Pismo poświęcone sprawom polskiego ludu pracującego w ... · Hjgjg?“* Na pocztach. . 1,35 Z...

4
Nr. 22 Katowice, dnia 19 marca 1904. Rok XIV. Pismo poświęcone sprawom polskiego ludu pracującego w zaborze pruskim. Organ Polskiej Party! Socyalistycznej. „Gazeta Robotniczawychodzi w każdą środą i sobotą. Na wszystkich pocztach wNiemczech kwartał. 1,35 m. Adres redakcyi i ekspedycyi: U kolporterów kwartalnie...............................1,50 m. Kntowł««. nłi« a lloltee's» 1». ------- Cena ogłoszeń od wiersza trzyłamowego drobnego druku 15 fenigów. Z ekspedycyi pod opaską...............................1,65 m. Za granicą ...................................................2,40 m. Gazetę Robotniczą można zapisywać na wszystkich pocztach, w ekspedycyi i u kolporterów. Przedpłata kwartalna wynosi: Hjgjg?* Na pocztach. . 1,35 Z ekspedycyi pod opaską 1,65 » Kongres ku ochronie robotników w prze- myśle domowym, (Dokończenie.) Zanim skreślimy dalszy tok obrad kon- gresu, powiemy słów kilka n i ndzo ciekawej wystawie poświęconej przemysłowi domo- wemu, która była połączona z tym kongre- sem. Można było przez cały czas trwania kongresu zupełnie bezpłatnie oglądać w sali „Domu Związkowegow Berlinie (Gewerk- schaftshaus) rozmaite produkty przemysłu domowego i rozmaite dane i obrazy, do- kładnie wyobrażające los robotników w tym przemyśle. Można tam było oglądać up. wyroby metalowe z Turyngii, świadczące o wielkiej zręczności i wprawie tamtejszych robotników domowych i jednocześnie można się było dowiedzieć, że niektórzy z tych ro- botników zarabiają od 36 fenigów w go- dzinę! Na osobnej fotografii uwidoczniono wnętrze pewnego warsztatu ślusarskiego. Widzimy tan ojca z 5 synami przy pracy w miejscu tak ci a snem, że zaledwie mogą się poruszać. Najmłodszy z synów m i lat 7. Podobnych wuuunkow z różnych gąłęzi przemysłu domowego zgromadzono mnóstwo. Każdy z nich jest wiernem odbiciem jednego z licznych z zakątków wyzysku kapitalisty- cznego. Zgubny wpływ pracy domowej na zdrowie, dobrobyt i oświatę ludu został z całą wyrazistością wykazany przez wystawę. Ale przechodzimy do samego kongresu. W dalszem ciągu rozpoczęły się obrady nad zwalczaniem szkodliwych wpływów prze- mysłu domowego. Przedstawiono parę pro- jektów, wykazujących w jaki sposób można stworzyć przepisy prawne, przynajmniej do pewnego stopnia zapobiegające najgorszym wynikom pracy domowej. Chodziło tu o rozwinięcie wiadomych nam żądań pierw- szego referenta Käminga. W dyskusyi tow. Tirnm zaznaczył, że zebrany w wielkiej ob- fitości materyał zupełnie wystarcza dla do- wiedzenia konieczności ochrony pracy do- mowej. Materyał ten jest aktem oskarżenia przeciw rządowi, który wypowiedział wpra- wdzie wiele pięknych przemówień o poli- tyce socyałnej, ale nic nie zrobił. Dobrze że kongres podniesie jasno sformułowane żądania robotnicze. Jednak zdaniem mówcy nie uda mu się wpłynąć na zmianę prawo- dawstwa. Cały kierunek polityki jest dziś przeciwny interesom robotniczym. Prz) tern my robotnicy nie mamy mocy strącania mi- nistrów jak agraryusze. Zaś ministrem handlu w Prusach jest pan Möller, który jeszcze w r. 1895 powiedział, że należy już skończyć z polityką so.cyalną, aby już przemysł nie- miecki miał spokój.. Docent prywatny dr. A. Weber z Berlina zaznaczył, że jest ekonomistą burżuazyjnym i zwalcza pracę domową w imię zasad libe- ralnych. Dawniej według niego ekonomiści burżuazyjni sądzili, że praca domowa lepsza jest od fabrycznej i bardziej odpowiada ideałowi swobody, ale dziś oni innego zdania. Praca domowa powinna być znie- siona doszczętnie, choć stopniowo. Mówca nie wierzy, żeby można było rozciągnąć nad- zór inspekcyi przemysłowej na pracę do- mową. Były już w Anglii próby tego, ale spełzły na niczem. Tow Zietz zwalcza to dowo- dzenie i wskazuje na okrutne warunki pracy dzieci w przemyśle domowym. Z dalszych rozpraw podnosimy najważ- niejsze momenty. Tow. Zetkin wskazuje na dwie dziedziny, z których rekrutuje się za- stęp robotników i robotnic domowych. Prze- dewszystkiem drobnomieszczańska klasa. Jej położenie z dniem każdym się pogarsza. Więc wiele rodzin musi czerpać dodatkowe dochody z pracy kobiecej. A że kobieta ma ciasny zakres pracy, więc musi się zwra- cać do przemysłu domowego. Rząd też nie jest tu bez winy. Wielu drobnych urzędników otrzymuje tak niezna- czne pensye, że żony ich muszą poszukiwać dodatkowego zarobku dla utrzymania ro- dziny. Trzeba temu przeciwdziałać. Rząd musi polepszyć byt swych urzędników. Oprócz tego należy otworzyć przed kobie- tami szersze pole do pracy, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki gminnej. Drugą klasą społeczną, w której się rozwielmożniła praca domowa, jest diobne włościaństwo, upor- czywie trzymając się swej ziemi, z której dochód już nie wystarcza, także uzeba szu- kać pobocznych dochodów. Tu znowu mogą pomódz reformy podatkowe, zmniejszenie ciężarów wojskowych i wogóle poprawa po- łożenia ludu wiejskiego. Nauczyciel Agahd z Rixdorfu (człowiek wielce zasłużony przez swe badania nad pracą dzieci) w przemówieniu swem opisuje wpływ pracy domowej na rozwój umysłowy dzieci szkolnych. Wpływ ten jest bardzo zły i ujemny. Męczone i nękane od naj- wsześmejszego dzieciństwa jednostajną i ciężką pracą w złych warunkach dzieci niezmiernie tępe do nauki. Ich zdolność rozwoju jest przedwcześnie zahamowana na całe życie. Przemysł, który takie skutki w rnłodem pokoleniu wywołuje, zaprawdę wart jest zupełnej zagłady. Deputowany Reiss- haus narysował poprostu straszliwy obraz nędzy pracowników w Sonnebergskim prze- myśle zabawkowym. Nie mniej jak pięć tysię:y dzieci w wieku szkolnym pędzi tam życie w ciężkiej pracy i nędzy. Z tych dzieci 70 na sto jest młodszych niż 12 lat! Śmiertelność jest okropna. Trzysta kilka- dziesiąt dzieci z każdego tysiąca umiera w 1 roku życia! Stan dobrobytu jest nie- zmiernie nizki. Znaczna większość rodzin ma dochód niniejszy niż 600 rnk. rocznic! Po długiej jeszcze dyskusyi, w której za- bierało głos wielu mówców, z których prze- mówień sprawozdania dla braku miejsca podać nie możemy, kongres przystąpił do uchwalenia rezolucyj. Przyjęto jednogłośnie długą rezolucyę, wskazującą środki do zwal- czania klęsk społecznych przemysłu domo- wego. Środki te w ogólnych zarysach następujące: Warsztaty przemysłu domo- wego mają być poddane pod kontrolę in- spekcyi przemysłowej, która ma czuwać nad tern, aby byly one urządzone tak, żeby nie wynikało niebezpieczeństwo dla zdrowia pra- cujących ; mają być przedsiębiorcy zmu- szeni do prowadzenia dokładnego spisu ro- botników domowych, przez nich zatrudnia- nych ; spory wynikające w przemyśle domo- wym między robotnikami a kapitalistami mają być poddane kompetencyi sądów prze- mysłowych; ma być dokonane rozszerzenie praw ubezpieczeniowych na przemysł do- mowy; ma być ustanawiana płaca mini- malna (niżej której płacić nie wolno), pra- wnie obowiązująca dla danej gałęzi prze- mysłu itd. Kongres rzucił energiczne wezwanie do walki z zagrażającemi całemu światu cywi- lizowanemu niebezpieczeństwami pracy do- mowej. Czy to odniesie skutek ? Na razie wątpimy. Społeczeństwo burżuazyjne tak już jest zepsute, że do wielkich czynów nie poruszy go nawet odsłonięcie takiej rany na jego ciele, jak niesłychanie okrutny wy- zysk w przemyśle domowym. Jeden z u- czestników zjrzdtt prof. Sombart z Wrocławia radził przenieść wspomnianą przez nas wy- stawę do bogatej dzielnicy Berlina, aby wi- dok niesłychanej nędzy i wyzysku poruszył sumienie bogatych. My w taki skutek nie wierzymy. Skostniała w samolubstwie bur- źuazya z pewnością szlachetnych uczuć prof. Sombarta nie podzieli. Ale my robotnicy nic zapomnimy o prze- rażających cierpieniach naszych współbraci, cierpieniach których cały ogrom stanął jeszcze w) raź mej niż dotąd w uczacli na- szych. Będziemy ze zdwojoną siłą praco- wać nad wzmożeniem ruchu socyalistyczncgo, który i te setki tysięcy nieszczęsnych ofiar wyzysku w przemyśle domowym wyprowa- dzi z ich ciemnych kątów na szeroką jasną drogę ku szczęściu i wolności. Przegląd polityczny. Socyalna polityka w republice i mo- narchii. Hrabia Bülow twierdził w parla- mencie w swej mowie przeciw socyalistom, że pod względem polityki socyałnej i opieki nad robotnikami żadna republika na świecie nie stoi wyżej od niemieckiej monarchii. Ale weźmy np. Szwajcaryę i porównajmy jej socyalną politykę z niemiecką. A mu- simy z góry zaznaczyć, że Szwajcarya jest krajem przeważnie drobnomieszczaństwu i chłopskim i nie ma tak wielkich mas robo- tniczych jak Niemcy. Szwajcarya niema wprawdzie obowiązkowego ubezpieczenia ro- botników jak Niemcy, ale pomimo tego sprawa ubezpieczeniowa stoi tarn lepiej niż u nas. Niemal wszyscy robotnicy ubez- pieczeni na bardzo dogodnych warunkach w kasach chorych, które gęsto rozsiane

Transcript of Pismo poświęcone sprawom polskiego ludu pracującego w ... · Hjgjg?“* Na pocztach. . 1,35 Z...

  • Nr. 22 Katowice, dnia 19 marca 1904. Rok XIV.

    Pismo poświęcone sprawom polskiego ludu pracującego w zaborze pruskim.Organ Polskiej Party! Socyalistycznej.

    „Gazeta Robotnicza“ wychodzi w każdą środą i sobotą.

    Na wszystkich pocztach wNiemczech kwartał. 1,35 m. Adres redakcyi i ekspedycyi:U kolporterów kwartalnie...............................1,50 m. Kntowł««. nłi« a lloltee's» 1».

    —-------Cena ogłoszeń od wiersza trzyłamowego drobnego druku 15 fenigów.

    Z ekspedycyi pod opaską...............................1,65 m.Za granicą ...................................................2,40 m.

    Gazetę Robotnicząmożna zapisywać na wszystkich pocztach,

    w ekspedycyi i u kolporterów.

    Przedpłata kwartalnawynosi:

    Hjgjg?“* Na pocztach. . 1,35

    Z ekspedycyi pod opaską 1,65 »

    Kongres ku ochronie robotników w przemyśle domowym,

    (Dokończenie.)Zanim skreślimy dalszy tok obrad kon

    gresu, powiemy słów kilka n i ndzo ciekawej wystawie poświęconej przemysłowi domowemu, która była połączona z tym kongresem. Można było przez cały czas trwania kongresu zupełnie bezpłatnie oglądać w sali „Domu Związkowego“ w Berlinie (Gewerkschaftshaus) rozmaite produkty przemysłu domowego i rozmaite dane i obrazy, dokładnie wyobrażające los robotników w tym przemyśle. Można tam było oglądać up. wyroby metalowe z Turyngii, świadczące o wielkiej zręczności i wprawie tamtejszych robotników domowych i jednocześnie można się było dowiedzieć, że niektórzy z tych robotników zarabiają od 3—6 fenigów w godzinę! Na osobnej fotografii uwidoczniono wnętrze pewnego warsztatu ślusarskiego. Widzimy tan ojca z 5 synami przy pracy w miejscu tak ci a snem, że zaledwie mogą się poruszać. Najmłodszy z synów m i lat 7. Podobnych wuuunkow z różnych gąłęzi przemysłu domowego zgromadzono mnóstwo. Każdy z nich jest wiernem odbiciem jednego z licznych z zakątków wyzysku kapitalistycznego. Zgubny wpływ pracy domowej na zdrowie, dobrobyt i oświatę ludu został z całą wyrazistością wykazany przez wystawę.

    Ale przechodzimy do samego kongresu. W dalszem ciągu rozpoczęły się obrady nad zwalczaniem szkodliwych wpływów przemysłu domowego. Przedstawiono parę projektów, wykazujących w jaki sposób można stworzyć przepisy prawne, przynajmniej do pewnego stopnia zapobiegające najgorszym wynikom pracy domowej. Chodziło tu o rozwinięcie wiadomych nam żądań pierwszego referenta Käminga. W dyskusyi tow. Tirnm zaznaczył, że zebrany w wielkiej obfitości materyał zupełnie wystarcza dla dowiedzenia konieczności ochrony pracy domowej. Materyał ten jest aktem oskarżenia przeciw rządowi, który wypowiedział wprawdzie wiele pięknych przemówień o polityce socyałnej, ale nic nie zrobił. Dobrze że kongres podniesie jasno sformułowane żądania robotnicze. Jednak zdaniem mówcy nie uda mu się wpłynąć na zmianę prawodawstwa. Cały kierunek polityki jest dziś

    przeciwny interesom robotniczym. Prz) tern my robotnicy nie mamy mocy strącania ministrów jak agraryusze. Zaś ministrem handlu w Prusach jest pan Möller, który jeszcze w r. 1895 powiedział, że należy już skończyć z polityką so.cyalną, aby już przemysł niemiecki miał spokój..

    Docent prywatny dr. A. Weber z Berlina zaznaczył, że jest ekonomistą burżuazyjnym i zwalcza pracę domową w imię zasad liberalnych. Dawniej według niego ekonomiści burżuazyjni sądzili, że praca domowa lepsza jest od fabrycznej i bardziej odpowiada ideałowi swobody, ale dziś są oni innego zdania. Praca domowa powinna być zniesiona doszczętnie, choć stopniowo. Mówca nie wierzy, żeby można było rozciągnąć nadzór inspekcyi przemysłowej na pracę domową.

    Były już w Anglii próby tego, ale spełzły na niczem. Tow Zietz zwalcza to dowodzenie i wskazuje na okrutne warunki pracy dzieci w przemyśle domowym.

    Z dalszych rozpraw podnosimy najważniejsze momenty. Tow. Zetkin wskazuje na dwie dziedziny, z których rekrutuje się zastęp robotników i robotnic domowych. Prze- dewszystkiem drobnomieszczańska klasa. Jej położenie z dniem każdym się pogarsza. Więc wiele rodzin musi czerpać dodatkowe dochody z pracy kobiecej. A że kobieta ma ciasny zakres pracy, więc musi się zwracać do przemysłu domowego.

    Rząd też nie jest tu bez winy. Wielu drobnych urzędników otrzymuje tak nieznaczne pensye, że żony ich muszą poszukiwać dodatkowego zarobku dla utrzymania rodziny. Trzeba temu przeciwdziałać. Rząd musi polepszyć byt swych urzędników. Oprócz tego należy otworzyć przed kobietami szersze pole do pracy, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki gminnej. Drugą klasą społeczną, w której się rozwielmożniła praca domowa, jest diobne włościaństwo, uporczywie trzymając się swej ziemi, z której dochód już nie wystarcza, także uzeba szukać pobocznych dochodów. Tu znowu mogą pomódz reformy podatkowe, zmniejszenie ciężarów wojskowych i wogóle poprawa położenia ludu wiejskiego.

    Nauczyciel Agahd z Rixdorfu (człowiek wielce zasłużony przez swe badania nad pracą dzieci) w przemówieniu swem opisuje wpływ pracy domowej na rozwój umysłowy dzieci szkolnych. Wpływ ten jest bardzo zły i ujemny. Męczone i nękane od naj- wsześmejszego dzieciństwa jednostajną i ciężką pracą w złych warunkach dzieci są niezmiernie tępe do nauki. Ich zdolność rozwoju jest przedwcześnie zahamowana na całe życie. Przemysł, który takie skutki w rnłodem pokoleniu wywołuje, zaprawdę wart jest zupełnej zagłady. Deputowany Reiss- haus narysował poprostu straszliwy obraz nędzy pracowników w Sonnebergskim przemyśle zabawkowym. Nie mniej jak pięć tysię:y dzieci w wieku szkolnym pędzi tam życie w ciężkiej pracy i nędzy. Z tych dzieci 70 na sto jest młodszych niż 12 lat! Śmiertelność jest okropna. Trzysta kilkadziesiąt dzieci z każdego tysiąca umiera w 1 roku życia! Stan dobrobytu jest niezmiernie nizki. Znaczna większość rodzin ma dochód niniejszy niż 600 rnk. rocznic!

    Po długiej jeszcze dyskusyi, w której zabierało głos wielu mówców, z których przemówień sprawozdania dla braku miejsca podać nie możemy, kongres przystąpił do uchwalenia rezolucyj. Przyjęto jednogłośnie długą rezolucyę, wskazującą środki do zwalczania klęsk społecznych przemysłu domowego. Środki te w ogólnych zarysach są następujące: Warsztaty przemysłu domowego mają być poddane pod kontrolę inspekcyi przemysłowej, która ma czuwać nad tern, aby byly one urządzone tak, żeby nie wynikało niebezpieczeństwo dla zdrowia pracujących ; mają być przedsiębiorcy zmuszeni do prowadzenia dokładnego spisu robotników domowych, przez nich zatrudnianych ; spory wynikające w przemyśle domowym między robotnikami a kapitalistami mają być poddane kompetencyi sądów przemysłowych; ma być dokonane rozszerzenie praw ubezpieczeniowych na przemysł domowy; ma być ustanawiana płaca minimalna (niżej której płacić nie wolno), prawnie obowiązująca dla danej gałęzi przemysłu itd.

    Kongres rzucił energiczne wezwanie do walki z zagrażającemi całemu światu cywilizowanemu niebezpieczeństwami pracy domowej. Czy to odniesie skutek ? Na razie wątpimy. Społeczeństwo burżuazyjne tak już jest zepsute, że do wielkich czynów nie poruszy go nawet odsłonięcie takiej rany na jego ciele, jak niesłychanie okrutny wyzysk w przemyśle domowym. Jeden z u- czestników zjrzdtt prof. Sombart z Wrocławia radził przenieść wspomnianą przez nas wystawę do bogatej dzielnicy Berlina, aby widok niesłychanej nędzy i wyzysku poruszył sumienie bogatych. My w taki skutek nie wierzymy. Skostniała w samolubstwie bur- źuazya z pewnością szlachetnych uczuć prof. Sombarta nie podzieli.

    Ale my robotnicy nic zapomnimy o przerażających cierpieniach naszych współbraci, cierpieniach których cały ogrom stanął jeszcze w) raź mej niż dotąd w uczacli naszych. Będziemy ze zdwojoną siłą pracować nad wzmożeniem ruchu socyalistyczncgo, który i te setki tysięcy nieszczęsnych ofiar wyzysku w przemyśle domowym wyprowadzi z ich ciemnych kątów na szeroką jasną drogę ku szczęściu i wolności.

    Przegląd polityczny.Socyalna polityka w republice i mo

    narchii. Hrabia Bülow twierdził w parlamencie w swej mowie przeciw socyalistom, że pod względem polityki socyałnej i opieki nad robotnikami żadna republika na świecie nie stoi wyżej od niemieckiej monarchii. Ale weźmy np. Szwajcaryę i porównajmy jej socyalną politykę z niemiecką. A musimy z góry zaznaczyć, że Szwajcarya jest krajem przeważnie drobnomieszczaństwu i chłopskim i nie ma tak wielkich mas robotniczych jak Niemcy. Szwajcarya niema wprawdzie obowiązkowego ubezpieczenia robotników jak Niemcy, ale pomimo tego sprawa ubezpieczeniowa stoi tarn lepiej niż u nas. Niemal wszyscy robotnicy są ubezpieczeni na bardzo dogodnych warunkach w kasach chorych, które gęsto rozsiane są

  • po całym kraju. Przytem mają tę wygodę, źe zarząd kas jest w ich rękach bez żadnych ograniczeń. Od nieszczęśliwych wypadków obowiązkowego ubezpieczenia niema, lecz za to jest porządne prawo o odszkodowaniu za kalectwo, poniesione przy pracy. Od tego obowiązku względem robotników nie może się uchylić żaden przedsiębiorca. Dla starców i inwalidów są liczne przytułki rządowe. Naturalnie są to urządzenia potrzebujące znacznych reform. Ale wiemy wszak, źe i nasze ubezpieczenie dalekiem bardzo jest od doskonałości. Jak daleko Szwajcarya wyprzedziła państwo niemieckie, tego dowodem jest całe jej prawodawstwo. Istnieje tam powszechne i równe prawo głosowania przy wszelakich wyborach. Przytem nie- tylko instytucye prawodawcze są wybierane przez lud, ale także urzędnicy, nie wyłączając i sędziów. Jak wiadomo w Szwaj- caryi wszelkie ważne prawa muszą być zatwierdzone powszechnem głosowaniem ludu Istnieje także milieya zamiast armii stałej. Szkoła ni etyl ko jest bezpłatną, ale też darmo zaopatruje uczni w książki i ma- teryały szkolne. Jest tam już od dawna odszkodowanie dla niewinnie uwięzionych i skazanych. System podatkowy jest daleko lepszy niż w Niemczech: bardzo mało podatków, pośrednich zupełnie mało, natomiast jest znaczny podatek od spadków i postępowy podatek dochodowy. Prawodawstwo fabryczne o wiele starsze i lepsze niż w Niemczech. Inspekcya przemysłowa czuwa też bacznie nad spełnianiem przepisów. W całym kraju dzień roboczy nigdzie nie przekracza 11 godzin, a w pewnych kantonach (okręgach) jest już 9-godzinny dzień pracy dla kobiet itd. Na polu polityki gminnej zdobyto już w Szwajca-yi wiele rzeczy, o które my długo jeszcze będziemy musieli walczyć, ale wyliczanie ich zajęłoby nam zbyt wiele miejsca. Poprzestajemy zatem na stwierdzeniu, że republikańska Szwajcarya pod względem socyalnej polityki o wiele wyżej stoi od Niemiec i że słowa kanclerza wobec tego zupełnie mijają się z prawdą.

    Wydalenia studentów rosyjskich z Prus. Policya berlińska powołuje do przesłuchania wszystkich studentów i studentki rosyjskie, którzy podpisali znany protest przeciw hr. Billowi. Dotąd przesłuchano 40 osób. Władze wydaliły z państwa pruskiego szereg rosyjskich poddanych, zwłaszcza studentów, którzy zwoływali, kierowali, albo też przemawiali na zgromadzeniu w dniu 5 bm., na którem przyjęto rezolucyę protestującą przeciw postępowaniu rządu pruskiego wobec poddanych rosyjskich i zaprotestowano przeciw ostatniej mowie hr. Btilowa w parlamencie niemieckim.

    Rewizya w sprawie redaktorów „Vor- wärtsu“ odrzucona. Sąd rzeszy w Lipsku odrzucił rewizyę redaktorów „Vorwärtsu“, Leida i Kaliskiego, którzy zasądzeni zostali za artykuł o zamierzonej budowie zamku cesarskiego na wyspie Pichelswerder koło Berlina na 9, względnie cztery miesiące więzienia.

    List wojaka z Afryki południowo zachodniej. Gazeta „Hallesche Ztg.“ pismo konserwatywne podaje list jednego wojaka, walczącego z Herrerosami. Gazeta podaje imię i nazwisko autora listu, a także adresata. List ów zawiera następujący ustęp:

    „Tu codzień bywają łowieni powstańcy i wieszani albo rozstrzeliwani. Najnowszy rozkaz jest nie brać nikogo do niewoli, a więc strzelać wszystkich. Hererosi mordują wszystkich, dzieci i kobiety. My teraz przenieśliśmy większość kobiet i dzieci do Swa- kopmund na okręt wojenny i oczekujem dalszych wypadków“.

    Ciekawa rzecz, czy też być może, aby nasza cywilizowana armia naśladowała w zwyczajach wojennych dzikich Herrerosów? Pan minister wojny będzie musiał dać na to pytanie odpowiedź w parlamencie.

    Położenie polityczne w Austryi jest ciągle bardzo ciężkie. Ciągłe waśnie partyj burźuazyjnych uczyniły parlament zupełnie niezdolnym do pracy nad rozwojem prawodawstwa. Ciągłe wrzaski, hałasy, tumulty, wzajemne zniewagi i obelgi stanowią jedyną treść, wypełniającą jego posiedzenia. Poseł tow. Daszyński słusznie zauważył, źe posłowie robią wrażenie pijanej tłuszczy. Za

    bójcze waśnie narodowościowe czynią niemożliwym wszelki postęp społeczny. Najbardziej na takim stanie rzeczy cierpi klasa robotnicza. Potrzebuje ona bowiem nowych reform społecznych, nowych praw ku obronie swych interów, lecz te nie mogą być uchwalone z powodu zatamowania działalności parlamentu. Tylko nowe podatki i nowy kontyngens lekrutów wraz z nowemi armatami bywają uchwalane regularnie, a gdy nawet parlament tego nie dokona, to uskutecznia to monarcha przez swe rozpo- lządzenie na mocy tak zw. paragrafu 14, który mu pozwala w razie nagłej potrzeby wydawać prawa bez pomocy parlamentu. Jednak praw dla robotników pożytecznych na mocy tego paragrafu nie wydają. Armaty i podatki są bowiem dla burżiiazyjnej Au- stryi „nagłą potrzebą“, zaś polepszenie losu robotnika jest rzeczą, na którą można cze- kać lat dziesiątki. Party a robotnicza do- maga się zamiany pizestarzałego prawa wy- borczego na powszechne i równe dla wszystkich. Wkroczenie do parlamentu wielkiej ilości posłów ludowych odrazu zmieniłoby sp.awę. Tacy posłowie, którym interesy ludu leżałyby na sercu, z pewnością nie traciliby czasu na próżne awantury, lecz pracowaliby nad zaprowadzeniem lepszych stosunków w kraju. To wydźwignęłoby całe państwo z błota, w którcm się obecnie znajduje. Czy rządcy austryaecy rozumieją, że to jest jedyny sposób uratowania całego kraju od katastrofy i niechybnego rozbicia? Niewiadomo. Może, gdy to zrozumieją będzie już zapóźno.

    Arbybiskup morawski dr. Teodor Kohnzostał zmuszony przez władzę rzymską do ustąpienia ze stolicy arcybiskupiej w Ołomuńcu. W taki sposób zakończyła się ka- ryera tego człowieka, który z chłopskiego syna stał się księciem kościoła i panem najwspanialszych w całej Austryi dóbr kościelnych. Nie pozostawia on po sobie dobrej pamięci. Jak wiadomo, Kohn w ostatnich czasach otrzymał wezwanie do Rzymu, ponieważ podnoszono przeciwko niemu ciężki zarzut kanoniczny: nieposzanowania tajemnicy spowiedzi. Nie na tej podstawie jednak spowodowanem zostało „dobrowolne“ usunięcie się Kohna z Ołomuńca. Aby nie zachwiewać autorytetu arcybiskupiego — drastyczną tę sprawę, wszczętą przez dominikanów, zatuszowano. Tak samo wyszedł Kohn obronnie z drugiego zarzutu, który przeciwko niemu zewsząd podnoszono, mianowicie co do zarządu dóbr dyecezyalnych, gdzie przy chęci jak największych zysków, wszczynał Kohn bezustanne procesy z chłopami, tak, iż w całej okolicy słynął za naj- uporczywszego pieniacza (tę opinię zaostrzały jeszcze jego ciągłe skargi sądowe przeciwko dziennikarzom.)

    Kamieniem obrazy, który przygniótł Kohna była powszechna niechęć, którą ku niemu w całej dyecezyi żywiono. Dziwna rzecz: nienawidzili go zarówno czesi, jak niemcy, pomimo ostrego współzawodnictwa, które w innych wypadkach prowadzi do obrony każ lego, którą druga strona zaczepia. Naturalnie nie miał Kohn miru wśród ludności pracującej, dla której był w swych przedsiębiorstwach twardym „chlebodawcą“; o chłopach, których rujnował procesami, niema co mówić... ale nawet arystokracya, która się zwykle z t. zw. dostojnikami kościoła się druży, patrzyła nań niechętnem okiem, naśladując w tym wypadku sfery dworskie.

    Na taki stosunek całej dyecezyi ku ober- duszpasterzowi nie chciano w Rzymie, lękającym się jak ognia, hasła „Los von Rom“, patrzeć obojętnie. Wszak doszło do tego, iż po miastach w obrębie jego dyecezyi urządzano formalne wiece z jednobrzmiącą konkluzyą: Precz z Kohnem!

    Więc papież osobiście wymógł na Koh- nie jego ustąpienie.

    Komisya kardynałów, której polecono zbadanie sprawy arcybiskupa Kohna, uznała, źe skargi kleru i ludności przeciw arcybi- powi były uzasadnione. Z powodu tego orzeczenia komisy! kardynalskiej, arcybiskup Kohn zrezygnował z godności arcybiskupa ołomunieckiego.

    Pogłoski o blizkim pokoju. Lodyńskie pismo „Standard“ przynosi wiadomość z Wiednia o staraniach doprowadzić do po

    koju między Japonią a Rosyą. Jakkolwiek w obecnej chwili nie jest to możliwem, spodziewają się jednak, że po pierwszern wielki ern starciu na lądzie uda się skłonić wałczące strony do pogodzenia się. Przyczyny, które skłaniają neutralne mocarstwa do starań o zawarcie pokoju są ważne i liczne. Tak np. ma duże znaczenie wspólność chrześ- ciańska, dalej obawa przed wojną światową, następnie, że dalsze porażki rosyjskie osła- bią monarchię i wywołają socyalistyczny lub konstytucyjny przewrót w Rosy i. Zresztą można się obawiać, że zwycięska Japonia potrafi popchnąć na drogę reform Chiny i Koreję i wywoła w Ten sposób „żółte niebezpieczeństwo“. Z tych wszystkich powodów dyplomaci europejscy są za tern, żeby pomódz do pokojowego załatwienia sprawy. W całej tej wiadomości przebija się sposób myślenia obecnych kierowników polityki światowej. Powoływanie się na „wspólność wiary chrześńańskiej“ i obawę przed wojną powszechną jako na powód do chęci pomagania Rosyi w jej kłopotach oczywiście niema sensu. Wojny światowej panowie dy- plomaci, skoro zechcą, zawsze mogą uniknąć. A „wspólność chrześciańska“ jakoś nic nie pomogła Ormianom i macedoriczy- kotn w Turcy i i w ogóle dziś religia nie ma zna rżenia w polityce. Chodzi jedynie o wybawienie Rosyi od niebezpieczeństwa re- wolucyi. Dla milionów, jęczących pod knu- tem carskim byłaby ona zbawieniem, dla dyplomatów jest wstrząsnieniem porządku, którego oni muszą bronić. O „żóltcm niebezpieczeństwie“ pomówimy osobno. Jednak całe to piękne marzenie o prędkim pokoju polega na oczekiwaniu, źe w pierwszej bi- twie lądowej zwycięży Rosy a. Może jednak stać się inaczej, a wtedy i mowy nie będzie o prędkim pokoju.

    Na Bałkanie wrzenie coraz bardziej się potęguje. Grecy a na gwałt sie zbroi, przynajmniej w parlamencie bardzo żywe toczą się dyskusye nad nowemi wydatkami mili- tarnemi i stworzeniem nowych środków wojennych. Na tym punkcie panuje zgoda między rządem a partyami opozycyjnemi: kraj uznaje, że pora jest właściwą dla urzeczywistnienia dawno upragnionego celu: odzyskania prowincyi greckich, dotychczas jęczących pod jarzmem tureckim. Pytanie tylko zachodzi, czy grecy bałkańscy, dotychczas znajdujący się pod panowaniem ture- ckiem, wiele zyskają na takiej zmianie panowania, czy ekonomicznie zacofane królestwo greckie da im o wiele lepsze warunki bytu, aniżeli rządy tureckie? Rząd grecki jednak widocznie o tern nie wątpi i myśli tylko o tern, skąd wziąć pieniędzy na wzmocnienie armii. Proponują robienie oszczędności w obecnym budżecie oraz nowe podatki; izba obraduje nad założeniem kasy obrony narodowej z funduszów podatkowych.

    — Turcy a również poza słodkiemi słówkami o „pokoju, zgodzie" itp. groszowych sentymentach wie, że teraz jest najlepsza dla niej pora do wojny, wobec tego źe Ro- sya zaangażowana jest na Dalekim Wschodzie. Więc w obu krajach uzbrojenia idą przyśpieszonem tempem, przytem oba państwa z naiwnem zdziwieniem zapytują się wzajemnie, ile jest prawdy w kursujących pogłoskach o tych uzbrojeniach. O reformach rdzennych Turcya ani myśli.

    Głód w Hiszpanii. Od kilkunastu dni najważniejszą rubrykę w prasie hiszpańskiej stanowią wiadomości o klęsce głodowej. Ni etyl ko w miastach, ale i po wsiach wszystkie artykuły żywności podrożały do tego stopnia, że już nietylko ubogie warstwy ludności, ale nawet średnie zamoże klasy cierpią literalnie głód. Nędza panuje straszliwa w stolicy Hiszpanii i po większych miastach. W ciągu ostatnich kilku dni znaleziono na ulicach Madrytu 7 zwłok ludzi, którzy, według orzeczenia lekarzy, umarli skutkiem głodu. Władze urządziły obławę na żebraków i umieściły w rozmaitych zakładach dobroczynnych 1500 ludzi, mimo to ulice Madrytu roją się od tłumów żebrzących.

    W niektórych miastach zrozpaczona ludność wywołała rozruchy. I tak w Walla- dolid, stolicy starej Kastylii, powstały najpierw zaburzenia. Tłum ludu przeciągał

  • ulicami, niosąc czarne chorągwie z napisami : „Pracy i chleba!“ Gdy demonstranci zatrzymali się przed ratuszem, urzędnicy miejscy zawiadomili ich, że magistrat 6000 kilogramów chleba sprzeda ludności „po zniżonej“ cenie 30 centimów za kilogram. Manifestanci nie zadowolili się oczywiście tern problematycznem dobrodziejstwem, lecz żądali pracy, a ponieważ odpowiedziano im, że to żądanie spełnionem być nie może, tłum. przybrał groźną postawę.

    „Żółte niebezpieczeństwo“. Co znaczą te wyrazy? Oznaczają one, że Europie zagraża niebezpieczeństwo ze strony ludów rasy żółtej, t. j. japończyków w połączeniu z chińczykami. Mówią, że gdy Chiny przyswoją sobie europejską oświatę i cywiliza- cyę, to staną się dla nas niebezpiecznymi. Być może, że tak też i sto: nie będzie. Ale będzie to wina tych, którzy przynieśli na daleki wschód „cywilizacyę“ na ostrzu bagnetów i przemocą zmusili rasę żółtą do bronienia się od chciwości zdzierców europejskich. Jednak z pewnością nawet w dalekiej przyszłości nie można oczekiwać najazdu chińczyków na Europę. Co najwyżej wyrzucą nas z Azyi — i w gruncie rzeczy dobrze zrobią, jeżeli nas uwolnią od awantur zamorskich. Jest wszakże inne żółtą niebezpieczeństwo: można się spodziewać, że wkrótce na dalekim wschodzie potężnie rozwinie się przemysł dzięki obfitości bogactw naturalnych i pracowitej ludności. To oznacza dla kapitalistów nową konkurencyę, a zatem niebezpieczeństwo dla ich interesów. Kapitaliści chętnie zatamowaliby przeto rozwój dalekiego wschodu. Inne znowu niebezpieczeństwo zagraża ludności robotniczej. Jeżeli kraje dalekiego wschodu będą wciągnięte w ścisłe stosunki z Europą, to możemy ujrzeć u nas niepożądanych gości: tanich i ciemnych robotników chińskich. Kto wie, czy kapitaliści nie ujrzeliby w nich pomocników w walce ze zorganizowanym pro- letaryatem. Widzimy zatem, że tak zwane „żółte niebezpieczeństwo“ bynajmniej nie jest wymysłem. Istnieje ono rzeczywiście. Ale też istnieje wyborny środek do jego pokonania: zaprowadzenia socyalizmu. Społeczeństwo socyalistyczne nie obawiałoby się ani konkurencyi obcych robotników. Zerwałoby też ono z awanturniczą polityką kolonialną i po zwycięstwie naszej idei Europa obdarzyłaby obce kraje jedynie swą wiedzą i umiejętnością i pożytecznemi ideami. Dzieje wyzysku i przemocy w stosunku do obcych byłyby na zawsze skończone.

    Z parlamentu.Zapytajcie jakiegokolwiek ciemnego i nie

    uświadomionego człowieka, do czego dążą socyaliści, to z pewnością zwykle otrzymacie odpowiedź, że do buntu przeciw władzy, do gwałtów, okrucieństw, rozlewu krwi itd. Jeżeli zaczniecie takiego człowieka badać, skąd on ma wiadomości o socylizmie i so- cyalistach, to z pewnością dowiecie się, że nie od nich samych, lecz od wszelkiego rodzaju „obrońców porządku“. Trzeba całej przewrotności, właściwej klasie kapitalistów i ich płatnych albo dobrowolnych obrońców, żeby coś podobnego ludziom wmawiać. My jesteśmy najbardziej zaciętymi przeciwnikami wszelkiego rodzaju gwałtów i okrucieństw, my najmocniej i najszczerzej dążymy do ładu i spokoju w społeczeństwie. Nie drogą buntu chcemy zdobyć to, co nam i całemu ludowi roboczemu słusznie się należy, ale drogą oświecania, organizowania i uświadomienia naszych współbraci. Bo gdy większość pozna słuszność i sprawiedliwość naszych dążeń, kto wtedy zdoła przeszkodzić ich spełnieniu? Żadna siła w świecie tego nie dokona!

    Ale właśnie klasy posiadające tego spokojnego rozwoju sobie nie życzą. Wiedzą one dobrze, że całą swą potęgę i władzę nad innymi ludźmi zawdzięczają niedoli i nędzy tamtych, że w społeczeństwie prawdziwie wolnych ludzi nie mogliby się panoszyć i wywyższać nad innymi i, co najokropniejsza rzecz dla nich — musieliby pracować! I choć ta praca, jaka będzie w społeczeństwie socyalistycznem, nie byłaby ani tak ciężką i odrażającą, ani tak niebez

    pieczną i niezdrową, jak praca w społeczeństwie dzisiejszem, to jednak ci panowie „z wyższych sfer społecznych“ tak się tego boją, że za nic nie chcą dopuścić myśli o tryumfie socyalizmu, choć wiedzą, że przy tern im ani włos z głowy by nie spadł. Dlatego to oni wołają, że społeczeństwo so- cyalistycznc będzie „cuchthauzcm z przymusową pracą“. Odpowiedzią na to obłudne gadanie może być okrzyk rozpaczy, który się wydarł z piersi kilku robotników podczas rozruchów w Laura hucie: „Jesteśmyjuż w cuchthauzie!“ Tak, kapitalizm stwarza dla masy ludu pracującego takie warunki życia, które coraz bardziej zbliżają się do warunków w cuchthauzie, odbierając czas wypoczynku, zmuszając widmem głodu do pracy ponad siły, niszcząc wszelką radość i szczęście w życiu! Ciężka praca dla milionów, sala balowa dla garstki wybrańców losu — oto obraz kultury kapitalistycznej. I taki stan rzeczy chcą klasy panujące za wszelką cenę zatrzymać. Gdy ruch ludowy zagraża ich panowaniu, chcą oni go zgnieść. I to są dążenia tych samych ludzi, którzy tak wrzeszczą w niebogłosy o tern, że ci podli socyaliści dążą do buntu!

    Ciche myśli tych panów wypowiedzieli głośno w parlamencie posłowie v. Kroch er i v. Oldenburg przy oklaskach prawicy i zgodnym wtórze swoich przyjaciół. Dobrze zrobili, że dali całemu światu możność przekonania się, na której stronie jest dążność do przewrotu. Pan v. Kröeher wywodził co następuje: „Należy wyjaśnić rządowi, że socyalnej demokracyi nie może on pozyskać na swą stronę przez ustępstwa albo przez p ękne mowy. Będę znowu nazwany „Scharf mach erem" (człowiekiem zaostrzającym stosunki, podżegającym rząd do środków gwałtownych). Przyznaję to, lecz nie jest złe, gdy ktoś ostrzy miecz, chodzi tylko0 to, na co go użyć. Źle jest tylko ostrzyć nóż, aby poderżnąć gardło ludziom, którym nie należałoby tego zrobić“. W tern miejscu socyaliści przerwali mówcę burzliwemi wołaniami „bardzo słusznie“, bo też istotnie swemi słowami p. Krö eher doskonały sąd wydał o swej polityce.

    Ale p. Oldenburg poszedł w swej mowie jeszcze dalej, niż p. v. Kröcher. Ten mówił już zupełnie wyraźnie, o co chodzi junkrom1 już zawczasu lubował się widokiem przyszłej rzezi klasy robotniczej! Cała ohydna nienawiść junkierstwa do ludu wyszła na jaw w tern przemówieniu. Pan v. Oldenburg wyraził nadzieję, że w razie potrzeby zbuntowany lud (a przedewszystkiem przywódcy) otrzymają „trudną do strawienia potrawę“ — blaue Bohnen (kule). Dalej wyliczył środki, za pomocą których należałoby jego zdaniem zwalczać socyalną demokracyę. „Należałoby znieść powszechne prawo głosowania, skrępować prasę s o - cyalistyczną i zastosować do przywódców socyalnej demokracyi prawo przeciwko socya- listom z dodatkiem jeszcze przepisu o wydalaniu socyalistów z granic państwa!“ Na krzyk tow. Bebla, że w takim razie lepiej pościnać socyalistów, odpowiedział wspaniałomyślnie p. v. Oldenburg, że on zadowolniłby się wysłaniem socyalistów do Afryki południowej!!

    Takie oto są szlacnetne marzenia panów junkrów. Ci sami ludzie, którzy podnoszą wrzask przeciwko socyalnej demokracyi, że chce burzyć, ci sami ludzie układają plany w jaki sposób pozbyć się socyalistów. I to z jakiego powodu ?! Oto dlatego, że wśród ludu tego wzmaga się dążenie do lepszej przyszłości, do ustroju, który zapewniłby wszystkim wolność, światło i chleb i życie godne ludzi! Panowie Kröcher i Oldenburg nie mówili w swojem tylko imieniu. Cała prawica przyjęła ich wywody z zapałem i wyraziła swem potakiwaniem zupełną zgodę na ich słowa! Teraz już nie możemy mieć żadnej wątpliwości, czego ci „ludzie“ chcą, i do czego dążą.

    XXZ Tahryil i okolicy można zama- w z.aui z.u wiać „Gazetę Robotniczą“u naszego kolportera tow. J. Kandziory,

    który teraz mieszka przy ul. Kania 6.

    Demonstracja robotnicza w Warszawie.W poniedziałek 14 marca o godzinie 6

    wieczorem, kiedy ludność pracująca tłumnie opuszczała fabryki, skupiło się około 150 robotników przy zbiegu ulic Czerniakowskiej i Przemysłowej i zaintonowawszy „Czerwony sztandar“, dało hasło do pochodu manifestacyjnego.

    W mgnieniu oka do zorganizowanych inieyałorów demonstracyi przyłączyło się jeszcze kilkuset robotników. Uszeregowano się po 8—10 osób i ruszono przez ulicę Czerniakowską.

    Niezwykła cisza zaległa ulicę, przechodnie zaczęli stawać, z brarn i okien wyjrzeli ciekawi. I oto wśród tej ciszy zabrzmiały potężne, z wielu piersi dobywające się zgodne okrzyki: „ Precz z Caratem! “ „ Precz znajazdem !“ „Niech żyje sprawa robotnicza!“ „Niech żyje niepodległa Polska socyalisty- czna!“

    Demonstracyę zrozumiano. Nowe setki spiesznie przyłączyły się do pochodu i kilkutysięcznym tłumem, przy śpiewie „Warsza-. wianki“, wykonywanym przez przednie szeregi posuwały się dalej. Nieliczni przedstawiciele policy!, znajdujący się na miejscu demonstracyi, a zaskoczeni przez nią znienacka, albo spokojnie towarzyszyli manifestantom, albo też rzucili się ku śródmieściu, by zawiadomić swoją zwierzchność o nadzwyczajnym wypadku. Wskutek tego de- monstracya bez przeszkód wciąż rosła w siłę, wywierając niezwykłe wrażenie u spotykanych robotników. Powtarzanie okrzyków, głośne „wiwaty" (od czasu patryotyczno rosyjskich manifestacyj nasi demonstranci wystrzegają się okrzyku „hura!“), rozpromienione twarze — wreszcie ostre dowcipy pod adresem policy! i władz świadczyły o najzupełniejszej solidarności szerokich mas z demonstrantami.

    Przypadkowo przechodzący niewielki od- działek żołnierzy demonstranci powitali o- krzykami: „Precz z rnilitaryzmem !“ „Preczz wojną!“ „Niech żyje Japonia!“

    Po krótkiej przerwie towarzysze żydzi zaintonowali „Marsyliankę“ żargonową. Tłum odpowiedział wiwatem. Popłynęła nowa fala dzięków „Czerwonego sztandaru“ i z tą pieśnią bojową zbliżano się do ulicy Książęcej. Ponieważ postanowione było u- trzymać tę demonstracyę w granicach dzielnicy robotniczej, przeto dano hasło do rozejścia się. Z okrzykami antyrządowymi robotnicy poczęli się rozpraszać. Demonstra- cya trwała trzy kwadranse.

    Silny oddział policy i, prowadzony przez kilku komisarzy, który wyszedł na spotkanie demonstrantów, już nie miał co robić. Zajął się więc niewdzięczną robotą rozpędzania rozbawionych dzieciaków, które przyjmowały „owacyjnem“ gwizdaniem pachołków carskich. Zdenerwowani szpicle potracili głowy i, nic wiedząc, co mają robić, w komiczny sposób rzucali się to za jednym, to znów za innym z towarzyszy.

    Demonstracyu udała się doskonale i dodała otuchy towarzyszom, których niezwykle gnębiło zbezczeszczenie ulic Warszawy przez manifcstacyę carosławną kilka tygodni temu. Jeżeli dodamy, że od tego czasu jest to już druga dernonstracya, zorganizowana przez P. P. S. dla zaprotestowania przeciw zuchwałości moskiewskiego czynownictwa, to zrozumiemy. ile warte są nikczemne łgarstwa warszawskiego organu rządowego, jakoby do manifestacyj carosławnej przyłączyła się była ludność robotnicza Warszawy.

    Buch robotniczy.Katowice. W niedzielę, dnia 13 marca

    odbył się tu wiec publiczny w „Domu związkowym“. Sale zapchliły się tak szczelnie, że radca policyjny Mädlcr, który przybył dozorować przebieg ubrad, wzbronił później nadchodzącym wejścia.

    Tow. Trąbalski jako referent streścił w swym przemówieniu politykę ostatnich lat 60. Mówca na wstępie omawia stosunki polityczne Francy!, gdzie po półwiekowej drzemce od czasu wielkiej rewolucyi lud zaczął się upominać o większą swobodę. Król fran- cuski widząc się opuszczonym, przez ino-

  • carstwa, z których łaski zasiadał na tronie, uciekł 22 lutego 1848 do Londynu. Lud po ucieczce króla ogłosił w Francyi republikę. Wiadomość o zajściach w Paryżu oddziałała silnie na całą Europę. Książę Metternich, który przez długie lata kierował całą polityką nietylko Austryi lecz całej Europy, nie mogąc się ostać przeciw ludowi, którego przez długie lata gnębił, również uciekł za królem francuskim do Londynu.

    Lud berliński, dowiedziawszy się o zajściach w Wiedniu, tak samo upomina się o prawa konstytucyjne. Król pruski w odezwie, wydanej do ludu obiecał zadość uczynić żądaniom ludu. Nieuświadomiony lud poszedł za to dziękować królowi, który wyszedł na balkon w towarzystwie swego ministra, ażeby przemówić parę słów do ludu, dla uspokojenia. Zadowolony lud wznosił wiwaty na cześć króla. To był obraz z jednej strony zamku królewskiego; po drugiej rota dragonów najechała na ucieszony i za- dowolniony lud, przyczem padło kilka strzałów. To wystarczało, ażeby lud się przekonał, że to nie jest droga na której można coś osięgnąć. Lud wołał „zdrada“ i zaczął się zbroić by sobie orężem prawa zdobyć, co mu się też udało. Tych zaś co polegli w walce o wolność zaniesiono przed zamek królewski i król był zmuszony wyjść na balkon z odkrytą głową, by oddać cześć poległym. Było to 18 marca 1848 roku. Dalej tow. Trąbalski przypomina uwolnienie Mierosławskiego z więzienia i pochód tryumfalny jaki jemu urządzono. Lecz klasa robotnicza wnet się przekonała, że została oszukaną przez burżuazyę. Nietylko że robotnik żadnych praw nie zdobył dla siebie, lecz owszemg dopomógł on do powstania nowego wroga, do powstania klasy kapitalistycznej, która dziś niczem się nie różni od dawnego nieprzyjaciela, którego lud ongiś zwalczał — od szlachty.

    Mówca przechodzi do powstania w Badenii, gdzie lud w rok później staczał walkę o wolność, w którego szeregach walczył Liebknecht, Mierosławski, Engels — ludzie którzy później stali się w Niemczech głosicielami socyalizmu. W czasie tym, gdy cała zachodnia Europa (prócz Belgii i Anglii) zagrożona była przez powstanie, jedyna Rosya wysłała na Sybir lub wieszała tych, którzy nie chcieli znosić w spokoju jarzma despotyzmu. — Referent omawia w dalszym ciągu działalność Lassallego, gdy zaczęto w Niemczech organizować partye robotnicze i uświadamiać klasę robotniczą i przechodzi w końcu na zajścia w Paryżu podczas wojny 1870 roku. Po przegranej wojnie lud Paryża złożył dowód patryotyzmu. On sam jedyny oparł się przeciw ugodzie jaką zawarli ministrowie francuscy z Bismarckiem. Uświadomiony lud Paryża ogłosił 18 marca komunę. Dzień ten był świadkiem pierwszej wielkiej próby objęcia przez lud pracujący rządów wielkiego miasta. Niestety burźua- zyi francuskiej wraz z Bismarckiem udało się po kilku miesiącach miasto Paryż zmusić się do poddania się po zaciętej walce, w której poległ na służbie wolności jenerał Jarosław Dąbrowski. Po zwycięstwie Bismarcka lud roboczy w Niemczech poznał dopiero w jaki sposób się jemu za przelaną krew odwdzięczono. Miliardy francuskie nie przyniosły jemu żadnych ulg, owszem dla utrzymania pokoju była konieczna silna armia, która wnet pochłonęła zdobycze. Lud był zmuszony coraz to większe podatki płacić. Bismarck wnet się przekonał jak z każdem dniem dawny patryota przechodził w szeregi socyalistyczne, od których go ani prawa wyjątkowe nie odstraszyły, pomimo całej grozy z jaką były przeprowadzone.

    Na zakończenie referent omawia ostatnie zajścia w parlamencie nieinieckiem, gdzie książę Radziwiłł potępia w imieniu Koła polskiego protest naszych towarzyszy w Berlinie przeciw szpiclom rosyjskim w Niemczech. Mówca piętnuje zachowanie się Koła polskiego, które ze strachu przed caratem nietylko źc milczy, lecz potępia tych, którzy piętnują na każdem kroku despotyzm carski.

    W dyskusyi przemawiało jeszcze kilku towarzyszy, poczem przewodniczący zamknął zgromadzenie. Zaznaczyć nam trzeba, źc wszelkie zgromadzenia odbywają się z wzorowym spokojem i porządkiem.

    Wiadomości z wojny.

    Położenie w Porcie Artura jest podług „N. Fr. Pressed rozpaczliwe. Japończycy mogą ostrzeliwać Port Artura ze strony wschodniej, zachodniej i południowej.

    Komenda rosyjska popełniła mnóstwo błędów, nie pomyślano należycie o zapasach żywności, amunicyi i o tern, aby się zabezpieczyć przed działaniem ognia ze strony dział japońskich. Katastrofa lada chwila o- czekiwana.

    Paryż. „Echo de Paris“ ogłasza inter- wiew z rosyjskim ambasadorem Nelidowem. Ambasador zapewnił, że wojna musi (?) mieć pomyślny dla Rosyi rezultat, dzięki bowiem zwiększonemu wychodźtwu żołnierzy i urzędników do Azyi wschodniej, połączy się ona z Rosyą ściślejszymi węzłami. Wojna potrwa długo. Obecnie , znajduje się może 200000 do 250000 tysięcy wojska rosyjskiego w Azyi wschodniej, akcya zaś nie rozpocznie się, dopóki drugich 200 000 żołnierzy nie będzie na polu wojny. Przed upływem 4 miesięcy nie należy się spodziewać niczego rozstrzygającego.

    Sachalin. Według wiadomości, jakie nadchodzą z Petersburga, opinia zajmuje się tam możliwością napadu japończyków na wyspę Sachalin. Garnizon wyspy jest nader mały i składa się głównie z żołnierzy, przeznaczonych du pilnowania skazańców.

    „CZERWONY KRZYŻ“.Towarzystwo pomocy polskim więźniom

    i emigrantom politycznym.

    Sprawozdanie kasowe Zarządu Głównego za czas od 1 stycznia 1903 r. do 1 stycznia 1904 r.

    DOCHÓD.Pozostałość z roku zeszłego........................... fr. 159,52Ze Stanów Zjedn. półn. Ameryki przez

    pośrednictwo naszego pełnomocnika Al. Dębskiego.............................„ 2357,35

    Z Szwajcaryi.................................................... „ 499,80Z Niemiec........................................................... 478,99Z Francyi......................................................... „ 467,05Z Belgii..............................................................„ 265,07Zwrot pożyczek............................................... „ 45,70

    Razem fr. 4273 48

    ROZCHÓD.Wysłano na pomoc więźniom politycznym

    i ich rodzinom :Do zaboru rosyjskiego....................fr. 1685,00Do zaboru pruskiego.................... ....... 665,00Na Syberyę................................................. 337,60

    Pożyczki emigrantom politycznym . . „ 1418,50S kcya zurychska wydała na miejscu . „ 10,00Wydatki administracyjne.......................... „ 135,40Druk sprawozdania i odezwy .... „ 30,65Dwa kwitaryusze .,............................... „ 10,00

    Razem fr. 4292,23ZESTAWIENIE.

    Dochód — 4273,48 franków.Rozchód — 4292,23Deficyt — 18,75 franków.

    Kasyer Główny: B. Limanowski.

    Członkowie Komisyi Rewizyjnej:Teofil Matuszek. W. Kozłowski. Stan. Gierszyński.

    Kolporterów jST,” *abonentów, celem uregulowania nakładu.

    Jeden z tow. w Ameryce pragnie nabyć za dobrem wy lagrodzeniem następujące numera „Gazety Robotniczej":

    Rok 1892: Nr. 32, 33, 37, 48, 49.Rok 1893: Nr. 4, 12, 14, 15, 16, 18, 21, 22, 23,

    27, 29, 30, 36, 38, 43, 48.Rok 1895: Nr. 2, 3, 4, 5, 6, 7. 8, 9, 12, 13, 14,

    16, 17, 20, 23, 30, 31, 41, 42, 45, 51.Rok 1896: Nr. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8. 9, 10, 11,

    12, 13, 14, 26, 37.Zgłoszenia prosimy nadesłać do redakcyi , Gaz ty

    Robotniczej".

    OGŁOSZENIA.Katowice’

    W niedzielą, dnia 20 marca b. r. po połud. o godz. 7,4-tej odbędzie sią

    Zgromadzenie Kobietw sali „Domu Związkowego" ul. Ratuszowa 6.

    Referat w niemieckim i polskim języku.O liczny udział uprasza

    ZWOŁUJĄCY.

    PT Charlottenburg.

    WIEC LUDOWYodbędzie się w niedzielę, dnia 20 marca b.r.

    o godzinie 2-ej po południu na sali „Domu Ludowego“, Rosinenstr. 3.

    PORZĄDEK DZIENNY:„Hakata, Koło polskie a polski lud.“

    Dyskusya.Referent: Jerzy Ęaase.

    O liczny udział upraszaZWOŁUJĄCY.

    Wydział.

    i :nSit”IMSPi:K!£ .a