RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media,...

11
Gazeta Nr 13, GRUDZIEŃ 2016 RADOSNYCH ŚWIĄT! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2017! gazeta bezpłatna

Transcript of RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media,...

Page 1: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

Gazeta Nr 13, GRUDZIEŃ 2016

RADOSNYCH ŚWIĄT!SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2017!

gaze

ta be

zpła

tna

Page 2: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

2 3NAZWA DZIAŁU OD REDAKCJI

Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa,NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000 3302 7372 0854

Redaktor naczelny: Michał Lehr-Kowalski, [email protected]: Małgorzata Buczkowska, Liliana Kołłątaj, Mateusz Durlik, Karolina Kołodziejska; Korekta: Anna Poławska; Skład: DAP Design

Fot. na okładce: BillionPhotos.comREKLAMA: Mateusz Durlik, tel.: 535 249 771, e-mail: [email protected]

Agnieszka Przeździecka, New business manager, tel.: 535 249 774, e-mail: [email protected]

Nakład: 6000 egz.

GAZETA NOWEGO ŻOLIBORZA: www.facebook.com/gazetanowegozoliborza

Szanowni Czytelnicy,

niech ten nadchodzący, świąteczny czas, spędzony z rodziną i przyjaciółmi zaowocuje refleksją i wyciszeniem. Wiadomo, łatwo się przejeść, łatwo mijają godziny przed telewizorem. Cholera bierze na samą myśl, że Arkadia będzie zamknięta. A w ogóle, to znów zjadą się wszyscy w jedno miejsce i trzeba będzie kłócić się o politykę z wujkami i ciotkami. No cóż, święta to nie przelewki, więc powrócę do życzeń refleksji i wyciszenia. Z mojego doświadczenia wynika, że ze sporą dozą dystansu do siebie samego, solidną dawką miłości bliźniego oraz dobrą muzyką w słuchawkach, da się to wszystko jakoś ogarnąć!

Na NOWY ROK 2016 składam Wam wraz Mateuszem Durlikiem, ojcem założycielem, całą redakcją oraz zarządem i członkami Stowarzyszenia Nowy Żoliborz życzenia najbardziej hedonistycznego Sylwestra w historii, roku pełnego kasy i zdrowia, żeby ją wydać oraz kolejnych numerów Waszej ulubionej lokalnej Gazety Nowego Żoliborza!

Michał Lehr-Kowalskiredaktor naczelny

r e k l a m a

fot.

Kons

tiant

yn/F

otol

ia

Page 3: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

4 5TU SIĘ ŻYJETU SIĘ ŻYJE

Gazeta Nowego Żoliborza od samego początku żyje w symbiozie ze Stowarzyszeniem. To sprawy Żoliborza Południowego interesują nas najbardziej i im poświęcamy najwięcej przestrzeni. To, że właściwie w każdym numerze jest o czym pisać, zawdzięczmy grupie aktywistów, którzy niestrudzenie współpracują, aby poprawić jakość życia w tej okolicy.

Dziś chciałbym przedstawić te konkretne osoby. Koniec roku to dobry czas na podsumowania i zakreślenie planów na przy-szłość. W poprzednim numerze mogliście przeczytać mój wy-wiad z prezesem Stowarzyszenia, Mateuszem Durlikiem. Tym razem poprosiłem go, żeby opisał, jak działa SNŻ, jakie role pełnią jego najbardziej aktywni członkowie. Pozostali działacze odpowiedzieli na pytania z ankiety, którą im wysłałem (poza Martą Matys, która z powodów osobistych nie mogła tego zrobić w tym czasie).

Mateusz, czy mógłbyś opowiedzieć, kto najintensywniej pracuje na rzecz Stowarzyszenia i jak ono w ogóle działa? Prowadzenie Stowarzyszenia, zwłaszcza, w tak wymagają-cych i niesprzyjających okolicznościach w jakich przyszło nam funkcjonować, to nie lada wyzwanie. Pracy jest niezwykle dużo, a ludzi chętnych do jej wykonywania niestety bardzo mało. W związku z tym, zarząd Stowarzyszenia Nowy Żo-liborz jest podzielony na tzw. grupy projektowe (zajeżdża trochę korpo, ale to działa). Każdy z nas ma swoje projekty i swój zakres obowiązków. Aby w przyszłości ułatwić Wam kontakt, chciałbym nieco przybliżyć zakres odpowiedzial-ności każdego z nich, i tak:

Marta Matys zajmuje się zielenią. Jako lider projektu zbiera sobie kilkuosobowy zespół operacyjny, w którym każdy z działa-jących ma określone zadania. Podobnie działa to w przypadku pozostałych członków zarządu.

Michał Kostrzewa, który jest v-ce prezesem zarządu, odpowia-da również za PR w naszym Stowarzyszeniu, można go często spotkać na antenie radia lub w telewizji. W zakresie jego kom-petencji jest również planowanie przestrzenne, a w skrócie to, co i gdzie powstanie. Jeśli Was to interesuje, Michał jest właściwym adresatem.

Michał Grabczyk zajmuje się u nas infrastrukturą. Jeśli chcecie wiedzieć, kiedy powstaną stacje veturilo lub interesują Was remonty dróg, zapytajcie Michała.

Daniel Baliński to osoba, której specjalnością, podobnie jak Marty Matys, jest zieleń. Jeśli chcecie wiedzieć co, gdzie

i dlaczego będzie wycinane lub brakuje Wam gdzieś zieleni, zwrócicie się do nich.

Radek Tartas jest najmłodszym stażem członkiem zarządu, ale jego rola jest niezwykle istotna. Zajmuje się sprawami ad-ministracyjnymi w Stowarzyszeniu. Pisze pisma o wchodzeniu w postępowania, współodpowiada również za tzw. „akcje oka-zjonalne”, takie jak np. świąteczna paczka, która w tym roku również będzie przez nas organizowana.

Taki model funkcjonowania w naszym Stowarzyszeniu bardzo dobrze się sprawdza. W zarządzie są bowiem osoby bardzo silne osobowościowo, zajmujące często dyrektorskie stano-wiska w firmach, w których na co dzień pracują i inny sposób

zarządzania Stowarzyszeniem mógłby po prostu się nie spraw-dzić. Należy również pamiętać, że jest to praca pro bono - nikt z nas nigdy nie dostawał za tę pracę żadnych pieniędzy, co jest dodatkowym czynnikiem niesprzyjającym efektywnemu zarządzaniu.

Czy każdy może włączyć się w prace Stowarzyszenia?Oczywiście! Zapraszamy do kontaktu mieszkańców Żoliborza Południowego. Można pracować mniej lub bardziej intensyw-nie. Każdy sam decyduje, czy tylko słucha, co się dzieje, czy włącza się w jakiś obszar działań, czy chce poświęcić na działanie w Stowarzyszeniu większą ilość czasu. Spraw jest wiele, głowy i ręce do pracy zawsze się przydadzą!

STOWARZYSZENIE NOWY ŻOLIBORZ SĄSIEDZI, KTÓRZY DBAJĄ O INTERES WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW

MICHAŁ LEHR-KOWALSKI

MICHAŁ GRABCZYKDlaczego wybrałeś/aś na miejsce zamieszkania Żoliborz Południowy?Wybrałem to miejsce w 2010 r. ze względu na lokalizację i zapewnienia ówczesnych władz lo-kalnych o współpracy dzielnicy z deweloperami przy realizowaniu nadchodzących inwestycji.

Miałem nadzieję, że nasze osiedle nie będzie kolejnym, negatywnym przykładem nowocze-snego budownictwa.

Jakie jest Twoje najważniejsze zadanie w Stowarzyszeniu? Co chcesz zmienić na ŻP?W Stowarzyszeniu najwięcej angażuję się w projekty infrastruk-turalne. Chciałbym, aby wspólna przestrzeń w naszej okolicy była estetyczna i zaprojektowana w sposób zrównoważony. Ulice na ŻP mają charakter poprzemysłowy, są bardzo szero-kie. Dzisiaj koszmarnie się z nich korzysta, ale kryją w sobie niesamowity potencjał. W pasie drogowym bez problemu zmieszczą się szerokie chodniki, ścieżki rowerowe, przystanki autobusowe i miejsca parkingowe. Przy udanej współpracy mieszkańców z urzędnikami nasze ulice mogą być przyjazne i bezpieczne zarówno dla 8-, jak i 80-latków. Komfortowo po-mieszczą wszystkich chętnych uczestników ruchu.

Jak oceniasz ostatni rok pracy Stowarzyszenia? Co udało się Wam osiągnąć?W ostatnim roku udało nam się uporządkować przestrzeń. Nie widać jeszcze wszystkich efektów, ale to kwestia kilku miesięcy.

Zieleń została odseparowana od nielegal-nie parkujących samochodów, posadzono nowe drzewa, wyremontowano chodniki. Niebawem pojawią się też ścieżki rowerowe i nowe miejsca parkingowe. W marcu ruszą stacje Veturilo na rogu Rydygiera i Przasny-skiej oraz Broniewskiego i Krasińskiego. Jest też szansa na dwie kolejne w okolicach ul. Powązkowskiej.

Jak oceniasz współpracę pomiędzy Stowarzyszeniem, a UD i UM?Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno z obydwu urzędów widać wolę pozytywnych przemian. Jednak-że tempo ich działań mogłoby być szybsze. ŻP coraz mocniej się zaludnia, a kluczowe

inwestycje wciąż nie są zrealizowane.

Jak oceniasz udział mieszkańców w działaniach Stowarzyszenia?Bardzo pozytywnie! Zwłaszcza aktywność na portalach społecz-nościowych budzi moje uznanie. Jedynie w realu mogłoby być ciut lepiej, czasami niestety brakuje nam rąk do pracy.

Jakie są Twoje najważniejsze cele na przyszły rok pracy w Stowarzyszeniu?Uchwalenia MPZP, przebudowa ul. Rydygiera zgodnie z potrze-bami mieszkańców i zazielenienie ul. Krasińkiego.

Czego życzysz Nowemu Żoliborzowi na 2017 r.?Życzę nam wszystkim miasta przyjaznego ludziom oraz wolnego czasu dla najbliższych.

fot.

Mich

ał G

rabc

zyk fot.

Mat

eusz

Dur

lik

Page 4: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

6 7TU SIĘ ŻYJE TU SIĘ ŻYJE

r e k l a m a

RADEK TARASDlaczego wybrałeś/aś na miejsce zamieszkania Żoliborz Południowy?Od kilku lat zastanawiałem się nad przepro-wadzką na lewą stronę Wisły. Bliżej centrum, choć nie w centrum Warszawy, do nowego i większego mieszkania, w okolicy z tradycją, choć nowoczesnej, w północnej części War-szawy. Wybór Żoliborza Południowego był raczej naturalny.

Jakie jest Twoje najważniejsze zadanie w Stowarzyszeniu? Co chcesz zmienić na ŻP?Jako najmłodszy (stażem ;-) członek Zarządu, głównie zajmuję się tematami organizacyjnymi Stowarzyszenia (dokumentacja, spotkania, itp.). Z uwagi na to, że nasza część Żoliborza ciągle się zmienia – chciałbym, żeby te zmiany służyły mieszkańcom – mam na myśli przede wszystkim remonty ulic, chodników, dróg rowerowych i terenów zielonych.

Jak oceniasz ostatni rok pracy Stowarzyszenia? Co udało się Wam osiągnąć?Cieszę się, że udało nam się zdobyć poparcie mieszkańców dla naszych projektów w Budżecie Partycypacyjnym na 2017 rok. Zrealizowaliśmy też kilka mniejszych projektów związanych z ulicami w naszej części dzielnicy.

Jak oceniasz współpracę pomiędzy Stowarzyszeniem, a UD i UM?Myślę, że jesteśmy zauważani i doceniani za to, co robimy dla naszej części Żoliborza. Choć oczywiście nie jesteśmy jedyni, którzy „wydeptują ścieżki” w urzędach Warszawy.

Jak oceniasz udział mieszkańców w działaniach Stowarzyszenia?Wiemy, że najbardziej interesuje nas najbliż-sza okolica naszego domu. W Stowarzyszeniu działają mieszkańcy różnych budynków Żoli-borza Południowego, dzięki czemu jesteśmy w stanie rozmawiać i rozwiązywać problemy wszystkich części naszego osiedla. Cieszą

mnie dobre opinie moich sąsiadów o Stowarzyszeniu – choć za wcześnie, żeby osiąść na laurach.

Jakie są Twoje najważniejsze cele na przyszły rok pracy w Stowarzyszeniu?Z pewnością kolejny Budżet Partycypacyjny na 2018 rok. Myślę, że warto byłoby też organizować imprezy integrujące miesz-kańców naszej części Żoliborza (np. pikniki).

Czego życzysz Nowemu Żoliborzowi na 2017 r.?Wytrwałości w dalszych pracach na rzecz mieszkańców Żoliborza Południowego i okolicy.

Jak oceniasz ostatni rok pracy Stowarzyszenia? Co udało się Wam osiągnąć?Prawda, tyle wysiłku i energii, które poświęciliśmy w tym roku, to prawdziwa praca. To godziny spędzone na pisaniu pism do urzędów, dopilnowaniu naszych „nowożoliborskich” spraw na spotkaniach dzielnicowych czy w urzędzie miasta, promowanie projektów z budżetu obywatelskiego, itd. Pamiętajmy jednak, że Stowarzyszenie to ludzie – mieszkańcy „którym zależy”. Jedyne konfitury, jakie mamy z tej pracy, to satysfakcja, że coś nam się udaje. Dla nas formalne powołanie Stowarzyszenia niewiele zmieniło, poza tym, że dobrze się zorganizowaliśmy, jesteśmy widoczni i skuteczniej działamy. Ten rok oceniam jako bardzo dobry. Dla mnie sukcesem jest wybór Placu Grunwaldzkiego przez Urząd Miasta na Centrum Lokalne, które znalazło się wśród 20 z ponad 100 lokalizacji zgłoszonych przez warszawiaków, które zostaną doinwestowane.

Jak oceniasz współpracę pomiędzy Stowarzyszeniem, a UD i UM?Wzorowo.

Jak oceniasz udział mieszkańców w działaniach Stowarzyszenia?Według mnie jesteśmy unikatowym przykładem w skali War-szawy, ponadprzeciętnego zainteresowania i zaangażowania mieszkańców w swoje lokalne sprawy. Może dlatego, że NŻ to raptem kilka osiedli, ludzie się znają i tworzymy małą wspólnotę.

Jakie są Twoje najważniejsze cele na przyszły rok pracy w Stowarzyszeniu? Chciałbym, aby nie zabrakło nam dobrych chęci i pozytywnego nastawienia. W tym wszystkim co robimy najdłużej czeka się na efekty i gdy coś się nie udaje, to zdarzają się chwile zwątpienia. Na razie cele są stałe – zapewnienie infrastruktury podstawowej i zieleni publicznej. Może nie w 2017, ale w kolejnym roku bę-dziemy myśleć o czymś ekstra, typu zorganizowanie „żoliborskiej potańcówki”, która już ma swój rytuał pod teatrem Komedia.

Czego życzysz Nowemu Żoliborzowi na 2017 r.?Przede wszystkim planu miejscowego i rozpoczęcia prac nad centrum lokalnym.

DANIEL BALIŃSKIDlaczego wybrałeś/aś na miejsce zamieszkania Żoliborz Południowy?Przez wiele lat mieszkałem na granicy Żoli-borza i Woli, na pobliskim Muranowie. Wy-brałem Żoliborz Przemysłowy z myślą, że nie przeprowadzam się daleko, ale w bliskie sąsiedztwo i zieloną okolicę. Uważam, że to bardzo wygodne miejsce do zamieszkania. Do centrum dojazd zajmuje chwilę, parę minut pieszo znajdują się Sady Żoliborskie. Kiedy podejmowałem decyzję o zakupie mieszkania – a było to ok. 4 lata temu – to oczywiście interesowałem się, jak docelowo ma wyglądać ta część Żoliborza. Naczytałem się samych pięknych wizji o szerokich pieszych alejach pełnych zieleni, w otoczeniu szeregu usług dla mieszkańców dostępnych w parterach nowych bloków i o otwartych osiedlach bez płotów czy szlabanów. Uwie-rzyłem i kupiłem mieszkanie. Później rzeczywistość okazała się już mniej barwna i zacząłem się zastanawiać, jak można zmienić coś samemu, żeby mi się lepiej tu mieszkało.

Jakie jest Twoje najważniejsze zadanie w Stowarzyszeniu? Co chcesz zmienic na ŻP?Stowarzyszenie jest dla mnie tylko środkiem do celu. Chciałbym aby ta okolica była jak najbardziej przyjazna dla ludzi – dla mnie, moich bliskich, sąsiadów i odwiedzających NŻ. Bardzo zależy mi na planie miejscowym, który liczę, że w końcu przesądzi o zagęszcze-niu tutejszej zabudowy, a zwłaszcza – co dla tutejszych mieszkańców do tej pory cały czas jest niewiadomą – która działka będzie lub nie może zostać zabudowana, bo ma np. służyć jako zieleń urządzona. Dużo włożyłem energii, aby sprawa planu ruszyła się do przodu i naj-

bardziej właśnie liczę na to, że w końcu ten dokument zostanie uchwalony przez Radę Miasta Warszawy.

Najbardziej brakuje mi ogólnodostępnej przestrzeni publicznej i do rekreacji, żebym mógł pograć w siatkówkę plażową lub tenisa ziemnego. Myślę, że to nie są wygórowane potrzeby jak na Warszawę.

fot.

Mat

eusz

Dur

likfo

t. M

ateu

sz D

urlik

Page 5: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

8 9ADVERTORIALTU SIĘ ŻYJE

r e k l a m a

MICHAŁ KOSTRZEWADlaczego wybrałeś/aś na miejsce zamieszkania Żoliborz Południowy?Bardzo długo mieszkałem na Mura-nowie i z dala przez okno widziałem poprzemysłowe tereny pomiędzy Wolą, Śródmieściem i Żoliborzem. Z racji bliskości centrum widziałem w nich wielki potencjał. Koło 2008 roku zmienialiśmy mieszkanie na większe i akurat zaczęło się mówić, że powstające tu osiedla mają nie być grodzone, w parterach mają mieć usługi i ogólnie przypominać tkankę miejską. Część tych rzeczy jak widać się zrealizowała, część nie – i nad tymi pracujemy ;-)

Jakie jest Twoje najważniejsze zadanie w Stowarzyszeniu? Co chcesz zmienić na ŻP?Zajmuje się głównie tematami związanymi z ładem przestrzen-nym i z estetyką przestrzeni publicznej. Odpowiadam też za kontakty z mediami.

Jak oceniasz ostatni rok pracy Stowarzyszenia? Co udało się Wam osiągnąć?Sukces ma zawsze wielu ojców, więc mówiąc o tym, co udało się osiągnąć, należy pamiętać, że nad wieloma ważnymi tematami pracowali też inni: urzędnicy, radni, inne organizacje. Z takich ważniejszych rzeczy, którymi się zajmowaliśmy, to na pewno warto wymienić wycofanie z przetargu działki na Rydygiera 8, na której dziś budowane jest przedszkole, wylobbowanie budowy szkoły na Anny German, choć początkowo nic nie wskazywało, by nowa szkoła miała pojawić się na Żoliborzu, zwycięstwo w projekcie Centrów Lokalnych, wygrane budżety partycypa-cyjne. Fajnie też, że znikło zagrożenie Trasy Krasińskiego. Na rezerwie na jej budowę właśnie sadzone są drzewa.

Jak oceniasz współpracę pomiędzy Stowarzyszeniem, a UD i UM?Trudna rzecz, wymagająca czasu i cierpliwości, ale dzięki temu dająca satysfakcję, jak coś się uda. Na swej drodze spotykałem różne osoby, od bardzo pomocnych, po nieżyczliwe i niekompetentne. W każdym razie, cieszę się, że przez ostatnie trzy lata poznałem mnóstwo ludzi i bardzo dużo się w nauczyłem.

Jak oceniasz udział mieszkańców w działaniach Stowarzyszenia?Stopień partycypacji społecznej oceniam jako niski, a tłumaczę to tym, że większość mieszkańców to osoby młode i zajęte: ciężko pra-cujące i wychowujące małe dzieci.

Cieszy mnie to, że aktywnych osób przybywa, a nawet od tych nieaktywnych można otrzymać poparcie w postaci podpisu czy głosu, jeśli skutecznie dotrze się do nich z konkretną, ważną informacją i ułatwi podjęcie prostego działania.

Jakie są Twoje najważniejsze cele na przyszły rok pracy w Stowarzyszeniu?Przyjęcie planu miejscowego i doprowadzenie do remontu ulicy Rydygiera.

Czego życzysz Nowemu Żoliborzowi na 2017 r.?Mam taki swój osobisty cel, wybiegający mocno poza 2017 rok. Chcę doprowadzić do tego, by docelowo Plac Grunwaldzki stał się miejscem, z którego dumny będzie nie tylko Żoliborz, ale i Warszawa. Żeby była to nowoczesna, funkcjonalna i atrak-cyjna dla wszystkich przestrzeń publiczna z wysokiej jakości architekturą, żeby było to miejsce, na które zawsze jest po co iść i spędzić dobrze czas. Miasto bezskutecznie próbuje z placem zrobić coś od blisko stu lat – mam nadzieję, że teraz, gdy my się w to zaangażowaliśmy, to nareszcie się uda ;-)

W stylizacjach staramy się unikać całkowicie rozprostowanych włosów na rzecz delikatnie podkręconych.

W koloryzacji zdecydowanie górują wielotonowe propozycje. Stronimy od płaskich kolorów. To daje efekt wspominanego wcześniej pozornie niedbałego wizerunku. Objętość, miękkość i skręt fal potęgujemy naturalnie słonecznymi refleksami.

Produktem, który pomoże nam w nadaniu włosom pozornego nieładu, jest sól morska. Nakładamy ją na wilgotne włosy, od nasady, aż po końce.

W upięciach, podobne jak w koloryzacji i strzyżeniach, panuje moda na delikatny nieład. Pozwólmy naszym kosmykom deli-katnie zwisać i wymykać się spod kontroli.

Tymoteusz Pięta, stylista fryzur, twórca marki HAIRMATE

Podczas tegorocznej jesieni dominują fryzury naturalne, pozornie niedbałe, ale i romantyczne. Króluje przedziałek „przez środek”, a także dziewczęce grzywki. Nie tylko te geometryczne, ale również lekkie i delikatne.

Trendy fryzjerskie jesień/zima 2016

fot.

Mat

eusz

Dur

lik

Page 6: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

10 11HISTORIAHISTORIA

ROMANTYCZNIE NIEROMANTYCZNY AKWEDUKT

Cytadela Warszawska staje się coraz bardziej obiektem muzealnym. I to nie tylko jako zabytek sam w sobie, ale także jako siedziba muzeów i wystaw historycznych, których, według planów, w najbliższych latach tam jeszcze przybędzie.

Cytadela to temat rzeka. Dosłownie. I nie raz pewnie jeszcze zagości na łamach naszego pisma. Tym razem jednak zajmiemy się mniej samą twierdzą, a bardziej jej obrzeżami. I właśnie rzeką, jedną z rzek Żoliborza. Tak,tak, nie ma pomyłki. Liczba mnoga jest tu całkowicie na miejscu. I nie mam wcale na myśli Wisły.

Na dzień dzisiejszy „rzeka” to nieco zbyt szumna i dumna na-zwa dla tego cieku wodnego, o którym dalej będzie mowa. Ale nie zawsze tak to wyglądało. Drna, nazywana też Drzasną lub Drzęsną, to dawna rzeka Woli i Żoliborza, której próżno by szukać na współczesnych mapach Warszawy.

Jej skromne pozostałości dojrzeć możemy w sąsiedztwie mu-rów Cytadeli, z którą w XIX wieku została związana na stałe. W związku z budową Cytadeli, po powstaniu listopadowym, rzeka została skanalizowana. W dolnym biegu wąwóz rzeki Drny został wkomponowany w plany budowy twierdzy i posłużył jako fragment fosy otaczającej Cytadelę. Obecnie służy jako kanał burzowy, na którego dnie w można zobaczyć niezbyt

LILIANA KOŁŁĄTAJprzewodnik warszawski, pilot wycieczek, dziennikarz, prelegent, autor i redaktor portali i stron internetowych o tematyce varsavianistycznej i turystycznej, inicjatorka i koordynator Klubu Globtrotera Warszawa.

r e k l a m a

KALENDARIUM GRUDZIEŃ

10 grudnia 1924 r. Nowym torowiskiem wzdłuż Potockiej i Marii Kazimiery na

Marymont dojechały tramwaje linii 15.

10 grudnia 1949 r. Przy ul. Czarnieckiego, na Żoliborzu Oficerskim, erygowana została

parafia Dzieciątka Jezus.

12 grudnia 1925 r. Wmurowany został kamień węgielny pod pierwszy budynek

I Kolonii WSM przy pl. Wilsona.

15 grudnia 1946 r. Ponownie otwarto wiadukt żoliborski, zwany popularnie

wiaduktem gdańskim, przesuwając go na oś ul. Nowotki.

15 grudnia 1946 r. Zlikwidowano trasę trolejbusową wzdłuż ul. Bielańskiej.

20 grudnia 2003 r. Oddano do użytku stację metra Dworzec Gdański.

21 grudnia 1921 r. Józef Piłsudski został włączony w poczet członków spółdzielni

budujących Żoliborz Oficerski, przydzielono mu działkę przy ul.

Czarnieckiego 55, z której ostatecznie nie skorzystał, zamieszkując

w Sulejówku.

25 grudnia 1927 r. Erygowana została parafia św. Stanisława Kostki.

25 grudnia 2008 r. Zmarł Maciej Kuroń, dziennikarz, kucharz, publicysta kulinarny,

prezenter programów telewizyjnych o tematyce kulinarnej.

27 grudnia 1976 r. Uruchomiono pętlę autobusową Chomiczówka.

29 grudnia 2006 r. Otwarto stację metra Marymont.

Page 7: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

12 13HISTORIA HISTORIA

imponującą strugę w dzisiejszym Parku Fosa (dawniej Park Hibnera).

Rzeka Drna miała swoje źródła w dziel-nicy Wola, w rejonie ulicy gen. Józefa Bema. Dalej płynęła na północ dzisiej-szymi ulicami Okopową i Stawki, przeci-nała Plac Inwalidów i uchodziła do Wisły poniżej terenów obecnej Cytadeli. Nie-gdyś wzdłuż brzegów rzeki stały młyny wodne. Jej przebieg w rejonie twierdzy dobrze widoczny jest na dawnych pla-nach Cytadeli Aleksandrowskiej. I widać na nich, że już wówczas część jej nurtu została skanalizowana i sprowadzona pod ziemię.

W tym miejscu należałoby też wspo-mnieć słów kilka o osobliwej budowli stojącej po dzień dzisiejszy nad reszt-kami owej Drny.

W bardzo romantycznym miejscu, w Parku Fosa, poniżej Żoliborza Ofi-cerskiego, stoi budowla o nieco mniej romantycznym zastosowaniu.

Przynajmniej historycznie rzec biorąc. Obiekt swym wyglądem przypomina rzymski akwedukt i tworzy wiadukt nad kanałkiem, którym płyną pozostałości Drny.

Tym pięknym wiaduktem za czasów funkcjonowania carskiej Cytadeli Alek-sandrowskiej poprowadzono rury ka-nalizacyjne.

„Akwedukt” powstał pod koniec XIX wieku, a paluszki do tej urokliwej bu-dowli użytkowej przyłożyli sami Pano-wie Lindleyowie do spółki z Panem Sta-rynkiewiczem. Któren to Pan Sokrates Starynkiewicz, carski oficer, pełniący naówczas właśnie funkcję prezydenta Warszawy, postanowił zadbać nie tyle o zdrowotność tubylców (czyli naszych rodzimych warszawiaków), co o zmniej-szenie poziomu umieralności carskich żołnierzy stacjonujących w Warszawie, w tym – w sporej liczbie – na Cytadeli. Garnizon rosyjski, liczący kilkadziesiąt tysięcy dusz, dziesiątkowały bowiem

naówczas epidemie, z którymi lekarze wojskowi nie da-wali już sobie rady. Zainstalowanie w mieście kanalizacji i filtrów oczyszczających wodę do picia oraz budowa wo-dociągu, który służy nam do dziś, zmniejszyło umieralność o kilkadziesiąt procent.

I tu ponownie, podobnie jak w przypadku Filtrów War-szawskich, mamy przykład i dowód dalekowzroczności Lindleyów. Mimo że Cytadela znajdowała się wówczas praktycznie na obrzeżu miasta, nieczystości spływające tym kanałem odprowadzane były jeszcze daleko poza twierdzę.

Ten całkiem nieźle zachowany „akwedukt” nie jest już w praktyce aktualnie wykorzystywany. Stanowi natomiast obecnie ozdobę i atrakcję Parku Fosa.

ANDRZEJ WAJDA

9 października 2016 roku odszedł w swą ostatnią drogę jeden z najwybitniejszych i najpopularniejszych polskich reżyserów.Jakim go zapamiętamy? Przede wszystkim jako człowieka niezwykle utalentowanego i wszechstronnego.Spotkanie ze sztuką Andrzej Wajda zaczął od malarstwa, na studiach na ASP w Krakowie. Później studiował reżyserię w Łodzi. W zawodzie filmowca terminował u słynnego Aleksandra Forda przy realizacji filmu „Piątka z ulicy Barskiej”. Był reżyserem niezwykle wszechstronnym. Na liście jego dokonań znajdziemy filmy psychologiczne, historyczne, poli-tyczne i adaptacje dzieł literatury pięknej. Za wybitne zasługi w dziedzinie filmu Wajda otrzymał wiele prestiżowych nagród. Wiele uczelni nadało mu tytuł doktora honoris causa. 16 października 1998 r. odsłonięto jego gwiaz-dę w Alei Gwiazd w Łodzi. W latach 1972-83 był kierownikiem zespołu filmowego „X”, a od 1978 do 1983 r. prezesem Stowarzyszenia Filmowców Pol-skich. W latach 1989-90 był dyrektorem Teatru Powszechnego w Warszawie. W latach 1989-91 był senatorem RP, A także członkiem Prezydenckiej Rady Kultury w latach 1992-94.W 1994 r., dzięki japońskiej Nagrodzie Kyoto, uruchomił w Krakowie Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha”.Zajmował się także reżyserią teatralną. Szczególnie związany

był z krakowskim Teatrem Starym i warszawskim Teatrem Powszechnym. Był również członkiem Europejskiej Akademii Filmowej i francuskiej Aka-demii Sztuk Pięknych. W czerwcu 2000 roku artysta został uhonorowany tytułem doktora honoris causa warszawskiej Aka-demii Sztuk Pięknych. Był współtwórcą tzw. polskiej szkoły filmowej. Wielu wybitnych ludzi filmu zawdzięcza jemu swoje kariery i sukcesy.

„Pokolenie”, „Kanał” oraz „Popiół i diament”, „Lotna”, „Popio-ły”, „Wszystko na sprzedaż”, „Krajobraz po bitwie”, „Wesele”, „Ziemia obiecana”, „Brzezina”, „Panny z Wilka” - te filmy we-szły na stałe do kanonu polskiej kinematografii.„Człowiekiem z marmuru” w roku 1976 r. zapoczątkował Wajda nurt polskiego Kina Moralnego Niepokoju. Za kolejną część filmu, „Człowieka z żelaza”, otrzymał w Cannes Złotą Palmę. W 2007 roku Andrzej Wajda nakręcił „Katyń” - chyba naj-bardziej osobisty film w całej swojej twórczości, film niejako o swoich rodzicach, o ojcu, który zginął w Katyniu i o matce, czekającej na niego w Polsce.W 2000 r. Andrzej Wajda, jako pierwszy filmowiec w polskiej historii, otrzymał nagrodę Oscara za całokształt twórczości. W liście do członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Techniki Filmowej Steven Spielberg napisał, motywując tę nominację:„Wajda przynależy do Polski, lecz jego filmy stanowią część kulturalnego dziedzictwa ludzkości.”

fot.

Mar

iusz

Kubi

kr e k l a m a

Page 8: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

14 15PORADNIK PORADNIK

ANNA SZYMAŃSKA

MOJE DZIECKO ROBI MI NA ZŁOŚĆ… Rano w naszym domu panuje niebywały codzienny rozgardiasz. Wszyscy się spieszą, bo jak zwykle budzik swoje wygrywa, a wstawać się nie chce.

W końcu jednak ktoś zauważył, że jest późno i zaczęło się: gonitwy, przepychanki, wyrzucanie sobie, kto pierwszy musi wejść do łazienki, kto bardziej musi… Kasia demonstracyjnie nadal leży w łóżku, jakby poranny rytuał jej nie dotyczył, jakby ona jedna nigdzie się nie spieszyła, nigdzie nie wychodziła. A przecież na pierwszej lekcji ma klasówkę! Usiłuję zmusić ją do pośpiechu, ale żadne słowa do niej nie trafiają. Ona „ma czas”… Celowo się nie spieszy, celowo przedłuża, celowo chce się spóźnić, żebym ja się denerwowała! W końcu łaska-

wie wstaje i idzie do łazienki. Po kolejnej kłótni i wymianie ubrań (bo nie te naszykowałam, ona chce inne, dzisiaj chce na zielono...) wkłada wybraną przez siebie garderobę i z miną obrażonej księżniczki łaskawie siada do śniadania. Oczywiście narzeka, że nie ma jej ulubionego serka, że mleko ma 3,2 a nie 0,5%, że kakao zrobiłam jej nie w tym kubku, co ona chciała… Oczywiście złośliwie wylewa kakao, zalewając stół, podłogę, ubranie i zeszyty… Kto winien – oczywiście ja, bo ona nie umie trzymać tego kubka, a ja jej go specjalnie dałam…

Muszę szybko się ogarnąć: wycieram stół i podłogę, przebieram się, rzucam jej papierowe ręczniki, żeby powycierała zeszyty. A ona się śmieje, że ręczniki się rozwinęły i będę musiała je zwijać. Oczywiście sama nie wytrze, bo przecież nie umie,

bo się pobrudzi, bo nie lubi dotykać mokrego papieru, więc wycieram i jej zeszyty. Dzwoni telefon, dźwięk jak mojego, ale przytłumiony jakiś, no i gdzie on jest? Rozglądam się po miej-scach, w których zwykłam go kłaść, ale nie ma go w żadnym z nich. Niestety szybko przestaje dzwonić i nie zdążyłam go zlokalizować. Pytam o telefon, a Kasia w oczy mi się śmieje, przecież oczywiście ona „nic nie wie”. Po kilku minutach znaj-duję, przez przypadek – w koszu na brudną bieliznę. Patrzę z przerażeniem – ekran mocno zarysowany, może nawet pęk-nięty... Ta złośliwa mała żmija znowu specjalnie schowała mój telefon! Tyle dla niej robię, a ona zawsze niezadowolona, ciągle robi mi na złość, ciągle coś psuje, niszczy! Niczego nie docenia! Wychodzimy mocno spóźnione. Niosę swoje rzeczy i jej plecak, żeby było szybciej i bez kolejnej awantury… Spóźnia się do szkoły, więc muszę z nią wejść i usprawiedliwić. Całe szczęście klasówka się jeszcze nie rozpoczęła… Jest godzina 8 rano, a ja już mam dość, już nie mam siły. Zdarzyło się Wam tak pomyśleć czy powiedzieć? Znacie takie sytuacje?

Życie w rodzinie bywa mieszanką radości i starć. Szczególnie, gdy domownicy mają różne temperamenty, gdy w domu jest dziecko z problemami albo jest kilkoro dzieci. Czy musi tak być? Z całą pewnością nie. W rodzinie, jak w każdej grupie społecznej, powinien być „szef” i prawidłowo ustawiona hie-rarchia. Kiedy nie ma „osobnika alfa”, kiedy nie wiadomo kto rządzi, wtedy mówimy o zaburzeniu hierarchii i ładu. Władzę przejmuje (bądź próbuje przejąć) ten, kto chce dominować, ten kto chce podporządkować sobie innych, komu bardziej zależy na własnych korzyściach, a nie ten, kto ma do tego dostateczną wiedzę i doświadczenie. A przecież to szef za-rządza, dyscyplinuje, ustala zasady i konsekwencje. Co się dzieje, gdy władzę w domu przejmuje dziecko? Gdy krzykiem, płaczem albo szantażem wymusza na innych wykonanie za niego czynności lub kupienie kolejnej „niezbędnej” rzeczy? Szczerze powiedziawszy – dom zaczyna stać na głowie. Wielu rodziców „dla świętego spokoju” ustępuje, daje dzieciom to, czego zapragną, spełnia ich żądania. Czy faktycznie mają „świę-ty spokój”? Otóż nie. Owszem, mają dłuższą lub krótszą chwilę względnego spokoju w tym momencie. Ale w niedługim czasie następuje gradacja żądań. Dzieci są mądre i spostrzegaw-cze. Szybko uczą się, że gdy się postarają, gdy się postawią, zaszantażują, popłaczą, to wygrają i dostaną to, czego chcą, że zmanipulują rodziców czy opiekunów. Widząc przyzwo-lenie, będą próbować, coraz bardziej, coraz zajadlej… Skoro raz i drugi się udało, to znaczy, że się da – po prostu trzeba nękać do skutku…

Dla dziecka bycie „szefem” będzie chwilowo atrakcyjne. Ale czy poradzi sobie ze wszystkim, co za tym idzie? Zdecydo-wanie nie. Jego psychika nie jest gotowa na takie wyzwanie. Będzie to dla niego bardzo duże obciążenie, tym bardziej, że z góry skazane na niepowodzenie. A każde niepowodzenie,

więc i to, zaowocuje wielkim obniżeniem samooceny. Dziecko uświadomi sobie, że nie daje rady, że nie można na nie liczyć, że „do niczego się nie nadaje”... Dlaczego dziecko „jest złośli-we”? Wbrew pozorom najczęściej nie jest złośliwe dla samej złośliwości. Dziecko chce zwrócić na siebie uwagę. Bardzo zależy mu na tym, by być zauważonym i by jego problemy były traktowane poważnie. Chce też czuć się bezpiecznie. Chce wiedzieć, co się wydarzy, chce wiedzieć dlaczego coś się dzieje. Młody człowiek uczy się świata, uczy się relacji, uczy się uczuć (szczególnie rozróżniania ich, rozumienia i nazywania). Jeśli nie dostanie jasnych instrukcji, to będzie próbować dzia-łać tak, jak mu się wydaje, według własnych małych jeszcze doświadczeń zdobytych w krótkim życiu. Te „złośliwości”, to najczęściej „krzyk rozpaczy”, wołanie o pomoc: „nie radzę sobie, potrzebuję Twojej uwagi, potrzebuję instrukcji, wzorca”. Dziecko, kiedy przeżywa silne emocje, a nie chce się rozpłakać czy okazywać słabości, często przybiera maskę – zaczyna się śmiać, wygłupiać, próbuje zwrócić na siebie uwagę (żeby się przypodobać kolegom, żeby „wejść w ich łaski”). Czasami, niejako automatycznie, usiłuje skierować winę na innych. Znacie sytuacje, gdy po zawołaniu dziecka po imieniu od razu słyszycie: „To nie ja!”? A wy nawet nie zdążyliście powiedzieć, o co Wam chodzi… Dziecko jest świetnym obserwatorem. Uczy się nie przez „wkuwanie” i słuchanie poleceń, ale przez żywy przykład. Nie nauczy się, jeśli rzucimy je na głęboką wodę, a nie damy podstaw.

Co prawda są dzieci, które jakby z natury mają dar roztrop-ności, planowania, przewidywania, ale to są wyjątki. Zwykle np. dla małego dziecka pozyskanie pieniędzy jest proste – podchodzi się i wyciąga „ze ściany”. Nie rozumieją zasad tej „ściany”, one chcą i to im się wydaje najważniejsze. Warto więc pokusić się o uproszczoną do możliwości dziecka lekcję ekonomii i bankowości. Także uzmysłowienie zasad, przepisów i konsekwencji powinno rozpocząć się w domu, w warunkach codziennego życia (przechodzenie przez jezdnię, wytarcie rozlanego napoju, pomoc w potrzebie…). Jeśli sami stosujemy się do zasad, to jest duże prawdopodobieństwo, że dzieci przejmą od nas te zwyczaje naturalnie. Jeśli przebiegamy przez jezdnię, kłamiemy, śmiecimy, to nie liczmy, że dziecko nauczy się prawidłowych zachowań. Stosowanie zasad i konsekwen-cji, ustawienie odpowiedniej hierarchii w domu, nieuleganie każdej zachciance dziecka, dobry przykład – to podstawa, by w domu zapanował ład i by dziecko nauczyło się prawidło-wego funkcjonowania w społeczeństwie. Ustalamy zasady obowiązuje w naszej rodzinie i konsekwentnie WSZYSCY się ich trzymamy (zasady obowiązują WSZYSTKICH domowników). Dajemy wybór, uczymy wybierać, ale początkowo jest to wybór ograniczony („włożysz zieloną czy czerwoną bluzkę?”, „zjesz jogurt czy serek?”). Stopniowo, adekwatnie do możliwości dziecka, zwiększamy liczbę elementów. Samodzielne decy-dowanie zwykle jest osiągalne po kilku latach.

fot.

max

ximm

m\F

otol

ia

Page 9: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

16 17PORADNIKPRAWO

MAŁGORZATA BUCZKOWSKAradca prawny

ŚWIĄTECZNE NIESPODZIANKI, CZYLI CO ZROBIĆ Z NIETRAFIONYM PREZENTEM?

Grudzień to najbardziej w całym roku obfitujący w obdarowywanie bliskich prezentami miesiąc. Najpierw mamy - uwielbiane zwłaszcza przez dzieci – Mikołajki a dwa tygodnie później błyszczą zostawione pod choinką prezenty. Wszyscy staramy się kupić taką rzecz, aby obdarowana osoba była zadowolona. Ale co zrobić, jeśli nie trafimy w gust i prezent okaże się chybiony?

Wiele sklepów wychodzi naprzeciw osobom kupującym upominki dla bliskich, pozwalając na dokonanie zwrotu albo wymianę nieużywanego towaru nawet w ciągu 30 dni od dnia zakupu. Nie w każdym jednak sklepie zwrot albo wymiana będą możliwe, bo żaden przepis prawa nie chroni kupujących w takim stopniu, aby nakazać sprzedawcom przyjęcie zwro-tu niewadliwego towaru tylko dlatego, że prezent okazał się nietrafiony albo zmieniliśmy zdanie i chcielibyśmy ofiarować coś innego. Ta praktyka jest jedynie dobrą wolą sprzedawcy i elementem walki o uwagę klienta.

Sytuacja wygląda nieco inaczej, jeżeli upominek kupimy na odległość (przez Internet, telefon czy w ramach sprzedaży wysyłkowej). W tej sytuacji, pod warunkiem, że my jeste-śmy konsumentami, tzn. nie kupiliśmy towaru na potrzeby działalności gospodarczej, a sprzedawca jest przedsiębiorcą (reguły te nie mają zastosowania, jeżeli osoba od której kupi-my towar nie zajmuje się zawodowo sprzedażą tego rodzaju towarów) - przysługuje nam prawo odstąpienia od zawartej umowy sprzedaży bez konieczności podania przyczyny, tzn. nawet w sytuacji, w której sprzedany towar nie posiada żadnej wady, a my po prostu nie chcemy już go mieć. Od umowy możemy odstąpić w terminie 14 dni od dnia, w którym rzecz została nam dostarczona, a dla osiągnięcia skutku odstąpienia wystarczające jest, jeżeli nasze oświadczenie o odstąpieniu wyślemy przed upływem tego terminu do sprzedawcy (można to zrobić pocztą tradycyjną albo elektroniczną, a nawet przez stronę internetową sprzedawcy, jeżeli znajduje się na niej formularz oświadczenia o odstąpieniu).

Pamiętajmy także o tym, że przedsiębiorca oferujący swoje towary poprzez sprzedaż na odległość powinien pouczyć

nas o możliwości odstąpienia od umowy i załączyć formularz oświadczenia o odstąpieniu. Jeżeli tego nie zrobi, termin do odstąpienia od umowy zostaje zacznie wydłużony – aż do 12 miesięcy od dnia, w którym upłynąłby termin do odstąpienia, jeżeli pouczenie takie byśmy otrzymali.

Nie zapominajmy także o tym, że z odstąpieniem od umowy łączy się obowiązek zwrotu sprzedawcy kupionej przez nas rzeczy. Powinniśmy to uczynić nie później niż w terminie 14 dni od dnia odstąpienia od umowy. W tym samym terminie sprzedawca powinien zwrócić nam cenę, jaką zapłaciliśmy za upominek.

Niestety istnieje także taka grupa produktów, których nie można zwrócić nawet, jeżeli zostały zakupione na odległość, a sprzedawcą jest przedsiębiorca. Te wyjątkowe przypadki zostały szczegółowo wskazane w art. 38 ustawy o prawach konsumenta. Zalicza się do nich m.in. zakup produktów wytworzonych wg specyfikacji konsumenta lub służących zaspokojeniu jego zindywidualizowanych potrzeb, nabycie produktów, ulegających szybkiemu zepsuciu lub mających krótki termin przydatności, jak i rzeczy, które zostały nam dostarczone w zapieczętowanym opakowaniu, których po otwarciu opakowania nie można zwrócić ze względu na ochro-nę zdrowia lub ze względów higienicznych (pod warunkiem, że opakowanie zostało otwarte po dostarczeniu rzeczy kupu-jącemu), a także rzeczy kupionych podczas aukcji publicznej.

Możliwość skorzystania z prawa odstąpienia od umowy została także wyłączona w przypadków umów dotyczących treści cyfrowych, które nie są zapisane na nośniku materialnym (np. pobrane z internetu programy komputerowe, gry, mu-zyka, filmy, ebooki). Utrata tego prawa następuje, jedynie w sytuacji, w której spełnianie świadczenia rozpoczęło się za wyraźną zgodą konsumenta przed upływem terminu do odstąpienia od umowy, a konsument został poinformowany przez sprzedawcę o utracie prawa odstąpienia od umowy.

Ustawa o prawach konsumenta, a w związku z tym także prawo odstąpienia od umowy, nie znajduje zastosowania również w przypadku umowy zawartej poza lokalem przedsiębior-stwa, jeżeli konsument jest zobowiązany do zapłaty kwoty nieprzekraczającej 50 złotych.

Page 10: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

18 19REKLAMAKUCHNIE ŚWIATA

Jesień na Żoliborskiej mapie kulinarnej obfitowała w nowe propozycje kilku restauracji, jednak najbardziej przyciągnęło moją uwagę nowe menu Restauracji Pasadena przy ul. Gen J. Zajączka.

Miejsce wprost idealne na niedzielny obiad w gronie przyjaciół. Spora przestrzeń, podzielona na dwa pomieszczenia, pozwala na wybór miejsca zarówno dla gości z dziećmi (jest kącik zabaw), jak i bez dzieci (większa sala), choć z tym wyborem w niedzielne popołudnie nie było tak łatwo. Na obiad wybraliśmy się w sześć osób z trójką dzieciaków. Dobrze, że pomyśleliśmy zawczasu o telefonicznej rezerwacji, gdyż restauracja dosłownie pękała w szwach. Żoliborzu! Potrzeba Ci jeszcze większej gastro-bazy!

Piękny wystrój, jasna przestrzeń, elegancja bez zbędnej prze-sady, to wizytówka tego miejsca. Olśnieni urodą wnętrza oraz jesiennym słońcem wpadającym przez duże okna, zostaliśmy usadowieni przy dużym, rodzinnym stole, z niecierpliwością oczekując rozpoczęcia śródziemnomorskiej uczty. Uśmiech-nięty kelner od razu się nami zajął, jego doskonała znajomość karty oraz nasz głód spowodowały, że stół zapełniał się z chwili na chwilę.

Na początek zamawiamy dania z sekcji Zupy & Sałatki. Niezbyt wprost, ale faktycznie menu przywołuje nieco smaki jesieni – krem z jarmużu z jajkiem poché , domowy rosół, czy crema di pomodoro – dobry na każdą porę roku. Zupy podano w zbyt niskiej temperaturze, ale smaki doskonałe – jajko w koszulce komponowało się świetnie z wytrawnym smakiem jarmużu, rosół smakował jak u mamy, a krem pomidorowy przywołał typowo śródziemnomorskie smaki. Kolejno - insalata con fe-gato - sałata z wątróbką drobiową na szpinaku z ricottą i sosem malinowym to po prostu majstersztyk. Na tym talerzu wszystkie smaki są harmonijnie wyważone, a sposób podania i wielkość porcji zacne. Muszę się do czegoś przyznać, od tamtej pory byłam już kilka razy na lunchu w Pasadenie tylko dlatego, że sałata ta nie chce się ode mnie odczepić. Gdyby tak podawano wątróbkę w stołówkach za czasów, kiedy rodzice nas próbowali do niej przekonać, byłoby to nasze narodowe danie. Rarytas. Do przystawek i zup zdecydowaliśmy się jeszcze na świetną

focaccię posypaną solą morską i rozmarynem, dobra przekąska dla dorosłych i dzieci.

Przechodzimy do dań głównych. W menu Pasadeny mamy do wyboru oczywiście makarony, pizze, ryby i owoce morza oraz mięsa. Jest również menu dziecięce, z którego wybór padł na trenette bolognese, domowe kluseczki z sosem mięsno –po-midorowym. Po mojemu kluseczki to makaron, a w wydaniu szefa kuchni to jeszcze coś więcej – to makaron domowej roboty. Można? Można!

Czy czarny makaron z krewetkami, podgrzybkami, zielonym groszkiem i śmietanką - seppia mare-monti, mógłby być trochę lepszy? No mógłby być, ale co to dla nas, skoro nasz nastrój ro-zochociły przystawki i nie przejmujemy się zbyt lepkim sosem. Nie musicie próbować tego makaronu, ale skosztujcie gnocchi z krewetkami i pomidorkami posypanymi parmezanem, nie pogardźcie ravioli di casa - domowe pierożki z ricottą i bazylią, salami i pomidorkami cherry. Na pizzę nie musicie iść, kierow-ca przywiezie Wam ją do domu, warto spróbować. Klasyczny wybór nas nie zawiódł – pepperoni i capriciosa.

Muszę już kończyć, a nie napisałam nic o deserach. Naczelny mnie będzie przywoływał do porządku za przekroczenie ilości znaków, ale muszę, muszę napisać, że nie jadłam dawno tak doskonałych deserów. Obłędne tiramisu i tiramisu truskawkowe, puszysty sernik, rozpływający się w ustach crème brûlée, a na gorące maliny z lodami waniliowymi i tort bezowy musiałabym chyba poświęcić kolejną stronę. Panna cotta tylko jakaś nie z tej bajki, deser mało słodki i mdły, ratunkiem była w tym przypadku pyszna kawa i kieliszek dobrego domowego wina. Natomiast amatorzy herbat mogliby narzekać, zimowy napar z goździkami i cynamonem był zbyt moc-ny i smakował jedynie esencją herbacianą, a nie aromatycznymi dodatkami. Koniecznie do poprawy przed sezonem.

Kto może sobie pozwolić na rodzinny obiad w Pasadenie? Nie jest tanio, ceny są jednak adekwatne do jakości jedzenia, obsługi, wystroju i lokalizacji. Żoliborska klaso średnia, zaszalej od czasu do czasu, zawsze można wybrać się metrem albo autobusem, aby zaoszczędzić na kolejny obiad bądź lunch w Pasadenie. My na pewno tam jeszcze wrócimy.

PYSZNA WIZYTÓWKA ŻOLIBORZA

KAROLINA KOŁODZIEJSKA

JedzenieObsługa

WystrójCeny

Lokalizacja

Ocena restauracji:

Wiosną, tuż nad Wisłą, na terenie klubu sportowego „Spójnia”, powstała pierwsza w dzielnicy otwarta pracownia stolarska „Miasto Szkutnia”. Założona przez Pawła Miasojedowa i Przemka Sobo-towskiego oferuje warsztaty i zajęcia dla prawie każdego, kto lubi zapach drewna i ciężar narzędzi stolarskich w dłoniach.

Czy zespół Miasto Szkutni to stolarze?Stolarze z pasji, nie z wykształcenia. Obaj mamy za sobą korpora-cyjną przeszłość. Teraz obaj działamy „w drewnie”.

Dla kogo powstała pracownia?Miejsce powstało z naszego zamiłowania do pracy w drewnie i do wody (stąd nazwa).Pracownię otworzyliśmy więc trochę dla siebie, ale oczywiście życie w niej toczy się dzięki uczestnikom warsztatów i wszystkim, którzy zaglądają do pracowni. Nasza oferta jest skierowana do wszystkich, którzy chcą wykonać coś z drewna, mieć przy tym trochę zabawy, dobrze i w dobrym towarzystwie spędzić czas, no i oczywiście cieszyć się potem efektem swojej pracy.Najkrótsze warsztaty trwają kilka godzin i już w tym czasie można poczuć, jak wspaniałą rzeczą jest praca w drewnie i jego zapach. No i klimat naszego miejsca też zachęca do powrotów. Mamy już takich stałych bywalców :)

Co proponujecie odwiedzającym waszą pracownię?W Miasto Szkutnia, pod naszym okiem, można samemu zbu-dować różne rzeczy. Począwszy od prostej drewnianej zabawki, poprzez drewniane meble, deskę do paddlebordingu, czy longbo-ard, skończywszy na pięknym, stylowym drewnianym kajaku czy małej łódce o wdzięcznej nazwie Orzeszek. Jesteśmy też otwarci na pomysły, z jakimi przychodzą do nas ludzie. Wszystko na propo-nowanych przez nas warsztatach odbywających się w pracowni,

w czasie godzin otwartych lub na warsztatach wyjazdowych, które proponujemy np. firmom. Chcemy zachęcić firmy, żeby zamiast po raz kolejny zabierać swoich pracownikow do knajpy czy na paintball, zaproponowały im wspólne, zespołowe budowanie łódki.

Czy trzeba mieć specjalne umiejętności i narzędzia, żeby wziąć udział w waszych warsztatach?Nie trzeba, wystarczą dobre chęci i trochę wolnego czasu ale gwarantujemy, że nie będzie to czas zmarnowany. Zapewniamy materiały, sprzęt i wiedzę. Umiejętności nabywa się właśnie u nas. W naszych warsztatach biorą udział zarówno osoby, które miały wcześniej w ręku narzędzia stolarskie, jak i totalni amatorzy, a nawet dzieci, bo część z naszych warsztatów to propozycja rodzinna. Najmłodsi uczestnicy warsztatów w Miasto Szkutnia mieli po kilka miesięcy:) Oczywiście tylko towarzyszyli rodzicom, ale te starsze, kilkuletnie dzieci biorą już czynny udział w pracach.Jesteśmy pracownią otwartą, co oznacza, że każdy może przyjść i korzystając z naszych elektronarzędzi podziałać sobie w drew-nie. Taką propozycję mamy już od 15 zł za godzinę korzystania z warsztatu.

Idą Święta? Czy pracownia szykuje dla odwiedzających jakieś specjalne warsztaty?Przede wszystkim proponujemy wspaniały prezent, jakim są bony podarunkowe do wykorzystania na warsztatach w Miasto Szkutnia. Już od 50 zł można podarować komuś niezwykły czas w naszej pracowni, a ponieważ bony cieszą się powodzeniem, planujemy mieć je w ofercie przez cały rok. Chcielibyśmy, aby Miasto Szkutnia na stałe zagościłow świadomości Żoliborzan.Zawsze można nas odwiedzić, powąchać drewna, porozmawiać, wypić z nami kawę. Zapraszamy.

miastoszkutnia.pl

W czasach gdy kawiarnie wy-pełnione są ludźmi z laptopami, rzemiosło zaczyna wracać do łask. Zrobienie czegoś własnymi rękoma po całotygodniowej pra-cy w biurze przynosi satysfak-cję, daje odpoczynek i pozwala inaczej spojrzeć na świat. Pra-cownie, w których każdy może sprobować rękodzieła cieszą się coraz większą popularnością. Warsztaty krawieckie, ceramicz-ne, stolarskie czy kulinarne po-zwalają każdemu zakosztować przyjemności płynącej z pracy własnych rąk.

Stolarnia dla każdego

Page 11: RADOSNYCH ŚWIĄT! - Gazeta Żoliborza€¦ · 2 b t 5L Bh OD REDAKCJI 3 Wydawca: PKM Żoli Media, ul. Przasnyska 6B, 01-756 Warszawa, NIP 656 21 29 216, Nr rach. 31 1140 2004 0000

URO6C121902 Arkadia Xmas prasa .indd 2 28/11/16 13:23