Sartre---Intymność

download Sartre---Intymność

of 18

Transcript of Sartre---Intymność

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    1/18

    Jean-Paul Sartre Intymno

    I

    Lulu spaa nago, bo lubia ociera si o przecierada, a take dlatego, e pranie duokosztuje. Z pocztku Henryk gorco protestowa: kto to widzia, ka si nago do ka, tonie wypada, to brudne. W kocu jednak poszed za przykadem ony, ale u niego byo totylko przejawem niedbalstwa; przy ludziach by zawsze sztywny jak koek, taki mia sposbbycia (podziwia Szwajcarw, a w szczeglnoci mieszkacw Genewy, uwaa ich manieryza wielkopaskie, bo drewniane), ale zaniedbywa si czsto w drobnostkach, na przykadnie by specjalnie uwaajcy na punkcie czystoci, za rzadko zmienia kalesony; gdy Luluwrzucaa je do brudw, stwierdzaa, e byy te w kroku od zbyt dugiego noszenia. Co doniej, nie mona powiedzie, Lulu nie bya adn maniaczk na punkcie czystoci: przeciwnie,uwaaa, e brud nadaje czasem pozorw intymnoci, tworzy na ciele czue zatoki; w zgiciuokcia, na przykad; Lulu nie lubia Anglikw, ich bezosobowych cia bez adnego zapachu. Ale nie znosia tego zaniedbywania si u ma, bo u niego wypywao to tylko ze zbytniegocackania si z sob. Rano, gdy si budzi, peen by czuoci dla samego siebie, gow mia

    napenion snami i wiato dzienne, zimna woda, twarde szczotki wydaway mu si gorzk i brutaln niesprawiedliwoci. Lulu leaa na wznak, wielki palec lewej nogi wsuna w fadprzecierada; to nie bya fada, tylko pknity szew. Zirytowaa si: jutro bd musiaa tozaszy; ale poruszaa troch palcem, chcc poczu pkajce nici. Henryk jeszcze nie spa,ale ju jej nie przeszkadza. Nieraz jej mwi: gdy tylko zamyka oczy, czu si natychmiastskrpowany tysicem cienkich, ale silnych wizw, nie mg ju nawet poruszy maympalcem. Jak wielka mucha, spowita w siatk pajcz. Lulu lubia czu obok siebie to wielkieuwizione ciao. Gdyby tak mg pozosta na zawsze, sparaliowany, zajmowaabym sinim, myabym go jak dziecko, a czasami obracaabym go na brzuch i sprawiaa mu lanie,a kiedy indziej, kiedy matka przychodziaby go odwiedzi, rozkrywaabym go pod jakimpozorem, odrzucaabym przecierado, eby matka moga zobaczy jego nagie ciao. Myl,e padaby trupem na miejscu, pewnie ju z pitnacie lat nie widziaa go nago. Lulu

    przesuna lekko rk po biodrze Henryka i uszczypna go delikatnie w udo. Henrykmrukn co, ale nie poruszy si wcale. Zupeny impotent. Lulu umiechna si: sowo"impotent" zawsze przyprawiao j o umiech. Gdy jeszcze kochaa Henryka i gdy takspoczywa sparaliowany u jej boku, lubia sobie wyobraa, e sptali go cierpliwie malecyludzie w rodzaju tych, ktrych widziaa na obrazkach, gdy bya maa i czytaa Gulliwera.Czsto nazywaa Henryka Gulliwerem i Henrykowi bardzo si to podobao, bo to byoangielskie sowo i Lulu wygldaa na wyksztacon, chocia wolaby, eby wymawiaa"Gulliver", z angielskim akcentem. Ile mnie oni zdrowia kosztowali: jeli ju chcia konieczniemie wyksztacon on, niechby si by oeni z Janka Bederwn, cycki ma wprawdzie jakrozdeptane pantofle, ale mwi biegle picioma jzykami. Gdymy jeszcze jedzili naniedziel do Sceaux, to tak si u niego w domu nudziam, e braam do rki pierwsz z brzegu ksik, i zawsze kto podchodzi popatrze, co czytam, a jego maa siostrzyczkapytaa mnie: "Rozumiesz to, Lulu?..." Rzecz w tym, e on uwaa, i nie jestem dodystyngowana. Szwajcarzy, a tak, Szwajcarzy to ludzie dystyngowani, bo jego siostra wyszaza Szwajcara, ktry zrobi jej picioro dzieci, a poza tym imponuj mu ich gry. Ja nie mogmie dzieci, tak ju jestem zbudowana, ale nie uwaam znowu, eby to byo takiedystyngowane to, co on robi, kiedy wychodzi ze mn na spacer; co chwila wchodzi dopisuaru, a ja czekajc na niego musz oglda wystawy; jak to wyglda? A potem wychodzizapinajc spodnie i rozkraczajc szeroko nogi jak jaki staruch.

    Lulu wycigna palec z dziury w przecieradle i poruszya troch nogami; mio jejbyo czu wasn sprawno, gdy tak leaa obok tego mikkiego i zniewolonego ciaa.Posyszaa jakie burczenie: denerwuj mnie te odgosy dobywajce si z brzucha, nigdy niewiem, czy to jemu burczy, czy mnie. Zamkna oczy: to pyny przelewaj si w mikkichbiaych kiszkach, kady ma takie, Rirette ma takie i ja mam takie (nie lubi o tym myle,mdli mnie). On mnie kocha, ale nie kocha moich jelit; gdyby mu pokazano moj lep kiszkw soiku, nie poznaby jej, bez przerwy mnie obapia, ale gdyby mu dano ten soik do rki, nic

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    2/18

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    3/18

    si o nim le wyrazi, uwaam, e to nieadnie z jej strony, zawsze by dla niej ujmujcogrzeczny; nie kocham go ju, to prawda, ale co ona si do mnie wtrca; jej si wszystkowydaje proste i atwe: albo si kocha, albo si nie kocha; a ja wcale nie jestem taka prosta.Przede wszystkim przyzwyczaiam si ju do tego mieszkania, a poza tym lubi go, to mjm. Miaam ochot j uderzy; czsto mam ochot sprawi jej bl, bo ona jest taka tusta."To byaby zbrodnia." Podniosa rk, zobaczyam jej pach, wol, kiedy ma sukniz odsonitymi ramionami. Pacha si rozwara niby gba i Lulu dostrzega fioletowe, lekkopomarszczone ciao, pokryte krconym uwosieniem; Piotr nazywa j "pulchn Minerw", onabardzo tego nie lubi. Lulu umiecha si, bo przypomniaa sobie, e jej braciszek, Robert,spyta j kiedy, kiedy staa w kombinacji: "Czemu ty masz wosy pod pach?", a ona muodpowiedziaa: "To taka choroba". Lubia si ubiera przy Robercie, bo robi zawsze jakiezabawne, gupie uwagi, nie wiadomo skd mu to do gowy przychodzio. I dotyka wszystkich jej rzeczy, skada rwniutko jej sukienki, ma takie zgrabne rce, bdzie kiedy wielkimkrawcem. To przemiy zawd, bd projektowaa dla niego materiay. To dziwne, e chopakchce by krawcem; wydaje mi si, e gdybym bya chopcem, chciaabym by podrnikiemalbo aktorem, ale nie krawcem; ale zawsze by taki rozmarzony, maomwny, pogronyw swoich wasnych mylach; ja chciaam by siostr miosierdzia i chodzi po kwecie

    w piknych dzielnicach. Czuj, e oczy mam takie agodne, takie agodne jak ciao, zarazzasn. Moja adna, blada twarzyczka wygldaaby bardzo dystyngowanie pod kornetem.Wchodziabym do ciemnych przedpokojw. Ale suca od razu zapalaaby wiato: wtedywynurzayby si z cienia rodzinne obrazy, przedmioty kute z brzu na konsolkach. I wieszaki.Przychodziaby pani z notesikiem i z banknotem pidziesiciofrankowym w rku: "To dlasiostry". "Dzikuj niech pani Bg bogosawi. Do widzenia." Ale ja nie byabym prawdziw siostr. Czasami w autobusie strzeliabym do jakiego faceta oko, on by zrazu zdbia,a potem by poszed za mn, usiowa mnie zaczepi, a ja bym go oddaa w rce policji.Pienidze z kwesty chowaabym dla siebie. Co bym za nie kupowaa? PRZECIWRODKI. Toidiotyczne. Oczy mi mikn, to przyjemne, jakby je wymoczono w wodzie, i cae moje ciaoczuje si wygodnie. liczna zielona tiara, ze szmaragdami i wieccymi lapis lazuli. Tiarazacza si powoli obraca, obraca i staa si nagle ohydn woow gow, ale Lulu nic si

    nie baa, powiedziaa: "Odwanik. Ptaki Cantalu. Baczno." Wielka czerwona rzeka pynapowoli pord wyschnitych k. Lulu pomylaa o swojej maszynce do misa, potem obrylantynie.

    "To byaby zbrodnia!" Wstrzsna si i poderwaa si na ku, z twardym, zymwzrokiem. Jak oni mnie mcz, czy sobie w ogle nie zdaj z tego sprawy? Ja wiem, eRirette robi to z dobrego serca, ale ona, zawsze taka rozsdna, mogaby przecie zrozumie,e ja si te musz zastanowi. Powiedzia mi: "Pojedziesz ze mn!" patrzc na mnierozarzonymi oczyma. "Pojedziesz ze mn do mojego domu, chc, eby bya caa moja."Nienawidz jego oczu, kiedy usiuje udawa hipnotyzera, mitosi moje rami; jak widz te jego ponce oczy, to mi si od razu przypominaj jego wosy na piersiach. Pojedziesz, chc,eby bya caa moja; jak w ogle mona mwi do kogo takie rzeczy? Co to ja jestem,pies?

    Kiedy usiadam, umiechnam si do niego, przypudrowaam si dla niego na nowoi podmalowaam sobie oczy, bo on to lubi, ale niczego nie zauway, nie patrzy na moj twarz, patrzy na piersi, tak bym chciaa, eby mi uschy w staniku, jemu na zo, a przecienie mam duego biustu, nawet jest moe troch za szczupy. Pojedziesz ze mn do mojejwilli w Nicei. Powiedzia, e jest caa biaa, ma marmurowe schody, ktre wychodz prosto namorze, i e bdziemy cay dzie chodzi nago, to musi by mieszne, wchodzi po schodachnago; ka mu i przede mn, eby si nie patrzy na mnie, inaczej nie mogabym nawetnogi unie, staabym nieruchoma, yczc mu z caego serca, eby olep; zreszt pod tymwzgldem nie bd odczuwaa wielkiej rnicy: w jego obecnoci zawsze mi si wydaje, e jestem naga. Uj mnie mocno za ramiona, wyglda bardzo zy i powiedzia: "Ty przecie niemoesz si beze mnie obej!", a ja si przestraszyam i powiedziaam: "Tak". "Chc, ebybya szczliwa, bdziemy jedzi na spacery samochodem, statkiem, pojedziemy do Wochi dam ci wszystko, czego tylko zapragniesz." Ale jego willa jest prawie zupenie nieumeblowana, bdziemy musieli spa na materacach, na ziemi. Chce, ebym spaa w jego

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    4/18

    ramionach, bd czua bez przerwy jego zapach, nawet przyjemna ta jego pier, taka ciemnai szeroka, ale tyle na niej wosw, chciaabym, eby mczyni nie byli tacy strasznieowosieni; jego wosy s czarne i puszyste jak mech, czasami gadz go po tych kudach, aczasami si nimi brzydz, odsuwam si, jak mog najdalej od niego, ale on mnie przygarniamocno do siebie. Wic na pewno zechce, ebym spaa w jego ramionach, bdzie mnieciska w swoich ramionach i bd czua jego mocny zapach; a w nocy bdziemy syszeliszum morza i jeli jemu si nagle zachce w rodku nocy, to gotw mnie obudzi: nigdy niebd moga zasn spokojnie, chyba e bd wanie nie tego, bo wtedy, mam nadziej, dami wity spokj, i to zreszt nie wiadomo, bo s podobno mczyni, ktrzy lubi, jakkobiety s niedysponowane, i potem maj krew na brzuchu, cudz krew na brzuchu, i napewno brudz przecierada, wszystko, fuj, co za ohyda, eby tak mogo nie by tego ciaa!

    Lulu otworzya oczy, wiato z ulicy zabarwio firanki na czerwono, w lustrze odbija siczerwony poblask; Lulu lubia to kolorowe owietlenie, na oknie fotel odbija si jak chiskicie. Na porczy fotela Henryk zoy spodnie, szelki zwisay jako niepotrzebnie wpowietrzu. Musz mu kupi nowe szelki. Ach! ja nie chc, ja nie chc odchodzi. Bdziemnie caowa cay dzie, bd jego, bd mu dawa rozkosz, on bdzie na mnie patrzyi myla: ,,Ona mi daje rozkosz, dotykaem jej tu i tu, mog zacz na nowo, kiedy tylko mi

    przyjdzie ochota." W Port-Royal. Lulu zacza kopa przecierada, nienawidzia Piotra, kiedysobie przypominaa, co si zdarzyo w Port-Royal. Ukrya si za krzaczkami, mylaa, ezosta w aucie i oglda map, i nagle go zobaczya, wysiad z samochodu i na palcach zbliysi do niej, podglda j. Lulu kopna Henryka; teraz znw ten si obudzi. Ale Henryk wydatylko gone: "Homff" i nie przebudzi si. Tak bym chciaa pozna przystojnego chopca,czystego jak panienka, i wcale bymy si nie dotykali, i spacerowalibymy brzegiem morzatrzymajc si za rce, a w nocy spalibymy w osobnych kach i w ogle bylibymy jak brati siostra, i przegadywalibymy noce do rana. Albo te chciaabym y z Rirette, to takie mie,dwie kochajce si kobiet9y; ona ma ramiona takie tuciutkie, gadkie; byam bardzonieszczliwa, kiedy ona kochaa si we Fresnelu, ale podniecaa mnie myl o tym, e on j pieci, e przesuwa jej powoli rce po ramionach i biodrach, a ona stka cicho. Zastanawiamsi, jak te wyglda jej twarz, kiedy tak ley naga pod mczyzn i kiedy czuje jego rce po

    caym swoim ciele. Nie dotknabym si jej za adne skarby wiata, nie wiedziaabym, coz ni mam robi, nawet gdyby ona chciaa, gdyby mi powiedziaa: "Chod, zgadzam si", niepotrafiabym, ale gdybym moga by niewidzialna, chciaabym by przy tym, jak to robi,i widzie jej twarz (na pewno wtedy na Minerw nie wyglda), i pieci lekk doni jejrozwarte, rowe kolana, i sysze, jak wzdycha i jczy. Lulu zamiaa si krtko, przezcinite gardo: jakie to myli przychodz czowiekowi do gowy! Kiedy wymylia, e Piotr chce zgwaci Rirette. Dla zabawy przytrzymywaam j, obejmowaam mocno rkami. A wczoraj. Siedziaymy obie u Rirette na tapczanie, przytulone do siebie, Rirette miaa takiepaajce policzki i zaciskaa nogi, ale nicemy nie mwiy, my nigdy nic nie powiemy. Henrykzacz chrapa i Lulu zagwizdaa cicho, parokrotnie. Ja tu si mcz, nie mog spa,przewracam si z jednego boku na drugi, a ten sobie chrapie w najlepsze, bcwa. Gdybyprzynajmniej wzi mnie w ramiona, gdyby mnie zacz prosi, baga, gdyby mi powiedzia:"Lulu, ty jeste dla mnie wszystkim, Lulu, kocham ci, nie odchod!", zrobiabym to dla niego,zostaabym, tak, zostaabym z nim na cae ycie, eby mu nie robi przykroci.

    II

    Rirette usiada na tarasie "Dme" i zamwia porto. Czua si zmczona i za na Lulu:"...porto tutaj zawsze czu troch korkiem, Lulu to nic nie obchodzi, bo ona pije kaw, aleprzecie nie mona pi kawy wtedy, kiedy pora na aperitif; tutaj oni wszyscy opi kawprzez cay dzie, czarn albo z mlekiem, bo nie maj grosza przy duszy; jakie to niezdrowe, ja bym nie wytrzymaa, cay sklep bym wyrzucia klientom na gow, ale ci tutaj nie musz nasiebie uwaa. Nie rozumiem, dlaczego ona si zawsze musi ze mn umawia naMontparnasse, w kocu jej by byo rwnie wygodnie w "Cafe de la Paix" albo w "Pam-Pamie", dla mnie duo bliej; trudno sobie wyobrazi, z jak przykroci ogldam zawsze tetwarze; jak tylko mam woln chwil, to musz tu przyjeda, jeszcze na tarasie to mona

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    5/18

    wytrzyma, ale w rodku mierdzi brudn bielizn, nie znosz wykolejecw. I nawet natarasie nieswojo, bo jestem do schludna i w ogle na siebie uwaajca, przechodniemusz si dziwi widzc mnie wrd tych mczyzn, ktrzy nigdy si nie gol, i kobiet, ktrewygldaj na nie wiadomo co. Zastanawiaj si pewnie: "Co ona tu robi?" Wiem, e w lecieprzychodz tu bogate Amerykanki, ale teraz podobno zatrzymuj si w Anglii, nic dziwnego, jak mamy taki rzd, dlatego tak le teraz id interesy, szczeglnie, jeli idzie o braneartykuw luksusowych; sprzedaam w tym miesicu poow tego, co w ubiegym roku w tymsamym okresie, i zastanawiam si, co robi inne, bo jestem przecie najlepsz ekspedientk, pani Dubech sama powiedziaa; swoj drog szkoda mi maej Yonnel, ona nieumie sprzedawa, pewnie nie wyrobia ani grosza powyej zasadniczego uposaenia w tymmiesicu; a jak si czowiek wysta cay boy dzie na nogach, to chciaoby si trochwytchn w jakim przyjemnym lokalu, w eleganckim artystycznym wntrzu, z uprzejm obsug, chciaoby si zamkn oczy i wypocz troch, muzyczki te by si posuchao, toby wcale tak znowu nie obciyo budetu, eby pj od czasu do czasu na dansing do"Ambassadeurs"; a tutaj kelnerzy s tacy strasznie nieuprzejmi, wida, e maj do czynieniaz hoot, tylko ten brunecik, co mnie obsuguje, miy taki; wydaje mi si, e Lulu dobrze siczuje w takim towarzystwie jak tu, ona baaby si chyba pokaza w jakim przyzwoitszym

    lokalu, ona jest waciwie bardzo niepewna siebie, czuje si bardzo zaenowana, gdy tylkowidzi dobrze wychowanego mczyzn, nie lubia dlatego Ludwika; no, tutaj, to myl, edobrze si czuje, niektrzy mczyni s nawet bez konierzykw, obnosz t swoj ndzi te swoje fajki i jak popatrz na ciebie, nawet nic nie udaj, od razu wida, e nie maj pienidzy na kobiety, chocia nie brak ich w tej dzielnicy, a obrzydliwo bierze; patrz sina ciebie, jakby ci chcieli zje, i nawet nie potrafi ci adnie powiedzie, e maj na ciebieochot, tak jako to wykrci, eby ci byo przyjemnie." Podszed kelner:- Doda wody do porto?- Nie, dzikuj.

    Powiedzia jeszcze, z min wielce uprzejm:- Jaka liczna pogoda, prawda?- Najwyszy czas - odpara Rirette.

    - Prawda, zdawao si, e ta zima nigdy si ju nie skoczy.Odszed, a Rirette ledzia go spojrzeniem. "Lubi tego kelnera - pomylaa - umie siznale, nie spoufala si, ale zawsze potrafi si zdoby na jakie mile swko, okazauprzejme zainteresowanie."

    Jaki mody zgarbiony mczyzna popatrzy na ni uporczywie; Rirette wzruszyaramionami i odwrcia si: "Jak si chce podwala do kobiety, to trzeba przynajmniej woyczyst bielizn. Tak mu odpowiem, jeli mnie zaczepi. Zastanawiam si, dlaczego ona go nierzuca. Nie chce robi Henrykowi przykroci, bardzo to zabawne, ale przecie ona nie maprawa marnowa sobie ycia dla impotenta." Rirette fizycznie nie znosia impotentw."Powinna odej, postanowia, od tego zaley jej szczcie, powiem jej, e nie wolno igraz wasnym szczciem. "Lulu, nie masz prawa igra z wasnym szczciem." Nic jej niepowiem, koniec, sto razy jej mwiam, czy to o moje szczcie chodzi ostatecznie?" Rirettepoczua pustk w gowie, bo bya bardzo zmczona, patrzya na klejce si w kieliszku porto,taki rozpuszczony karmelek, i jaki gos powtarza jej do ucha: "Szczcie, szczcie", i byoto pikne, wzruszajce i powane sowo, i mylaa, e gdyby zapytano j o zdanie w wielkimkonkursie, rozpisanym przez "Paris-Soir", owiadczyaby, e jest to najpikniejsze sowofrancuskiego jzyka. "Czy kto o tym pomyla? Mwili: energia, odwaga, ale bo to wszystkomczyni, naleao zapyta take kobiety, tylko kobieta moe to zrozumie, powinni byliustanowi dwie nagrody, jedn dla mczyzn, i wtedy najpikniejszym sowem byo by sowoHonor, i jedn dla kobiet, to ja bym wygraa, powiedziaabym, e Szczcie. Powiem jej:"Lulu, nie masz prawa powica swego szczcia. Twego szczcia, Lulu, twegoSzczcia". Mnie osobicie Piotr bardzo si podoba, przede wszystkim to mczyzna co sizowie, poza tym nie jest gupi, co jest bardzo wane, ma pienidze, bdzie koo niej skaka.Jest z tych mczyzn, ktrzy umiej usuwa drobne yciowe przykroci, kobieta potrzebujetakiego opiekuna; ja lubi, jak kto umie rozkazywa; oczywicie, tu chodzi o odcie, ale onumie rozmawia z ludmi, odzywa si do kelnerw na przykad; suchaj si go, dla mnie to

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    6/18

    si nazywa autorytet. Tego wanie moe najbardziej brakuje Henrykowi. A poza tymprzemawiaj za tym i wzgldy zdrowotne: jak si miao ojca grulika, trzeba uwaa. Tobardzo pikne, e jest sobie eteryczna i przezroczysta, e nigdy jej si nie chce ani je, anispa, e wystarczy jej cztery godziny snu na dob i moe cay dzie lata po miecieprbujc gdzie utka te swoje projekty materiaw, ale przecie to szalestwo, ona musiprowadzi jaki racjonalny tryb ycia, jada moe i mao, ale regularnie i czsto. I c jejz tego przyjdzie, jak bdzie musiaa na dziesi lat przejecha si do sanatorium?"

    Popatrzya zafrasowana na zegar uliczny na rogu Montparnasse; wskazywa jedenast dwadziecia. "Swoj drog nie rozumiem Lulu, dziwny jaki ma temperament,nigdy waciwie nie mogam si dowiedzie, czy ona lubi mczyzn, czy si ich brzydzi;z Piotra powinna przecie by zadowolona, to w kadym razie inna klasa ni ten jejzeszoroczny Rabut, Rebut, jak go nazywaam." Wspomnienie to rozmieszyo j, alepowstrzymaa umiech, bo ten chudy mody czowiek wci si w ni wpatrywa; odwracajcznienacka gow napotkaa jego spojrzenie. Rabut mia ca twarz w wgrach, a Lulu lubiamu je wyciska palcami. "To wstrtne, ale to przecie nie jej wina, ta biedna Lulu w ogle niewie, jak wyglda szanujcy si mczyzna, ja uwielbiam zadbanych mczyzn, przedewszystkim maj takie adne rzeczy, ich koszule, buty, byszczce krawaty, troch to szorstkie,

    co prawda, ale z drugiej strony takie mikkie, takie silne, agodnie silne, tak samo jak tenzapach angielskiego tytoniu i wody koloskiej, i ich skra, gdy s dobrze ogoleni, to nie tak...to nie tak jak skra kobieca, powiedziaby, e to kurdyban, ich twarde ramiona zaciskaj sina tobie, kadziesz im gow na piersi, czujesz ich mocny, a zarazem delikatny, wytwornyzapach, szepc ci czue swka do ucha; maj takie adne rzeczy, twarde due buty nasoninie, szepc ci do ucha: "Moje kochanie, moje ty sodkie kochanie" i czujesz, e mdlejeszze szczcia". Rirette pomylaa o Ludwiku, ktry rzuci j zeszego roku, i serce jej sicisno: "Taki dbajcy o siebie mczyzna to ma swoje nawyki, przyzwyczajenia, sygnet,zot papieronic, swoje manie te... ale taki to potrafi by czasami bezwzgldny, zy, cookropnego, s jeszcze gorsi ni kobiety. Najlepszy toby by taki czterdziestoletni mczyzna,wytworny, dbajcy bardzo o siebie, z siwiejcymi skroniami, suchy, ale barczysty,uprawiajcy sporty, ktry by zna ycie i by dobry, sam wiele wycierpiawszy. Lulu to jeszcze

    dziecko, ona ma szczcie, e ma tak przyjacik jak ja, bo Piotr zaczyna mie tego dosy,inna toby skorzystaa, a ja mu tymczasem zawsze mwi, eby by cierpliwy, a jak zaczynasi do mnie czuli, to udaj, e nie zwracam na to uwagi, zaczynam mwi o Lulu i zawszeco o niej przyjemnego powiem, ale ona nie zasuguje na to, nie zdaje sobie sprawy, ycz jej, eby tak sobie poya sama jak ja, odkd mnie Ludwik porzuci, wiedziaaby, co to znaczywraca wieczorem samej do domu, po caym dniu cikiej harwki, i zastawa pusty pokj,kiedy by si tak bardzo chciao oprze gow na czyim ramieniu. Czowiek si wprostzastanawia, skd bierze siy na to, eby wsta nastpnego dnia rano i i znowu do pracy, iby umiechnit i urocz, i weso, i dodawa innym otuchy, kiedy samej by si chciao juraczej umrze ni tak dalej y."

    Zegar uliczny wydzwoni wp do dwunastej. Rirette rozmylaa o szczciu,o niebieskim ptaku, o ptaku szczcia, o buntowniczym ptaku mioci. Wstrzsna si: "Luluznw si spnia o p godziny, jak zwykle. Ona nigdy nie opuci swego ma, nie ma na todo silnej woli. Waciwie ona nie odchodzi od niego tylko przez szacunek dlakonwenansw: zdradza go, ale pki j tytuuj "pani", to jej si wydaje, e to nie ma adnegoznaczenia. Opowiada o nim najgorsze rzeczy, ale sprbujcie jej to powtrzy nastpnegodnia: dostaje wypiekw na twarzy z wciekoci. Zrobiam,co mogam, powiedziaam jejwszystko, co miaam na ten temat do powiedzenia, trudno, sama sobie bdzie winna".

    Takswka stana przed kawiarni i wysiada z niej Lulu. Taszczya olbrzymi waliz itwarz miaa jak dziwnie uroczyst.- Rzuciam Henryka! - krzykna z daleka, jak tylko j zobaczya.

    Zbliya si, schylona pod ciarem walizki. Umiechaa si.- Jak to, Lulu?... - powiedziaa zdumiona Rirette. - Zdecydowaa si naprawd...?- Tak - powiedziaa Lulu - skoczone, rzuciam go. Rirette jeszcze nie moga uwierzy.- A czy on wie o tym? Powiedziaa mu? Oczy Lulu rozbysy gniewem.- Jeszcze jak!

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    7/18

    - No, no, wiesz, podziwiam ci!Rirette nie bardzo wiedziaa, co o tym myle, ale w kadym razie domylia si, e

    Lulu aknie moralnej podpory.- Jak to dobrze - powiedziaa -jak to dobrze, e zdobya si wreszcie na odwag.

    Miaa ochot dorzuci: "Widzisz, wcale to nie byo takie trudne". Ale powstrzymaa si.Lulu pozwalaa si podziwia: policzki jej paay, a oczy byszczay gorczkowo. Usiadai postawia obok siebie walizk. Miaa na sobie szary weniany paszcz, przepasanyskrzanym paskiem, a pod nim ty pulower z golfowym konierzem. Na gowie nic niemiaa. Rirette nie lubia, gdy Lulu lataa po miecie z go gow: rozpoznaa w sobienatychmiast t mieszanin rozbawienia i zgorszenia, o jak zawsze przyprawiaa j Lulu. To,co ja w niej tak lubi - pomylaa - to wanie jej ywotno."- Krtko i treciwie - rzeka Lulu. - Wygarnam mu wszystko, co miaam na wtrobie.W pity mu poszo.- Nie mog w to uwierzy - odpara Rirette. - Ale co ci si stao, moja Lulu kochana, ew ciebie taki lew wstpi? Wczoraj bym posza o zakad, e nigdy go nie rzucisz.- To z powodu mojego braciszka. Jeszcze mog znie, jak wobec mnie stroi przemdrzaeminy, ale nie mog pozwoli, aby upokarza moj rodzin.

    - Jak to byo? Opowiedz.- Gdzie ten kelner? - spytaa Lulu wiercc si niecierpliwie na krzele. - W tej dziurze nigdysi nie mona dowoa kelnera. Ten may brunet nam podaje?- Tak - powiedziaa Rirette. - Wiesz, mam wraenie, e si we mnie zakocha.- Co ty powiesz? No, to radz ci uwaa na t wydr z toalety. On cay czas przesiadujeu niej na dole. Podwala si do niej, ale ja myl, e to pretekst, by przypatrywa si kobietomwchodzcym do ubikacji; gdy wychodz stamtd, patrzy im w oczy, a czerwieniej zewstydu. A propos, zostawi ciebie na chwileczk, musz zadzwoni do Piotra. Ale si zdziwi!Jak podejdzie kelner, zamw mi kaw ze mietank. Zaraz wracam i opowiem ci wszystkodokadnie.

    Wstaa, odesza par krokw i powrcia do stolika.- Nawet nie wiesz, jaka jestem szczliwa, kochanie!

    - Kochana moja - powiedziaa Rirette ciskajc j za rk.Lulu odpowiedziaa krtkim uciskiem doni i lekkim krokiem przemierzya taras.Rirette patrzya za ni. "Nigdy bym nie przypuszczaa, e si na to zdobdzie. Jaka ona jestwesoa - pomylaa troszk zgorszona -jakby rzucanie ma to bya najzabawniejsza rzeczna wiecie. Gdyby si mnie suchaa, dawno by ju to zrobia. I tak zreszt mnie tozawdzicza; waciwie mam na ni olbrzymi wpyw."

    Po upywie kilku minut Lulu wrcia.- Piotr a usiad z wraenia - oznajmia. - Pyta mnie o szczegy, ale powiedziaam, eszczegy pniej, umwiam si z nim na obiad. Powiedzia, e bdziemy mogli wyjechanawet jutro wieczorem.- Jaka jestem zadowolona, Lulu. Nie masz pojcia - powiedziaa Rirette. - No, opowiadajprdko. Zdecydowaa si tej nocy?- Wiesz, nawet nic nie decydowaam, jako tak samo si wszystko zdecydowao. - Zaczanerwowo stuka w stolik. - Prosz pana! Prosz pana! Niemoliwy ten kelner, prosz kawze mietank!

    Rirette bya lekko zaskoczona: na miejscu Lulu i w podobnych okolicznociach niezaprztaaby sobie gowy kaw ze mietank. Lulu jest czarujca, ale tak absolutnieniepowana i dziecinna, jak ptaszek. Lulu parskna miechem:- eby widziaa jego min!- Zastanawiam si, co na to powie twoja mama? - powiedziaa Rirette powaniejc.- Mama? Bdzie uszczliwiona - odpara Lulu z caym przekonaniem. - Bardzo by dla niejniegrzeczny, wiesz, miaa go ju po dziurki w nosie. Cigle jej wmawia, e mnie lewychowaa, e jestem taka i owaka, e zna po mnie to sklepikarskie wychowanie. Wiesz,w duej mierze dla niej wanie to zrobiam.- Ale jak do tego doszo?- Henryk da w twarz Robertowi.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    8/18

    - A co, by u was Robert?- Tak, zaszed dzi rano, bo mama chce go odda na praktyk do Gompeza. Zdaje si, e cio tym mwiam. Wic zaszed do nas dzi rano, kiedy siedzielimy jeszcze przy niadaniu,i Henryk uderzy go w twarz.- Ale za co? - spytaa Rirette lekko zniecierpliwionym tonem. Lulu zawsze tak wszystkoopowiada, e mona dosta krka.- Co tam sobie przygadali - odpowiedziaa mglicie Lulu - a may zacz si stawia. Onzawsze si z nim sprzecza. "Ty stara dupo" rzuci mu w twarz. Bo Henryk powiedzia, eRobert jest le wychowany, on nic innego nie umie wymyli; ryczaam ze miechu. WtedyHenryk wsta, jedlimy niadanie w jadalni, i trzepn maego w twarz; mylaam, e gozamorduj!- I co, wysza wtedy z domu?- Wyszam z domu? - spytaa Lulu. - Dokd?- No, mylaam, e w tym momencie go rzucia. Suchaj, moja kochana, jeli chcesz, ebym ja co z tego rozumiaa, to musisz mi opowiada skadnie i po kolei. Ale czy ty go naprawdrzucia - dodaa nagle z podejrzliwoci - przyznaj no si?- No jake, przecie od godziny staram ci si to wytumaczy.

    - W porzdku. Wic po kolei: Henryk uderzy Roberta w twarz, i co potem?- Potem? - powiedziaa Lulu. - Potem zamknam go na balkonie, boki mona byo zrywa!By jeszcze w pidamie, stuka w szyb, ale nie mg si zdecydowa na wybicie jej, boskpy jest jak wesz. Ja na jego miejscu rozwaliabym drzwi, chobym sobie miaa nawet rcepokrwawi. A potem przyszli Texierowie. To on zacz si do mnie umiecha i kiwa przezszyb, e to niby taka zabawa.

    Przechodzi kelner, Lulu zapaa go za rkaw.- No, jest pan wreszcie. Moe pan bdzie askaw poda mi jednak t kaw?

    Rirette poczua si troch zaenowana i usiowaa porozumiewawczo umiechn sido kelnera, ale ten pozosta chmurny i skoni si z przesadn i nieco szydercz uprzejmoci. Rirette achna si w myli na Lulu: nigdy nie potrafi zachowaodpowiedniego tonu w stosunku do suby i albo nazbyt jest poufaa, albo taka wanie

    wymagajca i sucha.Lulu zacza si mia.- miej si, bo jak sobie przypomn Henryka w pidamie na balkonie, to nie wiem; trzs siz zimna. Wiesz, w jaki sposb go zamknam? Sta w gbi pokoju, Robert paka, a onwygasza jakie nowe kazanie umoralniajce. Otworzyam drzwi na balkon i zawoaam:"Popatrz, Henryk, takswka przewrcia kwiaciark!" Wtedy on podszed do mnie: bardzo lubikwiaciark, bo powiedziaa mu, e jest Szwajcark, a jemu si wydaje, e jest w nimzakochana. "Gdzie, gdzie?" - powtarza. A ja, cichutko, myk do pokoju i zatrzasnam drzwi.Krzyknam przez szyb: "Bdziesz mia teraz nauczk za to, e pastwisz si naddzieckiem." Trzymaam go przeszo godzin na balkonie, wyupia na mnie oczy, by wprostsiny ze zoci. A ja pokazywaam mu co chwila jzyk i dawaam Robertowi cukierki; potemprzyniosam do jadalni swoje rzeczy i zaczam si ubiera przy Robercie, bo wiem, eHenryk tego nie znosi. Robert caowa mnie po ramionach i po szyi jak may mczyzna, on jest taki milutki; zachowywalimy si, zupenie jakby Henryka nie byo. Z tego wszystkiegozapomniaam si nawet umy.- A tamten tymczasem sta na balkonie. Nie, to przekomiczne! - zawoaa Rirette zanoszcsi od miechu. Lulu przestaa si mia.- Boj si, czy nie zazibi si naprawd - powiedziaa bardzo powanie - czowiek w gniewienie ma czasu si zastanawia nad takimi rzeczami. - I cigna dalej, znw rozbawionai wesoa: - Grozi tylko pici i cay czas co wykrzykiwa, ale ja poowy z tego nierozumiaam. Potem Robert wyszed i zaraz zadzwonili Texierowie, wpuciam ich domieszkania. Jak ich zobaczy, zacz si zamiewa na balkonie, rozpywa si w ukonach,a ja mwiam: "Spjrzcie na mojego ma, czy nie wyglda jak ryba w akwarium, mjmunio kochany?" Texierowie skadali mu przez szyb ukony, troszk byli zaszokowani, aleoni nigdy nic po sobie nie poka.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    9/18

    - Ju to widz! - miaa si Rirette. - Cha, cha, cha! Twj m na balkonie, a Texierowiew jadalni! - Powtrzya kilkakrotnie:,, Twj m na balkonie, a Texierowie w jadalni..."Chciaaby znale jakie zabawne i malownicze sowa, aby uwiadomi Lulu cay komizm tejsytuacji, wydawao jej si, e Lulu ma niedostateczne poczucie humoru. Ale sowa jako nieprzychodziy.- Otworzyam drzwi - powiedziaa Lulu - i wpuciam Henryka. Pocaowa mnie przyssiadach i nazwa maa ajdaczk. "A to maa ajdaczka - mwi - taki mi kawa zrobia." Jasi umiechaam i Texierowie uprzejmie si umiechali, wszyscy si umiechali. Ale jak tylkooni wyszli, uderzy mnie pici w ucho. Wic zapaam szczotk do wosw i z caej siyrzuciam j w niego: rozciam mu warg.- Moja ty biedna - powiedziaa Rirette z czuoci.

    Ale Lulu jednym gestem rki odrzucia wspczucie. Siedziaa teraz wyprostowana,potrzsna gniewnie wosami, a oczy jej ciskay byskawice.- No i wtedy wygarnam mu wszystko: przemyam mu usta zwilonym rcznikiemi powiedziaam, e ju mam wszystkiego do, e go nie kocham i e go rzucam. Zaczpaka, mwi, e si zabije, jeeli to zrobi. Ale ja ju si nie dam nabra: pamitasz, Rirette,w zeszym roku, jak byy te draki z Nadreni, co dzie bya ta sama piewka: "Bdzie wojna,

    Lulu, wezm mnie do wojska, zgin na froncie i bdziesz mnie aowa, bdzie ci przykro, ebya taka niedobra dla mnie." "Nic si nie martw - odpowiadaam - impotentw bior najwyej do kancelarii." Musiaam go jednak uspokoi, bo grozi, e zamknie mnie w domuna klucz, przysigaam mu, e nie odejd przed upywem co najmniej miesica. Potemposzed do biura, mia zapakane oczy, plaster na twarzy, moesz mi wierzy, e adniewyglda. Posprztaam w mieszkaniu, nastawiam soczewic na obiad i spakowaam si.Zostawiam mu w kuchni kartk na stole.- Co napisaa?- Napisaam mu - powiedziaa z dum Lulu: - "Soczewica jest w piecyku. Na sobie natalerz i zamknij gaz. W lodwce jest szynka. Ja mam wszystkiego do i wiej. Bywaj."

    Rozemiay si obydwie gono, a przechodnie zaczli si na nie oglda. Rirettepomylaa, e licznie musiay obydwie wyglda, i poaowaa, e nie siedz na tarasie

    "Yiela" albo "Cafe de la Paix". Kiedy si wreszcie uspokoiy, zamilky i Rirette spostrzega, enie maj sobie waciwie nic wicej do powiedzenia. Bya tym troch rozczarowana.- Musz ju ucieka - powiedziaa Lulu podnoszc si z krzesa - umwiam si z Piotremo dwunastej. Co ja zrobi z t walizk?- Ja si ju tym zajm - powiedziaa Rirette. - Zostawi j w toalecie na przechowanie. Kiedysi spotkamy?- Zajd do ciebie o drugiej, musz zaatwi dzisiaj mas sprawunkw, chciaabym, eby mipomoga. Przecie ani poowy rzeczy z domu nie zabraam, musz wzi od Piotra trochpienidzy.

    Lulu posza, a Rirette skina na kelnera. Czua si powana i smutna za Lulu i zasiebie. Kelner prdziutko podbieg. Rirette ju zauwaya, e ilekro ona go woaa, zjawiasi natychmiast.- Pi frankw - powiedzia. I dorzuci tonem niby to obojtnym: - Bardzo paniom tu byowesoo, a z dou sycha byo miechy.

    "Lulu urazia go" - pomylaa z rozdranieniem Rirette. Powiedziaa czerwienic siz lekka:- Moja przyjacika bya dzi troch zdenerwowana.- Ona jest naprawd czarujca - powiedzia kelner z wielkim przekonaniem. - Bardzodzikuj.

    Zainkasowa sze frankw i oddali si. Rirette troszk si zdziwia, ale wydzwoniawanie dwunasta; pomylaa, e Henryk zaraz wrci do domu i znajdzie kartk od Lulu: mylta sprawia jej wyran przyjemno.- Prosz to wszystko odesa jutro wcigu dnia do "Hotel du Theatre", przy ulicy Yandamme -powiedziaa Lulu do kasjerki z min wielkiej damy. Odwrcia si do przyjaciki:- No, zaatwione, Rirette, idziemy.- Na jakie nazwisko? - spytaa kasjerka.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    10/18

    - Pani ucja Crispin.Lulu zarzucia sobie paszcz na rk i zacza biec; caym pdem zbiega z wielkich

    schodw "Samaritaine". Rirette, usiujca za ni nady, par razy o mao nie upada, bonie patrzya pod nogi: fascynowaa j niebiesko-ta sylwetka taczca przed ni. "Toprawda, ona ma takie jakie nieprzyzwoite ciao..." Za kadym razem gdy Rirette ogldaaswoj przyjacik z tyu bd z profilu, uderzaa j nieprzyzwoito budowy jej ciaa, chocianie umiaa sobie tego wytumaczy; odnosia po prostu takie wraenie. "Jest szczupa i lekka,ale ma co nieprzyzwoitego w sobie, nie mog tego inaczej sformuowa. Moe dlatego, enosi takie obcise spdnice, ktre dosownie oblepiaj jej pdupki. Ma may tyek, trzeba toprzyzna, mniejszy od mojego, ale te bardziej widoczny. Taki jest okrglutki, przy smukejlinii to jeszcze bardziej widoczne, dobrze wypenia spdniczk, jakby go wlano do formy;a poza tym bez ustanku taczy."

    Lulu odwrcia si i umiechny si do siebie. Rirette mylaa o niedyskretnym cieleswej przyjaciki z mieszanin dezaprobaty i rozczulenia; mae sterczce piersi, gadkiezupenie te ciao - jak si jej dotkn, guma! - dugie uda, wyzywajce ciao o dugichkoczynach. "Ciao Murzynki - pomylaa Rirette - wyglda na Murzynk taczc rumb."Blisko drzwi wejciowych Rirette napotkaa w lustrze odbicie swoich penych ksztatw: "Ja

    jestem bardziej wysportowana - pomylaa biorc Lulu pod rk - w ubraniu to ona lepiej odemnie wyglda, ale jestem przekonana, e nago bij j na gow."Przez chwil szy w milczeniu, po czym Lulu powiedziaa:

    - Piotr by bardzo dla mnie dobry. I ty te, Rirette, bya taka dobra, strasznie jestemwdziczna wam obojgu...

    Powiedziaa to jakim nienaturalnym tonem, ale Rirette nie zwrcia na to uwagi: Lulunigdy nie umiaa dzikowa, bya na to za niemiaa.- A cholera! - powiedziaa Lulu - zapomniaam, musz sobie kupi stanik.- Tu? - spytaa Rirette. Przechodziy akurat przed sklepem z bielizn damsk.- Nie. Tylko sobie wanie przypomniaam. Staniki kupuj zawsze u Fischera.- Na bulwarze Montparnasse? - zawoaa Rirette. - Uwaaj, Lulu - dodaa nagle powaniejc- nie wiem, czy to takie rozsdne szwenda si po Montparnassie, szczeglnie o tej porze:

    moemy spotka Henryka, a to byoby bardzo przykre.- Henryka? - Lulu wzruszya ramionami - nie, niby dlaczego zaraz mamy na niego wpa?Rirette a pokraniaa z rozdranienia.

    - Zawsze jeste taka sama, Lulu, jak ci si co nie podoba, po prostu i zwyczajnie nie chceszo tym myle. Masz ochot i do Fischera, wic twierdzisz w najlepsze, e Henryk nigdy nieprzechodzi Montparnassem. A przecie wiesz dobrze, e codziennie o szstej tamtdyprzechodzi, sama mi to powiedziaa. Idzie w gr ulic de Rennes i czeka na autobus AEna rogu bulwaru Raspail.- Przede wszystkim jeszcze nie ma pitej - odpowiedziaa Lulu - a po drugie moe on wcalenie poszed do biura: jak przeczyta moj kartk, to pewnie zosta w domu.- Ale, Lulu - powiedziaa raptem Rirette - przecie jest inny Fischer, wiesz, niedaleko Opery,na ulicy du Quatre Septembre.- To prawda - ocigaa si Lulu - ale musiaybymy tam jecha...- Ty jeste jednak nadzwyczajna! Musiaybymy tam jecha! Przecie to o dwa kroki std,o wiele bliej ni Montparnasse.- Oni maj gorszy towar.

    Rirette, ju rozbawiona, pomylaa, e przecie wszystkie sklepy Fischera sprzedaj identycznie ten sam towar. Ale jak Lulu si uprze, nie ma na ni sposobu: przecie Henrykby osob, na ktrej spotkaniu jak najmniej jej powinno w tej chwili zalee, a miao siwraenie, e Lulu naumylnie pcha mu si pod sam nos.- No, to jedziemy na Montparnasse - powiedziaa z pobaaniem - zreszt Henryk jest takiwysoki, e zauwaymy go na pewno wczeniej, ni on nas zdy spostrzec.- A zreszt - rzucia Lulu - to najwyej go spotkamy. No i co z tego? Zje nas czy co?

    Lulu upara si pieszo i na Montparnasse, twierdzia, e may spacer dobrze jejzrobi. Przeszy wic ulic de Seine, potem ulic de lOdeon i Vaugirard. Rirette chwalia

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    11/18

    gono Piotra i wykazywaa swojej przyjacice, jak adnie si w tych okolicznociach potrafiznale.- Strasznie lubi Pary - powiedziaa Lulu - trudno mi si bdzie tam przyzwyczai.- Co ty za brednie opowiadasz, no wiesz! - ofukna j Rirette. - Jedziesz do Nicei i Paryabdziesz aowa?

    Lulu nie odpowiedziaa, tylko rozgldaa si ze smutkiem dookoa.Gdy wychodziy od Fischera, zegar wydzwania szst. Rirette wzia Lulu pod rk

    i usiowaa pocign j za sob. Ale Lulu zatrzymaa si przed wystaw kwiaciarniBaumanna.- Spjrz, jakie cudne azalie. Gdybym miaa pikny salon, ponastawiaabym ich peno.- Ja nie lubi doniczkowych kwiatw - odpara Rirette.

    Bya zupenie roztrzsiona. Obrcia si ku ulicy de Rennes i oczywicie po chwiliujrzaa wrd tumu wysok sylwetk Henryka. Szed z go gow, w sportowej marynarcez brzowego tweedu. Rirette nie znosia brzowego koloru.- Popatrz, Lulu, idzie wanie - szepna popiesznie.- Gdzie? - spytaa Lulu - gdzie go widzisz? Wcale nie bya mniej zdenerwowana ni Rirette.- Za nami, po drugiej stronie ulicy. Chodmy prdzej i nie odwracaj si.

    Lulu odwrcia si jednak.- Widz go - powiedziaa.Rirette usiowaa pocign j za sob, ale Lulu jakby zapara si w miejscu i patrzya

    cigle na Henryka. W kocu powiedziaa:- Zdaje si, e nas zobaczy.

    Wydaa si nagle przeraona na sam myl o tym, ustpia przyjacice i pozwolia siuprowadzi.- Teraz, Lulu, tylko si nie odwracaj, na mio bosk - rzucia zadyszana Rirette. - Skrcimyw pierwsz ulic na prawo, to bdzie ulica Delambre.

    Szy prdko, potrcajc przechodniw. Chwilami Lulu zdawaa si sabn i trzeba j byo dosownie cign, albo te ona przypieszaa kroku i cigna za sob Rirette. Alezanim jeszcze doszy do rogu dostrzega wielki brzowy cie za plecami Lulu: zrozumiaa, e

    to Henryk, i zacza trz si ze zoci. Lulu sza z opuszczonymi powiekami, z min dziwnie podstpn i upart. "auje swojej nieostronoci, ale teraz ju za pno, trudno,sama tego chciaa."

    Przypieszyy kroku: Henryk szed za nimi nie odzywajc si. Miny ulic Delambre iszy prosto w kierunku Obserwatorium. Rirette syszaa wyranie, jak skrzypi za nimi butyHenryka; sycha te byo jakby lekkie i regularne rzenie, skandujce ich kroki: to oddechHenryka (Henryk zawsze oddycha ciko, ale nigdy do tego stopnia: albo musia za nimibiec, albo te z wraenia tak si zasapa).- Udawajmy, e go nie widzimy - pomylaa Rirette.- Traktowa go jak powietrze." Ale nie moga si oprze ochocie i rzucia na niego krtkiespojrzenie ktem oka. By biay jak przecierado i tak opuci powieki, e wydawao si, ima zamknite oczy. "Idzie jak lunatyk" - pomylaa Rirette wzdrygajc si ze wstrtu. UstaHenryka dray i na dolnej wardze odklejony kawaek rowego plastra te zacz dre. Iten oddech, cigle ten rwny, chrapliwy oddech koczcy si teraz jakim dziwnym nosowymdwikiem. Rirette poczua si nieswojo: nie baa si Henryka, ale choroba i namitnozawsze napeniay j jakim nieokrelonym strachem. Po chwili Henryk, nie podnoszc oczu,wycign delikatnie rk do przodu i uj Lulu za rami. Lulu wykrzywia usta, jakby ju, jumiaa wybuchn paczem i otrzsna si z ucisku.- Ufffu! - stkn Henryk.

    Rirette marzya o tym, eby si wreszcie zatrzyma; kuo j w boku i szumiao wuszach. Ale Lulu prawie biega; ona te wygldaa na lunatyczk. Rirette pomylaa, egdyby pucia nagle rami Lulu i stana, to tamtych dwoje dalej by tak biego obok siebie, wmilczeniu, z zamknitymi oczyma i przeraajco bladymi twarzami.

    Henryk przemwi wreszcie. Dziwnie zachrypnitym gosem powiedzia:- Wracaj ze mn.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    12/18

    Lulu nie odpowiedziaa. Henryk cign tym samym zachrypnitym, bezbarwnymgosem:- Jeste moj on. Wracaj ze mn.- Ale przecie pan widzi, e ona nie chce wraca do domu - rzucia przez zacinite zbyRirette. - Niech jej pan da spokj.

    Zdawa si nie sysze jej sw. Powtarza tylko:- Jestem twoim mem. Chc, eby wrcia do domu.- Prosz zostawi j w spokoju - wykrzykna piskliwie Rirette - nic pan nie zyska przez tonatrctwo, niech pan sobie idzie.

    Obrci ku niej zdziwion twarz:- To moja ona - powiedzia - ona do mnie naley, chc, eby wrcia do domu.

    Wzi Lulu pod rk i tym razem nie usiowaa si wymkn.- Niech si pan odczepi - powiedziaa Rirette.- Nie odczepi si, bd za ni chodzi cay wieczr, chc eby wrcia do domu.

    Mwi z trudem. Nagle skrzywi twarz w grymasie, ktry obnay mu dzisa,i krzykn:- Ty jeste moja!

    Ludzie ze miechem odwracali si za nimi. Henryk potrzsa ramieniem Lului mrucza jak zwierz, szczerzc zby. Na szczcie przejedaa wanie pusta takswka.Rirette skina na szofera i zatrzymaa si. Henryk te stan. Lulu chciaa dalej biec, alepowstrzymali j oboje, kade chwytajc za jedn rk.- Musi pan zrozumie - mwia Rirette cignc Lulu na jezdni - e gwatem nic pan niewskra.- Niech j pani puci, niech pani puci moj on - powiedzia Henryk cignc Luluw przeciwnym kierunku. Lulu bya bezwolna, jak tob z bielizn.- No wic co, jad pastwo czy nie? - zawoa zniecierpliwiony szofer.

    Rirette pucia rk Lulu i zacza okada kuakami ramiona Henryka. Ale ten zdawasi w ogle nie czu jej uderze. Po chwili jednak puci on i z ogupia twarz zaczwpatrywa si w Rirette. Rirette te patrzya na niego. Nie moga jako zebra myli, bya

    bardzo znuona, ogarno j zniechcenie. Stali tak przez chwil, patrzc sobie w oczy,oboje zasapani. Wreszcie Rirette opamitaa si, obja ramieniem Lulu i zacigna dotakswki.- Gdzie jedziemy? - zapyta kierowca. Henryk poszed za nimi, te chcia wsi do wozu. AleRirette odepchna go ze wszystkich si i zatrzasna drzwiczki.- Niech pan rusza, prdzej! - krzykna do taksiarza.- Pniej podamy adres.

    Takswka ruszya i Rirette wycigna zmczone nogi. "Jakie to wszystko byowulgarne" - pomylaa. Nienawidzia w tej chwili Lulu.- Dokd chcesz jecha, kochanie? - spytaa sodko. Lulu nie odpowiedziaa. Rirette obja j czule i zacza jej perswadowa:- No, odpowiedz, gdzie ciebie mam zawie? Chcesz jecha do Piotra?

    Lulu uczynia ruch, ktry Rirette zrozumiaa jako gest potakujcy. Pochylia si dokierowcy:- Ulica de Messine, pod jedenasty. Gdy odwrcia si do Lulu, zobaczya, e ta dziwnie jakona ni patrzy.- Co ci... - zacza Rirette.- Nienawidz was - wrzasna Lulu - nienawidz Piotra, nienawidz Henryka! Czego wywszyscy chcecie ode mnie? Czego mnie tak mczycie?

    Przerwaa nagle i rysy jej si zmciy.- Pacz - powiedziaa Rirette ze spokojn godnoci - pacz, to ci dobrze zrobi.

    Lulu skulia si we dwoje i zacza szlocha. Rirette wzia j w ramiona i przytulia dosiebie. Od czasu do czasu gadzia j lekko po wosach. Ale w gbi duszy czua tylko chdi pogard. Gdy takswka stana, Lulu odzyskaa panowanie nad sob. Otara oczychusteczk i poprawia makija.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    13/18

    - Przepraszam ci - rzeka troch zawstydzona - to nerwy. Nie mogam przyj do siebie,widzc go w takim stanie, byam zupenie roztrzsiona.- Wyglda jak orangutan - powiedziaa Rirette ju uspokojona.

    Umiechna si.- Kiedy si spotkamy? - zapytaa Rirette.- No, chyba dopiero jutro. Wiesz, e nie mog zamieszka u Piotra ze wzgldu na jegomatk. Ulokowaam si w "Htel du Theatre". Przyjd rano, koo dziewitej, jeli moesz, bopniej id do mamy.

    Bya zupenie szara na twarzy i Rirette pomylaa ze smutkiem, jak niewiele trzeba,eby Lulu zmienia si nie do poznania.- Tylko nie szalej zbytnio wieczorem - rzeka.- Jestem nieludzko zmczona - odpowiedziaa Lulu - mam nadziej, e Piotr pozwoli miwrci wczenie, ale on nigdy nie moe takich rzeczy zrozumie.

    Rirette zatrzymaa takswk i kazaa si odwie do domu. Przemkno jej przezmyl, czyby nie pj do kina, ale nie miaa wielkiej ochoty. Rzucia kapelusz na krzesoi podesza do okna. Ale przycigao j ko, takie biae, takie mikkie, takie wilgotnew mrocznym kcie pokoju. Rzuci si na ko, przytuli paajc twarz do chodnej pocieli.

    "Twarda jestem, tyle dzi zrobiam dla Lulu, a teraz jestem tu sama i nikt dla mnie nie chcenic zrobi." Rozczulia si nad sob i nagle poczua, e wzbierajcy szloch ciska jej gardo."Oni sobie pojad do Nicei i wicej ich nie zobacz. Mnie zawdziczaj swoje szczcie, alezapomn o mnie szybko. A ja tu zostan i bd harowa po osiem godzin dzienniei sprzedawa te sztuczne pery u Burmy." Gdy pierwsze zy popyny po twarzy, osuna siagodnie na ko. "Do Nicei... - powtarzaa paczc gorzko - do Nicei... po soce... naRiwier..."

    III - FUJ!

    Czarna noc. Zdawao jej si, e kto chodzi po pokoju: mczyzna w mikkich

    pantoflach. Stawia najpierw ostronie jedn nog, potem drug, ale nie udawao mu siunikn skrzypienia podogi. Zatrzymywa si, nastpowaa chwila ciszy, po czym znw,z drugiego koca pokoju rozpoczyna jak maniak swoj wdrwk bez celu. Lulu trzsa siz zimna, kodra bya stanowczo za cienka. Powiedziaa: "Fuj" na cay gos i przerazia sidwiku swojego gosu.

    Fuj! Na pewno w tej chwili spoglda w niebo i gwiazdy, zapala papierosa, jest nadworze, mwi e lubi w liliowy odcie nieba nad Paryem. Wolno, spacerowym krokiemwraca do siebie, do domu: jak zrobi swoje, czuje si w nastroju poetyckim, zawsze mi tomwi, i lekki jak wydojona krowa, ju o tym nie myli - a ja tu le skalana. Nic dziwnego, eon jest w tej chwili czysty, cae swoje wistwo zostawi tu w mroku, peny rcznik tegopaskudztwa i przecierado mokre na rodku, ng nie mog wycign, bo bym musiaa tegodotkn, co za ohyda, a on jest suchutki, syszaam, jak pogwizdywa pod oknem wychodzcz hotelu; by tu, pod oknem, suchy, wywieony, w swoim eleganckim ubraniu, w dobrzeskrojonej jesionce, trzeba mu przyzna, e umie si ubiera, kobieta moe by dumna,pokazujc si z takim mczyzn, sta pod moim oknem, a ja leaam naga w ciemnocii zimno mi byo, i taram si rkami po brzuchu, bo mi si cigle wydawao, e jeszcze jestemmokra. "Wejd tylko na chwil - powiedzia - zobaczy, jak ci si mieszka." Siedzia dwiegodziny, ko skrzypiao niemoliwie - wstrtne elazne ko. Zastanawiaam si, skd onwytrzasn taki hotel, mwi mi, e tu kiedy spdzi dwa tygodnie, e mi tu bdzie dobrze,dziwne jakie te pokoje, ogldaam dwa, jeszcze nigdy nie widziaam tak maych ciupek i takzagraconych, jakie otomany, pufy, stoliki, wszystko to mierdzi bajzlem, nie wiem, czy tumieszka przez dwa tygodnie, ale jeli mieszka, to na pewno nie sam; nie ma dla mnie zbytwiele szacunku, jeli mnie w takim hotelu umieci. Portier umiecha si tylko, jakemywchodzili na gr, to Algierczyk, nie znosz tych ludzi, boj si ich, przyjrza si moimnogom, a potem wrci do swojej loy i pewnie pomyla sobie: "Ci ju to robi", i zaczsobie wyobraa jakie okropne rzeczy; oni tam podobno straszne rzeczy wyrabiaj

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    14/18

    z kobietami w Algierze; jak im si jaka spodoba, to okulawi na cae ycie; i przez cay czas,kiedy mnie Piotr mczy, to mylaam sobie o tamtym Algierczyku, ktry myla o tym, co jarobi, i wyobraa sobie jeszcze ohydniejsze rzeczy ni to, co Piotr ze mn robi. Tu kto jestw pokoju!

    Lulu wstrzymaa oddech, ale skrzypienie podogi ustao. Boli mnie w kroku, swdzimnie i piecze, paka mi si chce, i tak ju co noc bdzie oprcz jutrzejszej nocy, bospdzimy j w pocigu. Lulu zagryza wargi, bo przypomniaa sobie, e jczaa. To nieprawda, nie jczaam, tylko goniej odetchnam, bo on jest taki ciki, jak mnie przywali, tomi oddech zapiera. Powiedzia mi: "Jczysz, co, dobrze ci, prawda?"; nie znosz, jak on przytym gada, chciaabym o wiecie zapomnie, a on bez przerwy gada jakie wistwa. Nie jczaam, przede wszystkim i tak nic nie czuj, to fakt, lekarz mnie bada przecie, tylkosama sobie potrafi dogodzi. Ale on nie chce wierzy, oni nigdy nie chc wierzy, wszyscyto samo mwili: ,,To dlatego, e le ciebie napoczto, nie bj si, ja ci naucz rozkoszy";a niech sobie mwi, mylaam, ja i tak wiem, czego si trzyma, sam lekarz powiedzia; aleto ich okropnie denerwuje.

    Kto wchodzi po schodach. Pewnie jaki go wraca do numeru. Chyba, nie daj Boe,e to Piotr wraca. On gotw wrci, jeli go znowu ochota wzia. To nie on, jakie cikie

    kroki... a moe - serce Lulu podskoczyo do garda - a moe to Algierczyk; wie, e jestemsama, zaraz zastuka do drzwi, nie mog, nie mog tego znie, nie, to pitro niej, jakifacet wraca do swego pokoju, wkada klucz do zamka, nie moe trafi, pijany, kto tu moemieszka w tym hotelu, ju sobie wyobraam; spotkaam jedn rud po poudniu naschodach, miaa podkrone, obdne oczy narkomanki. Nie jczaam! No jasne, e mniepodnieci tym swoim macaniem, on umie to robi; nie znosz facetw, ktrzy umiej to robi, ju bym wolaa spa z dziewicem. Te ich rce, takie pewne, zmierzajce zawsze prosto tam,gdzie trzeba, najpierw tylko muskaj, potem gaszcz, przyciskaj, nie za mocno... traktuj ciebie jak instrument, na ktrym umiej gra. I jacy z tego dumni! Nie znosz, jak mniepodniecaj, zasycha mi wtedy w gardle, boj si i mam taki przykry smak w ustach, i czujsi upokorzona, bo wtedy oni panuj nade mn; spraabym Piotra po pysku, jak robi tearoganckie miny i chwali si: "Ale mam technik, co?". Mj Boe, i pomyle, e to jest

    wanie ycie, e po to czowiek si myje, ubiera, stroi, e wszystkie powieci o tym tylkonapisano, i e cay czas o tym si tylko myli, i w kocu, prosz, idziesz do ciemnego pokojuz facetem, ktry ci troch potamsi i na zakoczenie zamoczy ci brzuch. Chc spa, och!ebym moga cho na chwil zasn, jutro bd ca noc w podry, bd leciaa z ng. A chciaabym si przecie przyjrze tej Nicei; podobno liczna, takie mae woskie uliczki,kolorowa bielizna suszy si na socu, zaraz ustawi sztalugi i bd malowa, a maedziewczynki bd podchodzi do mnie i patrze, co ja robi. Ohyda! (Poruszya si trochi dotkna biodrem mokrej plamy na przecieradle.) On mnie tylko po to zabiera, eby torobi ze mn. Nikt mnie nie kocha, nikt. Szed koo mnie, a ja si prawie saniaam nanogach, i czekaam tylko na jedno czue sowo, powiedziaby: "Kocham ci", oczywicie, niewrciabym do niego, ale co bym mu przyjemnego powiedziaa, rozstalibymy si jakprzyjaciele; czekaam, czekaam, wzi mnie za rami, nie broniam si, Rirette bya wcieka,to nieprawda, e on wyglda jak orangutan, ale ja wiedziaam, e ona co takiego sobiemyli, patrzya na niego zezem, takim zym wzrokiem, to a dziwne, e tyle zoci w niejsiedzi, a ja mimo to, jak mnie wzi za rami, to nie wyrwaam si, ale on nie m n i e chciasprowadzi z powrotem do domu, tylko swoj o n , bo si ze mn oeni i jest moimmem; zawsze mnie ponia, mwi, e jest inteligentniejszy ode mnie, to wszystko, co sistao, stao si z jego winy, gdyby mnie tak z gry nie traktowa, tobym przy nim zostaa nazawsze. Jestem pewna, e wcale teraz za mn nie tskni, nie auje, nie pacze, tylko jestwcieky, ot co, i zadowolony, bo ma ko sam dla siebie, moe wygodnie rozcign swojedugie nogi. Chciaabym umrze. Tak si boj, e bdzie o mnie le myla; nic mu niemogam wytumaczy, bo bya z nami Rirette, paplaa bez przerwy, wygldaa na zupenierozhisteryzowan. Teraz pewnie si puszy, e bya taka odwana, mj Boe, wielka misztuka z Henrykiem, ktry jest agodny jak baranek. Pjd do niego. Nie mog mnie przeciezmusi, ebym go rzucaa jak psa.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    15/18

    Wyskoczya z ka i przekrcia kontakt. Poczochy i kombinacja, wystarczy. Nawetsi nie uczesaa, tak si pieszya. Ludzie nawet nie bd wiedzieli, e nic nie mam podspodem, mj paszcz jest taki dugi. Algierczyk - zawahaa si, serce zaczo omotaw piersi - bd go musiaa obudzi, eby mi drzwi otworzy. Schodzia cichutko po schodach,ale stopnie trzeszczay gono, jeden po drugim; zastukaa w oszklone drzwi portierni.- Co takiego? - spyta Algierczyk. Oczy mia zaczerwienione, czupryn zmierzwion, niewyglda zbyt gronie.- Niech mi pan otworzy drzwi - powiedziaa sucho Lulu. W kwadrans pniej dzwonia domieszkania Henryka.- Kto tam? - spyta Henryk przez drzwi.- To ja.

    Nie odpowiada, nie chce mnie wpuci do mojego wasnego domu. Ale bdtarabani w drzwi, pki nie otworzy, ustpi, przestraszy si ssiadw. Po chwili drzwi uchyliysi i ukaza si w nich Henryk, mia zmit twarz, pryszcz na nosie; by w pidamie. ,,Wcalesi nie kad" - pomylaa Lulu z czuoci.- Nie. chciaam w taki sposb si z tob rozstawa, chciaam ciebie jeszcze zobaczy.

    Henryk cigle milcza. Lulu wesza do mieszkania popychajc go lekko. Jaki on jest

    niezrczny, zawsze si pta tak jako pod nogami, patrzy na mnie okrgymi oczyma, zwiesirce, nie wie, co robi ze swoim ciaem. Cicho bd, no cicho, widz, e jeste wzruszonyi sowa nie moesz powiedzie. Z wysikiem yka lin; Lulu musiaa sama zamkn drzwi.- Chc, ebymy si rozstali jak przyjaciele - rzeka.

    Otworzy usta, jakby chcia co powiedzie, prdko obrci si na picie i uciek. Coon wyprawia? Nie miaa za nim i. Czy on pacze? Dosyszaa nagle kaszel: jestw klozecie. Gdy wrci, uwiesia mu si na szyi i pocaowaa go mocno w usta: czu go byowymiotami. Lulu wybucha paczem.- Zimno mi - powiedzia Henryk.- Pomy si do ka - zaproponowaa pochlipujc - mog zosta do jutra rana.

    Pooyli si i Lulu zacza si trz w spazmatycznym szlochu, bo odnajdywaa swjpokj i swoje wygodne, czyste ko i czerwony odblask na szybie. Mylaa, e Henryk

    wemie j w ramiona, ale nic podobnego: lea nieruchomo wycignity, jak patyk wsadzonydo ka. Rwnie sztywny jak wtedy, kiedy rozmawia ze Szwajcarami. Wzia w rce jegogow i popatrzya mu prosto w oczy. "Ty jeste czysty, Henryk, ty jeste czysty." Zaczpaka.- Jaki ja jestem nieszczliwy - powiedzia - nigdy jeszcze nie byem taki nieszczliwy.- I ja te nie - powiedziaa Lulu.

    Pakali dugo. Po pewnym czasie zgasia wiato i zoya mu gow na ramieniu.Gdyby tak mogli pozosta na zawsze: czyci i smutni, jak dwoje biednych sierot; ale toniemoliwe, nie ma tak w yciu. ycie jak wielka wezbrana fala rzucao si na Lului wydzierao j z ramion Henryka. Jego rka, jego wielka rka. Jest dumny ze swoich rk, etakie due; powiada, e potomkowie starych, dobrych rodw maj zawsze due koczyny.Nie bdzie ju bra mojej talii w donie- Troszk mnie to askotao, ale byam dumna, e mg prawie zczy palce. To nieprawda,e on jest impotent, on jest tylko taki czysty, czysty - no i troszk leniwy. Umiechaa siprzez zy i pocaowaa go w podbrdek.- Co ja powiem swoim rodzicom? - spyta Henryk.- Mama tego nie przeyje.

    Pani Crispin nie tylko to przeyje, ale jeszcze bdzie triumfowa. Bd o mnie mwiprzy obiedzie, z wielce zgorszonymi minami, wszyscy, w pitk, jak ludzie, ktrzy moglibywiele o tym powiedzie, ale nie chc z powodu szesnastoletniej dziewczyny, ktra siedzi przystole i ktra jest jeszcze za moda na to, eby o pewnych sprawach przy niej gono mwi. Ale bdzie triumfowa, bo ona bdzie wszystko wiedziaa, ona zawsze wie wszystko i nieznosi mnie. Co za boto! I pozory s przeciwko mnie.- Nie mw im od razu - bagaa - powiedz, e pojechaam na wypoczynek do Nicei.- Nie uwierz.

    Zacza okrywa twarz Henryka drobnymi pocaunkami.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    16/18

    - Henryk, zrozum, eby ty by dla mnie troch lepszy.- To prawda - powiedzia Henryk - ebym by dla ciebie troch lepszy. Ale ty te - dorzuci pochwili namysu - eby bya dla mnie troch lepsza.- Tak, ja te - zakaa Lulu. - O Boe, Boe, jacy my jestemy nieszczliwi.

    Pakaa tak mocno, e baa si udawi zami. Wkrtce wzejdzie dzie i bdziemusiaa odej. Nigdy czowiek nie robi tego, na co ma ochot, unosi go jaki prd.- Nie powinna bya tak odchodzi - powiedzia Henryk.

    Lulu westchna ciko.- Bardzo ciebie lubiam, Henryku.- A teraz ju mnie nie lubisz?- To nie to samo.- Z kim wyjedasz?- Z ludmi, ktrych nie znasz.- W jaki sposb ty moesz zna ludzi, ktrych ja nie znam - zezoci si Henryk - gdzie ichpoznaa?- Daj spokj, mj kochany, mj may Gulliwerze, przecie nie bdziesz mi teraz robimaeskich scen.

    - Ty wyjedasz z jakim mczyzn - powiedzia Henryk z paczem.- Suchaj, Henryk, przysigam ci, e nie, wierz mi, przysigam na gow matki, czuj teraz zawielkie obrzydzenie do mczyzn. Wyjedam z pewnym maestwem, to s znajomiRirette, starsi ludzie. Chc y sama, oni znajd mi jak prac; och, Henryku, eby ty mgmnie zrozumie, ja musz mieszka sama, tak mnie to ju wszystko brzydzi...- Co - spyta Henryk - co ciebie brzydzi?- Wszystko! - pocaowaa go mocno - tylko ty mnie nie brzydzisz, mj kochany.

    Woya rce pod pidam Henryka i piecia go dugo po caym ciele. Wstrzsn sipod jej lodowatymi rkami, ale si nie wzbrania, powiedzia tylko:- Na pewno si rozchoruj.

    Niewtpliwie co si w nim zepsuo, zamao.O sidmej Lulu wstaa z oczyma penymi ez i powiedziaa z wysikiem:

    - Musz tam wraca.- Gdzie "tam?- Mieszkam w "Hotel du Theatre", na ulicy Vandamme. Obskurny hotel.- Zosta ze mn.- Nie, Henryk, prosz ci, nie nalegaj, mwiam ci ju, e to niemoliwe.

    Fala nas cigle unosi, takie jest ycie; nie mona tego ani osdzi, ani zrozumie,naley si da unosi fali. Jutro bd w Nicei. Przesza do azienki, aby przemy oczyw ciepej wodzie. Trzsc si z zimna nacigna paszcz. "To jak fatum. ebym tylko mogazasn tej nocy w pocigu, inaczej bd zupenie wykoczona w Nicei. Mam nadziej, ewzi pierwsz klas, pierwszy raz w yciu bd jechaa pierwsz klas. Wszystko zawszetak si ukada: cae ycie tak miaam ochot odby dalek podr pierwsz klas i kiedywreszcie marzenie si spenia, w ogle mnie to nie cieszy". Teraz pieszya si ju wprostgorczkowo, w tych ostatnich chwilach byo co nie do zniesienia.- Co ty zrobisz z tym Gallois? - zapytaa. Gallois zamwi u Henryka afisz, Henryk zrobiprojekt, a teraz Gallois si wycofywa.- Nie wiem - odpowiedzia Henryk. Skuli si pod kodr, wystaway spod niej tylko wosyi czubek ucha. Powiedzia powolnym i mikkim gosem:- Chciabym spa, przespa cay tydzie.- egnaj, kochany - powiedziaa Lulu.- egnaj.

    Pochylia si nad nim, odsuna kodr i pocaowaa go w czoo. Dugo staa na klatceschodowej, nie mogc si zdecydowa na zatrzanicie drzwi od mieszkania. Po pewnymczasie odwrcia od nich wzrok i gwatownie pocigna za klamk. Posyszaa suchy trzaski przestraszya si, e zaraz zemdleje: miaa ju kiedy takie wraenie, kiedy usyszaa oskotpierwszej grudki ziemi o trumn ojca.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    17/18

    "Henryk mg by dla mnie milszy. Mg wsta z ka i odprowadzi mnie do drzwi.Wydaje mi si, e nie byoby mi tak przykro, gdyby to on je zamyka."

    IV - Co podobnego! - powiedziaa Rirette ze wzrokiem utkwionym w przestrze - no, eby copodobnego!

    By wieczr. Koo szstej do Rirette zadzwoni Piotr i umwia si z nim w kawiarni"Dme".- Ale czy pani nie miaa si z ni spotka dzi rano - pyta Piotr - dzi rano o dziewitej?- Byam u niej.- I nic pani nie zauwaya takiego?- Nie - powiedziaa Rirette - nic nie zauwayam. Bya troch zmczona, ale powiedziaa mi,e le spaa tej nocy, bo bya podenerwowana myl o podry i troch si baa tego Algierczyka, portiera... Teraz sobie przypominam, nawet mnie pytaa, jak myl, czy wzipan bilety pierwszej klasy, bo to marzenie jej ycia, eby podrowa pierwsz klas. Nie -zdecydowanie orzeka Rirette - jestem przekonana, e o niczym takim wtedy nie mylaa,

    przynajmniej dopki ja z ni byam. Siedziaam u niej blisko dwie godziny, a jeli chodzi o terzeczy, to jestem bardzo spostrzegawcza, na pewno bym si zorientowaa. To prawda, eona jest bardzo skryta, ale znam j od czterech lat, widziaam j ju w rnychokolicznociach i znam j jak wasn kiesze.- To w takim razie Texierowie j przekonali. Ciekawe...- Zamyli si, skd wzili jej adres. Ja sam wybraem hotel, a ona nigdy przedtem o nim niesyszaa.

    Bawi si w roztargnieniu listem Lulu i Rirette bya wcieka, bo chciaa go przeczyta,a Piotr jej tego nie proponowa.- Kiedy go pan otrzyma? - spytaa wreszcie.- List? - poda jej go po prostu i zwyczajnie. - Prosz, moe pani przeczyta. Przyniesiono goprzed pierwsz do dozorcy.

    Bya to cienka fioletowa kartka papieru listowego, takiego, jaki sprzedaj w trafikach.Mj ukochany!Przyszli tu Texierowie (nie wiem, skd mieli adres) i zrobi ci pewnie wielk

    przykro, ale ja nie wyjedam, kochany mj, mj Piotrusiu najdroszy; zostanz Henrykiem, bo on jest taki strasznie nieszczliwy. Byli u niego dzisiaj rano, nie chcia imotworzy drzwi i pani Texier mwia, e ju wcale nie jest podobny do czowieka. Bardzo bylimili i zrozumieli, dlaczego chc od niego odej, przyznali, e cala wina jest po jego stronie,e to taki niedwied, ale dobry w gruncie rzeczy czowiek. Ona mwi, e on dopiero terazsi przekona, jak bardzo jest do mnie przywizany. Nie wiem, kto im dal mj adres, niepowiedzieli mi tego, pewnie przypadkiem mnie widzieli, gdy rano wychodziam z hotelurazem z Rirette. Pani Texier powiedziaa mi, e zdaje sobie spraw, jakiej ofiary ode mnieda, ale zna mnie na tyle, e wie, e si nie bd uchylaa. Strasznie mi al naszej piknejpodry do Nicei, mj kochany, ale pomylaam sobie, e z was dwch ty i tak bdzieszmniej nieszczliwy, bo mnie zawsze przecie masz. Jestem twoja, caym sercem i caymciaem do ciebie nale, i bdziemy si tak samo czsto widywa jak przedtem. Ale Henrykby si zabi, gdybym od niego odesza, jestem mu niezbdna; wierz mi, e to nie naley doprzyjemnoci, czu na sobie tak odpowiedzialno. Mam nadziej, e nie bdziesz robitych swoich strasznych min, ktrych si tak boj, przecie nie chciaby, no powiedz, niechciaby, ebym miaa stale wyrzuty sumienia z jego powodu. Wracam do domu, troch jestem roztrzsiona na myl, e zobacz go w takim stanie, ale zobaczysz, zdobd si naodwag i postawi mu swoje warunki. Przede wszystkim zadam cakowitej swobody, bokocham ciebie, i chc, eby da wreszcie raz na zawsze spokj Robertowi i eby ju nigdynic na mam przy mnie nie wygadywa. Mj ukochany, tak mi smutno, tak bym chciaa, ebytu przy mnie by l, eby mnie bra w ramiona, przyciskam si mocno do ciebie i czuj twojepieszczoty na caym ciele. Jutro bd o pitej w ,,Dme" - Lulu- Mj biedny Piotrze! Rirette wzia go za rk.

  • 7/31/2019 Sartre---Intymno

    18/18

    - Powiem pani - rzeki Piotr - mnie przede wszystkim jej al! Tak potrzebowaa socai powietrza. No, ale skoro tak zdecydowaa... Zreszt matka mi robia straszne awantury -cign. - Willa do niej naley, nie chciaa w aden sposb si zgodzi, ebym tam wozi jakie kobiety.- Tak? - powiedziaa Rirette przerywanym gosem.- Ach, tak? No, to wietnie, znaczy, e wszyscy s zadowoleni! Pucia rk Piotra: czua, jakz niewiadomego powodu ogarnia j przejmujcy, gorzki al.

    Przeoy:Jerzy Lisowski