onak

64
ONAK waclaw onak

description

onak, wacek, mal

Transcript of onak

ONAK

ONAKONAK

wacław

onak

Obrazy są próbą budowania malarskiej rekonstrukcji

rzeczywistości. Tworząc tę nową rzeczywistość

– odartą z dosłownych znaczeń – pokazuję jej mechanizm,

jej dzianie się, w którym jest niby jakaś logika, ale której

sensu nikt nie zna, bo cóż jest pewnego poza tym,

że wszystko jest niepewne, nietrwałe, rwie się na strzępy.

Świat jest pełen nie rozstrzygniętych zagadek...

człowiek usiłuje złapać, zatrzymać na stałe jakieś prawdy,

które okazują się iluzją. Buduję więc w malarstwie tę

niepewność, tę nerwową zakłóconą przez człowieka

przestrzeń życia, natury; to pasmo życia gdzie mieszają się

rytmy biologii i rytmy ludzkie tak, że powstaje pieniąca się

magma, która jednak wydaje się mieć pozory sensu.

Sensu którego nie widać ale jest jakby wyczuwalny,

a to pozwala żyć w bezustannym poszukiwaniu.

Wacław Onak

ONAK

Wacław Onak

Urodził się 1958 roku w Tarnowie. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych

w Krakowie. Dyplom na Wydziale Malarstwa w pracowni prof. Juliusza

Joniaka. Uprawia malarstwo sztalugowe. Swoje prace prezentował na

wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. Jego obrazy

znajdują się w zbiorach prywatnych w Belgii, Niemczech, Francji, Hiszpanii,

Japonii, Anglii, Szwecji, USA, Brazylii, Australii i w Polsce.

Was born in 1958 in Tarnów. He graduated from the Academy of Fine Arts in Cracow, and obtained a diploma at the Painting Faculty at the studio of professor Juliusz Joniak. He pursues easel painting. He showed his works at individual and collective exhibitions in Poland and abroad. His paintings are found in private-owned collections in Belgium, Germany, France, Spain, Japan, Great Britain, Sweden, Brazil, Australia and Poland.

2

Wackowi z okazji 25-lecia pracy artystycznej | Viola, Kasia, Karina i Kornelia

4

drzewa, kwiaty, łąki…

...właściwie wszystko jest tu jedną masą, jednolitym, zielonym gąszczem

bez skrawka nieba. Ale dlaczego tę zieleń nazywać zielenią? Nie ma tu ja-

kiejś zwartej barwnej jednolitości. Ta całość drga blaskiem ciepłego światła,

nigdy – nigdzie jednakowego. Czy materia tej masy jest wynikiem horror

vacui, czy potrzebą dekoracyjnego nagromadzenia różnorodności kształ-

tów, form, kolorów, plam i rytmów? Tu jest druga połowa września. Liście,

gałęzie, kwiaty, łodygi, trawy. Skrawki wody wielobarwnie i różnokształtnie

zarastającego stawu napełnionego lustrzanym odbiciem wiotkich, niema-

terialnych a dosadnych, barwnych obecności – zapowiedzi nadchodzącej

jesieni. Wszystko tu przypomina raj, wiosnę i letnie nasycenia. Teraz czeka

na odpoczynek, by znów, omal za chwilę zalśnić z niespotykaną energią.

Wydaje się nawet, że ten stan rzeczy trwa tu zawsze, że tego świata nie do-

tyczą bezlistne, wietrzne i deszczowe depresje, że nic tu nie marnieje i nie

zamarza tylko przeistacza się w kolejny życiodajny, bujny stan rzeczy. Patrzę

na ten świat z niebem odbitym w plamach na wodzie codziennie, niekiedy

po kilka razy. To ogród w Giverny, miejsce Claude Moneta, jego do ostatnich

dni najżyźniejsza pustelnia, fotografia tego miejsca, która udaje jego obrazy.

Cenić i uprawiać w sztuce logikę miary i rozumu, czy bezgranicznie oddać

się porywom wzruszenia? Po której stronie być, za którą się opowiedzieć?

Stać się, być światkiem chwili, czy przemyślnego zamiaru? Odwieczny kon-

flikt, starszy niż batalia Salonu Odrzuconych /impresjonistów/ z Salonem Pa-

ryskim, niż spór „rubensistów” z „poussinistami”, weneckiej z florencką szkołą

sztuki. Odwieczny i obecny w każdym człowieku. Generalnie, zawsze z jakie-

goś powodu. Może nim być zarówno pycha rozumu jak i oszalała energia.

Kiedyś, czegoś ma się już dość! Gdy karykatura rozumu lub beztroski prowa-

dzi do nieszczęścia całe państwa, poszczególne narody, grupy ludzi czy poje-

dynczego człowieka. Artysta to ktoś taki, kto czuje więcej, mocniej, dosadniej.

Bywa, że czuje wcześniej od innych. Jego sztuka coś przeczuwa, zapowiada.

Jest reakcją na dotkliwość stanu rzeczy, jest też alternatywnym światem.

Gdy maszyna parowa zaczęła popędzać świat ku czemuś co dziś nazywamy

cywilizacją, gdy koń stał się również koniem mechanicznym, gdy człowiek

stał się masą lub choćby trybikiem, gdy stare smaki i gusty więziły pędz-

le i czyny, coś się stać musiało. Biedny na ogół artysta – towarzysz pana

w podróżach do wód, który chorował na bronchit lub wstydliwie – szukał

i odnajdywał swoje katharsis, swój świat… w słońcu. Atlantyckie czy Lazu-

rowe Wybrzeże, Zatoka Neapolitańska, wybrzeża Hiszpanii, Turcji i Afryki

Północnej, wszystko co miało więcej natury pełnej światła, ciepła ale i cie-

nia, wody, stało się sanatorium dla skołowanego artysty, który miał dość

wszystkiego – kanonów, jedynie słusznych zasad i nakazów. Chciał być

wolnym! Szukał wolnej natury i innego świata. Odnajdywał go w naturze

i w innościach formy japońskich drzeworytów, które jako „zapchaj dziury”

docierały teraz do Europy wraz z delikatną ceramiką, ale i w wyprawach do

zaoceanicznych wysp. Dość wielkich tematów i motywów, salonów miesz-

czańskich i Paryskich! Tu świeci słońce! Naprawdę, tu świeci inaczej. Jest

go tyle, że posiada moc przemiany czerni i szarości cieni w błękity i fiolety.

Gdy miesza się z parą morza, gdy odbija się w wodach, gdy przenika to

wszystko, staje się jak tęcza, jest nią wszędzie, na wszystkim i we wszyst-

kim. Taki świat daleki od rozterek egzystencjalnych, światopoglądowych,

religijnych, obyczajowych i bądź jakich stał się „nowym” /raz na parę wie-

ków/ doświadczeniem, doznaniem artysty. Nie pochyleni do ziemi chłopi

zbierający ziemniaki, a chwila słonecznego i malarskiego żaru poprowadzi-

ły wspólnie wielu malarzy.

Frederic Bazille, Eugene Boudin, Gustave Caillebotte, Mary Cassat, Paul

Cezanne, Edgar Degas, Paul Gauguin, Jean Guillaumin, Johan Jongkind,

Edouard Manet, Claude Monet, Berta Morisot, Camille Pissarro, Pierre Re-

noir, Alfred Sisley, Henri de Toulouse-Lautrec, James Whistler, Ignacio Zu-

longa potem Vincent van Gogh, George Seurat, Paul Siniac, Henri Cross,

Henri Matisse, Maurice de Vlaminck, Andre Derain, Jean Puy, Henri Man-

guin, Charles Camoin, Georges Rouault, Aleksiej Jawlensky, Raoul Dufy,

Pierre Bonnard, Georges Braque i jeszcze Ernest Kirchner, Emil Nolde, Karl

Schmidt-Rottluff, Max Pechstein i inni, i ci w między czasie, i ci, o których

milczą podstawowe /lub zaprawione duchem wyższości narodu nad na-

rodem/ słowniki historii sztuki, wszyscy oni zanurzeni w świetle wysła-

wiali KOLOR, czasem utożsamiali go z barwą, inni z siłą ekspresji. To on

był tu źródłem i sensem jednocześnie. Do miejsca, w którym wrzało nie

5

tylko kolorem, do Paryża, dojechał świat cały tych co chcieli. Sztuka, ma-

larstwo, było ich jedynym sensem. Wewnętrznie nie mieli innego wyjścia.

Ponad 300 artystów z Polski osiadło tu wówczas na chwilę lub na zawsze.

Niektórzy przyjęli francuskie obywatelstwo. Wielu odnosiło sukcesy w ofi-

cjalnych konkursach: Anna Bilińska-Bohdanowicz, Józef Chełmoński, Stani-

sław Szukalski, Rafał Malczewski i pół wieku po nich Jan Lebenstein. Ludwik

Markus stał się Louis Marcoussis’em. Propagując kubistyczne założenia no-

wego malarstwa stał nie tylko na straży wielkiego talentu swojej żony Alicji

Halickiej, także lub przede wszystkim Picassa i Braque’a. Ci co współtwo-

rzyli wielki tygiel artystyczny Ecole de Paris, międzynarodową społeczność

artystów absorbowali zdobycze wielu powstałych lub rodzących się kie-

runków artystycznych, po impresjonizmie i postimpresjonizmie, ekspresjo-

nizm, fowizm i nabizm ze wspomnianym kubizmem włącznie. Wśród nich:

Sasza Blondel, Henryk Hayden, Mojżesz Kisling, Simon Mondzain, Mela Mu-

ter, Zygmunt Landau, Eugeniusz Zak, Leopold Gottlieb, Joachim Weingart,

Roman Kramsztyk, Henryk Epstein, Zygmunt Menkes, Erno Erb, Rajmund

Kanelba i wielu innych. A impresjonizm w Polsce, o którym w prasie polskiej

pisano w 1883 roku z okazji śmierci Maneta? Aleksander Gierymski, Włady-

sław Podkowiński, Józef Pankiewicz, Leon Wyczółkowski także Władysław

Chełmoński rozjaśniając paletę poszukiwali wzbogacenia kolorystycznego

swych płócien poprzez obserwację tego co przenika materię, odbarwia lo-

kalny kolor związując go ze światłem, silnym światłem słońca, jego refleksu

i niespodziewanie barwnego półświatła, także cienia. Tadeusz Makowski,

Władysław Ślewiński, Olga Boznańska przyjeżdżają i wyjeżdżają ostatecznie

wybierając Bretanię lub Paryż. Kto z nas wie jak wyglądało ponad 30 płó-

cien wysłanych przez Stanisława Wyspiańskiego z Paryża do Polski? – Nikt.

Nie dotarły, a ślad po nich zaginął. Możemy się tylko domyślać skoro o jego

wystawionych pastelach tak pisał w 1894 roku Zygmunt Parvi, recenzent

warszawskiego Przeglądu Tygodniowego: „(...) Do wad impresjonistycz-

nych zaś należy sposób malowania taki, że z daleka patrząc, doznajemy

wrażenia najwyśmieniciej podchwyconej natury. Z bliska nie sposób na nie

patrzeć, artysta bowiem nie przebiera w kolorze; prawie wszystkie jego

postacie mają niebieskie włosy, pąsowe oczy oraz fioletowe policzki (...)”

Kto z nas jest w stanie wyobrazić sobie „skutki” jego „impresyjnego” malo-

wania gdyby dowody tej fascynacji dotarły do Krakowa. Przełamanie dotąd

historyzującej krakowskiej szkoły nastąpiło nie tylko dzięki paryskiej przygo-

dzie Jana Stanisławskiego z dywizjonizmem lecz za sprawą zreformowanej

przez Juliana Fałata w 1897 roku Akademii, w której Stanisławski prowadził

własną „impresjonistyczną” szkołę krajobrazu. O prawo do studiowania w Pa-

ryżu starał się wówczas w imieniu studentów Józef Pankiewicz. Namówił do

wyjazdu grupę studentów mając nadzieję na to, że uda się na stałe stworzyć

w Paryżu filię krakowskiej Akademii by „naoczne” móc studiować sztukę.

Józef Czapski, Jan Cybis, Artur Nacht, Zygmunt Waliszewski, Seweryn Bo-

raczek, Hanna Rudzka-Cybisowa, Zofia Lipińska, Joanna Strzałecka, Janusz

Strzałecki, Dorota Berlinerblaumówna, Piotr Potworowski tworzą Komitet

Paryski. Niektórzy z nich wracają na parę lat przed 1939 rokiem do kraju.

Wielu z nich, „kapistów”, staje się pedagogami w całym kraju; w Warszawie,

Krakowie, Sopocie /potem w Gdyni, dziś w Gdańsku/ i Wrocławiu. Wycho-

wują postkapistów, tworząc kontynuację kolorystów. Uczniem, studentem

paryskiej filii Akademii był Czesław Rzepiński. Po latach czterokrotny rektor

ASP stał się wraz z profesorem Jerzym Fedkowiczem nauczycielem Juliusza

Joniaka. Studentem u profesora Joniaka był Wacław Onak.

Proszę o wybaczenie za ten historyczny, uproszczony do granic przyzwo-

itości wypis dynastyczny. Moją intencją jest wskazanie lub zaledwie przy-

pomnienie zasadniczej zależności pomiędzy malującymi ludźmi wtedy

gdy tych wiąże ze sobą pasja widzenia, sens przeżycia, radość pozostawia-

nia nam w wyniku tego jakichś śladów, znaków wrażliwości, które zawsze

znajdują swych tropicieli i kontynuatorów. I bez znaczenia jest tu to, że dla

jednych istotnym stał się urok-wdzięk rozmigotanej w słońcu palety, potem

obrazu poprowadzonego 167 spisanymi, pointylistycznymi zasadami, a dla

drugich krzyk upału doprowadzony do szaleństwa. Dzikie Bestie fowizmu

wyrażały ostatecznie swoje emocje, podczas gdy ekspresjoniści niemieccy

interesując się bardziej przesłaniem niż zagadnieniami formalnymi obrazu

uderzali w równie gwałtowne tony. Bo kolor był od zawsze istotną cechą

wyrazową tych, którzy lubili malować.

Wskazałem, przypominając zaledwie kilka nazwisk, na źródło z jakiego czer-

pali pradziadowie, dziadkowie wreszcie ojcowie takich malarskich zjawisk jak

to, dziś sygnowane nazwiskiem ONAK.

„(...) lubisz to robić? – zapytał profesor studenta

lubię – usłyszał w odpowiedzi

lubi, to co to za praca? – pomyślał przez chwilę przypadkowy słuchacz. (...)”

6

Jakie jest malarstwo Wacława Onaka? Myślę, choć może zmyślam, że po-

czątkiem Jego malarstwa nie było doznanie natury zapisane własnoręcznie

szkicem na kartce papieru. Była nim sama sztuka i przeżywanie sztuki. Może

nieduża, w dodatku kiepska reprodukcja, błyszcząca dla niego nawet wtedy

gdy zjawiała się na niedoskonałym papierze ówczesnej gazety. Oczywiście,

zmyślam. Ale do rzeczy. Sądzę, że mógł być pod urokiem czyjegoś obrazu,

zobaczył w nim, czy poprzez niego cały swój niewypowiedziany dotąd, nie-

wyrażony świat, który był mocny, silny nasyceniem, wszystko w nim zamie-

niało się we wszystko, materia w materię, kolor w barwy, linia owijała plamę

by gdzieś zniknąć, przemienić się jak kameleon. Widać było odważne po-

ciągnięcia pędzla... a motyw? Ten był najmniej istotny, liczyło się Malarstwo.

Przyjrzał się naturze oczami sztuki. Może nawet pomyślał – to natura naśla-

duje sztukę. /I choć boję się na samą myśl, co by Pan Bóg na to powiedział,

– znamy biblijny opis Bożego zadowolenia i akceptacji kolejnych dzieł. Bóg

wiedział, że są dobre i tworzył dalej./ Tak powstawał świat.

Jak rodziły się kolejne płótna Wacława Onaka? Musiał zobaczyć nie tylko in-

spirującą reprodukcję. Musiał spotkać człowieka. Może kogoś z rodziny, przy-

jaciela, nauczyciela. Ten zobaczył jego barwny świat i postanowił mu pomóc

go rozwijać; nie z powodu, iż tarnowskie środowisko malarzy od zawsze ce-

niło sobie malarstwo w malarstwie. Dostrzegł nietuzinkowy zamiar, zaintere-

sowanie przeradzające się w pasję. Z czasem, z coraz to lepszego świata, już

nie tylko świata niezłej reprodukcji lecz krajobrazu, martwej i „żywej” natury

powstawały kolejne obrazy. Zaczął studiować w krakowskiej Akademii i dość

szybko znalazł w niej swoje miejsce. Była nim pracownia Juliusza Joniaka. To

były dobre lata. Malowali tam wszyscy, młodsi z tyłu, starsi bliżej motywu.

Pracownia była na końcu długiego, dziś już nieistniejącego korytarza na

pierwszym piętrze. Inne były wyżej i jeszcze wyżej. Malujący tam mieli szczę-

ście nie rozpraszania się i spokój za podwójnymi drzwiami. Profesor zapewne

mówił o świetle, o jego radosnej mocy sprawczej. Sam wyjeżdżał prawie każ-

dego roku w okolice Nicei z paczkami blejtramów – więc wiedział co mówi.

Mówił i wskazywał na muzyczność, polifoniczność zestawień, na dźwięk

koloru. A jednocześnie na dwie jeszcze rzeczy: na konstrukcję światła i obra-

zu, na niezmierzoną, zawsze oryginalną w spojrzeniu każdego, efemeryczną

substancjalność zjawisk.

Obrazy Wacława Onaka stawały się takimi właśnie, nie dlatego, że był dobrym

uczniem, studentem, że wybrał sobie „barwną” drogę dla swojego malowania,

lecz dlatego, że Jego malowanie było i jest Jego i w nim samym całym świa-

tem. Drzewa, kwiaty, łąki, owoce, warzywa, niekiedy pejzaże /nie zawsze pol-

skie/ malowane są intensywnością chromatycznego nasycenia całej palety.

Onak maluje orkiestrą symfoniczną, całym kołem barw. Użyta, złożona plama

barwna prowadzi nas do sensualnych odczuć. Swoboda ręki artysty dodaje

lekkości formom, nawet wtedy gdy Jego płótna pełne są niemal cielesnej

materii malarskiej. Pędzel, szpachla, własna dłoń wszystko może być tu narzę-

dziem, jeśli jest taka potrzeba. Potrzebą w malarstwie Onaka jest emocja, ro-

dzaj współdoznawania tego co radosne. Niektóre Jego płótna „opierają” swój

motyw o płaszczyznę. Są malowane podobnie jak kwiaty, rośliny, ze swadą

materii i koloru, ale posiadają jeszcze inną cechę. Jest nią rodzaj dynamicznego

ładu jaki tworzą pasowo, rytmicznie ustawione przy sobie, prostokątne formy.

Mogłyby być domniemanym płotem, są postawieniem obrazu w stan, który

nazwałbym beziluzyjną przestrzennością. W nich zaczyna się inna rzeczywi-

stość malarska dotykająca już nie tyle wrażeń, a zamysłów z nimi związanych.

Jednym słowem, te z ogromną kulturą malarską, hojnie malowane fragmen-

ty natury, świata danego nam przed oczy są ku doznaniom dobrym. Są!

...a jeśli już za oknem, nie ma wyjścia bo mieszka się „tu i teraz” i zagarnia nas

taki zły, głupi świat to ten inny należy sobie stworzyć. Najlepiej na początek

w sobie samym. I mieć zawsze radość z ogrodu Moneta.

Adam Brincken | luty 2011

7

Toskania

2007 olej na płótnie

24 x 30 kolekcja prywatna

Pejzaż

1991 olej na dykcie

30 x 20 kolekcja prywatna

9

Pejzaż

1991 olej na dykcie

30 x 20 kolekcja prywatna

10

Sosna

2001 olej na płótnie

37 x 20kolekcja prywatna

11

Drzewo zimowe

1993olej na dykcie

30 x 20 kolekcja prywatna

12

Drzewa

2003 olej na dykcie

20 x 14kolekcja prywatna

13

Magnolia

2003olej na płótnie

26 x 34kolekcja prywatna

14

Sosna

2004 olej na płótnie

30 x 45kolekcja prywatna

Łąka

2005 olej na płótnie

40 x 40kolekcja prywatna

15

Łąka

2005 olej na płótnie

40 x 40kolekcja prywatna

16

Łąka

? olej na dykcie

27 x 17kolekcja prywatna

Drzewo oliwne

1994olej na płótnie

75 x 60 kolekcja prywatna

17

Łąka

? olej na dykcie

27 x 17kolekcja prywatna

18

Łąka

2004 olej na płótnie

40 x 40 kolekcja prywatna

Róże

?olej na płótnie

40 x 40 kolekcja prywatna

19

Łąka

2004 olej na płótnie

40 x 40 kolekcja prywatna

20

Pelargonie

1999 olej na płótnie

26 x 21 kolekcja prywatna

Róże

2002olej na płótnie

50 x 50 kolekcja prywatna

21

Pelargonie

1999 olej na płótnie

26 x 21 kolekcja prywatna

22

Nasturcje

2010olej na płótnie

25 x 25 kolekcja prywatna

Begonie

1990 akwarela23 x 29

kolekcja prywatna

23

Begonie

1990 akwarela23 x 29

kolekcja prywatna

24

Begonia

2008 olej na płótnie

60 x 40

Jarzębina

2010 olej na płótnie

24 x 30

25

Jarzębina

2010 olej na płótnie

24 x 30

Słoneczniki

2010 olej na płótnie

3 x 60 x 30 tryptykkolekcja prywatna

27

Słoneczniki

2010 olej na płótnie

3 x 60 x 30 tryptykkolekcja prywatna

28

Słoneczniki

2001olej na płótnie

78 x 58 kolekcja prywatna

Malwy

2008 olej na płótnie

38 x 38kolekcja prywatna

29

Malwy

2008 olej na płótnie

38 x 38kolekcja prywatna

30

Magnolia

2001 olej na płótnie

21 x 26 kolekcja prywatna

Malwy

2003 olej na płótnie

22 x 29 kolekcja prywatna

31

Malwy

2003 olej na płótnie

22 x 29 kolekcja prywatna

32

Łąka

1994olej na dykcie

34 x 30 kolekcja prywatna

Magnolia

2002 olej na płótnie

25 x 30 kolekcja prywatna

33

Magnolia

2002 olej na płótnie

25 x 30 kolekcja prywatna

35

Granaty

2010 olej na płótnie

30 x 60

36

Piwonia

2005olej na płótnie

20 x 32 kolekcja prywatna

Storczyki

2002 olej na płótnie

15 x 15kolekcja prywatna

37

Storczyki

2002 olej na płótnie

15 x 15kolekcja prywatna

38

Cebule

2010 olej na płótnie

24 x 30kolekcja prywatna

Magnolia

2010 olej na płótnie

19 x 14 kolekcja prywatna

39

Magnolia

2010 olej na płótnie

19 x 14 kolekcja prywatna

Martwa natura ze słonecznikiem

2010 olej na płótnie

60 x 30

41

Martwa natura ze słonecznikiem

2010 olej na płótnie

60 x 30

42

Cebule

2001 olej na dykcie

15 x 20 kolekcja prywatna

Martwa natura z magnolią

2001 olej na płótnie

65 x 55 kolekcja prywatna

43

Cebule

2001 olej na dykcie

15 x 20 kolekcja prywatna

44

Kosz z jabłkami

2010 olej na płótnie

50 x 60

Martwa natura

2009 olej na płótnie

68 x 88 kolekcja prywatna

45

Martwa natura

2009 olej na płótnie

68 x 88 kolekcja prywatna

46

Muszle

2002 olej na płótnie

22 x 28kolekcja prywatna

Bażanty

2002 olej na płótnie

38 x 48 kolekcja prywatna

47

Bażanty

2002 olej na płótnie

38 x 48 kolekcja prywatna

48

Martwa natura z jabłkami

2001 olej na dykcie

24 x 24kolekcja prywatna

49

Tulipany

2006 olej na płótnie

40 x 50 kolekcja prywatna

50

Martwa natura granatowa

2008 olej na płótnie

50 x 70

Tulipany

2006 olej na płótnie

40 x 50kolekcja prywatna

51

Martwa natura granatowa

2008 olej na płótnie

50 x 70

52

Akt

1991 olej na płótnie

45 x 42kolekcja prywatna

Akt

1999 olej na dykcie

15 x 21kolekcja prywatna

53

Akt

1991 olej na płótnie

45 x 42kolekcja prywatna

54

Akt

? olej na płótnie

27 x 17kolekcja prywatna

Akt

2005 olej na dykcie

18 x 13kolekcja prywatna

55

Akt

? olej na dykcie

23 x 10kolekcja prywatna

Akt

2009 olej na płótnie

24 x 15kolekcja prywatna

56

Akt

2003 olej na dykcie

23 x 14kolekcja prywatna

Akt

2000 olej na dykcie

30 x 23kolekcja prywatna

57

Akt

2003 olej na dykcie

23 x 14kolekcja prywatna

pomysł i koncepcja kataloguVioletta Onak

Fotografie Hubert Burzawa

Projekt, skład, druk grupa tomami

Wydawca grupa tomami | www.tomami.pl

© grupa tomami, Kraków 2011

ISBN 978-83-60246-83-2

Wydawca wyraża gorące podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji tego wydawnictwa, w szczególności prywatnym kolekcjonerom, którzy umożliwili reprodukcję dzieł.

GŁóWNy PARTNER WyDANIA | Karpacka Spółka Gazownictwa | www.ksgaz.pl

PARTNERZy WyDANIA | Azoty Tarnów | www.azoty.tarnow.pl | Gminne Centrum Kultury i Bibliotek | www.gckib.pl

PartNerzy WydaNIa

MeCeNaS KULtUry | GłóWNy PartNer WydaNIa

ONAK

ONAK

wacław

onak

Obrazy są próbą budowania malarskiej rekonstrukcji

rzeczywistości. Tworząc tę nową rzeczywistość

– odartą z dosłownych znaczeń – pokazuję jej mechanizm,

jej dzianie się, w którym jest niby jakaś logika, ale której

sensu nikt nie zna, bo cóż jest pewnego poza tym,

że wszystko jest niepewne, nietrwałe, rwie się na strzępy.

Świat jest pełen nie rozstrzygniętych zagadek...

człowiek usiłuje złapać, zatrzymać na stałe jakieś prawdy,

które okazują się iluzją. Buduję więc w malarstwie tę

niepewność, tę nerwową zakłóconą przez człowieka

przestrzeń życia, natury; to pasmo życia gdzie mieszają się

rytmy biologii i rytmy ludzkie tak, że powstaje pieniąca się

magma, która jednak wydaje się mieć pozory sensu.

Sensu którego nie widać ale jest jakby wyczuwalny,

a to pozwala żyć w bezustannym poszukiwaniu.

Wacław Onak