Paginajca

6
Wielu raperów robi większe i szybsze kariery, idąc na łatwiznę. Dla nich sława Kweli – rodząca się powoli, biorąca się z mozolnie budowanego szacunku i z wiarygodności – musi być jak zadra wbita w ego. Autor tego artykułu przekonał się o tym osobiście, gdy kilka lat temu miał przyjem- ność robić wywiad z liderem Black Eyed Peas. will.i.am mało czasu poświę- cał obronie artystycznego wymiaru swego własnego zespołu – powiedzmy szczerze, już wtedy bardzo wątpliwego. Mimo to uparcie trzymał się wer - sji, że wielkim artystą jest, bo ma w dorobku produkcję płyty Taliba K. Su- pergwiazda pragnąca podłączyć się pod artystyczny sukces mniej znanego kolegi – to najlepsze potwierdzenie pozycji tego ostatniego. Tak jak bycie wybitnym producentem nigdy nie uczyni z will.i.ama do- brego rapera, tak też trudno uznać Kwelego za czyjegokolwiek protego- wanego. Jeśli ktoś miał na niego wpływ, to raczej Mos Def i DJ Hi-Tek. Z tym pierwszym już w liceum odwiedzał park na placu Waszyngtona, na którym na rymy bili się raperzy ze wszystkich dzielnic Nowego Jorku. To była najlepsza szkoła, choć trzeba dodać, że Talibowi nie brakowało również zwykłej edukacji. Trudno uznać go za kolejne dziecko ulicy, bo jego rodzi- na należy do intelektualnej elity czarnego Brooklynu. Mama – profesor literatury angielskiej. Tata – wykładowca socjologii. Brat – asystent sędzie- go Sądu Najwyższego. Na temat swoich studiów Kweli wybrał teatr ekspe- rymentalny, ale jego powołaniem był rap. Ujawniło się to z całą mocą po na- wiązaniu współpracy z Hi-Tekiem, który w tym czasie stawiał pierwsze kroki jako producent. Spotkanie tych dwóch dało początek projektowi Reflection Eternal, który szybko zyskał kultowy status wśród wyznawców rapowego undergroundu. Jeszcze mocniejszym echem odbiły się wspólne nagrania z Mos Defem pod szyldem Black Star, które również wyprodukował Hi-Tek. Za każdym razem Kweli znajdował się na czele nowej fali zaangażowane- go rapu, który po fali miałkiego gangsta znów przywracał wiarę w to, że hip-hop z przekazem ma jeszcze rację bytu. MUZYKA 34 MYŚLĄ, MOWĄ, UCZYNKIEM I ZANIEDBA- NIEM... TYM OSTATNIM GRZESZĄ CI, KTÓ- RZY NIE ZOBACZĄ TALIBA KWELI W AKCJI. RAPER BĘDZIE GWIAZDĄ HIP HOP KEMPU W HRADEC KRALOVE. JEDŹCIE KONIE- CZNIE. BO KWELI TO SUMIENIE WSPÓŁ- CZESNEGO HIP-HOPU. HIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PL HIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PL foto | RAFAŁ TRUBISZ tekst | JAN MIROSŁAW CZEGO PIENIĄDZE NIE KUPIĄ JAYOWI-Z? Talib Kweli na festiwalu Wrocław 2012; sierpień 2008 hip hop kemp red_a kor.indd 2 2010-07-07 15:29:05

description

Paginacja, Hiro Free

Transcript of Paginajca

Wielu raperów robi większe i szybsze kariery, idąc na łatwiznę. Dla nich sława Kweli – rodząca się powoli, biorąca się z mozolnie budowanego szacunku i z wiarygodności – musi być jak zadra wbita w ego. Autor tego artykułu przekonał się o tym osobiście, gdy kilka lat temu miał przyjem-ność robić wywiad z liderem Black Eyed Peas. will.i.am mało czasu poświę-cał obronie artystycznego wymiaru swego własnego zespołu – powiedzmy szczerze, już wtedy bardzo wątpliwego. Mimo to uparcie trzymał się wer-sji, że wielkim artystą jest, bo ma w dorobku produkcję płyty Taliba K. Su-pergwiazda pragnąca podłączyć się pod artystyczny sukces mniej znanego kolegi – to najlepsze potwierdzenie pozycji tego ostatniego.

Tak jak bycie wybitnym producentem nigdy nie uczyni z will.i.ama do-brego rapera, tak też trudno uznać Kwelego za czyjegokolwiek protego-wanego. Jeśli ktoś miał na niego wpływ, to raczej Mos Def i DJ Hi-Tek. Z tym pierwszym już w liceum odwiedzał park na placu Waszyngtona, na którym na rymy bili się raperzy ze wszystkich dzielnic Nowego Jorku. To była najlepsza szkoła, choć trzeba dodać, że Talibowi nie brakowało również zwykłej edukacji. Trudno uznać go za kolejne dziecko ulicy, bo jego rodzi-na należy do intelektualnej elity czarnego Brooklynu. Mama – profesor literatury angielskiej. Tata – wykładowca socjologii. Brat – asystent sędzie-go Sądu Najwyższego. Na temat swoich studiów Kweli wybrał teatr ekspe-rymentalny, ale jego powołaniem był rap. Ujawniło się to z całą mocą po na-wiązaniu współpracy z Hi-Tekiem, który w tym czasie stawiał pierwsze kroki jako producent. Spotkanie tych dwóch dało początek projektowi Reflection Eternal, który szybko zyskał kultowy status wśród wyznawców rapowego undergroundu. Jeszcze mocniejszym echem odbiły się wspólne nagrania z Mos Defem pod szyldem Black Star, które również wyprodukował Hi-Tek. Za każdym razem Kweli znajdował się na czele nowej fali zaangażowane-go rapu, który po fali miałkiego gangsta znów przywracał wiarę w to, że hip-hop z przekazem ma jeszcze rację bytu.

MUZYKA34

MYŚLĄ, MOWĄ, UCZYNKIEM I ZANIEDBA-NIEM... TYM OSTATNIM GRZESZĄ CI, KTÓ-RZY NIE ZOBACZĄ TALIBA KWELI W AKCJI. RAPER BĘDZIE GWIAZDĄ HIP HOP KEMPU W HRADEC KRALOVE. JEDŹCIE KONIE-CZNIE. BO KWELI TO SUMIENIE WSPÓŁ-CZESNEGO HIP-HOPU.

HIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PLHIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PL

foto | RAFAŁ TRUBISZtekst | JAN MIROSŁAW

CZEGO

PIENIĄDZE NIE KUPIĄ JAYOWI-Z?

Talib Kweli na festiwalu Wrocław 2012; sierpień 2008

hip hop kemp red_a kor.indd 2 2010-07-07 15:29:05

MUZYKA35

Talib Kweli na festiwalu Wrocław 2012; sierpień 2008

NA TEGOROCZNEJ, DZIEWIĄTEJ JUŻ EDYCJI HIP HOP KEMPU OBOK TALIBA KWELI WYSTĄPIĄ RÓWNIEŻ: ROOTS MANUVA, HI-TEK, SAGE FRANCIS, HELTAH SKELTAH, MA-STA ACE, SAMY DELUXE ORAZ SILNA REPREZENTACJA POLSKIEJ SCENY: PEZET, O.S.T.R. I MAŁOLAT.

Tytuł, jaki dał swojemu solowemu debiutowi, mówi wszystko: „Quality”. Pochodzący z niego singiel „Get By” nie tylko przebił się na listy, ale miał w sobie coś z rapowej koronacji – w remik-sie wsparli Taliba Busta Rhymes, Mos Def, pro-dukujący go Kanye West i sam król Jay-Z. Ten ostatni już rok później na „Black Album” przy-zna w jednym z kawałków, że gdyby za pienią-dze mógł mieć więcej talentu, to chciałby być jak Kweli. W odpowiedzi usłyszał, że gdyby talent się sprzedawał, byłby już tak sławny i bo-gaty, jak Jay. Tego w najbliższym czasie nie na-leży się spodziewać, bowiem mimo prób nagry-wania z Mary J. Blige i Justinem Timberlakiem, za każdym razem niezależność bierze górę. Tak było, kiedy po porażce przygotowywanego na hit albumu „The Beautiful Struggle” wypuścił na rynek świetne, darmowe mixtape’y. Tak jest te-raz, kiedy po dziesięciu latach pracy na własne nazwisko wraca do szyldu Reflection Eternal, a miejsce całej plejady topowych producentów zajmuje stary kumpel Hi-Tek. Rzadko kiedy takie powroty się udają, a w tym przypadku chodziło o zmierzenie się z pamięcią jednego z najcieplej przyjętych rapowych projektów. W zgodnej opi-nii krytyków Talib i Hi-Tek wyszli z tej próby zwy-cięsko. A to tylko jeszcze jeden powód, żeby sko-czyć na Hip Hop Kemp.

Hip Hop Kemp: 19–21.08. Hradec Kralove, Czechy

hip hop kemp red_a kor.indd 3 2010-07-13 16:56:31

MEGAHIRO M19

Kiedyś było prosto: w zimie śpiewało się w kozakach i kurtkach (na Za-chodzie w futrach), a w lato nieśmiało pokazywało się nogi czy też tors (na Zachodzie trochę śmielej). Dzisiaj gwiazdeczki pop rozbierają się przy -20 i przy +40, wszystko jest takie samo, a Madonna stała się ko-pią dziewczyn, które całe życie chciały być nią. Coraz trudniej jest wy-lansować piosenkę, którą nucono by od Kalifornii, przez Nowy Jork, do Moskwy czy też od Bałtyku do Tatr. Uczmy się z klasyki. Nie każdy z wy-mieniowych niżej utworów wychodził na singlu latem, ale każdy wraca jak bumerang na wakacyjne playlisty. Co czasem cieszy. A czasem nie.

WYDAJE SIĘ, ŻE STWORZENIE WAKACYJNEGO HITU JEST PROSTE JAK LODY NA PATYKU. KRYTYCY MUSZĄ GO ZNIENAWIDZIĆ, A ROZPALONA PUBLIKA W NAJMODNIEJSZYCH OKU-LARACH PRZECIWSŁONECZNYCH – POKOCHAĆ. CHWYTLIWY TEKST NAJLEPIEJ O MIŁOŚCI LUB O ZABAWIE, KILKA NIESKOMPLIKOWANYCH TAKTÓW ORAZ TELEDYSK PEŁEN NAGO-ŚCI, MŁODOŚCI I ŚWIEŻOŚCI – I JEST, NASZ MEGAHIRO, PRZEBÓJ WAKACJI.

foto | MATERIAŁY PROMOCYJNEtekst | PATRYK CHILEWICZ

ranking wakacyjnych hitów

MEGAHIRO

„It’s Raining Man” Geri HalliwellGeri powinno się postawić pomnik za to, że odczarowała fatalny ory-

ginał fatalnych pań z The Weather Girls, które ubrane w wielkie barw-ne marynarki i satyny śpiewały o deszczowym mężczyźnie tak bardzo nieprzekonująco, że nie wywołały ani deszczu, ani mężczyzny, ani po-wszechnego zachwytu, w przeciwieństwie do Ginger Spice. Piosenka stała się hymnem ofermowatych singielek – dzięki wykorzystaniu jej w „Dzienniku Bridget Jones” i pamiętnej scenie bójki w deszczu.

„This Beat Is Technotronic” TechnotronicUtwór tej belgijskiej grupy co prawda najlepsze lata ma już za sobą,

ale jego prostota i optymizm idealnie nadają się na letnie potańcówki. Grają go nawet warszawscy didżeje – wciąż! Trzeba również zaznaczyć, że jest to pierwszy kawałek house’owy, który przedostał się do maso-wej świadomości.

„You’re My Heart, You’re My Soul” Modern TalkingKlasyka, sztuczna opalenizna i równie nienaturalnie wybielone uśmie-

chy. Te romantyczne melodyjki rozgrzewały wasze mamy, nawet jeśli po latach nie będą chciały się do tego przyznać! Dziś prowokują już tylko oziębłą pobłażliwość i letnie sentymenty u starszych pokoleń.

„The Tide Is High” BlondieTen utworów ma już ponad 40 lat, ale trzyma się tak samo dobrze jak

liderka grupy, która spopularyzowała słodki refren w oryginale wykony-wany przez The Paragons. Doczekał się zresztą wielu coverów. Nikt jed-nak nie jest w stanie pobić Debbie Harry. Miłość dozgonna.

„Kids in America” Kim WildeKim Wilde śpiewać specjalnie nie umie, aparycją też nie grzeszy, ale

„Kids in America” naładowała energią tak, że wybaczamy niedociągnię-cia natury. Obejrzyjcie klip do utworu, w którym radośnie podryguje bez rytmu. Aż chce się przytulić!

„The House of Rising Sun” The AnimalsJedna z najsłynniejszych ballad amerykańskich. W oryginale śpie-

wał ją Bob Dylan w roku 1961, lecz Animalsi są powszechnie uznawani za lepszych wykonawców tego utworu (nawet przez samego Dylana). Zapytaj tatę, czy przy ognisku wyciągał akustyka i na te rzewne wyzna-nia zdobywał mamusię.

mega hiro red_a kor.indd 3 2010-07-13 16:54:41

MEGAHIRO20

HIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PL

„No Woman No Cry” Bob MarleyMówi się, że oficjalny współautor piosenki i przyjaciel Boba z dzieciń-

stwa, Vincent Ford, nie miał dużo wspólnego ze stworzeniem jej. Ford wywodził się z biednej rodziny i mieszkał w getcie, a tantiemy z utwo-ru dostarczyły mu środków na przeżycie. Zacny człowiek, ten Marley.

„Yes Sir I Can Boogie” BaccaraUtwór z pierwszej fali disco, rok 1977. 12 oficjalnych remiksów, wiele

tygodni na listach przebojów. Wtedy – kompletny szał, erotyzm, wyzwo-lenie. Dziś – podział i artystyczny upadek Hiszpanek, które wegetują na listach przebojów, wydając nowe kompilacje starych hitów.

„Sunny” Boney MMało kto zdaje sobie sprawę, że ta wersja „Sunny” jest coverem pio-

senki niejakiego Boba Hebbsa z 1966 roku. Hit jest ograny na tyle, że doczekał się niemalże 20 oficjalnych przeróbek. Radosna kapela grywa-ła na całym świecie, a ludzie chcieli być nimi, w nich i z nimi. Obecnie można ich spotkać w zapomnianych wakacyjnych kurortach, gdzie grają do kotleta, lub na festiwalach dla niemieckich emerytów.

„Life Is Life” OpusTypowa historia zespołu jednej piosenki. Udało im się z „Life Is life”,

potem przyszły gorsze czasy i odcinanie kuponów od przeboju. Utwór spodobał się wyjątkowo sportowcom – finlandzka drużyna hokejowa, Tappara używa go jako swojego hymnu, a w roku 1994 został on oficjal-ną piosenką mistrzostw świata w piłce nożnej.

„U Can’t Touch This” MC HammerDziesięć milionów sprzedanych płyt, obowiązkowa pozycja we wszyst-

kich kompilacjach zbierających przeboje lat 90. Stanley Kirk Burrell za-mieszał nam w głowach w roku 1990. MC Hammer to przyjemność nie tylko muzyczna, ale i opdzieżowa. Pamiętacie klip i te spodnie z cyklu: „Przychodzi Alladyn na W-F”?

„Macarena” Los del RioMało kto słyszał o zespole Los del Rio, Antoniu Romero Monge czy

Rafaelu Ruíz, a to właśnie ten zespół i ci panowie dopuścili się grze-chu „Macareny”. Za spowodowanie bujania się wszystkich dzieciaków w szkołach, na podwórkach czy w domach, za spowodowanie powtarza-nia słów, których nikt z nasz przecież nie rozumiał, panów spotkała kara w postaci anonimowości. I dobrze.

„The Ketchup Song” Las KetchupPanny koszmarki, trzy siostry, które nazwały się tak, a nie inaczej ze

względu na niejasne powiązania ich ojca z keczupem. Stworzyły taniec, który polegał na machaniu rękami pionowo i poziomo oraz powtarzaniu „asereche aha ehe”. Wszystkie były brzydkie, przygłupie, nieciekawe, no i ta niewyjaśniona do końca sprawa z keczupem…

„Kanikuły” BumPiosenka niczym nocny koszmar powraca do nas niespodziewanie

i w coraz to gorszej formie. Stylizacje na zmianę na ruskich i na Holly-wood powodują, że przełącza się utwór po pierwszym wygwizdanym takcie, który mimo wszystko znają wszyscy. Ale właściwie to przecież o to w tym chodzi.

„Dragostea Din Tei” O-ZoneDzięki tej piosence Zachód dowiedział się o istnieniu takiego pań-

stwa jak Mołdawia, a Mołdawia zaczęła oswajać się z niestereotypowym wizerunkiem mężczyzn. Panowie robili wszystko, by zyskać miano najbardziej obciachowej piosenki wakacyjnej i udało im się znaleźć w czołówce.

„Chałupy Welcome To” Zbigniew WodeckiCo prawda w Chałupach nie spotkamy już zbyt wielu nudystów,

prędzej natrafimy na surferów oraz modną młodzież, ale Zbigniewa Wodeckiego nie da się zapomnieć. Trochę przez tańce, gwiazdy, rekla-my i tygodniki telewizyjne, a trochę przez fatalne „Chałupy”, które świet-nie podsumowują jego karierę.

Z Beatą pójdziemy nie tylko do lata. Może być piechotą

mega hiro red_a kor.indd 4 2010-07-07 13:51:09

MODA24

NIE WIEMY, DLACZEGO STATYSTYCZNIE NAJCZĘŚCIEJ POŻĄDAMY NOWOZELANDZKIEJ ODZIEŻY. COŚ FRUWA W POWIETRZU? MAGICZNE BĄBELKI? CZY PRZENOSZĄ TO OWADY? TRUDNO POWIEDZIEĆ. PO-DEJRZEWAMY, ŻE MA TO ZWIĄZEK Z KIWI – POCIESZNE NIELOTY WYSTĘPUJĄ WYŁĄCZNIE W TYM KRA-JU. SĄ ZRESZTĄ SYMBOLEM NARODOWYM. ZA CHWILĘ RÓWNIE PRESTIŻOWYM STATUSEM BĘDZIE SIĘ PEWNIE CIESZYĆ TAMTEJSZA MODA. NIŻEJ SUBIEKTYWNY PRZEWODNIK PO NOWOZELANDZKICH PROJEKTANTACH.

STOLEN GIRLFRIENDS CLUBW 2005 roku trzech artystów: Dan, Marc i Luke, założyło Stolen Girl-

friends Club. Początkowo zajmowali się tylko T-shirtami i linią dżinsową (z naciskiem na dewastację, skórzane wstawki, przesuwanie granicy co można, a czego nie da się nosić). Szybko jednak zaczęli poszerzać swoją twórczą perspektywę. Obecnie powstają dwie linie: damska i męska, a tak-że bielizna i biżuteria. Nacisk położony jest na nowoczesność wzornictwa, wysokiej jakości materiały i młodość, młodość, młodość. Kolekcja prze-znaczona jest dla osób, które szukają niepowtarzalnego stylu i których nie zadowala to, co powszechnie dostępne i popularne. Grunge to wyraźny, acz nie jedyny punkt odniesienia. Widać to w surowej formie biżuterii, odważnym kroju ubrań, nietypowych zestawieniach form i faktur.

www.stolengirlfriendsclub.com

foto | MATERIAŁY PROMOCYJNEtekst | JAGODA GAWLICZEK

KAREN WALKER Wymieniana przez Phaidon i magazyn „i-D” jako jedna z najbardziej istot-

nych i wpływowych projektantek. Karen Walker to modowa pierwsza liga. Od lat prezentująca swoje kolekcje na wybiegach – początkowo Londynu, obecnie Nowego Jorku. Cieszy się szacunkiem znawców i uznaniem od-biorców. Jeden z krytyków powiedział niedawno, że Karen jest jak muzyk jazzowy. Swoje kolekcje opiera na powracającym motywie, który rozwija się i narasta z każdą kolejną kreacją. Widać, że wszystkie elementy są do-kładnie przemyślane i budują spójną, porywającą całość. Oprócz ubrań na rynku dostępna jest także kolekcja biżuterii i okularów przeciwsłonecznych. Mimo międzynarodowego rozgłosu i butików w każdym liczącym się mie-ście świata, projektantka wciąż mieszka w rodzinnym Auckland.

www.karenwalker.com

HIRO MAGAZYN | WWW.HIRO.PL

teoria spiskowa

Nowa Zelandia red_a kor.indd 2 2010-07-07 14:29:33

MODA25

ZAMBESI Działają od 1979 roku, podbijając po kolei większość światowych rynków.

Ich ubrania można dostać w Wielkiej Brytanii, USA, Singapurze, Japonii i Rosji. Za marką stoi małżeństwo Liz i Neville’a Findlayów. Gdy zaczyna-li, byli pionierami. Obecnie tworzą jedną z najważniejszych eksportowych marek swojego kraju. W 2003 roku do kolekcji damskiej dołączyła męska. W obu znaleźć można identyczną myśl przewodnią: codzienne, ale wyjątko-we ubrania, wyrafinowanie płynące z prostoty. Mówi się o nich, że „redefi-niują konwencję z ironiczną praktycznością” – to górnolotne, ale trafiające w sedno słowa. Zambesi to zabawa ubiorem i ciągłe eksperymentowanie. Każdy, nawet najprostszy element jest w nieskończoność przetwarzany i od-świeżany. Poza tym wszystkie kolekcje są oparte na danym motywie, który stanowi niejako filtr dla postrzegania.

www.zambesi.co.nz

LONELY HEARTSKażda kolekcja marki Lonely Hearts to opowieść. Sezon wiosna/lato 2010 to wspo-

mnienie o dziewczynie, która wchodzi w okres dojrzewania. Wciąż kocha dziewczęce sukienki, ale widać też, jak budzi się w niej nastoletni bunt. W szkole zawsze dostawa-ła najlepsze oceny, ale coraz częściej widuje się ją z papierosem, a jej ramiona okrywa skórzana kurtka dużo starszego chłopaka. Lonely Hearts to Helene Morris, Aimee Mac-farlane i Steve Ferguson, działający pod tym szyldem od 2003 roku. Projektują oni na pozór proste ubrania. Ich ducha dobrze oddaje jednak przesłanie marki: „ciuchy mogą mieć poczucie humoru i nasze je mają”. To w detalach kryją się niespodzianki. Kultowa marka poszerzyła ostatnio asortyment o bieliznę, nazwaną Lonely. Produkty natych-miast stały się obiektem westchnień dziewcząt z całego świata.

www.lonelyheartslabel.swappler.com

TWENTY-SEVEN NAMESNajmłodsza marka na rynku. Twenty-Seven Names powstała w 2006 roku. Szybko jed-

nak zdobyła rzesze wiernych sobie odbiorców i uznanie porównywalne z kultem. Projektan-ci, Rachel Easting i Anjali Stewart, starają się wplatać w swoje kolekcje sztukę współczesną. Ich ubrania kierowane są do młodych, niepokornych dziewcząt. Frywolnie żonglują stereo-typami, łącząc chociażby słodkie sukieneczki z ciężkimi butami. Ubrania grają proporcjami między tym, co męskie, a tym, co dziewczęce. Neutralne, pastelowe kolory zestawione są z czarnymi dodatkami. Właśnie to ciągłe ścieranie się opozycji jest kluczem do zrozumienia wizerunku marki. Falbanki nie oszukają nikogo – klientka Twenty-Seven Names dobrze wie, czego chce od życia.

www.twentysevennames.co.nz

Nowa Zelandia red_a kor.indd 3 2010-07-13 16:56:05