Na marginesie o marginesie (21) 2010

7
MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010 1 Treść 1. Polak Polakowi wilkiem. 2. Sukcesja w polskim biznesie. 3. Co najchętniej podkradamy w pracy? 4. Nie pozwalają polakom mówić po polsku. 5. Happening: smutne miesie. 6. Tam najłatwiej o pracę bez kwalifikacji. 7. Książka: Aporie wychowawcze szkoły i nauczyciela. Złudzenie transmisji wartości w edukacji. 8. Kompetencje miękkie w procesie tworzenia partnerstwa – prezentacja. NA MARGINESIE O MARGINESIE (21) 2010 Najbliższe spotkanie Grupy, 17.12.2010 w Barce Wystąpienie seminaryjne – prof. dr hab. Jan GRAD (UAM) Kultura jako jarmark - o karnawalizacji obyczajów 1. POLAK POLAKOWI WILKIEM Polacy czują się niepewnie, pesymistycznie patrzą w przyszłość, a do tego zwracają się przeciw sobie nawzajem. O pół do dziesiątej wieczorem w Warszawie padał rzęsisty, chłodny deszcz. Przed jasno oświetlonym Pałacem Prezydenckim zebrała się grupka kobiet i mężczyzn z parasolkami. Przyciskając do piersi małe, drewniane krzyżyki, modlili się, wpatrzeni w duży obraz Chrystusa na krzyżu i świecącą figurkę Maryi. Ludzie ci przybyli tu, by protestować przeciw prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi . Czuwanie w tym miejscu rozpoczęło się w kwietniu, wkrótce po katastrofie lotniczej, w której zginął poprzedni prezydent Lech Kaczyński , jego żona oraz kilkudziesięciu wysokich rangą polityków i przywódców wojskowych Polski. Dni zmieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące; z początku manifestanci domagali się pozostawienia przed Pałacem Prezydenckim krzyża, następnie wzniesienia pomnika, a teraz żądają, by prezydent ustąpił. Wielu Polaków uważa, że owe nocne czuwania świadczą o głębokim społecznym i politycznym rozłamie, który może zniweczyć jeden z największych sukcesów w bloku postsowieckim. Może się to wydawać zaskakujące, ale Polacy mają sporo powodów do dumy: poradzili sobie z ryzykowną transformacją od ustroju komunistycznego lepiej niż większość byłych satelitów ZSRR, oraz jako jedyny kraj w Europie uniknęli recesji w trakcie ostatniego kryzysu. Mimo to czują się niepewnie, pesymistycznie patrzą w przyszłość, a do tego zwracają się przeciw sobie nawzajem. W ciężkich czasach i trudnych momentach naszej historii zachowujemy się wspaniale, ale w normalnych warunkach jesteśmy zagubieni – przyznaje Jan Ołdakowski , przedstawiciel opozycji w parlamencie, który wraz z kilkoma innymi osobami opuścił ostatnio partię Prawo i Sprawiedliwość, by utworzyć bardziej centrowe ugrupowanie. Odkąd Polacy odzyskali wolność, nie wiedzą, jak ze sobą współpracować. Elity polityczne toczą ze sobą wojnę. Osobiste ataki i obelgi są na porządku dziennym. Politycy oskarżają się nawzajem o narkomanię, choroby psychiczne, kolaborację z nazistami i szpiegostwo na rzecz Moskwy. Niektórzy twierdzą, że lepiej byłoby, gdyby ich oponenci przenieśli się na tamten świat. Były premier Jarosław Kaczyński , który przegrał wybory prezydenckie zorganizowane po śmierci jego brata-bliźniaka, nie podaje ręki Tuskowi, nie pojawił się na oficjalnym nabożeństwie żałobnym w intencji ofiar katastrofy i skłócił się z częścią swych najbliższych sojuszników. W rezultacie odeszli oni z Prawa i Sprawiedliwości, partii założonej w 2001 roku przez braci Kaczyńskich.

description

 

Transcript of Na marginesie o marginesie (21) 2010

Page 1: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

1

Treść 1. Polak Polakowi wilkiem. 2. Sukcesja w polskim biznesie. 3. Co najchętniej podkradamy w pracy? 4. Nie pozwalają polakom mówić po polsku. 5. Happening: smutne miesie. 6. Tam najłatwiej o pracę bez kwalifikacji. 7. Książka: Aporie wychowawcze szkoły i nauczyciela. Złudzenie transmisji wartości w edukacji. 8. Kompetencje miękkie w procesie tworzenia partnerstwa – prezentacja.

NA MARGINESIE O MARGINESIE

(21) 2010

Najbliższe spotkanie Grupy, 17.12.2010 w Barce

Wystąpienie seminaryjne – prof. dr hab. Jan GRAD (UAM)

Kultura jako jarmark - o karnawalizacji obyczajów

1. POLAK POLAKOWI WILKIEM

Polacy czują się niepewnie, pesymistycznie patrzą w przyszłość, a do tego zwracają się przeciw sobie nawzajem.

O pół do dziesiątej wieczorem w Warszawie padał rzęsisty, chłodny deszcz. Przed jasno oświetlonym Pałacem Prezydenckim zebrała się grupka kobiet i mężczyzn z parasolkami. Przyciskając do piersi małe, drewniane krzyżyki, modlili się, wpatrzeni w duży obraz Chrystusa na krzyżu i świecącą figurkę Maryi. Ludzie ci przybyli tu, by protestować przeciw prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi. Czuwanie w tym miejscu rozpoczęło się w kwietniu, wkrótce po katastrofie lotniczej, w której zginął poprzedni prezydent Lech Kaczyński, jego żona oraz kilkudziesięciu wysokich rangą polityków i przywódców wojskowych Polski. Dni zmieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące; z początku manifestanci domagali się pozostawienia przed Pałacem Prezydenckim krzyża, następnie wzniesienia pomnika, a teraz żądają, by prezydent ustąpił. Wielu Polaków uważa, że owe nocne czuwania świadczą o głębokim społecznym i politycznym rozłamie, który może zniweczyć jeden z największych sukcesów w bloku postsowieckim. Może się to wydawać zaskakujące, ale Polacy mają sporo powodów do dumy: poradzili sobie z ryzykowną transformacją od ustroju komunistycznego lepiej niż większość byłych satelitów ZSRR, oraz jako jedyny kraj w Europie uniknęli recesji w trakcie ostatniego kryzysu. Mimo to czują się niepewnie, pesymistycznie patrzą w przyszłość, a do tego zwracają się przeciw sobie nawzajem. – W ciężkich czasach i trudnych momentach naszej historii zachowujemy się wspaniale, ale w normalnych warunkach jesteśmy zagubieni – przyznaje Jan Ołdakowski, przedstawiciel opozycji w parlamencie, który wraz z kilkoma innymi osobami opuścił ostatnio partię Prawo i Sprawiedliwość, by utworzyć bardziej centrowe ugrupowanie. – Odkąd Polacy odzyskali wolność, nie wiedzą, jak ze sobą współpracować. Elity polityczne toczą ze sobą wojnę. Osobiste ataki i obelgi są na porządku dziennym. Politycy oskarżają się nawzajem o narkomanię, choroby psychiczne, kolaborację z nazistami i szpiegostwo na rzecz Moskwy. Niektórzy twierdzą, że lepiej byłoby, gdyby ich oponenci przenieśli się na tamten świat. Były premier Jarosław Kaczyński, który przegrał wybory prezydenckie zorganizowane po śmierci jego brata-bliźniaka, nie podaje ręki Tuskowi, nie pojawił się na oficjalnym nabożeństwie żałobnym w intencji ofiar katastrofy i skłócił się z częścią swych najbliższych sojuszników. W rezultacie odeszli oni z Prawa i Sprawiedliwości, partii założonej w 2001 roku przez braci Kaczyńskich.

Page 2: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

2

– Polacy zawsze znajdą sobie jakiegoś wroga – mówi 38-letnia Urszula Sławińska, spotkana na ulicy mieszkanka Warszawy, która wprawdzie nie zajmuje się zawodowo polityką, ale dobrze orientuje się w obecnej sytuacji. – Ze względu na naszą historię utożsamiamy polskość z obroną kraju. Teraz, kiedy nie musimy już się bronić, potrzebujemy innych wrogów. Co nieuniknione w tym konserwatywnym, w większości katolickim kraju, w ową wyniszczającą, bratobójczą walkę wmieszany został także Kościół. Hierarchowie są podzieleni: część duchownych jawnie popiera polityczną opozycję, podczas gdy inni starają się, by ich instytucja nie angażowała się w bieżącą politykę. Coraz silniejszy jest ruch antyklerykalny, a kręgi związane z Kościołem obawiają się, że polskie społeczeństwo szybko się zlaicyzuje, podobnie jak większość Europy. – Jestem wielkim pesymistą – przyznaje ojciec Maciej Zięba, znany i lubiany ksiądz. – To kluczowy moment dla Polski. Życie polityczne wygląda okropnie. Ja sam, jako kapłan katolicki, też nie czuję się najlepiej Owa wojna nie ma jak na razie większego wpływu na niezmiennie silną polską gospodarkę, która według prognoz w przyszłym roku odnotować ma 4-procentowy wzrost. Niektórzy ekonomiści ostrzegają jednak, że jeżeli politycy nie zajmą się palącymi problemami, Polskę czekają kłopoty. Eksperci przewidują, że kiedy w 2012 roku zmniejszą się unijne dotacje na rozwój, kraj przekroczy konstytucyjny limit zadłużenia. To wymusiłoby cięcia wydatków, podwyżkę podatków lub wywrócenie do góry nogami systemu emerytalnego. Pojawiają się także ostrzeżenia, że za kilka lat w Polsce może dojść do kryzysu energetycznego i przerw w dostawach energii. – Za dwa lub trzy lata może nas spotkać katastrofa, prawdziwa katastrofa – wieszczy ekonomista Krzysztof Rybiński, który dodaje, że polityczny konflikt odwraca uwagę opinii publicznej od istotnych spraw. – Nasze społeczeństwo nie jest świadome wyzwań, jakie nas czekają. Teraz na pierwszym planie jest polityka i PR. Rybiński podkreślił, że należy zająć się pewnymi problemami strukturalnymi, na przykład administracją urzędniczą, która w ostatnich pięciu latach rozrosła się o 100 tysięcy pracowników i obecnie zatrudnia 430 tysięcy osób, czyli około procenta ludności. Połączenie sukcesu i strachu tworzy w Polsce dysonans. Ludzie wiedzą, jak wiele osiągnęli przez zaledwie dwadzieścia lat, ale jednocześnie czują, że grzęzną w politycznym bagnie i nie są w stanie poradzić sobie z naglącymi kwestiami, takimi jak wydatki socjalne i finanse publiczne. – Mówimy o reformach, ale nic nie robimy – twierdzi Łukasz Turski, fizyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Wszelkie reformy skończyły się w latach 90. Tłumy zebrały się przed Pałacem Prezydenckim już 10 kwietnia, kilka godzin po katastrofie samolotu. Z początku naród zjednoczył się w szoku i żalu. Wkrótce jednak tragedia obnażyła głębokie podziały, uwypuklając przepaść między politycznymi obozami, różnymi warstwami społecznymi (zwłaszcza wielkimi miastami a mniejszymi miasteczkami i wsiami), oraz dystans między klerem a niemal całą resztą Polaków. Potyczka o krzyż przed pałacem nie była jedynie walką o wartości i symbole religijne. – Ludzie pod Pałacem Prezydenckim nie bronili krzyża ani Kościoła – mówi Janusz Palikot, poseł, który założył swoją własną partię polityczną. – Są dwie sprzeczne wizje Polski, których nie da się pogodzić. Wielu politologów, hierarchów kościelnych i manifestantów ocenia, że ustawiony przed pałacem wielki krzyż stał się polityczną deklaracją, wyrazem poparcia dla wizji bardziej konserwatywnej, religijnej, nacjonalistycznej Polski – Polski braci Kaczyńskich. Druga wizja Polski, lansowana przez rządzącą partię Tuska i Komorowskiego, zakłada dalsze zbliżenie z Europą, przyjęcie euro, zakończenie polskiej misji wojskowej w Afganistanie oraz dążenie do modelu państwa, w którym religia ma bardziej prywatny, a mniej instytucjonalny wymiar. Władze kościelne postanowiły nie wypowiadać się oficjalnie w tej sprawie, co tylko rozzłościło obie strony konfliktu. – Kościół nie był niczemu winny. To spór między dwiema partiami – mówi Zięba. – Wygrali na tym politycy. A kto przegrał? Kościół. We wrześniu jeden z prezydenckich doradców wymknął się wczesnym rankiem z pałacu i usunął krzyż. Przez kilka dni wydawało się, że to zakończy spór, ale demonstranci powrócili, jeszcze bardziej rozgniewani. Teraz twierdzą, że usunięcie krzyża jest częścią spisku mającego na celu ukrycie prawdziwych przyczyn katastrofy w Smoleńsku, której ofiary – polscy urzędnicy państwowi – miały wziąć udział w uroczystości ku czci 22 tysięcy polskich oficerów pomordowanych przez Sowietów w lesie katyńskim w 1940 roku. Manifestanci wierzą, że za katastrofą stoją Rosjanie, a prawdopodobnie także polski rząd. – To skandal i hańba, że prezydent nie chce się dowiedzieć, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku – wykrzykuje 49-letni Andrzej Hadacz, mocno uderzając dłonią w dłoń. Protestujący wciąż zbierają się więc pod Pałacem, a eksperci oceniają, że rząd nadal unika podejmowania trudnych decyzji, chcąc utrzymać popularność w warunkach politycznej wojny. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który pełnił swą funkcję przez 10 lat, mówi, że obecną sytuację w Polsce najlepiej podsumowuje krótka anegdota: "Grupka dzieci pyta rabina: »Rabinie, powiedz nam w kilku słowach, jak wygląda sytuacja? «, na co rabin odpowiada: »Dobrze«. Dzieci dopytują się: »A więcej niż jednym słowem? «, a rabin na to: »Bardzo niedobrze«". Prezydent zaśmiał się, ale po chwili powiedział, że dowcip ten wcale nie jest śmieszny. Autor: Michael Slackman Źródła: New York Times

Page 3: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

3

2. SUKCESJA W POLSKIM BIZNESIE Statystyczny polski przedsiębiorca chce wyjść z biznesu w wieku 65 lat. 7 proc. - "nigdy". 67 proc. zamierza firmę przekazać dzieciom lub innym członkom rodziny - wynika z badania "Pulsu Biznesu". Gazeta zapytała o plany sukcesji 92 przedsiębiorców. Odpowiedzi dowodzą, że przeciętny polski biznesmen traktuje swoją firmę głównie jako przedsiębiorstwo rodzinne. Aż 67 proc. planuje przekazać biznes członkom rodziny. To wyjątkowo duży odsetek na tle światowych standardów. Ten sposób sukcesji planuje na świecie tylko 23 proc. przedsiębiorców. Zaledwie co czwarty polski przedsiębiorca (24 proc.) wybiera inną drogę - zamierza spieniężyć biznes, sprzedając go inwestorowi. Na świecie ten odsetek wynosi 57 proc. Badanie wykazało, że w Polsce słabo wykształcony jest model korporacyjny - sprzedanie udziałów w firmie jej menedżerom lub pracownikom. Tylko 7 proc. przedsiębiorców zamierza w ten sposób wyjść z biznesu. W badaniu światowym ten odsetek wynosi 20 proc. A jak polscy przedsiębiorcy przygotowują potomków do przejęcia firmy? - Okazuje się, że najbardziej pożądane są studia ekonomiczne na krajowej uczelni (57 proc.). Praktyka wygląda znacznie gorzej - dzieci przedsiębiorców rzadko studiują na kierunkach biznesowych. Wiele z nich - z braku motywacji - wogóle nie kończy studiów.

http://biznes.onet.pl/sukcesja-w-polskim-biznesie,18563,4018790,1,prasa-detal

3. CO NAJCHĘTNIEJ PODKRADAMY W PRACY?

Kto nigdy nie przywłaszczył sobie jakiegoś biurowego drobiazgu? Większość z nas robi to sporadycznie, w roztargnieniu lub w pośpiechu. Nie brakuje jednak takich, którzy z podkradania uczynili prawdziwy sposób na życie. W tej kwestii panuje duża mobilność. Polega ona na tym, że wszyscy podkradają wszystkim. Podkradamy firmie, ale i sobie nawzajem. Długopisy, kartki czy podkładki pod myszy giną tak często, że wręcz nie warto o tym mówić. W każdej firmie znajdą się też amatorzy cudzych kanapek, cukru lub kawy. Jedzenie ginie z firmowych kuchni, stolików i lodówek, a nawet i z osobistych toreb. Podkradamy lampki, fotele i stoliki. Wiele wskazuje jednak na to, że najchętniej i najczęściej podkradamy… cudzy czas. Typowa sytuacja: pracujemy nad projektem, na który szef czeka od godziny. Tymczasem pojawia się koleżanka lub kolega i zaczyna snuć opowieści „z życia”. Temat? Najzupełniej dowolny. Kłopoty ze spłatą kredytu, porażka Lecha z Wisłą, źle dobrana szminka, choroba dziecka. Nawet gdy pozbędziemy się natręta, jego wizyta wybije nas z rytmu i zezłości. W rezultacie trochę czasu zmarnujemy. Najbardziej narażeni na tego typu sytuacje są pracujący w dużych, nie oddzielonych ścianami pomieszczeniach. Tam, jeśli ktoś ciężko tyra, a jego sąsiad akurat się nudzi, znacznie łatwiej o konflikt interesów. Według brytyjskiego „Timesa”, 50 proc. pracowników nie toleruje rozmów prywatnych prowadzonych w biurze. Cóż z tego jednak? Są dwa środowiska, w których nie zdołamy uniknąć podkradaczy czasu. To dom rodzinny i praca. A przecież właśnie tam spędzamy ogromną większość życia. – Najśmieszniejszą sytuację widziałem w swojej poprzedniej firmie – wspomina Kamil, młody informatyk. – Kolega był akurat zarobiony na maksa. Wzięło go „w dwa ognie” dwóch obiboków. Jeden gadał mu coś o kłótni z żoną. Drugi chyba o sporze z bankiem. Siedzieli po jego obu stronach i nadawali do niego jednocześnie. W pewnej chwili podniósł wzrok ku górze i krzyknął dramatycznie: - O Boże! Nie zrobiło to jednak na nich żadnego wrażenia. - Istotne jest to, że takie gaduły są najczęściej osobami sympatycznymi i trudno nam brutalnie je spławić – mówi psycholog Julia Śmieszewska. – Poza tym w nas samych siedzi przecież zazwyczaj kawał lenia, z radością wykorzystujący okazję do przerwy w pracy. Z podkradaniem nam czasu jest więc tak, że nader często dochodzi do niego z naszą

Page 4: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

4

akceptacją. Rada na złodzieja czasu jest jedna: poświęcić mu kilka minut i dopiero wtedy przeprosić, wymawiając się robotą. Trzeba pamiętać, że to wszak współpracownik. Może kiedyś to my będziemy szukali u niego wsparcia i okazji do rozmowy? Największy kłopot, gdy tych kilku minut po prostu nie mamy. Wtedy musimy wybierać między byciem niemiłym a pretensjami od szefa.

W biurach giną długopisy. W elektrowniach – rusztowania…

A co z podkradaniem zwykłych, materialnych przedmiotów? Wiele rzeczy „podwędzamy” z roztargnienia, nieświadomie. Zdarzają się jednak pracownicy, którzy zwyczaje sroki złodziejki doprowadzili do perfekcji. Są wśród nich tacy, którzy wręcz żerują na firmie, wynosząc z niej przedmioty codziennego użytku. Oszczędzają w ten sposób pokaźne sumy w domowym budżecie. Historia pani Janiny, emerytki, i jej pracującego w lokalu gastronomicznym siostrzeńca może stanowić wymowny przykład. – Jacuś przynosił do domu rozmaite rzeczy. A to pieczywo, a to wędlinki jakieś, herbatę, kawę, papier toaletowy. Tłumaczył, że kupuje w swoim miejscu pracy, że pracownikom przysługują zniżki. Wygodnie by mi było w to wierzyć. Emeryturę mam niską, a jedzenie jest drogie. Przycisnęłam go jednak i przyznał, że wszystkie te rzeczy podkrada. „Wszyscy w pracy to robią!” – oznajmił. Odpowiedziałam, że cudzego nie tknę. Wyprowadził się do swojej dziewczyny, więc nie wiem, czy podkrada dalej, ale myślę, że nic się nie zmieniło. On tym się najwyraźniej bawił!

Kierownik pubu czy restauracji ma większe możliwości niż urzędnik. Ten komputera z biura raczej nie wyniesie. Może podkradać drobiazgi, używać np. drukarek czy kopiarek do własnych celów (to też forma podkradania). Natomiast w wielkich zakładach przemysłowych znikanie przedmiotów może urosnąć do rangi poważnego problemu. W kopalniach, hutach i elektrowniach giną szlifierki, spawarki, kable, młotki. Zdarza się, że na budowach ekipy zabierają sobie… rusztowania. Takie zachowanie to już jednak zwyczajna kradzież. Trudno określić je mianem irytującego może, ale w sumie mało szkodliwego podkradania. (Tomasz Kowalczyk) http://praca.wp.pl/strona,2,title,Co-najchetniej-podkradamy-w-pracy,wid,12921947,wiadomosc.html

4. NIE POZWALAJĄ MÓWIĆ POLAKOM PO POLSKU – „TO GROŹNE”

Polacy pracujący w fabryce Delphi Diesel Systems nie mogą rozmawiać w ojczystym języku. Pracodawca tłumaczy decyzję przepisami o bezpieczeństwie pracy. Szefowie fabryki w Stonehouse produkującej części samochodowe stwierdzili, że na terenie zakładu można mówić tylko i wyłącznie po angielsku. Powołali się na przepisy BHP, twierdząc również, że taki obyczaj dobrze wpłynie na ogólną atmosferę i ducha zespołowej pracy - czytamy w portalu www.thisisgloucestershire.co.uk. W fabryce Delphi Diesel Systems od lat pracuje duża grupa Polaków. Najczęściej pochodzą oni z Gloucester. To właśnie z ich powodu wprowadzono nowe zarządzenie. - To upokarzające - uważa Jan Zakrzewski, szef Gloucestershire Polish Club. - Moim zdaniem to bezsensowny przejaw dyskryminacji. Przecież podczas pracy w sytuacjach awaryjnych żaden z imigrantów nie mówi w ojczystym języku - dodaje. Angielski tylko podczas pracy Rzecznik prasowy Delphi Diesel Systems tłumaczy, że to wszystko część polityki firmy prowadzonej od dość dawna. - Ten przepis obowiązuje we wszystkich naszych zakładach. We wspomnianej fabryce w Stonehouse pracuje dużo imigrantów. Łącznie pracownicy mówią tam aż jedenastoma językami. Podczas pracy w tak skomplikowanym zakładzie trzeba dbać o bezpieczeństwo, a to łączy się również z poprawną komunikacją. Trzeba siebie rozumieć, mówić w powszechnie rozumianym języku. Poza tym, porozumiewanie się poszczególnych grup tylko między

Page 5: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

5

sobą, niezbyt dobrze wpływa na integrację zatrudnionych. Może też rodzić poczucie izolacji dla niektórych pracowników - dodaje rzecznik firmy. - Podkreślam, że chodzi nam o mówienie po angielsku tylko podczas pracy. Nasza firma docenia różnorodność kulturową, dlatego w czasie przerw każdy może mówić w dowolnym języku - mówi rzecznik Delphi Diesel Systems. Jego zdaniem cała załoga fabryki nieźle sobie radzi z angielskim. Co więcej firma we współpracy ze związkami zawodowymi oferuje możliwość poduczenia się tego języka. Rzecznik pytany przez dziennikarzy nie był w stanie powiedzieć, ilu z 600 pracowników w Stonehouse to Polacy czy inni imigranci. Stwierdził tylko, że firma zatrudnia najlepszych fachowców na rynku. Załoga bez podziałów Z danych Gloucestershire County Council z 2006 roku wynika, że w tym rejonie mieszkało około 17 tys. Polaków. 30-letnia Milena Jasińska pracowała w Delphi Diesel Systems przez dwa lata. Odeszła głównie z powodu zakazu mówienia po polsku w czasie pracy. - Pamiętam, że zawsze narzekano tam na Polaków. Kiedy zaczynałam pracę powiedziałam przełożonemu, że rozumiem sens mówienia w pracy po angielsku, ale mówienie w tym języku, między nami Polakami, było dla nas dość trudne. W praktyce po angielsku mówiłam tylko w obecności Anglików - mówi Milena Alice Reeve , specjalista z zakresu prawa pracy, twierdzi, że nie ma przepisu zabraniającego wprowadzania takich praktyk przez pracodawcę. - W tym przypadku wygląda na to, że firma postawiła sobie za cel stworzenie załogi bez jakichkolwiek podziałów - mówi Reeve. Małgorzata Jarek

http://polonia.wp.pl/title,Nie-pozwalaja-mowic-Polakom-po-polsku-to-grozne,wid,12928390,wiadomosc.html

5. HAPPENING: SMUTNE MISIE

6 grudnia w południe w Warszawie i Krakowie do sklepów z zabawkami wkroczą smutne misie. Happeningi zorganizowane przez związek stowarzyszeń Polska Zielona Sieć mają za zadanie uświadomić sprzedawcom i konsumentom złą sytuację pracowników chińskich fabryk zabawek. Organizatorzy przekonują, że robotnicy tam zatrudnieni pracują po 16. godzin dziennie, czasami mając wolny tylko jeden dzień w miesiącu.

Do akcji przyłączy się obrończyni praw człowieka Debby Chan. W Chinach zajmuje się ona śledzeniem nadużyć w zakładach wytwarzających produkty najbardziej znanych marek zachodnich. Przez ostatnie 5 lat przeprowadziła wiele rozmów z pracownicami fabryk, które skarżyły się na ciężkie warunki pracy, a przy tym niskie wynagrodzenie. Debby Chan wyjaśnia, że w tym roku był przypadek, kiedy pracownik odmówił wykonania zmiany nadliczbowej i wówczas potrącono mu z pensji trzy dniówki. Pracownicy pracując przez tak długi mają pensję na poziomie płacy minimalnej - czyli około stu euro miesięcznie - wyjaśnia Chan.

Zwraca ona także uwagę na przerażające warunki pracy. Zatrudnieni obsługują niebezpieczne maszyny bez przeszkolenia i kontaktują się ze szkodliwymi substancjami bez wyposażenia ochronnego. Podczas akcji będą propagowane postulaty Polskiej Zielonej Sieci. Na karcie wielkości pocztówki przedstawione są informacje dotyczące produkcji w chińskich fabrykach. Na przykład taka, że ponad 90 procent zabawek importowanych do Unii Europejskiej pochodzi właśnie z Chin, gdzie ciężko pracują młode dziewczęta pomiędzy 16., a 25. rokiem życia. Tydzień pracy to od 6. do 7. dni po kilkanaście godzin dziennie. Jeśli ktoś nie godzi się na takie traktowanie pracowników może wspólnie z organizatorami podpisać się pod postulatami, które zostaną przekazane zagranicznym koncernom zlecającym produkcję zabawek.

http://biznes.onet.pl/happening-smutne-misie,18572,4079315,1,news-detal

Page 6: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

6

6. TAM NAJŁATWIEJ O PRACĘ BEZ KWALIFIKACJI

Bezrobotni bez żadnych kwalifikacji najłatwiej znajdą pracę w Portugalii. Tak wynika z najnowszych unijnych badań nad rynkiem zatrudnienia.

Prawie 60 procent Portugalczyków, którzy w ciągu ostatnich miesięcy znaleźli pracę, to osoby bez wykształcenia i bez kwalifikacji zawodowych. To najwyższy wskaźnik w Unii Europejskiej. Na dalszych miejscach są Malta, Hiszpania, Włochy i Grecja.

Zdaniem ekspertów, tak wysoki poziom zatrudnienia osób o bardzo niskim poziomie edukacji, to wypadkowa kryzysu oraz ogólnego niskiego poziomu wykształcenia Portugalczyków na tle reszty Europy. Specjaliści zauważają również, że najważniejsze sektory portugalskiej gospodarki to rolnictwo i usługi hotelarsko-restauracyjne. W tych dziedzinach raczej nie szuka się osób po studiach - zauważają badacze.

Z analizy wynika również, że mimo światowego kryzysu ekonomicznego w ciągu ostatnich 12 miesięcy nową pracę znalazło 40 milionów Europejczyków. To o 4 procent więcej niż rok wcześniej.

http://biznes.onet.pl/tam-najlatwiej-o-prace-bez-kwalifikacji,18491,4079316,1,news-detal

7. APORIE WYCHOWAWCZE SZKOŁY I NAUCZYCIELA. ZŁUDZENIA TRANSMISJI

WARTOŚCI W EDUKACJI

L. Sałaciński

APORIE WYCHOWAWCZE SZKOŁY I NAUCZYCIELA. ZŁUDZENIA TRANSMISJI WARTOŚCI W EDUK.

Uniwersytet Zielonogórski

2010

SPIS TREŚCI Wstęp 9 Rozdział I Swoistość szkoły jako społecznej instytucji edukacyjnej 13 1. Społeczny wymiar szkoły jako instytucji edukacyjnej 14 1.1. Modernizacja życia społecznego a rozwój szkoły 17 1.2. Nowy społeczny i instytucjonalny sens współczesnej szkoły 25 2. Złożoność zmiany szkoły i reformatorska pozorność 31 2.1. Ogólny postulat przeobrażeń współczesnej edukacji szkolnej 35 2.2. Fazy przemian edukacyjnych w szkole i ich krytyczna ocena 37 Rozdział II Szkoła jako aksjologiczny teatr złudzeń 45 1. Szkoła, czyli scena dla teatralnej gry wartościami 48 1.1. Wychowanie w szkole - magiczna gra pozorów 54 1.2. Złudzenia i mityczność jako nieodłączny aspekt szkolnej gry w wychowanie 60 1.3. Wartości jako treść szkolnego spotkania (wychowania) 65 1.4. Sztuka wychowania do wartości a proza codzienności w szkole 74 2. Nauczyciel jako wykonawca roli głównej - medium i twórca ładu aksjologicznego 83 2.1. Obowiązek i powinność nauczyciela 85 2.2. Transmisja wartości jako wyznacznik roli nauczyciela 94 2.3. Prawomocność aksjologiczna i granice nauczycielskiej możności 103 2.4. Adiafora szkolnej rzeczywistości oraz profesjonalne dylematy nauczyciela 109 Rozdział III Wychowanie do wartości w szkole - wstęp do badań empirycznych 121 1. Przyjęte założenia empirycznej części badań 122 1.1. Procedura badawcza 125 1.2. Zasadnicze pytania do badanego problemu 131 2. Warunki działania szkoły w wybranych krajach - przyczynek do

Page 7: Na marginesie o marginesie (21) 2010

MARGINES SPOŁECZNY POZNANIA 2010 - 2012 2010

7

zrozumienia badanego zjawiska 134 2.1. Społeczny i kulturowy kontekst działania szkoły w Niemczech, Rosji i Polsce 134 2.2. Główne założenia i stan reform edukacyjnych w badanych krajach 143 3. Badani nauczyciele i ich uczniowie 156 3.1. Badane podmioty o ogólnej sytuacji w szkole 161 3.2. Deklarowane orientacje i preferencje aksjologiczne badanych 165 Rozdział IV Praktyka szkolnej rzeczywistości aksjologicznej - międzynarodowe studium porównawcze na przykładzie Polski, Niemiec i Rosji 183 1. 'Wartości jako treść pracy wychowawczej w badanych szkołach 186 1.1. Świat wartości uczniów w opiniach ich nauczycieli 187 1.2. Deklaracje a opinie badanych dotyczące treści wychowania do wartości 203 2. Istota przekazu wartości jako podstawy wychowania w szkole 217 2.1. Przekaz wartości jako aspekt pracy wychowawczej w szkole 218 2.2. Metody i formy działań w ramach wychowania do wartości 228 3. Ogólny sens wychowania do wartości w szkole 246 3.1. Warunki realizacji wychowania do wartości w szkole 247 3.2. Skuteczność wychowania do wartości w szkole w opiniach badanych 276 Rozdział V Aporie szkolnego wychowania do wartości. Podsumowanie i wnioski końcowe 295 Literatura 313 Summary 323 Zusammenfassung 329 Aneks 337

http://www.ksiegarniaonline.pl/s/s,details,uid,83-7481-312-9.html

8. KOMPETENCJE MIĘKKIE W PROCESIE TWORZENIA PARTNERSTWA -

PREZENTACJA

Autorka:

Anna Daria Nowicka

Partnerstwem społecznym określamy forum współpracy pomiędzy podmiotami reprezentującymi różne sektory (publiczny, prywatny, pozarządowy, Kościół). Tworzenie i zarządzanie partnerstwem społecznym jest jednym z największych wyzwań jakie stoją przed współczesną kadrą zarządzającą. Proces powstawania partnerstwa można podzielić na kilka etapów w trakcie których niezbędne są odpowiednie kompetencje miękkie. Celem niniejszej prezentacji jest przybliżenie jakie kompetencje są wymagane w trakcie tworzenia i zarządzania partnerstwem społecznym. http://spolecznieodpowiedzialni.pl/247/KOMPETENCJE_MIEKKIE_W_PROCESIE_TWORZENIA_PARTNERSTWA,410,36n.html