Społeczności - ostrożnie, ogień!
description
Transcript of Społeczności - ostrożnie, ogień!
!"#$%#&! !"#$%&'(#)&* + #!,-#.(*%/ #0*%12
marketi
ng w
prakty
ce
6
lipie
c 2
01
0
awno temu, za górami, za lasami
istniał sobie PR 1.0 – choć przy-
domki miewał różne. Był bardzo
podobny do swojego przodka – PR bez
numeru, w którym budowanie wizerunku
marki wśród jej odbiorców opierało się
głównie na umiejętnym wykorzystaniu
tradycyjnych mediów. Większość specja-
listów public relations postrzegało swoją
pracę przez pryzmat kontaktów z mediami
i pojawiające się w prasie publikacje. W PR
1.0, narodzonym wraz z nastaniem ery
internetu, zmieniły się tylko narzędzia.
Poza radiem, TV i prasą, medium sta-
ły się także serwisy internetowe. Za ich
pośrednictwem informacja od �rmy tra-
�ała do konsumentów, a podział między
nadawcą a odbiorcą był nadal bardzo
klarowny.
PR 1.0 – choć prowadzono go w inter-
necie – dawał wrażenie totalnego ładu:
umożliwiał zde�niowanie skończonej licz-
by mediów, dawał względną możliwość
kontroli przekazu, a najbardziej zaanga-
żowanym odbiorcom udostępniał kilka
skromnych narzędzi do przekazywania
informacji zwrotnej do nadawcy (komen-
tarz, mail, księga gości).
Brzmi jak bajka? No tak, prawdziwa
akcja dopiero się zaczyna… Pewnego
dnia w krainie tego poukładanego PR
internetowego pojawiła się na horyzoncie
wielka chmura – Web 2.0. W komunikacji
między �rmami a jej odbiorcami zmieniła
niemal wszystko.
!34567894:7; +<4=>?4@9;6/ 4A;6B2>6C=>D E9;>F G4H>F:IJFCKL4M=CF
!"#$%&'()*+,-) %./ 0&+1.2.$3) 40&5#$6%&'$7&8-$3) 9#41) 0&41+6#:.%.) 9.;&) %.1<+.2%-)
#2#,#%1)0+&,&$-9%-)%7#,.2)846-41;7$3);.,0.%77),.+;#17%:&8-$3)8/47#$7=)>.%7,)9#?%.;)
6.$6%7#,-)&",-'2.()46$6#:@5-)1.;7#9)41+.1#:77A);&%7#$6%7#)0+6-0&,%79,-)4&"7#A)B#/4&$7.2)
,#?7.)1&)87#2&;7#+<%;&8-)7/".+?6&)8-,.:.9C$-);.%.5);&,<%7;.$97)6/;&%4<,#%1.,7=
N4>
4 O
D &
4?L;=
PMM
MQR
4>47
SF996T
=Q74
U
!"#$%&'(#)&* + #!,-#.(*%/ #0*%12 !"#$%#&!
marketi
ng w
prakty
ce
7
lipie
c 2
01
0
D#8&2<$9.A);1@+#9)%7#/6.<8.B&%&
O tym, że w Web 2.0 podstawową rolę
odgrywa treść generowana przez użyt-
kowników, mówi się od początku jego
istnienia. I choć minęło już kilka lat – na-
dal zaskakująco wiele �rm nie zdaje sobie
sprawy z tego, jak w praktyce Web 2.0
zmienia komunikację �rmy z rynkiem.
Niezależnie od tego, czy jest to komuni-
kacja prowadzona rękami speców od PR,
czy komunikacja poprzez kampanię pro-
mocyjną nowego produktu.
Przede wszystkim – nie istnieje już ja-
sno wytyczony i klarowny podział między
nadawcą komunikatu a jego odbiorcą.
W dobie Web 2.0 każdy ma takie same
prawa do nadawania komunikatu. Klient
�rmy ma w zasięgu ręki dziesiątki narzę-
dzi internetowych, dzięki którym może
podzielić się swoją opinią o produkcie
czy usłudze, zadbać o jej szerokie rozprze-
strzenienie, a nawet – zebrać społeczność
osób z podobnymi opiniami i stworzyć
wspólny front zwolenników czy (częściej)
przeciwników �rmy. Wystarczy wspo-
mnieć głośne oddolne akcje skierowane
przeciw mBankowi czy IKEA.
Zamiast dwustronnej komunikacji,
mamy buzujący tygiel komunikacji wie-
lokierunkowej – istnieje wielu nadawców,
wielu odbiorców i wiele ognisk dyskusji.
Seth Goldstein, współzałożyciel Social-
Media.com, słusznie porównał media
społecznościowe do imprezy, na której
w podgrupach toczy się wiele równole-
głych rozmów. I żadnemu gospodarzowi
czy organizatorowi nie uda się tych różno-
rodnych rozmów okiełznać ani modero-
wać. Jedyne, co może on zrobić, to włączać
się w dyskusje, rozumiejąc i akceptując
zasady, jakie nimi rządzą.
E.907#+8)2<?67#A)0&1#,)?&,
Specy�kę komunikacji w społecznościach
świetnie oddaje także druga metafora, tym
razem zaczerpnięta od Briana Solisa, ame-
rykańskiego eksperta z obszaru nowych
mediów. Prawdziwa społeczność, zgro-
madzona np. wokół określonego tematu,
będzie się rozwijać samoistnie – nie po-
trzebując określonej lokalizacji, wytycza-
nia zasad i oznaczania granic. Tymczasem
większość �rm zaczyna od „zbudowania
domu” – a więc np. od założenia fan page’u
na Facebooku. Jest lokalizacja, są zasa-
dy komunikacji i jasne granice, ale dom
świeci pustkami. Bo nie odpowiada on
wcale na potrzeby społeczności – lub też
społeczność wcale nie chce się do narzu-
conych zasad stosować.
Nie trzeba sięgać za ocean, by znaleźć
przykłady świetnie obrazujące tę metaforę.
Czy ostatnie działania �rmy Nikon (która
aktywną współpracę z polskimi społecz-
nościami przemieniła w lincz, zakazując
po latach korzystania ze znaku towaro-
wego własnej marki) nie wyglądają przy-
padkiem jak stawianie czterech solidnych
ścian i oblepianie ich oświadczeniami
tam, gdzie społeczność chce swobodnie
rozmawiać?
Jak nie popełnić podobnego błędu?
Z pomocą przychodzi model stworzony
przez Briana Solisa i Jessego "omasa.
Marka, która wchodzi do social me-
dia, powinna najpierw stanąć na chwilę
z boku: obserwować i słuchać, o czym
dyskutuje się w społecznościach; ziden-
ty�kować liderów opinii i naprawdę zro-
zumieć, co mają �rmie do powiedzenia
a następnie nadać priorytety poszczegól-
nym zde�niowanym obszarom – i zacząć
działać! Działać, czyli rozmawiać ze spo-
łecznościami – dając im jednocześnie
możliwość realnego wpłynięcia na kształt
prowadzonego biznesu.
Prze�ltrowane informacje zwrotne,
napływające ze strony społeczności, po-
winny tra�ać do odpowiednich działów
�rmy i przekładać się na realne zmiany
w oferowanych produktach, usługach czy
obsłudze klienta. Na pozór – brzmi jak
marzenie ściętej głowy. Realnie – w Polsce
-%VWEXE
!"#$%#&! !"#$%&'(#)&* + #!,-#.(*%/ #0*%12
marketi
ng w
prakty
ce
8
lipie
c 2
01
0
ten model po mistrzowsku wykorzystuje
Bank Zachodni WBK ze swoim zaanga-
żowaniem w społeczności i crowdsour-
cingowym projektem „Bank Pomysłów”.
F/+.67#);+-6-4<)G/"<?<9
Patrząc już przez pryzmat konkretnych
narzędzi, czasem nawet w obliczu rysu-
jącej się na horyzoncie sytuacji kryzyso-
wej, mniej ryzykowne jest uruchomienie
własnego kanału komunikacji w społecz-
nościach niż pozostawianie społeczności
samej sobie. Zachęcając użytkowników
do umieszczania swoich krytycznych opi-
nii, np. na �rmowym fan page’u, sygnali-
zujemy chęć otwartej komunikacji z nimi.
Nad takim kanałem mamy także względną
kontrolę, rozumianą nie jako możliwość
wycinania komentarzy i usuwania nega-
tywnych wpisów, ale raczej jako możliwość
gromadzenia poprzez jeden kanał feedbac-
ku od klientów i kontrolowania przekazu
wychodzącego z �rmy. Łatwiej to robić
właśnie np. poprzez �rmowy fan page,
w którym reprezentant �rmy rozmawia
ze społecznością, niż – przykładowo – mo-
nitorując dziesiątki forów dyskusyjnych
zawierających rozproszone opinie.
Wejście w społeczności musi być
dla �rmy równoznaczne z nadaniem
prowadzonym działaniom odpowiedniej
rangi w �rmie i zaangażowaniem w nią od-
powiednich osób. Truizm? Nie do końca,
biorąc pod uwagę np. ostatni przypadek
działań �rmy HTC Polska i jej fan page
na Facebooku. Punktem zapalnym w dys-
kusji była ankieta opublikowana przez
HTC, dotycząca nowej nazwy dla smart-
fone’a. Wśród odpowiedzi fanów pojawiły
się propozycje HTC Delay, HTC GotBro-
ken, HTC OMG – wskazujące na problem
z opóźniającą się aktualizacją oprogramo-
wania i błędne informacje napływające
z serwisu. Opublikowanie samej ankiety
nie było błędem – całą sytuację można
było mądrze i umiejętnie wyprowadzić,
podejmując dyskusję z klientami, przyj-
mując napływające od nich insighty i od-
powiadając na ich konkretne zapytania.
Błędy komunikacyjne pojawiły się chwilę
później, już po negatywnych opiniach
użytkowników. Pierwszym z nich było
kasowanie (jak wynika z komentarzy)
niektórych krytycznych opinii klientów.
Drugim – opublikowanie wpisu o tym,
że osoby prowadzące fan page „starają
się znaleźć w pracy jak najwięcej przerw,
żeby móc porozmawiać z fanami”. Taki
komunikat, wprost nazwany zresztą w jed-
nym z komentarzy strzałem w kolano,
pokazał fanom, że rozmawia się z nimi
w wolnych chwilach, po godzinach,
nie traktując budującej się społeczności
z należytą powagą i zaangażowaniem. Ko-
lejnym kardynalnym błędem było przy-
jęcie strategii milczenia. Na fan page’u
do dzisiaj nie pojawiła się żadna o�cjalna
odpowiedź na krytyczne komentarze ani
informacja HTC o terminie udostępnienia
aktualizacji.
Przykład HTC pokazuje także, że in-
formacja w społecznościach rozchodzi
się z prędkością światła i to niezależnie
od skali prowadzonej komunikacji. Fan
page HTC gromadzi niewiele ponad 750
fanów, a o sytuacji kryzysowej na nim dys-
kutuje już pół branży PR i niemal wszyscy
specjaliści od social media w Polsce.
Nawet jedna zapalna iskra w social
media może wywołać dla �rmy prawdziwy
pożar. Ale przy umiejętnie prowadzonej,
strategicznej komunikacji nawet najwięk-
szy pożar można zamienić w przyjemne
ognisko, przy którym rozgoszczą się człon-
kowie online’owej społeczności. I zaproszą
kolejnych.
Anita Wojtaś-Jakubowska, social media
director, OS3 multimedia.
-%VWEXE
@