Download - W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

Transcript
Page 1: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

326

Œnie¿yce i ksiê¿yce – wszystko ciebie stroi,

ziemio rodzinna, kraju matki mojej...

Moja ziemia

Ten krótki fragment wiersza Józefa Cze-chowicza jak¿e jest reprezentatywny dla ca-³ej twórczoœci lirycznej poety! Dwa w¹tki:mi³oœæ do matki i sentyment do rodzinnychstron- to jaœniejsze strony jego poezji.

Matkê kocha³ najbardziej, pisa³ dla niejnajpiêkniejsze, najczulsze wiersze, bo prze-cie¿ jej zawdziêcza³ wszystko, kim by³, kim siêsta³. Ko³ysanki zapamiêtane z dzieciñstwa by³ynie tylko najmilszym wspomnieniem, ale sta-wa³y siê niejednokrotnie inspiracj¹ poetyck¹jego twórczoœci. Z dzieciñstwa pamiêta³wszystko, biedê, niedostatek, ciemn¹ sutere-nê, a zw³aszcza spracowane rêce matki, o któ-rych pisze w wierszu Jedyna:

po³atane ubranko szeptem opowiada

rêce chropawe od pracy dla mnie krad³y

Rodzice poety pochodzili ze wsi, byli nie-zwykle biedni. Ojciec w Lublinie pracowa³jako woŸny w Banku Handlowym, matka by³apraczk¹. Rodzice rozumieli, ¿e jedyn¹ szans¹dla dzieci jest ich kszta³cenie, a one uczy³ysiê bardzo dobrze. Zw³aszcza starszy brat po-ety Stanis³aw odznacza³ siê nieprzeciêtnymizdolnoœciami i pracowitoœci¹. Wiele czyta³,z ³atwoœci¹ uczy³ siê jêzyków, udziela³ nawetkorepetycji w bogatych domach ziemiañ-skich. On w³aœnie po œmierci ojca bêdzie po-

maga³ ca³ej rodzinie, bêdzie te¿ inspirowa³zainteresowania literackie przysz³ego poety.Trud utrzymania i wychowania trojga osiero-conych dzieci podjê³a matka. Przyj¹wszy sta-nowisko woŸnej po mê¿u, dorabia³a równie¿jako praczka, ale pomimo niedostatku i bie-dy, czasami g³odu, wspaniale wychowywa³aswoje dzieci. Umia³a w domu wytworzyæ at-mosferê mi³oœci, ¿yczliwoœci i serdecznoœci,chêci pomagania sobie. Czechowicz zawszeo tym pamiêta³, docenia³ to, dlatego w swo-ich wierszach matkê stawia na piedestale. Onrównie¿, kiedy stanie siê s³awny, bêdzie in-nym pomaga³, nawet materialnie.

Po ukoñczeniu studium nauczycielskie-go, przez jakiœ czas pracowa³ jako nauczyciel.By³by z pewnoœci¹ znakomitym pedagogiem,gdyby nie literatura, a zw³aszcza poezja. Topoci¹ga³o go najbardziej i w niej siê odna-laz³. Chcia³ byæ kimœ, nie tuzinkowym poet¹,naœladuj¹cym swoich wielkich poprzedników,ale kimœ wyj¹tkowym, kimœ, kto umia³by stwo-rzyæ w³asny, nowatorski, niepowtarzalny pro-gram poetycki.

Czy mu siê to uda³o?

Jeden z najwiêkszych polskich historykówliteratury, Kazimierz Wyka w ksi¹¿ce RzeczwyobraŸni, w studium O Józefie Czechowiczu do-strzegaj¹c oryginalnoœæ i wielkoœæ tej po-ezji, wymienia dwie jej cechy: rodzim¹ wiej-skoœæ i nieœpiewn¹ muzycznoœæ. Wprawdzieniektóre wiersze z dwóch pierwszych tomi-

ków Kamieñ i Dzieñ jak co dzieñ kojarz¹ siê jesz-cze z urbanistycznym programem Awangar-dy Krakowskiej Peipera „Miasto. Masa. Ma-szyna”, ale nastêpne pisane s¹ ju¿w oryginalnej, tylko Czechowiczowskiej kon-

1903 – 1939

W stulecie urodzin Józefa Czechowicza

To nie przypadek, ¿e w wielu miejscachw Europie, gdzie styka³y siê ró¿ne narody,kultury, jêzyki, religie i interesy, czêsto do-chodzi³o do konfliktów. Z drugiej strony ni-gdzie te¿, jak w tych wielokulturowych regio-nach, lepiej nie rozumiano m¹drej,dalekowzrocznej wspó³pracy, która by³a do-brym i codziennym doœwiadczeniem. Pra-gnienie pokoju by³o wiêksze, ni¿ noszenie siêz ci¹g³¹ nienawiœci¹ i wojnami, które wynisz-cza³y wszystkie strony konfliktu. To w 1569roku nasi przenikliwi antenaci zdecydowalii podpisali w Lublinie akt Unii Polsko-Litew-skiej, którego naczelnym has³em by³y s³owa„Równi z równymi, wolni z wolnymi”. Tak wiêcLublin ju¿ przesz³o 434 lata temu zosta³ sto-lic¹ Unii, której owoce kultury materialneji duchowej mo¿emy podziwiaæ do dzisiaj.

W przededniu podjêcia suwerennej de-cyzji – 8 czerwca 2003 roku, podczas refe-rendum przyst¹pienia do Unii Europejskiej– wypowiemy siê czy zechcemy przynale¿eædo tej nowej wspólnoty Europejskiej. Wtedyodpowiemy na pytanie czy damy szansê: Lu-blinowi, LubelszczyŸnie, Polsce. Mo¿emy zna-leŸæ siê w Unii, œwiecie o rozwiniêtej cywili-zacji, dodaj¹c do niej swoj¹ to¿samoœæ i bardzociekawe osobowoœci, ludzi nieprzeciêtnych.

Mówi¹c krótko i has³owo: „Lublin miastemunii po raz wtóry.” Oby!!!

We wspó³czesnej historii europejskiejnikt lepiej nie przeczuwa³ ni¿ mieszkaniecpogranicza – Lotaryngii, Robert Schuman,który uwa¿a³, ¿e bardzo wa¿n¹ spraw¹ jestwspó³praca. Obywatel Francji, mieszkaniecLuksemburga, z niemieckimi korzeniami, poprostu Lotaryñczyk, zwany honorowym ojcemEuropy. Razem z Konradem Adenauerem,Niemcem i Alcide De Gasperim, W³ochempostanowili na zgliszczach powojennej Euro-py budowaæ jej zjednoczenie. Ci wielcy kato-licy nie obnosili siê ze swoim chrzeœcijañ-stwem, ale te¿ nie ukrywali, ¿e ich inspiracj¹do przebaczenia, pojednania i wspó³pracyjest wiara w Jezusa Chrystusa. Widzialnymtego znakiem jest flaga Unii Europejskiej,dwanaœcie piêcioramiennych z³otych gwiazdna lazurowym tle. Projekt flagi z 1955 rokujest autorstwa Paula Levy’ego, zaczerpniêtyz Apokalipsy œw. Jana 12,1: „ Potem wielki znaksiê ukaza³ na niebie: Niewiasta obleczona w s³oñcei ksiê¿yc pod jej stopami, a na jej g³owie wieniec zgwiazd dwunastu”.

Lublin miastem unii nie od dziœHymn Unii Europejskiej

Oda do radoœciO, radoœci, iskro bogów,kwiecie Elizejskich Pól,œwiêta na twym œwiêtym progustaje nasz natchniony chór.Jasnoœæ twoja wszystko zaæmi.Z³¹czy, co rozdzieli³ los,wszyscy ludzie bêd¹ braæmitam, gdzie twój przemówi g³os.

Ona w sercu, w zbo¿u, w œpiewie,ona w splocie ludzkich r¹k,z niej najlichszy robak czerpie,w niej najwiêkszy nieba kr¹g.Wstañcie, ludzie, wstañcie wszêdzie,ja nowinê niosê wam:na gwiaŸdzistym firmamenciebliska radoœæ b³yszczy nam.

s³owa: Fryderyk Schillerprzek³ad: Konstanty Ildefons Ga³czyñskimuzyka: Ludwik van BethowenOda do radoœci – z fina³u IX Symfonii d-moll op.125 Dokoñczenie na str. 8

Od kilku lat s¹ w Polsce. Przyjecha³yz Krymu, aby studiowaæ psychologiê na Ka-tolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pomog³yim w tym pozarz¹dowe organizacje IDEEi FEF. Cztery urocze wra¿liwe dziewczyny: El-zara, Fatime, Vel’mira, Asiye.

Spotkaliœmy siê z nimi w goœcinnym pol-skim domu na wyœmienitym obiedzie. Przy-byliœmy do wspólnego sto³u z dwóch œwiatów,kultur i religii. Zgodnie z obrz¹dkiem, w cza-sie Ramadanu, spo¿ywanie posi³ku rozpoczy-na siê po zmroku. I wtedy siadamy do sto³u.Wspólny posi³ek rozpoczêliœmy modlitwami:muzu³mañsk¹ i katolick¹.

Elzara: III rok psychologii, studiuje w Pol-sce dziêki organizacjom pozarz¹dowym.

RF Jacy s¹ Polacy?

– W wiêkszoœci to wspaniali ludzie. Pañ-stwo równie¿. Imponuje mi zaradnoœæ Pola-ków i ich d¹¿enie do celu. Potrafi¹ byæ te¿solidarni w nietypowych sytuacjach. Ale zna-ne mi s¹ tak¿e zjawiska tzw. „polskiej toleran-cji” – negatywne nastawienie do ludzi zeWschodu.

RF Czy spotka³a Ciê w Polsce jakaœ przykroœæz racji Twojej narodowoœci?

– Tak, by³o to w Lublinie kiedy jecha³amtrolejbusem. Grupa m³odych ch³opaków ro-bi³a g³oœne, niemi³e uwagi pod moim adre-sem.

RF Jak siê wtedy zachowa³aœ?

– Nie wytrzyma³am! Sklê³am i wysiad³am!

Dziewczyny mówi¹ piêknie po polsku.Wspaniale tañcz¹, lubi¹ poezjê, chêtniemówi¹ o swoim kraju i jego odrêbnoœciach.

RF W jakim stopniu jesteœ samodzielna w Pol-sce?

– Mam stypendium wiêc jestem samo-dzielna. W naszym kraju jeœli m³odzie¿ chcepracowaæ – idzie na targ i pracuje na czar-no. W Polsce jest wiêcej mo¿liwoœci, ludzie

s¹ bardziej samodzielni i maj¹ mo¿liwoœci dosamostanowienia o sobie. Wielk¹ si³¹ dla mnies¹ moi rodzice. S¹ daleko, ale bardzo mi po-magaj¹.

Fatime: II rok psychologii, tu¿ po ukoñ-czeniu szko³y œredniej przyjecha³a na studia.

RF Czy trudno jest ¿yæ w innym kraju? Jakprzyzwyczaja³aœ siê do innej obyczajowoœci, do lu-dzi?

– Oczywiœcie, bardzo trudno. Jednak nie¿a³ujê, ¿e przyjecha³am na studia do Polski.Spotykam siê z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹, ludzienam pomagaj¹. Siostry w akademiku s¹ dla nasbardzo mi³e. Jednak po ukoñczeniu studiówniew¹tpliwie wrócê na Krym. Zdobywam tuwiedzê, któr¹ spo¿ytkujê w swoim kraju.

Vel ‘mira: II rok psychologii, urodzi³a siêw Uzbekistanie, mieszka na Krymie, studiu-je w Lublinie.

JJB Sk¹d pomys³ na studiowanie psychologiiw Polsce?

– IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wynikiw nauce, zaproponowa³ kontynuowaniekszta³cenia w Polsce. Jestem zadowolona z te-go wyboru. Studia psychologiczne podobaj¹mi siê, poszerzaj¹ wiedzê w sferze zachowañcz³owieka i relacji miêdzyludzkich. Nie zde-cydowa³am jeszcze jaka specjalizacjê wybraæ,ale najbardziej interesuje mnie kwestia pro-filaktyki uzale¿nieñ.

Asiye: III rok psychologii. Wybra³a studiaw Polsce nie tylko ze wzglêdu na lepszy po-ziom nauczania. Interesuje j¹ Polska, Polacy,a w szczególnoœci m³odzie¿ zrzeszona w orga-nizacjach. Chcia³aby przyczyniæ siê do inte-gracji m³odzie¿y i rozwoju m³odzie¿owegoruchu Tatarów Krymskich.

RF Czy by³ taki moment, kiedy chcia³yœcie na-tychmiast wracaæ do domu?

– Gdy po raz pierwszy jecha³yœmy do Pol-ski p³aka³yœmy i chcia³yœmy szybko wróciæ. Kie-

dy pobyt w Gdañsku, na kursie jêzykowym,zbli¿a³ siê ku koñcowi – p³aka³yœmy, ¿e to ju¿koniec.

JJB Czy mia³aœ lêk, ¿e Ty – muzu³manka je-dziesz do kraju katolickiego?

– To katolicy maj¹ lêk, kiedy jad¹ do kra-jów muzu³mañskich. Ja mia³am w sobie lêk,¿e skoñczy³a siê opieka i muszê byæ doros³a.Czy poradzê sobie? Jak bêdê studiowaæ? Ba-³am siê ludzi, którzy mogliby uwa¿aæ, ¿e zajê-³am ich miejsce na uczelni. Wtedy jeszcze niewiedzia³am, ¿e na KUL-u studiuje oko³o 1000cudzoziemców. Z czasem lêk mija³.

RF Jakie miejsca w Lublinie i w Polsce zrobi³yna Tobie najwiêksze wra¿enie?

– Kazimierz, bo przypomina nasz Bakczy-saraj, Stare Miasto, Ogród Botaniczny UMCS.

Obiad trwa. Gospodarze przygotowalimnóstwo potraw, czêstujemy siê, chwalimykuchniê. W pewnym momencie czujemy siêtak, jakbyœmy kiedyœ siedzieli przy wspólnymstole. Elzara dorzuca od siebie krótk¹ listêmiejsc i zdarzeñ ulubionych: Filharmonia, Sta-re Miasto i koncert Starego Dobrego Ma³¿eñ-stwa. (w pe³ni siê z ni¹ zgadzam – przyp. R.F.)

JJB Jakie s¹ odniesienia nauki, któr¹ tu zdo-bywacie do religii, któr¹ wyznajecie?

– W psychologii chodzi o to, aby pomóccz³owiekowi. W Koranie te¿.

Dziewczyny maj¹ wiele wspólnych cech:si³ê i chêæ do ¿ycia, wytrwa³oœæ. Zale¿y im natym, aby wykszta³ciæ siê i wróciæ do domu.Tam chc¹ pomagaæ swoim.

Pani domu wnios³a ciasta i aromatyczn¹kawê w granatowych fili¿ankach. Zrobi³o siêciep³o, rodzinnie. Myœlê, ¿e gdyby przysz³onam przez pewien czas zamieszkaæ razem tomoglibyœmy siê od siebie du¿o nauczyæ.

Spotkanie dobiega koñca. Nasi goœcie¿egnaj¹ siê zgodnie z przyjêtym u nich oby-czajem i najstarsz¹ osobê z rodu ca³uj¹ w d³oñi dotykaj¹ j¹ swojego czo³a.

Rozmawiali:

Renata Filipiak

i Jerzy Jacek Bojarski

Tatarki z Krymu

Od lewej: Elzara, Vel’mira, Fatime, Asiye. fot. B. Stanowska

Rodzina poety: matka Ma³gorzata z Su³ków, ojciec-Pawe³, siostra-Katarzyna, brat-Stanis³aw. Pierwszy zlewej – Józef. Zdjêcie wykonano oko³o1914 r. fot. J.

Zawadzki

Dokoñczenie na str. 4

Page 2: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

4 554

wencji poetyckiej. Owa rodzimawiejskoœæ, to te-maty nieomal sentymentalne o wsi, gdzie sia-mo pachnie snem a ksiê¿yc idzie srebrne chusty praæ,o piêknych polskich krajobrazach, o cichychzau³kach, w ma³ych prowincjonalnych mia-steczkach, ale przede wszystkim o ukochanymLublinie, któremu poœwiêci³ kilkadziesi¹tprzepiêknych wierszy. Powrót do tego mia-sta, chocia¿by w poezji, dawa³ mu zawsze po-czucie spokoju, bezpieczeñstwa i radoœci. Wewstêpie do Antologii wspó³czesnych poetów lubel-skich wydanej w 1939 roku, a wiêc w obliczunadci¹gaj¹cej wojny, pisa³:

Czego maj¹ dotkn¹æ upadaj¹cy w nawa³nicy, byod¿yæ, by zaczerpn¹æ nowe si³y?Miasto rodzinne, ilekroæ mi ciê¿ko lub najciê¿ej, doCiebie zwracam siê pamiêci¹, a gdy pamiêæ twardeprze¿ycia przypomina – to sercem, to wyobraŸni¹.

Lublin staje siê dla poety azylem, uciecz-k¹, ostatni¹ szans¹ ocalenia.

Nieœpiewna muzycznoœæ – to niezwykle ory-ginalna cecha jego twórczoœci. Osi¹ga j¹ po-eta poprzez korzystanie z dorobku twórczo-œci ludowej. Pieœni, zaœpiewy, ko³ysanki,kantyczki, kolêdy, pastora³ki zapamiêtanedziêki matce z dzieciñstwa, bêd¹ kompono-waæ, czêsto warunkowaæ œwiat jego wiersza.

Ale nie tylko folklor. Tak¿e nawi¹zywaniedo Lenartowicza, S³owackiego, Norwida czyMiciñskiego.

Jest równie¿ ciemniejsza strona poezjiCzechowicza. Nurt katastroficzny. Pesymizm,dramatyczne poszukiwanie sensu ¿ycia, z³eprzeczucia, oczekiwanie na totaln¹ zag³adê.

i muzycznoœæ poetyckiej wypowiedzi, mianemlapidarnego wizjonera. Na podobn¹ formu³ê,wed³ug profesora zas³uguje jedynie C. K.Norwid. Tadeusz Ró¿ewicz we wstêpie doWyboru wierszy z 1967 roku tak ocenia jegotwórczoœæ:

Poezja Czechowicza da³a awangardzie polskiejnowy wymiar, now¹ g³êbiê, rozszerzy³a pole widze-nia i wra¿liwoœci. Sta³a siê jakby jej drugim skrzy-d³em, ale skrzyd³o to nie rozwinê³o siê w pe³ni, zo-sta³o przetr¹cone. Nie tylko „skrzyd³o”Czechowicza. Wielu, wielu utalentowanychpoetów czasów wojny z pokolenia „Kolum-bów” – równie¿. Nawet trudno sobie wyobra-ziæ, jaki poziom osi¹gnê³aby poezja polska,gdyby wojnê prze¿yli i rozwinêli jeszcze bar-dziej swój talent poetycki Krzysztof KamilBaczyñski, Tadeusz Gajcy, Zdzis³aw Stroiñski,Wac³aw Bojarski i Józef Czechowicz. Có¿, przy-taczaj¹c wypowiedŸ cytowanego ju¿ wielokrot-nie Kazimierza Wyki, uœwiadamiamy sobiegorzk¹ prawdê, ¿e niestety my Polacy nale¿y-my do narodu, który do wroga musi strzelaæz brylantów.

Czechowicz odszed³ równie¿ za wczeœnie,maj¹c zaledwie 36 lat. Jako spadkobiercai kontynuator spuœcizny Wielkich Lublinian,Biernata z Lublina, i Sebastiana Klonowica,z pewnoœci¹ ma swoje miejsce w naszych ser-cach. Wies³awa Gra¿yna Szymczak

Wykorzystano zdjêcia ze zbiorów Muzeum Li-terackiego im. Józefa Czechowicza w Lublinie.

Kalendarium1903 – Jó-

zef Czecho-wicz urodzi³siê 15 marcaw domu przyulicy Kapu-cyñskiej 3,w m i e j s c u ,gdzie obec-nie znajdujesiê Dom To-warowy Cen-trum. Rodzi-ce: Ma³gorza-ta z Su³ków(1864-1936)i Pawe³(1874-1912)

Czechowiczowie. Rodzeñstwo: Katarzyna(1894-1958), Stanis³aw (1899-1925), Jan(1901-1903).

1912 – 7 czerwca zmar³ w Lublinie, w szpi-talu dla umys³owo chorych, ojciec Józefa –Pawe³ Czechowicz, woŸny w Banku Handlo-wym

1913 – Rozpocz¹³ naukê w elementarnejszkole rosyjskiej, w Rynku Starego Miasta,w kamienicy Trejglowej obok tzw. kamienicySobieskich

1915 – Po zajêciu Lublina przez Austria-ków przeniós³ siê do pierwszej siedmioklaso-wej szko³y polskiej, któr¹ ukoñczy³ w 1917 r.z wyró¿nieniem

1917 – Rozpocz¹³ naukê w Lubelskim4-letnim Seminarium Nauczycielskim dla ko-biet i mê¿czyzn im. Szymona Konarskiego

1920 – Uczestniczy³ w wojnie polsko-so-wieckiej, wraz z 4. pu³kiem piechoty Legio-nów bra³ udzia³ w walkach, m. in. na Wileñsz-czyŸnie

1921 – Ukoñczy³ Seminarium Nauczy-cielskie i podj¹³ pracê w szkole powszechnejw S³obódce na WileñszczyŸnie

1922 – Nawi¹za³ kontakty ze œrodowi-skiem literackim Lublina

1923 – Debiutowa³ utworem prozator-skim Opowieœæ o papierowej koronie („Reflektor ”nr 1). Przeniós³ siê ze S³obódki do W³odzi-mierza Wo³yñskiego, gdzie nadal pracowa³jako nauczyciel

1924 – By³ s³uchaczem PañstwowegoWy¿szego Kursu Nauczycielskiego w Lublinie.Ukaza³a siê jego pierwsza publikacja ksi¹¿ko-wa pt. Lilie Adama Mickiewicza (odbitkaz Rocznika II Pañstwowego Wy¿szego KursuNauczycielskiego w Lublinie)

1926 – Podj¹³ pracê nauczycielsk¹w Szkole Specjalnej w Lublinie

1927 – W Lublinie ukaza³ siê pierwszytomik poetycki Kamieñ

1928 /1929 – Studiowa³ w Instytucie Pe-dagogiki Specjalnej w Warszawie. Nawi¹za³kontakty z grupami poetyckimi Meteorai Kwadrygi, pozna³ Wilama Horzycê – redak-tora czasopisma Droga

1930 – W Warszawie ukaza³ siê drugi to-mik wierszy dzieñ jak codzieñ. Wyjazd na kilkamiesiêcy do Francji. Napisa³ poemat o Nor-widzie – dom œwiêtego kazimierza. Po powrocieredagowa³ dodatek literacki Ziemi Lubelskiej

1932 – Za³o¿y³ i redagowa³ w Lubliniepismo codzienne Kurier Lubelski (129 nu-merów), a nastêpnie Dziennik Lubelski (9numerów). Wyda³ w Warszawie tomik wier-szy ballada z tamtej strony. Wraz z Franciszk¹Arnsztajnow¹ za³o¿y³ Lubelski Zwi¹zek Lite-ratów

1933 – Przeniós³ siê do Warszawy, gdziepracowa³ w dziale wydawniczym Zarz¹duG³ównego Zwi¹zku Nauczycielstwa Polskiego.Redagowa³ G³os Nauczycielski, P³omyczek,Kolumnê Poetów w czasopiœmie Zet, by³ se-kretarzem redakcji czasopisma Szko³a Spe-cjalna

1934 – Ukaza³y siê dwa kolejne tomy wier-szy: Stare kamienie wydane wspólnie z Fran-ciszk¹ Arnsztajnow¹ w Lublinie, i w b³yskawi-cy – w Warszawie. Redagowa³ MiesiêcznikLiteratury i Sztuki (organ Komisji Artystycz-nej Zwi¹zku Nauczycielstwa Polskiego). Na-pisa³ Poemat o mieœcie Lublinie

1936 – 23 kwietnia zmar³a w Lubliniematka poety. Ukaza³ siê w Warszawie tom nicwiêcej

1937 – Przesta³ pracowaæ w Zwi¹zku Na-uczycielstwa Polskiego. Zosta³ sekretarzemredakcji tygodnika „Pion”, w którym ukaza³ysiê m. in. jego trzy jednoaktówki: Czasu ju-trzennego, Jasne miecze i Obraz

1938 – Rozpocz¹³ pracê w redakcji lite-rackiej Polskiego Radia. Wspólnie z Ludwi-kiem Fryde wyda³ pierwszy numer kwartal-nika poetyckiego „Pióro”, w którymzamieszczona zosta³a m. in. jego jednoaktów-ka pt. Bez nieba. Wyszed³ kolejny zbiór wier-szy – Arkusz poetycki

1939 – Teatr Nowy w Warszawie wystawi³jednoaktówkê Czasu jutrzennego. Wydano dru-gi numer kwartalnika Pióro. Ukaza³ siê ostat-ni tomik poetycki Czechowicza nuta cz³owie-cza. 9 wrzeœnia poeta zgin¹³ podczasbombardowania Lublina.

opracowa³a Anna Mazurek

[...] bomb¹ trafiony w stallach

i powieszony podpalacz

ja czarny krzy¿yk na listach

Dnia 9 wrzeœnia 1939 r. okrutna wizja spe-³nia siê ca³kowicie. Uciekaj¹c z Warszawyprzed niemieckimi nalotami ginie w³aœnie odbomby w swoim rodzinnym mieœcie Lublinie.

Jego dorobek to nie tylko poezja. Napi-sa³ kilka dramatów, opowiadañ, wierszy dladzieci, niedokoñczon¹ powieœæ Ber³o. Przek³a-da³ na jêzyk polski poetów rosyjskich, ukra-iñskich, czeskich, s³owackich, francuskich czyanglosaskich. Prowadzi³ aktywn¹ dzia³alnoœæliterack¹. Sta³ siê promotorem i organizato-rem ¿ycia literackiego w Lublinie, ale te¿w Warszawie. Pomaga³ m³odym, by³ ich przy-jacielem i przewodnikiem, organizowa³„czwartki literackie”, gdzie wszyscy siê spoty-kali, umo¿liwia³ debiuty poetyckie na ³amachwielu czasopism. m.in. w „Pionie”. Pracowa³te¿ w Polskim Radiu.

Wielu krytyków literackich uwa¿a JózefaCzechowicza za najwybitniejszego poetê dwu-dziestolecia miêdzywojennego. Pisali o nimwielcy m.in. Kazimierz Wyka, Julian Krzy¿a-nowski, Seweryn Pollak, Tadeusz K³ak czyW³adys³aw Seby³a. Kazimierz Wyka we wspo-mnianym wczeœniej studium O Józefie Czecho-wiczu okreœla poetê, ze wzglêdu na zwiêz³oœæ

Katastrofizm ten mia³ oczywiœcie swojeuzasadnienie w g³êbokich prze¿yciachw dzieciñstwie i w latach m³odzieñczych:œmieræ ojca w domu dla ob³¹kanych,a w zwi¹zku z tym obawa o w³asne zdrowiepsychiczne, œmieræ brata Stanis³awa na gruŸ-licê, kilkumiesiêczny udzia³ w wojnie z bol-szewikami w 1920 roku, a tak¿e przeczuciazwi¹zane z nadci¹gaj¹c¹ apokalips¹ wojenn¹.

Przyjaciel poety, Jan Œpiewak pisa³: Po-ezja Czechowicza jest k³êbowiskiem prze¿yæ i nie-pokojów, wizji ró¿nych œmierci, a przede wszyst-kim w³asnej.

Jak w proroczym œnie, i nieprawdopodob-nie realistycznie w wierszu ̄ al przewidzi swoj¹œmieræ...

„Niniejsze wydanie zosta³o oparte na znaj-duj¹cym siê w zbiorach muzeum kompletnymrêkopisie „Poematu o mieœcie Lublinie”, zaku-pionym od Wac³awa Mrozowskiego, poety z krê-gu Józefa Czechowicza. Zachowa³ on powa¿n¹czêœæ spuœcizny Czechowicza i wiele materia³ówtrafi³o do muzeum. Po raz pierwszy do czytelni-ka dociera ca³y rêkopis, wierna jego podobizna,bez ¿adnych opuszczeñ. S¹dzimy, ¿e kszta³t „Po-ematu...”, wydanego w tak szczególnych okolicz-noœciach da czytelnikom satysfakcjê równ¹ tej,jak¹ da³o jego przygotowanie twórcom jubileuszo-wej edycji” – Tymi s³owami, Ewa £oœ we wstê-pie do ilustrowanego reprintu,wydanegoprzez Wydawnictwo UMCS z okazji setnejrocznicy urodzin, kreœli piórem sylwetkênaszego ukochanego poety.

Józef Czechowicz, Poemat o mieœcie Lubli-nie, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2003

Józef Czechowicz z matk¹ Ma³gorzat¹ oko³o 1920 r. Zdjêcie zbiorowe ze S³obódki 3V 1922 r.. JózefCzechowicz siedzi na ziemi z lewej strony.

Zarz¹d Lubelskiego Zwi¹zku Literatów w 1932 r.Siedz¹ od lewej: F. Arnsztajnowa, K. A. Jaworski, A. Fleszarowa,

W. Gralewski. Stoj¹ od lewej: J. Czechowicz, W. Kasperski, J. £obodowski

Fotokopia zdjêcia budynku w którym zgin¹³ JózefCzechowicz – stan przed bombardowaniem w dniu

9 wrzeœnia 1934 r.

Kalendarium

Page 3: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

6 7

Z sali obrad

6 7

Przypomnijmy naszym Czytelnikom, ¿e MuzeumJózefa Czechowicza znajduje siê na Starym Mieœciew piêknym, zabytkowym budynku przy ulicy Z³otej 3.Jaka by³a idea utworzenia muzeum i kto siê do tegoprzyczyni³?

– Inicjatorom chodzi³o przede wszystkimo zebranie i opracowanie rozproszonej spuœci-zny po Czechowiczu. Idea ta powsta³a w latach50., jej twórcami byli najbli¿si przyjaciele po-ety: Konrad Bielski, Wac³aw Gralewski i Kazi-mierz Andrzej Jaworski, prof. Feliks Araszkie-wicz z KUL. O jej realizacjê, usilnie zabiega³u ówczesnych w³adz m.in. Tadeusz K³ak – ów-czesny kustosz Muzeum Boles³awa Prusa w Na-³êczowie, który jako pierwszy zebra³ rêkopisy po-ety. Pierwszym kierownikiem muzeum i twórc¹wielu wystaw by³ dr Józef Ziêba – autor publika-cji dotycz¹cych Józefa Czechowicza i wyborówjego poezji. Dziêki determinacji tych w³aœnieludzi muzeum otwarto dnia 9 wrzeœnia 1968roku, w 29 rocznicê œmierci poety.

Dlaczego tak póŸno? Przecie¿ Czechowicz przedwojn¹ nie nale¿a³ do ¿adnej organizacji politycznej,jego twórczoœæ jest w gruncie rzeczy apolityczna?

– Lata powojenne cechowa³a zadekretowa-na odgórnie polityka kulturalna, w której nie by³omiejsca dla poety awangardowego. Czechowiczauwa¿ano za ja³owego formalistê, którego twór-czoœæ nie mog³a przyczyniæ siê do budowy socja-listycznego spo³eczeñstwa. Oczywiœcie znawcypoezji, historycy literatury zdawali sobie sprawêz wielkoœci poety. Czes³aw Mi³osz ju¿ w 1953 rokupisa³, ¿e Czechowicz nale¿y do najwiêkszych po-etów dwudziestolecia miêdzywojennego.

Jakie eksponaty zwi¹zane z poet¹ znajduj¹ siê wmuzeum? Czy mo¿e Pani pokrótce o nich opowiedzieæ?

– Muzeum posiada 90% spuœcizny Czecho-wicza. 10% jest w innych zbiorach. Na tê spuœci-znê sk³adaj¹ siê rêkopisy wierszy, prozy i szki-ców literackich, kilkaset listów poety, dramaty,wiersze dla dzieci, bogaty zbiór dokumentówi materia³ów biograficznych. Z osobistych przed-miotów zachowa³y siê tylko skrzypce, obrusikz Warszawy, dzwoneczek z Francji, horoskop,mapy, ksi¹¿ki z warszawskiego domu. Czêœæmateria³ów uratowa³ Wac³aw Mrozowski. Oczy-wiœcie muzeum ci¹gle wzbogaca swoje zbiory.Ostatnio m.in. zakupiono listy siostry Katarzy-ny, która pisa³a do brata nie wiedz¹c, ¿e on ju¿nie ¿yje.

Spuœcizna po Czechowiczu jest imponuj¹ca.W jaki sposób j¹ odzyskano?

– Przede wszystkim dary od przyjació³ po-ety, np. Antoni Madej odda³ wszystkie listy i cza-sopisma zwi¹zane z Czechowiczem, dary od ro-dziny poety, zakupy od wielu osób. Wa¿nymŸród³em s¹ w³asne poszukiwania, które nadaltrwaj¹.

Starszy brat Stanis³aw po œmierci ojca by³ opie-kunem Józefa i inspiratorem w dziedzinie literatury.Dziêki temu Czechowicz bardzo wczeœnie, bo ju¿ wszkole œredniej zacz¹³ pisaæ wiersze. Czy zachowa³ysiê jakieœ juwenilia i czy muzeum je posiada?

– O wierszach pisanych w szkole wiemy tyl-ko od przyjació³ poety. Niestety juweniliów za-chowa³o siê niewiele. Najstarszy rêkopis, któryznajduje siê w muzeum, to wiersz pt. Okienkoz 1922 roku. Z tego okresu posiadamy notatkipamiêtnikarskie poety, jak równie¿ zeszyty, w któ-rych przepisywa³ interesuj¹ce go wiersze, od œre-dniowiecznej liryki prowansalskiej do wspó³czes-nej poezji amerykañskiej. Zdumiewa dojrza³oœæpoety w wyborze wierszy.

Z pewnoœci¹ inspiratorem w poszukiwaniach li-terackich by³ jego brat Stanis³aw, w którym, pok³ada-no wiele nadziei. Wiemy, ¿e pracê pedagoga w SzkoleSpecjalnej w Lublinie Czechowicz traktowa³ niezwy-kle powa¿nie, zreszt¹ d³ugo siê o ni¹ stara³. Prowa-dzi³ dziennik, robi³ dok³adne notatki na temat pracypedagogicznej. Czy dziennik ten jest w posiadaniumuzeum?

– Dziennik ten jest w posiadaniu muzeumi bêdzie prezentowany na przygotowywanej wy-stawie w najbli¿szym czasie. Zgromadziliœmy rów-nie¿ dokumenty dotycz¹ce jego pracy pedago-gicznej, któr¹ jego koledzy oceniali bardzowysoko.

W 1932 roku z inicjatywy Czechowicza i Fran-ciszki Arnsztajnowej powsta³ Lubelski Zwi¹zek Lite-ratów. Jakie by³y cele tej organizacji i czy zachowa³ysiê dokumenty za³o¿ycielskie zwi¹zku?

– W okresie miêdzywojennym œrodowiskoliterackie Lublina dzia³a³o niezwykle prê¿nie.Jako jedno z szeœciu miast polskich (po Warsza-wie, Krakowie, Wilnie, £odzi, Lwowie), posia-da³o zwi¹zek, którego celem jest popularyzowa-nie œrodowiska i integrowanie go. Zwi¹zekpomaga m³odym literatom w publikowaniu w³a-snej twórczoœci, recenzuje ukazuj¹ce siê ksi¹¿-ki, u³atwia ich sprzeda¿, organizuje wieczory li-terackie. Najwiêkszym jego dokonaniem by³owydanie w 1939 roku Antologii wspó³czesnych po-etów lubelskich w opracowaniu ksiêdza LudwikaZalewskiego. Dokumenty dotycz¹ce zwi¹zku,³¹cznie z ksiêg¹ protoko³ów, s¹ w muzeum.

W jaki sposób eksponaty zgromadzone w muzeumprezentowane s¹ zwiedzaj¹cym?

– We wrzeœniu ubieg³ego roku zainauguro-waliœmy dzia³alnoœæ naszej placówki w nowej sie-dzibie przy ul. Z³otej 3 i jesteœmy w trakcie orga-nizowania nowych wystaw. Przygotowywana jeststa³a wystawa pt. Józef Czechowicz 1903-1939. Bê-dzie ona prezentowa³a najwa¿niejsze dla biogra-

fii twórczej poety dzie³a, dokumenty, pami¹tkii inne materia³y. Proponujemy równie¿ wysta-wy czasowe, np. Rêkopisy znanych pisarzy i obrazydawnego Lublina Materia³y ze zbiorów muzeumwydajemy tak¿e w informatorach muzealnych,w pracach naukowych i publikacjach ksi¹¿ko-wych. Wspólnie z Wydawnictwem UMCS wyda-jemy reprinty dwóch tomików wierszy Czecho-wicza Kamieñ i Stare kamienie oraz pierwsze pe³newydanie Poematu o mieœcie Lublinie oparte na rê-kopisie ze zbiorów muzeum.

Wybór nowej siedziby muzeum jest niezwykle traf-ny, w³aœnie ulicy Z³otej Czechowicz poœwiêci³ jeden zpiêkniejszych swoich wierszy „Muzyka ulicy Z³otej”.Czy oprócz spuœcizny po Czechowiczu muzeum gro-madzi pami¹tki po innych lubelskich pisarzach?

– Od pocz¹tku muzeum gromadzi równie¿archiwalia innych pisarzy lubelskich, polskichtak¿e obcych. Posiadamy ca³¹ spuœciznê literack¹przyjació³ Czechowicza: Konrada Bielskiego,Wac³awa Gralewskiego, Franciszki Arnsztajno-wej i Kazimierza Andrzeja Jaworskiego. Mamyrêkopisy Jana Pocka, Józefa £obodowskiego,Anny Kamieñskiej, Jana Œpiewaka, fragmentyspuœcizny Wac³awa Iwaniuka oraz rêkopisy i li-sty wielu innych pisarzy.

Czy muzeum wspó³pracuje z innymi placówka-mi kulturalnymi i na czym ta wspó³praca polega?

– Od lat œciœle wspó³pracujemy z instytucja-mi naukowymi, np. z KUL i UMCS. Poza tymutrzymujemy sta³e kontakty ze StowarzyszeniemPisarzy Polskich, Zwi¹zkiem Literatów Polskich,z Towarzystwem Literackim im. A. Mickiewicza,z M³odzie¿owym Domem Kultury, ze Zwi¹zkiemPolskich Artystów Plastyków. Konkursy recytator-skie i plastyczne im. J. Czechowicza organizo-wane wspólnie uzyska³y rangê ogólnopolsk¹.Zosta³y zarejestrowane w kalendarzu imprezMENiS. W tym roku mamy rekordow¹ liczbêuczestników z ca³ej Polski.

Wiemy, ¿e do tej pory nie wydano dzie³ wszyst-kich poety. Czy z okazji setnej rocznicy urodzin Cze-chowicza nie planuje siê tego w najbli¿szym czasie?

– Rzeczywiœcie nie wydano dzie³ wszystkichpoety w jednolitym, naukowym wydaniu. Og³a-szano drukiem pojedyncze tomy w ró¿nych la-tach m.in. g³ówne w opracowaniu prof. Tade-usza K³aka. Istotnie setna rocznica urodzinsprzyja podjêciu inicjatywy pe³nego, naukowe-go wydania dzie³ Czechowicza. Jesteœmy ju¿ naetapie uzgodnieñ ze œrodowiskiem naukowymi planujemy oficjalne przedstawienie tej inicja-tywy w rocznicê urodzin poety, w Muzeum Lite-rackim im. Józefa Czechowicza. Jestem pewna,¿e spotka siê ona z dobrym przyjêciem i docze-ka realizacji. W tym roku inicjujemy wydaniewszystkich dzie³, mamy nadziejê, ¿e wkrótceuka¿e siê I tom – Poezje zebrane.

Myœlê, ¿e poeta pochodz¹cy z Lublina, kochaj¹cyswoje miasto, który poœwiêci³ mu oko³o 50 najpiêk-niejszych wierszy, zaliczany do klasyków poezji pol-skiej, z pewnoœci¹ na to zas³uguje. Dziêkujê Pani zarozmowê. n

Z kierowniczk¹ Muzeum Literackiego im. Józefa Czechowicza w Lublinie – Ew¹ £oœrozmawia³a Wies³awa Gra¿yna Szymczak

„Rozmno¿ony cudownie na wszystkich nas”

Od lewej: Stefan W³adys³aw Grzyb, Andrzej Pruszkow-ski, Zygmunt Nasalski, Ewa £oœ.

W 1937 roku niespe³na dwudziestodwu-letni Jan Twardowski wyda³ w drukarni Ho-esicka (w iloœci 40 sztuk) swój debiutancki tomwierszy pt. Powrót Andersena. Na jednym z nie-licznych zachowanych egzemplarzy widniejew³asnorêczna dedykacja autora: „Kochanemupoecie Józefowi Czechowiczowi z proœb¹o przeczytanie.” Ni¿ej zaœ podpis: „J. T”. i nie-zbyt czytelna data: „17 XI 1937”. Na 17 stro-nie tego tomiku mieœci siê wiersz pt. Ludziomsmutnym. W wersie 20 mo¿na zauwa¿yæ, wyko-nan¹ tym samym charakterem pisma, popraw-kê. Nad przekreœlonym wyrazem napisaæ au-tor umieœci³ wyraz napinaæ: to im baœnie(napisaæ) napinaæ – jak ¿agle

Na marginesie warto zaznaczyæ, ¿e ¿adenz póŸniejszych wydawców Powrotu Andersenanie uwzglêdni³ tej poprawki zapewne, wiêckorzystali z innej podstawy wydawniczej.

Józef Czechowicz odegra³ w dwudziesto-leciu miêdzywojennym ogromn¹ rolê, m. in.skupi³ liczne grono m³odzie¿y literackiej.Jego przywództwo wynika³o nie tylko z faktuuznania oryginalnoœci koncepcji twórczych,ale tak¿e z fascynacji jego osobowoœci¹, któ-rej uleg³o wielu poetów, naœladuj¹cychw mniejszym lub wiêkszym stopniu poetykêmistrza. Stylistyka dedykacji wskazuje na to,¿e Czechowicz by³ autorytetem dla Twardow-skiego, a lektura Powrotu Andersena pozwala

dostrzec wyraŸne rysy poetyki lubelskiegoawangardysty. Jan Twardowski by³ pod du¿ymwp³ywem Józefa Czechowicza, zna³ jego pu-blikacje, a nawet spotyka³ siê z nim w Warsza-wie. W wielu wywiadach ksi¹dz Twardowskiwskazuje na znaczenie, jakie odegra³ Czecho-wicz w jego drodze twórczej. Powrót Anderse-na charakteryzuje oszczêdna interpunkcja,podobne jak u Czechowicza obrazowanie,muzycznoœæ.

Mistrz Czechowicz, poproszony o przeczy-tanie juweniliów m³odszego kolegi, napisa³recenzjê zatytu³owan¹ Spokój i niepokój, któ-rej maszynopis znajduje siê w Muzeum Lite-rackim im. Józefa Czechowicza w Lublinie(pierwodruku nie uda³o siê ustaliæ). Czecho-wicz napisa³ tam m. in.: Piewca prowincji, jejmarzycielskich uroków, œpiewak codziennych baœni,które w miasteczkach i po wsiach maj¹ si³ê ze s³o-wa staæ siê cia³em, a mo¿e raczej na odwrót, z cia-³a zdarzeñ staæ siê s³owem poety, nie siêga po „wielkilot ogromnych ptaków”. Twardowski formujeswe przepojone wewnêtrzn¹ muzyk¹ utworywed³ug kszta³tów ju¿ gotowych. Poetyka, jak¹siê pos³uguje, ma piêtno wyraŸnie lubelskie-go od³amu awangardy i nie wnosi nowych war-toœci, niemniej jednak daje Twardowski wier-sze pe³ne, wiersze skoñczone w wydŸwiêku,szlachetne w linii. Niemniej nigdzie nie znaj-dziemy tu zgrzytów tak znamiennych dla tych,

„Kochanemu poecie Józefowi Czechowiczowi”...

braku odbiorcy czy braku zapotrzebowania,ale przede wszystkim z powodu apatii spo-³ecznej, niechêci do podejmowania jakie-gokolwiek ryzyka oraz zaniku spo³ecznej ini-cjatywy.

Pomyœlmy tylko: dwa uniwersytety, kilkawy¿szych uczelni kierunkowych (dwie akade-mie), piêæ wy¿szych seminariów duchow-nych, kilkuset utytu³owanych profesorówwszelkich specjalnoœci, ponad 70 tys. studen-tów dziennych i zaocznych, trzy czy nawetcztery organizacje dziennikarskie, nawet kil-ka szkó³ dziennikarskich o statusie wy¿szychuczelni. I to ca³e bractwo z inteligenckim sta-tusem zadowala siê trzema gazetkami co-dziennymi, kilkoma studenckimi biuletyna-mi, dwoma kwartalnikami (bardzo zreszt¹interesuj¹cymi)!? I to wszystko. Chwa³a „Ak-centowi”, ¿e istnieje, chwa³a „Kresom”. Ga-zety wojewódzkie dawno ju¿ zrezygnowa³y,w ca³ej Polsce zreszt¹, z pos³annictwa w kszta-³towaniu postaw czytelników, wyrabianiu sma-ku i ambicji wp³ywów wychowawczych, ogra-niczy³y do minimum swoj¹ naturaln¹i tradycyjn¹ rolê opiniotwórcz¹. Zasklepi³y siêw w¹skim œwiatku drobnych og³oszeñ i ma-³ych rubryczek wype³nianych komunikatamio bie¿¹cych wydarzeniach w klubach, do-mach kultury, bibliotekach, muzeach. Sen-sacje, œwiat kryminalnych przestêpstw toobecnie domena gazetowych wieœci.

którzy awangardê naœladuj¹, nie orientuj¹csiê w jej charakterze.” Wiemy sk¹din¹d, ¿eCzechowicza irytowa³o grono niezbyt udol-nych naœladowców. W tym kontekœcie doœæpochlebna recenzja, jak¹ wielki „kochany”poeta Józef Czechowicz wystawi³ wielkiemu(jak mia³o siê okazaæ po latach) i kochane-mu poecie – Janowi Twardowskiemu, nabie-ra szczególnego znaczenia.

Joanna Nowakowska

Czy tym t³umom m³odych humanistów,i nie tylko, studiuj¹cych na wy¿szych uczel-niach wystarczaj¹ propozycje lubelskiej prasy?Œmiem w¹tpiæ. Tym bardziej nie mo¿e prze-cie¿ satysfakcjonowaæ licznych przedstawicieliœrodowisk twórczych, naukowych, kultural-nych Lublina ta sytuacja prowincjonalnejmiernoty w zakresie czasopiœmienniczym. W³a-dze kultury w mieœcie i województwie, od po-nad dziesiêciu lat jako jedynego argumentudla wyt³umaczenia bezruchu i braku inicjatyw-noœci edytorskiej u¿ywaj¹ bezradnego stwier-dzenia – nie mamy pieniêdzy. Infantylne roz-k³adanie r¹k nie mo¿e byæ jednakprzekonuj¹cym atutem. W ka¿dym razie niemo¿e stanowiæ prawdziwie partnerskiej alter-natywy dla aktywnoœci i przedsiêbiorczoœci.

Czy taka sytuacja zadowala ludzi pióra,profesjonalistów? Czy w ogóle mo¿e zaspoka-jaæ i koiæ ambicje licznego grona regionali-stów, ludzi, dla których ich ma³a ojczyzna jestnajwa¿niejsza i którzy robi¹ wszystko, ¿ebyo niej pisaæ, j¹ reklamowaæ, upowszechniaæ.Tylko gdzie, na ³amach jakiego pisma!?

„Niecodziennik Biblioteczny” jest przyk³a-dem, jak bardzo potrzebne jest tego rodzajupismo. Mo¿e nie zaspokoi wszystkich potrzebi oczekiwañ kulturalnych, ale jest wa¿n¹ ce-gie³k¹ w budowanej wie¿y naszej kultury.Spotka³o siê ono – od pierwszego numeru –z sympati¹ i czytelnicz¹ akceptacj¹. Jest rów-nie¿ przyk³adem udowadniaj¹cym, ¿e wcale

nie s¹ potrzebni wybitni fachowcy, teraz siêmówi profesjonaliœci, ¿eby wydawaæ dobryi ciekawy periodyk. Wystarczy grupka zapa-leñców, fanatyków, ludzi, którzy chc¹ zrobiæcoœ wiêcej ni¿ tylko wype³niaæ zadania zgod-ne z regulaminem zawodowej pracy. Potrze-ba pasjonatów, którzy potrafi¹ nawet z pu-stych trzosów wydobyæ potrzebne finanse nauruchomienie pisma. Zw³aszcza ¿e pieni¹-dze... le¿¹ na ulicy.

Pismo zrodzi³o siê wœród bibliotekarzy,ludzi, którym nie jest zupe³nie obce pióro.Umiej¹ siê nim pos³ugiwaæ. I szczerze chc¹nim w³adaæ dla dobra swoich klientów w sa-lach czytelniczych, w bibliotekach. Ale rów-nie¿ dla dobra czytelniczej kultury mieszkañ-ców Lublina i – oby! – regionu.

¯yczyæ nale¿y, aby „Niecodziennik” zyska³trwa³e prawo obywatelstwa na lubelskim fo-rum. ̄ eby móg³ obj¹æ i zdobyæ jak najwiêksz¹liczbê wiernych czytelników i zdo³a³ przyci¹-gn¹æ do wspó³pracy liczn¹ rzeszê w³aœnie pro-fesjonalistów. Nie wierzê, ¿e obecnie wszyscyw Polsce czytaj¹ tylko strony internetowe,a nawet ci zapaleñcy oddani bez reszty magiiekranów komputerowych, z przyjemnoœci¹wezm¹ do rêki n o r m a l n y druk, atrakcyj-nie wydawane n o r m a l n e pismo, któremo¿e – i w to te¿ wierzê – usatysfakcjonowaæwszystkich.

¯yczê tego redaktorom „Niecodzienni-ka”. Al. Leszek Gzella

(To wypisa³em w swoim „codzienniku”pisanym na „wczasach” narciarskich w szwaj-carskim Zinal Zinal, 3 I 2003)

Brawo dla „Niecodziennika”...Dokoñczenie ze str. 2

Tegoroczne œwiêto obchodziæ bêdzie-my 22 maja na terenie Fundacji NowyStaw w Nasutowie, po³o¿onej w Koz³owiec-kim Parku Krajobrazowym. Serdecznie za-praszamy – organizatorzy (ref) s. 7.

Page 4: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

8 9

Z sali obrad

98

W dziesiêciolecie œmierci artysty dwie lu-belskie galerie zorganizowa³y wystawy jegoprac. Wernisa¿e odby³y siê 14 grudnia 2002.

Galeria Sceny Plastycznej KUL: grafiki.Abstrakcyjne, ch³odne, ponadczasowe. Ichhermetycznoœæ sprawia, ¿e wywo³uj¹ albo nie-zrozumienie, albo zachwyt. Dziwne œwiat³oprzenika nak³adaj¹ce siê kszta³ty o zimnejbarwie. Tworzenie to radzenie sobie z groz¹, przezoswajanie uobecniaj¹cej siê obcoœci – pisze JerzyKopel. Zanim uda mi siê w b³ysku intuicjizbli¿yæ, oswoiæ te niezwyk³e wizje – patrzê.Nie mam w¹tpliwoœci: jest to sztuka poszu-kuj¹ca sensu, g³êboko religijna. Ta intuicjapotwierdzi siê w nastêpnej galerii, do którejpójdziemy – jak¿e piêknym pod wieczór –Krakowskim Przedmieœciem.

Pod Pod³og¹ zgromadzono akwarele ar-tysty. Zamglone pejza¿e bez œladu cz³owieka.

Galeria 31/30 dzia³aw Miejskiej Bibliotece Pu-blicznej im. Hieronima£opaciñskiego w Filii nr 30ju¿ trzynasty rok, tj. od 1990r. Od pocz¹tku placówk¹kieruje mgr Krystyna Ry-

bicka (absolwentka historii sztuki KUL, któ-ra jest starszym kustoszem w bibliotece).W galerii odby³o siê 115 wystaw promuj¹-cych kulturê plastyczn¹ wœród mieszkañcówLublina, m. in. wystawiono: Krzysztofa Bart-nika, Zygmunta Bobo³owicza, KrystynyG³owniak, Blanki Gul-Olszewskiej, Wies³a-wa Lipca, Ireneusza Wydrzyñskiego

14 marca br. o godz. 17 galeria zapre-zentuje wystawê fotograficzn¹ pt. „LeszekMadzik. Scena Plastyczna KUL”.FotografieStefana Ciechana

Leszek M¹dzik – za³o¿yciel Sceny Pla-stycznej KUL, twórca jej szesnastu spekta-kli, tak¿e autor kilkunastu scenografii w te-atrach Polski, Portugalii, Francji i Niemiec,uczestnik kilkuset festiwali teatralnych naszeœciu kontynentach, laureat wielu z nich,wyk³adowca w kilku szko³ach artystycznych;prowadzi³ kilkadziesi¹t teatralnych warszta-tów w Europie i Ameryce.

W swej twórczoœci kr¹¿y wokó³ tematuczasu, przemijania, jego wp³ywu na kondy-cjê ludzk¹, rozpiêt¹ pomiêdzy sacrum i pro-fanum. Poszukuj¹c najlepszego sposobuwyra¿enia emocji, napiêæ i lêków ukrytychg³êboko w ka¿dym cz³owieku odszed³ od s³o-wa, zwróci³ siê w stronê teatru wizualnego,który umo¿liwia wspó³odczuwanie z widza-mi oraz w stronê fotografii, stwarzaj¹cejnowe mo¿liwoœci ekspresji plastycznej.

Scena Plastyczna KUL powsta³a w roku1970, za³o¿ona przez Leszka M¹dzika, ów-czesnego studenta Historii Sztuki na Kato-lickim Uniwersytecie Lubelskim. W pierw-szym spektaklu pt. Ecce Homo, wykorzystanyby³ jeszcze tekst, a przestrzeñ sceniczn¹ bu-dowa³y p³askie obrazy, inspirowane sztuk¹gotyku. W kolejnych premierach Narodze-nia, Wieczerza, W³ókna Leszek M¹dzik rezy-gnuje ze s³owa i fabu³y. Ich funkcje spe³niaj¹przestrzenie plastyczne, dynamika ruchui ekspresja przekszta³canych plastycznie cia³.Za moment prze³omowy w historii Teatruuwa¿any jest spektakl Ikar, w którym – po

wyeliminowaniu s³owa i fabu³y – ograniczo-na zosta³a tak¿e rola aktora.

Aktor w teatrze Leszka M¹dzika prze-sta³ „graæ”. Jego zadanie najlepiej chybaokreœliæ jako wspó³istnienie z materi¹ nascenie, wyczucie jej i wyeksponowanie w ta-ki sposób, aby sta³a siê tworzywem akcji.O¿ywienie i uprzedmiotowienie aktora tonie paradoks, to raczej czêœæ filozofii M¹-dzika, poszukuj¹cego w sztuce pokory. Po-dobnie jak odrzucenie barwy, bo od pre-miery Wilgoci mrok, czerñ jest blejtramem,na którym powstaj¹ te „o¿ywione obrazy”,malowane œwiat³em, które jest podstaw¹dramatycznego napiêcia spektakli.

Ka¿da kolejna premiera wi¹¿e siê z dal-szymi ograniczeniami, redukcjami, jest na-stêpnym krokiem w mrok, w tajemnicê. Tyl-ko dziêki tej ascezie mo¿na dotkn¹ætematów, które nie poddaj¹ siê s³owu i niemog¹ zostaæ obna¿one w pe³nym œwietleprzed olbrzymi¹ widowni¹.

Premiery Sceny Plastycznej KUL:

Ecce Homo – 1970, Narodzenia – 1971,Wieczerza – 1972, W³ókna – 1973, Ikar –1974, Piêtno – 1975, Zielnik – 1976, Wil-goæ – 1978, Wêdrowne – 1980, Brzeg –1983, Pêtanie – 1986, Wrota – 1989,Tchnienie – 1992, Szczelina – 1994, Kir –1997, Ca³un – 2000 oprac. Anna £ukasik

Styczeñ w BiurzeWystaw Artystycznychprzyniós³ kilka wyda-rzeñ, na tyle ró¿norod-nych, ¿e mi³oœnicy sztu-ki mogli czuæ siêusatysfakcjonowani.

Akcjê Dwa obrazy roz-pocz¹³ lubelski performer, Waldemar Tatar-czuk. W dzia³aniu – oprócz artysty i doku-mentuj¹cego wszystko fotografa – wziê³yudzia³ dwa du¿e p³ótna, taœma samoprzylep-na i du¿o czarnej farby. Co jest jego przed-miotem? Mo¿e dociekanie, czy – by strawe-stowaæ tytu³ pewnej ksi¹¿ki – czerñ raz jeszczedaje czerñ? Sala, w której siê to wszystko od-bywa, te¿ jest czarna. Stwarza to nastrój ta-jemniczy i ponury, kontrastuj¹cy z pogodn¹osobowoœci¹ twórcy. Co dwa dni artysta zja-wia siê w galerii, by ods³aniaæ i zamalowywaækolejne partie dwóch obrazów, bêd¹cych uzu-pe³niaj¹cymi siê przeciwieñstwami. Wiêcmo¿e chodzi o czas, który stanowi nowy wy-miar, dodany przez performance i happe-ning do sztuk plastycznych, sprawiaj¹cy, ¿eanektuj¹ one obszary pograniczne, burz¹cdotychczasowe klarowne podzia³y sztuk?Mo¿e o element niespodzianki? Tatarczuktwierdzi co prawda, ¿e jego akcja to po pro-stu malarstwo, zgódŸmy siê wiêc, ¿e najlepsz¹definicj¹ bêdzie jej brak. Jedni widzowiedostrzeg¹ w jego dziele g³êbokie przes³anie,inni tylko niejednolicie czarn¹ powierzchniêp³ócien, zmieniaj¹c¹ siê wraz z up³ywaj¹cymczasem.

16 stycznia odby³ siê wernisa¿ wystawy JanaRyszarda Lisa (1935-1997). Publicznoœæ do-pisa³a, sala by³a pe³na. To malarstwo przema-wia do wyobraŸni, urzeka nastrojem, aluzyj-noœci¹, choæ przecie¿ nie jest ³atwew odbiorze. Obrazy Lisa maj¹ w sobie coœ z ma-gii, nie do koñca zrozumia³ej, lecz nieodpar-cie poci¹gaj¹cej. Tak¿e ich st³umiona kolo-rystyka, ró¿norodnoœæ faktur, wspó³granie zesob¹ w ramach cykli – intryguj¹ i sprawiaj¹,¿e wraca siê do nich, poszukuje klucza. Owymkluczem mog¹ byæ napisy, tu i ówdzie poja-wiaj¹ce siê na obrazach, czytelne znaki, mog¹nimi byæ tak¿e same aspekty formalne. Czytrzeba dopowiadaæ, nazywaæ w³asne intuicje?Jakkolwiek trafne wydaj¹ siê nam nasze sko-jarzenia, nie musza byæ ani jedynymi, anis³usznymi.

Tydzieñ póŸniej, 23 stycznia w GaleriiLabirynt mia³o miejsce spotkanie z perfor-merk¹ Ew¹ Zarzyck¹. Na œcianach niewielkiejsalki umieszczono obrazy – ksi¹¿ki: zapisane³adnym, równym pismem, wpisane w ró¿no-kszta³tne figury refleksje autorki. Wyst¹pie-nie Zarzyckiej, nasycone subtelnym humo-rem i autoironi¹, zosta³o gor¹co przyjête.Widz tradycjonalista zapyta: có¿ to ma wspól-nego ze sztukami plastycznymi? Artystka nieu³atwi nam znalezienia odpowiedzi.

Zaraz potem w Galerii Grodzkiej otwar-to wystawê Tomasza Tatarczyka. Rysunki: du¿yformat, mocno, grubo k³adziona czerñ i biel– technika artysty to o³ówek, wêgiel i tempe-ra na papierze. Prace bez trudu rozpozna-walne dla osób znaj¹cych jego malarstwo.Znane motywy i ujêcia, i ta sama aura, któradominuje w obrazach. Jest to sztuka, z którejwyeliminowano wszystko, co zbêdne. Którape³niê swojego wyrazu ujawnia w ciszy i sa-motnoœci.

Na wystawie jest kilkanaœcie prac, upo-rz¹dkowanych w logiczne grupy, po dwa lubtrzy obrazy, tworz¹ce kompozycyjne i myœlo-we ca³oœci.

Droga. Œlady stóp na œniegu. Ciemna syl-wetka lasu – na niebie z³ocista lub czerwona-wa poœwiata. £ódŸ na p³yciŸnie. Pies. P³yn¹cepsy. To nie s¹ obrazy, które mo¿na nazwaæ³adnymi. Uderzaj¹. Budz¹ niepokój. Ka¿¹ siêzatrzymaæ. Wci¹gaj¹. Tak¹ magnetyczn¹ si³êma wydeptana w œniegu œcie¿ka, polna czyasfaltowa droga, a w jeszcze wiêkszym stop-niu ta ³ódŸ, której fragment, wraz z odbiciem,widzimy na wodzie. Prawie nie ma tu kolo-ru, nic, co z³agodzi³oby wyraz.

Sztuka jest jednak naprawdê rzecz¹ nieprzy-zwoit¹. I coraz bardziej przekonany jestem o tym,¿e g³ównym zadaniem sztuki dzisiaj jest gorszenieludzi – powiedzia³ Jerzy Nowosielski. Cokol-wiek to oznacza: prowokacjê intelektualn¹,obyczajow¹, estetyczn¹. Tak, te spotkania zesztuk¹ mo¿na potraktowaæ obojêtnie. Albozatrzymaæ siê i pozwoliæ, by pytania – a mo¿ei odpowiedzi – pojawi³y siê same.

Jak rozpoznaæ sztukê? To znaczy: pasjê,autentyzm, si³ê? Czujê to tutaj – powiedzia³ mikiedyœ pewien artysta. Mamy gdzieœ w cieletakie wykrywacze. I bywa, ¿e wracamy do tegoobrazu, rzeŸby, utworu muzycznego, ksi¹¿ki,by znów to prze¿yæ. Tak mo¿e dzia³aæ tylkoarchetyp.

Dlatego wracam do Galerii Grodzkiej, byznów popatrzeæ. W ciszy.

Alina Lewicka – Rosiñska

W sali wystawowej ACK „Chatka ¯akapokazano oko³o 50 fotografii Bogdana Ko-nopki. Wystawa trafi³a do Lublina dziêki przy-jacio³om autora i wydanemu w 2000 rokuprzez Instytut w Pary¿u i WydawnictwuUMCS albumowi, z bogatym s³owem wstêp-nym Adama Zagajewskiego i Francois Paviot– komisarza wystawy. „Zdjêcia wykonane ka-mer¹, doskona³ej jakoœci kopie stykowe, gamaszaroœci bogata i zarazem oszczêdna, format10x12,5 cm, czy nawet 20x25 cm, przywo³u-j¹cy w naturalny sposób pojêcie miniatury.W granicach szerokich, czarnych margine-sów ka¿da fotografia Bogdana Konopki sku-pia pe³niê œwiata” – tak o tajemnicach tech-niki fotograficznej artysty pisze we wstêpieFrancois Paviot.

ZIMA W BWA Szary Pary¿ Bogdana KonopkiMetoda stykowa – unikatowa technika

Bogdana Konopki, daje z³udzenie wiernegoodbicia, fizycznego dotkniêcia rzeczywistoœci,prze³o¿onej na dwuwymiarow¹ p³aszczyznê.Potê¿ne miasto, têtni¹ce ¿yciem i koloramizosta³o przet³umaczone na tysi¹ce odcieniszaroœci, bieli i czerni, œwiat który odchodzi,zamiera w bezruchu. Zau³ki Pary¿a, podwór-ka, kamienice, ale równie¿ La Defense, wi-zyjna dzielnica przysz³oœci, pozbawione s¹ lu-dzi. Czasem porzucony przedmiot pozwaladomyœlaæ siê, ¿e jeszcze istniej¹. Fotografies¹ tak zaskakuj¹ce, ¿e mo¿na przejœæ oboknich blisko i zupe³nie nie widzieæ, ale jeœliju¿ oko odkryje bogactwo zawarte w ma³ychprostok¹tach, trudno o nich zapomnieæ.

Krystyna Rybicka

Tu barwy s¹ ciep³e, rozjaœnione. Krajobrazyledwie zasugerowane: zarys wzgórz, smugarzeki, plama rozlewiska, cieñ kêpy traw. Jestw nich rozproszone œwiat³o i cisza. £agodnoœæ.I jest tak¿e to, co w grafikach: religijna w swejtreœci zaduma. Jak¿e znacz¹ce s¹ daty ichpowstania – ostatnie lata ¿ycia artysty. Wie-dza czy przeczucie kaza³y mu pochyliæ siê nadkruch¹ urod¹ danego nam œwiata. Z czu³o-œci¹ malowa³ jesienne ugory, pokryte szronemtrzciny, otulone mg³¹ ³¹ki.

Henryk Szulc widzia³ naturê jak w mgnieniuoka widzi siê prawdê – pisze Anna Bocian. Uro-da jego akwarel to ulotne piêkno zatrzyma-nej chwili, jej nastroju, barwy, œwiat³a. I obec-nego w niej przeczucia tego, czego owachwila zachwycenia jest odbiciem, czy nazwie-my to transcendencj¹, czy Nienazwanym.

Alina Lewicka-Rosiñska

HENRYK SZULC 1935-1992Stefan Ciechan – ab-

solwent historii sztukiKUL, artysta fotografik.Cichy, wierny i precyzyjnyobserwator Sceny Plastycz-nej KUL. Od pocz¹tku to-warzyszy wszystkim spekta-klom Leszka M¹dzikaniejako ¿yj¹cy w symbioziez jego twórczoœci¹. Swoim

obiektywem zatrzyma³ w kadrze i utrwali³ obra-zy spektakli, które ¿yj¹ swoim niezale¿nym ¿yciem.Podkreœlaj¹ momenty widoczne tylko dla „arty-stycznego oka” i œwietnego fotografika czuj¹cegospektakle: œwiat³o, mroki, cienie i ruch. Przyk³a-dem tego nieuchwytnego zjawiska jest zdjêcie spek-taklu „Wêdrowne”, które pokazuje ca³y kunsztartysty fotografika i pos³u¿y³o do opracowanialogo Sceny Plastycznej KUL.

SCENA PLASTYCZNA KUL W GALERII 31/30

Od lewej: Krystyna Rybicka, Leszek M¹dzik i JerzyJacek Bojarski na wystawie Michalaka.

Page 5: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

10 111110

1 paŸdzierniku 1992 r. zawar-to trójporozumienie o wspó³pracymiedzy Rishon Le Zion, Lublinemi Münster. Podobne porozumieniezawarto 14 kwietnia 1994 r. ju¿ tyl-

ko pomiêdzy Rishon Le Zion a Lublinem,a podpisy z³o¿yli: prezydent Meir Nitzan i za-stêpca burmistrza Yerah Yaacobi, zaœ ze stro-ny lubelskiej prezydent Leszek Bobrzyk i wi-ceprzewodnicz¹cy RM Krzysztof Stefaniuk.Obie strony zobowi¹za³y siê m.in.: do utrzymy-wania szerokich kontaktów miêdzy miastami, a wszczególnoœci do wymiany grup dzieciêcych, m³odzie-¿owych i wspó³pracy szkó³; tworzenia warunkówdo rozwoju kontaktów kulturalnych, sportowych iinnych; wymieniania doœwiadczeñ w zakresie dzia-³alnoœci samorz¹du terytorialnego i s³u¿b komu-nalnych oraz popierania wspó³pracy gospodarczej,w szczególnoœci poprzez wspieranie wspólnych przed-siêwziêæ, wymianê handlow¹ oraz organizacjêwystaw i targów.

Filia nr 30 MBP im. H. £opaciñskiegoprzy ul. Braci Wieniawskich 5 rozpoczyna podkoniec marca, realizacjê programu „Biblio-teczne Okno na Œwiat Partnerskich Miast Lu-blina”. Chcemy przybli¿yæ Lublinianom ideepartnerstwa miast. Otwieramy pierwsze „bi-blioteczne okno” z widokiem na miasto sio-strzane Lublina – Rishon LeZion z Izraela.Tak stworzona „witryna biblioteczna” – eks-pozycja, punkt informacyjny, wypo¿yczenieksi¹¿ki czy albumu umo¿liwi nam – a nie tyl-ko w³adzom – integracjê naszych miejskichspo³ecznoœci, edukacjê m³odzie¿y i dzieci,przygotowuj¹c te¿ do integracji europejskiej.Pragniemy byæ ambasadorami miasta bliŸnia-czego, organizuj¹c spotkania, odczyty itp.Chcemy stworzyæ mini centrum: polsko-izra-elskie, – przybli¿aj¹c historiê Izraela, kultu-rê, judaizm. W Rishon Le Zion z kolei po-wstanie kawa³ek Lublina w powstaj¹cym„Sister Park City”.

Nie trzeba nikogo przekonywaæ jak do-rodne s¹ owoce spotkañ ró¿nych kultur i na-

rodów. My zaœ, bibliotekarze, wspomo¿emyprezydentów wspó³pracuj¹cych miast w kon-kretyzacji podpisanych umów partnerskich.Oba miasta maj¹ wiele wspólnych przedsiê-wziêæ m.in.: makietê nieistniej¹cego Miasta¯ydowskiego w Teatrze NN; wa¿ne wydarze-nie „Jedna Ziemia Dwie Œwi¹tynie”, otwar-cie Szlaku Pamiêci kultury ¿ydowskiej; wyda-no ksi¹¿kê pod patronatem prezydentówMeira Nitzana i Andrzeja Pruszkowskiego pt.„Œcie¿ki pamiêci. ¯ydowskie Miasto w Lublinie –losy, miejsca, historia” pod redakcj¹ ni¿ej pod-pisanego.

Nie ukrywamy, ¿e promocji miast partner-skich w bibliotekach towarzyszyæ bêdziewsparcie œrodowisk pasjonuj¹cych siê jêzyka-mi krajów, z których pochodz¹ siostrzanemiasta, a tak¿e tych, którzy fascynuj¹ siê ichkultur¹.

Rishon Le Zion to po polsku „Pierwsiw Syjonie” , nazwa – izraelskiego miasta part-nerskiego Lublina. W swoim herbie ma ono,podobnie jak Lublin, winn¹ latoroœl, a zamiastkozio³ka – studniê. Dlaczego s³yn¹ z pierw-szeñstwa? Tradycja bycia pierwszym rozpoczy-na siê ju¿ w 1882 r., kiedy to powsta³a osada.Nastêpnie, w1883 r., wykopano ¿yciodajn¹studniê – dziœ zabytek i symbol miasta, zaœw 1886 r. za³o¿ono pierwsz¹ szko³ê z hebraj-skim jêzykiem wyk³adowym. Tutaj te¿ opu-blikowano pierwsz¹ ksi¹¿kê w jêzyku hebraj-skim i za³o¿ono pierwszy zwi¹zek zawodowyoraz spó³kê handlow¹. Tak¿e tutaj, w 1885Zeev Abramowicz zaprojektowa³ flagê pañ-stwa Izrael – przedstawiaj¹c¹ gwiazdê Dawi-da w po³¹czeniu z dwunastoma niebieskimipaskami na wzór ta³esu (chusty s³u¿¹cej domodlitwy), a symbolizuj¹c¹ dwanaœcie poko-leñ Izraela. Tu równie¿ w 1889 u³o¿ono hymnnarodowy Hatikva. W tym te¿ roku zbudowa-no podstêpnie pierwsz¹ synagogê – jakomagazyn zbo¿owy, gdy¿ w³adze tureckie niechcia³y daæ pozwolenia na dom modlitwy.Obecnie w mieœcie dzia³a oko³o 160 synagog.

Promocja miasta Rishon LeZion

Atrakcj¹ Rishon Le Zion s¹ winiarnie, któ-rych jest 385; a pierwsz¹ z nich za³o¿ono w1897 r Nic wiêc dziwnego, ¿e du¿ym wyda-rzeniem jest coroczny Festiwal Win. Ta pierw-sza ¿ydowska osada stworzy³a wiêc podwalinydla wielu narodowych instytucji kultury iedukacji.

Rishon Le Zion prawa miejskie otrzyma-³o dopiero w 1950 roku, by ju¿ dziœ byæ czwar-tym co do wielkoœci miastem w Izraelu. Obec-nie liczy 220 tysiêcy mieszkañców (w tym 40tys. nowych imigrantów z b. ZSSR). Rozwijasiê niezwykle dynamicznie. Po³o¿one jestoko³o 20 km na po³udniu od Tel Avivu , bli-sko lotniska Ben-Gurion i okrêgów przemy-s³owych, a tak¿e pobli¿u Morza Œródziemne-go, co dodatkowo przydaje mu wiele walorówturystycznych. W marcu 2002 roku. RishonLe Zion obchodzi³o uroczyœcie jubileusz120-lecia swego istnienia. JJB

17 grudnia 2002 otwarto w Muzeum naZamku sta³¹ galeriê Malarze lubelscy. Jestw niej prezentowanych 50 obrazów.

To subiektywny wybór – mówi³a DorotaKubacka, kustosz dzia³u sztuki na Zamku. Alejak inaczej mo¿na wybraæ 50 z 600 prac znaj-duj¹cych siê w magazynach muzealnych?Autorka scenariusza zdecydowa³a siê na eks-pozycjê doœæ jednorodn¹, skupion¹ wokó³kilku nurtów: koloryœci, Grupa Zamek, Gru-pa Lubelska. I bardzo dobrze! Sala, napraw-

Malarze lubelscy w Muzeum na Zamkudê niewielka, ma atmosferê. W wernisa¿o-wym t³umie trudno by³o siê skupiæ na ogl¹-daniu obrazów, ale wra¿enie jest znakomitei warto zajrzeæ do Muzeum na Zamku w spo-kojnej chwili, by przekonaæ siê – w sali obokmamy galeriê malarstwa polskiego XX wie-ku – ¿e Lublin nie ma siê czego wstydziæ.Dobrze, ¿e ta z koniecznoœci skromna ekspo-zycja pozostanie na sta³e.

Alina Lewicka – Rosiñska

GwieŸdzisty kr¹g jest symbolem jednoœci,po³¹czenia narodów Europy. Liczba 12 gwiazdsymbolizuje (w Biblii dwanaœcie pokoleñ Izra-ela, ale oznacza Bo¿y zamys³) jednoœæ i per-fekcjê co do ca³oœci, jest niezmienna jak licz-ba godzin na zegarze, nie zale¿y od liczbypañstw cz³onkowskich UE. Od 1986 roku fla-ga jest równie¿ oficjalnym emblematemUnii. Ma³o kto dzisiaj mówi o tym, ¿e w Waty-kanie rozpoczêto proces beatyfikacyjny Ro-berta Schumana, który w³adzê pojmowa³ jakos³u¿bê. Piszê o tym, by politycy i przeciwnicywejœcia Polski do Unii Europejskiej, wywo-dz¹cy siê z lubelskiego œrodowiska katolickie-go mieli œwiadomoœæ, ¿e otwarcie siê i zaan-ga¿owanie pozytywne, mo¿e mieæ wp³yw nakszta³t Unii i na to, co do niej wniesiemy. A ci,którzy maj¹ w¹tpliwoœci, niech wezm¹ sobiedo serca dewizê, która by³a wa¿na w ¿yciuRoberta Schumana: „ Jednoœæ w tym, co koniecz-ne, w sprawach w¹tpliwych wolnoœæ, we wszyst-kim mi³oœæ”.

Galeria autorska Micha³owski

Atelier PracowniaGrodzka nr 19

W Lublinie powsta³a prawdziwa autorskagaleria, rozgoœci³a siê w urokliwym miejscu,w s¹siedztwie Bramy Grodzkiej i Teatru NN.Zachêca do wejœcia piêkn¹ aran¿acj¹, ze scho-dami do wnêtrza kamienicy naros³ej przezwieki krzywiznami. Profesjonalna, eleganckagaleria – prezentuje twórczoœæ Bart³omiejaMicha³owskiego, m³odego artysty, lubliniani-na i obywatela Europy, którego prace poka-zywane by³y wielokrotnie w Polsce i zagranic¹.Autor po licznych podró¿ach zatrzyma³ siê naGrodzkiej 19 magicznym miejscu, obokDomu Waksmana, gdzie wszystko jest mo¿li-we, w jego obrazach czas te¿ biegnie inaczej.Zaginione ¿ydowskie miasteczka, cienie ichmieszkañców o¿ywiaj¹ i przesuwaj¹ siê w mi-stycznym korowodzie kolorów. Do swojej ga-lerii Bart³omiej Micha³owski zaprasza równie¿nietypowych goœci; Brunona Schulza, które-mu z³o¿y³ wystaw¹ „Sztet³ III Nauczycielowiz Drohobycza”, a w najbli¿szym czasie, 15 mar-ca, dok³adnie w 100. rocznicê urodzin poetyJózefa Czechowicza, prezentowane bêd¹dawne pocztówki z Lublina ze zbiorów Zbi-gniewa Lemiecha. ¯yczymy powodzeniai wiele zaczarowanych spotkañ.

Cieszy fakt, ¿e w naszym mieœcie 30 stycz-nia 2003 roku zawi¹za³ siê, z inicjatywy rekto-ra UMCS prof. dr hab. Mariana Harasimiu-ka, Proeuropejski Komitet Obywatelski ZiemiLubelskiej, który og³osi³ swoj¹ deklaracjê: „OdUnii do Unii”, w której to podpisani wyra¿aj¹troskê o wspólne dobro: „ w poczuciu odpowie-dzialnoœci za przysz³oœæ Lubelszczyzny i jej miesz-kañców, dzia³aj¹c ponad wszelkimi podzia³ami:politycznymi, spo³ecznymi i œwiatopogl¹dowymi, wobliczu wyzwañ, jakie stawia proces integracji eu-ropejskiej i nadchodz¹ce referendum” i zwracaj¹siê do tych, którzy czuj¹ siê zagubieni i opusz-czeni: nie bójcie siê otwarcia na Europê.

Bibliotekarze z Miejskiej Biblioteki Pu-blicznej im. Hieronima £opaciñskiego w 31filiach, jeszcze przed zawi¹zaniem siê Proeu-ropejskiego Komitetu, zaanga¿owali siêw zbieranie materia³ów i udzielanie informa-cji na temat integracji z Uni¹ Europejsk¹ –by nie staæ z boku, ale mieæ udzia³ w tym do-nios³ym dla Polaków wydarzeniu.

Jerzy Jacek Bojarski

Sztet³ III – Rankiem na Szerokiej „Do widzenia, dojutra – Grzegorz J.” – akwarela

Sztet³ III – Dyskusja w „Szerokiej 28” – akwarela

Lublin miastem unii nie od dziœDokoñczenie ze str. 3

Miasta partnerskie Lublina w Miejskiej Bibliotece Publicznej1. Nancy -Francja 26 II 1988* F. nr 29 ul. Kiepury 52. Münster – Niemcy 30 XI 1991 F. nr 28 ul. Nadbystrzycka 853. Delmenhorst – Niemcy 11 V 199 F. nr 10 ul. Kleeberga 12 a4. Rishon LeZion – Izrael 1 X 1992 F. nr 30 ul. BraciWieniawskich 55. Nykobing-Falster – Dania 12 III 1992 F. nr 26 ul. Leonarda 186. Lancaster – Anglia 11 V 1994 F. nr 12 ul. ¯elazowej Woli 77. Debreczyn -Wêgry 2 VI 1995 F. nr 3 ul. Hutnicza 208. £ugañsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 2 ul. Peowiaków 129. £uck – Ukraina 4 III 1996 F. nr 31 ul. Na³kowskich 10210. Starobielsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 21 Rynek 1111. Tilburg – Holandia 29 VI 1996 F. nr 29 ul. Kiepury 512. Viseu – Portugalia 24 XI 1998 F. nr 1 ul. Koœcielna 713. Erie – USA 26 IV 1998 F. nr 18 ul. G³êboka 814. Poniewie¿ – Litwa 11 IX 1999 F. nr 24 ul. Juranda 715. Windsor – Kanada 26 VI 2000 F. nr 6 ul. Poniatowskiego 416. Pernik – Bu³garia 21 VI 2001 F. nr 16 ul. Kasztanowa 117. Alcalá de Henares – Hiszpania 14 VII 2001 F. nr 9 ul. Krañcowa 106* - data podpisania umowy partnerskiej

To ju¿ trzydzieœci lat. Od trzech dekadw „Chatce ¯aka” dzia³a Dyskusyjny Klub Fil-mowy „Bariera”. Na jubileusz przygotowanoniespodziankê – seminarium Polskiej Fede-racji DKF. Impreza udana i filmowo, i towa-rzysko.

Program obejmowa³ filmy trzech god-nych uwagi re¿yserów europejskich. EricRohmer, nestor kina francuskiego, autor ta-kich epokowych dzie³ jak Moja noc u Maud,przedstawiciel wyrafinowanego kina psycho-logicznego, jest twórc¹ filmów o zwyk³ychludziach, w których istotn¹ rolê graj¹ emo-cje i nieuœwiadomione pragnienia. Z fran-cusk¹ lekkoœci¹, nie moralizuj¹c i unikaj¹cpu³apek kina popularnego, re¿yser pokazu-je, ¿e ludzie staraj¹ siê wybieraæ dobro – na-wet, jeœli po drodze napotykaj¹ przeszkody.Dobro: czyli mi³oœæ, bliskoœæ, zaufanie.

Bille August nie ma tak jednorodnychzainteresowañ. Jest autorem i wspania³ej sagio walce cz³owieka o w³asn¹ godnoœæ i o god-ne ¿ycie – Pelle zwyciêzca – i filmów obyczajo-wych dotykaj¹cych problemów dojrzewania,i uroczej, s³odko – gorzkiej opowiastki Buster.

Martin Szulik znany jest przede wszystkimjako twórca kultowej ju¿, liryczno – filozoficz-nej przypowieœci Ogród. Jego Orbis pictus topowieœæ drogi, w niezwyk³ych pejza¿ach gó-rzystej S³owacji, która jawi siê tu jako krainatrochê ze snu, a trochê z dziwnej, okrutnejbaœni. Krainka zabiera nas w podró¿ w prze-sz³oœæ, smutn¹ i radosn¹, zabawn¹ i tragiczn¹.

To wszystko mo¿na by³o zobaczyæ w Chat-ce ¯aka w dniach 14-17 listopada 2002. Na-stêpna du¿a impreza – Studenckie Konfron-tacje Filmowe – ju¿ w marcu 2003.

Alina Lewicka-Rosiñska

Trzydzieœci lat DKF „Bariera”

Zapamietaj: 21 marca!To nie tylko kalendarzowy pocz¹tek wiosny, czy Dzieñ Wagarowicza, ale tak¿e Œwiatowy

Dzieñ Poezji ustanowiony przez UNESCO w 1992 r. Pamiêtajmy w tym dniu rozpi¹æ naszeduchowe skrzyd³a i wznieœæ siê ponad przeciêtnoœæ codziennej szaroœci, by zatopiæ siê wwierszach ulubionego poety. (jjb)

S³ynna studnia w Rishon Le Zion

Page 6: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

12 13

Lubelska Fundacja Rozwoju powsta³a ju¿we wrzeœniu 1991 roku, jako jedna z pierw-szych w Polsce Agencji Rozwoju Regionalne-go. Jej fundatorami s¹ m.in. Wojewoda lu-belski, reprezentuj¹cy Skarb Pañstwa, BankDepozytowo-Kredytowy S.A. (obecnie PekaoS.A.), PKO BP, Bank Przemys³owo-Handlo-wy S.A. (dziœ BHP PBK S.A), Bank RozwojuEksportu S.A., Izba Przemys³owo-Handlowaw Lublinie oraz gdañska Fundacja Gospodar-cza (obecnie w Gdyni).

Zadaniem LFR jest wspieranie rozwo-ju gospodarczego, zw³aszcza sektora ma³ychi œrednich przedsiêbiorstw. Odbywa siê topoprzez zarz¹dzanie projektami pomocowy-mi oraz ró¿norodne us³ugi: informacyjne, fi-nansowe, doradcze, szkoleniowe oraz w za-kresie innowacyjnoœci i transferu technologii.

W regionie LFR dzia³a poprzez sieælokalnych instytucji utworzonych wspólniez samorz¹dami miast, gmin i powiatów, two-rz¹cych „sieæ rozwoju przedsiêbiorczoœci”, naktór¹ sk³adaj¹ siê Agencje Rozwoju Lokalne-go (jako oddzia³y LFR) oraz Oœrodki Wspie-rania Biznesu.

Interesuj¹cych informacji o LFR mo¿nazasiêgn¹æ z publikacji „Dziesiêæ lat doœwiadczeñLubelskiej Fundacji Rozwoju”, wydanej pod red.prof. Andrzeja Kidyby w 2001 roku oraz z fol-deru informacyjnego „Phare 2000”.

Lublin i Lubelszczyzna w œwiecie to bar-dzo wa¿ny aspekt dzia³alnoœci LFR, wobecrych³ego wejœcia Polski do Unii Europejskiej.Ten kontekst integracji europejskiej nie jestjednak dla fundacji przera¿aj¹cy. Przeciwnie.Nie maj¹ ¿adnych kompleksów. Zdaniem

Lubelska Fundacja Rozwoju i „WspólnotaLubelska” w jednym sta³y domu

Lubelska Fundacja Rozwoju i Stowarzyszenie „Wspólnota Lubelska” to dwie rzeczywi-stoœci, które ³¹czy nie tylko lokal przy Rynku 7 na Starym Mieœcie, lecz tak¿e osoba prof.Andrzeja Kidyby. Fundacji prezesuje on od pocz¹tku, tj. od blisko 12 lat, raczkuj¹cemu zaœStowarzyszeniu od roku.

prezesa wszyscypracownicy s¹ wpe³ni tego s³owa,Europejczykami,a instytucja – odstrony profesjo-nalnej – jest wie-lokrotnie lepszani¿ podobne instytucje unijne. Dowodem nato mo¿e byæ polsko-brytyjski program rozwo-ju przedsiêbiorczoœci, oceniony przez Brytyj-czyków jako jeden z najlepszych projektóww œwiecie.

„To jest ca³a sieæ, ca³a infrastruktura – mówiprof. Kidyba – to jedenaœcie lat doœwiadczeñ,a przy okazji dziesi¹tki tysiêcy przedsiêbiorstw i za-trudnienie wielu bezrobotnych. Pewnym sukcesemfundacji jest i to, ¿e ludzie z polskich elit zrozumie-li, i¿ niektóre cele lepiej osi¹gn¹æ w sposób zorgani-zowany, zaplanowany i logiczny, ni¿ chaotyczny.Dotyczy to np. pieniêdzy: jeœli gospodaruje siê w spo-sób ukierunkowany i logiczny, to wystarczy ich na

d³u¿szy czas, a w chaosie znikaj¹, choæby by³o niewiadomo ile.”

Lubelska Fundacja Rozwoju jest regio-naln¹ instytucj¹ finansuj¹c¹. Oznacza to, ¿ezosta³a wskazana przez Brukselê, jako ta in-stytucja, która ma koordynowaæ wdra¿anieprogramów pomocy, organizowanej w naszymregionie.

„Byliœmy do tego przygotowani przez lata –podsumowuje prezes LFR – w odró¿nieniu odelit polskich, Bruksela szanuje doœwiadczeniai umiejêtnoœci, o czym u nas siê czêsto zapomina,nie potrzebuj¹c tych, którzy coœ umiej¹, a którzy wdanym momencie s¹ tam, gdzie s¹. Tymczasemtrzeba korzystaæ z wszelkich umiejêtnoœci i doœwiad-czeñ. S¹ nie do przecenienia.

Nowsz¹ inicjatyw¹ jest – dzia³aj¹ce odroku – Stowarzyszenie „Wspólnota Lubel-ska”.

– „Chodzi przede wszystkim oto – mówi prof.Kidyba – aby w inny sposób promowaæ Lublin,skupiaj¹c wokó³ Stowarzyszenia ludzi, którzy s¹zainteresowani dobrem i rozwojem miasta, ale nie-koniecznie mieszkaj¹cych w Lublinie. Lubliniakówjest przecie¿ na œwiecie sporo... G³ównym celem jestwiêc stworzenie p³aszczyzny wspó³pracy, takiegomiejsca, instytucji, która pozwoli na integracjê tychœrodowisk. Dziêki temu – po pierwsze: „pod skrzy-d³a” tych¿e ludzi, umo¿liwiaj¹c im korzystanie z in-formacji i wiedzy, któr¹ tutaj mamy; a po drugie– sama „Wspólnota” dziêki temu pozwoli na pro-mocjê Lublina. Chodzi nam o to, aby „WspólnotaLubelska” nie by³a tylko w Lublinie, ale na ca³ymœwiecie. I to siê ju¿ zaczê³o dziaæ”.

Potwierdzeniem tego by³y „Dni Lublinaw Nowym Jorku”, przedsiêwziêcie – zdaniemprof. Kidyby – bardzo udane i warte zacho-du. Wziê³o w nim udzia³ kilka tysiêcy Polo-nusów. Nawet jeœli nie byli to Lubliniacy z na-szego terenu, to na pewno wielu z nich siêza takowych uwa¿a³o. Granice regionów s¹tutaj umowne, ludzie z Podkarpacia i z Pod-lasia te¿ czuli siê wtedy Lubliniakami.

„Myœlimy o tym, aby bardziej wypromowaæ ideêStowarzyszenia – podkreœla prezes „Wspólno-ty” – Musimy koniecznie przygotowaæ publikacjê,poœwiêcon¹ tej naszej ma³ej ojczyŸnie w wielu wy-miarach: kulturowym, historycznym, kulinarnym,obyczajowym... Aby siê nie rozpraszaæ chcemy siêskoncentrowaæ na 2-3 imprezach w ci¹gu roku.Jednoczeœnie trwa praca promocyjna, a wszystkiepomys³y generowane s¹ w sekcjach. Chcemy te¿pe³niæ pewn¹ s³u¿ebn¹ rolê dla w³adz miejskich,Pana Prezydenta i w³adz wojewódzkich, pomaga-j¹c w promocji miasta na zewn¹trz... Mamy na-dziejê, ,,¿e – poprzez pojedyncze przedsiêwziêcia pu-blikacyjne i organizacyjne – do³o¿ymy jak¹œ jedn¹,ma³¹ cegie³kê do obrazu naszego lubelskiego ¿ycia”

Min¹³ pierwszy rok „Wspólnoty”. Rokorganizowania siê, w którym wa¿ne by³yprzede wszystkim zacieœniaj¹ce siê kontaktyz miastami partnerskimi. Teraz przed Stowa-rzyszeniem szereg kolejnych przedsiêwziêæi spotkañ. Powiêkszaj¹c grono uczestnikówchc¹ m.in. przygotowaæ, podobn¹ do nowo-jorskiej, formê prezentacji – w innym mie-œcie i w innym kraju, gdzie te¿ wystêpuje lu-belska Polonia. Stanis³aw Gaszyñski

Od lewej siedz¹: P. Semeniuk-sekretarz , L. Bobrzyk-skarbnik , T. Wójtowicz-wiceprezes , Prezydent m. Lublina A. Pruszkowski – senior za³o¿yciel,inicjator – prof. A. Kidyba – prezes, H. Pietraszkiewicz , prof. J. Oleszczuk, W. Dudziak

Od lewej stoj¹: J. Madejek, A. Matiasz,, G. Kania, prof. K. Skupniewski ,J. Szyndler, J. Mach, Z. Bagiñski, S. Zwolan, M. Piotrowski, T. Nowosad, P. Choina , prof.R. Maciejewski , J. J. Bojarski, dr Z. Targoñski, Z. Wojciechowski, B. Stelmach, dr W. Perdeus, M. Kuna, dr R. Gajewski, dr J. Mazurek

Nieobecni na zdjêciu: L. M¹dzik – wiceprezes, S. Kucharski, S. Szucki, prof. S. Wo³oszyn, dr L. Daniewski, K. Siczek,, A. Ha³as, R. Grudzieñ, prof. J. Hortyñski,D. Bagiñski, K. Micha³kiewicz, Ks, J. Jêczeñ, A. Drop, A. Kêpa, K. Czerwiñski, T. Mys³owski, prof.J. K³oczowski, T. Bia³opiotrowicz, M. Jakubowski, P. Gawryszczak,

A. Szpecht, C. Ritter, M. Koryciñski

Nazwa Fundacji pochodzi od miejscowoœcipo³o¿onej w Koz³owieckim Parku Narodowym,w której realizowane by³y pierwsze projektyFundacji. Ma ona równie¿ symboliczne dla nasznaczenie. Nowy staw to nowe Ÿród³o zaanga¿o-wania w krzewieniu demokracji, spo³eczneji przyjaznej œrodowisku naturalnemu gospodar-ki rynkowej, solidarnoœci i partnerskiej wspó-³pracy miêdzy narodami. Fundacja Nowy Stawpowsta³a w 1993 roku. Jej dzia³ania kierowanes¹ na rzecz umacniania, ukszta³towanych przezchrzeœcijañstwo podstawowych wartoœci demo-kracji, gospodarki rynkowej, edukacji m³odegopokolenia i wspó³pracy miêdzynarodowej m³o-dzie¿y.

¯yjemy w czasach nadzwyczajnych przemian.Po upadku komunizmu w ca³ej Europie Œrod-kowo-Wschodniej procesy europejskiej integra-cji gospodarczej, politycznej i militarnej nabra-³y nowej dynamiki. D¹¿enie Polski do NATOi UE jest faktem powszechnie uznawanym. Re-formy ustrojowe naszego kraju zapocz¹tkowa-ne w 1989 roku uzyska³y po 10 latach nowy im-puls w postaci 4 wielkich reform spo³ecznych.M³ode pokolenie Polaków stoi przed historycz-nym wyzwaniem. Od niego zale¿y sukces i trwa-³oœæ dokonuj¹cych siê przemian ustrojowych –

rozwój Polski. Fundacja swoimi dzia³aniami s³u-¿y m³odym, by jak najlepiej wype³niali spoczy-waj¹ce na nich zadania. Mamy nadziejê, ¿e wspól-nie wykorzystamy dziejow¹ szansê uczynienia zPolski kraju odpowiadaj¹cego wspó³czesnymstandardom demokracji.

Fundacja oparta jest na 3 dzia³ach progra-mowych, które stanowi¹: Akademia Demokra-cji, Oœrodek Europejskiej Wymiany i Wspó³pra-cy M³odzie¿y i Eko-Szko³a.

Fundacja wspó³pracuje miêdzy innymi zorganizacjami harcerskimi, Fundacj¹ „M³odaDemokracja”, Niezale¿nym Zrzeszeniem Stu-dentów, Katolickim Stowarzyszeniem M³odzie-¿y, Polsko-Niemieck¹ Wspó³prac¹ M³odzie¿y,Polsko-Ukraiñskim Forum M³odych, Stowarzy-szeniem „M³odzi na Rzecz Lubelszczyzny”, To-warzystwem Wspierania Partnerstwa Miast,Zwi¹zkiem Gmin Lubelszczyzny, a tak¿e z orga-nizacjami z Belgii, Bia³orusi, Francji, Holandii,Niemiec, Rosji, S³owacji, Ukrainy i WielkiejBrytanii. Fundacja organizuje rocznie ponad 60ró¿nych projektów (konferencji, seminariów,miêdzynarodowych spotkañ m³odzie¿y). FUN-DACJA NOWY STAW jest cz³onkiem Stowarzy-szenia Chrzeœcijañskich Dzie³ Wychowania, Fe-deracji Polskich Domów Spotkañ i ForumLubelskich Organizacji Pozarz¹dowych.

Fundacja Nowy Staw20-078 Lublin, ul. 3-go Maja 18/3atel. 532 82 19, 532 61 91tel./fax 534 61 92e-mail: [email protected]. nowystaw.lublin.pl.

Jak wszyscy wiemy nieuchronnie zbli¿a siêczas wejœcia Polski do Unii Europejskiej. Wo-bec tak wa¿nego wydarzenia dla ka¿dego z naswa¿na jest informacja na temat organizacji, doktórej zamierzamy przyst¹piæ. W ostatnich mie-si¹cach wiele siê s³yszy o Unii Europejskiej, jed-nak, jeœli chodzi o szczegó³ow¹ wiedzê to wieluz nas niestety nie mo¿e siê ni¹ pochwaliæ. Dlate-go te¿, maj¹c na te¿ na uwadze dobro ka¿degoPolaka, Regionalne Centrum Informacji Euro-pejskiej postawi³o sobie za cel udzielenie rzetel-nej informacji na wszelkie problemy zwi¹zane zprocesem akcesji a tak¿e z funkcjonowaniemsamej Unii. Jako jednostka regionalna prowa-dzimy ró¿norodne dzia³ania maj¹ce na celu in-formowanie spo³ecznoœci województwa lubelskie-go oraz wskazywanie wszelkich aspektówintegracji europejskiej zwi¹zanych z ¿yciem co-dziennym, edukacj¹, kultur¹, prac¹ zawodow¹.W ramach dzia³añ bierzemy te¿ udzia³ w spo-tkaniach œrodowiskowych przy wspó³pracy zUrzêdem Wojewódzkim, gdzie prowadzimypunkty informacyjne. W swojej dzia³alnoœci sta-tutowej prowadzimy w³asn¹ bibliotekê z wielo-ma pozycjami dotycz¹cymi szeregu zagadnieñzwi¹zanych z tematyk¹ europejsk¹. Ka¿dy, ktowyra¿a tak¹ chêæ mo¿e udaæ siê do naszej sie-dziby przy ul. 3 Maja 18/3a i skorzystaæ z mate-ria³ów, które udostêpniamy (publikacje, infor-matory skierowane do ró¿nych grup spo³ecznychm.in. dla kobiet, m³odzie¿y, rolników, przedsiê-biorców itp.). Ponadto organizujemy te¿ semi-naria, wyk³ady, szkolenia ukierunkowane naprzybli¿enie tematyki unijnej.

Jako placówka regionalna wspó³pracujemyrównie¿ z innymi instytucjami, wœród którychmo¿na wymieniæ: Urz¹d Komitetu IntegracjiEuropejskiej w Warszawie, Biuro Integracji Eu-ropejskiej Lubelskiego Urzêdu Wojewódzkiegow Lublinie, Urz¹d Miejski w Lublinie, Woje-wódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, Wy-dzia³ Politologii UMCS, Wydzia³ Nauk Spo³ecz-nych KUL, Centrum Kultury w Lublinie,Kuratorium Oœwiaty i wiele innych.

RCIE jest tak¿e koordynatorem ró¿nychprojektów maj¹cych na celu przybli¿enie tema-tyki unijnej. Projekty te realizowane s¹ przyudziale szkó³ podstawowych, gimnazjalnychoraz ponadgimnazjalnych województwa lubel-skiego a tak¿e sta³ych partnerów RCIE. Najwiêk-szym zrealizowanym dotychczas przez Regio-nalne Centrum Informacji Europejskiejw Lublinie by³ program pt. „Wiesz wiêcej – mo-¿esz wiêcej”.

Program skierowany by³ do m³odzie¿y szkó³œrednich, studentów oraz absolwentów. Dzia³al-noœæ RCIE opiera siê g³ównie na pracy konsul-tantów i wolontariuszy (stale z biurem wspó³pra-cuje ok.40 osób). S¹ to przede wszystkimstudenci (politologii, prawa i ekonomii), zain-teresowani tematyk¹ europejsk¹ oraz zaanga¿o-wani w dzia³ania na rzecz informacji na tematUnii Europejskiej. Pracuj¹ oni w Centrum nie-odp³atnie – w zamian maj¹ mo¿liwoœæ uczestni-czenia we wszystkich szkoleniach, zdobywaj¹nowe doœwiadczenia oraz nabywaj¹ nowe umie-jêtnoœci.

Regionalne CentrumInformacji Europejskiej w Lublinieul. 3-go Maja 18/3a20-078 Lublintel. 532 82 19, 532 61 91tel./fax 534 61 92e-mail: [email protected]

Stowarzyszenie „Wspólnota Lubelska” w Trybunale Koronnym, dnia 7 marca 2002 r.

S¹d kole¿eñski Komisja Rewizyjna

Rynek 7

Page 7: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

12 131514

Sieæ biblioteczna Miejskiej Biblioteki Publicz-nej im H. £opaciñskiego w Lublinie liczy obecnie31 filii. W liczbie tej mieœci siê 26 placówek ogól-nych , 3 szpitalne, 1 akademick¹ i 1 ze zbiorami fo-nicznymi. Przy 16 placówkach funkcjonuj¹ oddzia³ydla dzieci. £¹cznie ksiêgozbiór filii liczy 517203 vol.oraz 9515 jednostek zbiorów specjalnych. W 2002 r.z us³ug filii MBP korzysta³o 74 835 czytelników (o762 osoby wiêcej w porównaniu z rokiem ubieg³ym)co stanowi 21,14 % ogó³u mieszkañców Lublina. Naj-wiêksz¹ grupê czytelników (oko³o 60%), tworz¹ lu-dzie m³odzi do lat 24. Systematycznie wzrasta wskaŸ-nik liczby czytelników z grupy bezrobotnychi emerytów. Biblioteka obs³uguje równie¿ 625 czy-telników niepe³nosprawnych, a 11 osobom ksi¹¿kidostarczane s¹ do domu.

Czytelnicy wypo¿yczyli w 2002 roku ogó³em2 050 433 jednostki biblioteczne – 1600 629 vol.ksi¹¿ek, 177 779 egzemplarzy czasopism i gazet oraz272 025 egzemplarzy zbiorów specjalnych.

WYDAWNICTWO GALWydawnictwo „GAL” zosta³o za³o¿one

w marcu 2002 r. i z dniem l kwietnia 2002 r.rozpoczê³o swoj¹ dzia³alnoœæ edytorsk¹.

Pierwsz¹ wydan¹ przez Wydawnictwo„GAL” pozycj¹ by³y zebrane wiersze Gra¿ynyChrostowskiej pt. „Jakby minê³o ju¿ wszyst-ko”, opatrzone wstêpem i pog³êbione ana-liz¹ historyczn¹ wydarzeñ w latach, w którychpoetka ¿y³a (1921 – 1942). Ukaza³a 18 kwiet-nia 2002 r., w 60. rocznicê tragicznej œmiercipoetki w obozie w Ravensbrueck. Wzboga-cona ilustracjami po raz pierwszy publikowa-nymi, podobnie jak i wiersze, które zosta³ypomieszczone w tym wydawnictwie ksi¹¿ko-wym.

15 sierpnia 2002 r,. na œwiêto Wojska Pol-skiego, ukaza³a siê ksi¹¿ka pt. „W cieniuchwa³y 8 pp Leg.” (zbiór niepublikowanychartyku³ów) pióra Al. Leszka Gzelli, traktuj¹-ca o historycznym i s³ynnym 8 pp Legionów,który stacjonowa³ w Lublinie w okresie dwu-dziestolecia miêdzywojennego XX wieku.Nak³adc¹ tej pozycji by³o Stowarzyszenie Klu-bu Oficerów Rezerwy 2. FOSP w Lublinie.

Wydawnictwo GAL

Tel: (48 81) 525 23 72

Biblioteka w klasztorzeJu¿ od roku – nowo powo³ana jako samo-

dzielna instytucja kultury – Miejska Bibliote-ka Publiczna im. H. £opaciñskiego ma sw¹siedzibê na Peowiaków 12, w³aœnie w klaszto-rze powizytkowskim. Obecnie tego pojêciau¿ywamy w odniesieniu do koœcio³a przy uli-cy Narutowicza, który de facto jest koœcio³empobrygidkowskim. Potocznie mówi siê dzisiaj:„ Idê Centrum Kultury”, lub „ do Hadesu”. My-œlê, ¿e po jakimœ czasie zapadnie w œwiado-moœci Lublinian fakt, ¿e mieœci siê tutaj tak-¿e – (na I piêtrze) – siedziba dyrekcjiMiejskiej Biblioteki Publicznej i Filia nr 2, któ-ra przeprowadzi³a siê z ulicy Konopnickiej.

To miejsce ma swój piêkny rodowód,o którym warto pamiêtaæ i przypominaæ, a na-wet wskrzeszaæ pewne wartoœci w swoim dzia-³aniu. W 1994 roku w miesiêczniku „Na przy-k³ad” ukaza³ siê artyku³ „Klasztor panienWizytek” pióra Karola Majewskiego, przed-stawiaj¹cy w zarysie historiê sprowadzenia Wi-zytek do Lublina, fundacji ich klasztorui powstawania budynków klasztornych. Terazo sakralnym charakterze tego miejsca przy-pomina tylko zabytkowa kapliczka z Chrystu-sem Frasobliwym znajduj¹ca siê na placykuprzed budynkiem i niew¹tpliwie nabo¿ny sto-sunek czytelników do ksi¹¿ek.

Zapraszamy wiêc wszystkich spragnionychs³owa drukowanego na ma³e „co nieco” docel klasztornych, by siê wyciszyæ od nadmier-nego zgie³ku i kosztowaæ owoce pisz¹cychm¹drze, piêknie, i ku po¿ytkowi naszegoducha i umys³u. JJB

Strukturê wypo¿yczeñ, bez czasopism, ilustrujezestawienie: literatura dla dzieci – 251 857 – 15,9%;literatura dla doros³ych – 989 278 – 62,8%; literatu-ra popularno-naukowa – 333 587 – 21,3%

Oprócz wypo¿yczeñ do domu filie prowadz¹udostêpnianie prezencyjne w czytelniach i tzw. k¹-cikach czytelniczych. W 2002 r. odwiedzi³o je 61 636osób, którym udostêpniono 128 009 jednostek, g³ów-nie gazet i czasopism. W us³ugach na rzecz czytelni-ków wa¿ne miejsce zajmuje dzia³alnoœæ informacyj-na. W 2002 r. udzielono 153 385 informacjii kwerend. Podstawowa dzia³alnoœæ bibliotek filial-nych jest wspomagana i wzbogacana dzia³alnoœci¹kulturalno-oœwiatow¹. Ogó³em zrealizowano 2153formy pracy oœwiatowej, w których wziê³o udzia³ 23591 czytelników.

Wszelkie formy pracy i dzia³alnoœci prowadzo-ne przez Bibliotekê sprawiaj¹, ¿e MBP zajmuje zna-cz¹ce miejsce na mapie kulturalnej Lublina.

Irena Ksi¹¿ek

Czytelnictwo w Miejskiej Bibliotece Niecodzienna...We wtorek – 25 lute-

go 2003 r. o godz. 16.00w Galerii Malarstwa Pol-skiego na Zamku Lubel-skim. Odby³a siêprezentacja ksi¹¿ki „Na-wrócenie. Historia pew-nego cz³owieka” wydanejprzez Wydawnictwo Ar-chidiecezji Lubelskiej„Gaudium”. Prelegenta-mi byli J. E. Ks. Abp Prof.

Józef ¯yciñski i Krzysztof Zanussi. Promocjêprowadzi³ ks. Mieczys³aw Puzewicz. Ksi¹¿kajest niezwyk³ym œwiadectwem nawróceniaznanego w³oskiego wydawcy Leonarda Mon-dadoriego. Trafi³a do lubelskiego wydawnic-twa dziêki Krzysztofowi Zanusiemu,dalekiemu kuzynowi pierwszej ¿ony jej bo-

hatera, który o w³oskim wydaniu (ukaza³o siêju¿ ponad 100 tys. egz.) poinformowa³ w roz-mowie telefonicznej Ks. Abpa Józefa ¯yciñ-skiego. Na wiadomoœæ o planowanymwydaniu ksi¹¿ki w Polsce jej autor i zarazembohater zareagowa³ zaproszeniem przedsta-wiciela wydawnictwa „G” do Frankfurtu naMTK. Spotkanie mia³o siê odbyæ 11 paŸdzier-nika. L. Mondadori na spotkanie nie doje-cha³ z powodu wypadku. Pewnie nikt niespodziewa³ siê, ¿e by³a to zapowiedŸ œmierci,która nadesz³a 13 grudnia. Jej przyczyn¹ by³rak. W tym ostatnim okresie Mendadori wy-powiedzia³ znamienne s³owa: Teraz muszêodejœæ tam, dok¹d odejœæ muszê”. Dziêki nieco-dziennemu ³añcuchowi wydarzeñ mo¿emydziœ poznaæ fascynuj¹c¹ historiê ¿ycia jedne-go z najbardziej znanych ludzi wspó³czesnychW³och. Ksi¹¿kê napisa³ wespó³ ze znanymz wywiadów – z Janem Paw³em II i kardyna-³em Ratzingerem – w³oskim pisarzem Vitto-riem Messorim. Andrzej Wojnowski

Zapachnia³o nowymScripotoresem

¯ydowski LublinMam przed sob¹ œwie-

¿o wydrukowany, pachn¹-cy bardzo intensywniefarb¹ drukarsk¹ z oficynypoligraficznej „Norberti-num” , na bardzo dobrympoziomie edytorskim –zeszyt kwartalny – zima,nowego pisma: „ Scripto-res” W podtytule: Pa-

miêæ. Miejsce. Obecnoœæ. Laboratorium pa-miêci. Ma³e ojczyzny. Spotkanie kultur. Nr1/2003. Wydawc¹ jest Oœrodek „BramaGrodzka – Teatr NN”. Projekt ok³adki autor-stwa Anny Prokop, przy komponowaniu wnê-trza zeszytu wspomaga³ j¹ Marcin Skrzypek.O szacie graficznej mo¿na by rzec, ¿e u³atwiaporuszanie siê po, jak¿e potrzebnej i m¹drejpublikacji. W zaproszeniu na promocjê czy-tamy: Oddajemy w rêce czytelników nowy nu-mer „Scriptores”, pisma bêd¹cego kontynu-acj¹ „Scriptores Scholarum”, ale bardzo siêod niego ró¿ni¹cego. Jedn¹ z podstawowychzmian sta³o siê ca³kowite zwi¹zanie pismaz Oœrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN”,którego dzia³alnoœæ streszcza siê w haœle „Pa-miêæ – Miejsce – Obecnoœæ”. Te trzy pojêciatworz¹ ca³oœæ, „ideogram”, trójk¹t wzajemne-go przenikania siê i relacji. Wydaje siê, ¿e wy-znaczaj¹ one trzy osie, trzy wymiary tej samej,odrêbnej i realnej, przestrzeni aksjologicznej,która, z ró¿nych wzglêdów, jest szczególniewa¿na w naszej czêœci œwiata i w tym momen-cie historii.

Niniejszy numer to jeszcze jeden krokw kierunku zwiêkszania Obecnoœci w naszymMiejscu, jakim jest Lublin, poprzez siêganiedo jego pamiêci zwi¹zanej z ¯ydami. Jestprawd¹ raczej znan¹ i czêsto przypominan¹,¿e „przez 400 lat stanowili oni prawie po³o-wê mieszkañców Miasta” Co jednak ten faktoznacza³ w praktyce? Kim byli owi „Lubelscy

¯ydzi”? Czy moglibyœmy – przeprowadzaj¹cswoisty eksperyment mentalny – znaleŸæ z ni-mi wspólny jêzyk?

W telegraficznym skrócie mo¿na uj¹æ, ¿enowa publikacja, poprzez cztery wyodrêbnia-j¹ce j¹ dzia³y: Portret historyczny, Naród i ksiêgi,¯ydowski elity, Dwukulturowy Lublin we wspomnie-niach i literaturze, wprowadza nas w klimaty¿ydowskiego Lublina. Po œwiecie historii opro-wadzaj¹ wprowadzaj¹ nas wybitni profesoro-wie: W³adys³aw Panas, Janusz Tazbir, JakubGoldberg i Tadeusz Radzik. W g³¹b kulturyzanurzaj¹ nas autorzy tekstów -m.in.: Konstan-ty Gebert, Ryszard Lõw, Joanna Zêtar, Zyg-munt Hoffman i Sylwia Bojczuk. ¯dowskieelity przybli¿aj¹ teksty Roberta Kuwa³ka i Bar-tosza Panka. Postaæ literack¹ Jakuba Glatsz-tajna pomaga nam poznaæ prof. MonikaAdamczyk-Garbowska, a jego teksty: Podró¿eJasia i Umarli nie chwal¹ Boga – dope³niaj¹reszty. Natomiast Ewa Rybicka (córka naszejkole¿anki Krystyny, z filii 30) prezentuje namsylwetkê ma³o znanej lubelskiej ¿ydówki AnnyLangfus, oraz fragment opowieœci autobio-graficznej Kurs przygotowawczy.

Ca³oœæ dope³nia s³owniczek autorstwa Bar-bary Jab³oñskiej i S³awomira ¯urka.

Tak wiêc Lublin ¯ydowskie doczeka³ siênastêpnej ju¿ z kolei, ale jak¿e potrzebneji oczekiwanej publikacji zawieraj¹cej 218stron, wiele zdjêæ, w nak³adzie zaledwie 1000egz.

Panu Tomaszowi Pietrasiewiczowi – dy-rektorowi Oœrodka szczerze gratulujemy i cie-szymy siê, ¿e nasi Czytelnicy dostan¹ warto-œciowe czasopismo pokazuj¹ce Lublin,o którym mo¿emy nie tylko pamiêtaæ, i którymo¿emy wspominaæ, a z historii którego na-le¿y wyci¹gaæ wnioski na dzisiaj, w kontekœciepojednania narodów!

Jerzy Jacek BojarskiWiêcej informacji o numerze Scriptores,

wraz z opisami zdjêæ mo¿na znaleŸæ na stro-nach: www.scriptores.tnn.lublin.pl. Nato-miast o dzia³alnoœci: Oœrodka „Brama Grodz-ka – Teatr NN”, 20-112 Lublin, ul. Grodzka21, tel. 532 58 67www.tnn.lublin.pl [email protected]

„Z popio³ów Sobibo-ru. Historia przetrwania”Thomasa Toivi Blattaprze³. z angielskiego Do-rota Szczygie³, Wydaw-nictwo Muzeum Pojezie-rza £êczyñsko-W³odaw-skiego.

Dziêki uprzejmoœciMuzeum Pojezierza £êczyñsko-W³odawskie-go i Urzêdu Gminy we W³odawie Miejska Bi-blioteka Publiczna w Lublinie wzbogaci³aswoje zbiory o cenn¹ pozycjê Ÿród³ow¹ doty-cz¹c¹ historii Holocaustu w regionie lubel-skim.

„Z popio³ów Sobiboru. Historia przetrwa-nia” jest wstrz¹saj¹c¹ relacj¹ Thomasa ToiviBlatta – uciekiniera z obozu zag³ady w Sobi-borze. Ksi¹¿kê rozpoczynaj¹ wspomnieniaBlatta z lat dzieciñstwa i m³odoœci spêdzonychw miasteczku Izbica, zamieszka³ym w wiêk-szoœci przez ¯ydów. Nastêpnie autor zdajeprzejmuj¹c¹ osobist¹ relacjê z pobytu w obo-zie, a tak¿e z powstania, które w nim wybu-ch³o 14 paŸdziernika 1943 roku i doprowa-dzi³o do ostatecznej likwidacji tej fabrykiœmierci. Odby³o siê to w ramach OperacjiReinhardt -zaszyfrowana nazwa dzia³añ pod-jêtych przez hitlerowców w celu fizycznejeksterminacji ¯ydów w obozach w Be³¿cu,Sobiborze i Treblince. Nale¿y podkreœliæ, ¿eplan i przebieg tego powstania, w wynikuktórego wiêkszoœæ niemieckiego personelui dowództwa zosta³a zamordowana, nie znaj-duje podobnych przyk³adów w historii Holo-caustu. Thomas Blatt prze¿y³ powstanie i uda-³o mu siê zbiec z Sobiboru. Od tej porypoznajemy go przez pryzmat œciganego zwie-rzêcia-ofiary bezlitosnych i nieustêpliwychprzeœladowców. Jego odyseja koñczy siê w ro-ku 1944, z chwil¹ wkroczenia Armii Czerwo-nej na teren Lubelszczyzny.

Relacja Thomasa Blatta jest nieocenionaz punktu widzenia Ÿróde³ historycznych, któ-re wci¹¿ odtwarzaj¹ specyfikê dzia³añ ekster-minacyjnych podejmowanych przez hitlerow-skich okupantów w regionie lubelskim.Obszar ten by³ miejscem szczególnym w pla-nach Generalnego Gubernatora Hansa Fran-ka. Mia³ staæ siê „rezerwatem ¿ydowskim”,w którym zgromadzonoby ̄ ydów z ca³ej oku-powanej Europy. Ta perspektywa dostarcza-³a wiele satysfakcji urzêdnikom niemieckim.Jeden z nich mia³ powiedzieæ: „Teren ten zeswoim wyj¹tkowo bagnistym ukszta³towaniem(...) mo¿e s³u¿yæ jako rezerwat ¿ydowski, któ-rego istnienie doprowadzi do powa¿negozdziesi¹tkowania ̄ ydów”. Na podstawie tychwspomnieñ telewizja BBC nakrêci³a w 1987roku film „Ucieczka z Sobiboru”.

Maciej Krawczyk

Ksi¹¿ki nades³ane

MBP im. H £opaciñskiego w dniu 23kwietnia 2003 roku w Filii nr 2 na Peowiaków12 organizuje wystawê z okazji ŒwiatowegoDnia Ksi¹¿ki i Praw Autorskich pt. „LeszekM¹dzik a ksi¹¿ka”. Chcemy popularnoœætwórcy Sceny Plastycznej KUL i Galerii Sce-ny Plastycznej KUL wykorzystaæ do promocjiksi¹¿ek i czytelnictwa w Lublinie. Byæ mo¿enie wszyscy wiedz¹, ¿e jest on autorem, nietylko spektakli i scenografii w teatrach, aletak¿e projektów ok³adek do ksi¹¿ek m.in.w wydawnictwach: RW KUL, TN KUL, Nor-bertinum i Jednoœæ. Zapraszamy ju¿ dziœ na„spektakl” Leszka, gdzie „zagra ok³adk¹” w Bi-bliotece. Aktorami bêdziemy my. Uczynimywszystko, by tego dnia stawiæ siê licznie najego wystawê z ró¿¹ i ksi¹¿k¹, by nimi siê na-wzajem obdarowaæ – jak to jest zwyczajemwœród Kataloñczyków. Liczymy na wydawców,media, ludzi kultury, kochaj¹cych ksi¹¿kii tak¿e ludzi polityki, jest okazja by „kultural-nie do³o¿yæ opozycji”. Osoba Leszka M¹dzi-ka, zachêca by ten dzieñ uczyniæ œwiêtem..

Polska Izba Ksi¹¿ki zwraca siê s³owami naten dzieñ:

„W historii literatury œwiatowej dzieñ 23kwietnia stanowi symboliczn¹ datê, gdy¿ w³aœnie23 kwietnia urodzili siê lub odeszli z tego œwiatawybitni pisarze tacy jak Miguel de Cervantes, Wil-liam Shakespeare, L. Inca Garcilaso de la Vega,Mauricie Druon, islandzki noblista Halldror Ki-lian Laxness, Rosjanin Vladimir Nabokov, Kata-loñczyk Josep Pla czy Kolumbijczyk Manuel MejiaVallejo.

Na wniosek rz¹du Hiszpanii i Miêdzynarodo-wej Unii Wydawców Konferencja UNESCO og³o-si³a 23 kwietnia œwiatowym Dniem Ksi¹¿ki i PrawAutorskich.

Pomys³ oddania ho³du ksi¹¿ce i jej twórcomwywodzi siê z Katalonii, gdzie w dniu œw. Jerzego,patrona regionu, ksi¹¿ka i ró¿a stanowi¹ trady-cyjny podarunek, wyraz sympatii do obdarowywa-nej osoby.

23 kwietnia – Œwiatowy Dzieñ Ksi¹¿ki to wy-œmienita okazja, by zachêciæ wszystkich, a zw³asz-cza najm³odszych, do odkrywania przyjemnoœciczytania ksi¹¿ek i kszta³towaæ w spo³eczeñstwieposzanowanie dla wk³adu twórców w rozwój kul-tury narodowej.

Polska Izba Ksi¹¿ki stara siê zaszczepiæ ten mi³ykataloñski zwyczaj w naszym kraju, gdy¿ stanowion piêkn¹ formê promocji ksi¹¿ki i czytelnictwa orazsposób okazywania uczuæ.

Powodzenie tej inicjatywy zale¿y od wsparciazainteresowanych œrodowisk (autorów, wydawców,ksiêgarzy, nauczycieli i bibliotekarzy, instytucji pañ-stwowych i prywatnych) oraz czytelników chêtnychdo wspó³pracy przy promowaniu œwiatowego œwiê-ta ksi¹¿ki i autora.

Mamy nadziejê, ¿e zechc¹ Pañstwo przy³¹czyæsiê do lansowania tych swoistych „ksi¹¿kowychWalentynek” i dziêki Pañstwu ten uroczy pomys³promocji czytelnictwa przyjmie siê w Polsce”

Do zobaczenia na wystawie. Chêtnych dopomocy wydawców proszê o kontakt – 502783 781, 532 15 29. Jerzy Jacek Bojarski

23 kwietnia

Œwiêty Jerzy – ksi¹¿ka i ró¿a

Page 8: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

1716

Biblioteki w Lublinie (3)

fot. A. Ro¿ek

„..Przy ulicy Juranda 7 w osiedlu Sienkiewi-cza w Lublinie w bardzo ladnych pomieszczeniachLSM rozpoczê³a pracê nowa ftlia Biblioteki im.H. £opaciñskiego.. ” Tak informowa³ „KurierLubelski” z dnia 27 grudnia 1977 roku. Kie-rownikiem biblioteki dla doros³ych zosta³aMaria Kozio³kowa, a dla dzieci Marta Wójto-wicz, zaœ w 1985 roku kierownictwo filii prze-jê³a Irena Tomasiak. Biblioteka od razu pod-jê³a wspó³pracê z organizacjami i instytucjamilokalnymi oraz szko³ami, dziêki czemu bar-dzo szybko zaistnia³a w œrodowisku.

W pierwszym roku dzia³alnoœci bibliotekiksiêgozbiór liczy³ 8076 woluminów i 1332czytelników.

W ci¹gu minionych lat zorganizowanowiele ciekawych propozycji kulturalno-oœwiatowych, zwracano bardzo uwagê na rocz-nice pañstwowe, literackie i kulturalne. Pod-czas minionych lat na spotkaniach autorskichw bibliotece goœci³o wielu twórców kulturym.in.: Ewa Nowacka, Maria Józefacka, Jani-na Zaj¹cówna, Ludwik Paczyñski, HenrykGauda, Ryszard Zarewicz i Marta Denys. Na238 m2 powierzchni znajduj¹ siê dwie du¿ewypo¿yczalnie dla doros³ych i dla dzieci, któ-re spe³niaj¹ zarazem rolê czytelni. Bibliote-ka usytuowana jest na pograniczu osiedla im.Henryka Sienkiewicza w okolicy wielkich cen-trów handlowych, dziêki czemu jest odwie-dzana nie tylko przez mieszkañców osiedliLSM i dzielnicy Czuby, ale równie¿ przez czy-telników odleg³ych dzielnic Lublina.

Dziœ ksiêgozbiór placówki liczy 26326 ksi¹-¿ek, a liczba czytelników wynosi 3479. Filiaprowadzi bogat¹ dzia³alnoœæ kulturaln¹-oœwia-tow¹ oraz œciœle wspó³pracuje ze Szko³ami Pod-stawowymi nr 38 i nr 42, Przedszkolami nr 46i 49. Regularnie odbywaj¹ siê lekcje bibliotecz-ne, wycieczki do biblioteki grup przedszkol-nych, konkursy, turnieje wiedzy, wystawy, po-gadanki, imprezy okolicznoœciowe, wieczorybajek oraz inne zabawowe formy pracy z ksi¹¿-k¹. Czytelnicy chêtnie uczestnicz¹ w propo-nowanych przez bibliotekê konkursach regio-nalnych i miejskich zdobywaj¹c nagrodyi wyró¿nienia. Pracownice placówki czêsto spo-tykaj¹ siê z paniami nauczycielkami, bibliote-karkami szkolnymi i przedszkolankami, abyomówiæ wspólne doœwiadczenia i plany naprzysz³oœæ. Bardzo cieszy dobra wspó³pracaz Administracj¹ i Rad¹ Osiedla im. H. Sien-kiewicza. Otrzymana przez Radê Osiedla do-tacja pozwoli³a zakupiæ najbardziej poszukiwa-ne lektury w szkole.

Bardzo dobrze uk³ada siê wspó³praca na-szej placówki ze szko³ami podstawowymii przedszkolami.

Dobrowolne wp³aty Czytelników orazprzekazywane przez nich ksi¹¿ki sprawiaj¹, ¿efilia przy ul. Juranda ma atrakcyjn¹ i aktu-aln¹ ofertê czytelnicz¹. Wci¹¿ wzrastaj¹ca licz-ba studentów i coraz trudniejsze tematy kwe-

rend powoduj¹ koniecznoœæ rozbudowy ksiê-gozbioru podrêcznego.

Generalny remont w 1998 r. znacz¹copoprawi³ warunki pracy a my ze swej stronystaramy siê bardzo dbaæ o estetykê lokalu.Zespó³ biblioteki stanowi¹: Maria Kozio³, Gra-¿yna Mach, Barbara Stanowska. Chc¹ nadalutrzymywaæ aktywn¹ placówkê kulturaln¹oœwiatow¹, w której panuje przyjacielska at-mosfera.

W dniu œwiêtaDnia 16 stycznia 2003 roku w Filii nr 24

odby³ siê jubileusz 25-lecia istnienia tej pla-cówki. Na uroczystoœæ zaproszono wielu go-œci, przyjació³, czytelników i emerytowanychpracowników. Z Urzêdu Miasta przybyli Je-rzy Kuœ i Lidia Janowska-Chojnowska, LSMreprezentowa³ wiceprezes Wojciech Lewan-dowski, oraz przewodnicz¹cy Rady Osiedlaim. H. Sienkiewicza Aleksander Gutny, zaœz Dyrekcji WBP przybyli: Zdzis³aw Bieleñ i Sta-nis³aw Wyrostkiewicz. W uroczystoœci wziê³audzia³ Dyrektor Szko³y Podstawowej Nr 38£ucja Piekuta, Dyrektor Przedszkola nr 46Ewa Leñ oraz Dyrektor Domu Kultury LSMMarta Denys.

Uroczystoœæ rozpoczê³a kierowniczka Fi-lii nr 24 Maria Kozio³, witaj¹c wszystkich go-œci bardzo serdecznie oraz przedstawiaj¹ckrótk¹ historiê biblioteki i jej dokonania.W czêœci oficjalnej Dyrektor MBP El¿bieta Jó-zefowicz-Wisiñska podziêkowa³a wszystkimpracownikom, zarówno by³ym, jak i obecnymza dotychczasow¹ pracê. Odczyta³a tak¿e listgratulacyjny i podkreœli³a, ¿e Filia nr 24 nale-¿y do placówek najbardziej aktywnych, po-szukuj¹cych nowych form pracy z czytelni-kiem dzieciêcym. Pracowniczki biblioteki:Maria Kozio³, Gra¿yna Mach, Barbara Stanow-ska otrzyma³y list gratulacyjny w imieniu Pre-zydenta Miasta Lublina, który odczyta³a Li-dia Janowka-Chojnowska. WicedyrektorZdzis³aw Bieleñ,w imieniu Dyrekcji WBP,podziêkowa³ pracownikom Filii nr 24 za do-tychczasow¹ pracê. W imieniu LSM list od-czyta³ Prezes Wojciech Lewandowski. W dal-szej czêœci spotkania Dyrektor £ucja Piekut,podziêkowa³a za dotychczasow¹ wspótpracêze Szko³¹ Podstawow¹ nr 38. Piêkny list od-czyta³a Marta Denys zwi¹zana z bibliotek¹ odpocz¹tku jej istnienia. W imieniu czytelnikówwiele ciep³ych s³ów pod adresem bibliotekiskierowa³a Gra¿yna Leszczyñska. Potemwzniesiono toast za kolejne 25 lat.

Jubileuszowi 25-lecia towarzyszy³a wysta-wa zdjêæ pt. „Z ¿ycia biblioteki”. Uroczystoœæuœwietni³ koncert w wykonaniu dzieci z Cen-trum Kszta³cenia Muzycznego w £êcznej orazrecytacja wierszy przez ucznia Szko³y Podsta-wowej nr 38. M³odzi wykonawcy otrzymaligor¹ce brawa.

Maria Kozio³

SrSrSrSrSrebrebrebrebrebrne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24ne gody Filii nr 24S³owa i obrazy

Ostatniej wiosny tropi³am koty. Nie by³y tokoty dzikie ani domowe, lecz malarskie i lite-rackie. Przygotowuj¹c szkic do katalogu LetniejAkademii Filmowej, wprowadzaj¹cy blok filmówJak kot z kotem, szuka³am kocich portretów w sztu-ce. Nie by³o to ³atwe; co chwila spotyka³am psy,a koty pojawia³y siê rzadko, jakby wstydliwie.

Oczywiœcie s¹ obrazy, na których kot jestwa¿n¹ postaci¹: Portret Manuela Osorio Goi,z trzema t³ustymi kocurami, ³akomie wpatruj¹-cymi siê w prowadzon¹ na sznurku wronê; czar-ny kot towarzysz¹cy Olimpii Maneta; wreszciewspania³y Percy, kot pañstwa Clark z obrazuHockneya. I koniecznie trzeba pamiêtaæ o Kró-lu kotów, Balthusie.

Tymczasem psy wyskakiwa³y z ka¿dej niemalkarty albumów malarstwa. Psy na polowaniu, pie-ski salonowe, towarzysze pastuszków i bawi¹cychsiê dzieci. U Gainsborough przygl¹da³y siê wal-cz¹cym ch³opcom, to znów nios³y treœæ symbo-liczn¹, jak piesek na portrecie Arnolfinich vanEycka.

Pamiêtam, w Tate Gallery staliœmy zachwyce-ni przed obrazem Landseera Godnoœæ i arogancja.Dwa psy w budzie, olbrzym ³agodny i pe³en god-noœci, i ma³y, bia³y terier walijski z czarnymi oczka-mi, w których pal¹ siê diabelskie ogniki. Podszed³do nas elegancki, siwow³osy Anglik: Mia³em kiedyœtakie dwa psy. By³y cudowne... – powiedzia³ wzruszo-ny. Zanim zd¹¿yliœmy cokolwiek odrzec, oddali³siê, sp³oszony w³asn¹ wylewnoœci¹.

Kiedy Gainsborough malowa³ pary ziemiañ-skie w ich posiad³oœciach, pies by³ istotnym ele-mentem portretu, swoj¹ ras¹ i urod¹ œwiadczy³o spo³ecznej pozycji pañstwa. W scenach z ¿yciamieszczan i ch³opów – spójrzcie na obrazy Ho-lendrów – ma³y kundelek jest uczestnikiem zaba-wy. Albo milcz¹co towarzyszy szyj¹cej kobiecie.

Dziœ ju¿ ma³o kto maluje wielkie sceny my-œliwskie, portrety rodzinne, obrazy rodzajowe.A jednak pies nie znikn¹³ z krêgu zaintereso-wañ artystów. Œwiadczy o tym niedawna wystawaPies w sztuce polskiej w Pary¿u.

Zaskoczy³o mnie, ¿e zabrak³o na niej obra-zów Tomasza Tatarczyka; mo¿e fakt, ¿e operujetradycyjnym medium – tworzy wielkoformato-we obrazy olejne – a mo¿e jakiœ inny powódsprawi³, ¿e nie by³o dla niego miejsca wœród fo-tografii, instalacji i wideoprojekcji.

W lutym 2002 w Galerii nieod¿a³owanegoMagazynu Rzeczypospolitej pokazano jego obrazbez tytu³u, przedstawiaj¹cy dwa p³yn¹ce psy. Dwieczarne psie g³ówki i ich odbicia w jasnej po³aciwody. Zdumiewaj¹ca czystoœæ kompozycji, mini-mum barw. Detal oczyszczony z reszty i tego detalumagnetyzm, wedle s³ów malarza.

Kiedy mój pies, towarzysz wspólnych wêdrówek,koñczy³ ¿ycie, postanowi³em utrwaliæ go na p³ótnie.Tatarczyk nie ukrywa, ¿e jego obraz niesie treœæsymboliczn¹: pies p³ynie ze swoim bratem, równie¿ju¿ nie¿yj¹cym, na „drugi brzeg”.

Tomasz Tatarczyk maluje nie tylko psy –a w³aœciwie tego samego czarnego, doœæ du¿egopsa, jakby sam¹ jego istotê – ale to te p³ótna s¹najbardziej wzruszaj¹ce i osobiste, mo¿e dlate-go, ¿e sprowadzaj¹ siê do spraw elementarnych,a jednoczeœnie czytelnych. Mówi¹ o bliskiej wiê-zi i o stracie. O nieuniknionym.

Rozmawia³am o obrazach Tatarczyka z m³o-d¹ dziewczyn¹. Psy powinny ¿yæ tak d³ugo jak lu-dzie – powiedzia³a. – Nie chcê ju¿ nigdy mieæ psa,to zbyt bolesne, kiedy umiera.

Wschodni Salon Sztuki w Lublinie, wrzesieñ2002: na wystawie jest obraz Tatarczyka. Pozanim kilka prac zwraca uwagê, ale to p³ótno –du¿e, olœniewaj¹ce biel¹ – przykuwa mnie. Wra-cam do niego kilka razy.

Biel zaœnie¿onego pola: widaæ grudy ziemipod œniegiem i smugi bruzd. Na œnieg padaj¹cienie pana i psa. £¹czy je cieñ smyczy. Pan maw rêku d³ugi kij. Czy to wêdka?

Nic wiêcej. Biel, czerñ i trochê czerwieni.Mog³abym tak staæ i patrzeæ. Mog³abym siadaæcodziennie naprzeciw tego obrazu i zdumiewaæsiê jego prostot¹ i genialn¹ oczywistoœci¹. Jesttu wszystko o milcz¹cej wiêzi, jedynej w swoimrodzaju i zupe³nie niepojêtej dla postronnych.

Kiedy ju¿ mam ten obraz pod powiekami,na tyle utrwalony, ¿e mogê odejœæ, zadajê pyta-nia. Czy zawsze malowa³ takie du¿e p³ótna?Wielki format wymusza uwagê, uczestnictwo,a do tego g³êbsza jest iluzja rzeczywistoœci. Naj-celniej sformu³uje to sam artysta, gdy wreszciebêdê mia³a okazjê o to zapytaæ: Pewne tematywymagaj¹ wielkiego formatu.

I pytanie o tradycjê malarsk¹. To, co robiTatarczyk, wydaje mi siê niezwykle oryginalne,nie wpisuje siê w ni¹ i jest odleg³e od tego, cotworz¹ wspó³czeœni. Nie myœla³em o tradycji – po-wie mi potem Tomasz Tatarczyk.

Pies bywa u Tatarczyka towarzyszem cz³owie-ka i bywa te¿ znakiem, ale sposób jego przed-stawiania jest zupe³nie wyj¹tkowy. Przychodzi mido g³owy, ¿e najbli¿szymi krewnymi tych obra-zów s¹ rzeŸby psów na grobowcach. RzeŸby bê-d¹ce byæ mo¿e portretami rzeczywistych zwie-rz¹t, a jednoczeœnie symbolizuj¹ce to, cocz³owiek najbardziej ceni w psach – wiernoœæ,oddanie, odwagê. Zwykle te kamienne psy œpi¹u stóp kobiet, ale w Nantes, na grobowcu Janaz Bretanii i jego ¿ony, przysiad³y i czuwaj¹.

A mo¿e trzeba wspomnieæ o tym bia³ym psie,który towarzyszy œwiêtemu Augustynowi – u Car-paccia i Gozzolego?

I jeszcze sobie myœlê, bo w koñcu mi wolno,¿e pies z obrazów Tatarczyka jest te¿ bliskimkrewnym tego psa, który na obrazie TurneraPrzejœcie przez strumieñ brodz¹c w wodzie niesiew pysku zgubiony przez dziewczynê sanda³.I choæ pejza¿ Turnera jest tak odmienny, ma jed-nak coœ wspólnego z pejza¿ami Tatarczyka: aurêspokoju, harmonii, ³adu.

Czy tylko w Mêæmierzu mog³y powstaæ te dzie³a?– pyta Monika Ma³kowska. Myœlê, ¿e tak: nie po-wsta³yby w zgie³ku wielkiego miasta; brak tamprzestrzeni, œwiat³a, wolnoœci. Pies Tatarczykajest istot¹ woln¹, smycz jest raczej znakiem wiê-zi ni¿ uwiêzienia. Na jednym z obrazów brodziw wodzie, ciekawie przygl¹da siê swemu odbi-ciu. Jest wolny: kiedy zapragnie, wróci do domu.Jest szczêœliwy. (Czy istnieje wiêksze szczêœcie ni¿byæ psem u dobrego pana?)

Kiedy póŸniej zapytam Tomasza Tatarczyka,jak mia³ na imiê tamten pies, odpowie, niecozaskoczony, ¿e imiê nie ma znaczenia, chodzi oznak. Wiem. Dlatego myœla³am o psach z gro-bowców. Ale to nieprawda, ¿e imiê nie ma zna-czenia: przed znakiem jest konkret, prawdaemocji, pies i pan. Te obrazy nie powsta³ybygdzie indziej równie¿ z tego powodu, ¿e tam, wMêæmierzu, pies siê urodzi³, tam ¿y³, bawi³ siê,towarzyszy³ swojemu panu. I stamt¹d zapewneodszed³ – dok¹d?

Nurtuje mnie to pytanie. Ja te¿ mam psa.Wiêc pytam: czy tam, na drugim brzegu,

psy czekaj¹ na nas? Wiem, ¿e na to pytanie niema odpowiedzi. Ale to go nie uniewa¿nia. To-masz Tatarczyk odpowie mi: nie wiem. Nie chcepodejmowaæ tematu. Rozumiem to. Jednak

PSY I LUDZIEw koñcu mój upór zostaje nagrodzony. Jeœli bê-dziecie mieli szczêœcie zobaczyæ ten obraz –dwie g³ówki p³yn¹cych psów – zwróæcie uwagêna ró¿owawy blask na wodzie. Gdy u¿ywa siêkoloru tak oszczêdnie, mo¿na liczyæ na jegosymbolikê.

Jesieni¹ 2002 w Sopocie mia³a miejsce wy-stawa Tatarczyka, na której pokazano tak¿e kil-ka psich obrazów. Znam j¹ z relacji przyjaciela:na tych obrazach odbicie zdaje siê bardziej ¿ywe, ni¿sam wizerunek. Jest bardziej dynamiczne, walorowozró¿nicowane, podczas gdy postaæ psa to niemal jed-nolicie czarna plama.

Cieñ i odbicie. Wiec nie sam przedmiot, leczjego obraz. To nie mo¿e byæ przypadek. Wize-runek ulotny, a przecie¿ ¿ywy. Wystarczy, ¿e pieszm¹ci ³ap¹ wodê, ¿e s³oñce zajdzie za chmurê.Znika. Nie poznamy wiêc prawdy, jest ona jakobraz na wodzie, zmienna i niepewna. A prze-cie¿, paradoksalnie, i cieñ, i odbicie s¹ dowo-dem realnego istnienia. Odzwierciedlaj¹ praw-dziw¹ naturê rzeczy. Cieñ jest siedliskiem si³yduchowej. Tylko umarli nie rzucaj¹ cienia, nieodbijaj¹ siê w lustrach.

Cieñ, obraz i dusza s¹ to¿same.

A jednak siê doczeka³am: 23 stycznia w Ga-lerii BWA przy ulicy Grodzkiej otwarto wystawêrysunków Tomasza Tatarczyka. Kilkanaœcie du-¿ych, wyrazistych, czarno – bia³ych prac, bezb³êd-nie rozpoznawalnych. Czerñ i biel. Czasem tro-chê czerwieni. Trzy z nich przedstawiaj¹ psy. Napozosta³ych motywy znane te¿ z obrazów: polnadroga, ³ódŸ na wodzie, las, œlady na œniegu. Niczbêdnego. Zgromadzone w jednej sali zdumie-waj¹ si³¹ wyrazu. Wrócê tu po wernisa¿u, by nanie popatrzeæ w ciszy i samotnoœci,.

Chcê jeszcze porozmawiaæ z artyst¹. To isto-ta sztuki, wielkiej sztuki, ¿e zmusza do stawianiapytañ, ale ¿adna odpowiedŸ nie jest ani oczywi-sta, ani jedyna. Ale dobrze, ¿e pytam, bo To-masz Tatarczyk powie mi, ¿e na tamtym p³ótnieze Wschodniego Salonu Sztuki kij nie jest, jak s¹-dzi³am, wêdk¹, lecz kijem wêdrowca! Jak mo-g³am tego nie dostrzec? Jest koniecznoœci¹ kom-pozycyjn¹, ale i istotn¹ treœci¹ metafory, jak¹stanowi ten niezwyk³y obraz.

Droga, wêdrówka jest tematem wielu obra-zów Tatarczyka. Nie tylko wizerunki œródpolnychtraktów, wydeptanych w œniegu œcie¿ek. Tak¿eoczekuj¹ca na p³yciŸnie ³ódŸ, która zawiezie nasna drugi brzeg. Przecie¿ nasze wêdrówki tamsiê koñcz¹.

Wracam pamiêci¹ do tamtego obrazu. Nazaœnie¿one pole padaj¹ cienie pana i psa. Piesi cz³owiek zatrzymali siê i patrz¹ przed siebie.Pies przysiad³. Oceniaj¹ dystans do pokonania.Mierz¹ si³y. To nie banalna przygoda, zimowawyprawa na ryby. To wêdrowanie. Wspólny los.Pies jest towarzyszem cz³owieka – czy cz³owiekjest towarzyszem psa?

Œpiewnik w³oski Iwaszkiewicza: g³êbokie po-czucie wspólnoty losu i cierpienia. Psy ze Stawi-ska i te spotkane po drodze – pies blondyn z We-necji, chora suka z Taorminy, pies z³apany przezhycla na lasso na najpiêkniejszym placu œwiatai wszyscy czworono¿ni przyjaciele, którzy siê znami pobratali w nicoœci – nie tylko bez ¿adnejw¹tpliwoœci maj¹ duszê, wiêcej, czêsto posiadaj¹wiedzê, któr¹ my zatraciliœmy.

W przejmuj¹cym postscriptum do BobrówPana Boga trapista Micha³ Zio³o zwraca siê dopsa Blejka: Zapomnia³em te¿ zapytaæ ojca Jacka, czymasz szansê byæ ze mn¹, kiedy umrê i mam nadziejê– zobaczê Boga.

Czy sztuka ma moc ocalania?

Alina Lewicka-Rosiñska

Page 9: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

1918

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

STYCZEÑ:Ukaza³y siê :

„Katyñ w literaturze. Miêdzynarodowa antolo-gia poezji, dramatu i prozy” (1943-1993). Wy-dawnictwo „Norbertinum” (wznowienie).

„Piêæ wieków poezji o Lublinie”. Antologia.Wybór Waldemar Michalski. WydawnictwoZwi¹zek Literatów Polskich.

Kalendarz prezydenta na 100 urodziny JózefaCzechowicza. Wydawnictwo Reklamowe Ba³dy-ga.

Kazimierz Braun „Kieszonkowa historia teatrupolskiego”. Wydawnictwo „Norbertinum”.

4.I W ACK „Chatka ̄ aka” zaprezentowano filmyJoanny Polak, laureatki pierwszej nagrody naogólnopolskim Festiwalu Autorskich FilmówAnimowanych OFAFA 2002. Pokazowi towarzy-szy³ wernisa¿ wystawy malarskiej autorki.

5.I Pañstwowy Zespó³ Pieœni i Tañca „ Mazowsze”wyst¹pi³ w Filharmonii Lubelskiej z programem„Wigilia Polska”

rozpoczê³a siê XX edycja festiwalu „Ars Chori”zorganizowanego przez Polski Zwi¹zek Chórówi Orkiestr. Chóry lubelskie prezentowa³y siêw repertuarze kolêdowym.

8.I W oœrodku Brama Grodzka – Teatr NN odby³osiê kolejne spotkanie w ramach programu „Za-pomniana przesz³oœæ – wielokulturowe trady-cje Lubelszczyzny”. Spotkanie dotyczy³o prze-sz³oœci tradycji i kultury Hrubieszowa.

9.I Redakcja „ Akcentu” zorganizowa³a wernisa¿literacki z ksiêdzem Krzysztofem Guzowskim,poet¹ i filozofem.

w Centrum Kultury odby³a siê premiera filmuAdama Kulika „Ormianie polscy” ukazuj¹ce-go dzieje Ormian od XIV do XX wieku

10.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³a wybitnaskrzypaczka Anna Maria Staœkiewicz. Orkiestr¹dyrygowa³ Ji-Hoon Ahn z Korei. Koncert zain-augurowa³ obchody roku Piotra Czajkowskie-go w 110 rocznicê urodzin kompozytora.

11.I W ACK „Chatka ¯aka” odbywa³ siê przegl¹dfilmów w ramach III edycji Polskiego Objazdo-wego Festiwalu „Filmostrada”. Przegl¹d trwa³do 16.I.

12.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ Stanis³awSojka prezentuj¹c piosenki z nowej p³yty „Soy-kaNova”.

15.I W Filli Nr 24 Miejskiej Biblioteki Publicznejprzy ul. Juranda odby³ siê jubileusz 25-lecia ist-nienia placówki.

16.I W Centrum Jêzyka i Kultury Polskiej odby³asiê promocja ksi¹¿ki „Zbigniew Herbert /Hen-ryk Elzeneberg. Korespondencja” wydanejprzez „Zeszyty Literackie”. Goœæmi spotkaniaby³y Katarzyna Herbertowa i Barbara Toruñczyk.

w Galerii Starej BWA Waldemar Tatarczuk roz-pocz¹³ akcjê „Dwa obrazy”

tam te¿ otwarto wystawê malarstwa Ryszarda Lisa

w Centrum Kultury odbywa³ siê kolejny pokazfilmów krótkometra¿owych realizowanych przeztwórców niezale¿nych „Szorty pl.”

19.I Lubelski kabaret „Kawiarnia Chanson” wyst¹-pi³ w Centrum Kultury „Kabaretoracje. Na roz-dro¿ach absurdu”.

Muzeum Archidiecezjalne by³o miejscem wy-darzenia artystycznego „Jestem, pamiêtam, czu-

JAKI ROCK?Czym jest rock?

Czym jest dzisiaj? Czy siêskoñczy³, koñczy czy nanowo zaczyna? Czy mo¿-na go traktowaæ jakowa¿ny i powa¿ny ele-ment tzw. kultury wyso-kiej, jak np. malarstwoimpresjonistów, muzykêpowa¿n¹ czy architektu-rê gotyku?

S¹dzê, ¿e nie pope³niê nadu¿ycia twier-dz¹c, i¿ rock z wielu wzglêdów zas³uguje namiano zjawiska kulturowego, intryguj¹cegoi pe³nego sprzecznoœci. Id¹c dalej, mo¿napowiedzieæ, ¿e pos³uguje siê on w³asnym jê-zykiem nie tylko na gruncie muzycznym, alejest te¿ wspó³odpowiedzialny (a mo¿e wspó-³winny?) za kszta³towanie pewnych specyficz-nych postaw egzystencjalnych, uwidaczniaj¹-cych siê gwa³townie i niepokoj¹co w ostatniejdekadzie dwudziestego stulecia.

Byæ mo¿e zabrzmi to nieco trywialnie,je¿eli nie górnolotnie, ale rock jest dla mnienajbardziej reprezentatywnym przyk³ademambiwalencji, a nawet skrajnoœci wspó³cze-snych postaw (wzorców) kulturowo-egzysten-cjalnych m³odego, (choæ nie tylko) pokole-nia. Z jednej strony rock czêsto by³ i nadaljest buntem przeciwko wszystkiemu, co pró-buje ograniczaæ jednostkow¹ wolnoœæ cz³o-wieka, buntem przeciw niesprawiedliwoœci(w ró¿nych jej postaciach), przemocy, k³am-stwu, hipokryzji, przeciwko pustce i banalno-œci umys³owej i schematom intelektualnym.By³ i jest reakcj¹ na odhumanizowywanie wiê-zi miêdzyludzkich przez wspó³czesn¹ stech-

nicyzowan¹ i zmacdonaldyzowan¹ cywilizacjê,reakcj¹ na powszechny (niestety) brak wra¿-liwoœci na wartoœci transcendentne – praw-dê, dobro i piêkno – tak czêsto dziœ spycha-ne na boczny tor, zapomniane, profanowane.W tym kontekœcie rock pozostaje niejako naus³ugach kultury elitarnej, pomaga w kszta-³towaniu pozytywnych wzorców estetycznych,pewnych trendów czy mód, tak¿e intelektu-alnych, œwiadomego korzystania z wolnoœcii w³aœciwego jej rozumienia (w myœl starejmaksymy „¿yj i pozwól ¿yæ innym”, a co nieja-ki Immanuel Kant wyrazi³ w postaci zasadyimperatywu kategorycznego).

Wielu twórców rocka bierze aktywnyudzia³ w ró¿nego rodzaju dzia³aniach (czê-sto nieformalnych), maj¹cych uwra¿liwiæi skutecznie przeciwdzia³aæ niepokoj¹cymzjawiskom spo³ecznym. Mo¿na wymieniæ cho-cia¿by spektakularne festiwale Band Aid czyLife Aid Boba Geldofa z zespo³u BoomtownRats, koncerty i akcje wspieraj¹ce dzia³alnoœæproekologiczn¹, pacyfistyczn¹, walkê o god-noœæ i prawa cz³owieka (np. Rock for Ban-gladesh w latach 60. organizowany przezGeorge’a Harrisona z The Beatles),czêsteakcje z pogranicza muzyki i happeningu, narzecz Amnesty International, Animal Fronti wiele innych.

Z drugiej strony, rock z powodu wspo-mnianej ambiwalencji w przekazie artystycz-no-estetycznym, jak i ideowym, nieustanniesobie przeczy, wystêpuje przeciw sobie. Wie-lu outsiderów sceny rockowej, postaci kon-trowersyjnych, niespokojnych, zagubionychi wci¹¿ poszukuj¹cych bli¿ej nieokreœlonegolub ró¿nie okreœlanego CZEGOŒ?, nieustan-

Dwoje na piêciolinii

nie balansuje na granicy sacrum i profanum,jak np. nie¿yj¹cy ju¿ Jim Morrison z The Do-ors, czy Ian Curtis z Joy Division. Czêsto gra-nica ta zostaje przekroczona i zmierza w za-straszaj¹cym, a jednoczeœnie fascynuj¹cym(niezdrowo? bezmyœlnie?) nas widzów, tem-pie, w stronê profanum. Samo profanum jestniejednolite. Posiada ró¿ne odcienie ducho-wo-emocjonalne. Mo¿e byæ celowym zabie-giem, artystyczn¹, estetyczn¹, czy te¿ intelek-tualn¹ prowokacj¹, maj¹c¹ w sposóbnierzadko gwa³towny, wulgarny, antyintelek-tualny wstrz¹sn¹æ, zwróciæ uwagê, na wci¹¿aktualne, uniwersalne prawdy: wolnoœæ, god-noœæ, prawdê, uczciwoœæ, piêkno, by wymie-niæ tylko kilka, bez których najzwyczajniejtrudno jest poruszaæ siê w ¿yciu, nie trac¹corientacji.

Wkraczaj¹c nieco na poletko filozoficz-ne, to ju¿ Platon, a po nim Nietzsche zgod-nie twierdzili, i¿: „Historia muzyki to ci¹g nie-ustannych prób, by nadaæ kszta³t i piêknomrocznym porywom duszy, by oddaæ je w s³u¿-bê wy¿szego celu-idea³u”. Myœlê, ¿e takie w³a-œnie postrzeganie roli muzyki w zmaganiu siêcz³owieka ze œwiatem i sob¹ samym jest moimzdaniem jak najbardziej uzasadnione i ade-kwatne dla rocka i ca³ej zwi¹zanej z nim sfe-ry artystyczno-kulturowej

Koñcz¹c pos³u¿ê siê jeszcze jednym cytatemz Platona: „Muzyka jest motorem ludzkiej duszy wstanie najwiêkszego zachwytu i trwogi (...) abyzmierzyæ duchow¹ temperaturê jednostki lub spo³e-czeñstwa, nale¿y sprawdziæ jakiej muzyki s³u-chaj¹”.

Odpowiadaj¹c sobie na postawione napocz¹tku pytanie „czy rock siê skoñczy³”? –odpowiadam stanowczo, ¿e ma siê dobrze,a nawet bardzo dobrze.

Upowa¿nia mnie do tego stwierdzeniakoncert Patti Smith w warszawskiej Sali Kon-

gresowej (10. 08. 2002), na którym mia³emniew¹tpliw¹ przyjemnoœæ byæ. Artystka, któ-rej p³yta „Horses” nagrana w 1975 roku i uwa-¿ana za kamieñ milowy w historii rocka, wy-st¹pi³a po raz pierwszy w Polsce. 56-letniadziœ Patti Smith, poetka rocka (spokrewnio-na duchowo z bitnikami i „poetami przeklê-tymi” – Ch. Baudelaire i A. Rimbaud) nicnie straci³a ze swojej drapie¿noœci, charyzmy,si³y g³osu i szczeroœci. Jej sceniczny strój –punkowy uniform z hipisowskimi elemen-tami – nie ujmowa³ jej nic z kobiecoœci i de-likatnoœci, Patti Smith pokaza³a, ¿e nie od-cina kuponów od dawnej s³awy, ¿e jej buntnie jest na pokaz i nic nie straci³ na aktual-noœci, ¿e potrafi porwaæ zarówno bardzom³odych, jak i swoich rówieœników. Ta drob-na kobieta kipi¹ca chwilami energi¹ jakwulkan zosta³a nazwana przez magazyn NewYork Times „matk¹ chrzestn¹ punk rocka”.Patti przerzuci³a pomost miêdzy czasami bit-ników a dzieci-kwiatów, aby póŸniej (w la-tach 70.) dotrzeæ do wielkomiejskiej m³o-dzie¿y s³uchaj¹cej nowej agresywnej muzykiw mrocznych rockowych klubach np.CBG-B’S w Nowym Jorku. Jej twórczoœæw du¿ym stopniu zainspirowa³a te¿ powsta³yw latach 90. – grunge. Artystka w przeci-wieñstwie do wielu innych gwiazd muzyki„niepowa¿nej”, wykaza³a siê powa¿n¹ znajo-moœci¹ spraw i najnowszej historii naszegokraju, czego dawa³a dowody w dialogu z pu-blicznoœci¹ Sali Kongresowej.

Ten jedyny wystêp Patti Smith w Polsceby³ wielkim wydarzeniem dla wszystkich fa-nów nie komercyjnej i ambitnej muzyki roc-kowej. Up³ywaj¹cy czas doda³ Patti jak dobre-mu winu jeszcze wiêcej smaku, ekspresjii emocji, a jednoczeœnie ciep³a, delikatnoœcii kobiecoœci. I tak¹ j¹ zapamiêta³em. Rock masiê dobrze!

Maciej Krawczyk

Kairos to czas metafizyczny. Dla staro¿yt-nych Greków móg³ oznaczaæ i chwilê i wiecz-noœæ – tak t³umacz¹ nazwê zespo³u jego cz³on-kowie. Jest wœród nich lekarz i fryzjer, s¹pedagodzy, klerycy, studenci i urzêdnicy. Cojakiœ czas zapraszaj¹ na swój koncert i zawszemaj¹ komplet publicznoœci. Œpiewaj¹ muzy-kê cerkiewn¹, greck¹, bu³garsk¹, ormiañsk¹i gruziñsk¹. „Kairos” jest jedynym w Lubli-nie, a tak¿e jednym z nielicznych w Polscezespo³ów siêgaj¹cym do bogatej tradycji mu-zycznej tych narodów. Otwieraj¹ przed s³u-chaczami œwiat kultury muzycznej siêgaj¹-cej wieków przedchrzeœcijañskich, œpiewówo przepiêknym brzmieniu, tajemniczej har-monii i egzotycznych dla wspó³czesnego od-biorcy wspó³brzmieniach. W repertuarzezespo³u s¹ utwory nastrojowe, jak „Swiatyj

Bo¿e” czy „B³a¿en Mu¿” i radosne, wœródnich pieœñ gruziñska „Tamadebs Gaumar-d¿ios” – rodzaj toastu wznoszonego przy sto-le weselnym. S¹ fragmenty wspania³ej litur-gii ormiañskiej, opracowane przez Kamitasana chór mêski w latach 30-tych XX w.i „Mrawa³¿amiero”, czyli gruziñskie „Stolat”.

Borys Somerschaf jest dyrygentem pe-³nym pomys³ów. Sam odszuka³ i sprowadzi³z Moskwy materia³y nutowe, ma mnóstwo pla-nów zwi¹zanych z wykonywaniem liturgiiWschodu. Zarazi³ t¹ pasj¹ cz³onków zespo³ui nic w tym dziwnego; ich te¿ poci¹ga mo¿li-woœæ wkraczania na muzyczn¹ „terra incogni-ta”, jak¿e ró¿n¹ od œpiewania po raz kolejnypieœni, któr¹ wczoraj œpiewa³ jeden chór, a ju-tro zaœpiewa inny.

„Kairos” jest zespo³em zgranym, œpiewa-j¹cym wyrównan¹ barw¹, z ciemnymi basamii jasnymi tenorami. Dziêki wra¿eniu stapia-nia siê g³osów, kilkunastu mê¿czyzn tworzyunikatow¹ jednoœæ nawet gdy œpiewaj¹ wie-log³osowo. Borys Somerschaf, dyrygent, któ-ry równie¿ œpiewa, dba nie tylko o emisjê i in-tonacjê (wcale nie³atw¹ w przypadkusystemów dŸwiêkowych u¿ywanych w tegotypu utworach), ale tak¿e o stronê wyrazow¹.Jego sposób dyrygowania, czasem przypomi-naj¹cy chironomiê, czyli prowadzenie rêk¹œpiewu gregoriañskiego, jest niezwykle suge-stywny. Dotyczy zarówno rytmu – a rzadkokiedy bywa on prosty i oczywisty, jak i wszyst-kich innych elementów utworu.

Po ostatnim koncercie chóru, który mia³miejsce pod koniec ubieg³ego roku w Gale-rii Malarstwa Polskiego na Zamku w Lubli-nie, „Kairos” zaprosi³ mnie na tradycyjne spo-tkanie, jakie chórzyœci zawsze organizuj¹ dlaswoich przyjació³ po wystêpach. To, czego

tam doœwiadczy³am, by³o dla mnie prze¿yciemniezwyk³ym. Znalaz³am siê jakby w innymœwiecie, rz¹dzonym byæ mo¿e przez ów czasmetafizyczny, „kairos”. Ciemne, przydymioneœciany, blask œwiec i muzyka – najpiêkniejszana œwiecie, bo œpiewana z g³êbi duszy, to teelementy, które mo¿na okreœliæ. Reszta by³aprze¿yciem mistycznym.

Mêski Zespó³ Wokalny „Kairos” wyda³p³ytê. Znajduje siê na niej 18 utworów, bê-d¹cych swoistym przekrojem repertuaruzespo³u. Nosi tytu³ „O g³êboka tajemnico...”i jest wspania³ym prezentem dla tychwszystkich, którzy w muzyce szukaj¹ czegoœwiêcej ni¿ tylko mniej lub bardziej udane-go nastêpstwa dŸwiêków. Cz³onkowie zespo-³u zapraszaj¹ do odwiedzania swojej stronyinternetowej: www.kairos.lublin.pl, a ja za-chêcam do przyjœcia na najbli¿szy koncertchóru. Takiej muzyki byæ mo¿e jeszcze Pañ-stwo nie s³yszeli.

Dorota Gonet

Kairos – czyli œpiew o wiecznoœci

wam” prezentuj¹cego wizje œwi¹tyñ ekumenicz-nych.

21.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ 14- letni pia-nista, laureat wielu festiwali – Staœ Drzewiecki.

w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej otwartowystawê „Najpiêkniejsze Ksi¹¿ki WydawnictwaUMCS”.

22.I Przy ul. Langiewicza ods³oniêto uroczyœcie po-mnik powstañców styczniowych autorstwa Wi-tolda Marcewicza.

23.I W Kawiarni Artystycznej „Hades” wyst¹pi³ kwin-tet Piotra Barona, jednego z najwybitniejszychpolskich saksofonistów. Goœcinnie wyst¹pi³s³ynny trêbacz Eddi Henderson (USA).

W Galerii „Labirynt 2” Ewa Zarzycka zaprezen-towa³a zdarzenie artystyczne „Jednak niepa-miêæ”.

W Galerii Grodzkiej BWA otwarto wystawê ry-sunków Tomasza Tatarczyka, jednego z najory-ginalniejszych wspó³czesnych malarzy pol-skich.

W Centrum Kultury w recitalu „Gotuj¹cy siêpies” wyst¹pi³a Edyta Jungowska.

24.I „Renesans w Polsce. Renesans Lubelski” totytu³ wystawy fotograficznej Jerzego Lu¿yñskie-go pokazywanej w Centrum Kultury w galerii„Korytarz”. Znajduj¹ siê tam m.in. prace Zbi-gniewa Zugaja, Piotra Maciuka i Ireneusza Mar-ciszczuka.

26.I W Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ ceniony ze-spó³ z Ukrainy „Tercja Pikardyjska” wykonuj¹-cy wielog³osowe pieœni a’capella.

28.I W ACK otwarto wystawê fotografii Bogdana Ko-nopki „Szary Pary¿”.

LUTYUkaza³y siê:

Zdzis³awa i Andrzej Stechnij „Oswajanie po-etów”. Wydawnictwo „Polihymnia”

Antoni St. Kojzar „Rozmowy”. Wydawnictwo Pra-cowni Poligraficznej przy LO im.Ks. Gostyñskie-go

Jan Wolski „Im dalej w czas, tym jaœniej bêdzieœwieci³”. (Czechowicz – Iwaniuk). Polski Fun-dusz Wydawniczy w Kanadzie, Lubelskie To-warzystwo Mi³oœników Ksi¹¿ki.

7.II W Galerii Starej BWA otwarto wystawê Walde-mara Tatarczuka „Dwa obrazy”.

W Empiku odby³o siê spotkanie z Gra¿yn¹ B¹-kiewicz, autork¹ powieœci „O melba!” uznanejza ksi¹¿kê roku 2002

8.II W Teatrze im. J. Osterwy odby³a siê premiera„Romea i Julii” Williama Szekspira w re¿yseriiBogdana Toszy.

Premierowe wykonanie „Amadeusza” w re¿y-serii Jana Machulskiego mia³o miejsce w Te-atrze Muzycznym.

11.IIWrêczono Srebrne Statuetki Nike- NagrodyAllianz 2002 w trzech kategoriach: kultura –dla Teatru im. J. Osterwy za realizacjê „Dzia-dów” i „Biesów”, media- dla Ewy Dados za akcjê„Pomó¿ dzieciom przetrwaæ zimê”, nauka- dlaprof. Edmunda Prosta za wieloletni¹ dzia³al-noœæ naukow¹ i spo³eczn¹.

12.IIW Oœrodku Brama Grodzka – Teatr NN odby-³o siê spotkanie z prof. Griseld¹ Pollock z Le-eds, znawczyni¹ kultury, estetyki i historii sztu-ki.

Page 10: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2120

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAImprezy w KawiarniArtystycznej HADES

ul. Peowiaków 12, 20-007 Lublintel. 536 00 27, fax 534 66 56www.hades.lublin.pl

Szególnie mi³o jest wróciæ wspomnieniemdo postaci Jana Marcina Szancera w pobli¿ujego stulecia urodzin – 12 listopada 2002 roku.Ilustrator, malarz, rysownik, scenograf. Sam,mimo przeciwnoœci, decyduje o profilu swychstudiów w krakowskiej Akademii Sztuk Piêk-nych, studiuj¹c pod kierunkiem TeodoraAxentowicza, W³adys³awa Jarockiego, JózefaMehoffera, Ignacego Pieñkowskiego. Ukoñ-czy³ je z wynikiem bardzo dobrym – nagrodêstanowi³a w³asna pracownia malarska. Pocz¹t-ki samodzielnego ¿ycia twórczego nios¹ trud-noœci. Na w³asne utrzymanie zarabia miêdzyinnymi retuszuj¹c zdjêcia w jednej z krakow-skich gazet. Gdy ma 27 lat Xawery Dunikow-ski, nauczyciel i przyjaciel, przepowiada mukarierê ilustratora, o której pocz¹tkowo niechce s³uchaæ. Pragnie malowaæ freski, pragniezostaæ aktorem.

Ilustratorstwo niejako samo wybieraSzancera. Jeszcze przed 1939 rokiem prze-nosi siê do Warszawy, maluje, rysuje uliczkiPowiœla, pisze i ilustruje kilka opowiadañ.Z du¿y powodzeniem próbuje si³, jako sce-nograf. Otrzymuje zamówienie na projektykostiumów do filmu „Nad Niemnem „, za-mierzenie niweczy jednak wybuch wojny. Powojnie z równ¹ pasja zajmuje siê ilustrowa-niem jak i projektowaniem scenografii dlateatru i filmu. Sprawuje funkcje naczelne-go scenografa w Teatrze Wielkim (1965-66),kierownika Doœwiadczalnego Oœrodka Tele-wizyjnego, prezesa warszawskiego Zwi¹zkuArtystów Plastyków. Pe³ni funkcje radnegow zarz¹dzie miasta, zasiada w PañstwowejRadzie Kultury. Przez kilkanaœcie lat spra-wuje obowi¹zki naczelnego redaktora Wy-dawnictwa „Ruch”.

Twórczoœæ ilustratorska Szancera dotyczyliteratury dla doros³ych, m³odzie¿y i dzieci.Znaj¹c osobiœcie wielu pisarzy, których tekstyilustruje, z wieloma jest zaprzyjaŸniony, mie-dzy innymi z Ew¹ Szelburg-Zarembin¹, po-chodz¹c¹ z Bronowic ko³o Pu³aw. Sam jest

autorem Prawdziwej historii o kocie w butach..Jego wspomnienia, pe³ne humoru i wartkiejakcji, s¹ przyk³adem znakomitej ksi¹¿ki bio-graficznej. Jego twórczoœæ ilustratorska obej-muje liczne prace zamieszczane w czasopi-smach dla dzieci i m³odzie¿y oraz ilustracjedo oko³o 270 ksi¹¿ek. Wiele z nich ukaza³osiê w licznych krajach œwiata. Jedna z aneg-dot o tym artyœcie g³osi, ¿e gdy zawieruszy³w drodze do wydawnictwa, poprzez swoj¹ to-warzyskoœæ i sk³onnoœæ do konwersacji ze stu-dentami, przygotowane ilustracje do ksi¹¿kito potrafi³ na poczekaniu odtworzyæ je,w wersji rysunkowej, w niebywa³ym tempiew biurze wydawnictwa.

Szancer jest laureatem nagród i wyró¿-nieñ presti¿owych imprez, zwi¹zanych z ilu-stracj¹ i ksi¹¿k¹ w œwiecie oraz odznaczeñpañstwowych.

Patrz¹c z perspektywy czasu zas³ug¹ nie-w¹tpliw¹ tego wybitnego twórcy by³ wk³ad jakiwniós³ w kszta³cenie wielu nastêpców, szanu-j¹c ich indywidualnoœæ wypowiedzi, i wspie-raj¹c ich wejœcie na drogê samodzielnoœci ar-tystycznej. Wielu ilustratorów, bêd¹cychuczniami Szancera, podkreœla tê w³aœnie za-letê.

¯egnaj¹c czas prowadzenia Pracowni Ilu-stracji i Ksi¹¿ki Akademii Sztuk Piêknychw Warszawie (1952-72) Szancer mówi ocenia-j¹c ,,...by³y to lata bardzo piêknej pracy”.

Jan Marcin Szancer umiera w pierwszymdniu kalendarzowej wiosny 1973 roku. Ale¿yje nadal w swoich twórczych realizacjach,we wspomnieniach uczniów , w pamiêci ogl¹-daj¹cych jego dzie³a.

Typowoœci¹ ilustracji Szancera jest ichbogactwo narracyjne, bogactwo fabu³y two-rz¹ce klimat baœniowoœci. Atmosferê tê two-rzy niew¹tpliwie specyficzny dla mistrza do-bór œrodków formalnych: kreska bieg³egorysownika zestawiana z malarskoœci¹ plambarwnych, o szerokiej gamie natê¿eñ w ob-rêbie jednej jakoœci barwnej. Szkicowoœæprzedstawieñ, zarówno rysunkowych, jak i ma-larskich. Tonacje szancerowskich ilustracjinie unikaj¹ z³amanych zestawieñ kolorystycz-nych, czêsto podkreœlanych kontrastem czy-stych czerwieni, akcentów mocnych i wa¿nychkompozycyjnie. Tak oznaczone punkty kul-minacyjne, zbieraj¹ce w sobie napiêciauk³adu form wraz z obfitoœci¹ niuansów ko-lorystycznych tworz¹ to, co zwyk³o siê nazy-waæ nastrojowoœci¹, czy klimatem przedsta-wienia wizualnego. Szancer tworzy swoistysposób przedstawiania postaci, zmieniaj¹cproporcje cia³a, stosuj¹c ich wyd³u¿enia,opracowuj¹c ich ruch przywodzi na myœl sty-listykê teatru. Stanowi to indywidualn¹ ce-chê twórcy. W ilustracji postaci Pana Ambro-¿ego Kleksa, wed³ug Jana Brzechwy,odnajdujemy charakterystyczne cechy auto-portretu. Technika piórka i tuszu, technikaakwareli, gwaszu i tempery wykorzystywanaby³a przez artystê z lekkoœci¹ i finezj¹. Dope-³niaj¹c charakterystyki przypomnieæ nale¿yumiejêtnoœæ zawierania w rysunku lapidar-

noœci form oraz niezwyk³ego humoru, humo-ru sytuacji i postaci.

Przywo³ane piêkno ilustracji dotyczy wy-dañ zrealizowanych w Wydawnictwie Lubel-skim. Nale¿y jednak pamiêtaæ – o niestety s³a-bej – jakoœci poligraficznej wydawanychksi¹¿ek. Dopiero ogl¹dane w oryginale pro-jekty daj¹ w³aœciwy pogl¹d na kunszt artysty.W 1972 roku z ilustracjami Jana MarcinaSzancera ukaza³o siê kilkunastostronicowewydanie baœni, w opracowaniu Zarembiny pt.O szklanej górze (wydanie II w 1988 roku, w na-k³adzie 300.000). W dwa lata póŸniej wyda-no Bardzo dziwne opowieœci1 tej¿e autorki, po-kaŸn¹ ksi¹¿kê (wznowienie w 1985, 1987i 1988 roku, w nak³adach po 40 000).

Niewielka ksi¹¿eczka O szklanej górze – kil-kanaœcie stron – a jednak warto dostrzec wy-j¹tkowe piêkno zrealizowanej koncepcji.Operuje formatem prostok¹ta (21x15),gdzie grzbiet ksi¹¿ki jest jego krótszym bo-kiem. Dla tak uzyskanej powierzchni kartSzancer zaproponowa³ integralny uk³ad ilu-stracji i tekstu, widoczny równie¿ w jednoœcikompozycyjnej ok³adki. Uk³ady kolumn tek-stu zró¿nicowanych wielkoœci¹, ilustracje niezachowuj¹ce zasady blokowoœci, wchodzi od-wa¿nie w rejony druku. Wprowadza prze-miennoœæ zasad kompozycyjnych na kolej-nych stronach kart: uk³ady po przek¹tnej,symetryczne, asymetryczne. Koresponduj¹one z napiêciem jakie wynika z treœci baœni.Jednoczeœnie Szancer wprowadza m³odegoczytelnika w fabu³ê wydarzeñ, dozuj¹c iloœæilustracji. Pierwsze stronice maj¹ jej znaczniewiêcej, gdy zaœ czytelnik podejmuje wartkoœæakcji, gdy wzrasta jego ciekawoœæ, wówczas nastronie testu jest wiêcej. W takim uk³adzietypograficznym drzemie ukryta a jak¿e owoc-na dydaktyka czytelnictwa: dyskretne wdra-¿anie odbiorcy w samodzielnoœæ czytania. Ilu-stracja pomaga mu pokonywaæ trudnoœcizwi¹zane z technik¹ czytania, podtrzymuje

jego zainteresowanie treœci¹. Celnie j¹ ilu-struje nie dopowiadaj¹c do koñca, zachowu-j¹c drugoplanow¹ rolê, wskazuje na istotneszczegó³y, utrwala w pamiêci ca³oœæ. Sugeru-je wyobraŸni czytelnika wiele znaczeñ, rozwi-ja j¹ i kszta³tuje. Jan Marcin Szancer, mówi¹co procesie tworzenia swoich ilustracji, zdra-dza tajemnicê w³asnej wyobraŸni. Podczaswczytywania siê w treœæ utworu literackiegoartysta „widzi” postacie, pejza¿e i sytuacje,które nastêpnie przenosi na papier, w b³y-skawicznym niemal akcie twórczym. Czasems¹ to barwne, bogate formalnie sceny, czasemkreskowe, linearne projekcje.

Oba te sposoby ilustrowania s¹ obecnew zbiorze poetyckich baœni Zarembiny Bar-dzo dziwne opowieœci. Du¿y format ksi¹¿ki(20x28), oko³o 250 stron, miêkka oprawa,odmienne za³o¿enia kompozycyjne ani¿eli wewczeœniej omawianej. Czternaœcie barwnych,ca³ostronicowych ilustracji przedziela znacz-ne partie tekstu, nie tworz¹ one spójnej ca-³oœci. Jedna z nich, – wielokrotnie wykorzy-stuj¹ca w swej kompozycji kontrast, jakoza³o¿enie formalne, odnoœnie natê¿eñ bar-wy oraz jej czystoœci, œwiat³ocienia, uk³adudrobnych i wiêkszych elementów, zestawieñkreski i plamy, ró¿norodnoœci kszta³tóww uk³adach rymów – stanowi centrum ok³ad-ki. Liternictwo na ok³adce obiega wokó³ barw-nego przedstawienia, tworz¹c dekoracyjn¹bordiurê. Nawi¹zuje bezpoœrednio do licz-nych ilustracji, wykonanych w technice piór-ka i tuszu, bêd¹cych przerywnikami w tek-œcie. Ilustracje kreskowe tworz¹ zezró¿nicowanym planem kolumn tekstu inte-gralne uk³ady, oparte na kontraœcie materiidruku i rysunku. Stylistyka rysunków czarno-bia³ych nie odbiega od ilustracji barwnych,ich rozwi¹zana kompozycyjne zaskakuj¹ ró¿-norodnoœci¹. w twórczoœci ilustratorskiejSzancera. Niezmiennoœæ cech stylistycznychjest obowi¹zuj¹ca.

Opisane tutaj zaledwie dwie propozycjewydawnicze utworów dla dzieci, zilustrowa-ne przez Szancera, daj¹ wgl¹d w cechy cha-rakterystyczne jego twórczoœci ilustratorskiej.

dr Anna Boguszewskaadinkt Wydzia³u Artystycznego UMCS

Szancer w Wydawnictwie Lubelskim

marzec 2003

w ka¿dy czwartek od 20.00 Potañc przystandardach muzycznych z lat 60, 70,80wstêp wolny

w pi¹tki i soboty od 21.00 – tradycyjnePotañce z Hadesem (panie 8,- panowie10,)

sobota 15 marca o 18 Promocja ksi¹¿kipoetyckiej Jana KONDRAKA p.t.„13.30”

S³owo wstêpne i recital okolicznoœcio-wy Dominik Rogalski (wstêp – zakupksi¹¿ki za 10,- PLN)

niedziela 16 marca o 19 (piosenka au-torska) Bartek Kalinowski z Sopotu

Hawro + Lubelski Klub Dobrej piosen-ki (15,-)

pi¹tek 21 marca o 18 „HEDERS” kon-cert rockowy (5,-)

pi¹tek 21 marca o 19 wernisa¿ wystawymalarstwa Stanis³aw Andrzej Winiarski„AKTY”

w niedzielê 23 marca o 19 PremierowyProgram Autorski „KOLORY” zaprezen-tuje FEDERACJA (20,-) w sk³adzie: Ma-rek Andrzejewski, Tomasz Deutryk, JanKondrak, Krzysztof Nowak, Pawe³ Odo-rowicz, Piotr Selim, Jola Sip Suport Ma-ciek Olechnowicz – œpiew, S³awek G³a-dyszewski – gitara i œpiew

w œrodê 26 marca o 19 Marian OPANIA(35,-)

w niedzielê 6 kwietnia o 19 W³odzimierzNAHORNY TRIO (20,-)

w niedzielê 11 maja o 19 Eryk Kulm Quin-tet (20,-)

Teatr NN zaprezentowa³ kolejne œrodowiskoanimatorów kultury. Tym razem by³y to Wojs³a-wice. Spotkanie odbywa³o siê w ramach pro-jektu „Zapomniana przesz³oœæ – wielokulturo-we tradycje Lubelszczyzny”.

14.IIW Kawiarni Artystycznej „Hades” wyst¹pi³ zna-ny satyryk Alosza Awdiejew.

W Galerii Sztuki „Wirydarz” otwarto wystawêprac Jacka Waltosia, laureata nagrody Jana Cy-bisa za rok 2002.

W Filharmonii Lubelskiej odby³ siê koncertsymfoniczny zorganizowany przy wspó³pracy Au-striackiego Forum Kultury. Orkiestrê prowa-dzi³ goœcinnie Christian Schulz (Wiedeñ).

18.II- 20.II W ACK Chatka ̄ aka trwa³ festiwal „Pra-wa cz³owieka” w filmie, zorganizowany m.in.przez Helsiñsk¹ Fundacjê Praw Cz³owiekai Amnesty International.

20.IIW Trybunale Koronnym goœci³ wybitny repor-ta¿ysta Ryszard Kapuœciñski. Autor otrzyma³honorowy medal Wschodniej Fundacji Kultu-ry „Akcent”.

W Teatrze NN odby³a siê promocja kwartalni-ka „Scriptores” nr1/2003 – kontynuacji w no-wej formule pisma „Scriptores Scholarum”.

20.II- 28.II„8 spotkañ z Dostojewskim” zorganizowa-³o ACK Chatka ̄ aka, Teatr im. J. Osterwy i DKF„Bariera”. Pokazano 7 filmów i spektakl teatral-ny które by³y adaptacjami powieœci FiodoraDostojewskiego.

22.IIPremiera baœni „Dzielny o³owiany ¿o³nierzyk”w re¿yserii W³odzimierza Fe³enczaka odby³a siêw Teatrze im. H. Ch. Andersena.

24.II W Centrum Kultury odby³ siê koncert tria jaz-zowego Oleœ- Trzaska- Oleœ. Muzykom towarzy-szy³ jeden z najwybitniejszych trêbaczy jazzowychJean- Luc Capozzo.

25.IIW Galerii Malarstwa na Zamku odby³a siê pro-mocja ksi¹¿ki Vittorio Messoriego i LeonardaMondadoriego „Nawrócenie. Historia pewne-go cz³owieka”. Ksi¹¿kê wyda³o WydawnictwoArchidiecezji Lubelskiej „Gaudium”, a mówi-li o niej abp. Józef ̄ yciñski i Krzysztof Zanussi.

W Chatce ¯aka odby³o siê kolejne spotkaniez cyklu „Przekraczaæ mury” na temat „Koœció³,Sobór, ̄ ydzi.”. Przyczynkiem do spotkania by³aksi¹¿ka Romualda Jakuba Wekslera- Waszkine-la „Zg³êbiaj¹c tajemnicê Koœcio³a”.

27.IIW Centrum Kultury rozpocz¹³ siê festiwal po-œwiêcony filmom krótkometra¿owym „Euro-shorts 2003”.

W Galerii Grodzkiej BWA otwarto wystawê po-œwiêcon¹ Andrzejowi Partumowi, zmar³emuprzed rokiem poecie i malarzowi.

28.IIW Dworku Wincentego Pola, Wojciech Jaku-bowski- miedziorytnik i twórca ekslibrisów ode-bra³ Order Bia³ego Kruka ze S³onecznikiem.Odznaczenie przyzna³o Lubelskie TowarzystwoMi³oœników Ksi¹¿ki.

W Muzeum na Zamku otwarto pokonkursow¹wystawê „Grafika i rysunek roku 2002”. W kate-gorii grafika pierwsz¹ nagrodê otrzyma³ Krzysz-tof Szymanowicz a w kategorii rysunek MarekMazanowski.

W Filharmonii Lubelskiej odby³ siê koncertpoœwiêcony twórczoœci Gioacchino Rossiniego.

Kronikê opracowali:

Renata Filipiak i Maciej Krawczyk

Page 11: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2322

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

Wydawnictwa lubelskie

Polskie Towarzystwo Tomasza z AkwinuKatedra Metafizyki KULAl. Rac³awickie 1420-950 Lublintel./fax: (081) 445 45 [email protected]

WYDAWNICTWO POLSKIEGO TOWARZYSTWATOMASZA Z AKWINU

Wiernoœæ rzeczywistoœci

Ksiêga pami¹tkowa z okazji jubileuszu 50-lecia pracy naukowej na KUL O. prof. M. A.Kr¹pca

Ksiêga jest ho³demz³o¿onym o. prof. M. A.Kr¹pcowi za jego s³u¿bêprawdzie w ró¿nych dzie-dzinach ¿ycia spo³eczno-kulturowego. Zawierateksty z zakresu antro-pologii, metafizyki, etyki,polityki, kultury, historiifilozofii. Artyku³y doksiêgi ofiarowali przed-

stawiciele œrodowisk naukowych z Polski i zzagranicy, filozofuj¹cy w duchu realistycznym.W Ksiêdze zamieszczono list Ojca Œw. JanaPaw³a II, s³owo Rektora KUL ks. prof. A. Szost-ka, list Przewodnicz¹cego PAN, biogram Ju-bilata, bibliografiê jego najwa¿niejszych pracoraz zdjêcia ilustruj¹ce g³ówne obszary dzia-³añ o. prof. Mieczys³awa A. Kr¹pca.

Andrzej Maryniarczyk

Tomizm – dla-czego?

Pozycja stanowi dru-gie wydanie poszerzoneprzystêpnie napisanegoABC tomizmu, któregoautor podkreœla aktual-noœæ i rolê realistyczne-go stylu filozofowania dlafilozofii i kultury, wyka-zuj¹c b³êdnoœæ wspó³cze-snych interpretacji,a szczególnie postaw ba-

nalizacji czy dogmatyzacji tomizmu. Reali-styczny rys myœli Tomasza, jej maksymalizmi m¹droœciowy wymiar akcentuje w przedmo-wie Mieczys³aw A. Kr¹piec.

Powszechna Encyklopedia Filozofii

Tom I – A-B, Tom II – C-D, Tom III – E-Gn

W POWSZECHNEJ ENCYKLOPEDII FILOZOFII

przedstawiono podstawowe problemy filozo-ficzne, z uwzglêdnieniem egzystencjalniewa¿nych pytañ metafizycznych oraz udzielo-nych na nie odpowiedzi w ca³ym kontekœcie

historii filozofii. Pozwo-li to zainteresowanymwyrobiæ sobie pogl¹dna temat s³usznoœci lubb³êdnoœci danych roz-wi¹zañ. Problemy teprzedstawiono w jêzy-ku przedmiotowym,w formie wyk³adu, costanowi wyró¿nik tejencyklopedii.

Porzuciæ œwiat absurdów

Z o. prof. Mieczys³awem A. Kr¹pcem roz-mawia ks. Jan Sochoñ

„Filozofia potrzebujemistrzów. Wystarczy zaj-rzeæ w dzieje filozofii, abysiê o tym przekonaæ.W Grecji rozpoczê³a siêkariera filozofa jako „mi-³oœnika m¹droœci” –stwierdza w przedmowiedo ksi¹¿ki Porzuciæ œwiatabsurdów ks. Jan Sochoñ.

Nie jest mo¿liwa nauka „bez poœrednictwa na-uczyciela, przewodnika, œwiadka filozoficznejb¹dŸ religijnej m¹droœci”. Takim mistrzemjest o. prof. M. A. Kr¹piec. Ksi¹¿ka Porzuciæœwiat absurdów jest zapisem trwaj¹cych wielelat rozmów z o. prof. Kr¹pcem na temat filo-zofii, ¿ycia, m¹droœci.

Zeszyty z metafizyki

Z. 1: Monistyczna i dualistyczna interpreta-cja rzeczywistoœciZ. 2: Pluralistyczna interpretacja rzeczywisto-œci. Dzieje arystotelesowskiej koncepcji sub-stancjiZ. 3: Realistyczna interpretacja rzeczywisto-œciZ. 4: Racjonalnoœæ i celowoœæ œwiata osób i rze-czy

Seria Zeszytów stanowiwprowadzenie w g³ów-

ne zagadnieniametafizyki orazw arkana filozo-ficznego, do-rzecznego myœle-nia. Poprzezlekturê czytelnikwchodzi w rozu-mienie wêz³o-wych punktówr e a l i s t y c z n e j

interpretacji rzeczywistoœci, dostrzegaj¹c ichimplikacje dla ¿ycia ludzkiego i œwiata kultu-ry.

Vittorio Possenti

Nihilizm teoretyczny i „œmieræ metafizyki”

Vittorio Possenti,profesor filozofii moral-nej na Uniwersyteciew Wenecji, poszukujepunktów stycznych miê-dzy klasycznym (reali-stycznym) wyjaœnianiemœwiata i cz³owieka,a wspó³czesn¹ kultur¹i myœl¹ filozoficzn¹, któ-ra odrzuciwszy metafi-

zyczne rozumienie rzeczywistoœci popadaw g³êbokie kryzysy intelektualno-moralne.Zasadnicz¹ postaæ takiego kryzysu zwykliœmyokreœlaæ mianem nihilizmu. Znaczenia i kon-teksty tego w³aœnie zjawiska s¹ przedmiotemksi¹¿ki Possentiego.

Mieczys³aw A. Kr¹piecAndrzej Maryniarczyk

Rozmowy o metafizyce

Rozmowy o metafizyceto wyk³ad – w formiedialogu – metafizyki re-alistycznej, w którymszczególn¹ uwagê k³a-dzie siê na ostatecznepodstawy rozumieniaœwiata i cz³owieka, jegoistnienia i dzia³ania orazmetodê filozofowaniagwarantuj¹c¹ – co jest

szczególnie wa¿ne w dobie dzisiejszej ideolo-gizacji nauki – wolnoœæ w poznaniu. Ksi¹¿kazawiera trzy rozmowy poœwiêcone w kolej-noœci dziejom formowania siê rozumieniabytu, problematyce antropologicznej orazrelacji byt a bóg. Rozmowy o metafizyce zosta³ywydane tak¿e w jêzyku rosyjskim w celu po-pularyzacji klasycznej metody filozofowaniaw rosyjskojêzycznym obszarze naukowym.

Poznanie bytu czy ustalanie sensów?

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

W pracy znajduj¹ siê referaty wyg³oszo-ne podczas miêdzynarodowego sympozjum,które odbywa³o siê 11-12 XII 1998 r. na Ka-tolickim Uniwersytecie Lubelskim. Porusze-nie wa¿nego dla wspó³czesnej filozofii i kul-tury problemu – czy metafizyka powinnazajmowaæ siê ustalaniem sensów wypowiedzi,

W ramach sta³ych form pracy kulturalno-oœwiatowej odbêd¹ siê w ka¿dym miesi¹-cu cykliczne zajêcia:

Filia nr 1, ul. Koœcielna 7a„Jak ogl¹daæ sny” – czytanie wierszy,„By³y czary i dziwy” – dzieci same czytaj¹wybrane wiersze,„Co wiesz o Józefie Czechowiczu” – quiz,„Miasto rodzinne poety” – zajêcia plastycz-ne,„Ko³ysanki i baœnie” – zajêcia plastyczne,„Lublin nad ³¹k¹ przysiad³” -konkurs re-cytatorski,

Filia nr 6, ul. Poniatowskiego 4„Matusiu, Lublin tak srebrny twe baœniemi przypomina” – lekcje biblioteczne,zajêcia plastyczne, prelekcje dla czytelni-ków nies³ysz¹cych (pierwszy wtorek mie-si¹ca).

Filia nr 12, ul. ¯elazowej Woli 7Zajêcia plastyczne dla najm³odszych czy-telników – ilustracje do ukochanych wier-szy Józefa Czechowicza.

Filia nr 27, ul. Braci Wieniawskich 5„Józef Czechowicz – poeta lubelski” – lek-cje biblioteczne z wykorzystaniem zbiorówbiblioteki fonicznej.

M A R Z E CFilia nr 3, ul. Hutnicza 20

„Dzieñ poezji Józefa Czechowicza”,„Lubelskie œlady – w¹tki lubelskie w po-ezji Józefa Czechowicza – pogadanka,„Ilustracje do wierszy Józefa Czechowicza– rozpoczêcie konkursu rysunkowego (za-koñczenie w kwietniu),„Józef Czechowicz – poeta awnagardy” –wystawa.

Filia nr 6, ul. Poniatowskiego 4„Józef Czechowicz” -wystawa.

Filia nr 7, ul. Kunickiego 35„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– wystawa.

Filia nr 8, ul. Zuchów 2„Muzyka ulicy Z³otej” – wystawa z not¹ bio-graficzn¹,„Co wiesz o Józefie Czechowiczu” – kon-kurs czytelniczy,„Poezja i plastyka” – konkurs na ilustra-cjê do wierszy J. Czechowicza,wystawa prac plastycznych,„Poznajemy twórczoœæ Józefa Czechowi-cza” – quiz.

Filia nr 9, ul. Krañcowa 106„Józef Czechowicz – poeta Lublina” – wy-stawa.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„100 rocznica urodzin Józefa Czechowi-cza” – ekspozycja ksi¹¿ek.

Filia nr 15, ul. Wajdeloty 20„Poemat o mieœcie Lublinie” – lekcja bi-blioteczna,

„Spacer ulicami dzisiejszego Lublinaz wierszami Józefa Czechowicza” – kon-kurs plastyczny.

Filia nr 16, ul. Kasztanowa 1„Józef Czechowicz – poeta lubelski. ̄ yciei twórczoœæ”” – wystawa ksi¹¿ek,„Nuta cz³owiecza” – spotkanie z poezj¹ Jó-zefa Czechowicza,„Czechowicz dzieciom” – prelekcja.

Filia nr 17, ul. PrzyjaŸni 11„Józef Czechowicz 1903 – 1939” – wysta-wa.

Filia nr 18, ul. G³êboka 8„Lublin – miasto bliskie poecie” – wysta-wa,„Sny szczêœliwe” – zajêcia z m³odszymi czy-telnikami,„Lubelskie œcie¿ki”, „Stare kamienice” –wycieczki piesze po Lublinie szlakiem Jó-zefa Czechowicza,konkurs recytatorski,konkurs plastyczny.

Filia nr 19, ul. ChodŸki 11 bl. 1„Józef Czechowicz – piewca uroku pro-wincji, ale poeta nieprowincjonalny” –wystawa.

Filia nr 21, ul. Rynek 11„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– prelekcja,„Józef Czechowicz – wystawa,„¯ycie i twórczoœæ” Józefa Czechowicza”– rozpoczêcie konkursu literackiego (za-koñczenie we wrzeœniu).

Filia nr 24, ul. Juranda 7„Urodziny Józefa Czechowicza” – spotka-nie z czytelnikami,„Ulubione wiersze Józefa Czechowicza” -konkurs litercki,„Ilustrujemy Czechowicza” – konkurs pla-styczny,„Poznajemy bli¿ej Józefa Czechowicza” –pogadanka,„Józef Czechowicz” – wystawa.

Filia nr 25, ul. Sympatyczna 16„Lublin w poezji Józefa Czechowicza” –rozpoczêcie konkursu recytatorskiego(zakoñczenie w kwietniu),„10 pytañ – Józef Czechowicz i jego wier-sze” – rozpoczêcie konkursu literackie-go (zakoñczenie w kwietniu),„Bêdê ilustratorem wierszy Józefa Czecho-wicza” – rozpoczêcie konkursu plastycz-nego (zakoñczenie w kwietniu),„Spotkanie z poezj¹ Józefa Czechowicza”,„Lubelskim szlakiem Józefa Czechowicza”– popo³udnie literackie,„Co wiem o Józefie Czechowiczu” – quiz,„Józef Czechowicz i jego twórczoœæ”” – wy-stawa,„Sny szczêœliwe” – prezentacja utworówJózefa Czechowicza.

czy poznaniem bytu –uœwiadamia potrzebê me-tafizycznych poszukiwañ.O aktualnoœci zagadnie-nia przekonuje g³êbokikryzys wspó³czesnej filozo-fii oraz opartej na niej kul-tury, którego owocami s¹relatywizm i nihilizm.

Rozum otwarty na wiarê

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

Pozycja zawiera materia³y zorganizowane-go przez Pol-skie Towa-rzystwo Tomasza z Akwi-nu miêdzynarodo-wegosympozjum metafizyczne-go pt. „Fides et ratiow rocznicê og³oszenia. In-terpretacje – nadinter-pretacje – deformacje”(9-10 grudnia 1999). Jed-nym z g³ównych celówtego sympozjum by³om.in.: wydobycie wiod¹-

cych treœci przes³ania Encykliki Fides et RatioOjca Œwiêtego Jana Paw³a II oraz zreflekto-wanie recepcji tej¿e Encykliki tak w œrodowi-skach teologów jak i filozofów oraz innychgrup naukowych. W ksi¹¿ce obok tekstów wy-k³adów znajduj¹ siê materia³y z ciekawych dys-kusji panelowych.

Osoba i realizm w filozofii

Z cyklu: Zadania wspó³czesnej metafizyki

Publikacja zawiera materia³y z III i IVMiêdzynarodowego Sym-pozjum Metafizycznegoz cyklu Zadania wspó³cze-snej metafizyki organizowa-nego przez Polskie Towa-rzystwo Tomaszaz Akwinu. III SympozjumMetafizyczne pt. Osobaludzka i sposoby jej spe³-niania siê w kulturze po-

œwiêcone by³o rozumieniu cz³owieka jako oso-by. IV Miêdzynarodowe SympozjumMetafizyczne pt. O realizm w uprawianiu filozo-fii podjê³o wa¿ny dla filozofii i kultury pro-blem sposobu uprawiania filozofii. Pozycjazawiera tak¿e materia³y z jubileuszu 50-leciapracy naukowo-dydaktycznej o. prof. M. A.Kr¹pca.

Wydzia³ Kultury i Sztuki Urzêdu Marsza³kowskiego w Lublinietel. (81) 742-42-97, e-mail: [email protected]

Page 12: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

2524

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNAProgram imprez oragnizowanych z okazji100 rocznicy urodzin Józefa Czechowiczaw filiach MBP w Lublinie

„I had a dream”, jak powiedzia³ by³ MartinLuter King. No wiêc mia³em sen, a w nim MU-ZYKA! To œpiewa³a sama Britney Spears, w Roy-al Albert Hall w Londynie. By³ to, ni mniej niwiêcej, promocyjny koncert jej nowego albumu„ I’m a Barbie Star Living in a Yellow Car”. Thebeœciak, mówiê wam, w ca³ej jej dotychczasowejkarierze. Czym nas jeszcze, o sweet baby, zasko-czysz, pomyœla³em.

Koncert odbywa³ siê w pe³nej gali, z wyrafi-nowan¹ opraw¹ sceniczn¹ i choreograficzn¹;dwudziestu œlicznych jak marzenie ch³opców,zgrupowanych w czterech boysbandach, na ru-chomej scenie, skompletowanych wed³ug œcis³ychstandardów poprawnoœci obyczajowej tudzie¿politycznej, udziela³o siê wdziêcznie swoimi s³o-dziutkimi g³osikami w chórkach. Co za sexs an-gels, mówiê wam, ludzie! Ale by³o publiki, pobrzegi!

Ja siedzia³em dopiero w siódmym rzêdzie,przeznaczonym dla skrybów z Europy œrodko-wowschodniej, relacjonuj¹cych potem w wyso-ko- jak i niskonak³adowych i wszelkich innychmediach to wspania³e wydarzenie. Mog³em wiêcœmia³o powiedzieæ, ¿e kopsn¹³ mnie niez³y za-szczyt, gdy¿ ogl¹da³em Britney w ca³ej krasie jejcnotliwie przewrotnego m³odziutkiego cia³ka.

Koncert by³... no có¿? Nie mogê zbyt wielepowiedzieæ jaki zaiste by³ ci on, poniewa¿ opu-œci³em go z niejakim mistycznym ¿alem po nie-spe³na pó³godzinie, w towarzystwie, no w³aœnie,nigdy nie zgadniecie czyim? Nicka Cave’a! Tak,ludzie, Nikuœ we w³asnej osobie by³ tam, z po-sêpnym obliczem, nie rozpoznany przez niko-go, w firmowej czapce McDonalda, roznosi³popcorn i bezalkoholowe drinki wœród szczerzerozbawionej gawiedzi. Niemo¿ebnie zaskoczo-ny z³apa³em go za rêkê, gdy w³aœnie przecho-dzi³, jakby mimo, a jakby ni mimo, i g³oœno,prawie krzycz¹c, spyta³em:

– Nick i ty w mordê tutaj?! Why?! Dlaczegomi to robisz?!

– A ty mi dlaczego?! – wrzasn¹³ rozsypuj¹cpopcorn, którego drobinki... tak, w³aœnie, któ-rego, có¿...?

– To moja Canossa – odrzek³em, a raczejodkrzycza³em – moja w³osienica. Pielgrzymujê,bracie, a¿ z Polski, muszê wyp³ukaæ z siebie ca³yten wewnêtrzny shit! To bêdzie jak odpuszcze-nie zupe³ne, you know, je¿eli oczywiœcie do-trwam do koñca tego badziewiska, ale ju¿ wi-dzê, ¿e nie dotrwam. Zabieramy siê st¹d! IjedŸmy do... nad Wis³ê, do Polski znaczy siê.Dobra? Aha! Jestem Maciek.

– Nick.

– To wiem, stary,ale nadal nie wiem co tyTU robisz?

– WyjdŸmy st¹d wreszcie, to ci powiem, maszskrêta?

– Nie palê.

– To dobrze, w³aœciwie ja te¿ nie, ale niedo-brze, ¿e nie masz.

– No trudno, chodŸmy ju¿, bo siê rozpad-nê!

Wyskoczyliœmy wiêc z Royal Albert Hall, jakz procy, dostaj¹c po drodze parê pa³. Z wypie-kami na twarzy i zlani potem, zlegliœmy wyczer-pani do spodu, na trawniku pobliskiego squaru.Le¿eliœmy tak oko³o piêciu minut (z hakiembêdzie), nim wróci³ nam normalny oddech.Wreszcie Nick usiad³ i przeci¹gaj¹c siê bardzoprzeci¹gle, powiedzia³:

– Oh shit! Ju¿ po wszystkim. Wierzê, ¿e takmo¿e wygl¹daæ – Piek³o, Tartar, czy inna zasra-na Odch³añ,

– Byæ mo¿e – odrzek³em – ale powiedz mi,dlaczego w³aœnie ty, Nick Cave, cz³owiek z dusz¹i jajami na w³aœciwym miejscu, wkroczy³eœ w tenobcy dla ciebie œwiat plastikowej tandety i ¿ena-dy, po prostu... sam, zreszt¹ wiesz o co chodzi.No w³aœnie, o co ci kurde stary chodzi?

– A o to, ¿eby siê porz¹dnie odbiæ, siêgn¹ædna, pobrodziæ w nim trochê, a w³aœciwie tow sobie samym i... do góry, kapujesz? Bo widzisz,powiem banalnie, ale inaczej to siê chyba nieda, nie wszystko z³oto, co siê œwieci. I taka Brit-ney, nawet gdyby siê rozebra³a to i tak pozosta-nie dla mnie pust¹ foremk¹, w której nic niejest w stanie siê zagnieŸdziæ, utrzymaæ, rozwi-n¹æ, dojrzeæ. Wszystkie, nawet najbardziej prze-ra¿aj¹ce i surrealistyczne wizje Apokalipsy, któ-re stworzy³ ludzki geniusz, lub którychdoœwiadczyliœmy w jakiejœ transcendentnej ilu-minacji, w mistycznym uniesieniu, nie mog¹ rów-naæ siê z beznadziejn¹ i bezkresn¹ pustk¹, w któ-r¹ mo¿e popaœæ s³aba istota ludzka,bombardowana bana³em obecnym w ka¿dej sfe-rze naszego i tak marnego ¿ycia. Jak ten biblij-ny robak, od seksu pocz¹wszy, a na wysublimo-wanych dyskusjach i teoriach artystów i uczonychmê¿ów oraz ¿on skoñczywszy. Uh! Ale waln¹³emgadkê szmatkê. Nie jestem bracie intelektualist¹,natomiast zdarza mi siê byæ artyst¹, to wszystko.Widzê, ¿e mnie rozumiesz, wiêc nie bêdê wiê-cej œciemnia³. Wspomnia³eœ mi o swoim powo-dzie bytnoœci tu i teraz, i myœlê, ¿e jest podobnydo mojego. Obydwaj musieliœmy siê odbiæ i mamnadziejê, ¿e ju¿ jesteœmy na powierzchni. Chcia-³eœ zabraæ mnie do Polski. OK! W³aœnie mamyautobus na Heathrow, wskakujmy!

I tak jak staliœmy, wskoczyliœmy do londyñ-skiego piêtrusia i pomknêliœmy wreszcie wolnina lotnisko.

Lec¹c do Polski samolotem lini Concorderozmawialiœmy o mo¿liwych przymiotach rudychpañ. Obydwaj zgodnie stwierdziliœmy, ¿e rudekobitki s¹ idea³em piêkna, przewy¿szaj¹cym owszelkie mo¿liwe nieba, nawet to absolutne Piêk-no w wydaniu Platona, tego Demiurga Wszech-rzeczy, jak mawia³ by³ barczysty Grek.

W pewnym momencie Nick, patrz¹c rozma-rzonym wzrokiem na przesuwaj¹ce siê w okien-ku samolotu stratocumulusy chyba, skonstatowa³:

– Gdybym by³ rud¹ kobitk¹, by³bym tak piêk-ny, ¿e muzyka sama by ze mnie wyp³ywa³a. Sta-

³bym po prostu, gra³ i œpiewa³ ca³ym sob¹, takprzejmuj¹co i z takim biglem, ¿e wszystkie chó-ry anielskie natychmiast zst¹pi³yby na ziemiê iposprz¹ta³y ca³y ten gnój, zostawiony przez ta-kich drani miêdzy innymi my, i wreszcie by³o-by... no nie wiem jak by by³o, jestem tylko cz³o-wiekiem, „ I am a Passenger, who mustgo........when?”, a mój g³os wci¹¿ wydobywa siêz dna, g³êbiej i g³êbiej i tak ma byæ – Oj te rude!

I tak to lec¹c sobie i snuj¹c potoczysty dys-kurs na te i tym podobne tematy, ani siê obej-rzeliœmy, jak wyl¹dowaliœmy miêkko na p³ycieOkêcia.

– Nick! Ale mam pomys³! – zawo³a³em ra-doœnie i ochoczo – jedziemy do Lublina. Jesz-cze zd¹¿ymy na autobus. Poznasz ludzi z Orkie-stry œw. Miko³aja. To taki nasz zespó³ folkowy.Mo¿e pod¿emujecie razem, graj¹ zupe³nie inn¹muzê ni¿ ty, no mo¿e czasem jest podobna kli-ma i zajawka, ale to tylko momenty. Jednym s³o-wem, mo¿e z tego waszego grania wyjœæ – cieka-wa jakoœæ – To jak spróbujemy?

– A co tam! To gdzie ten autobus?

– No nie, ja nie mogê, naprawdê? Tak odrazu siê zgadzasz? Nie zapytasz o nic wiêcej?

– Owszem, zapytam po drodze do...

– Lublina – podpowiedzia³em.

– W³aœnie, sorry – odpar³ Nick.

– Nic to.

– A poza tym – ci¹gn¹³ – po tym wszystkimco przeszliœmy w Londynie, ten ca³y...

– Wiem – przerwa³em – nie musisz koñczyæ,niez³a trauma.

– Tak, niez³a...Cieszê siê, Maciek, prawda?

– Prawda. Szybko siê uczysz – zauwa¿y³em.

– Staram siê, gdy¿ jestem doœæ zdolnym fa-cecikiem, mamusia mi to powtarza, czasem.

– Moja te¿! No to witaj w domu Nick!

– Witaj Maciek!

I przybiliœmy sobie mocn¹, mêsk¹, harley-owsk¹ pi¹tkê.

– A autobus mamy... – spojrza³em na zega-rek – za nieca³¹ godzinê, jeszcze zd¹¿ymy naDworzec G³ówny. Come on, Henry Lee!

– Come on, Dziewczê z Milheauven! – po-szed³ mi w sukurs Nick i obydwaj serdecznie siêrozeœmieliœmy.

I w tym o to miejscu ci¹g dalszy, je¿eli ktoœlub coœ, z odpowiedni¹ si³¹ i w odpowiedni spo-sób nast¹pi na..., a to ju¿ zupe³nie inna sprawa,któr¹ oddajê pod os¹d dalszego ci¹gu, je¿eli...itd.

I jeszcze, bo zapomnê, krótki apel do wszyst-kich skrybów o zaciêciu biograficznym. Powy¿-szy fragment mo¿e byæ, acz nie koniecznie, przy-czynkiem do mistycznej hagiografii niewysokiegotrubadura, tudzie¿ trabanta z Australii.

Zachêcam i pozostajê z Szacunkiem

Autor

Dziêki All around!

Ps. Z ostatniej chwili. Krucza Janka pozdra-wia wszystkich, którzy lubi¹... tam gdzie rosn¹Dzikie Ró¿e.

Maciej Krawczyk

„I HAD AW tej rubryce chcemy zamieszczaæ pro-

zatorskie próby sympatyków i przyjació³„Niecodziennika”. POL ma byæ przeciwwag¹dla MOLa, gdzie prezentowana jest poezja.

POL chcia³by drukowaæ nie tylko esejeczy inne powa¿ne formy prozatorskie, ale tak-¿e l¿ejsze, ironiczno-satyryczne próby literac-kie; przewa¿nie, a nawet na pewno bêd¹ todebiuty. Jesteœmy otwarci – zapraszamywszystkich maj¹cych pomys³y do wspó³pra-cy. Dziêkujemy

Kto zna Macieja Krawczyka wystarczaj¹cod³ugo, wie, ¿e jest on pe³en niespodzianek.£agodny i cichy, wygl¹da na cz³owieka, którynajchêtniej usun¹³by siê w cieñ, ustêpuj¹cmiejsca wiêkszym i bardziej ha³aœliwym, a nie-dzisiejsza kindersztuba pog³êbia jeszcze towra¿enie. I oczywiœcie to wszystko prawda:Maciej jest taki, jakim go widzicie. Jest te¿cz³owiekiem, który chyba min¹³ siê ze swoimczasem; powinien ¿yæ w tej mitycznej krainie,gdzie wêdrowni rycerze ratowali uciœnionedziewice i walczyli – choæby z wiatrakami.

Na szczêœcie i dziœ nie brak uciœnionychniewiast, tote¿ nasz bohater nieustannie na-potyka nowe wyzwania i inspiracje. Nie daj-cie siê te¿ zwieœæ jego pozornej ³agodnoœci!Facet, któremu trzeba kilkakrotnie powta-rzaæ: g³oœniej!, kiedy ma coœ powiedzieæ dowiêcej ni¿ czterech osób, daje popis swoichmo¿liwoœci, kiedy zaczyna œpiewaæ! W skórzekiciusia – Maciusia drzemie nie tylko rozbry-kany Tygrysek ze Stumilowego Lasu, ale te¿ca³kiem spory, nieoswojony tygrys.

I Had a Dream to opowiadanie baroko-wo-rockowo-oniryczne. Wyros³o z prawdziwe-go snu i z fascynacji muzyk¹ autora No MoreShall We Part. A tak¿e z rozleg³ej wiedzy iprze¿ywania muzyki, która jest dla Maciejanajwa¿niejszym sposobem wyra¿ania siebie. Wtej krótkiej, rozbrajaj¹co zabawnej formieuda³o mu siê zawrzeæ nieb³ah¹ treœæ, wielepiêter aluzji i cytatów, i sporo kpiny ze œwiatakultury masowej, a tak¿e z samego siebie. Boautoironia jest jedn¹ z jego niew¹tpliwychzalet. I tylko zastanawiam siê: czy rudow³osakobieta to jeszcze jedno z wcieleñ mojegokolegi?

Czytaj¹c p³aka³am ze œmiechu – s¹ œwiad-kowie – czego i Pañstwu ¿yczê.

Alina Lewicka-Rosiñska

DREAM”Filia nr 26, ul. Leonarda 18

„Sny b³êkitne” – wystawa w oddziale dladzieci (ekspozycja prezentowana dosierpnia).

Filia nr 28, ul. Nadbystrzycka 85„Sny szczêœliwe” – poezja Józefa Czecho-wicza w interpretacji najm³odszych czy-telników (przedszkolaki),„Muzyka ulicy Z³otej” – inscenizacja utwo-rów Józefa Czechowicza,„Pejza¿e Starego Miasta inspirowane po-ezj¹ Józefa Czechowicza” – konkurs pla-styczny,„Nuta cz³owiecza” – wystawa.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Stan¹³em na ziemi w Lublinie” – rozpo-czêcie konkursu recytatorskiego dlauczniów klas starszych (zakoñczeniew kwietniu).

Filia nr 30, ul. Braci Wieniawskich 5„Uœnij ¿e mi uœnij...” – wieczór poezji Jó-zefa Czechowicza.

Filia nr 31, ul. Na³kowskich 102„Józef Czechowicz” – wystawa poœwiêco-na ¿yciu i twórczoœci poety.

K W I E C I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Œwiat wyobraŸni Józefa Czechowicza” –7 lekcji bibliotecznych (lekcje bêd¹ kon-tynuowane w maju).

Filia nr 9, ul. Krañcowa 106„Œladami Józefa Czechowicza” – quiz li-teracki.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„Poeta lubelski – Józef Czechowicz” – lek-cja biblioteczna,„Twórczoœæ” Józefa Czechowicza szczegól-nie bliska mieszkañcom jego rodzinne-go miasta” – konkurs wiedzy o ¿yciui twórczoœci Józefa Czechowicza.

Filia nr 26, ul. Leonarda 18„Ulica Szeroka – Józef Czechowicz i jegomiasto” – wystawa (ekspozycja do wrze-œnia),„Poetycki Lublin – miasto widziane oczy-ma Józefa Czechowicza” – rozpoczêciekonkursu plastycznego (zakoñczenie w li-picu).

Filia nr 31, ul. Na³kowskich 102„Józef Czechowicz – poeta lubelski” – pre-lekcja.

M A JFilia nr 6, ul. Poniatowskiego 4

„Spotkanie z pracownikiem Muzeum Li-terackiego im. Józefa Czechowicza.

Filia nr 10, ul. Kleeberga 12 a„Zaczekaj, zaczekajmy chwilê jak per³aupadnie w Rynku Lubelskiego miskê...”– lekcja biblioteczna,wystawa ksi¹¿ek Józefa Czechowicza.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6

„Miasto rodzinne... Do Ciebie zwracamsiê pamiêci¹” – wystawa tomików wierszyJózefa Czechowicza.

Filia nr 22, ul. Kruczkowskiego 12„Lublin na ³¹k¹ przysiad³” – konkurs ry-sunkowy.

Filia nr 31, ul. Na³kowski 102„Lublin Józefa Czechowicza” – konkursplastyczny.

C Z E R W I E CFilia nr 11, ul. Lwowska 6

„Sny szczêœliwe” – wieczór poezji,„Wa¿niejsze daty i fakty z ¿ycia Józefa Cze-chowicza – telegraficzny przeg³¹d ¿yciai twórczoœci poety” – wystawa.

Filia nr 16, ul. Kasztanowa 1„Lublin w poezji Józefa Czechowicza” –wystawa ksi¹¿ek.

Filia nr 17, ul. PrzyjaŸni 11„Matusiu, Lublin tak srebrny...” – wysta-wa.

W R Z E S I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Œwiat wyobraŸni Józefa Czechowicza” –konkurs plastyczny:- wykonanie ilustracji do ulubionych wier-szy poety,- wykonanie obwoluty do dowolnego to-miku poety.

Filia nr 2, ul. Peowiaków 12„Uroczysty fina³ ogólnomiejskiego kon-kursu.

Filia nr 7, ul. Kunickiego 35„Moje miasto Lublin” – wystawa.

Filia nr 11, ul. Lwowska 6„Rozstrzygniêcie konkursu wiedzy o Józe-fie Czechowiczu i rozdanie nagród.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Œladami Czechowicza” – wystawa fotogra-ficzna miejsc zwi¹zanych z ¿yciem poety,„Józef Czechowicz – poeta i redaktor” –wystawa.

P A • D Z I E R N I KFilia nr 9, ul. Krañcowa 106

„Sny szczêœliwe” – konkurs rysunkowy i wy-stawa prac.

Filia nr 22, ul. Kruczkowskiego 12„Józef Czechowicz” – wystawa.

Filia nr 29, ul. Kiepury 5„Czechowicz w poezji œpiewanej – wieczórpoezji muzycznej.

L I S T O P A DFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„Lubelskim szlakiem Józefa Czechowicza”– konkurs literacki.

G R U D Z I E ÑFilia nr 1, ul. Koœcielna 7a

„I ¿ebyœ by³ jak ja szczêœliwy” – wieczór po-etycko-muzyczny.

LubelskiOœrodekInformacjiTurystycznej

20-113 Lublin, ul. Jezuicka 1/3tel. (81) 532-44-12, tel./fax (81) 442-35-56

e-mail: [email protected]³atna informacja turystyczna, sprzeda¿ wydawnictw

turystycznych i pami¹tek, sprzeda¿ biletów na zagraniczneprzewozy autokarowe, ubezpieczenia turystyczne na wyjazdyzagraniczne, realizacja wydawnictw turystycznych na zlecenie

POL – Prozaiczny Obibruk Lubelski

Page 13: W stulecie urodzin Józefa Czechowicza Tatarki z Krymuniecodziennik.mbp.lublin.pl/images/stories/archiwum/niecodziennik_… · – IDEE, uwzglêdniaj¹c moje wyniki w nauce, zaproponowa³

272

Darczyñcy – 2003 r.

Oferta:

sk³ad³amanieprzygotowanie elektronicznych wersjipublikacjidruk (offsetowy, flexograficzny. sitodru-kowy, cyfrowy)...oraz projekty plastyczne, które czêsto de-cyduj¹ o powodzeniu danego produktu

tel. (0 81) 740-12-86kom. 0 606-342-789e-mail: [email protected]

Adres redakcji:Miejska Biblioteka PublicznaIm. H. £opaciñskiego Filia nr 2920-838 Lublin, ul. Kiepury 5 ATel. (81) 741 92 94e-mail [email protected]

Redaktor naczelny: Jerzy Jacek Bojarski;Za-ca redaktora naczelnego: Renata Filipiak;Sekretarz redakcji: Dariusz JóŸwikGraficy: Andrzej Kot, Urszula Kowalska;Foto: Andrzej Ro¿ek, Mariusz ̄ urekZespó³ redakcyjny:Stanis³aw Gaszyñski, Maciej Krawczyk, Irena Ksi¹-¿ek, Alina Lewicka-Rosiñska, Krystyna Rybicka, Wie-s³awa Szymczak, Barbara Szpilarewicz;Wydawca:Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £opaciñskiego20-007 Lublin, ul. Peowiaków 12,tel.(81) 532 15 29, 532 17 45, fax. (81) 534 71 70konto: BIG Bank Gdañski S.A. I o/Lublinnr 38 1160 2202 0000 0000 6091 8060,Regon 432318420, NIP 712-270-30-02Promocja i Marketing: Jerzy Jacek Bojarski,tel. 0 502-783-781Opracowanie do druku: MAC -Arkadiusz Makow-ski, tel. (81) 740-12-86Druk: Rapida, tel. (81) 442-72-20Na ok³adce: Józef Czechowicz w bramie Sta-rego Miasta, ze zbiorów Muzeum Literackie-go im. J. Czechowicza

Oddajemy do Pañstwa r¹k ju¿ trzeci nu-mer „Niecodziennika Bibliotecznego”.Chcielibyœmy zadowoliæ gusta i upodobaniawszystkich Czytelników, ale nie zawsze jest tomo¿liwe. Poruszamy siê wokó³ problemóws³owa pisanego – ksi¹¿ek, czasopism , gazet.Ludzi pisz¹cych i czytaj¹cych. Autorów i wy-dawców. Sprzedawców z ksiêgarñ i hurtow-ni. W koñcu samych bibliotek, które gro-madz¹, opracowuj¹, udostêpniaj¹ i informuj¹,co jest ich zadaniem statutowym. Ale namnie chodzi tylko o czytelnictwo. Chcemy z na-szymi czytelnikami iœæ dalej i g³êbiej. Prezen-towaæ ludzi, wydarzenia, rzeczy niecodzien-ne, kulturê s³owa pisanego, nag³aœniaædorobek lubelskich galerii, muzeów, teatrów,filmowców, fotografików, muzyków i wszyst-kich zjawisk niecodziennych. Bardzo pra-gniemy by wokó³ bibliotek koncentrowa³o siê,jak w soczewce to wszystko, co w kulturzenajlepsze. W naszych filiach ju¿ pracujemynad tym, by promowaæ siedemnaœcie miastpartnerskich Lublina i ich kulturê. Chcemytworzyæ takie mini centra miêdzynarodowe,wokó³ których bêdzie têtniæ ¿ycie. Ju¿ terazzachêcam do pomocy pasjonatów i Towarzy-stwa Polsko: – Izraelskie, Francuskie, Wêgier-skie, Hiszpañskie, Portugalskie, Niemieckie,Litewskie, Ukraiñskie, Niderlandzkie, Duñ-skie, Bu³garskie, Brytyjskie, Amerykañskiei Kanadyjskie. Patronat naukowy nad Fili¹ nr29 przej¹³ Instytut Europy ŒrodkowoWschodniej, kierowany przez prof. JerzegoK³oczowskiego. Tutaj mo¿na wypo¿yczaæ da-rowane ksi¹¿ki wydawnictwa Instytutu. Ktonastêpny z Wydawców zrobi podobny gest?W Filii nr 2 pomocni nam bêd¹ naukowcyz wydawnictwa œw. Tomasza z Akwinu, gdziedominowaæ bêdzie œwiat filozofii. Filia nr 6porusza siê po œwiecie ciszy z czytelnikaminies³ysz¹cymi. Chcia³bym, by inne lubelskie

wydawnictwa przejê³y patronat nad kolejny-mi filiami. Czekamy. Odwagi! Warto inwesto-waæ w ludzi. Zapraszam do wspó³pracy rów-nie¿ wszystkie lubelskie media. Czy¿ mo¿nalekcewa¿yæ prawie osiemdziesi¹t tysiêcy Czy-telników? Warto o nich powalczyæ. Przyszed³bowiem moment na „newsy” pozytywne. Po-mó¿cie! Rozg³oœnie radiowe te¿ mog¹ wspo-magaæ dzia³y foniczne! Wszystkie instytucjekultury zapraszam do wspó³pracy z nami,a wówczas „Niecodziennik” bêdzie dobrzespe³nia³ swoj¹ rolê. Bogatych w komputeryproszê o podzielenie siê z nami sprzêtem,który wymieniacie – nie bêdziecie tego ¿a³o-waæ. Hojnoœæ pop³aca.

Wszystkim naszym Darczyñcom (wykaz nastr. 25) za konkretne gesty na rzecz MiejskiejBiblioteki Publicznej sk³adamy piêkne po-dziêkowania. Lublinian, którzy s¹ zakochaniw swoim mieœcie, którym na sercu le¿y do-bro i promocja Lublina, zachêcam do wspó-³pracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Lubel-ska”. „Niecodziennik” to ju¿ uczyni³. Dziêkujêpanu Piotrowi Gawryszczakowi za pomalowa-nie Filii nr 7, a SM„Motor” za remont filii nr17. Co na to inne Spó³dzielnie?

W zwi¹zku z tym, ¿e „Niecodziennik Bi-blioteczny” ukazuje siê w tym roku po razpierwszy ¿yczê Pañstwu wzrostu iloœci filii,nowoœci wydawniczych, dobrych ksi¹¿ek orazkomputeryzacji bibliotek, i oczywiœcie wspó-³pracy z „Niecodziennikiem”. Finansowej te¿.Zapraszamy. Korzystanie z bibliotek jest bez-p³atne.

Jerzy Jacek Bojarski

PS. Informacje, co dzieje siê nowegow Pañstwa placówkach twórczych, proszê wy-sy³aæ na email: [email protected](z dopiskiem: Dla „Niecodziennika Biblio-tecznego”).

„Ludzie listy pisz¹”

Brawo dla„Niecodziennika”...

Uczestnicz¹c w promocji drugiego nu-meru „Niecodziennika Biblioteczego” w koñ-cu listopada ub. roku, gratulowa³em twór-com pisma, inicjatorom i realizatoromœwietnego pomys³u i interesuj¹cego kszta³tukwartalnika oraz ciekawego zakresu tematycz-nego i problemowego. W Lublinie na wydaw-niczym rynku czasopiœmienniczym pismo tojest ewenementem. Oby nie by³o efemeryd¹.

Lubelski rynek wydawniczy od kilku latjest kompletnie wyp³owia³y, wyja³owiony, ab-surdalnie pusty i bezsilny. Ci¹gle jakby cze-ka³ na wype³nienie nowymi podmiotami edy-torskimi. Mog³o siê wydawaæ, ¿e w ci¹guostatniej dekady, kiedy przesta³y ju¿ istnieæwszelkie formalne przeszkody i ogranicze-nia, a wolnoœæ, nawet swoboda, i niezale¿-noœæ polskiej prasy (odmieniana przezwszystkie przypadki i przy ka¿dej okazji),wp³ynie mobilizuj¹co na lubelskie œrodowi-sko intelektualne, zostanie zainspirowane dopodjêcia wysi³ków zmierzaj¹cych do powo-³ania nowych, licznych, tytu³ów prasowych.¯e powinno ich siê pojawiæ „do koloru i dowyboru”. Tymczasem jest kompletna pust-ka. Lublin nie ma ¿adnego periodyku kul-turalnego czy spo³ecznego. I to nie z powodu

S³owo do Czytelników

Dokoñczenie na str. 7

Promocja 2 numeru pisma

fot. Foto Ro¿ek

„Kieszonkowa historia teatru polskiego” Ka-zimierza Brauna, wydana przez Norbertinumw Lublinie to ksi¹¿ka, której wartoœci nie mo¿-na przeceniæ, podobnie jak poprzedniej pozy-cji tego autora, dotycz¹cej historii dwudziesto-wiecznego teatru na œwiecie.

Kazimierz Braun, znany historyk teatru, re-¿yser, autor wielu cennych publikacji w jêzykachpolskim i angielskim („Nowy teatr na œwiecie”,„Wielka Reforma Teatru w Europie”, „Szkiceo ludziach teatru”, „Kieszonkowa historia teatruna œwiecie w XX w.”) zwi¹zany by³ z Lublinem –w latach 1969-74 kierowa³ Teatrem im. J. Oster-wy. Obecnie jest profesorem na UniwersytecieStanu Nowy Jork ,co pozwala mu na dystans wo-bec polskich zjawisk teatralnych oraz historii,z któr¹ kultura jest nierozerwalnie z³¹czona.Znawca teatru œwiatowego wpisuje teatr polskiw jego dzieje, dostrzegaj¹c pewne prawid³owo-œci rozwoju od replik teatru zachodniego po in-stytucjonalne i artystyczne uniezale¿nianie siê.Jednoczeœnie widzi dzieje teatru w œcis³ym zwi¹z-ku z histori¹ (np. rozdzia³y „Teatr czasu naro-dowych katastrof”, „Dwadzieœcia lat burzy”) orazdostrzega wp³yw sztuki na kszta³towanie histo-rii, zw³aszcza XVIII i XIX wieku. Szczególniedu¿o uwagi poœwiêca dwudziestowiecznym zja-wiskom teatralnym.

Po przeczytaniu, a nawet pobie¿nym przej-rzeniu ksi¹¿ki mo¿na stwierdziæ, ¿e doskonale

Historia teatru – teatr w historiiuda³o siê autorowi zrealizowaæ ideê, która muprzyœwieca³a: „opowiedzieæ pewn¹ historiê, a his-toria teatru polskiego to opowieœæ fascynuj¹ca,oraz napisaæ studium naukowe oparte na fak-tach i danych”. Uk³ad treœci w istocie jest bar-dzo przejrzysty, porz¹dkuj¹cy, systematyzuj¹cy– mamy tu zestawienia faktów, uwypuklenie naj-wa¿niejszych wydarzeñ, podsumowania, tabele,biogramy – ale porywa nas jednoczeœnie bar-dzo ciekawa opowieœæ, uwzglêdniaj¹ca pozaar-tystyczne i pozaestetyczne uwarunkowaniaw kszta³towaniu siê teatru. Tekst Brauna to tak-¿e ho³d dla wielu pokoleñ ludzi teatru, którychdojrza³e artystycznie i niezwyk³e osobowoœci two-rzy³y g³êbiê i wielkoœæ widowisk, zdarzeñ ,doko-nañ... „Dzieje teatru polskiego s¹ dziejami Po-laków” – s³usznie zauwa¿a autor.

Bardzo wa¿ne miejsce zajmuje w tej mono-grafii teatralny Lublin. Autor interesuj¹co kre-œli sylwetki ciekawych artystów: W³odzimierzaStaniewskiego, twórcy Stowarzyszenia Teatralne-go Gardzienice i Leszka M¹dzika, za³o¿ycielaSceny Plastycznej KUL, sygnalizuje tak¿e obec-noœæ i znaczenie teatrów alternatywnych – Pro-visorium, Scena 6. Wspomina o sukcesie spek-taklu „Ferdydurke”, przygotowanego przezProvisorium i Kompaniê „Teatr”, nagradzane-go, znanego w Polsce, ciep³o przyjêtego w USA.

Kazimierz Braun opisuje millenium histo-rii teatru polskiego z dum¹ historyka i teorety-

ka, który wie, ¿e owo dziedzictwo pozwoli pod-j¹æ ludziom teatru wyzwanie przysz³oœci i odnie-sie je do pe³nego zagro¿eñ dla kultury wysokiej„galopu historii”. Katarzyna JóŸwik

Kiêgozbiór:Zofia Albigowskaprof. KUL Piotr JaroszyñskiGrzegorz JózefczukAnna KowalczykMa³gorzata NiezabitowskaMer i Biblioteka Municipale z Nancy (Francja)Urz¹d Miasta RishonLeZion (Izrael)Biblioteka Uniwersytecka KULKlub Inteligencji KatolickiejWydawnictwo „Norbertinum”Urz¹d Miasta w Lublinie:– Kancelaria Prezydenta M.Lublina– Wydzia³ Spraw Spo³ecznychLubelski Urz¹d Wojewódzki:– Biuro Integracji EuropejskiejFundacja Nowy Staw i Centrum Informacji Eu-ropejskiejSpó³dzielnia MleczarskaUrz¹d Marsza³kowski Woj. LubelskiegoZwi¹zek NiewidomychWydawnictwo SilesiaHalina i Jerzy Rarotowie

Pomogli i pomagaj¹ nam w remontach:Dyrektor Andrzej WójcikZak³ad Nieruchomoœci Komunalnych:– remont Filii nr 3– remont Filii nr 18Piotr Gawryszczak– Filii nr 7 ul. KunickiegoSpó³dzielnia „Motor”– Filii nr 17 ul. PrzyjaŸniDziêkujemy Panu Leszkowi M¹dzikowi za po-moc w organizowaniu wystawy fotograficznej: pt.„Leszek M¹dzik, Scena Plastyczna KUL”: orazStefanowi Ciechanowi i Annie £ukasik.

„Nowy” w LubelskiejGazecie Wyborczej

Janusz Knap zmieni³ Wac³awa Bia³ego i odnowego roku jest redaktorem naczelnym w Lu-belskiej Gazecie Wyborczej. Pracowa³ w Kiel-cach, Opolu i Warszawie. M³ody, przystojny, choæskromny mê¿czyzna. Dobry organizator, facho-wiec. „Jest po prostu œwietny” – mówi z b³yskiemw oku jedna z wa¿nych dziennikarek w Wybor-czej. Potrafi s³uchaæ. Chêtny do wspó³pracy. No-wemu Naczelnemu ¿yczê dobrej aklimatyzacjiw Lublinie. Wiêcej œmia³oœci, by da³ siê poznaæCzytelnikom i wszelkie próby ognia, a w³aœciwiepapieru przeszed³ pozytywnie. Dobrych infor-macji, lepszych czo³ówek ni¿ ma konkurencja.Na „visus” zmiany ju¿ w GW widaæ, co do „me-ritum” s¹ dni i strony, lepsze, i gorsze. By³a jed-na wpadka z du¿ym i niepotrzebnym artyku³emo „biedaczku” ze Spokojnej. Gazetê chcê czy-taæ, a nie ogl¹daæ. Oby to nie by³ tylko „inter-net” na papierze, z mnogoœci¹ lub nadmiaremobrazków – jak u s¹siadów w KL. Porz¹dki œl¹-skie wskazane z uwzglêdnieniem specyfiki lubel-skiej. Oby prawda i rzetelnoœæ zawsze bra³a górênad emocjami dziennikarskimi, by czytelnik ni-gdy nie by³ „persona non grata”. Zachowaæumiar co do selekcji negatywnej tematów i z dalaod „cenzury prewencyjnej”, gdy Wyborcz¹ kry-tykujemy. To i konkurencja bêdzie w tyle.

Ca³emu zespo³owi Redakcyjnemu pod „No-wym” szefem ¿yczê, by stare porzekad³o, którewisi w nie jednym biurze, by podlizaæ siê prze-³o¿onym: „Szanuj szefa swego, bo mo¿esz mieægorszego” was wyluzowa³o, a szefa mobilizowa-³o. Wy róbcie swoje, i to z dnia na dzieñ, jeszczelepiej ni¿ do tej pory. Jak wymagaæ, to wyma-gaæ. Ale szabatu przestrzegajcie. Acha! i trzy-majcie siê z dala od „lwów salonowych”. JJB