Tygodnik Panorama 2005_11/12

24
U U k k a a z z u u j j e e s s i i ę ę o o d d 1 1 6 6 m m a a j j a a 1 1 9 9 5 5 4 4 NR 12 (2628) 8 V - 15 V 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT) P L I S S N 0 4 7 5 - 6 3 4 7 N r i n d e k s u 3 6 8 5 6 3 Y 9 0 1 2 C ISSN 0475-6347

description

Tygodnik Panorama 2005_11/12

Transcript of Tygodnik Panorama 2005_11/12

Page 1: Tygodnik Panorama 2005_11/12

UUkk

aazz

uujj ee

ssii ęę

oodd

1166

mmaa

jj aa 11

9955

44NR 12 (2628) 8 V - 15 V 2005

CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)

PL IS

SN 0

475-

6347

N

r ind

eksu

368

563

Y90

12 C

ISSN 0475-6347

Page 2: Tygodnik Panorama 2005_11/12

- Czy robienie interesów „na odległość“jest bezpieczne dla takiej firmy jak UNICON?

Konrad Ziomka: Na tle postępującej glo-balizacji dotyczącej prawie każdego aspektunaszego życia to zjawisko zupełnie natural-ne. Duża skala działalności oczywiście po-woduje pewne trudności w prowadzeniu inte-resów, lecz równocześnie stwarza dużowiększe możliwości rozwoju. Ciągłe udosko-nalanie technologii i optymalizacja zarzą-dzania połączone z rozwojem informatyzacjipowodują, że naprawdę świat staje się corazmniejszy a odległości coraz mniej istotne.

- UNICON wykorzystuje te szanse i jestobecny na wszystkich ważniejszych budo-wach Skandynawii...

- W ciągu swej 80-letniej działalności fir-ma zebrała doświadczenia pozwalające jejdostrzegać najważniejsze potrzeby klien-tów. Nasze hasło „Always on time“ (Zawszena czas) naprawdę nie jest pustosłowiem.

- To z pewnością o wiele trudniejsze odsamej produkcji...

- O, tak. Nie bez kozery mówi się, że wy-produkować potrafi każdy, no może prawiekażdy. Natomiast spełnienie detalicznych

oczekiwań klienta zarówno w sensie tech-nicznym, technologicznym jak przedewszystkim logistycznym wymaga nie ladadoświadczenia i umiejętności.

- Jak Pan ocenia aktualną koniunkturęw branży?

- Po widocznej zapaści ostatnich lat spo-dziewamy się w bieżącym roku kilkuprocen-towej poprawy. Między innymi związanejest to z naszym prestiżowym przedsięwzię-ciem, jakim jest współudział w budowie ślą-skiej Drogowej Trasy Średnicowej.

- Jak sądzę z regionem południowym wią-żecie spore nadzieje?

- Stąd dwie z kilku naszych wytwórni beto-nu w Polsce zlokalizowane są właśnie na Ślą-sku (Mysłowice i Siemianowice). Wynika toz konieczności efektywnego transportu. Na-sze prognozy wskazują na silny wzrost inwe-stycji infrastrukturalnych w tej części Europy.

- Technika, doświadczenie i ludzie... toklucz do sukcesu?

- Dwa pierwsze elementy to w pewnymsensie oczywistość. Jednak o prawdziwymsukcesie w większości przypadków rzeczy-wiście decyduje zespół. Mogę bez zbędnejprzesady powiedzieć, że nasza 50-osobo-wa grupa, pracująca przy realizacji DTŚi katowickiego Ronda, codziennie buduje ko-lejne stopnie wiarygodności firmy UNICONw oczach jej klientów.

- Dla przeciętnego zjadacza chleba be-ton to produkt raczej banalny...

- Nie dla współczesnych obiektów inży-nieryjnych. Proszę pomyśleć, że w naszejofercie znajduje się ponad 500 różnych mie-szanek betonowych, które w każdej chwilimożemy zaoferować naszemu klientowiw zależności od potrzeb technologicznych.Rzecz w tym, że w każdej niemal dziedzinieżycia rozwinęła się niesłychana specjaliza-cja, która w części wynika z postępującej in-dywidualizacji oczekiwań i potrzeb, w czę-ści zaś z czynników ekonomicznych.

- Zatem możemy z pewnością mówićo pewnych trendach.

- Obecnie spotykamy coraz częściej kon-strukcje wykonywane z betonów architekto-nicznych, które nie muszą być już wykańcza-ne, np. tynkowane czy malowane. Oczywi-ście wymaga to od zastosowanego betonuodpowiedniego zaawansowania techniczne-go i technologicznego, przekładającego sięna estetykę gotowej konstrukcji. Jednymz istotnych czynników jest również projekto-wanie pod kątem wysokiej trwałości budo-wanego obiektu.

- Spodziewam się, że również na tak spe-cyficzny towar udzielana jest gwarancja?

- Oczywiście, to jeden z istotnych czynni-ków oferty przetargowej. Bez fałszywejskromności mogę powiedzieć, że dziesiątkilat doświadczeń UNICON-u w tej branżyoraz niezwykle wysoka jakość zapleczatechnologicznego i badawczo-laboratoryj-nego robi na naszych kontrahentach zawszeduże wrażenie.

Znaki czasu

Firma UNICON powstała w latach 20. ubiegłego stulecia. W ciągu blisko 80-letniejdziałalności przeszła wiele różnych przemian organizacyjnych. Od początku istnie-nia jej właścicielami byli Duńczycy - w ostatnich latach grupa przemysłowa FLS Bu-ilding Materials, specjalizująca się w produkcji materiałów budowlanych w tymm.in.: cementu, betonu, materiałów pokryciowych. W roku ubiegłym FLS BuildingMaterials przejął nowy właściciel - włoska grupa CEMENTIR, należąca do Koncer-nu CALTAGIRONE. Grupa ta posiada w swoich strukturach przedsiębiorstwa wy-twarzające materiały budowlane, w tym cement. Mało kto wie, że firma Aalborg,również należąca obecnie do Cementir, mimo, że nie posiada cementowni w Polsce,jest największym dostawcą białego cementu. Grupa „CEMENTIR“ produkuje obec-nie około 12 mln ton cementu rocznie, a jej głównymi rynkami zbytu są państwaskandynawskie, Polska, Włochy, Turcja, Azja oraz Ameryka Płn.

Z Konradem Ziomka, dyrektorem regionu południowego i wiceprezesemUNICON BETON Sp. z o.o. rozmawia Aleksandra Polanowska.

Page 3: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Moja mama cz´sto powtarza∏a mi, ˝e mi-∏oÊç przeszkadza w robieniu kariery. Patrzàcna to z perspektywy prze˝ytych lat, myÊl´, ˝ejest du˝o prawdy w tym stwierdzeniu, choçka˝da mi∏oÊç jest inna i wiele zale˝y od oso-bowoÊci. Je˝eli chodzi o moje w∏asne do-Êwiadczenie, stwierdzenie to trafi∏o w dzie-siàtk´. Kiedy rozpad∏ si´ mój wieloletni zwià-zek, myÊla∏am, ̋ e nastàpi∏ koniec Êwiata. Czu-∏am si´, jakby uci´to mi r´k´ lub nog´, bo niemog∏am normalnie funkcjonowaç. By∏am spa-rali˝owana. Sam sposób myÊlenia Êwiadczyo tym, jak chore by∏o moje podejÊcie do mi-∏oÊci i mi∏oÊç sama w sobie. Wtedy myÊla∏am,˝e bycie w zwiàzku jest podstawà istnienia,˝e okreÊla mnie ca∏kowicie. Brakowa∏o miej-sca na cokolwiek innego. Dopiero po jakimÊczasie, który up∏ynà∏ od czasu bolesnego roz-stania, zacz´∏am zauwa˝aç mo˝liwoÊci, jakiedaje ˝ycie, cieszyç si´ drobiazgami, oddychaçpe∏nà piersià. Przypuszczam, ˝e gdyby nienastàpi∏ koniec mi∏oÊci, nie by∏oby poczàtkuodkrywania samej siebie.

Proces poznawania siebie, obcowania zeswoim towarzystwem by∏ d∏ugi, ciekawy i pe-∏en wra˝eƒ. Odkry∏am, ˝e lubi´ byç ze sobài przenigdy si´ nie nudz´, kiedy jestem sama.JednoczeÊnie i moje znajomoÊci wesz∏y na in-ny tor. Kiedy sta∏am si´ bardziej samodzielnai pewna siebie, odeszli z mego ˝ycia ludzie,którzy do tej pory nie pomagali mi, a szkodzi-

li, czego nigdy nie potrafi∏am dostrzec. Mojeprzyjaênie sta∏y si´ g∏´bsze i przesz∏y na wy˝-szy, mentalny poziom. Zacz´∏am poszukiwaçi odkry∏am, ˝e nie tylko mam pasje, ale i talen-ty. Pisanie sta∏o si´ moim drugim ja, tym, coodrywa mnie od szarej rzeczywistoÊci, wynosiponad przeci´tnoÊç i daje przewag´ ˝yciaw ró˝nych Êwiatach. Tworzenie historii, tychju˝ na papierze i tych na razie tylko w g∏owie,sta∏o si´ narkotykiem, ˝yciowym paliwem,a jednoczeÊnie okaza∏o si´ wa˝niejsze od hi-storii rzeczywistych. Pisanie sta∏o si´ biletem.Biletem do spe∏nionych marzeƒ, lepszegoÊwiata. Wiem, ˝e swojà karier´ musz´ sobie„napisaç“. Nic innego nie jest tak wa˝ne.

„Pieprzysz, mo˝na mieç obie rzeczy, karie-r´ i mi∏oÊç“ - powiedzia∏ mi mój przyjaciel.Twierdzi, ˝e staram si´ wy˝szymi celami uza-sadniç w∏asne pora˝ki uczuciowe, ˝eby si´z nimi nie mierzyç. Tak naprawd´ na tematzwiàzków wiem najmniej jak tylko jest mo˝li-we. Od tego szcz´Êliwego zerwania min´∏owiele lat, a ja oficjalnie wierz´, ˝e moja samot-noÊç ma jakiÊ cel. PodÊwiadomie jednak, jakwszyscy, pragn´ kochaç i byç kochanà. P∏acz´na wzruszajàcych filmach i rozczulajà mnie pa-ry staruszków trzymajàce si´ za r´ce. Jednak-˝e w byciu w pojedynk´ jestem ju˝ tak zapra-wiona, ̋ e jakakolwiek parzystoÊç zdaje si´ byçczymÊ nienaturalnym dla mojego umys∏u, ser-ca i cia∏a. To tak jakby mieç dodatkowà r´k´lub nog´. W moim ˝yciu zapanowa∏ systemdwurandkowy. Po dwóch randkach delikwentrozp∏ywa si´ w powietrzu jak za dotkni´ciem

czarodziejskiej ró˝d˝ki, a co najciekawsze, jawcale nie mam ochoty go szukaç.

Choç moje spojrzenie potrafi ciskaç pioru-ny, wyglàdam ca∏kiem przyzwoicie, wi´c nieprzypuszczam, ˝e to moja powierzchownoÊçjest winna niepowodzeniom. Zastanawiamsi´ wi´c, czy aby przypadkiem nie opowia-dam jakichÊ niedorzecznoÊci. Mój kolega po-wiada mi cz´sto: „bo ty jesteÊ za màdra“.Mam wi´c udawaç mniej inteligentnà ni˝ je-stem, mniej ambitnà i wpatrywaç si´ z za-chwytem w 34-letniego faceta, który umó-wiwszy si´ ze mnà na 20.30 oÊwiadcza mio 22.00, ˝e musi ju˝ iÊç, bo ma autobus? Nonie, ja jednak wol´ myÊleç, ˝e jestem sama,bo samotnoÊç sprzyja wenie, a wena pomo˝emi stworzyç dzie∏a, które z kolei zapewnià minieÊmiertelnoÊç.

To bardzo pi´kna myÊl, jednak w g∏´biserca, do czego przyznaj´ si´ oficjalnie do-piero teraz, samotnoÊç mnie przera˝a. Sa-motnoÊç im d∏u˝ej trwa, tym bardziej unie-mo˝liwia pozbycie si´ jej, ba, utrudnia nawetpozbycie si´ samej ch´ci pozbycia si´ jej. Img∏´bsza, tym bardziej utrudnia ogólny kon-takt z ludêmi, nie tylko z p∏cià przeciwnà. Ma-ma mojej przyjació∏ki powtarza, ˝e or∏y za-wsze latajà samotnie. I ja wiem jedno, nieza-le˝nie od tego, dokàd zaprowadzi mnie mojapasja, nie wyrzekn´ si´ przyjemnoÊci zabawys∏owami za cen´ prze˝ycia najwi´kszego ro-mansu Êwiata. Pytanie jednak pozostaje: czynaprawd´ to si´ wyklucza?

KATARZYNA WYKA

NN oo nn mm uu ll tt aa ,,ss ee dd mm uu ll tt uu mm

WWW.ZEWPRESS.COM Niezale˝na Gazeta Internetowa

WW nn uu mm ee rr zz ee ::

Idol pany?str. 19

Ratujmy GieKS´str. 8

Âwi´toKwitnàcych

G∏ogówstr. 10

SummaCum Laude

str. 12

System dwurandkowy

• Zdjęcie na okładce: Images Copyright © 2000 DigiTouch

Page 4: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Rok 1993 (2)24 stycznia specjalnym dodatku „Pano-

rama Cieszyna“ informujemy o zakupieprzez Ryszarda Boguckiego s∏ynnego za-bytkowego cieszyƒskiego hotelu „Pod Bru-natnym Jeleniem“ za 4 miliardy z∏otych(oczywiÊcie starych). Póêniej jednak oka-za∏o si´, ˝e Bogucki za hotel nie zap∏aci∏i szcz´Êliwie wróci∏ on do prawowitychw∏aÊcicieli. Obecnie po przeprowadzonymremoncie stanowi na powrót prawdziwàper∏´ Cieszyna. 31 stycznia piszemy o tra-gedii promu „Heweliusz“. Jan Heweliusz -polski prom kolejowo-samochodowy typuRo-Ro, wybudowany w roku 1977

w stoczni Trosvik (Brevik, Norwegia). Mia∏wspomagaç w przewozach samochodówci´˝arowych i wagonów towarowych bliê-niaczà jednostk´ MF „Kopernik“. Zatonà∏14 stycznia 1993 na Morzu Ba∏tyckim nie-daleko Rugii, w czasie rejsu ze ÂwinoujÊciado Ystad, podczas niespotykanie silnegosztormu - o sile ponad 12 stopni w skali Be-auforta! Jak opowiada∏ potem jeden z ma-rynarzy z promu „Nieborów“, tej nocy nie-bo chcia∏o si´ po∏àczyç w morzem - 6-me-trowe fale, wicher dmàcy z pr´dkoÊcià 180km/h oraz py∏ wodny powstajàcy poprzezzrywanie grzbietów fal przez wiatr, p´dzi∏yna dziób jego statku, ograniczajàc widocz-noÊç do kilku metrów, kapitan zerwany zesnu kierowa∏ na boso. Na bliêniaczym pro-mie Heweliusza - Koperniku, na przyrzà-dzie do pomiaru wiatru skoƒczy∏a si´ ska-la! Mimo to wszystkie promy wysz∏y tej no-cy w morze, bo ruch by∏ olbrzymi - nast´p-ne TIRy ju˝ czeka∏y na nabrze˝u na prze-praw´ do Szwecji. Oko∏o godziny 4:36 po-t´˝ny huragan uderzy∏ w burt´ statku, któ-ry zaczà∏ si´ przechylaç a dodatkowo mia∏zape∏nione zbiorniki balastowe na lewejburcie. Po tym jak niezamocowane (!) ci´-˝arówki zacz´∏y si´ przemieszczaç po po-k∏adach i rozsypywaç ∏adunki, nie by∏o ju˝

ratunku. O godzinie 5:12 prom przewróci∏si´. Wszyscy pasa˝erowie zostali zaskocze-ni we Ênie. Prom p∏ynà∏ z pe∏nà pr´dkoÊcià,poniewa˝ przy wyjÊciu ze ÂwinoujÊcia mia∏ponad dwie godziny opóênienia ze wzgl´duna remont furty rufowej. Prom mia∏ przedzatoni´ciem 28 wypadków: przechyla∏ si´na pe∏nym morzu, przewraca∏ na nabrze˝uw portach, zderza∏ z kutrami rybackimi,mia∏ awari´ silnika, a we wrzeÊniu 1986roku wybuch∏ na nim po˝ar. Z katastrofyuratowano 9 osób, 6 osób uznano za zagi-nione (W´grzy, Szwedzi i Polacy), 49 zgi-n´∏o. Jako przyczyn´ katastrofy Odwo∏aw-cza Izba Morska uzna∏a z∏y stan technicznystatku i b∏´dy kapitana (ta cz´Êç orzeczeniabudzi kontrowersje). Ostatnim kapitanemstatku by∏ Andrzej U∏asiewicz, który zginà∏w czasie katastrofy.

7 lutego drukujemy reporta˝ z planufilmu Kazimierza Kutza „Âmierç jak krom-ka chleba“. Obraz jest filmowym zapisempacyfikacji kopalni „Wujek“ - najtragicz-niejszego epizodu stanu wojennego. Kazi-mierz Kutz z wielkà dba∏oÊcià o szczegó∏yzrealizowa∏ patetyczny fresk o tamtychdramatycznych wydarzeniach. Jego film,o niekwestionowanej wartoÊci artystycz-nej, jest te˝ swoistym ho∏dem dla odwagii determinacji górników, którzy nie zawa-hali si´ oddaç ˝ycia za idea∏y Sierpnia. Mi-mo ˝e bohaterem filmu Kutza jest zbioro-woÊç, re˝yser nie mia∏ problemu z namó-wieniem do wspó∏pracy renomowanychaktorów. Wielu z nich, choç pojawia si´

tylko w mniejszych lub wi´kszych epizo-dach, zagra∏o na najwy˝szym poziomie.W pami´ci pozostajà zw∏aszcza: we-wn´trznie skupiona kreacja Janusza Gajo-sa jako in˝yniera Miodka, Jerzy Radziwi∏o-wicz w kluczowej roli proboszcza oraz pe-∏en dramatyzmu i ekspresji wyst´p TeresyBudzisz-Krzy˝anowskiej, odtwarzajàcejpostaç lekarki, pomagajàcej rannym gór-nikom. Utrzymany w paradokumentalnejstylizacji utwór Kutza wzbudzi∏ zachwytkrytyków, przewa˝nie rekrutujàcych si´z ludzi, którzy podobnie jak re˝yser silnieprze˝yli wprowadzenie stanu wojennego.Przedstawicieli m∏odszego pokolenia„Âmierç...“ mo˝e miejscami raziç d∏u˝y-znami w sekwencjach batalistycznych.Niezale˝nie od tego, „Âmierç jak kromkachleba“ wcià˝ pozostaje jednym z najwa˝-niejszych filmów o stanie wojennym.Przenikliwie odtwarza ÊwiadomoÊç straj-kujàcych, którzy ze zwyk∏ych ludzi stajàsi´ wspó∏twórcami mitu. Premiera filmumia∏a miejsce 7 maja 1994 roku.

14 lutego publikujemy rozmow´ z sza-chowym mistrzem Êwiata Garry Kasparo-wem, który by∏ goÊciem honorowym odby-wajàcego si´ w Katowicach Mi´dzynaro-dowego Turnieju Szachowego „Fibak No-ma Cup - Katowice Open’93“. W tym sa-mym wydaniu o nowym zwyczaju - „Wa-lentynkach“. OczywiÊcie po 12 latach zwy-czaj si´ w Polsce ca∏kiem dobrze zakorze-ni∏, jak wiele rzeczy, które przychodzi∏yi przychodzà zza „Wielkiej Wody“. Z tegowniosek, ˝e chyba jednak jesteÊmy amery-kano-filami.

7 marca publikujemy niezwykle cieka-wà rozmow´ z Jackiem Kuroniem na tematwydarzeƒ marcowych ‘68. W tym samymwydaniu rozpoczynamy druk fragmentówksià˝ki Jerzego Kosiƒskiego „Walc kota“.

TADEK

Z archiwum Panoramy

Panorama4

Nie znacie jej? (44)

Page 5: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Panorama 5

- Jaka jest historia Polskich Spotkaƒ Euro-pejskich?

Patryk Olszewski: Europejskie Centrum In-tegracji i Rozwoju organizuje te spotkania oddziesi´ciu lat, wspó∏pracujàc m.in. z Fundacjàim. Roberta Schumana. Ubieg∏oroczne wyda-nie imprezy wprowadzi∏o du˝e zmiany w jejcharakterze. WczeÊniej by∏ to zazwyczaj kon-kurs wiedzy europejskiej i gra terenowa dla li-cealistów, która polega∏a na odwiedzaniumiejsc zwiàzanych z integracjà europejskà.Teraz Spotkania majà kszta∏t dwudniowejkonferencji, forum.

- W takim razie powiedzcie jak wyglàda∏yubieg∏oroczne Spotkania...

P. O.: Uczestniczy∏o w nich wielu znamieni-tych goÊci, z premierem Buzkiem, obecnie eu-roparlamentarzystà, na czele. ZaprosiliÊmykonsula generalnego Stanów Zjednoczonych,który mówi∏ o naszej bliskiej przyjaêni z Ame-rykanami i spowodowanymi tym k∏opotamiw Europie. By∏o te˝ spotkanie z kandydatamido Europarlamentu, na którym mo˝na by∏opos∏uchaç m.in. Jana Obrychta. Zaproszoneby∏y te˝ gwiazdy programu „Europa da si´ lu-biç“, które mia∏y uczestniczyç w mniej oficjal-nej cz´Êci Spotkaƒ. Niestety, na dzieƒ czy dwaprzed przyjazdem osoby te zrezygnowa∏y.

- O czym b´dziecie rozmawiaç na Spotka-niach rok po wejÊciu do Unii?

P. O.: Planujemy dwa odr´bne bloki: gospo-darczy i polityczny. JeÊli chodzi o cz´Êç ekono-

micznà to poruszymy wp∏yw akcesji Polski doUnii Europejskiej na nasz rynek. B´dziemy mó-wili jak oddzia∏uje na gie∏d´, jakie da mo˝liwo-Êci inwestorom, o nowych instrumentach narynku papierów wartoÊciowych. Kolejnym ele-mentem b´dzie „Unia Europejska, a rynkiwschodnie“. Tu mi´dzy innymi poruszymykwesti´ Ukrainy od strony rynkowej. Cieka-wym dla wszystkich tematem b´dà te˝ „Polscyzdobywcy Europy“. Rozmowa o rodzimych fir-mach podbijajàcych unijny rynek. Prelegenta-mi b´dà zazwyczaj biznesmeni, którzy mogàpodzieliç si´ wieloma ciekawostkami i prak-tycznymi radami. Nie zapomnieliÊmy te˝o punkcie, w którym porównamy gospodark´europejskà z jej amerykaƒskà odpowiedniczkà.

Wojciech Szajnar: Naszym marzeniem,w cz´Êci politycznej, by∏o podsumowanie 16lat transformacji poprzez zaproszenie wszyst-kich by∏ych premierów, którzy opowiedzielibyo tym, co i jak si´ w Polsce zmieni∏o przez tenokres. Niestety, okaza∏o si´ to niemo˝liwe. Dà-˝ymy wi´c obecnie do zaproszenia dwóch ikonpolskich przemian: Lecha Wa∏´sy i HannyGronkiewicz-Waltz. Drugi punkt, to „Lekcjasukcesu - wydanie irlandzkie i hiszpaƒskie,czyli jak skorzystaç na wejÊciu do UE (to jestpe∏na nazwa)". Zaproszenie przyj´li pracowni-cy ambasady Hiszpanii i Irlandii - pani RosarioRubio i pan Ralph Victory. Tu myÊlimy o deba-cie nad sposobami wykorzystana wejÊcia doUE przez te kraje i przedstawieniu wskazówek

dla Polskich dzia∏aczy politycznych. W poli-tycznej cz´Êci b´dziemy rozmawiaç o Wscho-dzie, flagowym tematem stanie si´ Ukraina popomaraƒczowej rewolucji. Niestety, nie uda∏onam si´ Êciàgnàç ikon ukraiƒskiej rewolucji,ale ciekawà wypowiedê zaprezentuje zapewnespecjalista z OÊrodka Studiów Wschodnich.Zagadnienie, które obecnie rozgrzewa poli-tyczne emocje w Europie, czyli eurokonstytu-cja na dzieƒ przed referendum, równie˝ zago-Êci na Spotkaniach. Na dalsze rozszerzenieUnii b´dziemy starali si´ spojrzeç oczami kan-dydatów, ale i naszymi polskimi. Zastanowimysi´, jakie korzyÊci z wejÊcia do Wspólnoty mo-˝e mieç Bu∏garia i Rumunia i jakie p∏ynà z te-go zagro˝enia dla naszych rodaków. Gwoê-dziem programu b´dzie panel dyskusyjnyz przedstawicielami partii politycznych na te-mat „Jaka Polska w latach 2005-2009“ orazdebata kandydatów na prezydenta, która -mamy nadziej´ - dojdzie do skutku.

- Co oprócz prelekcji i dyskusji?W. Sz.: Planujemy luêne spotkanie na te-

mat kultur europejskich z udzia∏em by∏ychuczestników programu Socrates i gwiazdamiprogramu „Europa da si´ lubiç“. B´dzie kon-kurs wiedzy europejskiej, w którym mogàwziàç udzia∏ nie tylko studenci. Zg∏oszeniaprzyjmujemy przez stron´ internetowà ECID,iloÊç miejsc jest niestety ograniczona. Nagrodàjest praktyka w RCIE i w Regionalnej Izbie Go-spodarczej

- Gdzie odb´dà si´ wszystkie te imprezy i ktomo˝e wziàç w nich udzia∏?

W. Sz.: Spotkania odb´dà si´ w dniach 11i 12 maja 2005, na terenie Akademii Ekono-micznej, a zg∏osiç si´ mo˝e ka˝dy. Wymagamyjednak wczeÊniejszego powiadomienia, ponie-wa˝ mo˝liwoÊci lokalowe sà ograniczone.Z ubieg∏orocznego doÊwiadczenia wiemy, ˝epodczas niektórych spotkaƒ jak np. z premie-rem Buzkiem aula p´ka∏a od nat∏oku uczestni-ków. Równie˝ spotkanie z konsulem USA trze-ba by∏o przenieÊç do wi´kszej sali. Informacjeo zg∏oszeniu mo˝na znaleêç na naszej stronie:www.ecid.org.pl.

- Jak wyglàda organizacja takiego przedsi´-wzi´cia?

P. O.: Realizacjà projektu zajmujà si´ 22.osoby, cz∏onkowie ECID. To na nich spada ca-∏y ci´˝ar zadaƒ. Ka˝dy temat jest przygotowy-wany przez 2-, 3-osobowe grupki. My jesteÊmyjedynie koordynatorami, aczkolwiek takie oso-by te˝ sà niezb´dne przy realizacji podobnychprzedsi´wzi´ç. Projekt finansowany jest zeÊrodków uczelni oraz prywatnych sponsorów.Przygotowania rozpocz´liÊmy w styczniu tegoroku. Na zorganizowanie podobnej imprezytrzeba przeznaczyç kilka miesi´cy. Naj-trudniejszym elementem organizacyjnym jestfinalizowanie i konkretyzowanie uzgodnieƒz poszczególnymi prelegentami, szczególniepolitykami. Na szcz´Êcie w bezpoÊrednich kon-taktach sà bardzo mili, tak, ˝e nawet niedo-Êwiadczeni studenci nie czujà si´ skr´powani.

- Dzi´kuj´ za rozmow´ i powodzenia!Rozmawia∏: Dawid W∏adyka

Europejskie spotkaniapierwszego stopnia

Rozmowa z Wojciechem Szajnarem (z prawej) i Patrykiem Olszewskim, cz∏onkami Europejskie-go Centrum Integracji i Rozwoju (ECID) dzia∏ajàcego przy Akademii Ekonomicznej w Katowicach,koordynatorami Polskich Spotkaƒ Europejskich, które odby∏y si´ 11 i 12 maja 2005r.

Bli˝ej Âlàska

Page 6: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Panorama6

Dwa lata temu zauważyłam, żemój 4-letni synek szybko sie mę-czy. - Może coś z sercem? - za-niepokoił się mąż. Niestety, le-karz potwierdził to przypusz-czenie. - Ubytek międzyprzed-sionkowy - rzekł po zbadaniusynka. - Konieczna jest opera-cja. Z nadzieją pojechałamz Rafałkiem do Warszawy.Dwa miesiące leżał w klinice. - Pani synkowi potrzebne są nowe płucai serce - usłyszałam. - Przeszczep jest możliwy, pod warunkiem, że trans-plantacja nastąpi jak najszybciej - powiedzieli tamtejsi lekarze. Wróci-łam pelna nadziei i obaw. W jaki sposób zdobędę 350 tys. euro na ope-rację?! - Nie możesz się męczyć! - to najczęściej powtarzane zdanie w na-szym domu. Boi się bólu, chwili, gdy zaczyna brakować mu powietrza.Zawsze w takich sytuacjach dzwonimy po pogotowie. Gdyby miał cho-ciaż respirator i pulsoksymetr, sama mogłabym mu pomóc, a tak drżę zestrachu. - Czy zdążą przyjechać na czas? - pytam przerażona. Niestety,nawet taki doraźny sprzęt jest bardzo drogi (ok.20 tys. zł). Nas na to,niestety, nie stać. Nie mamy pracy. Mąż pięknie maluje, czasem sprzedajakiś obraz. Częściej rozdaje odwdzięczając się za pomoc okazaną na-szej rodzinie. Rafałek po tacie odziedziczył talent. Wierzę, że będziezdrowy i kiedyś zostanie malarzem.Zwracam się z prośbą do ludzi dobrej woli o pomoc w sfinansowaniuoperacji transplantacji serca, niezbędnego do życia Rafałkowi. Będęwdzięczna za każdą zlotówkę i postaram się to Wam jakoś wynagro-dzić, w miarę możliwości.

Anna Moczarkontakt: [email protected]

Konto Fundacji „Zdrowie":MBank, Nr konta: 471140 2004 0000 3002 3660 0850

z dopiskiem: „Pomoc dla Rafałka"

• EMPIK Katowice na spotkanie z James’emDevine, mistrzem Êwiata w taƒcu irlandzkim,rekordzistà Guinessa - najszybciej stepujàcytancerz Êwiata, 38 uderzeƒ stopy na sekund´!

Spotkanie z tancerzem by∏o g∏ównà atrak-cjà Tygodnia Irlandzkiego w EMPIK-ach. Ja-mes Devine zosta∏ okrzykni´ty huraganemtaƒca irlandzkiego, z zapierajàcym dechw piersiach talentem. Wielokrotnie wygrywa∏mistrzostwa taƒca irlandzkiego. Ma w swoimdorobku: 5 tytu∏ów amerykaƒskich, 3 narodo-we tytu∏y brytyjskie i 7 tytu∏ów irlandzkich.By∏ liderem i gwiazdà grupy Gaelforce Dance,którà podczas koncertów w Polsce podziwia∏oponad 30 tysi´cy zachwyconych widzów. Ja-mes Devine jest pierwszym irlandzkim tance-rzem, który wystàpi∏ w Operze Narodowejw Warszawie i zosta∏ nagrodzony pó∏godzinnàowacjà na stojàco! W kwietniu James Devineodwiedzi∏ Polsk´, jako gwiazda grupy RAGUS -

Zaprosili nas

Jedna z wielu opowieÊci...Trawestujàc stare, a w∏aÊciwie staropol-

skie porzekad∏o o „∏garzach i m∏ynarzach“ -mo˝naby stwierdziç, ˝e na stu w´dkarzy przy-pada jedna kopa ∏garzy. Niemniej opowieÊciw´dkarskie sà fascynujàce i na brzegach rzeki jezior - a tak˝e przy kawiarnianych stolikach- nas∏ucha∏em si´ ich co niemiara. Sam zresz-tà mia∏em szcz´Êcie (nie chwalàc si´ by∏emw´dkarskim rekordzistà, choç w doÊç skrom-nym wymiarze) poznaç osobiÊcie kilku wybit-

nych w´dkarzy, którzy z∏owili imponujàceokazy ryb (np. szczupak ponad 24 kg - Wa-c∏aw Biegan z Krakowa, rekord krajowy).OczywiÊcie ka˝dy z nich mia∏ coÊ ciekawegodo opowiedzenia, bo w tym czym jest w´dkar-stwo nie ma pustych miejsc i jeÊli nawet rybanie dopisze, zawsze coÊ si´ dzieje na brzegu, nawodzie i w powietrzu... Magia i filozofia - czyliwszystko co si´ dzieje poza samym po∏owemstanowiàcym jakby dope∏nienie. A jeÊli po∏ówsi´ nie udaje? Có˝! Wielokrotnie wychodzi∏emna ryby, doskonale wiedzàc, ˝e w tym dniunie b´dzie brania. Pakowa∏em sprz´t i sze-d∏em, bo nie o sam po∏ów chodzi∏o. A o co? Bobyç mo˝e zobaczy∏em tego dnia nisko nad wo-dà wiszàce malownicze chmury, które zapra-gnà∏em sfotografowaç? Ryby by∏y niejedno-krotnie pretekstem by rozkoszowaç si´ wido-kiem zachodzàcego s∏oƒca i jaÊniejàcego ju˝ksi´˝yca.

KiedyÊ stojàc na kamienistym brzegu Sa-nu w Bieszczadach przerwaliÊmy z kolegàw´dkarzem ∏owienie, aby od∏o˝ywszy w´dzi-ska podziwiaç niepowtarzalny widok.W przezroczystej zielonkawej wodzie p∏yn´∏y

poruszajàc czerwonymi p∏etwami ca∏e stadaÊwinek. Za nimi porusza∏y si´ dostojnie kolo-rowe brzany. W po∏udniowym, ostrym s∏oƒ-cu widaç je by∏o wyraênie. PatrzyliÊmy jakzahipnotyzowani. JakiÊ czas potem przylecia∏zaprzyjaêniony bocian, wyczekujàc bliskonas na rybie wn´trznoÊci, do których przy-zwyczai∏ go kolega zazwyczaj patroszàcy ry-by nad wodà.

W´dkarstwo jednak to nie tylko domenapanów. Przypominam sobie zdarzenie, które-go bohaterkà by∏a urocza w´dkujàca pani.Rzecz si´ dzia∏a w marcu, kiedy ust´pujàcaju˝ zima potrafi si´ jednak daç we znaki, cooczywiÊcie nie odstrasza niektórych zapalo-nych w´dkarzy. Wspomniana pani w towa-rzystwie kilku panów wybra∏a si´ na marco-we klenie. Zarówno podczas podró˝y samo-chodem jak i na miejscu, w schronisku dlaw´dkarzy, m´ska cz´Êç wyprawy dworowa∏asobie z kobiety wàtpiàc w jej umiej´tnoÊciw´dkarskie, jak i w czambu∏ poddajàc w wàt-pliwoÊç kobiece talenty w tej dziedzinie. Tym,miejscami przykrym ˝artom nie by∏o koƒca.Pani wszystko zbywa∏a Êmiechem.

SztambuchPitery

AA pp ee ll oo pp oo mm oo cc !!

Page 7: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Panorama 7

Listy po ∏acinie do Jaruzelskiego - Nuncjusz o nazwisku jak imi´- Uczczenie arcybiskupa - Dlaczego Niemcy byli wÊciekli?

- Kolory flagi Kuwejtu

Raz jeszcze potwierdzi∏ si´ wyjàtek od regu∏y. Regu∏a stanowi, ˝e nuncjuszapostolski nie mo˝e byç obywatelem paƒstwa, w którym jest akredytowany. Toznaczy, ˝e np. nuncjuszem we Francji nie mo˝e byç Francuz. Wyjàtek zaÊ sta-nowi Polska, bo tu nuncjuszem jest arcybiskup Józef Kowalczyk, obywatel pol-ski. Jest on te˝ najd∏u˝ej pe∏niàcym swe obowiàzki ambasadorem - nuncjusz bo-wiem, to odpowiednik ambasadora - poniewa˝ swe listy uwierzytelniajàce z∏o-˝y∏ 6 grudnia 1989 roku - jeszcze genera∏owi Wojciechowi Jaruzelskiemu jakoprezydentowi PRL. Listy te by∏y napisane po ∏acinie i adresowane tak oto: „Il-lustri et Honorabili Viro Wojciech Jaruzelski, Republicae Popularis PolonicaePraesidii - Joannes Paulus PP II“ czyli „Do Wybitnego i Czcigodnego M´˝a,Wojciecha Jaruzelskiego, Prezydenta Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej - JanPawe∏ PP (Papie˝ i Pasterz) II“.

Ale jest w Êwiecie drugi Polak, b´dàcy nuncjuszem apostolskim. To arcybi-skup o nazwisku, które jest imieniem, nazywa si´ bowiem Juliusz Janusz. Jeston nuncjuszem na W´grzech, i to w∏aÊnie pod patronatem tych dwóch nuncju-szy - Kowalczyka i Janusza - oraz ambasadora w´gierskiego w Polsce, MihalyGyoera, odby∏o si´ w W´gierskim Instytucie Kultury w Warszawie otwarciewystawy fotograficznej poÊwi´conej ju˝ nie˝yjàcemu nuncjuszowi, W∏ochowi,arcybiskupowi Angelo Rottcie. Ale dlaczego w∏aÊnie on zosta∏ tak uhonorowa-ny? Poniewa˝ Angelo Rotta by∏ nuncjuszem na W´grzech w czasie drugiej woj-ny Êwiatowej i pomaga∏ Polakom i polskim ˚ydom przetrwaç t´ wojn´ w zupe∏-nie znoÊnych warunkach. By∏o to mo˝liwe dzi´ki przychylnemu nastawieniuw∏adz w´gierskich, które, MIMO, ˚E W¢GRY BY¸Y OFICJALNIE SOJUSZNI-KIEM HITLERA, Polaków ochraniali, niekiedy nawet z nara˝eniem ˝ycia.G∏ównymi bohaterami tych dzia∏aƒ byli: Henryk S∏awik, dzia∏acz Polskiej Par-tii Socjalistycznej, który si´ dosta∏ na W´gry zaraz po upadku Polski, oraz wy-soki urz´dnik w´gierskiego ministerstwa spraw wewn´trznych, Jozsef Antall.

Niemcy byli wÊciekli i naciskali na rzàd w´gierski, by wyda∏ im Polakówi polskich ˚ydów i w ten sposób przygotowa∏ ich Êmierç. W´grzy odmawiali.ZaÊ pomaga∏ im w tym nuncjusz Rotta, który ostentacyjnie odwiedza∏ obozyopiekuƒcze dla Polaków. Os∏abia∏o to wysi∏ki Niemców, poniewa˝ przez ca∏àwojn´ Watykan utrzymywa∏ stosunki dyplomatyczne z Berlinem. Wizyty temia∏y niekiedy wprost nieprawdopodobny charakter. Na przyk∏ad w czasie wi-zyty Rotty w obozie opiekuƒczym w Esztergomie w 1943 roku obecni byli m.in.: p∏k Zoltan Ba∏o, szef departamentu w w´gierskim ministerstwie obrony;i genera∏ Jan Ko∏∏àtaj-Srzednicki, szef polskiej s∏u˝by medycznej na W´grzechw POLSKIM MUNDURZE GENERALSKIM Z ORDERAMI. Tak wi´c, nuncjuszRotta zapisa∏ pi´knà kart´ w historii stosunków polsko-w´gierskich w najci´˝-szych dla Polski latach.

...Ambasador Kuwejtu w Polsce, p. Jamal M Al Ghunaim, wyda∏ 23 lutegow Sali Balowej Hotelu Sheraton przyj´cie z okazji Âwi´ta Narodowego swegokraju - rocznicy uzyskania niepodleg∏oÊci 25 lutego 1961 roku. Od czasu obale-nia Sadama Husajna, Kuwejt nabra∏ nowego znaczenia ze wzgl´du na ustaniezagro˝enia ze strony Iraku i na rol´, jakà odgrywa na Bliskim Wschodzie, b´dàcoazà spokoju i czynnikiem stabilizacji. Poczàtki Kuwejtu si´gajà 600 roku przednaszà erà, obecnie zaÊ rzàdzàca dynastia Al.-Sabah przyby∏a do Kuwejtuw 1716 roku. Nazw´ Kuwejtowi nada∏ w 1765 roku odkrywca duƒski, CarstenNiebuhr, ale brzmia∏a ona pierwotnie AL Kurain - Kuweit. Ciekawa jest kompo-zycja kolorów na fladze Kuwejtu: przy maszcie jest czarny trapez, od którego od-chodzà trzy poziome pasy - zielony, bia∏y i czerwony. Ich znaczenie wyjaÊnia po-emat kuwejcki: „Biel - to nasze dzie∏a, czerƒ - to nasze boje, zieleƒ - to nasze do-my na wiosn´, a czerwieƒ - to nasza przesz∏oÊç“. Ale Kuwejt patrzy w przysz∏oÊç.

ZYGMUNT BRONIAREK

Okruszkiz warszawskiegosto∏u

Wst´pna replika w jej wykonaniu mia∏a miejsce ju˝nazajutrz i niektórym „szcz´ki opad∏y“ na widok jej su-pernowoczesnego sprz´tu: w´dziska z powlekanym24-karatowym z∏otem ko∏owrotkiem i innymi akceso-riami w najlepszym stylu. Nad rzekà towarzystwo roz-dzieli∏o si´ i z˝ymajàcy si´ na brak brania m´˝czyêniwidzieli z daleka jak kobieta raz po raz zanurza w wo-dzie podbierak, majàc przy tym mocno wygi´te w´dzi-sko. Kiedy zniecierpliwieni, z pustymi siatkami spotka-li si´ przy ognisku, z jeszcze wi´kszym zdumieniem od-notowali ci´˝kà, pe∏nà dorodnych, prawie kilogramo-wych kleni siatk´ ich wspó∏towarzyszki. Wy∏o˝one nazszarza∏y Ênieg lÊni∏y kolorami, zaÊ pani uÊmiechajàcsi´ promiennie przyjmowa∏a gratulacje.

Kiedy opowiadano mi t´ histori´, w myÊlach bi∏embrawa jej bohaterce za mistrzowski pomys∏ na przyn´-t´. Ka˝dy w´dkarz wie, ˝e kleƒ, drapie˝nik z rodzinykarpiowatych, ostro reaguje na kolor czerwony. Zatemjednà z najlepszych przyn´t na t´ ryb´ sà wiÊnie, czere-Ênie lub czerwone porzeczki. Skàd je zdobyç w marcu?Pani po prostu kupi∏a je mro˝one, majàc po rozmro˝e-niu idealnà przyn´t´ na wyg∏odzone po zimie klenie.

Zawsze coÊ si´ dzieje... W W´dkarstwie nie ma pu-stych miejsc...

JUREK PITERA

Irish Dance Show - szeÊciokrotnych mistrzówÊwiata w taƒcu irlandzkim.

• Galeria Sztuki Wspó∏czesnej BWA w Katowi-cach na wystaw´:

„GERHARD RICHTER, PRZEGLÑD“.

W sk∏ad wystawy wchodzi 27 eksponatów,w tym 9 obrazów, a pozosta∏e prace to grupa of-fsetów i cibachromów. Jest to wyjàtkowy autor-ski wybór, stanowiàcy przekrój przez twórczoÊçartysty. Tematy prezentowanych na wystawieprac stanowià doskona∏à reprezentacje zaintere-sowaƒ twórczych Richtera. Pojawiajàce si´ tu-taj motywy przewijajàce si´ przez ca∏à jegotwórczoÊç. Wystawa zorganizowana we wspó∏-pracy z Instytutem Goethego w Krakowie.

Page 8: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Ile nam zosta∏o? 8 sztuk! Dobra, to wraca-my na skrzy˝owanie i tam kleimy reszt´. Jesz-cze tylko telefon czy w Centrum nie potrzebu-jà naszej pomocy i mo˝na wracaç do domu.Jest 2:45. Ciekawe jak inne ekipy? W po∏u-dnie konferencja prasowa, wieczorem plaka-towanie Katowic - to by∏ pracowity dzieƒ.

Musimy dzia∏aç!Na zachodzie to ju˝ standard, ˝e kibice

majà swoje stowarzyszenia. Dzi´ki temu nietylko ∏atwiej zorganizowaç tysiàce spraw -oprawy, wyjazdy, bilety, widaç to zw∏aszczana Wyspach Brytyjskich, gdzie za swojà dru-˝ynà w´drujà zawsze tysiàce fanów, ale tak˝ezdecydowanie ∏atwiej wp∏ywaç na w∏adzeklubu. Jest czymÊ oczywistym, ˝e to kibice za-wsze stojà na stra˝y legendy i tradycji klubu.Prezesi i w∏adze dbajà o mark´ ekonomicznà,a kibice i pi∏karze owà mark´ tworzà. Nie-dawno znany multimilioner Glazer próbowa∏przejàç Manchester United, kilka lat temustara∏ si´ o to potentat medialny Murdoch -jednak za ka˝dym razem wyraêny sprzeciw zestrony stowarzyszenia kibiców ucina∏ wszel-kie rozmowy. To chyba znak, ˝e klub pi∏kar-ski, dzia∏ajàcy jak zwyk∏y podmiot gospodar-czy, rzàdzi si´ innymi prawami ni˝ zwyk∏a fa-bryka, przedsi´biorstwo czy firma.

- W tej chwili staczamy si´ na sam dó∏i nikt z nas nie mo˝e na to spokojnie patrzeç -mówi Piotr Hyla z Komitetu Spo∏ecznego. Niedopuszczamy myÊli, ˝e ten klub mo˝e upaÊçi dlatego w rundzie wiosennej b´dziemy stalimurem za pi∏karzami i trenerami! Ale zdaje-my sobie spraw´, ˝e to ju˝ nie wystarczyi musimy dzia∏aç!

Przez ca∏à sobot´ w „sieci“ rozchodzà si´wieÊci, ˝e „kibcie GieKSy chcà przejàç klub“.Przyjmowane jest to z lekkim uÊmiechem, niejest to jak na razie nasz g∏ówny cel, alew koƒcu to media i w sumie dobrze, bo o ak-cji jest g∏oÊno. Najwa˝niejsze, ˝e od razu coÊruszy∏o, wi´c konferencj´ prasowà mo˝emyuznaç za udanà. Zaczyna dzia∏aç tak˝e spe-cjalna strona komitetu (www.ratujmygiek-

se.pl), dzi´ki czemu na bie˝àco sp∏ywajà in-formacje o przebiegu akcji.

Ten klub, to my - kibice!Kilka sezonów temu „Duma Pomorza“,

czyli Pogoƒ Szczecin by∏a w podobnej sytu-acji. Klub wylatywa∏ z hukiem z ekstraklasyi jego przysz∏oÊç bynajmniej nie by∏a widzia-na w kolorze zielonym. Warto wi´c przypo-mnieç, ˝e kibice podj´li walk´ i postanowilisami prowadziç klub w ni˝szej klasie roz-grywkowej. Nie do pomyÊlenia w Europie, aleza to w Polsce ju˝ klasyczna metoda przeno-szenia siedziby klubu z innego miasta (w tymwypadku z Piotrkowa Trybunalskiego)umo˝liwi∏a powstanie nowej Pogoni Szczecin- niby tej samej, ale ju˝ bez ciàg∏oÊci histo-rycznej z tà starà. I pytanie: na jak d∏ugo?

Inny przyk∏ad to zas∏u˝ony dla polskiejpi∏ki klub z Gdaƒska - Lechia. Po wieloletnich„kombinacjach“ postanowiono wreszcie zbu-dowaç klub na zdrowych zasadach, o w∏a-snych si∏ach - bez fuzji, kupowania miejscw lidze. Rozpocz´to mozolnà prac´ od VI ligi.Teraz Lechia gra w III. Tak˝e Cracovia - naj-starszy klub polskiej ligi, tylko dzi´ki wytrwa-∏oÊci kibiców nie podzieli∏ losu innych wiel-kich, którzy ju˝ na sta∏e zakotwiczyli w pi∏ceamatorskiej. Kibice Pasów za∏o˝yli „Grup´

100“, która najpierw utrzymywa∏a ten klubprzy ˝yciu, a póêniej doprowadzi∏a do poja-wienia si´ strategicznego sponsora. DzisiajCracovia zajmuje 6 miejsce w ekstraklasie.

- Od czego mo˝na zaczàç? Zbiórki, cegie∏ki,aukcje, plakaty - odpowiada od razu Hyla. -To mo˝emy zrobiç na dzisiaj, na teraz. I to ro-bimy. Ale to dopiero poczàtek. Niedziela mi-n´∏a w spokoju. Sprawdzamy tylko plakaty,póki co wi´kszoÊç wisi nadal - zw∏aszczaw poszczególnych dzielnicach, w centrumniestety pojawiajà si´ zapowiedzi Interpreta-cji, wi´c akcj´ na pewno trzeba b´dzie powtó-rzyç! Czekamy na poniedzia∏ek.

Ca∏a naprzód!- Od rana pe∏no g∏osów poparcia i zainte-

resowania, i tak jest przez kolejne dni! Arty-ku∏y w prasie lokalnej i ogólnopolskiej, oczy-wiÊcie „goràco“ jest te˝ w Internecie - wiado-moÊci na poszczególnych portalach, informa-cje na stronach tematycznych a tak˝e forachinnych klubów. Dzwonià telefony, zg∏aszajàsi´ stacje radiowe! ¸apiemy kontaktz TVN24, oczywiÊcie tak˝e regionalna Trójkazainteresowana jest tematem! Sporo dziejesi´ tak˝e na naszej stronie, do koƒca tygodniauda∏o si´ na niej zebraç prawie 10 tysi´cypodpisów pod naszym manifestem. Co dalej?

8 Panorama

Reporta˝

Ratujmy!

Page 9: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Zale˝y nam na spotkaniu przy okràg∏ym sto-le z w∏adzami miasta, prezesem Dziurowi-czem oraz z przedstawicielami Stowarzysze-nia GKS Katowice, ˝eby znaleêç wspólnà wi-zj´ dla GKS-u, który przecie˝ jest cz´Êcià tegomiasta i jego mieszkaƒców - spokojnie odpo-wiada Pawe∏ Stolarczyk. - Musimy tak˝e jaknajszybciej uregulowaç spraw´ stadionu,gdy˝ jego obecny stan prawny uniemo˝liwiajakiekolwiek dzia∏ania: cz´Êç znajduje si´ naterenie miasta Chorzowa, a jego poszczególneelementy maja ró˝nych w∏aÊcicieli.

Teraz przygotowania do wyjazdu napierwszy mecz do Poznania! Musimy pi∏ka-rzom daç jednoznacznie do zrozumienia, ˝e je-steÊmy z nimi, ˝e mimo tragicznej sytuacjiwcià˝ w nich wierzymy i ˝e to, co robià jest dlanas bardzo wa˝ne! Je˝eli mamy spaÊç, chcemyto zrobiç po walce, z twarzà. Trzeba te˝ przy-gotowaç reprezentacj´ pi∏karzy przed rundàrewan˝owà. Lokal ju˝ jest, teraz tylko u∏o˝yçprogram, dogadaç szczegó∏y z pi∏karzami, tre-nerami i powinno si´ udaç. Standard na za-chodzie, u nas b´dzie nie lada gratkà i to orga-nizowanà nie przez klub, który czymÊ takimpowinien byç zainteresowany, ale przez sa-mych kibiców! Co chwila pojawiajà si´ nowepomys∏y na dalszà akcj´, wi´c czasu mamycoraz mniej. Musimy te˝ dopiàç na ostatni gu-zik statut stowarzyszenia kibiców i z∏o˝yç pa-piery w sàdzie. A spotkania z lokalnymi poli-tykami? To b´dzie kolejny krok. Nie mo˝na te˝zapomnieç o zaleg∏ym egzaminie na uczelni,który jest w przysz∏ym tygodniu, mo˝e znaj-dzie si´ chwila na dokoƒczenie zlecenia, boterminy gonià, a mo˝e wreszcie spotkaniez zaniedbywanà ostatnio dziewczynà?

Koniec czy poczàtek?Wracam wieczorem do domu. Przypomi-

najà si´ czasy podstawówki. Na osiedlu bylikibice Ruchu i GieKSy, byli te˝ i kibice Górni-ka. Dzisiaj ju˝ tu nie mieszkajà. Jeden wyje-cha∏ do Rzeszowa, drugi ju˝ na mecze „niechodzi“, a trzeci siedzi w wi´zieniu. Towarzy-stwo si´ rozesz∏o. Normalna kolej rzeczy, ˝eu niektórych pasja przemija, a u innych trwanadal, albo rozpala si´ na nowo w sercu. A cosi´ w tym czasie dzieje z klubami ze Âlàska?Po unikni´ciu stryczka sytuacja klubu z Cho-rzowa w miar´ si´ ustabilizowa∏a w drugiej li-dze, a Górnik Zabrze walczy o utrzymanie.O bytomskich Szombierkach czy Polonii toju˝ niestety coraz mniej osób pami´ta. GKSKatowice tak˝e zmierza du˝ymi krokamiw stron´ pi∏karskiego niebytu. Czy w tymwszystkim, co si´ dzieje wokó∏ Êlàskiej pi∏ki,jeszcze w ogóle chodzi o jakieÊ utrzymanie?A mo˝e stawkà sta∏o si´ przetrwanie? PiotrHyla stwierdza bez namys∏u: Je˝eli nikt namnie pomo˝e, je˝eli to miasto si´ nie przebudzi,kiedy przedsi´biorcy nie b´dà chcieli nam po-móc, to my jako stowarzyszenie kibiców b´-dziemy budowaç klub choçby i od okr´gówki,ale ten klub b´dzie si´ nadal nazywa∏ GKSKatowicie i wcià˝ b´dzie naszym klubem!

SZCZEPAN CZARNIK

Panorama 9

Page 10: Tygodnik Panorama 2005_11/12

- Do tej pory wszystko jest jasne, ale dla-czego akurat... g∏ogów?

- Mieszkam u zbiegu ulic Pomorskieji Mazowieckiej (w Katowicach-Ligocie,dop. red.), gdzie od lat zachwyca∏y mnieszpalery pi´knie kwitnàcych ró˝owymkwieciem drzew. Nieco póêniej dowiedzia-∏am si´ od architektów, ˝e te wspania∏edrzewa to w∏aÊnie g∏ogi. By∏am o tyle za-skoczona, ˝e do tej pory g∏óg kojarzy∏ si´ miwy∏àcznie z krzewem z charakterystycz-nymi owocami. Wówczas zainteresowa∏amsi´ troch´ bardziej historià powstania Ligo-ty, po∏udniowej dzielnicy Katowic. Taurz´dnicza kolonia wybudowana w kwa-dracie ulic Panewnicka, Bronis∏awy, Âlà-ska i Piotrowicka zosta∏a zaprojektowanaprzez przedwojennych architektów z wielkàstarannoÊcià, której efektem by∏ mi´dzy in-nymi projekt obsadzenia poszczególnychulic ÊciÊle okreÊlonymi gatunkami drzew.Ale zdecydowanà przewag´ stanowi g∏ógpoÊredni i stàd pomys∏ powo∏ania do ˝yciaimprezy stanowiàcej swoistà klamr´ spina-jàcà histori´ i czasy wspó∏czesne.

- „Âwi´to“ to nie taki sobie zwyk∏y festyn...- Chcemy, aby by∏o to wydarzenie

o znacznie wy˝szym poziomie i ambitniej-szym programie. Od kilku lat zaczyna si´paradà ma˝oretek. W tym miejscu trzebadodaç i przypomnieç, ˝e pierwszy w Kato-wicach zespó∏ ma˝oretkowy powsta∏ w∏a-Ênie przy MDK „Ligota“. Obecnie powstaje

druga, m∏odsza grupa. Zapraszamy rów-nie˝ zespo∏y ma˝oretkowe, g∏ównie z miastregionu Rybnickiego. Wynika to z faktu, ˝ew∏aÊnie w rejonie Rybnika najsilniej rozwi-ja si´ tradycja tych zespo∏ów. To efekt bli-skiego sàsiedztwa z Czechami, które sà „po-t´gà“ w tej dziedzinie sztuki. OczywiÊcie, je-Êli ma˝oretki to i orkiestra d´ta. Barwny ko-rowód kieruje si´ do parku Zadole, gdzie od-bywajà si´ g∏ówne imprezy Âwi´ta.

- Ma˝oretki i orkiestry d´te to doÊç nie-zwyk∏a jak na dzisiejsze czasy tradycja?

- Niestety, tradycja orkiestr d´tych,które swego czasu kojarzy∏y si´ równiemocno ze Âlàskiem jak kopalnie i huty,umiera. Boj´ si´, ˝e brak opieki ze stronyzak∏adów pracy i gmin nad istniejàcymi

jeszcze orkiestrami, „zaowocuje“ po pro-stu ich ca∏kowitym zanikiem. To smutne.Tym bardziej, ˝e na przyk∏ad Czesi i W´-grzy w dalszym ciàgu ∏o˝à na utrzymanietej pi´knej tradycji. Ma∏o tego, dbajà o to,aby istniejàce zespo∏y regularnie zasilalim∏odzi muzycy. Widocznie lepiej od naszapami´tali s∏owa piosenki Êpiewanejonegdaj przez Halin´ Kunickà: „Jest w or-kiestrach d´tych jakaÊ si∏a...“.

- Lecz ma˝oretki i orkiestra d´ta to niejedyne znaki firmowe „Âwi´ta“.

- Od d∏u˝szego czasu zapraszamy doudzia∏u w imprezie teatry uliczne. Plenerto jedyne miejsce, gdzie te wspania∏e zespo-∏y mogà pokazaç swój koloryt i przemówiçdo wyobraêni si∏à swojej kreacji.

Panorama10

Âwi´to Kwitnàcych G∏ogówReporta˝

Historia imprezy,jak wiele innych, rozpocz´∏a si´

zupe∏nym przypadkiem.Swego czasu

wszyscy zafascynowani byliÊmyserialem „Przystanek Alaska“.

W filmie zachwyca∏a nasintegracja miasteczka,

Êrodowiska, które potrafi∏ojednoczyç si´

wokó∏ ró˝nych celów.Bohaterowie filmu

wymyÊlili mi´dzy innymi„Âwi´to Komara“.

PomyÊleliÊmy sobie:skoro mo˝e byç „Âwi´to Komara“,

to mo˝e równie˝ byç„Âwi´to Kwitnàcych G∏ogów“...

Z Jadwigà Konarskà, dyrektoremMiejskiego Domu Kultury „Ligota“ i po-mys∏odawczynià „Âwi´ta KwitnàcychG∏ogów“ rozmawia Tadeusz Seredin.

Page 11: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Panorama

- Czy nie sàdzi Pani, ˝e w czasach tak niezwyk∏e-go rozwoju mediów elektronicznych, tego typu im-preza to prze˝ytek, ba - relikt dawnych czasów?

- Nie podzielam takiej opinii. Ludzie, mieszkaƒ-cy, potrzebujà od czasu do czasu byç z sobà. Nieobok siebie, lecz w∏aÊnie z sobà. Zamkni´ci na codzieƒ w swoich czterech Êcianach, zaj´ci swoimisprawami, problemami, chcà i potrzebujà przynaj-mniej raz w roku spotkaç si´ z sàsiadami i poczuçwi´ê wynikajàcà ze wspólnoty miejsca zamieszka-nia. By∏oby wspaniale, gdyby tego typu inicjaty-wy wyzwala∏y integracj´, energi´ do wspólnegowyznaczania i osiàgania celów. Na razie na tojeszcze za wczeÊnie, ale mo˝e za kilka lat mieszkaƒ-cy wyzwolà w sobie potrzeb´ wspólnego dzia∏aniana rzecz Êrodowiska, swojej ma∏ej ojczyzny.

- Aby tak si´ sta∏o nie wystarczy poczuciewi´zi duchowej, potrzebne jest jeszcze miejsce,gdzie mo˝na si´ spotkaç, wspólnie zabawiç, alerównie˝ poruszyç sprawy g∏´bsze, zag∏´biç si´w problemy...

- Niestety, to jeden z naszych wi´kszych proble-mów. Mimo wielu zapewnieƒ i obietnic ojcówmiasta, do dzisiaj nie posiadamy obiektu z du˝à sa-là, w której mog∏yby si´ odbywaç du˝e spotkania,imprezy dla mieszkaƒców dzielnicy. OsobiÊcie li-czy∏am na to, ˝e w koƒcu uda si´ doprowadziç dolikwidacji sàsiadujàcej z naszà posesjà bazy pali-wowej Orlenu, która notabene powsta∏a w latachI wojny Êwiatowej i trwa do dzisiaj, mimo zmienia-jàcych si´ w∏aÊcicieli. Po likwidacji wspomnianejbazy powsta∏by bardzo interesujàcy teren do bu-dowy z prawdziwego zdarzenia bazy kulturalno-rekreacyjnej dla mieszkaƒców po∏udniowychdzielnic Katowic. OczywiÊcie rozumiem, ˝e w bu-d˝ecie gminy nieustannie brakuje Êrodków nawszystko. Natomiast zbyt ∏atwo zapomina si´o tym, ˝e relatywnie tania inwestycja w kultur´przynosi, wprawdzie dopiero po wielu latach, leczwymiernà korzyÊç w postaci znacznie lepszej kon-dycji m∏odego pokolenia. ZapomnieliÊmy o prze-s∏aniu oÊwieconych twórców Konstytucji 3 Maja:„Takie b´dà Rzeczpospolite, jakie ich m∏odzie˝ychowanie“. Zbyt cz´sto, niestety, ju˝ w tej chwiliwidzimy skutki zaniedbaƒ w dziedzinie szeroko ro-zumianego wychowania. A obawiam si´, ˝e skut-

11

ki te b´dà jeszcze bardziej brzemienne. Dlategonieustannie wo∏am o dba∏oÊç o wychowaniekulturalne, muzyczne, plastyczne, fizycznei ka˝de inne wzbogacajàce wra˝liwoÊç m∏odegocz∏owieka. Mam wielkà wiar´ w to, ˝e wraz zewzrostem zamo˝noÊci naszego spo∏eczeƒstwana powrót zwrócimy nasze zainteresowaniew stron´ kultury.

- Na razie jednak zbli˝a si´ XI ju˝ edycja„Âwi´ta Kwitnàcych G∏ogów“...

- Tak. Odb´dzie si´ ono 21 - 22 maja w parkuZadole i ju˝ teraz zapraszam na Âwi´to nie tylkomieszkaƒców Ligoty i Katowic, ale równie˝ in-nych regionów kraju. Mo˝e uda si´ przy okazjiwymieniç doÊwiadczenia z organizacji tego ro-dzaju przedsi´wzi´ç. Serdecznie zapraszam!

- Ja zaÊ, w imieniu Czytelników serdeczniedzi´kuj´ i pozwalam sobie zakomunikowaç, ˝ezaproszenie zosta∏o z radoÊcià przyj´te.

Foto: ARC MDK „Ligota“

Page 12: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Wiosnà 1975 roku otrzyma∏ Êwiadectwodojrza∏oÊci i dyplom ukoƒczenia Paƒstwo-wej Ogólnokszta∏càcej Szko∏y Muzycznej IIstopnia im. Karola Szymanowskiego w Kato-wicach. By∏ jednym z kilkudziesi´ciu absol-wentów tego rocznika. Ka˝dy z nich nosi∏wówczas bu∏aw´ w tornistrze. On bardzoszybko po nià si´gnà∏. Jesienià 1975 roku zo-sta∏ laureatem I nagrody Mi´dzynarodowe-go Konkursu Chopinowskiego w Warsza-wie. Otworem stanà∏ przed nim ca∏y Êwiati danà mu szans´ wykorzysta∏, w ciàgu latstajàc si´ jednym z najwybitniejszych piani-stów. Koncertuje, nagrywa. Na sta∏e miesz-ka w Bazylei.

W trzydzieÊci lat po ukoƒczeniu „swojejbudy“ Krystian Zimerman wraz z ˝onà, rów-nie˝ absolwentkà z jego rocznika, odwiedzi∏17 marca swojà szko∏´, mieszczàcà si´ ju˝w nowym budynku na katowickim OsiedluTysiàclecia. Spotka∏ si´ ze swoimi kole˝anka-mi i kolegami - podobnie jak on, prawie 50-latkami, oraz nast´pcami, z których ka˝dymarzy o karierze podobnej do tej, jaka sta∏asi´ jego udzia∏em i s∏awie, chocia˝ uda si´ to

zapewne nielicznym. Lecz nie to jest najwa˝-niejsze. Wa˝niejsza jest pasja, ukochaniemuzyki i pami´ç o latach m∏odoÊci b´dàceniewyczerpalnym êród∏em inspiracji i ser-decznych powrotów. W trakcie powrotuw szkolne mury Krystian Zimerman odpo-wiedzia∏ na liczne pytania m∏odzie˝y, stwa-rzajàc swojà empatià partnerski nastrój, coszybko roz∏adowa∏o onieÊmielenie, a tylkojego przyprószone siwiznà w∏osy Êwiadczy∏yo tym, ˝e jest od nich nieco starszy.

Przyznane po raz pierwszy w historiiSzko∏y wyró˝nienie: „Summa Cum Laude“ -„Z najwy˝szà pochwa∏à“, b´dàce nawiàza-niem do dawnej oceny wyró˝niajàcej na dy-plomach, które otrzyma∏ Krystian Zimer-man, trafi∏o w najbardziej godne r´ce. Byçmo˝e wÊród przej´tych i wzruszonych m∏o-dych ludzi, jeszcze uczniów, sà tacy, którzyza lat kilka, a bardziej... -dziesiàt te˝ jà otrzy-majà, gdy˝ wieczna jest muzyka, wiecznanauka, wieczny szacunek i uznanie dla naj-lepszych.

¸UKASZ WYRZYKOWSKIFoto ZBIGNIEW SAWICZ i ARC

Panorama12

Bli˝ej Âlàska

Summa Cum Laude

Page 13: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Panorama 13

Page 14: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Od poczàtku konfliktu bliskowschodnie-go w 1967 roku, na kanale Sueskim sta-∏y zablokowane dwa polskie statki -„D˝akarta“ i „Bierut“. Los za∏óg bardzo

interesowa∏ spo∏eczeƒstwo, a informacji by∏o niewiele, poniewa˝korespondentów tu nie by∏o. Wyje˝d˝ajàc do Egiptu postawi∏emsobie zadanie dotarcia do statków i sfilmowania, jak ˝yjà maryna-rze na linii frontu. Gdy dostaliÊmy zgod´ na wyjazd do Ismailii, wy-dusi∏em równie˝ zgod´ na odwiedziny naszych statków.

Statki sta∏y na Jeziorze S∏onym, b´dàcym przed∏u˝eniem kana-∏u. Sta∏o tam kilkanaÊcie jednostek ró˝nych bander. Gdy przyp∏y-n´liÊmy do tych polskich, stojàcych blisko siebie, niespodziankaby∏a ogromna. Mieli okazj´ wr´czyç nam listy do rodzin majàcgwarancj´, ˝e dotrà bez cenzury. By∏ jeszcze jeden powód radoÊci -

przywieêliÊmy kilka flaszek ˝ubrówki. Siedzàc w mesie i zakàszajàctrunek wspania∏ymi pstràgami, których pe∏ne ∏adownie mia∏a„D˝akarta“, s∏uchaliÊmy opowiadaƒ o wojnie jakà marynarzeoglàdali jak w teatrze, bo wszystko toczy∏o si´ przed nimi. Nie mie-li pochlebnych opinii o naszych arabskich przyjacio∏ach, co tylkoutwierdzi∏o mnie w przekonaniu, ˝e myÊl´ s∏usznie.

Szybko zlecia∏ dzieƒ. O zmierzchu kazano nam opuÊciç statek,mimo, ˝e za∏oga koniecznie chcia∏a nas zatrzymaç, a by∏ dodatko-wy powód - za kilka dni mieli posiadaç w∏asny „produkt“. Ten„produkt“ robi∏ si´ w kot∏owni, a powstawa∏ z owoców po∏udnio-wych, które w ∏adowniach jednego ze statków ju˝ fermentowa∏y.Okazuje si´, ˝e i tu Polacy najlepiej sobie radzili i zaimponowalimi´dzynarodowemu towarzystwu pomys∏owoÊcià. Za kilka dnimia∏a si´ odbyç uroczysta degustacja. Jak si´ w kraju póêniej do-wiedzia∏em bimber „D˝akarta“ s∏ynny by∏ na ca∏e Jezioro S∏onei trzyma∏ na duchu za∏ogi statków, które sta∏y tam jeszcze coÊ prze-sz∏o rok, a po odblokowaniu kana∏u nadawa∏y si´ tylko na z∏om.

Z∏omowane „Bierut“ i „D˝akarta“ nie do˝y∏y wi´c 1989 rokui nikt nie musia∏ zmieniaç ich nies∏usznych nazw.

Nawet nie spostrzegliÊmy jak zbli˝y∏ si´ rok naszej obecnoÊci w ro-dzinie europejskiej. 1 maja 2004 roku mia∏ staç si´ data historycznà,której to cezury niektórzy panicznie si´ bali, inni natomiast oczeki-wali w napi´ciu i z ogromnymi nadziejami.

Minà∏ rok i... niewiele si´ zmieni∏o. Najwi´ksze problemy jakie by-∏y, pozosta∏y. Europa Zachodnia ani nas nie kupi∏a, ani te˝ nie nastà-pi∏ niekontrolowany exodus Polaków do paƒstw o stabilniejszej go-spodarce. Z punktu widzenia, ale i odczuwania statystycznego Pola-ka nic si´ nie zmieni∏o. Gdybym zdecydowa∏ si´ na ocen´ od stronypolityków, to myÊl´, ˝e nastàpi∏o pewne otrzeêwienie. Bardzo cz´stow okresie przedakcesyjnym s∏ysza∏o si´, i˝ przystàpienie do Unii pra-wie czterdziestomilionowej Polski b´dzie mia∏o swój wymiar gatun-kowy. Otó˝ Unia Europejska bardzo szybko ostudzi∏a polskà megalo-mani´, która wyra˝a∏a si´ w totumfackim oÊwiadczeniu Jana Rokity„Nicea albo Êmierç“. Tak naprawd´ ów kategoryczny wymóg tylkonad Wis∏à zrobi∏ niejakà karier´, natomiast do Brukseli dotar∏ jedy-nie cicho s∏yszany szept, na który ma∏o kto zwróci∏ uwag´ i nikt po-wa˝nie go nie potraktowa∏.

S∏ysza∏em opinie, ˝e nasz unijny komisarz, Danuta Huebner,w sposób ma∏o aktywny broni polskich racji. Otó˝ pani minister bar-dzo szybko zrozumia∏a, ˝e aby by∏a powa˝nie traktowana, musi pa-trzeç na ka˝de zagadnienie przez pryzmat Europy, w której znajdujesi´ równie˝ Polska.

Cz´Êç, zw∏aszcza prawicowych eurodeputowanych, pragniez parlamentu europejskiego uczyniç forum politycznych rozgrywek,rozdrapywania ran z przesz∏oÊci itd. Zapewne decyzja ParlamentuEuropejskiego dotyczàca uchylenia si´ od uczczenia ofiar Katyniamog∏a zaskoczyç polskà opini´, ale czy ofiarom mordu sprzed ponad60. lat potrzebne sà takie manifestacje? Parlament Europejski,o czym Êwiadczà fakty, nie ma zamiaru wdawaç si´ w spory z Rosjà.Zachód patrzy na Rosj´ jako na swego bardzo wa˝nego partnera go-spodarczego i politycznego. Wizyta w Europie prezydenta Geor-ge’a Busha, majàca naprawiç popsute w wielu sprawach kontakty,nie okaza∏a si´ byç prze∏omem i ujawni∏a przede wszystkim ró˝nicew spojrzeniu na kwestie Êwiatowe przez Stany Zjednoczone i przy-wódców najwa˝niejszych paƒstw Starego Kontynentu (Polska donich nie nale˝y). Irak nadal dzieli i b´dzie dzieli∏. Prezydent Bush ma

ÊwiadomoÊç, ˝e jest przywódcà jedynego Êwiatowego mocarstwai gdyby pozosta∏ tylko przy ÊwiadomoÊci, nie podkreÊlajàc tego naka˝dym kroku, nikomu by to nie przeszkadza∏o. Jest jednak inaczej,co ma∏o komu si´ podoba.

Przypuszczam, ˝e najwi´ksze paƒstwa Unii b´dà szuka∏y w tej sy-tuacji dalszego zbli˝enia z Rosjà. Gesty i zachowania sà nadzwyczajczytelne i budziç mo˝e zdumienie, ˝e Polska, która w tym w∏aÊnie pro-cesie z racji sàsiedztwa i miejsca jakie zajmowa∏y stosunki miedzy nie-dawnymi sojusznikami, czyni bardzo wiele aby z Rosjà mieç kontaktyjak najgorsze, co w efekcie znacznie os∏abia i tak nie najmocniejszàpozycj´ w Unii. OczywiÊcie Rosjanie te˝ nie sà bez winy. Rozmawia-∏em z Polakami, którzy wrócili z Moskwy, Petersburga, ale i Wo∏go-gradu, Czelabiƒska, Permu i innych miast i regionów. Post´puje nie-ch´ç do Polski i Polaków. Pierwszoplanowà rol´ odgrywajà media, alei czynniki oficjalne. Jakakolwiek b´dzie Rosja, przez kogo rzàdzona,nikt nigdy nie odwa˝y si´ poddaç demitologizacji ogromnego wysi∏kui ofiar w latach Wielkiej Wojny Ojczyênianej. I s∏usznie, gdy˝ nie chc´si´ wdawaç w dywagacje co by si´ sta∏o gdyby Hitler ostatecznie zwy-ci´˝y∏. Podwa˝anie wysi∏ku Armii Czerwonej uwa˝am za historycznek∏amstwo. Rosjanie sà na tym punkcie wyjàtkowo czuli. I dowiadujàsi´, ze swoich mediów oczywiÊcie tak˝e, tendencyjnie przedstawia-nych faktów z Polski. Niewdzi´cznicy - to najdelikatniejsze okreÊlenie,które s∏yszeli przebywajàcy tam Polacy, a wiadomo, ˝e Rosjanie mo˝enie tyle lubujà si´, co smakujà w mocnych okreÊleniach.

I tak wydarzenia sprzed dziesiàtek lat, k∏adà si´ cieniem nad two-rzeniem przysz∏oÊci. Chcemy poznaç prawd´, tylko czy to jest w ogólemo˝liwe? Chcemy poznaç prawd´... jakà? T´ nas satysfakcjonujàcà?Inni te˝ majà swojà prawd´. One si´ nigdy nie spotkajà. Byç mo˝e Za-chodnia Europa w swoich kalkulacjach zak∏ada∏a, ˝e poszerzonao kraje wschodniej i Êrodkowej cz´Êci kontynentu Unia zbli˝y si´ doRosji gospodarczo, mentalnie, a tym czasem postrzega, ˝e mo˝e natra-fiç na wi´ksze trudnoÊci. A jestem przekonany, ˝e Francja, W∏ochy,a zw∏aszcza Niemcy nie zrezygnujà z silnych gospodarczych - ale nietylko - zwiàzków z Rosjà, nawet kosztem samej Unii. A nam - ju˝ niewiem czy si´ zdaje, czy marzy, ˝e b´dziemy „grali pierwsze skrzypce“.

Kompletny brak s∏uchu...BOGUS¸AW MÑSIOR

Brak słuchuDD zz ii ee ńń dd oo bb rr yy .. .. ..

Panorama14

Kadry Janusza KidawyProdukt

Page 15: Tygodnik Panorama 2005_11/12

ACZKOLWIEK WIDAå JU˚ PRZES¸ANKI

Refleksja, choç jà tutaj zatytu∏owa∏em zachowawczo „Ale po có˝ upraszczaç“,zosta∏a przez niektórych Czytelników odczytana nazbyt mo˝e jednoznacznie.

Podj´ty w niej zosta∏ temat uprofesorowienia szczytów naszych politycznychelit. I to nie tylko pod tym kàtem, czy ci na tych szczytach to sà uczeni, czy li tyl-ko naukowcy. Ale przede wszystkim w aspekcie ró˝nic osobowoÊciowych - wy-kluczajàcej si´ alternatywnoÊci typu albo-albo, która powoduje mi´dzy innymii to, ˝e mamy takich polityków jakich mamy.

- Czyli Bismarck mia∏ racj´, powiadajàc: „funf und funfzieg Profesoren undVaterland ist verloren“? - zosta∏em prowokacyjnie zapytany. Pi´çdziesi´ciu pi´-ciu profesorów i Ojczyzna jest zgubiona. Tak ponoç powiedzia∏ Bismarck. Po-ucza∏ on tak˝e swoich rodaków - to tak ju˝ na marginesie - by zamiast z Polaka-mi walczyç, pozwoliç im si´ rzàdziç samym, to wtedy sami si´ wykoƒczà.W przeciàgu dwudziestu lat.

A wracajàc do profesorów, to i Lenin musia∏ mieç powa˝ne widaç wàtpliwo-Êci co do ich politycznej przydatnoÊci, skoro zawyrokowa∏, ˝e oddaç w r´ce uczo-nych spraw´ ludu, to jest tak samo, jakby jà od razu zaprzepaÊciç.

Nie jest to wcale wykluczone, ˝e tak jeden, jak te˝ i drugi w swoich progra-mowych konstatacjach - nieÊwiadomie, a mo˝e ca∏kiem Êwiadomie - odnosili si´do samego Platona.

Wiadomo, ˝e ten najwi´kszy filozof wszech czasów wyznawa∏ poglàd, i˝ douszcz´Êliwienia ludzkoÊci wystarczy oddaç w∏adz´ w r´ce filozofów. Filozof w an-tycznej Grecji mia∏ status nie tylko uczonego, ale w∏aÊciwie to nawet m´drca.A mo˝e przede wszystkim. Gdy rzàdziç b´dà filozofowie to - zdaniem Platona wy-artyku∏owanym nader przekonywujàco w „Paƒstwie“ - wtedy na Ziemi b´dzieEden, nastanie Arkadia. Jednym s∏owem: b´dzie prawdziwy raj. Ale to, co si´Platonowi przydarzy∏o na Sycylii - by∏a ona wtedy tzw. Wielkà Grecjà - przywcielaniu w ˝ycie swojego poglàdu, sta∏o si´ przys∏owiowà kompromitacjà tejjego koncepcji idealnego paƒstwa.

No, a co rodzima kadra profesorska brylujàca na szczycie naszych politycz-nych elit przynieÊç nam mo˝e? Trudno zgadnàç. Aczkolwiek widaç ju˝ przes∏an-ki, ˝e mo˝e przynieÊç nam nawet IV Rzeczpospolità.

EDMUND WOJNAROWSKI

Niedawno, b´dàc w dalekim kraju, w mieÊcie Toron-to, mia∏em okazj´ wjechaç windà na wysokà, ponad320-metrowà wie˝´. Zobaczy∏em z niej zapierajàcy dechwidok. Poniewa˝ by∏ póêny wieczór, jadàce w dole sa-mochody wyglàda∏y jak punkciki, ∏àczàce si´ w Êwietli-stà smug´. Ulice przypomina∏y przepi´kne arterie, u∏o-˝one wed∏ug precyzyjnego, nie byle jakiego planu. Na-gle odczu∏em, ˝e to wszystko, co widz´, jest we mnie...

Dlaczego tak ma∏o zachwycamy si´ sobà? Je˝eli kie-dykolwiek widzia∏eÊ w obrazie mikroskopu swoje oko, tomusia∏eÊ si´ zachwyciç tym, co zobaczy∏eÊ. JeÊli mia∏eÊokazj´ oglàdaç, jak wyÊcielone sà arterie górnych drógoddechowych, to przypuszczalnie zadziwi∏eÊ si´ ich mi-sternym uk∏adem. Oglàdane na filmach przyrodniczychpodmorskie krainy czy te˝ podziemne jaskinie nie sà takcudowne, jak obrazy z wn´trza cz∏owieka.

Stojàc na wie˝y mia∏em poczucie, ˝e jestem taki roz-Êwietlony, nie byle jaki, uporzàdkowany, jedyny. Wtedynasz∏a mnie refleksja - musia∏em odbyç dalekà podró˝,wjechaç na znacznà wysokoÊç, by dotknàç czegoÊ takcudownego, fantastycznego. Przy pomocy cudu techni-ki mog´ patrzeç na Êwiat i doznawaç olÊnienia. Czy˝ tonie jest wspania∏e? Czy nie mog´ porównaç swego ˝ycia,w∏asnej to˝samoÊci do pnia du˝ego i dostrzec, ˝e wemnie jest ogrom mikrokosmosu i kosmosu?

Spróbuj sobie wyobraziç pot´˝ny pieƒ bez konarów...Dziwolàg, nieprawda˝? Konary sà jak przestrzeƒ w stro-n´ kosmicznych, nieskoƒczonych dróg. A czym˝e sà wy-obraênia, marzenia, wiara powiàzana z mi∏oÊcià, na-dzieja? Przecie˝ to konary ludzkiego istnienia! Nasi dzia-dowie tak w∏aÊnie rozumowali. Przekazywali swe myÊlimniej lub bardziej zgrabnie, ale przekazywali. W niejed-nej pieÊni, geÊcie, znaku, elemencie obrz´du czy taƒcajest to zachowane. Przodkowie pouczali i wskazywali napi´kno otoczenia oraz na fakt, ˝e im mocniej czujemykorzeƒ w∏asnej to˝samoÊci, wychodzàcy g∏´boko z ziemiw pieƒ teraêniejszoÊci, tym szerzej, i pot´˝niej rozrastajàsi´ konary naszego drzewa ˝ycia.

Wys∏ucha∏ GRZEGORZ P¸ONKA

15Panorama

OpowiadaJózef Broda z Koniakowa

ÂLADEM ZA DZIADEM,A BÓG POMO˚E.

Cz´Êç 2. XIX w.

ĆĆ ww ii ee rr ćć tt uu zz ii nn aa

Page 16: Tygodnik Panorama 2005_11/12

RozmaitoÊci

16 Panorama

- CoÊ pan tam wyw´szy∏ - pyta mnieznajomy spotkany na targu i bezcere-monialnie wyciàga mi spod pachy zawi-niàtko z obrazkiem czyli Êwie˝y nabytek.

- I to si´ panu spodoba∏o? - kiwag∏owà z dezaprobatà. - Rysunek kiep-ski, niedba∏y jakiÊ, na poziomie pi´cio-klasisty i co za przyziemny temat. Pomojemu mamy tu ob˝arstwo kluchamilub ziemniakami. A potem b´dzie nie-strawnoÊç...

Wtràcam nieÊmia∏o, ˝e autor, wy-bitnie uzdolniony malarz i grafik Aloj-

zy Majcher (1907 - 1943) z Tarnowanigdy nie rozstawa∏ si´ ze szkicowni-kiem, celowa∏ w∏aÊnie w takich szki-cach z natury, w których podejmowa∏zwyczajne tematy dotyczàce osóbz najbli˝szego otoczenia. Muzeumw Tarnowie przechowuje 1527 (!) ry-sunków artysty, b´dàcych niejako kro-nikà kolejnych lat jego krótkiego leczintensywnego ˝ycia. Artystycznà am-bicjà Majchera by∏o przezwyci´˝eniekonwencji realistycznej za pomocàbrutalizacji formy, inaczej mówiàc -

W´drówki przedmiotówPROSIMY NA KARTOFELKI...

zwyk∏a odtwórczoÊç rzeczywistoÊci mu nie wystar-cza∏a, szed∏ dalej w kierunku jej g∏´bszej penetracji.W przedstawianiu twarzy ludzkiej nie cofa∏ si´przed gwa∏townymi Êrodkami ekspresji, stworzy∏nawet graficzny portret cz∏owieka ob∏àkanego. In-formuj´ mojego rozmówc´ ponadto, i˝ rysunek zo-sta∏ wykonany (o czym Êwiadczy napis z praweju do∏u: Tarnów, 1942 ul. Ch∏opska, obok zamaszy-stego podpisu) podczas okupacji, kiedy nawet zwy-k∏e kartofle urasta∏y do rangi trudnego do zdobyciaprzysmaku.

- Wszystko to prawda, mój kochany teoretyku -kontynuuje rozmow´ znajomy. - Ale przyzna pan,˝e Majcher i jeszcze w dodatku Alojzy to pomys∏ nie-zbyt udany, brzmi jakoÊ niezbyt artystycznie. Cze-mu nie pomyÊla∏ o pseudonimie?

Na takie dictum r´ce mi opad∏y, ale nie dos∏ow-nie, bo wtedy musia∏bym wypuÊciç spod pachymojà cennà choç dyskredytowanà zdobycz. Co jamówi´ cennà, podwójnie cennà! Otó˝ przyznam,˝e nim ten rysunek kupi∏em, gdy tylko moje okospocz´∏o na nim po raz pierwszy, nastàpi∏o zjawi-sko znane jako iluminacja czyli olÊnienie. W jed-nym mgnieniu oka nasun´∏o mi si´ skojarzenie,analogia do s∏ynnej wczesnej pracy Van Goghaz 1885 r. pt. „Zjadacze kartofli“. Zdumiewajàcyskok wyobraêni! Ma∏y (15 x 20 cm), niepozornyszkic kredkà sprawi∏, ˝e stan´∏a mi jak ˝ywa przedoczami tamta przejmujàca scena posi∏ku holen-derskich biedaków.

Id´ o ka˝dy zak∏ad, ˝e ch´tnie nawiàzujàcy domuzealnego malarstwa europejskiego (stypendiumw Pary˝u) Majcher Êwiadomie takà ˝artobliwà pa-rafraz´ czy raczej pastisz arcydzie∏a Van Gogha wy-kona∏, podpatrujàc kartoflanà „uczt´“ swych naj-bli˝szych. Niektóre wàtki jego twórczoÊci nawiàzu-jà zresztà, zdaniem krytyków do sztuki WielkiegoHolendra.

˚art, dowcip, autoironia dawa∏y zapewne arty-Êcie w tych koszmarnych czasach pogardy nie-zb´dny dystans do okrutnej rzeczywistoÊci, po-trzebny choçby po to aby przetrwaç i nie zwario-waç. Alojzy Majcher przetrwa∏, niestety, tylko donast´pnego, 1943 roku. Jako aktywny cz∏onekZWZ zosta∏ uwi´ziony wraz z grupà 18 Polakówi w odwecie za udany zamach na komendanta gra-natowej policji w Tarnowie rozstrzelany w egzeku-cji publicznej na ulicy tego miasta. Jeszcze jednaofiara hitlerowskiego barbarzyƒstwa, którego niewolno pod ˝adnym pozorem czy warunkiem pusz-czaç w niepami´ç! Niech wi´c i mój ulotny dro-biazg t´ pami´ç wspomaga!

WpadliÊmy mimo woli w patetyczny ton, zapo-minajàc o prozaicznych kartofelkach. Oj, nie wolnoich lekcewa˝yç, bowiem to podstawowy surowieceuropejskiej kuchni biednych. A wiadomo przecie˝,˝e kuchnie biednych (np. chiƒska) paradoksalniesi´gajà szczytów kulinarnej doskona∏oÊci. Podobniei z ziemniakami, mo˝na je przyrzàdziç na tyle spo-sobów, ˝e a˝ w g∏owie si´ kr´ci! A za∏o˝´ si´, ˝e tesposoby nie sà do koƒca wyczerpane. Warto zauwa-˝yç tak˝e, ˝e niektóre ziemniaczane dania idà w za-pomnienie, jak chocia˝by s∏ynna okupacyjna karto-flanka, o której dobroci krà˝y∏y legendy.

ANDRZEJ ¸OJAN

U góry - „Jedzàcy kartofle“ (1885) s∏ynny obraz Van Gogha; u do∏u jego tragikomiczna re-plika - rysunek przedstawiajàcy ziemniaczanà biesiad´ w warunkach okupacyjnego g∏odu,autorstwa Alojzego Majchera, malarza i grafika z Tarnowa.

Page 17: Tygodnik Panorama 2005_11/12

LASAGNE

Stali bywalcy pizzerii znajà zapewne smak lasagne. Jajednak, dla odmiany, proponuj´ t´ potraw´ nie ze szpi-nakiem ale z selerem, marchewkà i pietruszkà. Dlaprzyspieszenia mo˝na wykorzystaç gotowe ciasto do-st´pne w ka˝dym wi´kszym markecie.

2 szklanki bia∏ej màkisól i pieprz (do smaku)3 marchewkiasafoetida (mo˝na zastàpiç przyprawàcebulowo - czosnkowà)ma∏y seler2 pietruszkima∏y koncentrat pomidorowy100 g startego ˝ó∏tego sera1\3 szklanki oleju1\2 ∏y˝ki bazylii1\2 ∏y˝ki estragonu3 ∏y˝ki posiekanej natki pietruszki

Z bia∏ej màki zagnieÊç z wodà twarde ciasto, roz-wa∏kowaç, pokroiç na kwadraty (8 cm x 8 cm). Goto-waç w osolonej wodzie 7 - 9 minut. Nast´pnie poroz-k∏adaç tak, aby si´ nie sklei∏y. Warzywa obraç i zetrzeçna grubej tarce. Na patelni rozgrzaç olej (1 ∏y˝k´ zosta-wiç) wrzuciç asafoetid´ i warzywa. Sma˝yç 10 minutna Êrednim ogniu, pod koniec dodaç 1\2 sera, koncen-trat pomidorowy i przyprawy. Wysmarowaç naczynie˝aroodporne olejem. U∏o˝yç warstw´: ciasto, warzy-wa, ciasto... (na wierzchu ciasto). Posypaç pozosta∏ymserem. Piec 15 minut w temperaturze 180 stopni C.Posypaç natkà.

W potrawie tej niezwykle wa˝ne sà zio∏a. Mo˝e na-mówi´ Paƒstwa do uzupe∏nienia waszych szufladz przyprawami. Od wielu lat, prowadzàc kursy i wyk∏a-dy podkreÊlam rol´ zió∏. Te ma∏e zielone listki, kulki sàcz´sto sekretem dania. Sama w swej kuchni mam ichkilkadziesiàt s∏oiczków. Przyprawy to subtelny smaki zapach ˝ycia. Sà jak ma∏e klejnociki.

EWA KMIECIK

PP RR OO SS TT EEJJ EE DD ZZ EE NN II EE-- PP RR OO SS TT EE

MM YY ŚŚ LL EE NN II EE

17Panorama

Na ksi´garskich pó∏kach

Ostatnia ksià˝ka Jana Paw-∏a II „Pami´ç i to˝samoÊç“ naj-pierw, 23 lutego, ukaza∏a si´we W∏oszech, od razu okupu-jàc pierwsze miejsce na liÊciebestsellerów i nie zamierzajàcszybko go opuszczaç. W ciàguniespe∏na trzech tygodni sprze-

dano w Italii (niemal w ca∏oÊci) pierwszy nak∏ad (330 tys. egzempla-rzy), zaraz powi´kszony dodrukiem i to w wysokoÊci 400 tys. egzem-plarzy. Dwa tygodnie póêniej w Polsce nowà ksià˝k´ Papie˝a wpro-wadzi∏ na rynek Instytut Wydawniczy Znak (mniej wi´cej równole-gle z wydaniami w oko∏o 20 innych paƒstwach). Wsz´dzie z podob-nym efektem: szybko rozchodzàce si´ pierwsze nak∏ady, absolutne li-derowanie na wszelkich listach bestsellerów, pospieszne dodruki,ogromne zainteresowanie i to nie tylko czytelników, du˝a iloÊç recen-zji i audycji poÊwi´conych rozwa˝aniom Ojca Âwi´tego - rozwa˝a-niom wa˝nym dla doprecyzowania interpretacji nauczania G∏owyKoÊcio∏a, jego zdania na wa˝ne politycznie tematy: tego, co by∏o im-pulsem z Polski do zmian w Europie Ârodkowo-Wschodniej, co obec-nie dzieje si´ w Europie i w Êwiecie, o misji KoÊcio∏a i jego stosunkudo paƒstwa, o wspó∏czesnej demokracji, o g∏´bszym ni˝ u wielu poli-tyków widzeniu dziejów Europy.

Dla wielu czytelników wr´cz rekolekcyjnà katechezà mogà staçsi´ pierwsze dwa rozdzia∏y papieskich rozwa˝aƒ: „Miara wyznaczo-na z∏u“ i „WolnoÊç i odpowiedzialnoÊç“. Interesujàce jest wzbogace-nie tego nauczania rozdzia∏em „MyÊlàc Ojczyzna... (Ojczyzna - Na-ród - Paƒstwo)“, przywo∏ujàcym w tytule poemat Karola Wojty∏yi prosto mówiàcym o patriotyzmie i jego wspó∏czesnym znaczeniu.Niezwyk∏ego doÊwiadczenia dostarcza rozdzia∏ „KtoÊ prowadzi∏ t´kul´“, stanowiàcy jednoczeÊnie „Zakoƒczenie“ ksià˝ki. Dzi´ki Arcy-biskupowi Stanis∏awowi Dziwiszowi i jego rozmowie z Ojcem Âwi´-tym, dopuszczeni jesteÊmy do tajemnic zwiàzanych z zamachemz 13 maja 1981 roku.

Wspó∏udzia∏ w powstaniu „Pami´ci i to˝samoÊci“ mieli dwaj filozo-fowie: nie˝yjàcy ju˝ ks. prof. Józef Tischner i prof. Krzysztof Michalskiz wiedeƒskiego Instytutu Nauk o Cz∏owieku, prowadzàcy w 1993 ro-ku z Ojcem Âwi´tym rozmowy w Castel Gandolfo, które wtedy zosta∏ynagrane, a po spisaniu opracowane i autoryzowane. Pryzmat dwuna-stu lat, jakie min´∏y od owych rozmów, ksià˝k´ t´ - jeÊli tak mo˝na po-wiedzieç - jeszcze uszlachetni∏y, jak czas czyni to z dobrym winem.

W Polsce wysokoÊç pierwszego nak∏adu wydawca ustali∏ na re-kordowym poziomie 400 tys. egzemplarzy, jednak by oczekiwaniaksi´garzy i czytelników szybko zaspokoiç, musiano ratowaç si´ do-drukiem 200 tys. egzemplarzy. Ma swojà ogromnà wymow´, ˝e Pa-pie˝ z nadmiernie eksponowanà przez media swà staroÊcià i wr´czniedo∏´˝noÊcià jest jedynym autorem, który na listach bestsellerówjest w stanie zdeklasowaç nawet Harry’ego Pottera.

Warto, by po „Pami´ç i to˝samoÊç“ si´gn´li tak˝e czytelnicy nie-przychylni Watykanowi i Ojcu Âwi´temu. Na pewno odkryjà coÊ wa˝-nego, co ich zawstydzi, zmusi do refleksji i b´dzie te˝ wk∏adem ka˝de-go z kupujàcych ksià˝k´ Jana Paw∏a II w szlachetny czyn. Wiadomobowiem, ˝e - jak zadecydowa∏ Papie˝ - honoraria za ksià˝k´ wespràprogram stypendialny im. ks. Józefa Tischnera, prowadzony przezwspomniany ju˝ wczeÊniej wiedeƒski Instytut Nauk o Cz∏owieku.

HENRYK CZARNIK

Kolejnypapieskibestseller

Page 18: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Do 19 czerwca br. na Zamku Królewskim w Warszawie mo˝naoglàdaç wystaw´ „Cienie i Êwiat∏a. Arcydzie∏a malarstwa francu-skiego 1600-2000“. WÊród prawie 120 prezentowanych obrazów -zgodnie zresztà z tytu∏em wystawy - dominujà arcydzie∏a, w znacz-nej cz´Êci tworzàce sta∏à ekspozycj´ Luwru, Muzeum d’Orsay, Cen-trum Sztuki Wspó∏czesnej Georgesa Pompidou i Muzeum Picassa.Niektóre z nich po raz pierwszy w dziejach opuÊci∏y swà siedzib´.Dyrektor Zamku Królewskiego Andrzej Rottermund nie waha si´twierdziç, ˝e ta niezwyk∏a ekspozycja mo˝e staç si´ jednym z naj-wa˝niejszych wydarzeƒ muzealnych w Polsce pierwszej dekady XXIwieku. Podobne odczucia mieli ju˝ W´grzy, którzy przed WarszawàgoÊcili w Budapeszcie t´ wystaw´ wspó∏organizowanà i w znacz-nym stopniu finansowanà przez Ministerstwo Kultury Francji. PoWarszawie „skarby z Pary˝a“ (w troch´ okrojonym kszta∏cie) poja-dà jeszcze do Bukaresztu.

Wystawie patronujà Prezydenci Francji i Polski. Nie brak prognoz,˝e mo˝e jà obejrzeç jeszcze wi´cej osób ni˝ kilka lat temu innà wysta-w´ malarstwa francuskiego „Od Maneta do Gauguina. ImpresjoniÊcii postimpresjoniÊci z Museum d’Orsay w Pary˝u“, która do warszaw-skiego Muzeum Narodowego Êciàgn´∏a ponad 200 tysi´cy osób!

Wystawa wymaga∏a du˝ych przestrzeni, poÊwi´cona na nià ca∏eI pi´tro Zamku Królewskiego - od Sal Matejkowskich do Sali Posel-skiej. Zobaczyç w nich mo˝na arcydzie∏a m.in. Francoisa Bouchera,Georgesa Braque’a, Paula Cezanne’a, Davida, Edgara Degasa, Euge-ne’a Delacroix, Paula Gauguina, George’a La Toura, Claude’a Mone-

ta, Nicolasa Poussina,Pierre-Auguste’a Reno-ira, Alfreda Sisleya.

Âwiat∏o i cieƒ to - jakwiadomo - „od zawsze“podstawowy problemmalarski. To tak˝e wielkazaleta tej ekspozycji, ˝e je-go rozwiàzywanie mo˝naÊledziç na przyk∏adzie wy-mienionych mistrzów. Nadodatek wystawie towa-rzyszà jeszcze wyk∏adyo malarstwie francuskim,koncerty muzyki francu-skiej, spotkania literackiei pokazy filmów powsta-∏ych nad Sekwanà.

Trevor Reznik nie mo˝e spaç. Nie jest to jednak zwyk∏y przy-padek bezsennoÊci - nie zmru˝y∏ oka od roku! Zm´czenie znacz-nie pogarsza jego stan zdrowia, tak˝e psychicznego. NiepokójTrevora pot´guje pojawienie si´ w jego warsztacie nowego pra-cownika - groênie wyglàdajàcego Ivana. Odtàd Reznik wiecznieczuje si´ obserwowany, przez co nieÊwiadomie doprowadza do

Panorama18

Kultura

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA

BEZSENNOÂå MECHANIKA

Redaguje ANNA G¸UCH

Trudno przeskoczyç popularnoÊç literackiego pierwowzo-ru. Adaptacje - filmowe czy teatralne - cz´sto przynoszà roz-czarowanie. Nie potrafià powtórzyç sukcesu ksià˝ki, która sta-∏a si´ hitem.

Kempinsky’emu si´ uda∏o. Jego adaptacja „Oskara i PaniRó˝y“ jest lekka, ale mocna i zwarta. Trzyma si´ orygina∏u, alenie stroni od w∏asnych, oryginalnych pomys∏ów i rozwiàzaƒ.

Poleca∏am Paƒstwu kiedyÊ t´ ksià˝k´. To historia ma∏egoch∏opca, Êmiertelnie chorego na bia∏aczk´ i szalonej wolonta-riuszki, która sta∏a si´ jego najbli˝szà przyjació∏kà i powiernicànajskrytszych myÊli. To ona podsuwa umierajàcemu Oskaro-wi pomys∏, by zaczà∏ pisaç listy do Pana Boga i by w ka˝dymkolejnym dniu prze˝ywa∏ 10 lat swojego ˝ycia - poznajàc w tensposób: czym jest dorastanie, mi∏oÊç i zdrada, kryzys wiekuÊredniego, starzenie si´ i wreszcie... Êmierç.

Re˝yser Grzegorz Kempinsky - na co dzieƒ parajàcy si´ pi-saniem scenariuszy do komercyjnych seriali telewizyjnych -nie stroni od nawiàzaƒ do pop-kultury. Wie, na co staç pu-

ARCYDZIE¸A ZE ÂWIAT¸EM i CIENIEM

Znakomita aktorka Anna Dymna jest obecnie bodaj najbardziej sku-tecznym w Polsce ambasadorem ludzi niepe∏nosprawnych. To jej s∏owamogà i powinny byç mottem wielu dzia∏aƒ majàcych pomóc osobom,które z powodu swej ograniczonej sprawnoÊci, majà nieuzasadnionytym jednak nadmiar k∏opotów i problemów. To pania Ania powiedzia-∏a, ˝e „Osoby niepe∏nosprawne nale˝y traktowaç jak zwyczajnych lu-dzi“. To dzi´ki takiemu podejÊciu niepe∏nosprawni wezmà teraz udzia∏w normalnym konkursie piosenkarskim, którego fina∏ odb´dzie si´ 12czerwca br. na Rynku w Krakowie. Laureaci b´dà mieli okazj´ zaÊpie-waç w duecie ze znakomitymi polskimi artystami. Konkurs poprowadziAnna Dymna i Maciej Stuhr. W jury zasiàdà m.in. Irena Santor (opie-kun artystyczny festiwalu), Ewa B∏aszczyk i Jan Kanty PawluÊkiewicz.Pi´knie brzmi tytu∏ Festiwalu: Festiwal Piosenki Zaczarowanej „A natym Rynku w Krakowie“! Nagrody b´dà przyznawane w dwu katego-riach wiekowych: do 15. roku ˝ycia i powy˝ej 15. roku ˝ycia.

KTO Z KUKIZEM, KTO Z MONIKÑ BRODKÑ?...

„OSKAR I PANI RÓ˚A“NA SCENIE KAMERALNEJ TEATRU ÂLÑSKIEGO

Page 19: Tygodnik Panorama 2005_11/12

19Panorama

Muzyka bez granic

A • WYDARZENIA • WYDARZENIA •

wypadku, w którym jeden z kolegów traci r´k´. Wkrótce ca∏a wina zostaje przypisanaw∏aÊnie jemu, a robotnicy ˝àdajà jego odejÊcia z pracy. Ta ÊwiadomoÊç powodujeu Trevora wpierw wyrzuty sumienia, a potem rosnàce poczucie osaczenia. Co gorsza,ktoÊ w jego mieszkaniu zostawia zaszyfrowane wiadomoÊci, a wszyscy zdajà si´ byçprzekonani, ˝e tajemniczy Ivan nigdy nie istnia∏. Czy to wszystko zmowa by doprowa-dziç Trevora do szaleƒstwa? A mo˝e to zm´czenie odebra∏o mu rozsàdek?

Niezwykle pozytywnie przez zachodnià pras´ oceniona zosta∏a kreacja g∏ównegobohatera. Re˝yser Brad Anderson poszukiwa∏ kogoÊ nie tylko utalentowanego, ale te˝gotowego fizycznie i psychicznie dopasowaç si´ do roli. Nurtowa∏o go pytanie „Ktomóg∏by posunàç si´ tak daleko, by zagraç w tym filmie?“. W koƒcu znalaz∏ si´ odpo-wiedni i wystarczajàco odwa˝ny cz∏owiek. Christian Bale (American Psycho) pobi∏ dlaMechanika rekord utraty wagi dla potrzeb roli (z 80 do ok. 45 kilogramów). Wzbudzi∏tym kontrowersje zarówno wÊród aktorów jak i dietetyków, ale jest dumny z efektów:„Ciesz´ si´, ˝e mog∏em si´ wyzbyç cielesnoÊci, aby staç si´ cz∏owiekiem, którego nie by-∏o. Pozwoli∏o mi to skoncentrowaç si´ na odkrywaniu nagiej duszy mojego bohatera“.

Wciàga te˝ wizualna strona filmu, okreÊlana jako po∏àczenie surowego stylu, wzo-rowanego na niemieckim ekspresjonizmie i filmu noir. Tworzy ona, zapadajàcà w pa-mi´ç, atmosfer´ niepokoju, wr´cz paranoi, zawierajàcà najwi´cej wskazówek do roz-wiàzania fabu∏y.

„Mechanik“ (The Machinist): re˝yseria: Brad Anderson, scenariusz: Scott Kosar,zdj´cia: Xavi Gimenez, obsada: Christian Bale, Jennifer Jason Leigh, Aitana San-chez-Gijon, Michael Ironside, John Sharian. Dystrybucja: Monolith Plus. Premiera:8 kwietnia 2005r.

opr. DAWID W¸ADYKA

blicznoÊç. Potrafi puÊciç w jej stron´ szelmowskie „oko“ i mo˝e byç pewien, ˝e ta pu-blicznoÊç go nie zawiedzie. To dlatego w∏aÊnie sekwencj´ pierwszych spotkaƒ z Oska-rem w szpitalnych realiach, otwiera przewodni motyw muzyczny z „GwiezdnychWojen“, a scen´, w której pani Ró˝a opowiada ma∏emu pacjentowi o swych walkachzapaÊniczych, ilustruje dodatkowo melodia z „Mission Impossible“.

W tym spektaklu pe∏no jest takich, mniej lub bardziej dos∏ownych cytowaƒ z pop-kultury. Poza tym jest mnóstwo zaskoczeƒ i wzruszeƒ.

Du˝e brawa nale˝à si´ aktorom, wcielajàcym si´ w role tytu∏owe: Markowi Ra-choniowi i Alinie Chechelskiej. Chechelskiej - bo oprócz sugestywnej postaci samejpani Ró˝y potrafi∏a wyczarowaç wokó∏ ma∏ego Oskara Êwiat innych osób, które po-jawiajà si´ w tej opowieÊci. Rachoniowi - bo potrzeba talentu aktorskiego, by pu-blicznoÊç uwierzy∏a doros∏emu facetowi, ˝e naprawd´ potrafi staç si´ 9-letnimch∏opcem...

Nawet jeÊli ktoÊ nie czyta∏ wczeÊniej ksià˝ki, na pewno zrozumie sens ca∏ej opo-wieÊci, a jeÊli czyta∏ - na pewno nie b´dzie zawiedziony sposobem odczytania, zapro-ponowanym przez Kempinsky’ego.

Serdecznie polecam Paƒstwu ten spektakl!

16 lutego ruszy∏a w Polsacie IV edycja „Ido-la“. Na poczàtku bezlitoÊnie krytykowany kon-kurs wokalny, dziÊ rozdaje karty. Czy programo-wi uda si´ w koƒcu zreformowaç krajowy show-biznes? „Idolowi“ wcià˝ przyÊwieca taki cel.

Gdy w 2002 roku Polsat wyemitowa∏ pierw-szà edycj´ „Idola“, wraz z nim eksplodowa∏abomba zmasowanej krytyki pod adresem progra-mu, wymierzana po równo przez media i widzówsiedzàcych przed telewizorami. Zupe∏nie nowaformu∏a ∏àczàca program rozrywkowy z konkur-sem, w polskich realiach poczyni∏a swoje, starymzwyczajem krytyka dotkn´∏a tego, co w nowejprodukcji okaza∏o si´ najbardziej powierzchow-ne. Nie wszystkim podoba si´ komercyjna aura„Idola" ods∏aniajàca schemat urabiania gwiazdy,typowy show, w którym ka˝dy za∏atwia swój in-teres poczàwszy od hotelu, w którym zakwatero-wani sà uczestnicy programu, po fryzjera, nachoreografie koƒczàc. Jednak prawdziwà epide-mi´ nienawiÊci niezmiennie wzbudza jury. Choç„Idol" ma charakter zakulisowo-oficjalny (cz´Êçcastingowa oraz koncerty fina∏owe), wed∏ug wie-lu obserwatorów zdecydowanie pierwsza cz´Êçprogramu budzi odraz´. Ale Êledzàc histori´ prze-mys∏u rozrywkowego okazuje si´, ˝e idolowe jurynie jest nowym zjawiskiem, a jego praca niczymnie ró˝ni si´ od tysi´cy typowych przes∏uchaƒ od-bywajàcych si´ w ramach rozmaitych festiwalimuzycznych, przeglàdów i konkursów. Prekur-sorem obecnej w „Idolu" formu∏y przes∏uchaƒwczeÊniej by∏, nie˝yjàcy ju˝, Aleksander Bardini,znakomity aktor, re˝yser i pedagog, który, bodajwe wczesnych latach 80., prowadzi∏ telewizyjnyprogram zapraszajàc do studia m∏odych ludzichcàcych zaistnieç w mediach. Kiedy prof. Bardi-ni bezlitoÊnie „prostowa∏" kandydatów, SimonFuller - twórca „Idola", jeszcze „nosi∏ pieluchy".

Wbrew negatywnym opiniom, „Idol" jest jed-nym z wa˝niejszych konkursów wokalnych, a za-sada programu jest dosyç oczywista - „prosto-waç" ludzi majàcych z∏udzenia, ˝e potrafià Êpie-waç. DziÊ jak nigdy dotàd egalitaryzm zapanowa∏tak˝e w roszczeniach masowego widza, ludzie ˝à-dajà równego i bezpardonowego zaistnieniaw show-biznesie, to wyznawcy filozofii „ka˝dyjest gwiazdà". „Idol", bodaj jako jedyny program,rozwala medialny socjalizm obecny w kinemato-grafii (telenowele) i w muzyce, nawiàzuje przy

IDOL PANY? (1)

Page 20: Tygodnik Panorama 2005_11/12

TRAIL OF TEARSFree Fall Into FearNapalm/Mystic

Gotycki metal to styl, który nie jest mi bliski. Jednak równie˝ tutaj mo˝na zna-leêç wartoÊciowe zespo∏y. Do takich na pewno nale˝y Trail Of Tears. Zespó∏ ist-nieje ju˝ 11 lat i ma na swoim koncie cztery p∏yty. Muzycy potrafià tworzà cie-kawe kompozycje. Nie ma w nich krzty oryginalnoÊci, ale najwa˝niejsze, ˝e al-bumu s∏ucha si´ z przyjemnoÊcià. Wspomnia∏em o tym, ˝e Trail Of Tears klasy-fikuje si´ jako gotycki metal,ale obecnie bli˝ej im do melo-dyjnego metalu ni˝ ckliwychmelodyjek granych przez Ni-ghtwish, czy Evanescence.Trail Of Tears wbrew swojejnazwie („Âcie˝ka ∏ez“) graoptymistycznà muzyk´. Jesttu sporo szybkich partii, któreznakomicie sprawdzaç si´ b´-dà zapewnie na koncertach.Melodie grane przez Norwe-gów bardzo szybko wpadajàw ucho. Jednak p∏yta nie jestutrzymana na równym po-ziomie i niektóre piosenki totypowe zapychacze.

APOCALYPTICAApocalypticaUniversal

WiolonczeliÊci z mroênej Finlandii goÊcili u nas ostatnio dwukrotnie. Apoca-lyptica w ciàgu trzech tygodni dwa razy wystàpi∏a w katowickim „Spodku“!W lutym supportujàc Rammstein, a w marcu na Metalmanii. Zespó∏ grajàcprzed Rammstein wypad∏ dobrze, ale by∏ to króciutki koncert. Na Metalmaniiby∏ jednà z g∏ównych gwiazd festiwalu i dzi´ki temu zabawia∏ trzy tysi´cznà pu-blicznoÊç przez godzin´. Apocalyptica wypad∏a znakomicie, ale najwi´kszyaplauz zdoby∏a grajàc przeróbki Metallicy i Sepultury. S∏uchajàc najnowszego,piàtego albumu zespo∏u, który zaznaczam nie jest z∏y, mam takie same wra˝e-nia jak podczas koncertu. Zespó∏ nigdy nie nagra takich znakomitych kompo-zycji jak „Seek And Destroy“, czy „Nothing Else Matters“. Rozpoczynajàcy al-bum „Life Burns“ to typowo rockowy kawa∏ek. GoÊcinnie zaÊpiewa∏ na nimLauri Ylˆnen z zespo∏u The Rasmus. Pojawiajà si´ tu równie˝ gitary. W utwo-rze „Betrayal/Forgiveness“ po raz kolejny Apocalyptice wspomóg∏ s∏ynny per-

kusista Dave Lombardo zeSlayera. Kolejnym goÊciem jestrodak i przyjaciel Finów VilleValo z Him, który w „Bitterswe-et“ Êpiewa razem ze wspomnia-nym ju˝ Lauri Ylonenem.Utwór ma bardzo melancholij-ny klimat. Na szcz´Êcie p∏ytajest g∏ównie oparta na wiolon-czelach i perkusji. Niektóre ka-wa∏ki na ˝ywo brzmià zdecydo-wanie ostrzej. W domowychpieleszach album wprowadzas∏uchacza w nastrój zadumy,spokoju i odpr´˝enia. Chocia˝nie brak równie˝ szybkichkompozycji.

Muzyka bez granic

20 Panorama

tym do starych przesiewowych zasad naboru, polewa-jàc has∏o: „Êpiewaç ka˝dy mo˝e" kwasem solnym. Ido-lowe jury nie robi jednoczeÊnie nic nadzwyczajnego de-maskujàc tupet kandydatów pozbawionych talentu,którym tylko coÊ si´ wydaje (tych z ka˝dà edycjà przy-bywa). Widzów zbulwersowanych rzekomym cham-stwem jurorów trudno zrozumieç, bo czy w kuluarachcodziennej pracy wszyscy sà szczerzy? Nietrafny okazu-je si´ tak˝e zarzut pod adresem jury, które rzekomow ten sposób si´ lansuje, chyba tylko dlatego, ˝e Woje-wódzki i Prokop w swoim czasie dostali dobrze p∏atnàrobot´ w mediach, argument to jednak wàtpliwy. Lansobejmuje dzisiaj coÊ innego, ob∏udnà ultratolerancj´rodem zza oceanu, jej spuÊciznà jest poprawnoÊç poli-tyczna, wedle której kaleka to sprawny inaczej, upoÊle-dzony umys∏owo to myÊlàcy inaczej, a fa∏szujàcy pseu-dowokalista to Êpiewajàcy inaczej. Lepsza humanitar-na acz brutalna szczeroÊç, czy mi∏osierne k∏amstwo?W „Idolu" stawiajà na to pierwsze, nie jest to przecie˝spotkanie kulturalnych pensjonarek, a podobne uwagiz ust jury s∏yszà, wszyscy pozbawieni talentu kandyda-ci na aktorów, stajàcy ka˝dego roku przed komisjàPWST. W „Idolu" jury ma spe∏niaç dwa kryteria: selek-cjonowaç kandydatów na etapie przes∏uchaƒ i zmie-rzyç si´ z masowym jury, którym w etapie koncerto-wym jest publicznoÊç decydujàca odtàd o selekcji fina-listów. Tworzy to, co prawda niemiarodajny, obrazmuzycznego gustu odbiorcy (z programu „dzi´ki" g∏o-som widzów odpada sporo utalentowanych ludzi, jakchoçby uczestniczka I edycji- znakomita Ola ¸ysiak,która i tak odnios∏a sukces ze swoim zespo∏em na Ra-wie Blues w 2003 r). „Idol" ma jednak walory eduka-cyjne, okazuje si´ bowiem, ˝e ludzie s∏uchajà muzyki,ale nie potrafià jej analizowaç, a skoro nie robi si´ tegow szko∏ach na lekcji muzyki, kto wie czy to program„Idol" jako pierwszy nie sk∏ania do wspólnej i rzetelnejkrytyki, pokazujàc, ˝e dziennikarzy muzycznych ró˝niod pozosta∏ych widzów jedynie posiadanie technicz-nych Êrodków przekazu (druk, kamera, mikrofon), zato ka˝dy mo˝e wejÊç w rol´ i „oddzielaç ziarna odplew". (cdn)

IZA LARISZ

IDOL PANY? (1) • POLECAM • POLECAM •

Page 21: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Black Label Society w Stodole

W tym roku odwiedzi nasz kraj kolejny wa˝ny ze-spó∏ grajàcy ci´˝kà muzyk´. 14 czerwca, na jedynymkoncercie w Polsce, zagra w warszawskiej „Stodole“Black Label Society. Grupa za∏o˝ona przez gitarzyst´Zakka Wylde’a, zaprezentuje po∏àczenie agresywnegometal rocka i klasycznych ballad. Wylde, równie˝ gita-rzysta Ozzy’ego Osbourne’a (gra∏ na p∏ytach No RestFor The Wicked, No More Tears, Ozzmosis i Down ToEarth) w 1996 roku wyda∏ solowy album Book OfShadows, a w dwa lata póêniej, zniech´cony milcze-niem Ozzy’ego powo∏a∏ do ˝ycia Black Label Society.Formacja dzia∏a bardzo dynamicznie - co roku w zasa-dzie wydajàc p∏yty -wszystkie bardzo dobrze przyj´teprzez krytyk´. Brzmienie BLS opiera si´ na ci´˝kiej gita-rze Zakka, który jest bezsprzecznie jednym z najlep-szych gitarzystów na Êwiecie. BLS to pot´˝nà dawkaci´˝kiego hard rocka, zabarwiona metalowà klasykàz okresu wczesnego Black Sabbath i amerykaƒskimrockiem.

Zakk jest tak˝e dobrym wokalistà - wychowany namuzyce Ozzy’ego posiada manier´ wokalnà ∏udzàcopodobnà do Osbourne’a. Muzyk wcià˝ gra w zespoleOzzy’ego - np. na Ozzfest, gdzie wyst´puje najpierwz BLS, a potem juz jako gwiazda wieczoru: gitarzystaw grupie Ozzy’ego.

Kreator i Behemoth na ÂlàskimMamy bardzo dobrà informacj´ dla fanów thrash metalu. Trzecim zespo∏em, który wy-

stàpi u boku Iron Maiden i Nightwish na Stadionie Âlàskim w Chorzowie 29 maja b´dzielegendarny niemiecki Kreator. Kwartet z Essen po wydaniu rewelacyjnego albumu Ene-my Of God bardzo intensywnie koncertuje - zakoƒczy∏ niedawno europejskà tras´ wrazz Dark Tranquillity i Hatesphere, a w kwietniu i maju b´dzie graç w Stanach Zjednoczo-nych. Kreator wyst´powa∏ u nas wielokrotnie i zawsze by∏y to znakomite koncerty. Wy-st´p zespo∏u poprzedzi koncert Behemotha, który zdobywa coraz wi´ksze rzesze fanów. Ze-spó∏ Nergala po zakoƒczeniu jedenastodniowej trasy w Polsce, która okaza∏a si´ wielkimsukcesem, wcià˝ ma ochot´ na wi´cej! Ciekawe jak Pomorzanie wypadnà na ogromnejscenie „Spodka“. Festiwal otworzy brytyjska grupa Dragonforce specjalizujàca si´ w szyb-kim power metalu. Zespó∏ towarzyszy Iron Maiden na cz´Êci europejskiej trasy, promujàcwydanà w zesz∏ym roku p∏yt´ „Sonic Firestorm“. O wszelkich nowoÊciach zwiàzanychz Mystic Festiwal b´dziemy informowaç na bie˝àco.

Nowy Homo Twist

Homo Twist, legenda polskiej sceny alter-natywnej, podpisa∏ niedawno kontrakt nanowy album i DVD z TC Music. Po reaktywa-cji, zespó∏, po raz pierwszy jako kwartet, za-prezentuje nowy krà˝ek!. Premiera singla za-planowana jest na ostatni tydzieƒ kwietnia,a albumu na 19 wrzeÊnia. Homo znaczy cz∏o-wiek, a Homo Twist znaczy dziÊ: Maciej Ma-leƒczuk, Titus (gitara basowa), Tomek Domi-nik (perkusja) oraz Kuba Rutkowski (ddrum).W tym w∏aÊnie sk∏adzie grupa nagra nowyalbum. Na kwiecieƒ przygotowany b´dziepierwszy singiel i teledysk promujàce p∏yt´.Kolejny klip i singiel pod koniec sierpnia. Jakzapowiada zespó∏, granie ma byç mocne,szybkie i twistowe. W paêdzierniku, po wyda-niu p∏yty, Homo Twist wyruszy w tras´ kon-certowà po Polsce. Maleƒczuk spojrzy pu-blicznoÊci prosto w oczy. Po raz pierwszy b´-

dzie okazja, ˝eby nowe, energetyczne kawa∏-ki us∏yszeç na ˝ywo. Podczas tour nagranezostanie te˝ pierwsze w historii DVD zespo∏u

Polski ∏owcaUlubieniec Woodstockowej publicznoÊci

(Laureat Z∏otego Bàczka 2004), zespó∏ Hun-ter, podpisa∏ w marcu pierwszy w swej karie-rze kontrakt z wytwórnià fonograficznà! Na-k∏adem nowego polskiego labela, TC Music,w kooperacji z Metal Mind Records uka˝e si´nowy krà˝ek zespo∏u zatytu∏owany T.E.L.I.Na poczàtku maja b´dzie mo˝na us∏yszeçsingiel promujàcy p∏yt´ oraz obejrzeç tele-dysk. Premiera polskiej wersji p∏yty, przewi-dziana jest na 29 maja . Na Digipack trafiàdodatkowo dwa utwory audio oraz nowy te-ledysk Huntera. Krà˝ek w angielskiej wersjij´zykowej uka˝e si´ 26 wrzeÊnia. Hunter roz-poczà∏ nagrywanie p∏yty w izabeliƒskim Stu-dio Sonus. Nagrania potrwajà do koƒca

kwietnia 2005. Sama p∏yta, jak mówià mu-zycy, b´dzie ci´˝sza i byç mo˝e szybsza. Tymrazem zamierzajà wi´cej czasu poÊwi´ciçpracom nad brzmieniem b´bnów i gitar,choç nie zabraknie skrzypiec i innych orygi-nalnych instrumentów. Hunter pozostaniejednak wierny swojemu unikalnemu stylo-wi, który da∏ poznaç w ciàgu swojej 20-let-niej kariery.

21Panorama

Muzyka bez granicRedaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS •

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE •

Page 22: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Niejednokrotnie w tym miej-scu wyra˝a∏em swoje „votum separatum“ wo-bec zachowaƒ i poczynaƒ dwóch prezyden-tów RP - Lecha Wa∏´sy i Aleksandra Kwa-Êniewskiego. Lech Wa∏´sa nigdy nie by∏ moimidolem i nawet w krótkim okresie narodowejeuforii w sierpniu i wrzeÊniu 1980 roku uwa-˝a∏em, ˝e szczup∏y i niewysoki elektryk zeStoczni Gdaƒskiej zbyt szybko obrasta w mit,którego êróde∏ do dzisiaj nie potrafi´ zrozu-mieç. Uwa˝a∏em i nadal uwa˝am, ˝e ktoÊ ktoma trudnoÊci ze sformu∏owaniem poprawnychi logicznych zdaƒ, winien kontynuowaç, bàdêpodjàç nauk´, aby w sposób wielop∏aszczy-znowy móc dostrzegaç i pojmowaç rzeczywi-stoÊç. Samorodny talent, geniusz politycznyjest wymys∏em wy∏àcznie dworaków, którzy„zabrali si´“ z Wa∏´sà, w wi´kszoÊci nieêleurzàdzajàc si´ w ˝yciu, a Polsce gotujàc los,który z coraz wi´kszym trudem spo∏eczeƒ-stwu przychodzi znosiç. Czas w którym o pre-zydencki urzàd starali si´ dwaj ludzie - LechWa∏´sa i przyby∏y znikàd Stanis∏aw Tymiƒski -by∏ ostatecznym kresem „SolidarnoÊciowej re-wolucji“ i koƒcem snu o bezgrzesznej Rzecz-pospolitej. Pami´tam równie˝ z jakà ulgà Po-lacy (a przynajmniej znaczna ich cz´Êç) przyj´-∏a zwyci´stwo Aleksandra KwaÊniewskiego,oczekujàc prezydentury stabilnej, z zachowa-niem cywilizowanych regu∏ itd.

Urzàd prezydencki w dziejach Rzeczpo-spolitej, chocia˝ nawiàzujàcy do Êrednio-wiecznej tradycji koronowanej g∏owy, nie cie-szy∏ si´ ani zbytnià powagà, estymà, tak jakzresztà monarchowie w Rzeczpospolitej dale-ko mniejszà posiadali w∏adz´ od równychsobie w innych europejskich stolicach. Pierw-szy wybrany prezydent II RP, profesor GabrielNarutowicz, zosta∏ zamordowany po kilkudniach urz´dowania. Profesor Stanis∏aw Woj-ciechowski musia∏ ustàpiç po zamachu majo-wym. Profesor Ignacy MoÊcicki by∏ g∏owà paƒ-stwa nie przeszkadzajàcà marsza∏kowi J. Pi∏-sudskiemu, i chocia˝ zachowywa∏ godnoÊç,najwspanialej utrwali∏ si´ w pami´ci w smo-kingach i frakach.

Wokó∏ godnoÊci prezydenta zawsze poja-wia∏o si´ pytanie: czy wa˝niejsza jest osobaczy urzàd? A je˝eli osoba, to szacunek dlaniej powinien wynikaç z piastowanego urz´-du, czy te˝ autorytetu? Wedle profesora Tade-usza S∏awka, autorytetem jest ktoÊ, kto wywo-∏uje w nas pewnà postaw´, sprawia, ˝e innysposób post´powania wobec niej jest nie doprzyj´cia, a mo˝e nawet nie do pomyÊlenia.Szacunek nie rodzi si´ z przepisów prawa, aniz konstytucji, lecz z g∏´bokiej mi´dzyludzkiejrelacji. Nie powstaje z medialnego zgie∏ku.Jest to jednak mo˝liwe wtedy, kiedy autoryte-tem si´ jest, a nie wtedy kiedy si´ go ma. Gdyten kto sprawuje wa˝nà funkcj´ jest autoryte-tem, przysparza urz´dowi chwa∏y i podnosi

jego rang´ w spo∏eczeƒstwie. Zasada powin-na byç jasna: to nie urzàd mnie chroni, lecz toja mam os∏aniaç urzàd. To nie urzàd dajegwarancje mnie, lecz to ja swoim post´powa-niem gwarantuj´ powag´ urz´du. KtoÊ takinie mówi: „urzàd to ja“, przeciwnie - pozosta-wia mi´dzy sobà a urz´dem przestrzeƒ na ty-le szerokà, aby móc powiedzieç: „ja i urzàd toró˝ne rzeczy“.

Mo˝na te˝ autorytet „mieç“. „Ma“ si´ auto-rytet dzi´ki zaanga˝owaniu w swój urzàdogromnej machiny propagandowej, otaczaniusi´ ludêmi powtarzajàcymi, przytakujàcymiodnoÊnie tego jaki si´ ma autorytet. Nie bezprzyczyny obaj ostatni prezydenci w sposóbniekontrolowany rozbudowywali swoje kance-larie, dublujàc wiele urz´dów wykonawczych,ustanowionych w tym w∏aÊnie celu.

Ani Lech Wa∏´sa, ani Aleksander Kwa-Êniewski nie sà autorytetami, co nie oznacza,˝e nie mieli, czy nawet nie majà autorytetu.Aleksander KwaÊniewski, mistrz swoistegokameleonizmu, w sposób niezwykle gi´tkip∏ynà∏ na fali politycznego powodzenia. Przyczym jego kl´ski, gdy˝ jakkolwiek by nie oce-niaç zakoƒczenie jego drugiej kadencji jestkl´skà i to zostanie zapami´tane, upatrywa∏-bym w zbytnim zawierzeniu swojemu otocze-niu, dworakom powtarzajàcym niby owozwierciad∏o, ˝e jesteÊ najlepszy, najmàdrzej-szy itd. Nie przypuszczam a˝eby zarzuty for-mu∏owane przez cz∏onków komisji, zarzutyw du˝ej mierze stronnicze, mo˝na przypisaçPrezydentowi. Ale swoim zachowaniem, nad-miernà i niepotrzebnà koncyliarnoÊcià zezwa-la∏ na to, aby niektórzy wyrastali ponad, zapo-minajàc, ˝e ich miejsce jest s∏u˝ebne wobecpaƒstwa.

Aleksander KwaÊniewski pope∏ni∏ sporob∏´dów. Za niektóre potrafi∏ przeprosiç, cowÊród polityków jest czymÊ wyjàtkowym, i ta-kie przyznanie si´ zyskiwa∏o mu (zamierzenieczy nie) wi´cej zwolenników. Lecz to prowa-dzi∏o do wi´kszych b∏´dów, w tym najwi´k-szego - podj´cia decyzji o udziale polskich˝o∏nierzy w irackiej wojnie. Prezydent musiczasami podejmowaç decyzje bardzo niepo-pularne, to prawda, ale wówczas nie by∏o ta-kiej koniecznoÊci. Bioràc pod uwag´ tenden-cyjnoÊç komisji dokona∏ s∏usznego wyborunie stajàc przed nià, lecz je˝eli podjà∏ takà de-cyzj´ jako g∏owa paƒstwa, dlaczego zupe∏nie„bez g∏owy“ stanà∏ przed Monikà Olejnikwdajàc si´ z nià w pyskówk´ rodem z magla,przypominajàc w tym swego poprzednika.Polska to niedobry kraj dla prezydentów. Mo-˝e trawestujàc powiedzenie B. Brechta przy-szli kandydaci lepiej by sobie poszukali inne-go kraju. A od siebie dodam, ci którzy majàtakie aspiracje i je wyartyku∏owali, lepiej, gdy-by to uczynili. Dla Polski uczynili...

¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Moje2/3

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r.

TYGODNIK ILUSTROWANYgospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny¸UKASZ WYRZYKOWSKI

tel. (0 32) 256 17 78

Zast´pca redaktora naczelnegoMARIOLA SEREDIN

Dyrektor Przedstawicielstwaw Warszawie

JACEK KUCHARSKItel. (0 508) 238 826

Stale wspó∏pracujà:

Wies∏aw ADAMIK,Sabina B¸A˚Y¡SKA,

S∏awomir BOROWSKI,Zygmunt BRONIAREK,

Henryk CZARNIK,Monika KANIOWSKA,

Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK,Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN,

Jerzy PITERA,Grzegorz P¸ONKA,

Wojciech SZCZAWI¡SKI,Edmund WOJNAROWSKI

Katarzyna WYKA

Adres redakcji:„Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32

43-190 Miko∏ów

Adres do korespondencji:„Panorama”, 40-900 Katowice 2

skr. pocztowa 335

Wydawca:

43-190 Miko∏ów,ul. Brzoskwiniowa 32

DTP:AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32

Kolporta˝:„Ruch” SA w Warszawie OKDP

ul. Jana Kazimierza 31/3300-958 Warszawa

REDAKCJA NIE ODPOWIADAZA TREÂå OG¸OSZE¡,

NIE ZWRACA MATERIA¸ÓWNIE ZAMÓWIONYCH,

ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIATEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 6 V 2005 r.

e-mai l : tygodnik [email protected]

Urząd czy osoba ?

Page 23: Tygodnik Panorama 2005_11/12

Z Tadeuszem Sorokà, wiceprezesem Za-rzàdu „Kopex“ S.A. rozmawia AleksandraPolanowska.

- Czy planowa∏ Pan powrót do „Kopexu“?- Tak, odchodzàc stàd do Ministerstwa

Skarbu Paƒstwa planowa∏em, ˝e wróc´. My-Êla∏em nawet, ˝e stanie si´ to nieco wczeÊniej.

- Gdy poprzednio rozpoczyna∏ Pan prac´w „Kopexie“ sytuacja spó∏ki by∏a nieporówny-walnie trudniejsza?

- RzeczywiÊcie, pami´tam, ˝e na GPW no-towano wówczas akcje firmy na poziomie 7 z∏,dzisiaj za jeden walor trzeba zap∏aciç 40 z∏,a by∏y miesiàce, kiedy cena osiàga∏a poziom70 z∏. To oczywiÊcie jest ocena rynku, nato-miast za tym stoi ci´˝ka praca i du˝y wysi∏ekludzi tworzàcych naszà firm´.

- Tak jak przed laty równie˝ i dzisiaj „Ko-pex“ widoczny jest niemal na wszystkich kon-tynentach...

- W ciàgu 44 lat funkcjonowania firmy wy-eksportowaliÊmy towary i us∏ugi do 51 krajówÊwiata o ∏àcznej wartoÊci ponad 3 mld dola-rów. Najwi´kszym rynkiem pozostajà krajeUnii Europejskiej. Zw∏aszcza w NiemczechzdobyliÊmy bardzo dobrà renom´ specjali-stycznej firmy. Od wielu lat realizujemy tamus∏ugi górnicze, budowlane i warsztatowe.Mocnà pozycj´ na niemieckim rynku ugrunto-waliÊmy po wejÊciu Polski do Unii Europej-skiej. PrzywróciliÊmy delegatury w Belgradzie,

Rumunii i Turcji. Planujemy powrót na rynekArgentyny. Mamy swojà delegatur´ w Chi-nach. Staç nas równie˝ na zwi´kszenie obro-tów z Rosjà. Spó∏ka zwi´kszy∏a tak˝e swojewp∏ywy na rynku krajowym, realizujàc du˝ekontrakty m. in. dla KGHM „Polska Miedê“.

- „Kopex“ zawsze kojarzy∏ si´ z handlemzagranicznym.

- W przesz∏oÊci sprzedawaliÊmy przedewszystkim maszyny i urzàdzenia górnicze.Obecnie spó∏ka jest generalnym wykonawcàinwestycji przemys∏owych za granicà, majàcpot´˝ny atut w postaci w∏asnej grupy przemy-s∏owo-handlowej. Stawiamy obiekty w syste-mie „pod klucz“, budujemy kopalnie, dostar-czamy ca∏e kompleksy i linie produkcyjne nietylko dla bran˝y górniczej, ale równie˝ dlaenergetyki i hutnictwa. Nieustannie si´ rozwi-jamy, dà˝àc do zwi´kszenia wartoÊci grupykapita∏owej. Realizujemy coraz wi´ksze i am-bitniejsze projekty. Si∏à nap´dowà firmy jestm∏oda, znakomicie wykszta∏cona kadra.

- Te wysi∏ki sà dostrzegane i doceniane.Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicachuhonorowa∏a „Kopex“ i prezesa spó∏ki Z∏otymLaurem Umiej´tnoÊci i Kompetencji 2004w kategorii eksporter.

- „Kopex“ w∏aÊciwie na t´ nagrod´ dawnozas∏u˝y∏. Od ponad 40 lat przecie˝ eksportu-jemy. Trzeba jednak pami´taç i o tym, ̋ e ubie-g∏y rok w bran˝y eksportowej by∏ niezwykletrudny. G∏ównie ze wzgl´du na wzrost censtali i spadek kursu dolara w stosunku do pol-skiej z∏otówki. Mimo to uda∏o nam si´ utrzy-maç wysokà dynamik´ eksportu. Chcia∏bymrównie˝ przypomnieç, ˝e w tym roku ju˝ po

raz drugi otrzymaliÊmy presti˝owy Medal Eu-ropejski, a tak˝e i inne cenne wyró˝nienia. Na-grody cieszà, bo wieƒczà dzie∏o. Najwa˝niej-szy jest jednak potencja∏ wykonawczy i dobreimi´ spó∏ki ulokowane na wielu rynkach Êwia-ta, pozwalajàce powiedzieç z dumà: „to zrobi-li Polacy“.

- „Kopex“ jest przede wszystkim zwiàzanyz górnictwem. Czy euroregion polsko-czesko-s∏owacki, który ∏àczy g∏ównie w´giel, stworzynowe szanse dla firmy?

- Na pewno tak, aczkolwiek nie b´dzie totakie proste. Do pe∏nej integracji ekonomicz-nej dojdzie nie wczeÊniej jak za 2-3 lata.Wówczas pojawi si´ szansa dla Polski, Âlàskai „Kopexu“. JeÊli dojdzie do integracji w ra-mach przedsi´biorstw, grup i sektorów to na-le˝y si´ spodziewaç powstawania takichtransgranicznych koncernów, które pozwolàna jeszcze wi´kszà efektywnoÊç i konkuren-cyjnoÊç. WczeÊniej takiej mo˝liwoÊci, niestety,nie by∏o.

- Spó∏ka znana jest tak˝e z eksportuus∏ug...

- Pracujemy na ca∏ym Êwiecie. Od wielu latnasi fachowcy majà zatrudnienie m. in.w Niemczech, W∏oszech i Hiszpanii. Uczestni-czyliÊmy w budowie metra w Hong Kongu.MyÊl´, ˝e te i inne doÊwiadczenia uda nam si´równie˝ wykorzystaç przy budowie infrastruk-tury technicznej naszych, polskich autostrad.

- Dzi´kuj´ za interesujàcà rozmow´ i ˝ycz´realizacji tych wszystkich niezmiernie ambit-nych planów.

- Ja równie˝ dzi´kuj´ i serdecznie pozdra-wiam czytelników „Panoramy“.

Ambasador Śląska

Rok 2004 przyniósł giełdowej spółce „Kopex“ S.A. w Katowicach - największemu polskiemu wykonawcy inwestycji gór-niczych za granicą - znaczny wzrost zysku i umocnienie pozycji na międzynarodowych rynkach. Osiągnięte wyniki są re-zultatem obranej przed trzema laty strategii rozwoju firmy. Realizując kontrakty na światowym poziomie spółka utrzymujedobrą markę zwłaszcza w branży górniczej, a także w energetyce i hutnictwie. Wyniki finansowe mówią same za siebie.W ubiegłym roku przychody wyniosły 371 mln 351 tys. zł i były wyższe o 103 procent w porównaniu do 2003 roku. Spół-ka wypracowała zysk netto w wysokości 8 mln 209 tys. zł, co w stosunku do 2003 roku oznacza wzrost o ponad 40 pro-

cent. Wzrosły także wpływy z eksportu, osiągając poziom 310 mln 833 tys. zł. „Kopex“ realizował w ubiegłym roku umowy eksportowe w po-nad 20 krajach świata, w tym duże kontrakty dla kontrahentów z branży górniczej i energetycznej. W Turcji trwa budowa szybu i roboty gór-nicze w kopalni cynku i miedzi „Cayeli“. System przenośników taśmowych trafi do kopalni „Kolubara“ w Serbii i Czarnogórze. W Rumunii,wspólnie z „Toshibą“, modernizowana jest część mechaniczna i elektryczna bloku elektrowni „Paroseni“. Ostatnio do Iranu dostarczony zo-stał kompleks ścianowy dla kopalni „Tabas Coal Mine“, którego produkcją zajęły się firmy z Polski, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Usługi górni-cze spółka wykonywała m. in. w Niemczech, Francji i Włoszech. Więcej węgla sprzedano odbiorcom zagranicznym. Również w zeszłym ro-ku „Kopex“ rozpoczął obrót energią elektryczną. Znaczącymi doświadczeniami zaowocowały kontrakty wykonywane dla branży hutniczej.

TADEUSZ SOROKA: absolwent Politechniki Śląskiej, Politechniki Warszawskieji Studium Business Administration and Computing in Market Economy w Paryżu.W latach 1995-1996 - podsekretarz stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu,w latach 2003-2005 - podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.

Page 24: Tygodnik Panorama 2005_11/12