"Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

8
STR. 3 STR. 2 bezplatna gazeta pomorska Rok VIII Nr 1 (76) Sopot Styczeñ 2013 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz. wa lata temu budowa szpitala znalaz³a siê Dw programie wybor- czym zarówno, ubiegaj¹cego siê o reelekcjê Jacka Karnow- skiego, jak te¿ jego kontrkan- dydata, Wojciecha Fu³ka. Zda- wa³oby siê wiêc, ¿e skoro oby- dwaj czo³owi przedstawiciele sopockich w³adz, jak i przewa- ¿aj¹ca wiêkszoœæ mieszkañców chc¹ tego samego, to pomys³ po- winien szybko wejœæ w sferê rea- lizacji. Tak siê jednak nie sta³o. Dzia³ka niezgody Powodem konfliktu pomiê- dzy prezydentem, a wiêkszoœci¹ Rady Miasta by³a ró¿nica po- gl¹dów na planowan¹ inwestycjê. Przys³owiow¹ „koœci¹ niezgody” okaza³a siê dzia³ka przy ulicy Polnej, na której mia³by powstaæ nowy szpital. Radni „Kocham Sopot” zaproponowali, aby budowê szpitala przeprowadziæ w formule Partnerstwa Publiczno- Prywatnego (PPP), w któr¹ miasto wnios³oby udzia³ w postaci gruntu (ewentualnie udo- stêpni³oby go w ramach d³ugo- letniej dzier¿awy), zaœ inwestor szpital by zbudowa³, a nastêpnie eksploatowa³. Prezydent wola³by jednak dzia³kê sprzedaæ, co w sytuacji katastrofalnego zad³u¿ania mia- sta, jest zupe³nie zrozumia³e (wartoœæ dzia³ki szacowana jest na ponad 8,5 mln. z³). Dodajmy jeszcze, ¿e formu³a PPP spraw- dzi³a siê ju¿ w Sopocie przy bu- dowie Centrum Haffnera (teraz ma byæ zastosowana przy zabu- dowie terenów przydworco- wych), i ¿e pomys³ prezydenta ma dwie zasadnicze wady: po pierwsze odstrasza potencjal- nych inwestorów komercyjn¹ cen¹ W styczniu 2011 roku Jacek Karnowski powiedzia³ reporterce jednej z lokalnych gazet, ¿e „obietnice wyborcze s¹ po to, by je realizowaæ”. Jeszcze w czerwcu ubieg³ego roku zarêcza³: „Obieca³em, ¿e w Sopocie bêdzie szpital i zrobiê wszystko, aby dotrzymaæ tej obietnicy w ci¹gu bie¿¹cej kadencji”. Teraz najwyraŸniej zdanie zmieni³… Czy¿by oznaczaæ to mia³o, ¿e Sopot pozostanie jedynym znanym kurortem w Europie bez szpitala miejskiego? Gra o zdrowie sopocian Gra o zdrowie sopocian dzia³ki; po drugie sprawia, ¿e mia- sto w tym wypadku utraci³oby w³asnoœæ i kontrolê nad wybudo- wanym obiektem oraz terenem. Podpisy bez echa W ubieg³ym roku radni „Kocham Sopot” zebrali ponad 3000 podpisów mieszkañców, opowiadaj¹cych siê za budow¹ wielospecjalistycznego szpita- la. Reakcji na apel sopocian ze strony prezydenta w zasadzie nie by³o. We wrzeœniu powo³a- no zespó³, który mia³ rozstrzy- gn¹æ, czy istnienie szpitala w kurorcie ma sens, a jeœli tak, to w jakiej formule powinien po- wstaæ i jakie potrzeby miesz- kañców zaspokajaæ. Zdaniem Barbary Gierak- Pilarczyk, radnej PO, a zarazem dyrektor sopockiego Szpitala Reumatologicznego, wydzia³ po³o¿nictwa nie spe³nia³by swej roli, poniewa¿ w kurorcie rocz- nie rodzi siê niespe³na 300 dzieci. Natomiast, ze wzglêdu na starze- nie siê spo³eczeñstwa, o wiele bardziej przyda³aby siê geriatria. Z kolei Wojciech Fu³ek uwa- ¿a, ¿e ka¿dy realny pomys³ po- prawy stanu sopockiej s³u¿by zdrowia godny jest poparcia. - Póki dzia³ka na ulicy Pol- nej znajduje siê w rêkach mia- sta, nale¿y jednak zrobiæ wszy- stko, ¿eby powsta³ tu szpital wie- lospecjalistyczny - dodaje prze- wodnicz¹cy Rady Miasta. Za i przeciw Mimo wielu przetargów, do których nikt nie przyst¹pi³, pre- zydent Karnowski nadal optuje za komercyjn¹ sprzeda¿¹ dzia³- ki przy ulicy Polnej. Zasugero- wa³ nawet podniesienie jej ceny. Wed³ug szefa Rady Miasta, nie jest to najlepszy pomys³. - Poszukuj¹c potencjalnych in- westorów, warto chyba rozwa¿yæ równie¿ opcjê d³ugoletniej dzier- ¿awy tego terenu – sugeruje Woj- ciech Fu³ek. – Oczekujê pe³nego za- anga¿owania prezydenta w pro- jekt powstania tego szpitala. Niestety, nie widzê w jego do- tychczasowych dzia³aniach na tym polu determinacji takiej, ja- ka towarzyszy mu przy innych inwestycjach. Szkoda, ¿e prezy- dent wycofuje siê ze swoich wczeœniejszych obietnic, bo w tej sprawie móg³by liczyæ na wsparcie nie tylko radnych „Ko- cham Sopot”, ale i wiêkszoœci mieszkañców naszego miasta. Fu³ek nie sk³ada broni O tym jak bardzo sprawa budowy (a raczej niewybudo- wania) szpitala w Sopocie bul- wersuje w³adze, œwiadczy fakt, i¿ na ostatnie posiedzenie Ze- spo³u ds. Funkcjonowania Szpi- tala przyby³ sam marsza³ek wo- jewództwa pomorskiego, Mie- czys³aw Struk. W oœwiadczeniu wydanym po spotkaniu, marsza³ek stwierdzi³, ¿e ob³o¿enie szpitali na Pomorzu pozostaje na poziomie oko³o 70 proc. i nie widzi koniecz- noœci budowania nowych obiek- tów szpitalnych. Jednoczeœnie jednak zasugerowa³, aby przy bu- dowie oddzia³u geriatrii skorzy- staæ z formu³y PPP. - Trzeba zdecydowanie wy- korzystaæ przychylnoœæ w³adz wojewódzkich dla geriatrii i za- biegaæ o powstanie w Sopocie takiego oddzia³u – mówi prze- wodnicz¹cy Rady Miasta, Woj- ciech Fu³ek. - To krok w dobrym kierunku, który wcale nie wyklu- cza szansy na wybudowanie w Sopocie nowoczesnej kliniki wie- lospecjalistycznej. Natomiast su- gestia pana marsza³ka, ¿e formu- ³a PPP jest mo¿liwa przy realizacji publicznej placówki s³u¿by zdrowia, oznacza chyba, ¿e nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten sam model wykorzystaæ przy budowie wie- looddzia³owego szpitala z pe³nym zapleczem diagnostyczno-zabie- gowym, który nie tylko u³atwi³by mieszkañcom dostêp specjalisty- cznych us³ug medycznych, ale zna- cznie zwiêkszy³by konkurencyj- noœæ sopockiego uzdrowiska. Jacek Karnowski stwierdzi³ ostatnio, ¿e sopocianie nie potrzebuj¹ szpitala miejskiego, ani tym bardziej oddzia³u po³o¿niczego, których budowê obiecywa³ w trakcie ostatniej kampanii wyborczej. Obecnie uwa¿a, ¿e mie- szkañcy kurortu powinni zadowoliæ siê oddzia³em opieki geriatrycznej. Powstanie geriatrii popiera marsza³ek województwa pomorskiego, Mieczys³aw Struk. Namawia on jednak w³adze Sopotu na skorzystania z formu³y PPP, zw³aszcza w przypadku, jeœli spodziewane dofinansowanie inwestycji nie zostanie uzyskane. Krzysztof M. Za³uski Marcin Szelman relegent przedstawi³ zebranym widzom sze- Preg wykresów doty- cz¹cych kondycji miasta i jego obywateli na tle trójmiejskiej aglomeracji. Z powy¿szych wykresów i przemi³ej poga- danki wynika³o, ¿e statysty- cznie nie jest Ÿle, a wrêcz jest super. Po godzinnym wyk³a- dzie pan prelegent, komple- mentuj¹c s³uchaczy, poprosi³, aby zechcieli podzieliæ siê swoimi marzeniami, a propos przysz³oœci miasta. I tu siê zacz¹³ problem. Nie widzieæ czemu kolejni so- pocianie zaczêli mówiæ o swo- ich bie¿¹cych bol¹czkach, wymieniali tak¿e nieœmia³e propozycje zmian. W tym mo- mencie, lekko zirytowany pan prelegent zbeszta³ publicz- noœæ i podkreœli³, ¿e interesuj¹ go tylko marzenia mieszkañ- ców zwi¹zane z 15-letni¹ per- spektyw¹. Mieszkañcy upar- cie trzymali siê rzeczywi- stoœci. Mówili, ¿e to miasto nie jest dla biednych emery- tów, ¿e musz¹ p³aciæ za par- kometry, chc¹c raz w tygodniu pojechaæ po zakupy. Jak rów- nie¿, ¿e nowe budownictwo, pod które sprzedano ju¿ prawie ca³¹ ziemiê, nie jest dla m³odych, gdy¿ jest za drogie, i ¿e w zwi¹zku z tym, ju¿ 18 tys. zdesperowanych obywa- teli uciek³o z kurortu. WyraŸnie zdenerwowany pan prelegent, ponownie przy- wo³a³ niesfornych s³uchaczy do porz¹dku. Jeden z odwa¿- niejszych obywateli oœwiad- czy³, ¿e jego interesuje teraŸ- niejszoœæ, bo za 15 lat, to go ju¿ mo¿e nie bêdzie na tej zie- mi. Na szczêœcie mi³¹ atmo- sferê przywróci³a pani, która oœwiadczy³a, ¿e co prawda by³a przeciwniczk¹ budowy Ergo Areny, ale kiedy na w³a- sne oczy zobaczy³a, jak piêk- nie graj¹ tam w koszykówkê zawodnicy Trefla Sopot, zmie- ni³a zdanie. Podziel siê swoj¹ opini¹ na: facebook.com/riviera.gazeta Jedyn¹ (nie licz¹c przychodni) placówk¹ s³u¿by zdrowia w Sopocie jest Szpital Reumatologiczny. Fot. Krzysztof M. Za³uski G³os czytelnika na marginesie dyskusji o nowej strategii rozwoju Sopotu Pochwaleni niech bêd¹ ornamentatorzy… 17. stycznia br. w PGS odby³o siê spotkanie so- pocian z p. Prezydentem Miasta J. Karnowskim. Spotkanie, na które przyby³o kilkadziesi¹t osób, dotyczy³o „Nowej strategii miasta”. Zebranie prowadzi³ pracownik Instytutu Badañ nad Gospo- dark¹ Rynkow¹, który zapowiedzia³, ¿e po kon- sultacjach z mieszkañcami zaproponuje im ró¿ne warianty rozwoju Sopotu. W tym momencie g³os za- bra³ jedyny przytomny cz³o- wiek, który oœwiadczy³, ¿e o wszystkich inwestycjach w mieœcie, powinien decydowaæ rachunek ekonomiczny. Krót- ko mówi¹c, czy nas staæ na halê za 300 mln z³, i czy z tych potê¿nych inwestycji sopocia- nie bêd¹ mieli dochody i jak d³ugo bêdziemy sp³acali za- ci¹gniête na nie d³ugi? Tego pytania Pan Prezydent Kar- nowski ju¿ nie zdzier¿y³ - przepraszaj¹c za swój stan zdrowia, dyskretnie opuœci³ salê… I pomyœleæ, ¿e spotkañ z tym prelegentem, ma byæ ok. 30. A ja naiwnie myœla³em, ¿e od wizji rozwoju miasta ma- my op³acany z naszych po- datków Zarz¹d Miasta. Do- piero po chwili przypomnia- ³em sobie, ¿e w ostatnich la- tach, w Sopocie, takich i po- dobnych spotkañ z „fachow- cami od marketingu” odby³o siê bez liku, w tym z - chyba najbardziej fascynuj¹c¹ posta- ci¹ tej bran¿y – warszawskim kabareciarzem p. Metern¹, któ- ry zosta³ doradc¹ Prezydenta Sopotu ds. wizerunku miasta. Przypomnijmy, najwiêkszym osi¹gniêciem p. Materny by³o uroczyste ods³oniêcie na pla¿y „szafy Polañskiego”, która z czasem zamieni³a siê w miej- ski szalet, a nastêpnie znik- nê³a. Nie wiem, kto personalnie, wpad³ na pomys³ budowy hali, gigantycznych hoteli, czy ma- riny, ale wiem za to na pewno, ¿e za olbrzymie pieni¹dze, pochodz¹ce równie¿ z mojej kieszeni, postawiono obiekty, które po letnim sezonie przez 10 miesiêcy œwiec¹ pustkami. Jednoczeœnie drobni, lokalni przedsiêbiorcy padaj¹ lub le- dwie zipi¹. Na szczêœcie, co jakiœ czas pojawia siê w So- pocie prelegent-uzdrowiciel, który podsuwa Panu Prezy- dentowi pomys³y, jak o¿ywiæ to nasze piêkne miasto. Radny Kempa chce Policja interesuje siê ci¹æ administracjê Samorz¹dnoœci¹

description

"Prasa musi mieć swobodę mówienia wszystkiego, by niektórzy ludzie nie mieli swobody robienia wszystkiego" - Louis Terrenoire

Transcript of "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

Page 1: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

STR. 3STR. 2

bezplatna gazeta pomorska

Rok VIII Nr 1 (76) Sopot Styczeñ 2013 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz.

wa lata temu budowa szpitala znalaz³a siê Dw programie wybor-

czym zarówno, ubiegaj¹cego siê o reelekcjê Jacka Karnow-skiego, jak te¿ jego kontrkan-dydata, Wojciecha Fu³ka. Zda-wa³oby siê wiêc, ¿e skoro oby-dwaj czo³owi przedstawiciele sopockich w³adz, jak i przewa-¿aj¹ca wiêkszoœæ mieszkañców chc¹ tego samego, to pomys³ po-winien szybko wejœæ w sferê rea-lizacji. Tak siê jednak nie sta³o.

Dzia³ka niezgodyPowodem konfliktu pomiê-

dzy prezydentem, a wiêkszoœci¹ Rady Miasta by³a ró¿nica po-gl¹dów na planowan¹ inwestycjê. Przys³owiow¹ „koœci¹ niezgody” okaza³a siê dzia³ka przy ulicy Polnej, na której mia³by powstaæ nowy szpital. Radni „Kocham Sopot” zaproponowali, aby budowê szpitala przeprowadziæ w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP), w któr¹ miasto wnios³oby udzia³ w postaci gruntu (ewentualnie udo-stêpni³oby go w ramach d³ugo-letniej dzier¿awy), zaœ inwestor szpital by zbudowa³, a nastêpnie eksploatowa³.

Prezydent wola³by jednak dzia³kê sprzedaæ, co w sytuacji katastrofalnego zad³u¿ania mia-sta, jest zupe³nie zrozumia³e (wartoœæ dzia³ki szacowana jest na ponad 8,5 mln. z³). Dodajmy jeszcze, ¿e formu³a PPP spraw-dzi³a siê ju¿ w Sopocie przy bu-dowie Centrum Haffnera (teraz ma byæ zastosowana przy zabu-dowie terenów przydworco-wych), i ¿e pomys³ prezydenta ma dwie zasadnicze wady: po pierwsze odstrasza potencjal-nych inwestorów komercyjn¹ cen¹

W styczniu 2011 roku Jacek Karnowski powiedzia³ reporterce jednej z lokalnych gazet, ¿e „obietnice wyborcze s¹ po to, by je realizowaæ”. Jeszcze w czerwcu ubieg³ego roku zarêcza³: „Obieca³em, ¿e w Sopocie bêdzie szpital i zrobiê wszystko, aby dotrzymaæ tej obietnicy w ci¹gu bie¿¹cej kadencji”. Teraz najwyraŸniej zdanie zmieni³… Czy¿by oznaczaæ to mia³o, ¿e Sopot pozostanie jedynym znanym kurortem w Europie bez szpitala miejskiego?

Gra o zdrowie sopocianGra o zdrowie sopocian

dzia³ki; po drugie sprawia, ¿e mia-sto w tym wypadku utraci³oby w³asnoœæ i kontrolê nad wybudo-wanym obiektem oraz terenem.

Podpisy bez echaW ubieg³ym roku radni

„Kocham Sopot” zebrali ponad 3000 podpisów mieszkañców, opowiadaj¹cych siê za budow¹ wielospecjalistycznego szpita-la. Reakcji na apel sopocian ze strony prezydenta w zasadzie nie by³o. We wrzeœniu powo³a-no zespó³, który mia³ rozstrzy-gn¹æ, czy istnienie szpitala w kurorcie ma sens, a jeœli tak, to w jakiej formule powinien po-wstaæ i jakie potrzeby miesz-kañców zaspokajaæ.

Zdaniem Barbary Gierak-Pilarczyk, radnej PO, a zarazem dyrektor sopockiego Szpitala Reumatologicznego, wydzia³ po³o¿nictwa nie spe³nia³by swej roli, poniewa¿ w kurorcie rocz-nie rodzi siê niespe³na 300 dzieci. Natomiast, ze wzglêdu na starze-nie siê spo³eczeñstwa, o wiele bardziej przyda³aby siê geriatria.

Z kolei Wojciech Fu³ek uwa-¿a, ¿e ka¿dy realny pomys³ po-prawy stanu sopockiej s³u¿by zdrowia godny jest poparcia.

- Póki dzia³ka na ulicy Pol-nej znajduje siê w rêkach mia-sta, nale¿y jednak zrobiæ wszy-stko, ¿eby powsta³ tu szpital wie-lospecjalistyczny - dodaje prze-wodnicz¹cy Rady Miasta.

Za i przeciwMimo wielu przetargów, do

których nikt nie przyst¹pi³, pre-zydent Karnowski nadal optuje za komercyjn¹ sprzeda¿¹ dzia³-ki przy ulicy Polnej. Zasugero-wa³ nawet podniesienie jej ceny. Wed³ug szefa Rady Miasta, nie jest to najlepszy pomys³.

- Poszukuj¹c potencjalnych in-westorów, warto chyba rozwa¿yæ równie¿ opcjê d³ugoletniej dzier-¿awy tego terenu – sugeruje Woj-ciech Fu³ek. – Oczekujê pe³nego za-anga¿owania prezydenta w pro-jekt powstania tego szpitala. Niestety, nie widzê w jego do-tychczasowych dzia³aniach na tym polu determinacji takiej, ja-

ka towarzyszy mu przy innych inwestycjach. Szkoda, ¿e prezy-dent wycofuje siê ze swoich wczeœniejszych obietnic, bo w tej sprawie móg³by liczyæ na wsparcie nie tylko radnych „Ko-cham Sopot”, ale i wiêkszoœci mieszkañców naszego miasta.

Fu³ek nie sk³ada broniO tym jak bardzo sprawa

budowy (a raczej niewybudo-wania) szpitala w Sopocie bul-wersuje w³adze, œwiadczy fakt, i¿ na ostatnie posiedzenie Ze-spo³u ds. Funkcjonowania Szpi-tala przyby³ sam marsza³ek wo-jewództwa pomorskiego, Mie-czys³aw Struk. W oœwiadczeniu wydanym po spotkaniu, marsza³ek stwierdzi³, ¿e ob³o¿enie szpitali na Pomorzu pozostaje na poziomie oko³o 70 proc. i nie widzi koniecz-noœci budowania nowych obiek-tów szpitalnych. Jednoczeœnie jednak zasugerowa³, aby przy bu-dowie oddzia³u geriatrii skorzy-staæ z formu³y PPP.

- Trzeba zdecydowanie wy-korzystaæ przychylnoœæ w³adz wojewódzkich dla geriatrii i za-biegaæ o powstanie w Sopocie takiego oddzia³u – mówi prze-wodnicz¹cy Rady Miasta, Woj-ciech Fu³ek. - To krok w dobrym kierunku, który wcale nie wyklu-cza szansy na wybudowanie w Sopocie nowoczesnej kliniki wie-lospecjalistycznej. Natomiast su-gestia pana marsza³ka, ¿e formu-³a PPP jest mo¿liwa przy realizacji publicznej placówki s³u¿by zdrowia, oznacza chyba, ¿e nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten sam model wykorzystaæ przy budowie wie-looddzia³owego szpitala z pe³nym zapleczem diagnostyczno-zabie-gowym, który nie tylko u³atwi³by mieszkañcom dostêp specjalisty-cznych us³ug medycznych, ale zna-cznie zwiêkszy³by konkurencyj-noœæ sopockiego uzdrowiska.

Jacek Karnowski stwierdzi³ ostatnio, ¿e sopocianie nie potrzebuj¹ szpitala miejskiego, ani tym bardziej oddzia³u po³o¿niczego, których budowê obiecywa³ w trakcie ostatniej kampanii wyborczej. Obecnie uwa¿a, ¿e mie-szkañcy kurortu powinni zadowoliæ siê oddzia³em opieki geriatrycznej. Powstanie geriatrii popiera marsza³ek województwa pomorskiego, Mieczys³aw Struk. Namawia on jednak w³adze Sopotu na skorzystania z formu³y PPP, zw³aszcza w przypadku, jeœli spodziewane dofinansowanie inwestycji nie zostanie uzyskane.

Krzysztof M. Za³uski

Marcin Szelman

relegent przedstawi³ zebranym widzom sze-Preg wykresów doty-

cz¹cych kondycji miasta i jego obywateli na tle trójmiejskiej aglomeracji. Z powy¿szych wykresów i przemi³ej poga-danki wynika³o, ¿e statysty-cznie nie jest Ÿle, a wrêcz jest super. Po godzinnym wyk³a-dzie pan prelegent, komple-mentuj¹c s³uchaczy, poprosi³, aby zechcieli podzieliæ siê swoimi marzeniami, a propos przysz³oœci miasta.

I tu siê zacz¹³ problem. Nie widzieæ czemu kolejni so-pocianie zaczêli mówiæ o swo-ich bie¿¹cych bol¹czkach, wymieniali tak¿e nieœmia³e propozycje zmian. W tym mo-mencie, lekko zirytowany pan prelegent zbeszta³ publicz-noœæ i podkreœli³, ¿e interesuj¹ go tylko marzenia mieszkañ-ców zwi¹zane z 15-letni¹ per-spektyw¹. Mieszkañcy upar-cie trzymali siê rzeczywi-stoœci. Mówili, ¿e to miasto nie jest dla biednych emery-tów, ¿e musz¹ p³aciæ za par-kometry, chc¹c raz w tygodniu pojechaæ po zakupy. Jak rów-nie¿, ¿e nowe budownictwo, pod które sprzedano ju¿ prawie ca³¹ ziemiê, nie jest dla m³odych, gdy¿ jest za drogie, i ¿e w zwi¹zku z tym, ju¿ 18 tys. zdesperowanych obywa-teli uciek³o z kurortu.

WyraŸnie zdenerwowany pan prelegent, ponownie przy-wo³a³ niesfornych s³uchaczy do porz¹dku. Jeden z odwa¿-niejszych obywateli oœwiad-czy³, ¿e jego interesuje teraŸ-niejszoœæ, bo za 15 lat, to go ju¿ mo¿e nie bêdzie na tej zie-mi. Na szczêœcie mi³¹ atmo-sferê przywróci³a pani, która oœwiadczy³a, ¿e co prawda by³a przeciwniczk¹ budowy Ergo Areny, ale kiedy na w³a-sne oczy zobaczy³a, jak piêk-nie graj¹ tam w koszykówkê zawodnicy Trefla Sopot, zmie-ni³a zdanie.

Podziel siê swoj¹ opini¹ na:facebook.com/riviera.gazeta

Jedyn¹ (nie licz¹c przychodni) placówk¹ s³u¿by zdrowia w Sopocie jest Szpital Reumatologiczny.

Fot.

Krz

yszt

of M

. Za³

uski

G³os czytelnika na marginesie dyskusji o nowej strategii rozwoju Sopotu

Pochwaleni niech bêd¹ ornamentatorzy…17. stycznia br. w PGS odby³o siê spotkanie so-

pocian z p. Prezydentem Miasta J. Karnowskim.

Spotkanie, na które przyby³o kilkadziesi¹t osób,

dotyczy³o „Nowej strategii miasta”. Zebranie

prowadzi³ pracownik Instytutu Badañ nad Gospo-

dark¹ Rynkow¹, który zapowiedzia³, ¿e po kon-

sultacjach z mieszkañcami zaproponuje im ró¿ne

warianty rozwoju Sopotu.

W tym momencie g³os za-bra³ jedyny przytomny cz³o-wiek, który oœwiadczy³, ¿e o wszystkich inwestycjach w mieœcie, powinien decydowaæ rachunek ekonomiczny. Krót-ko mówi¹c, czy nas staæ na halê za 300 mln z³, i czy z tych potê¿nych inwestycji sopocia-nie bêd¹ mieli dochody i jak d³ugo bêdziemy sp³acali za-ci¹gniête na nie d³ugi? Tego pytania Pan Prezydent Kar-nowski ju¿ nie zdzier¿y³ - przepraszaj¹c za swój stan zdrowia, dyskretnie opuœci³ salê…

I pomyœleæ, ¿e spotkañ z tym prelegentem, ma byæ ok. 30. A ja naiwnie myœla³em, ¿e od wizji rozwoju miasta ma-my op³acany z naszych po-datków Zarz¹d Miasta. Do-piero po chwili przypomnia-³em sobie, ¿e w ostatnich la-tach, w Sopocie, takich i po-dobnych spotkañ z „fachow-cami od marketingu” odby³o siê bez liku, w tym z - chyba najbardziej fascynuj¹c¹ posta-ci¹ tej bran¿y – warszawskim kabareciarzem p. Metern¹, któ-ry zosta³ doradc¹ Prezydenta Sopotu ds. wizerunku miasta. Przypomnijmy, najwiêkszym osi¹gniêciem p. Materny by³o uroczyste ods³oniêcie na pla¿y „szafy Polañskiego”, która z czasem zamieni³a siê w miej-ski szalet, a nastêpnie znik-nê³a.

Nie wiem, kto personalnie, wpad³ na pomys³ budowy hali, gigantycznych hoteli, czy ma-riny, ale wiem za to na pewno, ¿e za olbrzymie pieni¹dze, pochodz¹ce równie¿ z mojej kieszeni, postawiono obiekty, które po letnim sezonie przez 10 miesiêcy œwiec¹ pustkami. Jednoczeœnie drobni, lokalni przedsiêbiorcy padaj¹ lub le-dwie zipi¹. Na szczêœcie, co jakiœ czas pojawia siê w So-pocie prelegent-uzdrowiciel, który podsuwa Panu Prezy-dentowi pomys³y, jak o¿ywiæ to nasze piêkne miasto.

Radny Kempa chce Policja interesuje siêci¹æ administracjê Samorz¹dnoœci¹

Page 2: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

2 OPINIE Nr 1 (76) Styczeñ 2013

Wydawca:PPHU Riviera Sopot

Redaktor naczelny:Krzysztof M. Za³uski

tel. 796-54-94-50

Redakcja:e-mail: [email protected]

OdwiedŸ nas na stronie:www.facebook.com/riviera.gazeta

Druk:Polskapresse sp. z o.o.

80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3

Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania.

Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

Reklama: e-mail: [email protected]

bezplatna gazeta pomorska

pracowuj¹c d³ugofalo-w¹ strategiê ka¿dego Omiasta, w tym równie¿

Sopotu, lokalne w³adze powinny braæ pod uwagê nie tylko opinie ekonomistów, urbanistów, archi-tektów i ekspertów z innych dziedzin, lecz przede wszystkim zasiêgaæ zdania mieszkañców. Dopiero po przeanalizowaniu ich opinii, mog¹ pokusiæ siê o wybranie rzeczywiœcie najlep-szego, równie¿ ekonomicznie uzasadnionego, planu rozwoju miasta. W oparciu o tak skonstru-owan¹ strategiê, powinien pow-staæ harmonogram inwestycji, z wyraŸnym podzia³em na poszcze-gólne lata. Przy czym strategia ta nie mog³aby ulegaæ zmianom ani w za³o¿eniach ogólnych, ani tym bardziej pod wp³ywem dzia³añ jakiegoœ lobby, lub nacisków partyjno-politycznych. Na stra¿y jej wykonywania musia³aby staæ Rada Miasta, która wykorzystuj¹c swoje uprawnienia, kontrolowa-³aby w³adzê wykonawcz¹, czyli prezydenta i jego urzêdników.

Sezon ca³orocznyRówne 190 lat temu, napole-

oñski oficer, Jean Georg Haffner, wybudowa³ w Sopocie pierwszy Zak³ad K¹pielowy. PóŸniej do-budowa³ jeszcze Dom Zdrojowy oraz £azienki Po³udniowe i Pó³nocne. W ten sposób powsta-³o modne uzdrowisko. Jeœli Sopot mia³by nim pozostaæ - nie tylko z nazwy - nale¿a³oby roz-wa¿yæ budowê nowych obiek-tów sanatoryjnych, bo te, które istniej¹ nie zaspakajaj¹ potrzeb kuracjuszy. Miasto nie ma rów-nie¿ odpowiedniej infrastruktury drogowej, co powoduje przekra-czanie norm ha³asu i iloœci spalin.

Uczynienie z Sopotu uzdro-wiska z prawdziwego zdarzenia, by³oby szans¹ na rozci¹gniêcie

Na grudniowej sesji Rady Miasta z³o¿y³ pan wniosek o przesuniêcie w bud¿ecie So-potu miliona z³otych z puli zarezerwowanej na admini-stracjê do funduszu przezna-czonego na remonty i budowê dróg, dlaczego?

Jaros³aw Kempa: Po wni-kliwej analizie projektu bud¿etu na rok 2013, zdecydowa³em siê na zaproponowanie radnym takiej w³aœnie zmiany. Uwa¿am j¹ za s³uszn¹. Ale niestety podczas sesji bud¿etowej mój wiosek przepad³. Chcia³em wywo³aæ w ten sposób publiczn¹ dyskusjê na temat wysokich wydatków, jakie poch³ania so-pocka administracja. Ta sprawa nie mo¿e byæ przemilczana. Musi rozpocz¹æ siê publiczna dyskusja na ten temat.

Prezydent nie zareagowa³ na pañsk¹ propozycjê ciêæ zbyt przychylnie. Powiedzia³, ¿e gdyby pañski wniosek prze-szed³, to trzeba by by³o obci¹æ wszystkim urzêdnikom po równo pensje o kilka procent. Zgadza siê pan z tak¹ ar-gumentacj¹?

No w³aœnie, prezydent ob-ci¹³by wszystkim, a ja bym zli-kwidowa³ jedynie Biuro Prezy-denta. Co to w ogóle za polityka

Rozmowa z wiceprzewodnicz¹cym Rady Miasta Sopotu, Jaros³awem Kemp¹.

Bud¿et Sopotu bez ciêæ na administracjêBud¿et Sopotu bez ciêæ na administracjêKonrad Franke

kadrowa? S³uchaj¹c tego, co mówi³ prezydent Karnowski, nie dowierza³em w³asnym uszom. To jakiœ nonsens. Aby zaoszczê-dziæ du¿¹ czêœæ z proponowanej przeze mnie sumy, wystarczy zlikwidowaæ Biuro Prezydenta - wydzia³, którego zadania mog¹ realizowaæ inne jednostki ad-ministracji. To Biuro jest najlep-szym przyk³adem rozdêcia administracji, dzia³aj¹cej przede wszystkim na u¿ytek prezyden-ta. A z drugiej strony powszech-nie wiadomo, ¿e w Urzêdzie Miasta jest bardzo wiele praco-witych osób, które zarabiaj¹ stosunkowo niewiele, co powo-duje du¿e niezadowolenie. Ciêcia œrodków przeznaczanych na administracjê powinny te nie-sprawiedliwoœci zlikwidowaæ.

Ale dlaczego akurat chcia³by pan oszczêdzaæ na administracji?

Bo niestety sopocka admini-stracja jest od lat jedn¹ z naj-dro¿szych biurokracji w kraju. Wie o tym i prezydent miasta i radni, ale jakoœ nikt nie chce g³o-œno o tym mówiæ. Mamy prze-cie¿ kryzys, wiêc trzeba oszczê-dzaæ. Zaoszczêdzone w ten spo-sób œrodki mo¿na by inwesto-waæ w drogi.

Dlaczego w drogi, a nie na przyk³ad w kulturê lub sport?

Mieszkañcy naszego miasta doskonale widz¹, ¿e Sopot za-

czyna rozwijaæ siê nierówno-miernie. Jest centrum, które piêknieje i s¹ pozosta³e dziel-nice, które z ka¿dym rokiem coraz bardziej odstaj¹ od cen-trum. Ulice peryferyjne krzycz¹ wprost o remont… A przecie¿ ca³y Sopot to produkt turysty-czny.

Urzêdnicy ratusza pozys-kali dla Sopotu miliony euro z funduszy europejskich. Nie obawia siê pan, ¿e propozycja cieæ w dotycz¹cym ich sekto-rze, spowoduje obni¿enie wy-dajnoœci pracy w Urzêdzie?

Dziêki urzêdnikom Sopot otrzyma³ z funduszy unijnych bardzo powa¿ne œrodki. I chwa³a za to grupie pracowników Urzêdu, która by³a bezpoœrednio w te prace zaanga¿owana. Jak ju¿ wspomnia³em, ja myœlê jedynie o likwidacji Biura Pre-zydenta, które jest tworem zbêd-nym. Dziêki takiej decyzji za-oszczêdziæ mo¿na setki tysiêcy z³otych.

Kurort na rozdro¿uKurort na rozdro¿u

Miros³aw Rogacewicz

Planowanie strategii rozwoju Sopotu nale¿y rozpocz¹æ od przyjêcia konkret-nych za³o¿eñ. I przede wszystkim od postawienia sobie kilku pytañ: Czy Sopot ma byæ uzdrowiskiem, czy raczej miastem z du¿¹ baz¹ noclegow¹, rozrywkow¹ i sportow¹? Czy ma to byæ miejsce dla ludzi starszych, rodzin z ma³ymi dzieæmi, czy przeciwnie - imprezowania dla podroœniêtej m³odzie¿y? Czy nale¿y po-stawiæ na rozwój kultury, biznesu, us³ug czy rozrywki? I wreszcie, który z tych wariantów bêdzie generowa³ najwiêksze wp³ywy do bud¿etu miasta?

sezonu na ca³y rok, co wi¹¿e siê bezpoœrednio z powstaniem no-wych miejsc pracy. Ten wariant wymaga³by jednak dostosowa-nia ca³ej infrastruktury turysty-czno-us³ugowo-rozrywkowej do potrzeb kuracjuszy. Najkorzyst-niej by³oby, gdyby powstaj¹ce sanatoria prowadzili mieszkañcy Sopotu, w tym bowiem wypad-ku, podatki przez nich p³acone, trafia³yby do miejscowej kasy.

Sopot, jako uzdrowisko - od pocz¹tków swego istnienia - mia³ specyficzny, niepowtarzalny wrêcz klimat. Niestety zmiany, ja-kie w ostatnich latach zaapliko-wa³ mu urzêduj¹cy prezydent, przekreœli³y uzdrowiskow¹ tra-dycjê i upodobni³y do kamienno-betonowej pustyni, upstrzonej gdzieniegdzie bry³ami hoteli, hal i centrów kongresowych.

Wygl¹da wiêc na to, ¿e w³a-dze stawiaj¹ na koncepcjê miasta „nowoczesnego” – kurortu po-siadaj¹cego du¿¹ bazê noclego-w¹, rozrywkow¹ i sportow¹. Jeœli tak, to musimy zrezygnowaæ z uzdrowiska, gdy¿ tych dwóch koncepcji raczej pogodziæ siê nie da. Byæ mo¿e, gdyby bazê tê tworzyli sopocianie, to mia³oby to jeszcze jakiœ sens: powsta-wa³yby miejsca pracy, a do bud-¿etu miasta sp³ywa³yby podatki. Ale hotele, restauracje sieciowe i inne inwestycje sopockie budo-wane s¹ przez firmy spoza So-potu. W ten sposób miasto po-zbawia siê podatku od wy-nagrodzeñ i od nieruchomoœci – ca³y zysk opodatkowany jest bo-wiem w centrali danej firmy. Dlatego te¿ wariant ten nie zapewnia nam ca³orocznej dzia³alnoœci, a miasto w okresie jesienno-zimowym zamiera.

Kurcz¹ce siê miastoDobry gospodarz buduje

strategiê rozwoju miasta nie tylko pod k¹tem turystów, kuracjuszy, tudzie¿ uczestników imprez sportowe. Dobremu gospodarzowi najbardziej na sercu le¿y los mieszkañców mia-sta. Strategia powinna byæ wiêc przede wszystkim dla mieszkañ-ców przyjazna. Powinna pokazy-waæ im ich miejsce i rolê, jak¹ maj¹ do odegrania w tworzeniu koncepcji miasta. Mieszkañcy winni siê z t¹ strategi¹ uto¿sa-miaæ i wspólnie j¹ realizowaæ. Ich potrzeby winny byæ bowiem priorytetem, w przeciwnym razie nie mo¿e byæ mowy o wspólnej budowie przysz³oœci w³adz miasta i jego mieszkañców. Sopot, nieco ponad 36-tysiêczne miasto z oko³o 30 procentami emerytów i zmniejszaj¹c¹ siê iloœci¹ ludzi m³odych, ma swoj¹ specyfikê, do której nale¿y do-stosowaæ strategiê.

Dotychczasowa strategia, na przestrzeni ostatnich 35 lat, doprowadzi³a do zmniejszenia iloœci mieszkañców o prawie 18 tysiêcy osób. Jest to m.in. wynik wysprzeda¿y gruntów pod apar-tamentowce. Mieszkania w ta-kich budynkach, z uwagi na wyœrubowane ceny, nie s¹ w zasiêgu mo¿liwoœci finansowych przeciêtnej sopockiej rodziny, zw³aszcza m³odej. Dlatego sopocianie zmuszeni s¹ opuœciæ w³asne miasto.

Apartamentowce wynajmo-wane s¹ sezonowo, a ich w³aœci-ciele nie musz¹ byæ w nich za-meldowani. Oznacza to, ¿e podatki PIT nie s¹ p³acone w Sopocie. W takim wypadku do bud¿etu miasta nie wp³ywaj¹ równie¿ podatki poœrednie. De facto do kasy Sopotu z aparta-mentu o powierzchni 50 m kw. rocznie wp³ywa oko³o… 100 z³otych! W Sopocie koñcz¹ siê powoli tereny pod budownictwo mieszkaniowe. W³adze jednak nie wyci¹gaj¹ z tego ¿adnych wniosków, tak jakby nie zdawa³y sobie sprawy, ¿e pieni¹dze za raz sprzedany grunt, w kolejnych latach ju¿ do miejskiej kasy nie wejd¹.

Wyprzeda¿ maj¹tkuMiasto ¿yje z mieszkañców.

To oni dostarczaj¹ mu najwiêk-szych wp³ywów do bud¿etu. To z ich pieniêdzy utrzymywana jest równie¿ administracja. To dziêki sumom uzyskanym z podatku PIT i wszystkich innych op³at miejskich, do bud¿etu trafia ponad 80 proc. wp³ywów, nato-miast dochody miasta pochodz¹-ce z podatku CIT, czyli mówi¹c ogólnie z dzia³alnoœci gospodar-czej, przynosz¹ niespe³na 4 proc. Kurczenie siê wiêc popu-lacji sopocian przek³ada siê bezpoœrednio na stan miejskiej kasy – im mniej mieszkañców, tym mniej wp³ywów z PIT i po-zosta³ych op³at!

Obecnie bud¿et miasta „do-mykany” jest sprzeda¿¹ nieru-chomoœci. Miasto sprzedaje wszystko, nie bior¹c pod uwagê fatalnej koniunktury na rynku. Rz¹dz¹cy wychodz¹ bowiem z za³o¿enia, ¿e zrównowa¿enie bud¿etu miasta jest spraw¹ naj-wa¿niejsz¹. Pytanie tylko, co po sprzedaniu ca³ego maj¹tku miej-skiego? Sk¹d weŸmiemy œrodki na za³atanie powiêkszaj¹cej siê dziury bud¿etowej?

Sopot potrzebuje dziœ rady-kalnej zmiany w budownictwie mieszkaniowym. Zarz¹dzaj¹cy miastem musz¹ stworzyæ warunki ekonomiczne dla ludzi m³odych. Aby mogli tu mieszkaæ, praco-waæ, rozwijaæ swoj¹ dzia³alnoœæ gospodarcz¹ i odpoczywaæ.

Przyk³adów na rozwi¹zanie problemów mieszkaniowych jest wiele. Wystarczy pojechaæ do Niemiec i zobaczyæ, jak dzia³a system, który sprawdza siê od wielu lat. Ale nasi rz¹dz¹cy wol¹ eksperymentowaæ…

Najwiêksze bogactwo Rada Miasta, maj¹c dok³adne

dane ekonomiczne, dotycz¹ce obecnej sytuacji bud¿etowej So-potu, powinna wstrzymaæ bez-myœln¹ wyprzeda¿ gruntów komunalnych i spowodowaæ budowê mieszkañ. Powstrzyma-nie spadku iloœci mieszkañców

jest bowiem podstawowym wa-runkiem bezpieczeñstwa bud-¿etowego naszego miasta. Zna-j¹c przyczyny kurczenia siê bud¿etu, nale¿y podj¹æ dzia³ania, które odwróc¹ t¹ niekorzystn¹ sytuacjê. W przeciwnym razie, Sopot pogr¹¿y siê w spirali po-datków i op³at lokalnych, mo¿e nawet dojœæ do za³amania siê miejskiego bud¿etu. Nale¿y tak¿e dok³adnie przyjrzeæ siê miejskim wydatkom, zw³aszcza ¿e Sopot ma jedn¹ z najdro¿-szych administracji w Polsce.

O tych problemach pisa³em ju¿ 10 lat temu. Dziœ widaæ go-

³ym okiem, ¿e strategia przyjêta przez w³adze miasta – jeœli nie ulegnie zasadniczej korekcie – zaprowadzi nas w œlepy zau³ek. Czeka nas sp³ata gigantycznego zad³u¿enia i dalszy spadek iloœci mieszkañców.

A przecie¿ bogactwem So-potu nie s¹ stadiony i mariny, lecz ludzie, dziêki którym miasto mog³oby szybko i dynamicznie siê rozwijaæ.

Autor jest sopockim dzia³aczem spo³ecznym, ekonomist¹ i prywat-nym przedsiêbiorc¹, bezpartyjny.

W Sopocie rozpoczê³y siê konsultacje spo³eczne, dotycz¹ce kierunku rozwoju miasta do roku 2020.

Wybudowana kosztem ponad 70 mln z³otych sopocka marina mia³a byæ ca³oroczn¹ atrakcj¹ dla ¿eglarzy, tym czasem w kilka tygodni po zakoñczeniu wakacji ca³kiem pustoszeje, podobnie jak ca³e miasto. Czy tak byæ musi?

Fot.

kmz

Page 3: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

3OPINIENr 1 (76) Styczeñ 2013

„Wiêkszoœæ prezydentów, jeœli tylko zechce, mo¿e rz¹dziæ swoimi miastami do¿ywotnio” –twierdzi przywo³any przez „Gazetê” socjolog z Uniwersy-tetu Jagielloñskiego, Jaros³aw Flis. Uzasadniaj¹c tê tezê, dodaje - ¿e „ju¿ kilka miesiêcy przed wyborami na rzecz reelekcji pracuj¹ ca³e biura pra-sowe. Nawet jeœli jest to tylko

Sopockie co nieco

Wojciech Fu³ek

Prezydenckie do¿ywociePrezydenckie do¿ywocie„Gazeta Wyborcza”, któr¹ nie sposób chyba podejrzewaæ o spiskow¹ teoriê dziejów samorz¹dowych, przynios³a przed samymi œwiêtami przera¿aj¹c¹, a zarazem zasmucaj¹c¹ dla lokalnej demokracji diagnozê. Jako sopocki samorz¹dowiec (ju¿ od 23 lat – jak ten czas leci!) pozwolê sobie zrelacjonowaæ te doniesienia moim sta³ym czytelnikom, nie tylko zreszt¹ sopocianom (przy okazji - serdecznie dziêkujê za wszystkie listy, maile, ¿yczenia œwi¹teczne i noworoczne).

kilka osób, to daje kolosaln¹ przewagê. ¯eby to nadrobiæ, konkurent musia³by wydaæ na promocjê kilkaset tysiêcy z³o-tych”.

Jest to oczywiœcie nierealne, zw³aszcza dla kandydatów bezpartyjnych, dlatego droga do reelekcji jest zdecydowanie ³atwiejsza. Do tych „u³atwieñ” mo¿na jeszcze dodaæ sieæ lo-kalnych powi¹zañ biznesowo-polityczno-samorz¹dowych, dziêki którym mo¿na praktycz-nie zmonopolizowaæ, a w zasa-dzie ubezw³asnowolniæ lokalne media a tym samym ograniczyæ konkurentom mo¿liwoœci do-tarcia do mieszkañców i sfinan-sowania kampanii wyborczej.

Coraz wyraŸniejsza staje siê równie¿ wasalizacja lokalnych stowarzyszeñ i innych organi-zacji pozarz¹dowych, praktycz-nie zupe³nie uzale¿nionych od corocznej kroplówki urzêdo-wych dotacji. Bez nich, podob-

nie jak od uznaniowego naj-czêœciej przyznania siedziby w komunalnym lokalu, trudno sobie wyobraziæ bowiem ich sta-³¹, systematyczn¹ dzia³alnoœæ. Ba, niektóre powstaj¹ce stowa-rzyszenia animowane s¹ wrêcz przez lokalne w³adze, aby – za miejskie pieni¹dze – prowadziæ de facto dzia³alnoœæ kryptowy-borcz¹ i us³ugow¹ wobec „uprzywilejowanych”.

Korupcjogenne

narzêdzia w³adzyPublicysta „Wyborczej”

chyba doskonale zdaje sobie sprawê z korupcjogennych uk³adów i innych mankamen-tów samorz¹dowej demokracji, skoro wprost pisze o u¿ywa-nych bez oporu „narzêdziach w³adzy” - pieni¹dzach, miej-scach pracy dla swoich zaufa-nych, inwestycjach, s³u¿¹cych czêsto bardziej promocji kon-kretnej osoby, ni¿ rzeczywistym

potrzebom mieszkañców, bo „ka¿da inwestycja jest decyzj¹ polityczn¹, któr¹ de facto po-dejmuje prezydent”.

Sk¹d ta praktycznie nie-ograniczona w³adza? Oczywiœ-cie, ¿e z wyborów bezpoœred-nich, ale obarczonych te¿ dzia-³aniami marketingowymi za publiczne pieni¹dze, bo „prezy-denci organizuj¹ festyny, dar-mowe koncerty i nie zapomi-naj¹ og³aszaæ, co w³aœnie bu-duj¹”. Pozostaje po tym nie tylko ulotne wra¿enie, ale i trwa³e przekonanie czêœci mie-szkañców, ¿e to w³aœnie pre-zydenci sami wspomagaj¹ lo-kalne kluby sportowe, czy z po-zoru bezp³atne festyny, jarmarki czy inne wydarzenia.

A prawda jest taka, ¿e prak-tycznie bez ¿adnych ograniczeñ i wiêkszych wyrzutów sumienia siêgaj¹ w³odarze miast do naszej, mieszkañców kieszeni, wydaj¹c czêsto ogromne kwoty

g³ównie na promocjê w³asnej osoby. Jeœli konkretny bur-mistrz, wójt czy prezydent robi to jednak zgodnie z prawem, nikt nie jest mu w stanie niczego zarzuciæ, choæ trudno takie dzia³ania pochwalaæ. Gorzej, jak zmienia siê to w sta³¹ prak-tykê i przekonanie o w³asnej nieomylnoœci. Wtedy ktoœ taki staje siê wrêcz impregnowany na jak¹kolwiek krytykê, uznaj¹c j¹ za zamach na w³asn¹ osobê, a wszelkie pomys³y pochodz¹ce od oponentów i krytyków z za³o¿enia wyrzuca do kosza. „Gazeta” przytacza przyk³ad Prezydenta Katowic, Piotra Uszoka, który „niedawno od-rzuci³ hurtem pomys³y opozy-cyjnej (w tym mieœcie) PO”.

Neron i jego œwitaTrójmiejski muzyk, Tymon

Tymañski, nazwa³ niegdyœ taki stan „syndromem Nerona” – po-lityk nim dotkniêty nie toleruje najlepszych nawet pomys³ów, jeœli nie pochodz¹ od niego samego. Od takiego stanu tylko krok do przekonania, ¿e w walce o w³adzê dozwolone s¹ wszystkie chwyty - gra bowiem toczy siê o zbyt du¿¹ stawkê, aby przejmowaæ siê czystoœci¹ zasad i duchem uczciwej ry-walizacji.

I nic dziwnego, bo „prezy-denci dobrze wiedz¹, jak¹ maj¹ w³adzê. Kontroluj¹ spó³ki ko-munalne, daj¹ pracê i decyduj¹ o inwestycjach. Dysponuj¹ ogromnymi pieniêdzmi. W sa-

morz¹dach pracuje (w skali ca-³ej Polski) oko³o 250 tys. osób. To znacznie wiêcej ni¿ ca³a ad-ministracja rz¹dowa, która daje pracê armii 180 tys. urzêdni-ków”.

Urzêdnicy samorz¹dowi sta-nowi¹ najczêœciej (bo jak¿eby inaczej) karn¹ armiê urzêdu-j¹cego w³odarza, zw³aszcza w ma³ych miejscowoœciach, gdzie takie miejsce pracy jest na wagê z³ota. Trudno siê zatem nie-potrzebnie nara¿aæ swojemu prze³o¿onemu, który wydaje czasami polecania s³u¿bowe, naginaj¹c prawo do granic ab-surdu.

Znam przypadek pomor-skiego wójta, który zabroni³ pra-cownikom urzêdu udzia³u w referendum w sprawie swojego odwo³ania. Zapewni³ ich, ¿e ma swoich przedstawicieli w ka¿-dej komisji wyborczej i jeœli któ-rykolwiek z urzêdników tam siê pojawi, to mo¿e szukaæ sobie nowej pracy.

Nadzieja w obywatelachNiezbyt optymistyczny to

obraz samorz¹dowego œwiata, ale – jak siê wydaje – nadzieja w niezale¿nych ruchach obywa-telskich i ich aktywnoœci, któr¹ coraz czêœciej mo¿na zaobser-wowaæ w lokalnych spo³ecz-noœciach. To od ich dzia³añ i pomys³ów w du¿ej mierze za-le¿y przysz³oœæ i kszta³t pol-skiego samorz¹du, uwolnione-go (oby) od partyjnej polityki.

towarzyszenie „Samo-rz¹dnoœæ Sopot” zosta³o Sza³o¿one w 2006 roku

przez grupê radnych i dzia³aczy, zwi¹zanych z sopockim oœrod-kiem w³adzy. Prezesem licz¹cej ok. 20 cz³onków organizacji zo-sta³ ówczesny przewodnicz¹cy Rady Miasta Sopotu, dr Wie-czes³aw Augustyniak, zaœ jego zastêpc¹ prof. Micha³ WoŸniak -przewodnicz¹cy sopockiego Ko³a Platformy Obywatelskiej.

W statucie „Samorz¹dnoœæ Sopot” ma wpisane prowadze-nie dzia³alnoœci gospodarczej, z czego jednak – jak twierdzi pre-zes Augustyniak - nigdy nie ko-rzysta³o. Po przedstawieniu do-kumentów œwiadcz¹cych, ¿e sto-warzyszenie nie zarabia ani z³o-tówki, w roku 2010 s¹d reje-strowy zwolni³ je ze sk³adania rocznych sprawozdañ. W dru-

Bartek Sasper

K³opoty Samorz¹dnoœci Sopot

Organy œcigania skontrolowa³y kilka tysiêcy pomorskich podmiotów gospodarczych i stowarzyszeñ. Policja zain-teresowa³a siê równie¿ organizacj¹ by³ego przewodnicz¹cego Rady Miasta Sopotu, Wieczes³awa Augustyniaka.

Bez wzglêdu na to jak zakoñczy siê afera Amber Gold jej ujawnienie mia³o jedn¹ dobr¹ stronê, w³adze skarbowe zajê³y siê regularnym œci¹ganiem podatków i przestrzeganiem terminowego sk³adania sprawozdañ finansowych przez ró¿norakie przedsiêbiorstwa. Okaza³o siê, ¿e tylko na terenie Pomorza kilka tysiêcy podmiotów gospodarczych i stowarzyszeñ nie przestrzega terminowego sk³adania takich sprawozdañ do urzêdów skarbowych. Dociekliwoœæ organów œcigania nie ominê³a równie¿ stowarzyszenia „Samorz¹dnoœæ Sopot”, z którego list startowa³ w ostatnich wyborach samorz¹dowych urzêduj¹cy prezydent kurortu, Jacek Karnowski.

giej po³owie zesz³ego roku sprawa jednak powróci³a. Au-gustyniak zosta³ kilkakrotnie wzywany na policjê, gdzie mu-sia³ t³umaczyæ siê, dlaczego je-

go stowarzyszenie nie dope³nia-³o statusowych obowi¹zków i nie przygotowywa³o wymaga-nej prawem dokumentacji fi-nansowej. Przes³uchania te

zniechêci³y go do prowadzenia dalszej dzia³alnoœci tak bardzo, ¿e na walnym zebraniu wyst¹pi³ z wnioskiem o rozwi¹zanie sto-warzyszenia. Okaza³o siê to jed-

nak zbyt kosztowne. Likwidacja tego typu organu kosztuje bo-wiem 1000 z³otych, a kwotê tê musieliby pokryæ solidarnie wszyscy cz³onkowie stowarzy-szenia. Ostatecznie wiêc zebrani zrezygnowali z samolikwidacji.

Jak siê okazuje, nie by³ to pierwszy konflikt z prawem tej organizacji. Podczas ostatniej kampanii wyborczej Komitet Wyborczy Wyborców „Samo-rz¹dnoœæ Sopot” Jacka Karnow-skiego ukarany zosta³ przez s¹d grzywn¹ wysokoœci 100 z³otych. Powodem by³o nieumieszczenie wymaganych oznaczeñ na mate-ria³ach wyborczych. (bs)

Aktywiœci stowarzyszenia „Samorz¹dnoœæ Sopot” - Anna £ukasiak, Jacek Karnowski i Wieczes³aw Augustyniak. Fot. Krzysztof M. Za³uski

MONOGRAFIA PROTESTÓW ANTYJ¥DROWYCH

APEL O WSPOMNIENIA

Szanowni Pañstwo.Zbieramy materia³y do monogra-

fii protestów antyj¹drowych w Polsce w latach 1985 – 1990 (zamierzamy j¹ wydaæ jeszcze w tym roku). Naszym zamiarem jest, aby by³a ona pe³nym i rzetelnym opisem dzia³añ, które by³y wówczas podejmowane oraz œrodo-wisk czy te¿ osób, które protesty takie inicjowa³y i organizowa³y.

Interesuj¹ nas reakcje spo³eczne wobec katastrofy w Czarnobylu, pro-testy przeciwko planowanym lokali-zacjom „j¹drówek” i sk³adowisk od-padów, a tak¿e budowie E. J. „¯ar-nowiec” (ze szczególnym naciskiem na referendum obywatelskie zorga-nizowane w tej kwestii) oraz wszelkie inne dzia³ania bêd¹ce przejawem niezgody na zaistnienie energetyki j¹drowej w Polsce, wzglêdnie propa-guj¹ce rozwój energetyki alterna-tywnej.

Bylibyœmy wdziêczni za wszelkie relacje, wspomnienia, opisy osób, które uczestniczy³y w ówczesnych wydarzeniach, za kopie dokumentów i zdjêæ. Bylibyœmy równie¿ wdziêczni za przes³anie naszej proœby dalej – do innych osób potencjalnie zaintere-sowanych wspó³prac¹ z nami.

Dziêkujemy serdecznieTomasz Piotr Borewicz (d. „Belfer”) i Janusz P. Waluszko

Kontakt z nami: e-mail: [email protected], [email protected].: 510 033 301 oraz profile na FB

Page 4: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

4 KULTURA Nr 1 (76) Styczeñ 2013

R E K L A M A

„Muzyka rockowa umie-ra. D³awi siê w³asnym ogo-nem, traci wyobraŸniê i wiary-godnoœæ. Nie tworzy nic ory-ginalnego. To bez³adna mie-szanina popu, bluesa, soulu, punk-rocka, rapu i innych gatunków…” – pisze Walicki w swojej najnowszej ksi¹¿ce. Jednoczeœnie nawo³uje: „Po-chylmy g³owy. Zapalmy zni-cze. Rock and roll nie ¿yje…”.

Franciszkowi Walickiemu - zreszt¹ zas³u¿enie - nadano niegdyœ przydomek „ojca chrzestnego” polskiego rocka. Od tamtego czasu minê³o po-nad pó³ wieku i jego dzieciê dawno ju¿ doros³o i ¿yje w³a-snym ¿yciem.

Bliski koniec rock and rol-la og³aszano kilkukrotnie i za ka¿dym razem pog³oski o tej œmierci by³y „mocno przesa-dzone”. Rock and roll nie sta³ siê jedynie – jak prorokowa³ to nieod¿a³owany Lucjan Ky-dryñski – „przelotn¹ mod¹” i „nieco zwariowanym tañ-cem”. Ukszta³towa³ siê jako odrêbny gatunek wspó³czes-nej muzyki m³odzie¿owej (nie bêdziemy przecie¿ wypomi-naæ wieku Jaggerowi, czy Ma-cartneyowi), który zaw³adn¹³ sercami i duszami kilku po-koleñ.

Nie jestem i nawet nie pró-bujê byæ obiektywny - ani w ocenie autora, ani jego ksi¹¿-ki. Franciszek Walicki jest bowiem i zawsze bêdzie mo-im mentorem, nauczycielem i przyjacielem (mimo, ¿e dziel¹ nas dwie generacje). Podzi-wiam jego ¿yciow¹ energiê, pasje i kolejne wyzwania, ja-kie ci¹gle jeszcze przed sob¹ stawia. Zawsze by³ i nadal jest postaci¹ nietuzinkow¹, barw-n¹, wrêcz legendarn¹, nie tyl-ko w bran¿y muzycznej - po-œwiêciliœmy mu (wraz z re-¿yserem Paw³em Chmielews-

Wojciech Fu³ek

Recenzja. Ojciec chrzestny polskiego big beatu, Franciszek Walicki w swojej najnowszej ksi¹¿ce wieszczy œmieræ rock and rolla…

Epitafium czy epos?

kim) telewizyjny film doku-mentalny „I nie ¿a³uj tego…”, notabene dosyæ czêsto przywo-³ywany w omawianej ksi¹¿ce.

Walicki jest nie tylko ojcem chrzestnym polskiego rocka, mened¿erem, autorem tekstów piosenek i twórc¹ polskich dy-skotek. Jest te¿ œwietnym publi-cyst¹. „Epitafium na œmieræ rock and rolla” jest w³aœnie tego dowodem.

Pierwsza wersja tej ksi¹¿ki (oczywiœcie znacznie ubo¿sza), która pod tytu³em „Szukaj, burz, buduj..” trafi³a kilkanaœcie lat temu na pó³ki ksiêgarskie, pozosta³a praktycznie niezau-wa¿ona i nie trafi³a w swój czas. Teraz Walicki dopisa³ kilka rozdzia³ów, powierzy³ j¹ no-wemu edytorowi i opatrzy³ pro-wokacyjnym, kontrowersyjnym tytu³em. Oczywiœcie, nie jest to tylko zabieg marketingowy i zbyt ceniê sobie bezkompro-misowoœæ Walickiego, ¿eby nie zapewniæ wszystkich czytelni-ków tej pozycji, i¿ autor wierzy w ka¿de s³owo, które napisa³ i jest przekonany – jeœli nawet nie o œmierci, to na pewno o agonii rocka. Ja jednak nie zgo-dzê siê z tak postawion¹ dia-gnoz¹, uznaj¹c, i¿ muzyka roc-kowa ma dziœ tak wiele twarzy, ¿e trudno nawet mówiæ o jej czystej postaci. Ale wci¹¿ trwa na muzycznym posterunku, po-szukuj¹c nowych riffów, zdañ, kostiumów czy instrumentów. Gatunki rzeczywiœcie siê mie-szaj¹, tworz¹c czasami wybu-chowe mieszkanki, które elek-tryzuj¹ t³umy. Dawni herosi roc-ka siê zestarzeli, ale cz³onkowie „Klubu 27”: Janis Joplin, Jimi Hednrix i Jim Morrsion wci¹¿ pozostali m³odzi i wci¹¿ inspi-ruj¹ kolejne pokolenia muzy-ków i s³uchaczy.

Jest oczywiste, i¿ rock nie jest od dawna muzyk¹ zbun-towanych nastolatków i sta³ siê czêœci¹ œwiata pop-kultury, ale nie to oznacza przecie¿ jego bezwarunkowego odejœcia w za-

œwiaty. Zmienia siê wraz ze od-biorcami, pozostawiaj¹c na swojej drodze rockowe ikony. Pewna formu³a siê wyczer-pa³a, ale nastêpcy Led Zeppe-lin i Pink Floyd ju¿ na pewno czekaj¹ na swoj¹ szansê.

Ksi¹¿ka Franciszka Wa-lickiego, bardzo starannie edy-torsko opracowana i wydana, jest dla mnie wa¿nym œladem tego rockowego œwiata, który powoli odchodzi, ustêpuj¹c miejsca nowym czasom, no-wym wykonawcom, nowemu jêzykowi. Ta przesz³oœæ – to œwiat fruwaj¹cych marynarek, prostych tekstów i melodyj-nych utworów, czarnych wi-nylowych p³yt, „Non-Stopu” i „kolorowych” gitar. To epos o bohaterskich rycerzach rocka, którzy odmienili swoj¹ epokê, poszukuj¹c w³asnego Graala. Ale ta przesz³oœæ utrwalona, powielana, przypominana, zmi-tologizowana i opisana – ona przecie¿ wci¹¿ trwa, nie umiera i obrasta kolejnymi mitami.

Owszem, pochylmy g³owy i zapalmy znicze na grobach Czes³awa Niemena, Tadeusza Nalepy, Krzysztofa Klenczona, Miry Kubasiñskiej, Ady Ruso-wicz, Bogus³awa Wyrobka, Ja-nusza Pop³awskiego, Wojcie-cha Skowroñskiego i wielu, wielu innych. Ale zamiast epi-tafium zagrajmy im na gita-rach jakiœ mocny, rockowy riff…Long live rock & roll!

Franciszek Walicki – po pierwszym, legendarnym koncercie zespo³u „Rhythm and Blues”, który odby³ siê 24 marca 1959 roku w Gdañsku - og³osi³ narodziny polskiego rock and rolla. Chyba wiêc tylko jemu przys³uguje prawo zwiastowania œmierci tego gatunku muzyki.

Franciszek Walicki, „Epitafium na œmieræ rock and rolla”, Sopot 2012, Fundacja „Sopockie korzenie”, str. 196, ISBN-13: 9788392927846.

onkurs zorganizowa³a Fundacja Renesansu Portretu oraz The Good K

Schools Guide – Przewodnik po Dobrych Szko³ach Wielkiej Brytanii. Twórc¹ Fundacji jest p. Barbara Kaczmarowska-Ha-milton, absolwentka gdañskiej Akademii Sztuk Piêknych, por-trecistka królów i ksi¹¿¹t, a pry-watnie sopocianka od lat mie-szkaj¹ca w Wielkiej Brytanii.

Jury konkursu na portret królowej El¿biety II, któremu przewodniczy³a p. Hamilton, na-grodzi³o piêciu uczniów, repre-zentuj¹cych ró¿ne kategorie wiekowe. Szko³y, których przed-stawiciele zostali wyró¿nieni, otrzyma³y nagrody finansowe w wysokoœci 1000 funtów prze-znaczone na zakup materia³ów plastycznych. Laureatom wrê-czono równie¿ nagrody indywi-dualne. Nagrodê w kategorii szkó³ œrednich zdoby³ uczeñ Ka-tolickiej Szko³y im. œw. Paw³a w Manchesterze, Franek Krzy-¿owski - m³ody sopocianin, za-mieszka³y od siedmiu lat w An-glii jest pasjonatem trójmiej-skiej komunikacji oraz mi³oœ-nikiem twórczoœci Kabaretu Starszych Panów.

3 grudnia 2012 r. laureaci zostali zaproszeni na oficjalne wrêczenie nagród do Pa³acu Westminsterskiego, gdzie w Izbie Lordów podjêto ich… pie-rogami.

- Ju¿ samo przyznanie na-grody by³o dla mnie ogromnym zaskoczeniem – œmieje siê Fra-nek. – Proszê sobie jednak wy-obraziæ, co poczu³em widz¹c, ¿e w Izbie Lordów serwuje siê danie, które pamiêtam z Polski, a nie by³ koniec niespodzianek… Podczas wrêczania nagród okaza³o siê, ¿e g³ówna organizatorka konkursu,

M³ody sopocianin w finale presti¿owego konkursu plastycznego „Królowa dzieci”.

Pierogi w Izbie LordówPierogi w Izbie LordówKonkurs plastyczny „Królowa dzieci”, zorganizowany dla uczniów brytyjskich szkó³ z okazji The Queen’s Diamond Jubilee, czyli szeœædziesiêciolecia pano-wania królowej El¿biety II, to dla przeciêtnego sopocianina wydarzenie bez wiêkszego znaczenia. Nabiera ono jednak zupe³nie innego wymiaru w zestawieniu z faktem, i¿ dziêki temu konkursowi dosz³o do odkrycia artystycznego talentu czternastoletniego Franciszka Krzy¿owskiego, pochodz¹cego z Sopotu.

pani Barbara Hamilton, pochodzi z Sopotu.

Cieszy nas to, ¿e w zacnym otoczeniu murów Pa³acu West-minsterskiego, przy okazji tak presti¿owego konkursu plasty-

cznego, mog³y spotkaæ siê dwie pochodz¹ce z naszego miasta osobowoœci – wybitna i uznana malarka oraz m³ody, utalento-wany uczeñ, byæ mo¿e stoj¹cy u progu artystycznej kariery.

Dziêkujemy p. Barbarze Kaczmarowskiej-Hamilton za propagowanie sztuki portreto-wania oraz zachêcanie m³odzie-

¿y do podejmowania malar-skich prób. Natomiast m³odemu grafikowi gratulujemy i ¿yczy-my powodzenia oraz wielu ar-tystycznych sukcesów.

(mbk)

Prace laureatów jubileuszowe-go konkursu portretowego dla szkó³ „Królowa dzieci” mo¿na obejrzeæ na stronie internetowej Przewodnika po Dobrych Szko-³ach Wielkiej Brytanii pod adresem:

http://www.goodschoolsguide.co.uk/homes/about-the-good-schools-guide/18328/ portrait-competition-winners.

Barbara Kaczmarowska-Hamilton - jurorka i laureat konkursu Franek Krzy¿owski.

Praca Franka Krzy¿owskiego, za któr¹ m³ody sopocianin otrzyma³ nagrodê w kategorii szkó³ œrednich.

Page 5: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

5PROMOCJANr 1 (76) Styczeñ 2013

Z powa¿aniem,

dr Piotr Bauæ

Pose³ na Sejm RP

Z okazji Nowego Roku

¿yczê Pañstwu

wszelkiej pomyœlnoœci,

sukcesów w realizacji

wszystkich planów.

Niech ka¿dy dzieñ roku 2013

bêdzie dla Pañstwa wype³niony pogod¹ ducha

i pozytywnymi wyzwaniami

zarówno w ¿yciu osobistym,

jak i zawodowym.

Page 6: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

6 SPO£ECZEÑSTWO Nr 1 (76) Styczeñ 2013

ednym z bardziej kuriozal-nych pomys³ów w dziedzi-Jnie spó³dzielczoœci ostat-

nich lat jest, forsowany przez kilku pos³ów PO, obowi¹zek au-tomatycznego przekszta³cania spó³dzielni we wspólnotê (wy-starczy wyodrêbnienie jednego lokalu), nawet wbrew woli wiê-kszoœci. Efektem tej praktyki jest niespotykany w ¿adnym de-mokratycznym kraju precedens narzucania obywatelom, w ja-kiej formule organizacyjnej ma-j¹ funkcjonowaæ. Czy zmiana formy organizacyjnej ze spó³-dzielni na wspólnoty spowodu-je, ¿e nagle wszyscy bêd¹ kan-dydowaæ do rad nadzorczych, a na walnych zebraniach frek-wencja bêdzie wiêksza ni¿ na wyborach do Sejmu?

Spó³dzielczoœæ a la StaroñNie rozumiem, dlaczego po-

s³owie usi³uj¹ wprowadziæ ka-dencyjnoœæ rad nadzorczych? Dlaczego kompetentni, wybie-rani przez spó³dzielców cz³on-kowie tych rad, nie mog¹ pe³niæ swoich funkcji do czasu posia-dania mandatu zaufania spó³-dzielców? Mo¿e takie same obostrzenia Sejm wprowadzi w spó³kach Skarbu Pañstwa obsa-dzanych systemowo? W koñcu wed³ug raportu NIK z 2010 ro-ku nepotyzm i kumoterstwo s¹ zjawiskami doœæ czêsto spoty-kanymi w polskim sektorze pub-licznym. Spó³dzielnie, to firmy prywatne, wiêc jakim prawem pos³owie wtr¹caj¹ siê w ich de-mokratycznie skonstruowane struktury? Proponujê, aby po-s³owie zajêli siê ograniczeniem liczby w³asnych kadencji, i aby wreszcie wprowadzili obwody jednomandatowe (zapraszam na stronê: www.zmieleni.pl).

Piotr Kurdziel

Spó³dzielnia mieszkaniowa jest ci¹gle jeszcze w Polsce „dobrowolnym zrzeszeniem nieograniczonej liczby osób”. Jak d³ugo obowi¹zywaæ bêdzie taka definicja? OdpowiedŸ znaj¹ jedynie sejmowi eksperymentatorzy z autork¹ kontrowersyjnego projektu ustawy o spó³dzielniach mieszkaniowych, pos³ank¹ Lidi¹ Staroñ na czele.

Komu przeszkadza polska spó³dzielczoœæ?Komu przeszkadza polska spó³dzielczoœæ?Od lat grupa pos³ów usi³uje wbrew logice, prawu i Konstytucji, forsowaæ legislacyjne absurdy, maj¹ce rzekomo broniæ cz³onków spó³dzielni przed nimi samymi i demokratycznie wybranymi przez nich przedstawicielami. Parlamentarzyœci najwidoczniej uwa¿aj¹, ¿e 10 mln spó³dzielców, to bezrozumna masa, niepotrafi¹c¹ i niechc¹ca samodzielnie zarz¹dzaæ w³asnym maj¹tkiem. Wed³ug nich, lekiem na wszystko maj¹ byæ wspólnoty.

Gdzie podzia³y siê, forsowane przez elity polityczne PO, sztan-darowy liberalizm, wolnoœæ go-spodarcza i zrzeszania siê (art. 58 Konstytucji RP)? Tym bar-dziej, ¿e wybór pomiêdzy spó³-dzielni¹, a wspólnot¹ nie jest oczywisty z ró¿nych, w tym technicznych i finansowych po-wodów. Poza tym, to nie forma w³asnoœci mieszkaniowej i nie przepisy s¹ przyczyn¹ z³ego zarz¹dzania substancj¹ miesz-kaniow¹. Winni s¹ niekompe-tentni ludzie, którzy przecie¿ mog¹ znaleŸæ siê wszêdzie, rów-nie¿ w Sejmie.

Spó³dzielczoœæ w Polsce

to 120 lat tradycjiW Polsce istnieje obecnie

wiele ró¿nych form w³asnoœci nieruchomoœci. Domy i miesz-kania mog¹ nale¿eæ do osób prywatnych lub do gminy. Ma-

my kamienice czynszowe, ko-munalne, TBS-y, FBS-y, de-weloperów, wspólnoty i spó³-dzielnie mieszkaniowe. Ka¿dy mo¿e w zasadzie zamieszkaæ, gdzie zechce - ograniczeniem s¹ jedynie posiadane œrodki finan-sowe, styl ¿ycia i przyzwycza-jenia.

Czynnikiem najlepiej cha-rakteryzuj¹cym spó³dzielnie mieszkaniowe jest zasada tzw. „otwartych drzwi”. Polega ona na tym, ¿e po spe³nieniu sta-tutowych warunków, ka¿dy mo-¿e do spó³dzielni przyst¹piæ i z

niej wyst¹piæ. Spó³dzielni¹ za-rz¹dzaj¹ jej cz³onkowie poprzez najwa¿niejszy organ - Walne Zgromadzenie. Na zewn¹trz spó³dzielniê reprezentuje Za-rz¹d. Jego pracê kontroluje Ra-da Nadzorcza, wybrana przez cz³onków i wy³¹cznie spoœród cz³onków spó³dzielni.

Najbardziej wartoœciow¹ ide¹ przyœwiecaj¹c¹ spó³dziel-czej formie w³asnoœci mieszka-niowej jest zasada solidaryzmu spó³dzielczego. Tylko spó³dzie-lnie s¹ w stanie zgromadziæ i zainwestowaæ w infrastrukturê budynków i ich otoczenie œrod-ki zgromadzone wspólnie w ra-mach kilku, kilkunastu czy kilkudziesiêciu budynków. I nie trzeba do tego zmieniaæ ustawy - ka¿da spó³dzielnia w Sopocie prowadzi pomocnicz¹ ewiden-cjê œrodków funduszu remonto-wego i innych przychodów i

kosztów w ramach pojedyncze-go budynku. Dlatego te¿ spó³-dzielnie s¹ silnymi partnerami w negocjacjach z wykonawca-mi prac remontowych, czy bu-dowlanych. Wspólnoty miesz-kaniowe takiej si³y nie posia-daj¹, a co za tym idzie, ich cz³onkowie musz¹ siê liczyæ z wy¿szymi kosztami eksploata-cyjnymi nieruchomoœci.

Nie chcia³bym znaleŸæ siê w skórze cz³onków „jednobudyn-kowej” wspólnoty mieszkanio-wej, powsta³ej np. z podzia³u spó³dzielni wybudowanej w

technologii wielkiej p³yty. Bez pomocy finansowej pañstwa takie wspólnoty nie maj¹ po prostu szans sobie poradziæ. Pañstwo, likwiduj¹c spó³dziel-nie, bêdzie musia³o w d³u¿szej perspektywie zacz¹æ je wspie-raæ, ratuj¹c wielk¹ p³ytê – oczy-wiœcie kosztem podatników. A przecie¿ w ramach du¿ych spó³-dzielni, mieszkañcy mogliby sobie bez problemu sami po-radziæ. I tak w³aœnie jest w So-pocie. To nie spó³dzielnie ko-rzystaj¹ z pomocy Pañstwa, czy miasta przy rewitalizacji bu-dynków. Potrzebuj¹ tego osa-motnieni cz³onkowie wspólnot.

Obietnice bez pokryciaPromotork¹ kolejnych ku-

riozalnych projektów ustawy o spó³dzielniach mieszkaniowych jest pos³anka PO Lidia Staroñ, znana ju¿ z eksperymentów le-

gislacyjnych dotycz¹cych spó³-dzielczoœci. Tym razem parla-mentarzystka zapowiada, ¿e w komisjach sejmowych wypra-cowane zostan¹ rozwi¹zania ko-rzystne dla spó³dzielców. Oby tylko nie okaza³y siê one po-nownie bublem prawnym, sprzecznym nie tylko z miêdzy-narodow¹ ide¹ spó³dzielczoœci, ale i polsk¹ Konstytucj¹. Mam nadziejê, ¿e zg³oszone aktualnie do laski marsza³kowskiej pro-jekty w wiêkszej czêœci zapisów uznane zostan¹ za naruszaj¹ce wszelkie kanony sztuki stano-

wienia prawa i za kolejn¹ hucpê polityczn¹.

Faktem jest, ¿e nowy po-selski projekt ustawy o Spó³-dzielniach Mieszkaniowych nie-wiele siê ró¿ni od skrytyko-wanego i wycofanego 27 sierp-nia ur. przez Sejm projektu. Rz¹-dz¹cy nie wyci¹gnêli ¿adnych wniosków z kwietniowej sej-mowej konferencji, dotycz¹cej jakoœci stanowionego prawa w Polsce. W dyskusji zwrócono uwagê na szereg b³êdów pope³-nianych w pracach legislacyj-nych, w tym w dziedzinie prawa mieszkaniowego. Zwrócono uwagê na brak wœród pos³ów odpowiedniej liczby praw-ników, jak to ma miejsce w parlamentach innych pañstw. A co z nielojalnoœci¹ pos³ów, czy kandydatów na ten urz¹d, de-klaruj¹cych przed wyborami poparcie dla idei samorz¹dnoœci spó³dzielczej, a nastêpnie sprze-niewierzaj¹cych siê swoim programom wyborczym i g³osu-j¹cym z nakazu nieomylnej partii?

Warto chyba przypomnieæ w tym miejscu radosn¹ twór-czoœæ Sejmu, która w roku 2006 umo¿liwi³a nabywanie w³asno-œci lokali lokatorskich za sym-boliczna z³otówkê, oczywiœcie nie kosztem pañstwa, a kosztem spó³dzielców, którzy przez lata wnosili po kilkadziesi¹t tysiêcy z³otych na fundusze remontowe spó³dzielni. Trybuna³ Konstytu-cyjny uzna³ póŸniej, ¿e wiele postanowieñ zmienionej ustawy o SM jest niezgodne z Konsty-tucj¹. Dola³ jednak oliwy do ognia uznaj¹c, ¿e konsekwencje

naprawy b³êdu Sejmu te¿ maj¹ obci¹¿yæ spó³dzielców, bo rodzi to mniejsze z³o.

Wyrok kuriozalny. Jest to efekt braku odpowiedzialnoœci pos³ów za prawne gnioty i z³e decyzje.

Gwoli sprawiedliwoœci za-znaczam, ¿e s¹ w Sejmie rów-nie¿ pos³owie, których opiniê o potrzebie zmian w ustawie po-dzielaj¹ i spó³dzielcy. Œwiat siê zmienia, a prawo nie zawsze za tymi zmianami nad¹¿a. Ale zmiany w prawie maj¹ pomóc w rozwoju spó³dzielczoœci, a nie j¹

niszczyæ, bo to wbrew naturze cz³owieka.

Ukryte cele

demonta¿u spó³dzielczoœciChyba niewielu z dziesiê-

ciomilionowej rzeszy „ubez-w³asnowolnionych i bezro-zumnych” spó³dzielców wierzy w obietnice pos³anki Staroñ, ¿e po przejœciu rewolucyjnej usta-wy czynsze lokatorskie spadn¹ o 40 %, a domy same siê wy-remontuj¹. Mo¿e jednak po-s³owie zastanowi¹ siê jak zmniejszyæ czêœæ z ok. 70 % kosztów utrzymania mieszkañ niezale¿nych od spó³dzielni, czy wspólnot? Te 70 % kosz-tów, to efekt polityki pañstwa, koszt ciep³a, wywozu œmieci, dostarczania wody i energii.

A mo¿e chodzi tylko o roz-cz³onkowanie ostatnich du¿ych spo³ecznych organizacji korpo-racyjnych, mog¹cych stanow-czo reprezentowaæ swoje stano-wisko wbrew woli rz¹dz¹cych? Mo¿e samorz¹dnoœæ lokalna i inicjatywa obywatelska to tylko puste has³a? Mo¿e chodzi o oddanie terenów spó³dziel-czych deweloperom i zarz¹d-com z kapita³em zagranicz-nym? Tak w³aœnie sta³o siê to z nieruchomoœciami tysiêcy wspólnot WAM, których za-rz¹dzanie od Skarbu Pañstwa przej¹³ inwestor z Litwy.

W styczniu 2013 r. przed-stawiciele szeœædziesiêcioty-siêcznej rzeszy spó³dzielców podpisali w Gdyni dramatyczny list krytykuj¹cy sejmowe pro-jekty… Czy mog¹ liczyæ na opa-miêtanie siê ustawodawcy i po-przedzenie kolejnego projektu rzeteln¹ analiz¹ prawn¹ z uwzglêdnieniem wyroków Try-buna³u Konstytucyjnego i uwag Rzecznika Praw Obywatelskich i opinii ekspertów? Jeœli nie, bêdzie to kolejny projekt wy-ra¿aj¹cy jedynie subiektywne pogl¹dy garstki pos³ów i ich zaplecza politycznego.

Moim zdaniemNale¿a³oby uwzglêdniæ

ogromn¹ rolê i efektywnoœæ go-spodarcz¹ i spo³eczn¹ spó³dziel-ni. Inaczej ustawa, o ile zostanie przeg³osowana, przyniesie konflikty i wiêcej szkody ni¿ po¿ytku. Mo¿e siê te¿ okazaæ, ¿e bez wyk³adni S¹du Naj-wy¿szego, zapisów ustawy-gniota nie da siê wprowadziæ w ¿ycie. Nawet Polskie Towarzy-stwo Legislacji zwraca³o uwagê na prost¹ zasadê, ¿e wadliwe przepisy daj¹ gwarancjê wad-liwego ich stosowania, a w na-stêpstwie tego - rozbie¿nego orzecznictwa. Chyba, ¿e sam premier, zanim ustawa wejdzie w ¿ycie stwierdzi publicznie, ¿e jego ludzie ustawê zepsuli. Podobnie jak mia³o to miejsce w grudniu ubieg³ego roku z tzw. ustaw¹ œmieciow¹.

Autor jest radnym Miasta Sopotu, wieloletnim Prezesem Zarz¹du Spó³-dzielni Mieszkaniowej Przylesie, od 1994 zajmuje siê czynnie tematyk¹ wspólnot mieszkaniowych.

Fot. archiwum

Page 7: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

Od redakcji:Po interwencji prof. Marka Sperskiego, urzêdnicy sopockiego magistratu postanowili

przesadziæ unikatowy k³êk. Jako jego now¹ lokalizacje wskazano hipodrom. Przeniesienie tak starego drzewa jest jednak operacj¹ bardzo skomplikowan¹, która nie daje ¿adnej gwarancji na prze¿ycie k³êka. Prezydent miasta, Jacek Karnowski, ma tego pe³n¹ œwiadomoœæ, mimo to chce podj¹æ próbê przesadzenia. Jego zdaniem pozostawienie drzewa na swoim miejscu nie wchodzi w grê, poniewa¿ zgodnie z planem budowy dworca PKP, przez skwerek bêdzie przebiega³ pas drogowy. Obroñców k³êka propozycja prezydenta nie zadawala. Wed³ug prof. Sperskiego „próby przesadzania drzew tak starych i trudnych w uprawie s¹ nie doœæ, ¿e kosztowne, to najczêœciej koñcz¹ siê niepowodzeniem”. Z jego obliczeñ wynika, ¿e koszt wyciêcia tego drzewa to ponad 700 tys. z³. W przypadku przesadzenia koszty s¹ na pewno doœæ wysokie, nie zwalnia to jednak inwestora od wniesienia powy¿szej op³aty za wyciêcie w sytuacji, gdy k³êk uschnie w ci¹gu dwóch lat od przesadzenia. Czy nie lepiej wiêc by³oby k³êk na czas budowy odpowiednio zabezpieczyæ, a po jej zakoñczeniu pozostawiæ tam gdzie jest? Od-powiedŸ jest oczywista, jednak o losie drzewa zdecyduje inwestor, bo to on ponosi koszty jego ewentualnego usuniêcia.

7SPO£ECZEÑSTWONr 1 (76) Styczeñ 2013

u¿ od po³owy XVI wieku przedstawiciele najznako-Jmitszych rodzin gdañskie-

go patrycjatu rozpoczêli proces wydzier¿awiania od oliwskich cystersów gruntów sopockiej wsi i wznoszenia na nich pod-miejskich rezydencji wypo-czynkowych. W ci¹gu kilku-dziesiêciu lat uboga, klasztorna wieœ ch³opska zamieni³a siê w wystawne letnisko z³o¿one z kil-kunastu dworów otoczonych ogrodami. W póŸniejszych cza-sach wiêkszoœæ tych ogrodów przekszta³cono w ogólnie do-stêpne parki.

Dendrologiczne bogactwoW latach intensywnego roz-

woju k¹pieliska, przypadaj¹-cych na drug¹ po³owê XIX w. i czêœæ wieku XX, powstawa³y w Sopocie okaza³e rezydencje wil-lowo-parkowe oraz pensjonaty z ogrodami przeznaczonymi na u¿ytek uzdrowiskowych goœci. By³y to czasy, kiedy w europej-skich parkach panowa³a moda na egotyczne uprawy. W³aœci-ciele sopockich posesji, a tak¿e gospodarze rozwijaj¹cego siê miasta, dok³adali szczególnych starañ, aby ich parki, ogrody i ulice przyci¹ga³y uwagê przy-jezdnych. Przeœcigali siê przy tym w doborze osobliwych ga-tunków drzew, krzewów i in-nych roœlin ozdobnych.

Dziêki ich staraniom wy-ros³a w s³ynnym k¹pielisku ko-lekcja starych, egzotycznych drzew o szczególnych warto-œciach dydaktycznych i nauko-wych, jak¹ móg³by siê poszczy-ciæ niejeden renomowany ogród dendrologiczny. Dawni budow-niczowie Sopotu wyró¿niali siê

K³êk kanadyjski zaliczany jest do dendrologicznych unikatów. W Polsce roœnie zaledwie kilkanaœcie drzew z tego gatunku – w tym w dwa Sopocie, jeden z nich u wylotu ulicy Podjazd. W zwi¹zku z budow¹ nowego dworca PKP grozi mu jednak zag³ada.

W obronie k³êka kanadyjskiegoW obronie k³êka kanadyjskiego

Marek Sperski

Podstawowym bogactwem Sopotu jest niepowtarzalna przyroda. Swoje wspó³czesne, uzdro-wiskowe i turystyczne funkcje miasto nasze zawdziêcza naturalnym walorom przyrodniczo-krajo-brazowym oraz roœlinnym osobliwoœciom ukszta³towanym przez cz³owieka.

szczególn¹ trosk¹ o zachowanie i eksponowanie istniej¹cych za-sobów przyrody. Reprezenta-cyjne wille przy ulicach: Goyki 1-3, Tadeusza Koœciuszki 29, alei Niepodleg³oœci 618 oraz ewangelicki koœció³ Zbawiciela w Parku Po³udniowym, stawia-ne s¹ za przyk³ady mistrzow-skiego wkomponowania budo-wli w naturalne otoczenie, a po-wi¹zane z nimi za³o¿enia ogro-dowe – za wzorce umiejêtnego po³¹czenia elementów zieleni istniej¹cej z nowymi nasadze-niami.

Market zamiast dêbówDziœ architektoniczne pro-

jektowanie w Sopocie opiera siê na odmiennych zasadach. No-woœæ polega na usuwaniu z tere-nów objêtych projektem naj-cenniejszych okazów dendrolo-gicznych i lokowaniu na ich miejscu m³odych zieleñców wzo-rowanych na „trendach œwia-towych”.

W 1991 roku, na obszarze dawnego Parku Wiejskiego przy ulicy W³adys³awa Sikor-skiego, planowano budowê „nowoczesnego centrum kultu-ralno-handlowego przy popu-larnym ci¹gu spacerowym, pro-wadz¹cym od mola do Opery Leœnej”. Projekt, opublikowany w numerze 3(8)/1991 „Tygod-nika Sopot” (do wgl¹du w miej-skiej bibliotece) przewidywa³ usuniêcie malowniczej grupy dwunastu ponad stuletnich skrzyd³orzechów kaukaskich (nale¿¹cych do najcenniejszych okazów tego gatunku w Polsce) i posadzeniu na ich miejscu piêciu smuk³ych topoli. Licz¹ce ponad 150 lat okazy dêbów szy-pu³kowych oraz nieco m³odszy od nich egzemplarz kasztano-wca bia³ego, artystycznie uspo-

sobiony architekt zast¹pi³ trze-ma choinkami.

Prasowy protest w Tygod-niku Sopot nr 4(9)/1991, nie wp³yn¹³ na postawê inwestora, który przygotowanie placu pod budowê rozpocz¹³ od rozkopa-nia i ods³oniêcia spychaczami korzeni skrzyd³orzechów. Do-piero interwencja w urzêdzie miejskim spowodowa³a pow-strzymanie dewastacji. Po kilku kolejnych miesi¹cach inwestor podaj¹cy siê za „norweskiego”, zrezygnowa³ z budowy. Za-miast wystawnego „centrum” wzniesiono pospolity market spo¿ywszy "Billa”, o nieskom-plikowanej architekturze, fun-kcjonuj¹cy póŸniej pod nazw¹ „Elea”, przemianowany nieda-wno na delikatesy „Alma”.

Dla dobra przysz³ych pokoleñ…?

Na niewielkim skwerze u zbiegu ulic: Podjazd i Dworco-wej roœnie kilkudziesiêcioletni k³êk kanadyjski z szeœcioma m³odszymi odrostami. Jest to oryginalne, ozdobne drzewo o charakterystycznej, luŸno uga-³êzionej koronie, zaliczane w Polsce do dendrologicznych rzadkoœci. Do nietypowych, de-koracyjnych cech tego drzewa nale¿¹ d³ugie (siêgaj¹ce jed-nego metra), podwójnie pie-rzaste liœcie, póŸn¹ wiosn¹ zmieniaj¹ce barwê z czerwona-wej na soczysto zielon¹, jesieni¹ zaœ na z³ocisto¿ó³t¹. Nasiona w grubych, ciemnobr¹zowych str¹kach przypominaj¹cych ogromne fasole podobne do owoców chleba œwiêtojañskie-go, niegdyœ spo¿ywane w Sta-nach Zjednoczonych jako na-miastka kawy, zjadane s¹ przez ptaki. Fantazyjnie powyginane konary starszych k³êków, po-

kryte grub¹, czarniaw¹, g³ê-boko spêkan¹ kor¹, po opad-niêciu liœci przywo³uj¹ baœnio-we nastroje. Ze wzglêdu na krótki okres wegetacyjny, bar-dzo powolny wzrost i du¿¹ wra-¿liwoœæ na mrozy m³odych osobników, uprawa tego drzewa w polskich warunkach jest trudna. Obszerniejsze opisy i fotografie k³êków kanadyjskich oraz informacje o kilkunastu okazach tego gatunku na terenie naszego kraju, mo¿na znaleŸæ w sieci komputerowej.

W listopadzie ubieg³ego roku przedstawiano w siedzibie Towarzystwa Przyjació³ Sopotu projekt przebudowy okolic sopockiego dworca, z³o¿ony do zatwierdzenia w Urzêdzie Miej-skim. Autor projektu oœwiad-czy³ zebranym, ¿e przewiduje usuniêcie wszystkich drzew rosn¹cych na obszarze objêtym budow¹ i po zakoñczeniu pod-stawowych robót – za³o¿enie nowych zieleñców. Potrzebê wy-ciêcia wszystkich drzew ar-chitekt t³umaczy³ rozmiarami i arkanami budowy, a kwestio-nowan¹ potrzebê zniszczenia k³êka i urz¹dzeniu na jego miej-scu nowego zieleñca – dobrem przysz³ych pokoleñ (bez wyjaœ-nienia na czym to dobro mia-³oby polegaæ). Obecny na spot-kaniu prezydent miasta, najwy-raŸniej przekonany o celowoœci usuniêcia cennego drzewa, pro-ponowa³ przesadzenie licz¹ce-go oko³o 60 lat okazu.

Urzêdnicy obiecaliPo zakoñczeniu prezentacji

uda³em siê na wspomniany skwer gdzie stwierdzi³em, ¿e planowan¹ budowê mo¿na z po-wodzeniem przeprowadziæ bez usuwania k³êka i jego odrostów. Tym bardziej, ¿e koszty zabez-

pieczenia drzewa na czas bu-dowy by³yby wielokrotnie ni¿-sze od kosztów wyciêcia go lub przesadzenia.

Za legalne usuniêcie oma-wianego okazu prawo (Monitor Polski z 13 X 2011 r.) zobo-wi¹zuje Urz¹d Miasta do po-brania od inwestora op³aty w wysokoœci 706 016 z³, a kosz-towne próby przesadzania drzew tak starych i trudnych w hodowli najczêœciej koñcz¹ siê niepowo-dzeniem.

Powiadomione o spawie s³u¿by konserwatorskie w urzê-

dzie miejskim obieca³y, ¿e zaj-m¹ siê ocaleniem k³êka. Jednak kwestie wnikliwego nadzoru nad poczynaniami inwestora, rzetelnego rozliczenia go z pla-nowanych wycinek drzew i krze-wów na terenie budowy oraz uczulenia niedokszta³conych architektów na problemy ochro-ny dziedzictwa kulturowego, nadal pozostaj¹ otwarte.

Autorem artyku³u jest prof. dr hab. in¿. Marek Sperski, cz³onek Sekcji Rozwoju Miasta i Ochrony Œrodowiska w Towa-rzystwie Przyjació³ Sopotu.

Przed rozpoczêciem budowy nowego sopockiego dworca PKP inwestor chce wyci¹æ 102 drzewa, m.in.: graby, brzozy, grójeczniki japoñskie, rokitniki w¹skolistne, œwidoœliwy kana-dyjskie oraz niezwykle rzadki w Europie, licz¹cy 60 lat k³êk kanadyjski. Jego usuniêciu sprzeciwia siê grupa sopocian skupionych wokó³ wiceprezesa i przewodnicz¹cego Sekcji Rozwoju Miasta i Ochrony Œrodowiska Towarzystwa Przyjació³ Sopotu, prof. Marka Sperskiego.

Fot.

Mar

ek S

pers

ki

„Wchodziæ bez pukania" to tytu³ najnowszej ksi¹¿ki Woj-ciech Fu³ka. Tym razem sopocki poeta, pisarz i scenarzysta stworzy³ tekst do zdjêæ artysty fotografika Tomasza Dobrowol-skiego. Wspó³praca obydwu autorów da³a wyj¹tkowo intere-suj¹cy efekt: literacki album, godny polecenia nie tylko mi³o-œnikom Sopotu.

Fu³ek i Dobrowolski odkry-waj¹ przed czytelnikami Sopot, jakiego nie zauwa¿amy na co dzieñ. Otwieraj¹ wierzeje i wro-ta do tajemnic sopockich willi,

22 stycznia br. w Dworku Sierakowskich odby³a siê przedpremierowa promocja ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka i Tomasza Dobrowolskiego. O oprawê muzyczn¹ wieczoru zadba³ znakomity sopocki saksofonista Wojciech Staroniewicz. Podczas spotkania zapre-zentowane zosta³y tak¿e nowe inicjatywy ruchu „Kocham Sopot”.

Weszli bez pukaniakamienic i koœcio³ów. Prócz ba-œniowych wie¿yczek i witra¿y, g³ówn¹ rolê odgrywaj¹ tu w³a-œnie sopockie drzwi i oczy-wiœcie historie za nimi ukryte. W czerwcu br. ukazaæ ma siê pe³na wersja ksi¹¿ki, opatrzona niemieckimi i angielskimi t³u-maczeniami. Wówczas te¿ „Wchodziæ bez pukania" trafi do oficjalnej sprzeda¿y.

Spotkanie z autorami odby-³o siê 22 stycznia w siedzibie Towarzystwa Przyjació³ Sopotu - Dworku Sierakowskich. Woj-ciech Fu³ek prócz ksi¹¿ki zapre-zentowa³ aktualne inicjatywy

ruchu „Kocham Sopot”. Zapro-ponowa³ m.in. rozpoczêcie prac nad Encyklopedi¹ Sopotu, ma-j¹c¹ usystematyzowaæ wiedzê o kurorcie. Poinformowa³ tak¿e o planach ufundowania przez ruch „KS” stypendium dla m³odych sportowców oraz przedstawi³ inicjatywê Fundacji Masz Prawo, której adwokaci na ul. Monte Cassino 50/4 udzielaj¹ sopocia-nom bezp³atnych porad. Poprosi³ te¿ mieszkañców Sopotu o zbie-ranie wszelkiego rodzaju wspom-nieñ, archiwaliów i innych artefak-tów, zwi¹zanych z kurortem i jego przesz³oœci¹. (kf)

Stanis³aw Za³uski

oniec ubieg³ego roku przyniós³ dwa kolejne Krozstania. W paŸdzier-

niku 2012 roku zmar³ w zapom-nieniu, mieszkaj¹cy na Brodwi-nie nestor pomorskich pisarzy, urodzony w 1924 roku S³awo-mir Sierecki. By³ autorem kilku-dziesiêciu powieœci z pogranicza sensacji i egzotyki. Takie ksi¹¿-ki jak „Amulet Wielkiego Cha-na”, „Kawa po turecku, czyli

Pisarze odchodz¹ po cichuPisarze odchodz¹ po cichuZmarli dwaj sopoccy twórcy: S³awomir Sierecki i Stanis³aw Dejczer

Niegdyœ Sopot mo¿na by³o nazwaæ miastem pisarzy. ¯yli tu i tworzyli m.in. Jerzy Afanasjew, Maria Boduszyñska-Borowikowa, Stanis³aw Dejczer, Teresa Ferenc, Stanis³awa Fleszarowa-Muskat, Zbigniew Jankowski, Jan Piepka, Ma-ria Pruszkowska-Karwowska, Irena Przew³ocka, S³awomir Sierecki, Miros³aw Stecewicz, Wojciech Witkowski, Mieczys³aw Zydler. To po³owa cz³onków ówczesnego Gdañskiego Oddzia³u Zwi¹zku Literatów Polskich, który pierw-sz¹ sw¹ siedzibê mia³ równie¿ w Sopocie, przy ul. Powstañców Warszawy. Dziœ wiêkszoœæ z wymienionych powy¿ej osób nie ¿yje.

niezwyk³e przygody imæ pana Jerzego Franciszka Kulczyckie-go pod Wiedniem”, czy „Tajem-nice szalonej rzeki” poch³aniali zarówno m³odzi jak starsi czytel-nicy. Przez wiele lat Sierecki pra-cowa³ w „Wieczorze Wybrze¿a”, prowadz¹c tam dzia³ kulturalny. By³ odznaczony Krzy¿em Kawa-lerskim Orderu Odrodzenia Pol-ski, w swoim dorobku mia³ te¿ na-grodê Prezydenta Miasta Gdañ-ska za osi¹gniêcia w dziedzinie upowszechnienia kultury.

Tu¿ przed œwiêtami Bo-¿ego Narodzenia odszed³ inny sopocki pisarz, wywodz¹cy siê z pomorskiego ziemiañstwa, Stanis³aw Dejczer. Jego pasj¹ by³a twórczoœæ radiowa, zwi¹-zany z gdañsk¹ rozg³oœni¹ Pol-skiego Radia pisa³ miêdzy in-nymi teksty do popularnego nie-gdyœ „Podwieczorku przy mi-krofonie”. Mia³ te¿ przygodê z filmem i teatrem, jego sztuki gra-ne by³y na scenach Katowic i P³o-cka. Po przejœciu na emeryturê zaj¹³ siê pisaniem d³u¿szych form literackich. W latach 90. wyda³ przeœmiewcz¹ powieœæ pod ty-tu³em „Kochanek Hitlera”, a na-stêpnie „Cz³owieka w trzech mun-durach”, nawi¹zuj¹c w nim do rodzinnych wspomnieñ z czasów I wojny œwiatowej. I on odszed³ cicho, po d³ugiej, ciê¿kiej cho-robie, niezauwa¿ony, by nie rzec – zlekcewa¿ony.

Page 8: "Riviera" - bezpłatna gazeta pomorska

8 PROMOCJA Nr 1 (76) Styczeñ 2013

Poradnia UrologicznaLekarze:

Dobros³aw Daraszkiewicz

Remigiusz Loroch

Wojciech Zacholski

LaboratoriumPomiar ciœnienia

USG

Godziny przyjêæponiedzia³ek - pi¹tek

8.00 - 18.00

Poradnia ChirurgicznaLekarze:

Józef Kitowski

Remigiusz Loroch

Maciej Œmietañski

Lekarz RodzinnyAdam Olczyk

Anna Stoiñska (Ka³uziñska)

Rejestracja telefoniczna

58 765 02 03

UMOWA z NFZ

Spó³dzielcze Kasy Oszczêdnoœciowo-Kredytowe, którym bliska jest spo³eczna odpowiedzialnoœæ, prê¿nie dzia³aj¹ na polu wspierania i rozwoju trójmiejskiej kultury i sztuki. Anga¿uj¹ siê równie¿ w przedsiêwziêcia zwi¹zane z promocj¹ i ochron¹ zdrowia w naszym regionie.

R E K L A M A

SKOK-i, nawi¹zuj¹c do idei „Solidarnoœci”, na bazie której powsta³y, od pocz¹tku wspieraj¹ odbywaj¹cy siê w Trójmieœcie Doc Film Festiwal, traktuj¹cy o œrodowisku pracy cz³owieka, ludzkiej aktywnoœci, sposobach na przetrwanie w ró¿nych wa-runkach i sytuacjach. Wspieraj¹ Festiwal Teatru Polskiego Ra-dia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa teatry”. Przez lata kasy anga¿owa³y siê równie¿ w or-ganizacjê i mecenat nad takimi przedsiêwziêciami jak: Jazz So-pot SKOK Festiwal, Festiwal

SKOK-i anga¿uj¹ siê w dzia³ania na rzecz Trójmiasta

becnoœæ SKOK-ów jako mecenasa kultury i sztuki w Trójmieœcie nie jest przypadkowa – korzenie tej jednej z najwiêkszych instytucji siêgaj¹ pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych na Wybrze¿u. Po prze-Omianach ustrojowych zaistnia³a potrzeba stworzenia instytucji finansowej skupiaj¹cej ludzi, którym

zale¿y na bezpiecznym lokowaniu swoich pieniêdzy, a tak¿e chc¹cych je po¿yczaæ miêdzy sob¹ w taki sposób, aby unikn¹æ lichwiarskich po¿yczek. Dziœ, po niemal dwudziestu latach, w ca³ej Polsce funkcjonuje kilkadziesi¹t SKOK-ów, którym zaufa³o ju¿ ponad 2,5 mln cz³onków. Obecnie spó³dzielcze kasy stanowi¹ istotn¹ alternatywê dla komercyjnych instytucji finansowych. SKOK-i, którym przyœwieca has³o unii kredytowych na ca³ym œwiecie, „nie dla zysku, nie z filantropii, ale po to by s³u¿yæ” s¹ instytucjami za-anga¿owanymi spo³ecznie. W ten sposób buduj¹ wiêzi ze spo³ecznoœci¹ lokaln¹, wœród której dzia³aj¹.

Dobrego Humoru, koncert Ka-tolicy na ulicy.

SKOK-i wspar³y tak¿e film opowiadaj¹cy o pe³nym poœwiê-ceniu ¿yciu b³ogos³awionego ksiêdza Jerzego Popie³uszki „Po-pie³uszko. Wolnoœæ jest w nas”. Pomagaj¹ w promocji m³odych talentów. Jednym z przyk³adów jest wsparcie, jakiego Kasa Stef-czyka udzieli³a Fundacji Promo-cji Sztuki im. Gabriela Fauré w Gdañsku.

Aby jeszcze pe³niej realizo-waæ swoje cele spo³eczne, naj-wiêkszy z polskich SKOK-ów,

Kasa Stefczyka, powo³a³ Fun-dacjê im. Franciszka Stefczyka, która realizuje szereg inicjatyw charytatywnych, wspar³a rów-nie¿ miêdzy innymi wydanie pierwszej p³yty zespo³u „Re-mont Pomp” dzia³aj¹cego przy Polskim Stowarzyszeniu na Rzecz Osób z Upoœledzeniem Umys³owym w Gdañsku, two-rz¹cemu awangardow¹, impro-wizowan¹ muzykê etniczn¹.

SKOK-i reprezentuj¹ tak¿e Polskê i Trójmiasto na arenie miêdzynarodowej. Przewodni-cz¹cy Rady Nadzorczej Kasy

Krajowej, Grzegorz Bierecki pe³ni funkcjê pierwszego wi-ceprzewodnicz¹cego Œwiato-wej Rady Unii Kredytowych (WOCCU), miêdzynarodowej organizacji, która zrzesza unie kredytowe – odpowiedniki polskich kas spó³dzielczych ze 100 krajów œwiata. £¹cznie w WOCCU zrzeszonych jest przesz³o 196 milionów ludzi. Grzegorz Bierecki jest równie¿ inicjatorem powstania Centrum Medycyny Specjalistycznej Sa-nitas w Gdañsku, które obok komfortowego i szybkiego dostê-

pu do us³ug medycznych œwiad-czonych w ramach przychodni, specjalizuje siê tak¿e w leczeniu nowotworów skóry niezwykle skuteczn¹ metod¹ Mohsa.

W lipcu 2012 roku, Gdañsk goœci³ delegatów z unii kredy-towych (odpowiedniki polskich Kas) z ca³ego œwiata na konfe-rencji Œwiatowej Rady Unii Kre-dytowych -WOCCU, a tak¿e

by³ gospodarzem kongresu AMICE, miêdzynarodowej or-ganizacji zrzeszaj¹cej spó³-dzielcze i wzajemne podmioty ubezpieczeniowe w Europie. Fakt, ¿e jako miejsce obu kon-ferencji wybrano Polskê œwiad-czy o uznaniu sukcesu instytucji spó³dzielczych i wzajemnych w naszym kraju.

Dziêki dynamicznemu rozwojowi polskich SKOK-ów, w lipcu 2012 roku przedstawi-ciele unii kredytowych z ca³ego œwiata, goœcili w Gdañsku. Fot. Piotr Purchla

Czy¿ewskiego 16, 80-336 Gdañsk Oliwa