Porazińska Bio

6
Pani Antonina Sobieraj, lokatorka domu przy ul. Solec 103 opowiada Panu Wlodzimierzowi Zawadzkiemu o tym,. że doskonale pamięta Jego ciocię, jak też odwiedzającą Ją przed wojną Lucynę Krzemieniecką. (fot.1996 r.) Ocalala kapliczka w podwórzu domu przy ul. Solec 103 - przy której modlili się mieszkańcy domu podczas Powstania Warszawskiego Fot.: E. Wolffgram Fot.: E. Wolffgram NR 20 • wrzesień 2011 __________________________________________________________________________________________________ JANINA PORAZIŃSKA - autorka znanej kolysanki „Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga”, urodzila się w Lublinie, gdzie spędzila bardzo wczesne dzieciństwo. ,,Gdy minęlo mi dwanaście lat – pisze autorka autobiograficznej powieści pt. I w sto koni nie dogoni - rodzice postanowili oddać mnie na naukę do szkoly średniej dla dziewcząt, tak zwaną wówczas pensję. Odwieziono mnie do Warszawy i umieszczono na pensji mojej stryjenki, Natalii Porazińskiej. Zaczęlo się dla mnie nowe życie. Życie z początku pelne lez i tęsknoty za domem rodzinnym.” Na zakończenie tej fascynującej książki, którą z wielkim zainteresowaniem może czytać zarówno czytelnik mlody jak też i czlowiek dojrzaly, zadaje nam Pani Janina dowcipne pytanie. „Czy stala się Wam bliska ta Jania, która nosila dwa krótkie warkoczyki, buzię latem miewala umorusaną czarnymi jagodami i marzyla, aby zostać dorożkarzem?” Po ukończenia studiów na Uniwersytecie Jagiel- lońskim w Krakowie, Porazińska osiedlila się w Warsza- wie, gdzie mieszkala w kilku żnych miejscach i gdzie zmarla. Znaczną część swego życia spędzila na Powiślu. Przed II Wojną Światową mieszkala przy ul. Solec 103, skąd zostala wyprowadzona do Pruszkowa po upadku Powstania Warszawskiego. Pisarka z Powiślem byla też związana przez pracę w redakcjach (zarówno przed, jak też po II Wojnie), które swoje siedziby mialy przy ulicach Smolnej Dolnej i Smu- likowskiego. Poetka, prozaik i tlumaczka literatury szwedzko- języcznej zadebiutowala w 1903 r. na lamach czasopisma ,,Wędrowiec”, a następnie publikowala w pisemkach dla dzieci ,,Przyjaciel Dzieci”, ,,Promyk”, ,,Plomyczek”. ,,Żeby dzieci nie zapomnialy ojczystego języka”, w czasie I Wojny Światowej zalożyla wraz z żą Brzezińską pismo dla dzieci ,,Plomyk” (1917 r.), a następnie „Plomyczek” (1927 r.). W czasopismach tych kon- sekwentnie przekazywala treści wychowawcze, charakterystyczne dla calej Jej twórczości, którym byla wierna do końca życia: tradycje wiejskie, slownictwo, polski folklor, milość do Ojczyzny i Boga, solidarność, milość do zwierząt itp. Napisala ponad 50 tytulów z których znaczna ilość byla tlumaczona i drukowana w językach obcych. Dzięki temu Jej twórczość poznaly dzieci nawet w odleglej Japonii (Tajemnicze butki wydano w Tokio w 1968 r.). Wiele Jej utworów wydano również alfabetem Braille’a. Przyjaźnila się z Marią Kownacką. Obie pozostawily po sobie stworzonych przez siebie bohaterów książek, które przetrwaly do dzisiaj w pamięci czytelników. Jest to ożywiony przez Panią Marię Plastuś - wykonany z plas- teliny, oraz Kichuś - gliniany chlopczyk Janiny Porazińskiej. Bohaterowie książeczek nawiązują też do ulubionego przez dzieci drewnianego chlopczyka Pinokia, stworzonego przez Collodiego. 4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Ocalala kapliczka w podwórzu domu przy ul. Solec 103 - przy której modlili się mieszkańcy domu podczas Powstania Warszawskiego (stan obecny)

Transcript of Porazińska Bio

Page 1: Porazińska Bio

Pani Antonina Sobieraj, lokatorka domu przy ul. Solec 103 opowiada Panu Włodzimierzowi Zawadzkiemu o tym,. że doskonale pamięta Jego ciocię, jak też odwiedzającą Ją przed wojną Lucynę Krzemieniecką. (fot.1996 r.)

Ocalała kapliczka w podwórzu domu przy ul. Solec 103 - przy której modlili się mieszkańcy domu podczas Powstania Warszawskiego

Fo

t.:

E. W

olf

fgra

m

Fo

t.:

E. W

olf

fgra

m

NR 20 • wrzesień 2011 __________________________________________________________________________________________________

JANINA PORAZIŃSKA

- autorka znanej kołysanki „Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga”,

urodziła się w Lublinie, gdzie spędziła bardzo wczesne dzieciństwo.

,,Gdy minęło mi dwanaście lat – pisze autorka autobiograficznej powieści pt. I w sto koni nie dogoni - rodzice postanowili oddać mnie na naukę do szkoły średniej dla dziewcząt, tak zwaną wówczas pensję. Odwieziono mnie do Warszawy i umieszczono na pensji mojej stryjenki, Natalii Porazińskiej. Zaczęło się dla mnie nowe życie. Życie z początku pełne łez i tęsknoty za domem rodzinnym.”

Na zakończenie tej fascynującej książki, którą z wielkim zainteresowaniem może

czytać zarówno czytelnik młody jak też i człowiek dojrzały, zadaje nam Pani Janina

dowcipne pytanie. „Czy stała się Wam bliska ta Jania, która nosiła dwa krótkie warkoczyki, buzię latem miewała umorusaną czarnymi jagodami i marzyła, aby zostać dorożkarzem?”

Po ukończenia studiów na Uniwersytecie Jagiel-

lońskim w Krakowie, Porazińska osiedliła się w Warsza-

wie, gdzie mieszkała w kilku różnych miejscach i gdzie

zmarła. Znaczną część swego życia spędziła na Powiślu.

Przed II Wojną Światową mieszkała przy ul. Solec

103, skąd została wyprowadzona do Pruszkowa po upadku

Powstania Warszawskiego.

Pisarka z Powiślem była też związana przez pracę w redakcjach (zarówno przed, jak też po II Wojnie), które

swoje siedziby miały przy ulicach Smolnej Dolnej i Smu-

likowskiego.

Poetka, prozaik i tłumaczka literatury szwedzko-

języcznej zadebiutowała w 1903 r. na łamach czasopisma

,,Wędrowiec”, a następnie publikowała w pisemkach dla

dzieci ,,Przyjaciel Dzieci”, ,,Promyk”, ,,Płomyczek”.

,,Żeby dzieci nie zapomniały ojczystego języka”, w czasie

I Wojny Światowej założyła wraz z Różą Brzezińską

pismo dla dzieci ,,Płomyk” (1917 r.), a następnie

„Płomyczek” (1927 r.). W czasopismach tych kon-

sekwentnie przekazywała treści wychowawcze,

charakterystyczne dla całej Jej twórczości, którym była

wierna do końca życia: tradycje wiejskie, słownictwo,

polski folklor, miłość do Ojczyzny i Boga, solidarność,

miłość do zwierząt itp.

Napisała ponad 50 tytułów z których znaczna ilość

była tłumaczona i drukowana w językach obcych. Dzięki

temu Jej twórczość poznały dzieci nawet w odległej

Japonii (Tajemnicze butki wydano w Tokio w 1968 r.).

Wiele Jej utworów wydano również alfabetem Braille’a.

Przyjaźniła się z Marią Kownacką. Obie pozostawiły

po sobie stworzonych przez siebie bohaterów książek,

które przetrwały do dzisiaj w pamięci czytelników. Jest to

ożywiony przez Panią Marię Plastuś - wykonany z plas-

teliny, oraz Kichuś - gliniany chłopczyk Janiny

Porazińskiej. Bohaterowie książeczek nawiązują też do

ulubionego przez dzieci drewnianego chłopczyka Pinokia,

stworzonego przez Collodiego.

4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Ocalała kapliczka w podwórzu domu przy ul. Solec 103 - przy której modlili się mieszkańcy domu podczas Powstania Warszawskiego (stan obecny)

Page 2: Porazińska Bio

Pisarka w mieszkaniu na Krakowskim Przedmieściu – ok. 1956 r.

Pocztówka z widokiem Warszawy (1950 r.). Na budynku Domu Literata przy Krakowskim Przedmieściu strzałka wskazuje zaznaczone ręką Janiny Porazińskiej okna Jej nowego wtedy mieszkania

_____________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Kiedy po zakończeniu II wojny została stopniowo

odbudowana Warszawska Starówka i okolice, Porazińska

zamieszkała w Domu Literata na Krakowskim Przed-

mieściu 85.

Był rok 1950 i przyszedł taki czas, że postępujący

wiek nie pozwalał wchodzić pisarce na trzecie piętro

kamienicy po zbyt wysokich schodach. Zwróciła się do

Związku Literatów o pomoc w znalezieniu Jej mieszkania

na parterze i w taki sposób znalazła się w willi na

Żoliborzu przy ulicy Sułkowskiego 26. Willę tę (nie

mającą powojennych właścicieli) otrzymała od państwa

Halina Rudnicka, zasłużona wówczas pisarka za wysoko

ocenioną powieść pt. ,,Uczniowie Spartakusa”. A ponie-

waż w owych czasach, zgodnie z prawem, nie mogło

małżeństwo Państwa Rudnickich zajmować tak dużego

metrażu, to postanowiono połączyć te dwie osoby,

legitymujące się tym samym zawodem, i tam Panią Janinę

skierowano.

Porazińska otrzymała na parterze jeden pokój z kuch-

nią. Mieszkała tam jako sublokator na zasadzie sporządzo-

nej z Rudnicką umowy. Podobno włożyła spory wkład

finansowy w kapitalny remont tych pomieszczeń. Miesz-

kała tam przez 10 lat, w latach 1958-1968. Na cztery lata

przed śmiercią, w wyniku pism kierowanych do Związku

Literatów Polskich o braku samodzielności Porazińskiej

związanej z podeszłym wiekiem, utratą wzroku - co

łączyło się z innymi różnymi uciążliwościami współmiesz-

kanki Jej domu - zabiera Porazińską siostrzeniec do

swojego domu przy ul. Klarysewskiej. Budowę tego domu

w większości finansowała Janina Porazińska.

Zachowała się w księgozbiorze Haliny Rudnickiej

wzruszająca dedykacja Porazińskiej napisana w pierw-

szym wydaniu I w sto koni nie dogoni. Autorka dedykacji

w pięknym nie pozbawionym humoru tekście, używając

góralskiej gwary, przeprasza „gospodynię domu” za

kłopoty jakie sprawia jej pupilka - kotka. Przez całe swoje

życie lubiła koty i zawsze się nimi otaczała. Kiedy

wyprowadzali Ją hitlerowcy z mieszkania przy ulicy Solec

103 po upadku Powstania Warszawskiego – opowiadali

mieszkańcy kamienicy - to zabrała ze sobą tylko kota

w koszyczku.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5

Janina Porazińska ze swoją pupilką w mieszkaniu przy ul. Sułkowskiego 26. Obok dedykacja dla Haliny Rudnickiej treści: Mojej kochanej Gaździnie pełna skruchy za figle Łaciatki „Jania”

Page 3: Porazińska Bio

NR 20 • wrzesień 2011 __________________________________________________________________________________________________

W 1969 r. Janina Porazińska otrzymała Order Uśmiechu o kolejnym numerze 25. W imieniu Kapituły Orderu

Uśmiechu, w jej mieszkaniu przy ul.Klarysewskiej, wręczali pisarce ten order zasłużeni pisarze Pani Ewa Szelburg-

Zarembina i Czesław Janczarski. Orderu tego Pani Porazińska już niestety nie widziała, gdyż pozbawiona była wzroku.

Jakim była człowiekiem???

W swojej autobiografii wielokrotnie dała wyraz przy-

wiązania i szacunku do domu Rodzinnego, zwyczajów

panujących w Rodzinie, rodzeństwa, a szczególnie brata

Edwarda, o którego przyjściu na świat napisała z taką szczerą miłością ,,gdy miałam niespełna cztery lata, dostałam

w upominku braciszka – Edzia”. Porazińska jego wprawdzie

traktowała w późniejszych latach ,,jak lalkę”, gdyż np.

przy ulubionych zabawach, jakimi były konne zaprzęgi

,,Edzio, póki mały, był zawsze pasażerem w moim pojeździe”.

Od dzieciństwa była rozmiłowana w koniach, co na

pewno odziedziczyła w genach po Dziadku Bielskim,

który w Chrustach miał stadninę źrebaków. W Lublinie też interesowały Ją konie dorożkarskie, za pomocą których

uczyła się poznawać cyfry będąc małą dziewczynką.

„Marzyłam – później napisała - zostać dorożkarzem tylko

martwiłam się, czy dziewczynie pozwolą jeździć dorożką po

ulicach miasta”. Dorożkarskie konie znała w Lublinie

wszystkie.

O jej stosunku do zwierząt już w dzieciństwie, czyta-

my „Cierpiałam bardzo, płakałam na widok bicia konia

batem. Rozumiałam jego wysiłek, gdy ciągnął wóz ze zbyt

wielkim ciężarem. Czułam jego ból, gdy stąpał na okale-

czonej nodze.” Miała wtedy zaledwie 6 lat.

Nigdy nie wiązała się z żadnymi organizacjami i nie

ulegała żadnym wpływom uprawianej za Jej życia

polityki. Jako człowiek charakteryzowała się niezwykłą

skromnością. Żyła w skromnych warunkach, a przecież stać Ją było nawet na luksusy, bo nakłady Jej książek były

bardzo wysokie i wydań też było wiele. Do własnego ma-

jątku nie przywiązywała żadnej wagi, a zarobione pienią-dze rozdawała potrzebującym. Wspierała systematycznie

swoją rodzinę. Nie mając własnych dzieci, szczególną troską otaczała siostrę Stefanię Zawadzką i jej syna Wło-

dzimierza, któremu finansowała edukację oraz udzieliła

znacznej pomocy przy budowie domu w Wilanowie.

Pomagała też przez wiele lat niewidomym dzieciom

w Laskach. Sama miała problemy ze wzrokiem. Podobno

lewe oko straciła podczas Powstania Warszawskiego, a na

prawe kilka lat przed śmiercią przestała widzieć całko-

wicie z powodu jaskry.

Całe swoje życie była zauroczona wsią i wszystkim

co z nią związane. I chociaż urodziła się i mieszkała

w mieście, to zachwyt ten bez wątpienia pochodził z Jej

dzieciństwa, kiedy przebywała na wakacjach w majątku

dziadków Bielskich w Chrustach.

6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nad jej łóżkiem wisiał zwykły, wydrukowany obrazek, ale przedstawiający niezwykłą rzeźbę Madonny z kaplicy nagrobnej Medyceuszy z Florencji, stworzoną przez Michała Anioła.

(fotografia z Kącika pamiątek po J. Porazinskiej – ul.Sułkowskiego 26)

Page 4: Porazińska Bio

Fo

t.:

E. W

olf

fgra

m

_____________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

W różnych rozmowach przed swoją śmiercią nie

wyrażała zgody na propozycje pochówku w Alei Zasłużo-

nych, ale tylko i wyłącznie w grobie Rodziców, którzy byli

pochowani na Cmentarzu Powązkowskim. Życzenie to

rodzina siostry Stefanii spełniła, a nagrobek dopiero w

kilka lat później ufundował naszej pisarce Związek

Literatów Polskich. Jest to skromna płyta, zajmująca

połowę powierzchni całego grobu.

Grób Janiny Porazińskiej na Powązkach (wrzesień 2011 r.)

Na Jej polecenie, w cztery lata przed śmiercią (przy ul.

Klarysewskiej), żona siostrzeńca Włodzimierza Zawadz-

kiego Pani Iwona bezpowrotnie zniszczyła całą korespon-

dencję z czytelnikami i z dziećmi, do których całe życie

kierowała swoje utwory. Twierdziła, że ,,nikomu to nie

będzie potrzebne”. Szkoda to jednak wielka dla historii pol-

skiej literatury dziecięcej. Zniszczona została wtedy wszel-

ka dokumentacja z wydawnictwami, świadcząca zarówno

o kolejnych wydaniach, kłopotach z nimi oraz nakładach.

Trzeba przyznać, że największy okres twórczości

Janiny Porazińskiej przypadł na trudny dla Polski okres

powojennych przemian. Jako kontrast zachowań innego

pisarza, tworzącego w tamtych trudnych czasach, może

posłużyć pieczołowicie przechowywana, złożona i powią-

zana kolorowymi wstążeczkami, ułożona latami korespon-

dencja Haliny Rudnickiej, w której domu mieszkała

J.Porazińska. Liczba pozostawionych po Rudnickiej listów

wynosi ok. 3000 sztuk, ponad 1000 kart pocztowych oraz

867 telegramów. Znaczna część tej korespondencji

niewiele wnosi, ponieważ pisały ją dzieci jako ,,zadania”

na lekcjach języka polskiego, ukierunkowanych przez

nauczyciela. Była to powszechnie stosowana metoda w

kraju, mająca na celu przybliżenie czytelnika do pisarza.

Janina Porazińska nie pozostawiła też po sobie zbyt

wiele fotografii, co też dobitnie świadczy o jej skromności.

W wydawanych książeczkach (pewno na potrzeby wydaw-

nictw) są zamieszczone zdjęcia pochodzące z tych samych

negatywów, wykonywane przez fotografika Związku

Literatów Polskich Panią Danutę B. Łomaczewską. Zamieszkującej w tym samym domu Pani Rudnickiej

fotograf ten pozostawił piękne pozowane portrety,

wykonywane co jakiś czas na nowo.

Z opowieści Pani Iwony Zawadzkiej wynikało że,

kiedy zaczęła się bliżej interesować codziennym życiem

Porazińskiej, problemem stawał się odpowiedni strój,

którego nie miała w posiadaniu pisarka, a który był

potrzebny np. na uroczystość wręczania państwowych

odznaczeń.

Umiłowanie wiejskiego życia i polskiego pejzażu to

nawiązanie pisarki do twórczości Marii Konopnickiej,

która była dla Niej wzorem, a obok której Pani Porazińska

znalazła się w elicie twórców literatury dziecięcej. I cho-

ciaż język twórczości J. Porazińskiej czasami odbiega od

używanego dzisiaj współcześnie to spoczywa na nas

obowiązek przekazywania go dalej nowym pokoleniom -

bo jest on historią ewolucji języka ojczystego, jakim

posługiwali się nasi pradziadowie.

Warto więc zadać pytanie - czy sprawdzą się słowa

znanego krytyka literatury dziecięcej dr Barbary

Białkowskiej, napisane w roku1996 z okazji uroczystości

odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej Janinie

Porazińskiej. Tablicę odsłaniano na budynku przy ul.

Sułkowskiego 26, gdzie autorka mieszkała w latach 1958

– 1968.

,,Sądzę, że prawdziwy renesans twórczości tej pisarki

dopiero przed nami. Wydaje się, że właśnie teraz trzeba

zaproponować walory Jej pisarstwa, upowszechnić

wartości, które ważne są dla współczesnych odbiorców,

bo uświadamiają korzenie, z których wyrasta rodzinna

kultura i bogactwo literackiego języka polskiego”.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7

Page 5: Porazińska Bio

Portret Janiny Porazińskiej pędzla Vlastimila Hofmana (olej, Szklarska Poręba 1957 r.)

NR 20 • wrzesień 2011 _________________________________________________________________________________________________

Janina Porazińska w naszej pamięci

Nie sposób zrozumieć dlaczego tak łatwo zapominamy

o tym co wartościowe i co jesteśmy winni tym, którzy od

nas odeszli.

Od 1996 roku żyję w poczuciu stałego zadowolenia,

że wtedy – chociaż na krótki czas - wskrzesiłam pamięć

o Janinie Porazińskiej. I chociaż wyznanie moje nie brzmi

skromnie, to zdaję sobie sprawę, że został ochroniony po

wielkiej pisarce zbiór oryginalnych i cennych pamiątek.

Powstał on wówczas taki, jaki na miarę czasu, którym

dysponowałam był możliwy do stworzenia. Codzienne

obowiązki funkcjonującej w środowisku Biblioteki

uniemożliwiały wykonywanie wszelkich innych prac

podejmowanych dodatkowo.

I tak z mojej inicjatywy - przy ogromnym zaangażo-

waniu nowego wówczas współpracownika, jakim była

Pani Teresa Dołowa, został ogłoszony konkurs na ilus-

trację utworów J. Porazińskiej. Konkurs był przeprowa-

dzony wśród dzieci warszawskich szkół i Domów Kultury.

Wpłynęło wtedy ponad 400 przepięknych prac, wykona-

nych różnymi technikami. Prace stanowiły ilustrację -

zorganizowanej w 25-lecie śmierci pisarki – wystawy

poświęconej Jej życiu i twórczości. Odsłonięto wówczas

na budynku przy ul. Sułkowskiego 26, w asyście sztanda-

rów szkół im. Janiny Porazińskiej i Haliny Rudnickiej,

tablicę pamiątkową, ufundowaną przez Główną Bibliotekę Publiczną. Następnie po zakończeniu wystawy zostały

wstępnie uporządkowane jedyne pamiątki po pisarce, które

pozyskałam dla Biblioteki od rodziny i które zostały

wyeksponowane w przeszklonej szafie, służącej kiedyś Janinie Porazińskiej jako szafa na garderobę. Taki stan

przetrwał do dnia dzisiejszego i jest udostępniany. Szkoda

tylko, że nie było dostatecznej woli i potrzeby, aby zadbać

o nagłośnienie tego miejsca oraz właściwe opracowanie

cennego zbioru.

Nawiązane przeze mnie kontakty z Rodziną, pozyska-

nie w/wym. materiałów dla Biblioteki oraz uzyskanie z ra-

dia nagrania z głosem pisarki, to uzupełnienie zrealizo-

wanego celu, którego efekt napawa mnie dzisiaj radością, że wpajaną mi przez dawnych moich pedagogów „misję”

obranego zawodu, wypełniłam - w miarę moich możli-wości - na może pozytywną ich ocenę. A jeśli dodam, że

odbywało się to wówczas bez aplauzu ówczesnej Dyrekcji

Biblioteki Głównej – którego omawiana Biblioteka jest

oddziałem – i było nawet odczytywane jako samowola, to

tym większa jest moja satysfakcja.

Słyszałam wtedy uwagi, że „dom był własnością

Rudnickiej” oraz że „zgodnie z zapisem testamentu Biblio-

teka ma nosić nazwę H. Rudnickiej; co powie Jej rodzina”.

Moja odpowiedź brzmiała wtedy: „obie Panie pisarki są już na cmentarzach i nie sądzę, aby tablice je zwaśniły”.

Przyjeżdżały tam później i przyjeżdżają nadal dzieci

ze szkół imienia Janiny Porazińskiej, aby dotknąć bliżej

sylwetki ich patronki i więcej się o Niej dowiedzieć.

Wielką wartością zbiorów na Sułkowskiego jest

portret J. Poraźińskej pędzla Vlastimila Hofmana (olej na

płótnie) – jednego z czołowych reprezentantów polskiego

malarstwa okresu symbolizmu. Artysta, pochodzenia

czeskiego mieszkał w Szklarskiej Porębie. Porazińska

przebywała tam na wakacjach i wtedy powstał ten portret.

Nie sądzę, aby Pani Janina zamawiała ten portret.

Prawdopodobnie artysta zafascynował się nietuzinkową

urodą pisarki. Wyostrzył on jeszcze bardziej Jej rysy,

kształt nosa oraz wydłużył szyję, co nie mogło się podobać Porazińskiej. Nie lubiła tego portretu i nigdy nie powiesiła

go w mieszkaniu. Pewno, dlatego bez zbytniego żalu

przekazała mi go Pani Iwona Zawadzka, a przecież przedstawia on zarówno znaczącą wartość w dziedzinie

Malarstwa Polskiego, jak też rejestruje Wielką Postać, zasłużoną w polskiej literaturze. Dla mnie jest piękny,

charakteryzujący się znakomicie zestawionymi barwami,

które stosował artysta. A jedwabna chusteczka na głowie

Porazińskej, która jest Jej często używanym elementem

stroju, znakomicie dodaje nastroju portretowi. Perełki na

obrazie, którymi jest opleciona szyja Pani Janiny, są też

jednym z eksponatów „Kącika pamięci” po pisarce.

8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 6: Porazińska Bio

Fot. A. Kliczkowska

_____________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

I chociaż wyostrzone zostały rysy twarzy na portrecie

Porazińskiej i nie ma ona tam wyglądu uśmiechniętej Pani,

nie widać na nim Jej dobroci, którą obdarzała ludzi – to na

pewno bacznie obserwowała dzieci, które uczestniczyły

w życiu codziennym Biblioteki. Myślę, że byłaby szczęś-liwa, gdyby znała przyszłość miejsca, w którym mieszkała

i tworzyła, że jest dziś wypełnione młodymi ludźmi,

którzy przychodzą po książki, niekoniecznie Jej pióra.

Zebrane i wykorzystane w artykule informacje pocho-

dzą od osób z którymi przeprowadzałam rozmowy na

okoliczność organizowania miejsca pamięci po pisarce

(w 25-tą rocznicę Jej śmierci), oraz inne wywiady zbierane

już później. Jeszcze wtedy żyli Żoliborzanie, którzy dos-

konale pamiętali Porazińską, siedzącą na fotelu w podcie-

niu wejścia do Jej pokoju od strony ulicy. Wspominali Ją

ciepło i z uczuciem podziwu. Byli przecież w dzieciństwie

też Jej czytelnikami. Niektórzy wspominali przedwojenne

„Słonko” i „Płomyczek”. Zachowała się też dedykacja w

pierwszym wydaniu „Pamiętnika Czarnego Noska”

wpisana dla synka Pani Urszuli Łady z sąsiedniej posesji.

Opowieści sąsiadów były niekiedy tak wzruszające jak

Jej działania za życia, np. to, że kupowała kostki cukru

i chodziła karmić nimi konie wozaków rozwożących

węgiel. Taki zawód długo po wojnie funkcjonował w całej

Warszawie i w różnych jej dzielnicach utrzymywano

konie. Tak też było i na Żoliborzu – dzielnicy, której

znaczna część to piękne i ciekawe architektonicznie wolno

stojące domy.

Droga życia Pani Porazińskiej była usłana pięknymi

uczynkami i wartościową pracą, za którą dzisiaj w

imieniu kilku pokoleń polskich dzieci, Jej Rodziny,

wielu wydawców Jej utworów (o kilkudziesięciotysięcz-

nych nakładach) – w 40 lat od Jej śmierci – mówię DZIĘKUJĘ.

Historia zatoczyła koło. Znowu stanęła mi na drodze

Porazińska. Musiało minąć 15 lat, abym mogła to

wszystko (chociaż w bardzo wielkim skrócie) opisać. Bo

dobro kierowane ku innym i prawda, zawsze powinny

ujrzeć światło dzienne, aby mogły służyć przykładem

potomnym.

A dzisiaj pragnę wstępnie gorąco podziękować tym

wszystkim, którzy zostali orędownikami i entuzjastami

Janiny Porazińskiej, aby doprowadzić do urządzenia i

otwarcia parku Jej imienia.

Elżbieta Wolffgram

Z „Kącika pamiątek” po pisarce

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9

Jedna z ulubionych chustek i perły pisarki oraz czekan z górskich wędrówek ( u góry). Medal Komisji Edukacji Narodowej Oficerski Krzyż Orderu Odrodzenia Polski