Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

166

description

Dowód na to, że smieć to nie koniec. Jedna z najbardziej poruszających opowieści o doświadczeniach z pogranicza śmierci Prawa do ekranizacji zakupił Ridley Scott.

Transcript of Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Page 1: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie
Page 2: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie
Page 3: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

SłowaogromnejwdzięcznościkierujędoCurtisTaylor,redaktorzGoldLeafPress.

Bezjejnadzwyczajnegotalentuiniesamowitejwrażliwościnasprawyduchaksiążkata

niezaistniałabywobecnejformie.

BettyJ.Eadie

Page 4: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Niniejsząksiążkędedykuję:

Światłości,mojemuPanuiZbawicielowiJezusowiChrystusowi,któremu

zawdzięczamwszystko,comam.Onjest„laską”,naktórejsięwspieram,bezNiegobymupadła.

MojemuwspaniałemumężowiJoemu,któryjestmojąziemską„skałą”,

toondodajemisiłyiotuchy.

Ośmiorgumoimdzieciom:DonnieMarie,CherylAnn,GlennowiAllenowi,

CynthiiCarol,JosephowiLee,StewartowiJeffery’emu,

Page 5: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ThomasowiBrittonowiiBettyJean.Wszyscysą„solą”,smakiemmojegożycia.

Nakońcu,choćwcaleniesąmniejważne,ośmiorgumoimwnukom:KurtowiAndrew,JessiceElizabeth,Zachary’emuBrittonowi,

NatalieKathleen,StephanieLeigh,AndreiMeggan,JenniferLeanneiKeonieMarie.

Cimłodziludzietoklejnotywmojejkoronie.

Page 6: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

PODZIĘKOWANIA

Największą wdzięczność i miłość czuję do swojegomęża.Bezjegowiarywemnieijegomiłościtaksiążkaprawie na pewno by nie powstała. To Joe napisał jejwiększą część na komputerze, jednocześnie cierpliwieudzielając mi intensywnych lekcji obsługi edytora.Potem, odsuwając swoje ego na drugi plan, zrobiłredakcjęmojegorękopisu.Jadałgotoweposiłkiinosiłbiałekoszuledłużej,niżnależało,żebymmogławięcejczasu spędzać przy klawiaturze. Kocham cię, skarbie.Dziękuję!

Miłość i wdzięczność kieruję do mojej drogiejprzyjaciółki Nancy Carlisle, której serce przepełniamiłość nie tylko do naszego Zbawiciela, ale dowszystkich spotykanych osób. Nancy nauczyła mniewyrażać miłość bardziej otwarcie. Pokazała mi, jakwielkie jest jej zaangażowanie w pomoc innym,spędzając ze mną niezliczone godziny w drodze nawystąpienia, wielokrotnie wysłuchując relacji z moichprzeżyć, nigdy się przy tym nie męcząc i zawszezachęcającmniedodalszejpracy.Nancyjakopierwsza,w 1987 roku, pomogła mi zrobić szkic niniejszejksiążki.Jejwiarawemnienieosłabła,gdyprzerwałam

Page 7: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pisanie,byzaopiekowaćsięswoimchorymojcemprzedjegośmierciąwlipcu1991roku.

Jestem szczerze zobowiązana Jane Barfuss, którawysłuchawszy trzech moich wystąpień na tematdoświadczeń z pogranicza śmierci, opisała jew publikacji Świat duchowy. Jej zapiski obiegłydosłowniecałyświat.Todzięki jejnotatkompoznałamwiele wspaniałych osób, które zachęciły mnie doukończenia niniejszej książki i zamieszczenia w niejwiększejliczbyszczegółów.

Page 8: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

PRZEDMOWA

Z lektury Po schodach do nieba dowiedziałem sięo doświadczeniu śmierci więcej niż w ciągu całegoswojego życia, wliczając w to dziesięcioletni okresmoich badań nad tego typu doznaniami oraz rozmówzdziećmi i osobami dorosłymi, które przeżyły śmierćkliniczną.Po schodach do nieba to nie tylko opowieśćBetty Eadie o jej śmierci po operacji i powrocie dożycia; tak naprawdę jest to odkrywanie sensu życiaziemskiego. Pamiętam małego chłopca, którypowiedział do swoich rodziców, po tym jak przeżyłzatrzymanie akcji serca: „Zdradzę wam wspaniałątajemnicę – wchodziłem po schodach do nieba”.Chłopiecbyłzamały,bywyjaśnić,codokładniemiałnamyśli. Niniejsza książka zawiera tę samą wspaniałątajemnicę. Nie jest to sekret życia po śmierci; jest tosekretżycia.

Doświadczenie z pogranicza śmierciw rzeczywistości jest doświadczeniem śmierci. Każdyz nas je pozna, kiedy umrze – bogaty czy biedny,morderca czy święty. Kiedyś sądziłem, że w chwiliśmierci po prostuwkraczamyw ciemność i kończymyswoje życie. Jako lekarz pracujący na oddziale

Page 9: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

intensywnej opieki wielokrotnie widziałem, jakumierają dzieci i dorośli, i nigdy nie przyszło mi dogłowy, by myśleć inaczej. Dopiero gdy poświęciłemczas,byzapytać tych,którzyprzeżyli śmierćkliniczną,jakie tobyłodoznanie,dowiedziałemsię,żeumieranieczęsto jest radosnym procesem duchowym. Na końcużycia nie czeka na nas ciemność, a raczej przyjazneświatło–światło,które,jakpowiedziałopewnedziecko,„mawsobiedużodobrychrzeczy”.

Przeżycia z pogranicza śmierci nie sąspowodowane niedotlenieniem mózgu, lekami czystresem psychicznym wywołanym lękiem przedumieraniem.Trwająceodniemaldwudziestulatbadanianaukowe udowodniły, że przeżycia te są naturalnymi normalnym procesem. Udokumentowaliśmy nawetistnienie obszaru w mózgu, dzięki któremu ichdoświadczamy. Oznacza to, że przeżycia z pograniczaśmierci są absolutnie prawdziwe, nie są to halucynacjeumysłu. Są tak samo autentyczne jak jakakolwiek innaczynnośćludzkiegomózgu,jakmatematykaczyjęzyk.

Minęło zaledwie osiem lat, odkąd moja grupabadawcza z Uniwersytetu Waszyngtońskiego i szpitaladziecięcego w Seattle opublikowała wyniki badańw czasopismach pediatrycznych AmerykańskiegoTowarzystwa Medycznego. Choć do takich samychustaleń doszli naukowcy na całym świecie, międzyinnymi z Uniwersytetu Florydy, Bostońskiego Szpitala

Page 10: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

DziecięcegoorazUniwersytetuwUtrechciewHolandii,fakty te nadal nie są powszechnie rozumiane. Niestetyspołeczeństwoniezaakceptowałopostępównaukowychw rozumieniu procesu umierania, których dokonanow ostatnim dwudziestoleciu. Niezwykle ważne jest,byśmy ponownie zrozumieli, że nie jesteśmy tylkourządzeniami biologicznymi, ale również istotamiduchowymi.Bardzodużoproblemównękającychnaszespołeczeństwo, takich jak kryzys opieki zdrowotnej,prawo do godnej śmierci, kult zachłanności, któryzrujnował naszą gospodarkę, wstydliwy narodowyproblem bezdomności kobiet i dzieci – wszystkie tekwestie wynikają z braku zrozumienia, że jesteśmywzajemnieodsiebiezależnymiistotamiduchowymi.

Książka Po schodach do nieba uczy, że życiekażdegoznasjestważneimasens.Wielokrotnieuderzamnie, że ci, którzy po śmierci wkroczyli w światłośćBoga, powracają z prostym i pięknym przesłaniem:„Miłość jest najważniejsza… Miłość musi rządzić…Swojeotoczenietworzymyswoimimyślami…Jesteśmytu posłani, by w pełni przeżyć życie, by przeżyć jew całej jego obfitości, by znajdować radośćw swoichdziełach, by doświadczyć i porażki, i sukcesu, byużywaćwolnejwolidorozwijaniaipomnażaniadarówżycia”. Betty nie wraca z zaświatów z pompatycznymideklaracjami ustanowienia nowego Kościoła aniobietnicami wyprodukowania cudownych leków nachoroby, ale z prostym przesłaniem miłości. Wszyscy

Page 11: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wiemy, że istota tego przesłania jest słuszna, rzeczjednakwtym,żewszyscyoniejzapomnieliśmy.„Mamybyćżyczliwi,tolerancyjniichętniesłużyćinnym.Mamysiękochaćnawzajem”.

Niniejsza książka jest w gruncie rzeczy opisemprzeżyć z pogranicza śmierci w formie prosteji wspaniałej opowieści, którą wszyscy potrafimyzrozumieć.Nigdyniemiałemtegorodzajuprzeżyć,aninawetdoświadczeń,któremogęokreślićjakoduchowe,i byłem nieco sceptyczny wobec relacji, którymipodzieliłosięzemnąwieleosób.Dlasceptykanapewnonajtrudniejszą rzeczą jest zrozumienie tego, jakmożnaprzebywać poza ciałem fizycznym, oraz tego, żewchodzenie w zaświaty jest przyjemne. Betty Eadieopisuje kolejne etapy tego przeżycia w doskonały,ułatwiającyzrozumieniesposób;autorkasprawia,żeto,coniepoznawalne,stajesięmożliwedopojęcia.

KiedyBettyzaczęłaumierać,poczuła,jakjejciałosłabnie. O tym, co było dalej, pisze: „Poczułamprzypływ energii.Wewnątrzmnie coś jakby pękło lubsię otworzyło. Moje pierwsze wrażenie było takie, żejestem wolna. W tym odczuciu nie było nicnienaturalnego”.PotempojawilisięprzyniejAniołowieStróżowie,którzypomogli jejzrozumiećważnerzeczydotyczące jej życia oraz pojąć jej związek z rodziną.Towarzyszyli jej w trakcie przejścia na drugą stronę.Betty weszła w ciemność i przemieściła się ciemnym

Page 12: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

tunelem. „Pomyślałam, że to na pewno jest ciemnadolina śmierci”, mówi. „Nigdy w życiu nie czułamwiększegospokoju”.

RelacjaBettyodpowiadanapytania,któreoddawnazadają mi ludzie na temat doświadczenia śmierci –pytania,naktóreniebyłemwstanieodpowiedzieć.Bettyopisuje podsumowanie swojego życia na ziemiizaznacza,żeniebyłaosądzanaprzezinnych,aleprzezsamą siebie. Wyjaśnia znaczenie i powody niektórychnegatywnych przeżyć z pogranicza śmierci oraz to,dlaczego niektórzy ludzie są bardzo nimi zmartwieni.Tłumaczy, dlaczego życie czasami bywa trudnei dlaczego złe rzeczy często przytrafiają się dobrymludziom.Odpowiadanapytanie,dlaczegoludzie,którzyzmarli,częstoniemająochotywrócićdoswojegociała.„Przytłaczający ciężar ciała i jego chłód byłyodrażające”, mówi Betty. „Po radości, którą dała miswobodaduchowa,znowustałamsięwięźniemciała”.

Betty miała przeżycia z pogranicza śmierci nietylko jako osoba dorosła; była do nich przygotowana,ponieważ doświadczyła czegoś podobnego jakodziecko. Dzieci mają proste i czyste doznania,niezakłócone religijnymi ani kulturowymioczekiwaniami.Nieukrywająswoichprzeżyć,coczęstorobiądorośli,iniemająproblemówzzaakceptowaniemduchowych konsekwencji spotkania z Bogiem. Nigdynie zapomnę pięcioletniej dziewczynki, która

Page 13: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

powiedziała mi nieśmiało: „Rozmawiałam z JezusemiOn byłmiły. Powiedział, że jeszcze nie pora, żebymumarła”.Dziecipamiętająswojeprzeżyciazpograniczaśmierci znacznie częściej niż dorośli i w rezultacieowiele łatwiejakceptują i rozumiejąswojąduchowośćjako osoby dorosłe. Jeśli mają kolejne tego rodzajudoświadczeniewpóźniejszymżyciu,jestonozazwyczajwyjątkowosilneikompletne.

Betty Eadie przypomina nam, że waga przeżyćzpograniczaśmiercipoleganatym,żeucząnasone,jakżyć.Dopiero od kilkuset lat uważamy, że człowiek niema duszy i tym samym nie istnieje życie po śmierci.Bezpośrednimnastępstwemtakiegoprzekonaniastałsięnienaturalny lęk przed śmiercią, który przenika naszeżycie doczesne i uniemożliwia nam osiągnięcie jegopełni. Betty uczy nas, że wiedza o tym, iż śmierć jestprocesem duchowym, nie wywołuje pragnienia, byumrzeć, ale pragnienie, by przeżyć swoje życiew pełniejszy sposób. „Nareszcie wiedziałam, że Bógnaprawdę istnieje”, mówi Betty. „Przestałam wierzyćw siłęwyższą…ZobaczyłamkochającegoBoga, którystworzyłwszechświat…”

Pewnamaładziewczynkapowiedziałami,żekiedyumarła,dowiedziałasię,iżma„noweżycie”.Dodała,żechoć w szkółce niedzielnej słyszała o niebie, taknaprawdę nie wierzyła w jego istnienie. Po tym jakumarłaiwróciładożycia,stwierdziła:„Jużniebojęsię

Page 14: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

śmierci, bo teraz już trochę więcej o niej wiem”. Niechciałabyznowuumrzeć,bo,jaksiędowiedziała:„życiejest po to, żeby żyć, a światło jest na później”.Zapytałem ją, jaksięzmieniłapo tymprzeżyciu,aonamilczała przez dłuższą chwilę, po czym stwierdziła:„Miłojestbyćmiłym”.

Książka Po schodach do nieba udziela nam tejsamej lekcji. „Jeśli będziemy życzliwi, zaznamyradości”. Betty zapytała Jezusa: „Dlaczego niewiedziałamotymwcześniej?”.Wodpowiedziusłyszała:„Zanim poczujesz radość, musisz poznać smutek”. Toproste zdanie zmieniło mój sposób rozumienia życia.Jest to mądrość, którą znałem „wcześniej”; prawdęmówiąc,słyszałemjąprzezcałeżycie.Poprzeczytaniuksiążki Betty uświadamiam sobie, że moje życiezmieniło się pod jej wpływem, że muszę wrócić doprostych prawd, które zawsze znałem, ale którelekceważyłem.

Będąc Indianką, Betty w dzieciństwie uczęszczałado szkoły z internatem. Przed szkołą znajdowała sięogromnatablicazsentencją:„Jeśliniemawiary,ludziegasną”. Nasze społeczeństwo utraciło rozumieniewłasnychwierzeń. Stało się to bezpośrednią przyczynąmakabrycznej szopki, jaką zrobiliśmy z umierania:ludzie umierają poukrywani w szpitalach,w towarzystwie zimnej aparatury zamiast pośródkrewnych i przyjaciół. Zapomnieliśmy, jak umierać,

Page 15: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ponieważ śmierć nie jest już częścią naszegopowszedniego życia. Jednocześnie zapomnieliśmy, jakżyć.JosephCampbell,wielkiznawcamitów,stwierdził,że bezpośrednią przyczyną wielu z naszychwspółczesnychproblemów,poczynającoduzależnieniaodnarkotyków,anaprzemocywcentrachnaszychmiastkończąc, jest powszechny brak duchowych wizji.Zapomnieliśmy, że nasze powszednie życie jest istotneduchowo.

W książce Po schodach do nieba zawarta jestwspaniałatajemnica.Totajemnica,którąjużznacie.Odtysięcy lat starają się ją namprzekazaćwielcyprorocyiprzywódcyduchowi.BettyEadiepoznałają,ocierającsię o śmierć. Owa tajemnica ma moc, by odmienićwaszeżycie.

MELVINMORSE,DOKTORMEDYCYNY

Page 16: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

PIERWSZANOC

Cośbyłonie tak. Jużkilkaminutpo tym, jakmójmążJoe wyszedł z mojej sali szpitalnej, zaczęły mnieogarniać złe przeczucia. Miałam być sama przez całąnoc, sama tuż przed jednym z najbardziejprzerażających wydarzeń w moim życiu. Do głowyzaczęły mi przychodzić myśli o śmierci. Podobnerefleksje nie nawiedzały mnie od lat. Dlaczego terazstałysiętakienatrętne?

Byłwieczór18listopada1973roku.Zgłosiłamsiędo szpitala na histerektomię częściową. Jakotrzydziestojednoletniamatkasiedmiorgadzieciciesząca

Page 17: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

siędoskonałymzdrowiempostanowiłamposłuchaćradswojegolekarzaipoddaćsięoperacji.AnimójmążJoe,ani ja nie mieliśmy wątpliwości co do tej decyzji.Tamtego wieczoru również mnie one nie dopadły, alezaczęło mnie niepokoić coś innego – cośnieokreślonego.

Przezlatanaszegomałżeństwarzadkospędzaliśmynoce osobno, dlatego starałam się myśleć o naszejrodzinie oraz wyjątkowo bliskiej więzi, która nasłączyła.Choćmieliśmywdomusześciorodzieci(jednaz córeczek zmarła jako niemowlę wskutek nagłejśmierci łóżeczkowej), niechętnie się z nimirozstawaliśmy. Nawet w czasie „wieczornych randek”zostawaliśmy w domu i pozwalaliśmy dzieciomwszystkozaplanować.Niekiedyprzygotowywałydlanaskolacjęw salonie, przy świecach i ogniu trzaskającymw kominku. Zwykle dbały również o odpowiedniąmuzykę – może nie taką, jaką sami byśmy wybrali,mimo to idealną. Przypomniałam sobiewieczór, kiedynasze dzieci podały nam chińskie potrawy na pięknienakrytejławieiprzyniosłydużepoduszkidosiedzenia.Przygasiły światła, ucałowały nas na dobranoci chichocząc, popędziły schodami na górę. ObojezJoempoczuliśmysięjakwniebie.

Pomyślałam, jakie mnie szczęście spotkało, żemamtakiegokochającegoitroskliwegotowarzyszajakJoe.Wziąłurlopwpracy,żebybyćzemnąprzedmoim

Page 18: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pójściem do szpitala, i zamierzał spędzić w domujeszcze tydzień w czasie mojej rekonwalescencji. Joei nasze dwie najstarsze córki, piętnasto-iszesnastoletnia,jużplanowaliwspaniałyobiadzokazjiŚwiętaDziękczynienia.

Moje złe przeczucia jeszcze się nasiliły.Może ichpowodembyłaciemnośćwpokoju,okropnaciemność,którejzaczęłamsiębaćjakomaładziewczynka.Amożeto złowieszcze uczucie było wywołane przeżyciemz pobytu w szpitalu wiele lat wcześniej, przeżyciem,którenadalbudziłowielemoichpytańoraztęsknotę.

***

Kiedymiałamcztery lata,moi rodzicezdecydowali sięna separację. Ojciec często powtarzał, że „poślubienieIndianki w tamtych czasach było chyba najgorsząrzeczą, jaką mógł zrobić biały mężczyzna”. Byłjasnowłosym pół Szkotem, pół Irlandczykiem, mamanatomiast była pełnej krwi Indianką z plemieniaDakotów.Jakosiódmezdziesięciorgadzieciprawieniemiałam szansy poznać swoich rodziców, zanim sięrozstali. Mama wróciła do rezerwatu, a ojcieczamieszkałzeswoimirodzicamiwmieście.Wtedymniei pięcioro mojego rodzeństwa posłano do katolickiejszkołyzinternatem.

Page 19: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

W czasie pierwszej zimy w tej szkole zaczęłamokropniekaszlećimiałamdreszcze.Wdużejsalispałoczterdzieści dziewczynek. Pamiętam, jak w nocyopuściłam posłanie i weszłam do łóżka swojej siostryJoyce. Leżałyśmy razem i płakałyśmy – ja z powodugorączki,onazestrachuomnie.Kiedyjednazzakonnicrobiła nocny obchód, zauważyła mnie i zaprowadziłazpowrotemdomojegołóżka,którebyłomokreizimneod potu. Joyce próbowała przekonać zakonnicę, żejestem chora, ale bez skutku. W końcu trzeciej nocyzabranomniedoszpitala.

Lekarz rozpoznał u mnie koklusz i obustronnezapalenie płuc i polecił pielęgniarce, by zawiadomiłamoich rodziców. Pamiętam, że powiedział jej, że niespodziewa się, że przeżyję noc. Leżałam na łóżkurozpalona od gorączki i na przemian zasypiałamibudziłamsię.Wpewnejchwilipoczułamczyjeśdłoniena swojej głowie i podnosząc wzrok, zobaczyłampochylającą się nademną pielęgniarkę. Przeczesałamipalcamiwłosy i powiedziała: „Jest jeszcze takamała”.Nigdy nie zapomnę dobroci, jaką wyczułam w tychsłowach. Jeszcze bardziej wtuliłam się w pościeli zrobiło mi się ciepło i błogo. Słowa pielęgniarkiuspokoiłymnieizamknęłamoczy,żebyznowuzasnąć.

Obudziły mnie słowa lekarza: „Za późno.Straciliśmyją”,ipoczułam,jakktośzakrywamigłowękołdrą.Nic nie rozumiałam.Dlaczego było za późno?

Page 20: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Odwróciłamgłowęirozejrzałamsiępopokoju,coniewydało mi się niczym dziwnym, choć miałam zakrytątwarz.Zobaczyłamlekarzaipielęgniarkęstojącychprzymoim łóżku. Przyjrzałam się szpitalnej salii zauważyłam, że wypełnia ją światło jaśniejsze niżprzedtem. Łóżko wydało mi się ogromne i pamiętam,jak pomyślałam: „W tym dużym białym łóżkuwyglądam jak brązowy robaczek”. Potem lekarzodszedł, a ja poczułam, że ktoś jest przy mnie. Nieleżałam już w łóżku, ale byłam w czyichś ramionach.Podniosłamwzrokizobaczyłam,jakspoglądanamniemężczyznazpięknąbiałąbrodą.Tabrodabardzomisięspodobała. Lśniła jasnym światłem, które wypływałozjejwnętrza.Zachichotałamiokręciłamkosmykibrodywokół swoich palców. Mężczyzna delikatnie mniekołysałituliłwramionach,ichoćniewiedziałam,kimjest,niechciałamgonigdyopuścić.

„Zaczęła oddychać!” – krzyknęła pielęgniarkailekarzprzybiegłzpowrotemdopokoju.Byłtojednakinny pokój. Okazało się, że przewieziono mnie domniejszego pomieszczenia, w którym było bardzociemno. Mężczyzna z białą brodą zniknął. Mojerozgorączkowaneciałobyłomokreodpotu,ajabyłamprzerażona. Lekarz zapalił światło i zostałamprzeniesionazpowrotemdopoprzedniejsali.

Kiedyprzyjechalimoirodzice,lekarzepowiedzieliim, że niemal mnie stracili. Słyszałam, co o mnie

Page 21: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

mówili,alenadalnicnierozumiałam.Jakmoglibymniestracić, skoro byłam tam przez cały czas? Ale dobrzebyłoznowubyćzrodzicami,zludźmi,którzynaprawdęmnie znali i kochali – tak jak ten pan z białą brodą.Zapytałamrodziców,kimonbyłigdziesobieposzedł,ale nie rozumieli, o czym mówię. Powtórzyłam imsłowa lekarza, że jest za późno, i opowiedziałam, jakpotem przyszedł pan z białym światłem w brodziei wziął mnie na ręce, ale rodzice nie umieli mi tegowyjaśnić.Aniwtedy,anipóźniej.Spotkaniezbrodatympanem stało sięwspomnieniemoazymiłości i lubiłamdo niego wracać przez całą swoją młodość.Wspomnienietegoprzeżycianigdysięniezmieniłoizakażdym razem przypominałam sobie błogi spokójiszczęście,któreczułamwobjęciachtegomężczyzny.

***

Starałam się przywołać to wspomnienie teraz, gdyciemność ogarniała pokój, w którym leżałam. Oddzieciństwa, kiedy byłam daleko od swoich rodziców,ciemność mnie przerażała. Teraz, znowu samotnaw ciemności, wyczuwałam coś dziwnego w pokoju.Jakby śmierć podchodziła do mnie z każdej strony.Myślałamtylkooniej,niepotrafiłammyślećoniczyminnym. Tylko o śmierci. O śmierci i o Bogu. Te dwie

Page 22: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

rzeczywydawałysięzsobąwieczniezłączone.Coczekamnie po drugiej stronie? Jeśli jutro umrę, to co tambędzie? Wieczna śmierć? Wieczność z mściwymBogiem? Nie byłam pewna. I jaki jest Bóg? Miałamtylko nadzieję, że nie taki, jakiego mi przedstawiano,kiedychodziłamdoszkołyzinternatem.

***

Do dziś dobrze pamiętam wygląd budynku, w którymmieściła się moja pierwsza szkoła. Ogromne ceglanemury i ciemne, zimne sale. Płot z metalowej siatkioddzielał część dla chłopców od części dla dziewcząt,a jeszcze jeden płot rozciągał sięwzdłuż boku szkoły.Byliśmy odgrodzeni od świata i oddzieleni od siebie.Nadal pamiętam pierwszy poranek, kiedy moich bracizaprowadzono do jednego budynku, a moje siostryimnie do drugiego.Nigdy nie zapomnę strachuw ichoczach,kiedyobejrzelisięporazostatniwnasząstronę.Myślałam,żemisercepęknie.

Mojedwiesiostryimniezaprowadzonodomałegopokoju,gdziezakonnicenasodwszawiły iobcięłynamwłosy. Potem dały nam po dwie sukienki, każdawinnymkolorze:jedenkolornajedentydzień,druginanastępny. Te mundurki miały pomóc zidentyfikowaćuciekinierów.Zostałyśmyrozdzielone–nasząnajstarszą

Page 23: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

siostrę,Thelmę, którą nazywaliśmySis, zaprowadzonodo sali dla starszych dziewcząt. Pierwszego wieczoruJoyce i ja ustawiłyśmy sięw jednymszeregu z innymidziewczynkami, wmaszerowałyśmy do sali i stałyśmyprzy swoich łóżkach, aż zakonnica dała sygnałgwizdkiem. Wtedy szybko się położyłyśmy, światłozostało zgaszone, a drzwi zamknięte od zewnątrz naklucz.To,żejestemzamkniętanakluczwtymciemnympomieszczeniu, przerażało mnie. Struchlała ze strachuczekałam,ażwkońcuogarnąłmnielitościwysen.

W niedzielę wszystkie dzieci prowadzono dokościoła,codawałomoimsiostromimnieokazję,żebyzobaczyć naszych braci po drugiej stronie kaplicy.Kiedywpierwsząniedzielęprzepychałamsięprzeztłumdziewcząt, żeby ich dojrzeć, poczułam uderzeniew głowę. Obróciłam się i zobaczyłam długi kijzakończony gumową kulką. Zakonnice używały go,żeby uczyć nas właściwego zachowania w kościele.Później jeszcze wiele razy nim obrywałam. Ponieważtrudnomi było zrozumieć, co znaczą dzwonki i kiedypowinnamuklęknąć,częstobyłamtymkijemszturchana.Mogłamjednakzobaczyćswoichbraci,atobyłowartekażdejkary.

Uczono nas o Bogu i dowiedziałam się wielurzeczy, o których nigdy wcześniej nie myślałam.Powiedziano nam, że my – Indianie – jesteśmypoganamiigrzesznikamiioczywiściewtouwierzyłam.

Page 24: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Uczononas,żezakonnicesąwyjątkowewoczachBogai mają nam pomóc. Moja siostra Thelma często byłaprzez nie bita niewielkim gumowym wężem, a potemzmuszana do podziękowania zakonnicy, którawymierzyła jejkarę,albobyłabitaznowu.Wierzyłam,że zakonnice sąwybranymi służebnicami Pana, i z ichpowodu zaczęłam się niesamowicie bać Boga.Wszystko, czego się o Nim dowiadywałam, jeszczenasilało ten strach. Bóg wydawał się zły, niecierpliwyi potężny, co oznaczało, że prawdopodobnie zniszczymnie lub ześle prosto do piekła w dniu SąduOstatecznego – albo wcześniej, jeśli Go rozgniewam.Bóg z tamtej szkoły z internatem był istotą, którejmiałamnadziejęnigdyniespotkać.

***

Spojrzałamnadużyzegarnaścianie.OdwyjściaJoegoupłynęło tylkokilkaminut.Tylkokilkaminut.Malutkalampka nad umywalką dawała akurat tyle światła, bypowstały głębokie cienie – cienie, które w mojejwyobraźni przypominały koszmary z przeszłości. „Wgłowie mam kłębowisko myśli” – stwierdziłam.Napędzane poczuciem odizolowania moje myśli gnałyprzez mroczne korytarze wspomnień. Musiałam nadnimizapanować,żebysięuspokoić,inaczejtanocnigdy

Page 25: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

by się nie skończyła. Ułożyłam się wygodniejizaczęłamszukaćradośniejszychhistoriizprzeszłości.

Zaświeciłpromieńświatła.

***

Szkoła zawodowa dla Indian w Brainard byłaprowadzona przez metodystów wesleyańskich. Nigdyniezapomnę,jakpierwszegodniaprzeczytałamnadużejtablicy stojącej przed szkołą: JEŚLI NIE MA WIARY,LUDZIEGASNĄ.Pomyślałam,oczywiście,żetesłowaodnoszą się do Indian i że tutaj będą nas uczyć wiary.Przekonanie to było chyba spowodowane innyminapisami, które spotykałam w mieście, na przykład:INDIANOMIPSOMWSTĘPWZBRONIONY.

Pobyt w szkole zawodowej dla IndianwBrainardokazał się bardziej pozytywnym doświadczeniem niżmojewcześniejszekontaktyzplacówkamioświatowymi.Panowała tam ciepła, mniej oficjalna atmosfera,a nauczyciele wyraźnie lubili przebywać z uczniami.Dowiedziałam się, że Bóg znaczy różne rzeczy dlaróżnychludzi.Zamiastozłym,mściwymBogu,któregopoznałam wcześniej, w Brainard nauczanoo radośniejszym Bogu, który cieszy się, kiedy myjesteśmyszczęśliwi.Wczasienabożeństwwierniczęstowykrzykiwali „amen” i „alleluja” i trochę czasu zajęło

Page 26: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

mi przyzwyczajenie się do tych niespodziewanychzawołań. Chociaż zrozumiałam, że są różne sposobypatrzenia na Boga i czczenia Go, chyba nadal byłamprzekonana, że toBóg, którymnieukarze, kiedyumręiprzedNimstanę.

Latem chodziłam zarówno do kościołówluterańskich, jak i do baptystów, czasami też doArmiiZbawienia.To,dojakiegoszłamkościoła,niebyło takważne jak to, żebyw ogóle iść.Moja ciekawośćBogawzrosła, kiedy dojrzałam, ponieważ stwierdziłam, żeodgrywaOnważnąrolęwmoimżyciu.Niebyłamtylkopewna,jakatorolaanijakibędziewpływBoganamniew dalszych latach mojego życia. Zwracałam się doNiego w swoich modlitwach, by uzyskać odpowiedzi,alenieczułam,żebymniesłyszał.Miałamwrażenie,żemojesłowarozpływająsięwpowietrzu.Kiedymiałamjedenaście lat, zebrałam się na odwagę i zapytałamnaszą szkolną opiekunkę, czy Bóg naprawdę istnieje.Myślałam, że jeżeli ktokolwiek towie, towłaśnie ona.Zamiast jednak odpowiedzieć na moje pytanie,opiekunkauderzyłamniewtwarzizapytała,jakśmiemwątpićwJegoistnienie.Kazałamiuklęknąćimodlićsięo przebaczenie, co też zrobiłam. Wiedziałam już, żejestem skazana na piekło z powodu braku wiary,ponieważzwątpiłamwistnienieBoga.Byłampewna,żetoniewybaczalnygrzech.

Później tego samego lata zamieszkałam ze swoim

Page 27: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ojcem i pewnej nocy przeżyłam coś, co wywołało umnie paraliżujący strach.Rozsunęłam zasłonywoknieprzymoim łóżku i leżąc,wpatrywałam sięw gwiazdyiprzepływającechmury.Lubiłamtojużoddzieciństwa.Nagle moją uwagę przyciągnął promień białegoświatła,które spływałoz chmury.Znieruchomiałamzestrachu. Światło poruszało się to w jedną, to w drugąstronę, jakby nas, każdego człowieka, szukało. Byłamprzekonana, że to Jezus i Jego powtórne przyjście,zaczęłamwięckrzyczećcosiłwpłucach.Uczonomnie,że Jezus przyjdzie nocą jak złodziej i zabierze z sobąprawych, a spali niegodziwych. Ojcu udało się mnieuspokoić dopiero po kilku godzinach, kiedy w końcuprzekonał mnie, że widziałam tylko światło reflektorareklamującego przybycie wesołego miasteczka. Nigdywcześniej nie widziałam tego rodzaju światła.Zaciągnęłamzasłonyiprzezjakiśczasniewpatrywałamsięwniebo.

MojeposzukiwanieprawdziwejnaturyBogatrwałonadal. Pamiętam, że chodziłam do różnych kościołówinauczyłamsięnapamięćwielufragmentówzNowegoTestamentu. Zaczęłam wierzyć, że kiedy człowiekumiera, jegoduszaprzebywawgrobie razemzciałemaż do dnia zmartwychwstania, kiedy to przyjdzieChrystus i prawi powstaną, żeby z Nim być. Częstootymmyślałam,bojącsięwłasnejśmierciiciemności,któraponiejnastępuje.

Page 28: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

CIEMNOŚĆNOCY

Zasłony w oknie mojej sali szpitalnej były terazzaciągnięte. Czy to ja je zaciągnęłam? Ponowniespojrzałamnazegariażsięuniosłam,żebysprawdzić,czy wtyczka nie wysunęła się z kontaktu. Miałamwrażenie, że czas stanął wmiejscu. Czułam, żemuszęzkimśporozmawiać.Możezajrzydomniepielęgniarkaalbo,cobyłobyjeszczelepsze,mogłabymzadzwonićdodomu. Sięgnęłam po telefon stojący na stoliku podrugiej stronie łóżka. Chwilę później już dzwoniłam,awsłuchawceodezwałasięDonna,naszapiętnastolatka.Natychmiast zapytała, czy coś mi się stało. Cudownie

Page 29: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

było usłyszeć troskę w jej głosie. Powiedziałam, żewszystko jest dobrze, ale że czuję się trochę samotna.„Tata jeszcze niewrócił”, powiedziałaDonna. Zrzedłamimina.Bardzochciałamznimporozmawiać.„Mamo,dobrze się czujesz?”, zapytała córka.Odpowiedziałam:„Tak, dobrze”. Ale w rzeczywistości chciałampowiedzieć:„Poproś tatę,żebydomnieprzyjechał!Jaknajszybciej!”.Mójlęksięnasilał.

W słuchawce usłyszałam kilka głosików: „Chcęporozmawiać z mamą!”, „Daj mi telefon!”, „Powiemtacie!”.Domowe odgłosy poprawiłymi samopoczucie.Przez następne pół godziny życzyłam dobrej nocy pokoleikażdemudziecku.Alekiedyodłożyłamsłuchawkę,znowu ogarnęła mnie dokuczliwa samotność. Pokójwydał mi się ciemniejszy i czułam, jakby odległośćpomiędzy szpitalem a położonym po drugiej stroniemiasta naszym domem wynosiła milion kilometrów.Rodzinabyładlamnieżyciemiprzebywaniedalekoodniejprzerażałomnie,bolało.Alekiedyznowuzaczęłammyśleć o każdym dziecku i oczywiście o swoimmężuJoem, poczułam się lepiej i w tym momencie nikt nacałymświecieniebyłbywstaniemnieprzekonać,żejużza kilka godzin nie będzie mi zależało, żebykiedykolwiek wrócić do domu – a nawet, że będębłagać,żebytamjużniewracać.

***

Page 30: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Zawsze myślałam, że mój mąż i dzieci zastąpią mirodzinę,którejbrakowałomiwdzieciństwie.Obiecałamsobie, że kiedywyjdę zamąż i założęwłasną rodzinę,będzie ona dla mnie najważniejszym celem i azylem.Obiecałam sobie, że będę kochała swojego mężaizostanęznimnadobreinazłeiżenaszedziecizawszebędąmogłymiećpewność,żebędziemyrazem.

Kiedyskończyłampiętnaście lat,wysłanomniedomatki. Ojciec uważał, że dorastająca dziewczynapowinnabyćzmatką–niew szkole z internatem inieznim.Mamastwierdziła,żeabymócpracowaćnapełnyetat, potrzebuje opiekunki do dziecka. Zabrano mniewięc ze szkoły i zaczęłam się opiekować swojąnajmłodsząsiostrzyczką.Siedzącdzieńpodniuwdomuiobserwując,jakdziecizsąsiedztwaidąranodoszkoły,apopołudniuwracajądodomu,czułamżal.Jeszczeniezdawałam sobie w pełni sprawy z tego, ilewykształcenie będzie dla mnie znaczyło, gdy dorosnę,ale wiedziałam, że brakuje mi towarzystwa koleżaneki kolegów oraz moich pozostałych sióstr i braci.W krótkim czasie nabrałam przekonania, że jedynymrozwiązaniembędziewyjściezamążizałożeniewłasnejrodziny. Czułam, że moim życiem rządzą potrzebyinnych ludzi i że tracę prawo do osobistego szczęścia.Chciałam mieć własne ubrania, własne łóżko, własnydom. Chciałam mieć męża, któremu mogłabym ufać,takiego,któryzawszebymniekochałbezwzględunato,cosięwydarzywnaszymżyciu.

Page 31: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Nic dziwnego, że zakochałam się bez pamięciw chłopcu z sąsiedztwa i wyszłam za niego wiosnąnastępnego roku. Mój ojciec był stanowczo temuprzeciwny,alemieszkałamzmatką,aonamniepoparła.Miałam piętnaście lat i zupełnie nie zdawałam sobiesprawy z tego, jakie są potrzeby prawdziwej rodziny.Niedojrzałośćnasobojgaorazto,żekażdeznasmiałozupełnie inne cele w życiu, doprowadziły dozakończenia tego małżeństwa sześć lat później. Mojemarzeniasięrozwiałyimiałamzranioneserce,któregouleczeniewymagałowielecierpliwościimiłości.Nigdyjednaknie żałowałam tegomałżeństwa, ponieważdałomi czworo pięknych dzieci. Pierwsze były dwiedziewczynki, Donna i Cheryl, potem urodził się synGlenn. Najmłodsza córeczka, Cynthia, zmarła jakotrzymiesięczne niemowlę wskutek nagłej śmierciłóżeczkowej.

Joego poznałam na potańcówce w czasiepierwszego Bożego Narodzenia po moim rozwodzie.StacjonowałwbazielotniczejimieniaSteada,wpobliżuReno, w stanie Newada, gdzie mieszkałam w tamtymczasie. On też był po rozwodzie i gdy go lepiejpoznałam,odkryłam,żemamyzsobąwielewspólnego.Jego dzieciństwo było podobne do mojego i on teżpragnął mieć scementowaną rodzinę. Najwyraźniej dosiebiepasowaliśmy.Nawetmojedziecichciały,żebyJoebyłznami,możebardziejniż jawpierwszymokresie,iwkrótcesiępobraliśmy.

Page 32: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Od początku było nam tak dobrze, że aż trudnobyło uwierzyć, że to prawda. Joe miał delikatność,której wcześniej nie zaznałam. Był niesamowiciecierpliwy wobec dzieci, ale na tyle stanowczy, żeodpowiadałymiłościąnajegomiłość.Spierałysięoto,kto pierwszy powita go w drzwiach, kiedy wieczoremwracałzpracy.Joebyłdlanich„tatą”,odkądpojawiłsięwnaszymżyciu–podkażdymwzględem.

Bardzo chcieliśmy być razem i to, w połączeniuznasząrozwijającąsiędojrzałością,stałosięspoiwem,którełączynasodlat.Kiedyprzenosiliśmysięzmiejscana miejsce i kiedy każde z nas zmieniało coś wewłasnymżyciu,poprostuzobowiązaliśmysięrozwiązaćkażdy problem i utrzymać rodzinę razem bezwzględuna wszystko. Na pierwszym miejscu postawiliśmypotrzebyrodziny,aswojenadrugim.

Wlipcu1963rokuJoezostałprzeniesionydobazylotniczej Randolpha w San Antonio, w Teksasie.W tamtych czasach zaczęto wprowadzać komputeryi Joe został skierowany na kurs programowania.W czasie czterech lat naszego pobytu w Teksasieurodziłam dwóch synów, Josepha juniora i StewartaJeffery’ego.

Nasze życie było spełnieniem marzeń. Kupiliśmynowy samochód i nowy dom z klimatyzacją. Dziecimiałymnóstwoubrań,ajamogłamsobiepozwolić,bynie pracować i zająć się wychowywaniem naszej

Page 33: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

gromadki. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Szkołaz internatem, moje samotne dzieciństwo i nieudanemałżeństwobyłyoddaloneocałąwiecznośćodmojegoobecnego życia, od poczucia bezpieczeństwa i radości.Mimotoczułam,żeczegośmibrakuje.

Nadal się modliłam, ale moja relacja z Bogiembyłachłodna ipełna lęku.Wiedziałam, żeodczasudoczasuwysłuchiwałmoichmodlitw–naprzykładkiedypo rozwodzie prosiłam Go o kogoś kochającegoicierpliwego,ktobymipomógłwychowaćdzieci,BógwręczzaprowadziłmniedoJoego.Wierzyłam,żeBógistnieje i kocha swoje dzieci pomimo swojej rzekomejmściwości, ale nie miałam pojęcia, jak wprowadzić tęmiłość do własnego życia, ani jak dzielić się nią zeswoimi pociechami. Poruszyłam ten temat z Joemi zaproponowałam, żebyśmy zaczęli chodzić dokościoła. Nie okazał wielkiego entuzjazmu, główniez powodu swoich wcześniejszych doświadczeń, którerozczarowały go do religii. Szanowałam jego zdanie,ale nie przestałam szukać sposobu na wprowadzeniewżycienaszejrodzinywiększejreligijności.Byliśmynanabożeństwachwkilkumiejscowychkościołach,alenieczuliśmysięzadowoleniipojakimśczasiedałamsobiespokój.Mojeprzekonaniareligijneprzezwielelatbyłychwiejne.

***

Page 34: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Moje rozmyślania przerwało wejście pielęgniarki.Przyniosła mi w kieliszku tabletki nasenne, aleodmówiłamichprzyjęciazpowoduniechęcidoprawiewszystkich rodzajów lekarstw. Mój lęk przed lekamizaczął się dawno temu, nawet aspirynę brałam rzadko.Wolałam przetrzymać ból głowy czy chorobę.Pielęgniarka wyszła, a ja znowu zostałam sama zeswoimi myślami. Pod wpływem zupełnej samotnościzaczęłam się zastanawiać nad czekającą mnie już zakilka godzin operacją. Czy wszystko będzie dobrze?Słyszałamwieleopowieścio ludziachumierającychnastole operacyjnym. Czy mnie też to spotka? Głowęwypełniły mi obrazy cmentarzy. W moich myślachpojawiły się nagrobki i krzyże na szyjach szkieletóww zakopanych trumnach. Zaczęłam rozważać ostatnienamaszczenie, o którym słyszałam w młodości.Próbowałamzrozumieć,dlaczegozmarlimająnasobiekrzyże.Czypoto,żebypokazaćBogu,żesąświętymi?Amożetogrzesznicy,którzypotrzebująochronyprzeddemonami z piekła? Moje przygnębienie jeszcze siępogłębiło i ciemność przerażała mnie coraz bardziej.Wyciągnęłam rękę i dzwonkiem wezwałampielęgniarkę.

„Czyma siostra pod ręką te tabletki?”, zapytałam,kiedyprzyszła.Spojrzałanamniezdziwiona,alemiałajeprzysobie.Wzięłamproszki,podziękowałam,aonaprzygasiła światło i zamknęła drzwi. Po chwilipoczułamsenność iwkońcu, po zmówieniumodlitwy,

Page 35: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

zasnęłam.

Page 36: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

DRUGIDZIEŃ

Ranek nadszedł szybko wraz z promieniami słońcawpadającymidosaliprzezszparęwzasłonach.Operacjabyła wyznaczona na południe. Mogłam się rozbudzići czekaćkilkagodzin albo cieszyć się luksusem, jakimbyło dla mnie wylegiwanie się w łóżku. Nadal byłampółprzytomna po tabletkach nasennych, a możezmęczona dręczącymmnie w nocy lękiem i obawami.Teraz, kiedy poranne słońce rozświetlało pokój,uspokoiłamsięizaczęłammyślećoswoimpoprzednimpobycie w szpitalu. Moje lęki z minionej nocy byłyniczymwporównaniuzestrachem,któryczułamwtedy.

Page 37: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Tymrazemprzynajmniejwiedziałam,comiałosięstać.

***

Joe przeszedł na emeryturę wojskową w 1967 rokui zaczęliśmy się zastanawiać nad pracą dla niegow cywilu. Komputery stawały się nową dziedzinąprzemysłu, a kwalifikacje mojego męża umożliwiałymu znalezienie pracy, gdziekolwiek by chciał.Musieliśmy tylko zdecydować, w której części krajuchcemy zamieszkać. W końcu wybraliśmy Północno-ZachodnieWybrzeże, gdzie Joe dostał posadęw dużejkorporacjikosmicznej.Uważaliśmy,żetamtejszyklimatbędziemiłą odmianą po gorącym i suchympowietrzu,do którego przywykliśmy w Teksasie. Poza tymoznaczało to zamieszkanie w pobliżu mojego ojcaijegożony.

Wkrótce po tym, jak się przeprowadziliśmy,stwierdziłam,żeporazsiódmyjestemprzynadziei.Nieucieszyliśmysięztejniespodzianki.Uważając,żemamyjużtyledzieci,ilejesteśmywstaniedobrzewychować–pięcioro żyjących – stosowaliśmy środkiantykoncepcyjne. Sześć poprzednich ciąż nadwyrężyłomójorganizmilekarzeodradzalimikolejnedziecko.

W trzecim miesiącu poczułam bolesne skurczeizaczęłamkrwawić.Lekarzepowiedzieli,żetracętkanki

Page 38: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

płodu. Z tego powodu, a także wskutek innychkomplikacji, byli pewni, że wkrótce poronię.Krwawienienieustawałoizostałamprzyjętanatydzieńdo szpitala. Czekaliśmy, aż moje ciało pozbędzie sięuszkodzonegopłoduwnaturalnysposób.Wkrótcestałosię oczywiste, że ciąża sama się nie zakończy i jedenzlekarzypowiedział,żebymwzięłapoduwagęaborcję.Był przekonany, że dziecko – jeśli donoszę je dorozwiązania – najprawdopodobniej urodzi się bezniektórychczęściciała.Niemiałampowodów,żebymuniewierzyć.PorozmowiezJoempostanowiłampoddaćsięzabiegowi.

Na dzień przed wyznaczoną aborcją zostałamprzebadana w szpitalu przez inny zespół lekarzy. Onitakże uznali, że powinniśmy postępować zgodniez planem. Ostatni z wychodzących z sali medykówpowiedział do mnie: „Nie rozumiemy, dlaczego tenmały tak się tam trzyma”. Poczułam, jak przechodzimniedreszcz,iwmojejgłowiepojawiłasięmyśl:„Nierób tego.Musisz urodzić to dziecko.Ono chceprzyjśćnaświat”.

WieczoremodwiedziłmnieJoe.Powtórzyłammu,co orzekli lekarze, i powiedziałam o swoimprzekonaniu, że to dziecko powinno się urodzić.Rozmawialiśmy o podtrzymaniu ciąży i o urodzeniukalekiego dziecka. Żadne z nas tego nie chciało, alewiedziałam, że nie mogłabym żyć z myślą, że je

Page 39: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

usunęłam. Joe zgodził się, że musimy utrzymać ciążę.Późnym wieczorem jeszcze raz spotkaliśmy sięz lekarzami i przedstawiliśmy swoje zdanie. Lekarzebyli stanowczy. Musimy usunąć uszkodzony płód.Powiedzieli, że żaden specjalista nie zgodzi się napodtrzymanie tej ciąży i że oni, oczywiście, nie chcąbraćwtymudziału.

Następnego dnia zostałam wypisana ze szpitalaizaczęłamszukaćkogoś,ktoprzyjąłbymnienamoichwarunkach.Wkońcuznalazłammłodegolekarza,którywłaśniezacząłprywatnąpraktykępokilku latachpracyw lotnictwie. Poczuł do Joego sympatię z powodupodobnej historii zawodowej i przyjął mnie jakopacjentkę.Widział pewną szansę, żedzieckourodzi siężywe, ale i on się obawiał, że będzie kaleką.Kazałmileżećidałlistęzaleceń.

Joeidzieciwspanialezastępowalimniewpracachdomowych, a ja wykorzystałam ten czas na kursysamokształceniowe i ukończenie szkoły średniej.Wmiaręjakmijałymiesiąceizbliżałsięterminporodu,corazbardziejsiędenerwowałam.Uprzedziliśmydziecio tym, comoże się stać, że dzieckomoże się urodzićkalekie,bezniektórychczęściciała,albomożeumrzeć.Joe i ja staraliśmy się wzajemnie pocieszyć,przypominającsobiemojeodczuciawreakcjinasłowalekarza: „Ten mały nadal się trzyma”. Były to czasy,kiedy szpitaleniepozwalałyojcombyćprzyporodzie,

Page 40: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

iprzerażałamniemyśl,żeurodzętodzieckobezJoego.W końcu personel szpitala zgodził się, żeby Joetowarzyszyłmiwczasieporodu,aleobawianosięjegoewentualnejreakcji.Powiedzianomu,żejeżelizemdlejealbozachoruje,ichpriorytetembędęja.Poproszonogo,żeby podpisał oświadczenie, które zwalniało szpitalzodpowiedzialnościzaniego.

Kiedy poczułam, że już czas, zgłosiłam się doszpitala19czerwca1968roku.Byłamtakprzerażona,żenie mogłam zapanować nad drżeniem ciała. Joe stałobok mnie w sali porodowej. Trzymał mnie za rękęi głaskał po głowie. Musiał włożyć zielony fartuchi białą maseczkę tak jak lekarze. Spojrzeniem swoichszaroniebieskich oczu starał sięmnie uspokoić, ale poprzyspieszonymunoszeniusięiopadaniujegomaseczkiwidziałam, że jest tak samo przerażony jak ja. Kiedynadszedł moment przyjścia dziecka na świat, mocnochwyciliśmysięzaręce.

Gdy dziecko wyszło, patrzyłam na oczy lekarzy.Od razu poznałam, że niepotrzebnie się baliśmyi cierpieliśmy przez te wszystkie miesiące. Lekarzpołożyłmaleństwonamoimbrzuchu, żebymmogła jeprzytulić,aJoeijaszybkoobejrzeliśmynaszegosynkaod stóp do głów. Rozpłakaliśmy się. Był idealniezbudowanyizdrowy.Kiedygotuliłam,byłampewna,żetodzieckorzeczywiściebyłomiprzeznaczoneiżeononaprawdębardzochciałoprzyjśćnaświat.

Page 41: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Choć za nic w świecie nie zmieniłabym swojejdecyzji, ciąża nadwyrężyła jednak mój organizm.W następnych latach pojawiło się u mnie wieleproblemów ze zdrowiem i lekarze doradzili mihisterektomię. Po długim namyśle i rozmowie z Joempostanowiłam ich posłuchać. Wyznaczono mi datęoperacji.

***

Teraz, rankiemprzedoperacją,przyszładomnienowapielęgniarka i obudziła mnie szturchnięciem. Chciaładać mi zastrzyk usypiający przed operacją. Rozbawiłomnie, że budzi mnie po to, żeby mnie znowu uśpić.Pewnie bym się roześmiała, ale już czułam, jak lekzaczynadziałać,jakciepłorozchodzisięrazemzkrwiąpocałymmoimorganizmie.Napewnoprzyszedłwtedylekarz, bo usłyszałam jego głos: „Jest już gotowa?”.Apotemwszystkopowolizrobiłosięczarne.

Było już popołudnie, kiedy zaczęłam odzyskiwaćprzytomność. Stał przy mnie mój lekarz i mówił, żeoperacja się udała i że niedługo powinnam poczuć sięlepiej. I pamiętam, jak pomyślałam: „To wspaniale.Nareszcie mogę odpocząć i przestać się martwićoperacją”.Apotemznowuzasnęłam.

Obudziłam się w nocy i rozejrzałam. Chociaż

Page 42: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

umieszczono mnie w pokoju dwuosobowym, byłamsama. Drugie łóżko stało puste. Pokój miał wesoływystrójdzięki tapeciew jaskrawepomarańczowo-żółtepaski. Krzykliwie, pomyślałam, ale wesoło.Zauważyłamdwie szafki nocne, dwie szafynaubrania,telewizor i duże okno przy moim łóżku. Poprosiłamołóżkoprzyoknie,ponieważoddzieciństwacierpiałamna klaustrofobię. Na zewnątrz było ciemno i jedyneźródło światła w pokoju stanowiła lampka nocna nadumywalkąprzydrzwiach.Zadzwoniłampopielęgniarkęipoprosiłamjąowodę.Powiedziała,żeodwczesnegopopołudniapodawanomikruszony lód, ale ja tegoniepamiętałam.Poinformowałamnierównież,żeprzyszedłmój mąż z przyjaciółmi, ale ich odwiedzin też niemogłam sobie przypomnieć. Byłam jednak w pełniświadoma,żerozmazałmisięmakijażiżenieżyczyłamsobie,żebymniektokolwiekoglądałbezmojejwiedzy.No ido tegomoja szpitalnakoszula;kiedyspojrzałamw dół, zobaczyłam, że zakrywa tylko części intymne.Pomyślałam, że będę musiała porozmawiać z Joemoprzyprowadzaniujegoprzyjaciół.

Odziewiątejpielęgniarkaprzyniosłamiwieczornądawkęlekarstw.Pozaniewielkimbólempooperacyjnymnicminiedolegało.Wzięłamtabletkiiodpowiedniosięułożyłam, by pooglądać przed snem telewizję. Napewno się zdrzemnęłam, bo gdy ponownie spojrzałamna zegar, było wpół do dziesiątej. Niespodziewaniepoczułam zawroty głowy i nagłą potrzebę, żeby

Page 43: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

zadzwonić do Joego. Sięgnęłam po telefon i z trudemwykręciłamnumer.Niepamiętamrozmowy–byłamtakzmęczona, że marzyłam tylko o tym, żeby zasnąć.Zdołałam wyłączyć telewizor, a potem podciągnęłamkoc pod szyję. Poczułam przenikliwe zimno i zrobiłomisięsłabojaknigdyprzedtem.

Page 44: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

MOJAŚMIERĆ

Musiałam znowu zasnąć, lecz nie na długo, ponieważzegar nadal wskazywał wpół do dziesiątej. Obudziłamsięnaglepodwpływembardzodziwnegouczucia.Mojeinstynkty ostrzegały mnie przed niebezpieczeństwem.Rozejrzałam się po pokoju. Drzwi były niedomknięte.Nad małą umywalką przy drzwiach wciąż paliło sięprzyćmioneświatło.Stałamsiębardzoczujnaiogarniałmnie coraz większy strach. Zmysły mówiły mi, żejestemsama,iczułam,jakmojeciałosłabnie.

Wyciągnęłam rękę w stronę dzwonka przy łóżku,by wezwać pielęgniarkę. Chociaż starałam się ze

Page 45: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wszystkichsił,niebyłamjednakwstaniegodosięgnąć.Opanowało mnie bardzo złe przeczucie, jakbywypływały ze mnie ostatnie krople krwi. W głowieusłyszałam ciche buczenie. Cały czas słabłam, ażpoczułam,żemojeciałojestnieruchomeibezżycia.

Wtedy doznałam przypływu energii. Wewnątrzmnie coś jakby pękło lub się otworzyło i moja duszazostała ze mnie gwałtownie wyciągnięta przez klatkępiersiową i poleciała w górę, jakby ją przyciągałolbrzymi magnes. Moje pierwsze wrażenie było takie,że jestem wolna. W tym odczuciu nie było nicnienaturalnego. Znajdowałam się nad łóżkiemi unosiłam się pod sufitem. Miałam poczuciebezgranicznej wolności i wrażenie, że przebywamw tym stanie od zawsze. Obróciłam się i zobaczyłamjakieś ciało na łóżku. Byłam ciekawa, kto to jest,i natychmiast zaczęłam się obniżać. Będąc od latpielęgniarką, dobrze wiedziałam, jak wygląda martwyczłowiek, i kiedy znalazłam się blisko jego twarzy, odrazu wiedziałam, że nie ma w nim życia. I wtedypoznałam,żetomojatwarz.Nałóżkuleżałomojeciało.Nie byłam zaskoczona ani przerażona, poczułam tylkopewien rodzaj współczucia. Wyglądało młodzieji ładniej, niż je pamiętałam, a teraz było martwe.Jakbymzdjęłaznoszonystrój iodłożyłagonazawsze,cobyłosmutne,ponieważmojeciałonadalbyłodobre–wciążmogłodobrzesłużyć.Uświadomiłamsobie,żenigdyniewidziałamsiebiew trójwymiarze,oglądałam

Page 46: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

siętylkowlustrze,którejestpłaskie.Oczyduszywidząjednak w większej liczbie wymiarów niż śmiertelneciało. Widziałam siebie ze wszystkich stronjednocześnie – od przodu, od tyłu i z boków.Dostrzegałam szczegóły swojego wyglądu, o którychistnieniuniemiałampojęciaiktóresprawiały,żeto,cooglądałam,byłopełneikompletne.Możliwe,żewłaśniedlategowpierwszejchwilinierozpoznałamsiebie.

Moje nowe ciało było nieważkie i niezwykleruchliwe.Byłam zafascynowana swoim nowym stanemistnienia. Zaledwie kilka chwil wcześniej czułam bólspowodowany operacją, teraz jednak nie miałamabsolutnie żadnych dolegliwości. Byłam kompletnawkażdyzmożliwychsposobów–poprostudoskonała.Ipomyślałam:„Właśnietakajestemnaprawdę”.

Ponownie zainteresowałam się ciałem.Uświadomiłam sobie, że nikt nie ma pojęcia o mojejśmierci, i poczułam nagłą potrzebę, by o niej komuśpowiedzieć.Pomyślałam: „Umarłam, a tutaj nikt o tymnie wie!”. Zanim jednak zdołałam się ruszyć,niespodziewaniezjawiłosięprzymnietrzechmężczyzn.Byliwpięknych,jasnobrązowychszatach,ajedenznichmiał na głowie kaptur. Każdy był przewiązany złotymplecionympasemz luźnozwisającymikońcami.Biłodnichblask,który jednaknieoślepiał, i zauważyłam, żemoje ciało również było otoczone łagodną poświatąorazżenaszeświatłamieszałysięwokółnas.Niebałam

Page 47: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

się. Mężczyźni wyglądali na siedemdziesięcio- lubosiemdziesięcioletnich,aledomyśliłamsię, żeznajdująsięw innymwymiarze czasowym niż ziemski. Cośmimówiło,żemająznaczniewięcej latniż siedemdziesiątczyosiemdziesiąt–żesąwiekowi.Wyczuwałamwnichwielkąduchowość,wiedzęimądrość.Przypuszczam,żeukazali mi się w szatach, by wywołać wrażenie tychzalet. Zaczęłam myśleć o nich jako o mnichach –głównie z powodu tych ubiorów – i wiedziałam, żemogęimzaufać.Przemówilidomnie.

Powiedzieli, że są zemnąod„wszechwieczności”.Nie zrozumiałam; wieczność zawsze sprawiała mikłopot, a co dopiero wszechwieczność. Dla mniewieczność zaczynała się w przyszłości, a te istotypowiedziały, że są ze mną od wszechwieczności. Tobyło jeszcze trudniejsze do zrozumienia. Wtemzaczęłam widzieć w myślach obrazy z odległejprzeszłości, z istnienia poprzedzającegomoje życie naziemi, z mojej znajomości z tymi mężczyznami„przedtem”. Kiedy sceny te przesuwały się w moichmyślach,nabrałampewności,żenaprawdęznamysięod„wszechwieczności”. Poczułam radość. Uświadomiłamsobie istnienie życia przedziemskiego i pojęłam, żeśmierćtowłaściwie„narodziny”wewspanialszymżyciuzrozumienia i wiedzy, które nie mają żadnychograniczeńczasowych.Wiedziałamteż,żecimężczyźnisą moimi najlepszymi przyjaciółmi w tymwspanialszym życiu i że postanowili być przy mnie.

Page 48: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Wyjaśnili, że wraz z innymi byli moimi AniołamiStróżami w czasie mojego życia ziemskiego. Czułamjednak, że ci trzej są wyjątkowi, że są równieżmoimi„aniołamisłużebnymi”.

Powiedzieli, że umarłam przedwcześnie. W jakiśsposób napełnili mnie spokojem i powiedzieli, żebymsię nie martwiła, że wszystko będzie dobrze. Kiedy touczuciedomniedotarło,wyczułamichgłębokąmiłośći troskę. Te uczucia orazmyśli były przekazywane odduszy do duszy – od jednego bytu do drugiego.Początkowo sądziłam, że mężczyźni używają ust, bobyłam przyzwyczajona do „ludzkiego” mówienia.Porozumiewali się ze mną o wiele szybciej i pełniej,w sposób, który określali jako „czysta wiedza”.Najlepszym słowem nazywającym ten sposób byłabytelepatia, ale nawet ona nie opisuje tego zjawiskaw pełni. Czułam ich emocje i zamiary. Czułam ichmiłość.Doświadczałamichuczuć.Itomniecieszyło,boprawdziwie mnie kochali. Mój poprzedni język, językmojego ciała, był bardzo ograniczony i zdałam sobiesprawę,żemojadotychczasowazdolnośćdowyrażaniauczuć właściwie jest niczym w porównaniu zezdolnością duszy do porozumiewania się w czystysposób.

Było wiele rzeczy, które mężczyźni chcieli miprzekazać i które ja chciałam im powiedzieć, alewszyscy wiedzieliśmy, że pierwszeństwo mają sprawy

Page 49: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

bieżące. Nagle pomyślałam o mężu i dzieciachizmartwiłamsiętym,jakprzyjmąmojąśmierć.JakJoeda sobie radę z wychowaniem sześciorga dzieci? Jakdzieci poradzą sobie beze mnie?Musiałam ich znowuzobaczyć,przynajmniejpoto,żebysięuspokoić.

Moją jedyną myślą było opuścić szpital i znaleźćsię ze swoją rodziną. Po wielu latach czekania nazałożeniewłasnej rodziny, po latachwysiłku, żebyśmytrzymali się razem, bałam się, że teraz ich stracę.Amożeraczej,żeonistracąmnie.

Natychmiast zaczęłam szukać wyjściai zauważyłam okno. Szybko przez nie przeszłami znalazłam się na zewnątrz.Wkrótce zrozumiałam, żenie muszę korzystać z okna, że mogę opuścić pokój,przenikając przez dowolnemiejsce. Okno przyszłomido głowy tylko dlatego, że jeszcze ciągle myślałamo sobie jak o kimś śmiertelnym, a więc z fizycznymiograniczeniami. Zdałam sobie sprawę, że jestemw „trybie spowolnionym”, ponieważ nadal myślęw kategoriach swojego ciała fizycznego, kiedyw rzeczywistości moje ciało duchowe potrafi przejśćprzez wszystko, co wcześniej było dla mnie nie doprzejścia.Oknobyłoprzezcałyczaszamknięte.

Moja podróż do domu minęła błyskawicznie.Teraz, kiedy wiedziałam o swojej nowej umiejętności,zaczęłamsięporuszaćzniesamowitąprędkością,ledwiezauważając przesuwające się pode mną drzewa. Nie

Page 50: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

podjęłamżadnejdecyzji,niewyznaczyłamsobieżadnejtrasy – po prostu pomyślałam o domu i już tamzmierzałam. W okamgnieniu znalazłam się w naszymsalonie.

Zobaczyłammężasiedzącegowswoimulubionymfotelu i czytającego gazetę. Ujrzałam dzieci biegająceposchodachipomyślałam,żepowinnyszykowaćsiędosnu. Dwoje urządziło bitwę na poduszki – typową dlanaszychmaluchówprzedpójściemdołóżek.Nieczułamchęci, żeby się z nimi porozumieć, alemartwiłam się,jak będą żyły beze mnie. Kiedy przyglądałam się pokolei każdemu dziecku, zobaczyłam w myślachpewnego rodzaju podgląd jego przyszłego życia.Zrozumiałam, że każde z moich dzieci jest na tymświecie,żebyzdobyćwłasnedoświadczenia,żechociażuważamjeza„swoje”,toniemamracji.Byłyosobnymiduszami, jak ja, posiadającymi inteligencję, którazostała rozwinięta, zanim przyszły na świat.Wszystkiemiały wolną wolę, dzięki której mogły przeżyć swojeżycie, jak chciały. Wiedziałam, że nie mogę imodmawiać prawa do wolnej woli. One tylko zostałyoddane pod moją opiekę. Wiedziałam, że moje dziecimają własne misje (chociaż teraz sobie ich nieprzypominam) i kiedy je zrealizują, również zakończąswójpobytnaziemi.Zobaczyłamniektórezczekającychje wyzwań i trudności, ale rozumiałam, że są onekoniecznedlaichrozwoju.Niebyłopotrzebysmucićsięczy bać. Miałam świadomość, że w końcu każdemu

Page 51: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

z moich dzieci wszystko się ułoży i wkrótce znowuwszyscy będziemy razem. Ogarnął mnie błogi spokój.Mój mąż i moje drogie dzieci, rodzina, na którą takdługo czekałam, będzie bezpieczna. Wiedziałam, żedadząsobieradę–ijateż.

Byłamwdzięcznazarozumieniedalszegorozwojuspraw i czułam, żepozwolonomigopoznać, bymojeprzejścieprzezśmierćbyłołatwiejsze.

Zapragnęłam żyć swoim życiem i doświadczyćtego, co mnie czekało. Zostałam przeniesionaz powrotemdo szpitala, ale nie pamiętam tej podróży;miałam wrażenie, że odbyła się błyskawicznie.Zobaczyłam swoje ciało leżące na łóżkumniej więcejmetr pode mną i trochę w lewo.Moi trzej przyjacielenadal tam byli i czekali namnie. Znowu poczułam ichmiłośćiradość,jakączerpalizpomaganiami.

Napełniona ichmiłością, uświadomiłam sobie, żeprzyszłapora,żebymzrobiłakolejnykrok.Wiedziałamteż, że moi drodzy przyjaciele mnisi nie będą mitowarzyszyć.

***

Słyszałamcorazdonośniejszydźwięk.

Page 52: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

TUNEL

Kiedy znajdziesz się w obecności potężnej energii,wiesz o tym. I ja wtedy o tym wiedziałam. Niski,dudniącydźwiękzacząłwypełniaćpokój.Wyczuwałammoc, która go powodowała, pęd, który wydawał siębezwzględny.Alechociażdźwięk imocbudziłygrozę,ponownieopanowałymniebardzoprzyjemneuczucia–niemal hipnotyczne. Usłyszałam kuranty lub biciedzwonóww oddali – pięknąmelodię, której nigdy niezapomnę. Zaczęła mnie otaczać ciemność. Łóżko,lampka przy drzwiach, cały pokój wydawały sięciemniećinaglezostałamdelikatniepociągniętawgórę

Page 53: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wwielką,wirującą,czarnąmasę.Czułam,jakbywciągałomniepotężnetornado.Nie

widziałamnicpozagęstą,niemalnamacalnąciemnością.Ciemność ta była czymś więcej niż tylko brakiemświatła; była togłęboka czerńniepodobnadoniczego,co widziałam wcześniej. Rozsądek mówił mi, żepowinnam być przerażona, że powinny się odezwaćwszystkie lęki z mojej młodości, ale w środku tejczarnej masy miałam wyraźne uczucie przyjemnościispokoju.Czułam,żeprzemieszczamsięprzeztęmasę,adudniącydźwiękprzycichł.Poruszałamsięwpozycjipółleżącej, ze stopami do przodu i lekko uniesionągłową.Szybkośćstałasiętakzawrotna,iżpokonywanejprzezemnie odległości niemożna by zmierzyć latamiświetlnymi.Aleuczuciespokojuibłogościrównieżsięnasiliło i pomyślałam, że w tym cudownym staniemogłabym przebywać w nieskończoność; wiedziałamteż,żemogłabym,gdybymtegochciała.

Zdałamsobie sprawę, że razemzemnąpodróżująrównież inni ludzie oraz zwierzęta, ale w pewnejodległościodemnie.Niewidziałamich,alewiedziałam,że ich odczucia są takie same jak moje. Nie czułamznimiżadnegoosobistegozwiązkuiwiedziałam,żeniestanowiądlamniezagrożenia,więcwkrótceprzestałamzwracać na nich uwagę. Wyczuwałam jednak, że bylitacy,którzynieprzemieszczalisiędoprzodutakjakja,ale pozostawali w tej cudownej czerni. Albo nie mieli

Page 54: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

chęci, albo po prostu nie wiedzieli, jak się poruszaćdalej.Niebyłojednakstrachu.

Czułam, jak zaczyna się proces uzdrawiania. Tęwirującą, pędzącąmasę wypełniała miłość i zapadającsięgłębiejwjejciepłoiczerń,cieszyłamsiępoczuciembezpieczeństwaispokoju.Pomyślałam:tonapewnojestciemnadolinaśmierci.

Nigdywżyciunieczułamwiększegospokoju.

Page 55: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ŚWIATŁOŚĆ

Woddalizobaczyłamświetlistypunkt.Otaczającamnieczarna masa zaczęła przybierać kształt tunelu.Poczułam, że pędzę przez niego z jeszcze większąszybkością w kierunku tego światła. Zmierzałam doniego instynktownie, chociaż znowu czułam, żez innymi może być inaczej. Kiedy się zbliżyłam,zobaczyłam postać stojącego mężczyznypromieniującego na wszystkie strony światłością. Gdyznalazłamsięjeszczebliżej,światłośćstałasięjaskrawa–niemożliwadoopisania,owielebardziejjaskrawaodsłońca – i byłam pewna, że ziemskie oczy w swoim

Page 56: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

naturalnym stanie zostałyby nią porażone. Tylko oczyduchowemogłyjąwytrzymaćidocenić.Zbliżającsiędoniej,podnosiłamsiędopionu.

Zobaczyłam, że światło bezpośrednio wokółmężczyzny jest złote, jakby całe Jego ciało otaczałazłota aureola, i że ta złota aureola, rozchodząc się napewną odległość, stopniowo nabiera koloru iskrzącejsię, cudownej bieli. Poczułam, jak światło mężczyznydosłownieprzenikamojeświatło,żeprzyciągamojedoswojego.Jakwpokoju,kiedyświecądwielampy,aichświatła się łączą.Trudnopowiedzieć, gdzie kończy sięjedno światło, a zaczyna drugie; po prostu stają sięjednymblaskiem.Choćświatłomężczyznybyłoowielejaśniejsze od mojego, wiedziałam, że opromienia nasrównieżmojeświatło.Ikiedynaszeświatłasięłączyły,tobyłotak,jakbymsięzNimstapiała,iczułampotężnąeksplozjęmiłości.

Była to najbardziej bezwarunkowa miłość, jakiejkiedykolwiek doznałam.Mężczyzna rozłożył ramiona,żeby mnie przywitać. Objął mnie mocno, a japowtarzałamwkółko:„Jestemwdomu.Jestemwdomu.Nareszciejestemwdomu”.CzułamJegopotężnąduszęi wiedziałam, że zawsze byłam Jego częścią, żew rzeczywistości nigdy się z Nim nie rozstałam.I wiedziałam, że jestem warta, by z Nim być, by Goobejmować.Wiedziałam, że On zdaje sobie sprawę zewszystkich moich grzechów i wad, ale że teraz nie są

Page 57: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

one ważne. Pragnął tylko trzymać mnie w ramionachiobdarzaćswojąmiłością,ajapragnęłamobdarzaćGoswoją.

Niemiałamwątpliwości, kim jest.Wiedziałam, żejest moim Zbawicielem i przyjacielem, i Bogiem. ByłJezusemChrystusem,który zawszemniekochał, nawetwtedy,kiedymyślałam,żemnienienawidzi.Byłsamymżyciem,samąmiłością i Jegomiłośćdawałamipełnięradości, a nawet więcej. Wiedziałam, że znam Go odsamego początku, od czasów przed moim życiemziemskim,ponieważmojaduszaGopamiętała.

PrzezcałeżyciebałamsięGo,aterazzobaczyłam–wiedziałam– że jestmoimnajlepszymprzyjacielem.Delikatnierozluźniłuściskipozwoliłmiodsunąćsięnatyle, bym mogła patrzeć Mu w oczy, po czympowiedział: „Twoja śmierć była przedwczesna, jeszczenienadeszła twojapora”.Nigdywcześniejżadnesłowanie poruszyły mnie bardziej. Aż do tamtej chwili nieczułam, żebymmiała życiu jakiś cel; poprostu żyłam,szukającmiłości i dobroci, alenigdy taknaprawdęniewiedziałam,czymojepostępowaniejestwłaściwe.Terazz Jego słów wynikało, że mam misję, mam cel; niewiedziałamjaki,alewiedziałam,żemojeżycienazieminiebyłobezsensowne.

Jeszczenienadeszłamojapora.Mój czas nadejdzie, kiedy moja misja zostanie

wypełniona, kiedy nadam sens swojemu życiu.Miałam

Page 58: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

powód, żeby być na ziemi. Chociaż to zrozumiałam,moja dusza się buntowała. Czy to znaczyło, że będęmusiała wrócić? Powiedziałam do Niego: „Nie, terazjużniemogęCięopuścić”.

Rozumiał, co miałam na myśli, a Jego miłośćiakceptacjadlamnieniezmalały.Wmojejgłowiejednamyślgoniładrugą.CzytojestJezus,Bóg,istota,którejsię bałam przez całe życie? Wyobrażałam Go sobiezupełnieinaczej.AOnjestprzepełnionymiłością.

Potem pojawiły się pytania. Chciałam wiedzieć,dlaczego umarłam w ten sposób – nie dlaczegoprzedwcześnie, ale jak to się stało, że moja duszaprzyszła do Niego przed zmartwychwstaniem. Nadalbyłam pod wpływem nauk i wierzeń wpojonych miw dzieciństwie. Światło Jezusa zaczęło przenikać mójumysłidostawałamodpowiedzinaswojepytania,nawetzanim zdążyłam je zadać. Jego światło było wiedzą.Miało moc napełniania mnie wszelką prawdą. Kiedynabrałam pewności siebie i pozwoliłam, żeby Jegoświatło mnie przenikało, zadawałam pytania szybciej,niż myślałam, że to możliwe, i równie szybkodostawałam odpowiedzi. I były to odpowiedzi pełnei dokładne. Z powodu swoich lęków źle rozumiałamśmierć i spodziewałam się czegoś innego.Grób nigdynie był przeznaczony dla duszy – tylko dla ciała. Nieczułam się osądzana za swoje mylne wyobrażenia.Czułam tylko, że prosta, żywa prawda zastąpiła moją

Page 59: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pomyłkę. Zrozumiałam, że On jest Synem Boga,chociaż sam też jest Bogiem, i że przed stworzeniemświata postanowił zostać naszym Zbawicielem.Rozumiałam, a raczej pamiętałam Jego rolę jakostwórcy ziemi. Przyszedł na świat z misją nauczaniamiłości. Ta wiedza była raczej przypominaniem sobiewcześniejszej wiedzy. Wracały do mnie wspomnieniasprzed mojego życia na ziemi, wspomnienia, którezostały celowo przede mną zasłonięte „welonem”niepamięciwchwilimoichnarodzin.

Kiedy zasypywałam Go kolejnymi pytaniami,zauważyłam, że jest rozbawiony. Uśmiechając się,poradził mi, żebym zwolniła, żemogę dowiedzieć sięwszystkiego, czego tylko zechcę. Ale ja chciałampoznać każdy szczegół, od początku do końca. Mojaciekawośćzawszebyłautrapieniemdlamoichrodzicówimęża–aczasamitakżedlamnie–aleterazokazałasiębłogosławieństwem, a ja byłam podekscytowanaswobodą zdobywania wiedzy. Pobierałam nauki odnajlepszego nauczyciela! Moja zdolność pojmowaniabyła tak wielka, że mogłam natychmiast przyswoićsobie całe tomywiedzy. Jakbympotrafiła poznać treśćcałej książki po jednym spojrzeniu na jej okładkę –jakbyksiążkasamamiodsłaniałaswojenajdrobniejszeszczegóły, poznawałam ją na wylot, od środka i odzewnątrz, każdy niuans i każdą możliwą sugestię.Wszystkonatychmiast.Kiedypojmowałamjednąrzecz,przychodziły mi na myśl kolejne pytania i zaraz

Page 60: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pojawiały się odpowiedzi, a wszystkie się z sobązazębiały i wzajemnie uzupełniały, jakby wszystkieprawdziwe fakty były z sobą wewnętrznie połączone.Słowo „wszechwiedzący” nabrało dla mnie zupełnienowego znaczenia. Przepełniała mnie wiedza.W pewnym sensie wiedza stała się mną. Byłamzdumiona swoją zdolnością pojmowania tajemnicwszechświatadziękisamemumyśleniuonich.

Chciałam wiedzieć, dlaczego na świecie jest tylereligii. Dlaczego Bóg nie dał nam jednego wyznania,jednej czystej wiary? Odpowiedź przyjęłamzabsolutnymzrozumieniem.Każdyznas,dowiedziałamsię, jest na innym poziomie rozwoju duchowegoi rozumienia. Dlatego też każdy jest przygotowany doinnego poziomu wiedzy duchowej. Wszystkie religie,któreistniejąnaziemi,sąpotrzebne,ponieważsąludzie,którzy potrzebują tego, co one nauczają. Jedna religiamoże nie zapewniać pełnego zrozumienia EwangeliiPanaiwyznawcytejreligii,pozostającwniej,mogągonigdy nie osiągnąć. Taka religia staje się jednakpunktemwyjściadoposzukiwaniadalszejwiedzy.Każdewyznanie zaspokaja potrzeby duchowe, których innewyznania prawdopodobnie nie potrafią zaspokoić.Żadna religia nie potrafi spełnićwszystkich oczekiwańna każdym poziomie. Kiedy człowiek wznosi się nakolejny poziom rozumienia Boga i rozwija sięduchowo,możesięczućniezadowolonyznaukswojegoobecnego Kościoła i poszukiwać innej filozofii lub

Page 61: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

religii, aby wypełnić tę lukę. Kiedy do tego dochodzi,oznacza to, że człowiek osiągnął jeden poziomrozumienia i że będzie dążył do lepszego poznaniaprawdy i do większej wiedzy, do kolejnej szansyrozwoju. I te szanse będą mu dane na każdym etapiedrogi.

Otrzymawszy tę wiedzę, zrozumiałam, że niemamy żadnego prawa, aby krytykować jakikolwiekKościół,wyznanie czy religię.Wszystkie są dlaNiegocenne i ważne. We wszystkich krajach, religiachiwarstwachspołecznychzostaliumieszczeniszczególniludzie z ważnymi misjami, po to by oddziaływać nainnych.IstniejepełniaEwangelii,alewiększośćludzijejtutaj nie pozna. Aby poznać prawdę, musimy słuchaćDuchaizapomniećoswoimego.

Chciałam poznać cel życia na ziemi. Dlaczego tujesteśmy? Rozkoszując się miłością Jezusa Chrystusa,niepotrafiłamsobiewyobrazić,żebyjakakolwiekduszachciała dobrowolnie opuścić ten cudowny raji wszystko, co on umożliwiał – poznanie światów,tworzenie idei, zdobycie wiedzy. Dlaczego ktokolwiekmiałby chcieć być na ziemi? W odpowiedziprzypomniałam sobie stworzenie świata. Właściwieprzeżyłam je, jakby zostało odtworzone przed moimioczami. To byłoważne. Jezus pragnął, żebym sobie tęwiedzę utrwaliła. Chciał, żebym wiedziała, jak sięczułamwczasiestworzenia.Ajedynymsposobembyło

Page 62: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

to, żebym znowu je obejrzała i poczuła to, co wtedyczułam.

Wszyscy ludzie jako dusze w świecieprzedśmiertelnym uczestniczyli w tworzeniu ziemi.Byliśmy zachwyceni, że bierzemy w tym udział.Przebywaliśmy z Bogiem i wiedzieliśmy, że On nasstworzył, że jesteśmy Jego dziećmi. Bóg cieszył sięz naszego rozwoju i przepełniała Go bezgranicznamiłość do każdego z nas. Był tam też Jezus.Zrozumiałam,cobyłodlamniezaskoczeniem,żeJezusjest odrębną istotą, że ma swój własny boski cel,i wiedziałam, że Bóg jest naszym wspólnym Ojcem.Wedługprotestanckiegowychowania,któreodebrałam,BógOjciec i JezusChrystus to jedna osoba.Kiedy sięwszyscy zebraliśmy, Bóg wyjaśnił, że przybycie napewien czas na ziemię pomoże nam w rozwojuduchowym. Każda dusza, która miała się tam zjawić,uczestniczyła w planowaniu ziemskich warunków,między innymi praw śmiertelności, które miały namirządzić. Były wśród nich prawa fizyki, które znamyteraz, niedoskonałości naszych ciał oraz siły duchowe,do których moglibyśmy mieć dostęp. PomagaliśmyBoguwstwarzaniuroślinizwierząt.Wszystkonajpierwpowstawało z materii duchowej, a dopiero potemprzybierałoformęfizyczną–układysłoneczne,słońca,księżyce,planety,życienaplanetach,góry,rzeki,morzaitakdalej.Widziałamtenproces,apotem,żebymmogłagolepiejzrozumieć,Zbawicielpowiedziałmi,żedzieło

Page 63: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

duchowe można porównać do ziemskiej fotografii;dziełoduchowetowyraźne,jasnezdjęcie,aziemiatojejnegatyw. Ziemia jest tylko namiastką pięknai wspaniałości swojej postaci duchowej, ale właśnietakiegomiejscapotrzebujemydorozwoju.Byłoważne,żebym zrozumiała, że wszyscy pomagaliśmywtworzeniupanującychtuwarunków.

Wiele myśli twórczych, jakie przychodzą nam dogłowy w tym życiu, jest wynikiem niewidocznejinspiracji. Wiele ważnych wynalazków, a nawetinnowacji technologicznych zostało najpierwstworzonych w świecie duchowym przez geniuszyduchowych. Potem śmiertelnicy otrzymali natchnienie,żeby stworzyć te same wynalazki tutaj na ziemi.Zrozumiałam, że istnieje żywotne, dynamicznepołączeniepomiędzyświatemduchowymaśmiertelnymiżepotrzebujemyduszpodrugiejstronie,bytutajrobićpostępy.Zobaczyłam też, że teduszebardzo sięcieszą,pomagającnamnajlepiej,jaktylkopotrafią.

Zobaczyłam, że w przedśmiertelnym świeciewiedzieliśmy o swoich życiowych misjach, a nawet jewybraliśmy.Zrozumiałam,żewszystko,conaswżyciuspotyka,jestzgodnezcelamitychmisji.Dziękiboskiejwiedzy mieliśmy świadomość, jak wiele czeka nassprawdzianówidoświadczeń,iodpowiedniosiędonichprzygotowaliśmy. Nawiązywaliśmy więzi z innymi –członkami rodziny i przyjaciółmi–bykorzystać z ich

Page 64: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pomocywwypełnianiu swoichmisji. Potrzebowaliśmyjej. Przyszliśmy na ziemię jako ochotnicy, pragnącypoznać i doświadczyć wszystkiego, co Bóg dla nasstworzył.Wiedziałam,żekażdyznas,ktopostanowiłtuprzyjść, jest dzielną duszą. Nawet najmniej rozwiniętaduchowotutaj,tambyłasilnaiodważna.

Dostaliśmymoc,żebydziałaćsamodzielnie.Naszeczyny wyznaczają kierunek naszego życia i w każdejchwilimożemyjezmienićalbonadaćmuinnykierunek.Zrozumiałam, że to kluczowa rzecz; Bóg złożyłobietnicę,żeniebędzieingerowałwnaszeżycie,chybaże Go o to poprosimy. A wtedy dzięki swojejwszechwiedzypomożenamzrealizowaćnaszewłaściwepragnienia. Byliśmy wdzięczni za dar wolnej wolii zdolność dowykorzystywania jejmocy. Pozwala onakażdemu z nas zaznać wielkiej radości albo smutku.Wybórnależydonas;tomypodejmujemydecyzje.

Prawdę mówiąc, poczułam ulgę, kiedydowiedziałamsię,żeziemianiejestnaszymnaturalnymdomem,żetoniestądsięwywodzimy.Ucieszyłomnie,że to tylkomiejscenaszego tymczasowegopobytu i żegrzechnie jest naszą prawdziwąnaturą. Podwzględemduchowym jesteśmy na różnych poziomach światła –którejestwiedzą–izpowoduswojejboskiej,duchowejnatury czujemyprzemożnepragnienie czynieniadobra.Nasza ziemska część jest jednakw ciągłej opozycji donaszejczęściduchowej.Widziałam,jaksłabejestciało.

Page 65: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Słabe, ale teżuparte.Chociażnasze ciałoduchowe jestpełne światła, prawdy i miłości, musi ciągle walczyć,żeby przezwyciężyć ciało, i to jewzmacnia.Ci, którzysą całkowicie rozwinięci, znajdują idealną harmoniępomiędzy swoim ciałem a duszą, harmonię, którazapewnia im spokój i umożliwia niesienie pomocyinnym.

W miarę jak uczymy się przestrzegać prawustanowionych przy stworzeniu, uczymy sięwykorzystywaćjedlawłasnegodobra.Uczymysię, jakżyć w harmonii z siłami twórczymi wokół nas. Bógwszystkimnamdałtalenty,niektórebardziej,aniektóremniejstosownedonaszychpotrzeb.Korzystającznich,poznajemy i w końcu zaczynamy rozumieć prawaustanowione przy stworzeniu, i przezwyciężamyograniczenia tego życia. Dzięki zrozumieniu owychprawumiemylepiejsłużyćludziomwokółnas.To,kimjesteśmy w świecie śmiertelnym, nie ma żadnegoznaczenia,ważne jest tylko to, czy działamy dla dobrainnych.Nasze dary i talenty są namdane po to, byśmymoglilepiejsłużyćinnym.Asłużącim,samirozwijamysięduchowo.

Najważniejsząrzeczą,jakązrozumiałam,jestto,żeliczysiętylkomiłość.Zobaczyłam,żebezniejjesteśmyniczym. Jesteśmy tutaj, by pomagać sobie nawzajem,troszczyć się o siebie wzajemnie, rozumieć, wybaczaći służyć sobie nawzajem. Jesteśmy tu, by okazywać

Page 66: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

miłośćwszystkimludziomurodzonymnatejziemi.Ichziemska postać może być czarna, żółta, brązowa,przystojna, brzydka, chuda, gruba, zamożna, biedna,inteligentnalubprymitywna,aleniewolnonamnikogoosądzać po wyglądzie. Każda dusza ma zdolnośćnapełniania się miłością i energią wiekuistą. Napoczątku każda posiada pewną ilość światła i prawdy,która może się zwiększyć i osiągnąć pełnię. My niepotrafimy mierzyć tych rzeczy. Tylko Bóg zna serceczłowieka i tylko On potrafi je właściwie osądzić. Onzna nasze dusze,mywidzimy tylko tymczasowe zaletyiwady.Zpowoduswoichograniczeńrzadkopotrafimywejrzećwsercedrugiegoczłowieka.

Wszystko, co robimy, żeby okazać miłość, jestwartościowe: uśmiech, słowo otuchy, drobnepoświęcenie. Dzięki takim uczynkom wzrastamyduchowo. Nie wszyscy ludzie wzbudzają miłość, alekiedy spotkamy kogoś, kogo trudno nam pokochać,często dzieje się tak dlatego, że osoba ta przypominanamoczymś,czegonielubimywsobie.Nauczyłamsię,żemusimy kochać naszychwrogów –musimy pozbyćsię złości, nienawiści, zazdrości, zawziętości i niechęcido wybaczania. Cechy te niszczą duszę. Będziemymusieliwytłumaczyćsięztego,jaktraktujemyinnych.

W chwili otrzymania planu stworzeniazaśpiewaliśmy radośnie i poczuliśmy się pełnimiłościBoga. Przepełniała nas radość, kiedy widzieliśmy

Page 67: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

rozwój, który czekał nas tutaj, na ziemi, i serdecznewięzi,któremieliśmyzbudowaćmiędzysobąnawzajem.

Potem przyglądaliśmy się tworzeniu ziemi.Patrzyliśmy, jaknasi duchowibracia i siostrywchodząwciałafizyczne,kiedyprzychodziłaichkolej,jakkażdyz nich przeżywa ból i radość, które pomagają imw rozwoju. Wyraźnie pamiętam, że przyglądałam sięamerykańskim pionierom podróżującym w poprzekkontynentuicieszącymsię,kiedyudałoimsiępokonaćtrudy i wypełnić swoje misje. Wiedziałam, że w tymmiejscu i czasie zostali umieszczeni tylko ci, którympotrzebnebyłytakiedoświadczenia.Widziałamaniołówradującychsięzpowodutych,którzypomyślnieprzeszliciężkie próby, i zmartwionych z powodu tych, którymsięnieudało.Widziałam,żeniektórzyponieśliporażkęspowodowaną własnymi słabościami, a niektórzysłabościami innych. Wyczuwałam, że wielu z nas,którychtamwtedyniebyło,niestanęłobynawysokościzadania,żebylibyśmykiepskimpionieramiistalibyśmysię powodem cierpienia innych. Podobnie częśćpionierów i ludzi z innych epok nie sprostałabydzisiejszymproblemom.Jesteśmytam,gdziemamybyć.

Kiedy to wszystko domnie dotarło, zrozumiałamdoskonałość planu. Pojęłam, że wszyscy dobrowolniewybraliśmy swoje miejsca w świecie i pozycjew społeczeństwie i że każdy z nas otrzymuje więcejpomocy, niż się domyśla. Przekonałam się

Page 68: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

o bezwarunkowej miłości Boga, miłościprzewyższającej wszelką miłość ziemską,promieniującej z Niego na wszystkie Jego dzieci.Widziałamaniołówstojącychoboknas,czekających,bynam pomóc, cieszących się naszymi osiągnięciamii radościami. Ale przede wszystkim zobaczyłamChrystusa, Stwórcę i Zbawiciela ziemi, mojegoprzyjaciela, najbliższego, jakiego możemy mieć.Myślałam,żerozpłynęsięzradości,kiedytrzymałmniew objęciach i pocieszał – nareszcie byłam w domu.Oddałabymwszystko, co wmojej mocy, wszystko, cokiedykolwiekmiałam, żeby znowu poczuć tęmiłość –znaleźćsięwobjęciachJegowiekuistejświatłości.

Page 69: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

PRAWA

Wciąż byłam z Panem i opływało mnie ciepło Jegoświatłości. Nie miałam odczucia, że przebywamw jakimś konkretnym miejscu, że otacza nas jakaśprzestrzeńlubżesąwpobliżuinneistoty.Jezuswidziałwszystko, co widziałam; właściwie to od Niegopochodziłowszystko,cowidziałamirozumiałam.

Pozostawałam w Jego światłości i nasz dialogtoczył się dalej. Pytania i odpowiedzi padały corazszybciej i poszerzał się zakres tematów, aż miałampoczucie, że zostały omówione wszystkie aspektyegzystencji. Ponownie zainteresowałam się prawami,

Page 70: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

którerządząnamitutaj,izaczęładomniepłynąćwiedzaJezusa. Wyraźnie wyczułam Jego radość, było Muprzyjemnie, że może się ze mną podzielićwiadomościami.

Dowiedziałam się, że jest wiele praw, które namirządzą – duchowe, fizyczne i powszechne – i żewiększościznichtylkosiędomyślamy.Prawatezostałystworzonewokreślonymceluiwszystkiewzajemniesięuzupełniają.Kiedyzrozumiemyichwagęinauczymysięwykorzystywać ich pozytywne i negatywne siły,zdobędziemydostępdoniepojętejmocy.Kiedyłamiemyjedno z tych praw, co oznacza sprzeciwienie sięnaturalnemuporządkowi,popełniamygrzech.

Zrozumiałam,żewszystkozostałostworzoneprzezsiłęduchową.Każdyelement,każdacząstka stworzeniamaw sobie inteligencję, która jest napełniona duchemi życiem i dzięki temu jest zdolna do odczuwaniaradości. Każdy element jest niezależny i może działaćsamodzielnie, reagować na prawa i siły wokół siebie;kiedy Bóg przemawia do tych elementów, one reagująi cieszą się z posłuszeństwa wobec Jego słów. Towłaśnie dzięki siłom naturalnym i prawom stworzeniaChrystusstworzyłziemię.

Pojęłam,żeżyjącwzgodziezprawami,którenamirządzą, zostaniemy obdarzeni kolejnymi łaskamiizdobędziemyjeszczewiększąwiedzę.Zrozumiałamteżjednak, że łamiąc te prawa, „grzesząc”, osłabimy

Page 71: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

iprawdopodobniezniszczymywszystko,codotejporyosiągnęliśmy. Grzech to przyczyna, która pociąga zasobą skutek. Złymi czynami ściągamy na siebie wielekar. Jeśli, na przykład, zanieczyszczamy środowisko,popełniamy „grzech” przeciwko ziemi i w rezultacieodczuwamynaturalneskutkizłamaniaprawżycia.Samizapadamy na zdrowiu albo umieramy, albo teżdoprowadzamydotego,żeinnizaczynająchorowaćlubumierają z powodu naszych czynów. Są też grzechyprzeciwko ciału, na przykład przejadanie się alboniedojadanie, brak ruchu, branie używek (do którychzaliczasiękażdąsubstancjęzakłócającąfunkcjonowanienaszychorganizmów)orazinnefizyczniewyniszczającedziałania. Żaden z tych „grzechów” ciała nie jestwiększy od pozostałych. Jesteśmy odpowiedzialni zaswojeciała.

Zobaczyłam, że każda dusza dostaje ciało nawłasność. Tak długo, jak żyjemy w świecieśmiertelnym, nasza dusza ma panować nad ciałem,podporządkowującsobiejegopragnieniainamiętności.Duszaobjawiasięwciele,aleciałoi jegowłaściwościnie mogą narzucać się jej wbrew jej woli – to naszaduszapodejmujedecyzje.Toonarządzi.Abystaćsiętakdoskonałym, jak tylko śmiertelnikpotrafibyć,musimywprowadzić absolutną harmonię pomiędzy naszymiumysłem, ciałem i duszą. Aby osiągnąć doskonałośćduchową, musimy do tej harmonii dodać miłośćpodobnądoChrystusowejorazprawość.

Page 72: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Całamojaduszachciałakrzyczećz radości,kiedyprzyjmowałam te prawdy. Rozumiałam je, a Jezuswiedział, że pojmuję wszystko, co mi pokazuje. Mojeoczyduchowezostałyponownieotwarte i zobaczyłam,że Bóg stworzył wielewszechświatów i że panuje nadżywiołami. Ma władzę nad wszystkimi prawami orazenergią imaterią.W naszymwszechświecie są obecnezarówno pozytywne, jak i negatywne energie, i obarodzajeenergiisąniezbędnedotworzeniaiduchowegowzrastania. Te energie mają inteligencję – spełniająnaszą wolę. Są chętnymi służącymi. Bóg ma władzęabsolutną nad oboma rodzajami energii. Pozytywnaenergia tozasadniczo to,oczymwiemy,że jestdobre:światło, dobroć, życzliwość, cierpliwość,miłosierdzie,nadzieja i tympodobne.Negatywnaenergia to równieżjestto,oczymwiemy,żejestzłe:ciemność,nienawiść,strach (największe narzędzie szatana), nieżyczliwość,nietolerancja,samolubstwo,rozpacz,zniechęcenieitympodobne.

Pozytywneinegatywneenergiedziałająwopozycjido siebie. Kiedy nad nimi panujemy, zaczynają namsłużyć. Pozytywne przyciąga pozytywne, a negatywneprzyciąga negatywne. Światło trzyma się światła,ciemność kocha ciemność. Jeśli stajemy się główniepozytywni lubgłównienegatywni,zaczynamylgnąćdoludzi podobnych do nas. Ale to od nas zależy, jacybędziemy. Już przez samo pozytywne myśleniei wypowiadanie pozytywnych słów przyciągamy

Page 73: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pozytywną energię. Widziałam takie sytuacje.Widziałam różne osoby otoczone przez różne rodzajeenergii. Widziałam, jak wypowiadane przez kogośsłowa działały na otaczające go pole energetyczne.Samesłowa–wibracjewpowietrzu–przyciągająjedenrodzaj energii lub drugi. Podobny skutekmają ludzkiepragnienia. Nasze myśli mają moc. Tworzymy własneotoczenie przez myśli, które rodzą się w naszychgłowach. Fizycznie może to trwać jakiś czas, aleduchowo dzieje się to natychmiast. Gdybyśmy zdawalisobie sprawęzpotęgi swoichmyśli, zwracalibyśmynanie większą uwagę. Gdybyśmy uświadomili sobieprzerażającą potęgę swoich słów, wolelibyśmymilczenie od prawie wszystkich swoich negatywnychwypowiedzi. Własnymi myślami i słowami tworzymyswoje sukcesy i porażki.Nasze smutki i radości rodząsię w naszych sercach. Zawsze możemy negatywnąenergięzastąpićpozytywną.

Ponieważ nasze myśli mogą wpływać na energięwiekuistą, są źródłem tworzenia. Każdy rodzajtworzenia zaczyna się w umyśle. Najpierw musi byćmyślą. Utalentowani ludzie są zdolni dowykorzystywania swojej wyobraźni, by tworzyć nowerzeczy, zarówno wspaniałe, jak i straszne. Niektórzyprzychodzą na świat z dobrze rozwiniętą wyobraźnią,alewidziałam,jakczęśćznichźlewykorzystujetęmoc.Niektórzy wykorzystują negatywną energię dotworzeniaszkodliwychrzeczy–przedmiotówlubsłów,

Page 74: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

które potrafią niszczyć. Inni używają swojejwyobraźniwpozytywnysposób,dlapoprawysytuacji tych,którzysą wokół. Ci ludzie naprawdę dają radość i sąbłogosławieństwem. W dziełach stworzonych przezumysłjestrzeczywistamoc.Myślitoczyny.

Zrozumiałam, że życie jest przeżywane najpełniejw wyobraźni – że, jak na ironię, wyobraźnia jestkluczem do rzeczywistości. Nigdy bym się tego niedomyśliła. Jesteśmy przysyłani tutaj, by przeżyć życiewpełni,byprzeżyćjewcałejjegoobfitości,byczerpaćradośćzwłasnychdokonań,bezwzględunato,czysątonowemyśli, rzeczy,uczucia,czydoświadczenia.Mamytworzyć swoje życie, wykorzystywać otrzymane daryizarównoponosićporażki,jakiodnosićsukcesy.Mamywykorzystywać swoją wolną wolę do jaknajpełniejszegorozwoju.

Kiedy zrozumiałam to wszystko, uświadomiłamsobie ponownie, że miłość jest najważniejsza. Miłośćmusirządzić.Miłośćzawszerządziduszą,aduszamusibyć umacniana, by panować nad umysłem i ciałem.Zrozumiałamnaturalnyporządekmiłości.Popierwsze,musimy kochać Stwórcę. To największa miłość, jakąmożemy czuć (choć możemy tego nie wiedzieć dochwili spotkania z Nim). Następnie musimy kochaćsamychsiebie.Jeśliniemawnasmiłościwłasnej,naszamiłośćdoinnychjestudawana.Apotemmusimykochaćwszystkichjaksiebiesamych.Kiedyzobaczymyświatło

Page 75: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Chrystusa w nas samych, zobaczymy je równieżwinnychiniekochaniewnichtejczęściBogastaniesiępoprostuniemożliwe.

Przebywając w blasku Zbawiciela, w Jegoabsolutnej miłości, uświadomiłam sobie, że bojąc sięGo jako dziecko, odsunęłam się od niego. Kiedymyślałam,żemnieniekocha,odsuwałamswojąmiłośćodNiego.Onsięnigdynieodsunął.Zobaczyłamteraz,że był jakSłońcewmojej galaktyce.KrążyłamwokółNiego,czasamibyłambliżej,czasamidalej,Jegomiłośćbyłanatomiastzawszetakasama.

Zrozumiałam, jak ważną rolę odegrali inniw moim oddaleniu od Niego, nie czułam jednakgoryczy ani urazy do nich.Widziałam, jak mężczyźnii kobiety mający nade mną władzę stali się ofiaraminegatywnej energii i uczyli mnie wiary w Boga przezlęk. Ich cele były pozytywne, ale ich czyny negatywne.Ponieważ sami żyli w lęku, posługiwali się nim, bypanować nad innymi. Zastraszali tych, którzy byli odnich zależni, by wierzyli w Boga, bo „albo się boiszBoga, albo idziesz do piekła”. To uniemożliwiło miprawdziwe pokochanie Go. Po raz kolejnyzrozumiałam, że strach jest przeciwieństwem miłościinajwiększymnarzędziemszatana.PonieważbałamsięBoga, nie potrafiłam prawdziwie Go pokochać, a niekochając Go, nie mogłam też kochać czystą miłościąsiebieaniinnychludzi.Prawomiłościzostałozłamane.

Page 76: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Chrystus przez cały czas się do mnie uśmiechał.Cieszyło Go, że przyswajanie wiedzy sprawia miprzyjemność, cieszyła Go moja radość wywołana tymprzeżyciem.

Nareszcie wiedziałam, że Bóg naprawdę istnieje.Przestałam wierzyć w siłę wyższą, wreszciezobaczyłam, kto za nią stoi. Zobaczyłam kochającegoBoga, który stworzył wszechświat i zawarł w nimwszelką wiedzę. Pojęłam, że On rządzi tą wiedząi panuje nad jej mocą. Dzięki czystej wiedzyzrozumiałam,żeBógchce,abyśmystali się tym,czymOn jest, i żeobdarzył nasboskimi cechami, takimi jaksiła wyobraźni i tworzenia, wolna wola, inteligencjaoraz, najważniejsza cecha, zdolnością do miłości.Zrozumiałam, że On faktycznie chce, żebyśmywykorzystywali moce niebios, i że my, wierząc, żejesteśmydotegozdolni,możemytegodokonać.

Page 77: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

UZDROWIENIEIŚMIERĆ

W obecności Zbawiciela strumień mojego rozumieniapłynął naturalnie, od tematu do tematu, każdy elementprawdy prowadził nieuchronnie do następnego. Kiedydowiedziałamsięodwóchgłównychrodzajachenergiiwe wszechświecie, obu podległych władzy Boga,zobaczyłam, jak te siły mogą oddziaływać na nasfizycznie. Pamiętając, że dusza i umysłmają olbrzymiwpływ na nasze ciało, zrozumiałam, że dysponujemymocą, dzięki której możemy wpływać na własnezdrowie. Przekonałam się, że dusza każdego z nas jestpotężna,żemożedaćciałusiłę,bypotrafiłoustrzecsię

Page 78: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

przedchorobą,akiedyjestjużchore,bysięwyleczyło.Duszamamocpanowanianadumysłem,aumysłpanujenad ciałem. Przypomniały mi się słowa z PismaŚwiętego:„Mówiondociebie: Jedz!Pij!Leczwsercuswoimniejestciżyczliwy”*.

Nasze myśli mają nadzwyczajną moc, bywykorzystywać negatywną i pozytywną energię wokółnas. Kiedy przez dłuższy czas wykorzystują energięnegatywną, rezultatem może być osłabienie siłobronnychorganizmu.Jesttoprawdziwe,zwłaszczagdynasze negatywne myśli są skupione na nas samych.Zrozumiałam,żejesteśmynajbardziejskupieninasobie,gdy jesteśmy przygnębieni. Nic nie potrafi osłabićnaszej naturalnej siły tak bardzo jak przedłużające sięobniżenie nastroju. Ale kiedy podejmiemywysiłek, bynabraćdystansudosiebie,izaczniemysiękoncentrowaćna potrzebach innych i myśleć, jak im służyć,zaczynamy zdrowieć. Służenie to balsam i dla duszy,idlaciała.

Procesleczeniaodbywasięwewnątrz.Naszeduszeuzdrawiają nasze ciała. Niezawodne dłonie lekarzamogą wykonać operację, a lekarstwa mogą zapewnićidealnewarunkidopowrotudozdrowia,aletoduszamawpływnawynik terapii.Ciałobezduszyniemożebyćwyleczone, nie może długo żyć. Pokazano mi, żekomórkinaszychciałzostałyzaplanowane,byzapewnićnamwieczne życie. Początkowobyły zaprogramowane

Page 79: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wtakisposób,żebysamemogłysięregenerować,żebykomórki, które stały się niewydolne lub uległyzniszczeniu,byływymieniane,potoabyżycienigdysięniekończyło.Cośjednaktozmieniło;niepokazanomidokładnie, co to za proces, ale zrozumiałam, że„śmierć”pojawiła sięwEdenie.Pokazanomi, żeEdenistniał i że podjęte tam decyzje uniemożliwiająśmiertelnikomżyciewieczne.

Naszeciałamusząumrzeć,mimotojestwnasmoc,jeśli wykorzystujemy wiarę i pozytywną energię, bywpłynąćnaswojekomórkiw taki sposób,abymócsięwyleczyć– jeśli to jestwłaściwe.Musimypamiętać, żewleczeniuzawszejestobecnawolaBoga.

Pokazanomi,żewielechoróbwmoimżyciubyłoskutkiem przygnębienia lub poczucia, że nie jestemkochana.Zobaczyłam,żeczęstosamasobieszkodziłamnegatywnymiwypowiedziami: „Och, temojewszystkiebóle”,„Niktmnieniekocha”,„Ilejasięnacierpię”,„Niedamradydłużejtegoznosić”,iwielomainnymi.Nagledostrzegłam„ja,ja,ja”wkażdymztychzdań.Ujrzałamrozmiar swojego egocentryzmu. I zobaczyłam, że nietylko uznawałam te negatywne zdania za swoje, alerównież w nie wierzyłam. A potem mój organizmdziałał według samosprawdzającej się przepowiedni:„Mamsamezmartwienia”mojeciało tłumaczyłosobiejako: „Jestem chora”. Nigdy wcześniej o tym niemyślałam, ale teraz przekonałam się, w jak dużym

Page 80: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

stopniusamaspowodowałamswojekłopoty.Zrozumiałam, że zdrowienie zaczyna się od

pozytywnych wypowiedzi na swój temat. Kiedyrozpoznamy chorobę lub problem, musimy zacząćmówićoleczeniu.Musimypozbyćsięmyśliochorobiei zacząć się koncentrować na lekarstwie. Następniemusimy zwerbalizować to lekarstwo, pozwalając, bynasze słowa dodawały mocy naszym myślom. Topowodujeożywieniewbytachbezcielesnychwokółnasionezaczynajądziałać,bynaswyleczyć.Zrozumiałam,że najlepiej jest werbalizować podczas modlitwy. JeśliBóg uzna nasze wyzdrowienie za właściwe, pomożenamwprocesiezdrowienia.

Nie mamy zaprzeczać istnieniu choroby czyproblemu, mamy tylko nie zgadzać się na ich władzęnadnaszymboskimprawemdopozbyciasięich.Mamyżyć, kierując się wiarą, nie wzrokiem. Wzrok jestzwiązanyzpoznawczym,analitycznymumysłem.Umysłracjonalizuje i usprawiedliwia. Wiara jestpodporządkowana duszy. Dusza – uczuciowaiakceptująca–internalizuje.Itaksamojakzkażdąinnącechą,sposobemnawzmocnieniewiaryjestkorzystaniez niej. Jeśli nauczymy się czerpać z tego, co mamy,otrzymamywięcej.Jesttoprawoduchowe.

Rozwijanie wiary przypomina siew ziaren. Jeślinawet niektóre z nich nie wykiełkują, i tak zbierzemypewien plon. Każdy akt wiary przyniesie nam

Page 81: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

błogosławieństwo. A im bardziej biegli będziemy (abędziemybiegli, jeśli będziemy ćwiczyć), tymwiększybędzie plon naszej wiary. Każda rzecz skutkuje rzecządosiebiepodobną.Toteżjestprawoduchowe.

Teraz zaczynałam naprawdę rozumieć moc duszynad ciałem i zobaczyłam, że dusza funkcjonujew sposób, z którego większość z nas nie zdaje sobiesprawy.Wiedziałamoczywiście,żemójumysłwytwarzamyśli,amojeciałowykonujemojedziałania,aleduszastanowiładlamniezagadkę.Zrozumiałam,żeduszajestzagadką dla większości ludzi. Zazwyczaj nawet umysłniejestświadomyjejdziałania.Duszaporozumiewasięz Bogiem, będąc narzędziem odbiorczym, któreprzyjmujeodNiegowiedzęizrozumienie.Byłoważne,bym to pojęła. Wyobraziłam sobie duszę jakoświetlówkęwnaszymciele.Kiedyświetlówkasięjarzy,nasz rdzeń jest wypełniony światłem i miłością; towłaśnie ta energia daje ciału życie i siłę. Widziałamrównież, że to światłomoże być przygaszone, a duszaosłabiona z powodu negatywnych doświadczeń –z braku miłości, a także z powodu przemocy,wykorzystywania seksualnego albo innych niszczącychzjawisk. Osłabiając duszę, doświadczenia te osłabiająrównież ciało. Być może ciało nie dozna przez niechorób,alejestnaniebardziejpodatneitakiepozostajedo czasu, aż dusza zostanie znowu zasilona. Możemyponownie zasilić swoje dusze, służąc innym, wierzącw Boga i zwyczajnie otwierając się na pozytywną

Page 82: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

energię przez pozytywne myślenie. To my nad tympanujemy.Źródłemenergii,zawszedostępnej,jestBóg,alemymusimy chcieć z tej energii korzystać.Musimyzaakceptować moc Boga, jeśli chcemy cieszyć się jejwpływemwnaszymżyciu.

Ku swemu zaskoczeniu zobaczyłam, żewiększośćz nas wybrała dolegliwości, na które miała cierpieć,a część zdecydowała się na choroby, które miałyzakończyć ich życie. Czasami uzdrowienie nieprzychodzi natychmiast albo nie przychodziwcale, dladobranaszegorozwoju.Wszelkiedoświadczeniasądlanas przydatne i czasami dla ewolucji swoich duszpotrzebujemytakich,któreuznajemyzanegatywne.Jakodusze wszyscy byliśmy bardzo chętni, nawetniecierpliwi,byprzyjąćwszelkiedolegliwości,chorobyiwypadki na ziemi, po to by doskonalić się duchowo.Zrozumiałam, że w świecie duchowym nasz pobyt naziemijestbezznaczenia.Ból,jakiegotudoświadczamy,trwatylkochwilę,totylkoułameksekundyświadomościw świecie duchowym, i jesteśmy bardzo chętni, by goznosić.Naszaśmierćteżczęstojestzaplanowanatak,bypomócnamwzrastać.Kiedynaprzykładktośumieranaraka, często jego długa i bolesna śmierć stwarza muszansęrozwoju,której inaczejbyniemiał.Mojamatkaumarła na raka, i uświadomiłam sobie, że przedśmiercią zaczęła odnosić się do członków swojejrodziny tak jak nigdy przedtem. Relacje się poprawiłyiuzdrowiły.Mamazrobiłapostępyduchowezpowodu

Page 83: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

swojej śmierci. Niektórzy ludzie postanawiają umrzećwsposób,którypomożekomuśinnemu.

Przykładowo, ktoś może postanowić umrzećpotrąconynaulicyprzezpijanegokierowcę.Namtosięwydajestraszne,aledziękiczystejwiedzyBogaduszatejosoby wiedziała, że w rzeczywistości ratuje tegokierowcę przed większymi kłopotami w przyszłości.Mógł on być znowu pijany tydzień później i wjechaćw grupę nastolatków, okaleczając ich albo powodującwiększybóllubnieszczęścia,niżtobyłokonieczne,alezostał przed tym powstrzymany, ponieważ siedziałw więzieniu za śmiertelne potrącenie osoby, która jużosiągnęła swój cel na ziemi. Z perspektywy życiawiecznego tym młodym ludziom zostało oszczędzoneniepotrzebne cierpienie, a dla kierowcyprawdopodobniezacząłsięokresduchowegowzrostu.

Przypadków jest znacznie mniej, niż myślimy,zwłaszcza w sprawach, które dotyczą naszego życiawiecznego. Ręka Boga i ścieżka, którą wybraliśmy,zanim się tutaj pojawiliśmy, kierują wieloma naszymidecyzjami i nawet wieloma naszymi pozornieprzypadkowymi doświadczeniami. Próby rozpoznaniaich wszystkich są bezowocne, ale takie doświadczenianaprawdęsięzdarzająisącelowe.Nawetrozwód,nagłautrata pracy albo bycie ofiarą przemocy mogąostatecznieposzerzyćnasząwiedzę i przyczynić siędonaszego rozwoju duchowego. Chociaż przeżycia te są

Page 84: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

bolesne, mogą nam pomóc wzrastać. Jak powiedziałJezus w czasie swojej ziemskiej posługi: „Wprawdziezgorszenia muszą przyjść, lecz biada człowiekowi,przezktóregozgorszenieprzychodzi”**.

DziękiwskazówkomZbawicieladowiedziałamsię,że jest ważne, bym wszystkie doświadczeniaprzyjmowała jako potencjalnie dobre. Muszęzaakceptować swój cel i sytuację życiową. Mogępogodzić się ze wszystkimi złymi doświadczeniami,które mnie spotkały, i spróbować przezwyciężyć ichskutki. Mogę wybaczyć swoim wrogom, nawet ichpokochać, i w ten sposób pozbyć się wszelkich złychwpływów,któremoglinamniewywrzeć.Mogęszukaćdobrychmyśli i życzliwych słów i w ten sposób wlaćkojący balsam do własnej duszy oraz duszy innychludzi.Zobaczyłam,żemogęzacząćuzdrawiaćsięsama,najpierw duchowo, potem emocjonalnie, mentalnieifizycznie.Przekonałamsię,żemogęoszczędzićsobiedestrukcyjnych skutków rozpaczy. Miałam prawo żyćpełniążycia.

Dostrzegłam zło w uleganiu jednemuz największych narzędzi szatana – moim osobistymkręgom poczucia winy i strachu. Zrozumiałam, żemuszęodciąćsięodprzeszłości.Jeślizłamałamprawolub zgrzeszyłam, muszę zmienić swoje postępowanie,wybaczyć sobie i zrobić krok do przodu. Jeśli kogośzraniłam, muszę zacząć go kochać – szczerze –

Page 85: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

i zabiegać o jego przebaczenie. Jeśli zniszczyłamwłasną duszę, muszę zbliżyć się do Boga i znowupoczuć Jego miłość – Jego uzdrawiającą miłość.Nawrócenie może być bardzo łatwe, kiedy się na niezdecydujemy, albo bardzo trudne. Gdy upadniemy,musimy się podnieść, otrzepać i iść dalej. Jeśliupadniemy znowu, nawet po raz milionowy, nadalmusimy iść do przodu; rozwijamy się bardziej, niżmyślimy.Wświecieduchowyminaczejpatrząnagrzechniż my tutaj. Wszystkie doświadczenia mogą byćpozytywne. Wszystkie są doświadczeniamirozwojowymi.

Nigdyniewolnonam rozważać samobójstwa.Tenczyn tylko pozbawiłby nas szans dalszego rozwoju naziemi. A potem, zastanawiając się nad swoimistraconymi szansami, czulibyśmy wielki ból i żal. Jestjednak ważne, by pamiętać, że Bóg jest sędzią każdejduszy i decyduje o srogości prób, którym ją poddaje.Staraj się znaleźć nadzieję, choćby w jednympozytywnym uczynku, a prawdopodobnie zobaczyszpromyk światła, który wcześniej przeoczyłeś. Rozpacznigdy nie jest uzasadniona, ponieważ nigdy nie jestpotrzebna. Jesteśmy tu po to, by się uczyć,eksperymentować, popełniać błędy. Nie powinniśmyoceniać się surowo; powinniśmy po prostu iść przezżycie krok za krokiem, nie przejmując się opiniamiinnych ludzi na nasz temat ani nie mierząc się ichmiarką. Musimy wybaczać samym sobie i czuć

Page 86: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wdzięczność za rzeczy, które pomagają nam sięrozwijać. Najbardziej przykre dla nas doświadczeniapewnego dnia okażą się naszymi najlepszyminauczycielami.

Ponieważ wiedziałam, że początkiem każdegorodzaju tworzenia jest myśl, miałam równieżświadomość, że grzech, poczucie winy, rozpacz,nadzieja i miłość powstają w nas. Źródło uzdrowieniajestwnaszymwnętrzu.Źródłocierpieniajestwnaszymwnętrzu. Możemy stworzyć własną spiralę rozpaczyalbomożemystworzyćtrampolinęszczęścia ipoczuciaspełnienia.Naszemyślimająpotężnąmoc.

Wszyscy jesteśmy jak raczkujące dzieci, którepoznają swoje możliwości i uczą się wykorzystywaćdrzemiące w nich siły. Są to potężne moce, którepodlegająprawomchroniącymnasprzednamisamymi.W miarę jak się rozwijamy i dążymy do tego, copozytywne wokół nas, poznamy nawet te prawa.Otrzymamy wszystko, do czego przyjęcia jesteśmyprzygotowani.

*Przyp.23,7.WszystkiecytatyzPismaŚwiętegozaBibliąwarszawską.Przypisypochodząodtłumaczki.

**Mt18,7.

Page 87: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

KROSNAIBIBLIOTEKA

DziękityminformacjomzdobyłamwiedzęoZbawicieluipoczułamzNimwięź,którazawszebędziemidroga.Jegotroskaomojeuczuciabyłainspirująca;niechciałzrobić ani powiedzieć niczego, co by mnie mogłourazić.Wiedział, żemamzdolnośćpojmowania spraw,i starannie przygotował mnie do przyswojenia całejwiedzy, do której dążyłam. W świecie duchowym niejest się zmuszanym do zrobienia lub zaakceptowaniarzeczy, do których nie jest się przygotowanym.Cierpliwośćjesttamnaturalnącechą.

Nigdy nie zapomnę żartów Jezusa, które były co

Page 88: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

najmniej tak samo zachwycające i błyskotliwe jak teziemskie – a właściwie wiele od nich lepsze. Nikt niebyłby w stanie przewyższyć Go poczuciem humoru.Nasz Zbawiciel jest pełen doskonałej radości,doskonałejżyczliwości.Cechujągołagodnośćiwdzięk;niemiałamwątpliwości,żejestdoskonały.ZnałamGo,Jegoduszę,Jegouczucia,Jego troskęomnie.Czułam,że łączy nas więź, i wiedziałam, że jesteśmy rodziną.Wyczuwałam,żeodnosisiędomniezarównojakojciec,jak i starszy brat. Był mi bliski, ale jednocześniegórował nade mną. Był delikatny i dobroduszny, alerównieżodpowiedzialny.Miałamcałkowitąpewność,żenigdy nie nadużyje swojej władzy, że nigdy nawet niebędziechciałtegozrobić.

Jezus,niezmiennieotoczonyświatłem,uśmiechnąłsię domnie, a ja poczułam jego aprobatę. Zwrócił sięw lewo i przedstawił mnie dwóm kobietom, którewłaśnie się pojawiły. Za nimimignęła trzecia kobieta,alezdawałasięzałatwiać jakąśsprawę izatrzymałasięprzy nas tylko na chwilę. Jezus polecił tym dwómkobietom, żebymnie odprowadziły, a ja poczułam ichradość, że są ze mną. Kiedy im się przyjrzałam,poznałam je; byłymoimi przyjaciółkami!Należały dogrona moich bliskich przyjaciółek z czasów przedmoimpojawieniemsięnaziemi,aichradośćznaszegoponownego spotkania była równie wielka jak moja.ZanimJezuspozostawiłmnieznimi,znowuwyczułamJego rozbawienie i usłyszałam, jak szepcze do mojej

Page 89: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

duszy: „Idź poszerzaćwiedzę”.Zrozumiałam, żemogępoznawać wszystko, co tylko będę chciała. Byłamzachwycona, że jest więcej rzeczy do zgłębienia –owielewięcej, jaksięmiałookazać.Zbawicieloddaliłsię, a moje przyjaciółki mnie uściskały. Miłośćogarnęła wszystkie; każda z nas ją czuła. Każda byłaszczęśliwa. Choć istniała olbrzymia różnica jasnościi mocy pomiędzy tymi kobietami a Chrystusem, ichmiłość również była bezwarunkowa. Kochały mniecałymsercem.

Pamięć o wyprawie, na którą się wtedy udałam,została mi właściwie zabrana. Wiem tylko, żeprzyjaciółki zaprowadziły mnie do wielkiego pokoju,w którym pracowali ludzie, ale nie pamiętam, jak siętam znalazłyśmy ani jak ten budynek wyglądałz zewnątrz. Pokój był piękny. Jego ściany wykonanoz jakiegoś materiału, może cienkiego marmuru, któryprzepuszczał światło;w niektórychmiejscachmogłamprzez nie zobaczyć to, co znajdowało się na zewnątrz.Widokbyłinteresującyipiękny.

Kiedy podeszłyśmy do pracujących osób,zobaczyłam,żetkająnadużych,starodawnychkrosnach.Wpierwszejchwilipomyślałam,żeto„staromodne”,byużywać ręcznych krosien w świecie duchowym. Stałoobok nichwiele bytów duchowych,mężczyzn i kobiet,i wszyscy powitali mnie uśmiechami. Bardzo sięucieszyli na mój widok i kilkoro z nich odeszło od

Page 90: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

krosna,żebymmogłasięmu lepiejprzyjrzeć.Zależałoim, żebym zobaczyła dzieło ich rąk. Podeszłam bliżeji wzięłam w dłoń kawałek materii, którą tkali.Wyglądała jak połączenie przędzy szklanej z watącukrową. Kiedy nią poruszyłam, zamigotałairoziskrzyłasięniemaljakżywa.Efektbyłzaskakujący.Po jednej stronie tkanina była matowa, ale gdy jąodwróciłam, stała się przezroczysta. Przezroczysta pojednejstronieimatowapodrugiej–podobnadolustraweneckiego – miała oczywiście jakieś przeznaczenie,ale nie powiedziano mi jakie. Robotnicy wyjaśnili, żeztejtkaninypowstanąubraniadlaludziprzybywającychdoświataduchowegozziemi.Byliwyraźniezadowolenize swojej pracy oraz z mojej wdzięczności za to, żepozwolilimijązobaczyć.

Mojedwietowarzyszkiijaodeszłyśmyodkrosieni przeszłyśmy przez wiele innych pomieszczeń,w których widziałam niezwykłe rzeczy i wspaniałychludzi, ale nie pozwolono mi zarejestrować wieluszczegółów. Pamiętam wrażenie, że podróżowałamkilka dni albo tygodni i nigdy nie czułam zmęczenia.Byłam zdziwiona tym, jak bardzo ludzie chcą tampracować ręcznie – ci, którzywyrażąwolę.Z radościąwykonują narzędzia, które przydają się innym –zarówno tam, jak i tu.Widziałamogromneurządzenie,podobne do komputera, ale znacznie bardziejskomplikowane i wydajniejsze. Pracujący przy nimludzie równieżsięcieszyli,żemogąmipokazaćswoją

Page 91: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

pracę. Ponownie zrozumiałam, iż wszystkie istotnerzeczy najpierw powstają w świecie duchowym,a dopiero później w fizycznym. Kiedyś nie miałamotympojęcia.

Zaprowadzono mnie do kolejnego dużegopomieszczenia, podobnego do biblioteki. Rozglądającsię,pomyślałam,żetoskarbnicawiedzy,alenigdzieniewidziałam książek. Iwtedy zauważyłam, że do umysłunapływają mi myśli, przepełnia mnie wiedzao sprawach, o których dawno niemyślałam – a naweto sprawach, o których nie myślałam nigdy. Wtedyuświadomiłamsobie,żejesttobibliotekaumysłu.Samozastanowienie się nad jakimś zagadnieniempowodowało,żenapływaładomniecaławiedzana tentemat, tak samo jak wcześniej w obecności Chrystusa.Mogłam poznać wszystkie szczegóły na temat każdejpostacihistorycznej–anawetzeświataduchowego.

Wszelkie informacje były dlamnie dostępne i niebyłożadnejmyśli,żadnegostwierdzenia,żadnejcząstkiwiedzy, których nie zrozumiałabym poprawnie. Nieistniałaabsolutnieżadnamożliwośćzłegozrozumieniaczegokolwiek. Historia była jasna. Zrozumienie –całkowite.Pojmowałamnietylkoto,coludzierobią,alerównieżdlaczego to robią i jak ichdziałaniawpływająna postrzeganie rzeczywistości przez innych.Rozumiałam rzeczywistość dotyczącą danego tematuz każdego punktu widzenia, z każdej możliwej

Page 92: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

perspektywy, i wszystko to dawało całościowe ujęciekażdegozdarzenia,osobylubzasady,cojestniemożliwedoosiągnięcianaziemi.

Było to jednak coś więcej niż tylko procesmyślowy. Mogłam czuć to, co czuli ludzie, kiedydziałali.Rozumiałam ichcierpienie i radość,ponieważbyłam w stanie żyć „w nich”. Nie pozwolono mizachować całej wiedzy. Tym bardziej cenię sobiepozostawioną mi jej część, zwłaszcza dotyczącąpewnych wydarzeń z naszej historii, którychzrozumieniebyłodlamnieważne.

Nadalchciałamdoświadczyć jeszczewięcejw tymwspaniałym, niewiarygodnym świecie, i mojetowarzyszki z radością mi w tym pomagały. Ichnajgłębszą radością było sprawienie mi radości,i podekscytowane wyprowadziły mnie na zewnątrz doogrodu.

Page 93: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

OGRÓD

Kiedy weszłyśmy do ogrodu, zobaczyłam góry,malownicze doliny i rzekiw oddali.Moje towarzyszkizostawiłymnie,żebymdalejszłasama,możepoto,bymmogła podziwiać piękno ogrodu nieskrępowanaobecnością innych.Rosły tamdrzewa,kwiaty i rośliny,a ich rozmieszczenie sprawiałowrażeniedoskonałego,jakbymiałybyćdokładnie takie, jakbyły, i tam,gdziebyły. Przez pewien czas szłam po trawie. Była świeża,chłodna i soczyście zielona i wydawała się żywa podmoimi stopami. Tym jednak, co wzbudziło mójnajwiększy zachwyt w ogrodzie, były intensywne

Page 94: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

kolory.Naziemitakichniemamy.Kiedyunas światło padanaprzedmiot, odbija się

od niego w określonym kolorze. Możliwe są tysiąceodcieni.Światłowświecieduchowymodniczegosięnieodbija.

Wypływa ze środka i wygląda jak żywa esencja.Istniejątammiliony,miliardykolorów.

Na przykład kwiaty mają tak żywe i świetlistebarwy,żeniewydająsięciałamistałymi.Zpowoduauryintensywnego światła wokół każdej rośliny trudnopoznać, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy jejpowierzchnia. Jest oczywiste, że każda część rośliny,każdajejmikroskopijnacząstkamawłasnąinteligencję.To najlepsze słowo, jakie przychodzi mi do głowy.Każdamaleńkacząstkażyjewłasnymżyciemimożebyćzestawiona z innymi elementami, by stworzyć innąformę życia. Element, który teraz jest częścią kwiatu,może później stać się częścią czegoś innego i być taksamożywy.Niemaduszytakjakmy,alemainteligencjęi zmysł organizacji, potrafi reagować na wolę Bogaorazinneprawapowszechne.Wszystkotojestwidoczne,kiedy ogląda się tamtejsze dzieła stworzenia, aleszczególniejesttowyraźnewkwiatach.

Niedaleko ode mnie przepływała przez ogródpiękna rzeka i natychmiast poczułam chęć, by do niejpodejść. Zobaczyłam, że jest ona zasilana dużymwodospadem najczystszej wody i żewpływa do stawu.

Page 95: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Wodabyłaoszałamiającoprzejrzystaipełnażycia.Życie. Było również w wodzie. Każda kropla

z wodospadu miała własną inteligencję i cel. Odwodospadudolatywałamelodiamajestatycznegopięknaiwypełniałaogród,mieszającsięz innymimelodiami,z których dopiero teraz zdałam sobie sprawę.Muzykanapływała z samej wody, z jej inteligencji, a każdakroplawydawaławłasny ton imelodię, któramieszałasię i łączyła z wszystkimi pozostałymi dźwiękamiibrzmieniamiwokółniej.WodabłogosławiłaBogazaswoje życie i radość. Ostateczny efekt przewyższałjakąkolwiek symfonię lub umiejętności jakiegokolwiekziemskiego kompozytora. Najlepsza muzyka ziemskaw porównaniu z tamtą wydaje się grą dziecka nablaszanym bębenku. My po prostu nie mamyumiejętności zrozumienia ogromu i mocy tamtejszejmuzyki, nie mówiąc już o umiejętnościach jejstworzenia. Idąc w stronę wody, pomyślałam, żeprawdopodobnie są to „wody żywota” wspominanewPiśmie*,ichciałamsięwnichwykąpać.

Kiedypodeszłamdowody,zauważyłamróżę,którawyróżniała się spośród innych kwiatów, więcpochyliłam się, żeby się jej przyjrzeć. Jej urodazapieraładech.Żadenztamtejszychkwiatównieurzekłmnietakbardzojakten.Delikatniekołysałsiędocichejmuzyki, śpiewając pochwały dla Pana własnymisłodkimi dźwiękami. Uświadomiłam sobie, że widzę,

Page 96: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

jak ta róża rośnie. Kiedy rozwinęła się przed moimioczami,mojaduszabyłaporuszona,izapragnęłamżyćjejżyciem,wejśćwniąipoczućjejduszę.Kiedytylkotamyśl przyszła mi do głowy, przekonałam się, żepotrafię zajrzeć do wnętrza owej rośliny. Jakby mójwzrok nabrał cech mikroskopu i umożliwiał mioglądanienajgłębiejpołożonychczęścikwiatu.Tobyłojednak coś więcej niż tylko doświadczenie wzrokowe.Poczułam tę różę wokół siebie, jakbym rzeczywiściebyławjejwnętrzu,jakbymstanowiłajejczęść.Czułamsiętak,jakbymbyłatąrośliną.Czułam,jakróżakołyszesiędomuzykiwszystkichinnychkwiatów,iczułam,jaktworzy własną muzykę, melodię, która idealnieharmonizujez tysiącem innych różprzyłączającychsiędoniej.Zrozumiałam, żemuzykawmojej różypłyniezjejposzczególnychczęści,żejejpłatkiwydająwłasnetony i że istotakażdegopłatkawspółtworzydoskonałedźwięki całego kwiatu, że każdy jego płatek działaharmonijnie dla ogólnego efektu, którym jest radość.Mojaradośćznowubyłaabsolutniepełna!CzułamBogaw tej roślinie, w sobie, czułam, jak przenika nas Jegomiłość.Wszyscybyliśmyjednym!

Nigdy nie zapomnę róży, którą wtedy byłam. Tojednoprzeżycie–zaledwiecząstkawspanialszejradości,która jest osiągalna w świecie duchowym, jedność zewszystkim – było tak wspaniałe, że będę je zawszepielęgnować.

Page 97: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

*Obj.22,1.

Page 98: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

POWITANIE

Do ogrodu przybyła grupa bytów duchowych. Wieleznichmiałonasobiemiękkiepasteloweszaty,oddające– być może – charakter miejsca, a także okazji. Bytyotoczyłymnieipoczułam,żezbierająsię,byuczcićmójawans. Umarłam (lub awansowałam, jak wskazywałaużytaprzeznienazwa),więcprzyszły,bymniepowitać.Ichtwarzepromieniowałyzachwytem,jakbypatrzyłynadziecko, które po raz pierwszy zjadło cośniewyobrażalnie smacznego. Uświadomiłam sobie, żepamiętam je wszystkie ze swojego życiaprzedziemskiego, więc podbiegłam, uścisnęłam

Page 99: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

i ucałowałam każdego.Moi aniołowie służebni –moidrodzy mnisi – pojawili się ponownie i ich teżucałowałam.

Kiedy nasze dusze się przeniknęły, zdałam sobiesprawę, że owe byty mają mnie wspierać. Mojetowarzyszki,którenadalbyłymoimiprzewodniczkami,powiedziały mi, że umarłam przedwcześnie i że taknaprawdę nie jest to świętowanie mojego awansu, aleokazja,żebymipokazać,comniespotka,gdyzjawięsiętamwewłaściwymczasie.Bardzosięcieszyły,żemniewidząiżemogąmniewspierać,alewiedziały,żemuszęwracać.Iwytłumaczyłymi,naczympolegaśmierć.

Kiedy „umieramy”, powiedziały mojeprzewodniczki,doświadczamytylkoprzejściadoinnegostanu. Nasze dusze wysuwają się z naszych ciałiprzenosządokrólestwaduchowego.Jeślinaszaśmierćjesttraumatyczna,duszaszybkoopuszczaciało,czasamijeszcze zanimnastąpi zgon. Jeśli człowieknaprzykładmiał wypadek lub stał się ofiarą pożaru, jego duszamoże być zabrana z ciała, zanim poczuje wielki ból.Ciałomoże nadalwyglądać jak żywe, ale dusza już jeopuściłaijestwstaniepokoju.

W chwili śmierci dostajemy możliwość wyboru,czy chcemy pozostać na ziemi do pogrzebu naszegociała, czy teżchcemyprzenieść się, jak ja tozrobiłam,do poziomu, do którego rozwinęła się nasza dusza.Zrozumiałam, że jest wiele poziomów rozwoju i że

Page 100: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

zawsze trafimy do tego, na którym będziemy sięnajlepiej czuć. Większość dusz postanawia zostać naziemiprzezkrótkiczasipocieszyćswoichnajbliższych;rodziny przeżywają o wiele większy smutek niż samzmarły. Czasami dusze pozostają dłużej, jeśli ichnajbliżsi sąwrozpaczy.Zostają,bypomóc ichduszomsięuspokoić.

Powiedzianomirównież,żenaszemodlitwymogąprzynieść korzyść zarówno istotom duchowym, jaki ludziom na ziemi. Jeśli jest powód, by obawiać sięoduszęosobyzmarłej,jeślijestpowód,bysądzić,żejejprzejściemożebyćtrudnealboniechciane,możemysięzaniąmodlićiuzyskaćpomocduchową.

Dowiedziałam się również, że ważne jest, byśmyzdobyli wiedzę o duszy, kiedy jeszcze jesteśmyw ludzkim ciele. Imwiększąwiedzę posiądziemy tutaj,tym szybciej dotrzemy dalej w tamtym świecie.Z powodu braku wiedzy lub wiary niektóre dusze sąrzeczywistymi więźniami ziemi. Część osób, któreumierają jako ateiści, albo ci, którzy związali się zeświatem chciwością, cielesnymi żądzami bądź innymirodzajami ziemskiego zniewolenia, mają trudnościzprzejściemipozostajązwiązanizziemią.Częstobrakimwiaryisiły,żebyskorzystaćzenergiiiświatła,któreprzyciągająnasdoBoga,awniektórychwypadkachniepotrafią nawet tej energii i światła rozpoznać. Takiedusze pozostają na ziemi do czasu, aż nauczą się

Page 101: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

uznawać moc duchową i oderwą się od tego świata.Kiedy byłam w czarnej masie przed dotarciem doświatłości, wyczuwałam obecność takich ociągającychsiędusz.Przebywajątamtakdługo,jakchcą,wmiłościi cieple tej masy, podlegając jej uzdrawiającemuwpływowi, ażw końcu przenoszą się dalej, by znaleźćsię w kręgu większego ciepła i bezpieczeństwazapewnianegoprzezBoga.

Zcałejtejwiedzynicjednakniejestważniejszeodznajomości Jezusa Chrystusa. Powiedziano mi, że Onjestbramą,przezktórąwszyscywrócimy.Jestjedynymidrzwiami,przezktóremożemywrócić.Bezwzględunato,czydowiemysięoJezusieChrystusietu,czyjużjakodusza,musimyostatecznieGouznać i poddać się Jegomiłości.

Moi przyjaciele stojący wokół mnie w ogrodziebylipełnimiłości.Zdawalisobiesprawę,żejeszczeniechcę wracać, że chcę zobaczyć więcej. Pragnąc zrobićmiprzyjemność,pokazalimiznaczniewięcej.

Page 102: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

WIELEŚWIATÓW

Moja pamięć została otwarta na jeszcze dalsząprzeszłość przed stworzeniem ziemi, na najdalsząwieczność. Pamiętałam, że Bóg jest Stwórcą wieluświatów, galaktyk i krainwykraczającychpozagranicenaszego rozumienia, i zapragnęłam je zobaczyć.Kiedytylko pojawiło się to pragnienie, moje myśli dały mimoc i uleciałam z ogrodu, tym razem eskortowanaprzez dwie inne istoty świetlne, które potem stały sięmoimi przewodniczkami. Nasze ciała duchoweodpłynęłyodmoichprzyjaciółwczerńwszechświata.

Nabrałyśmy szybkości i poczułam radość z lotu.

Page 103: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Mogłamrobić,cotylkochciałam,udaćsię,dokądtylkozapragnęłam, przemieszczać się szybko –niewiarygodnie szybko – albo powoli. Byłamzachwycona tą swobodą. Wleciałam w ogromwszechświataiodkryłam,żeniejesttopróżnia;tooceanpełenmiłościiświatła–dostrzegalnejobecnościDuchaŚwiętego. Usłyszałam cichy, przyjemny, odległy, leczkojącydźwięk, którymnieucieszył.Było tobrzmieniepodobne domuzyki, alewszechogarniające,wydawałosię wypełniać całą przestrzeń wokół mnie. Po nimnapłynął kolejny dźwięk o innej głośności i wkrótceusłyszałam coś jakby melodię – ogromną kosmicznąpieśń, która mnie koiła i krzepiła. Dźwięki wywołałydelikatnewibracjeikiedymniedotknęły,wiedziałam,żemajązdolnośćuzdrawiania.Wiedziałam,żekażdarzeczdotknięta przez te dźwięki odczuje ich uzdrawiającąmoc; były jak balsam duchowy. To esencja miłości,któranaprawiauszkodzonedusze.Odpodróżującychzemną towarzyszek dowiedziałam się, że nie wszystkiemuzyczne dźwięki są uzdrawiające – niektóre potrafiąwywołać w nas negatywne reakcje emocjonalne.Zrozumiałam, że kiedy byłam na ziemi, szatan używałtychnegatywnychdźwiękówwmuzyce,któraszkodziłamojemuumysłowiiciału.

Część zdarzeń, które nastąpiły potem, zostałousuniętych z mojej pamięci, ale wiele wrażeń w niejpozostało.Wydawałomi się, że podróżuję przezwieletygodni, nawet miesięcy, odwiedzając liczne dzieła

Page 104: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

stworzone przez Boga. Podróżując, cały czas czułamkojącąobecnośćBożejmiłości.Wyczuwałam,żejestem„zpowrotem”wswoimrodzimymotoczeniu,irobiłamtylko to, co naturalne. Odwiedziłam wiele różnychświatów – planet takich jak nasza Ziemia, alecudowniejszych, zamieszkanych przez serdecznych,inteligentnychludzi.WszyscyjesteśmydziećmiBoga,toOn zapełnił dla nas bezmiarwszechświata. Pokonałamniewiarygodne odległości, wiedząc, że gwiazdy, którewidzę, nie są widoczne z Ziemi. Widziałam galaktykii dotarłam do nich z łatwością, niemal natychmiast,odwiedzając tamtejszeświaty ipoznającdziecinaszegoBoga,naszychduchowychbraci i siostry. Iwszystko tosobie przypominałam, były to moje ponowneodwiedziny. Wiedziałam, że już kiedyś byłam w tychmiejscach.

Znacznie później, po powrocie do śmiertelnegociała,poczułamsięoszukana,kiedyniebyłamwstanieprzypomnieć sobie szczegółów tamtego przeżycia, alez biegiem czasu zrozumiałam, że utrata częściwspomnieńbyłakoniecznadlamojegodobra.Gdybymzapamiętała te wspaniałe i doskonałe światy, którewidziałam,żyłabymtuwciągłejfrustracjiizmarnowałapowierzonąmiprzezBogamisję.Uczucie,żezostałamoszukana, ustąpiło miejsca zachwytowi i głębokiejwdzięczności za tamto doświadczenie. Bóg nie musiałpokazywać mi innych światów ani pozwolić mizachować części wspomnień. W swej łasce dał mi

Page 105: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

bardzo dużo; widziałam światy, których nikt nie jestwstaniezobaczyćnawetprzeznajpotężniejszeziemskieteleskopy,ipoczułammiłość,któratampanuje.

Page 106: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

WYBÓRCIAŁA

Wróciłam do ogrodu i spotkałam się ze swoimipoprzednimi towarzyszkami. W światach, którezwiedzałam, widziałam ludzi rozwijających się,trudzących się, żeby bardziej przypominać naszegoOjca. Zainteresował mnie nasz rozwój na ziemi. Jakwzrastamy?

Pytanieucieszyłomojetowarzyszki,izabrałymniedo miejsca, w którym wiele dusz przygotowywało siędoziemskiegożycia.Były todorosłedusze–wczasiecałego swojego pobytu tam nie zauważyłam żadnychdzieci.Widziałam,jakchętnesąteduszedoprzyjściana

Page 107: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ziemię. Traktowały życie na niej jak szkołę, w którejmogą się wiele nauczyć i rozwinąć cechy, których imbrak.Powiedzianomi, żewszyscypragnęliśmyprzyjśćna ziemię, że sami wybraliśmy wiele z swoich wadi trudnych sytuacji życiowych po to, by się rozwijać.Zrozumiałamteż,żeczasamiotrzymujemypewnewadydlawłasnegodobra.Pandajenamrównieżdaryitalentyzgodnie ze swoją wolą. Nigdy nie powinniśmyporównywać ich z talentami czy wadami innej osoby.Każdyznasmato,czegomupotrzeba;każdyznasjestwyjątkowy.Równośćduchowychwadczydarówniejestważna.

Przestrzeń bezpośrednio przede mną i pode mnąrozsunęła się, jakbyotworzyło sięokno, i zobaczyłamziemię. Zobaczyłam zarówno świat fizyczny, jaki duchowy. Zauważyłam, że niektóre szlachetne dziecinaszego Ojca Niebieskiego zadecydowały, żeby nieprzychodzić na ziemię. Postanowiły pozostać duszamiprzyBoguisłużyćjakoAniołowieStróżowieludziom.Zrozumiałam też, że są inne rodzaje aniołów, międzyinnymi „aniołowie walczący”. Pokazano mi, że ichcelem jest walka w naszej obronie z szatanem i jegoaniołami. Choć każdy z nas ma swojego duchowegoopiekuna albo strażnika, czasami dla naszej obronykonieczni są aniołowie walczący, z którymi mamykontakt przez modlitwę.Widziałam, że są to olbrzymimężczyźni, bardzo muskularnie zbudowani,o cudownych obliczach. To wspaniałe dusze.

Page 108: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Zrozumiałam przez samo patrzenie na nich, że walkaz nimi byłaby daremna. Aniołowie ci byli ubrani jakwojownicy, mieli pióropusze i zbroje i widziałam, żeporuszają się szybciej niż inni. Ale chyba tym, cowyróżniało ich najbardziej, była otaczająca ich aurapewności siebie; byli absolutnie pewni swoichumiejętności.Żadnezłoniemogłobyimzagrozić,ionio tymwiedzieli.Kiedynagleodfrunęlinamisję(którejmi nie ujawniono), moją uwagę zwrócił ich niepokój;rozumieliwagęswojejmisjiiwiedzieli,ijawiedziałam,żeniewrócą,zanimjejniewypełnią.

Szatanpragnienasprzejąć i czasami,kiedyzbieraswojesiłyprzeciwkojednemuznas,osobatapotrzebujespecjalnej ochrony.Wszyscy jesteśmy chronieni dziękitemu, że nie potrafi on odczytać naszych myśli. Umiejednakodczytaćnaszeminy,coznaczyprawie to samocoodczytaniemyśli.Naszeaury inaszeminypokazująuczuciaiemocjenaszychdusz.Bógjewidzi,aniołowiejewidząiszatantakżejewidzi.Stannaszychduszznająnawet niektórzywrażliwi ludzie na ziemi.Możemy sięchronić, panując nad własnymi myślami, pozwalającświatłu Chrystusa przeniknąć do naszego życia. Kiedytak zrobimy, Jego światło będzie nas rozświetlaćibędziewidocznenanaszychobliczach.

Gdy to pojęłam, znowu zobaczyłam dusze, którejeszcze nie przybyły na ziemię, i zobaczyłam, jakniektóre z nich unoszą się nad śmiertelnikami.

Page 109: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Spostrzegłam, jak dusza mężczyzny stara siędoprowadzić do spotkania dwojga śmiertelników –swoich przyszłych rodziców.Mężczyzna ten odgrywałrolę swatki i miał wielkie trudności. Jego przyszłyojciec i przyszła matka nieświadomie szliw przeciwnych kierunkach i nie wykazywali chęci dowspółpracy. Mężczyzna, który miał zostać ich synem,dawał im instrukcje,mówił do nich, namawiając, żebysię spotkali. Jegokłopoty zmartwiły innedusze i kilkaz nich zaczęło „zaganiać”w jednomiejsce tych dwojemłodychnaziemi.

Powiedziano mi, że będąc w świecie duchowym,stworzyliśmywięzizgrupąbraciisióstr–tymi,którzybyli nam szczególnie bliscy. Moje towarzyszkiwyjaśniły, że umówiliśmy się z tymi duszami, iżzjawimy się na ziemi jako rodzina lub przyjaciele.Łączącenas tutajwięziduchowesą rezultatemmiłości,którą się wzajemnie darzyliśmy w świecieprzedziemskim. Postanowiliśmy pojawić się na ziemirównieżzinnymiduszamizewzględunazadanie,któremamy tu razem dowykonania.Niektórzy z nas chcielipołączyć siły, żeby zmienić pewne rzeczy na ziemi,a możemy dokonać tego najskuteczniejw okolicznościach stworzonych przez wybranychrodziców lub inne osoby. Niektórzy z nas po prostuchcieliwspomócwytyczonyjużkursiułatwićdziałaniatym, którzy mieli przyjść później. Rozumieliśmywpływy,jakiebędziemymiećnasiebienawzajemwtym

Page 110: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

życiu, oraz fizyczne i osobowe cechy, które mieliśmydostać od swoich rodzin. Mieliśmy świadomość kodugenetycznego naszych śmiertelnych ciał oraz ichokreślonych cech fizycznych. Chcieliśmyipotrzebowaliśmyich.

Rozumieliśmy, że wspomnienia zostaną zawartewkomórkachnaszychśmiertelnychciał.Tawiadomośćbyła dla mnie zupełnie nowa. Dowiedziałam się, żewszystkie myśli i przeżycia są zapisywane w naszejpodświadomości.Sąonerównieżzapisywanewnaszychkomórkach, więc każda z nich zawiera nie tylko kodgenetyczny, ale również zapis każdegoprzeżycia, jakiekiedykolwiekmieliśmy. Cowięcej, naszewspomnieniasą przekazywane poprzez kod genetyczny naszymdzieciom. Wspomnienia te wyjaśniają wiele cechdziedziczonych w rodzinach, takich jak skłonności douzależnień, lęki, zalety i tak dalej. Dowiedziałam sięrównież,żenieprzychodzimynaziemiędwarazy;kiedywydaje się nam, że „pamiętamy” poprzednie życie, taknaprawdęodtwarzamywspomnieniazawartewnaszychkomórkach.

Widziałam, że rozumieliśmy wszystkie wyzwaniaspowodowane naszą skomplikowaną fizycznością, i zprzekonaniemgodziliśmysięnanie.

Zostaliśmy też wyposażeni w cechy duchowekonieczne do wypełnienia naszych misji.Wiele z nichbyło specjalnie zaprojektowanych na nasze potrzeby.

Page 111: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Nasi rodzice mieli zbiór własnych cech duchowych,z których część została nam przekazana,i przypatrywaliśmy się, jak wykorzystują te zdolności.W czasie dorastania nabyliśmy również innych cech.Jako dorośli mamy zestaw własnych narzędziduchowych i nadalmożemyuczyć się z nichkorzystaćalbo możemy zrezygnować z korzystania z nich.Niezależnie od wieku możemy nabyć nowych cechduchowych,któremogąnampomócwznanychnamlubnowychsytuacjach.Zawszejestwybór.Widziałam,żewkażdej sytuacji dysponujemy właściwą umiejętnością,żebysobiepomóc,chociaż jestmożliwe,że jeszcze jejnie rozpoznaliśmy albo musimy nauczyć się z niejkorzystać. Musimy wejrzeć w siebie. Musimy zaufaćswoim umiejętnościom; wśród nich zawsze jestwłaściwenarzędzieduchowe.

Przez jakiś czas patrzyłam, jak dusze starają siędoprowadzić do spotkania tych dwojgamłodych ludzi,a potem zainteresowałam się duszami szykującymi siędo przyjścia na ziemię. Jedna wyjątkowo bystrai dynamiczna dusza męska właśnie wchodziła do łonaswojejmatki.Mężczyznatenpostanowiłurodzićsięjakodzieckoupośledzoneumysłowo.Bardzosięcieszyłztejmożliwości, ponieważwiedział, jak pobudzi to rozwójjegosamegoijegorodziców.Tychtrojepołączyłasilnawięź i wszyscy zaplanowali tę sytuację znaczniewcześniej. Mężczyzna postanowił rozpocząć życieśmiertelnikawchwiliswojegopoczęciaipatrzyłam,jak

Page 112: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

jego dusza wchodzi do łona i do nowo powstałegożycia. Nie mógł się doczekać, kiedy poczuje wielkąmiłośćswoichziemskichrodziców.

Dowiedziałam się, że dusza może wejść do ciałamatki na każdym etapie ciąży. Kiedy tam się znajdzie,natychmiast zaczyna doświadczać życia śmiertelnika.Aborcja, jak mi powiedziano, jest wbrew temu, conaturalne. Dusza wchodząca do ciała czuje odrzucenieismutek.Wie,żeciałomiałobyćjej,bezwzględunato,czy zostało ono poczęte poza małżeństwem, czy jestułomne albo czy ma siłę, by przeżyć zaledwie kilkagodzin.Aleduszaczujerównieżwspółczuciedlamatki,wiedząc, że podjęła decyzję opartą na wiedzy, którąmiała.

Widziałam wiele dusz, które miały przyjść naziemię na krótko, tylko na kilka godzin lub dni odswoich narodzin. Cieszyły się tak samo jak pozostałe,wiedząc, że mają cel do osiągnięcia. Zrozumiałam, żeichśmierćzostaławyznaczonaprzedichnarodzinami–jak śmierć każdego z nas. Dusze te nie potrzebująrozwoju,który jest skutkiemdłuższegożycianaziemi,a ich śmierć stworzy wyzwania, które pomogąw rozwoju ich rodziców.Smutek jest głęboki, ale trwakrótko,wszelki ból znika, kiedy znowu się spotykamy,ipanujetylkoradośćzrozwojuibyciarazem.

Zaskoczyło mnie, jak wiele układa się planówipodejmujedecyzjidladobrainnych.Wszyscybyliśmy

Page 113: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

chętni do poświęceń dla innych.Wszystko robi się dlarozwoju duchowego – wszystkie przeżycia, wszystkiedary i niedoskonałości mu służą. Sprawy tego świataniewiele znaczą dla nas po tamtej stronie – prawie nic.Wszystkojestwidzianeoczamiducha.

Dla każdego z nas została wyznaczona poraukończenia ziemskiej edukacji. Niektóre dusze zjawiąsiętutylkopoto,bysięurodzić,bydostarczyćprzeżyćinnym,apotemszybkoodchodząztegoświata.Niektórew śmiertelnym ciele dożyją późnego wieku, żebyosiągnąć swoje cele i oddać przysługę innym,stwarzając im okazje do służenia. Niektóre zjawią się,byzostaćnaszymiprzywódcami lubuczniami,naszymiżołnierzami,naszymibogaczamilubbiedakami,acelemichprzybyciabędziestworzeniesytuacji i relacji,któreumożliwią nam naukęmiłości.Wszyscy, którzy zjawiąsię na naszej ścieżce, doprowadzą nas do ostatecznejrealizacji naszego celu. Musimy być poddani próbomwtrudnychwarunkach,żebyzobaczyć, jakwypełniamynajważniejsze ze wszystkich przykazań – wzajemnejmiłości. W czasie pobytu na ziemi wszyscy jesteśmyz sobą połączeni więzami, zjednoczeni dla jednegonadrzędnegocelu–naukiwzajemnejmiłości.

Zanim została zamknięta scena z przedziemskiegożyciadusz,mojąuwagęzwróciłainnadusza,tymrazemkobiety. Była jedną z najbardziej czarującychi zachwycających istot, jakie kiedykolwiek widziałam.

Page 114: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Tryskała energią i opromieniała zaraźliwą radościąwszystkich dookoła. Przyglądając się jej z podziwem,poczułambliskąwięźpomiędzynamiimiłość,którątakobieta domnie czuje.Wspomnienie tej chwili zostałoprawiewcałościzablokowane,alewiedziałam,żenigdytejkobietyniezapomnęiżeniebyłowątpliwościcodotego, że bez względu na to, dokąd się udawała, miałabyćczyimśspecjalnymaniołem.

Przyglądając się duszom szykującym się doprzybycia na ziemię, byłam pod wrażeniem urodyi wspaniałości każdej z nich. Wiedziałam, że kiedyśbyłampośródnich,takjakkażdyznas,iżezostaliśmynapełnieni światłem i pięknem. W pewnej chwiliprzyszła mi do głowy myśl odnosząca się do naswszystkich: „Gdybyśmy mogli zobaczyć się przedswoimi narodzinami, bylibyśmy zdumieni swojąinteligencjąiurodą.Narodzinytosenizapomnienie”.

Page 115: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

PIJAK

Przyjścienaziemięwdużymstopniuprzypominawybórcollege’u lub kierunku studiów. Każdy z nas jest nainnym poziomie rozwoju duchowego i zjawia się tutajw miejscu, które najlepiej odpowiada jego potrzebomduchowym. Kiedy krytykujemy błędy lub wady innychludzi, udowadniamy, że sami mamy podobneniedoskonałości. Nie posiadamy wiedzy, by właściwieosądzaćswoichbliźnich.

Jakby dla zobrazowania tej prawdy niebiosa sięrozchyliły i ponownie zobaczyłam ziemię. Tym razemmójwzrok skupił się na rogu ulicyw dużymmieście.

Page 116: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Na chodniku obok budynku zobaczyłam mężczyznępijanego w sztok. Jedna z moich przewodniczekzapytała:„Cowidzisz?”.

„Pijanego menela leżącego w błocie”,odpowiedziałam, nie rozumiejąc, dlaczego muszę googlądać.

Moje przewodniczki się ożywiły. Powiedziały:„Pokażemyci,kimonjestnaprawdę”.

Ukazałymi jegoduszę i zobaczyłamwspaniałegomężczyznę, pełnego światłości. Emanowała z niegomiłość, i zrozumiałam, że w niebie jest uwielbiany.Przybył na ziemię jako nauczyciel, by pomócprzyjacielowi,zktórymłączyłagowięźduchowa.

Jego przyjaciel był wybitnym prawnikiem i miałbiurookilkaprzecznicdalej.Chociażpijakniepamiętałteraz umowy ze swoim przyjacielem, jego celem byłoprzypomnieć mu o potrzebach innych ludzi.Zrozumiałam, że prawnik z natury był skłonny dookazywania współczucia, jednak widok pijaka miałskłonićgodowiększejpomocydlapotrzebującychjegowsparcia finansowego. Wiedziałam, że ci dwajmężczyźni się spotkają i prawnik rozpozna znajomąduszę w tym pijaku – człowieka w człowieku –i poruszony zrobi dużo dobrego. Ci dwaj mężczyźninigdy się nie dowiedzą o swoich wcześniejuzgodnionych rolach, mimo to ich misje zostanązrealizowane. Pijak poświęcił swój czas na ziemi dla

Page 117: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

dobra drugiego człowieka. Jego rozwój będziepostępował, a inne rzeczy, których może potrzebowaćdladalszychpostępów,będąmudanepóźniej.

Przypomniałam sobie, że ja też spotkałam ludzi,którzywydalimisięznajomi.Kiedyichzobaczyłamporazpierwszy,poczułamnatychmiastowąbliskość,błyskrozpoznania, ale nie wiedziałam dlaczego. Terazzrozumiałam, że zostali skierowani na ścieżkęmojegożyciacelowo.Zawszebylidlamniewyjątkowi.

Moje towarzyszki odezwały się ponownie,wyrywającmniezzamyślenia.Powiedziały,żeponieważbrak mi czystej wiedzy, nigdy nie powinnam nikogoosądzać. Ci, którzy przechodzili obok tego pijaka narogu,niebyliwstaniezobaczyćjegoszlachetnejduszy,więc oceniali go powyglądzie zewnętrznym. Sama teżtakpostępowałam,oceniając innychwmyślachwedługichzamożnościlubfizycznychzdolności.Zrozumiałamteraz,żebyłamniesprawiedliwa,żeniemiałampojęcia,jakie jest ich życie, ani – coważniejsze – jakie są ichdusze.

Zaświtała mi również taka myśl: „Albowiemubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie,możecie imdobrzeczynić”*. Ten cytat z Pisma jednakmniezmartwił.Dlaczegobiednisąwśródnas?DlaczegoPanniemożenamzapewnićwszystkiego?Dlaczegoniemożepoprostupodpowiedzieć temuprawnikowi, żebypodzielił się swoimi pieniędzmi z innymi? Moje

Page 118: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

towarzyszki znowu wtrąciły się do moich myślii powiedziały: „Wśród was chodzą aniołowie,zobecnościktórychniezdajeciesobiesprawy”.

To było dla mnie trudne i przewodniczki znowupomogły mi zrozumieć. Wszyscy mamy potrzeby, nietylko biedni. I wszyscy zobowiązaliśmy się w świecieduchowym, żebędziemy sobie nawzajempomagać, alezwlekamy z dotrzymaniem przyrzeczeń, którezłożyliśmybardzodawnotemu.Panzsyławięcaniołów,którzymająnasponaglićipomócnamwywiązaćsięzeswoichzobowiązań.Niezmuszanas, tylkoczasaminasponagla.Niewiemy,kimsąteistoty–zwygląduniczymsię nie wyróżniają – ale są przy nas częściej, niżmyślimy.

Nie poczułam się zbesztana, ale uświadomiłamsobie,żeźlerozumiałampomocBogadlanasnaziemii nie doceniałam jej. Pan udziela nam wszelkiegowsparcia, jakiego może nam udzielić bez ingerowaniaw nasze czyny i wolną wolę.My sami musimy chciećsobie pomagać.Musimy chcieć zobaczyć, że biedni sątak samo warci naszego szacunku jak bogaci.Musimychcieć akceptowaćwszystkich innych ludzi, nawet tychodmiennych od nas. Wszyscy są warci naszej miłościi dobroci. Nie mamy prawa okazywać nietolerancji,złościczy„miećkogośdość”.Niemamyprawapatrzećna innych z góry ani potępiać ich w swoich sercach.Jedyne,comożemyzsobązabraćztegożycia,todobro,

Page 119: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

któreokazaliśmyinnym.Widziałam,żewszystkienaszedobre uczynki i serdeczne słowa wracają do nas potamtej stronie ze stukrotną siłą. Naszą siłą będzieuczynioneprzeznasdobro.

Moje towarzyszki i ja przez chwilę milczałyśmy.Pijak zniknął z zasięgu mojego wzroku. Moja duszęwypełniały zrozumienie i miłość. Och, żebym mogłatak pomagać innym, jak ten pijak pomoże swojemuprzyjacielowi.Och, żebymmogła stać sięw tymżyciubłogosławieństwemdla innych.Mojaduszapowtórzyłaostateczneprzesłanie:nasząsiłąbędzieuczynioneprzeznasdobro.

*Mk14,7.

Page 120: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

MODLITWA

Zostałam pouczona wnikającą we mnie wiedząo człowieczeństwie, o boskiej wartości każdej duszy.Zapragnęłam więcej światła i wiedzy. Niebiosaponownie się rozsunęły i zobaczyłam kulę ziemskąkrążącą we wszechświecie. Dostrzegłam wiele świateł,podobnych do reflektorów, napływających z ziemi.Niektóre smugi światła były szerokie i wymierzonewniebojaklasery.Inneprzypominałyświatełkamałychlatarek,ajeszczeinnebyłymałejakiskierki.Zdziwiłamsię, kiedy mi powiedziano, że te światła to modlitwyludzi.

Page 121: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Zobaczyłamaniołówuwijającychsięwodpowiedzina modlitwy. Byli zorganizowani w taki sposób, żebyudzielić jak największej pomocy. Dosłownie latali odjednej osoby do drugiej, od modlitwy do modlitwy,i praca ta napełniała ich miłością i radością. Bylizachwyceni,pomagając ludziom,a szczególnie radośniwtedy,kiedyktośmodliłsięzżarliwościąiwiarą,żebymu pomóc od razu. Zawsze najpierw odpowiadali najaśniejsze,gorętszemodlitwy,potempokoleinaresztę,aż żadna nie pozostała bez odpowiedzi. Zauważyłamjednak, żewnieszczerych i rozgadanychmodłach jeśliwogólejestświatło,tonikłe;wieleztychpróśbniejestspełnianych.

Powiedziano mi wyraźnie, że wszystkie modlitwybłagalnesąwysłuchiwane.Kiedymamywielkąpotrzebęalbo kiedy modlimy się za inne osoby, promienieświatła wypływają prosto z nas i natychmiast sądostrzegane. Dowiedziałam się też, że nie mapotężniejszej modlitwy niż modlitwa matki za swojedzieci. To najczystszy rodzaj modlitwy z powodużarliwości błagania, a czasami z powodu rozpaczy.Matka potrafi wlać w swoje dzieci całą swoją miłośći błagaćBoga żarliwiew ich sprawie.Wszyscy jednakmamyzdolnośćdotarciadoBogawswoichmodlitwach.

Zrozumiałam, że po skończeniu modlitwybłagalnejpowinniśmyprzestaćoniejmyśleć iufać, żeBóg jej wysłucha. On zawsze zna wszystkie nasze

Page 122: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

potrzeby i czeka na zaproszenie, żeby nampomóc.Mamoc, by spełnić każdą prośbę, ale jest zobligowanywłasnym prawem i naszą wolą. Musimy pokazać, żechcemy, by Jego wola stała się naszą. Musimy Muzaufać. Kiedy szczerze poprosimy, w nic nie wątpiąc,otrzymamyto,ocoprosimy.

Nasze modlitwy za innych mają wielką moc, alemogą zostać wysłuchane, tylko wówczas, gdy nienaruszą wolnej woli innych lub gdy nie stoją naprzeszkodzie ich potrzebom. Bóg jest zobowiązanypozwolić nam działać samodzielnie, ale jest też chętnydowszelkiejpomocy.Jeśliwiaranaszychprzyjaciółjestsłaba, siła naszej duszy może ich rzeczywiściewzmocnić.Jeślisąchorzy,naszepełnewiarymodlitwyczęsto potrafią dać im siłę dowyzdrowienia, chyba żeich choroba została zaplanowana jako doświadczeniesłużące ich rozwojowi. Jeśli ich śmierć wydaje siębliska,musimyzawszepamiętać,byprosićospełnieniesię woli Boga, inaczej moglibyśmy przeszkodzić tejosobiewprzejściunadrugąstronę,powodująckonfliktcelów. Skala naszej pomocy dla innych jest ogromna.Możemy zrobić znacznie więcej dobrego dla swoichrodzin lub innych osób, niż kiedykolwiek to sobiewyobrażaliśmy.

To wszystko wydawało mi się bardzo proste –początkowozbytproste.Zawszemyślałam,żemodlitwawymagadługiegoczasu.Sądziłam,żemusimymarudzić

Page 123: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

BoguiniedawaćMuspokoju,dopókicośsięniestanie.Miałam swój system. Zaczynałam od prośby o coś,czego, jak myślałam, potrzebuję. Potem uciekałam siędo przekupstwa, dając Bogu do zrozumienia, żeudzieleniemipomocyleżywJegonajlepszyminteresie.Jeśli to zawodziło, zaczynałam się targować,proponując jakiś konkretny akt posłuszeństwa albopoświęcenia, którym mogłabym zdobyć Jegołaskawość. Potem, zrozpaczona, zaczynałam błagać,a w końcu wpadałam we wściekłość. Wskutek tegosystemudoczekałamsięwysłuchaniaowielemniejszejliczbypróśb,niżmiałamnadzieję.Terazzrozumiałam,żemojemodlitwybyłydemonstracjąwątpliwości.Mojezabiegi były rezultatem braku wiary w Jego chęćzadośćuczynienia moim prośbom tylko na podstawiewartości moich potrzeb. Wątpiłam, czy Bóg jestsprawiedliwy, czy ma moc, a nawet nie byłam pewna,czy w ogóle mnie słucha. Te wszystkie wątpliwościstworzyłybarierępomiędzymnąaBogiem.

Terazzrozumiałam,żeBógnie tylkosłyszynaszemodlitwy, ale także zna nasze potrzeby, jeszcze zanimmy sami je sobie uświadomimy. Widziałam, że Pani Jego aniołowie chętnie odpowiadają na naszemodlitwy. Widziałam, że sprawia im to radość.Zobaczyłam jednak, że Bóg ma zdolność widzenia,którejmynigdyniebędziemywstanieosiągnąć.Widzinaszą duchową przeszłość i zna potrzeby naszegoprzyszłego życia wiecznego. W swej wielkiej miłości

Page 124: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wysłuchuje modlitw zgodnie ze swą wiekuistąwszechwiedzą. Na wszystkie modlitwy odpowiadawsposóbdoskonały.Zdałamsobiesprawę,żenigdyniemusiałam uporczywie powtarzać swoich próśb, jakbyBógniepotrafiłichzrozumieć.Potrzebnemibyływiarai cierpliwość. Pan dał nam wolną wolę, a myumożliwiamy działanie Jego woli w naszym życiu,kiedyGodoniegozaprosimy.

Zrozumiałamrównieżwagępodziękowańzato,cootrzymujemy. Wdzięczność to cnota wiekuista.Powinniśmy pokornie prosić i z wdzięcznościąprzyjmować. Im bardziej dziękujemy Bogu zaotrzymywane błogosławieństwa, tym szerszą drogęotwieramy dla kolejnych łask. Boga przepełniapragnienie,bynamobficiebłogosławić.JeślizechcemyotworzyćswojesercaimyślidlaJegobłogosławieństw,zostaniemyobficienapełnieniłaskami.Przekonamysię,żeOn żyje.Może sami zaczniemy zachowywać się jakaniołowie, pomagając tym, którzy są w potrzebie.Wtrakciemodlitwyisłużenianaszeświatłazawszebędąjasno płonąć. Służenie to paliwo dla naszych lamp,powstałezewspółczuciaimiłości.

Page 125: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

RADAMĘŻCZYZN

Wrazztowarzyszkaminadalbyłamwogrodzieikiedyzdałam sobie z tego sprawę, widok ziemi zostałzasłonięty.Towarzyszkiprzeprowadziłymniezogrodudo dużego budynku. Kiedy do niego weszłyśmy,zachwyciłamsięszczegółamiwykończeniaimisternympięknem.Tamtejsze budynki są doskonałe; każda linia,kąt i detal są wykonane w taki sposób, by idealniedopełniać całości, stwarzając odczucie jedności lubidealnego połączenia. Każda tamtejsza budowla, każdyprzedmiotjestdziełemsztuki.

Zaprowadzono mnie do pokoju, który był

Page 126: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

kunsztownie zbudowany i urządzony. Gdy weszłam,zobaczyłamgrupęmężczyznsiedzącychprzydłuższymbokustołuwkształcienerki.Podprowadzonomnie,bymstanęła przed nimi przy wciętym boku. Jedna rzeczuderzyła mnie prawie natychmiast: było tam dwunastumężczyzn–mężczyzn–iżadnejkobiety.

Jako osoba o dość niezależnych poglądach byłamwyczulona na rolę kobiet. Równość i sprawiedliwetraktowanie kobiet były dla mnie ważne i twierdziłamstanowczo, że mogą rywalizować z mężczyznami jakrównyzrównymwwiększościsytuacji.Wczasieswegożycia na ziemi prawdopodobnie zareagowałabymnieprzychylnie na radę o takim składzie, ale w niebienauczyłamsięinaczejpatrzećnarolemężczyznikobiet.Zmianawmoichpoglądachzaczęłasię,gdyoglądałamstworzenie ziemi. Dostrzegłam różnice pomiędzyAdamem i Ewą. Pokazano mi, że Adam był bardziejzadowolony z warunków, które miał w Edenie, a Ewabyła bardziej niespokojna. Tak bardzo chciała zostaćmatką, że była gotowa zgodzić się na śmierć, by tylkoten cel osiągnąć. Ewa nie tyle „uległa” pokusie, ilepodjęła świadomą decyzję, by spowodować warunkikoniecznedoswojegorozwoju,ajej inicjatywazostaławykorzystana,bywkońcunakłonićAdamadozjedzeniaowocu.Ajedzącowoc,spowodowaliśmiertelnośćludzi,dzięki czemu możemy mieć dzieci – ale równieżmusimyumrzeć.

Page 127: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Zobaczyłam nad Ewą Ducha Świętegoizrozumiałam,żerolakobietnaświeciezawszebędziewyjątkowa.Uświadomiłamsobie,żeichemocjonalnośćumożliwiaimwiększąwrażliwośćnamiłość,aDuchowiŚwiętemu pozwala lepiej nad nimi czuwać.Zrozumiałam,żejakomatki,awięcstworzycielki,mająwyjątkowąrelacjęzBogiem.

Zdałam też sobie sprawę z niebezpieczeństwa, najakie kobiety są narażone ze strony szatana.Zrozumiałam,żeszatanbędziewykorzystywałnaziemite same pokusy, których użył w Edenie. Będziepróbował rozbić rodziny, a tym samym ludzkość,kusząc kobiety.Tomnie zaniepokoiło, alewiedziałam,że to prawda. Plan szatana był oczywisty. Zaatakujekobiety poprzez ich niepokój, wykorzystując siłę ichemocji – tych samych emocji, które dały Ewie siłę dodziałania,kiedyAdambyłbardzozadowolonyzeswojejsytuacji. Zrozumiałam, że szatan zaatakuje więzipomiędzy mężem a żoną, oddalając ich od siebie,wykorzystując siłę seksu i zachłanności, by zniszczyćich rodzinę.Widziałam, że wwyniku rozbicia domówucierpią dzieci i że kobiety będą potem przytłoczonestrachem o przyszłość i prawdopodobnie poczuciemwiny, ponieważ będą widzieć, jak rozpadają się ichrodziny. Wtedy szatan będzie mógł wykorzystać ichstrach i poczuciewiny,by je zniszczyćoraz zniweczyćpowierzoną im przez Boga misję na ziemi.Dowiedziałamsię,żekiedyszatanzawładniekobietami,

Page 128: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

z mężczyznami pójdzie mu łatwo. Zaczęłam więcdostrzegaćróżnicępomiędzyrolamimężczyznikobiet,atakżezrozumiałamsensipięknotychról.

Mając nowy punkt widzenia, nie okazałam żadnejreakcji na radę złożoną wyłącznie z mężczyzn.Uznawałam, że oni mają swoją rolę, a ja swoją.Mężczyźni promieniowali miłością do mniei natychmiast poczułam, że są moimi przyjaciółmi.Pochylilisiękusobienanaradę.Następniejedenznichprzemówił do mnie. Powiedział, że umarłamprzedwcześnieimuszęwrócićnaziemię,żemammisjędo spełnienia, ale w swoim sercu się jej opieram.Pomyślałam,żejestemwswoimdomuiżeżadnesłowatychmężczyzn nie przekonająmnie, bym go opuściła.Mężczyźni znowu się naradzili i zapytali, czy chcęobejrzećswojeżycie. Ichprośbęodebrałamprawie jakrozkaz. Zawahałam się; nikt nie chce, żeby jegoprzeszłość śmiertelnika była oglądana w miejscuabsolutnejczystościimiłości.Powiedzielijednak,żetoważne, żebym zobaczyła swoje życie, więc sięzgodziłam. Z boku pojawiła się światłość i poczułamprzysobiemiłośćZbawiciela.

Przesunęłamsięwlewo,żebyobejrzećswojeżycie.Obraz pojawił się tam, gdzie stałam. Przede mnąukazało się moje życie w formie czegoś, co tutajprawdopodobnie określilibyśmy jako niezwykle łatwedo zrozumienia hologramy, ale przesuwające się

Page 129: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

z zawrotną prędkością. Byłam zdumiona, że jestemw stanie przyswoić tak dużo informacji podawanychz taką szybkością. Oglądając zdarzenia ze swojegożycia,rozumiałamjeznacznielepiejniżwtedy,kiedydonich dochodziło. Nie tylko ponownie przeżywałamswojeemocjezkażdejchwili,aleczułamrównieżto,coczuliludziewokółmnie.Poznawałamichmyślinamójtemat i uczucia, jakie wobec mnie żywili. Było kilkasytuacji, kiedy wszystko stawało się dla mnie jasnew nowy sposób. „Tak – mówiłam do siebie – o, tak.Teraz rozumiem. Kto by pomyślał? Ale to oczywiściema sens”. Potem zobaczyłam, ile zawodu sprawiłaminnym. Wzdrygnęłam się, kiedy wypełniło mnie ichrozczarowanie, do tego doszły jeszcze moje wyrzutysumienia. Uświadomiłam sobie cierpienie, któresprawiłam innym, poczułam je. Zaczęłam się trząść.Widziałam, ile smutku spowodowały moje wybuchyzłości, i wypełniłmnie ten smutek. Zobaczyłam swojesamolubstwo i moje serce zapłakało, proszącoukojenie.Jakmogłambyćtakanieczuła?

Kiedy byłam już bardzo udręczona, poczułamnapływającą do mnie miłość członków rady. Oglądalimojeżyciezezrozumieniemiwspółczuciem.Wszystkozostałowziętepoduwagę:to,jakzostałamwychowana,czego mnie nauczono, ból, który sprawili mi inni,szanse, które dostałam lub których nie dostałam.I zdałam sobie sprawę, że radamnie nie osądza. Samasięosądzałam.Członkowieradyokazywalimiabsolutną

Page 130: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

miłość i bezgraniczne miłosierdzie. Ich szacunek dlamnie nie mógłby być większy. Byłam im szczególniewdzięczna za miłość, kiedy zobaczyłam przed sobąnastępnączęśćpokazu.

Był to „efekt kół na wodzie”, jak określili goczłonkowie rady. Zobaczyłam, że kiedy krzywdziłaminnych, potemwiele skrzywdzonych przezemnie osóbkrzywdziło w podobny sposób kolejnych ludzi. Falazłych uczynków biegła od ofiary do ofiary,przypominając przewracające się kostki domina, ażwkońcuwróciładopoczątku–domnie,dowinowajcy.Fale rozchodziły się i wracały. Zraniłam znaczniewięcej osób, niż przypuszczałam; mój ból sięzwielokrotniłistałsięnieznośny.

Zbawicielpodszedłdomniepełentroskiimiłości.Jegoduszadałamisiłę.Powiedział,żeosądzamsięzbytkrytycznie. „Jesteś dla siebie zbyt surowa”, stwierdził.Pokazał mi inną stronę efektu kół na wodzie:powodował go jeden z moich dobrych uczynków,bezinteresowny gest. Znowu zobaczyłam rozchodzącesię fale. Przyjaciółka, której okazałam życzliwość,zachowała się życzliwie wobec jednej ze swoichznajomych i łańcuszek dobroci się wydłużył.Zobaczyłam, że dzięki jednemu mojemu uczynkowiprzybyło miłości i szczęścia w życiu innych ludzi.Widziałam, jak ich szczęście wzrastało i wpływało naich życie na wiele pozytywnych sposobów, czasami

Page 131: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

znacząco. Ból w moim sercu ustąpił miejsca radości.Poczułammiłość,którączulitamciludzie,poczułamteżich radość. A wszystko to zaczęło się od jednegodobrego uczynku. Do głowy przyszła mi ważna myślizaczęłamjąpowtarzać:„Taknaprawdę liczysię tylkomiłość. Tak naprawdę liczy się tylko miłość i miłośćjestradością!”.PrzypomniałamsobiecytatzPisma:„Japrzyszedłem, aby miały życie i obfitowały”* i mojąduszęwypełniaobfitaradość.

Wszystko wydało się takie proste. Jeśli będziemydobrzy,poczujemyradość.Iniespodziewaniewypłynęłoze mnie pytanie: „Dlaczego nie wiedziałam o tymwcześniej?”.OdpowiedziałJezusalbojedenzczłonkówrady, a odpowiedź wryła się w moją pamięć. Zapadław najgłębszą częśćmojej duszy, na zawsze zmieniającmój pogląd na życiowe próby i przeciwności:„Potrzebowałaś zarówno negatywnych, jakipozytywnychprzeżyćnaziemi.Zanimbędzieszmogłapoczućradość,musiszpoznaćsmutek”.

Wszystkie moje przeżycia nabrały nowegoznaczenia. Zdałam sobie sprawę, żewmoim życiu niebyło żadnych prawdziwych błędów. Każde przeżyciebyło narzędziem służącymmojemu rozwojowi. Każdezłe doświadczenie pozwalałomi lepiej rozumieć samąsiebieiwkońcuuczyłamsięunikaćtakichdoświadczeń.Zobaczyłam również, jak rozwijała się mojaumiejętność pomagania innym. Uświadomiłam sobie

Page 132: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

nawet, żewiele zmoichprzeżyć było przygotowanychprzez Aniołów Stróżów. Niektóre przeżycia byłysmutne, inne były radosne, ale celem wszystkich byłoprzeniesienie mnie na wyższe poziomy wiedzy.Widziałam, że Aniołowie Stróżowie byli przy mniew czasie życiowych prób, pomagając mi, jak tylkomogli. Czasami było ich wielu, czasami tylko kilku,zależnie od moich potrzeb. Oglądając swoje życie,zauważyłam, że często powtarzałam te same błędy,wielokrotnie popełniałam te same złe czyny, do czasu,aż w końcu wyciągałam właściwy wniosek. Alezobaczyłam też, że im więcej wniosków wyciągałam,tymwięcejmożliwościsięprzedemnąotwierało.Ibyłyone rzeczywiście otwarte. Pokazanomi, żewiele razy,kiedy myślałam, że osiągnęłam coś samodzielnie,byłamwspomaganabożąpomocą.

Wymowa pokazu szybko zmieniła się więcznegatywnejnapozytywną.Zmieniłosięmojewidzeniesamej siebie, ponieważ zobaczyłam swoje grzechyi wady w wielowymiarowym świetle. Tak, sprawiłyprzykrość mnie i innym, ale były narzędziamisłużącymi mojej nauce, pomagającymi mi poprawićswoje myślenie i zachowanie. Zrozumiałam, żeodpuszczonegrzechysąusuwane.Wyglądatotak,jakbybyły przesłaniane nowym rozumieniem, nowym celemwżyciu.Tonowerozumienieprowadzimnienastępniedozaniechaniagrzechuwsposóbnaturalny.Alechociażsam grzech jest usunięty, pozostaje po nim nauczka.

Page 133: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

W ten sposób odpuszczony grzech pomaga mi sięrozwijaćiuczyćsięlepiejpomagaćinnym.

Poszerzona wiedza dała mi spojrzenie, któregopotrzebowałam,żebyprawdziwiewybaczyćsamejsobie.Izrozumiałam,żekażdyrodzajwybaczeniazaczynasięodwybaczenia samemusobie. Jeśli niebędęzdolnadowybaczenia sobie, nie będę umiała szczerze wybaczyćinnymludziom.Amuszęwybaczyćinnym.To,codaję,jesttym,codostaję.Jeślichcęwybaczenia,samamuszęwybaczać.Zrozumiałamteż,żewadyinnychludzi,którenajbardziejkrytykowałam–inajrzadziejwybaczałam–prawie zawsze były wadami, które sama miałam albobałamsię,żemam.Przerażałomnie,kiedywidziałamuinnychswojerzeczywistelubpotencjalnesłabości.

Zobaczyłam,jakniszczącapotrafibyćżądzasprawziemskich. Wszelki rozwój jest duchowy, a rzeczydoczesne, takie jak dobra materialne i rozbuchanepotrzeby cielesne, tłamszą duszę. Stają się naszymibożkami, związują nas z naszym ciałem, zniewalają,przez co nie jesteśmy w stanie przeżywać wzrostuiradości,którychpragniedlanasBóg.

Ponowniemiprzekazano, tymrazemniesłowami,alemyślowo,żenajważniejsządlamnierzecząwżyciujest kochać innych jak siebie samą. Ale żeby innychkochaćjaksiebiesamą,najpierwmuszęsiebiepokochaćprawdziwie.Piękno iświatłośćChrystusasąwemnie–Onjewidział!–aterazrównieżjamusiałamjewsobie

Page 134: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

odnaleźć. Potraktowałam to jak przykazanie i takzrobiłam.Stwierdziłam,żestłamsiłamprawdziwyurokswojej duszy. Musiałam pozwolić jej zalśnić takpięknymblaskiemjakkiedyś.

Skończył się przegląd mojego życia i mężczyźnisiedzielibezruchu,promieniującbezgranicznąmiłościądo mnie. Był tam też Zbawiciel w aureoli swejświatłości i uśmiechał się, zadowolony z moichpostępów.Członkowie radyznowusięporozumieli, poczymzwrócilisiędomnie.„Niewypełniłaśswojejmisjina ziemi”, powiedzieli. „Musisz wracać. Ale niebędziemycięzmuszać;decyzjanależydociebie”.

Bez wahania odparłam: „Nie, nie. Nie mogęwracać. Moje miejsce jest tutaj. Tu jest mój dom”.Powiedziałam to stanowczo, wiedząc, że nic nie jestwstanienakłonićmniedoopuszczeniategomiejsca.

Przemówił jeden zmężczyzn, również stanowczo:„Twoja praca nie została ukończona.Będzie dla ciebienajlepiej,jeśliwrócisz”.

Nie zamierzałamwracać. Jako dziecko nauczyłamsięwygrywaćkłótniei terazużyłamwszystkichswoichsposobów.Rzuciłamsięnapodłogę izaczęłampłakać.„Nie chcęwracać – załkałam – i niktmnie nie zmusi!Zostajętu,gdziemojemiejsce.Skończyłamzziemią!”.

Jezusstałniedalekomnie,pomojejprawejstronie,wciąż promieniujący swoją olśniewającą światłością.Zbliżył się i wyczułam Jego troskę. Ale towarzyszyło

Page 135: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

jej pewne rozbawienie. Nadal mnie uwielbiał,rozumiejącmojenastroje,iwyczułamJegoempatiędlamojego pragnienia, by zostać. Podniosłam się, a Onpowiedział do rady: „Pokażmy jej, na czympolega jejmisja”. A odwracając się do mnie, rzekł: „Poznaszswoją misję, aby łatwiej ci było podjąć decyzję. Alepotem musisz zadecydować. Jeśli wrócisz na ziemię,wiedzaotwojejmisjiorazwiększośćtego,cozostałocitupokazane,zostanieusuniętaztwojejpamięci”.

Zgodziłam się niechętnie i pokazanomi, na czympolegamojezadanie.

Potem wiedziałam, że muszę wrócić. Chociażbardzo nie chciałam opuścić cudownej krainyprzepełnionejmiłościąiświatłemdlaziemskiegoświatapełnegotrudówiniepewności,koniecznośćwypełnieniamisji zmusiła mnie do powrotu. Najpierw jednakotrzymałam obietnicę od każdej z obecnych tam osób,łącznie z Jezusem. Wymogłam na wszystkich, żew chwili gdy moja misja zostanie ukończona, zabiorąmniezpowrotemdodomu.Niezamierzałamspędzićnaziemianiminutydłużej,niżtobyłokonieczne.Mójdombył tam, gdzie oni. Zgodzili się na mój warunekizapoczątkowalimójpowrót.

Podszedł do mnie Zbawiciel i powiedział, że jestzadowolony z mojej decyzji. Przypomniał mi, że popowrocie na ziemię nie będę pamiętała o swojejmisji.„Będąc na ziemi, nie możesz ciągle o niej myśleć”,

Page 136: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

powiedział. „Zostanie wypełniona we właściwymczasie”.

„Och, jak On dobrze mnie zna”, pomyślałam.Gdybympamiętałaswojąmisjęnaziemi,wykonałabymją tak szybko, i prawdopodobnie tak nieudolnie, jak tomożliwe. Stało się zgodnie ze słowami Zbawiciela.Wiedza o misji została usunięta z mojej pamięci. Niepozostał w niej nawet najdrobniejszy szczegół, ale,odziwo,nieczujęchęci,bydociekać.

Panobiecał,żezabierzemnie,gdy tylkowypełnięswoje zadanie. Nadal dźwięczą mi w uszach Jegoostatnieskierowanedomniesłowa:„Pobytnaziemijestkrótki.Niebędziesztamdługo,apotemwrócisztutaj”.

*J10,10.

Page 137: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

POŻEGNANIE

Nagle otoczyły mnie tysiące aniołów. Były radosne,zachwycone,żezdecydowałamsięwrócić.Usłyszałam,jak wykrzykują entuzjastycznie, wspierając mniemiłościąiotuchą.

Kiedy się rozglądałam, a moje serce miękło odmiłości, która płynęła od nich do mnie, aniołowiezaczęli śpiewać. W całym swoim życiu, nawetw niebiańskim ogrodzie, nie słyszałam równiewspaniałej muzyki. Była wzniosła, cudowna,nadzwyczajna i przeznaczona specjalnie dla mnie. Tobyło niesamowite. Aniołowie śpiewali spontanicznie,

Page 138: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

nie tyle z pamięci, ile pod wpływem natychmiastowejwiedzy, natychmiastowego uczucia. Ich głosy byłyczyste,akażdydźwiękwyraźny isłodki.Niepamiętampieśni,którąśpiewali,alepowiedzianomi,żeusłyszęjąjeszcze raz. Nie kryłam łez, chłonąc ich miłośći niebiańską muzykę – niedowierzałam, że tak małoznacząca dusza jak moja może być obiektem takwielkiego uwielbienia. I uświadomiłam sobie, żew niebiosach nikt nie jestmało znaczący.Każda duszama bezgraniczną wartość. Kiedy moją duszęprzepełniała pokora i wdzięczność, po raz ostatnizobaczyłamziemię.

Kiedyniebiosasięrozsunęły,ujrzałamziemię,ananiej miliardy ludzi. Zobaczyłam, jak walczą o byt,popełniają błędy, doznają dobroci, znajdują miłość,rozpaczają z powodu śmierci. Zobaczyłam teżunoszącychsięnadnimianiołów.Aniołowieznaliludzizimieniaipilnieichstrzegli.Cieszylisięzichdobrychuczynków, a smucili błędami. Byli blisko, żebypomagać, udzielać wskazówek i chronić. Przekonałamsię,żemożemyprzywołaćnapomocdosłownietysiąceaniołów,jeślipoprosimypełniwiary.Dowiedziałamsię,żewichoczachwszyscyjesteśmyrówni,wielcyimali,utalentowani i upośledzeni, przywódcy i uczniowie,święci i grzesznicy. Wszyscy jesteśmy cenni i pilniestrzeżeni.Zawszemożemyliczyćnaichmiłośćdonas.

Widok został zasłonięty, a ja po raz ostatni

Page 139: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

przyjrzałam się swoim wiekuistym przyjaciółkom,dwóm kobietom, które były moimi przewodniczkami,moim trzem wiernym aniołom służebnym i wieluinnym, których znałam z życia przedziemskiegoiktórychkochałam.Byliwspaniali,szlachetniicudownii wiedziałam, że oglądałam ich dusze tylko przezchwilę. Miałam zaszczyt poznać zaledwie maleńkiprzedsionek niebios, tylko część tego rajskiego domu.W tym domu oraz w sercach tych, którzy w nimmieszkali,byławiedzaprzekraczającamojenajśmielszewyobrażenia. Czekają tam na nas plany, ścieżkii prawdy; niektóre są tam od początku, inne dopieromusimy stworzyć. Pokazanomi tylko skrawek niebios,ale zawsze będę cenić towspomnienie.Wiedziałam, żecianiołowie,śpiewającyteraz,napełniającymojesercemiłością, będą moim ostatnim cudownym przeżyciempotamtejstronie.Igdyśpiewemwyrażaliswojąmiłośći wsparcie dla mnie, zaczęłam płakać. Wracałam dodomu.

Page 140: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

MÓJPOWRÓT

Nie padły żadne słowa pożegnania. Po prostu znowuznalazłam się w sali szpitalnej. Drzwi nadal byłyniedomknięte, nad umywalką paliła się lampka, a nałóżku, pod kocami, leżało moje ciało. Stałamw powietrzu, patrzyłam na nie i czułam odrazę.Wyglądało na zimne i ciężkie, przypominało starykombinezon, który wytarzano w błocie. Ja natomiastczułam się, jakbym wzięła długi, kojący prysznic.A teraz miałam włożyć na siebie ten ciężki, zimnyibrudnystrój.Wiedziałamjednak,żemuszętozrobić–obiecałam to – ale musiałam się spieszyć. Gdybym

Page 141: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

zastanawiałasięo jednąsekundędłużej,zabrakłobymiodwagi i bym uciekła.Moja dusza szybkowsunęła sięw ciało. Kiedy się zdecydowałam, reszta stała sięnaturalnym procesem, nad którym miałam niewielkąkontrolę.

Przytłaczający ciężar ciała i jego chłód byłyodrażające.Zaczęłamsięwnimszarpać,jakbydziałałonamniewysokienapięcieelektryczne.Znowupoczułamból i niedomaganie i bardzo mnie to przygnębiło. Poradości,którądałamiswobodaduchowa,znowustałamsięwięźniemciała.

Kiedy leżałam zniewolona cielesną powłoką, przymoim łóżku ponownie pojawiło się trzech moichwiekuistych przyjaciół. Moi drodzy mnisi, moianiołowie służebni przybyli, żeby mnie pocieszyć.Byłam tak strasznie słaba, że niemogłam ich powitaćtak, jak chciałam. Byli ostatnim ogniwem łączącymmniezpowabemiczystościąmiejsca,wktórymbyłam;z całej siły pragnęłam wyciągnąć do nich rękęipodziękować imza ichcudowną iwiekuistąprzyjaźń.Chciałam jeszcze raz powiedzieć: „Kocham was”. Alebyłam w stanie tylko się w nich wpatrywać oczamipełnymiłez,wnadziei,żerozumieją.

Nie trzeba było słów; zrozumieli wszystko.Milcząc, stali przy mnie i patrzyli mi w oczy,promieniującmiłościąinapełniającmnieduchem,któryzwalczał wszelki ból. Przez kilka cennych sekund

Page 142: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

patrzyliśmy sobie w oczy i porozumiewaliśmy się zapomocą naszych serc. Właśnie wtedy przekazali miwiadomość,którązawszebędęcenić jakświętysymbolnaszejwiecznejprzyjaźni.Ichsłowaiobecnośćbyłydlamnie wielką pociechą. Wiedziałam, że znali nie tylkomojeuczucia, ale równieżnowąścieżkęmojegożycia,wiedzieli o bólu, jaki będę czuła z powodu utraty ichmiłości, o ponownym zmaganiu się z trudami życiaziemskiego, o uciążliwych podróżach, które mnieczekały. Byli zachwyceni moją decyzją o powrocie naziemię. Dokonałam słusznego wyboru. „Ale teraz”,powiedzieli, „odpoczywaj”. I wytworzyli uczuciewielkiego spokoju i ukojenia. Poczułam, jak onomnieopływa, i natychmiast zaczęłam zapadać w głęboki,leczniczy sen. Zasypiając, czułam, jak otaczają mniepięknoimiłość.

Nie wiem, jak długo spałam. Kiedy otworzyłamoczy,byładrugawnocy.Minęłyponadczterygodzinyodmojejśmierci. Ilez tegoczasuspędziłamwświecieduchowym, nie wiedziałam, ale cztery godziny niewydawały sięwystarczająco długimokresemna to, cosię ze mną działo. Nie wiedziałam, czy zastosowanoreanimację, żeby przywrócić mnie do życia, ani czywogólektośdomniezajrzał.Czułamsięwypoczęta,alebyłam jeszcze bardzo przygnębiona. Zaczęłam wracaćmyślami do niedawnych przeżyć. Nie mogłam sięnadziwić, że naprawdę rozmawiałam ze Zbawicielemświata i byłam w Jego ramionach. Poczułam się

Page 143: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

silniejsza, kiedy rozmyślałam o wiedzy, którąotrzymałam w Jego obecności, i wiedziałam, że Jegoświatłośćzawszedodamisił iotuchy,kiedyznajdęsięwpotrzebie.

Już miałam zamknąć oczy i zasnąć, kiedydostrzegłam jakiś ruch przy drzwiach. Podpierając sięna łokciu, uniosłam się, żeby lepiej widzieć,i zobaczyłam, że do sali zagląda jakieś stworzenie.Wzdrygnęłam się ze strachu. Pojawiły się kolejnestwory. Miały najbardziej szkaradny i groteskowywygląd, jaki tylkomożna sobiewyobrazić.Weszło ichpięć, a mnie sparaliżował strach. Miały w połowieludzki i w połowie zwierzęcy wygląd – niskie,umięśnione stworzenia z długimi pazurami lubpaznokciami,odzikich,aleludzkichtwarzach.Podeszłydo mnie, warcząc, pomrukując i sycząc. Ziałynienawiścią i wiedziałam, że zamierzają mnie zabić.Próbowałamkrzyczeć, ale byłamalbo zbyt słaba, albozbyt sparaliżowana strachem, żeby się ruszyć.Leżałambezradnie,aonebyłyjużmniejwięcejpółtorametraodmojegołóżka.

Nagle z góry spłynął na mnie snop światła,zwartego niczym szkło, w kształcie kopuły, i stworyrzuciły się do przodu, najwyraźniej rozpoznajączagrożenie. Zaczęły szaleńczo walić w kopułęipróbowałysięnaniąwspiąć,żebymiećlepsząpozycjędoataku,alekopułachroniłamnieskutecznie.Byłazbyt

Page 144: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wysoka, żeby mogły się na nią wdrapać, i to jeszczebardziej je złościło. Wrzeszczały, przeklinały, syczałyi zaczęły pluć. Byłam przerażona, bo czułam sięuwięziona w swoim łóżku. Stwory nie dawały zawygraną,ajaniewiedziałam,czykopuławytrzymaichatak.Niewiedziałamnawet,czymonesą.

Kiedy pomyślałam, że już dłużej nie dam rady,i ledwo żyłam ze strachu, w sali ponownie zjawili siętrzej moi mnisi, moi adorujący aniołowie, i stworynatychmiast uciekły.Aniołowie powiedzieli, żebym sięnie bała, że jestem chroniona.Wyjaśnili mi, że diabełjest wściekły z powodu mojego powrotu na ziemięi dlatego przysłał te potężne demony, żeby mniezniszczyły. Mnisi dodali, że kopuła pozostanie wokółmniedokońcamojegożycia.Demonymogąpróbowaćznowu mnie zaatakować i możliwe, że zobaczę je lubusłyszęwprzyszłości,alekopułabędziemniechronić.„Musiszteżwiedzieć–powiedzieli–żezawszejesteśmyprzy tobie, żeby ci pomagać i dodawać ci otuchy”.Chwilępóźniejmnisizniknęli,comniezasmuciło.

To była ostatnia rozmowa z moimi aniołamisłużebnymi.Zmiłościąnazywamichswoimimnichami,alewiem,żesątrzemazmoichnajbliższychprzyjaciółw całej wieczności. Z radością i niecierpliwościączekam na dzień, w którym znowu padniemy sobiewramionaiodnowimyswojąwiekuistąprzyjaźń.

Demony pojawiły się po odejściu aniołów, ale

Page 145: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

kopuła mnie przed nimi uchroniła. Sięgnęłam potelefon, zadzwoniłam do męża i powiedziałam, żew mojej sali są demony. Mąż pomyślał, że mamhalucynacje, i poprosił jedną z naszych córek, żeby zemną rozmawiała, a on natychmiast wyruszyłsamochodem do szpitala. Dziesięć minut później Joewszedł do sali. Nikogo poza mną nie zobaczył, alepodszedł do mojego łóżka i wziął mnie za rękę, a japróbowałammuopisać,cosiędzieje.Wkrótcedemonysięzezłościły iodeszły, i tejnocy jużsięniepojawiły.Poczułamwielką ulgę, a kiedy trochę się uspokoiłam,zaczęłam opowiadać mężowi o swoich przeżyciachpośmiertnych.Niewdawałamsięwszczegóły,ale i takJoe zorientował się, że zdarzyło się coś ważnego,i okazałmi dużomiłości i troski.Aniołowie zniknęli,ale teraz był przymniemąż, pocieszałmnie i chronił.Miłość,jakąmiokazywał,możeniebyłatakpotężnajakta,którąobdarzalimnieaniołowieczyChrystus,mimoto była wspaniała i bardzo krzepiąca. Chociażmiłość,jaką czujemy my, śmiertelnicy, jest niedoskonała, majednak wielką moc uzdrawiania i podtrzymywania naduchu.

Kiedy Joe siedział przy mnie, moja dusza kilkarazy przemieszczała się pomiędzy jednym a drugimświatem, jakby mój powrót nie był jeszcze trwały.Pamiętam,żezajmowalisięmnąlekarzeipielęgniarki;niewiedziałam,corobili,aninawetjakdługotambyli,ale wyczuwałam napięcie i nerwowość ich wysiłków.

Page 146: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

W tym czasie oglądałam świat duchowy i widziałamwiele wspaniałości – zarówno z tego, jak i tamtegoświata. Potem miałam kolejne poruszające przeżycie,niewformiewizji,aleodwiedzin.

Do sali weszła śliczna dziewczynka. Miała dwaalbo trzy lata i była jedynym dzieckiem, którewidziałam w świecie duchowym. Opromieniała jąaureola złotego światła, rozświetlającego pokój przykażdym jej kroku. Najwyraźniej zainteresował ją Joei kiedy lekarze i pielęgniarki wyszli na chwilę,zapytałam go, czy ją widzi. Nie widział. Dziewczynkamiała wdzięk baleriny, chodziła na paluszkachiwykonywaładrobneruchy,jakbytańczyła.Natychmiastzafascynowała mnie jej spontaniczność i radość.PodeszładoJoegoistanęłanaczubkujegobuta.Jednąnóżkęwyciągnęła do tyłu i zrobiła wagę jak balerina,a pochylając się do przodu, sięgnęła do kieszeni jegospodni.Patrzyłamnatengestjakzauroczona.Zapytałamją, co robi. Obróciła się i roześmiała, posyłając miłobuzerski uśmiech, więc wiedziałam, że mnieusłyszała. Nie odpowiedziała mi jednak. Wyczuwałamjejwewnętrzną radość,czyste,kipiącewniej szczęście.Potemzniknęłamizoczuiwięcejjużsięniepojawiła,alebyłampewna,żenigdyjejniezapomnę.

Przez następnych kilka godzin lekarzeipielęgniarkiwielokrotnieprzychodzili sprawdzićmójstan.Chociaż interesowali sięmnąowielebardziejniż

Page 147: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

poprzedniej nocy, Joe ani ja nie wspomnieliśmy imomoichprzeżyciach.Rano jedenz lekarzypowiedział:„Miała pani bardzo ciężką noc. Pamięta pani, co sięzpaniądziało?”.Stwierdziłam,żeniemogęwyjawićmuprawdy, więc odrzekłam, że miałam koszmary.Uświadomiłamsobie,żejestmitrudnomówićoswojejpodróży w zaświaty i wkrótce doszło do tego, że niechciałam o niej opowiedzieć nawet swojemu mężowi.Uważałam, że mówienie o niej ją dewaluuje. Mojeprzeżycia były święte. Dopiero po kilku tygodniachopowiedziałam o niej Joemu i starszym dzieciom.Natychmiastokazalimiwsparcie,rozwiewającwszelkiemoje obawy przed reakcją rodziny. W nadchodzącychlatachczekałomniewielenauki ipracynadrozwojem.Następnych kilka lat okazało się najtrudniejszychwmoimżyciu.

Page 148: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

POWRÓTDOZDROWIA

Zaczęło mnie ogarniać coraz większe przygnębienie.Niepotrafiłamzapomniećpiękna i spokojupanującychw świecie duchowym i strasznie chciałam tamwrócić.Wokół mnie wiele się działo, a ja bałam się życia,czasami go nawet nienawidziłam i modliłam sięośmierć.ProsiłamBoga,żebyzabrałmniezpowrotemdo domu, błagałam, żeby uwolnił mnie od tego życiainieznanejmisji.Bałamsięwyjśćzdomu,borozwinęłasię u mnie agorafobia. Pamiętam, jak patrzyłam przezokno na skrzynkę pocztową imarzyłam, bymieć dośćodwagi, by do niej dojść. Zapadałam się w sobie,

Page 149: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

umierającpowolnąśmiercią, ichociażJoeidziecibylidlamniecudowniewyrozumiali,wiedziałam,żesięodnichoddalam.

Ostatecznieuratowałamniemiłośćdonajbliższych.Uświadomiłamsobie,żemojeużalaniesięnadsobąniejestwobec nichwporządku.Musiałamznowuwłączyćsiędożycia,zapomniećoświecieduchowymiwziąćsięwgarść.Zmusiłamsiędowyjścia zdomu i stopniowozaczęłamsięangażowaćwzajęciaswoichdzieci–naukęszkolną, działalność charytatywną, grupy kościelne,wyjazdypodnamiot,rodzinnewakacjeitakdalej.Toniestałosięnagle,ależycieznowuzaczęłomisiępodobać.Choć w głębi serca nadal tęskniłam do świataduchowego,mojamiłośćdożyciaziemskiegorozkwitłaistałasięsilniejszaniżkiedykolwiekwcześniej.

Pięć lat po swojej śmierci klinicznej poczułampotrzebę, by dowiedzieć sięw szpitalu, comi się stałotamtejnocy.Lekarzenicminiepowiedzieli,a janigdynie zapytałam. W ciągu tych pięciu lat o swoichprzeżyciach opowiedziałam kilku przyjaciołomi wszyscy zadali to samo pytanie: „Ale czy lekarzewiedzieli, że nie żyjesz?”. Nie potrzebowałampotwierdzenia lekarzy, że umarłam– powiedziałmi tosam Jezus – ale moi przyjaciele chcieli więcejinformacji. Umówiłam się nawizytę u chirurga, którymnieoperował.Kiedyprzyszłam,przedjegogabinetemczekały tłumykobiet;pielęgniarkapowiedziała, żepan

Page 150: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

doktormaopóźnienie.Zrobiłomisięwstyd,żezajmujęjego cenny czas – inne pacjentki potrzebowały gobardziej niż ja.Mimo to czekałam iwkońcu zostałamwprowadzonadojegogabinetu.

Kiedywszedł,poznałmnieizapytał,wczymmożemi pomóc. Przypomniałam mu swoją operację, a onzapewnił,żejąpamięta.Powiedziałam,żemuszępoznaćprawdę o komplikacjach, które prawdopodobnienastąpiływieczorem.Chirurgzapytał,dlaczegomnietointeresuje, i wtedy opowiedziałam mu część swoichprzeżyć. Minęło czterdzieści pięć minut. W korytarzukłębiły się tłumy pacjentek, ale lekarz słuchał mnie,siedząc nieruchomo. Kończąc, powiedziałam, że niezamierzamwnieśćsprawydosądu;poprostuchciałamwiedzieć, co się wtedy stało – bardzo mi na tymzależało. Nic nie mówiąc, lekarz wstał i poszedł doarchiwum. Kiedy wrócił, miał w oczach łzy. Tak,powiedział, wieczorem wystąpiły komplikacje; stracilimnienajakiśczas,aleuznali,żelepiejbędziemiotymnie mówić. Wyjaśnił, co się stało. W czasie operacjimiałam krwotok i najwyraźniej wieczorem siępowtórzył.Wchwiliśmierciniktsięmnąniezajmował,bo akurat była pora zmiany pielęgniarek, a ponieważnikogo przy mnie nie było, nikt nie wiedział, od jakdawnanieżyję.Lekarzipielęgniarkireanimowalimniedo rana, podając zastrzyki, większe dawki lekówikroplówki.Powysłuchaniulekarzaucieszyłamsię,żeon ipersonelzrobilidlamniewszystko,cobyłowich

Page 151: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

mocy.Zapytałamgo,dlaczegopłacze,aonodpowiedział,

że to łzy szczęścia. Niedawno stracił ukochaną osobęi słuchając mnie, poczuł nadzieję. Moja opowieśćodrugimświeciedałamupociechę.Powiedział też, żeprzypomina sobie podobne przeżycie innego pacjentakilka lat wcześniej i wiele szczegółów było takichsamych.Wiedza,żenaszeżycieniekończysięwrazześmiercią i że znowu spotkamy się z członkami swojejrodziny, podniosła go na duchu. Zapewniłam go, żemamy podstawy, by liczyć na wspaniałe życie pośmierci–życieowielewspanialsze,niżjesteśmysobiewstaniewyobrazić.

Kiedy wyszłam z jego gabinetu, poczułam sięwolna.Mogłamraznazawszezapomniećoszczegółachswojej śmierci. A innym ludziom mogłam uczciwiepowiedzieć to, czego zawsze byłam pewna.Rzeczywiścieumarłamiwróciłamdożycia.

Page 152: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

MÓJSPECJALNYANIOŁ

Rokpo rozmowiezchirurgiem,sześć latpoopisanymprzeze mnie przeżyciu, zadzwoniła do mnie mojasiostraDorothywniezwykłejsprawie.Opowiedziałamio kobiecie spodziewającej się dziecka, które zostanieoddane do adopcji. Jego rodzice byli alkoholikamii jedno dziecko zostało im już odebrane. Niestety,rodzina,którajeadoptowała,miałazadużodzieciiniemogła przyjąć kolejnego. Rodzice dziecka byliIndianami i chcieli, aby trafiło do rodziców o takimsamym pochodzeniu, najlepiej do małżeństwa z ichrodziny.

Page 153: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Dorothy wiedziała, że od pewnego czasu jestemprzygnębiona,ipomyślała,żezajmowaniesiękolejnymdzieckiem–byłobytomojeósme–pomożemiwrócićdonormalności.Powiedziała,żepotrzebnyjestktoś,ktowziąłby maleństwo na kilka miesięcy.Przedyskutowałam sprawę z Joem i rodziną i chociażwłaśnie zapisałam się do dwuletniego college’u,zaczęłam się zastanawiać nad przyjęciem tego dziecka.Moja córka Cheryl była w ciąży i obiecała, że będzieprzychodzić i mi pomagać, żeby się przyzwyczaić doopiekinadniemowlakiem.Joestwierdził,żeniemanicprzeciwko temu, żeby znowu trzymać w ramionachmaleństwo–naszenajmłodszedzieckomiałodwanaścielat. Zgodziłam się więc i zanim kuratorka sądowaprzywiozła nam naszą kochaną dziewczynkę, miałamjuż wszystko przygotowane, między innymi starąkołyskę, którą trzymaliśmy dla wnuków, oraz innedrobiazgi po naszych dzieciach. Pokochałam tędziewczynkęnatychmiast,stwarzająctrudnądozerwaniawięź, z czego zdawałam sobie sprawę. Powtarzałamsobie, żeonawkrótcenasopuści, ale serceniechciałosłuchaćtego,comówiłrozum.

Sąd miał problemy ze znalezieniem rodzinyadopcyjnej w najbliższej rodzinie dziewczynki.Minęłydwa miesiące. Moja córka urodziła chłopczykaiodwiedzałamjątakczęsto,jaktotylkobyłomożliwe,zabierajączsobąswojąprzybranącóreczkę.

Page 154: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Byłapogodna,bystraizawszechciałasięprzytulać.Kiedy była chora albo potrzebowała ukojenia,przyciskała nosek do mojej szyi, tak aby czuć mójoddechnaswojejbuzi.Tapozycjaczęstojąuspokajała,kiedywszystko inne zawodziło.Oczywiście kochała jącała rodzina. Rano nasi synowie, dwunasto-i czternastolatek, wyjmowali ją ukradkiem z łóżeczkaizanosilidopokojudziennego,żebysięzniąbawić.

Zaczęła chodzić, kiedy miała dziesięć miesięcy,a jej oliwkowa cera była zdrowa i błyszcząca jak ukażdego prawidłowo rozwijającego się dziecka. Coranonacierałam jąmleczkiem,aż jej skóra stawała sięmiękkajak jedwab, iprzezresztędniazprzyjemnościąwdychałamjejzapach.Mojamiłośćdo tejdziewczynkipogłębiała się z miesiąca na miesiąc i wkrótcezapomniałam,żeniejestmojącórką.

Mała miała dziesięć i pół miesiąca, kiedyzadzwoniłakuratorkaipowiedziała,żeznaleźlidlaniejrodzinę w innym stanie. Rodzice adopcyjni mieliprzyjechaćponiązakilkadni.Tobyłdlamnieszok.Napoczątku oboje z Joem podpisaliśmy dokument, że niewystąpimyoadopcję, i terazbyłamzrozpaczona.Przezcałyczaswiedzieliśmy,żemałaniemożeznamizostać,ale teraz przeżywałam najgorszą udrękę, jaką tylkomożeczućmatka.Miałamstracićswojedziecko.

Spakowałam jej ubranka jak ogłuszonai odrętwiała. Ludzie do mnie mówili, ale nikogo nie

Page 155: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

słyszałam.Wmojejgłowiekłębiłysiępytania,naktóreniebyłoodpowiedzi.Nigdybymnieprzypuszczała, żetaksięprzywiążęuczuciowo–żetakmocnopokocham.Jak do tego dopuściłam?Gdziemoja siła pozwalającaznieśćrozstanie?

Kiedyprzyjechalinowirodzice,zaniosłammałądosamochodu.Początkowomyślała, żewyjeżdżamyobie,i radośnie się do mnie przytuliła, mówiąc „pa, pa!”reszcienaszejrodziny.Onibylitaksamoodrętwialijakja.Rodziceadopcyjni czekaliwaucie i nicniemówili.Byłamimzatowdzięczna.Wtamtejchwiliniktniebyłwstaniemniepocieszyć.Kiedynowamatkawyciągnęłaręcepomałą,sercestanęłomiwgardle.Chciałambiecza tym dzieckiem, biec i nigdy się nie zatrzymać, alenogiodmówiłymiposłuszeństwa.Byłysłabeidygotały.

Mała zdała sobie sprawę, że została ode mniezabrana, i zaczęłaprzeraźliwiepłakać.Sercemipękło.Kiedy samochód odjeżdżał, stałam bez ruchu. Widokmojejkochanejdziewczynkipłaczącejzwyciągniętymido mnie rączkami wrył się w moją pamięć.Rozpłakałam się i pobiegłam do domu prześladowanatymobrazem.Dręczyłmnieprzezwielemiesięcy.

Wdomuwszystkomi ją przypominało – pianino,przyktórymuwielbiałasiedziećiudawać,żejestmamą,kojec pełen zabawek, łóżeczko z jej pustą butelką.Iprzedewszystkimcisza.

Po trzechmiesiącach niemogłam tego już dłużej

Page 156: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

znieśćizaczęłamsięmodlićdoPana,bymijązwrócił.Wspomnienia były zbyt żywe, zbyt świeże, pamięćnieukojona. Nikt o niej nie mówił, ale wiedziałam, żecała rodzina cierpi; wszyscy jej potrzebowaliśmy.Pewnej nocy, kiedy podupadłam na duchu, bo zdałamsobie sprawę, że mała nie wróci, pomodliłam się zarodzinę, u której była. Poprosiłam naszego OjcaNiebieskiego o błogosławieństwo dla nich, by dali jejszczęście. Poprosiłam o łaskę dla małej, żebyzaakceptowałanoweśrodowisko,uspokoiłasięiznowubyła radosna. Modliłam się całym sercem za tamtychludzi i ich słodką córeczkę. Kiedy poczułam, że terazwszystkojestwrękachBoga,nareszciezasnęłam.

W nocy obudził mnie posłaniec, który stał przymoim łóżku. Zrozumiałam, że przybył ze świataduchowego.Powiedział, że sytuacjamojejcóreczkiniejest dobra, że mała zostanie mi oddana. Dodał, żeotrzymamtelefoniosobadzwoniącapowie:„Mamdwiewiadomości,dobrąizłą”.Dorananiezmrużyłamoka.

Przez następne dwa tygodnie nie wychodziłamz domu, czekając na tę zapowiedzianą wiadomość. Zakażdymrazem,gdydzwoniłtelefon,rzucałamsię,żebygo odebrać. Powiedziałam Dorothy o posłańcu, niezdobyłam się jednak na to, żeby powiadomić resztęrodziny. Czułam, że i tak już nadużyłam ichcierpliwości.

Telefonzadzwoniłwczesnymrankiem.Usłyszałam

Page 157: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

wyraźnygłoskuratorki sądowej: „Betty, tuEllen.Mamdwie wiadomości, dobrą i złą”. Usiadłam w łóżkuikrzyknęłam:„Zaczekaj!Jednąchwilę!”.Byłamzaspanaimyślałam, że tomi się śni.Wygrzebałamsię z łóżkai spojrzałam w lustro, żeby się upewnić, że nie śpię,potem chwyciłam słuchawkę i powiedziałam: „Okej,słucham”. Sercewaliłomi takmocno, że czułam jegouderzeniawbębenkachuszu.Ellenpowiedziała,żemojacóreczka jest w szpitalu. „Nie przyzwyczaiła się donowej rodziny i cały czas płakała. Przez dziesięćmiesięcybyłaśjejmamąichcebyćztobą”.

Ellen wyjaśniła, że kiedy mała płakała, nowirodzice coraz bardziej się denerwowali i pewnegowieczoruwpijackiejwściekłościpobili ją i zrzucili zeschodów.Dzieckozostało zawiezionedo szpitala i tamporzucone. Przez dwa tygodnie mała była w ciężkimstanie. Nie reagowała na leczenie, a lekarze wyraziliobawę, że w jej stanie emocjonalnymmoże nigdy niewrócićdozdrowia.NakońcuEllenpowiedziała:„Betty,jesteś naszą ostatnią nadzieją. Wiemy, że prosimyo wiele, ale czy mogłabyś ją wziąć do siebie na jakiśczas,przynajmniejdochwili,ażjejstansiępoprawi?”.

Zrobiłomisięsłaboi tylkozapytałamzduszonymgłosem: „Mogę do ciebie oddzwonić?”. Odłożyłamsłuchawkę. Było wpół do ósmej i Joe już wyszedł dopracy. Pobiegłam do schodów i zawołałam dzieci.Powiedziałamim,żemamcudownąwiadomość,alenie

Page 158: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

byłam w stanie jej z siebie wydusić. Miałam ściśniętegardło, słowa niemogły przejśćmi przez usta.Dzieciposzły za mną do telefonu i słuchały, jak dzwonię doJoego i próbujęmuwyjaśnić, co się stało.Powiedział,żezarazbędziewdomu.Jegogłosbyłspokojniejszyodmojego i to mnie podniosło na duchu. Poczułam siętrochępobudowanaiwtedyzdałamsobiesprawę,żeniedałam Ellen odpowiedzi – byłam tak podekscytowana,że po prostu przerwałam rozmowę. Wybrałam jejnumer i nagle spanikowałam, że może źle jązrozumiałam. A jeśli to było jedno wielkienieporozumienie?KiedyEllenodebrała,poprosiłam,bymi wszystko powtórzyła. Kiedy skończyła, dodała, żeleci do miasta, w którym małą porzucono.Powiedziałam,żelecęznią,aonastwierdziła,żetoniebyłoby właściwe – chciała, żebym zaczekała u siebie.Powiedziała mi jednak, gdzie mała jest, i gdy tylkoskończyłyśmy rozmowę, wybrałam numer biurapodróży i zarezerwowałam bilet na ten sam samolot,którym leciała Ellen. Zadzwoniłam do niej jeszcze razipowiedziałam,żelecęznią.Chcącniechcąc,umówiłasię zemną na lotnisku. Tam, dokąd się wybierałyśmy,miał czekać na nas kurator z moją córeczką. Lot byłbardzo długi i kiedy nareszcie opuściłyśmy samolot,pobiegłamdoterminaluizaczęłamszukaćswojejmałejwtłumie.

Wiedziałam, że muszę szukać mężczyznyz dzieckiem. Nie znalazłam ich i zaczęłam szaleć

Page 159: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

z niepokoju. Bardzo dobrze wiedziałam, jak wyglądamoja córeczka, więc dlaczego nie mogę jej znaleźć?I wtedy dostrzegłam ich z boku, ale dzieckow ramionach mężczyzny w ogóle nie przypominałodziewczynki, której obraz miałam w pamięci.Wiedziałam jednak, że to ona. Słyszałam, jak biegnąc,krzyczę: „Moje dziecko!”. Wyrwałam córeczkę z rąkkuratora.

Małabyła łysa,nie licząckilkukępekwłosków tui tam. Miała zapuchnięte oczka, jedna brew byłaskaleczona i posiniaczona. Natychmiast mnierozpoznałaizcałychsiłobjęłamnieobiemarączkamii nóżkami. „Co oni jej zrobili? Co oni jej zrobili?”,krzyczałam. Kurator był zaskoczony, kiedy obca,zapłakana kobieta wyrwała mu dziecko z rąk. Ellen,która przybiegła za mną, wyjaśniła, że wszystko jestwporządku,żejestemmatkądziewczynki.

NanaszpowrótnalotniskuczekaliJoeisześcioronaszych dzieci. Bardzo się ucieszyli, a w ich oczachpojawiły się łzy, kiedy zobaczyli małe zawiniątkow moich ramionach. Mała chętnie poszła do każdegonich, kiedy wyciągnęli ręce, żeby ją uściskać. Alez każdym była krótko, bo natychmiast chciała wrócićwmojeobjęcia.Przywarładomnietakmocno,jakbyjejżyciezależałoodmojegoistnienia.

Przeznastępnychkilkatygodnibyłaspokojnatylkowtedy, kiedy byłam w zasięgu jej wzroku. Zdaliśmy

Page 160: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

sobie sprawęz rozmiarukrzywd, jakiewyrządzono jejdelikatnym uczuciom. Nie chciała z nikim rozmawiać,niechciałachodzić,ajejbuziabyłapozbawionawyrazu.Wydawałazsiebiedźwięk, tylkokiedyjąopuszczałam.Ipłakałaażdomojegopowrotu.Wkońcuowinęłamjąściereczką do naczyń i przywiązałam do siebie, żebymóc coś robić w domu. Tak połączone spędziłyśmykilka miesięcy. Ustawiłam jej łóżeczko obok swojegołóżka i wcześnie kładłam się spać, ponieważmała niechciałazasnąćbezemnie.Początkowojejłóżeczkostałotuż przy moim łóżku. Wsuwałam rękę pomiędzyszczebelki i trzymałam ją za rączkę, póki nie zasnęła.Co wieczór odsuwałam łóżeczko trochę dalej, aż pokilku miesiącach mogła już spać po drugiej stroniepokoju.

Wynajęliśmy z Joem prawnika, by rozpocząćstarania o adopcję. Zaraz po naszym powrociezawieźliśmy małą do szpitala na badania, żebyudokumentować obrażenia, których doznała.Dowiedzieliśmy się, że oprócz widocznych skaleczeńi siniakówmiała pękniętą kość ręki, była odwodniona,niedożywiona i na główce miała rany w miejscach,z których wyrwano jej włosy. Jej stanu psychicznegomożna się było tylko domyślać, ale jej kurczowetrzymanie się mnie i odmowa, by iść do innych osób,świadczyłyogłębokiejnieufności.Lekarzstwierdził,żejej zdrowie zależy od nieustannego i stałego poczuciabezpieczeństwa,którezapewniajejnaszarodzina.

Page 161: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

Sąd zapoznał się ze sprawą i przejrzał wszystkiedowody.Nadecyzjęnietrzebabyłodługoczekać:małabyła nasza. Joe zaproponował zmianę imienia naszejcóreczki; chciał jej daćnajpiękniejsze imię, jakie znał,i choć się sprzeciwiłam, rodzina mnie nie posłuchała.Nie uszły jej uwadze podobieństwa między naszymiosobowościamianigłębokawięź,jakasięmiędzynamiwytworzyła;mojacóreczkaprawniedostała imięBettyJean,pomnie,swojejnowejmatce.

Mała Betty wróciła do pełni zdrowia fizycznegoi emocjonalnego, kiedy miała dwa i pół roku. Znowustała się najukochańszym i najweselszym dzieckiemw naszym domu, zaskakując nas nieustannie swoimpoczuciemhumoru.PewnegopopołudniapodbiegładoJoego.Najejbuzipojawiłsięłobuzerskiuśmiech,jednąnóżkąstanęłanaczubkujegobuta,drugąwyciągnęładotyłu, zrobiła wagę jak balerina i sięgnęła do kieszenijegospodni.Natychmiastodżyływspomnieniaidreszczprzebiegł mi po plecach. Mała Betty roześmiała sięiusłyszałamgłosdziewczynki sprzed lat,dziewczynki,któradotrzymywałanam towarzystwawsali szpitalnej,kiedy zacierała mi się granica pomiędzy niebiosamia ziemią. Wtedy zrozumiałam. Przypomniałam sobiepostać młodej kobiety, wróciło wspomnienie piękneji energicznejduszy,którąkiedyświdziałam, jakczeka,by zjawić się na ziemi. Zapamiętałam ją jako młodąduszę połączoną ze mną więzią w świecie duchowym,którego powab i energia mnie zauroczyły. Miałam

Page 162: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

ochotę płakać, bo wszystko, co dotyczyło tegosłodkiegoaniołka,ułożyłosięwcałość.Pozwolonomizobaczyć ją jako dziecko w postaci duchowej. Terazzrozumiałam, dlaczego pokazano mi ją jako dorosłąduszę gotową do przyjścia na ziemię. Pojęłam też, żekiedy nie mogła się tu zjawić jako moje dzieckoz powodumojej histerektomii, znalazła inną drogę domojegożycia. I teraz jużwiedziałam,dlaczegoczułamprzymus,bywziąćjąjakoniemowlę.Byłyśmybliskimiprzyjaciółkami na zawsze, na wieczność za namiiwiecznośćprzednami.

***

Od tamtych zdarzeń minęło sporo czasu; nasze dziecidorosły iwiększośćznichopuściła jużdom.Założyłyswoje rodziny iwkroczyły nawłasne ścieżki rozwoju.WrazzJoemnadalstaramysięimpomagaćwciężkichchwilach, ale wiemy, że nigdy nie będziemy mogliprzeżyćzanieżycia,itegoniechcemy.Rozumiemy,żesąistotaminiebiańskimitakjakmy,zdobywającymitutajziemskie doświadczenie. Nie możemy wziąć na siebieich smutku ani nie możemy zaplanować ich radości.Jedyne, comożemy zrobić, to być rodziną. Jedyne, comożemyzrobić,tokochać.

Od18 listopada1973rokumiałamwięcejprzeżyć

Page 163: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

duchowych, ale nie czuję chęci, by o nich tutajopowiadać; trzeba było dziewiętnastu lat i ciągłegonamawiania, bym podzieliła się swoimi przeżyciamiw tej książce. Na wszystko przychodzi pora; na tęksiążkęporaprzyszłateraz.

Od czasu do czasu zastanawiałam się, na czympolegamojamisja,aleoczywiścieniespłynęłonamnieolśnienie, nie pojawiła się odpowiedź. Po prostu żyjęw światłości Jezusa Chrystusa i nieustannie przyjmujęJegomiłośćwswoimżyciu.Myślę,żepostępującwtensposób,będęwstaniezrobićwszystko,czegoodemnieoczekuje.

Mamy się kochać nawzajem.Wiem to.Mamy byćżyczliwi, tolerancyjni ichętniesłużyć innym.Wiem,żemiłość da nam więcej radości niż cokolwiek innego.Widziałam jej cudowne, wspaniałe skutki. Szczegółymoichprzeżyćsąważnetylkodlatego,żepomagająnamkochać.Wszystkoinnejestdodatkiem.PoprostumamywypełniaćprzesłanieZbawiciela,którywrozmowiezemnąwyraziłjebardzojasno:„Nadewszystkokochajciesięnawzajem”.

Nigdynieprzestanęsięstarać.

Page 164: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

TytułoryginałuEmbracedbytheLight

ProjektokładkiMagdaKuc

FotografianaokładceCopyright©mexrix/shutterstock

OpiekaredakcyjnaEwaPolańskaBognaRosińskaArturWiśniewski

Copyright©byBettyJ.Eadiet1992

Copyright©forthetranslationbyHannadeBroekere

ISBN978-83-240-3514-4

Książkizdobrejstrony:www.znak.com.plSpołecznyInstytutWydawniczyZnak,30-105Kraków,

ul.Kościuszki37Działsprzedaży:tel.126199569,e-mail:

Page 165: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

[email protected]

PlikopracowałiprzygotowałWoblink

woblink.com

Page 166: Po Schodach Do Nieba Betty J. Eadie

TableofContentsKARTATYTUŁOWAPODZIĘKOWANIAPRZEDMOWAPIERWSZANOCCIEMNOŚĆNOCYDRUGIDZIEŃMOJAŚMIERĆTUNELŚWIATŁOŚĆPRAWAUZDROWIENIEIŚMIERĆKROSNAIBIBLIOTEKAOGRÓDPOWITANIEWIELEŚWIATÓWWYBÓRCIAŁAPIJAKMODLITWARADAMĘŻCZYZNPOŻEGNANIEMÓJPOWRÓTPOWRÓTDOZDROWIAMÓJSPECJALNYANIOŁKARTAREDAKCYJNA