Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

38
Marzec 3/2015 (3)

description

"Olimpijskie Tętno" to magazyn portalu igrzyska24.pl, skierowany do wszystkich miłośników sportu.

Transcript of Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Page 1: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Marzec 3/2015 (3)

Page 2: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

2

501 dni

82 dni

1054 dni

327 dni

1268 dni 1954 dni

Stan na 22.03.2015

Page 3: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

3

Początek wielkiego wyścigu o

igrzyska w 2024 roku..…..………..4-5

Gdy artyści też walczyli o medale –

olimpijskie konkursy sztuki ....…...6-7

Olimpijskie przymiarki –

marzec………………….………...8-10

Temat numeru:

Igrzyska śmierci…………....…...12-14

Ich już z nami nie ma –

przeciąganie liny...….…………16-17

Drużna, która na zawsze odmieniła

koszykówkę…..…………...…….18-21

Co czeka nas latem 2015

roku?..........................................22-23

Od amatorów do

profesorów…………...…..……24-25

Zachować kamienną twarz -

wywiad z Marcinem Kozubkiem,

sędzią łyżwiarstwa

figurowego………..………..…26-30

TOP 10 – najdziwniejsze

kontuzje….……………....…......31-33

Olimpijski comeback – rugby 7 od

kuchni……………………….......34-35

Czyli najlepsze wrzutki na

portalach społecznościowych

………………………..…..……...36-37

Niech nie zmyli Was nagłówek z pierwszej strony trzeciego numeru

„Olimpijskiego Tętna” - nie przebranżowiliśmy się na pismo filmowe

i wcale nie mamy zamiaru rozwodzić się nad genialnością, tudzież nie

(jak kto woli) filmu Gary’ego Rossa. Zostajemy w świecie sportu, ale

wchodzimy w jego ciemną stronę. W marcowej edycji naszego

miesięcznika przypomnimy Wam o tych, którzy ze swoich wymarzonych

igrzysk olimpijskich nie wrócili żywi. O tych, którzy robiąc to co kochali

zginęli, przysparzając wiele bólu swoim bliskim, ale samemu ponosząc

śmierć w momencie gdy ich serce przepełniały szczęście i duma z bycia

olimpijczykiem. Dla nich sport to nie była tylko pasja, ale było to całe

życie. Bez wapienia więc należy przybliżyć ich sylwetki i podziwiać, jako

współczesnych herosów i gladiatorów.

Nie każdy wypadek na arenach sportowych jednak kończy się tragicznie.

Śmierć w świecie sportu to przypadek na szczęście rzadki, ale kontuzje są

już jego nieodłącznym elementem. Niektóre sprawiają, że oglądając

powtórki zamykamy oczy, współczując kontuzjowanemu zawodnikowi,

ale są i takie, które przyprawiają nas … o śmiech. My wybraliśmy, naszym

zdaniem, dziesięć tych „najlepszych” z tej grupy i opisaliśmy trochę

dokładniej okoliczności, w jakich napotkały one sportowców. Od teraz,

grając w golfa ze swoim kijem będzie obchodzić się dużo ostrożniej.

Jednak nie samą przeszłością człowiek żyje, dlatego też skupimy się

również na przyszłości, zarówno tej bliższej, jak i tej dalszej. Przedstawimy

więc Wam „rozkład jazdy” dla każdego kibica na letni sezon 2015,

a naszą podróż w czasie zakończymy na roku 2024 i analizie szans miast

kandydujących do goszczenia IO 2024 na wygraną w tymże olimpijskim

wyścigu.

Na koniec dwie obietnice. Po pierwsze, na pewno nie będziecie się

nudzić. Po drugie, w kwietniu pojawią się w naszym magazynie bardziej

optymistyczne teksty. Ale podobno dziennikarze piszą prawdę tylko

w połowie, więc która obietnica jest prawdziwa? Chyba nie muszę za

Was odpowiadać.

Przemysław Kucharzak

redaktor naczelny magazynu

Magazyn portalu igrzyska24.pl

E-mail: [email protected]

Facebook: https://www.facebook.com/Igrzyska24

Twitter: https://twitter.com/igrzyska24pl

Instagram: http://instagram.com/olimpijskietetno/

Zespół: Przemysław Kucharzak (redaktor naczelny), Dawid Brilowski, Szymon Burak, Szymon Gagatek, Mateusz Górecki, Arkadiusz Kubiak, Mikołaj

Rogalski, Mateusz Sołościuk

Opracowanie graficzne i skład: Andrzej Machnik (projekt logo), Szymon Gagatek, Mateusz Sołościuk

Page 4: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

4

Hamburg nocą prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Czy Niemcy zorganizują tam igrzyska w 2024 roku?

Boston, Hamburg i Rzym – te trzy miasta już oficjalnie zgłosiły swoje aspiracje do

zorganizowania największej imprezy sportowej czterolecia i przyjęcia u siebie

najlepszych sportowców globu w 2024 roku. Wyścig o miano gospodarza igrzysk

potrwa jeszcze ponad dwa lata, ale już teraz zapowiada się niezwykle interesująco i

może przynieść wiele niespodziewanych zwrotów akcji.

Autor:

Szymon Gagatek

( @GSVerte)

ako pierwsi, 15 grudnia, a więc

równo miesiąc przed otwarciem

procedury aplikacyjnej, chęć

organizowania zawodów w stolicy

swojego kraju ogłosili Włosi.

Dokładnie taka sama sytuacja miała

miejsce cztery lata temu, przy okazji

igrzysk w 2020 roku. Wtedy jednak

Rzym szybko wycofał się z tego

pomysłu, po tym jak zorientowano

się, że będzie to dla państwa zbyt

duży wydatek. W momencie, gdy

kraj z Półwyspu Apenińskiego

oficjalnie wszedł do gry, w Stanach

Zjednoczonych trwała zażarta walka

„kandydatów na kandydatów”. Do

decydującej fazy przeszły cztery

miasta: Boston, Los Angeles, San

Francisco i Waszyngton. Wskazanie

w tej grupce faworyta nie należało

do łatwych zadań, ale ostatecznie

władze Amerykańskiego Komitetu

Olimpijskiego postawiły na Boston.

Przed kilkoma dniami do Włochów

i Amerykanów dołączył trzeci gracz,

tym razem zza naszej zachodniej

granicy. Niemcy od dawna

próbowali rozstrzygnąć, kto powinien

złożyć aplikację: Hamburg czy Berlin.

Ostatecznie stolica musiała uznać

wyższość miasta położonego na

północy kraju.

Jeszcze nie tak dawno temu

wydawało się, że igrzyska, które

odbędą się za dziewięć lat, trafią do

Stanów Zjednoczonych. Powodów

było wiele, najpoważniejszym z nich

był fakt sporego zainteresowania

społeczeństwa tą kwestią, a także to,

że największa sportowa potęga

świata ostatni raz tę imprezę w jej

letniej odmianie zorganizowała

jeszcze w XX wieku (Atlanta 1996).

Wybór Bostonu, jako tego, który ma

się ubiegać o miano miasta-

gospodarza, sprawił jednak, że

Amerykanie prawdopodobnie sami

wydali na siebie wyrok i na

organizację igrzysk przyjdzie im

jeszcze trochę poczekać. Nie tak

dawno temu w metropolii

przeprowadzono ankietę, w której

ponad połowa respondentów

opowiedziała się przeciwko

igrzyskom w ich miejscu

zamieszkania. Międzynarodowy

Komitet Olimpijski przywiązuje sporą

wagę do takich badań, na pewno

działaczom nie umknie również

kwestia niedawnego zamachu

terrorystycznego podczas

bostońskiego maratonu.

Z trójki potencjalnych kandydatów

największe szanse ma w tym

momencie Hamburg, którego

największym atutem może okazać

się… narodowość szefa

Międzynarodowego Komitetu

Olimpijskiego. Tu jednak ponownie

pojawia się kwestia przychylności

mieszkańców. Tuż przed końcowym

terminem zgłaszania aplikacji

w Hamburgu odbędzie się

referendum i tylko w przypadku jego

pozytywnego rezultatu miasto będzie

walczyć dalej. W tym momencie

wydaje się jednak, że z uzyskaniem

„wotum zaufania” nie powinno być

problemów. W niedawno

przeprowadzonym badaniu za

igrzyskami opowiedziało się 64

procent ankietowanych.

Już wkrótce powinniśmy się

doczekać kolejnych miast, które

wyrażą swoją chęć zorganizowania

najważniejszej sportowej imprezy

czterolecia. Jednym z „pewniaków”

jest Paryż. Stolica Francji

w momencie przystąpienia do

procedury stanie się natychmiast

jednym z największych faworytów.

Od dawna mówi się o tym, że

przyznanie Paryżowi praw do

organizacji imprezy w setną rocznicę

pierwszych igrzysk, które miały tam

miejsce, nie byłoby niczym

zaskakującym. Chłodno do całej

sprawy podchodzi Anne Hidalgo,

burmistrz miasta, która ostateczną

decyzję, mimo wszystko zapewne

pozytywną, ma podjąć w czerwcu

tego roku.

J

Page 5: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Najważniejsze daty dotyczące wyboru miasta-gospodarza igrzysk w 2024 roku:

I faza:

15 stycznia 2015 – pierwszy dzień zgłaszania kandydatur

15 września 2015 – końcowy termin przesyłania do MKOl-u wniosków aplikacyjnych przez

Narodowe Komitety Olimpijskie

8 stycznia 2016 – ostatni dzień składania dokumentów aplikacyjnych przez miasta, chcące

gościć igrzyska

marczec/kwiecień 2016 – wybór „miast-kandydatów”

II faza:

styczeń 2017 – końcowy termin na dostarczenie kompletu dokumentów przez kandydujące

miasta

luty/marzec 2017 – wizyty Komisji Ewaluacyjnej w kandydujących miastach

czerwiec 2017 – publikacja raportu Komisji Ewaluacyjnej

15 września 2017 – prezentacje kandydujących miast i wybór miasta gospodarza Igrzysk

Olimpijskich w 2024 roku podczas 130. Sesji MKOl-u w Limie

Spośród europejskich miast głośno

mówi się też od jakiegoś czasu

o Budapeszcie. Węgrzy nigdy nie

organizowali igrzysk, ale niedawno

wprowadzona Agenda 2020,

pozwalająca na znaczne obniżenie

kosztów przygotowania zawodów,

może im pozwolić przynajmniej na

próbę otrzymania statusu miasta-

kandydata. Być może swoich sił

spróbują również Stambuł

i organizator tegorocznych Igrzysk

Europejskich, Baku. Wiadomo

natomiast, że (po trzech

niepowodzeniach z rzędu – w 2012,

2016 i 2020 roku) z aplikowania

zrezygnował Madryt.

Jak wygląda to na innych

kontynentach? Absurdalna wydaje

się jakakolwiek próba kandydowania

azjatyckiego miasta i ciężko

przypuszczać, by ktokolwiek

zdecydował się wyrzucić w błoto

pieniądze potrzebne na złożenie

aplikacji. W 2018 roku igrzyska

zorganizuje przecież koreańskie

Pjongczang, w 2020 roku impreza

zagości w Tokio, a o miano

organizatora zimowych igrzysk

w 2022 roku wciąż walczą stolica

Chin, Pekin i kazachskie Ałmaty. Na

całą tę sytuację swój pogląd mają

jednak katarscy szejkowie, którzy

wciąż mają ochotę wziąć udział

w rywalizacji z innymi miastami, nie

zważając na to, że dwa lata

wcześniej zorganizują piłkarskie

mistrzostwa świata (podobna

sytuacja ma miejsce w przypadku

Rio de Janeiro).

Specjalnych chęci nie widać również

w Australii, chociaż akurat w tym

wypadku do kandydowania którejś

z trzech wielkich metropolii (Sydney,

Melbourne lub Brisbane) namawia

władze kraju z Antypodów sam

Thomas Bach. W razie, gdyby

ostatecznie Australijczycy

zdecydowali się zgłosić swoją

aplikację, najprawdopodobniej

postawią na Brisbane, które jeszcze

nie miało okazji gościć u siebie

najlepszych sportowców globu

(w Melbourne odbyły się igrzyska

w 1956, a w Sydney w 2000 roku).

Jeszcze nie tak dawno temu spore

nadzieje z igrzyskami na swoim

kontynencie wiązali Afrykańczycy.

Na Czarnym Lądzie tak wielka

impreza jeszcze nigdy nie miała

miejsca, a zainteresowanie

zorganizowaniem jej w 2024 roku

wyrażali przedstawiciele władz

Republiki Południowej Afryki.

Ostatecznie wygląda jednak na to,

że pomysł imprezy w Durbanie

i Johannesburgu upadł. Na początku

marca minister sportu RPA stwierdził,

że w tym momencie w kraju chcą

skupić się na przygotowaniu Durbanu

do Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej

w 2022 roku. Teoretycznie mówi się

jeszcze o próbie aplikowania Kenii

(Nairobi) lub Maroko (Casablanca),

ale obu miastom trudno będzie

przedostać się nawet do drugiej fazy

i otrzymać status miasta-kandydata.

Ostateczne rozstrzygnięcia w grze

o igrzyska zapadną jednak dopiero

za ponad dwa lata. O wszystkim

zadecydują władze Między-

narodowego Komitetu Olimpijskiego

na 130. Sesji, która odbędzie się we

wrześniu 2017 roku w Limie. Co

ciekawe, mówiło się, że

organizatorzy Igrzysk Panamery-

kańskich w 2019 roku również mieli

ochotę na przystąpienie do

rywalizacji o imprezę w 2024 roku.

Ostatecznie zdecydowali się jednak

jedynie ubiegać o przyjęcie u siebie

działaczy, które automatycznie

wykluczyło ich możliwość walki

o igrzyska.

Page 6: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

6

Praca pt. “Rugby”, wykonana przez Jeana Jacoby’ego,

która dała mu olimpijskie złoto w 1928 roku

Gdy artyści też walczyli o

medale - Olimpijskie

Konkursy Sztuki i Literatury

„Swego czasu w Olimpii, sztuki piękne harmonijnie współistniały z Igrzyskami

Olimpijskimi dla budowania ich chwały. Ponownie może stać się to rzeczywistością”

– tymi słowami baron Pierre de Coubertin przekonał rodzinę olimpijską do tego by

wspólnie spełnili jego wielkie marzenie. Sztuka miała stać się integralną częścią

rywalizacji kojarzonej głównie z rozwojem fizycznym.

Autor:

Arkadiusz Kubiak

( @Arek_Kubiak)

Kongres Olimpijski, 1906 rok,

Paryż. Według człowieka,

który wskrzesił ideę igrzysk

olimpijskich, drugi najważniejszy, po

tym z czerwca 1894 roku,

powołującym do życia nowożytne

igrzyska. Już wypowiedzi Coubertina

z wcześniejszych lat sugerowały

poszerzenie zasięgu zawodów

o obszar związany ze sztuką, ale

w pierwszej kolejności należało zająć

się ważniejszymi kwestiami, tak by

igrzyska odbudowały swoją markę.

Na początku kwietnia, na półtora

miesiąca przed kongresem baron

wysłał list okólny do członków MKOl-

u, w którym poprosił o wymienienie

nazwisk artystów z poszczególnych

krajów, którzy mogliby wziąć udział

w nadchodzącym spotkaniu.

Spotkaniu, które miało dać

odpowiedź na pytanie

w jakim stopniu literatura

i sztuka może stać się częścią

igrzysk. Z ok. 60 zaproszonych

gości, ponad połowa

wywodziła się ze środowisk

artystycznych. Wiadomo, że

prawie wszyscy byli

Francuzami, choć w pisem-

nej formie poparcie dla

inicjatywy wyraziło wielu ludzi

sztuki z całej Europy.

Coubertin mocno wierzył

w możliwość połączenia

sportu i sztuki, a kongres ten

tylko umocnił jego dążenia

do wprowadzenia swoich planów

w życie. To właśnie wtedy

zadecydowano, że Olimpijskie

Konkursy Sztuki i Literatury będą

integralną częścią igrzysk

olimpijskich. Po obradach kilku

komisji, zadecydowano, że medale

przyznawane będą w dziedzinie

architektury, literatury, muzyki,

malarstwa i rzeźby.

Pierwsza edycja miała odbyć się

w 1908 roku w Rzymie, jednak kiedy

stolica Włoch musiała zrezygnować

z igrzysk z powodów finansowych

i zawody przeniesiono do Londynu,

organizatorzy zdecydowali, że ze

względu na względnie krótki czas na

nadsyłanie prac, konkursy te się nie

odbędą. Swoją inaugurację miały

więc 4 lata później w Sztokholmie,

ale i tym razem nie wszystko poszło

tak, jak baron de Coubertin sobie

wymarzył. Wiele szwedzkich

związków artystycznych odmówiło

współpracy z organizatorami, którzy

zresztą sami nie chcieli organizować

tych zmagań, nie widząc związku

między sportem i sztuką. Pod

naporem MKOl-u, który zgodził się

wziąć na siebie większość

obowiązków związanych z tym

przedsięwzięciem, Szwedzi osta-

tecznie ustąpili. Koniec końców, ze

względu na dość słabą promocję

tych zawodów, organizatorzy

otrzymali bardzo małą liczbę

zgłoszeń, co nie przeszkodziło im

w wyłonieniu zwycięzców we

wszystkich kategoriach. Zwycięzcą

w kategorii „Literatura”, z utworem

„Oda do Sportu”, został niemiecki

duet Georges Hohrod, Martin

Eschbach. Jak się później okazało za

tymi nazwiskami stał sam Pierre de

Coubertin, który dzięki temu może

poszczycić się tytułem mistrza

olimpijskiego zdobytym w czasie

sprawowania prezydencji. Po okresie

I Wojny Światowej konkursy

wznowiono w 1920 roku. Ustalono, że

nadsyłane prace nie mogą być

wcześniej publikowane

i muszą mieć sportową

tematykę. Udział w tych

igrzyskach wzięli artyści z 18

krajów, ale

zainteresowanie ciągle

dalekie było od wyobrażeń

ich inicjatora. Sytuacja

uległa zmianie kiedy

przyszło do rywalizacji w

1924 roku w Paryżu. Szefem

komitetu artystycznego

został Markiz de Polignac,

a pomagał mu wybitny

dramaturg Jean

Giraudoux.

IV

Page 7: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Olimpijskie Konkursy Sztuki uznano za

ważne artystyczne wydarzenie,

wypowiadano się o nich dobrze

zarówno w prasie, jak i w środowisku.

Wśród jurorów poszczególnych

konkurencji znalazły się sławy klasy

światowej. O przyznaniu medali

w literaturze decydowała m.in.

szwedzka noblistka Selma Lagerlöf,

a muzyków oceniali Igor Strawiński

i Béla Bartók.

Co ciekawe w muzyce na tych

igrzyskach jury nie przyznało

żadnego medalu. To właśnie z tego

roku, z konkursy architektury,

pochodzi jedyny w historii medal

zdobyty przez Monako. Brąz za

projekt stadionu w Monte Carlo

zdobył Julien Médecin. Sukces

Olimpijskich Konkursów Sztuki

i Literatury powtórzono w Amster-

damie, a następnie w Los Angeles.

Kategorie podzielono na

subkategorie, tak, że do zdobycia

było o kilka kompletów medali

więcej. Po raz pierwszy na podium

zobaczyliśmy też Polaków. Mistrzem

olimpijskim w kategorii prac

lirycznych, za wiersz pt. „Laur

Olimpijski”, został jeden z najbardziej

znanych Skamandrytów - Kazimierz

Wierzyński. Brąz za cykl akwarel

„Plakaty” przyznano Władysławowi

Skoczylasowi. W Stanach

Zjednoczonych zmagania te także

stały na wysokim poziomie. Tak jak

i w przypadku wcześniejszych

konkursów, jury musiało przejrzeć

ponad 1000 nadesłanych prac

z różnych części świata. Wśród

nagrodzonych znaleźli się: Józef

Klukowski (złoto w kategorii „Medale

i płaskorzeźby) i Janina Konarska

(srebro za drzeworyt „Narciarze”).

Zwycięskich artystów uhonorowano

tak samo jak sportowców – ich

nazwiska wyryto na płytach z brązu

stanowiących część stadionu

olimpijskiego. Po raz pierwszy

wprowadzono też wyróżnienia dla

tych, którzy nie zdołali zdobyć

pozycji medalowej. Ciekawostką

może być fakt, że brązowym

medalistą w architekturze został

Niemiec Richard Konwiarz. Projekt, za

który przyznano mu tę nagrodę to

Stadion Olimpijski we Wrocławiu,

obecnie będący domowym

obiektem żużlowców Sparty

Wrocław. Igrzyska w Berlinie były dla

Hitlera doskonałym narzędziem

propagandowym i pewne decyzje

polityczne wpłynęły też na kształt

Olimpijskich Konkursów Sztuki w 1936

roku. Sami Niemcy nie dopuścili do

udziału swoich artystów uznanych za

tzw. „zdegenerowanych”, którzy

represjonowani byli jeszcze długo po

igrzyskach, co spowodowało bojkot

tej części zawodów przez artystów

brytyjskich. Wysłania prac odmówili

też Francuzi, Hiszpanie i Norwegowie.

Najwięcej medali zdobyli oczywiście

reprezentanci III Rzeszy, a na podium

trzykrotnie stawali Polacy. Swój drugi

krążek (tym razem srebrny) zdobył

Klukowski, a z brązów cieszyli się

prozaik Jan Parandowski i grafik

Stanisław Ostoja-Chrostowski.

Komitet organizacyjny odpowie-

dzialny za konkursy sztuki

w pierwszych igrzyskach po II Wojnie

Światowej zaostrzył trochę zasady

przyjmowania prac konkursowych,

co automatycznie poskutkowało

mniejszą liczną zgłoszeń (ok. 400 z 27

krajów). Odniosły one jednak sukces

podobny do tych z lat ubiegłych,

a z polskiego punktu widzenia należy

dodatkowo wyróżnić złoty medal dla

Zbigniewa Turskiego zdobyty za

„Symfonię Olimpijską” (kategoria

„Chór i orkiestra”).

W 1949 roku w Rzymie

zadecydowano, że Olimpijskie

Konkursy Sztuki i Literatury zostaną

przekształcone w wystawę

artystyczną i nie będzie się

przyznawać medali w tego rodzaju

zmaganiach. Wpływ na tę decyzję

miał raport „komisji Brundage’a”,

a więc późniejszego prezydenta

MKOl-u (który notabene dwukrotnie

zgłaszał do zawodów prace

literackie, zdobywając wyróżnienie

w 1932 roku). Do zwolenników

konkursów sztuki nie należał też

ówczesny prezydent Sigfrid Edström.

Mimo głosów protestu, żywot tych

zawodów zakończono oficjalnie

podczas sesji MKOl-u w Atenach

w 1954 roku. Od 1956 roku za

połączenie sztuki i sportu odpowiada

specjalny program kulturalny,

towarzyszący każdym igrzyskom.

Baron Pierre de Coubertin, który

zmarł w 1937 roku, zdołał więc

spełnić swoje marzenie o olimpij-

czyku, który rozwija się nie tylko

cieleśnie, ale i umysłowo. W historii

mieliśmy dwóch zawodników, którzy

zdobywali medale zarówno

w zmaganiach sportowych, jak

i artystycznych (Amerykanin Walter

Winans – złoto i srebro w strzelectwie,

złoto w rzeźbie; Węgier Alfréd Hajós –

2 złota w pływaniu, srebro

w architekturze). Do uczestnika

konkursów sztuki należy też tytuł

najstarszego medalisty olimpijskiego

(John Copley – srebro w malarstwie

w 1948 roku w wieku 73 lat). Choć

początkowo zdobycze artystów

wliczano w dorobek medalowy

poszczególnych nacji to obecnie

MKOl zdecydował, że medale te nie

będą liczone. Szkoda, bo nie

przecież w swoim czasie byli

pełnoprawnymi członkami igrzysk,

a fakt, że nie musieli popisywać się

siłą fizyczną i wytrenowaniem ciała

nie czyni ich gorszymi olimpijczykami.

I choć prawdopodobnie artyści nig-

dy nie będą już toczyli walki o meda-

le wzorem sportowców (czego i tak

nie potrzebują), to nie można

zaprzeczyć, że to co Coubertin

nazwał „Pięciobojem Muz”, dodało

igrzyskom unikatowego wymiaru.

OLIMPIJSKIE CIEKAWOSTKI

Muhammad Ali na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w 1960 roku zdobył złoty medal w kategorii -81 kg, w finale pokonując zresztą naszego Zbigniewa Pietrzykowskiego. Po powrocie z Włoch chciał świętować swój sukces w restauracji w rodzinnym

mieście Louisville. Przebywali w niej głównie biali goście, a ponieważ Ali był czarnoskóry, właściciel wyrzucił mistrza olimpijskiego z lokalu. Zdenerwowany i oburzony takim traktowaniem, cisnął swoim medalem do pobliskiej rzeki Ohio. Medal

zwrócono mu 36 lat później na Igrzyskach w Atlancie.

Page 8: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

8

Autor:

Mateusz Górecki

( @mateusz00142)

Jedną z najważniejszych imprez

kwalifikacyjnych, które odbyły się

w minionym czasie był Puchar Świata

w strzelectwie. W Acapulco o dwie

kwalifikacje w każdej z konkurencji

rywalizowali specjaliści od broni

śrutowych. W trapie biało-czerwoni

zajęli dość odległe pozycje – Piotr

Kowalczyk był 28, Jakub Trzebiński 34,

natomiast Jaromir Wojtasiewicz zajął

68. miejsce. Olimpijskie przepustki

w tej konkurencji zdobyły

reprezentacje Australii i Włoch.

W trapie kobiet bilety do Rio

wywalczyły strzelczynie z Australii

i USA. W Acapulco startuje jeszcze

Aleksandra Jarmolińska, ale o jej

występie napiszemy w kolejnym

odcinku „Przymiarek”.

W turnieju kwalifikacyjnym w skokach

przez przeszkody rywalizowali jeźdźcy

z Afryki i Bliskiego Wschodu. Zawody

przyniosły sporą niespodziankę.

Olimpijską przepustkę dla drużyny

wywalczyli bowiem Katarczycy,

którzy tym samym wyrzucili z igrzysk

brązowych medalistów z Londynu,

ekipę Arabii Saudyjskiej.

Walkę o olimpijskie paszporty w AIBA

Pro Boxing zakończyli już bokserzy.

W ostatniej rozgrywanej kategorii –

-56 kg z triumfu mógł cieszyć się

Francuz Khedafi Djelkhir, który tym

samym zapewnił sobie start w Rio.

Najwięcej kwalifikacji w tym

prestiżowym cyklu zdobyli Rosjanie

(3) i Turcy (2). Po jednej przepustce

wywalczyli Irańczycy, Kazacho-

wie, Niemcy, Francuzi i Chińczycy.

W najlepsze trwa rywalizacja w Lidze

Światowej piłkarzy wodnych.

W ostatnim czasie grała tylko grupa

C w której zwycięstwa odnieśli

Chorwaci i Włosi. To właśnie te dwie

reprezentacje przodują w tabeli

grupowej. Triumfator tegorocznej Ligi

OLIMPIJSKIE

PRZYMIARKI

MARZEC

Fo

t: The

Ha

mm

er (w

ikim

ed

ia), lic

: CC

BY

-SA

3.0

Najgorętszy moment olimpijskich kwalifikacji zbliża się wielkimi krokami. Tymczasem swoje kolejne szanse otrzymują strzelcy,

a przedstawiciele innych dyscyplin walczą o punkty do rankingów. Zapraszamy do lektury kolejnej części „Olimpijskich przymiarek”!

Page 9: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Światowej zdobędzie bilet na Igrzyska w Rio.

Kolejny turniej z cyklu World Series rozegrali rugbiści.

W Wellington Nowozelandczycy 27:21 pokonali Anglię, zaś

w Las Vegas All Blacks 19:35 przegrali w finale z Fidżi. Po

pięciu turniejach prowadzi RPA, przed Nową Zelandią

i Fidżi. Do zakończenia rywalizacji pozostały cztery turnieje.

W Sao Paulo triumfowały natomiast Nowozelandki, które

w finale 17:10 wygrały z Australią. Po dwóch turniejach

prowadzi Nowa Zelandia, przed Australią i Kanadą. Do

końca cyklu pozostały jeszcze cztery turnieje.

POLACY W OLIMPIJSKICH RANKINGACH

Judo: Nowy sezon startów, będący jednocześnie ostatnią

szansą na walkę o punkty do olimpijskiego rankingu,

rozpoczęli już judocy. Sytuacja biało-czerwonych w tym

rankingu wygląda dość korzystnie. Na dzień dzisiejszy do

Rio pojechaliby Paweł Zagrodnik (-66 kg), Łukasz Błach

(-81 kg), Maciej Sarnacki (+100 kg), Agata Ozdoba

(-63 kg, kwalifikacja z puli europejskiej), Katarzyna Kłys (-70

kg) oraz Daria Pogorzelec (-78 kg). Realne szanse na

kwalifikacje mają także Łukasz Kiełbasiński (-60 kg), Patryk

Ciechomski (-90 kg), Arleta Podolak (-57 kg) czy Katarzyna

Furmanek (+ 78 kg).

Kolarstwo torowe: Rozegrane z lutym mistrzostwa świata

dość wyraźnie przetasowały olimpijski ranking. W tej chwili

w olimpijskich zmaganiach oglądalibyśmy tylko po jednym

zawodniku w sprincie i keirinie, jedną sprinterkę i jedną

specjalistkę od omnium.

Golf: Biało-czerwoni w rankingu golfowym sklasyfikowani

są na odległych lokatach. Wśród panów 1548. jest Paweł

Japol, zaś w klasyfikacji golfistek Martyna Mierzwa plasuje

się na 882. lokacie.

Kolarstwo górskie: Na piąte miejsce w rankingu kolarek

górskich spadły nasze panie, co na ten moment daje

nam dwie kwalifikacje olimpijskie. Awans o trzy lokaty, na

27. pozycję zanotowali Polacy, którzy znacznie przybliżyli

się do 23. miejsca – ostatniego premiowanego awansem

jednego kolarza.

Triathlon: Do większych przetasowań nie doszło także

w rankingu triathlonowym. Maria Cześnik i Agnieszka

Jerzyk na dzień dzisiejszy bez problemu wywalczyłyby

sobie prawo startu w Rio. Gorzej wygląda sytuacja na-

szych panów. Mateusz Kaźmierczak w rankingu olimpijskim

jest 93., a zdobycie przepustki gwarantuje na ten moment

62. miejsce na olimpijskiej liście kwalifikacyjnej.

Taekwondo: Mały kroczkami do kwalifikacji z rankingu

zbliża się Aleksandra Kowalczuk. Polka startująca

w kategorii +67 kg w ostatnim czasie praktycznie nie

schodzi z podium międzynarodowych turniejów. W rankin-

gu olimpijskim nasza młoda taekwondzistka jest już

jedenasta ze stratą nieco ponad 60. Punktów do Amery-

kanki Jackie Galloway, zajmującej w tej chwili ostatnie

premiowane awansem, szóste miejsce. 29.

W rankingu wagi +80 kg jest Piotr Hatowski, zaś na osiem-

nastej lokacie w kategorii -80 kg plasuje się Piotr Paziński.

Boks: Coraz większych rumieńców nabiera rywalizacja

w World Series od Boxing. Przedstawiciele każdej z wag

mają już za sobą cztery z siedmiu punktowanych do

olimpijskiego rankingu walk. W najcięższych kategoriach

ku naszej uciesze rządzą i dzielą reprezentanci Polski.

Szczególnie korzystnie wygląda sytuacja Tomasza

Jabłońskiego (75 kg), który ma solidną, pięciopunktową

przewagę nad trzema najgroźniejszymi rywalami,

a kwalifikacje w tej wadze wywalczy najlepsza dwójka.

Nieco trudniejsze zadanie stoi przed Igorem Jakubowskim,

liderem kategorii 91 kg. Polak o dwa punkty wyprzedza

zawodników z Kuby i Kazachstanu, jednakże należy

pamiętać, że tylko najlepszy zawodnik z rankingu tej wagi

wywalczy sobie prawo startu w Rio.

Jeździectwo, skoki: Walkę o punkty do olimpijskiego

rankingu rozpoczęli już jeźdźcy skaczący przez przeszkody.

Nas najbardziej interesują zawodnicy z grupy C, do której

poza Polską należą kraje Centralnej i Wschodniej Europy

oraz Centralnej Azji. Aktualnie nasz najlepszy skoczek,

Jarosław Skrzyczyński jest 123. w światowym rankingu. Na

dzień dzisiejszy kwalifikacja z tej grupy powędrowałaby do

Ukrainki Kathariny Offel – 48. w rankingu.

Page 10: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

BILANS ZYSKÓW I STRAT

Zyski:

- Żeglarstwo (3): RS:X, RS:X, Laser

Straty:

- Piłka nożna (2): K, M

- Gimnastyka sportowa (1): drużyna M

MARZEC Z KWALIFIKACJAMI

Kolejną szansę na awans do Rio otrzymają w dniach 19-29

marca strzelcy specjalizujący się w broniach śrutowych.

W katarskim Al-Alin rozegrana zostanie bowiem druga

runda Pucharu Świata. Olimpijskie kwalifikacje wywalczy

najlepsza dwójka, spośród reprezentantów krajów, które

nie wywalczyły sobie jeszcze prawa startu na igrzyskach,

w każdej z konkurencji. Polskę reprezentować będą

Aleksandra Jarmolińska (skeet), Jakub Werys (skeet) oraz

rywalizujący w trapie Jaromir Wojtasiewicz i Jakub

Trzebiński.

Rywalizację w drugiej rundzie Ligi Światowej rozpoczęły już

polskie hokeistki na trawie. Biało-czerwone w pierwszym

meczu pokonały Tajlandię 4:1, zaś w drugim spotkaniu

uległy Hinduskom 0:2. Awans do półfinałów wywalczą

dwie najlepsze drużyny z turnieju w New Delhi. Kwalifikację

do kolejnej fazy może dać także trzecie miejsce, pod

warunkiem, że drużyny, które zajmą trzecie miejsca

w pozostałych turniejach uzyskają słabszy bilans. Półfinały

Ligi Światowej będą równocześnie turniejem

kwalifikacyjnym na IO w Rio.

Od początku marca o minima mogą walczyć pływacy.

Tutaj możecie znaleźć wskaźniki dla KOBIET i MĘŻCZYZN.

Jak do tej pory Polski Komitet Olimpijski nie podał

wymagań dla polskich pływaków, jednakże istnieje duże

prawdopodobieństwo, że nasi pływacy nie będą musieli

wypełniać innych, niż te wskazane przez FINA kryteriów.

Od jutra, tj. od 9 marca walkę o punkty do olimpijskiego

rankingu rozpoczną jeźdźcy specjalizujący się

w ujeżdżeniu i WKKW.

Tajwan, Hongkong, Indie, Iran, Jordania, Laos, Birma,

Palestyna Sri Lanka, Uzbekistan – te kraje spotkają się

w pierwszej rundzie Turnieju Kwalifikacyjnego Azji w piłce

nożnej kobiet. Trzy pierwsze drużyny awansują do drugiej

rundy, a dwoje finalistek trzeciej rundy zapewni sobie

miejsce w turnieju olimpijskim. W dniach 14-15 marca

rugbistki powalczą w kolejnym turnieju World Series

w Atlancie, natomiast rugbiści od 27-29 marca walczyć

będą w Hongkongu.

e kwalifikację

na

W dniach 19-29

marca strzelcy

specjalizujący

się w broniach

śrutowych

walczyć będą

w Al-Ain o

przepustki

olimpijskie.

Fot:

Tim

Hip

ps

Page 11: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

www.igrzyska24.pl

facebook.com/igrzyska24

twitter.com/igrzyska24pl

instagram.com/olimpijskietetno

Page 12: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

12

Igrzyska olimpijskie to najważniejsza

impreza czterolecia, więc jasne jest, że

udział w nich oraz zdobywane medale

przysparzają sportowcom nie lada emocji

i wzruszeń. Nawet mimo rozczarowań

formą, swoim rezultatem czy brakiem

miejsca na podium, dla wielu z nich

olimpiada to przygoda życia. Niestety

niefortunne wydarzenia sprawiły, że

niektórzy z igrzysk już nigdy nie powrócili.

Autor:

Mateusz Sołościuk

( @M_Solosciuk)

Ostatnią ofiarą olimpijskiej rywalizacji jest Nodar

Kumaritaszwili - gruziński saneczkarz, który zginął podczas

zimowych igrzysk w Vancouver w 2010 roku. 21-letni

wówczas zawodnik nie był żadnym kandydatem do

podium, a już sam udział w zawodach był dla niego

spełnieniem marzeń i dużym wyzwaniem. Niestety tor

w Whistler Olympic Park okazał się dla niego zabójczy już

podczas treningu - dzień przed pierwszą rywalizacją

o medale. Tragiczne wydarzenie miało początek w

momencie gdy Gruzin wjechał z prędkością aż 144,3

km/h w jeden z długich zakrętów, co sprawiło, że nie

utrzymał kontroli nad saniami, a siła odśrodkowa

wyniosła go na zewnątrz toru. Przy wyjściu na prostą

Kumaritaszwili gwałtownie zjechał do wewnętrznej,

odbijając się od ściany toru. Impet odbicia był tak duży,

że zawodnik wyleciał w powietrze i zatrzymał się dopiero

na stalowym słupie, który podtrzymywał zadaszenie toru.

Natychmiastowa reanimacja i transport helikopterem do

szpitala nie pomogła - Kumaritaszwili stracił życie. Gruzja

straciła swojego olimpijczyka.

IGRZYSKA ŚMIERCI

Author: Postal Administration of Georgia

Page 13: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Po tragicznej śmierci

Międzynarodowa Federacja

Saneczkarstwa rozważała wycofanie

swoich konkurencji zprogramu

igrzysk. Ostatecznie jednak zawody

rozegrano, sportowy świat oddał

hołd Gruzinowi, a dochodzenie

wykazało, że przyczyną wypadku

były błędy zawodnika.

Z taką opinią nie zgadzał się m.in.

Marek Skowroński, trener

reprezentacji Polski, który twierdził, że

miejsce, w którym doszło do

wypadku, nie było dobrze

przygotowane. Być może racja była

po jego stronie, w końcu po

wypadku zejście z zakrętu

poprawiono, a słupy zabezpieczono.

Kumaritaszwili spoczął w ojczyźnie

w Bakuriani, pośmiertnie odznaczony

medalem MKOl. Podczas kolejnych

igrzysk w Soczi ponownie uczczono

jego pamięć.

Wypadek Gruzina nie był pierwszym

śmiertelnym w lodowej rynnie. 56 lat

wcześniej na igrzyskach olimpijskich

w Innsbrucku sportowy świat

przeżywał śmierć urodzonego

w Polsce, a reprezentującego Wielką

Brytanię Kazimierza Kaya-

Skrzypeckiego. 54-letni saneczkarz,

najstarszy sportowiec na tamtej

imprezie, podobnie jak Kumaritaszwili

nie doczekał inauguracji zawodów,

ponosząc śmierć podczas treningu.

22 stycznia 1964 roku zjechał po

lodowej rynnie, wypadł z zakrętu,

przeleciał w powietrzu około 15

metrów, po czym z impetem upadł

na pobliską łąkę. Zmarł niedługo

potem w szpitalu. Była to pierwsza

śmierć na zimowych igrzyskach

olimpijskich, ale kolejna przyszła już

kilka dni później.

Tym razem ze światem pożegnał się

alpejczyk z Australii Leslie Ross Milne.

19-latek na kilka dni przed pierwszymi

zawodami wziął udział w treningu,

jednak podczas jego zjazdu górna

część trasy była przepełniona. Milne

aby nie wpaść na ludzi musiał

gwałtownie zahamować, przez co

stracił równowagę, przeleciał przez

zabezpieczenia i z ogromną

prędkością uderzył w drzewo. Pech

chciał, że to miejsce, zdaniem

kierownika australijskiej reprezentacji

Johna Wagnera, nie było

przygotowane na takie okoliczności.

Z drugiej strony pojawiły się głosy, że

Australijczyk był za młody, by

rywalizować w tak trudnej

dyscyplinie na takim poziomie,

a ponadto zastanawiano się czy

warto dopuszczać zawodników

z południowej półkuli do zawodów

na stoku. Innego zdania był Wagner,

który stwierdził w jednym

z wywiadów, że nawet najlepsi

narciarze mieliby ogromne problemy

w podobnej sytuacji. Najlepszy

przykład na to, że alpejczycy

z Australii czy Nowej Zelandii mogą

z powodzeniem startować

w zjeździe, dał młodszy brat Lesliego

- Malcolm, który pięć lat po

tragicznym wydarzeniu jako pierwszy

sportowiec spoza Europy wygrał

zawody Pucharu Świata.

Śmierć na stoku poniósł także Nicolas

Bochatay, jednak ten nie

rywalizował w narciarstwie alpejskim,

a w narciarstwie... szybkim -

dyscyplinie pokazowej na zimowych

igrzyskach olimpijskich w Albertville

w 1992 roku, która polega na

zjeżdżaniu w dół z jak największą

prędkością. 27-letni Szwajcar

uznawany był za jednego

z najlepszych narciarzy szybkich na

świecie, jednak najprawdopodobniej

w wyniku własnego błędu pożegnał

się z życiem. W przeddzień

zakończenia igrzysk Bochatay miał

bowiem ruszyć w dół trasy wbrew

czerwonemu światłu. Na stoku była

w tym czasie maszyna produkująca

śnieg i to właśnie uderzenie w nią

zakończyło żywot Szwajcara.

Tragiczne wydarzenia miały miejsce

także podczas letnich zmagań,

Fo

t: Dan

ny R

obin

son, C

C-B

Y-2

.0

Page 14: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

poczynając od Sztokholmu i roku

1912. To właśnie olimpijski zgon

w nowożytnej historii, gdyż ze

światem pożegnał się Francisco

Lázaro.

Portugalski biegacz - jak wszyscy

olimpijczycy w tamtych latach -

sportem zajmował się amatorsko. Na

co dzień pracował jako stolarz

w fabryce samochodów w Lizbonie,

a w wolnym czasie biegał maratony.

Podczas zmagań w Sztokholmie

Lázaro zmarł wskutek zapaści po

przebiegnięciu 30 kilometrów.

Główną przyczyną tego była wysoka

temperatura na trasie rywalizacji oraz

fakt, iż Portugalczyk w dużym stopniu

wysmarowany był kremem na

oparzenia słoneczne, który

ograniczył możliwość naturalnego

pocenia się sportowca, co

doprowadziło do zaburzenia

równowagi elektrolitycznej płynów

ustrojowych w jego organizmie.

24 lata później w Berlinie doszło do

kolejnej tragedii. Tym razem ofiarą

olimpijskiej rywalizacji został rumuński

pięściarz Nicolae Berechet. 21-latek

w stolicy Niemiec wziął udział

w turnieju wagi piórkowej, jednak

jego przygoda z zawodami trwała

bardzo krótko, gdyż już w pierwszej

walce został wyeliminowany przez

Evaleda Seberga z Estonii, który

zwyciężył decyzją sędziów. Berechet

zmarł kilka dni później, a za oficjalną

przyczynę zgonu podano zatrucie

krwią. Nie wykluczano jednak, że do

tragedii mogło doprowadzić

krwawienie wewnętrzne z wątroby,

w którą pięściarz został uderzony

podczas turnieju.

Zdecydowanie bardziej zagadkowa

była śmierć Knuda Enemarka

Jensena, duńskiego kolarza, który

umarł na igrzyskach olimpijskich

w Rzymie w 1960 roku. Jensen wraz

z kolegami z reprezentacji startował

w wyścigu drużynowym na 100 km,

jednak po jakimś czasie

poinformował swoich partnerów, że

nie czuje się dobrze. Niels Baunsøe

oraz Vagn Bangsborg, bo o nich

mowa, szybko złapali go za koszulkę,

ratując przed upadkiem. Gdy jednak

po kilku chwilach puścili Jensena

(wcześniej spryskując dla ochłody

wodą), ten runął na ziemię,

uderzając głową o jezdnię i łamiąc

sobie czaszkę. Wkrótce został

przewieziony do przegrzanego

namiotu wojskowego znajdującego

się w pobliżu mety.

Niestety nie odzyskał tam

przytomności. I o ile same

wydarzenia na trasie nie

wzbudzają kontrowersji,

to raport z autopsji trzech

włoskich lekarzy już tak.

Kilka miesięcy po

tragicznym wydarzeniu

poinformowali oni opinię

publiczną, jakoby śmierć

Duńczyka spowodowana

była wyłącznie udarem

słonecznym. Kłóciło się to

jednak z słowami Olufa

Jørgensena, trenera

duńskich kolarzy. Ten

w wywiadzie dla

śledczych ze swojego

kraju oznajmił, iż przed

startem podał Jensenowi

i innym zawodnikom

alkohol nikotynowy. Lata

później, Alvaro Marchiori,

jeden z lekarzy, który

przeprowadzał autopsję,

przyznał, że w organizmie

Jensena wykryto ślady

kilku substancji, w tym…

amfetaminy, czyli środka

dopingującego. Po tym

tragicznym incydencie

MKOl wprowadził komisję medyczną

w 1961 roku oraz badania

antydopingowe na letnich

i zimowych igrzyskach w Meksyku

oraz Grenoble (1968).

Wszystkie wspomniane wyżej

przypadki olimpijskich zgonów miały

miejsce na sportowych trasach.

W historii igrzysk były jednak jeszcze

inne tragiczne wydarzenia – na

chorobę Heinego-Medina

(wywoływaną wirusem polio) w 1948

roku podczas londyńskiej olimpiady

zmarła czechosłowacka

gimnastyczka Eliška Misáková,

w wypadku samochodowym

w Melbourne (1956) śmierć poniósł

włoski wioślarz Arrigo Menicocci,

a w 1988 roku w Calgary zginął lekarz

Austriaków Jörg Oberhammer, który

podczas rekreacyjnej jazdy na

nartach zderzył się z innym

narciarzem, po czym wpadł pod

ratrak. Jednak największa tragedia

z udziałem uczestników igrzysk

rozegrała się w Monachium w 1972

roku, kiedy to w wyniku ataku

terrorystycznego zginęło 11

izraelskich sportowców. Więcej o

Masakrze w Monachium napiszemy

w następnym numerze.

Ulica imienia Francisco Lazaro

Fo

t: L

ijea

lso

(w

ikim

ed

ia)

lic. C

C B

Y-S

A 3

.0

Page 15: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Charlotte Cooper - pierwsza mistrzyni olimpijska

Na Igrzyskach w Paryżu w 1900 roku została

pierwszą kobietą z tytułem mistrzyni olimpijskiej.

Brytyjka wygrała grę pojedynczą i mieszaną

(z Reggie Dohertym) w tenisie ziemnym.

Page 16: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

16

Ich już z nami nie ma - cykl o dawnych

dyscyplinach olimpijskich

Pęknięcia śledziony i wątroby, setki urwanych palców, kontuzje kręgosłupa, amputowane

ramiona i dłonie, skomplikowane oparzenia, tysiące litrów przelanej krwi, oraz przypadki

śmiertelne, w tym jeden przez zmiażdżenie. Nie, to nie fabuła kolejnego horroru Wesa

Cravena, a ciemna historia byłej dyscypliny olimpijskiej - przeciągania liny.

Autor:

Mikołaj Rogalski

( @Sp0rt_Fre4k)

rzynasty dzień czerwca 1978 roku

miał być kolejnym pięknym

dniem w historii gimnazjum

w Harrisburgu. Około 2300

uczniów ustawiło się na szkolnym

boisku, aby pobić rekord Guinnessa

w największym przeciąganiu liny,

jakie kiedykolwiek rozegrano.

Absolutnie nikt nie spodziewał się, że

kilka minut później w tym miejscu

rozegra się prawdziwy dramat.

Ponad 600-metrowa nylonowa lina

nie wytrzymała napięcia i pękła,

uwalniając setki kilogramów

zmagazynowanej energii.

"Poczułem, że coś się pali

i pomyślałem o linie, ale to były

dłonie. Spojrzałem w dół

i zobaczyłem krew" - relacjonował

jeden z uczestników, Shannon Meloy.

W wyniku tego zdarzenia 200

uczniów leżało rannych, większość

z oparzeniami drugiego stopnia,

pięciu z oderwanymi koniuszkami

palców, a jeden bez kciuka.

Siedemnaście lat później, w 1995

roku, pewien mężczyzna podczas gry

w Chattanooga owinął sobie linę

wokół dłoni, która została

natychmiastowo oderwana od reszty

ciała, gdy przeciwna drużyna

wykonała potężne pociągnięcie.

Zaledwie kilka dni później we

Frankfurcie zdarzył się

najtragiczniejszy wypadek w historii

przeciągania liny. Podczas kolejnej

próby bicia rekordu Guinessa jeden z

końców pękniętej liny zawinął się

niczym bicz, zabijając na miejscu

9-letniego chłopca. Gwałtownie

upadający tłum mężczyzn przygniótł

innego chłopca, który w wyniku

poniesionych obrażeń także zmarł.

Niestety nie wszyscy wyciągnęli

wnioski z tamtych wypadków i do

zawodów w dalszym ciągu zdarza się

używać zbyt mało wytrzymałych lin.

W 1997 roku podczas Dnia Retrocesji

na Tajwanie w zabawie wzięło udział

1600 uczestników. Dwóch pierwszych

członków każdego zespołu

zakończyło rywalizację z wyrwanymi

ramionami, które na szczęście

w szpitalu udało się przyszyć.

Pozostałymi kontuzjami

T

Współczesne przeciąganie liny wykształciło się na

statkach handlowych, oraz na okrętach brytyjskiej

marynarki wojennej. Żeglarze w taki sposób utrzymywali

formę fizyczną, oraz zapewniali sobie rozrywkę. Gdy

żołnierze odeszli ze służby na stały ląd, przeciąganie

liny najpierw rozprzestrzeniło się w jednostkach policji

i straży pożarnej, a następnie w całej Anglii.

Page 17: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

były pęknięte śledziona i wątroba,

uszkodzony kręgosłup i setki innych

mniejszych urazów. Poważnie

poszkodowani zostali ambasado-

rowie Kostaryki, Gwatemali

i Nikaragui.

Tak dramatyczne kontuzje zdarzają

się jednak niezwykle rzadko.

Przeciąganie liny jest bezpiecznym

sportem, o ile stosuje się

wystarczająco wytrzymały sprzęt

i dozwolone techniki ciągnięcia.

Obecnie zaleca się nie

przekraczanie 20% maksymalnej

możliwości liny, którą oblicza się za

pomocą specjalnego wzoru.

Jednak nie zawsze tak było. Pierwsze

udokumentowane wzmianki o tej

dyscyplinie pochodzą sprzed 4000 lat

z nagrobka z egipskiej Sakkary, na

którym widnieją dwa zespoły po

trzech młodych ludzi, starających

przeciągnąć się nawzajem. Takie

zabawy, z liną lub bez,

praktykowane były na całym świecie

m.in. w Kongo, Indiach, Nowej

Zelandii, czy na Hawajach. Starożytni

Grecy używali przeciągania liny jako

osobnej dyscypliny, a także do

treningu siłowego, będącego bazą

do innych sportów. W średnio-

wiecznej Europie w taki sposób do

walk przygotowywali się Wikingowie,

choć oni używali zwierzęcych skór,

które przeciągali nad paleniskiem.

Współczesne przeciąganie liny

wykształciło się na statkach

handlowych, oraz na okrętach

brytyjskiej marynarki wojennej.

Żeglarze w taki sposób utrzymywali

formę fizyczną, oraz zapewniali sobie

rozrywkę. Gdy żołnierze odeszli ze

służby na stały ląd, przeciąganie liny

najpierw rozprzestrzeniło się

w jednostkach policji i straży

pożarnej, a następnie w całej Anglii.

Dyscyplina szybko zyskiwała na

popularności i w 1900 roku

zadebiutowała na Igrzyskach

Olimpijskich w Paryżu jako jedna

z konkurencji lekkoatletycznych.

Z powodu niekorzystnego

harmonogramu amerykańscy

lekkoatleci musieli wycofać się

z rozgrywek, toteż od razu rozegrano

finał, w którym drużyna duńsko-

szwedzka z łatwością pokonała

gospodarzy. Cztery lata później

w St. Louis całe podium przypadło

drużynom ze Stanów Zjednoczonych.

Dwa zespoły złożone z lokalnych

zawodników musiały uznać wyższość

Milwaukee Athletic Club. W 1908

roku Amerykanie nie zdołali już

stanąć na podium, a wszystkie

medale zgarnęły zastępy brytyjskiej

policji, z której najlepszy okazał się

oddział londyński. Obrońcy tytułu

pojechali także na kolejne igrzyska

do Sztokholmu, gdzie zaplanowano

10-meczową rundę grupową. Ze

względu na wycofanie się Austrii,

Bohemii i Luksemburga do

rozegrania pozostał jedynie finał

i złote medale ponownie zawisły na

szyjach policjantów, lecz tym razem

szwedzkich. Mimo iż w 1920 roku

w Antwerpii w konkursie

przeciągania liny wzięło udział

rekordowe 5 krajów, był to dla tej

dyscypliny ostatni w historii występ

olimpijski. Mistrzami ponownie zostali

Brytyjczycy, a na podium

zadebiutowali Holendrzy i Belgowie.

Obecnie przeciąganie liny ma się

wyjątkowo dobrze. Powstają nowe

związki krajowe, a międzynarodowa

federacja co dwa lata organizuje

mistrzostwa świata w różnych

kategoriach wiekowych i wago-

wych, zarówno w hali, jak i na

otwartym terenie. W naszym kraju

działa Związek Przeciągania Liny

w Polsce i właśnie poszukuje

zawodników, aby stworzyć drużynę

narodową, która docelowo ma

wziąć udział w World Games 2017

we Wrocławiu. W planach na 2015

rok są występy na mistrzostwach

Polski, oraz mistrzostwach Europy

w konkurencjach outdoor w Irlandii,

zaś w 2016 roku występ na halowych

mistrzostwach Europy w Holandii.

Szansa powrotu na igrzyska

olimpijskie: 15%

Przeciąganie liny od 1981 roku

nieprzerwanie obecne jest na

World Games i w 2017 roku polscy

kibice będą mieli okazję

zobaczyć je na własne oczy we

Wrocławiu. Dyscyplina ta wbrew

pozorom jest niezwykle

efektowna, z roku na rok zyskuje

na popularności, a przede

wszystkim jest tania w organizacji!

Do przeprowadzenia zawodów

nie potrzeba niczego poza liną

i kawałkiem trawy, co jest

mocnym argumentem dla osób

starających się o ponowne

włączenie przeciągania liny do

rodziny olimpijskiej. Poczyniono już

w tym celu pewne kroki, a grono

lobbystów i sympatyków

przeciągania liny stale się

powiększa.

Page 18: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

18

Autor:

Szymon Burak

( @Szymson23)

Page 19: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Drużyna, która na zawsze

zmieniła koszykówkę

„Dream Team to największa rzecz, jakiej dokonałem w karierze. Nigdy więcej nie będzie takiej

drużyny. Nie ma szans” – powiedział pięciokrotny mistrz NBA, trzykrotny zdobywca nagrody MVP,

legenda Los Angeles Lakers, Magic Johnson, kapitan drużyny, która 23 lata temu na parkietach

w Barcelonie miażdżyła kolejnych rywali zdobywając w fantastycznym stylu złoto i na zawsze

zapisując się w historii jako najlepsza drużyna jaka kiedykolwiek wystąpiła na igrzyskach

olimpijskich.

Marzenie

Nazywał się Boris Stanković, przez

większość swojego życia był…

inspektorem zajmującym się kontrolą

jakości mięsa w Belgradzie. Jako

koszykarz rozegrał 36 spotkań dla

reprezentacji Jugosławii, wystąpił

m.in. na pierwszych w historii

Mistrzostwach Świata w 1950 roku

w Argentynie, gdzie jego

reprezentacja zajęła ostatnie,

dziewiąte miejsce. Po zakończeniu

kariery zajął się trenerką – prowadził

m.in. Patrizan Belgrad czy

Pallacanestro Cantù, z którym w 1968

roku sięgnął po mistrzostwo Włoch.

Wtedy to do pracy w FIBA skusił go

ówczesny sekretarz generalny tej

organizacji, Renato William Jones.

Urodzony w Rzymie syn Brytyjczyka

i Francuzki znany był przede

wszystkim ze swojej decyzji podczas

finału Igrzysk Olimpijskich

w Monachium w 1972 roku -

Amerykanie wygrali ten mecz ze

Związkiem Radzieckim 50:49, jednak

Jones nakazał sędziom wydłużenie

meczu o trzy sekundy w związku

z rzekomą awarią zegara – Rosjanie

to wykorzystali i zwyciężyli 51:50,

a mecz przeszedł do historii jako

jeden z największych skandali

w historii igrzysk.

Jones uważał Stankovicia ze

przyszłość FIBA – w 1974 roku wysłał

go za ocean – „Nie zrozumiesz

koszykówki, jeśli nie zapoznasz się

z tym, jak wygląda ona w Stanach” –

powiedział. 49-letni wówczas Serb

zakochał się w amerykańskim

baskecie od pierwszego meczu.

Trapiła go tylko jedna rzecz –

dlaczego ci naprawdę najlepsi,

gwiazdy NBA, nie mogą grać na

imprezach międzynarodowych –

mistrzostwach świata i igrzyskach

olimpijskich.

Na igrzyskach od lat startowali

amatorzy i nikomu to nie

przeszkadzało, choćby dlatego, że

nawet amerykańscy koszykarze z lig

uczelnianych niepodzielnie

dominowali na imprezach rangi

mistrzowskiej (do 1992 roku tylko trzy

razy nie zdobyli złota – w 1972,

w 1980 z powodu bojkotu oraz

w 1988). No właśnie, nikomu nie

licząc Stankovicia. Urodzony

w małym miasteczku Bihac,

położonym aktualnie na terenie

Bośni, Serb po powrocie do Europy

powiedział Jonesowi, że głównym

celem FIBA powinno stać się

umożliwienie gwiazdom NBA gry na

igrzyskach. Pomysł dość

abstrakcyjny, jednak inspektor do

spraw kontroli jakości mięsa nie

zamierzał z niego rezygnować.

Pod koniec 1985 roku Stanković, już

jako sekretarz generalny FIBA

(zastąpił na tym stanowisku Jonesa,

który zmarł w 1981 r.) spotkał się

z komisarzem NBA Davidem Sternem

oraz jego zastępcą Russem

Granikiem i przedstawił swój

kosmiczny pomysł. Stern zareagował

dość entuzjastycznie – miał w tym

przecież też swój interes –

popularyzacja będącej w kryzysie ligi

na Starym Kontynencie. Z drugiej

strony nie mógł sobie wyobrazić

wprowadzenia igrzysk do bardzo

napiętego terminarza. Serb

zaproponował więc kompromis –

imprezę, w której wziąłby udział klub

z NBA i drużyny w Europy. Tak

narodził się McDonald’s Open

rozegrany po raz pierwszy w 1987

roku w Milwaukee. Miejscowi Bucks

zwyciężyli reprezentację ZSRR i włoski

klub Tracer Milano. Miał to być

pierwszy krok planu Stankovicia.

12 wspaniałych

FIBA przystąpiła do głosowania nad

projektem Stankovicia w 1986 roku

na kongresie w Madrycie, jednak

nadzieje inspektora od mięsa spełzły

wówczas na niczym. Do ponownego

głosowania przystąpiono trzy lata

później, projekt przyjęto stosunkiem

Chuck Daly – trener „Dream Teamu” z Igrzysk w Barcelonie w 1992 roku

Page 20: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Fo

t: Flick

r (wik

imed

ia), CC

-BY

- 2.0

Charles Barkley - najbardziej kontrowersyjna postać Drużyny Marzeń

głosów 56-13. Marzenie się spełniło.

Wszyscy zadawali sobie jednak

pytanie – co teraz? Czy ktoś zmusi

gwiazdy NBA do odpuszczenia sobie

wakacji i wyjazdu na olimpijski

turniej? Kto przekona właścicieli

klubów najlepszej ligi świata do

zwolnienia swoich zawodników? I co

na to wszystko David Stern?

Los chciał, że sprawy potoczyły się w

dobrym kierunku. Gwiazdy

z entuzjazmem przyjęły informacje

o wyjeździe na olimpijski turniej do

Barcelony, a i kluby zbytnio nie

protestowały. Sporą rolę odegrał

wybrany później na kapitana Dream

Teamu Magic Johnson. Gwiazdor Los

Angeles Lakers jako pierwszy przyjął

powołanie i pokazał reszcie, że

występ na igrzyskach w barwach

Stanów Zjednoczonych to naprawdę

„coś”.

Pierwszych dziesięciu zawodników

Dream Teamu ogłoszono oficjalnie

21 września 1991 roku podczas

specjalnego programu transmito-

wanego w telewizji NBC. Jako

pierwszego, gospodarz programu

wymienił wspomnianego już

wcześniej Magica Johnsona – 206-

centymetrowego rozgrywającego,

pierwszy numer draftu 1979, przez

całą karierę związanego

z jednym klubem – LA Lakers,

w Barcelonie kapitana Dream

Teamu. Następnie podano nazwisko

Charlesa Barkley’a, bez wątpienia

jednego z najlepszych silnych

skrzydłowych w historii. Jego

powołanie nie mogło być

zaskoczeniem, choć tak naprawdę

„Sir Charles” nie mógł być pewny

wyjazdu na igrzyska. Wszystko przez

jego pozaboiskowe wybryki – kiedyś

przez pomyłkę opluł ośmioletnią

dziewczynkę siedzącą na trybunach,

innym razem wyrzucił przez okno

mężczyznę z klubu nocnego

w Orlando, a gdy podczas rozprawy

sądowej sędzia zapytał go czy żałuje

swojego czynu odpowiedział –

„żałuję, że nie byliśmy na wyższym

piętrze”. Koniec końców komitet USA

Basketball zdecydował się jednak

powołać Barkley’a.

Następnym był Karl Malone.

Popularny „Listonosz” to do dziś nr 2

na liście koszykarzy z największą

ilością punktów w NBA – ma ich na

koncie 36 928 i ustępuje pod tym

względem tylko Kareemowi

Abdulowi-Jabbarowi (38 387). John

Stockton – najniższy członek drużyny

(185 cm), jeden z najlepszych

asystujących w historii NBA. Patrick

Ewing – center New York Knicks,

mający jamajskie korzenie pierwszy

numer draftu 1985. David Robinson –

legenda San Antonio Spurs, w Dream

Teamie raczej outsider, największe

sukcesy, w tym dwukrotne

mistrzostwo NBA, odnosił po

Igrzyskach w Barcelonie. Larry Bird –

będący u schyłku kariery król rzutów

za trzy punkty, trzykrotny mistrz NBA,

trzykrotny zdobywca nagrody MVP.

Chris Mullin – jego wybór to raczej

niespodzianka, choć jak się później

okazało – był to strzał w dziesiątkę.

Scottie Pippen – chłopak z Arkansas,

współtwórca sukcesów tego, który

wymieniony został jako ostatni.

Michael Jordan – powszechnie

uważany za najlepszego koszykarza

w historii. Legenda Chicago Bulls,

sześciokrotny mistrz NBA, pięciokrotny

MVP sezonu zasadniczego,

sześciokrotny MVP finałów, 14 razy

wybierany do udziału w meczu

gwiazd NBA. Bez wątpienia

prawdziwy lider będący wówczas

u szczytu swoich możliwości.

W składzie pozostały jeszcze dwa

wolne miejsca. 11 maja 1992 roku

ogłoszono, że zajmą je Clyde Drexler

z Portland Trail Blazers, porównywany

stylem gry do Jordana, oraz

zawodnik uczelni Duke Christian

Laettner, który dopiero rozpoczynał

swoją karierę (w drafcie 1992

wybrany został z numerem trzecim

przez Minnesota Timberwolves).

Nad wszystkim czuwał nieżyjący już

niestety trener Chuck Daly,

szkoleniowiec Detriot Pistons,

z którymi sięgnął po dwa mistrzostwa

NBA (1989, 1990). Człowiek o wielkich

zdolnościach przywódczych.

Pomagała mu trójka asystentów,

pierwszym z nich był Lenny Wilkens,

jako zawodnik dziewięciokrotny

uczestnik meczu gwiazd, jako trener

mistrz NBA z Seattle SuperSonics.

Drugim - Mike Krzyzewski, człowiek

o polskich korzeniach, trener

akademickiej drużyny Duke i od 2006

roku pierwszy trener reprezentacji

USA. Trzecim asystentem był inny

trener uniwersytecki - P. J. Carlesimo.

Dream Team podbija świat

Droga Dream Teamu na Igrzyska

w Barcelonie prowadziła przez

Portland w stanie Oregon, gdzie

między 28 czerwca a 5 lipca

rozgrywane były amerykańskie

kwalifikacje do igrzysk. Jordan,

Magic, Bird i reszta nie mieli sobie

równych pokonując kolejno: Kubę,

Kanadę, Panamę, Argentynę,

Portoryko i Wenezuelę różnicą

odpowiednio: 79, 44, 60, 41, 38 i 47

punktów! Tym, czym był Dream

Team dla rywali świadczą choćby

Page 21: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

słowa gwiazdy reprezentacji Brazylii,

uważanego za jednego z naj-

lepszych graczy w historii, którzy

nigdy nie grali w NBA, Oscara

Schmidta. Grający wówczas w lidze

włoskiej koszykarz powiedział, że

w Portland „chciałby zebrać

autografy od wszystkich członków

drużyny amerykańskiej”. Nikt nie

myślał tu o nawiązaniu równej walki.

Igrzyska w Barcelonie rozpoczęły się

25 lipca, a Dream Team pierwszy

mecz miał rozegrać dzień później

przeciwko Angoli. Na konferencji

prasowej przed tym spotkaniem

dziennikarze zapytali Charlesa

Barkley’a czy wie coś o Angoli? Ten

w swoim stylu odpowiedział słynnymi

słowami - „Nic kurde nie wiem

o Angoli, ale Angola ma problem”.

I miał racje – podopieczni Chucka

Daly’ego roznieśli mistrzów Afryki

116:48, a antybohaterem spotkania

był… Barkley, który ciosem łokciem

w plecy znokautował angolskiego

skrzydłowego, Herlandera Coimbrę.

Po meczu „Sir Charles” opisywał to

zajście: ''Jeśli ktoś mnie uderzy,

zawsze oddaję. Nawet jeśli wygląda

jakby nie jadł od kilku tygodni.

Myślałem, że za chwilę zaatakuje

mnie włócznią.”. Amerykański

Komitet Olimpijski zastanawiał się

nawet nad odesłaniem Barkley’a do

domu, ostatecznie jednak do

niczego takiego nie doszło.

Kolejnym rywalem Amerykanów

w grupie A byli Chorwaci, wówczas

najlepsza europejska drużyna

z dwoma bardzo solidnymi graczami

- Tonim Kukocem, kolegą Jordana

i Pippena z Chicago Bulls oraz

Draženem Petroviciem, gwiazdą

New Jersey Nets, który rok po

Igrzyskach w Barcelonie zginął

w wypadku samochodowym. Mimo

walki zawodnicy z Bałkanów nie byli

w stanie przeciwstawić się wielkiej siły

ognia Dream Teamu – Jordan

i spółka zatrzymali Toniego Kukoca,

który w całym meczu zdobył

zaledwie 4 punkty i zwyciężyli 103:70.

Kolejni rywale byli bez żadnych

problemów pochłaniani przez Dream

Team – Niemcy 111:68, Brazylia

127:83 i Hiszpania 122:81. Najlepsza

drużyna w historii zakończyła

rywalizację w grupie A na – nie

mogło być inaczej – pierwszym

miejscu i w ćwierćfinale trafiła na

Portorykańczyków, których miesiąc

wcześniej pokonała różnicą 38

punktów w mistrzostwach Ameryki.

4 sierpnia w Palau Municipal

d'Esports de Badalona różnica była

identyczna, nieco inny wynik –

115:77. Liderem Dream Teamu był

w tym meczu dość niespodziewanie

Chris Mullin, zdobywca 21 punktów.

6 sierpnia nadszedł czas na półfinał

przeciwko Litwinom. Kraj, który

niepodległość odzyskał dwa lata

wcześniej i był to jego debiut na

igrzyskach, nie miał większych szans

w starciu z Drużyną Marzeń. Na

parkiecie dominował Jordan, który

zdobył 21 punktów i dołożył do tego

3 zbiórki, 4 asysty i 6 przechwytów,

a Amerykanie zwyciężyli 127:76.

Ogółem, aż dziewięciu z dwunastu

graczy reprezentacji USA miało

dwucyfrową zdobycz punktową.

Dwa dni później, 8 sierpnia,

w przedostatnim dniu igrzysk, tuż po

zakończeniu bardzo interesującego

nas finału turnieju piłkarzy, w którym

Polacy ulegli 2:3 Hiszpanii i sięgnęli po

srebrne medale, rozpoczął się wielki

finał turnieju koszykówki – Chorwacja

mierzyła się z USA. Mimo bardzo

dobrej postawy tercetu Petrović

(24 punkty, 5 asyst, 4 przechwyty),

Radja (23 punkty, 6 zbiórek), Kukoč

(16 punktów, 5 zbiórek, 9 asyst)

koszykarze z Bałkanów nie byli

w stanie przeciwstawić się najlepszej

drużynie w historii. Prowadzeni przez

Michaela Jordana (22 punkty)

Amerykanie mecz zaczęli słabo

i w pewnym momencie przegrywali

nawet 23:25, lecz z czasem złapali

doby rytm i ostatecznie triumfowali

117:85. Był to najbardziej wyrównany

mecz Dream Teamu na Igrzyskach

w Barcelonie, bo wygrany przez

chłopców Daly’ego różnicą

„zaledwie” 32 punktów.

Dream Team II?

Cztery lata później Amerykanie

gościli igrzyska u siebie, w Atlancie.

W stolicy stanu Georgia zagrało

pięciu zawodników Dream Teamu

z 1992 roku – Charles Barkley, Karl

Malone, Scottie Pippen, David

Robinson i John Stockton. Do tego

doszło kilka młodych, przyszłych

gwiazd parkietów NBA – Shaquille

O’Neal, Hakeem Olajuwon czy Gary

Payton. Trenerem był natomiast

Lenny Wilkens – asystent Chucka

Daly’ego w Barcelonie. Zespół

nazywany przez niektórych Dream

Teamem II sięgnął po złoto, bez

większych problemów rozbijając

każdego z rywali różnicą co najmniej

22 punktów. W finale ofiarą padli

Jugosłowianie. Wynik nie

pozostawiał żadnych złudzeń –

95:69.

Jak zgodnie podkreślają jednak

zawodnicy Dream Teamu z Barce-

lony – to już nie było to samo.

Drużyna z Barcelony to było coś

wyjątkowego, coś co nigdy się nie

powtórzy. Najlepsi z najlepszych

u szczytu swoich możliwości – Jordan,

Pippen, Barkley, Malone czy wielcy

weterani Bird i Magic. Jak powiedział

niegdyś ten ostatni – „Nigdy więcej

nie będzie takiej drużyny”.

Źródło:

Jack McCallum „Dream Team”

www.basketball-reference.com

Page 22: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

22

tegorocznym sezonie

letnim będziemy

przeżywali moc emocji

związanych ze sportami

zespołowymi. Zacznijmy od

najbardziej zimowego z nich.

W kwietniu będziemy mieli okazje

śledzić walkę naszych hokeistów

o awans do elity. Biało-czerwoni

zagrają w Krakowie z Węgrami,

Ukrainą, Japonią, Kazachstanem

i Włochami. Nie możemy od

naszych zawodników oczywiście

wymagać awansu, ale... wszyscy

od 19 do 25 kwietnia na pewno

będziemy mocno trzymać za nich

kciuki. Nieco później – w maju –

zagra natomiast elita. 16

najlepszych zespołów globu, na

czele z takimi potęgami jak USA,

Kanada, Szwecja, Finlandia czy

Rosja...

O ile zimowy hokej będzie

emocjonował nas latem, o tyle na

całkiem letnią piłkę ręczną

poczekamy do zimy. Latem nie

będziemy mogli narzekać za to na

brak wrażeń związanych

z siatkówką. Nasi mistrzowie świata

będą mieli w tym roku niezwykle

dużo pracy. Najpierw Liga

Światowa, która rozpocznie się już

pod koniec maja i potrwa aż do

lipca. To jednak nie wszystko!

Niemal od razu po finałach LŚ nasi

zawodnicy będą musieli szybko

wyjechać do Japonii, gdzie już

w sierpniu powalczą na Pucharze

Świata. Stawka będzie bardzo

wysoka – 3 najlepsze zespoły

awansują bowiem bezpośrednio

na Igrzyska Olimpijskie w Rio. Po

dwóch tak męczących imprezach

czekać nas będzie jeszcze...

najważniejsza (chyba) impreza

sezonu – Mistrzostwa Europy. Tutaj

także, obok Rosjan i Włochów

(oraz zawsze groźnych Francuzów,

Bułgarów czy Serbów), będziemy

jednymi z głównych faworytów do

złota. Wygranie trzech tak

ważnych imprez jedna po drugiej

zdaje się graniczyć z cudem, ale...

historia pokazuje, że Polacy zdolni

są do dokonywania rzeczy

niemożliwych.

O ile w przypadku panów ten rok

może być usłany różami, o tyle

w przypadku pań... niekoniecznie.

Tutaj również zapowiada się

maraton: World Grand Prix, Puchar

Świata i Mistrzostwa Europy. Biało-

czerwone zaistnieć będą mogły

jednak tylko na jednym z tych

trzech turniejów. Na WGP zagrają

w dywizji II, a zatem sukcesem

będzie tu rozegranie dobrych

finałów (odbędą się w Polsce)

i awans do światowej elity.

O Pucharze Świata nasze rodaczki

na tym etapie mogą niestety

jedynie pomarzyć. Szansa pojawia

się zatem dopiero podczas ME. Te

odbędą się od 26 września do

4 października. Pomimo grupy

z Włoszkami i Holenderkami liczymy

na – żeby nie było zbyt

wygórowanie – pierwszą ósemkę.

Żeby nie było monotematycznie –

kilka słów o koszykówce. I tu

polskie reprezentacje zobaczymy

bowiem na Mistrzostwach Europy.

Nasze reprezentantki w grupie

zagrają z Turczynkami,

Białorusinkami, Greczynkami

i Włoszkami na początku lata

(czerwiec), natomiast na koniec

najcieplejszej pory roku (wrzesień)

na parkiet wyjdą nasi koszykarze,

którzy zmierzą się z Francją, Rosją,

Bośnią, Izraelem i Finlandią.

Liczymy na niespodzianki.

W

Na zewnątrz robi się coraz cieplej. Trudno usiedzieć

w domu, ale całe szczęście, że igrzyska24.pl działa

bez problemów również na komórkach i tabletach...

Główną zaletą tego, że robi się coraz cieplej jest

jednak coś innego – do łask wracają sporty letnie!

Ojj... będzie się działo. Prześledźmy zatem, co przed

nami!

Autor:

Dawid Brilowski

( @BrilovD96)

Page 23: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Nie samymi zespołówkami żyje jednak człowiek. Po

sukcesach z zeszłego roku – świetnych występach Rafała

Majki na „Wielkiej Pętli” i Michała Kwiatkowskiego na MŚ

wiele osób w tym roku zapragnie zapewne śledzić

poczynania naszych kolarzy. Co prawda sezon już trwa,

ale na najważniejsze wyścigi dopiero przyjdzie pora.

W maju oglądać będziemy Giro d'Italia, Tour de France

odbędzie się tradycyjnie w lipcu, a Vuelta a España na

przełomie sierpnia i września. Poczynania Biało-

czerwonych z wielką uwagą będziemy mogli śledzić także

na naszej ziemi. Najbardziej prestiżowy wyścig kolarski

w naszym kraju – Tour de Pologne – odbędzie się w dniach

2-8 sierpnia.

Niesamowicie popularnym sportem indywidualnym

w Polsce staje się również tenis ziemny. Za nami Puchar

Hopmana oraz Australian Open. Przed nami natomiast

jeszcze ciekawsze turnieje. Od połowy maja do lipca

będą miały miejsce dwa ogromnie cenione turnieje,

uznawane za jedne z najważniejszych w sezonie. Najpierw

zawodnicy i zawodniczki powalczą na mączce Rolanda

Garrosa w Paryżu, by następnie stoczyć bój

w wielkoszlemowym Wimbledonie na zielonej trawie.

Zmagania najlepszych dopełni US Open, który w tym roku

zaplanowano na początek września. Wówczas dowiemy

się być może czy Novakowi Djokoviciowi udało się

zgarnąć wszystkie możliwe trofea? A może to któryś

z naszych reprezentantów zaszokuje świat?

A jeśli nie w tenisie, to na pewno w lekkiej atletyce!

Z Pekinu jakieś krążki powinniśmy przywieźć! To tam,

w Chinach właśnie, odbędą się pod koniec sierpnia

Mistrzostwa świata w lekkoatletyce. A na taką imprezę

zawsze mamy kilka(naście) nadziei, z czego co najmniej

kilka niezawodnych.

Jednak zwieńczeniem całego lata będą trzy imprezy

multidyscyplinarne. O ile Uniwersjada i EYOF może nie są

jakimiś prestiżowymi zawodami, o tyle Igrzyska Europejskie

takowymi mają być. Pierwsza ich edycja odbędzie się

w czerwcu w Baku. Polacy wysyłają do Azerbejdżanu

naprawdę silną ekipę i liczymy na pokaźny worek

z medalami, a do tego mamy nadzieję, że impreza ta

stanie się bardzo prestiżowa i namiastkę letnich igrzysk

olimpijskich na rok przed nimi będziemy oglądać

regularnie z zapartym tchem i wypiekami na twarzy.

Daty imprez multidyscyplinarnych lata 2015:

12.06 – 28.06: Igrzyska Europejskie (Baku, Azerbejdżan)

3.07 – 14.07: Uniwersjada (Gwangju, Korea Południowa)

26.07 – 1.08: EYOF (Tbilisi, Gruzja)

Daty najważniejszych imprez indywidualnych lata 2015:

09.05 – 31.05: Kolarstwo, Giro d'Italia (Włochy)

19.05 – 07.06: Tenis, Wielki Szlem, Roland Garros (Paryż, Francja)

29.06 – 12.07: Tenis, Wielki Szlem, Wimbledon (Londyn, Anglia)

04.07 – 24.07: Kolarstwo, Tour de France (Francja)

24.07 – 09.08: Mistrzostwa świata w sportach wodnych (Kazań, Rosja)

02.08 – 08.08: Kolarstwo, Tour de Pologne (Polska)

22.08 – 30.08: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce (Pekin, Chiny)

22.08 – 13.09: Kolarstwo, Vuelta a España (Hiszpania)

31.08 – 13.09: Tenis, Wielki Szlem, US Open (Nowy Jork, USA)

Daty najważniejszych imprez sportów zespołowych w lecie 2015:

29.05 – 19.07: Liga Światowa siatkarzy (finały w Brazylii)

11.06 – 28.06: Mistrzostwa Europy koszykarek (Rumunia)

03.07 – 02.08: World Grand Prix siatkarek (finały w USA)

31.07 – 02.08: Finały dywizji II WGP (Polska)

22.08 – 06.09: Puchar Świata siatkarek (Japonia)

5.09 – 20.09: Mistrzostwa Europy koszykarzy (Francja, Niemcy, Chorwacja, Łotwa)

08.09 – 23.09: Puchar Świata siatkarzy (Japonia)

26.09 – 04.10: Mistrzostwa Europy siatkarzy (Holandia/Belgia)

09.10 – 18.10: Mistrzostwa Europy siatkarek (Bułgaria/Włochy)

Page 24: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

24

Boks jest jedną z tych dyscyplin olimpijskich, w której złoty medal aktualnie nie jest

największym sukcesem dla sportowca uprawiającego tę dyscyplinę. Oczywiście dla

amatorów tak, ale każdy początkujący pięściarz marzy o wielkich walkach w USA czy

Niemczech, których stawką będą mistrzowskie pasy najważniejszych federacji

zawodowych. Kto dziś nie zna takich zawodników jak Rachim Czakijew, Odlanier Solís,

Aleksander Powietkin czy Andre Ward? Ich marzenia się spełniły - wszyscy są idolami

fanów boksu zawodowego. Ale łączy ich jeszcze jedno – olimpijskie złoto.

Autor:

Przemysław Kucharzak

( @Bziemek)

Ateńskie ciężkie działa

ierwsze igrzyska XXI w. (bo

tylko tymi się zająłem w tymże

artykule) odbyły się

w Atenach. Grecy mieli okazję

zobaczyć na nich naprawdę

wspaniałych bokserów, szczegól-

nie w najcięższych kategoriach

wagowych. To właśnie na ringu

w hali Peristeri olimpijskie złoto

w kategorii lekkociężkiej wywalczył

zdecydowanie najbardziej utytuło-

wany mistrz olimpijski XXI w. - Andre

Ward. Jedenaście lat później

Amerykanin jest wielką gwiazdą

ringów zawodowych, a jego walki

sprzedają się niczym świeże

bułeczki, nawet w systemie Pay-

per-view. Ward aktualnie jest

mistrzem świata w kategorii

średniej federacji WBC i WBO.

Dodatkowo we wspaniałym stylu

wygrał turniej Super Six,

a fachowcy przepowiadają, że za

kilka lat będzie stawiany na równi

z największymi legendami

„szermierki na pięści”. Trudno się

z tą opinią nie zgodzić, skoro

z Wardem żadnych szans nie mieli

tacy zawodnicy jak: Mikkel Kessler,

Carl Froch czy Chad Dawson.

Zostać pobitym przez braci Kliczko

to żadna ujma, a właśnie takim

„wyczynem” mogą pochwalić się

Odlanier Solís (mistrz w wadze

ciężkiej) i Aleksander Powietkin

(mistrz w wadze superciężkiej).

Obydwaj swoją karierę na

zawodowych ringach prowadzili

wręcz wzorowo i obydwaj polegli

na „maturze”, czyli walce z jednym

z ukraińskich gigantów. Odlanier

Solís w marcu 2011 roku w Kolonii

przegrał już w pierwszej rundzie

z Witalijem. Walka ta przyniosła

wiele kontrowersji, gdyż tak

naprawdę do dziś nie wiadomo

czy pojedynek zakończył cios

Kliczki czy kontuzja, którą zgłosił

Solis. Drogę po mistrzowski pas

Powietkina powstrzymał za to

Władimir. Rosjanin co prawda

doczekał aż do dwunastej rundy,

ale wcześniej nie zrobił zbyt wiele

by przerwać hegemonię braci

Kliczko. Co ciekawe, Powietkin

przystępując do walki z Kliczką był

oficjalnie mistrzem świata federacji

WBA, po tym jak pokonał Rusłana

Czagajewa. Jednak tytuł ten był

dosyć naciągany, gdyż możni

P

Page 25: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Aleksander Powietkin

Fo

t: Fry

zzer (wik

imed

ia), CC

-BY

-3.0

Andre Ward

Fo

t: Ak

ira Ko

uch

iyam

a (wik

imed

ia), CC

-BY

-

zawodowego boksu wymyślili tytuł

superczempiona dla Kliczki,

a resztę pasów porozdawali innym

bokserom. Dziś drogi Solisa

i Powietkina troszkę się rozchodzą.

Rosjanin powoli odbudowuje swoją

pozycję w światowych rankingach,

zwyciężając w dwóch kolejnych

walkach. Kubańczyk natomiast

niedawno uległ Tony’emu

Thompsonowi, zamykając sobie

raczej już drogę na szczyt

w kategorii ciężkiej.

Kubańczycy w Atenach wywalczyli

aż pięć złotych medali. Jednym ze

szczęśliwców był również Yuriorkis

Gamboa. Niestety dla niego,

podobnie jak jego dużo cięższy

rodak (Gamboa okazał się najlepszy

w wadze muszej), Kubańczyk nie

sprawdził się w swojej „walce życia”.

Po 23 kolejnych wygranych,

Gamboa otrzymał prawo do walki

z Terrencem Crawfordem, której

stawką był pas mistrza świata WBO

w kategorii lekkiej. Crawford okazał

się rywalem zbyt mocnym i mistrz

olimpijski w dziewiątej rundzie

wylądował na deskach, a sędzia

odliczył do dziesięciu. Po tej porażce

Gamboa odbył do tej pory jedną

zwycięską walkę z mało

wymagającym rywalem.

Zatrzymany przez Polaka

Wspaniałe tradycje rosyjskiego

pięściarstwa na IO w Pekinie

podtrzymał najlepszy w kategorii

ciężkiej Rachim Czakijew. Bokser

z Tobolska jednak długo nie

rozkoszował się swoim sukcesem i już

rok później zadebiutował na

zawodowym ringu. Sielanka trwała

przez pierwszych 16 walk, w których

Czakijew nie znalazł pogromcy.

Rozochoceni promotorzy oraz sam

bokser postanowili więc, że

w następnej walce zabiorą pas mistrz

świata w kategorii junior ciężkiej

Krzysztofowi Włodarczykowi. Innego

zdania jednak był „Diablo”, który na

ringu w Moskwie „zgasił światło”

ulubieńcowi rosyjskiej publiczności

w ósmej rudzie mistrzowskiego

pojedynku. Kariera Czakijewa jednak

ponownie nabiera tempa. Od

porażki z Włodarczykiem, Rosjanin

wygrał już pięć walk i chyba pewnie

zmierza do kolejnej szansy na

wywalczenie mistrzowskiego pasa.

Rywalizację w kategorii średniej

w Workers Arena zdominował

Brytyjczyk – James DeGale.

Podobnie, jak Czakijew, tak i on

chwilę później pojawił się

w zawodowym ringu. Jednak jego

seria walk bez porażki trwała dużo

krócej, bo tylko dziesięć walk.

W kolejnej jego pogromcą okazał się

George Groves. Niby „nic dwa razy

się nie zdarza”, ale jak wiemy

przysłowia lubią się nie sprawdzać.

DeGale znowu wygrał dziesięć walk

z rzędu, w tym eliminator do

pojedynku o tytuł mistrza IBF

w superśredniej z Brandonem

Gonzalesem. Kwestią czasu zatem

jest moment, w którym Brytyjczyk

stanie przed szansą założenia na

swoje biodra bardzo cennej

zdobyczy.

Za młodzi na sen

Londyńskie IO zakończyły się ledwie

2,5 roku temu, a w boksie to

naprawdę mało czasu. Złoci

medaliści ze stolicy Anglii nie mieli

jeszcze zatem zbyt wielu okazji do

wykazania się na zawodowych

ringach, nie mówiąc już o walkach

otoczonych gigantycznym szumem

medialnym na całym świecie. Warto

jednak zapamiętać nazwiska dwóch

Brytyjczyków – Anthony’ego Joshuy

i Luke'a Campbella. Pierwszy z nich

wygrał już dziesięć pojedynków na

zawodowych ringach w wadze

ciężkiej, a jego rodak o jedną mniej

w wadze lekkiej. Obydwaj idą na

razie przez swoją zawodową karierę

jak burza i rozpalają ambicje swoich

fanów do czerwoności. Mają już na

swoim koncie pierwsze pasy, ale są

to mało znaczące tytuły. Nie ulega

jednak wątpliwości, że ich losy warto

śledzić.

Boks amatorski i boks zawodowy to

dwa inne światy. Przekonał się o tym

niejeden pięściarz, który odnosząc

sukcesy w walce z ochraniaczami na

głowie, wychodził na ring zawodowy

i schodził z niego brutalnie obity

przez rywala. Złoto olimpijskie także

aktualnie nie jest sprawdzoną

receptą na sukces, co najlepiej

pokazują powyższe przykłady.

Praktycznie każdy z wymienionych

bokserów poległ w swojej

najważniejszej walce (wyjątkiem jest

Ward), walce o wielką sławę

i pieniądze, wśród których leży gdzieś

zakurzony i nieco zapomniany złoty

medal olimpijski.

OLIMPIJSKIE CIEKAWOSTKI

Afganistan nie został dopuszczony do udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w 2000 roku z powodu postępującej w tym kraju dyskryminacji kobiet.

Page 26: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

26 Rozmawiał: Mateusz Górecki

wywiad z

Marcinem

Kozubkiem,

sędzią

łyżwiarstwa

figurowego

Page 27: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

27

Łyżwiarstwo figurowe od lat wzbudza nie tylko

ogromne zainteresowanie, ale także wiele

kontrowersji. Systemy punktacji i oceny występów

wciąż podlegają różnorakim modyfikacjom,

jednakże jedno pozostaje niezmienne – nadal

słychać głosy odnośnie braku obiektywizmu

w pracy sędziów łyżwiarstwa figurowego. O to, jak

od podszewki wygląda praca arbitra, zapytaliśmy

Marcina Kozubka, sędziego międzynarodowej klasy

i brązowego medalistę Mistrzostw Świata Juniorów

1997 w parach tanecznych.

Page 28: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

28

Mistrzowie świata w

łyżwiarstwie figurowym

mają w nogach

kilkanaście lat

treningów. Marcin

Kozubek pierwsze kroki

na tafli postawił jako

8-letni chłopiec.

W ubiegłym miesiącu miał Pan okazję sędziować

zmagania par tanecznych podczas Mistrzostw Europy

w Sztokholmie. To były dla Pana pierwsze zawody tej rangi

w roli sędziego, czy miał Pan okazję już wcześniej

sędziować turniej rangi mistrzowskiej?

Nie, miałem już okazję uczestniczyć w zeszłorocznych

Mistrzostwach Świata w Tokio, które były moim debiutem,

jeśli chodzi o zawody rangi mistrzowskiej.

W tym roku zmagania na ME sędziowało sześcioro

Polaków. Czy można zatem powiedzieć, że polscy

sędziowie są cenieni przez Międzynarodową Unię

Łyżwiarską?

Mamy wielu doświadczonych sędziów, którzy od wielu lat

sędziują zmagania łyżwiarzy we wszystkich kategoriach na

najwyższym poziomie. Proszę jednak pamiętać, że

sędziowie łyżwiarstwa figurowego i tańców na lodzie na

zawodach rangi mistrzowskiej reprezentują nie swój kraj,

ale Międzynarodową Unię Łyżwiarską (ISU).

Jakie cechy powinien według Pana posiadać dobry

sędzia łyżwiarstwa figurowego.

Przede wszystkim sędzia powinien odznaczać się dobrym

wzrokiem i słuchem. Musi mieć regulaminy i przepisy

w „małym palcu”, musi być niezależny i przede wszystkim

być fair wobec zawodników. To jeden z najbardziej

niewymiernych sportów i jeden z najbardziej trudnych pod

względem technicznym. Dlatego też jest tak trudny do

uprawiania i sędziowania.

Co stanowi dla Pana największy plus bycia sędzią?

Na takich mistrzowskich zawodach mam najlepsze

miejsce. To wbrew pozorom nie jest żart. W telewizji odbiór

konkurencji jest zupełnie inny. To jak oglądanie koncertów

na kanapie w domu - niby fajnie, ale różnica kolosalna.

Najfajniejszą chwilą jest, kiedy czuje się gęsią skórkę

podczas oglądania programów i to nie zawsze tych

najlepszych. Czasami zawodnicy gorsi technicznie mogą

pokazać coś, co zapiera dech w piersiach, czasami jest to

jakiś element, a czasami kompozycja programu.

A największa trudność to…

Zachować kamienną twarz kiedy ma się ochotę wstać

i klaskać po fantastycznym programie.

W dotychczasowej karierze sędziował Pan już zawody

o zróżnicowanej randze. Czy sędziowanie na ME różni się

bardzo od sędziowania np. na MP?

Myślę, że różnica jest taka sama jak występ sportowca na

mistrzostwach Polski i mistrzostwach Europy.

Z technicznego punktu widzenia różnic nie ma żadnych,

tylko jakoś nogi mocniej się trzęsą przed startem. Później

pozostaje już sama przyjemność.

Podczas ME sędziował Pan m.in. występy polskiego duetu

Natalia Kaliszek/Maksim Spodyriev. Czy w trakcie startu

rodaków ręce mocniej drżały?

Nie powinny. Sędzia jest kompletnie niezależny, kiedy siedzi

na tym krzesełku. Widzi tylko program, a nie konkretnych

zawodników. To wymaga bardzo dużo doświadczenia.

Jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy w sędziowaniu

niewymiernych sportów - zapomnieć skąd się jest i kogo się

sędziuje.

Jaką drogę musi przebyć „typowy Kowalski”, żeby zostać

sędzią łyżwiarstwa figurowego?

Teoretycznie każdy mógłby zostać sędzią łyżwiarstwa,

jednak w praktyce wydaje mi się to ekstremalnie trudne.

Ktoś kto nie miał styczności z tym sportem będzie miał

spore kłopoty z opanowaniem teorii, którą trzeba znać,

aby zdać egzamin na sędziego. Poza teorią trzeba jeszcze

potrafić dostrzec różnice w technice podczas zawodów

i umieć odpowiednio je ocenić. Ktoś kto nigdy sam tego

nie robił będzie miał ogromne problemy z dostrzeżeniem

tych niewielkich różnic. Nie twierdzę, że to niemożliwe bo

są sędziowie, którzy nigdy na lodzie nie jeździli, choć akurat

oni sędziowali jeszcze w starym systemie i posiadają

ogromne doświadczenie.

Page 29: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Marcin Kozubek wraz z

partnerką Agatą

Błażewską z którą w

1997 roku wywalczył

brązowy medal

Mistrzostw Świata

juniorów.

Marzeniem większości sportowców jest start na igrzyskach

olimpijskich. Czy sędziom przyświecają podobne cele?

Start w igrzyskach dla każdego sportowca to ogromne

wyróżnienie. Nie inaczej jest w przypadku sędziów. Różnica

tkwi jednak w innym aspekcie. Sportowcy poświęcają

całe swoje życie by dotrzeć na igrzyska, a my, sędziowie,

jesteśmy tylko po to żeby ich obsłużyć. To nie ja wylewam

hektolitry potu po 6 godzin dziennie, żeby tam dotrzeć.

Jako sędzia mam być na tyle przygotowany żeby ich

rzetelnie i sprawiedliwie ocenić.

We wcześniejszych latach z sukcesami rywalizował Pan

w parach tanecznych wraz z Agatą Błażowską.

Sędziowanie było zatem dla Pana oczywistym wyborem

po zakończeniu sportowej kariery?

Zaraz po zakończeniu kariery nie byłem skory do

zaglądania na lodowisko. Musiałem sobie zrobić kilka

miesięcy odwyku, jednak nałóg okazał się zbyt silny. Drogi

były więc dwie - zostać trenerem lub sędzią. Sędzia

łyżwiarski to hobby, a trener to praca. Pracę

postanowiłem zmienić.

Łyżwiarstwo figurowe nazywane jest najmniej wymierną ze

wszystkich dyscyplin sportowych. Czy zgadza się Pan

z tym stwierdzeniem? Jakie zmiany powinny nastąpić, aby

łyżwiarstwo figurowe było w pełni zrozumiałe nawet dla

niedzielnych kibiców?

Nad tym tematem łamie się niejedna tęga głowa. Myślę,

że piękno tego sportu wynika z faktu, iż balansuje on na

granicy sportu i artyzmu. Wiem ile kontrowersji czasami to

nasze sędziowanie przynosi, ale proszę mi wierzyć, że

połączenie techniki z wyrazem artystycznym i przełożenie

tego na wartość punktową jest szalenie trudne. Z techniką,

myślę, że w dużej mierze już sobie poradziliśmy. Nikt

z widowni nie rozumie skąd się biorą te punkty więc

możemy sędziować jak chcemy. Oczywiście to żart,

jednak problem jest realny. Wartość techniczna programu,

na której skupia się komisja techniczna, jest jak najbardziej

wymierną częścią tej dyscypliny. Można dostrzec czy

zawodnik jedzie na prawidłowej krawędzi, czy wykonał

prawidłowy krok lub skok. Problem tkwi jednak w tym, że

system jest tak skomplikowany, że przeciętny widz nic

z tego nie rozumie.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż zawodnicy chociażby

z Rosji często otrzymują wysokie noty, mimo nie naj-

lepszych programów. W zawodniczej karierze z pewnością

spotkał się Pan z tym procederem. Czy teraz, stojąc po

drugiej stronie dostrzega Pan podobne problemy?

Zacznijmy od tego, że Rosjanie zawsze byli w czołówce

wszystkich łyżwiarskich konkurencji, ponieważ mają

szerokie zaplecze w postaci zawodników, znakomitą kadrę

trenerską i wiele ośrodków łyżwiarskich. W starym systemie

zdarzało się, że bywali przeceniani, jednak system się

zmienił. Postaram się krótko przedstawić, jak to wygląda

w dzisiejszych czasach. Sędziują dwa panele sędziowskie,

panel techniczny i panel ocen. Panel techniczny ocenia

jakie elementy zostały wykonane i na jakim poziomie

trudności. W ten sposób dla każdego elementu powstaje

konkretna wartość bazowa. Sędziowie ocen oceniają

jakość wykonania tych elementów. Jedna para może

wykonać trudny element słabo (wysoka wartość bazowa,

niska ocena wykonania) lub wykonać łatwy element

bardzo dobrze (niska wartość bazowa, wysoka ocena

wykonania). Do tego wszystkiego dochodzą oceny

komponentów, w których punktujemy kilka aspektów

programu w skali od 0,25 do 10. Wariacji jest tak dużo, że

praktycznie brak jest możliwości „wydrukowania” wyniku.

Poza tym każda z ocen sędziowskich jest bardzo dokładnie

weryfikowana przez komisję techniczną, która w razie

jakichkolwiek podejrzeń o nadużycie degraduje, bądź

zawiesza takich sędziów.

W ubiegłym roku spore kontrowersje wzbudziło

zwycięstwo Adeliny Sotnikowej nad Yu-na Kim podczas

Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Czy Pana zdaniem

sędziowanie w Soczi można uznać za obiektywne, czy też

na najwyższym stopniu podium widział Pan solistkę z Korei

Południowej?

A gdybym widział Koreankę na pierwszym stopniu podium

znaczyłoby to, że sędziowanie było nieobiektywne? Ja

specjalizuję się w konkurencji tańców na lodzie, jednak

i tam zdarzają się przypadki zwycięstwa dosłownie o włos.

Na wynik końcowy ma wpływ tak wiele czynników, że

czasami ciężko powiedzieć kto był generalnie lepszy.

W jednym aspekcie mogła wygrać Rosjanka, zaś w innym

Koreanka. Stąd też mogą wynikać zróżnicowane opinie na

temat słuszności niektórych rozstrzygnięć.

Page 30: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Kozubek i Błażowska w

swojej karierze

trenowali m.in. z

Mariną Zuevą, jedną z

najlepszych

nauczycielek tańca na

lodzie na świecie. Jej

podopiecznymi byli

m.in. mistrzowie

olimpijscy Tessa Virtue i

Scott Moir oraz Meryl

Davies i Charlie White.

Jak od strony technicznej wygląda praca sędziów na

zawodach łyżwiarskich takich jak chociażby Mistrzostwa

Europy.

Pierwszy meeting następuje na dzień lub dwa przed

pierwszą konkurencją. Jest to krótkie seminarium,

przypominające o naszych obowiązkach i najważniejszych

punktach regulaminu. W dzień startu spotykamy się na

lodowisku, godzinę przed startem. Następuje wtedy

losowanie 9 z 13 sędziów, którzy będą sędziować pierwszą

część konkurencji (taniec krótki). Czterej niewylosowani

sędziowie są automatycznie rozstawieni na drugą część

konkurencji, a 5 z sędziującej 9 zostaje dolosowanych

godzinę przed rozpoczęciem drugiej części konkurencji,

czyli w moim przypadku tańca dowolnego.

Nowy system sędziowania tj. Code of Points, ma zarówno

wielu zwolenników jak i przeciwników. Po której stronie

stoi Pan i dlaczego?

Ja należę do tej pierwszej grupy. Być może dlatego, że

miałem okazję poczuć niewymierność starego systemu.

Zacznijmy od tego, że w starym systemie porównywaliśmy

poszczególnych zawodników między sobą, a teraz

staramy się ocenić program według skali. Zmienia to

diametralnie sposób oceny poszczególnych programów.

Nie zastanawiam się czy para A była lepsza od pary B,

tylko czy para A zasługuje na notę 5 czy 6. Mamy bardzo

dokładne skale, według których

oceniamy poszczególne elementy, jak

i komponenty programów. Nie muszę

pamiętać programu sprzed dwóch

godzin i zastanawiać się czy ten był

lepszy czy też gorszy. Każdy sędzia

podczas 3-4-minutowego programu

wystawia około 13 ocen, do tego

dochodzi około 8 ocen panelu

technicznego. Komputer liczy wszystkie

wariacje i na koniec dostajemy wynik.

W starym systemie wystawiałem dwie

oceny, w których zawarte były wszystkie

aspekty programu.

Łyżwiarstwo figurowe od lat znajduje się

w czołówce najpopularniejszych sportów

zimowych w Polsce, a my wciąż

czekamy na medale najważniejszych

imprez. Co Pana zdaniem wpływa na tę

zapaść polskich figurówek?

Skoro jest taki popularny to dlaczego

zniknął z anteny telewizyjnej? Myślę, że

u nas niestety cały czas oglądalnością

rządzi wynik. Bardzo bym chciał, żeby

łyżwiarstwo wróciło w publicznej telewizji,

jednak bez wyniku będzie o to ciężko.

Z drugiej strony o wynik ciężko bez

oglądalności i sponsorów. To takie

błędne koło. Łyżwiarstwo figurowe to

sport niezwykle kosztowny. W moich

czasach byliśmy w dużo większym

stopniu finansowani ze środków

publicznych. Jest to jeden

z najtrudniejszych technicznie sportów,

a ponadto dyscyplina wczesnej

specjalizacji. Tutaj treningi trzeba zacząć

naprawdę wcześnie, najlepiej około 4-5.

roku życia, a na wynik pracuje się

kilkanaście lat. Pamiętam, że kiedyś

słuchałem wywiadu z mistrzem świata

w którymś ze sportów walk. Powiedział,

że trenuje 6 lat. W łyżwiarstwie

figurowym, a w szczególności w parach

tanecznych mistrzowie świata seniorów

mają w nogach około 15-17 lat

treningów.

Page 31: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Fo

t: Keith

Alliso

n lic. C

C B

Y-S

A 2

.0

Kontuzje to chleb powszedni sportu. Przydarzają się nie tylko na

boisku, podczas walki czy w trakcie treningu, ale także w

zupełnie prywatnych sytuacjach. Urazy mają niekiedy dość

kuriozalne podłoże. Jak się bowiem okazuje niebezpieczne

może okazać się chodzenie na koncerty, czy korzystanie z

zabiegów kosmetycznych. Oto nasz subiektywny ranking

dziesięciu najbardziej nietypowych kontuzji w sporcie

olimpijskim. Autor:

Mateusz Górecki

( @mateusz00142)

Page 32: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

32

10. KIM CLIJSTERS

(TENIS)

Belgijska tenisistka chyba nigdy nie przypuszczałaby, że

zabawa na weselu może poważnie zagrozić jej sportowej

karierze. Ówczesna wiceliderka światowego rankingu

w kwietniu, tuż przed startem wielkoszlemowego French

Open, udała się na wesele swojego kuzyna, Tima.

Podczas tańca Clijsters, która miała na stopach buty na

wysokim obcasie, niefortunnie stanęła na nodze jednego

z gości. Niby niewinne potknięcie poskutkowało

nadciągnięciem więzadeł w kostce, uszkodzeniem

torebki w stawie skokowym, a także krwiakiem

i uszkodzeniem ścięgna. Belgijka przez kilka tygodni nie

mogła chodzić, nie mówiąc już nawet o treningach.

Mimo poważnego uszkodzenia nogi trzykrotna

triumfatorka US Open z powodzeniem kontynuowała

karierę do sierpnia 2012 roku.

9. JESSICA DUBÉ

(ŁYŻWIARSTWO FIGUROWE)

Kanadyjka rywalizująca wraz z partnerem Brycem

Davisonem w początkach kariery zdobyła dwa srebrne

medale mistrzostw świata juniorów w konkurencji par

sportowych. W 2007 roku duet ten przeżył jednak chwile

grozy. Podczas programu dowolnego w Mistrzostwach

Czterech Kontynentów wszystko szło świetnie, aż do

zamykającej przejazd kombinacji piruetów

wykonywanych obok siebie. Podczas trzeciej rotacji

w piruecie w pozycji wagi (zawodnik układa ciało

w kształt litery T) ostrze w łyżwie Davisona rozcięło twarz

Kanadyjki. Ta błyskawicznie upadła na taflę, która

wkrótce zabarwiła się krwią. Na uszkodzony policzek i nos

Dubé założono w sumie 83 szwy. Para do rywalizacji

powróciła już miesiąc później, a w 2008 roku wywalczyła

brązowy medal Mistrzostw Świata.

8. RYAN LOCHTE

(PŁYWANIE)

Posiadanie zagorzałych fanów to nie tylko powód do

dumy, ale także spore niebezpieczeństwo. Ryan Lochte,

jeden z najlepszych pływaków obecnego wieku,

jedenastokrotny medalista olimpijski przekonał się o tym

na własnej skórze. Podczas pobytu w Gainesville na

Florydzie na amerykańskiego pływaka rzuciła się

napalona wielbicielka. Nieprzygotowany na ten „atak”

Lochte upadł na betonowy krawężnik i doznał kontuzji

kolana. W wyniku incydentu, pochodzący

z Canandaigua w stanie Nowy Jork pływak, naderwał

jedno z więzadeł. Zmuszony był przez to pauzować przez

kilka tygodni.

7. WIKTORIA AZARENKA, SERENA

WILLIAMS (TENIS)

Bycie pięknym nie zawsze popłaca. Dobitnie przekonała

się o tym w styczniu 2013 roku Wiktoria Azarenka.

Białoruska tenisistka w dotychczasowej karierze wygrała

siedemnaście turniejów z cyklu WTA, a w odniesieniu

kolejnego triumfu przeszkodziły jej… zadbane paznokcie.

Popularna Wika podczas zabiegu pedicure doznała

zakażenia dużego palca u stopy. W wyniku tej

niecodziennej kontuzji Azarenka musiała usunąć część

paznokcia i zrezygnować z półfinału Brisbane

International, w którym miała zmierzyć się z Sereną

Williams. Ta podeszła do sprawy ze zrozumieniem, gdyż

kilka tygodni wcześniej zmagała się z podobnym

problemem. Amerykanka innej dziwnej kontuzji nabawiła

się podczas pobytu w restauracji, kiedy to nadepnęła na

rozbitą szklankę. Skaleczenie prawej stopy zmusiło ją do

zrezygnowania z trzech turniejów – w Cincinatti, Stambule

i Montrealu.

6. TOMASZ JANKOWSKI

(KOSZYKÓWKA)

To jedna z najbardziej pechowych i dramatycznych

kontuzji w historii polskiego sportu. 11 listopada 1992 roku

we wrocławskiej Hali Stulecia trwał mecz eliminacji

Mistrzostw Europy, w którym Polska walczyła z Portugalią.

W ostatniej akcji pierwszej połowy spotkania Jankowski

popisał się wsadem z pozycji sam na sam. W koszu

wylądowała jednak nie tylko piłka, ale także część dłoni

młodego, zaledwie 20-letniego zawodnika. Pół małego

palca lewej dłoni koszykarza dostało się pomiędzy obręcz

i teleskopy, które powodują powrót kosza do pierwotnej

pozycji. Ta swoista gilotyna brutalnie obcięła część palca

Jankowskiego. Gdy ten czekał na przyjazd karetki palec

wciąż tkwił w obręczy kosza. Niestety odciętego

fragmentu nie udało się doszyć gdyż… zginął! Część

palca przy pomocy służb porządkowych zdjął z kosza

inny polski koszykarz, Piotr Pawlak, następnie widziana

była na ławce rezerwowych , a później słuch o niej

zaginął.

5. IVAN CUPIĆ

(PIŁKA RĘCZNA)

W bardziej prywatnych okolicznościach palec utracił Ivan

Cupić. Chorwat był pewniakiem do wyjazdu na Igrzyska

Olimpijskie w Pekinie. Na miesiąc przed startem

olimpijskiego turnieju szczypiornista doznał koszmarnego

wypadku. Podczas przeskakiwania przez ogrodzenie

swojego domu zahaczył obrączką ślubną o wystający

drut i urwał palec serdeczny lewej dłoni. Cupić

natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze

amputowali mu 2/3 palca. Kariera Chorwata stanęła pod

znakiem zapytania, tym bardziej, iż jego najmocniejszą

bronią były rzuty wykonywane lewą ręką. Jak się jednak

okazuje palec serdeczny nie jest zbyt istotny w piłce

ręcznej, a świadczy o tym fakt, że Ivan Cupić jest obecnie

uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy ręcznych

świata.

Page 33: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

33

4. SALIM SDIRI

(LEKKOATLETYKA)

Francuski skoczek w dal był jednym z lepszych

zawodników w Europie. Największy sukces odniósł w 2007

roku, kiedy to sięgnął po brązowy medal Halowych

Mistrzostw Europy w Birmingham. Ten sezon Sdiri

zapamiętał nie tylko z racji wspomnianego sukcesu.

W lipcu Francuz brał bowiem udział w zawodach Golden

Gala w Rzymie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie

fakt, iż w pewnym momencie w jego plecach utkwił…

oszczep! Równolegle z konkursem skoku w dal odbywała

się bowiem rywalizacja oszczepników. Po próbie Fina Tero

Pitkämäkiego przyrząd poleciał poza promień i wbił się

w ciało rozgrzewającego się obok skoczni Sdiriego. Po

przewiezieniu lekkoatlety do szpitala lekarze orzekli 30-

centymetrową ranę kłutą oraz uszkodzenie wątroby

i nerki. Zawodnik pauzował przez siedem miesięcy, a po

powrocie pobił rekord życiowy i otarł się o podia

Halowych MŚ w Dausze i Mistrzostw Europy w Barcelonie.

3. CHARLES AKONNOR

(PIŁKA NOŻNA)

Piłkarz reprezentacji Ghany wielką gwiazdą nigdy nie był,

choć w 1993 roku wraz z reprezentacją swojego kraju

sięgnął po wicemistrzostwo świata w kategorii wiekowej

U-20. Komiczna kontuzja, która przydarzyła mu się w 2001

roku wywindowała go na wysokie miejsce w rankingu

najbardziej znanych piłkarzy. Akonnor podczas

ustawiania automatycznej anteny w swoim samochodzie

przebił sobie nos. Przerwa Ghańczyka trwałaby zapewne

tylko kilka dni, gdyby nie tajemnicza maść, którą piłkarz

próbował zatamować krwawienie z uszkodzonego nosa.

W lekarstwie zawarta była jednak substancja znajdująca

się na liście zakazanych przez Światową Agencję

Antydopingową. Członkowie komisji antydopingowej

gromkim śmiechem przyjęli opowieść Akonnora, jednakże

zdyskwalifikowali zawodnika na zaledwie trzy mecze.

2. CHARLES BARKLEY

(KOSZYKÓWKA)

Charles Barkley, czyli jeden z najlepszych koszykarzy XXI

wieku – MVP NBA z 1993 roku, 9-krotny uczestnik Meczu

Gwiazd NBA i dwukrotny mistrz olimpijski. W listopadzie

1994 roku wraz ze swoją drużyną, Phoenix Suns miał

zainaugurować sezon NBA meczem z Sacramento Kings

jednak przeszkodził mu… Eric Clapton. Barkley udał się

bowiem na koncert słynnego muzyka. Światła na scenie

były na tyle ostre, że podrażniły oczy koszykarza. Ten

zaczął je bezustannie przecierać, zapominając

o obecnym na dłoniach kremie. Balsam posiadał

substancję, która wywołała reakcję alergiczną

i uszkodziła rogówkę.

1. BOBBY CRUICKSHANK

(GOLF)

Golfista Bobby Cruickshank prawdopodobnie często

wagarował podczas lekcji fizyki. Jak się bowiem okazało

podczas wielkoszlemowego US Open 1934, Szkot nie miał

zielonego pojęcia o prawach grawitacji. Cruickshank

pewnie prowadził i wydawało się, że nic nie może

odebrać mu triumfu w tych prestiżowych zawodach. Na

jedenastym dołku zawodnik z Grantown-on-Spey oddał

fatalny strzał, po którym piłka wpadła do bunkru.

Szczęście Szkota polegało jednak na fakcie, iż piłeczka

odbiła się od kamienia i powróciła na green. Uradowany

Cruickshank w euforii podrzucił do góry swój kij, który po

chwili z impetem uderzył golfistę w głowę. Zawodnik na

kilka chwil stracił przytomność, a po powrocie do

świadomości dokończył rywalizację, finiszując ostatecznie

na trzecim miejscu.

OLIMPIJSKIE CIEKAWOSTKI

Podczas biegu maratońskiego na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku miał miejsce niezwykły incydent. Na końcowym odcinku, prowadzącego samotnie Brazylijczyka Vanderleiego De Limę zaatakował fanatyczny kibic z Irlandii. Na ratunek biegaczowi pospieszyli kibice i policjanci. Uwolnili go od natręta, który został aresztowany, jednak Brazylijczyk stracił prowadzenie i na metę

dotarł „dopiero” na trzecim miejscu. Mistrzem olimpijskim został Włoch Stefano Baldini. Brazylijska federacja lekkoatletyczna złożyła protest do MKOl, ale wyniki utrzymano. De Limie obiecano jednak specjalny medal im. Pierre'a de Coubertina.

Page 34: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

34

Olimpijski comeback

Gdy w 15-osobowej odmianie rugby powoli kończy się Puchar Sześciu Narodów,

a już za pół roku odbędzie się Puchar Świata, trochę w cieniu tych dwóch wielkich

imprez (czołowa piątka pod względem oglądalności na świecie) toczy się Rugby

World Series, czyli cykl turniejów z udziałem najlepszych drużyn w odmianie

7-osobowej. Jego stawką jest nie byle co, bo awans na Igrzyska Olimpijskie w Rio,

gdzie po 92-letniej przerwie wróci rugby – ukochana dyscyplina Barona Pierre'a de

Couberteina, który był międzynarodowym sędzią rugby. Na czym samo rugby

polega? O tym w naszej serii „Sport od kuchni”.

Autor:

Przemysław Kucharzak

( @Bziemek)

Przepisy techniczne

Boisko – boisko do rugby ma

długość 100 metrów i maksymalnie

szerokość 70 metrów. Na jego

długości znajduje się siedem linii,

wyznaczających jego strefy. Linie

końcowe określają pole punktowe,

linie oddalone 22 metry od

końcowych wyznaczają pole

obronne, linie na 40 metrze od pola

punktowego wyznaczają dystans, na

który trzeba przekopać piłkę przy

rozpoczęciu gry, a na środku boiska

znajduje się linia środkowa.

Bramka – bramki w rugby służą do

zdobywania punktów z podwyż-

szenia, rzutów karnych i drop goali.

W odróżnieniu od piłki nożnej, aby

zdobyć punkty, trzeba piłkę

przekopać nad poprzeczką, która

zamieszczona jest na wysokości

3 metrów między dwoma słupami

oddalonymi od siebie o 5,60 metra.

Drużyna – na boisku przebywa

siedmiu zawodników, a na ławce

rezerwowych trzech. Trener może

przeprowadzać zmiany czasowe

bądź stałe, jednak zawodnik, który

opuścił już boisko nie może na nie

wrócić.

Czas gry – Mecz trwa 2x7 minut,

a finał przeważnie rozgrywany jest na

dystansie 2x10 minut. Jeśli potrzebna

jest dogrywka, to trwa ona 5 minut.

Zdobywanie punktów

Przyłożenie – główny sposób

zdobycia punktów w rugby. Polega

on na dotarciu z piłką na pole

punktowe przeciwnika i położeniu jej

na nim, mając cały czas z nią

kontakt. Za każde przyłożenie zespół

otrzymuje 5 punktów.

Podwyższenie – jest to premia za

przyłożenie. Zawodnik, który

specjalizuje się w kopaniu piłki

w danej drużynie wykonuje kop

z drop goala z dowolnej odległości

na boisku, lecz na wysokości, na

której nastąpiło przyłożenie. Jeśli trafi

między słupy i nad poprzeczkę to

jego drużyna otrzymuje 2 punkty.

Drop goal – kop między słupy

w czasie gry. Zawodnik, który

zdecyduje się na takie rozwiązanie

akcji musi kopnąć między słupy, ale

piłka przed jej kopnięciem musi

odbić się od podłoża – krótko

mówiąc, jest to kop po koźle.

Skuteczna próba daje 3 punkty.

Rzut karny – w 7-osobowej

odmianie rugby nie różni się

praktycznie niczym od drop goala.

Jedyną różnicą jest fakt, że kop

wykonywany jest po zatrzymaniu gry,

więc kopiącemu nikt nie może

przeszkadzać. Za udaną próbę

również drużynie dopisywane są

3 oczka. Rzut karny można jednak

zamienić na młyn, wykopnąć piłkę

w aut (własny wrzut) lub grać dalej

ręką z miejsca gdzie popełniono

przewinienie.

Stałe fragmenty gry

Rozpoczęcie gry – polega na

kopnięciu piłki na stronę przeciwnika

minimum na odległość 10 metrów.

O piłkę mogą walczyć oba zespoły.

Aut – wykonywany gdy piłka opuści

boisko poza jego boczną linią.

Zawodnik drużyny, której przysługuje

aut wrzuca piłkę w metrowy korytarz

utworzony przez trzech zawodników

z każdego zespołu, którzy walczą

o przejęcie piłki.

Młyn – dyktowany przeważnie za

podanie piłki ręką do przodu. Składa

się on z trzech graczy każdego

zespołu, którzy wiążą się w taki

sposób, że stykają się ramionami,

a ich głowy układają się na

przemian. Łącznik młyna zespołu,

któremu został on przyznany wrzuca

piłkę w utworzony przez młynarzy

korytarz.

Rzut karny – dyktowany jest

przeważnie za faule i błędy

popełnianie w przegrupowaniach.

O tym, jak można go rozegrać

pisaliśmy już wcześniej.

Rzut wolny – od rzutu karnego różni

się tym, że po wykopaniu piłki w aut

wrzut do formacji autowej przejmują

rywale.

Błędy i faule

Podanie do przodu – w rugby piłkę

można podawać ręką tylko do tyłu.

Jesli piłka zostanie rzucona lub zbita

do przodu to sędzia dyktuje młyn dla

drużyny przeciwnej.

Tendencja w aucie – zawodnik

wrzucający piłkę do formacji

autowej musi posłać ją bezpośrednio

w środek korytarza. Jeśli tego nie

uczyni to sędzia dyktuje rzut karny dla

przeciwników.

Spalony – linię spalonego

wyznaczają nogi ostatniego

zawodnika z przegrupowania.

Dopóki łącznik młyna nie wyciągnie

piłki z przegrupowania to obrońcy

nie mogą przekroczyć tejże umownej

linii. Sankcją za spalonego jest rzut

karny.

Page 35: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

Nieodkładanie piłki – powalony

na ziemię zawodnik ma obowiązek

natychmiast odłożyć piłkę i nie

przetrzymywać jej w rękach. W innym

wypadku sędzia jest zmuszony

podyktować przeciwko jego

zespołowi rzut karny.

Zawalanie młyna – Młyn musi być

zwarty, a kolana zawodników nie

mogą dotykać podłoża.

W przeciwnym razie sędzia dyktuje

rzut karny przeciwko zespołowi,

którego gracze są według niego

winni zawaleniu młyna.

Wysoka szarża – przeciwnika

można atakować jedynie do linii

jego ramion. Wyższa szarża oznacza

faul i rzut karny dla przeciwników.

Szarża wynoszona – obrońca, który

szarżuje napastnika nie może

podnieść go do góry i rzucić na

ziemię. Jeśli to zrobi to jego zespół

będzie musiał bronić się przed

podyktowanym rzutem karnym.

Atak na zawodnika będącego

w powietrzu – nie można atakować

zawodnika drużyny przeciwnej, który

nie ma kontaktu z podłożem.

Możliwość wykonywania szarży

przewidywana jest dopiero wtedy,

gdy przeciwnik powróci na ziemię.

Kara? Rzut karny.

Oczywiście, są to nie wszystkie

przewinienia, które można popełnić

w rugby. Jednak przyswojenie tych

wyżej opisanych powinno pozwolić

na praktycznie pełne rozumienie

przebiegu spotkania. Karami jakie

przewidziane są za niedozwolone

zagrania, oprócz wymienionych

drużynowych, czyli młyna, rzutu

karnego czy rzutu wolnego, są kary

indywidualne: żółta kartka

(opuszczenie boiska na 2 minuty)

i czerwona kartka (opuszczenie

boiska do końca spotkania).

Rugby 7 vs Rugby Union

Jako że na co dzień na pewno

więcej osób interesuje się odmianą

15-osobową rugby, więc na koniec

postanowiliśmy porównać ją z rugby

7-osobowym. Różnice przede

wszystkim wynikają z ilości

zawodników, przebywających na

boisku, ale nie tylko. Oto kilka z nich:

Po zdobyciu punktów grę

rozpoczyna zespół, który je

zdobył, podczas gdy w rugby

union rozpoczynają rywale.

Mecz trwa 2x7 min lub 2x10 min.

W rugby union gra się dużo

dłużej, gdyż 2x40 min.

Żółta kartka to wykluczenie na

2 min, a w rugby union aż na

10 min.

Formacje młyna tworzy trzech

zawodników, a nie ośmiu.

Podwyższenia i rzuty karne

wykonuje się z drop goala,

podczas gdy kopacze w rugby

union korzystają ze specjalnych

podstawek.

Rękoma do tyłu, nogami we

wszystkich kierunkach – to

podstawowa zasada rugby. Sportu,

który, jesteśmy przekonani, po

Igrzyskach Olimpijskich w Rio

pokochają wszyscy. Tak, jak kochają

i czekają na największe imprezy

w odmianie 15-osobowej. Wszak

rugby to gra brutalna, ale uprawiają

ją dżentelmeni, a fair play stoi w niej

na najwyższym poziomie. Na

dodatek każdy mecz kończy się

„trzecią połową”, która rozgrywana

jest przez oba zespoły przy piwie

w pubie. W końcu, jak to kiedyś

powiedział Winston Churchill: „Rugby

to brutalna gra dla gentlemanów,

a piłka nożna to dżentelmeńska gra

dla chuliganów”.

Foto: Discostu (wikimedia) CC BY-SA 3.0

Page 36: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

36

A w międzyczasie Piotr Lisek fruwał na wysokości prawie 6 metrów!

Z lotniskiem w Atlancie nie zaprzyjaźnili się nasi pięcioboiści

W Falun najpierw brąz zdobyły nasze biegaczki

W lepszym humorze USA opuszczała Anna Fenninger

Page 37: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

37

Na koniec - nie tylko my zapraszamy do Rio!

...tych przeskoczyli tylko Norwegowie i Austriacy...

...co uważnie oglądał Maciek Kot

A po tym, jak Adrein Theaux w Saalbach dał przykład naszym skoczkom...

Page 38: Olimpijskie Tętno Marzec 3/2015 (3)

38