Obiezyswiat 4/2010

44

description

Magazyn turystyczny

Transcript of Obiezyswiat 4/2010

Page 1: Obiezyswiat 4/2010
Page 2: Obiezyswiat 4/2010
Page 3: Obiezyswiat 4/2010

OBIEŻYŚWIAT – niezwykłe podróże zwykłych ludziMagazyn turystyczny, kwartalnik, ISSN 1641-4861

Zespół redakcyjny i współpracownicy: Bogusław Matuszkiewicz – redaktor naczelny, Łukasz Dobrzyński, Irena Matuszkiewicz, Grzegorz Micuła, Bogusław Nowak, Łukasz Wall, Monika Witkowska, Kamila ZabrockaTłumaczenia: Marek ŁukasikMarketing i reklama:Jakub Matuszkiewicz, tel. +48 695 382 943ul. Świętokrzyska 36/31H, 00-116 Warszawa, tel. 22 42 42 772Druk: ArtDruk www.artdruk.comKolportaż: RUCH S.A. i KOLPORTER S.A.

Okładka: Dalajlama XIV fot. Tenzin Choejor

Adres redakcji i wydawcy: SUPER URLOP, ul. Norwida 61, 76-200 Słupsktel./fax +48 (0) 59 842 49 53, e-mail: [email protected]

Wydawnictwo nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogło-szeń, nie zwraca niezamówionych materiałów i zastrzega sobie pra-wo do redagowania nadesłanych tekstów.

© Copyright by SUPER URLOP. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgo-dy SUPER URLOP jest zabronione. Zabrania się sprzedaży numerów bieżą-cych i archiwalnych bez umowy kolportażowej oraz po innej cenie niż po-dana na okładce.

Własne odkryciaW dobie globalnej wioski i totalnej komu-

nikacji, wydaje się, że wszystko zostało już odkry-te. Nie szkodzi! Istotą podróżowania jest bowiem ciągłe odkrywanie świata na swój własny sposób i użytek. Tym razem zapraszamy na mało znane Wyspy Salomona na odległym, południowym Pacyfiku. Tam jeszcze nie spotkamy tabunów tu-rystów, aczkolwiek odkryjemy polskie ślady. Na nadmiar ludzi nie będziemy narzekać również w Botswanie, podziwiając przeogromną Deltę Okawango. Prędzej możemy liczyć tam na spo-tkanie oko w oko ze słoniem lub hipopotamem. Wyruszymy też z piątka młodych motocyklistów na kultową już wśród polskich globtroterów tra-sę przez Moskwę i Irkuck do Mongolii.

A wszystkich tych, którzy chcą przedłużyć lato jesienią zapraszamy do Turcji i Egiptu. Nama-wiamy też na wizytę u naszych sąsiadów. Na przy-kład niemieckie Zagłębie Ruhry w ostatnich kilku-nastu latach z zadymionego regionu kopalń i hut zmieniło się w Europejską Stolicę Kultury. Tam nudzić się z pewnością nikt nie będzie, podobnie jak w szwedzkim regionie Skania.

Świat również odwiedza nas. Niedaw-no Warszawa gościła mnichów z tybetańskie-go klasztoru Drepung, a Wrocław – Dalajlamę XIV, który w krótkim czasie odwiedził Polskę po raz drugi, wierząc, że i jego naród, podobnie jak nasz, doczeka się wreszcie wolności.

Redakcja OBIEŻYŚWIATA

W NUMERZE

4 Nieodkryty archipelag Wyspy Salomona

8 Polska bliska sercu Dalajlama XIV we Wrocławiu

10 Mandala w Warszawie

12 Wakacje za morzemSzwecja

14 Zagłębie RuhryNiemcy

16 Słowacja na narty

17 Informacje i konkurs

18 Idealny klimat na wakacjeTurcja

21 Starożytność i współczesnośćTurcja

22 Delta jak patelniaBotswana

25 Z notatnika podróżnika

26 Przez Syberię do Krainy Dżingis ChanaRosja • Mongolia

28 Na globtroterskich szlakachEtiopia • Indonezja

29 Najlepsze dla turystówCertyfikaty POT

30 Tu Polskie Radio 1925-2010Warszawa

32 1200 lat historiiŚląsk

34 Gmina nad wielką wodąLubelszczyzna

35 Kolorowa kopalniaWielkopolska

36 W starej aptecePomorze Zachodnie

39 Przygoda w zasięgu rękiWarmia i Mazury

41 Książki i multimedia

Page 4: Obiezyswiat 4/2010

4 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

T urystycznie kraj ten pozostaje daleko w tyle za pobliskim ar-chipelagiem Fidżi czy Vanuatu. Infrastruktura tu skromna – ot, parę hoteli i ośrodków wypoczynkowych, głównie w Ho-

niarze oraz kilka na Malaicie i Nowej Georgii. Wyspy są niezwykle urodziwe – koralowe wysepki, białe plaże, pokryte dżunglą góry z najwyższym szczytem przekraczającym wysokość polskich Rysów, a ponadto niezwykle bogata, egzotyczna dla nas kultura.

Problemy i nadziejeDzisiaj, głównie dzięki międzynarodowej pomocy finansowej,

głównie Australii i Nowej Zelandii, Wyspy Salomona nadrabiają cy-wilizacyjne zaległości. W Honiarze, Auki, Mundzie, Gizo i innych ważnych ośrodkach powstały nowe obiekty biurowe oraz centra handlowe. W prasie sporo pisano o wznowieniu eksploatacji zło-ta w górach prowincji Guadalcanal oraz o odkryciu nowych zaso-

bów tego kruszcu na wyspie Fauro w Prowincji Zachodniej, a także o wznowieniu wydobycia niklu w prowincji Isabel.

Opieka medyczna jest bolączką tego kraju. W ramach misji mię-dzynarodowych przyjeżdżają tutaj lekarze i pielęgniarki z całego świata. Walczą coraz skuteczniej z największą plagą wysp – mala-rią, a także z AIDS. Coraz większą wagę przykłada się do szkolenia własnej służby medycznej. W prasie wyczytałem, że kilkudziesię-ciu młodych Salomończyków kształci się na uczelniach medycz-nych na Kubie. Rozwija się również szkolnictwo. Walka z analfabe-tyzmem stała się priorytetem dla miejscowych władz.

Honiara – serce krajuKażdą podróż na te wyspy trzeba zacząć od Honiary, bo tu-

taj znajduje się jedyne lotnisko międzynarodowe, wybudowane w czasie wojny przez Amerykanów w miejscu nazywanym Hender-son Fields. Stolica ma bezpośrednie połączenia lotnicze z Australią, Papuą Nową Gwineą, Vanuatu i Fidzi. Miejscowe linie Solomon Air-lines łączą najważniejsze wyspy archipelagu.

Po wylądowaniu w Honiarze z komfortu klimatyzowanej kabi-ny przeniosłem się w gorący klimat równikowy. Wyspy leżą kilka stopni na południe od równika i nawet w tzw. porze suchej jest tu wilgotno i duszno, nic więc dziwnego, że w ciągu kilku minut ko-szula przylgnęła do spoconego ciała. Z niemal pełnego samolotu lecącego dwa razy w tygodniu z australijskiego Brisbane wysiadło mniej więcej tyle samo białych, co ciemnoskórych Melanezyjczy-ków. Ci drudzy mieli szczęście wyemigrować do Australii i praco-wać tam. Teraz przyjeżdżają w odwiedziny do rodzin, którym po-magają finansowo.

ŚWIAT DO GÓRY NOGAMI

Oczywiście, że odkryty przez hiszpańskie-go nawigatora Alvaro Mendaña de Neyra w XVI wieku, ale też do dzisiaj jest nieodkryty przez tzw. masowego turystę. Mendaña znalazł tu-taj złoto i myślał, że jest to złoto legendarnego króla Salomona. To właśnie na jego cześć i jego imieniem nazwał te wyspy.

Wyspy Salomona Nieodkryty archipelag

Page 5: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 5

Po ochłodzeniu się w basenie hotelowym, przyzwoitego hotelu King Solomon (uwaga: w pisowni angielskiej Solomon, w polskiej zaś Salomon), wyruszyłem na miasto. Honiara to prawie 60. tysięcz-ne miasto i największy port morski kraju rozrzuconego na olbrzy-mim, ok. 1,2 mln km2 obszarze Pacyfiku. Cały archipelag składa się z prawie 1000 wysp, z których zamieszkanych jest ok. 350, a ponad 600 to pole do popisu dla Robinsonów Cruzoe. Następnie pojecha-łem na wzgórza Skyline Ridge. Amerykanie wznieśli tam imponują-cy memoriał poświecony walkom w tym rejonie Pacyfiku. Na mar-murowych tablicach wykuli nazwy okrętów swoich i japońskich, zatopionych w wodach okalających Guadalkanal.

W darze od USA Położony na wzgórzu nad Honiarą budynek parlamentu swoim

wyglądem przypomina z daleka zbiornik na wodę. Szczyt budynku zwieńcza coś w rodzaju beczki z blachy falistej. Sala obrad w kształ-cie rotundy ma świetną klimatyzację i akustykę. Pomyślałem, że w dusznym klimacie tropików, to wymarzone warunki do debat dla 50 deputowanych reprezentujących 9 prowincji kraju.

Wybudowany w połowie lat 90. gmach parlamentu to dar Ame-rykanów, którzy w ten sposób odwdzięczyli się mieszkańcom ar-chipelagu za pomoc jakiej udzielili im podczas walk z Japończyka-mi w czasie II wojny światowej. A były to walki niezwykle zacięte. Gdyby japońskiej flocie udało się pokonać Amerykanów na Gua-dalcanal i całym archipelagu, wówczas zagrożona byłaby bezpo-średnio Australia. Ślady morderczych walk, w formie rdzewiejących łodzi i okrętów wojennych, kryją wody otaczające Guadalcanal i inne wyspy archipelagu. W gęstych, tropikalnych lasach napotkać

można wraki samolotów, czołgów i dział. Ten okres historii Wysp Sa-lomona uwiecznił James Jones w powieści „Cienka czerwona linia”, zekranizowanej w końcu lat 90. ubiegłego stulecia.

Polskie ślady W pokładowym magazynie Solomon Air spotkałem się z nazwi-

skiem Richard Majchrzak, fotografem i właścicielem sklepu – galerii w centrum Honiary w prestiżowym na Wyspach NPF Plaza. Ojciec Ri-charda urodził się pod Poznaniem, a on w Niemczech. Na Wyspach Salomona ożenił się z piękną Melanezyjką Naomi i tutaj pozostał. Razem prowadzą swój mały biznes z miejscowymi wyrobami arty-stycznymi. Richard jest też wziętym fotografem, a jego widokówki sprzedają galerie i sklepy w całej Honiarze. Nie zna języka polskie-go, ale na widok rodaka bardzo miło zareagował. Przedstawił mnie swojej egzotycznej małżonce Naomi, pochodzącej z regionu Nowa Georgia i opowiedział mi trochę o miejscowych zwyczajach.

Jednym z największych wydarzeń w powojennej historii wysp była pielgrzymka Jana Pawła II w maju 1984 roku. Domyślam się, że ze względu na klimat była to jedna z trudniejszych podróży papie-ża Polaka. Na poczcie kupiłem okolicznościową kopertę i znaczki upamiętniające to wydarzenie.

Sztuczne wyspy Z Honiary poleciałem do Auki na Malaicie. Bezpośredni lot miał

trwać ok. 40 minut, ale okazało się, że trwał prawie 2 godziny, bo samolot poleciał jeszcze do wioski po drugiej stronie wyspy. Tam zgrabnie lądował na nierównej łące. Pilot z bagażnika wyjął jakieś paczki, po czym odlecieliśmy.

Melanezyjska piękność

Fot.

Rich

ard

Maj

chrz

ak

Fot.

Bogu

sław

Now

ak

Zmierzch nad laguną Marovo

w Zachodniej Prowincji

Page 6: Obiezyswiat 4/2010

6 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Z niecierpliwością oczekiwałem następnego dnia, który miałem spędzić na jednej z setek usypanych przez mieszkańców wysepek w lagunie Langa Langa. To miejscowy zwyczaj budowania w płyt-kich wodach sztucznych wysepek, na których wznosi się domy mieszkalne. Każde nowe małżeństwo taką wyspę usypuje, a raczej układa z wydobywanych z dna laguny skał koralowych. Sztucz-na wyspa, na którą popłynęliśmy, należy do Sary i jej męża Gusta-va, Australijczyka niemieckiego pochodzenia. Gustava martwi glo-balne ocieplenie. – Popatrz, oto naukowy dowód – mówi do mnie. Na tym słupku, gwoździem zaznaczam najwyższy poziom wody w lagunie. Gwóźdź wbijam coraz wyżej. W ubiegłym roku był 2 cen-tymetry niżej. W grudniu, podczas największych przypływów zdarza się, że woda niemal zalewa naszą wyspę i wdziera się do domu oraz ogródka z warzywami i kwiatami. Obecnie, po podwyższeniu o metr części wyspy, Gustav buduje nowy dom. Do grudnia zostało parę miesięcy, twierdzi, że na pewno zdąży przed wysoką wodą. Bunga-lowy Sary i Gustava są proste, wybudowane w stylu melanezyjskim, ale bardzo czyste, a nad łóżkami wiszą moskitiery.

Pieniądze z muszelekOsobliwością rejonu Langa Langa jest oryginalna waluta – pie-

niądze od wieków wykonywane z muszelek. Używa się ich do dzi-siaj, aczkolwiek w znacznie mniejszej skali niż kiedyś. Ich wytwarza-niem zajmują się kobiety, które obtłukując młotkiem na pniaku kra-wędzie muszli, nadają im okrągły kształt. W zależności od koloru – muszelkowe pieniądze mają większą lub mniejszą wartość. Tak jak od wieków również i dzisiaj młody chłopak może się za nie wkupić w łaski rodziny swojej wybranki, a dla panny młodej muszelkowa

ŚWIAT DO GÓRY NOGAMI

Wyspa Kennedyego

Sara ubiera modelkę w ceremonialny strój z muszelek, w którym przed laty brala ślub.

Fot.

Mar

y D

urde

n - F

otol

ia.c

om

Informacje praktycznePołożenie i ludzie: Wyspy Salomona leżą w południowo-wschodniej części Oceanu Spokojnego w Melanezji. Powierzchnia archipelagu, liczącego prawie 1000 wysp, wynosi 29 785 km2. Zamieszkuje je 450 tys. osób, głównie Melanezyjczyków. Mieszkają tu także Chińczy-cy, głównie w Honiarze oraz kilka tysięcy białych, przede wszystkim z Australii i Nowej Zelandii. Wyspy obecnie są członkiem Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Głową państwa jest gubernator generalny. Wy-bory parlamentarne odbywają się co 4 lata.Język: głównym językiem jest tzw. Pijin English, mieszanka dia-lektów i języka angielskiego. Melanezyjczycy posługują się 87 dialektami.Waluta: dolar salomoński, 1 SBD to ok. 0,40 PLN. Kartami kredyto-wymi można płacić w lepszych hotelach. Na zakupy najlepiej wy-brać się z gotówką. Wiza: wizę turystyczną otrzymuje się na lotnisku na okres do 3 mie-sięcy. Należy mieć paszport ważny minimum 6 miesięcy od daty wyjazdu, bilet powrotny oraz środki finansowe na czas pobytu. Wiza kosztuje 40 dolarów salomońskich.Zdrowie: podróżowanie po Wyspach Salomona wymaga dobrego zdrowia ze względu na tropikalny klimat. Tabletki przeciwko malarii czy szczepienie przeciw tężcowi są wskazane.Bezpieczeństwo: wyspy ogólnie uważane są za bezpieczne. Ma-czety, które miejscowi noszą powszechnie, służą tylko do wycinania krzewów i trawy w dżungli.Z kim pojechać: polecamy biuro podróży Green Lite Travel z Auck- land w Nowej Zelandii, które obsługuje grupy również w języku polskim – www.greenlitetravel.com.Internet: www.welkamsolomons.com

Fot.

Rich

ard

Maj

chrz

ak

Fot.

Rich

ard

Maj

chrz

ak

Richard Majchrzak z małżonką Naomi Fo

t. Bo

gusł

aw N

owak

Nurkowanie do wraków przy Guadalcanal

Page 7: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 7

waluta to ciągle nieodzowna część posagu. Jak opowiadali mi miej-scowi, jeszcze dzisiaj można za muszelkowe pieniądze kupić warzy-wa, a nawet świnie.

Koralowce i wraki Lotnisko w Munda – to pozostałość z czasów wojny. Bardzo

długie i szerokie nie pasuje do baraku obecnego terminalu. Beto-nowy pas startowy wybudowali Amerykanie, a lądowały na nim największe bombowce. Dzisiaj lądują tu niewielkie samoloty Solo-mon Airlines, a kiedy nie lądują lotnisko służy do gry w piłkę nożną.

W Munda, a potem w Gizo, stolicy Prowincji Zachodniej, spę-dziłem kolejne dwa dni. Munda leży na brzegu laguny Roviana, któ-rą w ciągu dnia przemierzają liczne łodzie i czółna. Laguna jest jak-by autostradą łączącą wyspy i wysepki Prowincji Zachodniej, w tym jej stolicę Gizo. Sympatyczna instruktor nurkowania, Australijka, zachwalała podwodne uroki tego rejonu twierdząc, że rafa koralo-wa jest tutaj piękniejsza niż australijska. Zdecydowałem się jednak na rejs czółnem po lagunie. Mój przewodnik Simon pokazywał mi podwodne doły pochodzące z wybuchów bomb lotniczych w cza-sie walk Amerykanów z Japończykami. W gęstym zaś buszu widzia-łem wrak dużej barki wojennej i szczątki samolotów. Miejscowi nie mają sprzętu ani pieniędzy na usuwanie wielotonowych wraków, a Amerykanie nie reagują na ich listy w tej sprawie.

Krokodyle i... geografia Kiedy przepływaliśmy w pobliżu mangrowców zapytałem

Simona o krokodyle. – Są – odpowiedział szczerze. – Niedawno pię-ciometrowy gad wychodził rankiem na brzeg obok bazaru w Mun-

dzie. Odwiedzał handlarzy przez ponad tydzień. Rodzice zaczęli się bać o dzieci, które lubią bawić się w wodach laguny. Policja musiała gada zastrzelić, mimo iż oficjalnie krokodyle są pod ochroną. Kie-dy przypłynęliśmy na piaszczystą plażę jednej z wysepek laguny, Simon zapewniwszy mnie, że w tym miejscu nie ma krokodyli, za-proponował odświeżającą kąpiel. Wykąpałem się jednak w niemal ekspresowym tempie!

Mój przewodnik okazał się bardzo interesującą osobą. Mówił mi, że nie chodził do żadnej szkoły, że jest samoukiem. Kiedy po-wiedziałem mu, że jestem z Polski pochwalił się iż wie, że Polska leży w Europie, że na zachodzie graniczy z Niemcami, na wschodzie z Rosją a na południu... z Jugosławią. Skorygowałem jego informa-cje i wspólnie na piasku nakreśliliśmy aktualną mapę Europy. Obie-całem, że następnym razem przywiozę mu aktualny atlas świata. Pomyślałem sobie przy tym, ilu Polaków, nawet bardzo wykształco-nych, wie z jakimi państwami sąsiadują Wyspy Salomona i w ogóle – gdzie one leżą?

BOGUSŁAW [email protected]

REK

LAM

A

Kolejna sztuczna wyspa i na ukończeniu dom jej właścicieli Wojownik z wysp SalomonaFot.

Bogu

sław

Now

akFo

t. Bo

gusł

aw N

owak

Fot.

Rich

ard

Maj

chrz

ak

Wczesny ranek na targowisku w Munda

Page 8: Obiezyswiat 4/2010

TYBET W POLSCE

8 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

DALAJLAMA XIV WE WROCŁAWIU

POLSKA BLISKA SERCU

W dniach 22-23.09.2010 roku podczas pobytu w naszym kraju Dalajlama XIV odwiedził Wrocław, obejrzał wy-stawę „Solidarny Wrocław” przygotowaną z okazji trzy-

dziestolecia Solidarności, a w Hali Stulecia wygłosił wykład na temat humanizmu. Uczestniczył również w konferencji praso-wej, spotkał się z młodzieżą w Teatrze Lalek oraz z Wrocławiana-mi na rynku Starego Miasta. Stolica Dolnego Śląska była jedynym miastem w Polsce, które odwiedził podczas jesiennego pobytu w Europie. Została ona wybrana spośród 85 innych propozycji.

Wystawę „Solidarny Wrocław” zaprezentował Jego Świątobli-wości prezydent miasta Rafał Dutkiewicz. Dalajlama kończąc zwie-dzanie podkreślił, że każda żyjąca istota ma prawo do wolności, a dławienie jej, pozbywanie tego podstawowego pra-wa żywych istot, powodu-je bunt, przeciwstawienie się czy wręcz walkę. A wła-śnie on, laureat pokojowej nagrody Nobla z roku 1989, stara się bez walki i prze-mocy, w sposób bezkrwa-wy przywrócić wolność dla Tybetu. Swoją działalnością nawołuje do walki o nie-podległość Tybetu, ale orę-żem dialogu, bez przemocy. Nieustannie przypomina o prawie do samostanowie-nia narodów.

Bardzo gorąco zostało przyjęte wystąpienie Da-lajlamy XIV w Hali Stulecia, którego wysłuchało bez-pośrednio 6 tys. osób. Obecność tego znakomitego mnicha bud-dyjskiego wprowadziła ciepły i serdeczny klimat w czasie całego spotkania. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zapewnił go-ścia o naszej solidarności z duchowym przywódcą Tybetu. Z ko-lei w swoim wystąpieniu duchowy przywódca Tybetańczyków podkreślił jak bliskie są mu polskie doświadczenia. Wyraźnie za-znaczył, że choć naród polski jest już wolny, a sytuacja ekonomicz-na Polski jest dobra, to „wciąż potrzebujemy solidarności, ciężkiej pracy, szczerości i odwagi”. Zgromadzonym w Hali Stulecia prze-kazał również nauki wynikające ze swoich zobowiązań. Podkreślił, że nie pieniądze i dobra materialne dają szczęście ludziom, a je-dynie wartości wewnętrzne. To jest jego pierwsze zobowiązanie – szerzenie tego przesłania, a dotyczy ono całej ludzkości, siedmiu miliardów ludzi na Ziemi. Zobowiązanie drugie, które spoczywa

na Dalajlamie to promowanie harmonii i tolerancji między różny-mi religiami. Na ziemi rozwinęły się różne religie, różne systemy filozoficzne, które w zasadzie prowadzą do jednego – nauczają o miłości, współczuciu, tolerancji, dobroci. Różnią się pod wieloma względami, ale powinny istnieć one w harmonii między sobą i ich wyznawcami. Wierzmy we własną religię, szanujmy inną – zaape-lował Dalajlama.

Ostatnie trzecie zobowiązanie Jego Świątobliwości dotyczy Tybetu. Tu bardzo wyraźnie przedstawił trudną sytuację swojego kraju, nawiązując między innymi do dewastacji środowiska natu-ralnego. Największy na świecie Płaskowyż Tybetański jest źródłem wody dla ogromnej części ludności. Lodowce bardzo szybko tam

znikają, a od wód rzek za-czynających swój bieg na Dachu Świata zależy przy-szłość blisko miliarda ludzi na świecie. Dodał, że waż-nym aspektem jest też po-kój w tamtej części świata, a prawdziwa przyjaźń mię-dzy Tybetańczykami i Chiń-czykami może się narodzić tylko w zaufaniu.

Wrocławianie chcieli przede wszystkim dowie-dzieć się, czym dla Dalajla-my XIV jest okazywanie so-lidarności przez inne kraje i czy jest z tego jakaś kon-kretna korzyść. Jego Świą-tobliwość odpowiedział, że wyrazy wsparcia docierają do niego z całego świata,

a pragnienia wolności nie da się stłumić. Żaden reżim tego nie do-konał i nie dokona.

W dużo bardziej kameralnym gronie spotkał się Dalajlama z uczniami szkół wrocławskich. W swoim wystąpieniu podkreślał konieczność dialogu i pokoju, opowiadał o buddyzmie i współ-czesnych zagrożeniach dla świata. Wspominał także Jana Pawła II i jego ostatnie z nim spotkanie.

Kolejna wizyta Jego Świątobliwości była wielkim przeżyciem dla Wrocławian. Słuchając jego nauk na chwilę zapomnieliśmy o naszych narodowych waśniach, na chwilę staliśmy się lepsi, ser-deczniejsi, bardziej wyrozumiali i tolerancyjni. Jego słowa skłania-ły do refleksji, nie tylko nad losem narodu tybetańskiego, ale nad postępowaniem każdego z nas.

ŁUKASZ WALL

„Gdy jestem w Polsce zawsze odczuwam solidarność Polaków z Tybetem”. DALAJLAMA XIV

Zdję

cia:

aut

or, A

. Lan

ge, K

. Szc

zerb

owsk

a

Page 9: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 9

Page 10: Obiezyswiat 4/2010

D la tybetańskich mnichów ceremo-nia sypania mandali nie jest tylko tworzeniem plastycznego obrazu

tworzonego z kolorowego piasku, ale jest głównie przeżyciem duchowym, rodzajem modlitwy i medytacji. Do niedawna manda-la była tylko sypana w klasztorach, dlatego Dalajlama XIV zaapelował, żeby w sytuacji, kiedy religia i sztuka tybetańska są zagrożo-ne, mandale usypywać publicznie.

6 lipca br. już po raz kolejny przybyli do Warszawy mnisi buddyjscy z tybetańskiego klasztoru Drepung. Jego główna siedziba mieści się w Lhasie, ale z powodu restryk-cji chińskich dwa kampusy klasztorne, liczą-ce ponad pięć tysięcy mnichów, kontynu-ują swoje tradycje na wygnaniu w Indiach. Niektórzy mnisi podróżują po świecie i upo-wszechniają dawne obrzędy tybetańskie, zwracając tym samym uwagę na trudną sy-tuację swojego podbitego narodu. W Pań-stwowym Muzeum Etnograficznym w War-szawie postanowili oni modlić się przez kil-ka dni dla uczczenia 75. urodzin Jego Świą-

tobliwości Dalajlamy XIV, który jest ziemską emanacją bodhisattwy Awalokiteśwary. Za-demonstrowali też rytuał sypania manda-li Zielonej Tary. Ceremonia ta towarzyszyła wystawie „Medytacje – Sztuka Dzanabadza-ra i jego Szkoły”. W trakcie kilkudniowych spotkań odbył się również wykład Rabtena Tulku Rinpoce pt. „Symbolika mandali”.

– Mnisi przyjechali do Warszawy na za-proszenie Fundacji Sam Dżub Ling i Domu Tybetańskiego Acala – mówi kurator wysta-wy Elvira Eevr Djaltchinova-Malets. Jeden z mitów opowiada jak się narodziła Zielona Tara. Awalokiteśwara zobaczywszy ogrom cierpień, choroby, ból narodzin, wreszcie śmierć – rozczulił się i upuścił łzę. Z pierw-szej łzy, wypływającej z jego prawego oka narodziła się Zielona Tara a z kolejnej łzy z lewego – Biała Tara.

Zielona Tara jest tym samym co Awa-lokiteśwara, tylko w jego żeńskiej postaci. W sanskrycie jej imię znaczy „gwiazda albo planeta” a także „ta, która prowadzi na dru-gą stronę (cierpień)”. Zielona Tara jest Matką

wszystkich Buddów i jest najważniejszym kobiecym buddyjskim bóstwem. Jest także opiekunką ludzi. Jej prawa dłoń złożona jest w geście dawania (warada-mudra) a lewa dłoń w geście nauczania (witarka-mudra). Tara jest więc boginią mądrości i współczu-cia. Natomiast Mandala Tary jest symbolem jej pałacu, w którym mieszka.

Aby zrozumieć chociaż część przesłania, jakie niesie za sobą sypanie mandali warto było przychodzić do muzeum przez kilka dni. Uczestnicząc nawet biernie w ceremonii sy-pania mandali, mamy szansę wejść do wnę-trza Pałacu Tary, pełni wewnętrznej radości i spokoju. Tego typu medytacja pozwala nam zapanować nad nienawiścią w nas drzemią-cą, a pożądanie, złość i wszystkie negatyw-ne uczucia możemy przekształcić w miłość i radość życia w drodze do stanu nirwany. Bo wszystkie negatywne uczucia tkwiące w na-szym wnętrzu są przeszkodą w drodze do ra-dości poprzez oświecenie.

Uroczystość rozpoczęcia sypania man-dali zawsze poprzedza modlitwa wszyst-

TYBET W POLSCE

10 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Mandala w Warszawie

KLASZTOR DREPUNG Nazwa oznacza stos ryżu, a został on za-łożony w 1416 roku na Górze Gampo Uce w pobliżu Lhasy dla doskonalenia i pogłębiania nauk linii Gelugpa. W latach 1935-37 był największym klasztorem a zarazem uniwersytetem buddyjskim na świecie. W tym czasie studiowało tu-taj od 7000 do 10 000 mnichów. Klasztor Drepung przykrywał Ganden Podrang, czyli tzw. klasztor w klasztorze, który był przez blisko 200 lat siedzibą pierwszych Dalajlamów, do czasu przeniesienia ich siedziby do Pałacu Potala w Lhasie.

Fot.

Łuka

sz W

all

Page 11: Obiezyswiat 4/2010

kich mnichów. Tym razem Mistrzem Cere-monii Śpiewu Klasztornego był Lama Ta-shim. Prowadzącym mnichem sypania mandali był mistrz Aku Zopa. Jednego dnia pracował mnich A-Dziama, a dru-giego – Ngodup Tenzin. Przez sześć dni Mistrzowi Aku Zopa codziennie towarzyszył inny mnich. Występo-wali oni na największych scenach świata m.in. we Francji, Japonii, Ro-sji, a nawet w prestiżowej Carnegie Hall w Nowym Jorku.

Przy tworzeniu mandali Zielo-nej Tary mnisi wykorzystują ideal-ny kwadrat, pomalowany na kolor niebieski, symbolizujący kolor czy-stości. Początkowo muszą wykreślić główne kierunki mandali, a jest ich pięć. Każdy symbolizuje jakiś kolor: centrum jest białe, wschód – zielo-ny, zachód –czerwony, północ – granatowy a południe – żółty.

Mnisi prezentowali sztukę i kul-turę tybetańską podczas spotkań w Centrum Blue City i w Klubie „Po-większenie” przy ul. Nowy Świat. Modlili się, częstowali przybyłych potrawą ze słodkiego ryżu, sprze-dawali tybetańskie ozdoby, fla-gi modlitewne, kadzidełka, szarfy z ośmioma symbolami pomyślno-ści, biżuterię, wisiorki, kolorowe portmonetki, haftowane powłoczki na jaśki oraz płyty z muzyką i śpie-wami klasztornymi. Mniejsze fla-gi modlitewne zawierają święte sy-laby do modlitwy mantry: Om Ma Mi Padme Hum (Bądź pozdrowiony klejnocie w kwiecie lotosu). Jest to najświętsza buddyjska mantra. Na-tomiast na większych flagach są wy-malowane tary. Zwyczajowo wiesza się je na wietrze.

– To jest pięknie haftowa-na szarfa z ośmioma buddyjskimi symbolami pomyślności – poka-zuje pani Elvira. Pierwszy to Para-sol, symbol ochrony wiary, drugi

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 11

– dwie złote Ryby, symbol wolności i życia bez lęku, trzeci to Klejnoty buddyjskie, któ-re symbolizują przekształcenie negatywnej energii w pozytywną. Czwarty to Kwiat Lo-

tosu, symbol czystości, piąty to Muszla, z której dźwięk nie jest doskonały, bo zawiera wszyst-kie dźwięki tego świata. Bardzo ciekawy jest znak szósty – Wę-zeł Nieskończoności, który nie ma ani początku ani końca. Tak samo jest z buddyzmem, bo ni-gdy nie powstał i nigdy nie zgi-nie, ponieważ wiara (nauka o oświeceniu) była, jest i będzie. Podobnie jest z czasem, który na Dalekim Wschodzie „płynie” ko-łowo a nie linearnie jak w świe-cie Zachodu. To samo dotyczy wszechświata. Bo nikt go nie stworzył, świat był, trwa i będzie trwał, nawet, kiedy dotrwamy do nirwany, bo nie jest ona nie-bytem lecz jest trwaniem (ale bez cierpienia, bytem lepszej ja-kości). Siódmy znak na szarfie, to Sztandar Zwycięstwa, symboli-zujący zwycięstwo oświecenia nad ignorancją. Jest to natural-nie symbol oświecenia Buddy. Ostatni, ósmy jest Kołem Dhar-my, które symbolizuje naukę Buddy. Ten misternie haftowa-ny pas ze znakami pomyślności zwykle zawiesza się w najważ-niejszym punkcie domu – doda-ła pani kustosz Elvira Eevr Djalt-chinova-Malets.

Podczas spotkań w rozmo-wach z Tenzingiem i dosyć do-brze władającym językiem pol-skim Lamą A-Dziamą dowie-działem się, że pozyskane pie-niądze ze sprzedaży pamiątek przeznaczają oni na wsparcie dla małych mnichów z ich klasz-toru, który ma niestety ograni-czone możliwości i dlatego

w trakcie spotkań, koncertów, jak i całego tourneé zbierane są darowizny.

– Mając 6-7 lat można wstąpić do bud-dyjskiego klasztoru. Również mężczyzna w wieku dojrzałym może zostawić świeckie życie i wstąpić do klasztoru. Natomiast nie może już być wtedy żonatym i powrócić do życia świeckiego. Jest to droga bez powro-tu – powiedział A-Dziam.

Ostatniego dnia odbyła się ceremonia rytualnego zniszczenia mandali oraz wy-sypanie piasku wraz z modlitwami do Wi-sły. Grupa osób podążyła ul. Tamką w dół wraz z siedmioma mnichami nad rzekę. Akt rytualnego niszczenia mandali przypo-mina nam, że wszystko przemija, że nic na świecie nie jest trwałe. Część piasku mnisi rozdali wszystkim obecnym uczestnikom ceremonii. Tradycja mówi, że ta szczypta piasku trzymana w domu przyniesie po-myślność całej rodzinie. Resztki mandali wsypane do wody i błogosławieństwo do-brych życzeń dociera wtedy do największej liczby ludzi. Modlitwy i życzenia wypowia-dane przez uczestników ceremonii mają przynieść szczęście i pokój oraz wszelki do-brobyt. Uroczystości zakończył koncert pie-śni klasztornych i pokaz tradycyjnych tań-ców tybetańskich.

Tekst i zdjęcia:ŁUKASZ DOBRZYŃSKI

Page 12: Obiezyswiat 4/2010

Z WIZYTĄ U SĄSIADÓW

pięknymi jeziorami (jak Ivösjön, Ringsjön czy Vombsjön) i rzekami, jej ciągnące się kilome-trami piaszczyste plaże, pełne grzybów lasy i złote pola rzepaku, a także malownicze nad-morskie osady rybackie i liczne zamki, zaczęły przyciągać nie tylko artystów malarzy z całej Europy, ale także turystów. I rzeczywiście jest to magiczne miejsce dla wszystkich tych, któ-rzy chcą odkryć coś nowego bez konieczności podróżowania na drugi koniec świata.

Aby w pełni móc docenić uroki regio-nu już w 1978 roku Szwedzi utworzyli tutaj Skåneleden – system szlaków turystycznych. Pozwala on na odwiedzenie najpiękniejszych widokowo części Skanii. Przez lata system, po-wstały z inicjatywy Folke Friberta, rozbudo-wywał się i dziś liczy sobie aż 1 000 km tras podzielonych na 4 główne szlaki: Z Północy

na Południe, Od Wybrzeża do Wybrzeża, Przez Wzgórza Skanii oraz Droga Österlenleden.

Co warto zobaczyć? W Skanii bez wątpienia należy zaliczyć

Ales Stenar, kamienny krąg, a raczej twór o kształcie statku lub łodzi, usytuowany w okolicach Ystad, którego czas powstania szacuje się na okres między 330 r. a 980 r. n.e. Składa się on z 59 głazów, ma 67 metrów dłu-gości i 19 metrów szerokości. Do dzisiaj nie ma ostatecznej i jednej teorii na temat powo-du, dla którego kamienny kompleks powstał. Badacze przypisywali mu już rolę obserwato-rium astronomicznego, miejsca odprawiania obrzędów religijnych, zegara słonecznego oraz grobowca. Olbrzymi krąg kamienny robi niesamowite wrażenie, które tą tajemniczość

tylko potęguje.W czasie wizyty w Skanii

nie sposób też uniknąć obej-rzenia choćby jednego z bli-sko 200 znajdujących się tu-taj zamków i dworków. Wiele z nich można zwiedzać. Wo-kół zachwycają znakomicie utrzymane ogrody. Godnym polecenia jest na przykład zamek Kronovall znajdujący się w gminie Tomelilla. Po-

Z a górami, za lasami... Ile bajek, zaczy-nających się tym oto wstępem wysłu-chaliśmy w dzieciństwie, trudno poli-

czyć. I w tych właśnie miejscach dalekich za-wsze znajdowało się rzecz jasna coś niezwy-kłego i fascynującego. Tak samo jest w przy-padku krainy położonej może nie za górami i lasami, ale na pewno za morzem – w Szwe-cji Południowej. „Za morzem” brzmi oczywi-ście bardzo odlegle, jednakże do naszych są-siadów z północy naprawdę nie jest tak dale-ko i stosunkowo łatwo się dostać korzystając z jednej z wygodnych przepraw promowych na trasie Świnoujście – Ystad. I już jesteśmy w Skanii – prowincji w południowej Szwecji. Na-prawdę warto się tu wybrać.

Skania Jeżeli Szwecja kojarzy nam

się z krajem zimnym i mało przystępnym, nasze wyobra-żenie zburzy całkowicie wizyta w południowej części tego kra-ju w Skanii. Co ciekawe region ten jeszcze do połowy XVII w. znajdował się w granicach Da-nii. I o jej odzyskanie Duńczy-cy wielokrotnie później kru-szyli kopie ze Szwedami. Sielski krajobraz Skanii, urozmaicony

12 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Południowa Szwecja Wakacje za morzem

Kamienny krąg Ales Stenar Fot.

Sven

ni –

Fot

olia

.com

Page 13: Obiezyswiat 4/2010

Novasol Polska Sp. z o.o.ul. Mickiewicza 12/370-384 Szczecintel. (0-91) 812 16 45

www.novasol.pl

dróżując po tym regionie natknąć się można także na kurhany. Jeden z bardziej znanych, pochodzący z epoki brązu, znajduje się w miejscowości Kivik. Pomieszczenie grobowe wzniesione jest z ośmiu kamiennych płyt po-krytych fascynującymi rytami

Z innych śladów, jakie historia pozosta-wiła w Skanii, warto zwrócić uwagę na Glim-mingehus w gminie Simrishamn – najlepiej zachowaną w Skandynawii średniowieczną twierdzę, która została wybudowana w la-tach 1499-1506 i unaocznia doskonale styl budownictwa tamtego okresu dzięki wielu ślepym zaułkom, zapadniom, fosie, mostom zwodzonym oraz licznym śmiertelnym pu-łapkom. Grubość ścian dolnej części twierdzy wynosi aż 2,4 metra!

Mając trochę czasu na pobyt w Skanii warto zainteresować się też tutejszą cera-miką, z której produkcji region słynie już od dawna. Jedna z najbardziej znanych fabryk ceramiki – Höganäs Keramik – powstała już w 1909 roku i do dzisiaj zajmuje się produk-cją przyborów użytku codziennego łącząc w nich długie lata tradycji z nowoczesnym designem.

Miasta Skanii Malmö, trzecie co do wielkości miasto

Szwecji (ponad 260 000 mieszkańców), dzię-ki mostowi nad Öresund połączone jest ści-śle z Kopenhagą. Poza granicami kraju miasto znane jest dzięki Uniwersytetowi Morskiemu. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na pocho-

dzący z XIV w. kościół św. Piotra, zamek Mal-möhus, XVI-wieczny ratusz czy chociażby za-bytkowe domy mieszczańskie budowane w XVI-XVIII w. Urokliwy Lund to miasto o cha-rakterze głównie akademickim, a to dzięki znajdującemu się tutaj największemu ośrodko-wi akademickiemu w Skandynawii – uniwersy-tetowi zwanemu także Regia Academia Karo-lina, który kształci ok. 24 tys. studentów z ca-łego świata. Warto tu także zwrócić uwagę na najstarsze Muzeum Archeologiczne w Europie – Historiska Museet vid Lunds universitet.

Helsingborg – to malownicze, portowe miasto położone nad najwęższą częścią cie-śniny Öresund. Od znajdującego się po duń-skiej stronie Helsingør dzieli je jedynie krótka przeprawa promowa. A jest to ważna infor-macja dla wszystkich tych, którzy chcieliby na własne oczy zobaczyć zamek Hamleta. Nato-miast Ystad kojarzy się nam głównie ze spo-rym portem promowym. Tymczasem warto zatrzymać się tu na chwilę, choćby na spacer, który pozwoli podziwiać nam fantastyczną średniowieczną zabudowę szachulcową mia-sta. Koniecznie trzeba zobaczyć gotyckie ko-ścioły Mariacki i św. Piotra. Dzięki właśnie tym dwóm zabytkom architektury Ystad zostało umieszczone na trasie Europejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego.

Gdzie spać?Niezłym rozwiązaniem są szwedzkie

domy i domki sieci NOVASOL. Wybudowane w tradycyjnym, ekologicznym skandynaw-

skim stylu są w pełni wyposażone w sprzęt kuchenny, RTV i AGD. Oferta dotyczy kate-gorii od 2 do 5 gwiazdek – od całkiem pro-stych domków letniskowych po komfortowe wille z basenem i sauną. Do wielu z nich go-ście mogą przywieźć swojego czworonożne-go pupila gratis.

Jeżeli wybierzemy się w maju, aby sko-rzystać z przypadających wolnych dni na po-czątku miesiąca i zorganizować sobie prze-dłużony weekend, za tydzień pobytu 6 osób w domu 4-gwiazdkowym zapłacimy już od 706 PLN (a więc od 17 PLN za osobę za dzień), a w domu 3-gwiazdkowym dla 4 osób od 371 PLN za tydzień (od 13 PLN za osobę za dobę). Jeśli bardziej interesuje nas wypoczynek wakacyjny, to za tygodniowy pobyt 4 osób w 3-gwiazdkowym domu NOVASOL w pierw-szej połowie lipca zapłacimy od 1069 PLN (od 38 PLN za osobę za dobę). Gdybyśmy nato-miast do Skanii planowali wybrać się po sezo-nie, np. we wrześniu, to za tygodniowy pobyt 4 osób w 3-gwiazdkowym domu zapłacimy od 463 PLN (od 17 PLN za osobę za dobę).

ANNA SZULC

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 13

Ryciny z Kivik Helsingborg

Domki NOVASOL w ÖrkelljungaMalmö

Fot.

donk

ey IA

– F

otol

ia.c

om

Fot.

Ant

ony

McA

ulay

– F

otol

ia.c

omFo

t. N

OVA

SOL

Fot.

open

your

aper

ture

– F

otol

ia.c

om

Plaża w Skanii

Page 14: Obiezyswiat 4/2010

EUROPEJSKA STOLICA KULTURY

14 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

nia. „Dortmunder U”, dawna siedziba browa-ru w Dortmundzie, wielki ceglany budynek jeszcze niedawno był w bardzo złym sta-nie. Po zainwestowaniu prawie 50 milionów euro dziś mieszczą się w nim m.in. muzeum sztuki, centrum gospodarki kreatywnej i licz-ne instytuty uniwersyteckie.

Zagłębie Ruhry jest centrum nowocze-snych technologii i nauki. Znajduje się tu pięć uniwersytetów oraz setki instytutów badawczych. Duży nacisk kładzie się na roz-wój kultury. Na terenie zagłębia znajduje się dwieście muzeów, w tym otwarty niedawno nowoczesny gmach Muzeum Folkwang ze wspaniałymi zbiorami malarstwa, zwłaszcza niemieckich ekspresjonistów. Statystycznie jedno muzeum przypada tu na 26 tys. miesz-kańców, czyli średnio dwa razy więcej niż w Europie. Czynnych jest 120 teatrów oraz blisko sto sal koncertowych. Każdego roku organizowanych jest tu 250 festiwali.

Na terenie Zagłębia Ruhry znajdziemy najdłuższy pasaż handlowy i CentrO w Obe-rhausen, największe centrum handlowo-ro-zrywkowe w Europie, a także niezwykłe wy-stawy i parki rozrywki.

Centrum kreatywności Symbolem Zagłębia Ruhry jest podwójna

wieża szybowa kopalni węgla Zollverein w Es-sen, niezwykły pomnik kultury przemysłowej wpisany w 2001 r. na listę światowego dzie-dzictwa UNESCO. Była ona dawniej najwięk-szą i najnowocześniejszą kopalnią węgla ka-miennego na świecie. Założona w 1847 roku, na początku XX w. zatrudniała ponad 5 tys. osób i wydobywała 12 tys. ton węgla na dobę. Ostatecznie zamknięto ją w 1986 roku.

Za pieniądze z Unii Europejskiej kopal-nia przeszła metamorfozę i stała się centrum kreatywności. Utworzono tu muzeum tech-

Z ostało to docenione przez międzyna-rodową społeczność. Zagłębie Ruh-ry w roku 2010 wraz z miastem Pecz

na Węgrzech i tureckim Istambułem zostało ogłoszone jedną z trzech kulturalnych stolic naszego kontynentu. Po raz pierwszy w histo-rii miano Europejskiej Stolicy Kultury otrzy-mało nie pojedyncze miasto lecz cała aglo-meracja przemysłowa.

Inicjatorką pomysłu Europejskiej Stolicy Kultury była w 1985 r., ówczesna grecka mi-nister kultury Melina Mercouri. Zwykle typo-wane są dwa państwa, z których chętne mia-sta zgłaszają swe kandydatury. Unia Euro-pejska wybiera po jednym z obu państw. Dla wybranego miasta to wielkie wyróżnienie i prestiż, ale także wymierne korzyści – inwe-stycje i promocja.

Sala koncertowa w hucie W latach 90. XX w. w Zagłębiu Ruhry re-

alizowano specjalny program IBA Emscher Park, w ramach którego w ponad sto am-bitnych projektów wpompowano przeszło 5 miliardów marek niemieckich. Między in-nymi przerobiono hutę cynku w Oberhau-sen na Muzeum Przemysłu, port przeładun-kowy w Duisburgu na centrum rozrywki, ko-palnię węgla w Bochum na Muzeum Górnic-twa a miechownię huty stali na salę koncer-tową. Największy niegdyś na świecie zbior-nik gazu w Oberhausen, o wysokości 117 m i średnicy 67 m, przekształcony został w ga-lerię i wieżę widokową. Szklana winda wozi zwiedzających na samą górę, skąd rozciąga się znakomity widok na okolicę. Nic dziwne-go, że Gazometr w Oberhausen odwiedziło już ponad trzy miliony turystów.

Zagłębie Ruhry przebudowuje się z po-mysłem, nie niszczy ikon przemysłowej prze-szłości, ale szuka dla nich innego zastosowa-

ZAGŁĘBIERUHRY

Przez ponad półtora wieku Zagłębie Ruhry było przemysłowym sercem Niemiec. Królowały tu węgiel i stal. Zagłębie Ruhry jest naj-większą aglomeracją, najgęściej zaludnionym skupiskiem miejskim i największym obszarem przemysłowym w Europie. Aglomeracja 53 miast i miasteczek na zachodzie Niemiec w kraju Północna Nadre-nia–Westfalia nazwę przyjęła od płynącej tu rzeki Ruhr. Na powierzch-ni 4 435 km² żyje 5,3 mln mieszkańców, czyli1183 os./km². Teraz re-gion ten postawił na kulturę, naukę i turystykę.

Zdję

cia:

aut

or i

Ruhr

Tou

rism

us

Page 15: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 15

niki prezentujące dawne wyposażenie kopal-ni i proces wydobycia węgla. Holenderski ar-chitekt Rem Koolhaas zaprojektował podświe-tlone na pomarańczowo ruchome schody prowadzące do wejścia dla odwiedzających. W części budynków powstało kasyno i cen-trum wzornictwa przemysłowego, biura pro-jektantów, galerie sztuki, sale wystawowe, re-stauracje a także basen i lodowisko.

Z istniejących niegdyś w Zagłębiu Ruh-ry 200 kopalń węgla zostały tylko cztery. Od XVIII stulecia do czasu załamania się tutej-szego górnictwa, wydobyto spod ziemi łącz-nie siedem miliardów ton węgla.

Szlakami przez zielone zagłębie Dziś ten zapylony niegdyś i szary region

jest zielony. Oprócz wielu stref zieleni otacza-jących kompleksy przemysłowe, znajduje się tu mnóstwo lasów i jezior. Na terenie malow-niczego rezerwatu przyrody Wyspa Bislicher (Bislicher Insel) jest największa w Nadrenii Północnej-Westfalii kolonia kormoranów. Co roku przylatują tu tysiące dzikich gęsi.

Wytyczony szlak przyrodniczy i krajobra-zowy prezentuje nowo ukształtowany krajo-braz przemysłowy. Wiele z nowych terenów zielonych powstało na zrekultywowanych hał-dach. Miejsca po kopalniach odkrywkowych zalano wodą i zamieniono w sztuczne jeziora.

Szlak kultury przemysłu prowadzi do za-bytkowych obiektów industrialnych i zabyt-ków techniki. Pokazuje nowe zagospodaro-wanie obiektów poprzemysłowych. Wyty-czono mnóstwo ścieżek rowerowych umoż-liwiając zwiedzanie regionu na dwóch kół-kach. Modne stało się też pływanie po licz-nych kanałach i rzekach, których stan czysto-ści znacznie się poprawił. Sieć szlaków wod-nych w całym regionie ma około 200 kilome-trów długości.

Obiekty na szlaku architektury leżą na terenie 17 miast, a realizowało je przeszło 200 architektów, urbanistów i architektów zieleni. Przykładem jest wieża widokowa Tetraedr zbudowana na hałdzie w Bottrop mająca formę czworościanu o wysokości 50 metrów, zbudowanego ze stalowych prę-tów. Wspinaczka na nią dostarcza niesamo-witych wrażeń a nagrodą jest piękna pano-rama ze szczytu wieży.

Zaszczyt bycia Europejską Stolicą Kultu-ry kosztować będzie Niemcy ponad 60 mi-lionów euro. Przewiduje się, że w ciągu 2010 roku Zagłębie Ruhry odwiedzi co najmniej 6 milionów turystów. Dla naszego Śląska, który doświadcza zmian, jakie w Niemczech miały miejsce kilkanaście lat temu, to co dzieje się teraz w Zagłębiu Ruhry może być wzorem jak postępować z terenami i obiek-tami poprzemysłowymi oraz z całym proce-sem restrukturyzacji regionu dawnego prze-mysłu ciężkiego.

GRZEGORZ MICUŁAWięcej informacji: www.ruhr-tourismus.de

Page 16: Obiezyswiat 4/2010

ZAPRASZAMYDO ODNOWIONYCH POKOI

HOTEL PLUS** w Bratysławie posiada 235 miejsc noclegowych. Znaj-duje się w miejskiej dzielnicy Trnávka przy obwodnicy D61, w pobliżu Portu Lotnicze-go. W odległości 700 m od hotelu mieści się Centrum Handlowe Avion Shopping Park.

Z głównego dworca kolejowego oraz z dworca autobusowego Mlynské Nivy można dojechać trolejbusem do Hotelu Plus i również do oddalonego o 5 km cen-trum miasta. Dzienna taksa turystyczna dla osób dorosłych wynosi 1,65 €.

ZAKWATEROWANIE

• 56 NOWYCH pokoi Standard Plus**• Apartament**• 24 Pokoje Studio System* 2- i 3-osobowe z TV, z łazienką i toaletą. Dogodne dla grup i rodzin.

USŁUGI GASTRONOMICZNE• Restauracja • Degustacja wina • Uroczyste kolacje z muzyką • Lobby bar, Bufet, Bistro

POZOSTAŁE USŁUGI• Kantor • Wifi internet• Biliard, rzutki, tenis stołowy• Parking dla samochodów i autobusów na terenie hotelu

SUPER CENY dla młodzieży

1 osoba/1 noc już od: 12 €

WYCIECZKI Z BRATYSŁAWY:

• Organizujemy ZWIEDZANIE ELEKTROWNI ATOMOWEJ

www.porteuropa.eu/atom

• Wiedeń /60km/• termalne kąpielisko Mosonmagyarovar /30km/• Aquapark Senec /25km/

Dyrektor hotelu Milan Dvorský zaprasza na lampkę wina.

w zależności od sezonu

BIAŁE SZALEŃSTWO

N a Słowacji do dyspozycji narciarzy jest około 950 wyciągów oraz 63 kolejki li-

nowe z całkowitą przepustowością ponad 500 tys. osób/godz. Znajduje się tutaj 20 większych, 40 średnich i 250 mniejszych ośrodków narciarskich. W sezonie 2010/2011 ponad 100 słowackich ośrodków zimowych będzie dysponowało sztucznym naśnieża-niem na powierzchnię powyżej 600 ha i dzię-ki temu długość tras wynosić będzie około 200 km. Sezon narciarski na Słowacji trwa od 130 do 160 dni. Ceny dziennych karne-tów kształtować się będą w granicach od 10 do 25 EUR.

W sezonie zimowym 2010/2011 najwięk-szą inwestycją jest budowa nowej 6-oso-bowej kolejki krzesełkowej firmy Doppel-mayr w ośrodku narciarskim Tatrzańska Łomnica w Wysokich Tatrach – www.vt.sk. Inne inwestycje to – budowa nowej 6-oso-bowej kolejki krzesełkowej ZAHRAD-KY – PRIEHYBA w ośrodku narciarskim Ja-sna Niskie Tatry – www.jasna.sk, nowego odcinka systemu sztucznego naśnieżania

w ośrodku Tatrzańska Łomnica w Wysokich Tatrach – www.vt.sk oraz nowej 4-osobowej kolejki krzesełkowej w ośrodku SKI PARK Ku-bińska Hola – www.kubinska.sk.

Nowością w nadchodzącym sezonie zi-mowym będzie SLOVAKIA SUPER SKIPASS, z którym można aż o 30% taniej szusować w słowackich ośrodkach narciarskich należą-cych do Spółki TATRY MOUNTAIN RESORTS oraz PARKSNOW – Jasna Niskie Tatry, Ta-trzańska Łomnica, Jamy, Stary Smokowiec, Jakubkova Luka, Strbske Pleso, Donovaly i Wielka Racza.

JÁN BOŠNOVIČwww.slovakia.travel

SŁOWACJA NA NARTY

Page 17: Obiezyswiat 4/2010

KUPON

KONKURSOWY

OBIEŻYŚWIAT

4(24)/2010

Wśród trzech osób, które do 31.12.2010 roku przy-ślą prawidłową odpowiedź na kartkach pocztowych wraz z doklejonym kuponem konkursowym pod adres: MT OBIEŻYŚWIAT, ul. Norwida 61, 76-200 Słupsk, wylo-sujemy książkI – Marco Polo „Opisanie świata” ufundo-wane przez Wydawnictwo W.A.B.

Prawidłowa odpowiedź w konkursie z nr 3(23)2010 brzmiała: Polskimi Atenami nazywamy Puławy. Al-bumy „Warmia i Mazury” wylosowali – Danu-ta Dolinowska z Wasilkowa, Piotr Nowak z Pogwizdowa i Tomasz Wenta z Kar-tuz. Gratulujemy! Nagrody prześlemy pocztą.

DLACZEGO WYSPY SALOMONA NOSZĄ TAKĄ NAZWĘ?

ZAPRASZAMYDO ODNOWIONYCH POKOI

INFOMRACJE

KO

NK

UR

S

Magazyn Obieżyświat patronował imprezie, która udowodniła iż Bałtyk może stanowić... morze atrakcji, nie tylko na plażach. Grupa amatorów, która wzięła udział w regatach Classic Cup 2010 przeko-nała się o tym, że polska część wybrzeża (i nie tylko) dostarcza wiele emocji. W dniach 18-25 września br. rywalizowały 4 jachty na 6 eta-pach: Gdynia – Hel – Władysławowo – Grönhögen (Szwecja) – Wła-dysławowo – Hel – Gdynia. Silny wiatr, wysokie fale i choroba mor-ska nie raz dawały o sobie znać żeglarzom, ale w końcu wszyscy bez-piecznie wrócili do Gdyni.

Ideą amatorskich regat Classic Cup 2010 jest rywalizacja dwu-masztowych jachtów na pełnomorskiej trasie, bez stosowania elek-tronicznych urządzeń nawigacyjnych (GPS, radar, elektroniczny log, echosonda, wiatromierz), a ich podstawowym założeniem jest przy-bliżanie uczestnikom tajników żeglarstwa morskiego. Tego typu za-wody mają swoje odpowiedniki w wielu krajach.

– Najtrudniejsza była nawigacja nocą podczas silnych wiatrów i wysokich fal. Określenie dokładnej pozycji w takich warunkach nie było łatwe, co sprawiło iż zboczyliśmy 4 mile od właściwego kierun-ku u brzegów Szwecji i musieliśmy sporo nadrabiać. Ale się udało! – mówi uczestnik regat, red. Michał Łukasiewicz, prezenter programu „Pojechany Łikend” i „Turbonet” w TVN Turbo.

W klasyfikacji generalnej kolejność była następująca: s/y „Wars” (kapitan Paweł Łaskawski), s/y „Isfuglen” (kapitan Artur Krysto-sik), s/y „Freya” (kapitan Michał Uziak) i s/y „Syrenka” (kapitan Piotr Seredyński).

Więcej informacji na stronie:www.classiccup.pl

„Pojechane regaty” Classic Cup 2010

www.wab.com.pl

Poznański Festiwal Podróży i Fotografii to pierwszy tego typu impreza w centralnej Polsce oferujący statuetki dla obie-żyświatów. Jego dodatkowym atutem była lokalizacja więk-szości wydarzeń na terenie Międzynarodowych Targów Po-znańskich podczas trwania Targów Regionów i Produktów Turystycznych TOUR SALON w dniach 22-23 października br., co zapewniło uczestnikom wiele atrakcji.

Na nietuzinkowość festiwalu miał wpływ aktywny od czerwca br. plebiscyt na statuetki Złote Stopy – prestiżowe nagrody za największe zakończone przedsięwzięcia podróż-nicze roku, przyznawane przez internautów. Godne podziwu osiągnięcia nominowane były do nagród w pięciu katego-riach: Woda, Góry, Ląd, Na kołach i Nagroda specjalna. Co cie-kawe, każdy mogł zaproponować organizatorom podróż uży-

wając przycisku „Dodaj wyprawę” na stronie zlotestopy.pl. Organizatorem przedsięwzięcia jest Portal Podróżni-czo-Turystyczny Tubyliśmy.pl

Więcej informacji na stronie:

www.festiwalpodrozy.pl

Statuetki dla obieżyświatów

Page 18: Obiezyswiat 4/2010

URLOP Z

by wzbić się w powietrze i z lotu ptaka delek-tować się ich urodą. Na wielbicieli nurkowa-nia czekają zatopione w krystalicznej wodzie wraki, skarby, podwodne groty, ale przede wszystkim bogactwo flory i fauny. Nawet naj-wybredniejszych zwolenników wspinaczek i pieszych wycieczek po górach i połoninach z całą pewnością usatysfakcjonują tutejsze szlaki. Ich uroda i wielkie zróżnicowanie przy-prawić może o zawrót głowy.

Na terenach Turcji żyje 450 gatunków

ptaków. Zaobserwować tu można aż 9000 gatunków roślin, z czego 3000 to endemi-ty. Dla porównania w całej Europie możemy spotkać 2750 gatunków roślin, będących en-demitami. Właśnie dlatego Turcja często od-wiedzana jest przez botaników i ornitolo-gów. Liczne parki narodowe, popularne „pta-sie raje” stanowią niewątpliwą zachętę dla przyrodników.

Riwiera Egejska Kraj ten dzieli się na siedem rejonów geo-

graficznych – rejon morza Marmara, śród-ziemnomorski, egejski, czarnomorski, cen-tralną, wschodnią i południowo-wschodnią Anatolię. Każdy z tych rejonów jest zupełnie inny, posiada inną przyrodę, klimat, zabytki, kusi i przyciąga czym innym.

Urok regionu egejskiego najtrafniej oddają słowa Heroda: „ziemia pod najpięk-niejszym niebem i o najlepszym klimacie na świecie”. Złote plaże, lazurowe zatoki – to miejsca większości wydarzeń opisanych w greckiej mitologii. Efez, Milet, Priene, Pa-mukkale, Afrodisias, Pergamon czy unie-śmiertelniona przez Homera Troja, Foça – to tylko niektóre z antycznych miejscowo-ści wartych zobaczenia. To właśnie na tych terenach znajdują się dwa z siedmiu cu-

T urcja należy do siódemki najbogatszych krajów, jeśli chodzi o zasób i potencjał źró-

deł termalnych. Ponad tysiąc gorących źródeł, których temperatura waha się od 20 do 110°C czyni z niej raj dla dbających o swoje zdrowie i urodę. Liczne sanatoria i ośrodki SPA czekają na gości okrągły rok.

Odwiedziny w Turcji to przede wszyst-kim jednak wyzwanie dla miłośników wszel-kiego rodzaju sportów. Dla wielbicieli golfa – Belek, położony niedaleko Antalyi, ze swo-imi znakomicie przygotowanymi rozle-głymi polami jest prawdziwą Mekką. Że-glarze z całego świata zawijają do tutej-szych malowniczych portów. Na spele-ologów czeka 40 tysięcy grot i jaskiń, zdo-bionych przez wielkiej urody zjawiska kra-sowe. Dla tych, którzy na chwilę chcieliby oderwać się od ziemi, przygotowano loty balonem nad Kapadocją, skoki ze spado-chronem, przelot paralotnią czy szybow-cem. Malownicze okolice zapraszają wręcz

TURCJAIdealny klimat na wakacje

Turcja jest krajem fascynującym, ciepłym i gościnnym. Do Turcji można jeździć co roku, można zmieniać hotele i miejscowości a zawsze pozostanie uczucie niedosytu. W Turcji można się zapomnieć, wyciszyć, zakochać… i wrzucić monetę do napotkanej fontanny, gdyż, jak głosi legenda, jest to gwarancja powrotu do tego kraju.

18 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Kapadocja

Błękitna laguna Ölüdeniz

Page 19: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 19

dów świata starożytnego – Grób wybudowa-ny przez Mauzolosa w Bodrum (słynne Mau-zoleum w starożytnym Halikarnasie) oraz Ar-temizjon efeski. Również w tym rejonie, nie-opodal Fethiye, położona jest turecka błękit-na laguna – Ölüdeniz.

Nad Morzem ŚródziemnymSkąpane w słońcu góry Taurus, złote pia-

ski plaż, antyczne ruiny Perge, Aspendos czy Side – to miejsca przyciągające turystów do regionu Morza Śródziemnego, zalanego słoń-cem przez 300 dni w roku. To raj dla spragnio-nych kąpieli słonecznych, morskich i sportów wodnych. Niemalże nieskażone cywilizacją nadmorskie miejscowości Olympos, Kaş czy Demre, gdzie żył święty Mikołaj i nowocze-sne kurorty wakacyjne Antalya, Belek, Alanya, Side są wizytówką tej części kraju. Rejon ten słynie również z malowniczych wodospadów, pomarańczarni i jednego z największych skupisk seldżuckich kompleksów budowla-nych w okolicach Alanyi. Anamur może się pochwalić średniowieczną twierdzą, okolice Mersin natomiast przepięknymi grotami zwa-nymi Piekło i Niebo. Położona nieco dalej na wschód Adana jest stolicą największego tu-reckiego zagłębia bawełnianego. Natomiast w Antakyi święty Piotr założył niegdyś pierw-

sze chrześcijańskie zgromadzenie. Rejon ten słynie także z jednej z najbardziej cenionych w świecie kuchni.

Czarnomorskie klimatyNajmniej chyba znane wśród polskich

turystów jest tureckie wybrzeże Morza Czar-nego. Wiecznie zielone tereny, skaliste góry, plantacje herbaty, orzechów laskowych, kul-tura, kuchnia, klimat, nawet dialekt – zupeł-nienie nie przypominają reszty kraju. Tutej-sze ziemie przez długie lata zamieszkałe były przez Amazonki i wiele z największych miast regionu - Amasya, Giresun, Ordu, Rize, Sam-sun, Sinop, Trabzon i tureckie zagłębie wę-glowe – Zonguldak zawdzięcza swe nazwy tym wojowniczym kobietom. Tu można zna-leżć całe dzielnice oryginalnych osmańskich kamienic, średniowieczne zamki, twierdze, bizantyjskie klasztory – nie można opuścić tych ziem nie zobaczywczy chociażby zam-ku w Trabzonie czy XIV-wiecznego klasztoru Sumela.

Centralna AnatoliaRegion ten o równie długiej historii jest

dziś sercem nowoczesnej Republiki Tureckiej, tu wszak znajduje się stolica – Ankara, przez samych Turków nazywana „mózgiem” kraju. Właśnie w tej części kraju położona jest Ka-padocja, Konya, Kayseri czy Kırıkkale. Na tych ziemiach założyli niegdyś swe potężne im-perium Hetyci. Dziś pozostałości tej wspa-niałej kultury podziwiać można w okolicach Boğazkale (niegdyś Hattuşaş) oraz Alacahöy-ük. Na zachód od Ankary w starożytnym Gor-

dionie Aleksander Wielki przeciął słynny wę-zeł gordyjski. Nieopodal znajduje się również grób mitycznego Midasa, króla, który swym dotykiem zamieniał ponoć wszystko w zło-to. Çatalhöyük, nieco na południe od Konyi, jest jedną z najstarszych znalezionych osad w historii ludzkości. W Konyi, starej seldżuc-kiej stolicy został założony zakon wirujących derwiszy. Nie sposób również pominąć Kapa-docji, powstałej z wulkanicznych popiołów tajemniczej krainy o iście nieziemskim krajo-brazie. Okolica jeziora Beyşehir już przed wie-kami cieszyła się sławą przepięknego miejsca – tu wypoczywali seldżuccy władcy. Znawcy literatury tureckiej na pewno nie ominą miej-scowości Eskişehir i położonego nieopodal grobu Yunusa Emre – wieszcza, barda i wiel-kiego tureckiego mędrca.

Tradycja i nowoczesnośćNie sposób w kilku słowach wymienić

choćby ułamka atrakcji, jakimi dysponuje Turcja. Kraj ten zaskakuje przyjezdnego na każdym kroku. Pełen jest kontrastów – z jed-nej strony nowoczesne światowe metropolie, z drugiej miasteczka, w których czas zatrzy-mał się dawno temu. Kraj to nowoczesny, a jednocześnie tak wierny tradycji, otwarty dla gości, a jednocześnie zazdrośnie strzeżą-cy swych tajemnic. Mimo swej różnorodności – jedno pozostaje niezmienne – życzliwość i serdeczność gospodarzy, która sprawia, że wracający z Turcji bogatsi są nie tylko o bagaż wspomnień, ale i o nowych przyjaciół.

MONIKA HAJDUK

GTI Travel Poland Sp. z .o.o.ul. Altowa 6, 02-386 Warszawa

Infolinia 801 484 [email protected]

www.gtitravel.pl

Rafting w okolicach Antalyi

Błękitny Meczet w Stambule

Pamukkale

Zdję

cia:

Biu

ro R

adcy

ds.

Kul

tury

i Tu

ryst

yki A

mba

sady

Tur

cji,

ww

w.tu

rcja

.org

.pl

Page 20: Obiezyswiat 4/2010

20 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

URLOP Z

Z GTI Travel Poland do TurcjiGTI Travel Poland od 11 lat specjalizuje się w organizo-

waniu wyjazdów do Turcji, w pierwszych latach wyłącznie na Riwierę Turecką, a od tego roku także do Turcji Egejskiej. Co roku stara się wprowadzać nowości, które pozwolą klien-tom wypocząć a także poznać bliżej ten kraj. Co roku, mniej więcej na przełomie września i października pojawia się nowa oferta wypoczynku w Turcji na kolejny już sezon letni. W tym roku na sezon „Lato 2011” pojawiła się najpierw oferta typu zwiastun, która była dostępna już na targach TT Warsaw w Warszawie. Najnowszy katalog „Lato 2011” z pełną ofertą został już wydrukowany a w wersji pdf i on-line dostępny jest na stronie internetowej www.gtitravel.pl. Zawiera on propo-zycje zniżek do 34% i ofertę Mega Stała Cena, która znana jest już jako tradycyjna forma oferty typu „last minute” w ka-talogu, pozwalająca zaplanować sobie urlop w atrakcyjnej cenie i wybranym przez siebie terminie. Nowością w ofer-cie są rejsy „Blue Cruise” po wyspach greckich Dodekanezu. Statki wypływać będą z Marmaris i Bodrum a po rejsie można przez kolejne 7 dni korzystać z uroków wypoczynku na Wy-brzeżu Egejskim.

Ponadto dla tych, którym 7 dni urlopu nie wystarczy GTI Travel Poland proponuje wyloty na 10 dni i na 11 dni ( z opcją 11 w cenie 10), które z pewnością pozwolą skorzystać z wy-poczynku i mieć jeszcze chwilę wolnego przed powrotem do pracy. GTI Travel Poland uruchamia też program „GTI Family Club” w wybranych hotelach, zapewniający dzieciom anima-cje w języku polskim.

Z GTI Travel Poland do EgiptuOprócz oferty wypoczynku w Turcji GTI Travel Poland

zdecydowało się rozszerzyć ofertę o zimowe wyloty do Egip-tu, które są już w sprzedaży. Na razie oferta obejmuje rejon Hurghady i hotele sieci Azur, ale organizator zapewnia nas, że będzie się starał poszerzyć ofertę i kontynuować jej sprzedaż również w sezonie letnim 2011.

Hurghada, zwana też Riwierą Morza Czerwonego, jest jed-nym z najbardziej znanych miejsc wypoczynku w Egipcie. Tu-ryści przyjeżdżają tutaj nie tylko po słońce i piękną opaleniznę, ale także by nurkować i podziwiać, jedne z najpiękniejszych na świecie, raf koralowych. Niedaleko Hurghady znajduje się El Gouna, sztucznie utworzone miasteczko hotelowe położone na wysepkach połączonych mostami, zwane egipską Wenecją. Z Hurghady można spokojnie wybrać się do takich miejsc jak Kair, Luksor, Giza, Karnak, Dolina Królów czy Abu Simbel.

Sama Hurghada składa się z kilku części, z których naj-ważniejszymi są: Dahar – najstarsza część miasta z najwięk-szym bazarem, Sakkala – uznawana za centrum miasta oraz Village Road – najnowsza i najdynamiczniej rozwijająca się część miasta z restauracjami i sklepami.

GTI Travel Poland Sp. z .o.o.ul. Altowa 6, 02-386 Warszawa

Infolinia 801 484 444, [email protected]

www.gtitravel.pl

Page 21: Obiezyswiat 4/2010

ZAPLANUJ URLOP

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 21www.obiezyswiat.com

N iecałe trzy godziny lotu z Warszawy i lą-dujemy w innym świecie – na Riwierze

Tureckiej nad Morzem Śródziemnym. Czyste morze i pysznie ciepła woda, słońce, błękitne niebo, starożytna historia na każdym kroku, gościnni gospodarze i prawdziwa śródziem-nomorska kuchnia – oto prosta recepta na udany urlop.

Antalya – historyczna mozaika W roku 158 p.n.e. król Attalos II z Perga-

monu założył miasto portowe Attaleia na do-godnym szlaku kupieckim, w pobliżu łańcu-cha gór Taurus. W czasie swojej pierwszej po-dróży misyjnej do miasta dotarł Apostoł Pa-weł, a niecałe sto lat później Attaleia dostała się w ręce Rzymian. Miasto odwiedził wszę-dobylski cesarz Hadrian. Do dzisiaj o jego wi-zycie świadczy starożytna marmurowa Brama Hadriana. Wędrując uliczkami starego miasta znajdujemy ślady mozaiki dziejowej Antalyi – domostwa z tradycyjnymi wykuszami cikma, Yivli Minare, trzynastowieczny Minaret Żłob-kowy, mauzoleum sułtańskie, dom derwiszy Mewlany, bramę twierdzy, Kesik Minare Ca-mii – Meczet z Uciętym Minaretem z czasów rzymskich, czy muzeum archeologiczne z bo-gatymi zbiorami mozaik, ikon, sarkofagów i rzeźb. Krajobrazu Antalyi dopełniają malow-nicze szerokie plaże i hotele oraz najsmacz-niejsze na świecie cytrusy.

Odkrywanie starożytnościPerygrynyjąc po wybrzeżu Morza Śród-

ziemnego, co krok napotykamy antyczne za-bytki. Aspendos, Perge, Termessos, Sillyon, Olympos, Selge, Side czy Lyrbe – to miejsca, gdzie odbywamy podróż w czasie, nawet do VIII-VII w p.n.e., podążając śladami starożyt-

nych Greków, cesarzy rzymskich, filozofów i chrześcijańskich świętych. Perge, dawna stolica Pamphylii, założona przez Greków po zdobyciu Troi (według legendy w XIII wieku p.n.e. przez Mopsosa i Kalhasa) wzmiankowa-na jest w Nowym Testamencie, a przebywał tu w 46 r. n.e. św. Paweł, skutecznie krzewiąc chrześcijaństwo. Obecnie zobaczyć można tutaj zabytki z okresu panowania Rzymian – ruiny amfiteatru na 14 tys. widzów, świą-tyni Artemidy Pergeńskiej, łaźni rzymskiej, wież obronnych czy agory (lokalnego targu) z główną aleją z licznymi kolumnami.

Na ślady prawdziwego św. Mikołaja, nie tego z reniferami z Północy i z butelką coca-coli, natrafiamy w Myrze (obecne Demre), an-tycznym mieście założonym w V w p.n.e., jed-nym z najważniejszych miast Ligi Licyjskiej. Miasto odwiedzane jest przez turystów i bar-dzo licznie przez wyznawców prawosławia za sprawą tego Świetego. Służył on Kościołowi, walcząc z kultami pogańskimi i pomagając bliźnim. Tu znajduje się także amfiteatr rzym-ski, uważany za największy w Lidze Licyjskiej i bardzo ciekawy cmentarz naskalny.

Miłośnicy antyku muszą koniecznie udać się do Aspendos, do najlepiej na świecie za-chowanego amfiteatru, dedykowanego Mar-kowi Aureliuszowi, gdzie mogło się pomieścić nawet 30 tys. widzów! Widownia wzniesiona została na naturalnym zboczu, a scenę ogra-nicza blisko 50-metrowa fasada, stanowiącą stałą dekorację. Krajobraz tego antycznego miejsca dopełniają ruiny akweduktu.

Plaża i nartyPo wizycie w kolejnym antycznym miej-

scu – Olymposie – czas na oderwanie się od ziemi. Udajemy się na górę antycznych bo-

gów. W ciągu kilkunastu minut super no-woczesna kolej linowo-kabinowa pokonuje 1639 m różnicy wysokości i oto znajdujemy się na szczycie Tahtali (2365 m n.p.m.) skąd można wyruszyć na wędrówkę po górach. W zimie pokryta śniegiem, w lecie przyjemnie chłodna góra pozwala cieszyć oczy widokiem na linię brzegową Morza Śródziemnego, z sze-rokimi plażami i turkusowymi wodami oraz na Góry Taurus pokryte lasami cedrowymi.

Zaspokoiwszy naszą ciekawość świata i jego historii pozostaje nam korzystanie z do-brodziejstw turkusowych wakacji – kąpiele w ciepłej wodzie, nurkowanie, sporty wodne, łowienie ryb, rafting, czy safari na czterokołow-cach. Dużym zainteresowaniem cieszą się rejsy relaksacyjne z pokazami tańca brzucha w sty-lu sułtańskich nałożnic. Statkami dopływa się do dostępnych jedynie z morza starożytnych zabytków – zatopionych miast czy twierdz na wyspach. W zimie niebywałą atrakcją jest jazda na nartach z widokiem na plażę.

Tekst i zdjęcia:

ŁUKASZ WALLRedakcja dziękuje Corendon Airlines

za zaproszenie do tej malowniczej części Turcji.www.corendon-airlines.com

Starożytność i współczesność

Amfiteatr w Aspendos

Zatopione starożytne miasto w okolicach miejscowości Kekova

Page 22: Obiezyswiat 4/2010

Z okna awionetki trudno rozpoznać, gdzie jest zakamuflowane pod zielo-ną rzęsą wodną zdradzieckie bagno,

a gdzie wyspa. Nie ma dróg! Zastępują je przecinające trzciny kanały, utworzone przez przepływające łodzie. Zresztą po co drogi, je-śli poza 50-tysięcznym Maun, piątym co do wielkości miastem Botswany, zwanym „bra-mą Okawango”, dalej na północ, czyli w Del-cie, nie ma już żadnych miejscowości. W ogó-le Botswana to jedno z najsłabiej zaludnio-nych państw świata. Średnia stanowi niecałe trzy osoby na kilometr kwadratowy, a w Del-cie Okawango jest pustkowie do potęgi. Le-cimy i lecimy, a nie widać żadnych śladów cy-wilizacji, żadnych słupów z kablami, żadnych rur, domów, nic! Za to można dojrzeć dumne żyrafy i słonie stojące u wodopoju.

Uwaga na gości!Po 20-minutowym locie lądujemy na nie-

wielkiej wysepce, na której poza naszymi przewodnikami komitet powitalny tworzy stado małp. Kawałek idziemy, potem prze-siadamy się na szybką motorówkę i dopiero po kolejnym kwadransie dobijamy do kolej-nej wyspy, na której jest „Moremi Crossing” – camp, gdzie mamy spędzić dwie noce. Głu-sza totalna. Nie ma Internetu, nie działają ko-mórki, baterie do aparatu można naładować tylko przy recepcji, gdzie jest prąd z genera-tora. Dookoła, jak okiem sięgnąć, rozciągają się bezkresne szuwary.

– Czuję się trochę jak nad Biebrzą – mówi jeden z turystów z grupy, którą pilotuję. Tro-chę racji ma, ale w końcu nad Biebrzą nie rosną palmy i nie spotkamy taplających się w błocie hipopotamów. – Na hipopotamy uważajcie, bo czasami po zmroku, korzysta-jąc z braku ogrodzeń, wchodzą na wyspę. Podobnie jak i słonie! – grzecznie informuje szefowa campu, którą jest biała dziewczyna pochodząca z RPA. – W każdym razie zapo-mnijcie o nocnych spacerach, a po kolacji wracając do swoich namiotów dostaniecie obstawę strażników – słyszymy kolejne in-

strukcje. Nie ma natomiast problemu, jeśli chodzi o zaprzyjaźnianie się z guźcami, bo pani guźcowa z warchlakami nikomu krzyw-dy nie zrobi, a zresztą chyba lubi być gwiaz-dą, więc chętnie pozuje do zdjęć. Gorzej z pawianami. Te są aż zanadto śmiałe. W po-kojach naszych namioto-domków (dużo bar-dziej luksusowych niż się spodziewaliśmy, bo nawet i łazienki w nich są!) znajdujemy ulot-ki, aby dokładnie zamykać wejścia, bo małpy „o niczym bardziej nie marzą, jak o tym, by sprawdzić, co mamy”. Mało tego, ponoć: „bar-dzo lubią przeglądać się w lustrze, przy okazji zabierając kosmetyki”.

O umowie hipos z królem-lwemPo krótkim odpoczynku znowu wsiadamy

na łódź i – na przemian omijając kępy papiru-sów i zachwycając się różowym liliami – pły-niemy na wodne safari. Już po kilku minutach spotykamy krokodyla leżącego bez ruchu z rozdziawioną paszczą (w ten sposób regulu-je temperaturę swojego ciała). Potem czas na hipopotamy. W miejscu, do którego dociera-my jest ich mnóstwo. Ile, nie mamy szansy się doliczyć, bo co chwila któryś nurkuje, a może siedzieć pod wodą nawet sześć minut. – Nie możemy podpływać za blisko, bo rozwście-czone hipos są w stanie wywrócić łódź – mówi przewodnik. To jedne z najniebezpieczniej-szych zwierząt Afryki. Mają na koncie więcej ludzkich istnień niż np. lwy. Fakt, sprawiające wrażenie niezdarnych, tłuściochy w rzeczywi-stości mogą być bardzo szybkie, nie mówiąc o tym, że są całkiem dobrymi piechurami. Pa-sąc się w nocy na lądzie potrafią przejść nawet kilkanaście kilometrów!

Do ich upodobań nawiązuje jedna z ba-jek opowiadanych afrykańskim dzieciom. Wynika z niej, że kiedyś wszystkie zwierzęta żyły razem na lądzie, ale pewnego dnia hi-popotamy przyszły poskarżyć się do króla-lwa, że jako grube i krótkonogie są wyśmie-wane przez resztę zwierzęcej braci. Na doda-tek mają wrażliwą na słońce skórę, więc wolą żyć w wodzie. Król-lew problem rozumiał,

PODRÓŻE MARZEŃ

22 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

„Największa na świecie delta na wodach wewnętrznych” – dźwięczy mi w pamięci formułka wyuczona na lekcjach geografii. Nie mogę uwierzyć, że wielkie rozlewiska, nad którymi przelatuję, to właśnie znajdująca się w Botswanie słynna Delta Okawango.

Botswana

Delta jak patelnia

W Delcie Okawango dzikie słonie ogląda się nie z okien samochodu,

ale podchodząc do nich na naprawdę

bliską odległość.

Page 23: Obiezyswiat 4/2010

Botswana

Delta jak patelnia

Fot.

poco

_bw

, Fot

olia

.com

Page 24: Obiezyswiat 4/2010

24 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

nie chciał jednak tracić poddanych, a poza tym ptaki żywiące się rybami podniosły krzyk, że przenosząc się do wody, hipopotamy będą wyjadać im pokarm. W końcu udało się zna-leźć rozwiązanie korzystne dla wszystkich i stosowane po dziś dzień: hipopotamy dosta-ły zgodę na przebywanie w wodzie za dnia, na noc jednak wracają na ląd. Zgodnie z umową nie zmieniły nawyków żywieniowych – wciąż bazują na diecie wegetariańskiej.

Znikająca wodaWieczór spędzamy nad mapą, pozna-

jąc fenomen Delty Okawango. Nazwa rzeki, w oryginale „Okawango”, dotyczy tylko Bot-swany, bowiem w Angoli (tam znajdują się źródła) jest to Cabango, a na krótkim odcinku kiedy płynie przez Namibię – Kavango. Mówi się, że to „rzeka, która nie może znaleźć mo-rza”. I rzeczywiście, jej 1600 kilometrowy bieg urywa się w piaskach pustyni Kalahari, setki kilometrów od oceanów oblewających Afry-kę. Oczywiście rzeka nie znika zupełnie nagle lecz rozlewa się na rozległym terenie mają-cym wymiary 250 x 150 km. Ze względu na jej kształt porównuje się ją do wielkiej, mają-cej powierzchnię 16 tys. km kw. patelni z dłu-gą rączką. Tworzące się labirynty rzeczek, ka-nałów i lagun najbardziej spektakularnie wy-glądają od czerwca do sierpnia.

”Wielka woda” idzie od źródeł w Angoli przez w sumie 9 miesięcy. Zapoczątkowują ją silne deszcze, jakie padają na angolskich wy-żynach od października do kwietnia. Grani-cę między Namibią i Botswaną początek fali powodziowej osiąga już w grudniu, w mar-cu-kwietniu zaczyna się zalewanie terenów Delty, jednak do Maun, wspomnianego już miasta nazywanego „bramą” Delty Okawan-go, woda dociera niekiedy dopiero w lipcu.

Jak to się dzieje, że 11 kilometrów sze-ściennych wody, jakie co roku wpadają do

Delty, nie płynie dalej? Przyczyną jest mały spadek terenu i klimat. Jak wyliczyli naukow-cy, około 60% wody „znika” w wyniku transpi-racji roślin (chodzi o parowanie naziemnych części roślin), 36% przez parowanie jako ta-kie, 2% zostaje w glebie, a zaledwie 2% wpa-da do niedalekiego Jeziora Ngami. To jedy-na pozostałość po istniejącym tu w czasach prehistorycznych wielkim jeziorze, zasilanym właśnie przez wody Okawango. Nazywało się Makgadikgadi, a jego głębokość dochodziła do 30 metrów. Jakieś 10 tys. lat temu zbiornik zaczął wysychać. Aż trudno uwierzyć, że jego tereny to teraz pustynia Kalahari.

Czy Delta Okawango, jeden z najlicz-niej zamieszkałych przez zwierzęta obszarów Afryki, przetrwa w takiej jak obecnie formie dla kolejnych pokoleń? Nie jest to wcale pew-ne, bowiem rozważa się wybudowanie na rze-ce elektrowni wodnej. Rozmowy, w których uczestniczą wszystkie państwa, przez które Okawango przepływa, wciąż trwają.

Poranek na mok(o)ro!O świcie kolejnego dnia znowu wsiada-

my na łódź, ale tym razem jest to już trady-cyjna, płaskodenna pychówka zwana mo-koro. Dawniej robiono je z wydrążonych pni rosnących w tych okolicach drzew kiełbasia-nych lub hebanowych, ale ponieważ tego typu łódź wytrzymywała jedynie pięć lat, zaś drzewo do jej wykonania musiało rosnąć ok. stu lat, ze względów ekologicznych za-częto robić mokoro z włókna szklanego. Na ogół łódź zabiera dwóch pasażerów, a jej ka-pitan to tzw. poler zręcznie odpychający się od dna długim kijem zwanym ngashi.

Naszym celem jest tzw. Wyspa Wodza (Chief`s Island), największa wyspa całej Del-ty (70 km długości i 15 km szerokości). Jej nazwa pochodzi jeszcze z czasów, kiedy był to teren zarezerwowany do polowań miej-

Informacje praktyczneJak dotrzeć: można dolecieć do Gabarone, stoli-cy Botswany za ok. 4000 zł. Większość podróżni-ków dolatuje do Johannesburga w RPA (z Polski ok. 3000 zł) i stamtąd przebija się drogą lądową.Wiza: nie jest potrzebna.Waluta: pula (BWP). 1 BWP = ok. 0,50 gr. Można też płacić południowoafrykańskimi randami oraz dolarami. Nie opłacalna jest wymiana euro! Język: angielski i setswana Czas: taki sam jak w PolsceKiedy jechać: maj lub październikCo zabrać: do chodzenia w wysokiej trawie naj-lepsze są buty trekingowe. Ze względu na koma-ry i różne owady wieczorami przydają się długie spodnie i koszule z długim rękawem. Warto mieć też polar i czapkę od słońca, okulary przeciwsło-neczne, krem z filtrem UV i środek przeciw koma-rom. Oczywiście, przyda się też aparat fotograficz-ny lub kamera i ewentualnie lornetka.Zdrowie: wskazane jest branie tabletek antyma-larycznych. Do picia należy używać tylko wody, której jesteśmy pewni (na campach jest jej pod dostatkiem).Organizacja podróży: Botswana jest drogim krajem, a powodem tego jest celowa polityka rządu chroniąca kraj przed masową turystyką, w dodatku jest trudna do zwiedzania na wła-sną rękę, bo aby dotrzeć do wielu miejsc trzeba mieć środek lokomocji. Jeśli chodzi o Deltę Oka-wango można wybrać się na krótki lot widokowy (45 min kosztuje 300 USD, do podziału na liczbę pasażerów – maks. 5). Warto wykupić też pobyt (min. dwudniowy) w lodge`u w głębi Delty. Ceny – od 300 USD za noc z wyżywieniem. Im głę-biej w Deltę, tym drożej. Na wysokie opłaty ma wpływ mnóstwo różnych podatków, np. na rzecz lokalnej społeczności, opłata parkowa – 30 USD od osoby dziennie i inne. Przy załatwianiu poby-tu w lodge`u można skorzystać z reklamujących się w Internecie lokalnych biur.Internet: www.botswanatourism.co.bw, www.okavango-delta.net

Z okna samolotu trudno rozpoznać, gdzie jest stały ląd, a gdzie bagno.

W ciągu dnia hipopotamy zjadają nawet i 50 kg pożywienia.

Ciekawe czy ma kompleks wyższości?

Rejs łodzią zwaną mokoro to najlepszy sposób na poznawanie Delty.

Page 25: Obiezyswiat 4/2010

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 25

scowych kacyków. Zwierząt jest na wyspie dużo, bo zwłaszcza w czasie kiedy zbliża się wysoka woda, znajduje na niej schronienie wiele gatunków.

Ambicją naszego przewodnika staje się pokazanie nam z bliska żyraf. Chodzimy godzinę, dwie, upał staje się coraz większy i żadne to pocieszenie dla nas, że „wczoraj tu były, i to siedem!”. Wczoraj to przeszłość, a dziś widzimy jedynie kilka impali – ma-łych antylopek, i to też jedynie z daleka. Inna sprawa, że mamy sporo ciekawostek. Przy jednej z licznych termitier dostajemy do spróbowania termity. Dowiadujemy się, dlaczego drzewo kiełbasiane ma taką dziw-ną nazwę. Okazuje się, że ponoć od owo-ców przypominających potężną kiełbasę. Widzimy jak wygląda drzewo mopane, na którego liściach żerują larwy, stanowiące w tym rejonie Afryki lokalny przysmak. Mnie akurat średnio smakują.

W końcu w trzeciej godzinie chodzenia w trawach po pas, przez miejscowych zwa-nych „lwimi”, bo stanowią dobre ukrycie dla wielkich kotów, kiedy już chcemy namówić przewodnika do powrotu, żyrafy są! Skra-damy się do nich, a one eleganckie, dostoj-ne, przechodzą jakieś 50 metrów od nas, niczym na wybiegu mody. Dumny z siebie przewodnik, licząc zapewne na sowity na-piwek, postanawia wytropić jeszcze słonie. Zgadzamy się, bo hasło „słoń” brzmi dum-nie, tyle że wędrujemy kolejną godzinę, a znajdujemy co jakiś czas jedynie słoniowe odchody. Jeden z moich turystów ambit-nie je liczy, a kiedy dochodzi do 83, nie wy-trzymuje: – Powiem w domu, że widziałem KUPĘ słoni. Przecież nie skłamię!

Sytuacja się powtarza. Kiedy już posta-nawiamy skapitulować, przewodnik daje znać, że mamy być cicho i pokazuje zaro-śla 30 metrów od nas! Serce zamiera nam z przejęcia, bo z krzaków wystaje trąba, po-tem pojawia się cała głowa i wielkie uszy. Roz-glądam się za jakimś drzewem, gdyby słoni-sko rozpoczęło szarżę. Uciekać nie ma sensu – słoń będzie szybszy, jeśli więc nie ma drzewa, lepiej stać w miejscu i w razie czego próbo-wać zrobić unik. Zresztą przewodnik wie co robi, kontroluje kierunek wiatru, doskonale zna zwyczaje zwierząt. Po kilku minutach na zdjęcia cichutko się wycofujemy.

Spotkanie z największym lądowym ssa-kiem to jedno z moich największych prze-żyć, jeśli chodzi o afrykańskie przygody. To jest jednak ogromna różnica – patrzeć na słonia z terenowego samochodu a sta-nąć niemal oko w oko z tak wielkim, dzikim zwierzęciem.

Wieczorem, kiedy już prawie zasypiam, wśród hałaśliwych nocą odgłosów buszu, słyszę ryk słonia. Może to ten sam?

Tekst i zdjęcia:

MONIKA WITKOWSKAwww.monikawitkowska.pl

Z racji pilotowania wy-cieczek różne media

bombardują mnie pyta-niem: jak oceniam pol-skich turystów? Pal sześć moje zdanie! Powiem ra-czej, co myślą o nas inni, a także jak owi „inni” po-strzegają inne nacje.

Pod koniec ubiegłe-go roku opublikowano wyniki ankiety porta-lu Expedia, który przepytał pracowników kilku tysięcy hoteli z całego świata, jak oceniają swoich gości. Najbardziej lubia-ni okazali się Japończycy, no bo grzeczni, spokojni i nie hałasują, nie narzekają na-wet jeśli coś okaże się nie tak, a do tego dbają o porządek wokół siebie. Drugie miejsce zajęli Brytyjczycy (eleganccy, do-brze ubrani, ugrzecznieni i niby cisi), ale tutaj – uwaga! – na tak wysokie miejsce w rankingu wpłynęły głosy spoza Euro-py. Na Starym Kontynencie Brytyjczycy są postrzegani jako najgorzej się zachowują-cy, a do tego bezguścia i skąpiradła przy napiwkach!

Trzecie miejsce przyznano Kanadyj-czykom, czwarte Niemcom, piąte Szwaj-carom. Wysoko, bo na dziewiątym miej-scu, uplasowali się Amerykanie, którzy sympatię zjednują sobie, a może raczej – kupują – hojnością swojego portfela (dają wysokie napiwki i ogólnie nie oszczędza-ją). Tytuł „najgorszych turystów” otrzyma-li Francuzi, którym zarzuca się skąpstwo, arogancję w stosunku do innych oraz nie-chęć do choćby prób komunikowania się innym językiem niż francuski. Mogą się natomiast Francuzi pocieszać, że przy-znano im bardzo dobre, trzecie miejsce, w kategorii „elegancji”, no i docenia się ich dyskrecję oraz utrzymywanie porządku.

O tym jak sklasyfi-kowano Polaków, źró-dła milczą, tak więc sama podpytałam o to w kilku krajach, zarów-no hotelarzy, jak i lo-kalnych przewodników. Przede wszystkim wyty-ka nam się unikanie da-wania napiwków (albo nie dajemy ich wca-le, albo bardzo małe).

Ogólnie jesteśmy lubiani (szczerzy, sym-patyczni, można na nas liczyć), choć cha-rakteryzujemy się też dużym procentem pieniaczy i malkontentów, którym trudno dogodzić.

– Niemcy akceptują wszystko, co się im mówi i zwykle o nic więcej nie pytają. Amerykanie są kompletnymi ignoranta-mi, nie wiedzą o reszcie świata prawie nic. Hiszpanie w autobusie na okrągło śpią… – wylicza turecki przewodnik. – A ja nie lu-bię Brytyjczyków – mówi mi oprowadza-jąca wycieczki znajoma Węgierka. – Trud-no ich wyczuć. Niby dżentelmeni, uśmie-chają się i nie pokazują, że coś jest nie tak, a później w ankietach wszystko i wszyst-kich krytykują. Kiedyś zdarzyło mi się, że sfotografowali stojący przy wyjściu ewa-kuacyjnym wózek hotelowej sprzątaczki i napisali do biura skargę, że w ten spo-sób narażone było ich życie! – opowiada dziewczyna.

No cóż, w każdej nacji mogą się zdarzyć pojedyncze „czarne owce”, ale zwykle zapa-miętuje się właśnie tych najgorszych, któ-rzy potem psują opinię reszcie. Pamiętajmy o tym podczas naszych podróży po świe-cie. W końcu każdy z nas pracuje na opinię wszystkich turystów ze swojego kraju.

MONIKA WITKOWSKA

Miły jak JapończykZ NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

U dało się! 20 września br. bydgoski jacht „Solanus” i jego pięcioosobowa załoga przepłynęli Cieśni-

nę Beringa, tym samym zamykając słynne wśród że-glarzy Przejście Północno-Zachodnie. Nabardziej nie-bezpieczny etap rejsu, od Nuuk – stolicy Grenlandii do portu Nome na Alasce, zajął „Solanusowi” 2,5 miesiąca, w trakcie których pokonano 4,5 tysiąca mil morskich (ok. 8,3 tys. km). Jak do tej pory niewiele w świecie jachtów przepłynęło tę trasę, uznawaną za największe żeglarskie wyzwanie, trudniejsze od opłynięcia Przylądka Horn. – Największe góry lodowe spotkaliśmy przy wybrze-żach Grenlandii, potem sen z powiek spędzały nam pola lodowe – relacjonował kapitan Bronisław Ra-

dliński, dowodzący jachtem klubu RTW-Lotto-Bydgostia. O szczegółach rejsu napiszemy w najbliższym numerze „Obieżyświata”. www.solanus.bydgostia.org.pl

Przejście zdobyte!

Page 26: Obiezyswiat 4/2010

K iedy podczas zajęć na Uniwersytecie Warszawskim padło z ust profesora stwierdzenie, że Jakuci odróżniają po-

nad 20 rodzajów bieli – chęć poznania Sybe-rii zaczęła krążyć, nęcić, powracać w myślach jak bumerang.

Ciekawość potęgowały rodzinne opowie-ści o pradziadku, który na początku XX wie-ku pracował na Kolei Transsyberyjskiej i który musiał uciekać z Irkucka do Polski przed spra-wiedliwą ręką ówczesnej władzy. W czerwcu br. cztery objuczone motocykle stanęły w ko-lejce na granicy polsko-ukraińskiej w Korczo-wej – dwa BMW R 1100 GS Tomka i Rafała oraz dwa KTM Sławka i Pawła. Jakuci pozostali na-dal w sferze niedoścignionych (jeszcze!) pla-nów, ich miejsce zajęli Rosjanie i Buriaci.

Wolność ze sierpem i młotemJako pierwsza na wytyczonym szlaku

przywitała nas Ukraina. Przekroczyliśmy gra-nicę i zaraz znaleźliśmy się na skraju sięgają-cego daleko poza horyzont pola pokrytego pszenicą, żytem, jęczmieniem i wszelakim zbo-żem. Kolejni mieszkańcy patrzyli na nas z lek-kim niedowierzaniem. Ci, którzy do nas macha-li okazywali się być najczęściej milicjantami, co w tym akurat wypadku nie kończyło się dla nas zawarciem słowiańskiej przyjaźni. Zatrzymu-jąc się na dzień w Kijowie mogliśmy podziwiać stojący na skraju rzeki Dniepr pomnik Matki Ojczyzny – radziecką odsłonę Statuy Wolności,

która zamiast symbolizującego pokój zapalo-nego znicza, podnosiła tarczę z towarzyszącym nam już od tej pory sierpem i młotem.

Ukraina nie chcąc nas wypuścić pomyliła nam przedgraniczne drogi, co wraz z kilkugo-dzinnym oczekiwaniem na granicy, gdzie mo-zolnie wypełnialiśmy grażdanką druczki de-klaracji celnej, zaczęło jawić się nam jako znak ostrzegawczy przed wjazdem do „tej dzikiej i nieokiełznanej Rasiji”.

Rosyjska gościnnośćZainteresowanie czy wręcz sympatia, jaką

okazywali nam mieszkańcy Rosji jest z pewno-ścią godna przedstawienia jej nawet w kilku odsłonach.

Odsłona pierwsza: dojazd nad Bajkał, go-dzina 22, ciemno, podjeżdża samochód, z któ-rego wysiada młody chłopak, uśmiechnięty, pa-trzy na nas i pyta: „Rebiata, a wy kuda?”. Po krót-kiej wymianie zdań wszystko jest jasne. Chło-pak sam jeździ na motocyklu, a teraz wraz z sie-dzącymi w samochodzie przyjaciółmi pocho-dzącymi z pobliskiej Studzianki jedzie pod na-miot… na brzeg Bajkału. Tam czeka już na nas rozpalone ognisko i gotująca się na kociołku zupa rybna – ucha. Odsłona druga: droga po-wrotna znad Bajkału do Irkucka. Godzina 23, za nami dzienny przebieg 900 km, na drodze tylko my i w pewnym momencie pojawia się Merce-des. Kierowca macha na nas ręką i prowadzi do sprawdzonego przez siebie hotelu.

Odsłona trzecia, ostatnia: biwak nad jezio-rem. Z jednej strony rodzinka z gorączkującą córeczką, której użyczyliśmy zawartość naszej apteczki, z drugiej grupa młodych Rosjan pa-trząca z zaciekawieniem na obładowane mo-tocykle. Dostaliśmy zaproszenie na kolację od jednych i drugich. Wybraliśmy wersję bardziej spokojną, czyli pierwszą rodzinkę lecz po go-dzinie przyszła delegacja z drugiej grupy i dość stanowczo oznajmiła „Oddajcie nam Polaków”. Po pertraktacjach cóż było robić, poszliśmy za-cieśniać kolejne, polsko-rosyjskie relacje.

Mongolski festiwalW tę stronę postanowiliśmy nie zatrzymy-

wać się w Irkucku tylko gonić stracony na bie-żące naprawy czas i zdążyć do stolicy Mongolii – Ułan Bator. Tam bowiem co roku od 11 do 13 lipca, odbywa się wielki narodowy festiwal Na-adam. Jest to impreza prezentująca 3 tradycyj-ne dyscypliny sportowe – wyścigi konne, za-pasy oraz strzelanie z łuku. Pierwsza rywaliza-cja odbywa się na otwartym stepie, na odcin-ku ponad 30 km. Koni dosiadają często młodzi chłopcy, którzy nie zawsze są w stanie jechać galopem na tak długim dystansie.

Druga dyscyplina jest bardziej statycz-na, ale to tylko pozory. Na nagrzanej słoń-cem płycie stadionu siłują się zawodnicy. Ich strój, kuse spodenki i serdaczek z odsłonię-tym torsem, owiany jest legendą o kobiecie, która dawno temu wygrała zawody. Było to

NA GLOBTROTERSKICH SZLAKACH

26 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Przez Syberiędo Krainy Dżingis Chana

Page 27: Obiezyswiat 4/2010

nie do pomyślenia w kraju wojowników-męż-czyzn, więc od tej pory klatka piersiowa za-wodnika musi być odsłonięta. Po zakończo-nej walce zwyciężca wykonuje fantastyczny taniec, rozkładając ramiona naśladuje niczym w zwolnionym filmie lot orła, pod jego pra-wym skrzydłem musi przelecieć pokonany zawodnik. Ostatnia konkurencja dopuszcza do rywalizacji także kobiety. Polega na strze-laniu z tradycyjnego łuku do celu położo-nego na ziemi. Każdemu trafieniu towarzy-szy śpiew pamiętający jeszcze odległe czasy mongolskich podbojów.

Tam, gdzie kończy się asfalt Mongolia to kraj buddyjskich i szamań-

skich wierzeń. Ich materialnym odzwiercie-dleniem są piękne świątynie, których po ko-munistycznych czystkach lat 30. XX wieku nie pozostało zbyt wiele. Duży kompleks klasz-torny Gandan znajduje się w stolicy. Mieści on w swoim obrębie kilkanaście budowli świątyn-nych, w jednej z nich można podziwiać posąg Buddy, wysoki na 26 metrów, wykonany ze zło-ta, srebra i 20 ton miedzi. Poza miastem nieod-łącznym elementem krajobrazu są przydrożne kapliczki – stupy bądź ovoo, które zapewniają podróżnym szczęśliwe dotarcie do celu.

Krótki czas pobytu w Mongolii pozwolił nam na zwiedzenie bogatego w formacje skal-ne Parku Narodowego Gorchi-Tereldż z usytu-owaną na zboczu góry świątynią Arjabal. Do-tarliśmy też do legendarnej stolicy Dżingis Cha-na – Karakorum oraz nad brzeg Jeziora Białego. Wyzwaniem dla kierowców był przejazd przez mongolskie drogi. Asfalt kończył się w promie-niu od kilkudziesięciu do 200 km od stolicy. Wielką przyjemność sprawiała nam możliwość wtopienia się w ten zapierający dech w pier-siach krajobraz tworzony przez stada koni, wiel-

błądów, naszych ulubionych jaków, krów, kóz i owiec. Mongolia zaraża, pozostaje w wyobraź-ni i nawołuje do kolejnych odwiedzin.

Wizyta w IrkuckuPo dotarciu do Irkucka pierwsze kroki

skierowaliśmy na stację kolejową, gdzie uda-ło nam się załadować motocykle na wagony towarowe, aby po 6 dniach odebrać je na sta-cji Jarosławska w Moskwie. Podążając śladem przodków stanęliśmy przed polskim kościo-łem, w którym przed niemal stu laty brali ślub moi pradziadkowie. Jedyną możliwością jego zwiedzenia był zakup biletu na wieczorny kon-cert organowy. Kościół został bowiem prze-kształcony w filię tutejszej filharmonii, z toale-tami, szatnią i wielkimi organami w miejscu oł-tarza. Przemierzając w Irkucku główne i boczne uliczki, co jakiś czas zerkały na nas drewniane perły architektury syberyjskiej. Niektóre domy, zapadnięte po wiosennych roztopach, pozo-stawiane są własnemu losowi. Jeszcze spacer nad Angarą, jeszcze przejście głównym Placem Kirowa, zwiedzenie godnego polecenia Mu-zeum Krajoznawczego, wejście na pokład lo-dołamacza „Angara”, który torował zimą drogę promowi „Bajkał”, skosztowanie zakupionych na targu omuli – endemicznych ryb z Bajkału i oczywiście kawior i... szampan, a co!

Moskiewski smogPokonanie dystansu Irkuck-Moskwa

zmieniło się z planowanego – kolejowego na oszczędzający czas – lotniczy. Moskwa przywi-tała nas „żarką” – upałem, duchotą i smogiem. W temperaturze 40 stopni przeszliśmy przez Plac Czerwony i wokół Kremla, zbieraliśmy do fotograficznej kolekcji siedem Sióstr Stalina – pałaców w stylu socrealistycznym, ale więk-szość czasu spędziliśmy pod ziemią, w przy-

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 27

jemnym chłodzie moskiewskiego metra. Na stacjach podziwialiśmy monumentalizm skle-pień, rzeźb i malowideł. Wychodząc na po-wierzchnię dotarło do nas w końcu wyjaśnie-nie tego zadziwiającego braku przejrzystości powietrza. Pożary lasów i torfowisk zadymi-ły setki hektarów rosyjskiej ziemi minimalizu-jąc ilość dostępnego tlenu mieszkańcom Mo-skwy. Kiedy z bijącym sercem doszliśmy do oddziału cargo stacji Jarosławska nasze moto-cykle czekały już w hangarze.

Oko w oko z historiąW drodze powrotnej przeżyliśmy kolej-

ne spotkanie z przeszłością. Odwiedziliśmy trzy miejsca związane z dziadkiem Tomka, przedwo-jennym policjantem – Ostaszków, gdzie w mo-nastyrze znajdującym się na wyspie przetrzymy-wano w 1940 roku polskich policjantów i mun-durowych, Twer, gdzie w suterenach siedziby NKWD zabijano ich po kolei strzałem w tył gło-wy oraz Miednoje, gdzie nocą zasypywano ciała w masowych grobach. Ponad 6 300 osób!

Wróciliśmy do domu po 38 dniach, prze-jeżdżając na dwóch kołach prawie 13 tysię-cy km, samolotem pokonując dystans Irkuck-Moskwa, objeżdżając Jezioro Białe na koń-skim grzbiecie i uciekając na własnych nogach przed chmarami syberyjskich komarów.

Na koniec chcieliśmy podziękować na-szym sponsorom – firmie Ret Bike za motocy-klowe dżinsy i bojówki, które najlepiej służyły w czasie mongolskich upałów, firmie Brubeck za bieliznę termoaktywną, która chłodziła na-sze rozgrzane plecy oraz Michałowi (vel Hisz-panowi) za wykonanie aluminiowych kufrów, które trzymały się dzielnie, nawet po spotka-niu trzeciego stopnia z mongolskim piachem i skałami.

MARTA SIENKIEWICZ

Page 28: Obiezyswiat 4/2010

NA GLOBTROTERSKICH SZLAKACH

28 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

R adiowy Klub Obieżyświata w Koszalinie powołany przeze mnie do życia przed ponad 11 laty, także z inicjatywy wydawców ni-

niejszej gazety, rozpoczął właśnie kolejny rok spotkań. W każdy pierwszy czwartek miesiąca w studiu radiowym im. Czesława Nieme-na w Rozgłośni Polskiego Radia w Koszalinie spotykają się fascynaci opowieści z podróży dalekich i bliskich oraz ci, którzy przywożą ze swych kolejnych wypraw bogatą dokumentację fotograficzną.

Pierwsze spotkanie po wakacjach poświęcone było Sumatrze, po której wędrowałam w marcu tego roku. Dlaczego Sumatra? Bo moż-na tam jeszcze zobaczyć dziewiczą dżunglę równikową z całym bo-gactwem fauny i flory, bo mieszkańcy północnej części wyspy jeszcze 100 lat temu byli kanibalami, a wśród mieszkańców części zachodniej do dziś żywa jest tradycja matriarchatu. Oba ludy mogą się poszczy-cić bogatą kulturą materialną, ciekawymi wioskami i tolerancją wo-bec różnych religii, które tu współistnieją.

W następnym numerze „Obieżyświata” zaproszę państwa na wędrówkę szlakiem od Medanu do Padangu. Trasa ta cieszy się za-służenie od kilku lat dużą popularnością wśród globtroterów. Jed-ni znajdują tu znakomite trasy trekkingowe. Górzyste połacie dżun-gli wokół Parku Narodowego Lausera dają fantastyczne możliwości ku temu. Inni wspinają się na niezadeptane przez rzesze turystów wulkany, a jeszcze inni rozkoszują się wypoczynkiem nad pięknymi, górskimi jeziorami z krystaliczną wodą – jeziorem Toba i Maninjau. I nie straszne im położenie wyspy na zbiegu wielkich płyt tektonicz-nych, co niesie za sobą ciągłą aktywność sejsmiczną tego obszaru. Bo Sumatra fascynuje i zachwyca od pierwszego dnia, a jej miesz-kańcy lubią się chwalić swoją kulturą i pomimo, że w dużej części to dziś muzułmanie, są otwarci na obcych. A czy państwo wiedzą, że na tej wyspie zakwita największy na globie kwiat? To raflezja Arnolda odkryta niecałe 200 lat temu na Sumatrze przez dr Josepha Arnolda i Stanforda Rafflesa zwana jest też czasami „trupim kwiatem”. Dlacze-go? Opowiem o tym w nowym numerze „Obieżyświata”. A tymcza-sem zapraszam do słuchania cyklicznej audycji podróżniczej „Radio-wy Klub Obieżyświata” w każdą niedzielę od godz. 13 do 16 w Pol-skim Radiu Koszalin, zarówno na falach eteru jak przez Internet – www.radio.koszalin.pl

JAGODA KOPROWSKA

E tiopia, dawniej Abisynia – to jeden z najciekaw-szych krajów Czarnego Lądu z bardzo bogatą hi-

storią i kulturą. Północ Etiopii jest niezwykle bogata w zabytki, gdzie przybysza zadziwia chrześcijańska kultura i architektura sakralna, korzeniami sięgają-ca IV wieku, gdzie spotkać można afrykańskie wioski plemion, których tradycyjny sposób życia nie zmienił się od wieków. To także piękne krajobrazy jezior, rzek i gór, gdzie historie czasów biblijnych przenikają się ze współczesnością. Z kolei Południe to prawdziwy tygiel plemion etiopskich – Mursi, Homerowie, Karo, Cushitic-Elbore i Tsemay. Prawdziwa mozaika pier-wotnych społeczeństw, u których czas się zatrzymał. Wyprawa Historyczna Północ i Etniczne Południe od-będzie się w dniach 10.02.–02.03.2011 roku.

Kontynuacją Etiopskiej Przygody, opcjonalnie jest 7-dniowa wyprawa do siarkowego piekiełka na De-presji Danakilskiej, z najniższym punktem położonym 125 m poniżej poziomu morza. To rozległe obniżenie w północnej części zapadliska tektonicznego, będą-cego przedłużeniem Rowu Środkowoafrykańskiego, jest jednym z najgorętszych miejsc na Ziemi i charak-teryzuje się znaczącą aktywnością sejsmiczną. Jest to jeden z najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi tere-nów, bowiem panują tu skrajne warunki suchego kli-matu i braku wody, z krajobrazem rodem z Marsa – bezodpływowe solne jeziora, czynne wulkany, siarko-we fumarole – prawdziwe siarkowe piekło. Podróż do tego odległego miejsca jest wyzwaniem dla odkryw-cy, stanowi dobrą okazję do penetracji nieznanej Etio-pii, zobaczenia miejsca unikatowego. Wyprawa Siar-kowe Piekiełko – Depresja Danakilska odbędzie się w dniach 02.03.–08.03.2011 roku. Więcej informa-cji na stronie: www.wyprawy.info.pl, e-mail: [email protected], tel. 607 52 62 33. Serdecznie zapraszam!

ŁUKASZ WALL

Zapowiedź wyprawy

ETIOPSKA PRZYGODAHistoryczna Północ, Etniczne Południe i Siarkowe Piekiełko – Depresja Danakilska (luty/marzec 2011)

Radiowy Klub Obieżyświata

Gdzie zakwita raflezja…

Page 29: Obiezyswiat 4/2010

www.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 29

POLSKAnieodkryta

Nowy magazyn o PolsceNo i stało się! „Obieżyświat” nam się rozmnożył! A konkretnie powstał

z niego nowy, drugi magazyn turystyczny pn. „Polska dla Ciebie / Poland for you”, z którym czytelnicy mogli się już zapoznać na wrześniowych targach TT WARSAW oraz październikowych TOUR SALON w Poznaniu.

Pierwszy numer otwiera wywiad z Conrado Moreno pt. „Polska da się lu-bić” (no, bo skoro Europa da się lubić...), który mieszkając od wielu lat w na-szym kraju wskazuje na ogromny potencjał turystyczny Polski. W magazynie znajdziemy wiele interesujących turystycznych prezentacji miast, gmin i ca-łych regionów, np. przewodnik po Krainie Kanału Elbląskiego czy po klima-tycznych knajpkach starej, warszawskiej Pragi. Niektórym publikacjom to-warzyszą mapki bądź plany z zaznaczonymi atrakcjami i miejscami godnymi odwiedzenia. Magazyn jest w polskiej i angielskiej wersji językowej po to, by służyć informacją również gościom z zagranicy.

Zapraszamy do współpracy samorządy i organizacje turystyczne z całej Polski, a czytelników do przekazywania nam swoich opinii i sugestii. Każdą uwagę wnikliwie rozważymy. Z wersją elektroniczną pierwszego numeru za-poznać się można na stronie: www.PolskaDlaCiebie.eu

Redakcja

R ozstrzygnięta została kolejna edy-cja Konkurs Polskiej Organizacji Tu-

rystycznej na Najlepszy Produkt Tury-styczny. Ma on na celu wyłonienie naj-bardziej atrakcyjnych, nowatorskich i przyjaznych dla turystów produktów oraz ich popularyzację.

Złoty Certyfikat POT za rok 2010 otrzymała Manufaktura Łódzka. – Po-dobnie jak zdobywcy Złotych Certyfi-katów z lat poprzednich, Manufaktu-ra Łódzka objęta zostanie programem specjalnym, którym jest sfinansowana przez Polską Organizację Turystyczną profesjonalna kampania promocyjna wartości kilkuset tysięcy złotych – po-wiedział prezes POT Rafał Szmytke.

Certyfikaty otrzymały także następu-jące produkty: Cykliczna Impreza Nar-ciarska „Bieg Piastów” (woj. dolnośląskie), Planetarium im. Władysława Dziewul-skiego w Toruniu (woj. kujawsko-pomor-

skie), Szlak Żelaza i Kowalskich Tradycji (woj. lubelskie), Nadodrzańska Przygoda (woj. lubuskie), Małopolska Wieś Pachną-ca Ziołami (woj. małopolskie), Zespół Za-bytków Osady Fabrycznej w Żyrardowie (woj. mazowieckie), Jurapark Krasiejów (woj. opolskie), Ogromnie Ekstremalne Wakacje (woj. podkarpackie), Szlak Or-lich Gniazd (woj. śląskie) i XL Międzyna-rodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego – Old Jazz Meeting – Złota Tarka – Iława (woj. warmińsko-mazurskie).

Wyróżnienia otrzymały: Suwałki Blu-es Festival (woj. podlaskie) oraz Między-narodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych „Feta” i Subiektywna Linia Au-tobusowa, i Warsztat Wałęsy – dawne te-reny Stoczni Gdańskiej (obydwa w woj. pomorskim). Gratulujemy!

Więcej informacji na stronie:www.pot.gov.pl

Najlepsze dla turystów

Manufaktura w Łodzi

Page 30: Obiezyswiat 4/2010

CIEKAWE WYDARZENIA

30 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Z okazji 85-letniej historii Polskiego Ra-dia od 2 września do 17 październi-ka br. w Zamku Królewskim w War-

szawie zaprezentowano wystawę pn. „Tu Polskie Radio 1925-2010”, na której przed-stawiono 390 fotografii, kilkadziesiąt plaka-tów, pokazy multimedialne z fragmentami kronik filmowych oraz unikalne nagrania ze zbiorów Archiwum Polskiego Radia. Wśród eksponatów znalazły się również pamiąt-ki pracowników PR oraz replika radiostacji „Błyskawica”, udostępniona przez Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wystawa składała się z pięciu części. Pierwsza z nich to „Prolog” – do historii Pol-skiego Radia. Część druga, zatytułowana „De-kady”, bogata była w fotografie i dokumenty ukazujące historię radia na przestrzeni dzie-sięcioleci. Można było zobaczyć studio spiker-skie oraz galerię spikerów radiowych, którzy pracowali w rozgłośni w czasie obrony War-

szawy w 1939 roku. W tej części wystawy zna-lazł się również portret Zygmunta Chamca, założyciela i pierwszego dyrektora Polskiego Radia w latach 1925-1935, przekazany przez jego wnuka Andrzeja Tarnowskiego.

Trzecia część wystawy „Gatunki” poświę-cona była działalności misyjnej radia, z po-działem na cztery przestrzenie tematyczne. Przestrzeń pt. „Muzyka” zawierała m.in. pre-zentację fotograficzną orkiestr i chóru Pol-skiego Radia, aranżację studia muzycznego, galerię fotografii kompozytorów z autografa-mi dla radia, partytury i plakaty. „Teatr” udo-kumentował historię Teatru Polskiego Radia za pomocą fotografii, aranżacji studia teatral-nego, zawierającego m.in. kącik z akcesoriami do imitowania dźwięków oraz ścianę z pod-pisami znanych aktorów. W części „Edukacja” zaprezentowano zdjęcia wybitnych profe-sorów współpracujących z Polskim Radiem, fotografie upamiętniające akcje związane

z popularyzacją nauki, wydawnictwa radio-we, plakaty i zeszyt ze spisem audycji z 1945 roku. W przestrzeni „Sport” bardzo ciekawe były eksponaty związane z historią sportu.

Kolejna część wystawy to „Nagrody”, po-święcona nagrodom przyznawanym przez Polskie Radio – Splendorom, Diamentowym Batutom, Złotym i Diamentowym Mikrofo-nom. Tematem piątej części wystawy była „Technika”. Zaprezentowano sporo ekspona-tów: radioodbiorników, mikrofonów, magne-tofonów, statywów, drutofonów oraz replikę stacji nadawczej „Błyskawica”. W części współ-czesnej zwiedzający mogli zapoznać się z fil- mami o współczesnej technice radiowej, z historią powstania stereofonii, prezentacją dźwięku wielokanałowego, a także najnowo-cześniejszymi radioodbiornikami cyfrowymi i projektem „Radio na wizji”, który zrealizowa-ny zostanie w grudniu br.

www.polskieradio.pl

Zamek Królewski w Warszawie

TU POLSKIE RADIO 1925-2010

Budynek Polskiego TowarzystwaRadiotechnicznego, 1925 rok Replika radiostacji „Błyskawica” Irena Kwiatkowska

Zdję

cia:

Pol

skie

Rad

io S

A, Ł

ukas

z D

obrz

yńsk

i

Page 31: Obiezyswiat 4/2010

Rancho pod Bocianemul. Nadarzyńska 15, 05–555 Tarczyn wieś Przypki

tel. kom. 500 29 85 85, tel. 22 736 99 15, faks 22 736 99 [email protected], [email protected]

Rancho pod Bocianem to obiekt hotelowy zaaranżowany w nie-zwykłym klimacie, nawiązujący stylem do staropolskiego dworu.

Hotel położony jest na rozległym terenie w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego, niespełna 25 km od Warszawy.

Około 20 ha terenu wokół hotelu przeznaczono na przygotowa-nie niezwykłych atrakcji dla przybywających Gości. Liczba atrakcji stale rośnie, tak jak rośnie liczba zadowolonych z pobytu Klientów. Oferujemy między innymi: staw z możliwością wędkowania, tor off-roadowy, tor quadowy, strzelnicę, boiska sportowe oraz polanę i las do zabaw terenowych, np. paintball.

Wiosną udostępniliśmy 18. dołkowe pole mini golfowe, park lino-wy i powiększony staw o tor flisakowy oraz wyspę z Chatą Rybaka, gdzie można zorganizować zabawę dla 60-100 osób i zjeść pyszną rybkę.

Przytulne pokoje utrzymane są w romantycznym stylu i gwaran-tują najwyższy standard. Każdy z pokoi wyposażony jest w łazienkę z pełnym węzłem sanitarnym. Do dyspozycji Gości oddajemy 46 po-koi, 35 w Dworze i 11 w mogącym funkcjonować całkowicie samo-dzielnie Modrzewiowym Dworku.

Restauracja hotelowa Stara Izba Cafe zaprasza na znakomity weekendowy obiad oraz do spędzenia wieczoru przy kominku w cie-płym i klimatycznym miejscu. Szef Kuchni poleca znakomite dania kuchni polskiej i europejskiej a profesjonalna obsługa kelnerska gwa-rantuje najwyższą jakość każdego posiłku. Zarówno biesiady, uroczy-ste kolacje, jak i kameralne uroczystości oraz wykwintne przyjęcia, mają niepowtarzalny urok i niezapomniany smak. Sala bankietowa jest przygotowana do przyjęcia nawet 220 osób.

Uzupełnieniem naszej oferty hotelowej jest zaplecze konferencyj-no-szkoleniowe: pięć klimatyzowanych sal konferencyjnych, wyposa-żonych w aparaturę przydatną podczas konferencji i szkoleń. Dla na-szych gości dostępna jest również bezprzewodowa sieć internetowa.

Bezpośrednio przy Hotelu znajduje się ogród z dwiema Wiatami Grillowymi (dla ok. 40 osób każda) a na terenie oferującym specjalne atrakcje – dwupoziomowa, ogrzewana Chata Grillowa, która jest zdol-na pomieścić 350-400 osób, a także specjalny budynek z toaletą mę-ską i damską. To w okolicach Chaty odbywają się nasze słynne pikniki, a zimą również kuligi.

Cały teren Hotelu jest ogrodzony. Bezpłatny parking hotelowy, znajdujący się tuż przy obiekcie, przygotowany jest na 150 miejsc. Mie-sięcznie na terenie Rancho Pod Bocianem mamy przyjemność gościć średnio 2-3 tysiące osób, między innymi z tak znanych firm i instytu-cji jak: BRE, BZ WBK, Compensa, Danone, Ikea, Pepsi, PZU, Schenker, Tchibo, Toyota, Urząd Gminy W-wa Ursynów, czy Uniqua.

Rancho pod Bocianem

w w w . b o c i a n i e r a n c h o . p l

Page 32: Obiezyswiat 4/2010

v

ŚLĄSK

32 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

C ieszyn jest przygranicznym miastem leżącym na południu Polski sąsiadu-jącym z Republiką Czeską. Należy do

jednych z najstarszych miast w Polsce, po-wstał bowiem w końcu X w. Od końca XIII do XVII w. znajdował się pod panowaniem cieszyńskich Piastów, później rządzony był przez Habsburgów, a w 1920 r. został po-dzielony. Cieszyn i Czeski Cieszyn są waż-nym węzłem komunikacyjnym na pogra-niczu polsko-czeskim, stanowią centrum oświatowe, kulturalne i administracyjne dla całego Śląska Cieszyńskiego po obu stro-nach Olzy. Razem tworzą stolicę Euroregio-nu Śląsk Cieszyński.

Cieszyn ma wiele do zaoferowania każde-mu odwiedzającemu go turyście. Miasto za-chowało średniowieczny układ urbanistyczny wraz z zabytkami i urokliwymi miejscami. Do najciekawszych należy Wzgórze Zamkowe, na którym znajduje się m.in. romańska Ro-tunda z XI w. – jedna z najstarszych świątyń chrześcijańskich w Polsce i jednocześnie naj-cenniejszy zabytek Śląska (jej wizerunek znaj-duje się na banknocie 20 zł i okolicznościowej monecie o nominale 2 zł), Wieża Piastowska

(XIV w.) – wspaniały punkt widokowy na mia-sto i okolice, Wieża Ostatecznej Obrony (XIII w.) – pozostałość systemu obronnego zam-ku górnego, Pałacyk Myśliwski Habsburgów, w którym obecnie mieści się Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości oraz Państwowa Szkoła Muzyczna.

Nie mniej interesujące są pozostałe za-bytki Cieszyna, jak np. Ratusz i kamienice przy rynku, budynek Książnicy Cieszyńskiej – biblioteki z najcenniejszym zbiorem staro-druków i inkunabułów, czy funkcjonujące już ponad 200 lat Muzeum Śląska Cieszyńskie-go z cennymi zbiorami. Znajdują się tu m.in.

sławne na całym świecie strzelby cieszyn-ki, filigrany i figura Madonny z Dzieciątkiem z XIV w. Warto też wstąpić do Teatru im. Ada-ma Mickiewicza zaprojektowanego przez znakomitych wiedeńskich architektów. God-ne uwagi są także cieszyńskie kościoły, m.in. Sanktuarium Matki Bożej Cieszyńskiej, Ewan-gelicki kościół Jezusowy, w którym znajduje się Muzeum Protestantyzmu a także zabyt-kowe cmentarze żydowskie, z których jeden należy do najstarszych znajdujących się na ziemiach polskich. Unikatowa i pełna specy-ficznego klimatu jest Cieszyńska Wenecja – dawna dzielnica tkaczy i garbarzy.

W granicach miasta znajdują się re-zerwaty przyrody, których ozdobą jest unikalny kwiat o bladozielonych płat-kach – cieszynianka wiosenna, a także parki z zapleczem rekreacyjno-sporto-wym. Warto wybrać się na jedną z wie-lu tras rowerowych i spacerowych: śla-dami cieszyńskich Żydów, cieszyńskich książąt – Piastów i Habsburgów, Via Natura, Via Sacra, szlakiem pamiątek ewangelików cieszyńskich, szlakiem cieszyńskich bibliotek zabytkowych,

Cieszyn

1200 lat historii

Cieszynianka Wiosenna

Rynek w Cieszynie

Page 33: Obiezyswiat 4/2010

vwww.obiezyswiat.com OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 33

czy kwitnących magnolii. Dodatkowym atu-tem Cieszyna jest bliskość takich miast jak Oświęcim (ok. 70 km), Kraków (ok. 120 km), Wiedeń (ok. 300 km) i Praga (ok. 350 km).

W roku 2010 Cieszyn obchodzi jubile-usz 1200-lecia swojego legendarnego za-łożenia. Legenda głosi, że miasto powstało w 810 r., kiedy po długiej rozłące spotkali się przy źródle trzej książęcy synowie – Bol-ko, Leszko i Cieszko, którzy ucieszywszy się ze spotkania założyli tutaj miasto. Jubile-usz świętowany jest bardzo hucznie. W cią-gu całego roku odbywa się wiele imprez, koncertów i festiwali, m.in. Przegląd Filmo-wy „Kino na Granicy”, Międzynarodowy Fe-stiwal Teatralny „Bez Granic”, Festiwal „Mu-zyka Dawna”, Święto Trzech Braci, Festiwal Viva il Canto, Festiwal Europejskich Szkół Artystycznych i Twórczości „Kręgi Sztuki”, Festiwal Filmowy „Wakacyjne Kadry”, Festi-wal Kulinarny „Cieszyńskie Smaki” i wiele, wiele innych.

Do jednych z najważniejszych należał Jubileuszowy Koncert Galowy, który odbył się 27 sierpnia w Kościele Jezusowym. Pod batutą mistrza Krzysztofa Pendereckiego

wystąpiła Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach oraz uzna-ni soliści – Izabela Matuła, Agnieszka Rehlis oraz Vytautas Juozapaitis. Zgromadzeni słu-chacze mieli okazję usłyszeć VIII Symfonię Krzysztofa Pendereckiego oraz „Chorał dla Cieszyna” – utwór specjalnie skomponowa-ny z okazji 1200-lecia legendarnego założe-nia miasta. Wśród zaproszonych gości był Przewodniczący Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek, który razem z premierem RP Donaldem Tuskiem objął patronat nad obchodami cieszyńskiego jubileuszu. Kon-cert cieszył się wielkim powodzeniem i jesz-cze długo po tym wydarzeniu mieszkańcy wspominali te niezwykłe chwile.

Jubileuszowy rok 2010 był okazją do wydania niezwykłej pozycji książkowej pt. „Dzieje Cieszyna od pradziejów do cza-sów współczesnych”, napisanej pod redak-cją prof. Idziego Panica. Monografia historii miasta jest efektem dziesięcioletniej pracy historyków i specjalistów. W związku z wy-daniem dzieła, 16 września w Teatrze im. Adama Mickiewicza odbyła się konferencja historyczna. Prezentacji książki towarzyszy-

ły interesujące wystąpienia historyków: prof. dr hab. Jerzego Sperki, dra hab. Dariusza Na-wrota, prof. dra hab. Janusza Spyry, dra Wa-cława Gojniczka i mgra Stefana Króla. Kon-ferencję zakończył koncert kwintetu wiolon-czelowego Kordo. Monografia Cieszyna jest trzytomowym dziełem opisującym historię miasta, jego przemiany społeczne, gospo-darcze i przestrzenne. Obecnie Urząd Miejski podejmuje starania, aby umożliwić wszyst-kim zainteresowanym zakup tego niezwy-kłego dzieła w księgarniach.

Rozpoczęto realizację projektu pn. „Pro-gram promocji markowych produktów tu-rystycznych Cieszyna”. Ma on pomóc okre-ślić te atuty miasta, które najbardziej odpo-wiadają oczekiwaniom potencjalnych tury-stów. Realizacja projektu ma doprowadzić do stworzenia systemu promocji atrakcji turystycznych.

Zdję

cia:

Ren

ata

Karp

ińsk

a

Więcej informacji na stronie:

www.cieszyn.pl www.1200cieszyn.pl

Teatr im. Adama Mickiewicza

Rotunda romańska z XI wieku

Wieża Ostatecznej Obrony Pałac Myśliwski Habsburgów

Studnia Trzech Braci

Page 34: Obiezyswiat 4/2010

LUBELSZCZYZNA

34 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

Gmina Nielisz jest coraz lepiej przygoto-wana na przyjęcie gości. Rozbudowuje się sieć kwater agroturystycznych, wytyczono trasy rowerowe, można także skorzystać ze spływów kajakowych po Wieprzu, czy z ofer-ty wczasów w siodle w miejscowości Ruskie Piaski. Latem nad brzegami zalewu organi-zowane są atrakcyjne imprezy kulturalne, w tym tradycyjne „Sobótki”. Nielisz jest do-brym punktem wypadowym do zwiedzania renesansowego miasta Zamość oraz Roz-tocza. Widać wyraźnie, że Nielisz łapie wiatr w turystyczne żagle.

MAREK MARCOLA

J eszcze nie tak dawno prawie nikt o Nie-liszu nie słyszał. Był zwykłą siedzibą jed-nej z kilkudziesięciu podobnych gmin

na Zamojszczyźnie. Wszystko zmieniło się w II połowie lat 90. XX wieku, gdy na rzece Wieprz spiętrzono wodę i powstał zalew. I to jaki! Ogromny, prawie tysiąchektarowy akwen, którego drugi brzeg jest niemal niewidocz-ny. Pod względem powierzchni dorównuje „Czorsztynowi” i jest tylko dwa razy mniejszy od słynnej „Soliny”.

Żeby go obejść trzeba pokonać ponad 30 kilometrów, uważając przy tym, by nie spłoszyć ptaków. Szacuje się, że w czasie wio-sennej i jesiennej migracji przebywa ich tu aż 12 tysięcy, a przez cały rok gnieździ się ich ok. 8 tysięcy sztuk. Występują tu ptaki popularne i rzadkie, m.in. nur, rybołów, rybitwa białową-sa, dubelt, bąk, bączek, orlik krzykliwy, bata-lion, gadożer, sokół wędrowny, orzeł przedni i rzecz jasna bocian, ogółem ok. 230 z 440 ga-tunków sklasyfikowanych w Polsce. Zbiornik w Nieliszu to raj dla wędkarzy gdyż w jego wodach występuje wiele gatunków ryb.

Z zabytków na uwagę zasługuje drew-niany zespół kościelny w Nieliszu, który two-

rzy kościół, kaplica i dzwonnica. Patronat nad świątynią objął Święty Wojciech, który spoglą-da w ołtarzu głównym z obrazu, namalowane-go przez Tadeusza Szelmowskiego. Na cmen-tarzu przykościelnym stoi szczególna kaplica, zwana letnią. Powstała ona z altany, w któ-rej witano ordynata Maurycego Zamoyskie-go gdy w 1906 roku wracał z poślubioną wła-śnie małżonką. W okolicy są jeszcze trzy inne zespoły podworskie. Klasycyzm reprezentuje dworek w Stawie Noakowskim, neorenesans – dwór w Ujazdowie, zaś pałacyk w Ruskich Pia-skach określany jest jako eklektyczny. Oprócz architektury poszlacheckiej, okolice Nielisza bogate są w tradycyjne budownictwo ludo-we. Stare, drewniane chałupy o konstrukcji zrębowej z charakterystycznymi werandami, ustawionymi asymetrycznie spotkać można we wszystkich wsiach. Także tutaj, jak i na ca-łej Zamojszczyźnie, znajduje się wiele obiek-tów kultu religijnego, typu kapliczki, figury i krzyże przydrożne, w tym rzadkie, jak figura Św. Franciszka, czy Kaplica Św. Jana Chrzcicie-la w Kolonii Staw Ujazdowski, przy której, jak przystało na tego patrona, bije źródełko uzna-wane za cudowne.

Urząd Gminy Nielisz22-413 Nielisz

tel. 84 63 12 [email protected]

www.nielisz.pl

Nielisz Gmina nad wielką wodą

Page 35: Obiezyswiat 4/2010

WIELKOPOLSKA

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 35www.obiezyswiat.com

K łodawa zawsze kojarzyła mi się z solą jadalną, kupowaną w sklepie spożyw-

czym. Okazuje się, że wydobywana w tutej-szej kopalni sól znajduje zastosowanie tak-że w przemyśle chemicznym, rolnictwie oraz do zimowego utrzymania dróg. Ale nie jest to taka „zwykła” sól. Prof. Julian Aleksandro-wicz, znany internista i hematolog, mikroele-menty w niej zawarte nazwał „pierwiastkami życia”. Głębinowa Kopalnia Soli „Kłodawa” od 1956 roku eksploatuje sól tradycyjną metodą górniczą z poziomów 600 i 750 metrów. Cały czas jest zakładem produkcyjnym, udostęp-nianym w części również turystom. Zwiedza-jący wędrują tymi samymi korytarzami, co górnicy, którzy przyszli do pracy.

Przed zjazdem na dół wpisujemy się do specjalnej książki i zakładamy kaski ochron-ne. Wsiadamy do windy szybu „Michał” i z prędkością 6m/s gnamy jak pocisk w dół. Jest ciemno, telepie nami niemiłosiernie, je-dyne światło z latarki przewodnika przypo-mina nam, że żyjemy. Na dole jest tak samo zimno jak na powierzchni ze względu na sil-ną wentylację dostarczającą tlen do szybów. Górnicy witają nas słowami: „Szczęść Boże”.

Wędrujemy szarym chodnikiem, mijając peł-ne soli wagoniki, oczekujące na transport na powierzchnię ziemi.

Po prawej stronie znajduje się oświe-tlona kaplica św. Kingi, której większość wy-stroju wykonano z różowej soli. Obok figury patronki górników znajduje się czarna tabli-ca z nazwiskami pracowników, którzy zginę-li w kopalni. Tutaj każdy górnik przed pracą modli się przez chwilę. Mijając kolejne ślu-zy temperatura powietrza zaczyna wzrastać do prawie 20°C. Ściany i stropy chodników nie podpierają żadne stemple ani podpory. Chodniki są bezpośrednio wykute w koloro-wych pokładach soli. Niektóre ściany są bru-natno-szare, miejscami rdzawe, a gdzienie-gdzie znajdują się zielone skupiska połysku-jących kryształków.

– Są to stanowiska soli włóknistej – tłu-maczy nam przewodnik. W ustach czujemy słony smak. Kolejne chodniki mienią się ko-lorami brudnej pomarańczy i różu. Owalne ściany posiadają specjalne wyżłobienia tzw. pikowania po to, aby wilgoć na ścianach nie formowała stalagmitów. Nie sądziłem, że ko-palnia soli mieni się aż tyloma barwami.

Kłodawa Kolorowa kopalnia

Dochodzimy do komory, gdzie przygo-towano scenę z widownią dla publiczności. Hala jest rzeczywiście imponująca. Po pro-stu kolos. Wyrobisko ma 20 m wysokości, tyle samo szerokości i w zależności od wielkości pokładu solnego 150 i więcej metrów długo-ści! Takich komór w pionie jest pięć nad nami i pięć pod nami. Stropy mają przeciętnie po 15 m grubości, a ściany boczne po 10 m. Obecnie jest pod ziemią łącznie ponad 18 mln m3 pustych przestrzeni, a łączna dłu-gość wszystkich chodników i komór wyno-si ok. 400 km. W części mniejszych sal zgro-madzono stroje galowe górników, ich sprzęt oraz gabloty z materiałami wybuchowymi.

ŁUKASZ DOBRZYŃSKI

Biuro Obsługi Ruchu Turystycznego

Kopalni Soli „KŁODAWA” S.A. tel. 63 273 33 04, 63 273 35 54

[email protected]@sol-klodawa.com.pl

www.sol-klodawa.com.pl

Zdję

cia:

J. M

atus

zkie

wic

z

Page 36: Obiezyswiat 4/2010

36 OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 www.obiezyswiat.com

POMORZE ZACHODNIE

Stargard Szczeciński W starej apteceO dwiedzając Stargard Szczeciński

warto wejść do miejscowego mu-zeum, które przygotowało jedyną w swo-im rodzaju stałą wystawę pt. „Aptekar-stwo stargardzkie i pomorskie na prze-strzeni wieków”. Wystawa została podzie-lona na trzy części. Pierwsza sekwencja przedstawia historię dawnych pomor-skich i stargardzkich aptek, z eksponata-mi w postaci butelek aptecznych z XVI i XVII w., pojemników na plastry, a także szeregu naczyń zwrotnych na lekarstwa, odkrytych podczas wykopalisk archeolo-gicznych w Szczecinie i Stargardzie.

Druga część to izba ekspedycyj-na, nosząca kiedyś nazwę oficyny. Tu-taj obejrzeć można niewątpliwą ozdobę wystawy, którą są meble apteczne po-chodzące z końca XIX w., z apteki „Pod Złotą Gwiazdą”, znajdującej się w Star-gardzie przy dzisiejszej ul. Wyszyńskiego. W oficynie prezentowane są puszki drew-niane ze stargardzkich aptek oraz różne wagi służące do codziennej pracy apte-karza, który niejednokrotnie w obecno-ści pacjentów przygotowywał leki.

Trzecia część to laboratorium gale-nowe oraz zielarnia, pomieszczenia, ja-kich nie ma w dzisiejszych aptekach. W dawnej aptece było to miejsce, gdzie przygotowywano leki pod różną posta-cią: maści, tabletki, czopki (obecnie zaj-mują się tym firmy farmaceutyczne). Wy-eksponowane zostały przedmioty służą-ce do rozkruszania – moździerze, wagi, odważniki, maszynka do maści, maszyn-ka do mieszania proszków, stępka, wy-ciskarka do tabletek, praska apteczna do opłatków, mikroskopy i wiele cieka-wych narzędzi pracy dawnego farmaceuty.

Trzon wystawy stanowią eksponaty Muzeum w Stargar-dzie oraz m.in. Muzeum Naro-dowego w Szczecinie, Muzeum Farmacji Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskie-go w Krakowie, Zakładu Histo-rii Medycyny i Etyki Lekarskiej PAM w Szczecinie, Pracowni Archeologicznej Zamku Ksią-żąt Pomorskich w Szczecinie,

Biblioteki Głównej Pomorskiej Akademii Medycznej. Wszystkie pochodzą z terenu dawnego Księstwa Pomorskiego.

Oprócz wystawy stałej, Muzeum w Stargardzie przygotowuje również wy-stawy czasowe, m.in. wystawę „David Gil-ly – życie i twórczość” przedstawiającą po-stać architekta epoki klasycyzmu, którego prace wywarły ogromny wpływ na archi-tekturę miasta przełomu XVIII i XIX wieku.

Zapraszamy do Stargardu Szczeciń-skiego – miasta o wielowiekowej bogatej i ciekawej historii.

Muzeum w StargardzieRynek Staromiejski 2-4

73-110 Stargard Szczecińskitel./faks 91 578 38 35, 577 25 56

[email protected]

Urząd Miejski w Stargardzie Szczecińskim

ul. Czarnieckiego 1773-110 Stargard Szczeciński

tel. 91 578 48 81, faks 91 578 48 [email protected]

Fot.

Jan

Rusn

ok, M

uzeu

m w

Sta

rgar

dzie

Szc

zeci

ński

m

Page 37: Obiezyswiat 4/2010
Page 38: Obiezyswiat 4/2010
Page 39: Obiezyswiat 4/2010

WARMIA I MAZURY

R ok 2010 jest wyjątkowy w historii Kana-łu Elbląskiego. Wiąże się on ze 150 rocz-

nicą jego uruchomienia. To również kolejny rok realizacji programu „Zintegrowany sys-tem promocji turystycznej obszaru Kanału Elbląskiego”, w którym biorą udział powiaty oraz gminy leżące na obszarze oddziaływa-nia tego niezwykłego obiektu.

Piękno krajobrazu, zabytki oraz niezli-czone dziewicze zakątki przyrody stanowią magnes przyciągający w te okolice turystów z całego świata.

Urządzenia pracujące na Kanale działa-ją w swojej niezmienionej postaci od 150 lat. Inżynier odpowiedzialny za budowę Kanału – Georg Jakob Steenke – umożliwił połącze-nie jeziora Druzno z wyżej położonymi akwe-nami znajdującymi się na północ od Ostródy. Różnica poziomów wody wynosi prawie 100 metrów. Pokonywana jest ona dzięki unika-towemu systemowi pochylni w Całunach No-wych, Jeleniach, Oleśnicy, Kątach, Buczyńcu oraz dzięki 4 śluzom. Kanał Elbląski – perła regionu Warmii i Mazur – przyciąga rokrocz-nie kilkadziesiąt tysięcy turystów. Kraina Ka-nału Elbląskiego daje wiele możliwości. Po-dziwianie atrakcji przyrodniczych, historycz-nych i kulturowych to nie jedyna możliwość spędzania wolnego czasu. Można odbyć rejs statkiem pasażerskim, łodzią żaglową czy kajakiem. Obszar Kanału jest bardzo atrak-

cyjny dla wodniaków. Rozpoczynając rejs na najdłuższym jeziorze w Polsce – Jeziora-ku (27 km długości), można popłynąć do Mi-łomłyna i Ostródy, gdzie warto spróbować swoich sił na nartach wodnych lub wybrać się w dalszą podróż w kierunku Elbląga, re-zerwatu jeziora Druzno, a następnie Zalewu Wiślanego. Turyści preferujący zwiedzanie Krainy na „dwóch kółkach” mają do dyspo-zycji ponad 600 kilometrów szlaków rowe-rowych. Również turyści piesi mogą skorzy-stać z licznych ścieżek i szlaków wytyczonych wśród lasów i łąk, gdzie zlokalizowanych jest wiele miejsc godnych uwagi każdego glob-trotera. Zabytki kultury, historii oraz natury są tu bardzo dobrze oznakowane. Dogod-ne połączenia kolejowe, drogowe i wodne z Elblągiem, Ostródą oraz Iławą dają wiele możliwości zaplanowania zwiedzania Krainy w bardzo elastyczny sposób.

Kraina Kanału Elbląskiego oddaje do dyspozycji swoim gościom ośrodki wypo-czynkowe, kompleksy SPA, hotele, pensjona-ty, gospodarstwa turystyczne oraz pola na-miotowe z wypożyczalniami wszelkiego ro-dzaju sprzętu turystycznego. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Promowaniu Krainy pomaga wiele dzia-łań realizowanych m.in. przez samorządy. Jednym z nich jest stworzenie stoiska targo-wego Krainy Kanału Elbląskiego.

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 39www.obiezyswiat.com

Na stoisku prezentowana jest makieta po-chylni Oleśnica, która w prosty sposób przed-stawia mechanizm działania urządzeń na Ka-nale Elbląskim. Ilość zawartych szczegółów oraz miniaturowe statki przemieszczające się z jednego zbiornika do kolejnego przyciągają rzesze zwiedzających.

Stoisko Krainy Kanału Elbląskiego zosta-ło przygotowane w ramach projektu „Zinte-growany system promocji turystycznej ob-szaru Kanału Elbląskiego” dofinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Roz-woju Regionalnego w ramach Regionalne-go Programu Operacyjnego Warmia i Mazu-ry na lata 2007 – 2013. Projekt ten realizowa-ny jest do końca roku 2011 przez 3 powiaty: elbląski, iławski oraz ostródzki przy wsparciu gmin. Liderem projektu jest Samorząd Wo-jewództwa Warmińsko-Mazurskiego. W ra-mach tego przedsięwzięcia partnerzy bio-rą udział w targach turystycznych, organi-zują konferencje, imprezy związane z Kana-łem Elbląskim, wizyty studyjne dziennikarzy i touroperatorów. Rok 2011 przewiduje m.in. wyjazd na targi turystyczne do Kijowa, Ber-lina, Gdańska i Poznania. Przygotowywana jest strona internetowa Krainy Kanału oraz promocja w mediach krajowych i zagranicz-nych. Każdy z powiatów partycypujących w projekcie organizuje imprezę o charakte-rze promocyjnym.

Kraina Kanału Elbląskiego Przygoda w zasięgu ręki

Fot.

arch

. ZLO

T

Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy

Page 40: Obiezyswiat 4/2010
Page 41: Obiezyswiat 4/2010

Prawie 6500 starannie posegregowa-nych i opisanych zdjęć, 155 minut filmów, 15 godzin radiowych opowieści podróżni-ków i muzyki etnicznej oraz 400 ekranów tekstu zawarte są na 4 płytach CD-ROM multimedialnej wersji magazynu OBIEŻY-ŚWIAT. Płyty te powstały w latach 2002-2004 poprzez gromadzenie i opracowanie przez Wydawnictwo KOLUMB relacji pol-skich podróżników z wypraw na 7 konty-nentów. Trasy biegną przez kilkadziesiąt państw – od Nowej Zelandii i dalej m.in. przez wyspy Pacyfiku, Australię, Indone-zję, Malezję, Laos, Tajlandię, Sri Lankę, In-die, Nepal, Tybet i Chiny, syberyjskie poła-cie Rosji, Oman, Jemen, Turcję, Syrię, Egipt, Togo, RPA, Norwegię, Finlandię, Litwę, Ło-twę, Estonię, Słowację, Hiszpanię, Portu-galię, USA, Boliwię, Peru aż po Antarktydę. Wystarczy tego na 60 godzin oglądania, słuchania i czytania. Jest to uczta duchowa dla każdego, kto kocha podróże i pomoc dydaktyczna w nauce geografii.

4 x PC CD-ROM w cenie 2Cena promocyjna kompletu:

39,80 zł zamiast 79,60 zł(wysyłka na koszt wydawcy)

Z a m ó w :[email protected]

tel. 059 842 49 53

Płyty do odtwarzania na komputerze PC z Windows 95/98/2000/XP/7

M u l t i m e d i a l n yObieżyświat

Sztuka ludowa Ta ciekawa książka pokazuje ludową rzeźbę, grafikę i malarstwo przedsta-wiające zwłaszcza tematykę religijną w postaci rzeźb w przydrożnych ka-pliczkach czy kościółkach. Interesujący jest motyw ludowej grafiki, często o zaskakująco nowoczesnej stylistyce. Niezwykle barwne i ciekawe jest też malarstwo religijne. Ważnym przejawem sztuki ludowej było zdobnictwo drewna, żelaza czy ceramiki, ludowe tkaniny a zwłaszcza wycinanki, będą-ce jedną z najbardziej oryginalnych dziedzin polskiej ludowej twórczości plastycznej.

Alicja Mironiuk Nikolska – Polska sztuka ludowa. Seria Ocalić od zapomnienia.Wydawnictwo SPORT I TURYSTYKA. Warszawa 2010. 254 str. Cena ok. 45 zł

Maroko Kolejny kraj w serii przewodników, które „pokazują to co inne tylko opisu-ją”, tym razem Maroko na ponad 1200 fotografiach i kolorowych ilustracjach. Trójwymiarowe rysunki, przekroje i rzuty najciekawszych zabytków pokazują to, czego często nie widać gołym okiem. Do tego mnóstwo informacji o oby-czajach, kulturze, rozrywkach, zakupach, festiwalach i świętach. Z tym prze-wodnikiem nie ominiemy żadnej ciekawej atrakcji tego egzotycznego kraju.

Maroko, seria Przewodniki Wiedzy i Życia. Wydawnictwo HACHETTE POLSKA, Warszawa 2010. 408 str. Cena ok. 90 zł

Wieczne Miasto Rzym – to praktyczny przewod-nik z serii STEP by STEP. Znajdzie-my tu 18 propozycji wycieczek lub spacerów po Wiecznym Mieście. Opis każdej wycieczki ilustrują pro-ste mapki, na których zaznaczono

wszystkie obiekty warte obejrzenia. Opis uwzględ-nia także miejsca, w których warto się zatrzymać, by skosztować specjałów lokalnej kuchni albo zro-bić zakupy w wyjątkowej atmosferze stolicy Włoch. Przewodnik zawiera również wiele informacji prak-tycznych, w tym bazę miejsc noclegowych oraz składaną mapę Rzymu i okolic.

Rzym, seria przewodników Step by Step Wydawnictwo LANGENSCHEIDTWarszawa 2010, 272 str. Cena 89 zł

Książki do podróży

rekomenduje Grzegorz Micuła

Niestrudzony podróżnikMarco Polo, kupiec wenecki, wyrusza na Wschód na początku lat siedem-dziesiątych XIII wieku. Przypada do serca wielkiemu chanowi, który wielo-krotnie posyła go w misjach dyploma-tycznych do różnych prowincji Chin, a nawet do Indii. W trakcie wojaży po-znaje także Azję Mniejszą, Persję, Pół-wysep Indochiński i Indonezję. Po la-tach nieobecności nie bez kłopotów wraca do domu. W więzieniu Marco poznaje Rustycjana z Pizy, który spisu-je jego opowieści.

Marco Polo – Opisanie świata Przedmowa Umberta Eco.Wydawnictwo W.A.B.Warszawa 2010, 856 str. Cena 69 zł

„Nowa Zelandia – daleka i bliska” to tytuł 2 uzupełniających się publikacji.

Książka – to pierwszy polski przewod-nik po Kraju Kiwi (240 stron, 90 zdjęć,

42 mapy i ilustracje, cena 35 zł)

CD-ROM – to multimedialny prze-wodnik po Nowej Zelandii (in-teraktywne mapy, ponad 800

zdjęć, 40 min. filmu, 90 min. opo-wieści i muzyki maoryskiej, 150

ekranów tekstu, cena 29 zł)

Nowa Zelandia

Komplet 2 publikacji:

cena 64 zł (wysyłka na koszt wydawcy)

Z a m ó w :[email protected]

tel. 059 842 49 53

Płyta do odtwarzania na komputerze PC z Windows 95/98/2000/XP/7

KSIĄŻKI I MULTIMEDIA

Jego Madryt „Jeśli kochacie Barcelonę, z pewnością pokochacie Madryt. Jeśli chcecie poznać Hiszpanię, nie możecie ominąć stolicy. Madryt to niepowtarzalny styl życia, bogata kultura, niezliczona ilość barów i restauracji, uśmiechnięci ludzie, no i najlepsze muzea i wystawy na świecie. Madryt żyje dniem i nocą, a odpoczywa jedynie w upalne letnie popołudnie” – tak Conrado

Moreno zachęca do przeczytania przewodnika swojego autorstwa. Infor-macje urozmaica anegdotami, wspomnieniami z dzieciństwa, świeżo za-notowanymi obserwacjami, nastrojowymi opisami, dzięki czemu Madryt przedstawiony jest zarówno z perspektywy mieszkańca jak i turysty.

Conrado Moreno – Mój MadrytWydawnictwo PASCAL. Warszawa 2010, 256 str. Cena 32 zł

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010 41

Page 42: Obiezyswiat 4/2010
Page 43: Obiezyswiat 4/2010
Page 44: Obiezyswiat 4/2010