Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do...

75

Transcript of Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do...

Page 1: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I
Page 2: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

W numerze:

Czy dobra zmiana to za mało?Michał Kuź . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Pragmatyczny idealizmAleksandra Rybińska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

Jak nie uszczelniać podatkówTomasz Pułról . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16

Dobra zmiana w wojskuTomasz Wójtowicz. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21

Przeprosiny z ŁukaszenkąAdam Michalak . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26

Polska na Jedwabnym SzlakuZ Radosławem Pyfflem rozmawia Bartłomiej Radziejewski . . . . . . . . . . . . . . . . . 32

Więcej usług, mniej świadczeńPiotr Wójcik. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39

Twardy rdzeń i koniec europejskiego złudzeniaKrzysztof Rak. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45

Uniwersalny dochód podstawowy to nie socjalizmZ prof. Guyem Standingiem rozmawia Sebastian Stodolak . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51

Śmierć tajskiego bogaMichał Lubina . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57

Cnotliwy jak liberałStefan Sękowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63

Reżyserzy – rządcy duszBarbara Szewczyk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68

2

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 3: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

3

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Po roku rządów PiS-u „dobrą zmianę”można już częściowo ocenić. Niewątpliwierację mają ci, którzy

twierdzą, że partia Jarosława Ka-czyńskiego podejmuje autentyczne wysiłki,by swoje obietnice wyborcze spełniać, cow naszej polityce jest pewnym novum.Niewątpliwie Polska powiatowa, wcześniejczęsto zaniedbywana lub modernizowanana modłę potiomkinowską, może czuć siędowartościowana. Równocześnie prowa-dzona jest też bardziej asertywna politykazagraniczna. Oczywiście sukcesy częstobywają połowiczne, a implementacje niezawsze przemyślane, jednak nie to wydajesię największym problemem dobrej zmia-ny. Jest nim raczej fakt, że w obecnej sy-tuacji politycznej i międzynarodowej nawetlepiej oraz sprawniej realizowana „zmia-na”, czyli korekta Polski PO, to za mało.Coraz więcej wskazuje na to, że obecnyrząd znalazł się w historycznym punkcie,w którym Polskę i jej rolę w świecie trzebaniejako wymyślić na nowo, czy się tegochce, czy nie. Pytanie jednak, czy PiS nato stać? Czy może tego dokonać?

500+ i co dalej?

500+ i mieszkanie plus zdążyły już napsućniemało krwi wielu mieszczuchom, przy-zwyczajonym do modelu „polaryzacyjno-dyfuzyjnego” i produkowanych za granicąpociągów, szybko mijających wsie i mias-teczka, z których kto żyw do niedawnauciekał do Anglii. Po roku rządów PiS-u,dzięki dodatkowym pieniądzom, wielo-dzietne rodziny nagle było stać na skromnewakacje. Statystyka pokazuje też, że wy-raźnie zmniejszyła się liczba udzielanychna lichwiarski procent tzw. chwilówek,zaciąganych w okresie, kiedy trzeba byłodzieciom kupić wyprawki do szkoły. Po-dobnie jest z mieszkaniem plus, bo tenprojekt raczej nie przysłuży się warszaw-skim singlom. Niezagospodarowane dotądnieruchomości skarbu państwa nie sąulokowane w najatrakcyjniejszych pun-ktach wielkich metropolii, raczej w mniej-szych ośrodkach.

Socjalne zdobycze „dobrej zmiany”wraz z suwerennościową retoryką pozwo-liły PiS-owi utrzymać w pierwszym roku

MiChał KuźRedaktor „Nowej Konfederacji”, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego,doktor nauk politycznych

Obecny rząd znalazł się w historycznym punkcie, w którym Polskę i jejrolę w świecie trzeba niejako wymyślić na nowo, czy się tego chce, czynie. Pytanie jednak, czy PiS na to stać?

Czy dobra zmiana to za mało?

Page 4: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

rządów poparcie, i to pomimo ostregosporu wokół TK, tarć na arenie między-narodowej i krytyki ze strony mediów,takich jak TVN i „Gazeta Wyborcza”. Todzięki 500+ niemal zupełnie niezauważonepozostały też, na przykład, takie niedoróbkijak nowelizacja przepisów regulującychzasady policyjnej kontroli operacyjnej.

Jest przy tym rzeczą zupełnie zrozu-miałą, że każda zwycięska partia zarazpo wyborach stara się zadbać przedewszystkim o swój elektorat. Tyle że rządmusi też umieć pomyśleć o rozwoju dłu-gofalowym, bo inne rozmieszczenie za-sobów nie prowadzi do ich pomnożenia.A spełnianie zbyt wielu obietnic narazbywa wręcz niebezpieczne. Na przykład,o ile w sprawie 500+ i mieszkania plusgłosy ekspertów były podzielone, o tylew przypadku równoczesnego obniżeniawieku emerytalnego zdaje się już prze-ważać sceptycyzm. Dotyczy on wątpliwości,czy Polska może sobie pozwolić na dwapoprzednie programy i zwiększenie liczbyemerytów równocześnie.

Co do źródeł finansowania, to pla-nowany podatek handlowy okazał się po-mysłem niedopracowanym, który nieobronił się też dobrze przed krytyką zestrony Komisji Europejskiej. Fiskus narazie odstąpił więc od ściągania tej daniny.

Likwidacja szarej strefy, do której ener-gicznie przystąpił rząd PiS-u, może oczy-wiście przynieść pewne korzyści skarbowipaństwa, ale tylko krótkofalowe. Na dłuż-szą metę potrzebna jest strategia rozwo-jowa; poważniejsza niż tylko punktowe„dobre zmiany”, zwłaszcza że przed Polskąstoją coraz poważniejsze wyzwania, nietylko na polu międzynarodowym, alei w polityce zagranicznej. W celu stawieniaczoła tym wyzwaniom i realizacji ambit-nych strategii pokroju Planu Morawiec-kiego, po roku rządów PiS musi jednakpokusić się o coś, czego PO nigdy nie do-konała. Musi stworzyć sprawne, efektywnei samodzielne państwo, które będzie umia-ło się wyrwać z neokolonialnej kondycji.

Kadry czy instytucje?

Wiele atramentu przelano już nad Wisłą,próbując odpowiedzieć na pytanie, czydla budowy sprawnego państwa ważniejsisą odpowiedni ludzie, czy też rozwiązaniainstytucjonalne. Również na łamach „No-wej Konfederacji” w tej debacie zabierałygłos już tak znamienite pióra, jak RafałMatyja, Artur Wołek czy Bartłomiej Ra-dziejewski. Być może jednak pytanie:„kadry czy instytucje?” jest po prostu źlepostawione, a to dlatego, że związek po-między ludźmi a instytucjami jest dyna-miczny. Elementy te wzajemnie się kształ-tują. Dobrze widać to w analizach azja-tyckiego „państwa rozwojowego”, do któ-rego historii otwarcie nawiązują prezesKaczyński i wicepremier Morawiecki. Po-dobna prawidłowość jest też widocznaw powstaniu nowoczesnego niemieckiegoaparatu urzędniczego. Czy to bowiemsłynne japońskie MITI ukształtowało elitybiznesowe i administracyjne Nipponu,czy na odwrót? Czy to Prusy kształtowałypruskich, a potem niemieckich urzędni-

4

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Jest przy tym rzeczą

zupełnie zrozumiałą, że

każda zwycięska partia zaraz

po wyborach stara się

zadbać przede wszystkim o

swój elektorat

Page 5: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

ków, czy wręcz przeciwnie: fakt, że jużw XVII wieku Hohenzollernowie zaczęlicelowo zatrudniać administratorów spozalokalnych układów ukształtował państwo?

Często taki dynamiczny stosunek po-między ludźmi i instytucjami bywa nazy-wany etosem. W Polsce bliskie wytwo-rzenia własnego etosu – urzędniczego,biznesowego czy też modernizacyjnego –były zapewne już elity Drugiej Rzeczpos-politej.

Podobnie jak wtedy, wciąż jednakcierpimy na typową chorobę państwa pe-ryferyjnego, a mianowicie oddzielne kształ-towanie logiki instytucjonalnej i perso-nalnej. W efekcie mieliśmy, i po częścinadal mamy, instytucje mające tylko „po-kazać”, że jesteśmy nowocześni, europejscyczy też demokratyczni. Pod ową przy-krywką wciąż funkcjonują zaś na połyklanowe elity. Ta tendencja w pierwszymroku nowego rządu była dobrze widocznaz jednej strony w logice promowania ludziswoich, ale nie zawsze najbardziej kom-petentnych (vide sprawa Misiewicza),a z drugiej w kuriozalnych działaniachtych, którzy rzekomo ratują stare instytucje

przed zawłaszczeniem. To być może praw-da, że niemiecki parlament zawahałbysię, zanim wszedłby w ostry spór z trybu-nałem z Karlsruhe. Proszę sobie jednakwyobrazić któregoś z sędziów z Karlsruhena sesji zdjęciowej dla głównej opozycyjnejgazety, wypowiadającego się jednooso-bowo z trybuny sejmowej o konstytucjo-nalności ustawy albo pozwalającego pol-skiej fundacji finansować imprezę towa-rzyską dla niemieckich sędziów.

Nie o licytację na winy i zasługi tujednak chodzi, ale o pytanie, czy „dobrazmiana” może pomóc wytworzyć nowy,propaństwowy etos. Czy może przyciągnąćmłodych ludzi, którzy chcą przede wszyst-kim służyć Polsce, ale również zbudowaćtakie instytucje, które będą jeszcze więcejtakich ludzi kształtować: od skromnej re-ferentki czy sekretarki, aż do pani ministerlub też pani prezes?

Osamotniony Jarosław Kaczyński

Polska solidarna i merytokratyczna zara-zem to jednak wciąż pieśń przyszłości.Do starych polskich tradycji należy nato-miast obchodzenie wadliwych instytucji(i przy okazji zostawianie w tyle zagubio-nych kadr) przez wybitnych politykówi ich najbliższe otoczenie. Toutes propor-tions gardées można powiedzieć, że za-równo Donald Tusk, jak i Jarosław Ka-czyński weszli tutaj do pewnego stopniaw buty, które uszył dla nich jeszcze mar-szałek Piłsudski. W pewnym sensie zwłasz-cza o prezesie PiS-u można mówić śmiało,jako o polityku wybitnym, ale osamot-nionym. W mijającym roku potrafił onbowiem nawet z takich pułapek wizerun-kowych, jak spór o aborcję czy niepra-widłowości w nominowaniu do zarządówspółek skarbu państwa, wyjść obronnąręką i szybko poprawić sondaże swego

5

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

W efekcie mieliśmy, i po

części nadal mamy,

instytucje mające tylko

„pokazać”, że jesteśmy

nowocześni, europejscy czy

też demokratyczni. Pod ową

przykrywką wciąż

funkcjonują zaś na poły

klanowe elity

Page 6: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

ugrupowania. Pytanie tylko, dlaczego toprezes musiał myśleć o wszystkim: odrozmów z Wiktorem Orbanem, poprzezbioetykę i reformę edukacji, na politycepersonalnej w ministerstwach i spółkachskończywszy?

Dlaczego posłowie z jego klubu musząsię go ciągle radzić, a kadry rządowo-ad-ministracyjne wciąż cierpią na dotkliwebraki? Czy gdyby nagle miało zabraknąćJarosława Kaczyńskiego, PiS byłby równiezagubiony, jak PO po brukselskiej emi-gracji Tuska? Charakterystyczny jest teżprzy tym negatywny stosunek prezesaPiS-u do ułomnych kadr, co jest dość pa-radoksalne, zważywszy że właśnie o ob-sesyjną kadrowość często się go oskarża.To Jarosław Kaczyński w pierwszym roku„dobrej zmiany” uderzył przecież pięściąw stół w sprawie znajdowania synekurdla „wypróbowanych” współpracownikówi podwyższania ich uposażeń. Równo-cześnie jednak, to on często podkreślałteż swój sceptycyzm wobec niezależnychekspertów i w pełni niezależnej służbycywilnej. W jego oczach niezależni oka-zywali się pozbawieni etosu, sprzyjającyinteresom zewnętrznym, uciekający zbytszybko na posady w zagranicznych kor-poracjach.

Przyjmując, że jest w tej krytyce sporoprawdy, czy PiS i obóz „dobrej zmiany”mogą się przyczynić do przeobrażenia„duszy” polskich elit? Czy poza płytkimsymbolizmem patriotycznym możliwe jeststworzenie nowego etosu urzędnika alboprawnika patrioty? Prezes PiS-u zdajesobie oczywiście sprawę z koniecznościwlania we władzę świeżej krwi. Być możedlatego w tym roku oddał tak rozległekompetencje nowemu superministrowi,byłemu menadżerowi dużego banku –Mateuszowi Morawieckiemu. Wcześniejzaś Jarosław Kaczyński premierem uczynił

niezwykle sprawnego administratora –Beatę Szydło.

Problemy techniczne, dotyczące im-plementacji planu modernizacyjnego au-torstwa ministra Morawieckiego, to tutajosobna kwestia, o której napisano jużprzecież wiele. Z punktu widzenia logikiwładzy prawdziwy problem jest niecoinny. Morawiecki oraz Szydło, bez zmianw zasadach funkcjonowania rządu i partiioraz nowych, lepszych zasad selekcji kadrurzędniczych, nie mogą mianowicie zmo-dernizować ani PiS-u, ani państwa. Mogąsię za to stać kolejnymi sprawnymi lide-rami, których energia zużywana jest jednakna ciągłe interwencyjne mikrozarządzanie,bezustanne gaszenie pożarów, które roz-palają ich podwładni.

Przebudzenie z neokolonialnejdrzemki

Z drugiej jednak strony, po roku rządówPiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po-wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa-topoglądowo profesjonalizmu z czasówPO. I to wcale nie dlatego, że poprzednieelity były aż tak zepsute. Problem jesto wiele głębszy. Poprzednim elitom ich

6

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Z drugiej jednak strony,

po roku rządów PiS-u widać

wyraźnie, że nie ma już

powrotu do kultu z pozoru

neutralnego światopoglą-

dowo profesjonalizmu

z czasów PO

Page 7: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

etos i w dużym stopniu świat po prostuzawalił się na głowy.

Jeszcze w czasach krótkiej młodościzanikającego dziś KOD-u, moi zagraniczniprzyjaciele i rozmówcy nie mogli się nad-ziwić, jak wiele na marszach było flagUE. Dla nich przeciwstawianie europej-skości pojęciu francuskości czy brytyjskościbyło czystą abstrakcją. Z ich puntu wi-dzenia UE była tylko leciutką nadbudówką,wspartą na potężnych gmachach ich pań-stw narodowych i jako taka nie miaławiększej wartości symbolicznej.

W Polsce i wielu pozostałych pań-stwach postkomunistycznych było zaśinaczej. Dla nas UE była ucieczką od ko-nieczności trudnych debat i wyborów,a także definiowania swojego patriotyzmuna poziomie bardziej skomplikowanymniż tylko emocjonalny. Polska PO teżmiała przecież swój etos, a przynajmniejjego zaczątki. Był to jednak etos, dla któ-rego we współczesnej Europie nie ma jużmiejsca. Jego wyznawcy realnie i szczerzezakładali zwykle, że z czasem będziemycoraz mniej Polakami, a coraz bardziejEuropejczykami; że nie musimy już zma-gać się z demonami przeszłości (chociażbyw naszych relacjach z Ukrainą), bo przy-szłość takie problemy unieważnia. Tegoświata jednak już nie ma, i to wcale niez polskiej czy PiS-owskiej winy. Bez wąt-pienia dla wielu uczciwych i prawychludzi bezpowrotne bankructwo takiej wizjito niemały osobisty dramat, prowadzącyczęsto do resentymentu i frustracji.

Momentami można wręcz mieć wra-żenie, że Brexit jest większą traumą dlaPolaków niż dla samych Brytyjczyków.Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego,że wobec oczywistego rozkładu UE w obec-nym kształcie, Brytyjczycy nie muszą sięuczyć życia w nowej rzeczywistości. Wy-starczy, że powrócą do starej. My za to

musimy nagle dorosnąć, proponować od-powiedzialne rozwiązania w polityce za-granicznej, a w polityce wewnętrznej bu-dować rozważnie nowy etos państwowy.Od odpowiedzialności nie da się już ucie-kać ani w kosmopolityzm, ani w klano-wość. Można, co najwyżej, na jakiś czasuciec w zastygły konflikt.

Dyskretny urok stasis

Stasis to pojęcie z klasycznej greki okre-ślające pewien typ walki. W polityce słowoto oznacza często przewlekły, choć brutalnyspór, z którego jednak nie powstaje za-sadniczo nowa jakość. A więc, inaczej niżw zmianie rewolucyjnej, nie ma tu mowyo odnowieniu państwa, co najwyżej jednąekipę zastępuje inna. W tym sensie stasisjest postrzegana jako coś negatywnego,

bo bezsensownie destabilizującego życieobywateli. Niepomna rad klasyków, „dobrazmiana”, przy wszystkich swoich sukcesachpo pierwszym roku rządów, często zdajesię ulegać właśnie pokusie ucieczki w za-mrożony konflikt, zamiast podjąć odważnąpróbę budowania nowego ładu. Obecniewidać to zjawisko na bardzo różnych po-ziomach. Na przykład w likwidacji kon-kursów na wyższe stanowiska w służbiecywilnej, bo poprzednie i tak były nie-uczciwe. Stasis jest widoczna równieżw ustawianiu mediów publicznych w roliTVN-u à rebours. Logika statycznegosporu przekłada się też na ostre reakcje

7

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Zamrożony konflikt, gra

w stasis, pozwala oczywiście

jasno zdefiniować swój obóz

i skonsolidować elektorat

Page 8: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

niektórych polityków rządzącej partii nakrytykę merytoryczną, a jednocześnie pro-wokowanie krytyki niemerytorycznej, po-przez nieprzemyślaną retorykę.

Dodać przy tym należy oczywiście,że opozycja i część naszych zagranicznychpartnerów też lubi grać w tę grę i podsycaćstatis w Polsce. Nie ulega na przykładwątpliwości, że Komisja Wenecka jest postronie PO i Nowoczesnej, podobnie zresz-tą jak sam Trybunał Konstytucyjny, którychętnie pozwala gmerać w ustawie o swoimdziałaniu, ale tylko „wybranym” partiompolitycznym. Czy to jednak znaczy, że niewarto czasami zrobić kroku w tył, a przy-najmniej go upozorować? Nieco spokoj-niejsze podejście wyzwoliłoby zaś pewientrwoniony, na przykład w sporze z KE,kapitał polityczny. Można by wykorzystaćgo gdzie indziej, chociażby przy negocja-cjach dotyczących umów handlowych typuCETA i TTIP czy też przy projektowaniunowego traktatu dla UE.

Podobnie rzecz ma się w polityce we-wnętrznej. Czy gdyby nie zmęczenie po

kilku mniej istotnych konfliktach, nie da-łoby się wykorzystać kapitału politycznegodo głębszego ucywilizowania prawa ban-kowego, na przykład w duchu ciekawychpropozycji Piotra Wójcika z poprzedniegonumeru „Nowej Konfederacji”?

Zamrożony konflikt, gra w stasis, po-zwala oczywiście jasno zdefiniować swójobóz i skonsolidować elektorat, który bę-dzie się zwyczajnie bał, że jeśli wybierzekogoś innego, to straci to, co już otrzymałi narazi się na bezwzględną zemstę nowejekipy. Wystarczy, na przykład, zajrzeć dozupełnie oficjalnego programu Nowoczes-nej, by zacząć bać się, bez mała, represjiwobec każdego, kto ośmielił się dopuścić„ekstremizmu”. Stasis to jednak rozwią-zanie mało perspektywiczne, bo zamrożonekonflikty są niezwykle angażujące; po-zostawiają akurat tyle energii, by wpro-wadzić tylko ograniczone „dobre zmiany”,tak jak to miało miejsce w pierwszymroku nowego rządu. Polska potrzebujezaś teraz znacznie, znacznie więcej.

8

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 9: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

9

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Zapowiadana przez Prawo i Sprawiedli-wość głęboka przebudowa państwa,przedstawiana pod hasłem „dobrej zmia-ny”, w istotnym stopniu dotyczy takżedziałań zewnętrznych rządu. Pod hasłem„wstawania z kolan” rząd premier BeatySzydło dokonał reorientacji polityki za-granicznej. Rewolucja, której się niektórzyspodziewali, a wręcz obawiali po zwy-cięstwie wyborczym PiS-u, jednak nienastąpiła. Zamiast tego mamy mieszankęelementów zmiany i kontynuacji. Polskaracja stanu w kluczowych kwestiach, ta-kich jak członkostwo w Unii Europejskiej,Sojuszu Północnoatlantyckim, partner-stwo z USA, stosunki z Rosją oraz wspar-cie dla euroatlantyckich aspiracji Ukrainy,Gruzji i Mołdawii, pozostaje niezmienna.Główna zmiana polega na próbie „upod-miotowienia” Polski, czyli wzmocnieniujej pozycji w ramach Unii Europejskiej,poprzez budowę regionalnych sojuszyi wyraźniejszego artykułowania narodo-wych interesów w stosunkach z najsil-niejszymi europejskimi graczami, głównieNiemcami.

Koniec z „zachodnim mitem”

Oznacza to de facto zerwanie z „płynięciemw głównym nurcie” polityki europejskiej,zbudowanym na „zachodnim micie”, który,jak PiS słusznie dostrzegł, przestał na Po-laków oddziaływać. Niewypowiedzianymaksjomatem polityki zagranicznej III RPbyło przeświadczenie, że trzeba się zado-wolić statusem peryferyjnym Polski i żena nic więcej niż „powrót do Europy” poupadku komunizmu nas nie było stać.Z tym aksjomatem PiS próbuje zerwać.

Narzędzia, którymi posługiwała siędyplomacja PiS-u przez ten ostatni roknie były jednak zawsze dostosowane dojej strategicznych celów. Zaproszenie Ko-misji Weneckiej do Polski w ramach sporuwokół Trybunału Konstytucyjnego byłobez wątpienia błędem, tak jak i rozpoczęcieprzez szefa MON Antoniego Macierewiczadyplomatycznej gry wokół rosyjskiej wrzut-ki, dotyczącej sprzedaży Kremlowi okrętówMistral przez Egipt. Wyraźna była mo-mentami także rozbieżność między war-stwą retoryczną a realnymi możliwościami,

aleKSandra rybińSKaZastępca redaktora naczelnego „Nowej Konfederacji”,publicystka wPolityce.pl

Rewolucja w polityce zagranicznej, której się niektórzy spodziewali, jednak nie nastąpiła. Zamiast tego mamy mieszankę elementów zmianyi kontynuacji

Pragmatyczny idealizm

Page 10: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

choćby w dziedzinie reformy Unii. Nawetprezes PiS-u Jarosław Kaczyński musiałw końcu przyznać, że zmian w europejskiejwspólnocie nie da się wprowadzić bezpoparcia Berlina. Można więc powiedzieć,że „dobra zmiana” w polityce zagranicznejzawiera w sobie elementy tak idealistyczne,jak i pragmatyczne.

Rok w dyplomacji to jednak niewielei na ocenę niektórych przedsięwzięć rządu,choćby „Morza ABC”, jest jeszcze za wcześ-nie. Regionalna integracja to projekt dłu-gofalowy, przekraczający ramy jednej ka-dencji rządowej.

Nieodzowny sojusznik

Niemcy, choć są bez wątpienia najsil-niejszym państwem Europy, nie są by-najmniej hegemonem. Są słabe militarniei zależne od USA, które dyktują warunkiw tym partnerstwie. Dominacja gospo-darczo-polityczna Niemiec w regioniejest więc dominacją z upoważnienia Sta-nów Zjednoczonych, czego rząd PiS-uzdaje się nie dostrzegać. Dzięki temu

Niemcy nie tylko mogą forsować swojeinteresy w ramach Unii, ale także stanowiągłównego partnera USA, o których wzglę-dy także i Polska zabiega, bowiem są onew ramach NATO najistotniejszym gwa-rantem naszego bezpieczeństwa. Dlategom.in. stałe bazy amerykańskie mimo sta-rań Warszawy nie zawędrowały nad Wisłę,tylko pozostały tam, gdzie są, w Nie-mczech. Niemniej jednak Berlin jest dlanas, choć niewygodnym, to jednak nie-odzownym sojusznikiem, a kanclerz An-gela Merkel najbardziej przychylnym Eu-ropie Środkowej i Wschodniej przywódcą.Niemcy dystansują wszystkie pozostałerynki, jako nasz największy partner gos-podarczy. Są też najważniejszym inwes-torem zagranicznym w Polsce.

Za rządów PO-PSL Polska zgadzałasię na wszystkie międzynarodowe przed-sięwzięcia Berlina, które były często wprostsprzeczne z naszymi interesami, choćbytraktat lizboński, gazociąg Nord Stream,pakiet klimatyczny czy polityka imigra-cyjna. To się zasadniczo zmieniło. Relacjez Niemcami uległy pod rządami PiS-upewnemu „urealnieniu”, poprzez wyraź-niejsze wyartykułowanie po polskiej stro-nie interesów i aspiracji. Od wielu latBerlin forsował ideę, że Niemcy w ogólenie mają interesów narodowych, lecz wy-łącznie europejskie. Przez ostatni rokstało się jasne, że tak nie jest. Relacje po-zostały jednak, mimo histerii w niemiec-kich i polskich mediach „głównego nurtu”,zasadniczo stabilne. Wynika to po częściz tego, że Niemcy nie mogą sobie dzisiajpozwolić na otwartą konfrontację z Polską.

Ważną rolę odegrał tu także prezydentAndrzej Duda, który od początku prowa-dził wobec Berlina bardzo przyjazną po-litykę, co nieco łagodziło pojawiające sięnapięcia. Nie należy jednak zapominać,że różnica potencjałów Polski i Niemiec

10

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

bezspornym sukcesem

PiS-u w dziedzinie

dyplomacji był szczyt naTO

w Warszawie. Sojusz

Północnoatlantycki uznał,

po raz pierwszy od 1989 r.,

że rosja „może być”

zagrożeniem dla

bezpieczeństwa w europie

Page 11: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

jest wciąż olbrzymia. O ile Polska to defacto peryferia światowego systemu wła-dzy, to Niemcy są w jego centrum. I tosię szybko nie zmieni. „Upodmiotowienie”w relacjach z Niemcami ma więc swojegranice. Polska może jednak wykorzystaćobecną słabość niemieckiego przywództwapo kryzysie finansowym oraz imigracyj-nym, i kształtujący się nowy układ sił poBrexicie, negocjując warunki brzegoweprzyszłej reformy struktur integracyjnych.Po zakończeniu zimnej wojny Niemcy po-stawiły na polityczną integrację Europy.Dziś, po ćwierćwieczu, staje się oczywiste,że ponieśli na tym polu spektakularnefiasko. Czas pokaże, czy rządowi PiS-uuda się to wykorzystać.

Weganie i rowerzyści

Po styczniowym exposé ministra sprawzagranicznych, część komentatorów doszłado wniosku, że nowy rząd zamienił Berlinna Londyn, jako nowego partnera strate-gicznego. To jednak złudzenie. Wbrewpowszechnemu mniemaniu, Polska i Wiel-ka Brytania miały zawsze odmienne in-teresy w Unii Europejskiej. Akcentowanieuprzywilejowanych relacji z Londynemsłużyło raczej zademonstrowaniu dystansudo Berlina i wskazaniu, że nie jesteśmyskazani na niemiecką hegemonię. Orien-tacja na przywództwo niemieckie zostałazatem zmieniona na politykę równej od-ległości wobec mocarstw europejskich.

Zdecydowanie najsłabszą stroną pol-skiej dyplomacji wobec Niemiec okazałasię jej odsłona retoryczna. Niezręczne wy-powiedzi szefa MSZ (weganie, rowerzyści,zarzucanie Niemcom egoizmu i wrogości)oraz czcze apele o branie pod uwagę na-szych interesów kontrastowały z realnymidziałaniami, jak choćby zainicjowanymprzez ministra Waszczykowskiego oży-

wieniu koncepcji Trójkąta Weimarskiego,od lat pozostającego bytem polityczniemartwym. Czy ta słuszna próba wywie-rania wpływu na tandem francusko-nie-miecki będzie skuteczna? Biorąc pod uwa-gę całkowitą obojętność Francji w kwes-tiach ważnych dla Polski, jak politykawschodnia i zagrożenie ze strony Rosji,jest to wątpliwe. Na pewno jest to jednaksukces wizerunkowy, potrzebny w chwili,gdy Polska pozostaje w sporze z UEw kwestii Trybunału Konstytucyjnego.

Dali się zaskoczyć

PiS przejął władzę w momencie, gdy Eu-ropę ogarnął bezprecedensowy kryzysimigracyjny, co za tym idzie – kryzys jejprzywództwa. Już wcześniej narastały na-stroje antyunijne i powstawały partie eu-rosceptyczne, a wręcz otwarcie antyeu-ropejskie, jak niemiecka AfD. Można byłosię więc spodziewać, że globalistycznebrukselskie elity, forsujące hasło otwartegospołeczeństwa i eurofederalizm, zareagująalergicznie na nowe polskie władze, ideo-logicznie im wrogie. PiS powinien po do-świadczeniach z lat 2005 – 2007 być dotego przygotowany. Tymczasem dał sięzaskoczyć, a próby zaradzenia wizerun-kowemu kryzysowi (wywiady w prasiei telewizji zagranicznej udzielane przezprzedstawicieli rządu oraz prezydenta)nastąpiły o wiele za późno. Kryzys imi-gracyjny i twarda odmowa przyjmowaniauchodźców według systemu kwot ściągnęłyna polski rząd falę bardzo agresywneji nieuzasadnionej krytyki ze strony euro-pejskich polityków, w szczególności pro-weniencji niemieckiej. Do tego doszedłkryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego,który opozycja celowo wyniosła na poziomeuropejski, gdzie przez lata budowałasobie wygodną bazę poparcia.

11

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 12: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

PiS to w zasadzie euroentuzjaści, któ-rzy są sceptyczni wobec dalszej integracjipolitycznej w UE. Dziś stawia się ichjednak w jednym szeregu z Frontem Na-rodowym Marine Le Pen, który chce wyj-ścia Francji z Unii i NATO. Stało się takza sprawą „idealistycznego wymiaru” po-lityki partii rządzącej, która postrzegadzisiejszą rzeczywistość polityczną Europyw kategoriach sporu o wartości i tożsa-mość. W Brukseli jest to odbierane jakoodrzucenie liberalnej demokracji, czyliZachodu jako takiego. Tu PiS mógł ponieśćtylko porażkę, bowiem w żywotnym inte-resie europejskich elit jest zachowaniestatus quo.

Europa wolnych narodów

Na tle głośnej połajanki ws. TK niemalzaginął pomysł reformy Unii Europejskiejforsowany przez PiS, czyli renegocjacjiunijnych traktatów i powrotu do Europywolnych narodów, skupionej wokół wspól-nego rynku. Największym sojusznikiemPolski w tej kwestii była Wielka Brytania,jednak podjęta przez Camerona próbarewizji traktatów skończyła się Brexitemi dziś Polska jest w tych zamiarach osa-motniona. Propozycje Warszawy, by wy-stąpić w tej sprawie wspólnie, zostały od-rzucone nawet przez jej sojuszników w V4:od premiera Węgier Orbána, po premieraSłowacji Ficę. Zmiana traktatów z per-spektywy Orbána, który pozostaje silnieprzywiązany do przywództwa Niemiec,odnosi się jedynie do kwestii polityki imi-gracyjnej. Nie wiemy także wciąż, na czymta zmiana traktatów miałaby polegać, po-nieważ rząd PiS-u nie przedstawił jak do-tąd konkretnego projektu. Równie mglistapozostaje „kontrrewolucja kulturowa”,zapowiedziana przez Orbana i Kaczyń-skiego. Zakończy się ona zapewne niczym,

bowiem do nałożenia sankcji na Polskępotrzebna jest jednomyślność w Radzie UE.

Ożywienie współpracy w ramach Gru-py Wyszehradzkiej to bez wątpienia naj-większy sukces dyplomacji PiS-u. GrupaWyszehradzka, w latach 90. ulubionedziecko Brukseli, po wejściu należącychdo niej krajów do UE, podzieliła los Trój-kąta Weimarskiego i stała się politycznymtrupem. W ożywieniu go pomógł ekipieBeaty Szydło z pewnością kryzys imigra-cyjny. Pozwolił on zjednoczyć państwa

V4 wokół jednego postulatu – odrzucenianarzuconej przez silniejsze państwa UE(czytaj: Niemcy) polityki wobec uchodź-ców. Dzięki temu wspólnemu wysiłkowiGrupa Wyszehradzka stała się widoczna,a forsowane przez nią postulaty (elastycznasolidarność) zostały następnie przyswojoneprzez europejskich polityków, nawet tych,którzy byli jej z zasady nieprzychylni(m.in. Martin Schulz). Wydźwięk wspólnejdeklaracji państw V4 z Bratysławy byłwyraźnie antyfederalistyczny.

V4 to przede wszystkim Polska, po-zostałe kraje są za małe, by odegrać zna-czącą rolę na poziomie europejskim czywymusić reformę Unii. Grupa ma jednakobecnie duży potencjał do tego, by nada-wać ton debacie w UE. Duet niemiecko-francuski jest osłabiony, w obu krajach

12

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

nawet prezes PiS-u

Jarosław Kaczyński musiał

w końcu przyznać, że zmian

w europejskiej wspólnocie

nie da się wprowadzić bez

poparcia berlina

Page 13: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

zbliżają się wybory, a od prawie 10 lattendencje eurosceptyczne na Starym Kon-tynencie przybierają na sile. Polska możestać się rzecznikiem rozczarowanych Unią.Sama integracja regionalna, jako projektpotrwa jednak lata. Może ona opierać siętylko na współpracy w dziedzinach, którenie wymagają od krajów V4 stanięciaprzeciwko Niemcom. Zarówno Węgry,jak i Słowacja i Czechy, silnie zależnegospodarczo od Niemiec, dały wyraźniedo zrozumienia, że nie będą uczestniczyływ projekcie skierowanym przeciwko Ber-linowi. To oznacza mozolne spajanie re-gionu wokół projektów energetycznychczy infrastrukturalnych. Międzymorze czyteż „Morze ABC”, poszerzone o państwaBałtyckie i Rumunię, może więc tylkostanowić „uzupełnienie” do głównego nur-tu unijnego, a nie przeciwwagę dla niego.Dlatego polska idea zbudowania „odrębnejtożsamości” krajów regionu została po-traktowana przez nie dość chłodno.

W polityce regionalnej pozostaje więcjeszcze bardzo wiele do zrobienia, szcze-gólnie na kierunku wschodnim. W naj-bliższych latach trudno liczyć na ociepleniew stosunkach z Kremlem, dlatego teższczególnego znaczenia nabierają naszerelacje z Wilnem, Mińskiem i Kijowem.A tu od lat nie dzieje się nic dobrego.Stosunki z Litwą są już tradycyjnie złe.Część winy spada na Warszawę, któranie potrafi skorelować polskiej racji stanuz interesami Polaków zamieszkałych naLitwie. Niedawne wybory parlamentarneprzyniosły zwycięstwo Związkowi Chłopówi Zielonych, partii kierowanej przez jed-nego z najbogatszych ludzi na LitwieRamūnasa Karbauskisa, polityka niegdyśprorosyjskiego, antynatowskiego i anty-unijnego, który w międzyczasie znaczniezłagodził swoją retorykę. Karbaūskis za-proponował Polsce „poprawę relacji”. Po-

mijając fakt, że nie wiadomo do końca,jakie są dziś powiązania Karbaūskisaz Rosją, dał on wyraźnie do zrozumienia,że nie zamierza składać polskiej mniej-szości żadnych obietnic, bo „i tak nie dasię ich spełnić”. Znalezienie wspólnegojęzyka z nowym litewskim rządem możebyć więc dla PiS-u trudne, bowiem za-równo prezydent, jak i MSZ zrobilize wsparcia dla Polonii jeden z filarówswojej polityki.

Nieco lepiej wygląda to na odcinkubiałoruskim. Wizyta Witolda Waszczy-kowskiego i wicepremiera Morawieckiegow Mińsku pokazują, że rząd PiS-u zrozu-miał, po latach zastoju w następstwieklęski programu Partnerstwa Wschod-niego Sikorskiego, że nie ma znaczącejopozycji na Białorusi, za pomocą którejmożna by obalić reżim, a umiarkowanaidzie na dialog z władzą. Należy więc roz-mawiać z Łukaszenką, tym bardziej, iżw tle czekają poważne gospodarcze zyski,o czym pisze w swoim tekście Adam Michalak.

Zadziwia za to bierność w relacjachz Kijowem. Warszawy wciąż brak w for-macie normandzkim, choć PiS ostro kry-tykował za ten stan rzeczy poprzedni rządPO i obiecywał w tej kwestii większą aser-tywność. Dziś niewiele z tego pozostało.

13

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

relacje z niemcami uległy

pod rządami PiS-u

pewnemu „urealnieniu”,

poprzez wyraźniejsze

wyartykułowanie po polskiej

stronie interesów i aspiracji

Page 14: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Może to być związane z tym, że nowaekipa uznała, iż Ukraina i tak już zostałazagospodarowana przez Niemcy, a więcw przyszłości, przy założeniu większegozbliżenia z UE, stanie się konkurencjądla Polski, więc nie należy zbyt wielew nią inwestować. Tym bardziej, że uczest-nictwie Polski w formacie normandzkimsprzeciwia się Rosja. Reszta relacji zdajesię tonąć w historycznym sporze wokółWołynia. Pasywna polityka wschodniapozostawia zbyt wielkie pole manewruKremlowi, któremu udało się już zagos-podarować polską mniejszość na Litwie.

Ukłon ze strony NATO

Bezspornym sukcesem PiS-u w dziedziniedyplomacji był szczyt NATO w Warszawie.Sojusz Północnoatlantycki wyciągnął wnio-ski z aneksji Krymu oraz militarnych dzia-łań Kremla na wschodniej Ukrainie. Uznał,po raz pierwszy od 1989 r., że Rosja „możebyć” zagrożeniem dla bezpieczeństwaw Europie. To ewidentny ukłon w kierunkupaństw frontowych, leżących na wschod-niej flance NATO. Starania sekretarza ge-neralnego NATO Jensa Stoltenberga, bydecyzje, które zapadły na szczycie niezostały odebrane jako chęć konfrontacjiz Kremlem, pokazały jednak, że rozmiesz-czenie czterech batalionów i sprzętu jednejciężkiej amerykańskiej brygady na wschod-niej flance to maksimum tego, co państwafrontowe mogły uzyskać i czego mogąw chwili obecnej od NATO oczekiwać. Torodzi uzasadnione pytanie, jak będzie wy-glądało nasze bezpieczeństwo za pięć,dziesięć czy piętnaście lat. Niepokojącebyło także to, że obok „odstraszania”,głównym hasłem szczytu był „dialog”.Z Rosją. NATO pobrzękuje wprawdzieszabelką, ale dość cicho. Ta ewidentnasłabość Zachodu wobec Rosji jest czymś,

z czym PiS-owi przyjdzie się jeszcze nieraz zmierzyć. Tym bardziej, że obecnawładza ewidentnie stawia właśnie na Ame-rykanów. Odpowiedzią na ten problem,choćby po części, ma być program mo-dernizacji armii i budowa Obrony Tery-torialnej.

Wiele zostało już napisane o dyplo-matycznym faux pas polskiego MONw kwestii Caracali. Faktem jest, że niejest to jedyny przetarg wojskowy w Europiei świecie, który został zerwany, bądź jegorealizacja się znacznie opóźnia. ReakcjaFrancuzów jest zrozumiała, bowiem sprze-daż Polsce śmigłowców miała przynieśćim znaczny zysk, zachować miejsca pracywe Francji i pozwolić Airbus Helicoptersstworzyć nową, zmodernizowana wersjęCaracala. Histeria wokół żartów wiceszefaMON o widelcach i przepraszanie Fran-cuzów za „obrazę majestatu”, włączniez pomnikiem Napoleona, świadczy o głę-bokich neokolonialnych kompleksach nie-których Polaków, z politykami i ekspertamiwłącznie. O wiele poważniejsza „wpadka”zdarzyła się ministrowi Antoniemu Ma-cierewiczowi w związku z rosyjską wrzutkąo rzekomej sprzedaży okrętów Mistralprzez Egipt do Rosji. Potwierdził infor-mację ewidentnie nieprawdziwą, co Rosjawykorzystała, by robić z polskiego rząduobsesyjnych rusofobów. Ogólnie rząd PiS-u jest podatny na prowokacje rosyjskie,szczególnie te związane z katastrofą Smo-leńską. Reakcja na kolejną książkę nie-mieckiego dziennikarza Jüergena Rothaświadczy o tym dobitnie.

Gra na wielu fortepianach

Podsumowując pierwszy rok polityki za-granicznej PiS-u trzeba powiedzieć, żebył on o wiele bardziej proaktywny i za-wierał o wiele więcej udanych zagrywek,

14

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 15: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

niż można było się spodziewać. Czy Polskapo 26 latach pływania w głównym nurciema szansę na zwiększenie swojej siłyi odegranie bardziej podmiotowej roliw Europie? To będzie zależało od umie-jętności „grania na wielu fortepianach”,w wykonaniu ekipy Beaty Szydło, i od to-czenia sporów z Brukselą (Berlinem, Pa-

ryżem etc.) o to, co jest dla naszej przy-szłości naprawdę ważne – tj. o zakres su-werenności państw członkowskich UE,o kształt europejskiej architektury bez-pieczeństwa i o politykę energetyczną.Tak, by zarówno Berlin oraz Bruksela,jak i Moskwa bardziej liczyły się z intere-sami Polski.

15

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 16: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

16

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Wystarczy przywołać tu choćby pomysłtzw. konfiskaty rozszerzonej, o którympisałem w komentarzu dla „Nowej Kon-federacji”, czy też podwyższenie limitutransakcji bezgotówkowych. Prawo i Spra-wiedliwość rusza do walki o uszczelnieniesystemu podatkowego również za pomocązaostrzenia kar za przestępstwa skarbowe,a także próbując zmieniać ustawę o VAT.Wśród licznych narzędzi przygotowywa-nych przez rząd w celu ścigania nieuczci-wych obywateli, uchylających się od wy-pełniania zobowiązań podatkowych, naszczególną uwagę zasługuje tzw. generalnaklauzula unikania opodatkowania. Celjest słuszny, niestety środki, jakie stosujerząd, są drakońskie, bywają też niespra-wiedliwe.

Unikanie opodatkowania to nic złego

Na początku warto wyjaśnić pewne nie-porozumienie związane z tym tematem.W publicystycznych dyskusjach na tematszczelności systemu podatkowego zazwy-czaj określa się proceder polegający na

niewywiązywaniu się przez niektórychpodatników z ciążących na nich zobowią-zań podatkowych zamiennie: unikaniemopodatkowania albo uchylaniem od opo-datkowania. Pojęcia te są przez większośćpublicystów i polityków traktowane jakosynonimy. Niesłusznie. Doktryna prawapodatkowego całkiem precyzyjnie rozróż-nia bowiem te dwa terminy, zupełnie ina-czej je definiując. Unikanie opodatkowania(ang. tax avoidance) to nic innego, jakdążenie do tego, by zapłacić jak najmniej-szy podatek wszelkimi legalnymi sposo-bami. To po prostu optymalizacja podat-kowa. Zobowiązania wobec fiskusa są bo-wiem kosztem, który ponosimy dokonującdanych czynności prawnych, na któreustawodawca nakłada obowiązek podat-kowy. Zawsze dążymy do tego, by mini-malizować koszty naszych aktywności,stąd też powszechność zjawiska korzys-tania z narzędzi optymalizacji podatkowej,polegającego na tym, że wybierając od-powiednią formę prawną dla danej czyn-ności, bierzemy również pod uwagę kosztpodatkowy, jaki się z nią wiąże. Dlatego

TOMaSZ PułrólPrawnik, publikuje we „Wprost” i „Kurierze Słupeckim”,były Prezes Stowarzyszenia KoLiber

Walka z oszustwami podatkowymi to jeden z priorytetów rządu PiS. Słusz-nie. Niestety arsenał, w jaki do jej prowadzenia wyposaża się organy skar-bowe, może być groźny również dla uczciwych podatników

Jak nie uszczelniać podatków

Page 17: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

też per se proceder unikania opodatko-wania nie jest niczym nagannym, taksamo jak niczym złym nie jest przykładowooptymalizowanie kosztów transportu po-przez np. wybór spaceru zamiast kupnabiletu i jazdy autobusem.

Czym innym natomiast jest uchylanieod opodatkowania (ang. tax evasion),które polega na tym, że nie płacimy po-datku, mimo że dokonujemy czynności,z którymi ustawodawca wiąże obowiązekpodatkowy. Inaczej mówiąc: uchylamysię od opodatkowania poprzez uciekaniew szarą strefę, w której jak wiadomo po-datków w ogóle się nie płaci. I to zacho-wanie z punktu widzenia systemu praw-nego bez wątpienia jest czymś nagannym,z czym należy walczyć, gdyż polega onona nierealizowaniu obowiązków nakła-danych przez normy prawne – podobnie,jak np. jazda na „gapę”.

Dzięki dokonaniu powyższego roz-różnienia, można następnie podzielić przy-kładowe propozycje rządu na uszczelnieniesystemu podatkowego na te, które dotycząunikania opodatkowania i te, które zwią-zane są z uchylaniem od opodatkowania.Jeśli chodzi o te pierwsze, flagowym roz-wiązaniem ma być klauzula unikania opo-datkowania, pozostałe narzędzia mają na-tomiast pomóc w walce z oszustwami po-datkowymi.

Arbitralna klauzula

Klauzula przeciwko unikaniu opodatko-wania ma na celu zapobieganie omijaniuopodatkowania za pomocą działań zgod-nych z prawym, których jednak jedynymalbo głównym uzasadnieniem jest obni-żenie opodatkowania. Chodzi o takie czyn-ności prawne, które zdaniem fiskusa niemiały innego uzasadnienia gospodarczegoniż uzyskanie korzyści podatkowej – i gdy-

by nie cel fiskalny, nie zostałyby dokonane.Po raz pierwszy tego typu klauzulę wpro-wadzono do polskiej ordynacji podatkowejw 2003 roku. Szybko jednak przestałaona obowiązywać, gdyż 11 maja 2004 r.Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok(sygn. K 4/03), w którym uznał, że jestona niezgodna z Konstytucją. Dokładniejzaś z będącą niezbędnym elementem pań-stwa prawa zasadą zaufania obywateli dopaństwa i stanowionego prawa, a takżewolności działalności gospodarczej, wy-rażającej się w wolności układania swoichstosunków cywilnoprawnych. Ciekawejest uzasadnienie wyroku. TK wskazał,że nie istnieje w systemie prawnym zasada,

z której wynikałoby, że podatnik powinienzawsze regulować swoje stosunki cywil-noprawne w sposób najbardziej korzystnyz punktu widzenia fiskalnych interesówpaństwa, a więc tak, by zapłacić jak naj-wyższy podatek. Skoro ustawodawca do-puszcza korzystanie z różnych instytucjiprawnych, to znaczy, że możemy na pod-stawie swobody umów używać tych, któreuważamy za najkorzystniejsze dla siebie,w tym również ze względów oszczędnościpodatkowych. Wprowadzanie przepisu,który daje fiskusowi możliwość ingerencjiw naszą swobodę umów, na podstawiecałkowicie uznaniowej oceny działań po-datnika, narusza zasadę państwa prawa,gdyż daje organom publicznym kompe-tencję do wydawania arbitralnych decyzji,które modyfikują zgodne z prawem czyn-ności prawne obywateli wbrew ich woli.

17

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

unikanie i uchylanie się

od opodatkowania

to nie to samo

Page 18: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Nic więc dziwnego, że w ocenie TK taksformułowany przepis należało uznać zaniezgodny z ustawą zasadniczą.

Tę regulację próbował bez skutkuwprowadzić rząd PO-PSL. Do pomysłuszybko wrócił nowy rząd Prawa i Spra-wiedliwości. W przeciwieństwie do po-przedników, PiS-owi udało się go zreali-zować i 15 lipca br. weszły w życie przepisywprowadzające nową wersję klauzuli,zgodnie z którymi znajdzie ona zastoso-wanie do czynności, które są zgodne z pra-wem, jednak jednocześnie ich cechą jestsztuczność, a celem przede wszystkimosiągnięcie korzyści podatkowej, któraw ocenie organu jest sprzeczna z celemustawy podatkowej i ten cel zostanie zrea-lizowany. W istocie swej nie różni się onaod poprzedniej wersji uznanej za nie-zgodną z Konstytucją. W zasadzie jedynąróżnicą jest dodanie założeń, że danaczynność musi być „sztuczna” oraz„sprzeczna w danych okolicznościachz przedmiotem i celem przepisu ustawypodatkowej”. Istota, czyli dokonanie danejczynności głównie w celu uzyskania ko-rzyści podatkowej, pozostaje taka sama.

Moim zdaniem także nowe przepisy,podobnie jak te z 2004 roku, naruszajązasadę zaufania obywateli do państwa.Dodane w nowej klauzuli przesłanki ichzastosowania są bardzo nieprecyzyjne.Przez „sztuczność” danej czynności praw-nej należy rozumieć to, że nie zastosowa-libyśmy jej, gdyby nie spodziewana korzyśćpodatkowa. Ocena tej „sztuczności” będziejednak zawsze arbitralna, a poza tymwciąż nie rozwiązuje problemu, którywskazał TK. Nawet jeśli faktycznie danaczynność dokonana została po to, by ob-niżyć opodatkowanie, to co z tego, skoroprzecież nie ma obowiązku wybieranianajmniej korzystnych podatkowo czyn-ności?

Drakońskie kary

Walka z legalnym unikaniem opodatko-wania wzbudza zatem ogromne wątpli-wości natury prawnej, a także w mojejocenie jest po prostu bezzasadna. Możewięc pomysły rządu na ograniczenie uchy-lania się od opodatkowania zasługują naaprobatę? PiS w swojej retoryce bardzomocno akcentuje konieczność bezwzględ-nego zwalczania oszustów podatkowych,wyraźnie podkreślając, że przez dziurawysystem fiskalny państwo nie może reali-zować wielu swoich funkcji. Wśród naj-głośniejszych pomysłów na walkę z nie-legalnym omijaniem podatków pojawiająsię m.in. konfiskata rozszerzona, zaost-rzenie kar za fałszowanie faktur, tzw.pakiet paliwowy, wprowadzający nowezasady rozliczania nabycia wewnątrz-wspólnotowego paliw silnikowych, napi-sanie nowej ustawy o VAT, czy też zmianalimitu transakcji bezgotówkowych.

Wszystkie te pomysły to jednak le-czenie objawów, niedotykające istoty pro-blemu. Czy dla oszustów specjalizującychsię w wyłudzaniu milionów z VAT-u będziemiało jakieś większe znaczenie, czy limittransakcji bezgotówkowych wynosi 15 ty-sięcy euro czy 15 tysięcy złotych? Czy na-prawdę rząd wierzy w to, że największewyłudzenia dokonywane są za pomocąwalizek z gotówką? Zmienianie tego limitubędzie miało znikomy efekt fiskalny. Je-dynymi, odczuwającymi negatywny tegoskutek będą mniejsi przedsiębiorcy, którzybędą zmuszeni do częstszego korzystaniaz usług banków. To może zaostrzenie kardla oszustów jest słusznym rozwiązaniem?Co do zasady tak, bo niskie kary wpływająna to, że paranie się tym procederem jestmało ryzykowne, jednak wysokie karybędą godne poparcia przy spełnieniu jed-nego założenia: prawo podatkowe musi

18

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 19: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

być jasne i precyzyjne, by uniknąć ryzykasurowego karania tych, którzy przypad-kowo popełnią błąd. Także idea napisaniaod nowa ustawy o VAT wydaje się słuszna,jednak już sam fakt, że jej objętość mabyć znacznie większa od dotychczasowejnie napawa optymizmem. Tym bardziej,że mają zniknąć interpretacje indywi-dualne, które pomagają podatnikom od-naleźć się w gąszczu skomplikowanegoprawa. Zmiany takie jak np. opodatko-wanie korzyści podatkowych to leczenieobjawów, często nieproporcjonalnymiśrodkami (co można porównać do stoso-wania antybiotyków na lekkie przezię-bienie), zamiast przyczyn. Reformy PiS-u nie przyniosą w dłuższej perspektywiedużych sukcesów fiskalnych, a mogąw pewnym stopniu zaszkodzić naszej gos-podarce, szczególnie uderzając w tych,których nie stać na dobrych doradcówpodatkowych i prawników (ci na brakuindywidualnych interpretacji podatkowychna pewno skorzystają).

Jest inna droga

Czy to oznacza, że powinniśmy rozłożyćręce i oddać pole oszustom podatkowym?W dyskusji nad uszczelnianiem systemupodatkowego doskonale widać ścieraniesię dwóch sprzecznych interesów (fiskusai podatnika), a także dwóch różnych wizjipaństwa. Fiskus usilnie dąży do tego, byosiągać jak najwyższe przychody z daninpublicznych, natomiast podatnik woli, byjak najwięcej zostało w jego kieszeni. Postronie tego pierwszego stoją idee, zgodniez którymi jak najwyższe dochody budżetupaństwa są ważną wartością, nadrzędnąwobec swobody umów i wolności gospo-darczej. Podatnika wspiera natomiastkoncepcja, u której podstaw jest założenie,że swoboda działalności gospodarczej jest

wartością samą w sobie, a państwo jestbogate bogactwem swoich obywateli, a niebudżetu, którego wielkość powinna wy-nikać z uzasadnionych, opartych na za-sadzie subsydiarności potrzeb. Osobiściezdecydowanie opowiadam się za drugąz tych wizji stosunków gospodarczych.

Podzielając to stanowisko, absolutnie niemożemy się zgadzać na takie rozwiązania,jak opisana w pierwszej części artykułuklauzula przeciwko unikaniu opodatko-wania, która jest niczym innym, jak na-rzędziem dla realizacji idei, zgodnie z którąjak najwyższe przychody budżetu państwasą celem samym w sobie i są ważniejszeniż prawa podatnika. Natomiast jeślimimo wszystko uważamy, że z jakichśwzględów należy zadbać o zwiększenieprzychodów albo po prostu zależy namna tzw. uszczelnieniu systemu podatko-wego, to również nie tędy droga. Przedewszystkim dlatego, że nie wolno nam po-święcać dla tych celów elementarnych za-sad państwa prawa, których klauzula jestpogwałceniem. I to w dodatku raczej małoskutecznym. To bowiem dodatkowe kom-plikowanie prawa, które oprócz zapewneniewielkiego wzrostu dochodów budże-towych przyniesie po prostu ogromnywzrost dochodów dla prawników i do-radców podatkowych, którzy tylko zacie-rają ręce na każde komplikowanie prawa.

19

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Czy naprawdę rząd wierzy

w to, że największe

wyłudzenia dokonywane są

za pomocą walizek

z gotówką?

Page 20: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Jeśli chcemy zminimalizować zjawi-sko omijania podatków (zarówno tego le-galnego, jak i nielegalnego), powinniśmyzadać następujące sobie pytanie: co spra-wia, że niektórzy podatnicy unikają opo-datkowania, a inni się od niego uchylają?Wpływ na to mają przede wszystkim wy-sokość opodatkowania, skomplikowaniesystemu podatkowego i nieskutecznośćorganów podatkowych. Jednym z podat-ków, z którego wyłudzaniem jest najwięcejproblemów, jest podatek VAT. Dochodyz VAT zaczęły spadać w 2012 r., czyli rokpo wprowadzeniu podwyżki podstawowejstawki z 22% na 23%, gdy wyniosły tylko7,4% PKB, a w 2013 r. osiągnęły rekordowoniski poziom zaledwie 6,8% PKB. Zadziałałmechanizm, o którym rzadko kiedy pa-miętają politycy próbujący zwiększać wpły-wy do budżetu, który obrazuje tzw. krzywaLaffera. Zgodnie z tą regułą wpływy dobudżetu wzrastają wraz ze zwiększaniemobciążeń podatkowych tylko do pewnegomomentu krytycznego, po którego prze-kroczeniu każdy wzrost stawek podatko-wych oznacza spadek wpływów. Im wyższepodatki, tym mniejsza aktywność gospo-darcza oraz większa skłonność do podej-mowania ryzyka działalności w szarejstrefie. Z odwrotną sytuacją mamy doczynienia w Rumunii. Mimo krytyki zestrony Międzynarodowego Funduszu Wa-lutowego rząd postanowił ciąć stawkiVAT. Najpierw w 2015 r. obniżono stawkę24% do 9% na niektóre produkty, dziękiczemu dochody budżetu z VAT wzrosłyo 12,3%. A w tym roku po obniżce z 24%do 20% wpływy podatkowe wzrosły o 7%w pierwszym kwartale! Dodatkowo wpro-wadzono amnestię podatkową. Każdy,

kto działał do tej pory w szarej strefie,mógł do 31 marca br. uregulować zaległepodatki, bez narażania się na kary.

I to jest właśnie droga, którą powin-niśmy pójść. Obniżenie plus ujednoliceniestawek podatkowych, wprowadzenie cze-goś na kształt amnestii dla tych, którzydziałali w szarej strefie, ale przy niższychobciążeniach chcieliby uregulować zale-głości i działać legalnie. Dodatkowouproszczenie przepisów, choćby przezwprowadzenie zasady, że prawomocneinterpretacje podatkowe ministra finansówsą zasadami prawa wiążącymi dla wszyst-kich. Prostsze przepisy to również mniejpracy dla organów skarbowych, któremogą z większą energią poświęcić sięwalce z prawdziwymi oszustami. Pamię-tajmy bowiem również o tym, że ci wy-specjalizowani wyłudzacze doskonale znająspecyfikę rynków, na których działają,w tym również mechanizm działania skar-bówki. Dlatego są w stanie dobrze zabez-pieczyć się przed jej działaniem, uderza-jącym zazwyczaj w tych drobniejszychoszustów i przy okazji w uczciwych przed-siębiorców, którzy zgubili się w gąszczuprzepisów.

Sposób prowadzenia wojny o uszczel-nienie systemu podatkowego, który pro-ponuje PiS, a który wiąże się z jeszczewiększym komplikowaniem prawa i na-rzucaniem jeszcze większych biurokra-tycznych obowiązków, to droga donikąd.Wyspecjalizowanym oszustom niewieleto zaszkodzi, a uczciwym polskim przed-siębiorcom może napsuć sporo krwi.W dłuższej perspektywie stracimy na tymwszyscy.

20

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 21: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

21

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Spośród wszystkich działów administracjirządowej, szczególnym wyzwaniem dlapowołanego w listopadzie 2015 roku rząduBeaty Szydło zdaje się być polityka obron-na. Nowo powstały gabinet na początkuswego urzędowania musiał zmierzyć sięz szeregiem starych i nowych zagrożeńzewnętrznych, do których zalicza się przedewszystkim znany już wcześniejszym ga-binetom terroryzm islamski. Do niedawnajeszcze jego symbolem była Al-Kaida, aleod 2014 roku znacznie większe zagrożenieniesie ze sobą działalność Państwa Islam-skiego, powstałego na gruzach Iraku i Syrii.Do nowych zagrożeń zaliczyć z kolei możnawyniszczającą państwo ukraińskie wojnęhybrydową.

Wraz ze zmianą rządu pojawiła sięinna od dotychczasowej wizja sił zbrojnych.Zasadniczą różnicą w tym obszarze po-między rządem PO-PSL a gabinetem PiS-u jest podejście do wielkości armii orazprzygotowanie państwa do obrony naro-dowej. Wg polityków PO-PSL, armia miałaopierać się na wojskach operacyjnychwspieranych przez Narodowe Siły Rezer-

wowe i być w pełni zawodowa. W związkuz tym w 2008 roku odbył się ostatni pobórdo wojska, a w roku 2009 nastąpiło zwol-nienie ostatnich poborowych z zasadniczejsłużby wojskowej. Wizja PiS-u pod tymwzględem jest diametralnie różna. Siłyzbrojne wg polityków partii rządzącej po-winny być większe (pojawiły się zapowiedzizwiększenia liczby żołnierzy do 120 tys.,a nawet 150 tys. żołnierzy), podzielonena wojska operacyjne oraz wspierające jeWojska Obrony Terytorialnej. Zwiększonemają zostać także wydatki na armię, coma swoje odzwierciedlenie w planie przy-szłorocznego budżetu, w którym na obron-ność rząd planuje przeznaczyć 37,3 mldzł, a docelowo zmierzać do wydatkowaniana ten cel 3% PKB.

Wojska Obrony Terytorialnej – polskie odstraszanie militarne

Wojska Obrony Terytorialnej (WTO) stałysię symbolem zmian zachodzących w woj-sku w ciągu ostatniego roku. W kwietniubr. Antoni Macierewicz podpisał koncepcję

TOMaSZ WóJTOWiCZWspółpracownik CA KJ, ekspert ds. bezpieczeństwa,doktor nauk o bezpieczeństwie, politolog

Budowa polskiej doktryny odstraszania, obrony terytorialnej czy nowejpolityki przemysłowej w zbrojeniówce to ruchy, za które trzeba pochwalićdziałania rządu Beaty Szydło w dziedzinie obronności

dobra zmiana w wojsku

Page 22: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

powołania WOT, we wrześniu ruszył nabórochotników do służby w nowym rodzajusił zbrojnych, a w październiku z minis-terstwa do sejmu trafił gotowy projektustawy. Obok wielu funkcji WOT, wy-mienianych na stronie internetowej re-sortu oraz w prasie specjalistycznej, takichjak: prowadzenie działań militarnych wewspółpracy z wojskami operacyjnymi,ochrona ludności przed skutkami klęskżywiołowych, ochrona społeczności lo-kalnych przed skutkami destabilizacjii dezinformacji, szerzenie w społeczeństwieidei wychowania patriotycznego, wartozwrócić uwagę jeszcze na dwie bardzo is-totne, a często pomijane kwestie – moż-liwość odstraszania militarnego oraz po-wszechnego przygotowania do obrony.

Pomimo największej popularności doktrynodstraszania w okresie zimnej wojny,wciąż posługują się nimi najwięksi świa-towi gracze – Stany Zjednoczone, Fede-racja Rosyjska czy Chińska Republika Lu-dowa. W niektórych państwach odstra-szanie nadal utożsamiane jest z użyciem

broni atomowej (odstraszanie przez ka-ranie) w odpowiedzi na atak militarny,w innych polega na skłonieniu przeciwnikado zaniechania zamiarów ataku poprzezprzekonanie go, że nie będzie on w stanieosiągnąć swoich celów taktycznych (od-straszanie przez niedopuszczanie). Przedpojawieniem się planu budowy wojskobrony terytorialnej, Polska nie posiadałażadnych form odstraszania militarnego,gdyż trudno zgodzić się z twierdzeniem,że formą odstraszania miała być sama obec-ność Polski w NATO i Unii Europejskiej.

Odstraszanie konwencjonalne w wy-konaniu Wojsk Obrony Terytorialnej mapolegać na funkcjonowaniu formacji, któraw momencie ataku na ziemie polskie bę-dzie przygotowana do prowadzenia działańnieregularnych oraz dywersyjnych na ob-szarach zajętych przez przeciwnika. Świa-domy polskich możliwości obronnychprzeciwnik zmuszony będzie wówczas dozmobilizowania większej ilości sił, jakrównież kalkulacji kosztów i realnościosiągnięcia celów militarnych. Pojęcie„polskie odstraszanie militarne” odnosisię z kolei do tradycji i doświadczeń his-torycznych, które nie są bez znaczeniawe współczesnej strategii wojskowej. Kul-turowa rewolucja w sprawach wojskowychpolega na większym niż do tej pory kul-tywowaniu etosu polskiej tradycji działańnieregularnych oraz heroicznych postaww obliczu okupacji ziem polskich (ArmiaKrajowa, Narodowe Siły Zbrojne, pod-ziemie antykomunistyczne). Może to miećbezpośredni wpływ na postawę i działaniewspółczesnych Wojsk Obrony Terytorialnej.

Powszechność obrony i ochrony na-rodowej w kontekście WOT wiąże się zeszkoleniem tysięcy nowych ochotników.Wydaje się to zasadne w kontekście za-machów w Nicei, po których premierFrancji Manuel Valls przyznał, że młodzi

22

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Przed pojawieniem się

planu budowy wojsk obrony

terytorialnej, Polska nie

posiadała żadnych form

odstraszania militarnego,

gdyż trudno zgodzić się

z twierdzeniem, że formą

odstraszania miała być sama

obecność Polski w naTO

i unii europejskiej

Page 23: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Francuzi muszą nauczyć się żyć z terro-ryzmem, co oznaczało, że terroryzm prze-staje być zagrożeniem incydentalnym,wchodzi natomiast do grupy zagrożeńpowszechnych. Sytuacja ta świadczy, iżkończy się dywidenda pokojowa w Euro-pie, w czasie której powszechne było prze-konanie, że bezpieczeństwem narodowympowinni zajmować się „profesjonaliści”.Warto przypomnieć, że poczynając od1990 roku, zasadnicza służba wojskowazniesiona została w większości państwNATO w Europie, w tym w Polsce (pobórzostał zawieszony w 2008 roku). Pozostałajedynie w państwach takich jak Grecja,Finlandia i Austria.

Zagrożenie terroryzmem oraz nowymiformami prowadzenia wojny (wojną hyb-rydową) skłania do ponownej refleksjinad wizją sił zbrojnych państw członkow-skich NATO oraz powszechnego przygo-towania społeczeństw do obrony. Powsta-nie WOT w Polsce umożliwi równieżzatem przeszkolenie dziesiątek tysięcyobywateli także w obszarze zwalczaniaterroryzmu. Nie będzie to oczywiście ozna-czało gotowości całego społeczeństwa doobrony przed zagrożeniem, niemniej przy-czyni się do wzrostu świadomości i od-powiedniego zachowania w przypadkuzamachu.

Nowa polityka przemysłowa

Obok Wojsk Obrony Terytorialnej kolej-nym bardzo istotnym elementem zmian,jakie zachodzą w polityce obronnej, jestnowa polityka przemysłowa, dotyczącabezpośrednio przemysłu obronnego. Prze-mysł zbrojeniowy w wielu państwachwciąż odgrywa kluczową rolę i generujewysokie zatrudnienie, np. w Niemczechzatrudnionych jest w nim ponad 90 tys.osób. W Polsce liczba osób zatrudnionych

w przemyśle zbrojeniowym sukcesywniespadała, od 250 tysięcy w 1987 roku do34 tysięcy w roku 2001. Obecnie PolskaGrupa Zbrojeniowa zatrudnia ponad 17,5tys. osób we wszystkich swoich spółkach.Poza PGZ istnieją także polskie firmyprywatne (np. WB Electronics), zajmującesię produkcją zbrojeniową.

W Planie na Rzecz OdpowiedzialnegoRozwoju premiera Mateusza Morawiec-kiego jeden z filarów stanowi reindust-rializacja kraju. Plan wskazuje konkretneprzykłady programów, które mają byćrealizowane w oparciu o krajowe inteli-gentne specjalizacje oraz klastry i dolinylotnicze. Zaliczają się do nich m.in. pro-gram „Żwirko i Wigura”, realizowanyw województwie podkarpackim i lubel-skim, mający na celu rozwój rynku bez-załogowych systemów latających, w tymdronów wojskowych, oraz program „Cy-berpark Enigma”, realizowany na tereniewojewództw – małopolskiego, dolnoślą-skiego, wielkopolskiego, mazowieckiegoi pomorskiego, którego celem jest z koleirozwój polskich firm i jednostek nauko-wo-badawczych w dziedzinie cyberbez-pieczeństwa i analizy danych. Przemysłzbrojeniowy staje się w związku z tymjednym z elementów reindustrializacjipaństwa, opierając się w założeniu w znacz-nej części na krajowej produkcji i polskichmarkach. W tym kontekście należy po-strzegać decyzję rządu o rezygnacji z 50francuskich Caracali, mających być ku-pionymi za sumę 13,3 mld zł. ZdaniemAntoniego Macierewicza pierwsze sztukinowych śmigłowców typu Black Hawkmają trafić do sił specjalnych jeszczew tym roku, w związku z tym zmianaproducenta nie wpłynie na pozbawienieWojska Polskiego wsparcia powietrznego.Po wojskach specjalnych kolejnymi od-działami, które wymagają pilnego dostar-

23

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 24: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

czenia śmigłowców są wojska powietrz-nodesantowe, a dokładnie 25. BrygadaKawalerii Powietrznej.

Warto podkreślić, że rozwój prze-mysłu zbrojeniowego był jednym z ele-mentów wielu sukcesów gospodarczychna świecie. W Stanach Zjednoczonychw latach 90. XX wieku aktywna rola pań-stwa w obszarze konsolidacji tej gałęziprzemysłu, połączona z maksymalnymzatrudnieniem, nazwana została „mili-tarnym keynesizmem”. Ogłoszony w 1993roku przez Bank Światowy cud gospo-darczy Azji Wschodniej (Japonia, Korea,Tajwan) był wynikiem aktywnej roli pań-stwa w gospodarce, zarządzania popytemoraz inwestycji w przemyśle stoczniowymi zbrojeniowym. Biorąc pod uwagę głębokąrecesję, jakiej doświadczył polski przemysłzbrojeniowy w latach 90. XX wieku, trudnostwierdzić jednoznacznie, czy stanie sięon głównym źródłem innowacyjnościw Polsce, niemniej decyzje podejmowaneprzez rząd z pewnością wpłyną na zwięk-szenie zatrudnienia i rozwój polskiej myślitechnologicznej.

Sprzeciw wobec prywatyzacjibezpieczeństwa

Od lat 70. XX wieku w państwach kapi-talistycznych obserwowana jest rosnącaprywatyzacja usług publicznych. Po-wszechne przekonanie, że zarządzanieprywatne jest bardziej efektywne od pub-licznego doprowadziło do prywatyzacjinie tylko przedsiębiorstw państwowych,zajmujących się produkcją, handlem czyprzetwórstwem, ale także służby zdrowia,więziennictwa, a nawet wojska. Konsek-wencje tego procesu są dzisiaj wyraźniewidoczne przede wszystkich w krajachanglosaskich (słabiej w Europie Środko-wo-Wschodniej). Siły zbrojne korzystają

z usług prywatnych firm wojskowych w za-kresie logistycznym, zaopatrzenia baz,usług szkoleniowych, doradczych, a nawetprowadzenia operacji militarnych (Bośnia,Irak, Afganistan). W Polsce proces pry-watyzacji bezpieczeństwa obserwowanyjest m.in. poprzez funkcjonowanie Spe-cjalistycznych Uzbrojonych Formacji

Ochronnych, które ochraniają ponad po-łowę z 350 kompleksów należących dowojska. Ponadto w marcu 2015 roku BiuroBezpieczeństwa Narodowego rozpoczęłocykl spotkań z Polską Izbą Ochrony, ma-jących na celu sprecyzowanie zadań, jakiemogą wykonywać podmioty prywatnew systemie bezpieczeństwa państwa. Po-lityka obronna zarządzana przez rząd PiS-u wydaje się odchodzić od tego zaczętegoprzez poprzedników procesu, czego do-wodzi fakt, iż w kwietniu br. pojawiły sięinformacje o projekcie nowelizacji ustawyo ochronie osób i mienia. Ma to być pierw-szy krok do przywrócenia państwowejochrony jednostek wojskowych i innychobiektów należących do wojska.

Wnioski

Rząd Prawa i Sprawiedliwości w sposóbcharakterystyczny dla polskiej partii kon-serwatywnej dąży do „zwiększenia ilości

24

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Przemysł zbrojeniowy staje

się jednym z elementów

reindustrializacji państwa,

opierając się w założeniu

w znacznej części na

krajowej produkcji

i polskich markach

Page 25: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

państwa” w obszarze bezpieczeństwai obronności – większa armia, większe fi-nansowanie wojska, odejście od prywa-tyzacji bezpieczeństwa. Decyzję o powsta-niu Wojsk Obrony Terytorialnej należyz kolei traktować jako wyciągnięcie wnio-sków z najnowszych konfliktów zbrojnychw Gruzji i na Ukrainie, jako że porażkaGruzji w 2008 roku wynikała m.in. z trans-formacji sił zbrojnych pod kątem armiiekspedycyjnej. W momencie rozpoczęciawojny, na misji w Iraku przebywało ponad2 tys. gruzińskich żołnierzy, a postępuwojsk rosyjskich, poza siłami specjalnymi,nie był w stanie nikt opóźniać z powodubraku odpowiednika Wojsk Obrony Te-rytorialnej. Na Ukrainie zaś o przejęciuinicjatywy przez separatystów zadecydo-wały rosyjskie wsparcie oraz brak szybkiejreakcji ze strony rządowej w postaci ope-racji powietrzno-lądowej, w oparciu o cięż-ki sprzęt i wojska powietrzno-desantowe.Warto w tym miejscu przypomnieć, iżw Polsce wszystkie dywizje wojsk lądowychoraz większość oddziałów i związków tak-tycznych zlokalizowanych jest w zachod-niej części kraju. Stawia to znak zapytanianad szybkością reakcji w momencie po-dobnego zagrożenia. Podobnie słusznąwydaje się być decyzja o zwiększeniu li-czebności wojska. Wpłynie na to zarównopowstawanie brygad Wojsk Obrony Te-

rytorialnej liczących docelowo 35 tys. Żoł-nierzy, jak i zwiększenie liczebności wojskoperacyjnych. Jak wynika z badań prze-prowadzonych w 2008 roku przez firmęMcKinsey, na 100 tysięcy żołnierzy w jed-nostkach bojowych (wojska zmechanizo-wane, pancerne, lotnictwo, siły specjalneetc.), służy tylko 25% żołnierzy. Pozostałączęść stanowi wsparcie bojowe, logistykai administracja wojskowa.

W obliczu powyższych faktów bilansresortu obrony narodowej pod kierow-nictwem Antoniego Macierewicza wypadazdecydowanie pozytywnie. W ciągu rokuudało się przeprowadzić szereg inicjatywmających przygotować Polskę na nowezagrożenia, takich jak powstanie WojskObrony Terytorialnej, po decyzje, którychod dawna oczekiwali żołnierze, takie jaklikwidacja bariery ograniczającej długośćsłużby wojskowej do 12 lat. W kontekściesytuacji geopolitycznej w świecie orazplanowanych zmian w sposobach obronypaństwa, wśród największych wyzwaństojących przed rządem i Wojskiem Pol-skim należy więc wymienić dalsze zwięk-szanie zdolności odstraszania i neutrali-zowania ataków militarnych – budowętarczy antyrakietowej oraz wyposażaniewojska w pociski manewrujące, mogąceosiągać cele poza granicami państwa pol-skiego.

25

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 26: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

26

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Polska dyplomacja ostatnich 25 lat, z ma-łymi przerwami, starała się, bardzo „ideo-wo”, wprowadzać na Białorusi demokrację,wspierać opozycję oraz czekać na rychłyupadek prezydenta Aleksandra Łukaszen-ki, a wszystko to wiązać z walką o prawapolskiej mniejszości. Efekt jest taki, żena Białorusi jest system autorytarny, pre-zydent Łukaszenko ma się świetnie, opo-zycja jest bardzo słaba, a prawa polskiejmniejszości nie są przestrzegane. Naszapolityka wobec Białorusi poniosła fiasko.Kierunek polskiej polityki zagranicznejwobec Białorusi musi zostać zredefinio-wany i nakierowany na polepszenie współ-pracy gospodarczej między oboma pań-stwami. Wpierw odbyta w marcu 2016 r.wizyta ministra spraw zagranicznych Wi-tolda Waszczykowskiego w Mińsku, a na-stępnie szereg kolejnych spotkań przed-stawicieli polskich i białoruskich władz,ukoronowanych październikową wizytąna Białorusi wicepremiera Mateusza Mo-rawieckiego, dają nadzieję na poprawępolsko-białoruskich relacji. Celem polskiejracji stanu na Wschodzie powinno być

zminimalizowanie zagrożenia rosyjskiegooraz umożliwienie polskim firmom zdo-bywanie rynków krajów na wschód odBugu. Jednym ze sposobów, aby to osiąg-nąć jest dążenie do sytuacji, by Białoruśstała się krajem zamożnym i niezależnymod wpływów Rosji.

Osobom zaskoczonym lub oburzonymfaktem, że polski rząd „dogaduje się”z dyktatorem uciskającym demokratycznąopozycję, polecam spojrzeć na dzisiejsząwspółpracę z państwem białoruskim po-przez pryzmat doświadczeń polskiego ry-cerstwa i szlachty doby XIV i XV wieku.Podwaliny potęgi Królestwa Polskiegobudowano nie na sentymentach, ale narealnej ocenie rachunku zysków i strat.W XIII i XIV wieku litewscy władcy sys-tematycznie łupili ziemie wschodniej Pol-ski. Mimo tego, gdy nadarzyła się okazja,polskie elity rozpoczęły pod koniec XIVw. współpracę z Wielkim Księstwem Li-tewskim, która okazała się początkiempotęgi Polski. Gdy Litwini (przodkowietakże współczesnych Białorusinów) zna-leźli się w kryzysie i w sytuacji śmiertelnego

adaM MiChalaKHistoryk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego

Kryzys gospodarczy i uzależnienie od Rosji każe szukać Białorusi strate-gicznych partnerów na Zachodzie. Korzyści z takiej współpracy dla Polskisą na wyciągnięcie ręki

Przeprosiny z łukaszenką

Page 27: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

zagrożenia ze strony Zakonu Krzyżackiego,Polacy wykorzystali zdolność sąsiada dowspółpracy. Tak może być i dziś, bo Bia-łorusinom grozi zarówno Rosja, od którejstarają się zmniejszyć zależność, jak i kry-zys gospodarczy. I tym razem nie powin-niśmy się odwracać od nich plecami –czym bowiem jest system polityczny u na-szego sąsiada, który nam nie do końcaodpowiada, wobec dwóch wieków krwa-wych walk?

Łagodny jeniec Rosji

Białoruś to 207 tysięcy kilometrów kwad-ratowych płaskiego terenu pomiędzy Pol-ską a Rosją, który zamieszkuje prawie9,5 miliona osób. Jest bardzo ważnąarterią transportową, przez którą prze-chodzi większość wolumenu towarów po-między UE a Rosją. Białoruś ostatnimiczasy zaczęła być jeszcze ważniejsza, zewzględu na plany Chińskiej Republiki Lu-dowej, której kierownictwo planuje po-prowadzenie północnej, kolejowej nitkiJedwabnego Szlaku, właśnie przez Miński dalej do Unii Europejskiej.

Białoruska gospodarka to nie tylkorolnictwo. Białoruś była jedną z najbardziejuprzemysłowionych republik Związku Ra-dzieckiego i jej przemysł, modernizowany,jest teraz głównym źródłem PKB kraju.Opiera się na dwóch filarach: przemyślemechanicznym i przemyśle paliwowo-petrochemicznym. Białoruskie zakładyprzemysłowe, produkujące samochodyciężarowe, traktory, kombajny, pojazdygórnicze, lodówki i inne, odpowiadają zaokoło 30% PKB kraju. Większość wytwa-rzanego przez te zakłady towaru trafia naeksport, głównie do Wspólnoty Niepo-dległych Państw. Ponad 30% PKB jestwytwarzane łącznie przez przemysł che-miczny i petrochemiczny. Przykładami

ważnych białoruskich zakładów chemicz-nych mogą być Grodno Azoty S.A. orazBiełaruskalij S.A. (zakłady wytwarzają16% światowej produkcji potasu). Jednymiz najważniejszych aktywów, jakie posiadabiałoruskie państwo, są rafinerie w Mo-zyszu i Nowopołocku, które wytwarzająponad 30% wpływów do budżetu państwa.Jak to możliwe, skoro Białoruś nie posiadaprawie w ogóle zasobów naturalnych?

Korzystając przez wiele lat na unii celnejz Rosją, kupowała po bardzo niskich ce-nach ropę, przetwarzała ją w swych rafi-neriach, by później wytworzone produktysprzedać po bardzo konkurencyjnych ce-nach. Na podobnej zasadzie działa równieżreszta przemysłu białoruskiego: władzerosyjskie sprzedają po niskich cenach gazdo białoruskich elektrowni. Praktyczniecałość prądu wytwarzanego na Białorusipochodzi z elektrowni gazowych. W tensposób, dzięki niskim cenom energii, prze-mysł białoruski, mimo zapóźnień tech-nologicznych, mógł być konkurencyjny,a państwo notowało ciągły wzrost PKB.

Białoruś jest w sposób wręcz dra-matyczny uzależniona od Rosji. Władzena Kremlu, jeśli tego sobie życzą, zwięk-szając cenę sprzedawanej ropy lub gazumogą zwiększać albo obniżać konkuren-cyjność produkcji praktycznie całego prze-mysłu białoruskiego, a co za tym idzie,poziomu życia w kraju. Od tego, czyli odzadowolenia przeciętnego Białorusina za-

27

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Zdaje się, że polskie MSZ

zauważyło, że koniunktura

sprzyja, by zacząć prowadzić

rozmowy z łukaszenką

Page 28: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

leży, czy Łukaszenko utrzyma się u władzy.Białoruski system gospodarczy, mimouzależnienia od Rosji, działał aż do roku2015, kiedy to zaniechania w reformachgospodarczych i uzależnienie gospodarczedały o sobie znać ze zdwojoną siłą.

Kryzys weryfikuje

Problemy ujawniły się w pełni w 2015 r.Pierwszy raz od roku 1995 nastąpiło takduże obniżenie się PKB kraju. Głównąprzyczyną tej sytuacji był spadek poziomueksportu, którego głównym powodem jesttrwająca w Rosji recesja gospodarcza.Spadek ten ma gigantyczny wpływ na sy-tuację na Białorusi, gdyż Rosja jest jejgłównym partnerem handlowym oraz klu-czowym celem eksportu białoruskich to-warów. W tym samym czasie zmalał rów-nież eksport białoruskich towarów do UE,co jeszcze pogorszyło sytuację białoruskichprzedsiębiorstw. Kolejnym powodem za-łamania gospodarczego Białorusi jest bar-dzo duży spadek cen paliw na rynkachświatowych, których sprzedaż zapewniałapokaźne wpływy do białoruskiego budżetu.Przy tak zmienionych warunkach, systemgospodarczy Białorusi zaczął się chwiaćw posadach. W roku 2015 PKB Białorusizmniejszyło się o 3,9%, a wartość eksportuo 26% w stosunku do roku 2014. Naj-większy spadek eksportu nastąpił w sto-sunku do Rosji. Kolejnym problememBiałorusi są kredyty na kwotę 3,3 mldUSD, które powinny w tym roku byćzwrócone wierzycielom (przede wszystkimRosji i Chinom), co przy tak krytycznymi wciąż spadającym poziomie rezerw jestjuż praktycznie niemożliwe.

Załamanie gospodarcze spowodowa-ło, że 60% białoruskich przedsiębiorstwodnotowało w roku 2015 straty lub conajwyżej minimalny zysk. W porównaniu

z rokiem 2014 liczba takich przedsię-biorstw wzrosła o 24%. Dotyczy to teżnajważniejszych białoruskich przedsię-biorstw. Wraz z pogarszaniem się sytuacjigospodarczej już od dłuższego czasu na-stępuje deprecjacja białoruskiego rubla.Uderza to w szczególności w białoruskichobywateli, robiących zakupy w Polsce i naLitwie. Całość sytuacji sprawia, że cenyproduktów w białoruskich sklepach stalerosną, czyniąc Białoruś jednym z naj-droższych do życia państw w Europie.

Łukaszenko, mimo recesji, na raziestara się uciekać od poważniejszych re-form, usiłując zasilić gospodarkę kredy-tami z Międzynarodowego Funduszu Wa-lutowego, z Rosji i Chin. Ten układ niemoże jednak długo trwać, zatem w bliższejprzyszłości prezydent Białorusi będziemusiał zacząć zmieniać kształt gospodarkiswojego państwa. By tego dokonać, po-trzebuje jednak innych niż Rosja partne-rów, gdyż nawet minimalne powiększenierosyjskich wpływów gospodarczych naBiałorusi może ostatecznie przemienićten kraj w rosyjską kolonię, co dla Łuka-szenki oznaczałoby utratę władzy, na rzeczjakiegoś posłusznego Moskwie, białoru-skiego urzędnika. Partnerem, którego po-szukuje Białoruś, może być Polska.

Potencjał współpracy

Zdaje się, że polskie MSZ zauważyło, żekoniunktura sprzyja, by zacząć prowadzićrozmowy z Łukaszenką. W marcu 2016spotkał sie z nim w Mińsku minister Wi-told Waszczykowski. Jednym z tematówbyła możliwość uruchomienia małego ru-chu granicznego pomiędzy Polską a Bia-łorusią. W lipcu 2016 podpisano w War-szawie „Porozumienie między RządemRzeczypospolitej Polskiej a Rządem Re-publiki Białorusi o współpracy w dziedzinie

28

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 29: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

edukacji”. Dokument reguluje m.in. zasadykierowania na Białoruś nauczycieli językapolskiego oraz prowadzenia wymian nau-kowych i studenckich. 3 października2016 w Mińsku spotkali się minister in-frastruktury i budownictwa Andrzej Adam-czyk i minister transportu i komunikacjiRepubliki Białorusi – Anatolij Siwak.Podpisane memorandum zakłada zinten-syfikowanie współpracy w zakresie wy-miany informacji o planach modernizacjii budowy infrastruktury w obszarze trans-portu drogowego, kolejowego i lotniczego,z położeniem szczególnego nacisku naVia Carpatia. I teraz wisienka na torcie:24 października z prezydentem Łuka-szenką spotkał się wicepremier Mora-wiecki. Wspólnie otworzyli XX Polsko-Białoruskie Forum Gospodarcze „Dobro-sąsiedztwo 2016” w Mińsku. Na spotkaniuporuszano szereg kwestii dotyczącychwspółpracy gospodarczej pomiędzy obomapaństwami, takich jak lokowanie polskichfirm na Białorusi, tworzenie polsko-bia-łoruskich firm, szanse współpracy przypowstającym Nowym Jedwabnym Szlakuczy potencjalny udział polskich firm w pry-watyzacji białoruskich przedsiębiorstw.Uzgodniona została nawet lista takich firm.

Można mieć nadzieję, że z poziomudeklaracji i praktycznego braku relacjiprzejdziemy do współpracy gospodarczejz Białorusią, na której mogą skorzystaćobie strony. Niechęć polskich przedsię-biorców do działania na Białorusi i brakwcześniejszej koordynacji na polu współ-pracy gospodarczej przez polski rząd wy-nikały w dużej mierze ze szkodliwych ste-reotypy. Mało kto wie, że warunki doprowadzenia działalności gospodarczejna Białorusi nie są może idealne, ale sąna pewno lepsze niż np. w Rosji czy naUkrainie. Raport Doing Business na rok2016 sytuuje Białoruś na 37. pozycji w ran-

kingu, podczas gdy Rosja znalazła się na40. a Ukraina – na 80. Na Białorusi mo-żemy zaliczyć względnie niskie kosztypracy, stabilność państwa oraz o wielemniejszy poziom łapownictwa niż naUkrainie. Firma działająca na Białorusiuzyskuje dzięki unii celnej dostęp do kra-jów Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej.Polski rząd powinien zapewnić wsparciedyplomatyczne polskim firmom, chcącyminwestować na Białorusi oraz spróbowaćzachęcić te, które mogą obawiać się „strasz-nej” Białorusi. Obecnie działa tam około350 polskich firm. Dla porównania: bry-tyjskich jest 2500.

Państwo białoruskie musi dokonaćpowolnej reformy gospodarki i prywatyzacjiczęści przedsiębiorstw państwowych. Bia-łoruskie firmy potrzebują kapitału i no-woczesnych technologii. Tak się składa,że polskie firmy mają i jedno, i drugie: ka-pitał i technologie, tak w przemyśle che-micznym, paliwowym, jak i maszynowym.Jednocześnie Łukaszenko boi się wpusz-czać kapitał rosyjski, który w wielu stra-tegicznych białoruskich firmach ma częstoblisko 50-procentową pulę akcji. Możnamieć nadzieję, że wspomniana przez pre-miera Morawieckiego lista przedsiębiorstwplanowanych do prywatyzacji, w którejmogą wziąć udział polskie firmy, jest po-czątkiem urzeczywistnienia tego procesu.

29

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

na białorusi możemy

zaliczyć względnie niskie

koszty pracy, stabilność

państwa oraz o wiele

mniejszy poziom

łapownictwa niż na ukrainie

Page 30: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Białorusini i Polacy mogliby skorzys-tać na ułatwieniach dotyczących przepływuosób. Od paru lat jesteśmy coraz bardziejświadomi problemów demograficznychPolski. Prócz programów wspierającychdzietność, jako remedium wymienianajest imigracja mieszkańców ze wschodu.Jako kraj, z którego możemy zdobywaćpracowników, na pierwszym miejscu po-dawana jest zawsze Ukraina. W dłuższejperspektywie również Białoruś może byćważnym źródłem ich pozyskiwania. Mającrozwinięty przemysł, musi na jego potrzebykształcić młodych ekspertów, którzy sku-szeni polską ofertą mogą okazać się czę-ściowym remedium na polskie problemydemograficzne. Wykształceni, młodzi bia-łoruscy specjaliści, którzy będą się spraw-nie asymilować ze społeczeństwem pol-skim, mogą być pewną pomocą dla polskiejdemografii.

Korzystne relacje pomiędzy Białorusiąi Polską wymagają uproszczonego trybuprzekraczania granicy państwowej.W 2010 r. strona polska i białoruska pod-pisały i ratyfikowały umowę o małym ru-chu granicznym, która jednak do tej poryczeka na uruchomienie. Mały ruch gra-niczny przyniósłby korzyści obu stronom:zarówno wschodnie ziemie województwapodlaskiego, jak i północno-wschodnielubelskiego są terenami ubogimi, równieżze względu na brak możliwości łatwegoprzekraczania granicy i handlu z białoru-

skimi sąsiadami. Ta sama sytuacja dotyczyzachodnich ziem Białorusi, na linii Grod-no–Brześć, które w stosunku do resztykraju są biedniejsze. Uruchomienie małegoruchu granicznego objęłoby swym zasię-giem 1,7 mln osób: 1,1 mln obywateli Bia-łorusi i 600 tys. mieszkańców Polski.Można się spodziewać wzrostu wymianyhandlowej i co za tym idzie zamożnościubogich terenów północno-wschodniejPolski oraz zachodniej Białorusi.

Przez Polskę do morza

Białoruś jest państwem bez dostępu domorza. Obecnie Białorusini używają ma-łych portów na Łotwie i Litwie, które niezaspokajają ich potrzeb. Od roku 2009prowadzone są rozmowy nad utworzeniemBiałoruskiego Centrum Logistycznegow Porcie Gdańskim. Koncepcja zakładała,że na wydzierżawionym od Portu Gdań-skiego terenie o powierzchni 180 ha po-wstanie zespół obiektów i magazynówprzeznaczonych do przeładunku konte-nerów oraz obsługi białoruskich firm.Prowadzone są też rozmowy nad kupnemterminalu do przeładunku nawozów dlazakładów Azoty Grodno SA. Białorusinisą też zainteresowani wykorzystaniemportu w Elblągu do przewozu mniejszychtowarów, gdyby nastąpiło przekopanieMierzei Wiślanej. W tym miejscu widać,że interesy Białorusi i Rosji potrafią byćsprzeczne. Niestety, przeszkodą w realizacjitych projektów jest bardzo zły stan infra-struktury kolejowej na Warmii i Mazurach,co z jednej strony przekonuje o koniecz-ności jej renowacji, z drugiej zaś każebardziej aktywnie myśleć o innych roz-wiązaniach. Dopełnieniem stworzeniaBiałoruskiego Centrum Logistycznegow Porcie Gdańskim i projektem mogącymzmienić sytuację transportową regionu

30

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

bez wsparcia i koordynacji

polskiego rządu, bez opieki

polskiego MSZ nad polskimi

firmami, ten plan się nie

powiedzie

Page 31: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

byłoby otworzenie drogi wodnej E-40,biegnącej od Morza Bałtyckiego, przezdolną Wisłę, okolice rzeki Bug, Prypeć,Dniepr, aż do Chersonu nad MorzemCzarnym. Otworzenie tej drogi pozwoliłobyna przewożenie ogólnie 4 mln ton towarówrocznie, z Gdańska do ujścia Dniepru.Można zakładać, że z czasem ta ilośćzwiększałaby się. Znacznie uprościłobyto wymianę handlową pomiędzy Polską,Ukrainą i Białorusią, z uwagi na oszczęd-ność paliwa i możliwość przewożenia wiel-kogabarytowych ładunków. Dodatkowymspodziewanym rezultatem byłoby rozwi-janie nowoczesnej infrastruktury logis-tycznej wzdłuż biegu tej drogi wodnej.By ten projekt powstał, potrzebne jestprzekopanie kanału, gdyż rzeka Bug jestzbyt cenna przyrodniczo, by ją regulować.Najbardziej prawdopodobnym wariantemjest kanał wodny od Brześcia, przez RadzyńPodlaski, aż do Dęblina. Przy okazji dałobyto mocnego „kopa” rozwojowego polskiejścianie wschodniej, zwłaszcza wojewódz-twu lubelskiemu, szczególnie przy połą-czeniu tej inwestycji z dokończeniem autostrady A2 do granicy białoruskiej,

budową Via Carpatia, Via Baltica i RailBaltica, oraz rozbudową Centrum Logis-tycznego w Małaszewicach, które będziemiało za zadanie przeładunek towarówz coraz większej ilości pociągów towaro-wych z Chin, jeżdżących po torach o sze-rokości 1520 mm, na pociągi jeżdżące potorach o szerokości 1435 mm.

Jak widać z zapomnianym krajemza naszą wschodnią granicą mamy sobiewiele do zaoferowania. Wdrożenie wy-mienionych powyżej pomysłów możewzmocnić polską gospodarkę. Jednak bezwsparcia i koordynacji polskiego rządu,bez opieki polskiego MSZ nad polskimifirmami, ten plan się nie powiedzie. Napewno strategicznie ważną kwestią, próczwłączenia innych ministerstw w rozmowyz białoruskimi władzami, jest spięcie ca-łości działań przez Ministerstwo Rozwoju.Trzeba mieć nadzieję, że ostatnia wizytawicepremiera Morawieckiego w Mińskujest zapowiedzią takiej szerokiej koordy-nacji. Czas wykorzystać okno możliwościi zacząć nadrabiać 25 lat straconych w re-lacjach polsko-białoruskich.

31

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 32: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

32

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Zostałeś wicedyrektorem w AzjatyckimBanku Inwestycji Infrastrukturalnych(AIIB) i tym samym członkiem RadyDyrektorów banku. To duża instytucjafinansowa o ogromnych ambicjach in-westycyjnych. Polska ma w niej jednakzaledwie 1% udziału i wydaje się niemieć wystarczającej siły przebicia.

Żaden kraj nie ma dostatecznej siły prze-bicia. Nawet Chiny mają zaledwie 26%udziału. Są większe kraje, które mają pra-wie 4% udziałów, tak jak Wielka Brytania,ale są też kraje, które mają śladowe ilości,np. Finlandia. Często myślimy, że w poli-tyce międzynarodowej Polska będzieo czymś samodzielnie decydować czy jakw tym przypadku Polska z Chinami. Dobanku oprócz Polski i Chin zgłosiło sięjeszcze 55 państw, kolejne 37 wyraziłozainteresowanie dołączenia w niedalekiejprzyszłości, trzeba więc zdobywać poparcieinnych, w ramach 12 konstytuant. Sku-

teczność zależy od atrakcyjności zgłasza-nych projektów, wkładu i znajdowaniapoparcia wśród innych członków założy-cieli.

Czyli musimy współpracować z dośćegzotycznymi krajami. Co Polska po-winna zrobić, żeby przeforsować swojeinteresy?

Sukcesem jest to, że w ogóle tam jesteśmy.Pamiętajmy o tym, że kiedy w 2015 r.Polska podejmowała decyzję o przystą-pieniu do tego banku, debata była bardzoburzliwa. Oczywiście mówię tu o debacieglobalnej lub debacie w wielu krajachrozwiniętych, w Polsce bowiem raczej niezajmujemy się sprawami globalnymi i in-teresują nas przede wszystkim kontro-wersyjne wypowiedzi naszych polityków.Wracając jednak do banku, mając 1%wkładu możemy mieć wpływ na to, jakAIIB będzie funkcjonował. Możemy zgła-

radOSłaW PyffelSocjolog, wicedyrektor w Azjatyckim Banku Inwestycji Infratstrukturalnych

Nasz udział w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) toduża szansa dla polskich firm. Moją rolą jest dbać o to, żeby głos Polskibył tam jak najlepiej słyszalny

Polska na Jedwabnym Szlaku

Z radosławem Pyfflem rozmawia bartłomiej radziejewski

Współpraca: natalia Kołodyńska

Page 33: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

szać nasze własne uwagi do priorytetów,w ramach jakich bank ten będzie działał.Jesteśmy na razie jedynym krajem EuropyŚrodkowej wśród założycieli. Teraz doprzystąpienia do AIIB aspirują Czechy,Rumunia czy Litwa, ale na przykład sta-tusu członka założyciela już nie uzyskają,a to oznacza, że Polska zdobyła niezłąpozycję. Trzeba zgłaszać dobre projekty,uwagi. Dużą role mogą odegrać tu thinktanki. Zachęcam wszystkich do udziału,kontaktu i zgłaszania uwag, np. postulatówdotyczących polityki energetycznej czypriorytetów banku, które Polska powinnaprzedstawić. Liczę tu bardzo na CentrumStudiów Polska-Azja, z którego się wy-wodzę, Centrum Analiz Klubu Jagielloń-skiego i innych. Dobry performance w ban-ku to niekoniecznie duży udział procen-towy, ale także kompetencje, jakość in-stytucji, wiedza. U nas wiedzy zbytnio sięnie ceni, ale w instytucjach globalnychjest inaczej.

Co Polska może ugrać w AIIB?

Wyciągnięcie polskich firm na JedwabnySzlak, a nawet w inne miejsca globu, boAIIB ma zająć się także współfinansowa-niem, razem z innymi instytucjami fi-nansowymi, projektów na innych konty-nentach. Niech więc polskie firmy moni-torują stronę AIIB. Niech szukają lokal-nych partnerów poza Europą, niech zgła-szają projekty. Niech Polacy czują, że sąjego współzałożycielami.

Czy polskie firmy są na to gotowe?

Myślę, że tak. Ale to się okaże.

Czy nasz 1% udziału inwestycyjnegow AIIB oznacza taki sam stopień wpły-wu w banku?

Nie do końca. Dobrze nam się współpra-cuje z Wielką Brytanią, Skandynawią,Szwajcarią. Może są pewne różnice, np.rozbieżności w kwestiach polityki ener-getycznej, generalnie jednak współpracaw ramach naszej konstytuanty przebiegawzorowo. Dwunasta konstytuanta zrzeszakraje luźno skonfederowane z Unią Eu-ropejską i Polskę, ponieważ nie jest w stre-fie euro. Być może Wielka Brytania dziękiwyjściu z Unii bardziej zaangażuje sięw AIIB. Bliska jest nam również konsty-tuanta, której przewodniczą Niemcy, zrze-szająca kraje będące twardym jądrem Eu-ropy. Poza tym mamy jedną konstytuantępozaeuropejską i pozaazjatycką, którejprzewodniczy Brazylia oraz 9 azjatyckichkonstytuant. Wkrótce to się zresztą wszyst-ko zmieni, bo dołączą nowe kraje, którejednak nie będą miały tak dobrej pozycjistartowej, jak Polska…

O co toczy się gra w dwunastej kon-stytuancie?

Rozmawiamy o polityce energetycznej,formule przyjmowania nowych członkówdo banku, projektach w Mjanmie i Paki-stanie oraz innych, które będą realizowanew przyszłości. Potem zajmiemy się innymitematami. Negocjujemy na zasadzie kon-sensusu. Inne konstytuanty też się tymzajmują.

Czyli najpierw negocjuje się kompromisregionalny, potem globalny? Wydaje

33

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

niestety nie jesteśmy

Chinami czy indiami. Ponad

50 innych krajów jest

w podobnej sytuacji

Page 34: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

się, że w ten sposób możliwość wpływuPolski jest czysto symboliczna.

Nie do końca, mamy wicedyrektora, którypotem będzie dyrektorem całej konsty-tuanty. W związku z tym pozycja Polskijest dosyć silna.

Najpierw trzeba pójść na kompromisw ramach swojej konstytuanty, gdzieinteres Polski zostaje już w znacznymstopniu zredukowany. Potem należyosiągnąć konsensus z innymi regio-nami. Ze 100% założeń zostanie jakiś1%, tyle ile wynosi nasz udział w banku.

Niestety nie jesteśmy Chinami czy Indiami.Ponad 50 innych krajów jest w podobnejsytuacji.

Możemy, w razie czego, założyć włas-ny globalny bank i tam rządzić samo-dzielnie. Wówczas problem jednoprocen-towego udziału zniknie, bo będzie to udziałstuprocentowy. Na końcu jednak nieważnesą procenty, a rezultaty.

Czym zajmuje się AIIB? Czy można,podsumowując, określić jego cel jakobudowę Nowego Jedwabnego Szlaku?

Po pierwsze jest nową instytucją finan-sową. Będzie gwałtownie zwiększać za-trudnienie w swoich strukturach. Obecniezatrudniane są osoby na bardzo wysokiestanowiska, ale będzie prowadzony nabórna inne. Dlatego warto odwiedzać stronęAIIB. Jeśli ktoś pracował w finansachi jest zainteresowany pracą w Pekinie,powinien aplikować. To, że AIIB jest nowąinstytucją, wpływa nie tylko na zatrud-nienie, ale również na sposób, w jakibędzie działać, na projekty, jakie będzierealizować. W tym roku będzie to ok.8 projektów, póki co zgłoszono: autostradę

w Pakistanie, rewitalizację slumsów w Dża-karcie, budowę sieci dróg granicznychw Pakistanie i jeszcze jeden projekt w Ban-gladeszu oraz jeden w Mjanmie i Kazach-stanie.

I to jest druga rzecz, którą chciałemo AIIB powiedzieć – będzie finansowałinwestycje w Azji. Wielu ludzi oczekiwało,że będzie finansował inwestycje na Ukrai-nie czy w Polsce i wygląda na to, że jestto możliwe, ale nie od razu. Bank będziew pierwszej kolejności inwestowaćw tych – z naszego punktu widzenia –„egzotycznych krajach” w projekty infras-trukturalne. I teraz pozostaje otwarte py-tanie, czy polskie firmy mogą w tymuczestniczyć. Projektów będzie więcej.Rok 2012 zamiast wzmocnić, osłabił pol-skie firmy budowlane, a teraz muszą wyjśćna zewnątrz. Jeśli czytają nas ludzie z bran-ży budowlanej, to oni wiedzą, że w Europieprzestanie się wkrótce budować. Polskateż przestanie być placem budowy. Trzebaszukać szczęścia poza granicami – naJedwabnym Szlaku i poza Europą.

I tu przechodzimy do punktu trze-ciego, czyli będzie to wielki globalny pro-jekt budowy sieci logistycznej „One Belt,One Road”. Placem budowy w XXI w.będzie właśnie Azja i Jedwabny Szlak.Od tego, jak się na tym szlaku odnajdzie,będzie zależał prestiż kraju. Kiedy byłemw think tanku i rozmawialiśmy na mię-dzynarodowych seminariach o Jedwab-nym Szlaku, czułem się jak przy baśniacho Sindbadzie Żeglarzu. To był inny świat.Przez 25 lat jeździliśmy do Brukseli i dys-kutowaliśmy o Unii Europejskiej. Nato-miast na Jedwabnym Szlaku spotyka sięludzi z Kazachstanu, Iraku, Azji Wschod-niej. Przez ostatnie 25 lat patrzyliśmytylko na Zachód, ale teraz to się zmienia.AIIB powstał właśnie dlatego, że Chinybyły niezadowolone ze swojej pozycji w in-

34

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 35: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

stytucjach finansowych, uważając, że służąone tylko interesom amerykańskim. Chiń-czycy wzięli sobie do serca słowa klasyka:zamiast palić komitety, założyli własne.Stworzyli własny bank i zaprosili do niegoinne kraje.

Powstaje alternatywny świat finansowy?

Tak, to alternatywny świat istniejący obok.I oczywiście pojawia się pytanie, czy będzieon konkurował. To będzie konkurencja,ale w chińskim stylu. Prezes banku JinLiqun mówił, że to nie będzie konkurencjawymierzona w kogoś, a konkurencja jestzawsze zdrowa. Warto zaznaczyć, że tedwa światy są ze sobą powiązane. Projektyczęsto powstają m.in. we współpracyz Bankiem Światowym. Wiele osób z AIIBpracowało wcześniej w innych wielkichinstytucjach finansowych.

Powiedzmy to wprost: jest to rzuceniewyzwania globalnemu hegemonowi.Uderzenie w amerykańską dominacjęw systemie instytucji finansowych.A więc wpisujemy się tu w wielką ry-walizację geopolityczną między su-permocarstwami, prawie jak byśmyuczestniczyli w incydentach na MorzuPołudniowochińskim. Czy to bezpiecz-ne dla Polski, zwłaszcza ze względuna przywiązanie do amerykańskichgwarancji bezpieczeństwa?

Nie wiem. Moją rolą jest dbać o to, żebygłos Polski był jak najlepiej słyszalny, aleuważam, że udział w AIIB jest słuszny.Tworzy się kolejna instytucja finansowai ten zachodni monopol jest już przeszło-ścią. To nie Polska będzie o tym decydo-wać. Kluczowi sojusznicy USA, tacy jakWielka Brytania, Niemcy, Izrael, przy-stąpili do projektu. Trochę jak w wyścigu

kolarskim, kraje postanowiły odłączyć sięod peletonu lub raczej delegować swoichprzedstawicieli do dwóch wyścigów.Dobrze, że Polska zrobiła to samo, razemz nimi. Jesteśmy dużym krajem w Europiei jeśli chcemy odgrywać jakąś rolę w XXIw., musimy do tego świata wejść. A ja zeswojej strony obiecuję, że zrobię wszystko,żeby ten udział się opłacił.

Amerykanie nie mogą być ukontento-wani takim obrotem spraw. Czy od-czułeś ich niezadowolenie z polskiegoudziału w AIIB?

Trzeba spytać Amerykanów. Oficjalniemówią, że konkurencja zawsze jest dobra.Sam prowadząc biznes nie byłbym szczę-śliwy, gdyby obok powstał drugi. Nawetmoi amerykańscy znajomi mieli obawy.Spotykałem się z gratulacjami z nutą żalu,rozgoryczenia, a nawet pretensji, że jestemw banku łamiącym dwudziestowiecznyład.

Cóż, od geopolityki nie uciekniemy.Sprzeczność interesów istnieje. Czyobawiasz się, że to będzie przeszkodaw realizacji twojej misji?

Przede wszystkim jest to praca w banku,który ma wewnętrzne procedury i kanałykomunikacyjne. Amerykanów tam niema, więc nie mają możliwości oddziały-wania z wewnątrz. Problem nacisków do-tyczy wszystkich krajów zachodnich i az-

35

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Placem budowy w XXi w.

będzie właśnie azja

i Jedwabny Szlak

Page 36: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

jatyckich. Wszyscy mają bliskie relacjez Ameryką. Kraje będące bliżej Chin sąw jeszcze trudniejszej sytuacji. Z jednejstrony chcą gwarancji bezpieczeństwa mi-litarnego od USA, a z drugiej chcą korzyściwynikających ze współpracy z Chinami.Wiek XXI będzie wiekiem dwóch porząd-ków – amerykańskiego i azjatyckiego.Wiele krajów będzie funkcjonować w obu.Od tego, jak będziemy się w tym odnaj-dować, będzie zależeć dobrobyt Polaków.Nie byłoby dobrze, gdybyśmy chcieliwspółpracować albo z USA, albo z Chi-nami. Nie wiem, czy Amerykanie przej-mują się udziałem Polski w AIIB. Raczejpowinni martwić się krajami znajdującymisię blisko Chin, potem takimi jak Australiaczy Wielka Brytania. Moja rola jest jasna– działam dla dobra Polski w AIIB i niewidzę możliwości jakiegoś blokowania.

Kreślisz nam tu bardzo optymistycznąwizję dwóch koegzystujących porząd-ków. Tymczasem wrześniowy numer„Nowej Konfederacji” poświęcony byłwojnie amerykańsko-chińskiej. Traktujeo niej książka Jacka Bartosiaka, raportpotężnej amerykańskiej RAND Corpo-ration…

Czytałem wszystkie te publikacje. Rolągeostrategów są takie rozważania. W his-torii świata bardzo rzadko dochodziło dopokojowego przekazywania hegemonii.Jednak ja, jako osoba z AIIB, zajmuję siębudową, a nie wojną. Jeśli do niej dojdzie,bank nie będzie mógł działać. Jeśli utrzymasię pokój, będziemy budować. Jeśli nie,to będzie to czas geostrategów i polityków,a nie naukowców i finansistów. Generalniemartwi mnie jednak, iż w Polsce tak dużąwagę przywiązujemy do geopolityki i częstodo rzeczy od nas niezależnych. Uważam,że ważniejsze jest to, co my możemy

zrobić, jakość naszej pracy, naszego wkładudo AIIB itd. Zamiast tego widzę, że wszyscyinteresują się wynikami wyborów w Sta-nach, tym co zrobią z nami Chiny, czylirzeczami na które nie mamy żadnegowpływu. Byłoby lepiej, gdybyśmy kon-centrowali się na jak najlepszej pracy, alemam takie wrażenie, że nie bardzo wie-rzymy w sens takiej postawy. Raz, że his-torycznie geopolityka w Polsce wszystkoniszczyła i unieważniała, a skoro tak, topo co pracować, jeśli zaraz przyjdzie jakaśarmia ze Wschodu lub Zachodu i wszystkosię zmieni. Dwa, że – niestety – po 25 la-tach transformacji, ludzie nie wierzą, żeich los czy los kraju jest w naszych rękach.Dlatego dyskutujemy o czynnikach glo-balnych, sprawach praktycznie od nasniezależnych, a nie doceniamy pracy or-ganicznej i metody małych kroczków.Szkoda.

Zejdźmy na poziom jednostki. Co tymożesz i zamierzasz robić w AIIB?

Reprezentuję Polskę i artykułuję naszeinteresy. Wraz z zespołem z MinisterstwaFinansów zbieramy opinie z innych re-sortów. Przekazujemy polski głos w ra-mach 12. konstytuanty. Zachęcam wszyst-kich do aplikowania o pracę w AIIB. Ogło-szenia będą się pojawiać na stronie AIIBi Ministerstwa Finansów. Zachęcam teżjeszcze raz polskie firmy budowlane dowychodzenia na Jedwabny Szlak. Możnatworzyć projekty z lokalnymi partneramii zgłaszać je do banku. Zawsze jestem dowaszej dyspozycji.

Imponująca otwartość po awansie(śmiech). Jak można się zatem z tobąskontaktować?

[email protected]

36

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 37: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Ilu Polaków jest w AIIB?

Póki co jestem sam. Mam nadzieję, że tosię szybko zmieni. Zachęcam innych. Po-lacy są bardzo zdolni, mają doświadczeniew międzynarodowej bankowości. Jestemprzekonany, że wkrótce już będzie naswięcej. Zasadą banku jest dywersyfikacjai dobieranie ludzi ze wszystkich krajówczłonkowskich.

Co AIIB może dać polskiemu przed-siębiorcy? Przecież i bez niego możnainwestować w Azji.

Pamiętajmy, że AIIB to nie jest instytucjacharytatywna. Nie będzie zachęcać do in-westowania w Azji, bo chętnych jest bardzowielu. Będzie wspierać dobre projekty.Jeśli ktoś ma dobry pomysł i potrzebujefinansowania, wtedy AIIB pomaga, dajekredyt, współfinansuje. Nikt nie będziena siłę wyciągać polskich firm, bo są teżfirmy włoskie, austriackie, koreańskie.Jedwabny Szlak to też wyzwanie. To niemy decydujemy, czy chcemy w tym uczest-niczyć. Prędzej czy później nas to dopadnie.Trzeba być przygotowanym. Trzeba miećpomysły i zdolność ich realizacji. AIIBmoże być katalizatorem globalizacji pol-skiej branży budowlanej, ale jeśli nie zde-cyduje się ona spróbować, to zarównoświat, jak i AIIB jakoś to przeżyje.

Przeszedłeś z polskiego think tankui organizacji pozarządowej do wielkiej

instytucji finansowej. To nietypowaścieżka kariery. Czujesz się dobrzeprzygotowany?

Wiele lat pracowałem w chińskim oto-czeniu kulturowym. Zajmowałem się m.in.Jedwabnym Szlakiem. Znam doskonaletę problematykę, bo zajmowałem się niązawodowo. Różnica jest taka, że wcześniejto opisywałem, teraz podejmuję decyzje,wypracowuję konsensus w ramach nego-cjacji z innymi dyrektorami i członkamiRady Dyrektorów, a nie komentuję. W in-stytucjach finansowych też jest premiaza refleksję, tak jak w think tankach.Pierwsza różnica jest taka, że tej refleksjinie komunikuje się do jak największejliczby osób, ale do elitarnego, zamkniętegogrona decydentów. Druga różnica jesttaka, że w think tankach ma się częstopoczucie frustracji, że nasza refleksja maniewielki wpływ na rzeczywistość. Jest tojednak wielki – i muszę przyznać, żewcześniej niedoceniany przeze mnie –luksus „diagnoz bez konsekwencji”. W in-stytucjach finansowych wszystko ma swojekonsekwencje. Poprzez luksus swobodymyślenia think tanki mogą być niezwykleinspirujące. Fakt, że znam to równieżz drugiej strony sprawia, że będę dużoczytał i szukał inspiracji, bo wiem, że tarefleksja może być wartościowa.

Jadwiga Staniszkis powiedziała mi kie-dyś, że think tanki nie mają w Polscesensu, bo stężenie idiotów wśród po-lityków sprawia, że nie ma komu do-radzać (śmiech).

Tak ostro bym tego nie ujął. Ale na pewnomamy problem polegający na tym, żew Polsce idee nie mają konsekwencjii trzeba to zmienić. To jeden z celów,które sobie stawiam. Mamy dużo do zro-

37

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

nie byłoby dobrze,

gdybyśmy chcieli

współpracować albo z uSa,

albo z Chinami

Page 38: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

bienia nie tylko w AIIB, ale też w funk-cjonowaniu think tanków, potrzebne jestpromowanie przepływu idei. Chcę byćpromotorem wpływu idei na rzeczywistość.W Polsce działa to tylko pomiędzy me-diami elektronicznymi a think tankami.Chociaż skoro ja się znalazłem w AIIB toznaczy, że jednak byliśmy skuteczni.

Jak Twoja nominacja została przyjętaw środowisku? Koledzy bardziej sięcieszą czy zazdroszczą?

Dostałem kilka tysięcy gratulacji. Zapła-ciłem kilka tysięcy złotych rachunku zatelefon, odpisując na sms-y. Wywołało tosporo pozytywnych emocji. Gratulacje sąbardzo miłe, ale jeszcze niczego nie zro-biłem.

Kiedy możemy się więc umówić napierwszą rozmowę podsumowującątwój dorobek w AIIB?

Myślę, że za 2 lata.

38

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

barTłOMieJ radZieJeWSKiRedaktor naczelny „Nowej Konfederacji”, dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego

Page 39: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

39

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

W polskiej debacie publicznej spór o rolępaństwa rozgrywa się głównie międzyzwolennikami państwa opiekuńczego i jegozagorzałymi przeciwnikami. Ci drudzyniestrudzenie więc argumentują, że po-mysły stawiane przez tych pierwszychniechybnie doprowadzą do społecznejapatii, spadku aktywności zawodoweji marnotrawstwa publicznego grosza, któ-rego przecież nie mamy zbyt wiele. Cipierwsi odpowiadają na to historiami z ży-cia ubogich Polaków, pokazując „gdzienaprawdę jest Polska” i pytając, jak możnatakim potrzebującym nie pomóc. Abstra-huję od tego, że w ten sposób obie narracjesię mijają, a więc obie strony nie dyskutująmiędzy sobą, ale raczej same ze sobą.

Z tej sytuacji przede wszystkim wy-nika fakt, że nacisk w dyskusji zostajeprzeniesiony niemal w całości na rolętransferową państwa, a zbyt często zapo-mina się o jego roli usługowej. Najbardziejburzliwe debaty toczą się więc o emery-turach lub od niedawna o „500+”, tym-czasem o przedszkolach lub przewozachkolejowych gorąco debatują raczej grupki

zapaleńców. Ze sfery usługowej państwalub samorządu w zasadzie jedynie służbazdrowia może sprowokować gwałtownereakcje opinii publicznej. To zastanawia-jące z dwóch powodów. Po pierwsze, nasferę usługową również wydajemy wielkiepieniądze, choć najczęściej nie idą onebezpośrednio z budżetu państwa, lecz ra-czej z budżetów poszczególnych agencjirządowych lub spółek należących do sek-tora publicznego. Może nie trafia więc totak do wyobraźni, jak miliardy wpisywanepo stronie „winien” w kalkulacjach bu-dżetowych. Po drugie, to właśnie sferausługowa państwa może być przełomowymimpulsem modernizacyjnym. Transferysocjalne mają dużo niższy potencjał bu-dowania wzrostu gospodarczego od spraw-nej sieci usług publicznych.

Usługi przed transferami

Świadczenia pieniężne mogą zwiększyćpoczucie stabilizacji w społeczeństwie, cotakże ma znaczenie dla wzrostu, przedewszystkim w zakresie zwiększenia chęci

PiOTr WóJCiKStały współpracownik jagielloński24, publicysta ekonomiczny

Najwyższy czas solidnie przyłożyć się do wzrostu jakości usługowej dzia-łalności państwa. Nawet wtedy, jeśli będzie musiało się to odbyć kosztemograniczenia najmniej uzasadnionych świadczeń pieniężnych

Więcej usług, mniej świadczeń

Page 40: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

do podejmowania ryzyka. Człowiek mającypoduszkę bezpieczeństwa, w postaci trans-ferowego zabezpieczenia społecznego,z większą ochotą podejmie nieszablonowe,ryzykowne i kreatywne działania, którew swej masie mogą wytworzyć fermentinnowacyjności w całej gospodarce.

Jednak zbyt rozbudowane i zbyt wy-sokie transfery stricte pieniężne mogązniechęcać niektóre grupy do pracy, szcze-gólnie te z dolnych grup dochodowych.W sytuacji, gdy rynek nie jest w staniezaproponować zarobków konkurencyjnychwobec środków, które można uzyskaćz transferów socjalnych, część osób możewypadać z rynku pracy na stałe lub napewien czas, na przykład do momentuwzrostu płac. Jest to szczególnie groźnew krajach, w których aktywność zawodowajuż jest na niskim poziomie. A takim właś-nie jest Polska – poziom zatrudnieniawynosi w naszym kraju tylko 61,7%, przyśredniej UE 64,9. W Czechach wskaźnikten wynosi 69%, w Niemczech 73,8%,a w Szwecji nawet 75%. Co więcej, w Polsceten wskaźnik jest szczególnie niski w przy-padku kobiet – zatrudnionych jest zaled-wie 55% Polek w wieku produkcyjnym.Mając to na względzie, niezwykle istotnejest, by poziom transferów socjalnych do-pasować do sytuacji na rynku pracy, bynie hamowały one aktywności zawodowej.Usługi publiczne nie hamują aktywności,wręcz przeciwnie, one raczej umożliwiająnowe jej formy i poszerzają zakres do-

stępnych opcji. Dlatego w kraju na do-robku, takim jak Polska, o niskich płacachi aktywności zawodowej, zdecydowaniebezpieczniej oraz efektywniej jest inwes-tować w usługi publiczne.

Poza tym, wielość różnych świadczeńmoże prowadzić do praktyk ich zwyczaj-nego wyłudzania i wytwarzania się postawżyciowych opartych o lawirowanie po-między różnymi możliwościami otrzyma-nia transferu. Oczywiście w usługach zda-rzają się też pasażerowie na gapę, jednaktrudno sobie wyobrazić, że ktokolwiekułoży sobie życie dzięki jazdom kolejąbez biletów. Trudno też sobie wyobrazić,że ktoś będzie chciał wyłudzić miejscew przedszkolu nie mając dziecka. A jeślinawet za to nie zapłaci (o ile przewidujemyjakąś odpłatność), to wielkiej tragedii niebędzie, gdyż w działalności usługowejpaństwa najważniejsze jest dostarczenieusługi (np. opieka nad dzieckiem), a od-płatność za nią jest kwestią wtórną. Tym-czasem w transferach kwestią podstawowąjest wsparcie pieniężne osoby, która speł-nia dane wymogi, a więc wyłudzenie pod-waża ich cel pierwszego rzędu.

Świadczenia pieniężne są też dużobardziej kosztowną metodą osiągania ce-lów społecznych niż usługi publiczne.Państwo może zapewniać szczególnie waż-ne społecznie i powszechne usługi w spo-sób relatywnie tani, jeśli wykorzysta efektskali i swój potencjał organizacyjny. Jed-nak jeśli zamiast tego, państwo wypłacaobywatelom świadczenia pieniężne z my-ślą, że ci samodzielnie zakupią usługipubliczne od różnych dostawców, to po-wstają koszty administracyjne państwa,ale bez wykorzystania efektu skali.

Między innymi z tych pozycji kryty-kowano „500+”, pokazując, że za niemal24 mld zł rocznie stworzono programświadczeń, które i tak nie wystarczyłyby

40

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Zbyt rozbudowane i zbyt

wysokie transfery stricte

pieniężne mogą zniechęcać

niektóre grupy do pracy

Page 41: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

na opiekunkę dla dziecka lub nawet miejs-ce w prywatnym przedszkolu. Tymczasemza dużo mniejszą kwotę udałoby się stwo-rzyć program zapewniający wszystkimnajmłodszym Polakom bezpłatną opiekęprzedszkolną w sieci publicznych lub do-towanych przez państwo placówek.

Tak więc działalność usługowa pań-stwa powinna mieć pierwszeństwo przeddziałalnością transferową. Świadczeniapieniężne powinny być ewentualną wi-sienką na torcie solidnej sieci usług. Tym-czasem w Polsce odwróciliśmy tę logikę.Uruchomiliśmy kosztowny program trans-ferowy (zresztą potrzebny i generalniesłuszny), tymczasem usługi publicznewciąż leżą w powijakach.

Publiczny impuls rozwojowy

Transfery pieniężne mogą zwiększyć go-towość do podejmowania ryzyka, jednakferment kreatywności nie wybuchnie, jeślinie będzie miał ku temu warunków. Wa-runki ku temu państwo może wytworzyćswoją działalnością usługową. Każda gos-podarka potrzebuje swojego krwiobiegu,kanałów, którymi wytwórcy oraz konsu-menci mogliby uczestniczyć w grze ryn-kowej. Działalność produkcyjna jest oczy-wiście podstawą gospodarki, jednak XXI-wieczna bardzo skomplikowana i wielo-etapowa wytwórczość, łącząca sieci do-stawców czy wielkie korporacje z wielomamniejszymi podmiotami, w szczerym polunie ma prawa się wytworzyć. Musi miećdo tego infrastrukturę, ale nie tylko strictematerialną, ale też instytucjonalną czyteż po prostu organizacyjną.

Państwo dysponuje środkami i moż-liwościami organizacyjnymi, by stworzyćtaką infrastrukturę. Państwo swoją dzia-łalnością usługową może zapewnić kanały,dzięki którym pracownicy będą mogli po-

dejmować zatrudnienie w danym miejscu,wytwórcy eksportować swoje produkty,a sprzedawcy handlować towarami w ca-łym kraju. Państwo dzięki swym usługommoże wytworzyć kanały komunikacyjno-logistyczne, dzięki którym energia i nie-zbędne surowce będą dostarczane do od-biorców, a kooperanci będą tworzyć mię-dzy sobą sieci. Istnienie takich kanałówjest kwestią zupełnie podstawową dlafunkcjonowania sprawnej gospodarki.A im te kanały bardziej rozbudowanei sprawniejsze, tym gospodarka bardziejefektywna.

Może ktoś zada następujące pytanie:dlaczego akurat państwo ma zająć siętworzeniem tego krwiobiegu gospodarki,a nie sektor prywatny? Oczywiście wielez tych podstawowych usług mogą dostar-czać podmioty prywatne – i zresztą do-starczają, czego najlepszym przykłademjest polski sektor przewozów towarowych,który rządzi na europejskich drogach.Jednak są sytuacje, w których to państwojest bardziej efektywne lub tylko onomoże się podjąć danego zadania.

Przykładem drugiej sytuacji są za-dania, które przekraczają możliwości fi-nansowe sektora prywatnego, a nawetjeśli jakieś wielkie globalne koncerny by-łyby w stanie ich się podjąć, to niemożliwejest, by zechciały angażować tak wielkączęść swojego kapitału w jednym kraju.Tylko państwo jest więc w stanie zmobi-lizować kapitał potrzebny do budowy siecidróg, w sposób skoordynowany i spójny,by w efekcie powstała przemyślana i sen-sowna siatka tras na terytorium całegopaństwa. Nawet w USA, mekce globalnegokapitalizmu, gdzie sprywatyzowanych jestmnóstwo usług publicznych, od służbyzdrowia po dostarczanie energii, budowasieci dróg międzystanowych była efektemwielkiej mobilizacji inwestycji publicznych.

41

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 42: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Kiedy państwo bywa sprawniejsze

Sztandarowym przykładem większej efek-tywności sektora publicznego są tak zwanemonopole naturalne. Są to sytuacje, w któ-rych nie ma możliwości zaistnienia kon-kurencji, gdyż np. nie da się zbudowaćdwóch równoległych infrastruktur lub by-łoby to zupełnie nieopłacalne, gdyż wy-generowałoby koszty, które nie zwróciłybysię w przewidywalnej perspektywie. W tychuwarunkowaniach najbardziej efektywnymrozwiązaniem jest funkcjonowanie na da-nym terytorium jednego dostawcy, dziękiczemu koszty stałe pokrywane są tylkoraz, a więc koszty jednostkowe dostar-czenia usługi spadają, wraz z dołączaniemdo sieci każdego kolejnego klienta.

Klasycznym przykładem monopolunaturalnego są sieci wodociągów. I o ilegeneralną zasadą jest, że należy się wy-strzegać monopoli, to jeśli już w jakimśobszarze musi on zaistnieć, bez wątpienialepszy jest naturalny monopol publicznyniż prywatny. Nad monopolem publicz-nym można sprawować pieczę demokra-tyczną, a dodatkową korzyścią jest brakmarży, co jeszcze obniża cenę. Tymczasemwpływ na monopolistę prywatnego jestbardzo ograniczony, gdyż klient nie może

„pójść gdzie indziej”, a cenę usługi pod-wyższa jeszcze zysk, do którego dąży każdafirma prywatna. Przekonali się o tymFrancuzi, po tym jak w ich kraju w wielumiejscach sprywatyzowano zarządzaniesiecią wodociągową. W gminach, gdzieto uczyniono, cena wody była 20% wyższaniż w gminach, gdzie wciąż dostawcąwody były spółki komunalne. W Paryżuaudyt wykazał nawet, że cena wody byławyższa o 30% od sumy kosztów powięk-szonych o godziwą marżę spółki prywatnej.W wyniku tego nad Sekwaną następujeodwrót od tego trendu, w postaci remu-nicypalizacji usług publicznych.

Są też sytuacje, w których dostar-czanie danych usług w niektórych czę-ściach kraju lub określonej grupie spo-łecznej jest zupełnie nieopłacalne dla pry-watnych dostawców, którzy kierują sięzyskiem. Zapewnienie tej usługi musiwięc wziąć na siebie sektor publiczny, dlaktórego to nie zysk jest celem działalności,ale wypełnianie potrzeb obywateli. Właśniedlatego zdecydowana większość cywili-zowanych krajów świata utrzymuje pub-licznych dostawców pocztowych, zapew-niając dostarczanie przesyłek nawet naj-trudniej dostępnym rejonom kraju.Wpuszczenie w takiej sytuacji prywatnejkonkurencji jest bardzo ryzykowne, gdyżz reguły kończy się tym, że prywatnefirmy skupiają się na najbardziej zyskow-nych obszarach działalności, zostawiającte nierentowne dostawcom publicznym,którzy muszą się przez to zmagać z dużowiększymi kosztami. Następuje więc zja-wisko „prywatyzacji zysków i uspołecz-nienia strat”, co kończy się zwyczajowąśpiewką, że „prywatne efektywne, a pub-liczne nie”. Inną wariacją tego zjawiskajest sytuacja, w której podmioty prywatnew ogóle nie chcą podejmować danegodziałania (gdyż np. nie są jeszcze na tak

42

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Państwo może zapewniać

szczególnie ważne

społecznie i powszechne

usługi w sposób relatywnie

tani, jeśli wykorzysta efekt

skali i swój potencjał

organizacyjny

Page 43: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

zaawansowanym poziomie rozwoju),a państwo uznaje je jednak za niezbędnedla dobrostanu społecznego i bierze w ca-łości na siebie. Podobnie jest, gdy danausługa na rynku jest bardzo droga, alejednak interes publiczny wymaga możliwiepowszechnego dostępu do niej – wtedyrównież nieodpłatnie lub po obniżonejcenie usługę dostarcza sektor publiczny.To właśnie jest jeden z argumentów zautrzymywaniem publicznej służby zdro-wia – umożliwienie dostępu do kosztow-nych procedur medycznych także tymobywatelom, których nie stać na prywatneubezpieczenie zdrowotne, lub np. prze-wlekle albo ciężko chorym, których żadenpodmiot prywatny nie chce ubezpieczyć,gdyż mu się to nie opłaca. Tymczasemdobry stan zdrowia społeczeństwa jakocałości jest w interesie publicznym.

Usługi czekają na dobrą zmianę

Niestety państwo usługowe w Polsce moc-no niedomaga. Kolej mogłaby być pod-stawą logistycznego krwiobiegu gospo-darki, jednak nad Wisłą stała się wy-dmuszką – za fasadą Pendolino i połączeńmiędzy największymi miastami kryje sięzupełna zapaść komunikacji kolejowej naprowincji. Polska kolej cierpi na zjawiskukomercjalizacji, czyli przemianie podmio-tów kolejowych w spółki prawa handlo-wego, które nie zostały co prawda spry-watyzowane, ale jako spółki muszą kie-rować się zyskiem. Tak więc masowo lik-widowały nierentowne połączenia i linie,w czym jesteśmy jednym z liderów UE.To prowokowało odwrót od kolei wśródpasażerów, co oczywiście powodowałodalsze ograniczanie siatki połączeń, a tonastępnie... Błędne koło. Jak wyliczyłoCentrum Zrównoważonego Transportu,w naszym kraju znajduje się aż 100 miast

bez żadnego czynnego połączenia kolejo-wego. W Czechach jest takie jedno, naWęgrzech 6, a na Słowacji 5. Poza likwi-dacją linii, polska kolej charakteryzujesię także bardzo małą liczbą kursów.W 2012 r. na statystycznej linii kolejowejprzejeżdżało w ciągu doby zaledwie 11 parpociągów. W Maroku 12, a w Egipcie 16,co CZT celnie nazwał „afrykanizacją koleiw Polsce”. Przewozy kolejowe mogą sta-nowić bardzo ważny kanał logistycznydla gospodarki.

Niemcy, m.in. dzięki bogatej w po-łączenia i sprawnie działającej kolei, nawetw najmniejszych miastach, zapewniłysobie zrównoważony rozwój całego tery-torium kraju. W Polsce rozwój skupia sięwokół największych miast, tymczasemperyferia kraju pustoszeją – to wyniktakże fatalnie działającej publicznej ko-munikacji zbiorowej na prowincji, z kolejąna czele. Prywatni przewoźnicy, którzyweszli w miejsce publicznych, skupiająsię tylko na najbardziej rentownych trasachi porach dnia, przez co do niektórychmiejscowości nie dojedzie się już w póź-niejszych godzinach popołudniowych. Tooczywiście ogranicza wielu ich mieszkań-com podejmowanie zatrudnienia, a więcosłabia lokalne rynki pracy. Odejście odparadygmatu rentowności i rozbudowaniesiatki połączeń na prowincji, nawet zacenę okresowego ponoszenia strat przez

43

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Świadczenia pieniężne są

dużo bardziej kosztowną

metodą osiągania celów

społecznych niż usługi

publiczne

Page 44: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

spółki kolejowe, jest szansą nie tylko napowstanie kolei z kolan, ale także na im-puls rozwojowy dla wielu gmin Polskiprowincjonalnej.

Kolejnym obszarem usług publicz-nych, które przeżywa zapaść, jest pań-stwowe oraz komunalne budownictwomieszkaniowe. W XXI wieku nastąpiławręcz szybka dekomunalizacja tkankimieszkaniowej. O ile jeszcze w 2002 r.gminy posiadały 12% mieszkań w Polsce,to już w 2013 r. jedynie 7%. Wynika tonie tylko z faktu wyprzedaży lokali pod-miotom prywatnym, ale też z zupełnegozastoju w publicznym budownictwie.W 2014 r. lokale wybudowane przez gminystanowiły zaledwie 1,5% wszystkich miesz-kań oddanych do użytku. Państwo doko-nało zupełnej abdykacji z tej sfery życia –mieszkania budowane przez agendy rzą-dowe (np. BGK) nawet nie są ujmowanejako osobna kategoria w danych GUS.Tymczasem w Polsce zupełnie niedomagarynek najmu – tworzy się więc miejscena działanie sektora publicznego. Zaledwie5% Polaków wynajmuje mieszkanie w ce-nach rynkowych, tymczasem średnia UEjest 3 razy wyższa. Na słabo rozwiniętymrynku najmu cierpi mobilność wewnętrz-na. Jeśli Polak łatwiej znajdzie tanie miesz-kanie do wynajęcia w Dublinie niż w są-siednim województwie, to nic dziwnego,że tylu naszych rodaków wybiera emi-

grację. Polska mobilność wewnętrzna jestjedną z najniższych w UE, co w kraju nadorobku, w którym są znaczne różnicemiędzy regionami w produktywności, bez-robociu i płacach, jest bardzo poważnąbarierą rozwoju. Szeroko zakrojony pro-gram państwowych mieszkań na wynajembyłby dobrą odpowiedzią na tę sytuację.Rząd co prawda ogłosił bardzo obiecującyprogram „Mieszkanie plus”, jednak liczbamieszkań w pierwszym etapie (6 tysięcy)nie powala i rodzi obawy, czy cała paranie pójdzie w gwizdek.

Także inne usługi publiczne wołająo zajęcie się nimi. Dramatycznie niedofi-nansowana służba zdrowia została skla-syfikowana w corocznym Euro HealthConsumer Index dopiero na... 34 miejscuw Europie. Opieka przedszkolna kulejerównie mocno – w wielu województwachmiejsca w żłobkach są dostępne dla kilkuprocent ogółu dzieci w regionie. Tymcza-sem możliwość szybkiego powrotu dopracy przez matki ma niebagatelne zna-czenie w podwyższaniu niskiej aktywnościzawodowej.

Chyba najwyższy czas solidnie przy-łożyć się do wzrostu jakości usługowejdziałalności państwa. Nawet wtedy, jeślibędzie musiało się to odbyć kosztem ogra-niczenia najmniej uzasadnionych świadczeńpieniężnych. Wytworzony w ten sposóbimpuls rozwojowy zwróci się z nawiązką.

44

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 45: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

45

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Kryzys w strefie euro zmieni nasze obie-gowe poglądy na temat przyszłości UniiEuropejskiej. Ujawni utopijność projektueuropejskiego państwa federalnego, a więctakże koncepcji twardego rdzenia. Zmienikonstelację na kontynencie, wskutek roz-padu osi Berlin-Paryż.

Koncentryczne kręgi

Mocarstwa zachodnie w latach 90. XXwieku podjęły decyzję o przyjęciu dostruktur integracyjnych państw środkoweji południowej Europy. W perspektywieUE miała liczyć prawie 30 członków. Towymagało gruntownego przemyślenia do-tychczasowych mechanizmów współpracy,w pierwszej kolejności procesów decy-zyjnych.

Europejskie elity doszły do przeko-nania, że nie da się utrzymać zasady ho-mogeniczności integracji, tzn. takiego sa-mego zaawansowania procesów integra-cyjnych we wszystkich krajach członkow-skich. Za oczywiste uznano różnicowanie,a więc podział na grupy państw, które

będą różniły się intensywnością współ-pracy. Unia miała stać się strukturą przy-pominającą koncentryczne kręgi, tworzoneprzez państwa o podobnym zaawanso-waniu procesów integracyjnych. Ponieważrównolegle z decyzją o poszerzeniu Uniipostanowiono o wprowadzeniu wspólnejwaluty, w sposób naturalny doszło dopierwszego, fundamentalnego podziałuna strefę euro i resztę państw członkow-skich. Koncepcja koncentrycznych kręgówznalazła swoją wzorcową formę w doku-mencie opracowanym w roku 1994 przezfrakcję CDU/CSU w Bundestagu. Wolf-gang Schäuble i Karl Lamers przedstawiliwówczas „Refleksje na temat polityki eu-ropejskiej”, które stały się najważniejszymdokumentem strategicznym niemieckiejpolityki zagranicznej ostatniego ćwierć-wiecza. Ci dwaj politycy opowiedzielisię za reformą Unii, na którą składały siędwa równoległe procesy: poszerzenia i po-głębienia jej struktur. Przewidując, żerozszerzenie może sparaliżować Unię, za-proponowali reformę instytucji europej-skich. Jej celem było stworzenie państwa

KrZySZTOf raKStały współpracownik „Nowej Konfederacji”,ekspert Ośrodka Analiz Strategicznych

Bogate kraje Północy prędzej czy później wstrzymają transfery do krajówdłużników. Te zbankrutują, co pociągnie za sobą rozpad strefy euro i roz-wód Berlina z Paryżem. Wtedy dopiero rozpoczną się reformy UE

Twardy rdzeń i koniec europejskiego złudzenia

Page 46: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

federacyjnego („der föderative Staatsauf-bau”) na fundamencie czegoś w rodzajukonstytucji („das verfassungsähnliche Do-kument”). Parlament Europejski wrazz Radą stałyby się prawodawcą europejskiegopaństwa federacyjnego. Rada dodatkowo –drugą izbą parlamentu, a Komisja Euro-pejska – kontynentalnym rządem.

Do urzeczywistnienia tego konceptukonieczna była nowa metoda integracji –metoda „różnych prędkości”. Nie możnabowiem zmusić wszystkich członków UEdo podążania do celu w takim samymtempie. Najszybciej poruszać się będąNiemcy i Francja, „motor integracji”, doktórych najprawdopodobniej dołączą Bel-gia, Luksemburg i Holandia, które stworzą„twardy rdzeń” (der feste Kern). Kraje tesilnie zwiąże ze sobą unia walutowa.

Do tych pomysłów sześć lat późniejnawiązał minister spraw zagranicznychw gabinecie Gerharda Schrödera, JoschkaFischer, który swoją wizję przyszłej Europyprzedstawił w wykładzie wygłoszonymw roku 2000, na Uniwersytecie Hum-boldta w Berlinie. W zasadniczych pun-ktach pokrywała się ona z tym, co zapre-zentowali 6 lat wcześniej Schäuble i La-mers. Fischer w swoich rozważaniach byłbardziej odważny i naszkicował ostatecznycel integracji europejskiej, jej – posługującsię językiem eurokratów – finalité politi-

que. Była nim Europejska Federacja, wy-budowana na fundamencie traktatu kon-stytucyjnego, ustanawiającego europejskiparlament i rząd, które sprawowałyby„faktyczną władzę ustawodawczą i wyko-nawczą w granicach federacji”. Miał onzostać osiągnięty, podobnie jak u Schäub-lego i Lamersa, dzięki zastosowaniu me-tody „różnych prędkości”. Zamiast o „twar-dym rdzeniu”, Fischer mówił o „awan-gardzie”, czyli o grupie kilku państw,szczególnie zaangażowanych w to przed-sięwzięcie. Wskazał, że mogłyby ją sta-nowić kraje realizujące projekt wspólnejwaluty.

Fiasko niemieckiej Europy

Dziś bez ryzyka można stwierdzić, że nie-mieckie próby budowy europejskiego pań-stwa federalnego skończyły się porażką.Fatalny w skutkach błąd popełnił już kan-clerz Helmut Kohl, jeden z największychzwolenników federalizmu – wyrażajączgodę na przyjęcie euro, zrezygnował z po-stulatu stworzenia unii politycznej w Eu-ropie. Według jego pierwotnego planunowa unia miała mocno stać na dwóchfilarach: wspólnej waluty i politycznej fe-deracji. Francuski prezydent, FrançoisMitterrand, nie chciał pogłębienia współ-pracy politycznej. Zależało mu przedewszystkim na osłabieniu zjednoczonychNiemiec, a więc na odebraniu im naj-ważniejszej geoekonomicznej broni, jakąbyła marka. Euro w zamiarach francuskichmiało zapewnić utrzymanie mocarstwowejpozycji Paryża w Europie.

Nie znaczy to wcale, że Niemcy łatwozrezygnowały z postulatu tworzenia „corazściślejszej Unii”. Kolejni kanclerze GerhardSchröder i Angela Merkel próbowali na-prawić zaniechanie swojego poprzednika.Ich wysiłki ukoronował traktat lizboński.

46

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

dziś bez ryzyka można

stwierdzić, że niemieckie

próby budowy

europejskiego państwa

federalnego skończyły się

porażką

Page 47: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Mimo szumnych zapowiedzi, nie okazałsię on kamieniem milowym wymarzonejfederacji. Wręcz przeciwnie, jego istotąbyła gruntowna zmiana mechanizmu de-cyzyjnego; rezygnacja z zasady nadpro-porcjonalnej reprezentacji państw małychi średnich oraz drastycznego ograniczeniazasady jednomyślności.

Oznaczało to odejście od federalis-tycznego sposobu podejmowania decyzjii oddanie władzy w ręce największychpaństw unijnych. Lizbona była raczej kro-kiem ku renacjonalizacji Unii aniżeli fe-deralizacji.

Fiasko niemieckich dążeń przypie-czętował kryzys w strefie euro. Wspólnawaluta nie spełniła pokładanych w niejnadziei i nie była katalizatorem procesówintegracyjnych. Wprowadzenie euro spo-wodowało, że biedniejszym krajom Po-łudnia nagle zaoferowano tańszy niż dotej pory kredyt. Politycy włoscy, greccyi hiszpańscy zaczęli nieodpowiedzialnezadłużać swoje kraje; aby utrzymać sięprzy władzy realizowali wszelkie zachciankiswoich wyborców. W Europie powstałnowy mur, który podzielił ją na wierzycielii dłużników. Trwające od 6 lat działaniaantykryzysowe tylko ten podział pogłębiły.Euro okazało się więc rodzajem bombypodłożonej pod fundamenty integracji

europejskiej. Co gorsza, politycy nie tylkonie mają realnego pomysłu, jak zasypaćów podział, ale zdają się go w ogóle niedostrzegać. Kolejne programy naprawczepolegają na przekazywaniu następnychkredytów, czyli na dalszym zadłużaniudłużników.

Eurogeddon

Część niemieckich elit, przede wszystkimgrupa szanowanych profesorów ekonomii,od dawna ostrzegała przed zgubnymiskutkami wprowadzenia euro. Jednak po-litycy nie starali się nawet słuchać ich ar-gumentów. Popełnili więc sposób poważnybłąd, albowiem z diagnoz ekonomicznychwynikają bezpośrednie polityczne skutki,przede wszystkim ten, że kryzys strefyeuro nie pozwoli na powstanie twardegordzenia w Europie.

Taki wniosek można wyprowadzićz lektury opublikowanej przed rokiemksiążki Hansa-Wernera Sinna pt. „Euro.Pokojowa idea, która przyniosła niezgodę”(„Der Euro. Von der Friedensidee zumZankapfel”). Ten najbardziej wpływowyniemiecki ekonomista na 500 stronachdokonał pionierskiej diagnozy chorobytoczącej strefę euro.

Polityków najbardziej może zaskoczyćkonstatacja, że tzw. unia transferowaw praktyce jest już realizowana. Jest topostulat Francji i związanych z nią krajówPołudnia, aby państwa-wierzyciele prze-kazywali ogromne kwoty państwom za-dłużonym w celu wyrównywania różnicrozwojowych w eurostrefie. Mechanizmwyrównywania poziomów bogactwa i do-brobytu istnieje w Unii od dawna. Takijest cel dobrze nam znanych funduszystrukturalnych i spójności. Jednak wydatkina nie wynoszą kilka promili PKB całejUE. Natomiast w przypadku unii trans-

47

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Z diagnoz ekonomicznych

wynikają bezpośrednie

polityczne skutki. a przede

wszystkim ten, że kryzys

strefy euro nie pozwoli na

powstanie twardego rdzenia

w europie

Page 48: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

ferowej chodzi o kwoty znacznie większe,być może nawet na poziomie kilkunastuprocent PKB. Właśnie z tego względu naj-bogatsze kraje są tej idei przeciwne. Berlinwielokrotnie dystansował się od propozycjiParyża.

Sęk w tym, że pomimo sprzeciwuwierzycieli, setki miliardów euro płynąz północy na południe kontynentu. Dziejesię tak za sprawą nieprzejrzystej i nie-zgodnej z unijnym prawem polityki Eu-ropejskiego Banku Centralnego. Od mo-mentu wybuchu kryzysu finansowegotrwa cały czas ogromna akcja kredytowa,skierowana do krajów europejskiego Po-łudnia. Unia bierze tym samym odpo-wiedzialność za dług państw członkow-skich. W ten sposób łamie własne traktaty,które jej tego jednoznacznie zakazują(klauzula „no bail-out” z art. 125 Traktatuo funkcjonowaniu UE).

Sinn wyliczył, że w marcu 2015 r.zadłużenie sześciu państw, które stanowiąnajwiększy problem strefy euro, czyli Gre-cji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Cyprui Irlandii, osiągnęło astronomiczną kwotęprawie 11 bilionów euro, czyli 335% PKBtych krajów. To oznacza, że w praktycejest ono nie do spłacenia i wierzycielemuszą się liczyć ze stratami. Sinn osza-cował maksymalne straty (stan na gru-dzień 2014), jakie poniosą wierzyciele

w przypadku niewypłacalności tych sześciukryzysowych krajów. Niemcy będą musiałysię pogodzić z ubytkiem 260 mld euro,Francja – 202 mld euro, a Holandiaprawie 60 mld euro. Bankructwo południaEuropy będzie kosztowało każdego oby-watela państw północnych przeszło 3 tys.euro. Od czasu tych wyliczeń minęło jużpółtora roku i można mieć pewność, żekwoty te znacząco wzrosły.

Zdaniem niemieckiego ekonomisty,kontynuowanie polityki transferowej musiskończyć się katastrofą. Kredyty w wyso-kości setek miliardów euro nie przyniosłypozytywnych efektów. Gospodarki państwpołudnia Europy nadal znajdują się w kry-zysie. Jedynym wskaźnikiem, który rośnie,jest dług. Transfery są więc grą na czas,odsuwają jedynie moment, w którym doj-dzie do krachu. Sinn jest zwolennikiemczasowego wyjścia dłużników ze strefyeuro i przyjęcia przez nich własnej waluty.Ta, tracąc na wartości w stosunku doeuro, przywróci ich gospodarkom kon-kurencyjność. Po kilku zaś latach, gdykurs nowej waluty się ustabilizuje, będziemożna myśleć o powrocie do strefy euro.

Głównym lekiem na kryzys zadłuże-niowy ma być zaprzestanie realizacji uniitransferowej, czyli kredytowania przezUnię zadłużonych państw członkowskich.Po pierwsze, polityka ciągłego kredyto-wania biednych państw lub regionówprzez bogatych, w celu wyrównania różnicrozwojowych, zazwyczaj jest nieskuteczna,albowiem nie powoduje, że słabiej rozwi-nięte państwa (regiony) doganiają bogat-sze. Drugi argument ma charakter poli-tyczny. Trudno oczekiwać, że społeczeń-stwa bogatych państw północnej Europyzgodzą się na długotrwałe finansowaniebiednego Południa. To w praktyce ozna-czałoby bowiem, że Niemcy czy Holendrzymusieliby zrezygnować z własnego pań-

48

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Kredyty w wysokości setek

miliardów euro nie

przyniosły pozytywnych

efektów. Gospodarki państw

południa europy nadal

znajdują się w kryzysie

Page 49: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

stwa dobrobytu. Dzisiaj transfery są moż-liwe tylko dlatego, że nie ma nad nimidemokratycznej kontroli, albowiem de-cyduje o nich EBC. Jednak Niemcy i Ho-lendrzy w którymś momencie zrozumieją,że Unia odbiera im spokojną starość i tobędzie nie tylko koniec unii transferowej,ale także Unii Europejskiej, jaką znamy.

Koniec pewnego złudzenia

Sinn przekonuje, że Niemcy wcale nie sąnajwiększymi wygranymi kryzysu w strefieeuro. Kryzys ten doprowadził bowiemostatecznie do krachu ich dotychczasowejpolityki europejskiej, której koncepcjapowstała w latach 90. XX wieku. Przypo-mnijmy: niemiecka koncepcja federali-zacyjna polegała na stworzeniu, zarzą-dzanego wspólnie przez Berlin i Paryż,twardego rdzenia integracji europejskiejw strefie euro. Na tym opierała się istotaplanów Schäublego, Lamersa, a późniejFischera. Rzeczywistość negatywnie zwe-ryfikowała te projekty.

Euro nie może stać się głównymośrodkiem procesów integracyjnych, po-nieważ zamiast łączyć, dzieli i tworzy fun-damentalny konflikt pomiędzy dłużnikamioraz wierzycielami. Konflikt ten zagrażadziś istnieniu Unii. Francja i Niemcy,państwa które miały być „motorem” UE,spierają się o strategiczny kierunek, w któ-rym miałyby zmierzać. Paryż nie godzisię na realną unię polityczną, albowiemoznaczałaby ona np. wspólne zarządzaniearsenałem jądrowym, a chciałby jedynie,żeby najbogatsze państwa UE wzięły więk-szą odpowiedzialność za długi strefy euro.

Niemieckie elity polityczne coraz bar-dziej uświadamiają sobie przykrą prawdę,że koncepcja federalizacyjna jest utopią,albowiem nie znajduje poparcia wśródinnych państw członkowskich. Jednak

nie są w stanie przedstawić żadnej po-ważnej alternatywy. Doszło nawet do tego,że obecna koalicja rządząca spiera sięo przyszłość polityki europejskiej. Socjal-demokraci, nie bacząc na fakty, nadalwyznają utopię europejskiego państwafederalnego. CDU i kanclerz Angela Merkelzachowują bardziej trzeźwy stosunek dorzeczywistości i zdają się wyciągać lekcjęz Brexitu. Ponadpartyjny konsensus, źród-ło siły niemieckiej polityki zagranicznej,odchodzi powoli w niebyt.

W niemieckim dyskursie coraz czę-ściej pojawiają się propozycje odejścia odkoncepcji federalistycznej i jej głównegopostulatu, czyli twardego rdzenia integracjieuropejskiej. Hans-Olaf Henkel, były pre-zes Federalnego Związku Przemysłu Nie-mieckiego, od lat nawołuje do podziałustrefy euro na dwa obszary walutowe.W jednym znajdą się Niemcy i bogatepaństwa Północy, a w drugim Francjai jej południowi klienci, co oznaczać będzieostateczny rozbrat Berlina z Paryżem. Ar-gumentuje on, że obecne zyski z eksportu,jakie gospodarka niemiecka zawdzięczaaktualnemu kształtowi strefy euro, niepokryją ogromnych wydatków na pod-trzymywanie przy życiu państw-bankru-tów. Jego sensowna ekonomicznie argu-mentacja, zbieżna zresztą z wywodamiSinna, dziś jest uważana jeszcze za herezję.

49

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

brak jednolitego stanowiska

niemiec i strategicznego

kompromisu mocarstw

powoduje, że w najbliższym

czasie nie należy spodziewać

się realnej reformy unii

Page 50: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Niemieckie elity i społeczeństwo nie wy-obrażają sobie bowiem rozwodu Berlinaz Paryżem. Ich polityczne przyzwyczajeniazmieni jednak kolejna odsłona kryzysuzadłużeniowego, gdy przeciętny Niemiecuświadomi sobie, że za sojusz z Francjąbędzie musiał zapłacić ze swojej emerytury,czyli gdy będzie musiał wybierać pomiędzynim a dostatnią i wygodną starością.

Brak jednolitego stanowiska Niemieci strategicznego kompromisu mocarstwpowoduje, że w najbliższym czasie nienależy spodziewać się realnej reformyUnii. Francja nie zrezygnuje z wymuszeniana Niemcach zgody na unię transferową,ponieważ dysponuj silną kartą – popar-ciem Włoch i innych państw Południa.To spowoduje, że do momentu nadejściakolejnej fali kryzysowej Europa pozostaniew swoistym klinczu.

Polska partnerem Niemiec

Dla Polski ten okres przejściowy nie musibyć czasem straconym. Niemcy będą po-szukiwały sojuszników przeciwko fran-cuskim pomysłom unii transferowej. Niebędą grymasić, gdyż niedawno straciłyWielką Brytanię – najważniejszego part-nera, który wraz nimi blokował etaty-styczne dążenia Francji. Polska i krajenaszego regionu są dla nich naturalnympartnerem, ponieważ ich gospodarki, znaj-dując się poza strefą euro lub wstępującdo niej stosunkowo późno, zachowałyswoją konkurencyjność względem krajówpołudnia Europy.

Warszawa ma również ważny intereswe współpracy z Berlinem, albowiem rea-lizacja unii transferowej pozostawi ją na

marginesie polityki europejskiej i utrwalijej peryferyjny status.

Musimy jednak uważać, aby nie po-pełnić typowego dla naszej dyplomacjibłędu, polegającego na hojnym płaceniumocarstwom za to, co i tak oddałyby namza darmo. Berlin będzie się z pewnościąostro targował. Można sobie wyobrazić,że za swoją niezgodę na unię transferowązażąda od nas zapłaty. Będzie nas bowiemprzekonywał, że jest jej przeciwny w imięsolidarności z państwami środkowoeu-ropejskimi, a więc że robi to przede wszyst-kim dla nas, a nie dla siebie. Taki scena-riusz jest bardzo prawdopodobny, ponie-waż politycy niemieccy już dziś nas straszą,że jeśli nie będziemy im ulegli, to będąbudować Europę twardego rdzenia. Tooczywisty blef, albowiem w żywotnym in-teresie Berlina jest utrzymanie niemiec-kiego państwa dobrobytu, a nie finanso-wanie bankrutów. A zatem to Warszawawinna domagać się zapłaty od Niemiecza sprzeciw wobec francuskiej politykieuropejskiej.

A jest co negocjować. Niemcy i bogatekraje Północy prędzej czy później wstrzy-mają transfery do krajów dłużników. Tew efekcie zbankrutują, co pociągnie zasobą rozpad strefy euro i rozwód Berlinaz Paryżem. Wtedy dopiero na serio roz-poczną się poważne reformy Unii i co zatym idzie negocjacje, których celem będązmiany traktatowe. Na negocjacyjnymstole z pewnością znajdzie się zmianaunijnego mechanizmu decyzyjnego, a więcgra będzie dotyczyć poprawy pozycji Polskiw UE. I to będzie nasza cena, jakiej po-winniśmy żądać za storpedowanie uniitransferowej.

50

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 51: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

51

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Przejrzałem artykuły amerykańskichlibertarian na temat idei dochodu gwa-rantowanego, której jest Pan propa-gatorem. Zgodnie z nią każdy obywatelmiałby bezwarunkowo otrzymywać comiesiąc od państwa ustaloną kwotę.Spodziewałem się totalnej krytyki, a tuniespodzianka: niektórzy z nich, np.Matt Zwolinski z University of San Die-go, są jej zwolennikami.

Wypada się cieszyć, chociaż do libertarianmi daleko...

Ich poparcie wynika jednak z wyra-chowania. Sądzą, że jeśli dochód gwa-rantowany zastąpi zwykłą politykę so-cjalną, zmniejszą się wydatki państwa.Mają rację? Rozdawanie pieniędzy lu-dziom to droga do oszczędności bu-dżetowych?

Nie do końca. Nie można wprowadzićdochodu gwarantowanego jednego dniai za jednym zamachem zlikwidować innewydatki socjalne państwa. To proces.

Tego się obawiałem.

Co do oszczędności, to jednak ostatecznieto prawda: celem jest przecież faktyczniezastąpienie dochodem gwarantowanymobecnych świadczeń socjalnych. Dzisiejszysystem socjalny to kosztowna tragedia.Różnego typu subsydia, zapomogi, dotacjeprzyznawane są na bazie arbitralnie usta-lonych kryteriów. To rodzi po pierwszekonieczność utrzymywania dużej admi-nistracji, a po drugie olbrzymią pokusęnadużycia. Ludzie wykorzystują dziurawysystem, próbując zgarnąć jak najwięcejświadczeń socjalnych. Jeśli np. mogąotrzymywać dane świadczenie wyłącznie

Guy STandinGEkonomista, twórca pojęcia „prekariatu”

Z bezwarunkowym dochodem gwarantowanym eksperymentuje się w Fin-landii czy USA. Indie chcą wprowadzić go na skalę ogólnokrajową. Toidea, którą powinni wspierać nawet wolnorynkowcy

uniwersalny dochód podstawowy to nie socjalizm

Z prof. Guyem Standingiem rozmawia Sebastian Stodolak

Page 52: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

do pewnego pułapu dochodów, częstoprzechodzą do szarej strefy, ponieważwówczas mogą zwiększać swoje zarobkii jednocześnie utrzymać strumień świad-czeń. Traci na tym budżet, bo rozrastasię nierejestrowana gospodarka. Takienadużycia to wielki koszt dla systemu.Tracimy więc wszyscy.

Z punktu widzenia beneficjentówświadczeń to działanie racjonalne,prawda?

Dokładnie. Inny przykład. Jeśli otrzymujesię świadczenie ze względu na niezdolnośćdo pracy, to naturalnie wiele osób owąniezdolność symuluje. Wprowadzenie do-chodu gwarantowanego będzie stopniowotakie zjawiska ograniczać i w tym liber-tarianie mają rację. W Indiach zrobiliśmypewien eksperyment, żeby sprawdzić, copreferowaliby sami beneficjenci świadczeńsocjalnych: tradycyjne zróżnicowaneświadczenia „kierunkowe” czy dochóduniwersalny. Zaproponowaliśmy ludziomwybór: albo zostaniecie przy obecnej for-mule świadczeń socjalnych, albo otrzy-macie pieniężny odpowiednik wartościtych świadczeń. Ludzie w większości samiwybrali to drugie rozwiązanie.

W świecie dochodu gwarantowanegokażdy będzie dostawał po równo?

Nie. Niektórzy – np. osoby ciężko choreczy niepełnosprawne – będą otrzymywaćwięcej. Ale w odróżnieniu od obecnegosystemu, wysokość tego bonusu będziezależała od kosztów, jakie dane schorzeniegeneruje, a nie od urzędniczej oceny czyjeśzdolności do pracy. Jeździsz na wózku?Dostaniesz o tyle a tyle więcej, i to bezwzględu na to, czy pracujesz, czy nie. Eliminujemy w ten sposób arbitralność,bazujemy na łatwo stwierdzalnych faktach.To ogranicza pole do nadużyć, chociażcałkowicie ich nie usuwa.

Usunięcie wad obecnego systemu niejest politykom na rękę. Oni na nichkorzystają, ponieważ polityka socjalna,która premiuje tylko wybrane grupyspołeczne, to narzędzie zdobywaniagłosów. Egalitarna idea dochodu gwa-rantowanego to narzędzie im odbiera.Czy jest więc politycznie realistyczna?

Politycznie to może być problem, ale eko-nomicznie na pewno nie. Z ekonomicznegopunktu widzenia nie ma żadnych trudnościw zaprojektowaniu wydajnego mechaniz-mu finansującego dochód gwarantowany,czego tak wielu się obawia. Wystarczyopodatkować spadki, surowce naturalneczy rentę czerpaną przez duże koncernyz posiadania tysięcy patentów, a przychodyz takich podatków umieścić w specjalnymfunduszu. Jay Hammond, republikańskigubernator Alaski, założył w 1976 r. fun-dusz Alaska Permanent Fund, na którymgromadził część dochodów z opodatko-wania wydobycia ropy. Z funduszu tegozaczął wypłacać co roku mieszkańcomAlaski stałe kwoty – dochód podstawowy.Sprawdza się to świetnie, świadczenia re-gularnie rosną, a ludzie się cieszą – dotego stopnia, że nawet Sarah Palin nieudało się funduszu rozwiązać. Ale Alaska

52

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Wbrew oczekiwaniom

sceptyków, ludzie

wykorzystują dawane im

pieniądze w sensowny,

racjonalny sposób

Page 53: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

to tylko jeden z wielu eksperymentów.Programy pilotażowe realizowane są takżew Finlandii, w 25 miastach Holandii,a nawet w Kalifornii – tam przeprowa-dzane są z prywatnych środków!

Prywatnych?

Tak – prywatny biznesmen zainwestowałw stworzenie takiego programu 20 mlndolarów. Jadę niedługo do Kalifornii przyj-rzeć się rozwojowi sytuacji.

I jak wypadają te eksperymenty? Sąudane? Alaska nie jest wyjątkiem?

Pokazują, że dochód gwarantowany działa.Wbrew oczekiwaniom sceptyków, ludziewykorzystują dawane im pieniądze w sen-sowny, racjonalny sposób. W pierwszymrzędzie inwestują je w lepsze wyżywieniei opiekę zdrowotną, w rezultacie mająwięcej życiowego wigoru. Podejmują więcejprzedsiębiorczego ryzyka wiedząc, że w ra-zie niepowodzenia będą mieli za co żyć.Zaczynają po prostu sami skrobać swojąrzepkę.

Czytałem o programach pilotażowychdochodu gwarantowanego w Afryce,np. w Kenii, których wyniki nie byłytak dobre. Okazało się np., że... niewszyscy chcieli przyjąć te „darmowe”pieniądze, czasami nawet 40% osób,którym to zaoferowano Byli podejrzliwi,uznali je za „diabelską forsę”.

To nie była dobrze zrealizowana idea do-chodu gwarantowanego. Tam dawanopieniądze przypadkowym ludziom, alenie wszystkim. Ludzie widząc, że jakieśtajemnicze siły wybrały ich, a nie np. są-siada, na beneficjenta tego dochodu, za-czynali podejrzewać, że darczyńcy mają

jakieś niecne i ukryte motywy. Byli nieufni.W pełni rozumiem ich zachowanie. Tam,gdzie dochód otrzymuje każdy, zjawiskoodmowy jest rzadsze.

Na pewno? Z filozoficznej perspektywydochód podstawowy łamie społecznekonwencje i tradycje. Rodzice uczylimnie, i pewnie wszystkich nas, że niema nic za darmo, że aby coś mieć,trzeba pracować. A tu proszę: nie dość,że coś jest za darmo, to jeszczew znacznej i regularnej kwocie. Jednaczęść mnie mówi: „bierz!”. Druga: „niebierz, bo to diabelska forsa”. Jest panpewien, że ja i inni posłuchamy tegopierwszego głosu? Że damy się dar-mowym pieniądzom zdemoralizować?

Kiedy one właśnie nie zdemoralizują!Wręcz przeciwnie. Nasze doświadczeniaz programami pilotażowymi pokazują jed-noznacznie, że morale ludzi, którzy jeotrzymują rośnie. Poza tym to wcale niesą pieniądze za nic. Nasze bogactwo jestwynikiem działalności wielu pokoleń, jakospołeczeństwo dziedziczymy je, a od siebiedokładamy tylko cegiełkę. Dochód gwa-rantowany można rozumieć jako dywi-dendę od tego nagromadzonego przezwieki społecznego bogactwa. Prawdziwepieniądze „za nic”, takie, które demorali-zują, to np. duże spadki.

Dlatego chce je pan opodatkować.

Nie da się moralnie usprawiedliwić spad-ków. Kapitalizm rentierów to zaprzeczeniewolnego rynku, na którym każdy powinienmieć przecież równe szanse na rozwójswoich talentów.

Wróćmy do potencjalnych wrogów do-chodu gwarantowanego. Istnieje spora

53

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 54: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

grupa ludzi, którzy w obecnym syste-mie pobierają świadczenia przewyż-szające ewentualny dochód gwaran-towany. Oni stracą. Będą zwalczaćpański pomysł.

Większość będzie na tym systemie ko-rzystać.

A bogaci?

Oni nie odczują kosztów tego rozwiązania.Załóżmy, że dochód gwarantowany to1000 euro miesięcznie. Dostaje je każdy,nawet miliarder, który jednak musi płacićproporcjonalnie wyższe podatki. Te po-datki są mu odbijane z tego właśnie do-chodu, dzieje się to automatycznie, a oncieszy się z administracyjnej prostoty tegorozwiązania. Zresztą, jeszcze raz podkreślę,ideę dochodu gwarantowanego aktywniewspiera bardzo wielu majętnych ludzi,finansując programy pilotażowe.

Wszystkie eksperymenty, o którychpan mówi, były prowadzone na ogra-niczonym terytorium, przy ograniczonejliczbie ludzi, w ograniczonym czasiei przy finansowaniu z zewnątrz. Jestpan pewien, że zadziałają na ogólno-krajową skalę? Że wszystko będziepod kontrolą?

Pewności nie ma nigdy i nic nie jest do-skonałe. Ale czy to znaczy, że nic nienależy robić?

Wie pan, że w Indiach słabsi są trak-towani jak piąte koło u wozu? W biednychsferach społecznych osoby, które są chore,niepełnosprawne czy upośledzone są trak-towane bardzo źle, ponieważ nie wnosząnic do dobrobytu gospodarstwa. Żywicielrodziny musi być dobrze odżywiony i ubra-ny, by mógł tę swoją funkcję żywiciela

jak najlepiej pełnić. Proszę sobie wyob-razić, że w miejscach, gdzie odbyły sięprogramy pilotażowe, nagle okazało się,że starcy, chorzy, kobiety odzyskały god-ność – nagle otrzymali pieniądze, którymimogli dowolnie gospodarować, przestaliwięc być całkowicie zależni. Choćby dlatakich pozytywnych efektów warto walczyćo dochód podstawowy.

Jest pan pierwszym dziennikarzem,któremu o tym mówię, bo właśnie odczy-tałem e-maila z tą wiadomością od kolegiz hinduskiego rządu. W oficjalnym ra-porcie gospodarczym, który wkrótce rządopublikuje, zamierzają zamieścić reko-mendację, by dochód obywatelski wpro-wadzono w całym kraju. Indie to kraj li-czący 1,3 mld ludzi. Jestem naprawdępodekscytowany tą perspektywą. Wierzę,że to się uda. I że przekonamy się wkrótce,że dochód podstawowy naprawdę działaw dużej skali.

Najpierw Indie, potem cały świat?

Czemu nie?

Załóżmy, że wprowadzamy dochódgwarantowany w USA. Tam zapewne

54

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

W oficjalnym raporcie

gospodarczym, który

wkrótce opublikuje indyjski

rząd, ma pojawić się

rekomendacja, by dochód

obywatelski wprowadzić

w całym kraju

Page 55: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

byłby na tyle wysoki, by zrobić wraże-nie nie tylko na mieszkańcach Afryki,lecz także Europy. Czy nie oznacza tościągnięcia do USA niezliczonej rzeszyimigrantów ekonomicznych z całegoświata i gigantycznych problemów mi-gracyjnych?

Zacznijmy od tego, że w tym kontekściewielkie problemy stwarza obecny systemsocjalny. Imigranci, jako najbardziej po-trzebujący, ustawiają się pierwsi w kolejcepo zasiłki, co rodzi niechęć reszty społe-czeństwa. W systemie dochodu uniwer-salnego byłoby inaczej: otrzymywałby gokażdy legalny rezydent danego kraju, a dlaimigrantów przeznaczone byłyby inne po-lityki socjalne. Do otrzymywania dochodupodstawowego imigranci byliby upraw-nieni dopiero po kilku latach, czyli pozdobyciu statusu rezydenta.

Gdyby dochód podstawowy wprowa-dzić w Polsce jutro, mielibyśmy jed-nocześnie 37 milionów pobierającychgo Polaków i milion pracujących u nas,ale nie pobierających go Ukraińców.To musiałoby rodzić napięcia.

Nie zgadzam się. Każdy imigrant wie-działby, że aby dostać możliwość stałego

pobytu w Polsce, wcześniej musi udo-wodnić swoją przydatność dla społeczeń-stwa i pracować leganie. To wyciągnęłobywielu z nich z szarej strefy, ograniczyłobytakże nielegalną imigrację. Problem w tym,że rządy nie chcą u siebie ciężko pracują-cego prekariatu z zagranicy. Wolą ściągaćbogaczy. Chcesz wyemigrować do USA,a jesteś bogaty? Przyjmą cię na czerwonymdywanie. Jesteś biedny? Upokorzą cięw trakcie rozmowy z konsulem, na lot-nisku, a potem deportują cię pod bylepretekstem do domu. Takich praktyk niemożna usprawiedliwiać.

Zgadzam się, że dochód gwarantowanyograniczy pole do nadużyć dokony-wanych przez obywateli, ale czy niesądzi pan, że w przypadku migrantówbędzie odwrotnie? Że powstanie wielkiprzestępczy biznes, polegający na ścią-ganiu nielegalnych imigrantów, kupo-waniu im fałszywych papierów, legali-zacji pobytu, a potem czerpaniu rentyz ich dochodu podstawowego? Gdy-bym był przestępcą, zainwestowałbymw taki model biznesowy...

Powtórzę: nie ma doskonałych rozwiązań.Jestem jednak przekonany, że tego typuproblemów będzie w warunkach dochodupodstawowego mniej, a nie więcej. Pozatym przemawia przez pana przekonanie,że imigranci na nas pasożytują. Mieszkamwe Włoszech i często rozmawiam z imi-grantami, którzy proszą mnie o pieniądze.Nie chciałby Pan żyć takim życiem, jakoni... Pan sympatyzuje z libertarianami?

Można tak powiedzieć.

Wróćmy więc do kwestii, od której roz-poczęliśmy naszą rozmowę. Jeśli akceptujepan państwo minimalne, akceptuje pan

55

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

libertarianie nie doceniają

bezpieczeństwa, socjaliści –

wolności. dochód

podstawowy to próba

pogodzenia tych dwóch

wartości – tak, by się

wzajemnie wspierały

Page 56: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

z logicznej konieczności pewien poziomredystrybucji. Dochód podstawowy jestw pewnym sensie takim samym ubezpie-czeniem, jak istnienie wymiaru sprawied-liwości i policji. Policja chroni cię przedprzestępcami, płacisz na nią, chociaż byćmoże okażesz się szczęściarzem i w ciągucałego swojego życia nie skorzystasz z jejpomocy. Dochód podstawowy chroni cięna wypadek, gdybyś urodził się niepeł-nosprawny albo w bardzo biednej rodzinie.Czy to, co mówię jest radykalne?

Umiarkowanie. Spotkałem w życiuwiększych radykałów niż pan.

A ja sądzę, że to radykalne, bo nie wpisujesię ani w narrację socjalistyczną, ani wol-norynkową. Libertarianie nie doceniająbezpieczeństwa, socjaliści – wolności. Do-chód podstawowy to próba pogodzeniatych dwóch wartości – tak, by się wza-jemnie wspierały.

56

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

SebaSTian STOdOlaKPublicysta ekonomiczny „Dziennika Gazeta Prawna”, pisuje bądźpisywał także dla portalu ObserwatorFinansowy.pl, „Newsweeka” czy„Wprost”. Z wykształcenia filozof, z zamiłowania muzykheavymetalowy.

Page 57: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

57

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Bhumibol, mimo że źle zaczął i źle skoń-czył, to po drodze władał dość dobrze.Zapisał się jako jeden z najważniejszychnowożytnych władców w historii kraju,chętnie porównywany do Mongkuta i Chu-lalongkorna, XIX-wiecznych monarchów,którzy uratowali Tajlandię, wówczas Sy-jam, przed kolonializmem. Gdy w 1946roku rozpoczynał rządy, nic na to niewskazywało. Przejmował je w dramatycz-nych okolicznościach. Jego starszy, dwu-dziestoletni brat Ananda, formalnie królod 1935 roku, rok wcześniej wrócił z emi-gracji w Szwajcarii. Długo nie rządził.Rankiem 9 czerwca 1946 roku zginął odwystrzału we własnej sypialni. Ponoć po-pełnił samobójstwo, choć w wersję tę niewierzyli chyba nawet jej twórcy – królmiał zginać strzelając sobie z lewej ręki(był praworęczny) w głowę. Tajemniczościsprawie dodaje fakt, że ostatnim człowie-kiem, który widział Anandę tego dniaprzed śmiercią był… jego brat Bhumibol.Choć to on najwięcej zyskał na tej śmierci,to brak dowodów nie pozwala ani udo-wodnić, czy popełnił królobójstwo, anitego jednoznacznie wykluczyć. Na wszelki

wypadek mówienie o okolicznościachśmierci poprzedniego króla jest w Tajlandiizakazane i karane.

W ogóle mówienie o śmierci królajest świętokradztwem. Król ma w Tajlandiistatus boga, co postronnym obserwatorommogłoby wydawać się dość osobliwe, zwa-żywszy na buddyjski charakter państwa(w buddyzmie nie ma bogów). Jest tojednak głęboko umocowane w hinduisty-czno-buddyjskiej tradycji społeczno-po-litycznej tego kraju. Król – sam będącbuddystą i obrońcą buddyjskiego „ko-ścioła” – nosi jednocześnie oficjalny tytułRamy IX, będąc formalnie inkarnacjąWisznu. Jego poddani zaś, również bud-dyści, czczą go całkowicie naturalnie jakobóstwo, nie widząc w tym fakcie żadnejsprzeczności, co akurat jest bardzo azja-tycką cechą, trudno zrozumiałą dla ra-cjonalizowanych ludzi Zachodu.

Sojusz z armią

Król, jako bóg stoi na czele państwa, ofi-cjalnie nazywającego się monarchią kon-stytucyjną, jednak różniącą się od, po-

MiChał lubinaDoktor w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ,analityk w Centrum Studiów Polska-Azja

Król Bhumibol, najdłużej władający monarcha świata, był gwarantem sta-bilności Tajlandii. Niestety, nie pozostawił dobrego następcy. Teraz, gdyzmarł, to się mści

Śmierć tajskiego boga

Page 58: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

wiedzmy, Wielkiej Brytanii czy Danii tym,że Jego Wysokość nie jest „królową bry-tyjską”, lecz posiada realną władzę, zaśwybory to w dużej mierze casting na rolestatystów w rządzeniu. Innymi słowy jestdokładnie odwrotnie niż w zachodnichkrólestwach, gdzie monarchia jest ele-mentem dekoracyjnym w demokracji. Tudemokracja jest dodatkiem do króla, „kró-lewską demokracją”. Tajskie elity dworskieosiągnęły więc coś, co nie udało się icheuropejskim odpowiednikom. Przeszłysuchą nogą przez rewolucję społeczno-polityczną nowoczesności, która w Europieupodmiotowiła większość poddanych, czy-niąc z nich obywateli, przy okazji uni-cestwiając monarchie bądź czyniąc z nichrodzaj żywego muzeum. W Tajlandii taksię nie stało – państwo to jest nowoczesne,narodowe, ale system władzy pozostałstary. Dwór nadal rządzi i jest to władzarealna, a nie dekoracyjna.

Właściwie dwór spleciony z armią.Od 1932 roku, gdy zrewoltowani wojskowiobalili absolutyzm tajski i wprowadzilimonarchię konstytucyjną, nastąpiło sprzę-żenie interesów dworu z elitami wojsko-wymi. Od tej pory armia zawsze interwe-niowała, gdy zagrożona była dominacjadworu, czy to na skutek zagrożenia ko-munistycznego, studenckiego, czy – jakostatnio – demokratycznego. W efekcie

Tajlandia od 1932 r. widziała aż 12 sku-tecznych zamachów stanu, co sytuuje jąpod tym względem w ścisłej światowejczołówce. Jednocześnie jednak armia taj-ska rządziła dość sprawnie. Była – byużyć Huntingtonowskiego terminu – „mo-dernizującą siłą”, która wprowadziła Taj-landię do nowoczesności i uczyniła ją re-gionalnym success story. Armia wiedziałateż, z kim trzymać w zimnej wojnie i bardzozyskała na ścisłym sojuszu z Amerykanami,co odmiennie niż w przypadku sąsiadów,wybierających rozwój w stylu radzieckim(Wietnam), maoistowskim (Kambodża)bądź dumną samoizolację (Birma), za-gwarantowało Tajom spokój i niezakłóconyrozwój przez kilka dekad.

Hiper-rojalizm

Bhumibol był kluczem do tego sukcesupolityce wewnętrznej. Chociaż nie prze-szkadzał kolejnym wojskowym strongme-nom w dyktatorskich rządach, i nie spra-wował realnej władzy, to marionetką teżnie był. Potrafił przeciwstawić się woj-skowym, gdy przesadzali, jak podczasprotestów w 1973 roku, gdy otworzył zre-woltowanym studentom bramy pałacu,ratując ich przed masakrą. Tym i innymidziałaniami, a także swoją klasą, obyciemi taktem – o centralnie sterowanym kulciejednostki nie wspominając – zdobył sobieszacunek i uznanie narodu. Żadnych skan-dali, w przeciwieństwie do jego syna czycórki, za to liczne projekty rozwojowei charytatywne, umiejętnie sprzedawaneprzez propagandę (np. filmy o tym, jakw złotym deszczu podlewa drzewko, któresam sadzi). O byciu najbogatszym królemświata społeczeństwa rzecz jasna nie in-formowano. Bhumibol świetnie pasowałdo kreślonej przez ideologów reżimu wizji„ojca narodu”, będącego ponad polityką.

58

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

bhumibol był kluczem do

sukcesu Tajlandii. Potrafił

przeciwstawić się

wojskowym, gdy

przesadzali, jak podczas

protestów w 1973 roku

Page 59: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

W efekcie, jak pisze Thongchai Wi-nichakul, tajski historyk, który zrewolu-cjonizował patrzenie na dzieje Tajlandiiswoją książką „Siam Mapped”, powstałsystem „hiper-rojalizmu”. Inni, mniej ra-dykalni – bo mieszkający w Tajlandii –badacze, jak Charnit Kasetsiri, nazywająto „neomonarchizmem” bądź „królewskąhegemonią”. Zgodnie z najlepszymi wzor-cami socjotechniki (autor nowoczesnejkoncepcji władzy króla, książę Nivat Dhani,tworząc ją wzorował się wprost na słowachMalinowskiego o „wartości świętości”w rządzeniu ludźmi), na osobie Bhumibolazreinterpretowano dawne założenia bo-skości władzy, czyniąc z niej de facto pań-stwową religię. Za pomocą nowoczesnychśrodków przekazu (radio, telewizja, prasa,cenzura) uczyniono króla istotą państwa:jego portrety wiszą niemal w każdymmiejscu publicznym, jego wizerunek znaj-duje się na wszystkich banknotach, jegourodziny to święto narodowe, a hymn najego część jest grany codziennie. On samzaś – jeśli wierzyć oficjalnym publikacjomdworu – był prawdziwym humanistą: po-zostawał niedoścignionym mistrzem nie-mal w każdej sferze ludzkiej działalności(szczególnie w budowie tam, fotografiii grze na saksofonie). Wprowadzono takżezakaz krytyki króla i surową karę za nią,nie uściślając wszakże, czego dotyczy.

Prowincja kontra elity

Doprowadziło to do sytuacji, w którejkażdego można skazać za cokolwiek, conie jest hymnem pochwalnym na rzeczJego Wysokości (sławny artykuł 112 kon-stytucji stał się więc miejscowym odpo-wiednikiem sowieckiego paragrafu 58).Przykłady owego „hiper-rojalizmu” możnamnożyć, ale sprowadzają się one do jednejkonkluzji: Tajlandia to król, a kto się

z tym nie zgadza, usuwa się poza nawiasnarodu. Cały ten system sankcjonowałwładzę i bogactwo dworu (warto przypo-mnieć raz jeszcze – Bhumibol był najbo-gatszym królem świata), armii oraz sple-cionych z nimi wielkomiejskich elit Ban-gkoku. Kolejne wybory, przeprowadzaneod połowy lat 80., niewiele zmieniały,gdyż wynosiły do władzy lojalnych cywilówbądź prowadziły szybko do kolejnego za-machu stanu, przywracającego miłą dwo-rowi polityczną harmonię. Aż nastał ktoś,kto podminował ten korzystny układ:Thaksin Shinawatra.

Ten biznesmen chińskiego pocho-dzenia, wywodzący się, co ważne, z policji,a nie armii, wygrał wybory w 2001 roku.Szybko stał się niebywale popularny, głów-nie na skutek rozdawnictwa państwowychpieniędzy, szczególnie biednym regionompółnocnym (z których pochodzi). Zagwa-rantowało mu to niesłabnące poparciei zapewniło przymykanie oczu na liczneprzekręty, których od zawsze dokonywaływszystkie strony, nie tylko Thaksin. Dlaludzi z prowincji rządy Thaksina stanowiłyszansę na zmianę i awans; były po prostukorzystniejsze od władania bangkokskichelit. Krótkotrwała epoka Thaksina to czasdzikiego kapitalizmu, promującego głów-nie jego rodzinę i przyjaciół (budowa no-

59

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Tajlandia została podzielona

na dwa zwalczające się

nawzajem plemiona,

odpowiadające mniej więcej

podziałom klasowym

w społeczeństwie tajskim

Page 60: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

wego lotniska w Bangkoku stała się „prze-wałem stulecia”). Nic by się jednak niestało, gdyby na tym poprzestał – delikatneprzesuwanie granic uczciwości jest niemalnormą wśród tajskich polityków. Thaksinjednak zaczął konsolidować władzę kosz-tem dworu i wielkomiejskich elit, a w po-pularności zaczął dorównywać królowi.To już było zdradą stanu i w efekciew 2006 roku Thaksin został podczasswojej nieobecności w kraju obalony orazzmuszony do pozostania na emigracji.

„Czerwone koszule”

Od tego czasu aż do 2014 roku trwałaostra walka polityczna, przeradzająca sięczasem w protesty i walki uliczne, po-między zwolennikami Thaksina, tzw. „czer-wonymi koszulami”, a jego przeciwnika-mi – „żółtymi koszulami”, czyli rojalistami(żółty to w Azji kolor dworu królewskiego).Tajlandia została podzielona na dwa zwal-czające się nawzajem plemiona, odpo-wiadające mniej więcej podziałom klaso-wym w społeczeństwie tajskim. „Żółtymi”byli zwolennicy status quo: dwór, armia,powiązane z nimi wielkomiejskie elityBangkoku oraz bogatsze południe kraju.„Czerwonymi” zaś konkurencyjne, pro-wincjonalne elity (głównie Chiang Mai),wspierający je ludzie z awansu społecz-nego, biedota z północnej i północno-za-chodniej części kraju i dawni komuniści.Tajowie niezwykle trafnie ochrzcili tenpodział walką „starych pieniędzy” z „no-wymi pieniędzmi”.

Przez te osiem lat różne inkarnacje„czerwonych” dochodziły do władzy w wy-niku wyborów, zawsze uzyskując większośćgłosów (na ich czele stały marionetki Tha-ksina, jak jego siostra; on sam potrafiłzaś prowadzić posiedzenia rządu przezSkype’a), by być następnie obalane przez

protesty „żółtych”/kolejne zamachy stanu,i tak w kółko. W Bangkoku normą stałysię wielusettysięczne protesty, które pa-raliżowały miasto, powodowały gigan-tyczne korki i stawały się czymś w rodzajupolitycznej love parade, którą kończąstrzały i śmierć. Taka sytuacja przeciąganialiny nie mogła się jednak na dłuższą metęutrzymać. W 2014 roku armia tajskawkroczyła w roli „gajowego”: przeprowa-dziła zamach stanu, przejęła pełną kontrolęi ogłosiła siebie jedyną legalną władzą,zmieniając przy okazji konstytucję. Prze-ciwników aresztowała bądź uciszyła. Zro-biła to brutalnie, sprawnie i… amatorskopod względem PR.

Złotousty generał

Przywódca junty, gen. Prayuth Chan-ocha, może konkurować w kategorii naj-bardziej groteskowego dyktatora świata.Jego sposób sprawowania władzy (czydla ścisłości: wykonywania poleceń dwo-ru), skądinąd sprawny politycznie, jestwizerunkową katastrofą. Prayuth zacho-wuje się jak żywcem wyjęty z lat 50. Ka-rykaturalny, latynoamerykański caudillo.Paraduje w mundurze pełnym odznaczeń,rządzi na czele Narodowej Rady Pokojui Porządku, społeczeństwu zabronił roz-mów o demokracji i drastycznie ograniczyłwolność mediów (na pytanie o to, co zrobiz niepokornymi dziennikarzami, odparł:„prawdopodobnie ich rozstrzelam”). Za-sadniczo też ograniczył możliwość prze-prowadzania sondaży opinii publicznej,dialektycznie tłumacząc, że „sondaże sądozwolone, ale jeśli będą przeciwko Ra-dzie, to są zabronione” (w końcu samzrobił sondaż i wyszło, że ponad dzie-więćdziesiąt procent Tajów jest w Tajlandiiszczęśliwych). Wprowadził w szkołachi urzędach codzienne recytowanie ułożo-

60

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 61: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

nych przez niego Dwunastu Zasad Naro-dowych (pierwsza głosi szacunek do króla).

Przez niemal rok od przejęcia władzy,co piątek wieczorem w telewizyjnym primetime, w godzinnych przemowach do spo-łeczeństwa, zatytułowanych „przywracanieszczęścia narodowi”, tłumaczył swoją po-litykę. Jednak w marcu 2015 się zmęczyłi przekazał to żmudne brzemię swoimpodwładnym. W zamian zafundował spo-łeczeństwu na Nowy Rok napisaną przezsiebie piosenkę „Bo wy jesteście Tajlandią”,z refrenem „dzień nadziei jest już blisko”(to jego druga, pierwszą była „Powrótszczęścia do Tajlandii”, napisana z okazjiprzewrotu). Ogłosił też bezpłatne dlawszystkich seanse patriotycznego filmuo podboju Birmy (pt. „Legenda króla Na-resuana cz. VI”).

Na świecie Prayuth zasłynął z ko-mentarza do śmierci turystki, zgwałconeji zamordowanej na jednej z tajskich plaż:„tylko brzydkie dziewczyny mogą chodzićw bikini” (historia tej nieszczęsnej turystkibyła dla niego przyczynkiem do podkre-ślenia tradycyjnych tajskich zasad, w opo-zycji do zachodniej dekadencji). Trzebajednakże przyznać, że pod względem bycianegatywnym celebrytą politycznym, Prayuthostatnio mocno przegrywa ze złotoustym

prezydentem Filipin, Rodrigo Duterte,który w ciągu pół roku zdążył zwyzywaćod skurwieli papieża, szefa ONZ i prezy-denta USA.

Prayuth głosi, że rządzi według zasady„nie chcem, ale muszem”. Według tej nar-racji ostatni przewrót był inny niż po-przednie: armia przejęła bezpośredniąwładzę, gdyż stan króla był już bardzozły. Wiekowy Bhumibol już od wielu latnie uczestniczył w życiu politycznym kraju(od 2009 król praktycznie nie wychodziłze szpitala), jednakże poprzednie lata tojuż wyraźny zmierzch. W ostatnich mie-siącach pałac królewski zaprzestał nawetpublikowania urzędowo optymistycznychraportów o stanie zdrowia Jego Wysokości.Jak twierdzi szkocki dziennikarz AndrewMacGregor Marshall, będący za swojedemaskujące monarchię teksty na tajskiejczarnej liście, Bhumibol przez ostatnielata był już właściwie roślinką, której „niepozwalali umrzeć”. Od niego zależała bo-wiem stabilność kraju. Tajowie drżeli namyśl o jego śmierci, wiszącej nad nimi,jak miecz Damoklesa. Od dobrej dekadyegzystowali zgodnie z zasadą „żyj chwilą,jak najmniej ufając przyszłości”. Dość po-wiedzieć, że za każdym razem, gdy poja-wiały się pogłoski o śmierci Bhumibola,giełda w Bangkoku reagowała paniką,a kurs bahta leciał na łeb na szyję. Towszystko wyjaśnia obecnie autentycznąi powszechną rozpacz w Tajlandii po jegośmierci – reakcje były miejscami apoka-liptyczne.

Kontrowersyjny książę

Z tych właśnie powodów wojsko miałonie ryzykować niestabilności i ewentual-nego przejęcia władzy przez „czerwonekoszule”. Musiało opanować sytuację, za-straszyć ludzi, zmienić konstytucję i jeszcze

61

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Trzeba jednakże przyznać,

że pod względem bycia

negatywnym celebrytą

politycznym, Prayuth

ostatnio mocno przegrywa

ze złotoustym prezydentem

filipin, rodrigo duterte

Page 62: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

bardziej zacieśnić cenzurę. Wszystko poto, by zabezpieczyć sukcesję. Niezwyklekontrowersyjną sukcesję.

Następca tronu, książę Vajiralongkornnie jest, oględnie mówiąc, postacią krysz-tałową ani lubianą przez Tajów. Cztero-krotnie żonaty, z gromadką dzieci z mał-żeństw i innych związków, uczynił sweżycie osobiste ulubionym tematem plotektajskiej ulicy. Pierwszą żonę porzucił dlasławnej aktorki, którą, obok nadaniastopni książęcych, mianował majoremtajskiej armii; ale potem, po rozwodzie,zdegradował, podobnie jak kolejną żonę,którą po rozstaniu zamknął w areszciedomowym. Bardziej stabilnie od kobietkocha psy: swego pudla, Fufu, mianowałmarszałkiem, a na filmiku z urodzin księ-cia, który wyciekł do sieci, nawet próbowałbiegać, jak jego czworonogi ulubieniec.Obraz ekscentryczności księcia uzupełniauzależnienie od hazardu, (ponoć) zarażeniesię HIV, a także skandale, jak pojawieniasię publicznie w Niemczech półnagoi w sztucznych tatuażach. Te „kaliguliań-skie” numery można by uznać za typowądworską dekadencję, gdyby nie fakt, żeVijaralongkorn jest ponoć „nieprzewidy-walny” i „niezdolny do pełnienia władzy”,jak twierdzą dyplomaci na ujawnionychprzez WikiLeaks materiałach. Do tegoma być człowiekiem okrutnym, posiada-jącym własne bojówki i – jak twierdzidobrze poinformowany MacGregor Mar-shall – mordującym swych przeciwnikówpolitycznych przy cichym przyzwoleniuarmii. To z kolei powoduje powszechnystrach w społeczeństwie i nienawiść doksięcia. Słowem, przy Vijaralongkornienawet Prayuth jest dżentelmenem.

Niepewna sukcesja

Społeczna nienawiść do księcia zagrażastabilności systemu zbudowanego na ob-razie idealnego, wzorowego moralniewładcy. W razie wyboru Vijaralongkorna,prestiż monarchii dramatycznie się obniży,a niektórzy mówią wręcz o rebelii. Tajskaulica rozpacza po śmierci Bhumibolai o wiele bardziej wolałaby na tronie jegocórkę Sirindhorn, jednakże legalnym na-stępcą tronu jest wyłącznie Vijaralongkorn.Ponoć książę, który ongiś kumplował sięz Thaksinem, dojrzał do „mądrości etapu”i dogadał się z armią (wcześniej służyłw wojsku, co rzadkie w tajskiej rodziniekrólewskiej, i ma tytuł generalski). Jednakjego relacje z wojskiem wcale nie musząbyć tak harmonijne, o czym świadczy to,że po dwóch tygodniach książę wciąż nieobjął tronu. Prayuth ogłosił, że Vijara-longkorn z powodu żałoby odroczył ko-ronację, ale to dialektyczne wyjaśnienieraczej nie przemawia do nieczułych ana-lityków; obecnie panuje przekonanie, żena dworze trwają zakulisowe targi o wa-runki sukcesji księcia. Na to wszystko zaśnakłada się tajska przepowiednia sprzed100 lat głosząca, że Rama IX ma byćostatnim władcą kraju. W Tajlandii – jakpisał Terzani – „przepowiednia ma cha-rakter twórcy”: wielu ma ją na uwadze,wierzy w nią i na pewno nikt nie podchodzido niej lekko. Cokolwiek się nie wydarzy,przed Tajlandią trudny czas. Tajski bógzmarł i wszyscy mają problem.

Autor składa podziękowania MagdalenieChodownik za konsultację merytoryczną

62

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 63: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

63

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Liberalizm znalazł się w dużym kryzysie.To efekt pychy, przekonania, że nic nowegojuż się nie wydarzy i wystarczy realizowaćidealne rozwiązania demokratyczne, sprzy-jające wielkim korporacjom, by wszystkobyło w jak największym porządku. Cowięcej: warto je także eksportować, byuszczęśliwiać innych, czy to pokojowo,jak w przypadku promieniowania na pań-stwa pokomunistyczne demokratycznej„dobrej nowiny” z zagranicznych poli-tycznych fundacji, czy też za pomocązbrojnego oręża, jak w przypadku ame-rykańskich działań na Bliskim Wschodzie.Jednak historia się nie skończyła, a wręczprzeciwnie: przyspiesza w zawrotnymtempie. Demoliberalne aksjomaty są pod-dawane w wątpliwość nie tylko w tychkrajach, w których się je sztucznie zasadza(Irak, Afganistan), ale wręcz we własnejojczyźnie, Stanach Zjednoczonych czy za-chodnich państwach Unii Europejskiej.Za alternatywę uchodzą coraz częściej ru-chy skrajnie lewicowe i prawicowo-po-pulistyczne, które chcą zgotować nam nietyle otrzeźwienie z różnego rodzaju miaz-matów, ale powrót do autarkii. Zachodnie

elity, odpowiadając na te problemy poprzezumoralniające apele i bicie w neofaszys-towski bębenek, nie są przekonującei mogą tę batalię przegrać.

Jak pisaliśmy w poprzednim numerze„Nowej Konfederacji” wizja ta wcale niejest zachęcająca. Nowe elity mogą okazaćsię jeszcze mniej odpowiedzialne od sta-rych. Nie wykluczając z góry możliwościucywilizowania się pretendentów do wła-dzy, czy też szybkiego nauczenia się przeznich realnej polityki, dzięki czemu zmianaparadygmatu rządzenia właśnie przeznich mogłaby przynieść spore korzyści,bardziej bezpieczne byłoby liczenie naopamiętanie się elit starych i dojście przeznich do wniosku, że warto zmienić swojepodejście. W tym momencie, jak na za-wołanie pojawia się książka Marcina Gajka„W stronę republikańskiego liberalizmu”,która wskazuje, jakimi ścieżkami mogłabyiść ich refleksja.

Dziedzictwo cnoty

Autor książki twierdzi, że w XX wiekudoszło do zerwania pewnych elementów

STefan SęKOWSKiZastępca redaktora naczelnego „Nowej Konfederacji”

Właśnie dzięki wrażliwości na wolność jednostki, liberałowie mogą poma-gać republikanom unikać pułapek, jakie na nich czyhają

Cnotliwy jak liberał

Page 64: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

tradycji liberalnej. Myśl liberalna „zaczęłaskupiać się na bardzo wąsko i procedu-ralnie określanym pojęciu wolności »ne-gatywnej« (…). Głównym przedmiotemzainteresowania stały się w tym ujęciunie cnoty, lecz procedury mające jak naj-lepiej chronić indywidualną wolność jed-nostki” – pisze Gajek. Wbrew pozoromnie chodzi tu wcale tylko o antypolitycznylibertarianizm, o którym jest zresztąw omawianej książce zaskakująco mało,a o liberalizm integralny, a nawet „lewi-cowy”, ze swoją wszechogarniającą dokt-ryną praw człowieka. Wbrew pozorom –o czym zresztą pisał Bartłomiej Radzie-jewski w swoim artykule „Liberałowieprzeciwko wolności” – może być on bardzozamordystyczny i dehumanizujący.

Tymczasem nie jest to wcale natu-ralne zjawisko. W publikacji odnajdujemyliczne cytaty z Johna Locke’a, a przedewszystkim Johna Stuarta Milla, z którychwynika, że cnoty obywatelskie są nie doprzecenienia także w państwie liberalnym.Jak pisze Gajek, wg Milla „społeczeństwooparte na wolności i równości nie możeprzetrwać, jeśli nie będzie posiadało sku-tecznych środków kultywowania pewnychcnót. Dzieje się tak, ponieważ społeczeń-stwo stwarzające najszersze możliwościindywidualnego wyboru oraz promująceludzki rozwój w sposób najbardziej róż-norodny, opiera się na obywatelach po-trafiących korzystać z możliwości stwa-

rzanych przez liberalizm oraz unikać spe-cyficznych zagrożeń dla wolności, w któreobfituje nowoczesna demokracja”.

Z wywodu Gajka wyłania się swoistesprzężenie zwrotne między wolnościąa cnotą: ta pierwsza umożliwia tę drugą,ponieważ bez niej nie da się dokonywaćczynów moralnych, z kolei ta druga jestbezpiecznikiem tej pierwszej – bez cnotywolność przekształca się w samowolę, do-puszczającą krzywdzenie innych. Autoruważa, że pozytywnym zjawiskiem wewspółczesnej myśli liberalnej jest odwo-ływanie się przez takich myślicieli, jaknp. Stephen Macedo czy William Galston,ale także nieco wcześniej Richard Rortyczy John Rawls, do kategorii centralnejdla myślenia republikańskiego – cnotywłaśnie.

Pokolenie idiotów

Tych cnót, bez których społeczeństwo li-beralne nie może funkcjonować prawid-łowo, można odnaleźć na kartach „W stro-nę republikańskiego liberalizmu” co naj-mniej kilkanaście, zaczynając od tak oczy-wistych w tym wypadku, jak indywidua-lizm, autonomia, tolerancja czy otwartość,po praworządność, lojalność, roztropnośći umiarkowanie (nie ma wśród nich „cnotyegoizmu” Ayn Rand). Dla liberałów cnotynie są dokładnie tym samym, czym dlarepublikanów. Jak pisze Gajek, „nie wy-magają one aż tak rygorystycznej dyscy-pliny, ani całkowitego poświęcenia sięjednostki wspólnocie”. Mimo to twierdzion, że da się mówić o renesansie pojęciacnót obywatelskich także w ramach libe-ralizmu. I można wśród nich znaleźć rów-nież odpowiedniki cnót republikańskich.

Widać to zwłaszcza w przypadkukwestii fundamentalnej, jaką dla repub-likanina jest zaangażowanie obywatelskie.

64

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

bez cnoty wolność

przekształca się

w samowolę, dopuszczającą

krzywdzenie innych

Page 65: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Prawo do zajmowania się polityką od-różniało w greckiej polis obywatela odniewolnika czy obcokrajowca, a osoby,które mimo swych uprawnień zajmowałysię tylko swoimi prywatnymi sprawami,określano mianem idiotes, od któregopochodzi słowo „idiota”. Amerykańscy li-berałowie po latach produkcji idiotesw swoich szkołach zdali sobie sprawęz tego, jak bardzo kuleje w USA edukacjaobywatelska. Jak pisze Gajek, Galston za-uważa, że „im więcej posiadamy wiedzyna temat sposobu funkcjonowania rządu,z tym większym prawdopodobieństwempopierać będziemy najbardziej funda-mentalne zasady demokratycznego ustro-ju. Wiedza obywatelska pomaga także le-piej zrozumieć obywatelom ich interesy –zarówno jako jednostek, jak i jako człon-ków różnych grup”. Na tym założeniu ba-zują dalsze wywody dotyczące metod i gra-nic animowanej przez państwo edukacjiobywatelskiej. Podobieństwa między po-szczególnymi cnotami bywają bardzoszczegółowe – jak w przypadku choćbyrepublikańskiej „przyjaźni”, mającej swójodpowiednik w liberalnej „życzliwości”.Republikanie i liberałowie, różnie stawiającakcenty, mówią innymi słowami o tymsamym.

Wolnościowo-wspólnotowa synteza

Jak pisze prof. Zbigniew Stawrowski w ko-mentarzu umieszczonym na okładce książ-ki, te przemyślenia otwierają „szansę syn-tezy – republikańsko-liberalnej koncepcjipaństwa jako obiecującego kierunku stop-niowej przebudowy istniejących organiz-mów politycznych”. Synteza to potrzebna,idąca zresztą w poprzek modnego dziśpotępiania w czambuł liberalizmu i wszyst-kiego, co się z nim wiąże. Czy jednakMarcin Gajek nie idzie w swych wywodach

za daleko, próbując wykazać, że oba nurtysą tak naprawdę tożsame?

Nic z tych rzeczy. Politolog i amery-kanista zdaje sobie sprawę z różnic, o czymzresztą pisze, choćby w przypadku po-dejścia do jakże ważnej kategorii „dobrawspólnego”. Dla republikanów jest onowartością samą w sobie, choć oczywiściewidzą także jego związek z dobrem jed-nostki (w tym miejscu Gajek sięga m.in.po przytoczone przez Tukidydesa słowaPeryklesa czy Tocqueville’a). Tymczasemliberałowie zawsze będą traktować je jakopochodną dobra jednostek, także tychskładających się na wspólnotę – to im-manentna cecha liberalizmu, obecnaw nim już od czasów Johna Locke’a. Tosię nie zmienia, nawet jeśli tacy myśliciele,jak Mark Blitz, proponujący zastąpić po-jęcie „dobra wspólnego” kategorią „wspól-nych interesów” wskazują, że obywatele –wykazujący się cnotą odpowiedzialności –winni, w oparciu o tę kategorię, dbaćo instytucje (np. rządy prawa czy porządekpubliczny), które „nie tylko przynosząliczne korzyści absolutnej większości jed-nostek, ale także stwarzają warunki dorealizacji niemal wszystkich innych pry-watnych interesów (…) tym samym będącwobec nich niejako uprzednimi i nad-rzędnymi”.

Nie oznacza to, że ci spośród repub-likanów, którzy potrafią spojrzeć na libe-rałów przychylnym okiem, powinni patrzećna nich jednocześnie z pobłażaniem, jakona tych, którzy pewnych kwestii (jeszcze?)nie zrozumieli. Przeciwnie: właśnie dziękitej wrażliwości na wolność jednostki,mogą pomagać republikanom unikać pu-łapek, jakie na nich czyhają. W książceGajka można przeczytać także o tym, że„nowożytni renowatorzy myśli republi-kańskiej”, tacy jak Niccolò Machiavelliczy Monteskiusz, mieli tendencję do jej

65

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 66: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

absolutyzowania i deprecjonowania dą-żenia do osobistego szczęścia. Te opisyprzywodzą na myśl choćby XVI-wiecznegopolskiego pisarza politycznego, AndrzejaWolana, który w swoim dziele „De libertatepolitica sive civili”, słusznie potępiającruję i poróbstwo szlachty, szkodzące nietylko jej samej, ale także ogółowi, chcenie tylko zaglądać ludziom do talerzy, aletakże do garderób i łóżek. Liberał powietakiemu podejściu zdecydowane „nie”.Zgadzając się co do konieczności rozwi-jania cnót, będzie starał się nakłaniać doniego poprzez perswazję, nie zaś odgórnezakazy i nakazy. Pamiętając o tym, że nieda się np. walczyć z kradzieżami za pomocąwyłącznie próśb o uszanowanie cudzejwłasności, by nie popaść w zamordyzmwarto takie podejście traktować jako punktwyjścia. Obowiązek dowodzenia koniecz-ności zmian powinien leżeć po stronietego, kto chciałby stosowania ostrzejszychśrodków.

Nie ma wroga na prawicy

Gajek odwołuje się często do twórców li-beralizmu protekcjonistycznego – tego,który w USA zwyczajowo określa się jakoliberalizm właśnie. Można wręcz odnieśćwrażenie, że to właśnie on powinien sta-nowić punkt odniesienia do rozważań natemat potencjalnej „syntezy republikań-sko-liberalnej”. Jest to częściowo słuszne,w końcu to właśnie liberalni demokracistanowią współczesny mainstream poli-tyczny (jeszcze?) i to do nich warto kie-rować ofertę uwspólnotowienia ich myśli.

Z drugiej strony w książce brakujeodniesienia do przedstawicieli bardziej„prawicowych” nurtów liberalizmu, któreprzecież także odwołują się do kategoriicnót obywatelskich (np. Lord Acton, Fry-deryk August von Hayek, Mirosław Dziel-

ski), o czym pisał np. Miłowit Kunińskiw książce „O cnotach, demokracji i libe-ralizmie rozumnym”. Szukając źródeł cho-roby współczesnego liberalizmu, wartoprzypomnieć sobie wywody Hayeka, do-tyczące rozejścia się myśli liberalnej nawczesnym etapie jej rozwoju na dwa nurty:antyracjonalistyczno-optymistyczny(„francuski”) i racjonalistyczno-sceptyczny

(„brytyjski”). Abstrahując od niezbyt traf-nych określeń geograficznych (idąc tymtokiem rozumowania Frédéric Bastiat był-by „Anglikiem” a współcześni anglosascyliberałowie „Francuzami”), trafnie opisująone filozoficzne źródła obecnych proble-mów. Zdając sobie sprawę z tego, że książ-ka będąca pracą naukową musi miećswoje przedmiotowe granice – autor zde-cydował się na poszukiwanie odniesieńdo swojej tezy badawczej wśród współ-czesnych amerykańskich myślicieli poli-tycznych, utożsamiających się bądź sym-patyzujących z liberalizmem, i je znalazł –takie uzupełnienie byłoby bardzo przy-datne dla przedstawienia pełnego obrazurzeczywistości.

Tym bardziej że, wychodząc pozaramy recenzji, w polskich warunkachtakie wzajemne polityczne i filozoficzneoddziaływanie na siebie republikanizmu

66

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

amerykańcy liberałowie,

po latach produkcji idiotes

w swoich szkołach, zdali

sobie sprawę z tego, jak

bardzo kuleje w uSa

edukacja obywatelska

Page 67: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

i „prawicowego” liberalizmu jest bardzopotrzebne, a z wielu przyczyn (tożsamośćgrupowa, częściowo wspólne tradycje in-telektualne) wręcz bardziej prawdopo-dobne niż w przypadku liberałów „lewi-cowych”. Nie zarzucając intelektualnejdebaty z demoliberalnym mainstreamemwarto pamiętać, że pozostanie w orbiciewzajemnych oddziaływań może stanowićdla republikanów bezpiecznik przed sta-

tolatrią, wolnościowcom pozwoli wyjśćz antypaństwowej i antywspólnotowej szafy.

Jednak abstrahując od tego zastrze-żenia uważam „W stronę republikańskiegoliberalizmu” za książkę bardzo wartościo-wą, która świetnie pokazuje, że oba nurtymimo niezaprzeczalnych różnic wielełączy. Autor wyczerpująco i ciekawie udo-wadnia, że przerzucenie takiego pomostujest nie tylko możliwe, ale i konieczne.

67

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 68: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

68

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Co, jeśli nie kultura, kształtuje tożsamośćnarodową? Dziś szczególnie, ludzie sztukii politycy spierają się o kształt kulturyi jej zadania. Artyści mają poczucie, żezabiera się im wolność wypowiedzi, żeteraz do publiczności będą mogły przebićsię tylko projekty o narodowym i religij-nym zabarwieniu, że na scenie i na srebr-nym ekranie będziemy mogli, a wręczmusieli, podziwiać tylko husarskie skrzydłai wyklętych bez skazy.

A dlaczego patriotyzm ma się kojarzyćtylko z husarskimi skrzydłami? Mądrzejbyłoby mu nadać bardziej pozytywistycznywymiar. Czy pozytywizm jest zbyt nudny,by porywać czy inspirować tłumy?

Jednym z mediów znacznie oddzia-łujących na myślenie mas ludzkich jestkino. „To najważniejsza ze sztuk” – mówiłW. I. Lenin. Przywódca rewolucji wiedział,jaką siłę ma film. Przede wszystkim roz-powszechniany jest na szeroką skalę orazkojarzony bardziej z rozrywką niż kulturąwysoką. Dlatego też ludzie chętniej wy-bierają się do kina niż do teatru. Filmdziała na emocje, to podstawa opowiadania

filmowego. Widz podąża za emocjami,jeśli twórcom nie uda się ich u niegowzbudzić, ten szybko zapomni o tym, cowidział. Dodatkowo film – w przeciwień-stwie do teatru – tworzy iluzję rzeczy-wistości, dzięki czemu bardziej wierzymyw to, co oglądamy. Dlatego od ponadwieku to właśnie kino może spełniać rolęrządcy dusz. Na szeroką skalę może wy-chowywać, inspirować, moralizować, zmu-szać do myślenia. Nie raz było narzędziemw rękach władzy, a twórcy, mając świa-domość swojej siły oddziaływania, mniejlub bardziej tej władzy sprzyjali. Czasemmusieli, czasem chcieli, a czasem robilito nieświadomie, przemycając aktualniemodne ideologie, nie zdając sobie sprawy,że nie bez powodu promowane są oneakurat w danym momencie w świecie.

W Polsce wzrasta temperatura debatyo polityce historycznej. Dwa obozy ścierająsię, szafując skrajnymi poglądami. Jednisą zwolennikami patriotyzmu krytycznego,który często przemienia się w politykęwstydu, drudzy przesadzają w inną stronę,gloryfikując bohaterów bezkrytycznie.

barbara SZeWCZyKReżyser filmowy, absolwentka Szkoły Filmowej w Łodzi i New YorkFilm Academy w Nowym Jorku

Nie tylko temat, ale właśnie sam film, jego jakość i sposób oddziaływaniamogą być tym, co da polskiemu widzowi poczucie satysfakcji i dumy

reżyserzy – rządcy dusz

Page 69: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

Każda kolejna produkcja o tematyce his-torycznej wywołuje mnóstwo emocji. Czymożna znaleźć złoty środek?

Dwie świeże, a wyczekiwane premierytego roku, mogą stać się pretekstem dotych rozważań. Te filmy o jakże różnejtematyce i poetyce, opowiadające o polskiejhistorii, już teraz wywołują burzę i napewno nie pozostaną bez śladu w pamięciPolaków. Mowa o „Wołyniu” Wojtka Sma-rzowskiego oraz „Ostatniej rodzinie” JanaP. Matuszyńskiego. Pierwszy z nich toduża i jak na polskie warunki kosztownaprodukcja, zrealizowana przez doświad-czonego i znanego reżysera. Drugi filmto skromniejszy budżetowo i kameralnydebiut trzydziestodwulatka.

Wojtek Smarzowski – twórca moc-nego, acz zwykle dobrze skrojonego kina,kontrowersyjny, z wyraźną własną „kre-chą”, sięgnął po temat dotychczas w pol-skiej kinematografii nieporuszany. To re-żyser, który nie chce kojarzyć się z żadnąfrakcją polityczną, który na pewno niegloryfikował Polaków, w swojej jedynejdotychczas historycznej realizacji – „Róży”.W oczekiwaniu na „Wołyń” zadawano py-tania, czy Smarzowski odejdzie od takczęsto zarzucanej Polakom martyrologii.Czy wpisze się w popularną dziś popraw-ność polityczną, niepozwalającą jedno-znacznie przedstawiać katów i ofiar, szcze-gólnie pomiędzy narodami, które z jednejstrony uśmiechają się do siebie z sympatią,a z drugiej ponuro obwąchują? W tymtrudnym zadaniu chyba udało mu się,o dziwo, znaleźć złoty środek. Sugestywnieprzedstawił skalę i okrucieństwo rzezi,ale wskazał i na pobudki katów. Przecieżnienawiść nie bierze się z powietrza. Lataponiżeń napełniają ludzi tak skrajnymiemocjami, że są w stanie zabijać w szale,nawet sąsiadów, jeśli dodatkowo jeszczeideologiczni agitatorzy odpowiednio ukie-

runkują ich emocje. Wystarczyło wobecUkraińców powtarzać konsekwentnie: „toPolacy są winni waszej niedoli”. Owszem,ci z najwyższych sfer pewnie byli, ale za-płacili za to niewinni polscy chłopi. I myślę,że właśnie złożoność tamtego świata i re-lacji międzyludzkich twórcy filmu pokazalidość uczciwie, zachowując przy tym od-powiednie proporcje. Bo to często właśnieo proporcje spieramy się oglądając kinohistoryczne, często nazywając je niespra-wiedliwym.

Ostatecznie każdy bardziej radykalnywidz i tak zobaczy w „Wołyniu” to, co bę-dzie chciał. Przecież już zaczęły się zarzutyrecenzentów, że przedstawieni w filmieUkraińcy to niedająca się zidentyfikowaćmasa ziejąca nienawiścią, i że żadnegomostu między nami a Ukraińcami tenfilm nie zbuduje. Czy rzeczywiście reżyserzbyt mało miejsca poświęcił w filmie kwes-tii, skąd taka nienawiść się wzięła? Całapierwsza część filmu o tym opowiada, aleopowiada ona w słowach, a nie poprzezemocje. To monologi agitatorów uświa-damiają nam, jak czuli się Ukraińcy będącobywatelami II Rzeczypospolitej. Byliu siebie, a mogli mniej niż nacja, którasprawowała władzę. Czuli się upokorzeni

69

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

dobrze zbudowane emocje

i sprawnie nakreślone

pobudki bohaterów są tym,

za czym podąża widz. i tego

brakuje w wielu polskich

filmach o tematyce

historycznej

Page 70: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

i zapewne niejednokrotnie byli, szczególniew okresie wcześniejszym – pańszczyźnia-nym, w którym panowie poczynali z chłop-stwem tak, jak chcieli. A pamięć pozostała.Jednak mimo tylu wypowiedzianych w fil-mie słów, nie odczuwamy ich bólu i złości,bo nie przekazano nam ich emocji. Tenatomiast współodczuwamy z główną bo-haterką – Polką i innymi jej pobratym-cami – ofiarami okrutnej rzezi. Historiao Zosi, jej emocjach, żalach, dążeniach,staraniach, a potem o jej strachu, opo-wiadana jest praktycznie bez słów! Międzybohaterami prawie nie ma dłuższych dia-logów, to urywki zdań, pojedyncze słowa.Trzeba pamiętać, że film to obraz, a teatrto słowo. Tego uczą się młodzi filmowcyna całym świecie: jak opowiadać historięobrazem, bez przegadania. Siła kina –opowiadania obrazem, który poprzez swójwielki format jest w stanie ukazać każdy,nawet najbardziej skrywany, stan emo-cjonalny – została wykorzystana tu pomistrzowsku. I wręcz zaskakuje tym, jakdużo można opowiedzieć za pomocą takniewielu słów, jak mocno to oddziałujena emocje i jak zapada w pamięć.

No właśnie, dobrze zbudowane emo-cje i sprawnie nakreślone pobudki boha-terów są tym, za czym podąża widz. I tegobrakuje w wielu polskich filmach o te-matyce historycznej, w których twórcy zabardzo skupiają się na efektowności wi-zualnej scen. Wystarczy przypomniećtakie rozczarowujące dzieła, jak „Bitwawarszawska 1920”, „Tajemnice Wester-platte” czy tegoroczna „Historia Roja”.Okazuje się, że nie ma tu znaczenia wy-sokość budżetu czy doświadczenie reży-sera, ale świadomość, co jest dla widzanajważniejsze i co na niego działa.

Perfekcyjnie pod względem wyko-rzystania środków filmowego wyrazu jestzrealizowany „Wołyń”. Można powiedzieć:

na światowym poziomie. Doskonałe zdję-cia, fantastyczna i przekonująca gra ak-torów, realistyczna scenografia, nietypowymontaż i ciekawe wykorzystanie efektówdźwiękowych, przy jednoczesnym nieuży-waniu muzyki, sprawiają, że właściwienie ma się do czego przyczepić. Po razkolejny Smarzowski udowodnił, że wie,jak robić kino.

Świat filmu w Stanach Zjednoczonychwygląda zgoła inaczej. Hollywood zbu-dowane jest na kinie producenckim, a nieautorskim (jak w Europie). To pieniądzedecydują o tym, czy film powstanie i jakima przybrać kształt. Wszystko jest do-kładnie obliczone. Wiadomo, ile film makosztować, jaki trzeba osiągnąć efekt i jakibędzie na tym zarobek. Amerykanie do-kładnie wiedzą, który przycisk nacisnąćw człowieku, by ten się wzruszył i wyko-rzystują tę wiedzę przy realizacji filmów.Przez lata cały filmowy świat uczył się odnich rzemiosła, niejednokrotnie nieudolnieje naśladując. I nawet my – Europejczycy,wyczuwając cały ten kicz i tendencyjność,tak często pojawiające się w amerykańskimkinie, i tak potrafiliśmy zalewać się łzamipodczas seansów hollywoodzkich pro-dukcji. I niby śmialiśmy się z patosu,z lukru, z amerykańskiej flagi w każdymujęciu, a jednak zapamiętaliśmy te filmy,bohaterów, emocje i często z przyjemno-ścią do nich wracamy. Trudno się dziwić,że Amerykanie przez lata czuli swoją siłę.Kino to poczucie w nich umacniało.

Wracając do rozważań na temat bu-dowania tożsamości narodowej, dumy,albo po prostu zadowolenia z bycia Pola-kiem, stawiamy znów pytanie: czy musimywciąż opowiadać o czasach wojny? Roz-liczenia z nią nigdy się nie kończą. Fakt,II Wojna Światowa była dla nas gigan-tyczną traumą, a rzeczywistość, w jakiejdzisiaj żyjemy, to wypadkowa jej na-

70

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 71: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

stępstw. Co dekadę pojawiają się nowetematy, z którymi nadal się nie rozliczy-liśmy, bohaterowie, o których przez latanie pamiętano. Nie ma wątpliwości, żepamięć jest ważna, ale duża część Polakówjest też tym rozdrapywaniem ran zmę-czona. Potrzebują wzorców na czasy po-koju. Dziś w kinematografii brakuje modyna bohaterów pozytywistycznych! Ktośpowie, że pozytywizm to nudy, przecieżzakatowano nas nim w szkole… Tak niejest, wystarczy tylko umiejętnie opowie-dzieć historię. Wbrew pozorom to sposóbopowiedzenia, a nie sama historia, sprawia,

że może ona porwać. Jest to kolejna ta-jemnica zawodu filmowca. Jeśli odpo-wiednio wyraźnie narysuje się pobudkibohatera, jeśli rzuci się mu pod nogi wy-starczająco dużo kłód, tchnie siłę do po-konywania ich, a następnie ukaże się jegorozterki, upadki i ponowne powstanie, topraktycznie każdy widz da się porwaći oczarować. Uważam, że tak było w przy-padku doskonale skrojonego polskiegofilmu sprzed dwóch lat, o iście pozyty-wistycznym bohaterze – Zbigniewie Re-lidze. Film „Bogowie” w reżyserii ŁukaszaPalkowskiego to opowieść o polskim pio-nierze przeszczepów serca, który wbrewwładzy, środowisku lekarskiemu, ogólnie

przyjętej etyce, a nawet własnemu do-świadczeniu (śmierć pacjentów) brnie,z wielką pewnością siebie, w stronę celu –wdrożenia nowej metody ratowania życialudziom chorym na serce – transplantacji.Nie jest przecież bohaterem idealnym,jest cholerykiem i alkoholikiem. Nie trzebazatem stawiać na piedestale, kłaść kwiatówi bić pokłonów, ukrywając każdą brudnącechę, by opowiedzieć o niezwykłym czło-wieku, mogącego być wzorem, inspiracjąi przyczynkiem do wzbudzenia poczuciadumy z przynależności do narodu, któregoczłonkowie potrafią mieć taką siłę. I tojest prawdziwy niezłomny bohater.

Dlatego warto wspomnieć też o te-gorocznej produkcji, mówiącej o wyjąt-kowym człowieku, który podobnie jakReliga może nie tylko ubogacić świado-mość Polaków na temat dzieci ich ojczyzny,ale także stać się swoistym „towarem eks-portowym”. Filmem opowiadającym cie-kawe i nieznane na świecie historie ludzi,których ukształtowała trudna polska rze-czywistość. „Ostatnia rodzina” traktujeo malarzu Zdzisławie Beksińskim. To his-toria poniekąd uniwersalna, o relacjach(choć w dość nietypowej rodzinie), o nie-zrozumieniu świata, o ukrytych żądzach.Osadzona w typowej polskiej rzeczywis-tości, o jakże znanym większości z nasżyciu w blokach, w PRL-owskiej skrom-ności. Film nie odpowiada na pytanie,które nasuwa się dość szybko: w jaki spo-sób taki człowiek i takie dzieła zrodziłysię w takiej zwyczajności? Czy jego wy-chowanie i pierwsza faza pracy twórczejna Podkarpaciu – miejscu o złożonej his-torii – miały tu znaczenie? Mocniej zain-spirowany widz może poszukać odpowie-dzi na własną rękę. Nie ma jednak wąt-pliwości, że po premierze wzrosło zainte-resowanie samym artystą, jego wielo-płaszczyznową twórczością oraz jego sy-

71

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

europejczycy, wyczuwając

cały ten kicz i tendencyjność,

tak często pojawiające się

w amerykańskim kinie, i tak

potrafili zalewać się łzami

podczas seansów

hollywoodzkich produkcji

Page 72: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

nem, który także był osobą publiczną.Filmy biograficzne zawsze pobudzają doszerszego zainteresowania bohaterem.Może właśnie w ten (dotychczas małopopularny w naszej rodzimej kinemato-grafii) sposób można ciekawie opowiadaćo Polsce?

Po obejrzeniu wspomnianych wyżejpremier pojawia się pozytywna myśl, żew końcu coś dobrego zaczyna się dziaćw polskim kinie. Okazuje się, że możnaopowiadać w swoim stylu, bez tępego za-patrzenia na Hollywood, można pokazaćcierpienie bez gloryfikacji bohaterów,można przedstawić obie strony medalu

bez umniejszania ofiarom. Wystarczyświadomość, że bezmyślna spektakular-ność nie zadziała na widza, a skrajnośćbędzie pokarmem tylko dla towarzystwawzajemnej adoracji.

I choć sama jestem praktykiem kina,wiem, jakimi zasadami rządzi się realizacjafilmów, zdaję sobie sprawę, że każdy fil-mowiec chce przecież zrobić dobry film,to nadal pozostaje dla mnie tajemnicą,dlaczego to tak często nie wychodzi. A prze-cież nie tylko temat, ale właśnie sam film,jego jakość i sposób oddziaływania możebyć tym, co da polskiemu widzowi poczuciesatysfakcji i dumy.

72

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl

Page 73: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

www.nowakonfederacja.plInternetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016

73

„NK” w potrzebie!

„Nowa Konfederacja” znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, w związkuz utratą kilku Darczyńców. We wrześniu stałe przychody miesięcznika wyniosły8 000 zł. Aby przetrwać, potrzebuje on 8 494 zł miesięcznie.

Koszty działalności „NK” obejmują wynagrodzenia za: artykuły, redakcję,korektę, grafikę, księgowość, obsługę informatyczną, skład.

Jeśli cenisz „NK” – wesprzyj ją!

Podstawą istnienia miesięcznika są stałe, comiesięczne darowizny. Nawetjeśli są niewielkie, dają poczucie stabilności i pozwalają planować aktywność.

Darowizny prosimy kierować na rachunek bankowy wydawcy „NowejKonfederacji”, Fundacji Nowa Rzeczpospolita: 09 1560 0013 2376 9529 10000001 (Getin Bank). W tytule przelewów najlepiej wpisać: „darowizna”. Jeślizamierzają Państwo wspierać nas stale, bardzo prosimy o tytuł przelewu:„stała darowizna”.

Dlaczego warto nas wesprzeć? Przynajmniej z sześciu powodów:1. „NK” jest próbą stworzenia niskokosztowej poważnej alternatywy dla

upadających – finansowo i intelektualnie – mediów głównego nurtu. Stądtakże nowy model pozyskiwania funduszy – poprzez mecenat obywatelski.

2. Dostajemy wiele sygnałów, że udaje nam się realizować założonecele: poważnie debatować o państwie i polityce, transmitować do szerokiejpubliczności ważne idee naukowe i eksperckie, aktualizować polską tradycjęrepublikańską. Sygnały te płyną zwłaszcza od przedstawicieli inteligencji.

3. Począwszy od października 2013 r., udaje nam się regularnie publikowaćkolejne numery „NK”, poruszając tematy tyleż ważne, ile nieobecne w debacie,jak np. neokolonizacja Polski, przebudowa globalnego ładu politycznegoczy władza sondaży.

4. Mamy wpływ na kształtowanie opinii, zwłaszcza elit. Czyta nas 15–20tys. osób miesięcznie, regularnie występujemy w telewizji, inspirujemy innemedia do podejmowania wprowadzanych przez nas tematów, nasze artykułysą chętnie przedrukowywane przez popularne portale.

5. Wsparcie „NK” to także wsparcie młodego – prawdziwie niezależnegoi mającego odwagę płynąć pod prąd – ośrodka i środowiska intelektualnego,niepoddającego się wszechobecnemu marazmowi i starającego się powolibudować lepszą Polskę.

6. Darowizny na rzecz fundacji są w Polsce (art. 16 ustawy o fundacjach)zwolnione z podatku. Co więcej, podlegają odliczeniu od podatku zarównoprzez osoby fizyczne, jak i prawne, zgodnie z przepisami ustaw o podatku do-chodowym od osób fizycznych i prawnych.

Page 74: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

www.nowakonfederacja.plInternetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016

74

O nas

„Nowa Konfederacja” to pierwszy w Polsce internetowy miesięcznik idei.Koncentrujemy się na tematyce politycznej o znaczeniu strategicznym. „NK”to medium misyjne, tworzone przez obywateli – dla obywateli. Jako pierwsiw Polsce działamy profesjonalnie wyłącznie dzięki wsparciu Darczyńców.

Stawiamy sobie trzy cele główne.

Po pierwsze, chcemy tworzyć miejsce poważnej debatyo państwie i polityce.Dziś takiego miejsca w Polsce brakuje. Wskutek postępujących procesów

tabloidyzacji oraz uzależnienia mediów opiniotwórczych od partii i wielkiegokapitału, brak ten staje się coraz bardziej dotkliwy.

Stąd, w środowisku skupionym dawniej wokół kwartalnika „RzeczyWspólne” – poszerzonym po rozstaniu z Fundacją Republikańską w kwietniu2013 o nowe osoby – powstał pomysł stworzenia internetowego tygodnika/mie-sięcznika idei. Niekomercyjnego i niezależnego medium, wskrzeszającegoformułę głębokiej publicystyki. Mającego dostarczać zaawansowanej wiedzyo polityce w przystępnej formie.

Nasz drugi cel to pełnienie roli pośrednikamiędzy światem ekspercko-akademickim a medialnym.Współczesna Polska jest intelektualną półpustynią: dominacja tematów

trzeciorzędnych sprawia, że o sprawach istotnych mówi się i dyskutuje rzadko,a jeśli już, to zazwyczaj na niskim poziomie. Niemniej w świecie akademickimi eksperckim rodzą się niekiedy ważne diagnozy i idee. Media głównegonurtu przeważnie je ignorują. „Nowa Konfederacja” – ma je przybliżać.

Cel trzeci to aktualizacja polskiej tradycji republikańskiej.Republikanizm przyniósł swego czasu Polsce rozkwit pod każdym względem.

Uważamy, że jest wciąż najlepszym sposobem myślenia o polityce – i uprawianiajej. Co więcej, w dobie kryzysu demokracji, jawi się jako zarazem remediumi alternatywa dla liberalizmu. Jednak polska tradycja republikańska zostaław dużym stopniu zapomniana. Dążymy do jej przypomnienia i dostosowaniado wymogów współczesności.

Dlaczego konfederacja? Bo to instytucja esencjonalna dla polskiej tradycjirepublikańskiej – związek obywateli dążących razem do dobra wspólnegow sytuacji, gdy inne instytucje zawodzą. W naszej historii konfederacje bywałychwalebne (konfederacja warszawska 1573 r., sejmy skonfederowane jakoremedium na liberum veto), bywały też zgubne (Targowica). Niemniej, zawszebyły potężnym narzędziem obywatelskiego wpływu na politykę.

Dzisiejszy upadek debaty publicznej domaga się nowej konfederacji!

Page 75: Nowa Konfederacja nr 75 · 2016. 10. 31. · PiS-u widać wyraźnie, że nie ma już po - wrotu do kultu z pozoru neutralnego świa - topoglądowo profesjonalizmu z czasów PO. I

„Nową Konfederację” tworzą

Stali Darczyńcy:Stu Dwudziestu Sześciu Anonimowych Stałych Darczyńców, Paweł Gałus,Bartłomiej Kachniarz, Piotr Kubiak, Michał Macierzyński, Jerzy Martini, „miesz-kaniec Bytomia”, Jakub Stychno, Skryta Opcja Sarmacka, Marcin Sławeta,Michał Kocur, Remigiusz Iwuć, Piotr Ogiński, Szymon Radziszewicz.

Pozostali Darczyńcy:Stu Osiemdziesięciu Czterech Anonimowych Darczyńców, Jacek Bartosiak,Piotr Remiszewski, Piotr Woźny, Andrzej Dobrowolski, Krzysztof Poradzisz, MarekNowakowski (Lista Darczyńców jest uaktualniana na początku każdego miesiąca)

Redakcja:Anna Kiljan (sekretarz), Michał Kuź, Bartłomiej Radziejewski (redaktor naczelny),Aleksandra Rybińska (zastępca redaktora naczelnego), Stefan Sękowski (za-stępca redaktora naczelnego), Piotr Trudnowski.

Redaktorzy prowadzący: Stefan Sękowski, Anna Kiljan Aleksandra Rybińska

Stali współpracownicy:Jacek Bartosiak, Michał Beim, Tomasz Grzegorz Grosse, Maciej Gurtowski,Bartłomiej Kachniarz, Krzysztof Koehler, Andrzej Maśnica, Rafał Matyja, AnnaMieszczanek, Barbara Molska, Agnieszka Nogal, Tomasz Pichór, AdamRadzimski, Krzysztof Rak, Zbigniew Stawrowski, Krzysztof Wołodźko, Piotr Woyke,Michał Lubina

Grafika (okładki): Kinga Promińska

Korekta i redakcja stylistyczna: Sylwia Pikula

Skład: Rafał Siwik

Wydawca: Fundacja Nowa Rzeczpospolita

Kontakt: [email protected]

Adres (wyłącznie do korespondencji):Fundacja Nowa Rzeczpospolita, Al. Solidarności 115, lok. 2, 00-140 Warszawa

75

Internetowy Miesięcznik Idei, nr 11 (77)/2016, 2 listopada–6 grudnia 2016 www.nowakonfederacja.pl