Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

18

description

 

Transcript of Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

Page 1: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

Cena: 39,90 zł

„Jeden z najlepszych reportaży ostatnich lat”„Economist”, „Guardian”, „New Statesman”

Tokio, jakiego nie znacie – niezrozumiałe zwyczaje, męska przemoc i białe gejsze.

Odwiedzić Tokio, najbardziej intrygujące miasto świata, to marzenie wielu z nas. Było to także pragnienie dwudziestojednoletniej Lucie. Nieznana jej dotąd Japonia zdawała się wymarzonym celem, a praca

hostessy – łatwym zarobkiem.Pewnego dnia Lucie znika. Tajemniczy głos w słuchawce twierdzi,

że wstąpiła do sekty, jednak jej bliscy nie mogą w to uwierzyć.

Co tak naprawdę wydarzyło się w najbezpieczniejszej metropolii świata?

Ludzie, którzy jedzą ciemność to hipnotyzujący reportaż napisany przez wieloletniego korespondenta londyńskiego „Timesa” w Japonii.

Tokio z jego książki to miasto, które pochłania, jest trudne do zrozumienia dla Europejczyków i ukrywa przed nimi swoje bardzo

mroczne strony. Autor prowadzi nas do dzielnicy czerwonych lampionów – Roppongi, gdzie białe dziewczyny zabawiają

japońskich biznesmenów, a do klubów naganiają Nigeryjczycy.

Są narkotyki, jest seks, jest zbrodnia.

„Wszyscy uwikłani w tę historię zostali dotknięci ciemnością”.

Joanna Bator

Page 2: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 2Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 2 2014-08-27 13:48:562014-08-27 13:48:56

Page 3: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆPrawdziwa historia dziewczyny,

która zaginęła w Tokio, i zła, które ją pochłonęło

tłumaczenie Adriana Sokołowska-Ostapko

Kraków 2014

RICHARD LLOYD PARRY

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 3Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 3 2014-08-27 13:48:562014-08-27 13:48:56

Page 4: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

Tytuł oryginałuPeople Who Eat Darkness. The true story of a young woman who vanished from the streets of Tokyo – and the evil that swallowed her up

Copyright © 2011, 2012 by Richard Lloyd Parry

Copyright © for the translation by Adriana Sokołowska-Ostapko

Projekt okładkiMariusz Banachowicz

Fotografi a na pierwszej stronie okładkiCopyright © CristinaMuraca/Shutterstock.com

O ile nie zaznaczono inaczej, materiały z notatników, podręczników i dzienników Lucie Blackman zostały przedrukowane dzięki uprzejmości Estate of Lucie Blackman.

Opieka redakcyjnaJulita CisowskaBogna RosińskaArtur Wiśniewski

Opracowanie tekstu i przygotowanie do drukuPracownia 12A

ISBN 978-83-240-2554-1

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2014Druk: Abedik S.A., Poznań

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 4Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 4 2014-08-27 13:48:562014-08-27 13:48:56

Page 5: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

PROLOG

ŻYCIE PRZED ŚMIERCIĄ

LUCIE BUDZI SIĘ PÓŹNO, JAK ZWYKLE. Jasna kreska słonecznego

światła wpadającego przez szczelinę z boku zasłoniętego okna prze-

szywa mroczne wnętrze. Nędzny, ciasny, bezbarwny pokoik. Ściany

obklejone plakatami i pocztówkami, na przeładowanych wieszakach

zwisają bluzki i sukienki. Na podłodze leżą dwa materace, na nich

spoczywają dwie ludzkie sylwetki: jedna o jasnych włosach, druga

o brązowych. Śpią w bawełnianych koszulkach albo zupełnie nagie

pod samymi poszewkami, ponieważ noc jest zbyt upalna i duszna,

aby przykrywać się czymś więcej niż jedną warstwą materiału. Na ze-

wnątrz wrony kraczą i przepychają się na plątaninie drutów telegra-

fi cznych przerzuconych między budynkami. Kiedy lokatorki pokoju

kładły się spać, była czwarta nad ranem, teraz zaś plastikowy budzik

wskazuje, że dochodzi południe. Brązowowłosa głowa nie podnosi się

z poduszki, gdy Lucie wkłada szlafrok i idzie do łazienki.

O swoim domu w Tokio mawia „syfi alnia” – między innymi z po-

wodu stanu, w jakim jest łazienka. Korzysta z niej sześć osób oraz

ich goście, którzy czasami zostają na noc, przez co zawsze tu pełno

śmieci i różnych odpadków. Na brzegu umywalki leżą wyciśnięte tub-

ki po paście do zębów, podłogę kabiny prysznicowej oblepiają wilgot-

ne grudki mydła, a otwór odpływu zatyka obślizgły czop sklejonych

włosów, złuszczonego naskórka i obrzynków paznokci. Swoje liczne

i drogie produkty pielęgnacyjne Lucie zawsze przynosi ze sobą i za

każdym razem zabiera z powrotem, podobnie zresztą jak grzebienie,

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 9Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 9 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 6: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

szczotki i kosmetyki upiększające. Poranna toaleta to długa i drobiaz-

gowa procedura, na którą składają się: mycie włosów, płukanie, nakła-

danie odżywki, namydlanie, wycieranie, wklepywanie, smarowanie,

przemywanie, nawilżanie, wchłanianie, wyskubywanie, szczotkowanie,

czyszczenie nicią dentystyczną i suszenie. Na przykładzie Lucie wy-

raźnie widać, jaka jest różnica między zwykłym porannym pryszni-

cem a prawdziwym szykowaniem się do wyjścia. Gdyby komuś bardzo

się spieszyło do łazienki, lepiej żeby nie znalazł się w kolejce za Lucie.

Co Lucie widzi, gdy spogląda w lustro? Pełną, jasną twarz, którą

okalają naturalne blond włosy długie aż za ramiona. Wyraźnie zaryso-

waną szczękę; mocne, równe, białe zęby; policzki, które się podnoszą

i w których pojawiają się dołeczki, kiedy się uśmiecha. Zaokrąglony

nos; ostro zakończone, starannie wyskubane brwi oraz małe, ciemno-

niebieskie oczy, których kąciki opadają w dół. Lucie mocno ubolewa

nad tym, że ma „skośne” oczy, i patrząc na swoje odbicie, niejedno-

krotnie wyobraża sobie, jak by to było, gdyby ten zaskakujący, lekko

egzotyczny rys twarzy uległ metamorfozie tak, aby bardziej pasował

do kobiety o jasnej karnacji, niebieskich oczach i długich nogach.

Lucie jest wysoka – mierzy 175 centymetrów – ma krągłe biust

i biodra. Z niepokojem odnotowuje każdy skok wagi, która często jej

się zmienia. W maju, na skutek wysiłku związanego z podróżą do Ja-

ponii, przeprowadzką do syfi alni i znalezieniem pracy, zeszczuplała,

ale po kilku tygodniach, podczas których przesiadywała w klubie do

późnej nocy, znów „wypiła swoje i przybrała”. Kiedy ma gorszy dzień,

przepełnia ją pogarda dla własnego wyglądu. Czuje się opuchnięta

i rozepchana; dręczy ją wstyd z powodu znamienia na udzie i pieprzy-

ka między brwiami. Bezstronny obserwator mógłby ją opisać staro-

świeckimi i nieco dwuznacznie brzmiącymi przymiotnikami: „dorod-

na” oraz „urodziwa”. Szatynka śpiąca na drugim materacu, najlepsza

przyjaciółka Lucie Louise Phillips, ma zdecydowanie bardziej typo-

wą urodę: jest szczupła, drobna, z zadartym nosem. Zwykle jednak

inni postrzegają Lucie jako osobę pewną siebie i swobodną. Sposób,

w jaki się śmieje, gestykuluje podczas rozmowy, potrząsa głową, bez

skrępowania dotyka swojego rozmówcy – wszystko to przydaje jej

uroku, który przyciąga zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 10Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 10 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 7: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

11

Lucie wychodzi z łazienki. Co robi potem? Wiem, że nie zapi-

sze niczego w dzienniku, którego prowadzenie zaniedbuje od pra-

wie dwóch tygodni. Nie zadzwoni do Scotta, swojego chłopaka, któ-

ry służy na amerykańskim lotniskowcu stacjonującym w portowym

mieście Yokosuka. Później wśród rzeczy osobistych Lucie rodzina

znajdzie niewysłaną widokówkę zaadresowaną do Samanthy Burman,

bliskiej przyjaciółki z rodzinnego miasta. Być może Lucie wypisuje

tę kartkę właśnie teraz.

Kochana Sammy, przesyłam Ci tę krótką wiadomość z Tokio, żeby

powiedzieć, jak wspaniale, że mogłyśmy porozmawiać wtedy wieczo-

rem. Bardzo się cieszę, że poznałaś fajnego kumpla/przyjaciela/chło-

paka (kimkolwiek on jest dla Ciebie). Wiem, że mnie tutaj jest łatwiej,

ponieważ moje codzienne życie się zmieniło i niedziele wyglądają

teraz zupełnie inaczej, ale chcę, żebyś pamiętała, że życie bez Ciebie

jest niepełne i chociaż nie jestem pewna, kiedy to się stanie, wkrótce

znów się spotkamy, gdzieś tam, gdzie będę, albo w domu. Bardzo Cię

kocham, strasznie za Tobą tęsknię i zawsze będzie mi Ciebie brako-

wało. Ściskam Cię mocno, Lulu.

O godzinie wpół do drugiej na dole dzwoni telefon. Odbiera jed-

na ze współlokatorek i woła: „To do Lucie”. W przeciwieństwie do

Louise, która dostała własną komórkę od jednego z klientów, Lucie

musi korzystać z płatnego telefonu stacjonarnego używanego wspól-

nie przez wszystkich mieszkańców syfi alni. Niezgrabny różowy pla-

stikowy aparat znajduje się w kuchni, przyjmuje monety o nominale

10 jenów, a prowadzone przez niego rozmowy może usłyszeć każdy,

kto akurat przebywa na parterze. Lucie nie będzie jednak musiała

znosić tej niewygodnej sytuacji w nieskończoność. Za kilka godzin

będzie miała własny telefon komórkowy.

Louise zdążyła już wstać i siedzi we wspólnym salonie, gdy przy-

jaciółka przeprowadza krótką rozmowę. To on, oznajmia Lucie po

odwieszeniu różowej słuchawki: przełożył spotkanie o godzinę, zoba-

czą się o trzeciej; ma zadzwonić jeszcze raz, a potem spotkają się

na dworcu. Zamierzają zjeść późny lunch, ale Lucie zdoła wrócić

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 11Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 11 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 8: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

na ósmą – umówiła się z Louise i z jeszcze jedną dziewczyną z klu-

bu, że pójdą wieczorem potańczyć. Zdejmuje szlafrok i kompletuje

strój: czarna sukienka, srebrny naszyjnik z kryształowym wisiorem

w kształcie serca oraz zegarek od Armaniego. Bierze czarną toreb-

kę, w środku leżą okulary przeciwsłoneczne. Mija godzina trzecia.

Dwadzieścia po trzeciej ponownie dzwoni różowy telefon i głos w słu-

chawce prosi o rozmowę z Lucie; jest w drodze, będzie na dworcu

za dziesięć minut.

Wrony łopoczą skrzydłami i skrzeczą, gdy Lucie wychodzi na dwór

i przeżywa niewielki wstrząs, którego codziennie doznają wszyscy

cudzoziemcy ponownie wkraczający w tokijską rzeczywistość. Nag-

le uzmysławia sobie rzecz oczywistą, przyprawiającą o szybsze bicie

serca: a jednak jestem tu, w Japonii. Każdego ranka zaskakuje ją na

nowo świadomość, jak ogromna to różnica. Może chodzi o zupełnie

inny kąt padania światła albo brzmienie dźwięków wypełniających

letnie powietrze? A może o sposób bycia ludzi na ulicach, w samo-

chodach i w pociągach – ludzi starających się nie rzucać w oczy, ale

wydających się wytrwale dążyć do celu; uporządkowanych, uprzej-

mych, pełnych rezerwy, a zarazem skupionych, jak gdyby koncentro-

wali się na wypełnianiu tajnych rozkazów?

Nawet tych, którzy mieszkają tu lata, dziesiątki lat, nigdy nie opusz-

cza do końca to radosne podniecenie, ten specyfi czny dreszcz emocji

towarzyszący obcokrajowcowi w Japonii.

Syfi alnia – ofi cjalnie znana pod nazwą Sasaki House – to brudny,

pokryty tynkiem budynek na samym końcu ślepej uliczki. Po wyjściu

z domu Lucie skręca w lewo, mija kolejne okurzone bloki mieszkal-

ne, plac zabaw z drewnianymi drabinkami, staroświecką restaurację

serwującą omlety ryżowe i curry. Nieco dalej znajduje się perła oko-

licznej ponurej architektury – utrzymany w modernistycznym duchu

gładki, betonowy budynek klasycznego teatru nō okolony wypielęg-

nowanym żywopłotem i skalnym ogródkiem.

Lucie skręca w prawo i otoczenie ulega nagłej przemianie. Okolica

przypominająca nędzną, podmiejską dzielnicę po niecałych pięciu mi-

nutach spaceru przeistacza się w główną ulicę wielkiego miasta, nad

którą przebiega poprowadzona estakadą autostrada i linia kolejowa.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 12Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 12 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 9: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

13

Lucie zmierza w stronę oddalonego o niecałe pół kilometra dworca

Sendagaya, węzła komunikacyjnego, w którym przecinają się trasy

autobusów, metra i pociągów podmiejskich. W sobotnie popołudnie

panuje tu ogromny ruch i zgiełk, ludzie poubierani w bluzki z krótki-

mi rękawami i letnie sukienki wpadają i wypadają z budynku dwor-

ca oraz z hali olimpijskiej położonej na drugim końcu ulicy. Właśnie

tam, przed komisariatem policji, na Lucie czeka on. Jego samochód

stoi zaparkowany w pobliżu.

Trochę wcześniej niż Lucie z domu wychodzi Louise, która ma do za-

łatwienia swoje sprawy: wymienić parę butów kupionych w Shibui,

wielkiej dzielnicy handlowej w południowozachodnim Tokio. Jedzie

pociągiem na dworzec Shibuya, gdzie każdego dnia dziewięć linii ko-

munikacji miejskiej obsługuje dwa i pół miliona pasażerów, i szybko się

gubi. Błądzi po zatłoczonych ulicach, mijając rzędy sklepów i restaura-

cji, których różnorodna oferta przyprawia o zawrót głowy i które po-

mimo to wydają się tak do siebie podobne, że nie sposób ich odróżnić.

Marnuje dużo czasu, zanim udaje jej się znaleźć odpowiedni sklep, na-

stępnie zaś znużona wraca na dworzec.

Tuż po piątej dzwoni jej komórka. Na wyświetlaczu pojawia się ko-

munikat: numer nieznany. W aparacie odzywa się jednak głos Lucie,

która choć powinna wracać już do domu, żeby przyszykować się do

wieczoru, dzwoni z jadącego samochodu. Jest w drodze „nad morze”,

mówi, gdzie zje z nim lunch (mimo że zrobiło się o wiele za późno

na tego typu posiłek). Nie trzeba jednak zmieniać planów na wie-

czór, zapewnia przyjaciółkę: wróci do domu na czas, a za godzinę lub

dwie jeszcze raz zadzwoni, żeby powiedzieć, o jakiej dokładnie po-

rze się zjawi. Wydaje się wesoła i radosna, choć trochę skrępowana –

jak ktoś, kto rozmawia, wiedząc, że jego słowa może usłyszeć osoba

trzecia. Dzwoni z jego komórki, wyjaśnia przyjaciółce, dlatego musi

kończyć.

Później Louise powie, że zdziwił ją ten rozwój wydarzeń, ponie-

waż nie było to podobne do Lucie, aby wsiąść z mężczyzną do samo-

chodu i wyjechać z nim gdzieś za Tokio. Jednak bardzo charaktery-

styczne było to, że zadzwoniła. Lucie i Louise znają się od dzieciństwa

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 13Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 13 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 10: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

i wiąże je serdeczna przyjaźń, przejawiająca się między innymi tym,

że dzwonią do siebie bez okazji, nawet wtedy gdy nie mają zbyt wiele

do powiedzenia, aby potwierdzić i umocnić łączące je bliskość i za-

ufanie.

Tego popołudnia panuje nieznośny upał i duchota. Louise idzie

do ulubionego sklepu obu przyjaciółek, domu towarowego Laforet,

gdzie kupuje błyszczące naklejki i brokat, którymi mogłyby ozdobić

twarze przed wieczornym wyjściem na tańce. Słońce się zniża, nad-

chodzi wieczór spowijający mrokiem zaniedbane domy i rozświetla-

jący całą dzielnicę neonami restauracji, barów i klubów, miejsc peł-

nych obietnic i przyjemności.

Mijają dwie godziny.

Sześć po siódmej, kiedy Loiuse jest już w domu, ponownie dzwo-

ni jej komórka. To Lucie, tryskająca humorem i rozemocjonowana.

On jest naprawdę bardzo miły, opowiada. Dotrzymał słowa i dał jej

nowy telefon komórkowy, a do tego butelkę szampana Dom Perig-

non, którą ona i Louise wypiją razem później. Lucie nie mówi, gdzie

dokładnie się znajduje, a Louise nie przychodzi do głowy, żeby o to

zapytać. Lucie wspomina tylko, że wróci za godzinę.

Siedemnaście po siódmej Lucie dzwoni na komórkę swojego chło-

paka Scotta Frasera, który nie odbiera. Gdy włącza się automatyczna

sekretarka, Lucie nagrywa krótką, ale radosną wiadomość, obiecując

spotkać się ze Scottem następnego dnia.

Potem Lucie znika.

W Tokio zaczyna się sobotni wieczór, ale nie będzie wyjścia na mia-

sto z przyjaciółką ani randki ze Scottem. Tak naprawdę nie będzie już

w ogóle nic. Wiadomość przechowywana w cyfrowym banku danych

operatora sieci komórkowej, z którego zostanie automatycznie usu-

nięta po kilku dniach, jest ostatnim śladem życia Lucie.

Gdy Lucie wbrew zapewnieniom nie pojawiła się w domu, Loui-

se natychmiast podniosła alarm. Później jej reakcję niektórzy będą

uznawali za podejrzaną: dlaczego Louise tak szybko wpadła w pani-

kę? Współlokatorki, które siedząc w salonie, paliły marihuanę, nie

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 14Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 14 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 11: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

15

rozumiały jej wzburzenia. Lucie spóźniała się z powrotem zaledwie

nieco ponad godzinę, a Louise już dzwoniła do swojej matki Maureen

Phillips, do Wielkiej Brytanii.

– Coś się stało Lucie1 – oznajmiła.

Potem poszła do Casablanki, klubu położonego w dzielnicy roz-

rywkowej Roppongi, w którym obydwie pracowały jako hostessy –

kobiety zabawiające klientów rozmową.

– Pamiętam ten pierwszy dzień bardzo wyraźnie, 1 lipca – powie-

dział mężczyzna, który pracował w tamtym czasie w klubie. – Był

sobotni wieczór, Lucie i Louise miały wtedy wolne. Żadna nie miała

przyjść do pracy. Jednak już wczesnym wieczorem pojawiła się Lou-

ise i powiedziała: „Lucie zaginęła. Poszła na spotkanie z klientem. Nie

wróciła”. Cóż, nie widziałem w tym nic nadzwyczajnego. Była dopiero

ósma, może dziewiąta godzina. Uspokajałem ją: „To normalne, nie

dzieje się nic dziwnego, Louise. Dlaczego tak bardzo się martwisz?”.

Ona odpowiedziała: „Lucie należy do osób, które wracają o ustalonej

porze, a gdyby zmieniła plany, zadzwoniłaby do mnie”. Mówiła prawdę.

Zawsze jedna wiedziała, co robi druga. Były ze sobą naprawdę bardzo

związane. Louise od razu wiedziała, że coś jest nie tak.

Louise wydzwaniała do klubu cały wieczór, dowiadywała się, czy

ktoś słyszał coś o Lucie. Nikt jednak nic nie słyszał. Obeszła dzielnicę

Roppongi, zaglądała do barów i klubów, do których zwykle chodziła

z Lucie: Propaganda, Deep Blue, Tokyo Sports Café, Geronimo’s. Roz-

mawiała z mężczyznami rozdającymi ulotki na skrzyżowaniu Rop-

pongi, pytała, czy nie widzieli Lucie. Potem pojechała taksówką do

Shibui i udała się do klubu Fura, w którym planowały bawić się tego

wieczoru. Wiedziała, że nie znajdzie tam przyjaciółki – dlaczego Lu-

cie miałaby pójść sama, nie pokazując się najpierw w domu ani nie

dzwoniąc do Louise? Nie miała jednak żadnego innego pomysłu.

Przez większość nocy padał ciepły, powodujący duchotę, tokijski

letni deszcz. Świtało, gdy niedzielnym rankiem Louise wróciła do Sa-

saki House po obejściu wszystkich barów, jakie przyszły jej do głowy.

Lucie nie było w domu, nie przyszła też od niej żadna wiadomość.

Louise zadzwoniła do Caza, Japończyka pracującego w Casablance

jako kelner, i wspólnie zastanowili się, co dalej. Caz zatelefonował do

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 15Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 15 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 12: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

kilku większych szpitali, ale nigdzie nie słyszano o Lucie. Czy Louise

nie dopuszcza takiej możliwości, zasugerował, że Lucie postanowiła

spędzić noc ze swoim „miłym” klientem, i najzwyczajniej w świecie

nie poinformowała jej o tym? Louise stwierdziła, że byłoby to nie do

pomyślenia, a nikt nie znał Lucie lepiej niż Louise.

Kolejnym oczywistym krokiem było powiadomienie policji. Jednak

ruch ten wiązał się z pewnym kłopotem. Lucie i Louise przyjechały

do Japonii jako turystki na podstawie wizy obowiązującej dziewięć-

dziesiąt dni, która wyraźnie zabraniała podejmowania pracy zarob-

kowej. Wszystkie dziewczęta w klubach, a w rzeczywistości większość

cudzoziemców pracujących w Roppongi znajdowała się w tej samej

sytuacji. Oni i kluby, które ich zatrudniały, łamali prawo.

W poniedziałek rano Caz poszedł z Louise na komisariat Azabu

w dzielnicy Roppongi, gdzie zgłosili zaginięcie Lucie. Wyjaśnili, że

przebywała ona na wakacjach w Tokio i wybrała się na spotkanie z Ja-

pończykiem, którego poznała. Nie wspomnieli nic o Casablance, ho-

stessach ani ich klientach.

Policja okazała niewielkie zainteresowanie.

O godzinie trzeciej po południu Louise udała się do ambasady

brytyjskiej w Tokio. Rozmawiała z wicekonsulem, Szkotem o nazwi-

sku Iain Ferguson, i wyjawiła mu całą prawdę. Ferguson był pierwszą

z wielu osób, które głośno wyraziły zdziwienie okolicznościami po-

południowego wyjścia Lucie.

– Spytałem, co wiadomo o kliencie2, z którym się umówiła, i zdu-

miałem się, gdy usłyszałem, że nic – napisał następnego dnia w notat-

ce służbowej. – Według Louise dziewczęta z klubu nagminnie, i to za

zgodą kierownictwa klubu, rozdają swoje wizytówki, w efekcie cze-

go klienci często umawiają się z dziewczynami na gruncie prywat-

nym. Zauważyłem, że trudno uwierzyć, aby kierownictwo pozwa-

lało dziewczętom spotykać się z klientami poza klubem, ale Louise

trwała przy swoim zdaniu. Pewne jest, że Lucie nie powiedziała nic

o swoim kliencie, nie podała jego imienia, nie wspomniała nic o jego

samochodzie, nie powiedziała nawet, dokąd się wybrali, poza krótką

wzmianką, że jadą na plażę.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 16Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 16 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 13: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

17

Ferguson wypytywał Louise o charakter Lucie. Czy była kapryśna,

nieprzewidywalna, czy nie można było na niej polegać? Czy bywała

naiwna i łatwo ulegała wpływom?

– Ze wszystkich odpowiedzi Louise wyłaniał się spójny obraz – za-

notował urzędnik – pewnej siebie, wyrobionej życiowo, inteligentnej

osoby, posiadającej na tyle doświadczenia i zdrowego rozsądku, aby

nie narażać się bezmyślnie na niebezpieczeństwo. – Dlaczego więc

wsiadła do samochodu z kimś zupełnie nieznajomym? – Louise nie

potrafi ła [...] tego wytłumaczyć, powtarzała tylko, że Lucie postąpiła

w nietypowy dla siebie sposób.

Nikt nie zna się na szaleństwach, których dopuszczają się Brytyj-

czycy przebywający za granicą, bardziej niż urzędnik konsulatu. I nikt

nie wie lepiej, że w większości wypadków za „zniknięciem” młodej

osoby stoją łatwe do przewidzenia, prozaiczne powody: sprzeczka

między przyjaciółmi lub zakochanymi, narkotyki, alkohol albo seks.

Jednak tamtego popołudnia Lucie dzwoniła dwukrotnie, żeby powie-

dzieć Louise, co u niej. Skoro zapewniła, że wróci za godzinę, trud-

no było wytłumaczyć, dlaczego nie zadzwoniła w chwili, gdy zmieni-

ła plany. Iain Ferguson skontaktował się z komisariatem Azabu, aby

przekazać, że ambasada jest mocno zaniepokojona losami Lucie, po-

nieważ uważa jej przypadek nie za zwykłe zaginięcie, ale prawdo-

podobne uprowadzenie.

Louise wyszła z ambasady. Przez ostatnie dwie noce, które minęły od

zniknięcia Lucie, prawie nie zmrużyła oka. Dręczyły ją niepewność

i nieustające napięcie. Nie potrafi ła znieść samotności, nie umiała

również zmusić się, aby przebywać w pokoju, w którym do tej pory

mieszkała z Lucie. Udała się do mieszkania koleżanki, gdzie schodzili

się także inni znajomi Lucie.

Zbliżało się wpół do piątej, gdy ponownie zadzwoniła komórka,

i Louise szybko odebrała.

– Halo? – powiedziała.

– Czy rozmawiam z Louise Phillips? – odezwał się głos.

– Tak, mówi Louise. Z kim mam przyjemność?

– Nazywam się Akira Takagi. Dzwonię w imieniu Lucie Blackman.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 17Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 17 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 14: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

– Lucie! Mój Boże, gdzie ona jest? Tak bardzo się martwiłam. Jest

w pobliżu?

– Jestem z nią. Jest tutaj. Ma się dobrze.

– Och, Boże, dzięki Bogu. Proszę mi pozwolić z nią porozmawiać.

Muszę z nią porozmawiać.

Głos należał do mężczyzny, który mówił po angielsku pewnie, ale

z wyraźnym japońskim akcentem. Przez cały czas był spokojny, opa-

nowany, rzeczowy, niemal przyjazny, nawet gdy Louise straciła rów-

nowagę i zaczęła się denerwować.

– Nie wolno jej teraz przeszkadzać – powiedział głos. – Jest w na-

szym akademiku. Studiuje i praktykuje nowy sposób życia. Ma bardzo

dużo nauki w tym tygodniu. Nie można jej przeszkadzać.

Louise bezgłośnie poruszała ustami, gorączkowo przekazując ze-

branym przyjaciołom wiadomość: „To on”, po czym gestem poleciła

podać sobie kartkę papieru i coś do pisania.

– Z kim rozmawiam? – spytała. – Czy to z tobą umówiła się w sobotę?

– Poznałem Lucie w niedzielę. W sobotę spotkała się z moim guru,

przywódcą mojej grupy.

– Z twoim guru?

– Tak, z moim guru. Poznali się w pociągu.

– Ale ona... kiedy z nią rozmawiałam, jechała samochodem.

– Na ulicach był tłok, straszny tłok, a nie chciała się spóźnić na spot-

kanie z tobą. Postanowiła pojechać pociągiem. Zanim wsiadła, pozna-

ła mojego guru i podjęła decyzję, która odmieniła jej życie. Tamtego

wieczoru postanowiła wstąpić do naszej sekty.

– Do sekty?

– Tak.

– Do jakiej sekty? Co... Gdzie jest Lucie? Gdzie mieści się ta sekta?

– W Chibie.

– Co? Proszę powtórzyć. Możesz to przeliterować?

– W Chibie. Przeliteruję: C-H-I-B-A.

– Chiba. Chiba. A... jak się nazywa ta sekta?

– To Nowo Powstała Religia.

– „Nowo” co? Jak się...

– Nowo Powstała Religia.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 18Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 18 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 15: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

19

Mężczyzna po drugiej stronie linii spokojnie, litera po literze po-

dyktował całą nazwę.

W głowie Louise kłębiły się myśli.

– Muszę porozmawiać z Lucie – powiedziała. – Proszę mi pozwo-

lić z nią porozmawiać.

– Nie czuje się zbyt dobrze – oznajmił głos. – Poza tym nie chce te-

raz z nikim rozmawiać. Może porozmawia z tobą pod koniec tygodnia.

– Proszę – błagała Louise. – Proszę, proszę, pozwól mi z nią po-

rozmawiać.

Połączenie zostało przerwane.

– Halo! Halo! – powtarzała Louise, ale nikt się nie odzywał. Spoj-

rzała na trzymany w ręku mały srebrny aparat.

Kilka sekund później telefon znów zadzwonił.

Palce jej drżały, gdy naciskała guzik „odbierz”.

– Bardzo przepraszam – rozległ się ten sam głos. – Jakieś prob-

lemy z zasięgiem. Wracając do sprawy, Lucie nie może teraz z tobą

rozmawiać. Nie czuje się dobrze. Może porozmawiacie pod koniec

tygodnia. Ale ona zaczęła nowe życie i nie zamierza wrócić do sta-

rego. Wiem, że ma sporo długów, 6000 czy 7000 funtów. Ale spłaci

je w lepszy sposób. Chciała tylko, żebym dał znać tobie i S’kotto, że

u niej wszystko w porządku. Planuje sobie lepsze życie.

Powiedział „S’kotto” dość wyraźnie i w sposób charakterystyczny

dla Japończyków, którym zupełnie obce jest brzmienie angielskiego

imienia „Scott”.

– Napisała list do Casablanki, żeby poinformować, że nie wróci

do pracy.

Zapadło milczenie. Louise zaczęła szlochać.

– Podaj mi swój adres.

– Mój adres... – zawahała się Louise.

– Adres twojego mieszkania w Sendagai.

– Po co... po co ci mój adres?

– Chcę ci wysłać niektóre rzeczy Lucie.

Louise, która do tej pory bała się o los przyjaciółki, nagle zaczęła

się lękać o własne życie. Chce wiedzieć, gdzie mieszkam – myślała

gorączkowo. – Przyjdzie po mnie.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 19Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 19 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 16: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

LUDZIE, KTÓRZY JEDZĄ CIEMNOŚĆ

– Ale Lucie go zna. Zna swój adres – odpowiedziała.

– Nie czuje się zbyt dobrze i nie może sobie przypomnieć.

– Och, ja również nie mogę sobie przypomnieć.

– A pamiętasz, obok czego znajduje się twój dom?

– Nie, nie, nie pamiętam.

– Może ulicę? Pamiętasz nazwę ulicy?

– Nie, ja...

– Muszę odesłać jej rzeczy.

– Nie pamiętam...

– Jeśli to problem, nie przejmuj się.

– Nie mam go przy sobie.

– W porządku, nie przejmuj się.

Louise ogarnęła panika i rozpłakała się. Łkając, podała komórkę

znajomemu Australijczykowi, który mieszkał w Tokio od kilku lat.

– Halo – powiedział po japońsku. – Gdzie jest Lucie?

Po chwili oddał telefon jego właścicielce.

– On chce rozmawiać tylko po angielsku – oznajmił. – I tylko

z tobą.

Louise zdołała jednak pozbierać myśli. Uświadomiła sobie, jak

ważne jest, aby przedłużyć tę rozmowę i spróbować się dowiedzieć,

gdzie jest Lucie.

– Halo – rzuciła. – Tu Louise. Czy ja też mogę wstąpić do waszej

sekty?

Mężczyzna zdawał się wahać, po czym odpowiedział:

– Jakiego jesteś wyznania?

– Jestem katoliczką, ale Lucie też jest katoliczką. Mogę zmienić

wyznanie. Ja również pragnę odmienić swoje życie – przekonywała

Louise.

– To zależy od Lucie. Od tego, co powie na ten temat. Pomyślę

o tym.

– Proszę, pozwól mi porozmawiać z Lucie – załamała się Louise.

– Pójdę do mojego guru i zapytam go.

– Proszę, daj mi z nią porozmawiać – zawołała. – Błagam cię, pro-

szę, daj mi z nią porozmawiać.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 20Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 20 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 17: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

21

– Muszę już kończyć – oznajmił głos. – Przykro mi. Chciałem ci

tylko przekazać, że więcej jej nie zobaczysz. Do widzenia.

Połączenie zostało przerwane po raz drugi.

Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 21Parry_Ludzie_ktorzy_jedza_ciemnosc.indd 21 2014-08-27 13:48:572014-08-27 13:48:57

Page 18: Richard Lloyd Parry, "Ludzie, którzy jedzą ciemność"

Cena: 39,90 zł

„Jeden z najlepszych reportaży ostatnich lat”„Economist”, „Guardian”, „New Statesman”

Tokio, jakiego nie znacie – niezrozumiałe zwyczaje, męska przemoc i białe gejsze.

Odwiedzić Tokio, najbardziej intrygujące miasto świata, to marzenie wielu z nas. Było to także pragnienie dwudziestojednoletniej Lucie. Nieznana jej dotąd Japonia zdawała się wymarzonym celem, a praca

hostessy – łatwym zarobkiem.Pewnego dnia Lucie znika. Tajemniczy głos w słuchawce twierdzi,

że wstąpiła do sekty, jednak jej bliscy nie mogą w to uwierzyć.

Co tak naprawdę wydarzyło się w najbezpieczniejszej metropolii świata?

Ludzie, którzy jedzą ciemność to hipnotyzujący reportaż napisany przez wieloletniego korespondenta londyńskiego „Timesa” w Japonii.

Tokio z jego książki to miasto, które pochłania, jest trudne do zrozumienia dla Europejczyków i ukrywa przed nimi swoje bardzo

mroczne strony. Autor prowadzi nas do dzielnicy czerwonych lampionów – Roppongi, gdzie białe dziewczyny zabawiają

japońskich biznesmenów, a do klubów naganiają Nigeryjczycy.

Są narkotyki, jest seks, jest zbrodnia.

„Wszyscy uwikłani w tę historię zostali dotknięci ciemnością”.

Joanna Bator