Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

514
WIKTOR SUWOROW C O FAM WYPOWIEDZIANE SŁO WA Druga część trylogii „Cień zwycięstwa"

Transcript of Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Page 1: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

WIKTOR SUWOROW

C O FAM

WYPOWIEDZIANE

SŁOWA

Druga część trylogii „Cień zwycięstwa"

Page 2: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zamiast wstępu

Jedyny?

Rezultat tej wojny był widoczny w każdej wsi. Tam właśnie

wszystko jest bardziej odsłonięte i bezbronne niż w mieście.

Dlatego ile by niedoli przyniosła nam rewolucja, wojna domo-

wa oraz kolektywizacja, ostatecznie wieś, a także całą Rosję

dobiła zwycięska II wojna światowa.

Kiedyś dużo się narzekało, dlaczego nie napisano no-

wej Wojny i pokoju. A właśnie dlatego nie napisano, że

trzeba by było pisać o zwycięstwie kosztem zagłady wła-

snego narodu.

ALEKSIEJ WARŁAMOW,

„Litieraturnaja gazieta", 18-24 czerwca 2003

I

Trudno zliczyć legendy i opowiadania związane z postacią

marszałka Związku Radzieckiego Żukowa. Znana jest wśród

nich też następująca.

W sprawach dotyczących prowadzenia wojny był on jedy-

nym zastępcą Stalina. Świat już dawno przekonano, że Stalin

był głupi i tchórzliwy, że nie znał się na sprawach wojsko-

wych i że wojną albo wcale nie kierował, albo robił to „palcem

po mapie". A skoro tak, to kto dowodził? Z tego wynika, że

do bram Berlina Armię Czerwoną doprowadził nie dowódca

naczelny, tylko jego jedyny zastępca.

W czasie wojny zdarzył się taki przypadek. Żukowowi przy-

niesiono do podpisania pewien dokument. W rubryce „stano-

5

Page 3: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wisko" wpisano omyłkowo: pierwszy zastępca dowódcy naczel-

nego. Nagle generał się wściekł, tupnął nogą i wrzasnął: „Nie

jestem pierwszym zastępcą! Jestem jedynym!"

Powinniśmy być pod wrażeniem: srogi był Gieorgij Kon-

stantynowicz, a przecież wojna wymaga precyzji, nie ma więc

co Żukowa wyzywać od „pierwszego zastępcy", skoro Stalin

nie miał innych.

Pewien pisarz, wpadłszy jednak w zachwyt nad tym przy-

padkiem, napisał książkę o Zukowie. Zatytułował ją: JEDY-

NY. Właśnie w tej książce, zgodnie z oficjalną wykładnią

państwa rosyjskiego, Żukow przedstawiony został jako sa-

morodek, mądrala, wybawca ojczyzny, wielki geniusz, słońce

jasne bez żadnych plam. Jednak tytuł książki nie oddaje sen-

su tego, że Żukow był jedynym zastępcą Stalina, tylko że to

jedyny wybawca ojczyzny.

Niczym echo odezwał się jakiś zachodni pisarz. Tytuł cza-

rujący: „Marszałek Żukow: człowiek, który pokonał Hitlera".

To inna książka, inny autor, ale sens pozostaje ten sam: JE-

DYNY.

Radujmy się. Oddajmy cześć i chwałę marszałkowi Związ-

ku Radzieckiego Zukowowi - wybawcy ojczyzny, jedynemu

zastępcy Stalina, a później spytajmy: czy to prawda? Przyj-

rzyjmy się uważnie otoczeniu Stalina, może znajdą się w nim

inni zastępcy oprócz Żukowa.

II

Podczas wojny Stalin pełnił kilka funkcji. Były to: sekre-

tarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii

Związku Radzieckiego, premier, przewodniczący Państwowe-

go Komitetu Obrony, przewodniczący Stawki Najwyższego

Dowództwa, naczelny wódz sił zbrojnych, komisarz obrony.

Stalin jeden, a funkcji sześć. Na różnych stanowiskach Stalin

miał różnych zastępców.

Od 4 kwietnia 1922 roku Stalin pełnił swą najważniejszą

funkcję - został sekretarzem generalnym Komitetu Central-

nego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). Głów-

nym mechanizmem władzy zaś była Ewidencja i zarządzanie

6

Page 4: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kadrami (Uczraspred), zwana też Organizacją i zarządzaniem

kadrami albo WKOP-em lub Komitetem Kierującym Sekre-

tariatem KC.

Po wojnie domowej towarzysze broni Lenina, rozpycha-

jąc się ile wlezie, dążyli do władzy. Uważali, że tron Lenina

otrzyma ten, kto zwycięży w nie kończącym się wyścigu czczej

gadaniny oraz pustosłowia. Tymczasem Stalin, nie wdając się

w żadne dyskusje, wziął pod swoją kontrolę kramik pod szyl-

dem Ewidencja... Lenin pierwszy się zorientował, co to ozna-

cza. Uczraspred na pierwszy rzut oka pozostawał w cieniu,

wchodząc w skład sekretariatu Komitetu Centralnego partii.

Nie był to wcale wydział, który kierował przygotowaniami

do rewolucji światowej. I wcale nie ten, który wypracowywał

kierunek strategii walki światowego proletariatu. A nawet

nie ten, który został powołany, by dbać o czystość nauk mark-

sistowsko-leninowskich. Uczraspred - rutyna. Uczraspred to

szarzy urzędnicy, którzy przekładali z półki na półkę nie mniej

szare teczuszki. Stalinowski Uczraspred decydował, którego

działacza partii wysunąć, a którego odsunąć, kogo podnieść,

a kogo zdjąć, kogo wezwać z białoruskiego miasteczka Błu-

dzień i skierować wprost do Kijowa, a kogo z przestronnego

gabinetu w Pitrse* rzucić do naj odpowiedzialniej szej pracy

do Kobielaków pod Połtawą, do Propojska lub do wsi Wielkie

Brudy w guberni saratowskiej.

Sekretarz generalny Komitetu Centralnego to główna po-

sada Stalina. Właśnie wokół tej funkcji i wydziału pod nazwą

Uczraspred została zbudowana najpotężniejsza i dotychczas

nie znana ludzkości dyktatura.

Obserwując rosnącą moc Gruzina, Lenin uprzedzał swoich

towarzyszy broni: „Towarzysz Stalin, zostawszy pierwszym

sekretarzem, skupił w swoich rękach bezgraniczną władzę".

Towarzysze nie zrozumieli ostrzeżeń wodza. Nie docenili ich.

A szkoda.

Uczraspred ciągle zmieniał nazwy, jednak sens pozosta-

wał niezmienny: o wszystkim decydują kadry! Podczas wojny

* Pitier - skrót z ros. od Sankt Petersburg (wszystkie przypisy

pochodzą od tłumacza).

7

Page 5: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zarządzanie krajem, armią, przemysłem, transportem, rol-

nictwem, tajną policją, ideologią i propagandą, dyplomacją,

kulturą, wywiadem, nauką, religią i wszystkim, wszystkim,

wszystkim odbywało się tak samo - metodą zmian kadrowych:

tego zwolnić, tego nominować, nie podołał, więc go zdjąć, wy-

znaczając na jego miejsce trzeciego. W wyniku takich roszad

na najważniejszych stanowiskach znaleźli się ci, którzy po-

trafili zapewnić sukces za każdą cenę. Właśnie - za każdą.

Na kilka lat przed wojną, podczas niej, jak też po niej, aż

do śmierci Stalina, drugą osobą w partii faktycznie był Gie-

orgij Maksymilianowicz Malenkow. Od 1934 roku kierował

on strukturą zwaną WKOP - Wydział Kierowniczych Orga-

nów Partyjnych KC Wszechzwiązkowej Partii Komunistycz-

nej (bolszewików) - WKP(b). WKOP to ten sam Uczraspred,

tylko pod innym szyldem. „Po osiemnastym zjeździe zakuli-

sowa rola Malenkowa zostaje rolą pierwszoplanową na scenie

WKP(b) i w życiu partyjnym staje się on prawą ręką Stalina"

(B. I. Nikołajewski, Tajnyje stranicy istorii, Moskwa 1995,

s. 200).

Malenkow, pod osobistym nadzorem Stalina, zarządzał

państwem i kierował działaniami wojennymi, dysponując ka-

drami. On wysuwał i odsuwał naczelników dowództwa obo-

zów pracy, dowódców brygad, dywizji i korpusów, komisarzy

narodowych (ministrów) i ich zastępców, ambasadorów i re-

zydentów struktur szpiegowskich, naczelników rejonowych,

obwodowych, okręgowych, wydziałów i sekcji NKWD, dy-

rektorów zakładów, fabryk, rafinerii i kopalni węgla i złota,

kierowników kolei, sekretarzy komitetów rejonowych, obwo-

dowych, okręgowych, naczelników wydziałów i sekcji Sztabu

Generalnego, dowodzących flotą, armiami, frontami, naczel-

ników ich sztabów.

Formalnie Malenkow nie był zastępcą Stalina do spraw

partii. Jednak jeżeli patrzeć od strony ściśle formalnej, prze-

cież i Stalin nie był dyktatorem. Jeżeli ktoś zapomniał: władza

w Kraju Rad była w rękach robotników i chłopów. I władzę

tę formalnie nazywano „radziecką". Od dawna interesowało

mnie jedno pytanie: kto, kiedy i z kim u nas się naradzał?

Uściślając, władza w Związku Radzieckim była sprawowa-

8

Page 6: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

na przez Radę Najwyższą. Zasiadały w niej znane tkaczki,

dojarki, hutnicy oraz hodowcy reniferów. Formalnie głową

Związku Radzieckiego był dobry dziadunio Kalinin. Jednak

prawdziwa władza należała do tych, którzy obstawiali swoimi

ludźmi dźwignie machiny państwowej.

Podczas wojny, jak też później, do śmierci Stalina, do de-

likatnych kwestii ewidencji i dyspozycji kadrami, czyli spraw

związanych z rządzeniem państwem, siłami zbrojnymi, po-

lityką zewnętrzną i wewnętrzną, Gieorgij Konstantynowicz

Żukow nie był dopuszczany.

III

Protestują: przecież nie mówimy wcale o kierownictwie,

tylko o sytuacjach kryzysowych; gdy pojawia się kryzys, kie-

dy jest najtrudniej, do Leningradu, do Stalingradu Stalin

delegował Żukowa i ten żelazną ręką robił porządek... Czyż

można temu zaprzeczyć?

Można.

Uważałem tak samo, wierząc wspomnieniom Żukowa.

A gdy przekartkowałem dokumenty, zrozumiałem: wszędzie,

gdzie następował kryzys, gdzie było najtrudniej, Stalin dele-

gował jedną osobę. I to ona właśnie żelazną ręką zaprowa-

dzała porządek (w rozumieniu radzieckim). Człowiek ten to

Gieorgij Maksymilianowicz Malenkow. Właśnie jego Stalin

wysłał do Leningradu, nadając mu wyjątkowe pełnomocnic-

twa. Malenkow nie był sam. Wraz z nim była drużyna. W jej

skład weszli czekiści z najwyższej półki, „odpowiedzialni to-

warzysze" z kuźni kadr, generałowie i admirałowie najwyższej

rangi, łącznie z naczelnym komisarzem marynarki wojennej,

dowódcą sił powietrznych robotniczo-chłopskiej Armii Czer-

wonej oraz dowódcą artylerzystów. Gdy pod kierownictwem

Malenkowa Leningrad został ocalony, kiedy zatrzymano wro-

ga, wówczas Stalin wysłał mu na pomoc Żukowa.

Do Stalingradu Stalin także wysłał Malenkowa. Żukow

natomiast przybył później (i wyjechał wcześniej). W dodatku

w otoczeniu Malenkowa był on wśród tych, których określa

się jako „i towarzyszące mu osoby".

9

Page 7: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dwadzieścia lat później Żukow przedstawił siebie jako

głównodowodzącego. Jednak „głównym" stał się on dopiero po

śmierci Stalina, po odsunięciu Malenkowa, a później i Chrusz-

czowa. Tym dwóm zamknięto wtedy usta. Nie mieli możliwo-

ści się sprzeciwiać. Tymczasem na rzecz Żukowa pracował

cały aparat propagandowy Związku Radzieckiego. Po jego

stronie był sam Breżniew oraz szef rządu Kosygin, jak też

ówczesny główny ideolog komunistyczny Susłow i minister

obrony Griczenko oraz niezliczone rzesze „historyków z na-

ramiennikami". Właśnie na tej żyznej glebie wyrósł „wybaw-

ca" i Leningradu, i Moskwy, i Stalingradu, i całej reszty.

IV

Począwszy od 1922 roku, przez blisko dwadzieścia lat

Stalin piastował wyłącznie funkcję sekretarza partii. 4 maja

1941 roku stanął on na czele rządu. W państwie robotników

i rolników ministrów nie było. Miało to bowiem burżuazyj-

ny wydźwięk. Zamiast nich rządzili komisarze ludowi. Z ro-

syjska w skrócie - narkomy. Dlatego nazwa rządu brzmiała:

Rada Komisarzy Ludowych - RKL.

Podczas wojny pierwszymi zastępcami Stalina w rządzie

byli Mołotow i Wozniesienski, zastępcami zaś: Beria, Bułga-

nin, Wyszyński, Woroszyłow, Ziemlaczek, Kaganowicz, Ko-

sygin, Malenkow, Małyszew, Mechlis, Mikojan, Pierwuchin,

Saburow.

30 czerwca 1941 roku Stalin objął funkcję przewodniczą-

cego Państwowego Komitetu Obrony (PKO). Zastępcą Stalina

na stanowisku szefa PKO był Mołotow, a od maja 1944 ro-

ku - Beria.

10 lipca 1941 roku Stalin przyjął stanowisko przewodni-

czącego Kwatery Głównej Dowództwa, która 8 sierpnia zo-

stała przemianowana na Kwaterę Główną Naczelnego Do-

wództwa zwaną Stawką. Na tym stanowisku Stalin nie miał

zastępców.

19 lipca 1941 roku Stalin został ludowym komisarzem,

obrony (NKO). Na tym stanowisku w czasie wojny pierwszy-

mi jego zastępcami byli Budionny i Żukow, zastępcami zaś:

10

Page 8: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Abakumow, Aborenkow, Bułganin, Wasilewski, Worobiew,

Woronow, Golikow, Gromadnin, Żygarew, Zaporożec, Kulik,

Miereckow, Nowikow, Pieresypkin, Rumiancew, Timoszenko,

Fedorenko, Chrulew, Szaposznikow, Szczadenko, Szczerba-

kow. I niech mi wybaczą ci, których pominąłem.

Do 8 sierpnia 1941 roku Stalin był naczelnym wodzem

sił zbrojnych ZSRR. Na tym stanowisku od 26 sierpnia 1942

roku jego zastępcą był Żukow.

Podsumowując, w różnych okresach wojny, na różnych

stanowiskach Stalin miał minimum 35 zastępców, w tym też

czterech pierwszych: Budionnego, Wozniesienskiego, Żukowa

i Mołotowa. Sześć osób: Beria, Bułganin, Żukow, Malenkow,

Mechlis, Mołotow, było „podwójnymi zastępcami" Stalina.

Tak na przykład Mechlis był zastępcą przewodniczącego

RKL i zastępcą narkoma obrony, a Mołotow - zastępcą prze-

wodniczącego Krajowego Komitetu Obrony oraz pierwszym

zastępcą przewodniczącego RKL.

Od 19 lipca 1941 roku, gdy Stalin przyjął stanowisko ludo-

wego komisarza obrony, Żukow był jego pierwszym zastępcą

na tym stanowisku. Ponadto 26 sierpnia 1942 roku został też

zastępcą naczelnego wodza. Jednym słowem, Żukow był za-

stępcą Stalina i zarazem jego pierwszym zastępcą.

Wokół Żukowa zawsze kręcili się lizusi i wazeliniarze. At-

mosferę panującą w sztabie Żukowa doskonale opisał arty-

sta Boris Siczkin, przyjaciel i kumpel od kielicha „marszałka

zwycięstwa": „Otoczenie składało się wyłącznie z osób płci

męskiej w randze nie niższej niż generał brygady. Wszyscy

oni byli jawnymi sługusami: czyścili marszałkowi buty, poda-

wali do stołu i sprzątali z niego. Jednym słowem, upodabniali

się do uczynnych kundli. Gdy słuchali rozkazów marszałka,

to pochylali się aż do podłogi. Z obrzydzeniem patrzyło się na

tych ludzi, którzy utracili szacunek do siebie (...) Dla mar-

szałka sługusi ci byli kimś w rodzaju dekoracyjnych piesków

(...) Ściśle biorąc, to oni z natury byli psami" (B. Siczkin, Ja

iz Odessy..., Petersburg 1996, s. 79). Aż tu pewnego razu pod-

czas wojny jeden z tych kundli postanowił poza harmonogra-

mem liznąć pański tyłek, zapisując w pewnym dokumencie

stanowisko Żukowa: pierwszy zastępca…Niestety, nie trafił!

11

Page 9: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow okropnie nie lubił, gdy nazywano go pierwszym za-

stępcą ludowego komisarza obrony. Lubił za to, gdy nazywa-

no go zastępcą naczelnego dowódcy. Nie można się z tym nie

zgodzić: temu, który pucuje marszałkowskie buty i podnosi

papiery do podpisu, nietrudno się pomylić w tej skompliko-

wanej nomenklaturze i nazwać wielkiego dowódcę wszech

czasów i narodów nie tym tytułem, który mu się podoba,

a tym właśnie, który on ma, ale mu się nie podoba. Wówczas

„Wielki" wpadał w furię: nie jestem pierwszym zastępcą, je-

stem jedynym!!!

Uwzględniając fakty przytoczone wyżej, można się zgo-

dzić: roszczenia do miana jedynego, delikatnie rzecz ujmując,

nie są wystarczająco uzasadnione.

V

Teraz spróbujmy uporządkować tabelę rang. Co jest waż-

niejsze: zastępca Stalina w sprawach partii czy pierwszy za-

stępca w rządzie? Co ma większe znaczenie: zastępca w Pań-

stwowym Komitecie Obrony, pierwszy zastępca ludowego ko-

misarza obrony czy zastępca w Radzie Komisarzy Ludowych?

Odpowiedź na to pytanie uzyskano 30 czerwca 1941 roku.

Tego dnia powstał Państwowy Komitet Obrony - PKO. Był

to „nadzwyczajny najwyższy organ państwowy ZSRR, który

skupiał pełnię władzy w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

Postanowienia PKO miały moc prawa z czasów wojny" (SWE,

tom 2, s. 622)*. „PKO, skupiając pełnię władzy w kraju, kie-

rował przebudową gospodarki zgodnie z wymogami wojny,

mobilizował siły i zasoby kraju, doskonalił strukturę sił

zbrojnych, rozmieszczał kadrę kierowniczą, określał ogólny

charakter wykorzystywania sił zbrojnych podczas wojny, do-

wodził walką narodu radzieckiego na tyłach wroga" (tamże,

tom 7, s. 516). Tym sposobem podczas wojny główne dźwignie

dyktatury - ewidencja i zarządzanie kadrami - przeniosły się

* Sowietskaja Wojennaja Encykłopiedia - Radziecka Encyklope-

dia Wojskowa.

12

Page 10: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

do PKO. Chociaż zasadniczo nic się nie zmieniło: w dalszym

ciągu ten sam towarzysz Malenkow pod mądrym dowódz-

twem towarzysza Stalina wdrażał w życie tę samą nieznisz-

czalną stalinowską zasadę, zgodnie z którą kadry decydują

o wszystkim.

W trakcie wojny wszystkie struktury wojskowe i państwo-

we, jak też organy Związku Radzieckiego, począwszy od Kwa-

tery Głównej Naczelnego Dowództwa, podporządkowane były

decyzjom PKO.

W skład PKO weszli: Stalin jako przewodniczący, Mołotow

jako zastępca oraz Beria, Woroszyłow, Malenkow, Mikojan.

W lutym 1942 roku dokooptowano Wozniesienskiego, Kaga-

nowicza, Mikojana, a w listopadzie 1944 roku - Bułganina. Od

maja 1944 roku zastępcą przewodniczącego PKO był Beria.

W tym „nadzwyczajnym najwyższym organie państwowym

ZSRR, w którym w latach wojny koncentrowała się pełnia

władzy", Stalin miał dwóch zastępców - Mołotowa i Berię.

Marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Konstantyno-

wicz Żukow nie był zastępcą Stalina w PKO. Do tego nadzwy-

czajnego organu państwowego, dowodzącego podczas wojny,

Żukow nie był dopuszczony nawet jako podrzędny członek.

VI

Od dzieciństwa uczono nas, że wojna była sprawiedliwa,

wielka, święta. Podstępny wróg uderzył bez wypowiedzenia

wojny, bez jakiegokolwiek powodu i bez przyczyny. Nie byli-

śmy przygotowani do tego, stąd takie straty, porażki i ofiary.

Istota wojny: naród radziecki bronił swojej ojczyzny. Ludzie

radzieccy jak jeden mąż zgromadzili się wokół rodzimej par-

tii komunistycznej i jej mądrego Komitetu Centralnego. Do

zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną wraz narodem za-

grzewał wielki Stalin.

Po śmierci i zdemaskowaniu Stalina wyjaśniło się, że do

zwycięstwa nad wrogiem naród radziecki zagrzewał nie Sta-

lin, ale oddany myśli leninowskiej Chruszczow.

Po dymisji Chruszczowa historycy odkryli nagle, że do zwy-

13

Page 11: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cięstwa naród radziecki zagrzewał wcale nie Stalin, a nawet

nie Chruszczow, lecz jeszcze bardziej oddany ideałom leni-

nowskim Breżniew. Stalin miał jedną Gwiazdę Bohatera

Związku Radzieckiego; nigdy jej jednak nie nosił, a Breżniew

miał aż cztery takie gwiazdy, które nosił zawsze. Marszałek

Związku Radzieckiego Breżniew był czterokrotnie większym

bohaterem niż Stalin.

Po śmierci Breżniewa doszło do sensacyjnego historycz-

nego odkrycia: do zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną

i cały naród radziecki zagrzewał jednak nie Breżniew, nie

Chruszczow i nie Stalin, ale oddany syn narodu radzieckiego,

wielki Żukow, on - JEDYNY. Jednak jeżeli brać pod uwagę

poprzedników Żukowa grających rolę wybawcy, okazuje się,

że Żukow „jedynym" jest tylko w chwili obecnej i na tym eta-

pie historii.

W rolę Jedynego" przed Żukowem wcielali się już inni.

Żukow jedynie zamyka ten szereg.

Page 12: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 1

Prawda z zastrzeżeniami

Mogę pisać tylko prawdę. Czterokrotnie uhonorowany tytułem

bohatera Związku Radzieckiego marszałek Związku Radzieckiego G. K. ŻUKOW

„Ogoniok" 1988, nr 16, s. 11

I

Za życia Żukowa światło dzienne ujrzało tylko jedno wy-

danie jego wspomnień, w dodatku jednotomowe. „To była

przekonywająca, prawdziwa książka, to była wielka praw-

da o wojnie. Właśnie taką pozostanie na zawsze" („Krasnaja

zwiezda", 12 stycznia 1989 r.).

Pozwolę sobie nie zgodzić się ze zdaniem ulubionej gazety.

„Taka" prawda Żukowa nie pozostanie na zawsze. Ona już

taka nie jest. Co więcej, nie mogła taka pozostać, ponieważ

prawda w naszym wielkim kraju jest najlepsza w świecie.

Najprawdziwsza, najbardziej przodująca, najbardziej progre-

sywna, najbardziej trwała. Nie z tego powodu nasza prawda

jest najbardziej żywotna, że jest twarda jak kamień, prze-

ciwnie. Mamy po prostu giętką prawdę! Elastyczną. Nasza

prawda potrafi przetrwać w każdych warunkach, ponieważ

umiejętnie się do nich dostosowuje. W tym wypadku naukow-

cy użyliby terminu - mutacja. Nasza prawda jest żywotna

i niezniszczalna, gdyż zmienia się wraz z otaczającym ją śro-

15

Page 13: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dowiskiem. Podobnie jak krętek blady. Burżuazyjni lekarze-

-szkodnicy wymyślili coś przeciwko krętkowi i się ucieszyli:

kiła zwalczona!

Za wcześnie się radować, proszę państwa! Nie wypaliło!

Czynniki wywołujące kiłę natychmiast się przestawiły. We-

dług terminologii naukowej - zaadaptowały się, według na-

szej - przeszły reedukację.

W taki właśnie sposób, podobnie do wytrzymałych kręt-

ków, zmienia się nasza wielka prawda o wojnie, ta miano-

wicie, którą przekazał światu wielki strateg wszech czasów

i narodów.

Oświadczając, że Żukowowska prawda jest niezmienna, to-

warzysze z „Krasnoj zwiezdy" coś kręcą. Właśnie oni powinni

wiedzieć, że drugie wydanie Wspomnień i refleksji praktycz-

nie nie ma nic wspólnego z pierwszym, no może oprócz tytu-

łu. Powiem więcej: drugie wydanie całkowicie obala pierwsze.

A trzecie podważa drugie.

Obecnie Żukowowska wielka prawda o wojnie wcale nie

jest taka sama jak wcześniej. Jutro natomiast będzie jeszcze

inna. Zmieniała się i nadal gwałtownie zmienia wprost na

naszych oczach. W tym procesie szczególną rolę przydzielo-

no córce wielkiego stratega - Marii Gieorgiewnie. Właśnie

ona zrobiła wszystko co możliwe, a raczej niemożliwe, aby

książka wielkiego dowódcy z dnia na dzień stawała się coraz

bardziej prawdziwa. W archiwach ojca Maria Gieorgiewna

nieustannie odkrywa coś nowego. Drugie wydanie, opubliko-

wane po śmierci Żukowa, było dwutomowe. Wówczas ogło-

szono: wreszcie, oto ona — prawda historyczna! Tym razem

książka zawiera to, czego przeklęta cenzura nie przepuściła

do pierwszego wydania!

Mijały lata, zmieniały się ustroje. Pojawiały się nowe pro-

blemy i nowe wymagania. Na każdym etapie historii te same

wydarzenia były oceniane i wyjaśniane na nowo. Tymczasem

Maria Gieorgiewna natychmiast znajdowała nowy fragment

lub kilka fragmentów wcześniej wyrzuconych przez cenzurę

i wpisywała do książki. Do tego sprytni współautorzy wycina-

li wszystko, co już nie odpowiadało obecnej chwili, drukowano

nowe wydanie i książka znów była zgodna z duchem czasu.

16

Page 14: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Znów ogłaszano na cały świat: wreszcie, tak oto teraz brzmi

cała prawda!

Okazało się, że Żukow przewidział wszystkie pytania, ja-

kie będzie miała potomność nawet po upływie dziesięcioleci

od jego śmierci. Mało tego, podał odpowiedzi na wszystkie

pytania. Najciekawsze jest jednak to, że odpowiedzi podał

różne. Jeśli dziś społeczeństwo oczekuje od Żukowa jednej

odpowiedzi, to właśnie ją otrzymuje. Tymczasem jeżeli za ja-

kiś czas oficjalne poglądy na tę samą kwestię się zmienią, to

zmieni się też odpowiedź Żukowa.

Gdy tylko trzeba potwierdzić nowy punkt widzenia, na-

tychmiast Maria Gieorgiewna znajduje fragment wycięty

przez cenzurę. Jeżeli nazajutrz rozkażą zmienić punkt widze-

nia na przeciwstawny, to znów fragment ten zostaje zakwali-

fikowany do kategorii nieistniejących.

II

Po śmierci Żukowa jego wspomnienia przeszły drogę od

wydania jednotomowego do dwutomowego. Następnie rozro-

sły się do trzech tomów, później jednak znów skróciły się do

dwóch. Książka skurczyła się sama, wypadły z niej wszystkie

zbędne rzeczy, niepotrzebne i nieaktualne.

W roku 1990 opublikowano wydanie dziesiąte, wyjątko-

we. Okazało się, że wszystko, o czym przedtem pisał Żu-

ków, to kompletna bzdura. Dopiero w dziesiątym wyda-

niu, po upływie ćwierć wieku od śmierci wielkiego stratega,

przed czytelnikiem wreszcie została odsłonięta cała prawda

o wojnie, której za życia nie pozwolono powiedzieć marszał-

kowi.

Pierwsze dziesięć wydań Wspomnień i refleksji - to wielka

prawda. Nie należy jednak jej przypominać. Takie rady dają

osoby cieszące się wielkim autorytetem. Na przykład były mi-

nister obrony ZSRR, ostatni marszałek Związku Radzieckie-

go D. T. Jazów. Dmitrij Timofiejewicz wpisał swoje imię na

karty historii w ten sposób, że upodabniając się do Hitlera,

pięćdziesiąt lat po nim skierował gromady czołgów na Mo-

skwę, chcąc ją zdobyć. Na tym samym, podobnie jak Hitler,

17

Page 15: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

marszałek Związku Radzieckiego Jazów połamał sobie kark.

Jednak w odróżnieniu od Hitlera nie popełnił samobójstwa,

chociaż właściwie powinien. Obecnie dowódca Jazów radzi

młodym oficerom, aby tworzyli własne biblioteczki domo-

we, wypełniając je dziełami Żukowa. Nie byle jakimi jednak.

„Radziłbym im wpierw się zaopatrzyć we wspomnienia tego

wielkiego dowódcy. Jednak nie kupować tych wydań, które

w księgarni pierwsze wpadną w rękę. Polecam ostatnie wy-

dania Wspomnień i refleksji, począwszy od dziesiątego" („Kra-

snaja zwiezda", 2 grudnia 2003).

Miliony książek pierwszych dziewięciu wydań Wspomnień

i refleksji to lamus. Ich miejsce powinno być na śmietniku hi-

storii. Były dobre na inne czasy. A teraz nie ma powodu, by je

trzymać w biblioteczkach domowych. Teraz są inne potrzeby,

zapotrzebowanie na inną prawdę o wojnie.

W swych poglądach marszałek Jazów nie jest osamot-

niony. Podobne wypowiedzi słychać z ust marszałka wojsk

pancernych A. Losika. Jego pochwały pod adresem Żukowa

zaczynają się od rytualnych zapewnień o prawdomówności

tego ostatniego. Te zdecydowane twierdzenia jednak budzą

wątpliwości i podejrzenia. Jeżeli ktoś bije się w piersi, ciągle

mówiąc przy tym o krystalicznej prawdzie, rodzi się reakcja

psychologiczna o diametralnie odmiennym charakterze. Po-

patrzcie na drobnych oszustów w bramach. To ich styl - kłaść

akcent na prawdę. Zresztą, o jakiej prawdomówności Żukowa

może być mowa, skoro opisał wiele operacji wojskowych, jed-

nak ani razu nie wspomniał o stratach?

Uznając książkę Żukowa za prawdziwą, marszałek wojsk

pancernych Łosik natychmiast uściśla, że prawdomówność

Żukowa trzeba przyjąć z pewnymi zastrzeżeniami. „Jest to

prawdziwa książka. Jednak ze względu na koniunkturę po-

lityczną w dziewięciu poprzednich wydaniach książki nie

zamieszczono pewnych faktów (...) Przygotowując dziesiąte

wydanie, wydawnictwo uwzględniło znalezione w tym czasie

uzupełnienia do pierwotnego rękopisu (...) Wspomnienia roz-

rosły się do trzech tomów" („Krasnaja zwiezda", 2 grudnia

2000).

Mówiąc o koniunkturze, warto by podać nazwisko główne-

18

Page 16: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

go koniunkturalisty, a nadmieniając, że wspomnienia kiedyś

rozrosły się do trzech tomów, warto by wyjaśnić niezoriento-

wanym, dlaczego obecnie już na trzy tomy nie wystarczą.

Jeszcze jedno: jaka jest gwarancja, że względów koniunk-

turalnych nie bierze się już pod uwagę? W pierwszych praw-

dziwych-koniunkturalnych wydaniach wyraźnie można się

doszukać chęci wielu autorów i współautorów „najprawdziw-

szej książki o wojnie", by dogodzić władzy, uchwycić jej życze-

nia i gorliwie zaspokoić. Czyżby dążenie to nie było zauważal-

ne w ostatnich wydaniach? Czyżby dziś książka nie odpowia-

dała oficjalnej wykładni ideologicznej chociaż trochę?

III

Sam Żukow doskonale zdawał sobie sprawę, że wielka, ale

wczorajsza prawda nie jest nikomu potrzebna. Wiedział, że

historia ciągle będzie pisana na nowo. Uważał, że tak trzeba.

Sam był gorliwym stalinowcem, dopóki jego idol był zdrów.

W oficjalnym dokumencie nazywał siebie „sługą wielkiego

Stalina". Za Chruszczowa modne było być anty stalinowcem.

I Żukow zmienił front. Bez niego nie mógł się odbyć XX Zjazd

KPZR ani żadne publiczne demaskowanie Stalina. Za Breż-

niewa kult Stalina odrodził się na tyle, na ile było to możliwe.

I znów Żukow stał się wiernym stalinowcem. Potwierdzenie

tego można znaleźć, czytając Wspomnienia i refleksje wydane

za Breżniewa. Tymczasem w czasach pierestrojki na nowo

kazano kopać Stalina. I stosunek (już nieżyjącego) Żukowa

wobec Stalina po raz czwarty się zmienił. Czytajcie Wspo-

mnienia i refleksje wydane za Gorbaczowa. Za każdym ra-

zem Żukow wykonuje zwrot o 180 stopni. Mam wiatrowskaz

na dachu, ale on się nie kręci z taką dokładnością. Wiatr go

odwraca to tu, to tam. Ale żeby tak dokładnie o 180 stop-

ni - nigdy nie zauważyłem.

Sam Żukow mówił: „Za Stalina była jedna historia, za

Chruszczowa — druga, teraz - trzecia. Ponadto historiografia

nie może stać w miejscu, ona się ciągle rozwija, pojawiają się

nowe fakty, świadomość pewnych spraw się pogłębia i zostają

one przewartościowane. Trzeba iść z duchem czasu, aby nie

19

Page 17: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pozostać w tyle. Z drugiej strony za wcześnie jeszcze mówić

o wielu rzeczach" („Ogoniok" 1988, nr 16, s. 11).

Wypowiedź dotycząca ducha czasu jest po prostu uro-

cza. Zgodnie z tą zasadą wspomnienia nieżyjącego Żukowa

są w cudowny sposób odnawiane. Za każdym razem odpo-

wiadają one duchowi czasu. Oto przykład. W pierwszym wy-

daniu wspomnień, opublikowanym za życia Żukowa, czyta-

my: „Bez względu na ogromne trudności i straty, w ciągu

czterech lat wojny przemysł radziecki wyprodukował nie-

wiarygodną ilość broni - prawie 490 tysięcy dział i moździe-

rzy, ponad 102 tysiące czołgów oraz dział samobieżnych,

przeszło 137 tysięcy samolotów" (Wspomnienia i refleksje,

Moskwa 1969, s. 237). Przy czym autor nie podaje żadnych

źródeł. Tymczasem w wydaniu trzynastym, Moskwa 2003,

s. 252, ta sama wypowiedź, jednak liczby inne: 825 tysięcy

dział i moździerzy, ponad 103 tysiące czołgów oraz dział sa-

mobieżnych, przeszło 134 tysiące samolotów. Podane źród-

ło: Sowietskaja wojennaja encyklopedia, Moskwa 1976, t. 2,

s. 66.

Między pierwszym a trzynastym wydaniem niezgodność

w liczbie czołgów i dział samobieżnych wynosi tysiąc sztuk.

Rozbieżności dotyczące samolotów są jeszcze większe. W pierw-

szym wydaniu —137 tysięcy tylko samolotów bojowych, w trzy-

nastym - 134 tysiące bojowych, transportowych, szkolenio-

wych i innych. Dane dotyczące produkcji dział powalają z nóg:

w pierwszym wydaniu „prawie 490 tysięcy dział i moździe-

rzy", w trzynastym - 825 tysięcy. Różnica wynosi 335 tysięcy

sztuk! Trzecia część miliona. W przeliczeniu to 55 833 baterie

artyleryjskie, jeżeli są sześciodziałowe. Jeżeli czterodziałowe,

to aż 83 750. Jeśli do obsługiwania każdego działa i moździe-

rza, opuszczonego przez Żukowa w wydaniu pierwszym, prze-

znaczyć średnio pięcioosobową załogę, trzeba by było półtora

miliona artylerzystów, uwzględniając wszystkich, którzy tym

ogromem artylerii dowodzili, a więc: dowódców plutonów, ba-

terii, dywizjonu, pułku, brygady i dywizji. Ponadto jeśli brać

pod uwagę stan osobowy sztabów artyleryjskich, baterii kie-

rujących, oddziałów łączności, kierowców ciągników artyle-

ryjskich itp., to liczba ta wynosi grubo ponad dwa miliony.

20

Page 18: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Czyżby Żukow o tym nie wiedział? Czyżby dowodził, nie ma-

jąc najmniejszego pojęcia czym?

Najciekawsze w tym wszystkim jest odsyłanie do źródła.

Redaktorzy tomu mogli przecież rzetelnie napisać, że Żukow

nie znał się na kwestiach wojskowych, wojną się nie intere-

sował, o wojnie nie wiedział nic, a teraz odkryto inne liczby.

Co więcej, redaktorom trzeba było wskazać źródła nowszych

badań. Jednak nie! Narracja prowadzona jest w imieniu Żu-

kowa. I to właśnie marszałek w jednym wydaniu mówi jed-

no, w drugim - drugie, w trzecim - trzecie, w trzynastym -

trzynaste, cytując książki, których nigdy nie czytał, których

po prostu nigdy nie mógł czytać. Drugi tom SWE, na którą

w tym wypadku powołuje się Żukow, podpisano do druku

20 lipca 1976 roku. Czyli dwa lata, miesiąc oraz dwa dni po

jego śmierci. Żaden tom tej encyklopedii za życia Żukowa się

nie ukazał. W chwili jego śmierci pierwszy tom nie tylko nie

był podpisany do druku, ale nawet nie był oddany do składu.

Natomiast ostatm tom podpisano do druku sześć lat po odej-

ściu wielkiego stratega.

W taki oto sposób nieboszczyk idzie z duchem czasu.

W tym dążeniu Żukow zdecydowanie przesadził. Osądźcie

sami: Gieorgij Konstantynowicz odsyła nas do czwartego

tomu Historii drugiej wojny światowej 1939-1945. Jednak on

również został wydany dopiero po śmierci Żukowa.

IV

I jeszcze to.

Od czasów Stalina oficjalnie zatwierdzona została perio-

dyzacja wojny. Zgodnie z nią, pod koniec 1941 roku pod Mo-

skwą Armia Czerwona starła na proch mit o niepokonanej

armii hitlerowskiej, natomiast pod koniec 1942 roku pod Sta-

lingradem w wojnie nastąpił zdecydowany przełom. Blisko

pół wieku w szkołach i na uniwersytetach, w książkach i fil-

mach dokumentalnych, w akademiach wojskowych i szkołach

oficerskich, w artykułach prasowych i filmach fabularnych

powtarzano tę formułę: pod Moskwą - rozwiano mit, po roku,

pod Stalingradem - zdecydowany przełom.

21

Page 19: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Minęło pół wieku i ustalono pewne nieścisłości. Odkryto,

że podczas bitwy pod Stalingradem Żukow znajdował się na

całkiem innym froncie. Dowodził tam tzw. operacją „odwra-

cającą uwagę", nieudolnie zresztą i bez rezultatu. Do tych

działań zgromadzono dwukrotnie większe siły niż do kontr-

ataku pod Stalingradem. A to było naruszeniem wszelkich

zasad strategii. Na głównym odcinku, tam gdzie ważą się losy

wojny, gdzie planowany jest przełom w toku wojny, powinny

się znajdować siły główne, natomiast na drugorzędnym od-

cinku - drugorzędne. Jeżeli na operację odwracającą uwagę

przeznaczono większe siły niż na główną, to kwalifikuje się to

jako przestępstwo.

Ponadto pod koniec 1942 roku na odcinku rżewskim armia

niemiecka jedynie się broniła. Tymczasem Żukow dokonywał

tam operacji odwracającej uwagę. Jednak do obrony potrzeb-

ne są małe siły, do ataku natomiast duże. Wychodzi więc na

to, że zmasowanym atakiem Armii Czerwonej Żukow „odwra-

cał uwagę" małych sił armii niemieckiej.

Dla dowództwa radzieckiego sukces pod Stalingradem był

niespodzianką. Otoczono wówczas dwadzieścia dwie dywizje

wroga, na co nikt nie liczył. Zakładano bowiem otoczenie trzy-

krotnie mniejszej liczby wojsk nieprzyjaciela. Otóż, aby pro-

wadzić tylko działania wspierające przy otaczaniu siedmiu

niemieckich dywizji pod Stalingradem, Żukow na innym od-

cinku dowodził potężną operacją odwracającą uwagę z udzia-

łem dwudziestu dziewięciu armii ogólnowojskowych,

uderzeniowych, pancernych i lotniczych. Do operacji tej Żu-

ków zgromadził 1,9 miliona żołnierzy i oficerów, 3300 czoł-

gów, 1100 samolotów. W wyniku tych działań stracił 1850

czołgów, ponad tysiąc samolotów, kilka tysięcy dział i moź-

dzierzy, wystrzelił milion pocisków, położył w szpitalach po-

lowych i złożył w ziemi pięćset tysięcy żołnierzy i oficerów,

wykrwawiając najlepsze jednostki Armii Czerwonej.

Operacja „odwracająca uwagę" pod dowództwem Żukowa

odbywająca się w rejonie Rżewa wygląda na jeszcze bardziej

dziką na tle wcześniejszych wydarzeń. Mówiono nam, że pod

koniec 1941 roku Żukow proponował Stalinowi skupić główne

siły na jednym Froncie Zachodnim. Jednak „głupi" Stalin roz-

22

Page 20: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dysponował siły na wielu odcinkach i frontach, goniąc tuzin

zajęcy. Dlatego bitwa pod Moskwą miała dla Armii Czerwo-

nej krwawy finał i nie przyniosła znaczących efektów. Nie-

którzy wierzą w te opowiastki. Lecz pod koniec 1942 roku

zdarzyła się podobna sytuacja: wszystkie siły trzeba było rzu-

cić na jeden główny, decydujący odcinek frontu. Mógł to być

Stalingrad. Właśnie tam można było odnieść wielkie zwycię-

stwo. Tymczasem operacja stalingradzka odniosła niebywały

sukces propagandowy, natomiast z punktu widzenia strate-

gii zakończyła się bez szczególnego blasku sławy. Do niewo-

li trafiła tylko jedna zwyczajna armia niemiecka. A przecież

można było otoczyć pięć armii, z których dwie były pancerne.

Wszystkie pięć armii bez większego wysiłku można było trzy-

mać w pierścieniu, a pułapkę zamknąć pod Rostowem, gdzie

prawie nie było wojsk niemieckich.

Latem 1942 roku niemieckie siły pancerne wbiły się klinem

daleko, aż do podgórza Kaukazu. Nie miały jednak paliwa na

drogę powrotną. Wystarczyło tylko odciąć wąski korytarz pod

Rostowem, wówczas cały front niemiecki od Morza Białego do

Czarnego by się załamał. I to w styczniu 1943 roku. Chodzi

o to, że po stracie pięciu armii dziura w obronie niemieckiej

byłaby tak samo wielka jak ta w stalowym kadłubie Titani-

ca. Rozstrzygnięcie losów wojny byłoby wtedy kwestią kilku

miesięcy, jeśli nie tygodni. Zadana w okolicach Stalingradu

rana była ciężka, natomiast cios pod Rostowem byłby śmier-

telny. Siły Armii Czerwonej zostały jednak rozproszone na

ogromnych przestrzeniach na kilku frontach. Dziwne, że tym

razem Żukow nie protestował, nie żądał od Stalina skupienia

sił na jednym decydującym odcinku: albo siły główne zgru-

pować pod Stalingradem, a później iść na Rostów, albo nie

prowadzić kontrnatarcia pod Stalingradem, tylko wszystkie

siły rzucić na Front Zachodni, w okolice Rżewa.

Operacji w okolicach tego nadwołżańskiego miasta Żukow

nie uważał za odwracającą uwagę, nawet tak jej nie nazywał.

7 stycznia 1964 roku wysłał list do pisarza W. D. Sokołowa,

opisujący przygotowania do rżewsko-wiaźmińskiej operacji

w listopadzie 1942 roku: „...Trzeba było pilnie przygotować

i przeprowadzić operację nacierającą naszego wojska. W oko-

23

Page 21: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

licy Wiaźmy trzeba było odciąć zgromadzone rżewskie siły

nieprzyjaciela. Do operacji zaangażowano siły Frontów: Kali-

nińskiego i Frontu Zachodniego (...) pojechałem do Purkajewa

i Koniewa przygotować kontrnatarcie Frontu Kalinińskiego

z okolic położonych na południe od [miejscowości] Biełyj oraz

Frontu Zachodniego z okolic położonych na południe od Sy-

czewki, naprzeciw uderzeniu sił Frontu Kalinińskiego. Okre-

śliwszy siły i skład wojska niezbędnego do zaangażowania

w plan likwidacji ugrupowań na odcinku Rżew—Syczew—Bie-

łyj, bezzwłocznie skierowałem się do sztabu dowodzącego

Frontem Kalinińskim" (Gieorgij Żukow, Stienogramma oktia-

brskogo (1957 g.) plenuma CK KPSS i drugije dokumienty,

Moskwa 2001, s. 511).

W okolicach Rżewa przygotowywano natarcie na pod-

stawie takiego samego planu jak pod Stalingradem, tylko

z większym rozmachem. Front Kaliniński i Front Zachod-

ni podczas schodzących się uderzeń miały zgnieść „występ

rżewski" i przełamać obronę niemiecką. Grupy uderzeniowe

powinny były się spotkać na głębokich tyłach wroga, zamy-

kając pierścień okrążenia wokół sił niemieckiej Grupy Armii

Centrum. Żukow pisał o operacji jako mającej decydujące

znaczenie. Przyznawał, że był jej inicjatorem, sam określał

liczbę i skład wojsk do jej realizacji, sam ją przygotowywał

i przeprowadzał.

Gdy Żukow pisał ów list, wszystko, co dotyczyło strat Ar-

mii Czerwonej podczas wojny, było obwarowane największy-

mi tajemnicami państwowymi i wojskowymi. Dlatego bez

skrępowania mógł opowiadać o swoich pomysłach i planach.

Nie mówił tylko o wynikach. Pominął również milczeniem to,

że otoczenie wojsk niemieckich i tak się nie udało.

Kiedy po upadku Związku Radzieckiego wyszły na jaw

dane o stratach przy zupełnych brakach wyników, tę wsty-

dliwą operację szybko zaliczono do kategorii odwracających

uwagę. Niby od początku tak było zaplanowane: zrobić dużo

hałasu, postrzelać, Niemców postraszyć.

Lecz nie w tym problem. Otóż pod Stalingradem nastąpił

zdecydowany przełom w wojnie (niechby nawet o wydźwię-

ku propagandowym), lecz Żukowa tam nie było. W Moskwie,

24

Page 22: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

skąd nadchodziły rozkazy, też go nie było. Nagle okazało się,

że brakuje powiązania między dwoma aksjomatami: „naj-

większy strateg wszech czasów i narodów" i „zdecydowany

przełom w największej z wojen".

Jak to możliwe? Jak powiązać przełom w wojnie i osobisty

weń wkład stratega?

Długo się głowili mądrzy ludzie, ale wymyślili. U nas po-

trafią.

Rozwiązanie znaleźli następujące: wprowadzić nową ofi-

cjalną periodyzację wojny.

Pod Stalingradem - zdecydowany przełom, temu się nie

da zaprzeczyć, tego nie da się zmienić. A wtedy tak: nadal

będziemy uważać, że do zdecydowanego przełomu doszło pod

Stalingradem w listopadzie 1942 roku, natomiast rok wcze-

śniej, pod Moskwą, należy datować POCZĄTEK ZDECYDO-

WANEGO PRZEŁOMU!

I to wszystko. W 1941 roku pod Moskwą Żukow był obec-

ny. Właśnie wówczas pod jego genialnym dowództwem osią-

gnięto najważniejszy cel: ZAPOCZĄTKOWANIE ZDECYDO-

WANEGO PRZEŁOMU. Natomiast kto rok później pod Sta-

lingradem dokończył dzieła - nie jest istotne. Najważniejsze,

kto je zapoczątkował. Najważniejsze, że udało się doczepić

Żukowa do zdecydowanego przełomu.

Lecz wcale nie to jest najciekawsze.

Najbardziej kuriozalne jest to, że nieżyjący Żukow we

wspomnieniach wyraźnie zareagował na zmiany. Przez dwa-

dzieścia jeden lat w dziewięciu wydaniach pisał, że pod Mo-

skwą, w grudniu 1941 roku, został rozwiany mit, lecz w dzie-

siątym, „najprawdziwszym" wydaniu nieżyjący Żukow nagle

oświadczył, że wcale nie rozwiał mitu, lecz zapoczątkował

zdecydowany przełom w wojnie.

V

Spieszę zameldować, że w czarodziejskiej transformacji

wspomnień największego dowódcy wszech czasów i narodów

ja również miałem swój udział. Ja też przyłożyłem do tego

rękę.

25

Page 23: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W historiografii komunistycznej przyjęto wojnę przeciwko

Hitlerowi nazywać „Wielką", a nawet „Ojczyźnianą". Nazwy

te komuniści piszą dużymi literami. A nazwę „druga wojna

światowa" - małymi. W ten sposób podkreślano szczególne

znaczenie wojny na radziecko-niemieckim froncie i zupełną

jej nieważność na innych. Niejednokrotnie przypominałem

uczonym (np. w 2 rozdziale Samobójstwa), że jest to nazwa

własna, którą trzeba pisać dużymi literami. Ponadto: wojna

Związku Radzieckiego przeciwko Niemcom to część drugiej

wojny światowej. Niemożliwe więc, aby część była większa od

całości. Jeżeli część zasługuje na pisownię dużą literą, proszę

i całość dużymi literami uhonorować.

Nikt się nie sprzeczał, jednak z czasem termin „druga woj-

na światowa" w oficjalnej prasie komunistycznej zaczęto pi-

sać jak trzeba — dużymi literami. Po dwudziestu pięciu latach

od swej śmierci Żukow również się dostosował, złapał ducha

czasu i teraz bezwzględnie przestrzega zasad ortografii języ-

ka rosyjskiego.

VI

Szokuje wypowiedź Żukowa o tym, że „o wielu rzeczach

mówić jednak za wcześnie". Niby o czym za wcześnie? Woj-

na się skończyła, wróg zwyciężony, o czym nie można mówić?

I dlaczego? Żukow zmarł po trzydziestu trzech latach od in-

wazji niemieckiej, nie opowiedziawszy nic nowego o wojnie.

Wszystko, co zostało opublikowane w jego wspomnieniach,

było znane już przedtem, wydane przez innych autorów. I je-

żeli w ostatnich wydaniach książki Żukowa pojawiają się

nowe fragmenty, to takie one są tylko dla Wspomnień i re-

fleksji. Wszystkie „nowe" fragmenty starannie przepisano

z cudzych książek. Nawet ze SWE. Sam Żukow jednak żad-

nych tajemnic nie ujawnił.

W takim razie, jak należałoby łączyć deklarację wielkiego

dowódcy, że mówi prawdę i tylko prawdę, z jego wylewną wy-

powiedzią o tym, że czas mówienia prawdy jeszcze nie nastał?

Po co zrzucać na cenzurę, skoro sam nie potrafi mówić bez

krętactwa? Niepełna prawda to nieprawda, czyli kłamstwo.

26

Page 24: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Utajnienie prawdy historycznej to przestępstwo przeciwko

własnemu narodowi. Naród, który nie zna własnej historii,

jest skazany na porażki, zwyrodnienie i wymieranie.

Swoją, delikatnie mówiąc, nadmierną gadatliwością i nie-

poskromioną paplaniną Żukow nieświadomie wyrządził szko-

dę władzy komunistycznej. Twierdząc, że na wojnie działo się

coś takiego, o czym nie warto wspominać, zadał śmiertelny

cios terminowi komunistycznemu „Wielka Wojna Ojczyźnia-

na". Rzeczywiście, co to za „Wielka Wojna", skoro wielki stra-

teg nie radzi wnikać w jej szczegóły?

Jeżeli, według Żukowa, po upływie jednej trzeciej wieku

nie przyszedł ten szczęśliwy czas, kiedy można mówić prawdę

o wojnie, to kiedy on nastanie? Gdy wszyscy świadkowie odej-

dą do innego świata? Kiedy wszystkie archiwa zostaną wy-

czyszczone i z „braku potrzeby" zostanie spalone wszystko, co

zbędne, nieaktualne, nieodpowiadające historycznej chwili?

VII

W drugim wydaniu Wspomnień i refleksji wzmocniono sta-

nowisko Żukowa co do tego, że prawdy o wojnie mówić nie

wolno: „Ze zrozumiałych przyczyn nie będę poruszał kwestii,

o których mowa może wyrządzić szkody obronności kraju"

(Wspomnienia... Moskwa 1975, tom 1, s. 313).

Opublikowano to po trzydziestu latach od zakończenia

wojny i ponad jednej trzeciej wieku po niemieckim ataku.

O, wielki strażniku naszego bezpieczeństwa! Cóż to są za

wielkie tajemnice? Wycofane z pola walki czołgi, zarośnięte

pokrzywami i zniszczone wybuchami umocnienia, osypujące

się okopy i transzeje, zdemobilizowane korpusy, armie i fron-

ty. Hitlera dawno już nie ma i Stalina też, nasi kombatanci

w większości już poumierali... a wielkie tajemnice pozostały.

Jeśli się je ujawni, obronności Związku Radzieckiego zostanie

wyrządzona szkoda i obniży się zdolność bojowa armii!

Minęło kolejne trzydzieści lat. Podobny do gnijącego tru-

pa Związek Radziecki ostatecznie uległ rozkładowi. Główna

przyczyna: w kraju zdecydowanie zabroniono mówić prawdę.

Dozwolono jedynie kłamać. Wszystko, od dołu do góry, prze-

27

Page 25: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

siąknęło kłamstwem. Okłamując naród w każdej sprawie,

rządzący sami zostają owładnięci wiarą we własne wymysły.

Trzeba jednak podejmować decyzje i oni je podejmowali...

opierając się na fałszywych wyobrażeniach o otoczeniu. A sko-

ro tak, to i decyzje ich nie mogą być prawidłowe.

Historia radziecka, przede wszystkim historia militarna,

okryta jest nieprzeniknioną warstwą kłamstwa. Od śmierci

Żukowa minęły trzy dziesięciolecia, a oficjalni pismacy i tak

nie odkryli niczego nowego. Tymczasem milionami idą coraz

to nowe i nowe nakłady Żukowowskich dzieł. I w każdym

z nich, niczym młotem po naszych głowach, bije apel: nie po-

ruszać kwestii, „których ujawnienie może wyrządzić szkody

obronności"... Związku Radzieckiego.

Dla pismaków z Kremla wspomnienia Żukowa to podsta-

wa i niepodważalny fundament historii wojny. Oni bez skru-

pułów powołują się na Wspomnienia i refleksje, chociaż wie-

dzą, że są tematy - i to sporo, jak twierdził sam Żukow - któ-

rych w ogóle nie wolno poruszać. Prawdy o wojnie opowiadać

nie wolno, bo jeszcze przypadkiem, jak uczył Żukow, można

by wyrządzić krzywdę obronności Związku Radzieckiego, któ-

ry już nie istnieje.

Mam pytanie do wszystkich obrońców Żukowa: wyjaśnij-

cie, co miał na myśli największy strateg! Określcie te zabro-

nione tematy, których zdaniem marszałka nie wolno oma-

wiać. Niech tak będzie, skoro nie wolno, to nie będziemy tego

robić. Tylko nazwijcie je! Skądże mamy wiedzieć, o czym moż-

na mówić, a co nie podlega dyskusji?

O czym to niby za wcześnie mówić po dziesięcioleciach,

które upłynęły od czasów wojny? O batalionach karnych? Jak

widać, na wojnie Żukow „karnistów" nie spotykał i o takich

nie słyszał. We wspomnieniach on tych niewolników wojny

nie wspomina. Naród jednak wiedział o tym i bez Żukowa.

Może nie nadszedł jeszcze czas, by mówić o tym, że narody

Związku Radzieckiego kwiatami witały hitlerowców? Żukow

o tym nie wspominał. Wiedzieliśmy jednak o tym z opowieści

świadków. Po rządach Lenina i Stalina mieszkańcy Związku

Radzieckiego każdego najeźdźcę uważali za wyzwoliciela.

O czym jeszcze za wcześnie mówić? O stratach? Żukow

28

Page 26: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nigdzie ani słowem nie wspomniał o stratach Armii Czerwo-

nej. Jednak i bez Żukowa naród wiedział, że były one wprost

niewyobrażalne. Sumienni badacze oszacowali straty. Ich

liczba znacznie przewyższała 7 milionów ogłoszonych za Sta-

lina, 20 - za Chruszczowa, i 27 za Gorbaczowa. (Za rządów

tego ostatniego do stalinowskiej liczby dodali chruszczowow-

ską i otrzymali nową, najprawdziwszą).

Trudno zrozumieć stanowisko wydawców wspomnień Żu-

kowa. Elementarna uczciwość nakazuje wyrobienie pieczątki

o treści: „O wielu rzeczach mówić jednak za wcześnie. Żukow"

i odbijać ją grubą, czerwoną czcionką w poprzek każdej ze

stron jego wspomnień.

Oświadczenie Żukowa, że nie nadszedł jeszcze czas na

mówienie prawdy, jest głównym argumentem przeciwko jego

książce Wspomnienia i refleksje. Po takim oznajmieniu uczci-

wy człowiek nie napisałby ani słowa więcej albo napisałby

wszystko, o czym myśli, wszystko, co uważa za prawdę, za-

pakowałby w szklane, trzylitrowe słoiki, zalakował i zakopał

we własnym sadzie. Do tego trzeba by było napisać list do po-

tomności: prawdy o wojnie z XX wieku mówić nie pozwalam,

ale zachowałem ją dla was, oto ona, czytajcie! Żukow jednak

ogłosił, że nie nadszedł czas na mówienie prawdy, i podpisał

się pod maszynopisem liczącym 700 stron.

Zastanówmy się: skoro w tekście nie ma prawdy o wojnie,

czym wobec tego jest on wypełniony? Jeżeli prawda odpada,

to co pozostaje?

Oświadczenie Żukowa jest głównym świadectwem na ko-

rzyść Lodolamacza. Krytyków proszę, by mnie nie niepokoili

i nie naprzykrzali mi się, dopóki nie zostanie opublikowana

lista tematów zakazanych, na których omawianie, zdaniem

Żukowa, nie nadszedł czas.

Page 27: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 2

O rzeczywistych poglądach wielkiego dowódcy

Państwo totalitarne zawiaduje myślami, ale nie umac-

nia ich. Ustanawia niepodważalne dogmaty i zmienia

je z dnia na dzień. Oto wyrazisty, brutalny przykład:

każdy Niemiec do września 1939 roku powinien był od-

nosić się do bolszewizmu rosyjskiego ze zgrozą i obrzy-

dzeniem - od września 1939 roku z kolei powinien był

przejawiać wobec niego zachwyt i sympatię. Jeżeli Rosja

i Niemcy wypowiedzą sobie wojnę - co może się zdarzyć

w najbliższych latach — my będziemy świadkami nagłego

zwrotu o 180 stopni. Czy jest sens podkreślać, co z tego

wynika dla literatury? GEORGK ORWELL, Literatura i totalitaryzm

tekst z audycji emitowanej przez BBC 19 czerwca 1941 r.

Samodoskonalenie się tekstów Żukowowskich jak za do-

tknięciem czarodziejskiej różdżki mnie osobiście wprawia

w zachwyt i drżenie. Przykład z początkowego okresu wojny.

W terminologii radzieckiej grupa kilku armii nazywana

jest frontem. W czerwcu 1941 roku na granicach zachodnich

Związku Radzieckiego rozmieszczono pięć frontów: Północny,

Północno-Zachodni, Zachodni, Południowo-Zachodni i Połu-

dniowy. Jako centrum budowy strategicznej obrano Front

30

Page 28: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zachodni składający się z czterech armii polowych. Podczas

pierwszych dni wojny został on okrążony i rozbity w okoli-

cach Mińska. Przestały istnieć wszystkie cztery armie tego

frontu. Na początku lipca, kosztem rezerw strategicznych,

Stalin otworzył nowy Front Zachodni, ten jednak również zo-

stał okrążony. I znów poległy cztery armie, tyle że tym razem

w okolicach Smoleńska. A to przecież główny odcinek strate-

giczny wojny.

Jako odpowiedzialny za pierwsze okrążenie został wska-

zany dowódca Frontu Zachodniego generał armii D. G. Paw-

łów. Rozstrzelano go, a wraz z nim nie tylko generałów armii,

ale też wszystkich w pobliżu: począwszy od dowódcy sztabu

Frontu do naczelników składów medycznych, laboratoriów

weterynaryjnych i naczelnika Wojentorgu (sieci sklepów woj-

skowych), zaopatrujących żołnierzy w igły, guziki, pastę do

butów itp.

Kogo w takim razie rozstrzelać za drugie okrążenie Fron-

tu Zachodniego? Czy zarzucić te same błędy nowemu dowódz-

twu i sztabowi? Po raz drugi taki manewr się nie uda. Zarów-

no za pierwszym, jak i za drugim razem polecenia dla Frontu

Zachodniego kierowane były ze Sztabu Generalnego, od jego

genialnego dowódcy - generała armii Żukowa.

Stalin zdymisjonował Żukowa i pozbawił go funkcji szefa

Sztabu Generalnego. Za tym powinna była iść jedyna możli-

wa w podobnych przypadkach kara. Za „genialne" planowa-

nie, za utratę ośmiu armii Żukowowi należałoby wymierzyć

najwyższą karę - rozstrzelać. Zasłużył bowiem na to.

W 1953 roku aresztowany marszałek Związku Radziec-

kiego Ł. P. Beria skierował do kremlowskich wodzów kilka

listów. Oprócz innych informacji zawarta w nich była dosyć

ciekawa kwestia: w lipcu 1941 roku Beria uratował Żukowa

od rozprawy stalinowskiej. A dwanaście lat później sam Beria

siedział w głębokich podziemiach i czekał na rozstrzelanie.

Nie miał nic do stracenia i nie musiał kłamać. Przeciwnie,

jawne kłamstwo mogło tylko pogorszyć jego położenie — po-

wiedziano by: to ty jeszcze łżesz?!

Otóż w 1953 roku aresztowany Beria przypomniał Żuko-

wowi: przecież uratowałem ci życie w 1941 roku!

31

Page 29: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Jednak czego warta jest już wyświadczona przysługa?

Żukow, rzecz jasna, o wybawcy swym nawet nie wspomniał

i palcem nie kiwnął, by go ratować.

II

11 grudnia 1941 roku, podczas wystąpienia w Reichstagu,

Hitler przedstawił liczby: w ciągu pięciu miesięcy wojny, od

22 czerwca do 1 grudnia, zdobyto i zniszczono 17 332 radziec-

kie samoloty bojowe, 21 391 czołgów, 32 541 dział, do niewoli

dostało się 3 806 865 radzieckich żołnierzy i oficerów. Liczby

te nie mówią o zabitych, rannych i tych, którzy szukali schro-

nienia w lesie.

Przez pół wieku marszałkowie radzieccy nazywali te licz-

by wymysłami Goebbelsa i bredniami opętanego Fuhrera.

Obraz jednak stopniowo się rozjaśniał i odsłaniał. Z bie-

giem lat oficjalnie przyjęte liczby określające straty Armii

Radzieckiej w roku 1941 ciągle rosły, aż do chwili, gdy nie-

mal się zbiegły z liczbami, o których mówił Hitler. Obecnie

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej ustalił

i oficjalnie uznał, iż w ciągu pierwszych pięciu miesięcy wojny

Armia Czerwona straciła w postaci jeńców blisko cztery mi-

liony żołnierzy i oficerów, 20 500 czołgów, 17 900 samolotów

bojowych, 20 tysięcy dział. Jednym słowem, cała kadra Armii

Czerwonej była zabita, rozgromiona lub wzięta do niewoli.

Oprócz tego wróg zdobył 85 procent mocy radzieckiego prze-

mysłu zbrojeniowego. Stalinowi pozostali jedynie rezerwiści

i 15 procent zakładów zbrojeniowych.

To był najstraszniejszy i najbardziej potężny pogrom w hi-

storii ludzkości. Hańba była tym większa, że stało się to na

własnej ziemi, gdzie, jak wiadomo, nawet ściany pomagają.

Wstyd nie do zniesienia ogarniał na samą myśl, że wróg miał

siedmiokrotnie mniej samolotów, sześć i pół raza mniej czoł-

gów, że nacierające oddziały wojsk niemieckich liczyły od pół-

tora do dwóch milionów żołnierzy.

Działania bojowe Armii Czerwonej planował Sztab Gene-

ralny, na którego czele stał generał armii Żukow. Winy swej

za tak niebywałą i niewiarygodną porażkę Żukow nie uzna-

32

Page 30: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wał. Przeciwnie, uważał, że jest największym dowódcą XX

wieku. Za winnych uznawał wszystkich: od szeregowych po

wodza naczelnego, od robotników w zakładach zbrojeniowych

po konstruktorów broni i członków rządu. Bez winy był tylko

szef Sztabu Generalnego.

Żukow przedstawił sprawę w takim świetle, że latem 1941

roku nie było za co go rozstrzelać. Nawet odwołać ze stano-

wiska szefa Sztabu Generalnego nie było za co. Według niego

wszystko wyglądało wspaniale. Z jego opowieści wynika, że

Stalin wcale nie zdjął go ze stanowiska szefa Sztabu General-

nego. Po prostu... on sam poprosił o dymisję.

W liście do pisarza W. D. Sokołowa z 2 marca 1964 roku

Żukow opisał ten fragment (Gieorgij Żukow, Dokumienty,

Moskwa 2001, s. 516). Otóż rozstał się on ze stanowiskiem

szefa Sztabu Generalnego nie dlatego, że cała strategia obro-

ny na linii od Bałtyku do Morza Czarnego się zawaliła. I nie

dlatego, że Front Zachodni został okrążony i zniszczony, a no-

wy front - wskutek genialnego planowania Żukowa i powta-

rzania przezeń tych samych błędów — natychmiast się zała-

mał, otwierając Hitlerowi drogę na Moskwę. Przyczyna dy-

misji, jeżeli wierzyć Żukowowi, tkwi w czym innym. Stalin

rzekomo pozwolił sobie na rozmowę z wielkim Żukowem nie-

dozwolonym tonem. Tego wierny zasadom Żukow nie zdzier-

żył. Właśnie wtedy oznajmił Stalinowi: „Nie mam tu nic do

roboty. Proszę mnie zwolnić ze stanowiska szefa Sztabu Ge-

neralnego!"

Tymczasem Stalin (jeżeli brać te opowieści serio) wcale

nie miał zamiaru dymisjonować Żukowa. Próbował łagodzić:

„Proszę się nie gorączkować". W końcu jednak się zgodził: „No

dobrze, niech tak będzie, zdejmę was ze stanowiska".

Wygląda więc na to że nie było powodów do odsunię-

cia i rozstrzelania Żukowa! A przecież za klęskę z 22 czer-

wca Żukow zasłużył na sto rozstrzelani A niby za nowe okrą-

żenie pod Smoleńskiem nie zasłużył na haniebną egzeku-

cję?!

33

Page 31: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

Minęło pięć lat i w pierwszym wydaniu wspomnień scena

ta została ulepszona. Jest opisana inaczej. Ponadto dodano,

że Stalin nie był zły na wielkiego stratega. Zwolniwszy Żu-

kowa z obowiązków szefa Sztabu Generalnego, natychmiast

usiadł, aby się napić herbaty. I Żukowa zaprosił, aby usiadł

obok. Żukow jednak nie miał ochoty na Stalinowską herbatę.

W drugim wydaniu fragment znów został nieco zmieniony.

Stalin, dymisjonując Żukowa, zwraca się do niego z pochwałą:

„Macie spore doświadczenie w dowodzeniu wojskiem w sytua-

cjach bojowych" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1975, tom

1, s. 358). Żyjący Żukow nie wspominał o podobnych kom-

plementach. Natomiast nieżyjący zreflektował się i dodał do

wspomnień Stalinowską pochwałę.

Scena ta (zresztą tak samo jak i inne) przechodziła dalsze

transformacje. W dziesiątym, „najbardziej prawdziwym" wy-

daniu zdenerwowany Stalin, dymisjonując Żukowa, rzuca mu

obelgę... która brzmi jak największa pochwała: „Poradziliśmy

sobie bez Lenina, i bez was tym bardziej sobie poradzimy".

Innymi słowy, dla Stalina Lenin i Żukow to postacie tego sa-

mego pokroju. Co ciekawe, Stalin mówił nie w swoim imieniu,

tylko niby w imieniu wszystkich: poradziliśmy sobie... można

to rozumieć: my — kierownictwo. Można też rozumieć i tak:

my - naród, my — kraj, jakoś tam przeżyliśmy bez Lenina.

Jeżeli brać pod uwagę, że po roku Stalin mianował Żu-

kowa swym zastępcą, to wypowiedź ta nabiera całkowicie

innego znaczenia: bez Lenina Związek Radziecki przetrwał,

natomiast bez Żukowa - w żaden sposób nie może.

IV

Córka Żukowa, Maria Gieorgiewna, lubi opowiadać strasz-

ne historie o tym, jakoby wielkiemu strategowi nie pozwolo-

no pisać prawdy: „Ze strony Susłowa i innych pracowników

KC napływały do wydawnictwa APN polecenia: «ciąć» na

żywo i wycinać ze wspomnień naj-naj" („Krasnaja zwiezda",

29 czerwca 2002 roku).

34

Page 32: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Na pytanie „Krasnoj zwiezdy", dlaczego po ukończeniu In-

stytutu Stosunków Międzynarodowych nie robiła kariery dy-

plomaty, Maria Gieorgiewna odpowiedziała: „Uświadomiłam

sobie, że głównym zadaniem mego życia jest praca nad ojcow-

skimi archiwami i książką, którą polecił mi napisać. Krótko

przed śmiercią, widocznie zdając sobie sprawę, że koniunktu-

ralni pismacy przekręcą całe jego życie, ojciec poprosił mnie,

żebym kiedy dorosnę, badała jego archiwa, dzienniki, listy

i żebym napisała prawdziwą książkę" („Krasnaja zwiezda",

29 czerwca 2002).

Maria Gieorgiewna rzeczywiście napisała „prawdziwą"

książkę. Słowo wstępne: „Jego chrześcijańska dusza". Okazuje

się, że uczestnik trzech zamachów stanu, zbój, który wystrze-

lał niesamowitą liczbę ludzi bez sądu i śledztwa, zbrodniarz

wojenny, który podpisał rozkaz o rozstrzeliwaniu rodzin czer-

wonoarmistów i dowódców, złodziej, maruder i poligamista,

członek Prezydium KC KPZR, najbardziej krwawy dowódca

w historii ludzkości - był głęboko wierzącym człowiekiem.

Za czasów pierestrojki nie było jeszcze popularne żegnanie

się znakiem krzyża. Żukowa opisywano wtedy jako prawdzi-

wego komunistę i wiernego leninowca. Natomiast od 1991

roku zaczęła się moda na żegnanie się przed świątyniami.

Natychmiast w ślad za modą „marszałek zwycięstwa" stanął

przed zdumioną publicznością z lśniącym nimbem nad jaśnie-

jącym czołem. Chrześcijańską cnotę wielkiego stratega omó-

wię dalej, teraz podkreślę tylko, że nawet „Krasnaja zwiezda"

(2 grudnia 2003 roku) się oburzyła: „Maria Gieorgiewna swe-

go ojca Gieorgija Konstantynowicza obdarza zbytnią poboż-

nością".

Jestem pewien, że kiedy zapanuje w Rosji islam, Maria

Gieorgiewna odszuka dowody na to, że jej wielki rodzic całą

wojnę nosił Koran za pazuchą, a adiutanci na wszystkich

frontach wozili za nim dywanik modlitewny. I ciągle, bieda-

czysko, chciał odbyć pielgrzymkę do Mekki na bosaka, ale się

nie udało...

Przeklęci koniunkturaliści z KC przeszkodzili.

35

Page 33: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

Głównym bohaterskim czynem Marii Gieorgiewny nie jest

napisanie książki o ojcu, lecz praca z jego archiwami. Długa,

mozolna praca. Jako nagroda za wytrwałość - sukces. „Pod

koniec lat osiemdziesiątych, kiedy Gieorgij Konstantynowicz

już nie żył, jego młodsza córka Maria na szczęście odszuka-

ła pierwotny wariant rękopisu wspomnień ojca. Okazało się,

że do druku nie dopuszczono 300 stron tekstu maszynopisu!"

(„Argumienty i fakty" 1995, 18-19).

Chciałbym zwrócić uwagę na liczbę 300.

„Główną zasługą Marii Gieorgiewny jest to, że udało jej

się odszukać pierwotny rękopis Żukowa. Wspomnienia zosta-

ły uzupełnione o cztery arkusze wydawnicze, czyli ponad 100

stron maszynopisu (...) prawdziwe poglądy wielkiego rosyj-

skiego dowódcy zachowano dla następnych pokoleń" („Kra-

snaja zwiezda", 29 czerwca 2002). Warto tu zwrócić uwagę

na liczbę 100.

Tak jakoś wszystko się ładnie układa! Pod koniec lat

osiemdziesiątych nad Związkiem Radzieckim huczały gła-

snost i pierestrojka. Właśnie w tym czasie Maria Gieorgiew-

na znalazła „pierwotny wariant rękopisu". Wcześniej rękopi-

su nie można było odnaleźć. Później co nieco okazało się nie-

aktualne. Trzytomowe wydanie „przycięto" do dwóch tomów.

Pod koniec pierestrojki ogłoszono: znaleziono 300 stron. Dzie-

sięć lat później okazało się, że znaleziono nie 300 stron, ale

raptem 100.

200 znalezionych stron zaginęło i znów nie można ich zna-

leźć. Publiczność poproszono, aby się nie niepokoiła i zapo-

mniała o znalezionych stronach. Okazało się, że znaleziono

to, czego znajdować nie trzeba było. Nawet inaczej: wówczas

trzeba było je znaleźć, a teraz należy je zgubić.

Dziwią nawet nie te znalezienia i zagubienia. Niepokoi

inne pytanie: jak to się stało, że „rękopisu pierwotnego" trze-

ba było szukać? Jeśli Żukow wiedział, że ideologowie tną jego

dzieło, jeżeli zainteresowany był zachowaniem prawdy histo-

rycznej, to po prostu musiał powiedzieć córce: oto ta pierwotna

wersja leży pod łóżkiem, przyjdą lepsze czasy - opublikuj to.

36

Page 34: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow jednak jakimś cudem schował „rękopis pierwotny"

tak, że „prawdziwe poglądy wielkiego rosyjskiego dowódcy"

mogły się nie zachować dla potomności. Gdyby nie miał ta-

kiej sprytnej córki, do dziś zaspokajalibyśmy naszą ciekawość

tekstami, które spaskudzili przeklęci koniunkturaliści z Ko-

mitetu Centralnego.

VI

Wysiłek Marii Gieorgiewny związany z odtworzeniem „rę-

kopisu pierwotnego" to prawdziwy naukowy bohaterski wy-

czyn. Ćwierć wieku nieprzerwanej redakcji! To znajdzie jedno,

to całkiem coś przeciwnego. Albo nagle zgubi. Jednak wszyst-

kie odnalezienia i straty odpowiadają chwili obecnej. Lecz nie

powinniśmy zapominać słów samego Żukowa, które pozosta-

wił na rękopisie pierwszego wydania: „Ten egzemplarz mo-

jego rękopisu jest ostateczny. Ze wszystkimi uzupełnieniami

i zmianami - do druku! 30/VI-68. Sanatorium «Barwicha».

G. K. Żukow". Tekst ten niejednokrotnie był wystawiany

w Londynie, w Paryżu, we Frankfurcie, gdy publikowano

wspomnienia Żukowa w językach obcych: niemieckim, an-

gielskim, francuskim i innych. Przed pojawieniem się „naj-

bardziej prawdziwego" dziesiątego wydania tekst ten był opu-

blikowany w „Krasnoj zwiezdie" (12 grudnia 1989).

Ten zapis Żukowa, moim zdaniem, niezwykle wyraźnie

wskazuje na to, że za jego życia żaden „pierwotny rękopis"

nie istniał i że sam Żukow całkowicie się zgadzał co do treści

wydania pierwszego. Komołow , kierownik zespołu autorskie-

go wspomnień Żukowa, twierdzi zdecydowanie, że nie było

żadnego „rękopisu pierwotnego": „Przez wiele lat pracy nad

Wspomnieniami i refleksjami wraz z autorem przetworzyli-

śmy praktycznie cały jego materiał. O żadnych innych wspo-

mnieniach nie było mowy" („Krasnaja zwiezda", 12 grudnia

1989).

Po opublikowaniu dwunastego wydania wspomnień Żu-

kowa zadzwoniłem do wydawnictwa. Pytam, czy wydawcy

zdają sobie sprawę, że córka wielkiego stratega postępuje

niezbyt rzetelnie. Najpierw znalazła trzysta stron, później

37

Page 35: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dwieście znów zgubiła. Na stu pozostałych stronach najwięk-

szy dowódca wszech czasów i narodów czternaście razy cytuje

książki, które zostały wydane po jego śmierci. Czy rozumie-

cie - pytam — co to oznacza?

Na to słyszę odpowiedź zbulwersowanego redaktora na-

czelnego: przecież on jest święty!

Nie zważając na moje ostrzeżenie, wydawnictwo OLMA-

-PRESS opublikowało następne, trzynaste już wydanie. Wi-

docznie będą kolejne wydania i nakłady. Lecz wszystko, po-

cząwszy od „najbardziej prawdziwego" dziesiątego wydania,

to bezwstydna tandeta. Tymczasem pierwsze dziesięć wydań,

jeżeli śledzić logikę marszałka wojsk pancernych Łosika,

trzeba nazywać koniunkturalnymi.

Nie udało mi się przekonać kierownictwa oficyny OLMA-

-PRESS. Nadal podsuwają konsumentom zgniły towar. I wte-

dy zadzwoniłem do „Krasnoj zwiezdy".

- Czy wy przepadkiem Żukowa nie czytaliście?

- Czytaliśmy — odpowiadają dziarsko.

- Ostatnie najprawdziwsze wydania, począwszy od dzie-

siątego?

- Oczywiście, że tak, oczywiście.

- I niczego nie zauważyliście?

- A o co chodzi?

Wyjaśniam.

Nie uwierzyli, ale obiecali sprawdzić.

Widać było, że moją informację sprawdzono, ponieważ po

kilku tygodniach od rozmowy telefonicznej, 26 października

2002 roku, w „Krasnoj zwiezdie" drobnym drukiem opubli-

kowano następujący tekst: „Pośmiertne wydania wspomnień

G. K. Żukowa w czasach pierestrojki rzekomo odtwarzają

pierwotny tekst rękopisu. Jednak autentyczność wprowadzo-

nych uzupełnień i dodatków, niestety, nie może być zweryfi-

kowana przez samego dowódcę".

Katastrofa!

Przez tyle dziesięcioleci nieprzerwany zachwyt i nagle -

pierwsza wątpliwość. I to na razie wystarczy. Małe pęknię-

cie w kamiennym monolicie. Niech na razie będzie ta jedna.

Będą też kolejne. Przyjdzie czas łamania lodów.

38

Page 36: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Tymczasem Marii Gieorgiewnie, córce największego stra-

tega, życzymy nowych sukcesów w poszukiwaniu jeszcze nie

odnalezionych wariantów „rękopisu pierwotnego". „Właściwe

poglądy" wielkiego dowódcy powinny zostać zachowane dla

potomnych. Jak nauczał wielki strateg, trzeba iść z duchem

czasu, aby nie pozostać w tyle. Mario Gieorgiewno, niech Pani

dotrzymuje kroku duchowi czasu.

Tylko że publikując na nowo odkryte perełki, proszę się

starać nie przekraczać granic przyzwoitości i prawdopodo-

bieństwa.

Page 37: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 3

O nierozgarniętej armii

Po wojnie będziecie opowiadać swoim wnukom o pan-

zerfaustach, a teraz bez gadania naprzód, do ataku! Rozkaz marszałka Związku Radzieckiego ŻUKOWA

dla generała-pułkownika W. I. Kuzniecowa wydany podczas szturmowania Berlina

Towarzyszu Kiriczenko! Źle wykonujecie nie tylko moje

rozkazy, ale też rozkazy towarzysza Żukowa. Rozkażcie

dowódcom brygad, by wsiedli na czołgi pierwszej linii

i poprowadzili atak na Berlin, inaczej ani czci, ani chwa-

ły swemu korpusowi nie przysporzycie. Dzieciom o pan-

zerfaustach będziecie opowiadać później. Generał-pułkownik KUZNIECOW, 21 kwietnia 1945 r.

Rozkaz dowódcy 3. Armii Uderzeniowej dla dowódcy IX Korpusu Pancernego

I

Komedia Siedemnaście mgnień wiosny już w sierpniu

1973 roku, od pierwszych chwil pojawienia się na ekranach,

została uznana za arcydzieło. W tej kwestii opinie zarówno

krytyków, jak i widzów były podobne. Film opowiada historię

agenta radzieckiego wywiadu Stirlitza w paszczy niemiec-

kiego nazizmu wiosną 1945 roku. Wywiadowcy półgłówkowi

ciągle trafiają się najgłupsze sytuacje, piętrzą się przed nim

idiotyczne problemy, jednak on niezmiennie wychodzi z nich

40

Page 38: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zwycięsko, ponieważ znajduje jeszcze bardziej głupie rozwią-

zania. Autorów filmu widocznie zainspirował wzór dzielnego

wojaka Szwejka.

Mówi się, że pierwotnie rolę Stirlitza zamierzano powierzyć

wybitnemu klaunowi Olegowi Konstantynowiczowi Popowowi

lub nie mniej znanemu komikowi Jurijowi Wladimirowiczowi

Nikulinowi. Twórcy filmu zdecydowali się jednak na odważny

i niezwyczajny krok. Wybrali do tej roli Wiaczesława Tichono-

wa, który nigdy wcześniej nie był klaunem cyrkowym i w ko-

mediach nie grał. Tichonow — wielki aktor. Poradził sobie.

Świadomie unikał komediowych zabiegów i trików: nie stroił

min, przypadkiem nie siadał na gorącą patelnię, nie rzucał

pomidorami i tortami w twarze adwersarzy. Przeciwnie, rolę

tumana Tichonow grał z całkowitą powagą. Naród śmiał się

do łez. Niezwłocznie kliniczny idiota Stirlitz stał się boha-

terem dziesiątek, setek, a może i tysięcy kawałów. Powaga

Tichonowa nikogo nie zwiodła. Widzowie przejrzeli sprytny

zabieg twórców filmu. Pod maską mądrali i przystojniaka roz-

poznali matoła. Lecz vis comica Siedemnastu mgnień okazała

się na tyle duża, że wszystkim razem wziętym kawałom nie

udało się jej prześcignąć. Na przykład: w filmie wywiadow-

ca radziecki udaje nazistę, nosi mundur Standartenfuhrera

SS, jeździ jednak po hitlerowskich Niemczech samochodem

z radziecką rejestracją; na czarnym tle białe cyfry i litery;

podwójna liczba, kreska, jeszcze raz podwójna liczba, poniżej

trzy litery. Rzecz jasna, rosyjskie. G, R, U*.

Pełny numer rejestracyjny samochodu Stirlitza: 21-47

GRU.

Już przy pierwszym pojawieniu się Siedemnastu mgnień

rozeszły się pogłoski, że film został zrealizowany na zamó-

wienie i pod osobistą kontrolą przewodniczącego KGB Jurija

Andropowa.

Nasuwa się pytanie: po co on tę całą komedię zorganizo-

* Gławnoje Razwiedowatielnoje Uprawlenije (ros.) - Główny Za-

rząd Wywiadowczy lub Radziecki Wywiad Wojskowy. Wywiad woj-

skowy, pod różnymi szyldami, istnieje w Rosji radzieckiej od 21 paź-

dziernika 1918 roku.

41

Page 39: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wał? Żeby po raz kolejny naród rozśmieszyć? Żeby podkreślić

mądrość dowództwa hitlerowskiego? Żeby przedstawić wy-

wiad jako gromadę durnowatych błaznów i klaunów?

II

Zamiar Andropowa staje się zrozumiały, gdy się przypo-

mni, jaka seria uszczypliwych żarcików poprzedzała dowcipy

o Stirlitzu.

Na początku lat siedemdziesiątych władza komunistycz-

na zgniła ostatecznie. Zatruwała smrodem i ropą nie tylko

swój kraj, ale też jeszcze połowę świata. Władze próbowały

umocnić ducha bojowego narodu, a zarazem swój autorytet,

za pomocą nie kończących się pompatycznych uroczystości

jubileuszowych. Jednak wynik był odwrotny. W 1970 roku

obchodzono stulecie urodzin Lenina. Na rozkaz Komitetu

Centralnego zostały wybite medale pamiątkowe, którymi wy-

WŻXVVH\& połowę, kraya.. Giągle. ksęoawi filmy i Leniaia. Odsła-

niano na jego cześć tysiące, a jak się potem okazało - dziesiąt-

ki tysięcy pomników. Przez kraj przetoczyła się oczywiście

fala dowcipów o Iliczu. Obraz Lenina stał się tematem nie

kończących się okrutnych kpin. Naród otwarcie się natrząsał.

A jak wiadomo, śmiech potrafi zabijać. Komuniści nie mieli

w zanadrzu niczego oprócz mitów. Dowcipy o Leninie zabi-

jały główny mit. Jak z tym walczyć? Za Stalina było łatwo:

za dowcipy wtrącano do więzienia, a nawet rozstrzeliwano.

Potem jednak tchórzliwa władza komunistyczna zrezygnowa-

ła z rozstrzeliwania za żarty antykomunistyczne: każdemu

przywódcy towarzysze broni mogli przecież zarzucić propa-

gandę antykomunistyczną ze wszystkimi wynikającymi z te-

go skutkami.

Tymczasem dowcipy o Leninie (i Czapajewie*), czyli o re-

* Wasilij Iwanowicz Czapajew - rosyjski bohater wojny domo-

wej, trwającej po rewolucji październikowej W latach 1918-1920.

Jeden z wzorów do naśladowania w Związku Radzieckim. Twierdzo-

no, że bohatersko zginął z rąk wroga, gdy przepływał przez Dniepr.

O jego dziejach również nakręcono film Czapajew.

42

Page 40: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wolucji, jej genialnych przywódcach i towarzyszach broni,

stawały się coraz bardziej aroganckie i zabawne. Wówczas

na górze, zwłaszcza na Łubiance, zrozumiano, że nie da się

zatrzymać tej nawałnicy. Właśnie wtedy podjęto decyzję, aby

skierować narodowy humor na inne tory. Dlatego więc stwo-

rzono dowcipny obraz Stirlitza.

Trik się powiódł: o Iliczu nieco ucichło, za to zrobiło się

głośno o Standartenfuhrerze Stirlitzu.

Wykorzystywano wiele innych sposobów, aby podnieść

autorytet partii komunistycznej i jej leninowskiego Komitetu

Centralnego w oczach narodu. Podczas wszystkich wyborów

dużymi literami pisano: CHWAŁA KPZR! Zdecydowano się

napisać na nowo konstytucję i wpisać do niej osobny artykuł:

partia jest naszym sternikiem. Kompozytorzy produkowali

piosenki o rodzimej partii, poeci - wiersze, łysiejący profe-

sorowie przepisywali na nowo podręczniki: wszystkie nasze

wielkie sukcesy to wynik owocnej działalności kolektywnego

rozumu partii!

Aż tu nagle ktoś przypomniał o Zukowie.

Pomysł prosty, ale genialny: niech wypowie się najwięk-

szy dowódca wszech czasów i narodów! Niech powie narodowi

prawdę, kto doprowadził kraj do zwycięstwa nad Hitlerem!

Niech opowie o roli Komitetu Centralnego KPZR w kierowa-

niu wojną i armią!

Sytuację nieco komplikowała pewna okoliczność: zanim

się spostrzegli, Żukow już nie żył.

III

Nie ma jednak takich fortec, których bolszewicy by nie

zdobyli.

To nic, że Żukow nie żyje. To nic, że jego wspomnienia wy-

dano za życia autora i rozeszły się one w kraju. To nic, że zo-

stały przetłumaczone na wszystkie możliwe języki i wydane

w wielu krajach świata. Postanowiono odświeżyć wspomnie-

nia zgodnie z wymogami chwili. Wysunięto następującą pro-

pozycję: Żukow rozumiał rolę Komitetu Centralnego. A sko-

ro tak, to rzecz jasna swoje poglądy na ten temat wyraził

43

Page 41: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w formie pisemnej. Po prostu nie mógł nie wyrazić! Tyle że

łajdacy cenzorzy wycięli z rękopisu jego genialne poglądy.

A może porządnie poszukać w archiwach Żukowa? Odtworzyć

tekst pierwotny i wydrukować drugie wydanie?

Tak właśnie zrobiono. Zwrócono się do córki największego

dowódcy Marii Gieorgiewny: czy nie ma czasem czegoś o roli

Komitetu Centralnego?

Maria Gieorgiewna zajrzała do archiwów i (cud!) natych-

miast znalazła akurat to, czego wymagano. Od tego wła-

ściwie się zaczął nie kończący się proces cudownego samo-

odnawiania się Wspomnień i refleksji. Wspomnienia Żuko-

wa perfidnie przepisano i ogłoszono, że pierwsze wydanie

jest nieaktualne. Dopiero teraz sprawiedliwość zatriumfo-

wała, znaleziono wszystko, co było wycięte przez cenzurę,

i wprowadzono do tekstu. W ten sposób narodziło się drugie

wydanie.

Zwróćmy teraz uwagę na „autentyczne poglądy wielkiego

rosyjskiego dowódcy", które córce stratega udało się odszukać

i zachować dla potomności. Oceńmy również stopień niego-

dziwego zachowania ideologa Związku Radzieckiego Michaiła

Andriejewicza Susłowa oraz innych pismaków-koniunkturali-

stów z KC, którzy „cięli na żywo", „wyrzucając ze wspomnień

naj-naj".

Pierwsze wydanie książki Żukowa zawierało następujący

fragment: „Pod koniec lat dwudziestych świat ujrzało poważ-

ne dzieło B. M. Szaposznikowa Mózg armii, w którym prze-

analizowany został wielki materiał historyczny, wszechstron-

nie nakreślona rola Sztabu Generalnego, opracowane niektó-

re ważne pozycje dotyczące strategii wojennej" (Wspomnienia

i refleksje, Moskwa 1969, s.100).

Czemu można się sprzeciwić? Niczemu. Pod koniec lat

sześćdziesiątych wypowiedź brzmiała nienagannie. W pierw-

szym wydaniu Żukow całkowicie podzielał zdanie Szaposz-

nikowa. Natomiast nieżyjący Żukow poszedł innym tropem.

Uznał za niezbędne zaprzeczyć i Szaposznikowowi, i same-

mu sobie. W drugim wydaniu wspomnień Żukowa fragment

o książce Szaposznikowa otrzymał następujące brzmienie:

„To kwestia przeszłości, jednak i wówczas, i obecnie uważam,

44

Page 42: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

że tytuł książki Mózg armii nie jest właściwie zastosowa-

ny wobec Armii Czerwonej. «Mózgiem» Armii Czerwonej od

pierwszych dni jej istnienia jest KC RKP(b)" (tamże, Moskwa

1975, tom. 1, s. 100).

Ta deklaracja Żukowa to obraza Sztabu Generalnego i ca-

łej Armii Czerwonej. Z tego wynika, że nasza armia nie ma

własnego rozumu. Nierozgarnięta.

Deklarację tę powtórzono we wszystkich kolejnych wyda-

niach. Właśnie to jest tym „naj-naj...", co przy pierwszym wy-

daniu z rozkazu łotra Susłowa bezlitośnie „wycięli na żywo"

koniunkturaliści z Komitetu Centralnego. Właśnie to są te

najbardziej „autentyczne poglądy wielkiego rosyjskiego do-

wódcy", które zachowała dla przyszłych pokoleń jego roztrop-

na córka Maria Gieorgiewna.

Co w takim razie z tego wynika? Otóż główny ideolog Ko-

mitetu Centralnego M. A. Susłow i jego podręczni pismacy-ko-

niunkturaliści z tego samego Komitetu Centralnego w 1969

roku nie rozumieli roli KC. Jakby tego było mało, oni ją po-

mniejszali, bezlitośnie „cięli na żywo". Tymczasem Żukow

wszystko rozumiał, zawierając to w swoich rękopisach! Lecz

z rozkazu bezlitosnego łotra Susłowa ta przenikliwa prawda,

te zwyczajne, ale mądre słowa, to „naj-naj..." zostało brutal-

nie wycięte z jego wspomnień. A jednak po sześciu latach,

w 1975 roku, ten sam Susłow się zmienił, przeistoczył; uświa-

domił sobie rolę Komitetu Centralnego i docenił ją, pozwolił

dzielnej córce Żukowa zawrzeć w książce szczerą prawdę, uło-

żyć tekst zgodnie z „pierwotnym rękopisem" i „autentycznymi

poglądami".

Tymczasem niestrudzona córka Żukowa kontynuowała

poszukiwania. Nagle odnalazła bardziej dźwięczną, robiącą

wrażenie i przekonywającą wypowiedź o roli Komitetu Cen-

tralnego. Okazało się, że Żukow, aby wyjawić wielką prawdę

o wojnie, przytoczył zdanie nie mniej wybitnego dowódcy,

również marszałka Związku Radzieckiego i czterokrotnego

bohatera Związku Radzieckiego, sekretarza generalnego KC

KPZR Leonida Ilicza Breżniewa. Nowy, odszukany fragment

brzmiał następująco: „Komitet Centralny - podkreślał L. I. Breż-

niew - był sztabem, w którym odbywało się najwyższe po-

45

Page 43: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

lityczne i strategiczne dowodzenie działaniami wojennymi"

(„WIŻ" 1978, 4, s. 24).

Za życia Żukowa wypowiedź ta zdecydowanie nie została

przepuszczona przez cenzurę. Później jednak wielka Żuko-

wowska prawda o wojnie w końcu zatriumfowała, utorowała

sobie drogę do mas...

A tu nowy szkopuł: cztery lata później Breżniew nagle wy-

szedł z mody. Natychmiast dzielna córka wielkiego geniusza

zgubiła te piękne słowa, które całkiem niedawno były takie

właściwe, trafne i aktualne.

Co zrobić? Wczoraj były zgodne z duchem czasu.

Teraz natomiast jest potrzebne coś innego. Koniunktura

inna. Potrzebna jest bardziej prawdziwa prawda o wojnie.

IV

Ze sporej liczby świadectw wynika, że od sierpnia 1939

roku generałowie i oficerowie Sztabu Generalnego Armii Ra-

dzieckiej pracowali po 15—16 godzin na dobę, świątek-piątek.

Co więcej, często pozostawali w swoich gabinetach na noc.

Kto miał duży gabinet, mógł mieć nawet kanapę. Oficerom

niższym rangą pozostawały trzy warianty odpoczynku:

a) siedzenie przy biurku z twarzą na blacie,

b) na biurku,

c) pod biurkiem.

U progu wojny praca całego zespołu Sztabu Generalnego

stała się praktycznie nieprzerwana, całodobowa.

Generał-pułkownik Ł. M. Sandałów: „Iwan Wasiliewicz

Smorodinow został wyznaczony do tej funkcji ze stanowiska za-

stępcy dowódcy Sztabu Generalnego. Pracował on, jak mi opo-

wiadano, nie mniej niż dwadzieścia godzin na dobę" (Ł. M.

Sandałów, Na moskowskom naprawlenii, Moskwa 1970, s. 42).

O tym mówi również Żukow. „Kadra kierownicza Narko-

matu i Gensztabu*, a zwłaszcza marszałek S. K. Timoszenko,

pracowali wówczas po 18-19 godzin na dobę" (Wspomnienia

i refleksje, Moskwa 1969, str. 241).

* Skrót od: Rada Komisarzy Ludowych i Sztab Generalny.

46

Page 44: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Innymi słowy, jeszcze przed niemiecką inwazją Sztab Ge-

neralny Armii Czerwonej funkcjonował w warunkach bojo-

wych. Powyżej granic wytrzymałości. Podczas wojny warunki

funkcjonowania się nie zmieniły. Co ciekawe, nawet po woj-

nie, do samej śmierci Stalina, praca Sztabu Generalnego była

wciąż niezwykle wytężona. Natomiast plena Komitetu Cen-

tralnego zwoływano od przypadku do przypadku. Według sta-

tutu - raz na trzy miesiące. Tymczasem kwitły tzw. stosun-

ki nieustawowe. Plena zwoływano co cztery miesiące, co pół

roku, a nawet raz do roku. „Podczas VIII Zjazdu ustalono, że

w ciągu całego 1918 roku, od przeniesienia rządu do Moskwy

do zjazdu Rady w grudniu, nie odbyło się żadne zebranie KC

partii i wszystkie decyzje w imieniu KC w dwóch podejmo-

wali Lenin i Swierdłow" (B. I. Nikołajewski. Tajnyje stranicy

istorii, Moskwa 1995, s. 134).

Armia Czerwona powołana została w 1918 roku. Żukow

pisze, że od początku jej mózgiem jest KC. Jednak sami

komuniści podczas swego zjazdu ustalili, że KC tego roku

żadnych kwestii nie omawiał, żadnych decyzji nie podej-

mował, co więcej, ani razu się nie zebrał. W dodatku był to

najbardziej dramatyczny okres walki komunistów o władzę

w kraju.

Podczas wojny radziecko-niemieckiej rola KC była taka

sama. W okresie wojny Komitet Centralny w ogóle ucichł.

Ostatnie przedwojenne plenum KC odbyło się 21 lutego 1941

roku, pierwsze powojenne - 18 marca 1946 roku. W tym cza-

sie, obejmującym okres wojenny, plenum Komitetu Central-

nego KPZR nie zwołano ani razu.

Funkcje członka KC i członka Biura Politycznego się za-

chowały. Jednak to było coś w rodzaju tytułu: członek KC -

hrabia, kandydat na członka KC - wicehrabia, a członek Biu-

ra Politycznego to nic innego jak wielki książę. Taki tytuł

oznaczał, że jego posiadacz jest zbliżony do najwyższych krę-

gów i wódz darzy go zaufaniem. Ale nic poza tym.

Od 1947 minęło pięć lat i znów nie odbyło się żadne plenum

Komitetu Centralnego. Kto w takim razie myślał wówczas za

naszą nierozgarniętą armię? Gdy plena się jednak zbierały,

żadnych kwestii wojskowych na nich nie omawiano.

47

Page 45: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W czasie wojny Komitet Centralny KPZR nie przejawił

żadnej aktywności, nie omówił żadnej kwestii, nie podjął żad-

nej decyzji. Nikt o tym kramiku nawet nie wspomniał. Pod-

czas wojny poradzono sobie bez KC. „I komunizm, i władza

radziecka, i nawet ślady rewolucji światowej znikają z ga-

zet radzieckich" (B. I. Nikołajewski, Tajnyje stranicy isto-

rii, Moskwa 1995, s. 204). Mało tego, zniknęły jakiekolwiek

wzmianki o KC. Przekartkujcie wszystkie numery „Krasnoj

zwiezdy" wydane w latach wojny - ani słowa o Komitecie

Centralnym! A co tam „Krasnaja zwiezda". Przekartkujcie

centralną gazetę partii komunistycznej. Pod winietą gazety

„Prawda" było napisane: „Organ Komitetu Centralnego i Ko-

mitetu Moskiewskiego WKP(b)". A przecież przez cały okres

wojny „organ Komitetu Centralnego" nie wspomniał o Komi-

tecie Centralnym. Już 23 czerwca 1941 roku komuniści zmie-

nili swoje hasła. W okamgnieniu zmienili poglądy, poddali

się reedukacji. Z internacjonalistów przekształcili się nagle

w patriotów. Już 23 czerwca 1941 roku zlikwidowany został

sojusz wojowniczych ateistów. Już 23 czerwca wydano pozwo-

lenie na bicie dzwonów w cerkwiach. Nagle komuniści zaczęli

wyjaśniać narodowi: walczymy nie o panowanie nad światem,

nie o komunizm na całej ziemi, nie o podbicie sąsiadujących

krajów, nie o masowe rozstrzeliwania, nie o głodowe kolej-

ki, nie o tortury, nie o Łubiankę z Taganką i Butyrkami, nie

o zniewolenie w kołchozach, nie o GUŁAG, nie o Komitet

Centralny, lecz o brzózki-osiki, o wielką Wołgę, o Rosję!

Dlatego wojnę nazwali „Ojczyźnianą".

Znaleźli się tacy, co uwierzyli.

Hitler oddał Stalinowi przysługę. „Hitlerowi jakoś się uda-

ło skupić cały naród rosyjski pod sztandarami stalinowski-

mi". Tak stwierdził Guderian* (Panzer Leader, Londyn 1979,

s. 440). Gdyby Hitler był opłacanym agentem Stalina, gdyby

* Heinz Wilhelm Guderian (ur. 17 czerwca 1888 w Chełmnie,

zm. 14 maja 1954 w Schwangau w Niemczech), niemiecki generał

i teoretyk wojskowości, autor książki Wspomnienia żołnierza (War-

szawa 1991), w której przedstawił koncepcję prowadzenia wojny za

pomocą błyskawicznych ataków dużych związków pancernych wspie-

ranych atakami z powietrza.

48

Page 46: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

postępował tylko zgodnie z rozkazami z Kremla i Łubianki,

wątpliwe, by lepiej działał na rzecz interesów komunizmu

światowego. On walczył przeciwko narodom Związku Ra-

dzieckiego, które początkowo przyjmowały hitlerowców jako

wybawców. Jednak Hitler i jego otoczenie nie rozumieli naj-

prostszych rzeczy. Nie pojmowali, kto jest ich wrogiem, a kto

sojusznikiem. Oni nie wiedzieli, kogo trzeba zabić. Dlatego

bili kogo popadnie. Przede wszystkim swoich sojuszników:

narody Ukrainy, Rosji, Białorusi.

Przyczyn klęski Niemiec należy szukać nie w strategicz-

nych talentach Żukowa, tylko w błędach Hitlera.

V

Komunizm nie potrafi istnieć bez kultu jednostki. Strąca-

jąc z piedestału kult Stalina, partia komunistyczna pozosta-

ła bez ikony. Próby tworzenia nowych kultów Chruszczowa,

Breżniewa, Andropowa, Gorbaczowa się nie powiodły. Później

trzeba było wielbić „kolektywną mądrość partii" i budować

uogólniony kult Komitetu Centralnego.

Właśnie na tym polu popisał się nasz wielki strateg. Po-

równując niezbyt burzliwą - że się tak oględnie wyrażę -

działalność Komitetu Centralnego podczas wojny z pracą

Sztabu Generalnego, Żukow zdecydowanie wziął stronę KC.

W ten sposób „wielki rosyjski dowódca" uwiecznił swoje imię.

Jakkolwiek patrzeć - odkrycie. Jeżeli setki i tysiące gene-

rałów i oficerów Sztabu Generalnego harowało do upadłego

przed wojną, podczas wojny i po niej, to oznacza, że Sztab

Generalny nie był mózgiem. Mózgiem armii, według Żukowa,

był Komitet Centralny, który w czasie wojny w ogóle niczym

się nie wyróżniał, który zupełnie odszedł od swojej „przewod-

niej i kierowniczej roli", który odizolował się od życia kraju —

po prostu zdezerterował z wojennej areny.

Nawet generałowie-komuniści, jeszcze „za żywota" Komi-

tetu Centralnego, znajdowali w sobie odwagę, by przyznać,

że KC KPZR podczas wojny w ogóle nie odgrywał żadnej roli:

„W tych ciężkich latach organy państwa radzieckiego i partii

były prawie całkowicie bezczynne. Praktykowano nadzwy-

49

Page 47: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

czajne formy kierownictwa, wewnątrzpartyjna demokracja

niemal nie istniała. W wielkim kraju, w bohatersko walczącej

armii o wszystkim decydował Państwowy Komitet Obrony, to

znaczy Stalin" (G. Kriwoszejew, „Krasnaja zwiezda", 5 wrze-

śnia 1990).

Tymczasem nieżyjący Żukow się upiera: Komitet Central-

ny nie siedział bezczynnie, tylko działał! KC - mózgiem ar-

mii!

Nikt inny nie mógł dokonać takiego wybitnego odkrycia.

Nie tylko generałom, ale nawet marszałkom nie przyszło to

do głowy, co więcej - ideologowie Komitetu Centralnego nie

domyślili się tego. Po Stalinie ideologowie mówili: Komitet

Centralny — „przewodnia i kierownicza siła". Jeżeli podobne

świadectwa cieszą szamanów z KC, to trudno.

Jednak żaden z ideologicznych obskurantów nie ogłosił:

Komitet Centralny myśli za armię. Wtedy zrobił to Żukow.

I tylko on.

Zadziwiające jednak jest co innego. W październiku 1957

roku plenum KC odsunęło Żukowa od sterów władzy. Wów-

czas obrońcy Żukowa zdemaskowali podstępność Komitetu

Centralnego: pod nieobecność wielkiego stratega zebrali się

łajdacy i obrzydliwym zakulisowym manewrem zrzucili na-

szego drogiego i kochanego...

Drodzy towarzysze, to przecież nieżukowowskie spojrzenie

na sprawę! Powinniście pamiętać słowa wielkiego stratega

o tym, że KC to mózg armii. A skoro tak, do czego w ogóle

potrzebni są marszałkowie, generałowie i admirałowie?

Ogłaszając Komitet Centralny mózgiem armii, Żukow

sam siebie nazwał piątym kołem u wozu. Skoro wy, kapłani

kultu Żukowa, zgadzacie się ze wspomnieniami swego idola,

to wydarzenia z 1957 roku trzeba traktować inaczej: Komitet

Centralny zajął wyznaczone mu stanowisko, przy czym nie-

potrzebne ogniwo w kierownictwie w osobie wielkiego strate-

ga zostało zlikwidowane.

Wielki strateg przewyższył wszystkich w poniżeniu się

przed nieposkromioną pychą Komitetu Centralnego.

50

Page 48: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 4

Jak Żukow próbował zameldować o sytuacji

Dowódcy chętnie zgadzali się wypowiadać na łamach

gazet, jednak zazwyczaj słabo władali piórem. Wówczas

trzeba było, delikatnie mówiąc, okazać im „bezinteresow-

ną" pomoc. (Honoraria otrzymywali autorzy, a nie pra-

cownicy redakcji). Za nich pisano od a do z. Przepisywano

na maszynie, odczytywano. Autorowi pozostawało tylko

się podpisać.

„Krasnąja zwiezda", 27 września 2001

I

Przyczyny klęski Żukow wyjaśniał prosto i przystępnie:

Stalin nic nie rozumiał, ale właśnie on, wielki Żukow, rozu-

miał wszystko, on genialny, próbował zameldować, jednak

Stalin nie słuchał.

Otwórzmy ostatnie, trzynaste wydanie wspomnień Żu-

kowa. Strona 229. Czytamy: „Niestety, trzeba zauważyć, że

J. W. Stalin przed wojną i na jej początku nie doceniał roli

i ważności Sztabu Generalnego. Tymczasem Sztab Gene-

ralny, według obrazowej wypowiedzi B. M. Szaposznikowa,

to mózg armii. Żaden organ w kraju nie jest bardziej kom-

petentny w kwestiach gotowości sił zbrojnych do wojny niż

Sztab Generalny. Z kim jeszcze, jeśli nie z nim, powinien był

systematycznie się konsultować przyszły głównodowodzą-

51

Page 49: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cy? Jednak Stalin niezwykle mało się interesował działal-

nością Sztabu Generalnego. Ani moi poprzednicy, ani ja nie

mieliśmy okazji wyczerpująco zameldować Stalinowi o sta-

nie obrony kraju, o naszych możliwościach wojskowych i o moż-

liwościach naszego potencjalnego wroga. Jedynie z rzadka

i bardzo krótko Stalin słuchał raportów komisarza ludowego

lub szefa Sztabu Generalnego".

Czytam te słowa i oczom nie wierzę. Chwileczkę, przecież

na setnej stronie Żukow zarzuca Szaposznikowowi, że ten

nazwał Sztab Generalny mózgiem armii, jednak sto dwadzie-

ścia dziewięć stron dalej ten sam Żukow w tej samej książce

chwali tego samego Szaposznikowa za te same słowa.

Żukow twierdzi, że Stalin nie interesował się kwestiami

wojskowymi. Czym można podeprzeć twierdzenia marszał-

ka?

Niczym.

Nawet najprostszego sprawdzianu te twierdzenia nie wy-

trzymują.

Ponad dwadzieścia lat sekretarze kremlowscy prowadzili

„Dziennik rejestracji osób, które przyjął towarzysz Stalin".

Wszyscy odwiedzający byli rejestrowani: czas wejścia, czas

wyjścia. Notatki te opublikowano w całości w latach 1994-

-1997 w periodyku „Istoriczeskij archiw". Dokument zdecy-

dowanie zaprzecza tezom Żukowa oraz tych, którzy za niego

wymyślali Wspomnienia i refleksje.

Stalin codziennie z wielką wytrwałością zajmował się kwe-

stiami przygotowywania wojny co najmniej przez siedemna-

ście lat. Z roku na rok coraz więcej czasu przeznaczał na kwe-

stie wojskowe. Z notatek wynika, że począwszy od listopada

1938 roku, gabinet Stalina przeistoczył się w główne centrum

dowodzenia przyszłej wojny oraz rewolucji światowej. W no-

tatkach na liście zaproszonych najczęściej pojawiali się ci, co

mieli wojować, i ci, co mieli ich wspierać. Czasami jednak

odwiedzali gabinet Stalina czekiści, dyplomaci i prokurato-

rzy, co wcale nie oznacza, że gawędził z nimi jedynie o pokoju

powszechnym...

Przed każdym, kto czytał te notatki, odsłania się obraz

ogromnych przygotowań do wielkiego starcia. Oto jesienią

52

Page 50: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

1940 roku Stalin zaprosił do siebie konstruktora broni Gie-

orgija Siemionowicza Szpagina. Jak na razie nikt nie odszu-

kał świadectw dotyczących osobistych spotkań Hitlera z kon-

struktorami broni palnej. O czym mógł mówić Stalin ze Szpa-

ginem? Nigdy się tego nie dowiemy. Wynik jednak jest wi-

doczny. Od połowy 1941 roku do końca wojny niemiecki prze-

mysł wyprodukował 935 400 pistoletów maszynowych. Trze-

ba było wykorzystywać je na wielu frontach, od Norwegii po

Afrykę, od Wysp Normandzkich po stepy kałmuckie. W tym

samym okresie przemysł Związku Radzieckiego wyproduko-

wał 6 173 300 pistoletów maszynowych. Był to w większości

PPSz-41 - pistolet maszynowy Szpagina* z 1941 roku. Sto-

sowano go tylko na jednym froncie, przeciwko Niemcom i ich

sojusznikom. Hitlerowski minister ds. zbrojenia i amunicji

A. Speer wspominał: „Żołnierze i oficerowie zgodnie skarżyli

się na przerwy w dostawach broni. Zwłaszcza brakowało im

pistoletów maszynowych, wówczas żołnierze zmuszeni byli

posługiwać się zdobytymi radzieckimi. Zarzut ten w całości

należało kierować do Hitlera. Jako były żołnierz pierwszej

wojny światowej uporczywie nie chciał rezygnować z trady-

cyjnego i dobrze znanego mu karabinka (...) Zupełnie ignoro-

wał opracowanie i produkcję nowych rodzajów broni palnej"

(Albert Speer, Wspomnienia, Warszawa 1973).

Do końca wojny Hitler i tak nie zrozumiał roli pistole-

tów maszynowych. Tymczasem Stalin zrozumiał, jakie jest

znaczenie pistoletu maszynowego, już pod koniec 1939 roku;

w 1940 roku na jego rozkaz opracowane zostały trwałe, naj-

prostsze do produkcji, obsługi i zastosowania bojowego mode-

le, a już w 1941 roku rozpoczęła się produkcja masowa.

Prócz tego Stalin rozmawiał z konstruktorem Szawyri-

nem. W tym wypadku też nie wiemy, o co chodziło, ale mo-

żemy się domyślić, biorąc pod uwagę wyniki wojny. Związek

Radziecki rozpoczął wojnę, mając pierwszorzędny moździerz.

Brak zrozumienia ze strony Hitlera i rozumienie przez Stali-

na znaczenia moździerza podczas działań wojennych można

* Potoczna nazwa „pepesza" - skrót od ros. Pistolet-Pulemiot

Szpagina.

53

Page 51: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

potwierdzić liczbami. W czasie wojny w Niemczech wyprodu-

kowano 68 tysięcy moździerzy. W Związku Radzieckim - 348

tysięcy bardziej skutecznych i nowocześniejszych moździerzy.

To więcej niż we wszystkich armiach świata razem wziętych.

W 1943 roku Armia Czerwona otrzymała 160-milimetrowy

moździerz I. T. Tiwerowskiego. Masa granatu: 40,5 kilogra-

ma. Ani w Niemczech, ani w żadnym innym kraju nie poja-

wiło się nic choć trochę przypominającego tak potężną broń -

ani przed, ani po wojnie, do końca XX wieku.

Wizyty trwają. W gabinecie Stalina bywają konstrukto-

rzy Szpitalny, Komaricki, Taubin, Bierezin. O wynikach

tych spotkań możemy domniemywać, porównując radzieckie

uzbrojenie lotnicze z niemieckim. W 1937 roku w Hiszpanii

hitlerowcy demontowali z zestrzelonych samolotów radziec-

kich szybkostrzelne lotnicze karabiny maszynowe konstruk-

cji Szpitalnego-Komarickiego, które przyjęto na uzbrojenie

Armii Czerwonej jeszcze w 1932 roku. Niemieccy konstruk-

torzy do końca wojny nie zdołali stworzyć niczego podobnego,

a nawet zbliżonego. Skopiować też nie zdołali. Do gabinetu

Stalina przychodzą konstruktorzy lotniczy: Jakowlew, Jer-

mołajew, Iliuszyn, Pietlakow, Polikarpów, Tajrow, Suchoj,

Ławoczkin. Jednak nie wszyscy naraz. Stalin miał indywi-

dualne podejście. Nawet Mikojana przyjmował osobno, a po

dwóch miesiącach Gurewicza, chociaż MiG to Mikojan i Gu-

rewicz w jednym. Stalin jednak chce wysłuchać każdego osob-

no. Po konstruktorach samolotów czas na konstruktorów sil-

ników lotniczych - Mikulina i Klimowa. W wąskim gronie

Stalin rozmawia z najbardziej znanymi lotnikami. Po nich -

z najwyższym dowództwem lotnictwa. Wkrótce znów z kon-

struktorami samolotów i silników.

Rzadko się zdarza, żeby do gabinetu Stalina nie zajrzał

narkom przemysłu lotniczego A. I. Szachurin. Czasami trud-

no uwierzyć swoim oczom: Szachurin i znowu... Szachurin.

A nieraz składał po dwie wizyty dziennie w gabinecie Stali-

nowskim. Zdarzało się też często, że Szachurin przychodził

wraz ze swoimi zastępcami Diemientiewem, Woroninem, Ba-

landinem. Bywali tu też dyrektorzy największych zakładów

lotniczych i generałowie - nieprzerwanym strumieniem.

54

Page 52: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Częstym gościem był narkom zbrojeniowy Wannikow.

Aż tu nagle niejaki Moskatow. Rozmowa z nim skończy-

ła się długo po północy. A propos tego dnia, 4 październi-

ka 1940 roku, Stalin już odbył rozmowy w swym gabinecie

z narkomem obrony, z szefem Sztabu Generalnego, z dowódcą

Głównego Zarządu Artylerii, z trzema zastępcami szefa Szta-

bu Generalnego, z narkomem zbrojeniowym, z szefem szta-

bu głównego Sił Powietrznych, z konstruktorami Taubinem,

Szpitalnym i Szpaginem. Dzień niezbyt napięty. Na liście tyl-

ko dwadzieścia osób. I ostatni - Moskatow. Kto to taki? Nie

ma takiego wśród generałów. Konstruktora takiego też nie

było. Moskatow, Moskatow... Przecież gdzieś na takiego się

natknęło. Przeglądnijmy informator. No przecież! Piotr Gri-

goriewicz. Oczywiście, oczywiście. „(...) od października 1940

roku naczelnik głównego wydziału rezerw pracy przy Radzie

Komisarzy Ludowych ZSRR". O, proszę.

Od 3 października 1940 roku w Związku Radzieckim

wprowadzono opłaty za naukę w szkołach wyższych i ostat-

nich klasach powszechnych szkół, ponieważ niezwykle wzro-

sła stopa życiowa ludzi pracy i nie wiedzieli oni, co robić

z pieniędzmi. Zgodnie z życzeniami tychże ludzi pracy, rodzi-

my rząd podrzucił prezent. Szkoły natychmiast opustoszały.

Żeby miliony dorastającej młodzieży nie włóczyły się bez zaję-

cia po ulicach, otworzono dla nich specjalne „placówki oświa-

towe" przy zakładach wojskowych. Do owych placówek zabie-

rano, nie pytając: chcesz czy nie. Zgodnie z rozkazem mobili-

zacji. Za ucieczkę stamtąd nieletni chłopcy i dziewczęta kara-

ni byli według paragrafów surowego kodeksu karnego. „Pla-

cówka oświatowa" dawała zawód. Nie ten upragniony, tylko

ten, który był w konkretnym czasie potrzebny w określonym

zakładzie produkcji czołgów lub broni. „Kształcenie" to miało

być połączone z „wykonaniem norm produkcyjnych". Później

za to trzeba było się rozliczyć z ukochaną ojczyzną, pracując

przez cztery lata w rodzimym zakładzie bez prawa wyboru

miejsca, zawodu i warunków pracy. Do „placówek oświato-

wych" zabierano od czternastego roku życia. Nauka trwała

rok lub dwa, co oznaczało, że rozliczać się trzeba było, po-

czynając od 15—16 lat. W tym czasie i do wojska mogli zgarnąć.

55

Page 53: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Cały ten system prac przymusowych milionów dorastają-

cej młodzieży określano terminem „rezerwy pracujące". Ster

tego produkcyjno-więziennego systemu towarzysz Stalin

postanowił powierzyć towarzyszowi Moskatowowi. Rzecz ja-

sna, niezwłocznie wezwał go, by dać mu wytyczne. To co, że

w nocy...

Następnego dnia w gabinecie Stalina znów narkom obro-

ny, szef Sztabu Generalnego, jego zastępcy, dowódca Główne-

go Zarządu Artylerii...

II

Nagle w ponurym królestwie przemysłu wojskowego po-

jawił się promyk nadziei. Towarzysz Stalin myśli również

o tym, co piękne. 29 czerwca 1940 r. W gabinecie Stalina

pisarka Wanda Wasilewska. Rozmowa trwa 45 minut, bez

świadków. 8 października znów ona, rozmawiają 2 godziny 5 minut

.Najpierw w obecności Chruszczowa,potem dialog bez świadków.

Znów nie wiemy, o czym mówili. Interesują-

ce jednak jest przekartkowanie gazety „Prawda" i rzut oka

na płomienne artykuły Wasilewskiej o tym, jak burżuazyjni

krwiopijcy nie będą już zbyt długo wysysali robotniczej krwi,

że nieszczęśni proletariusze Europy nie będą długo brzęczeć

kajdanami w niewoli kapitalizmu. Jeżeli porównać daty spo-

tkań Wasilewskiej ze Stalinem i daty publikacji jej artyku-

łów, to bezbłędnie można zauważyć powiązanie przyczynowo-

-skutkowe.

Tymczasem w gabinecie Stalina znów: wywiadowcy, nar-

komy budowy okrętów, produkcji amunicji, konstruktorzy

czołgów, dział i haubic, marszałkowie, generałowie, admira-

łowie.

Żukow też to potwierdza: „Stalin zawrze sporo czasu po-

święcał sprawom uzbrojenia i techniki wojskowej. Często

wzywał do siebie konstruktorów lotniczych, artyleryjskich

i pancernych, dokładnie wypytywał o szczegóły konstrukcji

tych rodzajów broni u nas i za granicą. Trzeba przyznać, że

nieźle się znał na podstawowych rodzajach uzbrojenia. Stalin

wymagał od głównych konstruktorów, dyrektorów zakładów

56

Page 54: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zbrojeniowych, z których wielu znał osobiście, aby produko-

wali prototypy samolotów, czołgów, artylerii i innego ważnego

sprzętu wojskowego w ustalonych terminach i w taki sposób,

aby pod względem jakości nie były gorsze od zagranicznych,

a nawet je przewyższały" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa

1969, s. 296).

III

Lektura dziennika potwierdza, że Stalin pracował do gra-

nic wytrzymałości. Innych też zmuszał do takiej pracy.

Bez względu na nawał pracy towarzysz Stalin potrafił

znaleźć czas i dla narkomu obrony, i dla szefa Sztabu Ge-

neralnego, dla jego zastępców, dla starszych dowódców lot-

niczych, pancernych, artyleryjskich i marynarki wojennej.

Oto przykład. Czerwiec 1940 roku. W tym miesiącu narkom

obrony, marszałek Związku Radzieckiego S. K. Timoszen-

ko spędził łącznie w gabinecie Stalina 22 godziny 35 minut.

Szef Sztabu Generalnego marszałek Związku Radzieckiego

B. M. Szaposznikow w tym miesiącu spędził w gabinecie Sta-

lina 17 godzin 20 minut.

Często w gabinecie Stalina obok szefa Sztabu Generalne-

go byli obecni jego zastępcy i generał-lejtnant N. F. Watutin

i I. W. Smorodinow.

Smorodinow - dowódca Wydziału Mobilizacyjnego Sztabu

Generalnego, Watutin - Operacyjnego. Smorodinow plano-

wał mobilizację wszystkich naturalnych, ludzkich, intelek-

tualnych, produkcyjnych, transportowych i innych zasobów

kraju na potrzeby zbliżającej się wojny i kierował nią, Watu-

tin rozplanowywał wykorzystanie już zmobilizowanych mas

podczas wojny.

Wszyscy bywalcy w gabinecie Stalina jednogłośnie twier-

dzą: tam językiem na próżno się nie paplało. Zapraszano tam

tylko tych, których obecność akurat była potrzebna. Przy tym

praktycznie przez cały czas Stalin milczał. Nie narzucał swe-

go zdania. Dawał możliwość wypowiedzi każdemu i uważnie

słuchał. Co więcej - żądał, aby każdy się wypowiedział, nie

zdradzając swego punktu widzenia. Na tym polegała jego siła

57

Page 55: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jako dowódcy. Stalin wymagał informacji jasnych, prawdzi-

wych, zwięzłych i na temat.

Przecież w ciągu siedemnastu godzin, tym bardziej w cią-

gu dwudziestu dwóch, narkom obrony i szef Sztabu General-

nego w ogólnym zarysie potrafiliby nakreślić sytuację.

A przecież mowa tylko o zewidencjonowanych spotkaniach

w gabinecie Stalina na Kremlu. Spotkania te odbywały się

też w innych miejscach - w siedzibie Komitetu Centralne-

go na Starym Placu, narkomacie obrony, w siedzibie Sztabu

Generalnego, w mieszkaniu na Kremlu i w daczach Stalina.

Szczególnie warto pamiętać o Stalinowskich daczach. Wła-

śnie tam omawiano najważniejsze kwestie, tam podejmowa-

no najważniejsze decyzje. Szef Sztabu Generalnego, marsza-

łek Związku Radzieckiego Borys Michajłowicz Szaposznikow

był częstym gościem w willach Stalina. Przypomnijmy, że był

jedynym, do którego Stalin zwracał się z imienia i otczestwa.

Takie wyróżnienie nie spotkało ani Berii, ani Żukowa, ani Je-

żowa, ani Wasilewskiego, ani Timoszenki, ani Zdanowa, ani

Malenkowa, ani nikogo innego. Stalin szanował Borisa Mi-

chajłowicza i doceniał jego umiejętności. Szaposznikow miał

wystarczająco dużo czasu, aby w szczegółach zameldować

Stalinowi o stanie spraw.

Ale przecież to nie wszystko. Kontaktowano się również

przez telefon. Jeżeli danego dnia dziennik nie rejestruje obec-

ności narkoma obrony, szefa Sztabu Generalnego i ich za-

stępców w gabinecie Stalina, wcale nie oznacza to, że tego

dnia nie było z nimi żadnego kontaktu. Po prostu rozmawiali

z nim przez telefon.

IV

Podejrzliwi zapytają: może po prostu czerwiec 1940 roku

był miesiącem wyjątkowym. Nie. Był najzwyklejszym miesią-

cem. W lipcu tegoż roku narkom obrony spędził w gabinecie

Stalina 21 godzin 57 minut, a szef Sztabu Generalnego - 14

godzin 20 minut.

Co miesiąc było tak samo, jeżeli nie gorzej. Zaprotestują:

w sierpniu zamiast Szaposznikowa szefem Sztabu General-

58

Page 56: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nego został mianowany generał armii K. A. Miereckow. Po-

nieważ nie miał najlepszych układów ze Stalinem, zapewne

nie mógł przedstawić swojego zdania.

Protesty odrzucamy. Oto październik 194() roku. Narkom

obrony Timoszenko spędził w gabinecie Stalina 25 godzin

40 minut, a szef Sztabu Generalnego generał armii Mierec-

kow - 30 godzin 30 minut.

Na tle tej statystyki można uznać, że Żukow był nierzetel-

ny, twierdząc, że ani jego poprzednicy na stanowisku szefa

Sztabu Generalnego, ani narkom obrony nie mieli możliwości

zameldować Stalinowi o sytuacji. Jeżeli uwzględniać zastęp-

ców narkoma obrony i zastępców szefa Sztabu Generalnego,

którzy również meldowali Stalinowi o sytuacji w podlegają-

cych im strukturach, to okazuje się, że Stalin bezpośrednio

zajmował się sprawami Państwowego Komitetu Obrony i Szta-

bu Generalnego przez setki godzin miesięcznie.

Gdy Żukow zastąpił Miereckowa, sytuacja się nie zmie-

niła-, co. miesiąc Stalin wielokrotnie nr^rctował w swoim

gabinecie zarówno narkoma obrony Timoszenkę, jak i szefa

Sztabu Generalnego.

Decyzja o mianowaniu generała armii Żukowa na stano-

wisko szefa Sztabu Generalnego Armii Czerwonej została

podjęta 13 stycznia 1941 roku. Żukow zapoznawał się z obo-

wiązkami przez całą drugą połowę stycznia, 1 lutego zaś ofi-

cjalnie objął stanowisko.

Jeszcze przed objęciem posady, 29 stycznia, Żukow prze-

siedział w gabinecie Stalina 2 godziny 30 minut. Następnego

dnia - 1 godzinę 30 minut. W dniu objęcia funkcji, 1 lutego,

Żukow znajdował się w gabinecie Stalina 1 godzinę 55 mi-

nut. Tylko przez te trzy dni spędził w gabinecie Stalina sześć

godzin bez pięciu minut. Czyżby wielkiemu strategowi nie

wystarczyło sześciu godzin, żeby pokrótce nakreślić sytuację?

Przecież jeżeli przez sześć godzin nie dało się omówić głów-

nych tematów, to chociaż można było o nich nadmienić.

12 lutego Żukow przebywa w gabinecie Stalina 2 godziny

45 minut.

22 lutego — 3 godziny 45 minut.

25 lutego — 1 godzinę 55 minut.

59

Page 57: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

1 marca - 3 godziny 15 minut.

8 marca - 1 godzinę.

17 marca - 5 godzin 55 minut.

18 marca — 1 godzinę 55 minut.

Sprawdźmy twierdzenie Żukowa: Stalin nie pozwolił mu

się wypowiedzieć. Załóżmy: raz w tygodniu w kremlowskim

gabinecie Stalin milczy i Żukow też milczy. Tylko w ciągu

lutego i marca 1941 roku zbierają się 22 godziny 25 minut

milczenia. Tylko w gabinecie Stalina. Ale przecież mogli się

spotykać w innych miejscach. Mogli też milczeć przez telefon.

Jeśli Stalin i Żukow nie omawiali kwestii wojskowych w tych

godzinach, to czym się zajmowali? Jeśli przez cały ten czas

wielki strateg po prostu spoglądał w sufit i ziewał, to o tym

trzeba było powiedzieć wprost. Nie trzeba było kłamać, że nie

dano mu możliwości spotkania się ze Stalinem i wypowiedze-

nia swojej opinii.

Przecież te godziny to dopiero początek.

V

9 kwietnia Żukow był obecny w gabinecie Stalina 1 godzi-

nę 35 minut.

10 kwietnia - 2 godziny 20 minut.

14 kwietnia — 2 godziny 25 minut.

Zwróćmy uwagę na porę odbywających się spotkań i skład

ich uczestników.

20 kwietnia Żukow znów spędził w gabinecie Stalina 2 go-

dziny 25 minut. Obecnych było pięć osób: Stalin, jego najbliż-

si towarzysze Mołotow i Żdanow oraz dwóch wojskowych -

narkom obrony marszałek Timoszenko i szef Sztabu Gene-

ralnego, generał armii Żukow. Początek narady - godzi-

na 0.15. O godzinie 2 pojawił się Malenkow. Bliżej świtu, o go-

dzinie 2.40, Timoszenko i Żukow opuścili gabinet Stalina.

Czyżby odpowiedzialni towarzysze zajmowali się po nocach

nieodpowiednimi sprawami? Opowiadali kawały? Czy grali

w karty?

23 kwietnia Żukow znów spędza w gabinecie Stalina pełną

godzinę.

60

Page 58: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

29 kwietnia — 1 godzinę 50 minut.

10 maja — 1 godzinę 50 minut.

12 maja - 1 godzinę 35 minut.

14 maja - 1 godzinę 30 minut.

19 maja w gabinecie Stalina przebywa pięć osób: Stalin,

Mołotow, Timoszenko, Żukow, Watutin. Generał-lejtnant

Nikołaj Fiedorowicz Watutin — szef Wydziału Operacyjnego

Sztabu Generalnego. Jego jedynym obowiązkiem było opraco-

wanie planów wojny. Narada trwała 1 godzinę 15 minut. Sta-

lin, jak pamiętamy, nie był zbyt wylewny. Mołotow - jąkała,

też nie wygłaszał długich monologów. Dlatego mówić mogło

tylko trzech wojskowych: Timoszenko, Żukow i jego podwład-

ny Watutin. Czyżby tym razem również nie wystarczyło go-

dziny, aby zameldować wodzowi o sytuacji?

VI

23 maja Żukow spędził w stalinowskim gabinecie 2 godzi-

ny 55 minut.

24 maja - potężne zbiegowisko. Z Biura Politycznego tylko

dwóch - Stalin i Mołotow. Ze strony wojskowych — Timoszen-

ko, Żukow, Watutin, dowódca zarządu Głównego Lotnictwa

generał-lejtnant lotnictwa Żigarew oraz z każdego z pięciu

zachodnich okręgów przygranicznych — dowódca, członek ra-

dy wojskowej i dowódca lotnictwa okręgu. Naradzali się przez

4 godziny 55 minut. Ciekawe, o czym mogli rozmawiać ze

Stalinem planiści wojny i dowódcy lotnictwa z zachodnich

okręgów przygranicznych?

Kilka osób z grona uczestników tej narady przeżyło wojnę

i wspięło się wysoko. P. F. Żigarew i A. A. Nowikow zosta-

li marszałkami lotnictwa, M. M. Popów - generałem armii,

J. T. Czerewiczenko i F. I. Kuzniecow - generałami-lejt-

nantami. Nigdy w życiu żaden z nich ani słowem nie wspo-

mniał o naradzie z 24 maja. Żukow też milczał: tajemnica

wojskowa!

Moim zdaniem, jeżeli nawet omawiali odparcie niespo-

dziewanego ataku lotniczego hitlerowców, to dlaczego o tym

nie można poinformować czytelników?

61

Page 59: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

3 czerwca w gabinecie czterech: Stalin, Timoszenko, Żu-

ków, Watutin. Naradzali się przez 2 godziny 45 minut. Nie

było ani Mołotowa, ani Malenkowa. Podczas pierwszych 15

minut był Chruszczow. Później trzech wojskowych sam na

sam ze Stalinem. Pewnie znów nie pozwolili się wypowie-

dzieć Zukowowi.

6 czerwca ponownie w gabinecie Stalina czterech. Ten sam

skład, bez osób postronnych. O czym rozmawiali (czy może

milczeli?) przez 2 godziny i 5 minut?

7 czerwca Żukow po raz pierwszy spędził tam mniej niż

godzinę. Tylko 25 minut. A przecież nawet w ciągu 25 minut

można sporo załatwić.

Za to już 9 czerwca Żukow się odegrał. Miał dwie wizyty

u Stalina. Pierwsza - godzinę, druga — 5 godzin 25 minut.

11 czerwca - znów dwa podejścia, łączny czas rozmów

2 godziny 20 minut.

18 czerwca - 4 godziny 5 minut.

21 czerwca - 1 godzina 30 minut.

Od nominacji na stanowisko szefa Sztabu Generalnego do

ataku niemieckiego, czyli od 13 stycznia do 21 czerwca 1941

roku, Żukow spędził w gabinecie Stalina 70 godzin 35 minut.

O tych godzinach i minutach we Wspomnieniach i refleksjach

strateg nie wspomina i nie snuje na ten temat żadnych re-

fleksji. Twierdzi natomiast dosadnie, że Stalin nie intereso-

wał się sprawami Sztabu Generalnego.

Sam Żukow opowiada: „Wiele kwestii politycznych, wojen-

nych, ogólnopaństwowych omawiało się i rozwiązywało nie

tylko podczas oficjalnych posiedzeń Biura Politycznego KC

i w Sekretariacie KC, ale również wieczorami podczas obia-

du w mieszkaniu lub w daczy Stalina, gdzie zazwyczaj obecni

byli najbardziej zaufani mu członkowie Biura Politycznego.

Podczas tego zwykle skromnego obiadu Stalin wydawał po-

lecenia członkom Biura Politycznego lub narkomom, którzy

byli zapraszani w związku z kwestiami pozostającymi w ich

gestii. Czasami wraz z narkomem obrony zapraszany był

szef Sztabu Generalnego" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa

1969, s. 296).

To mówi o sobie: bywał nie tylko w gabinecie Stalina, ale

62

Page 60: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

też w mieszkaniu i w daczy, gdzie również omawiano ważne

kwestie.

Wróćmy jednak do gabinetu Stalina. Tylko w okresie od

13 stycznia do 21 czerwca 1941 roku Stalin trzydzieści pięć

razy wzywał do swego gabinetu narkoma obrony, marszałka

Związku Radzieckiego S. K. Timoszenkę. Łączny czas spo-

tkań - 74 godziny 26 minut.

Pierwszy zastępca narkoma obrony, marszałek Związku

Radzieckiego Budionny w gabinecie Stalina był w tym samym

czasie 11 razy. Łączny czas spotkań - 28 godzin 45 minut.

Zastępca narkoma obrony, generał armii Miereckow - 23

godziny 50 minut.

Zastępca narkoma obrony, generał-lejtnant lotnictwa Ry-

czagow — 28 godzin 50 minut.

Zastępca narkoma obrony, generał-lejtnant lotnictwa Żi-

garew — 26 godzin 35 minut.

Pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego, generał-lejt-

nant Watutin - w tym samym okresie 13 godzin 50 minut.

Nie mówiąc o marszałku Związku Radzieckiego Woroszy-

łowie. Wygląda na to, że ten z kolei spędzał w gabinecie Stali-

na więcej czasu niż poza nim. Nie wspominam też o dowódcy

Zarządu Wywiadowczego generale-lejtnancie Golikowie, o do-

wódcach przygranicznych okręgów i armii, nie uwzględniam

też narkoma marynarki wojennej, admirała Kuzniecowa, sze-

fa jego sztabu i dowódców flot. Niekiedy Stalin zapraszał do

siebie również oficerów dosyć niskiego szczebla (w porówna-

niu do Stalinowskich „szych"). Tak na przykład 21 czerwca

1941 roku blisko cztery godziny, od 19.05 do 23.00, w ga-

binecie Stalina znajdował się attache marynarki wojennej

w Berlinie pułkownik Woroncow.

Powtarzam twierdzenie Żukowa: „Stalin niezwykle mało

się interesował działalnością Sztabu Generalnego. Ani moi

poprzednicy, ani ja nie mieliśmy okazji wyczerpująco zamel-

dować Stalinowi o stanie obrony kraju, o naszych możliwo-

ściach wojskowych i o możliwościach naszego potencjalnego

wroga. Jedynie z rzadka i bardzo krótko Stalin słuchał ra-

portów komisarza ludowego lub szefa Sztabu Generalnego".

Tymczasem propaganda komunistyczna współczesnej Ro-

63

Page 61: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

sji podśpiewuje: ach, jaką książkę napisał wielki strateg! Za-

dziwiająco prawdziwa książka. Prawdziwa do obrzydzenia!

Zwracam się do marszałków Związku Radzieckiego, do

marszałków wojsk pancernych, do generałów z wieloma

gwiazdami, do znanych pisarzy, którzy otrzymali tytuł Bo-

hatera Związku Radzieckiego. Zwracam się do tych wszyst-

kich, którzy chwalili Żukowa i jego „najprawdziwszą książkę"

o wojnie. Nie wymieniam nikogo z nazwiska. Wy sami znacie

swoje imiona. Ja żądam: cofnijcie swoje słowa!

Cały świat z nas się śmieje: oto, jacy Rosjanie są durnowa-

ci. Dowodził nimi przygłupawy Stalin, który nie wiadomo co

robił przez tyle lat. Sprawami obrony Stalin się nie intereso-

wał, narkoma obrony i szefa Sztabu Generalnego wysłuchi-

wał rzadko i krótko...

Żukow oczerniał najwyższe organy kierownictwa państwo-

wego i wojskowego, a wy powtarzacie te oszczerstwa, popiera-

cie je, wzmacniacie i rozsiewacie po świecie.

Page 62: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 5

Jeszcze raz o głupim Stalinie

Jako patriota, jako analityk mogę powiedzieć otwar-

cie: takich ludzi wychowała ideologia radziecka, idea so-

cjalizmu. Generał armii W. ŁOBOW,

były szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej

„Krasnaja zwiezda", 16 listopada 2002

I

Aby prowadzić narody drogą bezmyślności i zbrodni, ko-

muniści potrzebują sztandaru. Potrzebny im ideał.

Ideałem dla komunistów może być albo ten, kto nie zdołał

w praktyce zrealizować swoich ludobójczych idei, jak Marks,

albo jakiś bezkształtny twór. Tak się właśnie utarło: Partia

zawsze ma rację! Partia naszym sterem! Lub bardziej kon-

kretnie: Komitet Centralny KPZR — przewodnia i kierownicza

siła społeczeństwa radzieckiego i całej postępowej ludzkości!

Powstanie kultu Komitetu Centralnego było nieuniknione

i nieodwracalne.

Żukow otrzymał jasne i precyzyjne zamówienie: opiewaj

chwałę Komitetu Centralnego! Zrozumiał zadanie. Starał się

gorliwie.

Z jednej strony trzeba było udowodnić, że mózgiem ar-

mii nie jest Sztab Generalny, lecz Komitet Centralny. Z dru-

65

Page 63: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

giej, że na czele tegoż Komitetu Centralnego, czyli mózgu

armii, stał Stalin, który nie znał się na sprawach wojny nic

a nic i nie mógł myśleć za armię, gdyż nie pojmował charakte-

ru współczesnej wojny, był ignorantem w kwestiach strategii,

miał paskudny charakter i był niesamowicie uparty.

Z tym, wydawałoby się, niewykonalnym zadaniem Żukow

i jego liczni współautorzy sobie poradzili.

II

Uwierzmy na chwilę, że liczne warianty książki Wspo-

mnienia i refleksje są tworem pracy samego Żukowa. Oceńmy

poglądy wielkiego dowódcy. Okazuje się bowiem, że on „wów-

czas uważał", czyli przed wojną, i „obecnie uważa", czyli w mo-

mencie, kiedy pisał książkę, że Sztab Generalny od chwili po-

wołania Armii Czerwonej nie jest jej mózgiem. Czym w takim

razie jest?

Skoro tak, to komu w ogóle jest on potrzebny? W styczniu

1941 roku Żukow przyjął funkcję szefa Sztabu Generalnego

Armii Czerwonej. Nasuwa się pytanie: po co? Jeżeli funkcje

Sztabu Generalnego nie są określone i przeznaczenie jego nie

jest zrozumiałe, dlaczego Żukow stanął na czele tej instytucji,

która nie zajmuje się poważnymi sprawami? Jeżeli wiedział,

że mózgiem Armii Czerwonej jest Komitet Centralny, to trze-

ba było powiedzieć Stalinowi: albo zostaw mnie w wojsku,

albo weź mnie do KC, zrób nawet kancelistą, ale tam, gdzie

decyduje się o poważnych kwestiach, a do Sztabu Generalne-

go nie pójdę, bo on w ogóle istnieje nie wiadomo po co.

Gdzie wychwalana Żukowowska pryncypialność? Jeżeli

Żukow rozumiał, że Sztab Generalny jest piątym kołem u wo-

zu, drugorzędnym, niepotrzebnym kramikiem, to dlaczego nie

powiedział o tym Stalinowi? Dlaczego nie przeforsował tego,

aby ze względu na jego nieprzydatność zlikwidować Sztab

Generalny, ten bezsensowny twór, ten wrzód na ciele armii?

Niezrozumiałe jest też co innego: jeżeli Sztab Generalny

nie jest mózgiem armii, to czym w takim razie zajmował się

sam Żukow od stycznia do lipca 1941 roku?

66

Page 64: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

Interesujące jest, jak szefostwo Sztabu Generalnego Sił

Zbrojnych ZSRR w 1975 roku, gdy pojawiło się drugie wy-

danie Wspomnień i refleksji, zareagowało na tę swoistą oce-

nę dowodzonej przez nich struktury. W tym czasie szefem

Sztabu Generalnego był generał armii W. G. Kulikow. Jego

reakcja: geniusz, geniusz! Gdy otrzymał stopień marszałka

Związku Radzieckiego, Kulikow poprosił, by nie zamawiać

nowej brylantowej gwiazdy marszałkowskiej, lecz nadać mu

tę, którą wcześniej nosił Żukow (A. Kucenko, Marszaly i ad-

mirały flota Sowietskogo Sojuza, Moskwa 2001, s. 9).

Wiktorze Gieorgiewiczu Kulikow, jeżeli pan uważa Żuko-

wa za geniusza i zgadza się z jego oceną roli Sztabu Gene-

ralnego, to jak w takim razie oceniać pańską burzliwą dzia-

łalność? Nie chcę jednak pana obrzucać wyzwiskami, niech

pan je sam wymyśli. A zatem, jak nazwać dowódcę ogromnej

organizacji, który nie jest w stanie myśleć? Jak nazwać do-

wódcę organizacji, który nie tylko fizycznie nic nie robi, ale

i umysłowo nie pracuje, za którego myślą inni? Kimże pan

jest? Od września 1971 do stycznia 1977 roku dowodził pan

Sztabem Generalnym Sił Zbrojnych ZSRR, który jest, zda-

niem ukochanego i bronionego przez pana Żukowa, nieroz-

garnięty? Żukow uważał Sztab Generalny za nic. A pan się

z nim zgadza. Nasuwa się pytanie: po co pan przez tyle lat bez

sensu siedział w tym nikczemnym Sztabie Generalnym? Je-

żeli przez sześć lat pan o niczym nie myślał, jeśli za pana my-

ślał Komitet Centralny, to czym się pan właściwie zajmował?

A tak w ogóle, czy można zajmować się czymś, nie myśląc?

Po Kulikowie na czele Sztabu Generalnego stanął jeszcze

jeden „strateg" — marszałek Związku Radzieckiego Nikołaj

Wasiliewicz Ogarkow, który też uważał Żukowa za geniusza

i jego pisaniny nie podważał. Tak więc marszałek Ogarkow

sam siebie uznał za bezużytecznego, niepotrzebnego, nieroz-

garniętego.

Przez dziesięć lat pierwszym zastępcą szefa durnowatego

Sztabu Generalnego był generał armii Warennikow. Dziesięć

lat beznadziejnego nieróbstwa!

67

Page 65: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Byli też w Sztabie Generalnym inni, na przykład marsza-

łek Achromiejew, generałowie armii Gribkow i Łobow. Pieśń

jednak była ta sama: my nie jesteśmy mózgiem armii. Jeste-

śmy nie wiadomo czym! Nie wiadomo, po co istniejemy. Nie

jesteśmy w stanie myśleć! Przecież nam to i tak niepotrzebne!

Myślenie nie jest najważniejsze! Przecież ma kto za nas my-

śleć! Tak powiedział Żukow! Hurra!

IV

Nadeszły całkiem wesołe czasy. Zniknął Komitet Central-

ny. Nie ma go już. Lecz armia pozostała, tyle że okrojona.

Pozostał też ten sam Sztab Generalny. W dodatku ukazują

się coraz nowsze wydania i nakłady Wspomnień i refleksji

zawierające szczere wypowiedzi o tym, że mózgiem armii jest

Komitet Centralny. Od czasu do czasu zmieniają się szefowie

Sztabu Generalnego, ciągle jednak z ich ust płynie ta sama

pieśń rytualna o Żukowowskiej genialności, o jego świętości.

Przy okazji jubileuszy pisywane są artykuły chwalebne o tym,

że mądrość Żukowa się nie starzeje. Przyklaskują temu

wszyscy byli szefowie Sztabu Generalnego. Pojawił się jednak

problem: wcześniej za bezmyślną armię myślał przynajmniej

Komitet Centralny, a teraz kto?

Teraz z braku Komitetu Centralnego trzeba samemu za-

cząć myśleć. Lecz żadnemu szefowi Sztabu Generalnego no-

wej Rosji nie przyszło do głowy, żeby zorganizować szkolenia

dla kierownictwa, podczas których generałowie nauczyliby

się myśleć. Wcześniej zdolności myślenia niepotrzebne były

ani Żukowowi, ani tym, którzy śpiewali chwałę jego głupiej

mądrości. Lecz teraz nadeszły inne czasy. Trzeba nauczyć się

myśleć własną głową.

Nikt nie zorganizował takich szkoleń, nadal więc nasi

strategowie twierdzą: Jestem patriotą! Jestem analitykiem!

Analitycznie myśli za mnie Komitet Centralny!

Który już nie istnieje.

68

Page 66: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

KC to ludzie, jednak nie najlepsi. Naród wiedział: nie ma

na świecie smutniejszej powieści niż ta o Komitecie Central-

nym. Kogo konkretnie z członków KC Żukow uważał za mózg

armii? Może towarzysza Mechlisa? Lub towarzysza Szkiria-

towa? A może to „suchotniczy Belzebub" Nikołaj Iwanowicz

Jeżów? W jego aktach osobowych, w rubryce „wykształcenie"

wpisano zabójcze sformułowanie: „niepełne niższe". To pew-

nie on jest mózgiem armii? A może jednak felczer Sklanski?

Nadieżda Konstantynowna Krupska* myślała za armię? Czy

może Karol Radek**? Albo też plugawa dziewucha Aleksan-

dra Kołłontaj***? Oficjalne informatory i encyklopedie poda-

ją, że wraz ze swoim małżonkiem, członkiem KC Dybienką,

„znani byli ze skrajnej rozwiązłości seksualnej" (K. A. Zaleski,

Impieria Stalina. Biograficzeskij encyklopiediczeskij slowar',

Moskwa 2000, s. 227). Jednak o ich zdolnościach myślenia

za armię nie wspomniano. Kto w takim razie jest mózgiem?

Krwawy i sadystyczny Bucharin czy Wsiewołod Balicki, który

„na szeroką skalę stosował bez żadnych sądów areszty, roz-

strzeliwania, egzekucje zakładników". Ławrientij Pawłowicz

Beria — mózgiem armii? Szczerbakow? Czy też skazaniec Ra-

szydow, który miał haremy, własne więzienia i cele tortur?

Wyszyński czy Frinowski? Rozpustna Katia Furcewa****?

Chruszczow, który pociął na złom samoloty, czołgi, działa

i krążowniki? Chyba że to był Jaków Swierdłow, który wy-

pełniał swoje kasy pancerne złotymi carskimi monetami i fał-

szywymi paszportami na wypadek, gdyby trzeba było ucie-

* Żona Lenina.

** Właściwe nazwisko - Karol Sobelsohn (1885-1939) - poli-

tyk i publicysta bolszewicki pochodzenia żydowskiego.

*** Aleksandra M. Kołłontaj (1872-1952) - znana działaczka

radziecka, m.in. ambasador ZSRR w Szwecji w latach wojny, pisarka.

**** Działaczka partyjna. W latach 50. mówiono o jej romansie

z Chruszczowem. Po śmierci Stalina była szefem organizacji par-

tyjnej Moskwy. Później przez 14 lat była ministrem kultury ZSRR.

Zmarła w sposób tragiczny w 1974 roku. Oficjalna wersja mówiła

o zażyciu cyjanku i samobójstwie. Jak było naprawdę, nie wiadomo.

69

Page 67: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kać z Rosji Radzieckiej. Gienrich Jagoda*, posiadacz najwięk-

szej w Rosji kolekcji pornograficznej? Towarzysz Alijew, który

w 1941 roku uniknął poboru do wojska? Członek KC towa-

rzysz Mir Dżafar-ogły Bagirow** był wielkim żartownisiem.

„Droga prowadząca do miejsca wydobycia ropy wiła się ser-

pentynami. Wraz ze swoimi pomocnikami po pijaku czaił się

przy drodze i strzelał, rozkoszując się widokiem samochodów

spadających w przepaść" („Litieraturnaja gazieta", 2003, nr

33). Może więc strzelec Bagirow był mózgiem armii? Być może

jednak był nim czterokrotny bohater Związku Radzieckie-

go, bohater pracy socjalistycznej, wielki strateg Leonid Ilicz

Breżniew? Chyba że rzeczywiście mózgiem armii był członek

długowieczny Komitetu Centralnego Michaił Andriejewicz

Susłow, który nie pozwalał Żukowowi objawić świętej prawdy

o bohaterskiej roli KC szerokim masom narodu.

Może mózgiem armii był towarzysz Andropow? Albo Sze-

lepin? A dlaczego nie? Przy braku własnych, dlaczego armia

nie mogła myśleć mózgiem łubiańskim? A więc kto w takim

razie konkretnie w Komitecie Centralnym myślał za genera-

łów i marszałków?

Chcąc nie chcąc, trzeba jednak wspomnieć o towarzyszu

Stalinie. W chwili śmierci Żukowa partia komunistyczna od

pięćdziesięciu sześciu lat sprawowała władzę, z czego przez

trzydzieści lat na jej czele stał Stalin. Przy tym kierował KC

podczas przygotowań do wojny i w jej trakcie. Komitet Cen-

tralny gdzieś się schował po inwazji niemieckiej, Stalin jed-

nak dalej pozostawał na stanowisku bojowym. Jeśli więc KC

jest mózgiem armii, sekretarz generalny KC jest centralną,

najważniejszą jego częścią. To również wynika ze wspomnień

Żukowa.

Podczas wojny, gdy Komitet Centralny zniknął we mgle,

Stalin sam go zastępował.

* Gienrich Grigoriewicz Jagoda (1891-1938) - wysoki funkcjo-

nariusz policji politycznej i bezpieczeństwa. Po reorganizacji orga-

nów bezpieczeństwa szef NKWD w latach 1934-1936.

** Przez dłuższy czas szef NKWD w Azerbejdżanie, zastępca i za-

ufana osoba głównego kata stalinowskiego - Berii.

70

Page 68: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Ciekawe tylko, czy wódz był świadom swego położenia?

Czy rozumiał, że stojąc na czele Komitetu Centralnego, on

jest mózgiem armii?

VI

Powróćmy do początku poprzedniego rozdziału: „Nieste-

ty, trzeba zauważyć, że Stalin przed wojną i na jej początku

nie doceniał roli i ważności Sztabu Generalnego. Tymcza-

sem Sztab Generalny, według obrazowej wypowiedzi B. M.

Szaposznikowa, to mózg armii. Żaden organ w kraju nie jest

bardziej kompetentny w kwestiach gotowości sił zbrojnych do

wojny niż Sztab Generalny. Z kim jeszcze, jeśli nie z nim, po-

winien był systematycznie się konsultować przyszły najwyż-

szy dowódca? Jednak Stalin niezwykle mało się interesował

działalnością Sztabu Generalnego. Ani moi poprzednicy, ani

ja nie mieliśmy okazji..."

Lecz wcześniej w tej samej książce Żukow podkreślił, że

zupełnie się nie zgadza z poglądem Szaposznikowa: „Tytuł

książki Mózg armii nie jest właściwie zastosowany wobec Ar-

mii Czerwonej. «Mózgiem» Armii Czerwonej od pierwszych

dni jej istnienia jest KC RKP(b)".

Z tego wynika, że z „najprawdziwszej książki o wojnie"

dowiadujemy się, iż:

a) mądry marszałek Szaposznikow jak najbardziej właści-

wie uważał Sztab Generalny za mózg armii;

b) głupi marszałek Szaposznikow jak najbardziej omylnie

uważał Sztab Generalny za mózg armii.

Żukow z zapałem popiera mądrego Szaposznikowa, gdy

jego słowa można odwrócić przeciwko Stalinowi. Ten sam Żu-

ków z pogardą kopie tego samego Szaposznikowa za te same

słowa, gdy w ten sposób można zademonstrować swą miłość

do Komitetu Centralnego.

Z wielkiej księgi Żukowa dowiadujemy się, że Komitet

Centralny był mózgiem armii. Za tym idzie jedynie możliwy

wniosek, że Stalin - jeżeli on przygotowywał kraj do woj-

ny - cały czas musiał przebywać w głębiach KC.

Tymczasem z tej samej wielkiej księgi dowiadujemy się,

71

Page 69: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

że nie mógł marnować czasu w Komitecie Centralnym, gdyż

musiał iść po radę do Sztabu Generalnego, do Żukowa, po-

nieważ nie Komitet Centralny, lecz właśnie Sztab Generalny

jest mózgiem armii.

W każdej kwestii Żukow ma inne zdanie. Zawsze spola-

ryzowane, ale jedyne słuszne. U Żukowa każdy może wybrać

coś dla siebie, coś, co mu się podoba.

Trzeba udowodnić, że KC to mózg armii, a nierozgarnięty

Sztab Generalny nie jest nic wart. Proszę bardzo, powołuje-

my się na Żukowa.

Z kolei gdy trzeba udowodnić, że głupi Stalin nie powinien

był zasiadać bezczynnie w głupim KC, lecz raczej pędzić po

radę do Żukowa do Sztabu Generalnego, znów możemy się

powołać na Żukowa.

Udowadniając rzeczy wykluczające się nawzajem, można

powoływać się na tegoż Żukowa. Na tę samą książkę tego sa-

mego wydania. Jedynie cytowane strony będą inne.

Aczkolwiek często też kartkować specjalnie nie trzeba.

Zdania Żukowa są inne, ale strona ta sama.

Cecha ta: udowadnianie jednocześnie dwóch nawzajem

wykluczających się punktów widzenia, charakterystyczna

jest nie tylko dla wielu autorów wspomnień Żukowa, ale rów-

nież dla niego samego. Sporo świadectw, chociażby marszał-

ka Związku Radzieckiego K. K. Rokossowskiego, potwierdza,

że Żukow mówił jedno, a po chwili zaprzeczał sobie, wykrzy-

kując rzeczy całkowicie przeciwne.

Dobrze, gdy tylko wrzeszczał.

A co było, kiedy rozstrzeliwał za wypełnienie swoich roz-

kazów, które natychmiast zmieniał na przeciwstawne?

Wojowniczy obrońca Żukowa, pułkownik A. Koczuko w prze-

chwala się: „Mam w swojej biblioteczce domowej wszystkie

12 wydań Wspomnień i refleksji marszałka Związku Ra-

dzieckiego G. K. Żukowa" („Krasnaja zwiezda", 16 kwietnia

1999).

Jestem pewien, że obecnie dołączyło do nich również

trzynaste. Natomiast z tego, co napisałem, wypływa nieza-

przeczalny wniosek: pułkownik Koczukow nie czytał książek

72

Page 70: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukowa, ponieważ gdyby czytał, to nie miałby się czym prze-

chwalać.

Bądźmy jednak ostrożni. Niewykluczone przecież, że puł-

kownik Koczukow przeczytał wszystkie tomy wszystkich wy-

dań. Po prostu się nie zastanawiał nad tym, co czyta. Przy-

zwyczaił się, że za niego myśli Komitet Centralny, i nie może

się od tego odzwyczaić.

Towarzyszu pułkowniku, proszę spróbować przekartko-

wać te tomy. Niech pan spróbuje przemyśleć to, co czyta. Za-

pewniam, że będzie pan ze śmiechu kulał się po podłodze.

Wystarczy porównać szóste wydanie Wspomnień... z siód-

mym. Przecież to komedia na poziomie Siedemnastu mgnień

wiosny, jeśli nie lepsza. Zresztą można nawet nie porówny-

wać różnych wydań. W tym samym tomie Żukowa są rzeczy

znacznie bardziej śmieszne niż skrót GRU na rejestracjach

samochodu Stirlitza.

A propos GRU...

Page 71: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 6

W ten sposób o wojnie dotychczas nikt nie pisał!

Potrzebne są szczególne dowody na to, że Żukow był

wybitnym strategiem. Jednak tego nikt nigdy nie kwe-

stionował, dlatego my też uznamy na razie za fakt, iż

w tej dziedzinie „marszałek zwycięstwa" orientował się

o tyle, o ile (do tego potwornie nudny styl jego Wspomnień

i refleksji mówi sam za siebie).

ARSIBNIIJ TONOW „Niezawisimaja gazieta", 5 marca 1994

I

Tuż przed wojną radziecki wywiad strategiczny, który

wówczas mianowano Zarządem Wywiadowczym Sztabu Ge-

neralnego — zdołał zdobyć informacje o niesłychanym znacze-

niu i niewiarygodnej autentyczności. Wywiadowcy wojskowi

dokonali bohaterskiego czynu - zdobyli oni niemiecki plan in-

wazji i ustalili planowaną, a później też dokładną datę ataku

Niemiec na Związek Radziecki. Ponadto w raportach wywia-

dowców radzieckich niemiecki plan ataku był przedstawiony

jako dynamicznie się zmieniający: to jest pierwszy wariant,

ten — drugi, a oto trzeci i ostateczny. Jednak z dokładnej

i rzetelnej informacji wyciągnięto niewłaściwe wnioski.

Oprócz wojskowego wywiadu strategicznego, który wcho-

dzi w skład Sztabu Generalnego, niezwykle aktywnie i sku-

74

Page 72: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tecznie pracował wojskowy wywiad operacyjny, istniejący

jako struktury wywiadowcze sztabów okręgów wojskowych,

armii i marynarki. „W maju 1941 roku udało się poznać nie

tylko liczbę dywizji ściągniętych przed nasze granice, ale

i miejsca ich stacjonowania, aż do rozlokowania sztabów ba-

talionów. Sprecyzowano też pozycje ogniowe niektórych ba-

terii artyleryjskich i przeciwlotniczych" („Krasnaja zwiezda"

16 czerwca 2001).

Najważniejsze było to, że informacje z różnych źródeł łą-

czyły się w całość. Agentura wojskowo-strategicznego wywia-

du w Berlinie zdobywa na przykład informacje o przerzucie

pod granicę radziecką jednej dywizji piechoty, natychmiast

agentura wojskowego wywiadu operacyjnego, powiedzmy z re-

jonu Krakowa, potwierdza przybycie tej dywizji, przekazuje

numery oddziałów, nazwiska dowódców, miejsca rozlokowa-

nia pododdziałów, sztabów, punktów łączności, tyłów. Infor-

macje z różnych, niezależnych od siebie źródeł po kropelce,

cienkimi strużkami ściekały do Sztabu Generalnego...

Napisano stosy książek o tym, że wojskowy wywiad ra-

dziecki ostrzegał o nieuniknionej inwazji, lecz Stalin nie re-

agował na ostrzeżenia. Wniosek: głupi i tchórzliwy Stalin bał

się spojrzeć prawdzie w oczy.

Oskarżenia o głupotę i tchórzliwość padły również na

otoczenie stalinowskie. Ludowego komisarza obrony ZSRR,

marszałka Związku Radzieckiego S. K. Timoszenkę i dowód-

cę Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego generała-

-lejtnanta F. I. Golikowa przedstawiono jako kretynów i li-

zusów: mając w rękach niesamowicie istotne informacje, ale

nie chcąc drażnić Stalina, meldowali tylko to, co wódz chciał

usłyszeć. Wskutek tego Związek Radziecki i jego siły zbrojne

zaskoczył niszczący, nagły atak. Hitler zadał Związkowi Ra-

dzieckiemu śmiertelny cios, po którym kraj nigdy nie mógł

się otrząsnąć. Swoją porażkę podczas II wojny światowej ko-

muniści ogłosili niemalże zwycięstwem. Jednak takich wsty-

dliwych „zwycięstw" w historii światowej po prostu nie było.

W wyniku „wielkiego zwycięstwa" kraj stał się cuchnącym

trupem, choć ściskającym jądrową maczugę w gnijącej ręce.

W wyniku „wielkiego zwycięstwa" Związek Radziecki stoczył

75

Page 73: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

się do poziomu najbardziej zacofanych krajów świata i osta-

tecznie - runął i się rozsypał. Na tym jednak proces upadku

się nie zakończył.

Proces trwa nadal.

A końca nie widać.

II

Oto interesująca rzecz: dowódcy Zarządu Wywiadowcze-

go Sztabu Generalnego generałowi-lejtnantowi Golikowowi

zarzucają gapiostwo, głupotę i karygodne niedbalstwo, uwa-

żają go za winnego największego błędu, który w rezultacie

doprowadził do porażki Związku Radzieckiego. Za winowaj-

cę tejże porażki uważają narkoma obrony marszałka Związ-

ku Radzieckiego Timoszenkę. W szeregach winowajców są

też: Ławrientij Beria, narkom spraw wewnętrznych, jak też

Wsiewołod Mierkułow, narkom bezpieczeństwa narodowego.

Rzecz jasna, Stalin też jest głównym winowajcą. Tymczasem

szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Żukow nie znalazł

się w gronie winowajców. Wypadł z szeregu winowajców.

Toteż sam Żukow nie uznał swojej winy, nie zaliczył siebie

do grona przestępców. Mało tego, z grona obwinianych prze-

niósł się do grona obwiniających. Żukow się oburza: „Stalin

uwierzył fałszywym informacjom, które napływały z odpo-

wiednich struktur" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1975,

tom 1, s. 259). W następnych wydaniach Żukow jest jeszcze

bardziej oburzony: „Stalin popełnił niewybaczalny błąd, uwie-

rzył fałszywym doniesieniom, które napływały z odpowied-

nich struktur" (tamże, Moskwa 2003, tom 1, s. 257).

Widzicie teraz, jak wielki Żukow bezlitośnie demaskuje

głupiutkiego i łatwowiernego Stalina. Wodzowie podsuwają

fałszywe informacje, a on im ufa. Ha, miał też komu uwie-

rzyć!

Jednak wobec obwiniającego Żukowa są zarzuty.

Informacje o tym, czy będzie wojna czy nie, i jeżeli bę-

dzie, to jaka, głowa rządu powinna otrzymywać nie od jakichś

tam „odpowiednich struktur", tylko ze Sztabu Generalnego.

A to dlatego, że w kwestiach wojny „żadna struktura w kra-

76

Page 74: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ju nie jest bardziej kompetentna". To są słowa samego Żu-

kowa.

„Odpowiednie struktury", czyli wywiad CzK-GPU-NKWD,

mają inne zadania. Pracujący w nich ludzie nie są wojskowy-

mi, nie znają się na kwestiach wojskowych, chociaż czasami

noszą mundury. Mają też inne przygotowanie, inne poglądy

na świat, brakuje im doświadczenia w wojnie. „Odpowiednie

struktury" są obciążone milionami przestępstw. Im swoich

grzechów nigdy nie uda się odkupić. Zatem zwalać na nie całą

winę za to, że przegrało się wojnę, to tak samo, jakby do gro-

na winowajców wpisać naczelnika sieci sklepów Wojentorga

Frontu Zachodniego.

Skoro „odpowiednie struktury" przedstawiały głowie pań-

stwa fałszywe informacje, to kierowany przez Żukowa Sztab

Generalny powinien był przedłożyć na biurko Stalina swoją

informację: dokładną, rzetelną, wyczerpującą, aktualną, za-

wierającą właściwe wnioski i niepodważalne dowody.

Czy szef Sztabu Generalnego, generał armii Żukow przed-

stawił premierowi Stalinowi niepodważalne dowody na pla-

nowaną przez Hitlera inwazję? Czy on takich dowodów nie

przedstawił? Oto jest pytanie.

III

Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby genialny strateg na ni-

kogo winy nie zrzucał, lecz opowiedział o tym, co w rzeczywi-

stości osobiście meldował Stalinowi.

Oto, co na ten temat można znaleźć we wspomnieniach

Żukowa: „20 marca 1941 roku dowódca Zarządu Wywiadow-

czego Sztabu Generalnego generał F. I. Golikow przedstawił

kierownictwu raport zawierający informacje o szczególnym

znaczeniu. Dokument zawierał warianty możliwych kierun-

ków ataków faszystowskich wojsk niemieckich podczas in-

wazji na Związek Radziecki. Jak wyjaśniło się później, od-

zwierciedlały one poszczególne fazy opracowywanego przez

dowództwo hitlerowskie planu «Barbarossa». W jednym z wa-

riantów bardzo dokładnie oddany był sens tego planu" (Wspo-

mnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 239).

77

Page 75: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W tym samym miejscu Żukow wyjaśnia sens tego planu

tak, jak był on przedstawiony w raporcie Golikowa, czyli jak

został napisany przez generałów niemieckich: „1. Grupa Ar-

mii pod dowództwem feldmarszałka Boka uderza w kierunku

Leningradu; 2. Grupa Armii pod dowództwem feldmarszałka

Rundstedta - w kierunku Moskwy, i 3. Grupa Armii pod do-

wództwem feldmarszałka Leeba - w kierunku Kijowa. Po-

czątek inwazji na ZSRR - przypuszczalnie 20 maja" (tamże,

Moskwa 1969, s. 240).

W swoich wspomnieniach Żukow dokładnie wymienia to,

co meldowali wywiadowcy do dowództwa: „Według doniesień

Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego, dowodzonego

przez generała F. I. Golikowa, dodatkowe przerzuty wojsk

niemieckich na tereny Prus Wschodnich, Polski i Rumunii

rozpoczęto w styczniu 1941 roku. Wywiad uważał, że w ciągu

lutego i marca zgrupowanie wojsk przeciwnika zwiększyło się

0 dziewięć dywizji (...) do dnia 4 kwietnia 1941 roku ogól-

ne zgrupowanie wojsk niemieckich od Morza Bałtyckiego do

Słowacji, według danych generała Golikowa, wynosi 5 dywi-

zji piechoty i 6 dywizji pancernych. Dnia 5 maja 1941 roku,

według raportu F. I. Golikowa, ilość wojsk niemieckich zgro-

madzonych przeciwko ZSRR osiągnęło 103-107 dywizji (...)

1 czerwca 1941 roku, według danych wydziału wywiadu

ZSRR, przeciwko ZSRR mogło wystąpić 120 dywizji niemiec-

kich.

Żukow przytacza również raport attache wojskowego w Ber-

linie z dnia 14 marca, w którym wskazany jest termin nie-

mieckiej inwazji: pomiędzy 15 maja a 15 czerwca.

Żukow rozwścieczony: dowódca Zarządu Wywiadowczego

Sztabu Generalnego, generał-lejtnant Golikow miał takie in-

formacje, jednak nie potrafił ich odpowiednio ocenić. Mając

właściwe informacje, Golikow wyciągał zupełnie niewłaściwe

wnioski!

IV

Kolejna ofiara Żukowa to ludowy komisarz marynarki wo-

jennej admirał N. G. Kuzniecow, który też, mając doniesienia

78

Page 76: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

o szczególnym znaczeniu, nie potrafił się wczuć w ich sens.

6 maja 1941 roku Kuzniecow skierował do Stalina notatkę.

Zamieścił w niej ważne informacje dostarczone przez atta-

che marynarki wojennej w Berlinie, pułkownika Woroncowa:

Niemcy przygotowują inwazję na 14 maja. „Dane, przekaza-

ne w tym dokumencie, również miały szczególne znaczenie.

Jednak wnioski, proponowane dowództwu przez admirała

Kuzniecowa, nie odpowiadały przytoczonym przez niego fak-

tom" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 240).

We wszystkich następnych wydaniach oskarżenia pod ad-

resem generała Golikowa i admirała Kuzniecowa powtórzono

i wzmocniono. Począwszy od drugiego wydania Wspomnień

i refleksji, w gronie oskarżonych znalazł się również „amba-

sador ZSRR w Niemczech Diekanozow", który rzekomo też

„przekazał informację o podobnym charakterze". Diekano-

zow, zdaniem Żukowa, poprzez swoje uspokajające informa-

cje dezinformował Stalina.

W jednym Żukow się pomylił: Władimir Gieorgijewicz Die-

kanozow w 1941 roku nie pełnił funkcji ambasadora. Co wię-

cej, w tamtych czasach u nas ambasadorów nie było w ogóle,

tak jak ministrów. Funkcję nadzwyczajnego i pełnoprawne-

go ambasadora Diekanozow otrzymał 14 czerwca 1943 roku.

Tymczasem w 1941 roku był on zastępcą narkoma spraw

zewnętrznych oraz pełnoprawnym przedstawicielem ZSRR

w Niemczech. Jednak nie o to chodzi, lecz o to, że i Golikow,

i Kuzniecow, i Diekanozow mieli w rękach bezcenne informa-

cje, nie potrafili jednak wyciągnąć właściwych wniosków.

Kpijmy wraz z Żukowem z, delikatnie mówiąc, niezbyt

mądrych Golikowa, Kuzniecowa, Diekanozowa, później za-

stanówmy się jednak nad pewną kwestią. Golikow wycią-

gnął niewłaściwe wnioski, Kuzniecow też pokpił sprawę, inni

towarzysze zawiedli, ale przecież to nie jest takie straszne!

Wówczas, wiosną 1941 roku, błędy Golikowa, Kuzniecowa

i wielu innych można było łatwo naprawić. Przecież ani Goli-

ków, ani Kuzniecow, ani nawet Diekanozow nie określali po-

lityki kraju ani strategii armii i przecież wszystkie meldunki

i notatki pisali nie dla siebie, tylko dla wyżej postawionego

dowództwa. Właśnie ci wyżej postawieni powinni byli ocenić

79

Page 77: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przedstawione w raportach fakty, wyciągnąć własne wnioski,

ułożyć uzasadnione rezolucje, podjąć właściwe decyzje. Jeżeli

Golikow się pomylił, zadaniem wyżej postawionych dowód-

ców jest naprawić jego błędy. Na tym polega sens ich pra-

cy, za to dostają pieniądze. Właśnie dlatego posadzono ich

w przestronnych gabinetach. Jeżeli głupi Golikow wyciągnął

niewłaściwe wnioski, to genialny Żukow z tej samej informa-

cji powinien wyciągnąć właściwe wnioski. Czy tak właśnie

postąpił?

Wczujcie się w rolę kierownika dowolnej rangi. Podwładny

wysypuje na waszą biedną głowę ogrom niezbyt miłych fak-

tów, po czym podsumowuje raport niczym nieuzasadnionymi

optymistycznymi wnioskami: wszystko dobrze, nie ma co roz-

paczać! Co robić w tej sytuacji? Nie ma wielkiego wyboru. Są

dwa możliwe wyjścia.

Pierwsze: myśleć samemu i wyciągać z nieprzyjemnych

faktów takie same niemiłe wnioski.

Drugie: nie myśleć własną głową, lecz zgadzać się z nie-

uzasadnionym optymizmem podwładnego, wyciągać z bardzo

niemiłych faktów dosyć przyjemne wnioski.

Nikt nie zaprzecza, że dowódca Zarządu Wywiadowcze-

go Sztabu Generalnego, generał-lejtnant Golikow mylił się

w swoich wnioskach. Odpowiedzmy teraz na kolejne pytanie:

czy Żukow okazał się mądrzejszy? Czyżby, posiadając te same

dane, wyciągnął inne wnioski?

Żukow zbulwersowany: wnioski admirała Kuzniecowa

nie odpowiadają faktom, które on sam przytaczał. Rzeczywi-

ście jest powód do oburzenia. Jednak nie należało opowia-

dać o tym na cały świat już po wojnie. Żukow musiał powie-

dzieć o tym Stalinowi i Kuzniecowowi jeszcze wtedy - 6 maja

1941 roku. Wtedy, wiosną 1941 roku, trzeba było bić na alarm:

towarzyszu Stalin, zwróćmy uwagę na te fakty! Oceńmy je

sami! Nie można ufać Kuzniecowowi i Golikowowi, ich wnio-

ski nie są adekwatne do faktów, o których sami meldują!

Żukow - najmądrzejszy strateg. Jednak jego mądrość ma

drobną rysę — największe olśnienia przychodziły mu do głowy

z pewnym opóźnieniem. Ćwierć wieku po haniebnej klęsce.

80

Page 78: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Jak należy rozumieć zagadkową wypowiedź zawartą we

wspomnieniach Żukowa: „F. I. Golikow przedstawił raport

kierownictwu"? To znaczy komu? Kierownictwo - pojęcie

elastyczne. Pytanie jednak jest zasadnicze - czy siebie Żu-

ków też zalicza do kierownictwa czy nie? Raport Golikowa

z dnia 20 marca 1941 roku nosił nazwę „Warianty działań

wojskowych armii niemieckiej przeciwko ZSRR". Z opowieści

Żukowa wynika, że Golikow przedstawił je jakiemuś abstrak-

cyjnemu kierownictwu, z którym nasz genialny strateg nie

miał nic wspólnego.

Jeżeli Żukow nie uważał siebie za kierownictwo, to trzeba

powiedzieć wprost: ja, genialny Żukow, nie okazałem się ani

trochę mądrzejszy od głupawego Golikowa, miałem w ręku te

same informacje i wyciągnąłem te same idiotyczne wnioski.

Ponadto skoro Żukow nie uwzględniał siebie w pojęciu

„kierownictwo", to o tym też trzeba było wyraźnie oznaj-

mić.

Przedstawiają nam Żukowa jako takiego walecznego bo-

hatera, który chciał niby opowiedzieć prawdę o wojnie. No to

czemu nie opowiedział! Nasuwa się niezwykle ważne pyta-

nie: w czyje ręce trafił raport Zarządu Wywiadowczego Szta-

bu Generalnego z dnia 20 marca 1941 roku? Kto go czytał?

Kto na nim pisał rezolucje? Kpiliśmy już z Golikowa, ale kto

się zgodził z jego głupimi wnioskami? Z kogo jeszcze trzeba

kpić? Kogo zaliczyć do grona idiotów? Przecież czytających

ten raport nie mogło być więcej niż palców jednej ręki! Wła-

śnie ich należałoby wymienić z nazwiska! Dlaczego Żukow

mówi o jakimś tajemniczym kierownictwie, nie wskazując ni-

kogo konkretnie?

Dlatego, że musiałby i siebie wymienić w gronie tych, któ-

rzy nie w pełni docenili wielkie czyny bohaterskich wywia-

dowców, którzy zgodzili się z wnioskami Golikowa, wystawia-

jąc kraj i jego armię na śmiertelny cios.

81

Page 79: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VI

A może Żukow nie czytał tego dokumentu? Może nie pod-

pisywał się pod nim? Pytania te od dawna nurtują history-

ków. I oto kilka lat po wojnie pułkownik Anfiłow przedstawił

Żukowowi dokładną notatkę dowódcy Zarządu Wywiadow-

czego Sztabu Generalnego, generała-lejtnanta F. I. Golikowa

z dnia 20 marca 1941 roku i zadał pytanie: Jak pan ocenia

ten dokument?

Dalej odbyła się następująca rozmowa:

„— Widzę ją po raz pierwszy - powiedział zbulwersowany

marszałek po przeczytaniu dokumentu.

- Czyżby Golikow panu nie meldował?

— Nie był moim podwładnym, więc tego nie robił." („Kra-

snaja zwiezda", 26 marca 1996).

Interesujące: w swoich wspomnieniach Żukow opisał raport

dowódcy Zarządu Wywiadowczego z dnia 20 marca 1941 roku,

kpiąc z Golikowa za niewłaściwe wnioski, a na łamach gazety

„Krasnaja zwiezda" ogłosił na cały świat, że po raz pierwszy

widzi ten dokument.

Co wynika z tej nieścisłości? Cały czas to samo: kierow-

nictwo Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związ-

ku Radzieckiego odniosło się niezwykle niedbale do pisanych

wspomnień Żukowa. Trzeba było zapoznać Żukowa z treścią

jego wspomnień. Trzeba było określić, czy zagłębia się w treść

swoich wspomnień, czy rozumie ich sens. Nie dopatrzono te-

go. Ludzie, którzy pisali wspomnienia Żukowa, byli zapoznani

z raportem wywiadu z dnia 20 marca 1941 roku i wyczerpują-

co opisali go w imieniu Żukowa. Tymczasem sam Żukow jest

zbulwersowany: po raz pierwszy widzę ten papier!

VII

Drugie wydanie wspomnień Żukowa było pełniejsze i praw-

dziwsze, czyli... jeszcze bardziej śmiechu warte. Na początku,

tak jak w pierwszym wydaniu, Żukow wymienił ogrom donie-

sień wywiadu dotyczących przygotowań do inwazji niemiec-

kiej. Znów oskarżał Golikowa, który swoimi głupimi wnioska-

82

Page 80: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mi zepsuł raport z dnia 20 marca 1941 roku. Żukow znów

opisał plan niemiecki w tej samej postaci, w jakiej wywiad ra-

dziecki przedstawił go kierownictwu Związku Radzieckiego:

atakują trzy grupy armii; Bok - na Leningrad, Rundstedt -

na Moskwę, Leeb - na Kijów. Żukow znów pisze o tym, że wy-

wiad zapowiedział termin inwazji: najpierw z dokładnością

do miesiąca, potem - do tygodnia, a na koniec była wskazana

właściwa data.

Zakomunikowawszy to wszystko, zaczyna nagle zaprze-

czać sobie: „Począwszy od pierwszych lat powojennych do

dziś tu i tam w prasie pojawia się wersja mówiąca o tym,

że niby przed samą wojną znany nam był plan «Barbaros-

sa», kierunki głównych ataków, szerokości frontów poszcze-

gólnych niemieckich związków taktycznych, ich liczebność

i wyposażenie. Przy tym powołuje się na znanych radzieckich

wywiadowców — Richarda Sorgego*, jak też inne osoby ze

Szwajcarii, Anglii i wielu innych krajów, które niby zawczasu

przekazały te informacje. Mówi się, że niby nasze kierownic-

two polityczne i wojskowe nie tylko nie zapoznało się z treścią

tych doniesień, ale też odrzuciło je. Pozwolę sobie z całą odpo-

wiedzialnością oznajmić, że są to kompletne wymysły. O ile

mi wiadomo, żadnymi podobnymi danymi ani rząd radziecki,

ani narkomy obrony, ani Sztab Generalny nie dysponowali"

(Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1975, s. 259).

No proszę!

Żukow dokładnie opisał doniesienia Zarządu Wywiadow-

czego Generalnego o pojawieniu się wojsk niemieckich na

granicy radzieckiej, wskazując, że nie był to po prostu szybki

wzrost, to był wzrost z niezwykłym przyśpieszeniem. Wywiad

dostarczał nie tylko dane dotyczące koncentracji i rozwija-

nia się niemieckich dywizji, ale też wskazywał konkretny

cel tych działań - inwazja na Związek Radziecki. Mało tego,

wskazano też przybliżone terminy inwazji. Opowiedziawszy

to wszystko, Żukow „z całą odpowiedzialnością" twierdzi, że

o koncentracji wojsk niemieckich nic nie wiedział.

* Richard Sorge (1895-1944) - dziennikarz niemiecki, pracow-

nik wywiadu radzieckiego.

83

Page 81: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dobrze, uwierzmy.

Ale jak uwierzyć kolejnym twierdzeniom: na stronie 258

pierwszego tomu drugiego wydania Żukow opowiada, że

„F. I. Golikow przedstawił kierownictwu raport zawierają-

cy informacje o szczególnym znaczeniu. Dokument zawierał

warianty możliwych kierunków ataków faszystowskich wojsk

niemieckich podczas inwazji na Związek Radziecki. Jak wyja-

śniło się później, odzwierciedlały one poszczególne fazy opraco-

wywanego przez dowództwo hitlerowskie planu «Barbarossa»,

w jednym z wariantów bardzo dokładnie oddany był sens tego

planu". Natomiast na następnej stronie „z całą odpowiedzial-

nością" twierdzi, że kierunki głównych ataków nie były znane

ani wywiadowi, ani Sztabowi Generalnemu, ani narkomowi

obrony, ani rządowi radzieckiemu.

Szefem rządu do 4 maja 1941 roku był Mołotow, potem -

Stalin. Jeżeli wierzyć twierdzeniom Żukowa, to o niemieckich

planach nie wiedział ani Stalin, ani Mołotow, ani narkom Ti-

moszenko, ani on sam. Nieznane też były dane dotyczące li-

czebności dywizji, kierunki ataku ani terminy inwazji.

W takim razie, do którego kierownictwa kierował Golikow

swój słynny raport z dnia 20 marca?

Na jednej stronie Żukow donosi, że dane były właściwe,

ale głupcy Golikow, Kuzniecow i Diekanozow niewłaściwie je

zinterpretowali. A na następnej stronie „z całą odpowiedzial-

nością" wyjaśnia, że to wszystko to czyste wymysły, w rzeczy-

wistości nie było żadnych doniesień.

Tymczasem nieścisłości gonią jedna drugą. Przypomnijmy

skargi Żukowa na to, że „Stalin niezwykle mało się intereso-

wał działalnością Sztabu Generalnego. Ani moi poprzednicy,

ani ja nie mieliśmy okazji wyczerpująco zameldować Stali-

nowi o stanie obrony kraju, o naszych możliwościach woj-

skowych i o... możliwościach naszego potencjalnego wroga.

Jedynie z rzadka i bardzo krótko Stalin słuchał raportów ko-

misarza ludowego lub szefa Sztabu Generalnego".

I dalej wypowiedź tegoż Żukowa, że Sztab Generalny nie

dysponował informacjami o liczebności wojsk niemieckich

i ich zamiarach. Zastanówcie się, jak Żukow mógł „wyczer-

pująco" zameldować Stalinowi o „możliwościach naszego po-

84

Page 82: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tencjalnego wroga", skoro sam „z całą odpowiedzialnością"

twierdzi, że nie posiadał żadnych informacji.

Po co zarzucać Stalinowi niechęć słuchania, skoro nie ma

o czym mu meldować?

Co robić w tej sytuacji? Jak łączyć myśli geniusza? Sam

nie jestem w stanie. Pozostaje tylko zwrócić się do mego uko-

chanego centralnego organu Ministerstwa Obrony ZSRR:

„Wydanie Wspomnień i refleksji stało się wielkim wydarze-

niem. Dotychczas w ten sposób o wojnie nikt jeszcze nie

pisał" („Krasnaja zwiezda", 12 stycznia 1989. Podkr. „Krasnej

zwiezdy").

Zgadzam się w zupełności: w ten s p o s ó b o wojnie do-

tychczas nikt nie pisał.

Mam nadzieję, że i w przyszłości w ten sposób o wojnie

nikt nie będzie pisał.

Page 83: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 7

O Golikowie

W Londynie działała jeszcze jedna grupa wywiadowców

radzieckich, którymi kierował attache wojskowy ZSRR

w Wielkiej Brytanii, generał-major I. A. Sklarow. Tyl-

ko w ciągu jednego przedwojennego roku Sklarow i pod-

władni mu oficerowie skierowali do Centrum 1638 stron

doniesień telegraficznych. Większość z nich zawierała in-

formacje o przygotowaniach Niemiec do wojny przeciwko

ZSRR, o wzroście produkcyjnych mocy wojskowych Nie-

miec, o rozmowach Niemców z głowami Finlandii, Rumu-

nii, Włoch i Węgier.

„Krasnaja zwiezda", 3 listopada 2001

I

Niewielka jest wina dowódcy Zarządu Wywiadowczego Szta-

bu Generalnego, generała-lejtnanta F. I. Golikowa. A mo-

że wcale nie jest on niczemu winien. W każdym razie Stalin

nie przypisywał mu żadnej winy. Świadczy o tym chociaż-

by fakt, że już 9 lipca 1941 roku generał-lejtnant Golikow

w imieniu rządu radzieckiego prowadził rozmowy z rządem

Wielkiej Brytanii.

Oficjalnie Golikow przybył do Londynu jako głowa ra-

dzieckiej misji wojskowej. Jego funkcja w dokumentach była

określana prawidłowo: zastępca szefa Sztabu Generalnego

Armii Czerwonej. Bez dalszych uściśleń. To była prawda, ale

niecała.

Oficjalnej części misji Golikowa może się domyślić każdy,

86

Page 84: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zadając proste pytanie: czyżby rzeczywiście w dramatycznych

dniach lipca 1941 roku Stalin nie miał kogo wysłać do Wiel-

kiej Brytanii oprócz głowy wywiadu wojskowo-strategiczne-

go?

To był krytyczny okres. Akurat w tym momencie dane

wywiadu były bardzo potrzebne. Zagraniczne rezydentury

Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego dysponowały

odpowiednią informacją, jednak łączność z wieloma z nich

została przerwana. Przyczyna była banalna: łączność agen-

turalna tworzona była na wypadek niszczycielskiego ataku

Armii Czerwonej w Europie w sytuacjach, gdyby radzieckie

fronty i armie gwałtownie zbliżyły się do stolic wroga. Jednak

na wypadek „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej" kanałów łączno-

ści nie przygotowano. Agenturalne stacje radiowe „Północ"

zapewniały ciągłą łączność z terytorium radzieckim pod-

czas niespodziewanego ataku Armii Czerwonej na Niemcy.

Wszystko jednak runęło. W trakcie wojny obronnej radziec-

ki front się cofnął. Utracono też centrum odbiorcze Zarządu

Wywiadowczego Sztabu Generalnego w Mińsku. Łączność się

urwała. Pilnie rozwijano nowe centra odbiorcze, brakowało

jednak zasięgu.

Nie można obarczać za to winą samego Golikowa. „Wielkiej

Ojczyźnianej", czyli wojny na własnym terytorium, w Związ-

ku Radzieckim nikt nie przewidział. Armia Czerwona grzała

silniki do natarcia wyzwoleńczego. Zakładano jedyny możli-

wy wariant wojny: „na ziemi wroga, z małymi stratami, po-

tężnym uderzeniem".

Wywiad przygotowywał się do tej wojny, do której to wła-

śnie jemu wydano rozkaz się przygotowywać, do tej wojny,

którą planowano na Kremlu i w Sztabie Generalnym.

Wojna jednak nie potoczyła się zgodnie z kremlowskimi

scenariuszami. Dlatego w kraju i armii zmieniać i przerabiać

trzeba było zdecydowanie wszystko.

I w takiej sytuacji Golikow leci do Londynu...

Ma przed sobą zasadniczy cel: przebudować sieć łączno-

ści agenturalnej. Jeżeli z radzieckiego terytorium niemożliwy

jest odbiór przekazów z Berlina, Genewy, Paryża, Wiednia

i Kopenhagi, to niezwłocznie trzeba zainstalować centrum

87

Page 85: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

odbiorcze i przekaźnik w ambasadzie radzieckiej w Londynie.

Chodziło o nieoczekiwane i pilne zorganizowanie nowych ka-

nałów łączności z najważniejszą agenturą oraz całą Europą.

Nikomu, prócz dowódcy Zarządu Wywiadowczego, nie można

było powierzyć tej misji.

Właśnie dlatego Golikow znalazł się w Wielkiej Brytanii.

Wypełniał też inne zadania, z którymi również sobie po-

radził.

II

Podróż szefa Zarządu Wywiadowczego do Wielkiej Bryta-

nii była wyrazem niesłychanego zaufania ze strony Stalina.

4 lipca 1941 roku aresztowany został dowódca Frontu Za-

chodniego, generał armii Pawłow. Tego samego dnia Stalin

mianował Golikowa głową radzieckiej misji wojskowej. 6 lip-

ca aresztowano całe dowództwo Frontu Zachodniego, łącznie

z naczelnikiem Wojentorga i laboratorium weterynaryjnego.

Tego dnia Golikow wyleciał z Moskwy do Archangielska, by

dotrzeć do Londynu.

Po powrocie Golikow dowodził armiami i frontami, znów

był dowódcą Zarządu Wywiadowczego, który w tym czasie

otrzymał swoją dumną nazwę GRU. W marcu 1943 roku ge-

nerał-pułkownik Golikow został mianowany na bardzo ważne

stanowisko zastępcy ludowego komisarza obrony ds. kadro-

wych. Jak pamiętamy, ludowym komisarzem był Stalin. Ma-

lenkow zarządzał kadrami w skali kraju, Golikow - w skali

Armii Czerwonej.

Za co takie zaufanie?

Za to, że popełniwszy błąd, Golikow natychmiast go na-

prawił.

Po wojnie Golikow został generałem armii, a później mar-

szałkiem Związku Radzieckiego.

III

Bezspornie istniał raport o nazwie: „Warianty możliwych

działań wojennych armii niemieckich przeciwko ZSRR" z 20

88

Page 86: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

marca 1941 roku. To prawda, że Golikow wyciągnął niewła-

ściwe wnioski. Jednak później słał inne raporty, w których

właściwie oceniał sytuację.

Już 4 kwietnia Golikow skierował do Stalina, Mołotowa,

Woroszyłowa, Timoszenki, Żukowa, Berii, Kuzniecowa i in-

nych przywódców Związku Radzieckiego i Armii Czerwonej

doniesienie specjalne o wzmocnieniu ugrupowań wojska nie-

mieckiego na granicy ZSRR (CAMO FR*, opis 7237, akta 2,

listy 84-86). Tym razem Golikow nie wyciągał żadnych wnio-

sków. Przedstawił gołe fakty bez żadnych komentarzy. Dla-

tego nawet jeżeli on zepsuł swój raport z 20 marca niewła-

ściwymi wnioskami, to nowego obrazu z 4 kwietnia niczym

nie zamęcił. Golikow dał przywódcom kraju i Armii Czerwo-

nej możliwość samodzielnego wyciągnięcia wniosków. Tę sa-

mą możliwość miał również największy strateg wszech cza-

sów i narodów. Tym razem niewłaściwe wnioski Golikowa

nie mogły Żukowa zbić z tropu. Mógł samodzielnie ocenić sy-

tuację. Ale tego nie zrobił.

16 kwietnia generał-lejtnant Golikow skierował do przy-

wódców doniesienie specjalne o przerzucie wojsk niemieckich

w strefę przygraniczną. Wysłał je pod osiem adresów: Stali-

na, Mołotowa, Woroszyłowa, Timoszenki, Berii, Kuzniecowa,

Żukowa, Żdanowa (CAMO FR, opis 7237, akta 2, listy 89-91).

Była w nim mowa o tym, że na terytorium okupowanej przez

Niemców Polski obowiązuje zakaz przemieszczania się osób

cywilnych koleją. To jedno powinno było wzbudzić czujność

przywódców Związku Radzieckiego. I skoro głupi Stalin ni-

czego nie rozumiał, to najmądrzejszy Żukow powinien był

się domyślić: Niemcy coś knują. Kolej jest im do czegoś po-

trzebna.

W tej sytuacji Żukow mógł nawet i nie myśleć własną gło-

wą, gdyż Golikow powiadomił o przyczynie zmian w polskich

kolejach: Niemcy prócz innych rzeczy przez polskie teryto-

rium przerzucili pod granicę radziecką 6995 wagonów z amu-

nicją i 993 cysterny wypełnione paliwem i smarami. Golikow

* Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyj- skiej.

89

Page 87: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nie podawał samych liczb, on nakreślał pełny obraz sytuacji

z dokładną analizą. Oto 16 węzłów kolejowych, gdzie docie-

rają wagony z paliwem i smarami oraz amunicją. Na stację

Ostrów — 4000 wagonów z pociskami i 324 z produktami ro-

popochodnymi, Siedlce - 1640 wagonów z pociskami i 30 cy-

stern, Zamość — 236 cystern...

Do meldunku dołączono mapę. Jedno spojrzenie na nią wy-

starczyło, żeby uświadomić sobie, gdzie są skoncentrowane

zapasy amunicji, a gdzie paliwa. Z tego można było wyciągnąć

wnioski o zamiarach i planach niemieckiego dowództwa.

Jednak Golikow nie poprzestał na tym. W tym samym

doniesieniu meldował, że niemieckie dowództwo przerzuciło

w okolice granicy radzieckiej pułk spadochroniarzy i skupi-

ło w tych samych rejonach 17 tysięcy uzbrojonych nacjonali-

stów ukraińskich. Żukow powinien był się zastanowić: po co

to wszystko?

Golikow kontynuował: trwa gromadzenie środków do prze-

praw - mostów pontonowych oraz przenośnych mostów drew-

nianych przy przygranicznych rzekach, w tym też na północ

od Brześcia, 15 do 20 kilometrów na południowy wschód od

miasta.

Tego doniesienia Golikow nie zepsuł niewłaściwymi wnio-

skami. Wniosek jest niezmiernie łatwy: „Trwają przerzut

wojska, gromadzenie amunicji i paliwa na granicy z ZSRR".

26 kwietnia pod te same adresy Golikow skierował kolej-

ne doniesienie specjalne „O rozdysponowaniu sił zbrojnych

Niemiec na frontach działań wojennych, według stanu

z 25.04.41 r."

Doniesienie zaczynało się od słów: „Masowe przerzuty

wojsk niemieckich z głębokich tyłów Niemiec oraz okupowa-

nych krajów Europy Zachodniej nieustannie trwają". Kończy-

ło się natomiast: „Według istniejących danych, od 1 kwiet-

nia dowództwo niemieckie przystąpiło do formowania około

40 nowych dywizji, co wymaga dodatkowego potwierdzenia".

W tym doniesieniu wszystko było prawidłowe. Nie zawierało

ono żadnych niewłaściwych wniosków Golikowa.

5 maja Golikow skierował pod dziesięć adresów donie-

sienie specjalne „O zgrupowaniu wojska niemieckiego na

90

Page 88: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wschodzie i południowym-wschodzie" (GAMO FR, opis 7237,

akta 2, listy 97-102). Tradycyjnie otrzymali ten dokument:

Stalin, Mołotow, Beria, Timoszenko, Żukow... Golikow znów

zameldował o wzmocnieniu zgrupowań wojsk niemieckich

oraz którędy i jakie dywizje są przerzucane. Do tego dodał,

że na Słowacji, w Polsce i w Rumunii budowane są drugie

nitki magistrali kolejowych o znaczeniu strategicznym, które

prowadzą z zachodu na wschód. Golikow wyraźnie zaznaczał,

że powiększa się sieć lotnisk i pasów startowych w rejonach

nadgranicznych. „Wzdłuż całej granicy, począwszy od Morza

Bałtyckiego do Węgier, wysiedla się ludność cywilną z rejo-

nów przygranicznych (...) Oficerowie niemieccy prowadzą

wzmożone działania rozpoznawcze naszego terytorium".

Próżno szukać wzmianek o owych doniesieniach specjal-

nych Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego we wspo-

mnieniach Żukowa.

Przecież one całkowicie usprawiedliwiają Golikowa.

Brzmią jak zarzuty pod adresem Żukowa.

IV

Nie trzeba myśleć, że Golikow podawał tylko informacje,

bez żadnych wniosków. W maju 1941 roku zdecydowanie

zmienił stanowisko.

„Po pewnym czasie Golikow widocznie uświadomił sobie,

jak poważny błąd popełnił 20 marca 1941 roku. Miesiąc póź-

niej, kiedy do Zarządu Wywiadowczego dotarły nowe niepod-

ważalne dowody na to, że trwają przygotowania niemieckie do

wojny przeciwko ZSRR, Golikow działał inaczej. 9 maja 1941

roku dowódca wywiadu wojskowego meldował narkomowi

obrony ZSRR S. K. Woroszyłowowi i szefowi Sztabu General-

nego G. K. Żukowowi zgodnie z materiałami przygotowanymi

przez attache wojskowego ZSRR w Berlinie, generała-majora

W. Topikowa. W raporcie, który nosił tytuł „O planach nie-

mieckiej inwazji na ZSRR", podana była obiektywna ocena

zgrupowań wojskowych oraz wskazanie kierunków natarcia

podczas inwazji na ZSRR. Znajdowały się w nim również

inne ważne doniesienia specjalne wywiadu wojskowego dla

91

Page 89: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

najwyższego dowództwa wojskowo-politycznego kraju" („Kra-

snaja zwiezda", 3 listopada 2001).

Po doniesieniu specjalnym z 9 maja następne datowane

jest na 15 maja - „O rozdysponowaniu sił zbrojnych na fron-

tach działań wojennych, według stanu z 15.05.41 r." (CAMO

FR, opis 7237, akta 2, listy 109-113).

Zawierało ono m.in. następujące informacje: „W strefie przy-

granicznej ZSRR. Ogólna liczba wojsk przeciwko ZSRR sięga

114-119 dywizji (...) Z czego piechoty - 82-87; górskie - 6;

pancerne - 13; zmotoryzowane - 12; kawaleryjska - 1".

Dalej wymieniane są zmiany na odcinkach - warszawskim,

krakowskim, w Prusach Wschodnich, na Słowacji itd.

Jeżeli ocenić to doniesienie z punktu widzenia współ-

czesnej wiedzy, to pozostaje uznać tylko jedno: dokładność

niemal nieprawdopodobna. Niewielka nieścisłość w doniesie-

niach o dywizjach piechoty wynikała jedynie z tego, że niektó-

re z nich były w drodze. Dlatego nie było pewności, w którym

kierunku podążają i gdzie się rozlokują.

W tym dokumencie wyciągnięto podstawowy wniosek:

wzmocnienie trwa. Wskazano też rejony, gdzie dokładnie.

Dokument podpisany przez Golikowa. Podana liczba adre-

satów — 13 najwyższych przywódców Związku Radzieckiego

i Armii Czerwonej: Stalin, Mołotow, Woroszyłow, Timoszen-

ko, Beria, Kuzniecow, Zdanow oraz wszyscy zastępcy narko-

ma obrony: Żukow, Budionny, Szaposznikow, Kulig, Mierec-

kow, Zaporożec.

Jeżeli dokument wywiadu wojskowego z dnia 20 mar-

ca zawierał niewłaściwe wnioski Golikowa, to następne,

a zwłaszcza ten z 15 maja, przynosiły właściwe konkluzje.

Jednak Żukowowi wygodnie nie wspominać o tym. Łatwiej

jest „z całą odpowiedzialnością" oznajmiać, że o skupieniu się

armii niemieckiej nic nie wiedział. I Timoszenko nie wiedział,

i Stalin również.

V

Nawet gdyby ze strony wywiadu nie napłynęły żadne in-

formacje, to i wtedy nie ma i być nie może przebaczenia dla

92

Page 90: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Sztabu Generalnego i jego najmądrzejszego dowódcy. Czyżby

oni nie wiedzieli, co się dzieje? Polska, Dania, Norwegia, Bel-

gia, Holandia, Francja, Jugosławia, Grecja... Wszędzie we-

dług innego scenariusza: łamanie wszelkich konwencji, nie-

spodziewany atak na lotniska, zdecydowane natarcie dywizji

pancernych na stolice. Nad tymi scenariuszami powinni byli

się zastanowić nasi wielcy stratedzy. Mogli przynajmniej nie

trzymać przy granicy swoich jednostek lotniczych.

Tymczasem Golikow bije na alarm. Szczególnie warto wy-

różnić jego doniesienie specjalne „O przygotowaniu Rumunii

do wojny" z dnia 5 czerwca 1941 roku (CAMO FR, opis 7237,

akta 2, listy 117-119). Zaczyna się ono od słów: „Armia ru-

muńska doprowadzana jest do stanu gotowości bojowej". Koń-

czy się natomiast tak: „Oficerowie rumuńskiego Sztabu Ge-

neralnego zdecydowanie twierdzą, że według nieoficjalnych

wypowiedzi Antonescu, wojna pomiędzy Rumunią a ZSRR

powinna się zacząć niebawem". Wszystko w tym doniesieniu

jest prawidłowe. Znów nie ma się do czego przyczepić. Znów

w gronie adresatów jest Żukow. I po raz kolejny zapomina

wspomnieć o tym oraz innych podobnych doniesieniach w swo-

jej „najprawdziwszej książce". Nie ma się do czego przyczepić,

dlatego Żukow o nich nie pamięta.

Golikow nie ustawał, bił we wszystkie dzwony. Kolejne do-

niesienie specjalne „O wojennych przygotowaniach Rumunii"

z dnia 7 czerwca 1941 roku przytaczam w całości: „Mobilizacja

w Rumunii jest potwierdzana przez różne źródła. Do wojska

trwa pobór mężczyzn od 19 do 42 lat. Wzywani są za pomocą

telegramów. Jednocześnie rekwiruje się konie i podwody.

W wyniku mobilizacji armia rumuńska osiągnie stan jed-

nego miliona osób i rozwinie się do 30 dywizji. Kolej, ogra-

niczając przewozy pasażerskie i towarowe, transportuje woj-

ska niemieckie do Mołdawii i północnej Dobrudży, które idą

z Jugosławii i Bułgarii, jak też uzbrojenie (artylerię, czołgi,

reflektory itd.) oraz zaopatrzenie.

Co się tyczy samych Niemiec, to tam od 4 czerwca wzno-

wiono intensywne przewozy koleją oraz autostradami przez

Kostrzyn i Frankfurt (obydwa punkty położone są na Odrze,

na wschód od Berlina).

93

Page 91: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Przewożeni są ludzie, czołgi, ciężka artyleria przeciwlotnl

cza oraz polowa, transport samochodowy, reflektory itd.

Rejon Poznania wygląda dosłownie jak obóz wojskowy.

Obserwuje się dalsze wzmocnienia wojsk niemieckich na

granicy kosztem ściągnięcia szeregu jednostek zza Wisły, na

przykład 168. i 111. dywizje piechoty z rejonu Kulcy w kie-

runku Jarosławia. Do Choli przybyła 183. DP, a z rejonu Cho-

li przesunęła się bezpośrednio przed granicę 62. DP.

Wniosek:

Uwzględniając rumuńską mobilizację jako środek dalsze-

go wzmocnienia niemieckiego prawego skrzydła w Europie,

SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ należy zwrócić na ciągle trwające

wzmocnienia wojsk niemieckich na terytorium Polski.

Dowódca Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego

Armii Czerwonej, generał-lejtnant Golikow.

Wysłano do: Stalina, Mołotowa, Woroszyłowa, Timoszen-

ki, Zdanowa, Malenkowa, Żukowa, Kuzniecowa, Berii".

Dokument alarmujący. Przywódcy radzieccy wiedzieli:

mobilizacja oznacza wojnę. Jeżeli rząd Rumunii zdecydował

się na mobilizację, to odwołać takiej decyzji już nie można.

Dalej tylko wojna. Przecież rząd Rumunii nie mógł podjąć

decyzji o samodzielnej wojnie przeciwko Związkowi Ra-

dzieckiemu. Widocznie decyzję tę podjęto również w Niem-

czech.

Zaprotestują: przecież Golikow nie mówi nic o mobilizacji

Niemiec!

Lecz on nie musi o tym meldować. Armia niemiecka od

dawna jest zmobilizowana, a radzieccy przywódcy wiedzą

0 tym i bez informacji Golikowa. Właśnie dlatego szef wywia-

du pisze, że mobilizacja armii rumuńskiej to tylko wzmoc-

nienie prawego skrzydła ugrupowania wojsk niemieckich.

1 dodaje wielkimi literami: SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ zwrócić

na przerzut już zmobilizowanych wojsk do Polski.

VI

Żukow powinien nie tylko czytać doniesienia specjalne

Golikowa, ale też kierować meldunki do Stalina. Przy tym

94

Page 92: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nieustannie powinien korzystać z danych Zarządu Wywia-

dowczego Sztabu Generalnego.

Jeden z dokumentów, podpisany przez Żukowa, opubliko-

wał Karpow. 15 maja 1941 roku Timoszenko i Żukow skie-

rowali do Stalina dokument, który zaczyna się od analizy

sytuacji: „Na granicach Związku Radzieckiego, zgodnie ze

stanem z 15.04.41 r., zgromadzono do 86 dywizji piechoty,

13 pancernych, 12 zmotoryzowanych i 1 dywizję kawalerii,

łącznie do 112 dywizji (...) Uwzględniając, że Niemcy w chwili

obecnej trzymają swoją armię zmobilizowaną, z rozwinięty-

mi tyłami, może ona wyprzedzić nas w przeformowaniu się

w szyk bojowy i dokonać niespodziewanego ataku". W doku-

mencie tym na kilka stron rozpisano liczebność wojsk, rejo-

ny ich gromadzenia się i przypuszczalne zamiary. W zasa-

dzie wszystko, co Golikow przekazał Żukowowi, ten przepisał

w meldunku dla Stalina.

Innymi słowy, Żukow dokładnie wiedział, co się dzieje po

tamtej stronie granicy. Wiedza ta potwierdzona jest doku-

mentem, który Żukow nie tylko podpisał, ale też sam ułożył.

Karpow jest zachwycony: jaka analiza! Jak doskonale Żu-

ków rozumiał sytuację!

Przecież we wspomnieniach marszałek „z całą odpowie-

dzialnością" twierdził, że pojęcia nie miał o zgrupowaniu

wojsk niemieckich. I ten sam Karpow jego „dzieło" nazywa

„najprawdziwszą książką o wojnie".

Z jednej strony Żukow wiedział o wszystkim i widział

wszystko, z czego wynika, że był geniuszem. A zarazem nie

wiedział o niczym, ponieważ rzekomo Golikow nie był jego

podwładnym i niczego mu nie meldował. Znów Żukow uznany

jest za geniusza.

Wniosek jest prosty: Żukow może oznajmiać byle co, ob-

rzucać błotem swoje otoczenie, byle osłonić siebie. I tak pisarz

Karpow każdą jego wypowiedź uzna za genialne dzieło.

Nawet w tych wypadkach, kiedy strateg sam sobie zaprze-

czał.

95

Page 93: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VII

Zachowanie Żukowa każdy powinien oceniać samodziel-

nie. Każdy musi sam dobrać odpowiednie określenie.

Moje zdanie, którego nikomu nie narzucam: Żukow-łaj-

dak. Z mnóstwa doniesień on wybrał jedno, w którym Goli-

ków niewłaściwie ocenił sytuację. Żukow skupił swój gniew

na jednym, wczesnym, niewłaściwym wniosku Golikowa, „za-

pominając" poinformować, że były też inne doniesienia. Żu-

ków wydłubał, jak rodzynki z sernika, to, co mu się podobało,

i wystawił Golikowa na ogólne pośmiewisko: oto on, winny

katastrofy.

Marszałek Związku Radzieckiego Filip Iwanowicz Golikow

okazał się bardziej uczciwy i szlachetny od Żukowa. Wielki

strateg rzucał na Golikowa błoto, a ten milczał, chociaż mógł

wtedy zaprzeczyć. Jeżeli Żukow przytaczał jedno doniesienie

z niewłaściwymi wnioskami, Golikow mógł wtedy przytoczyć

parędziesiąt późniejszych doniesień zawierających właściwe

konkluzje. Jednak Golikow nie chciał walczyć według sche-

matu: głupi - sam jesteś głupi. Wiedział, że jeżeli archiwa

nigdy się nie otworzą na oścież, to przynajmniej lekko uchylą

i wówczas wszystko stanie się jasne.

W tym wypadku Żukow mógł tę sprawę przemilczeć. Trze-

ba było po prostu nie wspominać o Golikowie i jego doniesie-

niach. Przecież Żukow przemilczał potężne operacje z 1942

roku, z udziałem tysięcy czołgów i samolotów, dziesiątek

tysięcy dział i moździerzy, milionów żołnierzy. Działaniami

tymi kierował Żukow i haniebnie je zawalił. Obarczyć winą

nie było kogo, dlatego Żukow o nich po prostu „zapomniał".

Żukow nie jest zwykłym łotrem. On jest głupim łotrem.

Nie pomyślał o archiwach. Z chwilą wydania wspomnień sam

siebie usprawiedliwił, trzeba było jednak pomyśleć też o tym,

że wcześniej czy później prawda ujrzy światło dzienne i ukaże

jego nikczemność.

Przypadek ten po raz kolejny dowodzi słuszności znanej

zasady: niepełna prawda jest gorsza od kłamstwa, ponieważ

jest prawdopodobna, opiera się na dokumentach.

Jeśli spojrzeć na kawałek prawdy, to wychodzi, że wino-

96

Page 94: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wajcą jest Golikow, bo wyciągnął niewłaściwe wnioski. Nato-

miast gdy spojrzeć na prawdę jako całość, okaże się, że winny

on jest w stopniu minimalnym, a może nawet wcale.

Tymczasem główna wina leży po stronie genialnego stra-

tega, który regularnie otrzymywał wiarygodne i kompletne

informacje o przeciwniku oraz właściwe wnioski wywiadu,

jednak dla uratowania kraju nie zrobił nic.

Powróćmy do deklaracji Żukowa dotyczących tego, że nie

pisał donosów na towarzyszy broni. Mamy jednak przykład

całkiem odwrotny. W czasach pokoju, kiedy nikt nikogo za ję-

zyk nie ciągnął, marszałek Związku Radzieckiego Żukow na-

pisał obrzydliwy paszkwil na marszałka Związku Radzieckie-

go Golikowa, swego towarzysza broni, swego byłego zastępcę

na stanowisku szefa Sztabu Generalnego. Żukow oczernił

Golikowa przed całym światem, ponieważ jego wspomnienia

na rozkaz Breżniewa, Susłowa i Greczki były publikowane

na całym świecie, tłumaczono je na wszystkie możliwe języki.

Płatna agentura łubiańska w licznych programach telewizyj-

nych, artykułach prasowych i książkach piętnowała Goliko-

wa jako „dezinformatora" i winowajcę klęski.

Żukow obrzucał Golikowa błotem, wiedząc, że ten miał ra-

cję, żyje i ma sporo na swoje usprawiedliwienie.

Page 95: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 8

Nie machnij się!

Przed rokiem 1941 Sztab Generalny składał się z oś-

miu wydziałów: operacyjnego, wywiadowczego, organiza-

cyjnego, mobilizacyjnego, doniesień wojennych, zabezpie-

czenia tyłów i zaopatrzenia, kompletowania wojska i woj-

skowo-topograiicznego, oraz czterech działów: ogólnego,

kadr, umocnienia rejonów i wojskowo-historycznego.

Sowietskije woorużennyje siły. Istorija stroitielstwa, Moskwa 1978, s. 234

I

Żukow zdecydowanie zaprzeczał, jakoby ponosił winę za

klęskę z 1941 roku, przekraczając wszelkie granice przyzwo-

itości. Co jest warte tylko jedno z jego oświadczeń o tym, że

Golikow nie był jego podwładnym? Z tego wynika, że Zarząd

Wywiadowczy Sztabu Generalnego nie był podporządkowany

szefowi Sztabu Generalnego.

Każdy dowódca, począwszy od batalionu, pułku i wyżej,

miał swój sztab, do którego napływały wszystkie informacje.

Szef sztabu miał dwie „prawe ręce": operatora, który planu-

je działania wojskowych, i wywiadowcę, który dostarcza in-

formacji do tego planowania. W każdym sztabie są też inne

wydziały, oddziały, pododdziały, jednak operatorzy i wywia-

dowcy to trzon każdego sztabu. Cała praca koncentruje się

wokół tego trzonu. Operatorzy i wywiadowcy to dwa koła mo-

98

Page 96: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tocykla. Jeśli ze sztabu zabrałoby się operatorów, motocykl

pozostałby z jednym kołem i daleko by się nie zajechało. Jeśli

zabrałoby się wywiadowców, stałoby się tak samo. Bez tych

dwóch głównych struktur sztab nie jest w stanie funkcjono-

wać. Zazwyczaj operatorów nazywano pierwszą sekcją sztabu

(oddziałem, drużyną, zarządem głównym), wywiadowców -

drugą sekcją (oddziałem itd.).

W styczniu 1941 roku największy dowódca wszech czasów

i narodów został mianowany na stanowisko szefa Sztabu Ge-

neralnego Armii Czerwonej. Tymczasem, jeżeli wierzyć Żuko-

wowi, Sztab Generalny był całkowicie niezdolny do działania.

Jak twierdził sam Żukow, nie było w nim struktur wywia-

dowczych. Proszę sobie wyobrazić niewidomego żołnierza,

który strzela do ruchomych celów. Cele niespodziewanie się

pojawiają i znikają. Wysokość, odległość, kierunek i prędkość

ruchu celów ciągle się zmienia. Ktoś obok strzelającego dora-

dza mu: teraz nieco w lewo, a teraz trochę do góry i w prawo!

Odwracaj się w prawo'. Teraz, wyżej'. O, tak'. A. teraz, celuj niżej1.

Sztab to mózg, wywiad - oczy i uszy. Zapytajmy: czy mózg

potrafi szybko i precyzyjnie reagować, jeżeli nie ma bezpo-

średniego kontaktu z oczami i uszami, jeżeli mózg należy do

jednego organizmu, a oczy i uszy do drugiego? Właśnie taki

obraz przedstawił nam Żukow: mieliśmy wywiad, jednak

jemu, szefowi Sztabu Generalnego, on nie podlegał.

Proponuję: uwierzmy Żukowowi. Będziemy wierzyć, że

nasza struktura wojskowa stworzona była przez kretynów.

Uwierzmy: Sztab Generalny Armii Czerwonej sam o niczym

nie myślał, bo nie potrafił, ponadto nie miał nawet własnego

wywiadu. Według opisów Żukowa, Sztab Generalny Armii

Czerwonej nie tylko był głupi, ale oprócz tego - niewidomy

i głuchy. Żukow oznajmił: wywiad mu się nie podporządkowy-

wał, dlatego za wszystko, co z nim związane, on nie odpowia-

da. Dobrze, niech tak będzie. Jednak pytania pozostają.

II

Wyobraźmy sobie generała armii Żukowa, który 13 stycz-

nia 1941 roku został nominowany na stanowisko szefa Szta-

99

Page 97: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

bu Generalnego. Oto on, zajmuje swój wysoki urząd, odbiera

sprawy, zapoznaje się z podwładnymi, aż tu nagle dostrzega,

że w strukturze Sztabu Generalnego wcale nie ma wywiadu.

Odkrywa, że Sztab Generalny Robotniczo-Chłopskiej Armii

Czerwonej jest ślepy jak nowo narodzony kotek, który wtyka

mięciutki pyszczek w ciepłe podbrzusze mamusi. Co zrobił

wielki strateg, aby ten chory problem zlikwidować? Jakie

zabiegi poczynił geniusz strategiczny, aby dowodzony przez

niego Sztab Generalny odzyskał wzrok?

Jeżeli Żukow nie zrobił nic, to jego zachowanie można oce-

nić jako zaniedbanie o wadze przestępstwa. Za to powinno

się go rozstrzelać. Jeżeli do tego nie doszło, to przynajmniej

potomność powinna znać prawdę o Żukowie: tuż przed wojną

przez pół roku siedział znużony w fotelu szefa Sztabu Ge-

neralnego, wiedząc, że sztab jest głuchy, ślepy i dlatego nie

może kierować działaniami Armii Czerwonej. Jednak nie zro-

bił nic, aby doprowadzić strukturę Sztabu Generalnego do

stanu odpowiadającego warunkom wojny.

Czy Żukow w ogóle mógł coś zrobić?

Oczywiście. Przede wszystkim trzeba było zameldować

Stalinowi: Sztab Generalny nie jest zdolny do działania. Trze-

ba było postawić ultimatum: albo zwolnij mnie z funkcji szefa

tego głupiego Sztabu Generalnego, bo nie będę odpowiadał za

cudzą bezmyślność, albo doprowadź strukturę Sztabu Gene-

ralnego do porządku, zgodnie z wymogami wojny, czyli pod-

porządkuj mi system wywiadowczy. Bez własnego wywiadu

jestem niewidomy i nie jestem w stanie przygotowywać Armii

Czerwonej do odparcia ataku.

Czy Żukow tak uczynił? Czy pisał raporty do Stalina, żą-

dając zmian w strukturze Sztabu Generalnego? Co powiecie,

obrońcy Żukowa?

Był też bardziej łagodny wariant. Jeżeli Stalin podpo-

rządkował sobie Zarząd Wywiadowczy generała-lejtnanta

Golikowa, to Żukow mógł, nie robiąc afery, całkiem jawnie

stworzyć sobie własny wywiad. To nie jest takie trudne, jak

się wydaje na pierwszy rzut oka. Żukow dowodził pięcio-

ma okręgami wojskowymi i trzema flotami, które były roz-

winięte przeciwko Niemcom i ich sojusznikom. Sztaby okrę-

100

Page 98: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

gów wojskowych i flot mają w swoim składzie zorganizowa-

ne struktury wywiadowcze i potężne siły wywiadu, łącznie

z agenturą. Wywiad zachodnich wojskowych okręgów i flot to

osiem niezależnych od siebie sieci agenturalnych. Nie mówię

nawet o innych rodzajach wywiadu, takich jak: wojskowy, lot-

niczy, morski, radiowy itd. Żukow powinien tylko rozkazać

szefom sztabów okręgów i flot, żeby najważniejsze informacje

dotyczące przeciwnika przekazywali jemu osobiście. Powinien

zgromadzić przy swoim boku niewielką grupę pojętnych ofi-

cerów-analityków, którzy opracowywaliby dane napływające

z flot i okręgów wojskowych. Nawet ten jeden krok wystar-

czyłby, żeby dowodzony przez Żukowa Sztab Generalny odzy-

skał wzrok.

Można było sobie poradzić nawet bez grupy analityków bez-

pośrednio podporządkowanych Żukowowi. Przecież wywiad

okręgów przygranicznych nie tylko zbierał informacje o prze-

ciwniku, ale też analizował je i wyciągał właściwe wnioski.

Na przykład: „Informacje o przeformowaniu ugrupowania

atakującego Wehrmachtu po tamtej stronie granicy docierały

do sztabu jeszcze na początku 1941 roku. 4 czerwca dowódca

Zarządu Wywiadowczego sztabu okręgu pułkownik Błochin

przedstawił generałowi Pawłowowi doniesienie specjalne

pt. „O niemieckim przygotowaniu wojny przeciwko ZSRR"

(„Krasnaja zwiezda", 24 lipca 2001). Na chwilę załóżmy, że

dowódca Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego nie

był podporządkowany szefowi Sztabu Generalnego, że nie-

szczęsny Żukow siedział jak w ciemności i nie wiedział o ni-

czym. W takiej sytuacji powinien był się zgłosić do dowód-

ców okręgów przygranicznych, do dowódców ich sztabów, do

dowódców wydziałów wywiadowczych tych sztabów i zadać

pytanie: co słychać u przeciwnika? Przecież oni na pewno byli

podwładnymi szefa Sztabu Generalnego. Jak w takim razie

geniusz sztuki wojennej zdołał tak ułożyć pracę, że w terenie

wiedzieli o przygotowaniach do wojny, a on, przywódca, prze-

bywając w Moskwie, nie wiedział nic?

Są dwie możliwości:

- albo Żukow wcale nie interesował się informacjami o prze-

ciwniku, które napływały w ogromnych ilościach,

101

Page 99: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

- albo nie potrafił wyciągać wniosków z faktów zupełnie

oczywistych.

Przecież możliwości Żukowa nie ograniczały się jedynie do

wywiadu okręgów przygranicznych. Wewnętrzne okręgi wo-

jenne: Archangielski, Moskiewski, Orłowski, Północnokau-

kaski, Nadwołżański oraz inne również posiadały struktury

wywiadowcze wraz z siecią agenturalną na terytorium wro-

ga. Im też należałoby wydać ten sam rozkaz: najważniejsze

informacje o przeciwniku do mnie na biurko!

Ponadto w Narodowym Komisariacie Bezpieczeństwa Żu-

ków miał osobistego przyjaciela - Iwana Sierowa, pełniącego

funkcję zastępcy narkoma bezpieczeństwa narodowego. Po-

siadał on własną potężną sieć agenturalną po obydwu stro-

nach granicy radzieckiej oraz we wszystkich portach i stoli-

cach świata. Przecież mógł powiedzieć przyjacielowi: Wania,

ratuj! Stalin jest kretynem i zabrał mi wywiad. Wszystkich

tajemnic możesz mi nie zdradzać, ale choć coś napomknij, jak

się sprawy mają. Hitler zaatakuje, zniszczy Związek Radziec-

ki, a mnie z tobą powieszą. Wania, to leży też w twoim inte-

resie, aby coś mi powiedzieć!

Żukow jednak tego nie zrobił.

A skoro tego nie zrobił, trzeba było po wojnie we wspo-

mnieniach — co prawda po fakcie - zaznaczyć: Sztab Gene-

ralny był ślepy, jednak ja walczyłem! Proponowałem durno-

watemu Stalinowi, radziłem mu, ale on przecież nie słuchał

moich genialnych rad i nie stworzył struktur wywiadowczych

w składzie Sztabu Generalnego.

Zadziwiające, ale podobnych usprawiedliwień we wspo-

mnieniach Żukowa też nie ma.

Jeśli na okręcie podwodnym nie ma peryskopu, to kapi-

tan powinien zrobić wszystko, żeby go zdobyć. Jeśli nie dają

mu peryskopu, to powinien zrezygnować z dowodzenia takim

okrętem. W najgorszym wypadku, jeśli nie zdobył peryskopu

i nie zrezygnował z dowództwa, po przegranej bitwie to wła-

ściwie on powinien się ostro tłumaczyć: starałem się z całych

sił, ale nie zdołałem zdobyć urządzenia obserwacyjnego.

Zachowanie Żukowa to zachowanie podoficera, który nie

potrafi samodzielnie myśleć. Nawet po wojnie nie raczył

102

Page 100: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

usprawiedliwić swojej bezczynności. To nic, że nie ma wywia-

du do dyspozycji szefa Sztabu Generalnego. To znaczy, że tak

powinno być. Niech tak będzie.

III

Sytuacja staje się całkiem śmieszna, gdy przypomnimy

sobie, że szef Sztabu Generalnego generał armii Żukow miał

jednak własny wywiad. Sztab Generalny Armii Czerwonej

miał w swojej strukturze Zarząd Wywiadowczy. Od 16 lute-

go 1942 roku struktura ta została przekształcona w GRU.

Dowódcą Zarządu Wywiadowczego w 1941 roku był generał-

-lejtnant Golikow. On bezpośrednio podlegał szefowi Szta-

bu Generalnego generałowi armii Żukowowi. Strumień in-

formacji z Zarządu Wywiadowczego kierowano bezpośrednio

do 8—12 adresatów, najwyższych przywódców państwa i ar-

mii. Pośród nich byli przede wszystkim: Stalin, Timoszenko

i Żukow. Kolejny strumień informacji od Golikowa płynął

bezpośrednio do Żukowa, a już od niego do samego narkoma

obrony, marszałka Związku Radzieckiego Timoszenki i do

Stalina. Dowódca Zarządu Wywiadowczego Sztabu General-

nego Golikow nie tylko podlegał szefowi Sztabu Generalnego

generałowi armii Żukowowi, ale był też jego zastępcą. Może-

my to sprawdzić w dowolnych źródłach: SWE, tom 2, s. 585;

A. Kucenko, Marszały i admirały flota Sowietskogo Sojuza,

Moskwa 2001, s. 111; Marszały Sowietskogo Sojuza, Moskwa

1996, s. 29).

Żukow jednak konsekwentnie nie nazywał Golikowa swo-

im zastępcą.

O tym, że wywiad podlegał Żukowowi, możemy się do-

wiedzieć z dowolnego informatora o historii tworzenia sił

zbrojnych ZSRR. W każdym z nich zarządy Sztabu General-

nego wymieniane są w ściśle zachowanej kolejności: opera-

cyjny, wywiadowczy itd. O tym informuje SWE, tom 2, s. 512:

„W skład Sztabu Generalnego wchodziły zarządy: operacyjny,

wywiadowczy, organizacyjny, mobilizacyjny..." O tym infor-

muje też oficjalna Historia drugiej wojny światowej 1939-

-1945: „Na początku 1941 roku Sztab Generalny składał się

103

Page 101: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

z zarządów: operacyjnego, wywiadowczego, organizacyjnego,

mobilizacyjnego..." (Moskwa, tom 3, s. 417).

O tym, że wywiad podlegał Żukowowi, możemy też prze-

czytać... we wspomnieniach Żukowa: „Z danych Zarządu

Wywiadowczego naszego Sztabu Generalnego, dowodzonego

przez generała Golikowa (...) Informacja ta, która pochodzi-

ła od dowódcy Zarządu Wywiadowczego, generała Golikowa,

niezwłocznie była przekazywana przez nas Stalinowi" (Wspo-

mnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 226). Napisano to w pierw-

szym i we wszystkich pozostałych wydaniach.

Jeżeli autorzy wspomnień Żukowa widzieli, że nie jest on

w stanie zrozumieć struktury armii i mechanizmu jej działa-

nia, to trzeba było odsunąć wielkiego geniusza strategicznego

od kontaktów z historykami. A jak widać, we wspomnieniach

napisano co innego, a historykom Żukow opowiada co inne-

go.

Zadziwiające jest zachowanie członka Akademii Nauk An-

fiłowa. Zbulwersowany Żukow ogłosił, że Zarząd Wywiadow-

czy Sztabu Generalnego nie podlegał szefowi Sztabu Gene-

ralnego, i naukowiec uwierzył tym twierdzeniom. Członek

akademii mógł się roześmiać wielkiemu strategowi w twarz,

jednak z niewiadomego powodu tego nie zrobił.

„Krasnaja zwiezda" również ogłasza na cały świat: Za-

rząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego nie wchodził w skład

Sztabu Generalnego. „Krasnaja zwiezda" gotowa jest opubli-

kować każdy absurd, byleby tylko wielki geniusz strategiczny

pozostał nieskazitelny.

Żukow-oszczerca. Jego opowiadania to oszczerstwo pod ad-

resem Sztabu Generalnego, Armii Czerwonej, naszego kraju,

naszego narodu. Broniąc się przed niesławą, Żukow ogłasza

na cały świat, że Armia Czerwona miała idiotyczną struk-

turę. Żukow obrzuca błotem również strukturę organizacyj-

ną organów najwyższego wojskowego dowództwa kraju, żeby

samemu uniknąć odpowiedzialności: głupia struktura, a sko-

ro tak, to jakie mogą być wymagania co do dowódcy głuchego

i ślepego Sztabu Generalnego?

104

Page 102: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

IV

Wielkiego geniusza strategicznego udało się złapać za słowo

generałowi-lejtnantowi N. G. Pawlence.

„Żukow zapewniał mnie, że przed samą wojną nie wiedział

nic o planie «Barbarossa», że na oczy nie widział doniesień

wywiadu. Następnym razem, kiedy przyjechałem do Żukowa,

pokazałem mu te same doniesienia wywiadu o planach wojny

z ZSRR, na których czarno na białym widniały ich podpisy:

Timoszenki, Żukowa, Berii i Abakumowa. Trudno opisać jego

zdziwienie. On był po prostu w szoku" („Rodina" 1991, nr 6-7,

s. 90).

Po czym historyk komunistyczny Pawlenko natychmiast

rzuca się bronić Żukowa.

Dziennikarz zadaje pytanie: „Czyli Żukow, będąc szefem

Sztabu Generalnego, nie oceniał znaczenia informacji?"

Pawlenko odpowiada: „Właśnie tak. Jednak nie ma w tym

jego winy. Winny jest sam system, który nie jest w stanie

adekwatnie odbierać informacji. Szef Sztabu Generalnego

codziennie musi podpisywać dziesiątki, jeśli nie setki różnych

papierów. Widocznie w tym natłoku się machnął..."

Oto metoda historyków komunistycznych: wszystkich

opisać jako głupców. Jeśli tylko napotykają niezrozumiały

lub niewygodny fragment, to ich pierwszą reakcją jest: „To

wszystko w wyniku głupoty". Opisali głupotę Stalina. W koń-

cu i na Żukowa przyszła kolej: siedzi sobie w gabinecie szefa

Sztabu Generalnego, podpisuje papiery, w ogóle nie wnikając

w treść... I nie jest niczemu winien. Winny jest system. System

nie potrafi adekwatnie odbierać informacji.

System to piramida. System to dziesiątki, setki, tysiące,

miliony ludzi: członków Komitetu Centralnego partii, sekre-

tarzy partyjnych związkowych i autonomicznych republik,

krajów, obwodów, rejonów, członków rządu, czekistów, wy-

wiadowców, analityków, generałów, admirałów, dyploma-

tów, narkomow, prokuratorów, sędziów, oficerów, starszych

sierżantów, sierżantów, żołnierzy. Żaden z nich nie został

dopuszczony do materiałów Zarządu Wywiadowczego Szta-

bu Generalnego. Jednak wygląda na to, że to właśnie oni

105

Page 103: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przeoczyli przygotowania Hitlera do inwazji. Do materia-

łów Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego dopusz-

czony był przede wszystkim szef Sztabu Generalnego, ge-

nerał armii Żukow. Prócz tego osobiście odpowiadał on za

działanie Zarządu Wywiadowczego jako bezpośredni dowódca.

Z tego jednak wynika, że Żukow nie jest winny. On po prostu

siedział i parafował papiery, nie patrząc na nie. Żukow,

jak się wyraził generał-lejtnant Pawlenko, po prostu machał

podpisy.

Proszę moich czytelników o wybaczenie: to nie są moje ter-

miny, to nie jest mój styl, to nie jest mój język. Jednak skoro

oficjalni ideologowie komunistyczni rzucili się bronić Żukowa

w taki haniebny sposób, jestem zmuszony stosować ich chwy-

ty, język i terminy.

Wyobrażam sobie, jak by wszystko zawrzało, gdyby na

miejscu Żukowa znalazł się inny strateg, generał armii Dmi-

trij Grigoriewicz Pawłow lub na przykład marszałek Związku

Radzieckiego Grigorij Iwanowicz Kulik. Natomiast Żukowo-

wi wybacza się: raptem tylko raz się machnął!

V

Generał-lejtnant Pawlenko oszczędza Żukowa. Twierdzi,

że on po prostu podpisywał dokumenty. Jednak to nie jest

tak. Obecnie znane są nie tylko podpisy Żukowa pod doku-

mentami, ale też rezolucje pisane w sposób wulgarny. Ozna-

cza to, że: Żukow zapoznawał się z treścią doniesień wywia-

du - nie tylko bezmyślnie je podpisywał, ale też jednak czytał.

Co więcej, nie tylko czytał, ale też dane wywiadu przepisywał

do swoich notatek. Nasuwa się jeden niezwykle nieprzyjem-

ny wniosek.

Po wojnie Żukow z zapałem opowiadał naiwniakom, że

rzekomo jeszcze na początku stycznia 1941 roku przewidział

niemiecki plan „Barbarossa", że niby przepowiedział, gdzie

i w jaki sposób będą kierować główne ataki oraz jak będą się

rozwijały wydarzenia. Zerknął na mapę i dostrzegł, że Niem-

cy dokonają głównego uderzenia nie gdziekolwiek, ale akurat

w rejonie Brześcia i na Baranowicze.

106

Page 104: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Znaleźli się wśród naszych marszałków i generałów tacy,

którzy uwierzyli jego gadaninie.

Niech tak będzie: załóżmy, że Żukow przewidział i zapo-

wiedział wszystkie działania Hitlera i jego feldmarszałków.

Mało tego, po pewnym czasie od genialnego przewidzenia ra-

dziecki wywiad wojskowy zdobył ten sam niemiecki plan i do-

starczył na biurko Żukowa - wszystko się zgadza, Niemcy

zaatakują właśnie w rejonie Brześcia i właśnie Baranowicze!

Dalej na Mińsk, Smoleńsk i Moskwę.

Widząc coś takiego, Żukow powinien był jednym susem

znaleźć się u Stalina: oto przewidziałem — atak na Baranowi-

cze, a to donosi wywiad - atak na Baranowicze!

Jednak wielki geniusz strategiczny nie uwierzył doniesie-

niom wywiadu: to niemożliwe, aby Hitler zamierzał atakować

Baranowicze!

Tymczasem na doniesieniach wywiadu Żukow pozostawiał

plugawe komentarze.

Towarzysze historycy kremlewscy, proszę mi, niepojętne-

mu, wyjaśnić, jak połączyć wyżej wymienione fakty. Jak wy-

tłumaczyć zachowanie geniusza. Dostarczono potwierdzenie

jego niebywałych przepowiedni, a on nie uwierzył potwier-

dzeniom.

Drogi czytelniku, załóżmy: wiemy coś, bo wymyśliliśmy to

sobie, ale nikt w to nie wierzy. Nagle ktoś przynosi upra-

gnione potwierdzenie i zawiera ono cały plan wroga! Prze-

cież posłańca z taką wiadomością z radością byśmy ucałowali

i w dodatku wynagrodzili. Jakież to szczęście!

Trudno jednak zrozumieć geniusza. Posłańcy przynieśli

potwierdzenie jego wielkich proroctw, a on do gońców wali

z grubej rury. I wyrzucił na zbity pysk! Całe szczęście, że

jeszcze nie powiesił, karków nie połamał, głów nie rąbał i na

pale nie sadzał.

Otóż wydaje mi się, że w styczniu 1941 roku nie istniały

żadne Żukowowskie genialne prognozy o kierunkach uderze-

nia wroga. Legendy o jego niezwykłej przenikliwości pojawiły

się w obiegu znacznie później. Tyle że strategicznemu fan-

faronowi zabrakło bystrości, aby jedne swoje myśli połączyć

z drugimi.

107

Page 105: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Twierdzenie generała Pawlenki, że Żukow machnął to

i owo, porusza kolejny, niezwykle bolesny wątek. Żukow za-

klinał się, że nie pisał donosów na towarzyszy bojowych. Jak

w to uwierzyć, skoro on nie pamięta, co podpisywał? Skoro

nie patrząc, stawiał podpisy raz za razem.

VI

Interesujące też wydaje się prześledzenie ewolucji poglą-

dów Żukowa na ten temat.

W liście do pisarza W. D. Sokołowa z dnia 2 marca 1964

roku Żukow obwiniał Zarząd Wywiadowczy za zupełną bez-

silność: „Nasz wywiad, na którego czele przed wojną stał

Golikow, działał źle. Nie potrafił on [wywiad] odkryć praw-

dziwych zamiarów najwyższego dowództwa niemieckiego co

do wojsk stacjonujących w Polsce. Nasz wywiad nie potrafił

zdementować fałszywej wersji Hitlera o braku planów woj-

ny ze Związkiem Radzieckim" (Gieorgij Żukow, Dokumienty,

Moskwa 2001, s. 518).

Jednak rok czy dwa lata później pojawiło się mnóstwo do-

kumentów, które udowadniały, że nie ma za co winić wywiadu.

Wówczas Żukow zdecydowanie zmienił swój punkt widzenia

i we wspomnieniach napisał, że wywiad działał rewelacyjnie.

Zostały odkryte siły wojsk niemieckich i plany ich możliwego

wykorzystania oraz kierunki możliwych ataków. Doniesienia

wywiadu, zdaniem Żukowa, „konsekwentnie odzwierciedla-

ły opracowywanie planu «Barbarossa» przez dowództwo nie-

mieckie, a w jednym z wariantów bardzo precyzyjnie ujęta

była istota tego planu".

Oto, jak się miota strategiczny geniusz! W roku 1964 pisze

jedno, natomiast w 1969 — zupełne przeciwieństwa.

Zmuszony uznać, że wywiad zrobił swoje, Żukow musi kła-

mać w innych kwestiach. Wywiad może i odkrył plany Hitle-

ra, ale on nie podlegał jemu, wielkiemu strategowi, i Żukow

o żadnych doniesieniach nic nie wiedział.

Kłamstwo to Żukow również sam zdementował. W tym sa-

mym liście do Sokołowa Żukow zarzuca Stalinowi brak rozu-

mienia roli Sztabu Generalnego. Tymczasem przecież Sztab

108

Page 106: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Generalny, jak napisano w liście genialnego dowódcy, między

innymi „organizuje wywiad operacyjno-strategiczny" (tamże,

Moskwa 2001, str. 515).

Koło dowodów się zamknęło.

Żukow ogłasza, że wywiad źle działał. Jednak w jego

wspomnieniach znajdujemy dowody na to, że działał rewe-

lacyjnie.

Żukow oznajmia, że wywiad mu nie podlegał. W jego wła-

snych wspomnieniach jednak znajdujemy dowody na to, że

głównym organizatorem i dowódcą wywiadu był Sztab Gene-

ralny, na którego czele stał on sam.

Żukow kopał dołek pod Stalinem: że niby on, wielki stra-

teg, żądał, by błyskawicznie zmobilizować wojsko i przygo-

tować się na ewentualną inwazję itd., itp. Tymczasem głupi

Stalin nie pozwalał postawić wojska w stan gotowości... Lecz

do tego dołka Żukow sam wpadł. Pomyślmy: czy mógł żądać

od Stalina zdecydowanych działań w kwestii inwazji niemiec-

kiej, jeśli o jej przygotowaniu nic nie wiedział? Jeśli o zamie-

rzeniach Hitlera nic nie było mu wiadomo? Jeśli wywiad nie

był mu podporządkowany i nie donosił o koncentracji wojsk

niemieckich na granicach radzieckich?

Teraz sprzeciwmy się generałowi-pułkownikowi Pawlence.

Po pierwsze, każda osoba odpowiada za każdy swój pod-

pis. Jeżeli starszy sierżant kompanii, nie patrząc, machnie

podpis, to może trafić do więzienia. Albo może nawet zostać

rozstrzelany. Żukowa wyznaczono na stanowisko szefa Szta-

bu Generalnego właśnie po to, żeby bezwiednie niczego nie

podpisywał.

Po drugie, jeżeli szef Sztabu Generalnego musi parafować

dziesiątki i setki dokumentów dziennie, oznacza to, że jest

on zupełnym beztalenciem. Takiego kogoś trzeba zdjąć ze

stanowiska z powodu jego nieprzydatności zawodowej. Dobry

dowódca zawsze siedzi przy czystym biurku. Przy dobrym do-

wódcy zawsze pracują podwładni. Dobry dowódca powinien

tak zorganizować swój czas pracy, żeby cała odpowiedzialność

została przeniesiona na podwładnych, żeby sam nie musiał

niczego machnąć. Niech zastępcy to robią.

109

Page 107: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Po trzecie, doniesienie wywiadu o planowanej inwazji nie-

mieckiej nie było jedno, one napływały potokiem. Pawlenko

sam mówił o tych doniesieniach w liczbie mnogiej... Wycho-

dzi więc na to, że Żukow mylił się niejeden raz.

Mylił się regularnie.

Page 108: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 9

Wyłącznie osobiście!

Kult Żukowa przytłaczał nas wszystkich, w tym rów-

nież naszego brata. Marszałek Związku Radzieckiego I. S. KONIEW

Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.)

plenuma CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa 2001, s. 487

I

To, że wspomnienia Żukowa nie wytrzymują żadnej kry-

tyki, ogłosiłem jeszcze na początku lat osiemdziesiątych ubie-

głego stulecia. Śmiałków, którzy opublikowaliby Lodolamacz,

próżno było wtedy szukać. Jednak w 1985 roku książkę w od-

cinkach opublikowano w paryskiej gazecie „Russkaja mysi",

w czasopiśmie „Kontynent" oraz brytyjskim wojskowym cza-

sopiśmie RUSI — „Royal United Services Institute". W rozdzia-

le o doniesieniach TASS z 13 czerwca 1941 roku wyśmiałem

książkę Żukowa. Później Lodolamacz udało się opublikować

w Niemczech po niemiecku, potem we Francji, w Polsce,

Bułgarii i innych krajach. Później we wszystkich swoich

książkach o wojnie źle się wyrażałem o wspomnieniach wiel-

kiego dowódcy.

Tymczasem w Związku Radzieckim trwał proces zupeł-

nie przeciwny: kult Żukowa rozrastał się i wzmacniał,

111

Page 109: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wspomnienia stratega okrzyknięto „najbardziej prawdziwą

książką o wojnie" i jedynym źródłem wiedzy o niej. Pod

sam koniec pierestrojki, która w rzeczywistości była agonią

Związku Radzieckiego, przywódca wszystkich pisarzy ZSRR,

bohater Związku Radzieckiego W. W. Karpow opublikował

plan Sztabu Generalnego Armii Czerwonej z dnia 15 maja

1941 roku. Karpow, jako dowódca komunistycznego frontu

ideologicznego, miał dostęp do bardzo ważnych archiwów.

Plan ten przechowywano z nadrukiem „Ściśle tajne. Szcze-

gólnie ważne. Wyłącznie osobiście". Dokument przygotowano

w Sztabie Generalnym Armii Czerwonej i był przeznaczony

dla Stalina. Zawarta w nim informacja dotyczyła ostatnich

przygotowań Armii Czerwonej przed niespodziewanym ata-

kiem na Niemcy. Karpow nie zrozumiał znaczenia doku-

mentu. Zdaniem Karpowa, plan ten świadczył jedynie

o zaskakujących zdolnościach Żukowa. Że niby strateg

myślał nie tylko o obronie i stawianiu czoła wrogiemu na-

jeźdźcy, ale poszedł o krok dalej, proponując niespodziewany

atak.

Karpow nie wiedział wówczas o Lodołamaczu, dlatego

w książce o Żukowie umieścił plan Sztabu Generalnego z dnia

15 maja 1941 roku. Gdyby w tym czasie Lodołamacz został

wydany w Rosji, zapewne Karpow wstrzymałby się od swojej

publikacji.

Warto też zaznaczyć, że jeszcze przed Karpowem o planie

wspominał generał-pułkownik Wołkogonow, jednak dość la-

konicznie.

Obecnie plan Sztabu Generalnego Armii Czerwonej z dnia

15 maja 1941 r. jest powszechnie znany, co zwalnia mnie

z konieczności przepisywania go jeszcze raz. Oto tylko po-

szczególne fragmenty:

„Jako pierwszy cel strategiczny działań wojsk Armii Czer-

wonej wyznaczyć rozbicie głównych sił armii niemieckiej na

południe od Dęblina i wyjście ok. 30 dnia operacji na linię

frontu Ostrołęka, rzeka Narew, Łowicz, Łódź, Krzyżbork,

Opole, Ołomuniec. Jako następny cel strategiczny utrzymy-

wać: natarcie z rejonu Katowic w kierunku północnym i pół-

nocno-zachodnim, rozbić duże siły centrum i północnego skrzy-

112

Page 110: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dła frontu niemieckiego i opanować terytorium byłej Polski

i Prus Wschodnich.

Najbliższe zadanie - rozbić armię niemiecką na wschód od

rzeki Wisły i na odcinku krakowskim wyjść na pozycji rzek

Narew i Wisła oraz opanować rejon Katowic, dlatego:

a) głównymi siłami Frontu Południowo-Zachodniego ude-

rzyć w kierunku Krakowa i Katowic, odcinając Niemców od

ich południowych sojuszników;

b) uderzenie wspomagające lewym skrzydłem Frontu Za-

chodniego wymierzyć w kierunku Siedlec i Dęblina w celu

związania zgrupowania warszawskiego oraz wsparcia Frontu

Południowo-Zachodniego przy rozbiciu lubelskiego zgrupowa-

nia przeciwnika;

c) prowadzić aktywną obronę na granicy z Finlandią, Pru-

sami Wschodnimi, Węgrami i Rumunią, jak też być przygoto-

wanym na wyprowadzenie ataku przeciwko Rumunii w razie

pojawienia się odpowiednich okoliczności.

W ten sposób Armia Czerwona zaczyna atak z frontu Czi-

żow, Motowisko siłami 152 dywizji przeciwko 100 dywizjom

niemieckim (...)

Front Zachodni - cztery armie mające w składzie: 31 strze-

leckich, 8 pancernych, 4 zmotoryzowane i 2 kawaleryjskie dy-

wizje, łącznie 45 dywizji i 21 pułków lotnictwa.

Zadania: (...) przy natarciu armii Frontu Południowo-Za-

chodniego uderzeniem lewego skrzydła frontu w kierunku

Warszawy, Siedlec i Radomia rozbić warszawskie zgrupowa-

nie i zdobyć Warszawę; przy współdziałaniu z Frontem Po-

łudniowo-Zachodnim rozbić lubelsko-radomskie zgrupowanie

przeciwnika, dotrzeć do rzeki Wisły i mobilnymi oddziałami

zdobyć Radom.

Granica frontu po lewej - rz. Prypeć, Pińsk, Włodawa, Dę-

blin, Radom.

Sztab frontu — Baranowicze.

Front Południowo-Zachodni — osiem armii, w składzie 74

strzeleckie, 28 pancernych, 15 zmotoryzowanych, 5 kawale-

ryjskich dywizji, łącznie 122 dywizje i 91 pułków lotnictwa.

Bieżące zadania:

a) skoncentrowanym uderzeniem armii prawego skrzy-

113

Page 111: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dła otoczyć i zniszczyć główne zgrupowanie przeciwnika na

wschód od rz. Wisły w rejonie Lublina;

b) jednocześnie uderzeniem na linii frontu Sieniawa, Prze-

myśl, Lutowiska rozbić siły przeciwnika w kierunkach: kra-

kowskim i sandomiersko-kieleckim oraz zdobyć rejony Kra-

kowa, Katowic, Kielc, mając na uwadze atak z tego rejonu

w kierunku północnym lub północno-zachodnim w celu rozbi-

cia dużych sił północnego skrzydła przeciwnika, oraz zdobyć

terytorium byłej Polski i Prus Wschodnich;

c) zdecydowanie bronić granicy państwowej z Węgrami

i Rumunią i być gotowym do skoncentrowanego uderzenia

przeciwko Rumunii z rejonów Czerniowców i Kiszyniowa,

z najbliższym celem rozbicia północnego skrzydła armii ru-

muńskiej i wyjściem na linie frontu płynących przez okręgi

rzek Mołdowy i Jassy.

W celu wykonania wyżej wymienionego zadania konieczne

jest przeprowadzenie następujących czynności, bez których

niespodziewany atak na przeciwnika może być niemożliwy,

zarówno z powietrza, jak i na lądzie:

1. Przeprowadzić tajną mobilizację, pozorując ćwiczebną

zbiórkę jednostek rezerwowych;

2. Pod pozorem ćwiczeń potajemnie przeprowadzić kon-

centrację wojska bliżej zachodniej granicy, w pierwszej kolej-

ności zgromadzić wszystkie rezerwy Głównego Dowództwa;

3. Potajemnie zgromadzić lotnictwo na lotniskach polo-

wych z poszczególnych okręgów oraz od razu rozpocząć prze-

formowanie zaplecza lotniczego;

4. Stopniowo pod pozorem zbiórek ćwiczebnych i ćwiczeń

na tyłach rozwijać zaplecze i bazę medyczną.

W rezerwie Głównego Dowództwa mieć 5 armii i skoncen-

trować je:

- dwie armie w składzie 9 strzeleckich, 4 pancernych

i 2 zmotoryzowanych dywizji, łącznie 15 dywizji, w rejonie

Wiążmy, Syczowki, Jelni, Brianska, Suchiniczów;

— jedną armię w składzie 4 strzeleckich, 2 pancernych

i 2 zmotoryzowanych dywizji, łącznie 8 dywizji, w rejonie Wi-

lejki, Nowogródka, Mińska;

-jedną armię w składzie 6 strzeleckich, 4 pancernych

114

Page 112: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i 2 zmotoryzowanych dywizji, łącznie 12 dywizji, w rejonie

Szepietowki, Proskurowa, Berdyczowa, oraz

- jedną armię w składzie 8 strzeleckich, 2 pancernych i 2 zmo-

toryzowanych, łącznie 12 dywizji, w rejonie Białej Cerkwi,

Zwienigoroda, Czerkas (...)

Proszę:

1. Zatwierdzić proponowany plan formowania strategicz-

nego Sił Zbrojnych ZSRR i plan zamierzonych działań na wy-

padek wojny z Niemcami (...)

ludowy komisarz obrony ZSRR

marszałek Związku Radzieckiego

S. Timoszenko

szef Sztabu Generalnego

Armii Czerwonej

generał armii G. Żukow".

Dokument został podpisany własnoręcznie przez generała-

-majora A. M. Wasilewskiego, przyszłego marszałka Związku

Radzieckiego. Pod dokumentem oznaczone są miejsca podpi-

su Timoszenki i Żukowa, jednak ich podpisów nie ma.

II

Karpow tryumfował: „Teraz proszę sobie wyobrazić, co by

było, gdyby plan Żukowa został zaakceptowany i wykonany.

Pewnego czerwcowego poranka tysiące naszych samolotów

i dziesiątki tysięcy dział uderzyłyby na zgrupowane wojska

hitlerowskie, których miejsca położenia były znane z dokład-

nością do batalionu. To dopiero byłoby zaskoczenie! Zapewne

większe niż przy ataku Niemców na nas. Nikt w Niemczech,

począwszy od szeregowców aż po Hitlera, nawet nie mógł

myśleć o podobnych działaniach naszej armii! Setki naszych

samolotów, tych samych, które potem zniszczono jeszcze na

ziemi, i setki tysięcy pocisków, porzuconych podczas wycofy-

wania się - to wszystko runęłoby na przygotowane do ataku

siły agresora. W ślad za tym najpotężniejszym atakiem kil-

ka tysięcy czołgów i 152 dywizje uderzyłyby na zaskoczonego

przeciwnika. Widzę to tak: wszystko, co w pierwszych dniach

115

Page 113: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

działo się na naszej ziemi po uderzeniach Niemców, tak

samo, według tego samego scenariusza mogło się rozwinąć na

terytorium przeciwnika. W dodatku hitlerowcy zupełnie nie

mieli doświadczenia w działaniach w takich ekstremalnych

dla nich sytuacjach. Bezspornie panika opanowałaby ich do-

wództwo i armię" (W. Karpow, Marszał Zukow. Jego soratni-

ki i protiwniki w dni wojny i mira, Moskwa 1992, s. 218).

Książka Karpowa została opublikowana, a Lodołamacz

wreszcie dotarł do Rosji. Na podstawie odtajnionych, dostęp-

nych dla wszystkich materiałów udowodniłem, że Stalin szy-

kował niespodziewany atak na Niemcy i Rumunię. Ostatni

rozdział Lodołamacza nosi tytuł „Wojna, której nie było". Opi-

sałem to, co miało się wydarzyć: „Z rejonu Lwowa najpotęż-

niejszy front radziecki wymierza cios w kierunku Krakowa

i wspomagający w kierunku Lublina..." A Karpow przed-

stawił ściśle tajny plan o szczególnym znaczeniu, który to

wszystko potwierdził.

Nie wiedząc o istnieniu Lodołamacza, Karpow próbował

przedstawić, co by się stało po niespodziewanym natarciu Ar-

mii Czerwonej. Prawie dziesięć lat po mnie opisał sytuację

dokładnie tak samo, niemal słowo w słowo.

Różnica polegała jedynie na tym, że Karpow znalazł doku-

ment i ocenił jako jeden z możliwych, aczkolwiek nie zaakcep-

towanych i nie zrealizowanych planów. Tymczasem ja w Lo-

dołamaczu udowodniłem, że wodzowie nie myśleli o niczym

innym. Od chwili objęcia władzy w Rosji wodzowie komuni-

zmu nie mieli innych planów oprócz panowania nad światem

i rozpowszechnienia swojej krwawej dyktatury na wszyst-

kich kontynentach. Słusznie rozumowali, że bez suprema-

cji światowej ich władza nie będzie trwała długo. Nic innego

nie mogło ich uratować. Osiągnąć to jednak można było wy-

łącznie w wyniku nowej wojny światowej. Dlatego pomogli

Hitlerowi zdobyć władzę. Dlatego rękoma Hitlera rozpętali

drugą wojnę światową. W 1941 roku przygotowywany był akt

końcowy: niespodziewany atak na Niemcy i opanowanie Eu-

ropy...

Oto mój Lodołamacz i moje teorie, a oto znaleziony przez

wysoko postawionego działacza partii komunistycznej ściśle

116

Page 114: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tajny plan o szczególnym znaczeniu, który to wszystko po-

twierdza. Karpow, jeden z wiodących ideologów komunizmu,

w swej prostocie opublikował dokument i potwierdził wszyst-

ko, co zawiera Lodolamacz.

Natychmiast oficjalni ideologowie uznali moją książkę za

falsyfikat. Jednak co w tej sytuacji zrobić z planem Sztabu

Generalnego z dnia 15 maja 1941 roku? Przecież nie uzna

się za falsyfikat dokumentu Sztabu Generalnego. Ponadto

wówczas Karpow zostanie zaliczony do szeregu posługaczy

wrogiego wywiadu i burżuazyjnego fałszerza historii.

Co robić w tej sytuacji?

Jak zdezawuować demaskujący dokument?

III

Rozwiązań wymyślili wiele.

Natychmiast wypowiedział się były pracownik Instytutu

Historii Wojskowości Ministerstwa Obrony N. A. Swietliszyn,

który oznajmił, że o istnieniu planu Sztabu Generalnego nie

dowiedział się ani od Wołkogonowa, ani od Karpowa. Plan

ten znalazł on sam, rzekomo jeszcze w latach sześćdziesią-

tych XX w. W 1965 roku podobno miał on z Żukowem spotka-

nie, podczas którego zadawał marszałkowi pytania. Właśnie

Żukow opowiadał Swietliszynowi: „Swój raport przekazałem

Stalinowi poprzez jego osobistego sekretarza Poskriebysze-

wa. Dotychczas nie znam losu ani tej notatki, ani decyzji pod-

jętej przez Stalina na jej podstawie. Jednak związaną z tym

nauczkę zapamiętałem na zawsze. Następnego dnia w sekre-

tariacie Stalina spotkałem Poskriebyszewa, który powiedział

mi o reakcji wodza na moją notatkę. Powiedział, że Stalin

niezwykle się zdenerwował z powodu mojego raportu i naka-

zał mu przekazać mi, żebym na przyszłość takich raportów

nie pisał. Że przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych jest

lepiej poinformowany o perspektywach naszych stosunków

z Niemcami niż szef Sztabu Generalnego, że Związek Radziec-

ki ma jeszcze wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się

do decydującej walki z faszyzmem. Natomiast realizacja mo-

ich założeń byłaby jedynie na rękę wrogom władzy radziec-

117

Page 115: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kiej" (N. A. Swietliszyn, Krutyje stupieni sud'by, Chabarowsk

1992, s. 57-58).

Wkrótce wypowiedział się N. N. Jakowlew i powołując się

na Swietliszyna, potwierdził, że plan Sztabu Generalnego

z 15 maja 1941 roku był odrzucony przez Stalina: „Propozycje

Żukowa nie zostały jednak przyjęte. Wówczas widocznie po

raz pierwszy zetknął się on z niezwykłym uporem głowy pań-

stwa radzieckiego" (N. Jakowlew, Marszał Żukow, Moskwa

1995, s. 61).

Widzicie teraz, jaki głupi był Stalin! Wszystkie nieszczę-

ścia, jak się okazuje, wynikają z jego niezwykłego uporu.

Z tej wypowiedzi Jakowlewa będziemy się śmiali nieco póź-

niej. Najpierw załatwmy sprawę z rewelacjami Swietliszyna.

Jego opowieści o odrzuconym planie przekształciły się

w dowód tego, że plan Sztabu Generalnego tak naprawdę

istniał, jednak nie został zaakceptowany, a nawet nigdy go

nie omawiano. W 1998 roku oficjalni ideologowie kremlow-

scy wydali pseudonaukowy zbiór tekstów pod tytułem „1941

rok". W gronie autorów znalazła się cała elita komunistyczna:

były członek Biura Politycznego N. N. Jakowlew, dwaj byli

premierzy E. T. Gajdar i E. M. Primakow, cała gromada cze-

kistów. Na podstawie świadectw tegoż Swietliszyna uczeni

towarzysze ogłosili: zdaniem większości historyków wojsko-

wości, plan ten nie został zaakceptowany.

IV

Zbiór tekstów pod tytułem „1941 rok" nazwałem pseudo-

naukowym.

Odpowiadam za swoje słowa. Przekartkujcie go i przeczy-

tajcie. Najmniej znaczące wydarzenia opisane są z wielokrot-

nym powtarzaniem słów: jakiś tajny agent donosi... Mniej

więcej trzydzieści stron dalej czytamy te same wypowiedzi,

jednak w innej konfiguracji: jakiś czekista przepisał doniesie-

nie tajnego agenta i wysłał do wyższego rangą dowódcy. Ko-

lejne dwadzieścia stron dalej czytamy ten sam tekst, i znów

trochę inaczej: dowódca wyższy rangą przepisał go i wysłał do

jeszcze wyższego rangą dowódcy... Po co to powtarzać?

118

Page 116: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Przed nami dokument nr 315 z dnia 11 marca 1941 roku.

Nazwa szokująca: „Fragment planu Sztabu Generalnego Ar-

mii Czerwonej na Zachodzie i na Wschodzie". Dlaczego — frag-

ment planu? Dlaczego nie opublikować całego planu? Dajcie

nam plan wojny, reszta nie jest ważna. Reszty nonsensów

można nawet nie publikować.

Dokument ten wygląda poważnie do czasu, aż zaczniemy

go czytać...

Trzy strony zajmują dane o możliwościach przeciwnika,

składzie sił i przypuszczalnych zamiarach. Po tym całą stro-

nę zajmuje opis naszego przeformowania strategicznego. In-

formuje się, iloma dywizjami trzeba dysponować w celu osła-

niania wybrzeża północnego, ile trzeba mieć na Zakaukaziu

i w Azji Środkowej, ile zostawić przeciwko Japonii. Do tego in-

formacja - ile dywizji trzeba mieć do prowadzenia operacji na

Zachodzie. Po tym kwadratowy nawias, wielokropek, kolejny

nawias. Później podpisy: Timoszenko, Żukow, Wasilewski.

Z załącznika dowiadujemy się, że dokument liczy łącznie

szesnaście stron. Przecież nam przekazano treść czterech

z nich, z czego trzy to dane o nieprzyjacielu.

Towarzysze N. N. Jakowlew, E. T. Gajdar, E. M. Pri-

makow, R. G. Pichoja, L. E. Rieszyn, L. A. Biezymienski,

J. A. Gorkow oraz inni mieli w ręku plan wojny, jednak nie

podzielili się nim z nami, za to nafaszerowali książkę naj-

głupszymi doniesieniami przekupnej agentury czekistów

o tym, że: „Wśród żołnierzy jest wielu sympatyków Związ-

ku Radzieckiego, którzy nie chcą walczyć przeciwko ZSRR"

(1941 god, Moskwa 1998, t. 2, s. 281).

Oficjalnym kremlowskim ideologom zabrakło miejsca na

plan Sztabu Generalnego z dnia 11 marca 1941 roku. Dlatego

pocięli go, pozostawiając część wstępną, a wyrzucając resztę.

Jednak jeżeli zgodnie z zapewnieniami Karpowa, Swietliszy-

na, Wołkogonowa i innych plan Sztabu Generalnego z dnia

15 maja 1941 roku to coś niebywałego, dziwnego, niestandar-

dowego, wyjątkowego, różniącego się od wszystkich podob-

nych dokumentów, to należałoby opublikować w całości tylko

poprzedni plan z dnia 11 marca 1941 roku. Przy tym należało

wskazać, że w marcu 1941 roku myśleliśmy wyłącznie o obro-

119

Page 117: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nie i dopiero w maju Żukowa diabeł opętał i stworzył on coś

całkiem nie odpowiadającego pokojowym zamiarom naszego

kraju, co przestraszony Stalin odrzucił bez dyskusji.

Lecz chodzi o to, że plan z 15 maja był rozwinięciem

wszystkich dotychczasowych planów tego rodzaju, łącznie

z tym, który nabrał mocy 11 marca. Sytuacja strategiczna się

zmieniała, w związku z tym wprowadzano korektę planów,

udoskonalano je i uzupełniano.

Jeśli się mylę, towarzysze poprawią. Otóż kiedyś tam opu-

blikują oni pełny tekst planu Sztabu Generalnego z 11 mar-

ca 1941 roku i przekonamy się, że towarzysz Stalin myślał

jedynie o pokoju i braterstwie narodów. Dopóki jednak to

nie nastąpi, będziemy sądzić inaczej, a ów twór 1941 god, tę

ogromną pracę naukową wydaną na dobrym papierze i w twar-

dej okładce, będziemy uważać za robotę nieuczciwych i nie-

udolnych fałszerzy historii.

V

Dziwni ludzie mają wpływ na ideologię państwa rosyjskie-

go: zdaniem większości historyków wojskowości plan został

odrzucony... Towarzysze, były czasy, kiedy zdaniem więk-

szości największych mędrców świata Ziemia opierała się na

trzech słoniach. Inny wariant to - trzy wieloryby. Zapamiętaj-

cie: opinia większości zawsze jest błędna, powtarzam - zawsze!

Przed powtórzeniem słów Swietliszyn^ trzeba było zadać

wiele pytań temu wspaniałemu odkrywcy- Dlaczego ich nie

zadaliście?

Sytuacja jest zadziwiająca. Na początku lat sześćdziesią-

tych Swietliszyn, pracownik Instytutu Historii Wojskowości,

wiedział o istnieniu całkowicie tajnego i ważnego dokumentu,

jednak przez trzydzieści lat milczał o tym-

Jeżeli na początku lat sześćdziesiątymi dokument Sztabu

Generalnego z dnia 15 maja 1941 roku wciąż był tajemnicą

państwową Związku Radzieckiego, jeśli nie usunięto z niego

pieczątki „Ściśle tajne. Specjalnego przeznaczenia. Wyłącznie

osobiście", to kto i dlaczego udostępnił ten dokument history-

kowi Swietliszynowi?

120

Page 118: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Z kolei jeśli pieczęć tajemnicy została zdjęta z dokumentu

w tamtych latach oraz został on udostępniony Swietliszynowi,

to dlaczego ten milczał? Dlaczego też w oficjalnych dziełach

dotyczących historii wojny o tym dokumencie o szczególnej

wadze nigdzie nie wspomniano?

W dodatku dziwny zbieg okoliczności: pojawił się Lodola-

macz, trzeba było szybko i bezlitośnie mu zaprzeczyć i dlatego

akurat wtedy Swietliszyn przypomniał sobie o dokumencie. Do-

piero wtedy poinformował o spotkaniu z Żukowem, o swoich

pytaniach i o odpowiedziach jedynego zbawcy narodu.

Jeżeli Swietliszyn rzeczywiście omawiał dokument z Żu-

kowem, to powinien był powiedzieć do wielkiego dowódcy:

jestem historykiem, wiem o istnieniu tego dokumentu, co

oznacza, że jest on dostępny, a to z kolei, że inni też mogą

o nim wiedzieć. Dlaczego pan, Gieorgiju Konstantynowiczu,

nie chce opowiedzieć o nim szerokiej publiczności? Jeżeli

obecnie to wszystko jest utajnione, to proszę napisać swoje

wyjaśnienie, zapieczętować je w kopercie i oddać na przecho-

wanie córce. Kiedy dokument zostanie odtajniony, ona otwo-

rzy list i przeczytamy pańską wersję wydarzeń. Bo teraz pan

mówi jedno, a po upływie dziesięcioleci ta wersja może się

zupełnie zmienić.

Pytanie: dlaczego historyk Swietliszyn, omawiając z Żuko-

wem taką niezwykle istotną kwestię, nie pozostawił wówczas

żadnych notatek? Instytut Historii Wojskowości Minister-

stwa Obrony ma przecież tajne archiwa. Po spotkaniu z Żu-

kowem Swietliszyn po prostu miał obowiązek przekazać sze-

fowi instytutu, że odbył z generałem rozmowę o szczególnym

znaczeniu. Natychmiast należało zapisać dokładny przebieg

rozmowy z Żukowem, potwierdzić, przyłożyć pieczęć lakową

i pozostawić na przechowanie do lepszych czasów.

Jeśli szanujemy historyka Swietliszyna i pragniemy uwie-

rzyć jego opowieściom, to mamy prawo zadać pytanie doty-

czące jego nieodpowiedzialnego stosunku do przekazywania

prawdy historycznej. W 1965 roku nie udokumentował on

oficjalnie swojej rozmowy z Żukowem, dlaczego w takim razie

ćwierć wieku później musimy wierzyć na słowo temu nieodpo-

wiedzialnemu człowiekowi?

121

Page 119: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Przecież opowieść Swietliszyna to totalna bzdura. Swie-

tliszyn uwierzył we wspomnienia Żukowa: Stalin nie intere-

sował się sprawami Sztabu Generalnego, szefa Sztabu Ge-

neralnego słuchał rzadko... Swietliszyn włączył do swej opo-

wieści sekretarza Stalinowskiego Poskriebyszewa, dlatego że

nieszczęsny Żukow nie miał rzekomo dostępu do Stalina. Był

zmuszony przekazywać dokumenty nie osobiście, ale przez

pośrednika: proszę zameldować towarzyszowi Stalinowi...

Lecz jak już wyjaśniłem, Żukow przed wojną bywał w ga-

binecie Stalina dosyć często i spędzał w nim wiele godzin. Po

co miał oddawać dokumenty Poskriebyszewowi, jeśli każdego

dnia mógł przekazać je przywódcy osobiście ze słowami: oto,

towarzyszu Stalin, zobaczcie, co proponujemy!

Jeżeli Żukow, mogąc osobiście położyć dokument na biur-

ku Stalina, przekazywał go przez osobę trzecią, jest to za-

chowanie tchórza. Tak zachowują się jedynie ludzie, którzy

nie mają odwagi osobiście przedstawić własnych propozycji.

Aby nie podpaść szefowi, przekazują je przez kogoś, a później

o decyzji gospodarza dowiadują się od pańskiego pachołka.

VI

Zachowanie Żukowa jest bardziej niż zdumiewające. Każ-

dy normalny człowiek, zanim zacznie szczegółowo opracowy-

wać wielki projekt, musi otrzymać poparcie zwierzchnictwa.

Najpierw w rozmowie z przywódcą Żukow powinien delikat-

nie napomknąć o innych możliwych wariantach: a może zrób-

my tak, towarzyszu Stalin, a może nieco inaczej? W razie od-

powiedzi negatywnej nie trzeba by było całego zachodu.

Ułożyć plan wojny to nie żarty. Oprócz samego dokumentu

Sztabu Generalnego z dnia 15 maja 1941 roku wspomniano

w nim jeszcze sześć dokumentów, łącznie z „Planem przypusz-

czalnych działań bojowych na wypadek wojny z Niemcami".

Jak na razie żaden z tych dokumentów nie jest udostępnio-

ny badaczom. A tu mamy obraz: pod kierownictwem Żukowa

i Timoszenki Sztab Generalny Armii Czerwonej przygotował

szeroko zakrojony plan niespodziewanego ataku na Niemcy,

łącznie z całą wykładnią teoretyczną, uzasadnieniami, mapa-

122

Page 120: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mi, rozliczeniami, i zaprezentował go Stalinowi, potem jed-

nak już się wyjaśniło, że wodza w ogóle to nie interesowało.

Czyż przed wykonaniem tego ogromnego projektu Żukow nie

mógł się zainteresować zdaniem zwierzchnika i przed samą

wojną nie obciążać wysoko postawionych i wybitnych genera-

łów Sztabu Generalnego pracą, która zdaniem kierownictwa

jest zbędna?

Nie mniej zadziwiające jest też zachowanie Stalina. Żukow

bywał u niego bardzo często, lecz Stalin (jeżeli wierzyć opo-

wieściom Swietliszyna) i tak nie wypowiedział swego zdania

o zaproponowanym planie. Jednak swemu sekretarzowi Po-

skriebyszewowi „rozgniewany" Stalin nakazał poinformować

Żukowa, aby na przyszłość nie zajmował się głupstwami.

Wyobraźmy sobie: w sekretariacie Stalina Poskriebyszew

przekazuje Żukowowi słowa Stalina, generał natychmiast

wchodzi do gabinetu przywódcy i zaczyna się zwyczajna pra-

ca... Czyżby rzeczywiście Stalin nie mógł sam powiedzieć Żuko-

wowi, aby ten nie trwonił czasu na zbędne sprawy? Czy to trze-

ba było robić za pośrednictwem sekretarza Poskriebyszewa?

VII

Proszę mi też wyjaśnić, dlaczego dokumenty Sztabu Gene-

ralnego Żukow określał jako „mój raport" lub „moja notatka"?

Powtarzam: w tym wypadku nie chodzi o jeden dokument,

lecz o cały komplet dokumentów, które z nieznanych przyczyn

dotychczas są niedostępne dla badaczy. Dokumenty przygo-

towywał generał-major Wasilewski, poprawiał generał-puł-

kownik Watutin, pod dokumentami widnieje podpis narkoma

obrony marszałka Timoszenki i szefa Sztabu Generalnego

generała armii Żukowa. Innymi słowy, w opracowaniu całego

projektu brali udział zarówno podwładni Żukowa, jak i jego

bezpośredni przełożony. Dlaczego w takim razie komplet

dokumentów nazwano notatką, w dodatku jeszcze moją.

Przy komplecie dokumentów z pieczątką: „Ściśle tajne.

Szczególnego przeznaczenia. Wyłącznie osobiście", zwróćmy

uwagę na dwa ostatnie wyrazy: WYŁĄCZNIE OSOBIŚCIE!

Teraz na chwilę uwierzmy w wymysły Swietliszyna o tym, że

123

Page 121: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

łamiąc rozkazy i instrukcje dotyczące prowadzenia tajnej do-

kumentacji, Żukow przekazał w obce ręce komplet ściśle taj-

nych dokumentów o szczególnym znaczeniu, który miał pra-

wo oddać wyłącznie Stalinowi. To przecież przestępstwo. Jeśli

cały ten fantastyczny scenariusz rzeczywiście się zdarzył, to

oznacza, że Żukow za swoją przestępczą działalność zasłużył

na rozstrzelanie. W tym wypadku Żukow złamał przysięgę,

gdyż zobowiązał się zachowywać tajemnice wojskowe i pań-

stwowe. Nie zachowywał ich jednak i zachować nie umiał. Do

dokumentów ściśle tajnych o szczególnym znaczeniu odnosił

się jak do bezwartościowych papierów. Ludzi rozstrzeliwano

za lekceważący stosunek do tajemnic o zdecydowanie mniej-

szej wadze.

Nie mniej zadziwiające jest zachowanie Stalina. Załóżmy,

że odrzucił on plan Sztabu Generalnego. Jednak nawet odrzu-

cony plan powinien pozostać ściśle tajny, niezwykle ważny.

Załóżmy, że z jakichś przyczyn nie włączyliśmy do uzbroje-

nia nowego rodzaju broni jądrowej. Jednak nie oznacza to, że

z całej dokumentacji technicznej można zdjąć pieczęć tajem-

nicy. Co robi Stalin? Najbardziej tajny, o szczególnej ważno-

ści plan rzekomo odrzuca, ale natychmiast opowiada o nim

swemu sekretarzowi Poskriebyszewowi. Po czym ten zarzuca

Żukowowi: ale wymyśliłeś, atakowanie Niemców, i w dodat-

ku w najbliższym czasie. Tymczasem my będziemy się bronili

i mamy wystarczająco czasu na przygotowanie się do tego!

Nawet jeśli na chwilę uwierzyliśmy Swietliszynowi, po

czym natychmiast złapaliśmy go na kłamstwie i głupocie, to

pisarzowi Jakowlewowi nie możemy wierzyć ani na sekun-

dę. Jakowlew mówi o „niezwykłym uporze głowy państwa ra-

dzieckiego", która rzekomo odrzuciła genialny plan Żukowa.

Jednak nie można zapominać, że władza u nas należała do

ludu - robotników i chłopów. Na czele państwa stał organ

kolektywny - Rada Najwyższa. Żadnego uporu organ ten nie

przejawiał. Zatwierdzał wszystko, co robił towarzysz Stalin.

Co istotne - zatwierdzał zawsze, natychmiast i jednogłośnie.

Na czele Rady Najwyższej stało Prezydium. Ono też jednak

nie słynęło z oślego uporu. Natomiast na czele Prezydium

Rady Najwyższej stał dobry dziadunio Kalinin. Najważniej-

124

Page 122: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

sza cecha jego charakteru - niezwykła giętkość kręgosłupa.

„Swoim podpisem Kalinin sankcjonował wszystkie działania

Stalina, nadając bezprawiu kształt prawa" (K. A. Zaleski,

Impieria Stalina. Biograficzeskij encykiopiediczeskij słowar',

Moskwa 2000, s. 203).

Zapominając o naszej niezwykłej demokracji, N. N. Jakow-

lew nazywa Stalina głową państwa. Jak można wierzyć de-

klaracjom Jakowlewa o „niezwykłym uporze", jeżeli szanowny

badacz nie wie nawet, jakie funkcje pełnił wielki przywódca?

Mówią mi: może w Lodołamaczu zawarte są prawdziwe

informacje, ale gdzie jest dokument?

Odpowiadam: dokument znajduje się w Centralnym Ar-

chiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, zbiór 16,

opis 2951, akta 241, strony 1-16.

Wszystkie dokumenty z czasów wojny w nowej demokra-

tycznej Rosji odtajniono. Jest to dobra wiadomość.

A oto zła wiadomość: zamiast pieczątek „Tajne", „Ściśle

tajne", „Ściśle tajne. Szczególnego przeznaczenia", „Ściśle taj-

ne. Szczególnego przeznaczenia. Wyłącznie osobiście", które

zdjęto z dokumentów pochodzących z czasów wojny, wprowa-

dzono nową pieczątkę: „Nie podlega wydaniu". Tak więc moż-

na się cieszyć - żadnych tajemnic o wojnie nie ma. I znowu do

najciekawszych i najważniejszych dokumentów dostępu jak

nie było, tak nie ma. Ano: jak nie kijem, to pałką.

Jeżeli mówimy poważnie, to jesteśmy jedynym narodem

na świecie, który całkowicie nie pamięta drugiej wojny świa-

towej i niczego o niej nie wie. Jesteśmy jedynymi, których

wojna w ogóle nie dotknęła i nie poruszyła. Na poziomie ofi-

cjalnym nie mieliśmy i nie mamy ani książek, ani podręczni-

ków, ani badań, ani artykułów, ani filmów o wojnie. Fałszyw-

ki się nie liczą. Wojny nie badano ani w szkołach wojskowych,

ani na uniwersytetach, ani w akademiach wojskowych, ani

w Akademii Nauk. Jesteśmy jedynym krajem na świecie, w któ-

rym badanie wojny jest surowo zabronione.

Jak można badać historię, jeżeli Gorkowy, Gajdary, Picho-

je, Primakowy i Biezymienscy siedzą i bronią archiwów, wy-

dając nam tylko to, co obecnie jest im na rękę?

125

Page 123: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 10

Jak Żukow próbował dogodzić Stalinowi

Żukow jest niebezpiecznym, a nawet strasznym czło-

wiekiem (...) 30 lat pracuję z Żukowem, który jest (...) de-

spotycznym, bezlitosnym człowiekiem... Widziałem, jakie

niewiarygodne chamstwo przejawiał Żukow wobec wielu

osób, w tym też wielkich (...) ludzi.

Marszałek Związku Radzieckiego R. J. MALINOWSKI Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.) ple-

numa CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa 2001, s. 487

I

Począwszy od Lodołamacza, we wszystkich książkach o woj-

nie eksponuję niewiarygodne wprost nieścisłości we wspom-

nieniach Żukowa. Oficjalni ideologowie kremlowscy nie pozo-

stają dłużni, jako najważniejszego argumentu używając: nie

nadążasz, szanowny! Już dawno odrzuciliśmy sześć koniunk-

turalnych wydań wspomnień Żukowa i opieramy się tylko na

jednym prawdziwym i właściwym wydaniu - siódmym. Ty

natomiast nadal powołujesz się na pierwsze.

Mijał czas. Wyjaśniło się, że wydanie siódme jest rów-

nież zniekształcone przez cenzurę, podobnie jak wszystkie

poprzednie. Ten sam los spotkał ósme i dziewiąte wydania.

Znów rzuca się we mnie bronią proletariuszy: akurat my kro-

czymy zgodnie z duchem czasu, sprawnie piszemy historię na

126

Page 124: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nowo, zgodnie z najbardziej prawdziwym dziesiątym wyda-

niem. Ty natomiast żadną miarą nie chcesz się oderwać od

pierwszego.

Musiałem przyznać się sobie sam: zostałem wpędzony w śle-

py zaułek. Jak zwyciężyć w tym wyścigu? Oni są w Moskwie.

Publikowane jest najnowsze wydanie Wspomnień i reflek-

sji, które dementuje wszystkie poprzednie. Sprytni i szybcy

wielbiciele Żukowa natychmiast zmieniają poglądy na prze-

bieg wojny zgodnie z najnowszymi wskazówkami. Ja jestem

daleko. Zanim nowe wydanie trafi w moje ręce, kremlowscy

ideologowie ogłaszają je już za koniunkturalne. Tymczasem

zaczynają pracę nad nowym - najbardziej prawdziwym.

Co robić w tej sytuacji?

Wyjście nasuwało się samo: zebrać wszystkie wydania

wspomnień Żukowa, przeczytać je, porównać, uchwycić ten-

dencje i na tej podstawie tworzyć prognozę rozwoju. Wiedząc,

w jaki sposób zniekształcono wspomnienia wczoraj i przed-

wczoraj, można przewidzieć, w jakim kierunku pójdą one ju-

tro. Wykorzystując zwyczajną analizę, można spojrzeć w przy-

szłość, można się dowiedzieć, na jakie szerokie wody wyniesie

wielkiego pamiętnikarza. Największy strateg wszech czasów

i narodów miał (jeżeli wierzyć jego słowom) zdolności prze-

widywania naukowego. Właśnie tę jego zdolność przewidy-

wania postanowiłem obrać za główną broń. Wykorzystując

ją, można wyprzedzić tych, którzy dopiero czekają na wyjście

najnowszego, jedynie właściwego wydania.

W taki oto sposób zostałem wróżbitą.

I co się okazało? Otóż w tej sytuacji wróżenie nie jest zbyt

trudne. Nowe wydanie, nie wiem jeszcze które z kolei, naj-

większego dowódcy dopiero jest przygotowywane do druku,

lecz ja już dzisiaj spoglądam przez nieprzeniknioną mgłę

przyszłości i widzę nadchodzące zmiany.

Zdradzę tajemnicę daru jasnowidzenia. Trzeba dokładnie

czytać to, co dziś piszą obrońcy Żukowa w swoich dziełach,

artykułach i rozprawach naukowych. Trzeba wpatrywać się,

wczytywać, wsłuchiwać w ich argumenty. To jest kluczem do

rozwiązania tajemnicy. Wszystko, o czym obrońcy Żukowa

mówią dziś, jutro obowiązkowo i na pewno zostanie znalezio-

127

Page 125: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ne w zapomnianych rękopisach dowódcy i najnowsze wydanie

zostanie poprawione zgodnie z duchem czasu.

Omówmy to na przykładzie.

II

Nie tylko Swietliszyn omawiał z Żukowem plan Sztabu

Generalnego z dnia 15 maja 1941 roku. Później o spotkaniach

z jedynym wybawicielem ojczyzny wspominał również nauko-

wiec Anfiłow: „Spotkałem się z Żukowem na początku 1965

roku. Byłem wówczas w stopniu pułkownika kierownikiem

katedry historii wojny i wojskowości Akademii Wojskowej

Sztabu Generalnego" („Krasnaja zwiezda", 26 marca 1996 r.).

W latach 1995-1996 na łamach wielu gazet i czasopism Anfi-

łow opowiedział, że plan Sztabu Generalnego z dnia 15 maja

1941 roku odnalazł on, i to nie na początku lat sześćdzie-

siątych, ale jeszcze wcześniej niż Swietliszyn, w 1958 roku.

Wtedy, podczas spotkania z Żukowem w 1965 roku, Anfiłow

zadawał pytania dotyczące tego dokumentu, na co marsza-

łek rzekomo odpowiedział: „Nie podpisaliśmy tego projektu,

natomiast postanowiliśmy najpierw zameldować o nim Stali-

nowi. Ale w nim wprost się zagotowało, gdy usłyszał o uprze-

dzającym ataku na wojska niemieckie. Powoływaliśmy się

na panującą przy granicach ZSRR sytuację, na idee zawarte

w jego wystąpieniach z 5 maja (...) «Powiedziałem, że to prze-

cież dlatego, żeby podtrzymać na duchu obecnych, aby myśle-

li o zwycięstwie, a nie o nieprzezwyciężonej armii niemiec-

kiej, o czym trąbią wszystkie gazety na świecie» — wrzasnął

Stalin" („Kuranty", 15-16 kwietnia 1995).

„Krasnaja zwiezda", „Wojenno-istoriczeskij żurnał" oraz

wiele innych gazet i czasopism wielokrotnie powtarzały słowa

Stalina: „Powiedziałem, że to przecież dlatego, żeby podtrzy-

mać na duchu obecnych..." Wydawało się, że wszystko jest

jak trzeba: Żukow zaproponował plan, rozdrażniony Stalin

zdecydowanie go odrzucił. Czy mamy się o co sprzeczać?

Mamy.

Zwyczajna rzetelność wymaga od wszystkich, którzy po-

wtarzają te bzdury, poinformować czytelnika, że to nie są

128

Page 126: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

słowa Stalina. To słowa Anfiłowa, któremu rzekomo powie-

dział to Żukow, któremu z kolei miał to powiedzieć Stalin.

Jednak zanim redaktorzy i wydawcy zaczęli powtarzać

bajki Anfiłowa, powinni byli zadać mu jedno istotne pytanie:

dlaczego więc milczałeś przez trzydzieści siedem lat, od 1958

do 1995 roku? Napisałeś górę książek o początku wojny, o wiel-

kości Żukowa, ale o tej rozmowie milczałeś. Powiedzmy, 1965

rok był złą porą, aby móc o tym mówić. Jednak pod koniec

lat osiemdziesiątych, gdy srożyła się tak zwana głasnost,

paplać można było o byle czym. Dlaczego wówczas nie po-

wiedzieć o tym? Później upadł Związek Radziecki, wówczas

w pierwszych miesiącach wolności można było robić wszyst-

ko, czego dusza zapragnie. Jednak dopiero po tym, jak Kar-

pow opublikował plan Sztabu Generalnego z dnia 15 maja

1941 roku, oraz przeczytawszy Lodolamacz, zwykli ludzie

potrafili rzetelnie ocenić znaczenie tego dokumentu. Dopiero

wtedy Anfiłow oprzytomniał. Dopiero wtedy przypomniał so-

bie o planie, o którym wiedział od dawna, o tym, że omawiał

go z Żukowem, o tym, że Żukow opowiadał o stalinowskim

zbulwersowaniu i wrzasku.

Kolejne, bardziej istotne pytanie: dlaczego po spotkaniu

z Żukowem w 1965 roku wojskowy historyk Anfiłow nigdzie

nie utrwalił wyjaśnienia wielkiego dowódcy? Jeżeli wówczas

nie uważał tematu za bardzo ważny, to po co w takim razie

w 1995 roku, po upływie trzydziestu lat, ogłaszać siebie stró-

żem tajemnicy historycznej o wyjątkowym znaczeniu. Sko-

ro wówczas uważał on wyjaśnienia Żukowa za niezwykle

istotne, to trzeba było treść rozmowy utrwalić na papierze

i przekazać Wojskowo-Historycznemu Archiwum Sztabu Ge-

neralnego.

I jeszcze jedno. Anfiłow powinien powiedzieć Żukowowi: to

ja, historyk wojskowości, odnalazłem plan Sztabu Generalne-

go z dnia 15 maja 1941 roku. Niewykluczone też, że ktoś po

mnie może na niego natrafić, dlatego, Gieorgiju Konstanty-

nowiczu, powinniście zawrzeć informację o planie w swoich

wspomnieniach. A wszystko po to, żeby jakiś łajdak, powiedz-

my, jakiś palacz z lodołamacza, nie zechciał przekręcać na-

szej sławnej historii.

129

Page 127: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Niezrozumiałe też jest zachowanie samego Żukowa. Za-

łóżmy: jest rok 1965, przychodzi do niego Swietliszyn i mówi

o tym planie. Tymczasem Żukow akurat zaczął pisać wspo-

mnienia. Jako obywatel i patriota Żukow powinien był re-

agować na takie rozmowy. Jego powinnością było wyjaśnić

wszystko tak, aby potomni nie mieli żadnych możliwości fał-

szywie przekręcać bohaterskiej historii Związku Radzieckie-

go. Nawet nie powołując się na ten dokument, Żukow mógł

powiedzieć coś konkretnego: mieliśmy też inne warianty i in-

ne pomysły, ale Stalin je odrzucił. Tylko tyle. Tylko jedno

zdanie.

Żukow jednak tego nie zrobił.

Z tego można wyciągnąć dwa wnioski.

Pierwszy. Żukow nie dbał o godność swojej ojczyzny i swo-

jej armii. Wiedział, że pojawił się dokument, który można

interpretować w skrajnie niekorzystnym dla Związku Ra-

dzieckiego świetle. Jednak zdecydowanie nie zrobił nic, żeby

z rąk przyszłych złośliwców wytrącić asa atutowego, żeby

uniemożliwić wykorzystanie przez potencjalnych przeciwni-

ków komunizmu tego kompromitującego dokumentu w posta-

ci materiału świadczącego o agresywnej istocie komunizmu

w ogóle i stalinowskiej dyktatury w szczególności.

Wniosek drugi. Ani Anfiłow, ani Swietliszyn, ani nikt inny

w tamtych czasach nie miał dostępu do tego planu, co ozna-

cza, że nie męczyli wielkiego stratega żadnymi pytaniami.

Żukow był pewien niewzruszonosci komunizmu, ponieważ nie

niepokoił się tym, że świadectwa o przestępczym charakterze

reżimu kiedykolwiek ujrzą światło dzienne. Właśnie dlatego

nic nie robił, by unieszkodliwić tę tykającą bombę podłożoną

pod historię Kraju Rad.

Do grona odkrywców nie należy zaliczać ani Swietliszy-

na, ani Anfiłowa pod koniec lat pięćdziesiątych i sześćdzie-

siątych, tylko Wołkogonowa i Karpowa pod koniec lat osiem-

dziesiątych. Jeden napomknął o planie, a drugi opublikował

go niemal w całości, nie zdając sobie sprawy, że nie było to

potwierdzenie geniuszu Żukowa, lecz oskarżenie całego reżi-

mu. Jednak gdy oprzytomnieli, było już za późno.

Właśnie dlatego dokonano zabiegów, zresztą zupełnie nie-

130

Page 128: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przekonujących, aby ogłosić, że dokument istniał, ale nie wy-

korzystano go.

Właśnie dlatego potrzebne były solowe występy fałszy-

wych świadków w rodzaju: A to mi Żukow przy herbatce opo-

wiedział... Co prawda, nie postarałem się, aby utrwalić jego

słowa, ale teraz wszystko sobie przypominam...

III

Interesujące, że oficjalna propaganda powołuje się za-

równo na Swietliszyna, jak i Anfiłowa. Obydwaj rozmawiali

/, Żukowem, w obydwu wypadkach w 1965 roku, obydwóm

Żukow opowiedział, że Stalin odrzucił plan niespodziewanego

ataku na Niemcy.

Z grubsza opowiadania dwóch wielkich badaczy są zbież-

ne, jednak w szczegółach niezupełnie. Do Anfiłowa Żukow

rzekomo powiedział „nie podpisywaliśmy", a do Swietliszy-

na - „moja notatka". Niby drobnostka, ale różnica w znaczeniu

zasadnicza. W pierwszym wypadku Żukow mówi o twórczości

zespołowej, w drugim nazywa siebie jedynym autorem.

Żukow powiedział rzekomo Swietliszynowi, że Stalin oso-

biście nie oznajmił mu swej decyzji. Swoje niezadowolenie

„rozgniewany" przywódca przekazał przez sekretarza Po-

skriebyszewa. Z kolei Anfiłowowi w tym samym roku rzeko-

mo powiedział, że Stalin swoje niezadowolenie wyraził osobi-

ście, przy czym „gotowało się w nim" i „wrzeszczał".

Domyślając się, że zdemaskowanie fałszywych świadków

nie wymaga większego wysiłku, filary rodzimej ideologii zwró-

ciły się o opinię „większości historyków wojskowości", którzy

potwierdzili: plan został odrzucony przez Stalina. Jakie są

dowody? Na to też mieli gotową odpowiedź: przecież nie ma

podpisu Stalina!

Towarzysze naukowcy, przypomnijcie sobie: wszystkie

działania, które uwzględniał dokument Sztabu Generalnego

z dnia 15 maja 1941 roku, zostały wykonane.

1. Pod koniec maja i na początku czerwca nastąpił po-

tajemny przerzut zmobilizowanych wojsk pod pozorem ćwi-

czeń rezerwistów. Dodatkowo powołano 813 tysięcy rezer-

131

Page 129: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wistów. Z głębi kraju potajemnie przewożono ich do zachod-

nich okręgów przygranicznych. Dzięki temu pułki, bryga-

dy i dywizje stacjonujące w rejonach przygranicznych uzy-

skały pełne stany według norm obwiązujących na czas

wojny.

2. Pod pozorem wyjścia do obozów potajemnie dokona-

no przegrupowania wojska w pobliże granicy zachodniej.

Wszystkie armie, o których mówi się w dokumencie, zostały

uformowane w głębi kraju i potajemnie przerzucano je w re-

jony wskazane w planie Sztabu Generalriego z dnia 15 maja

1941 roku. Większość dywizji w dniu 22 czerwca 1941 roku

była w trakcie przerzucania w eszelonach lub kolumnach

marszowych. Ponadto w kierunku granic zachodnich koleją

przerzucano 47 tysięcy wagonów z ładunkami wojskowymi.

3. Pułki i dywizje lotnicze potajemnie przerzucano na lot-

niska polowe nieopodal granicy. W miejscach tych rozwinię-

to również tyły lotnicze, zawierające setki tysięcy ton pali-

wa lotniczego, bomb, nabojów, części zamiennych, prowiantu

i wszystkiego innego.

4. Pod pozorem obozów szkoleniowych oraz manewrów zo-

stały rozwinięte służby tyłowe wojsk lądowych oraz baza me-

dyczna. Oto jedno z mnóstwa świadectw: podczas pierwszych

dni wojny sam Front Zachodni w zachodniej Białorusi stracił

3 szpitalne bazy armijne, 13 punktów przerzutowo-ewaku-

acyjnych, 3 zmotoryzowane kompanie sanitarne, 3 magazyny

sanitarne, 44 szpitale polowe, w tym 32 chirurgiczne, ponad-

to ewakuacyjne szpitale wojskowe na 17 tysięcy łóżek oraz

35 innych jednostek medycznych (genefał-pułkownik służ-

by medycznej F. I. Komarów, „WIŻ" 1980, nr 8, s. 43). Znisz-

czono przy tym niepoliczalne ilości sprzętu medycznego,

m.in.: narzędzi chirurgicznych, bandaży, leków, krwi, szpi-

talnych namiotów itd. Tymczasem we wschodniej części Bia-

łorusi nie pozostało nic. „Jednostki sanitarne frontu formo-

wane na terytorium wschodniej Białorusi pozostały bez sprzę-

tu" (tamże).

Po co w takim razie dyskutować o tym, czy dokument

został podpisany czy nie, skoro wszystko, co zawierał, było

w trakcie realizacji lub już wykonane?

132

Page 130: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Wyobraźcie sobie, szanowni towarzysze naukowcy, że was

wszystkich spędzono do kopalni odkrywkowej i za wasze

wszystkie przestępstwa wobec narodu, za zniekształcanie

i fałszowanie naszej historii, za kłamstwo, za wierną służbę

szatańskiemu antynarodowemu reżimowi, rozstrzelano. Po-

tem jednak nagle okazało się, że rozkaz ten nie był podpi-

sany. Przecież to koszmar. Ale wam nie jest łatwiej z tego

powodu.

Wszystko, co zakładał plan Sztabu Generalnego, było

starannie wykonane. Dlatego nie ma żadnego znaczenia, czy

Stalin podpisał dokument czy nie, czy wrzeszczał przy tym,

czy nie wrzeszczał. Brak podpisów nie ma w ogóle żadnego

znaczenia. Argument ten jest fałszywy. Wykorzystują go

obrońcy Hitlera i Stalina. Hitler eksterminował miliony osób,

ale jego podpisu pod wyrokami na nich nie znaleziono. Czyżby

to nie było wystarczające, aby nazwać go niewinnym jagnię-

ciem? Na początku lat trzydziestych Stalin zgładził miliony

ludzi w Związku Radzieckim, ale podpisu nie ma. Nie ma

też tych dokumentów, w których nakazywał przeprowadzić

te czystki. Jeśli nie ma podpisu albo dokumentu w ogóle, to

oznacza, że jest niewinny albo wcale nie było żadnej ekster-

minacji?

IV

A oto jeszcze jedno pytanie do „większości historyków woj-

skowości": KTO WYKONAŁ TEN PLAN?

Załóżmy i uwierzmy, że rozgniewany Stalin pieklił się

i wrzeszczał. Timoszenko i Żukow zapamiętali nauczkę, na-

tychmiast zrezygnowali ze swego planu i więcej do tej spra-

wy nie powracali. Plan napisano ręcznie w jednym egzem-

plarzu, po czym poszedł do archiwum. Wiedziało o nim pięć

osób: Stalin, Timoszenko, Żukow, Watutin i Wasilewski. Jeśli

uwierzymy fantazjom Swietliszyna, okaże się, że treść planu

znana była również sekretarzowi Stalina, Poskriebyszewo-

wi. Załóżmy, że Timoszenko, Żukow, Watutin i Wasilewski,

przestraszywszy się stalinowskiego wrzasku, odstąpili od re-

alizacji planu i już nigdy o nim nie wspominali. Jak to się

133

Page 131: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

stało jednak, że dowódcy oddalonych okręgów wojskowych

na Syberii i północnym Kaukazie, na Uralu i nad Wołgą, nie

umawiając się, sformowali siedem nowych armii i skierowali

je na zachód, zgodnie z nie znanym im planem? Jak to się

stało, że ktoś poderwał lotnictwo na Ałtaju i Dalekim Wscho-

dzie, w nadwołżańskim, moskiewskim, archangielskim i in-

nych okręgach wojskowych oraz przerzucił na lotniska przy-

graniczne? Kto miał prawo wzywać setki tysięcy rezerwistów

i pędzić ich przez tysiące kilometrów pod samą granicę? Kto

nad granicą rozwinął magazyny zawierające dziesiątki milio-

nów pocisków artyleryjskich i miliardy naboi? Kto i dlaczego

załadował dziesiątki tysięcy wagonów sprzętem wojskowym

i skierował na zachód? Czyżby miejscowa inicjatywa? Prze-

cież narkom łączności, towarzysz Kaganowicz, nie udostęp-

niłby takiej liczby parowozów i wagonów miejscowym wła-

dzom. Nie udostępniłby też Żukowowi, ponieważ Kaganowicz

słuchał wyłącznie Stalina. Dlatego tylko z rozkazu Stalina

mógł przeprowadzić tę największą operację kolejową w histo-

rii ludzkości.

Co w takim razie z tego wynika? Stalin wrzeszczy, gotu-

je się, wali pięściami i tupie, tymczasem dowódcy okręgów

i armii, dowódcy pułków, brygad, dywizji i korpusów, wbrew

zakazom wodza wypełniają plan, którego treści nie znają.

Stalin ogłasza, że wypełnienie tego planu byłoby „na rękę je-

dynie wrogom władzy radzieckiej", jednak cała Armia Czer-

wona jest postawiona na nogi i realizuje plan.

To w takim razie może oni wszyscy szli, jechali i lecieli

w kierunku granicy w celach obronnych?

Ta rozmowa jednak nie mieści się w ramach podejścia

naukowego. Plan niespodziewanego ataku na Niemcy jest,

niechby nawet nie był podpisany. Gdzie w takim razie jest

plan obrony? Proszę go pokazać. Zgadzam się na byle jaki

brudnopis, roboczą wersję, przez nikogo nie zatwierdzoną

i nie podpisaną.

Mówią mi: można się zgodzić z tezami zawartymi w Lo-

dołamaczu, można się sprzeczać, ale gdzie się znajduje do-

kument potwierdzający? Pozwólcie walnąć tym samym obu-

chem w głowę „większość historyków wojskowości" i zapytać:

134

Page 132: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

gdzie jest ten dokument, drodzy towarzysze? Gdzie jest plan

wojny obronnej? Gdzie plany operacji obronnych?

Przeciwko mnie wystąpił generał-pułkownik J. A. Gor-

kow z serią druzgocących artykułów o wdzięcznej nazwie

„Koniec globalnego kłamstwa". Generał-pułkownik opubliko-

wał „plany osłony granicy państwowej podczas koncentracji

wojsk" i ogłosił: oto są plany obrony kraju! Nieszczęsny ge-

nerał zwyczajnie nie rozumie różnicy pomiędzy obroną kra-

ju a osłoną granicy. Czyżby na tym właśnie poziomie wy-

czerpały się nasze pomysły strategiczne? Czyżby cała obro-

na wielkiego mocarstwa sprowadzała się do tego, by osłonić

granicę? Czyli siłami armii wesprzeć straż graniczną, przy

czym tylko dopóki odbywa się koncentracja głównych sił?

A gdy główne siły już się zgromadzą, to według jakich pla-

nów mają działać?

O, towarzyszu generale, o najgodniejszy przeciwniku,

do pańskiej wiadomości: dopóki odbywała się koncentracja

wojsk niemieckich wzdłuż naszych granic, po przeciwnej stro-

nie działał ten sam plan osłony. Wojska w eszelonach, w ko-

lumnach marszowych, w miejscach załadunku są najbar-

dziej odsłonięte, niemal bezbronne. Dlatego rejony koncen-

tracji trzeba osłaniać oddziałami czołowymi, które zawczasu

są wysunięte przed pierwszą linię lub przed granicę. To nie

przeszkadza zamiarom niespodziewanego ataku, co więcej,

potwierdza je.

Teraz zagadka: jak to się stało, że Stalin w gniewie, go-

tując się i wrzeszcząc, odrzucił plan ataku na Niemcy; Ti-

moszenko i Żukow, odsalutowawszy, zrezygnowali z planu,

tymczasem dowódcy, zarówno wszystkich przygranicznych,

jak i wewnętrznych okręgów, nie znając planu, nawet nie do-

myślając się jego istnienia, jak jeden mąż rzucili się go wypeł-

niać? W końcu go zrealizowali. Tylko troszkę za późno. Hitler

przeszkodził. Gdzie znajduje się odpowiedź?

Zagadkę tę rozwiązał sam pułkownik Gorkow, w tej sa-

mej serii demaskujących artykułów „Koniec globalnego

kłamstwa". Wyjaśnił, według jakich planów działali dowódcy,

sztaby i okręgi wojskowe. Generał-pułkownik oznajmił: „Plan

strategiczny opracowany przez Sztab Generalny Armii Czer-

135

Page 133: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wonej i zatwierdzony 15 maja 1941 roku przez dowództwo

polityczne kraju ma dominujące znaczenie w stosunku do

materiałów operacyjnych okręgów wojskowych" („WIŻ" 1996,

nr 2, s. 2).

To właśnie to! Plan strategiczny był zatwierdzony. Poli-

tyczne kierownictwo kraju to towarzysz Stalin. Właśnie zgod-

nie ze strategicznym planem i wolą Stalina działali wszyscy

niżej postawieni dowódcy. Aby nie wzbudzić podejrzeń, że za-

szła pomyłka, generał-pułkownik Gorkow powtórzył tę samą

myśl w innym artykule: „Szczególne miejsce wyznacza się tu

ostatniemu operacyjnemu planowi wojny (...) opracowanemu

przez Sztab Generalny Armii Czerwonej według stanu z dnia

15 maja 1941 roku. I to całkiem zrozumiałe. Przecież wła-

śnie z tym planem rozpoczęliśmy wojnę. Kierowali się nim

dowódcy wojskowych okręgów i ich sztaby, działały wojska"

(Gotowil li Stalin uprieżdajuszczij udarprotiw Gitlera w 1941

godu, w: Wojna 1939-1945. Dwa podchoda, Moskwa 1995,

s. 58).

Generał-pułkownik Gorkow oznajmił, że plan został zaak-

ceptowany przez Stalina, że plan z dnia 15 maja 1941 roku

był jedynym, żaden inny nie istniał, oraz właśnie według

niego działała Armia Czerwona w pierwszych dniach wojny.

Dopiero potem generał zaczął się zastanawiać nad swoimi

słowami. Dopiero później zrozumiał, że się pomylił. Co zro-

bić? Cofnąć swoje słowa? W żadnym wypadku! Wtedy do na-

stępnych publikacji Gorkow wniósł wyjaśnienie: plan strate-

giczny z dnia 15 maja 1941 roku został zaakceptowany przez

Stalina, jednak „został usunięty z niego rozdział o zadaniu

uprzedzającego uderzenia".

Ach, towarzyszu generale, gdybym miał pański talent wy-

kręcania się na wszelkie sposoby! Przeczytawszy pana wyja-

śnienie, pokusiłem się o eksperyment. Zapraszam pana, to-

warzyszu generale, oraz wszystkich chętnych do powtórze-

nia go po mnie. Wziąłem plan ataku Niemiec z dnia 15 maja

1941 roku i zaostrzony ołówek i zacząłem wykreślać z planu

wszystko, co dotyczy niespodziewanego ataku na Niemcy i Ru-

munię.

Wykreśliłem niepotrzebne. I co się okazało? Pozostała

136

Page 134: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jedynie data 15 maja 1941 roku oraz dane o przeciwniku.

Więcej nic. Spróbujcie sami powtórzyć mój eksperyment. Nie

zapomnijcie poinformować, co pozostanie, jeżeli z tego planu

wykreślić składnik agresywnego ataku.

V

Teraz powróćmy do Anfiłowa. 5 maja 1941 roku na Krem-

lu Stalin wystąpił przed absolwentami akademii wojskowych,

potem wzniósł kilka toastów, uściślając swoją wypowiedź.

Z grubsza brzmiało to tak: już dość rozprawiania o pokoju, już

dość rozprawiania o obronie, nadeszła pora, aby wziąć inicja-

tywę w swoje ręce, aby przejść do natarcia.

Jeśli wierzyć doniesieniom Anfiłowa, Żukow, usłyszawszy

Stalinowską wypowiedź, natychmiast rzucił się układać plan

niespodziewanego ataku na Niemcy. Potem jednak nagle się

okazało, że Stalin wcale nie chciał atakować Niemiec, on po

prostu chciał podtrzymać na duchu wystraszonych absolwen-

tów akademii wojskowych.

Jeżeli temu się uwierzy, to wynika z tego, że Stalin to kom-

pletny idiota. Z opowiadań Żukowa wynika, że się bał wojny.

Z tego wynika, że zarówno absolwenci akademii wojskowych,

jak też całe dowództwo Armii Czerwonej, które było obecne

na przyjęciu na Kremlu, te wszystkie tysiące najlepszych ofi-

cerów, generałów, admirałów i marszałków, również drżeli ze

strachu, tak że trzeba ich było podtrzymać na duchu. Lecz za-

miast w ostatnich dniach i tygodniach ustawić obronę, zrobić

okopy i umocnienia, założyć miny, postawić zasieki, biedny

Stalin ogłasza: do diabła z obroną, wystarczy! Nie potrzebu-

jemy obrony!

Rzeczywiście podniósł na duchu...

Anfiłow wyjaśnia nierozumiejącym: gazety całego świata

trąbiły o niezwyciężonej sile armii niemieckiej, a tu Stalin

postanowił podnieść na duchu absolwentów akademii wojsko-

wych, mówiąc tym samym: nie taki diabeł straszny...

Jednak w tym wszystkim jest pewna nieścisłość. Gazety

całego świata może i trąbiły, ale absolwenci akademii woj-

skowych nie mieli do nich dostępu. W tamtych latach nie

137

Page 135: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

było też wrogich głosów. Zdecydowana większość ludzi ra-

dzieckich nie miała wówczas radioodbiorników, tylko czar-

ne talerze głośników. Dlatego słuchać mogli tylko Między-

narodówki - hymnu proletariuszy całego świata, którym

zaczynał się i kończył dzień pracy. Słuchali też wiadomości

z pól, przemówień towarzysza Stalina oraz innych towarzy-

szy, piosenek o niezmierzonych bezkresach ojczyzny i nie-

zwyciężonej Armii Czerwonej. Nawet gdyby istniały głosy

wroga, nawet gdyby były radioodbiorniki, nawet wtedy, pa-

miętając 1937 rok, dowódcy baliby się słuchać tych głosów.

Oni czytali „Prawdę", „Izwiestia", Krasnuju zwiezdu", czytali

wiele innych rzeczy, łącznie z „Krokodylem" i „Murziłką"*,

skąd mogli jedynie zaczerpnąć informacje o niespotykanej si-

le Związku Radzieckiego i jego walecznej, niezwyciężonej Ar-

mii Czerwonej.

Dlatego towarzysz Stalin nie musiał podczas swego wystą-

pienia przed absolwentami akademii wojskowych demento-

wać tego, o czym trąbiły gazety całego świata.

VI

W opowiadaniu Anfiłowa Żukow wygląda jeszcze bardziej

niestosownie. On rzekomo uważał, że Armia Czerwona nie

jest gotowa na odparcie ataku, że sił do obrony nie ma. Nawet

inaczej: „Nie mamy na granicach wystarczających sił nawet

do osłony. Nie możemy w sposób zorganizowany połączyć się

i odeprzeć ataku wojsk niemieckich" (Wspomnienia i reflek-

sje, Moskwa 2003, tom 1, str. 258). Ale strateg usłyszał prze-

mowę Stalina i wbrew swoim przekonaniom, zapominając

o wszystkich sprawach i kłopotach, pospiesznie rzucił się do

pisania nowego planu wojny. Dopiero załapał nowy powiew

i natychmiast, nawet bez wskazówek dowódcy, wbrew wła-

snym poglądom, niczym wiatrowskaz odwrócił się w przeciw-

nym kierunku i po upływie dziesięciu dni niesie gotowy plan

natarcia, doskonale wiedząc, że ani na obronę, ani nawet na

* Popularne w ZSRR czasopisma humorystyczne. Pierwsze dla dorosłych, drugie dla dzieci.

138

Page 136: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

osłonę sił nie ma. Niesie Stalinowi nie ten plan, który uwa-

ża za niezbędny, tylko ten, który mógłby się spodobać przy-

wódcy.

Przykra sprawa jednak: nie spodobał się.

Dalej jest jeszcze lepiej. Żukow się nie sprzeczał i natych-

miast zrezygnował ze swego nowego pomysłu- Jednak znów

pojawia się drobny, ale istotny szczegół. Żukow napisał nowy

plan, by dogodzić Stalinowi... jednak ten z niewiadomych po-

wodów nie podpisał go.

W Związku Radzieckim działało pięć złotych zasad, któ-

rych przestrzeganie gwarantowało przeżycie w każdych wa-

runkach:

1. Nie myśl!

2. Jeżeli pomyślałeś, nie mów!

3. Jeżeli powiedziałeś, nie pisz!

4. Jeżeli napisałeś, nie publikuj!

5. Jeżeli opublikowałeś - odżegnaj się od tego!

A oto właśnie doskonały przykład stosowania tych re-

guł.

Z jednej strony Żukow dumnie oznajmia: moja notatka!

Z drugiej strony - notatka napisana jest ręką Wasilewskiego,

a podpisu Żukowa nie ma.

Z jednej strony z całego serca pragnie on dogodzić Stali-

nowi, w locie wyłapując i przyswajając myśli i słowa wodza,

natychmiast urzeczywistniając je w postaci śmiałych planów.

Z długiej strony - zapomniał postawić swój podpis pod tymi

planami. Tak na wszelki wypadek.

I ten sługus ma być przykładem do naśladowania? To od

niego mamy się uczyć uczynnie schylać plecy i machnąć pod-

pis, kiedy rozkażą?

VII

Krótkie podsumowanie: dokument o przygotowaniu ataku

na Niemcy znaleziono, opublikowano i jest on powszechnie

znany. Dokument o przygotowaniu kraju do odparcia wrogie-

go natarcia nie jest znany, nie odnaleziono go i nie opubliko-

wano.

139

Page 137: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zgodziłbym się nawet na nie podpisany, ale gdzie on

jest?

Jeśli jednak kiedykolwiek uda się go odnaleźć, to trzeba

będzie wytłumaczyć, dlaczego przy genialnym planowaniu

w dniu 22 czerwca 1941 roku cała armia działała bez żad-

nych planów. Dlaczego pierwszego dnia wojny nikt nie myślał

o obronie, a Żukow podpisywał dyrektywy ataku. Najbardziej

zadziwiające jednak jest to, że 22 czerwca 1941 roku Żukow

podpisał dyrektywę na jednoczesny atak trzech frontów, w któ-

rych skład wchodziło trzydzieści armii. Z opowieści Żukowa

wynika, że podpisywał on nie z własnej woli, lecz z rozkazu

Stalina.

Istne cuda:

5 maja 1941 roku Stalin żąda od absolwentów akademii

wojskowych i od całego dowództwa Armii Czerwonej, aby

przestali nawet myśleć o obronie i przygotowywali się do

ataku.

15 maja rozgniewany Stalin rzekomo wrzeszczy na Żuko-

wa i nakazuje zapomnieć o ataku.

22 czerwca Stalin żąda od Armii Czerwonej, aby przeszła

w zdecydowane natarcie. Tymczasem o obronie ani słowa.

Z tych trzech wydarzeń wielokrotnie potwierdzone doku-

mentami są pierwsze i trzecie.

Natomiast drugie, o wrzeszczącym Stalinie, znane jest tyl-

ko z opowiadań Swietliszyna i Anfiłowa, wielokrotnie przyła-

panych na kłamstwie.

Rozdział ten rozpocząłem oświadczeniem, że przepowie-

dzenie przyszłych zmian we wspomnieniach Żukowa jest sto-

sunkowe łatwe. Świadectwa Swietliszyna i Anfiłowa są zbyt

ewidentnym kłamstwem. Natomiast przyszłym pokoleniom

trzeba będzie udowodnić, że plan Sztabu Generalnego Armii

Czerwonej datowany na dzień 15 maja 1941 roku został przez

Stalina odrzucony. Przepowiadam, że już wkrótce zostanie od-

naleziony fragment tekstu, którego w swoim czasie nie prze-

puściła cenzura. Wówczas w najnowszym, najbardziej praw-

dziwym wydaniu wspomnień największego dowódcy prze-

czytamy jego własną wersję wydarzeń. Nieżyjący Żukow ma

140

Page 138: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przed sobą zadanie: osobiście opowiedzieć o niezwykłym upo-

rze Stalina, o tym, jak dokument przeznaczony wyłącznie

do rąk własnych przywódcy przekazał komuś innemu, oraz

o tym, jak rozgniewany Stalin wrzeszczał i gotował się we-

wnętrznie.

Page 139: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 11

Kto zechce kłaść głowę pod topór?

W tym miejscu znajduje się memoriałowy kompleks

„Ojczyzna marszałka Żukowa", którego twórcy (...) są kan-

dydatami do otrzymania państwowego odznaczenia Fede-

racji Rosyjskiej im. G. K. Żukowa (...) I oto jesteśmy w Mu-

zeum Żukowa w mieście Żukowa.

„Krasnaja zwiezda", 19 lutego 1999

I

W 1943 roku na Łuku Kurskim wojsko niemieckie dyspo-

nowało ciężkimi czołgami. Niemcy mieli za zadanie zniszczyć

obronę Armii Czerwonej.

Ta z kolei miała zatrzymać wojsko niemieckie. Obrona

wojska radzieckiego opierała się na umocnieniach polowych,

czyli na zwykłych okopach i transzejach. Armia Czerwona

była skompletowana z niewyszkolonych rezerwistów. Ktoś

stwierdzi, że mieli oni doświadczenie bojowe. Otóż żołnierze,

sierżanci i oficerowie niższego stopnia Armii Czerwonej, któ-

rzy walczyli jesienią 1941 roku, w większości nie przeżyli na-

wet do roku 1942. Natomiast ci, co walczyli w 1942 roku, nie

przeżyli do 1943 roku. Przeżyli tylko ci, co byli na tyłach lub

na pasywnych odcinkach frontu. Ich doświadczenie wojskowe

było mizerne. Tak samo było później. W 1944 roku walczyli

niewyszkoleni rezerwiści, to samo było w 1945 roku. W jed-

nostkach bojowych żołnierze, sierżanci i oficerowie niższego

142

Page 140: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

stopnia nie żyli zbyt długo, dlatego też nie mieli możliwości

zdobycia doświadczenia. Na przykład: latem 1944 roku pod-

czas operacji „Bagration" Armia Czerwona straciła 765 813

ludzi. Byli to zabici, ranni i zaginieni. „Krasnaja zwiezda"

(22 czerwca 2004) wyjaśnia przyczynę tego stanu rzeczy: woj-

sko kompletowano z żołnierzy, którzy „nie mieli wstępnego

przeszkolenia wojskowego". Interesująca wydaje się notatka

w dzienniku generała armii A. I. Jeriemienki z marca 1945

roku: przed nami decydujące walki, a wojsko jest niezwykle

słabo wyszkolone.

Jednak w czerwcu 1941 roku Armia Czerwona składała

się z wyszkolonej kadry, powołanej do służby w ciągu dwóch

ostatnich lat. Jeśli rezerwiści na Łuku Kurskim powstrzyma-

li ciężkie czołgi, to armia prawie zawodowa w zupełności mo-

gła sobie poradzić z tym zadaniem w 1941 roku. Tym bardziej

że wówczas nikt inny na świecie nie miał ciężkich czołgów.

Ponadto Armia Czerwona mogła się oprzeć nie tylko na tran-

szejach, ale też na solidnych umocnieniach.

Co w takim razie się stało? Dlaczego w roku 1943 re-

zerwiści w zwykłych okopach i transzejach zatrzymali cięż-

kie czołgi, a w roku 1941 wyszkolone wojsko osadzone w po-

tężnych umocnieniach obronnych »nie potrafiło powstrzy-

mać lekkich czołgów? Na czym polega problem? Otóż na

tym:

„Proszę zameldować narkomowi, na jakiej podstawie jed-

nostki umocnionego rejonu w Specjalnym Kijowskim Okręgu

Wojskowym otrzymały rozkaz o zajęciu przedpola. Działanie

to może natychmiast sprowokować Niemców do ataku zbroj-

nego i grozi różnymi poważnymi konsekwencjami. Rozkaz

ten odwołać w trybie natychmiastowym i zameldować, kto

konkretnie wydał takie samodzielne rozporządzenie. Żukow.

10.06.41 r."

Jeszcze na początku maja 1941 roku na rozkaz Żukowa od-

działy wojska zostały wyprowadzone z rejonów umocnionych.

Żukow bardzo pilnował tego, żeby ani w rejonach umocnio-

nych, ani przy nich nie było oddziałów radzieckich. 11 czerw-

ca skierował rozkaz do wszystkich dowódców Specjalnego

Okręgu Zachodniego: „Bez specjalnego rozkazu nie zajmować

143

Page 141: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

strefy przedpola jednostkami polowymi oraz przeznaczonymi

do obsady rejonów umocnionych".

Dlatego 22 czerwca wyszło tak: wzdłuż granicy zachodniej

rejony umocnione pozostały bez wojska, natomiast wojsko po-

zostało bez rejonów umocnionych, okopów i transzei.

Żukow nie tylko wydawał zbrodnicze rozkazy, których

wykonanie zakończyło się śmiercią wyszkolonej armii, ale

dodatkowo dławił wszystkie inicjatywy swoich podwładnych:

zameldować, kto konkretnie wydał takie samodzielne roz-

porządzenie... Mało tego, pod gradem nieludzkich rozkazów

Żukowa dowódcy niższej rangi po prostu tracili zdolność do

samodzielnych działań. Za Żukowa przetrwał tylko ten, kto

nic nie robił. Ten, kto coś robił, trafiał w szeregi przestępców.

Po wojnie Żukow ogłosił: rejony umocnione znajdowały się

zbyt blisko granicy, wojsko było niezrównoważone i wpadało

w panikę. Jednak gdyby nie rozkazy Żukowa, które się sy-

pały niczym lawina, wojsko znajdowałoby się w żelbetowych

ufortyfikowanych umocnieniach. Wówczas ludzie byliby opa-

nowani i nie mieliby powodu wpadać w panikę.

II

W żadnym wypadku nie przesadzam, nazywając działa-

nia Żukowa zbrodniczymi. Wypełnienie rozkazów Żukowa

pociągnęło za sobą zagładę i wzięcie do niewoli wyszkolonej

Armii Czerwonej. Skutkiem tego z kolei była utrata wielkiego

terytorium i zagłada milionów ludzi. Artykuł 58-1 Kodeksu

Karnego Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republi-

ki Radzieckiej dokładnie określał, za co można było zostać

oskarżonym. Między innymi za „działanie na rzecz podwa-

żania lub osłabiania bezpieczeństwa zewnętrznego ZSRR".

Jak inaczej można zinterpretować rozkazy Żukowa? Właśnie

tylko tak: działanie na rzecz podważania i osłabiania bezpie-

czeństwa zewnętrznego. Punkt 4. tegoż artykułu przewidział

„najwyższą karę - rozstrzeliwanie" za „okazanie w jakikol-

wiek sposób pomocy tej części międzynarodowej burżuazji,

która nie uznając równouprawnienia systemu komunistycz-

nego, nadchodzącego, aby zastąpić kapitalizm, dąży do jego

144

Page 142: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zagłady". W tym miejscu przedstawiciel dowolnego trybunału

mógł wydać obywatelowi Żukowowi najwyższy wyrok, ponie-

waż Hitler dążył do zniszczenia władzy komunistycznej, a Zu-

ków poprzez swoje rozkazy całkiem świadomie mu w tym po-

magał.

Jak w takim razie można usprawiedliwić potworne prze-

stępstwo Żukowa, które doprowadziło do zagłady dziesiątków

milionów osób?

Wielki historyk Swietliszyn znalazł wyjście. Rzekomo spo-

tykał się z Żukowem, zadawał mu pytania, natomiast jedy-

ny wybawca ojczyzny podobno mu odpowijidał następująco:

„10 czerwca narkom obrony marszałek Tinioszenko wraz ze

mną, jako szefem Sztabu Generalnego, został wezwany do Sta-

lina, który ostro obwinił nas o prowokowanie wojny. Na miej-

scu, w swoim gabinecie, Stalin podyktował treść telegramu,

który później rozesłano do dowódców poszczególnych okręgów

przygranicznych (...) byłem przekonany, że gdybym nie podpisał

podyktowanego przez Stalina telegramu, to zapewnie obecny przy

rozmowie Beria natychmiast by mnie aresztował..."

(N. A. Swietliszyn, Krutyje stupieni sud'by, Chabarowsk

1992, s. 55-56).

Zwróćmy uwagę na brak protestów Żukowa. Jednak gróźb

również nie było ani ze strony Stalina, ani Berii. Po prostu

jedyny wybawca ojczyzny był przekonany, że go natychmiast

aresztują... Wystarczyła sama obecność i widok narkoma

spraw wewnętrznych, aby nieustraszony dowódca, nie prote-

stując i nie odmawiając, podpisał rozkaz, który zgubił Armię

Czerwoną.

W celu ustalenia, na ile poważne było zagrożenie bezpie-

czeństwa osobistego Żukowa, otwórzmy „Dziennik rejestracji

osób, które przyjął J. W. Stalin". Ponieważ całkiem możliwe,

że Żukow był w gabinecie Stalina o jednej porze, a groźny

narkom Beria, którego tak się bał nieustraszony dowódca,

o innej.

Otworzyliśmy i przekonaliśmy się.

10 czerwca 1941 roku Beria przebywał w gabinecie Stalina

od godziny 22.30 do godziny 0.15. Żukowa W tym czasie w ga-

binecie Stalina nie było. Szczerze mówiąc, tego dnia Żukowa

145

Page 143: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w gabinecie Stalina w ogóle nie było. Z tego wynika, że swoich

przestępczych rozkazów nie pisał on w gabinecie Stalina ani

też pod jego dyktando, ani też pod groźbą aresztu.

W gabinecie Stalina Żukow był dopiero następnego dnia -

11 czerwca — w dodatku dwukrotnie. Jednak Berii tego dnia

tam nie było.

Jednak załóżmy, że wszystko było tak, jak opowiada Swie-

tliszyn. Co z tego wynika? Na jednej szali mamy bezpieczeń-

stwo kraju i życie dziesiątków milionów ludzi, a może nawet

wyniszczenie całego narodu. Na drugiej — iluzoryczne praw-

dopodobieństwo aresztowania.

Wtedy jedyny wybawca ojczyzny decyduje: a niech tę oj-

czyznę diabli wezmą, czort z nimi, z milionami, oby tylko

mnie nikt nie ruszał.

Rozumiejąc, że wyjaśnienie Swietliszyna nie wystarczy,

by usprawiedliwić Żukowa, „Krasnaja zwiezda" (19 czerwca

2001) zastosowała inny trik: „10 czerwca 1941 roku Sztab Ge-

neralny zmuszony był skierować do wojskowej rady KOWO

następujący telegram (...)" Jakież to wszystko łatwe - Sztab

Generalny był zmuszony... Dlaczegóż to był zmuszony do wy-

dawania idiotycznych rozkazów? Kto zmuszał go do szkodli-

wych działań, osłabiających bezpieczeństwo własnej armii,

narodu i kraju? Natomiast według towarzyszy z „Krasnoj

zwiezdy" wychodzi na to, że szef Sztabu Generalnego nie ma

nic do tego. Cały Sztab Generalny jest winny, ale przecież

w sztabie są tysiące osób. Kto konkretnie w takim razie jest

złoczyńcą i szkodnikiem? Otóż nikt. Szyfrogram został pod-

pisany przez jedną osobę - Żukowa. Jednak on dzięki sta-

raniom „Krasnoj zwiezdy" został uniewinniony i odsunięty

w cień, natomiast resztę Sztabu Generalnego wystrychnięto

na dudka.

Dobrze. Powiedzmy, że Żukow został zmuszony przez ko-

goś i podporządkował się. Jednak co do tego wariantu też są

zastrzeżenia. W 1957 roku przywódcy, niczym psy łańcucho-

we, zwarli się w walce o władzę. Zrzucani z wierzchołków wła-

dzy tłumaczyli się, że za Stalina wbrew swojej woli zmuszani

byli do podpisywania zbrodniczych rozkazów. Uzasadniając,

że takie były czasy. Na to dumny Żukow oznajmił, że on nie

146

Page 144: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jest taki, że on to wyjątek. Aż tu się wyjaśnia - podpisywał.

Tylko jeden szkodliwy szyfrogram Żukowa z dnia 10 czerw-

ca w skutkach był bardziej niszczycielski niż setki rozkazów

Chruszczowa, Mołotowa, Malenkowa i Kaganowicza o maso-

wych rozstrzeliwaniach.

III

Należy zwrócić uwagę na niesamowitą głupotę rozkazu

Żukowa: Działanie to może natychmiast sprowokować Niem-

ców do ataku zbrojnego. Bzdura. Oto logika Żukowa: jeśli

w naszych rejonach umocnionych nie będzie wojska, to Hi-

tler nie zaatakuje. Zapytajmy: jak wam się podoba taki tekst?

Czyżby ziściły się proroctwa genialnego wojskowego myślicie-

la? Zameldowano Hitlerowi, że radzieckie rejony umocnione

w ogóle nie są zajmowane przez oddziały wojskowe, i co - na-

tychmiast odwołał on decyzję o realizacji operacji „Barbarossa"?

Zdecydowanie Żukowowi brakuje zdrowego rozsądku.

Wszystko się działo na odwrót. Wyobraźmy sobie inną sy-

tuację: w każdym rejonie umocnionym wzdłuż granicy sta-

cjonują stałe garnizony. W każdym betonowym schronie

ogniowym po pięciu, dziesięciu, piętnastu żołnierzy ze środka-

mi łączności, przyrządami optycznymi, z zapasem amunicji,

wyżywienia, wody, leków itd. Z przodu i na bokach każdego

rejonu umocnionego rowy i zapory przeciwczołgowe, zasieki

i pola minowe nie do pokonania. Ponadto, jako uzupełnienie

stałych garnizonów, w każdym z rejonów umocnionych oko-

pała się cała dywizja strzelecka, a może nawet korpus bądź

armia. Przez trzy-cztery miesiące przed rozpoczęciem wojny

wykopali oni setki kilometrów transzei, wybudowali i zama-

skowali setki schronów podziemnych, tysiące stanowisk strze-

leckich i innych umocnień polowych. Natomiast pomiędzy re-

jonami umocnionymi miała stacjonować obrona polowa. Do

tego dziesięć-piętnaście linii transzei i oddzielonych węzłów

obrony, zapory przeciwpancerne i przeciwpiechotne, zama-

skowane działa i wkopane w ziemię czołgi. W głębi terytorium

radzieckiego zaś, wzdłuż starej granicy państwowej, kolejna

linia rejonów umocnionych, obsadzonych zarówno przez sta-

147

Page 145: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

łe garnizony, jak też wojska w polu. Na Dnieprze - flotylla.

Wzdłuż wschodniego brzegu Dniepru - trzecia linia obrony

strategicznej... W tym właśnie wypadku Hitler i jego gene-

rałowie dobrze by się zastanowili, czy mają atakować, czy

się wstrzymać. Całkowity brak obrony, zgodnie z genialny-

mi pomysłami wielkiego stratega, to dopiero prowokacja. To

brzmi jak zachęta dla agresora: nacieraj, nie mamy wojska

w naszych rejonach umocnionych, pól minowych nie zakłada-

liśmy, natomiast druty kolczaste sami pocięliśmy. Atakujcie

nasze rejony umocnione nawet gołymi rękoma.

Rozkaz Żukowa: nie dawać powodu do ataku i nie ulegać

prowokacjom, to schizofrenia w czystej postaci. Jeżeli wojska

niemieckie nie mają rozkazu rozpoczęcia wojny, to można je

prowokować w dowolny sposób; choćby goły tyłek przez gra-

nicę pokazać, a i tak się nie ruszą. Natomiast jeżeli mają roz-

kaz rozpocząć wojnę, to można ile się da demonstrować swoje

pokojowe nastawienie, nic nie pomoże.

IV

Tymczasem dowódcy okręgów przygranicznych i armii

bezustannie domagali się pozwolenia na zajęcie pozycji obron-

nych. Na przykład prosi o to dowodzący Specjalnym Okręgiem

Zachodnim generał armii D. G. Pawłow. „20 czerwca 1941

roku szyfrogramem z podpisem zastępcy dowódcy Wydziału

Operacyjnego Sztabu Generalnego Pawłowa poinformowano,

że jego prośba została przekazana narkomowi i ten nie wydał

zgody na zajęcie umocnień polowych, ponieważ może to wy-

wołać prowokację ze strony Niemców" („Krasnaja zwiezda",

24 lipca 2001).

W tym wypadku wszystko jasne: winni są zastępca szefa

Sztabu Generalnego Wasilewski oraz narkom obrony Timo-

szenko, natomiast o szefie Sztabu Generalnego ani słowa. Co

ciekawe, żądania generała armii Pawłowa oraz innych do-

wódców okręgów przygranicznych, aby zająć pozycje obronne,

są udokumentowane, jednak podobnych żądań ze strony Żu-

kowa nie da się odnaleźć. O czym w takim razie myślał mózg

armii i jego genialny, niemalże święty dowódca?

148

Page 146: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow myślał o tym, w jaki sposób odebrać wojsku amuni-

cję. Wydawał też rozkazy: w pułkach i dywizjach pierwszego

rzutu skonfiskować naboje i pociski artyleryjskie, by żołnie-

rze nie dali się sprowokować.

18 czerwca dowódca Specjalnego Nadbałtyckiego Okręgu

wydał rozkaz o podwyższeniu gotowości oddziałów obrony

przeciwlotniczej. Reakcja Żukowa: „Wydaliście rozkaz obronie

przeciwlotniczej wprowadzający drugi stopień gotowości, bez

zezwolenia narkoma (...) Pańskie rozporządzenie budzi plotki

i niepokój społeczny. Żądam odwołania w trybie natychmia-

stowym wydanego rozkazu i przygotowania wyjaśnienia dla

narkoma. Żukow".

Bohater Związku Radzieckiego pisarz Karpow w ten spo-

sób wyjaśnia działania geniusza: szef Sztabu Generalnego

Żukow, wbrew swojej woli i przekonaniom, w ostateczności

chcąc doprowadzić armię do pełnej gotowości, zmuszony był

wydawać takie polecenia" (W. Karpow, Marszal Żukow, Mo-

skwa 1992, s. 219).

Znów znaleziono usprawiedliwienie: on był zmuszony. Mo-

że w takim razie tę myśl trzeba wyrazić inaczej: on był po

prostu mazgajem! Wszyscy, którzy mieli do czynienia z Żuko-

wem, wspominali, że był to typ pozbawiony siły woli, mięczak

nie mający własnego zdania. Karpow musiał głośno i wprost

powiedzieć właśnie o tym.

Podpisów Stalina pod tymi rozkazami nie ma. Nie ma też

żadnych wskazówek, że to Stalin żądał od Żukowa przekazy-

wania takich rozkazów w teren. Winny jest jednak Stalin.

Pod tymi szkodliwymi szyfrogramami nie ma również

podpisu narkoma obrony, marszałka Związku Radzieckiego

Timoszenki, jak też nie ma dowodów, że wymagał on od Żu-

kowa pisania tego paskudztwa wbrew jego woli i rozumieniu

sytuacji. Jednak Timoszenko również jest winny.

Pod tymi dokumentami nie ma podpisów narkoma spraw

wewnętrznych Berii i narkoma bezpieczeństwa państwowego

Mierkułowa. Ale oni też są winni.

Każdy, kto wypełniał rozkazy Żukowa, również jest winny.

Przecież oni tylko zachowywali wierność przysiędze wojsko-

wej, ponieważ 23 lutego 1939 roku przysięgali „bezwzględnie

149

Page 147: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przestrzegać regulaminu wojskowego oraz wypełniać rozka-

zy dowódców i komisarzy". W lipcu 1941 roku za wykonanie

rozkazów Żukowa bezlitośnie ich rozstrzeliwano, a teraz tak

samo bezlitośnie wyśmiewano: głuptasy, zachowywali wier-

ność przysiędze, chyba oszaleli!

I tylko Żukow, którego podpis widnieje pod tymi rozkaza-

mi, nie jest niczemu winny.

V

Tak więc Żukow rozumiał, że niebawem zacznie się wojna,

jednak przez swoje szkodliwe działania zabraniał armii przy-

gotować się do stawienia czoła wrogowi. Do ostatniej chwili

pod groźbą śmierci Żukow zabraniał dowódcom okręgów przy-

granicznych i armii robić cokolwiek w celu przygotowania się

do odparcia niemieckiego ataku.

Co właściwie Żukow mógł zrobić?

Na tym polega cała sprawa, że nic nie trzeba było robić.

Gdyby nie było rozkazów Żukowa, Pawłow, Kirponos i inni

mądrzy dowódcy wojsk Specjalnego Okręgu Zachodniego

sami by sobie poradzili i odparli atak. Gdyby tylko Żukow nie

spętał ich więzami zakazów.

Protestują: przecież od Żukowa wymagano tego odgórnie!

Z tym jestem zmuszony się nie zgodzić. Kto wymagał?

Stalin? Timoszenko czy też Beria? Żadnych śladów Stalinow-

skich „wymagań" nie udało się odnaleźć obrońcom Żukowa.

Natomiast zbrodnicze rozkazy są.

Lecz nawet jeśliby Stalin żądał, to w tym wypadku też ża-

den trybunał takiego usprawiedliwienia nie mógłby potrak-

tować jako przekonującego. Jeśli dowódca plutonu podpisał

się pod zdradzieckim rozkazem, to on ponosi pełną odpowie-

dzialność. W tym wypadku nikogo nie interesuje, czy dowód-

ca kompanii wydał mu polecenie ustne czy nie. Twój podpis,

odpowiadaj. Nawet jeżeli dowódca batalionu ustnie rozkazał,

również słowami przekaż jego rozkaz, po co coś podpisywać...

Żukow miał wiele sposobów, aby nie robić tego, co uważał

za szkodliwe i zgubne.

Po pierwsze, trzeba było żądać od narkoma obrony mar-

150

Page 148: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

szalka Timoszenki podpisu potwierdzającego: ja, Żukow, zde-

cydowanie się nie zgadzam z taką decyzją, jednak w wyniku

braku siły woli jestem zmuszony ją podpisać i podpiszę, ale

dopiero po tobie, Siemionie Konstantynowiczu.

Po drugie, żądać potwierdzającego podpisu Stalina: po-

dobne decyzje prowadzą kraj, naród i armię do zagłady, i ja,

Żukow, wbrew własnej woli podpisuję, ale tylko po was, towa-

rzyszu Stalinie, i po narkomie Timoszence.

Po trzecie, można było przejawić własną wolę: wy nalega-

cie, to wy podpisujcie, a mnie zwolnijcie z tego.

Co Żukow ryzykował? Karierę? Życie?

Załóżmy jednak, że Stalin za niesforność odsunął Żukowa

od pełnienia funkcji szefa Sztabu Generalnego. Cóż w tym

złego? Sam Żukow pisze, że ta funkcja nie jest dla niego. Pi-

sze też, że nie jest stworzony do pracy w sztabie, że prote-

stował i bronił się, kiedy nominowano go na to stanowisko.

A skoro tak, to była przyczyna do odejścia: zwolnijcie, towa-

rzyszu Stalin, nie jestem w stanie poradzić sobie z taką wy-

soką funkcją. Nie ma nic gorszego niż dowódca, który niena-

widzi swojej pracy i doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest

do niej stworzony.

VI

Występując w redakcji „Wojenno-istoriczeskogo żurnała"

13 sierpnia 1966 roku, Żukow tak usprawiedliwiał swoje za-

chowanie: „Kto zechce kłaść głowę pod topór! Oto, powiedz-

my, ja, Żukow, przeczuwając nadciągające niebezpieczeń-

stwo, wydaję rozkaz: «Rozwinąć oddziały». Melduję Stalinowi.

Aon: na jakiej podstawie? Ze względu na niebezpieczeństwo.

Wiesz co, Beria, weź go do siebie, do lochów" („Ogoniok" 1989,

nr 25, s. 7).

Nikt nie groził Żukowowi Berią ani lochami. Jednak

ostrożny strateg przewidywał, że sprawa może przyjąć rów-

nież taki obrót, dlatego rozważnie milczał i pokornie podpi-

sywał zbrodnicze rozkazy, z których treścią rzekomo się nie

zgadzał. On tylko gorliwie podpisywał.

Przecież jeśli on rzeczywiście przewidział, że będzie in-

151

Page 149: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wazja, można było zaryzykować. Publicznie się nie zgodzić

ze Stalinem i niech zabiorą do lochów Berii. Hitler zaatakuje

i wtedy naród sobie przypomni: o tak, Żukow był odważnym

człowiekiem...

No cóż, strateg nie przejawił wielkiego bohaterstwa, dla-

tego obecni obrońcy Żukowa muszą jego waleczne czyny prze-

pisywać ze wspomnień lub wprost wymyślać.

Jestem zmuszony zwrócić uwagę na dokument, pod którym

niemal każdy obywatel Związku Radzieckiego płci męskiej

zostawiał swój podpis. Dokument ten to przysięga wojskowa.

W czerwcu 1941 roku złamał ją szef Sztabu Generalnego Ar-

mii Czerwonej generał armii G. K. Żukow. Przecież on też

podpisywał tekst przysięgi. On też przysięgał bronić ojczyzny

„mężnie, umiejętnie, z godnością i honorem, nie żałując swej

krwi oraz własnego życia". Męstwo żołnierza polega na tym,

aby iść do przodu pod kule i na wrogie bagnety. Męstwo sze-

fa Sztabu Generalnego oznacza: mieć własne zdanie i bronić

go za każdą cenę. W pierwszej połowie 1941 roku ratunek

dziesiątek milionów osób zależał od uczciwości i nieugiętości

szefa Sztabu Generalnego, jak też od jego osobistego bohater-

stwa. Mógł on uratować wszystkich, rozumiał, że za chwilę

nastąpi atak, ale nic nie robił w celu obrony swej ojczyzny.

Przeciwnie, świadomie szkodził. W jego sytuacji działania

w obronie ojczyzny polegały na tym, aby przeciwko zbrodni-

czym rozkazom wystąpić z godnością i honorem, jak wymaga-

ła tego przysięga, albo przynajmniej zachować neutralny sto-

sunek wobec swej ojczyzny i swego narodu i nie podpisywać

karygodnych dyrektyw.

Żukow miał do wyboru: wystąpić w obronie Ojczyzny, nie

żałując krwi i życia, lub ratować własną skórę za cenę zdrady

armii, kraju i narodu. Wybrał drogę zdrady ojczyzny.

Zdradzając przysięgę, Żukow skrył się za ratującym go

schlebianiem: podpiszę, co rozkażą, machnę, co powiecie, by-

leby ocalić siebie, byleby nie wypowiedzieć zdania, z którym

Stalin mógłby się nie zgodzić.

A przecież miał godne i sprawiedliwe wyjście: nie podpi-

szę tego obrzydlistwa! Proszę nawet nie myśleć o tym, aby

straszyć mnie Berią i lochami, sam się zastrzelę, ale pod roz-

152

Page 150: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kazami, które prowadzą mój naród, moją ojczyznę i armię do

zagłady, nie wymusicie mego podpisu nawet torturami. Nie

zdradzę swego narodu!

Jednak Żukow zdradził.

Żukow osądził generała-pułkownika Własowa za to, że ten

dostał się do niewoli. Uważał Własowa za tchórza i upierał się

przy tym, że gdy generał znalazł się w sytuacji bez wyjścia,

powinien był się zastrzelić.

Porównajmy działania Własowa i Żukowa. Własow zo-

stał wzięty do niewoli, jednak przez to nikomu nie wyrzą-

dził żadnej szkody. Tymczasem Żukow, rozsyłając do wojska

zdradzieckie rozkazy, wydal na rzeź wyszkolonego żołnierza

Armii Czerwonej, oddał przeciwnikowi niezliczoną ilość zapa-

sów amunicji oraz 85 procent przemysłu zbrojeniowego kra-

ju. Za tym poszły wielomilionowe ofiary i zniszczenie kultury

materialnej, którą kraj tworzył przez wieki.

Skoro ktoś zmuszał Żukowa do podpisywania tych szaleń-

czych rozkazów, to trzeba było od razu po prostu żądać dymi-

sji albo w ostateczności - zastrzelić się. Jednak tu zadziałała

inna filozofia: kto zechce kłaść głowę pod topór...

Zdaniem Żukowa, w sytuacji bez wyjścia Własow powi-

nien się zastrzelić. Natomiast sam Żukow, choć nie znalazł

się w sytuacji bez wyjścia, musiał za wszelką cenę ratować

własną skórę.

Nawet za cenę zagłady całej armii, narodu i kraju.

Page 151: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 12

Jak Żukow budził Stalina

Inny fakt: dyrektywa o postawieniu w gotowość bojo-

wą sił Zachodniego Okręgu Wojskowego i floty, wydana

w nocy 22 czerwca. Obecnie traktowana na wiele sposo-

bów, ale nie można jej porównać z prostymi, wyraźnymi

rozkazami w rodzaju: „Do broni!", „Do boju!", które spra-

wiają, że odbywający służbę zasadniczą lub podlegający

obowiązkowej służbie wojskowej w jednej chwili staje się

żołnierzem; do tego wyraźnego sygnału „W kraju aktyw-

ność mobilizacyjna!", który zwołuje cały naród na wojnę.

Jest w niej tyle niejasności, tyle rzeczy skomplikowanych.

Co istotne, działo się to wówczas, gdy z wielu różnych źró-

deł napływały informacje o dokładnym terminie inwazji.

„Wojenno-istoriczeskij żumał" 1989, nr 6, s. 37.

„Dziennik rejestracji osób, które przyjął J. W. Stalin" de-

maskuje nie jedno kłamstwo Żukowa, ale całe ich mnóstwo.

Przytoczę dwa opowiadania wielkiego dowódcy.

Pierwsze. Wieczorem 21 czerwca on, genialny strateg, po-

dobno ostatecznie i wyraźnie zrozumiał, że inwazja niemiecka

jest nieunikniona i nastąpi w najbliższych godzinach, ponie-

waż „doniesienia niemieckich dezerterów rozwiały wszelkie

iluzje" („WIŻ" 1995, nr 3, s. 41).

Opowiadanie drugie. „O godzinie 3.30 szef sztabu Okrę-

gu Zachodniego generał W. E. Klimowski zameldował o nalo-

154

Page 152: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cie lotnictwa niemieckiego na miasta Białorusi. Mniej więcej

trzy minuty później szef sztabu Okręgu Kijowskiego generał

M. A. Purkajew zameldował o nalocie na miasta Ukrainy.

O godzinie 3.40 zadzwonił dowódca Nadbałtyckiego Okrę-

gu Wojskowego generał F. I. Kuzniecow, który zameldował

o atakach powietrznych wrogiego lotnictwa na Kowno oraz

inne miasta. Narkom rozkazał mi, abym dzwonił do Stalina.

Dzwonię. Nikt nie odbiera. Ciągle dzwonię. Wreszcie słyszę

senny głos dyżurnego generała z wydziału ochrony" (Wspo-

mnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 247).

Przyjmijmy do wiadomości oba opowiadania. Potem spójrz-

my do dziennika, w którym rejestrowano odwiedzających ga-

binet Stalina.

II

21 czerwca 1941 roku Żukow był w gabinecie Stalina

w godzinach od 20.50 do 22.20. Kiedy w takim razie ostatecz-

nie i wyraźnie rozwiały się wszelkie iluzje i genialny dowódca

zrozumiał, że inwazja jest nieunikniona?

Załóżmy, że Żukow zrozumiał to, zanim wszedł do gabine-

tu Stalina, czyli przed godziną 20.50. W tym wypadku jego za-

chowanie nie jest zrozumiałe. Nagle strateg uświadomił sobie,

że już za chwilę, za kilka godzin, zostanie wymierzony śmier-

telny cios w Związek Radziecki, w którego wyniku zginą dzie-

siątki milionów ludzi, a kraj stoczy się na pozycje Trzeciego

Świata, nigdy nie będzie mógł wyleczyć potężnej rany i w re-

zultacie się rozpadnie. Jak w takiej sytuacji wielki dowódca

mógł dopuścić, aby Stalin poszedł spać? Jeżeli on nagle zro-

zumiał, że zaraz wybuchnie wojna, to trzeba było łapać Stali-

na za portki i wrzeszczeć co tchu: Stój, gadzino! Nie puszczę

spać! Mobilizuj wojsko! Bij we wszystkie dzwony!!!

Teraz załóżmy, że „ostatnie iluzje zostały rozwiane" i myśl

o nieuniknionej inwazji niemieckiej oświeciła Żukowa pod-

czas narady w gabinecie Stalina. W tej sytuacji strateg powi-

nien był działać tak samo. Prośbą czy groźbą, a nawet ręko-

czynem utrzymać Stalina na stanowisku bojowym i zmusić go

do działania stosownie do sytuacji.

155

Page 153: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A jak Żukow opisuje ten ostatni wieczór spędzony w ga-

binecie Stalina? W ogóle nie opisuje. Wynikają z tego same

banialuki. Skoro on, wielki, wszystko rozumiał, a głupi Sta-

lin nie rozumiał niczego, to - logicznie biorąc _ powinno było

nastąpić wielkie starcie. Żukow wrzeszczy, Stalin wrzeszczy,

Żukow udowadnia, Stalin nie wierzy, członkowie Biura Po-

litycznego, schyliwszy głowy, boją się nawet oczu podnieść

na pojedynek dwóch wściekłych tytanów. We wspomnieniach

scena ta powinna być punktem kulminacyjnym, przełomowa,

najważniejsza.

Próżno jej jednak szukać we wspomnieniach. Wygląda na

to, że bystry i przenikliwy Żukow wszystko zrozumiał, wysie-

dział półtorej godziny w gabinecie Stalin^, życzył mu spokoj-

nej nocy, kolorowych snów i się oddalił...

III

Całkiem śmieszne staje się opowiadanie stratega^ jeżeli

przypomnimy, że 22 czerwca 1941 roku o godzinie 0.30 do

wszystkich jednostek wysłano „Dyrektywę nr 1" z podpisami

Timoszenki i Żukowa o następującej treści: „(...) Zadaniem

naszych jednostek jest niepoddawanie się żadnym działaniom

prowokacyjnym... Bez specjalnego rozkazu nie podejmować

żadnych innych działań".

Rozwiały się wszelkie iluzje wielkiego dowódcy, zrozu-

miał, że zaraz zaatakują, i natychmiast zabronił swemu woj-

sku otwierać ogień! Dla niego, genialnego, jest jasne, że zaraz

nastąpi śmiertelny dla kraju cios, i oto on swoją dyrektywą

wiąże ręce wszystkim dowódcom frontów i armii, wszystkim

dowódcom korpusów, dywizji, brygad, pułków i wszystkim ni-

żej stojącym, zabraniając strzelać, zakazuje też JAKICH-

KOLWIEK działań!

Ostatni wariant. Myśl o nieuniknionej inwazji olśniła Żu-

kowa po tym, jak pożegnał się ze Stalinem. O godzinie 22.20

opuścił gabinet. Minął kilka poziomów ochrony, przeszedł

przez plac Iwanowski na Kremlu, doszedł do samochodu,

wyjechał z Kremla (znów minął ochronę), dotarł do siedziby

Sztabu Generalnego, wszedł do gabinetu, rozgrzebał stertę

156

Page 154: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

papierów, przeczytał raporty, porównał, skonfrontował, aż tu

nagle... olśnienie — przecież oni zaraz zaatakują!

Wariant ten jest nie do zaakceptowania. Żukow opowia-

dał, że wieczorem ostatecznie rozwiały się wszelkie jego iluzje

i wszystko zrozumiał. Natomiast w tym wariancie wszystko

się rozgrywa bliżej północy.

Ale nawet jeżeli tak było, jeżeli Żukow wszystko zrozumiał

po tym, jak się pożegnał ze Stalinem, to dlaczego od razu do

niego nie zadzwonił? Dlaczego wydał szkodliwą dyrektywę?

On jeszcze nie takie rzeczy opowiadał! 22 czerwca o go-

dzinie 0.30 Żukow telefonicznie zameldował Stalinowi o tym,

że dyrektywa, która zabraniała dowódcom wszystkich rang po-

dejmowania jakichkolwiek działań, została wysłana do wszyst-

kich jednostek (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 2003, tom 1,

s. 263). Dziesięciolecia po tych wydarzeniach Żukow głosił

dumnie: wieczorem 21 czerwca wszystko zrozumiałem, roz-

wiały się wszystkie moje iluzje! Natomiast 22 czerwca 1941

roku o godzinie 0.30 najwybitniejszy dowódca rozmawiał ze

Stalinem, ale o rozwianych iluzjach nawet nie wspomniał.

Widocznie nie chciał przywódcy psuć humoru przed snem.

I towarzysz Stalin wpakował się do łóżka.

Wyjaśnijcie mi całą tę sytuację. Wieczorem 21 czerwca Żu-

ków zrozumiał: inwazja jest nieunikniona, tymczasem Sta-

lina zaczął budzić telefonami dopiero 22 czerwca o godzinie

3.40? Co więcej, nie dzwonił z własnej inicjatywy, ale z rozka-

zu narkoma obrony Timoszenki.

IV

Wyobrażam sobie tę samą sytuację w Ameryce. Jakiś ge-

niusz strategiczny przechwala się: jestem taki mądry, taki

przebiegły, wieczorem 10 września 2001 roku nikt o niczym

nie wiedział i niczego nie rozumiał, a ja zorientowałem się,

że jutro z rana zamachowcy-samobójcy porwą samoloty i za-

atakują Nowy Jork i Waszyngton. Cały wieczór przesiedzia-

łem w gabinecie u prezydenta, ale nic mu nie powiedziałem.

Gdy on poszedł spać, szybciutko machnąłem dyrektywę, żeby

nikt nie podejmował żadnych działań przeciwko terrorystom

157

Page 155: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i nie poddawał się żadnym prowokacjom. A rano oni uderzyli!

Przewidziałem to. Nie miałem zamiaru dzwonić do prezyden-

ta, ale mój przełożony rozkazał - obudź i poinformuj prezy-

denta...

Śmiejecie się, a ja wcale. Przecież właśnie to wielki strateg

Żukow nam opowiada, dodając, że już od dawna miał zamiar

nakreślić Stalinowi sytuację strategiczną, ale po prostu nie

było takiej możliwości, ponieważ Stalin mało się interesował

sprawami Sztabu Generalnego.

Mam dwa wytłumaczenia zachowania Żukowa. Niech każ-

dy wybierze sobie to, które mu się spodoba.

Wyjaśnienie pierwsze: Żukow-zbrodniarz. Wiedział, że

atak jest nieunikniony i nastąpi w najbliższych godzinach,

ale tchórzliwą bezczynnością i zdradziecką dyrektywą w ostat-

nich godzinach pokoju wystawił armię, kraj i swój naród

na śmiertelny cios. Za takie działania, a raczej bezczynność

zgodnie z artykułem 193. Kodeksu Karnego Rosyjskiej Socja-

listycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej (bezczynność

władz) należy rozstrzelać.

Wyjaśnienie drugie: Żukow-samochwała. Wieczorem 21

czerwca 1941 roku wcale nie przypuszczał, że istnieje możli-

wość ataku wojsk niemieckich. Dopiero po wojnie przejawił

się talent wyjątkowego przewidywania.

Już po fakcie.

Page 156: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 13

Nie miał pełnomocnictwa!

Na pytanie o rolę Chruszczowa odpowiedział:

- Piastował takie stanowisko, że nie mógł nie podej-

mować decyzji o represjach.

- A ty miałeś z nimi coś wspólnego? - zapytałam.

- Nie. Nigdy - zdecydowanie, patrząc mi w oczy, od-

parł ojciec.

ERA i EI.I.A ŻUKOWE, Marszal pobiedy.

Wospominanija i razmyszlenija, Moskwa 1996, s. 149

I

Otóż wieczorem 21 czerwca 1941 roku wielki strateg zro-

zumiał: zaraz zaatakują! Skoro tak, to trzeba było działać.

Trzeba było w trybie alarmowym podrywać wojsko. Skoro ilu-

zje się rozwiały, to dlaczego nie działał?

Ideologowie komunistyczni nawet w tym wypadku znaleź-

li wyjaśnienie: przecież nie miał pełnomocnictwa!

Drodzy towarzysze, jeżeli wiemy, że dom jest zaminowa-

ny i w każdej chwili może wybuchnąć, jeżeli wiemy, że w do-

mu są ludzie, to jakiego pełnomocnictwa potrzebujemy, żeby

wszcząć alarm?

Jeśli mamy rozkaz dokładnie trzymać się wskazanego

kursu, a jednak widzimy, że nasz statek za chwilę zderzy się

z górą lodową, czyż nie skręcimy sterem, próbując uniknąć

zderzenia? Czy najpierw pobiegniemy prosić o pełnomocnic-

two, a dopiero potem zmienimy kurs?

159

Page 157: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Jeśli wiemy, że samolot zaraz uderzy w drapacz chmur,

czy trzeba pytać kogoś o pozwolenie, żeby włączyć alarm

i ewakuować ludzi z budynku?

Powiedzmy, że wiadomo nam, iż dyletanckie i chaotyczne

działania operatorów reaktora jądrowego prowadzą do wybu-

chu, w którego konsekwencji ucierpią setki tysięcy osób, a mi-

liony kilometrów kwadratowych terytorium na setki i tysiące

lat nie będą mogły być zamieszkane przez ludzi i zwierzęta,

czy w tej sytuacji będziemy czekać na formalne potwierdze-

nie niezbędnego działania w celu zapobieżenia wybuchowi?

21 czerwca 1941 roku chodziło nie o wybuch domu ani

o statek, niechby nawet był olbrzymi, ani o drapacz chmur

i nawet nie o reaktor w Czarnobylu. Sprawa dotyczyła życia

milionów ludzi, niebywałych strat materialnych i zniszczeń.

Powiem więcej — na ostrzu noża znalazła się sprawa istnienia

narodów i kraju, który zamieszkują. Wielki geniusz strate-

giczny, jak sam twierdzi, rozumiał, że katastrofa zbliża się

nieubłaganie i gwałtownie. Nie zrobił jednak nic, aby jej za-

pobiec, ponieważ zabrakło mu pełnomocnictwa.

Żukow miał pełnomocnictwo, by wydawać wojsku zbrodni-

cze rozkazy, natomiast do odwołania własnych rozkazów go

nie miał.

II

W nocy z 21 na 22 czerwca Żukow, który rzekomo do-

skonale zrozumiał, że inwazja jest nieunikniona, podpisuje

Dyrektywę nr 1: „Nie poddawać się żadnym działaniom pro-

wokacyjnym (...) bez specjalnego rozkazu nie podejmować

żadnych innych działań". Dyrektywa ta po prostu zabrania-

ła wprowadzenia w życie planu osłony granicy państwowej

i wszczynania alarmu bojowego: gdy przyjdzie specjalne pole-

cenie z Moskwy - ogłosić alarm, nie przyjdzie - przypłacicie

własnymi głowami, jeśli go ogłosicie.

Na takie działania Żukow również miał pełnomocnictwo,

natomiast na odwołanie własnych rozkazów go nie miał.

Tą sprytną odpowiedzią Żukow oczyszcza siebie z wsze-

lakiej odpowiedzialności. Z jednej strony wojsko było w po-

160

Page 158: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

gotowiu, z drugiej - żadnych działań. Cokolwiek by się wy-

darzyło, Żukow pozostaje na uboczu, gdyż wydał polecenie

i takie, i całkiem przeciwstawne. Natomiast dowódcy w tere-

nie są winni w każdym wypadku: poderwałeś jednostki alar-

mem - rozstrzelać, nie poderwałeś - też rozstrzelać.

Generał-pułkownik I. W. Bołdin w roku 1941 był zastęp-

cą dowódcy Frontu Zachodniego. Opowiedział o rozmowach

z Moskwą wczesnym rankiem 22 czerwca. Dowódca frontu,

generał armii Pawłow krzyczał do słuchawki: „Wojna! Dajcie

pozwolenie na działanie! Dajcie pozwolenie na otwarcie ognia

artyleryjskiego! Dajcie pozwolenie na strącanie samolotów

niemieckich!"

Na co usłyszał: nie dawać się sprowokować!

Po chwili odbywa się druga rozmowa z Moskwą. Odpowiedź

ta sama. Dowódca wywiadu Frontu Zachodniego, pułkownik

Błochin melduje: przeciwko oddziałom Frontu Zachodniego

jednocześnie idą następujące dywizje: ponad trzydzieści pie-

choty, pięć pancernych, dwie zmotoryzowane i jedna spado-

chronowa, czterdzieści pułków artyleryjskich i pięć lotni-

czych. To nie jest prowokacja. Moskwa jednak twardo obstaje

przy swoim.

Po jakimś czasie trzecia rozmowa z Moskwą. Potem

czwarta.

Zamiast dowódcy frontu, generała armii Pawłowa, z Mo-

skwą rozmawia generał-pułkownik Bołdin.

Odpowiedzi jednak są te same: zabraniam otwarcia ognia

artyleryjskiego, nie podejmować żadnych działań! Nie dać się

sprowokować! (I. W. Bołdin, Stranicy żyzni, Moskwa 1963,

s. 84-85; „WIŻ" 1961, nr 4, s. 65).

Wtedy dowódca Frontu Zachodniego, generał armii Paw-

łów dokonuje bohaterskiego czynu. Nie pyta już więcej o peł-

nomocnictwa, po prostu odmawia wykonania rozkazów Mo-

skwy. Biorąc na siebie całą odpowiedzialność, swoim rozka-

zem w istocie rzeczy ogłasza wojnę w odpowiedzi na atak

Niemców. Bez tego bohaterskiego czynu zniszczenie wojska

radzieckiego byłoby jeszcze bardziej spektakularne. Za ten

czyn Pawłowowi należało przyznać drugą Złotą Gwiazdę.

Jednak Złote Gwiazdy otrzymał Żukow, który rzekomo już

161

Page 159: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wieczorem 21 czerwca wiedział, że inwazja jest nieunikniona,

ale konsekwentnie żądał od wojska, aby nie ulegało prowo-

kacjom.

22 czerwca 1941 roku o godzinie 7.15 Żukow zabrał się do

pisania Dyrektywy nr 2, która pozwalała wojsku prowadzić

działania bojowe, lecz z pewnymi zastrzeżeniami.

O godzinie 21.15 do wszystkich jednostek zostaje skiero-

wana Dyrektywa nr 3, podpisana przez Timoszenkę, Malen-

kowa i Żukowa. Nakazuje ona wszystkim oddziałom frontów

Północno-Zachodniego, Zachodniego i Południowo-Zachodnie-

go niezwłocznie przejść do zdecydowanego ataku. Oddziałom

frontów Północno-Zachodniego i Zachodniego postawiono za-

danie „do 24 czerwca zdobycie rejonu Suwałk". Południowo-

-Zachodni front otrzymał zadanie „do 24 czerwca zdobycie

rejonu Lublina".

Po wojnie Żukow ogłosił: wróg był silniejszy! Opowiadał,

że rzekomo jeszcze latem 1940 roku zrozumiał, że wróg jest

silniejszy i nie jesteśmy gotowi do walki. Skoro tak, to daj

rozkaz do obrony! Jeśli nie ma sił na obronę, daj rozkaz do

odwrotu. Rosja jest wielka, cofać się można aż do Moskwy,

powoli męcząc wroga. Jednak w pierwszym dniu wojny Zu-

ków wraz z Malenkowem i Timoszenką podpisali samobójczy

rozkaz o zdobyciu polskich miast Suwałk i Lublina. Miało to

nastąpić bez żadnego przygotowania i W niezwykle krótkim

czasie. Armii Czerwonej rozkaz ten nie przyniósł niczego

oprócz zagłady i hańby, i niczego innego przynieść nie mógł.

Lecz do podpisania takiego haniebnego rozkazu Żukow miał

pełnomocnictwa.

W tym miejscu również można protestować: takie były cza-

sy, należało podpisywać zdradzieckie rozkazy wbrew swojej

woli... Sam Żukow jednak temu zaprzecza. Z jego opowieści

wynika, że 22 czerwca Stalin rzekomo był zagubiony, na nic

nie nalegał, gdyż nie wiedział, co robić. Skoro tak, to nie pyta-

jąc o pełnomocnictwa, Żukow powinien był wziąć ster władzy

w swoje ręce i działać. Ale nie.

Pełnomocnictwa na rzeczy mądre Żukow nie miał, a na

głupie i zbrodnicze — ile dusza zapragnie.

162

Page 160: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

Minęły trzy lata i 22 czerwca 1944 roku towarzysze Be-

ria i Żukow podpisali rozkaz nr 0078/42 dotyczący likwida-

cji Ukrainy. Rozkaz przechowywany jest w (centralnym Ar-

chiwum Państwowym Ukrainy - zbiór 1, opis 70, akta 997,

strona 91. Dokument był wielokrotnie publikowany, dlatego

nie będę przytaczał go w całości. Część wstępna mówi o tym,

że „półfaszystowska ukraińska ludność" aktywnie sprzeciwia

się władzy radzieckiej, a w szczególności powstawaniu koł-

chozów. Na podstawie tego...

„ROZKAZUJĘ:

1. Wysiedlić do odległych rejonów ZSRR wszystkich

Ukraińców mieszkających pod niemieckimi rządami okupa-

cyjnymi.

2. Wysiedlenie dotyczy:

a) w pierwszej kolejności Ukraińców, którzy pracowali

i służyli Niemcom;

b) w drugiej kolejności pozostałych Ukraińców, którzy

znają warunki życiowe panujące podczas okupacji niemiec-

kiej;

c) wysiedlenie rozpocząć po tym, jak zostaną zebrane plo-

ny i przekazane na rzecz państwa na potrzeby Armii Czer-

wonej;

d) wysiedlenie powinno się odbywać wyłącznie w nocy

i niespodziewanie, żeby nikomu nie udało się ukryć i żeby

nikt nie mógł się kontaktować z członkami rodziny, którzy są

w Armii Czerwonej.

3. Nad czerwonoarmistami i dowódcami z okupowanych

terenów ustalić nadzór:

a) w specjalnych wydziałach każdemu z nich założyć

akta;

b) wszystkie listy sprawdzać, ale nie przez cenzurę, tylko

przez wydział specjalny;

c) wystosować jednego tajnego współpracownika na 5 do-

wódców i czerwonoarmistów.

4. Do walk z antyradzieckimi bandami przerzucić 12. i 25.

dywizje NKWD.

163

Page 161: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozkaz ogłosić dowódcom do dowódcy pułku włącznie.

Komisarz ludowy spraw wewnętrznych ZSRR Beria

zastępca komisarza ludowego obrony ZSRR

marszałek Związku Radzieckiego Żukow".

Dla Berii i Żukowa wszyscy, którzy widzieli okupację nie-

miecką na własne oczy, stanowili szczególne zagrożenie. Obaj

rozumieli, że dla zdecydowanej większości ludności okupacja

hitlerowska to wielka tragedia, jednakże jest ona lepszym

wariantem niż okupacja typu leninowsko-stalinowskiego.

Dlatego rozkazali wysiedlać wszystkich.

W gruncie rzeczy dla Ukrainy był to śmiertelny wyrok.

„Ojczyzna" wyznaczyła los Ukrainy, przewyższając w swoich

zwierzęcych pomysłach nawet Hitlera. Jednak po wojnie do-

mowej, „rewolucji kulturalnej", głodzie w latach dwudziestych

i trzydziestych, dwóch wojnach światowych oraz zbliżają-

cym się wysiedleniu całej ludności na Sybir Ukraina już nig-

dy nie potrafiłaby się podnieść. Przy czym Żukow i Beria wca-

le nie mieli zamiaru kiedykolwiek i kogokolwiek sprowadzać

z powrotem. Wysiedleniu podlegali wszyscy i na zawsze.

Do takich działań Żukowowi nie było potrzebne pełnomoc-

nictwo.

Rozkaz ten był nie tylko zbrodniczy, ale też głupi: Ukra-

ińcy będący na froncie nie wybaczyliby tego... Stalin to zro-

zumiał i dlatego powstrzymał Żukowa i Berię. Powstrzymał

jednak nie dlatego, że był dobry, ale dlatego, że mogło to mieć

dla niego przykre skutki.

I tu, w nowej „demokratycznej" Rosji, wprowadzili tak

zwany Dzień Pojednania, zalecając pogodzić się z zabójcami,

sadystami i katami. Rosja powinna się pojednać z Jeżowem,

Dzierżyńskim, Frinowskim, Żakowskim, Żukowem, Trockim,

Andropowem, Wyszyńskim. Ale ja pytam: był przecież wielo-

krotny morderca Czikatiło, dlaczegóż nie wprowadzić ogólno-

narodowej zgody akurat z nim? Przecież on jest tylko drob-

nym przestępcą w porównaniu ze zdecydowaną większością

przywódców partii komunistycznej oraz jej kompetentnych

organów. Czikatiło zabił tylko kilkadziesiąt osób. Dlaczego

nie można pojednać się z nim, tylko z tymi, których ofiary

164

Page 162: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

liczono w dziesiątkach milionów? Moim zdaniem, przymie-

rze ze ziem jest grzeszne i amoralne. O żadnym przymierzu

nie może być mowy. Przestępstwa powinny być wykryte,

a przestępcy - ponieść zasłużoną karę. Jeśli narody byłe-

go Związku Radzieckiego pogodzą się ze zbrodniami, któ-

rych dokonano przeciwko nim, to nie doczekają następnego

wieku.

IV

Rozkaz dotyczący likwidacji Ukrainy, który podpisali Zu-

ków i Beria, nigdy i przez nikogo nie został zakwestionowany

ani zdementowany. Jeśli jednak u kogoś pojawią się wątpli-

wości, to istniejące świadectwa mogą je rozwiać.

Przede wszystkim naród ukraiński pamięta, jak rozkaz

Berii i Żukowa towarzysze zaczęli wykonywać z zimną krwią.

Pamięć ta jest ciągle żywa w świadomości narodu.

Po drugie, zawsze w planach komunistów była zagłada

Ukrainy. W tym celu władza komunistyczna na ziemiach

ukraińskich trzykrotnie rozmyślnie doprowadzała do klęski

głodu w latach 1921-1923, 1932-1933 oraz 1946-1947. Za

każdym razem miała na celu zniszczyć miliony ludzi, co wię-

cej, realizowała swoje zamierzenia. Ponadto wykorzeniono

całą ukraińską inteligencję. Jednak tego było wciąż za mało.

„Aresztowania i deportacje, rozpoczęte przez NKWD tuż po

wejściu Armii Czerwonej na zachodnią Ukrainę, trwały aż do

wejścia w te rejony oddziałów niemieckich. Według niektó-

rych danych, tylko w latach 1939-1940 bez sądów i śledztwa

do wschodniej części ZSRR wywieziono 1 400 000 mieszkań-

ców zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi" („Rodina"

1991, nr 6-7). To są fakty, które uznają sami komuniści, to,

co opublikowano w periodyku Rady Najwyższej Federacji

Rosyjskiej - który przecież zawsze wyróżniał się szczególną

starannością w obronie komunistycznych sadystów i „bojow-

ników socjalizmu".

Po trzecie, diabelskie rządy wysiedliły ponadto czternaście

innych narodów. Ukraińcy nie trafili na listę tylko dlatego, że

było ich zbyt wielu. Deportacja ludności ukraińskiej w 1944

165

Page 163: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

roku mogła się zmienić w wojnę domową i zahamować zwy-

cięski pochód Armii Czerwonej za Zachód.

Podczas XX Zjazdu KPZR, który komuniści do dziś uwa-

żają za wybitne wydarzenie w swojej historii, Nikita Chrusz-

czow, będący wówczas czołowym komunistą, mówiąc o przy-

musowych wysiedleniach całych narodów, powiedział: „Ukra-

ińcom udało się uniknąć tego losu tylko dlatego, że jest ich

zbyt dużo i nie było gdzie ich wysłać. W przeciwnym razie on

[Stalin] by ich wysłał". W tym miejscu stenograf zanotował

śmiech i ożywienie na sali.

Ani prawnych, ani moralnych, ani żadnych innych hamul-

ców władza ta nie miała. Po prostu przywódca ocenił z grub-

sza: wysiedlenie całej ludności Ukrainy, w dodatku w takim

momencie, nie jest na nasze siły.

Po czwarte, ideowi komuniści również pamiętają roz-

kaz Berii i Żukowa. Nie ukrywają też własnego udziału. Na-

wet są z tego dumni. Na dowódcę jednostek karnych został

wyznaczony narkom spraw wewnętrznych Ukrainy, Wasi-

lij Stiepanowicz Riasnoj. O rozkazie Beria-Żukow emery-

towany generał-pułkownik powiedział: „Rozkaz został wy-

konany częściowo i ja bezpośrednio się do tego przyczy-

niłem (...) Owszem, wysiedlić Ukrainę to nie to samo co

Czeczeńców albo Tatarów krymskich. Wskazałem najaktyw-

niejszych, zażartych wrogów narodu rosyjskiego i władzy ra-

dzieckiej. Moi chłopcy wypełnili nimi kilka kolejowych skła-

dów. Jednak później rozkaz nagle wstrzymano (...) Mówiło

się, że dowódcy ukraińscy rzucili się na kolana przed Stali-

nem, błagając o powstrzymanie wysiedleń. I Stalin ustąpił.

Całkiem możliwe, że wszystko było właśnie tak. Przecież

Mustafa Kemal Pasza całował buty Stalina, aby ten nie ru-

szał Turcji!" (F. Czujew, Sołdaty impierii, Moskwa 1998,

s. 178-179).

Całkiem możliwe, że wszystko było właśnie tak, ale nie za-

pominajmy, że pod zabójczym rozkazem wydanym na Ukra-

inę podpisu Stalina nie ma, a Żukowa jest. Rozkazu nie wyko-

nano, ale nie dlatego, że Żukow był dobry. On podpisał wyrok,

ale nie on go odwołał.

Później, u kresu życia, bohaterski strateg opowiadał swo-

166

Page 164: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

im córkom, że nie podpisywał zbrodniczych rozkazów i z re-

presjami nie miał nic wspólnego.

Komentarz generała-pułkownika NKWD Riasnogo rzuca

światło na kolejną stronę „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Wal-

czyliśmy rzekomo o ukochaną ojczyznę, o wolność sąsiednich

narodów. Jakoś jednak tak wyszło, że przywódca neutralnego

państwa musiał całować buty głównemu wybawicielowi, żeby

ten odwołał zaplanowane uwolnienie. Wcale nie dlatego Sta-

lin nie uwolnił Turcji, że się zlitował, tylko dlatego, że brako-

wało siły nawet na utrzymanie tego, co zostało zdobyte.

Czy nie pora położyć kres mitom o tym, że Armia Czer-

wona, oprócz operacji karnych, rzekomo wykonywała misję

wyzwoleńczą? Czy nie pora zakończyć rozmowy o tym, że Ar-

mia Czerwona jakoby wybawiała Europę z więzów faszyzmu?

Skoro nasz naród siedzi za płotem z drutu kolczastego i nie

może wydostać się z kraju, to jaką wolność i komu mógł on

przynieść? Jaką wolność mógł przynieść sąsiednim narodom

najbardziej krwawy reżim w historii ludzkości? I dlaczego

nikt, prócz ideologów kremlowskich, nie uważa Armii Czer-

wonej za wyzwoleńczą?

Gdybyśmy odbili adwersarzowi jego niewolników i puścili-

byśmy ich wolno, to byłoby wyzwolenie... A jeżeli niewolników

odbito i natychmiast przykuto łańcuchami do rydwanu, to...

Pomyślmy inaczej: czy Stalin potrzebował Europy wyzwo-

lonej i kwitnącej? Po co ona mu taka? Żeby mieć konkurencję

pod bokiem? Czy też Stalin marzył o tym, by mieć obok kwit-

nącą Europę po to, by służyła narodom Związku Radzieckie-

go za naukę i przykład: oto, jak dobrze się żyje bez komuni-

stów.

Nawet czasopismo komunistyczne „Rodina" (1991, nr 6—7)

jest zmuszone uznać: „Stalin i jego otoczenie nie dążyli do

wyzwolenia Europy, oni chcieli dostać ją w swoje ręce".

Uznajmy w takim razie, że Armia Czerwona walczyła

przeciwko Hitlerowi nie dlatego, żeby kogoś obdarzyć wolno-

ścią, tylko dlatego, żeby spędzić ludzkość do obozów i łagrów

Marksa, Lenina, Trockiego i Stalina.

Nie można też uważać za wielką zasługę Żukowa, że pod-

pisał śmiertelny wyrok na Ukrainę, a na Rosję nie!

167

Page 165: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zaprzeczmy: Rosja nie była pod okupacją. Przez całą woj-

nę wróg przebywał tylko w niektórych obwodach potężnej Ro-

sji, i to niedługo. Jednak po wojnie terytoria te trzeba było

oczyszczać z niezadowolonej ludności tak samo intensywnie

jak w wypadku Ukrainy, Białorusi, Estonii, Litwy i Łotwy.

Gdyby Rosja wystąpiła przeciwko komunizmowi, Żukow

i na nią wydałby śmiertelny wyrok.

On robił to już na początku lat dwudziestych, kiedy pod

dowództwem Tuchaczewskiego i Uborieczewa puszczał z dy-

mem wioski i rozstrzeliwał zakładników w guberni tambow-

skiej.

W istocie rozkazy Żukowa z 1941 roku, żeby wyprowadzić

wojsko z umocnionych rejonów, obniżyć stopień gotowości

obrony przeciwlotniczej, nie dawać się sprowokować i nie po-

dejmować żadnych działań - to właśnie wyrok śmierci wyda-

ny na Rosję.

V

W 1957 roku Żukow dokonał zamachu stanu. Większość

członków Prezydium KC KPZR (tak wówczas nazywano Biu-

ro Polityczne, czyli najwyższy organ dyktatury politycznej)

zbuntowała się przeciwko Chruszczowowi. Natomiast Żukow

wystąpił po jego stronie. Wygonił z Olimpu komunistycznego

najważniejszych przywódców, takich jak: Mołotow, Malen-

kow, Kaganowicz i Szepiłow, który do nich dołączył. I nikogo

ten wielki strateg nie pytał o pełnomocnictwo. Przejrzyście

i zrozumiale wyjaśnił, że siły zbrojne znajdują się pod jego

osobistym i całkowitym dowództwem.

Aby drapieżne zwierzę nie rzuciło się na swego właści-

ciela, jest ono prowadzone na dwóch smyczach. Jeżeli ruszy

w prawo, powstrzymają je z lewej strony, rzuci się w lewo —

zostanie odciągnięte w prawo. Właśnie w ten sposób dyktatu-

ra komunistyczna trzymała na smyczach siły zbrojne. Z jed-

nej strony - zarządy specjalne, z drugiej — polityczne. Z jednej

strony - kontrola bezpieczeństwa państwowego, z drugiej —

kontrola partii.

Po unicestwieniu swego przyjaciela i krwiożerczego towa-

168

Page 166: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rzysza broni Berii oraz jego otoczenia, po mocnych drenażach

w jednostkach NKWD i ich osłabieniu Żukowowi piekielnie

potrzebny był XX Zjazd KPZR. Dlatego właśnie zorganizował

go przy współpracy Chruszczowa. Podczas tego zjazdu przed

obywatelami uchylono rąbka tajemnicy dziejów towarzysza

Stalina. W ten sposób umazano błotem i krwią zarówno mun-

dur organów bezpieczeństwa, jak i półwojskowy frencz par-

tii, na której czele przez trzydzieści lat stał towarzysz Stalin.

Obydwie smycze poluzowano i Żukow oznajmił osłupiałym

przywódcom, że dowodzone przez niego siły zbrojne już nie

podporządkowują się ani Komitetowi Centralnemu, ani pre-

zydium. Co więcej, organom bezpieczeństwa też się nie będą

podporządkowywać. Żukow rozkaże i czołgi będą zgniatać

i strzelać, a rozkaże co innego — czołgi zastygną nieruchomo

i nie ruszą się z miejsca. Ogłosiwszy, kto jest w domu gospo-

darzem, Żukow zaczął zrzucać z wierzchołków władzy niewy-

godnych i nieposłusznych. Obalanie przebiegało pod hasłem

„odnowienia socjalistycznej praworządności i leninowskich

norm życia partyjnego".

Żukow jednak nie znał dzieł wielkiego NiccolóMachiavel-

lego, a ten uporczywie doradzał: bij do śmierci! Uderzenie po-

winno być albo zabójcze, albo się od niego powstrzymaj.

Żukow o tym nie wiedział. Rozpędził większość prezydium,

a mniejszość w osobie Chruszczowa pozostawił. 22 czerw-

ca 1957 roku, dokładnie po trzynastu latach od podpisania

śmiertelnego wyroku na Ukrainę, Żukow podczas Plenum KC

wygłosił swą historyczną mowę. Szczerze mówiąc, przemowa

była niedorzeczna. Żukow naiwnie odsłonił swoje karty i po-

wiedział m.in.: „Podczas XX zjazdu partii, jak wiadomo, z po-

lecenia Prezydium KC, towarzysz Chruszczow poinformował

o masowych bezprawnych represjach i zagładach, do których

doszło wskutek nadużycia władzy ze strony Stalina. Jednak

wówczas, z wiadomych przyczyn, nie zostały wymienione na-

zwiska Malenkowa, Kaganowicza, Mołotowa jako głównych

winowajców aresztowań oraz rozstrzeliwań partyjnych i ra-

dzieckich kadr" (Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo

(1957 g.) plenarna CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa

2001, s. 157).

169

Page 167: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Każdy z obecnych słowa te powinien był odebrać następu-

jąco: w lutym 1956 roku Chruszczow i Żukow zdemaskowali

Stalina jako wielkiego łotra. Jednak wówczas z pewnych przy-

czyn nie tknęli jego najbliższego otoczenia. Teraz, w czerw-

cu 1957 roku, przyszła kolej i na nich, irn też wypomniano

ich przestępstwa. A co będzie dalej? W każdej chwili Żukow

i Chruszczow mogą przypomnieć sobie każdego. Przecież

wszyscy obecni na Plenum KC, odbywającym się w czerwcu

1957 roku, to stalinowskie pisklęta. Przywódca wybierał każ-

dego osobiście. Każdy był dla Stalina zadłużony. Każdy był

zbrukany krwią.

I w tym samym miejscu najmądrzejszy Żukow powiedział:

„Towarzysz Stalin, jak i każdy z nas, ma swoje wady i pewien

bagaż błędów popełnionych podczas pracy, o których towa-

rzysz Chruszczow z charakterystyczną dla niego prostolinij-

nością powiedział na prezydium. Jednak, towarzysze, błędy

Chruszczowa, powiedziałbym, nie dawały żadnego powodu, by

chociażby w najmniejszym stopniu go oskarżać o odchylenie od linii

partii".

Żukowowi starczyło rozumu na tyle, by kopnąć nawet

Chruszczowa, swego jedynego sojusznika w walce o władzę.

Wyszło, że wszyscy dookoła są umoczeni W szambie, ale Gie-

orgij Konstantynowicz jest czyściutki i bielutki. Ochlapani są

wszyscy, począwszy od Chruszczowa, ale nieskazitelny Zu-

ków wspaniałomyślnie mu przebacza, na fazie.

Chruszczow mógł wyciągnąć wnioski z przemówienia Żu-

kowa. Rok wcześniej współtowarzysze Stalina - Mołotow, Ka-

ganowicz i Malenkow - nie byli wymienieni jako przestępcy,

a teraz Żukow wypomina im przestępstwa. Dziś Żukow nie

nazywa Chruszczowa przestępcą, chociaż jest on takim sa-

mym krwawym współtowarzyszem Stalina jak reszta w oto-

czeniu przywódcy. A co będzie, jeżeli jutro Żukow zmieni zda-

nie?

Na zakończenie marszałek oznajmił: „Trzeba powiedzieć,

że winni są też i inni towarzysze, byli członkowie Biura Poli-

tycznego. Mam nadzieję, towarzysze, że wiecie, o kim mowa.

Wiecie też jednak, że towarzysze ci swoją uczciwą pracą i pro-

stolinijnością zasłużyli, aby Komitet Centralny partii oraz

170

Page 168: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cała nasza partia ufali im. I jestem pewien, że w przyszłości,

dzięki prostolinijności i szczerości, przyznaniu się do błędów

będziemy ich uznawali za naszych przywódców". Plenum

odpowiedziało gromkimi oklaskami. A Żukow dodał: „Tutaj,

podczas plenum, powinni oni powiedzieć wszystko bez tajem-

nic, a już potem zobaczymy, co z nimi robić" (tamże, s. 161).

Właśnie na tym w swoim czasie złamał kark Robespierre.

Swoich współtowarzyszy po jednym, a czasem grupowo ska-

zywał na gilotynę. Tymczasem tchórzliwa większość wybrań-

ców narodowych odpowiadała okrzykami zachwytu. Każdy

obawiał się o własną skórę i gdy się dowiedział, że dzisiaj

się udało, aż unosił się i piszczał ze szczęścia. Aż tu pewnego

razu Robespierre ogłosił: ujawniłem wśród nas jeszcze kilku

wrogów narodu, którym dawno już należało ściąć głowy. Wła-

śnie jutro tak zrobimy, ale nazwisk na razie nie podam.

Oczywiście każdy taką uwagę wziął sobie do serca. Na-

stępnie wszystkie jeszcze nie ścięte głowy jednocześnie pomy-

ślały o jednym, paradoksalnym rozwiązaniu: a dlaczego nie

odciąć głowy Robespierre'owi? Tak postanowili uczynić.

Żukow szedł tym samym tropem. Tych ja pogonię, ale

reszta też jest winna, nie wymienię nazwisk, ale przecież

sami, towarzysze, dobrze je znacie. Ale cóż, niech będzie, na

dziś wybaczam, na razie niech będą w gronie przywódców,

a potem się zobaczy.

Żukow nie zrozumiał, że wszyscy obecni na plenum, a by-

ło ich 235 bojowników doświadczonych w zakulisowych wal-

kach, stali się jednocześnie jego śmiertelnymi wrogami. Nato-

miast burzliwe owacje to nic innego jak strach wywodzący się

z instynktu stadnego. To on właśnie skupia ich wszystkich

i łączy we wspólnym dążeniu do pozbycia się Żukowa.

Marszałek uroił sobie, że jest gospodarzem. W swym oto-

czeniu, nawet w rodzinie, nie ukrywał, że następny w kolejce

będzie Chruszczow. Nie ukrywają tego też współcześni kapła-

ni kultu Żukowa: miał on zamiar doprowadzić do końca to, co

zapoczątkował XX Zjazd KPZR, czyli ujawnienie wszystkich

przestępców. Ale przestępcami byli wszyscy przywódcy par-

tii, od Komitetu Centralnego po najniższych członków.

Doprowadzenie do końca tego, co zapoczątkował XX Zjazd

171

Page 169: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

KPZR, oznaczało tylko jedno: Żukow miał zamiar wymienić

całą kadrę kierowniczą, ponieważ wszyscy zostali wybrani

przez Stalina, wszyscy byli powiązani z jego władzą krwawy-

mi więzami.

Oczywiście z wyjątkiem jego, wielkiego stratega, który -

jak sam głosił - żadnych przestępstw za czasów Stalina nie

popełnił.

VI

Na tym samym plenum KC KPZR pod adresem Żukowa

zostało rzucone oskarżenie: jesteś taki sam! Jeżeli pogrzebie

się w archiwach, to pod zbrodniczymi rozkazami można też

znaleźć twój podpis! Ale strateg dumnie odpowiedział: „Pro-

szę bardzo, grzebcie sobie! Mojego podpisu tam nie znajdzie-

cie!" I swoim córkom, patrząc im prosto w oczy, wielki do-

wódca zdecydowanie odpowiadał, że nie miał nic wspólnego

z represjami. Nigdy!

Natychmiast poderwali się też obrońcy Żukowa - oto, jaki

on jest nieskazitelny! Po prostu święty!

Protestują: jeśli przestępca zaprzecza, że jest winien, to

z tego wcale nie wynika, że jest on niewinny. Tym bardziej że

zarzuty przedstawiono mu bez dowodów.

Mojego podpisu nie znajdziecie! — wrzeszczał Żukow

w czerwcu 1957 roku, a w roku 1953 zrzucił Berię za to, że

ten przestał budować socjalizm w NRD. Dewizą Żukowa było:

miażdżyć ludzi czołgami, dopóki nie zrozumieją przewagi so-

cjalistycznego sposobu życia. On niezwykle pragnął zdema-

skować przestępstwa poprzedniego przywódcy: socjalizm Sta-

lina był zły, a mój będzie dobry! Eksperymenty socjalistyczne

będę kontynuował za wszelką cenę i nikogo nie wypuszczę

z klatki!

25 lutego 1956 roku w Moskwie zakończono haniebny XX

Zjazd KPZR, który rzekomo osądził kult jednostki Stalina,

a już 9 marca Żukow wydał rozkaz, by strzelać do pokojo-

wej manifestacji w Tbilisi. Na jesieni tegoż roku strateg pod-

pisał rozkaz, by za wszelką cenę rzucić na kolana Węgry,

a przy okazji krótko trzymać na smyczy Polskę. Gdyby inni

172

Page 170: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

też mieli odwagę się sprzeciwić, to ich też zmiażdżyłby czoł-

gami.

Swój pierwszy order wielki wybawca ojczyzny otrzymał za

operacje karne. Zabijania rosyjskich chłopów nie zaliczał do

kategorii represji. Rozkaz zniszczenia Ukrainy, zdaniem wiel-

kiego dowódcy, to też nie jest terror. Nie licząc emerytalnych

drobiazgów, swoje ostatnie odznaczenia w służbie czynnej,

czyli czwarty Order Lenina i Złotą Gwiazdę Bohatera, Żu-

ków otrzymał 1 grudnia 1956 roku. Oficjalnie za całokształt,

a tak naprawdę dlatego, że cztery tygodnie wcześniej utopił

we krwi Węgry. To też nie było zaliczone do kategorii represji.

Zwróćmy też uwagę na drobny szczegół: podczas Plenum KC

KPZR „krystalicznie uczciwy dowódca oskarżył zbójów na pod-

stawie materiałów zebranych dla niego" (N. Jakowlew, Mar-

szał Żukow, Moskwa 1995, s. 278). Szczególnie proszę zwró-

cić uwagę na wyrażenie: „materiałów zebranych dla niego".

Szkopuł w tym, że Żukow nie zaprzeczał wcale, iż podpi-

sywał zbrodnicze dokumenty. Podczas plenum współtowarzy-

szom z Komitetu Centralnego powiedział coś innego: spóźni-

liście się, chłopcy! Po to w roku 1953 zrzuciłem Berię, żeby

na czele kompetentnych organów umieścić swego przyjaciela

Wanię Sierowa. Otóż to, on nie marnował czasu, i na każdego

z was założył teczkę, i przez trzy lata pozbierał w nich papie-

ry z waszymi podpisami. I teraz ja wraz z Wanią będę dema-

skować wszystkich, którzy nam nie odpowiadają. A wszystko,

co ja podpisywałem, i wszystko, co Wania sam podpisywał,

już spłonęło. Tak że proszę, grzebcie, nie znajdziecie!

Ale znalazło się.

Wybiegliśmy nieco naprzód. Chronologicznie nadal jeste-

śmy w czerwcu 1941 roku. Natomiast o latach 1944 i 1957

pisałem tylko po to, żeby pokazać, że aby odwołać własne roz-

kazy, które nie pozwoliły wojsku bronić kraju i narodu, Żu-

ków pełnomocnictwa nie miał. Ale by niszczyć własny naród,

nie potrzebował pełnomocnictwa. Wydać rozkaz czołgom, by

uderzyły na najeźdźcę, pełnomocnictwa nie ma, ale skierować

czołgi przeciwko sąsiednim narodom i najwyższym przywód-

com kraju, proszę bardzo.

173

Page 171: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 14

Opierając się na dokumentach

Wzruszające, że myśląc o „obiektywnej historii", uzbro-

jeni „w dokumenty" kierownicy historycznych „instytu-

tów" i „akademii" wysysają „fakty" ze wspomnień Żukowa

i Kratkoj istorii Wielikoj Otieczestwiennoj wojny.

WŁADIMIR BIESZANOW,

Diesiat' stalinskich udafow, Mińsk 2003, s. 753.

I

Wielki rzymski historyk Korneliusz Tacyt wykpił ulubio-

ny trik fałszerzy historii: bohaterskimi czynami zasłaniać

hańbę i przestępstwo. Zamiast rzetelnego opisu przebiegu

wojny, fałszerze opisują poszczególne heroiczne dokonania.

I problem wcale nie polega na tym, że czyny te są upiększa-

ne lub po prostu zmyślone, tylko na tym, że mają one za-

słonić, zaćmić i zastąpić prawdziwą historię. Obłudny dwo-

rzanin, który wymyśla wersję pożądaną przez władcę, gdy

nie może faktów przeinaczyć, po prostu je opuszcza. Milczy

o przyczynach wojny, o siłach stron, o stanie i położeniu wojsk,

o zamiarach i planach dowódców, stratach, o wynikach bitew

i wojen. Ciągle tylko opiewa bohaterskie czyny.

Tacyt to wszystko wyśmiewał. A blisko dwa tysiąclecia

później nastąpiło pełne urzeczywistnienie tych wad w przed-

stawianiu historii wojny, nazywanej przez niektórych - może

złośliwie, a może z tępoty - „wielką" albo nawet „ojczyźnia-

174

Page 172: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ną". Od pierwszego dnia wojny ponad sześćdziesiąt lat opo-

wiada się nam o bohaterstwie i jeszcze raz o bohaterstwie,

ale historii wojny nikt nie raczył napisać. Ta historia, którą

pisano za Stalina, uważana była za właściwą tylko za jego

rządów. Wystarczyło, że odszedł, a natychmiast o niej zapo-

mniano. Zresztą podejrzanie szybko. Historia wojny, ułożo-

na za Stalina, stała się niczym wstydliwy dźwięk, który ktoś

przypadkowo wydał w przyzwoitym towarzystwie. O tym wa-

riancie historii po prostu przestano wspominać, jakby nigdy

tej wersji nie było.

Za Chruszczowa ci sami nadworni bezwstydnicy, którzy

całkiem niedawno, ku radości przywódcy, popisywali się

efektownymi słowami, ułożyli inną, tym razem obiektywną

i prawdziwą historię. Jednak prawdziwa i obiektywna była

tylko do momentu zrzucenia „naszego drogiego Nikity Sier-

giejewicza" ze stołka. Natychmiast odkryto, że druga wer-

sja wojny też jest nieprawdziwa i nieobiektywna. Ogromny

wstyd. Im wcześniej o niej zapomnimy, tym lepiej dla naszego

samopoczucia.

Za Breżniewa wymyślono trzecią wersję. Wszyscy jednak

wiedzieli, że Breżniewa ona nie przeżyje. Umrze wraz z nim,

a wszyscy będą się z niej śmiali. I tak właśnie było.

Po tym wszystkim żadnej oficjalnej historii wojny nie

mamy, mimo że była to najstraszniejsza i najbardziej krwa-

wa wojna w historii ludzkości. Zadziwiająca sprawa: z jed-

nej strony wojna niby „wielka", a nawet „ojczyźniana", ale

jej historia jest nieprzyzwoita. Lecz przyzwoitej napisać się

nie udaje. Jeżeli ułożyłoby się stos ze wszystkich książek

o tej wojnie, to wierzchołek tego stosu, zgodnie z prawem fi-

zyki, pokryty byłby śniegiem i tonąłby we mgle, a po zboczach

schodziłyby lawiny. Ułożyć wszystkie książki razem może na-

wet by się udało, ale zgrabnej historii z tych wszystkich wo-

luminów w żaden sposób się nie da ułożyć. Mimo trwających

pół wieku starań wielotysięcznych zespołów naukowych, ta-

bunów pisarzy, reżyserów, propagandystow, bez względu na

wydane miliardy rubli i dolarów.

Sytuacja ta zaczyna niepokoić nawet najbardziej zatwar-

działych komunistów. Bohater Związku Radzieckiego Kar-

175

Page 173: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pow napisał: „Smutne i niezrozumiałe jest co innego. W Rosji

dotychczas nie ma rzeczywistej i prawdziwej historii wojny

ojczyźnianej, chociaż niebawem będziemy obchodzili 60-le-

cie Wielkiego Zwycięstwa" („Litieraturnaja gazieta" 2004, nr

17).

Władimirze Wasiliewiczu Karpow, zapewniam, historia

wojny, którą pan nazywa „ojczyźnianą", nigdy nie zostanie

napisana. Z bardzo prostej przyczyny — najpierw trzeba zba-

dać zjawisko, a dopiero potem nadawać mu odpowiednią

nazwę. A u pana wszystko na odwrót. Najpierw zostało wy-

myślone określenie, a potem starano się do niego dopasować

fakty. Wielu faktów jednak w żaden sposób nie można łączyć

z pojęciem „wojna ojczyźniana". One po prostu nie wpisują się

w tę nazwę, krzyczą i wyłamują się z tego miana. Ktoś mądry

powiedział: właściwie określić znaczy właściwie zrozumieć.

Proponuję więc nie szermować wzniosłymi terminami.

Właściwą nazwę tej wojnie będzie można nadać tylko wtedy,

gdy zostaną udostępnione archiwa, gdy ciemność się rozjaśni.

Gdy zostanie napisana jej historia. Taka historia, w której

wszystko się zgadza. Której nikt nie będzie wyśmiewał, która

nie będzie cuchnęła kłamstwem.

Jeśli odrzuci się urzędowy patriotyzm, to sytuacja z woj-

ną wygląda dość prosto: dwa pierwsze w świecie kraje so-

cjalistyczne dążyły do panowania nad światem. Były one

podobne do siebie niczym dwa ciężkie buty wojskowe. Tylko

że w jednym bucie koniec noska, jak trzeba, był nieco przechy-

lony w lewo, a w drugim - nieco w prawo.

Co ciekawe, przywódcy obydwu krajów nosili buty z chole-

wami. Może ktoś wymyśli bardziej trafne określenie, jednak

jak na razie, z braku lepszego, proponuję nazwać tę wojnę

Pierwszą Socjalistyczną.

II

Kłamać o wojnie zaczęto od pierwszego dnia. I nie zmie-

nia się to już od przeszło sześćdziesięciu lat. Wieczorem

22 czerwca 1941 roku spiker Jurij Lewitan doniosłym gło-

sem na cały kraj, na cały świat przeczytał do mikrofonu:

176

Page 174: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„Komunikat Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej z dnia

22 czerwca 1941 roku". Pokrótce sens jego był taki: Hurra!

Nacieramy! Niemcy ulegają!

Następnego dnia zabrzmiał kolejny komunikat Naczelnego

Dowództwa. Od 24 czerwca zaczęto przekazywać nie komuni-

katy Naczelnego Dowództwa, tylko doniesienia Radzieckiego

Biura Informacyjnego*. Po jednym dziennie. Sowinformbiuro

wymyślono tylko po to, żeby ludzie nie śmiali się z Naczelne-

go Dowództwa Armii Czerwonej.

Od 29 czerwca do końca wojny podawano po dwa komuni-

katy RBI. Codziennie grzmiały poranne doniesienia, w któ-

rych wysławiano bohaterskie czyny armii. Następnie emito-

wano doniesienie wieczorne, w którym znów... wysławiano

bohaterskie czyny. Często pomiędzy doniesieniami porannym

i wieczornym było jeszcze doniesienie nadzwyczajne. Podczas

niego wysławiano...

Oto jedno z pierwszych doniesień, najskromniejsze z tej

oszałamiającej serii. To samo, które rozległo się 22 czerw-

ca 1941 roku: „Nad ranem 22 czerwca 1941 roku regularne

oddziały wojsk niemieckich zaatakowały nasze jednostki

przygraniczne na odcinku od Morza Bałtyckiego aż po Mo-

rze Czarne. Przez pół dnia były przez nas powstrzymywane.

W drugiej połowie dnia wojska niemieckie starły się z czoło-

wymi grupami wojsk Armii Czerwonej. Po zaciętych walkach

przeciwnik został odrzucony, ponosząc wielkie straty. Tylko

w okolicach Grodna i Krystynopola nieprzyjacielowi udało się

osiągnąć nieznaczne sukcesy taktyczne i zająć miasteczka

Kalwaria, Stojanów i Ciechanowice (pierwsze dwa są odda-

lone o 15 km od granicy, a trzecie o 10 km). Wrogie lotnictwo

atakowało wiele naszych lotnisk i miejscowości, wszędzie jed-

nak napotykało zdecydowany odpór naszych myśliwców oraz

dział przeciwlotniczych, który przyniósł przeciwnikowi zna-

czące straty. Zniszczonych zostało 65 samolotów wroga" (So-

obszczenija Sowietskogo Informbiuro, Moskwa 1944, tom 1,

s. 3). O naszych stratach nie mówiono. Należy domniemywać,

że 22 czerwca 1941 roku Armia Czerwona nie poniosła strat.

* Sowinformbiuro (Sowietskoje Informacjonnoje Biuro).

177

Page 175: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A teraz zastanówmy się, kto wymyślał te tak surowe i tak

prawdziwe doniesienia. Jurij Lewitan jedynie czytał, co mu

przekazywano. On był tylko głosem, ale tego nie wymyślał.

Strumień surowej i gorzkiej prawdy wypływał z głębin Na-

czelnego Dowództwa Armii Czerwonej. A konkretnie? Ze Szta-

bu Generalnego. Wszystkie informacje o własnych wojskach

oraz wojskach przeciwnika, o sukcesach i porażkach, o stanie

wojsk i ich przemieszczeniach, o stratach i wielu innych rze-

czach napływały do Sztabu Generalnego. A tam poddawano

je obróbce, ponieważ Sztab Generalny to mózg armii.

Właśnie ten mózg, po ocenie, wszechstronnej analizie i roz-

ważeniu skomplikowanej sytuacji na koniec pierwszego dnia

wojny radziecko-niemieckiej wystosował pierwszą dawkę praw-

dziwej i obiektywnej informacji.

Do tego trzeba dodać, że szefem Sztabu Generalnego Ro-

botniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej w dniu 22 czerwca 1941

roku był generał armii Żukow. Właśnie on stał się głównym

walczącym o prawdę. Właśnie on odkręcił kurki, z których

szumiąc, popłynęły strumyki i potoki czystej, iskrzącej się

prawdy o bitwach i walkach.

Te zawory już nigdy nie zostały zamknięte.

III

A oto fragment doniesienia z dnia 23 czerwca: „(...) Wszyst-

kie ataki przeciwnika na odcinkach włodzimiersko-wołyń-

skim i brodzkim zostały odparte z wielkimi stratami dla nie-

go. Na odcinku szawelskim i rawo-ruskim nieprzyjaciel, który

z rana wbił się klinem w nasze terytorium, po południu dzięki

kontratakom naszych oddziałów został rozbity i odrzucony za

granicę państwa. Przy tym na odcinku szawelskim ogniem

artyleryjskim zniszczonych zostało ok. 300 czołgów wroga.

W walkach powietrznych i ogniem dział przeciwlotniczych

w ciągu dnia zestrzelonych zostało 51 samolotów przeciwni-

ka; jeden samolot zmuszono do lądowania na lotnisku w rejo-

nie Mińska. W dniach 22 i 23 czerwca nasze wojska wzięły do

niewoli około pięciu tysięcy niemieckich żołnierzy i oficerów.

Według sprawdzonych danych, w dniu 22 czerwca ogółem ze-

178

Page 176: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

strzelonych zostało 76 samolotów przeciwnika, a nie 65, jak

podano w doniesieniu Naczelnego Dowództwa Armii Czerwo-

nej z dnia 22 czerwca 41 r." (Soobszczenija Sowietskogo In-

formbiuro, Moskwa 1944, tom 1, s. 3).

Jak widać, około 300 czołgów zniszczono tylko 23 czerwca

i to tylko na jednym odcinku. A przecież to była dziesiąta

część wszystkich czołgów, które Hitler skierował przeciwko

Związkowi Radzieckiemu. Zresztą tego samego dnia na in-

nych odcinkach nasza bohaterska armia również paliła i miaż-

dżyła niemieckie czołgi. Jeżeli tak będzie dalej, to Hitlerowi

czołgów nie wystarczy nawet na tydzień. Natomiast o naszych

stratach znowu ani słowa. Wszystko idzie jak po maśle.

Co prawda w tym samym doniesieniu z 23 czerwca po

cichu powiedziano, że „po zaciętych walkach przeciwnikowi

udało się odeprzeć nasze oddziały osłaniające i zająć Kolno,

Łomżę i Brześć". Interesujące sformułowanie: nasze oddziały

nie są okrążone ani rozbite, tylko „odparte". Co więcej, „od-

parte" zostały nie siły główne, lecz tylko oddziały osłaniające.

Z takim podtekstem, że niby zaraz nadejdą siły główne i...

Interesujące jest też co innego. W tekście nie ma mowy

o tym, że Niemcy zdobyli Brześć, tylko nieznane wielu Kolno

i Łomżę, no i razem z nimi bramę kraju, Brześć. Tę tenden-

cję utrzymywano też dalej: nasze wojska pozostawiły Pipi-

dówkę, Zaściankówkę... i Smoleńsk; Szarówkę, Nikczemne...

i Kijów.

Natychmiast po paplaninie o pozostawieniu miast idą

informacje o niesamowitych stratach wojsk niemieckich.

A u nas - żadnych strat. A u nas — bezgraniczne bohaterstwo.

U nas — wciąż heroiczne czyny.

Odpowiadają mi, że w pierwszych dniach wojny Żukow

z rozkazu Stalina poleciał na Front Południowo-Zachodni

i nie było go w Moskwie, czyli pierwsze doniesienia Naczelne-

go Dowództwa przygotowywano podczas jego nieobecności.

Po pierwsze. Jak wiadomo, szefem Sztabu Generalnego był

Żukow i to właśnie on odpowiadał za wszystko, co się działo

w Sztabie Generalnym, zarówno podczas swojej obecności,

jak też nieobecności. Inaczej: cóż to za dowódca, jeśli podczas

jego obecności wszystko pięknie działa, ale tylko nos wychyli

179

Page 177: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

za próg, a tu jego podwładni wyczyniają swawole i zachowują

się skandalicznie.

Po drugie. Cały kraj słuchał audycji radiowych, cały kraj

czytał gazety. Nawet będąc poza stolicą, Żukow powinien był

słuchać głosu Moskwy i reagować: podnieść słuchawkę i na-

kazać swoim podwładnym ze Sztabu Generalnego, by prze-

stali kłamać! Należało mówić prawdę albo milczeć! Jednak

szef Sztabu Generalnego, generał armii Żukow w żaden spo-

sób nie reagował na te rewelacje. I proces rozpoczęty za Żu-

kowa ruszył.

Nawołują, abym pisał, opierając się na dokumentach.

Właśnie tak robię. Cytuję najbardziej oficjalne dokumen-

ty. „Doniesienie Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej

z dnia 22 czerwca 1941 roku" - bardziej oficjalnego i poważ-

nego dokumentu nie da się przedstawić. Nie mogę zrozu-

mieć, dlaczego moi szanowni oponenci nie opierają się na tak

wiarygodnym źródle. Dlaczego ta szorstka i twarda prawda

o pierwszych dniach walk nie ma odzwierciedlenia w podej-

ściu naukowym?

IV

Dalej przekonamy się, że 22 czerwca 1941 roku Żukow

jednak przebywał w Moskwie. Wersja o wyjeździe pierwsze-

go dnia wojny na Front Południowo-Zachodni została wymy-

ślona już po fakcie w celu ucieczki od odpowiedzialności za

nieodpowiedzialne, szkodliwe i zdradzieckie działania naj-

wyższego dowództwa państwa i armii w najbardziej drama-

tycznym momencie wojny. Ta wersja nie wytrzymuje żadnej

konfrontacji. Wszystkim, którzy budują pomnik Żukowowi,

stanowczo radzę wykuć na granitowym postumencie pełny

tekst „Doniesienia Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej

z dnia 22 czerwca 1941 roku". Po prostu z szacunku dla praw-

dy historycznej. W tym wypadku nieśmiertelna sława wiel-

kiego dowódcy będzie się pewnie opierała nie na bohaterskich

doniesieniach, które on sam wymyślił, ale na monolitowym

źródłowym fundamencie. To będą laury opierające się na do-

kumencie.

180

Page 178: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I dobrze by było, aby przewodnicy, wskazując konny po-

sąg Jedynego, opowiadali dociekliwym o skutkach publikacji

i przekazania w eter „Doniesienia Naczelnego Dowództwa

Armii Czerwonej z dnia 22 czerwca 1941 roku".

Pierwszym skutkiem było to, że Armia Czerwona w chwi-

li rozpoczęcia wojny straciła zaufanie do swego naczelnego

dowództwa. Żołnierze i dowódcy widzieli na własne oczy, co

się dzieje na froncie, na własnej skórze odczuli mądrość ge-

nialnych strategów, słyszeli natomiast gładkie wypowiedzi

o niebywałych zwycięstwach, o strąconych niemieckich samo-

lotach i spalonych czołgach. Komuniści oszukiwali chłopów,

począwszy od 1917 roku. Z jednej strony „Dekret pokojowy",

z drugiej — „Przekształcimy wojnę imperialistyczną w wojnę

domową!" Z jednej strony — ziemia chłopom! Z drugiej - pro-

drazwiorstka: ziemia twoja, ale wszystko, co na niej urośnie,

zabiorą komisarze. Potem zabrano też ziemię... Chłopa oszu-

kiwano co roku, codziennie. Okłamywano go, mówiąc o uro-

dzaju i o trosce partii. Okłamywano go, mówiąc o wielkich

osiągnięciach i o świetlanym jutrze, które jakoś nie mogło

nadejść. Jego dzieci puchły z głodu, ale dalej okłamywano

go, mówiąc o niesamowitych cierpieniach ludzi pracy w Pary-

żu i Amsterdamie.

Aż tu 22 czerwca nad płonącymi radzieckimi lotniskami,

nad spalonymi wrakami czołgów, nad porzuconymi stertami

amunicji, nad uciekającymi hordami żołnierzy i dowódców

zabrzmiały radosne wieści o nowych zwycięstwach... Zaczę-

ło się masowe oddawanie się w niewolę wyszkolonej Armii

Czerwonej. Żołnierze poddawali się pojedynczo i w grupach.

Plutonami i kampaniami. Setkami, tysiącami. Brygadami,

dywizjami i korpusami. Szkoda tylko, że największy strateg

w swoich Wspomnieniach i refleksjach nie chciał o tym ani

wspominać, ani tego rozważać.

Latem 1941 roku zawodowa Armia Czerwona, licząca

4 miliony żołnierzy, poddała się bez szczególnej walki, dlate-

go że jednym doniesieniem zostało zniszczone zaufanie żoł-

nierza do dowódców, począwszy od plutonowego do narkoma

obrony.

Tymczasem nad krajem rozbrzmiewały radosne wieści.

181

Page 179: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Mieszkańcy byli celowo dezinformowani. Jeżeli przewodni-

czącemu kołchozu (kierownikowi wydziału, sekretarzowi ko-

mitetu rejonowego, naczelnikowi wydziału rejonowego NKWD

itd.) meldują, że sytuacja jest trudna, to on podejmuje sto-

sowną decyzję i nią się kieruje. Natomiast jeśli Moskwa try-

umfująco ogłasza, że wszystko toczy się gładko, przewodni-

czący i cała reszta podejmują inne decyzje i działają inaczej.

Kłamstwa dowodzonego przez Żukowa Sztabu General-

nego na krótko wzbudziły entuzjazm narodu. Właśnie w ten

sposób litr wypitej wódki może wszczepić przekonanie i wiarę

we własne siły i niespotykaną odwagę, podnieść ducha bojo-

wego i wymieść z głowy troski. Tylko czasowo. Tym gorszy

jest kac, kiedy rano głowa pęka, kiedy nagle pojawiają się

wspomnienia o jakichś tam wczorajszych nieprzyjemnych

wydarzeniach.

Oprócz „Doniesienia Naczelnego Dowództwa", które usły-

szał cały świat, tego samego dnia, 22 czerwca, o godzinie

21.15 2a pośrednictwem tajnych kanałów łączności do punk-

tów dowódców pięciu frontów została przekazana utajniona

Dyrektywa nr 3. Informowano w niej dowódców frontów, że

„przeciwnik, uderzywszy z okolic Suwałk na Olitę oraz z re-

jonu Zamościa na kierunek włodzimiersko-wołyński i radzi-

chowski, prowadząc uderzenia wspomagające w kierunku

Tylży, Szawle i Siedlec, Wołkowyska, 2% czerwca, ponosząc

wielkie straty, osiągnął niewielkie sukcesy na wskazanych

odcinkach. Na pozostałych odcinkach granicy państwowej

z Niemcami i na całej granicy z Rumunią ataki przeciwnika

zostały odparte z jego wielkimi stratami (...)" Do tej dyrek-

tywy wrócimy później. Teraz zwróćmy uwagę tylko na to, że

nie ma pod nią podpisu Stalina. Jest jednak podpis Żukowa.

Wielki strategiczny dezinformator okłamywał nie tylko naród

na falach eteru, ale też za pośrednictwem tajnych kanałów

rządowej łączności swoich podwładnych.

Gdyby dowódcom frontów powiedziano prawdę o klęsce

od morza do morza, podejmowaliby inne decyzje. Ale Żukow

ich okłamał. I każdy myślał: to nic, że ja mam problemy, są-

siednie fronty utrzymują granicę. Skoro tak, można się nie

niepokoić o flanki.

182

Page 180: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Niebywałe okrążenie całych radzieckich armii, a nawet

frontów latem 1941 roku było możliwe również dlatego, że

Sztab Generalny świadomie i celowo oszukiwał swoich do-

wódców wysokiej rangi.

Te same szkodliwe dyrektywy Sztabu Generalnego po-

pychały dowódców frontowych do kłamstwa. Skoro wszyscy

odnoszą sukcesy, a ja poniosłem porażkę... to czyż nie lepiej

zaczekać z meldunkiem? Może akurat jutro, kiedy na całym

froncie Niemców pogonią do Berlina, będzie mi lżej. Dowód-

ców frontowych oszukiwano, dlatego nie troszczyli się o od-

wrót wojska. Dlatego zawczasu nie przygotowywali pozafron-

towego zaplecza. Dlatego nie zawracali eszelonow z amunicją

i nie wywozili wszystkiego, co było zgromadzone przy granicy.

Każdy żył w oczekiwaniu na przełomową chwilę, która miała

nastąpić w najbliższych dniach, a może godzinach.

Oszukując dowódców frontów i armii, Sztab Generalny

sam stawał się ofiarą własnego kłamstwa. Bujda się zwielo-

krotniała do niewiarygodnych rozmiarów.

V

Po pięciu miesiącach wojny, 26 listopada 1941 roku, So-

winformbiuro ogłosiło, jak powiedziano, „niepodważalne

dane": „od 22 czerwca do 21 listopada armia niemiecka na

radziecko-niemieckim froncie straciła: 6 milionów zabitych,

rannych i wziętych do niewoli, ponad 15 tysięcy czołgów,

około 13 tysięcy samolotów i do 19 tysięcy dział". Zadziwia-

jące, okazało się nagle, że my również mamy jakieś straty.

Tym razem ogłoszono je otwarcie i bez utajniania: „Zabitych

490 tysięcy, rannych do 1112 tysięcy, zaginionych 520 tysię-

cy. Straty w uzbrojeniu: czołgów - 7900, samolotów - 6400,

dział — 12 900" (Soobszczenija Sowietskogo Informbiuro, Mo-

skwa 1944, tom 1, s. 375).

I tym zwycięskim liczbom po raz kolejny towarzyszyły do-

niesienia o bohaterskich czynach. Lubowano się w nich, de-

lektowano nimi. Na przykład takie: „Pluton sierżanta towa-

rzysza Porosionkowa w ciągu tylko jednej bitwy trzykrotnie

odbył walkę na bagnety. Zabił 150 faszystowskich okupantów.

183

Page 181: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Sam towarzysz Porosionkow podczas walki zakłuł 11 wro-

gich żołnierzy" (tamże, tom 1, s. 412).

„Czerwonoarmista towarzysz Worobiew przedostał się w po-

bliże niemieckiego schronu podziemnego i celnymi strzałami

zlikwidował dwóch wartowników. Wybiegających ze schro-

nu Niemców towarzysz Worobiew obrzucił granatami. W tej

walce dzielny czerwonoarmista zabił 25 faszystowskich żoł-

nierzy" (tamże, s. 419). Sam, rzecz jasna, jest cały i zdrowy.

Przygotowuje się do kolejnych walk, do nowych bohaterskich

czynów.

I jeszcze jeden przykład: „Czerwonoarmijcy kucharze

Czadin i Iwanow zostali otoczeni przez dziesięciu fizylie-

rów. Śmiałkowie podjęli walkę z wrogiem. Towarzysz Cza-

din zakłuł bagnetem 3 żołnierzy, towarzysz Iwanow za-

strzelił oficera, reszta wrogów ratowała się ucieczką" (tamże,

s. 447).

Towarzysz Czadin mistrzowsko władający karabinem z ba-

gnetem rozpruwał niczym prosięta przestraszonych żołnierzy

niemieckich, a tamci, barany, nie pomyśleli, aby puścić serię

z pistoletu maszynowego.

W tych samych klimatach utrzymanych jest sześć tomów.

2384 strony. Masowe bohaterstwo sięgające poza granice wy-

obraźni.

Ale to nie wszystko. Sześć tomów doniesień Sowinform-

biura, które wydano w 1944 roku, to już prawda oczyszczo-

na, ostateczna. To, co wyemitowano w radiu i wydrukowano

w gazetach w 1941 roku, po trzech latach było przefiltrowane

i opublikowane w jeszcze bardziej krystalicznej postaci. Do

1944 roku całkiem zapomniano o tysiącach jeszcze bardziej

bohaterskich czynów i dokonań, którymi od początku wojny

radzieccy generałowie i komisarze zadziwiali świat. Każdy

osobiście może się o tym przekonać. Trzeba tylko przekartko-

wać „Prawdę" i „Krasnuju zwiezdu" z 1941 roku, z 1942 ro-

ku - i napotka się fantastyczne rewelacje. Nasi żołnierze szli

sam na sam na czołgi, siekierami gięli lufy dział, grabiami

powstrzymywali motocyklistów z karabinami maszynowymi,

wyrostki z widłami i kosami więziły plutony fizylierów. Ach,

cóż tam się działo! W 1944 roku najbardziej bohaterskie (czyli

184

Page 182: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

najśmieszniejsze) czyny z pierwszych lat wojny nie trafiły do

wydania sześciotomowego.

Pomału zapominano również o tym, co było publikowa-

ne w 1944 roku. Historię oszlifowano na oślepiający połysk.

I oprócz bohaterskich czynów nie zostało w niej nic. Co praw-

da z setek tysięcy wybrano tylko dziesiątki, jak się wydawało,

najbardziej prawdziwych.

A preludium epopei stała się bohaterska obrona twierdzy

w Brześciu.

VI

Na temat obrony twierdzy brzeskiej napisano tony ksią-

żek, nakręcono filmy fabularne i dokumentalne, twierdza

otrzymała tytuł „twierdza-bohater", na jej terytorium powstał

potężny kompleks upamiętniający tamte wydarzenia. Zlece-

niodawca nie skąpił ani pieniędzy, ani cementu, ani stali.

Postarali się też architekci. W niebo wzniósł się stumetrowy

bagnet, wzdłuż obwodu umieszczono cyklopowe monumenty

bohaterów, na brzegu rzeki Muchawiec umęczony żelbetowy

żołnierz hełmem o niesamowitych wymiarach czerpie wodę...

Monument nosi nazwę Pragnienie. Obrońcom twierdzy za-

brakło nie tylko amunicji, chleba i bandaży, ale też wody. Za

każdy łyk płaciło się wiadrem krwi żołnierskiej. Fragment

ten w filmie Nieśmiertelny garnizon jest szczegółowo przed-

stawiony. Wracają ranni żołnierze z akcji i w podziemnych

szpitalach zostawiają blisko dziesięć manierek wypełnio-

nych wodą. Sanitariuszka: No cóż wy! Przecież mam setki

rannych! Tego nie wystarczy ani żeby ugasić pragnienie ich

wszystkich, ani żeby przemyć rany. Odpowiada jej wtedy do-

wódca wywiadowców: Czy ty wiesz, ilu żołnierzy poległo tam,

przy rzece, żeby móc te manierki napełnić?!

Na bohaterskim czynie obrońców brzeskiej twierdzy wy-

chowano całe pokolenia ludzi radzieckich. Ja też oglądałem

w dzieciństwie Nieśmiertelny garnizon, też bawiłem się w woj-

nę, broniłem fortów i kazamat przed atakującymi wrogami.

Gdy dorastałem, zainteresowanie obroną brzeskiej twierdzy

nie słabło, lecz wręcz wzrastało. Tymczasem wszystko się co-

185

Page 183: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

raz bardziej zaciemniało, a rzeczy niezrozumiałe się zagęsz-

czały.

Zacznijmy jednak od czegoś innego. Co to za tytuł „twier-

dza-bohater"? Matka-bohaterka, to znaczy, że i twierdza musi

być bohaterką. Jak jeszcze inaczej, skoro to rodzaj żeński?

Dobrze, to są pretensje, ale niezbyt istotne w sprawie.

Wróćmy do istoty rzeczy: dlaczego twierdza brzeska została

tak szybko, tak bezsensownie i tak haniebnie pozostawiona

sama sobie, nie zatrzymując przeciwnika, nie zadając mu

znacznych strat? Dlaczego wszystko o obronie twierdzy jest

jasne, ale tylko do momentu, gdy zacznie się wnikać w szcze-

góły? Dlaczego powstaje odwrotna proporcja: im więcej wiesz

o tym bohaterskim fragmencie historii, tym mniej rozumiesz

przebieg wydarzeń?

VII

Agitatorzy komunistyczni wyjaśniali to bardzo prosto:

twierdza przestarzała, z XIX wieku, sił było niewiele, a Niem-

cy mieli zdecydowaną przewagę.

Podważmy to.

Twierdza rzeczywiście została wybudowana w XIX wieku.

Jednak jak wskazywało zarówno wcześniejsze, jak też póź-

niejsze doświadczenie, najbardziej pospolite transzeje potra-

fią być przeszkodą nie do pokonania. Przykładem jest cała

pierwsza wojna światowa. Przed drugą wojną światową wiele

się zmieniło. Jeśli jednak dywizja znajduje się w transzejach,

to niestraszne jej czołgi, lotnictwem czy też artylerią piecho-

ty nie przestraszysz, gdy siedzi w okopach. Przykład - Łuk

Kurski. Podczas drugiej wojny światowej niemiecka artyleria

haubiczna praktycznie niczym się nie różniła od tej z czasów

pierwszej wojny światowej. Za pomocą takiej artylerii piecho-

ty wykurzyć z transzei się nie da. Strzelanie z dział w ogóle

nie jest groźne dla okopanego wojska.

Natomiast jeżeli pomiędzy naszymi transzejami znala-

złyby się jakieś mocne budowle typu: murowany dom z piw-

nicami, studzienki i tunele kanalizacyjne, murowane płoty,

nasypy kolejowe itd., to piechocie całkiem łatwo się bronić.

186

Page 184: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Wszelkie trwałe budowle ułatwiają sytuację broniącym się

i utrudniają zadanie stronie atakującej. Doskonały przy-

kład — ruiny Stalingradu albo ruiny Berlina. Najzwyczajniej-

sze domy mieszkalne, dworce, bloki fabryczne lub więzienne,

nawet gdy są doszczętnie zniszczone, ale umiejętnie i odważ-

nie bronione, stają się przeszkodą nie do pokonania dla prze-

ciwnika. Berlina bronili dzieci i starcy, jednak oni spalili tyle

czołgów z czerwonymi gwiazdami, zabili i poranili tylu żołnie-

rzy i oficerów, że zwycięstwo Armii Czerwonej można śmiało

nazwać pyrrusowym. Teraz wyobraźmy sobie, że w Berlinie

oprócz domów, dworców, więzień i zakładów byłaby jeszcze

twierdza z prawdziwego zdarzenia, mająca setki kazamat,

bastiony i betonowe forty, obfite zapasy amunicji, wyżywie-

nia i reszty. Ile by wówczas kosztował Armię Czerwoną ten

haniebny szturm?

Wyobraźmy też sobie, że na Łuku Kurskim oprócz oko-

pów, które przykrywano zeszłorocznymi łodygami kukury-

dzy i chrustem albo w ogóle niczym nie przykrywano, Armia

Czerwona posiada jeszcze prawdziwą twierdzę z zewnętrz-

nym obwodem obrony wynoszącym 40 kilometrów. Ma też

mocne podziemia, których nie da się dosięgnąć żadną bombą,

żadnym pociskiem, ma grube mury, wały ziemne o dziesięcio-

metrowej wysokości, do których podejścia są osłonięte głębo-

kimi kanałami i rowami. Co powiemy na to: łatwiej byłoby się

bronić, mając okopy i twierdzę, czy mając same okopy?

Doświadczenie mówi samo za siebie. Zimą 1939-1940

roku Armia Czerwona walczyła w Finlandii. Radzieccy do-

wódcy mieli wystarczająco dużo powodów, by się przekonać,

że łatwiej atakować tam, gdzie nie ma żadnych budowli, niż

tam, gdzie są zwyczajne kamienne lub ceglane domy. Każdy

taki dom, nawet gdy go broni niewielki garnizon, może stać

się punktem oporu. I nie jest tak łatwo sobie z nim poradzić.

A w Brześciu nie kamienny dom, nie zniszczony zakład,

lecz twierdza! W dodatku z prawdziwego zdarzenia. We-

wnętrzny trzon twierdzy to cytadela umieszczona na wsypie.

Przed frontem cytadeli dosyć szeroka żeglowna rzeka - Bug.

Od tyłu i po bokach cytadela jest omywana przez wody rze-

ki Muchawiec, która w tym miejscu wpada do Bugu. Apro-

187

Page 185: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pos, rzeka Muchawiec jest również żeglowna. Otóż dookoła

woda. Już to jedno czyni cytadelę niemal niedostępną. Spró-

bujcie się przebić przez głębokie wody, gdy z setek otworów

strzelniczych, zza ścian nie do przebicia walą w was pociski.

A ściany cytadeli w rzeczywistości były nie do przebicia. Cały

obwód wyspy centralnej był otoczony jednolitą, piętrową ce-

glaną budowlą w kształcie koła. Średnica tego koła ma mniej

więcej dwa kilometry. Grubość murów blisko dwa metry. W jed-

nym tylko centralnym budynku w kształcie koła znajdowało

się 500 kazamat, w których można było umieścić 12 tysięcy

żołnierzy wraz z całym wyposażeniem, niezbędnym do dłu-

gotrwałej obrony. Pod kazamatami znajdowała się jeszcze

jedna podziemna kondygnacja, która mogła służyć jako skład

na zapasy oraz schron. Jeszcze niżej, na drugiej podziem-

nej kondygnacji, znajdowały się korytarze prowadzące pod

całą cytadelą, pod rzekami, i umocnienia na sąsiednich wy-

spach. Te przejścia pozwalały na manewrowanie siłami rezer-

wowymi z jakiejkolwiek części twierdzy do dowolnej innej.

Niektóre tunele wybiegały kilka kilometrów poza obszar

twierdzy.

Twierdzę brzeską uważano za arcydzieło sztuki inżynier-

skiej. Niemieccy generałowie nazywali ją „wschodnim Ver-

dun" lub „rosyjską Kartaginą". Podczas budowy twierdzy wy-

korzystywano najbardziej nowoczesne, jak na tamte czasy,

technologie. Technika układania murów twierdzy była taka,

że mury nawet po upływie stuleci od zakończenia budowy

wytrzymywały trafienia praktycznie wszystkich pocisków ar-

tyleryjskich. W murach znajdowały się wąskie otwory strzel-

nicze, które pozwalały na prowadzenie krzyżowego ognia po

wodnej gładzi w dowolnym kierunku. Na zewnętrznej części

cytadeli znajdowały się sponsony z otworami strzelniczymi

dla ostrzału po bokach najbliższych dojść do murów.

Centralna wyspa z trzech stron była osłonięta przez in-

ne wyspy: Graniczną (Zachodnią), Szpitalną (Południową)

i Północną. Na każdej z tych wysp znajdowały się umocnie-

nia, które tworzyły łańcuch mocnych bastionów o wysokoś-

ci do 15 metrów. Pomiędzy bastionami był usypany wał ziem-

ny o łącznej długości ponad sześciu kilometrów i wysokości

188

Page 186: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ponad dziesięciu metrów. Od strony wewnętrznej wałów

i bastionów wykopano magazyny, punkty dowodzenia, schro-

ny, stanowiska zakryte artylerii, które umożliwiały ostrzał

całego terenu przyległego do twierdzy na wielokilometrowej

przestrzeni. Każde z tych dzieł fortyfikacyjnych rozmiarami

przewyższało cytadelę. Każde można było obsadzić kilkoma

tysiącami żołnierzy i zgromadzić wszystko, co niezbędne do

długotrwałej obrony. Podejścia do bastionów i wały były z ko-

lei osłonięte przez odnogi rzek, kanały i szerokie fosy wypeł-

nione wodą. Wszystkie podejścia do bastionów i wałów ziem-

nych były ostro ostrzeliwane krzyżowym ogniem z różnych

kierunków. Wszystkie forty broniły mostów i przykrywały

ogniem dojście do cytadeli, nie pozwalając przeciwnikowi ata-

kować jej bezpośrednio. Żeby dostać się do cytadeli, przeciw-

nik musiał pokonać nie jedną, ale kilka przeszkód wodnych.

Najpierw przez kanały i rowy przedostać się do jednego fortu,

zdobyć go szturmem, a potem forsować główną przeszkodę

wodną, aby wylądować przy cytadeli, pod jej murami, gdzie

nie miał możliwości ukrycia się przed ogniem zaporowym

i krzyżowym prowadzonym ze wszystkich stron.

Ponadto na niektórych odcinkach bastiony i mury były

osłonięte jeszcze jednym rzędem dziesięciometrowych wałów

i głębokich fos wypełnionych wodą. Twierdza brzeska słusznie

była uważana za jedno z najpotężniejszych umocnień fortyfi-

kacyjnych w Europie. Wielu zachodnich znawców fortyfikacji

stawiało ją na pierwszym miejscu.

Twierdza ciągle była modernizowana. Pod koniec XIX

wieku wybudowano wokół niej dziewięć fortów. Każdy z nich

był samodzielną twierdzą z możliwością prowadzenia obrony

okrężnej. Wzniesiono je po to, by nie pozwolić przeciwnikowi

zbliżyć się do twierdzy i ostrzeliwać jej z bliskiej odległości.

Każdy z fortów miał silną artylerię. Każdy z nich był przy-

gotowany do długotrwałej obrony w warunkach pełnego od-

izolowania. Każdy z fortów mógł wspierać ogniem inne forty

i cytadelę, co tworzyło twierdzę pierścieniową lub, jak to po

pierwszej wojnie określano, obóz warowny.

Na początku XX wieku w odległości 6-7 kilometrów od

głównego trzonu twierdzy powstał drugi pierścień obro-

189

Page 187: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ny, składający się z fortów żelbetowych. Ogólny obwód linii

obronnych zwiększył się do 45 kilometrów.

Jak na początek XX wieku twierdza brzeska była na-

prawdę wspaniałym dziełem sztuki fortyfikacyjnej, trud-

nym do zdobycia. Potwierdza to nawet SWE (tom 1, s. 590).

Niemożliwe przecież, żeby pierwszorzędna twierdza, jak na

warunki początku XX wieku, nagle się zestarzała przed 1941

rokiem. Nie zestarzały się przecież forty i reduty Królewca

do roku 1945. A ile krwi żołnierskiej kosztowało zdobycie ich

na rozkaz czerwonych marszałków! Pod koniec drugiej woj-

ny światowej żołnierze Armii Czerwonej musieli sztur-

mować następujące miasta-twierdze: Wrocław, Bydgoszcz,

Budapeszt, Głogów, Grudziądz, Gubin, Kostrzyn, Kraków,

Kielce, Kolberg, Kotbus, Giżycko, Łódź, Malbork, Mławę,

Modlin, Nysę, Szczecinek, Opole, Bałtyjsk, Poznań, Radom,

Racibórz, Rummelsburg, Spałę, Toruń, Chełmno, Chmielnik,

Fordon, Forst, Fiirstenberg, Frankfurt, Piłę, Stolp, Sprem-

berg, Szczecin, Elbląg, Wrocław oraz wiele innych, łącznie

z samym Brześciem. I za każdą twierdzę trzeba było pła-

cić krwią, krwią i jeszcze raz krwią. I niechby któryś

z marszałków radzieckich mógł nazwać którąkolwiek z tych

twierdz „przestarzałą"! A przecież tylko Królewiec i parę in-

nych mogło dorównać brzeskiej twierdzy. Reszta była słabsza

i starsza.

O tym, że twierdza brzeska nie jest przestarzała, dowódz-

two radzieckie przekonało się we wrześniu 1939 roku, podczas

wspólnego radziecko-niemieckiego podziału Polski. Brzeskiej

twierdzy bronił bohaterski polski garnizon, a szturmowali ją

hitlerowcy i stalinowcy pod dowództwem Guderiana i Kriwo-

szejewa. I kiedy będą wam pokazywać ruiny Brześcia, pamię-

tajcie, są to nie tylko ślady szturmu z 1941 roku, ale też ślady

„pochodu wyzwoleńczego" z 1939 roku. Nie tylko niemieckie

pociski uszkodziły mury. Tu też artyleria stalinowska zrobiła

swoje przy ścisłej współpracy z hitlerowską.

W 1944 roku twierdzę brzeską szturmował Rokossowski.

Wtedy już była porządnie zniszczona. Jednak dwudniowy

szturm utopił się w krwi radzieckich żołnierzy, ponieważ na-

wet zniszczona, twierdza brzeska była groźną ostoją.

190

Page 188: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A w 1941 roku niemiecka piechota dotarła do cytadeli ran-

kiem pierwszego dnia wojny.

Powtarzam: każda twierdza, każdy fort, elewator czy

klasztor nadaje się do prowadzenia obrony. Tam, gdzie jest

twierdza, znacznie łatwiej zorganizować obronę. Kolejny

przykład: twierdza Szlisselburg, zwana też Orzeszkiem lub

Noteburgiem. Twierdza ta została założona w XIV wieku,

ostatni raz modernizowano ją na początku XVII wieku. Od

XVIII wieku pełniła funkcję więzienia. Aż tu podczas drugiej

wojny światowej trzeba było jej ponownie bronić. Twierdza-

-więzienie wytrzymała najazd od 8 września 1941 roku do

18 stycznia 1943 roku, ale i tak nie została zdobyta przez woj-

ska niemieckie. Twierdza Szlisselburg nie mogła konkurować

z twierdzą brzeską. To rzeczywiście stara i przestarzała cyta-

dela. Obroniono ją jednak. Co ciekawe, twierdzy Szlisselburg

nikt nie nadał bohaterskiego tytułu. Dlaczego tak wyróżniono

twierdzę brzeską?

Otóż w Brześciu bohaterskimi odznaczeniami trzeba było

zatuszować okrutną hańbę.

Page 189: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 15

Bohaterska hańba

Historia Kraju Rad jest pełna nikczemnych tajemnic

i absurdów, które przy bliższym poznaniu układają się

w potworny, ale prawdziwy obraz.

I

W czerwcu 1941 roku w rejonie Brześcia znajdowała się ta

sama radziecka 4. Armia, która we wrześniu 1939 roku sztur-

mowała twierdzę brzeską, a potem w zwycięskiej paradzie

wraz z dywizjami Guderiana maszerowała ulicami Brześcia.

W czerwcu 1941 roku Guderian znalazł się po tamtej stro-

nie granicy.

W chwili rozpoczęcia wojny w składzie 4. Armii, którą do-

wodził generał-major A. A. Korobkow, znajdowały się: dwa

korpusy (XXVIII strzelecki i XIV zmechanizowany), dwie

dywizje strzeleckie i jedna lotnicza, 62. Rejon Umocniony,

Korbiński Rejon Obrony Przeciwlotniczej, 120. Pułk Haubic

z Odwodu Naczelnego Dowództwa.

Łącznie w składzie 4. Armii było osiem dywizji: cztery

strzeleckie (6., 42., 49., 75.), dwie pancerne (22. i 30.), jedna

zmotoryzowana (205.), jedna lotnicza (10.). Garnizon brze-

skiego rejonu umocnionego ze względu na swe znaczenie miał

siłę dywizji, a jego komendantem był generał-major. Oprócz

192

Page 190: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tego w Brześciu znajdował się 33. okręgowy Pułk Inżynieryj-

ny, szpital wojskowy, liczne oddziały tyłowe oraz magazyny.

Ponadto stacjonowały tam też oddziały NKWD.

Operacyjny szyk 4. Armii to dwa rzuty. W pierwszym: jed-

na dywizja pancerna i cztery strzeleckie; w drugim: dywizja

pancerna i zmotoryzowane. Lotniska 10. Mieszanej Dywizji

Lotniczej były przeniesione w pobliże samej granicy. Niektóre

znajdowały się w odległości 8 kilometrów od słupów granicz-

nych.

Jednak komunistyczni historycy nie dają za wygraną,

uważają, że twierdzę brzeską trzeba było haniebnie porzucić

dlatego, że nie miał kto jej bronić. Oto przykład ich twórczo-

ści: „Lewe skrzydło Frontu Zachodniego znalazło się w trud-

nym położeniu. Na cztery dywizje strzeleckie 4. Armii, prze-

znaczone do obrony granic w rejonie Brześcia, uderzyło dzie-

sięć dywizji prawego skrzydła Grupy Armii Centrum, w tym

też cztery pancerne" (Istorija Wielikoj Otieczestwiennoj wojny

Sowietskogo Sojuza, Moskwa 1961, tom 2, s. 18).

Wydawałoby się, że wróg jest silniejszy: dziesięć wrogich

dywizji, w tym cztery pancerne, przeciwko czterem radziec-

kim dywizjom strzeleckim. Jednak obłudni historycy, opowia-

dając o zdecydowanej przewadze wojsk niemieckich, w tym

konkretnym wypadku „zapomnieli" o radzieckiej 22. Dywi-

zji Pancernej, która stacjonowała w Brześciu, o 62. Rejonie

Umocnionym oraz o samej twierdzy brzeskiej. Ponadto za

„czterema radzieckimi dywizjami strzeleckimi" też nie było

pustki. Z tyłu były: 30. Pancerna i 205. Zmechanizowana na-

leżąca do XIV Korpusu Zmechanizowanego, ciężkie haubice

120. Pułku i Rejon Obrony Przeciwlotniczej wyposażony w ar-

maty kalibru 85 mm, które były w stanie z każdej odległości

przebić ówczesne niemieckie czołgi na wylot.

Podsumowując:

Dziesięć dywizji, w tym cztery pancerne i jedna kawaleryj-

ska - po stronie niemieckiej.

Rejon umocniony, twierdza oraz siedem dywizji, w tym

dwie pancerne i jedna zmotoryzowana (z czołgami) - po stro-

nie radzieckiej.

Generał-pułkownik Ł. M. Sandałów, który w 1941 roku

193

Page 191: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

był pułkownikiem, szefem sztabu 4. Armii, przyznaje:

„Z przedstawionych danych wynika, że armia dysponowała

dużymi siłami. Odcinek osłaniania granicy państwowej przy-

padający na armię nie przekraczał stu pięćdziesięciu kilo-

metrów, z których blisko sześćdziesiąt nie nadawało się na

prowadzenie działań wojennych. Uwzględniając to, można

powiedzieć, że armia zdołałaby stworzyć obronę z wielką kon-

centracją wojska i sprzętu bojowego na jeden kilometr frontu"

(Sandałów, Pierwyje dni wojny, Moskwa 1989, s. 55).

II

Kiedy historycy stwierdzają, że dziesięć niemieckich dywi-

zji działało przeciwko radzieckiej 4. Armii w rejonie Brześcia,

zapominają o istotnej rzeczy. Niemieckie dywizje pancerne

nie mogły sforsować Bugu w pierwszym rzucie. W armii nie-

mieckiej w ogóle nie było pływających czołgów. Natomiast

czołgów, które mogły sforsować przeszkody wodne, jadąc po

dnie, w armii niemieckiej było zaledwie 168. Po przejściu na

drugi brzeg czołg należało rozhermetyzować. Czynność ta

zajmowała pół godziny, a czołgi w tym czasie były całkiem

bezbronne. W większości były to Pz Kpfw III Aufs. f. Uzbroje-

nie: działo kal. 37 mm. Natomiast najbardziej „przestarzały"

czołg radziecki T-26 był wyposażony w działo kal. 45 mm. Ich

czołgi stoją bezbronne na brzegu, a nasze czołgi nie muszą

pchać się do wody — tylko ładować i strzelać!

Forsowanie przeszkody wodnej, tym bardziej żeglownej

rzeki, jest zawsze piekielnie niewygodne dla strony atakują-

cej. Natomiast stronie broniącej się daje to dodatkową, znacz-

ną przewagę.

Niemieckie dywizje pancerne, jak zresztą i piechoty, miały

ogromne, mocno rozrośnięte tyły. Za każdą kolumną czołgów

podążały jeszcze dłuższe kolumny ciężarówek nieprzystoso-

wanych do pokonywania przeszkód terenowych. I choć część

czołgów mogła się przeprawić przez rzekę, jadąc po dnie, jed-

nak większości czołgów, samochodom i transportowi konne-

mu potrzebne były mosty.

Na Bugu, na odcinku kontrolowanym przez 4. Armię,

194

Page 192: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

znajdowały się dwa mosty kolejowe (Brześć i Siemiatycze)

i cztery samochodowe (Drohiczyn, Kodeń, Domaczewo, Wło-

dawa). „Mosty te znajdowały się pod ochroną 89. (brzeskiego)

Oddziału Granicznego, który (...) nie otrzymał żadnych roz-

kazów dotyczących przygotowania tych mostów do wysadze-

nia. W rezultacie w pierwszym dniu wojny przeciwnik zdobył

wszystkie przeprawy i mosty w stanie nienaruszonym" (San-

dałów, Pierwyje dni wojny, s. 47).

Nawet jeżeli na brzeskim odcinku Niemcy mieli jakąś

przewagę, to trzeba też pamiętać, że bez mostów nie mogła

być ona wykorzystana. Przeprawienie się samej tylko piecho-

ty niemieckiej, bez czołgów, artylerii, sztabów, pododdziałów

tyłowych i całej reszty, pod ogniem twierdzy brzeskiej, rejonu

umocnionego, czterech dywizji strzeleckich i jednej pancer-

nej oznaczałoby katastrofę dla niemieckich wojsk. Sumienny

historyk powinien doszukiwać się przyczyny rozbicia radziec-

kich wojsk w rejonie Brześcia nie w tym, że strona niemiecka

miała przewagę liczebną, tylko w tym, że Armia Czerwona

nie wysadziła mostów na Bugu.

III

22 czerwca 1941 roku o godzinie 4.10 rozpoczął się ostrzał

Brześcia i twierdzy brzeskiej. W przygotowaniu artyleryjskim

uczestniczyła artyleria 45. Dywizji Piechoty oraz XII Korpu-

su. Ponadto ogień prowadziło dziewięć lekkich i trzy ciężkie

baterie artyleryjskie, bateria dział wielkokalibrowych i trzy

dywizjony moździerzy (R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj,

Mińsk 2002, s. 227). Siły były owszem, ogromne, ale przecież

wojska radzieckie w Brześciu miały czym odpowiedzieć.

Znajdował się tam sztab XVIII Korpusu Strzeleckiego

4. Armii. W jego skład wchodziły: dwie dywizje strzeleckie

(6. i 42.), dwa korpuśne pułki artylerii (447. i 445.), dywizjon

artylerii przeciwlotniczej, eskadra zwiadowcza i inne jed-

nostki. Każdy korpuśny pułk artylerii miał po 36 haubic oraz

haubicoarmat kalibru 156 mm. 447. Pułk Artylerii znajdował

się w Brześciu, w północnym miasteczku wojskowym. 455.

Pułk stacjonował na okręgowym poligonie wojskowym pięć

195

Page 193: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kilometrów na południe od Brześcia. W dwóch pułkach było

18 baterii ciężkich dział. Korpuśne pułki artyleryjskie to jed-

nostki kontrbateryjne. Ich podstawowym zadaniem jest wal-

ka z artylerią wroga. Te dwa pułki w zupełności wystarczyły,

żeby zdławić ogień niemieckich moździerzy i haubic. Po tym

twierdzy brzeskiej już nic nie mogło grozić. Z moździerzami

piechoty oraz lekkimi haubicami nie da się zdobyć twierdzy.

Czołgów też się nie bała.

W Brześciu znajdowały się też sztaby 6. i 42. dywizji strze-

leckich. Każda taka dywizja to pięć pułków (trzy strzeleckie

i dwa artyleryjskie - armatni i haubiczny), dwa dywizjony

(przeciwpancerny i przeciwlotniczy) oraz pięć batalionów

(zwiadowczy, saperski, łącznościowy, transportowy i medycz-

no-sanitarny).

Ponadto w Brześciu znajdował się sztab 22. Dywizji Pan-

cernej XIV Korpusu Zmechanizowanego. W skład dywizji

wchodziły cztery pułki (dwa pancerne, artyleryjski, zmecha-

nizowany) i siedem samodzielnych batalionów piechoty i dy-

wizjonów artylerii.

Otóż w mieście, w twierdzy i w okolicy znajdowało się

siedem pułków artylerii — dwa korpuśne i pięć dywizyjnych.

Ponadto dywizjony artylerii przeciwpancernej, trzynaście ba-

terii artylerii pułkowej i przeciwpancernej, 372 moździerze

pułkowe, batalionowe i kompanijne.

Najprościej rzecz ujmując - artylerii nawet więcej niż trze-

ba. Zresztą amunicji też. Na przykład 6. Dywizja Strzelecka,

która znajdowała się w twierdzy brzeskiej, miała półtorakrot-

nie większe zapasy amunicji, niż to jest wymagane. Miała też

34 wagony amunicji ponad stan. Takimi samymi zapasami

amunicji dysponowała również 42. Dywizja Strzelecka, a po-

nadto jeszcze dodatkowymi 9 wagonami (Sandałów, Pierwyje

dni wojny, s. 47).

W Brześciu znajdowało się dowództwo 62. Rejonu Umoc-

nionego. W jego skład wchodziło m.in. pięć batalionów artyle-

rii fortecznej po 1500 osób w każdym (tamże, s. 55).

Jednak to nie wszystko. Nieco bardziej na północ znajdo-

wała się 49. Dywizja Strzelecka, na południe — 75. W każ-

dej z nich było po pięć pułków, w tym po dwa artyleryjskie.

196

Page 194: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Może dywizje nie były w pełnym składzie? Nie, to nie tak.

„Dywizje strzeleckie znajdujące się w strefie przygranicz-

nej były niemal całkowicie skompletowane i miały wyma-

gane uzbrojenie" (R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj, s. 30).

„Do czerwca 1941 roku zgrupowania i jednostki wchodzące

w skład 4. Armii były w gruncie rzeczy skompletowane pod

względem osobowym i sprzętu bojowego w ramach przewi-

dzianego stanu" (Sandałów, Pierwyje dni wojny, s. 55).

Oto wspomniane stany: w każdej dywizji strzeleckiej 14483

żołnierzy i oficerów, 16 czołgów pływających, 13 samochodów

pancernych, 78 dział i haubic - kaliber 76-152 mm, 12 moź-

dzierzy - kaliber 37 mm-76 mm, 54 działa przeciwpancer-

ne - kaliber 45 mm, 150 moździerzy - kaliber 50 mm —

120 mm, 392 ręczne karabiny maszynowe i 166 ciężkich ka-

rabinów maszynowych, 558 samochodów, 99 ciągników, 3039

koni.

Oprócz jednostek i pododdziałów Armii Czerwonej w twier-

dzy brzeskiej znajdował się przygraniczny oddział NKWD

i 132. Batalion Konwojowy NKWD. Oddział graniczny ma

stan równy pułkowi strzeleckiemu, czyli 2500-3000 osób.

Średnio każdy z pięciu oddziałów, które w 1941 roku znaj-

dowały się na granicy państwowej Białorusi, był uzbrojony

w 1300 karabinków, 500 ręcznych pistoletów maszynowych,

80 ręcznych i 40 ciężkich karabinów maszynowych (R. S. Iri-

narchow, Zapadnyj osobyj, s. 111).

„Jednym słowem, w Brześciu zgromadziła się potężna ilość

wojska" (Sandałów, Na moskowskom naprawlenii, Moskwa

1970, s. 58).

Jeżeli jednak komuś nadal majaczy się niemiecka prze-

waga w rejonie Brześcia, to przypomnę, że wiosną 1941 roku

na tyły 4. Armii przywieziono 480 haubicoarmat kalibru 152

mm typu ML-20 („WIŻ" 1971, nr 7, s. 19). ML-20 ważyła

7270 kg. Maksymalny zasięg ognia 17400 metrów. Masa po-

cisku - 43,6 kg. 480 takich dział to 120 baterii. Niczego

porównywalnego, ani pod względem jakości, ani ilości, po

stronie niemieckiej nie było.

Do każdego z nich przygotowano po dziesięć jednostek

ogniowych. Jedna taka jednostka to 60 pocisków i 60 ła-

197

Page 195: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dunków miotających. Ogólną liczbę pocisków i ładunków ła-

two obliczyć. 60 pocisków i 60 ładunków razy 10, a potem

razy 480.

Tylko te 480 haubicoarmat wystarczyłoby do rozbicia na-

tarcia przeciwnika w puch. Tym bardziej że po tamtej stronie

nie było ani twierdzy, ani rejonu umocnionego.

IV

I oto, bez względu na taką liczbę zgromadzonego wojska

radzieckiego (i masowe, jak nam się opowiadało, bohater-

stwo), w pierwszych godzinach rozegrały się dosyć interesu-

jące wydarzenia. „Przed godziną 7 jednostki 45. i 34. dywizji

piechoty XII Korpusu zajęły Brześć" (Sandałów, Pierwyje dni

wojny, s. 84).

U nich dwie dywizje piechoty, a u nas w Brześciu dwie

dywizje strzeleckie i jedna pancerna.

U nich w dywizjach po jednym pułku artyleryjskim, a u nas

w dywizjach strzeleckich po dwa pułki artyleryjskie, do tego

jeszcze jeden artyleryjski pułk w dywizji pancernej.

U nich haubice z czasów pierwszej wojny światowej, tylko

lekko zmodernizowane. W dywizjach radzieckich najnowo-

cześniejsze działa, którym wówczas nie mógł dorównać nikt

w świecie.

Im ciężko, bo oni atakują. Nam lżej, bo się bronimy.

Im trzykrotnie ciężej, bo muszą jeszcze sforsować poważną

przeszkodę wodną - Bug. Dla nich rzeka to przeszkoda trud-

na do pokonania, dla nas zaś - wygodna linia obronna.

Pierwsza fala atakujących nie ma ze sobą ciężkiej broni

i zapasy amunicji też nie mogą być duże. Natomiast nasze

wojska mają ciężkie uzbrojenie oraz niewyczerpane zapasy

amunicji. Brześć i twierdza brzeska są wypełnione po brze-

gi magazynami dla pułków, dywizji, korpusów, armii i okrę-

gów.

U nich w dywizjach piechoty nie ma żadnego czołgu, a u nas

w strzeleckich są. Ponadto mamy całą dywizję pancerną! Oto,

jak można się zabawić! Miażdżyć czołgami bezbronną pie-

chotę!

198

Page 196: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Ale gdzie jest ta 22. Dywizja Pancerna XIV Korpusu Zme-

chanizowanego 4. Armii Frontu Zachodniego?

V

Palące pytanie: jak radziecka dywizja pancerna mogła do-

puścić do sforsowania Bugu przez niemiecką piechotę?

Odpowiada generał-pułkownik Ł. M. Sandałów: „Podczas

przygotowania artyleryjskiego niemiecka 34. Dywizja Piecho-

ty wyrządziła wielkie szkody naszej 22. Dywizji Pancernej,

która znajdowała się w południowym miasteczku wojskowym

Brześcia w odległości 2,5—3,5 kilometra od granicy państwo-

wej. Miasteczko to znajdowało się na otwartej przestrzeni,

doskonale widocznej od strony przeciwnika (...) Zginęło i zo-

stało rannych wielu żołnierzy (...) Sprzyjało temu skoncen-

trowanie jednostek dywizji (...) Dywizja straciła też większą

część czołgów, artylerii i samochodów, ponad połowę cystern

samochodowych, warsztatów i kuchni. Pod ogniem nieprzyja-

ciela zapaliły się, a potem wybuchły magazyny amunicji ar-

tyleryjskiej oraz paliwa i smarów (...) Znaczna część artylerii

dywizyjnej została zniszczona przez ogień nieprzyjaciela lub

z braku środków transportu nie ruszyła do akcji" (Sandałów,

Pierwyje dni wojny, s. 76-77). „Niefortunne rozlokowanie

22. Dywizji Pancernej i bezmyślnie zaplanowane rozwinię-

cie dywizji w rejon Żabinki spowodowały ogromne straty

w ludziach oraz zniszczenie wielkiej liczby sprzętu bojowego

i zapasów dywizji" (tamże, s. 35).

Książka generała-pułkownika została wydana w wersji od-

tajnionej w roku 1989. Ale napisał ją w roku 1961. W tamtych

czasach nie mógł powiedzieć całej prawdy. Prawda została

ujawniona dopiero teraz. 22. Dywizja Pancerna znajdowała

się nie, jak się mówi, 2,5—3,5 kilometra od granicy, lecz „bez-

pośrednio przy granicy" (R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj,

s. 52).

O bohaterstwie obrońców twierdzy brzeskiej powiedzia-

no wiele, nazbyt wiele. My natomiast mówimy o strasznej

hańbie tak zwanej obrony twierdzy brzeskiej. Gdzie i kiedy

zdarzyło się coś podobnego, żeby dywizja piechoty rozbiła

199

Page 197: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w drobny mak dywizję pancerną? I to jeszcze w sytuacji, gdy

dywizja pancerna znajdowała się w bardzo dogodnej pozycji —

przed jej frontem była żeglowna rzeka.

Nasuwa się uzasadnione pytanie: dlaczego dywizja pan-

cerna znalazła się tak blisko granicy i jaki sens miało to, by

tam stacjonowała? Na te pytania komunistyczni agitatorzy

jednak wymyślili odpowiedź: dywizja pancerna (jak i cała

reszta) znajdowała się przy samej granicy w jednym celu -

aby odeprzeć atak przeciwnika.

To odpowiedź dla głupców. Człowiek normalny zapyta:

skoro zadaniem dywizji było odparcie ataku, to dlaczego

go nie odparła? I czy to w ogóle było możliwe? 22. Dywizja

Pancerna znajdowała się w takim położeniu, w którym nie-

możliwe są żadne kontrdziałania, nawet teoretycznie. Cały

sprzęt bojowy dywizji znajduje się na otwartym terenie przy

granicy. Przeciwnik widzi gigantyczne skupienie czołgów, ar-

tylerii, samochodów, magazynów i całej reszty. Wystarczy, że

zacznie niespodziewany ostrzał nawet z lekkich moździerzy

i żaden czołgista nie przedostanie się do swego czołgu. Albo

można po prostu wszystko załatwić cekaemami. Właśnie to

uczynił dowódca niemieckiej 34. Dywizji Piechoty. Intensyw-

nym ogniem z karabinów maszynowych, moździerzy i haubic

rozbił 22. Dywizję Pancerną. Co więcej, niemiecka dywizja

piechoty nie tylko zmiotła z powierzchni ziemi radziecką dy-

wizję pancerną, ale zajęło jej to... trzy godziny.

VI

Protestują: na miasto, twierdzę oraz ogromne skupiska

wojska zostało skierowane nie tylko potężne uderzenie arty-

leryjskie, ale też lotnicze. To prawda. Jednak i w tym wypad-

ku było czym się bronić. Wszystkie radzieckie pułki: strze-

lecki, pancerny i zmechanizowany miały do dyspozycji kom-

panię karabinów przeciwlotniczych. Większość czołgów 22.

Dywizji Pancernej miała na wieżach zamontowane karabiny

maszynowe do obrony przed samolotami. Każda z pięciu dy-

wizji pierwszego rzutu 4. Armii miała własny dywizjon arty-

lerii przeciwlotniczej. Oprócz tego dowódca XXVIII Korpusu

200

Page 198: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Strzeleckiego dysponował jeszcze jednym dywizjonem prze-

ciwlotniczym. W dodatku Brześć i okolice osłaniał Kobryński

Rejon Obrony Przeciwlotniczej (XI Batalion Artylerii Prze-

ciwlotniczej, batalion obserwacji powietrznej, powiadomienia

i łączności oraz 6 dywizjonów artylerii przeciwlotniczej: 69.,

202., 218., 296., 298., 301.).

Ponadto 10. Mieszana Dywizja Lotnicza z 241 samolota-

mi \»jw*y m\, -w tym 1SS «\yślv««yw. Oprótz niej „do dzAai&ń

na odcinku Barafiowicze-Brześć mogły być zaangażowane

dywizje: jedna bombowa (około 180 średnich bombowców)

i pół myśliwskiej (około setki myśliwców), będące w dyspozy-

cji okręgu" (Sandałów, Pierwyje dni wojny, s. 55).

Jednak uderzenie niemieckiego lotnictwa okazało się dru-

zgocące.

Tymczasem cuda działy się dalej: „Przed godziną 9 rano

twierdza została całkowicie otoczona" (R. S. Irinarchow, Za-

padnyj osobyj, s. 228).

Jak mogło do tego dojść! Przecież minęło dopiero pięć go-

dzin wojny, a już miasto zostało zdobyte i potężna twierdza

otoczona. A co z dwoma pierścieniami fortów dookoła cyta-

deli? A dwie dywizje strzeleckie i jedna pancerna w samej

twierdzy? Co one robiły?

„Oddziały 45. Dywizji Piechoty sforsowały Bug i wdarły

się na wyspy Zachodnią i Południową. Broniły ich niewielkie

grupy wojsk granicznych NKWD (...) Tłumy fizylierów wy-

pełniły obydwie wyspy" (tamże).

„24 czerwca utworzono sztab obrony twierdzy i wspólne

dowództwo na czele z "komunistą kapitanem 1. N. Zubacze-

wem i komisarzem pułkowym E. M. Fominem" (SWE, tom 1,

s. 590). Komisarza mianowano, by podkreślić kierowniczą

rolę partii komunistycznej.

W tym celu wspomniano też partyjnego kapitana Zubacze-

wa. Te sztuczki jednak nie mogą przesłonić głównej sprawy:

obroną pierwszorzędnej, jednej z najmocniejszych twierdz

w Europie, której wewnętrzny obwód obrony wynosił 45 ki-

lometrów, dowodził kapitan, a jej sztab powołano dopiero

w trzecim dniu wojny.

Jak to rozumieć? Twierdza była pod ostrzałem artyleryj-

201

Page 199: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

skini od pierwszych chwil wojny. Od tego zresztą zaczęła się

wojna. Dlaczego sztab obrony został powołany dopiero trze-

ciego dnia? A przed wojną o czym myślano? I dlaczego obroną

twierdzy dowodzi kapitan? Gdzie są dowódcy i sztaby dwóch

dywizji strzeleckich i jednej pancernej? Gdzie się podział ko-

mendant rejonu umocnionego? A dowódcy i sztaby sześciu

pułków strzeleckich, czterech artyleryjskich, dwóch pancer-

nych, jednego zmechanizowanego i jednego inżynieryjno-sa-

perskiego? Co robią dowódca i sztab oddziałów granicznych?

Gdzie są dowódcy i sztaby 46 batalionów i 19 dywizjonów ar-

tyleryjskich?

6. i 42. dywizje strzeleckie to XXVIII Korpus Strzelecki.

Obroną powinien był dowodzić dowódca korpusu. Gdzie on

był? I co robił jego sztab?

22 czerwca 1941 roku w Brześciu przebywali:

- generał-major W. S. Popów - dowódca XXVIII Korpusu

Strzeleckiego;

- komisarz dywizjonowy F. I. Szłykow — członek rady wo-

jennej 4. Armii;

- generał-major M. I. Puzyriew — komendant 62. Rejonu

Umocnionego;

- generał-major artylerii M. P. Dmitrijew — dowódca arty-

lerii 4. Armii;

- generał-major I. S. Łazarienko - dowódca 42. Dywizji

Strzeleckiej;

- generał-major wojsk pancernych W. P. Puganow - do-

wódca 22. Dywizji Pancernej.

Przebywali tam również pułkownicy, którzy pełnili funk-

cje generalskie:

- P. S. Sieriegin - zastępca dowódcy XXVIII Korpusu

Strzeleckiego;

- G. S. Łukin - dowódca sztabu XXVIII Korpusu Strze-

leckiego;

- M. A. Popsuj-Szapko - dowódca 6. Dywizji Strzeleckiej

Orłowskiej, odznaczonej Orderem Czerwonego Sztandaru.

Oto bohaterski epizod: obroną miasta Brześcia nikt nie do-

wodził, a obroną twierdzy brzeskiej kierował kapitan. Jednak

jak podaje encyklopedia, „Scentralizowane dowodzenie zosta-

202

Page 200: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ło niebawem złamane" (SWE, tom 1, s. 590). Innymi słowy,

obroną twierdzy brzeskiej też nikt nie kierował.

Oprowadzając was po zakamarkach bohaterskiej twier-

dzy, przewodnicy nie opowiedzą o bałaganie, który tu pano-

wał. Opowiedzą wam o bohaterskich czynach.

VII

Teraz otwórzmy książkę Żukowa, wielkiego dowódcy

wszech czasów i narodów. Brześć to brama kraju. O bitwach

w rejonie Brześcia w każdym wydaniu Żukowa napisano...

13 linijek. O czym? O zdecydowanej niemieckiej przewadze

i o niesamowitym bohaterstwie wojsk radzieckich. Żukow

zmuszony jest przyznać, że oprócz dwóch radzieckich dywizji

strzeleckich w rejonie Brześcia i dwóch dywizji strzeleckich

w samym Brześciu w mieście znajdowała się tylko 22. Dy-

wizja Pancerna. Ale o tym, w jaki sposób się tam znalazła

i jak została rozbita przez niemiecką dywizję piechoty, Żukow

zapomniał opowiedzieć.

W tym rejonie (jeśli wierzyć Żukowowi) przeciwnik miał

5-6-krotną przewagę liczebną. Deklarację tę dobrze by było

podeprzeć jakimiś liczbami, ale wielki dowódca nie wdaje się

w szczegóły. Opowiada o bohaterstwie: „Wrogom nie udało

się jednak przełamać oporu obrońców twierdzy brzeskiej.

Osaczeni bohaterowie godnie odparli atak. Dla Niemców

twierdza brzeska okazała się zupełnym zaskoczeniem. Pan-

cerna grupa Guderiana oraz niemiecka 4. Armia zmuszone

były ominąć miasto" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969,

s. 266).

W tym miejscu wielki dowódca leciutko skłamał. Dywizje

niemieckie nie ominęły Brześcia, lecz go zdobyły. Każdy in-

formator historyczny poda oficjalną datę: Armia Czerwona

porzuciła Brześć 22 czerwca 1941 roku. Natomiast uczestnicy

wydarzeń nie mniej oficjalnie uściślają: o godzinie 7 rano. Po-

nadto i ta data, i ta godzina są potwierdzone w dokumentach.

22 czerwca o godzinie 11.55 sztab 4. Armii skierował do szta-

bu Frontu Zachodniego i Sztabu Generalnego „Doniesienie

bojowe nr 5", w którym zameldował: „22 czerwca przed godzi-

203

Page 201: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ną 7.00 6. Dywizja Strzelecka, walcząc, zmuszona była oddać

Brześć" („WIŻ" 1989, nr 5).

Jeżeli nie wierzymy temu dokumentowi, uwierzmy sa-

memu Zukowowi. Dowodzony przez niego Sztab Generalny

w „Doniesieniu Głównego Dowództwa Armii Czerwonej z dnia

22 czerwca 1941 roku" oficjalnie na cały świat ogłosił, że

Brześć został zdobyty. Dopiero co czytaliśmy o tym w po-

przednim rozdziale: „Po zaciętych walkach przeciwnikowi

udało się pokonać nasze oddziały osłonowe i zająć Kolno,

Łomżę i Brześć".

Niezłe... oddziały osłonowe.

Jednak ćwierć wieku później Żukow nagle się opamiętał

i ogłosił, że „osaczeni bohaterowie godnie odparli atak", że

Niemcy połamali sobie na Brześciu zęby, rzekomo nie potra-

fili go zdobyć i byli zmuszeni go ominąć.

Żukow nie fałszuje jednak historii przez cały czas. Niekie-

dy mówi też prawdę: „Dla Niemców twierdza brzeska okazała

się zupełnym zaskoczeniem". Złote słowa. Święta prawda.

W rejonie Brześcia znajdowało się sześć mostów na Bu-

gu, w tym dwa kolejowe. I wszystkie trafiły w ręce Niemców

w stanie nienaruszonym. To rzeczywiście było niespodzianką

dla armii niemieckiej. Artyleria radziecka, bez względu na

swoją przewagę, w pierwszych godzinach wojny nie prowa-

dziła ognia, ponieważ wykonywała rozkaz Żukowa: nie dać

się sprowokować. Właśnie to było dla Niemców całkowitym

zaskoczeniem.

Radziecka dywizja pancerna znajdowała się przy samej

granicy. Niemiecka dywizja piechoty rozbiła ją w kilka go-

dzin. Tego Niemcy się nie spodziewali.

Radzieckie lotniska znajdowały się przy samej granicy

i były po brzegi wypełnione samolotami. Lotnicy jednak otrzy-

mali rozkaz nie strzelać, tylko manewrami zmuszać samoloty

przeciwnika do lądowania. To dla niemieckich lotników rów-

nież było zaskoczeniem. Na takie zachowanie oni też odpo-

wiadali unikaniem...

W nieosłoniętym Brześciu przy samej granicy znalazł się

sztab radzieckiego korpusu, sztab rejonu umocnionego, szta-

by dwóch dywizji strzeleckich i jednej dywizji pancernej. I to

204

Page 202: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wszystko zostało unicestwione jednym uderzeniem. W rejonie

Brześcia od pierwszych chwil nikt nie dowodził wojskiem. To

też dla Niemców było całkowitym zaskoczeniem.

Po trzech dniach szybkiego posuwania się naprzód, które-

mu faktycznie nikt nie przeszkadzał, na poligonie okręgowym

w rejonie Baranowicz wojska niemieckie zdobyły 480 nowiut-

kich, prosto z taśmy, haubicoarmat typu ML-20 kalibru 152

mm i po dziesięć jednostek ognia do każdego z dział. Działa

te sprowadzono na poligon jeszcze w maju, w celu stworzenia

nowych artyleryjskich pułków Odwodu Naczelnego Dowódz-

twa, jednak obsługa jeszcze nie dotarła. To był prawdziwy

skarb. Dla niemieckich artylerzystów całkowite zaskoczenie.

Radzieckie działa były wykorzystywane przez wojska nie-

mieckie na frontach do ostatniego dnia wojny.

I oto szef Sztabu Generalnego Żukow zrzuca całą odpo-

wiedzialność za ten skandal na dowódcę 4- Armii generała-

-majora Korobkowa.

Jakby KOTobkw«, a nie Ż\ikww, c>k"ceś\a\ miejsca stacjono-

wania dywizji i ich sztabów.

Jakby Korobkow wybierał miejsca budowy nowych lotnisk.

Jakby Korobkow miał prawo w czasie pokoju przesuwać

dywizje pancerne w kierunku granicy, narażając je na bezpo-

średni atak i zniszczenie.

Jakby Korobkow, a nie Żukow, przesunął w rejon przy-

graniczny setki ciężkich dział w celu formowania nowych

artyleryjskich pułków Odwodu Naczelnego Dowództwa, nie

troszcząc się jednak, by zapewnić im obsługę i transport.

Jakby Korobkow, a nie Żukow, powinien przed rządem

ostro postawić kwestię wcześniejszego zniszczenia niepo-

trzebnych podczas wojny obronnej mostów na rzekach gra-

nicznych.

Jakby Korobkow, a nie Żukow, podpisywał dyrektywy:

„Nie prowadzić żadnych innych działań bez specjalnego roz-

kazu".

Jakby Korobkow, a nie Żukow, oddawał pod sąd wojskowy

wszystkich, którzy łamali żelazne rozkazy nieulegania pro-

wokacjom, nieodpowiadania ogniem, jedynie... akrobacjami

powietrznymi.

205

Page 203: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 16

Kto i w jaki sposób przygotowywał obronę Brześcia?

Podstawową wadą planów okręgowego i armijnego by-

ła ich nierealność.

Ł. M. SANDAŁÓW,

Pierwyje dni wojny, Moskwa 1989, s. 31.

I

Prowadzą turystów przez twierdzę brzeską: popatrzcie

w lewo, popatrzcie w prawo, oto cytadela, oto wyspa Granicz-

na, a oto Szpitalna...

Wszystko jasne, wszystko zrozumiałe. Jednak coś...

Na wyspie Granicznej w terespolskiej reducie brzeskiej na

zachodnim brzegu Bugu znajdował się 132. Samodzielny Ba-

talion wojsk NKWD. W muzeum obrony twierdzy opowiedzą

wam o specyfice tegoż batalionu. Był to batalion konwojowy.

Fakt ten potwierdza też Wielikaja Otieczestwiennaja Wojna.

Encykłopiedia, Moskwa 1985, s. 590. Odległość od koszar

tego batalionu do granicy państwowej wynosiła kilkadziesiąt

kroków.

Niczego tu nie rozumiem. Niech mi ktoś wyjaśni, po co

najbliżej granicy umieszczono strażników więziennych? Jeże-

li przygotowywali się do niespodziewanego, niszczycielskiego

ataku na Niemcy, no to wiadomo. W wypadku zaatakowa-

nia Niemiec przez Armię Czerwoną w tym miejscu zostałby

206

Page 204: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

utworzony punkt przesiewowo-przerzutowy dla jeńców oraz

klasowo obcego elementu. Rowy twierdzy, kazamaty i bastio-

ny to wzniesienia podobne konstrukcją i duchem do więzień.

Od wieków twierdze wykorzystywano jako więzienia. Tak

na przykład wybudowana za Piotra Wielkiego twierdza pie-

tropawłowska w Petersburgu jeszcze za jego rządów zaczęła

pełnić funkcję więzienia. Jednak żadnych bohaterskich, bojo-

wych dokonań w jej historii nie odnotowano.

Twierdza brzeska w sam raz nadawała się na punkt prze-

siewowo-przerzutowy. Nie byłoby też problemu z transpor-

tem jeńców z miasta. Brześć — brama Związku Radzieckiego.

Stąd potężna magistrala prowadzi wprost do Moskwy, a ta to

największy transportowy węzeł kolejowy świata. Z Brześcia

do Moskwy, a dalej dokądkolwiek, można wozić w wagonach

bydlęcych sto tysięcy wrogów, a nawet milion. Obok prze-

syłowego łagru Brześć można było utworzyć podobozy. Dwa

pierścienie fortów wokół twierdzy nadawałyby się doskona-

le. Mury są tam grube, nie do przebicia. Niech wrzeszczą

w celach tortur, i tak nikt nie usłyszy. Tu też można zorga-

nizować miejsca rozstrzeliwań. Urocze Borki i Wiedźmy Lisie

położone na południe od Brześcia były po prostu stworzone do

tych celów. Wrogów można też oczywiście rozstrzeliwać nie-

co dalej od granicy. Apropos, jeśli tą magistralą pojechałoby

się nieco dalej na wschód, to właśnie tam znaleźlibyśmy „naj-

słynniejsze" (ze znanych) miejsca rozstrzeliwania w Związku

Radzieckim: Kuropatwy pod Mińskiem, Katyń pod Smoleń-

skiem.

Skoro jednak nie przygotowywano ataku na Niemcy, to

przeznaczenie 132. Samodzielnego Batalionu Konwojowego

NKWD, a co najważniejsze, jego lokalizacja, to zupełny idio-

tyzm, jeśli nie wręcz sabotaż.

II

Obok wyspy Granicznej leży Szpitalna. Na tej wyspie usy-

tuowano centralny szpital wojskowy Specjalnego Okręgu Za-

chodniego. Jak to rozumieć? Kraj wiedział - granica jest za-

mknięta. Każdy pamiętał, że najlepiej trzymać się od granicy

207

Page 205: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jak najdalej - stalinowscy strażnicy graniczni, niczym cerbe-

rzy w łagrze, strzelają bez uprzedzenia. Jednak na wyspie

Szpitalnej twierdzy brzeskiej przed wojną działy się rzeczy

przeczące logice i duchowi socjalizmu. Pomyślmy: bezpośred-

nio w strefie przygranicznej, wzdłuż brzegu rzeki, spacerują

mężczyźni w białych kitlach i białych pantoflach. A co będzie,

jeżeli któryś zanurkuje i popłynie do wrogów klasowych? Kto

na to pozwolił? Kto do tego dopuścił? I gdzie, przepraszam,

patrzyły czuwające organy?

Mówią nam, że atak Niemiec był niespodziewany, czyli

przywódcy radzieccy nie spodziewali się wojny w przewidy-

walnej przyszłości i, rzecz jasna, nie planowali też żadnego

ataku. Po prostu żyli sobie w pokoju. Uwierzmy. W czasach

pokojowych opieka medyczna w wojsku była dwustopniowa:

jednostka sanitarna pułku (czasami dywizji) i okręgowy szpi-

tal wojskowy. Żołnierz to chłopak młody i zdrowy, nie powi-

nien chorować, dlatego też zazwyczaj leczono go na miejscu.

I dopiero wtedy, kiedy potrzebne było bardziej skomplikowa-

ne leczenie, na przykład zabieg chirurgiczny, wysyłano go do

okręgowego szpitala wojskowego.

W okresie pokoju w skład Specjalnego Okręgu Zachodnie-

go wchodziły armie: 3., 4., 10. i 13. Oprócz tego cztery kor-

pusy strzeleckie, jeden powietrznodesantowy, dwa zmecha-

nizowane; sześć rejonów umocnionych i kilka samodzielnych

dywizji, brygad, pułków i batalionów, które nie należały do

składu armii, lecz były podporządkowane bezpośrednio do-

wódcy okręgu. Teraz wyobraźmy sobie taką sytuację: w 100.

Dywizji Strzeleckiej, w rejonie Mińska, szeregowy Iwanow

dostał zapalenia wyrostka robaczkowego. Miejscowy lekarz

wydaje polecenie: dostarczyć Iwanowa do strefy przygranicz-

nej w celu pilnego zabiegu...

Przed atakiem niemieckim do okręgowego szpitala wojsko-

wego na wyspie Szpitalnej twierdzy brzeskiej zwożono żołnie-

rzy i dowódców z Witebska, Mohylewa, Smoleńska, oddalo-

nych o 400, 500, 600 kilometrów, z głębokich tyłów wprost

pod słupki graniczne.

Taką lokalizację szpitala wojskowego Specjalnego Okręgu

Zachodniego wyjaśnia się następująco: tak się historycznie

208

Page 206: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

złożyło... Nic podobnego! Przed wrześniem 1939 roku okręgo-

wy szpital wojskowy znajdował się w Mińsku. A jeszcze wcze-

śniej w Smoleńsku. Po „wyzwoleńczym pochodzie" Brześć

przeszedł w ręce ZSRR i tam właśnie przeniesiono okręgowy

szpital wojskowy. Po co?

Gdy się dowiedziałem o tym szpitalu i jego, delikatnie mó-

wiąc, nietypowym umiejscowieniu, pomyślałem, że towarzysz

Stalin po „wyzwoleńczych pochodach" w latach 1939-1940

wprowadził więcej swobody. Że niby to naród może podziwiać

zagraniczne okolice, niech więc sobie popatrzy! Nie wszystko

jednak jest takie łatwe. Skoro dąży się do złagodzenia oby-

czajów ludobójczego reżimu, po co w takim razie w tej samej

twierdzy na sąsiedniej wyspie trzymać batalion więziennych

strażników?

Z wojskowego punktu widzenia też nie wszystko wyglą-

da tak gładko. Czy spotkaliście się kiedykolwiek z tym, żeby

państwo usytuowało duży szpital wojskowy wprost na grani-

cy z sąsiednim krajem? I to nie po prostu na granicy, ale na

centralnej magistrali łączącej dwie stolice?! Tuż obok poste-

runków granicznych. Czy jest do pomyślenia, żeby w czasach

pokoju armia Pakistanu ulokowała największy stacjonarny

szpital wojskowy sto metrów od granicy z Indiami? W do-

datku w miejscu, gdzie granicę przecina droga łącząca dwie

stolice. Albo, załóżmy, że na granicy przyjaznego Izraela po-

jawia się syryjski szpital wojskowy. Dlaczego? Czyżby w Syrii

zabrakło ziemi?

Ja też się zastanawiam, czyżby towarzyszowi Stalinowi

zabrakło ziemi w Rosji, że szpitale wojskowe przeniósł pod

same słupy graniczne?

Teraz wyobraźmy sobie tę samą sytuację, ale na mniejszą

skalę. Wyobraźcie sobie siebie jako dowódcę sztabu korpusu

lub armii. Wojna nie jest wykluczona. Wasze dywizje szykują

się do obrony. Każda dywizja zajmuje pozycję: 30 kilometrów

wzdłuż frontu i 20 kilometrów w głąb. Aż tu nagle dowódca

jednej z dywizji postanawia umieścić wojskowy szpital bez-

pośrednio na pierwszej linii, co więcej, nie w środku szyku

bojowego, lecz na lewym skrzydle, na samym jego obrzeżu.

Wychodzi na to, że podczas walki rannych trzeba trans-

209

Page 207: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

portować wzdłuż frontu z prawego skrzydła na lewe, na odle-

głość 30 kilometrów. Jednak nawet jeżeli dowieziemy takiego

biedaka na miejsce, to trzeba będzie leczyć go na pierwszej

linii, pod ogniem przeciwnika.

Teraz wróćmy do skali rzeczywistej.

Każda dywizja ma własny batalion medyczno-sanitarny.

Każda armia podczas wojny ma własną bazę szpitalną skła-

dającą się z kilku szpitali ewakuacyjnych i chirurgicznych.

Ponadto okręg wojskowy, który w wypadku wojny staje się

frontem, ma własną bazę szpitalną - do dziesięciu, a nawet

więcej szpitali polowych. Otóż to, najważniejszy z tych szpita-

li został umiejscowiony w twierdzy brzeskiej, na skraju lewe-

go skrzydła Frontu Zachodniego, zaledwie sto metrów od gra-

nicy państwowej. Front Zachodni to 470 kilometrów z północy

na południe, od granicy z Litwą do granicy z Ukrainą. Na

skraju lewego skrzydła - centralny szpital Frontu Zachod-

niego. Jeżeli szykowano się do obrony, to ulokowanie szpitala

w tym miejscu jest przestępstwem. W jaki sposób dostarczać

tutaj rannych z sąsiednich armii? Na odległość 200, 300, 400

kilometrów wzdłuż linii frontu? Wśród wybuchających poci-

sków? Pod gradem odłamków? Chorzy i ranni będą jednak

nie tylko na pierwszej linii, ale też na tyłach. Na przykład ci,

co ucierpieli podczas bombardowania. Wozić ich z głębokich

tyłów na linię ognia? Ponadto jaki sens ma transportowanie

ciężko rannych z głębokich tyłów do twierdzy brzeskiej, skoro

od pierwszych chwil wojny obronnej będzie ona pod ostrzałem

wroga?

III

Dowódca Frontu Zachodniego generał armii D. G. Pawłow,

jak nas uczono, nie wyróżniał się wybitnymi zdolnościami.

Nie będziemy temu zaprzeczać. Ale nad Pawłowem był wyż-

szy organ. Sztab Generalny Armii Czerwonej. Na jego czele

stał największy dowódca wszech czasów i narodów, generał

armii Żukow. Jestem ciekaw: na co patrzył Sztab Generalny?

O czym myślał jego genialny szef?

Przed wojną oraz na samym jej początku tyłami dowodzi-

210

Page 208: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ły sztaby ogólno wojsko we. „Szefowie sztabów ponosili osobi-

stą odpowiedzialność za organizację i pracę tyłów w zakresie

wszechstronnego zaopatrzenia wojsk podczas prowadzenia

działań bojowych. W skład Sztabu Generalnego Armii Czer-

wonej wchodził zarząd zagospodarowania tyłów i zaopatrze-

nia (...) Przez zagospodarowanie tyłów rozumiano wyzna-

czenie rejonów tyłowych, rozmieszczenie jednostek tyłowych

i placówek, przygotowanie i wykorzystanie szlaków komu-

nikacyjnych" (Tył sowietskich woorużennych sit w Wielikoj

Otieczestwiennoj wojnie, pod red. S. K. Kurkotkina, Moskwa

1977, s. 46).

Do tyłów Armii Czerwonej należały służby zaopatrzenia

i zabezpieczenia: samochodowo-pancerna, artyleryjska, in-

żynierska, obrony przeciwchemicznej, łączności, aprowizacji

(spożywczo-furażerska, rzeczowa i obozowo-gospodarcza),

materiałów ropopochodnych, sanitarna, weterynaryjna i fi-

nansowa.

Za organizację i funkcjonowanie tych służb odpowiedzialni

byli szefowie sztabów batalionów, pułków, brygad, dywizji,

korpusów, armii, okręgów wojskowych i frontów. Na szczycie

piramidy stał szef Sztabu Generalnego. Wytyczne i instruk-

cje z tamtego czasu podkreślały, że jego odpowiedzialność

jest osobista. Za tyły Specjalnego Zachodniego Ogólno woj-

skowego Okręgu (podczas wojny - Frontu Zachodniego) od-

powiedzialność osobistą ponosił szef sztabu okręgu (frontu)

generał-major W. E. Klimowski. To on wyznaczał rejony dla

jednostek tyłowych, podporządkowane okręgowi, w tym też

lokalizację okręgowego szpitala wojskowego w twierdzy brze-

skiej. Natomiast za całe tyły Armii Czerwonej, m.in. Frontu

Zachodniego, osobiście odpowiadał szef Sztabu Generalne-

go generał armii Żukow. Praca dowódcy wyższego szczebla

polegała na kierowaniu pracą podwładnych i kontrolowaniu

jej. I jeżeli podwładni popełniają głupstwa, zwierzchnik zobo-

wiązany jest wskazać uchybienia i zażądać ich naprawienia.

Wydaje mi się, że przed wojną centralny szpital wojskowy zo-

stał usytuowany na brzegu przygranicznej rzeki tylko dlate-

go, że zdecydowano się na nieznaczne przesunięcie granicy.

W niedalekiej przyszłości. Jeżeli szykował się atak na Niem-

211

Page 209: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cy, to nie było lepszego miejsca na centralny szpital wojsko-

wy Frontu Zachodniego. Moskwa-Smoleńsk-Mińsk-Bara-

nowicze-Brześć-Warszawa-Berlin to główny kierunek stra-

tegiczny wojny. To centralny trzon. To główna oś natarcia.

Nią będzie się przemieszczał główny transport ładunków do

armii. Tym samym szlakiem, w przeciwnym kierunku — stru-

mień jeńców i rannych. Właśnie dlatego przy tej magistrali,

właśnie dlatego przy samej granicy w Brześciu, na skraw-

ku ziemi radzieckiej, trzeba było umieścić najlepszy szpital

wojskowy Frontu Zachodniego. Dalej, za granicę państwa,

w ślad za szybko przesuwającym się wojskiem wyruszą szpi-

tale polowe. A tu musi być stacjonarny. Zorganizowany jesz-

cze w czasach pokoju. Tak, by nie przewozić nikogo do Mińska,

Smoleńska i Moskwy, jeżeli niezbędna jest pilna i skompli-

kowana operacja... Jeżeli natomiast odrzuci się agresywne

zamiary i pomysły dowództwa Armii Czerwonej, to nie tylko

generała-majora Klimowskiego, ale też generała armii Żuko-

wa należu uważać za kretyna i przestępcę.

IV

Jeszcze jedno pytanie: jak to się stało, że potężna twier-

dza z wewnętrznym obwodem liczącym 45 kilometrów została

otoczona w ciągu kilku godzin?

Tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego odpowiedzi

na to pytanie udzielił zastępca szefa Sztabu Generalnego sił

zbrojnych ZSRR, generał armii M. A. G^riejew: „Na odcin-

ku o długości 80-100 kilometrów na północ i na południe od

Brześcia w ogóle nie było żadnego wojska" („Mużestwo" 1991,

nr 5, s. 256).

I to właśnie jest przyczyna okrążenia- Z jednej strony -

„w Brześciu zgromadzono wielką ilość wojska" (Sandałów, Na

Moskowskom naprawlenii, s. 58). Z drugiej - na północ i po-

łudnie od Brześcia w odległości dziesiątków kilometrów nie

było żywej duszy. Niesamowity natłok W centrum, a flanki

bezbronne. Przy takim rozkładzie wojska radzieckie w Brze-

ściu były po prostu skazane na okrążenie i pogrom.

To czym w takim razie te wojska się zajmowały? Skoro po

212

Page 210: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

prawej i lewej stronie na przestrzeni setek kilometrów nikt

nie bronił granicy, to może w Brześciu wojska przygotowywa-

ły się do obrony miasta i twierdzy?

Otóż nie. „Na właściwą obronę twierdzy, według planu,

wyznaczony był jeden batalion strzelecki oraz dywizjon arty-

lerii" (tamże, s. 52).

W roku 1941 batalion strzelecki powinien był liczyć 827

ludzi. Tymczasem radzieccy generałowie historycy zapewnia-

ją nas, że wszędzie były straszliwe luki w stanie liczbowym

oddziałów.

Dywizjon artylerii to 12 dział i 220-296 osób, w zależności

od rodzaju dział i siły pociągowej.

Jeżeli rozstawimy jeden batalion i jeden dywizjon artylerii

wzdłuż 45-kilometrowego obwodu, to wyjdzie, że na jeden kilo-

metr przypadało ponad dwudziestu żołnierzy. To tylko teoria.

W praktyce było ich mniej, ponieważ w batalionie strzeleckim

nie wszyscy byli strzelcami z karabinami. Batalion strzelecki

miał też w swoim składzie kompanię moździerzy oraz pluton

przeciwpancerny. Umieszcza sieje bliżej punktu dowodzenia,

aby w odpowiednim momencie skierować we właściwe miej-

sce. W dywizjonie artylerii też nie wszyscy są obsługą armat.

Zarówno w batalionie, jak i w dywizjonie są również medycy,

kucharze, łącznościowcy, plutonowi w plutonach i bateriach,

kanceliści w sztabach, ktoś powinien siedzieć też w magazy-

nie gospodarczym i liczyć buty, ktoś inny - zaopatrywać żoł-

nierzy w środki pieniężne i tytoń, trzeci dostarczać amunicję,

dowozić chleb i kaszę, a jeszcze inny powinien dbać o konie

i naprawiać samochody. Ktoś powinien kierować ogniem ba-

terii, prowadzić obserwację, oceniać sytuację, podejmować de-

cyzje, wydawać rozkazy, pilnować ich wypełniania. Wywiad

też przecież powinien pracować. Wtedy okazuje się, że w ba-

talionie strzeleckim tak naprawdę piechoty z karabinami

i kaemami jest 36 drużyn po 12 żołnierzy w każdej. Jeżeli te

drużyny odpowiednio się skompletuje i rozmieści na obwodzie

zewnętrznym, to na każdą drużynę przypadnie ponadkilome-

trowy odcinek. Wtedy jednak wewnątrz twierdzy: w cytadeli,

w trzech umocnieniach przed mostami, w bastionach i fortach

w ogóle nie będzie piechoty. W rezerwie dowódcy batalionu

213

Page 211: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nie pozostanie ani pluton, ani drużyna. Czym więc będzie on

łatał dziury w obronie?

I tylko 12 dział na wszystkich. Jeżeli uwzględnić pluton

przeciwpancerny, to dział będzie 14. Też je rozstawić na ob-

wodzie? Nie będzie to za gęsto. Czy zebrać wszystkich ra-

zem? Wyjdzie słabiutka garstka. Jak w takim razie kierować

ogniem? We wszystkich kierunkach wysyłać obserwatorów

artyleryjskich? Przecież nie będzie ich tylu w dywizjonie.

Otóż — wielkie zgromadzenie wojska w potężnej twierdzy

i obok niej, a na obronę twierdzy przeznaczono tyle wojska,

że wystarczy zaledwie na pełnienie służby patrolowej. Może

w takim razie resztę batalionów, pułków i dywizji zgromadzo-

no do obrony nie w samej twierdzy, tylko wokół niej?

Znowu nie. „Okopy w większości budowano jako indywi-

dualne stanowiska strzeleckie na jedną-dwie osoby bez ro-

wów łączących, bez maskowania; zapory, osłony przeciwpan-

cerne budowano tylko na poszczególnych odcinkach w postaci

rowów przeciwpancernych i przeszkód przeciwczołgowych.

Zasieków przeciw piechocie nie minowano. Punktów obser-

wacyjnych i dowodzenia było niewiele" (Sandałów, Pierwyje

dni wojny, s. 46).

Z tego fragmentu dowiadujemy się dwóch istotnych rze-

czy.

Po pierwsze. W ogóle nie wykorzystywano minowych

przeszkód ani przeciwpancernych, ani przeciwpiechotnych.

Zapory i rowy przeciwczołgowe są dobre, ale dopiero wtedy,

gdy za nimi są okopy i transzeje. W dodatku nie puste, tylko

wypełnione żołnierzami, którzy ogniem nie dopuszczają wro-

gich saperów do zapór. Jeżeli nikt nie osłania rowów i zapór

przeciwpancernych, to nie ma z nich wiele pożytku. Saperzy

wroga podejdą, nie śpiesząc się, wysadzą zapory przeciwpan-

cerne czy też zbocza rowów. Pracy na dziesięć minut. Albo na-

wet pięć. Jest też łatwiejszy wariant: przeciwnik może takie

przeszkody ominąć. Tym bardziej że występują tylko na nie-

których odcinkach. Jak uściśla generał-pułkownik Sandałów,

„liczba przeszkód była nieznaczna". Co istotne, przeszkody są

widoczne dla przeciwnika i z lądu, i z powietrza. On po prostu

nie będzie atakował w tym miejscu. Natomiast miny przeciw-

214

Page 212: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pancerne nie są widoczne, ponadto nie tylko zatrzymują prze-

ciwnika, ale też kaleczą go i zabijają. To dopiero byłby widok:

wypełzają czołgi Guderiana z rzeki wprost na pole minowe.

Nie było jednak przeciwpancernych pól minowych, tak samo

jak przeciwpiechotnych. Można było zapory przeciwpancer-

ne opleść drutem kolczastym, a teren obok zaminować, żeby

wrogim saperom służba nie wydała się zbyt łatwa. Ale nikt

się tym nie zajął.

Po drugie. Z tego niewielkiego fragmentu dowiadujemy

się, że w rejonie Brześcia trzy radzieckie dywizje strzeleckie

i jedna pancerna nie kopały transzei. Stanowiska ogniowe

przeznaczone dla jednej—dwóch osób nie były połączone żad-

nymi transzejami ani rowami. Przy natarciu silnego przeciw-

nika utrzymanie takiej obrony jest niemożliwe. W jaki sposób

zaopatrywać strzelców w naboje? Jak ich żywić? Jak zmie-

niać na czas snu i wypoczynku? W jaki sposób ewakuować

rannych? Jak przerzucić rezerwy tam, gdzie wróg dokonał

włamania? W jaki sposób dowodzić strzelcami? Jak dowódca

drużyny może sprawdzić, czy żołnierz nie zasnął w okopie?

Czy prowadzi walkę? A nuż sprytnie zwinął się w kłębek na

dnie okopu i póki reszta odpiera atak, on, chytrus, nawet gło-

wy nie wystawi ponad przedpiersie. Jeżeli okopy są połączone

transzejami, to nie ma problemu. Dowódca drużyny przeszedł

się po transzei, pogadał z każdym, wyznaczył każdemu za-

danie, każdego sprawdził, rzucił parę przekleństw. Okopem

przejdzie się też lekarz, żołnierz przebiegnie, podniesie nabo-

je albo termos z kawą. Jeżeli zaś nie ma transzei, to dowódca

drużyny musi biegać albo pełzać po polu. Dużo się nie na-

biega — zabiją. Pełzać też długo się nie da. Jakże plutonowy

ma kierować plutonem? A dowódca kompanii swoim oddzia-

łem?

Żołnierzowi też nie jest łatwo siedzieć ciągle w takiej tran-

szei. Marszałek Związku Radzieckiego Rokossowski w pierw-

szych dniach wojny, kiedy jeszcze był generałem-majorem,

przeprowadził na sobie eksperyment. Wpełznął do pojedyn-

czego stanowiska strzeleckiego i chwilę tam posiedział. Potem

przyznał: było potwornie. Siedzisz i nie wiesz, czy po lewej

lub po prawej stronie jest ktoś obok ciebie, czy już go nie ma.

215

Page 213: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

s. 45). „Stawianie trwałych budowli obronnych i prace nad

polowymi fortyfikacjami rejonów umocnionych na poszczegól-

nych odcinkach prowadzone były bezpośrednio wzdłuż gra-

nicy pod okiem niemieckich strażnic granicznych. Betonowe

i drewniane schrony bojowe były dobrze widoczne z niemiec-

kich punktów obserwacyjnych" (tamże, s. 12).

Dalej można nie cytować. Nie potrzeba też bujnej wyobraź-

ni, żeby zrozumieć, co się stało 22 czerwca 1941 roku.

Przeciwnik wiedział, gdzie konkretnie budowane są beto-

nowe schrony ogniowe, widział dokładne położenie każdego

z nich, znał też sektor ostrzału każdego otworu strzelniczego.

Przed schronami ogniowymi nie było przedpola ani zasieków,

ani pól minowych. W dodatku betonowe schrony ogniowe nie

były nawet obsadzone załogami. Nie trzeba być genialnym

strategiem, aby się domyślić, że podczas niespodziewane-

go ataku wróg może przeprawić się przez rzekę pontonami

i zdobyć schrony, jeszcze zanim żołnierzy radzieckich obudzi

alarm i zdążą je obsadzić. Z koszar droga daleka, czasami

nawet około dziesięciu kilometrów.

Guderian wspomina: „Umocnienia brzegowe wzdłuż rzeki

Bug nie były obsadzone przez wojska rosyjskie".

W innych rejonach, na przykład pod Brześciem, działo się

podobnie. „Betonowe schrony ogniowe przed Grajewem nie

miały załóg i zostały zdobyte przez wrogich dywersantów"

(R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj, s. 183).

Niezwykle ważne jest, że w rejonach umocnionych nie było

umocnień polowych, osadzonych przez zwykłą piechotę, któ-

ra siedzi w okopach pomiędzy betonowymi schronami ognio-

wymi, przed i za nimi. Betonowy schron ogniowy to groźny

krokodyl, jednak jeśli usiądzie mu się na grzbiet, nie ugry-

zie. Wokół niego występują martwe pola ostrzału, które nie

mogą być pod ogniem z jego otworów strzelniczych. Dlatego

buduje się grupy warowne. Martwe strefy jednego schronu

są pokrywane przez ostrzał drugiego i trzeciego. Natomiast

jeżeli jeden betonowy schron ogniowy jest obsadzony załogą,

a pobliskie są puste lub w ogóle nie dokończone, to ryzykuje-

my znalezienie się w sytuacji krokodyla, na którego grzbiecie

siedzi wujek z siekierą. Jeśli betonowy schron ogniowy jest

218

Page 214: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jeden, to saperzy wroga przejdą poprzez nie ostrzeliwany te-

ren i zdetonują na jego dachu zwykłe lub kumulacyjne ładun-

ki wybuchowe albo po prostu zarzucą granatami dymnymi

kanały wentylacyjne. Saperzy są pomysłowi i zdolni do wielu

przykrych rzeczy. W tym wypadku sytuację mogą uratować

żołnierze z umocnień polowych. Oni wystrzelają wrogich sa-

perów. Jeśli jednak betonowy schron nie ma osłony na ca-

łym swoim obwodzie (a takich jest zdecydowana większość)

albo nie jest osłonięty ogniem innych schronów lub też nie

jest osłaniany przez choć jedną drużynę strzelców, którzy

siedzą w okopach wokół niego, to lepiej, żeby załoga takiego

schronu od razu się poddała albo go opuściła i walczyła na

zewnątrz. Przynajmniej wszystko dookoła będzie widoczne,

będzie można strzelać we wszystkich kierurikach. Przykład:

„Na południe od twierdzy, przy miejscowościach Mićki i Ber-

nady, broniła się 2. kompania pułkownika I. M. Borisowa.

Ciągłej linii obrony tu nie było, pojedyncze betonowe schrony

ogniowe nie były jeszcze ukończone. Po kilkugodzinnej walce

zostały one zablokowane przez Niemców i wysadzone wraz

z załogami" (tamże, s. 192).

VI

„W pasie 4. Armii dowództwo okręgu określiło czas objęcia

brzeskiego rejonu umocnionego: dla jednej dywizji strzelec-

kiej - 30 godzin, dla drugiej - 91" (Sandałów, Pierwyje dni

wojny, s. 12). Plan jest łatwy i zrozumiały: jeśli Niemcy nie-

spodziewanie zaatakują o godzinie 4 nad ranem, to jedna

dywizja strzelecka zajmie się obroną betonowych schronów

ogniowych, które są budowane wzdłuż przygranicznej rzeki,

przed godziną 13, a druga dywizja za 24 godziny, około 10

rano następnego dnia. Do tego generał-pułkownik Sandałów

dodaje, że „podczas ćwiczeń wyjaśniło się, że czas ten jest za

krótki". Innymi słowy, nierealny. W tak niebywale krótkim

czasie dywizje po prostu nie nadążały zająć stanowisk w rejo-

nie umocnionym. Skoro tak, to należałoby załogi betonowych

schronów ogniowych i wojska obsadzające umocnienia polowe

trzymać w polu, gdzie miały walczyć, a nie W koszarach.

219

Page 215: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Oto opowiadanie o jednej tylko kompanii brzeskiego rejonu

umocnionego. „Niemal przez cały kwiecień 1941 roku obsada

betonowych schronów ogniowych przebywała na miejscu. Jed-

nak na początku maja przyszedł rozkaz i załogi wyprowadzo-

no ze schronów. Żołnierzy umieszczono w koszarach, żywność

i amunicja wróciły do magazynów kompanii. W ten sposób na

początku wojny w punktach ogniowych nie było ani żywności,

ani amunicji, oprócz kilku skrzynek w schronie plutonu war-

towniczego. Od chwili rozpoczęcia wojny schrony bojowe znaj-

dowały się pod ogniem. Z 18 żołnierzy stanowiących obsadę

betonowego schronu ogniowego Szańkowa do schronu dotarło

tylko 5 osób. Po amunicję trzeba było się przedzierać do ma-

gazynu plutonu. Jednak wkrótce wyleciał on w powietrze po

trafieniu pociskiem" (R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj, s. 192).

Propagandyści komunistyczni przez dziesiątki lat opo-

wiadali historie o tym, że radzieckie budowle fortyfikacyjne

były słabe, źle uzbrojone, że miały złe przyrządy optyczne,

że w gruncie rzeczy miały cekaemy, a dział było zbyt mało.

To nieprawda. Istnieje sporo dowodów zaprzeczających tym

wymysłom. Wielką pracę badawczą, bezpośrednio w terenie,

zwłaszcza w okolicach rejonu umocnionego nr 1 (kijowskiego),

wykonał ukraiński historyk Aleksander Kuziak. Szczególnie

polecam jego artykuły w ukraińskim czasopiśmie „Sierżant"

z 2000 r., nr 13-15, oraz polskim wydawnictwie „Forteca".

Każdy chętny może się również zająć poszukiwaniami na-

ukowymi w korościeńskim, nowogrodzko-wołyńskim, szawel-

skim, mińskim oraz w dziesiątkach innych porzuconych ra-

dzieckich rejonach i przekonać się osobiście o kłamliwych

oficjalnych kremlowsko-łubiańskich bajeczkach. Powróćmy

jednak do brzeskiego rejonu umocnionego: „Wiele betonowych

schronów ogniowych miało po jednym lub kilka dział sprzę-

żonych z cekaemem. Działa były półautomatyczne. Budowle

zaopatrywano w bardzo dobre urządzenia optyczne" (tamże,

s. 231).

Jednak problem polegał nie na tym, że betonowe schrony

ogniowe były niewytrzymałe albo źle uzbrojone, tylko na tym,

że załogi nie zdążyły ich obsadzić. Oto przykład z obrony rejo-

nu nr 6 (rawo-ruskiego), sąsiadującego z Frontem Południo-

220

Page 216: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wo-Zachodnim. Piętrowy betonowy schron ogniowy „Niedź-

wiedź". 2 działa kalibru 76 mm sprzężone z cekaemami, po-

nadto dwa stanowiska karabinów maszynowych. 22 czerwca

1941 roku w tym schronie na dwa działa i cztery cekaemy

były trzy osoby. „Każdy schron był nieprzystępnym bastio-

nem na drodze wroga (...) W schronie «Niedźwiedź» oprócz

Sołowiewa było tylko dwóch żołnierzy - Pawłow i Karaczin-

cew. Sołowiew zajął miejsce przy jednym z dział, przy drugim

umieścił Pawłowa. Znajdującemu się po lewej stronie Kara-

czincewowi rozkazał w razie konieczności prowadzić ogień

z dwóch cekaemów po kolei" (God 1941. Jugo-Zapadnyj front,

Lwów 1975, s. 67-69). Pomyślmy: działo obsługuje jedna oso-

ba. Mistrz „złota rączka": sam dla siebie dowódca, celowniczy,

ładowniczy, zamkowy oraz amunicyjny. Przy drugim dziale

to samo. A cekaemista biega od jednego cekaemu do drugiego.

Nikt nie prowadzi obserwacji terenu, ponieważ w peryskopy

nie ma kto patrzeć. Ognia dział i cekaemu nikt nie koordynu-

je. Łączności z innymi schronami nie ma. Znów nie ma kto się

tym zająć. Nikt też nie kieruje strzelcami z okopów. Zresztą

o nich nie ma nawet co marzyć.

Wyobraźmy sobie, że w takim samym betonowym schronie

ogniowym są nie dwie podziemne kondygnacje, lecz cztery, nie

dwa działa, lecz cztery, nie cztery cekaemy, lecz dziesięć. Czy

z tego powodu będzie łatwiej, jeżeli zamiast - zgodnie z prze-

pisami - dziesiątek osób załogi w schronie jest tylko trzech

żołnierzy? Jeżeli zamiast plutonu osłony dookoła schronu

w okopach nie ma żywej duszy? Jeżeli nawet tych okopów

obok nie ma?

I wzdłuż całej granicy to samo. Opowiada pułkownik

D. A. Morozów, którego wojna zastała w całkiem w innym

rejonie: „Potężne fortyfikacje nie zostały obsadzone przez

wojska radzieckie w odpowiednim czasie i nie spełniły oczeki-

wań dowództwa. W pierwszych godzinach wojny umocnienia

znalazły się na tyłach wroga. A nasza dywizja, jak zresztą

wiele innych, pozostała bez batalionu saperskiego" (O nich

nie upominałoś' w swodkach, Moskwa 1965, s. 9).

A tu propaganda komunistyczna opowiada sentymentalne

historie o tym, że w Armii Czerwonej brakowało broni —jeden

221

Page 217: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

karabin na trzech. Płatni koledzy za granicą szczególnie chęt-

nie powtarzają te historie. Do „jednego karabinu na trzech"

to jeszcze dojdziemy. Jednak jeżeli rzeczywiście tak było, to

tych, co byli bez karabinów, należało stawiać w betonowych

schronach jako cekaemistów oraz amunicyjnych i zamkowych

do dział, stawiać ich do peryskopów i telefonów.

Problem wcale nie polegał na braku broni, tylko na genial-

nym planowaniu szefa Sztabu Generalnego, u którego na lot-

niskach przygranicznych na każdego pilota przypadały dwa

samoloty. A w tym samym czasie w wewnętrznych okręgach

wojskowych obijało się ponad sto t y s i ę c y pilotów bez sa-

molotów.

Rozkaz wyprowadzenia wszystkich garnizonów z umoc-

nień i zwrócenia wszystkich zapasów do magazynów Żukow

wydał 2 maja 1941 roku. We wszystkich kompaniach, od Bał-

tyku po ujście Dunaju, w betonowych schronach ogniowych

nie było ani załóg, ani amunicji, ani prowiantu.

Jednym słowem, Brzeski Rejon Umocniony niczym się nie

wyróżnił, wroga nie zatrzymał, nie wyrządził mu żadnych

szkód. Środki, które zostały wydane na jego budowę, zmarno-

wano. Poszły one na korzyść Hitlera przeciwko Armii Czerwo-

nej i Związkowi Radzieckiemu. Gdyby rejonów umocnionych

nie budowano przy samej granicy, to przynajmniej ekipy kon-

strukcyjne z całym sprzętem oraz setki batalionów saperskich

nie trafiłyby do niewoli w pierwszych chwilach wojny.

Brzeski Rejon Umocniony nie był osamotniony. Wzdłuż

całej granicy działo się to samo. W ręce Niemców trafiły ty-

siące przodowników — wykwalifikowanych budowniczych

wraz ze sprzętem, setki tysięcy ton materiałów budowlanych,

uzbrojenie i wyposażenie do betonowych schronów ognio-

wych, amunicja i cała reszta, co było niezbędne do obrony, ale

przechowywane nie w żelbetowych schronach, lecz w drew-

nianych magazynach lub po prostu za płotem z drutu kol-

czastego pod gołym niebem, daleko od węzłów oporu rejonów

umocnionych.

Otóż podczas wojny obronnej wszystkie umocnione rejony

na granicy zachodniej Związku Radzieckiego miały konkret-

ne zadania i powinny być w pełni gotowe je wypełnić.

222

Page 218: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Natomiast w przypadku ataku ze strony Armii Czerwo-

nej żaden rejon umocniony nie był istotny i nie musiał być

do niego gotów. I dlatego w obszarze działania 4. Armii nie

były obsadzone żadne fortyfikacje. We wszystkich innych ar-

miach pierwszego rzutu strategicznego sprawa wyglądała

tak samo.

VII

„Bliżej wieczora 22 czerwca niemieckie zgrupowania pan-

cerne przesunęły się 50—60 kilometrów od granicy i zdoby-

ły Kobryń. Tu, tak samo jak na prawym skrzydle frontu,

w związku z brakiem rezerw na tyłowych pozycjach obron-

nych powstało realne zagrożenie głębokiego przerwania fron-

tu przez wojska nieprzyjacielskie i oskrzydlenia lewej flanki

sił głównych Frontu Zachodniego" (Istorija Wielikoj Otiecze-

stwiennoj wojny Sowietskogo Sojuza, Moskwa 1961, tom 2,

s. 20).

Tak pisano oficjalną historię dla tłumów. W tych samych

latach nasi marszałkowie oraz wielogwiazdkowi generałowie

pisali inną, tajną historię dla zamkniętej grupy osób. Gene-

rałowie i marszałkowie w tych utajnionych książkach też

oszczędzali na prawdzie, jednak podawali więcej szczegółów.

Niektóre książki generałów zostały odtajnione dopiero po

upływie pół wieku od zakończenia wojny.

Otóż tak, oficjalnie do narodu mówiło się: „w związku z bra-

kiem na tyłowych pozycjach obronnych rezerw". Natomiast

do zamkniętej grupy mówiło się, że nie tylko rezerw nie było,

ale nie było też samych pozycji obronnych (Sandałów, Boje-

wyje dejstwija wojsk 4. Armii Zapadnogo Fronta w naczal-

nyj pieriod Wielikoj Otieczestwiennoj wojny, Moskwa 1961,

s. 106). Generał-pułkownik W. F. Zotow walczył na sąsiednim

froncie: „Zaminowanych przeszkód terenowych nie było wca-

le. Przeciwpiechotne zapory i zasieki były, ale w niewystar-

czającej ilości. Budowa tyłowych pozycji obronnych, niestety,

nawet nie była planowana" (Na Siewiero-Zapadnom Frontie

(1941-1943). Sbornik statiej uczastnikow bojewych diejstwij.

Pod redakcją P. A. Żylina, Moskwa 1969, s. 175).

223

Page 219: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Oficjalna historia nie dostarczała szczegółów. Powiedzia-

no nam, że 22 czerwca pod wieczór zdobyto Kobryń i galopem

popędzono dalej. A co tam jakiś Kobryń.

A my się trzymamy.

W Kobryniu znajdował się sztab 4. Armii. Wojskiem tym,

jak też pozostałymi armiami pierwszego rzutu strategiczne-

go od pierwszych chwil wojny nikt nie dowodził tylko dla-

tego, że wojna obronna nie była planowana. Upadek Kobry-

nia oznaczał, że wróg zdobył sztab, punkt dowodzenia i cen-

trum łączności 4. Armii. A to z kolei oznaczało, że wieczorem

22 czerwca koordynacja działań na szczeblu 4. Armii skoń-

czyła się całkowicie i ostatecznie.

W Kobryniu znajdował się również sztab XIV Korpusu

Zmechanizowanego. Sztab 4. Armii nie wydawał rozkazów

swym korpusom, jednak obydwa korpusy również nie kiero-

wały swymi dywizjami: sztab XXVIII Korpusu Strzeleckiego

został rozgromiony wczesnym rankiem 22 czerwca w Brze-

ściu, sztab XIV Korpusu Zmechanizowanego spotkało to po

południu tegoż dnia w Kobryniu.

Mówi się, że 4. Armia Frontu Zachodniego miała mało sa-

molotów. Święta prawda. Jednak wszystko trzeba przedsta-

wiać w jakimś kontekście. Tylko sama 4. Armia w rejonie

Brześcia miała więcej samolotów, niż było ich podczas niespo-

dziewanego japońskiego ataku na Pearl Harbor. Lotnictwo

4. Armii to 10. Mieszana Dywizja Lotnicza. Sztab mieścił się

w Kobryniu. Tamże było główne lotnisko dywizji i 123. Pułk

Myśliwski.

Wczesnym rankiem niemieckie lotnictwo nakrył nalotami

lotniska 10. Mieszanej Dywizji Lotniczej. Lotnisko Wysokoje

ze wszystkimi zasobami zostało zdobyte w pierwszych godzi-

nach wojny. Pod koniec dnia rozgromiony został sztab dywizji

lotniczej i zdobyto lotnisko Kobryń. Od tej chwili nikt nie do-

wodził lotnictwem 4. Armii.

W Kobryniu też znajdował się sztab rejonu artylerii prze-

ciwlotniczej. Po jego rozgromieniu i zdobyciu służba obserwa-

cji, powiadomienia i łączności powietrznej przestała działać.

Więcej nikt nie uprzedzał wojska 4. Armii o nadciągających

samolotach przeciwnika, nie kierował ogniem przeciwlotni-

224

Page 220: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

czym i nie koordynował go z działaniami jednostek myśliw-

skich.

I wreszcie w Kobryniu usytuowano polowe szpitale woj-

skowe. One też zostały zdobyte przez przeciwnika. Ciekawe,

prawda? Polowe szpitale wojskowe w odległości 50-60 kilo-

metrów od granicy, a centralny frontowy szpital wojskowy,

czyli szpital wyższej rangi (czy instancji), przy samej granicy,

w twierdzy brzeskiej. Jak to wyjaśnić? Bardzo prosto: wojsko-

we tyły są mobilne. Szpitale wojskowe i pozostałe jednostki

szykowały się do wymarszu naprzód. Różnica niewielka, czy

podczas ataku przejdą po terytorium wroga 500 kilometrów,

czy też 560 kilometrów, zaczynając wymarsz z głębi teryto-

rium radzieckiego. Natomiast „zakładano, że tyły frontowe ze

stacjonarnymi magazynami, medycznymi, remontowymi i in-

nymi jednostkami i placówkami będą stabilne" (G. P. Pastu-

chowski, „WIŻ" 1988, nr 6, s. 19). Ponieważ szpital wojskowy

najwyższej rangi podczas pierwszego ataku zamierzano zo-

stawić na miejscu, zawczasu przesunięto go bliżej granicy,

żeby nie znalazł się zbyt daleko od miejsca walk.

W Kobryniu składowano też ogromne ilości amunicji, pali-

wa, żywności, sprzętu inżynieryjnego itd. Krótko mówiąc, pod

wieczór 22 czerwca 4. Armia została rozgromiona, a brzeski

odcinek frontu ogołocony. Część wojsk 4. Armii została oto-

czona w twierdzy brzeskiej.

VIII

Oto kolejna zagadka. Trzydzieści lat po wojnie w twierdzy

brzeskiej otwarto muzeum upamiętniające tamte wydarze-

nia. Wiele osób zachwycało się, a ja nic nie rozumiałem. Naj-

bardziej niezrozumiały jest monument o nazwie Pragnienie.

Żelbetowy żołnierz o cyklopowych wymiarach schyla się nad

lustrem rzecznej wody... Skąd to pragnienie? Dookoła woda.

Twierdza położona na wyspach, wzniesiona w miejscu, gdzie

rzeka Muchawiec wpada do Bugu. Potoki, kanały, fosy wy-

pełnione wodą są jednym z podstawowych elementów obrony

twierdzy. Twierdza znajdowała się tu też wcześniej. Starą

zniszczyli, wybudowali nową. Na tysiąc lat przed atakiem

225

Page 221: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

niemieckim miejsce to wybrano na twierdzę, ponieważ jest

trudno dostępne, otoczone wodą. Przyległe tereny są nizin-

ne, miejscami bagniste. Wody gruntowe są blisko. Kto i w ja-

ki sposób przygotowywał twierdzę brzeską do obrony? W każ-

dym pułku jest pluton saperski. A dowódca korpusu ma jesz-

cze jeden pułk saperski. Pułków, jak pisałem, w Brześciu było

wystarczająco dużo. Ponadto - w każdej dywizji batalion sa-

perski. Dowódca korpusu ma jeszcze jeden batalion saperski.

I wreszcie w samej twierdzy jest 33. Pułk Saperski.

Czyżby przed wojną nikt się nie pofatygował całemu temu

zgrupowaniu saperów wyznaczyć celu — wykopania studzien

w obrębie twierdzy? Przecież nie jesteśmy na pustyni.

Na tę zagadkę też jest odpowiedź. Niezwykle łatwa. Jak

już wiemy, 24 czerwca został powołany sztab obrony twierdzy

i odbyło się też pierwsze posiedzenie. Wzięli w nim udział

kapitan Zubaczew, komisarz pułkowy Fomin i starszy puł-

kownik Siemienkow. „Podjęto decyzję — walcząc, wydostać się

z twierdzy" (R. S. Irinarchow, Zapadnyj osobyj, Charwest,

Mińsk 2002, s. 231). Po co gdzieś się przedzierać? Przecież

macie twierdzę! Czyżby w szczerym polu było lepiej niż

w twierdzy?

Kiedyś, bardzo dawno, kiedy miałem dziesięć lat, jesienią

1957 roku, słuchałem audycji radiowej „Opowiadania o boha-

terstwie". Prowadził ją pisarz Siergiej Smirnow. Opowiadał

o twierdzy brzeskiej. Audycję prowadził po mistrzowsku, za-

pierało dech w piersiach. Nie słuchałem tego sam, cały kraj

słuchał ze mną. Zdecydowana większość społeczeństwa wów-

czas nie miała telewizji, a opowieści Smirnowa rzeczywiście

były interesujące. Jedna wypowiedź jednak mnie uderzyła.

Właśnie ta: „24 czerwca został powołany sztab obrony twier-

dzy i podjęto decyzję, aby się wydostać..." Jak to możliwe?

Skoro powołano sztab obrony, to on powinien podjąć decyzję

o obronie. Jeśli natomiast sztab na swoim pierwszym posie-

dzeniu podejmuje decyzję o opuszczeniu twierdzy, to w takim

razie nie jest to sztab obrony. Ten sztab trzeba określić jakoś

inaczej.

Tymczasem w muzeum obrony twierdzy brzeskiej w nie-

zliczonej liczbie artykułów i książek tysiąckrotnie powtórzo-

226

Page 222: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

no: tak zwany sztab obrony twierdzy jako pierwszą podjął

decyzję, aby z niej uciec. Krótko mówiąc, sztab obrony nie był

tworzony do obrony i o niej nie myślał.

Możliwe, że był stworzony jakiś tam sztab. Jednak do ran-

gi sztabu obrony po fakcie zaliczył go pisarz Siergiej Smir-

now.

Można się śmiać, można płakać, jednak fakt pozostaje

faktem: decyzji o obronie twierdzy nikt nie podejmował ani

przed wojną, ani potem, kiedy wojna się skończyła.

Podjęto jedynie decyzję o przedzieraniu się i wydostaniu

z twierdzy. Nie jest jednak łatwo wydostać się z twierdzy.

Fachowcy Mikołaja I odpowiednio ją urządzili.

Niemiecka 45. Dywizja Piechoty otoczyła twierdzę brze-

ską, wystawiła posterunki przy wyjściach i otworzyła ogień

do poszczególnych kazamat z moździerzy. Natomiast twierdza

brzeska milczała. Nie zważając na ogromną jakościową i iloś-

ciową przewagę artylerii radzieckiej, i tak się nie odezwała.

„Bohaterska obrona" twierdzy brzeskiej nie jest wynikiem

wybitnego planowania i ukierunkowanego przygotowania. Wca-

le nie. „Większa część składu osobowego jednostek 6. i 42. dy-

wizji strzeleckich pozostała w twierdzy brzeskiej nie dlatego,

że miała za zadanie jej bronić, tylko dlatego, że nie potrafiła

się z niej wydostać" („WIŻ" 1988, nr 12, s. 21).

„Główne siły tych dywizji zostały zamknięte w twierdzy

zaporowym ogniem przeciwnika, i nie mając możliwości wyj-

ścia z niej, znalazły się w ogniowej pułapce" (R. S. Irinarchow,

Zapadnyj osobyj, s. 219).

Odporne na przebicie mury bastionów i fortów twierdzy

brzeskiej wznoszono, by powstrzymywać natarcie przeciwni-

ka. A teraz te mury, wały i rowy stały się pułapką dla radziec-

kich dywizji.

Wybitni rosyjscy inżynierowie, którzy budowali twierdzę,

oczywiście przewidzieli wystarczającą liczbę studzien. Stud-

nie były i są do tej pory. Każdy może się o tym przekonać,

odwiedzając cytadelę. Chodzi o to, że twierdza była przy-

gotowana na scentralizowaną obronę. Wówczas wody wy-

starczyłoby dla wszystkich. Jednak piechota niemiecka już

22 czerwca opanowała nie tylko forty i wszystkie trzy przy-

227

Page 223: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

czółki mostowe, ale wdarła się też do cytadeli. Wielkie i małe

grupy żołnierzy i oficerów radzieckich zostały odizolowane

w różnych zakątkach twierdzy. Jednolitej scentralizowanej

obrony nie było, jedynie poszczególne ogniska oporu. W tych

miejscach, gdzie starczało wody i amunicji, ludzie trzymali się

długo. Nie wszystkim się jednak udało. Jakaś grupa została

zamknięta w podziemnym magazynie amunicyjnym. Ale co

komu po pociskach, skoro działa zostały zniszczone na plat-

formach kolejowych? Druga grupa broniła się w kazamatach

przekształconych w magazyn. Tysiące par butów i szyneli, ale

naboi nie ma. Komuś udało się trafić do magazynu żywności.

Jedz, ile się da, ale wody nie ma. Wody nie trzymano w ma-

gazynie. Studnia mogła być tuż za ścianą. Ale ściany są nie

do przebicia. Stąd też pragnienie.

Nie mogli więc wielcy inżynierowie, którzy tworzyli per-

łę sztuki fortyfikacyjnej, założyć, że obrona pierwszorzędnej

twierdzy od pierwszych chwil wojny się rozproszy. Nie mogli

carscy inżynierowie przewidzieć, że wróg jest w stanie pierw-

szego dnia wedrzeć się do cytadeli. Takiej hańby żaden z nich

nie mógł sobie wyobrazić.

IX

Pozostaje pytanie: jeżeli pułki, dywizje i korpusy 4. Armii

(jak również pozostałych armii) nie zajmowały się przygoto-

waniem do odparcia agresji, to co w takim razie robiły?

Odpowiedzi nie trzeba długo szukać.

„Jesienią 1940 roku (...) w okręgu rozpoczęła się seria

manewrów sztabowych oraz ćwiczeń polowych. Pokazowe zo-

stały zorganizowane w centralnych okręgach osobiście przez

narkoma obrony marszałka Związku Radzieckiego S. K. Ti-

moszenkę. Posłużyły do nich doświadczenia z wojny radziec-

ko-fińskiej. U nas, w 4. Armii, takie szkolenie na temat «ata-

ku pułku strzeleckiego» odbyło się na poligonie artyleryjskim

pod Brześciem. Przypominam sobie, jakie niezwykłe wy-

dawało się puste pole, na którym za kilka minut miały się

zacząć ćwiczenia taktyczne. Minęło tych kilka minut i arty-

leria otworzyła ogień. Pod jej osłoną pod zasieki i pola mino-

228

Page 224: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

we (miny były ćwiczebne), pełznąc, dotarli saperzy i zaczęli

torować przejścia. Potem z głębokich okopów podniosła się

piechota i ruszyła do ataku. Razem z piechotą jechały czołgi

i prowadziły ogień ostrą amunicją.

Podsumowując te ćwiczenia, Timoszenko wielokrotnie

podkreślał:

- Trzeba uczyć wojsko działać jak na wojnie i tylko tego,

co będzie na wojnie potrzebne" (Ł. M. Sandałów, Na moskow-

skom naprawlenii, s. 55).

„Manewry sztabowe i wyjścia w pole odbywały się w ciągu

całej zimy oraz wiosny 1941 roku i obejmowały wyłącznie te-

maty ataków..." (tamże).

Czasami, dla urozmaicenia, tematem ćwiczeń i gier woj-

skowych nie było natarcie, ale kontrnatarcie. Wróg zaatako-

wał, a my w tym momencie dokonujemy kontruderzenia. Je-

żeli tak, to zanim tego dokonamy, należy odeprzeć uderzenie

przeciwnika. Ale właśnie to zawsze pozostawało poza kadrem:

„Jesienią 1940 roku po opracowaniu i pod kierunkiem Sztabu

Generalnego na Białorusi odbywała się wielka gra sztabowa

w terenie z wykorzystywaniem środków łączności (...) Ta

wielka gra wojenna miała pewien mankament. Całą uwagę

skupiano nie na organizacji odparcia natarcia przeciwnika,

lecz na dokonywaniu kontrnatarcia" (tamże, s. 41).

Tu też jest wszystko zrozumiałe i wytłumaczalne. Wojska

uczono prowadzenia „kontrnatarcia" na podstawie doświad-

czeń wojny zimowej z Finlandią: podli Finowie zaatakowali,

a my odparliśmy ich inwazję, po czym w odpowiedzi dokona-

liśmy natarcia... Finlandia nie zaatakowała ZSRR, więc była

to jedynie wymówka i nie ćwiczono wojny obronnej, bo nie

było takiej potrzeby. Radzieccy marszałkowie i generałowie

planowali dokładnie taką samą wojnę „obronną" przeciwko

Niemcom. „Odparcie natarcia" to listek figowy dla osłonięcia

celów ćwiczeń. Szybko jednak radzieccy stratedzy powracali

do przerabiania wyłącznie tematów ataku. „W marcu i kwiet-

niu 1941 roku sztab 4. Armii brał udział w okręgowej grze

operacyjnej na mapach Mińska. Przerabiane było natarcie

frontu z terytorium zachodniej Białorusi w kierunku Biały-

stok-Warszawa" (tamże, s. 41).

229

Page 225: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„Pod koniec maja odbyły się manewry, zakończyły się grą

na mapach. Ćwiczono natarcie" (tamże, s. 41).

„21 czerwca 1941 roku zakończyły się zorganizowane

przez sztab armii dwustronne ćwiczenia sztabowe pod ha-

słem «Atak korpusu strzeleckiego z forsowaniem przeszkody

wodnej»" (tamże). Sztab XXVIII Korpusu Strzeleckiego, jak

pamiętamy, znajdował się w Brześciu, na skraju bużańskiego

brzegu. W tym samym miejscu były obydwie dywizje i oby-

dwa korpuśne pułki artylerii. Spróbujcie się domyślić, w ja-

kim celu przerabiany był taki temat.

Po śmierci Stalina wszystkim generałom średniego szcze-

bla (do generała-pułkownika włącznie) kazano napisać wyja-

śnienia swoich działań latem 1941 roku. Generał-pułkownik

Popów, były dowódca XXVIII Korpusu Strzeleckiego 4. Ar-

mii, w swoim wyjaśnieniu z dnia 10 marca 1953 roku napi-

sał: „Plan obrony granicy państwowej do mnie, jako dowódcy

XXVIII Korpusu Strzeleckiego, nie dotarł" („WIŻ" 1989, nr

3, s. 65). Otóż XXVIII Korpus Strzelecki, który znajdował

się bezpośrednio na brzegu rzeki granicznej, przerabia temat

„Atak korpusu strzeleckiego z forsowaniem przeszkody wod-

nej", ale nikt z tego korpusu, począwszy od dowódcy, nie był

zapoznany z planem obrony granicy państwowej i na oczy nie

widział takich planów.

„Na następny tydzień czerwca sztab okręgu przygotował

grę ze sztabem 4. Armii, również związaną z tematem natar-

cia" (Sandałów, Pierwyje dni wojny, s. 40-41).

„Na poligonie artyleryjskim armii, znajdującym się na po-

łudnie od Brześcia, sztab armii zaplanował na rano 22 czerw-

ca odbycie w obecności przedstawicieli okręgu przygotowa-

nych przez okręg doświadczalno-pokazowych ćwiczeń na te-

mat «Pokonanie drugiej linii rejonu umocnionego*" (tamże,

s. 57). Na te ćwiczenia powinni byli przybyć przedstawiciele

Narodowego Komisariatu Obrony.

Nie trzeba wyjaśniać, że na naszym terytorium nie ma

i być nie może rejonów umocnionych przeciwnika. One są po

tamtej stronie rzeki.

Jak widzimy, ćwiczenia w 4. Armii odbywały się nie-

przerwanie, niekiedy nakładały się na siebie. Odbywały się

230

Page 226: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dniem i nocą. Jesienią, zimą, wiosną i latem. W dni powszednie

i święta. To były ćwiczenia na poziomie pułku, dywizji, kor-

pusu, armii i frontu. W Sztabie Generalnym Armii Czerwo-

nej przygotowywano się jedynie do przerwania obrony, forso-

wania przeszkód wodnych, szturmowania rejonów umocnio-

nych, zrzutu desantu powietrznego, gwałtownego wdarcia się

na głębokie tyły przeciwnika. I do tego Armia Czerwona była

dobrze przygotowana.

Natomiast obrony nie ćwiczyli na żadnym poziomie.

Page 227: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 17

Wszystkiemu jest winny Wojentorg

Gieorgij Konstantynowicz Żukow miał wyjątkowy dar

przewidywania. Potrafił przewidzieć i przepowiedzieć wy-

darzenia tak, jak następowały.

„Nasz sowriemiennik" 1993, nr 5, s. 11

I

21 czerwca 1941 roku Stalin zatwierdził decyzję o stwo-

rzeniu frontów: Północnego, Północno-Zachodniego, Zachod-

niego, Południowo-Zachodniego i Południowego. Pięć frontów

wraz z trzema flotami utworzyło pierwszy rzut strategiczny

Armii Czerwonej.

Centrum rzutu strategicznego stanowił Front Zachodni.

Po rozbiorze Polski w 1939 roku granica pomiędzy Niemcami

i Związkiem Radzieckim stała się meandrowata. W zachod-

niej Białorusi, w rejonie Białegostoku, wychylała się półko-

lem w kierunku Niemiec. Białostocki uskok głęboko wrzynał

się w okupowane przez Niemcy terytorium polskie. Właśnie

tam były skoncentrowane główne siły Frontu Zachodniego.

Białostocki uskok to radziecki klin wbity głęboko w cia-

ło podbitej przez Hitlera Polski. Na ostrzu klina znajdowała

się supersilna 10. Armia Frontu Zachodniego. Dowodził nią

generał-major K. D. Gołubiew. Porównywalnymi siłami nie

dysponował ani Hitler, ani Roosevelt, ani Churchill, ani ja-

poński cesarz.

232

Page 228: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W skład 10. Armii wchodziło pięć korpusów: dwa zmecha-

nizowane (VI i XIII), jeden kawaleryjski (VI) i dwa strzeleckie

(I i V). Ponadto w składzie 10. Armii był 66. Rejon Umocnio-

ny, 155. Dywizja Strzelecka i 9. Mieszana Dywizja Lotnicza.

Ogólna liczba dywizji w 10. Armii: pancerne - 4, zmechani-

zowane - 2, strzeleckie - 6, kawaleryjskie - 2, lotnicze - 1,

rejon umocniony — 1.

O sile 10. Armii mogą świadczyć następujące dane. W 9. Mie-

szanej Dywizji Lotniczej było 435 samych tylko myśliwców.

Przestarzałych, mówią komuniści. Wcale nie.

41. Pułk Myśliwski tej dywizji miał 100 samolotów typu

MiG-3 i 19 typu I-15bis.

124. Pułk - 78 MiG-3 i 29 1-16.

126. Pułk - 68 MiG-3 i 23 1-16.

129. Pułk - 57 MiG-3 i 611-16.

9. Mieszaną Dywizją Lotniczą dowodził doświadczony

as lotnictwa, bohater Związku Radzieckiego generał-major

A. S. Czernych. Bohatera zdobył w Hiszpanii.

W ciągu całej wojny żadna dywizja lotnicza nie miała ta-

kiej liczby samolotów. Mało który korpus mógł się pochwalić

taką liczbą. Zdarzało się, że nawet armia powietrzna nie mia-

ła tylu samolotów.

Nie można też zapominać o VI Korpusie Kawalerii 10. Ar-

mii. W jego skład wchodziło m.in. 112 czołgów. Kawaleria ra-

dziecka w 1941 roku nie była typu husarskiego, tylko dra-

gońskiego. To nie była ciężka kawaleria przełamująca, lecz

osadzona na koniach piechota: poruszali się konno, walczyli

natomiast w pieszym szyku. W odróżnieniu od piechoty jed-

nak kawaleria tego typu miała niezwykłą siłę ognia dzięki

dużej liczbie cekaemów, mogła też mieć ze sobą większy zapas

amunicji. Pod względem szybkości przemieszczania się pod-

czas manewrów kawaleria znacznie przewyższała piechotę,

a pod względem zdolności pokonywania przeszkód tereno-

wych — nawet wojska pancerne. W wypadku niespodziewa-

nego ataku stanowiła groźną siłę. Działając tuż za czołgami,

wymierzając ciosy na otwartych, nie bronionych flankach,

poruszając się w trudno dostępnym terenie, po bezdrożach,

w lesie, w terenie bagnistym, kawaleria potrafiła przedostać

233

Page 229: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

się tam, gdzie czołgi były bezradne. Co najważniejsze, mogła

to zrobić szybciej od piechoty.

W grupie pancernej Guderiana była jedna dywizja kawa-

lerii. Co prawda w jej składzie nie było czołgów, jednak na-

wet bez nich, w tym samym terenie, pokazała się z najlepszej

strony. Dowództwo niemieckie, obserwując dokonania swojej

jedynej dywizji kawalerii, doszło do wniosku, że rola kawa-

lerii we współczesnej wojnie nie została doceniona, i podjęło

decyzję o pilnym formowaniu dywizji kawalerii Wehrmachtu

iSS.

Po stronie radzieckiej w składzie 10. Armii znajdowała się

nie jedna taka dywizja, lecz cały korpus, w dodatku z czołga-

mi.

Potężną siłę stanowiły obydwa pełne korpusy strzeleckie

10. Armii. Ogólna liczba pułków w I Korpusie Strzeleckim —

6 strzeleckich i 6 artyleryjskich. W V Korpusie Strzelec-

kim - 9 strzeleckich i 8 artyleryjskich. W gruncie rzeczy były

to dwa korpusy strzelecko-artyłeryjskie.

Chlubą 10. Armii był VI Korpus Zmechanizowany. W jego

składzie było m.in.: 1021 czołgów, 229 samochodów pancer-

nych, w tym też 127 ciężkich typu BA-10, 163 moździerze,

76 haubic o kalibrze 122-152 mm oraz działa: 24 polowe, 36

przeciwpancernych i 36 przeciwlotniczych („WIZ" 1989, nr 4,

s. 25). W ogólnej liczbie czołgów znajdowało się: 114 cięż-

kich typu KW oraz 238 średnich - T-34. Ciężkie samochody

opancerzone BA-10 z powodzeniem mogły się zmierzyć z ów-

czesnymi czołgami niemieckimi. Ich działa bez problemu dziu-

rawiły pancerz każdego niemieckiego czołgu. Żaden korpus

zmechanizowany na świecie nie był tak potężny ani na po-

czątku drugiej wojny światowej, ani podczas niej, ani na jej

końcu.

Dla ataku na Związek Radziecki Hitler połączył wszystkie

wojska pancerne w cztery grupy, które liczyły po kilka korpu-

sów. Jednak żadna z niemieckich grup pancernych nie mogła

się równać z VI Korpusem 10. Armii. 352 najnowsze czołgi

typu KW i T-34 w składzie VI Korpusu Zmechanizowanego

dawały mu przewagę nie tylko nad jakimkolwiek niemieckim

korpusem czterech grup pancernych, ale też nad wszystki-

234

Page 230: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mi niemieckimi wojskami pancernymi razem wziętymi. Po-

wiedzmy inaczej: VI Korpus 10. Armii potęgą przewyższał

wszystkie razem wzięte wojska pancerne wszystkich krajów

świata.

Nawiasem mówiąc, w 1945 roku główną siłą uderzeniową

Armii Czerwonej na Dalekim Wschodzie była 6. Gwardyjska

Armia Pancerna. Czołgów miała ona mniej niż VI Korpus

w roku 1941 - tylko 1019. Wystarczyło to jednak, by doko-

nać druzgocącego uderzenia na armię japońską w Mandżurii.

Zmiażdżenie wojsk japońskich w 1945 roku — olśniewająca,

błyskawiczna, niezwykle ryzykowna i spektakularna opera-

cja w historii sztuki wojennej - to skok od radzieckiej granicy

do oceanu na odległość 1100 kilometrów w ciągu 11 dni, przez

pustynię bez wody, przez nieprzebyty (teoretycznie) górski

grzbiet Wielki Chingan i pola ryżowe. Otóż w 6. Gwardyjskiej

Armii Pancernej w sierpniu 1945 roku wcale nie wszystkie

czołgi były najnowsze. W skład tej armii wchodziło 110 „prze-

starzałych" czołgów typu T-26 i 31 - BT-7.

W 1941 roku VI. Korpus Zmechanizowany 10. Armii mógł

dokonać czegoś podobnego przeciwko Niemcom, tym bardziej

że w drodze do oceanu nie napotkał ani pustyni, ani górskich

grzbietów, ani pól ryżowych.

W tej kwestii protestują tak: ale XIII Korpus Zmechani-

zowany 10. Armii nie miał pełnych stanów etatowych. Było

w nim „wszystkiego tylko": 294 czołgi, 34 samochody pan-

cerne, 144 działa i 148 moździerzy. Zgadzam się. Jednak

sam VI Korpus 10. Armii z czołgami typu KW wystarczył,

żeby przełamać front niemiecki, odciąć szlaki komunikacyj-

ne, zgnieść sztaby, rozproszyć tyły, przewrócić do góry no-

gami lotniska. Natomiast XIII Korpus Zmechanizowany to

była siła wspomagająca. Jego stan można było dokompleto-

wać w trakcie walk. Na wojnie zawsze tak się robiło. Jeżeli

była głowa i szkielet dywizji, korpusu bądź armii, to szybko

je uzupełniano jednostkami napływającymi z tyłów. Nawet

w ciągu kilku dni.

235

Page 231: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

II

Słabość 10. Armii polegała na czym innym.

Armia ta znajdowała się w klinie wcinającym się we wro-

gie terytorium. Jeszcze w czasach pokoju z trzech stron była

otoczona przez wojska niemieckie. Daleko w tyle na jej flan-

kach, u podstawy klina, znajdowały się dosyć słabe armie: po

prawej — 3. generała-lejtnanta W. J. Kuzniecowa, po lewej —

generała-majora A. A. Korobkowa. Z tyłu 10. Armii znajdo-

wała się 13. Armia, dopiero jednak w stadium formowania.

Słabość tych armii była względna. Tylko według radziec-

kich norm, tylko w porównaniu z centralną 10. Armią można

je uważać za słabe. Na przykładzie 4. Armii przekonaliśmy

się, że do odparcia ataku sił było dość. Tyle że siły obu armii

były podzielone na ugrupowania uderzeniowe, a nie rozcią-

gnięte wzdłuż granicy.

Słabość 10. Armii polegała na tym, że jej lotniska znajdo-

wały się przy samej granicy, a na nich zwartymi szeregami

stały najnowsze myśliwce MiG-3. Najsłabszy pułk liczył 91

myśliwców, w tym 68 najnowszych. W reszcie pułków - po-

nad setka maszyn w każdym. Wyobraźcie sobie sto myśliw-

ców na jednym lotnisku i obliczcie, ile czasu zajmie, aby taki

pułk wzniósł się w przestworza, korzystając z jednego pasa

startowego. Do tego dodajcie rozkaz Żukowa: nie dać się spro-

wokować! Pamiętajcie: za złamanie rozkazu - rozstrzelać!

Jeżeli pilot nie wystartuje, niczego nie dokona. Jeżeli wy-

startuje i będzie odpierał atak wroga, wtedy albo Niemiec go

strąci, albo czekista zastrzeli po powrocie na lotnisko. Żeby

już nigdy nikt nie uległ prowokacji.

Słabość 10. Armii polegała na tym, że jej dywizje znajdo-

wały się przy samej granicy, lecz nie miały prawa zająć pozy-

cji obronnych. Amunicja leżała w magazynach, pod strażą. Na

rozkaz Żukowa armia nie mogła mieć wyposażenia bojowego.

10. Armia stała się idealnym celem. Uderzono w jej lot-

niska, sztaby i magazyny. Natomiast czołgi nie zaatakowały

bezpośrednio jej właśnie, lecz armie skrzydłowe - 3. i 4. Got

i Guderian ominęli 10. Armię z dwóch stron i zamknęli za nią

pierścień okrążenia.

236

Page 232: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

4. Armia na lewym skrzydle Frontu Zachodniego została

rozbita 22 czerwca 1941 roku. Jak widać jednak, to nie koniec

tragedii, lecz dopiero jej początek. Od bramy kraju - Brze-

ścia, poprzez Baranowicze, Mińsk, Smoleńsk i dalej, biegnie

główna strategiczna magistrala kolejowa. Wszystkie stacje

na całej jej długości były przepełnione radzieckimi eszelona-

mi z paliwem, amunicją, żywnością. Wzdłuż magistrali ata-

kował Guderian i zbierał trofea. Jak pamiętamy, w rejonie

Baranowicz czekał na niego prezent, 480 haubicoarmat typu

ML-20 z zapasem pocisków, jednak bez obsługi transportu.

Nie będzie wielkim grzechem przypomnieć w tym miejscu

genialnego stratega oraz jego wrzaski o „jednym karabinie

na trzech". Tych bez karabinów, jeżeli rzeczywiście tacy byli,

trzeba było posłać do dział. Genialny strateg jednak o tym nie

pomyślał.

Ale nie to jest najważniejsze. W rejonie Baranowicz, na

stacji Obuz-Leśna, znajdował się tajny punkt dowodzenia

Frontu Zachodniego. Guderian zdobył Baranowicze 27 czerw-

ca. Potem dowodzenie Frontem Zachodnim było już zupełnie

niemożliwe. 2. Grupa Pancerna Guderiana i 3. Grupa Pancer-

na Gota spotkały się w rejonie Mińska, odcinając szlaki za-

opatrzenia i odwrotu. Okrążone zostały: supermocna 10. Ar-

mia, resztki 3., 4. i 13. Armii, kilka poszczególnych korpusów

i dywizji, słowem - cały Front Zachodni. Przeciwnik wziął do

niewoli 324 tysiące radzieckich żołnierzy i oficerów, zdobył

3332 czołgi i 1809 dział. Ponadto niezliczone ilości samocho-

dów, traktorów, koni, części zamiennych, żywności, sprzętu

inżynieryjnego, paliwa, cekaemow, moździerzy, karabinów

i pistoletów maszynowych, amunicji, parowozów, wagonów,

szyn, kabli telefonicznych, miliony par butów wojskowych,

setki tysięcy szyneli i pałatek, dziesiątki szpitali z całym wy-

posażeniem i wiele innego dobra. I to nie licząc zniszczonych

samolotów, czołgów i dział, spalonych i wysadzonych maga-

zynów, nie licząc tych, którzy zginęli, i tych, którzy pouciekali

do okolicznych lasów.

Towarzysz Stalin natychmiast musiał znaleźć winnych

237

Page 233: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

porażki Frontu Zachodniego i surowo ich ukarać. Na Białoruś

natychmiast poleciał komisarz wojskowy pierwszego stopnia

L. Z. Mechlis, który wówczas pełnił funkcję zastępcy prze-

wodniczącego Ludowej Rady Komisarzy, narkoma kontroli

państwowej i zastępcy narkoma obrony. Swoją zawrotną ka-

rierę zaczynał jako osobisty sekretarz Stalina „ds. ciemnych".

Przybywszy na Białoruś, Mechlis na trzech kartkach z notesu

napisał tekst telegramu do Stalina. Oprócz niego telegram

podpisali białoruski sekretarz KC WKP(b) P. K. Ponomarenko

i narkom obrony, marszałek Związku Radzieckiego S. K. Ti-

moszenko, który też przybył na miejsce wydarzeń.

Oto pełny tekst telegramu:

„Moskwa. Kreml. Do Stalina.

Rada wojenna ustaliła, że wielu dowódców prowadziło

działalność przestępczą, w której wyniku Front Zachodni po-

niósł całkowitą klęskę.

Rada wojskowa postanowiła:

1) Aresztować byłego szefa sztabu Klimowskiego, byłego

zastępcę dowódcy lotnictwa frontu Tajurskiego oraz dowódcę

artylerii Klicza.

2) Przekazać pod sąd wojskowy dowódcę 4. Armii Ko-

robkowa, dowódcę 9. Dywizji Lotniczej Czernycha, dowódcę

42. Dywizji Strzeleckiej Łazarenkę, dowódcę korpusu pancer-

nego Oborina.

3) Aresztowaliśmy: dowódcę łączności frontu Grigoriewa,

naczelnika wydziału topografii frontu Dorofiejewa, dowódcę

zaopatrzenia frontu Kirsanowa, inspektora zaopatrzenia Ju-

rowa i dowódcę Wojentorgu Szejnkina.

4) Oddani pod sąd zostali: zastępca dowódcy pododdzia-

łu samochodów pancernych Berkowicz, dowódca 8. batalionu

karnego Dykman i jego zastępca Kroi, naczelnik mińskie-

go okręgowego magazynu sanitarnego Bielawski, naczel-

nik okręgowego wojskowego laboratorium weterynaryjnego

Owczinnikow, dowódca dywizjonu artylerii Sbirannik.

Timoszenko. Mechlis. Ponomarenko. 6. 7. 41 r."

Tego samego dnia towarzysz Stalin zatwierdził decyzję

narkoma kontroli państwowej, jak też narkoma obrony i bia-

238

Page 234: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

łoruskiego pierwszego sekretarza KC WKP(b), Oto odpowiedź

Stalina:

„Do Timoszenki, Mechlisa, Ponomarenki.

Państwowy Komitet Obrony aprobuje wasze przedsię-

wzięcia dotyczące aresztowania Klimowskiego, Oborina, Ta-

jurskiego i innych i popiera te kroki jako jeden z właściwych

sposobów na uzdrowienie frontu.

Nr 7387

6 lipca 41 r. J. Stalin".

IV

W telegramach nie mówi się o Pawłowie, ponieważ dowód-

ca Frontu Zachodniego, bohater Związku Radzieckiego, gene-

rał armii Pawłow został aresztowany wcześniej, 4 lipca 1941

roku. Rozstrzelano go 22 lipca, a razem z nim: szefa sztabu

Frontu Zachodniego generała-majora W. E. Klimowskiego,

dowódcę artylerii Frontu Zachodniego generała-pułkownika

artylerii N. A. Klicza, dowódcę łączności Frontu Zachodniego

generała-majora wojsk łączności A. T. Grigoriewa, dowódcę

XIV Korpusu Zmechanizowanego generała-majora S. I. Obo-

rina i innych.

Dowódca sił powietrznych Frontu Zachodniego, generał-

-major lotnictwa I. I. Kopiec zastrzelił się, dlatego pod Sta-

linowski topór trafił jego zastępca, generał-major lotnictwa

A. I. Tajurski.

Ze wszystkich wymienionych w telegramie Mechlisa przy

życiu pozostał tylko dowódca zamkniętej w twierdzy brze-

skiej 42. Dywizji Strzeleckiej generał-major Łazarenko. Był

skazany na rozstrzelanie, jednak wyrok złagodzono. Stalin

i Żukow mieli dobry system: za bezczynność - rozstrzelanie,

za jakiekolwiek działania - również. 22 czerwca o godzinie

0.30 do wojska została skierowana Dyrektywa nr 1, podpisa-

na przez Żukowa i Timoszenkę. Dyrektywa zdecydowanie na-

kazywała: „Nie prowadzić żadnych dodatkowych działań bez

specjalnego rozkazu". Pawłow, Klimowski, Tajurski, Kopiec,

Korobkow, Łazarenko i cała reszta spełnili rozkaz Timoszen-

ki i Żukowa. I właśnie za to czekał ich sąd wojskowy i wyrok

239

Page 235: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

śmierci. Nie ci, którzy wysyłali zbrodnicze dyrektywy, mieli

być rozstrzelani, ale ci, którzy je wykonywali. I z nich szydzą

komunistyczni historycy: czemu się, głupi, nie domyślili! Wy-

konali rozkaz Moskwy! A trzeba było nie wykonywać! Trzeba

było nie podporządkowywać się rozkazom!

Armia bez dyscypliny to tylko uzbrojony tłum. Rozkaz do-

wódcy to prawo dla podwładnego. Rozkaz powinien być wy-

konany bezwarunkowo, ściśle i w terminie. Armia powinna

działać niczym wyregulowany komputer: przyciska się kla-

wisz i otrzymuje oczekiwany wynik. Dyscyplina nakłada jed-

nak na wyżej postawionych dowódców wyjątkową odpowie-

dzialność: nie wydawać głupich rozkazów, przyciskać tylko

odpowiednie klawisze w odpowiednim momencie. A tymcza-

sem Żukow wydał godzące w rację stanu rozkazy, podwładni,

zgodnie z regulaminem, wykonali je i teraz za to ogłoszono, że

to kretyni i przestępcy. Genialny Żukow przycisnął nieodpo-

wiednie klawisze, komputer przez to eksplodował i się spalił,

a tłumaczy się tak: głupi komputer nam się trafił, a przecież

operator był prawdziwym geniuszem.

Poszczęściło się zdegradowanemu generałowi Łazarence,

który po wyroku spędził dwa miesiące w celi, czekając na roz-

strzelanie. Najwyższą karę zamieniono mu na dwadzieścia

pięć lat więzienia. W 1941 roku skierowano go na front jako

szeregowego. W 1943 roku został przywrócony do stopnia puł-

kownika, a w 1944 roku do stopnia generała-majora. Bez za-

rzutu dowodził 369. Dywizją Strzelecką. W tym samym, 1944

roku, zginął na polu walki.

Wielu dowódcom Frontu Zachodniego udało się uniknąć

rozstrzelania latem 1941 roku, gdyż zdążyli zginąć w walce.

Wśród nich byli:

- pułkownik M. A. Popsuj-Szapko, dowódca zamkniętej

w twierdzy brzeskiej 6. Dywizji Strzeleckiej;

- generał-major wojsk pancernych W. P. Puganow, dowód-

ca rozbitej w Brześciu 22. Dywizji Pancernej;

- pułkownik N. G. Biełow, dowódca rozbitej w rejonie

Brześcia 10. Mieszanej Dywizji Lotniczej;

- generał-major M. I. Puzyriew, komendant 62. Brzeskie-

go Rejonu Umocnionego.

240

Page 236: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Jednakże stalinowskiej logiki nie zrozumiemy bez szcze-

gólnego wysiłku intelektualnego. Na pierwszy rzut oka trud-

no zrozumieć listę „winnych" porażki Frontu Zachodniego.

W jaki sposób na tę listę trafił dowódca 9. Mieszanej Dywizji

Lotniczej 10. Armii, bohater Związku Radzieckiego, generał-

-major A. S. Czernych? Czyżby on sam wyznaczał miejsce pod

lotniska? Czyżby z własnej woli trzymał po sto samolotów na

każdym lotnisku? Czyżby to on wydał rozkaz, żeby nie ze-

strzeliwać samolotów niemieckich, lecz zmuszać je do lądo-

wania, wykonując akrobacje?

W jaki sposób na tę listę trafił dowódca sieci sklepów woj-

skowych Wojentorg, magazynu sanitarnego i laboratorium

weterynaryj nego?

I dlaczego na listę nie trafili na przykład: dowódca XXVIII

korpusu Strzeleckiego, szef sztabu 4. Armii i dowódca 3. Ar-

mii?

XXVIII Korpus Strzelecki znajdował się w Brześciu. Jego

dowódca, generał-major Popów, był najwyższym rangą woj-

skowym w Brześciu i dowódcą garnizonu. Miasto porzucono

po trzech godzinach od chwili rozpoczęcia wojny. Za coś takie-

go wyżsi dowódcy powinni zostać rozstrzelani. Stacjonujący

na tyłach dowódca korpusu Oborin też powinien być rozstrze-

lany. Niższy stopniem generał Łazarenko został skazany na

rozstrzelanie, zamienione na dwadzieścia pięć lat więzienia.

A generał-major Popów zasłużył na szubienicę. We wrze-

śniu 1941 roku został wyznaczony na zastępcę dowódcy 50.

Armii. Pięć miesięcy później został dowódcą na nowo sfor-

mowanej 10. Armii. Wojska pod dowództwem Popowa brały

udział w wielu operacjach strategicznych od Moskwy do Ber-

lina. Szczególnie wyróżniły się podczas wyzwolenia Brześcia

w 1944 roku. Pod koniec wojny Popów miał stopień genera-

ła-pułkownika, odznaczenie bohatera Związku Radzieckiego

i dowodził 70. Armią.

Całkowicie niezrozumiały jest los pułkownika Sandałowa.

Był szefem sztabu 4. Armii. Właśnie on planował wszystkie

wyżej opisane skandaliczne działania na odcinku brzeskim.

Sam przyznaje, że plany osłony granicy miały pewne manka-

menty - były nierealne, a plan wyjścia alarmowego 22. Dywi-

241

Page 237: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zji Pancernej z Brześcia po prostu nierozsądny. Otóż tak, dla

dowódcy 4. Armii - kulka w tył głowy, a dla dowódcy szta-

bu - niewiarygodny awans.

Do żałosnych resztek rozbitej 4. Armii dołączono nowe dy-

wizje i korpusy, którymi dowodzili generałowie, tymczasem

8 lipca 1941 roku na dowódcę armii został wyznaczony puł-

kownik Sandałów. Po dwóch tygodniach kolejny awans:

pułkownik Sandałów został szefem sztabu Frontu Central-

nego. Koniec wojny witał w stopniu generała-pułkownika, do-

wodząc 4. Frontem Ukraińskim.

Dowódca Wojentorgu w Mińsku winny jest klęski Frontu

Zachodniego. Ewidentnie wrogi wysłannik sprzedawał żoł-

nierzom i ich dowódcom pierniczki i wodę kolońską, na ich

szkodę. Zapewne, chytrus, miał złe zamiary: tak zorganizo-

wać handel mydłem i powidłem, żeby ułatwić Gotowi i Gu-

derianowi okrążenie i rozbicie wszystkich radzieckich armii

Frontu Zachodniego. Niczemu jednak nie jest winny szef szta-

bu 4. Armii, która została rozbita w ciągu jednego dnia, któ-

ra po trzech godzinach porzuciła Brześć, pierwszorzędną

twierdzę, niezliczone zapasy wojskowe. W ciągu miesiąca wy-

cofywania się i ucieczki pułkownik awansował dwukrotnie,

wspiął się na niedostępne dla tej szarży szczyty.

V

Wytłumaczyć to wszystko można było tylko w jeden spo-

sób: winnych na tym poziomie nie było. Wybierano ofiary na

chybił trafił. Kandydatura dowódcy Frontu Zachodniego ge-

nerała armii Pawłowa jest zrozumiała i oczywista, natomiast

reszta to - kto się pod rękę nawinął. Na prawym skrzydle

Frontu Zachodniego znajdowała się 3. Armia generała-lejt-

nanta Kuzniecowa. Jego rozbito tak samo szybko i hanieb-

nie jak 4. Armię na lewym skrzydle. Przyczyny i skutki są

te same. Grupa pancerna Gota rozniosła obronę 3. Armii

Kuzniecowa z taką samą łatwością jak grupa pancerna Gu-

deriana 4. Armię Korobkowa. Jej dowódca został rozstrze-

lany. Skoro tak, to dowódcę 3. Armii Kuzniecowa powinien

spotkać ten sam los. Jego jednak nie rozstrzelano, nie zdegra-

242

Page 238: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dowano ani nie wsadzono do więzienia. Gdy narkom kontroli

państwowej, towarzysz Mechlis dokonywał serii aresztowań

„winowajców" klęski Frontu Zachodniego, łączność ze szta-

bem 3. Armii została przerwana. Dlatego nie udało się wydać

rozkazu rozstrzelania dowódcy 3. Armii generała-lejtnanta

Kuzniecowa. A dowódcę batalionu karnego wraz z zastępcą,

naczelnika magazynu sanitarnego i innych dało się znaleźć,

więc to właśnie ich aresztowano i rozstrzelano.

Liczbę aresztowanych „winowajców" Stalin uznał za wy-

starczającą, dlatego o dowódcy 3. Armii nikt więcej sobie nie

przypomniał. Nie obwiniano go już także o pogrom Frontu

Zachodniego. Dalszy los Kuzniecowa jest zadziwiająco podob-

ny do losu dowódcy XXVIII Korpusu Strzeleckiego Popowa.

Kuzniecow również dotarł do Berlina, również jako dowód-

ca armii, też dostał bohatera Związku Radzieckiego i też

w stopniu generała-pułkownika. 3. Armia Uderzeniowa gene-

rała-lejtnanta Kuzniecowa szturmowała Reichstag i Kance-

larię Rzeszy. Był dobrym generałem. Nie wiadomo tylko, dla-

czego przeżył latem 1941, inaczej niż pozostali? Albo inaczej,

przeżył jak niektórzy.

VI

Można zrozumieć i logicznie wytłumaczyć nieobecność

trzech osób na liście rozstrzelanych winowajców hańby brze-

skiej. Oczywiście, sam towarzysz Stalin. Przecież przywód-

ca międzynarodowego proletariatu, ojciec narodów, w takiej

dramatycznej sytuacji sam siebie nie mógł ogłosić winowajcą.

Nie mógł też obwinie komisarza obrony, marszałka Związ-

ku Radzieckiego Timoszenki oraz szefa Sztabu Generalnego

generała armii Żukowa. Jeżeli obwiniałoby się Timoszenkę

albo Żukowa, to przecież cień padłby na samego Stalina.

I zapytano by: a gdzie patrzył Stalin, kiedy obok niego rzą-

dzili zbrodniarze?

Dlatego listę winowajców trzeba było odciąć przy wodzu

naczelnym, który działał na peryferiach, ale nie włączać do

niej nikogo, kto pracowałby w stolicy. Tak też zrobiono.

Wina Stalina jest oczywista i udowodniona. Sam Stalin

243

Page 239: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

również przyznał się do winy - co prawda krótko, ale niezwy-

kle wyraźnie. 24 maja 1945 roku podczas przyjęcia na Krem-

lu na cześć dowodzących wojskami Armii Czerwonej wygło-

sił on toast „Za zdrowie rosyjskiego narodu". Głowa rządu,

Stalin, powiedział: „Nasz rząd popełnił wiele błędów, byliśmy

w rozpaczliwym położeniu w latach 1941-1942". Stwierdził,

że za takie rządzenie krajem przywódców powinno się wy-

gnać: „Inny naród mógłby powiedzieć rządowi: Nie spełnili-

ście naszych oczekiwań, idźcie precz..."

Stalin dosyć konkretnie powiedział, że sam stał na czele

rządu, który zasłużył na kopniaka w tyłek. A w ślad za odsu-

nięciem posypałyby się inne kary. Stalin dziękował narodowi

rosyjskiemu za zaufanie. Dziękował za to, że naród rosyjski

nie przepędził go ze stanowiska w latach 1941-1942.

Tak samo oczywista jest wina ludowego komisarza obrony,

marszałka Związku Radzieckiego Timoszenki. Sam rozumiał

swoją winę i był jej głęboko świadom. Po wojnie na nikogo

winy nie zrzucał i nie tłumaczył się. Zdecydowanie odmówił

też napisania wspomnień. Historycy i twórcy wspomnień

rzucali w niego niesamowitymi obelgami - nie odpowiadał.

Milczał jak milczy, patrząc w ziemię, zawstydzony żołnierz,

któremu dowódca przed całą kompanią rzuca najgorsze prze-

kleństwa w twarz. Milczał jak oskarżony, który nie ma czemu

zaprzeczyć.

Ale ostatni z tej trójcy nie poczuwał się do winy. Marsza-

łek Związku Radzieckiego Żukow sam siebie ogłosił wielkim

dowódcą. Swoją winę za pogrom Armii Czerwonej w 1941

roku, a w szczególności za klęskę zniszczenia Frontu Zachod-

niego, Żukow zrzucił na znajdującego się wyżej Stalina i na

znajdujących się niżej: Pawłowa, Korobkowa, Klimowskiego,

Oborina, Tajurskiego i pozostałych. Mógłby przecież choć raz

powiedzieć: Pawłow jest winny, Klimowski jest winny, ale

przecież dowódca sieci sklepów Wojentorgu, Szejnkin, może

i jest winny jakichś tam drobnych przekrętów, ale strategicz-

ną klęskę na Białorusi przypisali mu niepotrzebnie. Jednak

niczego takiego wielki strateg towarzysz Żukow nie powie-

dział. Dlatego nadal się uważa za winnych tej przytłaczają-

cej klęski dowódcę batalionu karnego wraz z dowódcą i za-

244

Page 240: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

stępcą laboratorium weterynaryjnego oraz dowódcą Wojen-

torgu. Oni są winni, a szef Sztabu Generalnego nie pono-

si żadnej odpowiedzialności. Szef Sztabu Generalnego jest

uważany za geniusza, a nawet świętego. I pojawiła się pro-

pozycja, całkiem jawna, aby stworzyć na Rusi monarchię

i Georgija - wnuka największego stratega wszech czasów i na-

rodów - ukoronować. Żeby potomkowie wielkiego geniusza

dziedziczyli władzę nad Rosją z ojca na syna, z pokolenia na

pokolenie.

VII

Po wojnie - co całkowicie zrozumiałe - pojawiały się pyta-

nia dotyczące zachowania Stalina przed niemieckim atakiem.

Wówczas Żukow udzielił wyczerpującej odpowiedzi. 13 sierp-

nia 1966 roku, goszcząc w redakcji „Wojenno-istoriczeskogo

żurnała", powiedział: „Najważniejsze, oczywiście, co go przy-

gnębiało, co wisiało nad wszystkimi jego przedsięwzięciami,

które odbijały się na nas, to strach przed Niemcami. On bał

się niemieckich sił zbrojnych" („Ogoniok" 1989, nr 25, s. 7).

O Stalinowskich obawach Żukow chętnie opowiadał zarówno

w wypełnionych po brzegi salach, jak też w wąskim kręgu.

Gdy pytano go o przyczyny zachowania Stalina, geniusz stra-

tegiczny wypowiadał gorzką prawdę: „Stalin bał się wojny,

a strach jest złym doradcą". Żukow powtarzał, że Stalin był

tchórzem, a on sam nie tylko jest geniuszem, ale w dodatku

odważnym. Stalin się bał, a ja nie. Stalin jest winny, a ja —

niby z jakiego powodu?

Żukow łatwo udowadniał swoją niewinność. Ogłosił, że od

stycznia 1941 roku do 22 czerwca po prostu nie zdążył się

wdrożyć w sytuację („Krasnaja zwiezda", 30 listopada 1996).

Opowiadania o tym, że pół roku nie starczyło mu, by zrozu-

mieć sytuację i podjąć właściwe decyzje, Żukow lubił rozcień-

czać opowiadaniami o sobie: wystarczy mu jedno spojrzenie

na mapę, by zrozumieć nawet najbardziej skomplikowaną

sytuację.

Mądry po szkodzie, niezniszczalny jak granit Żukow miał

jeszcze przed wojną twierdzić: „Rejony umocnione budowa-

245

Page 241: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ne są zbyt blisko granicy i trudno tam przeprowadzać ja-

kiekolwiek operacje, szczególnie w rejonie uskoku białostoc-

kiego. Pozwala to na uderzenia wroga z rejonu Brześcia i Su-

wałk na tyły zgrupowania białostockiego. Ponadto, ze względu

na niewielką głębokość, rejony umocnione nie mogą długo się

utrzymywać, ponieważ są na wylot przestrzeliwane przez ar-

tylerię" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 194).

Zaskakująca zdolność przewidywania.

Otóż, jeżeli wierzyć Żukowowi, Stalin bał się wojny, a on

sam wyraźnie widział, jak Niemcy zniszczą Front Zachod-

ni. Skoro tak, powinien był dokładnie objaśnić przywódcy:

uskok białostocki to pułapka. Wyprowadźmy z niej 10. Armię!

3. i 4. też nie mają co robić przy granicy. A 13. najlepiej for-

mować za Wołgą. Kiedy będzie gotowa, wówczas wyślemy ją

na front. Po co nam nieprzygotowana armia na Białorusi?

Jednak rozumując, że uskok białostocki to zasadzka dla

armii radzieckiej, Żukow nie żądał od Stalina wyprowadze-

nia wojsk przed potencjalnym uderzeniem. Wręcz odwrotnie.

Przed wojną Żukow żądał spędzenia do uskoku białostoc-

kiego większej liczby wojska. XIII Korpus Zmechanizowany

10. Armii został utworzony na żądanie Żukowa i wbrew wąt-

pliwościom Stalina. Żukow sam o tym pisze. To samo doty-

czy XIV Korpusu Zmechanizowanego 4. Armii, XI Korpusu

3. Armii, XVII i XX, które też nie wiadomo po co znajdowały

się na uskoku.

Stalin nie tylko się sprzeciwiał rozmieszczeniu korpusów

zmechanizowanych na uskoku białostockim i przy jego pod-

stawie, ale też w ogóle wątpił w słuszność ich formowania.

Generał armii Pawłow był zdecydowanie przeciwny tworzeniu

korpusów zmechanizowanych. Rozumiał, że to potężne na-

gromadzenie ludzi, czołgów, dział i samochodów w razie woj-

ny obronnej będzie łatwym celem. Żukow jednak nalegał na

ich tworzenie. Wynik jest znany.

Widzieliśmy klęskę 22. Dywizji Pancernej XIV Korpusu

Zmechanizowanego w Brześciu w pierwszych godzinach woj-

ny. Można zwalić winę na dowódcę Frontu Zachodniego, ge-

nerała armii Pawłowa, za to, że rzekomo umieścił dywizję nie

tam gdzie trzeba.

246

Page 242: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Lecz za umiejscowienie dywizji odpowiada Sztab General-

ny oraz jego szef. XX Dywizja została utworzona na polecenie

Żukowa, zresztą nie tylko ta. Z dziesięciu dywizji pancernych

Frontu Zachodniego osiem utworzono na żądanie Żukowa.

I na jego rozkaz zostały umieszczone tam, gdzie je zniszczono

w pierwszych dniach wojny. Jak wiele lotniczych, strzelec-

kich, kawaleryjskich i pozostałych dywizji i korpusów.

Oto 4. Byvńxja P&uceraa VI Korpusu Zmech&TYYŁWw&ra-

go Frontu Zachodniego. Jej sztaby, magazyny i parki samo-

chodowe były tuż przy granicy. 22 czerwca 1941 roku w tym

miejscu przebieg wydarzeń był taki sam jak wszędzie, wzdłuż

całej granicy: „Płonęły parki maszynowe. Miotając się przez

jakiś czas w rozpaczy, prawie bezbronni czołgiści wraz z pie-

chotą zaczęli się wycofywać. Na drogach panował tłok. Nie-

mieccy piloci bezkarnie bombardowali i ostrzeliwali ludzi z lo-

tu koszącego. Łączność z wojskiem została zerwana, dowodze-

nie uniemożliwione" („Krasnaja zwiezda", 19 marca 1999).

Chodzi tu o jedną z najpotężniejszych dywizji Armii Czer-

wonej, w której składzie było 357 czołgów, w tym też 176 naj-

nowszych KW i T-34.

Żukow wspomniał o nieokreślonych dyletantach, którzy

budowali rejony umocnione nie tam, gdzie należało. Zapo-

mniał jednak powiedzieć, że główna przyczyna szybkiego zdo-

bycia przez przeciwnika rejonów umocnionych leżała gdzie

indziej. Chodziło o to, że owe rejony, nawet nie dokończone,

nie były obsadzone wojskiem, betonowych schronów ognio-

wych nie osłonięto drutem kolczastym ani polami minowymi.

Mało tego - w schronach ogniowych nie było ani załóg, ani

amunicji, ani żywności, ani wody. I to wszystko zgodnie z roz-

kazem Żukowa z dnia 2 maja 1941 roku.

I skoro Żukow za wszystko obarcza winą zwrotniczych*, to

przynajmniej dowódcę Wojentorgu mógłby wykluczyć z grona

winowajców.

* „Wszystkiemu jest winien zwrotniczy" - dosłowne tłumaczenie

rosyjskiego powiedzenia, które wywodzi się właśnie z czasów stali-

nowskich. Coś się działo na samej górze, a winę ponosił... zwrotniczy.

Doskonałym przykładem są wydarzenia opisane w tym rozdziale.

247

Page 243: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 18

Niezwykła podróż do Tarnopola

Napoleon nie zdołał, jak mu się to zazwyczaj udawało,

sprowokować nas do decydującej bitwy przy granicy, nie

potrafił otoczyć armii rosyjskiej. Dlaczego? Otóż ówcześni rosyjscy dowódcy znali prze-

ciwnika, jego przyzwyczajenia, sposób działania, i odpo-

wiednio mogli przewidzieć rozwój wydarzeń. I właśnie

na tym samym terytorium w pierwszych dniach Wielkiej

Wojny Ojczyźnianej u nas zostało okrążonych i wziętych

do niewoli około czterech milionów ludzi, ludzi zorgani-

zowanych w pułki, dywizje, korpusy, armie. W rzeczywi-

stości nacierało na nich półtora—dwa miliony, reszta to

drugi rzut. Dlaczego nie potrafili skutecznie się bronić „od

wewnątrz", będąc w okrążeniu? Gdzie w ogóle kryje się

przyczyna wszystkiego, co zaszło w 1941 roku? „Krasnaja zwiezda", 16 czerwca 2001

Odpowiedź na tę zagadkę, myślę, można znaleźć, jeżeli

nie odrzuca się pewnej całkiem oczywistej, niepodważalnej

kwestii: wszelkie strategiczne plany i działania w Armii

Czerwonej od jesieni 1940 roku do początku wojny były

podyktowane nie celami obronnymi, lecz ofensywnymi.

P. N. Bobylew „Otieczestwiennaja istorija" 2000, nr 1, s. 41

I

„22 czerwca mniej więcej około godziny 13 zadzwonił do

mnie Stalin i powiedział:

248

Page 244: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

- Nasi dowódcy frontów nie mają wystarczającego do-

świadczenia w prowadzeniu działań bojowych i chyba trochę

się pogubili. Biuro Polityczne podjęło decyzję o wysłaniu was

na Front Południowo-Zachodni jako przedstawiciela Kwatery

Głównej. Na Front Zachodni wyślemy Szaposznikowa i Kuli-

ka. Wezwałem ich do siebie i dałem im odpowiednie instruk-

cje. Wy musicie niezwłocznie polecieć do Kijowa i stamtąd

wraz z Chruszczowem udać się do sztabu frontu w Tarnopolu.

- A kto będzie dowodził Sztabem Generalnym w tak trud-

nej sytuacji? — zapytałem.

Stalin odpowiedział:

- Zostawcie w zastępstwie Watutina. — Po chwili dodał

nieco zirytowany: - Nie traćcie czasu. My tu jakoś sobie po-

radzimy.

Zadzwoniłem do domu, aby na mnie nie czekali, i mniej

więcej po czterdziestu minutach byłem już w powietrzu.

Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że od wczoraj nic nie

jadłem. Uratowali mnie piloci, częstując mocną herbatą i ka-

napkami.

Pod koniec dnia byłem już w Kijowie w KC RKP(b)U, gdzie

czekał na mnie Chruszczow. Powiedział, że niebezpiecznie jest

lecieć dalej. Niemieccy lotnicy polują na samoloty transporto-

we. Trzeba jechać samochodami. Otrzymawszy od Watutina

ostatnie dane o sytuacji, wyjechaliśmy do Tarnopola, gdzie

w tym czasie mieścił się punkt dowodzenia dowódcy Fron-

tu Południowo-Zachodniego generała-pułkownika M. P. Kir-

ponosa.

Do punktu dowodzenia dotarliśmy późnym wieczorem i na-

tychmiast odbyłem rozmowę z Watutinem (...)

Watutin powiedział, że Stalin zatwierdził projekt Dyrek-

tywy nr 3 i rozkazał, by się podpisać.

- Co to za dyrektywa? - zapytałem.

- Dyrektywa przewiduje przejście naszych wojsk do kontr-

ataku w celu zniszczenia przeciwnika na najważniejszych od-

cinkach, uwzględniających wkroczenie na zajmowany przez

niego teren.

- Ale my dokładnie jeszcze nie wiemy, gdzie i jakimi siła-

mi przeciwnik uderza — odparłem. - Czy nie byłoby lepiej do

249

Page 245: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rana zorientować się, co i jak się dzieje na froncie, i dopiero

wtedy podejmować decyzje?

— Podzielam wasz punkt widzenia, ale sprawa jest już

przesądzona.

- Dobrze - powiedziałem. - Proszę dać mi to do podpisu.

Dyrektywa ta dotarła do dowódcy Frontu Południowo-Za-

chodniego około godziny 24.00. Jak się spodziewałem, spo-

wodowała ona zdecydowany sprzeciw dowódcy frontu Pur-

kajewa, który uważał, że front nie ma sił i środków, aby ją

wprowadzić w życie" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 2003,

tom 1, s. 268).

II

Wszystko niby bardzo zwięźle. Zwróćmy jednak uwagę na

pewne szczegóły.

Z tego wynika, że nie Moskwa ponosi winę za klęskę

z 22 czerwca, nie najwyższe dowództwo i nie Sztab General-

ny, lecz dowódcy w terenie. Przyczyną haniebnej bezczynno-

ści Armii Czerwonej, jak się okazuje, nie było to, że Żukow

i Timoszenko 22 czerwca o godzinie 0.30 podpisali Dyrekty-

wę nr 1, która zdecydowanie zabraniała dowódcom frontów

i armii odpowiadać ogniem i w ogóle dokonywać jakichkol-

wiek działań. Jak z tego wynika, główną przyczyną było to,

że głupi dowódcy frontów „nie mają wystarczającego doświad-

czenia w prowadzeniu działań bojowych i widocznie nieco się

pogubili". I dlatego Stalin wysyła im do pomocy wielkiego Żu-

kowa, który ma wystarczające doświadczenie i nigdy się nie

gubi.

Pięknie to wszystko brzmi... Tylko że nie było takiej roz-

mowy telefonicznej Żukowa ze Stalinem 22 czerwca. I być nie

mogło.

A oto dlaczego.

Stalin przygotowywał zdecydowany atak na Niemcy i Ru-

munię. 21 czerwca 1941 roku Biuro Polityczne uchwaliło po-

stanowienie o powołaniu frontów. Pięć przygranicznych okrę-

gów wojskowych potajemnie przeformowywano na fronty.

W tym samym postanowieniu ustanowiono wspólne do-

250

Page 246: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wództwo nad siedmioma armiami drugiego rzutu strate-

gicznego. Na dowódcę „armii drugiej linii" został powołany

marszałek Związku Radzieckiego S. M. Budionny, na członka

rady wojskowej — członek Biura Politycznego G. M. Malen-

kow, na szefa sztabu — generał-adiutant narkoma obrony,

generał-major A. P. Pokrowski. Sztab ulokowano w Briańsku.

Następny fragment tego postanowienia: „Powierzyć sze-

fowi Sztabu Generalnego towarzyszowi Żukowowi ogólne

dowództwo nad frontami: Południowo-Zachodnim i Południo-

wym, z wyjazdem na miejsce. Poruczyć towarzyszowi Mierec-

kowowi ogólne dowództwo nad Frontem Północnym, z wyjaz-

dem na miejsce".

Postanowienie Biura Politycznego osobiście podpisał Ma-

lenkow. Żukow znajdował się w gabinecie Stalina i przeka-

zywał treść dokumentu wszystkim zainteresowanym, w czę-

ściach, które ich dotyczyły. Decyzja o wyjeździe na granicę

zachodnią przywódców politycznych i wojskowych pierwszej

wielkości została podjęta nie 22 czerwca po rozpoczęciu inwa-

zji niemieckiej, tylko 21 czerwca, przed nią.

Miereckow niezwłocznie udał się do Leningradu, Pokrow-

ski - do Briańska, a Malenkowa, Budionnego i Żukowa za-

trzymał Stalin. 21 czerwca Żukow już wydawał rozkazy

związane z wykonaniem postanowienia Biura Politycznego

i sam się przygotowywał do jego wykonania. Dlatego Stalin

nie musiał „22 czerwca mniej więcej około godziny 13" dzwo-

nić do Żukowa i drugi raz przekazywać postanowienia Biura

Politycznego. Żukow wiedział o tym postanowieniu, i Stalin

wiedział, że Żukow wie.

III

Żukow jest podejrzanie dokładny: mniej więcej około godzi-

ny 13... po około czterdziestu minutach byłem już w powietrzu...

Krótko mówiąc, około godz. 14 Żukow (jak wynika z jego

opowiadania) już leciał. Po co opowiada takie szczegóły? Jaka

to różnica, czy Stalin zadzwonił o godzinie 10, o 12 czy też

o 15? Jaka to różnica, czy strateg był w powietrzu po czter-

dziestu minutach czy po paru godzinach?

251

Page 247: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zadziwiający jest następujący fakt. Dyrektywa nr 3, któ-

ra, jak pisze Żukow, „przewiduje przejście naszych wojsk do

kontrataku w celu zniszczenia przeciwnika na najważniej-

szych odcinkach, uwzględniając wkroczenie na jego teren",

to dokument o szczególnym znaczeniu. Pod wieczór 22 czerw-

ca 1941 roku najwyższe kierownictwo Związku Radzieckie-

go, ocknąwszy się po pierwszym wstrząsie, wydało dowód-

com wojsk frontów pierwszy konkretny rozkaz, co kto po-

winien robić. We wspomnieniach szef Sztabu Generalnego

Żukow pisze, że nic nie jadł przez cały dzień. Wspomina o do-

brych lotnikach, o mocnej herbacie i kanapkach, zapomniał

jednak o przytoczeniu tekstu najważniejszego dokumentu

wojny.

Z opowiadania Żukowa dowiadujemy się jedynie, że:

a) Dyrektywy nr 3 nie pisał;

b) nie czytał jej;

c) Dyrektywa nr 3 była nie do wykonania, czyli głupia

i zdradziecka;

d) wątpił w sens Dyrektywy nr 3, proponował zapoznać się

z sytuacją, a potem wydawać rozkazy;

e) decyzji o skierowaniu Dyrektywy nr 3 do wszystkich

jednostek nie podejmował, o wszystkim zadecydowano bez

niego, podczas jego nieobecności;

f) podpis stratega pojawił się pod Dyrektywą nr 3 nie

z jego własnej i nieprzymuszonej woli, lecz tylko dlatego, że

tak powiedział towarzysz Stalin, i dlatego, że sprawa już była

przesądzona.

Zastanówmy się: czyż nie nazbyt lekkomyślnie zachowuje

się szef Sztabu Generalnego, pierwszego dnia wojny podpi-

sując decyzję, której nie czytał? Czy człowiek szanujący się

będzie podpisywał dokument, którego treść przekazano mu

w dwóch słowach, nie zagłębiając się w szczegóły, w dodatku

przez telefon?

Żukow rzekomo się nie zgadzał z treścią dyrektywy, pod-

pisał ją jednak, nie patrząc. Gdzie się podziała tak chwalona

pryncypialność geniusza strategii? Nie musimy też słuchać,

że kwestia i tak była przesądzona, dlatego nie miało znacze-

nia, czy pod dyrektywą jest parafka Żukowa, czy jej nie ma.

252

Page 248: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

O tym nie należało opowiadać po upływie dziesięcioleci od

wojny, o tym trzeba było powiedzieć wtedy tym, którzy ją

napisali: drodzy towarzysze, skoro kwestia została przez was

zamknięta, sami to podpiszcie. Skoro mój podpis i tak niczego

nie zmienia, to można się obejść bez niego. Wasze podpisy

w zupełności wystarczą, szanowni przyjaciele.

IV

Teraz powróćmy do wyjazdu Żukowa do Tarnopola.

Otóż wypiwszy mocną herbatę i posiliwszy się kanapkami,

Żukow, jak twierdzi, wyleciał do Kijowa. Każdy może sam

obliczyć czas jego podróży. Ile czasu potrzebuje Douglas, by

dolecieć do Kijowa? Odległość wynosi 860 kilometrów. Mak-

symalna prędkość 330 kilometrów na godzinę przy ziemi, 350

na wysokości. Nie narzucam swoich obliczeń - liczcie sami.

Samolot nie może jednak ciągle lecieć z maksymalną pręd-

kością. Najpierw trzeba osiągnąć odpowiedni pułap, potem

znowu trzeba podchodzić do lądowania. Już dolecieliśmy

i wylądowaliśmy. Podkołowaliśmy. Zaczekaliśmy, aż staną

śmigła. Wyszliśmy na płytę lotniska. Nadjechały samochody.

Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Kijów to nie Moskwa. Nie ma lot-

niska w środku miasta, a to znaczy, że droga daleka. Teraz

mamy asfalt, wówczas go nie było. Nasze drogi, jak wiado-

mo, to niesamowita wręcz prowizorka, pełna dziur. Pędzić się

nie da. Kończy się pierwszy dzień wojny. Wprowadzono już

stan wojenny. Dlatego na mostach i skrzyżowaniach kordony

NKWD: Stój! Gdzie jedziesz? Pokaż dokumenty!

Dwa warianty.

Pierwszy: Proszę jechać!

Drugi: O, faszystowskie dranie, podrobili podpis samego

towarzysza Stalina!

„Profesor nauk dywersyjnych" pułkownik Starinow opo-

wiadał, że wielokrotnie miał problemy z patrolami NKWD

właśnie dlatego, że jego dokumenty były podpisane przez

marszałka Timoszenkę. To wzbudzało podejrzenia. Właśnie

przez to nigdzie go nie wpuszczano. Za to go o mało co nie

postawiono pod murem.

253

Page 249: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dobrze. Wjechał do Kijowa. Jak Żukow pisze, „pod ko-

niec dnia". Gdy mówiło się o wyjeździe z Moskwy, tam się

pojawiały godziny i minuty. Tu precyzyjności ubywa. I to nie

z byle powodu. Przyczynę odkryjemy później. Co to jest „ko-

niec dnia", nie chcę osądzać. 22 czerwca — najdłuższy dzień

roku. O godzinie 16 — sam szczyt. Zresztą nie dało się wyle-

cieć z Moskwy o 14 i dotrzeć do kijowskiego lotniska przed go-

dziną 16. Przed 17 też by się nie dało. Potem jeszcze dotrzeć

do KC, spotkać się z Chruszczowem. Pogadali. Do Moskwy

zadzwonił, jeszcze pogadali.

A teraz samochodami do Tarnopola.

Najkrótsza droga liczy 431 kilometrów. Strateg musiał się

przedostać przez Kalinówkę, Wasilków, Ksawerówkę, Gre-

bienki, Białą Cerkiew, Szamrajewkę, Skwir, Rużyn, Koziatyń,

Komsomolskie, Kordelowkę, jeszcze przez jedną Kalinówkę,

Winnicę, Litin, Leticzew, Międzybórz, Proskurow, Wojtow-

ce, Wołoczysk i Podwołoczysk. Nie licząc wielu innych siół

i chutorów. Drogi nasze, jak wiadomo, nie prowadziły okręż-

ną trasą, tylko przez centrum, przez wsie, gdzie wieczorem

pędzą bydło, przez miasta, w których nie każde skrzyżowa-

nie od razu da się przeskoczyć. U nas, na prawym brzegu

Dniepru, wsie są rozległe. Jedziesz niczym po Manhattanie.

Tylko domy nieco niższe. I kury przez drogę przebiegają,

i rozmach nie ten. Jakoś nieprawdopodobnie szybko przele-

ciał Żukow przez wszystkie te wsie i miasta. Do Tarnopola,

do punktu dowodzenia Południowo-Zachodniego Frontu, do-

tarli „późnym wieczorem".

W najlepszym wypadku drogi są wybrukowane kostką.

W wybrukowanych drogach wyboje. Na niewybrukowanych

drogach, w piasku lub zaschniętej glinie są wyżłobione głę-

bokie koleiny. Sporo mostów. Drewnianych, z dziurami. Przy

mostach patrole NKWD. Za każdym razem: Stój, bo strzelam!

Kim jesteście? Pokaż dokumenty!

Pomyślmy, ile czasu zajęło Żukowowi wydostanie się poza

Kijów? Opowiem tym, którzy nie byli w Kijowie: miasto nie

jest małe. Od Komitetu Centralnego nie da się szybko dotrzeć

na peryferie. Ile czasu zajęło Żukowowi przejechanie przez

Białą Cerkiew? A przez Winnicę i Proskurow?

254

Page 250: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Możliwe, że w kierunku Winnicy droga stratega prze-

biegała przez Żytomierz i Berdyczów. Ale to niczego nie uła-

twia.

Na drogach tłok, korki. Wojna zastała wszystkie dywizje

tyłowe Okręgu Kijowskiego w trakcie marszu. Akurat po tych

drogach, którymi jechał Żukow, w kierunku granicy przerzu-

cane były: XXXI, XXXVI i LV korpusy strzeleckie. W każdym

korpusie było po 50 tysięcy żołnierzy, 23 tysiące koni, 900

dział i moździerzy, 2500 samochodów, 400 ciągników. Czy

mieliście może okazję wyprzedzać kolumnę wojsk na naszych

drogach? Spróbujcie tylko sobie to wyobrazić: 23 tysiące koni

na jednej drodze, w dodatku z furmankami, z artyleryjskimi

przodkami i z samymi działami, z jaszczami wypełnionymi

pociskami. A jeżeli nie jeden korpus na drodze, lecz dwa, to

co wtedy? A tak naprawdę było ich nie dwa i nie trzy. Tymi

samymi drogami przesuwały się w kierunku granicy korpusy

zmechanizowane: XI, XIX i XXIV. To dziesiątki tysięcy żoł-

nierzy, tysiące czołgów i samochodów, setki ciągników z do-

czepionymi działami.

To dopiero początek.

Tuż przed wyjazdem z Kijowa wszystkie stacje są zapcha-

ne eszelonami wojskowymi, a wszystkie drogi — kolumnami

wojsk. Tu rozładowywały się przybywające z północnego Kau-

kazu dywizje 19. Armii Koniewa. Oprócz tego bezpośrednio

w miejsca rozładunku 19. Armii z okręgu charkowskiego

przerzucano dywizje: trzy strzeleckie, dwie pancerne i jed-

ną zmotoryzowaną. Zamierzano je włączyć w skład 19. Armii

w charakterze wzmocnienia.

Gdy przejedziesz nieco naprzód, trafisz w wir dywizji 16.

Armii Łukina, którą potajemnie przerzucono z Zabajkala.

W tej armii samych tylko czołgów było ponad 1200. Armia

ta w miejscach rozładunku była wzmacniana 217. Dywizją

Strzelecką z orłowskiego okręgu wojennego i dwoma korpusa-

mi strzeleckimi z okręgu moskiewskiego. Cały ten ogrom woj-

ska zapchał drogi nie w dniu rozpoczęcia wojny, lecz jeszcze

13 czerwca. Setki tysięcy ludzi i dziesiątki tysięcy samocho-

dów. Nie kończącym się strumieniem wszyscy oni podążali

w kierunku granicy. Te skupiska wojska wypełniły i przepeł-

255

Page 251: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

niły wszystkie szlaki komunikacyjne. I korek przy kaśdym

moście. A z naprzeciwka tłumy uchodźców...

Dlaczego ja to mówię?

Dlatego, że nie mógł Żukow „przed końcem dnia" przybyć

do Kijowa, a „późnym wieczorem" o 431 kilometrów na za-

chód, do Tarnopola, przemknąwszy samochodem blisko pół

tysiąca kilometrów.

Nie mógł, nawet gdyby drogi były puste.

Nie mógł, nawet gdyby jego szabla brzęczała po słupach

telefonicznych jak po płocie ze sztachet.

V

Żukow po śmierci Stalina nagle przeistoczył się w zacie-

kłego przeciwnika stalinizmu. Odważnie rzucił się do kopa-

nia błyszczącymi marszałkowskimi butami cienia martwego

Stalina: „Jesteśmy zobowiązani wyciągnąć z tego wszystkie

niezbędne wnioski, wciąż wyjaśniać uparcie antyleninowską

istotę kultu jednostki, pokonując przy tym lęk ujawniania

faktów, które stają na przeszkodzie do likwidacji kultu jed-

nostki". To są słowa pochodzące z projektu wystąpienia Żuko-

wa na plenum KC KPZR w maju 1956 roku (Gieorgij Żukow,

Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.) plenuma CK KPSS

i drugije dokumienty, Moskwa 2001, s. 137).

Zaciekle i z poświęceniem wielki strateg walczył z kultem

jednostki Stalina... zarazem rozdmuchując swój własny. W tej

samej przemowie na plenum KC, „pokonując przy tym lęk

ujawniania faktów", Żukow opowiedział o tym, jak bezmyśl-

nie Stalin dowodził wojną: „Zamiast niezwłocznie zorganizo-

wać Naczelne Dowództwo w celu kierowania wojskami, Stalin

rozkazał: wysłać na drugi dzień wojny szefa Sztabu General-

nego na Ukrainę, w rejon Tarnopola, w celu pomocy dowódcy

Frontu Południowo-Zachodniego" (tamże, s. 141).

Otóż to! Nie pierwszego dnia wojny Stalin skierował Żuko-

wa do Tarnopola, tylko drugiego. Wówczas wszystko pasuje.

Wówczas można było przylecieć rano do Kijowa, a pod wie-

czór 23 czerwca trafić do Tarnopola.

W 1956 roku Żukow, nie myśląc, „obnażył fakty, które

256

Page 252: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

stają na przeszkodzie do likwidacji kultu jednostki"... Potem

się spostrzegł: jeżeli Stalin rozkazał mu jechać do Tarnopola

23 czerwca, to któż w takim razie wraz ze Stalinem ponosi

odpowiedzialność za bezmyślne dyrektywy z pierwszego dnia

wojny?

Żeby wywinąć się od odpowiedzialności za 22 czerwca, Żu-

kowowi potrzebna była nowa, „bardziej prawdziwa wersja"

wydarzeń oraz wyjazd do Tarnopola nie w drugim dniu woj-

ny, lecz jeszcze w pierwszym. Nagle oprzytomniał: otóż to!

Właśnie! Stalin wydelegował mnie do Tarnopola nie 23 czerw-

ca, lecz 22! Tak, tak, przypominam sobie! Zadzwonił około

godziny 13 i skierował mnie na Front Południowo-Zachodni.

Upierałem się wówczas: a któż będzie dowodził Sztabem Ge-

neralnym? A on do mnie zbulwersowany: lepiej szybciej leć!

Poradzimy tu sobie sami!

Pod zbrodniczą samobójczą Dyrektywą nr 3, która ozna-

czała śmiertelny wyrok dla Armii Czerwonej i Związku Ra-

dzieckiego, podpisu Stalina nie ma.

Za to jest podpis Żukowa.

Dlatego wielki strateg, zgubiwszy Związek Radziecki i mi-

liony jego obywateli, wywija się niczym piskorz. Ponieważ

trzeba uciec od odpowiedzialności za zagładę kraju i dziesią-

tek milionów ludzi, których on podstawił pod hitlerowski to-

pór. Oto, dlaczego w „najprawdziwszej książce" przypomi-

na sobie, że przez cały dzień (aż do godziny 14) nic nie jadł.

Gdyby w rządowym samolocie nie znalazły się kanapki, to

zupełnie by sczezł z głodu. Opowieść o kanapkach potrzebna

jest po to, żeby wypełnić lukę, żeby we wspomnieniach nie

przypominać sobie raz jeszcze o Dyrektywie nr 3 i nie publi-

kować jej tekstu.

Oto powód, dla którego wymyślona została rozmowa ze

Stalinem „22 czerwca, około godziny 13" i wylot czterdzieści

minut później.

Okazuje się, że Stalin dosłownie wypędzał Żukowa z Mo-

skwy. Stalin jakoby z rozdrażnieniem w głosie rozkazał: jedź

szybciej, poradzimy sobie bez ciebie!

Oto, po co wymyślony jest niewiarygodny wyjazd do Tar-

nopola: nie było mnie, wielkiego, w Moskwie! To nie ja ukła-

257

Page 253: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dałem dyrektywę! Poradzili sobie beze mnie! To Stalin polecił

postawić mój podpis! Tymczasem ja pędziłem do Tarnopola!

Ja protestowałem! Ja się nie godziłem! Jednak sprawa była

już przesądzona, beze mnie! Mój podpis niczego nie zmie-

niał!

Strateg jednak nie pomyślał o tym, że jego rękopisy nie

spłoną.

VI

Żukow opowiada, że 22 czerwca Stalin był okropnie rozko-

jarzony i nie wiedział, co należy robić. On sam, rzecz jasna,

był skupiony i zdecydowany. Dlaczego w takim razie pierw-

szy rozkaz dla dowództwa sił powietrznych Żukow wystoso-

wał dopiero po południu? Przez to większa część lotnictwa

radzieckiego przed południem nie brała udziału w walkach.

A gdy wreszcie Żukow doszedł do siebie i wysłał rozkazy do-

wództwu sił powietrznych, front już został złamany. Niemiec-

kie czołgi wdarły się daleko i teraz ocalałe lotnictwo jak naj-

szybciej trzeba było przerzucić na lotniska na tyłach, które

były nieprzygotowane, gdzie nie było ani amunicji, ani pali-

wa, ani ochrony, ani osłony przeciwlotniczej, ani sztabów, ani

personelu technicznego. Samoloty leciały na wschód, a per-

sonel techniczny, sztaby, łączność, wszystko pozostało na lot-

niskach przygranicznych. I wpadło w ręce Guderiana, Man-

steina, Kleista, Buscha, Gota. I znów lotnictwo radzieckie

w większości nie mogło walczyć - bez amunicji, bez bomb,

bez sztabów i naziemnego personelu technicznego. Wszystko

to zrównało nieduże siły niemieckiej Luftwaffe z gigantyczną

radziecką potęgą lotniczą.

Zadanie bojowe, które w drugiej połowie dnia Żukow po-

stawił przed dowództwem sił powietrznych, jest kolejnym

dowodem na to, że cały dzień 22 czerwca znajdował się on

w Moskwie. Przecież nie mógł, pędząc samochodem po na-

szych drogach, jednocześnie rozsyłać rozkazów podwładnym.

Wówczas nie było takich środków łączności. Nie mógł również

z samolotu kierować działaniami sił powietrznych. Co praw-

da z pokładu można było przekazywać informacje, ale prze-

258

Page 254: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cięż nie ściśle tajną dyrektywę dotyczącą działań bojowych

całego lotnictwa radzieckiego. Zresztą Żukow nie mówi o tym,

że wysyłał dyrektywy i kierował działaniami całego lotnictwa

z pokładu samolotu.

On przypomniał sobie tylko o kanapkach.

Z opowiadania Żukowa wynika, że 22 czerwca około godzi-

ny 14 już na pewno był w powietrzu. Natomiast „Dziennik re-

jestracji osób, które przyjął Stalin" utrwalił obecność Żukowa

w gabinecie Stalina 22 czerwca 1941 roku w godzinach: od

5.45 do 8.30 i od 14 do 16.

Jeżeli nawet Stalin dzwonił do Żukowa 22 czerwca o go-

dzinie 13, to nie dlatego, żeby ze zdenerwowaniem w głosie

wysłać go z Moskwy, tylko dlatego, żeby wezwać go do swego

gabinetu, gdzie Żukow podpisał dyrektywę, która zniszczyła

Armię Czerwoną.

Nie tylko notatki sekretarzy Stalinowskich przyłapują Żu-

kowa na najpospolitszym przekręcaniu faktów. Strateg wie-

lokrotnie wygadał się sam, na przykład przekazując słowa

Stalina z 22 czerwca: „Biuro Polityczne podjęło decyzję o wy-

słaniu was na Front Południowo-Zachodni jako przedstawi-

ciela Kwatery Głównej".

Tak jest napisane na stronie 268 trzynastego wydania

wspomnień.

Natomiast na stronie 312 tej samej książki ten sam au-

tor informuje, że „Kwatera Dowództwa została utworzona

23 czerwca 1941 roku".

W jaki sposób 22 czerwca członkowie Biura Politycznego

wyznaczyli Żukowa na przedstawiciela Kwatery Głównej,

skoro takowa jeszcze nie istniała?

Z tych nieścisłości wynika, że Stalin mógł skierować Żuko-

wa do Tarnopola 22 czerwca. Z tego zaś, że 22 czerwca Żukow

przebywał w Moskwie i dlatego jest w pełni odpowiedzialny

za potok szalonych dyrektyw, który wylewał się z moskiew-

skich gabinetów na generałów, oficerów i żołnierzy Armii

Czerwonej.

Page 255: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 19

Natarcie czy kontrnatarcie?

Kontrnatarcie - jest to szczególny rodzaj natarcia, do

którego przechodzą broniące się wojska po odparciu ataku

przeciwnika.

SWE, tom 4,s. 318

I

Dlaczego z „najprawdziwszej książki o wojnie" dowiaduje-

my się o niewiarygodnym wyjeździe? Dlaczego we wspomnie-

niach najbardziej uczciwego dowódcy znajduje się to, co się

nie mogło wydarzyć? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy

przeczytać Dyrektywę nr 3, którą otrzymali pod koniec dnia,

22 czerwca 1941 roku. Dowodzący de facto Armią Czerwoną

Żukow podpisał ją, jak sam mówi, nie patrząc, ale zapomniał

opublikować w swojej książce.

Oto ona:

„1. Przeciwnik, uderzając z uskoku suwalskiego w kierun-

ku Olity oraz z okręgu Zamość na froncie włodzimiersko-wo-

łyńskim, w kierunku na Radziechów, jak też wykonując ude-

rzenia wspomagające w kierunkach Tylży, Szawle i Siedlec

oraz Wołkowyska, w ciągu 22 czerwca, ponosząc duże straty,

osiągnął niewielkie sukcesy na wskazanych odcinkach.

Na pozostałych odcinkach granicy państwowej z Niemca-

mi i na całej długości granicy państwowej z Rumunią ataki

przeciwnika zostały odparte, ze znacznymi dla niego stratami.

260

Page 256: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

2. Jako najbliższe zadanie na 23-24 czerwca wyzna-

czam:

a) współśrodkowymi ukierunkowanymi uderzeniami wojsk

frontów: Północno-Zachodniego i Zachodniego okrążyć i znisz-

czyć suwalskie zgrupowanie wojsk przeciwnika i do 24 czerw-

ca opanować rejon Suwałk;

b) potężnymi współśrodkowymi uderzeniami korpusów

zmechanizowanych, wykorzystując lotnictwo Frontu Połud-

niowo-Zachodniego i innych wojsk 5. i 6. Armii, okrążyć

i zniszczyć zgrupowanie przeciwnika, nacierające w kierun-

ku linii włodzimiersko-wołyńskiej, Brody. Do 24 czerwca opa-

nować rejon Lublina.

3. ROZKAZUJĘ:

a) Armiom Frontu Północnego kontynuować stabilną osło-

nę granicy państwowej.

Granica po lewej stronie -jak dotychczas.

b) Armiom Frontu Północno-Zachodniego stabilnie utrzy-

mywać wybrzeże Morza Bałtyckiego, wymierzyć potężny kontr-

atak z rejonu Kowna we flankę i tyły suwalskiego zgrupowa-

nia przeciwnika oraz zniszczyć je we współdziałaniu z Fron-

tem Zachodnim i przed upływem 24 czerwca opanować rejon

Suwałk.

Granica po lewej stronie -jak dotychczas.

c) Armiom Frontu Zachodniego, powstrzymując przeciw-

nika na odcinku warszawskim, wymierzyć potężny kontratak

we flankę i tył suwalskiego zgrupowania przeciwnika, siłami

nie mniejszymi niż dwa korpusy zmechanizowane i lotnicze,

i zniszczyć je wspólnie z Frontem Północno-Zachodnim. Przed

upływem 24 czerwca opanować rejon Suwałk.

Granica po lewej stronie —jak dotychczas.

d) Armiom Frontu Południowo-Zachodniego stabilnie utrzy-

mywać granicę z Węgrami, współśrodkowymi uderzeniami

w kierunku na Lublin siłami 5. i 6. Armii, co najmniej pięć

korpusów zmechanizowanych i całe lotnictwo frontu, okrążyć

i zniszczyć zgrupowanie przeciwnika, nacierające na odcin-

ku włodzimiersko-wołyńskim, Krystynopol, i przed upływem

26 czerwca opanować rejon Lublina. Zapewnić sobie stabilny

kanał zaopatrzenia z odcinka krakowskiego.

261

Page 257: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

e) Armiom Frontu Południowego nie dopuścić do wkro-

czenia przeciwnika na nasze terytorium. Gdyby przeciwnik

próbował uderzyć na odcinku czemiowieckim lub forsować

rzeki Prut i Dunaj, uderzeniami flankowymi wojsk lądo-

wych we współdziałaniu z lotnictwem zniszczyć go; w nocy na

23 czerwca dwoma korpusami zmechanizowanymi skupić się

w okolicach Kiszyniowa i lasów położonych na północny za-

chód od Kiszyniowa.

4. Na odcinku frontu od Morza Bałtyckiego do granicy

z Węgrami pozwalam na przekroczenie granicy państwowej

i działania bez uwzględniania granicy państwowej.

5. Lotnictwo Naczelnego Dowództwa:

a) wesprzeć Front Północno-Zachodni jednym nalotem

I Korpusu Lotniczego Dalekiego Zasięgu i Front Zachodni

jednym nalotem III Korpusu Lotniczego Dalekiego Zasięgu

podczas realizacji zadania związanego ze zniszczeniem su-

walskiego zgrupowania przeciwnika;

b) dołączyć do składu Frontu Południowo-Zachodniego

18. Dywizję Lotniczą Dalekiego Zasięgu i wesprzeć Front Po-

łudniowo-Zachodni jednym nalotem II Korpusu Lotniczego

Dalekiego Zasięgu podczas realizacji zadania związanego ze

zniszczeniem lubelskiego zgrupowania przeciwnika;

c) IV Mieszany Korpus Lotniczy Dalekiego Zasięgu pozo-

stawić do mojej dyspozycji w gotowości do wspierania główne-

go ugrupowania Frontu Południowo-Zachodniego i części sił

Floty Czarnomorskiej.

Ludowy komisarz obrony ZSRR,

marszałek Związku Radzieckiego Timoszenko

członek Naczelnej Rady Wojennej Malenkow

szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej

generał armii Żukow".

II

Jeżeli biją toporem po głowie, to trzeba się uchylić przed

ciosem. W ostateczności można się czymś osłonić. W naszym

wypadku, jeżeli przeciwnik dokonuje uderzenia w Armię

Czerwoną, trzeba się wycofać, niech uderzenie będzie skie-

262

Page 258: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rowane w próżnię. W ostateczności można się osłonić przed

uderzeniem, czyli przyjąć pozycję obronną.

Wczesnym rankiem 22 czerwca Hitler dokonał miażdżące-

go uderzenia w głowę Armii Czerwonej i rozciął ją. Armia nie

uchyliła się przed ciosem ani się nie osłoniła. Stało się tak,

ponieważ zabroniono jej robić cokolwiek, gdyż jej ręce i nogi

były związane Dyrektywą nr 1.

Rankiem 22 czerwca do wojsk została skierowana Dyrek-

tywa nr 2, podpisana przez Timoszenkę, Malenkowa i Żuko-

wa. Wszystkie informacje o niej można znaleźć w pierwszej

części trylogii Cień zwycięstwa. W dyrektywie tej również nie

było ani słowa ani o obronie, ani o wycofaniu. Armia Czerwo-

na znów nie miała żadnego polecenia, które mogłoby uchronić

ją od haniebnej klęski.

Słusznie się obawiano, że 23 czerwca Hitler powtórnie

uderzy tym samym toporem wzdłuż rozciętego kręgosłupa

Armii Czerwonej. I chociażby teraz armii należało wydać roz-

kaz, aby uchyliła się przed ciosem lub chociaż osłoniła, czyli

zacząć się wycofywać lub przynajmniej zająć pozycje obronne.

Tymczasem późnym wieczorem 22 czerwca wojska otrzyma-

ły Dyrektywę nr 3. I znów nie ma w niej nic o tym, aby się

uchylić przed ciosem. I nic o tym, by się bronić. Zamiast tego

Armii Czerwonej wydano rozkaz zamachnąć się...

Jeśli spływacie krwią, jeśli wasza czaszka jest już rozcięta

po same uszy poprzednim uderzeniem świszczącego topora,

to ani zamachnięcie się, ani uderzenie się nie powiodą. Jeśli

bierzecie rozmach w momencie, kiedy znowu was biją, jeste-

ście bezbronni.

Na tyłach Armii Czerwonej znajdują się dwa porzucone re-

jony umocnione. Jednak Dyrektywa nr 3 nic o nich nie mówi

i nie wyznacza wojskom zadania ukrycia się w tych rejonach.

Z tyłu Armii Czerwonej setki i tysiące rzek. Każda z nich to

naturalna linia obrony, którą łatwo osłonić się przed uderze-

niem, której łatwo bronić, przez którą przeciwnikowi trudno

dokonywać uderzenia. Jednak Dyrektywa nr 3 nie nakazu-

je wojsku powstrzymać uderzenia poprzez wykorzystanie licz-

nych przeszkód wodnych.

Armia Czerwona w ciągu jednej nocy potrafiłaby wyko-

263

Page 259: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pać okopy i transzeje oraz przywitać uderzenie wroga ogniem

z umocnionych pozycji polowych. Jednak tego jej też nie po-

zwolono zrobić. Naprzód! Tylko naprzód! Na Suwałki! Na Lu-

blin! Zapewnić sobie stabilny kanał zaopatrzenia z odcinka

krakowskiego!

III

Nawet oficjalna (i zakłamana) Istorija Wielikoj Otiecze-

stwiennoj wojny Sowietskogo Sojuza 1941-1945 (tom 2, s. 30)

jest zmuszona uznać, że dyrektywa była niewykonalna i przez

to zgubna: „Dyrektywa żądała od wojsk przejścia do natar-

cia na głównych odcinkach w celu zniszczenia zgrupowań

uderzeniowych wroga oraz przeniesienia działań bojowych

na jego terytorium (...) Plan ten był nierealny, ponieważ

nie uwzględniał stanu i możliwości wojsk, które te zadania

miały wypełnić. Trudno sobie nawet wyobrazić, żeby woj-

ska zaangażowane do operacji mogły w tak krótkim czasie

zgrupować się na odpowiednich odcinkach i w sposób zorga-

nizowany wymierzyć zmasowane uderzenia we wroga (...)

Poniesione straty, zdezorganizowana praca dowództwa i nie-

zadowalająco zorganizowana praca tyłów operacyjnych stwa-

rzały nieprzezwyciężone trudności w dokonaniu zakrojonych

na szeroką skalę operacji ofensywnych na głębokość 100-150

kilometrów, zgodnie z wymaganiami dyrektywy (...) W związ-

ku z ograniczeniami czasowymi uderzenia przygotowywane

były w pośpiechu i nie były do końca przemyślane i zabezpie-

czone. Nasze lotnictwo, które poniosło znaczne straty, nie po-

trafiło skutecznie osłonić lądowych wojsk przed nalotami wro-

gich bombowców, dlatego kiedy pancerne i zmechanizowane

korpusy przesuwały się na pozycje wyjściowe do natarcia,

były narażone na zmasowane uderzenia z powietrza i po-

niosły ogromne straty. Niezwykle trudne okazało się zorga-

nizowanie wsparcia artyleryjskiego podczas natarcia. Arty-

leria korpuśna, której rozpaczliwie brakowało środków trans-

portu, nie mogła szybko grupować swoich sił w decydujących

momentach. Nasze ogólnowojskowe zgrupowania, pozbawione

transportu samochodowego, również nie były w stanie w ter-

264

Page 260: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

minie dotrzeć do wyznaczonych rejonów. Wszystko to w rezul-

tacie doprowadziło do tego, że działania nacierające wojsk

radzieckich na linii frontów Północno-Zachc>dniego i Zachod-

niego, zgodnie z Dyrektywą nr 3 przedsięwzięte 23-25 czerw-

ca, przybrały postać źle zorganizowanych i nie zharmonizo-

wanych kontrnatarć zgrupowań zmechanizowanych. Opera-

cyjny wynik kontrnatarć, pomimo ofiarnych działań wojsk,

był mierny, natomiast poniesione straty zbyt duże (...) Próby

dokonania kontrnatarcia z rejonu położonego na północny

zachód od Kowna na flanki wojsk niemieckiej 4. Grupy

Pancernej podjęte przez dowództwo Frontu Północno-Zachod-

niego zakończyły się niepowodzeniem". Itd., itd.

W tym fragmencie proszę zwrócić uwagę na określenia

„natarcie", „ofensywne operacje".

IV

<5eżeh rzucacie do natarcia niewielką "Aosć -wojska, Tia

przykład sto tysięcy, to nawet w tym wypadku należy dać

im na przygotowanie jakiś czas. Chociażby z tydzień. Przede

wszystkim trzeba wiedzieć, gdzie znajduje się przeciwnik,

jakimi siłami dysponuje, co robi i co ma zamiar uczynić.

Sztaby muszą zaplanować działania bojowe i dać wskazów-

ki niższym szczeblom. Trzeba zorganizować współdziałanie

i łączność. Dowódcy wszystkich rang muszą poznać rejony

przyszłych działań bojowych i na miejscu ustalić wszystkie

szczegóły. Saperzy muszą przeprowadzić wywiad i wyznaczyć

marszrutę, sztaby - zaplanować i zorganizować ruch kolumn.

Szczególną pracę miały jednostki pozafrontowe: tam, dokąd

trzeba, dostarczyć ogrom zapasów. I to nie byle co, byle gdzie:

tutaj - pociski do haubic 122 mm, tam - dla dział przeciw-

pancernych, tutaj - naboje do karabinów, a tam - pociski do

dział przeciwlotniczych 37 mm. Trzeba zorganizować zaple-

cze medyczne, zaopatrzenie w wodę, zawczasu w przygoto-

wanych miejscach zgromadzić zapasy paliwa i smarów. Nie

zapomnieć też o punktach zbiórki i remontu uszkodzonych

maszyn. Trzeba zaopatrzyć wojsko w mapy. I jeszcze zająć się

mnóstwem ważnych spraw, z których każda, gdy sieją zigno-

265

Page 261: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ruje, może doprowadzić do upadku całego olbrzymiego przed-

sięwzięcia. No i rzecz najważniejsza — wojska trzeba ściągnąć

do rejonów wyjściowych. Żeby nie wyszło tak, że jedni już się

rzucili w wir walki, a drudzy jeszcze nawet tam nie dotarli.

Ponadto przed walką, po marszach i przejściach, trzeba dać

żołnierzowi chociażby chwilę odsapnąć.

Jednak u naszego wielkiego stratega wszystko stoi na

głowie. Wojska poderwał alarm bojowy wczesnym rankiem

22 czerwca. Żołnierze mieli przy sobie tylko to, co zdążyli

chwycić. Wszystkie jednostki saperskie przed atakiem zosta-

ły przerzucone na granicę najdalej na zachód, gdzie w pierw-

szych dniach wojny zostały zniszczone lub trafiły do niewoli.

Praktycznie wszystkie korpusy i dywizje były pozbawione

artylerii przeciwlotniczej. Pułki i dywizje się wymieszały. Do-

wódcy bez żołnierzy, żołnierze bez dowódców. Sztaby utraci-

ły możliwość dowodzenia. Łączności brak. Przez cały dzień

ostrzeliwały ich wroga artyleria i lotnictwo. Miażdżono ich

czołgami i rozstrzeliwano z dalekich i bliskich odległości. Daj-

cie im chociażby przez noc dojść do siebie- Dajcie żołnierzom

się umyć. Nakarmcie ich! Ugaście ich pragnienie! Pozwólcie

im się przespać chociażby pół godziny. Dajcie czołgistom czas

na zatankowanie czołgów, uzupełnienie amunicji, sprawdze-

nie, czy wszystko działa. Nic z tego! W nocy z 22 na 23 czerwca

Dyrektywa nr 3 rzuciła do natarcia milionowe rzesze wojska.

Wszyscy naprzód! Nie jedząc i nie pijąc! Rannych porzucić na

drogach i skraju lasów! Maszerować całą noc! O świcie - do

walki! Bez informacji o pozycjach przeciwnika! Bez map re-

jonów przyszłych walk! Bez informacji o trasach i miejscach

wprowadzenia do walki! Bez łączności i współdziałania! Ani

planów walk, ani żadnych zapasów: amunicji, paliwa i sma-

rów. Bez zwiadu lotniczego i bez osłony z powietrza.

Jeżeli nie ma środków transportu dla artylerii, przygo-

tuj ją do obrony. Jeżeli nie ma transportu samochodowego

do przewozu piechoty i wszystkiego, co niezbędne do prowa-

dzenia walki, przygotuj piechotę do obrony, w dodatku bliżej

artylerii i tych miejsc, gdzie umieszczone są zapasy strate-

giczne. Nie było takich rozkazów.

Rano 23 czerwca kolumny piechoty, wykończone i śmier-

266

Page 262: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

teinie zmęczone po nie kończących się przemarszach, pozosta-

ły daleko w tyle za czołgami. Ludzie nie spali po dwadzieścia

cztery godziny i więcej. Nic nie jedli. Artyleria albo też była

w tyle, albo w ogóle pozostała na miejscu. Kolumny czołgów,

bez piechoty, bez artylerii, bez osłony lotnictwa, nie kończą-

cym się sznurem podążały w kierunku granicy. A cały czas

bezkarnie je bombardowano i ostrzeliwano z powietrza. W miej-

scach wejścia do walk radzieckim dywizjom pancernym za-

brakło paliwa i stanęły. Tysiące czołgów, które kraj, nie do-

jadając, budował latami, zostały porzucone w ciągu kilku

dni. Dziesiątki tysięcy wyszkolonych czołgistów znalazły się

w niewoli. Po nich w dywizjach pancernych walczyli ludzie

praktycznie nieprzygotowani...

Piechotę bez czołgów i artylerii (i bez amunicji) lotnictwo

niemieckie niszczyło tak samo bezkarnie.

Artyleria bez osłony piechoty i czołgów jest całkowicie bez-

bronna...

23 czerwca Armia Czerwona powtórnie otrzymała miaż-

dżące uderzenie w tę samą, już przebitą czaszkę. I skończyło

się... Wyszkolona Armia Czerwona została rozbita i wzięta

do niewoli.

Dlatego towarzysz Stalin został zmuszony odstąpić od

„wyzwalania" Europy.

V

Ciekawe, w jaki sposób sam Żukow ocenia ten dokument

i kogo oskarża.

„Należy wskazać jeszcze jeden błąd, którego dopuściło się

Naczelne Dowództwo i Sztab Generalny, o czym po części już

mówiłem. Chodzi o kontrnatarcie zgodnie z Dyrektywą nr 3

z dnia 22.6.41 roku. Stawiając zadanie kontrnatarcia, Kwa-

tera Naczelnego Dowództwa nie znała sytuacji, która zaist-

niała u schyłku dnia 22 czerwca. Sytuacji nie znały również

dowództwa frontów. Podejmując decyzję, Stawka nie opierała

się na analizie zaistniałej sytuacji i właściwych obliczeniach,

lecz na intuicji i działaniach bez uwzględniania możliwości

wojsk, czego w żadnym wypadku nie wolno robić w tak de-

267

Page 263: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cydującej chwili" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969,

s. 264).

Wciąż nieodmiennie zadziwia mnie niespotykana obojęt-

ność Żukowa: to oni wszyscy, Kwatera Naczelnego Dowódz-

twa i Sztab Generalny, popełnili niewybaczalne błędy. A sam

genialny szef Sztabu Generalnego, który podpisał dyrektywę,

nie ma nic do tego. W ten sam sposób Żukow zarzuca Kwa-

terze Naczelnego Dowództwa i Sztabowi Generalnemu: nie

wolno tak, drodzy koledzy! Nie wolno! W przełomowych mo-

mentach walki zbrojnej trzeba działać inaczej!

Nie ma sensu jednak obwiniać „Kwatery Naczelnego Do-

wództwa" za dyrektywy wystosowane w dniu 22 czerwca, po-

nieważ została ona powołana dopiero 23 czerwca. Przecież

sam Żukow o tym pisał.

Natomiast jako głównego autora Dyrektywy nr 3 Żukow

przedstawia Stalina. Jakoby on, nie naradziwszy się z wiel-

kim dowódcą, zdecydował o wszystkim sam i nakazał złożyć

podpis Żukowa... Chociaż sam Żukow opowiada, że 22 czerw-

ca widział Stalina zmieszanego i przygnębionego. Ale prze-

cież człowiek zdezorientowany, który nie wie, co robić i co

przedsięwziąć, nie potrafi być natarczywy.

Jednak nie to jest najważniejsze.

Żukow opowiada o jakimś kontrnatarciu, chociaż w tek-

ście Dyrektywy nr 3 nie ma takiego terminu. Wówczas nie

było mowy o żadnym kontrnatarciu. I nawet w oficjalnej Isto-

rii Wielikoj Otieczestwiennoj wojny... przyznano, że wojska

rzucono nie do kontrnatarcia, tylko do natarcia, które później

okazało się serią nieudanych kontruderzeń. Innymi słowy:

plan był jeden, a wynik całkiem inny. A Żukow mówi o tym,

że początkowo planowano kontrnatarcie.

Czy to wielka różnica?

Wielka.

„Kontrnatarcie to przejście od obrony do zdecydowanego

natarcia w celu ostatecznego rozbicia nacierającego przeciw-

nika, osłabionego podczas wcześniejszych walk i pozbawionego

zdolności rozwinięcia udanego ataku. Kontrnatarcie w odróż-

nieniu od zwyczajnego natarcia przygotowuje się podczas

walk i bitew obronnych, kiedy broniący się maksymalnie wy-

268

Page 264: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cieńczył i wykrwawił atakującego wroga" (Kratkij słowar' opie-

ratiwno-takticzeskich i obszczewojennych słów (terminów),

Moskwa 1958, s. 142).

Oficjalny wariant historii, jak widzieliśmy wyżej, mówi

nie o kontrnatarciu, lecz o natarciu. I tylko z książki Żukowa

można się dowiedzieć, że przed wojskiem postawiono zada-

nie właśnie kontrnatarcia. Oto, do czego sprowadza się sens

kłamstwa Żukowa. Termin „kontrnatarcie" zakłada działania

odwetowe na dużą skalę. Takich jednak nie było. Dowództwo

Armii Czerwonej rzuciło fronty Północno-Zachodni, Zachodni

i Południowo-Zachodni do natarcia na terytorium przeciwnika,

próbując działać według swoich przedwojennych planów ofen-

sywnych (ponieważ innych nie było). Obydwaj agresorzy, i czer-

wony, i brązowy, nacierali jednocześnie. Jednak Hitler miał

przewagę: on uderzył pierwszy. I jeszcze coś: radziecka inwa-

zja była przygotowywana na 6 lipca 1941 roku. Rozkazano

jednak rozpocząć ją 23 czerwca.

Lecz przed każdym największym przedsięwzięciem przy-

chodzi chwila pełnej niego to wości. Na godzinę przed meczem

finałowym wszyscy hokeiści są w szatni i bez portek. Dzień

przed ślubem - krzątanina, zamieszanie, stoły nie są na-

kryte i jeszcze nikt nie zaczął nawet piec chleba. Na dwa ty-

godnie przed niespodziewanym uderzeniem na przeciwnika

milionowe rzesze wojsk są dopiero w wagonach, na drogach

lub w przygranicznych lasach, miliony ton amunicji, paliwa,

części zamiennych - w drodze; systemy łączności pokojo-

wej już nie działają, a systemy łączności okresu wojennego

jeszcze nie, sztaby potajemnie już się zwinęły z miejsc sta-

łego stacjonowania, ale jeszcze całkowicie się nie rozwinęły

w punktach dowodzenia podczas wojny; samochody przecho-

dzą ostatnie remonty, silniki czołgów są rozebrane, regulowa-

ne, dopasowywane, docierane.

Hitler zaatakował Armię Czerwoną w chwili, gdy przypo-

minała mordercę przed popełnieniem przestępstwa. Kiedy

tłumik, zamek, magazynek i naboje są rozłożone na stole.

Kiedy w lufie jeszcze tkwi wycior.

269

Page 265: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VI

Wykorzystując fałszywy, niestosowny do sytuacji termin

„kontrnatarcie", Żukow próbuje tworzyć iluzję, jakoby działa-

nia Armii Czerwonej były odpowiedzią na atak. W tej sytuacji

jednak odpowiedzią na atak Hitlera mogły być tylko działa-

nia obronne większej części wojsk radzieckich na głównych

odcinkach w połączeniu z kontrnatarciami mniejszej liczby

wojsk. I dopiero wymęczywszy i wykrwawiwszy przeciwnika,

główne siły mogłyby iść naprzód na Warszawę, Berlin, Wie-

deń, Bukareszt i Paryż. To dopiero byłoby najprawdziwsze

kontrnatarcie.

Lecz przeciwnik nie był wycieńczony i wykrwawiony wcze-

śniejszymi walkami, nie był pozbawiony inicjatywy. Takiej

próby nie podjęto, nie zakładały tego też pierwsze dyrektywy

dowództwa naczelnego. Armię Czerwoną rzucili nie do kontr-

natarcia, wstępnie obroną wymęczywszy przeciwnika, lecz

do zwykłego natarcia, które obróciło się w niezorganizowane

manewry odwrotowe.

Żukow jednak znów ma tłum obrońców. Wymyślili oni

taki podstęp: powiedzieli: nie przygotowywaliśmy uderzenia

na Niemców! Zgodnie z planem Żukowa, przeciwnika nale-

żało szybciutko zatrzymać, wyrzucić poza nasze terytorium

i natychmiast przejść do zdecydowanego natarcia na wrogiej

ziemi! Oto solowe wystąpienie na ten temat marszałka wojsk

pancernych O. Łosika: „Tak, wówczas rzeczywiście wszyscy

mieli niewłaściwe wyobrażenia o charakterze operacji obron-

nych w początkowej fazie wojny. Wydawało się, że to tylko

krótkotrwałe działania poprzedzające zdecydowaną ofensy-

wę. Jednak tylko człowiek zdolny do grubych krętactw i fał-

szowania może takie błędy strategiczne przedstawiać jako

przygotowanie do uderzeń prewencyjnych" („Krasnaja zwiez-

da", 21 listopada 2000).

Towarzyszu marszałku wojsk pancernych, to gdzie są te

wasze krótkotrwałe operacje obronne? Jeżeli Żukow plano-

wał je, to dlaczego nie wydał rozkazu ich przeprowadzenia?

Dlaczego od razu rozkazano: „Do wymarszu"? Dlaczego woj-

skom od samego początku wydawano rozkazy atakowania,

270

Page 266: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zajmowania miast na obcym terytorium? Strateg zarządził

zdobycie Suwałk i Lublina, nie zapomniał też o kierunkach

warszawskim i krakowskim, ale o obronie Brześcia, Grodna,

Mińska, Kobrynia, Słonimia, Lwowa, Wilna, Libawy ani słowa.

I mówią, że brakowało mu pełnomocnictw.

Z tego wynika, że na zdobycie obcych miast pełnomocnictwa

były, a na obronę ziemi ojczystej - nie było.

Page 267: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 20

Mądry zrozumie?

W radzieckich siłach zbrojnych wielcy dowódcy wojsko-

wi, nie wspominając o ministrze obrony, sami swych

wspomnień nie pisali. Wysoko postawionemu „autorowi"

przygotowywano pewną „surówkę", a on już później decy-

dował, co nadaje się do książki, a co trzeba wyrzucić. „Krasnaja zwiezda", 20 października 1998

I

O wspomnieniach Żukowa stworzono nie mniej legend niż

o nim samym. Wymyślał je zarówno sam towarzysz Żukow,

jak i inni towarzysze.

Lejtmotyw legend brzmi: Wspomnienia i refleksje to naj-

lepsza książka o wojnie, to wyjątkowe dzieło, które swym bla-

skiem nie tylko przyćmiewa wszystkie pozostałe książki, ale

też je zastępuje. Wystarczy przeczytać Wspomnienia i reflek-

sje, resztę można sobie darować. Tu jest wszystko!

W tych pieniach pobrzmiewa ta sama myśl: wielki geniusz

strategii był nie tylko jedynym wybawcą ojczyzny, ale do tego

wszystkiego tylko on, jedyny, potrafił opowiedzieć prawdę

o wojnie. Oto kilka przykładów.

A. Iwaszczenko: „Dopiero z chwilą ukazania się wspomnień

Żukowa, chociaż znacznie przefiltrowanych, zaczęła wyłaniać

się w ogóle jakaś prawda o początkowej fazie wojny" („Wie-

czernaja Moskwa", 6 maja 1995). Sens tego jest taki: o, gdyby

272

Page 268: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tylko wielkiemu dowódcy nie przeszkadzano pisać, gdyby nie

filtrowano jego wspomnień, poznalibyśmy całą prawdę!

W. Morozów: „Książce Żukowa pisane jest na długo stać

się jedynym źródłem, w którym zawarta jest cała, nie ubar-

wiona prawda o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej" („Krasnaja

zwiezda", 15 stycznia 1994).

Żukow bronił tych samych pozycji: oprócz niego, wielkiego,

nikt prawdy nie mówił i nigdy nie powie. Siergiej Marków,

ostatni dowódca ochrony Żukowa, twierdzi: „Po plenum paź-

dziernikowym, niech będzie ono trzykrotnie przeklęte, Żukow

poprosił kierownictwo o trzymiesięczny urlop (...) Kiedyś

podczas spaceru powiedział do mnie: «Przypominam sobie,

Siergieju Pietrowiczu, że jeszcze za czasów Biedowa istniała

lista moich wyjazdów na front: gdzie i kiedy bywałem. Proszę

mi odszukać tę listę. Nie mam co robić, więc zajmę się pracą

papierkową. Chcę sobie przypomnieć, jaka ta wojna była dla

naszej armii i narodu. Być może po mojej śmierci jakiś archi-

wista to przeczyta i pozna całą prawdę o wojnie" („Krasnaja

zwiezda", 30 listopada 1996).

Oto sytuacja: archiwista przyszłości przebywa w pełnej

ciemności i ignorancji i nie ma na książkowo-gazetowej pu-

styni źródeł, z których mógłby on, nieszczęsny, zaczerpnąć

życiodajnej prawdy. Aż tu pewnego razu trafia na zakurzony

rękopis stratega i natychmiast rozjaśnia się ciemność, hory-

zonty rozbłyskają światłem prawdy i wiedzy.

Ach, jakże ciężko było geniuszowi strategii przebijać się

z tą prawdą o wojnie!

Generał armii M. A. Gariejew: „Wiele wysiłku kosztowało

Żukowa opublikowanie jego znakomitej i najbardziej prawdzi-

wej książki o wojnie Wspomnienia i refleksje" („Krasnaja zwiez-

da", 28 kwietnia 2000). „Z wielkim wysiłkiem, po pokonaniu

przeróżnych kruczków biurokratycznych, udało mu się napi-

sać swoją, popularną obecnie, książkę Wspomnienia i reflek-

sje. Na drodze jego twórczości stawiano wiele przeszkód, jego

artykuły prawie nie były publikowane" („Krasnaja zwiezda",

18 lutego 1998).

Pytanie do generała armii Gariejewa: a kto wam, towarzy-

szu generale, przewodniczącemu Wojskowej Akademii Nauk,

273

Page 269: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przeszkadza dzisiaj opublikować artykuły wielkiego geniusza

strategicznego? Przeszkoda, jeżeli się nie mylę, jest tylko jed-

na: Żukow specjalnie się nie przemęczał pisaniem. Nie ma

tych artykułów. Geniusz sztuki wojennej nie pozostawił po

sobie żadnej spuścizny teoretycznej.

„Niezwykle ciężko walczył Gieorgij Konstantynowicz o każ-

dą linijkę rękopisu, nie zawsze jednak zwyciężał. To, co nie

wpisywało się w ramy odgórnie dozwolonego, skreślane było

bezlitośnie" („WIŻ" 1988, nr 11, s. 57).

Sam Żukow rzekomo wypowiedział się tak: „Dla mnie

książka to kwestia życiowa" („Litieraturnaja gazieta", 27 li-

stopada 1996).

Możemy znaleźć jeszcze wiele wypowiedzi o tym, że Żuko-

wowi rzekomo przeszkadzano mówić i pisać. Jednak pewnego

razu W. G. Komołow, szef całego zespołu autorskiego wspo-

mnień Żukowa, wygadał się. Opowiedział, że Wspomnienia

i refleksje publikowano „na podstawie wskazówek sekreta-

rza generalnego", czyli na rozkaz L. I. Breżniewa („Krasnaja

zwiezda", 12 stycznia 1989). Chciałbym więc widzieć śmiałka,

który odważyłby się przeszkadzać autorom wspomnień Żuko-

wa w ich szlachetnym przedsięwzięciu.

O tym samym napisała do Żukowa A. D. Mirkina, jeden

z głównych autorów Wspomnień i refleksji: „Wielce szanowny

Gieorgiju Konstantynowiczu! (...) z całą odpowiedzialnością

mówię Wam: nikt nie czyni żadnych przeszkód w wydaniu

książki, odwrotnie, robi się wszystko, aby ukazała się ona jak

najszybciej" („Ogoniok" 1988, nr 19, s. 20).

II

Każdemu, kto czytał książkę Żukowa, nieuchronnie na-

suwa się pytanie: czyżby marszałek nie mógł uniknąć tego

haniebnego zajęcia? Każdy rozsądny człowiek, obojętnie w ja-

kich czasach, zdaje sobie sprawę, że antynarodowa szatańska

władza zmusi każdego pamiętnikarza do oczerniania swojej

ojczyzny i swojego narodu. Każdy rozumiał, że komuniści nie

dopuszczą do pisania prawdy. Dlatego każdy poszukujący

miał wybór: albo nie pisać wspomnień, albo podporządkować

274

Page 270: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

się ideologom kremlowskim i pod ich dyktando fabrykować

oszczerstwa o swoim kraju, swoim narodzie, swojej armii.

Protestują: wszystkich radzieckich generałów, admirałów

i marszałków komuniści przekupywali i zastraszali, nie dało

się od tego uciec. Z tym się prawie zgadzam. Ale przecież są

przykłady niezłomności. Nawet w środowisku radzieckich ge-

nerałów i marszałków czasem, co prawda niezwykle rzadko,

pojawiali się ludzie, którzy nie frymarczyli ojczyzną, którzy

zdecydowanie oświadczali: róbcie, co tylko chcecie, ale wspo-

mnień za mego życia ode mnie się nie doczekacie, po śmierci

w moim imieniu możecie wymyślać wszystko, co się wam

żywnie podoba, ja jednak nie poniosę za to żadnej odpowie-

dzialności. W ten sposób zachował się marszałek Związku

Radzieckiego Siemion Konstantynowicz Timoszenko. On zde-

cydowanie powiedział: nie będę pisał! I komuniści dali mu

spokój. Pytanie: dlaczego Żukow stchórzył? Mógł oświadczyć:

nie będę pisał, a jeżeli napiszecie za mnie, publicznie popeł-

nię samobójstwo. Jednak wielki strateg tego nie powiedział.

Z jakiegoś powodu natychmiast strzelił obcasami i zasaluto-

wał, i rzucił się wykonywać polecenia Komitetu Centralnego

KPZR.

Były też inne sposoby, inne możliwości, aby uniknąć pisa-

nia wspomnień. Marszałek Związku Radzieckiego K. K. Ro-

kossowski uległ naciskom ideologów, w swej książce jednak

oświadczył: „Nie poruszałem i nie poruszam kwestii związa-

nych z dużą polityką" (Soldatskij dołg, Moskwa 1968, s. 8).

I Żukow tak się powinien zachować: książkę napisać nieco

cieńszą i nie zagłębiać się w szczegóły...

Marszałek Związku Radzieckiego Filip Iwanowicz Golikow

w 1941 roku był generałem-lejtnantem, dowódcą Zarządu

Wywiadowczego Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Na-

pisał wspomnienia, ale dotyczyły one roku 1918. Przywódcy

komunistyczni żądają kolejnych wspomnień? Proszę bardzo:

napisał o tym, jak w grudniu 1941 roku walczył pod Moskwą

jako dowódca 10. Armii. Ale to, jak wojna się zaczęła, prze-

milczał. Wiedział, że prawdy powiedzieć nie pozwolą, wobec

tego lepiej milczeć.

Jeszcze mądrzej zachował się marszałek Związku Ra-

275

Page 271: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dzieckiego Iwan Stiepanowicz Koniew: żądacie ode mnie

wspomnień, drodzy towarzysze ideologowie, proszę bardzo!

Koniew napisał książkę, ale nie o początku wojny, lecz o jej

końcu, Czterdziesty piąty, Warszawa 1968. Ideolodzy nie

ustępują? Koniew wydaje kolejną książkę. O wydarzeniach

z lat 1943 i 1944. Ot, spryt rosyjski! Przebiegły Koniew za-

czął od drugiej strony, opisywał wojnę nie od początku, lecz

od jej zwycięskiego zakończenia. A przeciągał, przeciągał...

aż tu nagle śmierć go zabrała. W ten sposób mądry Koniew

uwolnił się od haniebnej i poniżającej konieczności kłamstwa

o 1941 roku. W ten sposób Koniew odszedł z tego świata, nie

brukając swojego imienia oszczerstwem wobec kraju, narodu

i jego armii.

Nasuwa się pytanie: to dlaczego Żukow tak nie postąpił?

Przeciągałby sprawę, a potem by umarł. Wszystko, co po

śmierci, to nie jego. Zmarłych hańba się nie ima.

A jednak Żukow nie naśladował towarzyszy broni. Usłuż-

nie wpisywał do swoich wspomnień wszystko, co mu dyk-

towali towarzysze z działu ideologicznego KC, wszystko to,

czego wymagała partia komunistyczna. A ona żądała tylko

jednego: więcej błota oraz wymysłów o braku przygotowania

do wojny.

III

Każdego czytającego wspomnienia Żukowa powala z nóg

gorąca miłość, z jaką nieugięty dowódca całuje w zad sekre-

tarza generalnego Partii Komunistycznej Związku Radziec-

kiego towarzysza Breżniewa: właśnie on, Żukow, marszałek

Związku Radzieckiego, zastępca naczelnego wodza, pierw-

szy zastępca ludowego komisarza obrony, członek Kwatery

Najwyższego Dowództwa, podczas wojny niezwykle pragnął

odnaleźć nikomu wówczas nie znanego krzykacza polityczne-

go Breżniewa, by się go poradzić. Przez całe życie towarzysz

Breżniew nie tylko nie brał udziału w żadnej walce ani opera-

cji, ale nawet nie zorganizował żadnych ćwiczeń wojskowych.

Zadanie towarzysza Breżniewa było prostsze. Miał opowia-

dać żołnierzom, jakież to piękne będzie życie po całkowitym

276

Page 272: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zwycięstwie komunizmu. Właśnie z nim pragnął się naradzić

Żukow. Bez podpowiedzi agitatora Breżniewa w Kwaterze

Najwyższego Dowództwa sprawy jakoś się nie układały...

Otóż tak: takiego stopnia nikczemności w historii globalnej

nikt nie osiągnął. Żaden radziecki generał, admirał lub mar-

szałek nie wylizywał ani nie polerował komunistom tyłka na

tak wysoki połysk. Nikt. I poza naszą ukochaną ojczyzną do

takiej podłości nie posunął się żaden pamiętnikarz. O starej

Rosji, którą utraciliśmy, nawet nie wspomnę. W tamtej Rosji

panowie oficerowie wiedzieli, czym jest honor. W ten sposób

nie postąpiłby żaden z nich. A gdyby nawet tak postąpił, to

taką obrzydliwą książeczkę palono by w ogniskach, a autoro-

wi oraz wszystkim, którzy odważyliby się przechowywać na

półce to obrzydlistwo, pluto by w twarz.

Historia o tym, jak pułkownik Breżniew trafił do wspo-

mnień marszałka Żukowa, ma kilka wersji. Najpierw A. D. Mir-

kina, jeden z głównych autorów wspomnień Żukowa, przeka-

zywała to w ten oto sposób: rękopisu rzekomo nie chciano do-

puścić do druku. „Wreszcie dali do zrozumienia, że L. I. Breż-

niew życzył sobie, żeby marszałek Żukow wspomniał o nim

w swojej książce. Był jednak pewien problem: przez wszyst-

kie lata wojny nie spotkali się ani razu na żadnym z fron-

tów. Co robić? I wówczas napisali, że przebywając w 18. Ar-

mii generała K. N. Lesielidze, marszałek Żukow rzekomo

pojechał naradzić się z dowódcą wydziału politycznego armii

L. I. Breżniewem, niestety jednak nie zastał go na miejscu.

On akurat znajdował się na Małej Ziemi*, gdzie doszło do

ciężkich walk. «Mądry zrozumie» - powiedział autor z gorzkim

uśmiechem. To niedorzeczne zdanie przeszło przez cenzurę

* Malaja ziemia - to tytuł jednej z książek-wspomnień Breżnie-

wa, która opisuje wydarzenia drugiej wojny światowej, zwłaszcza

zacięte walki nad Morzeni Czarnym w okolicach Bierczy i Noworo-

syjska. Rosjanie bohatersko bronili niewielkiego skrawka lądu oto-

czonego górami. Epizod ten propaganda komunistyczna wykorzysty-

wała jako jeden z najważniejszych fragmentów Wojny Ojczyźnianej.

Za książkę tę Breżniew dostał nagrodę literacką. Jednak powszech-

nie wiedziano, że napisał to za niego zespół historyków.

277

Page 273: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

we wszystkich wydaniach Wspomnień i refleksji, od pierw-

szego po szóste włącznie. Tylko w jubileuszowym, siódmym

wydaniu opuszczono je" („Ogoniok" 1988, nr 18, s. 19).

Rzekomo Breżniew chciał się znaleźć w książce Żukowa.

Lizusi z Komitetu Centralnego podobno napomknęli o tym

zespołowi autorskiemu. Autorzy wspomnień Żukowa bili się

z myślami: co robić? Długo myśleli i znaleźli rozwiązanie:

podczas wojny Żukow nie spotkał Breżniewa, choć bardzo

tego chciał, dążył do tego, ale mu nie wyszło.

Mirkina z całej siły starała się usprawiedliwić Żukowa,

że niby to nie on podejmował decyzję o wpisaniu Breżniewa,

decyzję podjął nie wiadomo kto, na dodatek wspomniany jest

przez Mirkinę w liczbie mnogiej: „i wtedy napisali". Jacyś bez-

imienni obywatele wpisali do wspomnień wielkiego stratega

niedorzeczne zdanie o spotkaniu z przyszłym sekretarzem ge-

neralnym KC KPZR, które nigdy się nie odbyło.

W tym usprawiedliwieniu kryje się przyznanie, że wspo-

mnienia Żukowa były pisane przez całą grupę, decyzje podej-

mowano wspólnie, a on, Żukow, miał tylko to zaaprobować.

Po pewnym czasie ta sama historia nabrała dramatyzmu.

Mirkina oświadczyła: „Breżniew również pragnął trafić do

wspomnień Żukowa (...) Ktoś z pomocników podpowiedział

sekretarzowi generalnemu inny przebieg wydarzeń. Żukowo-

wi «zaproponowali» wstawienie fragmentu tekstu (...) Po tym

oczywiście w daczy Żukowa była burza. Przyjechałam już po

niej: dla wszystkich było jasne, że bez tego fragmentu książka

się nie ukaże. Żukow był mroczny niczym cień. Długo milczał,

potem powiedział: «No, dobra, mądry zrozumie» i podpisał

tekst" („Argumienty i fakty" 1995, s. 18-19).

Różnica dosyć istotna.

W pierwszym wariancie ktoś anonimowy z KC KPZR na-

pomknął autorom wspomnień Żukowa o konieczności wymie-

nienia Breżniewa. Zespół autorów szukał rozwiązania i je

znalazł.

W drugim wariancie inicjatywa należała do samego Breż-

niewa. Fragment wymyślili nie autorzy wspomnień Żukowa,

lecz ktoś z pomocników sekretarza generalnego. Po naciskach

Breżniewa narzucili tę wersję wielkiemu dowódcy.

278

Page 274: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W pierwszym wariancie burzy nie było. Zresztą to zrozu-

miałe: zdanie wymyślili w swoim kręgu.

W drugim wariancie — burza, ponieważ strategowi próbu-

ją narzucić to, czego on nie chce.

Uwierzmy na chwilę, że Żukow został zmuszony. Zgodził

się i filozoficznie podkreślił: „Mądry zrozumie". Ależ to filozo-

fia! Według Żukowa ten, kto pokornie ugina się przed kolej-

nym genialnym przywódcą, kto rozumie Żukowowską nad-

gorliwość na tym froncie i szanuje ją, jest mądry. A ten, kto

nie rozumie zapału Żukowa, kto go nie docenia, kto sam się

nie ugnie, jest głupcem.

IV

Pomysły Mirkiny obalił W. G. Komołow, kierownik zespo-

łu autorów wspomnień Żukowa: „Dlaczego komuś się wydaje,

że do wymienienia nazwiska Breżniewa autor Wspomnień

i refleksji został zmuszony? Czyżby osobowość Breżniewa

w latach, kiedy powstawały wspomnienia, wszyscy oceniali

tak samo, jak oceniamy ją obecnie?" („Krasnaja zwiezda",

12 stycznia 1989). Komołow myślał sobie: teraz dopiero się

śmiejemy z Leonida Ilicza, ale kiedy on był przy władzy, my

wszyscy, autorzy wspomnień Żukowa, uważaliśmy go za wy-

bitnego dowódcę i wpisaliśmy go z podszeptu serca, bez ja-

kichś tam podpowiedzi.

Komołow rozwija swoją myśl: „We wspomnieniach w takim

samym kontekście wymieniony jest nie tylko Breżniew. Mówi

się tam też o A. N. Kosyginie, N. S. Patoliczewie, N. S. Chrusz-

czowie. Wiem na pewno, że kiedy Kosygin przeczytał o sobie

w książce, po prostu nie uwierzył, że Żukow tak ciepło się

o nim wyraził, i poprosił o pokazanie mu oryginału. I kiedy

się przekonał o autentyczności pisma Żukowa, uspokoił się

i był zadowolony" („Krasnaja zwiezda", 12 stycznia 1989).

Zabójczy argument. Załóżmy, że Żukowa zmusili, aby się

ugiął przed Breżniewem, ale kto w takim razie zmuszał go do

takiego samego zachowania w stosunku do Kosygina i Pato-

liczewa?

Podczas wojny Aleksiej Nikołajewicz Kosygin był partyj-

279

Page 275: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nym biurokratą wysokiej rangi. Ale takich były setki. Jednak

w chwili, gdy grupa autorska lepiła nieskazitelny twór Żuko-

wa, Kosygin wspiął się wysoko, był głowii państwa, drugim

po Breżniewie człowiekiem w Związku Radzieckim. Nikt nie

zmuszał Żukowa do jego wymienienia. Kosygin jednak został

wpisany do wspomnień: niby bez przywódców takiej klasy

nie zobaczylibyśmy zwycięstwa. Kiedy Kosygina wpisywano

do „najprawdziwszej książki o wojnie", Żukow nie wiadomo

dlaczego nie protestował i nie wiadomo dlaczego nie szala-

ła burza w jego daczy, nie grzmiało i nie błyskało. Nikomu

też nawet do głowy nie przyszło oświadczać, że Żukow został

zmuszony do wpisania Kosygina.

W latach 1941-1946, czyli przez cały okres wojenny, Ni-

kołaj Siemienowicz Patoliczew był pierwszym sekretarzem

Komitetu Obwodowego RKP(b) w Czelabińsku. Oto, co o nim

napisano we wspomnieniach Żukowa: „Ogromną pracę orga-

nizacyjną wykonał zwłaszcza Komitet Obwodowego RKP(b)

"w C^etófcóńslKU pou tóertmkiem pierwszego ^eJKrefcaraa N. S. ? a-

toliczewa. Jest to człowiek o niespożytych siłach i sporych zdol-

nościach organizacyjnych. Nikołaj Siemienowicz wiele energii

twórczej poświęcił przebudowie pracy przedsiębiorstw prze-

mysłowych obwodu, organizacji niezawodnej współpracy. Jego

wytrwałość w wypełnianiu zadań wyznaczonych przez partię

nieraz była podkreślana przez rząd..." (Wspomnienia i re-

fleksje, Moskwa 2003, tom 1, s. 295).

Laureat nagród: Lenina, Stalina i Nobla, Michaił Szoło-

chow, oceniał styl Żukowa najwyżej: „Czasami zawodowym

pisarzom niełatwo rywalizować z taką literaturą". Jestem pe-

wien, że jak tylko Szołochow przeczytał fragment o towarzy-

szu Patoliczewie, o jego „wytrwałości w wypełnianiu zadań",

natychmiast uznał Żukowa za bratnią duszę-

Takich jak Patoliczew Stalin miał całe stada w obwodach,

krajach, republikach, narkomatach, komitetach państwo-

wych, w armii, we flocie, w NKWD. Drogi Żukowa i Patoli-

czewa podczas wojny nigdy się nie skrzyżowały. Towarzysz

Patoliczew siedział zbyt głęboko na tyłach. Ale strateg Żukow

(a raczej ci, co pisali jego książkę) jest zachwycony: ach, jakiż

to przywódca! Skąd ten zachwyt? Ano stąd, że w chwili pisa-

280

Page 276: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nia wspomnień towarzysz Patoliczew był ministrem handlu

zagranicznego ZSRR.

Wierzę, że nikt Żukowowi ultimatum nie stawiał: nie wpi-

szesz Patoliczewa do swoich wspomnień, to nie opublikujemy

twojej książki! To znaczy, że Patoliczew został wpisany nie

z polecenia z góry, tylko z inicjatywy od dołu.

Otóż u Mirkinej widać pewną niekonsekwencję: Breżnie-

wa narzucili, ale Patoliczewa, od którego w żaden sposób

nie zależała pomyślność Żukowa, wpisaliśmy do wspomnień

z własnej inicjatywy „wiernych poddanych".

Anno Dawidowno Mirkina, jeżeli wasza lizusowska świa-

domość dyktowała wam z własnej inicjatywy bić pokłony ja-

kiemuś Patoliczewowi, to już zapewne Breżniewowi kłaniali-

ście się bez przymusu.

Niezrozumiałe jest też co innego. Żukow jakoby pisał

książkę nie dla pieniędzy ani też nie dla natychmiastowych

korzyści, ani dla łaskawych uśmiechów ideologów partyjnych,

lecz szczerze mówiąc, pisał dla wieczności, licząc na samotne-

go archiwistę, który po upływie wielu lat od śmierci wielkiego

stratega być może znajdzie rękopis i pozna całą prawdę. Po

co jednak w takim razie plamić rękopis służalczymi ukłona-

mi w stronę Breżniewa, a tym bardziej — Kosygina i Patoli-

czewa?

I jeszcze coś: nikt nie zmuszał Żukowa oraz autorów jego

wspomnień do wyzywania armii od nierozumnej i klękania

przed kolektywną mądrością Komitetu Centralnego. Żu-

ków lizał kolektywny tyłek Komitetu Centralnego i nikt nie

widział w tym niczego wstydliwego, i nikt nie mówił, że go

zmusili. Ale kiedy rzucił się polerować tyłek sekretarza gene-

ralnego, natychmiast wyjaśniają: nieszczęśnik został do tego

zmuszony.

Mówią, że Żukow chciał przekazać prawdę o wojnie, dla-

tego był zmuszony pójść na kompromisy... To też słusznie.

Jednak każda prostytutka usprawiedliwia swoje działania

właśnie tak — twardą koniecznością.

A jeżeli chodzi o prawdę, którą Żukow chciał przekazać...

281

Page 277: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

Wspomnienia Żukowa przytłaczają każdego, kto je czytał,

swoją rażącą ignorancją.

Powtarzam: zarzucam Żukowowi tylko pierwsze wydanie

jego wspomnień - Moskwa, APN, 1969 rok. Za wszystko, co

było napisane po jego śmierci w „bardziej prawdziwych wa-

riantach", odpowiedzialność ponoszą jego córka oraz liczni

współautorzy. Natomiast wydanie pierwsze ukazało się za

życia stratega, dlatego jest on odpowiedzialny za to wszyst-

ko, co w tej książce jest zawarte. A opisane w niej rzeczy są

po prostu zadziwiające. Zaskakuje ona jednak również tym,

czego w niej nie ma. Nie wspomina się w niej ni słowem o do-

browolnym i masowym oddaniu się w niewolę związków tak-

tycznych Armii Czerwonej w pierwszych miesiącach wojny,

nie ma nic o oddziałach osłaniających, które ogniem z ceka-

emów wymierzonych w plecy utrzymywały Armię Czerwoną

na pozycjach, nie ma nic o represjach, o rozstrzeliwaniu przed

szeregiem bez sądu i śledztwa.

Jednak nie to jest najważniejsze. Dla stratega najważniej-

sze są mapy. Dla byłego szefa Sztabu Generalnego mapy są

podstawą. Wspomnień można było nie pisać, jedynie opubliko-

wać mapę rozlokowania wojsk radzieckich w dniu 21 czerwca

1941 roku. Dla każdego wojskowego wszystko od razu zrobi-

łoby się jasne. Jednak rozlokowanie wojsk radzieckich w dniu

21 czerwca 1941 roku to najwyższa tajemnica państwowa.

Szczególnie czujnie strzeżono jej za czasów ZSRR, a teraz

w „demokratycznej" Rosji miłośnicy historii z drobnych odłam-

ków układają obraz, ale państwo milczy. „Instytuty historii

wojskowości" i „akademie nauk wojskowych" wszystkich rang

stworzone są nie po to, by wyjaśniać sytuację, tylko żeby ją

jeszcze bardziej zagmatwać. Jeżeli ujawniłoby się prawdę

o rozlokowaniu wojsk radzieckich, to mitom o tym, że wojna

rzekomo była „wielka i ojczyźniana", zostanie zadany osta-

teczny i śmiertelny cios.

Rzecz jasna, Żukow kwestię dotyczącą rozlokowania wojsk

radzieckich pominął milczeniem. Jednak wspomnienia szefa

Sztabu Generalnego, do których nie dołączono mapy sytu-

282

Page 278: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

acyjnej, wyglądają jak luksusowe pudełko firmy jubilerskiej,

na którym złotymi literami wygrawerowano imię znane w ca-

łym świecie, ale nie wiadomo dlaczego w środku nie ma bry-

lantowego naszyjnika. Takie wspomnienia są jak smoczek

dla głodnego dziecka. Gumka jest, a mleko nie leci: ssijcie,

drodzy towarzysze!

Żukow wiedział, że nie pozwolą mu ujawnić, jak wyglądało

rozlokowanie wojsk radzieckich, a skoro tak, nie było sen-

su nawet się zabierać do pisania wspomnień, ponieważ tekst

książki to rzecz drugorzędna, to jedynie objaśnienie tego, co

jest naniesione na mapę.

Lecz strateg i jego kompania znaleźli wyjście. Na stronie

225 wydania pierwszego umieszczono mapę: położenie wojsk

radzieckich, które powinny były, jak nas zapewniają, „ode-

przeć inwazję niemiecką". Ideologowie komunistyczni nie

skąpili środków na wydanie książki Żukowa. Mirkina pisze:

„Taka urocza, w purpurowej błyszczącej okładce, prawdziwie

królewska księga!" („Ogoniok" 1988, nr 18, s. 20).

Owszem, Komitet Centralny KPZR nie skąpił środków:

i papier dobry, i okładka jaskrawa, i mapy kolorowe, rozkła-

dane. Jednak ta najważniejsza mapa, która powinna była

rozjaśnić ciemność 1941 roku, jest mała, czarno-biała, a na-

wet szara, i nierozkładana. Cały front radziecko-niemiecki od

Bałtyku do Morza Czarnego jest przedstawiony na 56 milime-

trach. Niemowlę swoją dłonią za jednym zamachem nakryje

fronty: Północno-Zachodni, Zachodni, Południowo-Zachodni

i Południowy oraz dwadzieścia armii, które wchodziły w skład

tych czterech frontów i potajemnie były przesuwane z głębin

kraju na przestworza Białorusi i Ukrainy. Mapa celowo jest

taka mała, żeby niczego nie dało się na niej umieścić. Niby

jest, ale taka, jakby jej nie było.

Armie na tej mapie są wymienione, ale położenie ich nie

jest wskazane. Napisano po prostu: „Specjalny Zachodni

Okręg Wojskowy (armie: 3., 4., 10.). Towarzysze szachiści,

wyobraźcie sobie, że macie zadanie przeanalizować partię

szachów (...) mówią wam, że na szachownicy jest król, het-

man, koń i trzy piony, ale gdzie się znajdują, to tajemnica

państwowa. I co, jak byście to zanalizowali? Żukow uważał

283

Page 279: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

swoich czytelników za umysłowo upośledzonych i właśnie na

takich odbiorców licząc, pisał swoje dzieła.

To jednak nie wszystko. Na terenie państw nadbałtyckich

znajdowała się 27. Armia generała-majora Nikołaja Erasto-

wicza Bierzarina. Nie tylko nie wskazano jej położenia, ale

nie była nawet wymieniona. Po prostu została opuszczona.

Bierzarin pod koniec wojny był już generałem-pułkownikiem,

bohaterem Związku Radzieckiego, odznaczony dziewięcioma

orderami bojowymi jako dowódca 5. Armii Uderzeniowej,

pierwszy radziecki komendant Berlina. Zgodnie z dawną tra-

dycją bojową, najlepszego z dowódców już podczas walki wy-

znaczano na komendanta wrogiego miasta lub twierdzy. Za-

szczytu tego Bierzarin dostąpił 24 kwietnia 1945 roku, kiedy

do zakończenia zaciętych walk o Berlin było jeszcze daleko.

A teraz wskażcie mi inny przykład w historii światowej,

żeby szef Sztabu Generalnego pisał wspomnienia i opuścił

całą armię. Zdumiewające, że na mapie ugrupowań wojsk

radzieckich Żukow opuścił armię tegoż Bierzarina, którego

osobiście mianował w 1945 roku na komendanta Berlina.

Co ciekawe, armia Bierzarina jest wymieniona w tekście,

ale na mapie jej nie ma. Drobiazgi te ewidentnie wskazują na

to, że tekst pisali jedni, a mapy przygotowywali całkiem inni.

Żukow nie koordynował pracy tych wszystkich ludzi i jej nie

kontrolował. Inaczej jak wierzyć legendom, że wystarczyło

mu jedno spojrzenie na mapę, by odkryć perfidne zamierzenia

przeciwników? Z drugiej strony, Żukow miał mnóstwo kon-

sultantów, redaktorów oraz wszelkich innych pomocników,

a jednak ani sam wielki strateg, ani oni nie zwrócili uwagi na

zniknięcie całej armii.

Towarzysz Żukow przeoczył nie jedną armię, nie tylko

Bierzarina. Od pierwszego dnia wojny na Froncie Zachod-

nim walczyła 13. Armia generała-lejtnanta P. M. Fiłatowa.

Ta armia była utworzona zgodnie z decyzją Rady Komisarzy

Ludowych RKL nr 1113-460ss 23 kwietnia 1941 roku. Żukow

o tym albo nie wiedział, albo zapomniał. Ale 13. Armii na

mapie nie ma.

21 czerwca 1941 roku decyzją Biura Politycznego został

sformowany Front Południowy składający się z 9. i 18. Armii.

284

Page 280: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Na mapie Żukowa obydwie armie są opuszczone. Opuszczo-

ny jest również cały drugi rzut strategiczny składający się

z siedmiu armii oraz cały trzeci rzut strategiczny, będący

w stadium formowania. Żukow wymienił dwanaście armii,

nie wskazując ich położenia, a jedenaście opuścił w ogóle.

Wielki dowódca nawet się nie zniżał do takich drobnostek

jak korpusy, dywizje i brygady - ich też nie wskazał. A potem

ogłosił: wróg miał większe siły!

Strateg się pomylił. Nawet jeżeli pominąć połowę armii

radzieckich, jak to uczynił Żukow, to i w tym wypadku po

stronie radzieckiej pozostaje znaczna przewaga ilościowa i ja-

kościowa, jeżeli chodzi o czołgi, lotnictwo i artylerię.

Wyjaśniają, że Żukow zmuszony był płaszczyć się przed

Breżniewem, żeby opowiedzieć prawdę o wojnie. Czy warto

było płaszczyć się dla takiej prawdy? Komu taka powy-

krzywiana prawda jest potrzebna?

VI

Przed autorami Wspomnień i refleksji postawiono zada-

nie udowodnienia braku przygotowania do wojny. Starali się

dobrze sprawić. Przy wyborze metody oszukiwania nie krę-

powali się. Książka liczy 734 strony, na zdementowanie na-

leży przeznaczyć dwukrotnie więcej, ponieważ Żukowowskie

kłamstwo jest wielowarstwowe, jest przesiąknięte wzgardą do

własnego narodu i mdłą lizusowską miłością do kolejnego se-

kretarza generalnego KPZR. Oto tylko jeden przykład nasze-

go „braku przygotowania". Na stronie 214 Żukow oznajmia,

że na dwa lata przed atakiem niemieckim w Związku Ra-

dzieckim zostało uformowanych 125 nowych dywizji. Liczbę

tę powtarzano i przed Żukowem, i po nim. Takie bzdury wy-

gadywał również zupełny ignorant, marszałek Związku Ra-

dzieckiego A. A. Greczko: „Pozwoliło to na uformowanie w la-

tach 1939-1941 125 nowych dywizji" (Woorużennyje siły So-

wietskogo gosudarstwa, Moskwa 1974, s. 60). Wraz z nim

również czołowy historyk wojskowy generał-pułkownik P. A. Ży-

lin: „W latach 1939-1941 zostało uformowanych 125 nowych

dywizji" (Wielikaja Otieczestwiennaja Wojna, Moskwa 1973, c. 46).

285

Page 281: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Ja też kiedyś w to wierzyłem, później zacząłem wątpić.

Zacząłem liczyć, zakładać kartoteki dla każdej dywizji i wpi-

sywać dane o nich. Szybko się wyjaśniło, że samych tylko dy-

wizji strzeleckich utworzono 125, przy czym 23 z nich zostały

natychmiast przeformowane na zmechanizowane. Warto pa-

miętać, że takie dywizje pod względem liczby czołgów niewiele

się różnią od pancernych. Ponadto oprócz dywizji strzeleckich

tylko w ostatnim roku przed inwazją niemiecką na Związek

Radziecki utworzono 61 dywizji pancernych oraz 78 dywizji

lotniczych. Żukow wymienił 125 nowych dywizji, ale jeszcze

o 140 zapomniał. Wymienił dywizje strzeleckie, natomiast o pan-

cernych i lotniczych nawet nie wspomniał.

W tym samym czasie utworzono też pięć korpusów po-

wietrznodesantowych, a kolejne pięć przygotowywano do

przekształcenia. Zostały uformowane dziesiątki brygad prze-

ciwpancernych itp., itd. Żukow o tym też zapomniał.

Hitler zaczął wojnę o dominację światową, mając 6 dywizji

pancernych. A my w ciągu roku utworzyliśmy więcej dywi-

zji pancernych niż wszystkie armie świata razem wzięte w ca-

łej historii ludzkości. Jednak szef Sztabu Generalnego, za

którego rządów to przekształcanie się odbywało, nic o tym

nie wie.

Oprócz dywizji Armii Czerwonej w tym samym okresie jak

grzyby po deszczu rosły dywizje NKWD. Po stronie niemiec-

kiej Żukow przeliczył wszystkie dywizje SS, a po naszej stro-

nie dywizji NKWD nawet nie dołączył do statystyk. Dlaczego?

Czym one się różnią od SS? Tylko formą. I jeszcze nieludzkim

okrucieństwem. SS to organizacja przestępcza. Jednak wobec

własnej ludności SS nie dokonało nawet setnej części tego,

czego dopuścili się nasi bohaterscy czekiści przeciwko naro-

dom ZSRR.

Odpowiadają, że żadna dywizja radziecka nie była pełna.

To wy, moi drodzy, naczytaliście się Żukowa. Bądźcie czujni:

Żukow kłamie. Na razie w celu oszczędzenia miejsca i czasu

opuścimy tę kwestię. Dowody obiecuję dostarczyć.

Współautorzy książki Żukowa powtórzyli znane już kłam-

stwo radzieckie: na granicach zachodnich Związku Radziec-

kiego znajdowało się 170 dywizji i 2 brygady (Moskwa 1969,

286

Page 282: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

s. 204, Moskwa 2003, tom 1, s. 212). Do tej kwestii kiedyś

powrócę i omówię ją w szczegółach. Bzdurę tę od lat powta-

rzają nasi łysiejący eksperci. Wspomnienia Żukowa chwalili

marszałkowie Związku Radzieckiego W. G. Kulikow i S. K.

Kurkotkin, marszałek wojsk pancernych O. Łosik oraz ostat-

ni minister obrony ZSRR, marszałek Związku Radzieckie-

go D. T. Jazów, który nie tylko chwalił wspomnienia Żuko-

wa, ale też potwierdził liczbę: 170 dywizji i 2 brygady („WIŻ"

1991, nr 6, s. 7). Kłamstwa, które wypływały z murów Mi-

nisterstwa Obrony ZSRR i Sztabu Generalnego, są wciąż

w obiegu.

Nasi marszałkowie na tyle wciągnęli się w swoje oszustwa,

że przestali odróżniać prawdę od wymysłów. Zgadzam się,

sprawdzenie danych o liczbie dywizji radzieckich przy grani-

cach zachodnich nie jest łatwe. Nie każdy marszałek Związ-

ku Radzieckiego potrafi zliczyć do 170. Bardzo łatwo jednak

można było sprawdzić informacje o brygadach. To przecież

tylko zgięcie dwóch palców. Oto brygada - zginamy jeden

palec. A to druga - to jeszcze jeden zginamy. A oto jeszcze

dziesięć! Jeśli którykolwiek z naszych szanownych marszał-

ków (oraz czołowych pracowników naukowych) raczyłby poli-

czyć brygady, to mit o 170 i 2 zostałby obalony natychmiast.

Jakakolwiek encyklopedia na temat wojny podaje liczby:

w zachodnich przygranicznych okręgach wojskowych znaj-

dowało się 15 samych tylko brygad powietrznodesantowych.

Przy tym określona jest ich lokalizacja, wskazani są dowódcy,

rozpisana struktura, liczebność, uzbrojenie, szlak bojowy bry-

gad i dalszy los. Tamże, w zachodnich przygranicznych okrę-

gach, znajdowało się 10 brygad artylerii przeciwpancernej.

I jedna brygada piechoty morskiej, 7 brygad obrony przeciw-

lotniczej, 10 brygad kolejowych i 2 brygady strzeleckie.

Łącznie — 45.

Oto Żukowowskie liczenie: 2 brygady wymienił, 43 opu-

ścił.

Ponadto istniała jeszcze jednostka organizacyjna zwana

przeciwlotniczym rejonem. To jest brygada przeciwlotnicza,

tylko że rozmieszczona na większym terytorium. Brygada

przeciwlotnicza osłaniała jeden duży ważny obiekt, a prze-

287

Page 283: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ciwlotniczy rejon kilka mniej ważnych. W pięciu okręgach

przygranicznych było 20 takich rejonów przeciwlotniczych.

Jeżeli do 45 brygad dołączymy też przeciwlotnicze rejony

brygadowe, okaże się, że z 65 jednostek bojowych na poziomie

brygady geniusz sztuki wojennej opuścił 63. Z takimi zdolno-

ściami matematycznymi nietrudno udowodnić, że wróg był

silniejszy.

A teraz wyobraźmy sobie, że wiosną 1941 roku siedzi sobie

w Sztabie Generalnym największy dowódca XX wieku. Przed

nim zadanie - zaplanować wojnę. Działania dwóch brygad

jest w stanie zaplanować, ponieważ wie, że one istnieją. Ale

w jaki sposób geniusz ten mógł planować działania pozosta-

łych 63 brygad i rejonów, skoro nawet nie podejrzewał ich

istnienia?

Taka sama sytuacja jest z dywizjami. W ciągu roku w kra-

ju zostało utworzonych 61 pancernych i 79 lotniczych dywizji,

jednak geniusz nie miał o tym zielonego pojęcia. W jaki spo-

sób mógł planować działania dywizji pancernych i lotniczych,

skoro nie wiedział o ich istnieniu?

Pewien krytyk wypowiedział się o Lodolamaczu — to na

poziomie kawału. Nie będę się sprzeczał. Ale dlaczego kry-

tycy milczą, czytając dzieła wielkiego dowódcy XX wieku?

A opowiadanie o dwóch brygadach na jakim jest poziomie?

Otóż skończyła się wojna. Strateg usiadł i pisał wspomnie-

nia. Jeśli podczas wojny zupełnie nie wyobrażał sobie siły bo-

jowej Armii Czerwonej, to przynajmniej po wojnie trzeba było

wypełnić tę lukę. Do połowy lat sześćdziesiątych zostało wy-

danych wystarczająco dużo książek i o wojskach pancernych,

i o lotnictwie, i o strategii oraz taktyce. Otwierasz książkę

o artylerii, a w niej opisano wszystkie dziesięć brygad prze-

ciwpancernych, które były uformowane w zachodniej części

kraju przed inwazją niemiecką. Gdyby Żukow lub jego pomoc-

nicy otworzyli przynajmniej jedną taką książkę, toby wiedzie-

li, że w samej tylko artylerii brygad było nie dwie, lecz więcej.

Co więcej, gdyby otworzyli książkę o obronie przeciwlotniczej,

toby przeczytali o 65 brygadach i 20 rejonach...

Wspomnienia Żukowa zostały podparte zaklęciami: „Gie-

orgij Konstantynowicz miał wyjątkowo odpowiedzialne po-

288

Page 284: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dejście do pracy nad swoimi wspomnieniami. Przewrócone

zostały stosy dokumentów archiwalnych, odbyły się rozmowy

z wieloma byłymi podwładnymi, setki razy sprawdzano licz-

by, fakty" („Krasnaja zwiezda", 12 stycznia 1989). Kto nie

czytał tych wspomnień, może uwierzyć. Najlepiej po prostu

przekartkować oficjalną komunistyczną makulaturę o wojnie

i porównać ze wspomnieniami geniusza strategicznego. Z tego

porównania wynika tylko jedno: nikt żadnych liczb i faktów

nie sprawdzał i nie korzystał z archiwów. Żukow i jego brać le-

pili „najprawdziwszą książkę o wojnie" nierzetelnie, nieuczci-

wie przepisując liczby i fakty z książek autorstwa takich sa-

mych nieodpowiedzialnych blagierów. Z poznawczego punktu

widzenia książki Żukowa to wojskowo-historyczny Czarnobyl.

Doświadczenia wojenne w Związku Radzieckim, a obecnie

w Rosji nie było badane w żaden sposób. Marszałkowie Związ-

ku Radzieckiego Kurkotkin, Kulikow i Jazów to przypadko-

wi ludzie w wojsku. Chodziło im tylko o to, żeby łóżka były

wzorowo pościelone, taborety błyszczały świeżą farbą, a ga-

zetki ścienne odzwierciedlały idee przewodnie naszej par-

tii. Ich wiedzę wojskową każdy może sam ocenić. Jak moż-

na poznawać historię wojny, jak można wyciągnąć wnioski

z popełnionych błędów i niedociągnięć, skoro nasi strategowie

nie mają nawet przybliżonego pojęcia o liczebności wojsk oraz

ich wyposażeniu technicznym? Nasi marszałkowie chwalą

książkę, której autorzy nie mieli nawet najmniejszego pojęcia

o Armii Czerwonej. Rzecz jasna, poziom wiedzy wojskowej

Kurkotkina, Jazowa, Łosika, Kulikowa i innych jest taki sam

jak Żukowa. A może nawet jeszcze niższy.

VII

Gdy mówimy o tym, czego nie ma we wspomnieniach, dla

sprawiedliwości należy zaznaczyć, co w nich jest. Po śmierci

Stalina, dorwawszy się do władzy, Żukow dążył do podporząd-

kowania sił zbrojnych wyłącznie sobie. W tym celu armię na-

leżało wydrzeć spod kontroli partii i organów karnych. Tym

właśnie zajmował się Żukow. Pracownicy polityczni nie mieli

przy nim życia. Właśnie na tym strateg się spalił. Świadectwo

289

Page 285: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tego daje generał-lejtnant N. G. Pawlenko: „Żukow nie ne-

gował błędów, które popełnił, będąc na stanowisku ministra

obrony. Szczególnie martwiły go te, które były związane z nie-

docenianiem roli wojskowych organizacji partyjnych oraz

jawnym skrzywieniem w praktyce dyscyplinarnej" („WIZ"

1988, nr 12, s. 34). Żukowa pogonili z góry. I natychmiast się

dostosował. Cała jego książka to hymn pochwalny na cześć

działaczy politycznych. W każdym fragmencie obecny jest mą-

dry komisarz lub zastępca ds. politycznych, który dobrą radą

i osobistym przykładem prowadzi bataliony do zwycięstwa.

Wróćmy jednak do tego, czego nie ma.

A więc, pierwsze, co powinno się znaleźć we wspomnie-

niach uczciwego szefa Sztabu Generalnego, to mapa sytuacyj-

na. Nie było jej. A raczej ukazało się coś, co miało zastąpić

wymowną pustkę. Praca ta nie została wykonana, tylko okre-

ślona.

Drugie, co powinno się znaleźć w podobnych wspomnie-

niach, to stosunek sił: przeciwnik ma tyle i tyle czołgów, tyle

i tyle samolotów, a ja mam tyle.

Trzecie - zamierzenia i plany: na co liczyliśmy, co z tego

się nie udało, kto jest temu winien.

Reszta jest nieważna.

Do zamierzeń i planów powrócimy w trzeciej książce, a te-

raz omówię stosunek sił. Przy naświetlaniu tej kwestii Żukow

wykorzystywał metodę ulicznych łajdaków, oszustów najniż-

szego sortu, którzy zamiast sumienia mają wzorzysty listek

klonowy, szeroki jak na fladze kanadyjskiej.

Wspomnienia Żukowa nie wytrzymują próby matematycz-

nej.

Liczby niemieckich czołgów i samolotów Żukow wymieniał

dwukrotnie: „W składzie Grup Armii «Północ», «Centrum»

i «Południe» przeciwnik wprowadził do działania 3712 czoł-

gów i dział szturmowych. Wojska lądowe wspierane były

przez 4950 samolotów bojowych". To jest strona 263, na stro-

nie 411 Żukow powtórzył te liczby.

A u nas? A u nas — próżnia. O towarzyszu Patoliczewie,

będącym na tyłach, wielki dowódca wspomniał, a o czołgach

na froncie zapomniał. W „najprawdziwszej książce o wojnie"

290

Page 286: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow ujawniał najstraszliwsze tajemnice: „Ponad 50 pro-

cent ludności kraju stanowiły kobiety" (Moskwa 2003, tom 1,

s. 296). Ale o tym, żeby powiedzieć coś o samolotach, nie po-

myślał. Zamiast liczb: „Ilościowa przewaga wojska przeciw-

nika była wielka — 5-6 i więcej razy, szczególnie czołgów,

artylerii, lotnictwa". O, nieszczęsny archiwista! Jak on ma

sobie poradzić: czy mieliśmy pięciokrotnie mniej czołgów czy

sześciokrotnie? A może dziewięciokrotnie?

Jeżeli strateg zna ilość sprzętu bojowego przeciwnika z do-

kładnością do sztuki, to przecież własne pięć palców tym bar-

dziej powinien znać! Po co historykowi Żukowowskie „-krot-

nie"? Dlaczego nie wymieniono konkretnych liczb? Tym bar-

dziej że nie mogły one być wielkie (jeżeli wierzyć Żukowowi).

Jeżeli przeciwnik ma 3712 czołgów i jest to pięciokrotnie wię-

cej, niż my mamy, to z tego wynika, że w Armii Czerwonej

były 742 czołgi. Tak trzeba było otwarcie powiedzieć. Nato-

miast jeżeli my mamy sześciokrotnie mniej czołgów, to jest

ich 618. A co to znaczy „i więcej razy"?

Oto precyzja sztabowa: według Żukowa, czołgów w Armii

Czerwonej było może 742, a może nie 742. Może ich było 618,

a może nie. Jeżeli przeciwnik miał siedmiokrotną przewagę,

to czołgów mieliśmy 530, a może 371, gdyby przewaga prze-

ciwnika była dziesięciokrotna. Większym optymistą był Gie-

orgij Konstantynowicz, kiedy wołał: mądry zrozumie!

Żukow wymienia tylko nasze najnowsze czołgi. Skoro

o tym mowa, to trzeba było dokładnie podać ich stan: KW —

711, T-34 - 1400, T-40 - 233, BT-7M - 704; łącznie - 3048.

Skoro naszych najnowszych czołgów było prawie tyle samo,

ile w Niemczech czołgów wszystkich typów i rodzajów, to

skąd się wzięła wielokrotna przewaga niemiecka?

Jeżeli przeciwnik ma 4950 samolotów i to jest „5—6 i wię-

cej razy" więcej niż u nas, to oznacza, że w Armii Czerwonej

było 990 samolotów albo 825. A może 618 albo 495. Do wy-

boru.

Zamiast podania dokładnej liczby samolotów, w tym „je-

dynym źródle prawdy o wojnie" powiedziano: „W lotnictwie

przeważały maszyny starych typów. Mniej więcej 75-80 pro-

cent ogólnej liczby maszyn według danych lotniczo-technicz-

291

Page 287: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nych nie dorównywało samolotom tego samego typu Niemiec

faszystowskich" (tamże, s. 210).

Jeżeli przewaga przeciwnika była pięciokrotna, a przy tym

75-80 procent naszych samolotów było przestarzałych, to

z tego wynika, że nowych samolotów w Armii Czerwonej było

200—250. A gdyby przewaga przeciwnika była dziesięciokrot-

na, to nowych samolotów w Armii Czerwonej było dwukrotnie

mniej: 100-125 sztuk.

Wychodzi więc kompletna bzdura, którą łatwo obalić, po-

wołując się na wspomnienia samego Żukowa.

„Marszałek zwycięstwa" wykorzystywał prymitywny, ale

skuteczny trik. Podał dane, których nie można ze sobą po-

równać: ile samolotów u nich i jakie u nas. Pomyślmy:

interesuje nas ilość wody, a mówią nam, że jest mokra.

Towarzysze triumfują: „Dopiero po ukazaniu się wspo-

mnień G. Żukowa zaczęła wyjaśniać się prawda o począt-

kowym etapie wojny". Dla wyjaśnienia przypomnę: czołgów

w Armii Czerwonej było nie 300 ani 600, a nawet nie 900,

tylko 23 925.

A samolotów bojowych nie 500 i nie 900, a nawet nie 1000,

tylko 21 130.

Żukow po prostu kłamał o 75-80 procentach przestarza-

łych samolotów. Maszyny 11-2 policzył, 11-4 - pominął; Pe-2 —

policzył, Pe-8 — pominął; Jak-1 — zaliczony, Jak-2 i Jak-4 —

zapomniany itd., itp.

Pamiętniki nazwano pretensjonalnie: Wspomnienia i re-

fleksje. O jakich wspomnieniach może być mowa, skoro stra-

teg niczego nie pamięta? Jeżeli nawet w przybliżeniu nie wy-

obrażał sobie siły Armii Czerwonej? Nad czym tu można snuć

refleksje?

Wiadomo, że Żukow nie czytał książek. Fakt ten jest udo-

kumentowany. Potwierdzenie znajduje się w protokole nie-

oficjalnej rewizji, którą przeprowadzono w daczy Żukowa

w nocy z 8 na 9 stycznia 1948 roku. Zapisano tam: „W daczy

nie ma żadnej książki radzieckiej, jednak w szafach zgroma-

dzono wielką liczbę książek w pięknych okładkach ze złotymi

napisami, wyłącznie w języku niemieckim" („Wojennyje ar-

chiwy Rossii" 1993, nr 1, s. 190). Żukow nie znał języków ob-

292

Page 288: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cych. Oznacza to, że nie mógł czytać książek niemieckich. Na-

suwa się pytanie: czy raczył w ogóle przeczytać „swoje" wspo-

mnienia? Jeżeli czytał te śmieci, to dlaczego nie protestował?

Gdzie się podziała nieugięta wola „wielkiego dowódcy"?

VIII

Kiedy wypłynęła cała zgnilizna i fałsz Żukowowskiej twór-

czości, ideologowie natychmiast znaleźli odpowiedź: on nie

kłamał! On po prostu nie wiedział, ile w Armii Czerwonej

było czołgów i samolotów. Metoda nadal ta sama: żeby nie

nazwać Żukowa kłamcą, przeniesiono go do kategorii idiotów.

Ogłosił to jeden z najważniejszych komunistycznych history-

ków wojskowości, generał-lejtnant N. G. Pawlenko („WIŻ"

1988, nr 11, s. 26).

Znów jesteśmy w ślepym zaułku.

Jeżeli młody, świeżo upieczony pułkownik obejmuje do-

wództwo nad pYatonern, to przede wszystkim ptrwinreTi się

dowiedzieć, jaką liczbą żołnierzy i sierżantów będzie dowo-

dził, za ile czołgów, cekaemów i pistoletów maszynowych bę-

dzie odpowiadał.

Jeżeli sierżant obejmuje kompanię, to powinien dokładnie

wiedzieć, ile par butów ma w kompanii, ile kołder, łóżek i szy-

neli.

Jeżeli bufetowa ma prowadzić bufet, to powinna wiedzieć,

ile pieniędzy ma w kasie i ile skrzynek wódki w magazynie.

Na początku 1941 roku Żukow przejął Sztab Generalny.

Powinien był zażądać od swego poprzednika, generała armii

Miereckowa, krótkiego sprawozdania: ludzi w Armii Czer-

wonej jest tyle i tyle, dywizji, korpusów, armii - tyle. W ich

skład wchodzą: czołgi, działa, haubice... W magazynach prze-

chowywano: pociski, naboje, cekaemy, karabiny...

I natychmiast obdzwonić wszystkich dowódców okręgów:

ile masz samolotów? A ty, ile masz czołgów?

Powiedzmy, że Miereckow nie potrafił określić dokład-

nych liczb. W tym wypadku Żukow powinien napisać raport

do Stalina: Miereckowowi natychmiast trzeba zedrzeć nara-

mienniki generalskie i wysłać do kompanii karnej. Albo przyj-

293

Page 289: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mijmy, że Miereckow podał konkretną liczbę, jednak różni-

ła się ona od tej, którą przekazano z okręgów wojskowych.

W tym wypadku również trzeba było bić we wszystkie dzwo-

ny, pilnie powoływać komisje w celu zbadania sprawy w cen-

trali i w terenie.

Jednak żadnych śladów aktywności w tym kierunku nikt

nigdy nie znalazł.

To znaczy, że:

— albo przy przekazywaniu spraw generał armii Mierec-

kow podał generałowi armii Żukowowi dokładną liczbę czoł-

gów, samolotów, artylerii, dywizji i całej reszty, a Żukow to

wszystko natychmiast zapomniał;

- albo Żukow po prostu nie interesował się liczbą czołgów,

samolotów i dywizji.

Oto całe rozwiązanie zagadki katastrofy 1941 roku. Szef

Sztabu Generalnego Armii Czerwonej generał armii Żukow

powinien był planować działania bojowe niemal 24 tysięcy

czołgów i 21 tysięcy samolotów, ale on o ich istnieniu po pro-

stu po ludzku zapomniał. Dlatego planował działania dla

500-900 samolotów i 300—600 czołgów. Cała reszta czołgów

zwyczajnie wypadła z pola jego genialnego widzenia i nie zo-

stała objęta planowaniem.

I kolejna nieścisłość. Żukow wraz z innymi komunistycz-

nymi strategami twierdzi: nie przygotowywaliśmy niespodzie-

wanego uderzenia na Niemcy. Czekaliśmy, aż Hitler uderzy

pierwszy, spali nasze samoloty i czołgi, wywróci do góry no-

gami lotniska, zniszczy punkty dowodzenia, zdobędzie zapa-

sy strategiczne, a dopiero potem mieliśmy zamiar szybciutko

wykurzyć go z naszej ziemi i natychmiast przenieść działania

wojenne na terytorium wroga.

Drodzy towarzysze, jeżeli przeciwnik ma przewagę w czoł-

gach i samolotach „5-6 i więcej razy", jeżeli do tego nasze sa-

moloty w 75-80 procentach są przestarzałe, to po pierwszym

niespodziewanym uderzeniu sytuacja się pogorszy i przewaga

przeciwnika będzie jeszcze bardziej przytłaczająca. Czy nie

wydaje wam się, że w takim układzie tylko kretyn mógłby pla-

nować krótkoterminowe walki obronne z natychmiastowym

przeniesieniem działań wojennych na terytorium wroga?

294

Page 290: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I jeszcze: jak nazwać tego nikczemnika, któremu naród,

zmuszony do kanibalizmu i jedzenia trupów, udostępnił 23

tysiące czołgów, w tym również tysiące najlepszych w świe-

cie, a on nawet nie raczył się zainteresować, ile ich tam było?

I jaka jest wartość wspomnień szefa Sztabu Generalnego,

który albo jest kretynem, albo takiego udaje?

Przypomnijmy teraz stwierdzenie Żukowa o tym, że przed

wojną Stalin nie interesował się sprawami Sztabu General-

nego. Wielki strateg jakoby chciał zameldować o stanie swo-

jego wojska, ale nie miał takiej możliwości.

Uwierzmy temu. Zapytajmy jednak: a czy mógł Żukow za-

meldować o stanie Armii Czerwonej, jeżeli nawet w przybliże-

niu nie znał ani liczby dywizji, ani liczby czołgów, samolotów

i dział?

Nie wiem jak Stalin, ale ze wspomnień wynika, że Żukow

zapewne nie interesował się sprawami Sztabu Generalnego.

Trąby jerychońskie grzmią coraz głośniej: „Jako szef Szta-

bu Generalnego właściwie oceniał armię wroga oraz stan swe-

go wojska" (Marszał Sowietskogo Sojuza D. T. Jazów, „Kra-

snaja zwiezda", 20 kwietnia 2004). Właściwiej już rzeczywi-

ście nie można.

No cóż... albo w całym świecie nadal będą nas uważać za

kompletnych idiotów (a Żukowa za geniusza), albo książkę

Żukowa jednak przeczytamy i ujawnimy jej niektóre, eufemi-

stycznie mówiąc, nieścisłości.

Oto opinia Konstantyna Simonowa o wszystkich naszych

wspomnieniach, przede wszystkim o Żukowie: „Wielu z nich

przyzwyczaiło się, że za nich piszą, że oni tylko podpisują to,

co im się proponuje, a proponuje im się to, co jest wymagane,

to, co trzeba. Nie znają wartości słowa ani odpowiedzialności

za słowa" („Znamia" 1997, nr 2, s. 188).

Za to stwierdzenie można odpuścić Simonowowi wszystkie

grzechy.

Page 291: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 21

O Kuliku i Pawłowie

W zaistniałej sytuacji Stalin i Żukow, zrozumiawszy,

że za wszystkie te karygodne błędy oprócz nich tak na-

prawdę nie ma kogo obwiniać, szybko znaleźli „rudego"*.

Okazał się nim Pawłow. I chociaż tak naprawdę był on zmuszony działać na

odcinku głównego uderzenia Niemców w sytuacji, którą

stworzyli mu jego zwierzchnicy (przy czym oficjalnie na po-

czątku „pomagało" mu trzech marszałków - Szaposzni-

kow, Kulik, Woroszyłow, później kolejni dwaj - Timoszen-

ko i Budionny i „dołączony" do nich Mechlis), to z genera-

łami okręgów rozstrzelano tylko jego. M. W. SAFIR

„Wojenno-istoriczeskij archiw" 2001, nr 2, s. 94

To bardzo stary zabieg: żeby uwidocznić coś olśniewające-

go i wielkiego, trzeba obok dla kontrastu umieścić coś ciem-

nego, mrocznego, nikczemnego.

Kontrapunktem genialnego stratega wszech czasów i na-

rodów jest obraz nikczemnych drobnych ludzików, tępych

sługusów, do niczego nie zdolnych, niczego nie rozumieją-

cych. W trudnej sytuacji na początku wojny przejawiali oni

* Jedno z rosyjskich określeń winowajcy.

296

Page 292: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

brak zorganizowania, rozproszenie, brak roztropności, brak

umiejętności dowodzenia ludźmi, a nieraz najzwyklejsze tchó-

rzostwo. Jako antypody geniusza strategicznego XX wieku

propaganda komunistyczna wybrała marszałka Związku Ra-

dzieckiego Grigorija Iwanowicza Kulika i generała armii

Dmitrija Grigoriewicza Pawłowa.

Obrzucanie błotem Kulika i Pawłowa to zajęcie opłacalne,

nie wymagające też wysiłku intelektualnego. Zarówno Ku-

lik, jak i Pawłow zostali rozstrzelani na rozkaz Stalina. Nie

byli w stanie przeciwstawić się nagonce. Nie pozostawili też

wspomnień. Za to tomy Żukowa, proszę, leżą stosami. Czerp

wiadrami błoto z Żukowowskich wspomnień i dodawaj jesz-

cze od siebie.

Pierwszy przeciwko Kulikowi i Pawłowowi wystąpił sam

Żukow. I jego wybór nie był przypadkowy. A przyczyna nastę-

pująca. Rzucił się Żukow demaskować generała Kuzniecowa,

a ten mu odpowiedział: sam jesteś głupi! Zaatakował Ro-

kossowskiego, ten się odgryzł. Wyrządził podłość Wasilew-

skiemu, a ten mu tego nie zapomniał. Przyciskał Malinow-

skiego, ale ten też znalazł sposób, żeby się wybronić. Gnębił

Sokołowskiego, a ten mu oddał. Zaczął donosić na Koniewa,

ten mu o mało w pysk nie strzelił, w dodatku publicznie.

Szkoda, że ich rozłączyli.

I wtedy Żukow zrozumiał: tu się nie da przebić. Trzeba

poszukać łatwego kąska. Właśnie w ten sposób Pawłow z Ku-

likiem stali się ulubionym celem „obiektywnej krytyki". Wy-

godnym - bo nie odpowiadali na ataki.

II

Na czym jednak polega wina Kulika i Pawłowa?

Łańcuch zarzutów przeciwko Pawłowowi składa się z trzech

ogniw.

Pierwsze. W styczniu 1941 roku podczas gry strategicznej

na mapach okazał zupełną bezradność. Podobno wówczas Żu-

ków pokonał Pawłowa.

Drugie. Pół roku później, wieczorem 21 czerwca, kiedy

trzeba było ogłosić alarm, kiedy liczyła się każda godzina

297

Page 293: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i każda minuta, beztroski Pawłow zabawiał się w teatrze, ra-

zem ze swoimi zastępcami.

Trzecie. Kiedy wybuchła wojna, Pawłow jakoby przejawił

całkowity brak zrozumienia istoty współczesnej wojny, brak

zdolności dowodzenia wojskiem w skomplikowanej, niezrozu-

miałej sytuacji. Stąd katastrofa Frontu Zachodniego, a za nią

cały łańcuch następnych. Trzeba było rozstrzelać Pawłowa.

Szkoda, ale co zrobisz, sam na to zasłużył. Za jego grzechy

taka pokuta.

Przypatrzmy się jednak dokładnie grzechom, przewinie-

niom i błędom generała armii Pawłowa.

Zacznijmy od najważniejszego zarzutu, który polega na

tym, że Pawłow źle działał w pierwszych dniach wojny. Za-

rzuty te są niesprawiedliwe. Latem 1941 roku w Armii Czer-

wonej było pięciu marszałków Związku Radzieckiego: Wo-

roszyłow, Budionny, Timoszenko, Szaposznikow i Kulik.

W pierwszych dniach wojny c a ł a piątka znajdowała się

na Froncie Zachodnim. Wszyscy „pomagali" Pawłowowi.

W dniu 22 czerwca pełnili oni następujące funkcje:

Woroszyłow - członek Biura Politycznego KC, zastępca

przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych, przewodni-

czący komitetu obrony przy tejże radzie ZSRR. Przed rokiem

1940 Woroszyłow był narkomem obrony ZSRR.

Timoszenko — członek KC, ludowy komisarz obrony

ZSRR.

Budionny — członek KC, pierwszy zastępca ludowego ko-

misarza obrony ZSRR.

Szaposznikow - kandydat na członka KC, zastępca ludo-

wego komisarza obrony, były (i przyszły) szef Sztabu Gene-

ralnego.

Kulik - zastępca ludowego komisarza obrony, dowódca

Głównego Zarządu Artylerii Armii Czerwonej.

Pomyślmy. Mniej niż w tydzień został rozbity Front Za-

chodni — uzbrojone zgodnie z najnowszymi wymogami tech-

niki półmilionowe zgrupowanie wojsk radzieckich na naj-

ważniejszym odcinku strategicznym wojny. Czyżby nie było

w tym winy przewodniczącego komitetu obrony Woroszyłowa,

który przez piętnaście lat stał na czele narkomatu obrony?

298

Page 294: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Odcinek zachodni od wieków był ustalonym szlakiem, którym

przez Smoleńsk zdobywcy zawsze podążali na Moskwę. Od

1925 roku Woroszyłow, jako szef resortu obrony, powinien

był wzmocnić akurat ten odcinek, przygotowywać go do od-

parcia ataku. I skoro główny wyłom nastąpił właśnie tam,

czyżby nie było w tym winy Woroszyłowa? Czyżby nie za-

służył na taką samą karę jak dowódca Frontu Zachodniego?

Załóżmy, w latach 1925-1940 narkom obrony szykował

wojska i terytorium Białorusi do odparcia ataku, ale w 1940

roku na dowódcę w Mińsku wyznaczono niefrasobliwego

Pawłowa, który zmarnował wszystko, co zrobił narkom Wo-

roszyłow. Powstaje pytanie: a czym się zajmowali członkowie

Biura Politycznego, między innymi zastępca przewodniczą-

cego Rady Komisarzy Ludowych, przewodniczący komitetu

obrony Woroszyłow? Jeżeli wiedział, że Pawłow w ostatnim

roku przed niemiecką inwazją marnuje wszystko, to dlaczego

się nie wtrącił?

To znaczy, że:

- albo przed atakiem Woroszyłow pobłażał Pawłowowi, gdy

ten osłabiał obronę — wówczas obydwaj zasłużyli na karę;

- albo Woroszyłow przez szesnaście lat burzliwej działal-

ności nie przygotował wojsk Okręgu Zachodniego i Białorusi

do odparcia ataku. W tym wypadku należało ukarać samego

Woroszyłowa. Co mógł w Mińsku zrobić sam Pawłow w ciągu

roku, skoro narkom obrony w Moskwie na swym wysokim

stanowisku nie zrobił nic w ciągu szesnastu lat?

Od 1940 roku fotel narkoma obrony zajmował marszałek

Timoszenko.

Zadajmy następujące pytanie: czy Timoszenko wiedział,

w jaki sposób trzeba zorganizować odparcie ataku na odcinku

zachodnim czy nie?

Jeżeli wiedział, to dlaczego nie wydał odpowiednich roz-

kazów Pawłowowi? Przy mądrym narkomie nawet beztroski

Pawłow powinien działać właściwie. Przy dobrym dowódcy

kompanii nawet nierozgarnięci plutonowi dobrze i właściwie

pracują. A jeżeli niewłaściwie, to dowódca kompanii też jest

za to odpowiedzialny: od czego jest?

W rękach narkoma obrony spoczywa cała moc Armii Czer-

299

Page 295: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wonej. Jeżeli mając podporządkowaną sobie całą Armię Czer-

woną i wszystkie zasoby kraju, narkom obrony nie wiedział,

jak zorganizować odparcie ataku na ziemi białoruskiej, to

czego można wymagać od szefa miejscowego sztabu?

I jeśli doszło do strategicznego pogromu Frontu Zachod-

niego, to czyżby pierwszy zastępca narkoma obrony, marsza-

łek Budionny, nie był winny? Jeżeli nie przygotował odparcia

ataku, to czym w ogóle się zajmował przed uderzeniem nie-

mieckim?

Czyżby bez winy był marszałek Związku Radzieckiego

Szaposznikow, który od maja 1937 roku do sierpnia 1940

roku był szefem Sztabu Generalnego? W jaki sposób przed

wojną planował obronę na odcinku zachodnim?

I jeżeli wszyscy marszałkowie Związku Radzieckiego

razem wzięci, łącznie z przewodniczącym komitetu obrony,

narkomem obrony i jego pierwszym zastępcą oraz dwoma za-

stępcami, przy całym swoim wspólnym doświadczeniu, przy

swoich wpływach i nieograniczonej władzy, znajdując się obok

Pawłowa, wspólnie nie mogli zatrzymać Gota i Guderiana, to

czy Pawłow mógł zrobić to sam?

Moje pytanie brzmi: czy przed niemieckim atakiem wy-

socy moskiewscy przywódcy zdawali sobie sprawę z tego, że

Front Zachodni może upaść po tygodniu, czy tego nie rozu-

mieli? Jeżeli nie, to ich wszystkich trzeba osądzić za karygod-

ną niedbałość. Natomiast jeżeli rozumieli niebezpieczeństwo,

ale niczego nie zrobili w celu przygotowania obrony na odcin-

ku zachodnim, sądzić ich trzeba za sabotaż.

Wszyscy - pięciu marszałków Związku Radzieckiego ra-

zem wziętych — na Białorusi wykazali się pełną bezradnością.

Czy sprawiedliwe jest w takim razie oskarżanie o to samego

Pawłowa? Niektórzy z marszałków potajemnie pojawili się na

Białorusi jeszcze przed atakiem niemieckim. I jeżeli widzie-

li, że Pawłow nie pracuje, tylko siedzi w teatrze, to dlaczego

go stamtąd nie wyrzucili? Dlaczego nie postawili w Moskwie

kwestii natychmiastowego odsunięcia Pawłowa?

Ale przecież marszałkowie też nie byli sami. Na Białoru-

si znajdował się także narkom kontroli państwowej Mechlis,

mający w rzeczywistości nieograniczone pełnomocnictwa, je-

300

Page 296: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

żeli chodzi o rozstrzeliwanie. Dlaczego nie zatrzymał nie-

mieckich czołgów? I jeżeli w ciągu ostatnich lat, miesięcy

i dni przed wybuchem wojny w Specjalnym Zachodnim Okrę-

gu Wojskowym nikt się nie przygotowywał do odparcia ata-

ku, to na co zwracał uwagę główny stalinowski kontroler Me-

chlis? Prócz spraw wojskowych w naszym kraju nic nie było

ważne. Wszystko było podporządkowane przygotowywaniu

się do wojny. Jakże Mechlis mógł przeoczyć taki nieład?

Oprócz niego na Białorusi w pierwszych dniach wojny (jak

też na kilka dni przed nią) przebywał przedstawiciel Kwa-

tery Naczelnego Dowództwa generał-lejtnant wojsk inżynie-

ryjnych D. Karbyszew. W pierwszych dniach wojny byli tam

także pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego generał-

-lejtnant W. D. Sokołowski i dowódca Zarządu Operacyjne-

go Sztabu Generalnego generał-lejtnant G. K. Małandin. To

oni planowali wojnę, także na Froncie Zachodnim. To wła-

śnie ich należałoby pociągnąć do odpowiedzialności w ślad za

Woroszykwem, Budionnym, Timoszenką i innymi. Jednak

wszyscy oni wyszli z wody nie zmoczeni, a z płomieni - nawet

nie nadpaleni.

III

Jeszcze więcej podstaw do pociągnięcia do odpowiedzial-

ności było w wypadku generała-majora A. M. Wasilewskiego.

Od 1940 roku pełnił on funkcję zastępcy dowódcy Zarządu

Operacyjnego Sztabu Generalnego. Osobiście opracowywał

operacyjną część planu przekształcania radzieckich sił zbroj-

nych na odcinkach: północnym, północno-zachodnim i za-

chodnim (SWE, t. 2, s. 27). To on planował działania frontów:

Północnego, Północno-Zachodniego i Zachodniego. To on ma

na sumieniu pogrom Armii Czerwonej nie tylko na Froncie

Zachodnim, ale też Północno-Zachodnim - nad Bałtykiem,

oraz dotarcie wojsk niemieckich pod Leningrad. Blokada,

która pociągnęła za sobą milion ofiar, to też wynik jego pla-

nowania, jego owocnej działalności.

Jednak to Pawłowa rozstrzelano, a nikt z moskiewskich

przywódców nie ucierpiał (Kulika zdegradowano później, za

301

Page 297: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

co innego, a pięć lat po wojnie rozstrzelano z całkiem innych

paragrafów). Większość przywódców moskiewskich, którzy

w pierwszych dniach wojny znajdowali się na Froncie Za-

chodnim, wkrótce awansowała.

Marszałek Woroszyłow po kilku dniach od klęski Frontu

Zachodniego wszedł w skład Państwowego Komitetu Obrony -

nadzwyczajnego najwyższego organu, w którym skupiała się

cała pełnia władzy państwowej; Woroszyłow został członkiem

Kwatery Naczelnego Dowództwa.

Marszałek Szaposznikow jeszcze w tym samym miesiącu,

w lipcu, wrócił do pełnienia funkcji szefa Sztabu Generalnego.

Generał-lejtnant Maładin po siedmiu latach awansował

na generała armii, a generał-lejtnant Sokołowski po pięciu

latach - na marszałka Związku Radzieckiego.

Na szczególną uwagę zasługuje generał-major Wasilew-

ski. Nie był na Froncie Zachodnim, ale to on właśnie plano-

wał działania tego frontu. Za haniebną klęskę Armii Czerwo-

nej na Białorusi i nad Bałtykiem, za okrążenie Leningradu

generała-majora Wasilewskiego czekał najbardziej zawrotny

awans w całej Armii Czerwonej. Trzy tygodnie po areszto-

waniu dowództwa Frontu Zachodniego Wasilewski został

zastępcą szefa Sztabu Generalnego, dowódcą Zarządu Ope-

racyjnego. Przedtem odpowiadał tylko za planowanie działań

wojennych od Morza Białego do Brześcia. I na tym polu po-

niósł totalną klęskę. Teraz Stalin powierzył mu planowanie

działań całej Armii Czerwonej. W październiku 1941 roku

Wasilewski został generałem-majorem. Pół roku później - ge-

nerałem-Iejtnantem. Po kolejnym miesiącu Stalin nominował

go na stanowisko szefa Sztabu Generalnego. Minęło kolejne

pół roku i Wasilewski otrzymał stopień generała armii. Po 29

dniach był już marszałkiem Związku Radzieckiego.

I w tej sytuacji całkiem niezrozumiały jest los Żukowa.

Front Zachodni upadł, Północno-Zachodni też, i jeszcze Po-

łudniowo-Zachodni, jak też Południowy i Północny. Gdyby

Północny się utrzymał, nie byłoby blokady Leningradu. Zała-

mało się wszystkie pięć frontów, których działanie planował

Żukow. Pod topór jednak poszło tylko całe dowództwo Frontu

Zachodniego.

302

Page 298: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Natomiast szefa Sztabu Generalnego zaliczyli do grona

świętych.

Mało tego, 26 czerwca 1941 roku Stalin postawił przed Żu-

kowem zadanie: zająć się tylko sprawami Frontu Zachodnie-

go. Oto, jak sam Żukow o tym opowiada: „Tego samego dnia

[26 czerwca — W. S.] wieczorem na wezwanie Stalina wraca-

łem do Moskwy i od razu stawiłem się w jego gabinecie. Sta-

lin polecił mi zorganizowanie obrony na odcinku Płock-Wi-

tebsk-Orsza—Mohylew-Homel, aby zatrzymać natarcie prze-

ciwnika w związku z krytycznym położeniem na Froncie

Zachodnim" („Krasnaja zwiezda", 26 marca 1996).

Jak widać, Pawłowowi pomagali nie tylko wszyscy mar-

szałkowie, ale też sam największy dowódca XX wieku. Jed-

nak ani marszałkom, ani genialnemu dowódcy nic z tego nie

wyszło.

A winnym pozostał Pawłow.

IV

Pawłowa oskarżono o to, że nie wykazał się w styczniu

1941 roku podczas gier strategicznych. Źródło oskarżenia jest

znane. To wynika z porywających myśliwskich opowiadań Żu-

kowa. Materiały dotyczące gier strategicznych były objęte ści-

słą tajemnicą, dlatego Żukow mógł sobie wymyślać wszystko,

co mu się żywnie podobało, opowiadać naiwnym wszystko, do

czego była zdolna jego bujna wyobraźnia i długi język. I wy-

myślał. I opowiadał. Jednak gdy uchylono nieco archiwalne

sejfy, okazało się, że Pawłow podczas tych gier wcale nie był

gorszy od Żukowa. Okazało się, że Żukow po prostu wymyślał

tok i wynik gier. Opowiadania Żukowa to tylko paplanina

i złośliwe wymysły starego samochwały.

A oto kolejne oskarżenie: wieczorem 21 czerwca 1941 ge-

nerał armii Pawłow bawił się w teatrze, a przecież trzeba

było...

Głupota Pawłowa jest oczywista, i w tym wypadku jednak

jest czemu zaprzeczyć. Pawłow nie siedział w teatrze sam.

Uważnym czytelnikom polecam przekartkowanie wspomnień

innych generałów z innych okręgów wojennych. Gwarantu-

303

Page 299: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ję, każdy, kogo interesują zagadki związane z początkowym

okresem wojny, znajdzie dziesiątki wspomnień o stołecz-

nych artystach, którzy w drugiej połowie czerwca śpiewali

i tańczyli w dużych i małych garnizonach wzdłuż całej za-

chodniej granicy Związku Radzieckiego. To nie Pawłow rzą-

dził stołecznymi zespołami koncertowymi, to nie on wysyłał je

na granicę. Nie miał takiej władzy, aby tym zarządzać.

Młode pokolenie nie zrozumie, lecz moi rówieśnicy po-

twierdzą — u nas tak to było zorganizowane: ludzie przygo-

towują się do żniw, a tu cały przekrój artystów, od szkolnych

kółek teatralnych po moskiewskie znakomitości. Na polowych

scenach podnoszą ducha bojowego rolników przed wspaniałą

bitwą o urodzaj. Albo prowadzi się przygotowania do wybo-

rów. A tu do sklepów kiełbaski podrzucą i jakieś puszki z ko-

lorowymi etykietkami, a nawet wina kwaśnego przywiozą, aż

z Algierii. Pewnego razu w Kujbyszewie przed wyborami

sprzedawali nawet banany. Co prawda tylko od godziny dzie-

siątej do obiadu, a w dodatku tylko w centralnych dzielnicach.

Ale wódki, pamiętam na pewno, wystarczyło dla wszystkich,

którzy mieli pieniądze. I tam, obok sklepów, tych, którym tak

niespodziewanie udało się zdobyć przekąskę i trunki, ponio-

sła ogólnonarodowa radość: dzwonią dzwonki, brzęczą gitary,

harmoszki pobrzmiewają. A w zakładowych klubach, nawet

w halach produkcyjnych artyści, ulubieńcy narodu, od Piechi

po Zykiną, sieją w duszach ludzkich nadzieję, ciepło i bezgra-

niczne szczęście.

Albo to: w 1968 roku, około sierpnia, miłośnicy estrady

i cyrku, wielbiciele operetki, satyry i dramatu, baletu i opery

w Moskwie nie mieli co robić. Powinni byli w tym momencie

znaleźć się w Zakarpackim Okręgu Wojskowym, na granicy

z Czechosłowacją. Tam panowała pełna swoboda! Oglądaj

i rozkoszuj się osiągnięciami sztuki radzieckiej, najbardziej

humanistycznej w świecie! Co najważniejsze - wszystko bez-

płatnie.

W czerwcu 1941 roku coś podobnego działo się wzdłuż

całej granicy zachodniej Związku Radzieckiego. Miłośnikom

sztuki polecam przejrzenie wspomnień piosenkarzy i tance-

rzy, skrzypków i pianistów, popularnych artystów kina i te-

304

Page 300: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

atru. Wydawałoby się, że w tym okresie, w czerwcu 1941

roku, przed żniwami, ich miejsce jest nad Donem, w Kuba-

niu, w Ałtaju, na Powołżu. Lecz nie, wszyscy oni, nie wiado-

mo dlaczego, tłumnie przemieszczali się wzdłuż zachodnich

granic. Niektórzy z nich bawili dowództwo i sztab Frontu Za-

chodniego. Właśnie tak: frontu! Wieczorem 21 czerwca, w tej

samej chwili, gdy Pawłow ze swoim sztabem klaskał w dłonie

w teatrze, na Kremlu towarzysz Stalin podejmował decyzję

o powołaniu pięciu frontów radzieckich, od Morza Białego do

Czarnego. Wówczas między innymi została podjęta decyzja

o stworzeniu Frontu Zachodniego i powołaniu na jego dowód-

cę generała armii Pawłowa. A skoro tak, to do Pawłowa powi-

nien był zadzwonić stalinowski sekretarz, towarzysz Poskrie-

byszew, i poinformować: ważą się wasze losy, macie polecenie

siedzieć przy telefonie w gabinecie służbowym i czekać na

decyzję.

A skoro Pawłow beztrosko bawił się w teatrze, to z tego

wynika, że podobne zarządzenie z Kremla nie napłynęło.

Każdy się może śmiać z Pawłowa, ale jak rozumieć zacho-

wanie Stalina? W okresie jego rządów cały aparat państwo-

wy pracował w stalinowskim rytmie i był podporządkowany

rozkładowi dnia ojca narodów. Stalin pracował po nocach,

dlatego wszyscy narkomowie, a później ministrowie, siedzieli

w swych gabinetach do rana: a nuż Stalin zadzwoni? Tak

samo siedzieli ich zastępcy: a nuż narkomowi pilnie potrzebne

będą jakieś informacje? A skoro w fotelach siedzieli zastępcy

narkomów, to na miejscach pracy pozostawali też naczelnicy

głównych wydziałów. I ich zastępcy też. I naczelnicy oddzia-

łów, i też wraz z zastępcami. I naczelnicy działów. I wszyscy

pozostali. Każdy chętny znajdzie sporo podobnych informa-

cji: „W narkomacie obrony, w Zarządzie Politycznym Armii

Czerwonej, tak samo jak i w aparacie KC WKP(b), panował

wtedy tryb nocnej pracy w pełnym pogotowiu. Powiem tak,

Mechlis nie wyjeżdżał do domu wcześniej niż o godzinie 5 lub

6 nad ranem" (Generał-major J. A. Bołtin, „Krasnaja zwiez-

da", 10 marca 2004). „We wszystkich narkomatach pracowa-

no nocami" (W. S. Jemielianow, Na porogie wojny, Moskwa

1971, s. 23). O stalinowskim stylu pracy opowiada kandydat

305

Page 301: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

na członka Biura Politycznego D. T. Szepiłow: „Praca trwała

do rana (...) Nierzadko koniec jednego dnia roboczego (raczej

nocy) zazębiał się z początkiem innego (...) Praca szła aż do

wykończenia. Zawały, udary i śmierci sypały się wszędzie"

(„Woprosy istorii" 1998, nr 5, s. 12-13).

W takim trybie funkcjonowała nie tylko rządowo-urzęd-

nicza Moskwa, ale też cały kraj. Cały aparat rządzący był

zmuszony dostosować się do rytmu stolicy. Siedzi w nocy se-

kretarz partii w jakimś tam Urkagańsku i odejść nie może:

a nuż pomocnik moskiewskiego zastępcy, zastępca działu za-

żąda natychmiastowej odpowiedzi... Dobrze, że na Dalekim

Wschodzie, kiedy w Moskwie jest noc, tam już dzień. A co

pozostali?

Aż tu wyjątek, który wyłamuje się ze wszystkich reguł.

21 czerwca 1941 roku w Moskwie omawiano kwestię nad-

zwyczajnej wagi: po raz pierwszy w historii Związku Radziec-

kiego, w czasach pokoju, w atmosferze ścisłej tajemnicy po-

wstawało pięć frontów. Stalin formował fronty nie dla obrony

i nie dla odparcia ataku hitlerowskiego. Stalin zdecydowanie

nie chciał wierzyć w taką możliwość. Dlatego fronty tworzono

w celu dla nas nie znanym. Przy tym Front Zachodni miał

być głównym narzędziem wojny, centrum, rdzeniem ustawia-

nia szyku strategicznego. I oto w tym decydującym momencie

Stalin nie zażądał obecności Pawłowa w swoim punkcie do-

wodzenia lub w gabinecie.

Nie zażądał tego też narkom obrony Timoszenko. Żeby

chociaż szef Sztabu Generalnego uprzedził Pawłowa: hej,

Dmitriju Grigoriewiczu Pawłowie, nigdzie daleko nie uciekaj,

nie oddalaj się od kremlowskiego telefonu.

Oto obraz sytuacji: nie tylko generał armii Pawłow, ale

też generał-major Klimowski siedział w teatrze. A przecież on

był szefem sztabu Specjalnego Zachodniego Okręgu Wojsko-

wego, który w tym czasie był przekształcany w sztab Frontu

Zachodniego. Był tam też naczelnik artylerii, teraz już fron-

tu, generał-lejtnant artylerii Klicz. Front się rodzi, a całe do-

wództwo w teatrze!

Tak się działo nie tylko na Froncie Zachodnim. Nasi histo-

rycy, nie wiadomo dlaczego, nie lubią wspominać, że 21 czerw-

306

Page 302: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ca 1941 roku dowódca Specjalnego Kijowskiego Okręgu Woj-

skowego generał-major M. P. Kirponos wraz z najbliższym oto-

czeniem siedzieli sobie na trybunach stadionu „Dynamo",

a wieczorem poszli do teatru. I znów w towarzystwie odpo-

wiedzialnych towarzyszy. Marszałek Związku Radzieckiego

I. Ch. Bagramian opisuje morderczy rytm pracy w sztabie

okręgu: począwszy od wczesnej wiosny 1941 roku, nie było

ani dni wolnych, ani świąt; praca od świtu do świtu i na-

stępnie od nocy do następnego świtu, wszyscy padają z nóg

ze zmęczenia i braku snu... Aż tu nagle stadion, teatr...

w chwili gdy Specjalny Kijowski Okręg Wojskowy potajemnie

jest przekształcany we Front Południowo-Zachodni. Genera-

łowie nie mają czasu na teatr, oni chcieliby dokończyć spra-

wy. Chcieliby się przespać z godzinkę!

A tu i w Rydze teatr, i w Odessie.

Jak tę komedię należy rozumieć?

W takim razie śmiejmy się nie z beztroskiego Pawłowa,

Klimowskiego, Klicza, śmiejmy się ze Stalina, Timoszenki

i Żukowa.

Zresztą, można się nie śmiać. Niespełna trzy miesiące po

opisywanych wydarzeniach na Morzu Śródziemnym, u przy-

lądka Matapan, rozegrała się bitwa morska pomiędzy zgru-

powaniami włoskich i brytyjskich okrętów, zakończona wspa-

niałym zwycięstwem floty brytyjskiej. Decydującą rolę w zwy-

cięstwie Wielkiej Brytanii odegrało lotnictwo pokładowe

i zastosowanie nowego środka rozpoznawczego - radaru. Po-

nadto po stronie floty brytyjskiej - i to była rzecz najważ-

niejsza — było zaskoczenie. Zgrupowanie okrętów pojawiło się

tam wtedy, gdy ich obecności się nie spodziewano, a nawet

całkowicie ją wykluczano. Najdziwniejsze jest to, że kilka dni,

a nawet godzin przed wyjściem w morze wydawało się, że bez-

troscy brytyjscy admirałowie wcale nie interesują się sprawa-

mi floty. Prowadzili oni dosyć intensywne życie towarzyskie:

bawili się na balach, grali w golfa, pojawiali się w teatrze.

A potem jakoś niepostrzeżenie, po angielsku, nie żegnając się,

jeden po drugim znikli.

I po zwycięstwie nad flotą włoską przy przylądku Mata-

pan nikt się nie śmieje z zachowania admirałów brytyjskich.

307

Page 303: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

O, gdyby Włosi nagle napadli na flotę brytyjską, tuż przed

jej wypłynięciem z baz, to wtedy historycy wypomnieliby

brytyjskim admirałom i bale, i golfa, i pokera, i beztroskie

wieczory w teatrach.

V

Decyzja Stalina o utworzeniu pięciu frontów 21 czerwca

1941 roku była końcowym etapem długotrwałego, niezauwa-

żalnego procesu. Rozkaz o natychmiastowym rozpoczęciu bu-

dowy frontowych i wojskowych punktów dowodzenia został

wydany jeszcze 27 maja („Krasnaja zwiezda", 29 maja 1991).

W połowie czerwca do tych punktów dowodzenia przerzuco-

no grupy operacyjne. 13 czerwca 1941 roku wszystkie stacje

radiowe Związku Radzieckiego podały wiadomość TASS: „Po-

głoski o tym, że ZSRR przygotowuje się do wojny z Niemcami,

są kłamstwem i prowokacją (...) odbywające się obecnie letnie

zgrupowania rezerwistów Armii Czerwonej i manewry mają

na celu ich szkolenie oraz sprawdzenie działania infrastruk-

tury kolejowej, i jak wiadomo, są przeprowadzane co roku,

wobec tego przedstawienie tych przedsięwzięć jako wrogiego

nastawienia wobec Niemiec jest bezsensowne".

Właśnie tego dnia, 13 czerwca 1941 roku, nastąpił osta-

teczny i pełny podział struktur zarządu w zachodnich nad-

granicznych okręgach wojskowych, oprócz Leningradzkiego.

Tego dnia narkom obrony wydał polecenie wyprowadzenia

dowództwa frontowego do polowych punktów dowodzenia.

W Specjalnym Zachodnim Okręgu Wojskowym, tak samo

jak w Specjalnych Okręgach Nadbałtyckim i Kijowskim, już

od 13 czerwca istniały fronty. Równolegle funkcjonowały też

okręgi wojskowe, z których wyłoniły się fronty.

Od 13 czerwca 1941 roku na Białorusi istniały dwa nie-

zależne wojenne układy dowodzenia: potajemnie utworzony

Front Zachodni (dowódca frontu generał armii D. G. Paw-

łów, punkt dowodzenia w lesie, w rejonie stacji Obuz-Leśna)

oraz Specjalny Zachodni Okręg Wojskowy (dowódca gene-

rał-lejtnant W. N. Kurdiumow, sztab w Mińsku). Pawłow

wciąż odgrywał rolę dowódcy okręgu, oficjalnie jednak był

308

Page 304: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

już dowódcą frontu i jego sztab był już przerzucany do taj-

nego punktu dowodzenia, by funkcjonować niezależnie od

Specjalnego Zachodniego Okręgu Wojskowego. Sam Pawłow

z najwyższym dowództwem frontu przebywał w Mińsku. W te-

atrze.

Całą tę farsę stworzono, żeby pokazać wywiadowi nie-

mieckiemu: na Froncie Zachodnim bez zmian, u nas - tu,

w Związku Radzieckim - życie toczy się po swojemu, niczego

poważnego nie planujemy, nikt nigdzie potajemnie nie od-

chodzi, oto oni, dowódcy, wszyscy jak jeden siedzą w teatrze.

I pora zrozumieć, drodzy państwo, że pogłoski o tym, że ZSRR

przygotowuje się do wojny z Niemcami, są kłamstwem i pro-

wokacją...

Gdy Stalin w Moskwie zatwierdzał decyzje o utworzeniu

frontów, punkty dowodzenia pięciu frontów były już wyposa-

żone, w wielu z nich znajdowali się już oficerowie i genera-

łowie sztabów. Wydawali już rozkazy w imieniu dowództwa

frontowego. Przykład: 21 czerwca 1941 roku o godzinie 14.30

armiom 8., 11. i 27. wydano rozkaz o wprowadzeniu zaciem-

niania w garnizonach i w miejscach rozmieszczenia wojsk.

Zarządzenie podpisał zastępca dowódcy Frontu Północno-

-Zachodniego ds. obrony przeciwlotniczej pułkownik Karlin

(CAMO, zbiór 344, spis 5564, akta 1, s. 62). Zwracam uwagę:

dokument podpisał nie zastępca dowódcy okręgu, lecz frontu!

Niemieckiego ataku się nie spodziewano, ale fronty były już

utworzone.

VI

W teatrze obok Pawłowa siedział generał-lejtnant arty-

lerii N. A. Klicz, dowódca artylerii Specjalnego Zachodniego

Okręgu Wojskowego, a tak naprawdę Frontu Zachodniego.

Oto niewielki fragment o nim i generale I. N. Russijanowie,

dowódcy 100. Dywizji Strzeleckiej. Nieco później, 18 września

1941 roku, 100. Dywizja Strzelecka zostanie przeformowa-

na w 1. Gwardyjską. W rozkazie głównodowodzącego nr 308,

o utworzeniu pierwszych czterech dywizji gwardyjskich, gene-

rał-major Russijanow był wymieniony pierwszy. Właśnie on

309

Page 305: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

oficjalnie stał się radzieckim gwardzistą nr 1. Teraz jednak

mowa nie o wrześniu, lecz o początku czerwca 1941 roku.

„100. Dywizja Strzelecka przed wojną stacjonowała na

obrzeżach Mińska, dlatego nieoficjalnie zwano ją stołeczną.

Na początku czerwca 1941 roku jej dowódca generał-major

Russijanow został wezwany do sztabu okręgu: mieli otrzymać

nowe działa kalibru 76 mm. Dowódca artylerii okręgu ge-

nerał-lejtnant Klicz powitał Iwana Nikiticza, swego starego

znajomego. Kiedy zostali sami, Klicz cicho i dość niepewnie

(co zazwyczaj było do niego niepodobne) powiedział:

- Iwanie Nikiticzu, radzę ci nowych dział siedemdziesię-

ciosześciomilimetrowych na razie nie odbierać. Ale tylko ra-

dzę. Decyduj sam.

- Czyżby to były złe działa?

- Nowe siedemdziesiątki szóstki to nie działa, to marzenie.

Ale na razie mamy tylko jedną jednostkę ogniową na każde.

A do starych dział... amunicji całe góry. Zacznie się wojna

i w ciągu dwóch dni zużyjesz całą amunicję do nowych dział.

Co dalej będziesz robił?

- A co, wojna się zbliża?

- Ja ci i tak powiedziałem więcej, niż mogłem.

- To jak długo będę musiał odwlekać odbiór nowych dział?

- Sądzę, że około miesiąca" („Krasnaja zwiezda", 17 lipca

1991).

Ten fragment jest jak heksogen. Niewielki, ale ile w nim

mocy!

Siedział w Sztabie Generalnym w Moskwie jakiś tam

geniusz i wysyłał na Białoruś najlepsze na świecie 152 mm

haubicoarmaty ML-20 i po dziesięć jednostek ognia do każ-

dej. Jednak działa te są bez obsługi, bez dowódców, bez tyłów

zaopatrzeniowych. Jeżeli nie ma artylerzystów, to poczekaj,

aż przybędą; na uralskich poligonach uformuj baterie, dywi-

zjony, pułki, przygotuj, zgrupuj i dopiero wtedy wysyłaj na

Białoruś.

Ten sam geniusz ze Sztabu Generalnego wysyłał tam naj-

lepsze na świecie armaty 76 mm i tylko po jednej jednostce

310

Page 306: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ognia do każdej. Jeżeli nie ma wystarczającej ilości pocisków

do nowych dział, to trzymaj je za Wołgą. Kiedy produkcja

pocisków rozwinie się pełną parą, wówczas skierujesz działa

do natarcia. Inaczej sprawisz, że wojsko będzie bezbronne.

Komu są potrzebne działa bez pocisków? Tylko wrogom. Tyl-

ko Hitlerowi. Hitlerowcy włączyli do uzbrojenia nasze zdobyte

działa 76 mm i uruchomili produkcję amunicji. W pierwszej

poltowie wojny radzieckie działa 76 mm były najlepszą bronią

przeciwpancerną armii hitlerowskiej. Niczego porównywal-

nego Hitler wcześniej nie miał.

A nawet nasze ,,przestarzałe" działa były wiele warte. Fi-

glarze ze Sztabu Generalnego i Instytutu Historii Wojskowo-

ści nie uwzględniali nawet w statystykach naszych „przesta-

rzałych" dział. Oni szydzili z tej broni. Jednak oto przykład:

generał-major Russijanow zrezygnował z nowych, najlep-

szych na świecie dział, pozostały u niego w dywizji trzycalo-

we - wzór z 1902 roku. I dlatego jego dywizja w niecałe dwa

miesiące stała się gwardyjską. Pierwszą.

Nie chodzi jednak o „przestarzałą" broń.

VII

Na początku wojny generał-lejtnant artylerii Klicz zna-

lazł się w gronie „winowajców". „Profesor nauk dywersyjnych"

pułkownik I. G. Starinow był świadkiem jego aresztowania.

Oto jego opowieść: „W szczególności wstrząsnęło mną aresz-

towanie N. A. Klicza. Byłem przekonany o jego uczciwości

i niewinności (...) Klicz robił wszystko, by podnieść zdolność

bojową artylerii okręgu. Zabierano mu jednak sprzęt, zdej-

mowali jego ludzi z pozycji do... prac obronnych. Zabierano

mu stare działa z amunicją, a w zamian przysyłano nowe bez

pocisków. Cóż Klicz mógł zrobić?! Protestować? Protestował,

ale go usadzano" (I. G. Starinow, Miny żdut swojego czasa,

Moskwa 1964, s. 211).

Teraz jednak nie rozmawiamy o pociskach i działach, lecz

o tym, że dowódca artylerii Specjalnego Zachodniego Okręgu

Wojskowego o specjalnym przeznaczeniu generał-lejtnant ar-

tylerii N. A. Klicz na początku czerwca 1941 roku wiedział:

311

Page 307: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

najpóźniej za miesiąc, czyli gdzieś na początku lipca, zacznie

się wojna. O tym napomykał generałowi-mąjorowi Russijano-

wowi. „Krasnaja zwiezda" donosi, że Russijanow zrozumiał

podpowiedz: „Po rozmowie z Kliczem, pojąwszy, że czasu jest

niewiele, dowódca dywizji szczególny akcent kładł na przygo-

towanie ogniowe, na ćwiczenia taktyczne, szkolił też sztab.

Dywizję wymęczył całkowicie. Ajednak wcześniej, niż się spo-

dziewano, nastał pierwszy dzień wojny".

Russijanow przygotowywał się na początek lipca, a wojna

zaczęła się dwa tygodnie wcześniej...

Dowódca 100. Strzeleckiej Dywizji geoerał-major Russi-

janow dowiedział się o zbliżaniu się wojny od dowódcy arty-

lerii Specjalnego Zachodniego Okręgu Wojskowego generała-

-lejtnanta Klicza. Ciekawe, od kogo Klicz mógł się dowiedzieć

o planowanej na początek lipca wojnie? Najprawdopodobniej

od dowódcy Specjalnego Zachodniego Okręgu Wojskowego ge-

nerała armii Pawłowa.

Nie sądzę, żeby Klicz Yub Pawiom wiedzieli o planach Hi-

tlera. Ale oni znali plany Stalina. I nawet jeżeli nie w pełnym

zakresie, to zapewne w części ich dotyczącej.

Załóżmy jednak niemożliwe: generał-lejtnant artylerii

Klicz na początku czerwca 1941 roku znał plany Hitlera,

który zaatakuje najpóźniej za miesiąc. Jeżeli on w Mińsku

wiedział to i rozumiał, to z pewnością i genialny Żukow po-

winien był o tym wiedzieć. Z góry Żukow lepiej widzi. Ma do

dyspozycji Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego, jemu

wszystkie zarządy wywiadów sztabów okręgów dostarczają

informacje. Jak to się stało, że dowódca stosunkowo niskiej

rangi na początku czerwca bije na alarm, a genialny strateg

w Moskwie sam alarmu nie wywołuje i innych „usadza"?

Mam inne pytanie: po co informacje o zbliżającym się po-

czątku wojny trzymać w tajemnicy? Dlaczego jeden generał

radziecki o możliwym terminie początku wojny napomyka in-

nemu? W dodatku nie pierwszemu lepszemu, tylko swojemu

przyjacielowi Russijanowowi, pewien, że ten się nie wygada.

Zastanówmy się, kto jest zainteresowany tym, aby trzymać

w tajemnicy termin rozpoczęcia wojny? Tylko agresor, stro-

na atakująca. Jeżeli Hitler to agresor, to niech on zachowuje

312

Page 308: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

swoje tajemnice. A po co my mamy strzec hitlerowskich ta-

jemnic? Odgórnie, na cały świat trzeba było trąbić: nie krzą-

taj się tak, Hitlerze, znamy twoje zamiary!

Ale przecież nie tylko Russijanowowi napomykali.

Generał-major wojsk łączności Agafonow przed wojną był

dowódcą łączności 11. Armii Specjalnego Nadbałtyckiego

Okręgu Wojskowego. W jego opowiadaniu wymieniony jest

generał-major I. T. Szlemin. Był on dowódcą sztabu 11. Ar-

mii. A więc: „Na kilka dni przed wojną odbyło się ostatnie

ćwiczenie 128. Dywizji Strzeleckiej w rejonie Kalwarii. Pa-

miętam, że potem podszedłem do szefa sztabu generała Szle-

mina i poprosiłem o pozwolenie na ściągnięcie rozciągniętych

linii łączności.

- W żadnym wypadku tego nie róbcie! - zdecydowanie po-

wiedział szef sztabu, a potem łagodniej zapytał: — Czyżbyście,

towarzyszu Agafonow, nie rozumieli sytuacji, nie wiedzieli,

po co to wszystko?

- Tak jest, towarzyszu generale..." (W. P. Agafonow, Nie-

man! Nieman! Ja - Dunaj!, Moskwa 1967, s. 20).

Tak to było: ćwiczenia polowe się zakończyły, a kable po-

zostały, i to wcale nie do ćwiczeń. I nie do wojny obronnej.

128. Dywizja Strzelecka, jak cała reszta, nie przygotowywała

się do obrony, nie kopała transzei, tylko się uczyła „bić wroga

na jego terenie". Szczególnie dociekliwym radzę znaleźć na

mapie tę Kalwarię i linię graniczną z 1941 roku...

Dla dowódcy łączności 11. Armii zagadka: rozwinięte linie

łączności nie są do ćwiczeń. Sam wymyśl do czego.

Jeżeli powiedziałem coś nie tak, to towarzysze sprostują,

ale wydaje mi się, że jeżeli generałowie szeptali o zbliżającej

się wojnie, napomykali sobie o przypuszczalnych terminach

jej rozpoczęcia, to oznacza, że mowa była nie o hitlerowskim

ataku, tylko o stalinowskim.

I nie dlatego Pawłow, Klicz, Klimowski, Kopiec, Tajurski

beztrosko siedzieli w teatrze, że nie mieli co robić, i nie dlate-

go, że liczyli na pokojowe współistnienie z Hitlerem. Akurat

odwrotnie. Oni wiedzieli: zbliża się wojna, dlatego właśnie

trzeba iść do teatru.

Co jakiś czas.

313

Page 309: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A czy na kontach Kulika i Pawłowa były jakieś przestęp-

stwa?

Trzeba przyznać: były.

Nie chcę być nierzetelny. Gwoli sprawiedliwości trzeba

wspomnieć przestępstwa Pawłowa i Kulika. Niektórych nie

można zapomnieć. Na przykład: obydwaj pod koniec lat trzy-

dziestych walczyli w Hiszpanii. „By w Grenadzie ziemię oddać

chłopom". Na pierwszy rzut oka sprawa szlachetna - walka

z faszyzmem. A jednak...

Jednak u nas przez rokiem 1936 wymordowano już milio-

ny ludzi. Niczego podobnego faszysta Franko w Hiszpanii nie

zrobił.

U nas miliony już siedziały w gułagach, a Hiszpania

w gruncie rzeczy obeszła się bez tego.

Naszych chłopów pędzono do kołchozów, a hiszpański

chłop pozostawał wolny. Granice Hiszpanii były otwarte

i każdy, komu dyktatura generalissimusa Franko się nie

podobała, mógł swobodnie wyjechać w którąkolwiek stronę

świata, choćby do Argentyny, choćby do Australii, choćby do

ojczyzny światowego proletariatu. A nasze granice były za-

mknięte na siedem spustów. Na każdego, kto marzył o odwie-

dzeniu kapitalistycznego piekła, na granicy czekał, trzaska-

jąc zamkiem karabinu, strażnik graniczny Karacupa wraz ze

swoim wiernym psem.

W 1932 roku komuniści celowo spowodowali głód, przede

wszystkim na ziemiach Ukrainy, i zagłodzili kolejne miliony.

A w 1936 roku nasi bohaterscy żołnierze pojechali wyzwa-

lać Hiszpanię, chociaż nie było tam żadnego głodu ani go nie

przewidywano. Nasi żołnierze-internacjonaliści nie powinni

byli lecieć do obcych krajów, lecz walczyć o wolność własnego

kraju, własnego narodu.

Po jakiego diabła leźliście wyzwalać obcy naród, jeśli nasz

w tym czasie był na łańcuchu? Skąd ta odpowiedzialność za

losy dalekich krajów przy braku całkowitej odpowiedzialności

za własny los?

Page 310: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 22

Kto dorówna Pawłowowi?

„Prawdziwa historia" Wielkiej Wojny Oj-

czyźnianej przedstawia się jak fantastyczna

kompozycja z fałszywych wspomnień Żukowa,

na wylot fałszywych powieści Stadniuka oraz

filmów Ozerowa.

ANATOLU TARAS,

Wstęp do książki I. Drogowoza,

Bolszoj flot Strany Sowietów, Mińsk 2003, s. 8

I

Nie mogąc się przyczepić do czynów wojennych dowódcy

Frontu Zachodniego generała armii D. G. Pawłowa, obrońcy

Żukowa rzucili się na jego niemoralne postępowanie. Jak się

poczyta o zachowaniu Pawłowa w życiu codziennym, od razu

zaczyna się rozumieć przyczyny klęski Frontu Zachodniego

w pierwszym tygodniu wojny.

Oto przykład.

Artykuł pt. „Oficer GRU aresztował dowódcę armii". Opu-

blikowany w „Niezawisimom wojennom obozrienii" 5 grudnia

2003 roku. Autor — Michaił Jefimowicz Bołtunow - „pisarz

wojskowy, autor książek z historii służby wywiadowczo-dy-

wersyjnej". Artykuł opowiada o aresztowaniu „komandarma

I stopnia" Pawłowa przez „pułkownika GRU" Mamsurowa.

W samym tytule pisarz wojskowy Bołtunow popełnił dwa

315

Page 311: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

błędy. Pawłow pełnił funkcję dowódcy Frontu Zachodniego

i służył w randze generała armii.

A Bołtunow uporczywie nazywa Pawłowa komandarmem

I stopnia. Pawłow nigdy nie miał takiej rangi. Po powrocie

z Hiszpanii bohater Związku Radzieckiego dowódca brygady

(kombryg) Pawłow otrzymał stopień wojskowy dowódcy kor-

pusu (komkor) i funkcję dowódcy Wydziału Motopancernego

Armii Czerwonej. Po wojnie zimowej w Finlandii — za sukces

podczas działań wojsk pancernych w nieludzkich warunkach

w terenie „przeciwpancernym" przeciwko silnemu, wytrzy-

małemu i mądremu przeciwnikowi; za rozwiązanie nawet

teoretycznie nierozwiązywalnego zadania bojowego Dmitrij

Pawłow został awansowany na dowódcę armii (koman-

dami) II stopnia. 4 czerwca 1940 roku w Armii Czerwonej

wprowadzono stopnie generalskie. Tego dnia postanowie-

niem Rady Komisarzy Ludowych Pawłow otrzymał stopień

generała-pułkownika wojsk pancernych. W styczniu 1941

roku podczas gry strategicznej na mapach, działając prze-

ciwko Żukowowi, przejawił godny podziwu talent dowodze-

nia i 23 lutego 1941 roku został nominowany na generała

armii.

0 aresztowaniu którego dowódcy latem 1941 roku opowia-

da nam „pisarz wojskowy" Bołtunow?

1 skąd w czerwcu 1941 roku mógł się pojawić pułkownik

GRU? Autor książek „z historii służby wywiadowczo-dywer-

syjnej" powinien wiedzieć, że GRU stworzono 16 lutego 1942

roku.

Znajomość przedmiotu wykazywana przez „pisarza woj-

skowego" uwidacznia się nie tylko w tytule, ale też w tytułach

rozdziałów. Na przykład w takich: „W poszukiwaniu sztabu

Okręgu Białoruskiego". Autor przekazuje, że „29 czerwca Wo-

roszyłow wydał rozkaz Mamsurowi, by aresztować koman-

darma I stopnia Dmitrija Pawłowa, komandarma II stopnia

Władimira Klimowskiego i komandarma Nikołaja Kłycza".

Jednak „pułkownik GRU" Mamsurow w żaden sposób nie

mógł odszukać sztabu Okręgu Białoruskiego. I nie dziwota.

W 1941 roku okręg taki nie istniał. 11 lipca 1940 roku Bia-

łoruski Okręg Wojskowy został przemianowany na Specjal-

316

Page 312: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ny Zachodni Okręg Wojskowy. To nie tylko zmiana szyldu.

W skład okręgu został włączony obwód smoleński - to zaprze-

czało nazwie „Białoruski".

Jednak jeżeli „pułkownik GRU" szukał sztabu Specjal-

nego Zachodniego Okręgu Wojskowego, to trzeba było zapy-

tać pierwszego lepszego przechodnia. Każdy odpowiedział-

by: w centrum Mińska. I wcale nie Pawłow dowodził okręgiem

w pierwszych dniach wojny, tylko Kurdiumow. 21 czerwca

1941 roku nastąpił podział struktur. Główna część dowódz-

twa i sztabu Specjalnego Zachodniego Okręgu Wojskowego

przekształciły się w dowództwo i sztab Frontu Zachodniego

i były potajemnie przerzucone do punktu dowodzenia w rejo-

nie Baranowicz. Właśnie tam po wybuchu wojny znajdował

się Pawłow. Właśnie tam „pułkownik GRU" powinien go szu-

kać. Mniejsza część dowództwa i sztabu pozostała na miejscu

i zachowała nazwę: sztab okręgu.

Przed wyjazdem z Moskwy „pułkownik GRU" powinien się

dowiedzieć w Sztabie Generalnym, gdzie znajduje się sztab

Frontu Zachodniego. Miejsca lokalizacji sztabów niższego

szczebla określają i zatwierdzają sztaby szczebla wyższego.

W Sztabie Generalnym powinni byli wiedzieć, że sztab Fron-

tu Zachodniego znajduje się w rejonie stacji Obuz-Leśna, na

południowy-zachód od Baranowicz. A skoro go tam nie ma,

to nie wina dowódcy frontu generała armii Pawłowa. Szef

Sztabu Generalnego, generał armii Żukow wiedział jakoby,

że niemieckie uderzenie będzie skierowane w okolice Bara-

nowicz, i właśnie na drodze niemieckiego klina pancernego

wybrał miejsce na punkt dowodzenia Frontem Zachodnim.

Przeczytajmy jeszcze raz plan Sztabu Generalnego z dnia

15 maja 1941 roku. Żukow mówi o tym planie: „moja notat-

ka". Właśnie tam jest wskazane miejsce stacjonowania szta-

bu Frontu Zachodniego — Baranowicze.

Z jednej strony, Żukow jakoby przewidział, że główne ude-

rzenie wojsk niemieckich zostanie skierowane na Baranowi-

cze. Z drugiej — właśnie tam umieścił sztab Frontu Zachod-

niego. Czyż to nie jest działanie na własną szkodę?

Z jednej strony, Stalin jakoby z wrzaskiem odrzucił plan

z dnia 15 maja 1941 roku, a z drugiej - sztab Frontu Zachod-

317

Page 313: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

niego jednak znalazł się tam, w okolicach Baranowicz. Zgod-

nie z planem i wbrew wrzaskom.

Jeżeli Pawłow nadużył pełnomocnictwa, wyprowadził swój

punkt dowodzenia spod uderzenia, to nie jest to jego winą,

lecz zasługą. A winić trzeba pewnego geniusza w Sztabie Ge-

neralnym.

II

Czytamy artykuł pióra „pisarza wojskowego" dalej i po-

dziwiamy. Władimir Jefimowicz Klimowski nie był koman-

darmem II stopnia, lecz generałem-majorem. I w ogóle w Ar-

mii Czerwonej w 1941 roku nie istniał stopień wojskowy ko-

mandarm. W czerwcu 1940 roku zdecydowanie większa część

składu najwyższego dowództwa Armii Czerwonej otrzyma-

ła stopnie generalskie i admiralskie. Ze starymi stopniami

pozostali niektórzy dowódcy brygad i dywizji, wypuszczeni

z więzień. Im też jednak w większości wypadków przyznawa-

no stopnie generalskie. Na przykład: zwolniony z więzienia

dowódca dywizji K. K. Rokossowski (stopień nadano w 1935

roku) 4 czerwca 1940 roku został generałem-majorem. Do-

wódców brygad w 1941 roku jeszcze było wielu. Dowódców

dywizji mniej — ośmiu. Dowódca korpusu w całej historii Ar-

mii Czerwonej był tylko jeden - L. G. Pietrowski. A dowód-

ców armii nie było. Albo ich rozstrzelano, albo przekształcono

w generałów.

Przed wprowadzeniem stopni generalskich stopień ko-

mandarma istniał krócej niż pięć lat. Komandarmów nie było

wielu: w roku 1937 - pięciu I stopnia i dziesięciu II stopnia.

Po rozstrzelaniach jeszcze kilka osób otrzymało stopnie ko-

mandarmów. Wśród nich byli: Koniew, Kulik, Mierieckow,

Timoszenko, Szaposznikow, Kowalew, Tiuleniew. Nie było

jednak żadnego o nazwisku Klimowski. I już na pewno nie

było „komandarma Kłycza". Natomiast był na Froncie Za-

chodnim generał-lejtnant Nikołaj Aleksandrowicz Klicz.

Dalej w opowieści „pisarza wojennego" pojawia się „ko-

mandami" Jeriomienko. Po wojnie Andriej Iwanowicz został

marszałkiem Związku Radzieckiego. Czyżby „autorowi wielu

318

Page 314: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

książek z historii służby wywiadowczo-dywersyjnej" trudno

było wziąć do ręki książki marszałka i sprawdzić, jaki miał

stopień w opisywanym czasie? Stopień komkor Jeriomien-

ko otrzymał 4 listopada 1939 roku, a generała-lejtnanta -

4 czerwca 1940 roku. Nie był on komandarmem ani przed

wprowadzeniem tytułów generalskich, ani potem. I skoro „pi-

sarzowi wojennemu" tak się spodobały zniesione tytuły woj-

skowe, to dlaczego Żukowa nie nazywa komandarmem?

Z marszałkami jest problem. Nasz autor wymienił „Kon-

stantyna Miereckowa". Jeżeli pisze pan, mistrzu, o przyszłym

marszałku Związku Radzieckiego, to miał on na imię Kiryłł

Afanasjewicz.

Zademonstrowawszy znajomość przedmiotu, „pisarz wo-

jenny" oskarża Pawłowa: rzekomo był to niedobry człowiek.

Jako jedyne źródło wymienia wspomnienia „pułkownika

GRU" Mamsurowa, który aresztował Pawłowa. Czyżby cerber

Mamsurow mógł coś dobrego powiedzieć o aresztowanym?

Nawiasem mówiąc, Hadżi-Umar Dżiorowicz Mamsurow,

awansowany do stopnia generała-pułkownika, w 1957 roku

szykował wraz z Żukowem zamach stanu, jednak w ostatniej

chwili stchórzył i wyznał skruchę przed Chruszczowem.

Całkiem zwala z nóg końcówka podtytułu artykułu: „Na-

szywki za skok przez okno". „Pisarz wojskowy" kontynuuje

opowieść o sytuacji w sztabie Frontu Zachodniego w dniu

5 lipca 1941 roku: „Z okna sztabowego baraku wyskoczył

znany w swoim czasie dowódca wojskowy (...) Wylądował

niefortunnie i skręcił nogę w kostce, po czym zabrano go do

punktu medycznego. Następnego dnia Mamsurow widział go

chodzącego o kulach. Jednak najbardziej zadziwił fakt, że na

bluzie wojskowej dowódcy pojawiły się dwie tasiemki: złota

i czerwona, oznaczające ciężkie i lekkie zranienie. Oznacze-

nie to wprowadzono dzień wcześniej. Widocznie dowódca był

przekonany, że walka nie będzie już trwała długo, i chciał

w przyszłości mieć jak największą korzyść ze swego udzia-

łu w działaniach bojowych. To, że «okaleczenia» i «otarcia» naba-

wił się, skacząc przez okno sztabu, specjalnie go nie zawsty-

dzało. Ten oficer przypominał komandarma I stopnia Pawłowa".

Widzicie, jakie to łatwe: sam „komandarm I stopnia" Paw-

319

Page 315: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

łow przez okno ze strachu nie skakał i naszywek za ten skok

sobie nie przywieszał, ale ktoś bezimienny to zrobił i było to

niezwykle podobne do zachowania Pawłowa. Przy takich do-

wódcach trudno się dziwić klęsce Frontu Zachodniego.

Jednak ja, szanowny „pisarzu wojskowy", panu nie wie-

rzę. Nie było czegoś takiego w sztabie Frontu Zachodniego

w dniu 5 lipca 1941 roku. I być nie mogło. Pański „pułkownik

GRU" kłamie. Dziwię się: czyżby pan, „pisarz wojskowy", nie po-

trafił rozpoznać kłamstwa? W Armii Czerwonej naszywki za

zranienia były wprowadzone rozkazem PKO nr 213 z dnia 14 lip-

ca 1942 roku. Rok i tydzień po opisywanych wydarzeniach.

III

O Kuliku i Pawłowie napisano wiele artykułów i książek.

W swoich epopejach na zamówienie wyśmiewał ich niejaki

Ozerow. Natrząsali się z nich różni Bondariewy i Stadniu-

cy. Jednak wszystkie zarzuty pod adresem Pawłowa i Kuli-

ka były na poziomie „Niezawisimogo wojennogo obozrienija".

Ludzie podobni do „pisarza wojskowego" Bołtunowa zabierają

się do opisywania zdolności generała armii Pawłowa, nie ra-

czywszy się nawet zainteresować, jaki miał stopień wojskowy.

Nie znając nazwy okręgu, którym dowodził przed wojną, nie

mając zielonego pojęcia o procesach, które zachodziły w sze-

regach Armii Czerwonej, myląc imiona znanych dowódców,

nie znając nazwisk generałów i imion marszałków, o których

opowiada naiwnym czytelnikom.

Sprzeczać się z Ozerowem, Bołtunowem, Bondariewem,

Stadniukiem nie ma sensu.

O Dmitriju Grigoriewiczu Pawłowowie i Gregoriju Iwano-

wiczu Kuliku są inne świadectwa. I są też dokumenty.

Na przykład: Na naradzie związanej z ideologią wojskową

dnia 13 maja 1940 roku Pawłow powiedział: „Okazało się, że

mamy tylu wrogów ludu, że nie wiadomo, czy oni wszyscy są

wrogami" (RGWA*, zbiór 9, opis 36, akta 2861, s. 160).

Wielkiemu strategowi na taki wyczyn wystarczyło odwa-

* Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojskowe.

320

Page 316: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

gi dopiero po śmierci Stalina. W dodatku tylko wtedy, kie-

dy krytyka Stalina była mile widziana i zaaprobowana przez

odgórne instancje. A kiedy - znowu po poleceniach odgór-

nych - krytycy Stalina umilkli, znikła też zdolność Żukowa

do dementowania. Pawłow zaś miał wystarczająco odwagi,

aby coś takiego powiedzieć publicznie, w dodatku w tam-

tych czasach. Robił to z pełną świadomością, że jego słowa

natychmiast zostaną przekazane Stalinowi, Berii, Mołotowo-

wi i Wyszyńskiemu.

Tchórzliwy nie był również marszałek Związku Radziec-

kiego Kulik. W 1938 roku, gdy terror sięgnął zenitu, D. G. Pa-

włów, G. I. Kulik, G. K. Sawczenko i P. S. Allilujew napisali

list do Stalina, zdecydowanie żądając zaprzestania terroru

wobec Armii Czerwonej. „Czwórka ta dołączyła nawet projekt

decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) dotyczący tej kwestii"

(O. F. Suwienirow, Tragiedija RKKA 1937-1938, Moskwa

1998, s. 334).

Także na swoich sprawach Kulik i Pawłow się znali.

Przez cztery przedwojenne lata, od maja 1937 roku

do sierpnia 1941 roku, Kulik stał na czele artylerii Armii

Czerwonej. W zasadzie wszystko, z czym Armia Czerwona

przeszła całą wojnę i zakończyła ją w roku 1945, wzięto na

uzbrojenie właśnie w tym okresie: działa kal. 76 mm, hau-

bice typu M-30 kal. 122 mm, haubice typu M-10 kal. 152

mm, haubicoarmaty typu ML-20 kal. 152 mm, działa typu

Br-17 kal. 210 mm, moździerze typu Br-5 kal. 280 mm, hau-

bice typu Br-18 kal. 305 mm, działka przeciwlotnicze kal. 25,

37, 76 i 85 mm, moździerze kal. 50, 82, 107 i 120 mm, pociski

rakietowe typu BM-8 i BM-13. U Kulika można znaleźć wie-

le mankamentów, można go wyzywać jak tylko się chce, ale

artyleria Armii Czerwonej była najlepsza na świecie. Takiego

marszałka nie było ani w Niemczech, ani w Wielkiej Brytanii,

ani w USA, ani we Francji, ani we Włoszech, ani w Japonii.

Na czele artylerii mamy „idiotę", ale artyleria jest dobra. Ależ

geniusze. Tylko praktycznie ci wszyscy geniusze przed drugą

wojną światową wypowiadali głośne „uzasadnienia naukowe"

o „wymieraniu artylerii", absolutnie nie doceniali artylerii

polowej, wręcz negowali jej rolę.

321

Page 317: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Szef Sztabu Generalnego wojsk lądowych Niemiec gene-

rał-pułkownik F. Haider 2 lutego 1941 roku zanotował w swym

dzienniku roboczym to, co wiedział na temat artylerii radziec-

kiej: przestarzała baza. 22 czerwca 1941 roku Niemcy doko-

nali niespodziewanego uderzenia na Związek Radziecki i opi-

nia Haidera na temat artylerii radzieckiej zdecydowanie się

zmieniła. Notatka w tym samym dzienniku na ten sam temat

z dnia 12 lipca 1941 roku: „Dobra skuteczność pocisków, silne

oddziaływanie na morale. Sporo najnowszych, dotychczas nie

znanych nam systemów artyleryjskich". Oto uznanie zasług

marszałka Związku Radzieckiego Kulika.

Główny artylerzysta radziecki nie tylko zapewniał Armii

Czerwonej najlepszą i największą na świecie bazę material-

ną, ale potrafił to zrobić w taki sposób, że wywiad niemiec-

ki nie zauważył ani prac prowadzonych nad projektem, ani

testów najnowszych systemów artyleryjskich, ani masowego

ich wdrażania do produkcji, ani uzbrojenia artylerii radziec-

kiej w nową broń.

Przed 1940 rokiem wojskami pancernymi dowodził Paw-

łów. Za jego kadencji w ich uzbrojeniu pojawił się najlepszy

na świecie lekki czołg pływający T-40, najlepszy czołg średni

T-34, najlepszy ówczesny ciężki czołg KW.

I nie trzeba mówić, że czołgi były projektowane przez kon-

struktorów, a Pawłow jedynie był obecny przy tym procesie.

Nie trzeba mówić też, że czołgi znalazły się w uzbrojeniu nie

dzięki Pawłowowi, lecz wbrew niemu. W tej kwestii również

mam dosyć mocne argumenty.

Dopuśćmy do głosu bohatera pracy socjalistycznej, człon-

ka-korespondenta Akademii Nauk ZSRR Wasilija Siemiono-

wicza Jemielianowa. Przed wojną był on naczelnikiem Wy-

działu Głównego ds. produkcji uzbrojenia. Po egzekucji Paw-

łowa mógł sobie przypisać jego różne pomysły. Nie zrobił tego

jednak.

Jemielianow sam wpadł na pomysł zbudowania czołgu

z pancerzem nowej generacji, niezależnie jednak od niego roz-

wiązanie to obmyślił też Pawłow. W dodatku zyskał aprobatę

Stalina w tej kwestii.

Jemielianow opowiada:

322

Page 318: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„Znów poruszyłem kwestię nowych czołgów z ciężkim pan-

cerzem, który lepiej chroniłby przed pociskjirni przeciwpan-

cernymi.

- Niełatwo zrobić takie czołgi, ale jeżeli pomożesz, to mo-

glibyśmy szybko zacząć pracę.

Pawłow uśmiechnął się i powiedział:

- Ja też nie jestem w ciemię bity. - Wyciągnął ze swojej

szafy pancernej kartkę papieru i pokazał mi ją. - Patrz.

W krótkiej notatce o konieczności rozpoczęcia opracowy-

wania ciężkich czołgów było napisane: «Jestem za. Stalin»"

(W. S. Jemielianow, Na porogie wojny, Moskwa 1971, s. 82).

W pierwszej połowie XX wieku przejście od pancerza sta-

lowego do pancerza kompozytowego było jednym z możliwych

kierunków rozwoju czołgów, rzecz jasna oprócz kwestii ich

możliwości pokonywania przeszkód wodnych- Patrząc z per-

spektywy XXI wieku, czasami się dziwimy: czyżby ktoś wąt-

pił? Czyżby wówczas to nie dla wszystkich było zrozumiałe?

Z punktu widzenia naszej wiedzy trudno sobie wyobrazić

wątpliwości ówczesnych projektantów czołgów. Jednak w la-

tach trzydziestych XX wieku tę ideę trzeba było przebijać

lodołamaczem na skutym lodem oceanie niezrozumienia.

W Niemczech generała, który dorównałby Pawłowowi, nie

było. Koncepcji tej nie bronili, nawet nie próbowali, ani Gu-

derian, ani Got, ani Manstein. Żaden niemiecki generał nie

mógł po wojnie się pochwalić tym, że przed wojną zdobył pa-

pier z rezolucją: „Jestem za. Hitler".

Nikomu nie udało się to również ani w USA, ani w Japo-

nii, ani we Włoszech. Nie mieli oni generałów takich jak nasz

Dmitrij Grigoriewicz Pawłow. Nieśmiałe próby odbywały się

w Wielkiej Brytanii, jednak w gruncie rzeczy zakończyły się

fiaskiem. Matilda miała dobry pancerz, ale działo kalibru 40

mm. Nawet najbardziej „przestarzały" radziecki czołg T-26

miał działo większego kalibru. Ponadto Matilda mogła się po-

ruszać jedynie po płaskim terenie lub stoczyć się z górki. Na

pokonanie wzniesienia nie miała siły.

Dowcip czołgistów z początków drugiej wojny światowej

brzmiał: jak nazwać Matilda na szczycie wzgórza?

Odpowiedź: cudem!

323

Page 319: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Jednak brytyjskim generałom nie było do śmiechu. Ko-

lumny czołgów typu Matilda musiały eskortować kolumny

ciągników, których zadaniem było wciągnięcie czołgów na

wzniesienie. Wszystkim, którzy się interesują tym zagadnie-

niem, szczególnie polecam książkę D. Fletchera, The Great

Tank Scandal: British Armour in the Second World War,

Londyn 1989.

Nie lepszy był też brytyjski Churchill. Pancerz był mocny,

prawie jak w czołgach radzieckich. Różnica jednak polegała

na tym, że płyty pancerne w radzieckich czołgach spawano,

co dawało efekt monolitowego pudełka. Przy tym miejsca spa-

wów były mocniejsze od samego pancerza. Brytyjska techno-

logia tamtych czasów do tego nie dojrzała. Dlatego do sta-

lowej konstrukcji nośnej mocowano nitami metalowe blachy,

a dopiero na nich za pomocą śrub mocowano płyty pancerne,

których ze sobą nie łączono. Mimo mocnego pancerza całość

była dosyć słaba. Bywało, że płyty pancerne po prostu od-

padały. Działo Churchilla było śmiesznie słabe, szczególnie

w pierwszych modelach. Silnik zresztą też. Winston Chur-

chill żartował: „Czołg, który nosi moje imię, ma więcej wad

niż ja sam".

Dla Churchilla poruszanie się pod górę było prawdziwą

męką.

Tak a propos, jest to jeden z podstawowych argumentów

przeciwko czołgom z grubym pancerzem. Obliczenia zachod-

nich specjalistów wykazały, że czołg mający gruby pancerz

nie będzie mógł działać w terenie trudno dostępnym. Jakiż

z niego pożytek, skoro z górki się toczy, a pod górę trzeba go

wciągać?

Czołgów T-34 ten problem nie dotyczył. „Bardzo mi się

podoba konstrukcja czołgu T-34. Podczas prób kierowca po-

prowadził jeden z tych czołgów pod bardzo strome wzniesie-

nie. Obok mnie stał Woroszyłow. Widziałem, jak się zaczął

denerwować.

- Gdzie on się pcha? Przecież maszyna zaraz się przewró-

ci. Czy można się wspinać na taki kręty podjazd?

Woroszyłow mocno, do bólu, ścisnął moje ramię i nie spusz-

czał oczu z czołgu.

324

Page 320: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A kierowca uporczywie jechał wyżej i wyżej. Serce mi się

ścisnęło. Ale... ostatni wysiłek i... maszyna, pokonując kręte

wzgórze, znalazła się na szczycie. Wszyscy klaskali.

- Wspaniale! - wykrzyknął Woroszyłow, puszczając moje

ramię. — Żaden przeciwnik nie będzie się spodziewał ataku

czołgów na takich wzgórzach. Ależ jesteście zuchy, chłop-

cy...!

W program prób było wpisane też pokonanie zapór prze-

ciwpancernych i żelbetonowych słupów wkopanych w ziemię,

jak też rowów i wielu innych przeszkód.

Kierowca czołgu T-34 stanął przed jedną z przeszkód i nie

mógł jej pokonać. Pawłow podbiegł, usiadł na jego miejsce,

rozpędził czołg i przeleciał przez nią jak jaskółka" (W. S. Je-

mielianow, Na porogie wojny, Moskwa 1971, s. 173-174).

W tym czasie Pawłow był dowódcą Zwiadu Autopancer-

nego Armii Czerwonej. Nie musiał prowadzić czołgu. Jednak

czołg T-34 był jego dzieckiem. Tak samo jak KW, jak też T-40.

Pawłow potrafił prowadzić czołg lepiej niż kierowcy. Nie zwy-

kli kierowcy, lecz specjaliści z Centrum Doświadczalnego

Broni Pancernej.

IV

Kiedy mówi się o twórcach czołgu T-34, na pierwszym miej-

scu stawiany jest główny konstruktor Michaił Ilicz Koszkin,

a gdy o twórcach KW — Józef Jakowlewicz Kotin. Obaj byli

utalentowanymi konstruktorami. Ich zaangażowanie w spra-

wę tworzenia najlepszych czołgów na świecie nie jest w żaden

sposób pomniejszane, im nikt nie odbiera sławy.

A jednak konstruktor to wykonawca zamówienia. Jak in-

żynier budowniczy. Jeżeli rozkażą wybudować pałac królew-

ski, wybuduje pałac. A jeżeli jutro każą mu zbudować bloki

czteropiętrowe z trzema klatkami, będzie budował bloki czte-

ropiętrowe. Jeżeli zamówią wybudowanie budynku o wyso-

kości 500 metrów ze stumetrowym obracającym się posągiem

Lenina, no cóż, będzie kopał, będzie wylewał beton, żeby kie-

dyś na moskiewskim niebie Lenin-wiatrowskaz obracał się

na wszystkie cztery strony świata. Tak samo jest z konstruk-

325

Page 321: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

torami czołgów. Jeżeli zamawiającemu potrzebne są czołgi

do zrywu po autostradach, to konstruktor wykona to, co za-

mawiają. Jeżeli dowództwo potrzebuje czołgów pływających,

otrzyma je.

Zastanówmy się nad rzeczą następującą. Jednocześnie,

niezależnie od siebie, w atmosferze szczególnej tajemnicy zo-

stały skonstruowane dwa czołgi - KW i T-34. Obydwa weszły

w skład uzbrojenia tego samego dnia - 19 stycznia 1939 ro-

ku. Jeden czołg tworzono w Leningradzie, drugi w Charko-

wie. Jeden to czołg ciężki, drugi — średni. Konstruktorzy kon-

sultować się ze sobą nie mogli i nie mieli prawa.

Jednak obydwaj, Kotin i Koszkin, niezależnie od siebie za-

stosowali pięć podstawowych elementów, dzięki którym ich

czołgi stały się najlepsze na świecie. Obydwaj zamontowali

długolufowe działa o kalibrze 76 mm, obydwa czołgi miały

lany pancerz. W obu zastosowano taki sam silnik Diesla W-2

(tylko że dla ciężkiego był wzmocniony, a dla średniego - zwy-

kły). Obydwa czołgi miały podobne zawieszenie i niewielki

nacisk na podłoże dzięki zastosowaniu szerokich gąsienic.

Zbieżności można mnożyć. Jednak pierwsza zasada wywiadu

mówi: jeżeli zbieżności dotyczą więcej niż dwóch elementów,

to już jest system.

Kotin tworzył czołg ciężki, Koszkin - średni. Jednak ktoś

u nich te czołgi zamówił - tego samego dnia i zakończenia

pracy też wymagał w tym samym terminie. Zamawiający

doskonale się orientował, czego potrzebuje. Mimo że i ciężki

czołg, i średni mają inne zastosowanie na wojnie, konstru-

owane były przez różne zespoły i produkowano je w różnych

zakładach, w konstrukcji obydwu maszyn można prześledzić

tę samą logikę, jednakowy styl, jednakowe podejście.

Któż był tym zamawiającym?

„Wpatrując się w nieprzeniknioną ciemność przyszłej woj-

ny, nieznany rosyjski geniusz potrafił w niej wypatrzyć to,

czego nikt nie widział. Stworzył czołgi właśnie do tych warun-

ków, które później dyktowała wojna". W ten sposób za grani-

cą opisywano twórcę najlepszych czołgów w świecie.

Imię „nieznanego rosyjskiego geniusza" jest znane. Na-

zywał się Dmitrij Grigoriewicz Pawłow. „Czołgi T-34 i inne,

326

Page 322: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rozsławione w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, były

marzeniem D. G. Pawłowa, które ziściło się w metalu". Te

słowa wypowiedział marszałek Związku Radzieckiego Kiryłł

Afanasjewicz Miereckow (Na służbie narodu, Moskwa 1968,

s. 201).

Jednak nazwisko Pawłowa ciągle na nowo jest wdeptywa-

ne w szambo. Robią to „autorzy wielu książek o historii służby

wywiadowczo-dywersyjnej" według zamówienia lublańskie-

go. Motyw jest oczywisty. Gdzie młode pokolenie na początku

nowego tysiąclecia może przeczytać o wiodącej roli Komitetu

Centralnego partii komunistycznej? O decydującym wkładzie

KC w sprawę rozgromienia hitlerowskich Niemiec? O czymś

takim można się dowiedzieć tylko z książki Żukowa Wspo-

mnienia i refleksje. Właśnie dlatego książkę wywyższają,

a wielkiemu strategowi budują pomniki jeden po drugim. Że-

by rola Komitetu Centralnego nie została zapomniana, trze-

ba wychwalać Żukowa ile sił i zaciemniać wszystko, co świeci

i błyszczy poza nim. Jeżeli zaneguje się osiągnięcia generała

armii Pawłowa, to widoczny będzie Żukow. Zgniłka widać na-

wet w ciemnościach.

Natomiast jeżeli przypomnieć zasługi Pawłowa i oddać

mu sprawiedliwość, to na tym tle zapewne zgaśnie wyblakły

blask majestatu Żukowa. A jeżeli umilknie nieżyjący Żukow,

kto wówczas będzie wyśpiewywał chwałę partii komunistycz-

nej i jej Komitetu Centralnego?

Page 323: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 23

O niewiarygodnej zdolności przewidywania

Trzeba przyznać, że Gieorgij Konstantynowicz do koń-

ca starał się bronić prawdy o wojnie - takiej, jaką ją wi-

dział.

A. D. MlRKINA,

redaktor dwunastu różnych wersji książki Żukowa

Wspomnienia i refleksje,

„Argumienty i fakty" 1995, nr 18-19

I

Żukow to geniusz sztuki wojennej. Przynajmniej tak ogło-

szono w głównym periodyku Ministerstwa Obrony Federacji

Rosyjskiej, gazecie „Krasnaja zwiezda" z dnia 19 lutego 1999

roku.

Jedno z największych poczynań geniusza to uratowanie

Leningradu jesienią 1941 roku. „Mając ogólną trzykrotną

przewagę, a na odcinkach głównych uderzeń nawet ośmio-

krotną, oraz dużą przewagę techniczną oraz w sile ognia,

wojska niemieckie zadały znaczne straty Frontowi Północno-

-Zachodniemu i przed 10 lipca dotarły na dalekie przedpola

Leningradu (...) Leningrad rzeczywiście był na granicy upad-

ku. Jedynie zbawczy geniusz G. K. Żukowa, nieposkromiona

wola dowódcy zapobiegły..." itd. (Generał-major M. Biełow.

„Krasnaja zwiezda", 19 kwietnia 1996).

328

Page 324: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Niemcy mieli 3 tysiące czołgów, a my - 23 tysiące. Mniej wię-

cej takie same proporcje dotyczyły lotnictwa i artylerii. W ja-

ki sposób, przy tym stanie rzeczy, generałowie niemieccy zdo-

łali utrzymać trzykrotną przewagę, a na odcinkach głównych

uderzeń - ośmiokrotną? Jeżeli wierzyć treści tego tekstu, to

wynika z tego, że Żukow, który na początku wojny był szefem

Sztabu Generalnego, wszystkie swoje czołgi, samoloty i dzia-

ła trzymał tam, gdzie przeciwnika nie było, i nie pomyślał,

żeby przerzucić je tam, gdzie przeciwnik działał.

I jeszcze coś: przeciwnik znalazł się na dalekich przed-

polach Leningradu 10 lipca, a wybawca Żukow pojawił się

w mieście 13 września. Kto i w jaki sposób zdołał na przed-

polach Leningradu powstrzymywać przez dwa miesiące wro-

ga, który miał ośmiokrotną przewagę, zanim nadciągnął wy-

bawca?

II

Aby ocenić osobiste zaangażowanie genialnego dowódcy

w sprawę ratowania północnej stolicy, trzeba przypomnieć, że

niebezpieczeństwo zdobycia Leningradu istniało od 10 lipca do

6 września 1941 roku. W tych dniach Żukowa w Pitrze nie by-

ło. Za to byli tam Mołotow, Malenkow, Woroszyłow i Żdanow.

Mołotow to druga po Stalinie osoba w Związku Radziec-

kim. Malenkow - trzecia. Czasami zamieniali się miejscami.

Jeżeli patrzeć na tę grupę przywódców z punktu widzenia

hierarchii partyjnej, Mołotow, Malenkow, Woroszyłow i Żda-

now to centralna grupa Biura Politycznego. Brakuje tu tylko

Berii.

Państwowy Komitet Obrony, jak pamiętamy, to „nadzwy-

czajny najwyższy organ państwowy ZSRR, w którym podczas

wojny była skoncentrowana pełnia władzy. Jego postanowie-

nia miały moc prawa wojennego". W sierpniu, podczas kry-

tycznych dla Leningradu dni, trzech z pięciu jego członków

przebywało w Leningradzie, a tylko dwaj, Stalin i Beria, w Mo-

skwie.

Oprócz tego w Leningradzie znajdowali się Wozniesienski,

Kosygin, Rodionow, Sztykow i Popków. Każdy z nich mógł do-

329

Page 325: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

konać rzeczy niemożliwych. Udowodnili to podczas kolekty-

wizacji i industrializacji. Na wojnie też działali zdecydowanie

i okrutnie. We wrześniu generał armii Żukow zastąpił mar-

szałka Woroszyłowa na stanowisku dowódcy Frontu Lenin-

gradzkiego. Była to dosyć wysoka funkcja. Obrona Leningra-

du nie kończyła się jednak jedynie na działaniach wojennych.

Przywódcy wysokiej rangi, którym Stalin ją powierzył, oprócz

wojskowych, musieli też rozwiązywać mnóstwo innych kwe-

stii: politycznych, gospodarczych, organizacyjnych, mobiliza-

cyjnych, zaopatrzeniowych, transportowych, ewakuacyjnych,

finansowych, medycznych, sanitarnych oraz innych, których

końca nie widać. Szczerze mówiąc, dali sobie radę z tym za-

daniem, więc Żukow wśród nich wcale nie był głównym „wy-

bawcą".

Zaprotestują: przecież to nie byli wojskowi.

Rzeczywiście, ale 23 sierpnia, trzy tygodnie przed pojawie-

niem się Żukowa, do Leningradu przybyli narkom marynarki

wojennej, admirał N. G. Kuzniecow, dowódca sił powietrz-

nych Armii Czerwonej, generał-lejtnant lotnictwa P. F. Żyga-

riew, dowódca artylerii Armii Czerwonej, generał-pułkownik

artylerii N. N. Woronow. Jak widać, w Leningradzie zebra-

na była nie tylko wpływowa część przywódców partyjnych,

ale też najwyższe dowództwo sił zbrojnych. Brakowało tylko

Naczelnego Wodza. I to nie licząc dowódców Floty Bałtyckiej

i Frontu Leningradzkiego wraz z ich sztabami.

A więc obroną Leningradu miał kto dowodzić.

Szesnaście lat po tych wydarzeniach, w 1957 roku, Żu-

ków dokonał zamachu stanu. Wielki strateg chwilowo, jak

wtedy uważał, umieścił na tronie Chruszczowa, zrzucając ze

stanowisk większość Prezydium KC KPZR, w tym też Mo-

łotowa, Malenkowa i Kaganowicza oraz Szepiłowa. Wszyscy

wypędzeni z góry zostali zakwalifikowani jako „źli ludzie"

i skreśleni z naszej historii. Po prostu przestano o nich wspo-

minać, jak to u nas jest przyjęte. Po upływie kilku dziesię-

cioleci zasługi Mołotowa, Malenkowa, Żdanowa, Kuzniecowa,

Rodionowa i jeszcze jednego Kuzniecowa (admirała), Żygarie-

wa, Nowikowa, Woronina i innych przywódców zostały przy-

pisane Żukowowi.

330

Page 326: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

W pierwszym wydaniu wspomnień Żukowa ratowanie Le-

ningradu jest opisane wspaniale. W następnych jeszcze le-

piej.

Niepokoi jednak obfita liczba wariantów.

Zacznijmy od początku. Wszystko się zaczęło od tego, że 29

lipca 1941 roku szef Sztabu Generalnego Żukow w gabinecie

Stalina przepowiedział katastrofę wojsk radzieckich pod Ki-

jowem. Proponował wycofanie wojska i oddanie Kijowa prze-

ciwnikowi. Stalin się nie zgodził. W tej historycznej chwili

w gabinecie Stalina znajdowali się Malenkow i „ograniczony"

Mechlis. Nie słuchali mądrych rad wielkiego dowódcy, tylko

przytakiwali Stalinowi. Rozmowa prowadzona była podnie-

sionym głosem. Genialną przepowiednię wielkiego dowódcy

Stalin nazwał kompletną bzdurą. Dumny dowódca nie wy-

trzymał takiego traktowania i zażądał dymisji ze stanowiska

szefa Sztabu Generalnego...

Wszystko to wyglądało dosyć prawdopodobnie. Ale tylko

na pierwszy rzut oka. Wystarczyło jednak przyjrzeć się spra-

wie i pojawiały się drobne wątpliwości. Tę samą sprzeczkę ze

Stalinem o wycofanie wojska z okolic Kijowa Żukow opisał pi-

sarzowi Konstantynowi Simonowowi. Tylko tym razem Sta-

linowi przytakiwali nie Malenkow i Mechlis, lecz łotr Beria.

Można powiedzieć: też mi wielka różnica, który z bezmyśl-

nych łajdaków przytakiwał przywódcy w sprzeczce z Żuko-

wem, kto wraz ze Stalinem odrzucał niezwykle mądre i sen-

sowne rady największego stratega? Różnica niewielka. My

jednak gwoli sprawiedliwości spróbujemy odtworzyć przebieg

wydarzeń.

Otwieramy „Dziennik rejestracji osób, które przyjął Sta-

lin". Wyjaśnia się: w dniu 29 lipca 1941 roku w gabinecie

Stalina „ograniczony" Mechlis był nieobecny. Dlatego też nie

mógł on przytakiwać Stalinowi. Malenkowa też tam nie było.

I łotra Berii też. Co najważniejsze, tego historycznego dnia

nie było tam nawet samego Żukowa. Cała jego mądrość, nie-

zwykły dar jasnowidzenia ma pochodzenie nieco późniejsze...

emerytalne.

331

Page 327: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zresztą Żukow nie mógł w dniu 29 lipca 1941 roku żądać

wycofania wojska z Kijowa, ponieważ nie było takiej potrze-

by. Wojska niemieckie czołowo szturmowały Kijowski Rejon

Umocniony, a wojska 37. Armii generała-majora Własowa bo-

hatersko odpierały wszystkie próby zdobycia miasta. Wtedy,

w lipcu, dowództwo niemieckie nie miało możliwości dalekie-

go okrążenia całego ugrupowania kijowskiego wojsk radziec-

kich. Możliwość ta pojawiła się dopiero pod koniec sierpnia,

w wyniku bitwy smoleńskiej i wielu starć w dolnym biegu

Dunaju. Jednak wtedy również dowództwo niemieckie stanę-

ło przed nierozwiązywalnym problemem: kierować się od razu

na Moskwę czy najpierw uderzyć z drugiej strony Kijowa?

W lipcu, kiedy Żukow jakoby żądał wycofania wojsk ra-

dzieckich z okolic Kijowa, ani Hitler, ani jego generałowie

nie planowali żadnego okrążenia w tym rejonie. Nie mogli

wiedzieć, jaka będzie sytuacja strategiczna w drugiej poło-

wie sierpnia, a tym bardziej we wrześniu. Tymczasem Żukow

przewidział już ich działania nie tylko na cały sierpień, ale

też na wrzesień. Żukow przewidział wszystkie podstępne pla-

ny Hitlera jeszcze przed tym, nim się zrodziły...

Albo już po fakcie.

IV

Cokolwiek by było, 29 lipca 1941 roku Żukow został zdy-

misjonowany z funkcji szefa Sztabu Generalnego i skiero-

wany do dowodzenia wojskami Frontu Rezerwowego. A we

wrześniu Stalin wezwał go na Kreml. W pierwszym wydaniu

Wspomnień i refleksji zostało to opisane tak: „8 września

zostałem wezwany do Stalina. Późnym wieczorem wszedłem

do sekretariatu. Przekazano mi, że Stalin czeka na mnie

w mieszkaniu na Kremlu..." (s. 310).

Geniusza sztuki wojskowej natychmiast przyłapali jednak

jego towarzysze i byli przełożeni. Chodzi o to, że od 30 sierpnia

do 8 września Front Rezerwowy pod mądrym dowództwem

wybitnego stratega Żukowa bezskutecznie próbował okrążyć

zgrupowanie wojsk niemieckich w okolicach Jelni. Przygoto-

wanie było bezsensowne i operacja się nie udała. Tylko na

332

Page 328: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

darmo przelano cysterny krwi żołnierskiej. Dla Frontu Rezer-

wowego finał operacji był tragiczny. Jeszcze w grudniu 1940

roku, podczas narady dowództwa wojsk Armii Czerwonej, Żu-

ków opowiadał o niespodziewanych gwałtownych operacjach

na obcej ziemi, o okrążeniach olbrzymich zgrupowań wroga.

W odpowiedzi na to wystąpił marszałek Związku Radziec-

kiego Siemion Michajłowicz Budionny. Wypowiedź jego była

niezwykle prosta, zrozumiała i rzeczowa. Powiedział m.in.:

„Jeżeli chcesz zajść przeciwnika od tyłu, chcesz go okrążyć,

musisz wiedzieć, że sam zostaniesz okrążony" (Nakanunie

wojny. Matieriały sowieszczanija wysszego rukowodiaszczego

sostawa RKKA 23-31 diekabria 1940, Moskwa 1993, s. 272).

To się właśnie przydarzyło Żukowowi w rejonie Jelni.

Strateg próbował okrążyć zgrupowanie przeciwnika, jed-

nak 8 września wojska niemieckie dokonały kontruderzenia,

które przekreśliło wszystkie wysiłki i ofiary Frontu Rezerwo-

wego. Wszystko skończyło się okrążeniem i klęską.

W tym samym czasie 600 kilometrów na północ, w rejo-

nie Leningradu, cichły walki. Pamiętnikarz Żukow w swoich

wspomnieniach powinien jak najszybciej znaleźć się właśnie

tam, w Leningradzie, zanim dym się rozwiał, zanim zamarł

front, zanim ostatecznie ucichły walki. I dlatego Żukow ogło-

sił, jakoby 8 września wezwał go Stalin i rozkazał mu prze-

jąć dowództwo nad Frontem Leningradzkim. Jeżeli wierzyć

pierwszemu wydaniu wspomnień Żukowa, to już 9 września

przyleciał do Leningradu...

Otóż kiedy ukazało się pierwsze wydanie wspomnień, zbyt

wielu było jeszcze świadków tych wydarzeń. I posypały się

listy: czyżby wtedy, gdy Front Rezerwowy wpadł w tarapaty,

dowódca frontu generał armii Żukow porzucił wojska, ruszył

do Moskwy, a stamtąd do Leningradu? Front Rezerwowy

znalazł się na granicy katastrofy z winy swego wielkiego do-

wódcy. To on prowadził waleczne pułki po trupach ku nowym

dokonaniom. Doprowadził do ostateczności, a sam uciekł? Kto

to wszystko rozwikłał?

Wielki geniusz sztuki wojennej się nie sprzeczał. Jednak

drugie wydanie zostało dodatkowo uzupełnione opowiada-

niem o „młodym, niewystarczająco doświadczonym dowódcy

333

Page 329: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dywizji", który nie został wymieniony ani z nazwiska, ani na-

wet ze stopnia. W tamtych szalonych czasach dywizją mógł

dowodzić i generał, i pułkownik, podpułkownik, a nawet ma-

jor. Numer dywizji też nie był podany, dlatego nie było możli-

we odszukanie tego niewystarczająco doświadczonego młoko-

sa. Jednak to on jest wszystkiemu winien, ktoś niewyraźny,

bez imienia i stopnia. Oto on, łajdak, właśnie się pomylił.

„Z pomyłki natychmiast skorzystał przeciwnik. Kontratakiem

czołgów zmiażdżył szyki bojowe dywizji (...) Teraz trudno po-

wiedzieć, która ze stron miała większe straty. Kontratak hi-

tlerowców został odparty, jednak my też byliśmy zmuszeni

powstrzymać się od ataku na tym odcinku. Taka była cena

za nierozważne działania dowódcy dywizji. Prawie od same-

go wieczora 9 września musiałem przebywać wraz z dowód-

cą w jego punkcie dowodzenia i poprawiać popełniony przez

niego błąd. W dzień niespodziewanie dotarł telefonogram od

Szaposznikowa: na godzinę 20 tego samego dnia głównodo-

wodzący wezwał mnie do kwatery" (Wspomnienia i refleksje,

Moskwa 1975, t. 1, s. 376).

A więc w pierwszym wydaniu Żukow już 9 września boha-

tersko bronił Leningradu, odpierając zacięte ataki przeciwni-

ka. A w drugim — tego samego dnia w okolicach Jelni popra-

wiał najgłupsze błędy młodego, niedoświadczonego dowódcy

bliżej nieokreślonej dywizji.

W pierwszym wydaniu (s. 306) Żukow przyznał, że „nie

udało się nam okrążenie przeciwnika i wzięcie do niewoli

zgrupowania jelnieńskiego" (to godny naśladowania zabieg

autorski. Kiedy osiąga się zwycięstwo, Żukow pisze: mi się

udało, a kiedy jest klęska, wtedy: nam się nie udało...).

Geniusz sztuki wojennej wyjaśnił przyczynę porażki pod

Jelnią: miał zbyt mało czołgów. Wyjaśnienie trochę dziwne.

Jeżeli w portfelu nie ma pieniędzy, nie zamawia się obiadu

w „Metropolu". Jeżeli nie ma wystarczającej liczby czołgów,

nie porywa się na olbrzymie okrążenie. Żukow się przechwa-

la, że to on nalegał na przeprowadzenie operacji w okolicach

Jelni. To po co w takim razie nalegał, jeżeli wiedział, że bra-

kuje sił na takie działania?

W drugim wydaniu geniusz sztuki wojennej zmuszony był

334

Page 330: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wspomnieć też o stratach. Co prawda jemu „trudno powie-

dzieć, która strona miała większe straty". Nie wiedział, kto

bardziej ucierpiał w wyniku operacji w okolicach Jelni, komu

przyniosła ona większe straty. Ale dzięki i za to. W innych

wypadkach Żukow w ogóle nie wspomina o swoich stratach.

A tu przyznał: czasami my też je ponosiliśmy.

V

Bitwa stała się już przeszłością, a Żukow już spieszy na

wołanie Stalina. W pierwszym wydaniu, jak pamiętamy, póź-

nym wieczorem strateg wszedł do sekretariatu Stalina. Dy-

żurny sekretarz przekazał, że głównodowodzącego nie ma tu,

że czeka na Żukowa w swym mieszkaniu na Kremlu...

W drugim wydaniu Żukow został wezwany do Stalina

nie 8, tylko 9 września. Ale zmieniła się nie tylko data. „Na

Kreml wjeżdżaliśmy w pełnym mroku. Nagle ostre światło la-

tarki oślepiło mnie. Samochód się zatrzymał. W wojskowym,

który do nas podszedł, poznałem dowódcę ochrony, generała

Własika. Przywitaliśmy się.

— Głównodowodzący rozkazał wyjść po was i odprowadzić

do jego mieszkania".

Która wersja jest prawdziwa?

Jeżeli, jak napisano w wydaniu pierwszym, Żukow poszedł

do gabinetu Stalina, to oznacza, że przy bramie Borowickiej Wła-

sik na niego nie czekał i nie przekazał mu rozkazu Stalina.

Natomiast jeżeli, jak napisano w wydaniu drugim, tuż

przy bramie Żukowa powitał Własik i na rozkaz Stalina od-

prowadził go wprost do mieszkania, to znaczy, że Żukow nie

był w gabinecie.

Jakkolwiek spojrzeć, jedna z tych scen jest wymyślona,

jeżeli nie obydwie.

Można oczywiście założyć, że działo się i jedno, i drugie:

przy bramie Borowickiej Żukowa powitał dowódca ochrony

Stalina, przekazał rozkaz: iść nie do gabinetu, tylko od razu

do mieszkania, Żukow jednak nie posłuchał i poszedł do gabi-

netu, a tam sekretarz dyżurny jeszcze raz wyjaśnił stratego-

wi: nie ma go tu przecież, jest w swoim mieszkaniu...

335

Page 331: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Czy warto jednak zwracać uwagę na takie drobnostki? Czy

to nie obojętne, czy przy bramie Borowickiej dowódca ochrony

przekazał Żukowowi rozkaz udania się do mieszkania przy-

wódcy, czy oznajmił mu to dyżurny sekretarz w sekretaria-

cie?

Może i nie byłoby warto, ale jak wiadomo, diabeł tkwi

w szczegółach. Wszystko się z nich składa. W tym też wspo-

mnienia stratega. I w tych szczegółach ciągle i podejrzanie

się on plącze. Wspomnienia napisane i wielokrotnie przepi-

sane na nowo skandalicznie i z ignorancją. A zatem powstaje

szokujący domysł, w który się nie chce wierzyć: a jeśli on tak

samo bezładnie wałczył, jak pisał swoje wspomnienia? Jeżeli

do wykonania swych obowiązków służbowych podchodził tak

samo lekceważąco i nieodpowiedzialnie jak do pisania swych

bajek o wojnie?

Kolejny szczegół. Żukow nazywa „generała" Własika „do-

wódcą ochrony". Do wiadomości dociekliwych: Nikołaj Sido-

rowicz Własik podczas wojny nie miał stopnia generalskiego.

Został mianowany na generała 12 lipca 1945 roku. A we wrze-

śniu był komisarzem bezpieczeństwa państwowego III stop-

nia. Różnica polega chociażby na tym, że generałowie chodzi-

li w spodniach z lampasami, a komisarzom bezpieczeństwa

państwowego takie spodnie się nie należały. Ponadto Własik

był wówczas naczelnikiem 1. wydziału NKWD. Dowódcą wy-

działu został 12 maja 1943 roku.

VI

I wreszcie Żukow w mieszkaniu Stalina. Oprócz gospoda-

rza „przy stole siedzieli A. S. Szczerbakow, W. M. Mołotow,

G. M. Malenkow i inni członkowie Biura Politycznego".

Tak napisano w wydaniu pierwszym. W wydaniu drugim

z tej listy wypadł Malenkow. W następnych, „bardziej praw-

dziwych" wydaniach, Malenkow powrócił do stołu.

Stalin (jeżeli wierzyć wspomnieniom) jakoby pochwalił

Żukowa za sukces pod Jelnią... Chociaż cztery strony wcze-

śniej sam Żukow przyznał, że „nie udało się nam okrążenie

przeciwnika i wzięcie do niewoli zgrupowania jelnieńskiego".

336

Page 332: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Wygląda na to, że Stalin chwalił Żukowa za to, że ten nie po-

trafił doprowadzić do końca operacji. Za niepowodzenie.

W tym samym miejscu Stalin jakoby powiedział: „Mieli-

ście wówczas rację (mając na myśli mój raport z 29 lipca)"

(Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 310).

Jeśliby Stalin rzeczywiście wypowiedział te słowa, to pu-

blicznie by przyznał, że dymisja Żukowa z funkcji szefa Szta-

bu Generalnego była nieuzasadniona i niesprawiedliwa.

Jednak Stalin takich słów nie wypowiedział. Ustaliliśmy

już, że 29 lipca Żukowa nie było w gabinecie Stalina. 29 lip-

ca Żukow nie wypowiadał żadnych przepowiedni dotyczących

działań Hitlera. I to z tej prostej przyczyny, że nie było cze-

go przepowiadać: ani Hitler, ani jego feldmarszałkowie nie

mogli wiedzieć, czym się zakończy bitwa smoleńska i jaka

będzie sytuacja pod koniec sierpnia, a tym bardziej w połowie

września. Nie mogli wiedzieć, kiedy i jak zakończy się bitwa

w okolicach Umani, Kriemienczuga i Dniepropietrowska. Nie

wiedzieli i nie mogli wiedzieć, co będą robić w sierpniu.

Załóżmy na chwilę, że wszystko tak się właśnie odbyło.

Uwierzmy, że jeszcze 29 lipca 1941 roku Żukow przewidział

działania Hitlera na półtora miesiąca do przodu i zażądał

wycofania wojsk radzieckich z Kijowa. Uwierzmy, że Stalin

w lipcu się nie zgodził, a jednak na początku września wresz-

cie zrozumiał, że popełnił błąd, i w obecności Mołotowa, Ma-

lenkowa, Szczerbakowa i innych jakoby zgodził się z wielkim

strategiem: ależ miałeś rację, Gieorgiju Konstantynowiczu,

w lipcu, jeszcze wtedy trzeba było oddać Kijów.

Pytanie: co powinien zrobić Stalin, kiedy zrozumiał, że po-

pełnił błąd, kiedy w obecności swoich najbliższych współpra-

cowników przyznał rację Żukowowi?

Odpowiedź: Stalin powinien był działać, jak mu radził Żu-

ków, czyli powinien podnieść słuchawkę i bezzwłocznie wydać

rozkaz dowódcy Frontu Południowo-Zachodniego, generało-

wi-pułkownikowi Kirponosowi, o natychmiastowym wycofa-

niu się z Kijowa. Wydawałoby się, że jeśli w lipcu Żukowa nie

posłuchali i Kijowa nie oddali, i w sierpniu też nie, to chociaż

na początku września trzeba go było jak najszybciej oddać.

Zadziwiające: Stalin, który podobno przyznał rację wiel-

337

Page 333: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kiemu geniuszowi sztuki wojennej, nie wiadomo dlaczego nie

skorzystał z jego genialnej propozycji i nie wydał rozkazu

o wycofaniu wojska z okolic Kijowa. Wręcz odwrotnie: Sta-

lin podniósł słuchawkę i przekazał Kirponosowi, żeby ten na-

wet nie myślał o wycofaniu wojska z Kijowa.

Najbardziej zadziwiające jest nie zachowanie Stalina,

tylko Żukowa. Na następnej stronie wielki strateg sam de-

mentuje swoje słowa. W dodatku nie po raz pierwszy. Nie

wiadomo po co, przytacza tekst rozmów z dnia 11 września

1941 roku pomiędzy Stalinem a dowództwem Frontu Połu-

dniowo-Zachodniego. W Moskwie przy aparacie znajdowali

się Stalin, Szaposznikow i Timoszenko; w Kijowie — Kirponos,

Burmistrienko i Tupikow. Stalin groźnie żądał „zaprzestania

poszukiwań przestrzeni do odwrotu, a szukania kierunku

oporu i tylko oporu". I dalej: „Kijowa nie opuszczać i mostów

nie wysadzać, dopóki nie będzie specjalnego rozkazu kwate-

ry". Stalin grozi Kirponosowi: ależ wymyśliłeś, wyprowadzać

wojska!

Krótko mówiąc, słowa Stalina nie potwierdzają słów Żu-

kowa.

Dla mnie niezrozumiała jest rzecz następująca. Jeżeli już

wpisano do wspomnień Stalinowskie uznanie dla genialności

Żukowa, to po co natychmiast na następnej stronie przyta-

czać dokument, który zaprzecza tym wymysłom?

VII

Rozmowa w mieszkaniu Stalina trwa. Miał on powiedzieć

do stratega: „Jedźcie do Leningradu. Leningrad jest w nie-

zwykle ciężkiej sytuacji. Jeżeli Niemcy go zdobędą i połączą

się z Finami, mogą uderzyć na Moskwę z drugiej strony, z pół-

nocnego wschodu, i wtedy sytuacja skomplikuje się jeszcze

bardziej" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 310).

Opowiadanie to ma kilka wersji.

W wydaniu pierwszym sytuację pod Leningradem oceniał

Stalin, a Żukow uważnie słuchał. Wielki dowódca jedynie

podpowiedział Stalinowi, do jakiej funkcji wyznaczyć I. S. Ko-

niewa, a do jakiej marszałka S. K. Timoszenkę (Stalin, rzecz

338

Page 334: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jasna, natychmiast się zgodził). Żukow jakoby wskazał Sta-

linowi, że „Front Południowo-Zachodni jest zagrożony". Stra-

teg bezbłędnie przepowiedział, że „Grupa Armii «Południe»,

która zdobyła teren w okolicach Kriemienczuga, będzie ope-

racyjnie współpracowała z siłami Guderiana". (Świetna spra-

wa, być prorokiem po dwudziestu ośmiu latach od wydarzeń.

Kiedy nie ma już świadków twoich proroctw).

W wydaniu drugim Żukow poczynał sobie śmielej. Nie

tylko wskazał Stalinowi na zagrożenie na terenie działań

wojskowych w okolicach Kriemienczuga, nie tylko przepowie-

dział, w którą stronę feldmarszałek Rundstedt skieruje kliny

swoich czołgów, nie tylko udzielił dobrych rad dotyczących

podziału funkcji pomiędzy generałami i marszałkami, ale też

dokładnie opisał sytuację pod Leningradem. Jak się wyjaśni-

ło w późniejszej wersji, Stalin nie miał swego zdania na ten

temat. Poprosił więc stratega, by się wypowiedział, i Żukow

poukładał wszystko na swoje miejsce: „Nie ukończywszy ope-

racji pod Leningradem i nie połączywszy się z wojskim fiń-

skim, Niemcy prawdopodobnie nie będą szli na Moskwę".

A więc w wydaniu pierwszym Stalin oceniał sytuację w re-

jonie Leningradu, a Żukow słuchał. W wydaniu drugim jed-

nak zamienili się rolami: Żukow oceniał sytuację w okoli-

cach Leningradu, a Stalin słuchał i przytakiwał. W wydaniu

drugim Żukow powiedział to samo, co Stalin w pierwszym.

Głównodowodzący nie miał innego wyjścia, jak tylko się zgo-

dzić z opinią stratega: „J. W. Stalin zadowolony skinął gło-

wą..."

W wydaniu pierwszym Stalin czasami wypowiadał swo-

je zdanie, jednak w „bardziej prawdziwych" wydaniach, po-

cząwszy od drugiego, zdecydowano się wyeksponować rolę

Żukowa. Strateg z łatwością zgaduje, gdzie i jak będą działać

Guderian i Kleist, von Leeb i von Rundstedt. Żukow wskazu-

je Stalinowi, gdzie i jakie powstają zagrożenia, którego mar-

szałka i na jakie stanowisko skierować. Stalin tylko siedzi

i przytakuje zadowolony. Prawie zawsze się zgadza. A kiedy

się nie zgadza, to jest zmuszony publicznie uznać swój błąd.

Zgodnie z tym słowa, które w wydaniu pierwszym jakoby wy-

powiedział Stalin, w drugim zostały przypisane Żukowowi.

339

Page 335: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I przesadzili.

Przecież każdy uczeń wie, że Niemcy jednak zaczęli ope-

rację w kierunku Moskwy, nie kończąc jej pod Leningradem,

nie połączywszy się z Finami. W wydaniu pierwszym sytuację

oceniał Stalin, i jak widać się pomylił.

W wydaniu drugim, kiedy słowa Stalina przypisano Żuko-

wowi, wielki strateg został wystrychnięty na dudka. Z tego

wynika, że niewłaściwie ocenił sytuację i jego prognoza też

była nieprawidłowa.

Po śmierci Stalina, kiedy już nikt nie był w stanie przyła-

pać Żukowa na przechwalaniu się, wielki strateg wcielił się

nagle w rolę nieszczęsnej Kasandry: widzę Troję w płomie-

niach!

Nagle zaczął opowiadać o swej niezwykłej zdolności prze-

widywania rozwoju wydarzeń. Był to jednak głos wołającego

na puszczy! Pod koniec lipca 1940 roku Hitler po raz pierw-

szy wypowiedział myśl o możliwości wojny ze Związkiem Ra-

dzieckim. Jednak półtora miesiąca wcześniej Żukow rzekomo

już wiedział o tym, że właśnie taka myśl przyjdzie Hitlerowi

do głowy. Pod koniec sierpnia 1941 roku Hitler zdecydował

się nie iść na Moskwę, lecz zawrócić na Kijów. A Żukow już

miesiąc wcześniej bardzo dobrze rozumiał, że Hitler zdecy-

duje się akurat na to rozwiązanie. Miał jeszcze w zanadrzu

wiele podobnych przepowiedni.

Nie ma to jednak odzwierciedlenia w żadnych dokumen-

tach. Powiedzmy, że na początku czerwca 1940 roku Hitler

jeszcze nie myślał o wojnie ze Związkiem Radzieckim, a Żu-

ków już wiedział, że niebawem Hitler wpadnie na taką myśl.

Dlaczego w takim razie Żukow nie napisał raportu do Stali-

na? Dlaczego potem, po wojnie, nie odszukano takiego rapor-

tu i nie pokazano go potomnym?

Powiedzmy, że Żukow pod koniec lipca 1941 roku wiedział,

jaka myśl przyjdzie Hitlerowi do głowy za miesiąc. Dlaczego

nie udokumentować tego na papierze? Pierwszy egzemplarz

dla Stalina, drugi podpiąć do akt, trzeci do Archiwum Sztabu

Generalnego. A potem Stalinowi zarzucić: przecież cię uprze-

dzałem. I nie tylko tak po prostu zarzucić mu, lecz zrobić to

340

Page 336: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w obecności... Potem, po upływie dziesięcioleci, po wojnie

papier ten wkleić do wspomnień: oto ono, świadectwo mojej

przenikliwości.

Na razie jednak nikomu nie udało się odszukać żadnych

śladów Żukowowskich przewidywań. Jednak nie to jest naj-

ważniejsze, lecz to, że opowiadania o zdolności przewidywa-

nia nie są potwierdzone czynami Żukowa, przewidział atak

Hitlera, robił jednak wszystko, aby ułatwić przeciwnikowi po-

grom Armii Czerwonej. Przewidział odwrót czołgów niemiec-

kich, które miały z innej strony podejść zgrupowanie wojsk

radzieckich pod Kijowem, zrobił jednak wszystko, żeby uła-

twić Guderianowi uderzenie z okolic Konotopa na Łoch wice.

Przewidział wiele rzeczy, ale nie wiadomo dlaczego, dzia-

łał wbrew swoim przewidywaniom.

Page 337: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 24

O beznadziejnej sytuacji

Żukow jako człowiek - niezwykle zadufana i apodyk- tyczna osobowość.

Marszałek Związku Radzieckiego W. D. SOKOŁOWSKI, wystąpienie podczas aktywu partyjnego

Ministerstwa Obrony ZSRR, 2 listopada 1957

I

Oprócz różnych wersji ratowania Leningradu, przedsta-

wionych w różnych wydaniach wspomnień Żukowa, liczni

biografowie wielkiego dowódcy udokumentowali również jego

opowiadania ustne. Udramatyzowano je i „dodano" trochę bo-

haterstwa. Doktor nauk historycznych, profesor G. A. Kuma-

niew: „Marszałek Gieorgij Konstantynowicz Żukow opowiadał

mi, jak wezwał go Stalin i zwrócił się do niego takimi słowa-

mi: «Jedźcie do Leningradu, jego położenie jest beznadziej-

ne. Spróbujcie jednak cokolwiek zrobić»" („Krasnaja zwiezda",

24 stycznia 2004).

Jeszcze raz uwierzmy bohaterskim baśniom wielkiego do-

wódcy. Z jego twierdzeń wynika, że:

- Leningrad znajdował się w sytuacji bez wyjścia;

- Stalin to rozumiał i pogodził się już ze stratą miasta;

- nikomu nie stawiano zadania uratowania Leningra-

du, wszyscy, począwszy od Stalina, rozumieli, że to niemoż-

liwe.

342

Page 338: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Potem Stalin powiedział wielkiemu dowódcy XX wieku:

zrób cokolwiek.

A Żukow wziął i uratował Leningrad! Dokonał niemożli-

wego!

Jednak profesorowi Kumaniewowi w tym samym miejscu,

na tej samej stronie „Krasnoj zwiezdy", oględnie zaprzecza

uczestnik obrony Leningradu, generał-major S. A. Tiuszkie-

wicz: „Słowa Żukowa o tym, że Stalin uważał położenie za

beznadziejne, nigdzie więcej nie są potwierdzone".

II

Zainteresowanie Żukowa jest zrozumiałe: Stalin i wszyscy

dookoła gotowi byli oddać Hitlerowi kolebkę rewolucji! Aż tu

pojawiłem się JA!

A my zwątpimy. A my zapytamy: czy tak jest naprawdę?

Skąd się wzięło przekonanie, że położenie Leningradu jest

beznadziejne? Z jakich źródeł wiadomo, że miasto było na

granicy upadku?

Obecnie wiadomo, że okręty Floty Bałtyckiej i najważniej-

sze obiekty Leningradu zostały zaminowane. Ale przecież

najważniejsze obiekty Moskwy też były zaminowane, od bu-

dynku KC po kanały kanalizacyjne. Wcale z tego nie wyni-

ka, że Stalin przygotował Moskwę do oddania. Admirał floty

Związku Radzieckiego N. G. Kuzniecow jest zdecydowany:

„Tak, Stalin liczył się z możliwością pozostawienia Lenin-

gradu, inaczej nie podjąłby takiej poważnej decyzji. Jednak

to nie oznacza, że uznawał sytuację Leningradu za bezna-

dziejną" (N. G. Kuzniecow, Kursom k pobiedie, Moskwa 1975,

s. 120-121).

Każdy okręt ma kingstony - zawory denne, za pomocą

których można statek zatopić. Jednak samo posiadanie king-

stonów nie świadczy o tym, że trzeba ich natychmiast użyć.

Używa się ich w ostateczności. W każdej chwili może zdarzyć

się coś nieprzewidzianego, i właśnie w razie takiego skrajne-

go przypadku zaminowano zarówno Moskwę, jak i Leningrad

oraz założono ładunki na okrętach Floty Bałtyckiej.

Zdobyć Moskwę było trudno, a Leningrad jeszcze trudniej.

343

Page 339: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Na zachód od Leningradu znajduje się zalew. Jego wody

na przestrzeni wielu kilometrów były naszpikowane tysiąca-

mi min kontaktowych, które uniemożliwiały przedostanie się

floty nieprzyjacielskiej. Trałowanie było niemożliwe, ponie-

waż cały akwen znajdował się w zasięgu ostrzału twierdzy

morskiej Kronsztad, brzegowych rejonów umocnionych, for-

tów i baterii. Żadna flota przeciwnika nie była w stanie się

przedrzeć do Leningradu. Ponadto nie było na Bałtyku du-

żych sił Kriegsmarine. Natomiast w Kronsztadzie i w Lenin-

gradzie skupiła się cała stalinowska Flota Bałtycka. Dlatego

ataku od strony zachodniej można się było nie obawiać.

Na wschód od Leningradu leży ogromne jezioro, które

od morza różni się tylko słodką wodą. Na jeziorze Ładoga

wrogich okrętów nie było, a po naszej stronie — flotylla pod

dowódcą kontradmirała. W sierpniu 1941 roku w składzie

flotylli było 66 jednostek. Dlatego przeciwnik nie mógł się

przedrzeć przez Ładogę. Nawet teoretycznie. O ten odcinek

również można się było nie martwić.

Na północ od Leningradu armia Finlandii wywalczyła swo-

je terytorium, utracone podczas wojny zimowej 1939-1940

roku, wyrzuciła Armię Czerwoną z terenów działań bojowych

dogodnych dla nowego „marszu wyzwalającego", i od 1 wrze-

śnia 1941 roku zatrzymała się na starej granicy państwowej.

Od strony radzieckiej na Przesmyku Karelskim podejścia do

Leningradu broniła 23. Armia. Jej obrona opierała się na po-

tężnym Karelskim Rejonie Umocnionym, którego skrzydła

dochodziły do Morza Bałtyckiego i jeziora Ładoga. Ani omi-

nięcie, ani przełamanie obrony 23. Armii nie było możliwe,

jak pokazały doświadczenia trzech następnych lat. Armia fiń-

ska nawet nie podejmowała takich prób. Zdobycie Leningra-

du nie było w planach przywódców Finlandii. Także o odcinek

północny można się było nie niepokoić.

III

Niemiecka armia mogła szturmować Leningrad jedynie

z południa. A tu na wąskim froncie obronę trzymała Newska

Grupa Operacyjna i trzy armie: 8., 42. i 55. Bezpośredniego

344

Page 340: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

podejścia do Leningradu broniło sześć rejonów umocnionych:

trzy morskie - Kronsztadzki, Iżorski i Łużski oraz trzy lądo-

we: Karelski, Krasnogwardyjski i Słucko-Kołpiński. Obrona

każdej armii opierała się na potężnym rejonie umocnionym.

Ponadto siły armii i floty zaangażowane były w budowę New-

skiego Rejonu Umocnionego.

Podejścia do miasta ostrzeliwane były krzyżowym ogniem

dział wielkokalibrowych z różnych kierunków. Każda bateria,

każdy fort, każdy rejon umocniony i twierdza morska miały

nieprzebrane zapasy amunicji. Artyleria nadbrzeżna Floty

Bałtyckiej miała 124 baterie, w których skład wchodziły 253

działa kalibru od 100 do 406 mm i 60 dział kalibru 45 i 76

mm {Krasnoznamiennyj bałtijskij flot w bitwie za Leningrad,

Moskwa 1973, s. 8).

Oprócz tych baterii i fortów w rejonie Leningradu skoncen-

trowana była znaczna liczba dział morskich na lawetach kole-

jowych ukrytych w betonowych schronach. Leningrad opasy-

wała rozgałęziona sieć magistrali kolejowych. Działa te mogły

się przemieszczać i prowadzić ogień z wcześniej przygotowa-

nych i zamaskowanych pozycji, a potem szybko je opuszczać.

W rejonie Leningradu zgromadzono największą w świecie

liczbę ciężkiej artylerii nadbrzeżnej. Do tego cała Flota Bał-

tycka. Jeżeli okręt liniowy, krążownik lub niszczyciel znaj-

dzie się na mieliźnie, to staje się on niezatapialnym bastio-

nem pancernym z potężną artylerią.

Obrona przeciwlotnicza Leningradu kilkakrotnie przewyż-

szała obronę Berlina. Tylko sama Flota Bałtycka miała 91

baterii przeciwlotniczych z ogólną liczbą dział - 352, nie li-

cząc mocy okrętowych dział przeciwlotniczych. Ponadto w Le-

ningradzie znajdował się II Korpus Artylerii Przeciwlotni-

czej. Dodatkowo były jeszcze armie, dywizje, brygady i pułki

artylerii przeciwlotniczej.

Przestworzy nad Leningradem pilnowały siły powietrzne

Frontu Leningradzkiego, V. Korpus Myśliwski oraz siły po-

wietrzne Floty Bałtyckiej.

Wojska w Leningradzie było tak dużo, że miasto trzeba

było „rozbrajać". Tylko w październiku w rejon Tichwina zo-

stały przerzucone 44. i 191. dywizje strzeleckie i 6. Brygada

345

Page 341: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Piechoty Morskiej (/WCWSS 1941-1945, t. 2, s. 213). Znane

są informacje, że w tym samym miesiącu z Leningradu zosta-

ły wyprowadzone jeszcze dwie dywizje strzeleckie. Przedtem

na Front Karelski z Leningradu przerzucono 3. Samodzielną

Brygadę Morską.

Oprócz jednostek wojskowych w mieście znajdowały się

potężne zgrupowania sił NKWD.

Ponadto Flota Bałtycka stała zakotwiczona bez żadnych

perspektyw wyjścia w morze w najbliższym czasie. Dlatego

oprócz artylerzystów reszta marynarzy nie miała na statkach

nic do roboty. „Ponad 125 tysięcy marynarzy zostało zdję-

tych z okrętów i przeniesionych do wzmocnienia sił lądowych"

(N. G. Kuzniecow, Na flotach bojewaja triewoga, Moskwa

1971, s. 73). Gdyby marynarzy przydzielono nie do bezmyśl-

nych kontrataków, do których nie byli wyszkoleni, lecz pozo-

stawiono ich w obronie, gdzie niepotrzebne jest doświadcze-

nie, to potrafiliby oni utrzymać Leningrad własnymi siłami.

Nawet bez udziału czterech ogólno wojsko wy eh armii.

W 1941 roku Leningrad był najbardziej umocnionym mia-

stem świata. Centrum obrony — twierdza pietropawłowska.

Ten, kto w niej był, potwierdzi - umieszczenie w niej pułku

NKWD z cekaemami uczyniłoby z niej twierdzę nie do zdo-

bycia. Nigdy. Dookoła twierdzy ogromne miasto z mocnymi

ceglanymi i kamiennymi domami, z mnóstwem budynków

stawianych na wieki. Spróbujcie szturmować Admiralicję,

Smolny albo Krzyże. W Leningradzie było mnóstwo zakła-

dów, więzień, koszar, dworców. Bronić ich łatwo, szturmować

je trudno.

Intensywne prace przygotowujące miasto do obrony, wzmoc-

nienie i rozwój rejonów umocnionych wokół niego zaczęto

jeszcze 27 czerwca 1941 roku. „W lipcu i sierpniu 1941 roku

w pracach budowlanych mających na celu wzmocnienie i wy-

budowanie umocnień wokół Leningradu brało udział do 500

tysięcy osób" (IWOWSS 1941-1945, t. 2, s. 80). „Wszystkie

miejscowości w okolicach Leningradu, jak również drogi i uli-

ce miast były cięte okopami, rowami, szczelinami, owinięte

drutem kolczastym, przykryte przeróżnymi przeszkodami

przeciwpancernymi" (tamże, s. 86).

346

Page 342: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„Wykopano 700 kilometrów rowów przeciwczołgowych,

stworzono ponad 300 kilometrów zawałów leśnych, ustawio-

no 635 kilometrów zasieków, wybudowano 5000 betonowych

i drewnianych schronów ogniowych. Ponadto w samym mie-

ście wybudowano ponad 4 tysiące umocnionych punktów

ogniowych, w murowanych częściach domów wybito 17 tysięcy

otworów strzelniczych i wybudowano 25 kilometrów barykad"

(tamże, s. 216). Bynajmniej nie chodzi o barykady w postaci

sterty zwalonych szaf i łóżek. Leningradzkie barykady bu-

dowano pod kierownictwem wybitnych mistrzów fortyfikacji

według wszelkich zasad sztuki inżynierskiej - kilka rzędów

zapór stalowych zespawanych z kawałków szyn i owiniętych

drutem kolczastym. Za tą przeszkodą na szerokość całej ulicy

budowano ścianę z worków wypełnionych piaskiem. Grubość

barykady dochodziła do trzech metrów, wysokość — do czte-

rech. Robiono w niej otwory strzelnicze do prowadzenia ognia

z karabinów i cekaemów. Z tyłu budowano też schron, który

ze wszystkich stron był otoczony murem nieprzepuszczalnym

dla kul i odłamków, a z góry był przykryty płytami betonowy-

mi lub szynami.

Betonowe schrony ogniowe również nie były zwyczajne.

Przypomnijmy, że Leningrad to miasto, w którym carowie

i komuniści budowali pancerniki, krążowniki i niszczyciele.

W zakładach Leningradu znajdowały się ogromne zapasy

płyt pancernych o grubości od 12 do 406 mm. Budowę okrę-

tów wstrzymano jeszcze w czerwcu, jednak walcownie wciąż

działały. Stal pancerna została przeznaczona na produkcję

czołgów, pociągów pancernych i elementów pancernych do

umocnień. „Przed 13 września wyprodukowano i zamontowa-

no 400 pancernych i żelbetowych punktów pod działa wszyst-

kich kalibrów i do 650 punktów ogniowych dla cekaemów, jak

też 24 tysiące żelbetowych zapór przeciwczołgowych w kształ-

cie piramidy o masie od 0,5 do 3 ton" (tamże, s. 85). Dodajmy,

że pancerne punkty ogniowe często były uzbrajane w działa

okrętowe i osłaniane pancerzem, którego nie da się zniszczyć

środkami ogniowymi wojsk lądowych.

Latem 1941 roku w Leningradzie znajdował się jedy-

ny na świecie zakład produkujący ciężkie czołgi. W drugiej

347

Page 343: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

połowie 1941 roku w mieście wyprodukowano 713 czołgów,

w większości KW. Na inne fronty te czołgi nie mogły wyjechać.

Dlatego wykorzystywano je do obrony miasta. A w Niemczech

i w ogóle na całym świecie nie było nawet jednego podobnego

czołgu. W tym samym okresie wyprodukowano 480 samocho-

dów pancernych i 58 pociągów pancernych (tamże, s. 216).

Czy można sobie wyobrazić 58 pociągów pancernych kur-

sujących w mieście i dookoła niego? I znów nie zapominajmy,

że do uzbrojenia pociągów pancernych wykorzystano działa

morskie, przygotowane do wyposażenia okrętów.

W drugiej połowie 1941 roku zakłady Leningradu wypro-

dukowały 3,2 miliona pocisków (Generał-pułkownik artylerii

I. Wołkotrubienko „WIŻ" 1984, nr 1, s. 91). Oznacza to, że co

najmniej dziesięć pocisków przypadało na każdego niemiec-

kiego żołnierza, który blokował miasto. Nie licząc wyprodu-

kowanych przed wojną.

W Leningradzie uzbierało się tak dużo broni, że trzeba

było ją stamtąd wywozić. W listopadzie 1941 roku z oblężone-

go Leningradu do Moskwy zostało skierowanych: 431 dział,

926 moździerzy i 40 tysięcy pocisków 76 mm przeciwpancer-

nych (tamże). Warto się nad tym zastanowić: tylko z same-

go Leningradu do samej tylko Moskwy i tylko w listopadzie

1941 roku skierowano tyle pocisków przeciwpancernych, że

przypadało więcej niż dziesięć na każdy niemiecki czołg, któ-

ry działał na całym odcinku frontu od Morza Białego do Czar-

nego. Wywożenie broni i amunicji z Leningradu trwało. Było

jej za dużo, nawet dużo za dużo. A zakłady dostarczały coraz

to nową produkcję.

IV

Przypomnieliśmy tutaj tylko to, co robili mieszkańcy mia-

sta. Lecz armia radziecka też nie siedziała bezczynnie. „Łuż-

ski Rejon Umocniony składał się z dwóch pasów obrony, o dłu-

gości 175 kilometrów i głębokości 10-12 kilometrów. Przed

pierwszym stawiano miny, wykopywano rowy przeciwczołgo-

we, urządzano zasieki leśne i przekształcano teren w bagna.

Tylko do budowy przeszkód było zaangażowanych pięć bata-

348

Page 344: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

lionów saperów, jeden inżynieryjny, dwa pontonowe i osiem

budowlanych" (Inżeniernyje wojska w bojach za Sowietskuju

Rodinu, Moskwa 1970, s. 83).

Aby zdobyć Leningrad, wojska niemieckie musiały sforso-

wać Newę. A to było niemożliwie tylko dlatego, że na Newie

stały okręty Floty Bałtyckiej i Flotylli Ładożańskiej. Sztur-

mujący mieli łodzie nadmuchiwane lub składane drewniane

jednostki, wyściełane specjalnym brezentem. Spróbujcie prze-

prawić się przez rzekę, jeżeli zza zakrętu wyłania się kuter

opancerzony uzbrojony w działka i broń maszynową, w za-

sadzkach ciężkie czołgi KW i pociągi pancerne...

O przygotowaniu do obrony Leningradu można mówić bez

końca. Jednak wniosek nasuwał się jeden: niemożliwe było

zdobycie tego miasta z marszu.

Pod koniec sierpnia wojska niemieckie dotarły na peryfe-

rie Leningradu, jednak czy z tego od razu należy wnioskować,

że miasto jest skazane na zagładę, że natychmiast trzeba je

poddać?

Niemal dosłownie po dwunastu miesiącach, w 1942 roku,

wojska niemieckie dotarły na peryferie Stalingradu. Czy

to jednak też oznaczało, że na tym trzeba zaprzestać walki

i oddać miasto hitlerowcom? W żadnym wypadku! Walki

w mieście są wygodne dla tych, którzy się bronią, i niezwykle

niewygodne dla szturmujących.

Leningrad położony jest na licznych wyspach. Między wy-

spami — czarna, zimna woda. W niektórych miejscach prze-

strzeń wodna jest bardzo szeroka i ma silny nurt. Brzegi są

w granicie. Jeżeli mosty zostaną wysadzone, szturm się zdła-

wi. Łatwiej forsować przeszkody wodne, kiedy i tu, i tam brze-

gi są łagodne. A jeżeli tu granitowa ściana i po drugiej stro-

nie też... Spróbujcie zwykły karabin maszynowy pod ogniem

przeciwnika załadować do łodzi, a potem po drugiej stronie go

wyładować. Do tego kilka tysięcy naboi.

Przez rok niemiecka armia szturmowała Stalingrad. Czer-

wonej Armii było niezwykle trudno bronić tego miasta. Stalin-

grad wąskim pasem ciągnie się wzdłuż Wołgi, jest całkowicie

otwarty na uderzenie z zachodu, ulice są proste i szerokie, ani

kanałów, ani mostów. Za plecami wojsk radzieckich - szeroka

349

Page 345: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rzeka. Są więc przyciśnięte do brzegu, uzupełnianie i zaopa-

trywanie ich to wielki problem. Wojskom niemieckim niezwy-

kle łatwo było szturmować Stalingrad. Przed nacierającymi

nie ma przeszkód wodnych do sforsowania. Nie ma w Stalin-

gradzie niczego podobnego do twierdzy pietropawłowskiej lub

Łużskiego Rejonu Umocnionego. Generałowie niemieccy dla-

tego zdecydowali się na szturmowanie Stalingradu, że był on

łatwym celem. Natomiast Leningrad odwrotnie, dla obrony

jest wygodny, a szturmować go po prostu się nie da. W wy-

padku szturmu Leningradu generałowie niemieccy musieliby

zapłacić niewiarygodnie wysoką cenę w porównaniu z póź-

niejszym szturmem na Stalingrad. W Leningradzie straty

armii niemieckiej byłyby rzeczywiście ogromne. Rozumieli

to nie tylko generałowie niemieccy, ale też sam Hitler. Dlate-

go nie wydał rozkazu szturmu.

V

Żukowa przedstawia się nam jako jedynego wybawcę Le-

ningradu. On sam też siebie tak przedstawia. Zwróćmy więc

uwagę nie na słowa Żukowa, lecz na czyny Stalina.

Geniusz wszech czasów i narodów Stalin zwracał szcze-

gólną uwagę na kwestię zacierania śladów po sobie. W pierw-

szym tygodniu upadł Mińsk - stolica Białorusi. Na Białorusi

przeciwnik zdobył trofea szczególnej wagi, ale nie udało mu

się zająć archiwów. Nawet w sytuacji ogólnej paniki i chaosu

odpowiedni towarzysze zatroszczyli się o archiwa i zdążyli

je spalić. W pierwszych miesiącach wojny armia niemiecka

zdobyła dziesiątki miast i setki miasteczek. Jednak tak na-

prawdę w ręce Hitlera trafiło tylko archiwum w Smoleńsku,

co w przyszłości miało dla Związku Radzieckiego oraz samego

towarzysza Stalina niezwykle poważne konsekwencje. Potem

kwestiom zabezpieczenia archiwów Stalin poświęcał jeszcze

więcej uwagi. W październiku 1941 roku nie miał zamiaru

oddawać Moskwy, jednak na wszelki wypadek rozkazał spa-

lić papiery. Niszczenie archiwów było prowadzone na taką

skalę, że w stolicy wybuchła panika i ludzie zaczęli uciekać

z „Białokamiennej".

350

Page 346: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Spójrzmy teraz na Leningrad pod tym kątem. Z opowia-

dań Żukowa wynika, że Stalin we wrześniu 1941 roku uwa-

żał to miasto za stracone, jednak dziwna sprawa: nie wydano

rozkazu zniszczenia archiwów.

Jeżeli Stalin uważał sytuację Leningradu za beznadziej-

ną, to po co wysyłał tam Mołotowa, Malenkowa i innych to-

warzyszy? Wystarczyłoby, żeby do komisarza bezpieczeństwa

państwowego III stopnia, towarzysza Pawła Tichonowicza

Kuprina powiedział kilka słów, a nad północną stolicą poja-

wiłyby się gęste chmury dymu do samego nieba. Jednak le-

ningradzkich archiwów nikt nie spalił.

Kiedy Stalin zdecydował, że Leningradu nie da się ura-

tować, musiał wydać rozkaz zatopienia Floty Bałtyckiej, spa-

lenia jej zasobów, wysadzenia magazynów amunicji i bate-

rii brzegowych. Okręty i zapasy floty przedstawiają nie-

zwykłą wartość. Należało je zdecydowanie i niezwłocznie

zlikwidować, żeby nie trafiły w ręce Hitlera. Do takich dzia-

łań też nie ma po co wysyłać do Leningradu towarzyszy Mo-

łotowa i Malenkowa. Wystarczyłoby wysłać szyfrogram człon-

kom Biura Politycznego Woroszyłowowi i Zdanowowi, którzy

przebywali w mieście. Jednak Stalin nie wydał takiego roz-

kazu.

Jeśliby uważał sytuację za przegraną, to wydałby rozkaz

przeniesienia lotnictwa Floty Bałtyckiej i Frontu Leningradz-

kiego na Wielką Ziemię. Jednak tego nie zrobił.

Gdyby Stalin uważał, że Leningradu nie da się utrzymać,

to rozkazałby wysadzać zakłady. Wówczas w Leningradzie

znajdował się jedyny w świecie zakład produkujący ciężkie

czołgi. Należałoby go wyburzyć aż do fundamentów, a może

nawet niżej. Ale z tego powodu również nie trzeba wysyłać

do Leningradu Mołotowa i Malenkowa. Wystarczyłoby za-

dzwonić do towarzysza Kuzniecowa, Kapustina, Subbotina,

Popkowa. Oni zadbaliby o przedsiębiorstwa. Jednak nikt

w Leningradzie nie wysadzał zakładów, gdyż nie było takiego

rozkazu. Stalin nie wydał takiego rozkazu, gdyż nie uważał,

że Leningrad jest skazany na zagładę.

Jeżeli położenie byłoby beznadziejne, to Stalin musiałby

wydać rozkaz ewakuacji z Leningradu najwyższej nomenkla-

351

Page 347: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tury, przede wszystkim Żdanowa, Woroszyłowa, Kuzniecowa,

Kapustina, Subbotina, Sztykowa, Popkowa i innych. Ponadto

trzeba by natychmiast ewakuować Kuprina, Fiodora Iwano-

wicza Gusiewa i cały zespół. A jeszcze Zygariewa, admirała

Kuzniecowa, Koronowa, dowództwo i sztaby Floty Bałtyckiej,

Frontu Leningradzkiego i czterech armii, które tam były.

Jednak Stalin nie wydał rozkazu o ewakuacji przywódców,

czekistów, generałów i admirałów. Przeciwnie - wydelego-

wał do Leningradu przywódców, którzy rangą dorównywali

Goebbelsowi, Goeringowi, Bormannowi w Niemczech hitle-

rowskich, czyli, nie licząc jego, najwyższe kierownictwo kraju

i armii.

I skoro Stalin wydelegował do Leningradu Mołotowa, Ma-

lenkowa i osoby towarzyszące, to musiał postawić przed nimi

nie abstrakcyjne zadanie w rodzaju: „zróbcie tam choć co-

kolwiek", tylko całkiem konkretne: „palcie, wysadzajcie, za-

tapiajcie".

Krótko mówiąc: gdyby Stalin uważał położenie Leningra-

du za beznadziejne, to nie wysłałby tam przywódców najwyż-

szej rangi. A jeśliby wysłał, to w bardzo konkretnym celu:

zniszczyć wszystko, co może przedstawiać jakąkolwiek war-

tość dla wroga.

Z opowiadania Żukowa wynika, że głupiutki Stalin miał za-

miar oddać Leningrad wraz archiwami, w których znajdowa-

ły się takie materiały kompromitujące komunistów, że i ko-

muniści w ogóle, i Stalin w szczególności nie byliby w stanie

wytłumaczyć się na żadnym procesie. Ponadto, jeżeli wie-

rzyć Zukowowi, Stalin miał zamiar oddać Hitlerowi czterech

członków Biura Politycznego, szesnastu kandydatów i człon-

ków KC, całe stada czekistów najwyższego szczebla, genera-

łów, admirałów, łącznie z największym strategiem wszech

czasów i narodów.

Jeżeli miasto znajduje się na krawędzi upadku, to trzeba

wszystkich z niego wyprowadzać, a nie spędzać potencjalnych

jeńców najwyższej rangi.

352

Page 348: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VI

Niemiecka Grupa Armii „Północ" uderzyła z terytorium Nie-

miec, z Prus Wschodnich. Jej tyły: magazyny, punkty dowo-

dzenia, węzły łączności, szpitale wojskowe, bazy remontowe —

wszystko to znajdowało się obok. 22 czerwca Grupa Armii

„Północ" wtargnęła na terytorium Związku Radzieckiego, ma-

jąc front o szerokości 230 kilometrów. Do Leningradu w linii

prostej było 800 kilometrów przez piaski i bagna, po drogach

wybrukowanych i gruntówkach. Prawdę mówiąc: buty się ze-

drze. Trzeba się zatrzymać, podkuć konie i podzelować obcasy.

Komunikacja się rozciągnęła. Co innego zasoby paliwa tuż

za plecami, a całkiem inaczej, gdy trzeba je wozić setki ki-

lometrów. Bombardować Armię Czerwoną tuż przy granicy,

startując z lotnisk pod Królewcem i Tylżą to jedno, a całkiem

inaczej, gdy trzeba latać pod Leningrad.

Rozciągnięte linie komunikacyjne Grupy Armii „Północ"

trzeba było osłaniać. W każdym zdobytym mieście trzeba

było zostawić garnizon. I przy każdym zdobytym moście wy-

stawić wartę z cekaemami. Im dalej docierała grupa armii,

tym więcej wojska pozostawało na tyłach. Wszystkie linie

i węzły kolejowe wymagają osłony. Trzeba było przenosić lot-

nictwo na lotniska polowe na zdobytym terytorium, czujnie je

ochraniać i wytrwale ich bronić. Im dalej szła Grupa Armii

„Północ", tym szybciej słabła. A front natarcia rozszerzył się

najpierw półtora raza, potem dwa, a w końcu dwa i pół razy.

Zwarta masa wojska przekształca się w papkę.

Hitler uderzył od razu na Odessę, Krym, Kijów, Char-

ków, na Orzeł i Tułę, Moskwę i Witebsk, Nowgorod, Le-

ningrad. Im dalej szły wojska niemieckie, tym szerszy sta-

wał się front. Trafili w lej, który stawał się coraz szerszy.

Kontakt pomiędzy grupami armii zanikał. Zanikał on też

i między poszczególnymi armiami, korpusami i dywizjami.

Grupa Armii „Północ" kierowała się na Leningrad. To upor-

czywe posuwanie się w linii prostej w jasnym, otwarcie i bez-

czelnie głoszonym celu zaprzeczało wszelakim zasadom stra-

tegii. Nie możecie pokazywać przeciwnikowi kierunku, w któ-

rym się poruszacie. On zawsze musi się bić z myślami, co

353

Page 349: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

planujecie i czy nie podążacie tam, gdzie nikt się was nie spo-

dziewa.

Jednak Hitler miał strategię liniową: do przodu i do przo-

du! Dalej chłopcy, na Piter!

Niezmiennie utrzymując kierunek na Leningrad, Grupa

Armii „Północ" nie tylko ujawniła swój cel, ale też trafiła

w „korytarz". Od zachodu — radziecka 8. Armia. Przetrzepa-

na, pobita, ale nie rozbita. I niemieccy dowódcy przez cały

czas musieli osłaniać swój lewy bok. Od wschodu radziecki

Front Połnocno-Zachodni, który ciągle wymierzał ciosy w bok

niemieckiej grupie armii. Niekiedy uderzenia te były dość

srogie. Przyznaje to też Manstein. 14 lipca wojska 11. Armii

(generał W. I. Morozów) kontratakowały z okolic Solec. Prze-

ciwnika odrzucono o 40 kilometrów. Uderzenie to zatrzymało

niemieckie natarcie prawie na miesiąc.

I jeszcze to: „W okresie działań wojennych wojsku radziec-

kiemu, które na przedpolach Leningradu znajdowało się

w ciężkim położeniu, pomogło natarcie Frontu Północno-

-Zachodniego, które zaczęło się 12 sierpnia w rejonie Starej

Russy. Głównego uderzenia dokonała 34. Armia znad rzeki

Łować. Zgrupowanie armii przed 14 sierpnia przesunęło się

na głębokość 60 kilometrów i stanowiło zagrożenie dla tyłów

ugrupowań uderzeniowych wroga" (Inżeniernyje wojska w bo-

jach za Sowietskuju Rodinu, s. 84).

Takie uderzenia mogły się powtórzyć w każdej chwili.

A więc, Leningrad z przodu; jeżeli niemiecka armia rzuci

się do szturmu, to z jej prawa na flankę i tył uderzą wojska

radzieckie. A mogą uderzyć też z lewa.

Położenie Grupy Armii „Północ" było dosyć nieciekawe.

Nawet oficjalna komunistyczna historia zmuszona była przy-

znać, że Leningradowi nie groził szturm. „Docierając do Le-

ningradu, wroga Grupa Armii «Północ» rozciąga front na

przeszło 600 kilometrów wzdłuż łuku od zalewu Koporskiego

przez południowe okolice Leningradu, południowy brzeg je-

ziora Ładoga, Kiriszy i dalej wzdłuż rzek Wołchow i Łować,

aż do Wielkich Łuk. Możliwości ataku wojsk niemieckich się

wyczerpały" (7WOWSS 1941-1945, t. 2, s. 91).

Twierdzenia Żukowa o tym, że położenie Leningradu było

354

Page 350: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

beznadziejne, zdementowano nie tylko w źródłach niemiec-

kich, ale też w oficjalnych radzieckich. Strateg podnosił swoją

wartość: położenie było beznadziejne, ale ja uratowałem mia-

sto. Lecz jeżeli przyznać, że położenie było stabilne, to wy-

bawca okazuje się samochwałą, ponieważ nie było tam czego

ratować i wybawca był niepotrzebny.

Najbardziej interesujące jest jednak to, że Żukow i tym

razem się zdemaskował.

Wróćmy do raportu Żukowa dla Stalina z dnia 29 lipca

1941 roku. Kiedy to Żukow jakoby proponuje Stalinowi od-

danie Kijowa. Ponadto Żukow tego dnia zameldował Stalino-

wi: „Na leningradzkim odcinku bez dodatkowych sił Niemcy

nie będą w stanie rozpocząć operacji zdobywania Leningradu

i połączyć swojego zgrupowania z Finami" (Wspomnienia i re-

fleksje, Moskwa 1969, s. 300).

Tak napisano we wspomnieniach stratega. W wydaniu

pierwszym. Za życia Żukowa. Jeżeli ten podły fragment wpi-

sali sabotażyści z Komitetu Centralnego, to Żukow powinien

był protestować: nie podpiszę! Jednak geniusz sztuki wojen-

nej nie protestował.

A więc w lipcu 1941 roku armii niemieckiej brakowało sił

do szturmu Leningradu. Tak powiedział sam Żukow. Tak na-

pisał we wspomnieniach. W sierpniu siły się nie zwiększyły,

bo nie mogły się zwiększyć. Siły armii niemieckiej ubywały,

front się rozszerzał, rezerw nie było, armia niemiecka rozpeł-

zała się po nieprzebytych terytoriach. I na początku września

żadnych dodatkowych sił Grupa Armii „Północ" nie otrzyma-

ła. Wręcz odwrotnie - uporczywie i regularnie rozciągano ją

w różne strony.

I oto mądry strateg jeszcze w czerwcu 1941 roku zameldo-

wał Stalinowi, że o Leningrad można się nie niepokoić, Hitler

nie ma sił, aby go zdobyć. A po upływie dwudziestu ośmiu

lat opowiada nam, że przed bramami Leningradu skupiły się

ogromne zastępy wojska i jeżeliby on, wielki, nie wkroczył do

akcji, nastąpiłaby katastrofa...

Dosyć ciekawe jest to, że fragment „bez dodatkowych sił

Niemcy nie będą w stanie rozpocząć operacji zdobywania Le-

ningradu", wypadł już z wydania drugiego.

355

Page 351: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żyjący Żukow wygadał się. Żukow wypaplał. Jednak ktoś

bardzo czujny już po śmierci wielkiego geniusza sztuki wojen-

nej wypatrzył paplaninę i usunął ją z tekstu.

Szkoda tylko, że wyrzuciwszy jedną głupotę, te same ręce

powpisywały do wspomnień wiele innych bzdur.

Page 352: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 25

Jak obejmował departament

Potrzebujemy historii, która nie opisuje, lecz wyjaśnia.

ANATOLU KOPIEJKIN

I

Żegnając Żukowa przed wyjazdem do Leningradu, Stalin

podobno powiedział: „Oto notatka, przekażcie ją Woroszy-

łowowi, natomiast rozkaz o waszym mianowaniu zostanie

przekazany, gdy dotrzecie do Leningradu. W posłaniu do Wo-

roszyłowa było napisane: Przekażcie dowodzenie frontem Żu-

kowowi, a sami niezwłocznie wracajcie do Moskwy" (Wspo-

mnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 313).

„9 września 1941 roku wraz generałem-lejtnantem M. S. Cho-

zinem i generałem-majorem I. I. Fediuninskim poleciałem

do oblężonego Leningradu" (tamże, s. 327). Nie wiadomo dla-

czego, Żukow nie wymienił generała-majora Pietra Iwanowi-

cza Kokoriewa, który też leciał z nimi. Sporo dokumentów

potwierdza ten fakt. Kokoriew pełnił funkcję naczelnika od-

działu w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego. Po

przybyciu do Leningradu został wyznaczony na stanowisko

szefa sztabu 8. Armii. Później otrzymał stopień generała-puł-

kownika, został szefem sztabu 2. Armii Uderzeniowej.

Interesujące, że w następnych wydaniach, już po śmierci

Żukowa, została zmieniona nie tylko data lotu do Leningra-

du z 9 na 10 września, ale też cały tekst. Dodano do nie-

357

Page 353: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

go barwne szczegóły. Ten sam fragment w wydaniu drugim

brzmi: „Ranek 10 września 1941 roku był chłodny i ponury.

Na centralnym lotnisku stolicy, gdzie przybyłem, żeby lecieć

do oblężonego Leningradu, przed stojącym na pasie starto-

wym samolotem krzątały się trzy postacie: jedna wysoka

generała-lejtnanta M. S. Chozina, druga, nieco niższa - ge-

nerała-majora I. I. Fediuninskiego, trzecia - pilota, dowódcy

załogi".

Jeżeli wierzyć wspomnieniom, Żukow dotarł do Leningra-

du i natychmiast pojechał do Smolnego. A tam członek Biura

Politycznego i marszałek Związku Radzieckiego Woroszyłow,

członek Biura Politycznego Zdanow, dowództwo frontu i Flo-

ty Bałtyckiej, „a także dyrektorzy najważniejszych obiektów

państwowych" naradzali się, jak przed oddaniem Leningradu

wysadzić i zniszczyć wszystko, co się da...

I wtedy pojawił się Żukow.

Podobno poprosił obecnych o pozwolenie na uczestnictwo

w naradzie, posiedział, posłuchał, a potem przekazał Woro-

szyłowowi notatkę od Stalina. Woroszyłow przeczytał, przy-

gasł, zgarbił się, od razu się postarzał. Żukow natychmiast

zamknął naradę, odwołał wszystkie rozkazy o wysadzaniu

zakładów, dworców, pałaców, mostów, magazynów, budyn-

ków portowych, okrętów. Zaczął wydawać zdecydowane pole-

cenia, które właśnie uratowały miasto...

Żukow pojawił się w Leningradzie, gdy bezpośrednie za-

grożenie dla miasta już minęło. Przeciwnik nie podejmował

żadnych prób szturmowania miasta. Trudno więc mówić

o bohaterstwie Żukowa, nie ma też żadnych świadectw ge-

nialnych decyzji dowódcy. Jak to możliwe? Czym poprzeć opo-

wieści Żukowa-wybawcy? Na jakiej podstawie zaliczyć go do

grona obrońców?

Wyjście było jedno: datę pojawienia się Żukowa w Lenin-

gradzie przesunąć jak najbliżej rzeczywiście niebezpiecznego

okresu. Dlatego pojawiło się też opowiadanie o locie z lotni-

ska centralnego. Fakt ten został szczególnie zaakcentowa-

358

Page 354: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ny. Po co? Żeby podkreślić, że jego misja jest sprawą nie cier-

piącą zwłoki: wieczorem z Frontu Rezerwowego - na Kreml,

w nocy - praca w Sztabie Generalnym, a wczesnym rankiem

9 września wprost z centrum Moskwy podniósł się w powie-

trze...

Kiedy wymysł o 9 września został odkryty, autorzy Żuko-

wowskich wspomnień musieli przyznać: o, rzeczywiście, przy-

leciał do Leningradu 10 września.

Zostawmy tekst z wydania pierwszego i uwierzmy bardziej

prawdziwym wydaniom. Żeby ostatecznie rozwiać wszelkie

wątpliwości, otwórzmy wspomnienia tych, którzy byli z Żuko-

wem w tej historycznej chwili.

Generałowie Kokoriew i Chozin nie pozostawili po sobie

wspomnień. Tymczasem generał-major Fediuninski już po

miesiącu zastąpił Żukowa na stanowisku dowódcy Frontu Le-

ningradzkiego, później został generałem armii, czyli według

hierarchii wojskowej osiągnął niemal poziom Żukowa. Tak

wspomina ten okres: „Rano 13 września samolot Li-2 wystar-

tował z lotniska we Wnukowie i pod eskortą myśliwców ob-

rał kurs na Leningrad. W samolocie znajdowali się: generał

armii Żukow, mianowany dowódcą Frontu Leningradzkiego,

generałowie M. S. Chozin, P. I. Kokoriew i ja" (I. I. Fediunin-

ski, Podniatyje po triewogie, Moskwa 1964, s. 41).

A więc Żukow pilnie wylatywał do Leningradu z Moskwy,

z lotniska centralnego, może 9, a może 10 września. A Fediu-

ninski leciał z nim w jednym samolocie bez żadnego pośpie-

chu, z lotniska we Wnukowie 13 września.

Przeanalizujmy.

III

Żeby zrozumieć sytuację, jeszcze raz przeczytajmy opowia-

danie Żukowa pod kątem poszukiwania rzeczy dziwnych, któ-

re posłużą nam jako wytrych.

W zasadzie rzeczy dziwnych specjalnie nie trzeba szukać.

One są przed wami. Oto chociażby notatka, którą Stalin rze-

komo napisał do Woroszyłowa: „Przekażcie dowodzenie fron-

tem Żukowowi, a sami niezwłocznie wracajcie (...)". Chwila,

359

Page 355: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w której Żukow przekazuje ją Woroszyłowowi, z wydania na

wydanie opisywana jest coraz bardziej dramatycznie.

„Weszliśmy na pierwsze piętro do gabinetu dowodzą-

cego. W dużym pomieszczeniu przy stole przykrytym czer-

wonym suknem siedziało z dziesięć osób. Przywitawszy się

z K. E. Woroszyłowem i A. A. Zdanowem, zapytałem, czy

mogę uczestniczyć w posiedzeniu. Po jakimś czasie wręczyłem

K. E. Woroszyłowowi notatkę od Stalina. Muszę się przyznać,

że zrobiłem to nie bez zdenerwowania. Marszałek przeczytał

notatkę, skinął głową i przekazał ją Żdanowowi, prowadząc

dalej posiedzenie. Na obradach Rady Wojennej Frontu Lenin-

gradzkiego omawiano, co należy zrobić, gdyby miasta nie dało

się utrzymać. Wypowiadano się krótko i zwięźle. Środki te

uwzględniały zniszczenie obiektów o znaczeniu wojskowym,

przemysłowym itd. Obecnie, po upływie trzydziestu lat, plany

te wyglądają nieprawdopodobnie. A wtedy? Wtedy sytuacja

była krytyczna..." (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 2003,

t. 1, s. 385).

Solowe wystąpienie Żukowa było wsparte przez mocny ze-

spół: Czakowski, Gariejew, Simonów, Jakowlew i inni. Oto ta

sama aria, tylko w jeszcze bardziej dramatycznym wykona-

niu Władimira Wasiliewicza Karpowa. On mówił nie o bez-

nadziejnym położeniu Leningradu i nawet nie o „katastrofie

leningradzkiej". Z teorii Karpowa wynika, że rozumiejąc nie-

zwykłe trudności tego zadania, Żukow jakoby zaproponował,

że sam obejmie tę - wiadomo z góry, że beznadziejną i prze-

graną - funkcję. Rzekomo z własnej inicjatywy rzucił się na

przysłowiowy otwór strzelniczy. I nie było czym bronić Lenin-

gradu. Ani nie było nikogo, kto mógłby to robić. Pozostał tylko

sam Żukow. Oto opowiadanie Karpowa:

„Stalin zadumał się i jakby myśląc na głos, powiedział:

- Pod Leningradem zaistniała bardzo ciężka sytuacja,

powiedziałbym nawet, katastrofalna. — Zawiesił głos, chcąc

widocznie dobrać jeszcze jakieś słowo określające skompliko-

waną sytuację na Froncie Leningradzkim, i wreszcie rzekł: -

Powiedziałbym nawet: beznadziejna. Utrata Leningradu do-

prowadzi do konsekwencji, które nawet trudno przewidzieć.

Moskwa będzie zagrożona uderzeniem z północy.

360

Page 356: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dla Żukowa stało się jasne, że Stalin chce dać do zro-

zumienia, iż tylko on może zlikwidować katastrofę lenin-

gradzką. Widząc, że Stalin już zdecydował, że wyśle go na

tę «beznadziejną sprawę», Gieorgij Konstantynowicz powie-

dział:

- No, skoro tam jest tak ciężko, jestem gotów tam jechać

jako dowódca Frontu Leningradzkiego.

Stalin, próbując jakby znaleźć się w sytuacji Żukowa, wy-

powiedział te same słowa, wpatrując się w niego uważnie:

- A jeżeli to rzeczywiście beznadziejna sprawa?

Żukowa zdziwiło to powtarzanie. Rozumiał, że Stalin robi

to nie bez powodu, ale dlaczego - nie wiedział. A przyczyna

rzeczywiście istniała. Jeszcze pod koniec sierpnia w okolicach

Leningradu sytuacja stała się krytyczna i Stalin wydelegował

tam komisję KC WKP(b) i PKO w składzie: N. N. Woroszyłow,

P. F. Żygariew, A. N. Kosygin, N. G. Kuzniecow, G. M. Ma-

lenkow i W. M. Mołotow. Jak widać, komisja była reprezen-

tacyjna i miała szerokie pełnomocnictwa. Wiele zrobiła w celu

zmobilizowania będących do dyspozycji wojsk i środków oraz

zorganizowania obrony. Przeciwnik kontynuował marsz na

miasto, nie miał go kto zatrzymać. Widocznie Woroszyłow nie

był do tego zdolny. Stalin rozumiał, że zastosowane przez niego

środki nie przyniosły rezultatu. Dlatego właśnie w jego świa-

domości pulsowały te nieprzyjemne, ale trafne słowa: "Sy-

tuacja beznadziejna». Żukow pozostawał ostatnią nadzieją

i Stalin prawie tego nie ukrywał" (W. Karpow, Marszał wojny

Żukow. Jego soratniki i protiwniki w dni wojny i mira, Mo-

skwa 1992, s. 339-340).

Książka Karpowa została oddana do druku 1 października

1990 roku. A podpisana do druku 7 marca 1991 roku. Czyli

jeszcze za czasów sierpa i młota. Karpow był wówczas władcą

wszystkich pisarzy Związku Radzieckiego, rozdysponowywał

dacze, samochody, mieszkania, premie, ordery, wycieczki, kie-

rował strumieniem finansowym, określał, komu można nadać

tytuł pisarza, a komu nie, kogo oszczędzić, a kogo bić i do

jakiego stopnia. Najważniejsze było to, że ustalał wielkości

nakładów. Nie zapominając oczywiście o sobie.

Dzieło o „katastrofie leningradzkiej", o tym, że miasta nie

361

Page 357: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

miał kto ani czym obronić, Karpow nakazał wydać w nakła-

dzie z wielką liczbą zer po jedynce.

Według Karpowa, Mołotow, Malenkow, narkom marynar-

ki wojennej admirał Kuzniecow, szef Głównego Zarządu Ar-

tylerii Armii Czerwonej generał-pułkownik Woronow, dowód-

ca sił powietrznych Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej

generał-lejtnant Żygariew, dowódca sił powietrznych Frontu

Leningradzkiego generał-lejtnant Nowikow i inni jakoby nic

nie potrafili zrobić w celu obrony Pitra. Obrona nie do poko-

nania, wzniesiona dookoła miasta według ich planów i pod

ich kierownictwem - się nie liczyła. Tylko sam Żukow potrafił

tutaj coś zaradzić...

Czytam ten fragment i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że

już go skądś znam... Nikt nie mógł sobie poradzić z zadaniem

i cała nadzieja w jednym... Tylko on sam potrafiłby... Gdzie

ja to już widziałem? Czy nie u Karpowa? To u kogo? Piter...

Piter... O tak! Rzeczywiście. W tym samym mieście setki lat

temu zaistniała taka sama sytuacja: nikt nie mógł... Pozosta-

wał tylko jeden kandydat, którego nawet pewnego razu uzna-

no za głównodowodzącego. „I naturalnie ruszyły rozmowy:

jak i kto ma zająć miejsce? Znajdowali się ochotnicy, wielu

generałów, ale zrobili podejście, bywało, i... nie, zbyt skom-

plikowana sprawa. Wydawało się, że to na pierwszy rzut oka

łatwe, ale podejdzie - i diabli by to wzięli! Potem widzą, nic

się nie da zrobić, i do mnie. I w tej samej chwili kurierzy,

kurierzy, kurierzy... «Proszę bardzo, panowie, przyjmę to sta-

nowisko, mówię, sam o wszystkim decyduję! No bo ja...»

I faktycznie: zdarzało się, idę czasami przez departament,

a tu po prostu trzęsienie ziemi, wszystko drży i trzęsie się jak

liść".

Władimira Wasiliewicza Karpowa widocznie natchnęła

historia o tym, jak Iwan Aleksandrowicz Chlestakow obejmo-

wał departament 1. Właśnie tak samo Karpow opisał pojawie-

nie się Żukowa w mieście, przed którym nie było już nadziei.

N. N. Jakowlew posunął się dalej: „Jako warunek dowo-

dzenia w Leningradzie Żukow określił: żadnego wtrącania

się w sprawy operacyjne ze strony członka Rady Wojennej

Frontu Leningradzkiego A. A. Żdanowa. Stalin obiecał, że

362

Page 358: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

osobiście porozmawia o tym ze Zdanowem" (N. N. Jakowlew,

Marszal Żukow, Moskwa 1995, s. 87).

Widzicie, generał Żukow nie tylko wskazywał naczel-

nemu wodzowi, na jakie stanowiska wyznaczać marszał-

ka, ale też stawiał warunki, pod jakimi zgadzał się jechać do

Leningradu: przyjmuję stanowisko, przyjmuję, mówię, niech

wam będzie, mówię, przyjmuję...

I oto Żukow jest już w sztabie frontu. Karpow kontynu-

uje: „Słyszałem czy gdzieś czytałem o tym, że Żukow jakoby

wszedł do gabinetu dowódcy frontu, otwierając drzwi nogą.

Nawet jeżeli coś takiego się zdarzyło, to wszystko, co poprze-

dziło te wydarzenia, wydaje mi się, wyjaśnia nerwowe zacho-

wanie Gieorgija Konstantynowicza.

Nie zdejmując szynela i kaszkietu, Żukow wszedł do ga-

binetu marszałka Woroszyłowa. W tym czasie w gabinecie

obraduje Rada Wojenna Frontu Leningradzkiego, na której

obecni byli Woroszyłow, Żdanow, Kuzniecow i inni jej człon-

kowie. Omawiali kwestię, jak zniszczyć najważniejsze obiek-

ty miasta, ponieważ utrzymanie go wydawało się już całkiem

nierealne, oraz kiedy i w jaki sposób przygotować do wysa-

dzenia okręty, żeby przeciwnik ich nie zdobył.

Żukow usiadł na wolnym krześle i przez pewien czas przy-

słuchiwał się rozmowie. Jej temat jeszcze bardziej go nakrę-

cił. Przyjechał do Leningradu po to, żeby go bronić, a tu się

mówi o oddaniu miasta. Podał Woroszyłowowi notatkę od

Stalina o swoim mianowaniu. Marszałek przeczytał tę notat-

kę, przygasł jakoś i nic nie powiedział obecnym. Żukow mu-

siał sam oznajmić, że został mianowany na dowódcę frontu.

Zaproponował, by zamknąć naradę i w ogóle nie prowadzić

żadnych rozmów o oddaniu miasta, tylko podjąć wszelkie sta-

rania, żeby je utrzymać.

- Będziemy bronili Leningradu do ostatniego człowie-

ka!" — zakończył.

N. N. Jakowlew dodaje: „Żukow pojawił się w momencie

kulminacyjnym narady, na której pod przewodnictwem sa-

mozwańczego stratega Żdanowa i posłusznego Woroszyłowa

omawiano, co robić, jeżeli nie uda się utrzymać Leningradu.

Krótko meldowano o tym, w jaki sposób wysadzić i zniszczyć

363

Page 359: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

najważniejsze obiekty miasta. Żukow posłuchał i przekazał

notatkę Stalinowską Woroszyłowowi, ten ją przeczytał i wrę-

czył Żdanowowi. Posiedzenie kontynuowano. Żukow był zmu-

szony zamknąć posiedzenie. Przekazanie spraw przez byłego

dowódcę odbyło się bez żadnych formalności" (tamże, s. 88).

IV

Dobrze napisane! Wszystko jest. Brakuje tylko realizmu.

Zwróćmy się do autora tej fantastycznej akcji, bohatera

Związku Radzieckiego pisarza Karpowa i poprośmy, by cofnął

swoje słowa. I pisarza Jakowlewa poprosimy o to samo.

Władimir Wasiliewicz Karpow to wojskowy, oczywiście ro-

zumie, że nic podobnego nigdy się nie wydarzyło. Z bardzo

ważnego powodu: takie coś nie mogło się wydarzyć.

Władimirze Wasiliewiczu Karpow, przecież pan jest wy-

wiadowcą, wykorzystajmy trik, którego uczono nas w wywia-

dzie. Każdą niejasną sytuację trzeba w myślach zmniejszyć

dwukrotnie, trzykrotnie, pięciokrotnie, dziesięciokrotnie; albo

zwiększyć. Wówczas ta dziwaczność może ukazać się bardziej

wyraziście i dokładnie.

W myślach zmniejszam skalę tej sytuacji trzykrotnie. Wy-

obraźmy sobie Dniepr, który wygląda cudownie podczas pięk-

nej pogody, i przepiękne miasto Czerkasy położone na wyso-

kim brzegu. Pięknie tak samo jak w Kijowie. Czas akcji,

powiedzmy, 1970 rok. W obszernym jasnym gabinecie przy

dużym stole zasiada pierwszy sekretarz czerkaskiego komi-

tetu obwodowego (tak wówczas nazywano gubernatora) to-

warzysz Andriejew i cały jego zespół. Naprzeciwko - najważ-

niejszy miejscowy dowódca wojskowy generał-major wojsk

pancernych A. Roman, dowódca 41. Gwardyjskiej Dywizji Pan-

cernej odznaczonej Orderem Suworowa. Jemu też towarzyszy

zespół. Tuż obok wielcy goście ze stolicy. Debatują nad pew-

ną niezwykle ważną kwestią. Na przykład: w jaki sposób

skierować dywizję pancerną do wyłomu. Czyli na ziemnia-

ki. W wojsku operacje o podobnym charakterze nazywane są

„ziemniakami w mundurkach".

Wszystko toczy się zgodnie z planem. Aż tu nagle poja-

364

Page 360: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wia się niejaki pułkowniczek Żukowkin, a wraz z nim major

i kapitan. Obecni wiedzą o pułkowniku tylko tyle, że wspiął

się wysoko i szybko, ale nie udało mu się utrzymać pozycji.

Z trzaskiem i hukiem został zrzucony i skierowany na prowin-

cję do dowodzenia czymś rezerwowo-drugorzędnym. Nie ma

a on żadnych związków ani z obwodem czerkaskim, ani z 41.

Gwardyjską Dywizją Pancerną. O majorze i kapitanie w ogó-

le nic nie wiadomo.

- No to - mówi pułkownik - usiądziemy wśród was i po-

słuchamy, o czym wy tu miauczycie.

- Siadaj, przyjacielu - szerokim gestem zaprasza gospo-

darz, towarzysz Andriejew.

Siedział sobie pułkownik, siedział, słuchał i słuchał, aż tu

nie wytrzymał.

- To nie ziemniaki trzeba zbierać! — krzyczy. - Trzeba się

zająć szkoleniem wojskowym! Oto notatka dla was! Wyzna-

czono mnie na dowódcę dywizji!

Władimirze Wasiliewiczu Karpow, proszę się zgodzić, że

to głupkowaty scenariusz. Przede wszystkim nie wpuszczą

pułkownika wraz z majorem i kapitanem do gabinetu, w któ-

rym trwa narada pierwszego sekretarza obwodu i generała-

-majora. Pułkownikowi wyjaśniliby grzecznie, że towarzysz

Andriejew jest zajęty. Trzeba zaczekać. I dowódca dywizji

generał-major Roman też jest zajęty. Jeżeli, towarzyszu puł-

kowniku, macie jakąś pilną sprawę, proszę powiedzieć jaką,

to powiadomimy.

Jednak tak, żeby: proszę wchodzić, drodzy, nie wiadomo

po co przybyli towarzysze, siadajcie, słuchajcie - takie coś się

nie zdarza. Nawet jeżeli omawiana jest kwestia ziemniaków

w przepięknym rozległym obwodzie czerkaskim.

A teraz wróćmy do spraw leningradzkich.

W gabinecie siedzi członek PKO i Biura Politycznego

marszałek Związku Radzieckiego K. E. Woroszyłow. W PKO

oprócz Stalina — czterech. I jeden z nich to właśnie Woroszy-

łow. W tym samym miejscu - towarzysz A. A. Żdanow, też

członek Biura Politycznego. Samo Biuro Polityczne utajniło

się i się nie ujawnia. Jednak tytuł członka Biura Politycznego

oznaczał, że posiadacz tego tytułu jest w dziesiątce nąjbliż-

365

Page 361: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

szych ludzi Stalina. W takim razie Żdanow był w hierarchii

imperium gdzieś na piątym lub szóstym miejscu po Stalinie.

Oprócz nich jest wystarczająca liczba towarzyszy dosyć wy-

sokiej rangi. I omawiają nie sprawy związane ze zbiorem

ziemniaków, lecz kwestię zniszczenia Leningradu i Floty Bał-

tyckiej, oddania przeciwnikowi czterech armii i nieprawdo-

podobnych, według każdych norm, zapasów wojennych. Aż

tu nagle pojawia się generał armii Żukow. Obecni wiedzą,

że był szefem Sztabu Generalnego, ale nieco ponad miesiąc

temu spadł ze stanowiska i został skierowany do dowodze-

nia Frontem Rezerwowym. I tak naprawdę nie wiadomo, po

co pojawia się tu, w Leningradzie, przychodzi na posiedzenie

Rady Wojennej Frontu Leningradzkiego i Floty Bałtyckiej,

siada na krzesełku i słucha, o czym tu gadają. On nie ma

żadnego związku z Leningradem, Flotą Bałtycką i Frontem

Leningradzkim. Oficjalnie jest dowódcą całkiem innego fron-

tu, na zupełnie innym odcinku, oddalonym o 600 kilometrów

na południe stąd. I nikomu nie nasunęło się pytanie: hej, ty,

czego tutaj szukasz? Turysta czy jak?

Ale przecież on nie jest sam. Żukow pisze: weszliśmy. Z nim

byli: Chozin, Fediuninski, możliwe też, że i Kokoriew.

Proszę się nie śpieszyć i nie rzucać we mnie kamieniami.

Ja tylko zachowuję hierarchię: dla marszałka Związku Ra-

dzieckiego Woroszyłowa generał-lejtnant Chozin to jak dla

dowódcy dywizji pancernej w Czerkasach nie wiadomo skąd

przybyły major. Czy pozwoli generał-major jakiemuś tam

nieznanemu majorowi, który nie ma żadnego związku z jego

dywizją, siedzieć i słuchać jego rozmowy, nawet jeżeli chodzi

o zbiór ziemniaków? Powiedz, kim jesteś, jaką masz sprawę,

a wtedy, być może, pozwolimy ci tu posiedzieć.

Generał-major Fediuninski dla marszałka Woroszyłowa to

jak kapitan dla dowódcy dywizji. Czyżby rzeczywiście było

tak: siadaj, drogi towarzyszu, słuchaj, a jeśli czegoś nie rozu-

miesz, pytaj...

A tu, posiedziawszy i posłuchawszy, Żukow nie wytrzymał

i wreszcie powiedział, że on tutaj nie przyszedł z byle czym

i nie z ciekawości wpadł sobie na herbatkę, a w kieszeni ma

notatkę... Przeanalizujmy: do momentu gdy Żukow wręczył

366

Page 362: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Woroszyłowowi notatkę, dla obecnych był całkiem obcym czło-

wiekiem, który nie miał żadnego prawa przebywać na posie-

dzeniu rady wojennej. Nie miał również prawa znajdować się

tam, nawet gdyby omawiano nie najbardziej tajne kwestie,

lecz najprostsze, na przykład takie jak gromadzenie drewna

na opał. Obcym wstęp wzbroniony! Ponadto towarzyszący Żu-

kowowi generałowie byli nie tylko obcy do momentu ogłosze-

nia pełnomocnictw, ale nawet po prostu nie mogli przebywać

w takim miejscu tylko dlatego, że ich stopnie wojskowe były

zbyt niskie dla zebrania tak poważnego szczebla.

Admirał J. A. Pantielejew, który w początkowym okresie

wojny był szefem sztabu Floty Bałtyckiej, ujawnia: przygo-

towanie okrętów do wysadzenia odbywało się w atmosferze

szczególnej tajemnicy. We flocie wiedzieli o tym tylko: do-

wódca, szef sztabu, dowódca zarządu operacyjnego sztabu,

dowódca bazy floty i bezpośredni wykonawcy (J. A. Pantiele-

jew, Morskoj front, Moskwa 1965, s. 204). A Żukow i wraz

z nim Karpow, Czakowski, Sarajew, Jakowlew i inni opowia-

dają dziwne historie o tym, że obcy ludzie przyszli na posie-

dzenie rady wojennej frontu i floty, siedzieli i słuchali sobie

ściśle tajnych rozmów.

V

Rzeczom dziwnym nie ma końca.

Kilka stron dalej Żukow wyjaśnił: „Rada Wojenna, w któ-

rej skład, oprócz A. A. Żdanowa, A. A. Kuzniecowa i mnie,

wchodzili sekretarz leningradzkiego komitetu obwodowego

partii T. F. Sztykow, przewodniczący obwodowego komitetu

wykonawczego N. W. Sołowiew, przewodniczący miejskiego

komitetu partii P. E. Popków, pracowała zgodnie i energicz-

nie, nie licząc się ani z czasem, ani ze zmęczeniem. Wszyscy

ci towarzysze już nie żyją. Muszę przyznać, że były to wybit-

ne osobowości naszej partii i państwa. Zrobili wszystko co

się dało dla zwycięstwa, walcząc o Leningrad, nad którym

wisiało śmiertelne niebezpieczeństwo. Leningradczycy znali

ich dobrze i szanowali za mężną postawę i nieugięte dążenie

ku zwycięstwu".

367

Page 363: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Tak napisano w wydaniu drugim (Wspomnienia i reflek-

sje, Moskwa 1975, t. 1, s. 397). Niebezpieczny ideolog Susłow

zakazał mówić prawdę o decydującej roli partii komunistycz-

nej w osiągnięciu zwycięstwa, dlatego te ciepłe słowa o „wy-

bitnych działaczach naszej partii i państwa" zostały wycięte

z wydania pierwszego. Później jednak uległ i pozwolił...

Niełatwo jednak być ideologiem komunistycznym. Z jednej

strony, trzeba udowodnić, że Żukow i tylko Żukow uratował

Leningrad. Z drugiej, trzeba wykazać przewodnią i kierowni-

czą rolę partii komunistycznej. Dlatego z jednej strony Żukow

rzekomo postawił Stalinowi warunek: członek Biura Politycz-

nego i Rady Wojennej Frontu Leningradzkiego „samozwanczy

strateg" Żdanow nie powinien się wtrącać w decyzje Żukowa.

Stalin, rzecz jasna, na to się zgodził. A skoro już Żdanow nie

może przeszkadzać decyzjom Żukowa, to tym bardziej jakiś

Popków. Z drugiej strony jednak, ze wszystkimi tymi „wybit-

nymi działaczami naszej partii i państwa" Żukow pracował

w zgodzie, twórczo i energicznie.

Chwileczkę, jeżeli Żukow nie omawiał z nimi kwestii ope-

racyjnych, jakie w takim razie omawiał? Jak usprawnić pracę

kanalizacji? Jak łapać kanibali i co z nimi robić? Jak wywozić

trupy z miasta?

Te kwestie, podejrzewam, rozwiązaliby i bez Żukowa.

Chodzi mi jednak o co innego. W chwili pojawienia się Żu-

kowa na posiedzeniu Rady Wojennej Frontu Leningradzkiego

„przy stole przykrytym czerwonym suknem siedziało z dzie-

sięć osób". Teraz znamy ich nazwiska: Woroszyłow, Żdanow,

Kuzniecow, Popków, Sztykow, Sołowiew... Nie mogli również

być nieobecni szef sztabu Frontu Leningradzkiego i dowódca

bazy floty. Żukow opowiada, że przy stole siedzieli dowódcy

wszystkich rodzajów wojska. Czyli — dowódcy lotnictwa, ar-

tylerii, obrony przeciwlotniczej, wojsk pancernych, wojsk in-

żynieryjnych, łączności oraz inni. I obok każdego z nich nad-

zorca partyjny. Towarzysze ci mieli różne tytuły: członkowie

rad wojskowych, komisarze itd., choć zadanie to samo - ob-

serwacja. Jednak najwięcej, jak wynika z opisu Żukowa, na

posiedzeniu tym było towarzyszy z floty, gdyż omawiana była

kwestia zniszczenia okrętów. Skoro tak, to zapewne obecny

368

Page 364: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

był dowódca Floty Bałtyckiej admirał Tribuc ze swoim nad-

zorcą, dowódca sztabu, szef sztabu, dowódca bazy floty i po-

zostali.

Oprócz najwyższego kierownictwa partyjnego, generałów

i admirałów, jak opowiada Żukow, byli jeszcze dyrektorzy

najważniejszych obiektów państwowych... I wszystko to —

„z dziesięć osób"?

Sądzę, że dowódców armii Frontu Leningradzkiego nie za-

proszono na tę naradę. Czterech dowódców armii, a przy każ-

dym nadzorca - to już osiem osób. Skoro przy stole siedziało

z dziesięć osób, to dla dowódców armii nie było miejsca.

I teraz wyobraźmy sobie sytuację: na naradę najwyższego

szczebla, na którą nie zaproszono dowódców armii Frontu Le-

ningradzkiego, wchodzi obcy generał-major I. I. Fediuninski,

dowódca 32. Armii Frontu Rezerwowego.

Swoich komandarmów nie zaproszono, a ten obcy, nie wia-

domo skąd, niech siedzi...

VI

Jeśli wierzyć propagandzie komunistycznej, to Woroszy-

łow był głupcem, a Żukow - geniuszem. Przy takim rozkładzie

niby wszystko się zgadza: w sytuacji krytycznej Stalin głupca

wymienił na geniusza. Ale tu pojawia się kolejna nieścisłość.

We wrześniu Woroszyłow wrócił do Moskwy i natychmiast na

rozkaz Stalina zaczął przygotowania do zorganizowania kon-

ferencji trzech mocarstw: USA, Wielkiej Brytanii i Związku

Radzieckiego. Obrady rozpoczęły się w Moskwie 29 września

1941 roku. Na czele delegacji radzieckiej stanął Stalin. Za-

stępcą był Woroszyłow. Oprócz tego w skład delegacji weszli

Golikow, Małyszew, Wyszyński, Mikojan, Szachurin.

Nie upieram się, ale zmiana dowództwa Frontu Lenin-

gradzkiego we wrześniu 1941 roku mogła mieć inne wytłu-

maczenie: Stalin musiał wezwać Woroszyłowa do Moskwy

w celu przygotowania przedsięwzięcia szczególnej wagi. A ko-

go postawi się na jego miejsce, nie miało znaczenia. Nawiasem

mówiąc, później też Stalin angażował głupca Woroszyłowa do

udziału w rozmowach na najwyższym szczeblu. Na przykład,

369

Page 365: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Woroszyłow jeździł ze Stalinem do Teheranu na spotkanie

z Rooseveltem i Churchillem. Genialnemu Zukowowi Stalin

nie powierzał takich spraw.

I jeszcze jedno. W 1943 roku koordynacją działań dwóch

frontów przy przerwaniu blokady Leningradu zajmowało

się dwóch dowódców: Woroszyłow i Żukow. Tak ogłoszono

w oficjalnym komunikacie Sowinformbiura z dnia 18 stycznia

1943 roku. Gdyby Stalin jeszcze w 1941 roku przekonał się

o nieprzydatności Woroszyłowa, to w 1943 roku zapewne nie

uczyniłby go współodpowiedzialnym za przerwanie blokady

Leningradu.

Następnie nazwisko Woroszyłowa zatarło się w bohater-

skiej kronice przerwania blokady Leningradu, a nazwisko

Żukowa zostało.

Nieco później przekonamy się, jak Żukow poradził sobie

z zadaniem przerwania blokady.

Wróćmy jednak do 1941 roku. Wyobraźmy sobie, że wszyst-

ko dzieje się tak, jak opisywał Żukow i przytakujący mu towa-

rzysze. A więc Woroszyłow przekazał front Zukowowi, a sam

natychmiast tym samym samolotem odleciał do Moskwy. A tu

Żukow chodzi sobie korytarzami sztabu. Wyobrażam sobie,

jak to mogło wyglądać.

Stuk-puk do zarządu operacyjnego: otwórzcie! A oni na to —

a figę z makiem! Obcym wstęp wzbroniony! Byle kogo do za-

rządu operacyjnego nie wpuszczamy.

- Przecież jestem waszym nowym dowódcą frontu!!!

- Czyżby?

- No, poważnie mówię!

- A gdzie rozkaz?

- Niebawem podpiszą.

- Kiedy podpiszą, wtedy wejdziesz.

- Ale ja mam notatkę towarzysza Stalina.

- Zwiń ją w rulonik i wsadź sobie gdziekolwiek. Skąd

mamy wiedzieć, że notatka jest autentyczna?

Przychodzi Żukow do zarządu wywiadowczego: pokażcie

mi mapę sytuacyjną! Nikt mu mapy nie pokazuje. W 1937

roku przyzwyczajono się do czujności. Ale to dopiero po dru-

gie.

370

Page 366: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A po pierwsze - do zarządu wywiadowczego po prostu go

nie wpuszczą. Zresztą do żadnego innego też nie.

Postanowił Żukow poskarżyć się towarzyszowi Stalinowi.

Ale jak? Do węzła łączności na pewno nie ma dostępu. Zbyt

poważna sprawa. Tym bardziej że linia Moskwa-Leningrad

to najważniejsza linia łączności. A chłopaki w łączności rzą-

dowej nikogo się nie boją oprócz towarzysza Stalina i bez-

pośrednich przełożonych. Wyrzucą przybysza na zbity pysk.

I nic im nie zrobisz. Poza tym łączności telefonicznej i telegra-

ficznej między Moskwą i Leningradem w tym czasie nie było.

Miasto zablokowane, kabel łączności rządowej przebiegał

przez terytorium będące w rękach przeciwnika. O tym mówi

i sam Żukow w liście do P. N. Diemiczewa z dnia 27 lipca 1971

roku (Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.)

plenuma CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa 2001,

s. 567).

Nasuwa się pytanie: po co w ogóle potrzebna była notat-

ka Stalina? Czyżby Stalin nie rozumiał, że Żukow bez rozka-

zu naczelnego wodza nie może przejąć frontu? Notatką tego

w żaden sposób się nie załatwi. Nawet jeżeli to pismo od sa-

mego Stalina. Sprawa polega na tym, że front to ogromny or-

ganizm wojskowy. W jego skład wchodzą: kilka armii, lotnic-

two frontu, jak też mnóstwo korpusów, dywizji, brygad, puł-

ków, jednostek pozafrontowych i innych instytucji. Dowódcy

wszystkich rang muszą wiedzieć dokładnie, do kiedy działa

władza starego dowódcy, a od kiedy już nowego. Wyraźna ce-

zura czasowa dotyczy też odpowiedzialności: to twoje dokona-

nia, zwycięstwa, uchybienia, błędy, porażki i przestępstwa,

a to moje. Dlatego rozkaz powinien brzmieć: od godziny 23.45

JA dowodzę frontem!

Bez takiego rozkazu setki i tysiące niższych dowódców po

prostu nie wiedzą, czyje rozkazy w konkretnym czasie nale-

ży wykonywać. Zjawisko to określa się strasznym terminem

„utrata dowodzenia", a winni karani są kulką w łeb.

Aby więc nie wypuścić wodzy ani na minutę, by uniemożli-

wić utratę dowodzenia, trzeba wydać polecenie na całym fron-

cie. Taki jednak rozkaz może zostać wydany tylko na podsta-

wie rozkazu naczelnego wodza. A jego rozkazu, jak opowiada

371

Page 367: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow, nie było. Była tylko notatka do Woroszyłowa. Mając

w rękach tylko notatkę, Woroszyłow nie mógł przekazać fron-

tu. W każdej chwili mogło się zdarzyć cokolwiek. Zwłaszcza

że z opowiadań Żukowa-Karpowa wynika, iż miasto było na

krawędzi upadku. Jeżeli Woroszyłow ma w ręku rozkaz na-

czelnego wodza, to może się usprawiedliwić przed każdym

trybunałem. A notatka mu nie pomoże.

Zapomnijmy o frontach i armiach. Oto zapomniany gar-

nizon, a w nim czterokrotnie przeklęty pułk motorowy. Puł-

kownik Iwanow przekazuje wartę pułkownikowi Pietrowo-

wi. Obydwaj są przyjaciółmi od lat. Wspólnie piją w święta.

W wolnym czasie razem bawią się z dziewczynami. Jednak

aby jeden mógł przekazać wartę drugiemu, musi przyjść roz-

kaz z pułku. I wyznaczone hasło, i podpisy powinny być pod

dokumentem. Zanim się obydwaj podpiszą - odpowiedzial-

ność twoja, a później - moja. I notatka - nawet od samego

dowódcy pułku, w stylu: Wasia, przekaż Koli wartę - w tym

wypadku nie przejdzie.

A Leningrad to nie warta pułku motorowego. Tam trzeba

było przekazywać odpowiedzialność za front składający się

z czterech armii, Floty Bałtyckiej i potężnego miasta. To jedno

z najpiękniejszych miast na świecie. Brama morska Związku

Radzieckiego. Prawdziwa skarbnica. Centrum przemysłowe

na skalę światową. Tu budowano wszystko, począwszy od

okrętów podwodnych i samolotów po urządzenia do kierowa-

nia ogniem artyleryjskim, od najpotężniejszych czołgów na

świecie po największe w Związku Radzieckim działa artyleryj-

skie, od najprostszych moździerzy po najbardziej skompliko-

wany sprzęt nawigacyjny. Dlaczego w takim razie Stalin nie

podpisał rozkazu: Woroszyłow ma przekazać odpowiedzial-

ność za to wszystko, a Żukow ma tę odpowiedzialność przejąć?

Za życia Żukowa nikt nie wymyślił odpowiedzi na to pyta-

nie. Ale ono pozostało. Później, w wydaniu drugim, nieżyjący

Żukow wyjaśniał: Stalin obawiał się „o powodzenie naszego

przelotu".

Sprytnie wymyślone. Na pierwszy rzut oka. A przy bacz-

niejszym spojrzeniu - bardzo głupio. W decyzjach Stalina za-

wsze widać było logikę. Atu jej nie ma ani krztyny.

372

Page 368: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow bez rozkazu o mianowaniu go na dowódcę Frontu

Leningradzkiego nie przedstawiał żadnej wartości. Nikt nie

otworzyłby przed nim szaf pancernych. Dlatego Stalin powi-

nien był mu wręczać nie notatkę, lecz podpisany rozkaz. Tylko

w tym wypadku Żukow mógłby bez problemów i przeciągania

wziąć ster władzy w swoje ręce. W przeciwnym razie byłby on

kierowcą, któremu dali nowy samochód, ale bez kluczyków.

A gdyby Żukow nie doleciał do Leningradu? Gdyby samo-

lot został zestrzelony, rozbił się, spalił lub utonął w jeziorze

Ładoga, co wtedy? A nic! W tym wypadku rozkaz spaliłby

się lub utonął razem z Żukowem. Nawet gdyby Żukow zginął

w samolocie, a rozkaz został przekazany do sztabu Frontu

Leningradzkiego innymi kanałami, to i w tym wypadku nic

by się nie stało. Skoro zmiennik nie przyleciał, to dowództwa

frontu nie byłoby komu przekazać, więc rozkaz nie nabrał-

by mocy. Woroszyłow jeszcze przez kilka dni pełniłby swo-

ją funkcję, dopóki Stalin nie znalazłby innego geniusza na

zmianę.

Jeśli spojrzeć na to z tej strony, to sytuacja staje się zu-

pełnie niezrozumiała: dlaczego Stalin mógł podpisać notatkę,

a rozkazu nie? Stalin wiedział, że potwierdzić autentyczności

notatki nie będzie mógł ani przez telefon, ani telegraficznie.

Przez radiostację wiadomości takiej wagi nie są przekazywa-

ne. Poza tym nikt w nie nie uwierzy. W Związku Radzieckim

wierzyło się papierom. Dowódca libawskiej bazy morskiej

kapitan I stopnia Klewanski uwierzył ustnemu poleceniu,

by wysadzać okręty, które nie mogą wyjść w morze. A za

to - czapa. Wszyscy, którzy polecenie wydali, wycofali się. Ot

i wszystko. Potem go rozstrzelano.

We wrześniu 1941 roku dowódca Frontu Południowo-

-Zachodniego generał-pułkownik Kirponos otrzymał rozkaz

wymarszu. Rozkaz ustny, przekazany przez pułkownika Ba-

gramiana. Kirponos odmówił jego wykonania: a gdzie papier?

W rezultacie milionowe zgrupowanie wojsk radzieckich w oko-

licach Kijowa zostało unicestwione.

Kirponos jednak nie miał wyboru. Nie miał prawa wierzyć

na słowo.

W październiku 1941 roku pod Moskwą Rokossowski,

373

Page 369: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

otrzymawszy od Koniewa rozkaz wymarszu, odmówił jego wy-

konania na tej samej podstawie: a gdzie papier? Koniew zmu-

szony był papier podpisać i wtedy Rokossowski wycofał się na

wskazane rubieże, a tu mu grozi rozstrzelanie. On wskazuje

na Koniewa. A ten milczy, że niby niczemu nie jest winien.

Wtedy Rokossowski wyciągnął papier podpisany przez Konie-

wa... Tylko w ten sposób uniknął rozstrzelania.

Jednak oficjalne dokumenty nie zawsze ratowały. Generał

armii Pawłow wykonywał przecież pisemne polecenia Żuko-

wa, ale nie uniknął rozstrzelania.

Po co więc Stalin komplikował sytuację? Jeśli wiedział, że

notatce mogą nie uwierzyć, a potwierdzenie jej autentyczno-

ści jest niemożliwe z powodu braku łączności, dlaczego nie

napisał rozkazu?

Całą tę historię z notatką obalił sam Żukow. 27 lipca 1971

roku napisał list do P. N. Diemiczewa z KC KPZR. Czytamy

w nim: „Marszałek K. E. Woroszyłow wyjechał z Leningra-

du po dwóch dobach, po szczegółowym zapoznaniu mnie ze

stanem rzeczy" (Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo

(1957 g.) plenuma CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa

2001, s. 556).

To dziwne. Żukow opowiedział, że w notatce Stalin pole-

cił Woroszyłowowi przekazać front i natychmiast wracać do

Moskwy. A do KC KPZR napisał, że Woroszyłow nie poleciał

natychmiast do Moskwy. Woroszyłow, nie śpiesząc się, przez

dwie doby przekazywał sprawy.

Wychodzi na to, że Woroszyłow uwierzył pierwszej części

Stalinowskiej notatki i przekazał front, natomiast drugiej

części notatki nie uwierzył i nie poleciał natychmiast do Mo-

skwy.

Są dwie możliwości:

—albo Żukow wymyślił treść notatki,

—albo w ogóle nie było żadnej notatki.

VII

Nadszedł czas, aby sięgnąć do dokumentów archiwal-

nych.

374

Page 370: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„Do dowódcy Frontu Leningradzkiego

Do dowódcy Frontu Rezerwowego

11 września 1941 r.

godzina 19.10

1. Zwolnić marszałka Związku Radzieckiego tow. Woro-

szyłowa z obowiązków dowódcy Frontu Leningradzkiego.

2. Wyznaczyć na dowódcę Frontu Leningradzkiego gene-

rała armii tow. Żukowa ze zwolnieniem go z obowiązków do-

wódcy Frontu Rezerwowego.

3. Tow. Woroszyłowowi nakazać przekazanie spraw fron-

tu, a tow. Zukowowi przejęcie ich w ciągu 24 godzin od chwili

przybycia tow. Żukowa do Leningradu.

Generała-lejtnanta Chozina wyznaczyć na szefa sztabu

Frontu Leningradzkiego.

STALIN, B. SZAPOSZNIKOW"

Rozkaz ten został opublikowany. W drugim wydaniu nie-

żyjący już Żukow zmuszony był przyznać, że taki rozkaz ist-

nieje, a nawet cytować punkt trzeci.

Jeżeli uważnie przeczyta się polecenia Stalina i Szaposz-

nikowa, to wątpliwości znikają: ten dokument obala wymysły

Żukowa.

Żukow opowiada, że dowództwo objął na radzie wojennej

i natychmiast odwołał niewłaściwe rozkazy, zaczął zaś wy-

dawać właściwe. Jednak dokument, podpisany przez Stalina

i Szaposznikowa, nakazywał nie śpieszyć się z przekazywa-

niem spraw. Według tego dokumentu, Woroszyłow jeszcze

przez całą dobę pozostawał na stanowisku dowódcy Frontu

Leningradzkiego, jego rozkazy miały moc prawną, a rozkazy

Żukowa w tym czasie były nieważne.

W notatce Stalin jakoby pisał do Woroszyłowa, żeby ten

natychmiast wracał do Moskwy, a w rozkazie dał mu 24 go-

dziny na przekazanie spraw.

Z tego wynika, że pośpiechu nie było, że naczelny wódz nie

uważał sytuacji za beznadziejną i wcale nie myślał, że Lenin-

grad z godziny na godzinę trzeba będzie oddać...

I po co Stalin wieczorem 11 września miałby pisać w roz-

kazie, że na przekazanie spraw daje 24 godziny, jeżeli z opo-

375

Page 371: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wiadania Żukowa wynika, że sprawy przekazane zostały bez-

pośrednio podczas posiedzenia rady wojskowej, a Woroszyłow

w tym samym miejscu ni to 9, ni to 10 września odleciał do

Moskwy. Należy się domyślać, że po przybyciu Woroszyłow

zameldował się u Stalina...

I jeszcze: gdyby w chwili podpisania rozkazu Żukow był

już w Leningradzie, to zameldowałby Stalinowi, że doleciał

szczęśliwie. Od tego momentu zaczęłoby się odliczanie czasu

na przejęcie dowodzenia. Jednak wieczorem 11 września, kie-

dy Stalin i Szaposznikow podpisywali rozkaz, Żukowa jeszcze

nie było w Leningradzie. I nie wiadomo było, kiedy pogoda i sy-

tuacja w powietrzu pozwolą mu tam dotrzeć. Dlatego w roz-

kazie wyznaczono: od chwili przylotu odliczać 24 godziny.

Wszystko się zgadza, jeżeli przyjmiemy wersję generała

armii Iwana Iwanowicza Fieduninskiego: on, Żukow i inni

generałowie lecieli do Leningradu nie 9 i nie 10, lecz 13 wrze-

śnia 1941 roku.

Łańcuch zdarzeń był taki: wieczorem 11 września Stalin

i Szaposznikow podpisali rozkaz o wyznaczeniu Żukowa na

dowódcę Frontu Leningradzkiego, a Chozina - na szefa szta-

bu. 12 września lot się nie odbył z powodu złych warunków

atmosferycznych. 13 września - lot. 14 września, przez 24 go-

dziny od chwili przylotu, Żukow zgodnie z poleceniem przej-

muje obowiązki.

Ten wariant potwierdza też meldunek z 14 września, który

Żukow złożył Szaposznikowowi: objąłem dowództwo frontu.

Meldował o pierwszych wrażeniach. A wcześniej milczał.

Jeżeli 14 września przyjąć jako datę objęcia funkcji przez

Żukowa, wtedy wszystko nabiera sensu i staje się logiczne,

wszystko łączy się w jednolitą całość. Wariant ten jednak nie

satysfakcjonował pamiętnikarza Żukowa. Wyszło tak, że po-

jawił się w Pitrze, kiedy los wielkiego miasta został już roz-

strzygnięty.

Właśnie dlatego w swoich pamiętnikach rwał się do Pitra

chociażby o dzień lub dwa wcześniej. Jednak jak obejść ofi-

cjalny rozkaz Stalina?

Właśnie dlatego została wymyślona notatka.

376

Page 372: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 26

O Flocie Bałtyckiej

Ceniono i wynoszono tylko tak zwanych dowódców

z charakterem. Pod tym określeniem rozumiano dowód-

ców-dzierżymordy, w których wypadku było wiadomo, że

gdziekolwiek by dowodzili, wszyscy podwładni będą się

ich śmiertelni bali i ich nienawidzili. Klasycznym przy-

kładem byli: Żukow, Jeriomienko, Koniew.

W. BATUJEW,

Włosow, Frankfurt nad Menem 2001, cz. 1, s. 23

I

W swoich wspomnieniach Żukow przekazał rzeczy zadzi-

wiające, a prócz wspomnień - wręcz wstrząsające. Oto, co

strateg zdradził bohaterowi pracy socjalistycznej pisarzowi

Konstantynowi Simonowowi.

„Marynarze omawiali kwestię, w jakiej kolejności mają

wysadzać okręty, żeby nie trafiły w ręce Niemców. Powie-

działem do dowódcy floty Tribuca: «Jako dowódca frontu

zabraniam wam to robić. Po pierwsze, proszę zdemontować

ładunki z okrętów, aby nie wybuchły samoczynnie, po dru-

gie, podprowadźcie je bliżej miasta, żeby mogły wykorzystać

całą swoją artylerię». Słyszał to kto — omawiali kwestię wy-

sadzenia okrętów, na których pokładach znajdowało się po

czterdzieści jednostek ognia. Powiedziałem im: «Jak tak

w ogóle można - założyć ładunki na okrętach? Tak, możliwe,

że zostaną zniszczone. Jeżeli jednak nawet tak się stanie, to

377

Page 373: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

powinny zostać zniszczone w walce». I kiedy Niemcy zaczę-

li atakować na nadmorskim odcinku frontu, marynarze tak

dali im popalić ze swoich okrętów, że po prostu rzucili się

do ucieczki. W końcu to działa szesnastocalowe! Wyobraźcie

sobie, jaka to moc".

Motywów zachowania Konstantyna Simonowa jak na ra-

zie nikt nie wyjaśnił. Simonów mógłby się roześmiać, pokle-

pać stratega po ramieniu i poradzić, aby już więcej nikomu

nigdy nie opowiadał takich bzdur. Simonów jednak, nie wia-

domo po co, notował opowiadania o niezwykłych przygodach

dowódcy, a potem w dodatku jeszcze je opublikował.

Jeszcze dziwniejsze jest to, że bohater Związku Radziec-

kiego pisarz Władimir Karpow te bajeczne opowiadania prze-

pisywał w swojej książce (Marszał Żukow. Jego soratniki

i protiwniki w dni wojny i mira, Moskwa 1992, s. 344).

W ślad za Karpowem podążył pisarz N. N. Jakowlew.

Napisał książkę pod tym samym tytułem, tylko bez podty-

tułu (N. N. Jakowlew, Marszal Żukow, Moskwa 1995, s. 86).

Karpow, cytując ten dziwny fragment tekstu, powołuje się na

Konstantyna Simonowa. Tymczasem Jakowlew już na niko-

go się nie powołuje. Przepisał ten fragment jako fakt ogólnie

znany, który nie potrzebuje odnośników i wyjaśnień.

II

Pisarze-bohaterowie Simonów, Karpow i Jakowlew powin-

ni byli sprawdzić, z czego tak naprawdę składa się jednostka

ognia, zanim zaczęli powtarzać opowiadania geniusza o czter-

dziestu takich jednostkach na okrętach.

Główną moc ogniową i uderzeniową Floty Bałtyckiej sta-

nowiły dwa pancerniki typu „Sewastopol": Marat i Oktiabr-

skaja Riewolucija. „Jedna tylko salwa burtowa ważyła sześć

ton, a w ciągu minuty okręt mógł rzucić na wroga pięćdziesiąt

ton pocisków" (N. G. Kuzniecow, Kursom k pobiedie, Moskwa

1975, s. 115). Rzecz jasna, pancerniki nie były przeznaczone

do jednominutowej walki, co oznaczało, że na ich pokładzie

znajdowało się więcej niż pięćdziesiąt ton pocisków.

Każdy pancernik typu „Sewastopol" miał na uzbrojeniu

378

Page 374: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dwanaście dział 305 mm oraz dwanaście 120 mm. Nie licząc

działek przeciwlotniczych i cekaemów. Konstrukcja okrętu

była przystosowana do dokładnie ustalonej jeszcze w sta-

dium opracowania projektu liczby pocisków. Taka liczba po-

cisków właśnie jest nazywana jednostką ognia. Dla pancer-

ników typu „Sewastopol" składa się ona z 1200 pocisków 305

mm (po 100 sztuk na działo), 4800 pocisków 120 mm (po 300

sztuk na działo), nie licząc torped i nabojów do działek prze-

ciwlotniczych i cekaemów (M. S. Sobański, Rosyjskie pancer-

niki typu SEWASTOPOL, Warszawa-Tarnowskie Góry 2003,

ss. 18, 20).

Pociski małego kalibru i naboje ponad stan jakoś moż-

na umieścić - poupychać skrzynki w korytarzach, kajutach

i kubrykach. Jednak załadowanie ponad stan chociażby jed-

nej jednostki ognia pocisków głównego kalibru jest praktycz-

nie niemożliwe. Pocisk 305 mm waży 470,9 kg. Konstrukcja

okrętu obliczona jest na całą drogę, którą pokonuje pocisk

z barki zaopatrzeniowej do magazynu artyleryjskiego, a póź-

niej do działa. Pociski przyjmujemy w tym miejscu, specjal-

nym dźwigiem wyliczonym na konkretne pociski przenosimy

do magazynu na samym dnie i układamy na specjalnie do

tego przeznaczonych stelażach. I tak przenosi się wszystkie

1200 pocisków. A jeśli dowiozłoby się, powiedzmy, dziesięć

dodatkowych pocisków... To gdzie je umieścić? Po trapach na

dół przenosić? Za ciężkie. I gdzie je składować? W jaki sposób

mocować? A przecież przy wysokiej fali będą się przetaczać po

podłodze. Idziesz sobie korytarzem, a tu nagle z hukiem coś

takiego się na ciebie toczy.

Z pociskami jednak jakoś można by sobie poradzić. Pro-

blem polega na tym, że do każdego pocisku jest jeszcze ładu-

nek miotający. To proch w jedwabnych workach. Jeden ła-

dunek waży 132 kg. Ładunki są przechowywane w specjal-

nych pomieszczeniach. Jedwabne worki z prochem trzeba

chronić przed wilgocią i kurzem. W pomieszczeniach, gdzie

się je przechowuje, kontroluje się temperaturę i wilgotność

powietrza. Ze szczególną troską pilnuje się też, by jakiś łaj-

dak nie wszedł tam w podkutych butach, gdyż mógłby obca-

sem wykrzesać iskrę.

379

Page 375: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W magazynach amunicyjnych pancernika mieści się do-

kładnie 1200 pocisków do dział głównego kalibru i tyle samo

ładunków miotających o łącznej wadze 158 ton. Przypuśćmy,

że załadowano dwie jednostki ognia - pociski powpychano

gdzie się da, ale co z ładunkami miotającymi, na które brak

miejsca w magazynie? Porozkładać na korytarzach? Kurzu

można się nie obawiać, ale jeśli chodzi o wilgoć, to jest jej

w okrętowych zakamarkach w nadmiarze. A jeszcze maryna-

rze z papierosami...

Jednostka ognia do dział to 723 tony. A jeszcze przecież

4800 pocisków 120 mm. Te nie są duże - 29,48 kg każdy. Po-

mnóżmy jednak ten ciężar przez ich liczbę i otrzymamy pra-

wie 150 ton pocisków. Do tego też dodajmy ciężar ładunków

miotających. W tym wypadku proch nie jest przechowywany

w workach, tylko w mosiężnych łuskach. Kolejny dodatkowy

ciężar. Nie zapomnijmy o 2000 pocisków na każde działko

przeciwlotnicze i po 30 tysięcy nabojów na każdy karabin ma-

szynowy. Z grubsza, jedna jednostka ognia pancernika typu

„Sewastopol" to tysiąc ton. Jeżeli sieją załaduje, okręt już się

porządnie zanurzy. Drugiej po prostu nie ma gdzie umieścić.

Gdzie ją umieszczał Żukow, nie wiem. A co będzie, jeżeli na

okręt o wyporności 23 tysięcy ton załaduje się czterdzieści

jednostek ognia? O to trzeba zapytać wykładowcę fizyki, ge-

niusza sztuki wojennej i pisarzy-bohaterów, którzy powtarza-

li te fantastyczne opowieści.

Zaprotestują: przecież na krążownikach działa nie są ta-

kie duże jak na pancernikach!

Zgadza się. Krążownik Kirów miał 9 dział 180 mm i 8 dział

100 mm, 10 działek przeciwlotniczych 37 mm i karabiny ma-

szynowe. Prócz tego dwie potrójne wyrzutnie torpedowe oraz

dwa wodne samoloty. Mógł też przyjąć na pokład 170 min

morskich.

Jednostka ognia Kirowa to 1800 pocisków głównego kali-

bru. Pociski — 97,5 kg oraz ładunki do nich. Pociski, rzeczywi-

ście, nie są takie duże, aczkolwiek i krążownik ma skromniej-

sze rozmiary — 8600 ton. Tylko że niewesoło jest, gdy po ko-

rytarzach toczą się stukilogramowe pociski. Na krążowniku

też nie ma gdzie umieścić drugiej jednostki ognia. Na nim,

380

Page 376: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

prócz całej reszty, są jeszcze torpedy, samoloty i miny mor-

skie.

To samo dotyczy niszczycieli. Tam są działa 130 mm -

proporcjonalnie do wymiarów i wyporności okrętów. Tam też

panuje ciasnota. W jaki sposób Żukow umieszczał po czter-

dzieści jednostek ognia na okrętach podwodnych i kutrach

torpedowych - trzeba było go spytać. Szkoda tylko, że pisarz

nie trafił na dociekliwych.

Flota Bałtycka rzeczywiście miała niemal niewyczerpane

zapasy pocisków. Nie na okrętach jednak, jak opowiada Żu-

ków, tylko na lądzie.

III

Żukow polecił więc, by okręty znalazły się bliżej miasta

i otworzyły ogień ze swych szesnastocalowych dział...

16 cali to 406 mm.

Zanim pisarze-bohaterowie Simonów i Karpow coś opubli-

kowali, powinni byli sprawdzić, jakie działa były na wyposa-

żeniu okrętów radzieckich. Otóż, towarzysze, nie było takich

dział na okrętach radzieckich. O działach szesnastocalowych

Żukow mówił w liczbie mnogiej. A tak mówić nie wolno. Po-

nieważ w Związku Radzieckim działo takie było tylko jedno.

Działo nr 1 kalibru 406 mm rzeczywiście brało udział

w obronie Leningradu. Był to jednak egzemplarz eksperymen-

talny. Działo znajdowało się na poligonie w okolicach stacji

Rżewka. Lufa o długości 18,28 metra ważyła 109,4 tony. Waga

pocisku — 1116,3 kg, ładunku miotającego - 347 kg. Działo to

było skonstruowane z myślą o nowej generacji okrętów wojen-

nych typu „Sowieckij Sojuz" oraz baterii nadbrzeżnych. Pełna

wyporność takiego pancernika to 65150 ton. Każdy pancernik

nowego typu miał mieć po trzy trzydziałowe wieże głównego

kalibru. Każda wieża to masa prawie dwóch tysięcy ton. Gdy-

by takie wieże zamontowano na starych pancernikach typu

„Sewastopol", to zatonęłyby one nawet bez amunicji.

Opowiadania wielkiego stratega o działach szesnastocalo-

wych i czterdziestu jednostkach ognia na okrętach to zwykłe

brednie.

381

Page 377: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

IV

Jeżeli wierzyć opowiadaniom Żukowa, to wygląda na to,

że nasz dowódca - prócz innych funkcji - był jeszcze dowódcą

floty. Polecił admirałom podciągnąć okręty bliżej miasta, ad-

mirałowie posłuchali geniusza i potem uderzyli z dział okrę-

towych. A gdyby strateg im tego nie rozkazał, nie uderzyliby.

Tymczasem przebieg wydarzeń był całkiem inny niż ten,

który przedstawiał po wojnie geniusz sztuki wojennej.

29 sierpnia 1941 roku o godzinie 17 okręty bojowe Floty

Bałtyckiej rzuciły kotwice na kronsztadzkiej redzie. Pokiere-

szowana flota przedarła się z Tallina. Poniosła ogromne stra-

ty i teraz była dosłownie zapędzona do kąta: płytka zatoka,

z trzech stron ląd, a od strony morza przeciwnik zamknął wyj-

ście minami. Flota Bałtycka była najpotężniejsza z czterech

radzieckich flot, W Leningradzie i Kronsztadzie na początku

września 1941 foku znajdowały się: 2 pancerniki, 2 krążow-

niki, 13 niszczycieli, 12 dozorowców, 42 okręty podwodne,

62 trałowce, 38 kutrów torpedowych, 60 kutrów typu „MO",

3 kutry pancerce, nie licząc stawiaczy min i sieci, kanonie-

rek, okrętów szkoleniowych i będących jeszcze w budowie

(niektóre z nich też mogły prowadzić ogień, także z bardzo

potężnych dział)-

Tymczasem dopóki Leningrad się trzymał, flocie pozosta-

wał skrawek rodzimego brzegu, do którego można się było

przytulić i z którego do niej nie strzelano. Gdyby przeciw-

nik zdobył Leningrad, dla floty oznaczałoby to koniec. Byłaby

wtedy jak mysz w pułapce w pełnym okrężeniu..

Powtórzyła się sytuacja z 1904 roku. Port Arthur - miasto,

port, twierdza, baza morska. W porcie stacjonowała eskadra,

którą flota japońska zapędziła w kozi róg i nie wypuszczała

w morze. Jeżeli przeciwnik zdobędzie Port Arthur, eskadrę

trzeba będzie zatopić. Jedyne, co mogła robić eskadra w 1904

roku, to ze wszystkich sił bronić portu, odwlekając swoją za-

gładę. Jedynym ratunkiem dla Floty Bałtyckiej w 1941 roku

było wszystkimi siłami bronić Leningradu i Kronsztadu.

Wszyscy rozumieli powagę sytuacji. I to bez podpowiedzi

Żukowa. Dlatego o wiele wcześniej od Żukowa do Leningradu

382

Page 378: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przybył narkom marynarki wojennej admirał N. G. Kuznie-

cow. Niemal cały czas w Kronsztadzie i Leningradzie znajdo-

wał się pierwszy zastępca narkoma marynarki wojennej, szef

głównego sztabu morskiego admirał I. S. Isakow. Ich najważ-

niejszym zadaniem było utrzymanie Leningradu. W przeciw-

nym razie najpotężniejsza z czterech flot Stalinowskich zosta-

nie zniszczona. Właśnie dlatego na rozkaz admirała Kuznie-

cowa natychmiast po wydostaniu się z Tallina wszystkie siły

Floty Bałtyckiej były nastawione na przygotowanie odparcia

ewentualnego szturmu na Leningrad. Już tego samego dnia,

29 sierpnia, dowódca artylerii Floty Bałtyckiej kontradmirał

LI. Grien wydał rozkaz o postawieniu całej artylerii okrę-

towej w gotowości bojowej, by natychmiast otworzyć ogień

do celów brzegowych na pierwszy rozkaz dowództwa obrony

miasta. Natomiast artyleria nadbrzeżna floty takie polecenie

otrzymała już wcześniej. Jak tylko pojawił się przeciwnik, ar-

tyleria floty otworzyła ogień. Zdarzyło się to 30 sierpnia. Tego

dnia okręty na Newie i działa poligonu morskiego w oko-

licach Rżewki na żądanie dowództwa obrony dwadzieścia

osiem razy otwierały ogień do celów brzegowych, wystrzeli-

wując 340 pocisków kalibru od 130 do 406 mm. Następnego

dnia ogień artylerii okrętowej był jeszcze intensywniejszy.

1 września przeciwnik wszedł w strefę zasięgu baterii fortu

Czerwona Górka i trafił pod morderczy ogień jego dział 305

mm.

O udziale floty podczas obrony Leningradu traktowało wie-

le książek. Opisano i wyjaśniono, dlaczego pancernik Marat

zajmował pozycję u wylotu kanału Morskiego, a Oktiabrskaja

Riewołucija pozycję naprzeciwko Strielny, dlaczego krążow-

nik Maksim Gorki zajmował pozycję przy molo Chlebowym,

a nieukończony krążownik Pietropawłowsk - w okolicach por-

tu Węglowego. Uwzględnione są wszystkie akcje, w których

brały udział okręty, stacjonarne nadbrzeżne i kolejowe ba-

terie floty, wskazane są cele, zużycie amunicji oraz ostrza-

łów.

Szczególną uwagę dowództwo floty poświęciło kwestiom

stworzenia linii obronnej na Newie. Sformowano flotyllę skła-

dającą się z dwóch najnowszych niszczycieli, czterech kano-

383

Page 379: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nierek, dwóch kutrów torpedowych i dwunastu obozowców,

czterech kutrów pancernych i baterii pływającej. Ten oddział

pod dowództwem kapitana I stopnia W. S. Czerokowa zajął

pozycje między Smolnym i Iżorą. Ponadto jeszcze w sierpniu

w okolice Newskiej Dubrowki przerzucono sześć baterii, któ-

re były uzbrojone w 120 i 180 mm działa zdemontowane

z okrętów. Obronę utrzymywała tam 4. Brygada Piechoty

Morskiej.

W nocy 9 września, jeszcze przed pojawieniem się Żukowa

w Leningradzie, przeciwnik próbował sforsować Newę, został

jednak odrzucony i zniszczony ogniem artylerii okrętowej

i przybrzeżnej floty. 4. Brygada Piechoty Morskiej obroniła

północny brzeg Newy. Później, podczas blokady Leningradu,

wojskom niemieckim nie udało się przedrzeć przez Newę.

Minęło ponad ćwierćwiecze od tamtych wydarzeń i na-

gle Żukow ogłosił, że narkom marynarki wojennej admirał

N. G. Kuzniecow, jego pierwszy zastępca, szef głównego szta-

bu morskiego admirał I. S. Isakow, dowódca Floty Bałtyckiej

admirał Tribuc, szef sztabu floty wiceadmirał J. A. Pantie-

lejew, dowódca artylerii kontradmirał I. I. Grien, dowódca

eskadry floty kontradmirał D. D. Wdowiczenko, dowódca sił

lekkich floty kontradmirał W. P. Drozd niczego nie rozumieli

i niczego nie robili, by obronić Leningrad. I tylko on, wiel-

ki Żukow, gdy się pojawił w mieście, gdy wróg był już za-

trzymany, jakoby wydał rozkaz ściągnięcia części marynarzy

z okrętów i skierowania ich na fronty lądowe. Ponadto ge-

niusz strategiczny zarządził podobno „ściągnięcie okrętów bli-

żej miasta". I dopiero potem, spełniwszy rozkazy wybitnego

stratega, marynarze wreszcie się wykazali. A bez rozkazów

Żukowa pogrążyliby się w słodkim lenistwie i przygotowywa-

liby swoje okręty do wysadzenia.

Żukow przechwalał się, że w Smolnym to właśnie on żą-

dał ściągnięcia okrętów bliżej miasta, tymczasem już od daw-

na stały one na Newie. Wprost pod oknami Smolnego. Okna

drżały od ich ognia. A ściągnięci z okrętów marynarze, szyb-

ko przekwalifikowani na piechotę morską, już przed poja-

wieniem się Żukowa zatrzymali przeciwnika na linii rzeki

i umocnili front.

384

Page 380: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Zapomniawszy o wszystkich tych szczegółach i faktach,

pisarze Simonów i Karpow, a za nimi przeróżni Jakowlewo-

wie, Garejewowie i Czakowscy powtarzali: ach, gdyby ge-

niusz nie wydał rozkazów, to przecież ani Kuzniecow, ani Isa-

kow nie domyśliliby się, że trzeba bronić Leningradu, nie do-

myśliliby się, że z dział okrętowych trzeba strzelać do wroga,

tylko bezmyślnie zatopiliby okręty, nie strzelając ani razu.

V

Rosja niejednokrotnie zatapiała swoje okręty: podczas

wojny krymskiej w Sewastopolu, podczas wojny rosyjsko-ja-

pońskiej w Port Arthur, potem w 1918 roku zdrajca ojczyzny

Lenin rozwiązał wojsko, potem - by dogodzić cesarzowi nie-

mieckiemu - zatopił Flotę Czarnomorską. W 1941 roku zaist-

niała taka sama sytuacja, kiedy położenie floty było niemal

beznadziejne. Nie z jej winy jednak. Na zamkniętym akwe-

nie flota była całkowicie zależna od stabilności nadmorskich

skrzydeł frontu lądowego, od stałości i bezpieczeństwa baz

morskich. Głównym przeciwnikiem zarówno Floty Bałtyckiej,

jak też Floty Czarnomorskiej były wojska lądowe przeciwnika.

Flota nie jest w stanie powstrzymać wrogich ataków czołgo-

wych. Przecież to nie jej zadanie. Zatrzymać wroga na lądzie

powinny wojska lądowe. Jeżeli nie obronią one baz morskich,

oznacza to koniec dla floty.

„G. K. Żukow we wszystkich wypadkach, z jednej strony

uznawał zwierzchnictwo tylko dowódcy lądowego, a z dru-

giej - nie chciał cedować na niego całej odpowiedzialnoś-

ci. Wskutek tego od początku wojny w Libawie było w istocie

dwóch niezależnych dowódców: dowódca 67. Dywizji Strze-

leckiej N. A. Diedajew i dowódca bazy M. S. Klewanski" (Ad-

mirał flota Sowietskogo Sojuza N. G. Kuzniecow, „WIZ" 1992,

nr 1, s. 76).

„Żadnych dokumentów o współpracy bazy marynarki w Li-

bawie i 67. Dywizji przed wojną nie opracowano. Dowódca

bazy nie znał planów dowództwa wojskowego w razie koniecz-

ności obrony Libawy z lądu (...) W Libawie stacjonował

lotniczy 148. Pułk Myśliwski przeznaczony do osłony bazy

385

Page 381: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

z powietrza. Pułk ten nie podlegał dowództwu bazy i przed

wojną nie opracowano dokumentów, które określałyby współ-

działanie artylerii przeciwlotniczej bazy oraz lotnictwa" (Kra-

snoznamionnyj bałtijskij flot w bitwie za Leningrad. 1941-

-1944, Moskwa 1973, s. 22).

„Prośba dowódcy floty o rozmieszczenie przewidzianych

w planie minowych przeszkód obronnych raz jeszcze została

kategorycznie odrzucona" {Bor'ba za sowietskuju Pribałtiku

w Wielikoj Otieczestwiennoj wojnie. 1941—1945, Ryga 1966,

tom 1, s. 53).

W marcu 1941 roku niespokojny Żukow wysmażył do-

nos na dowódcę narkomatu marynarki wojennej: patrzcie

no, wpadli na pomysł, do samolotów naruszających granice

otwierać ogień! Żądam, nalegam - wszystkich pod sąd!

Koledzy z NKWD gorliwie zareagowali na donos Żukowa.

Jednak do rozumu przemówił im Stalin: w tym wypadku za-

kończy się na pouczeniu.

W nocy z 21 na 22 czerwca Żukow skierował dyrektywę

do wojska: nie dawać się sprowokować. Na podstawie tego

rozkazu dowództwo marynarki wojennej wystosowało własną

dyrektywę do floty. „Dokument pod względem dwuznaczno-

ści, pod względem zamierzeń, które w nim zawarto, czyli:

zagmatwać, zbić z tropu każdego, kto go czyta, przewyższa

dyrektywę wysłaną do wojsk lądowych (...) Wyczuwa się, że

oskarżenie, które w marcu NKWD wystosowało do dowódz-

twa marynarki wojennej, nie zostało zapomniane" („WIŻ"

1989, nr 6, s. 38).

Tymczasem niżsi dowódcy apelowali i żądali...

„Dowódca libawskiej bazy morskiej kapitan I stopnia

M. S. Klewanski uporczywie prosił o pozwolenie na otwar-

cie choćby ognia ostrzegawczego do niemieckich samolotów

pojawiających się nad bazą" (J. A. Pantielejew, Morskoj front,

Moskwa 1965, s. 30). Jasne, że mu na to nie pozwolono.

„Dowództwo bazy i stacjonującej tu 67. Dywizji Strzelec-

kiej przystąpiło do wspólnego wdrażania przedsięwzięć obron-

nych dopiero na początku wojny" („WIŻ" 1962, nr 4, s. 45).

Libawa leży przy samej granicy. Żukow powinien był

wziąć na siebie odpowiedzialność za obronę od strony lądu

386

Page 382: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

oraz osłonięcie bazy z powietrza. W tym celu należało wydać

odpowiednie rozkazy dowódcy 67. Dywizji Strzeleckiej gene-

rałowi-majorowi Diedajewowi i dowódcy pułku myśliwskiego.

W ostateczności całą odpowiedzialność można było delego-

wać na flotę: sami planujcie obronę swojej bazy- Podejmując

taką decyzję, trzeba by było dywizję strzelecką i pułk lotniczy

przekazać pod dowództwo operacyjne floty. Czyli: pozostają

w składzie Armii Czerwonej, ale działania bojowe prowadzą

według planów i rozkazów dowództwa floty.

Żukow jednak nie zrobił ani jednego, ani drugiego: dywi-

zji strzeleckiej wraz z pułkiem lotniczym nie przekazał flocie,

a swoich planów obronnych ujawnić nie pozwolił. Jak się póź-

niej okazało, żadnych planów obrony LibawY nie było. Mało

tego, 148. Pułk Myśliwski, jak również pozostałe pułki lotni-

cze otrzymały zdecydowany rozkaz, by nie zestrzel i wać samo-

lotów przeciwnika.

Pierwszego dnia wojny Libawa znalazła się w strefie dzia-

stała wysadzona. Niektóre się znalazły w rękach przeciwnika.

Dowódcę bazy kapitana I stopnia M. S. Klewanskiego uznano

za winnego i rozstrzelano. Jednak wszystko 3iC stało dlatego,

że niemiecka 291. Dywizja Piechoty już pierwszego dnia woj-

ny odcięła Libawę i z obrzeża miasta zaczęła ostrzeliwać port.

Zgodnie z genialnym planem Żukowa piechocie niemieckiej

powinna była stawiać opór 67. Dywizja Strzelecka, jednak

z nieznanych przyczyn nasza dywizja, znajdując się przy

samej granicy, „nie miała zawczasu przygotowanej obrony"

(„WIŻ" 1962, nr 4, s. 45).

„Po upadku Libawy nad Rygą, a później nad Tallinem

zawisło zagrożenie zdobycia od strony lądu. Lądowa obrona

tych baz nie była przygotowana" (IWOWSS, tom 2, s. 44).

„Lądowa obrona głównej bazy Floty Bałtyckiej - Tallina

przed rozpoczęciem wojny w ogóle nie była planowana" (Kra-

snoznamionnyj bałtijskij flot w bitwie za Leningrad. 1941—

-1944, Moskwa 1973, s. 51).

387

Page 383: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dostały się w ręce przeciwnika. Obrona lądowa nie tylko baz

bałtyckich, ale również czarnomorskich nie była przygotowy-

wana dlatego, że wielki Żukow był przekonany, iż przeciwnik

tam nie dotrze.

Kolejny był Leningrad. „Zagrożenia dla Leningradu od

strony południowo-zachodniej, od strony Prus Wschodnich

prawie nie brano pod uwagę i w planie naszej obrony możli-

wość wdarcia się przeciwnika na tym odcinku naszej obrony

w gruncie rzeczy nie była brana pod uwagę" (Generał-major

awiacii A. Nowikow, „WIŻ" 1969, nr 1, s. 63).

Zatapiać flotę to zbrodnia. Ale oddać przeciwnikowi — jesz-

cze większa. Aż tu we wrześniu 1941 roku w Leningradzie

pojawia się Żukow, którego już zrzucono ze stanowiska szefa

Sztabu Generalnego, i rozkazuje dowódcy floty admirałowi

Tribucowi: zdejmuj ładunki wybuchowe z okrętów!

Na jakiej podstawie? Ponieważ Żukow nadal jest pewien,

iż przeciwnik tutaj nie dotrze. Żukow już kilkakrotnie bar-

dzo się mylił i za jego błędy byli rozstrzeliwani inni. Gdzie

gwarancja tego, że nie podstawi frontu pod śmiertelny cios,

jak już podstawił dunajską i pińską flotyllę, Libawę, Odessę,

Rygę, Tallin? A co jeśli i tym razem Żukow się pomyli? Kto za

to odpowie? Kto zostanie rozstrzelany?

VI

Jako pisarz Konstantyn Simonów powinien był wykazywać

czujność i zwracać uwagę na drobne, na pierwszy rzut oka

niewidoczne szczegóły. To, co Żukow mu opowiadał, świadczy

nie o zdecydowaniu i odwadze, lecz o straszliwym braku od-

powiedzialności. Co to znaczy: „Powiedziałem dowódcy floty

Tribucowi"?

Generał armii Pawłow wykonywał pisemne dyrektywy

Żukowa. Później oskarżono go, że rozkaz wykonał, i za to go

rozstrzelano. Wraz z całym jego sztabem. A w Leningradzie

Żukow nie wydawał nawet pisemnych rozkazów: powie-

d z i a ł e m dowódcy floty! Skoro Żukow okazał się taki mądry,

stanowczy i pewny zwycięstwa, to trzeba było przynajmniej

oświadczyć: ja, Żukow, biorę na siebie odpowiedzialność za

388

Page 384: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

los floty! Oto pisemny rozkaz: natychmiast zdemontować ła-

dunki na okrętach! Jeżeli choć jeden trafi w ręce przeciwnika,

niech mnie rozstrzelają!

Jednak wielki strateg nigdy ani słowem nie wspomniał

o takim pisemnym poleceniu. I żaden z jego obrońców ni-

gdy nie przedstawił takiego dokumentu: oto, proszę, jaki był

odważny, wziął na siebie całą odpowiedzialność! I Konstan-

tynowi Simonowowi do głowy nie przyszło oburzyć się na ten

dziki brak odpowiedzialności: wydawać rozkazy ustne, nie zo-

stawiając pisemnych śladów.

Pisarz Simonów powinien był zadać strategowi również

kolejne pytanie: dlaczego, Gieorgiju Konstantynowiczu, opo-

wiadasz mi, że wydałeś rozkaz rozbrojenia ładunków na okrę-

tach, a we wspomnieniach o tym ani słowem się nie zdradzi-

łeś? Krępujesz się czy co?

A jeszcze Simonów powinien był zapytać: jak na rozkaz

Żukowa zareagował admirał Tribuc, dowódca Floty Bałtyc-

kiej?

Ciekawie jest posłuchać, jak ktoś stanowczo i odważnie

wydaje rozkazy. Jednak dla mnie nie mniej ciekawe jest to,

jak te rozkazy są wykonywane. Nie ma bardziej żałosnego

widoku, gdy dowódca wrzeszczy, tryska śliną, a podwładni

ignorują jego polecenia.

Zanim zaczną w uniesieniu opisywać geniusza strate-

gicznego wydającego rozkaz zdemontowania ładunków wy-

buchowych na okrętach, pisarze powinni się zainteresować,

czy rozkaz Żukowa został wykonany. Przecież dowódca sam

opowiedział, że rozkaz wydał, zapomniał jednak sprawdzić,

czy został on wykonany czy nie?

Szkopuł w tym, że okręty Floty Bałtyckiej zostały pozba-

wione ładunków samoniszczących rok później, jesienią 1942

roku, kiedy było już zupełnie jasne, że w żadnym wypadku

nie dostaną się w ręce wroga. W tym czasie Żukowa już daw-

no w Leningradzie nie było.

Możliwy jest jeden z dwóch wariantów:

- albo we wrześniu 1941 roku strateg wydał kategoryczny

rozkaz, z którego dowództwo floty się uśmiało i go nie wyko-

nało;

389

Page 385: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

— albo swoje stanowcze działania w Leningradzie strateg

po prostu wymyślił i naiwnemu pisarzowi Simonowowi opo-

wiedział to, co się w ogóle nie zdarzyło.

VII

Pomyślmy: dlaczego niby dowódca Floty Bałtyckiej ad-

mirał Tribuc miał wykonywać rozkaz Żukowa? Podczas blo-

kady flota, zamknięta w Kronsztadzie i Leningradzie, była

operacyjnie podporządkowana Frontowi Leningradzkiemu.

Oznacza to, że w kwestiach prowadzenia działań wojennych

dowódca floty na pewien czas był podporządkowany dowód-

cy Frontu Leningradzkiego. Jakie jednak działania wojenne

mogła prowadzić flota pozbawiona swobody manewru? Co jej

pozostawało? Jedynie prowadzenie ognia przy użyciu artyle-

rii okrętowej, brzegowej i przeciwlotniczej. I wtedy dowódca

Frontu Leningradzkiego mógł rozkazać: kwadrat 13-42, hej,

marynarzyki, dajcie ognia! Ot, tyle. Na tym kończyły się peł-

nomocnictwa dowódcy Frontu Leningradzkiego. Nic więcej

nie mógł rozkazać Flocie Bałtyckiej.

W pozostałych kwestiach nie była ona podporządkowana

dowódcy Frontu Leningradzkiego. Obowiązywał wtedy zwy-

czajny łańcuch dowodzenia: dowódca floty admirał Tribuc,

nad nim narkom marynarki wojennej admirał Kuzniecow,

a nad nim naczelny wódz. Żukowa w tym łańcuchu dowodze-

nia nie ma. I nie on miał decydować, czy okręty trzeba wysa-

dzać teraz czy odczekać.

Następne kwestie są wprost śmieszne. Według pierwszej

wersji Żukow przybył do Leningradu 9 września, według dru-

giej - 10 września. Od razu wdarł się na naradę i kazał zdjąć

ładunki z okrętów. Jednak 11 września generał armii Żukow

oficjalnie był jeszcze dowódcą Frontu Rezerwowego. I właśnie

jako dowódca Frontu Rezerwowego jest wymieniony w rozka-

zie Stalina, który został podpisany wieczorem 11 września.

A Front Rezerwowy prowadził działania wojenne na odcinku

smoleńskim.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: 9 lub 10 września generał,

który oficjalne dowodzi Frontem Rezerwowym, który nie ma

390

Page 386: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

żadnego związku z Leningradem ani z Flotą Bałtycką, wyda-

je ustny rozkaz dowódcy floty o usunięciu ładunków wybu-

chowych z okrętów. Dowódca floty Tribuc odpowiada głową

za to, żeby okręty nie dostały się w ręce wroga. A dowódca

Frontu Rezerwowego Żukow tutaj za nic nie odpowiada. Czy

dowódca Floty Bałtyckiej rzuci się, by wykonać rozkaz obcego

człowieka, który nie ma tutaj nic do gadania?

Co najważniejsze, skoro Żukow postanowił odwołać roz-

kaz, to przede wszystkim trzeba się było zainteresować, kto

podjął decyzję, by okręty przygotować do zatopienia. Czyj roz-

kaz Żukow odwołuje?

Otóż: decyzja ta nie mogła być podjęta samodzielnie przez

dowódcę Floty Bałtyckiej. Kto po roku 1937 ośmieliłby się

na własne ryzyko w magazynach artyleryjskich pancernika

Marata umieścić detonatory i przełączniki z kablami? A na

czterdziestu okrętach podwodnych? Za taką samowolę należy

się najwyższa kara bez możliwości odwołania.

I narkom marynarki wojennej też by się nie zdecydował.

On też chce żyć. Jak obecnie wiadomo, nie zdecydował się na

to. Pozostaje założyć, że tylko Stalin mógł wydać taki rozkaz.

Przypuszczenie to potwierdzają też dokumenty oraz wspo-

mnienia dowódców flot, którym nie wierzyć w tej kwestii nie

ma powodu.

Admirał floty Związku Radzieckiego Nikołaj Gierasimo-

wicz Kuzniecow potwierdza: rozkaz wydał Stalin. „Zapytaw-

szy ponownie, czy dobrze zrozumiałem, Stalin podkreślił, że

w wypadku niewykonania tego rozkazu winni poniosą ciężkie

kary" (N. G. Kuzniecow, Na flotach bojewaja triewoga, Mo-

skwa 1971, s. 78).

Możemy być pewni, że gdyby okręty trafiły w ręce prze-

ciwnika, ukaranie winnych nie skończyłoby się na srogiej na-

ganie. Towarzysz Stalin miał własne wyobrażenia na temat

srogości.

Wydawszy ustny rozkaz, Stalin kazał Kuzniecowowi przed-

stawić go w formie pisemnej i podpisać. A Kuzniecow odmówił

podpisania: „Żeby wydać takie poważne polecenie, potrzebny

jest szczególny autorytet i sam rozkaz narkoma marynarki

wojennej to za mało" (tamże).

391

Page 387: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Wówczas Stalin nakazał złożyć dwa podpisy: narkoma

marynarki wojennej admirała Kuzniecowa i szefa Sztabu Ge-

neralnego Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej marszałka

Związku Radzieckiego Szaposznikowa. Szaposznikow i Ku-

zniecow ułożyli dyrektywę i podpisali, a potem razem poszli

do Stalina i zażądali, aby ten złożył podpis zatwierdzający.

Gdy Kuzniecow pisał wspomnienia, w żaden sposób nie

mógł potwierdzić swoich słów. Nie miał prawa cytować ściśle

tajnych dokumentów. Jednak po dwudziestu latach od wyda-

nia jego książki Związek Radziecki się rozsypał, pewna część

dokumentów została odtajniona, między innymi ta dyrekty-

wa. Wyjaśniło się, że Kuzniecow miał całkowitą rację. A Żu-

ków, oględnie mówiąc, jej nie miał.

Punkt 4. dyrektywy mówił: „Zniszczenie odbywa się we-

dług ściśle określonego planu od momentu wydania sygnału

przez naczelnego wodza". To oznacza, że zarzucanie dowódz-

twu Floty Bałtyckiej tchórzostwa i panikarstwa przez Żu-

kowa było niesprawiedliwe. Przygotowanie okrętów do znisz-

czenia odbyło się nie z inicjatywy miejscowego dowództwa, tyl-

ko z rozkazu Moskwy. I wysadzenie mogło się odbyć jedy-

nie z rozkazu najwyższego przywódcy państwa i sił zbroj-

nych.

I oto taka sytuacja: siedzą sobie na naradzie w Smolnym

najwyżsi dowódcy Floty Bałtyckiej, omawiają, jak zrealizo-

wać dyrektywę, którą podpisał narkom marynarki wojennej,

szef Sztabu Generalnego oraz zatwierdził naczelny wódz. Aż

tu nagle wpada geniusz sztuki wojennej i odwołuje rozkaz

naczelnego szefa Sztabu Generalnego i narkoma marynarki

wojennej. Wygląda na to, że wszechmogący Żukow odwołuje

dyrektywy nie tylko Sztabu Generalnego, ale też rozkazy sa-

mego Stalina.

Czy nie za bardzo poniosło naszego stratega?

Czy mogłoby się zdarzyć coś takiego, że dowództwo Floty

Bałtyckiej postanowiło nie podporządkowywać się ani Szta-

bowi Generalnemu, ani swemu narkomowi, ani towarzyszo-

wi Stalinowi, ale zdecydowało się podporządkować dowódcy

Frontu Rezerwowego, którego wojska zachłysnęły się krwią

w okolicach Smoleńska? Cudownie: oni natychmiast uwie-

392

Page 388: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rzyli notatce Stalina, a oficjalnego rozkazu, zatwiei&łlBDBSgO

przez Stalina, postanowili nie wykonywać.

To tylko wstęp do bajki - bajka dopiero będzie.

Najciekawsza jest jednak rezolucja naczelnego wodza pod

rozkazem o przygotowaniu okrętów Floty Bałtyckiej do wy-

sadzenia. Tekst jest prosty i krótki: „Zatwierdzam. 13.9.41.

Stalin".

VIII

Zakładanie ładunków wybuchowych na okrętach jest spra-

wą odpowiedzialną i skomplikowaną. Ze świadectw admira-

łów Kuzniecowa, Tribuca, Pantielejewa wynika, że nie moż-

na było tego zacząć od razu po otrzymaniu rozkazu. Przede

wszystkim trzeba było dobrać ludzi o silnej psychice, którym

można by było powierzyć przełączniki. A przecież okrętów

było ponad dwieście, nie licząc obiektów lądowych floty. Trze-

ba było zapobiec panice i upadkowi morale załóg okrętów. Za-

pobiec panice można było tylko przez utajnianie akcji. Dlate-

go w taki sposób trzeba było dobrać setki wykonawców, żeby

pogłoski nie rozeszły się po całej flocie. Było też sporo innych

problemów. Najpierw okręty trzeba było ustawić w ten spo-

sób, żeby nie tylko zostały wysadzone, ale tuż kadłubami za-

tarasowały tory wodne. Jednym słowem, operacja nie mogła

się zacząć 13 września. Zaczęła się później.

Z opowiadań Żukowa wynika, że okręty były przygotowa-

ne do zniszczenia, a on rozkazał: „Proszę zdemontować ładun-

ki". Z dokumentów wynika jednak, że okręty w chwili poja-

wienia się Żukowa w Leningradzie jeszcze nie były przygoto-

wane do zniszczenia. Odbyło się to po tym, jak Żukow został

mianowany na stanowisko dowódcy Frontu Leningradzkiego,

po tym, jak przybył do Leningradu i przejął urząd.

Według opowiadania Żukowa pojawił się w Leningradzie

albo 9, albo 10 września i natychmiast odwołał rozkaz Stali-

na, który został podpisany 13 września.

Wychodzi na to, że Żukow nie tylko odwołał rozkaz Stali-

na - on go odwołał trzy dni przed podpisaniem.

Z tego z kolei wynika, że bohaterskie sceny podczas na-

393

Page 389: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rady w Smolnym to tylko owoc chorej wyobraźni stratega…

i gapiostwa pisarzy.

Żukow przebywał w Leningradzie niespełna miesiąc. Przy-

był 13 września, a wyjechał 6 października. Jego pojawienie

się w oblężonym mieście niczego nie zmieniło i niczego nie

mogło zmienić.

Nikt nie wysadzał w Leningradzie ważnych obiektów ani

przed przyjazdem Żukowa, ani podczas jego obecności, ani po

jego wyjeździe.

Na czym więc polegał osobisty wkład wybawcy? Co się

zmieniło, gdy się pojawił?

Żukow się przechwalał: pojawiłem się i rozkazałem nie

niszczyć okrętów.

Było wprost odwrotnie. Już po jego przyjeździe rozpoczę-

ła się operacja minowania obiektów o znaczeniu szczególnym

dla miasta i floty. Nikt nie pytał Żukowa o zdanie, nikt nie

prosił go ani o radę, ani o zgodę, ani o decyzję.

Page 390: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 27

Wybawca

Żukow - ten, który oszukał naród rosyjski. A. WARŁAMOW

„Litieraturnaja gazieta", 3-9 września 2003

I

Każdy, kogo szkolono w wywiadzie wojskowo-strategicz-

nym, pamięta główne przykazanie: powinieneś zdobyć nie-

zbite dowody. Trzeba szukać takich faktów, w które uwierzy

nawet ten, kto nie chce wierzyć. Na koniec jednak siwy puł-

kownik machnie ręką i z żalem powie: jednak zdarzają się

tacy mądrzy strategowie, których żadnymi faktami, żadnymi

dowodami nie przekonasz, w tej sytuacji wywiad jest bezsil-

ny. Powiedzenie to poprzeć można opowiadaniem o konflik-

cie interesów dowódcy frontu generała armii G. K. Żukowa

i dowódcy zarządu wywiadowczego Frontu Leningradzkiego

kombryga Pietra Pietrowicza Jewstigniejewa...

Sam Żukow, rzecz jasna, na temat tego epizodu żadnych

refleksji nie snuje. Wspomina całkiem co innego. Za mało mu

było opowiedzieć o Stalinie, który jakoby uważał położenie

Leningradu za beznadziejne i już pogodził się z jego utratą.

Żukow opowiedział o Hitlerze i jego otoczeniu: „Dowódca nie-

mieckiej Grupy Armii «Północ» von Leeb ponaglał wojska.

Żądał szybszego złamania oporu obrońców Leningradu, żeby

połączyć się z karelskim zgrupowaniem wojsk fińskich. Po

395

Page 391: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zdobyciu Leningradu dowództwo niemieckie chciało wszyst-

kimi siłami uderzyć na Moskwę, zachodząc ją od strony pół-

nocno-wschodniej. Leningrad jednak mocno się trzymał i nie

poddawał wrogowi, bez względu na zaciekłość i moc ataków.

Hitler był wściekły" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969,

s. 331).

Jeżeli wierzyć Żukowowi, to od chwili jego pojawienia się

w Leningradzie wojska niemieckie nieustannie szturmowa-

ły miasto. Gdyby je zdobyły, dalej poszłyby na Moskwę. Ale

Żukow uratował Leningrad. Odparł natarcia, nie pozwalając

Hitlerowi przerzucić zwolnionych po zdobyciu Leningradu

wojsk na odcinek moskiewski. Wychodzi na to, że broniąc Le-

ningradu, Żukow uratował także Moskwę. Rzecz jasna, Hi-

tler się wściekł.

Wszystko niby się zgadza.

Pomyślmy: skąd Żukow wiedział, czego dowództwo nie-

mieckie żądało od swoich podwładnych? Z jakich źródeł Żu-

ków się dowiedział, że Hitler był wściekły? Gdzie strateg wy-

czytał, że von Leeb ponaglał wojska? Jeżeli Żukow tę wiedzę

zaczerpnął z przechwyconych dokumentów, to trzeba było się

na nie powołać. A jeszcze lepiej je opublikować.

W wydaniu drugim wydźwięk jest znacznie wzmocniony:

„Hitler ponaglał dowódcę Grupy Armii «Północ» feldmar-

szałka von Leeba do jak najszybszego zdobycia Leningradu

i przerzucenia mobilnych zgrupowań 4. Grupy Pancernej na

odcinek moskiewski w ramach Grupy Armii «Północ». I dalej:

„Feldmarszałek von Leeb wyłaził ze skóry, aby za wszelką

cenę wypełnić rozkaz Hitlera - skończyć z operacją lenin-

gradzką przed natarciem wojsk niemieckich na Moskwę"

(Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1975, t. 1, s. 400, 408).

W wydaniu pierwszym von Leeb ponaglał, w drugim, bar-

dziej prawdziwym, ponaglał już sam Hitler.

Po wojnie niemieccy historycy niezwykle poważnie zajęli

się obliczeniem uchybień i błędów, których dopuścili się Hi-

tler i jego dowódcy. Dostęp do wszystkich dokumentów, które

zostały po wojnie na terytorium Niemiec Zachodnich, został

praktycznie natychmiast umożliwiony. Zdecydowaną więk-

szość tych dokumentów opublikowano.

396

Page 392: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Niezwykła szkoda, że oficjalna propaganda Związku Ra-

dzieckiego, a teraz Rosji buduje naszą historię i kult jednostki

Żukowa, ignorując treść dokumentów archiwalnych. Wszel-

kiego autoramentu Karpowowie, Simonowowie, Gariejewo-

wie i Czakowscy twierdzą, że nie mają zamiaru korzystać

z archiwów, że w zupełności wystarczą im bohaterskie opo-

wiadania Żukowa.

Chętnie bym się z nimi zgodził, jest jednak pewien szko-

puł: w różnych latach różnym ludziom Żukow opowiadał róż-

ne historie. Nie tylko ci, którzy byli przy Żukowie, dementują

jego wymysły, on też ciągle sam sobie zaprzecza.

II

Przyjrzyjmy się dokumentom niemieckim, których ani Żu-

ków, ani jego obrońcy nie biorą w ogóle pod uwagę.

Hitlerowi widocznie brakowało sił, aby uderzyć jednocze-

śnie i na południe, i na wschód, i na północ. Nie miał dość

sił, by w tym samym czasie zdobyć i Krym, i Donbas, i pół-

nocny Kaukaz, i Moskwę, i Kijów, i Charków, i Leningrad.

Dlatego 6 września 1941 roku podpisał Dyrektywę nr 35,

w której w punkcie 3. rozkazywał okrążyć Leningrad. Nie

zdobywać go, lecz tylko odciąć od kraju. Jednak nawet takie

zadanie wydawało się trudne, a jego wykonanie - problema-

tyczne. Dlatego Hitler przedstawiał je w sposób wyważony:

„Dążyć do całkowitego okrążenia Leningradu, przynajmniej

od wschodu". W dyrektywie nie ma nawet aluzji na temat

możliwości szturmowaniu Leningradu. Przeciwnie - Fiihrer

odrzucał taką możliwość, nakazując przerzucić spod Lenin-

gradu znaczną część mobilnego wojska i zgrupowań 1. Floty

Powietrznej do Grupy Armii „Centrum", czyli na odcinek mo-

skiewski.

Dyrektywę nr 35 każdy może znaleźć w jakimkolwiek nie-

mieckim opracowaniu dotyczącym wojny. Przetłumaczono ją

też na język rosyjski i wielokrotnie publikowano, na przykład

w zbiorze W. I. Daszyczewa, Bankrotstwo stratiegii gierman-

skogo faszyzma. Istoriczeskije oczerki. Dokumienty i materia-

ły (Moskwa 1973, t. 2, s. 241-243).

397

Page 393: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

W celu strategicznego okrążenia Moskwy z północnego

wschodu Hitlerowi potrzebne były mobilne zgrupowania: dy-

wizje zmotoryzowane i pancerne. W Grupie Armii „Centrum",

która nacierała na Leningrad, wszystkie zgrupowania mo-

bilne były połączone w 4. Grupę Pancerną. Żukow przeby-

wał w okolicach Jelni, Stalin jeszcze go nawet do Moskwy

nie wzywał, a Hitler już wydał rozkaz przerzucenia 4. Grupy

Pancernej z odcinka leningradzkiego na moskiewski, w oko-

lice Rosławla. Żukow ze Stalinem rozmawiał na Kremlu,

Stalin mu wyznaczał zadanie, a niemiecka 4. Grupa Pancer-

na już zakończyła działania pod Leningradem. Kolumny jej

dywizji już się odwróciły od murów Leningradu i pociągnęły

na południe. Po odejściu 4. Grupy Pancernej pod Leningra-

dem pozostała tylko wzmocniona artyleria wielkokalibrowa.

W składzie niemieckich wojsk pod Leningradem nie został

ani j e d e n czołg. Ponadto spod Leningradu na odcinek

moskiewski została przegrupowana większa część lotnictwa.

Ani Hitler, ani jego feldmarszałkowie nie wydali rozkazu

szturmowania Leningradu. Dlatego opowieści Żukowa o tym,

że „Leningrad trzymał się mocno i nie poddawał się wrogo-

wi, bez względu na zaciekłość i siłę ataków", trzeba uznać za

mocną przesadę. Miejscami dochodziło do walki, ale szturmu

nie było.

Hitler nie miał powodu się wściekać na nieudane próby

zdobycia Leningradu. Dlatego że takich prób nie było. I von

Leeb „nie wyłaził ze skóry, żeby za wszelką cenę wypełnić

rozkaz Hitlera", ponieważ Hitler takiego rozkazu nie wydał.

Żukowa poniosło, gdy opowiadał o tym, że broniąc Lenin-

gradu, wiązał siły armii niemieckiej i tym samym nie dawał

Hitlerowi możliwości przerzucenia ich na odcinek moskiew-

ski. Wszystko, co tylko się dało, Hitler tam właśnie skierował.

Jeśli nawet Leningrad by się poddał, to Hitler i tak nie miał-

by czego przerzucać stamtąd do okrążenia Moskwy. Wszyst-

kie siły albo już zostały przegrupowane, albo przygotowywa-

ły się do tej operacji. Z tego wynika, że obrona Leningradu

w okresie, kiedy był tam Żukow, nie odwracała uwagi nie tyl-

ko żadnych niemieckich mobilnych zgrupowań, ale też żadne-

go niemieckiego czołgu.

398

Page 394: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Córki Żukowa napisały książkę o niewiarygodnych zdol-

nościach i przygodach swego rodzica. Nie tylko same wiele

opowiedziały, ale też zaprosiły znanych historyków: głoście

chwałę! I tamci głosili. Lecz nawet oni się wygadali. Doktor

nauk historycznych kapitan II stopnia A. W. Basów: „5 wrze-

śnia Hitler ogłosił, że pod Leningradem cel został osiągnięty

i «odtąd rejon Leningradu będzie drugorzędną sceną działań

wojennych». Następnego dnia podpisał Dyrektywę nr 35,

w której określił zadanie okrążenia wojsk radzieckich w Le-

ningradzie, tak żeby nie później niż 15 września zgrupowania

mobilne i 1. Flota Powietrzna mogły zostać wcielone do Gru-

py Armii «Centrum»" (Era i Ella Żukowe, Marszał pobiedy.

Wospominanija i raźmyszlenija, Moskwa 1996, s. 245).

Nawet jeżeli uwierzymy opowiadaniom Żukowa o tym, że

pojawił się w Leningradzie 9 lub 10 września, to i tak wy-

bawcy z niego nie będzie. Hitler już zrezygnował z pomysłu

szturmu Leningradu. Nie zapowiadał się żaden general-

ny szturm. Żukow nie odpierał zaciętych ataków. A Hitler

wcale nie kipiał ze złości.

III

Żukow lubił opowiadać o swoich niebywałych zdolnościach

strategicznych; wystarczało mu jakoby jedno spojrzenie na

mapę, żeby zrozumieć każdą, nawet najtrudniejszą i najbar-

dziej skomplikowaną sytuację, żeby rozgryźć podstępne pla-

ny nieprzyjaciela. Opłacani chwalcy Żukowa niezwykle lubią

o tej zdolności geniusza opowiadać widzom, czytelnikom, słu-

chaczom: „Gieorgij Konstantynowicz (...) jakby czytał myśli

dowódców niemieckich" (N. N. Jakowlew, Marszał Żukow,

s. 111).

Jednak w Leningradzie wielki strateg się przeliczył. Sytu-

acja była niezwykle przejrzysta, a Żukow nie dał rady w nią

wniknąć. Zresztą nawet się nie starał.

Żukow powinien był w myślach postawić się na miejscu

strategów niemieckich i spróbować ocenić sytuację z ich punk-

tu widzenia. Okrążane miasto lub twierdzę przeciwnik może

zdobyć tylko na dwa sposoby: albo szturmem, albo przez oblę-

399

Page 395: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

żenię. Szturm kosztuje wiele krwi, oblężenie - czasu. Nie ule-

ga wątpliwości, że Żukow na miejscu niemieckich generałów

od razu rzuciłby się do szturmu. Ale przecież praca Żukowa

polegała na tym, żeby zrozumieć: czyżby ktoś jeszcze oprócz

Armii Czerwonej zdecydował się na szturm najbardziej umoc-

nionego miasta na świecie, miasta, w którym jest tyle broni,

że dosłownie nie mieli z nią co zrobić, i tyle wojska, że trze-

ba je było wywozić całymi brygadami i dywizjami? Czyżby

niemieccy generałowie myśleli tak samo jak radzieccy? Nam

przecież jest obojętne, czy stracimy milion żołnierzy, czy dwa

miliony, czy też pięć. Nie ma różnicy. Ale przecież w armii

niemieckiej wszystko funkcjonuje inaczej. Generałowie nie-

mieccy myślą inaczej. Dla nas niepotrzebne poświęcenie trzy-

stu tysięcy żołnierzy to po prostu drobna taktyczna strata,

a dla nich to prawie porażka strategiczna. Zanim się zdecy-

dują na taki krok, dobrze się zastanowią.

Praca Żukowa polegała na tym, aby przeszkodzić planom

armii niemieckiej. W tym celu trzeba było odgadnąć zamiary

przeciwnika, czyli określić, na co się on zdecydował: na krót-

kotrwały, ale krwawy szturm czy niemal bezkrwawe wzięcie

miasta głodem.

Jeżeli wróg zdecydował się na szturm, to Żukow powinien

był na najbardziej zagrożonych odcinkach ustawić do stabil-

nej obrony silne oddziały wojska. Ponadto utworzyć mocne

rezerwy mobilne, które w decydującej chwili można by było

rzucić tam, gdzie przeciwnik szykuje przerwanie obrony. Ina-

czej mówiąc, zamknąć wyłom.

Natomiast jeżeli przeciwnik zdecydowałby się na długo-

trwałe oblężenie, to Żukow powinien był działać inaczej:

w obronie pozostawić jak najmniejszą liczbę wojska, a wszyst-

ko, co się da, rzucić na odbicie stacji Mga. Tutaj przeciwnik

odciął ostatnią magistralę kolejową łączącą Leningrad z kra-

jem. Zanim wroga obrona się wzmocniła, trzeba było stację

odbić. Do tego trzeba rzucić wszystkie rezerwy. W tym wy-

padku należało odbić stację za wszelką cenę. Natychmiast.

W przeciwnym razie trzeba już będzie płacić milionami ofiar

inteligentnych, mądrych, wykształconych, pracowitych ludzi.

Gdyby hitlerowcy rzucili główne siły do szturmu na Lenin-

400

Page 396: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

grad, to Żukow powinien by swoje siły główne skierować do

jego odparcia. W tej sytuacji jakieś miasteczka i stacje kole-

jowe na wschód od Leningradu nie miały już znaczenia. Stra-

ciwszy milion, nie płacze się za grosikiem.

Gdyby zaś Hitler się zdecydował na blokadę, wówczas nie-

wielka stacja na wschód od Leningradu istotnie nabrałaby

strategicznego znaczenia. Chwyciwszy za to gardło, Hitler

miał zamiar zadusić miasto, front i flotę.

Właśnie na ten wariant Hitler się zdecydował. Podjął decy-

zję zdobycia Leningradu głodem. Dlatego musiał kontrolować

magistrale kolejowe na wschód od miasta. Odciąwszy je, dy-

wizje niemieckie natychmiast się wgryzły w ziemię. Żołnierze

nieustannie kopali, i w dzień, i w nocy. Okopy do strzelania

w pozycji leżącej pogłębiały się w oczach, aż można w nich

było strzelać na stojąco. Okopy łączono transzejami, które się

krzyżowały. Przy pierwszej linii powstawały coraz to nowe

zasieki, zagęszczały się pola minowe. Za pierwszą linią umoc-

nień kopano drugą, po niej trzecią. Jak grzyby po deszczu

powstawały punkty ogniowe, bunkry, schrony podziemne. Na

trzecią warstwę belkowania nakładała się czwarta, potem

piąta, za nią... dziesiąta. Obrona się umacniała. Tymczasem

Żukow działał według wariantu pierwszego. Odpierał sztur-

my i natarcia... których nie było.

Ze wschodu w kierunku Leningradu podążała 54. Armia

pod dowództwem marszałka Związku Radzieckiego G. I. Ku-

lika. Kulik żądał: uderzaj z drugiej strony!

I Żukow uderzył! Do przełamania blokady Leningradu we

wrześniu 1941 roku Żukow skierował osłabioną w walkach

115. Dywizję Strzelecką i nie opanowaną, dopiero co uformo-

waną, nie wyszkoloną do prowadzenia walki na lądzie 4. Bry-

gadę Piechoty Morskiej. Rzecz jasna, nic z tego przełamania

nie wyszło, bo wyjść nie mogło. A winny temu jest (według

wersji Żukowa) marszałek Związku Radzieckiego G. I. Kulik,

który niewystarczająco aktywnie przebijał się z naprzeciwka.

Kulik wyciągnął do Żukowa pomocną dłoń w postaci 54. Ar-

mii. A Żukow wyciągnął do Kulika... palec. Miał do dyspozycji

24 dywizje i 17 brygad, ale do przerwania blokady wyznaczył

jedną dywizję i jedną brygadę.

401

Page 397: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A pozostałe?

Pozostałe na rozkaz Żukowa odpierały szturm Leningra-

du... którego dowództwo niemieckie nawet nie planowało.

Już 14 września 1941 roku, po przejęciu dowodzenia fron-

tem, Żukow skontaktował się ze Sztabem Generalnym i za-

meldował marszałkowi Związku Radzieckiego Szaposzniko-

wowi: „Sytuacja na południowym odcinku frontu jest bardziej

skomplikowana, niż się wydawało Sztabowi Generalnemu.

Pod koniec dzisiejszego dnia przeciwnik, usiłował przerwać

obronę siłami trzech, czterech dywizji i wprowadzając do wal-

ki niemal dwie dywizje pancerne..."

To jest nasz styl. Nasz system. Dowódcy radzieccy cią-

gle wyolbrzymiali siły i straty wroga, zmniejszając zarazem

swoje siły i straty. I oto doskonały przykład. Żukow zameldo-

wał o straszliwej sytuacji, żeby wyżej oceniono jego starania

i zasługi. Jednak ani wtedy, ani po wojnie nie określił nume-

rów dywizji wroga, które jakoby „usiłowały przerwać obro-

nę" - oto, w czym tkwi problem. Zgadzam się, podczas walk

nie zawsze wiadomo, jaka jednostka jest przed tobą. Lecz

po wojnie, kiedy zostają odsłonięte wszystkie karty, kiedy

wszystkie archiwa przeciwnika są zdobyte, a jego generało-

wie wyłapani i czekają na decyzję co do swego losu, numery

tych dywizji można łatwo ustalić. Niemieckich dywizji pan-

cernych na froncie radziecko-niemieckim nie uzbierałoby się

nawet dwudziestu. Szlak wojenny każdej z nich jest znany

z dokładnością co do godziny, a nawet minuty, ponieważ

w każdej dywizji prowadzono dziennik działań bojowych.

I właśnie na potwierdzenie swoich słów dobrze byłoby wymie-

nić numery wrogich jednostek. Jednak w wydaniu pierwszym

swoich wspomnień Żukow w ogóle nie wspomniał o tym epi-

zodzie. A w następnych wydaniach, „bardziej prawdziwych",

wspomniał jedynie o swoim meldunku do Sztabu Generalne-

go i przytoczył cytaty z niego.

Raport ten jednak był fałszywy.

14 września 1941 roku w rozmowie z Moskwą Żukow wy-

raźnie dezinformował Sztab Generalny. Potwierdził obecność

po Leningradem dwóch dywizji pancernych, co oznaczało, że

do informacji o pojawieniu się ich na odcinku moskiewskim

402

Page 398: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Sztab Generalny odniósł się sceptycznie. Oszukując Sztab

Generalny, Żukow szedł na rękę Hitlerowi, usypiał czujność

Stalina: skoro dywizje pancerne 4. Grupy Pancernej nadal

są pod Leningradem, to oznacza, że można się nie niepokoić

o bezpieczeństwo Moskwy. W wydaniu pierwszym cały ten

epizod został pominięty. Jednak w wydaniu drugim współau-

torzy, widząc, że nikt nie przyłapał ich na kłamstwie, umie-

ścili fragment meldunku, który Żukow przygotował dla Sza-

posznikowa (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1975, t. 1.,

s. 403). I natychmiast Karpow powtórzył w swojej książce

kłamstwo genialnego stratega: oto widzicie, jak bohatersko

Żukow się bronił! Trzy, cztery dywizje piechoty i niemal dwie

pancerne próbowały wedrzeć się do miasta Lenina! A Żukow

je zatrzymał!

W ślad za Karpowem uczynił to N. Jakowlew. On też opo-

wiedział o dwóch dywizjach pancernych i podsumował: „Szy-

kował się szturm generalny" (N. N. Jakowlew, Marszal Zu-

ków, s. 90).

Nie, drodzy towarzysze! Nie szykował się żaden szturm

generalny. I skoro wy tak na to nalegacie, to chociaż zadaj-

cie sobie trud odszukania numerów tych niemieckich dywizji

pancernych, których atak rzekomo odpierał Żukow 14 wrze-

śnia 1941 roku.

Jeżeli nawet wojska niemieckie podejmowały ataki pod

Leningradem, robiły to w jednym celu: poprawić położenie

taktyczne, ścisnąć pierścień oblężenia, najważniejsze — od-

wrócić uwagę od stacji Mga, od Lubani, Czudowa i Tosna,

znajdującym się tam wojskom niemieckim dać możliwość

trwałego umocnienia. Przez to, że Żukow na tym odcinku dzia-

łał zbyt anemicznie, wojska niemieckie umocniły się tu tak,

że do lutego 1944 roku utrzymywały te miasta, stacje i magi-

strale kolejowe.

Będą protestować: na wojnie niełatwo podejmować decy-

zje. Zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba zrobić jedno, a strate-

gowie robią coś całkiem innego. Jednak nie należy tego prze-

milczać. Nie trzeba z Żukowa robić geniusza. Trzeba uczciwie

przyznać: we wrześniu 1941 roku w Leningradzie, zamiast

nie pozwolić przeciwnikowi umacniać blokady wokół miasta,

403

Page 399: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow zajmował się całkiem czym innym: przygotowywał się

do odpierania szturmu, którego dowództwo niemieckie nie

przygotowywało i nie planowało.

Postawmy sprawę jasno. Nie było żadnych informacji

o przygotowywaniu szturmu, a informacje o tym, że przeciw-

nik planuje blokadę, były wyczerpujące. Jednak Żukow nie

zaufał wywiadowi.

Co więcej, dowódca Zarządu Wywiadowczego sztabu Fron-

tu Leningradzkiego kombryg P. P. Jewstigniejew zameldował:

niemieckie czołgi się wycofują. Wynikało z tego tylko jedno:

szturmu nie będzie. Przed szturmowaniem potężnego miasta

zgrupowanie wojsk zazwyczaj trzeba wzmocnić, tymczasem

Hitler je osłabił.

IV

Z jakich źródeł wywiad Frontu Leningradzkiego czerpał

te wiadomości?

Z wielu.

Przede wszystkim - doniesienia z pierwszej linii. W każ-

dym pułku jest sztab, a na jego czele dowódca wywiadu. Co-

dziennie wymaga on od dowódców batalionów meldunków

dotyczących aktualnej sytuacji: gdzie się pojawiła nowa ba-

teria moździerzy, a gdzie jej już nie ma, gdzie nowe działo

przeciwpancerne, gdzie przeciwnik się okopuje i natychmiast

to maskuje, a gdzie kopie otwarcie, gdzie błyszczą szkiełka

lornetek, gdzie pojawia się dym... I żąda uściślenia, czy to

jest dym ogniska, schronu ziemnego czy też kuchni polowej.

Wywiad pułku patrzy, słucha, węszy na tyłach wroga. Do-

wódca wywiadu pułku żąda od dowódców batalionów zorgani-

zowania całodobowej obserwacji i podsłuchiwania przeciwni-

ka. Żąda wysyłania na tyły przeciwnika grup zwiadowczych

i patroli. Ponadto do dyspozycji dowódcy wywiadu pułku jest

pluton wywiadowczy, sami bystrzy chłopcy. A nawet cała

kompania. Potrafią oni przyprowadzić nieprzyjacielskiego

żołnierzyka, a czasem oficera. To niezwykle cenne źródło in-

formacji.

W pułkach artyleryjskich wywiadowcy są w każdym do-

404

Page 400: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wództwie baterii. I w każdym dywizjonie. I przy dowódcy puł-

ku też. Ze wszystkich pułków do sztabów dywizji strumienia-

mi płyną informacje i są tam analizowane.

W sztabie każdej dywizji również siedzi wywiadowca. Ten

ma całą armię podwładnych. I ma pod sobą zapewne całą

kompanię wywiadowczą. Ona też myszkuje na tyłach.

Korpusy strzeleckie do tego czasu zostały rozwiązane.

Uformowano mnóstwo brygad. Brygada jest większa od puł-

ku, ale mniejsza od dywizji. Oznacza to jednak, że wywia-

dowców w brygadzie jest mniej niż w dywizji, ale więcej niż

w pułku. Brygadami i dywizjami dowodzi sztab armii. W tych

sztabach są zarządy wywiadowcze. Do swojej dyspozycji mają

potężne siły: nasłuch radiowy, wywiad dźwiękowy, własnych

dywersantów, pracę informacyjną na odpowiednim poziomie,

łącznie z własną agenturą informacyjną, jak też jednostki za-

rządu.

Nad nimi jest zarząd wywiadowczy sztabu frontu. Koordy-

nuje on działania wszystkich niższych jednostek, opracowuje

potoki informacyjne, ponadto ma własne siły i prowadzi wy-

wiad samodzielnie w pełnym zakresie, począwszy od zrzutu

agentury i grup głębokiego rozpoznania, do nasłuchu radio-

wego i zwiadu lotniczego z sekcją interpretacji zdjęć.

Aż w końcu analitycy-informatorzy zwracają uwagę na

dziwną rzecz: we wszystkich doniesieniach z pułków, brygad,

dywizji i armii nie ma już ani słowa o czołgach. Zniknęły.

A co mówi wywiad radiowy? Twierdzi, że do niedawna tak-

tyczna sieć radiowa wojsk pancernych działała, ale teraz jej

nie słychać. Tutaj działa tylko sieć radiowa 3. Dywizji Pan-

cernej. Jednak to ewidentne fałszerstwo: według wszelkich

oznak dywizja odeszła, pozostawiając na miejscu radioopera-

torów i radiostację. Lecz nas nie oszukasz. Są znaki, dzięki

którym doświadczeni radiowcy rozgryzą każdy podstęp. A co

na ten temat mówi lotnictwo? Lotnictwo potwierdza.

Dowódca wywiadu frontu ma kontakt z naszymi rozbity-

mi oddziałami, które przebijają się z okrążenia. Oni widzieli

odchodzące zgrupowania pancerne. I agentura coś melduje.

Zarząd Wywiadowczy Frontu Leningradzkiego ma też kon-

takt z partyzantami. A co, nie było wówczas partyzantów

405

Page 401: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

w obwodzie leningradzkim? Właśnie że byli. 8 sierpnia 1941

roku dowódca oddziału specjalnego (dywersji i likwidacji)

Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego pułkownik

Ch. U. Mamsurow został skierowany do Leningradu jako peł-

nomocnik ds. dowodzenia działalnością partyzancką (CAMO,

zbiór 249, opis 1554, akta 1, strona 1). Przejął on kontrolę

nad grupami wywiadowczymi i dywersyjnymi, które już znaj-

dowały się za linią frontu i którym wydano rozkaz przejścia

do działań partyzanckich i zaangażowania do tego żołnierzy

i dowódców, którzy znaleźli się na tyłach wroga. Ponadto

wraz z Mamsurowem z Moskwy przybyły grupy dywersyjne,

które natychmiast udały się na tyły przeciwnika.

Trzeba pamiętać, że równolegle z grupami wywiadu woj-

skowego własną partyzancką strukturę rozwijali towarzysze

z NKWD. Mało jeszcze było partyzantów, ale oni już byli. Oni

już meldowali.

Jednym słowem, dowódca wywiadu Frontu Leningradz-

kiego kombryg Jewstigniejew w chwili pojawienia się Żuko-

wa w Leningradzie miał precyzyjny obraz sytuacji: 4. Gru-

pa Pancerna odchodzi spod Leningradu. Nasuwał się jedyny

możliwy wniosek: szturmu nie będzie. To znaczy, że będzie

blokada. Na tej podstawie w celu przerwania dopiero co do-

mkniętego pierścienia okrążenia trzeba było rzucać całe re-

zerwy w okolice stacji Mga.

Jednak Żukow, który - jak nas informują - umiał czytać

myśli hitlerowców, tym razem nie dał rady ich przejrzeć. Na

Kremlu jakoby wskazywał Stalinowi wszystkie możliwe nie-

bezpieczeństwa na innych frontach, z którymi w tamtym cza-

sie nie miał nic wspólnego, jednak nie wiadomo dlaczego nie

wskazał na możliwość blokady Leningradu. I nie proponował

niczego, aby jej zapobiec. Żukow oczekiwał szturmu.

A wywiad mu mówi: nie czekaj, szturmu nie będzie!

Jednak geniusz nie uwierzył wywiadowi.

Na jakiej podstawie?

Tak po prostu. Ot, nie uwierzył.

406

Page 402: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

Jakie podstawy miał Żukow, aby nie wierzyć wywiadowi?

Żadnych.

Do 9 września włącznie walczył w okolicach Smoleńska.

Nie mógł wiedzieć, co się dzieje w okolicach Leningradu.

Później Stalin wezwał go do Moskwy i wyznaczył mu funk-

cję dowódcy Frontu Leningradzkiego. Żukow twierdzi, że

natychmiast odleciał do Leningradu, bezpośrednio z lotniska

centralnego.

Ze wspomnień innych uczestników wydarzeń wynika jed-

nak, że miał jeszcze kilka dni na szczegółowe zapoznanie się

z sytuacją panującą pod Leningradem. Czego jednak Żukow

mógł się dowiedzieć w Moskwie? Praktycznie wszystkiego

0 położeniu i stanie wojska. A o przeciwniku? Grupy wywia-

dowcze z Moskwy nie penetrują terenu pod Leningradem.

1 jeńców nie biorą. Nie obserwują też pierwszej linii. Samo-

loty rozpoznawcze nie latają z odcinka moskiewskiego na

leningradzki. Mają dość swojej pracy. Agentura wojskowa?

Jednak łączność z nią w tych krytycznych chwilach została

utracona. Gdyby nawet działała łączność z rezydenturami

w Genewie i Bernie, w Berlinie, w Wiedniu i Amsterdamie,

to nawet wtedy agentura wojskowa wywiadu nie doniosłaby

o przygotowaniu szturmu Leningradu. Ponieważ ani rozka-

zu, ani samego przygotowania do szturmu nie było.

Krótko mówiąc, podstawowym i jedynym źródłem infor-

macji o położeniu przeciwnika pod Leningradem, o jego za-

miarach, planach i pomysłach mógł być tylko wywiad Frontu

Leningradzkiego i Floty Bałtyckiej.

Wywiadowcy-analitycy Zarządu Wywiadowczego sztabu

Frontu Leningradzkiego mogli wyciągać wnioski na podsta-

wie wielkiej liczby, niechby nawet krótkich, urywanych, a cza-

sem sprzecznych ze sobą informacji. Wnioski te mogły być

właściwe lub błędne. Przynajmniej mieli materiał, który moż-

na było analizować. Teraz już wiemy, że wnioski te były wła-

ściwe.

Żukow im nie uwierzył.

Pomyłka Żukowa byłaby wybaczalna, gdyby miał jakieś

407

Page 403: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

informacje. Lecz oprócz tego, co zdobył wywiad Frontu Lenin-

gradzkiego, Żukow nie miał i nie mógł nic mieć. Nie wierzył

doniesieniom wywiadu, nie uzasadniając tej nieufności żad-

nymi argumentami: nie wierzy, i tylko tyle.

VI

Generał-pułkownik wojsk inżynieryjnych B. W. Byczewski

potwierdza, że przez kilka dni Żukow nie chciał się pogodzić

z dowodami zgromadzonymi przez wywiad. Ogłosił, że donie-

sienia te są prowokacyjne, rozkazał się dowiedzieć, kto się

zajmuje tą sprawą (B. W. Byczewski, Gorod-front, Leningrad

1967, s. 124). Przypadek ten jest opisany w kilku linijkach.

Nie wiemy, jak się skończyła ta historia dla oficera Zarządu

Wywiadowczego, który został przez Żukowa okrzyknięty pro-

wokatorem. Możemy sobie jednak to wyobrazić. Kto u nas

zna się na prowokatorach? Oczywiście, czujne organy. I jeżeli

dowódca Frontu Leningradzkiego generał armii Żukow roz-

kazał dowódcy Oddziału Specjalnego frontu zbadać sprawę

z prowokatorem, to nie ma wątpliwości co do jej finału: lenin-

gradzcy czekiści potrafili to załatwić.

Praca wywiadowcy jest niezwykle trudna. Nigdy nie może

być pewien: czy widzi rzeczywisty obraz wydarzeń czy to tyl-

ko miraż, tylko to, co przedstawia mu przeciwnik. Dowódcy

żądają, aby meldować dokładnie, konkretnie i w odpowied-

nim czasie. To jest jednak niemożliwe. Meldujesz o pierw-

szych oznakach jakichś zmian, a dowódca ci zmyje głowę:

dlaczego meldujesz niesprawdzone informacje? Dobrze... za-

czynasz sprawdzać, uściślać. To pochłania cenny czas. Zanim

uzbierasz dowody, do wydarzenia, o którym miałeś uprzedzić,

już doszło. Znów się nie udało. Znów pytanie: po kiego diabła

milczałeś wcześniej?

Otóż to, każdy dowódca powinien szanować pracę innych.

Nawet jeśli wywiadowca się pomylił, nie osądzaj go zbyt su-

rowo. Postaw się na jego miejscu. Z tysiąca urywków i odłam-

ków oni układają obraz, który nigdy nie będzie pełny, który

ciągle się zmienia. I to, co wczoraj było dokładnie ustaloną

prawdą, dziś już może być fałszem. Wczoraj było pewne, że

408

Page 404: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

przygotowania do operacji „Lew morski" są w pełnym toku

i w najbliższym czasie zostanie wydany rozkaz jej wykona-

nia. A dziś przygotowanie do inwazji na Anglię wykorzysty-

wane jest w celu odwrócenia uwagi, osłonięcia innej operacji

na innych frontach. Jednak we wrześniu 1941 roku wywiad

Frontu Leningradzkiego zdążył przekazać wiarygodne infor-

macje o szczególnym znaczeniu. Zanim się kogoś zwymyślało

od prowokatorów i oddało w ręce kompetentnych organów,

dowódca powinien się przekonać, kto ma rację: on, wielki ge-

niusz, czy pewien major wywiadu?

Czy więc, gdy po kilku dniach się wyjaśniło, że wywiadow-

ca-analityk miał rację, Żukow przypomniał sobie o nim, kazał

wypuścić go z więzienia? Czy w ogóle było kogo wypuszczać?

Czy zostało coś z tego oficera?

Teraz spróbujmy wyobrazić sobie sytuację w sztabie Fron-

tu Leningradzkiego, kiedy frontem dowodził nasz geniusz.

Za meldunek w odpowiednim czasie, wiarygodny i dokład-

ny, ogłaszają, że oficer jest prowokatorem, czekają go więc

wszystkie wynikające z tego konsekwencje czasu wojennego.

Dowódca wywiadu frontu kombryg Jewstigniejew też o mały

włos nie został wysłany na front w stopniu szeregowego. I to

za właściwy meldunek. Strach pomyśleć, co by było, gdyby się

przypadkiem pomylił?

Możecie protestować, ale uważam, że żaden aparat dowód-

czy nie jest w stanie skutecznie pracować w takim chaosie. Nic

dziwnego, że Żukowa nie spotkało na Froncie Leningradzkim

nic innego prócz niepowodzeń.

Na innych frontach zresztą też.

VII

W opisach Żukowa - samo bohaterstwo. W okolicach Le-

ningradu wielki strateg próbował naprawić sytuację strate-

giczną, przeprowadzając piękną operację. W rejonie Peterho-

fu wojska niemieckie zbliżyły się do wybrzeża Zatoki Fińskiej,

odcinając radziecką 8. Armię od głównych sił Frontu Lenin-

gradzkiego i spychając ją ku morzu. Powstał Oranienbaumski

rejon działań wojennych. Żukow postanowił wyprzeć wojska

409

Page 405: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

niemieckie z wybrzeży Zatoki Fińskiej. W tym celu rozkazał

uderzyć z dwóch zbieżnych kierunków wzdłuż linii brzego-

wej: jednostki 8. Armii z oranienbaumskiego rejonu działań

wojennych, część wojsk 42. Armii z okolic Uricka. W miejscu,

gdzie wojska miały się spotkać, wylądował desant morski.

Od razu powiem: pomysł jest beznadziejny. Milionowe

miasto, Flota Bałtycka, armie 23., 42. i 55., lotnictwo floty

i dwa korpusy obrony przeciwlotniczej są odcięte od kraju.

Oprócz tego od głównego zgrupowania Frontu Leningradzkie-

go odcięta jest 8. Armia. O czym trzeba było myśleć w pierw-

szej kolejności? O mieście, flocie i głównych siłach Frontu Le-

ningradzkiego czy o drugorzędnej 8. Armii? Gdzie trzeba było

przebijać korytarz? Na wschód, żeby uniknąć blokady Le-

ningradu, czy na zachód, żeby oblężone miasto połączyło się

z tak samo wygłodzoną armią? I geniusz postanowił przerwać

blokadę Leningradu jedną wymęczoną dywizją oraz niegoto-

wą do boju brygadą, z czego, jak już wiemy, nic nie wyszło,

a głównymi siłami przebijać korytarz na zachód, w celu połą-

czenia się z 8. Armią. Po co? Jeśli miasto, flota i główne siły

Frontu Leningradzkiego umrą z głodu, to zginie też 8. Armia

w oranienbaumskim rejonie działań wojennych, niezależnie

od tego, czy się połączy z głównymi siłami czy nie.

I wtedy armie 8. i 42. wykonują uderzenie naprzeciw siebie.

Żukow tak opisuje to wszystko: „W okolicach Peterhofu na

tyłach wroga wysadzono oddział desantu morskiego w celu

pomagania nadmorskiej grupie przy wykonaniu operacji. Ma-

rynarze działali odważnie, a nawet brawurowo. Przeciwnik

jednak zauważył nadejście desantu i jeszcze na wodzie po-

witał go ogniem. Marynarzy nie wystraszył ogień przeciw-

nika. Wydostali się na brzeg, a Niemcy oczywiście rzucili

się do ucieczki. Do tego czasu już dobrze wiedzieli, co znaczy

schwarz Tod („czarna śmierć") - tak nazywali piechotę mor-

ską. Niestety, nie zapamiętałem nazwiska dowódcy oddziału

piechoty morskiej. Zachęceni pierwszym sukcesem maryna-

rze ścigali uciekającego wroga, nad ranem jednak okazało się,

że sami są odcięci od morza. Większość z nich nie powróciła.

Nie powrócił też dowódca" {Wspomnienia i refleksje, Moskwa

1969, s. 330).

410

Page 406: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A więc u naszych bezgraniczne bohaterstwo, a Niemcy

„oczywiście" pod naciskiem „czarnej śmierci" w panice ucie-

kli. Przeczytajmy jeszcze raz uważnie ten niewielki fragment.

Bohaterstwo bohaterstwem, nic dodać, nic ująć, ale operacja

desantowa została przygotowana nieodpowiedzialnie i niepro-

fesjonalnie, a nawet karygodnie. Jeżeli przeciwnik „zauważył

jednak nadejście desantu" i powitał go ogniem jeszcze na wo-

dzie, to za takie przygotowanie trzeba sądzić dowódców, po-

cząwszy od Żukowa.

Marynarze byli odważni, ale nie rozumieli taktyki. „Mary-

narze z wielkim trudem walczyli na lądzie. Ucząc się od pod-

staw tego rodzaju walki, często ponosili ogromne straty z po-

wodu braku umiejętności kamuflażu lub wykorzystywania

terenu (...) Nierzadko dowódcy usiłowali wykonać zadania

bojowe, wykorzystując heroizm i odwagę marynarzy" („WIZ"

1976, nr 11, s. 36). Tylko zbrodniarz wojenny mógł wysłać

do walki ludzi, którym wojna na lądzie kojarzyła się jedy-

nie z okrzykami „Hura!" i „Do boju!" Przeciwnik nie prze-

lewał krwi swoich żołnierzy, by utrzymać pusty brzeg. Wy-

cofał swoje wojska, a marynarze ze zwycięskimi okrzyka-

mi rzucili się za nimi. Pozorowany odwrót to najprostsza,

najbardziej prymitywna pułapka, jaką wykorzystywano

od zarania dziejów. Niedokształceni w sprawach taktycz-

nych marynarze dali się złapać jak dzieci. Zostali odcię-

ci od brzegu, czyli od wsparcia i drogi ewakuacji. Pozostali

bez sucharów, bez bandaży, bez ziemniaków, bez nabojów

i pocisków. Potem rzeczywiście dopadła ich prawdziwa „czar-

na śmierć". Ilu tam zginęło, Żukow jakoś zapomniał powie-

dzieć. O tym, jak zakończyła się akcja grupy nadmorskiej,

w której interesach wylądował desant morski, w „najpraw-

dziwszej książce o wojnie" Żukow też nic nie pisze. Niemcy

pod naciskiem bohaterskich marynarzy „oczywiście" zaczęli

uciekać. Jednak natychmiast tam wrócili. I wybić Niemców

z wybrzeża nie udało się ani we wrześniu 1941 roku, ani

w październiku, ani w listopadzie, ani w grudniu. W 1942 ro-

ku też się nie udało tego zrobić. Tak samo w 1943.

Wychwalaniem zuchwałości i bohaterstwa marynarzy Żu-

ków chciał zatuszować hańbę nieodpowiedzialnych organiza-

411

Page 407: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

torów operacji, którą miał przeprowadzić on sam. Po pierw-

szej klęsce można było już nie powtarzać brawurowych ope-

racji, ale Żukow żądał: dawaj jeszcze! I znów lądował nowy

desant. A po nim kolejny, i jeszcze, i jeszcze. A finał zawsze

był taki sam. Nawet w pochwalnych książkach o wielkim do-

wódcy pojawiają się podobne stwierdzenia: „Żukow żądał od

floty wzmocnienia aktywności podczas natarcia, a szczególnie

podczas lądowania desantu morskiego w okolicach Peterho-

fu. Desanty przygotowywano w pośpiechu, były w dużej mie-

rze improwizacją i miały jedynie odwrócić uwagę przeciwni-

ka. Desanty takie ponosiły ogromne straty, a nieraz ginęły

w całości" („Kapitan 1 ranga A. Basów" w książce Ery i Elli

Żukowych Marszał pobiedy. Wospominanija i razmyszlenija,

Moskwa 1996, s. 255). Dla każdego niepowodzenia Żukowa

znaleziono uniwersalne wytłumaczenie: i tak nie zamyślał ni-

czego poważnego. Po prostu chciał odwrócić uwagę wroga.

To tylko wstęp do bajki. Najważniejsze jest to: żyjący Żu-

ków przyznał uczciwie, że „niestety, nie zapamiętał nazwiska

dowódcy oddziału piechoty morskiej". Lecz w późniejszych

wydaniach, czyli „najbardziej prawdziwych", nieżyjący Żu-

ków przypomniał sobie nazwisko dzielnego marynarza! „Za-

chęceni pierwszym sukcesem marynarze ścigali uciekającego

wroga, nad ranem jednak okazało się, że sami są odcięci od

morza. Większość z nich zginęła bohaterską śmiercią. Nie po-

wrócił też dowódca bohaterskiego desantu pułkownik Andriej

Trofimowicz Worożyłow" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa

2003, t. 1, s. 399).

Żyjący Żukow nie pamiętał nic o bohaterskim dowódcy, a nie-

żyjący Żukow przypomniał sobie i stopień, i nazwisko, a na-

wet imię i otczestwo. Ależ pamięć ma nieboszczyk!

A my przypomnijmy, że jesieną 1941 roku z powodu nie-

wyobrażalnych strat pułkami na froncie dowodzili majorzy,

a nawet kapitanowie. Jeżeli bohaterskim desantem dowodzi]

pułkownik, to zapewne był tam nie mniej niż pułk. Można

założyć, że nawet więcej. Poza tym wielki strateg nie wspomi-

nałby o klęsce jakiegoś tam pułku.

Widocznie walczono z niezwykłym heroizmem, ale klęska

była straszliwa.

412

Page 408: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I przestańmy obwiniać Niemców za potworne straty Związ-

ku Radzieckiego w wojnie. Nasi dowódcy, przede wszystkim

Żukow, walczyli tak, że straty mogły iść tylko w dziesiątki

milionów.

W połowie września 1941 roku istniała realna możliwość

zapobieżenia blokadzie Leningradu. Naprzeciw 54. Armii Ku-

lika Żukow powinien był wysłać nie wymęczoną w walkach

dywizję i jedną brygadę, a ogromne siły, które miał do dyspo-

zycji, lecz je nieudolnie rozrzucał w lewo i w prawo na innych

odcinkach. Przerywając blokadę, trzeba było natychmiast

zorganizować obronę w rejonie stacji Mga. Doświadczenie ar-

mii niemieckiej pokazało: tu można było nawet niewielkimi

siłami utrzymywać się latami.

Żukow nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Wysyłał desanty

w całkiem inne miejsce i w całkiem innym celu. Planował

uderzenia 8. i 42. armii z lądowaniem desantu i ich dokony-

wał. Były to uderzenia bezmyślne i skazane na niepowodze-

nie. Nie wspomagały obrony miasta i nie próbowały przerwać

pierścienia wokół niego. Zawinił tu tępy upór geniusza sztu-

ki wojennej. Decyzja Żukowa, by nie przerywać blokady we

wrześniu 1941 roku, gdy obrona przeciwnika jeszcze się nie

umocniła, nie ma żadnego logicznego uzasadnienia.

Minęły dziesięciolecia. Nikt nie ukrywa tego, że blokada

skostniała z winy Żukowa, że ma na swoim sumieniu miliony

ofiar. On ich zabił.

Mając to wszystko na względzie, zastanawiali się: czy nie

postawić jemu, leningradzkiemu mordercy, pomnika?

I postawili.

Page 409: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 28

Jak Żukow gromił fałszerzy

Żukow rozstrzeliwał całe wycofujące się bataliony. Nie

biegał z pistoletem w ręku, jak Woroszyłow, nie prowadził

sam żołnierzy do ataku, lecz ustawiał za plecami ataku-

jących cekaemy i kazał strzelać do cofających się swoich

ludzi.

Marszałek lotnictwa A. GOŁOWANOW

F. Czujew, Soldaty impierii, Moskwa 1998, s. 314

I

Jesienią 1964 roku, tuż po obaleniu Chruszczowa, Komi-

tet Centralny wydał pracownikom frontu ideologicznego roz-

kaz wzniesienia Żukowowi pomnika nie uczynionego ludzką

ręką. Wyniesienia stratega na szczyt nieprzemijającej chwa-

ły. Inżynierowie ludzkich dusz, odsalutowawszy, rzucili się

wykonywać polecenie.

Tamta decyzja KC KPZR do dzisiaj nie została odwołana,

dlatego komunistyczni pisarze, malarze, rzeźbiarze z żarli-

wością godną lepszej sprawy, zgodnie z wydanym poleceniem

opiewają czyny stratega, rzeźbią jego nowe pomniki konne,

utrwalają jego profil w granicie i marmurze, wychwalają w po-

wieściach i dysertacjach, odlewają w gipsie i brązie. Najła-

twiej jest pisarzom. Ich twórcze podejście jest bezkrytyczne.

Otwierają Wspomnienia i refleksje „pióra" Żukowa i wszyst-

414

Page 410: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ko, co tam znajdują, przekazują innymi słowami, dodając od

siebie dialogi, których nikt nigdy nie zanotował, opisując stan

duszy wielkiego dowódcy i jego myśli. Najważniejsze to mieć

w ręku ostatnie wydanie, żeby — jak uczył Żukow - iść z du-

chem czasu.

Pierwszy na froncie pisarskim wyróżnił się Aleksandr Bo-

rysowicz Czakowski. Otrzymawszy rozkaz, natychmiast za-

brał się do pisania i po kilku latach wydał oszałamiającą serię

„Blokada": kilka tomów po 700-800 stron każda. Książki te

już dawno poszły w zapomnienie. A w tamtych czasach szum-

nie je reklamowano i machina ruszyła.

Główną ideę „Blokady" można wyrazić w trzech słowach:

Żukow uratował Leningrad. Czakowski dokładnie przepisał

z jego wspomnień porywającą historię o tym, jak strateg

przybył na posiedzenie Rady Wojennej Frontu Leningradz-

kiego i w niej uczestniczył, a nikt się nie zainteresował, ja-

kim prawem obce osoby są obecne podczas omawiania spraw

szczególnej wagi państwowej. Dalej też wszystko jest tak jak

u Żukowa: strateg przekazał Woroszyłowowi notatkę Stalina,

natychmiast chwycił wodze i twardą ręką zaprowadził rewo-

lucyjny porządek. Samą swoją obecnością Żukow ustabilizo-

wał sytuację i wróg natychmiast został zatrzymany tuż pod

murami Leningradu...

Czakowski jednak poszedł nieco dalej. Dodał coś od siebie.

Ale nie dlatego, żeby przedstawić coś i zdemaskować. W żad-

nym wypadku! I nie dlatego, by powiedzieć prawdę. Cel był

inny: bardziej jaskrawo i plastycznie przedstawić upór stra-

tega. Według Czakowskiego, wybawca Leningradu strateg

Żukow nawet nakrzyczał na pewnego dowódcę batalionu, gdy

ten panikował.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby Czakowski nie przekro-

czył pewnej granicy. Zdobył się na niesłychaną zuchwałość:

napisał, że Żukow temu dowódcy batalionu z a g r o z i ł nawet

rozstrzelaniem. Nie, nie. Proszę źle nie zrozumieć. Żukow z po-

wieści nikogo nie rozstrzeliwał. Nikogo nie postawił przed są-

dem. Powiedział tylko: „Jeżeli chociażby jeden Niemiec przej-

dzie na twoim odcinku, czy czołgiem, czy motocyklem, czy ska-

cząc na kiju, rozstrzelam! Rozstrzelam cię, zrozumiałeś?"

415

Page 411: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Powieść Czakowskiego dotarła do rąk Żukowa.

I największy strateg XX wieku się wściekł.

II

Żukow natychmiast napisał gniewny donos i 27 lipca 1971

roku skierował go do sekretarza KC towarzysza P. N. Diemi-

czewa, który miał wówczas władzę absolutną nad pisarzami,

klownami, poetami, żonglerami, baletmistrzami, iluzjonista-

mi, artystami dramatycznymi i komicznymi, scenarzystami,

operatorami, scenografami, wykonawcami estradowymi, dy-

rygentami, suflerami, oświetleniowcami, rzeźbiarzami, ku-

stoszami, malarzami i pozostałymi pracownikami kultury

bezkresnego Związku Radzieckiego. W swoim donosie zbul-

wersowany strateg pisał: „(...) Moim zdaniem, autor, który

się odważył opisywać najważniejsze wydarzenia historyczne,

i to tak nieodległej przeszłości jak Wojna Ojczyźniana, powi-

nien być niezwykle ostrożny, prawdomówny i taktowny przy

opisywaniu tych lub innych faktów (...) W powieści Czakow-

skiego, poświęconej blokadzie Leningradu, pojawia się wiele

wykroczeń w opisywaniu rzeczywistości, przeinaczanie fak-

tów, które mogą stworzyć u czytelnika fałszywe wyobrażenie

o tym najważniejszym etapie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej

(...) W powieści niejednokrotnie przewija się myśl, że dowódz-

two radzieckie egzekwowało wykonanie rozkazów nie metodą

przymusu, nie osobistym autorytetem, nie odwoływaniem się

do uczuć patriotycznych żołnierzy i dowódców, tylko bezpo-

średnio grożąc rozstrzelaniem. Wygląda na to, że żołnierze

i dowódcy Armii Czerwonej wykonywali rozkazy nie tak, jak

powinni to robić komuniści, ludzie radzieccy i patrioci, tylko

z poczucia zwierzęcego strachu, zagrożeni utratą życia (...)

Przytoczone fakty, tak samo jak przydawanie niemiłych epi-

tetów bohaterom powieści, pozostałyby na sumieniu autora,

gdyby za tym wszystkim nie stały poważniejsze kwestie, któ-

re niewątpliwie mają znaczenie polityczne. Burżuazyjni fał-

szerze historii, czyli nasi przeciwnicy ideologiczni, na wszel-

kie sposoby starają się podkreślić właśnie tę myśl, że Wielką

Wojnę Ojczyźnianą Rosjanie wygrali nie dzięki przewadze

416

Page 412: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

radzieckich sił zbrojnych, nie dzięki sile głębokiego patrio-

tyzmu narodu radzieckiego, nie dzięki przewadze i niezłom-

ności radzieckiego ustroju socjalistycznego, tylko pod groźbą

rozstrzelania i obawy o swoje życie. Że dowództwo radziec-

kie osiągało sukces w tej lub innej operacji nie dzięki swemu

operacyjno-strategicznemu mistrzostwu, tylko w wyniku wie-

lokrotnej przewagi wojska, osobistej szorstkości, ponoszenia

niepotrzebnych ofiar. Czytelnikowi może się wydawać, że nie

mieliśmy wojskowych sądów polowych, które osądzały za te

lub inne przestępstwa, panoszyła się za to samowola dowód-

ców wojskowych, którzy bez sądu i śledztwa rozstrzeliwali

podwładnych. Niezrozumiałe jest, w jakim celu A. Czakowski

uprawia propagandę kłamstwa? Propaganda taka niezaprze-

czalnie jest szkodliwa i jest na rękę naszym wrogom ideolo-

gicznym.

Jest to tym bardziej przerażające, że sceny i dialogi prowa-

dzone przez niemieckich dowódców napisane są w całkiem in-

nym tonie. W porównaniu z radzieckimi dowódcami faszyści

są przedstawieni jako ludzie szlachetni i wykształceni. Taki

kontrast powoduje zrozumiałe oburzenie (...)"

W dalszej części strateg pisze, że dziwi się stanowisku cza-

sopisma „Znamia", które opublikowało fragmenty powieści

Czakowskiego. Dlaczego redaktorzy nie naradzili się z nim?

On, jako geniusz sztuki wojennej, powiedziałby, że egzekwo-

wał wykonywanie rozkazów nie „osobistą szorstkością", nie

„groźbami rozstrzelania", lecz osobistym przykładem, odwo-

łując się do patriotyzmu.

Donos wielki dowódca kończy tak: „Mam nadzieję, że wstęp-

ne zapoznanie się z tym dziełem byłych dowódców wojsk

Frontu Leningradzkiego przyniosłoby niezmierne korzyści

i umożliwiłoby autorowi A. B. Czakowskiemu uniknięcie po-

ważnych błędów ideologicznych i zniekształcania prawdy hi-

storycznej".

List wielkiego myśliciela wojskowego w całości opublikowa-

no w zbiorze Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo

(1957g.) plenuma CKKPSS i drugije dokumienty (s. 566—568).

417

Page 413: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

III

Wybryk Czakowskiego jest bulwersujący. Jak można było

napisać, że Żukow kiedyś komuś zagroził rozstrzelaniem, je-

śli we wspomnieniach Żukowa, w tej najprawdziwszej książce

o wojnie, nie ma słowa o rozstrzeliwaniu ani nawet o groź-

bach rozstrzeliwania?

Jednak zanim zaczniemy kopać Czakowskiego za popie-

ranie „burżuazyjnych fałszerzy", sięgnijmy do dokumentów.

Nie, nie, nie do jakichś tam ściśle tajnych, lecz do tych, któ-

re są publikowane i ogólnodostępne. Zapoznawszy się tylko

z pojedynczymi z wieluset podobnych, wyciągamy nieunik-

niony wniosek: Czakowski prawdę przekręcił i wypaczył. Por-

tret Żukowa trzeba było malować całkiem innymi farbami.

A więc, dokumenty:

„ROZKAZ BOJOWY

dla wojsk Frontu Leningradzkiego 17.09.41

(...) za opuszczenie wskazanych pozycji bez pisemnego

rozkazu Rady Wojennej Frontu wszyscy dowódcy, pracownicy

polityczni i żołnierze podlegają natychmiastowemu rozstrze-

laniu (...)

Dowódca wojsk FL

[Frontu Leningradzkiego]

bohater Związku Radzieckiego

generał armii Żukow,

członek Rady Wojskowej FL

sekretarz KC WKP(b) Żdanow,

szef sztabu FL generał-lejtnant Chozin".

Ten dokument został opublikowany w 1988 roku („WIŻ",

nr 11, s. 95).

W ten właśnie sposób Żukow perswadował, tak odwoły-

wał się do uczuć żołnierzy i dowódców. I żadnego zwierzęcego

strachu. Patriotyzm w czystej postaci.

A oto jeszcze jeden rozkaz. Dwa dni później.

418

Page 414: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

„ŚCIŚLE TAJNE.

ROZKAZ

dla wojsk Frontu Leningradzkiego

nr 0040

m. Leningrad 19 września 1941 roku

(...) Rada Wojskowa Frontu Leningradzkiego ROZKAZU-

JE dowódcom jednostek i oddziałów specjalnych rozstrzeliwać

wszystkie osoby, które porzucają broń i uciekają z pola walki.

Rady wojenne armii, dowódcy, komisarze dywizji, pułków i or-

gany polityczne mają zapoznać z niniejszym rozkazem cały

skład osobowy jednostek wojskowych.

Rozkaz rozesłać do dowódców i komisarzy pułków włącz-

nie.

Dowódca wojsk FL

bohater Związku Radzieckiego

generał armii Żukow,

członek Rady Wojskowej FL

sekretarz KC WKP(b) Żdanow,

szef sztabu FL

generał-lejtnant Chozin".

Dokument po raz pierwszy opublikowano w czasopiśmie

„Istorija Pietierburga" (2001, nr 2, s. 85, z odesłaniem do Ar-

chiwum sztabu Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, zbiór

21, opis 44917, akta 1, strona 16).

Na tej samej stronie opublikowany został inny, tym razem

nietajny, rozkaz Żukowa o rozstrzelaniach. Został on podpi-

sany tego samego dnia - 19 września 1941 roku. Ale to już

0 innych rozstrzelaniach, do których doszło dzień wcześniej.

A tu jeszcze kolejny rozkaz Żukowa z dnia 21 września.

1 znów o rozstrzelaniach. Również podpisany przez stratega.

To nie są groźby rozstrzelania, lecz informacja o tym, co wy-

konano wcześniej.

22 września Żukow i Żdanow skierowali do rady wojen-

nej 8. Armii szyfrogram. W składzie rady - dowódca 8. Armii

generał-major W. I. Szczerbakow, członek rady wojennej ko-

419

Page 415: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

misarz dywizji I. F. Czuchnow, zastępca dowódcy armii gene-

ral-lejtnant T. I. Szewaldin i szef sztabu armii generał-ma-

jor P. I. Kokoriew. Oto ostatnie jego słowa: „(...) Taka rada

wojenna całkowicie zasługuje na surową karę, łącznie z roz-

strzelaniem. Żądam, żeby Szczerbakow, Czuchnow, Kokoriew

pojechali do 2. Dywizji Ochotniczej, 11. Dywizji Strzeleckiej,

10. Dywizji Strzeleckiej i osobiście poprowadzili je do boju.

Szewaldin i Kokoriew mają uprzedzić dowódców wszystkich

szczebli, że za samowolne opuszczenie Peterhofu zostaną roz-

strzelani jako tchórze i zdrajcy. Wszystkim wytłumaczyć —

ANI KROKU W TYŁ" („WIŻ" 1992, nr 6, s. 18). To pięć dni

Gieorgija Konstantynowicza. To tylko okruchy tego, co się

zachowało w archiwum. Ale przecież nie wszystko się za-

chowało i nie wszystko jest dostępne. Ponadto nie wszystkie

zbrodnie świętego geniusza były odnotowywane i trafiały do

archiwów.

IV

Żukow przebywał w Leningradzie bez mała trzy tygodnie.

I codziennie — rozstrzeliwania, rozstrzeliwania, rozstrzeliwa-

nia. I grożenie rozstrzelaniem wszystkim, począwszy od do-

wódców armii, na szeregowych żołnierzach kończąc. Rozkazy

Żukowa o rozstrzeliwaniu są tajne albo ściśle tajne - w zależ-

ności od tego, do jakiej kategorii dowódców były adresowane.

Są też rozkazy rozstrzelania nietajne, dla wszystkich żołnie-

rzy i dowódców. A jeszcze rozkaz, by zastępcy dowódców ar-

mii oraz szefowie ich sztabów osobiście prowadzili do boju

dywizje strzeleckie i dywizje ochotnicze. Z przodu na rączym

koniu! Tak jak uczy Żukow!

Oto cała strategia. Oto przewaga Żukowowskiego mistrzo-

stwa operacyjno-strategicznego nad nauką generałów nie-

mieckich. Zapewne hitlerowcy nie osiągnęli podobnych wyżyn

sztuki wojennej. U nich szefowie sztabów armii nie podrywali

poszczególnych dywizji do boju osobiście.

Jest tylko jeden szkopuł: prowadzić dywizje do boju można

podczas natarcia. Podczas obrony nigdzie ich prowadzić nie

trzeba. Jeżeli (według Żukowa) Leningrad znajdował się w po-

420

Page 416: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

łożeniu krytycznym, to trzeba ustawić wojsko do obrony. Przy-

pomnijmy książkę z dzieciństwa, Wyspę skarbów. Dobrych lu-

dzi na wyspie jest garstka, a złych cała banda. Jednak przez

przypadek w krzakach się znalazł... nie, nie; nie fortepian.

W krzakach był drewniany domek otoczony częstokołem. W nim

się zasadzili pozytywni bohaterowie. Częstokół broni przed

kulami, a w dodatku ściany domku są mocne. Wychylisz się

z okna i palniesz z muszkietu - już o jednego wroga mniej.

Wróg się wdziera przez płot, a ty mu... po głowie! I nie mo-

gą wszyscy się przedostać jednocześnie. Jeden przeskoczył,

a drugi dopiero się przymierza. Tak można bić wszystkich po

kolei. Gdyby bohaterowie podjęli walkę w szczerym polu, to

zginęliby jak amen w pacierzu. A tak ściany ich uratowały.

W Leningradzie Żukow miał nie jakiś drewniany domek,

lecz niedostępne rejony umocnione, forty umocnione, kaponie-

ry oraz bastiony. Je właśnie obsadź dywizjami! Nawet w naj-

prostszym okopie żołnierz jest niemal całkowicie osłonięty,

tylko głowa wystaje. I strzela z miejsca. A nacierający wróg

w szczerym polu jest widoczny w całej krasie. Do tego jest

zdyszany: biegnie obwieszony ekwipunkiem. Broniący się

strzela z miejsca, może się oprzeć; a nacierający w biegu - z rę-

ki. Jeżeli jednak wojsko broniące się zasadziło się nie w tran-

szejach, lecz betonowych lub pancernych kazamatach, to tym

bardziej nie ma się czego bać - tylko strzelać.

Gdyby wielki strateg przeczytał Wyspę skarbów, gdyby

zgłębił wiedzę taktyczną na poziomie młodzieżowej literatury

przygodowej, nie pędziłby wojska z nieprzystępnych kaponier

i blokhauzów w szczere pole, do bezmyślnych ataków, w do-

datku z generałami-majorami i generałami-pułkownikami na

czele.

W swojej najprawdziwszej książce o wojnie Wspomnienia

i refleksje geniusz strategiczny o tych atakach nie wspominał

i nie snuł na ich temat refleksji. I o rozstrzeliwaniach rów-

nież. A ciekawe by było policzyć, ile takich rozkazów wydał

w całej swej karierze i ilu ludzi w ten sposób osobiście za-

bił.

Jednak obrońcy Żukowa na każde przestępstwo, na każdą

zbrodnię mają wyjaśnienie i rzeczową odpowiedź: tak, przy-

421

Page 417: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

znają, były takie rozkazy, jednak tylko po to, żeby pogrozić,

Gieorgij Konstantynowicz tylko straszył. Codziennie podpisy-

wał rozkazy rozstrzelania, ale w ten sposób pokazywał tylko,

jaki jest surowy. Nikt nawet nie myślał, by te rozkazy wyko-

nywać... „Oczywiście, Żukow nikogo nie rozstrzelał i nie po-

wiesił. Jednak sytuacja wymagała zdecydowanych rozkazów"

(N. N. Jakowlew, Marszał Żukow, s. 91).

Byłoby lepiej, gdybyście wy, jego obrońcy, tego nie mówili.

Nie ma nic bardziej żałosnego niż dowódca wydający rozkazy,

o których z góry wiadomo, że nie będą wykonane.

V

Na rozstrzeliwaniach się nie skończyło,

Żukow, jak wiadomo, był wiernym uczniem zbrodniarza

wojennego Tuchaczewskiego, który rozstrzeliwał zakładni-

ków. Pierwsze, co zrobił Żukow po przybyciu do Leningra-

du, to wziął na zakładników rodziny Swoich podkomend-

nych, żony, matki, siostry i dzieci. Wysłał do dowódców armii

Frontu Leningradzkiego oraz Floty Bałtyckiej szyfrogram nr

4976: „Ogłoście wszystkim, że rodziny tych, którzy poddadzą

się wrogom, zostaną rozstrzelane, a po powrocie z niewoli oni

też zostaną rozstrzelani". Rozkaz Żukowa o zakładnikach po

raz pierwszy został opublikowany w 1991 ł-oku w czasopiśmie

„Naczało" nr 3.

Zgodnie z rozkazem Żukowa, wśród zakładników znalazły

się rodziny żołnierzy i dowódców czterech armii i lotnictwa

Frontu Leningradzkiego, dwóch korpusów obrony przeciw-

lotniczej i Floty Bałtyckiej. Łączna liczba wojskowych tych

zgrupowań w tym czasie wynosiła - 516 tysięcy. A ich krewni

to miliony. Właśnie te miliony na rozkaz pisemny Żukowa

zostały zakładnikami. Żukow nie uściślał, kto konkretnie

zostanie rozstrzelany. Tylko żony czy siostry też? Jeśli będą

rozstrzeliwać dzieci, to w jakim wieku? A czy są jakieś ogra-

niczenia wiekowe odnośnie do osób starszych?

Różnica pomiędzy Żukowem i najbardziej okrutnymi hi-

tlerowskimi łajdakami polega na tym, że żaden z hitlerowców

nie brał na zakładników miliona osób. Ani sam Hitler, ani

422

Page 418: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Stalin takich rozkazów nie wydawali. Przynajmniej w formie

pisemnej.

I oto nam tłumaczą, że w czerwcu 1941 roku Żukow riie

miał pełnomocnictwa, żeby odwołać własne rozkazy, które

skuwały armii ręce i nogi, które zabraniały armii odpierać

natarcie wroga. Ale żeby uznać miliony ludzi za zakładni-

ków - na to Żukow miał pełnomocnictwo. Kim on w takim

razie był? Dobrze, swoich generałów, oficerów, żołnierzy nisz-

czył bezlitośnie. Jakie jednak miał prawo ogłaszać, że żony

i rodzice żołnierzy w jakiejś wiosce w Ałtaju lub na Syberii

zostają jego zakładnikami? Jakie pełnomocnictwa miał do-

wódca Frontu Leningradzkiego, aby rozstrzelać czyjeś dzieci

w Kazachstanie czy na Uralu?

Branie zakładników jest zabronione przez konwencje pod-

pisane w Hadze w 1907 roku i jest uznane za ciężką zbrod-

nię wojenną. Żołnierz nie może dokonać takiego obrzydliwego

i haniebnego czynu. W historii ludzkości nigdy nikt nie brał

takiej liczby zakładników. Również tutaj Żukow pobił wszel-

kie rekordy.

A w stosunku do swoich podkomendnych Żukow zdecydo-

wanie nadużywał władzy. U nas traktowano ludzi humani-

tarnie: walczysz za ojczyznę, z winy wielkiego stratega tra-

fiasz do niewoli, powiedzmy pod Jelnią, więc jeśli w niewoli

nie współpracowałeś z wrogiem, to po powrocie odsiedzisz

najwyżej dziesięć lat w łagrze i jesteś wolny. Później odsiad-

kę przedłużono do dwudziestu pięciu lat. To też przecież do

wytrzymania. A u Żukowa - rozstrzelanie i ciebie, i rodziny.

W jaki sposób wielki strateg zamierzał egzekwować swoje

rozkazy? Oto wojna zakończyła się zwycięsko, bramy hitle-

rowskich obozów zostały otwarte, wszystkich jeńców przenosi

się do obozów stalinowskich i zaczyna się segregowanie: ty

nie walczyłeś pod dowództwem Żukowa, dla ciebie dwadzie-

ścia pięć lat, i dla ciebie, i dla ciebie; a ty trafiłeś do niewoli

na Froncie Leningradzkim - pod ścianę... Czy tak Żukow wy-

obrażał sobie zwycięstwo czy jakoś inaczej? Kto dał mu prawo

i pełnomocnictwa prowadzenia w stosunku do wojskowych

polityki nie mającej nic wspólnego z oficjalną, niezgodnej

z tym, co zostało zatwierdzone przez naczelnego wodza?

423

Page 419: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

. Ludzie, którzy stawiali pomnik Żukowowi, wiedzieli, że

jest on mordercą i największym zbrodniarzem kraju. W chwi-

li gdy pewien znany artysta rzeźbił stratega na rumaku, roz-

kaz Żukowa o zakładnikach został już opublikowany i był

powszechnie znany. Chciałbym tylko wiedzieć, jakie ukryte

znaczenie zawarł rzeźbiarz w tym monumencie? I w zamian

za jakie skarby zdecydował się na taki ohydny czyn?

VI

Flota Bałtycka operacyjnie była podporządkowana Fronto-

wi Leningradzkiemu. Jednak tylko operacyjnie. Dowódca flo-

ty admirał Tribuc zwrócił się do dowódcy Robotniczo-Chłop-

skiej Marynarki Wojennej ZSRR, komisarza wojskowego II

stopnia Iwana Wasiliewicza Rogowa z zapytaniem, jak reago-

wać na szyfrogram Żukowa. Rogów skierował protest do Ma-

lenkowa. Ten znajdował się wtedy w Leningradzie i odwołał

rozkaz Żukowa o zakładnikach. Zatem i na Żukowa znalazł

się w Pitrze sposób, dzięki któremu można było powstrzymać

zbrodnicze zakusy wielkiego patrioty ziemi rosyjskiej.

Bez tych hamulców strateg dopiero by poszalał.

Nawiasem mówiąc, odwołanie rozkazu o zakładnikach to

przejaw nie tyle humanitaryzmu i praworządności, ile zdro-

wego rozsądku. I Rogów, i Malenkow sami byli katami, co

prawda nie na taką skalę jak Żukow. Mieli oni jednak dość

rozsądku, żeby zrozumieć, że rozkaz o zakładnikach może

tylko zaszkodzić. Lotnicy pod jakimkolwiek pretekstem prze-

stali przekraczać linię frontu. Zestrzelą cię nad wrogim te-

rytorium, a potem udowadniaj, że dobrowolnie nie dałeś się

wziąć do niewoli. Po wydaniu rozkazu o zakładnikach wywia-

dowcy też szukali wymówek, żeby nie iść na tyły przeciwnika,

a nawet jeżeli szli, to zbytnio nie ryzykowali i szybko wracali.

I w ogóle wszyscy żołnierze i dowódcy starali się trzymać jak

najdalej od pierwszej linii: a nuż...

Był sposób na Żukowa, dlatego nie mógł on w pełni roz-

winąć skrzydeł, zresztą i jego pełnomocnictwa do rozstrze-

liwania działały tylko przez cztery lata wojny. Gdyby miał

trzydzieści lat władzy najwyższej bez ograniczeń, tak jak Sta-

424

Page 420: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

lin, toby pokazał, na co go stać. We wszystkim widoczne są

przejawy szaleńczego bestialstwa.

Po Leningradzie Żukow dowodził Frontem Zachodnim,

w tym samym stylu zresztą. Przejął Front Zachodni 8 paź-

dziernika 1941 roku. Oto szyfrogram do dowódcy 49. Armii

generała-lejtnanta I. G. Zacharkina z dnia 12 październi-

ka: „(...) Przejściem do kontrataku odwrócić sytuację. W prze-

ciwnym razie za samowolne opuszczenie miasta Kaługa nie

tylko dowództwo jednostek, ale też wy zostaniecie rozstrze-

lani (...)" (A. N. Miercałow, L. A. Miercałowa, Inoj Żukow,

Moskwa 1996, s. 66).

Żukow ewidentnie cierpiał na zaburzenia psychiczne. 8 li-

stopada 1941 roku dowódca 43. Armii Frontu Zachodniego

generał-major K. D. Gołubiew zwrócił się do naczelnego wo-

dza: tak się nie da pracować. Pisał do Stalina: „Drugiego dnia

po przyjeździe oznajmiono mi, że zostanę rozstrzelany, trze-

ciego dnia miałem iść pod sąd, czwartego grożono, że zosta-

nę rozstrzelany przed frontem armii" („Izwestia CK KPSS",

1991, nr 3, s. 220-221).

Na usprawiedliwienie Żukowa jednak trzeba powiedzieć,

że męczyło go przepełniające go poczucie sprawiedliwości.

J. Sygaczew o Żukowie: „Za jedną z najważniejszych kwestii

życia partii uważał on przełamanie dziedzictwa kultu jednost-

ki Stalina. I w latach Chruszczowowskiej niełaski marszałek

pozostawał wierny zaaprobowanej przez XX zjazd destalini-

zacji, pragnął opowiedzieć narodowi prawdę «o wodzu wszech

czasów», prawdę o wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnia-

nej, tak jak on je widział" („Rodina", październik 2000).

Widzicie, jaki dobry był Gieorgij Konstantynowicz: strasz-

nie chciał zdemaskować Stalina za to, że on, łajdak, powra-

cających jeńców wsadzał do łagrów. A sam, gdyby taka była

jego wola, do łagrów by nie wsadzał, tylko rozstrzeliwał. Wraz

z dziećmi, braćmi, siostrami, ojcami i matkami.

Dążenie Żukowa do demaskowania Stalina jest warte po-

chwały. Ale byłoby dobrze, gdyby opowiedział też coś o sobie.

Czytajcie rozkazy Stalina, które zostały podpisane podczas

wojny. Czy jest w nich wyraz „rozstrzelanie"? Szukajcie, szpe-

rajcie - nie znajdziecie. Stalin był największym zbrodnia-

425

Page 421: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

rzem, miał jednak dość rozumu, żeby mówić do narodu i ar-

mii w inny sposób.

VII

Nie tylko Stalina Żukow demaskował za nieludzki stosu-

nek wobec żołnierzy i dowódców, którzy trafili do niemieckiej

niewoli. Oskarżał stalinowskiego narkoma kontroli państwo-

wej Mechlisa, a Konstantyn Simonów starannie notował i pu-

blikował słowa naszego świętego Jerzego: „Mechlis posunął

się do tego, że ustalił formułę: «Każdy, kto trafił do niewoli,

to wróg ojczyzny» (...) Z teorii Mechlisa wynikało, że nawet ci,

co przeszedłszy przez to piekło, wrócili, powinni w domu być

tak przyjęci, żeby pożałowali tego, że wtedy, w 1941 lub 1942

roku, nie popełnili samobójstwa (...) W jaki sposób można żą-

dać powszechnej pogardy wobec wszystkich, którzy trafili do

niewoli w wyniku katastrof, które dopadły nas na początku

wojny!" (K. M. Simonów, Głazami czeiowieka mojego pokole-

nia, Moskwa 1988, s. 329).

Morderca Mechlis żądał pogardy wobec wszystkich, któ-

rzy trafili do niewoli, a czuły Żukow p o d p i s a ł rozkaz o roz-

strzelaniu rodzin żołnierzy i dowódców, którzy zostali jeńca-

mi, i rozstrzelaniu ich samych po powrocie z niewoli.

A jednak Żukow jest oburzony nieludzkim zachowaniem

Mechlisa.

Oficjalne pismo agitacyjnej propagandy Rosji „Rodina" (pa-

ździernik 2000) wprost nie posiada się z zachwytu: Żukow na-

pisał „szczere, nie oszczędzające nikogo wspomnienia"! Uści-

ślijmy to: oprócz siebie samego. Siebie oczywiście oszczędził.

Żukow rzucił się do demaskowania Stalina, wściekł się

jednak, kiedy pisarz Czakowski miał odwagę napisać, że wiel-

ki dowódca pewnego razu zagroził komuś rozstrzelaniem. I to

nie tylko się wściekł, w dodatku napisał donos do KC KPZR:

sprawa jest polityczna, oszczerca Czakowski dokonał dywer-

sji ideologicznej, leje wodę na młyn burżuazyjnych fałszerzy!

Najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że wściekłość

Żukowa nie jest fałszywa. On szczerze wierzył w to, że sam

nikogo nie rozstrzeliwał, nie brał zakładników, nie podpisy-

426

Page 422: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wał rozkazów o rozstrzeliwaniach i nawet nigdy nikomu nie

groził rozstrzelaniem. Wierzył w to, że podczas wojny utrzy-

mywał pozycje nie za pomocą masowych rozstrzeliwań, lecz

metodą perswazji, dzięki osobistemu autorytetowi, odwołu-

jąc się do uczuć patriotycznych żołnierzy i dowódców. Żukow

zwrócił się do KC, ale przecież właśnie tam przechowywano

niezwykłe ilości świadectw o jego bestialstwach.

Pewnego razu byłem na przyjęciu, gdzie się zgromadzi-

li lekarze o znanych nazwiskach: chirurdzy, kardiolodzy,

neurolodzy. I wśród nich psychiatra światowej sławy. Takiej

okazji nie mogłem zmarnować. Nie podając nazwiska bohate-

ra, pokrótce go opisałem. A więc... pewna osoba, mająca sa-

dystyczną naturę, popełniła mnóstwo przestępstw, ale o nich

nie pamięta. Człowiek ten jest przekonany, że czegoś takie-

go nie było i być nie mogło. Niezwykle boleśnie reaguje nawet

na drobne aluzje do swoich przestępstw. Przy czym te alu-

zje są czynione nie po to, żeby go osądzać, tylko żeby go roz-

sławić, żeby w oczach społeczeństwa zbrodnie te przekształ-

cić w przejaw zbawczej energii. Człowiek ten kieruje donos

na „oszczercę" do najwyższych instancji, wiedząc, że właśnie

tam, w tych instancjach, przechowywane są liczne dokumen-

ty, które „oszczerstwa" nie dementują, lecz wręcz je potwier-

dzają. Jednocześnie sadysta ten stawia sobie życiowy cel: zde-

maskować innych morderców, którzy popełnili podobne zbrod-

nie, co prawda z mniejszym okrucieństwem.

Nie zastanawiając się ani chwili, psychiatra stawia dia-

gnozę.

Powtarzałem to wszystko kilkakrotnie w różnych czasach,

w różnych sytuacjach.

Każdemu, kto wątpi, proponuję powtórzenie mojego eks-

perymentu. Gwarantuję: reakcja zawsze będzie taka sama.

Jakikolwiek psychiatra natychmiast poda wam nazwę cho-

roby. Zrobi to w mgnieniu oka. I nie będzie zróżnicowanych

odpowiedzi. Stan ten jest dobrze znany nauce i doskonale

zbadany.

427

Page 423: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VIII

W donosie na Czakowskiego Żukow pisał: „Tylko pogonią

za tanią sensacją, dążeniem do wywołania efektu za granicą

mogę wytłumaczyć te wymyślone, nie odpowiadające rzeczy-

wistości sceny odsunięcia od dowodzenia marszałka Woro-

szyłowa i moje zastąpienie go na stanowisku dowódcy Fron-

tu Leningradzkiego. W rzeczywistości nie miało miejsca nic

podobnego ani choćby zbliżonego. Przekazanie to odbyło się

osobiście, tete-a-tete" (Gieorgij Żukow, Stienogramma oktia-

brskogo (1957 g.) plenuma CK KPSS i drugije dokumienty,

Moskwa 2001, s. 556).

Gdy tylko donos Żukowa został wyciągnięty z zakamar-

ków archiwów, „Rodina" (październik 2000) odpowiedziała

ogromnym artykułem zatytułowanym: „Przez wzgląd na ta-

nią sensację..." Podtytuł - „Protest skrzywdzonego marszał-

ka: prawda i fałsz".

Oto pokrótce sens artykułu: o, jakiż strateg jest zasadni-

czy! Jakież ma odpowiednie podejście! Widzicie: Żukow na-

pomina autorów, którzy się odważyli opisywać najważniejsze

wydarzenia historyczne, takie jak wojna, by byli niezwykle

ostrożni, prawdomówni, rzetelni i taktowni... Patrzcie, w jaki

właściwy sposób demaskuje kłamcę Czakowskiego, który lał

wodę na młyn burżuazyjnych fałszerzy! „List Żukowa do se-

kretarza KC KPZR P. N. Diemiczewa wyraźnie charaktery-

zuje jego stosunek do wykorzystywania w literaturze faktów

historycznych. Swojego zdania marszałek broni z charakte-

rystyczną dla niego prostolinijnością i konsekwencją". I dalej

takie samo uderzanie w wysokie tony: znaleźli się tu przeróż-

ni Czakowscy wypaczający historię...

W tym miejscu jestem zmuszony stanąć po stronie Cza-

kowskiego. Drodzy towarzysze z „Rodiny", Aleksandr Boryso-

wicz Czakowski niczego sam nie wymyślił. Scena odsunięcia

Woroszyłowa podczas posiedzenia Rady Wojennej Frontu Le-

ningradzkiego po raz pierwszy została opisana we wspomnie-

niach Żukowa. Otwórzcie je i przeczytajcie: oto on, wchodzi,

a oni siedzą przy stole i dyskutują, w jaki sposób będą wysa-

dzać pałace, mosty, zakłady i okręty. Żukow posiedział, po-

słuchał, nie wytrzymał i przekazał notatkę...

428

Page 424: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow to wszystko opublikował w 1969 roku. Czakowski

scenę tę przepisał i w 1971 roku wydał swoją książkę, dokład-

nie przekazując opowiadanie stratega: ale głupcy, postanowili

zatopić flotę, a tu Żukow przekazuje notatkę... I natychmiast

Żukow oskarża Czakowskiego o działanie w interesie ideolo-

gicznego wroga: nie było żadnego posiedzenia Rady Wojennej!

Nie było żadnej dyskusji o tym, jak zatopić flotę! Nie było też

żadnej notatki! Przejmowałem sprawy w gabinecie Woroszy-

łowa w cztery oczy, bez osób postronnych!

Demaskując „fałszerza" Czakowskiego, który działając przez

wzgląd „na tanią sensację", lał wodę na wrogie młyny, Żu-

ków zdemaskował sam siebie. To on sam przez wzgląd na

tanią sensację wymyślił to wszystko.

Najpierw więc sam wszystko napisał, a po dwóch latach

wszystkiemu zaprzeczył. A później wydarzył się cud. Po czte-

rech latach wyszło wydanie drugie wspomnień Żukowa, w któ-

rym scena odsunięcia Woroszyłowa na podstawie notatki Sta-

lina jest opisana z jeszcze większym dramatyzmem: „W wiel-

kim gabinecie, za przykrytym czerwonym suknem stołem

siedziało z dziesięć osób (...) Zapytałem o pozwolenie na po-

zostanie (...) Po jakimś czasie wręczyłem Woroszyłowowi no-

tatkę Stalina (...) Muszę przyznać, że robiłem to nie bez zde-

nerwowania (...) Podczas posiedzenia Rady Wojennej frontu

rozpatrywana był kwestia środków (...)" Itd.

I w następnych najprawdziwszych wydaniach to wszystko

się powtarza. Jakże w to wierzyć, jeśli strateg sam napisał spro-

stowanie do sekretarza KC KPZR: nie było niczego takiego!

Zadziwiający jest punkt widzenia towarzyszy z „Rodiny": je-

śli Czakowski przepisał scenę ze wspomnień Żukowa, to ozna-

cza, że jest oszczercą. A jeżeli Żukow sam to wszystko napisał

przed Czakowskim i po nim, to oznacza, że walczy o prawdę.

Towarzysze Gariejewie, Karpowie, Jakowlewie, zostaliście

zdemaskowani. Wszyscy opisywaliście scenę z notatką. Wszys-

cy przez wzgląd na tanią sensację lejecie wodę na młyn bur-

żuazyjnych fałszerzy.

I zdemaskował was nie kto inny, tylko wasz idol, którego

z takim wysiłkiem bronicie i wychwalacie.

429

Page 425: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 29

On - o sobie

We wspomnieniach Żukow wyolbrzymiał swoją rolę

w wojnie, przedstawiając siebie jako niemalże jedynego

utalentowanego dowódcę ZSRR. K. A. ZALESKI,

Impieria Stalina. Biograficzeskij encykłopiediczeskij słowar', Moskwa 2000, s. 171

I

Podobno Żukow w dzieciństwie założył się, że prześpi całą

noc na cmentarzu. Owinął się w kożuch, ułożył wśród mogił

i przespał tam noc.

W wieku czternastu lat podczas pożaru we wsi uratował

z płonącego domu dwoje dzieci.

Szkoda, że nie zachowali się świadkowie tych bohater-

skich czynów. A ściślej - zachował się tylko jeden. To Gieorgij

Konstantynowicz Żukow. Właśnie on o nich opowiedział.

Wiele rzeczy o sobie opowiadał.

Jesienią 1941 roku, gdy Niemcy zbliżyli się do Moskwy,

kiedy przez lornetki widzieli już gwiazdy na wieżach Kremla,

Stalin wyznaczył Żukowa na dowódcę Frontu Zachodniego.

W najbardziej krytycznym momencie zadzwonił do niego i za-

pytał: czy zdołamy utrzymać Moskwę? Żukow zdecydowanie

odparł: zdołamy!

Sytuacja była na skraju katastrofy. Niemcy naciskali. Pod-

430

Page 426: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

czas natarcia, jak nas uczono, „przeważających sił przeciw-

nika" wojska radzieckie się wycofywały. Jednak Żukow ze

swoim sztabem pozostawał na miejscu. Rozkazał nie wycofy-

wać na tyły swego punktu dowodzenia. I wtedy punkty dowo-

dzenia armii również wstrzymały odejście. A w ślad za nimi

punkty dowodzenia dywizji, brygad i pułków przyhamowały

odwrót na wschód. Wycofywały się, ale coraz wolniej, aż do

zatrzymania. Nacierający przeciwnik tak zgniótł front, że

punkt dowodzenia Żukowa znalazł się niemal na pierwszej

linii. Stalin zadzwonił do Żukowa i przypomniał mu, że takie

położenie jest niebezpieczne. Na co Żukow odpowiedział: jeże-

li ja przesunę swój sztab, to inni też się przesuną...

Jednym słowem, i z góry radzą mu się wycofać, i z dołu

wyczuwa się nacisk, ale Żukow nawet nie drgnął. Pozostał na

pierwszej linii w swoim punkcie dowodzenia. I tak wytrzy-

mał. Dzięki swojemu bohaterstwu, wbrew naporowi wojsk

niemieckich oraz wbrew radom Stalina Żukow utrzymał front

i uratował Moskwę.

Skąd to wiadomo?

Z opowieści Gieorgija Konstantynowicza Żukowa.

A czy są jacyś świadkowie? Owszem, w dodatku wysokiej

rangi: marszałek Związku Radzieckiego A. M. Wasilewski,

marszałek lotnictwa A. E. Gołowanow, generał armii S. M. Szte-

mienko.

Świadkowie opowiadają całkiem co innego.

II

Żadnemu ze świadków nie można zarzucić złośliwości.

Wasilewskiego z Żukowem łączyły więzy rodzinne, zawsze

dobrze o nim mówił. Jednak tym razem marszałek nie zgadza

się z wersją Żukowa.

Sztemienko to najbliższy współpracownik Żukowa, jeden

z jego najbardziej zaufanych ludzi. Zamach stanu jesienią

1957 roku przygotowywał triumwirat: minister obrony mar-

szałek Związku Radzieckiego Żukow, dowódca GRU generał

armii Sztemienko i jego pierwszy zastępca, generał-pułkow-

nik Mamsurow - przy milczącej aprobacie przewodniczącego

431

Page 427: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

KGB generała armii Sierowa. Mamsurow zdradził Żukowa,

a Sztemienko okazał się mu oddany do końca. Zawsze dobrze

pisał o Zukowie. Jednak w tym konkretnym wypadku on też

nie zgadza się z wersją stratega.

Marszałek lotnictwa Gołowanow nie należał do kliki Żu-

kowa. Ich stosunki zawsze były oziębłe, ponieważ na wojnie

Gołowanow podporządkowywał się wyłącznie naczelnemu wo-

dzowi, a zastępcy nie. Demonstracyjnie. Za to Żukow osobi-

ście wykreślił Gołowanowa z listy kandydatów do tytułu bo-

hatera Związku Radzieckiego za operację berlińską. Jednak

Gołowanow nie był ani drobiazgowy, ani mściwy. W 1957

roku Żukowa zrzucono ze wszystkich stanowisk. Cała sfora

lizusów odeszła wtedy od niego. Gołowanow zaś przyjechał

do Żukowa, by go pocieszyć, porozmawiać o życiu, co zresztą

mocno zadziwiło Gieorgija Konstantynowicza.

Otóż to: szlachetny Gołowanow w tym wypadku również

zdecydowanie się nie zgadza z wersją Żukowa.

III

Żukow miał zamiar podzielić sztab Frontu Zachodniego

na dwie części. Pierwszą, niewielką, po oddaniu Moskwy Hi-

tlerowi umieścić na wschodnich obrzeżach stolicy, a główną

część sztabu Frontu Zachodniego przenieść w rejon Arzama-

su, czyli mniej więcej 400 kilometrów na wschód od Moskwy.

Sam Żukow na razie nie wspominał o tym pomyśle Stalinowi,

zrobili to jednak jego podwładni. 7 października 1941 roku

do dyspozycji dowódcy Frontu Zachodniego został przydzie-

lony członek Rady Wojennej Sił Powietrznych Armii Czer-

wonej generał korpusu P S. Stiepanow w celu koordynacji

działań lotnictwa z Frontem Zachodnim (M. N. Kożewnikow,

Komandowanije i sztab WWS Sowietskoj Armii w Wielikoj

Otieczestwiennoj wojnie 1941-1945 gg., Moskwa 1977, s. 61).

Natychmiast Stalin nadał mu stopień komisarza wojsko-

wego II stopnia, by podnieść jego autorytet i wpływ. Nieba-

wem na dowódcę Frontu Zachodniego wyznaczono Żukowa,

a Stiepanow przy nim pozostał. I właśnie on się zwrócił do

Stalina.

432

Page 428: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Świadków tej rozmowy jest kilku, począwszy od marszał-

ka lotnictwa A. E. Gołowanowa do stalinowskiego ochronia-

rza majora A. T. Rybina.

Oto opowiadanie Gołowanowa. Gdy zadzwonił Stiepanow,

znajdował się on w gabinecie Stalina. „Naczelny zapytał:

- Jak się miewacie?

- Dowództwo jest zaniepokojone, że sztab frontu znajduje

się zbyt blisko pierwszej linii frontu. Trzeba go przenieść na

wschód, poza Moskwę, w okolice Arzamasu. A punkt dowo-

dzenia zorganizować na wschodnich obrzeżach Moskwy.

Nastąpiła długa chwili ciszy.

- Towarzyszu Stiepanow, zapytajcie w sztabie, czy mają

łopaty - nie podnosząc głosu, odezwał się Stalin. - Teraz.

I znów milczenie.

- A jakie łopaty, towarzyszu Stalin?

- Obojętnie jakie.

- Momencik... Łopaty są, towarzyszu Stalin.

- Przekażcie towarzyszom, niech biorą łopaty i kopią sobie

groby. Sztab frontu pozostaje w Pierchuszkowie, a ja pozosta-

nę w Moskwie. Do widzenia.

Powiedział to wszystko spokojnie i niespiesznie odłożył

słuchawkę. Nie spytawszy nawet, kto konkretnie stawia ta-

kie pytania, chociaż wiadomo było, że bez wiedzy dowódcy

frontu Żukowa Stiepanow nie dzwoniłby do Stalina" (F. Czu-

jew, Soldaty impierii, Moskwa 1998, s. 342).

Potem kwestię przeniesienia punktu dowodzenia Frontu

Zachodniego na wschód podejmowali członek Rady Wojennej

Frontu Zachodniego N. A. Bułganin i szef sztabu Frontu Za-

chodniego generał-lejtnant W. D. Sokołowski. Jednak oni też

otrzymali „Stalinowską reprymendę".

Położenie pogarszało się, Żukowowi nie pozostawało nic

innego, jak osobiście zgłosić się do Stalina. O Arzamasie na-

wet nie napomknął. Jego żądania były skromniejsze: prze-

nieść punkt dowodzenia Frontu Zachodniego jeżeli nie na

wschodnie obrzeża, to przynajmniej na zachodnie.

Świadectwo generała armii S. M. Sztemienki: „Żukow zwró-

cił się do Stalina z prośbą o pozwolenie przeniesienia swe-

go punktu dowodzenia dalej od pierwszej linii obrony, przed

433

Page 429: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dworzec Białoruski. Stalin odpowiedział, że jeśli Żukow się

tam przeniesie, to on zajmie jego miejsce".

Żeby rozwiać wątpliwości, sięgnijmy do najważniejszych ga-

zet Związku Radzieckiego z 3 i 4 stycznia 1941 roku. W tych

dniach opublikowano rozkazy o nagrodzeniu dużej grupy do-

wódców Frontu Zachodniego, którzy wyróżnili się podczas bi-

twy o Moskwę. Dowódca 20. Armii generał-lejtnant Własow

otrzymał najwyższą nagrodę - Order Lenina. Dowódca 16.

Armii generał-lejtnant Rokossowski - Order Lenina. Dowód-

ca 10. Armii generał-lejtnant Golikow - Order Czerwonego

Sztandaru. Dowódca 5. Armii generał-lejtnant artylerii Go-

worow - Order Lenina. Obok tekstu rozkazów umieszczono

portrety dowódców armii Frontu Zachodniego. Brakuje je-

dynie portretu dowódcy Frontu Zachodniego generała armii

Żukowa. Stalin niczym go nie nagrodził za bitwę pod Mo-

skwą.

Stalin nie skąpił Żukowowi nagród. Obsypywał go nimi od

szyi do pępka i niżej. Jednak żądania oddania Moskwy mu

nie wybaczył.

IV

Żukow z lubością opowiadał o swym udziale w bitwie sta-

lingradzkiej i o walce na Łuku Kurskim. Nikt, oprócz niego,

tego uczestnictwa nie zauważył. Obecnie już nikt nie kruszy

kopii w tej kwestii. Zostało już ustalone: strateg się prze-

chwalał.

Dyskusję o roli Żukowa pod Stalingradem i na Łuku Kur-

skim podsumował główny marszałek lotnictwa Gołowanow:

„Żukow nie ma bezpośredniego związku ani z bitwą stalin-

gradzką, ani z bitwą na Łuku Kurskim, ani z wieloma inny-

mi operacjami" (F. Czujew, Sołdaty impierii, Moskwa 1998,

s. 314).

W zakrojonej na dużą skalę operacji korsuńskiej Żukow

odegrał negatywną rolę. Za tę operację I. S. Koniew otrzy-

mał tytuł marszałka Związku Radzieckiego, A. A. Nowikow -

marszałka lotnictwa, P. A. Rotmistrow - marszałka wojsk

pancernych. A Żukow nic nie otrzymał. Ponadto towarzysz

434

Page 430: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Stalin na piśmie wyraził swoje niezadowolenie i wezwał go

do Moskwy.

Jeśli zaś posłuchać Żukowa...

V

Żukow „akademii nie kończył". Brakiem wojskowego i jakie-

gokolwiek wykształcenia nawet się szczycił: i bez „akademii"

jestem piśmienny. Wielki strateg lubił szokować słuchaczy

swoją wprost niewiarygodną erudycją, a zarazem cechowała

go prawie leninowska skromność. Gieorgij Konstantynowicz

przyznawał, że nawet on nie wie wszystkiego, nawet jego sze-

rokie horyzonty mają granice. Zycie ułożyło się tak, że nie

miał możliwości pobierania nauk przyrodniczych, w szczegól-

ności biologii. Strateg żałował, że nie posiadał „wiedzy z za-

kresu biologii, nauk przyrodniczych, z którymi ma się do czy-

nienia (...) w ściśle wojskowych kwestiach" („Ogoniok" 1986,

nr 48, s. 7). Otóż to, gdyby wiedział, jak funkcjonuje wątroba

pingwina, to rozważania na temat strategii przebiegałyby

całkiem inaczej. Mnóstwo wiedzy zdobył sam, prześcignął na-

ukę książkową. Tylko biologii mu zabrakło. Gdyby wiedział,

jak się rozmnażają orzęski, byłoby całkiem inaczej. A bez tego

było mu o wiele trudniej na wojnie. Bez tego decyzje strate-

giczne okazywały się jednostronne.

Córka stratega Maria Gieorgiewna dodaje: „Jego wiedzę

z różnych dziedzin można nazwać rozległą, nawet w kwe-

stiach, które, wydawałoby się, do niczego się nie przydadzą...

Zadziwiająca jest prostota, nie rozumu, oczywiście, tylko ser-

ca. Nigdy nie podkreślał swojej erudycji, żeby poniżyć rozmów-

cę. Z każdym człowiekiem znajdował wspólny język, z chło-

pem czy żołnierzem - inny, z profesorem — inny, z muzykiem -

inny. I oczywiście nigdy nie słyszałam od niego wulgarnych

słów, nawet zwyczajnych zdawkowych rozmów nie prowadził"

(„Tribuna", 24 czerwca 2004).

Tak, erudycja przekraczająca wszelkie granice. Szkoda

tylko, że strateg nie znał się na sztuce wojennej. Nie miał

zielonego pojęcia, ile czołgów, samolotów i dział, dywizji, kor-

pusów i armii ma do dyspozycji. Na wojnie nie wiedział i gdy

435

Page 431: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zabierał się do pisania wspomnień, też się tym nie zaintereso-

wał, nie przypomniał sobie. Nawet w przybliżeniu.

Tych, którzy mieli wykształcenie wojskowe, zwłaszcza

wyższe, Żukow nienawidził i publicznie obrażał. Można po-

wiedzieć, że znajdował dla nich swój język. Generał armii Ni-

kołaj Grigoriewicz Laszczenko zaświadcza:

„Żukow nagle zapytał:

- Wyście pewnie akademię kończyli?

-Tak.

- Wiedziałem. Co dureń to absolwent akademii" (O. F. Su-

wienirow, Tragiedia RKKA 1937-1938, Moskwa 1998, s. 323).

W tym czasie Laszczenko był jeszcze pułkownikiem i do-

wodził dywizją. Ale nawet pułkownikowi, jak sądzę, nie jest

przyjemnie usłyszeć podobny komplement od przełożonego.

Żukow niejednokrotnie powtarzał, że „mądrale" nie są do

niczego zdolni. „Niektórzy nasi wojskowi z wyższym wykształ-

ceniem, profesorowie, którzy jako dowódcy znaleźli się na

tych lub innych frontach wojny, nie pokazali się z dobrej stro-

ny... Czasami proponowali zbyt powierzchowne rozwiązania

skomplikowanych problemów, które wykraczały poza ich pro-

fesorską wiedzę" („Ogoniok" 1986, nr 50, s. 8).

Na próżno Żukow się złościł. Powierzchowne decyzje po-

dejmował nie mający akademickiego wykształcenia Tucha-

czewski. Tak jak i sam genialny strateg. A na przykład Ger-

man Kapitonowicz Małandin takich nieudolnych decyzji nie

podejmował. On miał gruntowne przygotowanie wojskowe.

Skończył Aleksandrowską Szkołę Wojskową, kursy wyższego

dowództwa przy Wojskowej Akademii im. Frunzego i Akade-

mię Sztabu Generalnego. Przed wojną zajmował stanowiska

dowódcze, do dowódcy pułku włącznie, na stanowiskach szta-

bowych: szef sztabu brygady, dywizji, korpusu, zastępca szefa

sztabu Specjalnego Kijowskiego Okręgu Wojskowego, ponad-

to pracował jako wykładowca w Akademii Sztabu Generalne-

go. Wszędzie go ceniono. Ze stanowisk dowódczych nie chcieli

go puszczać na sztabowe, ze sztabowych - na akademickie,

a z akademickich znów na sztabowe. Z ciekawości już od wielu

lat szukam negatywnych opinii o Germanie Kapitonowiczu.

Bez skutku. Mówi się o nim: spokojny, mądry, opanowany,

436

Page 432: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kulturalny, ludzki, wykształcony. I dobrze walczył. Tego sa-

mego zdania zresztą był też Żukow. Na początku 1941 roku,

gdy strateg został wyznaczony na stanowisko szefa Sztabu

Generalnego, pociągnął za sobą grupę generałów. Wśród nich

był też Małandin. Z polecenia Żukowa został nominowany na

stanowisko dowódcy Zarządu Operacyjnego Sztabu General-

nego. Koniec wojny witał w Pradze jako szef sztabu 13. Ar-

mii. Po wojnie - generał armii, profesor, zastępca szefa Szta-

bu Generalnego.

Marszałek Związku Radzieckiego Leonid Aleksandrowicz

Goworow również nie podejmował chybionych decyzji. Ze

wszystkich marszałków radzieckich miał najgruntowniejsze

przygotowanie. Ukończył Konstantynowską Szkołę Artyleryj-

ską, artyleryjskie kursy oficerskie, wyższe kursy akademic-

kie przy Akademii Wojskowej im. Frunzego, zaoczne studia

Wojskowej Akademii im. Frunzego oraz Wojskową Akademię

Sztabu Generalnego. Sam był starszym wykładowcą w kate-

drze Akademii Artyleryjskiej Armii Czerwonej im. Dzierżyń-

skiego, a także szefem tej uczelni. I wszystko to przed wojną.

Do wojny był więc teoretycznie przygotowany. I dał się poznać

jako wybitny strateg. Od nadania stopnia generała-majora do

otrzymania rangi marszałka Związku Radzieckiego minęły

4 lata i 12 dni. Nie ma o nim żadnej negatywnej opinii. Sza-

nowali go wszyscy, począwszy od szeregowych żołnierzy do

naczelnego wodza. A przeprowadzone przez niego operacje

były godne naśladowania.

Nikołaj Pawłowicz Puchów od 1930 do 1941 roku był wy-

kładowcą oraz zajmował stanowiska sztabowe. W czerwcu

1941 roku był dowódcą oddziału szkoleniowego Akademii

Technicznej Armii Czerwonej. Jak wysoko może zajść taki

intendent? Otóż we wrześniu 1941 roku Puchów został do-

wódcą świeżo sformowanej z rezerwistów 304. Dywizji Strze-

leckiej. Walczył dobrze. W styczniu 1941 roku, już jako gene-

rał-major, przeskoczywszy od razu o trzy stopnie służbowe,

został dowódcą 13. Armii. Tu dopiero się wykazał. Świetnie

dowodził nią do końca wojny. Wyróżnił się pod Kurskiem,

a także w operacjach Wisła-Odra, berlińskiej, praskiej i innych.

W chwili zakończenia wojny był generałem-pułkownikiem,

437

Page 433: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

bohaterem Związku Radzieckiego i kawalerem sześciu wy-

sokich odznaczeń I stopnia. Dopiero marszałek Związku

Radzieckiego Sokołowski doścignął Puchowa pod względem

liczby otrzymanych wysokich odznaczeń. Swój szósty order

jednak Sokołowski otrzymał nie za działania wojenne, lecz

za karną ekspedycję na Węgrzech. Dlatego można uważać, że

tak naprawdę nikt się z Puchowem nie zrównał. Oto proszę:

„profesor nauk intendenckich".

A to jeszcze jeden „mądrala", marszałek Związku Radziec-

kiego Rodion Jakowlewicz Malinowski. Z wykształceniem

akademickim i doświadczeniem wykładowcy. Ukończył Woj-

skową Akademię im. Frunzego. Przez kilka lat był tam star-

szym wykładowcą. Na początku wojny w stopniu generała-

-majora dowodził XLVIII Korpusem Strzeleckim. Dowodził

armiami i frontami. W sierpniu 1945 roku dokonał prawdzi-

wego cudu. Niemiecki generał F. W. von Mellenthin: „Aby

zilustrować rosnącą elastyczność działań bojowych Armii

Czerwonej i jej zdolności do przeprowadzania operacji uwień-

czonych sukcesem, chcę wskazać na rewelacyjne posunięcie

marszałka Malinowskiego w Mandżurii w 1945 roku" (Tan-

kowyje srażenija 1939-1945, Moskwa 1957, s. 249). Przedar-

cie się Malinowskiego do oceanu to olśniewający pokaz sztuki

wojennej. Żukow w całym swoim życiu nie dokonał niczego

podobnego.

Dlatego twierdzenie stratega, że niewykształceni dowódcy

są lepsi od wykształconych, zaliczymy do kwestii spornych.

VI

Po wojnie Stalin zdjął Żukowa ze wszystkich wysokich

stanowisk. Wysłał go, by dowodził Odeskim Okręgiem Woj-

skowym, później Uralskim. Jednak przed samą śmiercią Sta-

lin uświadomił sobie, że był niesprawiedliwy, i postanowił

przywrócić Żukowa na szczyty władzy. Ale nie zdążył...

Skąd to wiadomo?

Z opowieści samego wielkiego stratega. Żukow nawet

przedstawił dowód: w październiku 1952 roku na XIX zjeź-

dzie partii po siedmiu latach niełaski wyznaczono go na kan-

438

Page 434: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

dydata na członka Komitetu Centralnego... (U komunistów

przyjęte było mówić: wybrali. Oni mają taki styl: „Mówi-

my — Lenin, myślimy — partia!" Mówią jedno, a na myśli mają

co innego).

Tak więc w październiku 1952 roku gwiazda Żukowa znów

zaczęła wschodzić na nomenklaturowym firmamencie. Wy-

dawałoby się, że wszystko się układa: Stalin zmienił gniew

w łaskawość, zrozumiał, że bez wielkiego dowódcy sobie nie

poradzi...

Tylko że przedstawiony dowód rzekomej łaskawości Stali-

na działa akurat na niekorzyść Żukowa.

XIX zjazd partii został zwołany w październiku 1952 roku

wbrew woli Stalina. Był to wprost bunt najwyższej nomenkla-

tury przeciwko starzejącemu się wodzowi. To były porachun-

ki kryminalne na najwyższym szczeblu. Góra bandy przego-

niła głównego szefa na złoconą pryczę przy wtórze gwizdów

i kpin. Podczas zjazdu zmieniono nazwę partii. Komunistycz-

ne bractwo ogłosiło: nie jesteśmy już bolszewikami! Zlikwido-

wano Biuro Polityczne. Zamiast niego powstało Prezydium

KC. Zjazd przyjął nowy (antystalinowski) statut partii. Pra-

wie wszystko, co proponował Stalin, zostało odrzucone przez

zjazd, przyjęto zaś to, przeciwko czemu Stalin występował.

Kadry decydują o wszystkim.

Właśnie to po raz kolejny potwierdził XIX zjazd partii.

Stalinowskie kadry zbuntowały się przeciwko Stalinowi. I de-

cydowały o wszystkim. Po swojemu. Wprowadzały do kierow-

nictwa tego, kto był dla nich użyteczny, a nie przegranego już

Stalina.

Mianowanie Żukowa na członka KC właśnie podczas tej

antystalinowskiej zbiórki świadczy o tym, że Żukow nie był

po stronie Stalina, lecz przeciwko niemu. Beria, Malenkow,

Chruszczow i Bułganin przyjęli Żukowa z powrotem do swo-

jej kliki. To była nagroda dla Żukowa za udział w odsunięciu

Stalina od realnej władzy.

W marcu 1953 roku Stalin został zamordowany. (Według

niektórych niepotwierdzonych wersji zmarł śmiercią natu-

ralną.) Zachwyceni satrapowie niezwłocznie rozpędzili reszt-

ki zwolenników wodza, jednak dowódcę Uralskiego Okręgu

439

Page 435: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Wojskowego Żukowa wyznaczyli na stanowisko pierwszego

zastępcy ministra obrony. Cztery miesiące później Żukow zo-

stał pełnoprawnym członkiem Komitetu Centralnego, który

podczas następnego XX zjazdu partii publicznie zdemasko-

wał Stalina jako największego zbrodniarza wszech czasów

i narodów. Głównymi organizatorami i inspiratorami XX zjaz-

du byli wówczas Chruszczow i Żukow. W zasadzie XX zjazd

partii tylko podsumował i publicznie ogłosił wyniki poprzed-

niego, antystalinowskiego XIX zjazdu.

Mamy wybór:

- albo powinniśmy przyjąć, że w październiku 1952 roku

Żukow był w zmowie z przeciwnikami Stalina i dlatego wła-

śnie oni wbrew woli wodza wynieśli będącego w jego niełasce

marszałka na szczyty władzy;

- albo uwierzymy porywającemu opowiadaniu wielkiego

stratega: starzejący się wódz sam postanowił przywrócić Żu-

kowa do łask. W tym wypadku Stalin popełnił niewybaczalny,

samobójczy błąd. Wyniósł tego, który wyczuwając słabość naj-

wyższej władzy, natychmiast przerzucił się na stronę zbun-

towanych satrapów, a potem się wczepił żelaznym chwytem

w szyję zamordowanego, czyli już niegroźnego Stalina.

VII

W 1957 roku tym razem Chruszczow odsunął Żukowa.

Jednak w październiku 1964 roku uświadomił sobie, że po-

stąpił niesprawiedliwie, zadzwonił do Żukowa i zapropono-

wał mu funkcję ministra obrony...

No, ale Żukowowi nie było pisane: Chruszczow nie zdążył!

Spóźnił się o włos, ale wcześniej usunięto go ze stołka.

A tymczasem Żukow byłby znów na wierzchołku władzy.

Skąd wiemy o tym szlachetnym zamiarze Chruszczowa?

Znowu z opowiadań Gieorgija Konstantynowicza Żukowa.

Oto, rzekomo, Stalin mnie zrzucił, ale nie potrafił beze mnie

przeżyć. I z Chruszczowem powtórzyła się ta sama historia:

odsunąć to może go i odsunęli, ale jak mu teraz beze mnie?

Opowiadania Żukowa podchwycono: „W 1964 roku -jak wia-

domo z niektórych źródeł — w rozmowie telefonicznej z Żu-

440

Page 436: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kowem Nikita Siergiejewicz Chruszczow miał przyznać, że

jesienią 1957 roku został niewłaściwie poinformowany i po

powrocie z urlopu chciałby się spotkać z marszałkiem. Jeżeli

ta informacja jest wiarygodna, Chruszczow, domyśliwszy się,

że zaczęto knuć intrygi, być może chciał przywrócić popular-

nego dowódcę na szczyty władzy..." („Krasnaja zwiezda", 26

października 2002).

Tymczasem w październiku 1964 roku Chruszczow za-

mierzał przywrócić stratega do łask, ale nie zdążył... Żu-

ków miał wówczas prawie 68 lat. Przez ostatnie siedem lat

nie miał żadnego kontaktu z wojskiem. A ono przez te lata

radykalnie się zmieniło. W kierownictwie partii, państwa

i armii utworzyły się nowe ugrupowania i kliki. I w żadnej

z tych koterii Żukow nie miał kontaktów ani wsparcia, ani

żadnego zwolennika.

Chruszczow nie miał po co przywracać Żukowa na szczyty

władzy. A przyczyna jest prosta: Żukow nie miał swojej kliki,

był całkiem sam.

Marszałek lotnictwa A. E. Gołowanow zaświadcza: „Gdy

był ministrem obrony za Chruszczowa, zaczął się otaczać kla-

kierami, a ludzi, którzy otwarcie mówili o wadach, po prostu

zmiatał na bok" (F. Czujew, Soldaty impierii, s. 318).

O tym samym mówi też „Krasnaja zwiezda" (29 stycznia

2003): „Ludzi, którzy w piramidzie władzy zajmują tak wy-

soką pozycję, zawsze otaczało niemało pochlebców i kariero-

wiczów. W otoczeniu Żukowa znajdowali się ludzie, którzy

dążyli do podniesienia zasług słynnego dowódcy. Przecież

nie samemu Gieorgijowi Konstantynowieżowi przychodziła

do głowy szalona myśl, aby na drogach pokonanych Niemiec

wywieszać plakaty z napisem „Chwała marszałkowi Żuko-

wowi", wysyłać do ojczyzny dziesiątki zdobycznych dywanów

i zastaw stołowych, za co zresztą w 1946 r. marszałka szar-

pała bezpieka".

Ale przecież sam marszałek z wiadrem i pędzlem nie okle-

jał ścian niemieckich miast plakatami chwalącymi siebie sa-

mego. I przecież do wagonów kradzionego dobra sam nie ła-

dował. Robiły to za niego lizusy z jego otoczenia. Jednak taki-

mi wazeliniarzami Żukow otoczył się sam.

441

Page 437: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I znów przywołam nieśmiertelną myśl wielkiej formu-

ły Niccoló Machiavellego: o tym, że o mądrości rządzącego

świadczy to, jakich ludzi skupia przy sobie. Myśl ta została

potwierdzona na przestrzeni dziejów tysiącami świadectw.

I nie świadczy dobrze o wielkim strategu: nie mając wielkiego

rozumu, otaczał się lizusami. Gdy w 1957 roku zdejmowano

Żukowa ze stanowisk ministra obrony i członka Prezydium

KC, jak jeden wystąpili przeciwko niemu wszyscy przywódcy

wszystkich szczebli, ministrowie, generałowie, admirałowie.

A klika Żukowa okazała się zwykłym kisielem, natychmiast

się rozpełzła, rozciekła, rozpadła. Wszyscy, których stra-

teg sobie wybrał, odskoczyli od niego przy pierwszych ozna-

kach nadchodzącej burzy.

Dowódcy pierwszej wielkości również nie popierali Żuko-

wa. „W chwilach krytycznych, na przykład jesienią 1957 roku,

Żukow był pozbawiony wsparcia ze strony wielu towarzyszy

broni, jeszcze z czasów wojny" („WIŻ" 1988, nr 10, s. 18). To

też nie działo się bez przyczyny: i Wasilewski, i Rokossowski,

i Malinowski, i Koniew, i cała reszta doskonale rozumieli, co

dla nich mogą oznaczać rządy Żukowa.

A po siedmiu latach niełaski z pewnością nikt już go nie

popierał.

Siłę każdego polityka w Związku Radzieckim mierzy się

mocą kliki, która stoi za nim. Każdy, kto dążył do góry, two-

rzył swoją grupę, którą za sobą ciągnął. Jeden bez obciążenia

wspina się po skale, wbija haki. Grupa go ubezpiecza. Potem

wyznaczonym szlakiem, po zrzuconej z góry linie, wspina się

cała grupa, a lider znów wyżej... Im grupa mocniejsza i bar-

dziej zjednoczona, tym wyżej zajdzie lider i wciągnie za sobą

swoich stronników.

Żukow miał ogromną watahę krzykaczy. Jednak każdy

w niej myślał tylko o sobie. Kiedy przywódca spadał w prze-

paść, jego sługusy w panice się odcinały, aby nie pociągnął

ich za sobą.

Żukow pozostał sam.

Gdyby nawet po siedmiu latach od upadku Żukowa Chrusz-

czowowi przyszła do głowy szalona myśl, by przywrócić stra-

tega na stanowisko ministra obrony, to nie umocniłby w ten

442

Page 438: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

sposób swojej władzy. Żukow wówczas nie miał żadnej podpo-

ry, a na górze miał samych przeciwników.

Przez całe życie jednak Żukow chciał wierzyć, że bez nie-

go ani Stalin, ani Chruszczow nie mogli działać. I opowiadał

o tym wszystkim przechodniom napotkanym na swojej dro-

dze.

Gdyby Breżniew zmarł wcześniej niż Żukow, opowiadania

geniusza strategicznego wzbogaciłyby się o kolejny epizod:

nie mógł przecież Leonid Ilicz beze mnie sobie poradzić, cały

czas chciał mi przywrócić władzę, zadzwonił, pogadaliśmy,

umówiliśmy się, szkoda, że staruszek nie w porę kopnął w ka-

lendarz, już ręka z piórem zawisła w powietrzu nad doku-

mentem... Dosłownie odrobinę się spóźnił... A to by...

VIII

Żukowa lubili wszyscy. Nawet gdy go zdymisjonowano ze

wszystkich stanowisk, dalej był lubiany (w każdym razie tak

twierdził).

Oto fascynująca historia: odsunięty od władzy Żukow przy-

jechał do sanatorium. „Była godzina ciszy. Brama zamknię-

ta, stróż odszedł gdzieś na chwilę. Nie możemy się dostać do

środka. Nagle któryś z kuracjuszy podszedł do bramy, spoj-

rzał, coś wymamrotał i uciekł. Po kilku minutach biegnie

horda młodych oficerów, radośnie witają, ktoś pobiegł szukać

stróża.

- Hej, chłopaki? - krzyknął nagle kapitan. - Przecież to

marszałek Żukow. Pokażmy mu, co potrafimy.

I wyrwali bramę z zawiasów, rzucili ją na ziemię, wypro-

stowali się.

- Prosimy przejść, towarzyszu marszałku! — woła kapitan.

Tak przeszliśmy wzdłuż szeregu, oklaskiwani, po wyrwa-

nej bramie" („Ogoniok" 1988, nr 18, s. 19).

Wzruszające i romantyczne.

Ja jednak zwróciłem uwagę na pewien szczegół: młodymi

oficerami dowodził kapitan... Skąd Żukow o tym wie? U nas

w sanatoriach chodziło się w piżamach. A jeszcze wydawano

do tego szlafrok szpitalny. A tu proszę - kapitan w epoletach,

443

Page 439: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i to w sanatorium. Biedaczyna zdrowie ratował, pozostając

w czujności i gotowości bojowej, z epoletami, w butach z cho-

lewami, i z pasem, ba, pewnie jeszcze z koalicyjką...

W tym wypadku innych świadków, oprócz Żukowa, też

nie było. Nikt z młodych oficerów wyłamujących bramę tego

epizodu sobie nie przypominał. A przecież taka historyjka

niezwykle wiarygodnie zabrzmiałaby w ustach tego kapitana

lub jednego z jego kolegów. Ale taki się nie znalazł, choć było

już po wojnie, i młody był jeszcze, więc powinien był przeżyć

Żukowa. I opowiedzieć zachwyconym słuchaczom, jak rozwa-

lał przeszkody na drodze wielkiego stratega.

Wielka szkoda, że i tym razem świadków nie było.

A pytania pozostają. Jeżeli młodymi oficerami dowodził

kapitan, to reszta miała niższe stopnie. Albo równe. I tutaj

natrafiamy na przeszkodę o większej skali: jakie wiatry przy-

gnały marszałka Związku Radzieckiego - niechby nawet w sta-

nie spoczynku i w niełasce - do sanatorium, gdzie się kurują

pułkownicy i kapitanowie? Jak to możliwe, żeby marszałko-

wie z kapitanami w jednym sanatorium po krzakach gorzałkę

ze szklanek pili? Pokażcie mi takie miejsce...

Czyżby nieszczęsnego Żukowa tak samo żywiono w tym

sanatorium, jak się u nas karmi pułkowników i kapitanów?

0 nieszczęsny, spałby na szarych zwykłych prześcieradłach.

1 lekarze by go tak samo leczyli...

Przypomnę tym, którzy nie pamiętają: generałowie z czte-

rema gwiazdkami, admirałowie flot, marszałkowie i marszał-

kowie rodzajów broni, a tym bardziej marszałkowie Związ-

ku Radzieckiego to nie nomenklatura KC. Patrz wyżej. To

nomenklatura Biura Politycznego. I nie ma znaczenia, czy

jeszcze rządzisz, czy jesteś już w stanie spoczynku. Jesteś

w nomenklaturze Biura Politycznego i wszystko jasne.

Oto przykład. Zmarł sekretarz generalny. I rozpadła się

partia komunistyczna wraz z Komitetem Centralnym i jego

wierzchołkiem — Biurem Politycznym KC. W nowej „demo-

kratycznej" Rosji choruje żona od lat nieżyjącego sekretarza

generalnego. I leczą ją nie gdziekolwiek, lecz w sanatorium

Barwicha. Bezpłatnie. Kimże ona jest? Jakim prawem? Ano

takim: nomenklatura Biura Politycznego.

444

Page 440: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Otóż to: Żukow - nie ma znaczenia, czy w niełasce czy

w stanie spoczynku — to nomenklatura Biura Politycznego. Dla-

tego zachował wszystkie przywileje i prawa. W tym też moż-

liwość korzystania z kremlowskiej stołówki, kremlowskie-

go szpitala i telefonów. Ma również własną daczę. Mając to

wszystko, Żukow mógł nawet się nie pchać do tych sana-

toriów, gdzie się kurowali pułkownicy wraz z kapitanami.

I on się tam nie pchał. Kurował się wyłącznie w „sanatorium

Barwicha" i innych podobnych przybytkach. I nie ma w tych

miejscach zamkniętych bram z pijanym stróżem. A wśród ku-

racjuszy nie ma ani kapitanów, ani majorów, ani generałów-

-majorów. I generałów-pułkowników też tam nie ma. Stop-

niem i gębą tam nie pasują.

Wygląda na to, że historia o wyrwanej bramie należy do

tej samej serii co opowiadania o tym, jak to Żukow Leningrad

ratował.

Page 441: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 30

A teraz - o nim

Żukow proponował poddać Moskwę. Tak by się wła-

śnie stało, gdyby nie Stalin. Marszałek lotnictwa A. E. GOLOWANOW

F. Czujew, Sołdaty impierii, s. 311

I

Ciekawe jest posłuchać, co opowiada o sobie Żukow. A jesz-

cze ciekawsze jest to, co o nim mówią. Od razu uprzedzę — wie-

lu z tych, którzy go dobrze i z bliska znali, w ogóle nie chciało

o nim rozmawiać. Na przykład: „Dwukrotny bohater Związ-

ku Radzieckiego M. G. Kuzniecow uznawał talent i istotny

wkład Żukowa w zwycięstwo, jednak zdecydowanie odmówił

pisania czegokolwiek o Gieorgiju Konstantynowiczu" („Kra-

snaja zwiezda", 16 kwietnia 1999). I nie tylko on. A to może

o czymś świadczyć.

Zacznijmy jednak po kolei.

Oto w 1939 roku Żukow walczy nad Chałchyn-goł. Tam

też został skierowany sekretarz generalny Związku Pisarzy

ZSRR W. P. Stawski. Zameldował on Stalinowi: „W ciągu kil-

ku miesięcy rozstrzelanych zostało 600 osób, odznaczonych -

83" („Wiesti", 10 lipca 2003).

Żukow przybył do Mongolii 5 czerwca 1939 roku. 16 wrze-

śnia działania wojenne zostały zakończone, skończyło się też

446

Page 442: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

pełnomocnictwo Żukowa do rozstrzeliwania. 600 rozstrze-

lanych w 104 dni. Gdzież jego chrześcijańska dusza! Wyba-

czajcie, a będzie wam wybaczone! Ten chrześcijanin wydawał

po sześć wyroków śmierci dziennie. Bez świąt i dni wolnych.

Jeżeli założyć, że spał sześć godzin na dobę, to przez osiemna-

ście godzin czuwania co trzy godziny wydawał wyrok śmierci.

Oto, kogo postanowiono u nas zaliczyć do grona świętych.

Jego można by przedstawiać na ikonach z siekierą.

I najbardziej uczciwa córka wielkiego stratega jest cieka-

wa nagiej prawdy.

— A ty miałeś jakikolwiek związek z represjami? - pyta

swego wielkiego rodzica.

- Nie. Nigdy — zdecydowanie, patrząc jej wprost w oczy,

odpowiada prawdomówny ojciec.

600 rozstrzelanych - błahostka. Zresztą rozstrzeliwał też

drobnicę - dowódców pułków i batalionów. To mają być repre-

sje? Ponadto nie wiemy do końca, czy Stawski podsumował

wynik, czy tylko napisał list do Stalina w szczytowym mo-

mencie cudotwórczego działania niemalże świętego Jerzego.

Zaprotestują: to przecież nie on wydawał wyroki śmierci.

To jest sprawa trybunału i prokuratora. A wcale nie. Swoją

krwawą epopeję nad Chałchyn-goł Żukow zaczął od tego, że nie

tylko rozpędził dowództwo i sztab wojsk radzieckich w Mon-

golii, ale też pozbawił stanowiska prokuratora wojskowego

1. Zgrupowania Armijnego Chutoriana. Ślad po nim ginie

w ciemnościach. Nie wspominają o nim żadne opracowania

ani encyklopedie. Nie znamy nawet jego inicjałów. Zamiast

niewygodnego dla Żukowa prawnika przysłano innego. „Woj-

skowy prokurator nalegał na przestrzeganie prawa. Wówczas

dowódca 1. Zgrupowania Armijnego komkor Żukow powie-

dział mu: «Słuchajcie, co się do was mówi, i nie dyskutujcie.

Pamiętajcie, że Chutoriana za to zdjęto»" (O. F. Suwienirow,

Tragiedija RKKA 1937-1938, Moskwa 1998, s. 288). Proku-

rator, zgodnie z logiką Żukowa, to ten, kto wykonuje rozkazy

i nie dyskutuje.

1. Zgrupowanie Armijne, którym dowodził Żukow, to 57 ty-

sięcy żołnierzy i oficerów. A teraz wyobraźmy sobie, co by było,

gdyby przeprowadzenie czystki w wojsku towarzysz Stalin

447

Page 443: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

powierzył nie Nikołajowi Iwanowiczowi Jeżowowi, lecz Gie-

orgijowi Konstantynowiczowi Żukowowi. Każdy mógłby ob-

liczyć, jak horrendalny wynik osiągnąłby Żukow, gdyby pod

jego dowództwem znalazło się nie 57 tysięcy, lecz cała Armia

Czerwona licząca półtora miliona żołnierzy. Gdyby pełnomoc-

nictwo do rozstrzeliwania było wydane nie na trzy miesiące,

tylko na dwa lata.

Żukow ze łzami w oczach ubolewał, że nieszczęsną Armię

Czerwoną w latach 1937-1938 jakoby pozbawiono głowy. Jed-

nak w tak krótkim czasie takiej intensywności rozstrzeliwań

wojskowych, do jakiej doszedł Żukow w Mongolii latem 1939

roku, nie było w Armii Czerwonej ani w 1937, ani 1938 roku.

Takie bestialstwo nie śniło się nawet Jeżowowi ani Frinow-

skiemu, ani Żakowskiemu, ani Ulrichowi.

A ilu zamknięto w więzieniach! W książce Cień zwycięstwa

opowiedziałem o pobycie Żukowa w Mongolii. Zaczął od odsu-

nięcia dowódców. Najpierw odsunął szefa sztabu kombryga

Aleksandra Michajłowicza Kuszczewa. Jako komdyw Żukow

nie miał pełnomocnictwa, by wydać rozkaz rozstrzelania kom-

bryga. Dlatego po prostu go usunięto. Co się z nim jednak sta-

ło? Dokąd go, odsuniętego, przeniesiono? Wówczas tego nie

wiedziałem. Teraz już to wyjaśniłem. Kombryga Kuszczewa

wysłano do wyrębu lasu. I czarnej kufajki mu nie pożałowa-

no. Skazano go na dwadzieścia lat. O zaostrzonym rygorze.

Później dodano jeszcze pięć („Krasnaja zwiezda", 2 kwietnia

2002). A przecież był niezłym dowódcą. Przypomniano o nim

w grudniu 1943 roku. Skończył przecież dwie akademie, w tym

Akademię Sztabu Generalnego. Służył w randze pułkownika.

We wrześniu 1944 roku otrzymał stopień generała-majora.

Był szefem sztabu 5. Armii Uderzeniowej. Walczył odważnie.

Został bohaterem Związku Radzieckiego. Odniósł jedenaście

ran postrzałowych i odłamkowych. Pracował rewelacyjnie, to

musiał przyznać nawet Żukow. Zakończył służbę w stopniu

generała-pułkownika.

A w 1939 roku do Mongolii przybył Żukow i pierwsze, co

zrobił, to wsadził kombryga Kuszczewa do więzienia, skoro

nie mógł go rozstrzelać.

448

Page 444: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

II

Po Mongolii, w 1940 roku, wielkiego stratega wyznaczo-

no na stanowisko dowódcy Specjalnego Kijowskiego Okręgu

Wojskowego. Wojny na razie nie było, dlatego Żukow nie mógł

rozstrzeliwać kogo popadnie. Przychodziło mu to z wielkim

trudem.

„Krępy generał stał w otoczeniu swoich oficerów przy wej-

ściu do Domu Armii Czerwonej w Mohylewie Podolskim. A na

chodniku naprzeciwko, w odległości około dziesięciu metrów -

my, garstka czternastoletnich chłopców pożerających bohate-

ra wzrokiem.

Przez pusty plac po zburzonym kościele niespiesznie szedł

kapitan straży granicznej. Wracał z łaźni z brudną bielizną

owiniętą w gazetę pod pachą. Nie wiedział, co czeka na nie-

go za rogiem. Od rogu Domu Armii Czerwonej do generałów

było nie więcej niż pięć metrów. Z zawiniątkiem pod pachą

speszony kapitan zasalutował, zmieniając krok na defilado-

wy. Twarz generała Żukowa wykrzywił grymas obrzydzenia

i pogardy:

- Nie uczono was, kapitanie, jak się wita starszych stop-

niem? Powtórzyć!

Kapitan, czerwony ze wstydu, wrócił za róg, położył zawi-

niątko na chodniku, wyszedł na drogę, żeby uzyskać odległość

na siedem kroków marszowych, i przeszedł przed generałami

tak elegancko, że nawet nam, przyzwyczajonym do defilad,

z zachwytu brakło tchu w piersiach. Strażnik graniczny miał

doskonały krok defiladowy i energiczne ruchy. Któryś z chło-

paków rzucił się do zawiniątka, żeby kapitan nie musiał po

nie wracać.

- Powtórzyć! — wycedził przez zęby Żukow.

Na chodniku oprócz nas uzbierał się już spory tłumek ga-

piów. Siedem razy kapitan prezentował swój krok defiladowy

przed generałem. Nie wiem, jak się czuło otoczenie Żukowa,

ale my byliśmy zażenowani.

W ciągu dwóch dni pobytu generała armii Żukowa w Mo-

hylewie Podolskim najprawdopodobniej obserwowała go po-

nad setka chłopców. Uprzedzaliśmy dowódców i czerwonoar-

449

Page 445: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mistów o obecności pyszałka. Po incydencie z kapitanem na

ulicach miasta Żukowa nie powitał żaden wojskowy. Znikali

w odpowiednim czasie" (I. L. Diegin, Czetyrie goda, Chołon

2001, s. 276-277).

A to przecież nie pierwsze świadectwo tego, że wojskowi

uciekali, gdy Żukow się zbliżał. Gdzie, kiedy, w jakich ar-

miach znajdziecie dowódców, przed którymi uciekają i żołnie-

rze, i oficerowie, i generałowie?

III

Wybuchła wojna.

„Głównym zajęciem Żukowa podczas wojny było upajanie

się swoją niekontrolowaną władzą" (A. Tonów, „Niezawisima-

ja gazieta", 5 marca 1994).

Opowiada szeregowy radiooperator Nikołaj Lazarenko:

„Galowy portret dowódcy wcale nie zawsze odpowiada rze-

czywistości wojennej. Nasi radiooperatorzy, którzy pracowa-

li na samej «górze», najbardziej bali się nie niemieckich kul

i odłamków, tylko własnego dowódcy. Chodzi o to, że Żu-

ków był chimeryczny i łatwo wpadał we wściekłość... W cza-

sie wojny legendarny dowódca oddał pod sąd blisko 40 procent

swoich radiooperatorów. To tak, jakby własnoręcznie ich roz-

strzelał. Ich «wina» zazwyczaj polegała na tym, że nie mogli

natychmiast nawiązać łączności. A przecież mogły tu wcho-

dzić w grę nie tylko przyczyny techniczne. Człowiek na dru-

gim końcu mógł po prostu już nie żyć. Żukowa jednak takie

«drobiazgi» w ogóle nie obchodziły. Potrzebna mu była łącz-

ność natychmiastowa, a jej brak odbierał jako niewykonanie

rozkazu. Nigdy inaczej. Stąd też pseudoprawna strona jego

okrucieństwa — sąd za niewykonanie rozkazu podczas wojny.

Zresztą często nie dochodziło do sądu polowego. Rozwście-

czony brakiem łączności bohater wojny był w stanie własno-

ręcznie zastrzelić Bogu ducha winnego żołnierza" (N. Laza-

renko, Tot samyj Żukow, „Jewropa-Ekspress", 24 lutego 2002).

Mamy pełny przekrój. I chłopcy z ulicy, i szeregowi żoł-

nierze, i marszałkowie opowiadają o Żukowie takie same hi-

storie.

450

Page 446: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

IV

Wypowiada się generał-lejtnant wojsk inżynieryjnych B. W.

Byczewski. We wrześniu 1941 roku był podpułkownikiem,

pełnił jednak wyjątkową i wysoką funkcję dowódcy wojsk in-

żynieryjnych Frontu Leningradzkiego: „Moje pierwsze spot-

kanie z nowym dowódcą miało nieco dziwny charakter. Wy-

słuchawszy mojego, tradycyjnego w takich wypadkach przed-

stawienia się, przez kilka sekund mierzył mnie nieufnym

i zimnym spojrzeniem. Potem nagle ostro zapytał:

- Kim jesteś?

Nie zrozumiałem pytania i jeszcze raz się zameldowałem:

- Dowódca Zarządu Inżynieryjnego frontu podpułkownik

Byczewski.

- Pytam, kim ty jesteś? Skąd się wziąłeś?

W jego głosie wyczuwało się zdenerwowanie. Ciężki pod-

bródek Żukowa wysunął się do przodu. Niewysoka, ale nabi-

ta, krępa postać uniosła się zza biurka.

Czyżby chodziło mu o mój życiorys? Komu to jest teraz po-

trzebne? — pomyślałem, nie zrozumiawszy, że dowódca ocze-

kiwał na tym stanowisku kogoś innego. Niepewnie zacząłem

meldować, że dowódcą Zarządu Inżynieryjnego okręgu, a póź-

niej frontu jestem od półtora roku, podczas radziecko-fińskiej

wojny byłem dowódcą wojsk inżynieryjnych 13. Armii na Prze-

smyku Karelskim.

- Czyżbyś zastąpił tutaj Chrenowa? To mów tak od razu!

A gdzie generał Nazarów? Wzywałem go.

- Generał Nazarów pracował w sztabie głównego dowódcy

Frontu Północno-Zachodniego i koordynował przedsięwzię-

cia inżynieryjne dwóch frontów — uściśliłem. - Wyleciał dziś

w nocy razem z marszałkiem.

- Koordynował... wyleciał... — wymamrotał Żukow. — A do

diabła z nim! Melduj, co tam masz.

Położyłem mapy i pokazałem, co zrobiono przed przebi-

ciem się pod Czerwonym Siołem, Krasnogwardziejskiem i Koł-

pinem, co mamy teraz na pierwszej linii frontu, co się dzieje

w mieście nad Newą, na Przesmyku Karelskim, gdzie działa-

ją saperzy i jednostki pontonowo-mostowe.

451

Page 447: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Żukow słuchał, nie zadając pytań... Potem, przez przypa-

dek czy celowo, nagle przesunął mapy, tak że kartki spadły

ze stołu i rozsypały się po podłodze, i bez słowa zaczął oglądać

umocowany na ścianie duży schemat obrony miasta.

- Co to za czołgi znalazły się w rejonie Pietrosłowianki? —

zapytał nagle, znów odwróciwszy się do mnie, patrząc, jak

wkładam do teczki zrzucone na podłogę mapy. - Co chowasz,

daj mi to! Bzdura tam jakaś...

- To są atrapy czołgów, towarzyszu dowodzący - wska-

załem na mapie znaczek fałszywego zgrupowania czołgów,

które rzuciło mu się w oczy. - Pięćdziesiąt sztuk zrobionych

w pracowni Teatru Marininskiego. Niemcy dwukrotnie je

bombardowali...

- Dwukrotnie! — szyderczo przerwał Żukow. - I długo je

tam trzymasz?

- Dwa dni.

- Głupków szukasz? Czekasz, aż Niemcy też będą bombar-

dowali kawałkami drewna? Dziś w nocy pozbierać to stam-

tąd! Zrobić jeszcze sto sztuk i jutro rano umieścić za Średnią

Rogatką. Tu i tu - wskazał ołówkiem.

- Nie zdążą zrobić stu atrap w jedną noc - powiedziałem

nieostrożnie.

Żukow podniósł głowę i zmierzył mnie wzrokiem.

- Nie zdążą... pójdziesz pod sąd. Jutro osobiście sprawdzę.

Urywane groźby Żukowa były jak uderzenia biczem. Wy-

dawało się, że specjalnie sprawdza moją cierpliwość.

- Jutro pojadę na wzniesienie Łupkowskie, zobaczę, coście

tam nabroili... Dlaczego tak późno zaczęto je umacniać? -

Natychmiast, nie oczekując odpowiedzi, rzucił: - Możesz już

iść!..." (B. W. Byczewski, Gorod-front, Leningrad 1967, s. 121).

Oto proletariackie chamstwo w całej krasie. Do podwład-

nych Żukow zwracał się per „ty". Do wszystkich. Byczewski

był wtedy podpułkownikiem. U nas jednak hierarchię okre-

ślało się nie stopniem wojskowym, lecz pełnioną funkcją.

A miał wówczas stanowisko dowódcy wojsk inżynieryjnych

Frontu Leningradzkiego. W każdym pułku była kompania

saperska. I w każdej brygadzie. We wrześniu 1941 roku

w składzie Frontu Leningradzkiego takich kompanii była po-

452

Page 448: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nad setka. Każda dywizja miała własny batalion saperski.

Takich batalionów było 24. W każdej armii - komplet jedno-

stek inżynieryjnych: saperskich, pontonowo-mostowych, prze-

prawowych, maskujących i pozostałych. W składzie czterech

armii było jeszcze 10 batalionów saperskich, nie licząc samo-

dzielnych kompanii. Ponadto inżynieryjno-saperskie jednost-

ki frontu. Wówczas bezpośrednio podporządkowane frontowi

były: zarząd budownictwa wojskowo-polowego (odpowiednik

armii inżynieryjno-saperskiej), 14 samodzielnych batalionów

saperskich i 6 samodzielnych kompanii, nie licząc oddziałów

zaporowych, plutonów techniki specjalnej, parków przepraw

mostowych i całej reszty (Patrz: Inżeniernyje wojska w bojach

za Sowietskuju Rodinu, s. 106).

Dziesiątki tysięcy osób, od których zależała obrona Lenin-

gradu, były podporządkowane podpułkownikowi Byczewskie-

mu. Był na razie podpułkownikiem, ale szybko przeszedł ko-

lejne szczeble aż do generała-lejtnanta wojsk inżynieryjnych.

Jednak mając jedynie stopień podpułkownika, miał nad swy-

mi podwładnymi taką samą władzę jak wtedy, gdy został ge-

nerałem. W dowództwie Frontu Leningradzkiego podpułkow-

nik Byczewski zajmował miejsce w dziesiątce najbliższych

podkomendnych i współpracowników Żukowa. Wśród nich

byli: jego pierwszy zastępca, szef sztabu frontu, dowódcy lot-

nictwa, artylerii, obrony przeciwlotniczej, wojsk pancernych,

dowódca tyłu, łączności i oczywiście dowódca wojsk inżynie-

ryjnych, który stoi w hierarchii wyżej nawet niż dowódca wy-

wiadu, gdyż ten jest podporządkowany szefowi sztabu, a do-

piero potem dowódcy frontu, a dowódca wojsk inżynieryjnych

podlega bezpośrednio dowódcy frontu.

I oto wielki dowódca od pierwszego spotkania zachowuje

się grubiańsko wobec swego pomocnika i w dodatku mu grozi.

Tymczasem pracownia Teatru Marininskiego w żaden sposób

nie była podporządkowana dowódcy wojsk inżynieryjnych.

Ludzie z własnej inicjatywy robili czołgi. Podpułkownik By-

czewski przy całych swoich możliwościach nie mógł rozkazać

cywilnym pracownikom, żeby przez noc wybudowali sto ma-

kiet. Nie miał nad nimi żadnej władzy. Jednak Żukowa to nie

obchodziło: nie zrobisz — pójdziesz pod sąd...

453

Page 449: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Swymi działaniami Żukow pokazywał podwładnym, że ini-

cjatywa jest karana. Gdyby pracownicy Teatru Marininskie-

go nie zrobili pierwszych pięćdziesięciu czołgów, to wszystko

byłoby w porządku. A skoro zrobili, to stawia się przed nimi

nowe zadanie, ponad ich siły, i ustala się nierealne terminy.

A dowódcy wojsk inżynieryjnych grozi się sądem.

V

Generał armii N. G. Laszczenko wspomina dzień 18 stycz-

nia 1943 roku. Był wówczas pułkownikiem, dowódcą 90. Dy-

wizji Strzeleckiej odznaczonej Orderem Czerwonego Sztan-

daru. „W pewnym momencie zadzwonił Gieorgij Konstanty-

nowicz Żukow. Dowiedziawszy się, że chcemy w nocy zdobyć

Siniawino, bardzo się zirytował... «To nie jest wytłumacze-

nie! - rzucił szorstko. Po chwili dodał: - Siedzicie tam i nawet

stopni dowódców nie znacie?» Potem zacząłem analizować

jego słowa. Okazało się, że tego dnia otrzymał stopień mar-

szałka Związku Radzieckiego, a ja rzeczywiście nic o tym nie

wiedziałem" („Krasnaja zwiezda", 16 maja 2000).

A skąd mógłby wiedzieć? Front. Wojna- Gazety docierają

po tygodniu, a nieraz po dwóch. I to nie wszystkie. I nie za-

wsze. Nie udaje się słuchać audycji z Moskwy. Toczą się walki.

Ponadto doniesień o przyznaniu stopni wojskowych podczas

wojny nie przekazywano. Z jednego tylko źródła można się

było dowiedzieć o największej radości, o przyznaniu wybit-

nemu geniuszowi strategii stopnia marszałkowskiego. Tego

dnia, 18 stycznia 1943 roku, moskiewskie radio nadało in-

formacje Sowinformbiura o przerwaniu blokady Leningradu.

Mówiono o działaniach wojsk radzieckich, o obronie przeciw-

nika, o tym, jak została ona przełamana, wymieniono nazwi-

ska wyróżniających się dowódców i wyzwolone miejscowości.

Powiedziano między innymi: „Działania obydwu frontów ko-

ordynowali przedstawiciele kwatery dowództwa, towarzysze

marszałkowie G. K. Żukow i towarzysz K. J. Woroszyłow" (So-

obszczenija Sowietskogo Informbiuro, Moskwa 1944, t. 4, s. 48).

Trzeba by mieć niezwykłą zdolność koncentracji i podziel-

ność uwagi, żeby w wirze walki wysłuchać mnóstwa liczb,

454

Page 450: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nazwisk, nazw i wychwycić taki szczegół: Żukowa nazwano

nie generałem, lecz marszałkiem. Pułkownik Laszczenko nie

miał wtedy głowy ani do szczegółów, ani do doniesień o zwy-

cięstwach. Chodziło o to, że w celu przerwania blokady Le-

ningradu trzeba było zdobyć Siniawino. Tę przeklętą miejsco-

wość wojska radzieckie szturmowały od września 1941 roku

do stycznia 1943. Kości żołnierzy tworzyły tam piramidy. To

nie są li tylko piękne słowa. Termin „Siniawińskie wzgórza"

nabrał podczas wojny innego znaczenia. Przedtem rozumiano

to jako teren pagórkowaty, w czasie wojny zaś — symbolizo-

wało to stosy ciał żołnierzy radzieckich. Po wojnie niektórych

pogrzebano, ale nie wszystkich. U nas wszystko jest łatwe —

straty obliczano na podstawie liczby pochowanych. A ci, któ-

rych nie chowano? Tamci się nie liczą. Wypadli ze statysty-

ki. Właśnie tak uczyliśmy się historii wojennej. W Akademii

Wojskowo-Dyplomatycznej armii radzieckiej tłumaczono mi:

w rejonie Siniawina obeszło się prawie bez strat. Tam zginęło

ze sto tysięcy, nie więcej. Proporcjonalnie do liczby zabitych

powinno tam być trzysta-czterysta tysięcy rannych i okale-

czonych. Jednak sam Żukow kwestie strat pod Siniawinem

ominął wielkim łukiem.

Prawda jednak nie tonie. Nawet „Krasnąja zwiezda" (11 grud-

nia 2001) zmuszona była przyznać: niewielka liczba pocho-

wanych żołnierzy to jedno, lecz jeżeli wspomnieć tych, któ-

rych nie pochowano, to wyjdzie coś całkiem innego: „Nasze

wojska szturmowały Siniawińskie wzgórza i w roku 1941,

i w 1942, i w 1943. W tym miejscu została przerwana blokada

Leningradu. Dlatego zabitych jest niezliczona ilość, chociaż

oficjalnie się mówi, że pochowanych zostało 128 390 żołnierzy

i oficerów". Trzeba pamiętać, że chowano tylko tych, którzy

leżeli w poprzek drogi. A do tych, co leżeli w krzakach czy

w rowach, nie docierano. Dlatego wychodzi, że strat tam pra-

wie nie było. Tylko 128 tysięcy zabitych.

I oto 18 stycznia 1943 roku Żukow zameldował Stalinowi,

że Siniawino wreszcie zostało zdobyte, a blokada Leningradu

przerwana. Natychmiast pojawiła się długa informacja Sowin-

formbiura, w której powiedziano o zdobyciu Siniawina, a Żu-

kowa nazwano marszałkiem.

455

Page 451: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Pozostawało tak niewiele: zdobyć to Siniawino. Dokonać

tego małego cudu, zrobić to, co już tysiące razy obracało się

w krwawą klęskę, było zadaniem 90. Dywizji Strzeleckiej

pułkownika Laszczenki. Trzeba było dopasować rzeczywiste

wydarzenia do zwycięskich doniesień. Rzecz jasna, pułkow-

nikowi Laszczence, któremu przypadło to wykonać, nie spra-

wiało przyjemności słuchanie informacji o tym, że zadanie już

wykonano, że wielki strateg za zdobyte Siniawino (którego

jeszcze nie zdobyto) już został awansowany na marszałka.

Atu jeszcze on sam się dołączył: I jak? Jeszcze nie wiecie,

że otrzymałem tytuł marszałka za wybitne zwycięstwo na Si-

niawińskich wzgórzach? Siedzicie tam przecież!

W karierze Żukowa nie był to odosobniony przypadek, kie-

dy najpierw meldował, a potem za wszelką cenę dopasowywał

działania do upragnionego efektu.

W Berlinie wielki strateg opublikował zwycięski rozkaz

o zdobyciu Reichstagu. Natychmiast radio moskiewskie ogło-

siło to na cały świat. W rozkazie Żukowa były opisane wszyst-

kie szczegóły walki na korytarzach i w salach. Rozkaz został

podpisany, kiedy przyciśnięta ogniem piechota radziecka le-

żała na podejściach do Reichstagu. Zanim pierwszy żołnierz

radziecki przekroczył próg budynku. Do tego epizodu jeszcze

powrócimy.

VI

Marszałek lotnictwa A. E. Gołowanow: „Gdyby przekli-

nał — to nic, to normalna sprawa na wojnie, ale on poniżał,

żeby człowieka rozgnieść. Pamiętam, jak Żukow spotkał się

z pewnym generałem. «Kim ty jesteś?» — zapytał. Tamten za-

meldował. A on do niego: «Jesteś workiem z łajnem, a nie ge-

nerałem!" (...) Żukowowi nie robiło różnicy po rozmowie z ge-

nerałem powiedzieć: Do widzenia, pułkowniku!" (F. Czujew,

Sołdaty impierii, s. 316).

Z Żukowem było tak: kogo się da, rozstrzela. Kogo nie

może rozstrzelać, nad tym się znęca. Nie wyglądało to tak, że

znęcał się tylko nad kapitanami lub zrzucał na podłogę ma-

py albo zmuszał dowódcę wojsk inżynieryjnych frontu do peł-

456

Page 452: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zania przed nim. Nie ograniczał się do generałów. Nad mar-

szałkami Związku Radzieckiego też się znęcał. Pierwszy do

Berlina dotarł marszałek Związku Radzieckiego Rokossow-

ski, który dowodził 1. Frontem Białoruskim. Rokossowski

był wzorem dowódcy. Oto pułkownik co się zowie: rosły, uro-

dziwy, dzielny, waleczny i utalentowany. Ale nazwisko mu

się nie udało. Dlatego na samej mecie wojny go poniżono.

Człowiek z polskim nazwiskiem nie mógł zdobywać Berlina.

Na jego miejsce towarzysz Stalin skierował Żukowa...

Rokossowski zapytał Stalina: Skąd ta niełaska?

Stalin: Widzisz, to polityka. Nie obrażaj się.

Przejmując 1. Front Białoruski od Rokossowskiego, Żukow

zorganizował bankiet. To jasne, że organizatorem nie był Ro-

kossowski, bo nie miał czego świętować.

Opowiada artysta Borys Siczkin: „Doskonale pamiętam

bankiet z okazji przekazania naszego frontu z rąk Rokossow-

skiego Żukowowi. Podczas tego wieczoru występował nasz

zespół. Na podium stały dwa duże krzesła, na których za-

siedli obydwaj marszałkowie (...) Solistą w zespole był Jasza

Mucznik (...) Po jego występie Żukow przywołał go do siebie

i posadziwszy obok, na miejscu marszałka Rokossowskiego,

nie puszczał go przez cały wieczór. Jasza próbował coś powie-

dzieć marszałkowi, ale Żukow go uciszył.

- Nie denerwuj się, siedź spokojnie, on sobie pospaceruje.

Żołnierz-Żyd Jasza Mucznik cały wieczór przesiedział na

tronie zamiast Rokossowskiego ze sławnym marszałkiem

Gieorgijem Konstantynowiczem Żukowem" (B. Siczkin, Ja iz

Odessy... s. 75-76).

Borys Siczkin jest zachwycony: oto, jak Żukow kochał i sza-

nował naród żydowski!

Jednak miłość i szacunek do narodu żydowskiego można

było wyrazić w inny sposób i w innych okolicznościach. Tu

chodziło o coś zupełnie innego: o świadome i publiczne poni-

żenie marszałka Rokossowskiego. On pierwszy przedarł się

do Berlina, a Żukow przyszedł na gotowe, na etap końcowy,

żeby odebrać laury. W tej sytuacji powinien był współczuć Ro-

kossowskiemu: to nie moja wina, Kostia, nie ja się wprosiłem

na twoje miejsce zwycięzcy, sam Gospodarz tak zadecydował.

457

Page 453: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Ty doprowadziłeś front do Berlina, historia ci tego nie zapo-

mni, a mnie przypadło rozwieszać flagi, pisać relacje o zwy-

cięstwie, przyjmować kapitulację i wiercić dziury na kolejne

ordery.

Żukow jednak nie tak się zachowuje. Musi wdeptać Rokos-

sowskiego w błoto. W dodatku na oczach publiczności.

Od czasów najdawniejszych cywilizacji we wszystkich ple-

mionach na ucztach szczególną uwagę zwracało się na zaj-

mowane miejsce przy stole. I u nas, w Rosji też, czy to wesele

wiejskie, czy to apartamenty carskie czy cela więzienna, uwa-

ga skierowana jest na miejsce: ty - na tronie, ty - po prawej

ręce, ty - po lewej, ty - w izbie w ciemnym kącie, ty — na

pryczy przy oknie, ty - przy kiblu, a ty, suko, schowaj się pod

pryczę. I oto Żukow na miejscu marszałka sadza pajaca. Tu

nie chodzi o narodowość. Gdyby na tamtej imprezie tańczyli

Cyganie czy Czukczowie, Żukow im wyraziłby swoją miłość

i szacunek. Dlatego że miejsce wybitnego dowódcy marszał-

ka Związku Radzieckiego Konstantyna Konstantynowicza

Rokossowskiego musiał ktoś zająć. Żeby on nie miał gdzie

usiąść. Żeby bohaterski marszałek „pospacerował" sobie, nie

mając miejsca.

VII

Ofiarami zwierzęcego okrucieństwa i legendarnego cham-

stwa Żukowa byli nie tylko żołnierze, oficerowie, generałowie

i marszałkowie. Dostawało się też obcokrajowcom.

Borys Siczkin kontynuuje opowiadanie: „Po zakończeniu

wojny, by uczcić zwycięstwo, zorganizowano bankiet dla de-

legacji zagranicznych. Wystąpił minister Francji, który długo

chwalił Armię Radziecką i powiedział sporo pochlebnych słów

pod adresem Żukowa. Po nim zabrał głos Żukow. Tłumacz

przekazywał jego wystąpienie po francusku. I nagle Żukow

zatrzymał go i powiedział, że nie trzeba tłumaczyć. Oni i tak

zrozumiejąbez tłumacza, ponieważ wcześniej czy później Fran-

cuzi będą tańczyli tak, jak im zagramy. Większość się prze-

raziła. Marszałek nie grzeszył dyplomacją. A do tego z pew-

nością za dużo wypił.

458

Page 454: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Tego wieczoru Gieorgij Konstantynowicz popełnił kolejny

nietakt wobec Francuzów. Francuski minister podszedł do

Żukowa i zaproponował toast. Marszałek odmówił wypicia

i przekazawszy generałowi Czujkowowi swój kieliszek, polecił

mu wypić z Francuzem" (B. Siczkin, Ja iz Odessy... s. 83).

Wojna Związku Radzieckiego o światową supremację była

przegrana. Również z winy Żukowa. Ambicje jednak pozosta-

ły. Zapewne tylko u niego: niebawem będę rządził Francją!

Komuniści mówią: jesteśmy tak pokojowo nastawieni. Mo-

gliśmy w 1945 roku wyrzucić Amerykanów z kontynentu, ale

tego nie zrobiliśmy. Mogliśmy i Francję, i Włochy nawrócić na

komunizm, ale się nam nie chciało...

W 1945 roku Związek Radziecki był zrujnowany przez woj-

nę. Kilka roczników młodych mężczyzn było wytrzebionych nie-

mal całkowicie. Nie miał kto iść do wojska. Ostatni nabór służył

w wojsku od 1945 do 1953 „bezterminowo". Nikt nie wiedział,

kiedy wyjdzie do cywila. Gdyby nie śmierć Stalina, chłopcy słu-

żyliby nadal. W 1947 roku w kraju zapanował głód. Przemysł

i transport były zniszczone, wieś zrujnowana i wykrwawiona.

Amerykanie mieli bombę. My nie. Mówią, że mieli tylko kilka

takich bomb. Dobrze. A trzeba wam dużo? I skoro mało, to

za rok, dwa dodaliby kolejne. A my i tak na razie niczego nie

mieliśmy. Kiedy jednak bomba się pojawiła, nie było dla niej

rakiety nośnej.

Amerykanie mieli flotę oceaniczną. Myśmy jej nie mieli.

Amerykanie mieli lotnictwo strategiczne. Myśmy go nie mie-

li. Nawet bez bomby jądrowej mogli wyrządzić niesamowite

szkody. Amerykanie mieli ogromną, dobrze odżywioną armię.

My — niezliczoną armię kalek i inwalidów, których nie było

czym nakarmić.

Amerykanie mogli nas dosięgnąć z dowolnego kierunku,

a jak my się tam mieliśmy dostać?

A oto Żukow marzy o Francji. Marzyć można, tylko gadać

trzeba mniej.

Za takie sztuczki w stosunku do oficjalnych przedstawi-

cieli obcego kraju Stalin powinien był niezwłocznie usunąć

Żukowa ze wszystkich zajmowanych stanowisk.

Nie daj Boże świni rogów, a chłopu pańskości.

459

Page 455: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VIII

A oto wielki strateg po wojnie. Borys Siczkin jest w niego

bezkrytycznie wpatrzony. Jednak to, co opowiada o Zukowie,

w żaden sposób nie upiększa stratega i nie dodaje mu chwały.

„Po kilku minutach przybiegł nasz major. Żukow popatrzył

na niego jak na szczura. Oficer próbował zameldować, kim

jest i że zjawił się na rozkaz, ale język przysechł mu do pod-

niebienia, szczęka drżała, oczy niczego nie wyrażały. Żukow

powiedział, że jeżeli jeszcze raz zobaczy go w pobliżu swojej

posiadłości, to potem już nigdy go nie zobaczy, i posłał go do

wszystkich diabłów. Major Korniejew zastygł w bezruchu.

Potem niespodziewanie dla wszystkich rzucił się do ucieczki.

Żukow nie wytrzymał i roześmiał się razem z nami. Z radości

razem z marszałkiem zacząłem śpiewać «Nie za pijaństwo»"

(B. Siczkin, Ja iz Odessy... s. 82).

Na czym polegała wina kierownika zespołu majora Kor-

niej ewa?

Borys Siczkin wyjaśnia: „Żukow lubił śpiewać pieśni bie-

siadne. Jego najulubieńsza piosenka to: «Nie za pijaństwo,

nie za awanturnictwo i nie za nocny rozbój...» Zazwyczaj Kor-

niejew odwoził nas do marszałka, a sam czekał przy wejściu

w dyżurce. Jakoś z radości za dużo wypiłem i z całej duszy

zacząłem śpiewać z Żukowem w duecie: «Nie za pijaństwo,

nie za awanturnictwo i nie za nocny rozbój...» Głos brzmiał

rewelacyjnie. Nie był aksamitny, raczej metaliczny. Daleko,

w dyżurce, kierownik usłyszał mój głos. Nie wiedział, że Żu-

kowowi się podoba. Zrobiło mu się wstyd, że tak brzydko się

wydzieram w takim miejscu. Wezwał mnie do siebie. Wysze-

dłem i zastałem majora roztrzęsionego.

- Borys - powiedział - proszę, nie śpiewaj już. Będę miał

problemy.

- To rozkaz? - zapytałem.

-Tak.

- W porządku, więcej nie będę śpiewał - odpowiedziałem.

Wróciłem i siadłem przy stole, gdzie czekał na mnie Gieorgij

Konstantynowicz. Wypiliśmy jeszcze, pożartowaliśmy. Te-

go dnia Żukow miał doskonały humor. Objął mnie i powiedział:

460

Page 456: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

- Dawaj, Borys, zaśpiewamy naszą ulubioną.

Z niecierpliwością czekałem na tę chwilę.

- Przepraszam, Gieorgiju Konstantynowiczu, ale zabro-

niono śpiewać!

Żukowa zatkało, zadrżały mu usta, oczy nabiegły krwią,

długo milczał, aż nagle wysyczał:

- Niby kto zabronił ci śpiewać?

Wykrztusiłem nazwisko kierownika zespołu.

- Zawołajcie ją (najprawdopodobniej marszałek miał na

myśli «tę kurwę») - powiedział Żukow".

Chcę jednak zwrócić uwagę na inny szczegół. Artysta

Borys Siczkin i marszałek Żukow są kumplami od kielicha.

Obejmują się i razem się obrzydliwie wydzierają. Artysta jed-

nak zwraca się do marszałka per „wy", a marszałek per „ty".

A to niby dlaczego? No to albo brudzia z artystą wypij, albo

okaż mu taki sam szacunek, jaki on okazuje tobie. Jednak do-

rwawszy się do pańskości, wczorajszy chłop Żukow zachowuje

się wobec ludzi tak, jakby byli niewolniczymi komediantami.

Tylko że na czele takich zespołów za carycy Katarzyny i cara

Aleksandra nie stał major. Tylko u nas, w kraju zwycięskiego

socjalizmu, major przywoził grupę śpiewaków i tancerzy do

jaśnie wielmożnego pana, a sam ze szwajcarami czekał pod

schodami.

I jeżeli już porównywać braterstwo komunistyczne ludzi

z przeklętym niewolnictwem z przeszłości, to porównanie

w żaden sposób nie wychodzi na korzyść wolności, równo-

ści i braterstwu. Nie mogę sobie wyobrazić feldmarszałka

księcia Michaiła Iłłarionowicza Goleniszczewa-Kutuzowa,

który opiwszy się gorzały, zabawiałby swój sztab pijackimi,

wulgarnymi krzykami. I trudno sobie wyobrazić, żeby wiel-

ki dowódca Kutuzow, wydając rozkazy, nie mówił, lecz sy-

czał, żeby patrzył na majora jak na szczura, żeby nazywał go

w rodzaju żeńskim, dając do zrozumienia, że ma do czynienia

nie ze starszym oficerem zwycięskiej armii, lecz z brudną,

sprzedajną dziwką.

Żukow w tej sytuacji mógłby powiedzieć: majorze, wszyst-

ko w porządku, nie denerwuj się, to ja zamówiłem te śpie-

wy u Siczkina. Jednak nie! Żukowowi oczy nabiegły krwią.

461

Page 457: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Usta mu drżą. Żukow syczy. Żukow chce, żeby wszyscy drżeli

i trzęśli się przed nim.

Na czym więc polega wina kierownika zespołu majora

Korniejewa? Ano na tym, że nie zbadał prostackich gustów

dowódcy-oberwańca. Major chciał jak najlepiej. Uważał, że

w takich kręgach, na takim poziomie powinny brzmieć od-

powiednie piosenki. I się pomylił. W towarzystwie Żukowa

śpiewało się i tańczyło niczym w złodziejskiej melinie. W kra-

ju głód, a tu stoły się uginają. Borys Siczkin opisuje niespo-

tykany dostatek: tu i kawior, i łosoś, i bałyk, wszystko, czego

dusza zapragnie. Uczta na całego! Nic, tylko się wydzierać:

„szampan i dziewczynki!"

Tu są sojusznicy, wobec których pijany Żukow demonstra-

cyjnie i specjalnie zachowuje się po chamsku. Siczkin kon-

tynuuje: „Zaczęły się tańce. Członek rady wojennej frontu

generał-lejtnant Telekin tańczył rosyjski taniec z chusteczką

w ręce i przypominał kołchozowego homoseksualistę (...) Bo-

hater Stalingradu generał Czujkow był legendarną i nietu-

zinkową postacią. Bez względu na swoją sławę w życiu był

zwyczajnym, wesołym człowiekiem. Nie uznawał konwencjo-

nalnego zachowania. Pamiętam, jak na jakimś bankiecie roz-

piął kurtkę mundurową, spod której pokazała się tielniasz-

ka... Żukow zaprosił do tańca generała Czujkowa. Czujkow

w marynarskim podkoszulku, potężny, z metalowymi zęba-

mi..." Itd.

Dlaczego głównodowodzący grupą radzieckich wojsk oku-

pacyjnych w Niemczech marszałek Związku Radzieckiego

G. K. Żukow zaprasza do tańca dowódcę 8. Armii Gwardii

generała-pułkownika W. I. Czujkowa? Co o tych tańcach my-

ślą sojusznicy? Za mało ma Żukow bab? Nie, bab jest pod

dostatkiem. Rozkaz dla generała-pułkownika Sierowa: za-

pewnić obcokrajowcom! „Sierow znał się na prostytutkach:

w Moskwie miał ich cały sztab i to na każdy gust..." A tu nie

Moskwa, tu Berlin, wojna dopiero co się skończyła, ale gene-

rał-pułkownik działa...

„Sierow, nie zwracając na mnie uwagi, wykręcił numer

i grubym głosem powiedział:

- Potrzebne są dziwki. Może z osiem sztuk. Zostają Fran-

462

Page 458: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cuzi i kilku Anglików. Nic nie wiem. Załatw dziwki, gdzie

chcesz. Zrozum, to ważne. Cztery to za mało, powinno być nie

mniej niż osiem. Masz około dwóch, trzech godzin. Posłuchaj,

powinny być dobrze ubrane, w wieczorowych sukniach. Co

to znaczy... nie ma sukni? Załatw. Wejdź do Niemców i weź.

Przy okazji weź od Niemców cienie do powiek, aby je podma-

lować, perfumy, żeby odświeżyć. Przypnij im do sukienek me-

dale i ordery. Z jednej zrób bohaterkę Związku Radzieckiego.

No, działaj!" (B. Siczkin, Ja iz Odessy... s. 85).

Dalej wszystko jak w zegarku: w terminie otrzymali gwar-

dyjsko-bohaterskie dziwki, sojusznicy docenili...

A Czujkow fika koziołki.

A Żukow tańczy i śpiewa. I na harmonijce gra. I nic go nie

kosztuje powiesić dziwkom na cyckach Złotą Gwiazdę. „Żu-

ków śmiał się do łez. Nasza Kława — bohater Związku Ra-

dzieckiego - miała ogromne piersi, jej krótkie ręce nie sięgały

do sutków, a na nich wisiały Złota Gwiazda i Order Lenina.

Francuz był zachwycony piersiami Klawy i czule je całował,

uważając, jak wszyscy pijani, że nikt tego nie widzi. Patrząc

z boku jednak, miało się wrażenie, że on całuje Lenina na

orderze".

Nieco wcześniej, podczas wojny, generał de Gaulle był

w Związku Radzieckim i opisał bankiety, „które się wyróż-

niały niesamowitą obfitością i wprost nieprzyzwoitym prze-

pychem".

Wodzowie i strategowie potrafili się zabawiać.

Władimir Bieszanow przytoczył interesującą myśl: ksią-

żę Kondeusz uważał, że aby być dobrym generałem, trzeba

się nauczyć dobrze grać w szachy. Ciekawe, czy Żukow umiał

grać w szachy? Czy tylko na harmonijce?

Page 459: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 31

O Własowie

Kiedy wzywał Żukow, miało się chęć nie odpowiadać

na okrzyk wartownika - niech strzela.

Generał-lejtnant M. MILSZTEJN,

zastępca dowódcy

Głównego Zarządu Wywiadowczego

„Wiesti", 10 lipca 2003

I

„Własow" to temat rzeka. Tak samo jak temat „Beria".

Może kiedyś dojdziemy też do nich.

Ale teraz mówimy o Żukowie. Interesujące są jego oceny.

Zastępca dowódcy Frontu Wołchowskiego generał-lejtnant

Andriej Andriejewicz Własow w 1942 roku trafił do niewoli.

Pod koniec wojny wbrew sprzeciwom Hitlera zdołał stworzyć

z radzieckich jeńców wojennych antykomunistyczne formacje

wojskowe pod nazwą ROA*.

Oto opowiadanie Żukowa: „Znałem go od dawna - w 1924

roku uczyliśmy się na kawaleryjskich kursach podnoszenia

kwalifikacji dowódczych. W 1940 roku odbywał służbę w Spe-

cjalnym Ukraińskim Okręgu Wojskowym, którym wówczas

dowodziłem. Na początku wojny pod Moskwą dowodził 40.

* ROA (ros.) - Rosyjska Armia Wyzwoleńcza.

464

Page 460: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Dywizją. Okazał się słabym dowódcą. Myślałem nawet, żeby

go odsunąć. Nagle jednak zadzwonił Stalin.

- Pomyśleliśmy, że zabierzemy od was Własowa. Na od-

cinku wołchowskim mamy przerwany front.

Bardzo się ucieszyłem.

- No cóż - mówię - bierzcie.

Sądzę, że na początku nie planował zdrady. Znalazł się

jednak w trudnej sytuacji. Korytarz był wąski, złapano go

w worek. Trudno było wyjść. Błądził po lasach ponad miesiąc.

Potem z tchórzostwa poddał się Niemcom — chciał żyć, marzył

o ucieczce do Ameryki, zabrał ze sobą walizeczkę ze złotem.

W okolicach Poczdamu przeszedł na naszą stronę jego

adiutant. Zawiadomił nas, gdzie jest Własow. Wyznaczyli jed-

nostkę. Dogonili. Okrążyli.

- To jego samochód! - krzyczy adiutant.

Zatrzymaliśmy się. Był kierowca i jeszcze ktoś, jakieś to-

boły z rzeczami. Własowa nie było.

- Szukajcie go, jest pod ciuchami! — nie daje za wygraną

adiutant.

Otworzyli toboły. Własow wyskoczył stamtąd i zaczął ucie-

kać przez miedzę. Adiutant dogonił go i uderzył rewolwerem

w tył głowy. Własow się przewrócił. Schwytano go. Potem

osądzono i powieszono.

Tchórz! Powinien był się zastrzelić, zanim trafił do nie-

mieckiej niewoli" („Ogoniok" 1988, nr 18, s. 18).

W opowiadaniach Żukowa najbardziej zadziwia mnie

mnóstwo szczegółów: walizeczka ze złotem, toboły z ciucha-

mi... Skąd to wszystko? O Własowie nigdy nikt niczego po-

dobnego w żadnych dokumentach nie pisał. Dowództwo od-

działów specjalnych NKWD w zaświadczeniu pod nr 4-7796

z dnia 7 lutego 1941 roku poinformowało Wydział Kadr KC:

„Nie znaleziono kompromitujących materiałów na towarzy-

sza Własowa". Andrieja Andriejewicza Własowa nie uważano

za krętacza. To Żukowa uważano za rabusia i specjalistę od

przywłaszczania cudzych trofeów. W dużych ilościach. Wali-

zeczki z brylantami, dacze wypełnione workami kradzionego

dobra, ściany ozdobione zabytkowymi gobelinami i obrazami

o wielomilionowej wartości - to nie o Własowie tak pisano,

465

Page 461: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

lecz o Żukowie, w dodatku w oficjalnych dokumentach. Wi-

docznie wielki strateg wszystkich mierzył swoją miarą.

II

Rozłóżmy opowiadanie Żukowa na czynniki pierwsze.

Zaczniemy od skarbów Własowa. Z jakich źródeł Żukow

dowiedział się o walizeczce ze złotem? 13 maja 1945 roku Wła-

sow wpadł w ręce oddziału kontrwywiadu SMIERSZ* 13. Ar-

mii 1. Frontu Ukraińskiego. Dowodził nią generał-pułkownik

Nikołaj Pawłowicz Puchów, 1. Frontem Ukraińskim - mar-

szałek Związku Radzieckiego Iwan Stiepanowicz Koniew.

O schwytaniu takiego jeńca Puchów powinien był zameldo-

wać Koniewowi, a ten - naczelnemu wodzowi. Puchów przed

zameldowaniem Koniewowi powinien był uściślić szczegóły,

tak samo Koniew przed złożeniem meldunku Stalinowi. To-

warzysz Stalin mógł zadawać rozmaite pytania, dlatego za-

równo Puchów, jak i Koniew powinni byli się zainteresować

tym, w jakim stanie znajduje się jeniec. Czy jest ranny czy

nie? Zdrowy czy chory? Czy wraz z nim schwytano wiele osób?

Kogo konkretnie? Czy zastosowano wszelkie środki, by złapać

pozostałych? Czy ma przy sobie jakieś dokumenty? Itd., itd.

Towarzysz Stalin lubił wyczerpujące meldunki.

Co ciekawe, ani Puchów, ani Koniew, którzy ze wzglę-

du na obowiązki służbowe byli bezpośrednio związani z tą

sprawą, nigdy niczego o walizeczce ze złotem nie opowiadali.

O tym opowiedział Gieorgij Konstantynowicz Żukow, który

z tą sprawą nie miał nic wspólnego i którego wtedy w ogóle

w Czechosłowacji nie było.

Gdy Własow dostał się w sprawne ręce NKWD, natych-

miast został przeszukany. Od upadku Związku Radzieckiego

protokół rewizji jest dostępny dla każdego badacza. Właso-

* GUKR „SMIERSZ" NKO SSSR (Glawnoje Uprawlenije Kontr-

razwiedki „SMIERT SZPIONOM" Narodnogo Komissariata Obo-

rony SSSR) - Główny Zarząd Kontrwywiadu „Śmierć Szpiegom"

Ludowego Komisariatu Obrony ZSRR.

466

Page 462: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wowi skonfiskowano trzydzieści tysięcy marek niemieckich.

Żadnych innych wartościowych przedmiotów przy nim nie

znaleziono. Ani złotych zegarków, ani monet, ani sztabek.

Tylko krzyż, który z niego zerwali, ale ten nie był ani złoty,

ani srebrny, tylko cynowy.

Pochodzenie trzydziestu tysięcy łatwo wytłumaczyć. W ar-

mii niemieckiej Własow był generałem-pułkownikiem, otrzy-

mywał pensję ministerialną - sześć tysięcy miesięcznie. Ani

w 1944, ani tym bardziej w 1945 roku nie było zbyt wielu

możliwości wydawania pieniędzy, ponieważ prawie wszystko

wydawano na kartki. Prócz tego po klęsce i kapitulacji Nie-

miec jego wojsko przestało istnieć. Co można zrobić z finan-

sami pułków, dywizji i całej Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej?

Rozdzielić. A cóż jeszcze?

Jeżeli trzydzieści tysięcy marek było częścią środków fi-

nansowych ROA, to Własowowi nie przypadło zbyt wiele

w udziale. Zwłaszcza jeżeli porównać to z Żukowowskim roz-

machem. Sam marszałek i jego towarzysze mieli całe wagony

i piwnice wypełnione markami i wydawali je, nie licząc, mi-

lionami, skrzynkami i workami.

Gdzie w takim razie jest walizeczka, z którą Własow chciał

uciec do Ameryki?

Są tylko dwa warianty.

Pierwszy. Towarzysze z działu kontrwywiadu SMIERSZ

13. Armii, mający gorące serca, zdrowy rozsądek i czyste

ręce, po prostu po ludzku zapomnieli wpisać walizeczkę do

protokołu i po bratersku podzielili zawartość.

Drugi. Nie było żadnej walizeczki ze złotem. Żukow po

prostu powtórzył czyjeś kłamstwo.

Rozpatrzmy wariant pierwszy. Jeżeli nasi czujni kompe-

tentni towarzysze rzeczywiście sprzątnęli walizeczkę, to po-

winni byli podzielić się zawartością. Przede wszystkim z Pu-

chowem i Koniewem, ponieważ obaj mieli wiele podstaw

i pełne prawo, by porozmawiać z jeńcem przed wysłaniem go

do Moskwy. A podczas rozmowy jeniec mógłby wspomnieć

o niewłaściwym zachowaniu czekistów o czystych rękach.

Ponadto dowódca oddziału SMIERSZ 13. Armii powinien

podzielić się z dowódcą SMIERSZ 1. Frontu Ukraińskiego,

467

Page 463: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

a ten z kolei - z naczelnym SMIERSZ komisarzem bezpie-

czeństwa państwowego II stopnia Wiktorem Siemienowiczem

Ab akumo wem.

To jednak też nie wszystko. Należałoby się podzielić z całym

szeregiem prokuratorów, począwszy od prokuratora 13. Ar-

mii, do prokuratora generalnego ZSRR. Ponieważ każdy z nich

mógł odkryć istnienie walizeczki i nadać sprawie tok.

I to nie koniec łańcuszka. Własow to zbyt znana postać.

Do śledztwa musieliby też dołączyć nie tylko dowództwo

SMIERSZ, ale również NKWD. Gdyby się nie podzielili z nar-

komem spraw wewnętrznych komisarzem generalnym bez-

pieczeństwa państwowego Ławrientijem Pawłowiczem Berią,

to on mógłby się obrazić. I o jego podwładnych nie można było

zapomnieć.

Niewykluczone jednak, że odbyło się też spotkanie towa-

rzysza Stalina z tak sławnym jeńcem. I całkiem możliwe, że

jeniec powiedział: „Wy, towarzyszu Stalin, oczywiście mnie

powiesicie. W takim razie nie zapomnijcie też o złodziejach-

-towarzyszach Berii, Abakumowie, Koniewie, Puchowie..."

Spierać się nie będę, dla mnie jednak sprawa jest jasna:

Własow był takim jeńcem, któremu nie dałoby się zabrać

i przywłaszczyć sobie ani butów z cholewami, ani szynela, ani

nawet szczotki do butów. Szykowało się śledztwo na najwyż-

szym szczeblu. I nasi czekiści, prokuratorzy i generałowie nie

byli tacy głupi, by ukraść walizeczkę i przypłacić to głową.

Wniosek jest prosty: jeżeli walizeczka ze złotem nie jest

wymieniona w protokole rewizji, to znaczy, że jej nie było.

I jeżeli pierwszy wariant odpada, to pozostaje tylko drugi:

Żukow jest oszczercą i plotkarzem.

III

Opowiadanie Żukowa o adiutancie Własowa to coś więcej

niż fantastyka. To surrealizm. Kto jak kto, ale własowcy do

czerwonoarmistów nie uciekali. Doskonale wiedzieli, co ich

czeka. Oto opowiadanie szeregowego własowca: „Niemcy nie

byli głupi, od razu dali nam najczarniejszą robotę, żeby nie

było drogi odwrotu, więc grzęzłeś po uszy. I z Niemcami droga

468

Page 464: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

do pierwszej klęski, a trafimy na czerwonych - za jaja powie-

szą" (A. Kuzniecow, Babij Jar, Nowy Jork 1986, s. 425).

Opowiedzieć o własowskim oficerze jako o zbiegu, który

przeszedł na stronę czerwonych, nie mógł człowiek zdrowy

psychicznie. Jeżeli jednak nawet uwierzymy w te brednie, je-

żeli założymy, że Żukow był zdrów i trzeźwy, to i wtedy na-

suwają się pytania. Na przykład: skąd Żukow wiedział, że

krzyczał właśnie adiutant Własowa? I skąd strategowi wia-

domo, że Własow pobiegł wzdłuż miedzy? Dlaczego nie ścież-

ką? Dlaczego nie przesieką? Nie szczerym polem wreszcie?

Skąd Żukow miał to klarowne widzenie wydarzeń, których

uczestnikiem nie był i być nie mógł?

A skąd w 1945 roku pojawił się rewolwer? Chyba z mu-

zeum. Pod koniec wojny z rewolwerów zarówno w Wehrmach-

cie, jak i w Armii Czerwonej dawno i ostatecznie zrezygnowa-

no. I w jaki sposób rewolwer ten znalazł się właśnie w rękach

adiutanta Własowa, który przeszedł do czerwonych? Pomyśl-

my: oto własowiec się poddał. Któż w oddziale kontrwywiadu

SMIERSZ mógł zdecydować się na coś takiego: kto dał wła-

sowskiemu jeńcowi broń do ręki?

Przecież jednak to nie byle własowiec, lecz oficer. Adiutant

samego Własowa.

Kto wziąłby na siebie odpowiedzialność za to, by dać mu

rewolwer, niechby nawet muzealny?

O, taka jest właśnie Żukowowska dokładność! Ta zadzi-

wiająca zdolność zauważania szczegółów, których nigdy sam

nie widział: adiutant dogonił Własowa i walnął go rewolwe-

rem w tył głowy... Nie w ciemię, nie w skroń, nie w szyję, nie

w kark. Otóż właśnie — w tył głowy.

Skąd więc Żukow zaczerpnął podobne szczegóły?

Sprawa była jasna jak słońce. Swego czasu została wydana

obrzydliwa książeczka W czas dnia, wasze priewoschoditiel-

stwo autorstwa Arkadija Wasiliewa. To powieść. Upichcono ją

w kuchni łubiańskiej. Tam potrafią. Na Łubiance „powieścią"

nazywali nie to, co my wszyscy mamy na myśli. „Powieść"

w gwarze łubiańskiej to wymyślone i całkiem nieprawdopodob-

ne zeznania aresztowanych. „Powieściopisarzami" nazywa-

li najbardziej utalentowanych łubianskich sadystów, którzy

469

Page 465: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

byli zdolni do wymyślania niewiarygodnych scenariuszy tor-

tur, a potem sprytnie i szybko wydobywali zeznania z więź-

niów. „Prozaik" Arkadij Wasiliew - opłacany agent bezpie-

czeństwa państwowego, wykonywał najbardziej brutalne po-

lecenia. Występował na przykład w roli „oskarżyciela w imie-

niu społeczeństwa" na procesie Daniela i Siniawskiego. Oskar-

żył ich o to, że ośmielili się myśleć samodzielnie. Cały proces

był niczym pokazowa chłosta - nauczka dla narodów Związ-

ku Radzieckiego i wszystkich „bratnich" krajów: nawet nie

ważcie się myśleć! Za was ma kto myśleć! Za was myśli Ko-

mitet Centralny!

Praca „oskarżyciela w imieniu społeczeństwa" przynosiła

Wasiliewowi niezły dochód. Szczegóły - w książce L. Władimi-

rowa Rossija bież prikras i umolczanij (Monachium 1968).

Dla Wasiliewa ułożenie „powieści" o dobrym Dzierżyńskim,

o czekistach z gorącymi sercami i czystymi rękoma, o złych,

podstępnych wrogach to nadal gorliwe pełnienie obowiąz-

ków „oskarżyciela w imieniu społeczeństwa". Książka W czas

dnia, wasze priewoschoditielstwo to błyszczący laur prokura-

torskiej kariery Wasiliewa. Fałszerstwo już w samym tytule.

Nie było w Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej „wielmożnych pa-

nów" i „ekscelencji". Byli gospoda (panowie): gospodin lejt-

nant, gospodin major. I tylko dlatego że w języku rosyjskim

nie ma więcej nic, ani panów, ani herrów, ani misterów, ani

sirów. Gospoda albo towarzysze. Tertium non datur. Towa-

rzyszami żadną miarą nie chcieli być. Był więc jeszcze wa-

riant: obywatelu naczelniku... Z wielu przyczyn jednak nie

został przyjęty. Cóż prócz gospoda pozostawało?

„Powieść" Wasiliewa nawet nie jest o Własowie. To przede

wszystkim tekst o bohaterskich i odważnych czekistach z mą-

drymi, nieco zmęczonymi oczami. Okazało się, że radzieccy wy-

wiadowcy otaczali Własowa szczelnym kordonem. Wszystko

wiedzieli, wszystko widzieli, wszystko przewidywali. To oni two-

rzyli przeszkody. To oni, dzielni i mężni, uratowali ojczyznę.

W tej „powieści" wszystko jest wypaczone, wymyślono

w niej mnóstwo szczegółów. Dokumentów o upodobaniach

do tandety Własowa nie ma. Dlatego Wasiliew musiał opisać

szczegóły, opierając się wyłącznie na swojej wyobraźni.

470

Page 466: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Oprócz Wasiliewa byli też inni „prozaicy" podobnego pokro-

ju. Również śpiewali ballady o bohaterskich czekistach, któ-

rzy się przedarli do najbliższego otoczenia Własowa. A wiel-

ki strateg Żukow wszystkie te brednie powtarzał, nawet

w najlepszych kręgach.

Żukow pełnił rolę nagłaśniacza plotek. Na pierwszym eta-

pie - „powieści" Wasiliewów, Kożewnikowów i innych z bez-

pieczeństwa państwa. Na drugim - wspomnienia Żukowa.

Najpierw oni wymyślali, a później Żukow wszystko wymyślo-

ne nagle „wspominał". Nikt nie ukrywał, że „powieści" Wa-

siliewa i jemu podobnych to wymysł, i to bez polotu. Ale po

potwierdzeniach Żukowa wymysły te stawały się „faktami hi-

storycznymi".

IV

Nie mniej zadziwiające są opowiadania Żukowa o tym, że

znał Własowa w latach dwudziestych. Ani wtedy, ani w latach

trzydziestych się nie znali i nie spotykali. Życiorys Własowa,

opowiedziany przez Żukowa, w ogóle nie pasuje do rzeczy-

wistości. Nawet łubiańscy „prozaicy" musieliby się wstydzić,

czytając wynurzenia stratega.

Żukow był na kursach w 1924 roku, Własow - w 1920,

na innych kursach w latach - 1928-1929, w akademii -

w 1934-1935.

Przed 1940 rokiem drogi bojowe Żukowa i Własowa nie

łączyły się nie tylko w czasie, ale też w przestrzeni. Żukow

był kawalerzystą, a Własow z kawalerią nie miał nic wspól-

nego. Przebieg służby Własowa: szeregowy w 27. Nadwołżań-

skim Pułku Strzeleckim, następnie w 14. Smoleńskim Pułku

Strzeleckim, 2. Dońskiej Dywizji Strzeleckiej. W tej dywizji,

później przemianowanej na 9. Dońską Strzelecką, Własow

przeszedł wszystkie stopnie w służbowej hierarchii, nie pomi-

jając ani jednego - od plutonowego do pełniącego obowiązki

dowódcy pułku strzeleckiego. Przez dwa lata był wykładowcą

taktyki. Następnie dowodził 215. i 133. pułkami strzeleckimi.

W różnych latach piastował też kilka funkcji w wywiadzie:

od pomocnika dowódcy 1. (informacyjnego) sektora oddziału

471

Page 467: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

zwiadowczego sztabu Leningradzkiego Okręgu Wojskowe-

go do naczelnika zarządu zwiadowczego sztabu Kijowskiego

Specjalnego Okręgu Wojskowego. We wrześniu 1938 roku

Własow został dowódcą 72. Dywizji Strzeleckiej. Od paź-

dziernika 1938 do listopada 1939 roku - wyjechał w delega-

cję służbową do Chin, gdzie pracował jako doradca wojskowy

i otrzymał złoty order chiński. Po powrocie, w styczniu 1940

roku, Własow został dowódcą 99. Dywizji Strzeleckiej, na-

stępnie, w lutym 1941 roku - dowódcą IV Korpusu Zmecha-

nizowanego.

Własow zdecydowanie nie miał co robić na kursach ka-

waleryjskich, gdzie jakoby Żukow go spotykał. Własow ukoń-

czył: 24. Niżegorodzkie kursy doskonalenia dowódców Armii

Czerwonej, taktyczno-strzeleckie kursy doskonalenia kadry

dowódczej Armii Czerwonej („Wystrieł") i pierwszy kurs Aka-

demii Wojskowej im. Frunzego.

W „Specjalnym Ukraińskim Okręgu Wojskowym" Własow

nie służył ani w 1940, ani w żadnym innym roku. Ponadto

nie mógł w takim okręgu służyć. I Żukow nie dowodził tym

okręgiem. Taki okręg nigdy nie istniał. Był Ukraiński Okręg

Wojskowy, ale nie miał specjalnego przeznaczenia. Poza tym

istniał on tylko do 16 maja 1935 roku. Wtedy ani Żukowa, ani

Własowa tam nie było. 17 maja 1935 roku Ukraiński Okręg

Wojskowy został podzielony na Kijowski i Charkowski. 26 lip-

ca 1938 roku Kijowski Okręg Wojskowy zyskał status okręgu

specjalnego.

Wielki strateg przedstawia życiorys Własowa, nie pa-

miętając własnego. Nie pisze, gdzie i kiedy sam służył. Nie

pamięta, kim dowodził. A już o innych tym bardziej nic nie

wie.

Własow nie mógł dowodzić 40. Dywizją Strzelecką w bitwie

pod Moskwą. Formacja ta, im. Ordżonikidzego, odznaczona

Orderem Lenina, nie walczyła pod Moskwą. I w ogóle na ra-

dziecko-niemieckim froncie jej nie było. 40. znajdowała się

w miejscowości Posjet, na skraju ziemi radzieckiej. To zna-

komita dywizja chasańska. Były dwie takie dywizje: 32. i 40.

Jesienią 1941 roku 32. dywizję pod dowództwem pułkownika

W. I. Połosuchina przerzucono z Dalekiego Wschodu, a 40. dy-

472

Page 468: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

wizja kombryga S. K. Mamonowa tam pozostała. Przez całą

wojnę znajdowała się w składzie 25. Armii Frontu Daleko-

wschodniego.

Opowiadanie Żukowa o tym, że Własow „okazał się sła-

bym dowódcą", to kłamstwo. Przed wojną Własow dowodził

99. Dywizją Strzelecką, która pod jego dowództwem stała się

najlepszą dywizją Armii Czerwonej. Najlepszą wśród 303 ist-

niejących dywizji, strzeleckich i pozostałych. Przygotowana

przez Własowa 99. Dywizja Strzelecka pierwsza ze wszyst-

kich w całej Armii Czerwonej w pierwszym miesiącu wojny

otrzymała order bojowy. O tym mówi sam Żukow: „99. dywi-

zja, zadając poważne straty przeciwnikowi, nie oddała nawet

metra swoich pozycji. Za bohaterskie działania została odzna-

czona Orderem Czerwonego Sztandaru" (Wspomnienia i re-

fleksje, Moskwa 2003, tom 1, s. 273).

Podczas wojny Własow nie dowodził ani 40. Dywizją Strze-

lecką, ani inną. Przed wojną otrzymał awans, został dowódcą

IV Korpusu Zmechanizowanego 6. Armii. Na tym stanowi-

sku był 22 czerwca. W katastrofalnej sytuacji w lecie 1941

roku pokazał się od najlepszej strony. W drugim miesiącu

wojny został komendantem Kijowskiego Rejonu Umocnio-

nego. Jednocześnie otrzymał rozkaz utworzenia (z tego, co

miał pod ręką) i kierowania 37. Armią. Własow wykonał

zadanie i opierając się na Kijowskim Rejonie Umocnionym,

przez długi czas powstrzymywał natarcie niemieckie. Fakt

ten muszą uznawać nawet radzieccy dowódcy wysokiej ran-

gi i nieskazitelnej reputacji. Dwukrotny bohater Związku

Radzieckiego generał-pułkownik A. I. Rodimcew: „Dzięki

bohaterskim wysiłkom 37. Armii odsunięto bezpośrednie za-

grożenie Kijowa" („WIŻ" 1961, nr 8, s. 69). Co prawda Rodim-

cew nie uściślił, kto konkretnie w pustym miejscu z niewy-

szkolonych rezerw utworzył 37. Armię i umiejętnie nią do-

wodził.

„Na pierwszej linii Kijowskiego Rejonu Umocnionego, 11—

-14 lipca, został odparty pierwszy atak piechoty i czołgów

przeciwnika, które próbowały z marszu zdobyć Kijów i prze-

prawić się przez Dniepr. Następnie, opierając się na tym sa-

mym Rejonie Umocnionym, wojska 37. Armii w ciągu 71 dób

473

Page 469: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

odpierały ataki 17 dywizji przeciwnika" (Inżeniernyje wojska

Sowietskoj Armii, s. 195).

Na październikowym (w 1957 roku) plenum KC KPZR

Chruszczow zmuszony był przyznać: „37. Armią dowodził

wtedy Własow, dowodził wspaniale" (Gieorgij Żukow, Stieno-

gramma oktiabrskogo (1957 g.) plenuma CK KPSS i drugije

dokumienty, Moskwa 2001, s. 385).

W 1941 roku bohaterscy obrońcy Kijowa dumnie nazywali

siebie własowcami.

To nie jest wina Własowa, że 37. Armia została oskrzy-

dlona. Winien temu jest Żukow. W czerwcu pod Mińskiem

wskutek „genialnego" planowania Żukowa załamał się cały

Front Zachodni. Stalin stworzył nowy Front Zachodni, jed-

nak Żukow przeniósł go w lipcu pod Smoleńsk. Właśnie tam

rozwinęły się do ataku czołgi Guderiana i uderzyły w tył

Frontu Południowo-Zachodniego, wielkim łukiem obchodząc

pięć radzieckich armii, a wśród nich 37. Armię Własowa.

A bardziej na południe takim samym łukiem wojska radziec-

kie omijała 1. niemiecka grupa pancerna. Pozyskała ona swo-

bodę manewru strategicznego w wyniku największej w histo-

rii wojen bitwy pancernej w rejonie Dubna, Równa i Łucka.

Od strony radzieckiej bitwą tą bezpośrednio dowodził Żukow.

Mając ośmiokrotną ilościową i jeszcze większą jakościową

przewagę nad Niemcami, Żukow zdołał przegrać tę bitwę.

W rezultacie przeciwnik zyskał swobodę manewru na zie-

miach Ukrainy, sforsował Dniepr, a potem czołgi Guderia-

na i Kleista, spotkawszy się w rejonie Łochwicy, zamknęły

pierścień - najpotężniejszego w historii ludzkości - okrążenia

kijowskiego.

Własow utrzymywał Kijów do ostatka. Zostawił miasto nie

z własnej inicjatywy, lecz na rozkaz naczelnego wodza. „Prze-

konawszy się o skuteczności czołowych ataków na Kijowski

Rejon Umocniony, pod koniec lipca 1941 roku niemieckie do-

wództwo zastąpiło zgrupowania 1. grupy pancernej dywizja-

mi piechoty i wszystkie wojska mobilne skupiło na flankach,

w celu głębokiego obejścia stolicy Ukrainy. We wrześniu

dwoma schodzącymi się klinami czołgów, które nacierały

jednocześnie z południa, z Kriemienczuga, i z północy, z Ko-

474

Page 470: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

notopa, wróg zamknął pierścień okrążenia wokół naszych

wojsk, znacznie osłabionych przez nieprzerwane walki, znaj-

dujących się w Kijowie i na wschodnim brzegu Dniepru. Na

rozkaz głównodowodzącego 19 września miasto zostało opusz-

czone przez nasze wojska" („WIŻ" 1984, nr 6, s. 71). Gdyby na

innych odcinkach chociaż połowa lub nawet ćwierć rejonów

umocnionych trzymała się tak samo, jak trwał Kijowski Re-

jon Umocniony pod dowództwem Własowa, to nie byłoby żad-

nego blitzkriegu, przeciwnik nigdy by się nie przedarł przez

Dźwinę i Dniepr.

Od 20 września do 1 listopada 1941 roku Własow wydosta-

wał się z okrążenia. Pieszo, tyłami wojsk niemieckich, prze-

mierzył drogę z Kijowa do Kurska. Stalin wiedział, że Własow

nie jest winien, dlatego po wyjściu z okrążenia znów powierzył

mu dowodzenie, tym razem 20. Armią Frontu Zachodniego.

Znów jesteśmy w ślepym zaułku. Czyżby Żukow, który od

października 1941 roku był dowódcą Frontu Zachodniego, za-

pomniał, kto na tym froncie dowodził najlepszą armią?

20. Armia Własowa pod Moskwą wyróżniała się nawet

na tle armii Rokossowskiego, Golikowa i Goworowa. Własow

awansował pierwszy - został mianowany zastępcą dowódcy

frontu. O sukcesach Własowa każdy może się sam przekonać,

otwierając gazety radzieckie z dnia 13 grudnia 1941 roku.

Wśród bohaterów obrony Moskwy -jego portret. I 3 stycznia

1942 roku - też.

Żukow opowiadał, że Własow nie był zdolny dowodzić na-

wet dywizją, i jakoby miał zamiar odebrać mu dowództwo.

Jednak to już po fakcie. No, a co wtedy? W 1940 roku Żukow

napisał Własowowi, dowódcy 99. Dywizji Strzeleckiej, praw-

dziwą (czyli znakomitą) charakterystykę jako najlepszemu

dowódcy dywizji Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowe-

go i całej Armii Czerwonej. W rezultacie Własow (w czasach

pokoju!) otrzymał najwyższą nagrodę państwową — Order Le-

nina. 24 stycznia 1942 roku Żukow podpisał jeszcze kolejną cha-

rakterystykę: „Generał-lejtnant Własow w kontekście opera-

cyjnym jest dobrze przygotowany, ma zdolności organizacyj-

ne. Z dowodzeniem wojskami armii radzi sobie w zupełności".

Jednak po wojnie Żukow o tym wszystkim zapomniał.

475

Page 471: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

W opowiadaniu Żukowa głupota goni głupotę.

Nie mógł Żukow „rozważać" odsunięcia Własowa od do-

wództwa.

Po pierwsze, nie było powodu go odsuwać. Operacja Wła-

sowa nad rzeką Lamą została opisana we wszystkich podręcz-

nikach jako wzorowa. Co prawda bez wymienienia samego

Własowa. Innego takiego dowódcy armii w Związku Radziec-

kim wtedy po prostu nie było.

A po drugie, dowódca frontu nie ma prawa odsunąć dowód-

cy armii. Za taką próbę lub nawet za samą myśl wtrącenia

się w Stalinowskie zarządzanie kadrami można było wpaść

w niezłe tarapaty.

Jeżeli nawet uwierzymy Zukowowi, że Własow w bitwie

pod Moskwą dowodził zaledwie dywizją, która ponadto znaj-

dowała się dziesięć tysięcy kilometrów od Moskwy, na drugiej

półkuli, to i wtedy nic się nie da połączyć. Prawda, że ciekawe:

Własow jakoby dowodził tylko dywizją, a oto Stalin wyznacza

go od razu na zastępcę dowódcy Frontu Wołchowskiego!

Coś takiego nie zdarzało się nawet w imperium Stalina.

Niejednokrotnie wskazywałem, że dialogi Żukowa ze Sta-

linem są zmyślane. Oto jeszcze jeden przykład: Stalin dzwoni

do Żukowa i mówi, że zabiera Własowa, ponieważ Front Woł-

chowski został przerwany.

Stalin nie mówił czegoś takiego Zukowowi. I mówić nie

mógł. Z dwóch powodów.

Po pierwsze, Stalin ściągnął Własowa spod dowództwa Żu-

kowa wcale nie dlatego, by skierować go na Front Wołchow-

ski. Na wiosnę 1942 roku Stalin planował operację przebicia

się w kierunku Zaporoża i sforsowania Dniepru. Przygotowu-

jąc się do tej potężnej operacji, Stalin wzmacniał flankę połu-

dniową. Także kadrą. Wysłał Własowa na Front Południowo-

-Zachodni jako zastępcę dowódcy.

Po drugie, dowódca 20. Armii Frontu Zachodniego gene-

rał-lejtnant Własow był podporządkowany Zukowowi tylko

do 7 lutego 1942 roku. Ani w styczniu, ani na początku lutego

1942 roku Stalin nie mógł rozmawiać z Żukowem o ciężkim

476

Page 472: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

położeniu na Froncie Wołchowskim, ponieważ nie było tam

jeszcze żadnej katastrofy i się takowej nie spodziewano.

I dopiero miesiąc później, 8 marca 1942 roku, Stalin wezwał

Własowa ze stacji Swatowo obwodu Woroszyłowogradzkiego,

gdzie znajdował się sztab Frontu Południowo-Zachodniego,

i wyznaczył go na zastępcę dowódcy Frontu Wołchowskiego.

Własow otrzymał polecenie ratowania 2. Armii Uderzeniowej.

Jej sytuacja jednak była beznadziejna. Oto tylko jeden przy-

kład. Dowódca Oddziału Specjalnego NKWD Frontu Woł-

chowskiego, starszy major bezpieczeństwa państwowego Miel-

ników 6 sierpnia 1942 roku skierował do zastępcy narkoma

spraw wewnętrznych, komisarza bezpieczeństwa państwo-

wego III stopnia Abakumowa, notatkę „O przerwaniu opera-

cji bojowej po wyprowadzeniu wojsk 2. Armii Uderzeniowej

z wrogiego okrążenia". Wśród mnóstwa przykładów sytua-

cji, która zaistniała w 2. Armii Uderzeniowej, jest też taki:

„Zastępca dowódcy zarządu politycznego 46. dywizji Zubow

zatrzymał żołnierza Afinogienowa z 57. brygady strzeleckiej,

który wycinał z trupa zabitego czerwonoarmisty kawałek

mięsa w celu zjedzenia go. Afinogienow zmarł po drodze z wy-

cieńczenia".

2. Armia Uderzeniowa nie miała amunicji, paliwa i środ-

ków transportu, bo konie dawno zjedzono. Armia żywiła się

okruchami sucharów. Racje żywnościowe były obniżane z 50

gramów okruszków dziennie do 10 gramów. W końcu przesta-

no wydawać nawet okruchy. 2. Armia Uderzeniowa gotowała

cholewy butów, pasy, mapniki. I jadła trupy swoich kolegów.

Oświadczenie Żukowa o tym, że Własow poddał się sam,

dawno obalono na podstawie dokumentów. Własow został

schwytany do niewoli 12 lipca 1942 roku we wsi Tuchowieża

w obwodzie leningradzkim. Błąkającego się i wygłodzonego

generała przygarnęli i ukryli ludzie radzieccy, i... wydali go

Niemcom. I nie za worek ziemniaków, nie za kilogram słoni-

ny, lecz z powodów ideowych.

477

Page 473: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VI

Apropos zdrajców.

Zadziwiający jest stosunek propagandy komunistycznej do

Andrieja Andriejewicza Własowa. Przed upadkiem Związku

Radzieckiego komuniści nazywali go zdrajcą. I nie ma co się

temu dziwić. Chociaż tu też jest czemu zaprzeczyć. Za rządów

Lenina w Rosji zgładzono więcej ludzi niż podczas okupacji

hitlerowskiej. Lenin był niemieckim szpiegiem. O to już nikt

się nie spiera. Niedobrze służyć Niemcom- A służyć niemiec-

kiemu szpiegowi lepiej? O Leninie jako zdrajcy Rosji pisze te-

raz nawet „Litieraturnaja gazieta" (2004, nr 19): wielki wódz

brał pieniądze nie tylko od niemieckiego sztabu generalnego,

ale też, podczas wojny rosyjsko-japońskiej, brał pieniądze od

japońskiego wywiadu za osłabienie swojej ojczyzny. Jeżeli to

nie zdrada ojczyzny, to co w takim razie?

Hitler rabował Rosję. A Lenin nie? Oto fragmenty świad-

ciące. o, liraww5<«ck\«j <kforocL Rok \ftlft. „Da Polski wysia-

no nielegalnie dużą grupę dowódców dywizji z komisarzem

politycznym, byłym porucznikiem carskiej armii Stiefanem

Żbikowskim na czele. Grupa ta stworzyła aparat wojskowy

polskiej partii komunistycznej i przygotowywała powstanie

zbrojne. Dysponowała nieograniczonymi środkami finanso-

wymi, które otrzymała od Kominternu" (W-1- Piatnicki, Osip

Piatnickij i Komintiern na wiesach istorii, Mińsk 2004, s. 76).

Słowem kluczowym jest tutaj „nieograniczone".

I znów rok 1919. „W drugiej połowie maja do Wiednia

przybył emisariusz Kun Beła, jeden z wybitnych komunistów

węgierskich - Ernie Bettelheim. Przywiózł ze sobą kupę pie-

niędzy i szalony plan rewolucji socjalistycznej w Wiedniu"

(tamże, s. 79).

Wrzesień 1919 roku. Z polecenia Lenina do Berlina w celu

rozniecania rewolucji światowej w Niemczech skierowany zo-

stał niejaki Reich Jaków Samuiłowicz - „towarzysz Tomas".

Oto jego opowiadanie:

„Instrukcje Lenina były krótkie: « Weźcie jak najwięcej pie-

niędzy, przysyłajcie sprawozdania i -jeżeli się uda - gazety,

a tak w ogóle działajcie stosownie do sytuacji. Tylko działaj-

478

Page 474: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

cie!» Natychmiast napisał odpowiednie notatki: do Ganiec-

kiego, do Dzierżyńskiego (...) Ganiecki zarządzał wówczas

partyjną kasą - nie oficjalną, którą dysponował KC partii,

i nie rządową, którą zarządzały odpowiednie instancje, lecz

tajną kasą partyjną, którą osobiście zarządzał Lenin, według

swego uznania i przed nikim nie zdając sprawozdań. Lenin

przekazał Ganieckiemu opiekę nad tą kasą (...) Znałem Ga-

nieckiego już wiele lat i przyjął mnie jak starego przyjaciela,

wydał milion rubli w walucie niemieckiej i szwedzkiej. Na-

stępnie zaprowadził mnie do skarbca tajnej kasy partyjnej

(...) Wszędzie złoto i kosztowności: kamienie szlachetne, wy-

jęte z opraw, leżały na półkach, widać było, że ktoś próbował

je sortować. W skrzynce koło wejścia leżało sporo pierścieni.

W innych złote oprawy, z których już wyjęto kamienie. Ga-

niecki poświecił dookoła latarką i uśmiechając się, powiedział:

«Wybierajcie!» Potem wyjaśnił, że te wszystkie kosztowności,

odebrane przez CzeKę osobom prywatnym na rozkaz Lenina,

Dzierżyński przekazał tutaj na tajne potrzeby partii (...) Nie-

łatwo było wybierać: jak dokonać oceny? Przecież ja się nie

znam na kamieniach. «Myślisz, że ja się lepiej znam? - odpo-

wiedział Ganiecki. - Tutaj trafiają tylko ci, którym Ilicz ufa.

Wybierajcie na oko - ile uznacie za konieczne. Ilicz napisał,

żebyście wzięli więcej». (...) Zacząłem nakładać, a Ganiecki

cały czas powtarzał: bierzcie więcej, i radził w Niemczech nie

sprzedawać wszystkiego od razu, lecz w miarę potrzeb. I rze-

czywiście, sprzedawałem je potem przez kilka lat (...) Zapako-

wałem pełną walizkę kamieni, złota nie brałem: zbyt ciężkie.

Żadnego pokwitowania na kamienie ode mnie nie chcieli. Na

walutę, tak, oczywiście, pokwitowanie dałem" (W. I. Piatnic-

ki, Osip Piatnickij... Mińsk 2004, s. 150-151).

Walizka z brylantami i milion w walucie - tylko na najpil-

niejsze potrzeby. Żeby się urządzić w Berlinie. Potem środki

do „towarzysza Tomasa" zaczęły napływać oficjalnymi ka-

nałami. „Z Rosji szła z dyplomatyczną pocztą do Reicha nie

tylko waluta, ale też klejnoty (...) Z Moskwy przekazywano

nie tylko walutę, ale również brylanty, kolekcje dzieł sztuki

i numizmaty. Niełatwo było to wszystko upłynnić. Na przy-

kład długo nie można było sprzedać zbioru srebrnych mo-

479

Page 475: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

net - berlińscy antykwariusze nie potrafili określić ich rze-

czywistej wartości (...) Ponieważ wyjazdy do Rosji po pienią-

dze i kosztowności były dla Reicha dość uciążliwe, dostawa

odbywała się za pośrednictwem kuriera narkoma spraw we-

wnętrznych (...) Przychodziły też pieniądze z przeznaczeniem

na przekupywanie różnych funkcjonariuszy policyjnych, wy-

kupywanie środków transportu, w tym też samolotów, na-

bywanie mieszkań konspiracyjnych, zakup i przekazywanie

do Moskwy nowości literatury, sekretarek władających języ-

kiem niemieckim i nawet «na wszelkie smaczne rzeczy», jak

pisał sam Reich w liście z dnia 19 sierpnia 1920 roku. Do jego

dyspozycji w pogotowiu znajdowały się dwa samoloty (...) Pie-

niądze były przechowywane w zasadzie w mieszkaniu towa-

rzysza Tomasa. Leżały w walizkach, torbach, szafach, czasem

w grubych paczkach na półkach na książki lub za książkami.

Przekazywanie ich odbywało się późnym wieczorem w na-

szych mieszkaniach, w kilku tekturowych pudłach po 10-15

kg każde; niejednokrotnie musiałem usuwać z drogi paczki

pieniędzy, które utrudniały przejście" (tamże, s. 152-161).

To fragment książki liczącej 715 stron drobnym drukiem.

I wszystko o tym, że Lenin był strasznie hojny — bierzcie jesz-

cze! W kraju straszny głód, a Lenin nie żałuje brylantów. Nie

żałuje narodowych skarbów, których wartości nie są w stanie

oszacować obcy eksperci. I „towarzysz Tomas" nie jest osa-

motniony. Lenin przekazywał narodowe mienie i do Ameryki,

i do Japonii, i do Rumunii. Gdyby na Antarktydzie prócz pin-

gwinów mieszkał ktoś jeszcze, to Lenin i tam organizowałby

partię komunistyczną. I napchałby walizki brylantami, a pół-

ki na książki skrzynkami z pieniędzmi. A skąd Lenin miał te

skarby? Od towarzysza Dzierżyńskiego. On, zgodnie z nauką

Marksa, niszczył klasę panującą. Przy tym nie zapominał

0 sobie i swoich chłopcach. Większość klejnotów, które po-

zostawały po zagładzie milionów obywateli, lądowała w kie-

szeniach ludzi o gorących sercach i czystych rękach. Część

przekazywano na potrzeby rządu i partii, coś szło do osobistej

Leninowskiej skarbonki, którą on tak szczodrze zarządzał.

1 nie zubożała ręka dającego.

Ciekawe, że przed zdobyciem władzy Lenin został oskarżo-

480

Page 476: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ny o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Oskarżenia były w pełni

udowodnione. Pozostawało tylko jedno słabe ogniwo - zwią-

zek Lenina z Ganieckim. Tego właśnie uchwycił się Lenin:

tak, Ganiecki to szpieg, tak, otrzymywał pieniądze od cesarza

na zrujnowanie Rosji, tylko jaki w tym mój udział? Nie znam

żadnego Ganieckiego. Pieniędzy od niego nie otrzymywa-

łem... I natychmiast, zdobywszy władzę, Lenin wyznacza te-

goż Ganieckiego na dyspozytora stosów brylantów, z których

przed nikim nie musiał się rozliczać.

Żeby być sprawiedliwym, trzeba dodać, że nie tylko sam

Władimir Ilicz wypełniał brylantami własne przechowalnie.

Takie same prywatne fundusze mieli towarzysze Trocki,

Swierdłow, Bucharin, Zinowiew i inni. Oni też się przed ni-

kim nie rozliczali.

Hitler rękoma swoich katów zabijał miliony naszych ludzi,

rabował skarby Rosji i wywoził je do Niemiec, by tam budo-

wać społeczeństwo socjalistyczne.

Lenin rękoma swoich katów zabijał miliony naszych ludzi,

rabował skarby Rosji i wywoził je do Niemiec, by tam budo-

wać społeczeństwo socjalistyczne.

Własow służył Hitlerowi. To zdrada ojczyzny.

Żukow służył Leninowi...

Służyć Hitlerowi to podłość i zdrada. A Leninowi? W czym

Lenin jest lepszy od Hitlera?

Lenin i Stalin zgładzili więcej ludzi niż Hitler, dlatego

z punktu widzenia arytmetyki wybór Własowa jest lepszy niż

wybór Żukowa. Wznieśmy się jednak ponad arytmetykę. Hi-

tlerowcy nieśli śmierć. A marksiści, leniniści, trockiści, sta-

liniści nieśli nie tylko śmierć fizyczną, ale również moralne

zniszczenie całej ludzkości. U hitlerowców - po prostu znisz-

czenie. A komunistom nie dość tego było. Przed zniszczeniem

musieli wpierw „wychować na nowo" miliony ludzi, czyli

zmienić ich w bezdusznych hipokrytów, których jedynym ce-

lem było przeżycie za wszelką cenę.

481

Page 477: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VII

Za Stalina zgładzono jeszcze więcej ludzi niż za Lenina.

Nie dlatego, że Stalin był gorszy od Lenina, po prostu dlate-

go, że rządził sześć razy dłużej. Niewielki to honor służyć pod

czerwonym sztandarem kata Hitlera. Ale w czym lepszy jest

czerwony sztandar kata Stalina?

Jednak nie o to chodzi. Pod przewodnictwem partii komu-

nistycznej Związek Radziecki został zrujnowany i rozpadł się

na kawałki. I oto już po upadku szatańskiego reżimu pewne-

go razu zdarzyło się coś nieprawdopodobnego. Gazeta „Argu-

mienty i fakty" (1996, nr 9) nagle nazwała generała-lejtnanta

Andrieja Andriejewicza Własowa zdrajcą. Przetarłem oczy,

nie uwierzyłem. W gazecie jednak napisano właśnie tak:

„W naszej świadomości narodowej określenie «własowiec» do

dziś wyraźnie kojarzy się z pojęciem «zdrajca»"!

Dosłownie tak było napisane.

Drodzy towarzysze, obejrzyjcie się, porozglądajcie się!

Czy mamy uważać Własowa za wzór nikczemności? Podam

bliższy przykład. Obok was, w tym miejscu i w tym czasie,

w Moskwie mieszka niejaki Wiktor Gieorgijewicz Kulikow,

marszałek Związku Radzieckiego, bohater Związku Radziec-

kiego. W Armii Czerwonej od 21 grudnia 1939 roku. Czy są

jakiekolwiek dowody na to, że próbował uciec z Armii Czer-

wonej? Niestety, takich informacji na razie nikomu nie udało

się zdobyć. A przecież w tamtym czasie Armia Czerwona była

wiernym sojusznikiem Hitlera i walczyła po stronie Niemiec.

Razem z Hitlerem Armia Czerwona dręczyła i miażdżyła Eu-

ropę. Razem organizowano represje, na przykład w Polsce.

Razem niszczono rzesze ludzi. Oni do nas jeździli się uczyć,

jak budować obozy koncentracyjne. (A potem, po wojnie, my

hitlerowskie obozy koncentracyjne dopasowywaliśmy do na-

szych potrzeb).

Dziwną logiką się kierują towarzysze komuniści z czaso-

pisma „Argumienty i fakty": kiedy Własow służył w wojsku,

które walczyło po stronie Hitlera - to było źle, ale gdy Kuli-

kow służył w wojsku, które walczyło po stronie Hitlera - to

było dobrze.

482

Page 478: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Ratując honor swojego kraju, swojego narodu i swojej ar-

mii, krzyczę na wszystkie strony świata: my nie zamierzali-

śmy pozostawać hitlerowcami! Chcieliśmy zerwać z hitlery-

zmem.

Cóż w tym złego?

A jednak! Marszałek Związku Radzieckiego Kulikow nie

zgadza się: nie zamierzaliśmy zrywać z Hitlerem! My wszyscy,

a ja osobiście, chcieliśmy zachować wierność Hitlerowi!

Cóż więc z tego wynika? Ano to, że marszałek Związku

Radzieckiego Kulikow był antyfaszystą mimo woli. Po prostu

Hitler nie chciał się już dłużej przyjaźnić z narodem radziec-

kim i jego wielkimi wodzami. Gdyby jednak Hitler nie zaata-

kował, Kulikow pozostałby wiernym hitlerowcem.

A oto zwierzchnik wszystkich pisarzy ZSRR, bohater Związ-

ku Radzieckiego Karpow. I ta sama myśl: przyznaję się, wal-

czyłem przeciwko Hitlerowi, ale nie z własnej woli! To Hitler

nie chciał mieć z nami nic wspólnego, lecz gdyby to ode mnie

zależało, to dalej bym razem z SS palił wsie i tysiącami roz-

strzeliwał jeńców.

I wielu takich jeszcze się znalazło.

Każdy, kto głosi, że Związek Radziecki nie miał zamiaru

atakować Niemiec, przyznaje, że jest hitlerowskim pachoł-

kiem: rad bym Hitlerowi służyć, tylko on mnie nie wziął do

służby. I całe błoto wylewane na generała-lejtnanta Andrie-

ja Andriejewicza Własowa bierze się z zazdrości: jego Hitler

wziął do służby, a mnie nie. A już ja bym wiarą i życiem...!

Page 479: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 32

O gorzkich łzach

Już 6 marca 1953 roku, czyli następnego dnia po śmier-

ci Stalina, Beria nakazuje pierwszemu wiceministrowi

spraw wewnętrznych S. N. Krugłowowi przygotować pro-

pozycje przekazania wszystkich budowlanych departamen-

tów MSW odpowiednim ministerstwom, a łagry i kolonie -

Ministerstwu Sprawiedliwości. 17 marca nowy minister

MSW przekazał projekt decyzji Prezydium Rady Mini-

strów, a 18 marca już go ogłoszono. W ten sposób decydu-

jące kroki mające doprowadzić do likwidacji gułagów zosta-

ły podjęte przez Berię już w marcu 1953 roku, a Chruszczow

zrobił tylko kolejny nieuchronny krok dotyczący zwolnienia

więźniów politycznych. Niezbyt się z tym śpieszył.

„Krasnaja zwiezda", 20 grudnia 2003

Jeszcze bardziej zadziwia opowiadanie Żukowa o Ław-

rientiju Pawłowiczu Berii.

Oto, co Żukow powiedział Annie Mirkinej, współautorce

swojej książki, podczas pierwszego spotkania: „On się zacho-

wywał jak ostatni tchórz, płakał podczas procesu, błagał, by

go zachować przy życiu. Nie, skoro trzeba umrzeć, przyjmij

śmierć z godnością!"

Anna Dawidowna przypomina sobie, że wypowiadając te

słowa o zachowaniu Berii podczas procesu, Żukow „wypro-

stował się jak struna, znów stał się nieprzystępny i majesta-

484

Page 480: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tycznie srogi. I wierzysz, że tylko tak ten człowiek mógłby

umrzeć - z wysoko podniesioną głową" („Ogoniok" 1988, nr

16, s. 14).

Żukow niejednokrotnie wracał do tego tematu: „Podczas

rozstrzeliwania Beria zachowywał się okropnie, jak ostatni

tchórz. Histerycznie płakał, klękał i wreszcie cały się uwalał"

(Gieorgij Żukow, Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.) plenu-

ma CK KPSS i drugije dokumienty, Moskwa 2001, s. 624).

Tu znów przypomina się obraz mitycznego adiutanta Wła-

sowa z rewolwerem w ręku. I znów zadziwia nas dokładność,

z jaką strateg przypomina sobie o zdarzeniach, w których nie

brał udziału.

Sprawę grupy Berii prowadził specjalny skład sędziowski

Sądu Najwyższego ZSRR. Jego przewodniczącym był mar-

szałek Związku Radzieckiego I. S. Koniew. W składzie tego

gremium znaleźli się: N. M. Szwiernik, E. Ł. Zejdin, K. S.

Moskalenko, N. A. Michajłow, Ł. A. Gromów, K. F. Łuniew,

M. I. Kuczawa.

Proces był niejawny. Żukowa na nim nie było.

Wyrok wykonał generał-pułkownik Baticki, przyszły mar-

szałek Związku Radzieckiego.

Przy wykonywaniu wyroku byli obecni: generał armii Mo-

skalenko, przyszły marszałek Związku Radzieckiego, i proku-

rator generalny ZSRR Rudenko.

Żukowa tam też nie było.

Marszałkowie Związku Radzieckiego Koniew, Baticki i Mo-

skalenko nie rozpowiadali wszem i wobec o udziale w procesie

i rozstrzelaniu marszałka Związku Radzieckiego Ławrientija

Pawłowicza Berii. Żaden z nich nie pozostawił (o ile obecnie

wiadomo) pisemnych świadectw o tej sprawie. Tak samo po-

stąpili wszyscy pozostali uczestnicy tego haniebnego procesu.

(Jeżeli Beria był winny, trzeba go było sądzić jawnie).

Marszałek Związku Radzieckiego Koniew, kiedy została

ujawniona jego rola w tej sprawie, powiedział krótko: „To nie

jest żołnierska sprawa".

Wszyscy, których wciągnięto w sądowy cyrk i wykonanie

wyroku, uważali swój udział za nader wstydliwy, dlatego też

z byle kim o nim nie gadali.

485

Page 481: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I tylko marszałek Związku Radzieckiego Żukow, który nie

miał żadnego związku z procesem ani rozstrzelaniem, opisał

w prasie szczegóły sprawy. Opowiadał o tym, czego sam nie

widział, czego nie był świadkiem. Opowiadał to nawet niezna-

nej kobiecie podczas pierwszego spotkania.

I nie miał nic przeciwko temu, by ona notowała jego słowa

i je opublikowała.

II

Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, jak naprawę za-

chowywał się Beria podczas sądu i egzekucji. Nikt o tym nie

opowiedział wprost. Jednak sędziów, oskarżycieli i katów

było ponad dziesięciu. A rozstrzelanie pierwszego zastępcy

głowy państwa ze stopniem marszałka Związku Radzieckie-

go jest wydarzeniem szczególnym nawet w wesołej historii

naszej ukochanej ojczyzny. Dlatego pogłoski o zachowaniu

Berii podczas procesu i rozstrzelania krążyły we wszystkich

kręgach społeczeństwa. I wszystkie obalają wersję Żuko-

wa. „Ławrientij Pawłowicz prosił, by go nie pozbawiać ży-

cia - bez łez jednak i przed nikim nie klękał, i się nie czoł-

gał. Minutę przed strzałem Beria próbował nawet rozedrzeć

koszulę na piersi, lecz uszyta była z mocnego materiału

i się nie poddała" („Krasnaja zwiezda", 28 czerwca 2003).

I chciałbym zobaczyć, jak zachowałby się Żukow, gdyby

znalazł się na miejscu Ławrientija Pawłowicza.

Ale tu niczego nie trzeba wymyślać. Opublikowano steno-

gram październikowego (1957 r.) plenum KC KPZR, podczas

którego Żukowa usunięto ze wszystkich stanowisk. Steno-

gram utrwalił, mówiąc oględnie, uniżone zachowanie pobite-

go sługusa Żukowa. Ach, jak on błagał o litość! Jak się korzył!

„Szczerze dziękuję, towarzysze, za tę gorzką, ale obiektywną

krytykę, wypełnioną partyjną troską Komitetu Centralnego

o nasze siły zbrojne..."

A przecież to nie rozstrzelanie - po prostu wysłano to-

warzysza na dostatnią emeryturę. Z zachowaniem mnóstwa

przywilejów, mieszkań, dacz, możliwością korzystania z sana-

toriów dla nomenklatury, zamkniętych sklepów z przydziała-

486

Page 482: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mi, restauracji kremlowskiej, gdzie za grosze można się było

najeść do syta, do przesytu.

Opublikowane wspomnienia i słowne wypowiedzi Żuko-

wa, przesiąknięte łzawym błaganiem o przebaczenie, wyraża-

ją czołobitną chwalbę Komitetu Centralnego.

III

O tym, jak mógłby się zachowywać Żukow, gdyby się zna-

lazł na miejscu Berii w piwnicy przeznaczonej do rozstrzeli-

wań, możemy sądzić według wielu faktów. Wiadomo, co robił

w sytuacjach nieprzyjemnych dla niego.

Anna Mirkina, która wierzy, że Żukow nie płakałby pod-

czas rozstrzeliwania, opowiada: „W marcu 1971 roku roz-

począł się XXIV Zjazd KPZR. Marszałek Żukow był delega-

tem z obwodu moskiewskiego. Zdecydował, że pojedzie. Uszył

nowy mundur. Denerwował się, bo to przecież pierwsze pu-

bliczne pojawienie się po wielu latach zapomnienia. Ale

stała się rzecz nieprzewidziana. Halinie Aleksandrownie

odmówiono wydania wejściówki. Wtedy zadzwoniła do Breż-

niewa.

Po wymianie uprzejmości Breżniew zapytał wprost:

- Czyżby marszałek wybierał się na zjazd?

- Tak, przecież został wybrany jako delegat.

- Wiem o tym. Ale przecież to takie obciążenie. W jego

stanie! Przez cztery godziny bez przerwy wstawać i siadać.

Sam bym nie poszedł - zażartował Breżniew - trzeba jednak.

O, gardło mnie boli, wczoraj u lekarza byłem, nie wiem, jak

wygłoszę przemówienie. Ja bym nie radził.

- Ale Gieorgij Konstantynowicz tak bardzo chce być na

zjeździe... dla niego to obowiązek wobec partii. Wreszcie samą

obecność na zjeździe odbiera jako swoją rehabilitację.

- To, że został wybrany na delegata — powiedział suge-

stywnie Breżniew, stawiając akcent na słowo «wybrany» - to

właśnie jest uznanie i rehabilitacja.

- Nie zdążyłam odwiesić słuchawki — opowiada Halina

Aleksandrowna - a tu już dosłownie zaczęły się pielgrzym-

ki. Przybiegli lekarze, marszałek Bagramian, różne ważne

487

Page 483: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

osoby. Wszyscy jak jeden mąż zaczęli namawiać Gieorgija

Konstantynowicza, by oszczędzał zdrowie. Nie protestował.

Wszystko zrozumiał...

- Chciałem pojechać na zjazd. To przecież ostatni raz

w życiu. Nie udało się. - Drżały mu wargi, a po policzku po-

woli spłynęła jedyna łza. Już nigdy więcej nie widziałam łez

w jego oczach" („Ogoniok" 1988, nr 19, s. 20).

Anna Dawidowna nigdy więcej nie widziała łez w oczach

największego dowódcy. Ale inni widzieli. Kto czytał Cień zwy-

cięstwa, niech przypomni sobie rozdział „O płaczącym bolsze-

wiku". Gieorgij Konstantynowicz był mazgajem. Czterdziesto-

dwuletni chłop, z pięcioma gwiazdkami generalskimi i Złotą

Gwiazdą bohatera Związku Radzieckiego, publicznie płakał

na dworcu Kijowskim w stolicy, dlatego że wyznaczono go na

inną funkcję niż ta, którą sobie wymarzył. Ten sam potężny

chłop w wieku pięćdziesięciu jeden lat, z epoletami marszał-

ka i trzema Złotymi Gwiazdami na piersi, płakał dlatego, że

nikt nie przyszedł do niego w gościnę...

A gdyby na rozstrzelanie, to on by zapewne z wysoko pod-

niesioną głową...

IV

Teraz spójrzmy na ten sam przypadek oczyma sekretarza

generalnego KC KPZR Leonida Ilicza Breżniewa.

Jest wielu mężczyzn, którzy przeżywszy życie z jedną żoną

(lub kilkoma, jak w wypadku Żukowa), u schyłku swego życia

wypędzają żony z domu niczym stare psy i znajdują sobie

nowe. O połowę młodsze. Nie podaję w wątpliwość gorącej

miłości ostatniej żony Żukowa, Haliny Aleksandrowny, która

była młodsza od niego dokładnie o trzydzieści lat. I nie zada-

ję pytania, czy kochałaby go jeszcze bardziej, gdyby nie był

marszałkiem, lecz na przykład dozorcą lub stróżem w kołcho-

zie. To nie nasza sprawa. Chodzi mi o coś innego.

Damulki tego pokroju odznaczają się niedopuszczalną bez-

czelnością. Żukow był delegatem na zjazd komunistów. No

i dobrze. Jechałby sobie na zjazd. A tu nic z tego. Jej też się

zachciało tam znaleźć. Nie zastanawiając się, podnosi słu-

488

Page 484: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

chawkę z kości słoniowej ze złotą tarczą, z sylwetką Wieży

Spaskiej Kremla, i żąda:

- Proszę z Leonidem Iliczem. Leonid Ilicz? Dzień dobry!

Nie poznajecie? Przecież jestem małżonką Żukowa! Nie. Nie

ta, która... Jestem tą nową. Tak, o co mi chodzi... Chciałabym

bilecik! Nie będzie jakiegoś na zbyciu?

Leonid Ilicz prowadzi z Amerykanami rozmowy o rakie-

tach. Ma na głowie nieurodzaj. Wali mu się plan pięciolet-

ni. Korupcja zżera kraj i w Uzbekistanie, i w Kazachstanie,

i w Gruzji, i na Ukrainie, i w Rosji. A co się dzieje w samej

tylko Moskwie? Polska staje mu okoniem. A Czechosłowa-

cję dopiero co przydusili. Jednak tam też może wybuchnąć

w każdej chwili. Leonid Ilicz ma 7000 kilometrów wspólnej

granicy z Chinami, której nie ma jak strzec. Leonid Ilicz ma

na głowie kłótnie GRU i KGB. Nie wiadomo: skłócić je jeszcze

bardziej czy rozdzielić? Leonidowi Iliczowi genialny admirał

Gorszkow taką flotę wybudował, że nowe okręty natychmiast

trzeba ciąć: nie ma wystarczającej liczby baz i zaplecza re-

montowego na taką armadę. Córeczka odstawia mu takie

numery, że tylko siąść i płakać. Serce mu szwankuje i ciśnie-

nie skacze. I brać z Biura Politycznego w każdej chwili może

skoczyć mu do gardła. Diabli wiedzą, czym się skończy nad-

chodzący zjazd... Podczas takiego samego zjazdu samego Sta-

lina zrzucili z głównej funkcji partyjnej. A przecież wszyscy

tak słodziutko się uśmiechali przed zjazdem. Leonidowi Ili-

czowi...

Atu jakaś łajdaczyna przez „kriemlewkę", telefon łączno-

ści rządowej, żąda zbędnego bilecika.

Żukow - marszałek. Powiedzmy, nie najlepszy. A ty, zło-

ciutka, kim jesteś? Jaka jest twoja zasługa? Paszła...

Nawiasem mówiąc, tak właśnie Leonid Ilicz zrobił. Co

prawda przekleństw nie użył. Wyraził jednak tę samą myśl,

tylko delikatnie: poszłabyś ty, kochana, do „Barwiszy"! I chło-

pa swojego ze sobą zabierz. Żeby znał swoje miejsce i żonę

swoją trzymał na łańcuchu.

Leonid Ilicz postąpił właściwie. A Żukow dostał nauczkę:

znaj swoje miejsce!

Każdy oficer idzie ze swoją towarzyszką życia przez lata

489

Page 485: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i garnizony. I już pierwszego dnia wyjaśnia jej elementar-

ne podstawy etyki żołnierskiej: jestem lejtnantem, nie mam

prawa zwrócić się w sprawach osobistych bezpośrednio do do-

wódcy batalionu, nie pytając o pozwolenie dowódcy kompanii.

A ty, kochana, w ogóle do żadnych dowódców nie masz pra-

wa się zwracać. Twoje zadanie - wytrwale znosić wszystkie

trudności i niewygody żołnierskiej służby. Jeżeli pojawią się

jakieś problemy, powiedz mi, ja je będę rozwiązywać.

Ostatnia (nie pamiętam która z kolei) żona Żukowa nie

miała garnizonowej zaprawy. Dlatego Żukow powinien był ja-

sno i prosto jej powiedzieć: obecnie w hierarchii państwowej

dla mnie, Żukowa, nie ma już miejsca. Wyrzucono mnie stam-

tąd. Jednak gdybym nawet w niej był, to w żadnym wypad-

ku nie masz prawa zwracać się do mężów stanu w sprawach

osobistych. Tak nie wolno. Breżniew jest głową państwa, nie

dużego, lecz ogromnego. Ja jestem starym marszałkiem, od-

suniętym od wszystkich spraw. Między mną a Breżniewem

jest przepaść. Nie mogę się zwracać do niego w sprawach oso-

bistych, nie spróbowawszy rozwiązać problemu na niższych

szczeblach. Trzeba mieć honor. Nigdy nikogo o nic nie proś!

Powiedz mi, że czegoś potrzebujesz, postaram się to załatwić.

I jeszcze: to jest telefon łączności rządowej. Należę do nomen-

klatury Biura Politycznego. Telefon zamontowano dla mnie,

i tylko ja mam prawo z niego korzystać.

Żukow nie nauczył swojej młodej żony podstaw etyki pań-

stwowej, wojennej i nomenklaturowej. I poniósł zasłużoną

karę: twoja żona nie dostanie zbędnego bilecika, a dla ciebie

nie ma miejsca na naszym zjeździe.

Żukow powinien pomyśleć: w jaki sposób on sam postąpił-

by na miejscu Breżniewa, gdyby od ważnych spraw odrywała

go jakaś damulka, która wyszła za mąż za stratega będącego

w niełasce?

Każdy zrozumiałby, że żona postąpiła, delikatnie mówiąc,

nieprzemyślanie, i byłby spokój.

A Żukow - w płacz.

490

Page 486: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

V

Czołgi, jak też inny sprzęt wojskowy, dzielono na: bojowe,

szkoleniowo-bojowe i szkoleniowe. Zgodnie i- tą klasyfikacją

podczas wojny dowódca każdej rangi, oprócz towarzyszki bo-

jowej, która czekała na tyłach, miał na froricie przyjaciółkę

szkoleniowo-bojową. Nazywano je jeszcze PPŻ - marszowo-

-polowa żona.

Żukow nie znosił tego zjawiska. Stanowczo i bezlitośnie

z nim walczył.

„ŚCIŚLE TAJNE.

Rozkaz

dla wojsk Frontu Leningradzkiego

nr 0055

m. Leningrad, 22 września 1941

W sztabach \ ^ punktach dwwodzwwa dowódców dywizji,

pułków jest wiele kobiet niby to obsługujących, wydelegowa-

nych itp. Wielu dowódców, straciwszy twarz komunisty, po

prostu współżyje...

Rozkazuję:

do 23.9.41 r. oddalić ze sztabów i punktów dowodzenia

wszystkie kobiety. Pozostawić tylko ograniczoną liczbę ma-

szynistek po uzgodnieniu z Wydziałem Specjalnym. Odpo-

wiedzialni za wykonanie rozkazu są: rady wojenne, dowódcy

i komisarze poszczególnych oddziałów.

O wykonaniu meldować 24.09.41.

Dowódca Frontu Leningradzkiego

bohater Związku Radzieckiego generał armii Żukow".

Rozkaz ten po raz pierwszy został opublikowany w czaso-

piśmie „Istorija Pietierburga" (2001, nr 2, s. 87-88).

W tym samym miejscu - jeszcze jeden rozkaz, nr 0066

z dnia 24 września. Chodzi o 8. Armię Frontu Leningradzkie-

go: „W sztabie armii, wśród dowódców oddziałów i zgrupowań

szerzy się pijaństwo i rozpusta".

Podobnych dokumentów i świadectw bezlitosnej walki wiel-

491

Page 487: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kiego stratega o czystość moralną dowódców-komunistów

można znaleźć ile dusza zapragnie. Jednak...

Jednak sam strateg nie mógł wytrzymać.

Jeszcze w 1928 roku wyszła na jaw sprawa bigamii do-

wódcy pułku Żukowa. Prawie jednocześnie urodziły mu się

dwie córki. Aleksandra Zujkowa urodziła Erę, a Maria Woło-

chowa - Margaritę.

Potem jeszcze wiele różnych plam pojawiło się na mun-

durze wielkiego stratega. A na wojnie zaszalał. Nie obeszło

się bez polowych burdeli, które utrzymywali dla stratega jego

gorliwi podwładni pod płaszczykiem batalionów medyczno-

-sanitamych, szpitali polowych i węzłów łączności.

A oprócz tego miał jeszcze stałą PPŻ - Lidię Władimirow-

ną Zacharową. Żołnierski stopień - starszy lejtnant, stanowi-

sko - osobista pielęgniarka Żukowa. Geniusz sztuki wojennej

bywał na wielu frontach. I jeżeli źle się czuł, to zawsze i wszę-

dzie pomocy medycznej mogli mu natychmiast udzielić naj-

bardziej wykwalifikowani lekarze. Jemu jednak było tego za

mało. Za nim, zdrowym chłopem, całą wojnę, nie odstępując

go ani na krok, podążała osobista pielęgniarka.

Pielęgniarce stopień oficerski się nie należał. Stopnie ofi-

cerskie można było nadawać wyłącznie lekarzom. Starsza

instrumentariuszka szpitala ewakuacyjnego mogła co naj-

wyżej liczyć na naramienniki starszego sierżanta. A zwykła

pielęgniarka mogła być sierżantem. Żukow jednak nie szano-

wał prawa. Swoją PPŻ awansował na oficera. I całą obwiesił

orderami. Gazeta „SM Siegodnia" z dnia 21-27 lutego 1997

roku zamieściła zdjęcie starszego lejtnanta L. W. Zacharowej.

Otrzymała dziesięć (!) odznaczeń bojowych. Medal „Za zasługi

bojowe" (pospolicie - „Za usługi seksualne") jest wytłuma-

czalny - to standardowa nagroda dla PPŻ. Jednak za co ma

na piersi Order Czerwonej Gwiazdy? I Czerwonego Sztan-

daru?

W sierpniu 1941 roku pięć czołgów KW pod dowództwem

starszego lejtnanta Z. G. Kołobanowa na szosie Łużskiej

przez miesiąc powstrzymywało atak niemieckich czołgów

i w ten sposób uratowało Leningrad (zresztą przed pojawie-

niem się Żukowa). 19 sierpnia Kołobanow, działając z zasadz-

492

Page 488: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

ki, zniszczył najpierw czołg prowadzący niemiecką kolumnę,

a następnie - zamykający. Po prawej i lewej stronie drogi -

błoto. Kolumna znalazła się w potrzasku, bez możliwości ma-

newru, a Kołobanow kolejno rozstrzeliwał niemieckie czołgi.

Było ich 22. Ogólnie grupa Kołobanowa zniszczyła 43 czołgi

niemieckie. Niezależny badacz Danijał Ibragimow wykonał

ogromną pracę. Znalazł świadków i dokumenty. Bohaterski

czyn czołgistów z grupy Kołobanowa obecnie jest potwierdzo-

ny w rosyjskich i niemieckich archiwach, wpisany w oficjalną

historię Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, a w Gatczy-

nie na postumencie, na którym wypisano nazwisko Zinowija

Grigoriewicza Kołobanowa, ustawiony jest czołg KW. Za ten

czyn celowniczy czołgu starszy sierżant A. M. Usow otrzymał

Order Lenina, Kołobanow - Order Czerwonego Sztandaru,

a wszyscy pozostali uczestnicy boju — Order Czerwonej

Gwiazdy.

A PPŻ Żukowa ma na piersi i Order Czerwonego Sztanda-

ru, i Order Czerwonej Gwiazdy. Chociaż ona własną piersią

nie zatrzymywała czołgów przeciwnika i nie ratowała Lenin-

gradu.

A miała też jeszcze polskie ordery. W tym wypadku jednak

wszystko jest jasne. Pod koniec wojny komunistyczny rząd

Polski znajdował się pod osobistą kontrolą Iwana Sierowa,

serdecznego przyjaciela wielkiego stratega. Polskie ordery

bojowe w tamtych trudnych czasach nadawano na polecenie

Sierowa. Żukow nadawał radzieckie ordery Sierowowi i jego

łajdakom, a Sierow polskie — Żukowowi i jego klice.

Na froncie Żukow szalał: „Wielu dowódców, straciwszy

twarz komunisty, po prostu współżyje..." Sam dowódca Żu-

ków jednak, straciwszy twarz komunisty, nie tylko po prostu

współżył, ale też popełniał przestępstwa kryminalne. Nada-

jąc swojej osobistej pielęgniarce tytuł oficerski i bezprawnie

odznaczając ją orderami bojowymi, Żukow dwa razy przekro-

czył granice prawa. I na pierwsze, i na drugie wykroczenie

był odpowiedni paragraf. 2 maja 1943 roku Rada Naczelna

ZSRR wydała Ustawę o odpowiedzialności za bezprawne

odznaczanie orderami i medalami ZSRR. Zgodnie z tą usta-

wą przestępstwo to było karane pozbawieniem wolności od

493

Page 489: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

6 miesięcy do 2 lat. W ciągu całej wojny Żukow dopuszczał

się przestępstw, rozdając bojowe ordery śpiewaczkom i ak-

torkom, które wpadały mu w oko, nadwornym błaznom, lizu-

som i pochlebcom. Stalin czasami wykazywał niezwykłą do-

broć i miękkość charakteru. Inaczej Jurek kryminalista sie-

działby za kratkami.

Gdy sprawa dotyczy Własowa, to wypominają mu i zarzu-

cają wszystko, począwszy od tego, że był niemoralny. Zastęp-

ca dowódcy frontu Własow miał PPŻ! „Wojenno-istoriczeskij

żurnał" bez skrępowania opublikował prywatne listy kobiety,

która była z Własowem podczas okrążenia i wydostała się

z niego, przechodząc pieszo przez tyły wroga od Kijowa do

Kurska. Jaki związek z historią wojenną mają osobiste kon-

takty mężczyzny i kobiety? Ale nasi historycy z naramienni-

kami triumfują: czytajcie, rozkoszujcie się!

A przecież nikt nie pisze, że Własow swoją PPŻ bezprawnie

mianował oficerem i nagradzał bojowymi orderami za usługi

seksualne. Gdyby coś takiego się zdarzyło, to na pewno by

sobie o tym przypomnieli.

Ale oto jeszcze jeden generał. Nieco wyższy rangą - do-

wódca frontu Żukow.

Nie wiadomo dlaczego nikt nie publikuje listów jego PPŻ

i nikt nie oskarża samego Żukowa.

Własow jest zdemoralizowany, a Żukow zakochany.

Własow bezczelnie współżył, a Żukowa frontowa miłość

ogrzewała, pomagała mu w trudnej chwili, inspirowała do

wielkich czynów i dokonań.

VI

Córka stratega Ella Gieorgiewna opowiada o przymio-

tach moralnych swojego rodzica: „Muszę zauważyć, że ojciec

zdecydowanie negatywnie odnosił się do rozwodów, uważał,

że rodzina powinna być jedna na całe życie. Pamiętam taki

epizod. Pewnego razu, gdy był ministrem obrony, podwoził

mnie z daczy do Moskwy. Przed przejazdem kolejowym na

szosie rublewskiej nasz samochód zatrzymał się obok samo-

chodu N. A. Bułganina, w którym oprócz niego znajdowała

494

Page 490: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

się jeszcze jakaś kobieta. Dość długo staliśmy na przejeździe.

Otworzywszy drzwiczki samochodu, Bułganin przywitał się

z ojcem i zapytał, z kim jedzie. Ojciec odpowiedział, że z cór-

ką, i z kolei zapytał: «A kto z tobą jest w samochodzie?»

«A to... - Bułganin nieco się zmieszał - moja Lidia Iwanow-

na».

Byłam niemile zdziwiona, ponieważ dobrze znałam żonę

Bułganina, Jelenę Michajłowne... Przy kolacji zaczęłam wy-

pytywać ojca o poranne zajście. Wygłosił wtedy gniewną tyra-

dę pod adresem ludzi, którzy przeżywszy wiele lat z żonami,

które dzieliły z nimi wszystkie trudności i niewygody, zmie-

niają je na młode. «Wiele może się zdarzyć — mówił — ale ro-

dziny niszczyć nie wolno»" (Era i Ella Żukowe, Marszał pobie-

dy. Wospominanija i raźmyszlenija, Moskwa 1996, s. 122-123).

Żukow był zdecydowanie nietolerancyjny wobec cudzych

wad. Jednak gdy „wygłaszał gniewną tyradę" pod adresem

tych, którzy zmieniają stare żony na młodsze, już miał Hali-

nę, z którą wkrótce się ożenił, wygoniwszy starą żonę. I z nią,

z nielegalnie-równoległą, a nie z prawną żoną minister obro-

ny ZSRR marszałek Związku Radzieckiego Żukow jeździł na

wypoczynek do Bułgarii, demonstrując młodszym towarzy-

szom swobodę obyczajów komunistycznych. Różnica wieku —

dokładnie trzydzieści lat. I mieli nieślubną córkę Marię.

We Wspomnieniach i refleksjach Żukow umieścił zdjęcie,

na którym są trzy jego córki. Zdjęcie to „stało się swego rodza-

ju dokumentem świadczącym o obecności trzech córek, które

ojciec chciał widzieć przy sobie: Ery, Marii i mnie. O czwartej

córce, Margaricie, o której niespodziewanie się dowiedzieli-

śmy, w ogóle się wtedy nie mówiło" (Era i Ella Żukowe, Mar-

szał pobiedy... Moskwa 1996, s. 163).

Nie mam zamiaru grzebać się w osobistych sprawach

Żukowa. To błoto nie do przejścia. Wskazałem tylko na jego

czysto komunistyczną nietolerancję wobec zdemoralizowania

otaczających go osób.

To właśnie ta ostatnia młoda żona posłużyła się Żukowem,

żądając od Breżniewa zbędnego bileciku. I strateg się rozpła-

kał.

495

Page 491: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

VH

Po co płakać?

Nie puścili na zjazd. To trzeba się było cieszyć!

Trzeba było po prostu zwrócić jasne spojrzenie na Kreml

i jego okolice. Oto, na przykład, tuż obok Kremla - ogrom-

ny hotel o dumnej nazwie „Rossija". Otóż do tego hotelu nie

wpuszczano Rosjan - właśnie dlatego, że są Rosjanami. Tam

wpuszczano tylko cudzoziemców. A Rosjanie w tym hotelu

myli naczynia i sprzątali toalety, ciągali walizki, zajmowali

się obsługą seksualną drogich zagranicznych gości.

Gdzie, kiedy i w jakim kraju coś takiego było lub jest moż-

liwe? Nie znam innego takiego kraju!

Czy można wyobrazić sobie taką sytuację, że w Waszyng-

tonie do hotelu o dumnej nazwie „Ameryka" nie wpuszcza-

ją Amerykanina, tylko dlatego że jest Amerykaninem? Albo

w Paryżu - Francuza?

Takie coś było możliwe tylko u nas. W kraju zwycięskiego

socjalizmu. To był prawdziwy rasizm. Jednak rasizm szcze-

gólnego rodzaju. Niespotykany nigdzie w świecie. Pomyśleć

tylko: nienawiść rasowa wobec rdzennej ludności, własnego

narodu. Można zrozumieć, kiedy czasami Rosjan nie wpusz-

czano do „Mietropolu", „Nationalu", „Inturista". Diabeł z ni-

mi, z „Mietropolami". Ale ich nie wpuszczano do „Rossii"! Ko-

muniści wyraźnie określili: Rosja nie dla Rosjan!

I tylko raz na pięć lat kwaterowano w tym hotelu wyse-

lekcjonowanych delegatów komunistycznego zbiegowiska na

kilka dni. Nie wszystkich. Większość delegatów zjazdów mia-

ła swoje rezydencje w Moskwie lub w jej okolicach. Wszelkie-

go autoramentu Kunajewy, Alijewy, Raszydowy i Szołocho-

wy posiadali dosyć komfortowe nieruchomości w Moskwie, by

się nie gnieździć po jakichś „Mietropolach". A mniejszość -

hutników i górników - umieszczano na kilka dni w „Rossii".

Przepełniała ich wtedy szczególna duma: traktują mnie pra-

wie jak cudzoziemca! Za taką szczodrość nomenklatury do-

jarki i wytapiacze byli gotowi wiarą i życiem służyć spra-

wie Lenina i popierać każde przestępstwo kremlowskich ra-

sistów.

496

Page 492: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

A tu Żukowa nie puścili na to rasistowskie święto. I on

nieszczęsny się rozpłakał.

Na kremlowskim zjeździe obradowali wrogowie narodu.

Doprowadzili oni bardzo bogaty kraj do stanu, kiedy nie było

jak wyżywić narodu. Gdyby wybili dziesięć ton złotych czer-

wońców i zapłacili chłopom za ziarno, kraj byłby zawalony

nie tylko chlebem, ale też mięsem i ziemniakami. Kremlow-

scy rasiści zdecydowali jednak inaczej: niech amerykańskim

farmerom przypadnie w udziale złoto, a nasz chłop niech

siedzi w nędzy. Nie dziesięć, lecz setki i tysiące ton zło-

ta przerzucili do Ameryki, by ich ludowi nic nie przypadło

w udziale. To dopiero prawdziwa zdrada ojczyzny. Każdy, kto

siedział na tych zjazdach, to wróg narodu, zdrajca i sabota-

żysta.

Mówią, że wszystko to się działo nie ze złej woli, lecz przez

głupotę. Wszelkiej maści Ogarkowy i Kulikowy utrzymywali

naród w nędzy i pijaństwie, na granicy i poza granicą de-

gradacji umysłowej, zwyrodnienia i wymierania, przerzucali

rosyjskie złoto do Ameryki, ale nic z tego nie mieli i do wła-

snej kieszeni ani jednej tony złota nie wrzucili. Przypuśćmy.

Chociaż trudno w coś takiego uwierzyć.

Jeżeli oddawali skarby narodowe i przy tym część zagar-

niali dla siebie, to znaczy, że to łajdacy i złodzieje.

Jeżeli zaś przerzucali mienie narodowe po prostu dlatego,

by Ameryka mogła się wzbogacić, a własny naród puszczali

z torbami i sami z tego niczego nie mieli, to znaczy, że w do-

datku byli jeszcze skończonymi kretynami.

Page 493: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 33

Jak wielki strateg dogodził wrogom ideologicznym

Żukowowska sztuka operacyjna to 5~6-krotna przewa-

ga sił. On się bał nawet wtedy, gdy Watutin skupił na wą-

skim froncie armię pancerną towarzysza Romanienki, dwa

całkiem świeżutkie samodzielne korpusy pancerne, 3. Ar-

mię Uderzeniową towarzysza Kuzniecowa, 21. Armię, kil-

ka samodzielnych brygad pancernych, kawaleryjski kor-

pus i wiele innych jednostek wzmacniających. Z taką potę-

gą tchórzył, chciał, żeby wojska Frontu Stalingradzkiego

odciągnęły na siebie siły przeciwnika. Oto, kiedy Żukow

pokazał swoje oblicze.

Marszałek Związku Radzieckiego A. I. JERIEMIENKO

„WIŻ" 1994, nr 5

Żukow był nietolerancyjny wobec fałszerzy historii. O tym

świadczy choćby wspomniany donos do KC KPZR na Czakow-

skiego. I to, co Żukow zarzucał pisarzowi, który go wysławiał:

uprawiając tanią sensację, Czakowski chce się przypodobać

naszym wrogom ideologicznym.

Sam Żukow jednak napisał książkę, którą wrogowie ideolo-

giczni uznali za wybite arcydzieło. Anna Mirkina jest dumna

z tego, że wrogom strasznie się podoba książka największego

dowódcy XX wieku. Pisze ona: „Na kolorowej okładce stutt-

498

Page 494: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

garckiej oficyny DVA („Deutsche Verlags Anschalt"), która

wydała dwa nakłady tej książki w Niemczech, wzdłuż całego

obwodu napisano czerwonymi literami: Eines der GroBen Do-

kumente unserer Epoche („Jeden z największych dokumen-

tów naszej epoki"). Tak ocenili dzieło radzieckiego marszałka

przeciwnicy ideologiczni" („Ogoniok" 1988, nr 18, s. 20).

To oczywiście cud: napisać tak, żeby się podobało ideolo-

gicznym wrogom. Zgrzytam zębami z zazdrości. Wrogów mam

wystarczająco dużo. Budzę się w nocy i myślę, jak by tu im

dogodzić. Napisać coś takiego, żeby moi ideologiczni przeciw-

nicy przywitali moje nowe arcydzieło burzliwymi owacjami.

Nie jestem pyszałkiem, nie liczę, że wrogowie uznają moje

utwory za największy dokument epoki, chociaż jednak kape-

lusze by zdjęli z głów na znak szacunku. Ale nie, jakkolwiek

bym się starał, nic nie wychodzi. Cokolwiek bym napisał,

w moją stronę lecą kamienie. AGieorgij Konstantynowicz Żu-

ków nie tylko jest wielkim strategiem, ale w dodatku wielkim

pisarzem. Tak się wysilił i tak napisał, że wrogowie ideolo-

giczni natychmiast zerwali się z miejsc i witali jego nieśmier-

telne dzieło okrzykami zachwytu.

II

Mówią mi: dobrze, przypuśćmy, że w Lodołamaczu wszyst-

ko jest napisane poprawnie, a jednak... Czy Armia Czerwona

była przygotowana do wojny? W tym momencie burzą całą

moją konstrukcję poprzez proste, a jednak straszne świadec-

twa naszej niegotowości. Jeden tylko przykład: 21 czerwca

1941 roku Armii Czerwonej brakowało 32 tysięcy czołgów,

w tym 16 600 czołgów najnowszych typów.

Źródło takich wiadomości - Marszałek Związku Radzieckie-

go G. K. Żukow (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 205).

Druga wojna światowa, jeżeli nie brać pod uwagę wojny na

morzu, przede wszystkim była wojną czołgów, a nikomu na

świecie tak nie brakowało wojskowej techniki pancernej jak

nam. Powiem więcej: we wszystkich armiach świata razem

wziętych nie brakowało aż tyle owej podstawowej broni tej

wojny. Te liczby to nasza narodowa hańba. Znalazły się one

499

Page 495: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

we wszystkich zachodnich monografiach o wojnie, we wszyst-

kich podręcznikach. Uczą ich we wszystkich akademiach wojs-

kowych na świecie. Eksperci pamiętają te liczby i już od wielu

lat bezlitośnie je wbijają do mojej biednej głowy.

Oto, z jakiej przyczyny toczy się walka. Hitlerowcy potra-

fili wmówić całemu światu, że Niemcy to rasa wyższa, a Sło-

wianie, Semici i jeszcze inni to rasy niższe. Hitlerowcy pisali:

podludzie. Obecnie nie mówią o tym otwarcie, ale mają to na

myśli, zwłaszcza gdy mówi się o wojnie. A ja się sprzeciwiam.

Udowadniam, że mieliśmy i czołgi, i samoloty i dorównywały

one światowym standardom, a nawet je przewyższały; mieli-

śmy też lepszą artylerię i więcej amunicji niż wszystkie po-

zostałe kraje świata razem wzięte. Tylko że przygotowywali-

śmy się nie do obrony, lecz do czegoś innego. Zaskoczono nas

znienacka, wojnę trzeba było prowadzić według innych sce-

nariuszy... Nie można jednak 1941 roku tłumaczyć naszym

zacofaniem i głupotą...

Odpowiadają mi: a czy wiesz, że Stalin był tchórzem? To

powiedział sam Żukow! Czy wiesz, że brak uzbrojenia w Ar-

mii Czerwonej był rzeczywiście katastrofalny, samych tylko

czołgów brakowało 32 tysiące, w tym też 16 600 najnow-

szych? I to powiedział sam Żukow! A czy wiesz, że samoloty

były przestarzałe? To słowa Żukowa! A wiesz, że ani jedna

dywizja nie była w pełni skompletowana? I to też powiedział

sam Żukow!

My wszyscy, mieszkańcy byłego Związku, w oczach Za-

chodu, zresztą we własnych też — wychodzimy na głupców,

i wszystko u nas było nie tak. As atutowy wszystkich naszych

wrogów i przeciwników, wszystkich hitlerowców i rasistów

to Gieorgij Konstantynowicz Żukow. Naszą „niegotowość" Żu-

ków opisał barwnie i kolorowo i wszystkim wrogom Rosji dał

nieskończony zapas argumentów.

W Armii Brytyjskiej, na przykład, omawiając udział

Związku Radzieckiego w drugiej wojnie światowej, zaczynają

od liczb: Armii Czerwonej dotkliwie brakowało techniki bojo-

wej, samych tylko czołgów potrzeba było...

Wnioski niech każdy wyciągnie sam.

A jakie wnioski można wyciągnąć po takich porażających

500

Page 496: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

liczbach? Tu wszystko jest jasne: Rosjanie nie mogli wal

oni w ogóle w żaden sposób do wojny się nie przygotowywali.

Dalej podręcznika można nie czytać. Wszystko jest jasne

bez niego: Stalin był śmiertelnie przerażony, Rosjanie-Wańki

pili, wylegiwali się na piecach i wszyscy w zwierzęcym stra-

chu oczekiwali na atak, wiedząc, że jest nieunikniony, nie ro-

bili jednak niczego, by się obronić. Bo przecież czego dowodzą

liczby już choćby tylko brakujących czołgów?

Liczby te powtarzają się nie tylko na brytyjskich wykła-

dach i w podręcznikach, ale też w amerykańskich, francu-

skich, hiszpańskich, algierskich. I wszędzie podsumowanie:

w drugiej wojnie światowej udział brali Niemcy, Grecja, Japo-

nia, Wielka Brytania, Norwegia, Francja, Albania, USA, Luk-

semburg, Australia... Właśnie oni wnieśli decydujący wkład.

A nieprzygotowany do wojny Związek Radziecki żadnego

wkładu wnieść nie mógł. Spójrzcie tylko na straszliwy brak

czołgów!

Z liczb tych można wyciągnąć też kolejny wniosek: Żukow

to geniusz. Przy takich potwornych brakach czołgów, dzięki

swojej mądrości, zdolnościom i umiejętności dowodzenia, za

sprawą swojego geniuszu potrafił jednak tych Iwanów-głup-

ków doprowadzić do samego Berlina!

III

KC KPZR postawił przed Żukowem i zespołem autorów

jego wspomnień zadanie - wymyślić takie świństwo o swojej

ojczyźnie, które poraziłoby rozumnych ludzi na całym świe-

cie. I współautorzy Żukowa wpadli na pomysł: trzeba po pro-

stu zapomnieć o wszystkim, co się ma, a przypominać tylko

to, co chciałoby się mieć. Gotowość każdej armii do wojny za-

wsze określa się wystarczającą ilością sił i środków: u Han-

nibala było tyle i tyle słoni, a u Bonapartego - tyle i tyle ar-

mat. Geniusz Żukowa i jego współautorów polegał na tym, że

pierwsi wpadli na pomysł, by gotowość (a raczej niegotowość)

do wojny określać nie według liczby posiadanych czołgów,

dział i samolotów, lecz według ich braków. Tę metodę Żukow

i współautorzy zastosowali tylko przeciwko własnemu kra-

501

Page 497: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

jowi i własnej armii: nam nie wystarczyło! Przeciwko innym

krajom i armiom Żukow swojej metody nie stosował. Dlatego

cały świat śmieje się tylko z nas. Wszystkim wystarczało, tyl-

ko u nas brakowało...

Lista tego, czego nam brakowało, zawsze będzie bardzo

długa. Powiem więcej: ona się nigdy nie skończy. Niedaw-

no spotkałem w Londynie pewnego okropnie biednego Ro-

sjanina, który strasznie by chciał kupić kompleks rafinerii

z doprowadzającym rurociągiem naftowym w Zjednoczonych

Emiratach Arabskich, ale brakuje mu ośmiu miliardów do-

larów. Kwota powala z nóg: pomyśleć tylko, jakiż on biedny,

jak wiele mu brakuje! Braki u niego są czysto żukowowskie.

Z rozmachem.

Zapytajcie sułtana, ile dziewcząt brakuje mu w haremie.

Nieszczęsny sułtan. W porównaniu z nim jesteśmy w pełni

zaopatrzeni. Tylko dlatego, że nie mamy haremów. Tylko

dlatego, że nam taki brak żon i nałożnic nawet się nie może

przyśnić.

Żukowowskim sposobem można kalać nie tylko własne

gniazdo, ale również każde inne. Na przykład: zapomnijcie

o wszystkich osiągnięciach Ameryki, o wszystkim, co w niej

jest dobrego, a sporządźcie listę tego, czego by pragnął na-

ród i rząd amerykański. Wpiszcie od razu wszystkie możli-

we osiągnięcia najbliższych dziesięcioleci: wszystko to bę-

dzie, na razie jednak tego wszystkiego jeszcze nie ma, a więc -

brak.

Zapytajcie amerykańskiego ministra obrony: czy wystar-

cza mu lotniskowców, stacji kosmicznych, satelitów, czołgów,

samolotów, komputerów? Tak po prostu zapytajcie, czy wy-

starcza mu pieniędzy. Czy wystarcza mu miliardowych bu-

dżetów?

Żukowowską metodę pewnego razu wypróbowałem na so-

bie. Zlekceważywszy wszystko, czym mnie obdarzył los i przy-

roda, spisałem to, czego mi w życiu brak. Spis wyszedł prze-

rażający i przygnębiający. Samemu siebie mi żal. Piszę i pła-

czę...

502

Page 498: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

IV

We wrześniu 1939 roku Hitler miał 2977 czołgów. Żaden

z nich, według ciężaru bojowego, nie osiągał 20 ton, a 2668

maszyn, czyli zdecydowana większość, nie miała nawet 10 ton.

Innymi słowy, wszystkie czołgi były lekkie, a w zdecydowanej

większości - bardzo lekkie, czyli tankietki. Połowa niemiec-

kich czołgów z tego okresu nie miała dział, tylko karabiny ma-

szynowe. Pozostałe miały działa kalibru 20 mm. Natomiast

najpotężniejsze czołgi niemieckie w 1939 roku miały działa

37 mm. I było ich... 98. Czołgi te w armii niemieckiej nazywa-

no średnimi. Ale to była tylko nazwa. Prawdziwych czołgów

średnich w Niemczech nie było w ogóle. Ciężkich - tym bar-

dziej, ich nie było nawet w najśmielszych marzeniach.

Dla porównania: Armia Czerwona wówczas już dawno

zrezygnowała z kalibru 37 mm i przestawiła się na kaliber

45 mm. W Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku było 15

tysięcy czołgów z działami 45 mm, oprócz tego setki czołgów

z działami o krótkich i długich lufach kalibru 76 mm. Żeby

obraz był pełny: w Niemczech było 211 czołgów z działami 75

mm, lufy jednak miały tak krótkie, że były nieskuteczne jako

broń przeciwpancerna.

W Armii Czerwonej jesienią 1939 roku dobiegały końca

próby czołgów KW i T-34, którym było pisane dokonać rewolu-

cji w dziedzinie światowej budowy czołgów. W grudniu tegoż

roku zostały przyjęte na wyposażenie. W tym samym czasie

w Niemczech nie planowano żadnych zmian uzbrojenia.

I oto pytanie: czy Hitler miał dość czołgów, by podbić

świat? Ilu mu brakowało? Tych pytań nikt nigdy nie posta-

wił. Dlatego z Hitlera nikt się nie śmieje. Rozumie się to samo

przez się: jemu wystarczało.

Hitler rozgromił Francję w ciągu miesiąca. Czołgi fran-

cuskie i brytyjskie były gorsze od niemieckich. Oprócz tego

w armiach brytyjskiej i francuskiej nie było zgodności w kwe-

stiach ich zastosowania bojowego. Francja padła, a Brytania

ocalała i to tylko dlatego, że miała potężną granicę przeciw-

pancerną — kanał La Manche. Latem 1940 roku na Wyspach

Brytyjskich było mniej niż sto przestarzałych czołgów. Nikt

503

Page 499: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

nie pyta, ile czołgów brakowało Francji i ile Wielkiej Brytanii.

Skoro nie ma pytania, to tu również poglądy ekspertów są

jednogłośne: wystarczało.

W chwili pogromu brytyjskich i francuskich armii amery-

kański senator Henry Cabot Lodge przyglądał się najwięk-

szym manewrom armii amerykańskiej, w których brały udział

wszystkie czołgi Stanów Zjednoczonych. W Senacie podzielił

się wrażeniami: „Właśnie widziałem wszystkie czołgi Sta-

nów Zjednoczonych (...) Mamy ich prawie 400". Amerykanie

nie mieli wtedy prawie wojsk pancernych. Czołgi wchodziły

w skład uzbrojenia piechoty i kawalerii. Jako osobny rodzaj

wojska, wojska pancerne USA zostały utworzone dopiero

w lipcu 1940 roku. I jeszcze słowo na temat jakości - naj-

większy kaliber działa czołgu to znowu 37 mm. Ale większość

czołgów nie miała nawet tego, jedynie karabiny maszynowe.

Opancerzenie na wszystkich czołgach tylko chroniące przed

ostrzałem broni maszynowej i odłamkami, mocowanie płyt

pancernych za pomocą nitów. Silniki - tylko benzynowe. Gą-

sienice - bardzo wąskie, nacisk na grunt duży, możliwość

pokonywania trudnego terenu - niewielka. Zasięg śmiesz-

ny - 150 km na drogach. W trudnym terenie jeszcze mniejszy.

I nikt nie pyta: ilu czołgów brakowało Amerykanom? Dlatego

uważa się, że im wystarczało. Dlatego z nich też nikt się nie

śmieje.

W księgarniach na Zachodzie półki uginają się od książek

o działaniach wojennych w Afryce Północnej: Rommel przeciw-

ko Monty'emu, Monty przeciwko Rommlowi, przełom w woj-

nie... Czasem zachodni historycy stawiają bitwy w Afryce

w jednym szeregu ze Stalingradem. A czasem nie stawiają,

Stalingrad opuszczają. Połowa tekstu w brytyjskich książ-

kach o wojnie dotyczy działań na pustyni. A oto szczegóły:

„Kiedy 23 czerwca afrykański korpus brytyjski stanął, by

walczyć o utrzymanie pozycji, były w nim 44 czołgi zdolne do

prowadzenia działań bojowych, Włosi mieli 14" (B. H. Lid-

dell Hart, History Of the Second World War, Londyn 1973,

s. 288).

W historii Wielkiej Brytanii to chwila największego kryzy-

su. Czołgi Rommla mogły przeciąć Kanał Sueski i wtedy bry-

504

Page 500: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

tyjskie imperium byłoby rozcięte na pół, połączenie metropolii

z dalekimi koloniami byłoby przerwane lub znacznie utrud-

nione. Niemieckie czołgi niesamowitym wysiłkiem udało się

zatrzymać. Bitwie tej są poświęcone dziesiątki filmów, setki

książek, tysiące artykułów. A z naszej dzwonnicy wielkość

tej bitwy jest niewidoczna. Co to za skala działań bojowych:

44 czołgi? 14 czołgów? I nikt nie pyta, ilu czołgów brakowało

w takim razie Rommlowi, by się przedrzeć do kanału i go

sforsować. I ilu czołgów brakowało brytyjskim wojskom, żeby

jeden niemiecki batalion pancerny i jedną włoską kompanię

czołgów w kilka godzin zrzucić do Morza Śródziemnego i wię-

cej nigdy o nich nie wspominać?

Pytanie nie zostało postawione, dlatego odnosi się wraże-

nie, że i Niemcom wystarczyło, i Brytyjczykom.

22 czerwca 1941 roku Hitler wkroczył na ziemie Związku

Radzieckiego z dziwną liczbą czołgów - 3712. Żukow powta-

rza tę liczbę wielokrotnie (Niemcy mieli mniej czołgów, ale nie

będziemy się czepiali). Tych samych typów, którymi najecha-

li Polskę. Przez dwa lata wojny nic nowego w uzbrojeniu się

nie pojawiło. Zmieniły się proporcje na korzyść cięższych ty-

pów, oprócz tego czołgi modernizowano, na niektórych monto-

wano mocniejsze działa 50 mm, zawieszano dodatkowe pan-

cerze, dlatego wzrósł ich ciężar bojowy. 1404 niemieckie

czołgi z lekkich zamieniły się w średnie: ich ciężar bojowy

przekroczył granicę 20 ton. Wszystkie jednak tworzone były

jako lekkie i przez to, że wzmocniono uzbrojenie i pancerz,

ucierpiały ich zdolności manewrowe. Spróbuj wbiec pod gór-

kę. Lekko, jeżeli niczego ze sobą nie niesiesz. A jeżeli

biegniesz w pełnym rynsztunku i z lufą od moździerza na

plecach? Ten sam efekt dotyczy czołgu. Modernizacja przesta-

rzałych niemieckich czołgów lekkich i przekształcenie niektó-

rych z nich w średnie nie przyniosły zdecydowanej poprawy.

I nie wiadomo dlaczego nikt nie pyta: czy można zdobyć

Rosję, mając 3712 przestarzałych czołgów, które są zdolne

działać tylko latem (w dodatku nie w deszczu), jeżeli te czołgi

mają ograniczony resurs, dziwnie mały zasięg, niezadowala-

jącą zdolność pokonywania trudnego terenu, pancerz chro-

niący jedynie przed ostrzałem broni maszynowej i odłamkami

505

Page 501: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

i działa, które nie przebijają pancerzy radzieckich KW i T-34.

I dlaczego nikt nie wylicza, ilu czołgów zabrakło Hitlerowi do

podboju światowego mocarstwa. Dlatego właśnie uważa się,

że Hitlerowi wystarczyło czołgów.

W tych latach Japonia ugrzęzła w Chinach. Zwycięstwo

nie było możliwe. Chińczyków było strasznie dużo. Oprócz

tego w każdej chwili mogła wybuchnąć wojna pomiędzy Japo-

nią i Związkiem Radzieckim. Jeden po drugim pojawiały się

konflikty zbrojne między wojskami radzieckimi i japońskimi.

Dochodziło do poważnych starć z udziałem setek samolotów,

czołgów i dział, dziesiątków tysięcy żołnierzy. I na dodatek

Japonia zaatakowała Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię,

zmieniwszy w swoich wrogów wszystkie liczące się kraje re-

gionu Oceanu Spokojnego i Oceanu Indyjskiego. Czy Japonia

była gotowa walczyć jednocześnie przeciwko całemu światu?

Nie powiem złego słowa o japońskim lotnictwie i flocie, ja-

pońskie czołgi jednak nie zasługują na to, by o nich mówić.

Ani pod względem liczby, ani pod względem jakości. Nikt jed-

nak nie pyta, ilu czołgów brakowało Japończykom, by podbić

Chiny, Mongolię, Syberię, Indie, Indochiny, Australię, Stany

Zjednoczone, Wielką Brytanię i wszystkie pozostałe kraje.

I nikt się z nich nie śmiał. Dlatego uważa się, że Japończycy

byli przygotowani do wojny, jakoś samo przez się jest to zro-

zumiałe: im wystarczało.

Zachód przyzwyczaił się do dziecinnie małych liczb: 3712,

2977, 400, 44, 14, dlatego liczby naszych braków są wstrzą-

sające. Zabrakło 32 tysięcy czołgów! W tym 16 600 najnow-

szych! I komuniści rozpowszechniają liczby Żukowa na całym

świecie. Rektor Akademii Wojskowej generał armii M. Garie-

jew - też o tym mówi: o, widzicie, ile nam zabrakło! (Czytajcie

zbiór Mużestwo, s. 241-242).

By rozpowszechniać Żukowowską „prawdę o wojnie", ko-

muniści wysyłają na Zachód swoich ludzi. Oto jeden z tych

wysłanników, pułkownik Josif Saksonow, w tytule artykułu

pyta: „CZY ZSRR MÓGŁ ZAATAKOWAĆ NIEMCY W LIP-

CU 1941 ROKU?" („Panorama", Nowy Jork, 13 września 1995).

Nagłówek jest wydrukowany ogromnymi literami i na pół

strony - znak zapytania. Saksonow powtarza argument Żu-

506

Page 502: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

kowa: „potrzebne było 16 600 tylko nowych czołgów, a ogólnie

32 tysiące czołgów". I nie jest w tym osamotniony.

V

Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Japonia,

Włochy wkroczyły w drugą wojnę światową z przestarzały-

mi czołgami. Przez całą wojnę w tych krajach produkowano

tylko takie czołgi. Do końca wojny nie potrafiono stworzyć ni-

czego godnego uwagi. Tak więc i zakończyły one wojnę z ar-

chaiczną techniką.

Niemcy też rozpoczęły wojnę z przestarzałymi czołgami.

Jednak w trakcie wojny potrafiły stworzyć Panterę, Tygrysa

i Tygrysa królewskiego. Ale wszystkie te czołgi miały silniki

benzynowe. Ogromna wada — przestarzały technika. Przez to

nie utrzymano maszyny w zaprojektowanym dla niej ciężarze.

Dowództwo zamówiło Panterę o wadze 30 ton, a wyszło 45.

Tygrys miał ważyć 45 ton, a wyszło - 56. Nadwaga sprawiała,

że czołgi były powolne i ociężałe. Właściwa moc okazała się za

niska. Wytrzymałość techniczna — bardzo niska. Zawieszenia

na wałkach skrętnych, które niemieccy konstruktorzy wyko-

rzystali w Panterach i Tygrysach, już nigdy więcej w historii

światowego przemysłu budowy czołgów nie zastosowano, po-

nieważ był to oczywisty błąd. W dodatku wszystkie te maszy-

ny były bardzo skomplikowane, a ich produkcja kosztowna.

Dlatego podczas wojny udało się wyprodukować 4884 Pantery

i 392 działa samobieżne na tej bazie (Jagdpanther), 88 Ele-

fantów, 1354 Tygrysy, 489 Tygrysów królewskich i 77 dział

samobieżnych na tej bazie (Jagdtiger). Jeżeli te czołgi uważać

za najnowsze, to przez całą wojnę wyprodukowano ich 7284.

Podkreślam jednak: zaczęto je wprowadzać dopiero w 1943

roku, kiedy wynik wojny był już wyraźnie przesądzony. I na-

pływały one nie wszystkie od razu, lecz niewielkimi partiami,

w miarę postępowania produkcji. A na początku wojny nicze-

go podobnego w armii niemieckiej jeszcze nie było.

I tylko Armia Czerwona rozpoczęła wojnę, mając czołgi

najnowszej konstrukcji: 711 KW-1 i KW-2 i 1400 T-34/16.

Jeżeli nie liczyć najnowszych T-40, T-50 i BT-7M, to nawet

507

Page 503: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

samych tylko T-34 i KW było 2111. Potem, w trakcie wojny,

czołgi ciężkie produkowano tysiącami, a średnie T-34 - dzie-

siątkami tysięcy.

W 1941 roku każdy czołg KW, sam pozostając poza za-

sięgiem, mógł zniszczyć kilka najlepszych niemieckich czoł-

gów. KW były silniejsze nie tylko od wszystkich niemiec-

kich wojsk pancernych, ale w ogóle od wszystkich wojsk

pancernych świata razem wziętych. 711 sztuk KW, przy

mądrym ich wykorzystaniu, mogło zatrzymać inwazję nie-

miecką.

To samo dotyczy 1400 czołgów T-34/16. Wystarczyłoby

ich, by roznieść nacierającego przeciwnika.

Jeżeli natomiast policzyć 704 - BT-7M, 277 - T-40 i 63 -

T-50, to ogólna liczba najnowszych czołgów w Armii Czerwo-

nej w dniu 22 czerwca 1941 roku wynosiła 3155.

Otóż: inne kraje nie przygotowywały się do wojny. Przy-

gotowywał się tylko Związek Radziecki. Cały świat zadowa-

lał się przestarzałymi czołgami i ich wszystkich na początku

wojny w żaden sposób nie nazbierałoby się nawet dziesięć ty-

sięcy. W 1941 roku Związek Radziecki miał co najmniej dwa

razy więcej czołgów niż wszystkie kraje świata, łącznie z 3155

najnowszymi, których nie miał nikt oprócz Armii Czerwonej.

T-34 i KW miały pancerz odporny na uderzenia pocisków prze-

ciwpancernych, a reszta wszystkich czołgów świata... My

mieliśmy działa zdolne przebić pancerz każdego istnieją-

cego wówczas czołgu oraz każdego, jaki mógłby się pojawić

w niedalekiej przyszłości aż do końca drugiej wojny światowej.

A ich działa z tamtego czasu potrafiły razić KW i T-34 tylko

z krótkiej odległości i to jedynie w bok lub w tył. Nasze czołgi

miały gąsienice, na których można jechać po śniegu i błocie,

a ich czołgi się ślizgały. My mieliśmy potężne ekonomiczne

silniki Diesla, a oni - słabe, żarłoczne i w dodatku łatwopal-

ne silniki benzynowe. Otóż: 2111 - T-34 i KW wystarczało,

by odeprzeć każdy atak. Pozostałe tysiące naszych czołgów

mogłyby w ogóle nie brać udziału w walkach czołgów, lecz po

prostu gonić piechotę niemiecką.

Żukowowi jednak tego było mało. On w chwili wybuchu

wojny chciałby mieć jeszcze 16600 najnowszych czołgów...

508

Page 504: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

I cały świat się z nas śmieje: oto widzicie, jakie były braki!

Brakowało im zwłaszcza najnowszych! Jakież to zacofanie!

VI

Żukow wyliczył, ile czołgów brakowało, i ogłosił to na cały

świat. A czego w takim razie „nie brakowało"? Żeby określić

deficyt, trzeba znać stan: powinno być dziesięć par butów,

jest tylko dziewięć, więc jednej pary brakuje. A Żukow, jak

widzieliśmy, liczby radzieckich czołgów nie przedstawiał na-

wet w przybliżeniu. Oświadczono to oficjalnie. I oto, nie zna-

jąc stanu, wyliczył braki. Geniusz i tyle.

Hitler ma, jak donosi Żukow, 3712 czołgów. Aby zrówno-

ważyć siły nacierających, strona broniąca się może mieć siły

trzykrotnie mniejsze. To formuła znana każdemu rekrutowi

każdej armii świata, w ciągu wieków i tysiącleci. W danym

wypadku, w czerwcu 1941 roku, Armii Czerwonej do obro-

ny wystarczyłoby 1237 takich samych czołgów, jakie miał

Hitler, przestarzałych, z silnikami benzynowymi, z cienkimi

pancerzami i wąskimi gąsienicami. I wtedy siły strony nacie-

rającej i broniącej byłyby równe. Przy tym najnowsze czołgi

nie byłyby wcale potrzebne. Naród swoją bohaterską pracą,

niesamowitymi wyrzeczeniami, niepowetowanymi stratami

i nadludzkimi ofiarami zbudował zakłady i dał Żukowowi

23925 czołgów, czyli 19 razy więcej niż było potrzebne do

obrony. Największemu strategowi tego było mało, on chciał

mieć jeszcze 32 tysiące wraz z 16 600 najnowszych. W tym

wypadku bilans radzieckich czołgów wyniósłby 55767, łącz-

nie z 18660 najnowszego typu, przeciwko 3712 przestarza-

łym czołgom niemieckim, wśród których nie było ani jednego

czołgu nowego typu. Żukow pragnąłby mieć na każdy prze-

starzały niemiecki czołg po 15 radzieckich czołgów, w tym -

po 5 najnowszych.

Przy zapoznaniu się z tymi liczbami nasuwa się nie-

uchronnie myśl, że Żukow tak zmieszał z błotem nasz lud, że

zmywać go trzeba będzie przez wiele dziesięcioleci, jeżeli nie

wieków.

Jest jeszcze i takie wyjaśnienie katastrofy z 1941 roku:

509

Page 505: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Niemcy skupili siły na wąskich odcinkach... Oto doradca pre-

zydenta Rosji generał-pułkownik D. Wołkogonow wyjaśnia:

„Chodzi o to, że wojska Wehrmachtu były skoncentrowane

w kilku potężnych zgrupowaniach, dzięki czemu na głównych

kierunkach uderzeń przeciwnik stworzył cztero- bądź pię-

ciokrotną przewagę w siłach i środkach" („Russkaja mysi",

11-17 maja 1995).

Obliczmy: bójka na ulicy, po jednej stronie dwudziestu czte-

rech chłopa, w tym trzech pięściarzy - mistrzów olimpijskich,

po drugiej stronie - czterech chłopa, a dokładnie - trzech i pół,

i nie mają mistrzów... W jaki sposób ci trzej mogą się skupić

na wąskich odcinkach, żeby dać łupnia dwudziestu czterem,

łącznie z mistrzami? Oni jednak znaleźli sposób. Wyjaśniają,

że dwudziestu czterech nie potrafiło sobie poradzić, było ich

zbyt mało, zabrakło im kolejnych trzydziestu dwóch, łącznie

z szesnastoma olimpijczykami. Przeciwko trzem. I pół.

Ludzie na świecie czytają, dziwią się, porównują, wyciąga-

ją wnioski. I nie wypadają one na korzyść zdolności intelek-

tualnych naszego narodu.

Załóżmy jednak, że Żukow rzeczywiście nie wiedział, ile

ma czołgów. Załóżmy, że mamy okrągłe zero. Ale nawet gdy-

byśmy w ogóle nie mieli czołgów, to i wtedy oświadczenie

Żukowa, że przeciwko niepełnym czterem tysiącom czołgów

niemieckich potrzebujemy 32 tysięcy, jest obrazą. Przede

wszystkim to narodowa obraza rosyjskiego ludu. I wszyst-

kich pozostałych narodów byłego Związku Radzieckiego też.

W świetle tej arytmetyki wszyscy wychodzimy na głupców

i debili. Tylko za to jedno oświadczenie powinno się zrzucić

Żukowa-idola z postumentu.

Rodacy, mamy wybór: albo uznamy, że nasz zbrodniczy

reżim przygotowywał wojnę zaborczą, a do obrony wcale się

nie przygotowywał, dlatego zaskoczyli nas znienacka i pędzili

do samej Moskwy, albo powinniśmy uznać siebie za idiotów.

Książka Żukowa jest rasistowska, ponieważ wbija w na-

sze głowy ideę o marności naszego narodu. Hitlerowcy chcieli

nam narzucić ideę przewagi rasowej Niemców nad Słowia-

nami. Im się to nie udało. A marksiście Żukowowi się udało.

Marksiści-leniniści nauczyli nas gardzić samymi sobą i sa-

510

Page 506: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

mych siebie nienawidzić. Nauczyli nas pluć na poprzednie

i przyszłe pokolenia, na swoją ziemię, na własną historię. Hi-

tlerowi nie udało się nas zdobyć. Żukowowi się udało.

Książkę Żukowa wychwalali wszyscy nienawidzący narodu

rosyjskiego. Koledzy z „Krasnoj zwiezdy" zwrócili się wprost

do Michaiła Aleksandrowicza Szołochowa: powiedz słowo...

Jednak na oceny Szołochow okazał się za skąpy („Wymienię

jednego - inni się obrażą"). Zresztą jeden komplement wygło-

sił: „Wspomnienia wojenne marszałków Żukowa i Rokossow-

skiego to wspaniałe książki" („Krasnaja zwiezda", 24 maja

1995).

Niepotrzebnie Michaił Aleksandrowicz pomieszał sacrum

z profanum. We wspomnieniach Rokossowskiego nie ma ni-

czego podobnego do tego, co jest napisane w haniebnych two-

rach Żukowa.

A chór wrogów śpiewa: o, wielki Żukow!

I oto pytanie do naszych laureatów, naszych strategów

w generalskich i marszałkowskich epoletach: a wy, drodzy

towarzysze, nie czujecie obrzydzenia, otrzymując swoje srebr-

niki za wychwalanie tej ohydnej książeczki?

VII

Laury Żukowa-oszczercy nie dają spokoju naszym stra-

tegom. Ostatni szef sztabu generalnego sił zbrojnych ZSRR

generał armii M. Moisiejew już u schyłku komunistycznego

reżimu postanowił się wyróżnić. Poszedł dalej: ogłosił, że sa-

mych tylko najnowszych czołgów potrzebowaliśmy nie 16600,

jak oświadczał Żukow, lecz 31400 („Prawda", 19 lipca 1991).

Żukowowska metoda jest nieskończona, jak nasze potrze-

by. Towarzysze bezwstydni generałowie, jeżeli któryś z was

pragnie nagród, orderów i posad, ogłoście, że Rosjanie są tak

głupi, że potrzebowali dodatkowo 100 tysięcy najnowszych

czołgów, nie licząc tych, które już były na uzbrojeniu Armii

Czerwonej. Gwarantuję: komuniści wam również zmajstrują

pomnik.

Przyczyny popularności Żukowa w Niemczech, we Francji,

w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych są zrozumiałe:

511

Page 507: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

sytym mieszczuchom przyjemnie się czyta, że Rosjanie są

najgłupsi na świecie. Fałszerstwa Żukowa łechcą narodowe

ambicje i Niemca, i Amerykanina, i Brytyjczyka, i Francuza:

Rosjanie sami uświadamiają sobie swoją niepełnowartościo-

wość!

I niech Ukraińcy, Tatarzy, Żydzi, Gruzini lub Ormianie

się nie łudzą. Kiedy inni mówią o Rosjanach, mają na myśli

nas wszystkich. Dzięki lekkiej ręce Gieorgija Konstantyno-

wicza Żukowa, „marszałka zwycięstwa", wszyscy jesteśmy

niższą rasą.

A Niemcy — wyższą.

Nikt z przywódców współczesnej Rosji nie ukrywa, że

książka Żukowa to ideologiczna dywersja. Dlaczego, w takim

razie, wychwalają Żukowa i jego, przepraszam za wyraże-

nie, „wspomnienia"? Oto, dlaczego: zbrodnia XX wieku się

w pełni nie dokonała, „wyzwolenie" Europy, Azji i Afryki nie

nastąpiło, ale ślady przygotowań są widoczne gołym okiem.

Żeby zapobiec zdemaskowaniu, komuniści rozpuszczają (i to

z wielkim powodzeniem) bajki o „niegotowości". Ogłosili ca-

łemu światu, że nasz naród nie jest do niczego zdolny: nie

mając dwudziestokrotnej liczebnej i absolutnej jakościowej

przewagi, żołnierz rosyjski jest niezdolny do walki.

Ze wszystkich marszałków czasu wojny Żukow wykazał

największą gorliwość i żarliwość w służeniu antynarodowemu

reżimowi. Dlatego reżim rozdmuchuje kult Żukowa. Dlatego

Żukowa-oszczercę wyniósł na postument: dętą wielkością Żu-

kowa popiera wierutne bzdury o braku czołgów, o „przesta-

rzałych" samolotach i „nie skompletowanych" dywizjach. Pom-

nik Żukowa to świadectwo tego, że pogodziliśmy się z osz-

czerstwem, że zgadzamy się z Żukowowską oceną naszych

zdolności.

Każdy, kto czytał wspomnienia Żukowa, zgadza się z tym:

bardziej dzikiego oszczerstwa pod adresem Rosji nikt nie mógł

wymyślić. Powtarzam to we wszystkich swoich książkach.

Ale też jestem ofiarą komunistycznej propagandy. Uważałem

książkę za kłamliwą, lecz samego Żukowa — za wielkiego do-

wódcę...

Pomyliłem się. Żukow nie był ani wielkim, ani dowódcą.

512

Page 508: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Cofam swoje słowa o jego rzekomej wielkości, o tym, że nie

poniósł ani jednej porażki.

Wszystkich moich czytelników przepraszam za błąd.

Żukow oświadczył, że brakowało mu 32 tysięcy czołgów

przeciwko trzem tysiącom niemieckich. W ten sposób sam

przyznał, że nie jest dowódcą.

13 lipca 2004

Bristol

Page 509: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Bibliografia

Beer H., Moskaus As im Kampfder Geheimdienste, Monachium

1983. Bieszanow W., Dziesięć stalinowskich uderzeń, Mińsk 2000. Bojewoj i czislennyj sostaw Woorużonnych SU SSSR w pieriod

Wielikoj Otieczestwiennoj wojny, Statystyczny zbiór nr 1 (22 czerwca

1941 roku), Moskwa 1994. British and American Tanks of World War II, Nowy Jork 1969. Encyclopedia of German Tanks of World War Two, Londyn 1978. God 1941. Jugo-zapadnyj front, Lwów 1975. Gotowił li Stalin nastupatielnuju wojnu protiw Gitlera? (zebr.

W. A. Niewieżyn), Moskwa 1995. Gregory J., Batchelor D., Airborne Warfare 1918-1941, Leeds

1978. Guderian R., Wospominanija sołdata (tłum z niem.), Smoleńsk

1998 [wyd. pol. Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1991]. Haider F., Wojennyj dniewnik (tłum. z niem.), Moskwa 1969-

-1971 [wyd. pol. Dziennik wojenny, Warszawa 1974]. Hitler A., Mein Kampf Monachiuml933 [wyd. pol. Moja walka,

Kraków 1992]. Hoth G., Tankowyje opieracii (tłum z niem.), Moskwa 1961. Irinarchow R. S., Zapadnyj osobyj, Mińsk 2002. Istorija Wielikoj Otieczestwennoj Wojny Sowietskogo Sojuza,

1941-1945, w 6 t., Moskwa 1960-1965 [wyd. pol. Historia Wielkiej

Wojny Narodowej Związku Radzieckiego 1941-1945, t. 1/6, Warsza-

wa 1976-1985]. Istorija Wtoroj mirowoj wojny (1939-1945), w 12 t., Moskwa

1973-1982 [wyd. pol. Historia Drugiej Wojny Światowej 1939-1945,

t. 1/12, Warszawa 1964-1967]. Jakowlew N. N., Marszał Żukow, Moskwa 1995. Karpienko A. W., Obozrienije bronietankowoj tiechniki. 1905-

-1995 gg, Sankt Petersburg 1996. Krasnoznamionnyj baltijshij flot w bitwie za Leningrad, Mo-

skwa 1973.

514

Page 510: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Kucenko A., Mar szały i Admirały flota Sowietskogo Sojuza, Mo-

skwa 2001. Kuzniecow A., Babij Jar, Nowy Jork 1986. Liddell Hart B., Stratiegia niepriamych diejstwij (tłum. z ang.).,

Moskwa 1957. Liddell Hart B., Wtoraja mirowaja wojna (tłum. z ang.), Moskwa

1976. Manstein E. von, Utieriannyje pobiedy (tłum. z niem.), Moskwa

1999 [wyd. pol. Stracone zwycięstwa, Warszawa 2001]. Marszały Sowietskogo Sojuza, Moskwa 1996. Mellenthin F. W. von., Panzer Battles, Londyn 1955 [wyd. pol.

Bitwy pancerne, Warszawa 2002T. Middeldorf E., Taktika w russkoj kompanii (tłum. z niem.), Mo-

skwa 1958 [wyd.pol. Taktyka w kampanii rosyjskiej, Warszawa 1961]. Miercałow A. N., Miercałowa Ł. A., Inoj Żukow, Moskwa 1996. Morozów D. A., O nich nie upominałoś' w swodkach, Moskwa

1965. Miiller-Hillebrand B., Suchoputnaja armia Germanii 1933-1945

gg., w 3 t. (tłum. z niem.), Moskwa 1956-1958. Nakanunie wojny: Matieriały sowieszczanija wysszego rukowo-

diaszczewo sostawa RKKA. 23-31 diekabria 1940 goda, Moskwa

1993. Na Siewiero-Zapadnom frontie (1941-1943): Sbornik statiej

uczastnikow bojewych diejstwij, red. P. A. Żylina, Moskwa 1969. Niewieżyn W. A., Sindrom nastupatielnoj wojny: Sowietskaja

propaganda w prieddwierii „swiaszczennych bojów" 1939-1941,

Moskwa 1997. Nikołajewski B. I., Tajnyje stranicy istorii, Moskwa 1995. Niurenbiergskij process nad gławnymi niemieckimi wojennymi

priestupnikami. Sbornik matieriałow, w 7 t., Moskwa 1960. Oktiabrskij plenum CK KPSS: Stienograficzeskij otczet, Moskwa

1957. Ordiena Lenina Moskowskij wojennyj okrug, Moskwa 1985. Picker G., Zastolnyje razgowory Gitlera (tłum. z niem.), Smo-

leńsk 1993. Pietrow N. W., Sorokin K. W., Kto rukowodil NKWD 1934-1941,

Moskwa 1999. Proektor D. M., Wojna w Jewropie, Moskwa 1963 Reinhardt D., Poworot pod Moskwoj, Moskwa 1980. Reinhardt K., Die Wende vor Moskau, Stuttgart 1978. Ribbentrop I. von., Mieżdu Londonom i Moskwoj (tłum. z niem.),

Moskwa 1996.

515

Page 511: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Riendulicz Ł., Uprawlenije wojskami (tłum. z niem.), Moskwa

1974. Rokossowski K. K., Sołdatskij dolg, Moskwa 1968 [wyd. pol. Żoł-

nierski obowiązek, Warszawa 1976]. Rosenberg A., Der Zukunftweg einer deutschen Aussenpolitik,

Monachium 1927. Rugę F., Wojna na morie 1939-1945 gg (tłum. z niem.), Moskwa

1957. Rybin A. T., Stalin i Żukow, Moskwa 1994. Samsonow A. M., Znat' i pomnit', Moskwa 1989. Sandałów Ł. M., Bojewyje diejstwija wojsk 4-j armii Zapadnogo

fronta w naczalnyj pieriod Wielikoj Otieczestwiennoj wojny, Moskwa

1961. Sandałów Ł. M., Na moskowskom naprawlenii, Moskwa 1970. Sandałów L. M., Pierieżytoje, Moskwa 1966. Sandałów Ł. M., Pierwyje dni wojny, Moskwa 1989. Sandałów Ł. M., Trudny je rubieży, Moskwa 1965. Siczkin B., Ja iz Odiessy, zdras'tie..., Sankt Petersburg 1996. Simonów K. M., Głazami czełowieka mojego pokolenia, Moskwa

1988. Smirnow N. G., Wpłot' do wysszej miery, Moskwa 1997. Sokołów B., Nieizwiestnyj Żukow: portriet bież rietuszy, Mińsk

2000. Sołoniewicz I. L., Narodnaja monarchia, Mińsk 1997. Sołoniewicz I. L., Rossija w koncłagierie, Moskwa 1999. Sowierszenno siekrietno! Tolko dla komandowanija, Moskwa 1967. Sowietskąja wojennaja encykłopiedija, w 8 t., Moskwa 1976—

-1980. Sowietskije Woorużonnyje Siły: Istorija stoitielstwa, Moskwa

1978. Soobszczenija Sowietskogo lnformbiuro, Moskwa 1945-1947. Speer A., Wospominanija (tłum. z niem.), Smoleńsk 1997 [wyd.

pol. Wspomnienia, Warszawa 1990]. SSSR - Giermanija. 1939-1941, zebr. J. Fielsztynski, Nowy

Jork 1983. Szaposznikow B. M., Mozg armii, t. 1-3, Moskwa 1927-1929. Triandafiłłow W. K, Charaktier opieracij sowriemiennych armij,

Moskwa 1929. Triandafiłłow W. K., Razmach opieracyj sowriemiennych armij,

Moskwa 1926. Tył Sowietskich Woorużonnych Sił w Wielikoj Otieczestwiennoj

wojnie, pod red. generała armii S. K. Kurkotkina, Moskwa 1977.

516

Page 512: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Westfal Z., Rreipe W., Blumentrit G. i inni, Rokowyje rieszenija

(tłum. z niem.), Moskwa 1958. Władimirów L. W., Rossija bezprikras i umołczanij, Monachium

1968. Zaleski K. A., Impieria Stalina, Biograficzeskij encykłopiedicze-

skij slowar', Moskwa 2000. Żukow G. K., Wospominanija i raźmyszlenija, Moskwa 1969

[wyd. pol. Wspomnienia i refleksje, Warszawa 1970]. Żukow G., Stienogramma oktiabrskogo (1957 g.) plenuma CK

KPSS i drugije dokumienty. Moskwa 2001. XVII sjezd partii. Stienograficzeskij otczot, Moskwa 1934.

Czasopisma: „Biuletien' oppozicii", „Wojenno-istoriczeskij żur-

nał", „Wojennyje archiwa Rossii", „Woprosy istorii", „22", „Znamia",

„Magazin", „Nasz sowriemiennik", „Nowaja i nowiejszaja istorija",

„Ogoniok", „Rossijskoje wozrożdienije", „Rodina".

Gazety: „Argumienty i fakty", „Wiesti", „Izwiestia", „Krasnaja

zwiezda", „Rossijskaja gazieta", „Litieraturnaja gazieta", Moskow-

skije nowosti", „Moskowskij komsomolec", „Niezawisimaja gazieta",

„Niezawisimost"', „Niezawisimoje obozrienije", „ Nowoje russkoje

słowo", „Prawda", „Russkaja mysi", „Siegodnia" (Kijów), „Czas".

Page 513: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Spis treści

Zamiast wstępu. Jedyny? ........................................................................... 5

Rozdział 1. Prawda z zastrzeżeniami ...................................................... 15

Rozdział 2. O rzeczywistych poglądach wielkiego dowódcy ... 30

Rozdział 3. O nierozgarniętej armii ......................................................... 40

Rozdział 4. Jak Żukow próbował zameldować o sytuacji ....................... 51

Rozdział 5. Jeszcze raz o głupim Stalinie ................................................ 65

Rozdział 6. W ten sposób o wojnie dotychczas

nikt nie pisał! .................................................................... 74

Rozdział 7. O Golikowie ......................................................................... 86

Rozdział 8. Nie machnij się! ................................................................... 98

Rozdział 9. Wyłącznie osobiście! ........................................................... 111

Rozdział 10. Jak Żukow próbował dogodzić Stalinowi ............................ 126

Rozdział 11. Kto zechce kłaść głowę pod topór? ...................................... 142

Rozdział 12. Jak Żukow budził Stalina ..................................................... 154

Rozdział 13. Nie miał pełnomocnictwa! ................................................... 159

Rozdział 14. Opierając się na dokumentach .............................................. 174

Rozdział 15. Bohaterska hańba .................................................................. 192

Rozdział 16. Kto i w jaki sposób przygotowywał

obronę Brześcia? ............................................................. 206

Rozdział 17. Wszystkiemu jest winny Wojentorg .................................... 232

Rozdział 18. Niezwykła podróż do Tarnopola .......................................... 248

Rozdział 19. Natarcie czy kontrnatarcie? ................................................. 260

Rozdział 20. Mądry zrozumie? .................................................................. 272

Rozdział 21. O Kuliku i Pawłowie ........................................................... 296

Rozdział 22. Kto dorówna Pawłowowi? ................................................... 315

Rozdział 23. O niewiarygodnej zdolności przewidywania ........................ 328

519

Page 514: Suworow Wiktor - Cień zwycięstwa 02 - Cofam wypowiedziane słowa

Rozdział 24. O beznadziejnej sytuacji ........................................... 342

Rozdział 25. Jak obejmował departament ...................................... 357

Rozdział 26. O Flocie Bałtyckiej ................................................... 377

Rozdział 27. Wybawca .................................................................. 395

Rozdział 28. Jak Żukow gromił fałszerzy ...................................... 414

Rozdział 29. On - o sobie ............................................................... 430

Rozdział 30. A teraz - o nim .......................................................... 446

Rozdział 31. O Własowie .............................................................. 464

Rozdział 32. O gorzkich łzach ....................................................... 484

Rozdział 33. Jak wielki strateg dogodził

wrogom ideologicznym ........................................... 498

Bibliografia .................................................................................. 514