu-j¹c ich indywidualnoœæ wypowiedzi, i wspie-raj¹c ich wejœcie na drogê samodzielnoœci ar-tystycznej. Wielu ilustratorów, bêd¹cychuczniami Szancera, podkreœla tê w³aœnie za-letê.

¯egnaj¹c czas prowadzenia Pracowni Ilu-stracji i Ksi¹¿ki Akademii Sztuk Piêknychw Warszawie (1952-72) Szancer mówi ocenia-j¹c ,,...by³y to lata bardzo piêknej pracy”.

Jan Marcin Szancer umiera w pierwszymdniu kalendarzowej wiosny 1973 roku. Ale¿yje nadal w swoich twórczych realizacjach,we wspomnieniach uczniów , w pamiêci ogl¹-daj¹cych jego dzie³a.

Typowoœci¹ ilustracji Szancera jest ichbogactwo narracyjne, bogactwo fabu³y two-rz¹ce klimat baœniowoœci. Atmosferê tê two-rzy niew¹tpliwie specyficzny dla mistrza do-bór œrodków formalnych: kreska bieg³egorysownika zestawiana z malarskoœci¹ plambarwnych, o szerokiej gamie natê¿eñ w ob-rêbie jednej jakoœci barwnej. Szkicowoœæprzedstawieñ, zarówno rysunkowych, jak i ma-larskich. Tonacje szancerowskich ilustracjinie unikaj¹ z³amanych zestawieñ kolorystycz-nych, czêsto podkreœlanych kontrastem czy-stych czerwieni, akcentów mocnych i wa¿nychkompozycyjnie. Tak oznaczone punkty kul-minacyjne, zbieraj¹ce w sobie napiêciauk³adu form wraz z obfitoœci¹ niuansów ko-lorystycznych tworz¹ to, co zwyk³o siê nazy-waæ nastrojowoœci¹, czy klimatem przedsta-wienia wizualnego. Szancer tworzy swoistysposób przedstawiania postaci, zmieniaj¹cproporcje cia³a, stosuj¹c ich wyd³u¿enia,opracowuj¹c ich ruch przywodzi na myœl sty-listykê teatru. Stanowi to indywidualn¹ ce-chê twórcy. W ilustracji postaci Pana Ambro-¿ego Kleksa, wed³ug Jana Brzechwy,odnajdujemy charakterystyczne cechy auto-portretu. Technika piórka i tuszu, technikaakwareli, gwaszu i tempery wykorzystywanaby³a przez artystê z lekkoœci¹ i finezj¹. Dope-³niaj¹c charakterystyki przypomnieæ nale¿yumiejêtnoœæ zawierania w rysunku lapidar-

noœci form oraz niezwyk³ego humoru, humo-ru sytuacji i postaci.

Przywo³ane piêkno ilustracji dotyczy wy-dañ zrealizowanych w Wydawnictwie Lubel-skim. Nale¿y jednak pamiêtaæ – o niestety s³a-bej – jakoœci poligraficznej wydawanychksi¹¿ek. Dopiero ogl¹dane w oryginale pro-jekty daj¹ w³aœciwy pogl¹d na kunszt artysty.W 1972 roku z ilustracjami Jana MarcinaSzancera ukaza³o siê kilkunastostronicowewydanie baœni, w opracowaniu Zarembiny pt.O szklanej górze (wydanie II w 1988 roku, w na-k³adzie 300.000). W dwa lata póŸniej wyda-no Bardzo dziwne opowieœci1 tej¿e autorki, po-kaŸn¹ ksi¹¿kê (wznowienie w 1985, 1987i 1988 roku, w nak³adach po 40 000).

Niewielka ksi¹¿eczka O szklanej górze – kil-kanaœcie stron – a jednak warto dostrzec wy-j¹tkowe piêkno zrealizowanej koncepcji.Operuje formatem prostok¹ta (21x15),gdzie grzbiet ksi¹¿ki jest jego krótszym bo-kiem. Dla tak uzyskanej powierzchni kartSzancer zaproponowa³ integralny uk³ad ilu-stracji i tekstu, widoczny równie¿ w jednoœcikompozycyjnej ok³adki. Uk³ady kolumn tek-stu zró¿nicowanych wielkoœci¹, ilustracje niezachowuj¹ce zasady blokowoœci, wchodzi od-wa¿nie w rejony druku. Wprowadza prze-miennoœæ zasad kompozycyjnych na kolej-nych stronach kart: uk³ady po przek¹tnej,symetryczne, asymetryczne. Koresponduj¹one z napiêciem jakie wynika z treœci baœni.Jednoczeœnie Szancer wprowadza m³odegoczytelnika w fabu³ê wydarzeñ, dozuj¹c iloœæilustracji. Pierwsze stronice maj¹ jej znaczniewiêcej, gdy zaœ czytelnik podejmuje wartkoœæakcji, gdy wzrasta jego ciekawoœæ, wówczas nastronie testu jest wiêcej. W takim uk³adzietypograficznym drzemie ukryta a jak¿e owoc-na dydaktyka czytelnictwa: dyskretne wdra-¿anie odbiorcy w samodzielnoœæ czytania. Ilu-stracja pomaga mu pokonywaæ trudnoœcizwi¹zane z technik¹ czytania, podtrzymuje

jego zainteresowanie treœci¹. Celnie j¹ ilu-struje nie dopowiadaj¹c do koñca, zachowu-j¹c drugoplanow¹ rolê, wskazuje na istotneszczegó³y, utrwala w pamiêci ca³oœæ. Sugeru-je wyobraŸni czytelnika wiele znaczeñ, rozwi-ja j¹ i kszta³tuje. Jan Marcin Szancer, mówi¹co procesie tworzenia swoich ilustracji, zdra-dza tajemnicê w³asnej wyobraŸni. Podczaswczytywania siê w treœæ utworu literackiegoartysta „widzi” postacie, pejza¿e i sytuacje,które nastêpnie przenosi na papier, w b³y-skawicznym niemal akcie twórczym. Czasems¹ to barwne, bogate formalnie sceny, czasemkreskowe, linearne projekcje.

Oba te sposoby ilustrowania s¹ obecnew zbiorze poetyckich baœni Zarembiny Bar-dzo dziwne opowieœci. Du¿y format ksi¹¿ki(20x28), oko³o 250 stron, miêkka oprawa,odmienne za³o¿enia kompozycyjne ani¿eli wewczeœniej omawianej. Czternaœcie barwnych,ca³ostronicowych ilustracji przedziela znacz-ne partie tekstu, nie tworz¹ one spójnej ca-³oœci. Jedna z nich, – wielokrotnie wykorzy-stuj¹ca w swej kompozycji kontrast, jakoza³o¿enie formalne, odnoœnie natê¿eñ bar-wy oraz jej czystoœci, œwiat³ocienia, uk³adudrobnych i wiêkszych elementów, zestawieñkreski i plamy, ró¿norodnoœci kszta³tóww uk³adach rymów – stanowi centrum ok³ad-ki. Liternictwo na ok³adce obiega wokó³ barw-nego przedstawienia, tworz¹c dekoracyjn¹bordiurê. Nawi¹zuje bezpoœrednio do licz-nych ilustracji, wykonanych w technice piór-ka i tuszu, bêd¹cych przerywnikami w tek-œcie. Ilustracje kreskowe tworz¹ zezró¿nicowanym planem kolumn tekstu inte-gralne uk³ady, oparte na kontraœcie materiidruku i rysunku. Stylistyka rysunków czarno-bia³ych nie odbiega od ilustracji barwnych,ich rozwi¹zana kompozycyjne zaskakuj¹ ró¿-norodnoœci¹. w twórczoœci ilustratorskiejSzancera. Niezmiennoœæ cech stylistycznychjest obowi¹zuj¹ca.

Opisane tutaj zaledwie dwie propozycjewydawnicze utworów dla dzieci, zilustrowa-ne przez Szancera, daj¹ wgl¹d w cechy cha-rakterystyczne jego twórczoœci ilustratorskiej.

dr Anna Boguszewskaadinkt Wydzia³u Artystycznego UMCS

Szancer w Wydawnictwie Lubelskim

marzec 2003

w ka¿dy czwartek od 20.00 Potañc przystandardach muzycznych z lat 60, 70,80wstêp wolny

w pi¹tki i soboty od 21.00 – tradycyjnePotañce z Hadesem (panie 8,- panowie10,)

sobota 15 marca o 18 Promocja ksi¹¿kipoetyckiej Jana KONDRAKA p.t.„13.30”

S³owo wstêpne i recital okolicznoœcio-wy Dominik Rogalski (wstêp – zakupksi¹¿ki za 10,- PLN)

niedziela 16 marca o 19 (piosenka au-torska) Bartek Kalinowski z Sopotu

Hawro + Lubelski Klub Dobrej piosen-ki (15,-)

pi¹tek 21 marca o 18 „HEDERS” kon-cert rockowy (5,-)

pi¹tek 21 marca o 19 wernisa¿ wystawymalarstwa Stanis³aw Andrzej Winiarski„AKTY”

w niedzielê 23 marca o 19 PremierowyProgram Autorski „KOLORY” zaprezen-tuje FEDERACJA (20,-) w sk³adzie: Ma-rek Andrzejewski, Tomasz Deutryk, JanKondrak, Krzysztof Nowak, Pawe³ Odo-rowicz, Piotr Selim, Jola Sip Suport Ma-ciek Olechnowicz – œpiew, S³awek G³a-dyszewski – gitara i œpiew

w œrodê 26 marca o 19 Marian OPANIA(35,-)

w niedzielê 6 kwietnia o 19 W³odzimierzNAHORNY TRIO (20,-)

w niedzielê 11 maja o 19 Eryk Kulm Quin-tet (20,-)

Teatr NN zaprezentowa³ kolejne œrodowiskoanimatorów kultury. Tym razem by³y to Wojs³a-wice. Spotkanie odbywa³o siê w ramach pro-jektu „Zapomniana przesz³oœæ – wielokulturo-we tradycje Lubelszczyzny”.

14.IIW Kawiarni Artystycznej „Hades” wyst¹pi³ zna-ny satyryk Alosza Awdiejew.

W Galerii Sztuki „Wirydarz” otwarto wystawêprac Jacka Waltosia, laureata nagrody Jana Cy-bisa za rok 2002.

W Filharmonii Lubelskiej odby³ siê koncertsymfoniczny zorganizowany przy wspó³pracy Au-striackiego Forum Kultury. Orkiestrê prowa-dzi³ goœcinnie Christian Schulz (Wiedeñ).

18.II- 20.II W ACK Chatka ̄ aka trwa³ festiwal „Pra-wa cz³owieka” w filmie, zorganizowany m.in.przez Helsiñsk¹ Fundacjê Praw Cz³owiekai Amnesty International.

20.IIW Trybunale Koronnym goœci³ wybitny repor-ta¿ysta Ryszard Kapuœciñski. Autor otrzyma³honorowy medal Wschodniej Fundacji Kultu-ry „Akcent”.

W Teatrze NN odby³a siê promocja kwartalni-ka „Scriptores” nr1/2003 – kontynuacji w no-wej formule pisma „Scriptores Scholarum”.

20.II- 28.II„8 spotkañ z Dostojewskim” zorganizowa-³o ACK Chatka ̄ aka, Teatr im. J. Osterwy i DKF„Bariera”. Pokazano 7 filmów i spektakl teatral-ny które by³y adaptacjami powieœci FiodoraDostojewskiego.

22.IIPremiera baœni „Dzielny o³owiany ¿o³nierzyk”w re¿yserii W³odzimierza Fe³enczaka odby³a siêw Teatrze im. H. Ch. Andersena.

24.II W Centrum Kultury odby³ siê koncert tria jaz-zowego Oleœ- Trzaska- Oleœ. Muzykom towarzy-szy³ jeden z najwybitniejszych trêbaczy jazzowychJean- Luc Capozzo.

25.IIW Galerii Malarstwa na Zamku odby³a siê pro-mocja ksi¹¿ki Vittorio Messoriego i LeonardaMondadoriego „Nawrócenie. Historia pewne-go cz³owieka”. Ksi¹¿kê wyda³o WydawnictwoArchidiecezji Lubelskiej „Gaudium”, a mówi-li o niej abp. Józef ̄ yciñski i Krzysztof Zanussi.

W Chatce ¯aka odby³o siê kolejne spotkaniez cyklu „Przekraczaæ mury” na temat „Koœció³,Sobór, ̄ ydzi.”. Przyczynkiem do spotkania by³aksi¹¿ka Romualda Jakuba Wekslera- Waszkine-la „Zg³êbiaj¹c tajemnicê Koœcio³a”.

27.IIW Centrum Kultury rozpocz¹³ siê festiwal po-œwiêcony filmom krótkometra¿owym „Euro-shorts 2003”.

W Galerii Grodzkiej BWA otwarto wystawê po-œwiêcon¹ Andrzejowi Partumowi, zmar³emuprzed rokiem poecie i malarzowi.

28.IIW Dworku Wincentego Pola, Wojciech Jaku-bowski- miedziorytnik i twórca ekslibrisów ode-bra³ Order Bia³ego Kruka ze S³onecznikiem.Odznaczenie przyzna³o Lubelskie TowarzystwoMi³oœników Ksi¹¿ki.

W Muzeum na Zamku otwarto pokonkursow¹wystawê „Grafika i rysunek roku 2002”. W kate-gorii grafika pierwsz¹ nagrodê otrzyma³ Krzysz-tof Szymanowicz a w kategorii rysunek MarekMazanowski.

W Filharmonii Lubelskiej odby³ siê koncertpoœwiêcony twórczoœci Gioacchino Rossiniego.

Kronikê opracowali:

Renata Filipiak i Maciej Krawczyk

Page 11: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2322

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

Wydawnictwa lubelskie

Polskie Towarzystwo Tomasza z AkwinuKatedra Metafizyki KULAl. Rac³awickie 1420-950 Lublintel./fax: (081) 445 45 [email protected]

WYDAWNICTWO POLSKIEGO TOWARZYSTWATOMASZA Z AKWINU

Wiernoœæ rzeczywistoœci

Ksiêga pami¹tkowa z okazji jubileuszu 50-lecia pracy naukowej na KUL O. prof. M. A.Kr¹pca

Ksiêga jest ho³demz³o¿onym o. prof. M. A.Kr¹pcowi za jego s³u¿bêprawdzie w ró¿nych dzie-dzinach ¿ycia spo³eczno-kulturowego. Zawierateksty z zakresu antro-pologii, metafizyki, etyki,polityki, kultury, historiifilozofii. Artyku³y doksiêgi ofiarowali przed-

stawiciele œrodowisk naukowych z Polski i zzagranicy, filozofuj¹cy w duchu realistycznym.W Ksiêdze zamieszczono list Ojca Œw. JanaPaw³a II, s³owo Rektora KUL ks. prof. A. Szost-ka, list Przewodnicz¹cego PAN, biogram Ju-bilata, bibliografiê jego najwa¿niejszych pracoraz zdjêcia ilustruj¹ce g³ówne obszary dzia-³añ o. prof. Mieczys³awa A. Kr¹pca.

Andrzej Maryniarczyk

Tomizm – dla-czego?

Pozycja stanowi dru-gie wydanie poszerzoneprzystêpnie napisanegoABC tomizmu, któregoautor podkreœla aktual-noœæ i rolê realistyczne-go stylu filozofowania dlafilozofii i kultury, wyka-zuj¹c b³êdnoœæ wspó³cze-snych interpretacji,a szczególnie postaw ba-

nalizacji czy dogmatyzacji tomizmu. Reali-styczny rys myœli Tomasza, jej maksymalizmi m¹droœciowy wymiar akcentuje w przedmo-wie Mieczys³aw A. Kr¹piec.

Powszechna Encyklopedia Filozofii

Tom I – A-B, Tom II – C-D, Tom III – E-Gn

W POWSZECHNEJ ENCYKLOPEDII FILOZOFII

przedstawiono podstawowe problemy filozo-ficzne, z uwzglêdnieniem egzystencjalniewa¿nych pytañ metafizycznych oraz udzielo-nych na nie odpowiedzi w ca³ym kontekœcie

historii filozofii. Pozwo-li to zainteresowanymwyrobiæ sobie pogl¹dna temat s³usznoœci lubb³êdnoœci danych roz-wi¹zañ. Problemy teprzedstawiono w jêzy-ku przedmiotowym,w formie wyk³adu, costanowi wyró¿nik tejencyklopedii.

Porzuciæ œwiat absurdów

Z o. prof. Mieczys³awem A. Kr¹pcem roz-mawia ks. Jan Sochoñ

„Filozofia potrzebujemistrzów. Wystarczy zaj-rzeæ w dzieje filozofii, abysiê o tym przekonaæ.W Grecji rozpoczê³a siêkariera filozofa jako „mi-³oœnika m¹droœci” –stwierdza w przedmowiedo ksi¹¿ki Porzuciæ œwiatabsurdów ks. Jan Sochoñ.

Nie jest mo¿liwa nauka „bez poœrednictwa na-uczyciela, przewodnika, œwiadka filozoficznejb¹dŸ religijnej m¹droœci”. Takim mistrzemjest o. prof. M. A. Kr¹piec. Ksi¹¿ka Porzuciæœwiat absurdów jest zapisem trwaj¹cych wielelat rozmów z o. prof. Kr¹pcem na temat filo-zofii, ¿ycia, m¹droœci.

Zeszyty z metafizyki

Z. 1: Monistyczna i dualistyczna interpreta-cja rzeczywistoœciZ. 2: Pluralistyczna interpretacja rzeczywisto-œci. Dzieje arystotelesowskiej koncepcji sub-stancjiZ. 3: Realistyczna interpretacja rzeczywisto-œciZ. 4: Racjonalnoœæ i celowoœæ œwiata osób i rze-czy

Seria Zeszytów stanowiwprowadzenie w g³ów-

ne zagadnieniametafizyki orazw arkana filozo-ficznego, do-rzecznego myœle-nia. Poprzezlekturê czytelnikwchodzi w rozu-mienie wêz³o-wych punktówr e a l i s t y c z n e j

interpretacji rzeczywistoœci, dostrzegaj¹c ichimplikacje dla ¿ycia ludzkiego i œwiata kultu-ry.

Vittorio Possenti

Nihilizm teoretyczny i „œmieræ metafizyki”

Vittorio Possenti,profesor filozofii moral-nej na Uniwersyteciew Wenecji, poszukujepunktów stycznych miê-dzy klasycznym (reali-stycznym) wyjaœnianiemœwiata i cz³owieka,a wspó³czesn¹ kultur¹i myœl¹ filozoficzn¹, któ-ra odrzuciwszy metafi-

zyczne rozumienie rzeczywistoœci popadaw g³êbokie kryzysy intelektualno-moralne.Zasadnicz¹ postaæ takiego kryzysu zwykliœmyokreœlaæ mianem nihilizmu. Znaczenia i kon-teksty tego w³aœnie zjawiska s¹ przedmiotemksi¹¿ki Possentiego.

Mieczys³aw A. Kr¹piecAndrzej Maryniarczyk

Rozmowy o metafizyce

Rozmowy o metafizyceto wyk³ad – w formiedialogu – metafizyki re-alistycznej, w którymszczególn¹ uwagê k³a-dzie siê na ostatecznepodstawy rozumieniaœwiata i cz³owieka, jegoistnienia i dzia³ania orazmetodê filozofowaniagwarantuj¹c¹ – co jest

szczególnie wa¿ne w dobie dzisiejszej ideolo-gizacji nauki – wolnoœæ w poznaniu. Ksi¹¿kazawiera trzy rozmowy poœwiêcone w kolej-noœci dziejom formowania siê rozumieniabytu, problematyce antropologicznej orazrelacji byt a bóg. Rozmowy o metafizyce zosta³ywydane tak¿e w jêzyku rosyjskim w celu po-pularyzacji klasycznej metody filozofowaniaw rosyjskojêzycznym obszarze naukowym.

Poznanie bytu czy ustalanie sensów?

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

W pracy znajduj¹ siê referaty wyg³oszo-ne podczas miêdzynarodowego sympozjum,które odbywa³o siê 11-12 XII 1998 r. na Ka-tolickim Uniwersytecie Lubelskim. Porusze-nie wa¿nego dla wspó³czesnej filozofii i kul-tury problemu – czy metafizyka powinnazajmowaæ siê ustalaniem sensów wypowiedzi,

W ramach sta³ych form pracy kulturalno-oœwiatowej odbêd¹ siê w ka¿dym miesi¹-cu cykliczne zajêcia:

Filia nr 1, ul. Koœcielna 7a„Jak ogl¹daæ sny” – czytanie wierszy,„By³y czary i dziwy” – dzieci same czytaj¹wybrane wiersze,„Co wiesz o Józefie Czechowiczu” – quiz,„Miasto rodzinne poety” – zajêcia plastycz-ne,„Ko³ysanki i baœnie” – zajêcia plastyczne,„Lublin nad ³¹k¹ przysiad³” -konkurs re-cytatorski,

Filia nr 6, ul. Poniatowskiego 4„Matusiu, Lublin tak srebrny twe baœniemi przypomina” – lekcje biblioteczne,zajêcia plastyczne, prelekcje dla czytelni-ków nies³ysz¹cych (pierwszy wtorek mie-si¹ca).

Filia nr 12, ul. ¯elazowej Woli 7Zajêcia plastyczne dla najm³odszych czy-telników – ilustracje do ukochanych wier-szy Józefa Czechowicza.

Filia nr 27, ul. Braci Wieniawskich 5„Józef Czechowicz – poeta lubelski” – lek-cje biblioteczne z wykorzystaniem zbiorówbiblioteki fonicznej.

M A R Z E CFilia nr 3, ul. Hutnicza 20

„Dzieñ poezji Józefa Czechowicza”,„Lubelskie œlady – w¹tki lubelskie w po-ezji Józefa Czechowicza – pogadanka,„Ilustracje do wierszy Józefa Czechowicza– rozpoczêcie konkursu rysunkowego (za-koñczenie w kwietniu),„Józef Czechowicz – poeta awnagardy” –wystawa.

Filia nr 6, ul. Poniatowskiego 4„Józef Czechowicz” -wystawa.

Filia nr 7, ul. Kunickiego 35„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– wystawa.

Filia nr 8, ul. Zuchów 2„Muzyka ulicy Z³otej” – wystawa z not¹ bio-graficzn¹,„Co wiesz o Józefie Czechowiczu” – kon-kurs czytelniczy,„Poezja i plastyka” – konkurs na ilustra-cjê do wierszy J. Czechowicza,wystawa prac plastycznych,„Poznajemy twórczoœæ Józefa Czechowi-cza” – quiz.

Filia nr 9, ul. Krañcowa 106„Józef Czechowicz – poeta Lublina” – wy-stawa.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„100 rocznica urodzin Józefa Czechowi-cza” – ekspozycja ksi¹¿ek.

Filia nr 15, ul. Wajdeloty 20„Poemat o mieœcie Lublinie” – lekcja bi-blioteczna,

„Spacer ulicami dzisiejszego Lublinaz wierszami Józefa Czechowicza” – kon-kurs plastyczny.

Filia nr 16, ul. Kasztanowa 1„Józef Czechowicz – poeta lubelski. ̄ yciei twórczoœæ”” – wystawa ksi¹¿ek,„Nuta cz³owiecza” – spotkanie z poezj¹ Jó-zefa Czechowicza,„Czechowicz dzieciom” – prelekcja.

Filia nr 17, ul. PrzyjaŸni 11„Józef Czechowicz 1903 – 1939” – wysta-wa.

Filia nr 18, ul. G³êboka 8„Lublin – miasto bliskie poecie” – wysta-wa,„Sny szczêœliwe” – zajêcia z m³odszymi czy-telnikami,„Lubelskie œcie¿ki”, „Stare kamienice” –wycieczki piesze po Lublinie szlakiem Jó-zefa Czechowicza,konkurs recytatorski,konkurs plastyczny.

Filia nr 19, ul. ChodŸki 11 bl. 1„Józef Czechowicz – piewca uroku pro-wincji, ale poeta nieprowincjonalny” –wystawa.

Filia nr 21, ul. Rynek 11„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– prelekcja,„Józef Czechowicz – wystawa,„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– rozpoczêcie konkursu literackiego (za-koñczenie we wrzeœniu).

Filia nr 24, ul. Juranda 7„Urodziny Józefa Czechowicza” – spotka-nie z czytelnikami,„Ulubione wiersze Józefa Czechowicza” -konkurs litercki,„Ilustrujemy Czechowicza” – konkurs pla-styczny,„Poznajemy bli¿ej Józefa Czechowicza” –pogadanka,„Józef Czechowicz” – wystawa.

Filia nr 25, ul. Sympatyczna 16„Lublin w poezji Józefa Czechowicza” –rozpoczêcie konkursu recytatorskiego(zakoñczenie w kwietniu),„10 pytañ – Józef Czechowicz i jego wier-sze” – rozpoczêcie konkursu literackie-go (zakoñczenie w kwietniu),„Bêdê ilustratorem wierszy Józefa Czecho-wicza” – rozpoczêcie konkursu plastycz-nego (zakoñczenie w kwietniu),„Spotkanie z poezj¹ Józefa Czechowicza”,„Lubelskim szlakiem Józefa Czechowicza”– popo³udnie literackie,„Co wiem o Józefie Czechowiczu” – quiz,„Józef Czechowicz i jego twórczoœæ”” – wy-stawa,„Sny szczêœliwe” – prezentacja utworówJózefa Czechowicza.

czy poznaniem bytu –uœwiadamia potrzebê me-tafizycznych poszukiwañ.O aktualnoœci zagadnie-nia przekonuje g³êbokikryzys wspó³czesnej filozo-fii oraz opartej na niej kul-tury, którego owocami s¹relatywizm i nihilizm.

Rozum otwarty na wiarê

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

Pozycja zawiera materia³y zorganizowane-go przez Pol-skie Towa-rzystwo Tomasza z Akwi-nu miêdzynarodo-wegosympozjum metafizyczne-go pt. „Fides et ratiow rocznicê og³oszenia. In-terpretacje – nadinter-pretacje – deformacje”(9-10 grudnia 1999). Jed-nym z g³ównych celówtego sympozjum by³om.in.: wydobycie wiod¹-

cych treœci przes³ania Encykliki Fides et RatioOjca Œwiêtego Jana Paw³a II oraz zreflekto-wanie recepcji tej¿e Encykliki tak w œrodowi-skach teologów jak i filozofów oraz innychgrup naukowych. W ksi¹¿ce obok tekstów wy-k³adów znajduj¹ siê materia³y z ciekawych dys-kusji panelowych.

Osoba i realizm w filozofii

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

Publikacja zawiera materia³y z III i IVMiêdzynarodowego Sym-pozjum Metafizycznegoz cyklu Zadania wspó³cze-snej metafizyki organizowa-nego przez Polskie Towa-rzystwo Tomaszaz Akwinu. III SympozjumMetafizyczne pt. Osobaludzka i sposoby jej spe³-niania siê w kulturze po-

œwiêcone by³o rozumieniu cz³owieka jako oso-by. IV Miêdzynarodowe SympozjumMetafizyczne pt. O realizm w uprawianiu filozo-fii podjê³o wa¿ny dla filozofii i kultury pro-blem sposobu uprawiania filozofii. Pozycjazawiera tak¿e materia³y z jubileuszu 50-leciapracy naukowo-dydaktycznej o. prof. M. A.Kr¹pca.

Wydzia³ Kultury i Sztuki Urzêdu Marsza³kowskiego w Lublinietel. (81) 742-42-97, e-mail: [email protected]

Page 12: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2524

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

„I had a dream”, jak powiedzia³ by³ MartinLuter King. No wiêc mia³em sen, a w nim MU-ZYKA! To œpiewa³a sama Britney Spears, w Roy-al Albert Hall w Londynie. By³ to, ni mniej niwiêcej, promocyjny koncert jej nowego albumu„ I’m a Barbie Star Living in a Yellow Car”. Thebeœciak, mówiê wam, w ca³ej jej dotychczasowejkarierze. Czym nas jeszcze, o sweet baby, zasko-czysz, pomyœla³em.

Koncert odbywa³ siê w pe³nej gali, z wyrafi-nowan¹ opraw¹ sceniczn¹ i choreograficzn¹;dwudziestu œlicznych jak marzenie ch³opców,zgrupowanych w czterech boysbandach, na ru-chomej scenie, skompletowanych wed³ug œcis³ychstandardów poprawnoœci obyczajowej tudzie¿politycznej, udziela³o siê wdziêcznie swoimi s³o-dziutkimi g³osikami w chórkach. Co za sexs an-gels, mówiê wam, ludzie! Ale by³o publiki, pobrzegi!

Ja siedzia³em dopiero w siódmym rzêdzie,przeznaczonym dla skrybów z Europy œrodko-wowschodniej, relacjonuj¹cych potem w wyso-ko- jak i niskonak³adowych i wszelkich innychmediach to wspania³e wydarzenie. Mog³em wiêcœmia³o powiedzieæ, ¿e kopsn¹³ mnie niez³y za-szczyt, gdy¿ ogl¹da³em Britney w ca³ej krasie jejcnotliwie przewrotnego m³odziutkiego cia³ka.

Koncert by³... no có¿? Nie mogê zbyt wielepowiedzieæ jaki zaiste by³ ci on, poniewa¿ opu-œci³em go z niejakim mistycznym ¿alem po nie-spe³na pó³godzinie, w towarzystwie, no w³aœnie,nigdy nie zgadniecie czyim? Nicka Cave’a! Tak,ludzie, Nikuœ we w³asnej osobie by³ tam, z po-sêpnym obliczem, nie rozpoznany przez niko-go, w firmowej czapce McDonalda, roznosi³popcorn i bezalkoholowe drinki wœród szczerzerozbawionej gawiedzi. Niemo¿ebnie zaskoczo-ny z³apa³em go za rêkê, gdy w³aœnie przecho-dzi³, jakby mimo, a jakby ni mimo, i g³oœno,prawie krzycz¹c, spyta³em:

– Nick i ty w mordê tutaj?! Why?! Dlaczegomi to robisz?!

– A ty mi dlaczego?! – wrzasn¹³ rozsypuj¹cpopcorn, którego drobinki... tak, w³aœnie, któ-rego, có¿...?

– To moja Canossa – odrzek³em, a raczejodkrzycza³em – moja w³osienica. Pielgrzymujê,bracie, a¿ z Polski, muszê wyp³ukaæ z siebie ca³yten wewnêtrzny shit! To bêdzie jak odpuszcze-nie zupe³ne, you know, je¿eli oczywiœcie do-trwam do koñca tego badziewiska, ale ju¿ wi-dzê, ¿e nie dotrwam. Zabieramy siê st¹d! IjedŸmy do... nad Wis³ê, do Polski znaczy siê.Dobra? Aha! Jestem Maciek.

– Nick.

– To wiem, stary,ale nadal nie wiem co tyTU robisz?

– WyjdŸmy st¹d wreszcie, to ci powiem, maszskrêta?

– Nie palê.

– To dobrze, w³aœciwie ja te¿ nie, ale niedo-brze, ¿e nie masz.

– No trudno, chodŸmy ju¿, bo siê rozpad-nê!

Wyskoczyliœmy wiêc z Royal Albert Hall, jakz procy, dostaj¹c po drodze parê pa³. Z wypie-kami na twarzy i zlani potem, zlegliœmy wyczer-pani do spodu, na trawniku pobliskiego squaru.Le¿eliœmy tak oko³o piêciu minut (z hakiembêdzie), nim wróci³ nam normalny oddech.Wreszcie Nick usiad³ i przeci¹gaj¹c siê bardzoprzeci¹gle, powiedzia³:

– Oh shit! Ju¿ po wszystkim. Wierzê, ¿e takmo¿e wygl¹daæ – Piek³o, Tartar, czy inna zasra-na Odch³añ,

– Byæ mo¿e – odrzek³em – ale powiedz mi,dlaczego w³aœnie ty, Nick Cave, cz³owiek z dusz¹i jajami na w³aœciwym miejscu, wkroczy³eœ w tenobcy dla ciebie œwiat plastikowej tandety i ¿ena-dy, po prostu... sam, zreszt¹ wiesz o co chodzi.No w³aœnie, o co ci kurde stary chodzi?

– A o to, ¿eby siê porz¹dnie odbiæ, siêgn¹ædna, pobrodziæ w nim trochê, a w³aœciwie tow sobie samym i... do góry, kapujesz? Bo widzisz,powiem banalnie, ale inaczej to siê chyba nieda, nie wszystko z³oto, co siê œwieci. I taka Brit-ney, nawet gdyby siê rozebra³a to i tak pozosta-nie dla mnie pust¹ foremk¹, w której nic niejest w stanie siê zagnieŸdziæ, utrzymaæ, rozwi-n¹æ, dojrzeæ. Wszystkie, nawet najbardziej prze-ra¿aj¹ce i surrealistyczne wizje Apokalipsy, któ-re stworzy³ ludzki geniusz, lub którychdoœwiadczyliœmy w jakiejœ transcendentnej ilu-minacji, w mistycznym uniesieniu, nie mog¹ rów-naæ siê z beznadziejn¹ i bezkresn¹ pustk¹, w któ-r¹ mo¿e popaœæ s³aba istota ludzka,bombardowana bana³em obecnym w ka¿dej sfe-rze naszego i tak marnego ¿ycia. Jak ten biblij-ny robak, od seksu pocz¹wszy, a na wysublimo-wanych dyskusjach i teoriach artystów i uczonychmê¿ów oraz ¿on skoñczywszy. Uh! Ale waln¹³emgadkê szmatkê. Nie jestem bracie intelektualist¹,natomiast zdarza mi siê byæ artyst¹, to wszystko.Widzê, ¿e mnie rozumiesz, wiêc nie bêdê wiê-cej œciemnia³. Wspomnia³eœ mi o swoim powo-dzie bytnoœci tu i teraz, i myœlê, ¿e jest podobnydo mojego. Obydwaj musieliœmy siê odbiæ i mamnadziejê, ¿e ju¿ jesteœmy na powierzchni. Chcia-³eœ zabraæ mnie do Polski. OK! W³aœnie mamyautobus na Heathrow, wskakujmy!

I tak jak staliœmy, wskoczyliœmy do londyñ-skiego piêtrusia i pomknêliœmy wreszcie wolnina lotnisko.

Lec¹c do Polski samolotem lini Concorderozmawialiœmy o mo¿liwych przymiotach rudychpañ. Obydwaj zgodnie stwierdziliœmy, ¿e rudekobitki s¹ idea³em piêkna, przewy¿szaj¹cym owszelkie mo¿liwe nieba, nawet to absolutne Piêk-no w wydaniu Platona, tego Demiurga Wszech-rzeczy, jak mawia³ by³ barczysty Grek.

W pewnym momencie Nick, patrz¹c rozma-rzonym wzrokiem na przesuwaj¹ce siê w okien-ku samolotu stratocumulusy chyba, skonstatowa³:

– Gdybym by³ rud¹ kobitk¹, by³bym tak piêk-ny, ¿e muzyka sama by ze mnie wyp³ywa³a. Sta-

³bym po prostu, gra³ i œpiewa³ ca³ym sob¹, takprzejmuj¹co i z takim biglem, ¿e wszystkie chó-ry anielskie natychmiast zst¹pi³yby na ziemiê iposprz¹ta³y ca³y ten gnój, zostawiony przez ta-kich drani miêdzy innymi my, i wreszcie by³o-by... no nie wiem jak by by³o, jestem tylko cz³o-wiekiem, „ I am a Passenger, who mustgo........when?”, a mój g³os wci¹¿ wydobywa siêz dna, g³êbiej i g³êbiej i tak ma byæ – Oj te rude!

I tak to lec¹c sobie i snuj¹c potoczysty dys-kurs na te i tym podobne tematy, ani siê obej-rzeliœmy, jak wyl¹dowaliœmy miêkko na p³ycieOkêcia.

– Nick! Ale mam pomys³! – zawo³a³em ra-doœnie i ochoczo – jedziemy do Lublina. Jesz-cze zd¹¿ymy na autobus. Poznasz ludzi z Orkie-stry œw. Miko³aja. To taki nasz zespó³ folkowy.Mo¿e pod¿emujecie razem, graj¹ zupe³nie inn¹muzê ni¿ ty, no mo¿e czasem jest podobna kli-ma i zajawka, ale to tylko momenty. Jednym s³o-wem, mo¿e z tego waszego grania wyjœæ – cieka-wa jakoœæ – To jak spróbujemy?

– A co tam! To gdzie ten autobus?

– No nie, ja nie mogê, naprawdê? Tak odrazu siê zgadzasz? Nie zapytasz o nic wiêcej?

– Owszem, zapytam po drodze do...

– Lublina – podpowiedzia³em.

– W³aœnie, sorry – odpar³ Nick.

– Nic to.

– A poza tym – ci¹gn¹³ – po tym wszystkimco przeszliœmy w Londynie, ten ca³y...

– Wiem – przerwa³em – nie musisz koñczyæ,niez³a trauma.

– Tak, niez³a...Cieszê siê, Maciek, prawda?

– Prawda. Szybko siê uczysz – zauwa¿y³em.

– Staram siê, gdy¿ jestem doœæ zdolnym fa-cecikiem, mamusia mi to powtarza, czasem.

– Moja te¿! No to witaj w domu Nick!

– Witaj Maciek!

I przybiliœmy sobie mocn¹, mêsk¹, harley-owsk¹ pi¹tkê.

– A autobus mamy... – spojrza³em na zega-rek – za nieca³¹ godzinê, jeszcze zd¹¿ymy naDworzec G³ówny. Come on, Henry Lee!

– Come on, Dziewczê z Milheauven! – po-szed³ mi w sukurs Nick i obydwaj serdecznie siêrozeœmieliœmy.

I w tym o to miejscu ci¹g dalszy, je¿eli ktoœlub coœ, z odpowiedni¹ si³¹ i w odpowiedni spo-sób nast¹pi na..., a to ju¿ zupe³nie inna sprawa,któr¹ oddajê pod os¹d dalszego ci¹gu, je¿eli...itd.

I jeszcze, bo zapomnê, krótki apel do wszyst-kich skrybów o zaciêciu biograficznym. Powy¿-szy fragment mo¿e byæ, acz nie koniecznie, przy-czynkiem do mistycznej hagiografii niewysokiegotrubadura, tudzie¿ trabanta z Australii.

Zachêcam i pozostajê z Szacunkiem

Autor

Dziêki All around!

Ps. Z ostatniej chwili. Krucza Janka pozdra-wia wszystkich, którzy lubi¹... tam gdzie rosn¹Dzikie Ró¿e.

Maciej Krawczyk

„I HAD AW tej rubryce chcemy zamieszczaæ pro-

zatorskie próby sympatyków i przyjació³„Niecodziennika”. POL ma byæ przeciwwag¹dla MOLa, gdzie prezentowana jest poezja.

POL chcia³by drukowaæ nie tylko esejeczy inne powa¿ne formy prozatorskie, ale tak-¿e l¿ejsze, ironiczno-satyryczne próby literac-kie; przewa¿nie, a nawet na pewno bêd¹ todebiuty. Jesteœmy otwarci – zapraszamywszystkich maj¹cych pomys³y do wspó³pra-cy. Dziêkujemy

Kto zna Macieja Krawczyka wystarczaj¹cod³ugo, wie, ¿e jest on pe³en niespodzianek.£agodny i cichy, wygl¹da na cz³owieka, którynajchêtniej usun¹³by siê w cieñ, ustêpuj¹cmiejsca wiêkszym i bardziej ha³aœliwym, a nie-dzisiejsza kindersztuba pog³êbia jeszcze towra¿enie. I oczywiœcie to wszystko prawda:Maciej jest taki, jakim go widzicie. Jest te¿cz³owiekiem, który chyba min¹³ siê ze swoimczasem; powinien ¿yæ w tej mitycznej krainie,gdzie wêdrowni rycerze ratowali uciœnionedziewice i walczyli – choæby z wiatrakami.

Na szczêœcie i dziœ nie brak uciœnionychniewiast, tote¿ nasz bohater nieustannie na-potyka nowe wyzwania i inspiracje. Nie daj-cie siê te¿ zwieœæ jego pozornej ³agodnoœci!Facet, któremu trzeba kilkakrotnie powta-rzaæ: g³oœniej!, kiedy ma coœ powiedzieæ dowiêcej ni¿ czterech osób, daje popis swoichmo¿liwoœci, kiedy zaczyna œpiewaæ! W skórzekiciusia – Maciusia drzemie nie tylko rozbry-kany Tygrysek ze Stumilowego Lasu, ale te¿ca³kiem spory, nieoswojony tygrys.

I Had a Dream to opowiadanie baroko-wo-rockowo-oniryczne. Wyros³o z prawdziwe-go snu i z fascynacji muzyk¹ autora No MoreShall We Part. A tak¿e z rozleg³ej wiedzy iprze¿ywania muzyki, która jest dla Maciejanajwa¿niejszym sposobem wyra¿ania siebie. Wtej krótkiej, rozbrajaj¹co zabawnej formieuda³o mu siê zawrzeæ nieb³ah¹ treœæ, wielepiêter aluzji i cytatów, i sporo kpiny ze œwiatakultury masowej, a tak¿e z samego siebie. Boautoironia jest jedn¹ z jego niew¹tpliwychzalet. I tylko zastanawiam siê: czy rudow³osakobieta to jeszcze jedno z wcieleñ mojegokolegi?

Czytaj¹c p³aka³am ze œmiechu – s¹ œwiad-kowie – czego i Pañstwu ¿yczê.

Alina Lewicka-Rosiñska

DREAM”Filia nr 26, ul. Leonarda 18

„Sny b³êkitne” – wystawa w oddziale dladzieci (ekspozycja prezentowana dosierpnia).

Filia nr 28, ul. Nadbystrzycka 85„Sny szczêœliwe” – poezja Józefa Czecho-wicza w interpretacji najm³odszych czy-telników (przedszkolaki),„Muzyka ulicy Z³otej” – inscenizacja utwo-rów Józefa Czechowicza,„Pejza¿e Starego Miasta inspirowane po-ezj¹ Józefa Czechowicza” – konkurs pla-styczny,„Nuta cz³owiecza” – wystawa.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Stan¹³em na ziemi w Lublinie” – rozpo-czêcie konkursu recytatorskiego dlauczniów klas starszych (zakoñczeniew kwietniu).

Filia nr 30, ul. Braci Wieniawskich 5„Uœnij ¿e mi uœnij...” – wieczór poezji Jó-zefa Czechowicza.

Filia nr 31, ul. Na³kowskich 102„Józef Czechowicz” – wystawa poœwiêco-na ¿yciu i twórczoœci poety.

K W I E C I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Œwiat wyobraŸni Józefa Czechowicza” –7 lekcji bibliotecznych (lekcje bêd¹ kon-tynuowane w maju).

Filia nr 9, ul. Krañcowa 106„Œladami Józefa Czechowicza” – quiz li-teracki.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„Poeta lubelski – Józef Czechowicz” – lek-cja biblioteczna,„Twórczoœæ” Józefa Czechowicza szczegól-nie bliska mieszkañcom jego rodzinne-go miasta” – konkurs wiedzy o ¿yciui twórczoœci Józefa Czechowicza.

Filia nr 26, ul. Leonarda 18„Ulica Szeroka – Józef Czechowicz i jegomiasto” – wystawa (ekspozycja do wrze-œnia),„Poetycki Lublin – miasto widziane oczy-ma Józefa Czechowicza” – rozpoczêciekonkursu plastycznego (zakoñczenie w li-picu).

Filia nr 31, ul. Na³kowskich 102„Józef Czechowicz – poeta lubelski” – pre-lekcja.

M A JFilia nr 6, ul. Poniatowskiego 4

„Spotkanie z pracownikiem Muzeum Li-terackiego im. Józefa Czechowicza.

Filia nr 10, ul. Kleeberga 12 a„Zaczekaj, zaczekajmy chwilê jak per³aupadnie w Rynku Lubelskiego miskê...”– lekcja biblioteczna,wystawa ksi¹¿ek Józefa Czechowicza.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6

„Miasto rodzinne... Do Ciebie zwracamsiê pamiêci¹” – wystawa tomików wierszyJózefa Czechowicza.

Filia nr 22, ul. Kruczkowskiego 12„Lublin na ³¹k¹ przysiad³” – konkurs ry-sunkowy.

Filia nr 31, ul. Na³kowski 102„Lublin Józefa Czechowicza” – konkursplastyczny.

C Z E R W I E CFilia nr 11, ul. Lwowska 6

„Sny szczêœliwe” – wieczór poezji,„Wa¿niejsze daty i fakty z ¿ycia Józefa Cze-chowicza – telegraficzny przeg³¹d ¿yciai twórczoœci poety” – wystawa.

Filia nr 16, ul. Kasztanowa 1„Lublin w poezji Józefa Czechowicza” –wystawa ksi¹¿ek.

Filia nr 17, ul. PrzyjaŸni 11„Matusiu, Lublin tak srebrny...” – wysta-wa.

W R Z E S I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Œwiat wyobraŸni Józefa Czechowicza” –konkurs plastyczny:- wykonanie ilustracji do ulubionych wier-szy poety,- wykonanie obwoluty do dowolnego to-miku poety.

Filia nr 2, ul. Peowiaków 12„Uroczysty fina³ ogólnomiejskiego kon-kursu.

Filia nr 7, ul. Kunickiego 35„Moje miasto Lublin” – wystawa.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„Rozstrzygniêcie konkursu wiedzy o Józe-fie Czechowiczu i rozdanie nagród.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Œladami Czechowicza” – wystawa fotogra-ficzna miejsc zwi¹zanych z ¿yciem poety,„Józef Czechowicz – poeta i redaktor” –wystawa.

P A • D Z I E R N I KFilia nr 9, ul. Krañcowa 106

„Sny szczêœliwe” – konkurs rysunkowy i wy-stawa prac.

Filia nr 22, ul. Kruczkowskiego 12„Józef Czechowicz” – wystawa.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Czechowicz w poezji œpiewanej – wieczórpoezji muzycznej.

L I S T O P A DFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Lubelskim szlakiem Józefa Czechowicza”– konkurs literacki.

G R U D Z I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„I ¿ebyœ by³ jak ja szczêœliwy” – wieczór po-etycko-muzyczny.

LubelskiOœrodekInformacjiTurystycznej

20-113 Lublin, ul. Jezuicka 1/3tel. (81) 532-44-12, tel./fax (81) 442-35-56

e-mail: [email protected]³atna informacja turystyczna, sprzeda¿ wydawnictw

turystycznych i pami¹tek, sprzeda¿ biletów na zagraniczneprzewozy autokarowe, ubezpieczenia turystyczne na wyjazdyzagraniczne, realizacja wydawnictw turystycznych na zlecenie

POL – Prozaiczny Obibruk Lubelski

Page 13: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

272

Darczyñcy – 2003 r.

Oferta:

sk³ad³amanieprzygotowanie elektronicznych wersjipublikacjidruk (offsetowy, flexograficzny. sitodru-kowy, cyfrowy)...oraz projekty plastyczne, które czêsto de-cyduj¹ o powodzeniu danego produktu

tel. (0 81) 740-12-86kom. 0 606-342-789e-mail: [email protected]

Adres redakcji:Miejska Biblioteka PublicznaIm. H. £opaciñskiego Filia nr 2920-838 Lublin, ul. Kiepury 5 ATel. (81) 741 92 94e-mail [email protected]

Redaktor naczelny: Jerzy Jacek Bojarski;Za-ca redaktora naczelnego: Renata Filipiak;Sekretarz redakcji: Dariusz JóŸwikGraficy: Andrzej Kot, Urszula Kowalska;Foto: Andrzej Ro¿ek, Mariusz ̄ urekZespó³ redakcyjny:Stanis³aw Gaszyñski, Maciej Krawczyk, Irena Ksi¹-¿ek, Alina Lewicka-Rosiñska, Krystyna Rybicka, Wie-s³awa Szymczak, Barbara Szpilarewicz;Wydawca:Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £opaciñskiego20-007 Lublin, ul. Peowiaków 12,tel.(81) 532 15 29, 532 17 45, fax. (81) 534 71 70konto: BIG Bank Gdañski S.A. I o/Lublinnr 38 1160 2202 0000 0000 6091 8060,Regon 432318420, NIP 712-270-30-02Promocja i Marketing: Jerzy Jacek Bojarski,tel. 0 502-783-781Opracowanie do druku: MAC -Arkadiusz Makow-ski, tel. (81) 740-12-86Druk: Rapida, tel. (81) 442-72-20Na ok³adce: Józef Czechowicz w bramie Sta-rego Miasta, ze zbiorów Muzeum Literackie-go im. J. Czechowicza

Oddajemy do Pañstwa r¹k ju¿ trzeci nu-mer „Niecodziennika Bibliotecznego”.Chcielibyœmy zadowoliæ gusta i upodobaniawszystkich Czytelników, ale nie zawsze jest tomo¿liwe. Poruszamy siê wokó³ problemóws³owa pisanego – ksi¹¿ek, czasopism , gazet.Ludzi pisz¹cych i czytaj¹cych. Autorów i wy-dawców. Sprzedawców z ksiêgarñ i hurtow-ni. W koñcu samych bibliotek, które gro-madz¹, opracowuj¹, udostêpniaj¹ i informuj¹,co jest ich zadaniem statutowym. Ale namnie chodzi tylko o czytelnictwo. Chcemy z na-szymi czytelnikami iœæ dalej i g³êbiej. Prezen-towaæ ludzi, wydarzenia, rzeczy niecodzien-ne, kulturê s³owa pisanego, nag³aœniaædorobek lubelskich galerii, muzeów, teatrów,filmowców, fotografików, muzyków i wszyst-kich zjawisk niecodziennych. Bardzo pra-gniemy by wokó³ bibliotek koncentrowa³o siê,jak w soczewce to wszystko, co w kulturzenajlepsze. W naszych filiach ju¿ pracujemynad tym, by promowaæ siedemnaœcie miastpartnerskich Lublina i ich kulturê. Chcemytworzyæ takie mini centra miêdzynarodowe,wokó³ których bêdzie têtniæ ¿ycie. Ju¿ terazzachêcam do pomocy pasjonatów i Towarzy-stwa Polsko: – Izraelskie, Francuskie, Wêgier-skie, Hiszpañskie, Portugalskie, Niemieckie,Litewskie, Ukraiñskie, Niderlandzkie, Duñ-skie, Bu³garskie, Brytyjskie, Amerykañskiei Kanadyjskie. Patronat naukowy nad Fili¹ nr29 przej¹³ Instytut Europy ŒrodkowoWschodniej, kierowany przez prof. JerzegoK³oczowskiego. Tutaj mo¿na wypo¿yczaæ da-rowane ksi¹¿ki wydawnictwa Instytutu. Ktonastêpny z Wydawców zrobi podobny gest?W Filii nr 2 pomocni nam bêd¹ naukowcyz wydawnictwa œw. Tomasza z Akwinu, gdziedominowaæ bêdzie œwiat filozofii. Filia nr 6porusza siê po œwiecie ciszy z czytelnikaminies³ysz¹cymi. Chcia³bym, by inne lubelskie

wydawnictwa przejê³y patronat nad kolejny-mi filiami. Czekamy. Odwagi! Warto inwesto-waæ w ludzi. Zapraszam do wspó³pracy rów-nie¿ wszystkie lubelskie media. Czy¿ mo¿nalekcewa¿yæ prawie osiemdziesi¹t tysiêcy Czy-telników? Warto o nich powalczyæ. Przyszed³bowiem moment na „newsy” pozytywne. Po-mó¿cie! Rozg³oœnie radiowe te¿ mog¹ wspo-magaæ dzia³y foniczne! Wszystkie instytucjekultury zapraszam do wspó³pracy z nami,a wówczas „Niecodziennik” bêdzie dobrzespe³nia³ swoj¹ rolê. Bogatych w komputeryproszê o podzielenie siê z nami sprzêtem,który wymieniacie – nie bêdziecie tego ¿a³o-waæ. Hojnoœæ pop³aca.

Wszystkim naszym Darczyñcom (wykaz nastr. 25) za konkretne gesty na rzecz MiejskiejBiblioteki Publicznej sk³adamy piêkne po-dziêkowania. Lublinian, którzy s¹ zakochaniw swoim mieœcie, którym na sercu le¿y do-bro i promocja Lublina, zachêcam do wspó-³pracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Lubel-ska”. „Niecodziennik” to ju¿ uczyni³. Dziêkujêpanu Piotrowi Gawryszczakowi za pomalowa-nie Filii nr 7, a SM„Motor” za remont filii nr17. Co na to inne Spó³dzielnie?

W zwi¹zku z tym, ¿e „Niecodziennik Bi-blioteczny” ukazuje siê w tym roku po razpierwszy ¿yczê Pañstwu wzrostu iloœci filii,nowoœci wydawniczych, dobrych ksi¹¿ek orazkomputeryzacji bibliotek, i oczywiœcie wspó-³pracy z „Niecodziennikiem”. Finansowej te¿.Zapraszamy. Korzystanie z bibliotek jest bez-p³atne.

Jerzy Jacek Bojarski

PS. Informacje, co dzieje siê nowegow Pañstwa placówkach twórczych, proszê wy-sy³aæ na email: [email protected](z dopiskiem: Dla „Niecodziennika Biblio-tecznego”).

„Ludzie listy pisz¹”

Brawo dla„Niecodziennika”...

Uczestnicz¹c w promocji drugiego nu-meru „Niecodziennika Biblioteczego” w koñ-cu listopada ub. roku, gratulowa³em twór-com pisma, inicjatorom i realizatoromœwietnego pomys³u i interesuj¹cego kszta³tukwartalnika oraz ciekawego zakresu tematycz-nego i problemowego. W Lublinie na wydaw-niczym rynku czasopiœmienniczym pismo tojest ewenementem. Oby nie by³o efemeryd¹.

Lubelski rynek wydawniczy od kilku latjest kompletnie wyp³owia³y, wyja³owiony, ab-surdalnie pusty i bezsilny. Ci¹gle jakby cze-ka³ na wype³nienie nowymi podmiotami edy-torskimi. Mog³o siê wydawaæ, ¿e w ci¹guostatniej dekady, kiedy przesta³y ju¿ istnieæwszelkie formalne przeszkody i ogranicze-nia, a wolnoœæ, nawet swoboda, i niezale¿-noœæ polskiej prasy (odmieniana przezwszystkie przypadki i przy ka¿dej okazji),wp³ynie mobilizuj¹co na lubelskie œrodowi-sko intelektualne, zostanie zainspirowane dopodjêcia wysi³ków zmierzaj¹cych do powo-³ania nowych, licznych, tytu³ów prasowych.¯e powinno ich siê pojawiæ „do koloru i dowyboru”. Tymczasem jest kompletna pust-ka. Lublin nie ma ¿adnego periodyku kul-turalnego czy spo³ecznego. I to nie z powodu

S³owo do Czytelników

Dokoñczenie na str. 7

Promocja 2 numeru pisma

fot. Foto Ro¿ek

„Kieszonkowa historia teatru polskiego” Ka-zimierza Brauna, wydana przez Norbertinumw Lublinie to ksi¹¿ka, której wartoœci nie mo¿-na przeceniæ, podobnie jak poprzedniej pozy-cji tego autora, dotycz¹cej historii dwudziesto-wiecznego teatru na œwiecie.

Kazimierz Braun, znany historyk teatru, re-¿yser, autor wielu cennych publikacji w jêzykachpolskim i angielskim („Nowy teatr na œwiecie”,„Wielka Reforma Teatru w Europie”, „Szkiceo ludziach teatru”, „Kieszonkowa historia teatruna œwiecie w XX w.”) zwi¹zany by³ z Lublinem –w latach 1969-74 kierowa³ Teatrem im. J. Oster-wy. Obecnie jest profesorem na UniwersytecieStanu Nowy Jork ,co pozwala mu na dystans wo-bec polskich zjawisk teatralnych oraz historii,z któr¹ kultura jest nierozerwalnie z³¹czona.Znawca teatru œwiatowego wpisuje teatr polskiw jego dzieje, dostrzegaj¹c pewne prawid³owo-œci rozwoju od replik teatru zachodniego po in-stytucjonalne i artystyczne uniezale¿nianie siê.Jednoczeœnie widzi dzieje teatru w œcis³ym zwi¹z-ku z histori¹ (np. rozdzia³y „Teatr czasu naro-dowych katastrof”, „Dwadzieœcia lat burzy”) orazdostrzega wp³yw sztuki na kszta³towanie histo-rii, zw³aszcza XVIII i XIX wieku. Szczególniedu¿o uwagi poœwiêca dwudziestowiecznym zja-wiskom teatralnym.

Po przeczytaniu, a nawet pobie¿nym przej-rzeniu ksi¹¿ki mo¿na stwierdziæ, ¿e doskonale

Historia teatru – teatr w historiiuda³o siê autorowi zrealizowaæ ideê, która muprzyœwieca³a: „opowiedzieæ pewn¹ historiê, a his-toria teatru polskiego to opowieœæ fascynuj¹ca,oraz napisaæ studium naukowe oparte na fak-tach i danych”. Uk³ad treœci w istocie jest bar-dzo przejrzysty, porz¹dkuj¹cy, systematyzuj¹cy– mamy tu zestawienia faktów, uwypuklenie naj-wa¿niejszych wydarzeñ, podsumowania, tabele,biogramy – ale porywa nas jednoczeœnie bar-dzo ciekawa opowieœæ, uwzglêdniaj¹ca pozaar-tystyczne i pozaestetyczne uwarunkowaniaw kszta³towaniu siê teatru. Tekst Brauna to tak-¿e ho³d dla wielu pokoleñ ludzi teatru, którychdojrza³e artystycznie i niezwyk³e osobowoœci two-rzy³y g³êbiê i wielkoœæ widowisk, zdarzeñ ,doko-nañ... „Dzieje teatru polskiego s¹ dziejami Po-laków” – s³usznie zauwa¿a autor.

Bardzo wa¿ne miejsce zajmuje w tej mono-grafii teatralny Lublin. Autor interesuj¹co kre-œli sylwetki ciekawych artystów: W³odzimierzaStaniewskiego, twórcy Stowarzyszenia Teatralne-go Gardzienice i Leszka M¹dzika, za³o¿ycielaSceny Plastycznej KUL, sygnalizuje tak¿e obec-noœæ i znaczenie teatrów alternatywnych – Pro-visorium, Scena 6. Wspomina o sukcesie spek-taklu „Ferdydurke”, przygotowanego przezProvisorium i Kompaniê „Teatr”, nagradzane-go, znanego w Polsce, ciep³o przyjêtego w USA.

Kazimierz Braun opisuje millenium histo-rii teatru polskiego z dum¹ historyka i teorety-

ka, który wie, ¿e owo dziedzictwo pozwoli pod-j¹æ ludziom teatru wyzwanie przysz³oœci i odnie-sie je do pe³nego zagro¿eñ dla kultury wysokiej„galopu historii”. Katarzyna JóŸwik

Kiêgozbiór:Zofia Albigowskaprof. KUL Piotr JaroszyñskiGrzegorz JózefczukAnna KowalczykMa³gorzata NiezabitowskaMer i Biblioteka Municipale z Nancy (Francja)Urz¹d Miasta RishonLeZion (Izrael)Biblioteka Uniwersytecka KULKlub Inteligencji KatolickiejWydawnictwo „Norbertinum”Urz¹d Miasta w Lublinie:– Kancelaria Prezydenta M.Lublina– Wydzia³ Spraw Spo³ecznychLubelski Urz¹d Wojewódzki:– Biuro Integracji EuropejskiejFundacja Nowy Staw i Centrum Informacji Eu-ropejskiejSpó³dzielnia MleczarskaUrz¹d Marsza³kowski Woj. LubelskiegoZwi¹zek NiewidomychWydawnictwo SilesiaHalina i Jerzy Rarotowie

Pomogli i pomagaj¹ nam w remontach:Dyrektor Andrzej WójcikZak³ad Nieruchomoœci Komunalnych:– remont Filii nr 3– remont Filii nr 18Piotr Gawryszczak– Filii nr 7 ul. KunickiegoSpó³dzielnia „Motor”– Filii nr 17 ul. PrzyjaŸniDziêkujemy Panu Leszkowi M¹dzikowi za po-moc w organizowaniu wystawy fotograficznej: pt.„Leszek M¹dzik, Scena Plastyczna KUL”: orazStefanowi Ciechanowi i Annie £ukasik.

„Nowy” w LubelskiejGazecie Wyborczej

Janusz Knap zmieni³ Wac³awa Bia³ego i odnowego roku jest redaktorem naczelnym w Lu-belskiej Gazecie Wyborczej. Pracowa³ w Kiel-cach, Opolu i Warszawie. M³ody, przystojny, choæskromny mê¿czyzna. Dobry organizator, facho-wiec. „Jest po prostu œwietny” – mówi z b³yskiemw oku jedna z wa¿nych dziennikarek w Wybor-czej. Potrafi s³uchaæ. Chêtny do wspó³pracy. No-wemu Naczelnemu ¿yczê dobrej aklimatyzacjiw Lublinie. Wiêcej œmia³oœci, by da³ siê poznaæCzytelnikom i wszelkie próby ognia, a w³aœciwiepapieru przeszed³ pozytywnie. Dobrych infor-macji, lepszych czo³ówek ni¿ ma konkurencja.Na „visus” zmiany ju¿ w GW widaæ, co do „me-ritum” s¹ dni i strony, lepsze, i gorsze. By³a jed-na wpadka z du¿ym i niepotrzebnym artyku³emo „biedaczku” ze Spokojnej. Gazetê chcê czy-taæ, a nie ogl¹daæ. Oby to nie by³ tylko „inter-net” na papierze, z mnogoœci¹ lub nadmiaremobrazków – jak u s¹siadów w KL. Porz¹dki œl¹-skie wskazane z uwzglêdnieniem specyfiki lubel-skiej. Oby prawda i rzetelnoœæ zawsze bra³a górênad emocjami dziennikarskimi, by czytelnik ni-gdy nie by³ „persona non grata”. Zachowaæumiar co do selekcji negatywnej tematów i z dalaod „cenzury prewencyjnej”, gdy Wyborcz¹ kry-tykujemy. To i konkurencja bêdzie w tyle.

Ca³emu zespo³owi Redakcyjnemu pod „No-wym” szefem ¿yczê, by stare porzekad³o, którewisi w nie jednym biurze, by podlizaæ siê prze-³o¿onym: „Szanuj szefa swego, bo mo¿esz mieægorszego” was wyluzowa³o, a szefa mobilizowa-³o. Wy róbcie swoje, i to z dnia na dzieñ, jeszczelepiej ni¿ do tej pory. Jak wymagaæ, to wyma-gaæ. Ale szabatu przestrzegajcie. Acha! i trzy-majcie siê z dala od „lwów salonowych”. JJB