Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12? Plan lekcji Ten...

44
www.maluchy3miasta.pl 43 Rodzinny Magazyn Trójmiasta 3 egzemplarz bezpłatny www.maluchy3miasta.pl 3 (35) numer 5 2015 wrzesien/pazdziernikń Będziesz lub jesteś rodzicem? Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12? Ten magazyn jest DLA CIEBIE! Matematyka jest fajna

Transcript of Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12? Plan lekcji Ten...

www.maluchy3miasta.pl43

Pla

n le

kcji

Rodzinny Magazyn Trójmiasta

3eg

zem

plar

z bez

płat

ny

www.maluchy3miasta.pl

3 (35) numer 5 2015

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl

wrzesien/pazdziernikń

Będziesz lub jesteś rodzicem?Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?

Ten magazyn jest DLA CIEBIE!

Matematykajest fajna

wydarzenia polecane przez redakcje

11-13 wrześniaOsa Festiwal 2015

Sopot PGSPlac zdrojowy 2

12 września53 Bieg Westerplatte

GdańskMosir

12 wrześniaSopocki Festyn

Organizacji PozarządowychMolo w Sopocie

12-13 wrześniaWeekend z ArcheologiąGdańsk, ul. Rycerska

13 wrześniaSportowe Pokolenia

GdańszczanGdańsk , Targ Węglowy

13 września10 lat Walki z RakiemMCKA Zatoka Sztuki

16-17 wrześniaZostań Przyjacielem

GdańskMiejski Teatr Miniatura

19 wrześniaAmberFest 2015-Gdańskie

Święto PiwaPGE Arena Gdańsk

19-20 września Festiwal Gotowania

OKuchnia!Gdańsk, Targ Węglowy

23 wrześniaEduPark Bezpieczna Energia

Gdańsk

23-26 wrześniaZajęcia edukacyjne

na Zbiorniku Wody KazimierzWyspa Sobieszewska

Wieża ciśnień

26 wrześniaGdańskie Miniaturykolejny cykl spotkań

Instytut Kultury Miejskiej

26-27 wrześniaKinder Niespodzianka

i MinionkiGdynia

26 wrześniaTu i TamGdańsk

Miejski Teatr Miniatura

10 październikaV Festiwal Smaków

Food TruckówGdańsk

Matarnia Park Handlowy

10-11 październikaOpenhouse Gdynia -Festiwal

ArchitekturyGdynia

12 październikaMuzyczne Ścieżki Dźwiękowe

GdańskPolska Filharmonia Bałtycka

17 październikaMTB Gdynia Maraton

Sopot, Park Krajobrazowy

WIĘCEJ WYDARZEŃ Z TRÓJMIASTA I OKOLIC ZNAJDZIESZ NA: http://maluchy3miasta.pl/wydarzenia

12-13 wrześniaDni Otwarte

w Akademii ArtystycznejGdańsk

Akademia Artystyczna

18 październikaKoncert Familijny

Zaczarowany fortepianGdańsk, Polska Filharmonia

Bałtycka

Mundurek w szkole, tak czy nie? Co dać dziecku na pierwsze śniadanie? Mój synek poszedł do pierwszej klasy i co teraz? Te i inne pytania kłębią się Wam w głowach. Nowy rok szkolny to taka mała rewolucja w życiu każdej rodziny. Po wakacyjnym luzie wraca codzienny rytm, na który większość rodziców czeka z utęsknieniem. Dzieci raczej nie. Inni, jak np. moja znajoma co roku, o tej porze roku przechodzi małe załamanie nerwowe, związane ze szkołą swoich dzieci. Sama mam ich trójkę, w tym dwójkę w wieku szkolnym i doskonale wiem, jak wiele obowiązków nagle spada na naszą głowę, które potrafią naprawdę nas przytłoczyć. Ale dla chcącego nic trudnego, w końcu nie my pierwsi i nie ostatni posyłamy dzieci do szkoły. Życząc Wam powodzenia i wytrwałości w tym nowym roku szkolnym, zapraszam do lektury M3M.

Małgorzata Tysarczyk-DarskaRedaktor naczelna

W numerze: 2 Nauczycielskie sztuczki, czyli kary i nagrody dla najmłodszych 3 Matematyka nie musi być nudna – Mathriders 6 Rok matematyki na Pomorzu 7 Z matematyką za pan brat – Matplaneta11 Mundurek szkolny – obowiązek czy przyjemność 12 Darmowe podręczniki 14 Przedszkole inne niż wszystkie 16 Homeschooling – edukacja domowa bez tajemnic18 Naturalny dopalacz: śniadanie 20 Wyprawka szkolna23 Zerówka w szkole czy przedszkolu 24 Staszek – Fistaszek – z cyklu Jestem z Trójmiasta 26 Kultura – polecane książki 27 Osiedla przyjazne rodzinie30 Z wizytą w oliwskim zoo 32 Z wizytą u Hansa Christiana Andersena 34 Plac zabaw jak lekcja WF-u36 Kolabusy

Aktualna lista punktów kolportażu czasopisma „Maluchy3miasta i okolic” na www.maluchy3miasta.pl

od redakcji

Redakcja:

Magazyn rodzinny Trójmiasta i okolic „Maluchy 3 miasta i okolic”ul. Do Studzienki 34 b80-227 Gdańske-mail: [email protected]. + 48 506 104 536

Wydawca:

DASKO MEDIAGdańsk

www.maluchy3miasta.plwww.facebook.com/maluchy3miasta.plwww.issuu.com/maluchy3miasta.pl

Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałówredakcyjnych oraz nie ponosi odpowiedzialnościza treść nadesłanych materiałów reklamowych.

Skład, projekt okładki: www.raczynska.com

Foto na okładce: fotolia.pl © Uncleraf

3Zespół:

Małgorzata Tysarczyk-DarskaRedaktor naczelnae-mail:[email protected]. + 48 506 104 536 + 48 501 515 413

Katarzyna PancKierownik działu reklamy / Z-ca redaktor naczelnej e-mail: [email protected] [email protected]. + 48 506 036 170 Marlena WalterSpecjalista ds. Kluczowych Klientówemail: [email protected] [email protected]. + 48 504 236 250

Kinga JatkowskaSekretarz redakcji / wydarzeniae-mail: [email protected] [email protected]. + 48 506 104 536

Magda Bukowska - PopekRedaktor prowadzący i nadzór dziennikarskie-mail: [email protected]

Anna MackiewiczKorekta

oraz fantastyczny zespół specjalistów

DOWIESZ SIĘ WIĘCEJ, ZESKANUJ KOD

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl

DZIAŁ REKLAMY – ZADZWOŃ Katarzyna Panctel. + 48 506 036 170

Marlena Waltertel. + 48 504 236 250

WYPROMUJ SIĘ Z NAMI!

– Partner Honorowy wydania numeru / www.dasko.pl

2www.maluchy3miasta.pl

W pierwszych latach nauki najważniejszym celem jest bowiem zachęcenie młodych ludzi do szkoły, do zdobywania wiedzy i współpracy z kolegami. Stawianie najsłabszych ocen i uwag może mieć skutek odwrotny do zamierzonego. Większość psychologów jest zdania, że na ludzi, zwłaszcza dzieci, lepiej działa metoda marchewki, a nie kija.

Mądrzy nauczyciele doskonale zdają sobie z tego sprawę i wymyślają własne sposoby na to, by modelować postawy swoich podopiecznych. Wiele z nich można też przenieść na grunt domo-wy i z powodzeniem stosować w wychowywaniu własnych dzieci.

Jakie nauczycielskie sztuczki udało nam się podpatrzeć?

Serduszkowa skala– W naszej klasie w zerówce wisiała na

ścianie wielka tablica z nazwiskami dzieci. W każ-dy piątek nauczycielka wraz z dziećmi omawiała zachowanie każdego z nich w ciągu tygodnia i wspólnie decydowali, na jakie serduszko dany uczeń zasłużył. Za grzeczność dzieci dostawały

serduszka czerwone, czarne trafiały do najwięk-szych łobuzów, a zielone było sygnałem, że coś nie wyszło – opowiada Sylwia Tomczyk, mama 8-letniej Julii. – Serduszka dzieci wklejały też so-bie do zeszytu. Dwa razy w miesiącu czerwone serduszka były zliczane i te dzieci, które miały ich najwięcej, dostawały od Pani jakiś upominek i dyplom. Dzieciaki z wielkim przejęciem liczyły te serduszka i czekały na niespodzianki, choć były to drobiazgi: naklejki, długopisy czy gumki… Pani Agnieszka zawsze miała też jakieś dodatkowe nagrody, np. dla dziecka, które wcześniej miało czarne serduszka, a w ostatnim miesiącu popra-wiło się na same czerwone. Dzieci dostawały serduszka jako ocenę przede wszystkim całotygo-dniowego zachowania, ale też pracy, choć oczy-wiście najgrzeczniejsze były w piątek, kiedy były przyznawane – dodaje ze śmiechem pani Sylwia.

Piegi dla najlepszychPani Ewa, wychowawczyni klas 0–3, swoje

maluchy karała i nagradzała przy użyciu zwykłego mazaka. – Zaczęło się od kropeczki na nosie za wyjątkowe kręcenie się i gadanie – wspomina Karolina Słomkowska, mama 10-letniego Kuby. – Okazało się jednak, że kropka, która miała być karą, bardzo spodobała się innym dzieciom – tym grzecznym, więc system został odwrócony. Kolo-rowe kropeczki były malowane na twarzach dzieci, które dobrze się zachowywały, zrobiły ładną pracę, dużo się zgłaszały. I tak każdego dnia odbieraliśmy dzieci z piegami na buziach. Im więcej piegów, tym więcej sukcesów. Trzy oznaczały absolutnie fantastyczny dzień w szkole – opowiada pani Ka-rolina. – Dzieciaki były zachwycone i robiły wszyst-ko, by zapracować na to wyróżnienie. Trochę jak w Akademii Pana Kleksa, gdzie uczniowie zdobywali piegi.

Pokaż palecPani Iwona zamiast piegów na twarzy malo-

wała swoim uczniom buźki na palcach. Jak łatwo się domyślić, im bardziej uśmiechnięta buźka, tym wyższa ocena za pracę na lekcjach. – Dzieci, wy-chodząc z klasy, od razu chwaliły się uśmieszkami na palcach – opowiada Ewa Szydłowska, której syn Kamil jest wychowankiem pani Iwony. – Na-prawdę smutne buźki trafiały się rzadko, bo pani

Iwona wychodziła z założenia, że słabe, „blade” uśmiechy bardziej zachęcają do pracy nad praw-dziwie roześmianą buźką niż wykrzywione minki.

Zbieramy punktyWychowawczyni Piotrka i jego kolegów i ko-

leżanek z klasy od samego początku uczyła dzieci nie tylko grzeczności, ale i systematyczności w dążeniu do celu. – We wrześniu każdy uczeń dostał specjalną kartę punktową, którą wkleił do zeszytu-dzienniczka. Na tej karcie przez cały se-mestr nauczycielka wpisywała dzieciom dodatnie i ujemne punkty za określone rzeczy. Były więc rubryki dotyczące zachowania, aktywności na lekcjach, uczestniczenia w pracach dodatkowych – opowiada Marta Szymkowiak, mama Piotrka. – Można też było zdobyć punkty za codzienne czytanie w domu. Pani Ania prosiła, by każdego dnia dzieci czytały przez 15 minut. Rodzice pod-pisywali uczniom informację, czy to zrobili, czy nie, i za to też były dodatkowe punkty. Na koniec semestru wszystkie punkty sumowano. Uczniowie zdobywali je w konkretnym celu. Na początku roku, gdy nauczycielka zaproponowała tę metodę, poprosiła rodziców, by przez cały semestr przyno-sili do szkoły różne drobiazgi, niepotrzebne, ale w dobrym stanie książki czy zabawki. Sama też gro-madziła różne gadżety. Wszystkie te przedmioty na koniec semestru zostały wystawione w klasowym „sklepiku”. Walutą były punkty zdobywane przez uczniów przez cały okres. Każdy przedmiot miał ustaloną cenę w punktach. Choć przedmioty były naprawdę drobne, dzieciaki bardzo się starały, żeby zdobyć jak najwięcej „szkolnych pieniędzy” i móc zrobić wielkie zakupy. Muszę przyznać, że jak tylko Piotrek nie chciał czegoś zrobić, nie chcia-ło mu się czytać czy odrabiał byle jak lekcje, wy-starczyło gdzieś w rozmowie wspomnieć o skle-piku i natychmiast zrywał się do pracy. A im bliżej było końca semestru, im więcej różnych rzeczy trafiało do sklepiku, tym bardziej był zmotywowa-ny do pracy. To rewelacyjny sposób na zachęcenie uczniów do nauki – ocenia pani Marta.

Jak widać, sposobów na to, by skłonić dzieci do działania bez stawiania im uwag i wyznaczania kar, zmuszania i zastraszania, jest całkiem sporo. Wystarczy trochę wysiłku i pomysłowości.

Nauczycielskie sztuczki,

redakcja poleca

Nauczyciele mają wiele narzędzi, by motywować uczniów do pracy – nagradzać ich za postępy i upominać, gdy wyniki czy zachowanie nie są zgodne z oczekiwaniami. Przede wszystkim są to stopnie oraz uwagi czy pochwały wpisywane do dzienniczków. U najmłodszych uczniów jednak te narzędzia nie zawsze spełniają swoją funkcję.

czyli kary i nagrody dla najmłodszych

Tekst: Magda Popek

www.maluchy3miasta.pl3

Matematyka jest wszędzie wokół nas. Dzięki niej można wyrazić ciężar znalezionego w parku kamienia i zmierzyć drogę z przedszkola do domu. Jeśli tylko pokażemy dziecku fascynujący świat matematyki, samo zechce się jej uczyć. Na takich właśnie założeniach opiera się metoda MathRiders.

MathRiders to zajęcia pozalekcyjne prze-znaczone dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Dzięki niezwykle atrakcyjnej i przystępnej formie, w zajęciach mogą uczestniczyć dzieci już od 2. roku życia. Nie męczą się nad abs-trakcyjnymi równaniami, przerastającymi ich poziom pojmowania rzeczywistości, tylko wcie-lają się w małych odkrywców. Porównują wagę różnych przedmiotów, sprawdzają, ile słomek potrzeba do zmierzenia maskotki, i starają się odgadnąć liczbę cukierków w kapeluszu.

Podstawą zajęć dla młodszych dzieci jest wykorzystanie ich naturalnej ciekawości świa-ta. Czy istnieje większa połowa? Czy kilogram żelaza waży tyle, ile kilogram pierza? Ile potrwa przebycie takiej samej drogi samochodem, a ile pociągiem? Pytania kilkulatków mogą stać się świetnym przyczynkiem do rozpoczęcia przygo-dy dziecka z matematyką i okazją, by naturalne zainteresowanie dziecka przekuć w pasję do nauki.

Mimo że na naukę nigdy nie jest za późno, nie warto zwlekać. Podstawowa sieć neuronowa tworzy się do 6. roku życia. Jej prawidłowy rozwój i zagęszczenie będą wpływać na późniejszy prze-bieg procesów poznawczych malucha. Dostar-czenie stymulujących bodźców w młodym wieku przyczynia się do wykształcenia umiejętności logicznego myślenia, niezbędnego przy rozwiązy-waniu matematycznych łamigłówek.

Już czterolatki mają zdolność rozumowania w obszarze liczb czy figur geometrycznych. Aby mieć pewność, że drobne niepowodzenia nie zniechęcą naszej pociechy, konieczne jest dobra-nie sposobu nauczania do możliwości i preferencji dziecka.

Jak wynika z raportu „The Progress of Educa-tion Reform”, dzieci potrzebują pomocy w nauce matematyki już na etapie edukacji przedszkolnej. – Tak wczesny wiek determinuje konieczność za-interesowania uczniów nauką – mówi Małgorzata

firma miesiąca

MathRidersmatematyka

nie musi być nudna

4www.maluchy3miasta.pl

Grymuza z MathRiders. – W pracy z maluchami sprawdzają się gry, łamigłów-ki, materiały muzyczne i zadania wymagające zaangażowania plastycznego. Pozwalają nie tylko na przyswojenie wiedzy matematycznej, ale również na rozwój zdolności manualnych, językowych i umiejętności koncentracji – do-daje.

Aby nauka była jeszcze ciekawsza, uczestnicy pracują w małych gru-pach. Dzieląc się ze sobą odkryciami, analizują nawzajem swoje błędy i sukce-sy. W ten sposób dzieci zdobywają wiedzę dużo bardziej efektywnie. Postępy jednego ucznia napędzają rozwój innych.

Wraz ze wzrostem poziomu umiejętności uczestników zwiększa się poziom trudności zadań. Im uczniowie starsi i mądrzejsi, tym bardziej wyma-gające wyzwania są przed nimi stawiane. Nauka jest efektem doświadczeń i samodzielnego wnioskowania, a nie biernym przyswajaniem wiedzy bez jej zrozumienia.

W tej zmianie podejścia tkwi tajemnica niezwykłej skuteczności metody MathRiders. Nauczyciele kładą nacisk na rozbudzenie motywa-cji, a nie na „przerabianie materiału”.

Na „królowej nauk” opierają się sukcesy w takich dziedzinach, jak fizyka i chemia, ale wiedza matematyczna jest kluczowa również dla zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. To właśnie w niej warto szukać inspiracji, które pozwolą rozbudzić ciekawość dziecka. – Naukę liczenia możemy połączyć z układaniem puzzli, do poznawania figur geo-metrycznych posłużyć mogą zdjęcia słynnych budowli – tłumaczy Małgo-rzata Grymuza, ekspert programu edukacji matematycznej MathRiders. – Zasady symetrii wytłumaczymy za pomocą zabaw wycinankowych, a temat miary i objętości poruszyć można podczas wspólnego gotowania – dodaje.

Według neurolog Judy Willis, badającej efektywność nauki opartej na metodach przekazywania wiedzy, taka przyjazna atmosfera oraz angażujący

i motywujący sposób nauczania skutkują osiąganiem lepszych rezultatów poznawczych i wykształceniem umiejętności kompletowania informacji. Co równie ważne, pobudzają one wydzielanie dopaminy, neuroprzekaźnika sty-mulującego ośrodek pamięci i wpływającego na poziom koncentracji.

Okazją, żeby przekonać się o skuteczności takiego podejścia do nauki, mogą być bezpłatne lekcje pokazowe, które odbywają się w Centrach Na-uczania MathRiders. Aby wziąć w nich udział, wystarczy skontaktować się z organizatorami. Dane adresowe placówek dostępne są na stronie interne-towej www.mathriders.pl

Od września 2014 roku zajęcia MathRiders są prowadzone w Gdyni przy ul. Olgierda 125A w małym Kacku. Na zajęcia uczęszcza tutaj już ponad 60 dzieci. Drugie Centrum Nauczania zostało otwarte 8 września w Gdańsku przy ul. Świętokrzyskiej 93 (Łostowice) w bliźniaku przy pensjonacie Villa Resident. Zapraszamy na dni otwarte i nie tylko. Bezpłatne pierwsze prezentacje odby-wają się we wtorki, środy i czwartki, a także w soboty.

Co ważne, centra prowadzą zajęcia nie tylko dla najmłodszych. MathRi-ders pomaga także w przygotowaniu do egzaminów szóstoklasisty, gimna-zjalnych i maturalnych.

Już od października będzie można uczestniczyć w zajęciach MathRiders

jeszcze w 5 innych punktach. Co więcej? Ruszamy z zajęciami w 3 przedszko-lach. Więcej informacji na naszych stronach www i profilach FB.

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do kontaktu:Centrum Nauczania Gdyniatel. 571 235 925e-mail: [email protected]://www.mathriders.pl/gdynia

Matematyka MathRiders Gdynia

Piotr Szczepkowski / Koordynator Regionalny Mathriders w Trójmieście

Zajęcia Mathriders przede wszystkim pokazują dzieciom, że matematyka jest wokół nas i jest ciekawa. Pozwalamy dzieciom bawić się matematyką.

Dzieci na naszych zajęciach fajnie się bawią, a przy okazji sporo uczą. Dziecko pozytywnie nastawione od początku - nie ma obaw poznawczych. Warto zacząć jeszcze w przedszkolu, żeby zaszczepić ciekawość i otwartość, zanim dziecko trafi do szkoły. Nowością w MathRiders jest start programu dla 2-3 latków opartego o specjalnie przygotowane tablice edukacyjne.

Najwięcej dzieci do naszych Centrów trafia z polecenia.

Mathriders jest także Partnerem „Roku Matematyki na Pomorzu”. Pod nazwą akcji „Matematyka i bezpieczeństwo dla przedszkolaka” kryją się bezpłatne zajęcia, które przeprowadzamy w zainteresowanych przedszkolach na terenie Trójmiasta. Zajęcia mają na celu pokazać dzieciom jak ciekawa i użyteczna podczas zabawy i w życiu może być matematyka. Każde dziecko, które bierze udział w zajęciach matematycznych otrzymuje opaskę odblaskową.

Żeby móc skorzystać z takich zajęć jako przedszkole wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy na stronie: http://rokmatematyki.pomorskie.eu/-/matematyka-i-bezpieczenstwo-dla-przedszkolaka

Centrum Nauczania Gdańsktel. 571 332 [email protected]://www.mathriders.pl/gdansk

Matematyka MathRiders Gdańsk

www.maluchy3miasta.pl5www.mathriders.pl

MATEMATYKA DLA DZIECI I MŁODZIEZY.

α

½

MathRiders® = Sukces²

MATEMATYKAmetodą MathRiders opracowaną przez

GRUPĘ EDUKACYJNĄ HELEN DORONMatematyka dla najmłodszych: - Nauka przez zabawę i aktywności specjalnie dobrane do wczesnego wieku dziecka - Rozwój naturalnych, dziecięcych zdolności matematycznych - Budowanie podstaw logicznego myślenia i wnioskowania - Zabawy ruchowo-muzyczne oraz rozbudzanie kreatywności

Matematyka dla dzieci: - Nauka przez zabawę, ciekawe aktywności i doświadczania - Przyjazna atmosfera sprzyjająca przyswajaniu wiedzy - Rozwijanie umiejętności społecznych oraz pracy w grupie - Rozbudzanie ciekawości matematycznej i zainteresowania przedmiotem

Matematyka dla młodzieży: - Kursy przygotowujące do egzaminów - Indywidualne podejście do każdego ucznia - Rozwijanie zdolności matematycznych - Widoczny wzrost wiedzy oraz poprawa ocen w szkole - Specjalne karty pracy, budujące umiejętność samodzielnego uczenia się

Zapraszamy na bezpłatne zajęcia pokazowe!PRZYJDŹ I PRZEKONAJ SIĘ, ŻE TO DZIAŁA!

2 - 18 lat

wiek 2 - 4 lata

wiek 4 - 11 lat

wiek 11 - 18 lat

2 - 18 lat

Starter

Junior

Advanced

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

plakatA3.pdf 1 18.08.2015 17:29:28

www.mathriders.pl

MATEMATYKA DLA DZIECI I MŁODZIEZY.

α

½

MathRiders® = Sukces²

MATEMATYKAmetodą MathRiders opracowaną przez

GRUPĘ EDUKACYJNĄ HELEN DORONMatematyka dla najmłodszych: - Nauka przez zabawę i aktywności specjalnie dobrane do wczesnego wieku dziecka - Rozwój naturalnych, dziecięcych zdolności matematycznych - Budowanie podstaw logicznego myślenia i wnioskowania - Zabawy ruchowo-muzyczne oraz rozbudzanie kreatywności

Matematyka dla dzieci: - Nauka przez zabawę, ciekawe aktywności i doświadczania - Przyjazna atmosfera sprzyjająca przyswajaniu wiedzy - Rozwijanie umiejętności społecznych oraz pracy w grupie - Rozbudzanie ciekawości matematycznej i zainteresowania przedmiotem

Matematyka dla młodzieży: - Kursy przygotowujące do egzaminów - Indywidualne podejście do każdego ucznia - Rozwijanie zdolności matematycznych - Widoczny wzrost wiedzy oraz poprawa ocen w szkole - Specjalne karty pracy, budujące umiejętność samodzielnego uczenia się

Zapraszamy na bezpłatne zajęcia pokazowe!PRZYJDŹ I PRZEKONAJ SIĘ, ŻE TO DZIAŁA!

2 - 18 lat

wiek 2 - 4 lata

wiek 4 - 11 lat

wiek 11 - 18 lat

2 - 18 lat

Starter

Junior

Advanced

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

plakatA3.pdf 1 18.08.2015 17:29:28

6www.maluchy3miasta.pl

rozwój i edukacja

Już od stycznia całe Pomorze dodaje i mnoży. W szkołach, placówkach edukacyjnych i rozrywkowych, na imprezach plenerowych, dyskotekach, a nawet na Jarmarku Dominikańskim… W tym roku matematyka króluje wszędzie.

Dlaczego? Bo matematyka jest ważna! A do tego – jak przekonują organizatorzy projektu Rok Matematyki na Pomorzu – dziecinnie prosta, bardzo przyjemna i dostarcza mnóstwo rozrywki.

Z inicjatywy trzech największych uczelni Pomorza – Uniwersytetu Gdańskiego, Politechniki Gdańskiej oraz Akademii Pomorskiej w Słupsku – rok 2015 został przez Sejmik Województwa Pomorskiego ogłoszony Rokiem Matematyki na Pomorzu. Inauguracja wydarzenia miała miejsce 21 stycznia w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego. Były gry, za-bawy, doświadczenia i wykłady. A wszystkie miały jeden cel – przekonać wszystkich mieszkańców Pomorza, i tych najmłodszych, i tych zupełnie już dorosłych, że matematyką warto się bawić i próbować ją poznawać w każdym wieku, ponieważ zarówno w życiu zawodowym, jak i prywat-nym jest ona po prostu niezbędna. – Zmienia się gospodarka Pomorza i potrzebujemy dobrych inżynierów, którzy mają wiedzę z zakresu mate-matyki, a także fizyki i chemii. Matematyka zresztą potrzebna nam jest w codziennym życiu, np. gdy chcemy zaciągnąć kredyt albo gdy planujemy domowy budżet – mówił podczas inauguracji Roku Matematyki marszałek województwa Mieczysław Struk.

Prof. dr hab. Bernard Lammek, rektor UG, zwrócił z kolei uwagę na konieczność takiego kształcenia nauczycieli przedmiotów ścisłych, by po-trafili oni przełamać niechęć uczniów do tego przedmiotu i zarazić ich ma-tematycznym bakcylem. – Aby kształcić przyszłe kadry dla innowacyjnej gospodarki na Pomorzu, potrzebni są nauczyciele, którzy będą uczyć mate-matyki tak, aby stawała się pasją, i przekonywać, że nie jest trudna. Oprócz kształcenia informatyków i innych pracowników dla pomorskich firm jest to jedno z najważniejszych zadań Uniwersytetu Gdańskiego – tłumaczył podczas spotkania inauguracyjnego.

Choć do zakończenia Roku Matematyki zostało jeszcze sporo czasu, już dziś widać, że projekt okazał się wielkim sukcesem. Liczba promujących matematykę wydarzeń, które już się odbyły, zaskoczyła pewnie samych inicjatorów akcji. W całym regionie organizowano warsztaty, konkursy, seminaria, wykłady kierowane do różnych grup wiekowych. Rok Mate-matyki podbił nawet tegoroczny Jarmark Dominikański! Najmłodsze dzieci najchętniej korzystały z przygotowanych dla nich konkursów i mierzyły się z pierwszymi matematycznymi zadaniami w Ogródkach Matematycznych, które jak grzyby po deszczu wyrastały na całym Pomorzu. Były też mate-matyczne dyskoteki, przebieranki, konkursy plastyczne i sportowe.

Największym wydarzeniem była jednak organizowana przez wiele ośrodków zaangażowanych w akcję Pomorska Noc Matematyki i Dzień Liczby Pi. Z 13 na 14 marca każdy mógł wziąć udział w licznych grach i konkursach, łamigłówkach i projekcjach filmowych. Było też wiele innych, nietypowych atrakcji, m.in. transmisja online z Polskiej Stacji Polarnej na Spitsbergenie.

W projekcie Rok Matematyki na Pomorzu uczestniczyły dziesiątki szkół, jednostek samorządu terytorialnego, ośrodków kształcenia, towa-rzystw, instytucji i organizacji. Z ich propozycji mogli skorzystać wszyscy Pomorzanie, najchętniej jednak matematyką bawiły się dzieci.

Czy projekt sprawi, że uczniowie przestaną się bać matematyki? Czy matura z tego przedmiotu przestanie spędzać sen z powiek licealistom, a kierunki techniczne zyskają na popularności? Dziś jeszcze nie wiadomo, ale z pewnością jest to ważny krok w dobrym kierunku. W końcu matema-tyka nie bez powodu nazwana jest królową nauk.

ROK Matematyki na Pomorzu

2+2=

www.maluchy3miasta.pl7

rozwój i edukacja

Matematyka może wydawać się bardzo trudną i niedostępną dziedziną nauki. Mnóstwo w niej wzorów, skompliko-wanych twierdzeń i wieloetapowych obliczeń. U większości z nas budzi ona negatywne skojarzenia i staramy się, jak tylko możemy, aby uniknąć sytuacji, w których będzie nam niezbędna.

Ale przecież nie zawsze tak było. W dzie-ciństwie doskonałą zabawą było liczenie drzew mijanych za oknem podczas podróży, odliczanie minut do rozpoczęcia ulubionej bajki czy szaco-wanie, do którego talerzyka z ciastkami lepiej podejść w pierwszej kolejności. Jako dzieci lubiliśmy obcować z matematyką i była ona dla nas naturalną częścią życia. Dlaczego więc w starszym wieku przestaliśmy postrzegać ją jako zabawę, a stała się dla nas nieprzyjemną koniecznością? Odpowiedź jest prosta: ktoś lub coś nas do niej zniechęciło.

Lekcje matematyki w szkole najczęściej opierają się na pasywnym przekazywaniu dzie-ciom informacji. Na zajęciach podaje im się de-finicję trójkąta egipskiego, mówi o tym, jak się potęguje albo czym się różni sinus od cosinusa.

Uczniowie słuchają, ale nie słyszą, bo dla nich jest to abstrakcja, coś kompletnie niepotrzebne-go lub – co gorsza – nudnego. I takie właśnie lekcje sprawiają, że niezwykle ciekawe tematy zostają zamienione w nużący obowiązek szkol-ny, który w żadnym stopniu nie motywuje do poszerzania wiedzy. A przecież jest tak prosty, wręcz banalny sposób – dlaczego nie przedsta-wić dzieciom tych abstrakcyjnych zagadnień w bardzo konkretnym, a zarazem interesującym kontekście? Obliczenia tangensa kąta mogą na przykład ocalić Ziemię od uderzenia asteroidy, a rachunek prawdopodobieństwa jest dużo ciekawszy, kiedy szacuje się szansę na wycią-gnięcie dwóch jednakowych butów z pękającej w szwach szafy czy wygranie komputera na lo-terii. Tak podana matematyka od razu staje się bardziej przyjazna.

O tym, dlaczego matematyka jest tak ważna w dzisiejszym świecie i dlaczego warto rozwijać w dzieciach matematyczną pasję.

Z matematyką za pan brat!

materiały: Matplaneta

8www.maluchy3miasta.pl

Równie ważne dla podsycania matematycz-nej ciekawości dzieci jest właściwe podejście do procesu rozwiązywania przez nie zadań. W szkole bardzo często nauczyciel po kolei rozpisuje ele-menty rozwiązania na tablicy, po czym kieruje do całej klasy pytanie, czy wszystko jest zrozumiałe. Naturalnie kilkoro najszybszych i najbystrzejszych uczniów potwierdzi, a nauczyciel będzie mógł bez przeszkód kontynuować pracę. A co z resztą kla-sy? Zarówno z tymi potrzebującymi więcej czasu na analizę zadania, jak i z tymi, którzy widzą wię-cej możliwości rozwiązań? Mają poczucie pomi-nięcia lub nawet bycia mniej ważnym członkiem grupy. To poczucie może zostać przeniesione na matematykę i na dobre pogrzebać wszelkie pozy-

tywne doświadczenia i emocje, z jakimi dziecko może ją kojarzyć. A takie szkody naprawia się później latami. Czy nie lepiej temu zapobiegać? Wystarczy umożliwić każdemu dziecku, by w swoim czasie i w swoim tempie odniosło się do przedstawionego problemu i zaproponowało rozwiązanie. W ten sposób nie tylko stymuluje-my u niego aktywną postawę, ale także dajemy mu poczucie, że jego zdanie jest ważne i może przyczynić się do rozwiązania problemu, z jakim mierzy się cała grupa.

W matematyce piękne jest to, że do celu

prowadzi nieraz wiele dróg, a poznanie ich nie-jednokrotnie przynosi więcej radości i satysfakcji niż samo rozwiązanie. Warto podkreślać to w trakcie pracy z dziećmi i dawać im szansę na wy-próbowanie wielu dróg dotarcia do celu. Niech za przykład posłuży zadanie otrzymania liczby 10: jedno dziecko doda 5 do 5, inne zastosuje mnoże-nie 2 razy 5. Choć obydwojgu wyszedł pożądany wynik, każde wykorzystało do tego inną ścieżkę, taką, która była dla niego wygodniejsza.

Co w takim razie może zrobić rodzic, aby rozbudzać w swoim dziecku zainteresowanie matematyką, a nawet matematyczną pasję? Jeśli podczas pracy w domu będzie starał się przedstawiać zagadnienia matematyczne w sposób nieszablonowy i „życiowy”, dziecko z pewnością będzie dużo bardziej zaciekawione, a motywacja do zmierzenia się z zadaniem będzie dużo wyższa. Zamiast podsuwać dziecku gotowe elementy rozwiązania, warto zadawać pytania skłaniające do własnych poszukiwań: „czy jesteś pewien?”, „czy to jedyny sposób?”, „dlaczego tak uważasz?”.

Na edukacyjnej mapie Trójmiasta pojawiają się także szczególne miejsca, które wspierają rodziców w rozwijaniu matematycznych zainte-resowań u ich dzieci. Jednym z nich jest Mat-planeta, gdzie dzieci i młodzież fantastycznie się bawią oraz uczą, ale nauka podana jest w lekkiej formie. Oddział w Trójmieście powstał na gdań-

skiej Morenie. To tutaj dobre praktyki nauczania spotykają się z prawdziwą pasją. Docenił to Ośro-dek Rozwoju Edukacji przy Ministerstwie Edukacji Narodowej, przyznając Matplanecie prestiżowy tytuł „Miejsca Odkrywania Talentów”. Zespół tworzą doskonale wykształceni trenerzy, kocha-jący pracę z dziećmi i młodzieżą. Nowocześnie wyposażone i przystosowane do grup w różnym wieku sale zajęciowe na pewno umilają spę-dzony tu czas. „Nauka poprzez zabawę odbywa się w przyjaznych dzieciom warunkach. Ważną dla nas kwestią jest indywidualne podejście do każdego dziecka, dlatego pracujemy w małych grupach – mówi Jędrzej Sołowij, dyrektor Mat-planeta Trójmiasto. – Ponadto stworzyliśmy specjalną przestrzeń kreatywną, zaprojektowaną w stylu nocnej polany, z pufami zamiast krzeseł i rozgwieżdżonym niebem na suficie. Przebywa-jąc tutaj, dzieci będą mogły w towarzystwie gier planszowych i edukacyjnych w ciekawy sposób spędzić czas przed zajęciami lub po nich. Na na-szych zajęciach skupiamy się na rozwiązywaniu problemów, logice, kreatywności, nieszablono-wym myśleniu. Ważne dla nas jest to, by dzieci pracowały zespołowo, bez niezdrowej rywalizacji – podkreśla Jędrzej Sołowij. – Zapraszamy do Matplanety wszystkich chętnych na Dni Otwar-te, które odbędą się 11 i 16 września o godzinie 17:30. Będzie to doskonała okazja, aby zapoznać się z naszym systemem poznawania tajników matematyki”.

Matematyka przez niektórych bywa na-zywana drugim językiem ojczystym każdego człowieka i jest w tym sporo racji. Galileusz twierdził, że cała przyroda jest zapisana językiem matematyki. Nawet płatki śniegu mają strukturę rozpoznaną przez matematykę. Dzięki jej uniwer-salności możemy ją rozumieć bez względu na narodowość. Jest również obecna w praktycznie każdej dziedzinie naszego życia. Uczy dyscypliny, logicznego myślenia i analizowania informacji, czyli umiejętności, które w zasadniczym stopniu wpływają na sukces w życiu prywatnym i zawo-dowym. Choć może wydawać się nieprzystępna i trudna, przy odpowiednim podejściu okaże swoje piękne i niezwykle ciekawe oblicze. Warto samemu pokazać dziecku, że matematyka może być świetną zabawą. A zapisanie swojej pocie-chy na specjalne zajęcia, w czasie których będzie mogła wśród rówieśników rozwijać umiejętno-ści, jest doskonałym uzupełnieniem i rozszerze-niem zajęć szkolnych oraz pracy w domu. Dzięki temu nasze dziecko nie tylko polubi matematykę, ale może nawet odkryje w sobie prawdziwą ma-tematyczną pasję.więcej o Matplanecie:

www.matplaneta.pl/gdansk

www.maluchy3miasta.pl9

10www.maluchy3miasta.pl

Zanim przemówisz - posłuchaj.Zanim zareagujesz - pomyśl.Zanim wydasz - zarób.Zanim się poddasz - spróbuj.

Ernest Hemingway

www.maluchy3miasta.pl11

– Jestem bardzo gorącą zwolenniczką mun-durków. Niech szkoła nie będzie wybiegiem dla smarkatych modelek i modeli – mówi Monika z Gdańska, matka ośmioletniej Klaudii. – Kiedyś dziewczynki miały pięknie uplecione warkocze, chłopcy też byli starannie uczesani. Dlaczego nie miałoby być tak i dziś?

– U mnie w gimnazjum były mundurki: taka ni to koszula, ni to bluza, brzydkie, szarobure. Uważam, że nie były jakoś specjalnie fajne, a poza tym cienkie, więc musiałam pod to wkładać sweter lub bluzę – mówi z kolei Mar-ta, mama siedmioletniego Kacpra. – Mundurek to dobry pomysł w szkole podstawowej. Później powinno dać się dzieciom więcej wolności.

Rodzice popierający mundurki mówią głównie o tym, że identyczny strój eliminuje różnice materialne między dziećmi, które są widoczne, gdy panuje dowolność w wyborze ubrania.

– Kiedyś córka znajomej, uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej, wróciła do domu, mó-wiąc, że córka jednej z nauczycielek śmiała się z niej i wytykała ją palcami z powodu braku mar-kowej metki na bluzce. A z kolei ta córka nauczy-cielki miała na sobie bluzeczkę bez pleców na jedno ramiączko – mówi Monika. – Mundurki to dobry pomysł. Dzięki temu wszystkie dzieci mogą

czuć się dobrze, nawet gdy rodziny nie stać na markowe ciuchy.

Inni jednak są zdania, że to nie jest sposób na zniesienie różnic w statusie materialnym. – Jeśli dobierze się grupka dzieciaków z zamożniejszych domów z fisiem na punkcie manifestowania sta-tusu, to zawsze znajdzie na to sposób – czy to będzie smartfon, buty, kurtka, cokolwiek – mówi Marta. – I jeśli ta grupka będzie miała skłonności do hierarchizowania reszty klasy w zależności od majątku rodziców, to także przymus nosze-nia mundurka niczego nie załatwi. Problem jest w głowie, a nie w posiadanych ubraniach.

Osoby niechętne mundurkom przedstawia-ją również inne argumenty. Istotne jest przede wszystkim to, że o wyglądzie mundurka decy-duje szkoła, a nie rodzice. – W szkole córki mojej koleżanki był przymus noszenia spódnic. Okre-ślony był także rodzaj rajstop i oczywiście niko-go nie obchodziło, że np. w zimie komuś może być zimno, bo przecież można się przebierać wiele razy dziennie – mówi Katarzyna, mama Zuzi. – Dla mnie to graniczy z chamstwem, niedbaniem o czyjeś zdrowie w imię źle pojętej egalitarności.

Według innych rodziców, mundurki nie likwi-dują problemu różnic w ubiorze czy różnego sta-tusu materialnego przede wszystkim dlatego, że

nie jest to kompletny ubiór. Bardzo często dzieci mają mundurek składający się z kilku rzeczy, które noszą zamiennie: koszulki polo z krótkim i długim rękawem, rozpinane bluzy z długim rękawem, rozpinany bezrękawnik. Ale poza tym noszą swo-je ubrania: spodnie, buty, koszulki. Dlatego też mundurki są dodatkiem do ubioru, a nie całościo-wym uniformem, identycznym dla wszystkich.

Bardzo często też mundurki są po prostu brzydkie. Przyczyną tego jest głównie cena, bo je-śli wszyscy muszą kupić taki sam zestaw, to nie może on być zbyt drogi. Dlatego też producenci prześcigają się w produkcji mundurków szkol-nych jak najmniejszym kosztem.

No i rzecz ważna dla wielu osób – poczucie wolności. – Kraj jest wolny i mam prawo nosić to, co jest dla mnie komfortowe, ładne i wygod-ne. W pracy nie zniosłabym munduru – mówi Marta. – Poza tym uczę swoje dzieci tego, by umiały manifestować swoje zdanie. Nie mogła-bym zmuszać ich do noszenia jakichś uniformów, skoro same by tego nie chciały.

– Wolność ma pewne granice – odpowiada Monika. – Ubiór, po którym możemy poznać, do której szkoły chodzi dziecko, ogranicza, ale też pomaga. Jestem pewna, że uczeń, zanim zrobi jakąś głupotę, sto razy pomyśli, bo mógłby być rozpoznany właśnie po mundurku.

Mundurek

między nami

Tekst: Ewa ŁuczakKilkadziesiąt lat temu obowiązkowym strojem każdego ucznia były granatowe (najczęściej) bluzy i fartuszki, koniecznie z białymi kołnierzykami i tarczami na ręka-wach. Potem przez całe lata trwała wolno-amerykanka – uczniowie chodzili do szkoły w swoich ubraniach, tworząc chaotyczną, ale kolorową gromadkę. W 2006 roku ówczesny minister edukacji narodowej Roman Giertych zaproponował wprowa-dzenie obowiązku noszenia mundurków szkolnych. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale wiele szkół wprowadziło jednolity strój dla swoich uczniów. Do dziś trwa dyskusja, czy mundurki to dobry pomysł. Dla wielu rodzin to dodatkowy, dość spory wydatek – jeden komplet szkolnego uniformu może kosztować od 40 do nawet 250 zł. Pomijając jednak kwestie finansowe, jest wiele innych argumentów za i przeciw. Oddajmy zresztą głos rodzicom.

12www.maluchy3miasta.pl

We wrześniu 2015 rozpocznie się drugi rok

reformy podręcznikowej. Dzieci, które w zeszłym roku rozpoczynały

naukę w szkole podstawowej, uczyły się z darmowego podręcznika

Nasz Elementarz, przygotowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

W tym roku są już drugoklasistami i też otrzymają książki,

które zafundował im MEN.

Darmowe podręczniki

Dla kogo w tym roku szkolnym?

informator M3M

Tekst: Magda Bukowska

www.maluchy3miasta.pl13

Uczniowie klas pierwszych szkoły podstawowej będą korzystać z darmowego podręcznika, z którego w ubiegłym roku uczyli się tego-roczni drugoklasiści. Obowiązkiem dyrektora szkoły jest zadbanie o to, by dzieci otrzymały książki. To on informuje kuratorium oświaty, ile książek będzie potrzebnych w danym roku szkolnym. Podręczniki są własnością szkoły, więc to, na jakich zasadach trafią do uczniów, reguluje dyrektor każdej placówki z osobna. Zazwyczaj są one dzieciom wypożyczane. Resort edukacji podkreśla, że nie ma przeciwwskazań, by uczniowie w trakcie roku szkolnego zabierali podręczniki do domu. Dodatkowo szkoła otrzyma 50 zł na zakup ćwiczeń dla każdego dziecka.

Rodzice najmłodszych uczniów nie muszą też płacić za podręcznik do nauki języka obcego. Szkoła na jego zakup otrzyma 25 zł na każde dziecko. Rodzice będą musieli jednak zapłacić za podręczniki do przed-miotów nieobowiązkowych (takich jak religia, etyka, drugi język obcy).

Dzieci, które rozpoczną naukę w drugiej klasie szkoły podstawowej, również otrzymają darmowy podręcznik, przygotowany przez resort edu-kacji i zatytułowany Nasza Szkoła. Placówki oświatowe dostaną po 50 zł na zakup ćwiczeń dla każdego ucznia i po 25 złotych na podręcznik do nauki języka obcego. Do uczniów drugich klas trafią zupełnie nowe podręczniki. Mają z nich korzystać trzy kolejne roczniki.

Rodzice dzieci, które od września rozpoczną naukę w czwartej kla-sie szkoły podstawowej, także nie muszą kupować ani podręczników, ani zeszytów ćwiczeń do nauki języka polskiego, matematyki, przyrody, historii i WOS-u, języków obcych, muzyki, zajęć technicznych, plastyki i zajęć komputerowych. Wyborem odpowiedniego kompletu, zamówie-niem i udostępnieniem go uczniom od września będzie zajmowała się szkoła. Jedyne, za co będą musieli zapłacić rodzice, to podręczniki do przedmiotów nieobowiązkowych, np. etyki czy religii.

Łatwiej będą mieli również rodzice dzieci, które rozpoczną kolej-ny etap nauki w pierwszej klasie gimnazjum. Nie muszą oni kupować podręczników ani zestawów ćwiczeń do języka polskiego, matematyki, WOS-u, historii, geografii, biologii, fizyki, chemii, języków obcych, infor-matyki, muzyki, plastyki. Podręczniki będą nowe. Szkoła przy wybieraniu konkretnych pozycji musi pamiętać, że mają to być podręczniki wielo-letnie. Oznacza to, że nie mogą zawierać miejsc do wypełniania, wpi-sywania, wycinania itp. Kupione w tym roku podręczniki posłużą trzem kolejnym rocznikom uczniów.

W nadchodzącym roku szkolnym uczniowie będą mogli także skorzy-stać z programu „Wyprawka Szkolna”. Pomoc polega na dofinansowaniu zakupu podręczników i materiałów edukacyjnych i jest przeznaczona dla uczniów trzecich klas szkoły podstawowej lub ogólnokształcącej szkoły muzycznej I stopnia, uczniów, którzy kontynuują naukę w czwartej klasie technikum według nowej podstawy programowej, oraz uczniów niepeł-nosprawnych, a także mających orzeczenie o potrzebie kształcenia spe-cjalnego. Wysokość zapomogi w zależności od klasy wyniesie od 225 zł do 450 zł, a w przypadku podręczników do kształcenia specjalnego – nawet do 770 zł. Dofinansowanie nie przysługuje uczniom, którzy mogą korzystać z podręczników zapewnianych przez MEN w ramach reformy podręcznikowej. Ubiegający się o ten rodzaj wsparcia muszą spełniać kryterium dochodowe. W 2015 roku do otrzymania pomocy będzie uprawniał dochód nieprzekraczający 574 zł na osobę w rodzinie. Pro-gram ma także objąć uczniów pochodzących z rodzin niespełniających kryterium dochodowego. Decyzją dyrektora szkoły pomoc może trafić do

rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji ze względu na lokalne warunki ekonomiczne i społeczne (np. ciężka choroba, wielodzietność, przemoc, alkoholizm, narkomania w rodzinie). Uczniom niepełnosprawnym zapo-moga przysługuje bez względu na dochód. Wnioski o przyznanie pomocy w ramach programu „Wyprawka Szkolna” składa się do dyrektora szkoły. W przypadku spełnienia kryterium dochodowego trzeba przedstawić za-świadczenie o dochodach lub zaświadczenie o korzystaniu ze świadczeń rodzinnych, w niektórych sytuacjach dopuszcza się złożenie oświad-czenia o dochodach. W odniesieniu do uczniów niepełnosprawnych do wniosku należy dołączyć orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Jeżeli natomiast chcemy skorzystać ze świadczenia z innej przyczyny, a przekraczamy kryterium dochodowe, musimy złożyć uzasadnienie. Dofinansowania nie otrzymujemy z góry. Zwrot pieniędzy następuje po przedstawieniu dowodu zakupu (np. faktury VAT) niezbędnych materia-łów. Można też złożyć oświadczenie o dokonanym zakupie.

W Gdańsku pomoc materialną o charakterze socjalnym (stypendia i zasiłki szkolne) oferuje uczniom Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Uczniowie mogą też skorzystać z dożywiania w szkole. Osoby lub rodziny mające ustalone prawo do zasiłku rodzinnego mogą ubiegać się o dodatki do zasiłku rodzinnego, związane z kształceniem dziecka: dodatek z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego, dodatek z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziec-ka niepełnosprawnego oraz dodatek z tytułu podjęcia przez dziecko nauki poza miejscem zamieszkania. Gmina Miasta Sopotu zapewnia uczniom zamieszkującym w Sopocie wiele form wsparcia. Sopot przeznacza pieniądze na stypendia socjalne dla uczniów, których dochód na jednego członka w rodzinie nie przekracza 456 zł z przeznaczeniem na zakup podręczników i innych pomocy naukowych. Miasto dofi-nansowuje też zakup obiadów dla uczniów.

Pomoc materialną o charakterze socjalnym dla uczniów, wy-chowanków i słuchaczy oferuje także Gdynia. Żeby ubiegać się o zasiłek szkolny, należy złożyć wniosek w Wydziale Edukacji Urzędu Miasta Gdyni. W przypadku stypendium trzeba też speł-niać kryterium dochodowe.

Dodatkowa pomoc dla uczniów

w Trójmieście

14www.maluchy3miasta.pl

Integracyjny Punkt Przedszkolny Tuptusie jest miejscem, w którym obok siebie znakomicie odnajdują się dzieci zdrowe i niepełnosprawne, tworząc wspólnie atmosferę beztroskiego dzieciństwa. Maluchy od najmłodszych lat kształtują w sobie empatię, akceptację, a także chęć niesienia bezinteresownej pomocy. Oswajają się z odmiennością kolegów i koleżanek a poprzez zabawę uczą się wzajemnej pomocy.

Przedszkole integracyjne stawia sobie za cel stworzenie takich wa-runków rozwoju funkcji poznawczych, intelektualnych oraz emocjonal-no – społecznych, by każde dziecko mogło poznać i kształtować swoje naturalne talenty. Niewielkie grupy dzieci, wykwalifikowana kadra, możliwość skorzystania z porady specjalisty: pedagoga, psychologa, logopedy czy fizjoterapeuty, a także bogaty program edukacyjny to tylko kilka korzyści jakie otrzymuje dziecko oraz rodzic w takim miejscu. Poza stałymi zajęciami wynikającymi z podstawy programowej przedszkola, w placówce odbywa się również wiele zajęć dodatkowych: zajęcia plastyczne, ceramiczne, zajęcia językowe, rytmika. Przedszkolaki mają również możliwość poznawania ciekawych ludzi oraz miejsc dzięki za-proszeniom i organizowanym wycieczkom. Wśród zapraszanych gości znajdziemy policjantów, ratowników, teatrzyki, a także ludzi pochodzą-cych z ciekawych krajów, dzięki czemu dzieci poznają inne kultury. Ma-luchy odwiedzają włodarzy miast, remizy strażackie oraz wiele innych ciekawych miejsc.

Małe grupy (do 15 dzieci) sprzyjają opiece nad dzieckiem i jego edu-kacji, ponieważ nauczyciel może lepiej poznać swoich podopiecznych, ich zalety, zainteresowania, talenty, ale także dziedziny, w których malec nie zawsze sobie radzi. Szeroka wiedza pedagogiczna kadry wraz z do-świadczeniem pozwalają na rozwijanie talentów, a także wzmacnianie dziecka w dziedzinach, które tego potrzebują. W czasie zabawy nauczy-ciele korzystają z wielu zabawek oraz pomocy terapeutycznych, w które bogato wyposażone jest przedszkole. Pozwalają one na wszechstronne rozwijanie dziecka i angażowanie różnych zmysłów. Sprawność manu-alna, współpraca oko – ręka, rozpoznawanie i naśladowanie dźwięków i kolorów, poprawa koordynacji, to zaledwie kilka dziedzin, które przed-szkolak może rozwijać w czasie zabawy.

Pamiętajmy o samodzielności. W przedszkolu dzieci uczą się po-przez naśladowanie. Nie wypada przecież nie spróbować chociaż zało-żyć samodzielnie butów, zapiąć bluzy, czy jeść samodzielnie skoro robią to koledzy i koleżanki. Dzięki integracji z dziećmi niepełnosprawnymi, pełnosprawne maluchy uczą się wytrwałości oraz wspólnego pokony-wania przeszkód. Każdy sukces, nawet ten najmniejszy buduje poczucie wartości, a dodatkowo wzmacniany przez kadrę pedagogiczną –„brawo, udało ci się”, sprawia że maluch podejmuje kolejne wyzwania.

W przedszkolu integracyjnym dużą wagę przywiązuje się również do gotowości szkolnej. Na nią składa się nie tylko znajomość cyfr i liter, ale również umiejętność rozumienia poleceń i koncentracji na wykonywa-nym zadaniu, utrzymanie porządku miejsca, na którym pracujemy (stolik, dywan) oraz ponoszenie konsekwencji swojego zachowania.

W Integracyjnych punktach Przedszkolnych Tuptusie cenimy sobie współpracę z rodzicami, przecież nikt inny nie zna dziecka lepiej niż oni. Dbamy więc o to, aby otrzymywali informację o postępach dziecka, a także zachęcamy do pracy z dzieckiem w domu. Wspólnie tworzymy atmosferę, która sprzyja nauce i zabawie, a nasze przedszkolaki chętnie spędzają z nami czas.

Przedszkole

inne niż wszystkie

dobry adres

www.maluchy3miasta.pl15

16www.maluchy3miasta.pl

Czym jest homeschooling?

Homeschooling (pol. edukacja domowa) jest alternatywną formą spełniania obowiąz-ku szkolnego, polegającą na nauczaniu dzie-ci przez rodziców, bądź wyznaczone do tego osoby, w warunkach domowych. Nurt ten najsilniej rozwinął się w USA, gdzie dostęp do szkół jest często utrudniony ze względu na duże odległości między miejscem za-mieszkania a placówką. W ostatnich latach homeschooling zyskuje na popularności również w Polsce. Jedną z głównych przy-czyn dla której rodzice decydują się na tą formę nauczania w naszym kraju jest nie-zadowolenie z obecnego kształtu systemu edukacji. Edukacja domowa niewątpliwe posiada wiele zalet i stanowi wartą uwagi alternatywę dla tradycyjnej szkoły.

Zalety edukacji domowej

Indywidualne podejście do dziecka. Edukacja domowa gwarantuje indywidualne podejście do dziecka, daje rodzicowi szansę dostrzeżenia jego unikalnych predyspozycji i zdolności. Pozwala poświęcić czas na te

partie materiału, które dla dziecka są naj-trudniejsze lub wręcz przeciwnie, którymi dziecko jest najbardziej zainteresowane.

Pozwala skupić się na mocnych stronach dziecka. Rodzic, ucząc dziecko może rozwijać te obszary którymi dziecko jest żywo zainte-resowane, w których czuję się kompetentne. Takie podejście pozwala budować poczucie własnej wartości oraz poczucie kompetencji u dziecka.

Wzmocnienie więzi rodzic-dziecko. Edu-kacja domowa daje okazję do wspólnego do-świadczania, przeżywania sukcesów dziecka i jego porażek, a przede wszystkim po prostu do bycia razem.

Krótszy wymiar nauki, elastyczny har-monogram dnia. Nauczanie dziecka w domu pozwala na lepsze gospodarowanie czasem, znacznie skraca czas nauki, pozostawiając przy tym dziecku dużo przestrzeni na swobodną ak-tywność. Nauka w domu nie musi odbywać się w tych samych godzinach co w szkole. To rodzic decyduje o tym, ile czasu dziecko w danym dniu przeznaczy na edukację. Daje to możność podążania za dzieckiem, jego potrze-bami oraz aktualnymi możliwościami.

między nami

Tekst: Marta Adamiak

HOMESCHOOLING

edukacja domowa bez tajemnic

W ostatnich latach poziom niezadowolenia z funkcjonowania systemu oświaty wyraźnie wzrasta. Coraz więcej rodziców patrzy krytycznym wzrokiem na tradycyjny model naucza-nia, wytykając mu m.in. brak indywidualnego podejścia do ucznia, niedostosowanie programu nauczania do możliwości dziecka czy ograniczanie samodzielności w myśleniu. Alternatywą okazuje się być edukacja domowa tzw. homeschooling.

www.maluchy3miasta.pl17

HOMESCHOOLING

edukacja domowa bez tajemnic

Nauczanie ma charakter interdyscy-plinarny. Homeschooling daje możliwość integrowania wiedzy z różnych dziedzin ży-cia. Zwykły spacer do parku może stać się podstawą do przekazania dziecku wiedzy z zakresu biologii, geografii czy matematyki.

Niestety edukacja domowa, mimo oczy-wistych zalet, posiada również wady. Ich świadomość jest niezbędna do podjęcia de-cyzji o nauczaniu dziecka w domu.

Wady edukacji domowej

Brak kontaktu z rówieśnikami. Dzieci uczone w domu mają na co dzień mniej oka-zji do obcowania z rówieśnikami, do uczenia się zasad pracy w grupie czy zachowań spo-łecznych.

Problemy z akceptacją społeczeństwa. Ten problem porusza wielu rodziców decy-dujących się na edukowanie dzieci w domu. Praktyka ta jest często krytykowana przez społeczeństwo jako ograniczająca kontakty dziecka z rówieśnikami, negatywnie wpły-wająca na jego socjalizację czy szkodliwa dla jego rozwoju.

Wymaga dużego zaangażowania rodzi-ca. Nauczanie dziecka w domu zazwyczaj wiąże się z koniecznością rezygnacji z wła-snej kariery zawodowej.

Brak kompetencji pedagogicznych rodzi-ca. Rodzice, którzy podejmują się nauczania dziecka w domu rzadko mają ku temu od-powiednie kwalifikacje. Oczywiście najważ-niejszy jest poziom zaangażowania rodzica oraz faktycznie posiadana wiedza, niemniej jednak brak przygotowania do nauczania niesie za sobą ryzyko popełniania przez ro-dziców błędów dydaktycznych czy metodo-logicznych.

Brak dostępu do pomocy naukowych, którymi dysponuje szkoła. Ucząc w domu rodzic ma ograniczony dostęp do pomocy naukowych z którymi dziecko na co dzień obcuje w szkole. Oczywiście bazuje on na tych samych podręcznikach, które stosowa-ne są w szkołach, nie ma jednak możliwości korzystania z niezliczonej ilości map, tablic dydaktycznych czy przyrządów do przygoto-wywania eksperymentów. Uczenie na wła-sną rękę daje jednak w zamian możliwość zastąpienia części pomocy dydaktycznych

pokazywaniem dziecku realnego świata.

Nie sposób jednoznacznie rozstrzy-

gnąć czy nauka w systemie domowym le-piej wpływa na funkcjonowanie dziecka niż nauka w systemie tradycyjnym. Zależy to od bardzo indywidualnych kwestii, wśród których wymienić należy przede wszystkim możliwości i predyspozycje zarówno sa-mego dziecka, jak i rodzica. Decydując się na edukację domową rodzic powinien być świadomy zarówno jej mocnych, jak i sła-bych stron.

Marta AdamiakDoradca RodzinyRodzina na piątkę

www.rodzinanapiatke.pl

18www.maluchy3miasta.pl

30% osób na pierwszej wizycie dietetycznej stwierdza, że nie je śniadań, ponieważ nie odczu-wa apetytu. To może być wynikiem zbyt obfitej kolacji lub zbyt później porze obiadokolacji. Może być to również kwestia przyzwyczajenia bądź „zapychania się” na czczo kawą. Należy pozbyć się złych nawyków żywieniowych! Bez śniadania

spowalnia metabolizm, zmniejszają się siły oraz dochodzi ochota na podjadacze w trakcie dnia, do tego mogą pojawić się zaparcia i problemy z jelitami. To wynik spadku glukozy we krwi. Brak śniadania powoduje również zakwaszenie orga-nizmu, ponieważ w godzinach porannych nasz organizm wydziela duże ilości kwasu żołądko-wego, który bez posiłku kumuluje się w żołądku i może doprowadzić do refluksu, zgagi, wrzodów.

Pierwszy posiłek musi odpowiednio zbilan-sowany. Po pączku i kawie, owszem, odczujemy przypływ energii, ale tylko na chwilę. Po godzinie znów glukoza spadnie i nadejdzie zmęczenie, brak koncentracji i chęć na kolejną kawę i sło-dycz. Kiedy w końcu zjemy obfitą obiadokolację tłumacząc sobie, że „przecież nic nie jedliśmy przez cały dzień”, położymy się z pełnym żołąd-kiem spać, rano znów nie będziemy mieli ape-tytu na śniadanie. To błędne koło doprowadzić może do nadwagi i otyłości. Pełnowartościowe śniadanie będzie stanowiło domowe musli przy-

gotowane z płatków owsianych, otrębów, orze-chów i owoców. Płatki owsiane mają największą wartość odżywczą spośród reszty, a także więcej minerałów i witamin z grupy B. O porannej porze można również wybrać kanapki przygotowane z pieczywa razowego z piersią kurczaka i warzy-wami albo zdecydować się na kaszę jaglaną z owocami, która odkwasza organizm. Jeżeli rano zawsze mamy zbyt mało czasu w domu, a dzień zapchany jest spotkaniami - możemy wybrać się do jednej z pobliskich restauracji i przy zdrowym śniadaniu rozpocząć dzień. Drugą opcją jest przy-gotowanie śniadania wieczorem. Płatki należy za-lać wrzątkiem, przykryć i zostawić na noc. Rano wystarczy dodać tylko owoce i gotowe.

Nie zapominajcie o śniadaniu. To najważ-niejszy posiłek! Po wyjściu z domu dzień różnie się układa, dlatego wieczorem należy pamiętać, aby ustawić budzik 10min wcześniej i sięgnąć po zdrowy posiłek. A jeśli tą czynność powtórzy się przez kilka dni - nawyk pojawi się sam.

Tekst: Kamila Ziemann

Naturalny dopalacz: śniadanie!

smacznego

„Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolacje oddaj wrogowi” - czy to tylko przysłowie? Czy warto zastosować tą zasadę? Oczywiście, że tak! Śniadanie musi stanowić 25-30% dziennego zapotrzebowania na energię i koniecznie musi być pełnowartościowe.

www.maluchy3miasta.pl19

KILKA POMYSŁÓW NA ZDROWE ŚNIADANIE:

JAGLANKA Z WIŚNIAMI I SEREM KOZIMUgotować na wodzie kaszę jaglaną. Dodać wydrążone wiśnie oraz kawałki sera koziego.

OMLET Z BIAŁEK Z DODATKIEM WIŚNI3 białka zmiksować na sztywną pianę. Dodać do nich 2-3 łyżki amarantusa i wymie-szać już łyżką. Piec na beztłuszczowej patelni. Kiedy omlet będzie gotowy, wyłożyć świeże wiśnie.

OWSIANKA Z AVOKADO I OWOCAMIUgotować na wodzie 3 łyżki płatków owsianych, dodać 2 łyżki otrębów owsianych i 2 łyżki amarantusa. Do owsianki wkroić 1/5 avokado. Na koniec obsypać świeżymi owocami: wiśniami, borówkami i śliwkami.

KASZA JAGLANA Z MOZZARELLĄ, SUSZONYMI ŚLIWKAMI I MIGDAŁAMIUgotować na wodzie kaszę jaglaną z 1 łyżeczką siemienia lnianego. Dodać szczyptę cynamonu i imbiru. Po przełożeniu do miseczki, wrzucić po 1 łyżce: migdałów, suszonych śliwek i mozzarelli.

ZBOŻOWE BATONIKIPół szklanki płatków owsianych zalać wrzątkiem (tylko lekko ponad płatki), dodać 5 łyżek otrębów owsianych i 2 łyżki siemienia lnianego. Można posłodzić stewią lub dodać 1-2 łyżki rozkruszonej gorzkiej czekolady. Poczekać aż wystrygną i wbić jajko. Przenieść wszystko do naczynia żaroodpornego i piec w 160 stopniach przez 15-20min. Kroić na batony

ŻURAWINOWE CIASTECZKA OWSIANEmus jabłkowy z 2 średnich jabłek (szklanka), szklanka płatków owsianych, jajko, garść suszonej żurawiny (najlepiej niekandyzowanej). Dwa średnie jabłka należy zetrzeć na mus i poddusić w garnku. Dodać żurawinę. Poczekać aż mus wystygnie i wtedy wbić jajko oraz dodać płatki owsiane. Wszystko wymieszać. Ulepić ciasteczka i piec w 180 stopniach około 15 minut.

mgr inż. Kamila Ziemannwłaściciel Centrum Dietetycznego EFEKT

dyplomowany dietetyk, psychodietetyk

www.efektcentrum.plwww.fb.com/efekt.centrum

rekla

ma

20www.maluchy3miasta.pl

Wyprawka szkolna

Ile rodzice muszą wydać?

Tekst: Ewa Łuczak

M3M 24

Mimo że coraz więcej uczniów może już korzystać z podstawowych, darmowych podręczników, to jednak koszt tak zwanej wyprawki szkolnej nadal jest bardzo wysoki. Ośrodek badania opinii publicznej CBOS przeprowadził ankietę wśród rodziców. Jej wyniki są druzgo-cące. Polska rodzina wyda średnio 900 zł na potrzeby dzieci związane z rozpoczęciem roku szkolnego. W przeliczeniu na jedno dziecko w wieku szkolnym wydatki te wyniosą średnio 601 zł. To ogromne kwoty dla osób mniej zarabiających. Na co przeznaczamy najwięcej pieniędzy?

Dziecko idące do szkoły przede wszystkim powinno mieć tornister. Ich ceny zaczynają się od 60–70 zł. W wypadku takiego tornistra nie mamy jednak gwarancji, że nie rozpadnie się on po kilku miesiącach użytkowania. Jeśli dbamy o naszego malucha, to sprawimy mu plecak dobrej jakości, który nie będzie obciążał zbytnio pleców ani powodował deformacji kręgosłupa. Taki tornister kupimy już za 120–150 zł. Porządny materiał, wygodne paski, sztywna konstrukcja – dzięki tym elementom dziecku wygodniej się z plecaka korzysta. Na samym szczycie cenowym są tornistry za prawie 700 zł. To głównie produkty renomowanych firm, znanych z luksusowych wa-lizek i toreb podróżnych. Takie plecaki są często dodatkowo wyposażone – w piórniki, pojemniki na kredki itd. Ich cena jednak jest astronomiczna.

Jeśli nie sprawiliśmy dziecku tornistra z piórnikiem, musimy ten przybornik dokupić. Na szczęście ten wydatek nie jest tak dotkliwy. Dobry piórnik kosztuje 15 zł, ale jeśli ktoś chce zaszaleć, to może wydać nawet 100 zł. Co po-winno znajdować się w piórniku każdego ucznia? Przede wszystkim pióro wieczne, coraz częściej polecane przez nauczycieli do ćwiczenia ładnego pisania. W tym wypadku nie warto oszczędzać. Tanie pióra dla dzieci kosztują wprawdzie mniej niż 15 zł, cóż z tego, jeśli szybko się psują, plamiąc atramentem nie tylko ręce, ale również książki i zeszyty. Warto więc sprawić swojemu uczniowi pióro za mniej więcej 50 zł. Pamiętajmy również, by wybrać model przeznaczony dla dzieci. Parker za kilka tysięcy złotych nie będzie dobrym pomy-słem.

Oprócz pióra trzeba się zaopatrzyć w długo-pisy i cienkopisy. To skromny wydatek rzędu kilku złotych. Wybór jest tak wielki, że nie ma co się nad tym rozwodzić.

Kolejnym ważnym elementem, który musi się znaleźć w uczniowskiej torbie, są kredki. Tu rozpiętość cenowa jest ogromna. Podstawowy komplet kupimy już za 5 zł, ale jeśli mamy w ro-dzinie przyszłego artystę, który z kredkami się nie rozstaje, warto zainwestować w lepszy zestaw. Niestety za jakością idzie cena. Komplet dobrych kredek kosztuje nawet kilkadziesiąt złotych. Są też duże zestawy za 200–300 zł.

Bloki techniczne, papiery kolorowe, bibuły – to kolejne przybory niezbędne w szkole. Niestety, ten wydatek nie jest jednorazowy. Trzeba liczyć się z zakupami praktycznie dwa razy w miesiącu. Na szczęście te przedmioty kupimy już za złotówkę.

Uczeń powinien mieć także akcesoria mate-matyczne. Najlepiej kupić je razem – zestaw skła-dający się z cyrkla, linijek, ekierek itd. kosztuje od kilkunastu do stu złotych, w zależności od produ-centa. Oczywiście cena idzie w parze z jakością – warto zapłacić kilka złotych więcej i nie kupować zestawów matematycznych co miesiąc.

Tak lubiane przez dzieci zajęcia plastycz-ne są dla rodziców studnią bez dna. Plastelina, która bardzo szybko się kończy, na szczęście nie jest droga – podstawowe zestawy kosztują 3–5 zł, choć oczywiście możemy kupić też takie za ponad 20 zł. Lepiej sprawić dziecku plastelinę dobrej, znanej firmy, te najtańsze bowiem mogą zawierać szkodliwe substancje.

Uczniowi potrzebne są jeszcze farby. Popu-larne plakatówki kosztują od 10 do 70 zł, akwa-rele są tańsze – w cenie około 6 zł. Możemy oczywiście kupić także bardziej profesjonalne zestawy za ponad 150 zł. I do tego pędzle. Poje-dyncze pędzelki kosztują od 1,50 zł do 10–12 zł. Na zestawy, które są bardziej praktyczne, wyda-my 15–20 zł.

Na koniec wychowanie fizyczne. W więk-szości szkół obowiązuje jednolity strój na wf. Najczęściej wymagana jest biała koszulka (od 10 do 30 zł), sportowe spodenki (15–40 złotych) i odpowiednie obuwie. Na tym nie oszczędzajmy, choć to spory wydatek. Dobre obuwie kosztuje od 100 zł wzwyż. Ale za to mamy pewność, że nogi naszych dzieci będą się czuły komfortowo.

www.maluchy3miasta.pl21

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

Reklama Gdansk 13082015 dr.pdf 1 2015-08-14 08:30:49

22www.maluchy3miasta.pl

SUBSKRYPCJA wygodny i szybki dostęp

czytaj magazyn w wersji elektronicznej do pobrania z:

www.maluchy3miasta.pl http://issuu.com/maluchy3miasta

wystarczy zapisać się do newslettera na stronie www.maluchy3miasta.pl a magazyn będziesz otrzymywał na bieżąco!

www.maluchy3miasta.pl23

Dyskusja na temat tego, czy dzieci powinny chodzić do klasy zerowej w szkole, czy też w przedszkolu, trwa w najlepsze od kilku już lat. Przeciwnicy posyłania sześciolatków do szkół two-rzą bardzo dużą i zorganizowaną grupę. Zarówno argumenty zwolenników, jak i przeciwników obecności maluchów w szkole są silne i trudno je podważyć.

Rodzice dzieci chodzących do przedszkola często nie mają dylematu – pozostawiają swoje sześcioletnie dziecko w zerówce przedszkolnej. Przemawiają za tym przede wszystkim: znajo-mość miejsca, przywiązanie dziecka do wycho-wawczyń i kolegów oraz to, że rodzice w takich wypadkach wiedzą już, jak zorganizować sobie czas, by pogodzić np. odprowadzanie dziecka z pracą zawodową. Część rodziców jednak decy-duje się przenieść malucha do szkoły od razu, gdy pojawia się taka możliwość.

Jakie są plusy zerówki w przedszkolu? Jakie plusy zerówki w szkole? I jakie wady mają oba te rozwiązania?

Dziecko w przedszkolu dłużej przebywa w atmosferze zabawy, ma kontakt z wcześniej poznanymi kolegami. To także duża wygoda dla rodziców, bo dziecko może pozostawać w przed-szkolu dłużej niż w szkole – od rana nawet do

godziny 17. W szkołach, szczególnie tych dwu-zmianowych, zdarza się, że malec kończy zajęcia bardzo wcześnie.

Szkoła nie zapewnia regularnych posiłków – jedynym jest obiad w stołówce. A są i takie szkoły, w których w ogóle nie ma stołówki, za to dzieci korzystają bez ograniczeń ze szkolnego sklepiku. W przedszkolu posiłki są regularne, co jest bardzo istotne w wypadku szybko rosnących sześciolatków.

W przedszkolu dzieci myją zęby po każdym posiłku, co jest nie do pomyślenia w szkole. A przecież właśnie w tym wieku nabywa się od-powiednich nawyków higienicznych. Niezwykle ważna jest także kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych. W szkołach nauczyciele w trosce o bezpieczeństwo dzieci z zerówki boją się wy-puszczać je do łazienki. Chodzi przede wszystkim o starszych uczniów, którzy bywają agresywni wobec najmłodszych. Dzieci chodzą do toalety całą grupą. Zdarzają się także inne problemy: dzieci tak bardzo brzydzą się korzystać ze śmier-dzących i obdrapanych toalet, w których nie ma papieru, że przez cały dzień powstrzymują się od chodzenia do łazienki.

W szkole jest o wiele więcej dzieci niż w przedszkolu, poza tym dzieci te są – czasem dużo – starsze, a zatem szkoła stanowi mniej przyjazne i bezpieczne środowisko dla sześcio-latków. Hałas na przerwach przekracza dopusz-czalne normy. To może być stresujące dla malca

przyzwyczajonego do umiarkowanego przed-szkolnego gwaru.

Jednak zerówka w szkole ma także swoje plusy. Dziecko łatwiej wdraża się do nauki dzię-ki temu, że całe otoczenie bardziej przypomina szkołę – jest tu szkolna sala, plan lekcji itd. Sze-ściolatek może więc poczuć się bardziej zmo-tywowany do nauki. Może również pochwalić się, że chodzi już do szkoły, a nie do przedszkola. Dzięki temu staje się bardziej pewny siebie, sa-modzielny, szybciej zdobywa nowe umiejętności.

W wypadku dzieci chodzących do zerówki w przedszkolach, przeskok do pierwszej klasy może być zbyt duży. Przede wszystkim zazwyczaj uczniowie z zerówki przechodzą razem do jed-nej klasy. Znają się i nowej osobie, szczególnie siedmioletniej, może być trudno odnaleźć się w nowej grupie. Poza tym kłopot mają również nauczyciele. Obserwując sześciolatki, poznają je, przekazują także informacje o ewentualnych pro-blemach innym nauczycielom w tej samej szko-le. Opinie o dziecku z przedszkola bardzo rzadko trafiają do szkoły, a jeżeli nawet, to są one mało przydatne w pracy nauczyciela.

Nie ma więc złotego środka. Dla niektórych rodziców wybór między przedszkolem a szkołą ma także aspekt finansowy. Przedszkole niepu-bliczne to wydatek rzędu kilkuset złotych mie-sięcznie. Szkoła jest darmowa, więc możliwość zaoszczędzenia sporej sumy jest często argu-mentem decydującym.

mam dziecko

Tekst: Ewa Łuczak

„ZERÓWKA” w szkole czy w przedszkolu?

czytaj magazyn w wersji elektronicznej do pobrania z:

www.maluchy3miasta.pl http://issuu.com/maluchy3miasta

wystarczy zapisać się do newslettera na stronie www.maluchy3miasta.pl a magazyn będziesz otrzymywał na bieżąco!

24www.maluchy3miasta.pl

Tak zaczynał się tekst o Staszku – chłopcu z zespołem Downa, i jego rodzinie, który opublikowaliśmy na łamach naszego magazynu w maju zeszłego roku. Historia dzielnego malucha opowiadana przez jego mamę tak bardzo zapadła w pamięć na-szym Czytelnikom, że do tej pory na nasze skrzynki mailowe trafia pytanie: co słychać u Staszka-Fistaszka? Dziś możemy już na nie odpowiedzieć. W życiu Staszka zaszły wielkie zmiany… Ma już 3,5 roku, ćwiczy matematykę, uczy się czytać, a niedługo zostanie przedszkolakiem i... starszym bra-tem! Co jeszcze wydarzyło się u Państwa Bachników?

– Serdecznie gratuluję powiększającej się rodziny. Jak Staszek i Antoś przyjęli wiado-mość, że będą mieli rodzeństwo?

– Dziękuję. Obaj czekają na siostrę i bar-dzo się cieszą. Staszek pierwszy raz będzie starszym bratem, więc jest bardzo przejęty. Przychodzi do mnie, przytula się do brzucha i mówi „dzidzia” albo „Lisia”, bo „Marysia” wymówić nie potrafi, więc już zdrobnił imię siostry. Kiedy daje buziaka brzuchowi, woła do niego „moja!”, a kiedy chce się przywi-

tać, mówi „hej” i macha do brzucha.

Oczywiście poza radością odczuwa też zagrożenie i to widać. Wyczuwa, że kończy się jakiś etap, dlatego teraz stara się wyko-rzystać każdą chwilę ze mną. O ile wcześniej nie miał problemów, żeby zostawać z innymi osobami, o tyle teraz jest tylko mama! Stał się bardziej zaborczy i zazdrosny. Najchęt-niej nie rozstawałby się ze mną. Ale mimo tej walki o każdą chwilę mojego czasu wi-dać, że bardzo się cieszy i czeka na siostrę.

Podobnie jest z Antosiem. On także stał się bardziej zaborczy i silniej manifestuje swoje potrzeby. Doskonale wie, że gdy Ma-rysia przyjdzie na świat, dużo się zmieni. Ma już 5,5 roku, więc rozumie znacznie więcej niż Staszek, poza tym jako starszy brat wie, jak to jest, gdy pojawia się kolejny członek rodziny. Z drugiej strony stał się ogromnie pomocny i opiekuńczy. Gdy np. coś pod-noszę, od razu zwraca mi uwagę: „mamo, przecież nie możesz dźwigać”, smaruje mi brzuch kremem, dużo opowiada Marysi. Choć nie jest do końca szczęśliwy, że będzie miał siostrę. Gdy jeszcze nie znaliśmy płci dziecka, wymyślił, że jeśli urodzi się chło-

piec, będzie miał na imię Szymek. Imię zo-stało przez rodzinę zaakceptowanie i chyba ten malutki żal dotyczy nie tego, że będzie miał siostrę, ale tego, że maluszek nie bę-dzie miał na imię Szymek (śmiech).

– Antoś urodził się zdrowy. Staszek, mimo że cała ciąża przebiegała prawidłowo i żad-ne badania nie wykazały mutacji, przyszedł na świat z zespołem Downa. Czy to do-świadczenie obudziło lęk przy kolejnej ciąży?

– Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Mój mąż miał więcej wątpliwości, czy po-winniśmy się decydować na kolejne dziecko. Ale los zadecydował za nas (śmiech). Kiedy się dowiedziałam, że po raz trzeci zostanie-my rodzicami, byłam niesamowicie szczę-śliwa, ale zaraz potem pojawił się strach. Myślałam: „A jeśli kolejne dziecko będzie niepełnosprawne? To będzie masakra. Jak sobie z tym poradzimy?” Ten lęk towarzyszył mi do pierwszej wizyty u lekarza, który po-twierdził ciążę. Jakoś w tym momencie do-tarło do mnie, że przecież dajemy sobie radę z niepełnosprawnością Staszka, więc nawet gdybyśmy musieli zmierzyć się z tym po-nownie, to też damy radę. Wymyśliłam ta-

Staszek-Fistaszekrodzinna rewolucja

„Choć ma niewiele ponad dwa latka, Staś Bachnik jest jednym z najbardziej znanych gdańskich blo-gerów. Jego stronę staszek-fistaszek.pl odwiedziło już blisko 50 tys. gości, generując około pół milio-na odsłon. Na Facebooku polubiło go już prawie 4 tys. osób, a najpopularniejsze filmiki na YouTube z udziałem Staszka (jest ich około 300) obejrzało przeszło 7 tys. widzów.Swoją ogromną popularność mały gdańszczanin zawdzięcza mamie – Karolinie Bachnik. To ona poświęca kilkadziesiąt godzin tygodniowo, by prowadzić Staszkowego bloga i przedstawiać swoją rodzinę światu…”

Rozmawiała: Magda Popek

jestem z Trójmiasta

www.maluchy3miasta.pl25

Staszek-Fistaszekrodzinna rewolucja

foto: Jan Wołoszczuk

kie powiedzenie: „Kto się oswoi, ten się nie boi”, i czuję, że jest w nim mnóstwo praw-dy. Gdy przyszedł na świat Staszek, byłam przerażona, załamana, czułam się bezradna. Dziś z dumą patrzę na to, jak wspaniale się rozwija, i jestem z niego dumna. Nie zna-czy to jednak, że gdzieś z tyłu głowy nie pojawia się czasem mała obawa. W końcu każdy rodzic chce mieć zdrowe dziecko. To normalne. Ja także wierzę w to, że Marysia urodzi się zdrowa. Mam też takie uczucie, że jej ewentualna niepełnosprawność obudzi we mnie irracjonalne poczucie winy, prze-konanie, że to ja odpowiadam za chorobę moich dzieci. Teoretycznie wiem, że zespół Downa u Staszka to kwestia przypadku. Raz na 800–1000 porodów przychodzi na świat dziecko z tą wadą. Ale gdy człowiek sam zaczyna wyrabiać statystyki, rośnie lęk. Nie tylko o to, że kolejne dziecko będzie miało tę samą niepełnosprawność. Pojawiały się różne obawy… Że stracę ciążę, że Marysia będzie wcześniakiem, że gdy ja będę rodzić, położna, zakopana pod tysiącem papierków, które trzeba wypełnić, czegoś nie dopa-trzy…

– Czy ten lęk sprawił, że zrobiliście wszyst-kie badania prenatalne?

– Tylko te podstawowe. Ze względu na stan zdrowia Staszka jesteśmy pod opieką poradni genetycznej, więc moją ciążę pro-wadzi dwóch lekarzy i automatycznie jestem poddawana dodatkowym badaniom. Nie zdecydowaliśmy się jednak na amniopunk-cję. To badanie jest po coś, a my decyzję już podjęliśmy. Nie było więc sensu narażać dziecka na choćby najmniejsze ryzyko zwią-zane z tym inwazyjnym przecież badaniem. Pod koniec września Marysia przyjdzie na świat i sama zdradzi nam wszystkie swoje sekrety.

– Mimo że do porodu zostało już mało cza-su, w wakacje zamiast wypoczywać ciężko pracujecie. Czytałam na blogu Staszka, że jeździcie z turnusu na turnus i pilnie ćwiczy-cie matematykę…

– I nie tylko. Staszek ma bardzo dużo zajęć z różnymi specjalistami. Rzeczywiście ostatnio na tapecie jest też matematyka i idzie nam naprawdę nieźle. Staszek bardzo szybko złapał takie pojęcia, jak dużo–mało, lekkie–ciężkie itd. Tylko do samych liczb ma stosunek emocjonalny. Ostatnio zakochał się w ósemce i wszędzie ją wstawia. Np. li-

czy tak: 1, 2, 8, choć wcześniej dobrze liczył do trzech. Nie wiemy, skąd ta nagła słabość do ósemki (śmiech).

– Nie wolałaby Pani w wakacje trochę od-począć?

– Oj, zdecydowanie bym wolała. Tak so-bie ostatnio pomyślałam, że gdy byłam w cią-ży z Antosiem, mnóstwo leżałam, czytałam książki, relaksowałam się… Ze Staszkiem miałam więcej zajęć, bo na świecie był już starszy syn, ale też udawało mi się odpo-cząć. A teraz mam kłopot, żeby wyrwać dla siebie choć kilka minut. Ale te intensywne ćwiczenia w wakacje to moja decyzja. Mam świadomość, że we wrześniu nasz świat stanie na głowie. Antoś pójdzie do pierw-szej klasy. Jako niespełna sześciolatek, więc mam pewne obawy, jak sobie poradzi. Testy psychologiczne przeszedł jednak dobrze i nie udało nam się odroczyć obowiązku szkolne-go. Nasza sytuacja rodzinna i to, że Antoś jest z końca roku, okazały się zbyt słabymi argumentami. Z kolei Staszek zostanie re-gularnym przedszkolakiem, bo teraz chodzi do przedszkola tylko dwa razy w tygodniu, w ośrodku w Skarszewach. Od września będzie chodził do zwykłego przedszkola

w Gdańsku. Pojawi się też Marysia… Przez kilka miesięcy będziemy zwyczajnie zmuszeni zrezygnować z zajęć Staszka w Skarszewach, postanowiliśmy więc popracować trochę więcej na zapas.

– Staszek jest dumny, że będzie przedszko-lakiem?

– Chyba tak, choć nie jestem pewna, w jakim stopniu rozumie, jaka zmiana go czeka. Staramy się opowiadać mu o przed-szkolu jak najwięcej. Razem je odwiedzali-śmy. Na razie bardzo mu się podoba, szcze-gólnie plac zabaw. Ale dopiero we wrześniu przekonamy się, jak się zaaklimatyzuje. Na szczęście przedszkole ma doświadczenie w pracy z dziećmi z zespołem Downa. W gru-pie Staszka w sumie będzie czterech chłop-ców z zespołem i dwóch z nich już zna, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie gład-ko. Szczerze mówiąc, czasem, gdy myślę o nadchodzącym wrześniu, jestem przera-żona. Ale z drugiej strony wiem, że strach ma wielkie oczy i bez względu na to, czy bę-dzie łatwiej, czy trudniej, jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. I będziemy mogli spo-kojnie cieszyć się z nowego członka rodziny!

26www.maluchy3miasta.pl

kultura

ROK SZKOLNY Z MIKOŁAJKIEM Wydawnictwo: Znak

Kalendarz szkolny z oryginalnymi ilustracjami Sempégo to coś, o czym wielu fanów Mikołajka z pewnością od dawna marzyło. Mikołajkowy kalendarz jest nie tylko ładny, ale też funkcjonalny. Dzieci lubią naśladować rodziców, więc teraz tak jak oni mogą robić notatki i zapisywać spotkania, a także zagrać w kółko i krzyżyk!

SZKOŁA Z MIKOŁAJKIEM JEST SUPER (5-6 LAT)Wydawnictwo: Znak

LUBIĘ SZKOŁĘ Z MIKOŁAJKIEM (5-6 LAT)

Wydawnictwo: Znak

Jak przygotować maluchy do pierwszego roku w szkole? Najlepiej z Mikołajkiem i jego paczką! Szkoła z Mikołajkiem dla pięcio- i sześciolatków to zbiór ciekawych zagadek obrazkowych i ćwiczeń, które rozwijają umiejętności dziecka i pomagają oswoić się z cyframi i alfabetem.

SZKOŁA Z MIKOŁAJKIEM JEST SUPER (6-7 LAT)

LUBIĘ SZKOŁĘ Z MIKOŁAJKIEM (6-7 LAT)

Wydawnictwo: Znak

Szkoła z Mikołajkiem nie przypomina żadnej innej szkoły. Liczenia i pisania można uczyć się w atrakcyjny dla sposób.

Kolorowe ilustracje i przystępny język sprawiają, że nauka zaczyna być dobrą zabawą.

www.maluchy3miasta.pl27

Wybór odpowiedniego miejsca do zamieszkania wraz z całą rodziną to poważna decyzja, która ma wpływ na jakość życia. Jak spośród obszernej oferty wybrać to jedno osiedle?

Na co warto zwrócić uwagęPierwszym i najważniejszym czynnikiem

jest z pewnością dogodna lokalizacja. Ide-alne osiedle przyjazne rodzinie to takie, w którym codzienność upływa w otoczeniu natury, a dotarcie do centrum miasta nie zajmuje więcej niż 15 minut. Obecność Trój-miejskiego Parku Krajobrazowego w zielonej dzielnicy Gdynia Zachód oraz liczne szlaki turystyczne zachęcają do wspólnej, aktyw-

nej rekreacji. Wybierając lokalizację, warto zapoznać się więc z planem zagospodaro-wania przestrzennego danego regionu oraz planem rozbudowy osiedla zaproponowa-nym przez dewelopera. Istotnym czynnikiem jest zapewnienie odpowiedniej infrastruk-tury drogowej, komunikacji miejskiej oraz ścieżek rowerowych. Rodzinie z dziećmi z pewnością sprzyjać będzie bliskość placó-wek edukacyjnych, takich jak przedszkola i szkoły. Dodatkowo jakość życia podnoszą funkcjonujące w okolicy przychodnie, ap-teki, sklepy, markety spożywcze, siłownie i baseny.

Co powinno znaleźć się na osiedlu? Aby zapewnić mieszkańcom komfort,

osiedle powinno umożliwiać im zaspokoje-nie wszelkich bieżących potrzeb w najbliż-szym otoczeniu. Powinny tu zatem działać sklepy i delikatesy oraz podstawowe usługi typu poczta, gastronomia, fryzjer, apteka. Warto zwrócić uwagę, czy mieszkańcy osie-dla mają dostęp do komunikacji miejskiej oraz w jakiej odległości znajduje się przy-stanek. Obecnie na rynku deweloperskim zauważa się coraz silniejszą tendencję do projektowania osiedli z wydzielonymi strefa-

mi mieszkalną i publiczną, z miejskimi skwe-rami oraz handlem i usługami. Takie osiedla, jak Wiczlino-Ogród w Gdyni, z bogatym pro-gramem uwzględniającym rekreację, zakupy i wypoczynek w domowym zaciszu, cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród rodzin. Zapewniają one bowiem pry-watność, poczucie bezpieczeństwa, kom-fort i relaks. Zabudowa osiedla powinna być przemyślana i dopracowana w każdym calu

Kameralna zabudowa mieszkalna, liczą-ca średnio 3,4 kondygnacje, z estetyczną elewacją, z miejscami parkingowymi, halą garażową oraz windą, to standard dla osób ceniących komfort i bezpieczeństwo. Dobrą atmosferę na osiedlu Wiczlino-Ogród two-rzą zadbane tereny zielone i ogródki, a także starannie dobrana mała architektura oraz kli-matyczne oświetlenie. Istotna jest również obecność terenów rekreacyjnych dla dzieci i młodzieży, takich jak place zabaw, siłownie zewnętrzne i boiska. Warto zwrócić uwagę na ich liczbę, nowoczesność, atrakcyjność i stan, a co za tym idzie – bezpieczeństwo.

Osiedla przyjazne rodzinie

tu mieszkamy

28www.maluchy3miasta.pl

Jakie mieszkania najczęściej wybiera-

ją rodziny?Poszukiwania wymarzonego mieszkania

najlepiej rozpocząć od określenia potrzeb wszystkich domowników. Własna wizja po-może dokonać optymalnego wyboru. Wśród najważniejszych elementów z pewnością trzeba wziąć pod uwagę takie czynniki, jak:

odpowiednia liczba pomieszczeń – każdy domownik powinien mieć swoją prywatną, komfortową przestrzeń. Należy też wziąć pod uwagę ustawność i metraże poszcze- gólnych pomieszczeń. Zastanowić się nad liczbą możliwych do zaaranżowania miejsc do przechowywania rzeczy. Czy w miesz- kaniu jest przewidziana jakaś powierzch- nia na garderobę oraz na pozostałe szafy;

położenie mieszkania względem stron świata. W zależności od naszego trybu życia warto zadbać, aby mieszkanie było

odpowiednio doświetlone; balkony i tarasy z wejściem ze strefy

dziennej – z pewnością przyczynią się do jeszcze większego doświetlenia mieszka- nia, a w ciepłe dni mogą być miejscem, w którym miło spędza się czas z rodziną;

liczba dostępnych miejsc postojowych zewnętrznych oraz obecność hali garażo- wej w budynku;

windy, wózkarnia i odpowiednio duże i liczne komórki lokatorskie w budynku.

Przed zakupem mieszkaniaNie wszyscy jesteśmy i też nie wszy-

scy musimy być ekspertami w dziedzinie finansów. Przed udaniem się do banku warto skorzystać z pomocy doradców fi-nansowych u wybranego dewelopera. Spe-cjaliści przybliżą nam wszelkie możliwości finansowania wymarzonego mieszkania w

Gdyni Zachód. Warto zapoznać się również z nowymi, korzystniejszymi – zwłaszcza dla rodzin – warunkami dofinansowania kredy-tu w programie MDM. Od 1 września 2015 roku wzrósł mnożnik służący do wyliczenia dofinansowania, zniesiono też maksymalną wysokość powierzchni mieszkania. Dodatko-wo dla rodzin z minimum trójką dzieci zosta-nie zniesiony obowiązek zakupu pierwszego mieszkania oraz maksymalny próg wiekowy. Dzięki temu rodzina będzie mogła poprawić swoje warunki mieszkaniowe bez koniecz-ności zbycia już posiadanego mieszkania. Zmiany umożliwiają również skorzystanie z kredytu z dofinansowaniem osobom nie-spokrewnionym i niepozostającym w związ-ku małżeńskim.

www.maluchy3miasta.pl29

30www.maluchy3miasta.pl

zwierzyniec

W gdańskim ogrodzie zoologicznym można ich zobaczyć setki. Niektóre są bajecznie kolorowe, inne pięknie śpiewają, jeszcze inne, choć należą do skrzydlatej rodziny, nie potrafią latać… O każdym z mieszkających w Oliwie ptaków można opowiadać godzinami.

Dyrektor gdańskiego ogrodu Michał Targowski przedstawia dziś trzy niezwykłe gatunki: berniklę kanadyjską, bociana białego i nandu. Dlaczego akurat te trzy? Bernikle, czyli kanadyjskie gęsi, to ptaki inwazyjne, a te, które mieszkają w gdańskim zoo, zasługują na miano niesfornych urwisów. Z kolei bocian biały to nasz narodowy symbol, uważany za wzór wierności i szlachetności. Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się temu, co się dzieje w gnieździe, możemy dojść do wniosku, że boćki wcale nie są takie kryształowe, jak sądzimy.

A nandu? Nandu to po prostu nandu. Wbrew powszechnej opinii nie jest strusiem, choć wyglądem bardzo go przypomina. Podobnie jak strusie, panowie tego gatunku są też wspaniałymi ojcami. To świet-na wiadomość, bo w gdańskim zoo nandu właśnie wysiaduje jaja…

Z punktu widzenia ekologów i ornitologów bernikla kanadyjska to gatunek inwazyjny, niepożądany w naszym kraju, bo może zagrażać rodzimym gatunkom, zajmując ich żerowiska i przestrzeń lęgową. Te pochodzące z Ameryki Północnej gęsi doskonale się u nas czują i błyskawicznie przystosowują do życia na tym terenie. Bernikle poja-wiły się w Europie kilkadziesiąt lat temu. Były sprowadzane do ogro-dów zoologicznych, ale także jako ptaki ozdobne do parków i prywat-nych ogrodów. Gęsi zaczęły się rozmnażać i w niektórych częściach Europy uznawane są już za gatunek rodzimy. Od kilku lat doniesie-nia o żyjących wolno berniklach pojawiają się również w Polsce. I tu pewną niechlubną rolę odegrał nasz ogród zoologiczny. Stadko tych ptaków żyje u nas już dość długo. Nie ograniczaliśmy gęsi wo-lierą ani nie podcinaliśmy im lotek, bo zwierzęta zawsze trzymały się naszych stawów. Aż parę lat temu kilka z nich postanowiło się przeprowadzić do Parku Reagana. Współpracujący z nami naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego zarzucali nam, że dopuściliśmy do tej sytuacji i że pojawiło się stanowisko lęgowe poza ogrodem zoolo-gicznym. Wyłapaliśmy więc gęsi i przycięliśmy im lotki. Okazało się jednak, że dla sprytnych bernikli to nie problem. Zwierzęta wróciły do parku piechotą, wyprowadzając młode. Na cichą prośbę ornitolo-gów postanowiliśmy znów je wyłapać. Naraziliśmy się w ten sposób mieszkańcom Przymorza, którzy bardzo je polubili i nie byli zachwyce-ni, że chcemy je zabrać. Mimo to w tym roku bladym świtem znowu wyłapaliśmy pisklaki z parku i sprowadziliśmy do zoo. Można więc powiedzieć, że te sympatyczne ptaki sprawiają nam sporo kłopotów.

Bocian biały bardzo chętnie wybiera nasz kraj na czas lęgów. Nic dziwnego, ma tu wspaniałe warunki bytowania – mnóstwo

Wysłuchała: Magda Popek

Skrzydlaci mieszkańcy zoo

Michał Targowski

www.maluchy3miasta.pl31

otwartych przestrzeni, co ułatwia mu ma-newrowanie w trakcie lotu, a poza tym łąki i pola stanowią jego żerowiska. Ten piękny ptak stał się więc symbolem naszego kraju i patriotyzmu. Uznajemy go także – choć niekoniecznie słusznie – za wzór szlachet-ności i wierności. W gdańskim zoo mamy okazję podglądać bociany od lat. Budynek, w którym mieści się nasza siedziba, ma przeszło 120 lat. Na jego szczycie od dawna znajduje się gniazdo. Krótką przerwę mieli-śmy na początku lat 90., gdy budynek był gruntownie rewitalizowany. Oczywiście nie zapomnieliśmy o boćkach. Na przybudówce umieściliśmy specjalną platformę, będącą w stanie utrzymać ważące nawet 200–300 kg bocianie gniazdo, i ptaki wróciły. Do gniazda przez lata przylatuje ta sama para. A właściwie ten sam samiec. Pojawia się pierwszy, naprawia gniazdo i czeka na part-nerkę, ogłaszając swą obecność dumnym klekotem. Po kilku dniach przylatuje samica. Czasem ta sama co w poprzednim roku. Ale nie zawsze. Lot do Afryki jest dla ptaków ogromnie wycieńczający. Nie wszystkie go przeżywają. Jeśli więc nie pojawia się sta-ła partnerka, samiec przyjmuje do gniazda inną. Po krótkich miłosnych igraszkach poja-wiają się dwa, trzy, a czasem nawet cztery jaja. Gdy pisklaki wyklują się jednego dnia, jest pod dostatkiem jedzenia i nic złego się nie dzieje, wszystkie młode mogą spokojnie dorosnąć. Jeżeli jednak któryś pisklak wy-kluje się np. dzień czy dwa później, ma nie-wielką szansę na przetrwanie. Rodzeństwo, choć jeszcze ślepe i zupełnie niedołężne, z premedytacją wypycha młodszego i słab-szego ptaka z gniazda.

Jak wiadomo, pisklaki są zawsze głod-

ne. Zajmuje się nimi przede wszystkim mat-ka, a samiec żeruje, zdobywając pokarm dla całej rodziny. Jeśli samcowi coś się stanie albo brakuje jedzenia, zdezorientowana sa-mica opuszcza gniazdo i zostawia młode, by ratować siebie. Zarówno matka, jak i młode działają instynktownie – przede wszystkim walczą o przetrwanie.

W tym roku na szczęście obyło się bez dramatów. Mamy trzy młode, które uczą się latać i z końcem sierpnia pewnie odlecą z ro-dzicami. Choć może się zdarzyć, jak w ubie-głym roku, że któryś zostanie. Młody ptak być może nie czuł się na siłach, by odbyć tak długi lot, a może skusił go stały dostęp do pożywienia w zoo, bo spędził w swoim gnieździe całą zimę. Sądziliśmy, że zostanie

w nim na stałe, ale wiosną wrócił prawowity właściciel, pod gniazdem pojawiło się trochę piór i sytuacja została szybko wyjaśniona. Na terenie zoo ustawiliśmy drugą platformę i złożyliśmy na niej trochę budulca, ale młod-szy bocian nie zbudował gniazda. Może gdy ojciec wyrzucił go z gniazda zajmowanego zimą było już za późno na budowę domu i wabienie samiczki. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Warunki mamy tu doskonałe i bardzo liczymy na drugą bocianią rodzinę.

Niektórzy mówią, że to struś z Ameryki Południowej, ale nandu to po prostu nandu. Ten szary, duży ptak ma imponujące skrzy-dła, choć oczywiście jest nielotem. Można się więc zastanawiać, po co mu tak wielkie, piękne skrzydła. Kto widział taniec godowy nandu, zna odpowiedź na to pytanie. Sa-miec rozpościera skrzydła, przez co wygląda na naprawdę ogromne ptaszysko, i tańcząc przed samicą, stara się jej zaimponować. To nie jedyna funkcja skrzydeł. Druga jest jesz-cze ważniejsza. Właśnie nimi ptak ogrzewa i chroni jaja, a potem młode. To taki ciepły, bezpieczny dom dla pisklaków. W tym roku nasza samica złożyła aż 11 jaj. Dla samca to prawdziwe wyzwanie, bo to on je wysiadu-je. Gdy nandu siada na jajach, prawie z nich nie wstaje. Tylko w bardzo ciepłe dni zdarza mu się na chwilę podnieść. W tym czasie prawie nic nie je. Choć podsuwamy mu je-dzenie pod sam dziób, ledwie coś skubie.

Pisklaki przychodzą na świat w sierpniu i opiekę nad nim w całości sprawuje znowu ojciec. Samica zupełnie nie interesuje się dziećmi, a czasem może je nawet przeganiać.

Nandu to zagniazdowniki – natychmiast po wykluciu małe zaczynają biegać. Troska o ich bezpieczeństwo także spada na ojca. Silne kończyny i skrzydła powinny mu po-zwolić ochronić młode przed myszołowami i krukami, które penetrują nasz ogród zoo-logiczny. Gdyby jednak doszło do niebezpie-czeństwa, będziemy musieli go wesprzeć i przenieść całą rodzinę w inne miejsce. Mamy jednak nadzieję, że nie będziemy mu-sieli ingerować w życie ptaków.

32www.maluchy3miasta.pl

podróże

Hansa Christiana AndersenaDrugiego kwietnia 1805 roku w Odense przyszedł na świat Hans Christian Andersen – niezwykły duński poeta i pisarz.Jego baśnie były nieodłączną częścią mojego dzieciństwa – wieczorami rodzice czytali je mnie i moim siostrom. Teraz sama jestem mamą i tradycja czytania pozostała…

Odense to główne miasto i stolica duńskiej wyspy Fyn (Fionia), nazywanej przez Duńczyków zieloną. Miasto ma po-nad tysiąc lat i pamięta czasy wikingów. Najbardziej jednak rozsławił je pewien uroczy pan, który właśnie tutaj urodził się i tworzył. Mowa oczywiście o Hansie Christianie Andersenie.

Z Gdańska do Odense jest około 1020 km drogą lądową. My wybraliśmy skrót w postaci promu – można popłynąć ze Świnoujścia do Ystad lub z Gdyni do Karlskrony, a resz-tę trasy przebyć samochodem. Po drodze są różne atrakcje: można zwiedzić Malmö, przejechać ze Szwecji do Danii naj-dłuższym, 16-kilometrowym mostem Europy, a także wstą-pić do Kopenhagi – miasta, które bardzo przypomina nasz Gdańsk. Dotarliśmy do Odense przed południem, gdy świeciło piękne słońce. Nasza rodzinna wycieczka do Danii była mocno ograniczona czasowo i na zwiedzenie Odense mieliśmy zale-dwie kilka godzin. Samo miasto, choć trzecie pod względem wielkości w Danii, nie jest zbyt duże (liczy niespełna 200 tys. mieszkańców), a historyczną część centrum praktycznie da się zwiedzić pieszo w dwie, trzy godziny. Naszym głównym celem był dom Andersena przy ulicy Hans Jensens Straede.

Z wizytą u

Tekst: Małgorzata Tysarczyk-Darska

www.maluchy3miasta.pl33

Za drzwiami żółtego jednopiętrowego budynku, w którym urodził się Andersen, mieści się poświęcone mu muzeum, a w nim mnóstwo pamiątek i rzeczy osobistych: zdjęcia, listy, a także spory zbiór książek. Na mnie największe wrażenie zrobiły wydania bajek, które ukazały się na całym świecie, a że sama jestem molem książkowym, to trudno mi było wyjść z tego pomieszczenia. Dzieci za to zachwycały się postaciami z ba-jek, które odgrywały ucharakteryzowane lalki Barbie oraz ogrodem okalającym muzeum.

Niesamowity jest również dom rodzinny pisarza. Możemy zobaczyć, w jakich warun-kach Andersen spędził dzieciństwo. Wnętrze jest wierną kopią opisu rodzinnego domu, jaki autor umieścił w autobiografii. Wprost trudno uwierzyć nam, współczesnym pokole-niom, jak skromne i maleńkie było to mieszkanko – mierzyło zaledwie 18 m2. Na zwiedze-nie muzeum wystarczy godzina–półtorej, ale choć nie jest ono duże, to jednak przywołuje wspomnienia bajek znanych z dzieciństwa. Warto też nieco dłużej zatrzymać się w okolicy, gdyż oprócz muzeum również inne domki na tej ulicy zostały pieczołowicie odrestaurowa-ne. Ta urokliwa uliczka sprawia wrażenie, jakby czas zatrzymał się tu w miejscu.

Duńczycy zaznaczyli obecność bajkopisarza w mieście, w Odense jest 13 miejsc, które bezpośrednio wiążą się z życiem Hansa Christiana Andersena. Rozpoznać je moż-na po umieszczonych tam obrazkach papierowej wycinanki przedstawiającej uśmiech-nięte słoneczko. Po mieście rozsianych jest także kilkanaście rzeźb ukazujących postacie z jego bajek i baśni.

Tekst: Małgorzata Tysarczyk-Darska

34www.maluchy3miasta.pl

sport i zdrowie

Aż 70% polskich dzieci przynajmniej raz w zeszłym roku szkolnym otrzymało od rodzica zwolnienie z WF-u. Z problemem unikania zajęć od dawna stara się walczyć Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.in. prowadząc akcję „Stop zwolnieniom z WF-u”. Coraz częściej angażują się w nią osoby i firmy niezwiązane bezpośrednio ze szkolnictwem.

Plac zabaw jak lekcja WF-u

www.maluchy3miasta.pl35

Plac zabaw jak lekcja WF-u

Z udostępnionego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki badania Uczestnictwo uczniów w lekcjach wychowania fizyczne-go w szkołach w Polsce wyraźnie wynika, że unikanie zajęć WF-u jest wśród polskich dzieci powszechne. Prawie połowa uczniów przynajmniej raz samodzielnie zwolniła się z WF-u, a co 10. dziecko o takie zwolnienie poprosiło aż 6 razy lub więcej. Nieoczekiwane wsparcie dzieci otrzymują od swoich opieku-nów. Na spędzenie zajęć na ławce zgodę od rodzica otrzymało 70% dzieci, a co 5. uczeń był zwalniany z zajęć wielokrotnie. Co istotne, zaledwie 17% wszystkich usprawiedliwień to zwolnienia lekarskie, znacznie częściej (33%) przyczyną nieuczestniczenia w lekcjach jest brak stroju.

– Obniżona aktywność ruchowa jest jednym z podstawowych czynników zagroże-nia zdrowia – nie tylko fizycznego, ale także psychicznego i społecznego. Jeśli dziecko od najmłodszych lat nie miało doświadczeń związanych z aktywnością to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w starszym wieku nie będzie jej podejmowało. Jednym z ważniejszych zadań na etapie kształcenia wczesnoszkolnego jest kształtowanie i roz-wijanie wszechstronnej sprawności fizycznej – tłumaczy Paweł Drobnik, dr nauk o kulturze fizycznej z Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.

Lekcja WF-u poza szkołą?

Niepokojące dane przyczyniły się do powstania ministerialnego projektu „Stop zwolnieniom z WF-u”, który od dwóch lat pomaga zmobilizować dzieci do regu-larnej aktywności fizycznej. W kampanię chętnie angażują się czołowi sportow-cy, m.in. Marcin Gortat, Artur Siódmiak czy polscy siatkarze, a także celebryci, np. Anna Lewandowska. Akcję wspierają także niezwiązane bezpośrednio ze szkol-nictwem instytucje i firmy. Przykładem jest Loopy’s World, działające w Gdańsku i Wrocławiu centrum rozrywki.

– Wystarczy spojrzeć na bawiące się u nas dzieci. Atrakcje, które im proponujemy to nie tylko sama zabawa, ale także napraw-dę solidna porcja ruchu. Swoją działalnością chcemy cały czas udowadniać, że dobrą roz-rywkę można skutecznie łączyć z aktywnością fizyczną. Dlatego postanowiliśmy promować akcję „Stop zwolnieniom z WF-u”, aby poka-zać, że WF to nie nuda, ale przyjemnie i po-żytecznie spędzony czas – tłumaczy Mikołaj Jędrzejkowski, prezes Rodzinnych Centrów Rozrywki Loopy’s World.

Tego typu działania będą najbardziej skuteczne wtedy, gdy w akcję zaangażują się same szkoły, zwłaszcza że dla większości dzieci jedyną zorganizowaną formą systema-tycznej aktywności jest WF. Dlatego Mini-sterstwo zachęca szkoły do poprawy meto-dologii prowadzenia samych lekcji, ale także do wprowadzania sportowych, atrakcyjnych zajęć pozalekcyjnych.

– Rzeczywiście dostrzegamy, że nie tylko rodzice na własną rękę, ale coraz częściej tak-że szkoły korzystają z oferty aktywnych cen-trów rozrywki, traktując je jako wartościową alternatywę dla klasowego wyjścia do kina i uzupełnienie lekcji WF-u. Nauczyciele doce-niają nasze rodzinne centra rozrywki, gdyż są one miejscem, gdzie dzieci mogą przekonać się do sportu i aktywności fizycznej poprzez formę zajęć ruchowych kojarzonych z zabawą i przyjemnością. Nazywamy to zaszczepia-niem „genu aktywności” u naszych najmłod-szych gości – dodaje Mikołaj Jędrzejkowski z Loopy’s World.

Trzeba przypominać, że ruch to zdrowie…

Zagrożeniem wynikającym ze zmniejsze-nia poziomu sprawności fizycznej dzieci jest przede wszystkim otyłość. Eksperci alarmują, że problem nadwagi dotyczy aż 18% polskich dzieci. Wyniki ostatnich dostępnych, prze-prowadzonych w 2010 r. przez HBSC badań dowodzą, że rekomendowana dla zdrowia dziecka ilość dziennego ruchu to co najmniej 60 minut ciągłej aktywności. Poziom ten osią-gnęło zaledwie 27% badanych 11-12-latków i 18% 13-14-latków.

– Aktywność fizyczna w tym okresie ma bardzo duże znaczenie z medycznego, biolo-gicznego czy psychologicznego punktu widze-nia – mówi Paweł Drobnik, dr nauk o kulturze fizycznej z gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. I dodaje – Najciekaw-szą formą aktywności, która najbardziej od-powiada potrzebom dziecka i wynika z jego właściwości rozwojowych jest zabawa rucho-wa. Czas przeznaczony na sportową zabawę nie tylko poprawia rozwój motoryczny dzieci i młodzieży, ale także korzystnie wpływa na rezultaty osiągnięć szkolnych.

Wybrane statystyki na temat WF-u:

• We wszystkich lub prawie wszystkich lekcjach WF-u brało udział 80% chłopców i zaledwie 68% dziewczynek w wieku szkolnym;

• Co dziesiąty uczeń brał udział tylko w połowie lub mniejszej ilości lekcji WF-u, w tym 3,5% nie brało udziału wcale lub prawie wcale;

• Aż 48% dzieci otrzymało od 1 do 5 zwolnień z zajęć WF-u na prośbę rodzica;

• Niecałe 10 % dzieci zwolnienie od opiekunów dostało więcej niż 10 razy;

• 28% chłopców i 38% dziewczynek samemu zwolniło się z 1-5 lekcji;

• Blisko 5% uczniów samodzielnie z WF-u zwalniało się więcej niż 10 razy.

* B. Woynarowska i in., Uczestnictwo uczniów w lekcjach wychowania fizycznego w szkołach w Polsce, „Hygeia Public Health 2015”, https://s3-eu-west-1.amazonaws.com/fs.siteor.com/msport/files/badania%20i%20analizy/dzieci/Uczestnictwo_uczniow_w_WF.pdf?1438845557, dostęp: 17.08.2015.

36www.maluchy3miasta.pl

kolabusy

1. Suma do kwadratuW puste pola kwadratu wpisz cyfry od 2 do 9. Przy każdej kolumnie i wierszu podana jest suma wpisanych tam cyfr.

16 22 22 18

16

22 1 12

22 11

18 10

matematyka M

zebra Z

Dom D

Patyk P

Szkoła

Mysz

Nos

Zgadula 8

Słońce 7

Krawat 7

Dom 4

Ty 3

Cytryna

Wakacje

3 7

10 21

5 11

0 1

15

6

20

9

61

201

2 2

145 10

31 4

10 1

8 8

182 11

0 020

481

16

2. Tajemne RegułyKażda kolumna została wypełniona zgodnie inną regułą. Czy umiesz je odgadną i właściwie uzupełnić puste pola w każdej z kolumn?

www.maluchy3miasta.pl37

kolabusy

3. Figury w kwadratachDo kwadratów 3x3: W każdym kwadracie są przykładowe figury. Uzupełnij nimi kwadraty w taki sposób, aby w każdym rzędzie i kolumnie była tylko jedna figura danego rodzaju (trójkąt, kwadrat oraz koło).

Do kwadratów 4x4: W tej wersji w dużych kwadratach są mniejsze kwadraty. Poja-wiła się również czwarta figura – prostokąt. Uzupełnij duże kwadraty w taki sposób, aby w każdym rzędzie i kolumnie była tylko jedna figura danego rodzaju, a w ma-łych kwadratach nie powtórzyła się żadna figura.

4. ZagadkaAla i Kasia mają po tyle samo lalek. Ala podarowała Kasi jedną lalkę. Która z dziew-czynek ma teraz więcej lalek? O ile więcej?

KONKURSZgłoś się do Matplanety z prawidłowo rozwiązanymi zagadkami ze stron 36 i 37, a otrzymasz 100 złotych zniżki przy zapisie dziecka.Adres: Warneńska 8c/3, GdańskMail: [email protected]: 508 129 042

w w w. m a t p l a n e t a . p l

Zagadki przygotowała

38www.maluchy3miasta.pl

R U C Z E N N I C A T O R N I S T E R B

M U N D U R E K Ł P O D R Ę C Z N I K O

S G L O B U S A A D M A P A P I Ó R O I

T Z E S Z Y T O W K R E D A S B N S K S

O D Y Ż U R N Y K L E K C J A I O Z L K

Ł A O Ł Ó W E K A S O C E N A U L A A O

Ó N A U C Z Y C I E L P L A N R I T S Z

W D K S P R A W D Z I A N O Z K M N O C

K Ł P Ł A D Z W O N E K B E A O K K T E

A U R Z W Y C H O W A W C A D P I A A L

D G Z W W Y W I A D Ó W K A A G K K B U

W O E O Ś W I E T L I C A R N U K L L I

Ó P R Ź Z P I Ó R N I K E M I M K E I A

J I W N O D Z I E N N I K C E K K K C C

A S A Y G I M N A S T Y K A Y A K S A Y

Znajdź i wykreśl z diagramu wyrazy. Pozostałe litery czytane w poziomych rzędach utworzą rozwiązanie.

kolabusy

www.maluchy3miasta.pl39

3 4 1 7

2 6 3

1 4 2

5 3

2 6 0

=20

=20

=20

=20

=20=20

=20

=20

=20

=20

Znajdź brakującą cyfrę.

kolabusy

40www.maluchy3miasta.pl

kolabusy

A B C D E F G H I J K L Ł M N O P R S T U W Y Z

Odczytaj ze wzorca litery, wpisz je w brakujące miejsca, dzięki temu odczytasz ukryte hasła.

www.maluchy3miasta.pl41

kolabusy

... nożna chodzi tyłem

.... .... .... .... .... .... .... ....

na nich zjeżdżasz z górki

.... .... .... .... ....

HASŁO:

np. boa dusiciele

.... .... .... ....

pluszowi przyjaciele lalek

.... .... .... .... ....

HASŁO:

mały konik lub kitek

.... .... .... .... ....

... z kremem

.... .... .... .... ....

domowe buty

.... .... .... .... .... ....

HASŁO:

królowa kwiatów

.... .... .... ....

do pisania po tablicy

.... .... .... .... ....

HASŁO:

kolega selera

.... .... ....

Rozwiąż.

42www.maluchy3miasta.pl

PoniedziałekW

torekŚroda

Czwartek

Piątek

Pla

n le

kcji

33