Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

32

Transcript of Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

Page 1: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy
Page 2: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

2

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

BIULETYN URZĘDU DO SPRAW KOMBATANTÓWI OSÓB REPRESJONOWANYCH

Redakcjaul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawa

Redaktor naczelny:Katarzyna Zientara-Majewskitel. (22) 276 77 06e-mail: [email protected]

Opracowanie graficzne: Hanna Sater

Korekta: Norbert Nowotnik

Archiwalne numery „Kombatanta”dostępne są na stronie www.kombatanci.gov.pl

Wydawca:Urząd do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanychul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawapunkt informacyjny tel. (22) 276 77 77fax.: (22) 250 52 00, www.kombatanci.gov.pl

Druk: Centrum Obsługi Administracji Rządowejul. Powsińska 69/71, 02-903 Warszawa

Nakład: 5000 egz.

Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy o Monte Cassino FOT. UDSKIOR

Partnerem Projektu jestNarodowe Archiwum Cyfrowe

Miłości do Ojczyzny nauczył mnieLwów – wspomina mjr OttonHulacki, żołnierz 6. PułkuPancernego „Dzieci Lwowskich”

Norbert Nowotnik

Obchody 73. rocznicy wyzwolenia obozów Mauthauseni Gusen

Obchody 83. rocznicy śmierciJózefa Piłsudskiego, 48. rocznicy śmierci gen. Władysława Andersa oraz 74. rocznicy rozpoczęcia bitwy o Monte Cassino

Nagrody IPN „Kustosz PamięciNarodowej” rozdane

Byliście rycerzami dobra w starciu ze złem

Ewelina Steczkowska

Prezydium Rady wybrane

Maczków – „mała Polska” na niemieckiej ziemi

Waldemar Kowalski

W hołdzie BrygadzieŚwiętokrzyskiej

We Wrocławiu spotkali się Polacyz Indii z lat 1942–1948

Jeden z ostatnich „Kolumbów”Anna Dąbrowska

Bunt w resorcie, czyli jakmilicjanci i pracownicy cywilnipróbowali tworzyć niezależnezwiązki zawodowe w MSW w 1981 roku

Grzegorz Majchrzak

Generalne Gubernatorstwo musisię stać krajem niemieckim jakNadrenia, w której należy wytępićpolskość. Rozmowa z płk. Zbigniewem Zaborowskim,prezesem Ogólnopolskiego ZwiązkuŻołnierzy Batalionów Chłopskich

Dorota Gałaszewska-Chilczuk

4

8

8

9

10

14

15

19

19

20

24

28

w numerze

Szanowni Państwo,uprzejmie informujemy, że z dniem 5 lutego 2018 roku zmianie uległy numery telefonów w Urzędzie do Spraw Kombatantów i OsóbRepresjonowanych. Poniżej zamieszczamy nowe numery do sekreta-riatów departamentów i biur Urzędu. Szczegółowe informacje uzy-skać można pod numerem telefonu 22 276 77 77 lub adresem e-mail: [email protected]

Punkt informacyjny: tel.: 22 276 77 77, fax: 22 250 52 00Sekretariat Szefa Urzędu: tel.: 22 336 77 70Gabinet Szefa Urzędu: tel.: 22 276 77 01Biuro Dyrektora Generalnego: tel.: 22 270 72 08Departament Współpracy ze Stowarzyszeniami i Ewidencji:

tel.: 22 276 77 97Departament Uroczystości: tel.: 22 276 77 24Rzecznik prasowy: tel.: 22 336 77 77

NR 5(329) MAJ 2018

Page 3: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

3

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Jan Józef KasprzykS zef Urzędu do Spraw Kombatantów

i Osób Represjonowanych

Czcigodni Weterani Walk o Niepodległość,Drodzy Działacze Opozycji Antykomunistycznej,Szanowni Państwo!

Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino był w maju tego roku świadkiem niezwykle przejmującego i symbolicznego zarazem wydarzenia. Wśród grobów poległych za Ojczyznę stanęła młodzież ze ZwiązkuStrzeleckiego „Strzelec”, aby złożyć swoje przyrzecznie dochowania wierności Polsce. Złożyli je w obecnościWeteranów walk o Niepodległość, Biskupa Polowego Wojska Polskiego, Ministra Obrony Narodowej, MinistraSpraw Wewnętrznych i Administracji oraz ponad tysiąca uczestników uroczystości organizowanych przez Urząddo Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Przyrzeczenie strzeleckie przyjął major Otton Hulacki, żołnierz 2. Korpusu Polskiego, bohater walk na Półwyspie Apenińskim, a przed wojną instruktor ZwiązkuStrzeleckiego we Lwowie. Ten symboliczny akt pokazał, że historia się nie skończyła, że trwa, że tradycje niepodległościowe są nadal żywe, a młode pokolenie pragnie wzorować się na swych poprzednikach.

Istotą trwania narodu jest pamięć o przeszłości, czerpanie z dziedzictwa i wskazań minionych pokoleń i przeno-szenie ich poprzez teraźniejszość w przyszłość. Uczył tego swoich podkomendnych Józef Piłsudski. Wyruszający w bój w sierpniu 1914 r. strzelcy czuli się spadkobiercami tradycji insurekcyjnej minionych pokoleń, bo – jakmówił ich Komendant – chcieli stać się „godnymi wielkiej przeszłości polskiej”. Przypominał o tym gen. WładysławAnders, gdy przekonywał żołnierzy, iż „cienie przodków i poległych patrzą na was”. Nauczał tego św. Jan Paweł II,przy którego grobie w Bazylice św. Piotra modlili się 16 maja br. uczestnicy uroczystości rocznicowych boju o Monte Cassino. Pisał do rodaków: „Życie narodu opiera się na żywym przekazie, na tradycji, na przekazie fak-tów historycznych, na przekazie treści i wartości, które łączą nas w jedno pokolenie, chociaż te pokolenia poddanesą prawu mijania i tak jak każdy człowiek – również i prawu śmierci. Ten upływ pokoleń to jest historia, to jest życienarodu. Każda chwila współczesna nosi w sobie błogosławione brzemię chwil i dni, i lat, i pokoleń z przeszłości”.

Jedną z najcenniejszych wartości będących udziałem minionych pokoleń, a którą powinniśmy zaszczepićwspółcześnie i przekazać następcom, jest bezinteresowna służba Rzeczypospolitej. I jednocześnie, biorąc poduwagę nasze trudne doświadczenie historyczne, również wiara w sens pokonywania wszelkich przeciwności,które stają lub mogą stanąć na przeszkodzie Niepodległości Ojczyzny.

Wśród Żołnierzy 2. Korpusu Polskiego popularna była piosenka autorstwa Feliksa Konarskiego, która w swych prostych słowach oddawała sens głębokiej prawdy, że nigdy nie należy tracić wiary i nadziei:

„To nic, że Kraj daleko stąd, To nic, że trzeba iść pod prąd!Wolności przyjdzie czas, Bo wiara w nas (…)To nic, że jest przed nami świat, To nic, że dmie przeciwny wiatr!To nic, bo wszyscy dziśI mamy cel i chcemy iść!...”

Śpiewali tę piosenkę żołnierze, którzy realizowali patriotyzm czasu wojennego. A my, którzy pragniemy być ichideowymi spadkobiercami, musimy realizować patriotyzm czasu pokoju. Mając ten sam cel: NiepodległąRzeczypospolitą.

NR 5(329) MAJ 2018

Page 4: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

4

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)Panie majorze, przed wojną mieszkałpan z rodziną we Lwowie. Proszę po-wiedzieć jakie doświadczenia wów-czas Pana najbardziej ukształtowały?

Lwów – piękne polskie miasto II Rzeczypospolitej – to było mojedzieciństwo i wczesna młodość. Wy-daje mi się, że w najwcześniejszychlatach mojego życia najbardziejukształtowała mnie szkoła, do którejposzedłem, gdy miałem skończonesiedem lat. To od mojej nau czy -cielki, pani Karpinowej, otrzyma-łem jakże społeczne zadanie rozpo-wszechniania znaczków na funduszLigi Morskiej i Kolonialnej, a byłoto zaledwie w trzeciej lub czwartejklasie, potem także na fundusz Ligi

Obrony Przeciwlotniczej i Przeciw -ga zowej. Bez wątpienia już wewczesnych latach lubiłem angażo-wać się społecznie.

Kształtowały mnie też ważne wy-darzenia historyczne. Polakami weLwowie, podobnie jak i w całymkraju, wstrząsnęła śmierć marszałkaJózefa Piłsudskiego. To był bardzopodniosły i patriotyczny, ale i nie-pokojący moment. Cały naród pła-kał i trzeba było być bardzo zawzię-tym przeciwnikiem Piłsudskiego,żeby tego nie widzieć. Pamiętam jakbyła minuta ciszy, jak wszystko, całyruch uliczny we Lwowie, stanęło, a patrzyłem na to z okna swegodomu przy ul. Szczepanowskiego 17.

Na ten sam dom później leciałybomby niemieckie...

Śmierć marszałka, naszego wo -dza, była dla nas strasznym ciosem,po którym trafiłem do działającychprzy Związku Strzeleckim Orląt –była to organizacja, w której kształ-towała swój charakter młodzież w wieku 11–16 lat. Przyjacielem,który mnie wciągnął do Orląt był

NORBERT NOWOTNIK

Miłości do Ojczyzny nauczyłmnie Lwów

– Pod dowództwem gen. Władysława Andersa walczyłem o Monte Cassino,ale mojej miłości do Ojczyzny nauczył mnie przedwojenny Lwów, gdyjeszcze jako instruktor służyłem w Orlętach Związku Strzeleckiego –wspomina w rozmowie z „Kombatantem” mjr Otton Hulacki, żołnierz 6. Pułku Pancernego „Dzieci Lwowskich”, który zwycięsko przeszedł całąkampanię włoską 1944–1945.

NR 5(329) MAJ 2018

FOT.

UDSK

IOR

Page 5: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

5

student prawa Stanisław Sawicz, pro-wadzący nasz hufiec. Dobrze znałmoją sytuację rodzinną, mieliśmyniewielkie mieszkanie, miałem teżtrójkę rodzeństwa, nie ulega jednakwątpliwości, że dawaliśmy sobieradę – mój ojciec pracował w PolicjiPaństwowej. I Stanisław wiedziałjak mnie zachęcić, był dla mnie au-torytetem. Marzyłem, jak wieluinnych chłopców, o pójściu do słyn-nego na całą Polskę Korpusu Ka -detów Nr 1 im. marszałka JózefaPiłsudskiego.

Ale w międzyczasie poszedłemdo szkoły handlowej, to wówczasnazywało się gimnazjum kupieckie,poszedłem tam, bo nie lubiłem ma-

tematyki i łaciny. Widziałem jak z tego samego powodu cierpiał mójstarszy brat Mieczysław i ta niechęćdo tych przedmiotów także i mi sięudzieliła. Ale dużo czytałem, lubi-łem historię, książki i prasę, a pozatym z zapartym tchem czytałem po-wieści Henryka Sienkiewicza, w tymjego słynną Trylogię.

Mimo młodego wieku został Pan póź-niej instruktorem Orląt Związku Strze -leckiego we Lwowie.

Tak, stało się to po kursie w Spa -le, do której dotarłem z moim huf-

cem na piechotę z Tomaszowa Ma -zowieckiego. Do kursu zachęciłmnie jego komendant prof. Ober -leit ner. Mimo młodego wieku, a byłem chyba najmłodszy, kursudało mi się ukończyć z powodze-niem. Szkolił nas słynny poeta Ka -zimierz Wierzyński, który należałdo Polskich Drużyn Strzeleckich –organizacji niepodległościowej po-wsta łej we Lwowie już w 1911 ro -ku. Do dzisiaj dobrze pamiętam jakmówił nam, że należy „iść przez ży -cie, a nie przez ciocię na kanapie”.Miał na myśli, by w życiu nie ko-rzystać z protekcji rodziny czy zna-jomych, ale samodzielnie zdobywaćpozycję w świecie. Po powrocie ob-jąłem funkcję p.o. instruktora po-wiatowego Orląt Związku Strze lec -kiego na miasto Lwów.

O Lwowie z okresu przedwojennegokrążą legendy, że to było wspaniałe,cudowne miasto. Czy także dla PanaLwów był takim niezwykłym mia-stem?

Wie pan, to było miasto przyja-cielskie – to najlepsze słowo. Bardzoprzyjacielskie. Dopiero pod konieclat 30., przed wojną, były oczywi-ście awantury komunistyczne czyinne studenckie, ale we Lwowiekażdy czuł serdeczną atmosferę.Naprawdę piękne, szczęśliwe mia-sto i wcale nie małe, bo w sumieżyło w nim ponad 300 tysięcy ludzi– Polaków, Żydów, Ukraińców. Do -bre to było moje życie lwowskie, alena miłości nie miałem czasu; ciąglebyłem w coś zaangażowany. Dajęsłowo.

Jak Pan zapamiętał wybuch II wojnyświatowej i agresję Związku So wiec -kiego, gdy po 17 września 1939 rokudo miasta weszli żołnierze ArmiiCzerwonej?

To było straszne dla mnie, dlawszystkich lwowiaków. Pamiętamjak ojciec opowiadał o bombardo-waniu okazałego i pięknego gmachuDworca Głównego, gdzie akurat

1 września pełnił służbę. Ojciec byłw szoku. Ucierpiał też nasz dom z powodu bomb. Po bombardowa-niu zaniosłem z jedną sanitariuszkąrannego naszego sąsiada Mellera doszpitala. To był straszny widok, mu-siałem jego wnętrzności włożyć dobrzucha. Nie wiem, czy przeżył, tobył porządny człowiek.

Co do Sowietów to spotkałemich po raz pierwszy na północny-wschód od Lwowa, nie wiem dla-czego, ale nakazano nam iść nawschód w kierunku Krasnego. I tampo raz pierwszy na drodze widzia-łem Armię Czerwoną. W mundur-ku strzeleckim przyczepiłem się doszwadronu śląskiej policji i pewnegodnia rano zbudził mnie szum czoł-gów, ukazała ich cała masa, a za niączerwonoarmiści. Co za żałosnywidok! Niektórzy z nich byli na bo-saka, większość miała karabiny za-wieszone na sznurkach, robiło to namnie straszne wrażenie. Pomyś la -łem, że lepiej będzie wrócić doLwo wa, a po drodze wstąpiłem dochaty jakiejś Ukrainki, by dostaćwodę i gdy powiedziała mi, że „wyPolacy biedni jesteście” to się roz-płakałem. Było mi bardzo smutno.To była tragedia.

W kwietniu 1940 roku został Pan de-portowany razem z rodziną do Ka -zach stanu.

Tak, byłem na liście NKWD.Dowiedziałem się o tym od żonyJana Orłosia – naszego wiceprezesaZwiązku Strzeleckiego i dyrektorarzeźni lwowskiej. Podczas mitynguz okazji rewolucji październikowejJulia Brystygierowa, późniejsza osła-wiona „krwawa Luna”, krzyczała dopana Orłosia: „Panie Orłoś, pan i pana pupilki jak Otton Hulacki sąjuż zanotowani w odpowiednimmiejscu”. I rzeczywiście funkcjona-riusze NKWD przyszli do naszegodomu 10 kwietnia i zabrali ojca.Zrobili nam też rewizję, przeglądalimoje papiery i bardzo się zaintere-sowali moimi wycinkami z gazet do-

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 5(329) MAJ 2018

Uroczystości żałobne ku czci marszałka Polski Józefa Piłsudskiego we Lwowie. Manifestacja ludności na stokach Cytadeli, maj 1935 r. FOT. NARODOWE

ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 6: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

tyczącymi pogrzebu Józefa Piłsud -skiego. I jeden z oficerów NKWDzwrócił się do mnie mówiąc: „Towasz woj-woda”. Odpowiedziałemmu, że Piłsudski nie był żadnymwojewodą, ale naczelnym wodzem,marszałkiem. Wreszcie po zabraniuojca minęły trzy dni, przyszli znowui wysłali nas na wschód.

Pamiętam, że w Kazachstanie w pewnym momencie trafiłem domiejsca, gdzie była kopalnia od-krywkowa alabastru. To był Semi -pałatyńsk, dziś to miasto nazywa sięSemej, gdzie po wojnie Rosjaniezde tonowali swoją pierwszą bombęatomową. Dali nam chleb i olej, naktórym mogliśmy go smażyć; byłyteż jakieś namioty, gdzie mieliśmymieszkać. Tam jednak nie było nor-malnych warunków do życia, choćKazachowie byli do nas przyjaźnienastawieni i pomagali nam prze-trwać. Trzeba było mieć trochę pie-niędzy, złota, ubrań, co oczywiścieuła twiało przeżycie. Moja siostramiała np. ubranie swojego narzeczo-nego, które udało się jej sprzedać za1000 rubli, a bochenek chleba kosz-tował wówczas ok. 100 rubli. Takżedużo tego nie było. Wreszcie w paź-dzierniku 1941 roku wyruszyłem dotworzącego się w Związku Sowiec -kim polskiego wojska. Byłem jed-nym z pierwszych.

Podczas pobytu w Sowietach poznałPan Menachema Begina – przyszłegopremiera Izraela, ale także żołnierzaArmii Andersa. Podczas niedawnej,zorganizowanej przez Urząd do SprawKombatantów i Osób Represjono wa -nych, pielgrzymki do Ziemi Świętejwspominał Pan, że przez pięć miesię-cy „klepaliście biedę” nad MorzemAralskim.

Wcześniej dołączył do mnie oj-ciec, którego wypuścili z obozu kar-nego położonego gdzieś na północyna Uralu. A spotkaliśmy się na sta-cji kolejowej i mieliśmy pecha, boprzełożony ojca z policji wojewódz-kiej z czasów przedwojennych dora-

dził mu: „Weź Marian syna i jedźciena południe, bo zbliża się zima, a tam jest ciepło”. I tak pojechali-śmy na południe, nad wysychająceobecnie Morze Aralskie, co doprowa-dziło do tego, że spotkałem Begina.Umierałem z głodu, no ale pozna-łem trochę świata. Gdyby nie ta de-cyzja o wyjeździe na południe, tojuż następnego dnia w Tocku mogłembyć w batalionie rozpoznawczym 6. Pułku „Dzieci Lwowskich”. Os -ta tecznie wstąpiłem do niego dopie-ro w marcu 1942 roku.

Wspominał pan też, że Begin urato-wał panu życie. Jak to było?

Byliśmy strasznie głodni nad tymMorzem Aralskim i dosłownie jużumierałem. Nie było co jeść, z je-dzeniem było bardzo marnie. I pew-nego dnia, gdy wracałem z poszuki-wań jedzenia już zupełnie wycień-czony, podszedł do mnie ojciec i powiedział: „A masz tu coś do je-dzenia”, podał mi miskę mięsa i tobyła naprawdę wspaniała rzecz. Zja -dłem to z przyjemnością, a tata pytamnie: „Dobre było?”, ja mó wię, żebardzo dobre, a on dalej: „A ty wiesz,co zjadłeś?”, a ja, że nie mam pojęcia.I ojciec wtedy mówi: „To był pies”.A dla mnie to i tak była uczta. Oka -zało się, że pomocnik Begina, któryw Brześciu był taksówkarzem, zła-pał psa kołchoźnego, a po jego zabi-

ciu przyrządził nam gulasz, pozwa-lając nam wszystkim przeżyć.

Menachem Begin był wykształco-nym prawnikiem, adwokatem i czło- wiekiem bardzo spokojnym, zaan-gażowanym w to, żeby w Palestyniepowstało państwo Izrael. Za Pola ka -mi jakoś specjalnie nie przepadał,ale zdawał sobie sprawę, że Polscewiele zawdzięcza. Mógł jak każdyinny Żyd kształcić się w Polsce, słu-żyć w Wojsku Polskim, był przywód -cą Bejtaru – skrajnego ruchu syjo-nistycznego, do którego chętnie

wstę powała żydowska młodzież. WeLwowie nasza rodzina mieszkała w jednej kamienicy z Żydami, któ-rzy wszyscy byli normalnymi pełno-prawnymi obywatelami Polski. Niemieliśmy z nimi nigdy żadnych pro-blemów, żyliśmy w zgodzie.

Po ewakuacji ze Związku Sowiec kie -go zdał pan małą maturę, a następniew 1944 roku został pan przeniesionydo dowództwa 2. Brygady Pancernej2. Korpusu Polskiego, w składzie któ-rej walczył pan m.in. o Monte Cas si -no. Jak pan pamięta bitwę?

To była cholerna kanonada. Odtego wszystko się zaczęło. Pamię -tam doskonale te chwile, gdy arty-leria otworzyła ogień na wzgórze.Ten ogień był straszny. Nie mam po-jęcia jak Niemcy mogli go wytrzy-BI

ULET

YNUR

ZĘDU

DOSP

RAW

KOM

BATA

NTÓ

WI

OSÓB

REPR

ESJO

NOW

ANYC

H

6 NR 5(329) MAJ 2018

Samodzielna 2. Brygada Pancerna 2. Korpusu Polskiego w bitwie o Monte CassinoFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 7: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

7

mać, ale wytrzymali w tych swoichbunkrach. Pochowali się, a potembronili. Koledzy z piechoty opowia-dali, że błędem było posługiwaniesię ciężką bronią maszynową CKM,że lepsze byłyby lżejsze RKM, booni atakując wzgórze głowy nigdzienie mogli wystawić, a co dopierociężki karabin. Mój udział w bitwiebył pośredni. Moim obowiązkiembyło dostarczać czołgi, a czasemrobić pozorowany ruch, by odwra-cać uwagę Niemców. To miała byćtaka, jak to się dziś mówi, dezinfor-

macja. Dodam na marginesie, żewe Włoszech w miejscowości Gub -bio ukończyłem Szkołę RezerwyBroni Pancernej i Kawalerii Pan cer -nej w czwartej promocji w stopniukaprala podchorążego.

Jeszcze przed bitwą o Monte Cas-sino doszło do groźnego wypadku,bo pędziliśmy czołgami po jednejdrodze nad przepaścią, w którychbyli tylko dowódcy i kierowcy, je-chaliśmy naprawdę szybko. A prze -

de mną czołgiem dowodził kapralpodchorąży Stefan Nędzyński, któ -ry nagle na tej wąskiej drodze spadłw tę przepaść. Poleciał po zboczuok. 200–300 metrów i tylko cudemnie zginął. Nę dzyński, późniejszyważny działacz międzynarodowegoruchu wolnych związków zawodo-wych, złamał podobno wówczas ręcei nogi. Leczył się potem w szpitaluw Szkocji. Mi z moim kierowcąudało się, mieliśmy więcej szczęścianiż rozumu. Cały czas krzy cza łemmojemu kierowcy: „Trzymaj się pra-

wej ściany!”. To była bardzo wąskadroga.

Dodam, że w walkach brał udziałtakże mój starszy brat MieczysławHulacki, ale na kilka dni przed ata-kiem na wzgórze rozdzielili nas.Taka była zasada, że przed wielkimstarciem wojsko roz dzielało braci.Chodziło o to, żeby na śmierć nienarażać zbyt wielu członków rodzi-ny. Mój brat w randze podchorążegoplutonowego dostarczał amunicję

i żywność, gdy toczyły się bardzociężkie walki o po bliskie Piedi mon -te San Germano, włoskie miastecz-ko, którego umocnienia przypomi-nały – jak potem mówiono – „małyStalingrad”. To był ogromny wysi-łek polskich żołnierzy. Ostateczniedo zwycięstwa doszło tam 25 maja1944 roku i dro ga w głąb półwyspuApenińskiego była dla nas i dlaaliantów otwarta. Ale dla mojego 6. Pułku Pancerne go „Dzieci Lwow- skich” to było je dno z najcięższychdoświadczeń – zginęło tam wielumoich kolegów, w tym także do-wódca mojej kompanii kpt. AlfredKuczuk-Pilecki.

Pytanie na koniec – dlaczego po woj-nie pozostał pan w Wielkiej Brytanii?Marzyliście o wolnej ojczyźnie, alePolska znalazła się z powodu konfe-rencji w Jałcie pod rządami komuni-stów. Czy to zdecydowało o pana po-zostaniu w Wielkiej Brytanii?

Tylko i wyłącznie. Nie było inne-go wyboru, przecież po tym, co mii mojej rodzinie we Lwowie zrobiłoNKWD stałem się znany komuni-stycznym władzom. Powrót do Pol -ski był niemożliwy. Poza tym bałemsię aresztowania, a właściwie tego,co komuniści potrafili zrobić z czło-wiekiem wyciągając z niego zezna-nia. Poprzez tortury, wyrywając munp. paznokcie. I obawiałem się, żemo gę w ten sposób, zupełnie tegonie chcąc, coś zdradzić, a przecieżjako społecznik miałem kontakty i znałem wielu ludzi, ich powiązania.

Niezależnie od tego, że nie mo-głem być w mojej ojczyźnie uwa-żam, że kampania włoska, nasz szlakbojowy na półwyspie Apenińskimstał się bardzo ważny dla nas, dlaPolaków. Nie ma ucieczki przed wy-rokiem boskim, to było nasze prze-znaczenie.

NR 5(329) MAJ 2018

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Przy grobie Menachema Begina, Izrael, marzec 2018 r. FOT. UDSKIOR

Page 8: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

To miejsce, które woła i krzyczy do nas, abyśmy zawsze pamiętali o tych, którzy oddali tutaj swoje życie – podkreślił Szef Urzędu doSpraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk,

który 6 maja 2018 roku wziął udział w obchodach 73-lecia wyzwolenia niemieckich obozów koncentracyjnych systemu Mauthausen-Gusen.

Na uroczystości obecna była delegacja byłych więźniów obozówMauthausen-Gusen, których udział współfinansował UdSKiOR.

Obchody rozpoczęły się Mszą św. odprawioną przed pomnikiem polskichofiar Mauthausen-Gusen na terenie dawnego obozu w Mauthausen.

– My dzisiaj w cieniu tych biało-czerwonych flag, najświętszych naszychbarw, świadczymy o tym, że pamiętamy. Pamiętamy i zawsze będziemy pa-miętać o tej ofierze poniesionej tutaj i w innych niemieckich nazistowskichobozach koncentracyjnych – powiedział do zgromadzonych Szef UdSKiOR.

Na zakończenie uroczystości rocznicowych delegacje narodowe orazprzedstawiciele organizacji społecznych przybyli z całego świata złożyli kwia-ty przed Memoriałem KL Mauthausen-Gusen.

W centralnych obchodach udział wzięło około 10 tysięcy osób, w tymprzedstawiciele najwyższych władz państwowych Austrii.

7 maja grupa byłych więźniów, a także młodzież szkolna, wzięli udział w spotkaniu z Szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjo no -wa nych i ambasador RP Jolantą Różą Kozłowską w polskiej ambasadzie w Wiedniu.

Następnie polska delegacja udała się na Kahlenberg – wzgórze w pobliżuWiednia, z którego w 1683 roku Jan III Sobieski dowodził OdsiecząWiedeńską. W znajdującym się tu Polskim Sanktuarium Narodowym SzefUrzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych złożył wieniec w miejscu poświęconym pamięci polskich więźniów niemieckich obozówkoncentracyjnych na terenie Austrii w czasie II wojny światowej. red.

Obchody 83. rocznicy śmierci marszał-ka Józefa Piłsudskiego, 48. rocznicyśmierci generała Władysława An der -

sa oraz 74. rocznicy bitwy o Monte Cassinoodbyły się 12 maja 2018 roku w Warszawie.Rozpoczęły się od Mszy świętej w KatedrzePolowej Wojska Polskiego, w której wzięliudział m.in. Szef Urzędu do Spraw Kom -batantów i Osób Represjonowanych JanJózef Kasprzyk, pełnomocnik Prezesa RadyMinistrów ds. Dialogu Międzynarodowego,senator Anna Maria Anders oraz wicemar-szałek Senatu Maria Koc.

Po Eucharystii rozpoczęły się uroczystościprzy Grobie Nieznanego Żołnierza na placumarszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie.– Stoimy dzisiaj przed Grobem NieznanegoŻołnierza z wdzięcznością za życie i czynydwóch wielkich przywódców narodu polskie-

Memoriał KL Mauthausen-Gusen podczas uroczystości rocznicowych 6 maja 2018 r. FOT. UDSKIOR

Obchody 83. rocznicyJózefa Piłsudskiego,gen. Władysława Anrozpoczęcia bitwy o

8

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 5(329) MAJ 2018

Obchody 73. rocznicywyzwolenia obozówMauthausen i Gusen

Page 9: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

go – marszałka Józefa Piłsudskiego i genera-ła Władysława Andersa. Oddajemy dzisiajhołd tym dwóm wielkim, którzy potrafili w chwili największej próby porwać za sobąnaród i prowadzić Wojsko Polskie do zwycię-stwa i polskie sztandary okryć chwałą – po-wiedział Szef UdSKiOR Jan Józef Kasprzyk.

W czasie uroczystości poseł Andrzej Me -lak odczytał list okolicznościowy od marszał-ka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego, któryprzypomniał, jak ważna jest pamięć o zasłu-gach marszałka Józefa Piłsudskiego oraz ge-nerała Władysława Andersa. Uroczystościprzy Grobie Nieznanego Żołnierza zakończyłysię złożeniem wieńców oraz odegraniemPieśni Reprezentacyjnej Wojska Polskiego.Następnie uczestnicy obchodów przeszliprzed pomnik marszałka Piłsudskiego, gdzierównież zostały złożone wieńce.

Po południu odbyły się obchody przed pom -nikiem Bitwy o Monte Cassino, w którychwzięli udział m.in. senator Anna Maria An -

ders, wicemarszałek Senatu Maria Koc, SzefUrzędu do Spraw Kombatantów i Osób Re -presjonowanych Jan Józef Kasprzyk, marsza-łek senior Kornel Morawiecki oraz sędziaBogusław Nizieński.

– Bitwa o Monte Cassino miała znaczenienie tylko militarne, niezwykle ważne w II woj-nie światowej, ponieważ czyn zbrojny Po -laków otworzył aliantom drogę na Rzym, alebitwa o Monte Cassino miała ogromne mo-ralne znaczenie dla narodu polskiego, prowa-dzącego już wtedy piąty rok walkę z narodo-wosocjalistyczną niemiecką III Rzeszą –mó wił Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

Na zakończenie uroczystości zostały zło-żone wieńce i kwiaty przed pomnikiem Bitwyo Monte Cassino.

red. Tegoroczni laureaci nagrody „Kustosz Pamięci Narodowej” podczas uroczystości na Zamku Królewskim FOT. UDSKIOR

śmierci 48. rocznicy śmierci dersa oraz 74. rocznicyMonte Cassino

FOT.

UDSK

IOR

9NR 5(329) MAJ 2018

Nagrody IPN „KustoszPamięci Narodowej” rozdane

10 maja 2018 roku na Zamku Królewskim w Warszawie od-była się uroczystość wręczenia nagród Instytutu Pamięci Na ro dowej „Kustosz Pamięci Narodowej”. Tegorocznymi

laureatami zostali: sędzia Bogusław Nizieński, Marlena Piekarska--Ol szówka, Anna Rastawicka, Polski Teatr Ludowy we Lwowie orazStowarzyszenie Huta Pieniacka.

Na uroczystości obecni byli m.in. marszałek Sejmu Marek Kuch -ciński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowegoPiotr Gliński, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta WojciechKolarski, prezes IPN Jarosław Szarek oraz Szef Urzędu do SprawKombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

– Wszędzie tam, gdzie przyszło mi pracować, chciałem służyćtakże i sprawiedliwości, bo to sprawiedliwość nakierowała mnie w tym kierunku, ażeby przywrócić godność tym zapomnianym, tym,których nazywano zbrodniarzami, podczas gdy zbrodniarzami i zdrajcami naszej ojczyzny byli właśnie ci, którzy nam urządziliPRL. To straszny czas, to czas odejścia najwierniejszych synów na-szej ojczyzny – powiedział Bogusław Nizieński, major Wojska Pol -skiego, żołnierz Armii Krajowej i Narodowej Organizacji Wojskowej,prawnik, sędzia, w latach 1999–2004 Rzecznik Interesu Publicz ne -go, a także kawaler Orderu Orła Białego.

– Dokąd będę miał siły, będę dalej maszerował tą drogą, bo onaprowadzi do wielkiej sprawiedliwej ojczyzny naszej – najjaśniejszejRzeczypospolitej Polskiej – zapewnił.

Nagroda „Kustosz Pamięci Narodowej” została ustanowiona w lipcu 2002 roku przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leona Kieresa. Jej laureaci są nagradzani za aktywny udział w upamiętnianiu historii narodu polskiego w latach 1939–1989 orazza działalność, która jest zbieżna z ustawowymi celami InstytutuPamięci Narodowej. red.

Page 10: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

10

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH Polska delegacja – żołnierze

2. Korpusu Polskiego z kraju i z zagranicy, prezesi największychorganizacji kombatanckich, działaczeopozycji antykomunistycznej orazprzedstawiciele najwyższych władzpaństwowych i duchowieństwa – udała się do Republiki Włoskiej w związku z 74. rocznicą bitwy o Monte Cassino. Był to czas pełenwzruszeń dla wszystkichuczestników.

Byliście rycerzami dobraw starciu ze złem

EWELINA STECZKOWSKA

P ielgrzymka rozpoczęła się 15 ma- ja od wizyty w Instytucie Pol -skim w Rzymie, w którym

odbyły się projekcja filmu doku -men talnego pt. „Aby świat nie za-pomniał” o żołnierzach generałaAndersa, a także otwarcie ekspozy-cji pt. „Armia Andersa – Szlak Na -dziei”. Jeszcze tego samego dnia wie- czorem delegacja na czele z Sze femUrzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych JanemJózefem Kasprzykiem złożyła wie-niec przed pomnikiem marszałkaJózefa Piłsudskiego. Tego punktunie mogło zabraknąć podczas piel-grzymki, która odbywa się w setnąrocznicę odzyskania przez Polskęniepodległości. To przecież Józef Pił -sudski jest ojcem niepodległości Pol -

ski. – Marszałek Piłsudski pokazałPolakom, że warto wierzyć w nie-podległą Polskę, że ta wiara dokonu-je cudów – powiedział minister JanJózef Kasprzyk.

Z dziękczynieniem w WatykanieWeterani mogli dziękować Bogu

za odzyskanie przed 100 laty nie-podległości w czasie audiencji gene-ralnej u papieża Franciszka, któraodbyła się 16 maja. Obecni byli rów- nież przedstawiciele najwyższychwładz państwowych RP. Ojciec Świę-ty zwrócił się do uczestników ob-chodów 74. rocznicy bitwy o MonteCassino słowami: „pozdrawiam piel-grzymów polskich, a szczególnieweteranów II wojny światowej, przy-

byłych na obchody rocznicy bitwy o Monte Cassino”. – Niech tragediaprzeżytej przez was wojny, hart wa-szego ducha, wierność ideałom i świa- dectwo życia staną się apelem o za-przestanie toczonych w świecie wo- jen i o poszukiwanie dróg pokoju –powiedział papież.

Dla weteranów szczególnie waż -ne było to, że Ojciec Święty uści-snął ich dłonie. – To nie było dla pa-pieża Franciszka łatwe, by z każdymz nas porozmawiać. On nie żałowałczasu, każdemu uścisnął rękę. Bar -dzo mi się to podobało – mówił mjrOtton Hulacki. Po zakończeniu au-diencji generalnej polska delegacjanawiedziła grób św. Jana Pawła IIprzy którym modlitwę poprowadziłks. kmdr Janusz Bąk.

NR 5(329) MAJ 2018

FOT.

UDSK

IOR

Page 11: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

11

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Przyjaźń na wiekiTego samego dnia polska delega-

cja udała się do San Vittore del La -zio – miejsca, gdzie w 1944 rokuznajdował się prowizoryczny cmen-tarz wojenny. – Młodzi żołnierzepiechoty polskiej pod dowództwembohaterskiego gen. WładysławaAn dersa, w tych tragicznych tygo-dniach z ponadludzkim wysiłkiemwalczyli z wrogiem, który wcześniejzajął ich ziemię, a następnie ziemięwłoską, stając się symbolem heroicz-nej walki o wolność i honor, które od

zawsze były wartościami wyróżnia-jącymi polski naród – powiedziałaburmistrz San Vittore del Lazio Na -dia Bucci.

Szef UdSKiOR Jan Józef Kas -przyk podkreślił, że żołnierze gen.Andersa walczyli we Włoszech o wol-ność dla całej Europy. – W ziemięSan Vittore del Lazio wsiąkła pol-ska krew przelewana po to, abyPolska, aby Italia, aby Europa byływolne. (…) Pamięć o tamtych wyda-rzeniach łączy nasze narody węzłemprzyjaźni na wieki – zwrócił uwagę.W dowód uznania zasług w upa-miętnianiu walk o niepodległość RPSzef UdSKiOR odznaczył medalem„Pro Patria” Giuseppe Vendittel le -go, natomiast grupa weteranów walko niepodległość Polski uhonorowa-

na została medalami „Obrońca Oj -czyzny 1939–1945” – odznaczeniaotrzymali: Czesław Balec, LeonardGierasik, mjr Stanisława Kocie ło -wicz, Paweł Łojko i ppor. EdwardMoczulski.

„Wzgórze Pamięci”Od odsłonięcia tablicy informują-

cej o nadaniu miejscu nazwy „Wzgó -rza Pamięci” rozpoczęły się uroczy-stości w Piedimonte San Germano,miasteczku zdobytym w maju 1944roku między innymi przez żołnierzy

6. Pułku Pancernego im. DzieciLwowskich.

W uroczystościach, które odbyłysię rano 17 maja wzięli udział wete-rani, przedstawiciele najwyższychwładz państwowych, a także dzieciz włoskich szkół. – Przed chwilą by-liśmy świadkami niezwykle histo-rycznego wydarzenia. Odsłonięcia

tablicy pamiątkowej, która nadajetemu miejscu imię „Wzgórza Pa mię -ci”, dokonali przedstawiciele dwóchpokoleń: weteran walk o niepodle-głość oraz to najmłodsze pokolenieobecne dziś na uroczystości. To po-kazuje, że historia się nie skończyła,a wartości, idee, które były udzia-łem pokolenia walk o niepodległośćsą żywe, bo trwa pamięć, którą bar-dzo mocno musimy brać pod uwagęprzy kształtowaniu tożsamości – nietylko polskiej, włoskiej, ale europej-skiej – powiedział minister Kas przyk.

Głos zabrali także minister obro-ny narodowej Mariusz Błaszczak,wicemarszałek Senatu Maria Koc, a także burmistrz Piedimonte SanGermano Gioacchino Ferdinandi.Major Otton Hulacki, żołnierz 2. Korpusu Polskiego, odczytał ApelPoległych. Następnie delegacja zło-żyła kwiaty przed pomnikiem 6. Pułku Pancernego „Dzieci Lwow -skich”. W czasie uroczystości mini-ster Jan Józef Kasprzyk uhonorowałmedalami „Pro Patria” konsul EwęMamaj, Annę Wojtulewicz, prefek-ta Francesco Cappelli oraz DamianoParravano. Wzruszająca była chwila,gdy dzieci z włoskiej szkoły rozdaływeteranom biało-czerwone kwiaty.Wspólnym zdjęciom weteranów z harcerzami i włoskimi uczniaminie było końca. Następnie delegacjaudała się do Cassino, by złożyćkwiaty przed pomnikiem gen. Wła -dysława Andersa.

Wspólna przez wieki historiaNastępnie weterani 2. Korpusu

Polskiego wraz z przedstawicielaminajwyższych władz państwowychzłożyli hołd żołnierzom spoczywają-cym na cmentarzu w Mignano Mon -te Lungo. – W tym miejscu oddaje-my hołd włoskim patriotom, którzydowodzeni przez gen. Umberto Uti -lego w ramach Włoskiego Korpu -su Wyzwoleńczego wspólnie, ramię w ramię z Polakami, Brytyjczykami,Amerykanami wyzwalali półwysepApeniński i przynosili swojej ojczyź-

NR 5(329) MAJ 2018

W ziemię SanVittore del Lazio wsiąkła polska krew przelewana po to, aby Polska, aby Italia,aby Europa były wolne

”Weterani podczas uroczystości w San Vittore del Lazio FOT. UDSKIOR

Page 12: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

12

nie wolność. Tu spoczywają ci, któ-rzy stali się frontowymi kolegaminaszych weteranów. Umiłowaniesłów „niepodległość”, „wolność”, „su-werenność” bardzo zbliża naród pol-ski i włoski. Świadczy o tym naszawspólna przez wieki historia – po-wiedział minister Kasprzyk.

Burmistrz Mignano Monte LungoAntonio Verdone podkreślił, że „pod-czas walk o Monte Lungo najwyższąofiarę złożyli najwspanialsi synowieWłoch”. – To miasto do dziś prze-chowuje w pamięci męczeństwo wło-skich i cudzoziemskich bohaterów,którzy w minionych wiekach zapła-cili życiem za narodziny wolnych,zjednoczonych ojczyzn – ocenił przed-stawiciel włoskich władz.

Szef UdSKiOR uhonorował me-dalami „Pro Patria” mjr ValentinoMattei, mjr Daniele Galardo, mjrVincenzo de Tommaso. Przekazałtakże do muzeum gen. Um bero Uti -lego pamiątki wydobyte ze zbiorówInstytutu Polskiego i Mu ze um im.gen. Sikorskiego w Lon dynie. Na za-kończenie uroczystości członkowiepolskiej i włoskiej delegacji złożyliwieńce na grobie gen. Utilego, na-tomiast ppor. Alfons Mrzyk, którybrał udział w bitwie o Bolonię ude-rzył w dzwon pamięci.

Centralne uroczystości na Monte CassinoGłówne obchody 74. rocznicy bi -

twy o Monte Cassino rozpoczęły sięMszą świętą w intencji Ojczyzny naPolskim Cmentarzu Wojennym, któ- rej przewodniczył bp polowy Woj -ska Polskiego gen. bryg. Józef Guz -dek. Wzięli w nich udział m.in.weterani II wojny światowej, SzefUrzę du do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan JózefKas przyk, wicemarszałek Senatu Ma-ria Koc, minister obrony narodowejMariusz Błaszczak, minister sprawwewnętrznych i administracji Joa -chim Brudziński, senator Anna Ma -ria Anders, marszałek senior KornelMorawiecki, doradczyni społeczna

prezydenta Zofia Romaszewska, po-słowie Anita Czerwińska i MichałJach, wiceminister kultury JarosławSellin, wiceprezes IPN KrzysztofSzwagrzyk, harcerze, prezesi orga-nizacji kombatanckich, przedstawi-ciele środowisk ofiar represji, dzia-łacze opozycji antykomunistycznej,strażnicy miejscy, strażacy PSP z Łodzi i Bełchatowa, którzy trasę

z Polski w miejsce uroczystości po-konali biegnąc w sztafecie oraz mo-tocykliści z Międzynarodowego Raj -du Katyńskiego Monte Cassino.

– Słuchając waszych opowieści o wydarzeniach sprzed ponad 70 latmożemy jedynie domyślać się, codziało się w sercach i umysłach wie -lu powracających z domu niewoli,którzy pomimo ogromnych poświę-ceń ostatecznie nie doszli do wyzna-czonego sobie celu. Po zakończeniuwojny nie mogli przyjechać do ojczy-stego kraju w obawie przed represja-mi komunistycznej władzy – mówiłw homilii bp Józef Guzdek. – W set-ną rocznicę odzyskania przez Polskęniepodległości dziękujemy Bogu zadar wolności, który stał się naszymudziałem; za cenę przelanej krwi i życia złożonego na ołtarzu Ojczy -zny przez wielu naszych rodaków.Dziękujemy żołnierzom 2. KorpusuPolskiego, którzy pod Monte Cas -sino, walcząc o wolność narodówEuropy, umierali za Polskę – dodał.

Po Eucharystii były przemówie-nia przedstawicieli najwyższychwładz państwowych. – Połączeni je-steśmy dzisiaj ogromną wdzięczno-ścią wobec tych, którzy oddali Bogużycie, ciała ziemi włoskiej, a sercaPolsce. 74 lata temu tu, u stóp opac-twa na Monte Cassino, rozegrała sięjedna z największych bitew II wojnyświatowej, która w dużej mierze

przyczyniła się do zakończenia tejstraszliwej wojny i zwycięstwa do branad złem – mówił Szef UdSKiOR.

Minister określił weteranów „ry-cerzami dobra w starciu ze złem” i podkreślił, że wielu z nich ponio-sło za walkę najwyższą cenę – cenężycia. – Wielu spoczęło na tym cmen-tarzu, wielu odniosło rany, wielu niemogło wrócić do wolnej ojczyzny i do dziś mieszka w miejscach roz-rzuconych po całym świecie, ale wynie zadawaliście pytań czy warto i za to wam dziękujemy, że zawszebyliście wierni wartościom – Bogu,honorowi i ojczyźnie – mówił.

Córka gen. Władysława Andersasenator Anna Maria Anders podkre-śliła, że teren cmentarza na Mon -te Cassino stał się polską ziemią. – Chciałabym wszystkim podzięko-wać za to, że tu jesteście ze mną, z nami. Drodzy weterani, znamy siędobrze, znamy się od lat. Kochamwas za to, że kochaliście mojegoojca. Jesteście dla mnie jak rodzina.

NR 5(329) MAJ 2018

Szef UdSKiOR przekazał do muzeum gen. UmberoUtilego w Mignano Monte Lungo pamiątki ze zbiorówInstytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie FOT. UDSKIOR

W set ną rocznicęodzyskania przezPolskę niepodległościdziękujemy Bogu za dar wolności, którystał się naszym udzia-łem; za cenę przelanejkrwi i życia złożonegona ołtarzu Ojczy znyprzez wielu naszychrodaków

Page 13: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

13

Powtarzacie tak często odkąd byli-ście bardzo młodzi, że mój ojciec byłdla was jak ojciec – zaznaczyła. NaMonte Cassino głos zabrali także bur- mistrz Cassino Carlo Maria D’Ales -sandro, minister Mariusz Błaszczak,kierująca polską ambasadą chargéd’affaires Marta Zielińska-Śliwka,natomiast listy do uczestników uro-czystości skierowali: prezydent An -drzej Duda, marszałek Sejmu Ma -rek Kuchciński i prezes PiS JarosławKaczyński.

W czasie uroczystości SzefUdSKiOR odznaczył medalami „ProPatria” Czesława Balca, Adama Ga -zura, Leonarda Gierasika, PawłaŁoj ko, por. Edmunda Szymczakaoraz wiceprezesa IPN KrzysztofaSzwagrzyka. W czasie obchodów od- było się przyrzeczenie członkówZwiązku Strzeleckiego „Strzelec”,które odebrał major Otton Hulacki,żołnierz 2. Korpusu Polskiego, któryprzed wojną był instruktorem OrlątZwiązku Strzeleckiego we Lwowie.Na zakończenie odbyła się ceremo-nia złożenia wieńców.

18 maja przed głównymi uroczy-stościami, uczestnicy wyjazdu od-wiedzili klasztor na Monte Cassino.Przedstawiciele najwyższych władzpaństwowych złożyli kwiaty przygrobie św. Benedykta, a następniedelegacja udała się przed pomnik 3. Dywizji Strzelców Karpackich.

„Dzięki Wam dobrozatriumfowało”W ostatnim dniu pielgrzymki

odbyły się uroczystości przed po-mnikiem poświęconym żołnierzom 2. Korpusu Polskiego oraz pomni-kiem upamiętniającym żołnierzy wło- skich w Acquafondata – miejscutymczasowego pochówku polskichżołnierzy poległych w czasie walk o masyw Monte Cassino.

Burmistrz Acquafondata AntonioDi Meo mó wił, że 2. Korpus Polskibył dowodzo ny przez „wielkiego ge-nerała Wła dysława Andersa” a żoł-nierze „z chęcią zacieśniali kontak-

ty, cenili sobie wspólne wartości hu-manitarne i chrześcijańskie”.

Szef UdSKiOR Jan Józef Kas przykzwrócił się do weteranów. – DziękiWam dobro zatriumfowało zarówno74 lata temu podczas zwycięskiejbitwy o Monte Cassino, ale także,gdy Polska zrzuciła okowy komuni-stycznego zniewolenia. Następne po-kolenie, którego przedstawiciele sąwśród nas (...) patrzyło na was jakona wzór i przykład głębokiej wiaryw sens działania, wiary w niepodległąPolskę – powiedział.

Głos zabrał również wiceprezesIPN Krzysztof Szwagrzyk. – W tychdniach chwały wielu z was miałoprawo myśleć, że oto już niedługowróci do wolnej, ukochanej Polski,

że w wolnej stolicy będziecie moglidefilować jako zwycięzcy przed swo -im ukochanym generałem Ander -sem, ale to zwycięstwo, które odnie-śliście okazało się, że ma takżegorzki smak, szczególnie dla was.Dla sojuszników przestaliście jużmieć wartość, którą mieliście wcze-śniej, a w komunistycznej Polsce za-miast defilady, zamiast kwiatów,zamiast odznaczeń i słów uznania,spotkaliście się z wrogością, z prze-śladowaniem władz komunistycz-nych. Za miast defilady były hanieb-

ne pytania, zadawane wam, boha-terom, którzy walczyli o Polskę: „poco do Polski wróciliście”, wypowia-dane przez ubeckich oficerów śled-czych – mówił wiceprezes IPN.

Minister Kasprzyk odznaczyłmedalem „Pro Patria” mjr. FredaAla na Brilla-Brylowicza, który byłżołnierzem 2. Korpusu Polskiego,walczył pod Monte Cassino w skła-dzie 10. Puł ku Artylerii Ciężkiej 2. Gru py Artylerii. Delegacja złożyławieńce przed pomnikiem żołnierzy2. Kor pusu Polskiego oraz pomni-kiem upa miętniającym żołnierzywłoskich w Acquafondata. Zgroma -dzeni ucze stniczyli także w progra-mie artystycznym przygotowanymprzez Chór Dziecięcy GRH „Żoł -

nie rze Września 1939 GarnizonuDęblin”. Następnie w lesie w okoli-cy Ac qua fondata odsłonięto tablicęupamiętniającą miejsce pochówkuok. siedmiuset polskich żołnierzy,którzy po legli podczas II wojnyświatowej. W maju 1946 roku ichszczątki zostały przeniesione i spo-czywają na Polskim Cmentarzu Wo -jennym na Monte Cassino. Uro czys -tości zakoń czyło złożenie wieńcówprzed kapliczką z wizerunkiem Mat-ki Bos kiej Częstochowskiej.

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 5(329) MAJ 2018

Dzięki Wam dobro zatriumfowało zarówno 74 lata temu podczas zwycięskiej bitwy o Monte Cassino, ale także, gdy Polska zrzuciła okowy komunistycznego zniewolenia – powiedział dziękując weteranomSzef UdSKiOR podczas uroczystości w Acquafondata FOT. UDSKIOR

Page 14: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

14

Rada do Spraw Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznych działającaprzy Szefie UdSKiOR Janie Józefie Kasprzyku wybrała 24 maja 2018 roku swoje prezydium. Działacze opozycji antykomu-nistycznej i osoby represjonowane przez władze komunistyczne reprezentujący środowiska niepodległościowe wybrali na

przewodniczącego Rady Kornela Morawieckiego, Prezesa Stowarzyszenia Solidarność Walcząca.

Prezydium Rady wybrane

W ramach obchodów stulecia odzyskania niepodległości, 28 kwietnia 2018 r. w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbyła się uroczystość 100 lat Związku InwalidówWojennych Rzeczypospolitej Polskiej na Ziemi Wielkopolskiej. Podczas jubileuszu uhonorowano kilkunastu inwalidów wojennych okolicznościowym „Krzyżem 100 lat ZIW RP” za długoletnią pracę społeczną na rzecz Związku FOT. UDSKIOR

NR 5(329) MAJ 2018

Zastępcami Przewodniczącego Rady zostali:Wojciech Borowik – prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa,Andrzej Słowik – prezes Związku Weteranów Trzeciej Kon spi racji1956–1989,Andrzej Rozpłochowski – prezes Porozumienia Katowickiego1980 – Stowarzyszenia na Rzecz Pamięci,a sekretarzem Rady został: Andrzej Anusz – działacz opozycji antykomu nistycznej.

Rada do Spraw Działaczy Opozycji Antykomunistycznejoraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznychjest organem opiniodawczo-doradczym w sprawach dotyczą-cych działaczy opozycji antykomunistycznej oraz osób represjo-nowanych z powodów politycznych, działającym przy SzefieUrzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.Członków Rady powołuje i odwołuje imiennie Szef Urzędu spo-śród osób o potwierdzonym statusie działacza opozycji antyko-munistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycz-nych, zapewniając udział w niej różnych środowisk dawnejopozycji. Obecnie w skład Rady wchodzi 18 członków, którzypełnią swoje funkcje społecznie. Do zadań Rady należy opinio-wanie podejmowanych przez Urząd inicjatyw legislacyjnych, a także zgłaszanie wniosków w sprawach istotnych dla działaczyopozycji antykomunistycznej oraz osób represjonowanych z po-wodów politycznych. Rada może występować z apelami i po-stulatami do władz państwowych oraz samorządowych. Radawyraża swoje stanowisko w formie uchwał podejmowanychzwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowyczłonków Rady. W przypadku równej liczby głosów decydujegłos przewodniczącego obrad. Posiedzenia Rady zwoływane sąw miarę potrzeby.

FOT.

UDSK

IOR

Page 15: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

D la żołnierzy legendarnego „Ba -cy” – tak o gen. StanisławieMaczku mówili jego podko-

mendni z 1. Dywizji Pancernej – II wojna światowa skończyła się 6 maja 1945 roku wraz z zajęciemWilhelmshaven – bazy niemieckiejmarynarki wojennej, która skapitu-lowała przed Polakami dzień wcze-śniej. W mieście i porcie powiewa-ły odtąd biało-czerwone flagi. Po283 dniach walk polska dywizja za-kończyła liczącą ok. 1800 kilome-trów i wiodącą przez Francję,Belgię, Holandię i Niemcy drogę dowolności.

Dipisi, czyli problem nr 1Ale koniec wojny nie oznaczał

bynajmniej kresu trudności, z jaki-mi przyszło się zmierzyć Polakomna obcej ziemi. W chwili zakończe-nia działań zbrojnych na terenie za-chodnich stref okupacyjnych Nie -miec i Austrii przebywał ponadmilion Polaków – byłych więźniówobozów koncentracyjnych, robotni-ków przymusowych wywiezionychdo III Rzeszy, byłych jeńców wojen-nych, a także uchodźców, tzw. bez-państwowców czy ludzi siłą wcie-lonych do Wehrmachtu. Cała taogromna liczba osób była przezaliantów zachodnich określana mia-nem „dipisów” (ang. displaced per-sons), co w dosłownym tłumaczeniuoznacza „przesiedleńców”, a wedługjednej z definicji: „osoby cywilne,które w wyniku wojny znalazły siępoza swoim państwem, i które chcąwrócić do kraju albo znaleźć nowąojczyznę, lecz bez pomocy niemogą”.

– Dla nas, dla Polaków, najwięk-szy problem to: co będzie dalej?Wojna się skończyła, ale… Ci, któ-rzy mieli kogoś, połączyli się ze swo-imi rodzinami. Ale była cała masatakich, którzy nie mieli nikogo, poprostu uciekli z Polski, z Kresów

Wschodnich. Uciekli z Polski i co? – pytała po latach Hanna Nie dziel -ska-Kępińska, uczestniczka Pow sta -nia Warszawskiego i jeniec obozu w Ober langen, wyzwolonego przezżołnierzy gen. Maczka, a następniepracowniczka działu do spraw repa-triacji polskich rodzin przy 1. Dy -wizji Pancernej. – Dział dywizji,gdzie ja pracowałam, to się nazywa-ło sztab specjalny, zajmował się wła-śnie tą cywilną ludnością, którabyła rozsiana po obozach na terenie

okupacyjnym, i tymi, którzy prze-chodzili przez zieloną granicę z Pol -ski. Wydawał im dokumenty, zaopa-trywał ich w to, co najpotrzebniej-sze. Oczywiście, dywizja nie była w stanie rozmieścić tych wszystkichludzi, to było niemożliwe. Ale two-rzono szkoły dla dzieci, szpitale,obozy, gdzie były dobre warunki sa-nitarne, gdzie oni mogli mieszkać doczasu, kiedy zdecydują co dalej –wspominała bohaterka walk o wy-zwolenie Warszawy.

WALDEMAR KOWALSKI

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)

– Nareszcie żyjemy w małej Polsce wśród swoich – pisał wyzwolony z niemieckiego obozu w Buchenwaldzie Józef Szajna, artysta, późniejszyprofesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ale nie myślał wcale o kraju nad Wisłą, opanowanym przez komunistów przy pomocy sowieckichczołgów. Namiastkę ponownie zniewolonej Ojczyzny stanowiło dla niegoniewielkie miasto w Niemczech, zajęte w maju 1945 roku przez Polaków i nazwane na cześć zasłużonego generała – Stanisława Maczka.

15NR 5(329) MAJ 2018

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Maczków– „mała Polska” na niemieckiej ziemi

Page 16: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

16

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Oswobodzeni na terenie Nie -miec Polacy wręcz garnęli się do żoł-nierzy gen. Maczka, opromienio-nych zwycięskim szlakiem bojo wymzakończonym w „jaskini lwa”, czylina niemieckiej ziemi. Aby przy-najmniej w części załatwić problemdipisów – którym należało zapew-nić podstawowe środki do egzy-stencji, przede wszystkim żywność i dach nad głową – dowództwo bry-tyjskie postanowiło wydzielić z wła-snej strefy okupacyjnej Niemiecniewielki obszar, a następnie zezwo-lić na kontrolę nad nim żołnierzomw polskich mundurach. W ten spo-sób realizowano marzenia niejedne-go Polaka, któremu śniła się powo-jenna sprawiedliwość.

Prawie jak w PolsceW spisanych po wojnie wspo-

mnieniach gen. Maczek tak opisy-wał chwilę, kiedy przyszło mu, wrazz dowódcą II Korpusu Kanadyj skie -go, a faktycznie swoim przełożonymgen. Guyem Simmondsem, odbie-rać kapitulację z rąk Niemców.Simmonds twardo przedstawił wte -dy niemieckiemu dowódcy gen.Erichowi von Straubemu warunkialianckiej okupacji, powierzając Po -lakom kontrolę nad rejonem Wil -helmshaven. – Po raz pierwszy przeztwarze stojących wciąż na bacznośćoficerów niemieckich przeszedł jak -by skurcz, oczy Niemców, przedtemmnie unikające, zwróciły się namgnienie oka na mnie, na mój polskimundur. Chyba nie trzeba im przy-pominać, że od nas rozpętali tę stra -szną wojnę i w obliczu reprezentan-ta jednej z wciąż walczącej jed nos-tek polskich – składają dzisiaj broń.Polska dywizja, walcząca w zachod-nich Niemczech, będzie okupowałakawał ziemi na zachodzie Niemiec.To chyba pierwszy raz w historii na-szej tak bogatej w zmagania się z Niemcami – zanotował zdobywcabazy Kriegsmarine.

Idea rozciągnięcia polskiej wła-dzy wojskowej nad częścią pokona-

nych Niemiec nie była jednak nowa– już w 1942 roku brali ją poduwagę sztabowcy Naczelnego Wo -dza gen. Władysława Sikorskiego,jednak jego śmierć w katastrofie gi-braltarskiej położyła kres tym am-bitnym planom. Orędownikiem po-wojennej okupacji Niemiec był teżgen. Władysław Anders, czemu da -wał wyraz w rozmowach z zachod-nimi dyplomatami i wojskowymi.Jednak jego daleko idący pomysł za-kładający rozmieszczenie na nie-przyjacielskim obszarze aż dwóchkorpusów (w strefie brytyjskiej lubamerykańskiej), przy jednoczesnymuzyskaniu dostępu do morza (wrazz portem), z wielu powodów niemógłby doczekać się realizacji.

Koniec wojny stanowił w tymprzypadku zupełnie nową okolicz-ność, tym bardziej, że dowództwoalianckie miało wobec Polakówspory dług do spłacenia. Biorąc poduwagę pomysł wydzielenia polskiej„zony okupacyjnej”, alianci staralisię jednak zminimalizować ryzykowystąpienia niepożądanych incy-dentów – nie powinien dziwić fakt,iż obawiano się wówczas zemstyPolaków na niemieckiej ludności.

– Ci, którzy byli wywiezieni doNiemiec, którzy pracowali, doznalinaprawdę dużo krzywdy. Czy z obo-zów koncentracyjnych, które byłyuwalniane. Ci, którzy jeszcze żyli,dochodzili do siebie, ale oni mielinaprawdę poważne w stosunku doNiemiec pretensje – zapamiętałaNiedzielska-Kępińska. Polski żoł-nierz zachowywał się jednak, nawetna terytorium głównego wroga, zdy-scyplinowanie i godnie, a wszelkieprzypadki niesubordynacji staranosię karać z całą stanowczością.

– Nastała okupacja Niemiec.Początkowo myśleliśmy, że będą ja-kieś walki, armia podziemna. Nictakiego nie było. Niemcy się podpo-rządkowali całkowicie, byli usłużni(…). Wszyscy Niemcy musieli zdej-mować czapkę przed polskim ofice-rem – wspominał po latach Zbi g -

niew Mieczkowski, jeden z podko-mendnych „pancernego generała”.

Wojskowa strefa okupacyjna,któ rą Brytyjczycy oddali pod polskizarząd, ograniczała się do regionuEmsland w Dolnej Saksonii ze stoli-cą w Meppen, gdzie zainstalowanosztab 1. Dywizji Pancernej. Na ob-szarze tym stacjonowali także żoł-nierze 1. Samodzielnej Brygady Spa-dochronowej gen. Stanisława So-sabowskiego oraz lotnicy ze 131.Skrzydła Myśliwskiego. Łącznie ad-ministracyjna władza Polaków roz-

ciągała się na terenie ok. 6500 kilo-metrów kwadratowych, obejmującswym zasięgiem sześć powiatów(m.in. miasta Lingen, Cloppenburg,Papenburg, Quakenbrück i Leer),zamieszkanych przez ok. 400 tys.Niemców. Część miejscowości trze-ba było całkowicie wysiedlić.

„Nasze” miastoEnklawą polskości na niemieckiej

ziemi stało się miasteczko Harennad rzeką Ems, położone niedalekogranicy holenderskiej. Brytyjczycy

NR 5(329) MAJ 2018

Koniec wojny sta-nowił (...) zupełnienową okoliczność, tymbardziej, że dowódz-two alianckie miałowobec Polaków sporydług do spłacenia

”Nad rzeką Ems. Od lewej: Aleksandra Diermajer,Włodzimierz Tokarski, Danuta Piwowońska, RomanWięckowski FOT. ARCHIWUM PRYWATNE ALEKSANDRY SĘKOWSKIEJ

Page 17: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

17

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

zdecydowali o przesiedleniu kilkutysięcy zamieszkujących je Niem -ców, aby nie prowokować ewen-tualnych konfliktów z Polakami. – Miasto Haren zostało przejęte przezDrugi Korpus Kanadyjski ce lemumieszczenia w nim osób wysiedlo-nych narodowości polskiej. Wszyst -kie ułatwienia w obrębie miastasłużą dobru polskiego narodu jakocałości – napisano w brytyjskiej in-strukcji z 24 maja 1945 roku. Ogó -łem do miasta przetransportowanook. 5 tys. Polaków.

20 maja, jako pierwsi, do Harenprzyjechali żołnierze z husarskimiskrzydłami na ramionach, którzydzień wcześniej maszerowali jeszczeprzed gen. Andersem w Wil helm -shaven, odświętnie przystrojonymna tę okazję biało-czerwonymi fla-gami. W tym czasie mieszkańcymia steczka nad rzeką Ems pośpiesz-nie opuszczali swoje domy, do czegowezwał ich miejscowy burmistrzHermann Wichers, działając na po-lecenie brytyjskiego dowództwa.Wysiedleniu podlegali wszyscy pozaburmistrzem i siostrami zakonnymi.Można było zabrać ze sobą tylkorzeczy pierwszej potrzeby oraz kosz- towności. Wszystko inne, w tymwy posażenie mieszkań, meble czyzastawa, miało służyć przyszłympolskim lokatorom. – Niemcy mu-

sieli opuścić swoje Haren w jakimśniesłychanie krótkim czasie, wzięlitylko rzeczy osobiste, ubrania, pienią-dze, biżuterię. Nie zabrali garnków,obrusów, bielizny pościelowej i takdalej – zapamiętała Teresa Hildt--Węgrzynowicz, która zamieszkałanad rzeką Ems niebawem po wyzwo -leniu z Oberlangen. Jej los podzieli-ło ponad 1700 innych kobiet wię-zionych w tym niemieckim obozie.

Przez krótki czas Haren nazywa-no Lwowem, bo tęsknota nad utra-conym bezpowrotnie na rzecz So -

wietów polskim miastem byławśród polskich żołnierzy niebywalesilna. Nie krył jej także były już do-wódca 1. Dywizji Pancernej – gen.Maczek (jeszcze w maju 1945 rokuzastąpił go gen. Klemens Rudnicki)– z urodzenia kresowiak (przyszedł na świat w Szczercu pod Lwowem).Szybko jednak zrezygnowano z tegookreślenia – alianci zachodni niechcieli drażnić Józefa Stalina, któryprzecież w sporym stopniu przyczy-nił się do ostatecznej klęski III Rze -szy. Na cześć dowódcy 1. Dy wi zjiPancernej miasteczko już w czerwcuprzemianowano na swojsko brzmią-cy… Maczków – z kwiatem makuoraz hełmem i skrzydłem husarskimw herbie.

Była to całkowicie polska osada –na rogatkach postawiono polskie

posterunki, a Niemcy mogli się do-stać do Maczkowa tylko dzięki spe-cjalnym przepustkom. Za porządekpubliczny i bezpieczeństwo odpowia-dał specjalny oddział żandarmów,wspierany przez policję i straż pożar-ną. Obowiązywała godzina policyjna(pomiędzy 22.00 a 7.00). Pod groź-bą surowych kar zakazano kradzieżyi niszczenia niemieckiego mienia.

Mieszkańcy miasteczka kultywo-wali narodową tradycję, organizującm.in. uroczyste obchody świąt pań-stwowych. Funkcjonowały polskiekościoły, instytucje społeczne i kul-turalne. Kaganek oświaty niósł uni-wersytet ludowy oraz szkoły, a zlo-kalizowana w mieście siedzibaZwiązku Szkół Polskich koordyno-wała szkolnictwo w całej strefieokupacyjnej.

Życie w Maczkowie nie różniłosię niczym od codziennej egzystencjiw innych miastach. Za dnia możnabyło pójść do kina, teatru (założo-nego przez reżysera Leona Schillera,wyzwolonego z oflagu w Murnau),biblioteki czy świetlicy, z kolei wie-czorem – na wystawny bal lub po-tańcówkę z muzyką na żywo. Uka -zy wały się polskie gazety orazpublikacje książkowe. Polacy prze-jęli na swoje potrzeby wszystkieobiekty przemysłowe, rzemieślni-cze oraz sportowe (w tym miejsco-wy stadion), a jedyną wspólną, pol-sko-niemiecką instytucją w mieściebył urząd pocztowy.

Pierwszym polskim burmistrzemMaczkowa został dr Zygmunt Ga -łecki, a jego następcą – MieczysławFuta. Obaj starali się podnosić po-ziom życia w mieście – przyjmowa-no m.in. pomoc materialną od Rzą -du RP na Uchodźstwie w Londynieoraz Czerwonego Krzyża, odpowia-dającego głównie za dostarczaniepaczek z żywnością. W mieścieprze bywali też wysłannicy Admi -ni stracji Narodów Zjednoczonychdo Spraw Pomocy i Odbudowy(UNRRA), zajmującej się organiza-cją pomocy dla obszarów wyzwolo-

NR 5(329) MAJ 2018

Polscy harcerze maszerują przed kościołem Saint Martinus w Haren FOT. ARCHIWUM PRYWATNE ALEKSANDRY SĘKOWSKIEJ

Page 18: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

nych. Postulowano m.in. stworze-nie Funduszu Opieki Społecznej,który miałby – jak czytamy w wy-dawanym w Maczkowie „Naszymżyciu” z 25 października 1947 roku– „stać się kapitałem, przy pomocyktórego będziemy mogli zaopatry-wać chorych w najniezbędniejsześrodki lecznicze, dzieciom zapew-nić otrzymywanie witamin i odży-wek, szpitalom dostarczyć odpo-wiednią ilość materiału sanitarnego,narzędzi itd.”. Ulice Maczkowa przy-pominały mieszkańcom ojczystestrony, chwałę polskiego oręża oraz

znanych i zasłużonych rodaków.Można było przespacerować sięWileńską, Lwowską, Jagiellońską,Łyczakowską, Zygmuntowską, Ko -per nika, Mickiewicza, Armii Kra jo -wej, 1. Dywizji Pancernej czy teżLegionów. A nawet Alejami Ujaz -dowskimi!

U Pana Boga za piecemPrzez Maczków przewinęło się

łącznie kilkadziesiąt tysięcy Pola -ków, dla których możliwość spokoj-nego życia wśród rodaków byłajeszcze niedawno mrzonką – nicdziw nego, że ochoczo przebywali domiasteczka nad rzeką Ems. W miej-scowości, której nie sposób dziś szu-kać na mapach, przyszło na świat497 dzieci. Na niewielkim skrawkuPolski – jak mówili o Maczkowie je -

go mieszkańcy – udzielono też 289ślubów i odprawiono 101 pogrze-bów. Tam, tuż przy granicy niemiec-ko-holenderskiej, Polacy – w prze- ciwieństwie do rodaków zamieszka- łych w opanowanej przez SowietówOjczyźnie – przynajmniej przezkrótki czas cieszyli się wolnością.

Przez trzy lata polskie miastecz-ko nad rzeką Ems było swoistympunktem zbornym dla wojskowychi cywili, którzy po tymczasowympobycie na niemieckiej ziemi roz-jeżdżali się po świecie w różnychkierunkach. Większość z nich osia-

dła na Zachodzie, głównie w Wiel -kiej Brytanii, a tylko niewielka częśćpowróciła do zniewolonej Polski.Ostatnia polska rodzina opuściłamiasto we wrześniu 1948 roku,choć transporty z Polakami wyjeż-dżały z Maczkowa już od jesieni1946 roku, w wyniku naciskówZwiązku So wieckiego przedstawia-jącego polską osadę w wyjątkowozłym świetle.

Generał Rudnicki wyjechał z Nie -miec we wrześniu 1947 roku głębo-ko zawiedziony postawą Brytyj czy -ków, którzy podjęli decyzję o de -mobilizacji i rozbrojeniu 1. DywizjiPancernej oraz wsparli – po myśliSowietów – akcję repatriacyjną z Emslandu do komunistycznej Pol -ski. – Nasze zadania dywizji oku-pacyjnej na zdeptanej przez nas

ziemi niemieckiej, nałożone na nasprzez przełożonych, do ostatka, lo-jalnie i uczciwie spełniać będziemy.Do Polski powrócimy, ale tylko z bronią w ręku, do Polski jaką wy-marzyliśmy sobie przez pięć lat nie-przerwanej walki – zastrzegł w jed-nym z rozkazów polski dowódca.

Rzeczywistość sowieckiej okupa-cji nad Wisłą okazała się jednak bez-litosna – na niepodległość przyszłoPolakom czekać jeszcze niemal półwieku… Jak długo jednak istniałMaczków – podkreślił we wspo-mnieniach gen. Maczek – tak długoPolacy mieli nadzieję na „chwilowyprzytułek (…), zanim rozproszylisię po całym niemal świecie”.

– Trudno się spodziewać, by pa-mięć niemiecka chciała zarejestro-wać i pielęgnować jakiekolwiekślady krwawych walk, zwycięstwpolskich i okupacji północnej Fryzjiprzez I polską dywizję pancerną.Bezstronna i beznamiętna historiazarejestruje jednak ten fakt dla po-tomności, że Polacy odnosili zwycię-stwa tu w północno-zachodniej czę-ści Niemiec i okupowali ten szmatkraju niemieckiego przez przeszłodwa lata – nie bratając się z ludno-ścią miejscową – ale i [nie] dopusz-czając się żadnych gwałtów i nad-użyć! – czytamy we wspomnieniacharchitekta polskich sukcesów nafroncie zachodnim w czasie II woj nyświatowej.

– Mieszkaliśmy przez prawie trzylata na okupacji jak u Pana Boga zapiecem. Było bardzo miło, potembyły jakieś bale, ciągle nas tam za-praszano na najróżniejsze przyjęciaw związku z oswobodzeniem miast.To był okres wielkiego oddechu dlanas, po dziesięciu miesiącach walk – podsumował swój „niemiecki”etap życia były żołnierz pancernejdywizji, Zbigniew Mieczkowski.

18

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 5(329) MAJ 2018

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Przegląd żołnierzy. Z prawej gen. brygady Klemens Rudnicki. Maczków (Haren), Saksonia, 1945 r. FOT. ZBIORY OŚRODKA KARTA

Page 19: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

22 maja 2018 roku we Wrocławiu odbyła się inauguracjaXIX Światowego Zjazdu Polaków z Indii z lat 1942–1948.W uroczystościach wziął udział Szef Urzędu do Spraw

Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.Obecny był także ambasador Indii w Polsce Tsewang Namgyal orazkonsul honorowy Indii we Wrocławiu Kartikey Johri Minu.

W czasie inauguracji zjazdu Szef UdSKiOR odznaczył medala-mi „Pro Patria” osoby zasłużone w upamiętnianiu walk o nie podle-głość Polski: Marię Gabiniewicz, Czesławę Grzybowską, AndrzejaJezierskiego, Jerzego Tomaszka, Jadwigę Trucha no wicz-Tomaszekoraz Marię Wypijewski. Odbyła się też projekcja filmu „My HomeIndia” w reżyserii Anjali Bhushan i Mał gorzaty Czausow. RD

FOT.

UDSK

IOR

19NR 5(329) MAJ 2018

Spotkanie Polaków z Indii z lat 1942–1948

5maja 2018 roku w czeskim Holiszowie odbyły się ob-chody 73. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozukoncentracyjnego dla kobiet przez żołnierzy Brygady

Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. W uroczysto-ściach wziął udział Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, weterani walko niepodległość RP, przedstawiciele władz lokalnych i okolicz-ni mieszkańcy.

Uroczystości rozpoczęły się od Mszy św. w miejscowymkościele pw. św. Piotra i Pawła. Następnie odbył się prze-marsz do miejsca, w którym znajdował się obóz, gdzie na-stąpiło uroczyste odsłonięcie tablicy upamiętniającej jegowyzwolenie przez żołnierzy NSZ.

– Łączy nas wszystkich pamięć i wdzięczność wobec żoł-nierzy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych,którzy 5 maja 1945 roku w rycerskim akcie heroicznym przy-nieśli kobietom więzionym tu przez Niemców wolność. Łączy

nas pamięć i wdzięczność o tej formacji, która była w okresiepowojennym przez komunistów opluwana. (…) Jesteśmy tudziś, aby świadczyć, że NSZ, że Brygada Świętokrzyska do-brze zasłużyła się nie tylko Rzeczypospolitej, ale takżeEuropie. Holiszów jest tego dobrym przykładem – mówił pod-czas uroczystości Szef UdSKiOR Jan Józef Kasprzyk.

Obecny na uroczystości weteran Narodowych Sił Zbroj -nych mjr Janusz Kamocki podkreślił, że wyzwalający obóz w Holiszowie nie powinni być nazywani bohaterami. – Myśmy tylko zachowywali się przyzwoicie – zaznaczył.

Po odsłonięciu tablicy pamiątkowej Szef UdSKiOR w dowód uznania zasług w upamiętnianiu walk o niepodle-głość RP odznaczył medalem „Pro Patria” ks. WojciechaPelowskiego, proboszcza pobliskiej parafii w Stankovcu, wieloletniego współorganizatora uroczystości upamiętniają-cych wyzwolenie obozu w Holiszowie i propagatora pamięcio Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ.

Uroczystości w Holiszowie, których współorganizatorembył Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowa -nych, zakończyło odczytanie Apelu Pamięci i ceremonia zło-żenia wieńców przed tablicą pamiątkową. red.

W hołdzie BrygadzieŚwiętokrzyskiej

Podczas uroczystości odsłonięto tablicę upamiętniającą wyzwolenie obozuprzez żołnierzy NSZ FOT. UDSKIOR

FOT.

UDSK

IOR BIULETYN

URZĘDUDO

SPRAWKOM

BATANTÓW

IOSÓB

REPRESJONOW

ANYCH

Page 20: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

S tanisław Likiernik „Stach”, „Sta- szek”, „Machabeusz” urodziłsię w 1923 roku w Garwo li -

nie. Był typowym przedstawicielempokolenia ludzi, którzy wchodzili w dorosłość w czasie II wojny. Stałsię nawet jednym z dwóch pierwo-wzorów (obok ppor. Krzysztofa So -bieszczańskiego „Kolumba”) Stani -sła wa Skiernika, bohatera powieściRomana Bratnego „Kolumbowie rocz-nik 20”. – Urodziłem się pięć lat poodzyskaniu niepodległości. Atmos fe -ra była bardzo patriotyczna. Bezprzerwy nam mówiono, że jesteśmypierwszą generacją urodzoną w wol-nej Polsce, po stu dwudziestu trzechlatach niewoli – opowiadał w roz-mowie dla Archiwum Historii Mó -

wionej Muzeum Powstania War -szaw skiego.

Jego ojciec Tadeusz był zawodo-wym oficerem, służył m.in. w Pol -skiej Organizacji Wojskowej naWo ły niu u płk. Leopolda Lisa-Kuli,a w 1920 roku był adiutantemgen. Gustawa Orlicz-Dreszera. Wie-lo krot nie w wywiadach StanisławLi kiernik przyznawał, że będącchłopcem zazdrościł ojcu, który wal-czył o wolną Polskę.

Kiedy w 1939 roku wybuchła woj -na miał 16 lat, a jego ojciec zostałaresztowany przez Niemców i wy-wieziony do obozu jenieckiego. Onsam uczęszczał na tajne komplety, a od 1941 roku uczestniczył w kon-spiracji jako żołnierz Związku Walki

Zbrojnej. – Pod okupacją w każdejchwili można było być aresztowa-nym czy zabitym bez powodu. Dla -te go mieliśmy jedno marzenie – cośrobić przeciwko Niemcom – opowia-dał.

Początkowo przewoził i czyściłbroń, roznosił tajną prasę, zbierał in-formacje na temat niemieckich sił.Wreszcie w początku 1943 roku do-stał się w szeregi Kedywu, czyli wy-dzielonego pionu Armii Krajowej

20

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

– Wychowany w wolnej Polsce,ukształtowany w II RzeczypospolitejStanisław Likiernik wiedział, że niepodległość i suwerenność jestnajwiększym darem, jaki otrzymująpaństwa i narody. Dlatego bez resztypoświęcał się sprawieniepodległości w czasie największejpróby, II wojny światowej – mówiłJan Józef Kasprzyk, Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i OsóbRepresjonowanych 21 maja 2018 roku podczas uroczystościpogrzebowych żołnierza KedywuArmii Krajowej i powstańcawarszawskiego. Stanisław Likiernikspoczął w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej na CmentarzuWojskowym na Powązkach w Warszawie.

NR 5(329) MAJ 2018

ANNA DĄBROWSKA

Jeden z ostatnich„Kolumbów”

Stanisław Likiernik 1926–2018 FOT. UDSKIOR

Page 21: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

21

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

zajmującego się dywersją i sabota-żem. Służył w Kolegium A, a jegogrupą dowodził Stanisław Sosa bow -ski „Stasinek”.

Akcja na „Panienkę”Pierwszą większą akcją Likier ni -

ka był zamach na niemiecki pociągw okolicach Zalesia. – Szliśmy przezlas i spotkaliśmy żołnierzy w pol-skich mundurach. To był szok! Wy -sadziliśmy wówczas pociąg, a jaspaliłem ciężarówkę – wspominał w wywiadzie dla Polskiego Radia.Jak opowiadał, tak poniosło go w akcji, że koledzy musieli ściągać goz płonącego składu, bo zapomniał,że trzeba uciekać. – Do dzisiaj jak o tym opowiadam, to włosy na bro-

dzie stają mi dęba z emocji! Byłemszczęśliwy. Jak królik, na którego po-lują, a on raptem staje się myśliwym– dodał.

Podczas akcji sabotażowo-dywer-syjnych przeciw niemieckiemu oku-pantowi wysadzali pociągi, likwi-dowali konfidentów i wykonywaliwyroki podziemnego sądu. Najważ -niejszą akcją bojową „Stacha” byłabrawurowa likwidacja 4 marca 1944roku Karla Schmalza „Panienki”,sadystycznego szefa bahnschutzu,czy li ochrony kolei przy DworcuZachodnim. Miał on na sumieniużycie około 130 Polaków. – Prze bie -

rał się za kobietę – dlatego mówilina niego „Panienka” – i szedł tam,gdzie dzieci i kobiety zrzucały wę-giel z wagonów i rozstrzeliwał ich z pistoletu maszynowego – opowia-dał kombatant dla MPW.

Dwóch żołnierzy z oddziału prze-brało się za Niemców, którzy pro-wadzą trzeciego – złodzieja na wa -chę. Pozostali zaszli posterunek z drugiej strony. – Chwilę przed wej-ściem od frontu żołnierzy ze „zło-dziejem”, wyskoczyliśmy zza płotu,przecięliśmy druty kolczaste od tyłubudynku. Wtedy zastrzeliłem bahn-schutza. Znalazł się on przede mną o dwa kroki, przycisnąłem na cyn-giel, i już go nie było – wspominałLikiernik.

Przebicie do ŚródmieściaKiedy w sierpniu 1944 roku wy-

buchło Powstanie Warszawskie Li -kiernik walczył w szeregach Zgru po-wania „Radosław”. – Przeszedł je denz najcięższych szlaków bojowych:Wola, Stare Miasto, Czerniaków –zaznaczył podczas pogrzebu Jan Oł -dakowski, dyrektor Muzeum Pow -stania Warszawskiego.

Po latach kombatant chętnie wspo- minał dwa najprzyjemniejsze dlaniego momenty z powstania. Je -dnym z nich było zdobycie 1 sierp-nia niemieckich składów materia-łów na Stawkach. Druga chwila toprzejście oddziału ze Stawek na Wo -lę obok garbarni, w której wcześniejpracował Likiernik. – Robotnicymnie poznali i zaczęli wrzeszczeć:„Stasiek, Stasiek!”, to był taki mo-ment wzruszający, kiedy dumny z karabinem maszynowym idę naprzedzie oddziału – opowiadał„Stach”.

5 sierpnia został na Woli pierw-szy raz ranny. – Pojechałem do szpi-tala i to mnie uratowało. Moi naj-bliżsi koledzy wrócili na Stawki i wszyscy tam zginęli – wspominał.Trafił do szpitala w budynku sądówna Lesznie. Miał ranną rękę, nogę, a w plecach odłamki. – Lekarz ope-rował mnie bez znieczulenia, czterydziewczyny mnie trzymały, a ja klą-łem jak dorożkarz – opisywał w roz-mowie dla MPW. Rozpoznała gojedna z pielęgniarek twierdząc, żetańczyli razem na potańcówce. Kie -dy Niemcy sforsowali obronę Woli i ruszyli na Śródmieście, razem z ko-leżanką przeniosły go na noszachpod ostrzałem przez barykady doSzpitala Maltańskiego. Niedługopo tem Niemcy weszli na Leszno i za strzelili wszystkich rannych w tamtym szpitalu.

Do swojego oddziału wrócił 19 sierpnia. Zaczęły się wówczasciężkie walki i bombardowania naStarym Mieście. Jak opowiadał Sta -nisław Likiernik, co 45 minut nad-latywały nad dzielnicę niemieckie

NR 5(329) MAJ 2018

Rozpoczęcie roku szkolnego w Szkole Chemicznej, 1 września 1942 r. FOT. UDSKIOR

FOT.

MUZ

EUM

POW

STAN

IA W

ARSZ

AWSK

IEGO

Page 22: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

22

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

samoloty, które zrzucały bomby.Pod koniec sierpnia oddział dostałrozkaz przebicia się ze StaregoMiasta do Śródmieścia. Udało sięim dotrzeć do kościoła św. Anto nie -go. Potem przesiedzieli cały dzień w spalonym domu. – To było strasz-ne: kurz, upał i utrzymanie absolut-nej ciszy. Rannym zatykano usta,żeby nie jęczeli – mówił w rozmo-wie dla MPW. Wieczorem dowód-cy zdecydowali, że przejdą przezOgród Saski. Wszyscy byli ubrani w niemieckie panterki, zdobyte pier-wszego dnia powstania. – Zdjęliśmyopaski i szliśmy w stronę Śród mieś -cia trójkami. Przy przechodzeniuprzez Ogród Saski wzięto nas zaNiemców i przeszliśmy – wspominał.

Jak dodawał, w Śródmieściu musię zdawało, że przyjechał do Pa -ryża. – Stały domy z oknami, a naStarym Mieście był już tylko gruzdo kolan – mówił w wywiadzie dlaMuzeum Historii Polski. Podczas

akcji przebicia do Śródmieścia Li -kiernik został postrzelony w obapośladki i kolejne 10 dni spędził w szpitalu polowym, po czym wró-cił do walki.

Cudem uratowanyJego oddział skierowano na Czer -

niaków, gdzie Likiernik został kolej-ny raz ranny, tym razem odłamkamigranatnika. – Jeden z nich ranił mniew ramię i to uratowało mi życie, bosparaliżowało mi prawą rękę i niemogłem sobie palnąć w łeb – opisy-

wał. Postanowił sobie bowiem, żejeśli jeszcze raz zostanie ranny, topopełni samobójstwo, aby nie wpaśćw niemieckie ręce. – Znów urato-wały mnie sanitariuszki, zabrały pi-stolet i zaczęły wyjmować mi teodłamki, a potem zaniosły do szpi-tala na Wilanowskiej.

Koledzy z AK wycofywali się w stronę Wisły i musieli zostawićciężko rannych. Około 18 wrześniaszpital zajął znany z brutalności od-dział SS Oskara Dirlewangera, w którym służyli bandyci i krymina-liści. Jego żołnierze wymordowaliokoło stu rannych i zeszli do piwni-cy, gdzie leżał „Stach” i dwóch in-nych rannych powstańców. – Nie -miec już mierzył mi w głowę, w tymmomencie trzeci ranny – Burhardt,który mówił dobrze po niemiecku,zaczął tłumaczyć, że nie jesteśmyżołnierzami, ale cywilami – wspo-

minał Likiernik. I wszyscy trzejcu dem uniknęli rozstrzelania. Li -kier ni ka przewieziono do SzpitalaDzie ciątka Jezus jako cywila. Wła -śnie tam dowiedział się o końcu po-wstania i kapitulacji. Opuścił szpitalukryty wśród sprzętu medycznego i dotarł do Grodziska Mazowiec -

kiego, gdzie ukrywał się u znajo-mych. – Miałem odłamek w kości.Pojechałem wozem do Konstancina,zoperowali mnie i poleżałem w szpi-talu pół roku – opowiadał.

Po powstaniu pierwszy raz zna-lazł się w ruinach Warszawy 8 maja1945 roku i usłyszał przez głośniki,że Niemcy skapitulowały. – Ale tonie było dla nas uwolnieniem. Pa -miętam na rogu Marszałkowskiej i Nowego Światu afisz z pięknym so-wieckim żołnierzem. Obok niego stałmały karzeł z AK jako „zapluty ka-rzeł reakcji” – opisywał dla MPW.

Wyjechał do Gdańska, gdzie pra-cował w Biurze Odbudowy Portu.Pewnego dnia wraz z kolegą zdecy-dowali, że pojadą do Paryża, gdziebyli ich ojcowie. I znów ta decyzjauratowała mu życie, bo jego kole-dzy AK-owcy ze Lwowa, z którymipracował przy odbudowie portu,zostali miesiąc po jego wyjeździearesztowani. – Gdybym nie wyje-chał też bym siedział – stwierdził.

NR 5(329) MAJ 2018

Zdjęliśmy opaski i szliśmy w stronęŚród mieś cia trójkami.Przy przechodzeniuprzez Ogród Saskiwzięto nas zaNiemców i przeszliśmy

Powstaniec na stanowisku strzeleckim FOT. MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

– Urodziłem się pieć lat po odzyskaniu niepodległości. Atmosfera była bardzo patriotyczna.Bez przerwy nam mówiono, że jesteśmy pierwszą generacją urodzoną w wolnej Polsce, po stu dwudziestutrzech latach – wspomniał Stanisław Likiernik FOT. UDSKIOR

Page 23: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

23

W Paryżu odnalazł ojca, skończyłstudia w Instytucie Nauk Poli tycz -nych, ożenił się i dostał pracę. Zaj -mował m.in. stanowiska dyrektor-skie w firmie Philips. Często teżodwiedzał Polskę m.in. przy okazjiodsłonięcia w 2012 roku tablicy pa-miątkowej na cześć Kolegium A Ke -dywu AK na warszawskim Żoli bo -rzu. – Polska była dla niego zawszenajwiększą miłością – podkreślaław trakcie pogrzebu córka „Stacha”Wanda Likiernik-Henny. – Żegnamcię tato, życząc ci zabawnych jakdawniej rozmów z twoimi kolegami,dziś spoczywającymi obok ciebie – dodała.

Niedościgniony wzórW rozmowach i wywiadach Sta -

nisław Likiernik bardzo krytyczniewypowiadał się o decyzji podjęciawalki w Warszawie 1 sierpnia. – Niejestem przeciwko powstaniu, aleprzeciwko dacie, w której to powsta-nie wybuchło. Gdyby zaczęło się o kilka dni później, to może miałobyjakąś szansę, ponieważ Stalin niemógłby wtedy odwołać pomocy. Kie -dy poprosiliśmy o nią za wcześnie,miał czas na wycofanie swoich wojsk– tłumaczył w rozmowie dla Pol -skiego Radia.

Jego zdaniem to nieprawda, żenapięcie społeczne było tak duże, żewybuchu zrywu nie można było za-trzymać. – Byliśmy zdyscyplinowa-nymi żołnierzami, można było za-czekać. Powstanie powinno byłozacząć się co najmniej 10 dni póź-niej – tłumaczył.

Wspominał też, jak dwa dni przedwybuchem powstania odwiedził goprzyjaciel Roman Mularczyk, potemznany jako Roman Bratny. – Po -wiedział, że jak wybuchnie powsta-nie, to Stalin się zatrzyma i pocze-ka, aż nas Niemcy wykończą. Naco ja odpowiedziałem: skoro ty towiesz, to nasi szefowie nie zrobiąpowstania bez koordynacji z Rosja -na mi. To było oczywiście naiwne, boStalin nie miał ochoty na koordyna-

cję i bardzo się cieszył, że Niemcyzrobią za niego brudną robotę –opowiadał.

Stanisław Likiernik jeszcze pod-czas okupacji w październiku 1944roku został odznaczony KrzyżemWalecznych i Krzyżem Virtuti Mili -tari V klasy. W 2007 roku uhonoro-wano go Krzyżem Oficerskim Or -deru Odrodzenia Polski, trzy latapóźniej otrzymał Krzyż KawalerskiOrderu Zasługi Rzeczpospolitej Pol -skiej. W 2011 roku minister obronyawansował go na stopień podpuł-kownika, a prezydent nadał muKrzyż Komandorski Orderu ZasługiRzeczpospolitej Polskiej.

W 2016 roku „Stach” otrzymał na- grodę „Świadek Historii” przyzna-waną przez prezesa IPN osobomzasłużo nym dla upamiętniania pol- skiej historii poza granicami kraju.

– Jes teście naszymi emisariuszami i ambasadorami sprawy polskiej.Za to dziękujemy – mówił wręcza-jąc odznaczenia prezes IPN Jaro sławSzarek.

Swoje wspomnienia ppłk Likier -nik spisał w książce „Diabelneszczęście czy palec Boży”, opowie-dział też o swoich losach w wywia-dzie-rzece „Made in Poland” wyda-nej w 2014 roku – To był wyjątkowyczłowiek, który nie uważał się za bo-hatera mimo, że miał do tego wiele

przesłanek – zaznaczył podczas po-grzebu dyrektor Ołdakowski.

Kombatant zmarł 17 kwietnia2018 roku w szpitalu w Wersalu weFrancji. – Ludziom takim jak on za-wdzięczamy wolną Polskę. CześćJego Pamięci! – napisał tego dnia naTwitterze premier Mateusz Mora -wiecki.

Uroczystości pogrzebowe naCmen tarzu Wojskowym na Powąz -kach odbyły się z wojskową asystąhonorową, a wartę przy trumnie za-ciągnęli żołnierze Oddziału Spe cjal -nego Żandarmerii Wojskowej z War-szawy, który dziedziczy tradycjęwarszawskiego Kedywu. Przed zło-żeniem urny do grobu oddano salwęhonorową i złożono wieńce m.in. odprezydenta Andrzeja Dudy, premie-ra Morawieckiego i ministra obronynarodowej Mariusza Błaszczaka.

– Stanisław Likiernik był i będziedla kolejnych pokoleń niedościgłymwzorem bezinteresownej służby Rze -czpospolitej. Możemy dziś ślubowaćpanu, panie pułkowniku, że te war-tości, którym pan był wierny, bę-dziemy chcieli przenieść i przekazaćnastępnym pokoleniom – zakończyłswoje przemówienie przy grobiekombatanta Jan Józef Kasprzyk.

Anna Dąbrowska jest dziennikarką por-talu i miesięcznika „Polska Zbrojna”.

Stanisław Likiernik podczas spotkania promocyjnego książki „Made in Poland”, wywiadu-rzeki przeprowadzonego przez Emila Marata i Michała Wójcika. Warszawa, 28 lipca 2014 r. FOT. UDSKIOR

NR 5(329) MAJ 2018

Page 24: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

W czasie legalnej działalnościNSZZ „Solidarność” podadresem resortu zgłoszono

wiele różnych wniosków, postula-tów czy wręcz żądań. Ich autorembył nie tylko Związek i jego człon-kowie, ale też inne organizacje spo-łeczne, zakłady pracy czy nawet po-jedyncze osoby. Wnioski i postulatydotyczące funkcjonowania resortuskładali też funkcjonariusze MilicjiObywatelskiej, Służby Bezpieczeń -stwa, Straży Pożarnej czy pracowni-cy cywilni. O ich skali świadczyfakt, że tylko z Komendy Woje -

wódz kiej MO w Białymstoku w po-łowie grudnia 1980 roku spłynęłoich 330. Nic, zatem dziwnego, że –podobnie jak inni zatrudnieni – pra-cownicy i funkcjonariusze resortupróbowali tworzyć w nim nowe,nie zależne związki zawodowe. Niebyło to łatwe, gdyż kierownictwoMSW uznało, że „idea związków za-wodowych w resorcie spraw we-wnętrznych obiektywnie sprzyjawszelkim destrukcyjnym inicjaty-wom podejmowanym przez wro-gów politycznego ustroju i państwa,których jednym z podstawowych

celów jest rozbicie i sparaliżowanieorganów porządku i bezpieczeństwapublicznego, jako istotnego elemen-tu władzy państwowej”. Najostrzejzareagowano na próby tworzeniazwiązków milicyjnych, które po-traktowano jako „elementy poczy-nań dywersyjnych, rozbijackich”.

Reakcja władzW tej sytuacji próby tworzenia

związków w resorcie spotkały się z przeciwdziałaniem jego władz. W celu nie dopuszczenia do po-wstania NSZZ pracowników cywil-nych kierownictwo MSW zdecydo-wało się na utworzenie ZwiązkuZawodowego Pracowników Cywil -nych Resortu Spraw Wewnętrz nych,z kolei w przypadku milicjantówstarało się forsować ideę rad funk-

24

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Lata 1980–1981 były dla resortu spraw wewnętrznych, jego funkcjonariuszy i pracowników cywilnych okresem trudnym. Nie tylko spadły na nich noweobowiązki, ale też zostali oni poddani, w niespotykanej dotychczas skali,otwartej krytyce.

GRZEGORZ MAJCHRZAK

Bunt w resorcie

FOT.

ZBIO

RY O

ŚROD

KA KA

RTA

czyli jak milicjanci i pracownicy cywilni próbowali tworzyćniezależne związki zawodowe w MSW w 1981 roku

NR 5(329) MAJ 2018

Page 25: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

cjo nariuszy. To oczywiście nie wszy -st ko. Prowadzono akcję propagan-dową. Milicjantów starano się prze -konać, że związki zawodowe niebędą w stanie rozwiązać ich proble-mów. A ponadto odpowiedzialno-ścią za sytuację ich oraz pracowni-ków cywilnych resortu i ich rodzinpróbowano obarczyć „Solidarność”.

Pisano np.: – Przecież to właśnie nie-które ogniwa NSZZ „Solidarność”usiłują zabrać nasze budynki i prze-znaczyć je na inne cele (…). My, jaki nasze rodziny odczuwamy na wła-snej skórze „dobroć” tych ogniwNSZZ „Solidarność” w postaci utrud-nień w zaopatrzeniu stołówek, bufe-tów w jednostkach MO, w usuwaniunaszych dzieci ze żłobków i przed-szkoli, nie mówiąc o wytwarzanej

atmosferze nienawiści i nieufnoścido nas i naszych działań w obroniebezpieczeństwa i porządku publicz-nego”. Najskuteczniejsza okazała sięjednak akcja przeprowadzania roz-mów z funkcjonariuszami zaangażo-wanymi w tworzenie milicyjnegozwiązku i zwalniania tych, którzyodmówili zaprzestania tej działal-ności. Według danych kierownictwaMSW z sierpnia 1981 roku w ichwyniku zwolniono 98 spośród bli-sko 500 milicjantów, z którymi roz-mowy te przeprowadzono.

Represje i szykanySzykany nie powstrzymały prób

tworzenia niezależnych związkówzawodowych w resorcie spraw we-wnętrznych. I tak np. pod koniec1980 roku powstał Komitet Zało ży -cielski NSZZ „Solidarność” Pracow-ników Cywilnych KW MO w Kra -ko wie. Komendant wojewódzki MO

w tym mieście przez trzy miesiącenie znalazł czasu na spotkanie z pod-ległymi mu pracownikami, którychw tym samym czasie poddano szyka-nom. W efekcie część z nich zde cy-dowała się na rezygnację z przynależ-ności do „Solidarności” i wstąpieniedo ZZPC RSW. W koń cu 21 paź-dziernika 1981 roku (w związku z nasilającymi się represjami) Ko -misja Zakładowa NSZZ „Solidar -

ność” w Krakowskich ZakładachArmatur „Armatura” podjęła decy-zję o włączeniu Komitetu Założy -cielskiego NSZZ „Solidarność” Pra -cowników Cywilnych KW MO w Krakowie w swój skład. Przy pad -ki szykan miały miejsce w całymkraju. Nic zatem dziwnego, że podkoniec lutego 1981 roku specjalneoświadczenie w sprawie szykanowa-nia osób próbujących tworzyćzwiązki wydała Krajowa KomisjaKoordynacyjna Pracowników Cy -wil nych MON i MSW NSZZ „So -lidarność”. Wymieniono w nim sto-sowane wobec działaczy „Solidar- ności” w obu resortach represje orazzwracano się do „wszystkich ludzidobrej woli” – robotników i intelek-tualistów, członków „Solidarności”i swych sympatyków o „udzielanie

moralnego poparcia (…) w walce o prawo istnienia naszych zagrożo-nych ogniw związkowych”.

Konflikt w ŁodziNajwiększym echem w kraju od-

biła się próba tworzenia związkuprzez pracowników cywilnych w łódzkim szpitalu MSW. 4 listopa-da 1980 roku został tam zareje-strowany Komitet Założycielski, aledyrektor tej placówki próbowałuniemożliwić jego działalność, a 30stycznia wręczył wymówienia sied-miu jego członkom. W odpowiedziłódzka „Solidarność” zagroziła ak-cjami protestacyjnymi. Nie odwoła-ła ich nawet po decyzji TerenowejKomisji Odwoławczej ds. Pracyprzy Naczelniku Dzielnicy Łódź-Bałuty o przywróceniu wyrzuco-nych do pracy. Mimo stanowiska I sekretarza KC PZPR StanisławaKani, który stwierdzał, że „trzebazlikwidować stan napięcia strajko-wego w Łodzi” oraz prowadzonych(na szczeblu lokalnym i krajowym)rozmów nie udało się do 13 grudnia1981 roku zażegnać tego konfliktu.Zresztą kwestia tworzenia związ-ków przez pracowników cywilnychstała się na dłużej punktem zapal-

25

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 5(329) MAJ 2018

Warszawa, ul. Ossolińskich, 12 maja 1981 r. FOT. ZBIORY OŚRODKA KARTA

Plakat Komitetu Założycielskiego ZwiązkuZawodowego Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej,1981 r. FOT. ZBIORY OŚRODKA KARTA

Page 26: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

26

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

nym w relacjach między „Solidar -nością” a władzami PRL. Podczasposiedzenia Krajowej Komisji Poro -zumiewawczej (24–26 lipca 1981roku) władze związku podjęły uch -wałę w sprawie ustawy o związkachzawodowych. Odrzucono projektwniesiony pod obrady Sejmu „w wersji arbitralnie zmienionej w stosunku do tekstu opracowane-go przez zespół powołany przez Ra -dę Państwa, w skład którego wcho-dzili działacze związkowi”. Jednymz powodów tej decyzji było „pozba-wienie prawa do zrzeszenia się w związku zawodowym NSZZ „So -li darność” osób cywilnych zatrud-nionych w zakładach podległychMSW i MON”. Władze PRL pozo-stały jednak nieugięte.

Sierpniowe postulatySierpień 1980 roku i powstanie

„Solidarności” – o czym była mowa– nie pozostawały bez wpływu rów-nież na milicjantów, szczególnie z jednostek niższego i średniegoszczebla (posterunków, komisaria-tów, komend miejskich i dzielnico-wych). Początkowo organizowali onispontaniczne wiece załóg, odbywa-ne zresztą pod pretekstem zebrańpartyjnych. W ich trakcie przewa-żały kwestie socjalne, materialne i organizacyjne (lepsze warunki pra -cy i wyposażenia, wyższe wynagro-dzenia, poprawa organizacji pracyczy krytyka nieudolnych przełożo-nych). Wydarzeniem przełomo-wym stała się śmierć zatrzymanego(1 ma ja 1981 roku) w areszcie V Komisariatu MO w Katowicach--Szopienicach Jana Siminiaka, gór-nika z KWK „Staszic”. Po nagłośnie-niu sprawy m.in. przez solidarno-ściową prasę zatrzymano mili cjan- tów, którzy go pobili. Sprawa tawywołała olbrzymie poruszeniewśród funkcjonariuszy nie tylko w Katowicach, ale w całym kraju.Tym bardziej, że ani kierownictwoMO, ani MSW (przynajmniej we-dług milicjantów) nie wykazywało

chęci udzielenia im pomocy. W tejatmosferze 20 maja 1981 roku doszłodo spotkania 120 przedstawicieli(reprezentujących 123 jednostki gar-nizonu katowickiego) w V Komisa -ria cie MO w Katowicach-Szopieni -cach. W jego trakcie uchwalono 17 postulatów. Domagano się m.in.„zaprzestania praktyk wykorzysty-wania MO do rozgrywek politycz-nych”, wprowadzenia wynagrodze-nia za pracę w godzinach nad-

liczbowych i w dniach wolnych odpracy „na tych samych zasadach, cow zakładach cywilnych”, „udziele-nia pełnej informacji społeczeństwuo działalności organów MO i SB, ichwarunkach socjalnych” oraz utwo-rzenie związku zawodowego mili-cjantów. Postulaty szopienickie ro-zesłane do jednostek milicji w krajuzainicjowały tworzenie ruchu związ-kowego w MO. Od 24 maja 1981roku zaczęły powstawać ZwiązkiZawodowe Funkcjonariuszy MilicjiObywatelskiej w różnych jednost-kach milicji – pierwszy w BatalioniePatrolowym Komendy StołecznejMO w Warszawie.

Dwa zjazdy26 maja, podczas spotkania w je -

go siedzibie, przedstawiciele jedno-stek MO z województwa stołecz-

nego i kilku innych województwwy brali Tymczasowy Komitet Za -łożycielski NSZZ FMO z sierż. Ire -neuszem Sierańskim jako przewod-niczącym. 1 czerwca 1981 rokuod były się dwa niezależne zjazdydelegatów z jednostek MO: w War -szawie (700 uczestników, listę obe c -ności podpisało 578) i Katowicach(111 osób). Tego samego dnia dele-gacja zjazdu katowickiego przyje-chała do stolicy i przyłączyła się do

trwającego tam zjazdu. UtworzonoOgólnopolski Komitet Założyciel -ski ZZ FMO, jego przewodniczą-cym został por. Wiktor Mikusiński z War szawy, wiceprzewodniczącymipor. Kazimierz Kolinka z Łodzi i kpt. Edward Szybka, wykładowcaszkolenia podstawowego ZOMO z Krakowa.

Rozmowy przedstawicieli OKZZZ FMO z kierownictwem resortu(1 czerwca) oraz z Komisją Koor dy -nacyjną Rady Ministrów ds. Umac -niania Praworządności i Przestrze -gania Porządku Publicznego, naktórej czele stał minister sprawwewnętrznych Czesław Kiszczak(w dniach 2–7 czerwca 1981 roku)zakończyły się oczywiście fiaskiem,milicjanci nie uzyskali zgody nautworzenie związku. Mimo to 10czerwca 1981 roku OKZ złożył

Strajk Miejskich Zakładów Komunikacyjnych, blokada ronda na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej. Warszawa, 3–5 sierpnia 1981 r. FOT. ZBIORY OŚRODKA KARTA

NR 5(329) MAJ 2018

Page 27: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

27

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

w Sądzie Wojewódzkim w Warsza -wie wniosek o rejestrację ZZ FMO.Jednak sąd odrzucił go ze względuna „uchybienia formalne” w związ-ku z czym 27 lipca 1981 roku zło-żono wniosek uzupełniony. Terminrozprawy został wyznaczony na 25 września. Jednak trzy dni wcze-śniej na posiedzeniu niejawnym sę-dzia Zdzisław Kościelniak (ten sam,którego decyzja o zmianach w sta-tucie „Solidarności”, czyli skreśle-

niu sformułowania o prawie dostrajku oraz dopisaniu stwierdzeniao kierowniczej roli PZPR, spowo-dowała jesienią 1980 roku tzw. kry-zys rejestracyjny) zawiesił postępo-wanie do czasu rozstrzygnięciaprzez Sąd Najwyższy zapytania pra -w nego Ministerstwa Sprawie dli -woś ci: „Czy funkcjonariusz MO jestpracownikiem w rozumieniu art. 2Ustawy z dn. 1 VII 1949 roku

o związkach zawodowych w związ-ku z art. 2 i 19 Kodeksu pracy?”.Oficjalnie odroczenie rozprawyog łoszono 25 września 1981 roku w dniu niedoszłej rozprawy reje-stracyjnej.

Okupacja Hali GwardiiJeszcze tego samego dnia OKZ

przekształcił się w Komitet Protes -ta cyjny, na czele którego stanął I. Sierański. W proteście związkow-

cy (około 40) rozpoczęli trwającąkilka godzin okupację Hali Gwardiiw Warszawie. Domagali się przy-wrócenia do służby kolegów repre-sjonowanych za działalność w or-ganach założycielskich ZZ FMO,wyrażenia zgody na jego działalnośći wyznaczenia stałych przedstawi-cieli MSW do rozmów z OKZ. Tym -czasem trwały rozpoczęte w drugiejdekadzie czerwca 1981 roku czyst-ki w szeregach milicyjnych, m.in.12 czerwca rozwiązany został Ba -talion Patrolowy KS MO.

Represje nie powstrzymały dzia-łań na rzecz zalegalizowania ZZFMO. Milicyjni związkowcy zwra-cali się o pomoc m.in. do posłów naSejm. Nawiązali też bliższe kontak-ty z kierownictwem „Solidarności”,która (zwłaszcza jej władze krajo-we) długo pozostawała ostrożna wo -

bec ich inicjatywy. Przełomem byłozaproszenie (26 września 1981 ro -ku) przedstawicieli OKZ ZZ FMOna drugą turę I Krajowego Zjaz-du Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. Dwa dni później, mimoprób przeciwdziałania ze strony MOi SB, entuzjastycznie przyjęte prze-mówienie wygłosił plut. rez. MOZbigniew Żmudziak, a przedstawi-ciele OKZ spotkali się z przewodni-czącym NSZZ „Solidarność” Le -chem Wałęsą i wzięli udział wewspól nej konferencji prasowej. Z kolei od 10 grudnia 1981 roku w Stoczni Szczecińskiej im. AdolfaWarskiego przedstawiciele ZZ FMOpodjęli głodówkę protestacyjną w sprawie rejestracji związku. Dzieńpóźniej Komisja Krajowa NSZZ„So lidarność” oficjalnie poparła two- rzenie milicyjnych związków, wyra-ziła gotowość udzielenia niezbędnejpomocy członkom ZZ FMO orazwezwała do udziału w niej organiza-cje regionalne i zakładowe. Sprze -ciwiła się też zwalnianiu funkcjona-riuszy za działalność związkową. Z kolei 12 grudnia wydała oświad-czenie w sprawie strajku głodowegow Stoczni Szczecińskiej, w którymdomagała się natychmiastowegopodjęcia negocjacji przez przedsta-wicieli Sejmu i MSW z milicyjnymizwiązkowcami.

Według danych zebranych przezW. Mikusińskiego ruch związkowyobjął 428 jednostek Milicji Obywa -telskiej i trzy jednostki szkoleniowena terenie całego kraju, czyli około16 proc. jednostek organizacyjnychMO. Struktury założycielskie ZZFMO powstały w 38 jednostkachMO na terenie 26 województw,prze ważnie w komisariatach i ko-mendach miejskich. Najwięcej po-wstało ich w województwie stołecz-nym – 65. Jednak milicjanci –podobnie jak pracownicy cywilniresortu spraw wewnętrznych – namożliwość niezależnej działalnościzwiązkowej musieli czekać do 1989roku.

FOT.

ZBIO

RY O

ŚROD

KA KA

RTA

(

Bydgoszcz, marzec 1981 r. FOT. ZBIORY OŚRODKA KARTA

NR 5(329) MAJ 2018

Page 28: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

28 NR 5(329) MAJ 2018

FOT.

UDSK

IOR

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Czym był Generalplan Ost?Generalplan Ost, czyli Generalny

Plan Wschodni, był nazistowską kon-cepcją zagospodarowania podbitychprzez niemiecką armię terenów Eu ro pyŚrodkowo-Wschodniej, który zo stał op -racowany na polecenie szefa SS i Ge -stapo Heinricha Himmlera. Jego auto-rem był Oberführer SS Konrad Meyer,profesor agronomii Uniwer sy tetu Fry -deryka Wilhelma w Berli nie, wiceprezesNiemieckiej Wspólnoty Badawczej orazszef Głównego Wy działu Planowania i Ziemi w Urzę dzie Komisarza Rze szyds. Umacniania Niemczyzny.

Generalny Plan Wschodni stanowiłuwieńczenie idei niemieckiej eks-pansji na wschód w XX w. Zakładał

on eksterminację i wysiedlenia zaUral większości ludności Polski, Li -twy, Łotwy, Estonii, Białorusi, częściUkrainy, Krymu (nazwanego Goten -land) oraz okręgu leningradzkiego(zwanego Ingermanland) i skoloni-zowania tych obszarów przez osadni-ków z Niemiec oraz ludność „czystąrasowo” z innych rejonów StaregoKontynentu. Celem planu było stwo- rzenie Rzeszy Wielkoniemieckiej, któ-ra miała się mocno oprzeć na Uralu.

Koniecznie trzeba przypomniećsłowa Heinricha Himmlera, któryna zebraniu komendantów obozóww okupowanej Polsce powiedział:„Wszyscy fachowcy polskiego pocho-dzenia mają być wykorzystani w na-

szym przemyśle wojennym. PóźniejPolacy znikną ze świata. W tej odpo-wie dzialnej pracy musicie szybko, w prze widzianych etapach, wytępić pol- skość (…). Godzina każdego Niemcasię zbliża. Dlatego jest rzeczą koniecz -

Rozmowa z płk. Zbigniewem Zaborowskim, prezesem OgólnopolskiegoZwiązku Żołnierzy Batalionów Chłopskich

Generalne Gubernatorstwo musijak Nadrenia, w której należy wyt

Pułkownik Zbigniew Zaborowski FOT. UDSKIOR

Page 29: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

29

ną, by wielki naród niemiecki wi-dział swe główne zadanie w znisz-czeniu wszystkich Polaków (…).Tam gdzie mieszka 12 milionówPolaków, tam powinno zamieszkać4 do 5 milionów Niemców. Gene ral -ne Gubernator stwo musi się staćkrajem niemieckim jak Nadrenia...”

W listopadzie 1942 roku Niemcy roz-poczęły realizację planu oczyszczeniaZamojszczyzny z polskiej ludności.

Z końcem listopada i z począt-kiem grudnia rozpoczęły się pacy-fikacje i egzekucje. Mieszkańcówbudzono ze snu i w ciągu godzinyzmuszano do opuszczenia domu i gospodarstwa. Opornych i ucieka-jących zabijano. Tylko jednego dniawe wsi Kitów w powiecie zamoj-skim zamordowano 165 osób. Oku -panci nie oszczędzali nikogo, a ichokrutne działania dotknęły również

dzieci Zamoj szczy zny. Starsze zabi-jano, młodsze oddzielano od rodzi-ców, a następnie przewożono dospecjalnych obozów, gdzie w bara-kach bez prycz i podłóg czekały, ażzostaną przydzielone do niemiec-kich rodzin. Na miejsce wysiedlo-nej lub wymordowanej ludnościpolskiej pojawiali się niemieccy cy-wile, głównie rodziny żołnierzy i es-esmanów. Tylko do końca roku1942 wysiedlono na Zamojsz czy źnie62 wsie. Pacyfikacją objęte zostałypowiaty: zamojski, tomaszowski,biłgorajski i hrubieszowski.

W połowie grudnia 1942 roku do Za -mościa przybył komendant Batalio -nów Chłopskich pułkownik Franci -szek Kamiński. Jakie rozkazy zostaływówczas wydane?

To właśnie wtedy, w obecności ko-mendantów obwodów Zamoj szczy-zny, podjęto decyzję o walce zbroj-nej w obronie wysiedlanej ludności.Postanowiono natychmiast wydo-bywać ukrytą broń i stawić zbrojny

opór. Oddziały dostały rozkazy kon-centracji, tworzone były uzbrojoneoddziały samoobrony, atakowanozasiedlone przez Niemców miejsco-wości, posterunki policji oraz komi-sje przeprowadzające akcje wysie-dleńcze i pacyfikacyjne. Już 30 gru- dnia 1942 roku do walki stanęła I Kompania Kadrowa BatalionówChłopskich, której dowództwo objąłoficer dywersji por. Jerzy Mara--Meÿer ps. „Vis”, cichociemny. PodWojdą I Kompania Kadrowa i plu-ton Batalionów Chłopskich z ob-wodu zamojskiego w sile 130 żoł-nierzy dowodzonych przez „Visa”wraz z radzieckim oddziałem party-zanckim stoczyła sześciogodzinnąregularną walkę z batalionem żan-darmerii, liczącym 350 żołnierzyoraz około 100 kolonistów. Zostało

zabitych 20 i rannych 30 Niemców.Poległo sześciu żołnierzy Batalio nów,a kilku odniosło rany, zaś oddział ra-dziecki stracił jednego partyzanta.Na początku lutego 1943 roku do-szło do bitwy oddziałów żołnierzyBatalionów Chłopskich z Niemca -mi pod Zaborecznem dowodzonychprzez komendanta obwodu toma-szowskiego mjr. Franciszka Bartło -mowicza ps. „Grzmota”.

Kiedy rozkaz podjęcia walk w obro-nie Zamojszczyzny podjął KomendantGłówny Armii Krajowej gen. StefanRowecki ps. „Grot”?

Gen. Stefan Rowecki „Grot” roz-kaz podjęcia walki oddziałom tere-nowym na Zamojszczyźnie wydał w wigilię Bożego Narodzenia 1942ro ku. Podziemie miało występowaćprzeciwko Niemcom w obliczu akcjiwysiedleńczych. W pierwszym etapie

powstania zamojskiego, jeszcze przedwydaniem rozkazu „Grota”, prowa-dzono walki zaczepne, ale uwagęskupiono przede wszystkim na ewa-kuacji ludności polskiej. Warto przy-pomnieć, że wywiad Armii Kra jo -wej zdobył niemiecką mapę z za- znaczonymi na niej miejscowościamiprzeznaczonymi do wysiedlenia, dzię-ki temu mieszkańcom udało się ewa- kuować z zagrożonych wsi. W nocyz 31 grudnia 1942 roku na 1 stycz-nia 1943 roku oddziały Armii Kra -jowej przeprowadziły w sumie oko -ło 60 różnego rodzaju większych i mniejszych akcji dywersyjno-sa-botażowych takich jak niszczeniepołą czeń kolejowych, urządzeń te-lekomunikacyjnych czy likwidacjekon fidentów. To właśnie dzięki zbroj-nemu oporowi, głównie siłami

NR 5(329) MAJ 2018

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

się stać krajem niemieckim ępić polskość

Pułkownik Franciszek Wawrzyniec Kamiński, były komendant Batalionów Chłopskich i działaczruchu ludowego za biurkiem w Centrali Rolniczych Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Zdjęcie wykonane ok. 1970–1973 r. FOT. ARCHIWUM UDSKIOR

Page 30: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

30 NR 5(329) MAJ 2018

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Bata lio nów Chłopskich i Armii Kra -jo wej, okupantowi nie udało sięzre alizować do końca swojego zbro -dniczego pla nu. W jego wyniku,Niem cy przerwali akcję wysiedleń-czą. W sumie żołnierze BatalionówChłopskich stoczyli około 400 walkw obronie wysiedlanej ludności Za -mojszczyzny.

Ile w sumie Niemcy wysiedlili wsi?W czasie tej okrutnej akcji – pa-

cyfikacji, palenia, bombardowania,zabijania – trwającej od listopada1942 roku do sierpnia 1943 rokuNiemcy wysiedlili 297 wsi i około110 tysięcy ludzi, w tym ponad 30tysięcy dzieci, które spotkał najbar-dziej okrutny los. Ich los był szcze-gólnie tragiczny, gdyż ginęły z głodulub tyfusu w barakach zamojskiegoobozu albo były mordowane śmier-cionośnymi zastrzykami w obozachkoncentracyjnych. Często tam zre -sztą nawet nie dotarły, bowiem w drodze umierały z zimna w nieo -palanych bydlęcych wagonach. PrzedWarszawą wyrzucano z wagonówich zamarznięte ciała. Ponad 16 ty-sięcy z nich wywieziono do Niemiecw celach germanizacyjnych.

Państwa staraniem niedługo na war-szawskim Czerniakowie stanie pomnikBatalionów Chłopskich. Dlaczego tainicjatywa dla Ogólnopolskiego Zwią -zku Żołnierzy Batalionów Chłopskichjest tak ważna?

Tym pomnikiem chcemy oddaćhołd Batalionom Chłopskim, dru-giej co do wielkości, po Armii Kra -jowej, podziemnej armii zbrojnej w okupowanej Polsce. W szczytowymmomencie liczyły 170 tysięcy żoł-nierzy, siecią swojego działania ob-jęły 10 województw, 170 powiatów,ponad tysiąc gmin. Bataliony Chłop -skie walczyły, jak głosiła przysięgażołnierzy, „o przywrócenie całkowi-tej wolności narodu polskiego i nie-podległości państwowej Polski”. Bę -dzie to również hołd LudowemuZwiązkowi Kobiet, organizacji, która

ściśle współpracowała z BatalionamiChłopskimi.

Czym zajmował się Ludowy ZwiązekKobiet?

Ta zapomniana armia liczyła 20tysięcy kobiet. W ramach swej dzia-łalności Ludowy Związek Kobietprowadził służbę sanitarną, zajmo-wał się kolportażem i łącznością.Organizacja prowadziła równieżdziałalność oświatowo-wychowaw-czą, samokształceniową i samopo-mocową. Jej członkinie organizowa-ły między innymi biblioteki wiejskieczy kursy korespondencyjne. Pod -czas walk o Zamojszczyznę LudowyZwiązek Kobiet zajmował się nietylko opatrywaniem rannych party-zantów, ale próbował ratować za-mojskie dzieci. Dlatego pomnik,stworzony przez małżeństwo rzeź-biarzy Agnieszkę Świerzowicz-Ma -ślaniec i Marka Maślańca będzieprzedstawiać grupę kroczących żoł-nierzy i sanitariuszek przed kłosemzboża.

rozmawiała Dorota Gałaszewska-Chilczuk

Projekt pomnika Batalionów Chłopskich na warszawskim Czerniakowie FOT. UDSKIOR

Page 31: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy
Page 32: Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy

Uroczyste obchody 74. rocznicy bitwy o Monte Cassino, Republika Włoska, 15–19 maja 2018 r.

FOT.

UDSK

IOR

(6)