Nr 48 lato – jesieƒ 2015 WYBORY i mity greckie -...

124
Dalej! pismo socjalistyczne Nr 48 lato – jesieƒ 2015 ISSN 0867-6496 WYBORY i mity greckie

Transcript of Nr 48 lato – jesieƒ 2015 WYBORY i mity greckie -...

  • Dalej!p i s m o s o c j a l i s t y c z n eNr 48 lato – jesieƒ 2015

    ISSN 0867-6496

    WYBORYimity greckie

  • 1

    Wybory?

    W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z postępującą destabi-lizacją polskiej sceny politycznej. Po 8 latach neoliberalnej propagandysukcesu rządy PO-PSL wydają się bliskie końca. „Taśmy prawdy” uka-zały czołowych polityków Platformy Obywatelskiej jako skończonychcyników i aferzystów. Okazało się, że za parawanem patriotycznychśpiewek uważają oni, że Polska to „kamieni kupa”, „państwo istniejetylko teoretycznie”, przyjaźń z USA to de facto „robienie laski”, przezlata rząd jedynie pozorował działania dla polskiego górnictwa itp.

    A jeszcze ciekawsza okazała się wiosenna kampania wyborcza. Oto bowiem kan-dydat PiS złamał tabu z jakim mieliśmy przez lata w polskiej polityce. A mianowicieprzeciwstawił biernemu safandule Komorowskiemu nie tylko młodość i dynamizmale też szeroki pakiet obietnic socjalnych.

    Duda obiecał obniżenie wieku emerytalnego z 67 lat do 60 lat dla kobiet i 65 latdla mężczyzn. Obiecał podniesienie kwoty wolnej od podatku z 3 do 8 tysięcy zł.Obiecał dopłaty po 500 zł na każde dziecko dla rodzin najbiedniejszych oraz po500 zł na drugie i każde kolejne dziecko w reszcie rodzin. Obiecał też przewaluto-wanie kredytów zaciągniętych we franku szwajcarskim po kursie, w jakim kredytyzostały zaciągnięte. Duda chciałby również zapewnić wszystkim rodzicom dostępdo darmowych przedszkoli.

    Ile z tych obietnic zrealizuje – nikt nie wie ale w obliczu zwycięstwa Dudy stałosię jasne, że powiało nowym w polskiej polityce – jeśli chcesz wygrać wybory musiszcoś ludziom zaoferować, skończyło się głosowanie na bajki, że już jest świetnie i jes-teśmy wspaniałą „zieloną wyspą”. W takiej atmosferze mamy nadzieję na aktywizacjęklasy pracowniczej i ruchów oporu wobec liberalnego wyzysku. Mamy nadzieję, żezwiązki zawodowe i grupy pracownicze będą w stanie zrealizować wiele swoich po-stulatów, staną się skuteczniejsze w wywieraniu presji politycznej, że słabnąć będzie

  • 2

    neoliberalny dyktat w debatachpublicznych w Polsce, że bardziejsłyszalne i popularne staną się wdebacie publicznej głosy repre-zentujące rozwiązania socjalne.

    Oczywiście nie oznacza to, żeperspektywa powrotu do władzyw miejsce liberałów prawicy kon-serwatywnej nie budzi różnychnaszych obaw – wolimy jednakkoncentrować się na szansach ja-

    kie powstają dla ruchów lewicowych.Znacznie gorszym nowym zjawiskiem jakie objawiało się w polskiej polityce w

    konsekwencji majowych wyborów prezydenckich jest fenomen Pawła Kukiza (skądi-nąd wypowiadającego się kiedyś na naszych łamach). Proponowane przez niegoJOWy to wbrew temu co twierdzi, nie „przywrócenie władzy obywatelom” ale wręczprzeciwnie najkrótsza droga do oligarchii. JOWy nie będą w Polsce promować ża-dnych lokalnych społeczników, ale bogaczy do których należy całe miasto czy powiat.JOWy nie uderzą też w zbiurokratyzowane partie polityczne. Będzie dokładnie od-wrotnie. Władza central partyjnych zostanie jeszcze bardziej wzmocniona bo dozdobycia w okręgu nie będzie kilku mandatów ale jeden.

    Jeśli zwycięży koncepcja JOWów to jaka będzie skala regresu jeśli chodzi o repre-zentowanie obywateli w i tak niedoskonałym systemie parlamentarnym? Olbrzymia.

    Załóżmy, iż w ośmiomandatowym okręgu wyborczym startowały cztery stronnictwauzyskując odpowiednio: partia A – 26%, partia B – 25%, partia C – 25% i partia D –24%. Do sejmu wejdzie wtedy ośmiu posłów, po dwóch z każdego ugrupowania.Każda grupa wyborców ma swoich przedstawicieli. W przypadku okręgów jedno-mandatowych stronnictwo A mając zaledwie 26% poparcia zdobędzie wszystkieosiem mandatów. 74% wyborców nie będzie więc w ogóle miało swojej reprezentacji.

    Wprowadzenie JOWów oznaczałoby wzmocnienie dwu największych partii – POi PiS i marginalizcję wszystkich innych. Nie ulega wątpliwości, że w szczególnościdotkliwie uderzyłoby to w polską lewicę i tak słabą, od lat niszczoną przez prawicęoraz liberałów z SLD i dopiero ostatnio wykazującą oznaki przebudzenia.

    Stare twarze na lewicyDo październikowych wyborów po lewej stronie sceny politycznej stanie przede

    Mam fajne JOW-y…

  • 3

    wszystkim Zjednoczona Lewica po-wstała na bazie porozumienia SLD,Twojego Ruchu i wielu mniejszychugrupowań.

    Lista zdrad SLD wobec lewico-wego wyborcy jest niesłychaniedługa. Kto godził się na prywatyzacjęmajątku narodowego, popierał ame-rykańskie interwencje, godził się nawszelkie koncesje wobec Kościoła,liberalizował Kodeks Pracy, organizował katownie CIA w Polsce – przywódcy SLD.Twój Ruch – istniejący tylko kilka lat – skompromitował się z kolei popierając podnie-sienie wieku emerytalnego, broniąc aferalnych Otwartych Funduszy Emerytalnych,wzywając do interwencji NATO na Ukrainie.

    Mimo, że akuszerem porozumienia podmiotów tworzących Zjednoczoną Lewicąbyło OPZZ nie zagwarantowało, że na listach porozumienia nie znajdą się ci samiod lat skompromitowani działacze a SLD po raz pierwszy w swej historii podejmierealne działania na rzecz świata pracy.

    Nie lepiej jeśli idzie o pryncypia wygląda jednak zlepek różnych partyjek lewico-wych które chcą startować jako druga „Zjednoczona Lewica”. W jej skład weszlim.in. Biało-Czerwoni, Wolność i Równość, Polska Partia Pracy, SocjaldemokracjaPolska. W czym liberałowie Jan Hartman, Andrzej Rozenek i Grzegorz Napieralskimieliby być lepsi niż bonzowie SLD? Jeśli w ogóle mielibyśmy oddawać swój głos napierwszą czy drugą Zjednoczoną Lewicę, to nie jako taką, ale co najwyżej lewicowejednostki, które mogą pojawić się na jej listach.

    Nowe inicjatywyOd lat upatrywaliśmy nadzieję na odrodzenie się lewicy w polskiej polityce w po-

    wstaniu konkurencji dla SLD. W tym roku objawiły się dwa ugrupowania, które po-stanowiły rzucić wyzwanie dominacji SLD. W lutym powstała partia Zmiana, którejprzywódcą jest dawny poseł Samoobrony – Mateusz Piskorski. Partia zadeklarowałana swoim kongresie, że choć jej szeregi otwarte są dla osób mających różną przeszłośćpolityczną, to jej pryncypia stanowić będą: pozytywna ocena zdobyczy socjalnychPRL i odrzucenie liberalizmu, sprzeciw wobec NATO oraz dążenie do życzliwychrelacji polsko-rosyjskich. Brzmiało to bardzo obiecująco. We władzach partii zasiadłokilku działaczy lewicowych ale też co od początku budziło wiele obaw działacze

  • 4

    skrajnie nacjonalistycznej Falangi (!). Ta mieszanka okazała się delikatnie rzecz ujmującnieszczęśliwa, a już zwłaszcza w obliczu pierwotnych deklaracji o budowie polskiegoPodemos czy Syrizy.

    Najjaskrawszym przykładem problemów Zmiany jest przyzwolenie na jawny an-tysemityzm w jej szeregach i dyskusjach wewnętrznych. Dotyczy to mniejszościczłonków partii ale nawet części członków kierownictwa partii. Wszelkie rekordyszaleństwa pobił w tym względzie wiceprzewodniczący partii (pochodzący z Syrii)Nabil Al Malazi. Promuje on na fejsbuku np. takie tragikomiczne przemyślenia:„Żydzi praktycznie opanowali już wszystkie instytucje państwa Polskiego, rząd, partiepolityczne, media, sądownictwo, system finansowy i monetarny, przemysł i ekonomię.Dzięki temu mogą przystąpić do następnego etapu swojego planu, czyli zniewoleniai eliminacji Polaków z ich ziemi.

    O tym, że żydzi nie tylko wybrali sobie Polskę na ‘Nowe Jeruzalem’, ale że realizująjuż zaawansowany plan sprowadzania żydów do Polski i eliminacji Polaków, możnasię było przekonać analizując wytyczne, które Donald Tusk przywiózł z Izraela, powspólnym posiedzeniu rządów Polski i Izraela”. Cytatów świadczących o wierzewiceprzewodniczącego w mordy rytualne dokonywane przez Żydów na dzieciach –litościwie zaoszczędzimy już czytelnikowi.

    Rzecz jasna mimo, że Zmiana odwołuje się do tradycji i symboli lewicowych, ob-chodziła 1 maja, wystosowała życzliwe posłanie do członków SLD itp. z takim abso-lutnie kompromitującym rasistowskim garbem nie zbuduje żadnego polskiego Pode-mos a na dodatek skompromituje hasła walki z wszechobecną w polskim życiupublicznym rusofobią.

    W maju powstała z kolei partia Razem. Jej deklaracja programowa zawiera szeregdobrze uzasadnionych i radykalnych postulatów reformistycznych. Razem chce wpro-wadzić minimalną płacę godzinową w wysokości 15 złotych brutto dla umowyo pracę na czas nieokreślony i 20 złotych brutto dla wszystkich innych rodza-jów umów, tak, aby firmom przestało się opłacać wypychanie pracowników naumowy śmieciowe. Do tego chce wprowadzić 35 godzinny tydzień pracy, uszczelnićsystem podatkowy dla przedsiębiorców, wzmocnić uprawnienia związków zawodo-wych, zakazać darmowych staży, wprowadzić jawność płac itd.

    Problemy polityczne z Razem są innego rodzaju niż ze Zmianą. Razem zdomino-wane jest przez dawnych działaczy Młodych Socjalistów, co w praktyce oznacza nietylko popadania w pułapki myślenia socjaldemokratycznego, ale skrajny antykomu-nizm czy dostrzeganie przede wszystkim problemu imperializmu Rosji, z „zapomi-naniem” o największym mocarstwie imperialistycznym i jego działaniach. Tym nie-

  • 5

    mniej Razem aktywizuje setki młodych osób, w większości dotychczas nie działającychpolitycznie. Jaka będzie to partia – nie jest jeszcze przesądzone, jest kwestią we-wnętrznych procesów i dyskusji w tym środowisku. Być może właśnie na listach tejformacji znajdziemy najwięcej pro-pracowniczych kandydatów w nadchodzącychwyborach.

    W konsekwencji takiego pejzażu na polskiej lewicy nie ulega wątpliwości, żenadzieja na jej zasadniczy rozwój nie leży w najbliższych wyborach ale z jednejstrony aktywizacji pracowniczej, z drugiej zaś skupianiu się w ramach wspólnegoprojektu pro-socjalistycznego działaczy lewicowych rozproszonych dzisiaj w róż-nych organizacjach. W różnicującym się pejzażu organizacji lewicy czas wreszciena partię otwarcie antykapitalistyczną.

    Redakcja Dalej!12.08.2015

  • 6

    Obserwuję od jakiegoś czasu wzrost liczby obrzydliwych komentarzypewnej części społeczeństwa na temat uchodźców. Dla mnie jasne jest,że takie reakcje będą narastać, ponieważ w całej Europie wzrastają re-sentymenty nacjonalistyczne, ksenofobiczne i skrajnie prawicowe. Przy-czyną wzrostu takich nastrojów jest prowadzona od lat polityka neoli-beralna, wymuszona m.in. poprzez instrumenty Unii Europejskiej (alenie tylko), która zwyczajnie krzywdzi ludzi. W takich okolicznościachłatwo o manipulację, szukanie kozłów ofiarnych i tematów zastępczych.

    Jest pewien problem. To prawda, że wrastają skrajne siły islamskie, takie jak ISIS.Ksenofobi czasem korzystają z przykładów takich skrajności, aby wzbudzić strachprzeciw wszystkim, którzy się urodzili się w świecie islamskim. Jednak ISIS i im po-dobni rosną w siłę jako reakcja na to co się dzieje na świecie. Wojny, imperialistycznewybryki USA i ich sojuszników, percepcja zagrożenia ze strony sekularnego świata,niesprawiedliwość...

    Mamy do czynienia z sytuacją, w której w niektórych miejscach na świecie poprostu bardzo trudno jest przeżyć. W Syrii od lat trwa wojna. Ludzie często mają wy-bór: zostać i na co dzień ryzykować życiem, albo uciekać.

    Polacy nieraz masowo opuszczali swój kraj. Podczas II wojny światowej, polscyuchodźcy zostali przyjęci w wielu różnych krajach. Z PRL wielu starało się wyemi-grować. A teraz kiedy żyjemy w epoce umów śmieciowych i niskich zarobków, do-słownie miliony Polaków wyjechały zagranicę, by pracować.

    W niektórych krajach, miejscowi ignoranci robią hałas na temat „nalotu Polaków”,

    W obronieuchodźcówW obronieuchodźców

  • 7

    którzy rzekomo „kradną pracę”. Zdarzały się nawet ataki na Polaków. W Polsce cza-sami słyszymy to samo, kiedy jest mowa o imigrantach. Niektórzy nie potrafią zrozu-mieć, że zupełnie nie ma różnicy pomiędzy Polakiem, który wyemigruje za chlebem,a innymi którzy emigrują z tych samych powodów.

    Niektórzy nie potrafią po prostu sobie wyobrazić sytuacji uchodźców i okazaćchoćby podstawowej empatii ludzkiej. Do tego jeszcze mamy nagonkę antyislamską.Rząd polski podkreślił nawet, że chce tylko chrześcijańskich Syryjczyków, tak jakbyinni nawet nie byli ludźmi.

    Musimy po prostu bronić prawa ludzi do życia. I występować przeciw polityce ra-sizmu i nienawiści. To znaczy potępiać katolicki fundamentalizm i nienawiść taksamo jak islamski. I rozumieć, że zwykli ludzie tego czy innego wyznania nieko-niecznie są fanatykami, a często wręcz przeciwnie.

    W tym samym czasie jak faszystowsko-rasistowskie środowisko manifestuje przeciwuchodźcom, mamy do czynienia z faktem, że pracodawcy chcą zatrudniać obcokra-jowców. Są więc miejsca pracy dla uchodźców i innych imigrantów.

    Niektórzy jednak będą argumentować, że imigranci będą „tanią silę roboczą”,która będzie obniżać pensje innym. Takie uproszczone analizy słyszymy także natemat Polaków w innych krajach.

    Niestety, rzeczywistość jest inna. Bo Polacy to „tania siła robocza” nawet bez imi-grantów. Znamy ludzi, którzy zgadzają się na pracę za 4-5 złotych za godzinę, bezumów o pracę... bo po prostu innej pracy nie ma. I nie imigranci są sędziami wsądach i orzekają, że praca bez umowy jest w porządku i nie imigranci zlecają pracędo firm zewnętrznych, gdzie panują śmieciowe warunki i nie imigranci budują sobiewille za pieniądze zarobione na ludzkiej krzywdzie. Nie – to są Polacy, którzy ustalilireguły gry i wyzyskają innych, by się wzbogacić. Nie żadni mityczni Żydzi, nie żadnaUnia. To właśnie jest kapitalizm bez żadnych hamulców.

    Żeby podsumować, uchodźcy są w sytuacji, w której często po prostu boją się oswoje życie, chcą normalnie i spokojnie żyć, chcą być mile przyjęci w swoim nowymkraju. Od sposobu w jaki ich przyjmiemy będzie zależeć, czy ich dzieci będą sięczuć dobrze, integrować się lub przeciwnie: czuć się wyalienowani i odizolowani odspołeczeństwa. Podkręcanie emocji rasistowskich i ksenofobicznych nie pomaga wniczym i jest czysto reakcyjne. Skończmy z tą spiralą nienawiści.

    Laura AkaiZwiązek Syndykalistów Polski

  • 8

    Mimo lekkiej, satyrycznej formy autor momentami w sposób brutalny wytyka kon-formizm, głupotę pazerność, kołtuństwo i fasadowy klerykalizm, które cechują wier-chuszkę polityczno-medialną III RP. Przywary te ukazuje na przykładzie najbliższegomu środowiska dziennikarskiego, a zwłaszcza korytarzy publicznej TV, gdzie skupiająsię one jak w soczewce. „Pogarda wobec większości społeczeństwa, autorytaryzm ikonformizm dotyczą zdecydowanej większości polskich dziennikarzy” – ocenia.

    Na bazie własnych doświadczeń Piotr Szumlewicz obnaża mechanizmy rządzącepolskimi mediami. Przy całym swoim ponurym, przygnębiającym obliczu nie są onewolne od groteskowości. Dobrym przykładem tego jest historyjka z pewnym dzienni-karzem TVP, który tworzył przed autorem mistyfikację z przyjeżdżającym rzekomopo niego kierowcą... prezydenta Komorowskiego.

    Nad tym wszystkim unosi się duch neoliberalnej ideologii, która dominuje tak wśrodowisku dziennikarskim, jak i w polskim życiu partyjno-politycznym. Piotr Szum-lewicz zauważa jednak, że ten układ sił na poziomie mediów i polityki nie odzwier-ciedla palety poglądów wyznawanych przez społeczeństwo. Podkreśla, że przekazmedialny ma w przeważającej mierze charakter konserwatywno-liberalny, podczasgdy z badań socjologicznych wynika, iż takie poglądy podziela zaledwie 9,5 proc.Polaków. Świadczy to o oderwaniu dziennikarskiego światka od adresatów jego prze-kazu. Widać to zwłaszcza w odniesieniu do idei egalitarnych. „Równość jest dla więk-szości polskiego społeczeństwa wartością ważniejszą i bardziej priorytetową niż wolność.

    Najnowsza książka Piotra Szumlewicza„Wielkie pranie mózgów” to coś więcejniż „rzecz o polskich mediach”, jak su-geruje podtytuł. To napisany z dużąswadą i poczuciem humoru pamflet nawspółczesne polskie „elity” zagregowa-nego świata mediów i polityki, może na-wet krytyka społeczna.

    Szumlewicznie tylko o mediachJacek C. Kamiński

  • 9

    Tymczasem zdecydowaną większość dziennikarzy łączy wrogość wobec równości i so-lidarności” – konstatuje autor. Drążąc temat dochodzi do wniosku, że wynika to zfaktu, iż polskie media „są częścią elit, które skorzystały na przemianach ustrojowych.Po zniesieniu cenzury [media] wcale nie stały się przeszkodą w budowaniu niespra-wiedliwego systemu społecznego, ale spełniają funkcje apologetyczne wobec nowejwładzy”.

    Częścią tej „misji” mediów jest płynący z nich przekaz antykomunistyczny i wy-mierzony w PRL. „Krytyka i ośmieszanie PRL-u służy delegitymizacji państwa, socjal-demokratycznej polityki społecznej i kolektywnych form działania” – diagnozuje. Za-uważa, że faktyczni i rzekomi komuniści stali się wręcz przedmiotem akcjinagonkowych: „Kiedyś ich ofiarą padali Żydzi, teraz miejsce Żydów zajmują ko-muniści”.

    W parze z antykomunizmem idzie rusofobia, która również stała się jednym z fi-larów obecnego systemu politycznego i jest gorliwie propagowana przez polskie me-dia. „Rusofobia połączona w jedno z antykomunizmem karmi frustrację i nienawiśćpołowy polskich dziennikarzy na czele z Janem Pospieszalskim i Bronisławem Wil-dsteinem”. W parze z nią idzie podsycanie histerii wojennej: „Polscy dziennikarzenienawidzą Rosji i kochają militaryzm”. Jako przykład tego nastawienia Szumlewiczpodaje stosunek do konfliktu na Ukrainie: „Od początku wydarzeń na Ukrainie naszeelity medialne nawet nie próbowały silić się na obiektywizm”. W tym kontekście ob-rywa się także ponoć lewicowej „Krytyce Politycznej”: „Nawet kojarzony z lewicąSławomir Sierakowski przyłączył się do frontu ‘bomb zamiast jedzenia’, wprost doma-gając się baz NATO w Polsce i oczywiście porównując Putina do Hitlera (co za finezjaargumentacji)”.

    Piętnuje autor także elitaryzm mediów, wskazując na ich klasowy charakter: „Za-zwyczaj bohaterowie materiałównie tylko pochodzą z Warszawy,lecz należą do warstw uprzywile-jowanych”. Nie szczędzi namPiotr Szumlewicz również kry-tycznej charakterystyki tej klasyspołecznej. M.in. taka obserwacjana kanwie wyznania właścicielkifirmy „Solaris”, że w swojej dzia-łalności inspirowała się filmem...„Ziemia obiecana”: „Trudno za-

  • 10

    rzucać polskim przedsiębiorcom, że przywracają dziewiętnastowieczne stosunki pracy– oni nawet tego nie kryją. Według danych Państwowej Inspekcji Pracy ponad połowaprzedsiębiorców łamie przepisy prawa pracy”. Co ciekawe, na jednej z gal biznesutakże prezes PZU Andrzej Klesyk powoływał się na „Ziemię obiecaną” Reymontajako swoją inspirację. „Być może zapomniał o pokazanej tam skrajnej nędzy robotni-ków. A może uznał, że przymieranie głodem to nieunikniona cena wolności?” – zasta-nawia się autor.

    Warto podkreślić bardzo przystępną strukturę książki, która składa się z krótkich atreściwych rozdziałów, rzec można telewizyjnych migawek. Każdy z nich dotyczyodrębnego problemu, można więc czytać „na wyrywki”. Ale treść pochłania się takgłatwo, że czytelnik niezauważalnie przemknie przez książkę „od deski do deski”.

    Można stwierdzić, że „Wielkie pranie mózgów” ma modne dziś ostrze „antysyste-mowe”, z tym że w tym przypadku bez cudzysłowu. Autor doskonale rozumie bo-wiem, z jakim systemem mamy dziś w Polsce do czynienia i na czym polega jegozło. „Obecny kapitalizm to wytwór określonych układów sił politycznych i niezwykleniesprawiedliwy system organizacji społecznej” – wali Szumlewicz bez ogródek. I tonam się podoba!

    Piotr Szumlewicz Wielkie pranie mózgów. Rzecz o polskich mediach. WydawnictwoCzarna Owca, Warszawa 2015, ss. 271.

  • 11

    LIST KONDOLENCYJNY DO AMBASADORA KONFEDERACJI SZWAJCARSKIEJ

    Jego Ekscelencja Lukas BeglingerAmabasador Konfederacji Szwajcarskiej w Polsce

    Wasza Ekscelencjo, Szanowny Panie Ambasadorze, Śmierć Jana Kulczyka, znanego przedsiębiorcy luksembursko-cypryjskiego i szwaj-

    carskiego patrioty fiskalnego, Polacy przyjęli z ogromnym żalem i ubolewaniem.Świat opuścił wybitny strateg kapitału, filantrop i mistrz sukcesu. Nade wszystko jed-nak, odszedł człowiek, który był solą szwajcarskiej ziemi. Świętej pamięci Jan Kulczykwielokrotnie podkreślał, iż mieszka w Szwajcarii i tam właśnie reguluje swoje zobo-wiązania podatkowe. Jako postać niezwykle zamożna – nie tylko intelektualnie i fi-lozoficznie, ale także majątkowo, hojnie wspomagał on, przez cały okres rozkwituswej biznesowej działalności, budżet Konfederacji Szwajcarskiej. Jesteśmy dumni ztego, iż nawet w trudnych czasach kapitalistycznej dekadencji osoba z polskim pasz-portem zdecydowała się wspierać Wasz kraj.

    Dzięki podatkom świętej pamięci Jana Kulczyka udało się z pewnością wzmocnićsektor usług publicznych oraz polepszyć funkcjonalność szwajcarskich instytucji. Towłaśnie Wasze Państwo potrzebowało tych środków najbardziej. Polska bowiem, Chrys-tus Narodów, ma szczególne zobowiązania wobec Europy. Nasi przedsiębiorcy wiedzą,że my, Polki i Polacy, musimy nieść swój krzyż, właśnie po to, by dostatek i dobrobytstał się codziennością innych. Świętej pamięci Jan Kulczyk, nie był wyjątkiem. Jego biz-nesowo-elitarna dojrzałość szybko nakazała mu zrobić wszystko, aby do Polski nietrafiło choćby jedno euro z jego podatków. Dorośli obywatele mogą spokojnie radzićsobie w naszym kraju bez kolei, a wiele dzieci nie zjadłszy choćby jednego ciepłegoposiłku dziennie. Mamy jednak autobusy z demobilu, stare samochody sprowadzane zRFN oraz szczaw i mirabelki rosnące nieopodal nieużywanych torów kolejowych.

    Raz jeszcze żegnamy wielkiego szwajcarskiego patriotę, cieszymy się, że to właśniePolska wydała go na świat i że to dzięki wysiłkom, wyrzeczeniom i poświęceniomnaszego społeczeństwa, które zawsze stawia na wartości i nigdy na dobra materialne,Wasze Państwo może cieszyć się ekonomicznym dobrostanem. Liczymy, iż kiedyśrównież szwacjarski naród i jego elita zechcą wziąć z nas przykład i przyjąć na siebietaką odpowiedzialność. Za tym zaś idzie zrozumienie, iż miejsce ludzi, którzy płacąpodatki do budżetu Konfederacji jest jednak w Republice Mauritiusu, na WyspachCooka czy w Królestwie Tonga.

    Razem budujmy lepszy świat. Kontynuujemy dzieło Jana Kulczyka.Z blogu: Sex, drugs and Walka Klas

  • 12

    Prawicowej mitologizacji historii – przeciwstawmy własnych bohate-rów i pamięć o ofiarach prawicy

    Kluczowymi elementami polityki historycznej polskiej prawicy na początku XXIwieku stały się kult Powstania Warszawskiego i kult tzw. „żołnierzy wyklętych”. Po-stanowiliśmy więc odnieść się do tych fenomenów również na łamach naszego pismaprosząc o teksty dwóch historyków okresu wojny i PRL.

    Powstanie Warszawskie, które choć militarnie skierowane przeciwko Niemcom,politycznie wymierzone było przeciwko ZSSR. Było ostatnią szansą przedwojennejklasy politycznej na powrót do władzy w powojennej Polsce. Szansą, jak się miałookazać, daremną, za którą jednak Komenda Główna AK zdecydowała się zaryzykowaćcałkowite zniszczenie stolicy i śmierć setek tysięcy warszawiaków. Szansą, w imięktórej wysyłano przeciwko frontowym oddziałom niemieckim i czołgom słabo uzbro-jonych harcerzy.

    W konsekwencji Niemcy stracili niecałe 2 tys. żołnierzy, zaś poległych powstańcówi ludności cywilnej było być może nawet 200 tys. Tak więc zabicie jednego hitlerowcaczy ukraińskiego kolaboranta kosztowało blisko sto istnień ludzkich. Nic dziwnego,że nawet wśród przywódców obozu londyńskiego nie brakowało takich, którzy uwa-żali rozkaz Komendy Głównej AK o wybuchu powstania za zbrodnię przeciwko na-rodowi polskiemu.

    Polityka historycznaIII RP

  • 13

    Jedną z odpowiedzi środowisk lewicy na rosnący kult powstania są próby upa-miętnienia formacji lewicowych, które zmuszone były do wzięcia udziału w powsta-niu. W tym kontekście zamieszczamy tekst o jednej z takich formacji a mianowicieZwiązku Syndykalistów Polskich (ZSP). Powstał on w 1941 r. na bazie różnych orga-nizacji wyrastających z tradycji ruchu związków zawodowych.

    Kwestia kultu „żołnierzy wyklętych” jest chyba równie drastyczna co kultu po-wstańczej masakry. „Żołnierze wyklęci” stanowili małą, zupełnie ekstremistycznąfrakcję wśród żołnierzy dawnego polskiego państwa podziemnego. Nie można więctraktować ich jako kontynuacji struktur konspiracji wojennej. Smutnym paradoksemjest zresztą przy tym, że zabili oni więcej Polaków, niż AK Niemców w czasie wojny(!). Łatwiej było zabijać wiejskich nauczycieli, listonoszy, milicjantów niż dobrzeuzbrojonych Niemców. Wbrew tworzonej w ostatnich latach legendzie ukazującej„żołnierzy wyklętych” jako rycerzy bez skazy na ich formacjach spoczywa ciężarwielu haniebnych zbrodni nie tylko na politycznych przeciwnikach ale też ludnościcywilnej czy na mniejszościach narodowych. Temu ostatniemu zagadnieniu poświę-cony będzie artykuł ukazujący antysemicki aspekt działań „żołnierzy wyklętych”.

    Kwestia polityki historycznej nie sprowadza się tylko do antylewicowego przekazumedialnego, oświatowego, czy kampanii wyborczych. Bywa ona jak można to zauważyćprzy okazji rocznic typu 11 listopada, również wykorzystywana do mobilizowania iszkolenia prawicowych bojówek gotowych do użycia przeciwko lewicy. Wybuchowemuspotkaniu patriotycznej papki propagandowej ze skryminalizowanym sektorem ruchukibicowskiego poświęcony jest tekst działacza sportowego Jacka C. Kamińskiego.

    Redakcja Dalej!

  • 14

    Z wiązek Syndykalistów Polskich (ZSP)powstał w 1941 r. na bazie kilku orga-nizacji wyrastających z tradycji ruchuzwiązków zawodowych. W lutym 1944 r. stałsię częścią bloku ugrupowań lewicowych pozos-tających pomiędzy strukturami obozu londyń-skiego a obozem komunistycznym. Wspomnianeugrupowania powołały Centralizację Stronnictw

    Demokratycznych, Socjalistycznych i Syndykalistycznych z Centralnym KomitetemLudowym (CKL) jako organem wykonawczym. W skład Centralizacji weszły równieżRobotnicza Partia Polskich Socjalistów (RPPS), Polska Ludowa Akcja Niepodległo-ściowa (PLAN), Polskie Stronnictwo Demokratyczne, Stronnictwo Polskiej Demokracji(SPD), Syndykalistyczna Organizacja „Wolność”, grupa Socjaliści Ludowi «Wolność»,a od kwietnia 1944 roku także Bund.

    Prezesem CKL został Romuald Miller ze Stronnictwa Polskiej Demokracji, sekre-tarzem Teofil Głowacki z RPPS, a w skład Komitetu weszli Ferdynand Arczyński zSPD, Stefan Szwedowski ze Związku Syndykalistów Polskich oraz Feliks Wiesenbergz PLAN. CKL deklarował w komunikacie dla prasy konspiracyjnej, że stanął na plat-formie programowej zakładającej „przebudowę ustroju społeczno-politycznego po-przez planową gospodarkę, uspołecznienie kapitałów, środków produkcji, wymiany,domów czynszowych, przymusową i natychmiastową reformą rolną bez odszkodo-wania oraz szerokie ubezpieczenia społeczne w ramach Polskiej RzeczypospolitejLudowej”. Radykalizm takich deklaracji CKL, licytujący deklaracje KRN, pozostawałw sprzeczności z trwaniem CKL na gruncie uznawania rządu londyńskiego i negocjacjiodnośnie wejścia CKL w skład struktur politycznych państwa podziemnego.

    W połowie lipca 1944 r. negocjacje z Delegaturą okazały się jednak daremne.Nie zgodziła się ona na wejście CKL do Rady Jedności Narodu, ze względu na pod-noszony przez CKL warunek usunięcia endeków, lub w sytuacji pozostania StronnictwaNarodowego w RJN, wprowadzenia do niej również PPR. Fiasko negocjacji ostatecznieprzesunęło CKL na lewo. W przededniu powstania warszawskiego w CKL dominowałjuż pogląd o konieczności wejścia do KRN i poparcia PKWN, tym niemniej akcesugrupowań lewicy skupionych w CKL do KRN dopełnił się już w okresie powstania.

    Redakcja Dalej!

  • 15

    Komenda Główna Armii Krajowej, choć ostatni kontakt z nią miałmiejsce 31 VII, a mobilizacja trwała od kilku dni – „ze względów poli-tycznych” – nie zawiadomiła Związku Syndykalistów Polskich (ZSP)o terminie wybuchu Powstania. 3 VIII przedstawiciel ZSP – StefanSzwedowski – przeprowadził rozmowy z Janem Stanisławem Jankow-skim – Delegatem Rządu RP na Kraj, Tadeuszem Pełczyńskim – szefemsztabu KG AK, jego zastępcą – Józefem Szostakiem, oraz dyrektoremDepartamentu Spraw Wewnętrznych DR – Leopoldem Rutkowskim. Peł-czyński na pytanie dlaczego syndykaliści nie zostali powiadomieni owybuchu Powstania miał odpowiedzieć: „«[…] tu mogło zajść niedo-patrzenie! Zresztą zawiadomienie o mobilizacji otrzymaliście, asprawa powstania to wyłącznie nasza rzecz!»”.

    Dzięki wcześniejszej gotowości (na posiedzeniu w dniu 23 VII Komitet CentralnyZSP „wobec zbliżających się wydarzeń uchwalił powszechne pogotowie mobilizacyjnewszystkich członków ZSP”) udało się syndykalistom sformować: Kompanię Syndyka-listyczną na Starym Mieście, następnie Brygadę Syndykalistyczną w Śródmieściu orazpluton na Powiślu – podległy Brygadzie, ale pod bezpośrednimi rozkazami AK. Po-zostali żołnierze meldowali się do najbliższych oddziałów AK.

    Kompania Syndykalistyczna, której nadano numer 104, została sformowana na

    Syndykaliściw Powstaniu Warszawskim

    Piotr Grudka

  • 16

    Starym Mieście w pierwszych dniach sierpnia. Dowódcą został Kazimierz Puczyński(„Wroński”), zastępcą do spraw bojowych Witold Potz („Koperski”), który początkowobył komendantem Zgrupowania Syndykalistycznego na Woli, po likwidacji Powstaniaw tej dzielnicy wycofał się zaś na Stare Miasto. W okresie ciężkiej choroby „Wroń-skiego”, „Koperski” samodzielnie dowodził Kompanią. Szefem Kompanii był StefanZakrzewski („Zagórski”). Kompanię podporządkowano Zgrupowaniu „Róg” (jednostkagrupy Warszawa-Północ) dowodzonemu przez Stanisława Błaszczaka. W jego składwchodziły oprócz 104 Kompanii następujące bataliony: „Bończa”, WSOP „Dzik”,NOW „Gustaw”, „Wigry”, AL „Czwartacy” oraz załoga Polskiej Wytwórni PapierówWartościowych (oddział PWB 17/S). Zgrupowanie w pierścieniu obronnym StaregoMiasta broniło odcinka południowo-wschodniego: od ul. Podwale, przez Plac Za-mkowy i dalej wzdłuż skarpy wiślanej do Państwowej Wytwórni Papierów Warto-ściowych. Liczyło ok. 2500 żołnierzy. Rolą Kompanii było „łatanie dziur w obronie,odbijanie straconego terenu i wszelkie zadania specjalne, jak przystało odwodowiZgrupowania”.

    Kwatera Kompanii znajdowała się w fabryce firanek i koronek firmy „Szlenkier,Gettlich i Ska”. Następnie przeniesiono ją do podziemi hal targowych przy ul. Świę-tojerskiej 4/6. Kompania składała się z trzech plutonów szturmowych, plutonu rezer-wowego, plutonu roboczego i plutonu służb pomocniczych: żandarmerii, pirotechnikii rusznikarstwa oraz Wojskowej Służby Kobiet, pod komendą Marii Onaker („Ry-szarda”), a po jej śmierci Zofii Garnysz („Kopczyńska”). Ze zgłaszających się do od-działu lekarzy i studentów medycyny, Adam Krakowski („dr Adam”) zorganizowałszpital polowy. Według raportów z 17 i 18 VIII stan liczebny przedstawiał się nastę-pująco: 9 oficerów, 13 podchorążych, 41 podoficerów, 179 szeregowych, 43 kobiet,razem 277 osób. W momencie szczytowym wzrósł do prawie 600 (w składzie byłowielu powstańców nienależących do ZSP, jak np. Stanisław Komornicki „Nałęcz”), zczego więcej niż połowa nie posiadała broni.

    Kompania wsławiła się m.in. zdobyciem bunkrów szpitala wojskowego w szkoleprzy ul. Barokowej 7, Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i Pałacu Rzeczy-pospolitej na pl. Krasińskich, walkami w Katedrze św. Jana i o Zamek Królewski orazbohaterską obroną powstańczej reduty w Domu Profesorskim przy ul. Brzozowej12, która została utrzymana do końca walk na Starym Mieście.

    Występowała pod czerwono-czarnymi barwami, co spowodowało konflikt z żan-darmerią AK, żądającą zaprzestania ich noszenia i zmiany nazwy oddziału. „Kompaniaod początku otoczona była atmosferą nieufności. „Prawdopodobnie – pisze S. Szwe-dowski – na nieufność tę wpłynął, oprócz [...] przyczyn generalnych, fakt [iż] nie

  • 17

    tylko podkreślano (w ramach wspólnej akcjipowstańczej) odrębność ideową i polityczną,ale występowano przeciw podziałowi towa-rzyskiemu oficerów i żołnierzy (sprawa od-rębnych kuchni). Wzajemną nieufność po-głębiły jeszcze – dodaje cytowany autor –niepoczytalne i prowokujące wystąpieniamajora Barry z AK [...]. Zaraz w pierwszychdniach sierpnia zażądano (zresztą bezsku-tecznie) zmiany napisu «Kompania Syndyka-

    listyczna» na «104 Kompania AK» i zaprzestania noszenia na rękach opasek z czer-wono-czarnych barwami syndykalistycznymi”. Oficer łącznikowy BIP przy DowódcyAK Tadeusz Wardejn-Zagórski miał nawet postawić wniosek aresztowania Szwedow-skiego, do czego jednak nie doszło wskutek sprzeciwu generała Tadeusza Pełczyń-skiego.

    Kompania wyróżniała się nie tylko męstwem – np. por. Leśniewski miał przez 102godz. bez odpoczynku walczyć na różnych barykadach (zginął w Powstaniu), leczrównież doskonałą organizacją, umundurowaniem, zaopatrzeniem w żywność i broń– „pod względem organizacyjnym, gospodarczym i bojowym byli najlepsi wśród nas[ze Zgrupowania Róg]”, stwierdził przewodniczący spotkania uczestników walk naStarówce, odbytego w 1956 roku.

    Na czas odcięcia od reszty Warszawy S. Szwedowski (był drugim zastępcą ko-mendanta Kompanii) powołał do życia ekspozyturę KC ZSP. Ekspozytura opróczudziału w walkach prowadziła – w miarę możności w wyniszczonej dzielnicy – pracęspołeczną. Powołała Komitet Obywatelski Starego Miasta i Komitet Pomocy Dzieciom(złożone z przedstawicieli cywilów i powstańców niosły pomoc żywnościową ilekarską ludności). Kontynuowała wydawanie: „Sprawy” (ukazał się jeden numer 19VIII, pod redakcją Szwedowskiego), „Czynu” (jeden numer ok. 12 VIII, pod redakcjąJerzego Szyndlera) oraz dziennika (korzystając z własnego nasłuchu radiowego i pod-słuchu telefonicznego) „Iskra” (44 numery, pod redakcją Józefa Kamińskiego) –którego motto brzmiało: „Dajemy wiadomości dobre i złe – ale zawsze prawdziwe”.Ukazywał się on do 31 VIII, czasem dwa razy dziennie (wydanie poranne i wieczorne).W agendzie prasowo-propagandowej Kompanii pracował m.in. przyjęty do organizacjipodczas Powstania, wybitny historyk sztuki Stefan Kozakiewicz („Marcin”), współre-dagujący wydawnictwa syndykalistyczne.

    Jak pisała Maria Dąbrowska (Przygody człowieka myślącego) – w pracach ZSP

    Stefan Szwedowski

  • 18

  • 19

    brała udział siostra pisarki, Jadwiga Szumska („Bożena”) – przez cały okres walk „biłysię te chłopaki jak lwy, gdzie najgorzej, to [...] Syndykalistów posyłali. Sprawiali się wkażdym boju [...]. Więcej połowy ich padło, a ta reszta na nogach ustać już niemogła, jednej nocy, jednego dnia żaden z placu nie zeszedł, jednego momentu wy-tchnienia dla nich nie było. Aż jak ci wyszedł rozkaz: wojsko kanałami do Śródmieścia– tak zaraz wyszedł drugi, Syndykaliści mają nie wychodzić, mają odwrót osłaniać.To już była taka niesprawiedliwość, że patrzcie, tych najlepszych żołnierzów do tegoprzywiedli, że bunt podnieśli: «Wygubić nas chcecie – tak wołali – żeby nikt żywynie został, kto chce sprawiedliwości dla ludu». Bo alowców tykać to się bali, żeSowiety blisko, będą się mścić. Ale kogo tylko podejrzewali, że może do nich przystaćalbo ich wspomóc, to ich gotowi byli na śmierć pewną wystawić”.

    Po upadku Starówki, od 30 VIII do 2 IX, resztki Kompanii (straty w zabitych i ran-nych wyniosły co najmniej 2/3 stanu ogółu stanu osobowego) osłaniały odwrót„Roga” i do kanałów w większości już nie zdążyły. Około 110 ludzi (szpital, lekarze,oddziały gospodarcze oraz 12 osób z oddziałów szturmowych) wraz z pionem poli-tycznym i Komendantem Głównym Oddziałów Bojowych ZSP „Porębą” jako ostatniprzeszło kanałami do Śródmieścia.

    Na Starówce pozostały szczątki Kompanii, częściowo wymordowane, częściowowywiezione do obozu w Oświęcimiu. Uratowali się, zasypani podczas bombardo-wania (1 IX), Kazimierz Puczyński, Witold Potz oraz łączniczka Jadwiga Michalakówna(„Zawiszanka”). Trójka ta przebywała w kanałach, częściowo w ruinach i piwnicachzajętej przez Niemców dzielnicy. Potz niósł wtedy pomoc ukrywającej się grupie ży-dowskiej. Po pięciotygodniowym ukrywaniu się na Starym Mieście, wspomnianatrójka syndykalistów przedarła się z bronią w ręku poza obręb Warszawy, a następniedotarła do Łowicza.

    Jeden z oddziałów, pod dowództwem Stanisława Komornickiego („Nałęcz”), naskutek wyjścia z kanału innym włazem, skierowano mylnie do Konserwatorium Mu-zycznego przy ul. Ogólnik, gdzie weszli w skład resztek batalionu „Bończa”, począt-kowo broniąc Powiśla, następnie Czerniakowa. Po upadku przyczółka, 14 IX ok. 10żołnierzy (w tym „Nałęcz”), przedostało się na prawy brzeg Wisły. Większość z nichzostała wcielona do 1 Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki, kończąc żołnierską służbęrozpoczętą w Kompanii Syndykalistycznej zdobyciem Berlina.

    W Śródmieściu ZSP akcji bojowej nie prowadziło – syndykaliści walczyli w różnychoddziałach (przede wszystkim: „Harnasie”, „Chrobry”, „Wigry”). Po ustabilizowaniusię sytuacji w tym rejonie walk, stopniowo skupiali się przy Centralnym KomitecieLudowym, który w niepełnym składzie podjął działalność w oparciu o dowództwo

  • 20

    Polskiej Armii Ludowej (PAL) i należącą do niej Brygadę im. St. Dubois. ZSP w CKLpoczątkowo reprezentowali nieformalnie Władysław Domino i Marcelina Grabowska(w czasie Powstania współredagowała pismo Armii Ludowej na Powiślu – „Za Lud”).

    21 VIII w lokalu przy ul. Boduena 3 m 1 odbyło się kadłubowe posiedzenie CKL.W przyjętej rezolucji czytamy: „Centralny Komitet Ludowy, widząc w [Polskim] Ko-mitecie Wyzwolenia Narodowego czynnik reprezentujący istotne interesy narodupolskiego, deklaruje z nim jako rządem tymczasowym swoją współpracę. Do czasudefinitywnego uzgodnienia szczegółowych warunków współpracy obowiązującebędą warunki tymczasowe omówione z czynnikami reprezentującymi [P]KWN iKRN. Warunki te winny uwzględnić przede wszystkim współpracę: a) polityczną, b)wojskową, c) terenową, d) propagandową. Celem wciągnięcia do współpracy nadbudową państwa polskiego jak najszerszych warstw narodu – CKL uważa, że podstawadotychczasowej koalicji rządowej reprezentowanej w [P]KWN powinna być rozsze-rzona na wszystkie stronnictwa demokratyczne, a przede wszystkim na całość Stron-nictwa Ludowego”. W imieniu ZSP rezolucję podpisała Marcelina Grabowska.

    Po przejściu ze Starówki (z 31 VIII na 1 IX), S. Szwedowski i J. Złotowski, nawiązaliniezwłocznie kontakt z CKL. 1 IX odbyło się posiedzenie egzekutywy ZSP-Śródmieście.Po „trudnej dyskusji” zaakceptowano dotychczasową linię postępowania w CKL orazenuncjacje wymienionych przedstawicieli. Przyjęto również „do akceptującej wia-domości” zawiązanie Powstańczego Porozumienia Syndykalistów (Związek Syndy-kalistów Polskich i Syndykalistyczna Organizacja Wolność, SOW). Kierownictwo usta-lono kolektywnie z przedstawicieli obu grup. Staraniem Porozumienia ukazało się18 numerów (29 VIII – 30 IX 1944 r.) „Syndykalisty” (kontynuacja „Czynu” i „WalkiLudu”) – redaktorem był Paweł Lew Marek, kilka numerów „Sprawy (kontynuacja„Sprawy Chłopskiej”, „Dekady” i „Myśli Młodych”) pod redakcją Jerzego Szyndlera(jeden numer 10 IX, pod redakcją J. Złotowskiego), a także 27 numerów centralnegobiuletynu informacyjnego „Iskra” (ostatni znany numer ukazał się 30 IX).

    Określono jednocześnie zadania stojące przed nowo powołanym Porozumieniem.Znalazły się wśród nich: „orientowanie opinii publicznej i nakreślanie linii politycznejmas pracujących, zorganizowanie Komitetów Domowych, jako czynnika społecznego,położenie kamienia węgielnego pod budowę Zjednoczonego Ruchu Zawodowego,ujęcie najszerszych mas dla ostatecznego celu Powstania, a mianowicie dla uspo-łecznienia gospodarki krajowej, a wreszcie przygotowanie dzieła odbudowy kraju”.

    Program przemian społeczno-gospodarczych i politycznych omówiono w pierwszymnumerze „Syndykalisty”: „Syndykalizm uważa demokrację parlamentarną nie za me-todę walki klasowej, lecz za umożliwienie reakcji nabrania sił i ustalenia nowej dyk-

  • 21

    tatury. Jedynym skutecznym środkiem walki jest strajkpowszechny. Walki tej nie może prowadzić partia znatury swej tworząca różnice i przeciwieństwa, lecztylko Związki Zawodowe i komitety fabryczne. Idea-łem byłby jeden wspólny związek zawodowy – moż-liwy bo interes robotników jest wspólny. Celem osta-tecznym syndykalizmu jest uspołecznienie fabryk,wszelkich środków produkcji, bogactw naturalnych,instytucji użyteczności publicznej i domu. Rzecz pro-sta znosi się własność prywatną wymienionych rzeczy.Związki zawodowe i komitety fabryczne są organami

    gospodarczymi, które kierują produkcją oraz wypełniają wszystkie funkcje gospodarczei społeczne. Polityczna reprezentacja kraju powstaje przez wysłanie delegatów dokrajowej rady delegatów. Rada ta jest organem ustawodawczym i wykonawczym.Członkowie jej są wybierani przez rady miejskie i okręgowe rady wiejskie. Te z koleiskładają się z delegatów wszystkich rad fabrycznych, związków rzemieślniczych,przedstawicieli pracowników umysłowych, wolnych zawodów i rad wiejskich”.

    2 IX KC ZSP, w porozumieniu z kierownictwem SOW, podjął decyzję o sformowaniuBrygady Syndykalistycznej, obejmującej „rozbitków” 104 Kompanii, wszystkich syn-dykalistów obu organizacji w Śródmieściu, bez względu na pełnione funkcje, orazochotników. W oddziale znalazła się także grupa węgierskich Żydów (wyzwolonychprzez AK z obozu koncentracyjnego przy ul. Gęsiej) – pełnili oni funkcje pomocnicze.Dowódcą mianowano Edwarda Wołoncieja („Czemier”), który nawiązał stosunki zdowództwem powstania. Od sztabu PAL otrzymano część uzbrojenia i aprowizacji.Pion polityczny Brygady i ZSP wraz z KC ulokował się na parterze budynku przy ul.Wspólnej 32 i w piwnicy Wspólnej 31, natomiast pion wojskowy z dowództwemzostał zakwaterowany w kinie „Polonia”, przy ul Marszałkowskiej 56. Na froncie bu-dynku wywieszono czarno-czerwoną flagę. Brygada obok prac o charakterze opera-cyjnym i kadrowym, pełniła dodatkowo funkcje propagandowe i szkolenia ideowego.Nie zdążyła już wziąć większego udziału w działaniach bojowych. „Nieodosobnionymdramatem Brygady – resumuje S. Szwedowski – było to, że gdy nadszedł wreszciemoment wystąpienia i Brygada obsadziła barykadę przy ul. Hożej od Placu 3 Krzyży,niewiele dni pozostało już do upadku powstania, które kończyło się nie w walkach zwrogiem, który unikał starcia wręcz, a kończył powstańczą Warszawę obstrzał artyle-ryjski wszelkiego typu i bombardowanie z powietrza. Te, a nie inne ataki powodowałyznaczne ofiary wśród 200-osobowej Brygady żołnierzy i oficerów”.

    Edward Wołonciej „Czemier”

  • 22

    15 IX w Śródmieściu odbyła się – z udziałem przedstawicieli PPR, RPPS, PPSLewicy, Syndykalistycznego Porozumienia Powstańczego – konferencja dotyczącaprzyszłej roli związków zawodowych. Przedłożony projekt platformy określał zadaniazwiązków „jako współgospodarza kraju i jako reprezentanta i obrońcy interesówklasy robotniczej”. W zakładzach proponowano powołanie komitetów fabrycznych,wybranych przez załogi i biorących bezpośredni udział w zarządzaniu zakładami.Pierwszym zadaniem miała być odbudowa gospodarki i fabryk. Dalszą dyskusję prze-rwał upadek Powstania.

    25 IX organizacje polityczne patronujące Połączonym Siłom Zbrojnym Armii Lu-dowej, Polskiej Armii Ludowej oraz Korpusu Bezpieczeństwa, utworzyły PowstańczePorozumienie Demokratyczne (PPD). W opublikowanej następnego dnia odezwiePPD uznało PKWN „za władzę wykonawczą Narodu”.

    2 X dowództwo AK podpisało akt kapitulacji. Ostatnią instrukcją KC ZSP orazostatnim rozkazem Komendy Głównej i dowództwa Brygady z 4 X rozstrzygnięto na-stępujące sprawy: zakończenie walk powstańczych na skutek kapitulacji; wyznaczenieS. Szwedowskiego komisarzem akcji likwidacyjno-ewakuacyjnej; zalecono, aby nieiść do niewoli (ci, którzy się na to zdecydowali – 7 osób – otrzymali instrukcję skon-taktowania się z Polskim Związkiem Zachodnim), ale przedzierać się na prowincję –powstańcy, pomieszani z ludnością cywilną, mieli iść przez Pruszków i uciekać podrodze; udzielenie pomocy osobom zmuszonym pozostać w mieście; wskazaniepunktów (miejscowości) zbornych w celu zorganizowania dalszej działalności (mianopowracać i grupować się najbliżej Warszawy); zabezpieczenie lub niszczenie doku-mentacji oraz innego wyposażenia KG Oddziałów Bojowych i Brygady Syndykalis-tycznej; oddanie czci poległym; awanse i odznaczenia; podziękowanie i pożegnaniepodkomendnych z zapowiedzią rychłego zwycięstwa nad hitlerowskim okupantem.W ocenie Stefana Szwedowskiego „Plan udał się. Zaledwie minimalny procent zostałwywieziony do Rzeszy”.

    Ilustracje do artykułu pochodzą ze zbiorów Michała Przyborowskiego

  • 23

    Pojawienie się w ostatnich latach „żołnierzy wyklętych” w edukacjihistorycznej Polaków budzi skrajne emocje. Z jednej strony, rehabili-tacja i promocja „żołnierzy wyklętych” jest kontestowana przez częściśrodowisk kombatanckich, części partii politycznych i organizacjiniektórych mniejszości narodowych. Z drugiej jednak strony, kult „żoł-nierzy wyklętych” jest w ostatnich latach aktywnie popierany przeznajważniejsze instytucje państwowe – prezydenta państwa, premiera,marszałka Sejmu itp., zwłaszcza zaś przez główną instytucję edukacjihistorycznej – Instytut Pamięci Narodowej.

    Od rehabilitacji do kultuRehabilitacja powojennej zbrojnej opozycji jest konsekwencją przemian politycz-

    nych 1989 r. Jednak od rehabilitacji do aktywnej promocji przez państwo kultu „żoł-nierzy wyklętych” wiodła długa – kilkunastoletnia droga.

    Zauważmy przy tym, że termin „żołnierze wyklęci” jest terminem stosunkowoświeżej daty. Upowszechnił go Jerzy Ślaski, który w 1996 r. wydał książkę o takimwłaśnie tytule. Jako pierwsza terminu „żołnierze wyklęci” użyła Liga Republikańskaorganizując na Uniwersytecie Warszawskim w 1993 wystawę o tym tytule. Na jejpodstawie został wydany w 1999 r. album autorstwa Grzegorza Wąsowskiego iLeszka Żebrowskiego.

    Rzecz znamienna: zabarwiony apologetycznie termin „żołnierze wyklęci” niezostał zakwestionowany w dyskursie publicznym czy akademickim przez liberalnynurt w historiografii. Równocześnie doszło zaś do całkowitego zniknięcia używanegoprzez 1989 r. terminu „reakcyjne bandy”. Choć część prasy lewicowej („Trybuna”,

    Żydzi a „żołnierze wyklęci”

    August Grabski

    Żydzi a „żołnierze wyklęci”

    August Grabski

  • 24

    „Przegląd”) spopularyzowała termin „żołnierze przeklęci” jednak pozostał on naobrzeżach dyskusji publicystycznych i w ogóle nie wszedł do języka akademickiego.

    Jakkolwiek już w latach 90-tych obserwujemy wzmożone wysiłki mające na celubadanie i popularyzację zbrojnej opozycji antykomunistycznej to jej temat nie stałsię przedmiotem głównych debat nad polityką historyczną w latach 90-tych. (Naj-ważniejsze debaty historyczne w latach 90. były sporami o Polskę Ludową: spór odorobek cywilizacyjny PRL, stopień jej suwerenności, dyskusja nad autorytarnymlub totalitarnym charakterem Polski Ludowej itd).

    Tym niemniej już w latach 90. uczestnicy powojennego podziemia nie mającydotychczas uprawnień kombatanckich mogli je uzyskać, nazwiskami dowódców„żołnierzy wyklętych” zaczęto nazywać ulice zaś niektórzy z nich mający na sumieniuzbrodnie przeciwko mniejszościom narodowym doznali prawnej lub politycznej re-habilitacji.

    Przykładowo Mieczysław Pazderski ps. Szary, żołnierz Pogotowia Akcji SpecjalnejNSZ, którego podkomendni zamordowali w czerwcu 1945 r. blisko 200 ukraińskichmieszkańców wsi Wierzchowiny, pow. Krasnystaw, został w 1992 pośmiertnie od-znaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsę dwoma odzna-czeniami (Krzyżem Narodowego Czynu Wojskowego i Krzyżem Partyzanckim).

    W 1995 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyrok śmierciz 1949 r. na Romualda Rajsa, jednego z dowódców Pogotowia Akcji Specjalnej Na-rodowego Zjednoczenia Wojskowego, odpowiedzialnego za liczne zbrodnie na Bia-łorusinach na Białostocczyźnie, uzasadniając, że „walczył o niepodległy byt państwapolskiego” a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, działał wsytuacji „stanu wyższej konieczności, zmuszającego do podejmowania działań niezawsze jednoznacznych etycznie”.

    O ile w latach 90. tematyka „żołnierzy wyklętych” pozostawała poza głównymnurtem polityki historycznej III RP, to sytuacja ta zmieniła się na początku XXI wieku,zwłaszcza zaś z powstaniem Instytutu Pamięci Narodowej, (który rozpoczął swojądziałalność w 2000 r.) i objęciem prezydentury przez Lecha Kaczyńskiego w 2005 r.Najwcześniejszą antycypacją promocji „żołnierzy wyklętych” przez Sejm była UchwałaSejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 14 marca 2001 r. w sprawie hołdu poległym,pomordowanym i prześladowanym członkom organizacji "Wolność i Niezawisłość”.Stwierdzała ona m.in.: „że organizacja „Wolność i Niezawisłość, kontynuatorkatradycji walki Armii Krajowej — dobrze zasłużyła się Ojczyźnie”.

    Bez wątpienia wzmożoną promocję „żołnierzy wyklętych” należy łączyć z poja-wieniem się w polskiej polityce wizji ideologicznej IV Rzeczpospolitej, zakładającej

  • 25

    radykalną dekomunizację polskiego społeczeństwa. O ile więc w latach 90-tychdoszło do pełnej rehabilitacji powojennej cywilnej opozycji antykomunistycznej topoczątek nowego wieku miał przynieść rehabilitację również opozycji zbrojnej.

    Mogło to budzić kontrowersje już choćby z tego względu, że „żołnierze wyklęci”reprezentowali marginalną liczebnie i ekstremalną politycznie grupę opozycji anty-komunistycznej. W r. 1945 r. liczbę „żołnierzy wyklętych” możemy szacować zaledwiena 13-17 tys. partyzantów, (podczas gdy np. w szeregach LWP zmobilizowanychbyło blisko 400 tys. żołnierzy). Zachowania tej grupy nie były typowe dla olbrzymiejwiększości spośród ok. 300 tys. żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego (PPP),którzy w zdecydowana większości jeszcze przed rozwiązaniem PPP w sierpniu 1945r. włączyli się w legalny nurt życia nowej Polski.

    Wielkim promotorem kultu „żołnierzy wyklętych” był prezydent Lech Kaczyński.13 sierpnia 2006 wziął on udział w odsłonięciu w Zakopanem pomnika JózefaKurasia – „Ognia”. W uroczystościach tej uczestniczył też sekretarz generalny RadyOchrony Pamięci Walki i Męczeństwa Narodu Polskiego Andrzej Przewoźnik. Udziałgłowy państwa polskiego w tej ceremonii był o tyle bulwersujący, że „Ogień” dokonałlicznych zbrodnii na ocalonych z Zagłady Żydach (sporna pozostaje ich liczba – odkilkunastu do ponad 30-stu zabitych). Lech Kaczyński zdecydował się na udział wtej uroczystości mimo, że wiedział że przeciwko budowie pomnika protestowali za-równo przedstawiciele mniejszości słowackiej (w stosunku do której „Ogień” dopuściłsię licznych zbrodnii), jak też żydowskiej, jak też – co szczególnie intrygujące –oddział Światowego Związku Żołnierzy AK w Nowym Targu, który uniemożliwił tamwybudowanie pomnika „Ogniowi”.

    W lutym 2010 roku prezydent Lech Kaczyński podjął inicjatywę ustawodawczą wsprawie wprowadzenia święta: Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.Ustawa ta została ostatecznie przyjęta przez Sejm 3 lutego 2011 r. Data Narodowego

  • 26

    Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych upamiętniarocznicę wykonania przez funkcjonariuszy UrzęduBezpieczeństwa wyroku śmierci na przywódcachWiN-u. 1 marca 1951 r. siedmiu członków IV Za-rządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawi-słość” z ppłk Łukaszem Cieplińskim zostało za-strzelonych w więzieniu przy ul. Rakowieckiej wWarszawie.

    Za przyjęciem ustawy głosowała olbrzymia więk-szość obecnych posłów (406 spośród 417 obec-nych posłów; 8 było przeciw – 5 z PO, 2 niezależ-

    nych i 1 z SLD; 3 się wstrzymało). Spośród obecnych 31 posłów z SLD za ustawąbyło 30 (!). Jedynie jeden poseł SLD był przeciw (Artur Ostrowski). Mimo takiegowyniku głosowania nad ustawą w kolejnych latach akcje upamiętnienia „żołnierzywyklętych” były już bojkotowane przez posłów lewicy i centrolewicy. Przykładowogdy 1 marca 2012 Sejm uczcił minutą ciszy pamięć „żołnierzy wyklętych”, posłowieSLD weszli na salę dopiero po niej. W czasie tej uroczystości marszałek Ewa Kopaczpowiedziała m.in., że „Męstwo, patriotyczna postawa i przywiązanie do najwyższychwartości żołnierzy wyklętych zasługuje na nasz podziw i szacunek”. Protest SLDzostał poparty przez część członków Ruchu Palikota.

    Pamięć polskiej prawicy a pamięć polskich ŻydówUstanowienie święta Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” było wy-

    darzeniem pozostającym w całkowitej sprzeczności z powojennym doświadczeniempolskich Żydów i deklaracjami na ich temat ze strony liderów społeczności żydowskiej.

    Zarówno Centralny Komitet Żydów w Polsce (CKŻP), jak i inne organizacje żydowskiewielokrotnie potępiały zbrojne podziemie i dokonywane przez nie zbrodnie, w szcze-gólności wymierzone przeciwko Żydom. Zbrodnie te były traktowane przy tym niejako coś nowego ale kontynuacja zbrodnii popełnianych przez AK i NSZ już w okresieokupacji. Jest to warte podkreślenia ponieważ fakt popełniania zbrodnii na Żydachprzez struktury Polskiego Państwa Podziemnego do dnia dzisiejszego pozostaje tematemtabu dla zdecydowanej większości polskiej opinii publicznej. Bardzo dobrze pokazałyto dziesiątki głosów oburzenia polskich mediów po emisji w TVP niemieckiego serialu„Nasze matki, nasi ojcowie” (2013) gdzie wątek antysemityzmu partyzantów AK zostałzresztą przedstawiony jedynie marginalnie i w sposób względnie łagodny.

    Zbrodnie „żołnierzy wyklętych” traktowane były przez CKŻP jako jeden z ważnych

  • 27

    powodów emigracji Żydów z powojennej Polski. W memorandum CKŻP dla KomisjiAnglo-Amerykańskiej ds. Palestyny, z lutego 1946 czytamy:

    „W 1945 r. zamordowano 353 Żydów. Akty te są inspirowane i dokonywaneprzez reakcyjne grupy podziemne, które znajdują się w stałym kontakcie z reakcyjnymgenerałem Andersem we Włoszech i z resztkami b[yłego] rządu londyńskiego naemigracji. Ta sama zbrodnicza ręka, która godzi w działaczy partii demokratycznych,oficerów Wojska Polskiego itd., prowadzi również działalność antysemicką” [...].„Rząd polski i partie demokratyczne zwalczają antysemityzm, zakorzeniony jeszczew okresie caratu i wzmocniony w okresie okupacji niemieckiej przez nazistowskąpropagandę hitlerowską. Dekret o sądach doraźnych przewiduje karę śmierci zauprawianie terroru z powodów narodowościowych, rasowych i religijnych. Mimo towypadki faszystowskiej działalności antyżydowskiej mają jeszcze miejsce”.

    W konsekwencji jednoznacznego poparcia władzy ludowej na łamach prasy ży-dowskiej życzono antykomunistycznemu podziemiu jak najgorzej i podobnie przed-stawiano metody jego działania. Przytoczę głos jednego z lewicowych syjonistów:

    „Obecnie zaś, gdy demokratyczny rząd dokłada wysiłków, by odbudować kraj iwyplenić szkodliwe nawyki przeszłości, zwolennicy Arciszewskiego i Andersa niemogą znaleźć sobie miejsca w nowej rzeczywistości. Ci ‘zawodowi patrioci’ rewolwerui granatu nie mają powrotu, idą do lasu, wysadzają mosty i tory kolejowe, mordująŻydów, socjalistów i spokojnych obywateli, łudząc się nadzieją bliskiego wybuchunowej pożogi światowej, kiedy ich ojczyzna znów będzie polem bitwy i wtedy na-dejdzie ‘wyzwolenie’. Taki jest los patriotyzmu faszystowskiego, staczającego się wdół” (Mordechaj Bentow, Bankructwo iluzji, „Mosty” 1946, nr 3(8). Autor tych słów– Mordechaj Bentow był 5-krotnie posłem w Izraelu, przez ok. dziesięć lat ministremw lewicowych rządach partii Mapaj).

    Co bardzo istotne taka ocena zbrojnego antykomunistycznego podziemia nieuległa najmniejszej rewizji we wspomnieniach działaczy żydowskich publikowanychprzez nich po wyjeździe z Polski. Przykładem niech będą choćby wspomnieniatakich działaczy syjonistycznych jak Antek Ciekierman czy też Stefan Grajek.

    Mimo, że w oświadczeniach CKŻP i jego archiwaliach znajdujemy liczne informacjena temat antysemickich zbrodnii podziemia antykomunistycznego, CKŻP nie spo-rządził żadnej całościowej listy takich zbrodnii.

    To co dziś wiemy o tym fenomenie zawdzięczamy przede wszystkim dopiero ba-daniom z lat 90-tych i początku XXI wieku. Wśród autorów tych badań należy odno-tować: Dawida Engla, Marka Jana Chodakiewicza, Andrzeja Żbikowskiego, AdamaKopciowskiego, Juliana Kwieka. Ostatnim ważnym głosem w badaniach nad powo-

  • 28

    jenną przemocą antysemicką jest monografia Aliny Całej z 2014 r. poświeconaKomisji Specjalnej przy CKŻP.

    Mimo wysiłków tych badaczy należy stwierdzić, że obraz antysemickich zbrodniipodziemia antykomunistycznego jest nadal dość fragmentaryczny.

    Nie znamy ani dokładnej liczy ofiar antysemickich zbrodnii z lata 1944-1947,ani też nie dokładnej liczby tych zbrodnii, które zostały popełnione przez tzw.żołnierzy wyklętych.

    Znawca antykomunistycznego podziemia Chodakiewicz przyznaje, że podziemie„miało dość niechętne nastawienie wobec Żydów, ale wyrażało się ono głównie wantysemityzmie chrześcijańsko-konserwatywnym”, opowiadającym się „za wyrzuce-niem Żydów z kraju i izolacją tych, którzy pozostaną”. Było to zgodne z programamipolitycznymi głównych partii polskiej prawicy w okresie Zagłady – Stronnictwa Na-rodowego i Stronnictwa Pracy.

    W konsekwencji należy stwierdzić, że antysemityzm był motywem wyraźnie obec-nym w propagandzie opozycji antykomunistycznej.

    Zdaniem Rafała Wnuka, wśród wydawnictw AK-Delegatury Sił Zbrojnych-WiNŻydzi byli ukazani w negatywnym świetle w („tylko”) 10% gazetek i (aż) 40% ulotek.

    Im niższego szczebla komórki konspiracyjne wydawały prasę, tym częściej poja-wiały się w nich wątki antysemickie.

    Jednak nawet wśród aneksów do „Memoriału do Rady Bezpieczeństwa ONZ”opracowanego przez Zarząd Główny WiN w 1946 r., znalazł się antysemicki paszkwilinformujący o sprawowaniu władzy w powojennej Polsce przez Żydów.

    Najbardziej znani dowódcy oddziałów partyzanckich byli zdecydowanymi anty-semitami.

    Major Hieronim Dekutowski, ps. Zapora, (z WiN, działający na Lubelszczyźnie),deklarował, że jego żołnierze „walczą o Polskę, żeby w Polsce nie było żydów [sic!] isowietów [sic!]”. Kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, (z WiN, również działający na Lu-belszczyźnie), pozostawił po sobie nawet antysemicki wiersz „Niewolnictwo”, w któ-rym pisze o „żydowskim biczu” zmuszającym Polaków do bicia pokłonów „bolsze-wikom”. Józef Zadzierski, z Narodowej Organizacji Wojskowej, działający naRzeszowszczyznie, odpowiada za śmierć nie tylko setek Ukraińców ale też przy-najmniej kilku Żydów. Radykalnymi antysemitami byli również działający w woje-wództwie łódzkim Stanisław Sojczyński ps. „Warszyc” (z Pogotowia Akcji SpecjalnejNarodowego Zjednoczenia Wojskowego) i Eugeniusz Kolski ps. „Groźny”(z Kierow-nictwa Walki z Bezprawiem). Tę listę można by było jeszcze rozszerzać.

    Szacunkowo możemy przyjąć, że liczba Żydów zabitych w Polsce po jej wy-

  • 29

    zwoleniu spod okupacji hitlerowskiej to 650 do 750 Żydów. (Należy ją widzieć natle trwającej wówczas w Polsce tzw. ograniczonej wojny domowej, w której zginęło25-50 tys. osób). W świetle obecnych badań wydaje się, że tylko mniejszość powo-jennych antysemickich zbrodnii została popełniona przez podziemie. Wg Marka J.Chodakiewicza podziemie odpowiada za 132 ofiar śmiertelnych wobec 271-474Żydów zabitych w innych okolicznościach.

    Żydzi rzadko byli głównym celem ataku podziemia. Z reguły zabijani byli gdywpadli w ręce „żołnierzy wyklętych” lub przy okazji ataku na inne cele. Pod tymwzględem wyjątkowy był atak z 5 lutego 1946 r. dokonany przez Leona Taraszkiewi-cza, ps. Jastrząb na Parczew. Przed tym atakiem „Jastrząb” otwarcie deklarował, żegłównym celem ataku są Żydzi i ich „rozgromienie” by lokalny handel trafił w ręcepolskich handlowców. Żołnierze WiN mogli liczyć na powszechny udział Polaków wdziałaniach przeciwko liczącej ok. 200 Żydów społeczności. W konsekwencji atakurozkradziono lub zniszczono mienie żydowskie, zabito czterech Żydów.

    Wśród organizacji zbrojnych zabijających Żydów przodowało zrzeszenie Wolnośći Niezawisłość mieniąca się kontynuacją Armii Krajowej. Tym niemniej wśród do-wódców największą liczbę Żydów zabił niezrzeszony, niezależny dowódca JózefKuraś, ps. Ogień.

    Bez wątpienia istniała korelacja między liczbą zabitych żydowskich ofiar a dyna-miką działań podziemia. Stąd największa liczba zbrodnii została popełniona wwiosną 1945 r., następnie do wyraźnego wzrostu liczby ofiar doszło wiosną 1946 r.

    Wśród apologetów żołnierzy wyklętych istnieje tendencja do traktowania zbrodniiantysemickich jako zbrodnii motywowanych politycznie, uzasadnionych udziałemPolaków pochodzenia żydowskiego i Żydów w strukturach nowej władzy. Jednak zbadań Marka J. Chodakiewicza wynika, spośród Żydów zabitych przez tzw. nie-podległościowców zdecydowana większość nie może być powiązana z aparatemkomunistycznym (jako jego funkcjonariusze lub współpracownicy). Podobny re-zultat przynoszą badania Adama Kopciowskiego dotyczące Lubelszczyzny. WedługKopciowskiego około 80% wszystkich zabójstw Żydów na Lubelszczyźnie (94 z 118przypadków) miało charakter antysemicki lub rabunkowy, nie zaś polityczny.

    Pole badań tematu „żołnierzy wyklętych” jest miejscem spotkania się bardzo róż-nych opcji ideologicznych i różnych (często sprzecznych) typów wrażliwości, wszczególności wrażliwości antykomunistycznej i antyrasistowskiej. Przykładem niechbędzie dyskusja nad atakiem Józefa Zadzierskiego 18-19 lutego 1945 r. na Leżajsk,w czasie którego zginęło najprawdopodobniej 14 osób, w tym Żydzi, łącznie z ko-bietami i dziećmi. Przy opisie tych wydarzeń Chodakiewicz zarzuca izraelskim histo-

  • 30

    rykom (Izraelowi Gutmanowi i Szmulowi Krakowskiemu), że potępiając Zadzierskiego„nie uwzględniają antysowieckich powodów napadu” Zadzierskiego na Leżajsk. DlaChodakiewicza najważniejsza jest więc walka z komunizmem, dla izraelskich histo-ryków bezpieczeństwo Żydów, zwłaszcza kobiet i dzieci. Bardzo trudno wyobrazićto by którakolwiek ze stron w tego typu dyskusjach mogła poczynić koncesje narzecz drugiej, koncesje w zakresie swoich pryncypiów.

    Jakkolwiek szczegółowe określenie liczby Żydów zabitych, przez tzw. żołnierzywyklętych wydaje się uzasadnionym postulatem badawczym to równocześnie jestmało prawdopodobne aby realizacja tego postulatu zmieniła cokolwiek w zakresiekultu tej grupy politycznej. Kult ten jest bowiem elementem polityki historycznej pań-stwa polskiego, realizowanej przez szereg instytucji państwowych i samorządowych.

    Zakwestionowanie kultu „żołnierzy wyklętych” w ramach polityki historycznejpaństwa polskiego byłoby możliwe jedynie w przypadku, gdyby polityka ta miałacharakter pluralistyczny, gdyby było w niej miejsce na różne narracje. Tymczasemdziałalność Instytutu Pamięci Narodowej – który jest głównym instrumentem politykihistorycznej polskiego państwa – pokazuje, że jest on zdominowany przez jednąopcję ideologiczną. Oznacza to w praktyce, że w ramach IPN z definicji nie mogąpowstawać prace np. krytyczne wobec Armii Krajowej, Kościoła katolickiego, NSZZSolidarność, itd.

    Nawet więc jeśli dowiemy się więcej na temat zbrodnii poszczególnych oddziałów„żołnierzy wyklętych”, to nadal będą one przedmiotem apologii, ze względu naswoją walkę przeciwko władzy komunistycz-nej. Jest to sytuacja analogiczna do fiaska pro-testów przeciwko odsłonięciu w 2006 r. wbezpośrednim sąsiedztwie Urzędu Rady Mi-nistrów pomnika Romana Dmowskiego. Pro-testy części opinii publicznej przeciwko bu-dowie tego pomnika – z udziałem takichautorytetów jak Marek Edelmana czy prof.Maria Janion – zostały zignorowane przezwładze państwowe gdyż antysemityzmDmowskiego został uznany za mniej istotnyod innych aspektów jego działalności. Możnasię niestety spodziewać, że podobny losspotka też protesty przeciwko kolejnym upa-miętnieniom tzw. żołnierzy wyklętych.

  • 31

    Ćwierć wieku prowadzonej przez państwo intensywnej indoktrynacjispołeczeństwa w duchu ideologii nacjonalistyczno-antykomunistycznejprzyniosło bodaj najbardziej spektakularne efekty na trybunach pol-skich stadionów piłkarskich. Są one bowiem widoczne jak na dłonidzięki kibicowskim instalacjom (tzw. oprawom meczowym) i hasłomskandowanym na transmitowanych przez telewizję meczach. Co pełnirównocześnie funkcję dalszego przekaźnika pożądanych wzorcówideologicznych.

    Zjawisku temu sprzyja rozwinięty na polskich stadionach ruch ultras, wyrażającysię przede wszystkim właśnie w kreowaniu wymyślnych „opraw”, czyli np. wielkichpłócien czy flag, zajmujących nieraz powierzchnię całej trybuny skupiającej najza-gorzalszych kibiców. Na ogół niosą one przekaz związany ściśle z rywalizacjąsportową lub kibicowską, coraz częściej jednak pojawiają się motywy odnoszące siędo treści „patriotycznych”. Nie ma rocznicy ważnej w IPN-owskim kalendarzu, azwłaszcza oficjalnego święta państwowego, które nie byłoby uroczyście fetowane zinicjatywy kibiców na ligowych stadionach oraz na ulicach miast (zarówno w formiezgromadzeń, jak i ulicznych graffiti). Przy czym rzekomo „antysystemowi” kibole (ra-dykalni fani) – bo na takowych się kreują – są tu wyjątkowo zgodni z oficjalną wy-kładnią i interpretacją świąt państwowych. Nie widzą przy tym niekonsekwencji po-między formalnym odrzuceniem rządzącego establishmentu, a bezkrytycznymprzejmowaniem jego ideologii i urzędowej wykładni historii.

    Czciciele patriotycznych rocznicZ największą pompą obchodzone są na stadionach oczywiście takie daty jak

    1 marca (dzień „żołnierzy wyklętych”), 1 sierpnia (rocznica wybuchu powstania

    „Kibice wyklęci”,czyli stadionowedzieci IPN-u

    Jacek C. Kamiński

  • 32

    warszawskiego), 17 września (wkroczenie Armii Czerwonej w 1939 r.) czy 11 listo-pada (święto niepodległości). W nieco mniejszym stopniu fetowany jest dzień 15sierpnia (rocznica bitwy warszawskiej), sporadycznie pojawiają się nawiązania doświęta 3 maja (rocznica uchwalenia konstytucji 1791 roku). Gradacja wyraźniezbieżna z przesłaniem płynącym z państwowej polityki historycznej. Do tego dodaćnależy różnego rodzaju lokalne imprezy, bo trzeba przyznać, że środowiska kibi-cowskie starają się także nawiązywać do lokalnego patriotyzmu.

    I tak np. dla fanów Lecha Poznań bardzo ważnym wydarzeniem jest rocznica wy-buchu powstania wielkopolskiego, zaś dla kibiców klubów warszawskich (Legii iPolonii) – powstania warszawskiego. Z tym, że o ile powstanie wielkopolskie pozostałowydarzeniem ściśle regionalnym, to rocznica wybuchu walk w Warszawie zostałaawansowana do rangi święta wszystkich polskich kibiców. Fani Lechii Gdańsk szcze-gólnie akcentują tradycje „Solidarności”, co rzecz jasna związane jest z trójmiejskągenezą Sierpnia '80. Ciekawy jest przypadek kibiców Śląska Wrocław, którzy nie znaj-dując na swoim terenie atrakcyjnych, rodzimych tradycji militarnych „wyspecjalizowali”się w kulcie „żołnierzy wyklętych”. Choć można tam również odnaleźć pewne na-wiązanie i do tradycji lokalnej, obecne na jednym z głównych transparentów wrocła-wian: „Twierdza Wrocław”, zawierającym przejrzystą aluzję do hitlerowskiej FestungBreslau. Specyficzna sytuacja panuje na Górnym Śląsku, gdzie ruch kibicowski po-dzielony jest pomiędzy dwie orientacje narodowe: polską (głównie Górnik Zabrze iGKS Katowice) oraz ślązakowską (głównie Ruch Chorzów). Zwolennicy klubów opropolskiej orientacji biorą aktywny udział w uroczystościach upamiętniających po-wstania śląskie, m.in. w Marszu Powstańców Śląskich, podczas gdy na meczach RuchuChorzów pojawiają się wielkie transparenty z hasłami: „Nigdy niemiecki, na pewnonie polski, zawsze waleczny – to my, naród śląski” lub po prostu „Oberschlesien”.

    Świętowanie tych rocznic jest dla kiboli okazją do zawłaszczania przestrzeni pub-licznej. Chyba najbardziej ekspansywni są pod tym względem legioniści, którzy zroku na rok stają się coraz bardziej widoczni na ulicach Warszawy w dniu 1 sierpnia.Zaczynali od składania wieńców na głównych cmentarzach powstańczych, jakiś czastemu doszła do tego akcja oznaczania wszystkich miejsc pamięci związanych z po-wstaniem. Pod każdą tablicą na terenie całego miasta pojawiają się wieńce lub przy-najmniej znicze z herbem klubu. W ubiegłym roku, w 70. rocznicę wybuchu po-wstania, śmielej wyszli na ulice, zatrzymując o godzinie W ruch na wieluskrzyżowaniach, w tym na centralnym rondzie Dmowskiego, paląc przy tym stadio-nowe race i skandując okrzyki „Cześć i chwała bohaterom!”. W tym roku powtórzylito na jeszcze większą skalę.

  • 33

    Bohaterowie jako paliwo nienawiściOczywiście nie tylko rocznicowymi wydarzeniami karmi się stadionowy „patriotyzm”.

    Znacząca jest również lista bohaterów, ściśle zbieżna z postaciami lansowanymi przezInstytut Pamięci Narodowej i media. Postacią numer jeden jest w tej chwili niewątpliwiertm. Witold Pilecki, zwany w tych kręgach po prostu „Rotmistrzem”. Można wręcz od-nieść wrażenie, że czczący go kibice traktują ten stopień wojskowy jako nazwę własnąswojego guru. Numer dwa to „Inka”, czyli rozstrzelana w okresie stalinowskim sanita-riuszka V Wileńskiej Brygady AK Danuta Siedzikówna. Ich wizerunki pojawiają sięnajczęściej na stadionowych bannerach i koszulkach kibiców. Dalej już właściwiedługo, długo nic. Oczywiście nie licząc bohatera zbiorowego, czyli „żołnierzy wyklętych”i powstańców warszawskich. Dużą rolę w ideologii ruchu kibicowskiego odgrywajątakże dawne Kresy Wschodnie, co znajduje wyraz m.in. w organizowanych przez sto-warzyszenia kibicowskie akcjach pomocy dla działających na tym obszarze polskichklubów sportowych, przede wszystkim Pogoni Lwów i Polonii Wilno.

    Istotna jest przy tym kwestia interpretacji tak zarysowanego panteonu bohaterów.Daje się odczuć, że nie są oni kultywowani ze względu na swoje zasługi, ale jako sym-bole nienawiści do głównego wroga, czyli „komuny”. Tak więc „Rotmistrz” to przedewszystkim nie bohater antyhitlerowskiego ruchu oporu, lecz ofiara stalinowskich sie-paczy. Podobnie jak „Inka” nie jest przecież ceniona jako oddana sanitariuszka oddziałupartyzanckiego. „Wyklęci” to sprawa jednoznaczna – wzór jak należy skuteczniewalczyć z komunizmem – ale ciekawy jest przypadek powstańców warszawskich. Ich

  • 34

    kult wiąże się z odbiorem powstania warszawskiego jak wydarzenia par excellence„antysowieckiego”. To ci, którzy dzięki swojemu bohaterstwu zatrzymali marsz „hordStalina” na Europę. Dlatego należy się „cześć i chwała bohaterom!”, jak skandują nameczach i powstańczych obchodach. Dobrym przykładem takiej interpretacji byłaflaga z przekreślonym sierpem i młotem powiewająca ponad tłumem na rondzieDmowskiego w Warszawie o godzinie W.

    Mentalność panująca w polskim ruchu kibicowskim ma bowiem charakter wyraźnieagresywny, nastawiony na zwalczanie wroga. Generalnie można ją sprowadzić do po-wielanego przez kiboli hasła antykomunistycznego podziemia: „Śmierć wrogom Oj-czyzny!”. Wróg numer jeden to oczywiście szeroko pojęta „komuna”. Przy czym in-terpretacja, kogo należy zaliczyć w szeregi komunistów jest bardzo pojemna iuznaniowa. Mieści się w niej nie tylko wszystko co związane z PRL i ZSRR, lecz takżez różnorodnymi ruchami lewicowymi. Niemal równie wielkim wrogiem polskiegokibola jest „Ruski”, zresztą w jego świadomości Rosja i „komuna” to właściwie synonimy.

    Erupcja kibolskiej rusofobii miała miejsce podczas piłkarskich Mistrzostw Europy2012 zorganizowanych w Polsce. Niefortunnym zbiegiem okoliczności polscy piłkarzetrafili do jednej grupy z reprezentacją Rosji, co stało się przyczyną masowych zamieszekprzed meczem obu drużyn. „Oficjalnym” pretekstem dla polskich bojówek chuligań-skich stało się eksponowanie przez rosyjskich kibiców symboli ZSRR, w tym flag zeznienawidzonym przez kiboli sierpem i młotem, których zresztą pojawiło się bardzoniewiele. Goście z Rosji uprzedzeni byli bowiem o nastawieniu w tej kwestii polskiejopinii publicznej. Szczególnie przygnębiający był fakt, że zamieszki nie ograniczyły siędo starć z rosyjskimi chuliganami i policją, lecz atakowani byli – często w bardzookrutny sposób – zwykli kibice rywali, zwłaszcza ci, którzy docierali na mecz indywi-dualnie, a nie w ramach zorganizowanego pochodu na stadion. Na osoby takie polo-wały grupki zamaskowanych chuliganów. Ambasada rosyjska poinformowała, że wwyniku zajść do szpitali trafiło dziesięciu obywateli Federacji Rosyjskiej1). Na ulicachWarszawy do późnych godzin nocnych słyszane były tego dnia chóralne śpiewy przy-świecające nagonce: „Ruska kurwa, aejja, ejja, ooo!”.

    Trzeba podkreślić, że przedmeczowe starcia nie były wynikiem jakiejś sponta-nicznej, przypadkowej reakcji. Była to zorganizowana akcja, koordynowana w skalicałego kraju dzięki sieci powiązań, jaką stworzył Ogólnopolski Związek StowarzyszeńKibiców. Pod takim zarzutem zatrzymany przez policję został m.in. Wojciech Wiś-niewski – członek władz związku i Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa2). 1) http://lifenews.ru/news/943942) http://www.tvp.info/7750089/kibole-legii-organizowali-bojki-z-rosjanami

  • 35

    W efekcie zajść 59. chuliganów otrzymało wyroki skazujące, 18. zostało skazanychna kary więzienia.

    Listę głównych wrogów kibolstwa dopełniają mniejszości seksualne, co jest bardzomocno podkreślane w tym zmaskulinizowanym środowisku. Generalnie jest to kataloguprzedzeń charakterystyczny dla skrajnej prawicy, co nie zaskakuje, biorąc poduwagę, że takie ukształtowanie tożsamości ideowej ruchu kibicowskiego było efektemintensywnych i wieloletnich zabiegów różnych środowisk prawicowych – poczynającod Narodowego Odrodzenia Polski, przez Młodzież Wszechpolską i ONR po PiS iPO. Te dwie ostatnie establishmentowe partie posiadają w środowiskach kibolskichstosunkowo niewielkie wpływy, ale starają się je kokietować zwłaszcza będąc wopozycji. Jednym z najbardziej powiązanych z kibolami polityków jest poseł Prze-mysław Wipler, który wypłynął politycznie m.in. dzięki organizacji pomocy prawnejdla chuliganów Legii Warszawa w okresie ich natężonych protestów przeciwko rzą-dowi Donalda Tuska. Była to pamiętna akcja pod hasłem „Donald matole, twój rządobalą kibole!”, zorganizowana w reakcji na podejmowane przez władze państwoweprzed Euro 2012 próby ograniczenia chuligańskich wybryków na stadionach i ulicachpolskich miast.

    Ewolucja ruchu kibicowskiegoTakie oblicze radykalnych kibiców – jako żarliwych patriotów, współczesnych

    „żołnierzy wyklętych” – jest kwestią stosunkowo świeżą, efektem zmian dokonanychw ciągu ostatniej dekady, gdy ruch kibicowski przeszedł drogę w kierunku profesjo-nalizacji. Operację tę trzeba uznać za w znacznej mierze udaną. Powstały wówczasliczne stowarzyszenia kibiców, aspirujące do partnerskich relacji z władzami klubów,samorządami, a nawet strukturami rządowymi. Grupy te podjęły próbę „ucywilizo-wania” wizerunku kibica, polegającą na przyjęciu bardziej akceptowalnej społecznieformuły ideologicznej. Z trybuny zniknęła więc w zasadzie taka symbolika jak swastyki,neonazistowskie „wilcze haki” czy krzyże celtyckie. Po części było to związane zwalką, jaką przejawom skrajnie prawicowego ekstremizmu na stadionach wypowie-dział Polski Związek Piłki Nożnej i spółka Ekstraklasa. Krokiem w tym kierunku tegobyło zatwierdzenie w 2006 roku katalogu zakazanych symboli. Stowarzyszenia kibi-cowskie poddały się tym regulacjom bez większych oporów, stając w obronie jedynieniektórych symboli. Taką batalię ich przedstawiciele stoczyli z pomocą parlamenta-rzystów Ligi Polskich Rodzin w obronie tzw. mieczyka Chrobrego, symbolu ruchunarodowego. PZPN oficjalnie pozostał nieugięty w tej kwestii, w praktyce jednakprzestrzeganie zakazu akurat w tym przypadku jest wątpliwe. Wskazuje na to np.

  • 36

    akceptowany na ogół przez delegatów PZPN transparent kibiców Polonii Warszawaz cytatem z Romana Dmowskiego („Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie”),którego jednym z motywów jest właśnie mieczyk Chrobrego3).

    Ponieważ ewolucja środowisk kibicowskich zbiegła się w czasie z apogeum lanso-wanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości polityki historycznej, chętnie podchwyciłyone płynące stąd wzory. Oprócz okolicznościowych opraw poszczególne grupy kibi-ców mają swoje stałe transparenty, którymi obwieszają trybuny. Standardowo znajdująsię wśród nich i te o wymowie politycznej. Normą więc stały się transparenty z prze-kreślonym sierpem i młotem bądź przekreślonym wizerunkiem Ernesto Che Guevary.Ze stadionu Lechii Gdańsk zniknęły transparenty z Rudolfem Hoessem czy czarno-skórym klękającym przed członkiem Ku-Klux-Klanu (wraz ze śpiewami „Guantana-mera, Gdańsk to jest miasto Hitlera!”), zaś pozostały takie hasła jak „Lechia Gdańsk– polski bastion prawicy”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” czybanner upamiętniający ofiary Grudnia '70. Ulubionym symbolem kiboli w całymkraju stała się kotwiczka Polski Walczącej. Maskująca twarz chusta z tym znakiembyła częstym wyposażeniem chuliganów atakujących rosyjskich kibiców podczas za-mieszek na Euro 2012.

    Ten „rebranding” okazał się skuteczny w tym sensie, że aktywność kibicowskichorganizacji w oficjalnym życiu publicznym stała się akceptowalna. Ponadto tak „wy-łagodzonym” zewnętrznie grupom skrajnie prawicowych fanów udało się uzyskaćwiększe wpływy wśród kibicowskiego ogółu, zwłaszcza na trybunach zajmowanychprzez najbardziej żywiołowych kibiców, tzw. ultrasów. O ile w latach 90. XX wiekugrupy nacjonalistycznych skinheadów, choć obecne na stadionach, nie wiodły jeszczeprymu wśród apolitycznych generalnie „szalikowców”, o tyle dziś można stwierdzić,że różne nacjonalistyczne środowiska w pełni kontrolują sytuację na stadionach.Udało im się równocześnie doprowadzić do eliminacji z trybun nielicznych lewicu-jących grup kibicowskich (tak stało się na stadionach Polonii Warszawa, JagielloniiBiałystok i Zagłębia Sosnowiec). Nie znaczy to oczywiście, że kibice o innych, w tymlewicowych, poglądach nie pojawiają się na stadionach, ale obecni są tam jako indy-widualne osoby w tłumie. W zorganizowanym ruchu kibicowskim nie ma dla nichracji bytu, osoby takie są z organizacji kibicowskich zdecydowanie eliminowane,nieraz w sposób brutalny. Dzięki temu skutecznie prowadzona jest nacjonalistycznapropaganda wśród kolejnych roczników kibicowskiego „narybku”.

    W ostatnich latach do walki o dusze kibiców aktywnie włączył się także Kościół

    3) „Droga do Euro 2012 bez rasizmu”, „Nigdy Więcej” nr 16 (1/2008)

  • 37

    katolicki. Przejawem tego są organizowane od 2008 roku przez fana Lechii Gdańskks. Jarosława Wąsowskiego Ogólnopolskie Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę. Pomszy i konferencji tematycznej na murach klasztoru tradycyjnie odbywa się prawdziwepandemonium i seans nienawiści. Płoną dziesiątki rac przy gromko skandowanychokrzykach: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!” czy „Raz sierpem,raz młotem czerwoną hołotę!”.

    Podskórny ekstremizmZewnętrzne wyłagodzenie stadionowego nacjonalizmu nie oznacza, że z trybun

    polskich stadionów zniknęły jego bardziej radykalne emanacje, takie jak neonazizm,rasizm, antysemityzm czy inne postaci ksenofobii. Wręcz przeciwnie, pod zewnętrz-nym przykryciem bardziej umiarkowanego nacjonalizmu zjawiska te doskonale funk-cjonują podskórnie. Wychodzą na jaw przy okazji różnych skandali, często podczasmeczów międzynarodowych. UEFA stale stosuje kary przeciwko polskim klubom zpowodu rasistowskich ekscesów. W obecnym sezonie ukarane zostały Lech Poznańi Śląsk Wrocław. W poprzednich rozgrywkach sędzia zmuszony został do przerwaniawyjazdowego meczu Legii w Lokeren z powodu lżenia przez warszawskich fanówczarnoskórego bramkarza miejscowych Boubacara Barry'ego. Nagminne są przypadkiprzejawów antysemityzmu, wyrażające się głównie we wzajemnym przypisywaniusobie przez kiboli zwaśnionych klubów stereotypowego wizerunku Żyda. Jedną znajgłośniejszych spraw tego typu była afera podczas derbów Rzeszowa w 2010 roku,gdy kibole Resovii wywiesili adresowany do rywali ze Stali Rzeszów transparent znapisem „Śmierć garbatym nosom!” z obraźliwą karykaturą Żyda.

    Okazjonalnie, gdy dochodzi do meczów z drużynami z sąsiednich krajów, poja-

  • 38

    wiają się także przejawy ksenofobii skierowanej pod adresem innych narodowości.Tak było np. w 2013 roku, gdy kibice Lecha Poznań wywiesili wielki banner znapisem „Litewski chamie klęknij przed polskim panem!”. Tu doszedł jeszcze oczy-wiście element postkolonialnej mentalności „kresowej”. W aspekcie kresowym no-wym zjawiskiem, wywołanym sytuacją na Ukrainie, jest deklarowanie przez kiboliwrogości do ruchu banderowskiego (czego akurat nie należy oceniać jednoznacznienegatywnie, ale ma to jednak wymiar wrogości dwóch nacjonalizmów).

    Także przypadki stosowania neonazistowskiej symboliki wciąż mają miejsce. Np.na początku lipca 2015 roku jedna z grup kibicowskich Legii wymalowała na rondziew okolicach stadionu graffiti z symbolami wilczego haka, krzyża celtyckiego, swastykii liczby 14 (od 14 słów sloganu organizacji rasistowskich: "Musimy zagwarantowaćbyt naszych ludzi i przyszłość dla białych dzieci") oraz napisami „White Pride” i„White Legion”4). Po alarmie podniesionym przez media służby miejskie zamalowałyten mural. Wcześniej, w 2013 roku, za wywieszanie przez kibiców banera z wilczymhakiem i napisem „White Legion” podczas meczu eliminacji Ligi Mistrzów ze SteauąBukareszt ukarała Legię UEFA5).

    Z przejawami antysemityzmu, rasizmu i neonazizmu na stadionach walczy wielcezasłużone w tej dziedzinie stowarzyszenie „Nigdy Więcej”. W tym dziele możeliczyć na wsparcie liberalnych mediów, ale już nie zawsze znajduje zrozumienie dlaswoich interwencji w klubach czy w Polskim Związku Piłki Nożnej. Ostatnio działaczy„Nigdy Więcej” zaatakował za rzekome „kablowanie do UEFA” prezes PZPN ZbigniewBoniek, który zabiega o przychylność środowisk kibolskich. A te mimo troski o wize-runek umiarkowanych patriotów nie ukrywają swojej wrogości wobec antyrasistow-skich akcji. W każdym razie działania w tym zakresie są w Polsce prowadzone imogą liczyć na wsparcie potężnej organizacji, jaką jest Europejska Federacja PiłkiNożnej, realizująca program „Football against racism in Europe”. W mniejszymstopniu dotyczy to także homofobii. Natomiast z przejawami radykalnego antyko-munizmu (faktycznie wrogości do wszelkiej lewicowości) i rusofobii na stadionachnikt nie próbuje nawet polemizować. Są one bowiem wyrazem niemal oficjalnejideologii państwa polskiego. Wyeliminowanie czy choćby ograniczenie tych nega-tywnych zjawisk wymagałoby zmian o generalnym charakterze politycznym, w tymprzemian w zakresie świadomości społecznej.

    4) http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,wilczy-hak-obok-herbu-legii-klub-odcina-sie-od-nazistowskiego-graffiti,173089.html 5) http://sport.tvn24.pl/pilka-nozna,105/legia-ukarana-przez-uefa-kibice-nie-obejrza-dwoch-spotkan-w-lidze-europy-klub-zaplaci-100-tysiecy-euro-kary,494889.html

  • 39

    A trzeba podkreślić, że takie nakręcanie na stadionach spirali nienawiści w duchuIPN-owskim wobec „komuchów” i „Ruskich” jest groźne. Świadczą o tym dobitniewypadki podczas Euro 2012. Także na co dzień znajduje to wyraz w indywidualnejprzemocy skierowanej przeciwko przeciwko osobom z grup napiętnowanych jakowrogie („lewaków”, „pedałów”, etc). Przykład pobliskiej Ukrainy, gdzie środowiskakibicowskie były kształtowane w podobnym duchu, dowodzi, że poddane skrajnieprawicowej indoktrynacji bojówki kibolskie mogą stać się sprawcami zbrodni o pod-łożu politycznym. Na Ukrainie znalazło to wyraz przede wszystkim w masakrze wOdessie 2 maja 2014 roku, dokonanej przy znaczącym udziale chuliganów Czerno-morca Odessa, Metalista Charków i Dnipro Dniepropietrowsk. Kibole stanowili takżetrzon pacyfikujących ludność Południowego-Wschodu Ukrainy tzw. ochotniczychbatalionów finansowanych przez ukraińskich oligarchów.

    Na razie, jeśli chodzi o Polskę, pocieszające jest to, że wciąż w znacznym stopniuenergia „wiernych kibiców” nakierowana jest na wewnętrzne walki międzyklubowe.Celem agresji nie jest li tylko wyrzutek ze społeczności narodowej, czy inny „obcy”,ale także „patriota” reprezentujący odmienne barwy klubowe. Potrafią ci spadkobiercy„żołnierzy wyklętych” ciąć się między sobą nożami nawet przy okazji takiej obowiąz-kowej dla każdego „kibica-patrioty” imprezy, jaką jest doroczny Marsz Niepodległości.

  • 40

    Katastrofa w Grecji jeszcze się nie skończyła. Rząd Aleksisa Tsiprasa– po zignorowaniu wyników referendum przeprowadzonego przez tenżerząd – głosami partii pra