Via Comunicandi

230
Via Communicandi Prace z Antropologii Komunikacji i Epistemologii Społecznej 1

Transcript of Via Comunicandi

Page 1: Via Comunicandi

Via Communicandi Prace z Antropologii Komunikacji

i Epistemologii Społecznej

1

Page 2: Via Comunicandi

Via Communicandi Prace z Antropologii Komunikacji

i Epistemologii Społecznej

Rada naukowaMarcin Brocki, David Burns (Salisbury University, USA), Ananta Kumar Giri (Madras Institute of Development Studies, Indie), Paweł Kuligowski, Beata Sierocka, Ireneusz Sierocki, Luis Filipe Teixeira (Universidade Federal de Pernambuco, Brazylia)

Kolegium redakcyjneMarcin Brocki (redaktor tematyczny: antropologia komunikacji)Justyna Harbanowicz (redaktor bibliograficzny)Agnieszka Janiak (redaktor językowy)Ewa Jupowiecka (sekretarz redakcji)Piotr Para (redaktor statystyczny)Ireneusz Sierocki (redaktor tematyczny: epistemologia społeczna)Beata Sierocka (redaktor naczelny)

„Via Communicandi. Prace z Antropologii Komunikacji i Epistemologii Społecznej” jest recenzowanym czasopismem naukowym Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa DSW, realizowanym w rocznym cyklu wydawniczym. Wersją referencyjną jest wersja papierowa.

Recenzenciprof. dr hab. Marian Bugajski (Uniwersytet Zielonogórski)prof. UŁ dr hab. Katarzyna Kaniowska (Uniwersytet Łódzki)prof. UAM dr hab. Waldemar Kuligowski (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań)dr hab. Maria Kostyszak (Uniwersytet Wrocławski)prof. Ewa Mazierska (University of Central Lancashire, Wielka Brytania)prof. John Parrish-Sprowl (Indiana University – Purdue University Indianapolis, USA) prof. dr hab. Czesław Robotycki (Uniwersytet Jagielloński, Kraków)dr hab. Krzysztof Szymanek (Uniwersytet Śląski, Katowice)prof. dr hab. Lech Witkowski (Akademia Pomorska w Słupsku)prof. Krzysztof Ziarek (University at Buffalo, USA)

Page 3: Via Comunicandi

Via Communicandi Prace z Antropologii Komunikacji

i Epistemologii Społecznej

Wrocław 2012

1red. Beata Sierocka

Page 4: Via Comunicandi

Redakcja wydawnicza: Mikołaj Wojtaszek

Projekt okładki: Adriana Kotyla

Oprawa graficzna: Adriana Kotyla

DTP: WIPRA Ewa Praża

© Copyright by Wydział Nauk Społecznych i Dziennikarstwa DSW and Oficyna Wydawnicza Atut

ISSN 2300-097X

Oficyna Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatoweul. Kościuszki 51a, 50-011 Wrocław, tel./fax 71 341 32 04 , tel. 71 342 20 56 www.atut.ig.pl, [email protected]

Page 5: Via Comunicandi

Spis treści

Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

Foreword . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Streszczenia artykułów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

Marcin Brocki, Antropologia komunikacji wobec społecznego kontekstu nowych technologii komunikacyjnych . . . . . . . . 21

Robert Frei, Analiza konwersacyjna – zarys metody . . . . . . . . 35

Agnieszka Janiak, Możliwości antropologii komunikacji w rze-czywistości zmediatyzowanej na przykładzie funkcjono-wania pojęcia autorytetu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53

Piotr Kędziora, Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69

Grażyna Osika, Technologie medialne – czynnik ujednolicają-cy czy różnicujący projekty tożsamościowe jednostek . . . 85

Michał Otrocki, Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej . . . 113

Maciej Sedlaczek, Nieporozumienie a relewancja. Klasyfikacja i definicja nieporozumień w świetle teorii relewancji . . . . . 133

Beata Sierocka, Wokół antropologii komunikacji . . . . . . . . . . . . 163

Ireneusz Sierocki, Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 179

Piotr Para, Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci . . 193

Marcelina Zuber, Wizja komunikacji jako dyscypliny autono-micznej w koncepcji W. Barnetta Pearce’a . . . . . . . . . . . . 209

Abstracts . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223

Page 6: Via Comunicandi
Page 7: Via Comunicandi

Contents

Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

Foreword . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Streszczenia artykułów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

Marcin Brocki, Anthropology of Communication in the Pres-ence of Social Context of New Communication Technol-ogies . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21

Robert Frei, Conversational Analysis – An Outline of the Method . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35

Agnieszka Janiak, Anthropology of Communication Possibilities in Mediated Reality on the Example of Authority Concep-tion Functioning . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53

Piotr Kędziora, Construction and Negotiation: The (Net)Iden-tity and (Net)Context . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69

Grażyna Osika, Media Technologies – A Unifying or Differenti-ating Factor of Identity Projects . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85

Michał Otrocki, The Presence of Myth and Reason in Conspir-acy Theories . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113

Maciej Sedlaczek, Misunderstanding and Relevance. Classifi-cation and Definition of Misunderstandings in View of Rel-evance Theory . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133

Beata Sierocka, About Anthropology of Communication . . . . 163

Ireneusz Sierocki, Epistemological and Cultural Analysis of So-cial Communication Relations . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 179

Piotr Para, The Processes of Institutionalization of the Network Society . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 193

Page 8: Via Comunicandi

Contents

Marcelina Zuber, The Vision of Communication as an Autono-mous Discipline in W. Barnett Pearce’s Concept . . . . . . . . 209

Abstracts . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223

Page 9: Via Comunicandi

99

Słowo wstępne

„Via Communicandi”, interdyscyplinarna seria poświęcona tematy-ce teoriokomunikacyjnej, wraz z  bieżącym tomem zmienia nieco swój profil i  formułę. Osią tematyczną – zgodnie z  wyraźną tendencją teks-tów z  wcześniejszych tomów – stają się zagadnienia oscylujące wo-kół antropologii komunikacji oraz epistemologii społecznej. A  cała seria przekształcona zostaje w  pismo periodyczne z  rocznym cyklem wydawniczym.

Zmiana profilu wiąże się, z  jednej strony, ze wzrostem znaczenia an-tropologicznych badań nad komunikacją (co znalazło wyraz m.in. w po-wołaniu w ramach Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej sek-cji Antropologii Komunikowania), zaś z drugiej – z ważną dziś tendencją konceptualizowania zjawisk komunikacji za pomocą narzędzi teoretycz-nych opracowanych na gruncie epistemologii społecznej. Obie te dyscy-pliny – przejąwszy po filozofii pulę najważniejszych zadań w tym zakre-sie – wydają się fundować podstawy wiedzy o komunikacji. Na obszarze zakreślonym przez antropologię komunikacji i epistemologię społeczną spotykają się dziś i krzyżują badania z zakresu wielu dyscyplin społecz-nych i humanistycznych. Poza filozofią pojawia się tu psychologia spo-łeczna, socjologia, pragmatyka logiczna, językoznawstwo kognitywne, a  także różnorodnie wyprofilowane badania nad interaktywną rzeczy-wistością medialną.

„Via Communicandi” – ze względu na swój dotychczasowy charakter – stanowić powinno szczególnie dogodne forum dla „teoretycznego ma-riażu” tych dyscyplin. A periodyczność wydawnictwa zapewnić powinna możliwość sukcesywnego włączania do  współpracy kolejnych kręgów badaczy.

Mam nadzieję, że tematyka pisma ciekawie dopełni mapę nauk o zja-wiskach komunikacyjnych, nie tylko ujawniając niezbywalnie interdy-scyplinarny charakter prowadzonych nad nimi badań, ale także ugrunto-wując przekonanie, że dzięki tym właśnie badaniom humanistyka i nauki społeczne zyskują rzeczywisty dostęp do fundamentów wiedzy o czło-wieku i jego świecie. Być może osadzenie tematyki teoriokomunikacyj-nej w  przestrzeni wyznaczonej przez antropologię komunikacji i  epi-stemologię społeczną wymagać będzie przemodelowania niejednego

Page 10: Via Comunicandi

Słowo wstępne

badawczego schematu. Być może pociągnie za sobą konieczność zrede-finiowania tradycyjnych struktur kategorialnych. A może nawet dopro-wadzi do odrzucenia wielu spośród nieproblematyzowanych dotychczas „teoretycznych oczywistości”. Każda z tych możliwości wydaje się bardzo obiecująca! Każda otwiera ważne drogi badawczych poszukiwań. „Via Communicandi” dołoży starań, by wszystkie te poszukiwania sumiennie dokumentować.

Beata Sierocka

Page 11: Via Comunicandi

1111

Foreword

With its current issue, “Via Communicandi”, an interdisciplinary editorial series devoted to communication theory issues, updates its profile and formula. Thematic axis – in accordance with a clear trend set by the texts from previous volumes – concerns the issues revolving around the an-thropology of communication and social epistemology, while the whole series is transformed into a periodic journal with an annual release cycle.

The change of the profile is related to the growing importance of the research on communication on the one hand (i.a. reflected by the es-tablishment of Anthropology of Communication section within Polish Communication Association) and to the currently important tendency to conceptualize communication phenomena with theoretical tools de-veloped on the basis of social epistemology on the other. Both of these disciplines – having taken over the pool of the most important tasks regarding the issue from philosophy – seem to form the foundation of communication knowledge. Within the area designated by the anthro-pology of communication and social epistemology, researches from sev-eral social and humanistic disciplines meet and cross today. Apart from philosophy, the subjects most fully represented here are social psychol-ogy, sociology, logical pragmatics, cognitive linguistics and variously shaped studies on interactive media reality.

“Via Communicandi” – due to its previous character – should be a par-ticularly convenient forum for the “theoretical marriage” of these disci-plines. A periodicity of the publication shall provide a gradual inclusion of further circles of researchers.

I hope that the coverage will complete the map of interesting com-munication phenomena sciences, not only by revealing the inalienably interdisciplinary nature of the studies conducted on them, but also by reinforcing the belief that with those particular studies humanities and social sciences are gaining a real access to the foundations of knowledge about man and his world. Perhaps, placing the issues related to theory of communication within the space determined by anthropology of com-munication and social epistemology requires reshaping several research schemes. This, in turn, may entail the necessity of redefining the tradi-tional categorial structures. Possibly, it may even lead to the rejection

Page 12: Via Comunicandi

Foreword

of some of the previously unquestioned, obvious “theoretical evidence”. Each of these possibilities seems very promising! Each of these possi-bilities forms an important path for scientific exploration. “Via Com-municandi” will ensure that all those explorations are conscientiously documented.

Beata Sierocka

Page 13: Via Comunicandi

13

Streszczenia artykułów

Marcin Brocki

Antropologia komunikacji wobec społecznego kontekstu nowych

technologii komunikacyjnych

Od połowy lat dziewięćdziesiątych antropologów komunikacji coraz częściej zajmuje problematyka zmian społecznych wywoływanych przez nowe technologie komunikacyjne, w szczególności CMC (computer me-diated communication), powstawanie na tej bazie nowego typu wspól-not, form komunikacji oraz wpływu tychże na codzienne interakcje czy wiedzę potoczną. W  stosunku do  dotychczasowego pola badań, sku-pionych głownie wokół interakcji twarzą w twarz, jest to poważne prze-sunięcie zainteresowań. Jako takie rodzi liczne kontrowersje i  zmusza antropologów do przemyślenia na nowo ich przedmiotu, metod i celu badań. Przede wszystkim należało zrewidować fundamentalne dla an-tropologii pojęcie „terenu” – jego dyslokacja w  kierunku bezcielesnej sieci spowodowała nie tylko rozwarstwienie w obrębie antropologii ko-munikacji, ale też poważne problemy tożsamościowe w całej dyscypli-nie. Z tego powodu wielu antropologów krytycznie odnosi się w ogóle do możliwości badań „nowego terenu”, inni z kolei podkreślają, iż pomi-nięcie tego terenu oznacza pozbawienie się kontaktu z rzeczywistością społeczną – w obu przypadkach ta sama „tradycja dyscypliny” jest argu-mentem na rzecz przyjmowanej postawy. Artykuł tłumaczy fundament obu postaw oraz wyjaśnia dokonujące się właśnie rozwarstwianie w ra-mach antropologii komunikacji.

Page 14: Via Comunicandi

1414

Robert Frei

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Artykuł przedstawia podstawowe założenia analizy konwersacyjnej. Sy-stem wymiany kolejek, pary przyległe, organizacja preferencji i mecha-nizm naprawy są instytucjami społecznymi, które porządkują interakcję językową. Rekonstrukcja tych instytucji daje wgląd w zjawiska życia co-dziennego i pozwala na ich diagnozę. Z tego powodu analiza konwer-sacyjna, która jest zasadniczo samodzielną teorią społeczną, dostarcza użytecznej techniki dla antropologii komunikacji i ma pewne znaczenie dla krytycznej analizy dyskursu.

Agnieszka Janiak

Możliwości antropologii komunikacji w rzeczywistości zmediatyzowanej

– na przykładzie funkcjonowania pojęcia autorytetu

Większość najistotniejszych nowych zjawisk i przemian w obrębie wię-zi społecznych wiąże się z  upowszechnieniem nowych technik komu-nikacyjnych – czy wręcz z niego bezpośrednio wynika. Kulturotwórcza ta korelacja czeka na zarówno systemowe, jak aspektowe badania. An-tropologia komunikacji badałaby zmiany zachodzące w  kulturze wraz z  pojawieniem się nowych środków komunikacji. Ukonstytuowanie nowej dyscypliny badawczej wymaga określenia obszaru i przedmiotu badań, metod i użytecznych narzędzi. W artykule proponuje się uznać za jeden z tych obszarów ustalenia, co dzieje się na nowym – zapośred-niczonym przez media – obszarze komunikacji społecznej z kategoria-mi tradycyjnymi. Kategorią, którą poddaje się obserwacji, jest pojęcie autorytetu, a  proponowana metoda nawiązuje do  francuskiej szkoły semiodyskursywności.

Słowa kluczowe: Antropologia komunikacji, autorytet, kryzys, wspól-nota, cyberwspólnota, komunitaryzm.

Page 15: Via Comunicandi

1515

Piotr Kędziora

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Autor, skupiając się na procesualnym oraz kontekstualnym charakterze tożsamości, rozwija perspektywę refleksji nad statusem wiedzy potocz-nej w Internecie, której zasadniczą cechą jest autorefleksyjność związana z  wykształcaniem się kompetencji komunikacyjnych odpowiadających na  potrzebę strategicznego i  negocjacyjnego modelu konstruowania i dystrybuowania wiedzy w Internecie. Stawiane wnioski odnosi do szer-szej perspektywy rozwoju nauk humanistycznych, skupionych na prob-lemach kultury cyfrowej, sytuując zagadnienia wiedzy potocznej, toż-samości i  kontekstu w  sferze aktualnej refleksji nad społecznościami sieciowymi i tzw. user generated content.

Grażyna Osika

Technologie medialne – czynnik ujednolicający czy różnicujący projekty

tożsamościowe jednostek

Przedmiotem niniejszej analizy jest próba odpowiedzi na pytanie o ro-dzaj wpływu, jaki wywierają typowe dla ponowoczesności techno-logie medialne na  sposób, w  jaki jednostki budują swoją tożsamość. Dwa aspekty tego wpływu wydają się szczególnie istotne, rozdziele-nie wymiaru przestrzennego rzeczywistości od wymiaru czasowego i w konsekwencji przemiana sposobu percypowania kategorii bliskości i  „dalekości” oraz wykreowanie nowego rodzaju interakcji społecznej. Bezpośrednim efektem wykorzystania zaawansowanych technologii medialnych jest transformacja form związków ludzkich. Wydaje się, że przemiany te są istotne z punktu widzenia sposobu, w jaki jednostki doświadczają siebie.

Słowa kluczowe: technologie medialne, interakcje społeczne, tożsa-mość jednostkowa i zbiorowa, ja nasycone.

Page 16: Via Comunicandi

16

Michał Otrocki

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Artykuł ten podejmuje krytyczną refleksję nad genezą i  przyczyna-mi formułowania tzw. teorii spiskowych, czyli artykulacji idei spisku. Interpretację opartą na  antropologicznych koncepcjach mitu odnosi do problemu racjonalności tego typu działań jako nieodłącznie związa-nych z kulturą i  życiem społecznym – wymiar metafizyczny wiąże tym samym z poziomem dyskursywnym.

Piotr Para

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Problematyka podjęta w artykule dotyczy dynamicznej adaptacji prze-strzeni sieci z jej potencjałem do społecznych potrzeb. Adaptacja ta ozna-cza wykorzystanie możliwości sieci przy migracji instytucji społecznych ze świata realnego, wypracowanie niekiedy nowych sposobów zaspoka-jania potrzeb (część druga), ale również wygenerowanie nowych możli-wości aktywności sieciowej, które nie mają rodowodu ze świata realnego (część trzecia). We wszystkich tych obszarach mamy do czynienia z tytu-łowym procesem instytucjonalizacji. Skala instytucjonalizacji jest oczywi-ście różna i  trudno mówić aktualnie o zakończeniu jego formatowania.

Maciej Sedlaczek

Nieporozumienie a relewancja. Klasyfikacja i definicja nieporozumień

w świetle teorii relewancji

Celem artykułu jest pragmatyczna analiza procesu powstawania nie-porozumień w  komunikacji werbalnej, w  oparciu o  teorię relewancji. Inferencyjna teoria komunikacji językowej, stworzona przez Sperbera

Page 17: Via Comunicandi

17

i Wilson (1986/1995), podkreśla ograniczony charakter kodowego mo-delu komunikacji werbalnej i  rozszerza „bazę danych” wykorzystywa-nych dla zrozumienia i interpretacji wypowiedzi użytkowników języków naturalnych o szeroko pojmowany kontekst. Takie ujęcie procesu komu-nikacji stwarza możliwość wyjaśnienia występowania nieporozumień oraz utworzenia ich klasyfikacji. W  pracy zaprezentowano więc, w  jaki sposób przebiega proces pragmatycznego wnioskowania wykorzysty-wany przy interpretacji wypowiedzi, oraz mechanizmy odpowiedzialne za powstawanie nieporozumień. Zaproponowana została także definicja oraz klasyfikacja nieporozumień. Wyszczególnione w  klasyfikacji typy nieporozumień przeanalizowane zostały na  przykładach fragmentów wywiadów telewizyjnych i prasowych. Przeprowadzona analiza prowa-dzi do wniosku, iż powstawanie nieporozumień powiązane jest bezpo-średnio z kwestią osiągalności i dostępności kontekstów.

Beata Sierocka

Wokół antropologii komunikacji

Artykuł w  nawiązaniu do  wcześniejszych prac autorki eksponuje wy-różnioną rolę antropologicznych badań nad komunikacją, wskazując jednocześnie na  proponowaną przez Michaela Tomasello koncepcję współintencjonalności jako teoretyczną podstawę antropologii komuni-kacji, a tym samym i nauk o komunikacji w ogóle. W artykule sugeruje się rozróżnienie obszaru antropologii komunikacji i antropologii komuniko-wania. Proponuje się – bazującą na koncepcji Tomasello – opozycję „pro-tokomunikacja – komunikacja właściwa”, a w oparciu o to sugeruje się również rozbudowane definicyjne określenie komunikacji społecznej.

Ireneusz Sierocki

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Przestrzeń badawczą pracy wyznaczają fundamentalne związki między językiem, wiedzą indywidualistyczną, wiedzą społeczną i  komunikacją

Page 18: Via Comunicandi

18

społeczną. Podstawowym zadaniem pracy jest natomiast analiza relacji komunikacji społecznej interpretowanej jako społeczne źródło wiedzy, czyli jako testimonia (cudze świadectwa). Mówiąc dokładniej, nasze rozważania podejmują próbę odpowiedzi na  fundamentalne pytanie epistemologii społecznej: czy testimonia jest pierwotnym, czy wtórnym źródłem wiedzy? Pozytywna odpowiedź na pierwszy człon alternatywy oznacza przyjęcie stanowiska zwanego antyredukcjonizmem, a  pozy-tywna odpowiedź na drugi człon oznacza przyjęcie stanowiska zwane-go redukcjonizmem. W pracy przeprowadzono dwa rodzaje analizy obu stanowisk. Pierwsza analiza ma charakter epistemologiczno-logiczny i  koncentruje się na  formalnej ocenie redukcjonistycznej i  antyreduk-cjonistycznej reguły akceptacji przekonań testimonialnych. Drugi typ analizy ma charakter kulturalistyczny i odwołuje się do pojęcia zaufania społecznego. W ramach tej analizy pokazano związki między redukcjo-nizmem a kulturą nieufności, z  jednej strony, i między antyredukcjoni-zmem a  kulturą zaufania, z  drugiej. Pracę zamykają dwie mocne tezy dotyczące kulturowego warunku uprawomocnienia wiedzy społecznej, tezy wspierające stanowisko antyredukcjonizmu.

Marcelina Zuber

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

w koncepcji W. Barnetta Pearce’a

Artykuł poświęcony jest prezentacji najistotniejszych wątków teorii Coordinated Management of Meaning (Skoordynowanego Zarządzania Znaczeniem), stworzonej w  połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku przez W. Barnetta Pearce’a  i Vernona E. Cronena, która odgrywa istotną rolę w refleksji naukowej na temat komunikowania.

Jest to przede wszystkim teoria podstawowa (core theory), która stara się wyjaśnić istotę procesu komunikowania i jako taka stała się bodźcem do powstania wielu istotnych teorii szczegółowych. Specjaliści z zakre-su teorii komunikowania analizują ją jako teorię komunikowania inter-personalnego i jako teorię systemową; sami autorzy widzą ją jako teorię reguł (rules theory) rządzących procesem komunikowania. Teoria CMM mieści się w nurcie konstruktywistycznym; jednostka ludzka jest w niej

Page 19: Via Comunicandi

przedstawiana jako aktywna i kreatywna, niezdeterminowana w swych działaniach przez uprzednie doświadczenia.

Koncepcja Barnetta Pearce’a  zasługuje na  uwagę przede wszystkim dlatego, że prezentuje nowe ujęcie procesów komunikowania się mię-dzy ludźmi, jest bowiem teorią „specyficznie komunikacyjną”, czyli uka-zującą procesy komunikowania się jako pierwotne wobec innych, w tym procesów społecznych. Barnett Pearce stawia przed sobą ambitne za-danie stworzenia nowej teorii kultury i społeczeństwa i stara się zapro-ponować nowatorską wizję człowieczeństwa, w ramach której komuni-kowanie się jest postrzegane jako sposób bycia człowiekiem. Zadaniu temu poświęcona jest klasyczna już dziś praca pod znamiennym tytułem Communication and the Human Condition (1989). Konsekwencją uznania komunikacji za proces decydujący o kondycji ludzkiej jest próba stwo-rzenia autonomicznego języka opisu tego zjawiska.

Koncepcja Pearce’a jest również przykładem action theory, czyli takie-go ujęcia, które ma nie tylko dostarczać wyjaśnień teoretycznych, ale także służyć celom praktycznym. Książka Making Social Worlds. A Com-munication Perspective (2007) dostarcza wielu przykładów praktycznych zastosowań tej teorii – na przykład w terapii (w tym terapii rodzin) czy też w szeroko rozumianym konsultingu biznesowym.

Page 20: Via Comunicandi
Page 21: Via Comunicandi

21

Marcin Brocki Uniwersytet Jagielloński, Kraków

Antropologia komunikacji wobec społecznego kontekstu nowych

technologii komunikacyjnych

Antropologia komunikacji, jako wyspecjalizowana poddziedzina an-tropologii kulturowej, od swoich początków aż po  koniec lat dzie-więćdziesiątych XX wieku znajdowała się na marginesie tej dyscypliny. Do  niedawna związana najmocniej z  antropologią lingwistyczną i  in-terakcjonizmem, obecnie wyraźnie się autonomizuje i  wykracza poza dotychczasowy paradygmat analizowania zachowań komunikacyjnych w  relacjach międzyludzkich. Coraz częściej uczonych interesują zmia-ny społeczne wywoływane przez nowe technologie komunikacyjne, w  szczególności CMC (computer mediated communication), powstawa-nie na tej bazie nowego typu wspólnot, form komunikacji oraz wpływ tychże na  codzienne interakcje czy wiedzę potoczną. Przesunięcie zainteresowań rodzi kontrowersje i  problemy, zmusza antropologów do przemyślenia na nowo przedmiotu i celu badań. Ten stan rzeczy tkwi u źródeł zarówno antropologii komunikacji, jak i zmian w antropologicz-nym sposobie rekonstruowania kultury.

Pojęcie „antropologii komunikacji” pojawiło się po  raz pierwszy w 1967 r. w artykule Della Hymesa pod tym samym tytułem (Anthropo-logy of Communication) (Dance 1967). Znajduje się tam definicja „antro-pologii komunikacji”, której skutkiem jest m.in. obecny stosunek badaczy z  tego nurtu do  możliwości interpretacji zjawisk związanych z  nowymi technologiami komunikacyjnymi, takimi jak np. Internet czy telefonia komórkowa. Dell Hymes wprowadza przede wszystkim stopniowalny za-kres zainteresowań poszczególnych poddziedzin antropologii zajmującej się procesami komunikacji. Według niego jeśli swoim badaniem obej-miemy niewielką społeczność (wspólnotę komunikacyjną), będziemy uprawiać „etnografię mówienia”. Gdy poszerzamy pole obserwacji, mamy do czynienia z „etnografią komunikacji”. Jeśli natomiast przeciwstawimy

Page 22: Via Comunicandi

22

Marcin Brocki

określone kultury innym, dotrzemy do  celu „antropologii komunikacji”, która jest nauką porównawczą. Z  defnicji Hymesa, powielającej zresztą ówcześnie dominujący model podziału kompetencji między nauki et-nologiczne (etnografia, etnologia, antropologia społeczna/kulturowa), wyłania się obraz antropologii jako porównawczej nauki o  kulturach, u źródeł której leżą badania nad niewielkimi społecznościami – badania te rozumiane są jako badania terenowe przy zastosowaniu metody ob-serwacji uczestniczącej. Badacz pozyskuje materiał etnograficzny w trak-cie bezpośredniej interakcji twarzą w twarz z badanym. Ten paradygmat antropologii nie uległ w zasadzie zmianie do dziś. Jak zauważa, w niedaw-no wydanej książce pt. Antropologia komunikacji, Yves Winkin:

Obrać za cel pracę etnograficzną, to znaczy przede wszystkim na-rzucić sobie konieczność pójścia „w teren”: wyjść ze swego biura, ze świata książek i zrezygnować z wygody. Trzeba pójść i spraw-dzić, co się dzieje, kontaktować się z  ludźmi, rozmawiać z  nimi. Po tem uciekać, schronić się „u  mamusi”, powrócić do  źródeł. Oswoić się z terenem, odprężyć się, wnikać powoli w środowisko. Robić no tatki, rysunki, prowadzić dziennik. Obserwować, podzie-lać do świadczenie, pisać: trzy oblicza pracy etnograficznej. […] Dziś badanie tere nowe można prowadzić tam, gdzie antropolog decyduje się je pro wadzić: w swym własnym społeczeństwie lub gdzie indziej. Jeden tylko wymiar pracy egzotycznej nadal jest prawdziwy: bardzo duża czujność wobec szczegółów, drobiaz-gowość rejestrowania faktów (mentalne, duchowe, jeśli nie au-diowizualne) i, in fine, wiara w waż ność zdania przypisywanego Goethemu: „Uniwersalne tkwi w sercu szczegółu”. Właśnie w tym miejscu oczekuję wejścia „etnografów”, a  także rozwinięć antro-pologii komunikacji, ponieważ ona także domaga się takiej wizji pracy naukowej (Winkin 2007).

W związku z preferencją perspektywy badań „twarzą w twarz” antro-pologia komunikacji od lat sześćdziesiątych aż po dziewięćdziesiąte wią-zana była głównie z dwoma dziedzinami wiedzy: kinezyką i proksemiką. Obie zajmowały się tzw. językiem ciała i obie zdominowane były przez metodologię językoznawczą. Ray Birdwhistell już w 1952 roku wprowa-dza termin „kinezyka” na  oznaczenie szeroko zakrojonych badań nad niewerbalnym systemem komunikowania (Goździak 1987a: 170), co w gruncie rzeczy oznaczało koncentrację na opisie znaczących gestów,

Page 23: Via Comunicandi

23

Antropologia komunikacji

mimiki i postaw ciała (Niederer 1975: 1) oraz kontekstów wpływających na  możliwe ich znaczenia, obejmujące zarówno kanał audytywny, jak i  wizualny, a  nawet termiczny. Notowano różnice socjo-ekonomiczne, historyczne, etniczne, subkulturowe, płci itp. w  obrębie języków ciała (por. Wehse 1986: 783), ale nigdy nie włączono tych badań do szeroko pojętej antropologii komunikacji w ogóle. Podobnie było w przypadku proksemiki – ta stworzona przez amerykańskiego antropologa Edwarda Halla dziedzina obejmowała interdyscyplinarne studia nad postrzega-niem i posługiwaniem się przez człowieka przestrzenią jako szczególnym wytworem kultury. Halla interesowało to, jak uczestnicy interakcji dosto-sowują pozycje swojego ciała i  swoją wzajemną odległość do  stopnia zażyłości, płci, pełnionych przez uczestników interakcji ról społecznych itp. (Goździak 1987b: 296). Interakcja w obu przypadkach jest granicz-nym horyzontem badań. To ona i związana z nią obserwacja zachowań w naturalnym otoczeniu stanowiły rdzeń antropologicznych badań nad komunikacją, stanowiły też o specyfice tego wycinka antropologii.

Konieczność pójścia w teren i przeżycia „komunikacji” w działaniu jako podstawa antropologii komunikacji już jej nie scala. „Nowe nowe me-dia” jako nowy „teren” spowodowały, że antropolodzy zostali zmuszeni do ponownego zdefiniowania fundamentów teorii i praktyki swej dyscy-pliny. Rzeczywistość nowych technologii komunikacyjnych nie wyma-ga kontaktów twarzą w twarz, co więcej – często się na nich nie opiera, a badacz nie zawsze ma możliwość fizycznego dotarcia do swoich „infor-matorów” (i nie zawsze byłoby to uzasadnione). Oznacza to, że tradycyj-ne sposoby definiowania terenu jako miejsca prowadzenia badań (czy nawet wielu miejsc – „multisited fieldwork” (Marcus 1998)) w odniesie-niu do wirtualnej rzeczywistości muszą zostać zmienione, aby ów nowy typ terenu mógł znaleźć się w obszarze badań antropologii. Można było też wykluczyć ten nowy teren, ale musiałoby to oznaczać zanegowanie przedmiotu badań – specyficznych kulturowo i społecznie form komuni-kowania i nie-terytorialnych społeczności.

Choć ten pierwszy wariant przyjął się niemal powszechnie w  dyscy-plinie, istnieje grupa uczonych, przywiązanych szczególnie silnie do tra-dycyjnie pojmowanej praktyki badań etnograficznych (tradycja brytyj-ska), którzy uważają, że jakakolwiek forma badań sieci lub społeczności sieciowych wykracza poza antropologię. Choć nie należę do tej grupy, muszę w  tym miejscu nieco usprawiedliwić poglądy wyrażane przez badaczy do niej się zaliczających. Ich obawy opierają się na przeświad-czeniu, iż  pozbawienie antropologii jednego z  jej fundamentów może

Page 24: Via Comunicandi

24

skutkować rozmyciem tożsamości dyscypliny – a  w  efekcie nie tylko przejęciem jej dyskursu przez inne dyscypliny, lecz również osłabieniem możliwości krytycznej oceny efektów pracy naukowej w jej obrębie.

W ostatnich trzydziestu latach w antropologii pojęcie „terenu” stało się niemal przezroczyste (naturalne), co spowodowało, iż przestano dysku-tować kwestię określania, czym, na  danym etapie rozwoju dyscypliny, jest „materiał naukowy etnologii” (czyli jej dane terenowe) – właściwie, niepostrzeżenie, zaczęto wszystko traktować jako potencjalny materiał. Do niedawna wydawało się badaczom oczywiste, że materiał naukowy etnologii ma być pozyskiwany, przynajmniej w  znaczącej większości, w terenie (lub ma wspierać się na badaniach terenowych przeprowadzo-nych przez kogoś innego). Coraz częściej jednak „teren” jest traktowany nie jako istniejące w określonej przestrzeni miejsce prowadzenia badań, lecz metafora „zainteresowań” antropologów. Za  przykładem Jamesa Clifforda (Clifford 2000) pojawiły się w antropologii głosy, iż należy trak-tować bycie w terenie jako figurę retoryczną, mimo że dla tego autora „zmetaforyzowanie” terenu było wynikiem tego, iż  literalne znaczenie nie obejmowało złożoności procesu pozyskiwania danych w  terenie, a w szczególności sztucznie separowało teren od jego reprezentacji (we-dług współczesnej etnologii notatka z  terenu jest elementem procesu reprezentacji na równi z ostatecznym pisanym produktem, jak i niezwer-balizowanym doświadczeniem, które też aktywnie wpływa na  to, co ostatecznie w tym gotowym produkcie się znajdzie (por. Jackson 1990)).

Pojęcie „terenu” jako metafora zainteresowań wykorzystywane jest w  ramach współczesnej antropologii na  dwa sposoby. W  pierwszym przypadku teren ma być jedynie pretekstem dla zmuszającej do reflek-sji opowieści o człowieku (konkretnym lub uogólnionym) lub rzeczywi-stości (tu uwaga: jak wielkimi, a przez to rozmytymi, niejednoznacznymi jednostkami taksonomicznymi operuje się w  podobnych definicjach), w  skrajnym przypadku czymś (czymkolwiek), co ma pomóc (w  opinii badaczy) w  rozumieniu tak a  nie inaczej skonstruowanych uprzednio faktów etnologicznych lub teorii. To dalekie cofnięcie się w  rozwoju dyscypliny do naiwnego realizmu, w połączeniu ze zdjęciem wszelkich ograniczeń z zakresu przedmiotowego, nie tylko poważnie nadweręża tożsamość dyscypliny, ale również znosi wszelkie standardy postępowa-nia naukowego, ponieważ nie ma mechanizmów kontroli nieograniczo-nych obszarów. W drugim natomiast przypadku podkreśla się, iż teren to powiązanie konkretnej rzeczywistości (danej społeczności), w której pro-wadzi się badania, oraz doświadczeń badacza, związanych z miejscem

Marcin Brocki

Page 25: Via Comunicandi

25

jego obecności (Kaniowska 1999: 73; por. też: Kuntsman 2004), fizycznej bądź zapośredniczonej (tak jak była często zapośredniczana przez pisma innych, specjalnych informatorów itp.). Do  badania tak zarysowanego terenu antropologia wydaje się szczególnie dobrze predestynowaną dziedziną. Powtarza się często, iż  stworzenie i  rozwój internetowych usług komunikacyjnych daje antropologii ogromne możliwości, że  to nowe medium idealnie pasuje do charakteru i metodologii dyscypliny (Schwimmer 1996; Wilson i Peterson 2002; Cook 2004).

Coraz częściej można jednak przeczytać, iż równy status obu wizji „te-renów” jest dziś wymuszony zmianami społeczno-kulturowymi (Escobar 1994), za którymi antropologia musi faktycznie podążać. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości – mamy do  czynienia z  gwałtownym i  ma-sowym procesem dynamicznym: według danych World Internet Stats (www.internetworldstats.com)1, w  latach 2000–2011 liczba użytkowni-ków Internetu wzrosła o 528,1%, do blisko 2 300 000 000, a najpopular-niejsze portale internetowe notują dziennie po kilkaset tysięcy wejść, od kilkuset do kilku tysięcy nowych użytkowników czy zamieszczonych tre-ści (np. ok. 600 nowych filmów na Youtube, 6 600 nowych zdjęć na Flickr czy 510 000 nowych komentarzy na Facebooku). Powszechne i gwałtow-ne procesy, których dynamika nie pozwala na przewidywanie ich skut-ków, czy uruchamianych kolejnych procesów, nie mogą z tego powodu zostać zmarginalizowane przez antropologię, nie mogą też być margi-nalizowane tylko przez fakt, że nie wypracowaliśmy jeszcze sposobu ich opisu i analizy czy że sytuują się poza „tradycyjnym” zakresem przedmio-towym dyscypliny – nie ma „miejsc badań”, które byłyby przez te procesy niedotknięte. W rzeczywistości sposoby opisu i analizy też posiadamy. Andrzej Wejland określa je mianem „starych tropów”, które można zużyt-kować w ramach nowego pola badań:

Stare tropy, podjęte w refleksji nad badaniami w  Internecie i po-przez Internet, przydałyby się wobec tego przynajmniej jako myślowe powinowactwa, instruktywne paralele, oświecające analogie. Łatwiej byłoby zrozumieć – to nie więcej niż skromna ilustracja – na  czym polega osobliwość badanej zbiorowości in-ternetowej, rozważana jako jej (powodująca poznawcze „skrzy-wienie”) niereprezentatywność, ponieważ w  pewien szczególny

1 Dostęp 7.01.2012.

Antropologia komunikacji

Page 26: Via Comunicandi

26

sposób niereprezentatywne okazywały i  okazują się zbiorowości osiągane w innych badaniach między innymi za pomocą ankiety prasowej czy konkursu na  pamiętniki. Prostsza mogłaby się rów-nież stać dzięki temu analiza dręczącej, często więc powtarzanej przez badaczy „zagadki”, dlaczego tak paradoksalnie pomieszane bywają w  świecie Internetu dwie, o  rożnym natężeniu, postawy (albo strategie komunikatywne): postawa zmyślenia i  kłamstwa, przywdziewania przesłaniających prawdziwą tożsamość „masek” oraz postawa nieskrępowanej otwartości, autentycznej prawdo-mówności, szczerości „aż do  bólu”. Niezwykłe może wydawać się to, że obie one wyrastają z tego samego podłoża: z poczucia ano-nimowości, jakie daje komunikowanie się w  Internecie i  poprzez Internet. Zapewne z  mniejszą jaskrawością krzyżowanie się obu tych postaw zawsze występowało w sytuacjach badawczych poza Internetem (i w życiu poza nim w ogóle), dlatego też – w związku ze sprawą anonimowości, czy też konfidencjonalności – było ono teoretycznie dogłębnie rozważane, poświęcano mu także osobne eksperymentalne studia metodologiczne. […] Wędrówka po  sta-rych teoretycznych i metodologicznych tropach może dzisiejszych etnografów Internetu uzbroić w  bardzo przydatne nastawienie: cierpliwego piechura, a nie szybkobiegacza. Zrobić dobre badanie nie jest łatwo, zrobić badanie, które naprawdę coś doda do wiedzy o Internecie i coś dorzuci do puli wspólnych doświadczeń – jesz-cze trudniej. Oprócz wytrwałości i cierpliwości, również w formu-łowaniu uogólnień, kontrolowaniu – o  ile to możliwe – poznaw-czej optyki (zwłaszcza własnych stereotypów i  etnocentrycznych uprzedzeń) oraz jej wpływu na wyniki badania, wędrówka ta może uświadomić, że ominąć wszystkich raf się nie da, lecz zapładniając etnograficzną wyobraźnię i z pokorą, a przy tym odpowiedzialnie czerpiąc z już nagromadzonej wiedzy i doświadczeń – obok części z nich przejść jednak można bezpiecznie (Wejland 2010: 11–12).

Wielu autorów podkreśla, iż nowe-nowe media rozszerzają pole badań antropologicznych, nie zmieniając fundamentów dyscypliny. Michael Angrosino twierdzi na przykład, iż 

[…] etnografia może być prowadzona on-line. Można „obserwo-wać” wydarzenia rozgrywające się w internetowych chatroomach w  sposób niewiele różniący się od obserwowanych interakcji i  działań w  ramach tradycyjnego „miejsca”. Za  pośrednictwem

Marcin Brocki

Page 27: Via Comunicandi

27

internetu można również przeprowadzać wywiady. […] W  XXI wieku życie on-line staje się zjawiskiem coraz bardziej powszech-nym, tak więc etnografia może przenieść się do cyberprzestrzeni (Angrosino 2010).

Przenosząc się do  cyberprzestrzeni, badacz może przyjąć różne strategie:

Z  pewnością istotnym dla rozpoczęcia etnograficznych badań w  Internecie jest zdefiniowanie związku pomiędzy rzeczywi-stością off-line i  on-line, bowiem – w  zależności od przyjętej koncepcji – przesuwać się może „środek ciężkości” projektu ba-dawczego. A  zatem, uwzględniając wzajemne powiązania po-między tym, co dzieje się w Internecie i poza nim, podjąć można badania nad relacją między nową technologią a kulturą współ-czesną oraz jej przemianami. Można również patrzeć na  skon-densowane w  sieci treści (ale też działania, interakcje i  inne), jako na  manifestacje i  reprezentacje owej kultury. Wreszcie badania w sieci mogą stanowić część szerzej zakrojonego pro-jektu – w tym wypadku obserwacja tego, co dzieje się on-line, stanowi uzupełnienie działań podejmowanych przez etnografa w tradycyjnie pojmowanym terenie. Możliwe jest jednakże po-traktowanie cyberprzestrzeni jako sfery autonomicznej. Wów-czas z powodzeniem poszukiwać można zjawisk występujących wyłącznie w sieci lub przybierających w  Internecie szczególny, odrębny od rzeczywistości off-line wyraz. Obecność etnografa w Internecie może mieć bierny lub aktywny charakter. W pierw-szym przypadku badacz poprzestaje na  obserwacji, nie wcho-dząc w interakcje z osobami obecnymi w sieci, zaś zgromadzo-ne dane poddaje jednemu z  wariantów etnograficznej analizy zawartości. W  tym wypadku ograniczone są możliwości pozy-skiwania informacji, z drugiej jednak strony badacz nie wpływa na  badaną rzeczywistość, a  zatem – po  części przynajmniej – zniwelowany zostaje problem wymuszenia danych. Druga po-stawa polega na aktywnym uczestniczeniu w życiu społeczności wirtualnych, zabieraniu głosu na forach oraz nawiązywaniu bliż-szych kontaktów z internautami w celu uzyskania dodatkowych wiadomości. Strategii takiej mogą towarzyszyć wywiady i ankie-ty przez Internet (Jagiełło 2010: 36).

Antropologia komunikacji

Page 28: Via Comunicandi

28

Tę ostatnią postawę niektórzy nazywają wprost współczesną „obser-wacją uczestniczącą”, w  którą wliczają wspólne granie na  komputerze, czaty, wymianę e-maili, pogawędki przez telefon czy wspólne ogląda-nie telewizji z  informatorami (Pink 2000: 108–110). Nowe technologie komunikacyjne są bowiem faktycznie częścią podzielanej kultury, która może służyć jako pierwsze z narzędzi uzyskiwania dostępu do świata ba-danych (element przekładu).

Antropolodzy jako badacze codzienności, zjawisk powszechnych i „na-turalnych” dla ich użytkowników, potocznych sposobów rozumienia me-chanizmów życia, jako ci, którzy starają się uczynić to, co obce, bardziej swoim, a to, co swoje, mniej oczywistym (Boon 1983: 131)2, coraz wyraź-niej zauważają, iż  zjawiska społeczno-kulturowe towarzyszące nowym technologiom komunikacyjnym i tworzące je sytuują się w centrum ich praktyki. Według niektórych autorów, ten nowy teren jest naturalnym przedłużeniem starego terenu i nie wymaga specjalnych, nowych narzę-dzi analizy (Miller i Slater 2000; Hine 2000: 18, 62; Axel 2006: 365; Jagiełło, Schmidt 2010: 6).

Większość jednak zauważa różnicę i uważa, że jest znacząca – nawet w pewien sposób „egzotyzuje” nowy teren, jako coś odległego, odmien-nego, zmieniającego ludzi. Metaforyka, za pomocą której jest opisywany, jest szczególnie znacząca – dominują określenia „dziwny teren”, ponie-waż jest się jednocześnie u siebie i nie u siebie (Kuntsman 2004), a stra-tegię badawczą zorientowaną na ten teren określa się mianem nowego „powrotu w fotel”, co jest nawiązaniem do dziewiętnastowiecznej antro-pologii gabinetowej (Zeitlyn i Houtman 1996).

Relacje online wydają się o wiele bardziej problematyczne niż te offline z wielu powodów. Zasadniczym jest wiarygodność. W przypadku danych pozyskiwanych w Internecie problem ich weryfikacji jest znaczenie bar-dziej skomplikowany, w pewnym zakresie nawet w ogóle nieosiągalny, przez co jakość danych pozyskanych wyłącznie przez sieciowy kontakt wydaje się znacząco niższa niż tych pozyskanych w relacji twarzą w twarz (Axel 2006: 367–368), a proces negocjacji dostępu do danych ma zupeł-nie inny charakter i wymaga nowych umiejętności (Hine 2000: 74–75). Wszystkie te elementy budują obraz „nowego terenu” jako „obcego”. Jest

2 Już Ossowski, przywołując myśl Susan Stebbing, podobnie definiował zada-nie nauk społecznych pisząc, że wyjaśnianie to „sprowadzanie tego, co jest dla nas niezwykłe (unfamiliar), do tego, co uważamy za normalne (familiar), sprowa-dzanie tego, co nieznane, do tego, co znane” (Ossowski 2001: 159).

Marcin Brocki

Page 29: Via Comunicandi

29

to jednak „obcy”, do którego brak wielu uczonym krytycznego dystansu, tzn. nie widzą oni konwencjonalności tej figury, nie dostrzegają faktu mi-tyzowania Internetu i „nowych nowych mediów”. Antropolodzy muszą zatem, równolegle z obecnością w nowym terenie, przyjrzeć się, kolejny raz, własnej praktyce jako praktyce sensotwórczej lub nawet mitotwór-czej. Być może te problemy spowodowały, że  w  stosunku do  innych dziedzin nauk społecznych i  humanistyki antropologia z  opóźnieniem zajęła się zjawiskami towarzyszącymi nowym technologiom komunika-cyjnym – konieczność przeprowadzenia wewnętrznej debaty na temat elementów konstytutywnych tej dyscypliny nie sprzyja podejmowaniu nowych tematów, w nowym języku. Zeitlyn i Houtman twierdzili, że In-ternet może zmienić nasz sposób myślenia o wszelkich konstytutywnych elementach dyscypliny, może uczynić z niej dyscyplinę mniej formalną, mniej monologiczną, bardziej dostępną (Zeitlyn i Houtman 1996). Ponie-waż jest to wypowiedź z połowy lat dziewięćdziesiątych, jej drażniąca, bo wówczas dominująca postulatywność (por. Escobar 1994: 214–215; Hine 2000: 2; Schwimmer 1996) dziś już tak nie irytuje.

Pierwsze próby zmierzenia się antropologów z nowymi technologiami komunikacyjnymi raczej nie sprzyjały rozumieniu i utrwalały nieufność „rzetelnych” uczonych w  stosunku do  nowego terenu (ugruntowywa-ły „obcość”). Przypominają bowiem pracę myśli mitycznej, z  jej zasadą wszechobecnego podobieństwa, z  tą różnicą, że  podobieństwo w  ra-mach myśli mitycznej zbudowane jest na fundamencie konsekwentnie przestrzeganych zasad, natomiast w niektórych opisach Internetu znika jakakolwiek konsekwencja i kierunek procesu upodobnienia. W jednym z opisów „komputera”, z połowy lat dziewięćdziesiątych, możemy prze-czytać, iż „komputer” upodabnia się do 

[…] książek, Schulzowskich znaczków pobudzających wyobraź-nię, rodzinnych zdjęć, pocztówek, instrumentów muzycznych, radia, telewizora, gier planszowych, obrazów francuskich impre-sjonistów, zestawu Perky Pat z Dickowskich Trzech Stygma-tów Palmera Eldritcha, dioramy Daguerre’a, małego kryształku LSD, barokowego malarstwa sufitowego, filmu, fotoplastykonu i wielu innych rzeczy będących pewno nieodłącznym atrybutem kultury (Radkowska 1996).

Metafory, za  pomocą których starano się „oswoić” Internet, także nie sprzyjały akomodacji dyskursu naukowego na  temat tego feno-menu, ponieważ przyjmowały skrajne postaci. Można dowiedzieć się,

Antropologia komunikacji

Page 30: Via Comunicandi

30

że „Internet to okno”, co sugeruje przejrzystość, otwarcie, możliwości, wiedzę (w  ramach kluczowej metafory widzieć = wiedzieć)3, ale także, iż „Internet jest dżunglą”, co kieruje w stronę nieprzejrzystości, błądzenia, nadmiaru i ciemności (niewiedzy).

Pojawiają się jednak coraz liczniej dojrzalsze prace, wykorzystujące dziedzictwo praktyki badań antropologicznych w  odniesieniu do  no-wych mediów. Pierwszą pracą tego typu, która zresztą zapowiadała stwo-rzenie autonomicznego pola badań nad cyberkulturą, był artykuł Arturo Escobara z 1994 roku pt. Welcome to Cyberia: Notes on the Anthropology of Cyberculture (Escobar 1994). Znajdziemy tam rozważania na  temat społeczno-kulturowych podstaw pozwalających na  tworzenie nowych technik komunikacyjnych i, zwrotnie, rozważania na temat tego, jak ich użytkowanie modyfikuje te podstawy. Escobar pozwolił sobie na projek-towanie wpływu nowych technologii w  przyszłości na  formy komuni-kacji międzyludzkiej i całą kulturę na tyle trafnie, że T.H. Eriksen (2003) napisał książkę, w  której znajdują się liczne potwierdzenia tez Escoba-ra, m.in. na temat zmiany struktury czasu, jego spiętrzenia przez nowe technologie. Jednak dla antropologów komunikacji najważniejszym punktem artykułu Escobara było wskazanie społecznego kontekstu no-wych technologii komunikacyjnych jako potencjalnie ważnego obszaru badań: chodziło o  rozważenie problemów tworzenia, społecznej dys-trybucji, dostępu, zapośredniczonych przez nowe technologie kodów i  języków komunikacji, których znajomość włącza lub wyłącza z  okre-ślonych wspólnot, jednym coś daje, innym odbiera. Autor wskazał tak-że, iż powinno się zbadać, w jaki sposób biorą one udział w kreowaniu, utrzymywaniu i nadawaniu spójności określonym grupom. Obecnie ten kierunek badań jest w  antropologii stosunkowo często podejmowany. Tożsamości mniejszości, których elementem konstytutywnym jest Inter-net (kreowanie tejże tożsamości, utrzymywanie oraz ochrona itp.), były przedmiotem kilku opracowań (por.: Hine 2000; Kuligowski 2007; Miller, Slater 2000; Pink 2000; Zeitlyn i Houtman 1996). Sposoby komunikowa-nia się w ramach różnorodnych społeczności online i funkcje używanych w ich ramach mediów komunikacji oraz kodów także znalazły odzwier-ciedlenie w pracach antropologów (por. Amant 2007).

3 Tu najczęściej pojawia się także metafora „internauty jako podróżnika” i po-ruszania się w hipertekstualnej rzeczywistości sieci Internetu jako podróży (por. np. Jagiełło, Schmidt 2010:. 5).

Marcin Brocki

Page 31: Via Comunicandi

31

W ramach antropologii komunikacji badaczy interesują efekty społecz-nego zróżnicowania użytkowników danego medium (np. klasa społecz-na, płeć, wiek, tożsamość etniczna – jak różne grupy doświadczają, użyt-kują, rozumieją i co robią z danym medium), cele komunikacji, sposoby ich osiągania (wybory użytych środków, narzędzi przekazu i elementów przekazu), role uczestników procesu komunikowania, ich wpływ (przez sposoby użytkowania) na  proces komunikacji, definiowanie medium w stosunku do ich sposobów życia itp. (Axel 2006).

Warto zatem zauważyć, iż nastąpiło wyraźne i nieodwracalne rozwar-stwienie w antropologii komunikacji. Badania zorientowane na interak-cję twarzą w twarz (np. Birdwhistell 1970; Hall 1978; Hymes 1980; Winkin 2007) i  badania nad społecznym kontekstem funkcjonowania nowych technologii komunikacyjnych wymagają innego podejścia, przesunięcia w ramach dominującego paradygmatu, ponieważ dotyczą zjawisk róż-nie wewnętrznie zorganizowanych, inaczej sytuowanych w „tubylczych” systemach klasyfikacyjnych, inaczej oddziałujących na poziomie właśnie interakcji i  kultury w  ogóle. Co więcej, podczas gdy badania interakcji twarzą w twarz, podobnie jak „konwencjonalne” badania etnograficzne, opierały się na różnych formach „umiejscowionych” badań terenowych, w przypadku „nowych nowych mediów” nie można wprost zastosować tych samych technik inaczej niż w funkcji użytecznych metafor, co zmie-nia całkowicie ich status. Jedno nie ulega zmianie: aby potrafić właściwie interpretować formy społecznego funkcjonowania nowych technik ko-munikacyjnych (elementu kultury), należy nauczyć się nimi posługiwać i starać się zbliżyć do sposobów konceptualizowania świata implikowa-nych przez ich używanie.

Bibliografia

Angrosino M. (2010), Badania etnograficzne i obserwacyjne, przeł. M. Brzozowska--Brywczyńska, PWN, Warszawa.

Amant K. (2007), Linguistic and Cultural Online Communication Issues in the Global Age, Information Science Reference, Hershey.

Axel B.K. (2006), Anthropology and the New Technologies of Communication, „Cul-tural Anthropology”, vol. 21, no 3, s. 354–384.

Birdwhistell R.L. (1970), Kinesics and Context: Essays on Body Motion Communica-tion, University of Pennsylvania Press.

Boon J. (1983), Functionalists Write Too: Frazer/Malinowski and the Semiotics of the Monograph, „Semiotica”, vol. 46, no 2–4, s. 131–149.

Antropologia komunikacji

Page 32: Via Comunicandi

32

Clifford J. (2000), Kłopoty z kulturą, przeł. E. Dżurak i in., KR, Warszawa.Cook S. (2004), New Technologies and Language Change: Toward an Anthropology

of Linguistic Frontiers, „Annual Review of Anthropology”, vol. 33, s. 103–115.Dance F.E. (1967), Human Communication Theory, Holt, New York.Eriksen T.H. (2003), Tyrania chwili, przeł. Grzegorz Sokół, PIW, Warszawa.Escobar A. (1994), Welcome to Cyberia: Notes on the Anthropology of Cyberculture,

„Current Anthropology”, vol 35, no 3, s. 211–231.Goździak E. (1987a), Kinezyka, [w:] Słownik etnologiczny, red. Z. Staszczak, PWN,

Warszawa–Poznań, s. 170–172.Goździak E. (1987b), Proksemika, [w:] Słownik etnologiczny, red. Z. Staszczak,

PWN, Warszawa–Poznań, s. 296.Hall E.T. (1978), Ukryty wymiar, przeł. T. Hołówka, PIW, Warszawa.Hine C. (2000), Virtual Ethnography, Sage Publications, London.Hymes D. (1980), Socjolingwistyka i  etnografia mówienia, [w:] Język i  społeczeń-

stwo, red. M. Głowiński, Czytelnik, Warszawa, s. 41–82.Jackson J.E. (1990), „I Am a Fieldnote”: Fieldnotes as a Symbol of Professional Identi-

ty, [w:] Fieldnotes. The Makings of Anthropology, ed. R. Sanjek, Cornell Universi-ty Press, Ithaca–London, s. 3–34.

Jagiełło E.A. (2010), Etnograf w cybermedynie. Próba zastosowania etnograficznej analizy zawartości, [w:] Homo Interneticus. Etnograficzne wędrówki w głąb sieci, red. E.A Jagiełło, P. Schmidt, Wiedza i Edukacja, Lublin, s. 35–47.

Jagiełło E.A., Schmidt P. (2010), Słowo wstępne, [w:] Homo Interneticus. Etnogra-ficzne wędrówki w  głąb sieci, red. E.A  Jagiełło, P. Schmidt, Wiedza i  Edukacja, Lublin, s. 5–7.

Kaniowska K. (1999), Opis – klucz do rozumienia kultury, Polskie Towarzystwo Lu-doznawcze, Łódź.

Kuligowski W. (2007), Antropologia współczesności. Wiele światów, jedno miejsce, Universitas, Kraków.

Kuntsman A. (2004), Cyberethnography as Home-work, „Anthropology Matters”, vol. 6, no 2, s. 1–10.

Marcus G.E. (1998), Ethnography through Thick and Thin, Princeton University Press, Princeton.

Miller D., Slater D. (2000), The Internet: An Ethnographic Approach, Berg, Oxford.von Niederer A. (1975), Zur Ethnographie und Soziographie nichtverbaler Dimen-

sionen der Kommunikation, „Zeitschrift für Volkskunde”, J. 71, Hj. 1, s. 1–20.Ossowski S. (2001), O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa.Pink S. (2000), ‘Informants’ Who Come ‘Home’, [w:] Constructing the Field: Ethno-

graphic Fieldwork in the Contemporary World, ed. V. Amit, Routledge, London–New York, s. 96–119.

Radkowska M. (1996), Przedmiot, podróż, miejsce mityczne. Projekt netnologii, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, nr 3–4, s. 134–139.

Marcin Brocki

Page 33: Via Comunicandi

Schwimmer B. (1996), Anthropology on the Internet: A  Review and Evaluation of Networked Resources, „Current Anthropology”, vol 37, no 3, s. 561–568.

Wehse R. (1986), Gebärde, [w:] Enzyklopädie des Märchens. Handwörterbuch zur Hi-storischen und Vergleichenden Erzählforschung, Bd. 5, L. 2/3, Berlin, s. 782–792.

Wejland A.P. (2010), Założenia teoretyczne i metodologiczne badań Internetu i w In-ternecie. Kilka uwag krytycznych, [w:] Homo Interneticus. Etnograficzne wędrówki w głąb sieci, red. E.A Jagiełło, P. Schmidt, Wiedza i Edukacja, Lublin, s. 8–13.

Wilson S.M., Peterson C. (2002), The Anthropology of Online Communities, „Annual Review of Anthropology”, vol .31, s. 449–467.

Winkin Y. (2007), Antropologia komunikacji. Od teorii do badań terenowych, Wy-dawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa.

Zeitlyn D., Houtman G. (1996), Information Technology and Anthropology, „An-thropology Today”, vol. 12, no 3, s. 1–3.

Antropologia komunikacji

Page 34: Via Comunicandi
Page 35: Via Comunicandi

35

Robert Frei Uniwersytet Wrocławski

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Analiza konwersacyjna (AK) wyłoniła się w  latach sześćdziesiątych XX wieku z  socjologii etnometodologicznej H. Garfinkla i  podziela z  nią zasadnicze założenia programowe. Celem etnometodologii jest rekon-strukcja racjonalnych zasobów wiedzy potocznej, za  pomocą których ludzie koordynują swoje codzienne interakcje. Można powiedzieć, że AK podejmuje to samo zadanie w płaszczyźnie analizy rozmowy i koncen-truje się na składniowych relacjach między czynnościami językowymi jej uczestników1.

Według E. Schegloffa, który wraz z H. Sacksem i G. Jefferson był współ-twórcą programu AK, jest ona użyteczna dla antropologicznych badań nad komunikacją, ponieważ dostarcza ścisłych narzędzi umożliwiają-cych metodyczne prowadzenie bezpośredniej analizy zjawisk życia co-dziennego i  poprzez to rozwija zainteresowanie etnografią mówienia, której program przedstawili D. Hymes i J. Gumperz2. Należy jednak moc-no zaznaczyć, iż  autorzy AK podkreślają suwerenność prowadzonych przez siebie badań. Zasadniczo chodzi im o odkrywanie formalnych re-guł powierzchniowej struktury języka mówionego, którym nadają status autonomicznych instytucji społecznych. Z tego powodu ściśle odróżnia-ją kontekst swoich badań od kontekstu ich zastosowania w realizacji od-miennych celów teoretycznych.

1 E.A. Schegloff, Goffman and the Analysis of Conversation, [w:] Erving Goffman: Exploring the Interaction Order, eds. P. Drew, T. Wootton, Polity Press, Cambridge 1988, s. 94.

2 Por. E.A. Schegloff, Sequencing in Conversacionals Openings, „American An-thropologist”, New Series, vol. 70 (1968), no 6 (Dec.), s. 1075. Chodzi o wydany pod redakcją D. Hymesa i J. Gumperza zeszyt: „American Anthropologist”, New Series, vol. 66 (1964), no 6, part 2: The Ethnography of Communication (Dec.).

Page 36: Via Comunicandi

36

Robert Frei

Ustalenia wstępneW przeciwieństwie do analizy dyskursu AK nie wykorzystuje zasobów lingwistyki i retoryki. Jej nieufność do przedwczesnego teoretyzowania jest niewątpliwie dziedzictwem etnometodologicznym. Jak wiadomo, H. Garfinkel poddał gruntownej krytyce konwencjonalną praktykę na-ukową polegającą na subsumowaniu danych empirycznych pod rzeko-mo obiektywne kryteria, których wybór jest wyrazem arbitralności bada-cza. Według niego, aby uniknąć wymuszania i nadinterpretacji danych, socjologia musi od podstaw opracować takie kategorie, za  pomocą których sami uczestnicy sytuacji mogliby adekwatnie objaśnić swoje za-chowanie. Ponieważ AK opisuje wypowiedzi w kategoriach społecznego działania, więc samodzielnie rozwija swoje narzędzia analityczne w toku prowadzonych badań empirycznych.

Przedmiotem badań AK są przede wszystkim nieformalne konwer-sacje, które stanowią punkt odniesienia dla analizy rozmów osadzo-nych instytucjonalnie. To teoretyczne założenie, niewątpliwie zbieżne z  fenomenologiczną tezą o  pierwotności świata życia codziennego, znajduje swoje potwierdzenie w  prostych obserwacjach. Ludzie swo-bodnie rozmawiają w każdym dowolnym miejscu i dopiero szczególne wydarzenie (np. reprymenda szefa, wejście sędziego) powoduje, że roz-mowa nabiera cech formalnych. Taka transformacja polega na  struk-turalnym uproszczeniu i  zredukowaniu zwykłej rozmowy do  celów instytucjonalnych3.

Powyższe założenie leży u  podstaw budzącej liczne kontrowersje dyrektywy metodologicznej: AK nie przywiązuje szczególnej uwagi do danych etnograficznych informujących o miejscu i kontekście sytu-acyjnym rozmowy. Podstawą analizy jest tylko i wyłącznie szczegółowa transkrypcja, która prezentuje sekwencję wszystkich zarejestrowanych zjawisk wokalnych (w tym również pauzy, amplitudy głośności i tempa wypowiedzi) z podziałem na wypowiedzi (tzw. kolejki) poszczególnych uczestników.

Jeśli skonfrontujemy tę praktykę z  celem analizy dyskursu, którym według T. van Dijka jest „ukazanie, jak poznawczy, społeczny, historycz-ny, kulturowy i polityczny kontekst komunikacji i użycie języka rzutuje

3 D. Silverman, Interpretacja danych jakościowych, przeł. M. Głowacka-Grajper, J. Ostrowska, PWN, Warszawa 2009, s. 195.

Page 37: Via Comunicandi

37

Analiza konwersacyjna – zarys metody

na zawartość, znaczenie, struktury i strategie charakteryzujące tekst lub dialog i vice versa, jak sam dyskurs jest zintegrowaną częścią szerszego kontekstu i oddziałuje na niego”4, to nietrudno o postawienie zarzutu, że AK dekontekstualizuje konwersację. Jednakże ten zarzut byłby nie-słuszny. Analiza dyskursu i AK mają po prostu odmienne cele poznaw-cze. Ta ostatnia podejmuje zadanie rekonstrukcji formalnego urządze-nia językowego – które pozwala uczestnikom rozmowy samodzielnie wytwarzać i przekształcać lokalne konteksty sytuacyjne – na podstawie sekwencyjnej mikroanalizy rutynowych zachowań komunikacyjnych i indukcyjnego uogólnienia uzyskiwanych w ten sposób wyników.

W AK sprawdza się minimalistyczne założenie, iż  znaczenia poszcze-gólnych wypowiedzi wynikają z ich lokalizacji w sekwencji. Dość dosad-nie ilustruje to porównanie znaczenia pustej kolejki po wygłoszeniu opi-nii i autokrytyki:

Przykład 15

1. A: Jezu, ale tu drętwo!2. B: ((milczenie = niezgoda))

Przykład 26

1. A: Przytyłam hh.2. B: ((milczenie = zgoda))

Należy przyznać, że  niektóre konfiguracje wypowiedzi noszą cechy regularnych prawidłowości. Analitycy konwersacji tłumaczą to tym, że  w  każdej rozmowie jest obecny formalny, bezkontekstowy aparat, który pozwala uczestnikom niemal automatycznie rozumieć swoje za-chowania i  tym samym koordynować interakcję7. W  obu przykładach milczenie jest efektem organizacji preferencji – społecznie nieprefero-

4 A. Grzymała-Kazłowska, Socjologicznie zorientowana analiza dyskursu na tle współczesnych badań nad dyskursem, „Kultura i Społeczeństwo”, R. 48 (2004), nr 1, s. 19.

5 S.C. Levinson, Pragmatyka, przeł. T. Ciecierski, K. Stachowicz, PWN, Warszawa 2010, s. 399.

6 Ibidem.7 H. Sacks, E.A. Schegloff, G. Jefferson, A Simplest Systematics for the Organiza-

tion of Turn-Taking for Conversation, „Language”, vol. 50 (1974), no 4, part 1 (Dec.), s. 699.

Page 38: Via Comunicandi

38

wane jest zarówno niezgadzanie się z opiniami oceniającymi, jak i wy-głaszanie (lub potwierdzanie) krytyki (a tym bardziej autokrytyki) – która ujawnia się w empirycznej analizie działań.

Znaczenia poszczególnych wypowiedzi i ich sekwencji nie są tutaj wy-jaśniane za  pomocą ogólnokulturowych wartości i  indywidualnych in-tencji społecznych aktorów. Schegloff kładzie nacisk na to, iż tematem badań nie jest osoba i  jej psychika, lecz syntaktyka społecznego działa-nia8. Uczestnik rozmowy zostaje w AK zredukowany do kompetentnego operatora narzędzi językowych, za  pomocą których może analizować kierowaną do niego wypowiedź i na tej podstawie wyprodukować włas-ną. Chociaż może się to wydawać paradoksalne, to sądzę, że właśnie taka redukcja eliminuje wskazane przez Garfinkla ryzyko traktowania uczest-ników sytuacji jak „tumanów kulturowych” lub „tumanów psychologicz-nych”, których zachowania są determinowane rzekomo obowiązującymi „wzorami ról” i „biografią psychiatryczną” 9.

Jednakże ten techniczny aspekt rekonstrukcji AK spotkał się z krytyką, m.in. E. Goffmana, który zarzucił jej opisywanie mechanicznego systemu wymiany i praktykowanie zdehumanizowanej inżynierii komunikacyjnej. W odpowiedzi Schegloff wytknął Goffmanowi uprawianie „psychologii drugiego stopnia” i niegodne socjologa pomieszanie społeczno-języko-wej kompetencji uczestnika z jego kompetencją moralną. Nie osądzając w tym miejscu racji obu stron sporu, można poprzestać na stwierdzeniu, że ściśle uprawiana AK ogranicza się do rekonstrukcji tylko i wyłącznie systematycznej organizacji rozmowy, a uzyskane w tym zakresie wyniki są potwierdzane na większych próbach ilościowych10.

Reguły podejmowania kolejek (System Turn-taking)

Kolejka jest jednostką ponadzdaniową, pojedynczą wypowiedzią jednego uczestnika rozmowy. Wymiana kolejek przez dwóch uczest-ników tworzy regularną sekwencję o  zmiennej długości zgodnie ze wzorem a–b–a–b, którą charakteryzuje niebywała wręcz płynność

8 E.A. Schegloff, Goffman…, op. cit., s. 94.9 Por. H. Garfinkel, Studia z etnometodologii, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warsza-

wa 2007, s. 88.10 Ibidem, s. 95–96.

Robert Frei

Page 39: Via Comunicandi

39

zmiany mówiącego. Szczegółowe badania wykazały, że zaledwie pięć procent strumienia rozmowy nakłada się na  siebie, a  gdy to nastąpi, jeden z uczestników po prostu przerywa swoją wypowiedź (podejmu-je działanie naprawcze). W  typowej sytuacji nowa kolejka rozpoczyna się dokładnie w  tym punkcie (miejsce zmiany), w  którym zakończy-ła się poprzednia. Skąd uczestnicy rozmowy wiedzą, kiedy mogą się odezwać? Warto od razu zaznaczyć, że  rozmowy telefoniczne charak-teryzuje większa płynność od prowadzonych twarzą w twarz. Odpada więc argument, że  rozmówcy uprzedzają siebie o  końcu wypowiedzi za pomocą środków paralingwistycznych. W AK ustalono, że zakończe-nie kolejki jest sygnalizowane pojawieniem się jej własnych elementów strukturalnych (np. opadająca intonacja, mikropauza), ale to zjawisko projektowalności zmiany mówiącego nie zostało jeszcze satysfakcjonu-jąco wyjaśnione11.

Wymiana kolejek komplikuje się, gdy w rozmowie bierze udział więcej niż dwóch uczestników. Badając takie wymiany, Sacks, Schegloff i Jeffer-son zrekonstruowali tzw. system przydziału kolejek (gdzie B – bieżący mówca, N – następny mówca, MZ – miejsce zmiany)12:

Reguła 1 – w pierwszym MZ każdej kolejki(1.a) Jeśli B wyznacza N w bieżącej kolejce, to przejście dokonuje się

w pierwszym MZ po wskazaniu N.(1.b) Jeśli B nie wyznacza N, to każdy inny uczestnik może wyznaczyć

siebie, a prawo do kolejki ma ten, kto odezwie się pierwszy.(1.c) Jeśli B nie wyznacza N, i nie zachodzi (1.b), to B może, ale nie musi

kontynuować.

Reguła 2 – we wszystkich kolejnych MZJeśli B stosuje (1.c), to w następnym MZ stosuje się (1.a–c), podobnie

w następnych MZ, aż nastąpi zmiana mówiącego.

Autorzy rekonstrukcji zaznaczają, że ten lokalny system alokacji (po-zwalający na  ograniczoną kontrolę przydziału głosu) nie określa, kto inicjuje rozmowę, oraz nie przesądza o  względnej dystrybucji kolejek

11 S.C. Levinson, op. cit., s. 344.12 H. Sacks, E.A. Schegloff, G. Jafferson, op. cit., s. 696–735. Przedstawiam

uproszczoną wersję za: S.C. Levinson, op. cit., s. 345.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 40: Via Comunicandi

40

między uczestnikami wymiany13. Mamy tu do czynienia z urządzeniem językowym, które pozwala zorganizować dowolną interakcję, ale nie przydziela konkretnym uczestnikom określonych ról. Dlatego o kolejno-ści zabierania głosu może decydować na przykład różnica statusu spo-łecznego uczestników rozmowy.

Pary przyległe (Adjacency pairs)

Podejmowane przez uczestników kolejki tworzą rozbudowane sekwen-cje o regularnej strukturze wewnętrznej. Każde dwie sąsiadujące ze sobą wypowiedzi stanowią parę czynności językowych, które tworzą ze sobą jedną z trzech typowych relacji wymiany14:

(a) wymiany pokrewnych przedmiotów, np. pozdrowienie–pozdro - wienie;

(b) wymiany komplementarnej, np. pytanie–odpowiedź;(c) wymiany determinującej alternatywny wybór, np. oferta–akcep -

tacja/odrzucenie.Do identyfikacji czynności językowej można właściwie używać wszyst-

kich dostępnych środków syntaktycznych (format zdania) i pragmatycz-nych (moc illokucyjna), ale ostatecznie o wartości kolejki – o czym było już powyżej – decyduje jej lokalizacja. W licznych przypadkach ta sama kolejka jest drugą częścią pary poprzedzającej i  pierwszą częścią pary następującej w sekwencji:

Przykład 315

1. R: A może zjemy wszyscy razem obiad? (P.1)2. C: Dobrze. Tam, gdzie zwykle, tak? (O.1) (P.2)3. R: Tak. (O.2)

Ponadto para przyległa może być rozdzielona jedną lub wieloma do-datkowymi sekwencjami wstawionymi, co skutkuje rozbudowaniem struktury rozmowy.

13 H. Sacks, E.A. Schegloff, G. Jafferson, op. cit., s. 701.14 E.A. Schegloff, Goffman…, op. cit., s. 110.15 S.C. Levinson, op. cit., s. 369.

Robert Frei

Page 41: Via Comunicandi

41

Przykład 416

1. A: Mogę prosić o piwo? (P. 1)2. B: A ma pan 18 lat? (P.2)3. A: Nie. (O.2)4. B: Nie. (O.1)

Schegloff twierdzi, że przyleganie do siebie wypowiedzi jest faktem społecznym. Pojawienie się pierwszej części pary – na  przykład pyta-nia – uruchamia mechanizm wymiany wypowiedzi, ponieważ wytwa-rza oczekiwanie relewantnej części drugiej (Schegloff pisze o własności natychmiastowego ustanowienia odpowiedzi). To oczekiwanie nie jest uchylone, gdy zamiast części drugiej pojawia się kolejna część pierwsza, a nawet wówczas, gdy po domknięciu wszystkich sekwencji wstawio-nych relewancja jest unieważniana i  pojawia się wyjaśnienie uzasad-niające brak odpowiedzi. W  takiej sytuacji należy uznać, iż  oczekiwa-nie wniesione pytaniem zostaje spełnione zgodnie z zasadą relewancji warunkowej17. Levinson uzupełnia to trafną uwagą, iż par przyległych nie łączy jakaś reguła konstrukcyjna, „nakazująca, żeby, jeśli chcemy otrzymać poprawnie zbudowany dyskurs, pytanie zawsze otrzymywa-ło odpowiedź, lecz tworzenie konkretnych oczekiwań, na które należy odpowiedzieć”18.

Wymiana kolejek i sekwencje par przyległych stanowią odrębne regu-ły organizujące rozmowy, co oznacza, że  ich porządek nie musi się ze sobą pokrywać. Ciekawej tego ilustracji dostarczył Schegloff, analizując typową, zdawałoby się, wypowiedź dziecka:

Przykład 519

1. D: Mamo, wiesz co?

Rzecz w tym, iż dziecko wypowiada w swojej kolejce pełną sekwen-cję wezwanie–odpowiedź (sekwencja WO), której druga część jest py-taniem, czyli tworzy zobowiązanie do słuchania i mówienia. „Poprawna” wymiana powinna wyglądać następująco:

16 Ibidem, s. 353.17 E.A. Schegloff, Sequencing…, op. cit., s. 1083–1087.18 S.C. Levinson, op. cit., s. 357–358.19 E.A. Schegloff, Sequencing…, op. cit., s. 1089 (przeł. R.F.).

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 42: Via Comunicandi

42

Przykład 61. D: Mamo, wiesz?2. M: Co?

Ten przykład poucza – twierdzi Schegloff – że wezwanie „nie tyle mie-rzy w odpowiedź, co w potwierdzenie gotowości do interakcji”. Można tu jeszcze dodać, iż  wypowiedź z  przykładu 5. ujawnia asymetrię po-między uczestnikami rozmowy. Nie należy jednak wnioskować, że autor wypowiedzi zawsze musi zajmować niższą pozycję w społecznej hierar-chii. W gruncie rzeczy jest to tylko strategia wymuszania uwagi i może być z  powodzeniem stosowana przez uczestnika o  wyższym statusie społecznym.

Dystrybucja rozmowy telefonicznej

Badanie rozmów telefonicznych stanowi w  pewnym sensie bazowy przypadek analizy konwersacyjnej, ponieważ uczestnicy rozmowy nie widzą się wzajemnie, nie mogą wspomagać swoich komunikatów ge-stami oraz mimiką i  z  tego powodu są zmuszeni zorganizować swoją interakcję tylko i wyłącznie za pomocą środków wokalnych. W tym też sensie telefoniczna wymiana wypowiedzi wyraźniej eksponuje potencjał języka mówionego, a jej analiza ujawniła ciekawą regularność.

O  ile omówione powyżej reguły tworzą lokalny system kierowania rozmową, czyli organizują przejście tylko od jednej kolejki do drugiej, to w rozmowie telefonicznej pojawia się reguła organizacji ogólnej, która porządkuje całość sekwencji.

E. Schegloff wykonał badanie na próbie pięciuset telefonów wchodzą-cych i wychodzących z posterunku policji i na tej podstawie sformuło-wał regułę dystrybucji otwarcia rozmowy telefonicznej: „odpowiadający mówi pierwszy”20. W  otwierającej rozmowę sekwencji WO pierwszą częścią pary przyległej jest dzwonek (wezwanie), a  drugą częścią jest odpowiedź uczestnika odbierającego telefon. Pogwałcenie tej reguły zazwyczaj uniemożliwia interakcję, ponieważ uczestnicy nie są wstanie ustalić kolejności zabierania głosu. Nie słysząc odpowiedzi na wezwanie, dzwoniący ponawia je, tym razem werbalnie, powtarzając wielokrotnie

20 Ibidem, s. 1076.

Robert Frei

Page 43: Via Comunicandi

43

(w  tym samym rytmie, co dzwonek) te same warianty leksykalne (naj-częściej ‘halo’ albo ‘słyszysz mnie?’), i dopiero po usłyszeniu odpowiedzi wchodzi w  rozmowę. Schegloff odnotował, że  na  wszystkie zbadane przypadki reguła dystrybucji nie potwierdziła się tylko jeden raz, nie po-wodując komunikacyjnego chaosu.

Przykład 721

Policjant dzwoni, adresat podnosi słuchawkę i  po  jednosekundowej przerwie:

1. Policjant: Halo.2. Inny: Amerykański Czerwony Krzyż.3. Policjant: Halo, tu policja.

Schegloff zinterpretował ten przypadek jako próbę ratowania reguły dystrybucji. Jednak zazwyczaj pogwałcenie tej reguły prowadzi – niczym w eksperymentach Garfinkla – do załamania porządku interakcyjnego. Ilustruje to podany przez Schegloffa przypadek jego studentki, która otrzymywała anonimowe telefony z  nieprzyzwoitymi propozycjami. Po pewnym czasie zaczęła rozpoznawać dzwoniącego po jego ciężkim oddechu i gdy słyszała ten oddech, to po podniesieniu słuchawki prze-stała się pierwsza odzywać. Studentka przyznała, że wielokrotnie się my-liła i rozdrażniła tą praktyką swoich znajomych. Gdy oni dzwonili do niej, ona podnosiła słuchawkę i milczała. Schegloff komentuje, że studentka przytoczyła tę anegdotę jako przykład reguły dystrybucji, ale w tym sa-mym przykładzie pojawiło się jeszcze coś. Studentka wyznała, że unik-nęła tym samym wysłuchania sprośności, bo obsceniczny dzwoniący nie odzywał się, dopóki ona nie powiedziała ‘halo’. Tym samym – konkluduje Schegloff – molestujący ją mężczyzna również podporządkował się re-gule dystrybucji22.

Rozpoczynająca rozmowę telefoniczną sekwencja WO charaktery-zuje się tym, że  jest nieterminalna. Schegloff rozumie przez to, iż  taka sekwencja jest tylko wstępem do czegoś, co powinno po niej nastąpić. Uwaga ta wydaje się istotna, ponieważ na pierwszy rzut oka para WO ma podobną strukturę do pary pytanie–odpowiedź (PO). Po pierwsze, róż-nica pomiędzy nimi polega na tym, że sekwencja PO może kilkakrotnie

21 Ibidem, s. 1079 (przeł. R.F.).22 Ibidem, s. 1079.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 44: Via Comunicandi

44

powracać w strukturze rozmowy, natomiast sekwencja WO nie może być powtórzona. Wezwanie może być tylko wznawiane, jeśli adresat na nie nie reaguje.

Po  drugie, pytanie zobowiązuje słuchającego do  odpowiedzi, nato-miast w przypadku wezwania to ten, który je wykonał, jest zobowiązany do kontynuowania konwersacji oraz do podporządkowania się kolejnej regule: „dzwoniący dostarcza pierwszego tematu”23. Jednakże ta regu-ła jest tylko limitowana: nie jest aż tak wiążąca, jak zasada dystrybucji. Schegloff zarejestrował odstępstwo od niej w następującej żartobliwej rozmowie:

Przykład 824

Policjant dzwoni do ojca.1. Inny: Halo.2. Policjant: Halo.3. Inny: Halo, list, zapomniałeś o liście.4. Policjant: Tak, ale posłuchaj mnie, - ale on ---- wybuchł [etc.]

Zamianę ról pomiędzy dzwoniącym i  adresatem można tutaj wyjaś-nić stosunkiem daleko posuniętej zażyłości. Typowa sekwencja otwarcia rozmowy telefonicznej rozciąga się na  trzy kolejki i  dopiero w  kolejce czwartej jest miejsce na wprowadzenie pierwszego tematu. Sekwencję wykonanych czynności można za Levinsonem przedstawić następująco:

Przykład 925

Dzwonek ((wezwanie)1. O: Halo. ((odpowiedź)) + ((okazanie rozpoznania))2. D: Cześć. ((powitanie, cz. 1))((stwierdzenie, że D rozpoznał O))((stwierdzenie, że O może rozpoznać D))3. O: O, cześć. ((powitanie, cz. 2))((stwierdzenie, że O rozpoznał D))

Wydaje się, że  sekwencja otwierająca rozmowę ulegnie zmia-nie w  rozmowach prowadzonych przez telefon komórkowy, gdy

23 Ibidem, s. 1081.24 Ibidem, s. 1077 (przeł. R.F.).25 S.C. Levinson, op. cit., s. 363.

Robert Frei

Page 45: Via Comunicandi

45

dzwoniący wybiera osobisty numer adresata, który przed odebraniem wezwania odczyta wyświetlającą się na ekranie informację o tożsamości dzwoniącego.

O ile telefoniczną wymianę wypowiedzi inicjuje dzwoniący, to jej za-mknięcie jest już skutkiem skoordynowanego zachowania obu uczest-ników rozmowy. Sekwencję zamykającą można rozpoznać po tym, że je-den z uczestników produkuje kolejkę beztematyczną, która sygnalizuje, iż nie ma już nic do powiedzenia, a drugi rozmówca wykonuje to samo. W przypadku rozmów służbowych wymieniane są zazwyczaj podzięko-wania, a w wymianach nieformalnych pojawiają się wstępne elementy zamknięcia (dobrze; w  porządku; no to::), które poprzedzają wymianę właściwych elementów zamykających (cześć; do  zobaczenia; na  razie; do zo; ściskam, pa)26. Jednakże w licznych przypadkach procedura zamy-kania rozmowy może zostać przerwana, gdy jeden z uczestników po za-kończeniu sekwencji wstępnej wprowadza nowy temat.

Przykład 1027

1. C: Dobrze, dziękuję.2. R: W porządku, kochanie.3. C: O, A PRZY OKAZJI chciałam jeszcze powiedzieć…

Ponowne otwarcie zamknięć – według Levinsona28 – należy uznać za czynności niepreferowane, ponieważ „sekcja zamykająca nie zawiera normalnie takich wtrąceń”. Każdorazowe zakłócenie maszynerii komuni-kacyjnej wymaga zastosowania szczególnych środków, sygnalizujących nietypowy charakter podejmowanego zachowania. W  przykładzie 10. efekt ten jest realizowany głośniejszym rozpoczęciem 3. kolejki (symbol – wielkie litery).

Organizacja preferencji i naprawy

W analizie konwersacyjnej pojęcie preferencji nie ma konotacji psycho-logicznych i dlatego nie należy go wiązać z intencją uczestników rozmo-wy. Pojęcie to oznacza strukturalną zasadę konwersacji, która organizuje,

26 Ibidem, s. 370.27 Ibidem, s. 376.28 Ibidem, s. 375.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 46: Via Comunicandi

46

po pierwsze, sposób wykonania drugiej części pary przylegającej, tzw. dopełnienie, po drugie produkcję określonego porządku sekwencyjne-go i po trzecie – określa ranking rodzajów sekwencji oraz stosowanych narzędzi naprawczych poprzedzającej kolejki.

Organizacja preferencji jest organizacją społeczną, w  związku z  tym można powiedzieć, że wyznacza normatywne oczekiwanie co do wyko-nywanych czynności językowych. Jednakże AK nie podejmuje dyskusji nad kwestiami normatywnymi, a  jedynie opisuje dostępne obserwacji zróżnicowanie morfologiczne jednostek sekwencyjnych i na podstawie porównania ilościowego określa kryteria społecznych preferencji.

Zacznijmy od dopełnienia pierwszej części pary przyległej. Typowym przykładem niepreferowanej odpowiedzi na  prośbę i  zaproszenie jest odmowa, a na stwierdzenie – niezgoda. Ilościowe porównanie rzeczywi-stych rozmów nieformalnych wykazuje, że ich uczestnicy po prostu uni-kają takich czynności, a gdy już je wykonują, to sposób tego wykonania istotnie różni się od sposobu wyrażenia zgody.

Przykład 1129

1. A: Naprawdę czyste to jezioro, nie?2. B: = Fantastyczne.

Przykład 1230

1. A: Nie zeszłabyś coś przegryźć na lunch ze mną? Mam piwko i tede.2. B: Włłaś słonk-, ee, moż=3. A: [Masz co innego do roboty?4. B: [Ma-5. B: nie, muszę tylko ee zadzwonić do matki Billa.

Przykład 1331

1. H: pomyśleliśmy, że może byśmy jakoś mogli pomóc2. S: [Nno tto3. H: [To znaczy może moglibyśmy zrobić dla niej jakieś zakupy czy coś

w tym stylu:?(0,7)

29 T. Rapley, Analiza konwersacji, dyskursu i dokumentów, przeł. A. Gąsior-Nie-miec, PWN, Warszawa 2010, s. 150.

30 Ibidem, s. 151.31 Ibidem.

Robert Frei

Page 47: Via Comunicandi

47

4. S: To znaczy, to bardzo uprzejme z pana strony .hhhw tej chwili nie:. bo chło:pcy są na miejscu w domu.

Przykład 11. ujawnia typową formę wyrażania zgody: sekwencja skła-da się z  zaledwie dwóch kolejek, druga kolejka następuje bezpośred-nio po pierwszej (symbol =), jej treść jest jednoznaczna, a jej forma jest w pełni transparentna.

Inaczej to wygląda w przykładach 12. i 13. Zachowanie uczestników B i S jest ewidentnie nacechowane zróżnicowanym materiałem, którego zagęszczenie pozwala na  identyfikację niepreferowanego dopełnienia. Można tu wymienić: znacznik sygnalizujący odmowę (nno tto; ee); od-roczenie odpowiedzi za pomocą pauzy (0,7 s.), przydechu (.hhh), prze-ciągania (nie::) i dublowania głosek (włłaś); nieciągłości w postaci niedo-kończonych wyrazów (Ma-). Ponadto symptomem braku preferencji są wypowiedzi łagodzące odmowę: wymówki (muszę zadzwonić), udzie-lanie wyjaśnień (chło:pcy są na  miejscu w  domu), pochwały (to bardzo uprzejme z pana strony).

Odwołując się do  powyższych przykładów, można jeszcze wskazać, iż sekwencje zawierające niezgodę lub odmowę są dłuższe od tych, któ-re zawierają przyjęcie oferty i zgodę, ponieważ niepreferowana wypo-wiedź zostaje przeniesiona zazwyczaj z kolejki 2. na kolejkę 4. (w przykła-dzie 11. z powodu nałożenia się kolejki 3. i 4. uczestnik B zawiesza głos i inicjuje nową kolejkę).

Organizacja preferencji rozciąga się również na  narzędzia służące do korekty już wykonanych wypowiedzi. Uczestnik rozmowy może za-wsze naprawić swoją wcześniejszą kolejkę z  inicjatywy albo własnej, albo cudzej. Ranking czynności naprawczych otwiera samodzielnie wy-konana autokorekta w tej samej kolejce. W poniższym przykładzie ceną za naprawę jest nałożenie się wiesz z Acha (symbol [ oznacza nakładkę)32:

Przykład 141. N: Podała mi nazwiska wszystkich osób, które wyjechały w tym roku

to znaczy w tym semestrze [wiesz2. J: [Acha

Następne miejsce zajmuje autonaprawa z własnej inicjatywy bezpo-średnio (symbol = oznacza brak pauzy) po zakończeniu kolejki:

32 Przykłady 14–17 za: S.C. Levinson, op. cit., s. 401–402.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 48: Via Comunicandi

48

Przykład 15 1. L: Wszystkie drzwi i inne rzeczy były oklejone =2. = to znaczy wiesz, obłożyli je takim jakby papierem ((etc.))

Na trzecim miejscu jest naprawa wykonana przez drugiego uczestnika w drugiej kolejce. Poniższy przykład pokazuje równocześnie, że uczest-nik B dał swojemu rozmówcy 0,7 sekundy na autokorektę:

Przykład 161. A: Sokół bielik.(0,7)2. B: Chyba orzeł.

Najmniej preferowana jest samonaprawa w trzeciej kolejce z inicjaty-wy drugiego uczestnika:

Przykład 171. B: .hhh No, współpracuję z Amfat Corporation.2. A: Z kim?3. B: Z Amfat Corporation. To międzynarodowy holding.

Konstrukcja tego aparatu tworzy przede wszystkim okazje do  auto-poprawek z  własnej inicjatywy. Analiza konwersacji anglojęzycznych wykazuje, że przypadki zilustrowane w przykładach 16. i 17. zdarzają się stosunkowo rzadko. Drugi uczestnik rozmowy raczej nie przeprowadza naprawy, lecz używa tzw. inicjatora naprawy następnej kolejki (INNK), pozwalając rozmówcy na autokorektę:

Przykład 1833

1. K: Podoba mi się kelner.2. A: Keln-er?3. K: Przepraszam, kelnerka.4. A: No, to już lepiej.

33 Ibidem, s. 404.

Robert Frei

Page 49: Via Comunicandi

49

Zakończenie

Rekonstrukcja organizacji preferencji jest niezwykle ważna z kilku powo-dów. Po pierwsze, uchyla ona potencjalny zarzut, który można by sformu-łować pod adresem AK, iż podstawowa struktura konwersacji, na którą składa się organizacja wymiany kolejek i  sekwencyjna organizacja par przyległych, jest tylko wytworem jej analizy. Wykonywanie czynności nie-preferowanych przypomina słynne Garfinklowskie prowokacje, ale z  tą różnicą, że nie są one aranżowane przez eksperymentatora, lecz pojawia-ją się w toku wymiany za sprawą samych jej uczestników. Niezależnie od tego, tak jak już pisał Garfinkel, pełnią one funkcję dowodów na istnienie porządku interakcyjnego, który wspiera się na prostych oczywistościach i oczekiwaniach, na przykład takich jak te, iż odebranie telefonu polega na udzieleniu odpowiedzi na wezwanie. Gdy to nie następuje, uczestnicy sytuacji albo przystępują do naprawy, albo wyciągają określone wnioski i w znaczący sposób dają wyraz zawiedzionym oczekiwaniom.

O  ile reguły podejmowania kolejek i  porządek sekwencyjny w  wy-mianach anglojęzycznych i  polskojęzycznych wydają się podobne, to wyrokowanie na  temat organizacji preferencji nie jest już takie pewne. Uwaga ta jest ważna, ponieważ wszystkie przytoczone powyżej przykła-dy pochodzą z tekstów angielskich. Preferencje konwersacyjne mogą wy-kazywać daleko idące zróżnicowania nawet w  obrębie tej samej grupy językowej. Rekonstrukcja tej organizacji – i to jest drugi powód jej rele-wantności – nie tylko odsłania szczegóły związane z oczekiwanym stylem prowadzenia rozmowy, ale też dostarcza językowej reprezentacji szeroko pojętych stosunków społecznych i kulturowych. Wydaje się, że ten aspekt AK może być interesujący w perspektywie antropologii komunikacji.

Po trzecie, szczegółowy opis konkretnych reakcji na zachowania nie-preferowane pozwala na  diagnozę konkretnych zdarzeń komunikacyj-nych i w tym sensie wychodzi naprzeciw Krytycznej Analizie Dyskursu. Chciałbym to zilustrować krótkim porównaniem dwóch wymian słow-nych zarejestrowanych w języku polskim.

Przykład 1934

45. M: [= ale pierwej (.) to który] (.) który tego to sześć trzysta prawda.46. K1: no sześć trzysta (.) SIEDEM Z CZYMŚ.

34 Nagranie: R. Warachim, transkrypcja: R. Frei i R. Warachim.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 50: Via Comunicandi

50

47. M: nie (.) sześć.48. K1: ŚREDNIA (..) średnia (.) to:: mówiłeś że siedem z czymś.49. M: nie::: no no podawane jest w gazecie że sześć trzysta (.) sześć

trzysta.50. K1: a może (to dla) rolnictwa.51. M: >a ja< nie wiem (.) ty… tylko że teraz (.)52. K1: ale w każdym razie//53. M: że rząd jeszcze chce (.) zarobić na tym (…) na::://

Przykład 2035

1. P: ALE pani doktor to zapakowała. ((śpiewnie))2. L: >źle?< 3. P: Nie (0,5) nie. >Tylko tak dobrze, że nie mogę rozpakować<.

Różnicę między obiema konwersacjami widać gołym okiem. W  obu przykładach pojawiają się dopełnienia niepreferowane, ale uczestnicy w  odmienny sposób reagują na  swoje wypowiedzi. W  przykładzie 19. M podaje informację (45). Następnie uczestnicy prowadzą spór (46–48), kwestionując swoje wypowiedzi podniesionym głosem i partykułą nie, ale w kolejkach nr 49 i 50 już pojawiają się wypowiedzi pojednawcze. M powołuje się na  doniesienie prasowe, K1 relatywizuje swoje krytyczne stanowisko (a może to dla rolnictwa). W ostatniej sekwencji (51–52) obaj uczestnicy wycofują się i ostatecznie M zmienia temat (53). Konwersacja nosi znamiona symetrycznej wymiany informacji i  opinii, w  której naj-ważniejszą sprawą jest samo podtrzymanie rozmowy.

W przykładzie 20. mamy do czynienia z krótką wymianą, którą poprze-dza kilkuminutowa cisza. Pierwsza kolejka jest typową zaczepką słowną, zaproszeniem do żartobliwego droczenia się. Ale zostaje wypowiedziane zdecydowanie głośniej, a nacisk zostaje położony na termin adresatyw-ny (doktor). To nacechowanie pierwszej części pierwszej pary przyległej może wskazywać z  jednej strony na uznanie przez P statusu osiągnię-tego przez L, ale z drugiej strony jest próbą spoufalenia się. Dopełnie-nie pierwszej pary w drugiej kolejce jest zdecydowanym odrzuceniem przez L oferty złożonej przez P. Odpowiedź za  pomocą zadanego po-ważnie pytania (źle?) zostaje dodatkowo wzmocniona szybkim tempem wypowiedzenia. To z kolei powoduje, iż sytuacja, która została przez P

35 Przykład własny, zanotowany ze słuchu; transkrypcja: R. Frei.

Robert Frei

Page 51: Via Comunicandi

51

zaprojektowana jako słowny żart, zamienia się w poważne zobowiąza-nie. Widać to po tym, jak P reaguje na drugą kolejkę. Dopełnienie pierw-szej pary staje się pierwszą częścią kolejnej sekwencji: w trzeciej kolejce P wycofuje się, podejmując działanie naprawcze zainicjowane przez D (ostatnie miejsce w rankingu preferencji napraw). Półsekundowa pauza pomiędzy partykułami nie tylko zwiększyła powagę wykonanej czynno-ści. Ostatecznie dopełnieniem drugiej pary jest usprawiedliwienie, wy-powiedziane w tak samo szybkim tempie, co druga kolejka. Po zakoń-czeniu tej trzykolejkowej wymiany znowu zapadła kilkuminutowa cisza. Można powiedzieć, że struktura rozmowy została określona przez L.

Utrzymanie analizy w granicach określonych przez transkrypcję, bez odwołania się do szerszego kontekstu sytuacyjnego, nie pozwala udzie-lić odpowiedzi na wszystkie interesujące pytania. Ale w Etnometodolo-gicznej Analizie Konwersacyjnej nie chodzi o  to, by uczynić rozmowę w pełni przejrzystą. Jej praca polega jedynie na behawioralnym opisie utrwalonej sytuacji, identyfikacji zastosowanych przez uczestników re-guł, które zostały już uprzednio zrekonstruowane na  innym materiale empirycznym, i poszukiwaniu kolejnych reguł, które poszerzą dostępne zasoby metodologiczne.

Bibliografia

Garfinkel H., Studia z etnometodologii, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2007.Grzymała-Kazłowska A., Socjologicznie zorientowana analiza dyskursu na  tle

współczesnych badań nad dyskursem, „Kultura i  Społeczeństwo”, R. 48 (2004), nr 1.

Levinson S.C., Pragmatyka, przeł. T. Ciecierski, K. Stachowicz, PWN, Warszawa 2010.

Rapley T., Analiza konwersacji, dyskursu i dokumentów, przeł. A. Gąsior-Niemiec, PWN, Warszawa 2010.

Sacks H., Schegloff E.A., Jefferson G., A Simplest Systematics for the Organization of Turn-Taking for Conversation, „Language”, vol. 50 (1974), no 4, part 1 (Dec.).

Schegloff E.A., Goffman and the Analysis of Conversation, [w:] Erving Goffman: Ex-ploring the Interaction Order, eds. P. Drew, T. Wootton, Polity Press, Cambridge 1988.

Schegloff E.A., Sequencing in Conversacionals Openings, „American Anthropolo-gist”, New Series, vol. 70 (1968), no 6 (Dec.).

Silverman D., Interpretacja danych jakościowych, przeł. M. Głowacka-Grajper, J. Ostrowska, PWN, Warszawa 2009.

Analiza konwersacyjna – zarys metody

Page 52: Via Comunicandi
Page 53: Via Comunicandi

53

Agnieszka Janiak Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Możliwości antropologii komunikacji w rzeczywistości

zmediatyzowanej – na przykładzie funkcjonowania pojęcia autorytetu

Zaproszenie do  dyskusji nad antropologią komunikacji, wystosowane przez profesor Beatę Sierocką, konfrontuje nas z szeregiem fundamen-talnych problemów, przed którymi stanąć musimy wpisując refleksję nad komunikowaniem w  perspektywę antropologiczną. Potraktowa-łam to zaproszenie bardzo osobiście, należąc do  badaczy, którzy, jak Pani Profesor zauważa, „zgadzają się na  anektowanie przez antropolo-gię badań nad sferą komunikacyjną, przystając na konceptualizowanie kultury jako złożonego i wielowarstwowego systemu komunikacji”. Bli-ska mi jest komunikacyjna wizja kultury. Za Jamesem Careyem, Erikiem Rothenbuhlerem, Edmundem Leachem, Pierre’em Bourdieu, Ervingiem Goffmanem oraz belgijskim antropologiem Yves’em Winkinem, autorem przetłumaczonej wreszcie na polski rozprawy Antropologia komunikacji. Od teorii do badań terenowych, podpisuję się pod „koncepcją komunika-cji jako kultury odgrywanej w życiu”1. Wobec wielowymiarowości kultury nie dziwi różnorodność pól badawczych i metod antropologii, a tym sa-mym pojawianie się nowych nurtów i subdyscyplin2. Wśród tych nurtów

1 Y. Winkin, Antropologia komunikacji: od teorii do  badań terenowych, przeł. A. Karpowicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 12.

2 „Wielowymiarowości kultury zawdzięczamy ogromną różnorodność pól badawczych i metod antropologii. Dyscyplinę naszą, jak rzadko którą, cechuje bowiem ustawiczne poszukiwanie nowych pól badawczych, przejawiające się w  nieustającym procesie pączkowania. Praktyczną konsekwencją tego proce-su jest wykształcenie się w  jej ramach szeregu nowych nurtów i subdyscyplin, koncentrujących się na coraz to nowych polach obserwacji i posługujących się wysublimowanymi metodami badawczymi”, R. Vorbrich, Czy „patrzeć” oznacza

Page 54: Via Comunicandi

54

Agnieszka Janiak

antropologia komunikacji powinna obecnie zająć szczególne miejsce ze względu na fakt, że gros najistotniejszych nowych zjawisk i przemian w  obrębie więzi społecznych wiąże się z  upowszechnieniem nowych technik komunikacyjnych – czy wręcz z niego bezpośrednio wynika. Kul-turotwórcza ta korelacja czeka na  zarówno systemowe, jak aspektowe badania. Antropologia komunikacji badałaby zmiany zachodzące w kul-turze wraz z pojawieniem się nowych środków komunikacji.

Fundament, na którym ufundowana jest antropologia, to zaintereso-wanie człowiekiem jako istotą społeczną wytwarzającą kulturę, badanie ludzkiej mentalności i jej wytworów – nurt komunikacyjny skupiałby się nie tyle na badaniu systemów komunikacyjnych w kulturze, ile na zmia-nach w  obrębie aksjosemiozy w  rozumieniu Stanisława Pietraszki pod wpływem dwóch równolegle funkcjonujących w  kulturze systemów komunikacji – bezpośredniej i zapośredniczonej. Tym samym antropo-logia komunikacji wypełniłaby znaczną lukę w  obszarze badań współ-czesnej antropologii. Luka ta wynika z niedostatecznego uznania faktu, że rzeczywistość, w jakiej żyjemy, jest w znacznej mierze rzeczywistoś-cią zmediatyzowaną, nasza obecność ma często postać teleobecności, a doświadczeniu bezpośredniemu towarzyszy doświadczenie zapośred-niczone przez media (bardzo często będąc zresztą źródłem dysonansu poznawczego).

Obserwacja ta stała się już zresztą przedmiotem inspirującej naukowej dyskusji (M. Herzfeld, M. Coman, H. Rheingold, Ch. Hine, R. Kozinets, W.J. Burszta, M. Buchowski) zainicjowanej przez Erica Rothenbuhlera, pionie-ra wprowadzania wątków antropologicznych do refleksji nad komunikacją, którą streszcza Adam Pisarek:

[…] Michael Herzfeld w Antropologii. Praktykowaniu teorii w kultu-rze i społeczeństwie ubolewał nad tym, że antropolodzy nie doce-niają roli mediów we współczesnych procesach kulturowych. […] Nic nie zmieni jednak faktu, że media w coraz większym stopniu współtworzą konstrukty rzeczywistości swoich konsumentów. Herzfeld stoi na stanowisku, że antropologia nie może ignorować ich rosnącej roli i  powinna znaleźć swoje miejsce w  medialnie współtworzonym świecie. Jako że media są źródłem estetycznych

zawsze „widzieć”. Eksperyment w  antropologii wizualnej, [w:] Obrazy kultur, red. G. Pełczyński, R. Vorbrich, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2007, s. 72.

Page 55: Via Comunicandi

55

Możliwości antropologii komunikacji

i narracyjnych konwencji, należy uwzględnić ich zasięg i wpływy w czasie prowadzenia badań etnograficznych. Herzfeld stara się połączyć antropologię z teorią komunikacji, zwracając wyjątkowo dużą uwagę na performatywną siłę przekazów radiowych, tele-wizyjnych i internetowych. […] Ostatnie lata pełne są prób usta-nowienia nowego podejścia do badanej tematyki. Mihai Coman w Media Anthropology: An Overview wymienia kilka konstytuują-cych się właśnie dyscyplin: są to między innymi antropologia me-dialna, antropologia mediów masowych, antropologia masowej komunikacji oraz antropologia kultury i  mediów. Każda z  nich rożni się ramami koncepcyjnymi i przedmiotem badań. W zależ-ności od podejścia, największa uwaga zostaje zwrócona na osoby będące konsumentami i producentami przekazu medialnego lub też na przekaz sam w sobie. Niestety, niewystarczająca współpra-ca antropologów z  naukowcami zajmującymi się teorią komu-nikacji i mediów powoduje znaczne problemy w systematyzacji zdobytej wiedzy i przepływie nowych idei3.

Wydaje się, że  inicjatywa Redaktorki tomu studiów poświęconych antropologii komunikacji służyć może właśnie temu postulowanemu współdziałaniu komunikologów, medioznawców oraz antropologów, a  w  konsekwencji ukonstytuowaniu nowej dyscypliny badawczej: z określonym obszarem i przedmiotem badań, metodami i użytecznymi narzędziami.

W artykule chciałabym wskazać jeden z obszarów badawczych, które przynależą do antropologii komunikacji, i zaproponować metodę jego badania.

Dla refleksji nad społecznymi i  kulturowymi skutkami ekspansji me-dialnej konstytuantą wydają się ustalenia, co dzieje się na  nowym – zapośredniczonym przez media – obszarze komunikacji społecznej z  kategoriami tradycyjnymi. Kategorią, którą takiej obserwacji chciała-bym poddać, jest pojęcie autorytetu4. Inspirację do  tego typu badań, przeniesienia ich na  grunt antropologiczny, stanowiły dla mnie meto-

3 A. Pisarek, W sieci jest metoda, „Artpapier” 2012, nr 8(200), http://artpapier.com/?pid=2&cid=15&aid=2490.

4 Wcześniej podobne badania przeprowadziłam w odniesieniu do pojęć ciszy i milczenia, zob. A. Janiak, O medialnej ciszy i milczeniu – przyczynek do andrago-giki, [w:] Przestrzenie wizualne i akustyczne człowieka. Antropologia audiowizualna

Page 56: Via Comunicandi

56

dy współczesnej francuskiej szkoły semiodyskursywnej Guy Locharda, Eliseo Verona i  semiotyka Umberta Eco – ich ustalenia pozwalają nam na wielopoziomowe podejście do analizowanej materii.

Udziałem człowieka współczesnego stało się życie w dwóch światach: rzeczywistym i  medialnie wykreowanym. Są to obszary rzeczywistości nie tyle równoległe, ile równoczesne, o trudno wyczuwalnych, płynnych granicach. Każde z mediów, zwłaszcza mass mediów, stanowiąc przyję-ty sposób komunikowania się ludzi w społecznej przestrzeni, kształtuje tzw. wzór percepcyjny – sposób postrzegania, rozumienia, porządkowania świata – oraz wzór uczestnictwa w danej praktyce komunikacyjnej, a także w komunikacji społecznej w ogóle. Oddziaływają one na relacje między-ludzkie oraz relacje międzygrupowe, a także na upowszechnione w gru-pie i obowiązujące jednostkę wartości i wzory zachowań. Rzeczywistość zmediatyzowana jest światem wyreżyserowanym, fragmentarycznym i  realizującym założenia jej kreatorów, niejasne dla uczestników narzu-conych praktyk komunikacyjnych. Jedną z  powinności antropologicz-nych powinno być uszczelnienie tych płynnych granic między światami, w  jakich przyszło nam żyć, wskazywanie sfery wpływów rzeczywistości medialnej, jej systemu komunikacyjnego na nasz sposób myślenia, pre-ferowane wartości i  formy reagowania – budzenie świadomości, która zabezpiecza przed utratą wolności. W takim rozumieniu antropologia ko-munikacji – poza wymiarem teoretycznym, naukowym, czysto poznaw-czym – miałaby także wymiar społecznej użyteczności i można by ją sy-tuować w obszarze zaangażowanego nurtu antropologii – popularnego zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, a niestosowanego dotąd w Polsce.

Opublikowane w  „Rzeczpospolitej” 15 lipca 2009 wyniki rankingu współczesnych autorytetów Polaków do  24. roku życia oraz medialna dyskusja, która wokół sondażu wybuchła, skłoniły mnie do zmierzenia się ze społecznie istotnym pytaniem: czy pojęcie autorytetu należy umieścić już w muzeum pojęć dawnych? czy doświadczamy kryzysu autorytetu i czy odpowiadałyby za ten stan rzeczy media masowe? czy raczej mamy do czynienia z transformacją tradycyjnego rozumienia w zjawisko, które można określić autorytetem medialnym? czy może kategoria autorytetu medialnego jest kategorią nową, genetycznie niezależną i funkcjonują-cą obok, a nie zamiast, autorytetu tradycyjnego?

jako przedmiot i metoda badań, t. 2: Przestrzeń ciszy, red. A. Janiak, J. Harbanowicz, Wydawnictwo Naukowe DSW, Wrocław 2011.

Agnieszka Janiak

Page 57: Via Comunicandi

57

Źródłosłów pojęcia stanowi bogate semantycznie łacińskie auctor – doradca, twórca, pomnożyciel, dawca, sprawca, autor, od którego wy-wiedziono formę bezosobową auctoritas – powaga moralna, znaczenie, wpływ, rada, ważność, władza. Język polski korzysta przede wszystkim z wymiaru personalistycznego terminu, co pozwala mi – bez nadmierne-go uproszczenia – dalsze rozważania skupić głównie wokół autorytetu osobowego, autorytetu moralnego, który jest wcielony, zapośredniczo-ny przez osobę.

Autorytet skupia się na  rzeczach ważnych – to mistrz życia, wzór człowieka, jakim chce się być ze  względu na  wartości, które on uosa-bia i  których strzeże; wywiera wpływ, oddziałuje na  sposób myślenia, wybory i działania innych ludzi i dlatego też musi mieć poczucie odpo-wiedzialności za głoszoną prawdę i tych, którzy na nią czekają. Stanowi typ władzy, który obchodzi się bez użycia środków przymusu, a  sam przeciwstawia się przemocy w jakiejkolwiek postaci. Obok pytania i dą-żenia do  prawdy oraz odpowiedzialności za  działania wobec innych autorytet musi być obdarzony takimi walorami moralnymi jak: wyrazi-stość i  wierność przekonaniom, bezwzględna odwaga, konsekwencja działania i  prawość postawy, zgodność postępowania z  deklarowany-mi wartościami, prawdomówność i wiarygodność. Autorytet przedkła-da dobro wspólne nad interes własny, jest przyjazny ludziom, cechuje go bezinteresowność, altruizm, szlachetność, dobroć, wielkoduszność. Jego sądy są autonomiczne, niezawisłe i niezależne od innych, nie liczy się z poklaskiem czy uznaniem, nie zamierza schlebiać opinii publicznej, nie zabiega o  popularność; to, kim jest, zawdzięcza sam sobie. „Auto-rytet nie może być pochodną czyjegokolwiek «uznania»; przeciwnie: to świadomość obiektywnego i  bezsprzecznego istnienia autorytetu pociąga za sobą jego «uznanie»”5. Aby być autorytetem, potrzebne jest nierozdzielne zespolenie wymienionych cech ze znawstwem. Przymio-ty intelektualne, jakimi powinien być obdarzony autorytet, to wiedza, doświadczenie, kompetencje i mądrość. Jego opinie i sądy mają walor pewności wynikającej z dokładnej znajomości stanu rzeczy i dogłębne-go przekonania6. Musi być niezawodny i potwierdzony w czasie – choć

5 J. Bartyzel, Autorytet, http://haggard.w.interia.pl/autorytet.html.6 „Autorytet to pojęcie charakteryzujące drogę do prawdy, ktoś ma autorytet

o tyle, o ile ufam mu, że jest mądrzejszy ode mnie. O ile zakładam, że to, co mówi, jest słuszne”, O  autorytecie. W  poszukiwaniu punktu odniesienia, red. J. Jagiełło, Znak, Wydział Filozoficzny Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2008, s. 27.

Możliwości antropologii komunikacji

Page 58: Via Comunicandi

58

łatwo go bezpowrotnie stracić, długo się go buduje. Władysław Stró-żewski w Małej fenomenologii autorytetu zwraca uwagę, że:

Autorytet jest zjawiskiem o  charakterze społecznym. Być auto-rytetem to być za autorytet uznanym. Być uznanym – to znaczy być kimś, z czyim zdaniem czy postępowaniem ktoś inny się liczy. […] Uznanie musi być oparte na obiektywnych podstawach. Nie można bezpośrednio stworzyć autorytetu, nie można arbitralnie powołać go do istnienia. Na autorytet trzeba zasłużyć. To znaczy, że  podmiot autorytetu musi odznaczać się obiektywnymi ce-chami, które urzeczywistniają się w nim w stopniu nieprzecięt-nym […]7.

Cechą go konstytuującą jest nasze zaufanie – by mogło się narodzić i utrzymać, niezbędna jest świadomość obiektywnego istnienia autory-tetu i  możliwość weryfikacji. Jak podkreśla Magdalena Baran: „[…] akt uznania kogoś za autorytet musi być aktem rozumowym. Zazwyczaj je-steśmy w stanie wskazać racje, dla których jakaś osoba jest dla nas au-torytetem. Uznania i zaufania nie buduje się za sprawą emocjonalnego porywu”8. Dlatego autorytet przejawia się w  niewielkich wspólnotach, gdzie są warunki do jego naśladowania (kroczenia po śladach…), wery-fikacji. „Autorytety są skuteczne jedynie wtedy, gdy są autorytetami dla stosunkowo niewielkich wspólnot”9.

W refleksji nad fenomenem autorytetu wyszczególnia się typy i pro-ponuje wiele rozróżnień, z których najistotniejsze dla naszych rozważań sprowadza się do  Frommowskiej opozycji „mieć” autorytet a „być” au-torytetem. Autorytet ma doskonały ekspert w  jakiejś dziedzinie, który nabył go dzięki kompetencjom, znawstwu i  umiejętnościom. W  takim wypadku autorytet nie stanowi cechy bezwzględnej i  trwałej, można go utracić. Gdy znawstwo zespolone zostanie z osobowością i walorami moralnymi, można mówić o stawaniu się autorytetem. Być autorytetem jest trudniej niż mieć autorytet. Według Fromma, ktoś będący autoryte-tem jest „mistrzem życia, pokazuje, czym może być istota ludzka przez to, czym jest, a nie przez to, co mówi czy czyni”10.

7 W. Stróżewski, W kręgu wartości, Znak, Kraków 1992, s. 27–28.8 O autorytecie, op. cit., s. 35.9 Ibidem, s. 40.10 E. Fromm, Mieć czy być, przeł. J. Karłowski, Rebis, Poznań 2000, s. 60.

Agnieszka Janiak

Page 59: Via Comunicandi

59

W lipcowym (15 lipca 2009) numerze „Rzeczpospolitej” opublikowano wyniki sondażu, który na grupie tysiąca osób w wieku 13–24 lata prze-prowadziła firma Millward Brown SMG/KRC. Polacy, proszeni o wskaza-nie osoby publicznej, która prezentuje cenione przez nich cechy i poglą-dy, najczęściej wymieniali:

40% Jerzego Owsiaka,32% Kubę Wojewódzkiego,30% Szymona Majewskiego,27% Wojciecha Cejrowskiego,25% Dalajlamę,22% Ewę Drzyzgę,22% Rafała Kubicę,19% Donalda Tuska,18% Marcina Prokopa,15% Monikę Olejnik,14% Baracka Obamę.Wyniki sondażu, czyli konstatacja, że pierwszą dziesiątkę tworzy sie-

dem gwiazd medialnych, jeden duchowny, i  to religii obcej kulturowo, jeden polityk i jeden sportowiec (a w całej próbie nie wskazano ani jed-nego pisarza czy naukowca), oraz komentarz zdobywcy drugiego miej-sca Kuby Wojewódzkiego: „To żałosne, skoro taka postać, jak ja znalazła się na liście autorytetów. Chyba coś złego dzieje się z tym pojęciem i z tą wartością” – stały się powodem do przeniesienia na forum społecznej de-baty dyskusji, która już od dawna toczyła się w kręgu humanistów na te-mat śmierci lub kryzysu osobowych autorytetów moralnych we współ-czesnym społeczeństwie.

Dyskusja medialna, którą śledziłam w prasie, telewizji i na forach inter-netowych, ograniczała się do dwóch wątków: eksponowania zbędności autorytetów w ogóle oraz demonizowania roli mass mediów, obarczania ich całkowita winą za kryzys autorytetów. Tytułem streszczenia całej dys-kusji przytoczę po dwie wypowiedzi, które można traktować jako repre-zentatywne dla obu nurtów:

oniryczny: Autorytet… A po co się na kimś wzorować? Nie lepiej być sobą? Nie lubimy kogoś gdy ktoś kreuje się na kogoś, zwiemy go po-zerem… a nagle sami mamy nimi być? Proszę państwa… nie tedy droga, bądźcie sobą we własnej osobie…kim – lan – san: Liczy się lans, bajer, stajl.

(topic: Kto jest twoim autorytetem, na: Oficjalne forum komunikatora AQQ)

Możliwości antropologii komunikacji

Page 60: Via Comunicandi

60

kognitywna: Takie mamy autorytety, jakie ich w mediach kreowanie.stasieczek5: Doskonale tu widać ogłupiający wpływ mediów, zwłaszcza telewizji, coraz bardziej tabloidowej, włącznie z tą, która nazywa siebie informacyjną, a  nieustannie produkuje pseudoin-formacyjny bełkot ideologiczno-propagandowy, który jak można sądzić, po prostu lepiej się sprzedaje niż debata na poziomie, która pośrednio kreuje jakieś wartości i wzorce.

(topic: Wojewódzki i Majewski na czele rankingu autorytetów, na: forum gazeta.pl)

Autorytet jest zależny od przyjętych wartości, określonych prioryte-tów, „od tego, co cenimy, czego poszukujemy, w czym upatrujemy głę-boki sens”11. Osiąga kres, gdy zanikają wartości, na których się opiera. „Kryzys autorytetu nie polega na  tym, że  samym autorytetom coś się stało, lecz na tym, że znalazły się w sytuacji, w której nie mogą funkcjo-nować jak dawniej”12. Co składa się na tę sytuację, jakie przyczyny kul-turowe odpowiadają za  kryzys autorytetów? Pozwolę sobie jedynie je wymienić, bo są ogólnie znane:

– zmniejszanie się roli religii, tradycji i pamięci społecznej,– osłabienie życia wspólnotowego, rozpad więzi społecznych,– gloryfikowanie indywidualizmu, filozofia bycia osobnym i  nie-

zależnym,– wyzwolenie od społecznych determinant, uznanie, że prawa i wolno-

ści są ważniejsze od praw zbiorowości, naruszenie równowagi między JA a MY (według Martina Seligmana), wyzbywanie się tożsamości społecznej,

– uraz, lęk przed totalitaryzmem, który doprowadził do  absolutyzo-wania wolności; traktowanie autorytetu jako czynnika represjonującego, zagrożenia dla wolności i samodzielności wyborów,

– zakwestionowanie prawdy absolutnej i hierarchii wartości,– relatywizm aksjologiczny,– ucieczka w  hedonizm przed koniecznością samodzielnego (cena

wolności od religii i  wymogów społecznych…) zdefiniowania sensu własnego życia, unikanie trudów, przykrości, bólu, ciągłe szukanie atrak-cji i przyjemności,

– pośpiech, przyspieszenie – szybko chcemy dowiedzieć się wszyst-kiego, nie mamy cierpliwości, aby obserwować, czy ktoś sprawdza się w czasie jako autorytet,

11 Ibidem, s. 59.12 O autorytecie, op. cit., s. 43–44.

Agnieszka Janiak

Page 61: Via Comunicandi

61

– wypieranie mieć przez być, indywidualizm materialistyczny, gdzie brak miejsca na wartości niewymierne, pozarynkowe.

„Kryzys autorytetu to kryzys hierarchicznego obrazu świata, kryzys sakralnego obrazu świata […] wszelki porządek wartości jest możliwy tylko w sytuacji, gdy istnieje jakiś najwyższy organizujący wszystko sens. Chodzi o punkt odniesienia, który w erze relatywizacji stał się niemożli-wy do wskazania”13. Należy pamiętać, że kryzys w swej istocie to zjawisko pozytywne, projektujące zmiany.

‘Kryzys’ należy do  podstawowych, nie dających się zastąpić po-jęć języka greckiego. Wywiedziony z krino – dzielić, wybierać, de-cydować, osądzać; a w formie zwrotnej – mierzyć się, sprzeczać, walczyć z czymś, ‘kryzys’ oznaczać miał ostateczne, nieodwołalne rozstrzygnięcie. […] ‘Kryzys’ wskazywał na fakt, że czas nagli – zro-zumienie tego właśnie faktu stanowiło sens pojęcia. Gdy mówio-no o kryzysie, zawsze towarzyszyła temu wiedza o niepewności i przymusie przewidywania, by uniknąć nieszczęścia lub znaleźć ratunek […]14.

W  medycynie kryzys to moment nagłego zwrotu, kiedy ujawnia się ukryta przyczyna choroby i kiedy rozstrzyga się jej zakończenie. Kryzys jest momentem przesilenia, imperatywem zmiany. Z kryzysu więc mogą i powinny narodzić się nowe wartości i nowe autorytety. Należy zastano-wić się, czy takim nowym autorytetem jest autorytet medialny?

Zachowujące neutralność, pojęcie autorytetu medialnego jest pokrewne, bliskie znaczeniowo idolowi czy stosowanemu obecnie okre śleniu celebryta, ale oba te określenia ze względu na swój depre-cjonujący i nieco lekceważący wydźwięk mają charakter bardziej pub-licystyczny i w związku z tym nie powinny być stosowane w dyskursie społecznym.

Autorytet medialny to wizerunek osoby dobrze się prezentującej, wy-kreowany i upowszechniony przez media. Będąc w swej istocie konstruk-tem instytucjonalnym, pozostaje dyspozycyjny i od mediów zależny. Inne implikacje jego medialności to zapośredniczenie i odpersonalizowanie,

13 Ibidem.14 R. Kosselleck, Kilka problemów z dziejów pojęcia ‘kryzys’, [w:] O kryzysie. Roz-

mowy w Castel Gandolfo, red. K. Michalski, Res Publica, Warszawa 1990, s. 60–61.

Możliwości antropologii komunikacji

Page 62: Via Comunicandi

62

brak weryfikowalności i odniesienia do rzeczywistości, a w związku z tym zwolnienie ze społecznej odpowiedzialności.

Ma charakter sezonowy, krótkotrwały, wymienny (zastępowalny) i sa-moreferencyjny, istnieje sam dla siebie. Realizuje się w określonej pozie i deklaracjach bardziej niż w autentycznym i pomocnym oddziaływaniu. W sposobie społecznego funkcjonowania między autorytetem tradycyj-nym a medialnym występują także znaczne różnice. Uznanie autorytetu tradycyjnego ma charakter racjonalny, wynika z  namysłu nad pozycją i znaczeniem danej osoby, jest wyborem rozumowym. Ważne są poglą-dy, operowanie wizją całości osadzoną w sensie. Uznanie dla autorytetu medialnego ma charakter emocjonalny, nieracjonalny. Może on posłu-giwać się uproszczeniem i funkcjonować poza horyzontem mądrościo-wym. Autorytet tradycyjny ma określone poglądy, stanowi wzór stylu życia, dla autorytetu medialnego istotny jest określony wizerunek i styl bycia. Z  tego wynika także różnica funkcji społecznej. Autorytet trady-cyjny uczy, autorytet medialny przede wszystkim bawi. Autorytet trady-cyjny podziwia się za to, jaki jest, musi wzbudzać szacunek, medialny nie musi – ważne jest, by było o nim głośno i  żeby imponował – źródłem podziwu jest to, co ma i kim jest, a nie walory moralne i  intelektualne. Znacząca staje się wypowiedź Jerzego Owsiaka, lidera przywoływanego zestawienia (40 proc.): „ Żeby być autorytetem wśród młodych, to trze-ba być showmanem. Media to przepotężny aparat służący wykreowaniu sylwetki, kimkolwiek jest. Możemy się tylko zastanawiać, jak często myli-my zasługi z popularnością”.

Autorytet tradycyjny to twórca kultury – medialny z reguły jest wyko-nawcą. Autorytet tradycyjny opiera się na osobowej i osobistej relacji ja–ty, jest powiązany z  rzeczywistością i  sprawdzalny, autorytet me-dialny realizuje się w relacji ja–wy, ma szerszą percepcję społeczną i nie musi konfrontować się z prawdą.

Ze względu na  te podstawowe różnice w  sposobie powstawania i oddziaływania społecznego należy widzieć w autorytecie medialnym kategorię samodzielną, genetycznie autonomiczną, nie wypierającą lub zastępującą autorytet tradycyjny, lecz funkcjonującą równolegle, mającą od dawna miejsce niezależne w  antropologii i  psychologii społecznej.

Agnieszka Janiak

Page 63: Via Comunicandi

63

Wnioski

Należy uznać istnienie w systemie komunikacji (samodzielnej, autono-micznej) kategorii autorytetu medialnego, ale wydaje się, że ten rodzaj autorytetu ma raczej deklarowany, a  nie realny wpływ na  nasze życie. Co oznacza, że nie należy ani przyznawać mu społecznej istotności, ani go demonizować. Nie jest on formą zastępczą wobec autorytetu tra-dycyjnego, ponieważ ten aktualizuje się we  wspólnotach niewielkich, gdzie dana osoba jest ważna z  bardzo konkretnych, wymiernych i  ra-cjonalnych powodów, zaś autorytet medialny w  swoim założeniu ma być uznany przez wszystkich, przez masy15. Autorytet medialny to wi-zerunek osoby dobrze się prezentującej, wykreowany i upowszechniony przez media. O popularności decyduje tu efekt aureoli, gdy przekaźnik staje się przekazem – media prezentują rzeczy ważne – ergo ta osoba jest ważna, jest autorytetem. Ale oczywiste jest, że  jego medialność, czyli zapośredniczenie, czyni go nieweryfikowalnym, a tym samym nie-odnoszącym się do rzeczywistości. Autorytet medialny jest konstruktem medialnym, i  jako autorytet funkcjonującym wyłącznie w mediosferze, bez przełożenia na wybory osobiste jednostek i zachowania społeczne. Podstawą uznania kogoś za autorytet pozostaje możliwość sprawdzenia jego prawdziwości i wiarygodności, a w konsekwencji obdarzenie peł-nym zaufaniem. Prasowa, radiowa i telewizyjna medialność to uniemoż-liwia i  świadomość tego faktu może także decydować o  deklarowanej niechęci do  autorytetów. Wpływ mediów masowych jest ograniczony społecznym instynktem samozachowawczym oraz chęcią realizowania autentycznych i niezmiennych – a nie generowanych – potrzeb ludzkich. Taką socjalną potrzebą naturalną i prymarną jest potrzeba afiliacji, przy-należności, identyfikacji z innymi ludźmi.

Osób, którym na  drodze świadomej i  racjonalnej decyzji przyznaje-my prawo modelowania naszego życia, poszukujemy obecnie w dwóch przestrzeniach społecznych interakcji – bardzo starej – teraz odnawia-nej – i całkowicie nowej. Przestrzeni małych wspólnot lokalnych (wymiar interakcyjny) oraz cyberprzestrzeni (wymiar interesów). Należy zwrócić uwagę, że nie są one zastane, lecz – tak samo jak przestrzeń medialna – są „społecznymi konstruktami, społecznie wyobrażanymi, wynajdowanymi

15 Por. O autorytecie, op. cit., s. 40–41.

Możliwości antropologii komunikacji

Page 64: Via Comunicandi

64

i montowanymi”16. Różnica polega na podmiocie podejmującym mozół konstruowania – w wypadku mediów jest on instytucjonalny, w dwóch wskazywanych – osobowy.

Urodzona we Wrocławiu i prawie 40 lat z nim związana, pięć lat temu przeprowadziłam się do  nieznanego mi wcześniej 8-tysięcznego mia-steczka, gdzie obserwuję i  wręcz – poprzez uczestnictwo – stymuluję zjawisko intensywnego budowania lokalnej wspólnoty. Ta wspólnota ma wymiar interakcyjny, na drodze intencjonalnych wysiłków konstru-uje wiele zachodzących kręgów przynależności. Uczestnictwo w rozma-itych kręgach przynależności obdarza jednostkę społeczną tożsamością i  pozwala określić, wyznaczyć ideę dobra wspólnego i  sposoby jego osiągania. Ta struktura mikrospołeczna jest oparta na zasadach solidary-stycznych, cechuje ją „wysoki poziom responsywności”17, czyli wrażliwo-ści na potrzeby wszystkich członków i podgrup. Mamy swoje autorytety, wzory osobowe, ważne z powodów łatwo poddających się racjonalnej argumentacji.

Fascynujące to doświadczenie jest już dobrze opisane jako nowople-mienność, nowy trybalizm czy komunitaryzm, wspólnotyzm:

fenomen czasowych wspólnot empatycznych, w ramach których realizuje się jakiś określony „pomysł na życie”, aby, choć na krótko, uciec od polikulturowości i nieokreśloności codziennych realiów. Trybalizm to alternatywne wspólnictwo wartości zogniskowa-nych wokół jakiegoś ideału, rodzaj „rozszerzonej rodziny”, w któ-rej osoba poszukuje tego, czego nie daje rodzina właściwa (mo-lekularna), organizacje polityczne i  ekonomiczne, wykonywany zawód i wszelkie zrzeszenia formalne18.

Zjawiskiem dużo mniej zbadanym jest funkcjonowanie wspólnot w cy-berprzestrzeni. Przyczyną jest brak nowego aparatu pojęciowego i me-tod badawczych, ale również różnorodność manifestacji społecznych,

16 M. Walzer, Uwagi o nowym trybalizmie, [w:] Komunitarianie. Wybór tekstów, red. P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, T. Szubka, Aletheia, Warszawa 2004, s. 308.

17 A. Etzioni, Wspólnota responsywna: perspektywa komunitariańska, [w:] Ko-munitarianie. Wybór tekstów, red. P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, T. Szubka, Ale-theia, Warszawa 2004, s. 190–191.

18 W.J. Burszta, Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Zysk, Poznań 1998, s. 165.

Agnieszka Janiak

Page 65: Via Comunicandi

65

niepozwalająca na  uogólnienia. Ze względu na  te ograniczenia moje dalsze wywody mają wymiar bardziej intuicji niż nieweryfikowalnego ustalenia.

Obserwowałam wyłanianie się i funkcjonowanie autorytetu na trzech forach skupiających ludzi dotkniętych doświadczeniem choroby zagra-żającej życiu swojemu lub bliskich: na  forum rak jajnika, głodna.pl (an-oreksja), dzieci z sm (rdzeniowym zanikiem mięśni). Te cyberwspólnoty mają wymiar interesu (szukania pomocy i wymiany doświadczeń) i dzia-łają według zasady subsydiarności (pomocniczości), w  myśl której da-nym problemem powinna się zająć grupa znajdująca się najbliżej wobec niego, nie oczekując pomocy od instytucji, a państwo opiekuńcze trak-tując jako niewydolne.

Według nienowego (sprzed stu lat) odróżnienia wspólnot od stowa-rzyszeń niemieckiego socjologa Ferdinanda Tönniesa19, przestrzenie forów pomocowych stanowiłyby nie wspólnoty, lecz stowarzyszenia spojone więzią refleksyjną, samodzielnie wybrane, podporządkowane jakiemuś celowi, do których przynależność wynika z umowy lub kalku-lacji i w których nie stosuje się między członkami kryterium znajomości osobistej. Fenomenem, którego nie potrafię w pełni wyjaśnić, jest fakt, że charakterystyczne dla Internetu warunki komunikacyjnych, takie jak apersonalizacja, fragmentalizacja, odcieleśnienie, teleobecność, anoni-mowość i  asynchroniczność, nie kruszą w  obserwowanych cyberspo-łecznościach fundamentu społecznego zaufania, który jest niezbędny do wejścia w relację autorytarialną. I pomimo sprzyjających warunków nie spotkałam na śledzonych forach sytuacji, by zaufanie to było wyko-rzystane, celowo zniszczone.

Osoby uznane za autorytety w internetowych grupach pomocowych dysponują w odniesieniu do kluczowych tematów kompetencjami, do-świadczeniem i wiedzą iście ekspercką, i to większą od tej, którą dyspono-wali lekarze, którzy za autorytety z racji roli powinni być uznani. Wiedzą wciąż poszerzaną, którą chętnie i cierpliwie popularyzują. Ale o przenie-sieniu zaufania w sytuacji zagrożenia życia z lekarza na innego pacjenta czy osobę wspierającą decydowały poza wiedzą widoczne walory mo-ralne, takie jak altruizm, bezinteresowność, nieustawanie w działaniach na rzecz innych samemu będąc dotkniętym cierpieniem, niezawodność,

19 F. Tönnies, Wspólnota i stowarzyszenie. Rozprawa o komunizmie i socjalizmie jako empirycznych formach kultury, przeł. M. Łukasiewicz, Warszawa 1988.

Możliwości antropologii komunikacji

Page 66: Via Comunicandi

66

skromność. Po  to, by zawierzyć autorytetowi, potrzebne było wspólne doświadczenie – jako osoba jedynie obserwująca z  niedowierzaniem śledziłam posty świadczące o  tym, że  pod wpływem cyberautorytetu (czyli autorytetu znanego i dostępnego wyłącznie w cyberprzestrzeni) ludzie zmieniają swoje życiowe decyzje dotyczące schematu leczenia, stosunek do choroby i  jej konsekwencji, sposób odnoszenia się do bli-skich, stawali się zdrowszymi – przynajmniej w  wymiarze duchowym i psychospołecznym – ludźmi, lepszymi dla siebie i dla innych.

Cyberautorytet okazywał się przewodnikiem, nauczycielem ducho-wym, mentorem, kimś, na kogo można liczyć w trudnych chwilach, auto-rytetem tradycyjnym, i choć jest dostępny wyłącznie dzięki medium, ja-kim jest Internet, a więc zapośredniczony, nie stosują się do niego żadne inne wymieniane wcześniej wyznaczniki medialności.

Internet nie unicestwia, nie niszczy tradycyjnych autorytetów – jest w stanie je udostępniać, kojarzyć mistrzów z uczniami, którzy inaczej ni-gdy by się nie spotkali.

Poddając oglądowi w  perspektywie antropologii komunikacji poję-cie autorytetu, można więc stwierdzić, że idea autorytetu moralnego – a tym samym wartości, na jakich się wspiera, z jakich się wywodzi – nie osiągnęła kresu. Ma się dobrze w cyberprzestrzeni i za sąsiedzkim pło-tem. W muzeum jeszcze nie spoczywa.

Neil Postman, zmarły w 2003 roku amerykański filozof, medioznawca, krytyk kultury, profesor w  Katedrze Kultury i  Komunikacji Społecznej na  Uniwersytecie Nowojorskim, przedstawiciel służebnego, zaangażo-wanego uprawiania nauki, poddając oglądowi rzeczywistość zmediaty-zowaną, stwierdził:

[…] struktura technologii w znacznej mierze determinuje sposób jej użycia – jej funkcja wynika z  formy.[…] rewolucyjne techno-logie z pewnością tworzą nowe definicje starych terminów, a my nie uświadamiamy sobie w  pełni tego procesu. Dlatego jest on zdradliwy, niebezpieczny i  całkiem odmienny od sytuacji, kie-dy to nowe technologie wprowadzają do  języka nowe terminy. […] Nowe rzeczy potrzebują nowych słów. Ale nowe rzeczy mo-dyfikują również stare słowa – słowa o głęboko zakorzenionych znaczeniach. […] Takie zmiany następują szybko, zdecydowanie i  niejako po  cichu. […] Stare słowa ciągle wyglądają tak samo, używa się ich w  tego samego rodzaju zdaniach. Ale znaczą co

Agnieszka Janiak

Page 67: Via Comunicandi

67

innego; w  niektórych przypadkach mają znaczenia wręcz prze-ciwne. I  o  tym właśnie poucza nas Tamuz – że  technika despo-tycznie włada naszą podstawową terminologią. Zmienia definicje „wolności”, „prawdy”, „inteligencji”, „faktu”, „mądrości”, „pamięci”, „historii” – wszystkich istotnych dla naszego życia słów. A my nie przerywamy nawet na chwilę, by zapytać20.

Antropolog komunikacji to badacz, który o to zapyta.

Bibliografia

The Anthropology of Media, eds. K. Askew, R. Wilk, Blackwell, Oxford 2002.Appadurai A., Nowoczesność bez granic. Kulturowe wymiary globalizacji, przeł.

Z. Pucek, Universitas, Kraków 2005.Bartyzel J., Autorytet, http://haggard.w.interia.pl/autorytet.html.Burszta W.J., Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Zysk, Poznań 1998.Burszta W.J., Wirtualizacja kultury i co z  tego wynika, [w:] Religia i  kultura w glo-

balizującym się świecie, red. M. Kempny, G. Woroniecka, Nomos, Kraków 1999.Etzioni A., Wspólnota responsywna: perspektywa komunitariańska, [w:] Komunita-

rianie. Wybór tekstów, red. P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, T. Szubka, Aletheia, Warszawa 2004.

Fromm E., Mieć czy być, przeł. J. Karłowski, Rebis, Poznań 2000.Herzfeld M., Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, przeł.

M.M. Piechaczek, Wydawnictwo UJ, Kraków 2004.Janiak A., O medialnej ciszy i milczeniu – przyczynek do andragogiki, [w:] Przestrze-

nie wizualne i akustyczne człowieka. Antropologia audiowizualna jako przedmiot i metoda badań, t. 2: Przestrzeń ciszy, red. A. Janiak, J. Harbanowicz, Wydawni-ctwo Naukowe DSW, Wrocław 2011.

Kosselleck R., Kilka problemów z dziejów pojęcia ‘kryzys’, [w:] O kryzysie. Rozmowy w Castel Gandolfo, red. K. Michalski, Res Publica, Warszawa 1990.

Kozinets R.V., Netography. Doing Ethnographic Research Online, London 2010.O autorytecie. W poszukiwaniu punktu odniesienia, red. J. Jagiełło, Znak, Wydział

Filozoficzny Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2008.Kuligowski W., Antropologia współczesności. Wiele światów, jedno miejsce, Univer-

sitas, Kraków 2007.Media Anthropology: Informing Global Citizens, ed. S. Allen, Bergin & Garwey,

Westport 1994.

20 N. Postman, Technopol. Triumf techniki nad kulturą, przeł. A. Tanalska-Dulę-ba, Warszawa 1995, s.15–17.

Możliwości antropologii komunikacji

Page 68: Via Comunicandi

Pisarek A., W  sieci jest metoda, „Artpapier” 2012, nr 8(200), http://artpapier.com/?pid=2&cid=15&aid=2490.

Postman N., Technopol. Triumf techniki nad kulturą, przeł. A. Tanalska-Dulęba, PIW, Warszawa 1995.

Media Anthropology, eds. E. Rothenbuhler, M. Coman, SAGE Publications, Tho-usand Oakes–London–New Delhi 2005.

Mit autorytetu – autorytet mitu, red. J. Sieradzan, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2009.

Rothenbuhler E., Komunikacja rytualna. Od rozmowy codziennej do ceremonii me-dialnej, przeł. J. Barański, Wydawnictwo UJ, Kraków 2003.

Stróżewski W., W kręgu wartości, Znak, Kraków 1992.Tönnies F., Wspólnota i stowarzyszenie. Rozprawa o komunizmie i socjalizmie jako

empirycznych formach kultury, przeł. M. Łukasiewicz, PWN, Warszawa 1988.Vorbrich R., Czy „patrzeć” oznacza zawsze „widzieć”. Eksperyment w  antropologii

wizualnej, [w:] Obrazy kultur, red. G. Pełczyński, R. Vorbrich, Wydawnictwo Po-znańskie, Poznań 2007.

Wagner I., Stałość czy zmienność autorytetów, Impuls, Kraków 2006.Walzer M., Uwagi o  nowym trybalizmie, [w:] Komunitarianie. Wybór tekstów,

red. P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, T. Szubka, Aletheia, Warszawa 2004.Winkin Y., Antropologia komunikacji: od teorii do badań terenowych, przeł. A. Kar-

powicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007.

Agnieszka Janiak

Page 69: Via Comunicandi

69

Piotr Kędziora Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Pojęcie tożsamości towarzyszy refleksji nad nowym medium, jakim jest Internet, od jego zarania. Współcześnie, gdy nikogo nie zaskakuje stwier-dzenie, iż przestrzeń wirtualna jest „przedłużeniem” realnego świata fak-tycznych i  rzeczywistych interakcji społecznych, a  zatem nie powinna być degradowana do rangi „Świata Drugiego”, w którym tylko udajemy, kim jesteśmy, teoretyzacja problemów sieci, wirtualnych społeczności i  płynnych tożsamości nabiera nowego charakteru. Może mianowicie wskazywać na zasadnicze zmiany, jakie dokonują się wewnątrz społe-czeństw medialnych1 za pośrednictwem nowych strategii konstruowania podmiotu i negocjowania granic przestrzeni, w której tenże podmiot eg-zystuje na sposób technicznie zapośredniczony.

Stąd zasadniczym problemem, przed jakim stajemy, jest sformułowa-nie teoretycznych wniosków płynących z  analizy praktyk kulturowych, z jakimi mamy do czynienia w Internecie. Tożsamość użytkownika dzia-łającego w jego obrębie i za jego pośrednictwem nabiera charakteru hy-brydowego, jest konstrukcją dynamiczną, nie tylko zdolną, ale i skłonną do nieustannych przemian. Tymczasem przestrzeń, w jakiej się użytkow-nik porusza – przestrzeń komunikacyjna, pole dyskursywne, kontekst – siłą ruchów, jakie wykonuje i  wywołuje wraz z  innymi użytkownikami: „podmiotami” interakcji, ulega równie nieustannemu naprzemiennemu poszerzaniu i strukturyzowaniu.

Zatem w praktyce tożsamość przekształca i wykształca się poprzez ne-gację na gruncie o tyle grząskim i ruchliwym2, o ile tworzonym i negocjo-

1 Por. T. Goban-Klas, Nadchodzące społeczeństwo medialne, „Chowanna” 2007, nr 2(29), s. 37–51.

2 Odwołuję się tutaj do możliwie najogólniejszej charakterystyki zachodnio-europejskiej metafizyki obecności, jaką formułuje w Różnicy i powtórzeniu Gilles Deleuze. Jego projekt antyplatonizmu, ujęty w kategoriach różnicy i powtórzenia,

Page 70: Via Comunicandi

70

Piotr Kędziora

wanym w toku wspólnotowych działań o charakterze komunikacyjnym. Zaś komunikacyjne continuum pozostaje w permanentnym stadium in progress, gdyż na mocy (inter)akcji nigdy nie osiąga formy jednoznacznie „ustanowionej”.

Zagadnienie to znajduje swój praktyczny wyraz w  strategiach kon-strukcji i dystrybucji wiedzy w Internecie – wiedzy będącej w końcu fun-damentem podmiotu rozumianego na sposób kartezjański. Na tej pod-stawie widać, że ewoluująca wiedza (o kontekście, interakcjach, o sobie i o innych), indywiduująca i identyfikująca podmiot, za przedmiot swój ma całość zdobytej, a więc realnie podjętej praktyki poruszania się po ruchomym polu społecznych interakcji, których horyzont wyznaczany jest rzeczoną praktyką ujętą w  skali społecznej. Zatem, z  drugiej stro-ny patrząc, nieustannie ewoluujący i  modyfikowany kontekst działań jednostkowych jest prymarnym celem wiedzy potocznej – praktycznej umiejętności poruszania się po nim za pośrednictwem komunikacyjnych narzędzi. Ta wiedza, stając się wiedzą podmiotową, jest więc równocześ-nie komunikacyjną kompetencją, której stopień odpowiada mniej lub bardziej „stabilnym” stanom, w jakich aktualnie funkcjonuje tożsamość podmiotu. Kompetencja komunikacyjna w  Internecie to umiejętność działania za pośrednictwem jego narzędzi, zdolność wpływania na oto-czenie w sposób możliwie najefektywniejszy, a więc oznaczania, identy-fikacji możliwie najszerszej strefy własnych wpływów, posiadania możli-wie najmocniejszej pozycji w negocjowaniu tymczasowego status quo. Jest nią więc zatem umiejętność samostanowienia siebie, względnego autonomizowania siebie względem czynników zewnętrznych: konteks-tu dostarczanego przez innych, którzy na tej samej zasadzie starają się za

skierowany był właśnie przeciwko „klasycznej” ontologii tożsamości formułowa-nej przez „sprzeczność ustanowioną” – negację względem tego, co Inne, a zatem nie-Tożsame. Ten ontogenetyczny ruch wydaje się wciąż aktualny w analizie po-tocznego doświadczenia w ogóle. Co więcej, poruszona tutaj problematyka wska-zuje wyraźnie, że działanie ludzkie rozumiane na sposób komunikacyjny, zakre-ślające horyzont świata życia jaka świata społecznych interakcji, w bardzo silnym stopniu opiera się właśnie na samostanowieniu podmiotu w opozycji do tego, co go otacza: różnicy między tożsamościami zatem, a  nie Różnicy pomyślanej jako sama-w-sobie – Heideggerowskiej „różnicy ontologicznej”. Por. G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warszawa 1997 oraz V. Descombes, To samo i Inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933–1978), przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, Spacja, Warszawa 1996.

Page 71: Via Comunicandi

71

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

pośrednictwem dostępnych środków utrwalać swoją pozycję w strate-gicznej grze konstruowania tożsamości, jak i negocjować możliwie najbliż-szy własnym przekonaniom kontekst wypowiedzi w ogóle. Ze względu na przejrzystość wywodu te dwie funkcje zostaną rozdzielone, jednakże pamiętać należy o ich jednoczesności3.

W niniejszym artykule pominięty zostaje istotny wątek determinizmu stricte technologicznego, funkcjonującego w  ramach zarysowanej tutaj problematyki jako oddzielna kwestia wpływu architektury sieci, dominu-jącego porządku symbolicznego, narracji interfejsu rozpostartej ponad bazą danych w  ujęciu Manovicha4 i  podlegającej im zasady rozwijania, ograniczania i  modyfikowania przestrzeni komunikacyjnej jako sfery tego, co może być powiedziane. Z obiektywnych względów problem ten nie znajduje tutaj rozwinięcia, co jednak nie oznacza, iż rzeczonego wpły-wu nie ma bądź nie można go określić. Ustępuje on miejsca czynnikom generowanym i wpływającym na par excellence ludzki komponent global-nej sieci – komunikację jako działanie jednostek w grupie, nie zaś jako po-tencjał kanału komunikacyjnego czy determinowaną przezeń syntaksę.

Tożsamość Under Construction

Wraz z  nadejściem społeczeństwa sieciowego „napięcie między okre-śloną lokalnie ludzką tożsamością a  pozbawionymi miejsca sieciami”5 stało się jednym z głównych wyróżników zarówno sieciowej tożsamości, jak i  technologicznie zapośredniczonej sfery interakcji międzyludzkiej. Z  jednej strony sieć wypełnia się heterogeniczną, różnorodną magmą indywidualnych i spersonalizowanych kreacji, z drugiej zaś strony tożsa-mość podmiotów owej kreacji nie pozostaje dłużna środowisku, w jakim one egzystują i  za pośrednictwem którego wyrażają swą jednostkową odmienność.

3 Określam konstruowanie tożsamości i  negocjowanie kontekstu jako funkcje z uwagi na fakt, iż dokonują się one za pośrednictwem tekstu (również audiowi-zualnego). Tekst nie stanowi artefaktu badanego w oderwaniu od „aktu twórcze-go” oraz kontekstu jego powstawania i „czytania”. Jest przejawem funkcji „prak-tyki pisania” (interakcji).

4 Por. L. Manovich, Język nowych mediów, przeł. P. Cypryański, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2006.

5 Ibidem, s. 206.

Page 72: Via Comunicandi

72

W Power of Identity Castells wskazuje, iż „aktorzy społeczni na podsta-wie jakichkolwiek dostępnych im materiałów kulturowych budują nową tożsamość, która przedefiniowuje ich pozycję w społeczeństwie, i w ten sposób usiłują dokonać przekształcenia całej struktury społecznej”6. Ta uwaga wskazuje kilka kwestii szkicujących prymarne konsekwencje pły-nące z analizy zjawiska konstrukcji i dystrybucji wiedzy w Internecie.

Po pierwsze tożsamość jest budowana, a  nie otrzymywana lub na-rzucana. W  myśl nowożytnej filozofii podmiotu nazywaliśmy nim „byt, którego tożsamość jest wystarczająco stała, by pozwolić mu podźwignąć […] przemianę, to znaczy jego własną alternację. Podmiot pozostaje tym samym, podczas gdy modyfikują się przypadkowe jakości”7. Z dzisiejszej perspektywy „tożsamość ustalana jest w relacjach i poprzez relacje – za-równo podobieństwa, jak i różnicy, powiązań i odmienności, zbiorowo-ści i jednostkowości”8. Co więcej, w nowym środowisku cyfrowym budo-wana jest ona na zasadzie „złożonego naśladownictwa relacji, wyborów i  aktów, odegranych w  różnorodności paralelnych i  nakładających się kontekstów”9.

Oto głęboki sens formuły, wedle której „w  świecie globalnych prze-pływów […] poszukiwanie tożsamości, zbiorowej lub indywidualnej, przypisanej lub konstruowanej, staje się fundamentalnym źródłem spo-łecznego sensu”10. Jak wskazuje Barney, widoczna staje się „symetria pomiędzy sieciami cyfrowymi a  tożsamością”11, bowiem immanentna płaszczyzna „ja” zradza się, dojrzewa i działa jako ruch [w] sieci. Dokład-niej, im bardziej osłabia się moc podmiotowej intencji bądź instytucji legitymizujących jego stabilność, tym bliżej tożsamości do stanowienia siebie na wzór sieci: od modelu sieci centrycznej, przez acentryczną

6 M. Castells, Power of Identity: The Information Age: Economy, Society and Culture, Blackwell, Oxford 1997, s. 8, cyt. za: D. Barney, Społeczeństwo sieci, przeł. M. Fronia, Sic!, Warszawa 2008, s. 171 (polskie wydanie: M. Castells, Siła tożsamo-ści, przeł. S. Szymański, PWN, Warszaw 2008). W podobny sposób zasadę funkcjo-nowania cyklu socjokulturowego kulturemów określił Abraham Moles.

7 V. Descombes, op. cit., s. 92.8 D. Barney, op. cit., s. 167.9 Ibidem, s. 172.

10 M. Castells, Społeczeństwo sieci, przeł. Mirosława Marody i in., PWN, Warsza-wa 2007, s. 20.

11 D. Barney, op. cit., s. 176.

Piotr Kędziora

Page 73: Via Comunicandi

73

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

(zdecentralizowaną), ku modelowi sieci jako dystrybucji12. Innymi słowy, konstrukcja tożsamości podmiotu staje się bliska budowie sieci-dystry-bucji, zaś konstruowanie jej zawsze postępuje w sposób wielowymiaro-wy. Fakt ten ma niebagatelny wpływ na formę rekonstrukcji i konstrukcji relacji społecznych, za pośrednictwem których „ja” wydobywa się ponad komunikacyjne continuum dyskursu. Jak określa to Turkle, „ja jest kon-struowane, natomiast zasady interakcji społecznej są budowane, a nie otrzymywane. […] Twoja tożsamość w  komputerze jest sumą twojej dystrybuowanej obecności”13 – podmiot jest zdecentrowany: własne „ja” to zbiór wielorakich i zmiennych tożsamości, jak określiłby to Stuart Hall.

Po drugie, konstruowanie tożsamości posiłkuje się dostępnym ma-teriałem kulturowym, który w  akcie dekontekstualizacji (fragmentacji) i ponownego zestawienia – bricolage’u staje się „obecnym” świadectwem istnienia podmiotu owego zestawienia14. W  dobie powszechnego do-stępu do nieskończonych zasobów rozmaitych form audiowizualnych i tekstualnych „podmiot jawi się jako produkt czy też konstrukt symbo-licznych systemów, które go poprzedzają”15 i za pośrednictwem których się wyłania. Kreowany jest za pośrednictwem „niejednorodnego asamb-lażu kulturemów stających się uniwersalnymi przedmiotami myślenia”16 ustanawiającymi mozaikowy charakter medialnie zapośredniczonej kultury. Niezwykle dziś modne, choćby z  uwagi na fenomen Web 2.0, pojęcie User Generated Content jest najlepszym przykładem tego, co z teoretycznego punktu widzenia stanowi o jakościowej zmianie, która nadeszła wraz z rozwojem technologii informacyjnych. Co ważne, treść dystrybuowana i generowana/zestawiana przez „lokalny” podmiot oraz pozostająca poza jakąkolwiek kontrolą stanowi ucieleśnienie tego, co Castells określił opozycją między The Net oraz Self.

12 P. Galloway, Protocol. How Control Exists after Decentralization, MIT Press, 2004, s. 33–35.

13 S. Turkle, Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet, Simon and Schuster, New York 1995, s. 10–12, cyt. za: D. Barney, op. cit., s. 176.

14 Zarys koncepcji bricolage’u  naszkicował Lévi-Strauss w  książce Myśl nie-oswojona, przeł. A. Zajączkowski, KR, Warszawa 2001.

15 J.B. Thompson, The Media and Modernity: A Social Theory of the Media, Pol-ity Press, Cambridge 1995, s. 210, cyt. za: M. Lister, J. Dovey, S. Giddings, I. Grant, K. Kelly, New Media: A Critical Introduction, Routledge, London 2005, s. 250.

16 A. Moles, E. Rohmer, Autobiographie d’Abraham Moles. Le cursus scientifique d’Abraham Moles, „Bulletin de Micropsychologie” 1996, no 28–29.

Page 74: Via Comunicandi

74

Co interesujące, istnieje jedynie pozorna sprzeczność między sieciową kreacją tożsamości poprzez dystrybucję a  rzeczoną dialektyką Net/Self. Skoro czynnikiem formującym struktury społeczne staje się poszukiwa-nie swej podmiotowości (odmienności) względem Innego, to jest tak między innymi ze względu na fakt, iż realizowane za pośrednictwem ję-zyka (tekstu, środków audiowizualnych itd.) konstruowanie tożsamości w  sieci dokonuje się w  oparciu o  każdorazowo ponawiane, indywidu-alne badanie własnych granic, rozpoznanie i przekształcenie istniejącej struktury społecznej, a  tym samym o  każdorazową zmianę komunika-cyjnego continuum dyskursu społecznego. Faktem jest, iż tożsamość po-jawia się jako wyobcowany „inny” globalizacji, „nieskończonego czasu” i  pozbawionej konkretnego miejsca „przestrzeni przepływów”. Jednak logika dialektycznej relacji między podmiotem a środowiskiem, za po-średnictwem którego podmiot nie tyle istnieje, ile w ogóle może zaist-nieć, wydaje się immanentną cechą sieci17. W sieciową logikę na trwałe wpisana jest jej zdolność do samoreprodukcji, modyfikowania struktury bez uszczerbku dla jej całości, a w końcu do stwarzania warunków dla nowych form tożsamości czy społecznych interakcji.

Tym, na co należy zwrócić szczególną uwagę, jest fakt, iż powyższe stwierdzenia na temat statusu tożsamości sieci, swoista jej degradacja przy jednoczesnym wskazaniu jej niekwestionowanej dziś roli, charak-teryzuje nie tylko dyskurs teoretyczny oplatający najnowsze zjawiska z pogranicza technologii i kultury. Wydaje się bowiem, że to powszech-ne i  potoczne przekonania użytkowników technologii sieciowych sy-tuują tożsamość jako ruchliwy i dynamiczny nośnik podmiotu właśnie w  owym stadium permanentnego rozpadu/kreacji. Innymi słowy, po-wszechnie towarzysząca nam „podejrzliwość”, kwestionująca wszelką wypowiedź, podważająca jej statut prawomocności, jej intencjonalny charakter lub, szczegółowo, jej charakter „czysto-intencjonalny” – illo-kucyjny, wydaje się najmocniejszym argumentem na stwierdzenie, iż konstrukcja tożsamości jest dziś w  istocie prymarnym celem każdego działania komunikacyjnego: czy to jako przedmiot analizy, czy też jako przedmiot procesów twórczych.

Podsumowując, społeczeństwo sieciowe charakteryzuje „struk-turalna schizofrenia” (Castells) zakreślająca horyzont dialektyki The Self/The Net i  jednocześnie ją znosząca. Produktem jej funkcjonowania

17 Por. D. Barney, op. cit., s. 169.

Piotr Kędziora

Page 75: Via Comunicandi

75

jest samo-wytwarzanie warunków (dla) projektów tożsamości (Castells) będących sumą dystrybuowanych poprzez komunikację i  jej treść obecności spowinowaconych ze środowiskiem swego działania po-przez sieciową, wielokierunkową i multi-zwrotną, a przez to trudną do uchwycenia referencyjność. Ten ruch [w] sieci przekształca informację (In-formation) w Self-Formation (Thompson), na tej samej zasadzie, na jakiej treść (content) jest środkiem i celem kontekstu – to contextual content18. Przestrzeń sieci jest miejscem, w którym rzeczona treść/obraz tożsamo-ści jest też medium, dzięki któremu w płaską i nieprzezroczystą powłokę sieci (interfejs) przedostaje się to, co realne i rzeczywiste: ugruntowane kulturowo przekonania oraz indywidualne pragnienia.

Strategiczne gry i negocjacja

Jak zostało już wspomniane, strukturalny rozdźwięk pomiędzy The Net i Self rozumiany jako dualizm tożsamości i kontekstu ma charakter tyleż umowny, co jasny i czytelny z teoretycznego punktu widzenia. Istnieje jednak możliwość teoretycznego wskazania powiązania podmiotu z sie-ciowym środowiskiem, całkowitego zniesienia opozycji oddzielającej to, co zewnętrzne, od tego, co immanentne. W  jego efekcie opozycja ludzkie–techniczne (komponent ludzki i technologiczny sieci) przekształ-cić się może w słabą opozycję biotechniczne–symboliczne, w której sieć jako funkcja dystrybuowanych obecności będących projektami tożsa-mości strukturalnie wydzielona jest z kulturowego spektrum usankcjo-nowanych norm o charakterze symbolicznym. Co najważniejsze jednak, przesunięcie to niesie za sobą również inną zmianę: wcześniejsza alter-natywa zastąpiona zostaje relacją hierarchicznego podporządkowania, stąd czynnik symboliczny winniśmy postrzegać jako warunek koniecz-ny czynnika biotechnicznego. Jakie zaś konsekwencje przyniesie to dla symbolicznej kultury, to już odrębny problem.

Jak wskazywał Deleuze, a  za nim Hardt i  Negri, istotą społeczeństwa kontroli (Galloway utożsamia je ze społeczeństwem sieci Castellsa) jest umiejscowienie lokalnego oportunizmu wobec globalnej i  sieciowej

18 Termin ten ma na celu wyraźne wskazanie referencji generowanej treści do kontekstu kulturowego, w jakim osadzony jest podmiot. Przeczy to , tym samym, stwierdzeniu, że medialnie i sieciowo zapośredniczona praktyka ma „szansę” cał-kowitego odcięcia się od stosunków społecznych panujących w realnym świecie.

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Page 76: Via Comunicandi

76

dynamiki kulturowej i rynkowej w niej samej19. Innymi słowy, w perspek-tywie jednostkowej i  indywidualnej charakterystyczne jest dziś dialek-tyczne spowinowacenie dwóch przeciwstawnych tendencji w  jednym „organie” – w jednostce właśnie. Jesteśmy „nosicielami” tyleż zbawczego potencjału samostanowienia siebie i  przestrzeni nas okalającej, co nie zawsze uświadamianej siły samokontroli i  samoograniczenia. Jesteśmy niejako powołani do przekraczania granic, które w samym akcie ich de-precjacji ustanawiamy na nowo, przez co formułowany jest nowy model partycypacji cyfrowej kultury, której prymarną cechą jest autoregulacja wywiedziona ze swoistego aktu transgresyjnego.

Galloway, inspirowany myślą Foucaulta oraz wymienionych myślicieli, pytając o możliwość kontroli po decentralizacji, odpowie właśnie w tym duchu. Dokładniej, powie, że sieć jako dystrybucja nie może istnieć bez protokołów, tak jak kultura nie może funkcjonować bez swych wzorów, kodów, reguł czy globalnych funkcji. Idąc dalej, jest funkcjonariuszem praktyki społecznej zapośredniczonej przez technologie sieciowe. Pra-xis jest kodem20, a jako kod podlega regulacji z poziomu protokołu. Dla Gallowaya praxis nieustannie poszukująca „linii ucieczki” (Deleuze) nie-możliwa jest bez protokołu – metajęzyka – i odwrotnie. Dyskurs zaś – ko-munikacyjne continuum, w obrębie którego, jak i na rzecz którego wypo-wiadane jest to, co może być wypowiedziane, a co stanowi podstawowy poziom owej praktyki – jest praktyką na tej samej zasadzie, na jakiej wszelka wypowiedź jest nie tylko komunikatem (informacją, wiedzą), ale i działaniem, w efekcie którego jego pole dyskursu podlega nieustannej

19 G. Deleuze, F. Guattari, Thousand Plateaus: Capitalism and Schizophrenia, Continuum Impacts, 2004 oraz M. Hardt, A. Negri, Imperium, przeł. S. Ślusarski, A. Kołbaniuk, W.A.B., Warszawa 2005. Por. G. Deleuze, Postscriptum o społeczeń-stwach kontroli, przeł. M. Herer, [w:] Negocjacje 1972–1990, Wydawnictwo Nauko-we DSWE TWP, Wrocław 2007, s. 183–188, pierwotnie opublikowane w: „L’autre journal” 1990, nr 1, online: Postscript to Societies of Control, http://www.nadir.org/nadir/archiv/netzkritik/societyofcontrol.html.

20 „Kodem jest zestaw procedur, działań i praktyk stworzonych w partykularny sposób dla osiągnięcia partykularnych celów w partykularnych kontekstach. Kod = praktyka. […] «Czytanie» kodu jest raczej programowaniem, odkrywaniem lub poprawianiem niż wyjaśnianiem. W  tym sensie Protokół […] to «eksperymen-towanie z kodem»”. E. Thacker, Foreword: Protocol is as Protocol Does, [w:] A. Gal-loway, Protocol. How Control Exists after Decentralization, MIT Press, London 2004, s. xii–xiii.

Piotr Kędziora

Page 77: Via Comunicandi

77

zmianie. Dodajmy jedynie, że „ów zespół elementów, uformowanych w sposób regularny przez praktykę dyskursywną […] możemy nazwać wiedzą. […] [Zaś] wiedza to również przestrzeń, w której podmiot może zajmować pewne pozycje, aby móc mówić o przedmiotach, z jakimi ma do czynienia w swoim dyskursie”21.

Przywołanie problemu biowładzy w społeczeństwie kontroli z perspek-tywy rozważanego tutaj problemu konstrukcji i dystrybucji wiedzy po-tocznej w Internecie posłużyć może zatem jako tło dla innej dystynkcji, która ma również charakter „umowny”, gdyż wyraźnie wskazuje na niero-zerwalność strukturalnej różnicy, jaką próbuje objąć. Towarzyszy jej do-konane przez Foucaulta, a  komentowane przez Deleuze’a  odróżnienie społeczeństwa dyscyplinarnego od wspomnianego już społeczeństwa kontroli. Mówiąc o tym ostatnim, mówimy o sytuacji, w której „opór nie jest już marginalny, występuje w samym centrum społeczeństwa, jakie tworzy się w sieci”22. W jego obrębie objawia się „paradoks władzy, która jednocząc i  obejmując wszelkie elementy życia społecznego, w  tymże momencie ujawnia nowy kontekst, nowe milieu maksymalnej różnorod-ności i niepowtarzalnego ujednostkowienia – środowisko zdarzenia”23. Dyskurs zaś – powie Foucault – to „zbiór wszystkich rzeczywistych wypo-wiedzi, w ich zdarzeniowym rozproszeniu i jednostkowym zjawianiu się”, dlatego należy rozważać go właśnie w „jego elementarnym zjawianiu się”24. Tym zdaje się być właśnie dyskurs sieciowy.

Rzeczoną „umowną różnicą” jest relacja władza–podmiot. Miarą pierw-szej jest wolność, gdyż, jak mówi Foucault, „zamiast analizować władzę w perspektywie jej własnej racjonalności, ujmuje się […] stosunki wła-dzy, wychodząc od antagonizmu przeciwstawnych strategii (panowa-nia i  oporu)”25. Stosunek władzy, czyli „pewien sposób oddziaływania na aktywność ludzką”26, a więc, w  istocie, indywidualne praktykowanie

21 M. Foucault, Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, De Agostini, Warszawa 2002, s. 213.

22 M. Hardt, A. Negri, op. cit., s. 40.23 Ibidem.24 M. Foucault, op. cit.25 M. Foucault, Podmiot i władza, [w:] „Lewą nogą” 1998, nr 9, s. 176, online: http://

www.ekologiasztuka.pl/seminarium.foucault/readarticle.php?article_id=21.26 M. Foucault, Dits et écrits, Éditions Gallimard, t. 4, Paris 1994, s. 240, cyt

za: J. Kmita, Wymykanie się uniwersaliom, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000, s. 115–116.

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Page 78: Via Comunicandi

78

Piotr Kędziora

stosunków władzy (działanie) „odbywa się zawsze w powiązaniu z istnie-niem określonej, wytwarzanej przez nie alternatywy wyborów stojących w danym momencie do dyspozycji jednostki ludzkiej. Istnienie owej al-ternatywy konstytuuje właśnie zjawisko zwane […] wolnością czy możli-wością podejmowania gier władzy”27.

Centralnym punktem staje się zatem konflikt wynikający z oporu sta-wianego „tym działaniom władzy, które mają związek z  wiedzą, kom-petencjami i kwalifikacjami”, a więc nastawiony na walkę z „wiedzą jako przywilejem”28, czego nieodzownym elementem jest strategiczna gra, która „stwarza miejsce dla podmiotu, realizującego któryś z członów al-ternatywy działań przedłożonej mu przez ów system strategicznej gry władzy”29.

Miejscem podmiotu jest zatem wyznaczone przez konstelację stosun-ków władzy pole wyborów, jakie podejmuje celem ustanowienia włas-nego miejsca w owej konstelacji. Ów „reżim wiedzy” (régime de savoir) jest dany między innymi poprzez sferę działań komunikacyjnych, która w przypadku postawionego tutaj problemu jest jedyną sferą: przestrze-nią komunikacji zapośredniczonej technologicznie.

W tym kontekście ogólna idea performatywnego charakteru ludzkich działań komunikacyjnych znajduje swój wyraz w pojmowaniu ich jako oddziaływania; „kierowania cudzym kierowaniem się”30 czy też wpły-wania na świat przyrody lub przedmiotów martwych (dyspozytywy)31. W przypadku pierwszym, a więc gdy „władzę […] charakteryzuje to, że wprowadza w  grę stosunki między jednostkami”, a  nie obiektami; gdy „termin władza oznacza stosunki władzy między partnerami”32, a  nie między Panem i Poddanym, rzeczone kierowanie przyjmuje postać ne-gocjacji sensów i znaczeń.

Panowanie i opór – dwie strategie – to naprzemienne, ale stale obecne stany owej negocjacji; tej formy konfliktu, który wydaje się najbardziej reprezentatywny dla sfery działań komunikacyjnych. W planie jednost-kowym, konstruującym stosunki władzy jako opór wobec lub o-panowa-nie wiedzy, w  sensie sprzeciwienia się jej lub ustanowienia siebie jako

27 J. Kmita, op. cit., s. 120 (wyróżnienia autora).28 Ibidem, s. 177.29 Ibidem, s. 123.30 Ibidem.31 Ibidem, s. 118.32 M. Foucault, Dits et écrits, op. cit., t. 4, s. 233, cyt za: J. Kmita, op. cit., s. 118.

Page 79: Via Comunicandi

79

głównego jej Narratora, „być” możliwe jest jedynie jako „negocjować”, a  więc korzystać z  możliwych środków do skutecznego wpływania na innych.

Jak widać, ponownie relacja wnętrza do zewnętrza, tożsamości do kontekstu wydaje się umowna – czytelna z perspektywy teoretycznych konstatacji czynionych na tym gruncie. Nie mogąc sprawować władzy inaczej niż przez produkcję prawdy, podmiot ustanawia swą tożsamość w  każdorazowym akcie ukierunkowanej i  osadzonej w  danym kontek-ście wypowiedzi. Sfera ta jest opanowana przez strategiczne gry władzy, czyli negocjowanie stanów nieprowadzących do jej „zwyrodnienia”33, w których władza/negocjacja jest polem gry między partnerami posia-dającymi równe prawa34.

Foucaultiański „koniec epistemologii” wydaje się właśnie spełniony w tym ruchu: przejście z osi „świadomość–poznanie” na oś „praktyka dys-kursywna–wiedza”35 otwiera przestrzeń, w której podmiot nieustannie dryfuje pomiędzy wspomnianymi obszarami wolności a  dzielącymi je strategicznymi grami o  poszerzanie tych pierwszych. Walka o  wolność, a  więc o  autonomię konstruktu tożsamości, o-panowanie, niemożliwa jest inaczej, jak tylko poprzez oręż negocjacji.

Metafory panowania i wojny, takie jak walka, władza, wolność, strate-gia, jak i  łączące się z nimi metafory ponowoczesnej filozofii podmiotu odnoszące nomadyzm, „maszynę wojenną” czy schizopodmiot do kate-gorii terytorium (centrum, pogranicze, ucieczka, ekspansja), mają swe głębokie znaczenie nie jako swoisty straszak, lecz jako diagnoza kondy-cji kultury ponowoczesnej rozpuszczającej wielkie narracje (Lyotard), do których niewątpliwie należy wiedza utożsamiana z nauką. Odejście od epistemologii w  stronę wiedzy potocznej, w  stronę dyskursu, jest jed-nocześnie wejściem w neoliberalne stadium wolnej od ograniczeń i do-puszczającej mnogość środków walki o  własne miejsce, co zasadniczo realizowane jest na poziomie międzyludzkiej komunikacji.

Dodajmy na koniec syntetyczne ujęcie podmiotu/władzy, które pro-ponuje Kmita. Jest nim „konkretna jednostka w swym świadomym od-niesieniu do siebie, która jako taka dokonuje wyborów z  możliwych, oferowanych jej przez historyczny system stosunków władzy, alternatyw

33 Por. J. Kmita, op. cit.34 M. Foucault, Dits et écrits, op. cit., t. 4, s. 728 oraz 233, cyt za: J. Kmita, op. cit.,

s. 117, 118.35 M. Foucault, Archeologia wiedzy, op. cit., s. 214.

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Page 80: Via Comunicandi

80

działań, i w tym sensie jest «wolna»; przestaje nią być, gdy alternatywy ulegają redukcji w związku z wyradzaniem się systemu stosunków wła-dzy w system panowania lub przemocy […]; system stosunków władzy w takim stopniu wysuwa się na plan pierwszy, w jakim absorbuje na swój użytek praktykę regulowaną przez system dyskursów oraz system kom-petencji do działania instrumentalnego”36.

Podsumowanie

Przywołując studium Davida Silvera dotyczące rozwoju studiów nad cyberkulturą, Kluszczyński rozważa słuszność diachronicznego podzia-łu wiodących problemów, przed jakimi stawali badacze na przestrzeni ostatnich lat. Według Silvera można wyraźnie wskazać przejście między trzema etapami wykształcania się specyficznej dziedziny nauk humani-stycznych, z których pierwszy, deskryptywny, skrajnie dwuwartościowy i oparty na retoryce pogranicza, znacząco inspirował etap drugi, w któ-rym podejmowano głównie zagadnienia związane z usieciowioną tożsa-mością oraz wirtualną wspólnotą. Nadejście etapu trzeciego – krytycz-nych studiów cyberkulturowych – pozwoliło zaś na odejście od izolacji zagadnień cyfrowej kultury od innych fenomenów społecznych, kulturo-wych, technologicznych i biologicznych.

Kluszczyński argumentuje, iż błędem wspomnianego autora jest prze-konanie o stricte progresywnym charakterze postępu naukowego owej dyscypliny. Zdaniem Kluszczyńskiego, „doskonalenie instrumentarium i wysubtelnienie metod analitycznych” nie może być utożsamiane z od-chodzeniem od opisowych funkcji refleksji naukowej czy od analiz fe-nomenu tożsamości usieciowionej. Wszystkie wspomniane przez Silvera tendencje są z  powodzeniem nadal rozwijane. Przy czym „bardziej za-sadnie byłoby […] w tej sytuacji uznać wyodrębnione wyżej formy po-znawczego zainteresowania cyberkulturą za tendencje czy postawy ba-dawcze niezmiennie obecne w dotyczących jej praktykach kulturowych, a nie za fazy rozwojowe studiów cyberkulturowych”37.

W ramach jednej z rzeczonych tendencji utrzymany jest powyższy wy-wód. Choć dotyczy problemu – jak chce Silver – przestarzałego, wnosi

36 J. Kmita, op. cit., s. 124.37 R. Kluszczyński, Od web.studies do antropologii nowej wizualności. Współ-

czesne badania nad cyberkulturą, „Kultura Współczesna” 2005, nr 1(43), s. 35.

Piotr Kędziora

Page 81: Via Comunicandi

81

szereg implikacji do szerszego zagadnienia konstrukcji i dystrybucji wie-dzy potocznej w Internecie, które pojawia się dopiero z nastaniem nowej „ery” użycia Internetu: powstania społecznych sieci.

Potwierdza to jedynie, że ujęcie tutaj zaproponowane nie rozwiązuje całkowicie problemu, przed jakim staje. Konieczne jest dalsze poszukiwa-nie teoretycznego słownika opisującego interesujący nas tutaj fenomen, choćby wśród takich propozycji teoretycznych i metodologicznych, jak teoria aktów mowy, socjolingwistyka, etnometodologia, analiza konwer-sacyjna, krytyczna analiza dyskursu, antropologia wiedzy czy filozofia. Jak widać, błędne myślenie Silvera o  diachronicznym modelu rozwoju badań nad kulturą cyfrową pogłębia się wraz z  utrzymaną w  jego du-chu hipotezą, jakoby wspomniane teorie i  metodologie – jako jeszcze starsze – nie miały w ogóle nic do dodania we współczesnej refleksji nad komunikacją, wspólnotowością, językiem czy ogólniej – ludzką kondycją mierzoną miarą technologicznego rozwoju.

Potwierdza to krok dokonany w badaniach prowadzonych na Wydzia-le Psychologii Społecznej i Rozwojowej Uniwersytetu w Rzymie, dotyczą-cych zachowań i interakcji użytkowników Eurolandu – współtworzonego środowiska wirtualnego  (Collaborative Virtual Environment), w  których stwierdzono, iż „społeczni aktorzy” uczestniczący w  tworzeniu świata „ujawniali i konstruowali swe tożsamości poprzez strategiczne pozycjo-nowanie [positioning] zależne od interakcji [interactive situation]”38. Na tej podstawie uznano, że „tożsamości są dynamiczne oraz silnie zależne od kontekstu, kreowane i rekonstruowane przez użytkowników”39. Metody zastosowanych badań doprowadziły również do wniosku, że „cyfrowe tożsamości absorbują zasoby dostarczone przez specyficzne technolo-gie, jak i przez budowane za ich pośrednictwem wspólnoty”. Tym samym wielokrotna, wielogłosowa, pozycjonująca się tożsamość nie jest stałym, statycznym komponentem charakterystyki podmiotu. Jest raczej „nego-cjowana poprzez dyskurs, oparta na własnościach kontekstu, jak i rolach przyjmowanych przez uczestników wewnątrz kontekstu. Wirtualne śro-dowiska rozszerzają możliwe «ja», jakie może być użyte, dostarczają no-wych pozycji wewnątrz kontekstu”40.

38 A. Talamo, B. Ligorio, Strategic Identities in Cyberspace, „CyberPsychology & Behavior”, vol. 4 (2001), no 1, s. 109.

39 Ibidem.40 Ibidem, s. 109–119.

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Page 82: Via Comunicandi

82

Usytuowanie zagadnienia tożsamości w  polu progresywnego, dyna-micznego procesu jej konstrukcji zapośredniczonego przez zmediaty-zowaną komunikację odnoszącą się do multiplikowanego i nieustannie modulowanego kontekstu ma w końcu swą podstawę w tzw. społecznej analizie dyskursu, pierwszej zasadzie regulującej sferę wiedzy potocznej. Ta bowiem jest wiedzą o  własnym doświadczeniu siebie, przestrzeni i czasu, jest wiedzą o interakcjach z innymi użytkownikami, stąd cechu-je ją działanie, u podstaw którego każde „wydarzenie dyskursywne jest kształtowane przez sytuacje, instytucje i  społeczne struktury, ale też samo na nie wpływa”41, staje się więc zarówno przedmiotem indywidu-alnego doświadczenia, jak i cząstką potocznie konstruowanej wiedzy.

Z  zasady swej powszechna zdolność tegoż do „analizowania” swych i cudzych dyskursywnych zdolności i potencjału „pola” oparta jest na po-dejrzliwości będącej trzonem komunikacyjnej kompetencji podmiotu, gdyż wzbogacanie wiedzy potocznej oznacza zdobywanie owej kom-petencji do uczestnictwa w  strategicznej grze negocjacji. Wiedzą, jaką w ten sposób osiągamy, jest umiejętność przekonywania, zdolność do strategicznych kompromisów, wiedza o nas samych, jak i o interakcjach społecznych w ogóle.

W  myśl idei społecznej analizy dyskursu zarówno źródła osadzone w  konkretnych ramach instytucjonalnych, jak i  źródła enigmatyczne i  efemeryczne podlegają jednej i  tej samej doksalnej procedurze we-ryfikacyjnej. To dzięki niej dana treść odkrywana być może jako efekt półautomatycznych zestawień lub zestawień nie tylko technicznych, a z genezy swej podmiotowych, ludzkich. To dlatego alternatywna dla „masowego przekazu” treść generowana przez użytkownika jest treścią kontekstową. Takie ujęcie obnaża zarówno automatyzm treści nowo-medialnej kultury masowej (techniczne, zdekontekstualizowane zesta-wienia), jak również tendencję do wypowiadania się za pośrednictwem technicznych ekstensji, a nie intencji (programatyzacja doświadczenia), a w końcu określa, na jakich zasadach groźba samotności amatora jako technicznego dyspozytywu nadal pozostaje w  sferze idei weryfikowaną codzienną dawką emocji, współczucia i  ironii, jakich dostarcza nam – userom – globalna sieć.

41 N. Fairclough, R. Wodak, Krytyczna analiza dyskursu, [w:] Współczesne teo-rie socjologiczne, red. A. Jasińska-Kania, L.M. Nijakowski, J. Szacki, M. Ziółkowski, Scholar, Warszawa 2006, s. 1047.

Piotr Kędziora

Page 83: Via Comunicandi

83

Bibliografia

Barney D., Społeczeństwo sieci, przeł. M. Fronia, Sic!, Warszawa 2008.Castells M., Power of Identity: The Information Age: Economy, Society and Culture,

Blackwell, Oxford 1997 (wkrótce w  polskim przekładzie Sebastiana Szymań-skiego: Siła tożsamości, PWN).

Castells M., Społeczeństwo sieci, przeł. Mirosława Marody i  in., PWN, Warszawa 2007.

Deleuze G., Guattari F., Thousand Plateaus: Capitalism and Schizophrenia, Con-tinuum Impacts, 2004.

Deleuze G., Postscriptum o społeczeństwach kontroli, przeł. M. Herer, [w:] Negocja-cje 1972–1990, Wydawnictwo Naukowe DSWE TWP, Wrocław 2007.

Deleuze G., Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warsza-wa 1997.

Descombes V., To Samo i Inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933–1978), przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, Spacja, Warszawa 1996.

Fairclough N., Wodak R., Krytyczna analiza dyskursu, [w:] Współczesne teorie socjo-logiczne, red. A. Jasińska-Kania, L.M. Nijakowski, J. Szacki, M. Ziółkowski, Scho-lar, Warszawa 2006.

Foucault M., Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, De Agostini, Warszawa 2002.Foucault M., Dits et écrits, Éditions Gallimard, t. 4, Paris 1994.Foucault M., Podmiot i władza, „Lewą Nogą” 1998, nr 9.Galloway P., Protocol. How Control Exists after Decentralization, MIT Press, 2004.Goban-Klas T., Nadchodzące społeczeństwo medialne, „Chowanna” 2007, nr 2(29).Hardt M., Negri A., Imperium, przeł. S. Ślusarski, A. Kołbaniuk, W.A.B., Warszawa

2005.Kluszczyński R., Od web.studies do antropologii nowej wizualności. Współczesne

badania nad cyberkulturą, „Kultura Współczesna” 2005, nr 1(43).Kmita J., Wymykanie się uniwersaliom, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000.Lévi-Strauss C., Myśl nieoswojona, przeł. A. Zajączkowski, KR, Warszawa 2001.Lister M., Dovey J., Giddings S., Grant I., Kelly K., New Media: A Critical Introduction,

Routledge, London 2005.Manovich L., Język nowych mediów, przeł. P. Cypryański, Wydawnictwa Akademi-

ckie i Profesjonalne, Warszawa 2006.Moles A., Rohmer E., Autobiographie d’Abraham Moles. Le cursus scientifique

d’Abraham Moles, „Bulletin de Micropsychologie” 1996, no 28–29.Talamo A., Ligorio B., Strategic Identities in Cyberspace, „CyberPsychology & Be-

havior” 2001, vol. 4, no 1.Thompson J.B., The Media and Modernity: A  Social Theory of the Media, Polity

Press, Cambridge 1995.Turkle S., Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet, Simon and Schuster,

New York 1995.

Konstrukcja i negocjacja: tożsamość i kontekst [w] sieci

Page 84: Via Comunicandi
Page 85: Via Comunicandi

85

Grażyna Osika Politechnika Śląska

Technologie medialne – czynnik ujednolicający czy różnicujący

projekty tożsamościowe jednostek

Głównym problemem niniejszych rozważań jest wpływ typowych dla ponowoczesności technologii medialnych na  sposób, w  jaki jednost-ki budują swoją tożsamość. Należy zaznaczyć, iż  przyjmowane w  tych rozważaniach podejście nawiązuje do  tzw. „miękkiego determinizmu technologicznego”, tj. poglądu, że  nie tyle pojawienie się jakiejś tech-nologii nieuchronnie prowadzi do jakiegoś skutku, ile raczej dany stan rzeczy nie mógłby zaistnieć bez pojawienia się określonej technologii1. Oraz że pomiędzy technologią a społeczeństwem zachodzi interakcja – technologia wpływa na kształt społeczeństwa, ale sposób, w jaki społe-czeństwo korzysta z technologii, decyduje o jej rozwoju, tworząc w ten sposób nową jakość społeczno-technologiczną2.

Z punktu widzenia niniejszych rozważań dwa aspekty wpływu techno-logii medialnych wydają się szczególnie istotne: przemiana sposobu per-cypowania kategorii „bliskości” i „dalekości”, będąca efektem rozdzielenia przestrzennego i czasowego wymiaru rzeczywistości oraz wykreowanie nowej formy interakcji społecznej, a co za tym idzie, nowej formy „wspól-noty”, która z kolei zmienia sposób, w jaki jednostki definiują siebie, za-równo w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym.

W  niniejszych rozważaniach przyjęto możliwość analizowania wpły-wu technologii medialnych jako czynnika ujednolicającego projekty

1 Patrz P. Levinson, Miękkie ostrze, przeł. H. Jankowska, Muza, Warszawa 1999, s. 20.

2 Por. M. Castells, Społeczeństwo sieci, PWN, przeł. M. Marody i  in., Warszawa 2007, s. 22–29; także w odniesieniu do Internetu – M. Castells, Galaktyka Interne-tu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem, przeł. T. Hornowski, Rebis, Poznań 2003, s. 15.

Page 86: Via Comunicandi

86

Grażyna Osika

tożsamościowe. Ale technologie medialne stwarzają także możliwość przenikania bardzo zróżnicowanych wzorów do globalnego obiegu in-formacji i jako takie mogą się stać czynnikiem różnicującym.

Weryfikacja stawianych założeń wymaga wyznaczenia pola denotacyj-nego dla kluczowych w tej analizie pojęć, takich jak: technologie medial-ne, interakcja społeczna, wspólnota społeczna, tożsamość, oraz prześle-dzenia zależności zachodzących między tymi pojęciami. Konieczne jest także zarysowanie potencjalnych konsekwencji, jakie wynikają z  tych zależności, istotnych z punktu wiedzenia sposobu, w jaki jednostki bu-dują swoją tożsamość. W tym ostatnim stwierdzeniu tkwi presupozycja dotycząca ontologicznego statusu tożsamości człowieka; niezależnie od wątpliwości, jakie może budzić zawarte w niej podejście, proponuje się zawieszenie ostatecznych rozstrzygnięć, bowiem to właśnie technolo-giczne uwikłanie człowieka spowodowało przesunięcie akcentów w py-taniu o to, kim jest, z odkrywania na kreowanie siebie.

Technologie medialne

Wydaje się, że najbardziej kluczowe dla tych rozważań jest pojęcie tech-nologii medialnych, dlatego też należy – na tyle, na ile jest to możliwe – doprecyzować jego znaczenie. Zdaniem Dietera Merscha teoretyczne koncepcje sposobu rozumienia pojęcia mediów można podzielić na trzy główne nurty, mające charakter chronologiczny.

Do  XVIII wieku bez wyjątku dominowało pojęcie mediów wy-wodzące się z  teorii aisthesis, tzn. teorii postrzegania. W  jego ramach pojmowano media jako materiał, w  którym dokonuje się postrzeganie; chodziło tu przede wszystkim o  nieokreślone „materialności”, miarodajne także w  badaniach fizycznych. Wraz z cezurą medialną roku 18003 i uświadomieniem sobie roli języka jako medium myślenia rozpoczął się rozkład tego przekonania.

3 Okres ten identyfikuje D. Mersch z pojawiającymi się nurtami romantyczny-mi, które dały początek systemowi Heglowskiemu i jednocześnie nowemu spo-sobowi rozumienia pojęcia medium. Medium zostaje oderwane od zmysłowości i przez to traci swoją materialną naturę, natomiast zostaje utożsamione z języ-kiem i reprezentatywnością. Patrz D. Mersch, Teorie mediów, przeł. E. Krauss, Sic!, Warszawa 2010, s. 45–46.

Page 87: Via Comunicandi

87

Technologie medialne

Następnie sam język stał się paradygmatem i to w swojej funkcji jako „medium przedstawiania”, ze wszystkimi konotacjami doty-czącymi reprezentacji i pamięci. […] Od drugiej połowy XIX wie-ku język w swojej funkcji komunikacyjnej zaczął pełnić modelową rolę w  kształtowaniu się pojęcia mediów – i  to już w  technolo-gicznie przenicowanej funkcji. Jednocześnie dołączył do  niego, wraz z  rozwojem fotografii i  telegrafii jako zwiastun przyszłych mediów masowych, komponent techniczny, który, zgodnie ze strukturą komunikacji – uwypuklał zasadę przekazu, zapisywania i reprodukcji. Odpowiednio zmieniło się także rozumienie samej medialności, którą zaczęto pojmować jako funkcję lub operację o podstawie matematycznej4.

W tym przydługim cytacie D. Mersch wyodrębnia trzy źródła pojęcia mediów, które jednocześnie uwypuklają najistotniejsze cechy dla każ-dego z opisanych wcześniej nurtów, tj. materialność, reprezentatywność i operatywność. Cechy te, podkreśla to w dalszej części swoich rozwa-żań, łączą się w  sposobie, w  jaki rozumie się obecnie pojęcie komuni-kacji, „obejmujące transport, przekazywanie i pismo, język i technikę…”5 – warto zwrócić na to uwagę, aby lepiej rozpoznać źródła obecnie po-wszechnie akceptowanego znaczenia, jakie nadaje się pojęciu medium przy opisie procesu komunikacji.

Etymologia pojęcia medium odnosi się do dwóch łacińskich terminów: medium – środek oraz medius – będący pomiędzy. Medium jest tym, co pozostaje pośrodku, co pośredniczy6. Z  kolei termin „technologia” po-wstał z połączenia greckich pojęć: technikos (od techne), oznaczającego kunsztowny, artystyczny, biegły, oraz logos, tłumaczonego jako słowo, nauka. Technologia jest zatem metodą – wiedzą o  „przetwarzaniu”7, w  słownikach zwraca się uwagę na  jej użyteczność8. Manuel Castells

4 Ibidem, s. 11–12.5 Ibidem, s. 13.6 Ibidem, s. 17.7 Określenia „przetwarzanie” w  odniesieniu do  technologii nie należy rozu-

mieć dosłownie, chodzi raczej o  ukierunkowanie sposobu myślenia na  temat tego, czym technologia jest.

8 W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Wiedza Po-wszechna, Warszawa 1967, s. 750; Britannica, http://www.britannica.com/EBche-cked/topic/585418/technology (3.08.2010).

Page 88: Via Comunicandi

88

za Harleyem Brooksem i Danielem Bellem technologię rozumie jako „wy-korzystanie wiedzy naukowej do określenia metod robienia rzeczy w od-twarzalny sposób”9. W  przypadku technologii medialnych jest wiedzą konieczną do produkcji i użycia medium, czyli środka pośredniczącego w  procesie komunikacji. Korzystając z  poczynionych przez D. Merscha ustaleń, technologie medialne możemy rozumieć jako techniczne instru-menty pośredniczące w przekazie, rejestracji i reprodukcji. Jest to nawią-zanie do ostatniej z wyodrębnionych przez D. Merscha tradycji, w której dochodzi do powiązania medium z wynalazkami technicznymi wykorzy-stywanymi w procesie komunikacji społecznej. Najbardziej typową cechą dla tego nurtu jest „przejście od postrzegania do wymiany informacji, od optyki do kodowania elektronicznego i od estetyki do interakcji”10. Ten sposób myślenia o medium, jako medium komunikacji, rozpowszechnił się, kiedy zwrócono uwagę na rolę, jaką zaczęły odgrywać mass media, takie jak: telegraf, telefon, radio, telewizja czy komputer, w kształtowaniu społeczeństwa. Przy takiej interpretacji medium jako środek techniczny jest integralnym elementem technologii związanej z  danym medium, jest tym, wokół czego ogniskuje się technologia, czyli także ogół wie-dzy koniecznej do posługiwania się danym środkiem. Na przykład użycie środka komunikacji, jakim jest telefon komórkowy, wymaga wykorzysta-nia wiedzy na temat tego, do czego on służy, jakie są jego możliwości techniczne, jakie warunki muszą być spełnione, żeby działał (musi być naładowany i musi mieć zasięg, użytkownik musi wiedzieć także, jak ten telefon obsługiwać).

Zdaniem Johana B. Thompsona „wszystkie procesy wymiany treści symbolicznych wymagają jakiegoś środka technicznego”11, przy czym J. Thompson środki techniczne rozumie bardzo szeroko, jako „element materialny, za  pomocą którego i  za  którego pośrednictwem powsta-ją informacje oraz treści symboliczne transmitowane od producenta do nadawcy”12, i zalicza do nich również naturalne środki wyrazu wyko-rzystywane przy bezpośredniej interakcji, takie jak: struny głosowe, uszy, fale powietrza itd. Z punktu widzenia wymiany form symbolicznych, jaką

9 M. Castells, Społeczeństwo sieci, op. cit., s. 44.10 D. Mersch, op. cit., s. 26.11 J.B. Thompson, Media i  nowoczesność. Społeczna teoria mediów, przeł.

I. Mielnik, Astrum, Wrocław 2006, s. 26.12 Ibidem.

Grażyna Osika

Page 89: Via Comunicandi

89

jest proces komunikacji, istotnych jest kilka cech środków technicznych; należą do nich:

– Stopień umocowania form symbolicznych – jest to możliwość po-wtarzalności przekazu zależna od stopnia trwałości medium, nagranie na taśmie magnetofonowej czy zapisanie czegoś na kartce ma mniejszą trwałość niż wyrycie tekstu w kamieniu.

– Możliwość reprodukcji – „zdolność środka technicznego do powie-lania i tworzenia kopii zapisanych w nim form symbolicznych”13.

– Stopień zdystansowania czasowego i  przestrzennego – ta cecha dotyczy kontekstów czasowo-przestrzennych wspólnych bądź rozbież-nych dla uczestników działań komunikacyjnych.

– Zakres kompetencji, jakie musi posiadać użytkownik danego środka technicznego – rozmowa bezpośrednia wymaga jedynie znajo-mości form symbolicznych koniecznych do  wymiany i  panowania nad własnym ciałem, natomiast rozmowa przez komunikator internetowy wymaga jeszcze dodatkowo znajomości obsługi programu koniecznego do nawiązania komunikacji.

Marian Golka w  swojej pracy pt. Bariery w  komunikowaniu i  społe-czeństwo (dez)informacyjne14 zwraca uwagę na  trudności w  określeniu i  prześledzeniu historii technologii medialnych15: dzieje się tak dlate-go, że brak jest jednoznacznej definicji – czy technologie dotyczą tyl-ko technicznych instrumentów, czy podstawą technologii jest już fakt zaangażowania do przekazu jakiegoś środka materialnego (tak jak tego chce np. przytaczany wcześniej J. Thompson) – wszelkie próby systema-tyzacji noszą piętno arbitralności stosowanych przez ich autorów kry-teriów. Niezależnie od tych trudności w  analizach zmian społecznych daje się wyodrębnić kilka kluczowych momentów, w których charakter komunikacji społecznej, a ściślej mówiąc: rodzaj stosowanych technolo-gii medialnych, zdecydował o powstawaniu nowych rodzajów interakcji,

13 Ibidem, s. 27.14 M. Golka, Bariery w komunikowaniu i społeczeństwo (dez)informacyjne, PWN,

Warszawa 2008, s. 18–30.15 Oczywiście istnieją takie analizy; do najbardziej znaczących zalicza się dzie-

je rozwoju mediów Harolda Innisa w The Bias of Communication oraz Marshalla McLuhana w Zrozumieć media, dla których analizy dotyczące rozwoju mediów były podstawami budowanych przez nich koncepcji.

Technologie medialne

Page 90: Via Comunicandi

90

w  konsekwencji doprowadzając do  przekształceń społecznych. Tej problematyce został poświęcony kolejny fragment tych rozważań.

Technologie medialne a interakcje społeczne

Główny problem, jaki zostanie poddany analizie w  tej części, dotyczy zmiany charakteru komunikacji międzyludzkiej, a  dokładniej społecz-nych interakcji na  skutek zaangażowania w  proces porozumiewania środków technicznych. Przytaczany już wcześniej J. Thompson w swojej pracy Media i nowoczesność. Społeczna teoria mediów zauważa, że:

rozwój środków komunikowania powoduje […] tworzenie no-wych form akcji i  interakcji oraz nowych rodzajów stosunków społecznych – form bardzo odmiennych od interakcji bezpo-średniej, którą uznajemy za historycznie dominującą. Pociąga to za sobą kompleksowe zmiany organizacji interakcji międzyludz-kich w czasie i przestrzeni. Wraz z rozwojem środków komuniko-wania interakcja uniezależniła się od fizycznej bliskości, więc oso-by mogą wchodzić w  interakcję, mimo że nie dzielą wspólnego otoczenia. Zastosowanie środków komunikowania dało początek nowym formom „działania na dystans”, które pozwalają ludziom oddziaływać na innych rozproszonych w czasie i przestrzeni, jak również odpowiadać na działania i wydarzenia rozgrywające się w odległych obszarach16.

Zgodnie z tym założeniem cytowany badacz rozpoznaje trzy typy in-terakcji społecznych, jak zaznacza – wykreowanych przez zastosowanie środków komunikowania:

– interakcję bezpośrednią,– interakcję pośrednią,– pośrednią quasi-interakcję.Każdej z nich przypisuje cechy, które stanowią o jej istocie, wyznacza-

jąc tym samym nowy rodzaj stosunków społecznych. I tak dla interakcji bezpośredniej typowe są:

16 J.B. Thompson, op. cit., s. 90.

Grażyna Osika

Page 91: Via Comunicandi

91

– współobecność uczestników komunikacji – wspólne odniesienia czasowe i  przestrzenne, tj. zachowanie doświadczenia ciągłości czaso-wej i przestrzennej;

– stosunkowo niski stopień komplikacji ram interakcji (działania podej-mowane na „scenie” i za „kulisami”17 dzięki sprzężeniu zwrotnemu pod-legają kontroli);

– charakter dialogowy – pomiędzy uczestnikami istnieje sprzężenie zwrotne;

– charakter osobowy – jest kierowana do konkretnego odbiorcy;– zróżnicowanie wskazówek symbolicznych – przy nadawaniu i odbio-

rze uczestnicy korzystają zarówno z  językowych, jak i pozajęzykowych form wyrazu.

Odwołując się do  piramidy komunikacji społecznej Denisa McQuai-la, interakcja bezpośrednia dotyczy poziomu interpersonalnego, we-wnątrzgrupowego oraz międzygrupowego18.

Interakcja pośrednia zakłada wykorzystanie w  procesie komunikacji jakiegoś środka technicznego, takiego jak papier, fale elektromagne-tyczne, kable elektryczne itp. Do tej kategorii J. Thompson zalicza listow-ne komunikowanie, rozmowę przez telefon, rozmowę przez komuni-kator internetowy. Podobnie jak w przypadku interakcji bezpośredniej zachodzi na tych samych poziomach, czyli interpersonalnym, wewnątrz-grupowym i międzygrupowym, tyle że za pośrednictwem określonego medium. Ten typ interakcji cechuje:

17 Tutaj J. Thompson odnosi się do kategorii, które do opisu interakcji wpro-wadził Erving Goffman. Zgodnie z  jego koncepcją w  każdej interakcji można określić ramy typowe dla niej oraz rytuał konieczny do jej odegrania: „w każdym społeczeństwie jest tak, że zawsze, gdy pojawia się możliwość interakcji słownej, zaczyna działać system technik, konwencji i procedur, który kieruje przepływem informacji i porządkuje go. Za  jego sprawą staje się jasne, kiedy i gdzie wolno nawiązać rozmowę w jakim gronie i co może być jej tematem. Zbiór znaczących gestów służy uruchomieniu strumienia komunikacji i uprawomocnieniu wszyst-kich zainteresowanych jego uczestników” (E. Goffman, Rytuał interakcyjny, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2006, s. 34). Ramy interakcji opierają się na scenie, strefie fasadowej (front region), miejscu, w  którym odbywa się interakcja, oraz kulisach (back regions), czyli tym, co musi zostać ukryte do zgodnego z rytuałem odegrania roli; patrz E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, przeł. H. i P. Śpiewakowie, PIW, Warszawa 1981, s. 156–194.

18 D. McQuail, Teoria komunikowania masowego, przeł. M. Bucholc, A. Szulży-cka PWN, Warszawa 2007, s. 36.

Technologie medialne

Page 92: Via Comunicandi

92

– rozbieżność kontekstów czasowo-przestrzennych – brak wspólne-go kontekstu wiąże się z koniecznością doprecyzowania komunikatów w  celu ich lepszego zrozumienia, ale rozbieżności te umożliwiają do-stęp do  informacji niejako niezależnie od czasu i  przestrzeni, w  jakiej znajdują się uczestnicy; ograniczone doświadczenie ciągłości czasowej i przestrzennej;

– ograniczona możliwości kontroli działań podejmowanych na „scenie” i za „kulisami”;

– charakter dialogowy jest uzależniony od wykorzystywanego me-dium – telefon daje możliwość natychmiastowego sprzężenia zwrotne-go, ale list już nie;

– charakter osobowy – jest kierowana do konkretnego odbiorcy;– zawężenie wykorzystywanych przez uczestników form symbolicz-

nych – w tym przypadku również jest to związane z możliwościami tech-nicznymi danego medium.

Trzecia forma interakcji, pośrednia (medialna) quasi-interakcja, doty-czy stosunków społecznych wytworzonych przez środki komunikowania masowego, czyli masowego poziomu komunikacji społecznej, o której pisze McQuail19, i odnosi się do komunikacji zachodzącej za pośredni-ctwem takich mediów jak książki, prasa, radio, telewizja czy Internet. Zdaniem J. Thompsona ten typ interakcji cechuje:

– rozbieżność kontekstów czasowo-przestrzennych – podobnie jak w przypadku interakcji pośredniej odbiór informacji bądź wymiana tre-ści symbolicznych nie jest uzależniona od czasu i  miejsca, brak zatem doświadczenia ciągłości czasowej i przestrzennej;

– bardzo wysoki stopień komplikacji ram interakcji – trudne do zdefi-niowania, a zatem i do kontrolowania „scena” i „kulisy” interakcji;

– charakter monologowy – w większości przypadków przepływ komu-nikacji jest jednokierunkowy;

– charakter impersonalny – odbiorca jest masowy i anonimowy;– zawężenie wykorzystywanych przez uczestników form symbolicz-

nych związane z możliwościami technicznymi danego medium20.

19 Ibidem.20 Ta cecha, na którą zwraca uwagę J. Thompson, nie jest tak oczywista, bo

na  przykład takie medium jak telewizja stwarza możliwości wykorzystywania bardzo zróżnicowanego zestawu form symbolicznych, ale jest on, zdaniem J. Thompsona, nadal węższy od tego, z którym mamy do czynienia w przypadku interakcji bezpośredniej.

Grażyna Osika

Page 93: Via Comunicandi

93

Jak się wydaje, ciekawym wątkiem prowadzonych przez J. Thomp-sona rozważań jest przemiana, jaka dokonywała się w charakterze ko-munikacji społecznej na skutek wykorzystania technologii medialnych, w odniesieniu do kategorii „bliskości” i „dalekości”21. Kategoria „bliskości” odnosi się do bezpośredniej obecności komunikujących się jednostek, która wymaga przestrzennego zbliżenia na tyle, żeby jednostki te mogły się ze sobą skomunikować; kategoria ta dotyczyć może jedynie interakcji zachodzących w  sposób bezpośredni. W  przypadku „dalekości” chodzi o wszelkie formy interakcji niewymagające dzielenia wspólnej przestrze-ni, zatem jednostki dzięki zróżnicowanym środkom technicznym mogą nawiązywać komunikacje niezależnie od dzielącej je odległości.

Niezależnie od wagi, jaką niewątpliwie posiada przeprowadzona przez J. Thompsona klasyfikacja, dla zrozumienia związanych z  wprowadze-niem technologii medialnych przemian zachodzących w procesie komu-nikacji wydaje się ona nie do końca adekwatna w odniesieniu do tzw. nowych mediów, z  czego zresztą J. Thompson zdawał sobie sprawę22. Konieczne jest zatem uzupełnienie tej typologii. Wymaga to przede wszystkim określenia cech typowych dla nowych technologii medial-nych oraz prześledzenia, jak kształtował się będący efektem zmian tech-nologicznych nowy rodzaj interakcji.

Interakcja hybrydowa

Zadaniem Lva Manovicha, jednego z  najbardziej uznanych autorów zajmujących się zagadnieniem nowych mediów, „nowe media są wy-nikiem przecięcia się dwóch odrębnych procesów – historii technik obliczeniowych i  historii technologii medialnych”23. Procesy te zostały

21 Być może określenia te nie są zbyt fortunne z językowego punktu widze-nia, ale takie sformułowanie problemu pozwala uchwycić intuicję oddającą istotę różnicy pomiędzy interakcją bezpośrednią a pośrednią, bo de facto wska-zana przez J. Thompsona różnica, istniejąca pomiędzy interakcją pośrednią a pośrednią quasi-interakcją, sprowadza się do zasięgu społecznego, natomiast wspólny jest dla nich sam fakt wykorzystania w procesie komunikacji środków technicznych.

22 Patrz J.B. Thompson, op. cit., s. 93.23 L. Manovich, Język nowych mediów, przeł. P. Cypryański, Wydawnictwa Aka-

demickie i Profesjonalne, Warszawa 2006, s. 82.

Technologie medialne

Page 94: Via Comunicandi

94

zapoczątkowane w 1830 roku, kiedy to Charles Babbage zaprojektował maszynę analityczną, a  Louis Daguerre wynalazł dagerotyp. Maszyna analityczna stworzyła niespotykane do tej pory możliwości pracy na du-żej ilości informacji: „dla procesu przetwarzania danych nowa techno-logia była tym, czym stara technologia – dla procesu wytwarzania. Wprowadziła ona – na  poziomie danych informacyjnych, a  nie wiedzy – produkcję masową”24. Z kolei wynalazek dagerotypu umożliwił prze-chowywanie w formie materialnej różnego rodzaju obrazów i dźwięków. W efekcie możliwe stało się przejście od informacji zapisywanych w wer-sji analogowej – czyli przybliżonej25 – do zapisu cyfrowego.

Po  ocyfrowaniu informacja wkracza w  nowy świat, osieciowany kłąb połączonych ze sobą komputerów osobistych i urządzeń pa-mięciowych, po których przebiegają niezliczone miliony wersów oprogramowania. W tym obszarze zaledwie dwa symbole „0” i „1”, występując w różnych kombinacjach, mogą zawrzeć wszystko – od poematu Goethego do wojennego programu opracowanego w Pentagonie26.

L. Manovich, opisując najbardziej znaczące różnice między tradycyjnymi a nowymi mediami, zwraca uwagę na kilka jego zdaniem najbardziej zna-czących cech. Najbardziej charakterystyczną cechą dla wszystkich obiek-tów nowych mediów, cechą, która determinuje pozostały zestaw cech, jest reprezentacja numeryczna: obiekty te są liczbami zapisanymi cyfro-wo, niezależnie od tego, czy są one skonwertowane – czyli przekształcone

24 Ch. Jonscher, Życie okablowane, przeł. L. Niedzielski, Muza, Warszawa 2001, s. 302.

25 Analogos to grecki termin oznaczający równość stosunku lub proporcji w matematyce, w odniesieniu do mediów analogowe odnosi się do rejestracji obiektów fizycznych na  innych (analogowych) materialnych nośnikach, patrz: M. Lister, J. Dover, S. Giddings, I. Grant, K. Kelly, Nowe media. Wprowadzenie, przeł. M. Lorek, A. Sadza, K. Sawicka, Wydawnictwo UJ, Kraków 2009, s. 26. Zdaniem Ch. Jonschera „miara analogowa to przedstawienie przybliżone (analogiczne)”, patrz Ch. Jonscher, op. cit., s. 29. Z kolei L. Manovich zwraca uwagę na  jeszcze inny wymiar obiektów analogowych: dane analogowe to dane ciągłe – „to zna-czy, że mierzone wielkości nie mają żadnej niepodzielnej jednostki, z której są złożone”, patrz L. Manovich, op. cit., s. 92.

26 Ch. Jonscher, op. cit., s. 30.

Grażyna Osika

Page 95: Via Comunicandi

95

z analogowych – czy stworzone na komputerze. A zatem każdy obiekt no-wych mediów daje się opisywać językiem formalnym oraz może być pod-dany obróbce algorytmicznej, tak iż „media stają się programowalne”27. Obiekty nowych mediów są modularne, tj. składają się „z niezależnych od siebie części, każda z nich składa się z mniejszych, również niezależnych części i  tak dalej aż do  poziomu niepodzielnych dalej «atomów» – pik-seli, punktów 3D, znaków tekstowych”28. Modularna struktura nowych mediów umożliwia bardzo szybkie przekształcanie obiektu, co jest do-skonale widoczne w technikach miksowania. L. Manovich określa to mia-nem wariacyjności (zmienności). Typowe dla nowych mediów są różne wersje jednego obiektu, a nie, jak w mediach analogowych, kopie. „Po-szczególne elementy, utrwalone elektronicznie, a  nie w  sztywnym me-dium, zachowują swą indywidualną tożsamość i mogą być łączone pod kontrolą programu, tworząc niezliczone sekwencje”29. Dzięki cyfrowemu zapisowi możliwe jest wykorzystywanie obiektów różnych mediów – fil-mu, fotografii, tekstów itp. – do  tworzenia kolejnego, nowego obiektu. Co ważne – duża część tych działań jest automatyczna. Jest to kolejna ce-cha – automatyzacja bardzo wielu czynności związanych z tworzeniem, obróbką i  rozpowszechnianiem obiektów medialnych. O  wariacyjności decydują także cechy środka technicznego, jakim jest komputer; stwa-rza on możliwość budowania baz danych, indywidualizowania interfejsu, hipermedialności30 i  hipertekstowości31, skalowania obiektu32. Ostatnia wymieniana przez L. Manovicha cecha to transkodowanie, które uznaje on za najbardziej znaczący skutek wcześniejszych cech. Przemiana obiek-tów medialnych w dane komputerowe wymusza przekształcenia struktu-ry mediów zgodnie z konwencjami komputerowej organizacji danych33.

27 L. Manovich, op. cit., s. 92.28 Ibidem, s. 96.29 Ibidem, s. 103.30 Przy wykorzystaniu komputera w tym samym czasie można korzystać z bar-

dzo zróżnicowanych mediów.31 „Hipertekst jest szczególnym przypadkiem hipermediów wykorzystującym

tylko jedno medium – tekst” (L. Manovich, op. cit., s. 105).32 Skalowanie dotyczy wielkości lub poziomu szczegółowości obiektu.33 Na  ten proces zwracał także uwagę Jean-François Lyotard w  Kondycji po-

nowoczesnej, ukazując przyczyny zmian w  naturze wiedzy; patrz J.-F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska, J. Migasiński, Aletheia, Warszawa 1997, s. 27–29.

Technologie medialne

Page 96: Via Comunicandi

96

Można więc powiedzieć, że  nowe media składają się z  dwóch różnych warstw: warstwy komputerowej i  warstwy kulturowej. W skład warstwy kulturowej wchodzą na przykład następujące ka-tegorie: encyklopedia, i opowiadanie, fabuła i wątek, kompozycja i punkt widzenia, mimesis i katharsis, komedia i tragedia; w skład warstwy komputerowej – proces i pakiet (jak w pakietowej trans-misji danych), sortowanie i dopasowanie, funkcja i zmienna, język komputerowy i struktura danych34.

L. Manovich wskazuje na aspekt bardzo silnie akcentowany przez Mar-shalla McLuhana35 czy Neila Postmana36, sugerując wpływ cech techno-logicznych medium na treści, jakie przez to medium są przekazywane.

W  przytoczonej definicji nowych mediów zwrócono uwagę głównie na formalny opis, sprowadzający się do wykorzystania kodu binarnego w procesie rejestracji, przechowywania i dystrybucji informacji, utożsa-miając tym samym pojęcie „nowe media” z  mediami cyfrowymi. Takie podejście jest uzasadnione, chociaż denotacje te nie są aż tak oczywiste, na co zwracają uwagę Martin Lister, Jon Dover, Seth Giddings, Iain Grant i Kieran Kelly w swoim obszernym opracowaniu poświęconemu nowym mediom37. Proponują oni inny sposób uporządkowania tej kwestii – ich zdaniem od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku w analizach nowych mediów daje się wyodrębnić kilka dominujących określeń, opi-sujących je jako:

– Cyfrowe – znaczy to, że „fizyczne właściwości danych wejściowych” zostają zdigitalizowane38, czyli przekształcane w abstrakcyjne symbole, jakimi są cyfry. Konsekwencją digitalizacji jest dematerializacja tekstów medialnych, kompresja danych, ułatwiony dostęp (nielinearny) i  praca na danych, permanentna zmienność.

– Interaktywne – generalnie pojęcie to odnosi się do większego zaanga-żowania odbiorców w interpretację tekstów medialnych, interaktywność

34 L. Manovich, op. cit., s. 115.35 M. McLuhan, Wybór tekstów, przeł. E. Różalska, J.M. Stokłosa, Zysk, Poznań

2001.36 N. Postman, Zabawić się na  śmierć, przeł. L. Niedzielski, Muza, Warszawa

2002.37 M. Lister i in., op. cit., s. 20, 42.38 Digitalizacja – czyli przypisanie zjawiskom wartości numerycznych, patrz

ibidem, s. 27.

Grażyna Osika

Page 97: Via Comunicandi

97

„oznacza zdolność użytkownika (czyli indywidualnego członka nowej publiczności mediów) do  bezpośredniego wpływania na  przeglądane obrazy i teksty oraz możliwości ich zmiany. Publiczność nowych mediów staje się zatem bardziej użytkownikiem niż widzem…”39. Dzięki interak-tywności mediów możliwa stała się tzw. nawigacja hipertekstualna40, interaktywność rejestracyjna41 czy interaktywne tryby komunikowania.

– Hipertekstualne – „pojęcie hipertekstu odnosi się do tekstu zawiera-jącego sieć odnośników do innych tekstów pozostających poza, ponad nim samym”42.

– Wirtualne – kategoria wirtualności należy do jednej z najtrudniej de-finiowanych; Piotr Sitarski w swojej pracy Rozmowa z cyfrowym cieniem. Model komunikacyjny rzeczywistości wirtualnej43 zwraca uwagę na  roz-bieżności znaczeniowe związane z różnicami językowymi – np. w języku polskim wirtualny to „mogący zaistnieć, teoretycznie możliwy”44, nato-miast w języku angielskim virtual to „taki, który istnieje faktycznie, peł-ni określoną funkcję, choć nie w sposób jawny”45. Obecnie najbardziej upowszechnione znaczenie odnosi się do tego, jakie przypisuje się temu terminowi w języku angielskim. W słowniku hakerów pojęcia wirtualny używa się w  odniesieniu do „sztucznych obiektów stworzonych przez komputer w celu wspomagania systemu kontroli dostępu do wspólnych zasobów”46. I o ile cyberprzestrzeń, termin, który często traktowany jest jako synonim wirtualności, należy rozumieć jako techniczne zaplecze sieci ścieżek danych (linie telefoniczne, światłowody, połączenia sate-litarne itd.), o tyle rzeczywistość wirtualna (virtual reality, artificial reali-ty, virtual environments, virtual worlds) jest tym, co jest współkreowane

39 Ibidem, s. 34.40 Nawigacja hipertekstualna – rodzaj tekstu, jaki jest „czytany” przez użyt-

kownika wskutek korzystania z bardzo różnicowanych baz danych.41 Interakcyjność rejestracyjna – po  rejestracji na  stronie możliwość pozo-

stawiania swoich komentarzy, taki rodzaj interakcji z opóźnionym sprzężeniem zwrotnym.

42 M. Lister i in., op. cit., s. 41.43 P. Sitarski, Rozmowa z cyfrowym cieniem. Model komunikacyjny rzeczywisto-

ści wirtualnej, Rabid, Kraków 2002.44 Ibidem, s. 13.45 Ibidem.46 Patrz http://www.retrologic.com/jargon/V/virtual.html (19.08.2010); P. Si-

tarski, op. cit., s. 13.

Technologie medialne

Page 98: Via Comunicandi

98

przez użytkowników tych ścieżek. Z kolei Martin Lister, Jon Dover, Seth Giddings, Iain Grant i Kieran Kelly zwracają uwagę na kilka ich zdaniem najistotniejszych znaczeń. Po pierwsze, wirtualność, wirtualna rzeczywi-stość to poczucie zanurzenia w środowisku wykreowanym przez grafi-kę komputerową. Po drugie, to przestrzeń, „w której w swoim odczuciu znajdują się uczestnicy różnych form komunikowania się za  pośred-nictwem Internetu”47. Powołując się na  analizy Roba Shieldsa, autorzy uzupełniają znaczenie wirtualnej rzeczywistości o  symulację rzeczywi-stości – czyli istnienie alternatywnego świata, a także skojarzenia z limi-nalnością. „Obserwowane ostatnimi czasy zainteresowanie obszarami wirtualnymi jako obszarami kreowania tożsamości lub miejscem, gdzie możliwe jest ogrywanie różnych ról, jest postrzegane jako kontynuacja wcześniejszych badań nad strefami liminalnymi”48. Za głos podsumowu-jący przytaczane do tej pory próby denotacji pojęcia wirtualności można uznać przeprowadzoną przez Wojciecha Siwaka za P. Levym49 w artykule Hipertekstualna podróż przez wirtualne światy klasyfikację. Jego zdaniem termin ten przyjmuje obecnie trzy znaczenia: techniczne, filozoficzne i potoczne. Znaczenie techniczne jest związane z technologią informa-tyczną i  można rozpatrywać je z  punktu widzenia przetwarzanych da-nych50, w  odniesieniu do  struktury informacyjnej51 oraz w  kontekście stricte technologicznym52. W  sensie filozoficznym „wirtualność zawiera

47 M. Lister i in., op. cit., s. 57.48 R. Shields, The Virtual, Routledge, London–New York 2003, s. 12, 46; za:

M. Lister i in., op. cit., s. 58.49 P. Lévy, Second Flood. Report on Cyberculture, Council of Europe, Bruxelles

1996.50 „W takim rozumieniu wirtualność oznacza dla Lévy’ego potencjalny wszech-

świat porównywalny (przeliczalny) przy użyciu cyfrowego modelu i wspomaga-nego przez użytkownika wejścia (i nie wyświetlanego)” (W. Siwak, Hiptertekstu-alna podróż przez wirtualne światy, http://physics.uwb.edu.pl/ptf/echa/w_siwak/wirtual/wirtual.htm (1.09.2010)).

51 „Przekaz stanowi przestrzeń dla interakcji proksemicznych, w których prze-glądający użytkownicy mogą bezpośrednio kontrolować swoje reprezentacje” (ibidem).

52 „Wirtualność jest iluzją sensomotorycznej interakcji z modelem kompute-rowym. Przykładami mogą być używanie stereoskopowych systemów postrze-gania, rękawice i kombinezony danych, służące poznawaniu odtworzonych lub projektowanych budowli czy przestrzeni, a także treningom symulacyjnym pilo-tów, chirurgów, operatorów maszyn” (ibidem).

Grażyna Osika

Page 99: Via Comunicandi

99

wszystko, co jest potencjalne, ale nie aktualne […]. W  tym ujęciu wir-tualność oznacza, że dana rzecz istnieje potencjalnie, ale nie aktualnie, istnieje bez bycia obecnym”53. Należałoby dodać: obecnym w dosłow-nym znaczeniu. Potocznie wirtualność kojarzy się z iluzorycznością, nie-rzeczywistością lub rzeczywistością nierealną, posiadającą jednak jakieś znamiona materialne, pewną formę obecności54.

– Usieciowione – usieciowienie nowych mediów można rozpatry-wać w  kilku aspektach; dzięki interaktywności ich konsumenci mogą w  znacznie większym stopniu uczestniczyć w  produkcji medialnej, mówi się wręcz o  możliwości zacierania się różnicy między producen-tem a konsumentem. Usieciowienie dotyczy także konsumpcji wytwo-rów medialnych; konsekwencją tego jest ich segmentacja, multiplikacja i indywidualizacja. Wreszcie o usieciowieniu można mówić w kontekście rozproszenia na poziomie produkcji medialnej.

– Symulowane – ta cecha jest konsekwencją wirtualności; podobnie jak w przypadku wirtualności trudno jest ustalić jedno dominujące zna-czenie, tym bardziej że często symulacja jest używana jako synonim re-prezentacji, imitacji. Martin Lister, Jon Dover, Seth Giddings, Iain Grant i  Kieran Kelly wyróżniają trzy główne nurty rozumienia tego pojęcia. Pierwszy – postmodernistyczny – odwołuje się do koncepcji Jeana Bau-drillarda; jego zdaniem „symulować oznacza udawać, że posiada się to, czego się nie posiada. […] Symulacja podważa różnicę pomiędzy tym co «prawdziwe» i  tym co «fałszywe»; tym co «rzeczywiste» a  tym co «wyobrażone»”55. Symulacja jest tu rozumiana jako przejęcie od znaku, który reprezentuje coś rzeczywistego, do  symulakrum, „[…] to znaczy nie może być już wymieniony na to, co rzeczywiste, lecz wymienia się na  sam na  siebie w  nieprzerwanym obiegu pozbawionym referencji i  granic”56. W  postmodernistycznym ujęciu zwraca się uwagę głównie na  fakt zastępowania realności rzeczywistością medialną oraz konse-kwencje społeczne tego procesu. Drugie znaczenie symulacji odnosi się do symulacji komputerowych Marca Prensky’ego; jego zdaniem symu-lacja to wytwory syntetyczne lub sfałszowane, próby tworzenia imitacji rzeczywistości bądź „model matematyczny lub algorytmiczny, który, po szeregu wstępnych warunków, umożliwia przewidzenie sytuacji i jej

53 Ibidem.54 Ibidem.55 J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, przeł. S. Królak, Sic!, Warszawa 2005, s. 8.56 Ibidem, s. 11.

Technologie medialne

Page 100: Via Comunicandi

100

wizualizacje w czasie”57. W tej definicji, na co wskazują autorzy, ważne jest zwrócenie uwagi na symulacje jako raczej zdolność tworzenia rze-czywistości niż jej imitowania, oczywiście rzeczywistości alternatywnej. Trzecie znaczenie to symulacja gier komputerowych: w grach symulacja polega na  tworzeniu rzeczywistości ustrukturyzowanej matematycz-nie, jest to „symulowany świat z  własnymi wymiarami przestrzennymi i  czasowymi oraz dynamicznymi relacjami między wirtualnymi siłami i oddziaływaniami”58. Biorąc pod uwagę powyższe znaczenia, symulacyj-ność nowych technologii medialnych można rozumieć jako techniczną możliwość tworzenia rzeczywistości doświadczanych także w  realnym świecie, przez co zostaje on wzbogacony59.

Opisane powyżej cechy nowych mediów wpływają na charakter inter-akcji społecznych, jakie za ich pomocą są tworzone. Tym, co wydaje się najbardziej znaczące, jest możliwość połączenia cech interakcji opartej na bliskości z cechami interakcji pośredniej dzięki przekroczeniu barie-ry, jaką w tym drugim typie interakcji stanowiła odległość. W przypad-ku nowego typu interakcji, roboczo nazwanej interakcją hybrydową, przestrzenią, w której niezależnie od dzielącej komunikujące się osoby odległości może przebiegać interakcja, jest przestrzeń wirtualna. Gdyby chcieć analogicznie do J. Thompsona stworzyć listę cech typowych dla interakcji hybrydowej, to charakterystyczne dla niej są:

– rozbieżność kontekstów czasowo-przestrzennych, ale możliwy wspólny rzeczywisty kontekst czasowy i  wirtualny przestrzenny. Za-chowanie częściowej ciągłości czasowej, zupełnie nowe doświadczenie przestrzenne;

– ograniczona możliwości kontroli działań podejmowanych na „scenie” i za „kulisami”, chociaż większa niż w przypadku interakcji pośredniej;

– ciągłe bądź opóźnione sprzężenie zwrotne – interakcja dialogowo-monologowa;

– charakter osobowy, ale także anonimowy;– stosunkowo szeroki – jak na komunikacją zapośredniczoną – zakres

stosowanych form symbolicznych dzięki hipermedialności i hipertekstu-alności nowych mediów.

57 M. Prynsky, Digital Games Based Learning, McGraw-Hill, New York 2001, za: M. Lister i in., op. cit., s. 66.

58 M. Lister i in., op. cit., s. 69.59 Ibidem, s. 71.

Grażyna Osika

Page 101: Via Comunicandi

101

Umieszczona poniżej tabela zawiera zestawienie cech typowych dla danego typu interakcji.

Tabela 1. Rodzaje interakcji – cechy

Interakcja bezpośrednia

(oparta na bliskości)

Interakcja pośrednia

(oparta na „dalekości”)

Interakcja hybrydowa

(oparta na bliskości i „dalekości”)

Kontekst przestrzenny i czasowy

Stały kontekst przestrzenny i czasowy dla uczestników relacji

Rozbieżne konteksty czasowe i przestrzenne

Rozbieżne konteksty czasowe i przestrzenne, ale możliwy wspólny kontekst czasowy

Stopień komplikacji ram interakcji

Stosunkowo niski Wysoki Wysoki

Sprzężenie zwrotne

Ciągłe – niejednoznaczna rola nadawcy i odbiorcy (Interakcja dialogowa)

Brak bądź opóźnione (Interakcja monologowa)

Ciągłe bądź opóźnione (Interakcja dialogowo- -monologowa)

Charakter interakcji

Osobowy Anonimowy Osobowy lub anonimowy

Zakres stosowanych form symbolicznych

Szeroki – oddziaływanie na wszystkie zmysły

Zawężony – uzależniony od możliwości technicznych medium

Stosunkowo szeroki – jak na komunikacją zapośredniczoną

Źródło: opracowanie własne.

Rodzaj interakcji a kategoria wspólnoty

Zastosowanie nowych technologii w  procesie komunikacji społecznej doprowadziło do  zmiany charakteru interakcji, w  których to, co typo-we dla fizycznej bliskości, może łączyć się z tym, co najbardziej odległe. Wydaje się, że pojawienie się tego typu interakcji musiało przyczynić się

Technologie medialne

Page 102: Via Comunicandi

102

do przedefiniowania formy związków społecznych. Poniższe rozważania są próbą prześledzenia procesu takiej przemiany.

Stanley J. Baran i Dennis K. Davis60 w swoich analizach poświęconych teoriom komunikacji masowej zwracają uwagę, że istotnym warunkiem kształtowania się społeczeństwa masowego był rozwój technologii umożliwiających zapośredniczenie komunikacji społecznej na masową skalę. W swoich dywagacjach odwołują się do podziału, jaki wprowadził Ferdinand Tönnies w  koncepcji dotyczącej przemian form organizacji społecznej. F. Tönnies podzielił formy organizacji społecznej na  wspól-notę (Gemeinschaft), dla której typowe są więzi oparte na „rodzinie, tra-dycji i sztywnych rolach społecznych”61 (wspólnota obejmuje „gęstą sieć związków osobistych, opartych na więzach rodzinnych i bezpośrednim, osobistym kontakcie”62), oraz stowarzyszenie (Gesellschaft), w  którym więzy między ludźmi mają charakter zapośredniczony przez technolo-gie bądź instytucje. James Slevin63 do opisu drugiej, zapośredniczonej formy organizacji społecznej wykorzystuje koncepcję wspólnot wyobra-żonych (imagined communities) Benedicta Andersona64. Zdaniem B. An-dersona wspólnoty te są wyobrażone, bo: ich członkowie nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu, „a mimo to pielęgnują w umyśle obraz wspólnoty”65, postrzegają siebie jako społeczność suwerenną, żyjącą na ograniczonym obszarze oraz, niezależnie od istniejących nierównoś-ci, pielęgnują poczucie wzajemnej solidarności; jak podsumował je przy-taczany przez J. Slevina Zygmunt Bauman: „są spajane jedynie przez wia-rę w ich istnienie”66. Utrzymanie tak skonstruowanej wizji rzeczywistości społecznej odbywa się dzięki środkom komunikacji, które „umożliwiają transmisję wspólnych opowieści zawierających powszechnie podzielane

60 S.J. Baran, D.K. Davis, Teorie komunikowania masowego, przeł. A. Sadza, Wy-dawnictwo UJ, Kraków 2007, s. 72–74.

61 Ibidem, s. 72.62 P. Fukuyama, The Great Disruption: Human Nature and the Reconstruction of

Social Order, „Atlantic Monthly” 1999, May, s. 55, za: S.J. Baran, D.K. Davis, op. cit., s. 72.

63 J. Slevin, Internet i formy związków międzyludzkich, [w:] Socjologia codzien-ności, red. P. Sztompka, M. Boguni-Borkowska, Znak, Kraków 2008, s. 593–627.

64 Ibidem, s. 597.65 Z. Bauman, Intimations of Postmodernisty, Routledge, London 1992, za:

J. Slevin, op. cit., s. 597.66 J. Slevin, op. cit., s. 597.

Grażyna Osika

Page 103: Via Comunicandi

103

wzory działania oraz obrazy zawierające powszechnie podzielane treści. Ale również dzięki izolacji i  symbolicznemu wyrzuceniu ze wspólnoty wyobrażonej wszystkiego, co mogłoby do niej nie pasować”67. To właś-nie zapośredniczony charakter interakcji istniejących między członkami wspólnot wyobrażonych zapewnia im przetrwanie. Zdaniem Manuela Castellsa obecnie mamy do czynienia z podobnym przekształceniem jak wtedy, kiedy społeczność ograniczonego sąsiedztwa, jako źródła związ-ków międzyludzkich, przeobraziła się w społeczność opartą na organiza-cji, tyle że tym razem transformacja ta dotyczy „przesunięcia organizacyj-nego wsparcia interakcji społecznych ze społeczności lokalnej do sieci”68. Tym, co umożliwiło kształtowanie związków społecznych nowego typu, była nowa technologia komunikacyjna, jaką jest Internet. M. Castells ten nowy wzorzec nazywa związkami trzeciego rzędu69; są one osadzone w  sieciach skoncentrowanych wokół jednostki. „Indywidualizm siecio-wy jest wzorem społecznym, a nie zbiorem wyobcowanych jednostek. To raczej jednostki budują dla siebie sieci, w Internecie i poza nim, kie-rując się wspólnotą zainteresowań, wartości, przedsięwzięć i poczuciem podobieństwa”70. Dzieje się tak ze względu na, jak to określa M. Castells, komunikacyjną moc Internetu, który umożliwia tzw. komunikację hybry-dową, łączącą w sobie dwie przestrzenie: fizyczną i wirtualną. Indywidua-lizacja i wirtualność przywracają interakcjom społecznym osobowy cha-rakter oraz dają wspólną przestrzeń komunikacji, cyfrowość i sieciowość umożliwiają używanie bardziej zróżnicowanych form symbolicznych, zbliżonych do interakcji bezpośredniej, sieciowość pozwala na przejście od odbiorcy w  interakcji zapośredniczonej do  uczestnika komunikacji.

Ważnym aspektem nowej formy ludzkich związków jest ich globalny i lokalny potencjał. Za sprawą Internetu jednostki mogą wchodzić w in-terakcje z  osobami spoza „sąsiedztwa”, spoza związków narodowych, religijnych, kierując się chęcią zaspokojenia ciekawości, uczestniczenia w  jakichś działaniach społecznych71, korzystając z  potencjału cyber-przestrzeni. Ich środowiskiem jest społeczeństwo globalne. Ale Internet

67 Ibidem.68 M. Castells, Galaktyka Internetu, op. cit., s. 147.69 M. Castells zwraca uwagę, że związki trzeciego rzędu są tym samym, co spo-

łeczności spersonalizowane według Wellmana.70 M. Castells, Galaktyka Internetu, op. cit., s. 151.71 Na ten aspekt konstruowania się nowych wspólnot zwraca uwagę Rhein-

gold w The Virtual Community, patrz: Socjologia codzienności, op. cit., s. 609.

Technologie medialne

Page 104: Via Comunicandi

104

może także umożliwiać kontynuacje bliskich związków (na  co zwraca uwagę M. Castells w Galaktyce Internetu, powołując się na badania wielu naukowców72), ułatwiając kontakt ze środowiskiem lokalnym – opartym na kontakcie fizycznym. Specyfikę Internetu jako przestrzeni społecznej bardzo trafnie ujmuje Jan van Dijk w swojej pracy Społeczne aspekty no-wych mediów – wspólnoty wirtualne nie mają zakorzenienia ani w czasie, ani w przestrzeni fizycznej, tym, co je spaja, są jednostki wchodzące w re-lacje z innymi73.

Podsumowując wpływ nowych technologii medialnych na  kształt społeczeństwa, można przytoczyć cytowanych już wcześniej M. Listera, J. Dovera, S. Giddingsa, I. Granta i  K. Kelly’ego, zdaniem których nowe media wnoszą w życie społeczne kilka istotnych zmian, takich jak:

– Nowe doświadczenie tekstualne – pojawienie się nowych gatun-ków kreowania tekstów, tj. gry komputerowe, symulacje, kino efektów specjalnych, blogi itp.

– Nowe sposoby reprezentacji świata – immersyjne74 środowiska wir-tualne, interaktywne multimedia ekranowe.

– Nowe relacje pomiędzy podmiotami-użytkownikami oraz techno-logiami medialnymi – nowe sposoby użytkowania mediów oraz nowy zestaw znaczeń, jaki jest im społecznie przypisywany.

– Nowe doświadczanie relacji pomiędzy cielesnością, tożsamością i  społecznością – dotyczy to zarówno zmian w  sposobie przeżywania czasu i przestrzeni (odniesień globalnych i lokalnych), jak i przemian spo-sobów, w jakie jednostki definiują siebie.

– Nowe koncepcje relacji ciała biologicznego do  mediów techno-logicznych – odejście od tradycyjnych rozgraniczeń pomiędzy tym, co sztuczne i naturalne, ludzkie i techniczne, rzeczywiste i wirtualne itd.

– Nowe wzorce organizacji i  produkcji w  komunikacji medialnej – globalizacja produkcji i kultury medialnej, nowe definicje własności, na-dawcy medialnego itp.75

72 Patrz M. Castells, Galaktyka Internetu, op. cit., s. 138–145.73 J. van Dijk, Społeczne aspekty nowych mediów, przeł. J. Konieczny, PWN, War-

szawa 2010, s. 233.74 Immersja – etym.: późnołacińskie immersio ‘zanurzenie’ od (im)mergere ‘za-

nurzać’; http://www.slownik-online.pl/kopalinski/0341ABF51972488DC12565E10075EB2A.php (13.08.2010).

75 M. Lister i in., op. cit., s. 21.

Grażyna Osika

Page 105: Via Comunicandi

105

Z punktu widzenia niniejszych rozważań najbardziej interesujący jest nowy rodzaj doświadczania relacji pomiędzy tożsamością a społecznoś-cią, związany ze zmianą sposobu przeżywania czasu i przestrzeni, oraz konsekwencje jego pojawienia się dla sposobu, w jaki jednostki definiu-ją siebie. Temu zagadnieniu poświęcona jest dalsza część analizy.

Tożsamość jednostkowa i zbiorowa a nowe wspólnoty

Za sprawą nowych technologii jednostki mają możliwość funkcjonowa-nia zarówno w globalnym, jak i lokalnym środowisku społecznym. Traf-nie opisuje to M. Castells w Społeczeństwie sieci:

tym, co charakteryzuje nowy system komunikacji oparty na zdigi-talizowanej, usieciowionej integracji wielu sposobów komunika-cji, jest inkluzyjność i wszechstronność […] konsekwencją tego nie jest homogenizacja ekspresji kulturowych i pełne zdominowanie kodów przez kilku centralnych nadawców. Dzieje się tak właśnie ze względu na różnorodność, multimodalność i wszechstronność nowego systemu komunikacyjnego, który jest w stanie objąć i zin-tegrować w równym stopniu zarówno wszelkie formy ekspresji, jak i zróżnicowanie zainteresowań, wartości i wyobraźni76.

W podobnym duchu wypowiada się G. Mathews, przytaczając słowa Roberta Jaya Liftona: „Każdy z nas w dowolnym momencie ma dostęp do  wizerunków i  idei, pochodzących z  dowolnego miejsca świata lub wywodzących się z dowolnego punktu historii ludzkiej kultury”77. Wyda-je się interesujące, jak jednostki funkcjonujące w tak skomplikowanym środowisku społecznym definiują swoją tożsamość. W opisach specyfi-ki tożsamości jednostek żyjących w  zglobalizowanym społeczeństwie dość powszechnie przyjmuje się założenie konieczności konstruowania swoich projektów tożsamościowych. Jak to trafnie opisuje Z. Bauman, tożsamość nie jest „dana”, jest „zadana”. Nie istnieje zatem „ja”; to „ja”, jak pisze Anthony Giddens, jest refleksyjnym przedsięwzięciem, spójną,

76 M. Castells, Społeczeństwo sieci, op. cit., s. 379.77 G. Mathews, Supermarket kultury, przeł. E. Klekot, PIW, Warszawa 2005, s. 29.

Technologie medialne

Page 106: Via Comunicandi

106

na  bieżąco weryfikowaną narracją biograficzną, efektem wyboru je-dnostki78. Kenneth J. Gergen sytuację tę określa mianem demontażu „ja”: „demontażowi ulega Ja jako posiadacz rzeczywistych i dających się identyfikować cech – takich jak racjonalność, emocje, inspiracja i wola”79. Wątkiem, który do  tej pory nie został podjęty, jest rozpoznanie, w  jaki sposób jednostki radzą sobie z kształtowaniem swoich projektów tożsa-mościowych będąc w stanie nasycenia społecznego. Temu zagadnieniu poświęcony jest ostatni fragment niniejszych rozważań.

Za  główną przyczynę demontażu tożsamości przyjęto zjawisko tzw. nasycenia społecznego, będącego efektem typowych dla postnowoczes-ności technologii nasycenia. Natomiast za jedną z istotniejszych technolo-gii nasycenia społecznego uznano współczesne technologie komunikacji społecznej, dzięki którym stale rośnie liczba związków, jakie nawiązujemy z innymi, czego konsekwencją jest ich większa różnorodność; zmienia się także ich trwałość i intensywność. Zdaniem K.J. Gergena:

rodzące się technologie nasycają nas głosami ludzkości – zgod-nymi z nami lub nam obcymi. W miarę jak absorbujemy ich róż-norodne porządki i  racje, stają się one częścią nas, a my częścią nich. Społeczne nasycenie wyposaża nas w mnogość niespójnych i niepowiązanych ze sobą języków Ja. […] tej fragmentacji wyob-rażeń na  temat Ja odpowiada mnogość niespójnych i bezwład-nych związków z innymi. Związki te pociągają nas w nieprzebra-nych kierunkach, skłaniają do  odgrywania takiej różnorodności ról, że  samo pojęcie „autentycznego Ja” o  dających się poznać cechach znika z pola widzenia. W pełni nasycone Ja przestaje być w ogóle jakimś sobą80.

K.J. Gergen, opisując proces nasycenia społecznego, nawiązuje do słów Walta Whitmana – „zawieramy w sobie tłumy” – i wprowadza pojęcie Ja zaludnionego, kreowanego na  podstawie wzorów Ja, jakie nabywamy w  kontaktach z  innymi, często zróżnicowanych i  niespójnych. Jedno-stki stają się siedliskiem wielu osobowości, ale ciągle są przez innych

78 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce później nowoczesności, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2001, s. 8.

79 K.J. Gergen, Nasycone Ja. Dylematy tożsamości w życiu współczesnym, przeł. M. Marody, PWN, Warszawa 2009, s. 35.

80 Ibidem.

Grażyna Osika

Page 107: Via Comunicandi

107

rozpoznawane jako pojedyncza, spójna tożsamość. Osobowości te, jak pisze, są latentne, ale w korzystnych kontekstach społecznych mogą zo-stać ożywione81.

Wpływ nowych technologii na  proces nasycenia społecznego zda-niem K.J. Gergena jest wielopoziomowy. Po pierwsze, nowe technologie umożliwiają tzw. zachowywanie przyszłości. Dawniej fizyczna odległość była przyczyną rozpadu większości nawiązywanych relacji, obecnie, dzięki technologiom informatycznym, niezależnie od wielkości dzielące-go jednostki dystansu kontakt zostaje podtrzymany, czego efektem jest ciągle powiększająca się lista relacji istotnych dla jednostki. Po drugie, następuje akceleracja przyszłości – nowe technologie w znacznym stop-niu ułatwiają nawiązywanie i zacieśnianie nowych relacji, czego konse-kwencją jest przyspieszenie tempa zachodzenia tych procesów; dzieje się tak dzięki technicznym własnościom używanych mediów. Trzeci ro-dzaj wpływu, o nieco innym charakterze, ale równie ważny, to wzory Ja dostępne w mediach. Znane z mediów osoby budują układ odniesienia dla konstrukcji stylów życia, są wzorami do naśladowania, fikcyjne po-stacie stają się podmiotami, z którymi odbiorcy są skłonni nawiązywać interakcję zachowując wzory interakcji bezpośredniej82.

Na podstawie przeprowadzonych do tej pory analiz uzasadnione wy-daje się rozpatrywanie zależności zachodzących pomiędzy rozwojem technologii medialnych a  formowaniem się nowych wzorów interakcji oraz związków społecznych. Wydaje się także, że koncepcja K.J. Gergena stanowi ciekawą, ale i adekwatną diagnozę sytuacji jednostek zanurzo-nych w nowych formach społecznych.

Technologie medialne – czynnik ujednolicający czy różnicujący projekty tożsamościowe

A. Giddens w swojej pracy Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeń-stwo w  epoce późnej nowoczesności, opisując proces kształtowania refleksyjnych projektów „ja”, wskazuje na  dylematy tożsamościowe

81 Ibidem, s. 102–103.82 Bardzo ciekawych wniosków na ten temat dostarczają badania Byrona Ree-

vesa i Clifforda Nassa zaprezentowane w Media i ludzie, patrz B. Reeves, C. Nass, Media i ludzie, przeł. H. Szczerkowska, PIW, Warszawa 2000.

Technologie medialne

Page 108: Via Comunicandi

108

typowe dla jednostek zanurzonych w  ponowoczesności. Ich źródłem jest wpływ procesów globalnych na lokalne konteksty działania. „Prze-kształcenia kategorii miejsca i przemieszanie zlokalizowanych czynno-ści z ich odległymi kontekstami oraz rola doświadczenia zapośredniczo-nego radykalnie zmieniają sens tego, czym jest «świat». […] gdy jest to świat późnej nowoczesności, niesie wiele rozmaitych napięć i dylema-tów na  poziomie tożsamościowym”83. Do  dylematów tych cytowany autor zalicza:

– unifikację – fragmentaryzację,– bezsilność – kontrolę,– autorytet – niepewność,– doświadczenie osobiste – doświadczenie urynkowione.Z punktu widzenia niniejszych rozważań szczególnie interesujący jest

pierwszy dylemat. Unifikacja – fragmentaryzacja polega na ciągłym kon-kurowaniu tendencji ujednolicających czy wręcz unifikujących projekty tożsamościowe z  trendami przeciwnymi, ukierunkowanymi na  indy-widualizację i  fragmentaryzację projektów tożsamościowych. Na  brak możliwości jednoznacznych rozstrzygnięć tego dylematu wskazuje Jerzy Bardziej w  swoim artykule Zakorzenienie i  alternacja: tożsamość w społeczeństwie tradycyjnym i nowoczesnym84. Można jednakże podjąć próbę rozpoznania wpływu technologii medialnych na zachodzenie opi-sywanych powyżej tendencji.

Źródeł unifikacji można doszukiwać się w samych właściwościach no-wych technologii, w zależności zachodzącej pomiędzy warstwą kulturo-wą a technologiczną (komputerową) nowych mediów, którą analizuje L. Manovich. Sposób, w jaki działa komputer – jak przetwarza dane udo-stępniając je, sortując, wyszukując, dopasowując itp. – „modeluje świat”, tworząc komputerową ontologię, epistemologię i  pragmatykę wpły-wającą na warstwę kulturową85. Przykładem może być jedna z bardziej oczywistych cech, jakie przypisuje się nowym mediom, czyli ich inter-aktywny charakter. L. Manovich zwraca uwagę, że interaktywność może być „otwarta”, czyli wymagająca od odbiorcy aktywnego wyboru (i  ten rodzaj interaktywności jest typowy dla większości technik stosowanych

83 A. Giddens, op. cit., s. 257–258.84 J. Bardziej, Zakorzenienie i alternacja: tożsamość jednostki w społeczeństwie

tradycyjnym i w społeczeństwie nowoczesnym, [w:] Tożsamość i jej przemiany a kul-tura, Wydawnictwo KUL, Lublin 2008, s. 239–242.

85 L. Manovich, op. cit., s. 115.

Grażyna Osika

Page 109: Via Comunicandi

109

w  mediach, nawet tych „starego typu”), bądź „zamknięta”, związana z  procesami standaryzacji i  automatyzacji. W  nowych technologiach medialnych „procesy mentalne – refleksja, rozwiązywanie problemów, zapamiętywanie i  kojarzenie zostają zeksternalizowane, sprowadzone do wyboru łącza, przejścia na inną stronę, wybrania nowego obrazu czy nowej sceny”86. To powoduje, że w pewnym sensie jesteśmy zmuszeni do stosowania logiki medium cyfrowego, czyli podążania za zaprogra-mowanymi wcześniej skojarzeniami konstruktora. Odnosząc się do słów Louisa Althussera, L. Manovich stwierdza: „jesteśmy zmuszeni do wzięcia struktury czyjegoś umysłu za własną […] użytkownik komputera skłania-ny jest do podążania mentalnym torem twórcy nowych mediów”87. Za-tem standaryzacja narzędzia w efekcie prowadzi do unifikacji struktury prowadzonej refleksji.

Jako przykład opisu tendencji różnicującej można przytoczyć roz-winięcie koncepcji K.J. Gergena. Jego zdaniem „w  miarę jak kruszy się wiara w istotowe Ja, rozszerza się świadomość sposobów, w jakie może być konstruowana i re-konstruowana osobista tożsamość w związkach z innymi”88. Proces przechodzenia od poszukiwania swojej umocowanej realnie istoty do konstrukcji zróżnicowanych projektów Ja jest etapowy. Pierwszy etap to strategiczna manipulacja; na  tym etapie dokonuje się dekonstrukcja Ja istotowego, jednostka coraz częściej ma poczucie od-grywania ról służących realizacji celów społecznych. Drugi etap to – oso-bowość pastiszowa: „jest społecznym kameleonem, nieustannie poży-czającym kawałki i fragmenty tożsamości z wszelkich dostępnych źródeł i konstruującym je jako użyteczne lub pożądane w danej sytuacji”89. Jako ilustrację tego etapu omawiany autor przytacza za Louisem Zurcherem pojęcie Ja zmiennego; typowymi cechami w tej koncepcji są tolerancja, elastyczność i otwartość na szerokie spektrum doznań. Jak pisze K.J. Ger-gen, na etapie Ja pastiszowego jednostka w konstrukcjach swojego Ja zatraca odniesienia z Ja rzeczywistym i zaczyna swoją tożsamość rozu-mieć jako środki postępowania w świecie90. Trzeci, ostatni etap osiąga-nia stanu nasycenia społecznego K.J. Gergen określa jako wyłanianie się Ja relacyjnego:

86 Ibidem, s. 135.87 Ibidem.88 K.J. Gergen, op. cit., s. 180.89 Ibidem, s. 184.90 Ibidem, s. 106.

Technologie medialne

Page 110: Via Comunicandi

110

zachęta do  takiej a  nie innej konstrukcji wychodzi ostatecznie od otoczenia społecznego, a  jej los określają inne osoby. Nasza własna rola staje się zatem rolą uczestnika procesu społeczne-go, który przesłania nasze osobiste istnienie. Nasze zdolności realizują się tylko dlatego, że istnieją inni, którzy je podtrzymują i potwierdzają91.

Kolejne etapy konstrukcji tożsamości doprowadzają jednostkę osta-tecznie do  Ja sytuacyjnego, budowanego w  konkretnej relacji „tu” i  „teraz”. Grzegorz Kubiński w  Narodzinach podmiotu wirtualnego92 ten rodzaj tożsamości określa mianem podmiotu deiktycznego, czyli bez stałego znaczenia: „triada «ja», «tutaj», «teraz» idealnie odpowiada nowej tożsamości podmiotu postnowoczesnego”93. Skoro jednostka może zdefiniować się już tylko jako „ktoś”, wobec innego, „tu” i „teraz”, musi akceptować brak spójności, swoją zmienność i  fragmentarycz-ność. K.J. Gergen za Bilingiem zwraca uwagę, że zdolność do akcepto-wania sprzeczności jest cechą, która umożliwia życie we współczesnym świecie, i podkreśla, że typowy dla zanurzonych w ponowoczesnej rze-czywistości jest stan multifrenii, czyli rozszczepienie jednostki na wiele autoinwestycji.

Przyczyn każdej z  opisywanych powyżej tendencji można poszuki-wać w odmiennych aspektach nowych mediów, bo o  ile ujednolicanie ma wymiar czysto formalny, to w  przypadku tendencji różnicujących jest związane raczej z  treściową zawartością projektów tożsamościo-wych. Odpowiedź na pytanie o to, czy unifikacja, czy też fragmentary-zacja stanowi bardziej adekwatną diagnozę sytuacji, zależy nie tyle od samej technologii, ile od jej użytkowników i ich świadomego korzystania z mediów. J. Slevin podkreśla, że używanie nowych technologii „nieroze-rwalnie łączy się ze zdolnością do posiadania wiedzy, umiejętności i za-sobami, które jednostki mogą wnieść w nowe sytuacje interakcyjne”94 kreowane dzięki nim.

91 Ibidem, s. 190.92 G. Kubiński, Narodziny podmiotu wirtualnego, Nomos, Kraków 2008.93 Ibidem, s. 162.94 J. Slevin, op. cit., s. 621.

Grażyna Osika

Page 111: Via Comunicandi

111

Bibliografia

Baran S.J., Davis D.K., Teorie komunikowania masowego, przeł. A. Sadza, Wydaw-nictwo UJ, Kraków 2007.

Bardziej J., Zakorzenienie i alternacja: tożsamość jednostki w społeczeństwie trady-cyjnym i w społeczeństwie nowoczesnym, [w:] Tożsamość i jej przemiany a kultu-ra, Wydawnictwo KUL, Lublin 2008.

Baudrillard J., Symulakry i symulacja, przeł. S. Królak, Sic!, Warszawa 2005.Castells M., Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i  społeczeń-

stwem, przeł. T. Hornowski, Rebis, Poznań 2003.Castells M., Społeczeństwo sieci, PWN, przeł. M. Marody i in., Warszawa 2007.Człowiek i media. Obserwacje – wizje – obawy, red J. Gruszczyński, A. Hebda, ASPR-

-JR, Warszawa 2007.van Dijk J., Społeczne aspekty nowych mediów, przeł. J. Konieczny, PWN, Warszawa

2010.Gergen K.J., Nasycone Ja. Dylematy tożsamości w  życiu współczesnym, przeł. M.

Marody, PWN, Warszawa 2009.Giddens A., Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce później nowo-

czesności, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2001.Goffman E., Człowiek w teatrze życia codziennego, przeł. H. i P. Śpiewakowie, PIW,

Warszawa 1981.Goffman E., Rytuał interakcyjny, przeł. A. Szulżycka, PWN, Warszawa 2006.Golka M., Bariery w komunikowaniu i społeczeństwo (dez)informacyjne, PWN, War-

szawa 2008.Jonscher Ch., Życie okablowane, przeł. L. Niedzielski, Muza, Warszawa 2001.Kopaliński W., Słownik wyrazów obcych i  zwrotów obcojęzycznych, Wiedza Po-

wszechna, Warszawa 1967.Kubiński G., Narodziny podmiotu wirtualnego, Nomos, Kraków 2008.Levinson P., Miękkie ostrze, przeł. H. Jankowska, Muza, Warszawa 1999.Lévy P., Second Flood. Report on Cyberculture, Council of Europe, Bruxelles 1996.Lister M., Dover J., Giddings S., Grant I., Kelly K., Nowe media. Wprowadzenie, przeł.

M. Lorek, A. Sadza, K. Sawicka, Wydawnictwo UJ, Kraków 2009.Lyotard J.-F., Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska,

J. Migasiński, Aletheia, Warszawa 1997.Mathews G., Supermarket kultury, przeł. E. Klekot, PIW, Warszawa 2005.McLuhan M., Wybór tekstów, przeł. E. Różalska, J.M. Stokłosa, Zysk, Poznań 2001.McQuail D., Teoria komunikowania masowego, przeł. M. Bucholc, A. Szulżycka

PWN, Warszawa 2007.Manovich L., Język nowych mediów, przeł. P. Cypryański, Wydawnictwa Akademi-

ckie i Profesjonalne, Warszawa 2006.Mersch D., Teorie mediów, przeł. E. Krauss, Sic!, Warszawa 2010.

Technologie medialne

Page 112: Via Comunicandi

Postman N., Zabawić się na śmierć, przeł. L. Niedzielski, Muza, Warszawa 2002.Reeves B., Nass C., Media i ludzie, przeł. H. Szczerkowska, PIW, Warszawa 2000.Sitarski P., Rozmowa z cyfrowym cieniem. Model komunikacyjny rzeczywistości wir-

tualnej, Rabid, Kraków 2002.Siwak W., Hiptertekstualna podróż przez wirtualne światy, http://physics.uwb.edu.

pl/ptf/echa/w_siwak/wirtual/wirtual.htm (1.09.2010).Slevin J., Internet i  formy związków międzyludzkich, [w:] Socjologia codzienności,

red. P. Sztompka, M. Boguni-Borkowska, Znak, Kraków 2008.Thompson J.B., Media i nowoczesność. Społeczna teoria mediów, przeł. I. Mielnik,

Astrum, Wrocław 2006.Żabicki P., Internet – r(ewolucja)w komunikacji międzyludzkiej. Semiotyczno-socjo-

logiczne spojrzenie na listę dyskusyjną, [w:] Humanista w cyberprzestrzeni, red W. Godzic, Kraków 1999.

http://www.slownik-online.pl/kopalinski/0341ABF51972488DC12565E10075EB2A.php (1.09.2010).

http://physics.uwb.edu.pl/ptf/echa/w_siwak/wirtual/wirtual.htm (1.09.2010).http://www.retrologic.com/jargon/V/virtual.html, (19.08.2010).http://www.britannica.com/EBchecked/topic/585418/technology (3.08.2010).

Grażyna Osika

Page 113: Via Comunicandi

113

Michał Otrocki Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Teoria spiskowa jako mit

Zauważyć można pewną analogię między postrzeganiem pojęć mitu i  teorii spiskowej. Identyfikowanie koncepcji teoriospiskowych jako współczesnych mitów bądź też przejawu swoistych wierzeń jest czę-stym zabiegiem krytycznym – trzeba tu jednak zaznaczyć, że poznawczo płodne będą tylko takie ujęcia, które spiskologie tłumaczą jako mity, nie zaś jako takie dyskwalifikują.

Punktem wyjścia będzie tu zatem odwołanie do porządkującej mocy mitu jako rudymentarnej właściwości kultury. Totalizująca wizja rzeczy-wistości obecna we współczesnych artykulacjach teorii spiskowych ma swój mityczny wymiar w tym, że wynika ze stawiania pytań metafizycz-nych dotyczących jak najszerszego kontekstu: spisek i bliżej niezidentyfi-kowani oni jako jego sprawcy są przecież zwykle pośrednią odpowiedzią na  pytanie o  przyczynę i  kierunek biegu wydarzeń oraz o „porządek” świata.

Jak podkreśla Zdybel, badania diachroniczne i  synchroniczne różno-rodnych teorii spiskowych dowodzą, że kreowanie tego typu wyjaśnień nie może być całkowicie dowolne – proces teoriospiskowej asocjacji jest zazwyczaj wyraźnie powiązany z aktualnymi wydarzeniami w sferze po-litycznej, społecznej bądź gospodarczej i zarazem determinowany zało-żeniami aksjologicznymi:

Specyfika teorii spiskowej-mitu polegałaby zatem na wtłaczaniu danych empirycznych w  mitologiczne a  priori wyobraźni „teo-retyka spisku”, co mogłoby się przejawiać np. w porządkowaniu wydarzeń według zasady „dobre” (chciane) i  „złe” (niechciane) oraz traktowaniu tych drugich jako efektu działań spiskowych.

Page 114: Via Comunicandi

114

Michał Otrocki

Konsekwentnie, równie apriorycznie ustanawiany powinien być podmiot spisku1.

Zgodnie z przywołanym przez tego autora ujęciem funkcjonalistycz-nym, jednym z  wymogów ludzkiego umysłu jest posiadanie spójnej i  jednolitej wizji świata – w  tym zaś względzie każde w  miarę proste wyjaśnienie mityczne będzie zawsze górować nad skomplikowanym wytłumaczeniem naukowym. Jeśli teoria spiskowa jest rodzajem mitu, to trzeba jej przypisywać podobne cechy i funkcje. A zatem, konkludu-je Zdybel, „nie sposób zaprzeczać, że posiada ona też sens – jako np. pewna j ę z y k o w a g r a lub e l e m e n t z b i o r o w e j w y o b r a ź n i pełniący, jak każdy mit, społecznie określoną funkcję”2. W ten też sposób da się uzasadnić przyczyny atrakcyjności i  popularności teorii spisko-wych w związku z zauważalnym regresem autorytetu nauki:

Można oczywiście teoriospiskowe założenia nazwać „magią”, „immobilizującym mitem”, metodologią zdeprawowaną […], ale to one w atmosferze nieustających sporów o kształt najnow-szej historii i  nowoczesnej historiografii dostarczają w  oczach ich zwolenników przesłanek na  tyle racjonalizujących „żywą historię”, aby pozwalały one świadkowi i  uczestnikowi wyda-rzeń, dalekiemu (ale przecież nie zawsze) od akademickich dys-put, opanowywać na  bieżąco modernistyczny „chaos świata empirycznego”3.

Skupić się zatem trzeba na  wstępie na  rozwinięciu spostrzeżenia, że jedną z cech charakterystycznych mitu jest poszukiwanie uzasadnień dla przyczynowości i celowości faktów bądź wydarzeń – co stanowi wy-jątkowo inspirujący punkt wyjścia do analiz teorii spiskowych w katego-riach mitotwórczych. Warto tu szczególnie przywołać refleksję Janusza Barańskiego, który badając nowomowę czasów PRL jako retorykę kon-struowania spiskowej wizji rzeczywistości, definiuje ją właśnie poprzez „topos kauzalizmu-teleologizmu”:

1 L. Zdybel, Idea spisku i teorie spiskowe w świetle analiz krytycznych i badań hi-storycznych, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2002, s. 256.

2 Ibidem (podkr. M.O.).3 Ibidem, s. 339.

Page 115: Via Comunicandi

115

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Oto mentalne nastawienie wobec świata, rodzaj porządkowania rzeczywistości, charakterystyczny nie tylko dla komunistycznej kosmologii, wykazuje fundamentalną zasadę myślenia magicz-nego: nic w świecie nie dzieje się przypadkiem, wszystko jest już jakoś przedustawne i teleologicznie zorientowane4.

W  przypadku dyskursów teoriospiskowych u  podstaw każdej argu-mentacji stoi więc przyjęte za pewnik założenie, że prawda na dany te-mat z  takich lub innych przyczyn jest celowo ukrywana – a  co za  tym idzie, że dane wydarzenia bądź stany rzeczy są rezultatem czyichś działań opartych na jakimś tajnym planie. Tzw. spiskową teorię dziejów można rozumieć jako swoisty system interpretacyjny opisujący historiozoficz-nie rozumiane kontinuum. Zakłada ona, że wszystkie ważniejsze wyda-rzenia określające bieg historii są efektem racjonalnych, konspiracyjnych działań, były więc skrycie zaplanowane i wprowadzone w życie.

Jak dowodzi Barański, w  wymiarze retorycznym nastawienie to cha-rakteryzuje się dążeniem do  ustanawiania związków m e t o n i m i c z -n y c h : wykazywania styczności, przyczynowości, zawierania się obiek-tów i zdarzeń5 – które jest cechą charakterystyczną języka magicznego. Mityzacja jest ujmowana jako element ciągłego procesu interpretowa-nia, który właśnie za pomocą metonimii i właściwej jej logiki część–ca-łość – ma zmniejszyć ontologiczny dystans między zdarzeniem (faktem) a znaczeniem. Myśl mityczna z jednego przypadku tworzy zasady ogó-lne: „każdy przypadkowy związek może stać się prawem, każdy zbieg okoliczności – regułą”6.

W tym ujęciu spiskologiczna retoryka aktywowana jest jako narzędzie danej ideologii i władzy wymierzone w jej oponentów – Barański twier-dzi przy tym, że  obraz świata charakterystyczny dla omawianej przez niego komunistycznej propagandy znany jest także i „w innym porząd-ku politycznym”, co można najogólniej rozumieć w ten sposób, że każdy bieżący kontekst społeczno-polityczny uruchamia bądź powołuje do ży-cia właściwe sobie wytłumaczenia – dany stan rzeczy odnajduje w ten sposób swoich domniemanych sprawców (demiurgów):

4 J. Barański, Socjotechnika, między magią a analogią. Szkice o masowej perswa-zji w PRL-u i III RP, Wydawnictwo UJ, Kraków 2001, s. 71.

5 Por. ibidem, s. 73.6 M. Mauss, Socjologia i antropologia, przeł. M. Król, K. Pomian, J. Szacki, PWN,

Warszawa 1973, s. 182.

Page 116: Via Comunicandi

116

Rozmaite spiski wciąż zaludniają świat, może to być spisek mię-dzynarodowego żydostwa lub międzynarodowej finansjery, cza-sem nawet pierwsze występujące w  połączeniu z  drugim, dalej – masonerii, jezuitów, wywiadów światowych mocarstw itd. Daw-niej trwałość owego wprzód ustanowionego porządku zapewnia-ła czerwona pajęczyna, dziś – czarni, komisarze Unii Europejskiej czy nawet rosyjska mafia7.

Spiskologiczna pragmatyka, choćby z uwagi na swe zanurzenie w spo-łecznym kontekście, nie może być jednak traktowana jedynie w  kate-goriach retorycznego narzędzia – jej fortunność zależna jest przecież także od ludzkich oczekiwań i  potrzeb. W  twierdzeniu Barańskiego, że  spiskowa koncepcja rzeczywistości jako forma mityczna jest quasi--sakralnym „remedium na  doskwierającą obojętność tajemnicy”, speł-niając zadość „pragnieniu wyjaśniania w  terminach nieredukowalnych jakości, pragnieniu mitu”8 – pobrzmiewają wyraźne echa refleksji Leszka Kołakowskiego, według którego reguły rozumienia oparte na mitycznej organizacji świata są czymś trwale obecnym w kulturze i wypływającym z rzeczywistych ludzkich potrzeb. Jedną z nich jest pragnienie postrze-gania świata jako ciągłego.

Świat przemienia się mutacyjnie, w punktach krytycznych obja-wia nieciągłość. Z  empirycznej znajomości cech składników nie potrafimy wyprowadzić, w  warunkach krytycznych, cech zało-żenia: musimy osobno ustalić, że  w  pewnych warunkach cechy składników objawiają nowe jakości [tych samych] założeń9.

Mit jawi się w związku z  tym jako ciągłość skonstruowana z dostęp-nych informacji (składników) w momentach nieprzewidywalnych zmian (punktach krytycznych, skokach mutacyjnych) i oparta na wcześniejszych założeniach10 – „mutacyjną przemianę pragniemy pojąć tedy jako akt

7 J. Barański, op. cit., s. 71.8 Por. ibidem, s. 74.9 L. Kołakowski, Obecność mitu, Prószyński, Warszawa 2003, s. 15.

10 W tym aspekcie myśl Kołakowskiego nawiązuje do głośnej w owym czasie – i będącej przedmiotem żywych po dziś dzień sporów – „rehabilitacji przesądów” (właściwiej: przed-sądów) w ramach hermeneutyki H.-G. Gadamera (zob. A. Przy-łębski, Gadamer, Wiedza Powszechna, Warszawa 2006, s. 27–35).

Michał Otrocki

Page 117: Via Comunicandi

117

wyboru, który ustanawia ciągłość”11. Konstruowana zaś w  ten sposób mityczna forma czasu „pozwala w przepływie rzeczy dopatrywać się nie przemiany tylko, lecz kumulacji, albo pozwala wierzyć […], że fakty nie są faktami tylko, lecz cegiełkami świata wartości, które można ocalić bez względu na nieodwracalność zdarzeń”12.

Powyższy pogląd co do nieciągłości świata Kołakowski formułował ra-czej w sferze abstrakcyjnej, tzn. w uniwersalnym znaczeniu świata jako nadrzędnej kategorii ontologicznej, nie zaś w  odniesieniu do  nawar-stwienia procesów globalizacyjnych, które wówczas zaczynano dopie-ro identyfikować we współczesnym rozumieniu. Nie zmienia to jednak faktu, że  doskonale opisuje on właściwości sytuacji ponowoczesnej, mieszczącej się w  robiącym ostatnio karierę pojęciu chaorder. Warto na to zwrócić uwagę, czytając poniższy fragment artykułu Mariusza Czu-baja o źródłach ekspansji spiskowej wizji świata lansowanej w kulturze popularnej.

W  takim rozchwianym i  płynnym świecie pojawia się pokusa ogarnięcia tego chaosu. Z tego punktu widzenia spiskowe teorie w popkulturze są czymś w rodzaju potocznego mitu porządkują-cego rzeczywistość. Tłumaczącego, że to, co dzieje się w świecie, ma jakiś sens i cel, nie jest dziełem przypadku. Że możemy pytać o przejawy i przyczyny Zła13.

Szczególnie ważny z  hermeneutycznego punktu widzenia jest tu aspekt aksjologiczny – wypada raz jeszcze oddać głos Leszkowi Koła - kowskiemu:

Wszystkie racje, w których zakorzeniona jest świadomość mitycz-na, zarówno w odmianie wyjściowej, jak w przedłużeniach meta-fizycznych, są tedy aktami afirmacji wartości. Mogą być płodne, o ile zaspokajają realną potrzebę oswajania świata doświadczenia przez jego rozumiejącą interpretację (odnoszącą go do racji osta-tecznych). […]We wszystkich przypadkach chodzi o to samo: o uniknięcie zgo-dy na świat przypadkowy, wyczerpujący się każdorazowo w swej

11 L. Kołakowski, op. cit., s. 16.12 Ibidem.13 M. Czubaj, Oni są wszędzie, „Polityka” 2005, nr 51–52.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 118: Via Comunicandi

118

nietrwałej sytuacji, która jest tym, czym jest teraz, i do niczego nie odsyła14.

Inną odmianę tej samej potrzeby Kołakowski definiuje przez pragnie-nie rozumiejącego ogarniania tego, co empirycznie doświadczane, i na-dawania sensu temu doświadczeniu (rozumiejącej interpretacji) poprzez odniesienie do afirmowanego „celowego ładu świata”.

Nie mamy tu do czynienia z przyporządkowaniem sądu do sytua-cji, którą opisuje, ale z przyporządkowaniem potrzeby do obszaru, który ją zaspokaja. Z w y r o d n i e n i e m m i t u było przekształ-cenie go w doktrynę, tj. twór wymagający i poszukujący dowodu. Formą, w jakiej organizuje się degeneracja wiary, j e s t p r ó b a n a ś l a d o w a n i a w i e d z y 15.

W związku z powyższym teorie spiskowe, z ich nieodpartą żądzą eks-tensywnego gromadzenia i  arbitralnego łączenia ze sobą kolejnych swych utwierdzeń (nazywanych dowodami i  faktami), są w  istocie mi-tami zwyrodniałymi (formą „gnozy”16). O ile bowiem mit w swym źród-łowym, kulturowym wymiarze jest wyrazem potrzeb metafizycznych, o tyle dążność do jego uprawomocnienia metafizyce przeczy, przeobra-żając się – jak to opisał Barański – w narzędzie ideologii. Dostrzeżenie quasi-metafizyczności spiskologii otwiera ciekawe perspektywy dla dal-szych interpretacji, zwłaszcza w kwestii sporu o racjonalność teorii spi-skowych , ale także, co chcę rozważyć najpierw, odnośnie do ich aspektu ideologicznego. Zakładając w zgodzie z dotychczasowymi ustaleniami, że  główną funkcją takiego zwyrodniałego mitu pozostaje symboliczne porządkowanie świata społecznego, trzeba zauważyć pewną dialektycz-ną relację: z  jednej strony mityczno-teoriospiskowy światopogląd rze-czywiście może być aktywowany przez określone ideologie i traktowany przez nie instrumentalnie, ale z  drugiej – stanowi on także podstawę bądź formę potocznego ich postrzegania i krytyki.

14 L. Kołakowski, op. cit., s. 17, 16.15 Ibidem, s. 14–15 (podkr. M.O.).16 Zob. E. Davis, TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w  wieku informacji,

przeł. J. Kierul, Rebis, Poznań 2002, s. 123–133 i nast.

Michał Otrocki

Page 119: Via Comunicandi

119

Mit czy anty-mit?

W cytowanej tu wcześniej pracy Lech Zdybel poświęca wprawdzie wie-le miejsca na rozpatrzenie idei spisku jako źródła mitu w jego wymiarze politycznym i historiograficznym – ale prawdopodobnie właśnie dlatego, że interesuje go przede wszystkim sama idea spisku oraz skutki (przeja-wy) jej przyjęcia w historiografii i polityce, postrzega pojęcie mitu głów-nie jako narzędzie wyjaśniania polemik w tych dwóch obszarach ludzkiej działalności. W takim rozumieniu zarówno mit, jak i teoria spiskowa współ-występują (często jako synonimy) na poziomie metajęzyka historyczne-go i politycznego17 – Zdybel skupia się więc na tym, jak historycy i po-litycy spierają się o teorie spiskowe bądź wzajemnie zarzucają sobie ich uprawianie, posługując się stereotypową opozycją mit–prawda, na mocy której „każdy wariant opisu rzeczywistości skategoryzowany jako mit jest automatycznie sytuowany poza nauką, a więc poza prawdą”18. Co jednak dość zaskakujące, refleksji tej zdecydowanie brakuje precyzyjnego ujęcia mitu jako kategorii komunikacyjnej na poziomie kultury „pozanaukowej” i niemieszczącej się w stricte praktyczno-publicystycznej sferze funkcjo-nowania polityki – Zdybel nie zajmuje się więc w tym aspekcie potoczną recepcją spiskologii ani jej społeczno-kulturowymi uwarunkowaniami.

Nasuwające się tutaj nieuchronnie rozważania nad tym, czy rzeczy-wiście teoriospiskowa wizja świata jest pochodną działań społecznych i  politycznych elit, czy też raczej to owe działania biorą swój początek w  komunikacji potocznej i  rudymentarnych cechach ludzkiej kultury – należałoby przeciąć, przyjmując założenie, że  nawet jeśli traktować współczesną kulturę popularną jako sferę przetwarzania różnorodnych teorii spiskowych (w tym politycznych), to właśnie c i ą g ł a r e a r t y k u -l a c j a stanowi o ich trwaniu (właściwie ewolucji) i społecznym znacze-niu, jest właściwie formą gry językowej. Owa reartykulacja mitu – teorii spiskowej – zawsze przecież odbywa się w dyskursie.

Wspomnieć w tym miejscu warto i za punkt wyjścia dla dalszych rozwa-żań obrać znaną definicję Rolanda Barthes’a: „mit jest słowem”19. Mimo wszystkich naleciałości i  krytyk, jakimi obrosła jego koncepcja przez ostatnie pół wieku, jedno pozostaje jej niezaprzeczalnym dokonaniem:

17 Por. L. Zdybel, op. cit., s. 254–352.18 Ibidem, s. 255.19 R. Barthes, Mitologie, przeł. A. Dziadek, KR, Warszawa 2000, s. 239.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 120: Via Comunicandi

120

Barthes w dobitny i bezpośredni sposób powiązał pojęcie mitu z  języ-kiem i komunikacją:

mit jest s y s t e m e m p o r o z u m i e w a n i a s i ę, jest komunika-tem. Widać z tego, że mit nie mógłby być przedmiotem, pojęciem lub ideą; jest s p o s o b e m znaczenia, jest formą. […] mitu nie określa przedmiot jego komunikatu, ale s p o s ó b jego wypowia-dania: istnieją formalne granice mitu, a nie ma substancjalnych20.

Najistotniejsze w omawianym tu kontekście jest rozwinięcie owej kon-cepcji – mówiąc o tzw. drugim porządku oznaczania (wtórnym systemie semiologicznym), Barthes desygnuje do  jego rozpatrywania mitologię, która badać ma idee jako formę21. W tym właśnie rozumieniu, w związku z przynależnością do wtórnego porządku oznaczania – sam mit Barthes nazywał metajęzykiem bądź językiem skradzionym22. Właściwości mitu jako nośnika ideologii charakteryzuje uzupełnienie powyższej definicji – „mit jest słowem odpolitycznionym”, którego ideologiczne zaplecze jest zamaskowane, a  tym samym „ustanawia radosną jasność: rzeczy sprawiają wrażenie, że znaczą same przez się”23. Zadaniem łowcy mitów jest zatem demistyfikacja tego, co przedstawia się jako naturalne – Bart-hes pisze zresztą, że jego Mitologie wzięły się z uczucia „zniecierpliwie-nia wobec naturalności, w  jaką prasa, sztuka i opinia publiczna ubiera-ją bezustannie rzeczywistość, która […] pozostaje przecież całkowicie historyczna”24. Mit, naturalizując to, co jest efektem przemian dziejo-wych, konstruuje swoje znaczenie jako efekt „zdrowego rozsądku” – stąd też bierze się jego moc ideologiczna.

To właśnie do przybierającego w Mitologiach różne postaci słynnego twierdzenia, że  mit naturalizuje historię, należałoby odnieść problem ze stosunkiem nauki do teorii spiskowych. Czy zgodnie z tym, co same wyrażają, demistyfikują one „ukryty” porządek świata, czy też przeciwnie

20 Ibidem (podkr. M.O.). W  polskim wydaniu książki D. Strinatiego ten sam fragment został przetłumaczony inaczej: mit to „przekaz” i „typ mowy komuni-kowany poprzez dyskurs” (D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, przeł. W.J. Burszta, Zysk, Poznań 1998, s. 95).

21 Por. R. Barthes, op. cit., s. 243.22 Ibidem, s. 264.23 Ibidem, s. 278.24 Ibidem, s. 27.

Michał Otrocki

Page 121: Via Comunicandi

121

– stanowią przejaw „naturalizacji” historii, redukując ją do  postaci spi-skowej teorii dziejów („oczywistość” idei spisku nie wymaga bowiem w ich ramach uzasadnienia)? W stosunku do pomysłu Barthes’a można chyba powiedzieć, że mechanizm spiskologii jest odwróceniem działa-nia mitu: o ile przecież ten wyrywa przedmioty/fakty z kontinuum dzie-jów i uniwersum kultury, o tyle teoria spiskowa – niejako na siłę – stara się umiejscowić je tam „z powrotem”. Jest to już jednak rekompozycja, podporządkowana z góry obranemu światopoglądowi, a więc właściwie próba jego racjonalizacji. Zauważalna w kulturze popularnej i dyskursie publicznym (wszech)obecność teorii spiskowych – jako swoistych me-tanarracji współczesności – wiąże się zatem z aspektem ideologicznym pośrednio: tworzy spiskologiczny świat anty-mitów dominującego po-rządku. Z  poczynionych tu powyżej ustaleń wynika bowiem, że  teoria spiskowa – jako swoista forma mitologizowania rzeczywistości – ustana-wia pewną skrajnie deterministyczną wizję świata społecznego, będącą sposobem wyjaśniania bieżących bądź historycznych zdarzeń. Przyczy-nowo-skutkowe konstruowanie ciągłości historii, powiązane najczęściej z  dociekaniem udziału elit w  zakłamywaniu rzeczywistości, wydawać się może wyrazem sprzeciwu wobec obecnego w  kulturze zachodniej porządku ideologicznego, dramatyczną próbą zwrócenia uwagi na jego niedoskonałości.

Czy jednak przypisywanie teoriom spiskowym potencjału dyskredy-towania dominujących ideologii nie byłoby pochopną nadinterpretacją tego zjawiska? Z  perspektywy krytycznej jest to dylemat niezmiernie ważny: konstruowanie teorii spiskowych jawić się oto może jako dzia-łalność względem niej co najmniej równoległa – także przecież stawia sobie za cel demistyfikację tego, co „naturalne” i „oczywiste” w medial-nym obrazie świata, a więc zakłada jakiś poziom społecznej nieświado-mości, który trzeba przezwyciężyć25. Znajduje to wyraz w przekonaniu „spiskologów” o posiadaniu wyjątkowej, nierzadko ezoterycznej wiedzy (tajemnicy) – w przeciwieństwie do „nieświadomych naiwniaków”, przez kogoś w niewiedzy utrzymywanych. Powołaniem „wiedzących” jest za-tem wydobywanie „naiwnych” z ignorancji26. Taka właśnie ideologiczna postawa stała się obiektem krytyki Karla Poppera jako „konspiracyjna

25 Szerzej zob. M. Otrocki, O „ujawnianiu” ideologii w krytycznej analizie dyskur-su – kilka refleksji, [w:] Ideologie w słowach i obrazach, red. I. Kamińska-Szmaj i in., Wydawnictwo UWr, Wrocław 2008.

26 Por. L. Zdybel, op. cit., s. 428–429.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 122: Via Comunicandi

122

teoria niewiedzy” (uzasadniał on w ten m.in. sposób swoją krytykę mar-ksizmu27). Przekonanie o ludzkiej nieświadomości (niewiedzy) co do da-nego stanu rzeczy jako wywołanej działaniem „jakichś złośliwych sił” jest zdaniem Poppera „mitem”28 – tak jak „mitem” jest stojąca za nią („opty-mistyczna”) epistemologia oparta na doktrynie prawdy oczywistej, do-strzegalnej rzekomo dla każdego, kto tylko będzie ku temu dążył. Jak zauważa L. Zdybel, umotywowana w  ten sposób krytyka Poppera nie akcentuje jednak nigdzie, że owa teoria jest wyrazem postawy irracjo-nalnej – prowadzi to zatem do wniosku, że 

konspiracyjna teoria niewiedzy, a więc wiara w sprawczą siłę unie-możliwiającą niektórym umysłom bycie w prawdzie, jest wyrazem przeświadczeń racjonalnych, choć nie tych ich postaci, które Pop-per skłonny byłby uznać, według własnych kryteriów krytycznego racjonalizmu, za leżące u podstaw słusznych przekonań odnośnie [do] źródeł prawdy29.

Wytłumaczenie kariery i  popularności teorii spiskowych musi więc uwzględniać ów pierwiastek racjonalności, który mieści się w ich prze-słankach epistemologicznych. Często są one zbieżne z tymi, które stoją u podstaw nowożytnej rewolucji umysłowej i współczesnego pojmowa-nia nauki. Jak słusznie podkreśla Zdybel – dostrzeganie tego pierwiast-ka nie mieści się w optyce „klasycznego” wyjaśniania i ośmieszania teo-rii spiskowych jako z gruntu irracjonalnych; nie mieści się zatem także w przypisywaniu im cech „naiwnego” mitu.

Racjonalność wydajna i ograniczona w działaniu

Nie trzeba chyba specjalnie przekonywać, że  lekceważący stosunek do dziwacznych wierzeń i idei pozbawia nas wglądu w te mechanizmy

27 Por. K.R. Popper, O źródłach wiedzy i niewiedzy, [w:] Droga do wiedzy. Domy-sły i refutacje, przeł. S. Amsterdamski, PWN, Warszawa 1999, s. 12, 19.

28 Określenie to pada tutaj zdecydowanie w  wyżej opisanym charakterze polemicznym.

29 L. Zdybel, op. cit. s. 437.

Michał Otrocki

Page 123: Via Comunicandi

123

rządzące ludzką myślą, które – choć dalekie od usankcjonowanego przez nowożytną naukę pojęcia racjonalności – stanowią konieczne dopeł-nienie wizerunku homo sapiens sapiens. Wizerunku, jak twierdzi Wiktor Stoczkowski, jaki w  dobrym mniemaniu o  sobie chcielibyśmy widzieć tylko przez pryzmat dokonań postaci wybitnych i  wyjątkowych – jed-nakże człowiek, aby „poznać samego siebie takiego, jakim jest napraw-dę […], powinien zacząć badania nie od rzadkich, jak się zdaje, wzlotów ludzkiego rozumu, ale od niezliczonych jego upadków”30. Ta przewrotna dyrektywa poprowadzi tutaj do próby znalezienia pojęcia racjonalności, które jednak nie będzie ustanowione jako o p o z y c j a , ale w r a m a c h którego da się opisać dane dyskursy teoriospiskowe. Pożytek ze stawia-nia abstrakcyjnego wzorca Rozumu jako punktu odniesienia wydaje się bowiem wątpliwy: działania badawcze sprowadzać by się musiały do określenia poziomu poszczególnych „upadków” w stosunku do owe-go wzorca. Tymczasem to właśnie owe „upadki” należałoby uznać za im-manentną cechę ludzkiego myślenia, będącego przecież działaniem – a  więc uchwytnego jedynie w  swej dynamice. Stoczkowski lapidar-nie definiuje takie ogólne pojęcie racjonalności jako „sposób używania ratio”31 i uzasadnia:

Jeśli chcemy zrozumieć sposób myślenia naszych bliźnich, więk-szą korzyść przyniesie nam założenie, że wszystkie wytwory myśli ludzkiej – nawet najbardziej dziwaczne czy przerażające – są ra-cjonalne w takiej mierze, w jakiej pouczają nas, do czego zdolny jest nasz umysł […]. Badania nad racjonalnością taką, jaka jest, wy-magają przyznania, że z analizy myślenia zakwalifikowanego jako irracjonalne bądź paranaukowe dowiadujemy się na temat racjo-nalności równie dużo, co z  analizy rozumowania naukowego32.

Zgodzić się więc należy z jego opinią, że chwiejność granicy między ra-cjonalnością a irracjonalnością, która stała się źródłem licznych i wyrafi-nowanych nieraz koncepcji filozoficznych, prowadzi do tego, że w więk-szości nie służą one opisaniu konkretnych zjawisk, ale konstruowaniu wzorcowych modeli racjonalności i jej przeciwieństwa:

30 W. Stoczkowski, Ludzie, bogowie i przybysze z kosmosu, przeł. R. Wiśniewski, PIW, Warszawa 2005, s. 33.

31 Ibidem, s. 377.32 Ibidem, s. 32.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 124: Via Comunicandi

124

W   d y s k u s j a c h n a d r a c j o n a l n o ś c i ą b r a k u j e p r z e -d e w s z y s t k i m r e f l e k s j i n a d r ó ż n i c a m i. Myśl nasza zbyt gorliwie koncentruje się na  racjonalności idealnej, jedynej i uniwersalnej, traktowanej jako monolit i porównywanej z jedyną i nie mniej jednorodną irracjonalnością33.

Ażeby owe różnice wychwycić, konieczna jest więc koncepcja, która nie będzie się opierać na prostej dychotomii, lecz odwoływać do dyna-micznego rozumienia racjonalności jako „sposobu używania ratio” i stop-niowalnego kryterium wydajności tego działania. Na jednym krańcu tej skali Stoczkowski umieścił wysoce skuteczną racjonalność, cechującą – jak ironicznie podkreślił – n i e k t ó r y c h naukowców i przejawiającą się w praktycznych zastosowaniach nauki, na drugim zaś – racjonalność mało wydajną, określoną przez niego jako ograniczona w działaniu. Ra-cjonalność, jakiej wyrazem są teorie spiskowe i  różne związane z  nimi wierzenia, zbliża się zdecydowanie do tego drugiego krańca skali.

Podstawowe kryteria wyróżniające typ racjonalności kojarzony naj-częściej z  nauką to wykonywalność i  skuteczność, które określić moż-na łącznie właśnie jako wydajność. Wiązanie owej wydajności (poprzez dość „oczywiste” kryterium instytucjonalne) z działalnością zawodowych naukowców jest jednak niewystarczające, ponieważ nie da się w  ten sposób uwzględnić wszystkich (zarówno historycznych, jak i potencjal-nie możliwych) przykładów falsyfikowalności rozmaitych teorii – sukce-sy naukowe są zresztą zawsze niepewne i tymczasowe. Rezygnując za-tem (jak wykażę później – zbyt pochopnie) z kryteriów zewnętrznych, charakterystykę racjonalności wydajnej wywodzi Stoczkowski z ustaleń psychologii poznawczej, dzięki którym można określić przede wszyst-kim, jakie procesy kognitywne prowadzą do  znalezienia najkrótszego i  najwłaściwszego rozwiązania postawionego problemu. Warunkiem tak rozumianej wydajności okazuje się więc równomierne korzystanie z  wiedzy empirycznej i  apriorycznej, a  przede wszystkim konfrontacja obserwacji empirycznych ze spekulatywnymi hipotezami na ich temat. Decyduje także zakres swobody w  poszukiwaniu możliwych rozwią-zań problemu – istniejące naukowe paradygmaty nie mają charakteru aksjomatycznego, tzn. poszczególne działania badawcze nie zmierzają tylko do potwierdzenia swych własnych założeń, ich celem jest zwykle

33 Ibidem, s. 30 (podkr. M.O.).

Michał Otrocki

Page 125: Via Comunicandi

125

innowacyjność. Przyjmowane pewniki stanowią jedynie narzędzie, okre-ślają modus operandi, natomiast nie wymagają – jak w wypadku opisywa-nych tu koncepcji – nieustannego potwierdzania. Stoczkowski wymienia trzy kryteria zwiększające wydajność rozumowania, które opierają się na „swobodzie wybierania i wątpienia”34:

– świadomość, że  wiedza jest wytwarzana, a  nie odkrywana lub objawiana;

– wolność spekulacji i wyobraźni pod warunkiem konfrontowania jej z obserwacją;

– „współzawodnictwo idei”, czyli uwzględnianie koncepcji konkuren-cyjnych jako źródła spekulatywnych hipotez.

Racjonalność wydajna, jak zauważa Stoczkowski, „pozbawiona ilu-zji posiadania prawd ostatecznych, rzadko osiągalnych, skłania się ku ideom, którym obserwacja rzeczywistości dostarcza proporcjonalnie najwięcej potwierdzeń i najmniej świadectw negatywnych. Postępując w ten sposób, nie tylko konfrontujemy idee z rzeczywistością, ale i po-równujemy je z innymi ideami”35.

Tymczasem racjonalność ograniczona opiera się na założeniu, że wy-starczy gromadzenie danych obserwacyjnych, jeśli w ogóle podporząd-kowanych jakiejś hipotezie, to zazwyczaj kierującej się dowolnie lub aksjomatycznie wyrażoną opinią – względną swobodę zastępuje tutaj dowolność. Zdaniem Stoczkowskiego wiąże się to z  głębokim niezro-zumieniem sposobu, w  jaki powstaje wiedza. Różnica między jednym a  drugim typem rozumowania tkwi przede wszystkim w  pojmowaniu więzi między własnymi spekulacjami a  rzeczywistością. Psychologia poznawcza dowodzi, że jedną z cech ludzkiego myślenia jest skłonność do znajdowania w pierwszym rzędzie faktów potwierdzających własne przekonania i  przeoczania zarazem tych, które im przeczą. Cechą cha-rakterystyczną racjonalności wydajnej jest świadomość owego zjawiska i wynikające z niej zainteresowanie tym drugim typem faktów jako je-dynym, którego wyjaśnienie prowadzić może do  pełniejszego zrozu-mienia rzeczywistości. Tak zatem opisywany za pomocą tego kryterium stopień racjonalności „mierzy się nie liczbą, ale różnorodnością faktów, które myśl gotowa jest wziąć pod uwagę”36. Można tu dodać, że  ten ostatni warunek liczne koncepcje paranaukowe próbują obchodzić,

34 Ibidem, s. 382–384.35 Ibidem, s. 383.36 Ibidem, s. 382.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 126: Via Comunicandi

126

biorąc różnorodność faktów z materiału dowodowego wielu różnorod-nych idei, które rzekomo zgadzają się z ich światopoglądem, a w istocie są po  prostu całkowicie dowolnie interpretowane. Umberto Eco pisze, że tym, co najbardziej irytuje go w ideologii New Age, jest synkretyzm, który „w stanie całkowicie nieskrępowanym nie polega na wierze w jed-ną rzecz, lecz na wierze we wszystkie rzeczy naraz, choćby pozostawały ze sobą w sprzeczności”37. Ów synkretyzm Stoczkowski identyfikuje jako metodę aksjomatyczną – gromadzone fakty są a priori podporządkowy-wane aksjomatom określającym dany światopogląd – i na tej podstawie przedstawia się „dowody”38.

Główne niebezpieczeństwa, do  jakich prowadzi racjonalność ograni-czona, to – po pierwsze – wynoszenie do rangi najwyższej formy pozna-nia myślenia aksjomatycznego, jakie cechuje właśnie wyznawców kon-cepcji paranaukowych. Po drugie, na co szczególnie narażeni są „naiwni obrońcy rozumu”, jest to łatwość, z jaką można popaść w manierę zdo-bienia klasycznych procedur racjonalności ograniczonej naukową (czy raczej scjentystyczną) retoryką, „w przekonaniu, że użycie słów i sformu-łowań brzmiących ‘racjonalnie’ jest gwarancją najwyższej przenikliwości i ścisłości myślenia”. Wreszcie po trzecie – co czynią „postmodernistyczni relatywiści” – akceptowanie niepewności i kruchości wiedzy produkowa-nej przez racjonalność ograniczoną przy jednoczesnej negacji bardziej wiarygodnych (naukowych) metod opisu rzeczywistości.

Przekonanie, że można zrozumieć świat, albo zawierzając intuicji, albo szukając wyłącznie potwierdzenia własnych przekonań, albo ustalając kryterium prawdy w zależności od predylekcji politycz-nych, prowadzi do  zabarykadowania się w  zamkniętym świecie pewników, którymi konfrontacja z  rzeczywistością nie może za-chwiać z tego prostego powodu, że nie zezwala się jej, by mogła skutecznie uczestniczyć w procesie wytwarzania wiedzy. Pozba-wiony możliwości podania w  wątpliwość własnych przekonań, człowiek nie potrafi kontrolować istotnej części swych procesów myślowych […]. P r z e c i w i e ń s t w e m w i e d z y j e s t n i e i g n o r a n c j a , a l e u ł u d a w i e d z y n i e p o d w a ż a l n e j 39.

37 U. Eco, Rakiem. Gorąca wojna i populizm mediów, przeł. J. Ugniewska i  in., W.A.B., Warszawa 2007, s. 312.

38 Por. W. Stoczkowski, op. cit., s. 280–335.39 Ibidem, s. 408–409 (podkr. M.O.).

Michał Otrocki

Page 127: Via Comunicandi

127

Właściwe racjonalności ograniczonej przedkładanie siły przekonań nad solidność dowodu jest cechą charakteryzującą nie tylko poglądy „dziwacz-ne” i „paranaukowe”, ale także bezkrytyczne opowiadanie się za jedną nie-podważalną prawdą naukową – równie dobrze odnosi się to do obroń-ców „rozumu obiektywnego”, co wojujących dekonstrukcjonistów.

Trzeba jednak zauważyć, że choć racjonalność rozpatrywana w odnie-sieniu do kryterium wydajności dość dobrze tłumaczy podłoże krytycz-nych kontrowersji wobec tak specyficznych zjawisk jak opisywane w tym artykule, to propozycji Stoczkowskiego można zarzucić, że istotę samych działań opartych na racjonalności ograniczonej wyjaśnia raczej pobież-nie. Takie postawienie sprawy jest być może uprawnione w metateore-tycznym odniesieniu do  indywidualnych koncepcji, które jawnie chcą uchodzić za naukowe, natomiast okazuje się mało użyteczne do opisu intersubiektywnej dynamiki kultywowania podobnych idei w sferze ko-munikacyjnej – również tej potocznej.

Racjonalność ograniczona: między kognicją społeczną a quasi-hermeneutyką

Rozważając heurystyczną użyteczność koncepcji racjonalności ograni-czonej, warto zwrócić baczniejszą uwagę na  podniesiony przez Stocz-kowskiego – niestety, tylko mimochodem – społeczny wymiar opartych na niej działań.

Racjonalność przejawia się bowiem nie tylko we wznoszeniu kon-strukcji intelektualnych służących odzwierciedleniu rzeczywisto-ści obiektywnej, ale i oddziaływaniu na rzeczywistość społeczną: wiedza staje się tu czasem nie celem samym w sobie, ale zwyczaj-nym środkiem, rodzajem symbolicznego kapitału, gromadzone-go, by czerpać zeń dywidendy40.

Ta ostatnia uwaga wnosi istotną myśl, której sam autor, jak sądzę, w pełni nie rozwinął. Być może sens tego zawężenia zawiera się w sa-mym sformułowaniu : owo opisane w kategoriach ekonomicznej meta-fory o d d z i a ł y w a n i e na  rzeczywistość społeczną akcentuje przecież

40 Ibidem, s. 385–386.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 128: Via Comunicandi

128

podmiotowość i instrumentalny charakter racjonalności, pomijając per-spektywę u c z e s t n i c t w a w życiu społecznym. Stoczkowski wpada tu-taj w pułapkę analogiczną do tej, przed którą sam przestrzega, twierdząc, że zbyt wiele uwagi poświęca się dokonaniom postaci wybitnych, miast skupić się na użytku, jaki z rozumu czynią zwykli ludzie. O ile opisywani przez niego twórcy-liderzy rozpowszechniający popularne koncepcje naukowe i paranaukowe41 wpisują się z pewnością w model racjonalno-ści ograniczonej, o tyle przecież popularność swą zawdzięczają ludziom rozumującym tak samo – uwzględnienie więc odzewu na te teorie, jego dynamiki i  struktury, powinno być niezbędnym dopełnieniem refleksji nad tą postacią racjonalności.

Sam Stoczkowski traktuje ów odzew w kategoriach wierzeń współczes-nych42 – raczej jako entuzjastyczną postawę względem „wiedzy objawio-nej” w wydawanych masowo publikacjach. Wyrazem aprobaty mają tu być liczone w milionach wyniki sprzedaży i półki uginające się pod cię-żarem „groteskowych książek o wulgarnie kolorowych okładkach”43 – nic bliższego jednak one nie mówią o motywacjach faktycznych nabywców, strategiach mniej lub bardziej uważnych czytelników oraz o inspiracjach, mających swój wyraz w późniejszych działaniach. Hipotetycznym źród-łem owych wierzeń jest poszukiwanie sensu wobec nadmiaru uporząd-kowania świata, jaki pociąga za sobą racjonalność wydajna. Świat, który opierałby się wyłącznie na wiedzy uzasadnionej, wytwarzanej przez wy-dajną formę racjonalności, oczywiście nie istnieje. Jako ważne i  trafnie syntetyzujące znaczenie racjonalności ograniczonej odnotować więc należy odwołanie do  sfer życia, których ta przede wszystkim dotyczy:

Wiedza budowana ze stałą troską o jej dopasowanie do rzeczywi-stości w nieunikniony sposób doprowadza do tego, że pozostaje bez odpowiedzi mnóstwo pytań, które sytuują się poza dziedziną weryfikowalności, ale które wydają się człowiekowi egzystencjal-nie niezbędne. […]Racjonalność ograniczona, bynajmniej nie stanowiąc godnej potępienia dewiacji umysłowej, jest normalnym sposobem

41 Autor przedstawia omawiane przez siebie zjawisko m.in. przez pryzmat do-konań M. Eliadego i C.G. Junga oraz E. von Dänikena i R. Charroux.

42 W polskim wydaniu pracy Stoczkowskiego pominięto podtytuł francuskiego oryginału: Ethnologie d’une croyance moderne (Etnologia wierzeń współ czesnych).

43 W. Stoczkowski, op. cit., s. 400.

Michał Otrocki

Page 129: Via Comunicandi

129

funkcjonowania naszej myśli, to jej bowiem zawdzięczamy moż-liwość poruszania się w świecie spraw codziennych, umiejętność tworzenia związków społecznych, emocje artystyczne, fascynacje filozoficzne i uniesienia religijne44.

Można zauważyć, że  uwagi te – choć sam Stoczkowski o  tym nie wspomina – odwołują się niemal dosłownie do hermeneutycznej reflek-sji H.-G. Gadamera nad ekspansją metody naukowej:

Uczucie niezadowolenia wobec zgłaszanego przez naukę rosz-czenia do prawdy rodzi się zwłaszcza w dziedzinie religii, filozo-fii i  światopoglądu. Są to instancje, na  które powołują się głosy sceptyczne wobec nauki, aby zaznaczyć ograniczenie naukowej specjalizacji i metodycznego badania w stosunku do rozstrzyga-jących problemów życiowych45.

Takie ujęcie wpisywałoby się w wyrażane przez wielu autorów przeko-nanie, że medialna ekspansja światopoglądu naukowego i tzw. władza ekspertów – jest współcześnie jednym ze źródeł potocznych wierzeń, współorganizujących swoisty „folklor przyszłości” wieszczony ongiś przez Antonia Gramsciego, a  przez współczesną etnologię określany jako światopogląd i kultura „typu ludowego”. Jak podkreśla Czesław Ro-botycki, ów światopogląd nie jest autonomiczny, podlega bowiem wpły-wom wielu czynników zewnętrznych.

Nowoczesne systemy informacyjne oferują każdemu odbiorcy – a  któż nim nie jest – w  równej mierze sensacje i  wiadomości merytorycznie uczciwe. […] Tworzy to łącznie z treściami fabular-nymi, od historii po fantastykę, swoisty amalgamat informacyjny, wobec którego mogą nie wystarczyć potoczne reguły interpre-tacyjne. Pojawia się wówczas potrzeba doraźnego, całościowe-go tłumaczenia świata. Rezultatem są liczne „natychmiastowe rozwiązania”, odpowiadające potrzebom chwili […], gdzie nadto ekscytacja zastępuje rozum lub etykę46.

44 Ibidem, s. 388, 407.45 H.-G. Gadamer, Cóż to jest prawda?, przeł. M. Łukasiewicz, [w:] Rozum, słowo,

dzieje, PIW, Warszawa 2000, s. 37.46 Cz. Robotycki, Nie wszystko jest oczywiste, Wydawnictwo UJ, Kraków 1998,

s. 87–88.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 130: Via Comunicandi

130

Jednakże, choć Stoczkowski stawia sobie za cel zrozumienie, nie zaś krytykę tego fenomenu47, to jednak jego wywód przeprowadzony jest w dużej mierze z punktu widzenia nauki i to w jej kategoriach (vide: wy-dajność) stara się opisywane zjawiska zrozumieć. Problem zaś w  tym, że obszarów działań ludzkich, o których mowa w powyższych cytatach, nie da się opisać jedynie za pomocą kryteriów, do których Stoczkowski się odwołuje. Trzeba zauważyć, że samo pojęcie wydajności w działaniu, opisywane przez niego w kategoriach psychologii poznawczej, jest głę-boko zakorzenione w postawie empirycznej i  jako takie trafnie określa przede wszystkim działania o  charakterze teleologicznym. Mówiąc za-tem np. o  głębokim niezrozumieniu mechanizmów powstawania wie-dzy, cechującym racjonalność ograniczoną, posługuje się on koncepcją wiedzy jako umiejętności rozwiązywania problemów – w  znaczeniu efektywnego i  krytycznego konfrontowania wewnętrznych procesów myślowych z zewnętrzną rzeczywistością. Skupia się tym samym na po-ziomie podmiotowym, jako że stopień wydajności (ograniczenia) w dzia-łaniu opiera się tu na  wewnętrznych kryteriach kognitywnych. Można więc powiedzieć, że  ramy, które zarysowuje dla pojęcia racjonalności ograniczonej Stoczkowski, są za  wąskie – nie obejmują one bowiem aspektów komunikacyjnych i kulturowych.

Odrzucenie takiego mentalistycznego wytłumaczenia kognityw-nego nie czyni bynajmniej koncepcji racjonalności ograniczonej bez-użyteczną. Pamiętając, że  według Stoczkowskiego decydującym kry-terium jest wydajność w  działaniu, należałoby jednak odnieść ją nie do  (mechanicznego) działania umysłu, lecz do działania społecznego czy też, w  węższym rozumieniu, komunikacyjnego. Można więc po-wiedzieć, że  racjonalność postrzeganą jako wewnętrzna dyspozycja podmiotu, którą Stoczkowski określa jako „posługiwanie się ratio”, na-leży przeciwstawić perspektywie, która skupia się na – zawsze społecz-nym – działaniu logosu. To z tej drugiej orientacji, której korzenie tkwią w hermeneutyce, wypływa pojęcie kognicji społecznych (social cogni-tions) – w  ramach którego wiedzę ujmuje się jako wytwór zbiorowy, zaś jednostki jako przedstawicieli danej kultury i wyrazicieli określonej ideologii.

W  tym miejscu wypada wspomnieć o  koncepcji Normana Fairclou-gha, w której kognicje społeczne pełnią istotną rolę w tworzeniu zasobu

47 Por. W. Stoczkowski, op. cit., s. 32–33.

Michał Otrocki

Page 131: Via Comunicandi

131

prototypów rozumienia rzeczywistości reprezentowanej w dyskursie48. Owe kognitywne prototypy uwarunkowane są społecznie i ukształtowa-ne ideologicznie, jednak ich aspekt ideologiczny maskowany jest przez to, że działają „zdroworozsądkowo” i automatycznie (mówiąc o automa-tyzmie Fairclough nie opisuje jednak mechanizmów mentalnych, lecz raczej społeczne stereotypy). Takie właśnie postrzeganie kognicji spo-łecznych otwiera drogę analizom krytycznym, które starają się uwolnić dyskurs publiczny od zafałszowań. W  kontekście niniejszych rozważań istotną kwestią jest więc społecznokulturowa charakterystyka kognicji wnoszonych do  teorii spiskowych – nie jest to pytanie o  prawdziwość (sprawdzalność) spiskowej wizji rzeczywistości, lecz o  mechanizmy i  podłoże jej dyskursywnego wytwarzania, uwarunkowane m.in. także ideologicznie.

Podsumowując można powiedzieć, że racjonalność ograniczona jako działanie dyskursywne konstruuje raczej quasi-reprezentacje rzeczywi-stości – być może zgodziliby się z tym nawet krytycy teorii spiskowych, dla których są one „po prostu” fałszywe. Przedrostek quasi- wskazuje tu jednak, że  dyskurs teoriospiskowy nie jest w  gruncie rzeczy zoriento-wany na  reprezentowanie rzeczywistości, lecz dyskusję; nie występuje z  roszczeniami do  prawdziwości, lecz do  słuszności formułowanych w jego ramach racji. W ujęciu racjonalistycznym taka dyskusja nigdy nie będzie „wydajna”, ponieważ odnosi się bardziej do świata ludzkich prze-konań, wierzeń i  idei. W wypadku koncepcji spiskologicznych nie dąży się bowiem do prawdy, lecz przyjmuje ją za z góry daną, ewentualnie – transcendentną i niepoznawalną, w myśl sentencji rozpoczynającej każ-dy odcinek serialu Z archiwum X: „The truth is out there”.

Bibliografia

Barański J., Socjotechnika, między magią a analogią. Szkice o masowej perswazji w PRL-u i III RP, Wydawnictwo UJ, Kraków 2001.

Barthes R., Mitologie, przeł. A. Dziadek, KR, Warszawa 2000.Czubaj M., Oni są wszędzie, „Polityka” 2005, nr 51–52.

48 Zob. M. Otrocki, Dyskurs – pojęcie jako perspektywa. W stronę modelu anali-zy dyskursu Normana Fairclougha, „Oblicza Komunikacji”, t. 1: Perspektywy badań nad tekstem, dyskursem i komunikacją, red. I. Kamińska-Szmaj i in., Tertium, Kra-ków 2006, s. 133–146.

Obecność mitu i rozumu w teorii spiskowej

Page 132: Via Comunicandi

Davis E., TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji, przeł. J. Kierul, Rebis, Poznań 2002.

Eco U., Rakiem. Gorąca wojna i populizm mediów, przeł. J. Ugniewska i in., W.A.B., Warszawa 2007.

Gadamer H.-G., Cóż to jest prawda?, przeł. M. Łukasiewicz, [w:] Rozum, słowo, dzie-je, PIW, Warszawa 2000.

Kołakowski L., Obecność mitu, Prószyński, Warszawa 2003.Mauss M., Socjologia i antropologia, przeł. M. Król, K. Pomian, J. Szacki, PWN, War-

szawa 1973.Otrocki M., Dyskurs – pojęcie jako perspektywa. W stronę modelu analizy dyskur-

su Normana Fairclougha, „Oblicza Komunikacji”, t. 1: Perspektywy badań nad tekstem, dyskursem i komunikacją, red. I. Kamińska-Szmaj i in., Tertium, Kraków 2006.

Otrocki M., O „ujawnianiu” ideologii w krytycznej analizie dyskursu – kilka refleksji, [w:] Ideologie w słowach i obrazach, red. I. Kamińska-Szmaj i in., Wydawnictwo UWr, Wrocław 2008.

Popper K.R., O źródłach wiedzy i niewiedzy, [w:] Droga do wiedzy. Domysły i refuta-cje, przeł. S. Amsterdamski, PWN, Warszawa 1999.

Przyłębski A., Gadamer, Wiedza Powszechna, Warszawa 2006.Robotycki Cz., Nie wszystko jest oczywiste, Wydawnictwo UJ, Kraków 1998.Stoczkowski W., Ludzie, bogowie i przybysze z kosmosu, przeł. R. Wiśniewski, PIW,

Warszawa 2005.Strinati D., Wprowadzenie do kultury popularnej, przeł. W.J. Burszta, Zysk, Poznań

1998.Zdybel L., Idea spisku i teorie spiskowe w świetle analiz krytycznych i badań histo-

rycznych, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2002.

Michał Otrocki

Page 133: Via Comunicandi

133

Maciej Sedlaczek Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Nieporozumienie a relewancja. Klasyfikacja i definicja

nieporozumień w świetle teorii relewancji

Wprowadzenie

Codziennie doświadczamy sytuacji, w których nie potrafimy zrozumieć innych lub sami padamy ofiarą nieprawidłowej interpretacji naszych wy-powiedzi. Nieporozumienia bywają różne: jedne nas bawią, inne drażnią. Najczęściej jednak wcale nie zwracamy na nie uwagi. Prawdopodobnie doskonale zdajemy sobie sprawę, że tak jak każda nasza czynność, tak i dowolna próba podjęcia komunikacji obarczona jest ryzykiem niepo-wodzenia. Konsekwencje nieporozumień bywają tak różne, jak same nieporozumienia: jedne są błahe, inne tragiczne. Dlaczego zatem tak często nie możemy się porozumieć? Posługujemy się przecież tym sa-mym językiem.

W niniejszej pracy postaram się odpowiedzieć na powyższe pytanie, przyjmując początkowo ramowe założenie, że za powstawanie nieporo-zumień w komunikacji werbalnej odpowiedzialne są wyłącznie mecha-nizmy wnioskowania inferencyjnego. Ta ogólna teza zostanie uszczegó-łowiona i skonkretyzowana w ostatniej części pracy.

Zjawisko nieporozumień omawiane było w literaturze z wielu perspek-tyw. Najwięcej uwagi poświecono nieporozumieniom w opracowaniach z  zakresu mikropragmatyki, a  w  szczególności analizy konwersacyjnej (zobacz np. Schegloff i  in. 1977, Schegloff 1987, 1997 oraz Zahn 1984). W niniejszym artykule skoncentruję się jednak na kognitywnych aspek-tach tego zjawiska. Ramę metodologiczną badania stanowić będzie te-oria relewancji (Sperber & Wilson 1986, 1995, Wilson & Sperber 2002a), której główne założenia przedstawione zostaną w  części pierwszej.

Page 134: Via Comunicandi

134

Maciej Sedlaczek

W  części drugiej opisane zostaną procedury interpretacji wypowiedzi, w  których doszukiwać możemy się źródeł nieporozumień. W  ostatniej części artykułu zaproponuję klasyfikację nieporozumień uwarunkowaną przyjętym przez teorię relewancji podziałem na eksplikaturę i  implika-turę oraz kwestią selekcji kontekstu, w którym interpretowana jest wy-powiedź. Wyszczególnione w  zaproponowanej klasyfikacji typy niepo-rozumień zostaną też omówione na przykładzie fragmentów wywiadów telewizyjnych i prasowych.

Inferencje i relewancja

Model kodowy komunikacji zakłada, że komunikowanie myśli osiąga-ne jest poprzez formułowanie wypowiedzi identycznej z  myślą (Fodor 1975). Zgodnie z tym założeniem wiadomość zamierzona przez mówią-cego powinna być identyczna z wiadomością otrzymaną przez odbiorcę, jeżeli oboje znają kod. Przyjmując taki punkt wyjścia, dochodzimy jed-nak do błędnej konkluzji, według której nieporozumienia w komunika-cji językowej nie mogą zaistnieć pomiędzy rozmówcami posługującymi się tym samym kodem językowym. Powszechnie wiadome jest jednak, że nawet jeśli rozmówcy znają ten sam kod, często spotykają się z prob-lemem bycia niezrozumianym lub zrozumianym mylnie.

Jeżeli zamierzone przez nadawcę znaczenie wypowiedzi nie jest wydo-bywane w  toku procesu dekodowania, źródła nieporozumień możemy doszukiwać się wyłącznie w procesach wnioskowania inferencyjnego. Za-sadniczą rolę inferencji w docieraniu do znaczenia dostrzega filozof języ-ka Paul Grice. Grice wskazuje na to, że komunikacja nie polega wyłącznie na kodowaniu i dekodowaniu, ale na rozpoznaniu przez odbiorcę intencji komunikacyjnych mówiącego (Grice1989). Grice opisuje inferencję jako niedemonstracyjny proces tworzenia hipotez i ich oceny, przy czym od-kodowany materiał lingwistyczny oraz przesłanki kontekstualne określa-ją zbiór możliwych hipotez. Hipotezy te są oceniane w świetle pewnych ogólnych zasad komunikacji, których przestrzegania oczekuje się od roz-mówców. Według Grice’a, podejmując komunikację, rozmówcy oczekują od siebie bezwzględnego posłuszeństwa zasadzie współpracy (cooperati-ve principle), a co za tym stoi maksym: ilości, jakości, odniesienia, sposobu. Zasada kooperacji oraz maksymy mają, między innymi, zapewnić standar-dy, według których interpretacje są oceniane. Interpretacja, która zaspoka-ja zasady konwersacyjne, powinna być zaakceptowana jako zamierzona.

Page 135: Via Comunicandi

135

Nieporozumienie a relewancja

Wprowadzone zostaje także pojęcie implikatur, czyli wywnioskowanych hipotez, które przypisujemy wypowiedzi mówcy, podtrzymując założe-nie, że zasady konwersacyjne (albo przynajmniej zasada współpracy) są przestrzegane. Zdaniem Grice’a, możemy w związku z tym wyróżnić dwa poziomy znaczenia wypowiedzi: to, co jest powiedziane (what is said), czyli semantycznie ustalone warunki prawdziwości, oraz to, co jest implikowane (what is implied), czyli produkt wnioskowania pragmatycznego, w ramach którego przestrzegane są zasady konwersacyjne. Chociaż Grice nie poru-sza tematyki nieporozumień bezpośrednio, w ramach jego teorii możemy się domyślać, że nieporozumienia są wynikiem nieudanych prób przeka-zania intencji komunikacyjnych. Z perspektywy słuchacza nieporozumie-niem będzie sytuacja, gdy wywnioskowana przez odbiorcę interpretacja nie będzie interpretacją zamierzoną przez mówiącego.

Pomimo że teoria Grice’a stanowi dużo lepszy punkt wyjścia dla bada-nia problemu nieporozumień niż model kodowy, napotkać możemy kil-ka istotnych problemów. Po pierwsze, Grice nie przedstawia żadnej me-tody wyboru spośród wielu możliwych interpretacji wywnioskowanych z  dochowaniem zasad konwersacyjnych. Po  drugie, teoria konwersacji nie mówi nic o przypadkach, kiedy interpretacja „tego, co jest powiedzia-ne” wymaga racjonalizacji formy logicznej.

Teoria relewancji (Sperber & Wilson 1986,1995, Wilson & Sperber 2003) plasuje się w  tradycji, w  której komunikowanie postrzegane jest jako proces kodowania i dekodowania, ale zakłada, że nie wszystkie komuni-kowalne koncepcje mogą być kodowane. W ujęciu teorii relewancji ko-munikacja werbalna nie wymaga wiernego odtworzenia myśli: „myśl lub myśli, które nadawca pragnie zakomunikować, rzadko kiedy, jeśli kiedy-kolwiek, są idealnie replikowane w umyśle odbiorcy; komunikacja uwa-żana jest za udaną (to znaczy wystarczająco dobrą), kiedy interpretacja uzyskana przez odbiorcę dostatecznie przypomina myśli, które nadawca miał intencję zakomunikować” (Carston 2002: 47).

Autorzy teorii relewancji, Dan Sperber i  Deirdre Wilson, twierdzą, że  zaproponowane przez Grice’a  w  teorii konwersacji zasady można sprowadzić do tylko jednej, a mianowicie do maksymy stosunku: „niech to, co mówisz, będzie relewantne”, i na bazie tej maksymy tworzą kom-pleksowy, ostensywno-inferencyjny model komunikacji. „Ostensywny” oznacza, że  nadawca w  sposób widoczny (ostensywny) manifestuje odbiorcom (ale również i  sobie) intencję komunikacyjną oraz intencję informacyjną. „Inferencyjny” oznacza, że w docieraniu do znaczenia ko-munikatu odbiorca wyciąga wnioski z zachowania nadawcy opierając się

Page 136: Via Comunicandi

136

na dostępnych (manifest) przesłankach osiągalnych w otoczeniu kogni-tywnym (cognitive environment). W teorii relewancji koncepcje otoczenia poznawczego oraz dostępności (manifestness) zastępują koncepcję wie-dzy wspólnej1. Pojęcia te zdefiniowano w następujący sposób:

1. Fakt jest dostępny dla osoby w danym czasie wtedy i tylko wte-dy, gdy osoba ta jest w  stanie stworzyć w  tym czasie mentalną reprezentację tego faktu i uznać ją za prawdziwą lub za prawdo-podobnie prawdziwą.2. Otoczenie kognitywne danej osoby to zbiór faktów dla niej do-stępnych (Sperber & Wilson 1995: 39).

Otoczeniem poznawczym jest zatem zbiór hipotez, z których korzysta-my w procesie wnioskowania. Na nasze otoczenie poznawcze składają się więc informacje indeksalne, dyskursywne, wiedza encyklopedyczna (ogólna), wiedza operacyjna oraz wszystkie hipotezy, do  których mo-żemy dotrzeć na  drodze dedukcji z  posiadanej wiedzy, przypuszczeń, obserwacji etc. Wspólne otoczenie kognitywne (mutual cognitive envi-ronment) to z kolei każde podzielane otoczenie kognitywne, w którym dostępna jest wiedza na temat tego, kto podziela to otoczenie.

Główne założenia teorii zawarte są w dwóch zasadach relewancji oraz definicjach relewancji:

1. Pierwsza (kognitywna) zasada relewancji: „Ludzkie poznanie ukierunkowane jest na  maksymalizację relewancji” – czyli potę-gowanie efektu kognitywnego „przy równoczesnym minimalizo-waniu wysiłku poznawczego” (Wilson & Sperber 2002a: 255).2. Druga (komunikacyjna) zasada relewancji: „Każde zachowanie ostensywne niesie w sobie założenie co do swej optymalnej rele-wancji” (Wilson & Sperber 2003: 256).

Relewancja jest stopniowalną właściwością danych wejściowych proce-sów poznawczych. Definiowana jest w relacji do procedury inferencyjnej oraz kontekstu. Według Sperbera (2005: 6) „informacja jest relewantna w kontekście dla danego procesu wnioskowania, jeśli przetwarzanie tej informacji oraz kontekstu razem prowadzi do wniosków odmiennych od

1 Lewis (1969: 52–57) definiuje wiedzę wspólną jako ciąg : ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, itd.

Maciej Sedlaczek

Page 137: Via Comunicandi

137

tych, które otrzymano by poprzez przetworzenie informacji i  kontekstu osobno”. Innymi słowy: „dla danego procesu wnioskowania informacja jest relewantna w kontekście tylko w przypadku, gdy zbiór konkluzji otrzyma-nych z przetwarzania inferencyjnego połączenia tej informacji oraz kon-tekstu, wziętych łącznie jako pojedynczy zbiór przesłanek, różni się od dwóch zbiorów konkluzji, które otrzymalibyśmy w wyniku inferencyjnego przetwarzania, z jednej strony, danej informacji, oraz z drugiej, kontekstu” (Sperber 2005: 6). W związku z tym, jak podaje Blakemore (2003: 101), „re-lewancja jest również właściwością mentalnie odtworzonej interpretacji świadectw, jakich dostarczył mówiący dla zakomunikowania myśli, które miał intencję przekazać. Relewancja jest zatem ‘funkcją efektów interpre-tacji’ wpływających na ogólną reprezentację świata odbiorcy oraz wysiłku włożonego w uzyskanie tejże interpretacji”. Stopień relewancji jest wprost proporcjonalny do relacji pomiędzy wysiłkiem wkładanym w przetworze-nie bodźca oraz pozytywnym efektem poznawczym. W identycznych kon-tekstach im mniejszy jest wysiłek włożony w przetworzenie bodźca, tym większy jest efekt poznawczy i relewancja bodźca:

1. Definicja optymalnej relewancji: „Bodziec ostensywny jest op-tymalnie relewantny dla odbiorcy jeśli:a. jest wystarczająco relewantny, aby być wartym wysiłku opera-cyjnego słuchającego,b. jest najbardziej relewantnym bodźcem zgodnym ze zdolnoś-ciami i preferencjami mówiącego” (Wilson & Sperber 2002a: 257).2. Definicja relewancji bodźca dla słuchającego:a. „Relewancja bodźca ostensywnego dla słuchającego jest tym większa, im większe są pozytywne efekty kognitywne osiągnięte z interpretacji tego bodźca.b. Im większy wysiłek włożony przez odbiorcę w  interpretację bodźca, tym mniejsza jest relewancja tego bodźca dla słuchające-go” (Wilson & Sperber 2002a: 252).3. Definicja relewancji dla jednostki:Hipoteza jest relewantna dla jednostki w  danym czasie wtedy i  tylko wtedy, gdy niesie pewne pozytywne kognitywne efekty w kontekście lub w większej ilości kontekstów osiągalnych dla tej jednostki w danym czasie (Sperber & Wilson 1995: 265).

Kognitywna zasada relewancji prezentuje elementarne założenie Sperbera i Wilson dotyczące ludzkiego poznania, które z kolei wspiera

Nieporozumienie a relewancja

Page 138: Via Comunicandi

138

ich model komunikacji. Skoro relewancja jest tym, co sprawia, że  nowe informacje są warte interpretacji, a celem poznania jest poszerzenie wie-dzy o świecie, zachowanie ujawniające automatycznie uruchamia u od-biorców domniemanie optymalnej relewancji tych informacji. Oznacza to, że nadawca wypowiedzi zakłada, że będzie ona optymalnie relewan-tna dla odbiorców. Stąd też twierdzenie, że  domniemanie relewancji uruchomione przez wypowiedź jest wystarczająco precyzyjne i  prze-widywalne, aby doprowadzić słuchacza do  zrozumienia znaczenia na-dawcy. Celem teorii relewancji jest więc przedstawienie w kategoriach kognitywnych i  psychologicznych tego, jak mechanizm poszukiwania relewancji kształtuje ludzkie poznanie, a w tym komunikację.

Teoria relewancji zakłada, że słuchacz zaczyna interpretację bodźca od określenia jego formy logicznej, która składa się z surowego materiału językowego. Materiał ten jest następnie dekodowany z wykorzystaniem narządów słuchu i badany pod kątem poprawności gramatycznej. For-ma logiczna, która jest zazwyczaj cząstkowa i niepełna, uzupełniana jest następnie o  informacje kontekstowe, niezbędne dla procesów takich jak: ujednoznacznienie, przypisanie odniesień wyrażeniom referencyj-nym (reference assignment) i  wzbogacenie (enrichment). Wyciągane są też wnioski (implikatury), które nie są częścią znaczenia lingwistycznego wypowiedzi. Podczas całego procesu interpretacji odbiorcy wybierają stosowne założenia kontekstowe, dzięki którym uzyskują nowe informa-cje w celu osiągnięcia optymalnej relewancji. Należy jednak zaznaczyć, że wspomniane procesy mają charakter niesekwencyjny, a więc paralel-ny: konstrukcja i dostosowanie hipotez przebiega w sposób wymagający jak najmniejszego wysiłku. Wysiłek ten zaś może się różnić w zależności od kontekstu i osoby (Wilson & Sperber 2002b). Procedura interpretacji zostaje zatrzymana w momencie, kiedy oczekiwania relewancji ze strony odbiorcy zostają zaspokojone.

Teoria relewancji nie napotyka na wymienione wyżej problematyczne kwestie teorii Grice’a. Dzięki tak sformułowanym zasadom relewancji oraz definicjom „optymalnej relewancji” podejście Sperbera i Wilson daje moż-liwość zaistnienia tylko jednej interpretacji, która zaspokaja kryterium „optymalnej relewancji”. Zakłada też, że  procesy inferencyjne wykorzy-stywane są również w docieraniu do znaczenia eksplicytnego („tego, co jest powiedziane”), a nie tylko w ekstrakcji implikatur. Takie ujęcie proce-su interpretacji stanowić może doskonały punkt wyjścia dla stworzenia systemowej klasyfikacji nieporozumień w  komunikacji językowej, cho-ciaż twórcy teorii nie podejmują tego tematu stwierdzając, że „błędów

Maciej Sedlaczek

Page 139: Via Comunicandi

139

w komunikacji należy się spodziewać: zagadkowym i wymagającym wy-jaśniania nie jest niepowodzenie, ale sukces” (Sperber & Wilson, 1995: 45).

Źródła nieporozumień

Przyjmując założenie o procesach inferencyjnych jako źródle nieporo-zumień, należy przyjrzeć się ogromnej skali tego zjawiska w  procesie docierania do znaczenia. Wilson (1994) sugeruje, że interpretując wypo-wiedź, musimy odpowiedzieć na trzy pytania:

1. Co mówiący miał zamiar powiedzieć? (jaka jest forma logiczna wypowiedzi, czyli eksplikatura w terminologii teorii relewancji);2. Co mówiący zamierzał implikować? (utworzenie hipotezy o za-mierzonych przez mówiącego założeniach kontekstualnych, czyli, w terminologii teorii relewancji, implikowanych przesłankach);3. Jaki jest zamierzony przez mówiącego stosunek do  tego, co mówi i  implikuje? (utworzenie hipotezy o  zamierzonych przez mówiącego implikacjach kontekstualnych, czyli, w  terminologii teorii relewancji, implikowanych wnioskach).

Teoria relewancji zakłada, że odpowiadając na wszystkie z wymienio-nych pytań, wykorzystywać będziemy proces wnioskowania inferencyj-nego, którego celem będzie osiągnięcie optymalnej relewancji. W  tej części artykułu omówię rodzaje procesów inferencyjnych związanych z docieraniem do znaczenia eksplicytnego oraz implicytnego mających wpływ na powstawanie nieporozumień.

Eksplikatura

Carston (2002: 19) wyróżnia trzy poziomy znaczenia wypowiedzi: zna-czenie lingwistyczne, ‘to, co jest powiedziane’ (eksplikatura) oraz ‘to, co implikowane’ (implikowane przesłanki i wnioski2). Na tej bazie stawia tezę

2 W konwersacji: A: Idziemy do kina na „Krzyk 3”? B: W tym miesiącu widziałam już cztery horrory, implikowaną przesłanką, do której musi dotrzeć A w celu zrozu-mienia wypowiedzi B, będzie założenie: Film „Krzyk 3” jest horrorem. Implikowaną konkluzją będzie założenie: Jeśli A widziała już cztery horrory w tym miesiącu, to

Nieporozumienie a relewancja

Page 140: Via Comunicandi

140

niedookreślenia semantycznego, według której „znaczenie lingwistyczne nie dookreśla tego, co jest powiedziane”. Niedookreślenie semantyczne można uznać za  jedną z  głównych przyczyn powstawania nieporozu-mień. Problemy wynikające z tej kwestii stanowić będą jedną z kategorii zaproponowanej klasyfikacji. Pośród inferencyjnych procesów zaanga-żowanych w wzbogacanie formy logicznej możemy wyróżnić:

a. ujednoznacznienie,b. przypisanie odniesień wyrażeniom inferencyjnym,c. saturację pragmatyczną.

Ujednoznacznienie to proces wykorzystywany w rozwikływaniu niejas-ności wynikających z leksemów denotujących kilka znaczeń, czyli odno-szących się do więcej niż jednego pojęcia. Przykładowo słowo „komórka” może się odnosić do najmniejszej jednostki funkcjonalnej organizmów żywych, urządzenia telekomunikacyjnego umożliwiającego nawiązy-wanie połączeń bezprzewodowych, rodzaju małego pomieszczenia itd. W trakcie interpretacji wypowiedzi „Maria zostawiła komórkę w domu” konieczne będzie nie tylko zidentyfikowanie „komórki” jako rodzaju te-lefonu, ale również zawężenie denotacji do specyficznej komórki pozo-stawionej przez Marię (np. komórka służbowa, komórka o numerze xxx, z którym próbuję uzyskać połączenie, etc.). Nieporozumienia wynikające z procesu ujednoznacznienia polegać więc będą na przypisaniu słowu znaczenia innego niż przypisane zostało przez mówiącego. Z taką sytu-acją mamy do czynienia w następującym fragmencie wywiadu z Louise Redknapp, gdzie przeprowadzający wywiad uzupełnia swoją interpreta-cję wypowiedzi encyklopedyczną definicją słowa naga (rozebrana, nie-mająca na  sobie ubrania). Interpretacja zamierzona przez piosenkarkę wymaga odniesienia przymiotnika do tytułu piosenki.

(1) „W muzyce dobrą rzeczą jest to […] że przez trzy minuty mogę być kimś innym. Kiedy śpiewam naga...” Louise zauważa, jak na-główki tabloidów przelatują przed moimi oczami i  ponownie rozpoczyna zdanie. „Kiedy wykonuję piosenkę Naga, na trzy i pół minuty wnikam w  inną osobowość. I  to mi się podoba, jestem

nie będzie chciała oglądać piątego. Pojęcia implikowanych przesłanek i konkluzji zostaną zdefiniowane w dalszej części artykułu.

Maciej Sedlaczek

Page 141: Via Comunicandi

141

w stanie zmienić swój wizerunek, nie zmieniając się jako osoba” (Spedding 1997: 56).

Słuchający jest pewien, że relewancja wypowiedzi piosenkarki może być określona bez zbędnego wysiłku włożonego w przetworzenie wypo-wiedzi. Unikając dodatkowego wysiłku, dziennikarz pomija pewne infor-macje dyskursywne dotyczące kariery piosenkarki, ignoruje procedurę ujednoznaczniania, a w końcu otrzymuje interpretację istotnie różną od zamierzonej.

Przypisanie odniesień, zgodnie ze stanowiskiem przyjętym przez se-mantykę formalną, jest jedynie kwestią znalezienia odpowiedniego obiektu. Takie podejście pomija jednak kwestię selekcji kontekstu, a za-tem może wyłącznie wskazywać na kilka  prawdopodobnych interpreta-cji. Kolejny problem dla tak ujętej procedury stanowić będą odniesienia do obiektów nieistniejących (np. smok wawelski, budynek, którego bu-dowa rozpocznie się za rok) oraz wydarzeń, które jeszcze lub nigdy nie miały miejsca (np. Bitwa pod Morannonem, przyjęcie, na które pójdę). Kognitywne stanowisko teorii relewancji zakłada, że przypisanie odnie-sień osiągane jest poprzez stworzenie mentalnej reprezentacji katego-ryzującej jedynie zamierzony  obiekt wskazywany. Taka reprezentacja zawarta jest w  tezie będącej przedmiotem wypowiedzi. Niewłaściwe przypisanie odniesień skutkuje tym, że  interlokutorzy nie odnoszą się do tych samych obiektów (np. osób, miejsc, przedmiotów itd.). Rozważ-my poniższy fragment wywiadu Treya Taylora z  modelem Silviu Tolu, w którym przyczyną nieporozumienia jest kwestią rozbieżności wynika-jących z przypisania odniesień.

(2) TT: Czy istnieje wiele przekłamań dotyczących modeli i modelowania?ST: Przekłamań? Chodzi ci o błędne wyobrażenia o modelowaniu?TT: Tak. Większość modeli, z którymi rozmawiałem, mówiła o tym, że nie jest to tak wytworne zajęcie, jak wydaje się ludziom. Chcę się dowiedzieć, czy też tak sądzisz.ST: No cóż, większość z  nich uważa, że  wszystko jest różowe i słodkie.TT: Modele uważają, że wszystko jest różowe i słodkie?ST: Nie. Tak uważają inni.(http://www.seelike.me/post/568626803/silviu-tolu-interview (04/2011)).

Nieporozumienie a relewancja

Page 142: Via Comunicandi

142

Kiedy Tolu potwierdza, że  przekonanie o  eleganckim życiu modeli jest nagminne, przeprowadzający wywiad, w celu zdefiniowania, wśród kogo  przekonanie  jest powszechne, musi przypisać odniesienie iden-tyfikujące zaimek osobowy „nich”. Dziennikarz, prawdopodobnie,    szu-ka odniesienia w dyskursie poprzedzającym wypowiedź, ale zawiera on dwa możliwe desygnaty: „modele” oraz „ludzie”. Wybór pada na pierwszy z nich, a w konsekwencji Taylor otrzymuję zaskakującą go interpretację, która nie była zamierzona przez mówiącego.

Jak wspomniano wyżej, teoria Grice’a (1989) zakłada, że lingwistyczna forma wypowiedzi, po  przypisaniu odniesień wyrażeniom referencyj-nym oraz wyeliminowaniu wieloznaczności, stanowi pełną tezę, a więc przedstawia treść wypowiedzi podlegającą warunkom prawdziwości. Jednakże wyrażenia zdaniowe, których wartość logiczną można, jak się wydaje, ustalić poprzez interpretację składni oraz znaczenia poszcze-gólnych słów, nie stanowią często reprezentacji, którym takową wartość możemy przypisać. Teoria relewancji zakłada, że mówiący odstępuje od znaczenia dosłownego, aby w ten sposób uczynić wypowiedź bardziej relewantną dla słuchacza, który traktuje niedookreśloną semantycz-nie wypowiedź jako sposobność do  przeprowadzenia postępowania pragmatycznego zwanego wzbogacaniem lub saturacją (enrichment). Procedura ta polega na  skonstruowaniu kompletnego sądu (eksplika-tury) na bazie surowego materiału lingwistycznego. Materiał ten może być uzupełniany o brakujące elementy lub też precyzyjnie „dostrajany” w  celu odnalezienia optymalnej relewancji komunikatu. Zakres tego zjawiska oraz jego wpływ na powstawanie nieporozumień jest tak duży, że  z  powodzeniem mógłby stanowić temat odrębnego opracowania. W niniejszej pracy przedstawiony zostanie jedynie krótki opis procedur wzbogacania3. Aby zilustrować, na czym dokładnie polega wzbogacanie pragmatyczne, posłużmy się następującymi przykładami:

1. Era – możesz więcej.2. Dobrze, że Biedronka jest tak blisko.3. Nie kupiłem chleba.4. Ten to ma głowę!5. Osiągnięcie celu wymaga czasu i bezustannej pracy.

3 Problematykę związaną z tym zagadnieniem szczegółowo opisuje Carston (m.in. 1996, 2002, 2004, 2010).

Maciej Sedlaczek

Page 143: Via Comunicandi

143

6. Cały czas sprzątam łazienkę.7. Ta kawa to wrzątek!8. Jestem bezsilny.9. Moja córka jest gwiazdą.

Każde komunikatywne użycie zdań z przykładów 1 i 2 pociąga za sobą konieczność uzupełnienia formy lingwistycznej o  brakujące elemen-ty, bez których wypowiedzi nie posiadają właściwie żadnego sensu. W przykładzie 1 konstrukcja eksplikatury wymaga sprecyzowania, cze-go ‘możemy więcej’ oraz ‘więcej niż co’ możemy w Erze; w przykładzie 2 ustalenia wymagają fakty, czego blisko oraz jak blisko jest Biedronka. Przysłówek „blisko” jest zbyt ognikowy, aby dostarczyć walorów, które stanowią o warunkach prawdziwości wypowiedzenia: w zależności od kontekstu „blisko” może oznaczać, że sklep sieci Biedronka jest w zasię-gu ręki, wzroku albo oddalony o np. 50 czy też 500 kilometrów. Prawie niemożliwie będzie też odnalezienie kontekstu, w  którym komunikat z  przykładu 3 nie będzie musiał być poddanym saturacji, ponieważ prawdopodobnie każdy w  swoim życiu chociaż raz kupował chleb. W tym przypadku niezbędne będzie wyznaczenie okresu czasu, dla któ-rego twierdzenie byłoby prawdziwe (np. Kiedy robiłem dzisiaj zakupy, nie kupiłem chleba). W przykładach 4 i 5 mamy do czynienia z komunałami, które nigdy nie będą wyrażały tego, co mówiący miał intencję przeka-zać. Każdy człowiek posiada głowę, a każda czynność, nie tylko osiąg-nięcie danego celu, wymaga określonej ilości czasu. W  przykładach 5–8 nieodzowne jest przeprowadzenie procesów, które Carston (2002) nazywa zawężaniem oraz poszerzaniem. Trwająca bez przerwy praca w odniesieniu do człowieka jest raczej niemożliwa, podobnie wątpliwy jest fakt, że autor wypowiedzi 6 nawet na chwilę nie przestaje czyścić łazienki, a autorowi wypowiedzi 7 podano kawę w stanie wrzenia. Wyra-żenia „bezustanny”, „cały czas” oraz „wrzątek” nie zostały użyte w ich do-słownym sensie – stanowią one tzw. koncepty doraźne (ad hoc concepts). Koncepty takie zawierają wprawdzie część znaczenia przypisywanego leksemom, na  bazie których powstały, ale ekstrakcja znaczenia inten-cjonalnego pociąga za sobą konieczność pragmatycznego rozluźnienia znaczenia zakodowanego. W przykładzie 8 sytuacja jest odwrotna: kon-cept doraźny „bezsilny” wymaga zawężenia (mówiący może być bezrad-ny wobec jednej sytuacji, a zupełnie dobrze sprostać innej). Przypadek 9 ilustruje sytuację, w której wymagany jest pewien stopień zarówno za-wężenia, jak i poszerzenia. W pewnym kontekście mówiąca może mieć

Nieporozumienie a relewancja

Page 144: Via Comunicandi

144

na  myśli, że  jej córka co prawda nie jest sławną osobistością, ale lubi publiczne wystąpienia.

Procesy wzbogacania należą do  najczęstszych przyczyn powstawa-nia nieporozumień. Jak wskazano wyżej, informacje przekazywane eksplicytnie często rozumiane są niezgodnie z  intencją mówiącego ze względu na  to, że  w  pewnych kontekstach znaczenie poszczególnych leksemów znacznie odbiega od ich znaczenia literalnego. Rozważmy po-niższe przykłady nieporozumień: pierwszy z nich pochodzi z  rozmowy historyka Sephena Ambrose z astronautą Neilem Armstrongiem, drugi z wywiadu Toma Bradby z księciem Williamem i Kate Middleton.

(3) Armstrong: Jestem pewien, że musieli się skupić na rzeczach, które byłyby ważne dla lotnictwa, ponieważ był to program skie-rowany do lotników. Ale nie pamiętam szczegółów testu, za wy-jątkiem tego, że był dość długi.-Ambrose: Co masz na myśli mówiąc „długi”?Armstrong: To był całodniowy test.Ambrose: Tak to kiedyś organizowali. (Śmiech) Sam przeszedłem taki test.(www.nasa.gov/pdf/62281main_armstrong_oralhistory.pdf (04/2011))

(4) TB: Czy William  kiedykolwiek coś gotuje albo robi coś poży-tecznego w domu?KW: Zdefiniuj pojęcie „pożyteczny”, Tom!TB: Może nie wnikajmy w to.(http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/royal-wed-ding/8138904/Royal-Wedding-Prince-William-and-Kate-Middle-ton-interview-in-full.htm (05/2011))

W  pierwszym wywiadzie słuchający poprawnie rozpoznaje bodziec jako eksplicytny, ale uzyskanie zamierzonej interpretacji wypowiedzi utrudnia interpretacja przymiotnika skalarnego „długi”. Ostatnia wypo-wiedź Ambrose sugeruje, że  przyczyną nieporozumienia nie jest brak wiedzy ogólnej dotyczącej testów lotniczych, ale świadomość faktu, że testy takie mogą mieć różną długość. Kiedy Armstrong przekazuje do-kładniejszą informację, słuchający dociera do zamierzonej interpretacji. W  przykładzie (4), podobnie jak w  poprzednim przypadku, słuchający prawidłowo rozpoznaje wypowiedź jako eksplicytną. Chociaż stawiane

Maciej Sedlaczek

Page 145: Via Comunicandi

145

przez Bradby’ego pytanie teoretycznie zawiera tezę, której możemy przypisać warunki prawdziwości, przymiotnik „pożyteczny” przejawia kilka cech „wrażliwości” na kontekst (jest skalarny, relatywny, zbyt ogól-ny). Przymiotnik prowokuje też derywację wielu humorystycznych i nie-zamierzonych implikatur, w konsekwencji czego Bradby odmawia spre-cyzowania pytania.

Implikatura

Kolejne kwestie sprzyjające powstawaniu nieporozumień związane są z  ekstrakcją znaczenia implicytnego. Jak wspomniano wyżej, według Grice’a, implikatura to termin określający znaczenie wypowiedzi niedo-słowne i nietypowe, będące produktem wnioskowania pragmatycznego, w ramach którego przestrzegane są zasady konwersacyjne. Teoria rele-wancji definiuje implikaturę negatywnie, to znaczy jako komunikowaną hipotezę, która nie jest eksplikaturą. Carston (2003: 9) pisze: „Eksplikatura to forma propozycjonalna komunikowana przez wypowiedź, skonstruo-wana pragmatycznie na bazie propozycjonalnego schematu lub szablo-nu (formy logicznej), którą wypowiedź koduje; jej teść jest połączeniem lingwistycznie odkodowanego materiału oraz materiału wnioskowane-go pragmatycznie. Implikatura jest każdą inną formą propozycjonalną komunikowaną przez wypowiedź; jej treść stanowi całkowicie materiał wnioskowany pragmatycznie. Tak więc podział na  eksplikaturę i  impli-katurę jest rozróżnieniem derywacyjnym i  z  definicji powstaje wyłącz-nie dla werbalnej (albo bardziej ogólnie: opartej na kodzie) komunika-cji ostensywnej”. Carston (1988) proponuje też „zasadę niezależności funkcjonalnej”, według której eksplikatury i  implikatury muszą zajmo-wać niezależne role w inferencyjnych interakcjach z innymi hipotezami: implikatura nie może też wynikać logicznie z  eksplikatury. Implikatura nie jest znaczeniem kodowanym i w związku z tym musi być przez słu-chającego wywnioskowana. Sperber i Wilson (1995: 195) wyróżniają dwa typy implikatur: implikowane przesłanki („odzyskiwane z pamięci albo konstruowane poprzez rozwinięcie schematów hipotez odzyskanych z  pamięci”) oraz implikowane konkluzje („dedukowane z  eksplikatury wypowiedzi oraz kontekstu”). Dla potrzeb proponowanej klasyfikacji nieporozumień podział ten nie będzie istotny: ekstrakcja niezamierzonej implikowanej przesłanki lub implikowanego wniosku traktowana będzie jako wyprowadzenie niesłusznej implikatury.

Nieporozumienie a relewancja

Page 146: Via Comunicandi

146

Pierwszy typ nieporozumień związany z implikaturą polega na przypi-saniu niezamierzonych implikatur wypowiedzi, która – zgodnie z intencją nadawcy – powinna być rozumiana jako eksplicytna. Zgodnie z założe-niami teorii relewancji, jeśli interpretacja czysto semantyczna lub inter-pretacja będąca wynikiem minimalnej kontekstualizacji (przypisanie odniesień, ujednoznacznienie, saturacja) jest wystarczająco relewantna, to słuchający pozostanie przy niej i uzna ją za zamierzoną. Jeśli jednak interpretacja eksplikatury nie jest wystarczająca, aby zaspokoić domnie-manie relewancji, wówczas inferencyjnie poszukiwane są znaczenia im-plicytne. Dascal zauważa, że nawet w pełni eksplicytna wypowiedź może wzbudzać wątpliwości dotyczące jej „dosłowności”: „Jeśli kontekst jest taki, że z równym powodzeniem umożliwia użycie formuły o mniejszym stopniu eksplicytności, bardzo prawdopodobne jest, że słuchający bę-dzie poszukiwał znaczenia implicytnego w tym, co zostało powiedziane” (Dascal 1983: 315). Trudno nie zgodzić z  Dascalem, skoro, jak twierdzi Žegarac (1998: 4), nie tylko wypowiedź, ale „każde zachowanie człowieka jest informatywne, w tym sensie, że dostarcza materiału dla procesów inferencyjnych”. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że „intencjonalnie informatywne są tylko niektóre zachowania, a jeszcze mniejsza ich część jest informatywna w  sposób ewidentny”. Sperber i Wilson (1995: 194) sugerują, że przykładem wypowiedzi, która nie niesie za sobą żadnych implikatur, jest odpowiedź przypadkowo napotkanej osoby zapytanej o  godzinę. Taka osoba, co prawda, zdaje sobie sprawę, że  informacja o aktualnej godzinie będzie dla nas relewantna, ale nie może wiedzieć, w jaki sposób będzie ona relewantna, jakie efekty poznawcze niesie dla słuchającego oraz w  jakim kontekście zostanie przetworzona. Pomi-mo że jedyną intencją wypowiedzi było poinformowanie słuchającego o tym, która jest godzina, zgodnie z tym, co pisze Žegarac, nawet prozo-dia wypowiedzi może dostarczyć słuchającemu informacji, na przykład o tym, że mówiący ma katar, jest wystraszony, pochodzi z innego regio-nu. Z innych przesłanek wywnioskować możemy informację, że mówią-cy posiada niemodny zegarek. Nie są to jednak fakty, które mówiący chciał nam zakomunikować udzielając informacji o aktualnej godzinie. Samo przypisanie nadawcy pewnych niezamierzonych intencji nie musi koniecznie prowadzić do nieporozumienia czy też zakłócać konwersację: słuchający może przyjąć, że skoro informacja przekazana została przez nadawcę implicytnie, to nie należy się do niej odnosić jawnie. Wykrycie takiego nieporozumienia jest praktycznie niemożliwe. Ten typ nieporo-zumień powstawać będzie więc wtedy, kiedy bodźcowi eksplicytnemu

Maciej Sedlaczek

Page 147: Via Comunicandi

147

słuchający przypisze implikatury, których nadawca nie miał intencji za-komunikować (nawet jeśli przypuszczał, że  ekstrakcja pewnych impli-katur w  danym kontekście może mieć miejsce), i  w  sposób jawny, os-tensywny, da do zrozumienia mówiącemu, że taką interpretacje przyjął jako zamierzoną. Rozważmy poniższy przykład nieporozumienia. Jest to fragment wywiadu z Caroline Kennedy, która w 2008 roku wyraziła zain-teresowanie kandydowaniem na  stanowisko senatora Stanów Zjedno-czonych, po odejściu Hillary Clinton. David Paterson, gubernator stanu Nowy Jork,  miał za zadanie wybrać osobę, która zastąpiłaby Clinton. Jest to fragment zamieszczonego w „New York Times” wywiadu.

(5) NYT: Porozmawiajmy  trochę  o  innych kandydatach zainte-resowanych stanowiskiem. Andrew  Cuomo  był prokuratorem, sekretarzem gabinetu, bliskim doradcą gubernatora. Ma duże doświadczenie i  zna sprawy stanu jak własną kieszeń. Odpo-wiedz mi, dlaczego  gubernator powinien wybrać Ciebie, a  nie Andrew Cuomo.CK: Andrew Cuomo znam od wielu lat, często też rozmawialiśmy o naszych kandydaturach. Mamy bardzo dobre stosunki, podzi-wiam pracę, którą teraz wykonuje. Nie zamierzam więc kryty-kować jego ani innych kandydatów, ponieważ uważam, że  po-siadają ogromne doświadczenie. Gubernator mógłby wybrać kogokolwiek z nich i [wybrana osoba] sprawdziłaby się na stano-wisku senatora.NYT: Nie proszę Cię o krytykę. Proszę Cię, abyś powiedziała, dla-czego wybrana miałabyś być Ty. Co sprawia, że  jesteś najlepszą kandydatką?CK: Cóż, to  zależy oczywiście od  tego, czego spodziewa się gubernator.( h t t p : / / w w w . n y t i m e s . c o m / 2 0 0 8 / 1 2 / 2 8 / n y r e g i o n / 28kennedytranscript.html (05/2011))

Pytanie, dlaczego Kennedy powinna zostać wybrana senatorem za-miast Andrew Cuomo, postawione zostało w  sposób eksplicytny. Do-datkowo dziennikarz przedstawia też zalety Cuomo, chcąc, aby Kenne-dy przedstawiła swoje. Kennedy jednak odczytuje pytanie dziennikarza błędnie, interpretując intencje dziennikarza jako podżeganie do krytyki swojego konkurenta. Oznacza to, że bodziec został przez Kennedy zin-terpretowany jako implicytny. Po tym, jak polityk wyraża swoją niechęć

Nieporozumienie a relewancja

Page 148: Via Comunicandi

148

do  krytyki Cuomo,  dziennikarz tłumaczy, że  nie było to jego intencją. Jeszcze raz zadaje to samo pytanie, tym razem jednak dodaje także py-tanie naprowadzające. Dopiero wtedy Kennedy rozpoznaje bodziec pra-widłowo i ponownie formułuje swoją odpowiedź.

Kolejny typ nieporozumień polega na przypisaniu wypowiedzi, która powinna być rozumiana na  poziomie implicytnym, implikatury lub im-plikatur innych od tych, które zamierzał zakomunikować mówiący. Oma-wiając podobną kategorię w  zaproponowanej przez siebie taksonomii nieporozumień Yus (1999: 21) stwierdza, że bodziec implicytny nigdy nie zostanie zrozumiany poprawnie, jeżeli pewne informacje nie są podzie-lane przez rozmówców. Formułując takie twierdzenie, Yus powołuje się na opinię Gibbsa (zobacz Yus 1999: 21), według którego jeśli intencją wy-powiadającego zdanie „Jan to prawdziwy Einstein” jest zakomunikowanie treści „Jan jest głupi”, to zarówno mówiący, jak i słuchacze muszą uprzed-nio podzielać niepochlebną opinię o inteligencji Jana. Podejście takie jest błędne, nie tylko z punktu widzenia teorii relewancji. Jeśli przyjmiemy za-łożenie o tym, że wspólny grunt konwersacji stanowi w istotnym stopniu wiedza wspólna, to do zrozumienia ironii zawartej w wypowiedzi przyto-czonej przez Gibbsa wystarczy jedynie wiedza rozmówców o tym, że mó-wiący nisko ocenia inteligencję Jana, oraz o  tym, że  rozmówcy wiedzą, że mówiący nisko ocenia inteligencję Jana. Słuchający nie muszą podzie-lać tej opinii. Jeśli zgodnie z  założeniami teorii relewancji za  podstawę wspólnego gruntu konwersacji uznamy wspólne otoczenie kognitywne, kluczowa dla zrozumienia ironii będzie dostępność hipotezy „Jan jest głu-pi”. Podobnie jak pojęcie relewancji, dostępność jest jakością stopniowal-ną: im mniejsza dostępność danej hipotezy wymaganej do zrozumienia bodźca, tym większe prawdopodobieństwo zaistnienia nieporozumienia. Mówiący, decydując się na  wykorzystanie bodźca implicytnego, musi więc ocenić zasoby kognitywne słuchaczy. Zbyt wysokie oszacowanie możliwości słuchaczy spowoduje, że zamierzone przez mówiącego zna-czenie implicytne nie zostanie zrozumiane we właściwy sposób albo nie zostanie zrozumiane wcale. Sytuację taką możemy zaobserwować w po-niższym fragmencie wywiadu z byłym premierem Wielkiej Brytanii, Gor-donem Brownem. Wywiad był częścią emitowanego przez telewizję ITV1 programu „Life Stories” prowadzonego przez Piersa Morgana. Rozmowa dotyczy studenckiego życia Browna. Do nieporozumienia dochodzi, kie-dy Brown dociera do  znaczenia implicytnego, niezamierzonego przez nadawcę. Ekstrakcja znaczenia zamierzonego ma miejsce dopiero po po-nownym zadaniu pytania, również w sposób implicytny.

Maciej Sedlaczek

Page 149: Via Comunicandi

149

(6) PM: Dużo wtedy piłeś?GB: Trochę, tak...PM: Co pociągałeś? Co piłeś podczas nocnej imprezy?GB: Nie wiem, kilka kufli piwa, ale tylko piwa.PM: To były późne lata sześćdziesiąte, musiałeś trochę wychlać...GB: Prawdopodobnie sześć piw.PM: A co z... To były lata sześćdziesiąte. Wiesz, do czego zmierzam, Gordon?GB: W latach sześćdziesiątych uniwersytety były bardzo ekscytu-jącymi miejscami.PM: Powiem tak – w tych czasach przez uniwersytety przewijało się sporo narkotyków.GB: Nie, nigdy nie paliłem trawki. Nigdy, nigdy nie tknąłem twar-dych narkotyków.PM: Nigdy nie wdychałeś, wydychałeś?GB: Nigdy... Nigdy nie znosiłem narkotyków, zawsze uważałem, że mogą wyrządzić ludziom okropną krzywdę.(http://www.inthenews.co.uk/comment/news/politics/gordon--brown-itv1-interview-full-transcript-$1359820.htm (04/2011))

W powyższym fragmencie możemy zauważyć, że Brown prawidłowo rozpoznaje pytanie jako implicytne, jednak konkluzja, do której docho-dzi, nie jest tą zamierzoną przez pytającego. Podkreślając przez powtó-rzenie pojęcie „lata sześćdziesiąte”, Morgan implikuje informację o tym, że  lata sześćdziesiąte są zazwyczaj kojarzone z powszechnym użyciem narkotyków. Jest mało prawdopodobne, że hipoteza taka jest dla Brow-na niedostępna. Jest dostępna, a  jednak nieosiągalna dla aktualnego procesu inferencyjnego. Możliwe, że zakres zbioru przesłanek konteks-tualnych, do  którego słuchający powinien ograniczyć derywacje im-plikatur, nie został wyraźnie określony przez mówiącego. W rezultacie, zamiast odpowiedzieć na pytanie „Czy podczas studiów brałeś narkoty-ki?”, Brown stwierdza, że uniwersytety w latach sześćdziesiątych były eks-cytującymi miejscami. Kolejna próba uzyskania informacji jest również implicytna i nie ma formy pytania. Tym razem jednak Brown rozpoznaje intencje dziennikarza i daje do zrozumienia, że nigdy nie miał kontaktu z narkotykami. Mamy więc do czynienia z przypisaniem wypowiedzi im-plicytnej implikatury innej od zamierzonej przez dziennikarza.

Następny typ nieporozumienia polega na odczytaniu przez słuchają-cego bodźca implicytnego jako eksplicytnego. Nieporozumienia takie

Nieporozumienie a relewancja

Page 150: Via Comunicandi

150

powstają często, gdy wypowiedź mówiącego stanowi jedynie wskazów-kę mającą pomóc słuchającemu w  wyborze odpowiednich przesłanek kontekstualnych niezbędnych do  poprawnego zrozumienia bodźca na  poziomie implicytnym. Okoliczności zaistnienia takiego nieporozu-mienia będą więc niemal identyczne z  okolicznościami powstawania nieporozumień stanowiących poprzednią kategorię. W tym przypadku jednak słuchający powstrzyma się od przypisywania wypowiedzi im-plikatur: za  wystarczająco relewantną i  zamierzoną uzna interpretację semantyczną lub interpretację będącą wynikiem minimalnej konteks-tualizacji. Nieporozumienia takie mogą także powstawać przy interpre-tacji wypowiedzi w całości metaforycznych lub zawierających metafory. Znaczenia metafor są częściami składowymi eksplikatury, ale gwarantu-ją uzyskanie zamierzonych implikatur. Jeżeli dyskurs poprzedzający taką wypowiedź wymagał interpretacji wyłącznie na poziomie eksplicytnym, nagłe użycie przez mówiącego wypowiedzi implicytnej zrealizowanej językiem figuratywnym narażone jest na  niepowodzenie. Dla ilustracji przyjrzyjmy się poniższemu fragmentowi wywiadu z piosenkarką Rachel Stevens.

(7) Dziennikarz: Piosenka Some Girls jest dość nieprzyzwoita, nieprawdaż?Stevens: Jest nieprzyzwoita. Kiedy spytałam Richarda X, produ-centa, o  czym będzie piosenka, stał się bardzo tajemniczy i  nie chciał powiedzieć.(8) Dziennikarz: Opowiada o  oddawaniu przysług seksualnych w zamian za umożliwienie kariery.Stevens: Tak. Wiem, do czego zmierzasz...Dziennikarz: Proszę?Stevens: Nie jest to coś, do czego kiedykolwiek musiałam się ucie-kać. Nigdy nie słyszałam o czymś takim osobiście, ale jestem pew-na, że zdarza się to notorycznie.Stevens: Nie sugerowałem niczego. To tylko twoje brudne myśli!(http://www.rachelforever.com/interviews/3015 (04/2011))

Jeśli przeanalizujemy powyższy fragment dokładnie, dostrzeżemy, że zawiera on nie jeden, ale dwa przypadki nieporozumień, pasujących do  dwóch różnych kategorii. Kiedy dziennikarz opisuje piosenkę Ste-vens jako nieprzyzwoitą, prawdopodobnie nie spodziewa się usłyszeć wyłącznie potwierdzenia tezy zawartej w pytaniu, ale streszczenia tekstu

Maciej Sedlaczek

Page 151: Via Comunicandi

151

piosenki. Wypowiedź dziennikarza jest więc tylko wskazówką, którą słu-chający powinien wykorzystać poszukując relewantnego znaczenia im-plicytnego. Skoro pytanie dziennikarza należy rozpatrywać jako bodziec implicytny, odpowiedź piosenkarki sugeruje, że  doszło do  nieporozu-mienia, a bodziec został przez nią rozpoznany jako eksplicytny. Do ko-lejnego nieporozumienia dochodzi, gdy dziennikarz przedstawia własne streszczenie tekstu piosenki, chcąc, aby Stevens rozwinęła wątek. Wypo-wiedź ta również powinna być zrozumiana na  poziomie implicytnym. Stevens, co prawda, rozpoznaje wypowiedz jako implicytną, ale przypi-suje jej niezamierzone implikatury. W  mniemaniu Stevens dziennikarz oskarża ją o to, że postępuje w taki sam sposób, jak bohaterki jej utworu. W przypadku drugiego nieporozumienia mamy do czynienia z przypi-saniem wypowiedzi implicytnej implikatury innej od zamierzonej przez mówiącego.

***

Przedstawione powyżej zestawienie czterech różnych kategorii niepo-rozumień nie jest nowe. Opisane warianty zawarte zostały w taksonomii nieporozumień zestawionej przez Yusa (1999). Należy jednak zaznaczyć, że  prezentowane w  niniejszym artykule teoretyczne uzasadnienia dla takiego podziału są różne od zaprezentowanych przez Yusa4. Ponadto wymienione kategorie stanowić będą jedynie „techniczną” cześć propo-nowanej klasyfikacji. „Techniczną” ze względu na wspomniany już fakt, że  podział na  eksplikaturę i  implikaturę ma charakter jedynie derywa-cyjny. Sugerowane przez teorię relewancji ekonomiczne ujęcie procesu komunikacji opiera się, między innymi, na  założeniu o  równoważeniu wysiłków i  efektów poznawczych. W  praktyce oznacza to, że  pojedyn-cza wypowiedź może przekazywać wiele informacji zamierzonych przez mówiącego – zarówno na poziomie eksplicytnym, jak i implicytnym (tj. implikatury silne i słabe). Możliwa więc jest sytuacja, w której cześć zna-czeń mówcy zostanie rozpoznana prawidłowo, a cześć błędnie. Rzadko też wypowiedź będzie czysto eksplicytna lub czysto implicytna. Skutek,

4 Opracowana przez Yusa (1999) taksonomia nieporozumień dotyczy komu-nikacji werbalnej i niewerbalnej. Nieporozumienia podzielone zostały na dwana-ście kategorii. Podstawą zestawienia Yusa jest twierdzenie, że wszystkie nieporo-zumienia są wynikiem przenikania się trzech pragmatycznych kontinuów: kon-tinuum eksplicytności i implicytności, kontinuum werbalności i niewerbalności oraz kontinuum intencjonalności i nieintencjonalności.

Nieporozumienie a relewancja

Page 152: Via Comunicandi

152

jaki założenie to niesie dla proponowanego podziału, to ewentualność przypisania jednego przypadku nieporozumienia do kilku kategorii. Nie powinno to jednak zakłócać funkcjonalności klasyfikacji.

Podział „techniczny” jest mimo wszystko niewystarczający do pełnego opisu nieporozumień z  dwóch powodów. Po  pierwsze, w  ujęciu teorii relewancji „zasadniczą właściwością większości komunikacji ludzkiej, za-równo werbalnej, jak i niewerbalnej, jest wyrażanie i rozpoznanie intencji. Zgodnie z tym podejściem interpretacja pragmatyczna jest ostatecznie ćwiczeniem z zakresu metapsychologii, gdzie słuchacz wnioskuje zamie-rzone przez mówcę znaczenie na podstawie świadectwa dostarczonego w tym celu przez mówcę” (Sperber & Wilson 2012: 261). Wpisana w teo-rię relewancji klasyfikacja nieporozumień powinna zatem pozostawać we współzależności z  teorią poznania. Po drugie, próby zdefiniowania nieporozumienia w oparciu wyłącznie o przesłanki „techniczne” obarczo-ne są ryzykiem nieprecyzyjności definicji5. Celowym zabiegiem jest więc przedstawienie definicji nieporozumienia dopiero w ostatniej części ni-niejszego artykułu.

Nieporozumienia i selekcja kontekstu

Zgodnie z  przedstawionymi powyżej definicjami domniemanie rele-wancji zaspokojone może zostać jedynie przez jednoczesne przetworze-nie bodźca oraz kontekstu. Dobór odpowiedniego zbioru założeń kon-tekstualnych odgrywa zatem zasadniczą rolę w docieraniu do znaczenia nadanego przez mówcę. Czym w ujęciu teorii relewancji jest więc kon-tekst? Według Wilson (1994: 41) kontekst „nie oznacza po prostu poprze-dzającego tekstu językowego, lub środowiska, w  którym wypowiedź ma miejsce. Jest to zbiór hipotez, jaki wnoszony jest w celu osiągnięcia

5 Mimo że  taksonomia Yusa opiera się na  teorii relewancji, przedstawiona przez niego definicja (1999: 2) zawiera stwierdzenie, że  nieporozumienie to wybór takiej interpretacji, która nie jest „DOKŁADNIE interpretacją zamierzoną przez mówiącego” (podkreślenie autora – M.S.). Tego typu podejście bliższe jest modelowi kodowemu komunikacji. Według Sperbera natomiast (1996: 83) ko-munikacja nie jest procesem polegającym na duplikacji, lecz na  transformacji. Informacja podlegać może transformacji w różnym stopniu: informacja może zo-stać całkowicie utracona lub powielona. Przypadki, w których informacja zostaje powielona, są jednak niezwykle rzadkie.

Maciej Sedlaczek

Page 153: Via Comunicandi

153

zamierzonych interpretacji. Hipotezy te mogą być tworzone na  bazie poprzedzającego tekstu, obserwacji mówiącego i  tego, co dzieje się w najbliższym otoczeniu. Mogą również pochodzić z kultury i wiedzy na-ukowej. Mogą to też być zdroworozsądkowe założenia, a bardziej ogól-nie, hipotezy pochodzące z każdej współdzielonej lub idiosynkratycznej informacji, jaka jest osiągalna dla słuchacza w danym momencie”. Jako kontekst wybierane są więc zbiory hipotez pochodzące z pamięci senso-rycznej, operacyjnej i długotrwałej. Sposób, w jaki działa ludzka pamięć, jest przedmiotem badań psychologów oraz neurobiologów. Celem ni-niejszego artykułu nie jest jednak przybliżanie mechanizmów kierują-cych organizacją i funkcjonowaniem pamięci, ale ustalenie roli procesów wnioskowania w powstawaniu nieporozumień.

W  procesie interpretacji wypowiedzi stałą jest relewancja, zmienną kontekst: słuchający z  góry przyjmuje, że  wypowiedź mówiącego jest dla niego relewantna, i w tym celu wybiera kontekst, który uzasadni jego oczekiwania. Proces doboru kontekstu jest zatem procesem inferencyj-nym, determinowanym przez naszą pamięć. Interpretację wypowiedzi słuchacz zaczyna od małego zbioru hipotez: hipotezy testowane są pod kątem możliwych do  osiągnięcia efektów kontekstualnych. Jeżeli nie są one wystarczające, kontekst jest rozszerzany i ponownie testowany. Procedura taka może być powtarzana wielokrotnie, dopóki słuchający nie uzyska efektów kontekstualnych dostatecznych do  zaspokojenia domniemania relewancji. Należy jednak zaznaczyć, że zgodnie z teorią relewancji istnieje tylko jedna interpretacja, która jest zadowalająca ze względu na  relewancję. Słuchający nie będzie wkładał dodatkowego wysiłku w ocenę kilku interpretacji, które wydają się równie przekonywa-jące. W ramach przebiegającego w ten sposób postępowania interpreta-cyjnego do nieporozumienia może dojść z dwóch powodów, reprezen-towanych przez punkty a i b poniższej definicji.

Nieporozumienie jest efektem:a. przetworzenia wypowiedzi wraz z kontekstem, który nie gwaran-tuje uzyskania interpretacji zamierzonej przez mówcę i tylko pozor-nie zaspokaja domniemanie relewancji,b. lub niemożliwości doboru kontekstu, z którym przetworzona wy-powiedź zaspokajałaby domniemanie relewancji.

Przyjrzyjmy się dokładnie obu podpunktom. Po  pierwsze, mimo że  mówiący formułuje swoją wypowiedź w  sposób taki, aby pierwsza

Nieporozumienie a relewancja

Page 154: Via Comunicandi

154

interpretacja zaspokajająca domniemanie relewancji słuchającego była tą, którą miał intencję zakomunikować, to mówiący nie jest w  stanie przewidzieć z  całkowitą pewnością, że  tak właśnie się stanie. Dyshar-monia pomiędzy pamięcią mówiącego a  pamięcią słuchającego może doprowadzić do sytuacji, w której słuchający, tworząc kontekst, z którym przetworzony zostanie bodziec, pominie pewne hipotezy istotne dla za-spokojenia relewancji. Rezultatem takich okoliczności będzie zaakcep-towanie przez słuchacza interpretacji niezamierzonej przez mówiącego, czyli nieporozumienie opisane w podpunkcie (a).

Po drugie, słuchacz może uznać, że wysiłek, który wkłada w odnalezie-nie odpowiedniego kontekstu, jest za duży. Wówczas zakończy on proces interpretacji dochodząc do wielu hipotez, z których żadna nie zaspokaja domniemania relewancji. Wbrew pozorom takie okoliczności nie prowa-dzą do niezrozumienia6, ale nieporozumienia opisanego w podpunkcie (b): słuchacz dochodzi przecież do  pewnych wniosków dotyczących wypowiedzi, mijają się one jednak z oczekiwaniem relewancji. Tak jak to czynią niektórzy autorzy (np. Mirecki 2004, 2005), można też rozwiązać tę kwestię w sposób bardziej precyzyjny i przyjąć, że punkt (a) definiuje nieporozumienie, a punkt (b) defekt komunikacyjny (communication fai-lure). Podział taki wydaje się zbyteczny dla potrzeb obecnego badania, tym bardziej że  oba przypadki posiadają jednak cechę wspólną. Jeże-li weźmiemy pod uwagę efektywność poznawczą7, to okaże się, że tak naprawdę domniemanie relewancji nie zostało zaspokojone w żadnym z przypadków. Kiedy słuchający zaspokoi domniemanie relewancji fał-szywymi wnioskami dotyczącymi intencji mówiącego, domniemanie zostaje zaspokojone pozornie. Fałszywe wnioski nie są relewantne, a je-dynie wydają się relewantne, i to w takim stopniu, w jakim byłyby rele-wantne, gdyby były prawdziwe.

Przyjrzyjmy się zatem czterem „kognitywnym” kategoriom nieporozu-mień opartym na powyższych założeniach.

6 Niezrozumieniem będziemy określali sytuację, w  której słuchacz nie jest w  stanie dojść do  żadnych hipotez dotyczących interpretowanej wypowiedzi (za wyjątkiem hipotezy, że nie rozumie on wypowiedzi). W związku z tym wypo-wiedź nie niesie żadnych pozytywnych efektów poznawczych.

7 W posłowiu do drugiego wydania Relevance: Communication and Cognition autorzy zauważają, że funkcją systemu kognitywnego jest dostarczanie wiedzy, a nie fałszywych przekonań, oraz że koncepcja relewancji nie może być rozpatry-wana oddzielnie od koncepcji prawdy (Sperber & Wilson 1995: 263).

Maciej Sedlaczek

Page 155: Via Comunicandi

155

I. Kontekst wymagany do interpretacji wypowiedzi jest niedostępny.Sytuacja taka ma miejsce wówczas, gdy informacje do stworze-nia kontekstu, w którym zostanie przetworzony bodziec, są nie-dostępne, tzn. nie są znane i  niemożliwe jest dotarcie do  nich na drodze wnioskowania. Dla słuchacza oznacza to, że do prze-tworzenia wypowiedzi użyje on niewłaściwego kontekstu lub od-rzuci domniemanie relewancji.II. Kontekst wymagany do interpretacji wypowiedzi jest dostępny, ale nieosiągalny w danej sytuacji.W tym przypadku informacje wymagane do stworzenia konteks-tu, w którym zostanie przetworzony bodziec, są dostępne, mimo to słuchający nie może do  nich dotrzeć. Powody takiej sytuacji mogą być różne: Sperber i Wilson (1995: 138) sugerują, że mogą być one związane z organizacją pamięci encyklopedycznej danej osoby lub innymi czynnościami umysłowymi, w które dana oso-ba jest zaangażowana w  danej chwili. Powodem może być też zmęczenie, stres lub warunki, w których przebiega interpretacja wypowiedzi. Dla słuchacza oznacza to, że do przetworzenia wy-powiedzi użyje on niewłaściwego kontekstu lub odrzuci domnie-manie relewancji.III. Kontekst wymagany do  interpretacji wypowiedzi jest dostępny, osiągalny – ale nie jest najłatwiej osiągalny.W tym przypadku informacje wymagane do stworzenia konteks-tu, w którym zostanie przetworzony bodziec, są dostępne, słucha-jący jest w stanie do nich dotrzeć. Minimalizując wysiłek poznaw-czy, słuchający tworzy jednak kontekst w  oparciu o  osiągalne łatwiej informacje. Dla słuchacza oznacza to, że do przetworzenia wypowiedzi użyje on niewłaściwego kontekstu.IV. Kontekst wymagany do  interpretacji wypowiedzi jest dostępny, ale w równym stopniu osiągalny z kontekstami nieistotnymi dla po-prawnej interpretacji.Sytuacja taka ma miejsce wówczas, gdy żaden z  testowanych kontekstów nie jest w stanie zaspokoić domniemania relewancji. W  rezultacie domniemanie relewancji zostaje odrzucone. Słu-chacz może też poprosić mówcę o  dodatkowe wskazówki (np. zapytać Co masz na myśli?) i wznowić procedurę interpretacji.

Zaproponowane kategorie „kognitywne” mają charakter teoretyczny. Oznacza to, że  nie jesteśmy w  stanie określić, z  całkowitą pewnością,

Nieporozumienie a relewancja

Page 156: Via Comunicandi

156

który ze scenariuszy reprezentowanych przez cztery typy nieporozu-mień został aktywowany. Bardzo często możemy jednak wywnioskować to z dalszego toku wypowiedzi rozmówców. Zestawienie kategorii „kog-nitywnych” z „technicznymi” (przedstawione w tabeli 1) powinno pozwo-lić na  doprecyzowanie zaprezentowanej klasyfikacji. Wyszczególnijmy zatem ponownie kategorie „technicznie” opisane w poprzedniej części artykułu:

a. Bodziec eksplicytny rozpoznany jako eksplicytny, przy błędnym przypisaniu odniesień wyrażeniom referencyjnym, lub błędnym ujednoznacznieniu, lub błędnej saturacji pragmatycznej.b. Bodziec eksplicytny rozpoznany jako bodziec implicytny.c. Bodziec implicytny rozpoznany jako bodziec implicytny, lecz implikatury niezamierzone przez nadawcę.d. Bodziec implicytny rozpoznany jako eksplicytny.

Tabela 1. Klasyfikacja nieporozumień – zestawienie kategorii „kognityw-nych” (oznaczonych symbolami I–IV) z  „technicznymi” (oznaczonymi litera-mi a, b, c, d). Cyf ry arabskie ujęte w  nawias odpowiadają opisanym powyżej nieporozumieniom

Kategorie kognitywne

I. II. III. IV.

Kategorie techniczne

a (1), (2) (3), (4)

b (5)

c (6), (8)

d (7)

Zestawienie kategorii utworzyło szesnaście kombinacji, według któ-rych możemy klasyfikować nieporozumienia. Przetestujmy teraz funk-cjonalność zaproponowanej taksonomii i spróbujmy przypisać katego-riom nieporozumienia cytowane powyżej.

We fragmencie (1) wywiadu z piosenkarką Louise Redknapp nieporo-zumienie polega na nieprawidłowo przeprowadzonym procesie ujedno-znacznienia. Jest to zatem nieporozumienie podpadające pod kategorię a (bodziec eksplicytny rozpoznany jako eksplicytny, przy błędnym przypisa-niu odniesień wyrażeniom referencyjnym, lub błędnym ujednoznacznieniu,

Maciej Sedlaczek

Page 157: Via Comunicandi

157

lub błędnej saturacji pragmatycznej). Powodem złej selekcji kontekstu nie jest najprawdopodobniej nieznajomość twórczości piosenkarki. Atrak-cyjna (a  więc łatwiej osiągalna) jest hipoteza, że  Redknapp występuje nago (kategoria kognitywna III). Nieporozumienie wpisuje się więc w ka-tegorię IIIa.

We  fragmencie (2) wywiadu z modelem Silviu Tolu nieporozumienie jest wynikiem niepoprawnego przypisania odniesień. Mając do wyboru dwa desygnaty („modele” oraz „ludzie”), dziennikarz wybiera błędnie. Zaskoczenie dziennikarza wywołane taką interpretacją sugeruje, że  in-formacje potrzebne do utworzenia kontekstu były dostępne, ale nie naj-łatwiej osiągalne (kategoria kognitywna III). Podobnie jak w poprzednim przypadku nieporozumienie to wpiszemy zatem w kategorię IIIa.

W wywiadach (3) i (4) nieporozumienie jest rezultatem nieprawidłowo przeprowadzonego procesu saturacji pragmatycznej (bodziec eksplicyt-ny rozpoznany jako eksplicytny, przy błędnym przypisaniu odniesień wyra-żeniom referencyjnym, lub błędnym ujednoznacznieniu, lub błędnej satu-racji pragmatycznej – kategoria techniczna a). Wieloznaczność użytych w  wypowiedziach nadawcy przymiotników („długi” oraz „pożyteczny”) oraz prośba słuchających o doprecyzowanie pytań sugerują, że domnie-manie relewancji zostało odrzucone (kategoria kognitywna IV). Nieporo-zumienia te wpisywać się więc będą w kategorię IVa.

W wywiadzie z Caroline Kennedy (5) nieporozumienie zostało ziden-tyfikowane jako przypisanie niezamierzonej implikatury wypowiedzi eksplicytnej (bodziec eksplicytny rozpoznany jako bodziec implicytny – ka-tegoria techniczna b). Jest mało prawdopodobne, że Kennedy nie posia-dała wystarczających informacji, aby zinterpretować pytanie dziennika-rza na poziomie eksplicytnym. Sugeruje to zatem, że inny kontekst był osiągalny łatwiej (kategoria kognitywna III). Nieporozumienie to wpisuje się więc w kategorię IIIb.

We  fragmencie (6) wywiadu z  Gordonem Brownem nieporozumie-nie jest rezultatem przypisania wypowiedzi implicytnej niezamierzo-nej implikatury (bodziec implicytny rozpoznany jako bodziec implicytny, lecz implikatury niezamierzone przez nadawcę – kategoria techniczna c). Wątpliwe jest, by informacja o tym, że  lata sześćdziesiąte kojarzone są z powszechnym użyciem narkotyków, była dla Browna niedostępna. Jest tylko nieosiągalna dla danego procesu wnioskowania (kategoria kogni-tywna II). Nieporozumienie pasuje zatem do kategorii IIc.

We fragmencie (7) nieporozumienie polega na odczytaniu wypowie-dzi implicytnej jako eksplicytnej (bodziec implicytny rozpoznany jako

Nieporozumienie a relewancja

Page 158: Via Comunicandi

158

eksplicytny – kategoria techniczna d). Mało przekonywający jest scena-riusz, według którego informacje potrzebne do  poprawnego odczyta-nia pytania zadanego przez dziennikarza są dla Stevens niedostępne (kontekst wymagany do interpretacji wypowiedzi jest dostępny, osiągalny – ale nie jest najłatwiej osiągalny – kategoria kognitywna III). Podczas wywiadów dziennikarze bardzo często posługują się implikaturą niedo-określoną, a z pewnością nie jest to pierwszy wywiad, którego udziela Stevens. Piosenkarka najprawdopodobniej unika dodatkowego wysiłku wkładanego w analizę wypowiedzi i za wystarczająco relewantną uznaje interpretację na poziomie eksplicytnym. To nieporozumienie wpiszemy zatem w kategorię IIId.

Nieporozumienie, z  którym mamy do  czynienia we  fragmencie (8), polega na przypisaniu wypowiedzi implicytnej niezamierzonych impli-katur (bodziec implicytny rozpoznany jako bodziec implicytny, lecz impli-katury niezamierzone przez nadawcę – kategoria techniczna c) . Wątpliwe jest, że informacje potrzebne Stevens do zinterpretowania wypowiedzi dziennikarza jako pretekstu do dyskusji nad tekstem piosenki są dla Ste-vens niedostępne, możliwe natomiast, że nie są osiągalne (kontekst wy-magany do interpretacji wypowiedzi jest dostępny, ale nieosiągalny w danej sytuacji – kategoria kognitywna II). Dostępne i osiągalne jest natomiast podejrzenie, że dziennikarz próbuje oskarżyć piosenkarkę o niemoralne postępowanie. To nieporozumienie (7) wpisuje się zatem w kategorię IIc zaproponowanej klasyfikacji.

Wnioski

Rozważyliśmy dwa sposoby klasyfikacji nieporozumień, które zestawio-ne ze sobą stworzyły schemat pozwalający na  wyróżnienie dwunastu typów nieporozumień w komunikacji werbalnej. Po pierwsze, nieporo-zumienia mogą być klasyfikowane według sugerowanego przez teorię relewancji podziału warstw znaczeniowych wypowiedzi na eksplikatu-rę i  implikaturę. Klasyfikacja taka, mimo że  łatwa w  użyciu, nie bierze jednak pod uwagę procedur poznawczych zaangażowanych w  inter-pretację wypowiedzi. Po  drugie, nieporozumienia można klasyfikować posługując się kryterium dostępności oraz osiągalności informacji two-rzących kontekst, w  którym interpretowana jest wypowiedź. Uważam, że procedura selekcji kontekstu jest bezpośrednią przyczyną powstawa-nia nieporozumień, podział taki ma jednak charakter czysto teoretyczny.

Maciej Sedlaczek

Page 159: Via Comunicandi

159

Należy także zaznaczyć, że  kognitywna klasyfikacja nieporozumień może służyć jako punkt wyjścia dla opisu scenariuszy naprawy nieporo-zumień zaistniałych w trakcie konwersacji. Przedstawiona w pracy defi-nicja nieporozumienia oparta na założeniach teorii relewancji dowodzi z  kolei słuszności tezy, według której źródła nieporozumień możemy się doszukiwać wyłącznie w  procesach inferencyjnych, a  konkretnie – w procesie selekcji kontekstu, w którym przetworzony zostanie bodziec. Twierdzę, że nieumiejętność odkodowania wypowiedzi mówiącego pro-wadzi do niezrozumienia, czyli sytuacji, w której słuchający nie wyciąga żadnych wniosków z wypowiedzi mówiącego. Niezrozumienie ma miej-sce wtedy, kiedy wypowiedź komunikującego:

a. utworzona jest wyłącznie ze słownictwa nieznanego słucha ją - cemu,b. lub/oraz zrealizowana jest strukturami gramatycznymi niezna-nymi dla słuchającego.

Sytuacje niezrozumienia są zatem niezwykle rzadkie dla rozmówców konwersujących w  swoim języku macierzystym. Przypadki, w  których, mimo zrozumienia poszczególnych słów, nie potrafimy wywnioskować informacji, które komunikuje nasz interlokutor, lub rozumiemy je nie-zgodnie z intencjami mówiącego, są wynikiem wyłącznie wnioskowania inferencyjnego i powinny być traktowane jako nieporozumienia.

Bibliografia

Carston R. (1988), Implicature, Explicature and Truththeoretic Semantics, [w:] Men-tal Representations: The Interface between Language and Reality, ed. R. Kemp-son, Cambridge University Press, Cambridge, s. 155–181.

Carston R. (1996), Enrichment and Loosening: Complementary Processes in Deriv-ing the Proposition Expressed, „UCL Working Papers in Linguistics”, vol. 8, Uni-versity College, London.

Carston R. (2002), Thoughts and Utterances: The Pragmatics of Explicit Communica-tion, Blackwell, Oxford.

Carston R. (2003), Explicature and Semantics, [w:] Semantics: A Reader, eds. S. Da-vid, B. Gillon, Oxford University Press, Oxford, s. 817–845.

Carston R. (2004), Truth-Conditional Content and Conversational Implicature, [w:] The Semantics/Pragmatics Distinction, ed. C. Bianchi, CSLI Publications, Stanford.

Nieporozumienie a relewancja

Page 160: Via Comunicandi

160

Carston R. (2010), Explicit Communication and ‘Free’ Pragmatic Enrichment, [w:] Explicit Communication: Robyn Carston’s Pragmatics, eds. B. Soria, E. Romero, Palgrave Macmillan, New York, s. 217–287.

Dascal M. (1983), Pragmatics and the Philosophy of Mind: Thought in Language, John Benjamins Publishing Company, Amsterdam.

Fodor J.A. (1975), The Language of Thought, Harvard University Press, Cambridge, MA.

Grice P. (1989), Studies in the Way of Words, Harvard University Press, Cambridge, MA.

Lewis D. (1969), Conventions: A  Philosophical Study, Harvard University Press, Cambridge, MA.

Mirecki P. (2004), Communication ‘Failure’ – A Definition and Classification within the Theory of Relevance, „Relevance Studies in Poland”, vol. 1, eds. A. Korzenio-wska, M. Grzegorzewska, The Institute Of English Studies, University of War-saw, Warszawa, s. 45–51.

Mirecki P. (2005), Misunderstanding: A Starting Point for Successful Communication – A View from the Relevance-theoretic Perspective, „Relevance Studies in Poland”, vol. 2, eds. A. Korzeniowska, M. Grzegorzewska, The Institute Of English Stud-ies, University of Warsaw, Warszawa, s. 45–51.

Schegloff E.A. (1987), Some Sources of Misunderstanding in Talk-in-Interaction, „Linguistics”, vol. 25, s. 201–218.

Schegloff E.A. (1997), Third Turn Repair, [w:] Towards a Social Science of Language 2, eds. G.R. Guy, C. Feagin, D. Schiffrin, J. Baugh, John Benjamins Publishing Company, Amsterdam–Philadelphia.

Schegloff E.A., Jefferson G., Sacks H. (1977), The Preference for Self-correction in the Organization of Repair in Conversation, „Language”, vol. 53, s. 361–382.

Sperber D. (1996), Explaining Culture: A Naturalistic Approach, Blackwell, Oxford.Sperber D. (2005), Modularity and Relevance: How Can a Massively Modular Mind

Be Flexible and Context-sensitive?, [w:] The Innate Mind: Structure and Content, eds. P. Carruthers, S. Laurence, S. Stich, Oxford University Press, New York.

Sperber D., Wilson D. (1986), Relevance: Communication and Cognition, Blackwell, Oxford.

Sperber D., Wilson D. (1995), Relevance: Communication and Cognition. Second Edition, Blackwell, Oxford.

Wilson D. (1994), Relevance and Understanding, [w:] Language and Understand-ing, eds. G. Brown, K. Malmkjaer, A. Pollitt, J. Williams, Oxford University Press, Oxford, s. 35–58.

Wilson D., Sperber D. (2002a), Relevance Theory, „UCL Working Papers in Linguis-tics”, vol. 14, University College, London, s. 249–290.

Wilson D., Sperber D. (2002b), Truthfulness and Relevance, „Mind”, vol. 111, Oxford University Press, Oxford, s. 583–632.

Maciej Sedlaczek

Page 161: Via Comunicandi

Wilson D., Sperber D. (2012), Meaning and Relevance, Cambridge University Press, Cambridge.

Yus F. (1999), Towards a Pragmatic Taxonomy of Misunderstandings, „Revisita Ca-naria de Estudios Ingleses”, vol. 38, s. 218–239.

Zahn C. (1984), A Reexamination of Conversational Repair, „Communication Mon-ographs”, vol. 51, s. 56–66.

Žegarac V. (1998), What Is Phatic Communication?, [w:] Current Issues in Relevance Theory, eds. V. Rouchota, A. Jucker, John Benjamins Publishing Company, Am-sterdam, s. 327–361.

Fragmenty wywiadów:

Ambrose S.E., Brinkley D. (2001), Oral History Transcript: NASA Johnson Space Oral History Project: Interview with Neil A. Armstrong. Houston, Texas – 19 September 2001, www.nasa.gov/pdf/62281main_armstrong_oralhistory.pdf (04/2011).

Bad Girls: Interview with Rachel Stevens, „Rachel Forever fan website”, http://www.rachelforever.com/interviews/3015 (04/2011).

Bradby T., Interview with Prince William and Kate Middleton, ITV News, transkrypc-ja i wideo dostępne pod adresem: http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/royal-wedding/8138904/Royal-Wedding-Prince-William-and-Kate-Middleton-interview-in-full.htm.

Confessore N., Halbfinger D.M. (2008), Interview with Caroline Kennedy, tran-skrypcja dostępna pod adresem: http://www.nytimes.com/2008/12/28/nyregion/28kennedytranscript.html (05/2011).

Piers Morgan: Gordon Brown ITV1 Interview, transkrypcja dostępna pod adresem: http://www.inthenews.co.uk/comment/news/politics/gordon-brown-itv1-interview-full-transcript-$1359820.htm.

Spedding D. (1997), Dark Angel: Interview with Louise Redknapp, „Sky Internation-al Magazine”, vol. 135, Hachette EMAP Magazines Ltd., London, s. 52–56.

Taylor T., Interview with Silviu Tolu. Interview, „See like me: fashion and style blog”, http://www.seelike.me/post/568626803/silviu-tolu-interview (05/2011).

Wszystkie tłumaczenia: Maciej Sedlaczek

Nieporozumienie a relewancja

Page 162: Via Comunicandi
Page 163: Via Comunicandi

163

Beata Sierocka Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Wokół antropologii komunikacji

Ranga komunikacji społecznej – ranga konstytuujących ją zjawisk, procesów, relacji i  zależności – jest dziś już niepodważalna i  w  zasa-dzie niedyskutowalna. Ten – jeszcze kilka dziesiątków lat temu niemal niedostrzegany – wymiar ludzkiego świata niepostrzeżenie przeniknął i zdominował wszystkie sfery społecznej rzeczywistości. Za sprawą no-woczesnych technologii komunikacyjnych ujawnił swą rzeczywistą moc, upewniając co do tego, iż to właśnie w wymiarze komunikacyjnym kon-stytuuje się tkanka społecznego życia, zawiązują fundamentalne odnie-sienia poznawcze, budują wszelkie międzyludzkie relacje.

Ekspansja przestrzeni komunikacyjnej, eksplozja coraz to nowszych jej ukształtowań stawia przed nauką dwa rodzaje zadań. Wymusza miano-wicie nie tylko to, by poddać te zjawiska rozległym, wieloaspektowym badaniom, analizom, interpretacjom i prognozom, ale także i to, by nad-budować nad nimi spójną metarefleksję, porządkującą zarówno sam obszar przedmiotowy, jak i kompleks reflektujących nad nim nauk. Obie grupy tych zadań przenikają się oczywiście w wielu punktach. Wzajem-nie się warunkują, dookreślają i ustawicznie do siebie odnoszą. Niemniej nie jest niemożliwe ich wyizolowanie i sztuczne nieco ich odseparowa-nie, co zwłaszcza w odniesieniu do drugiej z nich – a więc do zagadnień z  poziomu metarefleksji – wydaje się stwarzać dogodną sposobność do uporządkowania paru fundamentalnych kwestii.

Te fundamentalne kwestie to oczywiście przede wszystkim tradycyjne pytania o przedmiot i metodę.

Pytanie o  przedmiot rozumiane jest – w  najprostszym ujęciu – jako pytanie o rzeczywiste pole odniesień dla badań i refleksji nad zjawiska-mi komunikacji społecznej, jako próba poszukiwania specyficznych dla tego obszaru charakterystyk i uwarunkowań. Pozyskane tu odpowiedzi są wiążące dla wszystkich dyscyplin wiedzy odnoszonych do sfery ko-munikacji społecznej – stanowią w istocie podstawę teoretycznego ich ugruntowania.

Page 164: Via Comunicandi

164

Beata Sierocka

Natomiast pytanie o metodę – w ogólniejszej perspektywie przybiera-jące postać pytania o specyficzny sposób podejścia do badanego obsza-ru, o szczególny punkt widzenia czy oryginalną dla danej nauki strukturę kategorialną – to kwestia pozwalająca ostatecznie na nakreślenie swoi-stej mapy nauk poświęconych komunikacji społecznej, na rozpoznanie jej struktury, dynamiki rozwoju i  wewnętrznych zależności. Efekt tych poszukiwań to przede wszystkim zdiagnozowanie nieusuwalnego na-pięcia, jakie wynika z  faktu, iż nauki te, z  jednej strony, z determinacją zabiegają o  teoretyczną niezawisłość i  merytoryczną samodzielność, a z drugiej – pozostają w sieci skomplikowanych związków, utrzymywa-nych niełatwą do uchwycenia, lecz bez wątpienia istotną nicią interdy-scyplinarnych zależności.

Skomplikowana sieć tych relacji daje się oczywiście w pewien sposób porządkować, co stanowi temat niejednego już projektu badawczego. Włączając się w te teoretyczne poszukiwania, podjęłam tę problematykę także i w moich własnych pracach badawczych, wskazując, z jednej stro-ny, na  szczególną, swoiście „usługową” , a  zarazem uprawomocniającą rolę, jaką w odniesieniu do kompleksu nauk o komunikacji społecznej spełnia filozofia1, a z drugiej, sugerując nadrzędną wobec nich wszyst-kich „perspektywę antropologiczną”2, a więc bezdyskusyjnie wyróżnio-ną pozycję antropologii kulturowej3. Do  proponowanych przeze mnie rozstrzygnięć nawiązywać będą oczywiście także i poniższe uwagi, nie-mniej nie na nich spoczywał tu będzie punkt ciężkości.

Kwestią, do  której odnieść chciałabym się w  niniejszym tekście, jest pierwsze z  wyszczególnionych tutaj pytań metateoretycznych, czyli pytanie o rzeczywisty zakres przedmiotowy nauk skupionych na zjawi-skach komunikacji społecznej. Nie idzie przy tym o to, by roztoczyć tu całościowy i  kompletny obraz właściwej im dziedziny przedmiotowej.

1 Zob. B. Sierocka, O statusie filozoficznych badań nad kompetencją komunika-cyjną. Ujęcie transcendentalno-pragmatyczne, „Via Communicandi”, t. 2: Aspekty kompetencji komunikacyjnej, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2005.

2 Zob. B. Sierocka, Performatywno-propozycjonalna struktura języka a perspek-tywa antropologiczna, „Via Communicandi”, t. 1: Przełom komunikacyjny a filozo-ficzna idea konsensu, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2003.

3 Zob. ibidem oraz B. Sierocka, O możliwości antropologii audiowizualnej. Krót-ka refleksja filozoficzna, [w:] Przestrzenie wizualne i akustyczne człowieka. Antropo-logia audiowizualna jako przedmiot i metoda badań, red. A. Janiak, W. Krzemińska, A. Wojtasik-Tokarz, Wydawnictwo Naukowe DSWE TWP, Wrocław 2007.

Page 165: Via Comunicandi

165

Wokół antropologii komunikacji

Chodzi jedynie o to, by zakreślić pewne podstawy (bardzo wąsko zresz-tą rozumiane), dzięki którym obszar ten daje się wyodrębniać. I by roz-glądnąć się jednocześnie wśród współczesnych nauk w  poszukiwaniu najbardziej trafnych podpowiedzi, które przybliżałyby do  zrozumienia przedmiotowej specyfiki wiedzy o komunikacji.

Oczywiście, w  sposób intuicyjny bez trudu operujemy określeniem „sfera zjawisk komunikacyjnych”, „procesy komunikacyjne” czy „komuni-kacja społeczna”. Dyskurs, w którym pojęcia te pojawiają się wręcz jako kluczowe, nie stwarza szczególnych problemów i  przetacza się dość płynnie zarówno przez teksty teoretyczne i  publicystyczne, jak i  przez rozmowy potoczne. Nie ma specjalnych kłopotów ze zrozumieniem, do jakich obszarów terminy te się odnoszą i z jakim zakresem przedmio-towym mamy tu do czynienia.

Także i filozoficzne konteksty – a po nich właśnie spodziewamy się naj-bardziej wiążących rozstrzygnięć, zwłaszcza w kwestiach fundamental-nych – nie wydają się na pierwszy rzut oka przysparzać w tym zakresie szczególnych problemów. Filozofia spod znaku przełomu lingwistyczne-go, a dobitniej jeszcze ta spod znaku przełomu komunikacyjnego pozwa-la wręcz – jak dowodziłam4 – na stworzenie pewnej szczególnej perspek-tywy teoretycznej (specyficznego modelu racjonalności dyskursywnej), dla której fundamentalnym założeniem staje się quasi-ontologiczna teza o  prymarnym charakterze relacji komunikacyjnej. Rozstrzygnięcia te zdają się dość jednoznacznie wyznaczać dziedzinę przedmiotową filo-zoficznej koncepcji komunikacji społecznej, a zatem – pośrednio – także całego spektrum nauk odniesionych do tego obszaru.

Problem jednak w  tym, że  operując wyłącznie formalnymi, abstrak-cyjnymi konstrukcjami, filozofia pozostaje w  zasadzie odseparowana od poziomu, w  którym – zgodnie przecież z  jej własnym rozpozna-niem – toczy się rzeczywista gra komunikacyjna. Paradoksalnie, prob-lem ten najwyraźniej widać właśnie z perspektywy filozoficznych teorii komunikacji. Konsekwentnie bowiem poprowadzona filozoficzna re-fleksja nad komunikacją (a  jako taką rekomendować – jak sądzę – na-leży przede wszystkim teorię transcendentalnej pragmatyki) mocą własnej swej konstrukcji wyprowadza poza samą siebie. Co – mówiąc

4 Zob. B. Sierocka, Krytyka i dyskurs. O transcendentalno-pragmatycznym upra-womocnieniu krytyki filozoficznej, Aureus, Kraków 2003.

Page 166: Via Comunicandi

166

mniej enigmatycznie – oznacza przeniesienie przez nią punktu ciężkości na gruntownie empiryczny, niedostępny filozoficznej abstrakcji obszar realnej wspólnoty komunikacyjnej. Dokonuje się to, co prawda, dzięki teoretycznej konstrukcji idealnej wspólnoty komunikacyjnej (a  więc z  istoty abstrakcyjnej koncepcji filozoficznej) i  ze względu na  nią, nie-mniej tym, co należy do najistotniejszych ustaleń na  jej poziomie, jest właśnie owo radykalne przesunięcie akcentu i usytuowanie w centrum badań realnej wspólnoty komunikacyjnej w  jej napięciu ze wspólnotą idealną.

Wymaganych tutaj narzędzi badawczych nie odnajdziemy już w  in-telektualnym instrumentarium filozofii. Sięgać po nie należy (co stara-łam się starannie uargumentować5) przede wszystkim do antropologii kulturowej, w której za sprawą zawiązujących się tym sposobem zapo-życzeń i  filiacji dokonuje się zresztą również pewne symptomatyczne przesunięcie teoretyczne. Postulowane bowiem – przez niektórych teo-retyków już całkiem jednoznacznie – utożsamienie przestrzeni kulturo-wej z przestrzenią komunikacyjną zdaje się przechylać „antropologiczną szalę” na stronę antropologii komunikacji6. I choć to już kwestia wyma-gająca odrębnych rozważań, rzuca ona ważne światło na postulowaną przeze mnie dominację perspektywy antropologicznej, a  w  tym wy-różnioną pozycję antropologii komunikacji. Nie przywołując już tutaj wyłuszczanej przeze mnie w  innych miejscach argumentacji, ugrunto-wującej – jak sądzę – wyróżnioną rangę perspektywy antropologicznej w  podejściu do  sfery komunikacji społecznej, zwrócę jedynie uwagę na konieczność odróżnienia dwóch odmiennych poziomów antropolo-gicznych odniesień do zjawisk komunikacyjnych.

Rzecz dotyczy dystynkcji „antropologia komunikacji – antropologia komunikowania”. Oba te określenia, zadomowione już w polskim słow-niku naukowym i zaakceptowane w oficjalnym nazewnictwie, używane są bądź jako pojęcia równoważne, bądź jako przypisane do odmiennych form komunikacji społecznej. W  obu sytuacjach nie kryje się za  tą dy-stynkcją żadna znacząca intencja.

5 Zob. m.in. B. Sierocka, Antropologia bez antropocentryzmu. Idea wspólnoty komunikacyjnej a pytanie o conditio humana, „Via Communicandi”, t. 3: Wspólnota komunikacyjna w teorii i praktyce, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2008; a także: B. Sierocka, Performatywno-propozycjonalna struktura języka..., op. cit.

6 Por. Y. Winkin, Antropologia komunikacji: od teorii do badań terenowych, przeł. A. Karpowicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007.

Beata Sierocka

Page 167: Via Comunicandi

167

Istnieje jednak teoretyczna potrzeba odróżnienia tych pojęć wedle bardziej precyzyjnego kryterium, tak by odzwierciedlał się w  nich zło-żony charakter antropologicznych badań nad komunikacją i  by dobit-nie wyakcentować fundamentalną rangę wymiaru komunikacyjnego w przestrzeni kulturowej.

Transformując zaproponowaną niegdyś przez Johna Searle’a opozycję „filozofia lingwistyczna – filozofia języka”7, należałoby w dystynkcji „an-tropologia komunikacji – antropologia komunikowania” rozpoznać prze-de wszystkim opozycję pomiędzy wyróżnioną metodą a wyróżnionym przedmiotem. Oznaczałoby to, że ta pierwsza, czyli antropologia komu-nikacji, to po prostu pewna szczególna metoda, specyficzne podejście do badań nad kulturą, w którym kulturę, ludzkie zachowania, rytuały, ob-rzędowość, potoczne praktyki, a także (co stanowi ważny temat badań antropologicznych) procesy kształtowania i utrwalania tożsamości bada się poprzez pryzmat ich uwikłania w procesy komunikacji. Krótko mó-wiąc, bada się te zjawiska w ich osadzeniu w realnej wspólnocie komu-nikacyjnej. Na  gruncie antropologii komunikacji podejmuje się zatem wszystkie klasyczne tematy antropologii, lecz zawsze poprzez pryzmat ich nieusuwalnego uwikłania w sferę komunikacji społecznej i przy uży-ciu specyficznego instrumentarium teorio-komunikacyjnego (notabene, z istoty swej krytycznego).

Natomiast antropologia komunikowania to subdyscyplina antropolo-gii kulturowej wyodrębniona ze względu na specyficzny jej przedmiot. Jest to zatem dyscyplina stosująca klasyczne narzędzia antropologiczne do badania wyodrębnionej sfery, jaką są procesy i zjawiska komunikacyj-ne (dziś w przeważającej mierze zjawiska masmedialne i nowomedial-ne). Stanowi więc subdyscyplinę sytuującą się obok innych przedmioto-wo zróżnicowanych dziedzin antropologii, takich jak: antropologia filmu, antropologia religii, antropologia wsi czy miasta. A zarazem skutecznie konkuruje (bądź w interdyscyplinarnej symbiozie skutecznie współpra-cuje) z pozaantropologiczną refleksją nad komunikacją, w tym np. z psy-chologią, aksjologią czy socjologią komunikowania.

Uwypuklenie tej dystynkcji, wskazanie na  odrębność zakresów te-oretycznych antropologii komunikacji i  antropologii komunikowania nie służy oczywiście wyłącznie celom taksonomicznym. Właściwy sens tego zabiegu to – z  jednej strony – ponowne wyakcentowanie rangi

7 Zob. J.R. Searle, Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, przeł. B. Chwe-deńczuk, PAX, Warszawa 1987, s. 14.

Wokół antropologii komunikacji

Page 168: Via Comunicandi

168

wymiaru komunikacyjnego i zdementowanie przekonania, jakoby sfera komunikacyjna była po  prostu jednym z  wielu świeżo właśnie odkry-tych pól badawczych antropologii, a z drugiej strony, to nowy argument za  uprzywilejowaną pozycją perspektywy antropologicznej w  bada-niach komunikacyjnych. Skoro bowiem całą przestrzeń kulturową udaje się konceptualizować przez pryzmat zjawisk komunikacyjnych – a takie właśnie podejście ma stanowić o  specyfice antropologii komunikacji (w  odróżnieniu od antropologii komunikowania) – zatem to właśnie po  antropologii spodziewać się można najbardziej sprawnych metod i narzędzi dla penetrowania przestrzeni komunikacyjnych. „Perspektywa antropologiczna” pozyskuje tym sposobem wartościowe wzmocnienie.

***

Ta szczególnie uprzywilejowana pozycja antropologii nie daje jej jed-nak monopolu na  wszystkie istotne rozstrzygnięcia teoretyczne doty-czące zjawisk komunikacyjnych. Ani filozoficzna, ani antropologiczna refleksja nie dysponują bowiem wystarczającym zasobem narzędzi ba-dawczych do  tego, by samodzielnie mierzyć się z  pytaniami o  najbar-dziej podstawowe fenomeny wymiaru komunikacyjnego. Jedno z takich pytań to pytanie o specyfikę komunikacji jako takiej. Inne – pochodne wobec poprzedniego – odnosi się z  kolei do  istoty komunikacji spo-łecznej. Są to pytania, bez rozstrzygnięcia których nie sposób podejmo-wać prób określenia przedmiotowej specyfiki nauk o  komunikowaniu. To właśnie z udzielonych na nie odpowiedzi wynika dopiero możliwość wyznaczenia zakresu przedmiotowego nauk o komunikacji społecznej, a zarazem możliwość dookreślenia statusu wspólnoty komunikacyjnej.

Gdzie poszukiwać w  tych kwestiach wartościowych podpowiedzi? Sądzę, że  wyjątkowo trafnie podsuwają je badania prowadzone przez Michaela Tomasello (i przez liczne kierowane przez niego zespoły na-ukowe). Zakres tych badań obejmuje przede wszystkim psychologię rozwojową i antropologię ewolucyjną, ale, co szczególnie wartościowe, wyniki badań przynoszą ustalenia mieszczące się w wyjątkowo szerokim spektrum nauk – od psychologii zwierząt, poprzez lingwistykę kogni-tywną, antropologię porównawczą, po  etykę oraz filozoficzną teorię umysłu i poznania.

Skrótowe uchwycenie koncepcji Tomasello – takie, w  którym nie umknęłaby większość z jego licznych, bardzo wartościowych tez i usta-leń – jest w zasadzie niemożliwe. W miarę adekwatna i rzetelna może być właściwe tylko taka rekonstrukcja, która podąża wyłącznie za  jednym

Beata Sierocka

Page 169: Via Comunicandi

169

z wybranych tropów myślowych tej koncepcji. Na użytek problematyki komunikacyjnej, a zwłaszcza na użytek fundamentalnego pytania o to, czym jest ludzka komunikacja i jaka jest jej istota, takim tropem – skąd-inąd szczególnie mocno eksponowanym przez samego Tomasello – jest wątek dotyczący kulturowych uwarunkowań rozwoju ludzkich zdol-ności kognitywnych8.

Wątek ten – co dla dobrego rozumienia całej koncepcji bardzo waż-ne – jest tu „z  góry” determinowany przez, solidnie ugruntowywane w toku badań, przekonanie, iż perspektywą teoretyczną, w  jakiej nale-ży go osadzać, nie jest już tradycyjna dychotomia „natura – kultura”, ani też nieaktualny już w istocie spór „wrodzone – nabyte”. Jedynie właści-we podejście do pytania o specyfikę ludzkich zdolności kognitywnych (a w konsekwencji także pytania o szczególny charakter naszej ewolucji kulturowej) to odniesienie go do  dystynkcji „indywidualnie – wspól-notowo”. I  jest to opozycja, wokół której winny się ogniskować i ogni-skują u Tomasello wszystkie jego badania. Opozycja ta to zarazem fun-damentalne pytanie, bez uwzględnienia i wyjaśnienia którego badania nad ludzką kulturą, nad poznaniem, wiedzą i moralnością beznadziejnie miotają się w zwodniczej szklanej muchołapce – rodem prosto z Witt-gensteinowskiej metafory. Dopóki badania takie tkwić będą w pułapce opozycji „natura – kultura”, „wrodzone – nabyte”, dopóty niezdolne będą do trafnego problematyzowania badanej materii, a to, jak wiadomo, jed-noznacznie przesądza o fiasku konkluzji. Konsekwentne utrzymywanie przez Tomasello własnych badań i teorii poza „siłą rażenia” tych opozycji (od starogreckich sofistów po  Noama Chomsky’ego nieproblematyzo-wanych i  bezdyskusyjnie przyjmowanych za  kanwę teoretycznych wy-zwań) decyduje – moim zdaniem – o oryginalności stosowanych przez niego metod badawczych, o wyjątkowej konkluzywności jego koncepcji i szczególnej filozoficznej wartości demonstrowanych przemyśleń.

Jak zatem rozwijany jest przez Tomasello ów wyróżniony wątek kul-turowych uwarunkowań rozwoju ludzkich zdolności kognitywnych? I jakie jest jego znaczenie dla problematyki komunikacyjnej?

Otóż wyjściową tu kwestią jest zrozumienie specyfiki transmisji kul-turowej charakterystycznej dla rozwoju ludzkiej społeczności. Na pełną

8 Por. m.in. M. Tomasello, Kulturowe źródła ludzkiego poznawania, przeł. J. Rą-czaszek, PIW, Warszawa 2002.

Wokół antropologii komunikacji

Page 170: Via Comunicandi

170

sekwencję zdarzeń ewolucyjnych, których konsekwencją jest ta szcze-gólna postać kulturowej organizacji życia społecznego, jaka charaktery-zuje współczesny świat człowieka, składają się, według Tomasello, cztery grupy specyficznie ludzkich zdolności, z których wszystkie postrzegane są przez niego jako niezbywalne warunki, niejako filary, na których wzno-si się ta najistotniejsza i najbardziej charakterystyczna dla człowieka pre-dyspozycja, mianowicie zdolność do  współintencjonalności. Współin-tencjonalność, zdolność do podzielania intencji to – jak ustala Tomasello – fundamentalna dla ludzkich działań „umiejętność współuczestniczenia we wspólnych działaniach, mających wspólne cele i intencje”, to współ-praca o  wspólnych celach i  społecznie koordynowanych planach po-stępowania (wspólnych intencjach). Stanowi ona klucz do zrozumienia specyfiki kompetencji ludzkich, klucz do wyjaśnienia fenomenu kultury ludzkiej.

Cztery filary, na jakich wspiera się zdolność do współintencjonalności, to:

(1) wyjątkowa dla człowieka umiejętność utożsamiania się z  innym oraz rozumienia siebie i innych jako istot żywych, dążących do określo-nego celu i kierujących się intencjami, a więc jako istot intencjonalnych, a także (w konsekwencji) zdolność rozumienia intencjonalnego znacze-nia użycia narzędzia i praktyki symbolicznej,

(2) specyficzna dla człowieka (ujawniona dopiero w stosunkowo naj-nowszych już badaniach Tomasello9) motywacja do podzielania z inny-mi stanów emocjonalnych, doświadczeń i działań,

(3) zdolność do tworzenia odpowiednich, a jednocześnie unikatowych form reprezentacji poznawczych oraz

(4) specyficznie ludzkie formy kulturowego uczenia się.Między tymi czterema grupami czynników warunkujących ludzką

predyspozycję do  współintencjonalności zachodzą oczywiście zróżni-cowane relacje wzajemnych uwarunkowań, zależności i  równoległych przebiegów. Istotne jest przy tym, iż  dwa pierwsze z  nich (rozumienie intencji oraz motywacja do podzielania stanów psychicznych i działań) to zarazem niezbędne warunki kształtowania dwu kolejnych (czyli ory-ginalnych form reprezentacji poznawczych i specyficznych form uczenia się) – co, zdaniem Tomasello, znajduje swoje odzwierciedlenie zarówno

9 Zob. M. Tomasello i in., Rozumienie i wspólnota intencji jako źródła kulturowe-go poznawania, przeł. M. Sierakowska, „Via Communicandi”, t. 3: Wspólnota komu-nikacyjna w teorii i praktyce, op. cit.

Beata Sierocka

Page 171: Via Comunicandi

171

w przebiegu rozwoju filogenetycznego, jak i ontogenetycznego. W obu tych wymiarach predyspozycje te uznaje Tomasello za  kluczowe. I  tak w  odniesieniu do  ewolucji filogenetycznej formułuje hipotezę, iż „do-bór efektywnie współdziałających osobników oznacza dobór osobni-ków, którzy mają (1) wysoko rozwinięte zdolności odczytywania intencji oraz (2) silną motywację do dzielenia z innymi stanów psychicznych”10. W odniesieniu zaś do rozwoju osobniczego orzeka, iż „to właśnie w wy-niku interakcji tych dwóch zdolności w pierwszym roku życia wykształca się typowy przebieg rozwoju człowieka, prowadzący do  uczestnictwa we wspólnych praktykach kulturowych”11.

W  obu tych cyklach rozwojowych z  predyspozycjami tymi związa-ne są kolejne unikatowe zdolności ludzkie, w  tym przede wszystkim wyszczególniane wyżej oryginalne formy reprezentacji poznawczych i specyficzne dla człowieka formy uczenia się. Wśród form reprezentacji poznawczych pojawiają się mianowicie (obok powszechnych w świecie zwierzęcym reprezentacji czuciowo-ruchowych) reprezentacje języko-we, a  wraz z  nimi cały kalejdoskop społecznie konstytuowanych form symboli komunikacyjnych. Kształtują się m.in. szczególnie oryginalne, a przy tym wciąż dość tajemnicze dla badaczy, dialogiczne reprezenta-cje poznawcze jako reprezentacje o wybitnie społecznym charakterze. Można co do nich przypuszczać, iż w obu wymiarach – tak ontogene-tycznym, jak i  filogenetycznym – umożliwiają „uczestnictwo w  spo-łeczno-instytucjonalno-kolektywnej rzeczywistości ludzkich procesów poznawczych”12 i  zwrotnie decydują o  osiągnięciach poznawczych, składających się na intencjonalność kolektywną. Dialogiczne reprezen-tacje poznawcze istotnie wzbogacają symbolizm językowy i – umożli-wiając uczestniczenie w  złożonych interakcjach dyskursywnych – po-zwalają na ujawnienie, że uczestnicy tych interakcji miewają niezgodne perspektywy i  że  istnieje możliwość negocjowania tych perspektyw. Stąd już tylko niewielki krok do budowania teorii umysłu, nieodzownej w procesach uczenia się – o ile to także mają być procesy swoiste tylko dla człowieka.

Zaawansowane mechanizmy kulturowego uczenia się – ów czwarty filar, na jakim wznosi się ludzka predyspozycja do współintencjonalności – zawdzięczają swą swoistość temu, iż:

10 Ibidem, s. 304.11 Ibidem, s. 304–305.12 Ibidem, s. 311.

Wokół antropologii komunikacji

Page 172: Via Comunicandi

172

(1) wykraczają poza rytualizację ontogenetyczną13,(2) wykraczają poza uczenie się poprzez emulację14,(3) bazują na uczeniu się poprzez naśladownictwo,(4) wykorzystują techniki uczenia się poprzez instruowanie,(5) rozwijają kolaboratywne formy uczenia się.By nie wyjaśniać zbyt szczegółowo specyfiki tych mechanizmów, wy-

starczy podkreślić, że tak jak uczenie się poprzez rytualizację ontogene-tyczną i  emulację (charakterystyczne m.in. dla wszystkich naczelnych) nie wymaga umiejętności rozumienia intencji i założonych celów, jakie kryją się za przyswajanym zachowaniem, tak uczenie się poprzez naśla-downictwo to taki typ uczenia się, w którym przyswajanie danej czyn-ności warunkowane jest rozumieniem intencji i  strategii, kryjących się za jej wykonaniem. Taki sam warunek kryje się również za kolaboratyw-nym uczeniem się oraz za uczeniem się poprzez instruowanie. Wszystkie

13 Przez rytualizację ontogenetyczną rozumie się taki proces uczenia się, w którym sygnał komunikacyjny powstaje w wyniku powtarzania w danych oko-licznościach konkretnej interakcji społecznej. Powtórzenia te kształtują w efekcie zachowania uczestników tych interakcji (uczestnicy uczą się konkretnych zacho-wań). Tomasello podaje tu następujący przykład: „Noworodek, chcąc ssać, może kierować się z początku prosto do piersi matki, przypadkiem po drodze chwy-tając ją za  ramię. Przy następnej okazji matka może przewidywać zachowanie dziecka już przy dotknięciu ramienia i może mu nawet pomagać, podając pierś, co z kolei spowoduje, że w kolejnych interakcjach dziecko ograniczy się do do-tknięcia ramienia i oczekiwania na jej reakcję” (M. Tomasello, Kulturowe źródła..., op. cit., s. 46).

14 Emulacja to odtworzenie danej czynności (zachowania) wynikające z umie-jętności rozumienia sekwencji obserwowanych zdarzeń i  zmian wywołanych tą czynnością, lecz bez koncentracji na samej czynności, a także na intencjach, jakie uruchomiły to działanie, oraz na celach, jakie mu przyświecały. Przytacza-ny przez Tomasello przykład to opis szympansiątka, które kierując się wzorem matki, podobnie jak ona obraca kłodę, by wyjadać kryjące się pod nią termity. Zatem dziecko nauczyło się od matki, że można wyjadać termity spod obróco-nej kłody, ale istota sprawy polega na tym, że nauczyłoby się ono tego również wówczas, gdyby kłoda została obrócona podmuchem wiatru. Ani w jednym, ani w drugim przypadku dziecko nie odtwarza bowiem celów i intencji kryjących się za czynnością. Nie koncentruje się na strategii, lecz na sekwencji następujących zdarzeń, na zmianach zachodzących w jego środowisku. Tak jak rytualizacja on-togenetyczna, tak też emulacja ma charakter uczenia się społecznego, ale też tak jak i ona nie wymaga rozpoznawania i rozumienia intencji.

Beata Sierocka

Page 173: Via Comunicandi

173

te trzy formy, specyficzne jedynie dla człowieka i określane jako „moc-niejsze” formy uczenia się, bazują na „zdolności jednostki do rozumienia innych członków własnego gatunku jako istot takich jak ona, mających takie samo życie wewnętrzne (intencjonalne i  umysłowe)”15. Co, przy charakterystycznej dla człowieka motywacji do  podzielania z  innymi stanów emocjonalnych, doświadczeń i działań, daje – jak to określa To-masello – „całą lawinę konsekwencji”, jako że umożliwia „nowe, wyjątko-wo skuteczne formy dziedziczenia kulturowego”16. Krótko mówiąc: uru-chamia kluczowy dla kultury ludzkiej efekt „zapadki”, decydujący z kolei o  kumulatywnym charakterze ewolucji kulturowej. „Zapadka” sprawia, że koło ewolucji kulturowej nie cofa się i że nad każdym przekazanym poprzez proces uczenia się wynalazkiem nadbudowywany jest kolejny nowatorski pomysł, nowe rozwiązanie. A mają w tym swój udział coraz to bardziej zróżnicowane i skomplikowane procesy socjogenezy, przez co rozumie się tu współpracę jednostek w tworzeniu nowych rozwiązań17.

Zdolność do  współintencjonalności, jako fundament kumulatywnej ewolucji kulturowej, stanowi szczególny rodzaj charakterystycznej dla człowieka wewnętrznie umotywowanej gotowości do  kooperacji. Jak powiada Tomasello, podsumowując pewien ważny wątek swoich ekspe-rymentów, „rację miał raczej Rousseau, niż Hobbes: ludzie rodzą się zdol-ni do kooperacji”18. Szczególnym przejawem kooperacji między ludźmi – jak przyznaje oczywiście większość badaczy – są interakcje komunika-cyjne. Ważne jest jednak – co daje się dostrzec dopiero dzięki koncepcji Tomasello – że  interakcje te są specyficznie uformowane: kształtuje je owa wyjątkowa dla człowieka umiejętność podzielania intencji.

Wiązanie procesów komunikacyjnych z  intencjonalnością nie jest oczywiście zabiegiem rzadkim. Niektóre nurty badawcze w  analizach procesów komunikacyjnych wychodzą wręcz – jak piszą Sperber i Wil-son – z  założenia, „że  zasadniczą cechą większości komunikacji mię-dzy ludźmi, zarówno werbalnej, jak i  niewerbalnej, jest wyrażanie

15 M. Tomasello, Kulturowe źródła..., op. cit., s. 12.16 Ibidem, s. 24.17 Zob. ibidem, s. 58.18 M. Tomasello, Przemówienie z okazji otrzymania nagrody im. Hegla (Stuttgart

2009), przeł. A. Jasiński, http://jasinski.ukw.edu.pl/bg/spip.php?article11, artykuł dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Użycie niekomer-cyjne 3.0.

Wokół antropologii komunikacji

Page 174: Via Comunicandi

174

i  rozpoznawanie intencji”19. Sperber i  Wilson mają tu na  myśli nurty pragmatyczne, co nie jest, notabene, wskazaniem bezdyskusyjnym. Jego zasadność zależy w  dużej mierze od samego rozumienia pragmatyki, a także od sposobu kwalifikowania poszczególnych koncepcji jako prag-matycznych: zwłaszcza na gruncie filozofii – w obrębie której ponownie wskazać należy przede wszystkim na  pragmatykę transcendentalną – tak rozumiana intencjonalność nie jest i nie może być postrzegana jako specyficzny wyznacznik sytuacji komunikacyjnej. Niemniej rzeczywiście w większości pragmatycznych badań nad komunikacją przewija się dość wyraźnie tendencja do traktowania intencjonalności jako cechy specy-ficznej i wyróżniającej.

Czy jest to tendencja zbieżna z  podejściem, jakie sugerują badania Tomasello?

Wbrew pozorom jednak nie! Różnica między nimi – choć wydaje się niewielka – decyduje o zdecydowanej odmienności stanowisk. W kon-cepcji Tomasello dokonuje się bowiem zwrot teoretyczny porównywalny do tych, jakich doświadczyła filozofia porzucając perspektywę subiekty-wistyczną na rzecz podejścia intersubiektywnego, czy też przekraczając paradygmat mentalistyczny na  rzecz perspektywy językowo-komuni-kacyjnej. Wszystkie te przejścia robią z  pozoru wrażenie przekształceń wyłącznie kategorialnych, ale w  istocie wprowadzają myśl teoretyczną na zupełnie nowy poziom, oswobadzając ją jednocześnie z nieprzezwy-ciężalnych wcześniej niemożności i aporii.

Eksponowana (a  w  zasadzie należałoby powiedzieć: odkryta) przez Tomasello współintencjonalność, jako specyficzna dla ludzkiej koope-racji (w  tym również kooperacji komunikacyjnej) zdolność do  podzie-lania i  współkształtowania wspólnych celów i  intencji, nie jest po  pro-stu pochodną intencjonalności charakterystycznych dla pojedynczych jednostek, nie jest tworem, na  jaki miałyby się składać poszczególne, jednostkowe intencje. To, co w  swych badaniach odkrywa Tomasello (a  co w  dość abstrakcyjnym ujęciu sugerował John Searle jako inten-cjonalność kolektywną), to zdolność dostępna, co prawda, jedynie isto-tom intencjonalnym, jednak w żadnym razie niesprowadzalna do sumy jednostkowych intencji. To ona dopiero – mówiąc nieco metaforycznie – „osadza” jednostkowe działania i  intencje w  społecznych procesach

19 D. Sperber, D. Wilson, Pragmatyka, modularność i czytanie w umyśle, [w:] For-my aktywności umysłu. Ujęcia kognitywistyczne, red. A. Klawiter, PWN, Warszawa 2009, s. 305.

Beata Sierocka

Page 175: Via Comunicandi

175

kulturotwórczych. To ona „angażuje” jednostkowe intencje do kolektyw-nego działania, determinuje zachowania i intencje jednostkowe – jakkol-wiek nie istnieje poza nimi. Trawestując słynną sentencję Hansa-Georga Gadamera, można by powiedzieć, że  źródło współintencjonalności to nie ja, nie ty, a jednak my.

Jako taka współintencjonalność decyduje zatem o  charakterze spe-cyficznie ludzkich procesów, działań i zachowań komunikacyjnych. Za-równo w szczegółach, jak i w najogólniejszym zarysie wyznacza złożoną przestrzeń komunikacji społecznej. Odwołanie do koncepcji współinten-cjonalności pozwala wyjaśnić wiele zagadkowych fenomenów tej prze-strzeni. Między innymi daje konkretne narzędzia pozwalające na  wy-jaśnienie, na czym de facto polega nadrzędność relacji komunikacyjnej w  stosunku do  uczestniczących w  niej podmiotów. Ze szczególną siłą uświadamia performatywny charakter komunikacji społecznej. Otwiera też możliwość właściwego rozumienia rangi procesów komunikacyj-nych w rozwoju ludzkiego poznania społecznego i ewolucji kulturowej. Wszystkie te aspekty mają oczywiście kolosalne znaczenie dla badań nad komunikacją, to jednak, na co chciałabym przede wszystkim zwrócić tu uwagę, to możliwość odwołania się do koncepcji współintencjonalności przy – anonsowanej wcześniej – próbie uchwycenia istoty procesów ko-munikacyjnych i określenia specyfiki komunikacji społecznej jako takiej.

Otóż mówiąc najkrócej, koncepcja współintencjonalności nasuwa su-gestię, iż w analogii do niekwestionowanego już w zasadzie na gruncie badań lingwistycznych odróżnienia „protojęzyk – język właściwy” zasad-nie mówić też można o  dystynkcji „protokomunikacja – komunikacja właściwa” (bądź krócej: „protokomunikacja – komunikacja”). Za dystynk-cją tą kryje się przeświadczenie, że kłopoty ze skonceptualizowaniem fe-nomenu komunikacji biorą się w dużej mierze z nieproblematyzowanego założenia o jej jednorodności i wynikającego stąd dążenia do „wtłocze-nia” jej w jedną, stosunkowo najprostszą formułę. Najbardziej powszech-na tego konsekwencja to dominacja perspektywy badawczej, w ramach której kompetencja komunikacyjna utożsamiana jest jednoznacznie z  kompetencją informacyjną, a  model komunikacji nie wykracza poza model kodowy. Przekroczenie tej perspektywy to oczywiście zadanie, jakie stawiało sobie wielu współczesnych badaczy (w tej liczbie przede wszystkim filozofów i antropologów), ale dopiero w koncepcji Tomasello pojawiły się ustalenia pozwalające na empiryczne i teoretyczne ugrun-towanie tego przedsięwzięcia. Jego realizacja wspierać się może, jak są-dzę, na sygnalizowanej tu dystynkcji „protokomunikacja – komunikacja”.

Wokół antropologii komunikacji

Page 176: Via Comunicandi

176

Najważniejsze jest przy tym dostrzeżenie, że, po pierwsze, to, co określa się tu jako sferę protokomunikacji, w żadnym razie nie wyczerpuje feno-menu komunikacji, po wtóre, najistotniejszy aspekt procesów komuni-kacyjnych (aspekt nieobecny na  poziomie protokomunikacyjnym) sta-nowi współintencjonalność i po trzecie, sfera komunikacyjna musi być konceptualizowana w jej jedności performatywno-propozycjonalnej.

Kondensując ustalenia koncepcji Tomasello, można zaproponować ta-kie oto rozumienie tej dystynkcji:

Protokomunikacja Komunikacja

1. Przekazywanie informacji (jako bodźca do działania)

1. Współdziałanie w zakresie kulturowo zdeterminowanego współtworzenia wiedzy

2. Posługiwanie się sygnałem (rozumianym jako element zdarzenia)

2. Posługiwanie się symbolem (rozumienie intencjonalności ukrytej w symbolu)

3. Uczestniczenie w relacji face to face

3. Współuczestniczenie w triadycznej scenie wspólnej uwagi

4. Kierowanie się intencjami i ich (częściowe choćby) rozumienie u innych

4. Współintencjonalność

Powyższe rozróżnienie wyraźnie poucza, że właściwym polem badaw-czym nauk o komunikacji nie może być wyłącznie (czy przede wszyst-kim) obszar charakteryzowany tu jako sfera protokomunikacji – co bezrefleksyjnie praktykowane jest w  większości badań nad komunika-cją. Wbrew tym praktykom należałoby powiedzieć, iż obszar ten – sfe-ra protokomunikacji – dostępny jest konceptualizacji jedynie wtórnie, a więc wyłącznie z poziomu komunikacji właściwej. Mówiąc skrótowo: warunkiem rzetelnego skonceptualizowania ludzkiej kompetencji infor-macyjnej jest osadzenie jej w szerszej teorii kompetencji komunikacyj-nej, a rzeczywiste zrozumienie komunikacji jako procesu motywowane-go ludzkimi intencjami wymaga konceptualizowania intencjonalności przez pryzmat współintencjonalności.

Sytuacja ta pozwala w  konsekwencji na  pewne doprecyzowanie samego pojęcia komunikacji społecznej. Zgodnie zatem z  tym, co po-wiedziane powyżej, komunikację społeczną można by określić jako

Beata Sierocka

Page 177: Via Comunicandi

177

zapośredniczone symbolicznie i  kształtowane współintencjonalnie współdziałanie w  zakresie przekazu informacji, ekspresji doznań i emocji, regulowania zachowań oraz współkształtowania norm, wie-dzy i instytucji społecznych.

Takie rozumienie komunikacji społecznej wykreśla – jak sądzę – właś-ciwe pole przedmiotowe nauk o komunikacji i wyznacza ich teoretyczny zasięg. Szczególnie korzystnie dopełnia przy tym ważnej dla tych nauk charakterystyki, związanej z – anonsowaną wcześniej – dominacją per-spektywy antropologicznej. Dzięki odkryciom badawczym Michaela Tomasello – w tym przede wszystkim dzięki jego koncepcji współinten-cjonalności – antropologiczna refleksja nad komunikacją zyskuje mocny i niepodważalny grunt, utrwalając tym sposobem swą szczególną teore-tyczną pozycję wśród nauk o komunikacji.

Bibliografia

Searle J.R., Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, przeł. B. Chwedeńczuk, PAX, Warszawa 1987.

Sierocka B., Antropologia bez antropocentryzmu. Idea wspólnoty komunikacyjnej a pytanie o conditio humana, „Via Communicandi”, t. 3: Wspólnota komunikacyj-na w teorii i praktyce, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2008.

Sierocka B., Krytyka i dyskurs. O transcendentalno-pragmatycznym uprawomocnie-niu krytyki filozoficznej, Aureus, Kraków 2003.

Sierocka B., O możliwości antropologii audiowizualnej. Krótka refleksja filozoficzna, [w:] Przestrzenie wizualne i  akustyczne człowieka. Antropologia audiowizualna jako przedmiot i metoda badań, red. A. Janiak, W. Krzemińska, A. Wojtasik-To-karz, Wydawnictwo Naukowe DSWE TWP, Wrocław 2007.

Sierocka B., O statusie filozoficznych badań nad kompetencją komunikacyjną. Uję-cie transcendentalno-pragmatyczne, „Via Communicandi”, t. 2: Aspekty kompe-tencji komunikacyjnej, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2005.

Sierocka B., Performatywno-propozycjonalna struktura języka a  perspektywa an-tropologiczna, „Via Communicandi”, t. 1: Przełom komunikacyjny a filozoficzna idea konsensu, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2003.

Sperber D., Wilson D., Pragmatyka, modularność i czytanie w umyśle, [w:] Formy aktywności umysłu. Ujęcia kognitywistyczne, red. A. Klawiter, PWN, Warszawa 2009.

Tomasello M., Kulturowe źródła ludzkiego poznawania, przeł. J. Rączaszek, PIW, Warszawa 2002.

Tomasello M., Przemówienie z  okazji otrzymania nagrody im. Hegla (Stuttgart 2009), przeł. A. Jasiński, http://jasinski.ukw.edu.pl/bg/spip.php?article11,

Wokół antropologii komunikacji

Page 178: Via Comunicandi

artykuł dostępny na  licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne 3.0.

Tomasello M. i in., Rozumienie i wspólnota intencji jako źródła kulturowego pozna-wania, przeł. M. Sierakowska, „Via Communicandi”, t. 3: Wspólnota komunika-cyjna w teorii i praktyce, red. B. Sierocka, ATUT, Wrocław 2008.

Winkin Y., Antropologia komunikacji: od teorii do badań terenowych, przeł. A. Kar-powicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007.

Beata Sierocka

Page 179: Via Comunicandi

179

Ireneusz Sierocki Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji

społecznej

Tezy bazowe

Początkową sytuację badawczą naszych rozważań tworzy następujący zestaw podstawowych tez dotyczących języka, wiedzy i  komunikacji społecznej:

Teza 1. Język ma charakter społeczny (publiczny).Teza 2. Komunikowanie społeczne jest prymarną funkcją języka.Teza 3. Wiedza deklaratywna (krótko: wiedza) ma charakter językowy.Teza 4. Wiedza ma charakter indywidualistyczny.

Wybór tych tez ma bezpośredni związek z problemem ustalenia epi-stemologicznego statusu relacji komunikacji społecznej, problemem stanowiącym podstawowe zadanie artykułu. Teza pierwsza jest konse-kwencją argumentu Wittgensteina z  języka prywatnego (Wittgenstein 2000). Teza druga jest silniejsza od tezy pierwszej i  ma uzasadnienie transcendentalno-pragmatyczne (Sierocka 2003). Przyjmujemy, że  oba uzasadnienia są prawomocne. Teza trzecia jest natomiast prawdą ana-lityczną. Z kolei teza ostatnia wynika z klasycznej, standardowej defini-cji wiedzy, analizowanej w  następnym rozdziale. Nietrudno zauważyć, że nasz początek okazał się falstartem. Jest tak, ponieważ sytuacja po-czątkowa jest niespójna. Z tezy 1 i 3 wynika bowiem, że wiedza jest spo-łeczna, co jest sprzeczne z tezą 4. Jak zatem uspójnić nasz zbiór tez? Przy wcześniejszej deklaracji o nienaruszalności tezy 1 jedyna możliwa strate-gia to podważenie tezy 4 i zastąpienie jej tezą o społecznym charakterze

Page 180: Via Comunicandi

180

Ireneusz Sierocki

wiedzy1. Wobec tej konstatacji, nasze pytanie brzmi teraz tak: jak ade-kwatnie uspołecznić wiedzę, tak aby można było uspójnić nasz zbiór tez?

Pierwszym krokiem w  tym kierunku jest przypomnienie, że  jednym z obiektów badań socjologii są relacje międzyludzkie. A ponieważ roz-patrywana przez nas kwestia dotyczy wiedzy, to poszukiwana relacja powinna być kognitywną relacją interpersonalną. (Ta relacja będzie obiektem analizy w  rozdziale 3.) Jest to pierwszy warunek narzucony na  definicję wiedzy społecznej. Drugim naturalnym warunkiem jest to, by posiadaczem wiedzy społecznej był podmiot indywidualny. Ze względu na  ten warunek przedstawimy teraz dwie indywidualistyczne teorie wiedzy, poszukując w nich przede wszystkim jawnych lub ukry-tych elementów społecznych.

Epistemologia indywidualistyczna

Definicja wiedzy

Wiedzę deklaratywną (propozycjonalną) tworzą sądy (asercje) wyrażane za pomocą zdań orzekających. Dowolne zdanie p nazywane jest przeko-naniem lub mniemaniem.

Podstawowe pytanie epistemologii brzmi: kiedy podmiot S wie, że p? Klasyczna odpowiedź jest następująca (Grobler 2011, Morton 2002, Steup 2006, Woleński 2001):

S wie, że p, wtedy i tylko wtedy, gdy:(1) S jest przekonany (S wierzy, mniema), że p,(2) S ma uzasadnienie (S ma podstawy) dla swego przekonania (mnie-

mania), że p,(3) p jest prawdziwe.

Ta odpowiedź nosi nazwę trójskładnikowej definicji wiedzy. Głęboką rysę na tej definicji spowodował trzystronicowy artykuł E. Gettiera, po-kazujący, że posiadaczami wiedzy – w sensie powyższej definicji – mogą

1 Z punktu widzenia socjologii wiedzy ta teza jest trywialna, bowiem społecz-ny charakter wiedzy jest pochodną warunków i struktur społecznych umożliwia-jących jej powstanie (Mannheim 1992). Przy przyjęciu takiego rozumienia spo-łecznej wiedzy można by już w tym miejscu zakończyć nasze rozważania.

Page 181: Via Comunicandi

181

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

być poznawczy (epistemiczni) szczęściarze. Od momentu pojawienia się tego artykułu rozpoczęła się fascynująca przygoda intelektualna w po-szukiwaniu czwartego, „degetieryzującego” warunku wiedzy, warunku wykluczającego wiedzę na zasadzie szczęśliwego trafu epistemicznego (Grobler 2011, Steup 2006). I, w konsekwencji, warunku wykluczającego farciarzy z ekskluzywnego klubu epistemicznego, czyli ze społeczności posiadaczy wiedzy.

Wiedza internalistyczna i wiedza eksternalistyczna

Wymienione w  podtytule typy wiedzy są ufundowane na  dwóch ty-pach uzasadnień: uzasadnieniu internalistycznym i  uzasadnieniu ekster-nalistycznym (Grobler 2011, Steup 2006).

Ojcem intelektualnym internalizmu jest Kartezjusz, odnajdujący w  in-trospekcji (refleksji) gwarancję pewności wiedzy. Świadomość jest zatem podstawą wiedzy. Współcześnie stanowisko Kartezjusza określane jest niechlubnie mianem mitu uprzywilejowanego dostępu poznawczego do  stanów własnego umysłu lub doktryny o  niekorygowalności treści mentalnych stanów wewnętrznych, tzw. treści w  sensie wąskim (Searle 1999)2. Internalizm w  sposób naturalny implikuje indywidualizm meto-dologiczny, tzn. tezę o  indywidualnym charakterze wiedzy. Internalizm falsyfikowany jest przez powszechne zjawisko mylenia się co do własnych stanów mentalnych oraz zjawisko samooszukiwania się. Ze względu na te zjawiska potrzebne są inne podmioty, aby korygować indywidualne, włas-ne błędy poznawcze. W kartezjańskiej konstrukcji wiedzy pojawia się za-tem szczelina, przez którą wdziera się element społeczny. Tym samym nad-werężona jest teza o indywidualnym charakterze wiedzy internalistycznej.

Teza 5. (Teza internalizmu) Mniemanie (przekonanie) p jest uzasad-nione wtedy i tylko wtedy, gdy uzasadnienie p jest bezpośrednio rozpo-znawalne przez podmiot S, tzn. dostępne podmiotowi w refleksji.

Mówiąc równoważnie: jeżeli podmiot S ma uzasadnienie, że  p, to podmiot S mniema (wie), że  ma takie uzasadnienie. Kontrowersyjną

2 Współcześnie Kartezjusz nie ma dobrej reputacji intelektualnej. Wystarczy przypomnieć dwa tytuły: Żegnaj Kartezjuszu (Devlin 1999), Błąd Kartezjusza (Damasio 2011).

Page 182: Via Comunicandi

182

konsekwencją internalistycznego uzasadnienia jest to, że  nawet chwi-lowa utrata świadomości uzasadnienia prawdziwego przekonania skutkuje utratą wiedzy, czyli automatycznym wykluczeniem podmiotu z klubu epistemicznego. Nieadekwatność internalistycznego ujęcia uza-sadnienia świetnie opisuje zdanie Mortona: można przecież wiedzieć, nie wiedząc, że  się wie (Morton 2002). Można na  przykład wiedzieć, że  twierdzenie Tarskiego o  niedefiniowalności prawdy arytmetycznej jest prawdziwe, mimo że nie zna się jego dowodu.

Mniej egocentryczny i antropocentryczny niż internalizm jest eksterna-lizm, ponieważ odwołuje się on do treści szerokiej stanów mentalnych, czyli do  treści uwzględniającej także świat zewnętrzny. Jest to szcze-gólnie widoczne w  przyczynowej teorii wiedzy, która w  sposób mniej lub bardziej ostentacyjny wychodzi z teatru kartezjańskiego. Naturalną składową eksternalizmu jest eksternalizm semantyczny, który otwiera się również na świat społeczny za sprawą hipotezy socjolingwistycznej, czyli hipotezy o  społecznym podziale pracy językowej (Putnam 1998). Najistotniejszą wersją eksternalizmu jest reliabilizm (Grobler 2011, Steup 2006, Woleński 2000).

Teza 6. (Teza eksternalizmu w wersji reliabilizmu) Mniemanie (prze-konanie) p jest uzasadnione wtedy i tylko wtedy, gdy jest rezultatem rze-telnego procesu poznawczego.

Proces poznawczy jest rzetelny wtedy i tylko wtedy, gdy znacznie częś-ciej produkuje przekonania prawdziwe niż fałszywe.

Uzasadnienie eksternalistyczne nie musi być zatem bezpośrednio roz-poznawalne przez podmiot3. (Na przykład, moje przekonanie, że twier-dzenie Tarskiego o  niedefiniowalności prawdy arytmetycznej jest prawdziwe, jest uzasadnione, jeżeli jest wynikiem rzetelnego procesu po-znawczego przeprowadzonego w trakcie edukacji filozoficzno-logicznej.)

Przypomnijmy, że standardowe i pierwotne (bazowe) źródła wiedzy in-dywidualistycznej, czyli psychologiczny aparat poznawczy indywiduum,

3 To oznacza, że eksternalizm poszerza krąg podmiotów wiedzących o zwie-rzęta i  maszyny (roboty) wyposażone w  sztuczne organa poznawcze Z  tego powodu eksternalistyczny klub epistemiczny można nazwać klubem wienerow-skim, na  cześć Norberta Wienera, twórcy cybernetyki, czyli nauki o  procesach informacyjnych w zwierzętach i maszynach.

Ireneusz Sierocki

Page 183: Via Comunicandi

183

to: pamięć, percepcja i  rozumowanie (wnioskowanie). Te moduły po-znawcze generują własne, indywidualne przekonania pamięciowe, per-cepcyjne i  rozumowe. Jakość własnych przekonań jest zatem funkcją jakości własnych organów poznawczych. Pojawia się więc naturalne pytanie: skąd możemy mieć gwarancję, że nasze uposażenie kognityw-ne jest rzetelne? Standardowa i potoczna praktyka społeczna jest taka: jeżeli nie ufamy swoim modułom poznawczym, to zasięgamy opinii u in-nych. W szczególności korzystamy z diagnoz ekspertów, takich jak: neu-rolog, psycholog, okulista, laryngolog czy logik.

Konkluzja wynikająca z  analizy wiedzy internalistycznej i  eksternali-stycznej jest następująca: należy wprowadzić inne podmioty do indywi-dualnej przestrzeni epidemicznej.

To zadanie będzie realizowane w rozdziale następnym.

Epistemologia społeczna

Testimonia (cudze przekonania)

W  ramach epistemologii społecznej (Goldman 2006, Goldman 2010) jeden z  dwóch sposobów uspołecznienia wiedzy polega na  wprowa-dzeniu społecznego źródła wiedzy, czyli cudzych zeznań (świadectw, przekonań). Cudze zeznanie będziemy dalej nazywać testimonią4, zapo-życzając tę nazwę z języka angielskiego5. Oczywistą konsekwencją epi-stemologii społecznej jest następująca konstatacja:

Teza 7. Przyjęcie testimonii jako źródła wiedzy uspójnia bazowe tezy artykułu.

4 Za  sprawą dyktatu i  paradygmatu kartezjańskiej epistemologii testimonia była przez wieki zapomnianym i ignorowanym źródłem wiedzy. Dopiero od kil-kudziesięciu ostatnich lat nastąpił intensywny rozwój badań nad testimonią (Ad-ler 2006, Green 2008).

5 Decydując się na formę „testimonia”, a więc odchodząc od obecnej w tech-nicznym języku filologii formy „testimonium”, chcę osiągnąć dwa cele: (1) wyraź-nie rozdzielić semantykę terminu filologicznego („testimonium”: odsyłacz, cytat) i epistemologicznego („testimonia”: cudze zeznanie, świadectwo, przekonanie); (2) uzyskać możliwość precyzyjnej deklinacji rzeczonego terminu (możliwości takiej nie daje silnie zależna od łaciny forma „testimonium”).

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Page 184: Via Comunicandi

184

Z punktu widzenia teorii komunikacji społecznej (Pisarek 2008) testi-monia jest informacyjną relacją interpersonalną (relacją komunikacji społecznej) o strukturze: podmiot N (nadawca) przekazuje podmiotowi O  (odbiorcy) informację, że  p. Testimonię będziemy oznaczać symbo-licznie: T(N, p, O). Przekazanie informacji odbywa się za pomocą różnych kanałów (mediów) komunikacji, takich jak: żywa wypowiedź, post, ar-tykuł, książka, radio czy telewizja. Zgodnie z reliabilizmem przyjmiemy, że N jest rzetelnym (wiarygodnym) źródłem informacji, symbolicznie: R(N), wtedy i tylko wtedy, gdy N cały czas (tzn. w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości) dostarcza znacznie częściej informacji prawdziwych niż fał-szywych. (Konsekwentnie, N nie jest rzetelnym (wiarygodnym) źródłem in-formacji wtedy i tylko wtedy, gdy N cały czas dostarcza znacznie częściej informacji fałszywych niż prawdziwych6.) Jeżeli zatem nadawca N jest rzetelnym źródłem informacji, to – statystycznie rzecz ujmując – odbior-ca O może zasadnie sądzić, że stopień prawdopodobieństwa prawdzi-wości przekonania testimonialnego jest wysoki.

Redukcjonizm i antyredukcjonizm

Fundamentalne pytanie epistemologii społecznej brzmi: czy testimonia jest pierwotnym albo wtórnym źródłem wiedzy? Pozytywna odpowiedź na pierwszy człon alternatywy oznacza przyjęcie stanowiska zwanego an-tyredukcjonizmem, a pozytywna odpowiedź na drugi człon oznacza przy-jęcie stanowiska zwanego redukcjonizmem (Adler 2006, Green 2008)7.

Stanowisko antyredukcjonizmu implikuje następujące stwierdzenie:

Teza 8. Zasadność antyredukcjonizmu wzmacnia drugą tezę bazową, czyli tezę o prymarności komunikacyjnej funkcji języka i równocześnie nadaje wiedzy społecznej status wiedzy podstawowej, autonomicznej.

6 Mocniejszą i mniej realistyczną, ale formalnie prostszą odmianą rzetelnego źródła informacji jest niezawodne źródło informacji, czyli nadawca zawsze dostar-czający prawdziwe informacje. Taki nadawca zatem nigdy nie popełnia błędów poznawczych. Konsekwentnie, nieodwoływalna utrata statusu niezawodnego nadawcy następuje w wyniku popełnienia tylko jednego błędu poznawczego.

7 Intelektualnym ojcem redukcjonizmu jest D. Hume, a  antyredukcjonizmu T. Reid. Internalizm wspiera stanowisko redukcjonizmu, ponieważ uznaje on cudze przekonania pod warunkiem, że są one sprowadzalne (redukowalne) do własnych przekonań. Eksternalizm natomiast jest kompatybilny z antyredukcjonizmem.

Ireneusz Sierocki

Page 185: Via Comunicandi

185

W  sporze między redukcjonizmem a  antyredukcjonizmem można wyróżnić dwie strategie argumentacyjne: strategię porównawczą i stra-tegię inferencyjną. W ramach pierwszej strategii stawia się następujące pytanie: czy testimonia jest analogiczna do pamięci lub percepcji (Green 2008). Pozytywna odpowiedź na  to pytanie wzmacnia stanowisko antyredukcjonizmu.

W tym artykule spór między tymi dwoma postawami opiszemy w ra-mach strategii inferencyjnej za pomocą, zaproponowanych przez nas, reguł uznawania (akceptacji) przekonań testimonialnych. Przyjmujemy następującą definicję: odbiorca O absolutnie racjonalnie akceptuje prze-konanie testimonialne, że p, wtedy i tylko wtedy, gdy N jest rzetelnym źródłem informacji i p jest niesprzeczne z wiedzą O. Dualnie, odbiorca O  absolutnie racjonalnie nie akceptuje przekonania testimonialnego, że p, wtedy i tylko wtedy, gdy N jest nierzetelnym źródłem informacji lub p jest sprzeczne z wiedzą O. Pierwszy warunek akceptacji (nieak-ceptacji) nazwiemy pozytywnym (negatywnym) warunkiem podmioto-wym, natomiast drugi pozytywnym (negatywnym) warunkiem propo-zycjonalnym. Warunki te związane są z  dwiema postawami odbiorcy O: z podmiotowym nastawieniem odbiorcy O do nadawcy N i propozy-cjonalnym nastawieniem odbiorcy O do przekonania p8. Sprawdzanie pozytywnego warunku propozycjonalnego jest zadaniem logicznym

8 W  związku z  propozycjonalnym nastawieniem odbiorcy do  przekonania testimonialnego możemy wyróżnić trzy typy odbiorców: 1) odbiorca ignorant, tzn. odbiorca, który jest laikiem w dziedzinie opisywanej zdaniem p, wówczas znika warunek propozycjonalny, 2) odbiorca nie-ignorant o postawie samokry-tycznej, tzn. odbiorca, który posiada własne przekonania dotyczące dziedziny opisywanej zdaniem p i  jest skłonny zrewidować swoje dotychczasowe prze-konania, wówczas gdy zdanie p jest sprzeczne z jego aktualną wiedzą i nadaw-ca jest wiarygodny, 3) odbiorca nie-ignorant o  postawie konfirmacyjnej, tzn. odbiorca, który posiada własne przekonania dotyczące dziedziny opisywanej zdaniem p i nie akceptuje, ignoruje zdania sprzeczne z jego aktualną wiedzą. Opisany przez nas absolutnie racjonalny odbiorca jest zatem odbiorcą typu trzeciego. Powodem takiej decyzji są wyniki badań psychologii poznawczej i  medioznawstwa dotyczące efektu potwierdzania (efektu trwałości przeko-nań) oraz zjawiska dysonansu poznawczego (Knobloch-Westerwick 2009, Zim-bardo 2010). Wyniki te pokazują, że w przestrzeni publicznej i medialnej operu-jącej wiedzą potoczną dominuje odbiorca typu trzeciego. (Mówiąc potocznie, wyniki te stwierdzają, że większość ludzi wierzy w to, w co chce wierzyć.) Nie-mniej jednak wyniki naszych analiz można – po prostej modyfikacji warunku

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Page 186: Via Comunicandi

186

i dla uproszczenia rozważań załóżmy, że wiedza odbiorcy ma taki cha-rakter, że to zadanie jest efektywnie rozwiązywalne. (W tym celu wy-starczy założyć, że wiedza odbiorcy jest wyrażona w języku logiki zdań lub w języku węższego rachunku kwantyfikatorów.)

Pozostaje zatem kwestia sprawdzenia pozytywnego warunku podmio-towego. Aby odbiorca mógł to zrobić, to – zgodnie z definicją rzetelnego źródła informacji – musiałby znać wszystkie (przeszłe i przyszłe) informa-cje produkowane przez nadawcę i mieć możliwość własnego oceniania statusu logicznego tych informacji. Jest zatem oczywiste, że sprawdze-nie pozytywnego warunku podmiotowego jest nieefektywne. To ozna-cza, że absolutnie racjonalne akceptowanie przekonań testimonialnych jest niewykonalne.

W  takiej sytuacji możliwe są dwa podejścia: (a) odbiorca O  może apriorycznie sformułować hipotezę, że N jest rzetelnym źródłem infor-macji, lub (b) odbiorca O może aposteriorycznie sformułować hipotezę, że N jest rzetelnym źródłem informacji.

Apriorycznie sformułować hipotezę, że  R(N), oznacza, że  odbiorca O aktualnie nie ma świadectw, że N jest nierzetelnym źródłem informa-cji. Aposteriorycznie natomiast sformułować hipotezę, że R(N), oznacza, że odbiorca O aktualnie ma świadectwa, że N jest rzetelnym źródłem in-formacji. Odbiorca O aktualnie ma świadectwa, że R(N), jeżeli informacje podobne do p produkowane w przeszłości przez N i nadawców podob-nych do N były znacznie częściej prawdziwe niż fałszywe. Aposteriorycz-ne uzasadnienie hipotezy, że  R(N), ma zatem charakter wnioskowania indukcyjnego.

Podejście aprioryczne odpowiada stanowisku antyredukcjonizmu, a  podejście aposterioryczne odpowiada stanowisku redukcjonizmu, ponieważ odwołuje się ono do  rozumowego źródła wiedzy, tzn. uza-sadnienie testimonii ma postać inferencji. Jesteśmy teraz gotowi podać redukcjonistyczną i antyredukcjonistyczną regułę akceptacji przekonań testimonialnych.

Reguła redukcjonistycznaJeżeli T(N, p, O) i  O  ma aktualnie świadectwa (dowód), że  R(N), oraz

p jest niesprzeczne z wiedzą O, to O akceptuje p; chyba że zachodzą wa-runki nieakceptacji p.

absolutnie racjonalnej akceptacji – zastosować do odbiorcy typu pierwszego i drugiego.

Ireneusz Sierocki

Page 187: Via Comunicandi

187

Reguła antyredukcjonistycznaJeżeli T(N, p, O) i sytuacja komunikacyjna jest normalna (typowa) oraz

p jest niesprzeczne z wiedzą O, to O akceptuje p; chyba że zachodzą wa-runki nieakceptacji p.

Formalna analiza redukcjonizmu i antyredukcjonizmu

Przechodzimy teraz do formalnej, logicznej analizy obu reguł. Po pierw-sze, obie reguły fundują diachroniczną i niemonotoniczną logikę uzna-wania zdań, tzn. uznawanie zdań ma status tymczasowy (prowizoryczny) i uznanie zdania może być w przyszłości anulowane, jeżeli pojawiają się nowe świadectwa dotyczące rzetelności nadawcy9. Po drugie, prowizo-ryczne uznawanie zdania zgodnie z  regułą antyredukcjonistyczną ma charakter jednoznaczny, tzn. aktualnie pewny. Nie jest tak w  przypad-ku reguły antyredukcjonistycznej, ponieważ jej indukcyjna struktura powoduje, że  można mówić o  różnych stopniach aktualnej pewności w zależności od aktualnej bazy pozytywnych świadectw. Jeden z pod-stawowych argumentów przeciw redukcjonizmu mówi, że  potoczna praktyka wyklucza możliwość zgromadzenia dostatecznej i istotnej bazy indukcyjnej. Następny zarzut dotyczący reguły redukcyjnej jest bardziej fundamentalny i jest związany z problemem uzasadnienia indukcji. Po-nieważ standardowe uzasadnienie indukcji ma charakter kolisty, to ten defekt dziedziczy również reguła redukcyjna. Po  trzecie, obie reguły mają tę samą wadę dotyczącą wspólnego dla nich warunku odrzucenia przekonania testimonialnego. Okazuje się bowiem, że  negatywny wa-runek podmiotowy – tak jak warunek pozytywny – jest nieefektywny. Urealnienie tego warunku możliwe jest jedynie poprzez zastosowanie procedury indukcyjnej. A  to oznacza, że odrzucenie przekonania testi-monialnego jest tymczasowe, prowizoryczne.

Reasumując ten fragment naszej analizy, można powiedzieć, że  (1) w redukcjonizmie uznawanie i nieuznawanie zdań ma status tymczaso-wo hipotetyczny, (2) w antyredukcjonizmie uznawanie zdań ma status

9 Niemonotoniczność reguły redukcjonistycznej wynika z jej indukcyjnej na-tury, a niemonotoniczność reguły antyredukcjonistycznej jest rezultatem zasto-sowania predykatu: normalna (typowa) oraz spójnika „chyba że” (Antonelli 2010). Normalność sytuacji komunikacyjnej oznacza sytuację, w której nadawca jest za-zwyczaj rzetelny.

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Page 188: Via Comunicandi

188

tymczasowo kategoryczny, a  nieuznawanie ma status tymczasowo hi-potetyczny, (3) reguła redukcjonistyczna jest empirycznie bardziej kosz-towna i czasochłonna niż reguła antyredukcjonistyczna.

Drugi rodzaj analizy obu reguł związany jest z problematyką episte-micznej racjonalności uznawania zdań. Ponieważ wcześniej – z przyczyn formalnych – wykluczyliśmy absolutną (teoretyczną) racjonalność, po-wstaje zatem pytanie, jakie typy praktycznej racjonalności uprawomoc-niają obie reguły. Odwołując się do dwóch typów rozumu wprowadzo-nych przez Mortona (2002), możemy podać następującą kwalifikację redukcjonizmu i antyredukcjonizmu:

Teza 9. Redukcjonizm oparty jest na  racjonalności kompulsywnej (konserwatywnej), a antyredukcjonizm oparty jest na racjonalności wo-luntarystycznej (liberalnej).

Różnicę między tymi dwoma typami racjonalności adekwatnie obra-zuje następująca analogia, odwołująca się do  różnicy między prawem pruskim a prawem angielskim: w prawie pruskim wszystko jest zakaza-ne, z wyjątkiem tego, co jest wyraźnie dozwolone, natomiast w prawie angielskim wszystko jest dozwolone, z  wyjątkiem tego, co jest wyraź-nie zakazane (Morton 2002)10. Trzymając się dalej języka prawniczego, można tę różnicę dosadniej opisać tak: reguła redukcjonistyczna odpo-wiada regule domniemania winności, a reguła antyredukcjonistyczna re-gule domniemania niewinności, czyli regule prawa rzymskiego. Z kolei w języku epistemologii ta różnica brzmi tak: przekonanie jest winne aż do czasu, gdy udowodni się jego niewinność, albo przekonanie jest nie-winne aż do czasu, gdy udowodni się jego winę.

Kulturowa analiza redukcjonizmu i antyredukcjonizmu

W  tym miejscu proponujemy przejść z  języka epistemologii na  język kultury. Pierwszy krok w tym kierunku to przypomnienie, że podstawo-wą kategorią w kulturalistycznie zorientowanej socjologii jest zaufanie

10 Z punktu widzenia europejskiej tradycji prawnej tak wyartykułowana różni-ca ma charakter mocnego sądu wartościującego.

Ireneusz Sierocki

Page 189: Via Comunicandi

189

analizowane w ramach teorii ludzkich działań (Sztompka 2007). Ze struk-turalistycznego punktu widzenia zaufanie jest relacją trójargumentową postaci: podmiot A ufa podmiotowi B, że rzetelnie wykona on działanie d. Z funkcjonalistycznego natomiast punktu widzenia zaufanie pełni rolę strategii działania podmiotu w niepewnym i niesterowalnym przez pod-miot świecie społecznym. Niepewność dotyczy wiarygodności zacho-wań innych podmiotów.

Zapowiadane przejście polega na  transformacji epistemicznej posta-wy podmiotowej postaci: O wie, że N jest rzetelnym źródłem informacji, w  kulturową postawę podmiotową postaci: O  ufa, że  N jest rzetelnym źródłem informacji, czyli O ufa, że N jest prawdomówny11. Ta transfor-macja zakłada, że działanie d – o którym mowa w definicji zaufania – ma postać działania językowego o postaci aktu asertywnego (Searle 1987), a rzetelność działania oznacza stwierdzenie sądu zgodnego z rzeczywi-stością. Kolejna procedura translacji polega na zastąpieniu reguły reduk-cjonistycznej strukturalnie do niej podobną regułą domniemania niewia-rygodności i na zastąpieniu reguły antyredukcjonistycznej strukturalnie do niej podobną regułą domniemania wiarygodności. Z tego, że reguła domniemania niewiarygodności definiuje kulturę nieufności, a  regu-ła domniemania wiarygodności definiuje kulturę zaufania (Sztompka 2007), wynika następująca kulturowa charakterystyka redukcjonizmu i antyredukcjonizmu:

Teza 10. Redukcjonista jest członkiem kultury nieufności, a antyreduk-cjonista obywatelem kultury zaufania.

Formalno-epistemologiczną analizę redukcjonizmu i antyredukcjoni-zmu sprowadziliśmy zatem do socjologicznej analizy kultury nieufności i kultury zaufania. Podstawowa socjologiczna ocena pragmatyczna obu kultur jest następująca: kultura nieufności jest zazwyczaj dysfunkcjo-nalna, czyli niesprzyjająca współpracy, a kultura zaufania jest zazwyczaj funkcjonalna, czyli sprzyjająca współpracy (Sztompka 2007). Jest oczy-wiste, że  jakość współpracy zależy od jakości komunikacji społecznej. Efektywna współpraca wymaga zatem rzetelnej komunikacji społecz-nej. To oznacza, że funkcjonalność kultury oparta jest na dwóch typach

11 Ten typ zaufania można nazwać zaufaniem epistemicznym i traktować jako specyfikację zaufania moralnego (Sztompka 2007).

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Page 190: Via Comunicandi

190

zaufania interpersonalnego: na  zaufaniu instrumentalnym i  zaufaniu epistemicznym.

Przytoczymy teraz dwa dodatkowe argumenty wspierające funkcjo-nalność i pragmatyczność zaufania interpersonalnego. Oba argumenty pochodzą z teorii gier. Pierwszy z nich związany jest ze słynnym dyle-matem więźnia (Dupre’ 2008). Społeczny morał wynikający z  analizy tego dylematu stwierdza, że warunkiem osiągnięcia najlepszego wspól-nego efektu jest zaufanie interpersonalne i kooperacja oraz rezygnacja z optymalnych korzyści indywidualnych. Drugi argument odwołuje się do pojęcia strategii stabilnej, tzn. takiej strategii, której stosowanie (pra-wie) cały czas przez (prawie) wszystkie podmioty powoduje, że (prawie) żadnemu podmiotowi nie opłaca się wykorzystywanie innej strategii. Okazuje się, że mówienie prawdy jest właśnie strategią stabilną i, w kon-sekwencji, zaufanie epistemiczne jest również strategią stabilną. Aby to pokazać, załóżmy, że prawie wszyscy ludzie kłamią. Wówczas kłamstwo straciłoby szybko wartość, ponieważ warunkiem istnienia kłamstwa jest prawda. Tak więc kłamanie nie jest strategią stabilną12. A  mówie-nie prawdy jest strategią stabilną. Ten sposób dowodzenia jest podob-ny do  kantowskiej argumentacji etycznej (deontologicznej) (Dawkins 2008). Inny sposób dowodzenia tezy o  stabilności strategii mówienia prawdy ma charakter epistemologiczny i  ma następującą strukturę. Na początek przyjmujemy oczywiste założenie, że wiedza indywidual-na jest możliwa. Dalej przypomnijmy (patrz: rozdział drugi), że gwaran-tem wiarygodności własnych przekonań są cudze opinie. Gdyby zna-cząca większość innych ludzi kłamała, to nie można by mieć pewności, że  większość własnych przekonań jest prawdziwa. To by zatem ozna-czało, że wiedza indywidualna jest niemożliwa. To kończy nasz dowód nie wprost13.

Koniec tego dowodu zamyka równocześnie nasze analizy, których ostatecznym efektem są dwie mocne tezy, z których pierwsza dotyczy kulturowego warunku uprawomocnienia wiedzy społecznej, a  druga wspiera stanowisko antyredukcjonizmu.

12 Potoczną parafrazą tej sentencji scjentystycznej jest ludowa mądrość mó-wiąca o krótkich nogach kłamstwa.

13 Tezę o  stabilności strategii bycia prawdomównym doskonale ilustruje następująca znana i  trafna obserwacja Abrahama Lincolna: można oszukiwać wszystkich ludzi przez jakiś czas, albo niektórych ludzi przez cały czas, ale nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas.

Ireneusz Sierocki

Page 191: Via Comunicandi

191

Teza 11. Gwarantem i  fundamentem wiarygodności wiedzy społecz-nej jest epistemiczne zaufanie interpersonalne i społeczne.

Teza 12. Przytoczone w artykule argumenty z obszaru socjologii i teo-rii gier wzmacniają stanowisko antyredukcjonizmu.

Bibliografia

Adler J. (2006), Epistemological Problems of Testimony, [w:] The Stanford Encyclo-pedia of Philosophy, ed. E.N. Zalta, http://plato.stanford.edu/archives/win2010/entries/testimony-episprob/.

Antonelli G. Aldo (2010), Non-monotonic Logic, [w:] The Stanford Encyclopedia of Philosophy, ed. E.N. Zalta, http://plato.stanford.edu/archives/sum2010/entries/logic-nonmonotonic/.

Damasio A. (2011), Błąd Kartezjusza, przeł. M. Karpiński, Rebis, Warszawa.Dawkins R. (2008), Bóg urojony, przeł. P. Szwajcer, CiS, Warszawa.Devlin K. (1999), Żegnaj, Kartezjuszu. Rozstanie z logiką w poszukiwaniu nowej kos-

mologii umysłu, przeł. B. Stanosz, Prószyński, Warszawa.Dupre’ B. (2008), 50 teorii filozofii, które powinieneś znać, przeł. K. Wolański, PWN,

Warszawa.Goldman A. (2006), Social Epistemology, [w:] The Stanford Encyclopedia of Phi-

losophy, ed. E.N. Zalta, http://plato.stanford.edu/archives/sum2010/entries/epistemology-social/.

Goldman A. (2010), Systems-oriented Social Epistemology, „Oxford Studies in Epis-temology”, vol. 3.

Green C.R. (2008), Epistemology of Testimony, [w:] Internet Encyclopedia of Philoso-phy, ed. J. Fieser, B. Dowden, http://www.iep.utm.edu/ep-testi/.

Grobler A. (2011), Epistemologia, http://adam-grobler.w.interia.pl/Teoriapozna-nia.html.

Knobloch-Westerwick S., Meng J. (2009), Looking the Other Way: Selective Expo-sure to Attitude-Consistent and Counterattitudinal Political Information, „Com-munication Research”, vol. 36.

Mannheim K. (1992), Ideologia i  utopia, przeł. J. Miziński, Wydawnictwo Test, Lublin.

Morton A. (2002), Przewodnik po  teorii poznania, przeł. T. Błaszniak, Spacja, Warszawa.

Pisarek W. (2008), Wstęp do nauki o komunikowaniu, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa.

Putnam H. (1998), Wiele twarzy realizmu i  inne eseje, przeł. A. Grobler, PWN, Warszawa.

Epistemologiczno-kulturowa analiza relacji komunikacji społecznej

Page 192: Via Comunicandi

Searle J.R. (1987), Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, przeł. B. Chwe-deńczuk, PAX, Warszawa.

Searle J.R. (1999), Umysł na nowo odkryty, przeł. T. Błaszniak, PWN, Warszawa.Sierocka B. (2003), Krytyka i dyskurs. O transcendentalno-pragmatycznym uzasad-

nieniu krytyki filozoficznej, Aureus, Kraków.Steup M. (2006), The Analysis of Knowledge, [w:] The Stanford Encyclopedia of Phi-

losophy, ed. E.N. Zalta, http://plato.stanford.edu/archives/sum2012/entries/knowledge-analysis/.

Sztompka P. (2007), Zaufanie. Fundament społeczeństwa, Znak, Kraków.Wittgenstein L. (2000), Dociekania filozoficzne, przeł. B. Wolniewicz, PWN,

Warszawa.Woleński J. (2001), Epistemologia. Wiedza i poznanie, Aureus, Kraków.Zimbardo P.G., Johnson R., McCann V. (2010), Psychologia. Kluczowe koncepcje,

przeł. M. Guzowska-Dąbrowska i in., PWN, Warszawa.

Ireneusz Sierocki

Page 193: Via Comunicandi

193

Piotr Para Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieciProces instytucjonalizacji

– od spontanicznych działań pojedynczych i wspólnotowych po wypracowanie

standardów i procedur działania

Wszelkie działanie człowieka, które jest względnie rozpowszechnione i powtarzane, podlega społecznej definicji. Częścią definicji jest opis pro-cedowania, obok oczywiście określenia celu, niezbędnej infrastruktury czy podmiotów działania. Większość działań wykonywanych przez człowieka ma już społeczne określenie, w związku z czym jednostka ma do dyspozy-cji gotowe społeczne scenariusze i najczęściej zgodnie z nimi postępuje. Zasady te określić można mianem porządku instytucjonalnego, a proces ich tworzenia się – mianem instytucjonalizacji. Rzeczywistość społeczna potwierdza się właśnie w  działających jednostkach zgodnie z  nakreślo-nym porządkiem i  definicjami sytuacji. Większość ludzkich działań nie tylko przebiega wedle tych reguł, ale są one respektowane przez samych działających z  przekonaniem o  ich pozytywnych właściwościach. Czło-wiek, wybierając z premedytacją działanie zgodnie ze społecznymi regu-łami, ujawnia społeczny wymiar siebie. Jest to efekt procesu internalizacji społecznych instytucji w  procesie socjalizacji. Takim wyraźnym przykła-dem mogą być praktyki niepodlegające zewnętrznej kontroli społecznej, takie jak odprawianie modlitw o określonych porach w swoim domu przez samotnie mieszkającego muzułmanina czy stosowanie białego obrusu przy świątecznym posiłku również przez samotnego mieszkańca.

Page 194: Via Comunicandi

194

Piotr Para

Człowiek uwikłany w sieć społecznych instytucji1 nie jest jednak pozba-wiony możliwości modyfikowania ich, niemniej o sukcesie takiej mody-fikacji w sensie społecznym można mówić wtedy, gdy zyska ona aplauz innych członków zbiorowości, w której instytucje te istnieją. Gdy tak się dzieje, modyfikator traktowany jest jak innowator, gdy jednak modyfi-kacja nie zyskuje społecznej aprobaty, wówczas jej autor może spotkać się z określeniem dewianta, zwłaszcza gdy uparcie będzie promował swe propozycje. Sankcje dla dewianta mogą być różne w zależności od kultu-ry zbiorowości, rangi instytucji modyfikowanej, skali próby modyfikacji, jak też determinacji modyfikatora. Różnica między dewiantem a innowa-torem jest zależna zatem od społecznej dystynkcji, na co zwracał uwagę Robert Merton2. Należy doprecyzować, że  określenia te dotyczą wybo-ru alternatywnego sposobu realizacji celów społecznie pożądanych, nie dotyczą natomiast wyboru alternatywnych, wobec społecznie pożąda-nych, wartości. Innymi słowy, modyfikator (innowator lub dewiant) pro-ponuje nowy sposób osiągania tradycyjnych wartości. Jeśli innowacja zyskuje społeczną aprobatę potwierdzoną praktyką, to z  czasem staje się normą społeczną. Mówimy wówczas o  procesie instytucjonalizacji. Jaskrawym elementem instytucji są sformalizowane opisy działania, ope-rujące nakazami, zakazami, preferencjami znajdującymi się w kodeksach, statutach, regulaminach czy zarządzeniach. Dla potrzeb podejmowanej problematyki bazowanie na tak jaskrawym wymiarze instytucjonalizacji byłoby znaczącym ograniczeniem. Odnotowanie społecznej akceptacji dla innowacji wraz z  podjęciem działań zgodnych z  jej sugestiami jest wystarczającym elementem procesu instytucjonalizacji w perspektywie socjologicznej, jak również antropologicznej. Ten kontekst procesu insty-tucjonalizacji jest dla potrzeb dalszych rozważań najistotniejszy, bowiem rzeczywistość, o której dalej jest mowa, dopiero się staje.

Tolerancja na  nadpodaż innowatorów jest ograniczona obawą o trwałość tradycyjnych społecznych instytucji, które są odbierane jako

1 Wypada nadmienić twórcę pojęcia instytucji społecznej, którym jest Herbert Spencer. Wydzielił on sześć typów instytucji społecznych: domowe, obrzędowe, polityczne, kościelne, zawodowe i przemysłowe. Najwięcej uwagi poświęcił in-stytucjom politycznym, upatrując w nich największy wpływ na strukturę klasową i społeczny podział pracy. Zob. J. Szacki, Historia myśli socjologicznej, PWN, War-szawa 1983, tom 1, s. 317–318.

2 R.K. Merton, Teoria socjologiczna i  struktura społeczna, przeł. E. Morawska, J. Wertenstein-Żuławski, PWN, Warszawa 1982, s. 205–213.

Page 195: Via Comunicandi

195

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

przydatne – społeczna dystynkcja dewianta lub innowatora jest niejako mechanizmem kontrolującym dynamikę zmian społecznych. Najmniej podatną na  zmiany zbiorowością społeczną są przykładowo pierwot-ne wspólnoty plemienne, w  których tradycyjne wzory kulturowe nie podlegają refleksji, a jedynie lub wyłącznie realizacji. Taki ład społeczny Stanisław Ossowski określa jako ład przedstawień zbiorowych3. Zmiany w takich społecznościach zachodzą powoli i rzadko, bowiem każdy dzia-ła zgodnie z tradycyjnymi wzorami, które przedstawia od początku życia jednostki cała zbiorowość. Nie ma tam alternatywy i  wyboru, a  znane instytucje są traktowane jako jedyne i najlepsze4. Odstępstwo od wzoru najczęściej ma miano dewiacji i podlega korekcie.

W  rzeczywistości społecznej i  kulturowej wartości mają generalnie opracowane sposoby ich osiągania i jako całość tworzą uporządkowany instytucjonalnie kompleks: „We  wszystkich wypadkach dobór środków wiodących do celów kulturowych ograniczony jest przez zinstytucjona-lizowane normy”5. Współcześnie jednak ogromny potencjał społecznych zmian daje medium elektroniczne Internetu i społeczna praktyka z nim związana. Innowacyjność tego medium de facto zmusza do ciągłej spo-łecznej estymacji wszelkich działań w sieci, a dynamika zmian w rzeczy-wistości wirtualnej nie pozwala na  traktowanie pewnych działań jako raz ustabilizowanych. Można mówić w tym kontekście o permanentnym procesie instytucjonalizacji, a określanie niektórych praktyk w sieci jako tradycyjnych wydaje się pewnym nadużyciem znaczenia tego pojęcia. Dynamika samego słowotwórstwa związanego z  nowym medium po-twierdza skalę innowacyjności działań6. Statusy, relacje, styl i forma ko-munikacji, więzi, tożsamości, osiągnięcia i  wiele innych pojęć znalazło w  języku sieci swoiste odpowiedniki, uwzględniające specyfikę świata wirtualnego. Jednak, co ważniejsze, poszukiwanie i  wybieranie pojęć określających bardziej precyzyjnie zjawiska i działania spotykane jedynie

3 S. Ossowski, O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa 2001.4 Określenie „najlepsze” może sugerować jakiś wybór w  swej stopniowalnej

konstrukcji. W  przypadku tradycyjnych społeczeństw instytucje tam istniejące są traktowane jako jedyne możliwe, są zarazem dobre i najlepsze, ponieważ nie mają żadnego odniesienia i porównania.

5 R.K. Merton, op. cit., s. 197.6 Zob. Wokół słów i  znaczeń IV. Słowotwórstwo a  media, red. E. Badyda,

J. Maćkiewicz, E. Rogowska-Cybulska, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2011.

Page 196: Via Comunicandi

196

w sieci są skutkiem zaistnienia owych zjawisk i działań. Generatorem każ-dego z nich jest człowiek, i to jakiś człowiek będący twórcą, projektan-tem, oferentem czy konstruktorem. Jego pomysł przestaje być tylko jego w momencie, gdy przypadnie do gustu pewnej części internautów, któ-rzy go zaczną wykorzystywać, jak również modyfikować, mając choćby dostęp do kodu źródłowego czy wymuszając opiniami na administrato-rze zmiany.

Nowy obszar społecznej komunikacji, jakim jest Internet, daje szansę na  kreacje społecznych mechanizmów, szczególnie dla nieekspertów, bowiem rzeczywistość ta jest ciągle nowa i dynamiczna i licencje eksper-ckie ze świata pozainternetowego nie muszą się sprawdzać7. Człowiek występujący w roli internauty aktywniej bierze udział w procesie insty-tucjonalizacji nowych zjawisk i działań aniżeli w społeczeństwie przed-sieciowym. Pojedynczy internauta ma większe oddziaływanie na rzeczy-wistość społeczną w sieci niż pojedynczy człowiek. Decyduje o tym jego usieciowienie: „[…] każdy z  przyjaciół jest węzłem, połączonym z  naj-mniej jednym z pozostałych przyjaciół, lecz zazwyczaj z wieloma innymi, którzy są także połączeni, zarówno niezależnie, jak i poprzez kogoś inne-go; regularne kontakty pomiędzy tymi przyjaciółmi, rozmowa lub inne działania, czy to bezpośrednio czy też za pomocą technologii, stanowią powiązania, które ich ze sobą łączą; to, co się dzieje pomiędzy nimi – plotka, przyjacielska atmosfera, miłość, pomoc – są to przepływy”8. Ko-neksje jednych stają się koneksjami drugich przez możliwość przepły-wów. Konsumpcja tych koneksji musi odbywać się za pomocą jakiegoś systemu komunikacji, a ten właśnie skutkiem potencjału tych powiązań i chcących korzystać z tych powiązań podlega społecznej regulacji lub, bardziej precyzyjnie, wtórnej regulacji. Temu zagadnieniu warto poświę-cić więcej uwagi poza ramami tego tekstu.

Liderami tego, co w  społeczeństwie przedsieciowym podlegało in-stytucjonalizacji, były najczęściej elity, a  stratyfikacja w  sieci dopiero wypracowuje swoje kryteria. Pewne rozwiązania udało się po drobnych korektach zaimplementować w rzeczywistości sieciowej wykorzystując reguły ze świata realnego. Jest to swoista imigracja społecznych prak-tyk ze świata realnego – przykładem handel z wykorzystaniem specyfiki

7 A. Keen, Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę, przeł. M. Bernatowicz, K. Topolska-Ghariani, Wydawnictwa Akademickie i  Profesjonalne, Warszawa 2007.

8 D. Barney, Społeczeństwo sieci, przeł. M. Fronia, Sic!, Warszawa 2008, s. 37.

Piotr Para

Page 197: Via Comunicandi

197

sieci. Inne natomiast są bardziej autonomicznym wytworem społecz-nych praktyk w sieci, czego przykładem mogą być portale społecznoś-ciowe czy blogosfera9.

Można pokusić się o wstępną typologię zjawisk spotykanych w sieci właśnie ze względu na  ich rodowód. Proponowane typy należy trak-tować raczej jako pewnego rodzaju skalę dwubiegunową, na końcach której znajdują się typy idealne. Jednym z nich będą instytucje pocho-dzące ze świata realnego, które migrując do świata wirtualnego, mniej lub bardziej muszą zaadoptować cechy sieciowego środowiska. Drugim typem będą instytucje od początku do końca ukonstytuowane w sieci, charakteryzujące się rozwiązaniami typowymi dla sieciowego środowi-ska, niespotykane w świecie realnym. Nie należy traktować tej propozy-cji jako wyczerpującej, jednak na tym etapie rozwoju kultury Internetu i relacji między dwoma światami społecznymi (realnym i wirtualnym) ta klasyfikacja zdaje się obejmować znaczną część zjawisk.

Usieciowione instytucje świata realnego

Nieco łatwiejszym zadaniem wydaje się opisanie instytucji migrujących ze świata realnego do wirtualnego, dlatego że znane są dość powszech-nie zasady, na podstawie jakich instytucje te funkcjonują w świecie re-alnym. Zadanie trudniejsze zatem prawdopodobnie będzie łatwiej zre-alizować po zadaniu łatwiejszym. Mając świadomość ułomności w tym wnioskowaniu, jakąś kolejność opisu należało wybrać.

Handel

Jednym z  najbardziej usieciowionych typów instytucji jest handel. Klient nabywający coś za pośrednictwem Internetu ma do wyboru kilka form płatności i kilka form odbioru towaru. Oprócz tego ma możliwość

9 Co prawda blog ma swój pierwowzór w świecie realnym, jakim jest pamięt-nik czy dziennik. Upublicznienie wypowiedzi, możliwość dodawania zdjęć czy filmów, zbieranie opinii pod nimi, swoisty dialog z  postującymi czytelnikami diametralnie jednak zmienia charakter i funkcje blogów. Mając choćby te cechy na  uwadze, trudno obronić tezę, że  blog, fotoblog czy wlog (wideoblog) jest elektroniczną wersją pamiętnika lub dziennika autorskiego.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 198: Via Comunicandi

198

skorzystania z faceted search, który nawiguje i wyszukuje towar z okre-ślonymi preferencjami co do  wartości jego cech. Istotnym elementem faceted search jest ocena użytkowników, do której wcześniej klient na-bywający nie miał dostępu. Również katalog pozostałych cech podlega procesowi folksonomizacji, czyli ustrukturyzowaniu wedle preferencji społecznych, a  nie ekspertów od marketingu. Dostosowanie procedur w handlu do specyfiki komunikacji internetowej jest właśnie procesem instytucjonalizacji, w którym bardziej znaczący wpływ mają użytkownicy tej formy zakupów. Nie jest wcale rzadką praktyką odwiedzanie sklepów realnych jedynie w  celu sprawdzenia jakości towaru pod kątem cech, których nie da się opisać w sieci, a potem realizacja zakupu z wykorzy-staniem sieci. Sklepy realne przestają pełnić funkcję typowo handlową, a bardziej wystawową. Określenie „galeria handlowa” w tym kontekście wydaje się nabierać większej adekwatności. Osobnym sektorem w han-dlu był obrót rzeczami używanymi. Dawniej tę potrzebę zaspokajały instytucje bazaru, targu, giełdy czy komisu. Aktywność tych instytucji w dobie komunikacji internetowej znacząco osłabła, a rozwinęły się róż-nego rodzaju aukcje internetowe. Oferta parametrów wyszukiwania au-kcji pozwala na złapanie koneksji z oferentem oferującym towar niemal dokładnie zaspokajający potrzeby nabywcy. Instytucjonalizacja w sieci instytucji handlowych działających wcześniej w świecie realnym niejako zwrotnie zmusiła je do reorganizacji w owym świecie, uwzględniającej walory działania w sieci. W sieci ludzie tworzą różne społeczności i gru-py, również będąc w roli klienta. Internet ukonstytuował grupy klientów, z której każdy deklaruje zakup w grupie pod warunkiem niższej ceny. Je-dyną powinnością członkostwa w grupie jest zakup. Dziesięciu na przy-kład klientów jednocześnie daje sprzedawcy pretekst do znaczącego ra-batu dla każdego. Po zakupie status członka grupy wygasa. Kupowanie w grupach dla pojedynczego klienta uzasadnia niejednokrotnie zakup towaru czy usługi, których by nie kupił decydując samemu lub pod wpły-wem tradycyjnej reklamy.

E-learning

Internet, będąc wielowymiarowym medium, stał się również narzę-dziem w  kształceniu i  nauczaniu poprzez e-learning. Pomijając szcze-góły funkcjonowania platform e-learningowych, ten sposób uczenia się jest bardziej elastyczny dla uczącego się. To on wybiera format i tempo

Piotr Para

Page 199: Via Comunicandi

199

nabywania wiedzy i umiejętności. Ośrodek kształcący (uczelnia wyższa czy organizacje szkoleniowe) zapewnia materiały dydaktyczne i  kadrę, a w mniejszym stopniu harmonogram zajęć (poza oczywiście przygoto-waniem terminów zaliczeń i egzaminów), bowiem o nim bardziej decy-duje uczący się. W instytucjonalizacji edukacji wykorzystującej Internet większy wybór staje się udziałem edukującego się internauty. Następuje również mniejsza integracja z grupą edukującą się, zatem czynnik spo-łeczny, jakim jest przebywanie wśród ludzi, podczas nauki traci na zna-czeniu. Edukacja zorganizowana w stu procentach na e-learningu skut-kowałaby pewnego rodzaju samotnością w uczeniu się i nie wydaje się, by ludzie akceptowali taki model. Człowiek potrzebuje potwierdzenia swych działań w grupie czy wspólnocie, dlatego taki model jest stosun-kowo mało realny. E-learning będzie raczej elementem hybrydy eduka-cyjnej składającej się również z tradycyjnych elementów edukacji.

Instytucjonalizacja e-learningu pokazuje pośrednio, że  wiedza prze-staje być wyłącznie w  zasobach ekspertów czy fachowych publikacji, a staje się dostępna coraz bardziej powszechnie i szybko. Jest już tylko kwestią woli i priorytetów wybór posiadania jej i wykorzystania. Jest to możliwe w  sytuacji, kiedy model cloud computing staje się coraz bar-dziej powszechny dzięki z  jednej strony dostępności sieci o każdej po-rze i za pomocą przeciętnych platform sprzętowych, a z drugiej strony w wyniku działania czynnika ekonomicznego. Utrzymywanie bogatych baz danych z ciągłą aktualizacją i administrowanie sieci intranetowych jest mniej opłacalne wobec scentralizowanego sposobu przechowywa-nia i przetwarzania danych. Jest to oczywiście kwestia skali, podobnie jak przy sieci elektrycznej. W  pewnym momencie bardziej opłacalne było podpięcie się do  sieci niż wytwarzanie elektryczności za  pomocą własnych generatorów. Kwestią czasu jest rozwijanie się tzw. usług kom-puterowych10. Niegdyś wiedza była czynnikiem stratyfikującym społe-czeństwa i określającym pozycję człowieka. Przy rozpowszechnieniu się nowych rozwiązań przestanie pełnić taką funkcję. Kompetencją czło-wieka, której znaczenie będzie rosło w komunikacji społecznej, będzie raczej umiejętność wykorzystania wiedzy niż jej posiadanie. Widać to już w przypadku wiedzy medycznej, o której jest mowa w dalszej części.

10 K. Piekarski, Wolność i  kontrola w  modelu cloud computing, [w:] Kody McLuhana. Topografia nowych mediów, red. A. Maj, M. Derda-Nowakowski, Wydawnictwo Naukowe ExMachina, Katowice 2009.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 200: Via Comunicandi

200

Służba zdrowia i wiedza medyczna

Społeczna potrzeba usług medycznych oparta jest, jak do  tej pory, na wiedzy i autorytecie medyka, lekarza. Rekomendacja i opinia środo-wiska odgrywa oczywiście rolę w budowaniu reputacji lekarza, wzmac-niając jego autorytet. Niemniej z tytułu posiadanej wiedzy eksperckiej, wynikającej z ukończenia odpowiednich studiów podlegających insty-tucjonalnej kontroli społecznej, lekarz posiada autorytet i na nim często buduje relacje społeczne z pacjentami. Jego terapia, diagnoza i metody rzadko są dyskutowane poza środowiskiem samych lekarzy. Media ma-sowe, pełniąc funkcje kontrolne wobec struktur władzy (a również o ta-kiej możemy mówić w  przypadku depozytariuszy wiedzy medycznej), weryfikują w pojedynczych przypadkach skuteczność wykorzystywania wiedzy medycznej przez profesjonalistów. Przeciętny człowiek sprzed doby Internetu skazany był na zaufanie autorytetowi medycznemu.

Współcześnie już przed wizytą u  lekarza można zdiagnozować przy-padłość chorobową wykorzystując odpowiednie programy w  sieci, a  podczas wizyty podjąć dyskusję merytoryczną11. Można oczywiście również w  sieci sprawdzić opinie na  temat medyka, u  którego plano-wana jest wizyta. Po  wizycie natomiast sieć jest świetnym miejscem na  weryfikację terapii zaordynowanej przez lekarza. Taka praktyka medycznych konsultacji w  sieci jest coraz częstsza, a  jej znaczenie dla działań społecznych w tej dziedzinie coraz większe, zwłaszcza dla ludzi młodych. Ta grupa wiekowa nie jest stałym beneficjentem medycznych porad, dlatego też dynamika procesów instytucjonalizacji nie jest jesz-cze duża, jednak jest to już tylko kwestią czasu. Dodatkowym efektem powyższej praktyki jest to, że pacjent mający tyle narzędzi weryfikacyj-nych dzięki sieci zmienia instytucjonalnie relację z  lekarzem w świecie realnym. Taka interakcja przebiega w oparciu o raczej dialog i perswazję niż bezkrytyczną akceptację autorytetu lekarskiego. Jest to kolejna reak-cja instytucji świata realnego na instytucjonalizację praktyki społecznej związanej z wiedzą medyczną w sieci. Sami lekarze również wykorzystu-ją zasoby sieci do konsultacji, szczególnie gdy mają utrudniony dostęp

11 Stron, na  których można samemu zdiagnozować dolegliwość, jest wie-le (comijest.pl., www.jestemchory.pl, http://www.netdoctor.co.uk). Na  stronie z programem diagnozującym objawy http://en.diagnosispro.com baza danych posiada 7000 jednostek chorobowych.

Piotr Para

Page 201: Via Comunicandi

201

do  specjalistycznych ośrodków12. Dostęp do  specjalistycznej wiedzy medycznej staje się coraz łatwiejszy, jednak o skutecznej terapii często decydują nowoczesne środki i urządzenia. O ich istnieniu współcześni le-karze mają wiedzę dzięki nowy mediom, mając jednak ograniczoną spo-sobność bezpośredniego wykorzystania ich, mogą kierować pacjentów do odpowiednich ośrodków. Sami pacjenci również są w stanie dotrzeć do tych informacji.

Możliwości, jakie dają nowe technologie, pozwalają przewidywać, że  w  niedalekiej przyszłości pierwszym kontaktem chorego z  fachową pomocą medyczną będzie kontakt z wirtualnym cyber-lekarzem. Istnieją już programy, które planują takie rozwiązania w roku 202013. Diagnoza na bazie opisu przez pacjenta w sieci objawów z czasem może być wzbo-gacona o wyniki podstawowych badań laboratoryjnych przeprowadzo-nych bez opuszczania miejsca zamieszkania. Podstawowe urządzenia diagnostyczne są coraz bardziej dostępne i  posiadanie ich w  miejscu zamieszkania przestaje być wyjątkową rzadkością. Wystarczy je tylko zintegrować, podpinając do  komputera, który prześle dane do  odpo-wiednich serwerów wyposażonych w programy diagnostyki medycznej, a  które na  bazie tych danych będą w  stanie zdiagnozować stan orga-nizmu i  jednocześnie zaproponować jakieś prewencyjne lub lecznicze działania. Mając w jednym miejscu, w tzw. chmurze (cloud computing), wszystkie dane pacjenta wraz z historią jego chorobowych przypadłości, można oczekiwać, że terapia zaordynowana przez system będzie obar-czona znacznie mniejszym marginesem błędu lekarskiego. Człowiek z  czasem w  sytuacji zaobserwowania zmian w  swoim organizmie sam będzie w stanie dokonać podstawowej diagnozy, jednak bardziej specja-listyczne terapie zapewne pozostaną niezastępowalne.

Powyższe trzy obszary typów instytucji świata realnego wykorzystują-ce możliwości rzeczywistości wirtualnej pokazują przykładowe procesy

12 A. Królikowska, Pomocna dłoń w cyberprzestrzeni. Poszukiwanie pomocy i for-my jej udzielania w internecie, [w:] Społeczna przestrzeń internetu, red. D. Batorski, M. Marody, A. Nowak, Warszawa 2006, s. 170–171.

13 Mam na myśli program Health Care 2020, do którego odwołuje się Tomasz Bialobłocki i Janusz Moroz – T. Bialobłocki, J. Moroz, Nowoczesne techniki infor-macji i komunikacji – ich rozwój i zastosowanie, [w:] Społeczeństwo inform@cyjne. Istota, rozwój, wyzwania, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2006, s. 156.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 202: Via Comunicandi

202

instytucjonalizacji w  świecie wirtualnym tych obszarów. Charaktery-styczna jest przy tym mniejsza lub większa zmiana działalności pewnych instytucji świata realnego danego obszaru właśnie pod wpływem poja-wiania się rozwiązań społecznie akceptowanych w sieci. Podobne proce-sy zauważalne są w innych sferach życia społecznego, takich jak usługi finansowe, procedowanie władzy wraz z  całą komunikacją polityczną z elektoratem realnym i potencjalnym czy działalność filantropijna. W tej ostatniej właśnie dzięki możliwościom komunikacyjnym i  kontrolnym sieci bardziej odczuwalna jest adopcja na odległość.

Wiele instytucji społecznych migrując do  Internetu zmienia się pod wpływem społecznej praktyki. Człowiek, jak bodaj nigdy wcześniej w historii społeczeństwa i kultury, realnie współtworzy instytucje w ta-kim zakresie i  skali. Niegdyś to elity z  danej dziedziny dominowały przy rozwiązaniach instytucjonalnych, natomiast teraz wyraźnych elit nie ma, a  liderem są użytkownicy. Świat wirtualny dla ludzi stał się jak nowa planeta ze specyficznym środowiskiem do egzystencji. Adoptując ją do realizacji swoich potrzeb, człowiek na początku stosował i stosuje rozwiązania swego tradycyjnego świata, jednocześnie wykorzystując in-nowacyjne możliwości kryjące się w  wirtualnym środowisku. Logiczne jest stosowanie odniesienia do świata realnego.

Sieciowe instytucje

Wybór określonych praktyk społecznych jako egzemplifikację typu ide-alnego sieciowych instytucji należy dokonać w  oparciu o  rozwiązania, jakie praktyki te wygenerowały wykorzystując przede wszystkim cechy środowiska cyberprzestrzeni. Można będzie w nich oczywiście dostrzec pewne związki ze światem realnym, ale nie należy się temu dziwić, skoro społeczne środowisko cyberprzestrzeni tworzą ludzie, nawet pod posta-cią awatarów, troli czy cyberpunków.

Wspólnoty

Jednym z najbardziej interesujących zjawisk, jakie można zaobserwować po rozpowszechnieniu się Internetu w wersji Web 2.0, jest organizowanie się internautów w różnego rodzaju wspólnoty. Howard Rheingold już ja-kiś czas temu określił, czym są wspólnoty w sieci: „Wirtualne wspólnoty są

Piotr Para

Page 203: Via Comunicandi

203

społecznymi zbiorowościami, które powstają w  sieci, kiedy dostateczna ilość ludzi kontynuuje jakąś publiczną dyskusję wystarczająco długo z do-statecznym ludzkim odczuwaniem, by sformułować sieć osobistych relacji w cyberprzestrzeni”14. Potencjał jednoczesnego istnienia w kilku wspólno-tach człowiek miał zawsze, jeśli przynależność do nich określić na podsta-wie odczuwania. Tradycyjne środowisko społeczne najczęściej oferowało jedną wspólnotę, jako grupę uczestnictwa, a o istnieniu innych człowiek dowiadywał się dzięki kulturowej transmisji w  komunikacji społecznej (wykorzystującej najczęściej jakieś media). Te inne wspólnoty miały raczej status odniesienia niż uczestnictwa. Generalnie tradycyjnie rozumiane środowisko społeczne, jak scharakteryzował je Jan Turowski, ma względ-nie jednorodną tożsamość15. Pojawienie się narzędzia pozwalającego na ekspresję odczuwanej przynależności do wspólnoty czy zbiorowości, bez de facto większych ograniczeń, umożliwiło aplikowanie do  innych wspólnot i zbiorowości, uaktywniając w ten sposób wspomniany wyżej potencjał. Jednoczesność funkcjonowania w wielu wspólnotach stała się możliwa. Zdolność człowieka do  takiego symultanicznego współistnie-nia zauważa Jacek Kurczewski16. Praktykowanie aktywności w kilku zbio-rowościach w naturalny sposób przenika się nawzajem i tworzy pewien nowy typ tożsamości kulturowej człowieka. Narracja linearna życia jedno-stki zamienia się w narrację bilinearną lub nawet multilinearną. Posiadanie jakieś sieciowej aktywności (profilu, konta, postaci) jest niemal wymagane w niektórych środowiskach społecznych, szczególnie ludzi młodych. Dys-kusje o poczynaniach, osiągnięciach, zdarzeniach w sieci są częstym te-matem rozmów nie tylko w świecie realnym17. Dziś rezonans społecznych wydarzeń w sieci ujawnia się również i przede wszystkim w samej sieci w grupach dyskusyjnych czy forach. Internauci, jako członkowie wspólnot

14 H. Rheingold, The Virtual Community, http://www.rheingold.com/vc/book/intro.html (6.05.2012).

15 J. Turowski, Socjologia. Małe struktury społeczne, Towarzystwo Naukowe KUL, Lubin 1999, s. 115 i nast.

16 J. Kurczewski, Wstęp: Lem, Baudrillard i  Wielka Sieć, [w:] Wielka sieć. E-seje z socjologii Internetu, TRIO, Warszawa 2006, s. 18–19.

17 W czasach dominacji mediów masowych o tym, co jest ważne, istotne, ak-tualne, decydowały redakcje serwisów informacyjnych. Teoria agenda setting tłumaczy proces uznawania przez społeczeństwo tego, co jest ważne, w wyniku istnienia w mediach, bo skoro w mediach coś istnieje, to zapewne jest ważne. Media masowe niejako kreują społeczną dyskusję.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 204: Via Comunicandi

204

sieciowych, aktywizują się wobec sieciowych wydarzeń czy ekscesów, a tych nie brakuje, bowiem taka agora jest świetnym miejscem na zazna-czenie swojej bytności18. Swoboda w dołączaniu do sieciowych wspólnot jest dość duża, podobnie jak swoboda przy występowaniu z nich. To dru-gie daje nawet bardziej poczucie bezpieczeństwa, bowiem taka akcesja może być bez żadnych konsekwencji zniesiona.

Portale społecznościowe i wirtualne wspólnoty są społeczną ekspresją o rzadko spotykanej skali. Niektóre z nich posiadały lub posiadają kilka milionów użytkowników, którzy zasilili je w  ciągu kilkunastu miesięcy. Skala tego zjawiska, sposób rekrutacji do portalu oraz narzędzia do kreo-wania swojej wypowiedzi nie przypominają instytucji działających poza siecią. Tak kompleksowe rozwiązania stały się możliwe dzięki cechom środowiska sieciowego, a użytkownicy wykorzystali proponowane przez konstruktorów pomysły. Społeczna skala aktywności na portalach spo-łecznościowych oraz określone formy etykietowania siebie i  rzeczywi-stości dającej się etykietować w sieci (ze świata realnego i wirtualnego) potwierdzają instytucjonalizacje samych portali wedle zasad wygenero-wanych przede wszystkim w sieci.

Blogi

Blogi są kolejną instytucją powstałą dzięki narzędziom sieciowym i spo-łecznemu zainteresowaniu zarówno twórców, jak i odbiorców. Technicz-nych ograniczeń przy zakładaniu blogu praktycznie nie ma. Wystarczy chęć i konsekwencja oraz pewne kompetencje społeczne w zakresie ko-munikacji. Zapewne istotnym czynnikiem motywującym do prowadzenia

18 Nęcące jest podjecie kwestii, czy człowiek kreuje sieć, czy sieć kreuje człowieka. Świat medialny, jak był pisał Jean Baudrillard, zdaje się bardziej atrakcyjny od świata realnego i jako taki jest bardziej interesujący. Rzeczywistość świata medialnego jest hiperrealna, a wyrazistość jej, kontrast, dwuznaczność, tajemniczość, sensowność i  wiele innych jeszcze cech jawi się w  o  wiele lepszej jakości niż nośniki tych cech ze świata realnego. Sieć nie jest obciążona ograniczeniami świata realnego (ma zapewne ograniczenia techniczne) i  daje możliwość nie tylko rekompensować je. Daje możliwość filtrowania treści przez internautę do tego stopnia, że stają się one, jak hiperrealność, ciekawsze od rzeczywistości. Stąd już tylko krok do  realizacji parafrazy postulatu Oscara Wilde’a, by to życie naśladowało sztukę (w tym przypadku sieć), a nie odwrotnie.

Piotr Para

Page 205: Via Comunicandi

205

blogu jest również społeczna akceptacja, czyli informacja zwrotna od czy-telników. Blogi ewoluowały w swojej ponad dziesięcioletniej historii w róż-ne typy komunikacji, takie jak fotoblogi czy wideoblogi, przy czym można sklasyfikować ich cztery funkcje: możliwość wyładowania emocji nagro-madzonych w świecie realnym, potrzeba nawiązania nowego typu wię-zi, stworzenie alternatywnego życia i zdobywanie popularności19. Mimo że blogowicze pozostają indywidualistami, bowiem jest to narracja tożsa-mości autora, to jednak można mówić o wspólnocie blogowczów, którą stanowią komentatorzy blogu. Niektóre owocne dialogi między blogerem a komentatorem, dające obu stronom poczucie wspólnoty odczuwania, skłaniają obie strony do spotkania w świecie realnym. Wydawać mogłoby się, że migracja takiej więzi ze świata wirtualnego do realnego powinna być skazana na sukces i trwałość. Okazuje się jednak, że nie ma takiej za-leżności. Jedne więzi po migracji trwają, inne dostarczają rozczarowania. Pokazuje to, że kreacje sieciowe ja społecznego rządzą się autonomiczny-mi wobec świata realnego zasadami.

Ważąc te charakterystyki blogosfery, świadczące o jej rozwoju przede wszystkim wedle reguł i możliwości istniejących w sieci, można skonklu-dować o instytucjonalizacji typowo sieciowej. Cechą blogosfery podob-ną do  aktywności w  portalach społecznościowych jest możliwość za-niechania działania bez konsekwencji. Tożsamości społeczne kreowane w sieci nie wymagają odpowiedzialności i zobowiązań we wzajemnych interakcjach, tak jak wymagają tego bezpośrednie interakcje społeczne w świecie realnym. Jest to cecha wielu form interakcji w sieci – brak ko-nieczności zobowiązań i wzajemności20.

Barterowa wymiana umiejętności i bazy noclegowej

Sieć stworzyła możliwości wymiany różnego typu rzeczy. Jednym z  ciekawych przykładów na  bazie stricte sieciowego środowiska jest

19 M. Olcoń-Kubicka, Blogi jako przejaw współczesnego trybalizmu, [w:] Spo-łeczna przestrzeń internetu, op. cit., s. 154.

20 O podobnych cechach interakcji pisał John B. Thompson w swej książce Me-dia i  nowoczesność. Społeczna teoria mediów (przeł. I. Mielnik, Astrum, Wrocław 2001). Charakteryzował jednak wtedy relację między fanem i idolem, którą nazwał quasi-interakcją, a  która jest wytworem przede wszystkim mediów masowych. Sieciowe interakcje trudno nazwać w  tym rozumieniu quasi-interakcjami, choć cechują się również znacznie mniejszym poczuciem zobowiązań i wzajemności.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 206: Via Comunicandi

206

barterowa wymiana umiejętności. Dotyczy to specyficznych umiejętno-ści lub też takich, za które internauci nie chcą płacić. W obu przypadkach warunkiem korzystania z  czyichś umiejętności jest zaoferowanie pew-nych kompetencji własnych, na  które znajdzie się zapotrzebowanie21. Internauta oferuje swoje umiejętności (od popularnych korepetycji z ję-zyka obcego, poprzez remonty, gotowanie, pieczenie ciast, aż po masaż bańką chińską), a obok deklaruje swoje oczekiwania. W świecie realnym takie oferty nie mają raczej miejsca. Usługi tego typu są wykupowane. W sieci jest to barter umiejętności, a dzięki skali i zasięgowi takiego ser-wisu jest to wręcz sieciowa instytucja barteru. Poprzez system punktowy można wyszacować oferowaną umiejętność, dzięki czemu internauta potrzebujący może skorzystać z  umiejętności innego internauty pod warunkiem, że wykonał pewną usługę, którą zadeklarował, jeszcze inne-mu internaucie. Nie jest to barter odbywający się między dwojgiem, lecz w sieci oferentów i potrzebujących.

Podobną strukturę ma sieciowa instytucja couchserfingu. Jest to oferta darmowego noclegu, zakwaterowania, najczęściej w prywatnym domu. Pozwala to na  podróżowanie po  świecie po  znacznie zmniejszonych kosztach, ale co najważniejsze – na poznawanie podczas podróży ludzi w  ich naturalnym środowisku kulturowym, w  ich codzienności. Jest to zgoła odmienny styl uprawiania turystyki wobec ofert biur turystycznych. Tego typu koneksje nie byłyby możliwe bez sieci dającej możliwość na-wiązania bezpośredniego kontaktu. Należy tu zaznaczyć, że nie chodzi tu o kwatery prywatne. Założony przez Caseya Fentona niespełna dziesięć lat temu portal www.couchsurfing.org dziś ma prawie 2 miliony użytkow-ników na całym świecie, oferujących z  jednej strony darmową kwaterę, a z drugiej korzystających z ofert takich kwater innych użytkowników22.

Podsumowanie

Perspektywa ponad dziesięciu lat funkcjonowania Internetu w  kultu-rze Web 2.0, w której każdy użytkownik może umieszczać komunikaty

21 Popularnym serwisem oferującym takie koneksje jest serwis sieoplaca.pl.22 Warto przy tej okazji wspomnieć o dość popularnej wymianie na wakacje

dom za dom. Sieć umożliwiła dostęp do ofert polegających na darmowej wza-jemnej wymianie domów na umówiony czas w trakcie wakacji. Szczegóły doma-wiają dwie strony, ale zasadą jest to, że zamiana taka jest bez opłat.

Piotr Para

Page 207: Via Comunicandi

207

w sieci bez większego trudu, jest wystarczająca, by dokonywać pewnych syntez. W aspekcie społecznym taką syntezą jest zjawisko instytucjona-lizacji pewnych form praktykowania w sieci. Studia na ten temat można rozwijać zarówno pogłębiając analizę zjawisk, wchodząc bardziej szcze-gółowo w etapy instytucjonalizacji, jak również poszerzając pola takiej analizy. Inne sfery życia społecznego, takie jak polityka, sądownictwo, usługi finansowe czy media tradycyjne, nie pozostają obojętne na moż-liwości sieci i w różny sposób wykorzystują jej potencjał. Każdej z tych sfer wykorzystującej Internet dla swoich potrzeb można by poświęcić obszerny artykuł, opisując ich migrację w sieci i społeczny odbiór propo-nowanych rozwiązań. Drugi aspekt studiów to zjawiska generowane wy-łącznie na bazie potencjału technicznego i społecznego sieci. Te wydają się jeszcze nie tak dynamiczne, jak imigracja instytucji świata realnego, ale jest to kwestia czasu. Proces coraz większego usieciowienia ludzkiej aktywności społecznej zapewne będzie przybierał na sile. Człowiek co-raz bardziej zmuszony będzie do funkcjonowania w dualistycznym świe-cie i interesujące jest przyglądanie się skutkom takiej koegzystencji.

Bibliografia

Barney D., Społeczeństwo sieci, przeł. M. Fronia, Sic!, Warszawa 2008.Bialobłocki T., Moroz J., Nowoczesne techniki informacji i komunikacji – ich rozwój

i zastosowanie, [w:] Społeczeństwo inform@cyjne. Istota, rozwój, wyzwania, Wy-dawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2006.

Keen A., Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę, przeł. M. Bernatowicz, K. To-polska-Ghariani, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007.

Królikowska A., Pomocna dłoń w  cyberprzestrzeni. Poszukiwanie pomocy i  formy jej udzielania w internecie, [w:] Społeczna przestrzeń internetu, red. D. Batorski, M. Marody, A. Nowak, Warszawa 2006.

Kurczewski J., Wstęp: Lem, Baudrillard i Wielka Sieć, [w:] Wielka sieć. E-seje z socjolo-gii Internetu, TRIO, Warszawa 2006.

Merton R.K., Teoria socjologiczna i struktura społeczna, przeł. E. Morawska, J. Wer-tenstein-Żuławski, PWN, Warszawa 1982.

Olcoń-Kubicka M., Blogi jako przejaw współczesnego trybalizmu, [w:] Społeczna przestrzeń internetu, red. D. Batorski, M. Marody, A. Nowak, Warszawa 2006.

Ossowski S., O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa 2001.Piekarski K., Wolność i kontrola w modelu cloud computing, [w:] Kody McLuhana.

Topografia nowych mediów, red. A. Maj, M. Derda-Nowakowski, Wydawnictwo Naukowe ExMachina, Katowice 2009.

Procesy instytucjonalizacji społeczeństwa sieci

Page 208: Via Comunicandi

Rheingold H., The Virtual Community, http://www.rheingold.com/vc/book/intro.html (6.05.2012).

Szacki J., Historia myśli socjologicznej, PWN, Warszawa 1983, t. 1.Thompson J.B., Media i nowoczesność. Społeczna teoria mediów, przeł. I. Mielnik,

Astrum, Wrocław 2001.Turowski J., Socjologia. Małe struktury społeczne, Towarzystwo Naukowe KUL, Lu-

bin 1999.Wokół słów i  znaczeń IV. Słowotwórstwo a  media, red. E. Badyda, J. Maćkie-

wicz, E. Rogowska-Cybulska, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2011.

Piotr Para

Page 209: Via Comunicandi

209

Marcelina Zuber Uniwersytet Wrocławski

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

w koncepcji W. Barnetta Pearce’a

Procesy komunikowania się między ludźmi były przedmiotem zaintere-sowania uczonych i badaczy reprezentujących różne dyscypliny i nurty refleksji od starożytności1, stały się jednak szczególnie istotne w wieku XX. Wzrost znaczenia komunikacji jako dziedziny aktywności ludzkiej powo-dowany jest przez szereg czynników, między innymi przez gwałtowny rozwój nowych technologii komunikacyjnych, ekspansję ponadnaro-dowych korporacji i przez mechanizmy globalnej polityki. W wieku XX wielu przedstawicieli różnych dyscyplin badawczych niezależne od sie-bie zauważyło, że słowo „komunikacja” jest równie istotnym elementem tworzącym intelektualny dyskurs epoki, jak obecne w nim już od dawna „postęp”, „ewolucja” czy „demokracja” i uznało procesy komunikowania się między ludźmi za swój główny obszar badawczy. Według Stephena Littlejohna, autora wielu prac poświęconych problematyce rozwoju teo-rii komunikacji, najistotniejszą rolę w kształtowaniu refleksji teoretycznej nad procesami komunikowania odegrały, oprócz komunikacji (traktowa-nej jako odrębna dyscyplina badawcza), filozofia, socjologia i antropo-logia2. Do rozwoju komunikacji jako dyscypliny przyczyniły się również matematyka, inżynieria, literatura, badania mediów, semantyka, ogólna teoria systemów, psychiatria, nauka o  zarządzaniu. Do  tej listy można

1 Por. W.B. Pearce, K.A. Foss, The Historical Context of Communication as a Sci-ence, [w:] Human Communication: Theory and Research, ed. G.L. Dahnke, G.W. Clat-terbuck, Wadsworth, Belmont, CA 1990, s. 1–20.

2 S.W. Littlejohn, An Overview of Contributions to Human Communication The-ory from other Disciplines, [w:] Human Communication Theory, ed. F.E.X. Dance, Harper & Row, New York 1982, s. 243–285.

Page 210: Via Comunicandi

210

Marcelina Zuber

również dodać lingwistykę, informatykę, ekonomię, historię, ekonomię; nawet wtedy jednak trudno ją będzie uznać za kompletną.

Komunikowanie się jest zjawiskiem wieloaspektowym, stąd trudność w ustaleniu granic pola badawczego komunikacji; debaty na ten temat trwają od sformułowania pytania badawczego przez Harolda Lasswella, a w miarę rozwoju dyscypliny pojawiają się nowe kontrowersje3.

Problemem dla samej dyscypliny jest również sposób traktowania procesów komunikacji międzyludzkiej – czy, jak większość przedstawi-cieli innych dyscyplin, posiadających większe doświadczenie w badaniu procesów funkcjonowania jednostek i zbiorowości, powinni analizować komunikowanie się jako zjawisko drugorzędne i  pełniące rolę służeb-ną, czy też starać się o  prezentowanie go jako zjawiska pierwotnego, dzięki któremu możliwe jest funkcjonowanie systemów społecznych i kulturowych. Mimo iż komunikacja jako dyscyplina jest obecna w re-fleksji humanistycznej od ponad półwiecza, ciągle niewiele w niej znaj-dziemy koncepcji „komunikacyjnych”, czyli takich, których autorzy nie sięgają do dorobku innych dyscyplin, aby wyjaśnić mechanizmy komu-nikowania się między ludźmi, ale starają się tworzyć komunikację jako dyscyplinę autonomiczną. Koncepcja skoordynowanego zarządzania znaczeniem (Coordinated Management of Meaning, CMM) W. Barnet-ta Pearce’a  i Vernona E. Cronena4 jest bodaj najbardziej interesującym przykładem takiego właśnie dążenia do  budowania autonomii dyscy-pliny i  jako taka zasługuje na uwagę. Tekst ten jest próbą przybliżenia niektórych wątków tej bogatej, wielowątkowej i dynamicznej koncepcji, szczególnie zaś tych jej aspektów, które przedstawiają komunikowanie się jako element decydujący o kondycji ludzkiej.

3 Por. S.R. Olson, Teoria komunikowania: ponowne rozpatrzenie kwestii, [w:] Współczesne systemy komunikowania, red. B. Dobek-Ostrowska, Wydawnictwo UWr, Wrocław 1997, s. 42–60.

4 Nazwa teorii – Coordinated Management of Meaning (CMM) – jest w polskiej literaturze przedmiotu tłumaczona jako „skoordynowanego gospodarowania znaczeniem” (por. polskie wydanie podstawowego podręcznika z zakresu teorii komunikowania: E. Griffin, Podstawy komunikacji społecznej, przeł. O. i W. Kubiń-scy, M. Kacmajor, GWP, Gdańsk 2003). Wydaje się, że nazwa „skoordynowanego zarządzania znaczeniem” jest bardziej trafna i ta jest używana w tym tekście, kie-dy stosuję termin w tłumaczeniu na język polski. Najczęściej o koncepcji Barnetta Pearce’a  i Vernona Cronena piszę, stosując skrót nazwy teorii w  języku angiel-skim, czyli CMM.

Page 211: Via Comunicandi

211

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Wprawdzie trudno mówić o  jakimś ustalonym sposobie zakreślania pola badawczego komunikacji jako dyscypliny i  jednej obowiązują-cej definicji komunikowania się, ale można pokusić się o stwierdzenie, że  definicja typu: „Kiedy ludzie posługują się [manipulate] symbolami, mamy do czynienia z komunikowaniem się”5 odzwierciedla dominują-cy współcześnie sposób postrzegania obiektu badawczego komunika-cji. Jej autorzy uwzględniają zarówno nadawcę, jak i odbiorcę, zwracają również uwagę na symboliczny i intencjonalny charakter procesu komu-nikowania się; komunikowanie się w tym ujęciu jest procesem społecz-nym i symbolicznym, którzy zachodzi w kontekście. We współczesnych teoretycznych ujęciach procesu komunikowania wynikających z  przy-jęcia tego sposobu definiowania przedmiotu badawczego komunikacji można znaleźć kilka podstawowych założeń:

1. Komunikowanie jest procesem symbolicznym.Konsekwencją przyjęcia tego założenia jest wykluczenie z  obszaru

zainteresowania badawczego oznak, czyli znaków, które mają charakter naturalny, i  koncentracja na  symbolach, będących znakami tworzony-mi celowo, aby reprezentowały stany bądź rzeczy różne od przedmiotu oznaczanego. Symbol jest przedmiotem zainteresowania badawczego wielu dyscyplin; dla komunikacji charakterystyczne jest natomiast szcze-gólne zainteresowanie czynnością posługiwania się symbolami.

2. Komunikowanie się jest procesem społecznym.Badacze przyjmujący to założenie odróżniają komunikację od percepcji;

psychologiczne procesy percepcji i  tworzenia wrażenia pod wpływem komunikatu nie są tożsame ze społecznym procesem komunikowania się, który polega na  intencjonalnej wymianie symboli między ludźmi. W ramach tego ujęcia pozostawia się analizę procesów percepcji rzeczy-wistości psychologom, wymagając od badaczy z obszaru komunikacji, aby koncentrowali się na wyjaśnianiu tego, jak ludzie wzajemnie wpły-wają na swoje percepcje i działania.

3. Komunikowanie się zakłada wzajemną orientację na siebie.Przyjęcie tego założenia nie oznacza wykluczenia komunikowania

niewerbalnego z obszaru zainteresowań badawczych dyscypliny; w tym ujęciu u obu osób komunikujących się konieczna jest wzajemna świado-mość działań komunikacyjnych.

5 D.A. Infante, A.S. Rancer, D.F. Womack, Building Communication Theory, 2nd edition, Waveland Press, Prospect Heights, IL 1990, s. 10.

Page 212: Via Comunicandi

212

4. Komunikowanie się wymaga indywidualnej interpretacji.Konsekwencją przyjęcia tego założenia jest zdolność analizowania

przekazu jako podlegającego zmianie w trakcie procesu komunikowa-nia. Nie jest on postrzegany jak skończony obiekt, „przerzucany” jak piłka między nadawcą a odbiorcą; znaczenie jest na nowo konstruowane przez każdego z uczestników interakcji komunikacyjnej. Niepowtarzalne inter-pretacje symboli i  gestów odzwierciedlają indywidualność i  niezależ-ność komunikujących się podmiotów. Przyjęcie tego założenia pozwala na dostrzeżenie innowacji i dynamiki w procesach komunikowania.

5. Komunikowanie jest możliwe dzięki wspólnej bazie znaczeń.Dzięki temu założeniu można opisać te elementy w procesach komuni-

kacyjnych, dzięki którym możliwe jest porozumienie między partnerami interakcji – mimo iż każdy z nich może do pewnego stopnia odmiennie konstruować znaczenie przekazu, pewne elementy tych konstruktów muszą na siebie „zachodzić”, aby można było się w ogóle komunikować. To założenie pozwala w komunikowaniu dostrzec i opisać jego aspekt społeczny.

6. Komunikowanie przebiega w kontekście.W założeniu tym nie chodzi tylko o uwzględnienie roli otoczenia w ko-

munikowaniu – traktuje się tu kontekst, rozumiany jako typ sytuacji, w której dochodzi do komunikowania się, jako istotny element samego procesu komunikacyjnego. Wśród badaczy procesów komunikowania istnieje dość powszechna zgoda, że  kontekst (formalny-nieformalny; grupowy, interpersonalny, organizacyjny, międzykulturowy) odgrywa istotną, a  czasami – jak w  przypadku kontekstu międzykulturowego – decydującą rolę w  interpretowaniu treści przekazu przez uczestników interakcji komunikacyjnej6.

Oczywiście, nie wszyscy współcześni przedstawiciele dyscypliny w jed-nakowym stopniu akceptują wszystkie wymienione wyżej założenia. Naji-stotniejsze debaty dotyczą intencjonalności komunikowania, tego, czy komunikowanie się można postrzegać jako zachowanie zaplanowane, a także transakcyjnego charakteru procesów komunikacyjnych7. (Trans-akcyjność w tym wypadku polega na tym, że ludzie wysyłają sobie prze-kazy, które odzwierciedlają ich motywacje, oczekując reakcji na własny przekaz, gotowi do reagowania na kolejny przekaz ze strony partnera.

6 Ibidem, s. 10–13.7 Ibidem, s. 13–22.

Marcelina Zuber

Page 213: Via Comunicandi

213

Komunikowanie się jest więc próbą wywierania wpływu na otoczenie). Autorzy teorii CMM, Barnett Pearce i Vernon Cronen, również nie akcep-tują wszystkich przedstawionych powyżej założeń – przede wszystkim twierdzą oni, że wspólna baza znaczeń nie jest istotna w komunikowa-niu się, ponieważ w  niektórych przypadkach partnerzy interakcji uży-wają słów w znaczeniach tak różniących się od siebie, że ich znaczenia nie zachodzą na siebie. W pracach samego Barnetta Pearce’a z kolei wi-dzimy, że kontekst, szczególnie zaś kontekst międzykulturowy, jest dla niego decydującym elementem w procesie komunikacji.

O bogactwie i wielowątkowości koncepcji Barnetta Pearce’a  i Verno-na Cronena może świadczyć to, jak różnie jest ona klasyfikowana przez specjalistów zajmujących się teoretycznym stanem komunikacji jako dyscypliny.

We wcześniejszych wydaniach klasycznej pracy amerykańskiego spe-cjalisty w dziedzinie teorii komunikacji Stephena Littlejohna teoria CMM jest przedstawiana jako jeden z  niewielu przykładów teorii ogólnych (obok tematycznych i kontekstowych), czyli takich, których autorzy stara-ją się uchwycić istotę lub naturę komunikacji. Już wtedy jest analizowana jako przykład teorii „komunikacyjnej”, której autorzy starają się budować swoją koncepcję bez sięgania do  innych dyscyplin, bardziej doświad-czonych w opisie procesów komunikowania; jest więc postrzegana jako przykład budowania komunikacji jako dyscypliny autonomicznej8. Lit-tlejohn opisuje koncepcję CMM jako teorię reguł opartych na znaczeniu (meaning-centered rules theory), integrującą elementy teorii systemowej, teorii aktów mowy (speech acts), komunikacji relacjonalnej (relational communication) i  interakcjonizmu symbolicznego. O ważkości tej teorii decyduje według Littlejohna to, że  integruje ona teorie wcześniejsze, nadaje się do  szerokiego stosowania, przede wszystkim zaś jest jedną z  niewielu ogólnych teorii komunikacyjnych per se. Powstawanie tego typu teorii uznaje autor za  istotny wskaźnik stopnia dojrzałości dyscy-pliny. Drugim wskaźnikiem (tu znowu przykładem jest teoria CMM) jest według Littlejohna stopień stosowalności teorii ogólnych, czyli przejście „od sposobu myślenia do  rozwiązywania zagadnień”. Pisze on: „Dzisiaj teoretycy starają się reifikować [reify] te ogólne teorie komunikacyj-ne poprzez odniesienie do  rzeczywistych zdarzeń komunikacyjnych”9.

8 Por. S.W. Littlejohn, Theories of Human Communication, 3rd edition, Wad-sworth, Belmont, CA 1989, s. 58–66.

9 Ibidem, s. 302.

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Page 214: Via Comunicandi

214

Koncepcja Pearce’a  i Cronena sprawdza się również w tym kontekście, ponieważ jako jedna z dwóch (obok teorii funkcjonalnej Dance’a  i Lar-sona) ówcześnie funkcjonujących teorii koncentruje się na  komuniko-waniu, nie jest zbyt ogólna i może być stosowana w wyjaśnianiu zjawisk społecznych. Podsumowując, można stwierdzić, że już w późnych latach osiemdziesiątych teoria CMM została uznana za jedną z najistotniejszych koncepcji w  ramach nauki o  komunikowaniu, jako teoria podstawo-wa, teoria komunikacyjna per se i  teoria nadająca się do praktycznego stosowania.

Autorzy innej ważnej pracy o teoriach komunikowania, Infante, Ran-cer i Womack, umieszczają teorię CMM w ramach perspektywy działa-nia ludzkiego (human action perspective), uznając ją za jedną z najlepiej rozwiniętych i  najlepiej uzasadnionych badawczo10. Analizują również tę koncepcję jako reprezentatywną dla nurtu konstruktywistycznego, zwracając uwagę, że wszystkie teorie reprezentujące perspektywę dzia-łania ludzkiego łączy z konstruktywizmem przyjęcie założenia, że ludzie są istotami dokonującymi wyborów, a  indywidualne znaczenia i  inter-pretacje są kluczem do  zrozumienia ludzkiego zachowania komunika-cyjnego. Podstawowe założenia, wokół których powstawała koncepcja CMM, są następujące:

1. Jednostki ludzkie będą tworzyć systemy znaczeń i porządku nawet wtedy, gdy ich nie ma.

2. Jednostki ludzkie organizują znaczenia hierarchicznie.3. Jednostki ludzkie organizują znaczenia czasowo/na  pewien czas

(temporarily).4. Systemy znaczeń jednostek są do pewnego stopnia idiosynkratyczne.5. Zachowania jednostek nie da się interpretować bez odwołania

do kontekstu większych systemów11.Bazująca na podstawowych założeniach konstruktywizmu, koncepcja

CMM jest jednocześnie teorią reguł (rules theory), która nie poprzestaje na analizie zachowań nadawcy, ale stara się uwzględnić społeczną istotę komunikowania; to, co dzieje się w  konwersacji, jest analizowane jako wynikające z  reguł stosowanych przez partnerów interakcji, z  których każdy działa zgodnie z własnym zestawem reguł.

10 D.A. Infante, A.S. Rancer, D.F. Womack, op. cit., s. 85.11 V.E. Cronen, W.B. Pearce, L.M. Harris, The Coordinated Management of Mean-

ing: A  Theory of Communication, [w:] Human Communication Theory, op. cit., s. 61–89.

Marcelina Zuber

Page 215: Via Comunicandi

215

W  późniejszym wydaniu książki Theories of Human Communication koncepcja CMM jest już umieszczona wśród teorii rzeczywistości spo-łecznej i kulturalnej (Social and Cultural Reality) i analizowana jako teoria reguł (rules theory), ponieważ ludzie są w niej postrzegani jako interpre-tujący znaczenia i działający w oparciu o reguły12. Jednostki w każdej sy-tuacji społecznej chcą przede wszystkim zrozumieć, co się dzieje, i zasto-sować reguły w  celu zinterpretowania wydarzeń, jakich doświadczają. Następnie podejmują działania, stosując reguły, aby zdecydować, jaka czynność jest stosowna. Reguły są dostępne osobom komunikującym się jako element ich rzeczywistości społecznych (social realities). Nasze sposoby rozumienia i nasze działania są determinowane przez interakcje w grupie społecznej. Reguły znaczenia i działania są zawsze wybierane w  ramach kontekstu, który stanowi ramę odniesienia w  interpretowa-niu działań. Konteksty są uporządkowane hierarchicznie, a każdy z nich jest umieszczony w ramach kontekstu wyższego rzędu – i tak: działanie (act) jest umieszczone w ramach relacji (relationship), relacja w epizodzie (episode), ten zaś w  kontekście własnego ja (self-concept). Kontekstem najwyższego rzędu jest archetyp (archetype), będący obrazem prawdy ogólnej. Znaczenia są zawsze wybierane w ramach jakiegoś kontekstu, również reakcje osób komunikujących się będą się różniły w zależności od kontekstu13.

Ważna i cenna w koncepcji CMM jest według Littlejohna idea, że ludzie mogą komunikować się w  sposób zadowalający obie strony bez rozu-mienia siebie nawzajem (mamy tu do czynienia z odrzuceniem jednego z podstawowych założeń współczesnej nauki o komunikowaniu – wspo-mnianego już założenia o  wspólnej bazie znaczeń koniecznej dla sku-tecznego komunikowania). Spostrzeżenie to pozwala skutecznie anali-zować znane z praktyki życiowej sytuacje, w których partnerzy są bardzo zadowoleni z interakcji komunikacyjnej, mimo iż każdy/każde z nich ro-zumie ją odmiennie. Na przykład bardzo energiczny i ożywiony mówca (również trener lub nauczyciel) sądzi, że uczy czy przekonuje do swoich racji słuchaczy, podczas gdy oni traktują jego/jej prezentację jak rozryw-kę i po prostu dobrze się bawią. Obie strony są zadowolone i sądzą, że to, co się między nimi dzieje, jest stosowne, ale każda z nich ma odmienną definicję sytuacji.

12 S.W. Littlejohn, Theories of Human Communication, 4th edition, Wadsworth, Belmont, CA 1992, s. 202–207.

13 Ibidem, s. 203.

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Page 216: Via Comunicandi

216

W najnowszym, dziewiątym wydaniu Theories of Human Communica-tion Stephen Littlejohn i Karen Foss umieszczają koncepcję CMM w roz-dziale poświęconym konwersacji14 (konwersacja jest definiowana jako sekwencja interakcji, która ma wyraźny początek i koniec, widać w niej przejmowanie inicjatywy komunikacyjnej, a także pewien cel lub zestaw celów). Teoria Pearce’a i Cronena jest przedstawiona jako skoncentrowa-na na osobie komunikującej się (communicator) i szczególnie dokładnie analizująca rolę znaczenia w interakcji. Littlejohn i Foss zaliczają ją tym razem do teorii cybernetycznych, choć przyznają, że jako teoria ogólna mogła zostać umieszczona w wielu rozdziałach ich książki. Mimo iż kon-wersacja została wybrana jako główny punkt odniesienia w analizie tej koncepcji, CMM odnosi się do wszystkich kontekstów komunikowania – od mikrointerakcji do procesów społecznych i kulturowych. O cyber-netycznym charakterze tej teorii decyduje według autorów książki jej silny nacisk na interakcję konwersacyjną; ma ona wprawdzie orientację społeczno-kulturową, ale istotną rolę odgrywa w  niej badanie relacji, pętli komunikacyjnych (loops) i interakcji15. Dla Littlejohna i Foss teoria CMM dzięki oryginalnemu i skutecznemu połączeniu ujęcia społeczno--kulturowego z  cybernetycznym pozwala na  przedstawienie siły połą-czeń, interakcji i relacji (relationships); jest złożoną perspektywą, w której postrzega się znaczenie i  działanie jako nierozerwalnie ze sobą połą-czone, co tworzy logikę napędzającą konwersację i działanie w różnych sytuacjach.

Na  podstawie omówionych przykładów tak znacznie różniących się między sobą sposobów umieszczania koncepcji CMM w różnych klasyfi-kacjach można wywnioskować, że w niezależnie od kontekstu, w jakim jest analizowana, specjaliści z  zakresu teorii komunikowania zawsze zwracają uwagę na jej ważkość i  istotność dla komunikacji jako dyscy-pliny. Prezentują ją jako teorię podstawową, czyli poświęconą badaniu samej istoty komunikacji między ludźmi. Również bogactwo wątków analizowanych w teorii CMM pozwala na przedstawianie jej w różnych perspektywach badawczych. Dynamika koncepcji CMM i  fakt, że  była ona ciągle rozwijana przez Barnetta Pearce’a i jego współpracowników w  odpowiedzi na  nowe praktyczne wyzwania, sprawiła z  kolei, że  ten sam autor w  kolejnych wydaniach postrzega i  analizuje ją pod innym

14 Por. S.W. Littlejohn, K.A. Foss, Theories of Human Communication, 9th edition, Thomson Wadsworth, Belmont, CA 2007, s. 175–180.

15 Ibidem, s. 175.

Marcelina Zuber

Page 217: Via Comunicandi

217

kątem. W  każdym opracowaniu podkreśla się również fakt, iż  jest ona teoretycznie płodna i  generuje nowe ujęcia badawcze. Kolejną zale-tą podnoszoną przez specjalistów z  zakresu teorii komunikacji jest jej praktyczna stosowalność w różnych obszarach, szczególnie zaś w terapii związków, konsultingu biznesowym, a  nawet w  obszarze komunikacji dla rozwoju (development communication).

Jako najważniejszy wyróżnik teorii CMM przedstawiana jest jednak jej „komunikacyjność”, czyli przedstawianie procesów komunikowania się ludzi jako pierwotnych (na przykład wobec procesów społecznych) i decydujących o kondycji ludzkiej. Co istotne, koncepcji takich w komu-nikacji nie pojawiło się wiele, co wynika między innymi z heterogenicz-ności i eklektyzmu teoretycznego dyscypliny, a także traktowania proce-sów komunikowania się jako służebnych wobec innych, „ważniejszych” procesów – psychicznych, społecznych, kulturowych, ekonomicznych, politycznych itp. Mimo iż podstawowe pytanie badawcze tej dyscypliny zostało sformułowane pod koniec lat czterdziestych ubiegłego wieku16, a jako niezależna dyscyplina w ramach struktur akademickich komuni-kacja funkcjonuje od lat siedemdziesiątych17, liczne, bardzo istotne dla niej teorie ciągle ukazują komunikowanie się jako proces służebny, a me-chanizmy komunikowania się przedstawia się jako powodowane przez czynniki psychiczne, społeczne, ekonomiczne itp. – przykładem może być tutaj, jedna z najważniejszych dla dyscypliny, teoria redukcji niepew-ności (URT – Uncertainty Reduction Theory), stworzona w latach osiem-dziesiątych ubiegłego wieku przez Charlesa Bergera, w której za główny bodziec powodujący interakcję komunikacyjną uznaje się psychiczną potrzebę zredukowania niepewności co do partnera i co do interakcji18.

Sam Barnett Pearce za najistotniejszy etap rozwoju swojej koncepcji uznaje odkrycie, iż ludzie żyją w komunikacji, a sfera komunikacyjna nie jest czymś funkcjonującym na zewnątrz człowieka, który tylko „używa” komunikowania się dla jakichś celów. Pearce nazywa to odkrycie rewo-lucyjnym; jego konsekwencją jest konieczność postrzegania roli proce-sów komunikacyjnych w  życiu człowieka nie jako drugorzędnych, ale

16 H. Lasswell, The Structure and Function of Communication in Society, [w:] The Communication of Ideas, ed. L. Bryson, Institute of Religious Studies, New York 1948, s. 37–51. Chodzi o pytanie: Kto powiedział, co powiedział, komu powiedział, jakiego użył kanału, z jakim skutkiem? (s. 37).

17 S.W. Littlejohn, Theories..., 4th edition, op. cit., s. 2–6.18 Por. m.in. S.W. Littlejohn, K.A. Foss, Theories..., 9th edition, op. cit., s. 149–152.

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Page 218: Via Comunicandi

218

podstawowych i  pierwotnych wobec wszystkich innych. „Komunikacja przestaje być środkiem, za pomocą którego wyrażane są «wewnętrzne» stany i  reprezentowane «obiektywne» fakty, i  staje się procesem, po-przez który konstruowane są «osoby», «instytucje» i  «fakty»”19. „Ludzie żyją w komunikacji, więc jednostki ludzkie, które żyją w różnych kultu-rach i epokach historycznych, nie tylko komunikują się w odmienny spo-sób, ale doświadczają różnych sposobów bycia człowiekiem, ponieważ odmiennie się komunikują”20.

Odkrycie komunikacji polega według Pearce’a nie tyle na dostrzeżeniu i docenieniu jej jako szczególnej formy działania ludzkiego, ile na przyję-ciu zupełnie nowego sposobu myślenia. Komunikowanie się przestaje być postrzegane jako jedna z rzeczy, które ludzie robią, i staje się działaniem podstawowym. Jak pisze Pearce: „Proponuję, żeby postrzegać wszystkie formy aktywności ludzkiej w  «perspektywie komunikacyjnej» (tak, jak moglibyśmy je postrzegać w perspektywie politycznej czy religijnej)”21.

W ramach perspektywy komunikacyjnej postrzega się wszystkie formy ludzkiej aktywności jako powtarzalny i zwrotny proces, w którym zaso-by (resources) są wyrażane poprzez praktyki (practices) i w którym prak-tyki konstruują i  rekonstruują zasoby22. W  tym znaczeniu „praktykami” są takie działania, jak budowa mostu, gra w karty czy dążenie do prze-zwyciężenia problemów, a „zasobami” – opowiadania, obrazy, symbole i  instytucje, którymi osoby (persons) posługują się, aby uczynić świat znaczącym.

Perspektywa komunikacyjna odzwierciedla wewnętrzne napięcie mię-dzy elementami postrzeganymi zazwyczaj oddzielnie jako „działania” i „znaczenia” – pojęcia „praktyk” i „zasobów” zostały zastosowane przez Pearce’a, aby odzwierciedlić jego założenie, iż niemożliwe jest działanie (action) bez znaczenia (meaning). Dynamika procesu komunikacji wy-wodzi się według niego z faktu, że jednostki ludzkie żyją jednocześnie na dwóch poziomach i muszą je ciągle do siebie „dopasowywać”; ludzie są oczywiście bytami fizycznymi, jednocześnie jednak „wiodą swe życia mające znaczenie moralne w światach honoru, godności i wartości”23.

19 W.B. Pearce, Communication and the Human Condition, Southern Illinois University Press, Carbondale 1989, s. XVI.

20 Ibidem, s. XVII.21 Ibidem, s. 23.22 Cf. ibidem, s. 24.23 Ibidem.

Marcelina Zuber

Page 219: Via Comunicandi

219

„Wyrażanie” zasobów poprzez praktyki oznacza, że jednostki ludzkie, skoro żyją – są aktywne. Oznacza również, że  nie działają chaotycznie i jedynie zgodnie z impulsami, ale w ramach kontekstów wyznaczanych przez ich kulturę, relacje osobiste, role społeczne i autobiografie. Perspek-tywa komunikacyjna zwraca uwagę na zasoby, które kształtują praktyki i nadają im kierunek, często w sposób bardzo subtelny. Zasoby i praktyki są ze sobą ściśle powiązane : każde z nich jest „przyczyną” i „skutkiem” drugiego. Praktyki konstruują i rekonstruują zasoby. Według Pearce’a, je-śli przyjmiemy tę perspektywę komunikacyjną, zobaczymy, że zarówno zmiana, jak i stabilność we wszystkich rodzajach systemów społecznych, politycznych i ekonomicznych są osiągane poprzez konstruowanie i re-konstruowanie zasobów w praktyce. Pojęcie „rekonstruowanie” oznacza więc wpływ, jaki praktyki mają na zasoby, niezależnie od tego, czy chodzi o zmianę, czy też o umocnienie funkcjonujących praktyk.

Perspektywa komunikacyjna może być według Pearce’a  stosowana w analizie każdego aspektu działań ludzkich; on sam podaje przykłady komunikacyjnego wyjaśniania zastosowane w  obszarach tak odmien-nych, jak architektura (architektura kościołów), style i kody ubraniowe, zarządzanie przestrzenią (chodniki).

Najważniejszą konsekwencją przyjęcia perspektywy komunikacyj-nej jest porzucenie idei, że komunikowanie jest jedną z form aktywno-ści ludzkiej, i  postrzeganie go jako sposobu myślenia o  każdej formie ludzkiego działania. „Pokazując, w jaki sposób zasoby są wyrażane i (re)konstruowane poprzez praktyki, ta «perspektywa komunikacyjna» po-zwala lepiej dostrzec sposób, w  jaki wszystkie formy aktywności ludz-kiej uczestniczą w ciągłym, refleksywnym [reflexive] procesie tworzenia i utrzymywania rzeczywistości społecznych”24.

Pearce postrzega komunikowanie się jako ugruntowane poprzez trzy uniwersalne aspekty kondycji ludzkiej: spójność, koordynację i  tajemni-cę: ludzie interpretują swoje otoczenie i swoje doświadczenie, osiągając przez to spójność (coherence); wchodzą w  interakcje z  innymi ludźmi, osiągając koordynację/zgodność (coordination) i  przypominają sobie, że  życie to coś więcej niż ten dany moment, odczuwając tajemnicę (mystery).

Spójność, koordynacja i  tajemnica stanowią konstytutywne czynniki tego, co nazywamy byciem człowiekiem. „Wszystkie jednostki ludzkie

24 Ibidem, s. 31.

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Page 220: Via Comunicandi

220

– wszędzie i zawsze – komunikują się poprzez koordynowanie, osiąga-nie spójności i  doświadczanie tajemnicy […], nie każdy jednak osiąga je w  ten sam sposób. Istnieją ważne różnice pomiędzy różnymi form-ami komunikowania, a  te formy [forms] komunikowania się zawierają w  sobie odmienne sposoby [ways] bycia człowiekiem”25. Można więc powiedzieć, że dla Barnetta W. Pearce’a sposoby komunikowania się są jednocześnie sposobami bycia człowiekiem, a komunikacja jako dyscy-plina nie może pełnić roli drugorzędnej wobec innych zajmujących się człowiekiem, ponieważ przedmiotem jej zainteresowania jest samo ją-dro kondycji ludzkiej.

Tekst ten, skoncentrowany wokół postrzegania komunikacji jako pro-cesu pierwotnego i tworzenia komunikacji jako dyscypliny autonomicz-nej w  ramach koncepcji skoordynowanego zarządzania znaczeniem (CMM) Pearce’a i Cronena, nie oddaje nawet małego fragmentu całego bogactwa tego ujęcia, a  jedynie kilka jego teoretycznych wątków. Nie można przy tym nie wspomnieć, że koncepcja CMM była od samego po-czątku tworzona jako action theory, czyli takie ujęcie teoretyczne, które jest tworzone w odpowiedzi na praktyczne zapotrzebowanie i powinno sprawdzać się w  rozwiązywaniu konkretnych problemów. Szczególnie wyraźne jest to dążenie w książce Barnetta Pearce’a Making Social Worlds. A Communication Perspective26, w której rozwija on koncepcję tzw. „kry-tycznych momentów” komunikacyjnych, jakie kształtują nasze społecz-ne światy. Praktyczne zastosowanie teorii CMM jest jednak zagadnie-niem tak szerokim, że zasługuje na osobne opracowanie. W tym miejscu wypada wspomnieć jeszcze jedną zaletę tej koncepcji, ściśle związaną z osobą jednego z jej twórców, zmarłego w ubiegłym roku, W. Barnetta Pearce’a: Koncepcja CMM nie tylko generuje nowe, istotne teorie w ra-mach komunikacji jako dyscypliny, ale stanowi pewnego rodzaju jądro, wokół którego tworzą się aktywne środowiska stosujących ją badaczy i praktyków, takie jak TRANSFORMING COMMUNICATION PROJECT (An International Community of Scholars and Practitioners) i CMM Institute for Personal and Social Evolution27.

25 Ibidem.26 W.B. Pearce, Making Social Worlds. A Communication Perspective, Blackwell,

Malden 2007.27 TRANSFORMING COMMUNICATION PROJECT (An International Community

of Scholars and Practitioners): http://www.tcpcommunity.org; CMM Institute for Personal and Social Evolution: http://www.cmminstitute.net.

Marcelina Zuber

Page 221: Via Comunicandi

Bibliografia

Cronen V.E., Pearce W.B., Harris L.M., The Coordinated Management of Meaning: A Theory of Communication, [w:] Human Communication Theory, ed. F.E.X. Dan-ce, Harper & Row, New York 1982.

Griffin E., Podstawy komunikacji społecznej, przeł. O. i W. Kubińscy, M. Kacmajor, GWP, Gdańsk 2003.

Infante D.A., Rancer A.S., Womack D.F., Building Communication Theory, 2nd edi-tion, Waveland Press, Prospect Heights, IL 1990.

Lasswell H., The Structure and Function of Communication in Society, [w:] The Com-munication of Ideas, ed. L. Bryson, Institute of Religious Studies, New York 1948.

Littlejohn S.W., An Overview of Contributions to Human Communication Theory from other Disciplines, [w:] Human Communication Theory, ed. F.E.X. Dance, Harper & Row, New York 1982.

Littlejohn S.W., Theories of Human Communication, 3rd edition, Wadsworth, Bel-mont, CA 1989.

Littlejohn S.W., Theories of Human Communication, 4th edition, Wadsworth, Bel-mont, CA 1992.

Littlejohn S.W., Foss K.A., Theories of Human Communication, 9th edition, Thom-son Wadsworth, Belmont, CA 2007.

Olson S.R., Teoria komunikowania: ponowne rozpatrzenie kwestii, [w:] Współczesne systemy komunikowania, red. B. Dobek-Ostrowska, Wydawnictwo UWr, Wroc-ław 1997.

Pearce W.B., Communication and the Human Condition, Southern Illinois Universi-ty Press, Carbondale 1989.

Pearce W.B., Making Social Worlds. A Communication Perspective, Blackwell, Mal-den 2007.

Pearce W.B., Foss K.A., The Historical Context of Communication as a Science, [w:] Human Communication: Theory and Research, ed. G.L. Dahnke, G.W. Clatter-buck, Wadsworth, Belmont, CA 1990.

Wizja komunikacji jako dyscypliny autonomicznej

Page 222: Via Comunicandi
Page 223: Via Comunicandi

223

Abstracts

Marcin Brocki

Anthropology of Communication in the Presence of Social Context of New

Communication Technologies

Since the mid-nineties, anthropologists of communication are increas-ingly interested in the issue of social changes caused by new communi-cations technologies, in particular the CMC (computer mediated commu-nication), formation of new type of communities, communication forms and their influence on everyday interactions or common knowledge. In regard to the existing fields of research, centered mainly around the face to face interaction, it is a major shift of interest. As such, it gives rise to much controversy and forces anthropologists to rethink the subjects, the methods and the purposes of their studies. First of all, it was neces-sary to revise the fundamental anthropological notion of “the field” – its dislocation in the direction of incorporeal network caused not only stratification within the anthropology of communication, but also se-rious identity problems in the entire discipline. For this reason, many anthropologists are critical towards the possibility of researching “the new field”, while others emphasize the fact that the omission of this area results in detachment from the social reality – in both cases the same “tradition of discipline” is an argument in favor of the adopted position. The article explains the foundation of both attitudes and explains the stratification which is currently taking place within anthropology of communication.

Page 224: Via Comunicandi

224

Robert Frei

Conversational Analysis – An Outline of the Method

The article presents basic assumptions of conversation analysis. Turn-taking system, adjacency pairs, preference organisation and repair mechanism are social institutions which organise talk-in-interaction. Reconstruction of these institutions offers an insight into the stuff of ev-eryday life and enables their diagnosis. For this reason, conversational analysis, which is essentially independent social theory, provides anthro-pology of communication with a  useful technique and carries certain significance for critical discourse analysis.

Agnieszka Janiak

Anthropology of Communication Possibilities in Mediated Reality on the Example

of Authority Conception Functioning

The majority of the most important new phenomena and changes in social ties are associated with the spread of new communication tech-niques – or they are a direct consequence of it. This culture-forming cor-relation awaits both systematic and aspectual studies. Anthropology of communication would examine the changes occurring in culture with the advent of new means of communication. Constitution of a new re-search discipline requires the determination of the area and the object of study, the methods, and relevant tools. Social communication with traditional categories is proposed to be considered as one of the me-dia mediated areas which need to be determined. The category, which is the subject of the current research, is the concept of authority and the proposed method is related to the French school of semiodiscourse analysis.

Page 225: Via Comunicandi

225

Piotr Kędziora

Construction and Negotiation: The (Net)Identity and (Net)Context

The author, focusing on procesual and contextual features of identity under construction, develops a  reflection on the status of common knowledge in the Internet. The essential feature of this knowledge is self-reflexivity associated with the formation of communication competen-cies, which meet the needs of strategic and negotiative models of con-structing and distributing knowledge in the Internet. The conclusions posed in the article are related to a broader perspective of development of humanities, that are focused on the issues of digital culture, and place the issues concerning common knowledge, identity and context inside the sphere of current reflection upon the so-called virtual societies and user generated content.

Grażyna Osika

Media Technologies – A Unifying or Differentiating Factor of Identity Projects

The main subject of this analysis concerns the way in which the con-temporary man creates their self-identity and the role of communication technologies in the process of its creation. Two aspects of communica-tion technologies influence are essential: a separation of the spatial di-mension of reality from its time dimension which resulted in the different perception of category of proxemity “near” and “far” and how this modi-fication creates the new kind of social interaction. The transformation of forms of human relations is the direct effect of advanced communica-tion technologies use. This transformation seems to be very important for a way in which the individual defines their self-identity.

Page 226: Via Comunicandi

226

Michał Otrocki

The Presence of Myth and Reason in Conspiracy Theories

The article reflects on the origins and causes of the so-called conspiracy theories’ development, that is, the articulation of the idea of conspiracy. The interpretation based on anthropological concepts of the myth is applied to the issue of the rationality of such activities as intrinsically related to culture and social life – the metaphysical dimension is associ-ated with the same discursive level.

Piotr Para

The Processes of Institutionalization of the Network Society

The issue raised in the article concerns the dynamic adaptation of web space with its potential for social needs. This adaptation is the use of network possibilities for the migration of social institutions from the real world, sometimes working out new ways of meeting needs (part two), but also generating new opportunities of network activities, which do not originate in the real world (part three). In all these areas, we are dealing with a  eponymous process of institutionalization. The scale of institutionalization may obviously vary, therefore it is currently hard to talk about the end of its formation.

Maciej Sedlaczek

Misunderstanding and Relevance . Classification and Definition

of Misunderstandings in View of Relevance Theory

The objective of the article is a  relevance-theoretic pragmatic analysis of the processes involved in formation of misunderstandings in verbal

Page 227: Via Comunicandi

227

communication. The inferential theory of linguistic communication by Sperber and Wilson (1986/95) emphasizes the limited nature of the code model of verbal communication and expands the information base used for understanding and interpreting utterances by users of natural lan-guage with broadly understood context. Relevance-theoretic approach to communication provides a  possibility to explain the occurrence of misunderstandings and to classify them. Therefore, the paper presents inferential reasoning processes employed to interpret utterances and the mechanisms responsible for the occurrence of misunderstandings. A def-inition and a  classification of misunderstandings is also proposed. The types of misunderstandings specified in the classification are analyzed on the examples of television and press interviews. The analysis leads to the conclusion that emergence of misunderstandings is directly related to the issue of manifestness and accessibility of contextual assumptions.

Beata Sierocka

About Anthropology of Communication

The article, in reference to author’s previous works, exposes the funda-mental role of anthropological research on communication, pointing to the concept of shared intentionality, proposed by Michael Tomasello, as the theoretical basis of anthropology of communication, and therefore, communication sciences in general. A distinction between anthropology and anthropology of communicating is suggested in the article. Estab-lished on Tomasello’s conception, an opposition “protocommunication – actual communication” is proposed and on that basis a definitionally expanded designation of social communication is also suggested.

Ireneusz Sierocki

Epistemological and Cultural Analysis of Social Communication Relations

The research area of the study is determined by the fundamental rela-tions among language, individualistic knowledge, social knowledge and

Page 228: Via Comunicandi

228

social communication. The main purpose of the study is the analysis of social communication relations interpreted as social source of knowl-edge, that is testimonial knowledge. Specifically, the analysis attempts to answer the fundamental question of social epistemology: is testimo-nial knowledge a primary or secondary source of knowledge? A positive answer to the first part of the alternative means accepting the position of antireductionism and a positive answer to the other part means ac-cepting the position of reductionism. The study presents two types of analysis of both positions. The first one is the epistemological and logical analysis which focuses on reductionistic and antireductionistic formal assessment of testimonial beliefs acceptance. The second one is a cul-turalistic analysis which refers to the concept of social trust. Within this analysis, the relationship between reductionism and a culture of distrust, on the one hand, and between antireductionism and culture of trust, on the other hand, are presented. The article ends with two strong argu-ments regarding the cultural condition of social knowledge legitimation which support antireductionism position.

Marcelina Zuber

The Vision of Communication as an Autonomous Discipline

in W. Barnett Pearce’s Concept

The article presents the most important topics of Coordinated Manage-ment of Meaning theory, which was developed in the mid-seventies of the last century by W. Barnett Pearce and Vernon E. Cronen and plays an important role in the scientific discussion about communication.

It is primarily a core theory, which attempts to explain the nature of the communication process and, as such, it became a stimulus for the development of many important particularised theories. Communica-tion theory experts analyze it as a theory of interpersonal communica-tion or as a system theory, while the authors perceive it as theory of rules governing the process of communication. CMM theory falls within con-structivism current; the human individuality is portrayed in it as an active and a creative person, whose actions are not determined by his or her previous experiences.

Page 229: Via Comunicandi

229

Barnett Pearce’s concept deserves attention, mainly because it pres-ents a brand new approach to the processes of communication among people. It is a  “specifically communication” theory, in the sense that processes of communication are shown as primary to other processes, including social ones. Barnett Pearce sets himself an ambitious task of creating a new theory of culture and society and tries to propose an in-novative vision of humanity, in which communication is seen as a way of being a human. To accomplish this task, in 1989, he published Commu-nication and the Human Condition, a book which is considered a classic today. The consequence of recognizing communication as a process that determines the human condition is an attempt to create an autonomous description language of the phenomenon.

Pearce’s concept is also an example of action theory, that is, an ap-proach, which does not only provide theoretical explanations, but serves practical purposes. His book Making Social Worlds. A Communication Per-spective (2007) provides many examples of the theory practical applica-tions – for example, in therapy (including family therapy) or in broadly understood business consulting.

Page 230: Via Comunicandi