Miller Alice - Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

312
MURY MILCZENIA CENA WYPARCIA URAZÓW DZIECIŃSTWA

Transcript of Miller Alice - Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Page 1: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

MURY MILCZENIA CENA WYPARCIA

URAZÓW DZIECIŃSTWA

Page 2: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

RADA PROGRAMOWA SERII

Brunon Hołyst - przewodniczący Seweryn Dziamski Jacek Fisiak Andrzej F. Grabski Kazimierz Imieliński Józef Kozielecki Czesław Kupisiewicz Andrzej Lam Henryk Markiewicz

Page 3: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ALICE MILLER

MURY MILCZENIA CENA WYPARCIA URAZÓW DZIECIŃSTWA

Przełożyła Jadwiga Hockuba

WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN WARSZAWA 1991

Page 4: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Przekład autoryzowany z oryginału niemieckiego

Du sollst nicht merken. Variationen über das Paradies-Thema <c) Suhrkamp Verlag, Frankfurt am Main 1981

Projekt okładki i stron tytułowych

S T E F A N N A R G I E Ł Ł O

Redaktor

M A Ł G O R Z A T A K A S P R Z E W

Redaktor techniczny

D A N U T A J E Z I E R S K A - Z A

Korekta

Z E S P Ó Ł

I S B N 83-01-10405-8

W Y D A W N I C T W O N A U K O W E P W N

W y d a n i e p i e r w s z e A r k . w y d . 19. A r k . d r u k . 19,5. P a p i e r d r u k . s a t . k l . I I I , 8 0 g , 6 1 X 8 6 c m . O d d a n o d o s k ł a d a n i a w m a r c u 1991 r . P o d p i s a n o d o d r u k u w e w r z e ś n i u 1991 r . D r u k u k o ń c z o n o w p a ź d z i e r n i k u 1991 r .

Z a m ó w i e n i e 127/91

D R U K A R N I A U N I W E R S Y T E T U J A G I E L L O Ń S K I E G O

Page 5: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Przedmowa do wydania polskiego (1989)

K s i ą ż k a ta p o w s t a ł a w r o k u 1981 i z a w i e r a ł a k r y t y k ę p s y c h o a n a l i z y n a p o d s t a w i e o d k r y t e j p r z e z e m n i e , a i g n o r o w a n e j p r z e z p s y c h o a n a l i z ę , rzeczywis tośc i . T a rzeczywis tość , czyl i i n d y ­w i d u a l n e i z b i o r o w e w y p a r c i e u r a z ó w d z i e c i ń s t w a i w y n i k a j ą c a s t ą d ś l e p o t a t e r a p e u t ó w o r a z całego s p o ł e c z e ń s t w a , n i e w i e l e się d o t y c h c z a s z m i e n i ł y , d l a t e g o ks iążka n i e s t r a c i ł a n a s w o j e j a k t u ­alności . J e d n a k o d m o m e n t u je j p i e r w s z e g o w y d a n i a m o j a p o ­s t a w a w o b e c p s y c h o a n a l i z y g r u n t o w n i e s ię z m i e n i ł a , p o n i e w a ż z r o z u m i a ł a m , że p e d a g o g i k a jes t je j częścią n i e o d ł ą c z n ą i że i lu­zją b y ł a m o j a n a d z i e j a n a m o ż l i w o ś ć rewiz j i tego k i e r u n k u . Z r o ­z u m i a ł a m także , że n ie t y l k o t e o r i a i n s t y n k t ó w , lecz w k o n s e ­k w e n c j i r ó w n i e ż p r a k t y k a a n a l i t y c z n a u t r w a l a u p a c j e n t a w y ­p a r c i e , b i o r ą c p o d o c h r o n ę r o d z i c ó w i w i n i ą c dz iecko za to, co zostało mu u c z y n i o n e . W m o j e j o s t a t n i e j ks iążce p t . Das verbannte

Wissen (Wiedza s k a z a n a na w y g n a n i e ) (1988b) z a j m o w a ł a m się k o n c e p c j ą t e r a p i i , k t ó r a w p r z e c i w i e ń s t w i e do p s y c h o a n a l i z y w p e ł n i u w z g l ę d n i a r z e c z y w i s t o ś ć u r a z ó w d z i e c i ń s t w a i ich w p ł y w u n a życie dorosłego człowieka . J e d n o c z e ś n i e o d p s y c h o a n a l i z y zu­p e ł n i e o d e s z ł a m 1 .

Z o r i e n t o w a n i e pol sk iego c z y t e l n i k a w t y m t e m a c i e w y d a j e m i się w a ż n e , p o n i e w a ż i n n e m o j e p r a c e n ie są d o s t ę p n e w p o l s k i m w y d a n i u ; nie c h c i a ł a b y m a b y ks iążka t a została p o t r a k t o w a n a i z r o z u m i a n a j a k o z a c h ę t a do k s z t a ł c e n i a się w r a m a c h s z k o ł y p s y c h o a n a l i t y c z n e j . N i c n i e jest m i b a r d z i e j obce .

1 W konsekwencji postulaty efektywnej terapii, które w 1981 roku określiłam jeszcze jako psychoanalityczne, i które tak zostały przetłu­maczone na język polski, dzisiaj nazwałabym po prostu terapią uwzględ­niającą zjawiska eksploatacji dziecka.

5

Page 6: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Przedmowa

T y t u ł n i e m i e c k i leżące j p r z e d n a m i ks iążki Du sollst

nicht merken (Nie p o w i n i e n e ś o t y m p a m i ę t a ć ) f o r m u ł u j e n igdz ie n i e w y p o w i e d z i a n e p r z y k a z a n i e , ściśle p r z e s t r z e g a n e dz ięk i t e m u , że zostało b a r d z o w c z e ś n i e z a k o r z e n i o n e w n a s z e j z b i o r o w e j i in­d y w i d u a l n e j h i s tor i i . D z i a ł a n i e tego p r z y k a z a n i a w s ferze świa­d o m o ś c i j e d n o s t k i i s p o ł e c z e ń s t w a p r ó b u j ę opi sać za p o m o c ą o g ó l n i e z r o z u m i a ł y c h p r z y k ł a d ó w , p o d o b n i e jak to r o b i ł a m w D a s Drama des begabten Kindes ( D r a m a c i e dziecka) i w Am Anfang

war Erziehung (Na p o c z ą t k u b y ł o w y c h o w a n i e ) . Z a w a r t e w o b u k s i ą ż k a c h p r z y k ł a d y dostarcza ją d o d a t k o w e g o w i e l o r a k i e g o m a ­t e r i a ł u wy j śc iowego i p o g l ą d o w e g o dla p r z e d s t a w i o n y c h w n i o ­s k ó w t e o r e t y c z n y c h .

T y m k o l e g o m , k t ó r z y k r y t y c z n i e t o w a r z y s z y l i r o z w o j o w i m o ­i c h m y ś l i i p o p r z e z p r a k t y c z n e d o ś w i a d c z e n i e ( k t ó r e g o m i t e r a z b r a k ) p o m a g a l i s p r a w d z i ć m o j e h i p o t e z y i p o w a ż n i e p o t r a k t o w a ć m o j e o d k r y c i a , c h c i a ł a m złożyć s e r d e c z n e p o d z i ę k o w a n i a . Dzię­k i n i m m o g ł a m o d w a ż y ć się n a da l sze k r o k i . P o k u s a p o r z u c e n i a w y ł a n i a j ą c e j s ię d r o g i , w obl iczu n a s u w a j ą c y c h się w n i o s k ó w b u ­d z ą c y c h p o c z ą t k o w o t a k ż e w e m n i e sprzec iw, b y ł a n i e bez z n a ­czenia . W i n n a j e s t e m t a k ż e p o d z i ę k o w a n i e t y m ko legom, k t ó r z y p r z y j ę l i m o j e m y ś l i z o b u r z e n i e m , p r z e r a ż e n i e m l u b o t w a r t y m o d r z u c e n i e m . Bez t y c h r e a k c j i n ie s p o s t r z e g ł a b y m t a k w y r a ź n i e , ż e z n a j d u j ę s ię n a o b s z a r z e t a b u i n i e p r z y s z ł o b y m i n a m y ś l , że­b y a n a l i z o w a ć jego p o d ł o ż e . I w ł a ś n i e dz ięk i t y m n e g a t y w n y m r e a k c j o m z r o z u m i a ł a m s p o ł e c z n e t ło teor i i i n s t y n k t ó w F r e u d a , o d k t ó r e j s ię w t e j ks iążce d y s t a n s u j ę .

Page 7: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Wprowadzenie

„ S i e b i e m o g ę p r z e d s t a w i ć t a k źle, jak to jes t k o n i e c z n e , a l e i n n e o s o b y m u s z ę o c h r o n i ć " . T o zdanie , w y p o w i e d z i a n e p r z e z j edną ze s w y c h p a c j e n t e k , c y t u j e F r e u d w liście z 2 k w i e t -t n i a 1928 do W i l h e l m a Fl iessa . B i o r ę j e za p u n k t w y j ś c i a p r z y p r z e d s t a w i a n i u m o i c h myś l i , p o n i e w a ż zdaje s ię w y r a ż a ć p e w n ą p r a w d ę dotyczącą w i e l u ludzi , wie lu , k t ó r y c h z n a m . W m o i c h w c z e ś n i e j s z y c h p r a c a c h p r ó b o w a ł a m p o k a z a ć , że o c h r o n a i ideal i-zacja r o d z i c ó w w y n i k a z j e d n e j s t r o n y z c a ł k o w i t e j zależności dziecka, a z d r u g i e j z p o t r z e b y n a d r o b i e n i a b r a k u s z a c u n k u o r a z p o t w i e r d z e n i a dyspozycy jnośc i z ich s t r o n y (A. Mi l ler , 1979). Z n a j ą c r ó ż n e ż y c i o r y s y z a s t a n a w i a ł a m się, co m u s i a ł o się dziać z n a g r o m a d z o n ą w d z i e c i ń s t w i e n i e n a w i ś c i ą (w p r z y p a d k a c h e k s t r e m a l n y c h ) , a b y p o s t u l a t o c h r o n y r o d z i c ó w został s p e ł n i o n y . W Am Anfang war Erziehung z a j m o w a ł a m się p r z e d e w s z y s t k i m z a g a d n i e n i e m p o w s t a n i a u człowieka d e s t r u k c j i i s a m o d e s t r u k c j i i d o s z ł a m do w n i o s k ó w , k t ó r e w p r o s t p r z e c i w s t a w i a j ą s ię f reu­d o w s k i e j teor i i i n s t y n k t u ś m i e r c i . W t e j ks iążce m i ę d z y i n n y m i chcę p r z e d s t a w i ć t e f r a g m e n t y p s y c h o a n a l i z y , k t ó r e u lega jąc

7

Page 8: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w p ł y w o w i po jęc ia „ i n f a n t y l n a s e k s u a l n o ś ć " , w y d a j ą się coraz

b a r d z i e j p r o b l e m a t y c z n e . I w k o ń c u chcę s ię p o k u s i ć o d o g ł ę b n e

p r z e m y ś l e n i e k o n s e k w e n c j i m o j e g o d o ś w i a d c z e n i a 2 .

Osobis te d o ś w i a d c z e n i e p s y c h o a n a l i z y n a p o d s t a w i e w ł a s n e j

p o d ś w i a d o m o ś c i i z a w o d o w a m o ż l i w o ś ć k o n f r o n t a c j i z p o d ś w i a ­

domośc ią i n n e g o c z ł o w i e k a oznacza ją dla k a ż d e g o p o c z ą t k u j ą c e ­

g o a n a l i t y k a w i e l k i e w y z w o l e n i e . J u ż s a m o p r z e ż y c i e w ł a s n y c h

m e c h a n i z m ó w o b r o n n y c h (jak z a p r z e c z e n i e , w y p a r c i e , p r o j e k c j a )

z m i e n i a naszą d o t y c h c z a s o w ą p e r s p e k t y w ę m y ś l e n i a i w i d z e n i a .

J a ś n i e j u ś w i a d a m i a m y sobie w ł a s n e z a w ę ż o n e p o g l ą d y i idee s w e ­

go dz iec ińs twa . I w t y m k o n t e k ś c i e m o ż n a u w a ż a ć p s y c h o a n a l i ­

zę, k t ó r a długo b y ł a z w a l c z a n a i w y ś m i e w a n a l u b z u p e ł n i e n i e

b r a n a p o d u w a g ę w s z e r o k i c h k r ę g a c h m i e s z c z a ń s t w a , za z jawi­

s k o r e w o l u c y j n e . J e ż e l i c z ł o w i e k w y r ó s ł w o d d a l o n e j , w ą s k i e j

do l in ie i n a g l e zna jdz ie s ię na s z e r o k i e j p r z e s t r z e n i , b ę d z i e się

2 Być może czytelnik na próżno będzie szukał definicji pojęcia „te­oria instynktów", które często się tu pojawia. Ponieważ Zygmunt Freud nie bez podstaw wiele razy wprowadzał zmiany do swojej teorii, taka definicja musiałaby uwzględnić całą historię powstawania tego pojęcia, co jest tu rzeczą niemożliwą. Zamiast tego spróbuję wyjaśnić, który aspekt teorii instynktów m a m na myśli. Przez to pojęcie rozumiem reprezento­wane po 1897 roku przez Freuda i przejęte przez jego uczniów przekona­nie o infantylnej seksualności dziecka (faza oralna, onalna i falliczna), która u czterolatka przejawia się chęcią posiadania rodzica płci odmien­nej, a usunięcia tego, który reprezentuje jego własną płeć (kompleks Edypa). Taka sytuacja doprowadza do konfliktów, ponieważ dziecko ko­cha i potrzebuje obojga rodziców. Sposób rozwiązania tego konfliktu, który rozgrywa się między „id" i „ego", ewentualnie między „ego" i „su-perego", decyduje o tym, czy człowiek staje się neurotyczny, czy też nie. Z teorii tej wynika, że nic, co dziecko napotyka w otaczającym je świe­cie nie jest patogenne, nawet jeżeli ma to decydujące znaczenie dla roz­woju i jaźni (por. Anna Freud, Ego i mechanizmy obronne). Anna Freud nie widzi w tym żadnej sprzeczności ponieważ szkodliwy dla charakteru wpływ środowiska określa jako przedmiot psychologii, a nie psychoana­lizy. Taka postawa ma istotne konsekwencje w praktyce, bo wszystko co pacjent opowiada o swoim dzieciństwie uważane jest za jego fanta­zje i projekcje własnych życzeń. Tak więc według tej teorii dziecko nie jest wykorzystywane dla potrzeb dorosłych, lecz fantazjuje na ten temat, tłumiąc swoje własne agresywne i seksualne życzenia (życzenia instyn­któw) i projekcyjnie przeżywa je jako skierowane na nie z zewnątrz. Ten aspekt teorii instynktów skłonił mnie do napisania tej książki.

8

Page 9: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p o c z ą t k o w o czuł t a k w o l n y , j ak w y c h o w a n e w s u r o w e j re l ig i j ­ności dziecko, k t ó r e p ó ź n i e j o d k r y w a s y s t e m m y ś l e n i a p s y c h o ­anal izy . M a d o d y s p o z y c j i w s z y s t k i e k i e r u n k i , ś w i a t staje p r z e d n i m o t w o r e m , w y s o k i e g ó r y n i e s t a n o w i ą p r z e s z k ó d . Ale c o m u ­s i o d c z u w a ć t e n człowiek, g d y s t w i e r d z i , ż e c u d o w n a r ó w n i n a , k t ó r a p r o w a d z i w świat , o b w a r o w a n a jest z a k a z a m i i nie jes t p o ­c z ą t k i e m jego n o w e j drogi, lecz c e l e m o s t a t e c z n y m ? D o ś w i a d ­czenie p ł a s z c z y z n y o b u d z i ł o w n i m o c h o t ę do w ę d r ó w k i i dz ięki p r z e c i w i e ń s t w u u ś w i a d o m i ł o m u , j ak b a r d z o ogranicza jące b y ł o jego d z i e c i ń s t w o . J e ż e l i czuje r a d o ś ć z opuszczenia ciasnoty, n ie zadowol i się d ł u ż e j o g r a n i c z o n ą płaszczyzną. J e g o p o t r z e b a wol­ności zos tała o b u d z o n a , a w r a z z nią p r a g n i e n i e o d k r y c i a ś w i a ­ta za t a b l i c a m i z a k a z ó w . Bo w i e t e r a z z doświadczenia , że te t a ­blice, p o d o b n i e j ak w y s o k i e góry, n i e oznaczają g r a n i c y ś w i a t a .

O g r a n i c z e n i a i z a k a z y m o ż n a p o r ó w n a ć do r ó ż n y c h d o g m a t ó w w teor i i p s y c h o a n a l i z y , podczas g d y w i e l k a p ł a s z c z y z n a p o d o b n a jest d o w i e l k i c h d o ś w i a d c z e ń p o d ś w i a d o m o ś c i . J e d n a k n i e m o ż e b y ć o n a o g r a n i c z o n a t a b l i c a m i z a k a z ó w jeżeli d r o g a d o n o w y c h d o ś w i a d c z e ń m a b y ć o t w a r t a , p o n i e w a ż chociaż p ł a s z c z y z n a t a u m o ż l i w i a s w o b o d n e p o r u s z a n i e się, p o d o b n a jes t d o więz ien ia t a k d ł u g o , j ak d ł u g o z a b r o n i o n e jes t wy j śc ie poza je j obszar . To s a m o o d n o s i s ię d o teor i i p s y c h o a n a l i z y , k t ó r e j n a s k u t e k d o g m a -tyzac j i grozi o d r z u c e n i e tego, co w n i e j n a j b a r d z i e j w a r t o ś c i o w e , tzn . t w ó r c z y c h , orewolucyjnych i r o z s z e r z a j ą c y c h ś w i a d o m o ś ć e l e ­m e n t ó w , na rzecz t r a d y c j i i z a p e w n i e n i a poczuc ia p r z y n a l e ż n o ś c i d o g r u p y . F u n d a m e n t a l n e o d k r y c i e z n a c z e n i a w c z e s n e g o dzieciń­s t w a d la całego późnie j szego życia z a w d z i ę c z a m Z y g m u n t o w i F r e u d o w i — o d k r y c i e , k t ó r e dla w s z y s t k i c h s p o ł e c z e ń s t w i we w s z y s t k i c h c z a s a c h p o z o s t a n i e a k t u a l n e . Ale s t w i e r d z e n i e , ż e d z i e c i ń s t w o w y w i e r a w p ł y w n a późnie j sze życie j e d n o s t k i , jes t j e d y n i e f o r m a l n ą w y p o w i e d z i ą i j e d y n i e jako t a k a w y p o w i e d ź m o ż e sobie rościć p r a w o do p o w s z e c h n e j a k c e p t a c j i . O r o d z a j u tego w p ł y w u d e c y d u j ą s p e c y f i k a k u l t u r y i p r z e m i a n y s p o ł e c z n e : w k a ż d y m p o k o l e n i u m u s i b y ć on b a d a n y na n o w o i o d r ę b n i e p o j m o w a n y w k a ż d y m życiu j e d n o s t k o w y m . K a ż d a p r ó b a o k r e ­ś lenia tego „ j a k " , zawsze p o d e j m o w a n a n a baz ie k o m p l e k s u E d y ­p a ł u b teor i i i n s t y n k t ó w , s t a n o w i dla p s y c h o a n a l i z y n i e b e z p i e ­c z e ń s t w o s a m o o k a l e c z e n i a . J a k b o w i e m je j i n s t r u m e n t a r i u m m o -

9

Page 10: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

że b y ć t w ó r c z o s t o s o w a n e , jeżeli z a g a d n i e n i a r o z w o j u w dzie­c i ń s t w i e w j a k i m ś p o k o l e n i u w y j a ś n i a s ię k o m p l e k s e m E d y p a ? Z a m i a s t z r o z u m i e ć n i e p o w t a r z a l n o ś ć n o w e g o m a t e r i a ł u , z d o b y ­w a j ą c w y k s z t a ł c e n i e a n a l i t y k ćwiczy s ię w r o z u m i e n i u go jako p r z y k ł a d u d la r a z n a zawsze u s t a l o n e j teor i i . U c z y s ię r e z y g n o ­w a ć z d a l e k o s i ę ż n y c h , z a w i e r a j ą c y c h p r a w d ę , m o ż l i w o ś c i s w o j e ­g o i n s t r u m e n t a r i u m , z a n i m zdoła j e o d k r y ć .

N a k r e ś l i ł a m o b r a z o g r a n i c z o n e j p ł a s z c z y z n y , a b y u c z y n i ć m o ­j e r o z w a ż a n i a b a r d z i e j z r o z u m i a ł y m i . J a k k o l w i e k z a w d z i ę c z a m p s y c h o a n a l i z i e s w o j e w y z w o l e n i e , w i d z ę w je j w y o b c o w a n y m s ł o w n i c t w i e i d o g m a t a c h c z y n n i k i h a m u j ą c e . C h c i a ł a b y m u d o ­w o d n i ć t ę t e z ę p ó ź n i e j , z a p o m o c ą p r z y k ł a d ó w . Ale już t e r a z p r a g n ę p o d k r e ś l i ć , d o j a k i c h w y n i k ó w doszłam, g d y b y ł a m g o t o ­w a n i e z w a ż a ć n a tab l ice z a k a z ó w i p o s u w a ć się d o s t ę p n y m i m i d r o g a m i .

M o i m p u n k t e m wyj śc ia b y ł o p r z e k o n a n i e o z n a c z e n i u w c z e ­s n e g o d z i e c i ń s t w a d la całego późnie j szego życia j e d n o s t k i . U w r a ­ż l i w i e n i e n a c i e r p i e n i a d z i e c k a u m o ż l i w i ł o m i e m o c j o n a l n e w e j ­r z e n i e w s y t u a c j ę i s t o t y u z a l e ż n i o n e j , k t ó r a nie m o ż e w y r a z i ć s w o i c h p r z e ż y ć t r a u m a t y c z n y c h bez p o m o c y b l i sk ie j o s o b y i d la­t e g o m u s i j e t ł u m i ć . Z d r u g i e j s t r o n y w y r a ź n i e d o s t r z e g ł a m f a k t s p r a w o w a n i a p r z e z d o r o s ł y c h w ł a d z y n a d d z i e c k i e m ( w w i ę k s z o ś ­c i s p o ł e c z e ń s t w jes t t o s a n k c j o n o w a n e l u b s k r y w a n e ) , c o s t a ł o s ię w o s t a t n i c h l a t a c h c o r a z b a r d z i e j w i d o c z n e , dzięki s t u d i u m p s y -c h o l o g i c z n o - h i s t o r y c z n y m , t e r a p i i r o d z i n n e j , t e r a p i i dz iecka, psy­c h o t e r a p i i p s y c h o z y , a p r z e d e w s z y s t k i m dzięki l e c z e n i u r o d z i ­ców. T a k w i ę c p o d ł u g i c h w a h a n i a c h w y n i k a j ą c y c h z m o j e j l o ­ja lności, w d z i ę c z n o ś c i i d o b r e g o w y c h o w a n i a , d o s z ł a m do w n i o s ­k u , ż e n i e t y l k o d e s t r u k c j ę ( a w i ę c p a t o l o g i c z n y r o z w ó j w s k u t e k t ł u m i e n i a z d r o w e j agres j i) , lecz r ó w n i e ż z a b u r z e n i a s e k s u a l n e i i n n e , p r z e d e w s z y s t k i m n a r c y s t y c z n e , m o ż n a l e p i e j z r o z u m i e ć jeżel i u w z g l ę d n i się r e a k t y w n y c h a r a k t e r ich p o w s t a n i a . D z i e c k o w s w e j b e z r a d n o ś c i j e s t ź r ó d ł e m p o c z u c i a w ł a d z y n i e p e w n e j s ie­b ie o s o b y d o r o s ł e j i w k o n s e k w e n c j i w w i e l u w y p a d k a c h u l u ­b i o n y m o b i e k t e m s e k s u a l n y m . G d y s ię p o m y ś l i , ż e k a ż d y p s y c h o ­a n a l i t y k m ó g ł b y n a p i s a ć o t y m t o m y , w y d a j e się rzeczą dziwną, że f a k t t e n t a k d ł u g o p o z o s t a w a ł w u k r y c i u . P r z y c z y n t e g o jes t w i e l e . W y m i e n i ę t u t a j dwie .

10

Page 11: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

1. N a r c y s t y c z n i e t r a k t o w a n e dziecko jest p o s t r z e g a n e p r z e z d o r o s ł e g o j a k o część w ł a s n e g o „ j a " . D l a t e g o z u p e ł n i e n i e m o ż e on z r o z u m i e ć , że to, co j e m u s p r a w i a r a d o ś ć , d l a dz iecka może m i e ć z u p e ł n i e i n n e znaczenie . Ale jeżel i t o p r z e c z u j e , t o będz ie s w o j e c z y n y u k r y w a ł p r z e d o t o c z e n i e m (pedofile walczą o s t a t n i o

0 p r a w o o t w a r t e g o o f e r o w a n i a dz iec iom s e k s u a l n e j miłośc i ! N i e w ą t p i ą w to, że dzieci p o t r z e b u j ą d o k ł a d n i e tego co im chcą dać dorośl i) .

2 . K a ż d y p a c j e n t jes t z a i n t e r e s o w a n y u k r y c i e m , z a t a j e n i e m l u b o b w i n i e n i e m s a m e g o s iebie za to, co się z n i m działo, czyli z a n a r c y s t y c z n e l u b s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e jego o s o b y (jeżeli t o o s t a t n i e m i a ł o mie j sce) . F a k t t e n jes t często p o m i j a n y , a le ł a ­t w o g o s t w i e r d z i ć . J e ż e l i n a p r z y k ł a d czynnośc i p r z y m u s o w e t ł u ­m a c z y s ię j a k o w y r a z t ł u m i o n e j agres j i , n ie d o t y k a j ą c p r o w a ­d z ą c y c h d o agres j i u r a z ó w , p a c j e n t będz ie s ię jeszcze b a r d z i e j o b w i n i a ł z p o w o d u s w o j e j agres j i . J e ż e l i n p . b r a k z a u f a n i a k o ­b i e t d o m ę ż c z y z n t ł u m a c z y s ię j a k o w y r a z ich s t ł u m i o n y c h l ibi-d y n a l n y c h życzeń i fantaz j i , m o ż n a w p e w n y c h w a r u n k a c h osiąg­n ą ć d o b r ą w s p ó ł p r a c ę i z łagodzenie o b j a w ó w , w y n i k a j ą c e z p r z e ­n i e s i e n i a u c z u c i a miłośc i . Ale i j e d n o , i d r u g i e p o w t a r z a p i e r ­w o t n y u r a z p o w s t a ł y na t le n i e z r o z u m i e n i a i w y k o r z y s t a n i a , co m o ż e p r o w a d z i ć d o n o w y c h s y m p t o m ó w , p o n i e w a ż o s t a t n i u r a z (leczenie) będzie p o s t r z e g a n y n i e j ako d o ś w i a d c z e n i e t r a u m a t y c z ­n e , lecz j a k o p o m o c , czyn n i o s ą c y d o b r o , u z d r o w i e n i e , t a k jak oczekują i p r a g n ą tego p a c j e n c i .

P o n i e w a ż p s y c h o a n a l i t y c z n a t e o r i a i n s t y n k t ó w w s p i e r a t e n ­d e n c j e p a c j e n t a do z a p r z e c z a n i a i s t n i e n i u u r a z u i o s k a r ż a n i a sa­m e g o s iebie, n a d a j e s ię r a c z e j d o u k r y c i a z d a r z e n i a s e k s u a l n e g o 1 n a r c y s t y c z n e j e k s p l o a t a c j i dziecka, n iż do ich u j a w n i e n i a .

Dlaczego a n a l i t y k w większośc i w y p a d k ó w n ie d o c i e r a do r e ­a l n y c h u r a z ó w z d z i e c i ń s t w a ? P r z y c z y n y tego mogą b y ć n a s t ę p u ­jące :

1) nie r o z w i ą z a n y p r o b l e m ideal izac j i w ł a s n y c h rodziców, 2) o g r a n i c z e n i e p o p r z e z w y u c z o n e t e o r i e , 3) s t r a c h p r z e d k o n f r o n t a c j ą z w ł a s n y m u r a z e m , 4) fakt, że n i e k t ó r z y a n a l i t y c y n ie s p o s t r z e g l i jeszcze tab l icy

z a k a z ó w i n i g d y d o t ą d n i e zwątp i l i w słuszność d o g m a t ó w . K s i ą ż k a m o ż e p o r u s z y ć j e d y n i e o s t a t n i z c z t e r e c h p o d a n y c h

11

Page 12: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t u t a j p u n k t ó w , p o n i e w a ż p r o b l e m u w y p a r c i a w ł a s n y c h u r a z ó w z d z i e c i ń s t w a n ie m o ż n a rozwiązać bez d a l e k o s ięga jącego w ł a ­s n e g o d o ś w i a d c z e n i a . J e ż e l i chodzi o w p ł y w w y u c z o n y c h teor i i , t o n i e j e d n o k r o t n i e p o d c z a s m o j e j p r a c y s u p e r w i z y j n e j m u s i a ł a m s t w i e r d z i ć , jak b a r d z o u t r u d n i a j ą o n e u c z e n i e s ię n a p o d s t a w i e w ł a s n y c h d o ś w i a d c z e ń o r a z p r o w a d z e n i e w ł a s n y c h , wzbogaca ją­c y c h w i e d z ę p o s z u k i w a ń . Z d r u g i e j s t r o n y m o g ł a m z a u w a ż y ć , że b a r d z i e j o t w a r c i e m o c j o n a l n i e a d e p c i n i e czul i s ię zobowiązani d o lo ja lności w z g l ę d e m t e o r i i i n s t y n k t ó w . N e t r a k t o w a l i b o w i e m w y p o w i e d z i p a c j e n t a j a k o jego f a n t a z j i l u b w y r a z u p o p ę d o w y c h życzeń, lecz u w z g l ę d n i a l i w c z e s n e u r a z y . W t e n sposób u m o ż l i ­w i a l i p a c j e n t o w i a r t y k u l a c j ę u r a z ó w o k r e s u dziecięcego, co w czasie k r ó t s z y m , niż u w a ż a ł a m t o w c z e ś n i e j z a m o ż l i w e , p o m o ­gło m u w s t r u k t u r a l n e j p r z e m i a n i e . C i k o l e d z y o d w a ż y l i s ię p r z e ­p r o w a d z i ć n o w e d o ś w i a d c z e n i a i u c z y ć s ię na n i c h . I g d y p o d z i e ­li l i s ię ze m n ą s w o i m i w y n i k a m i , z n o w u s t a ł a m się uczennicą . Z a w d z i ę c z a m i m n i e t y l k o p o n o w n e , e m p i r y c z n e z b a d a n i e m o j e j teor i i , lecz t a k ż e p e w n o ś ć , że w y n i k i m o j e j p r a c y b ę d ą w p o ­s z c z e g ó l n y c h w y p a d k a c h p r z e k a z y w a n e i n n y m , o r a z ż e dadzą się zas tosować w s p o s ó b t w ó r c z y i i n d y w i d u a l n y . U a n a l i t y k ó w , k t ó ­r y c h p o s t a w a c h a r a k t e r y z u j e się identy f ikac ją z d z i e c k i e m jako ofiarą (a nie z jego w y c h o w a w c ą ) , p u n k t ciężkości, jeśl i chodzi o k s z t a ł c e n i e , p r z e s u n i e się z i n t e l e k t u a l n e g o s t u d i o w a n i a l i t e r a ­t u r y n a e m o c j o n a l n e d o ś w i a d c z a n i e w ł a s n e j anal izy, p o d c z a s k t ó ­r e j b ę d ą p r z e ż y w a n e lęk i p r z e d rozłąką i u t r a t ą o k r e s u w c z e ­s n e g o dz iec ińs twa . O d k r y c i e w ł a s n e j p o d m i o t o w o ś c i u m o ż l i w i a a n a l i t y k o w i d o s t ę p do p o d m i o t o w o ś c i p a c j e n t a , od k t ó r e g o i z k t ó ­r y m p o z n a j e jego życie. D o p i e r o d o ś w i a d c z e n i e (ograniczone) m o ­j e j p o d ś w i a d o m o ś c i i ś w i a d o m o ś ć p r z y m u s u p o w t a r z a n i a u m o ż l i ­w i ł y m i p o z n a n i e s u b i e k t y w n o ś c i d r u g i e g o człowieka . Z d o l n o ś ć a n a l i t y k a d o o d c z u w a n i a w ł a s n e j p o d m i o t o w o ś c i jest w a r u n k i e m z r o z u m i e n i a , ale z d o b y t e dzięki t e m u i n f o r m a c j e o życiu p a c j e n ­ta są c z y m ś z u p e ł n i e i n n y m n i ż s u b i e k t y w n e m y ś l i . Są p r ó b ą z r o z u m i e n i a s e n s u i u k r y t e g o c i e r p i e n i a życia j e d n o s t k i na t le specyf icznego dz iec ińs twa, za p o m o c ą inscenizac j i czynnośc i p r z y ­m u s o w e j , p r z e n i e s i e n i a i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a . Na p r z y k ł a d z i e m o i c h s t u d i ó w n a d r ó ż n y m i ż y c i o r y s a m i o k a z a ł o się, ż e t a k i e roz­p o z n a n i e m o ż e b y ć s p r a w d z a l n e . Uczucie n i e m u s i e l i m i n o w a ć

12

Page 13: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n a u k o w e j d o k ł a d n o ś c i ; u w a ż a m n a w e t , że są o b s z a r y (jak n p . p s y c h o a n a l i z a ) , k t ó r y c h n a u k o w o ś ć m a wie le d o z y s k a n i a p o p r z e z uczucie, choc iażby w t e d y , g d y chodzi o u j a w n i e n i e a r s e n a ł u fał­s z y w y c h t w i e r d z e ń , k t ó r e m o g ł y b y ć p r z e z d ł u g i czas c h r o n i o n e za pomocą n i e z r o z u m i a ł y c h pojęć. T y l k o człowiek o d c z u w a j ą c y m o ż e dos t rzec s iłę f u n k c j o n o w a n i a p u s t y c h pojęć, p o n i e w a ż n i e u l e g n i e (głupocie.

Page 14: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

A. Psychoanaliza — między dogmatem a doświadczeniem

„Czy Francoise dowie się kiedykolwiek, że o mało nie

umarła? Może dowie sią, że została uratowana przez swojego

godnego podziwu ojca... Nie powie się jej, że chciał zabić tą

małą, nie przez niego spłodzoną dziewczynką... Być może Fran­

coise bądzie mówiła, że coś sią z nią stało, gdy była mała, że nie

wie co, że od tego czasu leczy sią w klinice z powodu, biodra, ko­

lana lub stopy, żeby pewnego dnia chodzić jak inni... zresztą zro­

biła p o s t ę p y i powiedziano jej, że może włożyć nowe, ortopedycz­

ne buty..." Lei la Setabar, Gewalt an kleinen Mädchen ( G w a ł t na m a ł y c h d z i e w c z y n k a c h ) , 1980.

1. D W I E P O S T A W Y W P S Y C H O A N A L I Z I E

Ś w i a d o m e , l u b częściej n i e ś w i a d o m e , u n i k a n i e p y t a ­nia o to, jak rodzice obchodzą się ze s w o i m i dz iećmi w p i e r w s z y c h l a t a c h życia, s p o t y k a się n a t u r a l n i e nie t y l k o w k l a s y c z n e j psy­choanal iz ie , lecz w e w s z e l k i c h z n a n y c h m i n a u k a c h h u m a n i s ­t y c z n y c h , także tych, k t ó r e mają s w o b o d n y i c o d z i e n n y d o s t ę p do o d p o w i e d n i c h fak tów, a m i a n o w i c i e w p s y c h i a t r i i , psycholog i i i r ó ż n y c h k i e r u n k a c h p s y c h o t e r a p i i . Być m o ż e p s y c h o a n a l i z a m i a ł a b y na jgłębsze i na jczys tsze w e j r z e n i e w te z d a r z e n i a , gdy­by się od n ich n i e d y s t a n s o w a ł a za p o m o c ą s w o i c h teor i i , co n a ­s t ę p u j e a u t o m a t y c z n i e i n i e ś w i a d o m i e . C h c ą c opisać te m e c h a ­n i z m y , m u s z ę n a c h w i l ę p o r z u c i ć g ł ó w n y w ą t e k .

J e ż e l i n a p r z y k ł a d z a i n t e r e s u j ę się t y m , jakie ż y c z e n i a p o p ę -

14

Page 15: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d o w e s t a r a się u k r y ć p a c j e n t , k t ó r y p o r a z p i e r w s z y p r z e k r a c z a p r ó g m o j e g o p o k o j u , i jeżel i m o j e z a d a n i e w i d z ę w w y j a ś n i e n i u m u tego p o d c z a s p r o c e s u a n a l i t y c z n e g o , t o b ę d ę w p r a w d z i e p r z y ­jaźnie s ł u c h a ć tego, co o p o w i a d a o s w o i c h r o d z i c a c h i dz iec iń­s t w i e , ale z a r e j e s t r u j ę t y l k o to z d a w n y c h w y d a r z e ń , co wy ja­ś n i a k o n f l i k t y p o p ę d o w e p a c j e n t a . D a w n a rzeczywis tość dziecka, k t ó r a d la m o j e g o p a c j e n t a już n ie je s t d o s t ę p n a e m o c j o n a l n i e , n i e będzie d o s t ę p n a t a k ż e dla m n i e . P o z o s t a n i e częścią „ ś w i a t a f a n t a z j i " p a c j e n t a , ale r e a l n e d r a m a t y c z n e w y d a r z e n i a n i e zosta­n ą u j a w n i o n e . J e ż e l i n a t o m i a s t s t a w i a m p a c j e n t o w i p y t a n i a o d ­noszące się do p r z e ż y ć z d z i e c i ń s t w a i jeżel i ś w i a d o m i e i d e n t y ­fikuję s ię z „ d z i e c k i e m " w pac jenc ie , to od p i e r w s z e j g o d z i n y roztacza ją się p r z e d n a m i z d a r z e n i a w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a . Nie z o s t a ł y b y o n e u j a w n i o n e , g d y b y m o j a p o s t a w a b y ł a o k r e ś l o n a p r z e z n i e ś w i a d o m ą i d e n t y f i k a c j ę z u k r y w a j ą c y m i s ię p o s t a c i a m i rodz iców, a n ie p r z e z ś w i a d o m e u t o ż s a m i a n i e s ię z dz ieck iem. A b y u m o ż l i w i ć to o d k r y c i e , n ie w y s t a r c z y p y t a ć o przeszłość; są poza t y m p y t a n i a , k t ó r e b a r d z i e j sprzy ja ją u k r y w a n i u niż u j a w ­n i a n i u . J e ż e l i j e d n a k a n a l i t y k z a i n t e r e s o w a n y jest u r a z a m i w c z e ­s n e g o d z i e c i ń s t w a i nie z n a j d u j e się p o d w e w n ę t r z n ą pres ją o c h r o n y r o d z i c ó w ( w ł a s n y c h i p a c j e n t a ) , z ła twośc ią o d k r y j e w jego o b e c n e j s k a r d z e p o w t ó r z e n i e wcześnie j sze j s y t u a c j i . K i e d y n a p r z y k ł a d s ł y s z y j ak p a c j e n t z k a m i e n n ą t w a r z ą o p o w i a d a o s w o i c h o b e c n y c h s t o s u n k a c h z p a r t n e r e m , k t ó r e w y d a j ą się b y ć b a r d z o m ę c z ą c e , b ę d z i e p y t a ł s iebie i p a c j e n t a , j ak ie n ie u ś w i a ­d o m i o n e c i e r p i e n i a m u s i a ł znosić w dz iec ińs twie , s k o r o te raz , w t y m u k ł a d z i e p a r t n e r s k i m , m o ż e m ó w i ć bez ż a d n e g o w z b u r z e n i a o s w o j e j bezsi lności, s a m o t n o ś c i , b r a k u nadzie i i s t a ł y c h u p o k o ­r z e n i a c h . Może b y ć i t a k , że p a c j e n t p r z y c h o d z i z s i l n y m i afek­t a m i , k t ó r e są p r z e s u n i ę t e na inną, n e u t r a l n ą osobę, a n p . z u p e ł ­nie bez emocji , w sposób i d e a l i z u j ą c y m ó w i o s w o i c h rodz icach. J e ż e l i a n a l i t y k i n t e r e s u j e się w c z e s n y m i u r a z a m i , t o n a p o d s t a ­w i e tego, w jak i s p o s ó b p a c j e n t s a m sobie szkodzi, w k r ó t k i m czasie o d k r y w a , w jak i sposób obchodz i l i s ię z n i m rodzice . T a k ­że sposób, w j a k i p a c j e n t t r a k t u j e p s y c h o a n a l i t y k a , jes t p e ł e n w s k a z ó w e k d o t y c z ą c y c h tego, j ak b y ł t r a k t o w a n y p r z e z r o d z i c ó w : z pogardą, r o z c z a r o w a n i e m , s z y d e r s t w e m , czy b y ł o b a r c z a n y p o ­c z u c i e m w i n y , z a w s t y d z a n y , z a s t r a s z a n y czy też u w o d z o n y . C a ł y

15

Page 16: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d a w n y w p ł y w k i n d e r s z t u b y m o ż e się u j a w n i ć już w p i e r w s z y m w y w i a d z i e , jeżeli s ię jes t n a t o o t w a r t y m . J e ż e l i a n a l i t y k jes t s k r ę p o w a n y s w o i m i d a w n y m i n a k a z a m i w y c h o w a w c z y m i , t o b ę ­dzie o p o w i a d a ł s u p e r w i z o r o w i , j ak „ n i e m o ż l i w i e z a c h o w u j e s i ę " jego p a c j e n t , i le w n i m d r z e m i e s t ł u m i o n y c h agres j i i z j a k i c h życzeń l i b i d y n a l n y c h o n e wynika ją . I będz ie s z u k a ł r a d y u d o ­ś w i a d c z o n y c h kolegów, j ak t e agres je wy jaśn ić , e w e n t u a l n i e „ w y ­d o b y ć " . A le jeżel i p o t r a f i o d c z u ć c i e r p i e n i e p a c j e n t a , k t ó r e g o o n s a m jeszcze n i e jes t w s t a n i e o d c z u ć , t o będzie b r a ł p o d u w a g ę jego suges t ie , p o n i e w a ż d e m o n s t r o w a n e p r z e z p a c j e n t a p o s t a w y są p r z e s ł a n i e m i j ę z y k i e m , za p o m o c ą k t ó r e g o o p o w i a d a on o w y ­d a r z e n i a c h , o k t ó r y c h (na razie) m u s i i n f o r m o w a ć w ł a ś n i e w t a ­ki, a n i e i n n y sposób. Będzie też w i e d z i a ł , że s t ł u m i o n e l u b m a ­n i f e s t a c y j n e a g r e s j e są o d p o w i e d z i ą i r eakc ją na u r a z y , k t ó r e w p r a w d z i e czasowo pozosta ją w u k r y c i u , a le k t ó r y c h ś w i a d o m e , e m o c j o n a l n e p r z e ż y c i e p o w i n n o b y ć c e l e m anal izy .

P r z e d s t a w i ł a m t u d w i e p r z e c i w s t a w n e p o s t a w y . P r z y p u ś ć m y , że p a c j e n t w p o s z u k i w a n i u mie j sca l eczenia r o z m a w i a z a n a l i t y ­k a m i r e p r e z e n t u j ą c y m i t e r ó ż n e k i e r u n k i . P r z y p u ś ć m y n a s t ę p ­nie, że z tego w y w i a d u m u s z ą b y ć s p o r z ą d z o n e s p r a w o z d a n i a , b ą d ź t o dla p o t r z e b k l in ik i , b ą d ź k o m i s j i n a u k o w e j . Ł a t w o m o ­żna sobie w y o b r a z i ć , że o b a te s p r a w o z d a n i a n ie t y l k o b ę d ą się r ó ż n i ł y , a le n a w e t m o g ą s ię o d n o s i ć d o d w ó c h r ó ż n y c h osób. F a k t t e n s a m w sobie n i e m a znaczenia , p o n i e w a ż tego r o d z a j u s p r a w o z d a n i a pozosta ją na jczęśc ie j w szuf ladzie . W a ż n e jes t n a ­t o m i a s t to, czy osoba, z k t ó r ą p r z e p r o w a d z a się w y w i a d , czuje s i ę w t y c h r o z m o w a c h p o d m i o t e m czy p r z e d m i o t e m .

W p i e r w s z y m p r z y p a d k u c z a s a m i p o r a z p i e r w s z y w i d z i o n a s z a n s ę zbl iżenia się do s iebie i do w ł a s n e g o życia, a t y m s a m y m s z a n s ę zbl iżenia s ię d o s w o i c h n i e u ś w i a d o m i o n y c h u r a z ó w , c o m o ­że n a p a w a ć ją s t r a c h e m , ale i nadzie ją . W d r u g i m p r z y p a d k u jest g o t o w a w s w o i m w y o b c o w a n i u i n t e l e k t u a l n y m , do k t ó r e ­g o już p r z y w y k ł a , widz ieć się j ako p r z e d m i o t da l sze j p r a c y w y ­c h o w a w c z e j , p o d c z a s k t ó r e j jest zdolna p r z e d s t a w i ć się „ t a k źle, jak jest t o t y l k o k o n i e c z n e " , m ó w i ą c s ł o w a m i p a c j e n t k i F r e u d a .

W y d a j e mi się, że te różnice w p o s t a w i e p a c j e n t ó w w s t o s u n ­k u d o s iebie m a j ą o g r o m n e znaczenie , n ie t y l k o dla p o j e d y n c z e ­go człowieka, a le t a k ż e dla całego s p o ł e c z e ń s t w a . S t o s u n e k czło-

16

Page 17: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w i e k a d o s a m e g o siebie m a w p ł y w n a jego otoczenie , p r z e d e w s z y s t k i m na tych, k t ó r z y są od n iego zależni, na jego dzieci i p a c j e n t ó w . T e n k t o całkowic ie o b i e k t y w i z u j e s w o j e życie w e ­w n ę t r z n a , będz ie t r a k t o w a ł i n n y c h j a k o p r z e d m i o t y . P r z e d e wszy­s t k i m t a o s t a t n i a p r a w i d ł o w o ś ć s k ł o n i ł a m n i e d o p o d k r e ś l e n i a t y c h różnic w p o s t a w a c h , j a k k o l w i e k w i e m , że m o t y w y , z k t ó ­r y c h w y n i k a p o s t a w a u k r y w a j ą c a ( o c h r o n a rodziców, z a t a j e n i e u r a z u ) , mają s w o j e n i e u ś w i a d o m i o n e , g ł ę b o k i e k o r z e n i e i n i e ł a ­t w o m o ż n a je z m i e n i ć za pomocą ks iążek i a r g u m e n t ó w .

Poza t y m jeszcze i n n e p r z y c z y n y s k ł o n i ł y m n i e d o p r z e m y ­ś lenia różnic w p o s t a w a c h a n a l i t y k ó w . Często s p o t y k a ł a m się z t w i e r d z e n i e m , że a n a l i t y c z n a p r a c a n a d sobą, t a k jak ją r o z u ­m i e m , m o ż l i w a jest j e d y n i e w r a m a c h k l a s y c z n e j ana l izy ; w r a ­m a c h p s y c h o t e r a p i i cel t e n jest n ieos iąga lny . B y ł a m o t y m p r z e ­k o n a n a , a le już n ie j e s t e m , p o n i e w a ż widzę, ile czasu t r a c i p a ­c jent w s y t u a c j i , g d y m u s i s ię b r o n i ć p r z e d t e o r i a m i p s y c h o ­a n a l i t y k a , by w k o ń c u się p o d d a ć i pozwol ić się „ u s p o ł e c z n i ć " l u b w y c h o w a ć . T o s a m o d o t y c z y g r u p y . N a w e t jeżeli je j c z ł o n k o w i e mają w e r b a l n i e p r z y z n a n e p r a w o d o s w o i c h uczuć, ale t e r a p e u t a b o : się „ w y b u c h ó w " s k i e r o w a n y c h p r z e c i w rodzicom, m o ż e nie z r o z u m i e ć u c z e s t n i k ó w g r u p y i jeszcze w z m o c n i ć w t y c h okol icz­n o ś c i a c h ich b e z r a d n o ś ć i agres ję . W t e d y m o ż e t y m u c z u c i o m pozwol ić w y ł a d o w a ć się w chaosie, l u b s ięgnąć po m n i e j l u b b a r ­dzie j z a w o a l o w a n e środka w y c h o w a w c z e , a p e l u j ą c d o r o z s ą d k u , m o r a l n o ś c i , gotowości p o j e d n a n i a i td. W y s i ł k i t e r a p e u t y są czę­s to s k i e r o w a n e na p o j e d n a n i e z r o d z i c a m i , p o n i e w a ż jest on ś w i a ­d o m i e p r z e k o n a n y , i t a k też n a u c z o n y , że t y l k o p o j e d n a n i e i z ro­z u m i e n i e d a j e w e w n ę t r z n y s p o k ó j (co w świecie d z i e c k a r z e c z y ­wiśc ie m a mie jsce) . P r a w d o p o d o b n i e t e r a p e u t a boi się swojego t ł u m i o n e g o g n i e w u , jak i żywi do w ł a s n y c h rodziców, i p r o w a d z i do p o j e d n a n i a . W t e n sposób w g r u n c i e rzeczy r a t u j e (w czasie te rap i i ) s w o i c h r o d z i c ó w p r z e d w ł a s n y m g n i e w e m , k t ó r y w fan­tazj i u w a ż a z a zabójczy, p o n i e w a ż n i g d y n i e m ó g ł d o ś w i a d c z y ć tego, że uczuc ia n i e zabijają. Ale jeżeli t e r a p e u t a p o t r a f i s ię zu­p e ł n i e p o z b y ć s w o j e j n i e ś w i a d o m e j identy f ikac j i z w y c h o w u j ą ­c y m i r o d z i c a m i i i d e n t y f i k o w a ć się z c i e r p i ą c y m d z i e c k i e m jako

jego o b r o ń c a , to w ó w c z a s dzięki w o l n e m u od s t r a c h u z n i u mogą zajść w k r ó t k i m czasie p r o c e s y , k t ó r e wczeS§i§

2 — Mury milczenia...

Page 18: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ż a ł o b y się za cud, p o n i e w a ż ich d y n a m i k a nie b y ł a jeszcze m o ­żl iwa do w y j a ś n i e n i a .

R ó ż n i c e m i ę d z y d w i e m a p o s t a w a m i m o ż n a z i l u s t r o w a ć n a b a ­n a l n y m p r z y k ł a d z i e t a k z w a n e j gry, c o zna z e s w o j e j p r a k t y k i k a ż d y p s y c h o a n a l i t y k . P r z y p u ś ć m y , z e p a c j e n t p r y w a t n i e d z w o n i do p s y c h o a n a l i t y k a o w s z y s t k i c h m o ż l i w y c h p o r a c h d n i a i nocy. N i e ś w i a d o m i e w y c h o w u j ą c y a n a l i t y k będzie w i d z i a ł w t y m za­c h o w a n i u b r a k t o l e r a n c j i n a f r u s t r a c j ę (pac jent nie m o ż e pocze­k a ć an i godziny), z a c h w i a n y s t o s u n e k do rzeczywis tośc i ( p a c j e n t n ie zdaje sobie s p r a w y z tego, że jego a n a l i t y k oprócz godzin m u p o ś w i ę c a n y c h m a swoje w ł a s n e życie) i i n n e n a r c y s t y c z n e „ d e f e k t y " . P o n i e w a ż a n a l i t y k s a m jes t w y c h o w a n y m dz ieck iem, będz ie s ię s t a r a ł o g r a n i c z y ć p a c j e n t a . Będzie s z u k a ł sposobów, k t ó r e pozwolą m u u n i k n ą ć z a k ł ó c e ń w y w o ł a n y c h c z ę s t y m i te lefo­n a m i , czyli w ł a ś c i w i e będz ie w y c h o w y w a ł p a c j e n t a .

J e ż e l i j e d n a k a n a l i t y k dos t rzeże w z a c h o w a n i u p a c j e n t a in­scenizac ję b i e r n i e p r z e ż y t e g o losu, będzie z a d a w a ł sobie p y t a n i e , j ak t r a k t o w a l i go rodz ice i czy p r z y p a d k i e m jego z a c h o w a n i e n ie o d z w i e r c i e d l a h i s t o r i i dziecka, k t ó r y m r o z p o r z ą d z a n o , a k t ó ­ra jest t a k g ł ę b o k o u k r y t a , że p a c j e n t o p o w i a d a ją n ie za p o m o ­cą s łów, a j e d y n i e n i e ś w i a d o m i e za p o m o c ą z a c h o w a n i a . To za­i n t e r e s o w a n i e a n a l i t y k a w c z e ś n i e j s z y m i p r z e ż y c i a m i p a c j e n t a będz ie m i a ł o p r a k t y c z n e k o n s e k w e n c j e : n ie będzie o n p r ó b o w a ł „ p o d j ą ć o d p o w i e d n i c h ś r o d k ó w " i j ednocześn ie u n i k n i e n iebez­p i e c z e ń s t w a s t w o r z e n i a p a c j e n t o w i i luzji bycia w s t a ł e j zależ­ności, co n i g d y nie m i a ł o mie j sca w s t o s u n k a c h z r o d z i c a m i , a o co w s w o i m u r o j e n i u p a c j e n t p r ó b u j e ich o b w i n i a ć . Jeś l i a n a l i t y k pot ra f i r a z e m z p a c j e n t e m w e j r z e ć w p o p r z e d n i ą sy­t u a c j ę , n ie p o t r z e b u j e ż a d n y c h ś r o d k ó w w y c h o w a w c z y c h i m i ­mo to, a m o ż e w ł a ś n i e d l a t e g o , m o ż e c h r o n i ć i p o w a ż n i e t r a k ­t o w a ć swój w o l n y czas i s ferę p r y w a t n ą . Pojęc ie gry, k t ó r e w ś r ó d a n a l i t y k ó w r o z u m i a n e jes t j a k o „złe z a c h o w a n i e " , od­z w i e r c i e d l a p o s t a w ę w y c h o w u j ą c ą . Ja w o l ę z r e z y g n o w a ć z tego o k r e ś l e n i a i m ó w i ę r a c z e j o inscenizac jach, k t ó r y m p r z y p i s u j ę r o l ę c e n t r a l n ą i k t ó r e nie oznaczają w e d ł u g m n i e złego zacho­w a n i a . Chodzi tu r a c z e j o konieczną, n i e ś w i a d o m ą i n f o r m a c j ę o w c z e ś n i e j p r z e ż y w a n e j rzeczywis tośc i .

W j e d n y m ze z n a n y c h mi p r z y p a d k ó w o k a z a ł o się, że p a c j e n -

18

Page 19: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

tka , k t ó r a s w o i m i n o c n y m i t e l e f o n a m i d o p r o w a d z i ł a , p o c z ą t k o ­wo p r z y j a z n e g o i c ierp l iwego, a n a l i t y k a i jego r o d z i n ę do r o z p a ­czy, m o g ł a b a r d z o s z y b k o w y k r y ć p r z y p o m o c y i n n e g o a n a l i t y ­ka, ż e i n s c e n i z o w a ł a t u t a j s w o j e n i e ś w i a d o m e , t r a u m a t y c z n e p r z e ż y c i a z w c z e s n e g o dz iec ińs twa . J e j ojciec, c ieszący się su­k c e s a m i a r t y s t a , p r z y c h o d z i ł często d o d o m u g d y dz iecko już s p a ł o i w t e d y w y j m o w a ł je z łóżeczka i z a b a w i a ł p i ę k n y m i , p e ł ­n y m i n a p i ę c i a g r a m i , aż w k o ń c u , s a m zmęczony, k ł a d ł je z p o ­w r o t e m . T e n u r a z n a g ł e g o w t a r g n i ę c i a w s p o k o j n y sen, s i l n e j s t y m u l a c j i i n a g ł e g o opuszczenia , p a c j e n t k a i n s c e n i z o w a ł a n i e ­ś w i a d o m i e i d o p i e r o k i e d y o d k r y ł a to r a z e m z a n a l i t y k i e m , m o ­gła p r z e ż y ć u c z u c i a odnoszące się d o d a w n e j s y t u a c j i : o b u r z e n i e z p o w o d u p r z e s z k a d z a n i a , w y s i ł e k , ż e b y o k a z a ć się dobrą p a r ­t n e r k ą w z a b a w i e i z a t r z y m a ć ojca, w k o ń c u s m u t e k i w ś c i e ­kłość z p o w o d u opuszczenia . W inscenizac j i a n a l i t y k o w i p r z y ­p a d ł a ro la b u d z o n e g o dziecka, k t ó r e chce się z a c h o w a ć t a k , że­by n i e s t r a c i ć u k o c h a n e j osoby, i j ednocześn ie r o l a i d e a l n e g o ojca, k t ó r y k o ń c z ą c r o z m o w ę te le foniczną p o n o w n i e p o z o s t a w i a dz iecko s a m o t n i e , p o w o d u j ą c u r a z . P i e r w s z y a n a l i t y k n ie z rozu­m i a ł s e n s u b iogra f icznego te j t a k z w a n e j g r y i d l a t e g o g r a ł r a ­z e m z p a c j e n t k ą . D r u g i dopuśc i ł do p r z e d s t a w i e n i a d a w n e j h i ­s tor i i w inscenizac j i , co p o m o g ł o mu w z i ą ć p e ł n y u d z i a ł w d r a ­m a c i e z p o z y c j i widza, bez w k r a c z a n i a na s c e n ę i w s p ó ł g r a n i a . U m o ż l i w i ł o mu to w g l ą d w d z i e c i ń s t w o p a c j e n t a , d o s t r z e ż e n i e w jego z a c h o w a n i a c h n ie o p o r u , lecz s c e n i c z n e j r e p r e z e n t a c j i ojca.

2. P A C J E N C I O P I S U J Ą S W O J E A N A L I Z Y

D w i e r ó ż n e , p r z e d s t a w i o n e t u p r z e z e m n i e , p o s t a w y a n a l i t y k a c h c i a ł a b y m z i l u s t r o w a ć n a p o d s t a w i e p r e z e n t a c j i p r o ­cesu a n a l i t y c z n e g o w t r z e c h d z i e ł a c h l i t e r a c k i c h : Les mots pour

le dire (Słowa do w y p o w i e d z e n i a ) , 1977, M a r i e C a r d i n a l , Schul­

jahre auf der Couch (Lata n a u k i w gabinecie) , 1974, T i l m a n a M o s e r a i Blumen auf Granit ( K w i a t y na granic ie) , 1980, D ö r t e v o n Dr iga i sk i .

19

Page 20: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

O ile się o r i e n t u j ę , k a ż d y z t y c h t r z e c h z a a n g a ż o w a n y c h psy­c h o a n a l i t y k ó w u c h o d z i za d o b r z e w y k s z t a ł c o n e g o , cenionego i u z n a n e g o c z ł o n k a M i ę d z y n a r o d o w e g o S t o w a r z y s z e n i a P s y c h o ­a n a l i t y k ó w . T y l k o d w ó c h z n i c h z n a m osobiście, lecz z b y t p o ­w i e r z c h o w n i e , żeby w i e d z i e ć coś o sposobie ich p r a c y . T a k w i ę c w s z y s t k o , co p o w i e m o s t o s o w a n y c h p r z e z n i c h m e t o d a c h , o p i e ­r a się j e d y n i e n a l e k t u r z e t y c h t r z e c h ks iążek. P o n i e w a ż wszy­s c y t r z e j a u t o r z y chcą j e d y n i e p r z e d s t a w i ć s u b i e k t y w n ą r z e ­czywis tość, m ó w i ą w y ł ą c z n i e p r a w d ę . T a k jak podczas m o j e j a n a l i t y c z n e j p r a c y p o z w a l a ł a m p a c j e n t o m k i e r o w a ć s ię uczuc ia­m i , t a k robię t o te raz , p r z y l e k t u r z e t y c h t r z e c h ks iążek.

N a p o d s t a w i e r e l a c j i m i a ł a m w r a ż e n i e , ż e w s z y s c y c z t e r e j a n a l i t y c y (D. v o n D r i g a l s k i m i a ł a ich d w ó c h ) z p e ł n y m z a a n g a ­ż o w a n i e m troszczyl i s ię o swoich p a c j e n t ó w , s t a r a l i się ich z ro­z u m i e ć i s ł u ż y ć im całą swą fachową wiedzą. Dlaczego r e z u l t a t y są t a k różne? Czy m o ż n a sobie u ł a t w i ć w y j a ś n i e n i e tego f a k t u , u z n a j ą c p a c j e n t a za n i e u l e c z a l n e g o , podczas gdy jego a n a l i z a by­ł a t r w a j ą c y m c z t e r y l a t a n i e p o r o z u m i e n i e m ? T a k i e po jęc ia j ak „ n e g a t y w n a r e a k c j a t e r a p e u t y c z n a " czy „ t r u d n i p a c j e n c i " p r z y ­p o m i n a j ą m i złe, b o „ u p a r t e d z i e c k o " C z a r n e j P e d a g o g i k i , w e ­d ł u g k t ó r e j dziecko nie r o z u m i a n e p r z e z r o d z i c ó w zawsze b y ł o w i n n e . Możl iwe, że my o s k a r ż a m y p a c j e n t a w p o d o b n y sposób, o k r e ś l a m y g o jako t r u d n e g o , w t e d y g d y nie m o ż e m y g o zrozu­m i e ć . P a c j e n t w r ó w n i e m a ł y m s t o p n i u w i n n y jest t e j n i e m o ż ­nośc i z r o z u m i e n i a , co dziecko r a z ó w z a d a w a n y c h p r z e z rodz iców. Z a w d z i ę c z a m y t o n a s z e m u w y k s z t a ł c e n i u , k t ó r e m o ż e b y ć r ó w ­n i e w p r o w a d z a j ą c e w błąd, jak „od d a w n a w y p r ó b o w a n e zasa­d y " n a s z e g o w y c h o w a n i a , k t ó r e p r z e j ę l i ś m y o d n a s z y c h rodz i­ców.

R ó ż n i c a m i ę d z y anal izą M a r i e C a r d i n a l z j e d n e j s t r o n y , a a n a l i z a m i T i l m a n n a M o s e r a i D ö r t e v o n D r i g a l s k i z d r u g i e j , p o l e g a w e d ł u g m n i e na t y m , że w p i e r w s z y m p r z y p a d k u ciężko c h o r a , zagrożona u t r a t ą życia p a c j e n t k a m o g ł a o d k r y ć w s y t u a ­cji a n a l i t y c z n e j to, co jej uczyni l i rodz ice i p r z e ż y ć t r a g e d i ę s w o j e g o dz iec ińs twa . B y ł o to t a k s i lne, że czy te ln ik m ó g ł b r a ć u d z i a ł w t y m proces ie i o d c z u w a ć w s p ó ł c z u c i e . N i e s k r ę p o w a n a w ś c i e k ł o ś ć i g ł ę b o k i s m u t e k z p o w o d u z g o t o w a n e g o je j losu u w a l n i a j ą j ą od n i e b e z p i e c z n y c h , c h r o n i c z n y c h k r w a w i e ń m a c i -

20

Page 21: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cy, k t ó r e w c z e ś n i e j b y ł y leczone j e d y n i e c h i r u r g i c z n i e , zresztą bez e fektu . N a s t ę p s t w e m tego p r z e ż y c i a jest r o z k w i t twórczośc i . Z p r z e k a z u M a r i e C a r d i n a l w y r a ź n i e widać , że n i e zos tała tu p r z e p r o w a d z o n a t e r a p i a w sens ie n p . t e r a p i i r o d z i n n e j , czy też a n a l i z y t r a n s a k c y j n e j , lecz p s y c h o a n a l i z a ; w y k s z t a ł c o n y a n a l i ­t y c z n i e czy te ln ik m o ż e ś ledzić p o w i ą z a n i a t r a g i c z n y c h , e m o c j o ­n a l n y c h o d k r y ć d o t y c z ą c y c h dziecięce j rzeczywis tośc i z r o z w o ­j e m akc j i w p r z e n i e s i e n i u .

T a k ż e t r z e j pozos ta l i t e r a p e u c i p o s t ę p o w a l i a n a l i t y c z n i e , a le w e w s z y s t k i c h t r z e c h p r z y p a d k a c h czuje się s t a r a n i a , a b y w s z y ­stko, co p a c j e n t m ó w i i robi w y j a ś n i a ć za pomocą teor i i i n s t y n ­k t ó w . J e ż e l i p r z y j m u j e się za a k s j o m a t , że w s z y s t k o , co p r z y ­d a r z y ł o się p a c j e n t o w i w dz iec ińs twie, jest n a s t ę p s t w e m k o n ­f l ik tów l i b i d y n a l n y c h , t o p r ę d z e j czy p ó ź n i e j zos tanie o n p r z y ­g o t o w a n y do p o s t r z e g a n i a s iebie s a m e g o jako złego, d e s t r u k ­t y w n e g o , o p a n o w a n e g o m a n i ą wielkości , s k ł o n n o ś c i a m i h o m o s e ­k s u a l n y m i , n ie r o z u m i e j ą c d laczego t a k jest. Dzie je się t a k d la­tego, ż e o k r e ś l a n e jako w y n i k w y c h o w a n i a n a r c y s t y c z n e u r a z y dz iec ińs twa, a w i ę c u p o k o r z e n i e , p o g a r d a i m a l t r e t o w a n i e , p o ­zostają n i e t k n i ę t e i p a c j e n t n ie m o ż e ich p r z e ż y ć . D o p i e r o u w z g l ę d n i e n i e t y c h k o n k r e t n y c h s y t u a c j i m o g ł o b y m u p o m ó c w z a a k c e p t o w a n i u uczuc ia wściekłości , n ienawiśc i , o b u r z e n i a i w k o ń c u s m u t k u .

Bez w ą t p i e n i a jest w i e l u p a c j e n t ó w , k t ó r z y „ d o b r z e " znieśl i w y c h o w a n i e w czasie t e r a p i i , p o n i e w a ż go nie z a u w a ż y l i . Dzię­ki C z a r n e j P e d a g o g i c e są on i t a k p r z y z w y c z a j e n i do n i e z r o z u ­m i e n i a i częstego o s k a r ż a n i a , że w n o w e j s y t u a c j i n ie będą w s t a n i e r o z p o z n a ć p o d o b n y c h okol iczności , dopasują się do n o w e ­go w y c h o w a w c y i ze z m i e n i o n y m „ s u p e r e g o " zakończą ana l izę . J e d n a k n ie n a l e ż y się dziwić, że t a c y ludzie, jak T i l m a n n M o s e r i D ö r t e v o n Dr iga i sk i , l u d z i e o t w ó r c z e j osobowości, by l i p e ł n i wątp l iwośc i . W p r a w d z i e w p r z y p a d k u T i l m a n n a M o s e r a zwąt­p i e n i e u k r y w a się za ideal izacją jego a n a l i t y k a , a le jego n a s t ę p ­na książka, Gottesvergiftung ( Z a t r u c i e p r z e z Boga), p o k a z u j e , że agres je o d n o s z ą c e s ię do r o d z i c ó w n ie m o g ł y zostać p r z e ż y t e podczas anal izy, p o n i e w a ż oczywiście z a r ó w n o a n a l i t y k , jak i r o ­dzice m u s i e l i b y ć c h r o n i e n i . W p r z y p a d k u D ö r t e v o n D r i g a i s k i je j osobis te r o z c z a r o w a n i e o b i e m a a n a l i z a m i d o p r o w a d z a n i e s t e -

21

Page 22: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ty do z u p e ł n e g o o d r z u c e n i a p s y c h o a n a l i z y , co jest z r o z u m i a ł e , lecz g o d n e u b o l e w a n i a , p o n i e w a ż n a p r z y k ł a d z i e M a r i e C a r d i n a l (a t a k i c h p r z y k ł a d ó w jest o wie le w i ę c e j , t a k ż e w i n n y c h k r a ­jach) m o ż n a dowieść, że t a k ż e p s y c h o a n a l i z a p o t r a f i s ię p r z y c z y ­nić do r o z w o j u c z ł o w i e k a t w ó r c z e g o 3 .

W re lac j i D ö r t e von D r i g a l s k i t r a g i c z n e ś l a d y C z a r n e j P e d a ­gogiki są szczególnie w y r a ź n e . P o m i j a j ą c d z i a ł a l n o ś ć i n s t y t u t ó w s z k o l e n i o w y c h , k t ó r e n i e k i e d y w y d a j ą się m i e ć p r a w d z i w i e p r z e ­r a ż a j ą c e p o m y s ł y , j e s t e ś m y ś w i a d k a m i t r a g e d i i d ł u g o l e t n i c h s t a ­r a ń o b u a n a l i t y k ó w i s a m e j p a c j e n t k i . P o n i e w a ż w s z y s t k i e t r z y o s o b y b y ł y p o d w p ł y w e m n a k a z u o c h r o n y rodz iców i j e d n o c z e ­śn ie o s k a r ż a n i a dziecka, nie m o g ł y d o t r z e ć d o n a r c y s t y c z n y c h u r a z ó w w c z e s n e g o dz iec ińs twa . D l a t e g o to, c o a u t o r k a p r z e k a ­zuje o s w o i m dz iec ińs twie , r o d z i c a c h i b r a c i a c h , jest s c h e m a ­t y c z n e , p o z b a w i o n e s i l n y c h uczuć, p o d o b n i e j ak u T i l m a n n a M o -s e r a , a p r z e c i w n i e n iż w p r z y p a d k u M a r i e C a r d i n a l . C a ł e je j o b u r z e n i e odnos i s ię j e d y n i e do p s y c h o a n a l i z y i o s t a t n i e g o a n a ­l i tyka , k t ó r y je j n ie z r o z u m i a ł . A le c z y k o b i e t a t a b y ł a b y zdolna w a l c z y ć cz tery l a t a ze s w o i m i u c z u c i a m i z taką męką, g d y b y p o p r z e z swoje w y c h o w a n i e nie b y ł a p r z y u c z o n a d o i g n o r o w a n i a s a m e j s iebie i zac i skania zębów? A j e d n a k jej p i e r w s i w y c h o ­w a w c y pozosta ją p o z a zas ięg iem je j złości. J e s t t o r e g u ł a , p o n i e ­w a ż m n i e j l u b b a r d z i e j ś w i a d o m y m c e l e m o d d z i a ł y w a ń o p i e k u ­na n i e m o w l ę c i a jes t to, by dziecko n i g d y nie mogło, w s w o i m p ó ź n i e j s z y m życiu o d k r y ć , w jak i sposób w p o j o n o mu z a p o m i ­n a n i e . Eez C z a r n e j P e d a g o g i k i n ie b y ł o b y też C z a r n e j P s y c h o ­anal izy , p o n i e w a ż p a c j e n c i o d p o c z ą t k u r e a g o w a l i b y n a fakt , ż e s ię ich n ie r o z u m i e , n i e z a u w a ż a , i g n o r u j e l u b „ p o m n i e j s z a " , że­by w k o ń c u p a s o w a l i do p r o k r u s t o w e g o łoża teor i i .

N i e b y ł o b y też w i e l u i n n y c h zjawisk, g d y b y n ie C z a r n a P e ­dagog ika; b y ł o b y n ie d o p o m y ś l e n i a , ż e b y m ł ó c ą c y f r a z e s y pol i­t y c y osiągali w sposób d e m o k r a t y c z n y n a j w y ż s z e p o z y c j e we w ł a d z y . Nic w t y m dz iwnego, jeśli w y b o r c y n ie mie l i w dzie­c i ń s t w i e możnośc i d e m a s k o w a n i a z a p o m o c ą u c z u ć p o w i e l a n y c h f razesów. P ó ź n i e j t a n a t u r a l n a zdolność zanikła . Możl iwość p r z e -

3 Po dokładniejszym poznaniu obu przykładów mój dzisiejszy (1989) sąd nie pokrywa się z powyższą opinią.

22

Page 23: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ż y w a n i a s i l n y c h u c z u ć w d z i e c i ń s t w i e i o k r e s i e d o r a s t a n i a (któ­re t a k często są t ł a m s z o n e za p o m o c ą bicia, w y c h o w y w a n i a l u b n a w e t l eków) m o g ł a b y u ł a t w i ć j e d n o s t c e o r i e n t a c j ę . D z i ę k i t e m u szybcie j o c e n i a ł a b y o n a , czy inni, n p . pol i tycy, m ó w i ą na p o d ­s t a w i e w ł a s n e g o doświadczenia , czy też o p e r u j ą o k l e p a n y m i s e n ­t e n c j a m i b y m a n i p u l o w a ć s w o i m i w y b o r c a m i . N a s z s y s t e m w y ­c h o w a n i a p r o p o n u j e g o t o w e tory, d o k t ó r y c h w y s t a r c z y j e d y n i e d o p a s o w a ć s w o j e pociągi, b y j e c h a ć t a m , d o k ą d w a b i żądza w ł a ­dzy. N a l e ż y j e d y n i e u ż y ć w s z y s t k i c h ś r o d k ó w , k t ó r y m i p o s ł u ­g iwal i s ię d a w n i w y c h o w a w c y .

P a r a l i ż u j ą c e p r z y w i ą z a n i e do o k r e ś l o n y c h n o r m , po jęć i e t y ­kiet m o ż n a w y r a ź n i e z a u w a ż y ć u l u d z i , k t ó r z y n a w s k r o ś uczci­wie i z p e ł n y m ' z a a n g a ż o w a n i e m biorą u d z i a ł w w a l c e p o l i t y c z ­n e j , ale nie m o g ą w y o b r a z i ć sob ie t e j w a l k i bez p a r t i i , o r g a n i z a ­cji i ideologii . Ale p o n i e w a ż b r z e m i e n n a w s k u t k i , zagraża jąca n a s z e m u ż y c i u i p o k o j o w i n e g a t y w n a ro la w y c h o w a n i a p o z o s t a ­w a ł a d o t ą d w u k r y c i u , ideologie n i e d o s t r z e g a ł y tego f a k t u i n i e w y t w o r z y ł y p r z e c i w n i e m u b r o n i i n t e l e k t u a l n e j n a w y p a d e k , g d y b y m u s i a ł y m u zaprzeczyć . B a r d z o wczesnego p r z y u c z a n i a człowieka do p o s ł u s z e ń s t w a , do zależności i t ł u m i e n i a u c z u ć o r a z w y n i k a j ą c y c h z tego k o n s e k w e n c j i n i e „ d o s t r z e g ł a " , z tego co w i e m , ż a d n a ideologia; jest t o z r o z u m i a ł e , b o p r a w d o p o d o b n i e p r z y p ł a c i ł a b y t o życ iem. T a k w i ę c n i e k t ó r z y l u d z i e uważa ją s ię z a p o l i t y c z n i e a k t y w n y c h , gdy z a p o m o c ą w i e t r z e n i a p r ó b u j ą u s u n ą ć w z n o s z ą c y się d y m , e w e n t u a l n i e zadowala ją s ię a b s t r a k ­c y j n y m i t e o r i a m i , k t ó r e w y j a ś n i a j ą jego ź ródło i i w z u p e ł n y m s p o k o j u ignorują fakt, że w ich pob l iżu coś p a l i s ię j a s n y m p ł o ­m i e n i e m . I d o p ó k i nie i s tnie je d la tego p ł o m i e n i a e t y k i e t a , d o ­p ó t y w p e w n y c h k r ę g a c h b ę d z i e s ię g o o k r e ś l a ć m i a n e m „ a p o ­l i t y c z n e g o " l u b „ n i e a n a l i t y c z n e g o " .

Wie lu s w o i c h z w o l e n n i k ó w Adolf H i t l e r zawdzięcza n i e l u d z ­k i m , o k r u t n y m z a s a d o m w y c h o w a n i a n i e m o w l ą t i dzieci , .które w jego czasach o b o w i ą z y w a ł y iw N i e m c z e c h . Moją h i p o t e z ę p o ­t w i e r d z a j ą t a k ż e w y j ą t k i . S t a r a ł a m się zbadać, jak d o j r z e w a ł a d w ó j k a m ł o d y c h b o j o w n i k ó w r u c h u o p o r u w T r z e c i e j Rzeszy, S o p h i e i H a n s Schol l . Rzeczywiśc ie o k a z a ł o się, że t o l e r a n c y j ­n e m u i s w o b o d n e m u o t o c z e n i u , w j a k i m w y r a s t a l i , zawdzięczają to, że b ę d ą c jeszcze w H i t l e r j u g e n d zdołal i z d e m a s k o w a ć h a s ł a

23

Page 24: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w o d z a podczas z jazdu w N o r y m b e r d z e . A p r a w i e w s z y s c y ich r ó w i e ś n i c y by l i n i m bez r e s z t y o c z a r o w a n i . R o d z e ń s t w o Schol l nos iło w sobie i n n y , b a r d z i e j s w o b o d n y o b r a z człowieka, z k t ó ­r y m mogl i p o r ó w n a ć H i t l e r a . Tego b r a k o w a ł o ich t o w a r z y s z o m (por. A. Mil ler , 1980). R z a d k o ś ć tego u w a r u n k o w a n i a w y j a ś n i a r ó w n i e ż to, d laczego m a n i p u l a c y j n e m e t o d y t e r a p e u t y c z n e zu­p e ł n i e n i e s ą d o s t r z e g a n e p r z e z p a c j e n t a : r e p r e z e n t u j ą o n e sy­s t e m , k t ó r y jawi m u się j ako coś z u p e ł n i e o c z y w i s t e g o i d l a t e g o pozosta ją n i e z a u w a ż o n e 4 .

Co s t a ł o b y s ię z M a r i e C a r d i n a l , g d y b y p r z y s z ł a do a n a l i t y ­ka, k t ó r y je j k r w a w i e n i a i n t e r p r e t o w a ł b y jako o d r z u c e n i e k o ­biecości, j ako w y r a z zazdrośc i o penisa , j a k o a u t o d e s t r u k c j ę ? M o ż n a się j e d y n i e d o m y ś l a ć . G d y b y a n a l i t y k b y ł m i ł y m czło­w i e k i e m , b y ć m o ż e z a k o c h a ł a b y się w n i m i p o c z ą t k o w o s y m ­p t o m y m o g ł y b y u s t ą p i ć . Ale g d y b y nie d o t a r ł a d o r z e c z y w i s t e ­g o o b r a z u s w o j e j m a t k i , n ie m o g ł a b y dopuśc ić d o t a k n i e s k r ę ­p o w a n e j w ś c i e k ł o ś c i i n i e n a w i ś c i do n i e j . Dopóki by b o w i e m nie z r o z u m i a ł a , że je j u c z u c i a są u z a s a d n i o n e , u w a ż a ł a b y s ię za p o ­t w o r a . R e z u l t a t b y ł b y tak i , że w s w o i m z w ą t p i e n i u m u s i a ł a b y p r a w d o p o d o b n i e z r e z y g n o w a ć po l a t a c h z a n a l i z y l u b ze w z g l ę ­d u n a „ n i e u z a s a d n i o n e " , n i e z r o z u m i a ł e uczuc ia n i e n a w i ś c i , z n a ­l a z ł a b y się w k o ń c u w k l in ice . Nie ona, lecz jej a n a l i t y k p r z e d ­s t a w i ł b y je j p r z y p a d e k jako p r z y k ł a d n i e u l e c z a l n e j c h o r o b y , n e ­g a t y w n e j r e a k c j i t e r a p e u t y c z n e j l u b coś p o d o b n e g o . G d y b y je­d n a k a n a l i t y k w y d a w a ł się je j o d p o c z ą t k u n i e s y m p a t y c z n y , b a r d z o w c z e ś n i e p o j a w i ł o b y się s a d o - m a s o c h i s t y c z n e p r z e n i e s i e ­nie, w czasie k t ó r e g o i n t e r p r e t a c j e p r z y b i e r a ł y b y w c o r a z w i ę ­k s z y m s t o p n i u c h a r a k t e r u k r y t y c h o s k a r ż e ń . A przec ież jest co-

4 Inge Aicher-Scholl relacjonuje: „Gdy mój brat wrócił z Norymbergi, wydawał się nam zupełnie zmieniony, zmęczony, zdeprymowany i za­mknięty w sobie. Nie mówił nic, ale każdy czuł, że coś się musiało wy­darzyć między nim a organizacją. Powoli dowiadywaliśmy się. Bezsen­sowny dryl, paramilitarne defilady, głupie plotki, ordynarne kawaiy — to wszystko go przybiło. Występy od rana do wieczora, ciągłe przemówie­nia, a potem ten sztuczny zachwyt. Nie było czasu na rozsądną rozmowę".

To co wydarzyło się w Norymberdze, irytowało Sophie podobnie jak nas wszystkich. Norymberga — to nie był jeszcze rozłam, ale pierwsza rysa, która oddzieliła nas od świata Hitlerjugend i BDM (Związek Nie­mieckich Dziewcząt — przyp. tłum.) (Vinke, 1980, s. 45).

24

Page 25: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r a z w i ę c e j p a c j e n t e k w r o d z a j u M a r i e C a r d i n a l , d o k t ó r y c h n i e m o ż e m y się zbl iżyć p o s ł u g u j ą c s ię p o w s z e c h n i e s t o s o w a n y m i e t y ­k i e t a m i .

R ó ż n i c a m i ę d z y d w i e m a p r z e c i w s t a w n y m i p o s t a w a m i , k t ó r e p r ó b o w a ł a m t u t a j z i l u s t r o w a ć n a p o d s t a w i e t r z e c h p r z y k ł a d ó w , nie d a j e s ię o p i s a ć z a p o m o c ą po jęc ia „ i n t e r p r e t a c j e r e k o n s t r u k -t y w n e " . J e ż e l i a n a l i t y k jes t p o d w p ł y w e m t a b u C z w a r t e g o P r z y ­k a z a n i a , będz ie s ię s o l i d a r y z o w a ł z p o t ę p i a j ą c y m i r o d z i c a m i , m i ­m o w s z e l k i c h s t a r a ń o r e k o n s t r u k c j e . P r ę d z e j czy p ó ź n i e j będzie się s t a r a ł w y c h o w a ć p a c j e n t a , a p e l u j ą c do n iego o z r o z u m i e n i e dla jego rodziców. Bez w ą t p i e n i a n a s i rodz ice t a k ż e by l i o f ia ra­mi, ale n ie s w o i c h dzieci, lecz w ł a s n y c h rodziców. K o n i e c z n e jest d o s t r z e ż e n i e n i e c h c i a n e g o , ale s p o ł e c z n i e u s a n k c j o n o w a n e g o fak­tu p r z e ś l a d o w a n i a dzieci p r z e z r o d z i c ó w — n a z y w a s ię to w y ­c h o w a n i e m — a b y p a c j e n t m ó g ł s ię u w o l n i ć o d w p o j o n e g o m u w dz iec ińs twie p r z e ś w i a d c z e n i a , że jest w i n n y c i e r p i e n i u s w o ­ich rodziców. W p r z y p a d k u a n a l i t y k a z a k ł a d a to u w o l n i e n i e się od p o c z u c i a w i n y w s t o s u n k u do w ł a s n y c h r o d z i c ó w i u w r a ż l i ­w i e n i e n a n a r c y s t y c z n e u r a z y w i e k u dziec ięcego. J e ż e l i t o n i e nas tąp i , będzie o n b a g a t e l i z o w a ł r o z m i a r c ierp ienia . Nie będz ie m ó g ł w c z u ć się w s y t u a c j ę u p o k a r z a n e g o dziecka, p o n i e w a ż je­g o w ł a s n e wczesnodz iec ięce u p o k o r z e n i a n i g d y n i e m o g ł y zostać u z e w n ę t r z n i o n e . J e ż e l i zgodnie z h a s ł e m „ T y jeszcze w p ę d z i s z m n i e d o g r o b u " n a u c z y ł się o b w i n i a ć z a w s z y s t k o s iebie, a b y c h r o n i ć r o d z i c ó w n i e u s t a n n i e p o d k r e ś l a j ą c ich p o z y t y w n e s t r o ­n y , będzie się s t a r a ł s t ł u m i ć n i e z r o z u m i a ł e dla s ieb ie agres je p a ­c jenta . O k r e ś l a się t o jako „ z b u d o w a n i e p o z y t y w n e g o o b i e k t u " w p a c j e n c i e .

J e ż e l i m a t k a p o s t r z e g a swoje n i e m o w l ę j a k o złe i d e s t r u k ­t y w n e , to m u s i je oswoić i w y c h o w a ć . J e ż e l i j e d n a k jego n i e n a ­wiść i wśc iekłość wiąże z reakc ją na bo lesna przeżyc ia , k t ó r y c h znaczenie m o ż e b y ć jeszcze u k r y t e p r z e d nią samą, to nie będzie p r ó b o w a ł a g o w y c h o w y w a ć , a le pozwol i m u t e u c z u c i a u z e w n ę t r z ­nić . Odnos i s ię t o t a k ż e d o p r o c e s u a n a l i t y c z n e g o . P r z y k ł a d M a ­r ie C a r d i n a l w s k a z u j e , dlaczego n i e jes t k o n i e c z n e s t w o r z e n i e , y p o z y t y w n e g o o b i e k t u w p a c j e n c i e " i p o w t a r z a n i e , że jego r o ­dzice m i e l i też c e c h y p o z y t y w n e i t roszczy l i s ię o niego. A p r z e ­cież n i g d y nie b y ł o to p o d a w a n e w w ą t p l i w o ś ć ; p r z e c i w n i e : dzie-

25

Page 26: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cko nie m u s i . tłumić tęgo, co p o z y t y w n e , a b y coś p r z e ż y ć (por. A . Mil ler , 1979). G d y p r z e ż y w a n y b y ł g n i e w w c z e s n e g o dz ie­c i ń s t w a i p ó ź n i e j s z y s m u t e k , mogą — o ile z a i s t n i a ł y po t e m u w a r u n k i — s p o n t a n i c z n i e p o j a w i ć się p r z y j a z n e uczucia, k t ó r e n i e w y n i k a j ą z p o c z u c i a o b o w i ą z k u , w i n y i z w y p a r c i a . W k a ż ­d y m raz ie n a l e ż y j e o d r ó ż n i ć o d b e z w a r u n k o w e j , za leżne j , wszy­s t k o w y b a c z a j ą c e j i d l a t e g o t r a g i c z n e j , m i ł o ś c i m a ł e g o dz iecka d o rodziców. Nie m o ż e m y z a r z u c a ć Z y g m u n t o w i F r e u d o w i , ż e b y ł d z i e c k i e m s w o i c h czasów i j ako t w ó r c a p s y c h o a n a l i z y nie m i a ł jeszcze możl iwośc i s k o r z y s t a n i a z w ł a s n y c h d o ś w i a d c z e ń p r a k t y c z n y c h rw t e j dziedzinie . To n i e błąd, a los. U z n a n i e tego n ie w y k l u c z a z kole i w i d z e n i a g r a n i c f r e u d o w s k i e j ana l izy . W d a w n y m i d e a l i z o w a n i u rodz iców i d o p a t r y w a n i u się p r z y c z y n „ n e u r o t y c z n e g o n ieszczęśc ia" w k o n f l i k t a c h l i b i d y n a l n y c h dzie­cka jasno zaznaczają się te g r a n i c e . F r e u d nie m ó g ł z n i k i m p r z e ­żyć agres j i r e a k t y w n y c h u k r y t y c h z a idealizacją, b ę d ą c y c h o d ­p o w i e d z i ą n a n a r c y s t y c z n e u r a z y . B y ć m o ż e p r z e n i ó s ł j e póź­n i e j n a s w o i c h z w o l e n n i k ó w , J u n g a i A d l e r a , t o t ó r z y n i e z rozu­mie l i g o w y s t a r c z a j ą c o , l u b jak s a m sądził, n i e z r o z u m i e l i g o p r a w i d ł o w o . J e s t rzeczą z rozumiałą, ż e nie m ó g ł p r z e p r a c o w a ć t y c h r o z c z a r o w a ń w p o w i ą z a n i u ze s w o i m w c z e s n y m dzieciń­s t w e m .

S y t u a c j a F r e u d a n i e jest j e d n a k naszą sy tuac ją . J a k o a n a l i ­t y c y m a m y m o ż l i w o ś ć p r z e p r o w a d z e n i a j e d n e j , d r u g i e j i t r z e c i e j ana l izy , jeżeli jes t t o konieczne . P o z a t y m ż y j e m y w ś r ó d m ł o ­dzieży, k t ó r a jest b a r d z i e j o t w a r t a , h a r d z i e j szczera i k r y t y c z n a w s t o s u n k u do s w o i c h rodziców, n i ż b y ł o to m o ż l i w e za czasów F r e u d a . Od t e j m ł o d z i e ż y , od n a s z y c h dzieci, u c z n i ó w i p a c j e n ­tów, m o ż e m y s ię czegoś n a u c z y ć , jeżeli t y l k o u w o l n i m y s ię od bo jaź l iwe j zależności o d d o g m a t ó w .

3. N I E Ś W I A D O M A P E D A G O G I K A W P S Y C H O T E R A P I I

T r i a d ę : o c h r o n a r o d z i c ó w — i n t e r p r e t a c j a p o p ę d ó w — t ł u m i e n i e u r a z u z n a j d u j e m y n i e t y l k o w p s y c h o a n a l i z i e k l a s y c z ­n e j . Możl iwość u k r y c i a t r a u m a t y z u j ą c e g o z a c h o w a n i a rodz iców

26

Page 27: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p o p r z e z i n t e r p r e t a c j ę p o p ę d ó w (co w .rzeczywistości o z n a c z a o s k a r ż a n i e dz iecka) u m o ż l i w i a r ó ż n y m , p o z o r n i e p o s t ę p o w y m i n o w o c z e s n y m k i e r u n k o m p s y c h o l o g i c z n y m w y p e ł n i a n i e p r z y ­k a z a ń C z a r n e j P e d a g o g i k i . M o ż n a b y t o z a d e m o n s t r o w a ć n a n i e ­zl iczonej ilości p r z y k ł a d ó w . J a c h c i a ł a b y m p o s ł u ż y ć s ię t y l k o je­d n ą książką, p o n i e w a ż w t y m w y p a d k u w y p o w i e d z i p a c j e n t ó w n ie są z n i e k s z t a ł c o n e p r z e z i n t e r p r e t a c j e , ale w y s t ę p u j ą c w for­m i e l istów, są d o s t ę p n e c z y t e l n i k o w i b e z p o ś r e d n i o . C h o d z i o ks iąż­kę K l a u s a T h o m a s a (1979), k t ó r y p r o w a d z i w B e r l i n i e K l i n i k ę Z n i e c h ę c o n y c h do Ż y c i a i z p o w o d z e n i e m leczy b a r d z o w i e l u m ł o d y c h ludzi po p r ó b a c h s a m o b ó j c z y c h . B r a k czasu i przec ią­żenie d o p r o w a d z i ł y g o d o w y p r a c o w a n i a n o w e j m e t o d y a u t o a n a ­lizy, po lega jące j na t y m , że p a c j e n c i piszą do s w o i c h t e r a p e u t ó w l i s ty w f o r m i e p a m i ę t n i k a . P o d c z a s p o s i e d z e ń o d b y w a j ą c y c h s ię w d u ż y c h o d s t ę p a c h c z a s u o m a w i a n e s ą j e d y n i e w y b r a n e p r o ­b l e m y . M o g ę sobie w y o b r a z i ć , że już w m o ż l i w o ś c i w y p o w i e d z e ­n i a swoich uczuć, s f o r m u ł o w a n i a o s k a r ż e n i a , p r z e ż y c i a u c z u c i a wśc iekłośc i s k i e r o w a n e j do r o d z i c ó w , z a w i e r a się i s t o t n e t e r a ­p e u t y c z n e dz iałanie , jeżeli i s tnieją p o t e m u w a r u n k i , m i a n o w i c i e p e w n o ś ć , ż e k t o ś t o w s z y s t k o p r z y j m i e , p o t r a k t u j e p o w a ż n i e i n ie będzie p o d d a w a ł ocenie . Na p o d s t a w i e c y t o w a n y c h p r z e z T h o m a s a p r z y k ł a d ó w o d n i o s ł a m w r a ż e n i e , że p i s a n i e i u z u p e ł ­nia jące r o z m o w y s ą p o w a ż n ą a l t e r n a t y w ą dla p s y c h o a n a l i z y , szczególnie jeśli chodzi o w i e k m ł o d z i e ń c z y . P o n i e w a ż pos iedze­nia o d b y w a j ą s ię b a r d z o r z a d k o , r o z p o z n a n i e n o r m a l n y c h g r a ­nic r o z u m i e n i a p a c j e n t a p r z e z t e r a p e u t ę m o ż e się w y d ł u ż y ć w czasie. Dzięk i t e m u p a c j e n t b ę d z i e m ó g ł lepie j s ię zbl iżyć do w ł a s n y c h u r a z ó w , n i ż m a t o m i e j s c e w o r t o d o k s y j n e j p s y c h o ­anal iz ie, k t ó r a p o p r z e z s w e k o n c e p c j e m o ż e u t r u d n i ć m u t e n p r o c e s r o z w i j a n i a p r a w d z i w y c h uczuć . Ale m o ż e s ię też zdarzyć , że t k w i ą c a w s a m e j f o r m i e leczenia, m n i e j l u b b a r d z i e j w y c h o ­w u j ą c a p o s t a w a t e r a p e u t y m o ż e w k o n t a k c i e z p a c j e n t e m o d ­d z i a ł y w a ć b a r d z o s i ln ie i w k o ń c u j e d n a k b l o k o w a ć r o z w ó j e m o ­c j o n a l n y . Nie w y k l u c z a to o s t a t e c z n i e , że w w i e l u w y p a d k a c h n a s t ą p i o c z e k i w a n a resoc ja l izac ja , a m i a n o w i c i e d q p a s o w a n i e do roszczeń r o d z i c ó w i s p o ł e c z e ń s t w a , k t ó r y c h ofiarą p a d a p r a w ­dz iwe ,,ja" p a c j e n t a , t a k jak k i e d y ś „ j a " dziecka. Szczególnie w p r z y p a d k u t w ó r c z o u z d o l n i o n y c h ludzi n ie pozosta je t o b e z s k u t -

27

Page 28: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k ó w . W y k a ż ę to c y t u j ą c d ł u ż s z e f r a g m e n t y z ks iążk i T h o ­m a s a :

„Przykład autoanalizy z uwzględnieniem agresji w stosunku

do rodziców i rodzeństwa. R ó w n i e poucza jąca dla m o ż l i w o ś c i a u t o a n a l i z y i d la p o z n a n i a z n a c z e n i a u w o l n i o n y c h agres j i jest n a s t ę p u j ą c a h i s tor ia , w k t ó r e j (ze w z g l ę d u na t a j e m n i c ę zawo­d o w ą ) zos tały z m i e n i o n e n a z w i s k a (ale n i e d a n e ) .

Początek sprawy: 23 p a ź d z i e r n i k a 1965 p o j a w i ł się po r a z p i e r w s z y 28-letni k a n d y d a t n a u k m e d y c z n y c h . U w a ż a ł , ż e je s t w s y t u a c j i p r z y m u s o w e j , z k t ó r e j m o ż e się u w o l n i ć j e d y n i e p o ­p r z e z s a m o b ó j s t w o . J e g o rodzice, m i e s z k a j ą c y w okol icy S p e s ­s a r t w m a ł y m m i a s t e c z k u , chcieli, ż e b y n a j s t a r s z y syn, jak r ó w ­nież t r ó j k a m ł o d s z e g o r o d z e ń s t w a , s t u d i o w a l i . Ojciec b y ł w ł a ­śc ic ie lem j e d y n e j a p t e k i w t e j mie j scowośc i i j ako p r o w i z o r k o ­śc ie lny cieszył się u z n a n i e m m i e s z k a ń c ó w . P r z y w i ą z y w a ł dużą w a g ę do szybk iego s k o ń c z e n i a s t u d i ó w p r z e z s y n a , bo z d o c h o ­d ó w z e swoje j a p t e k i u t r z y m y w a ł jeszcze d o d a t k o w o dwie s t a r ­sze s ios t ry .

O d w i e d z a j ą c d o m r o d z i n n y — p r z y j n a m n i e j raz w m i e s i ą c u — n a s z p a c j e n t — n a z w i j m y go D i e t e r — o p o w i a d a ł zgodnie z ocze­k i w a n i a m i r o d z i c ó w o p o s t ę p a c h w s t u d i a c h k l i n i c z n y c h we F r a n k f u r c i e o r a z o p r z y s t ą p i e n i u do e g z a m i n u po 15. s e m e s t r z e , co n ie b y ł o zgodne z p r a w d ą . W rzeczywis tośc i w ciągu o s t a t ­n i c h t r z e c h lat n i e chodził n a ż a d n e w y k ł a d y , nie o d b y ł p r a k t y ­ki, n i e p o j a w i ł s ię w kl inice, s p ę d z a j ą c czas na b e z c z y n n y m le­ż e n i u w łóżku i r o z m y ś l a n i u . C z a s a m i s p o ż y w a ł pos iłk i z p r z y ­jaciółmi, p ił l u b b i e r n i e o g l ą d a ł te lewiz ję . T e r a z ojciec z a p o w i e ­dział w i z y t ę u profesora , u k t ó r e g o D i e t e r r z e k o m o s ta le p r z e ­s u w a ł t e r m i n e g z a m i n u p a ń s t w o w e g o z e w z g l ę d u n a p r a c ę do­k t o r s k ą . G m a c h k ł a m s t w m u s i a ł w k o ń c u r u n ą ć . A b y u n i k n ą ć w s t y d u p r z e d r o d z i c a m i i całą gminą, chciał p o p e ł n i ć s a m o b ó j ­s t w o . Usiłu jąc znaleźć n a j p e w n i e j s z e m e t o d y s a m o b ó j c z e , z e t k n ą ł s ię ' z k s i ą ż k a m i p o c h o d z ą c y m i z M e d y c z n e j O p i e k i n a d Z n i e c h ę ­c o n y m i do Życia, z s iedzibą w B e r l i n i e , i pod jął podróż, a b y za­s ięgnąć p o r a d y . P r z y w s t ę p n y c h b a d a n i a c h n a p i e r w s z y p l a n w y ­s u w a ł się r a c z e j o b r a z ciężkie j , z a h a m o w a n e j depres j i , s p o w o ­d o w a n e j i p o d t r z y m y w a n e j p r z e z e k l e z j o g e n n ą n e r w i c ę .

P o p i e r w s z e j w izyc ie rodz iców s y t u a c j ę c h o r e g o m o ż n a o k r e -

28

Page 29: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ślić n a s t ę p u j ą c o : ojciec — p e w n y s iebie, d r o b n o m i e s z c z a ń s k i t y p u r z ę d n i k a , m a t k a — n e u r o t y c z n a of iara dążenia do p o r z ą d k u ; o b y d w o j e b i g o t e r y j n i i ze s w e j s t r o n y e k l e z j o g e n n i e n e u r o ­t y c z n i .

D r u g i e g o p a ź d z i e r n i k a p a c j e n t p r z y n o s i s w ó j p i e r w s z y n a s z k i ­c o w a n y , w y j ą t k o w o znaczący s e n :

« L e ż a ł e m r a n o l e n i u c h u j ą c w łóżku, na w p ó ł śpiąc, na w p ó ł czuwając, nag le w s z e d ł m ó j ojciec..., s k r z y c z a ł m n i e i p o w i e d z i a ł , że m u s z ę s ię t e r a z z d e c y d o w a ć , c z y chcę p o z o s t a ć w łóżku, czy jeść z rodz iną ś n i a d a n i e . J e d n o c z e ś n i e ściszył r a d i o i w y s z e d ł . Ja n a s t a w i ł e m je g ł o ś n i e j , żeby go s p r o w o k o w a ć , p o z o s t a ł e m w ł ó ż k u i m i a ł e m nadz ie ję , że ojciec w k r ó t c e przy jdz ie z n o w u , że­b y m n i e d e n e r w o w a c » .

J a k o i l u s t r a c j e d o tego s n u p a c j e n t poda je p o d o b n e s y t u a c j e z życia r o d z i n n e g o .

Ale już n a s t ę p n y sen, t r z y d n i p ó ź n i e j , p o r u s z a g ł ę b o k i p r o ­b l e m . Opisu je go t a k : «Sen b y ł z w i ą z a n y z k o ś c i o ł e m : S t a ł e m p r z e d w i t r y n ą s k l e p u , zdaje się, że w ś r o d k u o d b y w a ł a s ię m s z a , a le p o j a p o ń s k u l u b c h i ń s k u . P r z e z s z y b ę w i d z i a ł e m j a p o ń s k i e ­go ks iędza w s u t a n n i e , z b o k u w i s i a ł a k a l k u l a c j a , j a k b y n o t o w a ­n i e g i e ł d o w e w b a n k u , j e d n a k n a p i s a n e j a p o ń s k i m i z n a k a m i . W t e d y p o w i e d z i a ł e m sobie, ż e n i e m a s e n s u t a m w c h o d z i ć , b o przec ież tego n ie r o z u m i e m » .

J e g o k o m e n t a r z e do tego s n u o d n o s i ł y się p o c z ą t k o w o bez głębszego u z a s a d n i e n i a do jego agres j i w s t o s u n k u do kościoła, a szczególnie w s t o s u n k u do o b o w i ą z k u n i e d z i e l n e g o uczęszcza­n i a na m s z ę , ciągle jeszcze o c z e k i w a n e g o p r z e z r o d z i c ó w :

«Oni myś lą t y l k o o in teres ie , i n i k t n i e r o z u m i e t e j teolo­g iczne j g a d a n i n y » , .brzmiało jego t w a r d e s t w i e r d z e n i e .

03.11. Po p o ł u d n i o w e j d r z e m c e w sposób a u t o a n a l i t y c z n y za­pisu je myś l i , k t ó r e g o p o r u s z y ł y , k i e d y u s i ł o w a ł p r z y p o m n i e ć sobie s e n : «Sta le w y m y ś l a m sobie s y t u a c j e , p o d c z a s k t ó r y c h m ó g ł b y m w y s t ę p o w a ć p r z e c i w k o k o m u ś , n a w e t b u n t o w a ć się z p o w o d u w e w n ę t r z n e g o i g w a ł t o w n e g o u p o r u . D l a t e g o p r a c u j ę t a k p o w o l i . I g d y p r o f e s o r m n i e jeszcze o coś p y t a , p r a k t y c z n i e w y k l u c z a to u m n i e w s z e l k ą zdolność m y ś l e n i a , j ak g d y b y m chciał p o w i e d z i e ć : J e ż e l i będziesz m n i e p o p ę d z a ł i w y w i e r a ł n a ­cisk, to w ł a ś n i e t e g o n i e zrobię .

29

Page 30: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

T a k ą u p a r t ą p o s t a w ę p r z y j m o w a ł e m często w dz iec ińs twie , z p o c z ą t k u w s t o s u n k u do ojca. K i e d y s i e d z i a ł e m r a z w k loze­cie — m i a ł e m w t e d y c z t e r y l a t a — w s z e d ł nagle ojciec. N i e zdą­ż y ł e m z a ł a t w i ć s w o j e j p o t r z e b y i ojciec, zn iec ie rp l iwiony, o k r o ­p n i e m n i e z w y m y ś l a ł . W i d z ę g o d o k ł a d n i e p r z e d e m n ą z o d z n a ­c z e n i a m i n a u n i f o r m i e , w i d z ę jego s u r o w e s p o j r z e n i e , tak sa­m o s u r o w e jak u m o j e j m a t k i , k t ó r a m n i e czasami b iła laską, a r a z n a w e t p o g r z e b a c z e m , p ł a c z ą c i k rzycząc na p r z e m i a n » .

W p r o w a d z o n y c h p ó ź n i e j r o z m o w a c h o k a z a ł o się, że w t y c h a n a l i t y c z n i e s p i s a n y c h w s p o m n i e n i a c h d o s t r z e g a ł k l u c z d o s w o ­je j p ó ź n i e j s z e j p o s t a w y życ iowe j i c h o r o b y .

Z r e z y g n o w a ł p r z e d w c z e ś n i e z z i m o w e g o s e m e s t r u ; p r a w i e w c a l e n ie p r a c o w a ł ; 11. l u t e g o 1968 spisał w w y b u c h u r o z d r a ż ­n i e n i a początek w y z n a n i a d o t y c z ą c y jego życia:

«Wszys tko jest t a k s t r a s z n i e rozb i te , nic mi nie idzie, nic się n ie p o s u w a n a p r z ó d : m o g ę m y ś l e ć t y l k o o I n d z e (jego m ł o d s z a s iostra) , m ó g ł b y m g o d z i n a m i b a w i ć się z nią, c a ł o w a ć je j w., p... s ię z nią, s t r a s z n e , s t r a s z n e , s t r a s z n e — m ó g ł b y m w s z y s t k o p r z e k l ą ć , cały ś w i a t z nią r a z e m , a j e d n a k k o c h a ć ją bez k o ń c a i pieścić. To w y o b r a ż e n i e jest n ie do w y t r z y m a n i a . W s z y s t k o u n i e j jest t a k i e p i ę k n e , o k r ą g ł e i m i ę k k i e . I jak p i ę k n i e gładzi m ó j członek — ach, j ak ie to s t r a s z n e . Co m o g ę na to poradz ić , inni c h ł o p c y też to robią — dlaczego ja n i e m ó g ł b y m z moją s ios t rą? Z a w s z e c h c i a ł e m p r z e b y w a ć , o ile b y ł o to możl iwe, w t y m s a m y m pokoju, co ona . W p r z e c i w n y m r a z i e . n i e m ó g ł b y m przec ież m i e ć przy jac iółk i . P r z e z p e w i e n czas I n g a s p a ł a w p o ­koju obok m n i e . W t e d y w n o c y o g a r n i a ł o m n i e t a k i e p o ż ą d a n i e , że w ś l i z g i w a ł e m się do n i e j p o t a j e m n i e . B y ł o c a ł k i e m cicho i s ł y ­s z a ł e m ty lko bicie m o j e g o serca , t a k b y ł e m p o d n i e c o n y . O s t r o ż ­nie p o d n o s i ł e m jej k o ł d r ę i koszulę n o c n ą i w s u w a ł e m p a l e c do p o c h w y , na jczęśc ie j nie z a u w a ż a ł a tego, śpiąc mocno...»

W czasie o s i e m d z i e s i ą t e g o s p o t k a n i a , gdy p r z y n i ó s ł swoje n o ­t a t k i , s n u ł w s p o m n i e n i a o w y j ą t k o w e j i n t e n s y w n o ś c i i ł a d u n k u e m o c j o n a l n y m . J e g o kaz i rodcze życzenia i czyny, k t ó r y c h d o ­p u s z c z a ł się z s i o s t r a m i , sięgają c z w a r t e g o .roku życia . W k o ń c u , g d y m i a ł 16 lat , a s i o s t r a 13, podję l i r e g u l a r n e s t o s u n k i p ł c i o w e . Rok p ó ź n i e j doszło do k a t a s t r o f y : zostal i p r z y ł a p a n i w ł ó ż k u p r z e z d r u g ą s ios t rę . P e ł n i na jwyższego l ę k u p r z e d k a r ą z e s t r o n y

30

Page 31: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

rodziców, D i e t e r i I n g e o t r z y m a l i p r o p o z y c j ę : jeżeli dopuszczą ją, s tarszą, do s w o i c h z a b a w i do k o ń c o w e g o s t o s u n k u , jes t go­t o w a milczeć. W a r u n e k został p r z y j ę t y , z j e d n e j s t r o n y z w y ­r a ź n y m z a d o w o l e n i e m całe j t ró jk i , z d r u g i e j z p o c z u c i e m w i n y , p r z y n a j m n i e j ze s t r o n y D i e t e r a , k t ó r y w j e d n y m ze s w o i c h p i e r ­w s z y c h s n ó w w i d z i a ł s ię już p r z e d o ł t a r z e m z o b i e m a s i o s t r a m i . T e r a z i n f o r m o w a ł o da l szych za leżnościach, k t ó r e d o t y c h c z a s u k r y w a ł : szczególnie p a n i c z n i e bał się s w o j e j m a t k i . Bał się, że m o g ł a b y go z n i e n a c k a p r z y ł a p a ć , t a k j ak z d a r z y ł o s ię to z sio­strą. W jego s n a c h s i o s t r a z m i e n i a ł a się w m a t k ę : z w ł a s n ą m a t k ą dopuszczał s ię k a z i r o d z t w a ! K a r a b o s k a w y d a w a ł a m u się n i e u n i k n i o n a . T a t r o s k a p r z e n i k a t a k ż e jego re l ig i jne myśl i , w y w i e r a w p ł y w na jego życie s e k s u a l n e . K i e d y — już j a k o t r z y ­dz ies to le tn i m ę ż c z y z n a — z n a j d u j e i p r z y j m u j e o k a z j ę w y k a z a ­nia s ię w o b e c d z i e w c z y n y swoją męskością, zawodzi : « J e s t e m i m p o t e n t e m » , b r z m i jego p r z e j m u j ą c a s k a r g a , «zawsze w t e d y w i ­dzę moją m a t k ę s to jącą za m n ą . czuję je j obecność, i w t e d y nie m o g ę . P o d o b n i e g d y chcę p r a c o w a ć , ciągle m y ś l ę , że ojciec s to i za mną, i w t e d y po p r o s t u n i e m o g ę zacząć». O d t ą d rozwi ja się u n iego r o s n ą c a agres ja w s t o s u n k u do r o d z i c ó w .

« C h c i a l b y m p i s a ć t e r a z o b i e m a r e k a m i » , m ó w i i p r z y n o s i podczas k o l e j n y c h d w ó c h t y g o d n i z a k a ż d y m r a z e m około d w u ­dzies tu s t r o n p e ł n y c h n a j g w a ł t o w n i e j s z y c h , ż a r l i w y c h w y n u r z e ń z w i ą z a n y c h z r o d z i c a m i .

M i ę d z y 85. a 90. godziną a n a l i z y p a c j e n t p o d w p ł y w e m sil­nego w e w n ę t r z n e g o a f e k t u i agres j i z d e c y d o w a ł się na s w o b o d ­ne, p i s e m n e w y p o w i e d z e n i e wszys tk iego, c o leżało m u n a s e r ­cu! Po z a p i s a n i u na 60 s t r o n a c h z r e l a c j o n o w a n y c h p r z y k ł a d ó w , p e ł n y c h z r o z u m i a ł y c h , .mocnych w y r a ż e ń , jego .zabawne s ł o w o -t w ó r s t w o jes t c o r a z dalsze o d s e n s o w n e g o sposobu w y r a ż a n i a się. W d a d a i s t y c z n y m s t y l u — p o z o r n i e b e z s e n s o w n y m i neolo­g i z m a m i — z a p i s y w a ł co n a j m n i e j c z t e r y s t r o n y d u ż e g o f o r m a t u . D o p i e r o p o t y m c o d z i e n n y m p i s a n i u c z u ł się w e w n ę t r z n i e o d ­p r ę ż o n y i zdo lny do p r a c y n a u k o w e j .

J e d n a k ż e w i d o c z n a p o p r a w a nie p o d n o s i n a t y l e jego w y d o l ­ności w p r a c y , ż e b y p o w a ż n i e m y ś l a ł o e g z a m i n i e . R a d y , ma ją­c e p o c z ą t k o w o u ł a t w i ć m u uczenie s ię {dzięki s y s t e m a t y c z n y m p l a n o m dnia i p r a c y , jak r ó w n i e ż dzięki w s k a z a n i o m co do t e c h -

31

Page 32: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n i k u c z e n i a się) s ta ją się coraz b a r d z i e j n a g l ą c e . S u k c e s jes t zbyt m a ł y . P a c j e n t w y m y k a się.

Zosta je m u u d z i e l o n e o s t a t n i e p o w a ż n e o s t r z e ż e n i e : n ie o t r z y ­m a już w i ę c e j ż a d n y c h z a ś w i a d c z e ń o d s u w a j ą c y c h s t u d i a i p r a ­cę. T r z y d z i e s t o l e t n i e m u już, « w i e c z n e m u s t u d e n t o w i » z a ł a t w i o ­no p r a c ę w p r z e m y ś l e f a r m a c e u t y c z n y m , k t ó r ą m o ż n a pod jąć bez u k o ń c z o n y c h s t u d i ó w m e d y c z n y c h . Om wol i j e d n a k d a l e j o d s u ­w a ć s t u d i a i p r a c ę , a więc n ie d o t r z y m u j e t e r m i n ó w .

T e r a z z kolei b u d z i się jego upór , k t ó r y m p o s ł u g i w a ł się z p o w o d z e n i e m p r z e z dziesięć l a t w w a l c e z o jcem, ż ą d a j ą c y m o d niego z d a n i a e g z a m i n u . «Teraz w ł a ś n i e nie», b y ł o w e w n ę t r z ­n y m n a s t a w i e n i e m D i e t e r a . T e r a z i l e k a r z i r o d z i c e byl i zgodni : m u s i p o r z u c i ć s t u d i o w a n i e i z r e z y g n o w a ć ze zdobycia a k a d e m i c ­kiego w y k s z t a ł c e n i a . «Teraz w ł a ś n i e n ie» — taką p r z y j ą ł p o s t a ­wę, b y ć m o ż e n a w e t o t y m n i e wiedząc . P r z e z cały arok n i e m o ­żna s ię b y ł o o n i m niczego dowiedzieć .

Zgłosił s ię 2 m a r c a 1971, bez u p r z e d n i e g o zapisania . «Wczo-r a j z o s t a ł e m p r o m o w a n y n a d o k t o r a m e d y c y n y . W t y m czasie z d a ł e m też e g z a m i n p a ń s t w o w y ! P ó ź n i e j m u s z ę jeszcze o p o w i e ­dzieć P a ń s t w u szczegóły; dzisiaj b r a k na to czasu. P o z a t y m — m a m t a k ż e p r z y j a c i ó ł k ę ! » W u z u p e ł n i e n i u m o ż n a w s p o m n i e ć o z m i e n n y m s a m o p o c z u c i u w y s t ę p u j ą c y m w l a t a c h późnie j szych. Chociaż D i e t e r b y ł zdo lny do p r a c y , jego os iągnięcia są w y r a ź n i e mnie j sze niż u jego kolegów, a t r u d n o ś c i w k o n t a k t a c h z płcią o d m i e n n ą n i e u s t ą p i ł y w s t o p n i u z a d o w a l a j ą c y m " (K. T h o m a s , 1976, s. 77 - 92).

M ę ż c z y z n a ten w o k r e s i e adolescenc j i m i a ł s iłę b r o n i ć s ię p a ­sywnością p r z e d b r a k i e m z r o z u m i e n i a z e s t r o n y rodziców. J e g o . . n i e m o ż n o ś ć " os iągnięcia s u k c e s ó w w s t u d i o w a n i u m e d y c y n y b y ł a dla tego n i e p r z e c i ę t n i e i n t e l i g e n t n e g o człowieka bezsprzecz­nie j e d y n ą oazą jago godności . T y c h k i l k a f r a g m e n t ó w z jego l i s tów, k t ó r e p r z y p o m i n a j ą d a d a i s t y c z n e wiersze, w s k a z u j e n a n i e s ł y c h a n ą i n w e n c j ę językową, k t ó r a tak d ł u g o p o z o s t a w a ł a w u ś p i e n i u na s k u t e k p o k o r n e g o d o p a s o w y w a n i a się.

A oto p r z y k ł a d y a g r e s y w n y c h w y ł a d o w a ń : „ S t a r y ś w i n t u c h w s w o i m chlewie, n i e b i a ń s k i c e r b e r ze swoją s z a t a ń s k ą kozą, u l t r a -ł e w i c o w o - p r a w i c o w e ś w i ń s k i e b y d l ę , sch izof ren iczny syf i l i tyk, o h y d n y d u p o s ę p , p e d a ł o w a t y p ierdz ie l , o b c i n a c z g r u c z o ł ó w płc io-

32

Page 33: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w y c h , n a c z e l n y ś l u z o s r a l u c h , f a c h o w y m o r d e r c a dzieci, e k s p e r t o d k a n i b a l i z m u , anty/koncepcyjny m o r d e r c a kobiet , s f i l cowany k o g u t z rosołu, ś w i e c k i ksiądz, o s z u s t c m e n t a r n y , l u s t r z a n y idio­ta, k a z i r o d c z y p i e r d z i e l , p o ł y k a c z dzieci, t a n i uwodzic ie l , p r z e d ­s t a w i c i e l Oświęc imia , uwodzic ie l dzieci, dusic ie l p ł o d ó w , z a m g l o ­n a le śna ś m i e r ć , zwężacz k a r a b i n u , w y j ą c y p o d p a l a c z , d r ę c z ą c y w s k r z y n i p a r o w e j , r o z g n i a t a c z g r u c z o ł ó w p ł c i o w y c h , s c h e m a ­t y c z n y rozdzie lacz m a ł p i e j d u p y , d e m o r a l i z u j ą c y śc ierwosęp, ze­zu jący p o t w ó r , p o s ę p n a postać, k a n d y d a t n a w a r i a t a , l u r o w a t e k u r z e g ó w n o , ś w i n i o g ł o w y m i e s z c z a n i n , p r z y p r a w i a j ą c e o za­w r o t y g ł o w y k r o w i e w y m i ę , o d z i a n e w s k ó r ę b y d l ę c e ła jno, ś m i e r c i o n o ś n a k o ś c i e l n a świnia, w y ł u p i a s t o o k i n a z i s t a , (krostowa­ty z ie leniarz, d r ę c z y c i e l zwierząt , ś m i e r d z ą c e ośle g ó w n o , zas ra­n y zgniatacz ja j , d u p o d r ę t w y p o g r z e b a c z , d u r n y b ł a z e n , m y s z k u ­jąca s o w a leśna, r y b i o o k a gapa, o r d y n a r n a , soczys ta d u p a , ł a m a c z kości, g a r n e k p e ł e n g ó w n a , s a m gnój , gówno. . . "

P o j e d y n c z e f r a g m e n t y , na p i e r w s z y c h 60 (!) s t r o n a c h , gęsto z a p i s a n e p o t o k i e m wyzwisk , odnoszą s ię d o jego m a t k i : „ W o j e n ­n a k r o w a , wyc i skacz p o t u , zwieracz, dz ika s t u d n i a , z ie lenie jąca c z a r o w n i c a , czarc i p o m i o t , p ł a z z i e m n o - w o d n y , z g n i a t a c z serca, d r u c i a n a s u k a , c n o t l i w y anioł. . . S z a k a l o m a ł p a , s p i e r n i c z a ł y szczur, s p i e r n i c z a ł a m o t y k a , kociokwik. . . " Z a p i s a n e w n a j w y ż ­s z y m p o ś p i e c h u (niezrozumiałe w y r a ż e n i a mieszają się w k r ó t c e z pozorn ie b e z s e n s o w n y m s ł o w o t w ó r s t w e m , „ n e o l o g i z m a m i " : „ k a l e p o m a m a r o p o e n t e , dr ing i lo u n t i k i in t res lo , gr ip ico p u t e w i , m a i a t a k i , k a n i n d o n g a r k u , o c h n i c h dr'in... t a t i v i ma j fa j ga j la j-m a j r a j - s z m a j s ja ja p r e c z j u r n y n i e p o g o d n y t w ó j j e d y n y H e i n ­r i c h M a j e r d r a j c e j n ś w i ń s t w a n ie ż a d e n nie p o k a z u j e s w o i c h ja j H e i n r i c h świnia o g o n e k ajn m a j e r n a z y w a m a j e r dojci dajci... hei< d r e k weg m e k gek e k s z m e k m a l w e g d u gek k e k d e n czek m a l weg kek k e k t a k i gag..." „ C h c i a ł b y m r a z z tobą, a ty ze m n ą ? T u t a j , tu jest c i e m n i e j . Może o c z w a r t e j ? D a r e m n i e . S m a ­r u j , s m a r u j . N o tak, t u n ie jest p r z y j e m n i e . C h o d ź m y . J e s t c i d o ­brze? J e d n o p i w o dz iennie . W e j d ź w nią, ona chce tego j e d n e g o n i e z m i e n n i e . . . "

W o c z e k i w a n i u na innego, r o z u m i e j ą c e g o ojca w osobie t e r a ­p e u t y , m o g ł o u j a w n i ć się to, co b y ł o s t ł u m i o n e i t e r a z n o w y ojciec został p o d d a n y p r ó b i e . Ale t e n , jak i p o p r z e d n i , s t a w i a ł

3 — M u r y m i l c z e n i a . 33

Page 34: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n a s u k c e s , k t ó r y m i a ł b y ć u k o r o n o w a n i e m jego t e r a p e u t y c z n y c h s t a r a ń , i k t ó r y w k o ń c u os iągnął. M ł o d y m ę ż c z y z n a n i e chciał s t r a c i ć tego ojca, p o d o b n i e jak w t e d y , g d y b ę d ą c d z i e c k i e m lę­k a ł się u t r a c i ć s w e g o ojca n a t u r a l n e g o . Ale jeżeli m o j e p r z y ­puszczenie, że p o p r z e z to w y m u s z o n e os iągnięcie został p o g r z e ­b a n y p i sarz i że na jwcześnie j sze r e l a c j e rodzice-dziecko, p r z e ­n i e s i o n e na osobę t e r a p e u t y , p o z o s t a ł y n i e r o z w i ą z a n e , są t ra fna, będz ie się to p ó ź n i e j m u s i a ł o u j a w n i ć w d e p r e s j a c h p a c j e n t a . N i e poda ję w t e n sposób w w ą t p l i w o ś ć s p o ł e c z n y c h s u k c e s ó w T h o m a s a . To co t e r a z z a m i e r z a m p r z e d s t a w i ć , d o t y c z y z u p e ł n i e i n n e g o a s p e k t u r o z w o j u osobowości , p o n i e w a ż w i e m , jak wie lu l u d z i z s u k c e s a m i , k o ń c z ą c y c h s t u d i a , c i e r p i na c iężkie d e p r e ­sje.

J a k k o l w i e k T h o m a s n ie jest o r t o d o k s y j n y m f r e u d y s t ą i , o c z y m pisze K a r e n H o r n e y , nie zna lazł u ż a d n e g o s p o ś r ó d s w o i c h 5000 n i e d o s z ł y c h s a m o b ó j c ó w , , i n s t y n k t u ś m i e r c i " , pozosta je p o d w p ł y ­w e m f r e u d o w s k i e j k o n c e p c j i i n s t y n k t ó w . N a i n n y m p r z y k ł a d z i e z jego t e r a p i i w i d z i m y , jak b a r d z o k o n c e p c j a ta m o ż e p o d w a ż y ć z a u f a n i e do p a c j e n t a i u t r u d n i ć , e w e n t u a l n i e z a b l o k o w a ć , u jaw­n i e n i e w c z e s n e g o u r a z u .

Przykład autoanalizy pełnej emocji i ambiwalencji:

Dolegliwości i orzeczenie. 25-letnia s t u d e n t k a s z t u k p i ę k n y c h , po p r ó b i e s a m o b ó j c z e j b ie rze u d z i a ł w a u d y c j i t e l e w i z y j n e j . Na p o c z ą t k u m ó w i t y l k o o s w o i c h t r u d n o ś c i a c h w s t u d i o w a n i u : ,,Po p r o s t u n i e " m o g ę n i c z a p a m i ę t a ć " . W k r ó t c e o p o w i a d a także o i s t o t n y c h doleg l iwośc iach n e u r o t y c z n y c h . „ C i e r p i ę n a p r z y m u s l iczenia, na jczęśc ie j m u s z ę l iczyć do dwóch, n p . g d y b iegnę, p r z y s p r z ą t a n i u , p r a w i e po w o j s k o w e m u : eins — zwei — eins — zwei — eins — zwei". J e j o n y f a g i a ( o b g r y z a n i e p a z n o k c i ) p r z y ­b r a ł a e k s t r e m a l n e f o r m y : o d d z i e c i ń s t w a w s z y s t k i e p a z n o k c i e s ą o b g r y z i o n e a ż d o p o k r y t y c h gdz ien iegdz ie s t r u p a m i k o n i u s z k ó w . „ N a w e t w d o m u m u s z ę nosić p r a w i e zawsze r ę k a w i c z k i i p r z y n i c h też o b g r y z a m k o n i u s z k i " — jest to aż n a z b y t w y m o w n y p r z y k ł a d jej g w a ł t o w n y c h agres j i . T a k ż e jej poczucie m n i e j s z e j w a r t o ś c i , z a k o r z e n i o n e w dz iec ińs twie, z n a j d o w a ł o w t a k i e j for­m i e s a m o o k a l e c z e n i a s tałą p o ż y w k ę . Chociaż jest a t r a k c y j n a

i ł a d n a , u s k a r ż a się u s t a w i c z n i e na swoją b r z y d o t ę . D l a t e g o ja­ko na jwcześnie j sze w s p o m n i e n i a z d z i e c i ń s t w a p o d a w a u t o a n a -

34

Page 35: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

l izie: «Ciągle m o d l i ł a m się w i e c z o r e m i nocą: „Panie Boże, spraw,

abym była ładna!"».

Diagnoza. Na p o d s t a w i e t y c h i i n n y c h s y m p t o m ó w jako p i e r w s z a d i a g n o z a w y ł a n i a się j e d n o z n a c z n y o b r a z n e u r o z y r d z e ­n i o w e j z r ó w n o c z e s n ą z a h a m o w a n ą , ś rednioc iężką depres ją, z r ó ż n o r o d n y m i s t a n a m i a n a n k a s t y c z n o - f o b i j n y m i ( n a t r ę c t w a i lęki), k o n f l i k t a m i w życ iu u c z u c i o w y m i r o d z i n n y m , jak r ó w n i e ż z s i l n y m n a ł o g i e m p a l e n i a (pali p o n a d 50 p a p i e r o s ó w d z i e n n i e ) .

Plan terapii. W ś c i s ł y m p o r o z u m i e n i u z u n i w e r s y t e c k i m p s y ­c h i a t r ą dla s t u d e n t ó w , k t ó r y r ó w n i e ż u w a ż a ł p e ł n ą p s y c h o a n a ­lizę za konieczną, ale z p r z y c z y n z e w n ę t r z n y c h nie do p r z e p r o ­w a d z e n i a , zaczę l i śmy od a u t o a n a l i z y i w s p o m a g a j ą c e g o leczenia ś r o d k a m i p s y c h i a t r y c z n y m i i f a r m a k o l o g i c z n y m i .

P r z e z p o n a d d w a l a t a p a c j e n t k a z jawiała się p r z e c i ę t n i e r a z na cz ternaśc ie dni, p r z y n o s z ą c na jczęśc ie j dwie do p i ę c i u s t r o n , o p i s u j ą c y c h h i s t o r i ę je j życia, dolegl iwości, s n y i m a r z e n i a , z k t ó r y c h zos tały z a c z e r p n i ę t e p o d a n e n i ż e j c y t a t y ( ty lko n a ­zwiska osób z o s t a ł y z m i e n i o n e ) . J a k c z e r w o n a n i ć p r z e w i j a się p r z e z te re lac je ambiwalemcja, sprzeczność w je j dążeniach. D o ­tyczy to w szczególności życia s e k s u a l n e g o , u j a w n i a się już je­d n a k w je j s t o s u n k u do rodz iców.

Rodzice: Wie le w y p o w i e d z i p a c j e n t k i jest b e z s p r z e c z n i e p r a w ­dziwych, i n n e n a t o m i a s t n a l e ż y t r a k t o w a ć k r y t y c z n i e , jeszcze i n n e s ą j a w n y m d o w o d e m jej r o z w i n i ę t e j fantaz j i ( tak w i ę c m ó ­w i o w i e l o k r o t n y c h o k r o p n y c h g w a ł t a c h , n a k t ó r e b y ł a n a r a ż o ­na, j e d n a k ż e b a d a n i e g inekolog iczne dowiodło, że ciągle jeszcze pozosta je o n a Virgo Intacta). N i e c h p r z e m ó w i ą n a j p i e r w je j w ł a ­s n e s ł o w a : «29. 05. 1966 r. K i e d y m i a ł a m s i e d e m lat, m o i rodz ice się rozwiedl i . J a z o s t a ł a m p r z y m a t c e , o n a p r z e k l i n a ł a m n i e cią­gle, n a z y w a ł a s w o i m g w o ź d z i e m d o t r u m n y . S t a l e g roz iła s a m o ­b ó j s t w e m , bo w t e d y jeszcze w c z e ś n i e j z n a l a z ł a b y się w grobie , niż s t a ł o b y się to p r ę d z e j czy p ó ź n i e j z moją pomocą. Z d r u g i e j s t r o n y m a m a s t a l e c a ł o w a ł a m n i e , ośmioletnią, jak m ę ż c z y z n a . S p a ł a m z nią w j e d n y m ł ó ż k u i m u s i a ł a m jej d o t y k a ć co w i e ­czór, aż do o r g a z m u . T a k b y ł o p r z e z wie le la t . I n n e , s ta le p r z e z nią p o w t a r z a n e , u l u b i o n e w y r a ż e n i a t o : «Ty p ieczeni s z a t a ń s k a , ty p o t w o r n e b y d l ę , ty g ł u p i a k r o w o , z twojego p o w o d u b ę d ę się jeszcze m u s i a ł a p o w i e s i ć ! » " (K. T h o m a s , 1976, s. 40 - 42).

3* 35

Page 36: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

J a k k o l w i e k t e ś w i a d o m e w s p o m n i e n i a p a c j e n t k i w i e l o k r o t ­nie p o t w i e r d z a j ą je j p o d s t a w o w e odczucie , że b y ł a g w a ł c o n a (bo co i n n e g o m o g ł a robić ze s w o i m d z i e c k i e m m a t k a ? ) , t e r a p e u t a o p i e r a się n a b a d a n i u g i n e k o l o g i c z n y m , k t ó r e d o s t a r c z a m u do­w o d u , że p a c j e n t k a „ je s t jeszcze dziewicą", a w i ę c że k ł a m a ł a i że je j o b a w y p r z e d n o w y m i z g w a ł c e n i a m i m i a ł y r z e k o m o cha­r a k t e r p a r a n o i d a l n y , tzn. m o ż n a j e u z n a ć z a p r o j e k c j e w ł a s n y c h życzeń. Z t a k i m n a s t a w i e n i e m od d z i e s i ą t k ó w lat b y ł y leczone tzw. p a c j e n t k i h i s t e r y c z n e , k t ó r e u z n a w a n o z a t e a t r a l n e , d r a m a ­t y z u j ą c e i p rzesadza jące , i k t ó r y m p r ó b o w a n o w y p e r s w a d o w a ć i c h „ u r o j e n i e " . W c a ł e j p s y c h i a t r y c z n e j i p s y c h o a n a l i t y c z n e j d ia­g n o s t y c e słowo „ p r z e s a d n y " k o j a r z y się z o b r a z e m h i s t e r y k a . Z n a c z y to, że u t y c h p a c j e n t ó w związek p o m i ę d z y ich s k a r g a m i a p r z y c z y n ą t y c h s k a r g jest n i e a d e k w a t n y . Ale jaką m i a r ą c h c i a ł o b y się m i e r z y ć w ł a ś c i w ą p r z y c z y n ę , jeżeli t a pozosta je n i e z n a n a l u b jes t i g n o r o w a n a p r z e z t e r a p e u t ę , j ak n p . w p r z y ­p a d k u p a c j e n t k i T h o m a s a ? J e ż e l i t e r a p e u t a ćwiczy się w t y m , żeby n ie z a u w a ż a ć r e a l n e j d a w n e j p r z e m o c y , będzie o k r e ś l a ł s k a r g ę p a c j e n t a j a k o n i e a d e k w a t n ą i zos tawi go s a m e g o z jego u r a z e m . A p o n i e w a ż p a c j e n t sam, bez w s p a r c i a , n ie m o ż e p o ­zwolić sobie na k o n f r o n t a c j ę z u r a z e m , m u s i b r o n i ć się p r z e d u ś w i a d o m i e n i e m sobie jego p r z y c z y n y . R o b i to w t e n sposób, że p r z e n o s i swoje u c z u c i a na osoby z teraźnie j szości , k t ó r e z d a w ­n y m u r a z e m nie m a j ą n i c w s p ó l n e g o , i jeszcze b a r d z i e j zaciera p r z e z to u k r y w a n ą p r z e z r o d z i c ó w s y t u a c j ę . W t e n sposób, zgod­nie z ż y c z e n i a m i p a c j e n t a , w b r e w anal iz ie ( lub i n n e j f o r m i e t e ­rapi i ) , rodzice pozosta ją oszczędzeni za cenę depres j i czy też in­n y c h s y m p t o m ó w . P a c j e n t k a T h o m a s a p r ó b u j e w n o w y c h in­s c e n i z a c j a c h p o i n f o r m o w a ć t e r a p e u t ę o s w o i m u r a z i e i j e d n o ­cześnie o c h r o n i ć rodz iców. W t e n sposób u t r u d n i a m u z r o z u m i e ­n i e s iebie i p o z o s t a w i a w r a ż e n i e nieszczerości . T h o m a s p i sze :

„ P a c j e n t k a s t a l e i n f o r m u j e o r z e k o m y c h g w a ł t a c h , n a k t ó r e b y ł a n a r a ż o n a . D n i a 29. 08. 1966 r . je j a u t o a n a l i z a z a k o ń c z y ł a s ię o godz. 20.00. O 21.00 z jawia się z n o w u i r e l a c j o n u j e żywo, za­p ł a k a n a , że w ł a ś n i e w p o b l i s k i m p a r k u została z g w a ł c o n a p r z e z t r z e c h m ę ż c z y z n . O d r a d z i ł e m jej, ż e b y szła n a policję, p o n i e w a ż w ą t p i ł e m w o b i e k t y w n ą p r a w d z i w o ś ć w y p o w i e d z i . 4. 11 1966 r. w r ó c i ł a z u r l o p u j e s i e n n e g o w R u m u n i i . Na początek po infor-

36

Page 37: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m o w a ł a ze szczegółami, że p e w i e n A m e r y k a n i n (???) zgwałc ił ją t a m , na w y b r z e ż u M o r z a C z a r n e g o , i że w k o ń c u u d a ł o je j s ię oswobodzić . O s k a r ż y ł a tego m ę ż c z y z n ę , k t ó r y został s k a z a n y n a wie le l a t w i ę z i e n i a (???) (por. r a z jeszcze p o d a n e w y ż e j orzecze­n i e g inekologiczne !) . Tego dnia, p o d c z a s s e a n s u a n a l i t y c z n e g o , p a c j e n t k a d o s t r z e g ł a g ł ę b o k i e p o d ł o ż e częstych, a m b i w a l e n t n y c h w ł a s n y c h r e l a c j i o g w a ł c i e .

A le już 25 l i s t o p a d a o p o w i a d a p o d n i e c o n a o n o w y m profe­sorze m u z y k i , u k t ó r e g o s t u d i u j e ś p i e w :

«Zawsze mi wy jaśn ia , że s ł o w i k ś p i e w a n a j p i ę k n i e j w o k r e ­sie g o d o w y m . T a k ż e człowiek m u s i b y ć p r z y śp iewie n a j p i e r w p o d n i e c o n y s e k s u a l n i e . Więc b a r d z o t roszczy się o to p o d c z a s le­kcji ś p i e w u i n a k o n i e c chce m n i e zgwałcić . P a r ę r a z y m u u c i e k ł a m , a le dzis ia j z a m k n ą ł d r z w i . N i e m o g ł a m się już bronić» .

O s t a t n i s e n z 9. 02. 1967 r. p o w i n i e n b y ć i lus t rac ją dla t e g o p o r u s z a n e g o w r ó ż n y c h w a r i a n t a c h t e m a t u :

«Śni mi się, że w c h o d z ę po s c h o d a c h na g ó r ę i w o ł a m m o j ą sąs iadkę . W t y m s a m y m m o m e n c i e w i e m , ż e z r o b i ł a m coś n o n ­s e n s o w n e g o ( S k o j a r z e n i e : o n a n i z u j ą c się m a m t a k często n ieczy­s te s u m i e n i e . ) W t e d y o n a p o d c h o d z i d o m n i e w z w i e w n e j k o ­szuli n o c n e j , p a d a mi m i ł o ś n i e w ob jęc ia i p r ó b u j e m n i e zaciąg­n ą ć do swojego p o k o j u . Czuję się w t e d y o k r o p n i e s ł a b a i n ie m o g ę się b r o n i ć . S t r a s z n i e się boję i w o ł a m o p o m o c ( U w a g a : To s a m o uczucie bezsi lności m i a ł a m w s t o s u n k u do m o j e j m a ­tki.) W c z o r a j ś n i ł a m : W y c h y l i ł a m się d a l e k o z o t w a r t e g o o k n a ; p a d a ł o i b y ł o c a ł k i e m c i e m n o . C h c i a ł a m się rzuc ić w dół...»

O b r a z o t w a r t e g o o k n a i chęć skoczenia w dół p o w r a c a w i e ­l o k r o t n i e . Z a k t ó r y m ś r a z e m widz i p r z e z o k n o leżące g ł ę b o k o w dole c iało je j dz iadka, u k t ó r e g o się w y c h o w y w a ł a , i k t ó r y w rzeczywis tośc i jeszcze żyje — w y r a ź n a w s k a z ó w k a , kogo do­tyczą jej agres je .

O k i l k u p r z y c z y n a c h p r z y p o m i n a sobie — są o s t a t n i m p r z y ­k ł a d e m je j a m b i w a l e n c j i : « B y ł a m b a r d z o p r z y w i ą z a n a d o m o j e g o dz iadka; a le z d a r z a ł y się też n i e p i ę k n e h i s t o r i e . S p a ł a m w t y m s a m y m p o k o j u , co 55-le-t n i a p r z y j a c i ó ł k a m o j e j babki . Nocą dz iadek p o d c h o d z i ł c z a s a m i p i j a n y do łóżka t e j k o b i e t y , k t ó r a b y w a ł a u n a s często z wizytą, n a p r z y k r z a ł się je j , d o t y k a ł jej p ier s i . W ciągu d n i a często s ię-

37

Page 38: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

gal je j p o d spódnicę i o b e j m o w a ł ją. A m i a ł w t e d y juz przec ież 81 l a t » " . (K. T h o m a s , 1980, s. 45 - 48).

Co robił dz iadek ze swoją małą, ł a d n ą w n u c z k ą , k t ó r a się u n iego w y c h o w y w a ł a i k t ó r a „ b y ł a do niego b a r d z o p r z y w i ą z a ­n a " ? T a k i e p y t a n i e w c a l e nie p a d ł o p o d c z a s tego leczenia . P o ­d o b n i e jak u F r e u d a (po 1897), nie zada je się p y t a ń o r e a l n y p o ­czątek h i s tor i i a m b i w a l e n c j i p a c j e n t k i . Czy m o ż n a się dziwić, że p o t r z e b u j e o n a t y c h s y m p t o m ó w , żeby jeszcze coś powiedz ieć , coś co b e z w a r u n k o w o m u s i p o z o s t a ć u k r y t e ?

T a k jak p e d a g o d z y są p r z e k o n a n i , że ich ś r o d k i w y c h o w a w ­cze są p o t r z e b n e dla d o b r a i p r z y s z ł o ś c i dziecka (a n i e dla ich w ł a s n y c h p o t r z e b ) , t a k w i e l u p s y c h o t e r a p e u t ó w szczerze wierzy , że ich m a n i p u l a c y j n e t e c h n i k i n ie służą, co się zdarza, z d e c y d o ­w a n e m u o d p a r c i u w ł a s n e j n i e p e w n o ś c i , lecz mają dla p a c j e n t a w a ż n e życiowo z n a c z e n i e . J a y H a y l e y n ie bez p o d z i w u opi su je j ak jego nauczyc ie lowi , M i l t o n o w i H. E r i c k s o n o w i , u d a ł o się za p o m o c ą w y r a f i n o w a n y c h t r i k ó w i p u ł a p e k n a k ł o n i ć do j edzenia i picia schizof renicznego p a c j e n t a , k t ó r y twierdz ił , że n i e ma n a ­r z ą d ó w t r a w i e n i a . O r ę d o w n i c y t a k i e j m e t o d y będą u w a ż a ć swo­je p o m y s ł y i ś rodki w y c h o w a w c z e n a w e t za r a t u j ą c e życie, je­żeli n ie dost rzegą ż a d n e j i n n e j a l t e r n a t y w y niż ś m i e r ć ( w t y m w y p a d k u ś m i e r ć z głodu) p a c j e n t a . Ale m o ż n a sobie w y o b r a z i ć , ż e i n n y p s y c h o t e r a p e u t a m ó g ł b y p o w i e d z i e ć t e m u p a c j e n t o w i : „ P a n jest p r z e k o n a n y , ż e nie m a P a n n a r z ą d ó w t r a w i e n i a i m u ­s i m i e ć P a n jakiś p o w ó d , żeby t a k twierdz ić . N i e z n a m y o b a j tego p o w o d u , a le m o ż e m y g o znaleźć. P r ó b u j e F a n opowiedzieć nu j a k ą ś h i s tor ię , k t ó r e j nie może P a n o p o w i e d z i e ć w i n n y spo­sób, a k t ó r a b y ł a d la P a n a t r a g i c z n a i bolesna, bo inacze j n ie m u s i a ł b y P a n p r z y j ą ć t a k i e j of iary jak g ł o d o w a n i e , żeby ciągle i n f o r m o w a ć o n i e j s iebie i i n n y c h " . J e s t e m p r z e k o n a n a , że jeżeli t e r a p e u t a nie z a s t o s o w a ł b y tego jako w y b i e g u , lecz s a m b y ł b y z a i n t e r e s o w a n y his tor ią p o w s t a n i a s y m p t o m u , t o t a k ż e p a c j e n t z a i n t e r e s o w a ł b y się tą his tor ią i nie m u s i a ł b y już w i ę c e j gło­d o w a ć , s k o r o b y ł b y p e w i e n , ż e jego p o d ś w i a d o m e k o m u n i k a t y do kogoś d o t a r ł y .

Ale jak będzie w y g l ą d a ł o życie człowieka, k t ó r e m u za p o ­mocą sz tuczek z a b r a n o o s t a t n i ą m o ż l i w o ś ć w y p o w i e d z e n i a się? J a y H a y l e y p i sze :

38

Page 39: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

..W p o ł o w i e t e g o s tu lec ia, w l a t a c h p ięćdz ies ią tych, zaczęła się zwiększać ilość s t r a t e g i c z n y c h m e t o d t e r a p e u t y c z n y c h . Róż­nego r o d z a j u t e r a p i e r o d z i n n e i b e h a w i o r a l n e r o z w i j a ł y s ię p r z y założeniu, ż e t e r a p e u t a jest z o b o w i ą z a n y p l a n o w a ć k o n i e c z n e p o s t ę p o w a n i e . P r z e z p e w i e n czas i s t n i a ł y n a t e n t e m a t różnice z d a ń . Z a s t a n a w i a n o się, czy jest b ł ę d e m prze jęc ie p r z e z t e r a ­p e u t ę i n i c j a t y w y w celu s p o w o d o w a n i a z m i a n y , ale t e r a z w y ­daje się o c z y w i s t e , ż e s k u t e c z n a t e r a p i a w y m a g a t e j m e t o d y i nie ma już na t e n t e m a t ż a d n e j r ó ż n i c y z d a ń " (1978, s . 18).

M a n i p u l a c y j n a p o s t a w a w y c h o w a w c z a , s to jąca w s ł u ż b i e C z w a r t e g o P r z y k a z a n i a , daje się z a u w a ż y ć w wie lu m e t o d a c h p s y c h o t e r a p e u t y c z n y c h . Ale m o i m z a d a n i e m jest t r o p i ć ją t a m , gdzie się o b j a w i a dzisia j , jak n p . w r ó ż n y c h f o r m a c h h i p n o z y l u b w n o w y c h k i e r u n k a c h t e r a p i i r o d z i n n e j (np. J a y H a y l e y a l u b M. Seivmii-Falazzoli) . P a r a d o k s a l n a m e t o d a M. S e l v i n i - P a -lazzoli zawdzięcza s w ó j s u k c e s nie c y b e r n e t y c z n y m r o z w a ż a n i o m , lecz p r z e d e w s z y s t k i m okol iczności, że pac jenc i są w y c h o w y w a ­n y m i dz iećmi; s t ą d też w c a l e nie n a l e ż y s ię dziwić, że ścisłe p o ­lecenia t e r a p e u t y są p r z e z w i e l u ludz i p r z y j m o w a n e i w y p e ł n i a ­ne z e n t u z j a z m e m . Ale jeżeli dla w i e l u osób ce lem t e j t e r a p i i jest w y ł ą c z n i e p o z b y c i e się s y m p t o m ó w i lepsze d o p a s o w a n i e do o t o ­czenia, t o mają oni p r a w o w y b r a ć m e t o d ę , k t ó r a d o p r o w a d z i ich m o ż l i w i e s z y b k o do celu. J e ż e l i zaś człowiek od d z i e c i ń s t w a cierpi n a d t y m , że nie m o ż e żyć s a m ą p r a w d ą , jak c h c i a ł a b y m t o p r z e d s t a w i ć d a l e j n a p r z y k ł a d z i e Kafki , t o będzie p o t r z e b o ­w a ł kogoś, k t o p r z e d e w s z y s t k i m c h c i a ł b y p o m ó c d o t r z e ć d o tej p r a w d y , a nie widz ieć w n i m p r z e d m i o t socjal izacj i . O c z y w i ś ­cie wszyscy j e s t e ś m y w y c h o w a n y m i dz iećmi i j a k k o l w i e k m a m y w o l n y r y n e k p r o p o z y c j i t e r a p e u t y c z n y c h , n ie m o ż n a powiedz ieć , że p a c j e n t jest całkowic ie n i e s k r ę p o w a n y w w y b o r z e o d p o w i a ­d a j ą c e j m u m e t o d y . D l a t e g o p r ó b u j ę o b u d z i ć w r a ż l i w o ś ć n a s u b ­t e l n e f o r m y n i e ś w i a d o m e j m a n i p u l a c j i (jak n p . za pomocą teor i i i n s t y n k t ó w ) w nadz ie i , że f o r m y p r y m i t y w n i e j s z e k r y t y c z n y o b s e r w a t o r d o s t r z e ż e s a m . Z tego p o w o d u p r z y t o c z y ł a m p r z y ­k ł a d y r o z u m i e j ą c e g o t e r e p e u t y , jak K l a u s T h o m a s , k t ó r y z p e ­wnością n i e c h c i a ł n i k i m m a n i p u l o w a ć . Nie chodzi m i o k r y t y ­kę p o s z c z e g ó l n y c h t e r a p e u t ó w i a n a l i t y k ó w , lecz o k r y t y k ę ideo­logii, k t ó r a z n a j d u j e o d z w i e r c i e d l e n i e w n i e ś w i a d o m e j p o s t a w i e

39

Page 40: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t e r a p e u t y . J e s t o n a p r z e k a z y w a n a n i e ś w i a d o m i e p o p r z e z wy­k s z t a ł c e n i e i k o r z e n i a m i s ięga n i e t y l k o czasów F r e u d a , ale p r z y ­p o w i e ś c i S a l o m o n a .

J e s t t a m n a p i s a n e : „ K t o oszczędza rózgi, n i e n a w i d z i s y n a swego, a le k t o go m i ł u j e , u s t a w i c z n i e go ć w i c z y " , a lbo : „ Ć w i c z s y n a twego, a pocieszy cię i p r z y n i e s i e rozkosz d u s z y t w o j e j " (19, rozdz. 18). „ J e s t w s e r c u c h ł o p c a g ł u p o t a , m u s i u s u n ą ć ją s t a m t ą d r ó z g a " (22, rozdz. 15). „ N i e p o z b a w i a j dziecięcia k a r n o ś ­ci, bo jeśli je ćwiczysz rózgą, n i e u m r z e " (23, rozdz. 13).

T e z d a n i a n a p i s a ł człowiek, k t ó r y n i e t y l k o u c h o d z i ł z a mą­d r e g o , lecz s f o r m u ł o w a ł wie le myś l i , k t ó r e są rzeczywiśc ie mą­d r e . J e d n a k g d y dz ięk i o d k r y c i u p o d ś w i a d o m o ś c i d o w i a d u j e m y się, co działo s ię p ó ź n i e j z t y m i c h ł o s t a n y m i s y n a m i , to w i e d z a t a z m u s z a n a s d o r e w i z j i t r a d y c y j n e j ideologii, t a k ż e w t e d y , g d y cieszy się o n a t r w a j ą c y m tys iąc lec ie u z n a n i e m . I s tn ie ją for­m y „ p s y c h o t e r a p i i " z u p e ł n i e n i e t roszczące się o d z i e c i ń s t w o . J e ­żeli j e d n a k t e r a p e u t a chce p o w a ż n i e p o t r a k t o w a ć d z i e c i ń s t w o s w o j e g o p a c j e n t a , p r ę d z e j czy p ó ź n i e j , m o ż e już w n a s t ę p n e j ge­nerac j i , n ie będz ie s ię m ó g ł p o w s t r z y m a ć od k o n f r o n t a c j i z bi­bl i jną zasadą, w k t ó r e j d u c h u w y r o ś l i ś m y : „ K a r a j T w o j e dzie­cko, ż e b y Tobie (nie j e m u ) d o b r z e się w i o d ł o " . A b y ta n a c z e l n a zasada d a w n e j p e d a g o g i k i n ie p r z e n i k n ę ł a t a k ż e d o n a s z y c h t e ­r a p e u t y c z n y c h z a b i e g ó w (stosuj j e tak, żeby twoi n a u c z y c i e l e byl i z ciebie zadowoleni) , n a j p i e r w m u s i m y sobie p r z y n a j m n i e j u ś w i a d o m i ć s t a r e m a k s y m y w y c h o w a w c z e . T y l k o w t e d y n ie b ę ­d z i e m y n a nie s k a z a n i .

4. DLACZEGO TAK R A D Y K A L N I E ?

N i e j e d e n c z y t e l n i k będz ie s o b i e z a d a w a ł p y t a n i e , d la­czego p r z e d s t a w i a m dwie p o s t a w y w p s y c h o a n a l i z i e , a m i a n o ­wic ie tę związaną z teor ią i n s t y n k t ó w i tę w o l n ą od p e d a g o g i k i , j a k o p o s t a w y a l t e r n a t y w n e . Czy n i e b y ł o b y m o ż l i w e p o ł ą c z e n i e o b u p o s t a w , g d y b y n a p r z y k ł a d z w e r y f i k o w a ć i o d r z u c i ć p e d a ­gogiczne p r e s j e i p o z o s t a w i ć t e o r i ę i n s t y n k t ó w jako p o d s t a w ę i n t e r p r e t a c j i ? K o l e d z y , k t ó r y c h w y k s z t a ł c e n i e i w ł a s n a p r a c a a n a l i t y c z n a p r z e s i ą k n ę ł y d o g m a t e m k o m p l e k s u E d y p a , a k t ó r y c h

40

Page 41: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

z d r u g i e j s t r o n y b e z p o ś r e d n i o p r z e k o n a ł y moje w y w o d y , s t a r a ­ją się o t a k ą s y n t e z ę , e w e n t u a l n i e , o k o m p r o m i s . Na p o d s t a w i e d w ó c h p r z y k ł a d ó w c h c i a ł a b y m w y k a z a ć , dlaczego u w a ż a m , ż e k o m p r o m i s t a k i u t r u d n i a a n a l i t y k o w i w y p e ł n i a n i e jego funkcj i w s p i e r a j ą c e j .

U p e w n e g o dz iewięc io le tn iego c h ł o p c a rozwi ja się p a r a n o j a , b e z p o ś r e d n i o p o ś m i e r c i ojca, k t ó r y w y c h o w a ł g o b a r d z o re l i ­gi jnie i o b c h o d z i ł się z n i m b a r d z o s u r o w o . C h ł o p i e c c ierp i na pavor nocturnus ( lęki n o c n e — p r z y p . red.) i b u d z i s ię w n o c y z wizją, że p o k ó j p e ł e n jest w i e l k i c h a n i o ł ó w z d ł u g i m i n o ż a m i , z a g r a ż a j ą c y c h j ego życiu. A n a l i t y k o p o w i a d a mi tę h i s t o r i ę i m ó ­w i : „ G d y b y p a t r z e ć n a t o p o w i e r z c h o w n i e , b y ł o b y t o p o t w i e r ­d z e n i e m P a n i teor i i . A le p r z e c i e ż t r z e b a u w z g l ę d n i ć , ż e dziecko ma życzenia e d y p a l n e i chłopiec c h c i a ł u s u n ą ć ojca. Ś m i e r ć ojca b y ł a s p e ł n i e n i e m jego ż y c z e ń i m u s i a ł a w y w o ł a ć w i e l k i e p o c z u ­cie w i n y . D l a t e g o z r o z u m i e ć s y m p t o m y będzie m o ż n a d o p i e r o w t e d y , g d y g r o ż ą c e g o an ioła z i n t e r p r e t u j e s ię j a k o p r o j e k c j ę ży­czeń w ł a s n y c h d z i e c k a " .

T a i n t e r p r e t a c j a z a w i e r a wie le p r a w d y . Nie m o ż n a z a p r z e ­czyć, że c h ł o p i e c życzył ś m i e r c i s w o j e m u o jcu i d l a t e g o b a ł się k a r y , l u b że n a w e t s a m u t o ż s a m i a ł się z a n i o ł e m z w i e l o m a n o ­żami. Ale jest n ie do p o m y ś l e n i a , że ojciec, z k t ó r y m dz iecko m o g ł o s ię bawić, k t ó r y j e r o z u m i a ł i t o w a r z y s z y ł m u d u c h o w o , b y ł b y po s w o j e j ś m i e r c i ź r ó d ł e m p a r a n o i o t a k i e j t r e ś c i . Być m o ż e m o g ł o b y s ię zdarzyć, ż e m a j ą c p e ł n e g o s z a c u n k u , t o l e r a n ­cyjnego ojca, c h ł o p i e c r ó w n i e ż c h c i a ł b y o d s u n ą ć go od m a t k i , t y m b a r d z i e j , g d y b y ojciec b y ł u j m u j ą c y w s t o s u n k u do n i e j . A m i m o to, po ś m i e r c i o jca chłopiec nie z o b a c z y ł b y k a r z ą c e g o an ioła z n o ż e m , p o n i e w a ż u w e w n ę t r z n i o n y o b r a z ojca n i e b y ł b y a n i s t r a s z n y , a n i s u r o w y . J e ż e l i dziecko p y t a o r ó ż n i c ę p o m i ę d z y m ę ż c z y z n ą a k o b i e t ą i w o d p o w i e d z i słyszy, że m ę ż c z y z n a ma w i ę k s z e s t o p y i r ę c e n i ż kobie ta , to o d p o w i e d ź n i e jes t n i e p r a w ­dziwa, ale p o m i j a to, co na j i s to tn ie j sze (por. A. Mil ler , 1980, s. 51). P o d o b n i e jest, jeżeli chodzi o e d y p a l n ą i n t e r p r e t a c j ę w t y m w y p a d k u . A co w i ę c e j , ma tu mie j sce coś o wie le b a r d z i e j i s t o t n e g o : tą i n t e r p r e t a c j ą p o z b a w i a s ię chłopca jego o b r o n y , a t y m s a m y m r e s z t e k jego b e z p i e c z e ń s t w a . Za p o m o c ą pavor

nocturnus i m a n i i p r z e ś l a d o w c z e j chłopiec chce o p o w i e d z i e ć s w o -

41

Page 42: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ją h i s tor ię . A p o n i e w a ż n i e jest d o r o s ł y m o ś w i a d o m e j p a m i ę c i , nie m o ż e p o w i e d z i e ć : „ T a k b a r d z o c i e r p i a ł e m z p o w o d u u p o k o ­r z e ń , d r ę t w o t y i s z t y w n e j w i a r y m o j e g o o jca" . N a w e t n i e m ó g ł wiedz ieć , ż e c ierpiał, p o n i e w a ż k a ż d a s u r o w o ś ć b y ł a m u p r z e d ­s t a w i a n a jako ż ą d a n e p r z e z Boga w y c h o w a n i e w pobożnośc i . D l a ­tego w ł a ś n i e p o t r z e b u j e człowieka, k t ó r y wie, jak s a m o t n i e m u ­s i s ię czuć dz iecko p r z y t a k i m ojcu. J e ż e l i a n a l i t y k z a m i a s t tego p o d s u w a i n t e r p r e t a c j e e d y p a l n e , nie d o s t r z e g a p r a w d z i w e g o p i e ­kła p a c j e n t a . M a t o m i e j s c e t a k ż e w t e d y , k i e d y nie poda je w y ­r a ź n i e i n t e r p r e t a c j i , a s a m w i d z i w e d y p a l n y m p o c z u c i u w i n y p a c j e n t a p r z y c z y n y p a r a n o i . P r z e z całe s t u l e c i a w y c h o w a w c y polecal i t ł u m i ć uczuc ia dziecka, a b y m o g ł o ono l e p i e j f u n k c j o ­n o w a ć . N i k t n ie z a u w a ż a ł n i szczącego d z i a ł a n i a t y c h rad, d o p ó ­ki większość l u d z i b y ł a t r a k t o w a n a w t e n sposób. W i e l u w s t r z ą ­ś n i ę t y c h c z y t e l n i k ó w r e a g o w a ł o p o r a z p i e r w s z y o b u r z e n i e m n a o p u b l i k o w a n y p r z e z e m n i e m a t e r i a ł p e d a g o g i c z n y , j a k k o l w i e k n i g d y n i e b y ł o n ta jemnicą, lecz p r a w d o p o d o b n i e b y ł n a w e t t r z o n e m bib l iotek n a s z y c h rodziców. O d n o s i się to t a k ż e do wie­l u r o z p r a w p s y c h o a n a l i t y c z n y c h . J e ż e l i n i e m o ż n a p o d w a ż y ć słusznośc i teor i i i n s t y n k t ó w i u z n a n i a pojęcia „ i n f a n t y l n a s e ­k s u a l n o ś ć " , to w y k s z t a ł c o n y na nich a n a l i t y k j e d y n i e z t r u d n o ś ­cią z a u w a ż y , j ak b a r d z o t e d o g m a t y u t r u d n i a j ą m u p e ł n i e n i e f u n k c j i osoby w s p i e r a j ą c e j . Ale są też w y j ą t k i i j e d e n z n i c h c h c i a ł a b y m t u z r e l a c j o n o w a ć . P r z y k ł a d t e n dowodzi, jak ie k ł o ­p o t y m o ż e s p r a w i ć d o b r z e r o z u m i e j ą c e m u i n n y c h , e m p a t y c z n e m u t e r a p e u c i e teor ia i n s t y n k t ó w . M ł o d y , szkolący się a n a l i t y k leczy b l i sko p ięćdzies ięc io le tnią p a c j e n t k ę z ciężką depres ją i cieszy się, ż e p o d ł u g i m o k r e s i e o c z e k i w a n i a z n a l a z ł możl iwość k o n t r o ­li ze s t r o n y j e d n e g o z n a j b a r d z i e j z n a n y c h spec ja l i s tów w n a ­u c z a n i u p s y c h o a n a l i z y . J u ż dług ie o c z e k i w a n i e i n a z w i s k o su-p e r w i z o r a w y s t a r c z y ł y , ż e b y na d ł u ż s z y czas zmnie j szyć u a d e p ­ta zdolność k r y t y c z n e g o m y ś l e n i a . Ale w p e w n y m m o m e n c i e s t a ł o się jasne, d laczego p o d c z a s d y s k u s j i k o n t r o l n y c h m u s i a ł s t a l e w a l c z y ć ze s w o i m i u c z u c i a m i .

P a c j e n t k a , k t ó r e j t e r a p i ę p o d d a n o k o n t r o l i , zos tała — b ę d ą c n a s t o l a t k ą — z g w a ł c o n a w 1945 r o k u w B e r l i n i e p r z e z d w ó c h ż o ł n i e r z y g a r n i z o n o w y c h . W s p o m n i a ł a o t y m fakcie już w roz­m o w a c h w s t ę p n y c h , j e d n a k podczas t e r a p i i n ie m o g ł a się zbli-

42

Page 43: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

żyć e m o c j o n a l n i e do tego przeżyc ia . S u p e r w i z o r t ł u m a c z y ! to z a c h o w a n i e jako „ w y r a z poczucia w i n y . w y n i k a j ą c e g o z zaspo­k o j e n i a z a b r o n i o n e j p r z e z superego ż ą d z y " . A d e p t , n a z w i j m y go P e t e r , k t ó r y t o w a r z y s z y ł dotąd p a c j e n t c e z wie lką e m p a t i ą , b y ł o b u r z o n y taką i n t e r p r e t a c j ą n a u c z y c i e l a . O n sam, u r o d z o n y do­p i e r o w 1945 r o k u , z n a ł w o j n ę t y l k o z książek, a le m i m o to (a m o ż e w ł a ś n i e d la tego) m ó g ł l e p i e j niż s u p e r w i z o r w y o b r a z i ć sobie, j ak ie u c z u c i e bezsi lności, u p o k o r z e n i a i r o z p a c z y p r z e ż y ­w a ł a z g w a ł c o n a d z i e w c z y n k a . P r z e d s t a w i ł ten p r z y p a d e k w g r u ­pie s e m i n a r y j n e j , w n a d z i e i na zna lez ien ie p o p a r c i a , ale z a r ó w ­no docent , jak i i n n i k o l e d z y p o t w i e r d z i l i p o p r a w n o ś ć i n t e r p r e ­tac j i p o p ę d o w e j d o k o n a n e j p r z e z s u p e r w i z o r a . M i m o t o P e t e r nie d a ł się zwieść. W ł a ś n i e czytał p o w i e ś ć , k t ó r e j w y d a r z e n i a roz­g r y w a ł y się w B e r l i n i e w 1945 r o k u i ta ks iążka p o m o g ł a mu w y o b r a z i ć sobie s y t u a c j ę p a c j e n t k i . P o n i e w a ż n i e m ó w i ł o u c z u ­c i a c h rozkoszy, a le o u r a z i e , a p a c j e n t k a czuła, jak p o w a ż n i e a n a l i t y k t r a k t u j e t e n uraz , zbl iżyła się e m o c j o n a l n i e do dozna­n e g o s t r a s z n e g o u p o k o r z e n i a i b e z r a d n o ś c i . N a s t ę p s t w e m b y ł y uczuc ia g n i e w u i n ienawiśc i , k t ó r e u m o ż l i w i ł y je j d o t a r c i e do u r a z ó w o w i e l e wcześnie j szych, k t ó r y c h p r z e ż y c i e d o p r o w a d z i ł o do u s t ą p i e n i a depres j i .

P a c j e n t k a P e t e r a rzeczywiśc ie w y z d r o w i a ł a , a on s a m wie le n a u c z y ł się z te j h i s tor i i . J e g o n a u c z y c i e l e byl i z n iego n i e z a d o ­woleni , k i e d y w czasie s e m i n a r i ó w m ó w i ł o r e a l n y c h z d a r z e ­n i a c h , k t ó r e p r z e c z u w a ł i k t ó r y c h s z u k a ł za f a n t a z j a m i , i z cza­s e m coraz w y r a ź n i e j z a u w a ż a ł w r o g i e dzieciom e l e m e n t y teor i i i n s t y n k t ó w . O b a w a , że z p o w o d u jego n i e p o r o z u m i e ń z n a u c z y ­c ie lami n i e zos tanie p r z y j ę t y d o T o w a r z y s t w a P s y c h o a n a l i t y c z ­nego, nie m i a ł a dla n iego tak iego znaczenia, jak d o ś w i a d c z e n i e z p a c j e n t k ą i i n n y m i p a c j e n t a m i , k t ó r e w k o ń c u o d w a ż y ł się p r z e p r o w a d z i ć , i od k t ó r y c h n i k t już nie p r ó b o w a ł go odwieść . G d y P e t e r p r z e t r w a ł już r e p r e s j e I n s t y t u t u , p o w i e d z i a ł : „ M o g ę jeszcze r o z u m i e ć , że p o t r z e b u j e s ię p o s ł u s z n y c h u c z n i ó w , k i e d y w c z e ś n i e j b y ł o się j e d n y m z n i c h , i że m o ż n a s ię czuć s i ln ie j ­s z y m , g d y m n i e j d o ś w i a d c z o n y c h m ł o d y c h k o l e g ó w o n i e ś m i e l a się z a w o a l o w a n y m i , s k o m p l i k o w a n y m i t e o r i a m i , p o d o b n i e jak się b y ł o o n i e ś m i e l a n y m s a m e m u . I n a c z e j c h y b a b y ć n i e może . Ale m o j a t o l e r a n c j a jest n a d w e r ę ż o n a , k i e d y o c z e k u j e się od n a s

43

Page 44: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

za to wdzięczności , z a m i a s t b y ć w d z i ę c z n y m n a m , że m o ż n a by­ło t a k z n a m i p o s t ę p o w a ć , tak d ł u g o i z taką łatwością . Za ce­n ę ś lepego p o s ł u s z e ń s t w a m a m y p r a w o r e w a n ż o w a ć się p ó ź n i e j t y m s a m y m k o l e j n y m g e n e r a c j o m t e r a p e u t ó w " .

Ten, k t o b ie rze u d z i a ł w k o n g r e s a c h T o w a r z y s t w a P s y c h o ­a n a l i t y c z n e g o , będzie m ó g ł bez t r u d u dołożyć d o tego p r z y k ł a ­d u b a r d z o wie le i n n y c h . Dowodzą o n e , ż e t e o r i a i n s t y n k t ó w nie p o z w a l a t e r a p e u c i e d o t r z e ć d o t r a u m a t y c z n y c h p r z e ż y ć p a c j e n ­ta i jeżeli pozos ta je jej w i e r n y , u t r u d n i a mu ona t o w a r z y s z e n i e p a c j e n t o w i w jego bo lesne j , lecz n i e u n i k n i o n e j d r o d z e , k t ó r e j p a c j e n t nie m o ż e p r z e b y ć s a m . Ale przec ież w większośc i p o ­d o b n y c h p r z y p a d k ó w a d e p t n a w e t nie będz ie m i a ł możl iwośc i znies ienia izolacji, j a k a b y ł a u d z i a ł e m P e t e r a , i s t a w i e n i a czoła s a n k c j o m I n s t y t u t u S z k o l e n i o w e g o , t a k i m jak p o g a r d a z e s t r o n y n a u c z y c i e l i i k o l e g ó w , a także d o c h o w a n i e w i e r n o ś c i s w o i m u c z u c i o m . A b y os iągnąć taką w e w n ę t r z n ą wolność, t e r a p e u t a p o ­t r z e b u j e g ł ę b o k i e j ana l izy , to znaczy t a k i e j , w k t ó r e j m o ż e roz­w i n ą ć swoją p i e r w o t n ą , u r a t o w a n ą o d w p ł y w ó w C z a r n e j P e d a ­gogiki, zdolność o c e n y , k t ó r e j n i e m u s i a ł b y poświęcać n a rzecz t e o r i i swojego n a u c z y c i e l a - a n a l i t y k a , j ak n i e g d y ś r e z y g n o w a ł z n i e j na rzecz k a n o n ó w w y c h o w a w c z y c h s w o i c h rodz iców.

W y d a j e się, że s a m F r e u d w i e r z y ł w to, iż jego teor ia in­f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i i k o m p l e k s u E d y p a n ie p o d w a ż a p o d s t a w jego p i e r w s z e g o o d k r y c i a , co w i e l o k r o t n i e p o d k r e ś l a ł . Na p r z y ­k ł a d w u z u p e ł n i e n i u do s w o j e j p r a c y z r o k u 1896, w r o k u 1924 pisze: „ T o w s z y s t k o jest p r a w d z i w e (chodzi o s e k s u a l n e w y k o ­r z y s t y w a n i e dzieci), ale jest z a s t a n a w i a j ą c e , że w t e d y nie u w o l ­n i ł e m się jeszcze od p r z e c e n i a n i a rzeczywis tośc i i n i e d o c e n i a n i a f a n t a z j i " (Z. F r e u d , 1896 c, s. 440).

Tę n a d z i e j ę F r e u d a , że teor ia i n s t y n k t ó w nie p r z e c z y f a k t o m s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t y w a n i a , i że m o ż n a je z nią pogodzić, po­dziela w i e l u p s y c h o t e r a p e u t ó w . P r z e c i w t a k i e m u p o ł ą c z e n i u t e ­or i i i n s t y n k t ó w i teor i i u w o d z e n i a p r z e m a w i a j ą w e d ł u g m n i e z a r ó w n o r o z w a ż a n i a p r a k t y c z n e , jak i t e o r e t y c z n e . Te p i e r w s z e p r ó b o w a ł a m p r z e d s t a w i ć n a p r z y k ł a d z i e p a r a n o i d a l n e g o c h ł o p ­ca i a d e p t a P e t e r a . Ale t a k ż e w t e o r i i t a k i k o m p r o m i s n i e jest ł a t w y . G d y b y dz iecko m i a ł o rzeczywiśc ie w tzw. fazie fallicz-n e j biologicznie u w a r u n k o w a n e , n a t u r a l n e p o t r z e b y s e k s u a l n e ,

44

Page 45: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k t ó r e k i e r o w a ł o b y w s t r o n ę rodz ica płc i o d m i e n n e j , o d z e w n a t e p o t r z e b y n i e m u s i a ł b y m i e ć w c a l e t r a u m a t y c z n e g o znaczenia ; t o d o ś w i a d c z e n i e n i e m u s i a ł o b y b y ć tak g ł ę b o k o s p y c h a n e , z e p ó ź n i e j u j a w n i e n i e g o w y m a g a ł o b y w i e l o l e t n i e j ana l izy . P r z e ­cież dziecko n ie m o ż e wiedz ieć o w i n i e k a z i r o d z t w a ; d o p i e r o ją p r z e c z u w a w t a j e m n i c z o ś c i rodz iców, p o n i e w a ż t y l k o im z n a n y jes t g r z e c h k a z i r o d z t w a i t y l k o p o p r z e z ich z a c h o w a n i e dz iecko czuje, że dzieje s ię z n i m coś, co jest n i e d o z w o l o n e . J e g o w ł a ­s n e z a c h o w a n i e jest w rzeczywis tośc i z u p e ł n i e p o z b a w i o n e winy . J a k więc m ó g ł b y po jawić się u n iego „ k o n f l i k t i n s t y n k t ó w " ?

Dziecko s z u k a miłośc i dorosłego, p o n i e w a ż nie m o ż e bez n i e j p r z e ż y ć ; w ce lu p r z e ż y c i a s p e ł n i a w s z y s t k i e jej ż ą d a n i a w r a ­m a c h swoich możl iwości . K o c h a s w o i c h rodziców, p o t r z e b u j e ich bl iskości, p r z y w i ą z a n i a i czułości i będzie m o g ł o rozwi jać s w o j e s t a r a n i a o te n i e z b ę d n e d o b r a t y l k o w r a m a c h związku, k t ó r y okreś l i l i już na p o c z ą t k u jego życia dorośl i . Dziecko, k t ó r e od p o c z ą t k u b y ł o s e k s u a l n i e s t y m u l o w a n e (np. z a p o m o c ą m a s o ­w a n i a , ł a s k o t a n i a l u b s s a n i a g e n i t a l i ó w , w y k o r z y s t y w a n i a jego o t w o r ó w , j ak u s t a l u b a n u s , do n a ś l a d u j ą c y c h coitus d o t k n i ę ć ) , u z n a b y ć m o ż e t e n r o d z a j p r z y w i ą z a n i a z a miłość, p o n i e w a ż n i e d o ś w i a d c z a i n n e g o . Ale u z n a w a n i e t y c h r e a k t y w n y c h życzeń z a g rzeszne, jak i m p l i k u j e to teor ia i n s t y n k t ó w , m o ż e się w y w o d z i ć j e d y n i e z ideologi i C z a r n e j P e d a g o g i k i . T a m z ła twośc ią m o ż n a z a o b s e r w o w a ć jak doroś l i p r z e n o s z ą s w o j e poczucie w i n y n a dz iecko i jak m o g ą to czynić za pomocą r ó ż n y c h teor i i .

M o ż n a to z i l u s t r o w a ć na p r z y k ł a d z i e M e l a n i i K l e i n . W jej p r a c a c h , o p i s u j ą c y c h życie u c z u c i o w e n i e m o w l ę c i a , w p r o s t u j a w ­n i a się o d r z u c e n i e p r z e z dorosłego w ł a s n e g o życia uczuciowego, k t ó r e uosab ia n i e m o w l ę . „ O k r o p n e n i e m o w l ę " M e l a n i i Kle in, jak r ó w n i e ż dziecko z r z e k o m y m „ w r o d z o n y m p a t o l o g i c z n y m n a r ­c y z m e m " K e r n b e r g a dowodzą, ż e a u t o r z y wyda ją się nie d o s t r z e ­gać b a r d z o wczesnego, r e a k t y w n e g o c h a r a k t e r u e m o c j o n a l n e g o r o z w o j u dz iecka i n i e u w z g l ę d n i a j ą f a k t u , że b r a k rodz iców l u b ich s t o s u n e k d o s w o j e g o dziecka k o n s t y t u u j ą f o r m y jego a g r e ­sywności , s e k s u a l n o ś c i i t a k z w a n e g o n a r c y z m u . T a k i e s a m o zna­czenie ma p o s t a w a a n a l i t y k a , k t ó r y w k o ń c u d e c y d u j e o t y m , czy re lac je p a c j e n t a są p o s t r z e g a n e jako z r o z u m i a ł e , czy też ja­ko „ p s y c h o t y c z n e " l u b „nie do w y l e c z e n i a " . W i n n y c h m i e j s c a c h

45

Page 46: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r ó b o w a ł a m w y k a z a ć , jak r o z w ó j p e r w e r s j i l u b p a t o l o g i c z n y c h o b j a w ó w n e r w i c y n a t r ę c t w o d z w i e r c i e d l a b r a k z r o z u m i e n i a i o b a ­wy o s o b y d o r o s ł e j w s t o s u n k u do n a j b a r d z i e j n a t u r a l n y c h za­c h o w a ń dziecka (A. Mi l ler , 1979).

T a k ż e d e s t r u k t y w n e inscenizac je w p ó ź n i e j s z y m życiu m o ­żna u z n a ć za r e a k c j e na fakt z w a l c z a n i a z d r o w e j agres j i dzie­cka, k t ó r a w p r o j e k c j i dorosłego b y ł a winą (A. Mil ler , 1980). Są r ó ż n e f o r m y s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t y w a n i a dzieci, k t ó r e wiążą się z p r z e ż y w a n y m i p r z e z dziecko u c z u c i a m i s t r a c h u , u p o k o r z e ­nia, w s t y d u , b e z r a d n o ś c i , bezsi lności, a n a w e t z c i e r p i e n i a m i fi­z y c z n y m i . P r z e d r o k i e m o s k a r ż o n o w S z w a j c a r i i m ę ż c z y z n ę , k t ó ­ry z a b i e r a ł do lasu s z ó s t k ę s w o i c h dzieci w w i e k u c z t e r e c h lat (wiek e d y p a l n y ) i s p ó ł k o w a ł t a m z n i m i a n a l n i e . P r a w d o p o d o b ­nie s a m p r z e ż y ł coś p o d o b n e g o , g d y b y ł w z b l i ż o n y m w i e k u . M o ż e m y m i e ć t y l k o nadz ie ję , że jeżeli k t ó r y ś z s y n ó w tego czło­w i e k a będzie p o t r z e b o w a ł t e r a p i i , to nie u s ł y s z y od a n a l i t y k a , że opi sy t y c h s c e n są jego h o m o s e k s u a l n ą fantazją. P o d o b n i e n i e r o z u m i a n y l u b o p u s z c z o n y m o ż e się czuć p a c j e n t , jeżel i a n a ­l i t y k p r z e k a ż e swoje w ą t p l i w o ś c i w sposób m n i e j w y r a ź n y , m ó w i ą c n p . że nie jest w a ż n e , czy chodzi o fantaz ję czy o r z e ­czywistość, p o n i e w a ż a n a l i t y k i t a k ma k o n t a k t j e d y n i e z „psy­chiczną rzeczywis tośc ią" p a c j e n t a . W t e n sposób p a c j e n t będzie jeszcze r a z z u p e ł n i e r e a l n i e (nie t y l k o w p r z e n o ś n i ) p o d d a w a n y d z i a ł a n i u u r a z u . Nie z n a j d u j e nikogo, k t o m ó g ł b y w p e ł n i pojąć jego g n i e w i d l a t e g o s a m też go nie p o j m i e , a w i ę c i n i e u j a w n i .

Page 47: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

B. Wczesnodziecięca rzeczywistość w praktyce psychoanalitycznej — wdrażanie do milczenia

„bóg mojego dzieciństwa nosi czarne szaty, rogi na gło­

wie i topór w dłoni, jakże więc mogłam mimo wszystko uciec

przed nim? skradałam się przez całe moje życie, przez mój kraj­

obraz, z odrobiną życia pod pachą, które jak mi się wydawało,

skradłam". Mariella Mehr, Steinzeit (Epoka kamienna), 1931.

„ W k l i n i k a c h p o ł o ż n i c z y c h ś w i a t a z a c h o d n i e g o n ie m a możl iwości z n a l e z i e n i a poc iechy u wi lczycy. N o w o r o d k a , k t ó r e ­g o s k ó r a t ę s k n i z a p i e r w o t n y m d o t k n i ę c i e m m i ę k k i e g o , e m a n u ­jącego c iepłem, ż y w e g o ciała, zawi ja się w s u c h y , m a r t w y m a ­t e r i a ł . K ł a d z i e się go do łóżeczka, choć krzyczy, i le sił. T a m jest s k a z a n y na -męczącą p u s t k ę , w k t ó r e j n ie ma ż a d n e g o r u c h u (po r a z p i e r w s z y w jego całym c i e l e s n y m d o ś w i a d c z e n i u , podczas m i l i o n ó w lat jego ewoluc j i i błog ie j wiecznośc i w m a c i c y ) . J e d y ­ne dźwięki , jak ie m o ż e słyszeć, to k r z y k i i n n y c h ofiar, k t ó r e cierpią t ę samą, n i e w y p o w i e d z i a n ą m ę k ę . T e d ź w i ę k i n ic m u nie mówią. Dziecko k r z y c z y i k r z y c z y rozpacz l iwie ; jego n i e p r z y ­zwycza jone do p o w i e t r z a p ł u c a są przec iążone . N i k t nie p r z y c h o ­dzi. A p o n i e w a ż zgodnie ze swoją n a t u r ą w i e r z y w p r a w i d ł o w e z a s a d y życia, r o b i j e d y n i e to, co p o t r a f i : k r z y c z y n a d a l . W k o ń c u w y c z e r p a n e zasypia — m i j a cała wieczność .

B u d z i się p e ł n e n i e p r z y t o m n e g o s t r a c h u p r z e d ciszą, b e z r u ­c h e m . K r z y c z y . Od s tóp do głów p e ł n e jest p a l ą c e j t ę s k n o t y i n i e ­cierpl iwości . Z t r u d e m łapie p o w i e t r z e i krzyczy, aż p u l s u j e mu g ł o w a p e ł n a zg iełku. K r z y c z y aż do b ó l u piers i , aż jego k r t a ń s t a j e s ię raną. N i e m o ż e już d ł u ż e j znieść bólu; jego s z l o c h a n i e

47

Page 48: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s t a j e się słabsze i c ichnie. N a d s ł u c h u j e . O t w i e r a i zaciska pią­s tk i . P r z e k r ę c a g ł o w ę . Nic nie p o m a g a . To jest n ie do znies ienia. Z n o w u z a c z y n a k r z y c z e ć , a le dla jego n a d w e r ę ż o n e j k r t a n i t o z b y t wie le : w k r ó t c e z n o w u p r z e s t a j e . U s z t y w n i a s w o j e z m a l ­t r e t o w a n e , s t ę s k n i o n e ciało i o d c z u w a z a p o w i e d ź ulgi . M a c h a r ą c z k a m i i u d e r z a s t o p a m i . P r z e s t a j e , c ierpi n a d a l , ale nie ma s iły m y ś l e ć a n i żywić nadz ie i . N a d s ł u c h u j e . P o t e m z n o w u zasypia .

N a g l e zostaje p o d n i e s i o n e ; p o j a w i a się z n o w u o c z e k i w a n i e te­go, co mu się n a l e ż y . M o k r a p i e l u c h a zostaje u s u n i ę t a . O d p r ę ­żenie. Ż y w e r ę c e d o t y k a j ą jego s k ó r y . J e g o s t o p y są p o d n o s z o n e i n o w y , s u c h y jak p i e p r z k a w a ł e k m a t e r i a ł u owi ja jego b i o d r a . I z n o w u jest tak, j a k b y n ie i s t n i a ł y ręce ani m o k r a p i e l u c h a . Nie m a ż a d n e g o ś w i a d o m e g o w s p o m n i e n i a , żadnego ś l a d u n a ­dziei. Dziecko z n a j d u j e się w n i e z n o ś n e j p u s t c e , bezczasowe j , p o ­z b a w i o n e j r u c h u , s p o k o j n e j , p e ł n e j n i e z a s p o k o j o n e g o p r a g n i e n i a . J e g o k o n t i n u u m u r u c h a m i a swoje ś r o d k i w y j ą t k o w e , ale p o m a ­gają o n e j e d y n i e p r z e t r w a ć p u s t k ę m i ę d z y p r a w i d ł o w y m i p r z e ­cież z a b i e g a m i l u b p r z y n i e ś ć u l g ę dzięki osobie, k t ó r a b y ć może j ą w y p e ł n i . D l a tego e k s t r e m a l n e g o p r z y p a d k u k o n t i n u u m nie m a ż a d n e g o r o z w i ą z a n i a . S y t u a c j a jest poza jego w i e l k i m do­ś w i a d c z e n i e m . T y l k o p o k i l k u g o d z i n a c h o d d y c h a n i a dziecko os iągnęło t a k i s t o p i e ń w y o b c o w a n i a ze s w o j e j n a t u r y , że jest po­za r a t u j ą c y m i s i ł a m i p o t ę ż n e g o k o n t i n u u m . Czas jego p o b y t u w ciele m a t k i b y ł p r a w d o p o d o b n i e o s t a t n i m o k r e s e m n i e p r z e r w a ­n e g o zadowolenia , k t ó r y zgodnie z w r o d z o n y m i m u o c z e k i w a n i a ­m i p o w i n i e n t r w a ć całe życie. J e g o i s tota o p i e r a się n a założe­n i u , że m a t k a z a c h o w u j e się o d p o w i e d n i o do s y t u a c j i , i że m o ­t y w a c j e i o d p o w i a d a j ą c e im d z i a ł a n i a będą się w z a j e m n i e u z u ­p e ł n i a ł y w sposób n a t u r a l n y .

K t o ś p r z y c h o d z i i f achowo p o d n o s i je do góry. Dziecko oży­w i a się. J a k n a jego g u s t jest w p r a w d z i e n i e s i o n e z b y t del i­k a t n i e , a le p r z y n a j m n i e j coś się dzieje. T e r a z czuje się na w ł a ­ś c i w y m mie j scu. S t r a c h , k t ó r e g o d o z n a ł o , zn iknął . W y p o c z y w a w o b e j m u j ą c y c h r a m i o n a c h i j a k k o l w i e k jego s k ó r a nie o d b i e ­r a p o p r z e z m a t e r i a ł w r a ż e n i a ulgi, ż a d n e g o p r z e s ł a n i a o d ciała ży jącego t u ż p r z y jego ciele, to r ę c e i u s t a mówią, że w s z y s t k o jes t w p o r z ą d k u . W y r a ź n a r a d o ś ć życia, k t ó r a w s t a n i e k o n t i ­n u u m jest n o r m a l n a , jest t e r a z p r a w i e p e ł n a . J e s t s m a k i s t r u k -

48

Page 49: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t u r a piers i , c iepłe m l e k o p ł y n i e do jego p o ż ą d l i w y c h ust , bije serce, k t ó r e p o w i n n o b y ć dla n iego nicią, p o t w i e r d z e n i e m związ­k u z c i a ł e m m a t k i . J e g o s ł a b y w z r o k r e j e s t r u j e r u c h . T a k ż e t o n głosu jest p r a w i d ł o w y . J e d y n i e m a t e r i a ł i z a p a c h (jego m a m a u ż y w a w o d y ko lońsk ie j ) są p e w n y m d y s o n a n s e m . Ssie, a g d y czuje się s y t e i z a d o w o l o n e , zasypia. B u d z ą c się, o d n a j d u j e się w p iek le . Ż a d n e g o w s p o m n i e n i a , ż a d n e j nadziei , ż a d n a m y ś l n ie m o ż e p r z y w o ł a ć w t e j p u s t c e pociesza jącego w s p o m n i e n i a wizy­ty u m a t k i . Mijają godziny, d n i e i noce . Dziecko k r z y c z y i z m ę ­czone zasypia. B u d z i się i m o c z y p ie luszk i . T e r a z n i e wiąże się z t y m ż a d n e u c z u c i e błogości . J e g o o r g a n y w e w n ę t r z n e n ie p r z e ­kazują m u r a d o ś c i o d p r ę ż e n i a , k t ó r ą zagłusza ciągle n a r a s t a j ą ­cy ból, g d y ciepła, z a w i e r a j ą c a k w a s u r y n a p o d r a ż n i a jego już o t a r t e d o k r w i ciało. K r z y c z y . J e g o z m ę c z o n e p ł u c a m u s z ą k r z y ­czeć, żeby z a g ł u s z y ć o s t r e p i e c z e n i e . K r z y c z y , aż ból i k r z y k zmęczą je, z a n i m z n o w u zaśnie.

W jego kl inice, k t ó r a wcale n ie jes t w y j ą t k i e m , p r a c o w i t e p i e l ę g n i a r k i zmienia ją p i e l u c h y w e d ł u g p l a n u , suche, w i l g o t n e czy też z u p e ł n i e m o k r e ; posyła ją dzieci do d o m u c a ł k i e m obola­łe , gdzie ktoś, k t o ma czas na t a k i e s p r a w y , m u s i j e p r a w i d ł o w o p i e l ę g n o w a ć . K i e d y już znajdzie s ię w d o m u swoje j m a t k i (nie m o ż n a go jeszcze n a z w a ć jego d o m e m ) , w p e ł n i już p o z n a ł i s to­t ę życia. N a p r z e d ś w i a d o m e j płaszczyźnie , k t ó r a o k r e ś l i wszys t­k i e jego późnie j sze w r a ż e n i a , i k t ó r a p r z e j m u j e ich p i ę t n o , p o ­znaje życie j ako n i e w y p o w i e d z i a n e o s a m o t n i e n i e , bez r e a k c j i na w y s y ł a n e p r z e z s iebie s y g n a ł y , p e ł n e bólu.

Ale jeszcze n i e z r e z y g n o w a ł o . D o p ó k i jest w n i m życie, d o ­p ó t y siły jego k o n t i n u u m s ta le p r ó b u j ą os iągnąć s t a n r ó w n o ­wagi .

D o m w istocie n i e r ó ż n i się od k l i n i k i położnicze j , t a k ż e pod w z g l ę d e m b o l e s n y c h o d c z u ć dziecka. G o d z i n y , podczas k t ó r y c h czuwa, p e ł n e są t ę s k n o t y , p r a g n i e n i a i n i e u s t a n n e g o o c z e k i w a n i a na to, że p r a w i d ł o w o ś ć w sens ie k o n t i n u u m m o ż e zastąpić p o ­zbawioną d ź w i ę k ó w p u s t k ę . P r z e z k i l k a m i n u t w ciągu d n i a jego p r a g n i e n i e s p e ł n i a się i o g r o m n a , o d c z u w a n a na s k ó r z e jak s w ę ­d z e n i e p o t r z e b a d o t y k u , b y c i a t r z y m a n y m i n o s z o n y m , zostaje zaspokojona. J e g o m a t k a jest tą, k t ó r a p o w i e l u r o z w a ż a n i a c h z d e c y d o w a ł a się dopuśc ić je do swoje j p iers i . K o c h a je z n i e -

4 — M u r y m i l c z e n i a . 49

Page 50: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

z n a n ą d o t ą d czułością. Na p o c z ą t k u jest je j ciężko kłaść je po k a r m i e n i u d o łóżeczka, szczególnie w t e d y , gdy t a k rozpacz l iwie p ł a c z e . Ale jes t p r z e k o n a n a , ż e m u s i t a k p o s t ę p o w a ć , p o n i e w a ż m a t k a p o w i e d z i a ł a je j (a przecież m u s i to wiedzieć), że jeżel i mu us tąp i , to p ó ź n i e j źle w y c h o w a n e będz ie s p r a w i a ł o k ł o p o t y . C h c e r o b i ć w s z y s t k o p r a w i d ł o w o ; p r z e z c h w i l ę czuje, że to m a ł e ży­cie, k t ó r e t r z y m a w r a m i o n a c h , jest ważnie j sze niż w s z y s t k o na ziemi.

W z d y c h a i k ł a d z i e je d e l i k a t n i e do łóżeczka, z h a r m o n i z o w a ­n e g o z całością pokoju, p r z y s t r o j o n e g o w żółte kaczuszki . W ł o ­ż y ł a wie le p r a c y w w y p o s a ż e n i e go w m i ę k k i e zasłony, d y w a n w ksz tałc ie o g r o m n e j p a n d y , b i a ł y s t ó ł t o a l e t o w y , w a n n ę do ką­pie l i i k o m o d ę na w y p r a w k ę . Do tego n a l e ż y p u d e r , ole jek, m y ­d ł o , ś r o d e k do m y c i a w ł o s ó w i szczotka — w s z y s t k o o z d o b i o n e i z a w i n i ę t e w t y p o w o dziecięce ko lory . Na śc ianie wiszą o b r a z k i p r z e d s t a w i a j ą c e u b r a n e jak l u d z i e z w i e r z ą t k a . K o m o d a p e ł n a jes t m a ł y c h p o d k o s z u l k ó w , śpioszków, b u c i k ó w , czapeczek, r ę ­k a w i c z e k i p ie luszek. W o d p o w i e d n i m r o g u zna jdu je się z e s t a w z a b a w e k i w a z a z c i ę t y m i k w i a t a m i , p o n i e w a ż m a m a «kocha» też k w i a t y .

W y g ł a d z a d z i e c k u k o s z u l k ę i p r z y k r y w a je w y h a f t o w a n ą p o -włoczką i k o ł d e r k ą , k t ó r a ma jego in ic jały . O g l ą d a ją z zado­w o l e n i e m . Nie z a n i e d b a n o niczego, ż e b y d o s k o n a l e u r z ą d z i ć po­kój dziecięcy, choć o n a i je j m ł o d y m ą ż jeszcze n ie m o g ą s p r a ­wić sobie t y c h w s z y s t k i c h mebl i , k t ó r e p l a n u j ą d o i n n y c h po­koi w d o m u . P o c h y l a s ię n a d n i e m o w l ę c i e m i cału je je w aksa­m i t n y pol iczek; p o t e m idzie do drzwi , podczas g d y p ie rwszy , b o l e s n y k r z y k w s t r z ą s a jego c iałem.

P o w o l i z a m y k a drzwi . W y p o w i e d z i a ł a m u w o j n ę . J e j wola m u s i m i e ć p r z e w a g ę n a d jego wolą. P o p r z e z d r z w i s łyszy dźwię­k i j a k b y kogoś m a l t r e t o w a n e g o . J e j k o n t i n u u m r o z p o z n a j e j e ja­ko tak ie . N a t u r a n ie daje ż a d n e g o w y r a ź n e g o z n a k u , że ktoś jest m a l t r e t o w a n y , jeżel i n ie jest t a k rzeczywiście . Słyszy, że jest to coś p o w a ż n e g o .

W a h a się. J e j serce w y r y w a się do dziecka, ale o p i e r a i le p o k u s i e i odchodzi . W ł a ś n i e jest świeżo p r z e w i n i ę t e i n a k a r m i o ­n e . D l a t e g o jest p e w n a , że w rzeczywis tośc i mc mu n ie b r a k u j e , i p o z w a l a mu p ł a k a ć aż do w y c z e r p a n i a .

50

Page 51: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Dziecko b u d z i się i k r z y c z y n a d a l . J e g o m a t k a s p o g l ą d a zza d r z w i , ż e b y s ię p r z e k o n a ć , że leży p r a w i d ł o w o ; cicho, a b y n i e o b u d z i ć w n i m n i e p o t r z e b n e j nadz ie i na jej obecność, p o n o w n i e z a m y k a d r z w i . Biegnie pospiesznie do k u c h n i , do s w o j e j p r a c y i zos tawia d r z w i o t w a r t e , a b y m o g ł a usłyszeć dziecko, g d y b y « m u się coś s t a ł o » .

K r z y k i n i e m o w l ę c i a p r z e c h o d z ą w d r ż ą c e k w i l e n i e . P o n i e w a ż n i k t nie o d p o w i a d a , s iła n a p ę d o w a w y s y ł a n y c h s y g n a ł ó w g u b i się w chaosie m a r t w e j p u s t k i , w k t ó r e j p rzec ież już od d a w n a p o w i n n a po jawić się ulga. R o z g l ą d a s i ę . P o d r u g i e j s t r o n i e p r ę ­t ó w jego łóżeczka jest śc iana. Ś w i a t ł o jest s t ł u m i o n e . Nie m o ż e s ię obrócić . W i d z i t y l k o n i e r u c h o m e p r ę t y k r a t y i ś c i a n ę . Z da­l e k a dochodzą b e z s e n s o w n e dźwięk i . W jego pobl iżu jest cisza. P a t r z y n a śc ianę, a ż z a m y k a j ą m u s ię oczy. K i e d y p ó ź n i e j o t w i e r a je z n o w u , p r ę t y i ś c i a n y są d o k ł a d n i e t a k i e s a m e , jak p o p r z e d n i o , a le ś w i a t ł o jest jeszcze b a r d z i e j s t ł u m i o n e (L. i J . Liedloff, Auf der Suche nach dem verlorenen Glück — W p o ­s z u k i w a n i u s t r a c o n e g o szczęścia — 1980).

1. W P R O W A D Z E N I E

C z a s a m i z e w n ę t r z n i e i w e w n ę t r z n i e czuję k o n f r o n t a c j ę z p y t a n i e m , j ak w ł a ś c i w i e r o z u m i e m moją p r z y n a l e ż n o ś ć do r u ­c h u p s y c h o a n a l i t y c z n e g o ? G d y n a p i s a ł a m D a s Drama, s ą d z i ł a m , że f r e u d o w s k ą t e o r i ę k o n f l i k t ó w m o ż n a p o w i ą z a ć z m o i m i do­ś w i a d c z e n i a m i , i m ó j p r z y c z y n e k d o t y c z ą c y leczenia z a b u r z e ń n a r c y s t y c z n y c h w i d z i a ł a m jako konieczną w w i e l u w y p a d k a c h p r a c ę p r z y g o t o w a w c z ą w leczeniu „ n e r w i c k o n f l i k t ó w " . Ale im i n t e n s y w n i e j z a j m u j ę się t e o r e t y c z n y m i k o n s e k w e n c j a m i m o i c h d o ś w i a d c z e ń i im d o k ł a d n i e j i bez u p r z e d z e ń s p r a w d z a m k o n ­cepcje t e o r e t y c z n e , u w z g l ę d n i a j ą c t r e ś ć ich p o d s t a w doświad­cza lnych, im w y r a ź n i e j w idzę ich f u n k c j o n o w a n i e w całe j s t r u k ­t u r z e s p o ł e c z n e g o w y p a r c i a , t y m b a r d z i e j k r u s z y się w m o i m o d c z u c i u a k t u a l n o ś ć f r e u d o w s k i e j teor i i i n s t y n k t ó w i t y m b a r ­dziej k o n i e c z n y w y d a j e mi się d y s t a n s .

Metodz ie F r e u d a z a w d z i ę c z a m w e j r z e n i e w ludzką duszę, k t ó ­r e w y k r a c z a poza w s z y s t k o , c o o f e r o w a ł y m i k i e d y k o l w i e k s t u ­dia filozoficzne. Ale w ł a ś n i e k o n s e k w e n t n e z a s t o s o w a n i e jego

51

Page 52: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m e t o d y d o p r o w a d z i ł o m n i e d o k o n f r o n t a c j i z p r a w d a m i , k t ó r e w e d ł u g m n i e są z a p r z e c z e n i e m części jego teori i . T y c h d o ś w i a d ­c z o n y c h przeze m n i e p r a w d nie m o g ę o d r z u c i ć n i e o d r z u c a j ą c s i e b i e s a m e j . J e s t e m w i ę c z o b o w i ą z a n a pozostać i m w i e r n ą , t a k ­że w t y c h p u n k t a c h , w k t ó r y c h oddala ją się od p r a w d m o i c h n a u c z y c i e l i . N a s t ę p n i e chcę s p r ó b o w a ć u d o w o d n i ć , gdzie, jak są­dzę, z n a j d u j ę z p s y c h o a n a l i z ą jako teor ią w s p ó l n ą p ł a s z c z y z n ę , a gdzie już jej n i e m o g ę dost rzec . U w a ż a m się za p s y c h o a n a l i ­t y k a , u z n a j ą c n a s t ę p u j ą c e p r z e s ł a n k i :

1 . K a ż d y człowiek pozosta je p o d w p ł y w a m d z i e c i ń s t w a (co nie o z n a c z a z d e t e r m i n o w a n i a ) .

2. P r o c e s n e u r o t y c z n y ma s w o j e k o r z e n i e w dz iec ińs twie . 3. M e t o d a w o l n y c h asocjacji i a n a l i t y c z n e g o s e t t i n g u ( regu­

ła zasadnicza, kozetka , r e g u ł a powściągl iwości) umożl iwia ją in­scenizac ję d r a m a t u d z i e c k a (w p r z e n i e s i e n i u ) i z a p o c z ą t k o w a n i e p r o c e s u d o j r z e w a n i a , k t ó r y w n e r w i c y b y ł b l o k o w a n y .

4. Z m i a n a osobowości w proces ie a n a l i t y c z n y m nie p o l e g a na s t o s o w a n i u ś r o d k ó w z a r a d c z y c h , lecz n a f o r m o w a n i u w g l ą d ó w p o p r z e z p o w t a r z a n i e , p r z y p o m i n a n i e i p r z e p r a c o w y w a n i e .

T e c z t e r y p u n k t y wyjaśnia ją, d laczego m o i m i n a u c z y c i e l a m i n i e byl i C. G. J u n g , Al f red A d l e r i i n n e niez l iczone a u t o r y t e t y . D e c y d u j ą c e w e d ł u g m n i e znaczenie d o ś w i a d c z e ń w c z e s n e g o dzie­c i ń s t w a w y d a j e się nie z n a j d o w a ć n a l e ż n e g o mu mie j sca w psy­chologi i a n a l i t y c z n e j J u n g a i jego n a s t ę p c ó w . R ó w n i e ż u A d l e r a , k t ó r y w p r a w d z i e jak n i k t i n n y d o s t r z e g ł p r o b l e m m o c y i b r a ­k u mocy, r ó ż n o r a k i e m o m e n t y losu dz iecka nie m o g ł y b y ć t r a ­k t o w a n e z pełną powagą, dopóki jego z w o l e n n i c y z a d o w a l a l i się s c h e m a t y z a c j ą (jak n p . o r g a n i c z n ą niższością) i p o d k r e ś l a l i p r z e ­de w s z y s t k i m te leologiczny p u n k t widzenia . Na p r z y k ł a d w lo-g o t e r a p i i F r a n k l a , k t ó r a jest n a s t a w i o n a n a „ p o s z u k i w a n i e s e n ­s u " , chodzi p r z e d e w s z y s t k i m o to, że człowiek rozpozna je cze­k a j ą c y na niego s e n s i zgodnie z n i m żyje. J e s t b e z s p r z e c z n i e p r a w d ą , że człowiek p o p a d a w d e p r e s j ę k i e d y o d c z u w a życie j a k o p o z b a w i o n e sensu, ale p y t a n i e , d laczego o d c z u w a on swoje życie j a k o b e z s e n s o w n e , pozosta je bez odpowiedz i , jeżeli n ie u w z g l ę d n i się rzeczywis tośc i dz iec ińs twa . Ale m i m o t e j w s p ó l ­n e j b a z y z p s y c h o a n a l i z ą Z y g m u n t a F r e u d a , m i ę d z y je j a m o i m i t w i e r d z e n i a m i z n a j d u j ę z d e c y d o w a n e r ó ż n i c e :

52

Page 53: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

1. P r z y c z y n ą n e r w i c y jest w e d ł u g m n i e n ie w y p i e r a n i e k o n ­f l ik tów p o p ę d o w y c h , jak to jest u F r e u d a , lecz n i e m o ż n o ś ć w y ­a r t y k u ł o w a n i a w c z e ś n i e d o ś w i a d c z o n y c h u r a z ó w i konieczność w y p a r c i a t y c h p r z e ż y ć .

2 . R o d z i c e m o i c h p a c j e n t ó w są dla m n i e n ie t y l k o o b i e k t a m i ich a g r e s y w n y c h i l i b i d y n a l n y c h dążeń, lecz t a k ż e r e a l n y m i oso­b a m i , k t ó r e z a d a w a ł y s w o i m dzieciom, b a r d z o często .bezwied­nie, rzeczywis te , a n ie t y l k o w y m y ś l o n e c ierp ienia .

3. Możliwość zna lez ienia n i e o b e c n e j d a w n i e j e m o c j o n a l n e j r e a k c j i na c e c h y i p o s t ę p o w a n i e t y c h rodziców, p r o w a d z i do w i ę k s z e j i n t e g r a c j i p a c j e n t a .

4. To p o s z u k i w a n i e w e w n ę t r z n e g o p r z e n i e s i e n i a i p r z e c i w -p r z e n i e s i e n i a za pomocą fantazj i , u c z u ć i inscenizac j i jes t m o ­żl iwe t y l k o w t e d y , k i e d y a n a l i t y k s ł u c h a j ą c p a c j e n t a nie s tosu­je zabiegów w y c h o w a w c z y c h , tzn. jeżeli :

a ) n ie b r o n i rodz iców p a c j e n t a p r z e d jego z a r z u t a m i , p o n i e ­w a ż n ie m u s i już b r o n i ć w ł a s n y c h rodz iców;

b') p r z y j ą ł do w i a d o m o ś c i fakt, że dziecko w nasze j h i s tor i i k u l t u r y n i e m a p r a w ;

c) nie u k r y w a r e a k t y w n e g o z n a c z e n i a dążeń d e s t r u k t y w n y c h za pomocą n i e o b o w i ą z u j ą c y c h teor i i i n s t y n k t u ś m i e r c i ;

d) pozosta je p r z y s w o j e j funkc j i a d w o k a t a i an i p a c j e n t , an i też w p o j o n e mu przez w y c h o w a n i e zasady nie zrobią z n iego sędziego.

5 . Nie m o g ę r o z p a t r y w a ć p r o b l e m u i n f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i w izolacji, lecz widzę go w p o w i ą z a n i u z moją wiedzą o t y m , do czego rodzice zdolni są u ż y w a ć s w o i c h dzieci ( p a t r z część C). Tego, co F r e u d r o z u m i e przez pojęcie l i b i d y n a l n y c h życzeń, n ie m o g ę z u p e ł n i e oddzie l ić o d n a r c y s t y c z n y c h p o t r z e b dziecka, t a ­k i c h jak p o t r z e b a n a ś l a d o w a n i a , r e s p e k t u , s z a c u n k u , o d z w i e r c i e ­dlenia, a k c e p t a c j i i z r o z u m i e n i a .

6. S y t u a c j a dz iecka p o m i ę d z y o j c e m a m a t k ą p r o w a d z i bez w ą t p i e n i a do r ó ż n o r a k i c h uczuć, a fektów, lęków, k o n f l i k t ó w i p r o b l e m ó w , k t ó r e m o ż n a o k r e ś l i ć j a k o e d y p a l n e , a k t ó r e ja r o z u m i e m inacze j niż F r e u d ( p a t r z Część C 3.). W z n a c z n i e m n i e j ­s z y m s t o p n i u u z n a j ę „konf l ik t e d y p a l n y " i konieczność p r z e p r a ­c o w a n i a go za j e d y n e ź r ó d ł o n e u r o t y c z n e g o rozwoju .

7 . P r o c e s p o w r o t u do z d r o w i a n a s t ę p u j e wówczas , g d y n ie

53

Page 54: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u j a w n i o n e , t ł u m i o n e r e a k c j e n a u r a z y (jak s t r a c h , wśc iekłość, g n i e w , z w ą t p i e n i e , p r z e r a ż e n i e , ból, s m u t e k ) m o g ą zostać u z e ­w n ę t r z n i o n e w p r o c e s i e anal izy . W t e n sposób znikają s y m p t o ­m y , k t ó r y c h f u n k c j a p o l e g a n a w y r a ż a n i u n i e ś w i a d o m e g o u r a ­zu w z a s z y f r o w a n e j , w y o b c o w a n e j m o w i e , n i e z r o z u m i a ł e j d l a za­i n t e r e s o w a n e g o i jego otoczenia . To t w i e r d z e n i e p r z e c z y w p r a w ­dzie p r a k t y c e w i e l u p s y c h o a n a l i t y k ó w , k t ó r y c h s t a r a n i a s ą skie­r o w a n e n a s p o w o d o w a n i e u p a c j e n t ó w w g l ą d u w e w ł a s n e k o n ­f l ik ty l i b i d y n a l n e j e d y n i e za pomocą i n t e l e k t u . Ale n i e p r z e c z y p o s t ę p o w a n i u F r e u d a w o k r e s i e p r z e d o d k r y c i e m r z e k o m e j w s z e c h o b e c n o ś c i k o m p l e k s u E d y p a . J e ż e l i d y s t a n s u j ę się w t e j ks iążce od p o g l ą d ó w F r e u d a , to m y ś l ę o jego p i s m a c h po r o k u 1898. N a t o m i a s t w jego p r a c y Zur Ätiologie der Hysterie

(„O p r z y c z y n i e h i s t e r i i " ) z 1896 r. w i d z ę p o t w i e r d z e n i e m o i c h w ł a s n y c h d o ś w i a d c z e ń .

Z p r z e d s t a w i o n y c h p o w y ż e j różnic m i ę d z y teor ią i p r a k t y k ą a k lasyczną p s y c h o a n a l i z ą nie w y n i k a w e d ł u g m n i e k o n i e c z n o ś ć z m i a n y s e t t i n g u w p s y c h o a n a l i z i e , j a k k o l w i e k n i e m o g ę t e r a z powiedz ieć , czy za k i lka l a t n ie p o d e j d ę do tego p r o b l e m u ina­cze j . M o g ę sobie w y o b r a z i ć , że b y ł o b y m o ż l i w e k r ó t s z e i b a r d z i e j e f e k t y w n e leczenie, n iż o b e c n i e i p o d c z a s m o j e j d ł u g o l e t n i e j p r a k t y k i , g d y b y a n a l i t y k s t a r a ł s ię p o w a ż n i e t r a k t o w a ć u r a z y w c z e s n e g o dz iec ińs twa, nie b ę d ą c z m u s z o n y m d o c h r o n i e n i a r o ­dziców. T e o r e t y c z n e p u n k t y widzenia , k t ó r e t e r a z p r z e d s t a w i ł a m p i s e m n i e , n a l e ż a ł o b y w y p r ó b o w a ć w p r a k t y c e . K o n t r o l u j ą c m ł o d ­s z y c h kolegów, k t ó r z y k o n s e k w e n t n i e p r z y j ę l i a n t y p e d a g o g i e z n ą p o s t a w ę , w i e l o k r o t n i e z a d a w a ł a m sobie p y t a n i e , czy dz ięk i u w o l ­n i e n i u p s y c h o a n a l i z y o d p e d a g o g i c z n y c h w p ł y w ó w nie m o ż n a b y os iągnąć o wie le s k u t e c z n i e j s z y c h m e t o d leczenia .

2. P S Y C H O A N A L I Z A BEZ P E D A G O G I K I

To co p r o p o n u j ę z a m i a s t a n a l i z y o r t o d o k s y j n e j , op ie­r a j ą c e j s ię n a i n t e r p r e t a c j i „ k o n t a k t ó w l i b i d y n a l n y c h " m o ż n a zna leźć w w i e l u o p i s y w a n y c h p r z e z e m n i e w Das Drama p r z y -

54

Page 55: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k ł a d a c h . Ale p o n i e w a ż s ta le j e s t e m p r o s z o n a o jeszcze d o k ł a d ­niejszą, t e o r e t y c z n ą koncepc ję , c h c i a ł a b y m ją p r z e d s t a w i ć m o ­żl iwie jak n a j k r ó c e j .

1. A n a l i t y k p o w i n i e n s t a r a ć się w k a ż d e j s y t u a c j i i c a ł k o ­wicie b y ć o d d a n y m p a c j e n t o w i , n i e oceniać, r e s p e k t o w a ć wszy­s t k o co ten m ó w i i czyni, t r a k t o w a ć go p o w a ż n i e i r o z u m i e ć go t a k dalece, jak jest to m o ż l i w e .

2. P o s t a w y t e j n ie n a l e ż y m y l i ć z „miłośc ią" . P r z e d e wszy­s t k i m t r z e b a powiedz ieć , ż e zdolność k o c h a n i a jest d a r e m , k t ó ­r e g o nie m o ż n a zdobyć dzięki decyzj i czy a k t o w i woli . B y ć m o ­że w s t o s u n k a c h p a c j e n t - t e r a p e u t a miłość jest n a w e t w y k l u c z o ­na, p o n i e w a ż m u s i a ł a b y zagrozić t a k k o n i e c z n e j r e g u l e w s t r z e ­mięź l iwości i zn i szczyłaby w ten sposób cały p r o c e s leczenia . Mogę k o c h a ć jeśl i w o l n o mi o k a z a ć swoje uczucia i m o g ę za­a k c e p t o w a ć w z g l ę d n ą zależność o d k o c h a n e g o człowieka. R e g u ­ła w s t r z e m i ę ź l i w o ś c i w y k l u c z a obie s y t u a c j e , p o n i e w a ż z a k ł a d a , że s y t u a c j a a n a l i t y c z n a n ie jest a r e n ą dla u c z u ć a n a l i t y k a , lecz j e d y n i e dla p a c j e n t a — t y l k o o n m a t u p r a w o w y r a ż a n i a wszy­s t k i c h swoich u c z u ć .

3 . A n a l i t y k nie m o ż e p r z e j m o w a ć roli a u t o r y t a r n y c h rodz i­ców, n a w e t wtedy,' gdy w proces ie p r z e n i e s i e n i a s ta je się n imi , t o znaczy n ie m o ż e o b r a ż a ć p a c j e n t a m i l c z e n i e m , a u t o r y t a r n ą , j e d n o s t r o n n ą ugodą, p o z b a w i o n y m i e m p a t i i z o b i e k t y w i z o w a n y m i i n t e r p r e t a c j a m i , k t ó r e d e m o n s t r u j ą jego p r z e w a g ę . M u s i zada­w a ć p y t a n i e p o k a z u j ą c w t e n sposób, że n i e w s z y s t k o w i e . J e ż e ­l i p a c j e n t w y t y k a m u b ł ę d y , p o w i n i e n się d o n ich p r z y z n a w a ć ; nie m u s i b r o n i ć n i e o m y l n o ś c i a u t o r y t e t ó w .

4. P a c j e n t p o w i n i e n o d c z u w a ć , że a n a l i t y k : a) jest z a i n t e r e ­s o w a n y his tor ią jego d z i e c i ń s t w a i w s z y s t k i m , co dzieje się w te raźnie j szośc i i w p r z e n i e s i e n i u , że s z u k a k o m u n i k a t ó w , i insce­nizacj i w y p a r t y c h u r a z ó w i b) chce r a z e m z p a c j e n t e m p o z n a ć j ę z y k jego n a t r ę c t w . T o u m o ż l i w i a p a c j e n t o w i p r z e ż y c i e n a s t ę ­p u j ą c y c h e t a p ó w : I — po r a z p i e r w s z y w życiu d o ś w i a d c z a o b e c ­ności osoby w s p i e r a j ą c e j , a d w o k a t a . W t e n sposób n ie p r z e k a z u ­je mu się k o r y g u j ą c e g o d o ś w i a d c z e n i a (ponieważ nic nie m o ż e n a p r a w i ć przeszłości), lecz u m o ż l i w i a m u się d o t a r c i e d o w ł a s n e j rzeczywis tośc i i do s m u t k u . Człowiek, k t ó r y n i g d y n i e doświad­czył t a k i e g o w s p a r c i a , n ie m o ż e i n f o r m o w a ć o s w o j e j w c z e -

55

Page 56: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

śnie j sze j sy tuac j i , p o n i e w a ż nie wie , że coś t a k i e g o w ogóle jest m o ż l i w e . II — o b e c n a i p rzeszła rzeczywis tość z a r y s o w u j e s ię p a c j e n t o w i coraz w y r a ź n i e j . D o p i e r o dz ięk i t e m u , że a n a l i t y k go r o z u m i e , doświadcza on s w o j e j s a m o t n o ś c i i f a k t u s t a ł e g o bycia n i e r o z u m i a n y m , d o p i e r o dzięki jego uczciwości o d k r y w a i s tn ie­n i e k ł a m s t w a w s w o i m życiu, a p o p r z e z jego s z a c u n e k — p o g a r ­dę, jaką żywi dla siebie. D o p i e r o te raz , za pomocą p r z e c i w i e ń ­s t w a tego, do czego p r z y w y k ł , z a u w a ż a to, co jest p r z y z w y c z a ­j e n i e m d o pres j i , k t ó r e j podlega . Bez w s p a r c i a p a c j e n t n i e m ó g ł ­by zbliżyć się do w y p a r t y c h u r a z ó w i n i g d y nie m ó g ł b y znieść ich c iężaru w o s a m o t n i e n i u . III — p o w s t a j e w e w n ę t r z n y , e m p a -t y c z n y obiekt , k t ó r y dopuszcza s m u t e k , ale t a k ż e b u d z i c ieka­w o ś ć dotyczącą w ł a s n e g o dz iec ińs twa. IV — p a c j e n t coraz b a r ­dzie j i n t e r e s u j e się w ł a s n ą przeszłością i n a j p ó ź n i e j w t y m p u n ­kcie p o z b y w a się d e p r e s j i i myś l i s a m o b ó j c z y c h .

5. P a c j e n t m o ż e r o z p r a w i ć się z p a r t n e r a m i i r o d z i c a m i jako r e a l n y m i o s o b a m i i j a k o i n t r o j e k t a m i , p r z y c z y m a n a l i t y k m u s i b y ć do dyspozycj i , z a s t ę p u j ą c w s z y s t k i e te osoby.

6 . Dzięki w s p a r c i u u m o ż l i w i a się p a c j e n t o w i w y r a ż e n i e agres j i ; z p o c z ą t k u r o b i on to tak, jak n a u c z y ł o go d o ś w i a d c z e n i e dzie­c i ń s t w a •— będzie groził a n a l i t y k o w i tak, jak grożono j e m u , jak­k o l w i e k nie m o ż e t e g o p a m i ę t a ć (por. A. Mil ler, 1979). I d l a t e ­go inscenizu je u r a z i w y z n a c z a t e r a p e u c i e rolę dziecka, k t ó r y m b y ł k i e d y ś s a m . W y s t a w i a to na p r ó b ę a n a l i t y k a , a p r z e d e wszy­s t k i m jego t o l e r a n c j ę n a w ł a s n e u c z u c i e bezsi lności . N a s i l a się o n o rzadzie j , jeśli „ g r a n i e " jes t r o z u m i a n e j a k o inscenizac ja k i e d y ś r e a l n e j s y t u a c j i p a c j e n t a (por. rozdział B 4.). Ale jeżeli b ę d z i e r o z u m i a n e jako w y r a z „zazdrośc i o p e n i s a " , „patologicz­n e g o n a r c y z m u " i tp. , to u a n a l i t y k a m o ż e się s z y b k o po jawić uczucie bezsi lności, k t ó r e m u s i być o d p i e r a n e potęgą t e o r e t y c z ­n e j t e r m i n o l o g i i .

L i c z n e inscenizac je często s tanowią j ą d r o anal izy . D o k ł a d n i e j o p i s a ł a m fazy w s t ę p n e , p o n i e w a ż t u t a j , m i ę d z y i n n y m i z a p o ­mocą r ó ż n i c y m i ę d z y p o s t a w ą teor i i i n s t y n k t ó w a p o s t a w ą wol­ną od pedagogik i , p r ó b u j ę okreś l ić m o j e mie j sce w p s y c h o a n a ­lizie. A więc d y s t a n s u j ę się od n i e ś w i a d o m e j identy f ikac j i z w y ­c h o w a w c ą i i d e n t y f i k u j ę się z n i e m y m d z i e c k i e m w p a c j e n c i e . N i e rob ię tego z „ c z u ł o s t k o w o ś c i " , lecz po to, by r a z e m z n i m ,

56

Page 57: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

na p o d s t a w i e t reśc i n a t r ę c t w , s n ó w , fantaz j i , p r z e n i e s i e n i a i p r z e -c i w p r z e n i e s i e n i a m ó c znaleźć z a p o m o c ą u ś w i a d o m i e n i a w y p a r ­te u r a z y , k t ó r e p a c j e n t inscenizu je p r z e z całe swoje życie, i k t ó ­re to życie u t r u d n i a j ą .

Lecznicze d z i a ł a n i e tego u ś w i a d o m i e n i a z a k ł a d a e m o c j o n a l n y rozwój , tak i , j ak i o p i s a ł e m w m o i c h w y w o d a c h o p r a w d z i w y m i f a ł s z y w y m „ j a " w Das Drama des begabten Kindes (1979). J e ­żeli ce lem t e r a p e u t y c z n y m jest w e d ł u g m n i e p r z e ż y c i e i z w e r ­b a l i z o w a n i e w c z e s n y c h u r a z ó w , m u s z ę p o m ó c p a c j e n t o w i , wstą­pić na „via r e g i a " , to znaczy o d z y s k a ć jego zagubioną zdolność czucia, p o n i e w a ż j e d y n i e p o p r z e z o d c z u w a n i e m o ż e o n o d n a l e ź ć swoją p r a w d ę . C z y zawsze jest to m o ż l i w e , n ie m o g ę powiedzieć . W wie lu w y p a d k a c h , w k t ó r y c h m a t k a ze w z g l ę d ó w w y c h o w a w ­czych dążyła do u t r w a l e n i a w dz iecku s t r a c h u p r z e d u c z u c i a m i , d z i a ł a n i a tego r o d z a j u b y ł y t a k s k u t e c z n e , ż e f u n k c j o n o w a ł y la­t a m i . C z a s e m r ó w n i e ż „ d o b r z e " w y c h o w a n i ludz ie będą m u s i e l i p r z e z całe swoje życie u n i k a ć u c z u ć i w raz ie p o t r z e b y z a b r o n i ć ich s w e m u o t o c z e n i u (być m o ż e w ł a s n y m dzieciom). Ich s t r a c h , że s a m i będą m u s i e l i p r z e ż y ć swoje uczucia, k t ó r e t a k w c z e ś n i e b y ł y z a g r o ż e n i e m dla życia, n ie z a p r o w a d z i ich j e d n a k do p o ­k o j u p s y c h o a n a l i t y k a , z w y j ą t k i e m s y t u a c j i , g d y s a m i zdecydu ją się, z r ó ż n y c h p o w o d ó w , w y k o n y w a ć t e n zawód. Z d a r z a się to częściej niż m o ż n a b y p r z y p u s z c z a ć , p o n i e w a ż w ł a ś n i e t e n zawód s t w a r z a n a m m o ż l i w o ś ć p r z e n o s z e n i a n a s z y c h u c z u ć n a i n n y c h — n a p a c j e n t ó w .

J e ż e l i człowiek, k t ó r y nic n i e m o ż e wiedz ieć o s w o i c h w ł a ­s n y c h uczuciach, m u s i p r z e p r o w a d z i ć ana l izę szkoleniową, t o b ę ­dzie s ię z a s ł a n i a ł w s z y s t k i m i m o ż l i w y m i t e o r i a m i , a b y t y l k o nie dostać się w n i e b e z p i e c z n e , e m o c j o n a l n e o b s z a r y . J e g o b e z r a d ­ność, s t r a c h , bezsi lność, może gniew, będzie m ó g ł o d c z u ć jego a n a l i t y k , k t ó r e m u b y ć m o ż e p r z e d s t a w i o n s w o j e s t r a s z l i w e dzie­c i ń s t w o t a k o b o j ę t n i e , jak g d y b y chodziło o t e m a t jego dyser­tacj i . P o z a k o ń c z e n i u n a u k i n i e w y g o d n e uczuc ia mogą zostać u l o k o w a n e we w ł a s n y m p a c j e n c i e i t a m , za p o m o c ą t e o r e t y c z ­n e j t e r m i n o l o g i i s k i e r o w a n e n a b e z p i e c z n e , ale ś lepe t o r y . J e s t to sy tuac ja , z k t ó r ą się często s p o t y k a ł a m , i k t ó r e j t r a g i z m u nie mogą zmienić l iczne p r z e p i s y komis j i n a u k o w e j . T e n pogląd s k ł o n i ł m n i e m i ę d z y i n n y m i d o z a n i e c h a n i a p r a k t y k i i p o d k r e -

57

Page 58: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s iania w m o i c h p r a c a c h szkodl iwego w p ł y w u w y c h o w a n i a , k t ó ­ry p r a w d o p o d o b n i e w c iężkich p r z y p a d k a c h pozosta je n i e o d w r a ­ca lny, p o n i e w a ż t a k w c z e ś n i e zaczął o d d z i a ł y w a ć .

3. DLACZEGO P A C J E N T S Z U K A W A N A L I T Y K U A D W O K A T A ?

I m b a r d z i e j d y s t a n s u j ę się o d n a k a z ó w teor i i p s y c h o ­anal izy , t y m w y r a ź n i e j widzę, jak często a n a l i t y c y w y s t a w i a j ą •moralne o c e n y i j ak n i e p o s t r z e ż e n i e i ł a t w o stają się s ę d z i a m i p a c j e n t a . W g r u p i e o m a w i a j ą c e j „ D r a m a t zdolnego d z i e c k a " w i e l u ko legów p y t a ł o , k o m u właśc iwie p r z y p i s u j ę w i n ę i kogo czynię o d p o w i e d z i a l n y m i za c i e r p i e n i a dziecka. T r u d n o im b y ł o pojąć, że n ie o b w i n i a m ani dziecka, an i rodziców. P r z e c i e ż n ie m o ż n a , m ó w i l i n i e k t ó r z y , u w a l n i a ć r o d z i c ó w o d w s z e l k i e j od­powiedz ia lnośc i , k toś m u s i b y ć o d p o w i e d z i a l n y z a c ierp ienie . J e ­dnocześn ie z w r ó c o n o mi u w a g ę na to, że bywają dzieci, k t ó r e t r u d n o jes t k o c h a ć , r o z u m i e ć i t r a k t o w a ć z s y m p a t i ą . D l a t e g o t e ż rodz ice n ie m o g ą ponos ić w i n y z a w s z y s t k o , n a l e ż y b y ć s p r a ­w i e d l i w y m i rozłożyć w i n ę na ob ie s t r o n y .

D r o g i m y ś l o w e , k t ó r e przebiega ją w t y m k r ę g u , noszą ś l a d y C z a r n e j P e d a g o g i k i . To, ż e t a k m y ś l e l i p e d a g o d z y n a p r z e ł o m i e w i e k ó w , n ie m u s i n a s dziwić, p o n i e w a ż nie m i e l i o n i pojęcia o n i e ś w i a d o m y c h p r z y m u s a c h . Ale gdy dzisiaj p s y c h o a n a l i t y c y s t a r a j ą s ię dowieść, k t o b y ł w i n n y , to d o b r o w o l n i e pozwala ją za­b r a ć sobie coś, co w g r u n c i e rzeczy jest ich n a j w i ę k s z ą w a r t o ś ­cią: zna jomość n i e ś w i a d o m e g o i i s tnie jącą w l u d z k i m życiu t r a ­gedię. Z y g m u n t F r e u d p r z e c z u w a ł t ę t r a g e d i ę i b y ć m o ż e d l a t e ­g o b y ł t a k uszczęś l iwiony, g d y „ o d k r y ł " k o m p l e k s E d y p a , p o ­n i e w a ż sądził, że za jego pomocą będz ie m ó g ł w y r a z i ć ogólną, ludzką t r a g e d i ę bez o s k a r ż a n i a p o s z c z e g ó l n y c h rodziców. J e d n a k teor ia ta n a d a j e się n i e s t e t y r a c z e j do tego, żeby z a c i e m n i ć p o ­w s t a n i e i r o z w ó j n e r w i c y , niż je wy jaśn ić . P o n i e w a ż w s z y s c y p r z y j ę l i ś m y k a t e g o r i e m y ś l o w e p s y c h o a n a l i z y , p o k u t u j e w n i e j , n ie t k n i ę t e ż a d n y m p o s t ę p e m , w y o b r a ż e n i e złego dziecka, k t ó r e m u s i się uczyć o p a n o w a n i a , e w e n t u a l n i e sub l imac j i s w o i c h dzi­k ich i z łych i n s t y n k t ó w ( l i b i d y n a l n e g o i śmierc i) .

P o g l ą d m ó w i ą c y , że złość dziecka jest odpowiedz ią na n a r c y -

58

Page 59: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s t y c z n ą o d m o w ę i u r a z y (jak n i e z r o z u m i e n i e , p o g a r d a , u p o k o ­rzenia, w y k o r z y s t a n i e , k t ó r y c h p r z y c z y n y są z kolei n i e ś w i a d o ­m e j , n a r o d z i ł się p ó ź n i e j . Z w r o t n a s t ą p i ł , j ak się w y d a j e , m i ę d z y M e l a n i ą K l e i n a W i n n i c o t t e m . O k r u c i e ń s t w o m a ł e g o d z i e c k a w e d ł u g M e l a n i i K l e i n w y n i k a z p o p ę d o w e j s t r u k t u r y człowie­ka, u W i n n i c o t t a i K o h u t a już nie (por. W i n n i c o t t , 1949). A n a ­l i t y c y ci u w z g l ę d n i l i w w i ę k s z y m s t o p n i u s y t u a c j e , j a k i e dzie­cko zasta je w s w o i m ś r o d o w i s k u . J e ż e l i k o n s e k w e n t n i e i d ą c tą drogą p y t a m da le j , j ak dz iecko p r z e ż y w a swoje ś r o d o w i s k o e m o ­c j o n a l n e , u w i e l u p o j a w i a się lęk, że m o g ł a b y m o s k a r ż y ć r o d z i ­ców i p r z e o c z y ć ich t r u d n o ś c i . Ale p o n i e w a ż tego nie robię , m o ­ja p o s t a w a w z b u d z a c z a s e m b e z r a d n o ś ć , k t ó r a , jeżeli n i e jes t p r z e p r a c o w a n a , m o ż e d o p r o w a d z i ć d o w z m o c n i e n i a p r z e k o n a ń w y c h o w u j ą c y c h .

D l a t e g o s t a l e p r ó b u j ę wy jaśn ić moją p o s t a w ę a n a l i t y c z n ą za p o m o c ą r ó ż n y c h o b r a z ó w i po jęć : j e s tem zawsze a d w o k a t e m dziecka, k t ó r e widzę w pac jenc ie . C o k o l w i e k on m ó w i , zawsze s to ję po jego s t r o n i e i całkowic ie i d e n t y f i k u j ę się z „ d z i e c k i e m " w n i m , k t ó r e nie m o ż e jeszcze p r z e ż y ć s w o i c h u c z u ć i p r z e n o s i j e n a m n i e . B a r d z o r z a d k o p a c j e n t r o b i r o d z i c o m w y r z u t y . W ł a ­śn ie d la tego z a c h o r o w a ł , że j a k o dz iecko nie m ó g ł ich robić . J e ­żeli n a w e t w p o c z ą t k o w y m s t a d i u m s w o j e j a n a l i z y o s k a r ż a ro­dziców, to szybko się wycofuje, ma d r ę c z ą c e poczucie w i n y i p r ó ­b u j e ich bronić . J e ż e l i n a w e t w y ł a d o w a n i e agres j i jest możl iwe, są to jej f o r m y dorosłe (pogarda, i ronia, k r y t y k a i n t e l e k t u a l n a ) ; pochodzą o n e z o wie le późnie j szego o k r e s u , p o n i e w a ż wście­kłośc i z u p e ł n i e m a ł e g o dziecka ( a m b i w a l e n t n e j , bezs i lne j wśc ie­kłości) p a c j e n t p o c z ą t k o w o n ie jes t w s t a n i e p r z e ż y ć . T a k ż e w p r z y p a d k u m ł o d z i e ż y , k t ó r a d e m o n s t r u j e h a r d y , a n a w e t d e ­s t r u k t y w n y s p o s ó b z a c h o w a n i a , n i e w y g l ą d a t o inacze j . Wcze-snodziecięce uczuc ia są na p o c z ą t k u a n a l i z y zawsze n i e ś w i a d o m e .

J e ż e l i w e ź m i e się to p o d u w a g ę , jes t rzeczą z r o z u m i a ł ą p o ­s t u l a t , a b y a n a l i t y k w ż a d n y m r a z i e nie p r z y j m o w a ł f u n k c j i sę­dziego, n i e a p e l o w a ł d o r o z s ą d k u p a c j e n t a , nie s z u k a ł b e z s t r o n ­ności, lecz ż e b y po p r o s t u pozwol i ł p r o w a d z i ć się dziecku, k t ó r e jeszcze n ie p o t r a f i m ó w i ć . Z a d a n i e m a n a l i t y k a n i e m o ż e też b y ć p o m o c w p o j e d n a n i u p a c j e n t a z r o d z i c a m i . J e ż e l i a n a l i t y k s a m doświadczył , że jego wśc iekłość nie zabiła rodziców, nie z n a j d u -

59

Page 60: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

j e s ię już p o d p r z y m u s e m o c h r o n y rodziców p a c j e n t a , p r z e d (własną, n ie p r z e ż y t ą ) wściekłością i n i e będzie dążył do p o j e d ­n a n i a . W większości w y p a d k ó w a n a l i t y k jest j e d y n ą osobą w ży­ciu p a c j e n t a , k t ó r e j m o ż e on zaufać, i jest b a r d z o w a ż n e , ż e b y osoba ta nie z a w i o d ł a tego zaufania, ż e b y nie w y c h o w y w a ł a , nie o s k a r ż a ł a , nie d z i w i ł a się, lecz by b y ł a g o t o w a d o ś w i a d c z y ć r a ­z e m z p a c j e n t e m tego, co w jego życiu n i e z n a n e , p o n i e w a ż i on swoje życie p o z n a j e po r a z p i e r w s z y .

Sądzę, ż e u w z g l ę d n i e n i e ideologii w y c h o w a n i a , s t r u k t u r w ł a ­d z y w rodz in ie i w y n i k a j ą c e j s t ą d rzeczywis tośc i dziecka, p r o ­w a d z i do głębszego z r o z u m i e n i a agres j i p a c j e n t a , niż z a a k c e p t o ­w a n i e i n s t y n k t u ś m i e r c i , jak t o p o s t u l u j e s z k o ł a M e l a n i i K l e i n . W o p i s a c h t e j a u t o r k i d o t y c z ą c y c h w c z e s n e j fazy dziecięcego ży­cia uczuc iowego s p o t y k a m y „złe n i e m o w l ę " , k t ó r e g o g w a ł t o w ­ne uczucia, t a k i e jak n i e n a w i ś ć , żądza, nie pozwala ją dos t rzec p o w i ą z a n i a z u p o k o r z e n i a m i , w y k o r z y s t y w a n i e m , n a r c y s t y c z n y m i u r a z a m i s p o w o d o w a n y m i przez rodziców, jak r ó w n i e ż s t o s u n k u d o p o d ś w i a d o m o ś c i rodziców. Nie pozosta je t o bez w p ł y w u n a p o s t a w ę a n a l i t y k a , c o m o ż n a z a o b s e r w o w a ć n p . n a p o d s t a w i e p r z y p a d k ó w p r z e d s t a w i o n y c h p r z e z H a n n ę Segal. Jeze l i p a c j e n t w sposób p r z e s a d n y boi się zawiści otoczenia, 10 jest to w jej i n t e r p r e t a c j i zawsze p r o j e k c j a jego w ł a s n y c h u c z u ć zazdrości ; fakt, że p a c j e n t m ó g ł b y ć k i e d y ś n a r a ż o n y na zawiść g w a ł t o w ­n e g o rodzica, k t ó r e g o jeszcze t e r a z się boi, celowo nie jest b r a n y p o d u w a g ę .

A przecież m o ż n a z a p y t a ć : Czy to możl iwe, że t y l k o dziecko (wzg lędnie p a c j e n t ) p r z e n o s i swoje uczucia? Dlaczego t y l k o dzie­cko m i a ł o b y b y ć zawis tne , a d o r o s ł y n ie? Co zrobił on ze swoją zawiścią? I jeżeli m o ż n a znaleźć ją w anal iz ie dorosłego (jak n p . w w i e l u p r z y k ł a d a c h H a n n y Segal), d laczego się p r z y j m u j e , ze zawiść ta n i g d y nie zosta je s k i e r o w a n a na w ł a s n e dzieci? A je­żeli tak, dlaczego t e n r e a l n y c z y n n i k (zawiść rodz iców sk iero­w a n a na dziecko, zazdrość o jego większą s w o b o d ę , s p o n t a n i c z ­ność, mnie j szą o d p o w i e d z i a l n o ś ć , dużo w o l n e g o czasu, b e z t r o s k ę ) p o m i j a się w p s y c h o a n a l i z i e i n ie w ł ą c z a się go w r e k o n s t r u k c j e ? G n i e w n i e m o w l ę c i a jest a d e k w a t n y , w o l n y o d p r z e n i e s i e n i a (to z n a c z y s k i e r o w a n y na ludzi, k t ó r z y czynią mu k r z y w d ę , a nie na o b i e k t y zastępcze, jak b y w a z n ienawiśc ią dorosłych) , p o n i e -

60

Page 61: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w a ż n ie ma ż a d n e j h i s t o r i i (oprócz p r e n a t a l n e j ) , a jeżeli n a w e t ma, to krótszą i b a r d z i e j p rze j rzys tą . I n a c z e j n i e n a w i ś ć d o r o s ł e ­go, czerpiąca p o ż y w k ę z d z i e c i ń s t w a — s t a l e p r z e n o s z o n a , do­t y k a najczęście j n i e w i n n y c h , s z u k a ujścia i ofiar. A te zna jdu je n a j ł a t w i e j w s w o i m dziecku, k t ó r e m a p r a w o t r a k t o w a ć jak s w o ­ją w ł a s n o ś ć .

N i e s t e t y t a k i e r o z w a ż a n i a w k l a s y c z n e j p s y c h o a n a l i z i e u c h o ­dzą za . . n i e p s y c h o a n a l i t y c z n e " . S k o r o d o w i e d z i e l i ś m y się, dz ięki h i s t o r i o m dz iec ińs twa, czego zawsze d o ś w i a d c z a ł y dzieci, r a c z e j d z i w i ł o b y nas , g d y b y k toś u w a ż a ł n i e n a w i ś ć m a ł e g o dziecka za w y r a z i n s t y n k t u ś m i e r c i — t a k p r a w i d ł o w a i a d e k w a t n a w y d a j e s ię ta n i e n a w i ś ć w ob l iczu d o ś w i a d c z o n y c h o k r o p n o ś c i i b r u t a l ­ności .

K i e d y już raz, jako a n a l i t y c y , p o j ę l i ś m y r e a k t y w n e znacze­nie te j n i e n a w i ś c i , to p o z b y w a m y się w i e l k i e g o c iężaru i osią­g a m y to, że:

1) p o t r a f i m y lep ie j r o z u m i e ć p a c j e n t a i ł a t w i e j t o l e r o w a ć je­go agres ję ;

2) nie m u s i m y już p r z y j m o w a ć p o s t a w y w y c h o w u j ą c e j ; 3) z d o b y w a m y p r z e ś w i a d c z e n i e , że d e s t r u k t y w n a , n a r c y s t y c z ­

na n i e n a w i ś ć s p o n t a n i c z n i e p r z e k s z t a ł c i się w zdrową, k o n s t r u k ­t y w n ą s a m o o b r o n ę , jeżeli p a c j e n t n i e d o ś w i a d c z y s w o j e j n i e n a ­wiści j a k o b e z s e n s o w n e j , lecz p o j m i e ją jako o d p o w i e d n i ą re­akc ję n a o k r u c i e ń s t w o . A b y t a p r z e m i a n a m o g ł a n a s t ą p i ć , p a ­c j e n t p o t r z e b u j e a n a l i t y k a , k t ó r y s toi całkowic ie p o jego s t r o ­nie . D ł u g o s ą d z i ł a m , że w s w o j e j p r a k t y c e z n a l a z ł a m p o t w i e r ­d z e n i e teor i i p s y c h o a n a l i t y c z n e j , a m i a n o w i c i e , że s u r o w o ś ć „su­p e r ego" p a c j e n t a p r z e w y ż s z a s u r o w o ś ć rodzic ie l sk iego z a c h o w a ­nia, p o n i e w a ż jest w z b o g a c o n a p r z e z w ł a s n e agres je („ id") . Ale od k i e d y d o t a r ł a m do w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u c z u ć , m a m w związku z t y m z a g a d n i e n i e m p o w a ż n e wątp l iwośc i . Nie m o ż n a o b i e k t y w ­n i e z m i e r z y ć o k r u c i e ń s t w a . To co j e d n e m u s p r a w i a ból, n ie raz i d r u g i e g o . T r u d n o jest z z e w n ą t r z ocenić, jak p r z y j m o w a n e jest p r z e z dziecko z a c h o w a n i e rodz iców; i ono s a m o też tego p ó ź n i e j n ie wie. Ale s u r o w o ś ć jego „ s u p e r e g o " m o ż e być d o w o d e m , że m u s i a ł o b a ć się s w o i c h rodziców, t a k ż e w t e d y , k i e d y dorosły w to w ą t p i , a rodz ice o b e c n i e nie wyg ląda ją na g r o ź n y c h . T a k ż e s a m o d e s t r u k c j a n a ł o g o w c a czy s a m o b ó j c y nie o p o w i a d a o o b e c -

61

Page 62: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n e j s y t u a c j i , ale o d a w n o m i n i o n y c h h i s t o r i a c h . D o p i e r o gdy m o ż n a odczuć, jak bezs i lne jest dziecko w obl iczu s t a w i a n y c h m u w y m a g a ń ( p a n o w a n i a n a d i n s t y n k t a m i , t ł u m i e n i a uczuć, to­l e r a n c j i na w y b u c h y d o r o s ł y c h ) m o ż n a pojąć, że jest o k r u c i e ń ­s t w e m żądać od n iego tego, co n i e m o ż l i w e , p o d groźbą p o z b a ­w i e n i a go miłośc i . W ł a ś n i e to o k r u c i e ń s t w o u t r w a l a się w dz iecku. W c a l e n ie musi b y ć w z m a c n i a n e . U j a w n i a się t a k ż e w w i e l o ­k r o t n y m z a p e w n i a n i u u t r z y m a n i a w t a j e m n i c y s p r a w o w a n i a w ł a ­dzy i w y w i e r a n i a p r z e m o c y p r z e z rodz iców. W e d ł u g p r z e k a z a ­n y c h w z o r c ó w w y c h o w a w c z y c h d z i e c k o m u s i p o s t r z e g a ć rodzi­ców jako w o l n y c h od b ł ę d ó w , m u s i widz ieć w n i c h wzór . R e ­z u l t a t jest tak i , że dzieci są rzeczywiśc ie p r z e k o n a n e , że t y l k o o n e czują p o t r z e b ę k ł a m a n i a (dorośli nie), t y l k o o n e m u s z ą w a l ­czyć z u c z u c i a m i n i e n a w i ś c i .

P o n i e w a ż dz iecko p r z e ż y w a swoje uczucia i n t e n s y w n i e j niż dorosły, c z a s a m i m o ż e (ale nie m u s i ) b y ć tak, że s a d y s t y c z n e fantaz je dz iecka są o wie le b a r d z i e j o k r u t n e niż p r z y c z y n a , k t ó ­ra je w y w o ł a ł a . Może się zdarzyć , że m a t k a po p r o s t u ciągle p o ­m i j a dziecko, i że n a g r o m a d z i się w n i m p r z e z to n i e p o h a m o w a ­na, n a r c y s t y c z n a wściekłość, k t ó r a p ó ź n i e j t y m b a r d z i e j się r o ­zras ta , im b a r d z i e j m u s i a ł a b y ć t ł u m i o n a . W ten sposób s a d y z m m o ż e b y ć odpowiedz ią na coś, czego n ie m o ż n a okreś l ić j ako sa­d y s t y c z n e . Ale s u b i e k t y w n e znaczenie tego n i e d o s t r z e g a n i a , n a r ­c y s t y c z n y u r a z , r o z m i a r u p o k o r z e n i a dziecka, mogą b y ć ocenio­n e dopiero w t e d y , g d y jego n a r c y s t y c z n e p o t r z e b y s z a c u n k u , u z n a n i a , t r a k t o w a n i a z powagą, zostaną, obok życzeń l i b i d y n a l ­nych, w ogóle w z i ę t e pod u w a g ę .

Dopiero w t e d y , g d y a n a l i t y k w y r a ź n i e sobie u ś w i a d o m i , ż e

s y t u a c j a p r a w n a dziecka w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e zawsze jest n i e k o r z y s t n a , będz ie m ó g ł w p e ł n i mu p o m ó c . Nie jest jego s p r a ­wą osądzać, czy p a c j e n t ocenia swoich rodz iców s p r a w i e d l i w i e , czy też n ie . T e n o s t a t n i zrobi to z w ł a s n e j woli, g d y t y l k o b ę ­dzie mógł, g d y w p e ł n i przeży je s w o j e dziecięce z a r z u t y i u w o l ­ni się od nich. P o z y t y w n e w z a m i e r z e n i u „ s y g n a ł y " n i e mogą p r z y s p i e s z y ć tego procesu, a co n a j w y ż e j go u t r u d n i ć . Nie jest też z a d a n i e m t e r a p e u t y s tać się sędzią p a c j e n t a , chociaż p a c j e n t m o ż e taką s y t u a c j ę p r o w o k o w a ć p o p r z e z p r z e n i e s i e n i e . N i g d y jeszcze nie z d a r z y ł o się, żeby p a c j e n t p r z e d s t a w i ł swoich rodzi-

62

Page 63: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ców gorze j , niż o d b i e r a ! ich rzeczywiśc ie w dz iec ińs twie, p o n i e ­w a ż aby p r z e ż y ć p o t r z e b o w a ł ideal izacj i rodziców, a n i e dziecię­cej k r y t y k i czy też r e w o l t y . D o p i e r o w t e d y m o ż e je dopuścić, g d y w a n a l i t y k u znajdzie o p i e k u n a , k t ó r y jest mu całkowic ie o d d a n y .

Często b o w i e m z d a r z a się, że d o p i e r o p ó ź n i e j w t r a k c i e le­czenia u jawnia ją się także p o z y t y w n e s t r o n y j ednego z rodziców, podczas g d y n a p o c z ą t k u w s z y s t k o w n i m b y ł o n e g a t y w n e . Ale t a z m i a n a o z n a c z a j edynie , ż e n p . u t r w a l o n y o b r a z „ c z a r o w n i ­c y " czy „ t y r a n a " m ó g ł p r z e k s z t a ł c i ć się w l u d z k ą i s totę o róż­n y c h cechach, p o n i e w a ż p a c j e n t p o t r a f i t e r a z o d c z u w a ć i p r z e ­ż y w a ć w i m i e n i u o b u s t r o n — i w ł a s n y m , i rodziców.

D o p r o c e s u a n a l i z y n a l e ż y t a k ż e c h w i l o w e o ż y w i e n i e p i e r w ­szej, b e z w a r u n k o w e j , w s z y s t k o w y b a c z a j ą c e j „ m i ł o ś c i " m a ł e g o d z i e c k a do rodziców, p o p r z e d z a j ą c e j wsze lk i b u n t . D o p i e r o to p r z e ż y c i e u w i d a c z n i a r o z m i a r b o l e s n y c h r o z c z a r o w a ń p o s t a c i a m i r o d z i c ó w i czyni z r o z u m i a ł ą a m b i w a l e n c j ę , p o n i e w a ż u r a z y , u p o ­korzenia , r a n y i i n n e u d r ę k i pochodzą od ludzi, do k t ó r y c h dzie­cko jes t p r z y w i ą z a n e n a j b a r d z i e j . Czy wczesnodz iec ięcy o b r a z rodz iców p o d w p ł y w e m a n a l i z y z m i e n i się w do j rzałą miłość, czy też w s p o k o j n y , w o l n y od n i e n a w i ś c i d y s t a n s , za leży od w i e ­lu c z y n n i k ó w , m i ę d z y i n n y m i od zdolności r o z w o j o w y c h jeszcze ży jących rodziców.

T a m , gdzie dz iec ińs two m o ż e się rozwi jać i żyć, n ie p o t r z e ­b u j e o n o ż a d n e g o z e w n ę t r z n e g o s t e r o w a n i a ani w y c h o w a n i a . Z a ­w i e r a się to t a k ż e w z d a n i u „ G d z i e b y ł o «id», p o w i n n o b y ć «ego»". M o d e l s t r u k t u r a l n y („id", „ e g o " , „ s u p e r e g o " ) p r z y p o m i n a s y s t e m r o d z i n n y , w którym dorośl i d z i k i e m u , z ł e m u dz iecku p o w i n n i p r z e k a z y w a ć m ą d r o ś ć życiową, o p a n o w a n i e l u b w n a j l e p s z y m razie „ o k i e ł z n a n i e " złych i n s t y n k t ó w .

4. K A S T R U J Ą C A KOBIETA CZY U P O K O R Z O N A M A Ł A DZIEWCZYNKA?

To, jak a n a l i t y k u s t o s u n k o w u j e się do w c z e s n o d z i e -cięcej rzeczywis tośc i swojego p a c j e n t a , m a nie t y l k o znaczenie t e o r e t y c z n e , lecz o k r e ś l a jego p o s t a w ę w p r o c e s i e t e r a p i i i jego

63

Page 64: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u ż y t e c z n o ś ć dla p a c j e n t a , gdy w y s t ę p u j e jako jego a d w o k a t . I n a c z e j będzie t r a k t o w a ! opór, inacze j r o z u m i a ł r o z w ó j w y p a d ­k ó w w p r z e n i e s i e n i u i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i u , w zależności od t e ­go, czy agres je, l ęk i i p o s t ę p o w a n i e p a c j e n t a będzie i n t e r p r e t o ­w a ł jako i n f o r m a c j e o jego d a w n e j , pozos ta jące j w u k r y c i u , r e ­a l n e j sy tuac j i , czy też jako w y r a z jego l i b i d y n a l n y c h i a g r e ­s y w n y c h i m p u l s ó w . W t y m o s t a t n i m w y p a d k u t e s a m e w y p o ­w i e d z i p a c j e n t a w y d a d z ą m u s ię d e s t r u k t y w n e , n a r c y s t y c z n e , n e u r o t y c z n e , lęki p r z e s a d z o n e , n a w e t p a r a n o i d a l n e , p o n i e w a ż nie pasu ją do o b e c n e j rzeczywistości , a szczególnie n i e o d p o w i a d a j ą s t a r a n i o m „ d o b r z e m u życzącego t e r a p e u t y " .

P e w n a k o b i e t a , k t ó r e j o s t a t n i ą ana l izę k o n t r o l o w a ł a m , p r z e z wie le l a t p r ó b o w a ł a z a a k c e p t o w a ć pog ląd swojego p i e r w s z e g o a n a ­l i t y k a d o t y c z ą c y zazdrośc i o peni sa , k tórą r z e k o m o o d c z u w a ł a , i k a s t r u j ą c e j p o s t a w y , w nadzie i , że p o m o ż e jej to s tać się m i l ­szą, b a r d z i e j kobiecą, to znaczy m n i e j p o d e j r z l i w ą i k r y t y c z n ą w s t o s u n k u do m ę ż c z y z n . Ale w s z y s t k i e jej s t a r a n i a nic n ie p o ­m a g a ł y . C i e r p i a ł a w p r a w d z i e z tego p o w o d u , że s ta le p s u ł a so­bie wsze lk ie k o n t a k t y z m ę ż c z y z n a m i , k i e d y u lega jąc p r z y m u ­sowi d e m a s k o w a ł a n a t y c h m i a s t ich słabości, a le n ie u d a ł o się je j tego z m i e n i ć . W k o ń c u t a k s a m o z a c h o w a ł a się w s t o s u n k u do swojego a n a l i t y k a , k t ó r y , zb i ty z t r o p u p r z e z i n t e l i g e n t n ą p a c j e n t k ę , nie chciał d a l e j p r o w a d z i ć t e r a p i i .

W d r u g i e j anal iz ie , k t ó r ą w d u ż e j m i e r z e m o g ł a m śledzić, p o ­c z ą t k o w o r o z w i n ę ł o się p r z e n i e s i e n i e w e d ł u g tego s a m e g o s c h e ­m a t u . Ale p o n i e w a ż a n a l i t y k n i e zadowol i ł się i n t e r p r e t a c j ą a t a ­k ó w p a c j e n t k i z a p o m o c ą i n s t y n k t u śmierc i , w z g l ę d n i e z a z d r o ś ­ci o penisa , s z u k a ł i n n y c h p r z y c z y n . P o n i e w a ż s w ó j u r a z i w ł a ­s n e uczucie n i e p e w n o ś c i r o z u m i a ł jako s y g n a ł y p r z e c i w p r z e n i e -sienia, w s k a z u j ą c e n a osobę ojca, u d a ł y m u się r e k o n s t r u k c j e , k t ó r e z o s t a ł y p o t w i e r d z o n e p r z e z s p o n t a n i c z n e z m i a n y w s t o s u n ­k u p a c j e n t k i d o m ę ż c z y z n .

J e j ojciec, jak się okazało, n i e p e w n y i s łaby m ę ż c z y z n a , nie d o r ó w n u j ą c y i n t e l e k t u a l n i e s w o j e j córce, n iewoln iczo u legły w ł a s n y m rodz icom, s p o t k a ł się z p o g a r d ą ze s t r o n y s w o j e j żony po p o w r o c i e z f r o n t u . W okres ie d o j r z e w a n i a p a c j e n t k a p o d z i e ­l a ł a p o g a r d ę m a t k i i często k r y t y k o w a ł a ojca, k t ó r e g o u w a ż a ł a w t e d y za t c h ó r z a . O t y m w s z y s t k i m wiedz iała . Ale d laczego

64

Page 65: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u t r w a l i ł a t ę p o s t a w ę , d laczego p r z e n o s i ł a j ą n a i n n y c h m ę ż c z y z n i m i m o , że c h c i a ł a tego, n ie m o g ł a wy j ść za m ą ż i m u s i a ł a z r e ­z y g n o w a ć z p o s i a d a n i a dz iecka? P r z e c i e ż n i e n a w i ś ć do ojca w e ­d ł u g w s z e l k i c h p o z o r ó w n ie b y ł a n i e ś w i a d o m a . Ale je j k o r z e ­n i e t k w i ł y g ł ę b o k o w n i e ś w i a d o m o ś c i .

Dzięk i zainteresowaniom d r u g i e g o a n a l i t y k a wczesnodziec ięcą rzeczywis tośc ią p a c j e n t k i o k a z a ł o się, że dla słabego, h i p o c h o n ­d r y c z n e g o , c h o r o w i t e g o ojca i s t n i a ł k i e d y ś j e d e n j e d y n y czło­wiek, k t ó r e g o się n ie bał , k t ó r y n i m n ie p o g a r d z a ł i n a k t ó r y m m ó g ł się o d g r y w a ć za w s z y s t k i e s w o j e p o n i ż e n i a na wo jn ie , w n i e w o l i i w k o ń c u w m a ł ż e ń s t w i e . B y ł a n i m jego s t a r s z a córka, p a c j e n t k a , w t e d y g d y b y ł a jeszcze z u p e ł n i e m a ł a . W p r a w d z i e n i e m ó g ł z n i k i m m ó w i ć o p r z e ż y c i a c h na w o j n i e i w niewol i , b y ł b a r d z o z a m k n i ę t y , a le z m a ł ą d z i e w c z y n k ą m ó g ł się c z a s a m i bawić, p o t e m n a g l e k r z y c z e ć na nią, bić, w y ś m i e w a ć i u p o k a ­rzać. M ó g ł je j o k a z y w a ć , że ją lubi , t u l i ć się do n i e j — g d y k o ­goś p o t r z e b o w a ł — ale j e d n o c z e ś n i e m ó g ł o d s u n ą ć ją j ak la lkę a lbo z w i e r z ą t k o , bez s ł o w a w y j a ś n i e n i a , z w r a c a j ą c się k u i n n y m s p r a w o m l u b l u d z i o m . R e k o n s t r u k c j a tego u r a z u zos tała u m o ż l i ­w i o n a dzięki inscenizac j i w p r z e n i e s i e n i u i p o t w i e r d z o n a p r z e z s n y ; poza t y m p a c j e n t k a c h c i a ł a o d k r e w n y c h d o w i e d z i e ć się o s p r a w a c h , o k t ó r y c h w c z e ś n i e j n i e c h c i a ł a wiedz ieć . Po r a z p i e r w s z y n i e m u s i a ł a j a k d a w n i e j u n i k a ć p r a w d y i m o g ł a d o ­w i e d z i e ć się czegoś bl iższego o p r z y n a l e ż n o ś c i o jca do SA. T e r a z s z u k a ł a w s w o i m ojcu t a k i e g o człowieka, j a k i m b y ł w r z e c z y ­wis tośc i i z r o z u m i a ł a , że o p a s k a SA n ie znaczy już d la n i e j n ic n o w e g o , p o n i e w a ż w ł a ś n i e w t r a k c i e anal izy, za pomocą p r z e n i e ­sienia, u j r z a ł a go jako b a r d z o n i e p e w n e g o i p r a g n ą c e g o w związ­k u z t y m r e k o m p e n s a t y .

W i e d z y t e j t o w a r z y s z y ł p r z e z p e w i e n czas w i e l k i s m u t e k ; p a ­c j e n t k a z n o w u c z u ł a się k o c h a j ą c y m dz ieck iem, z a l e ż n y m o d s w e g o n i e o b l i c z a l n e g o ojca, k t ó r y r a z b y ł kocha jący , a r a z o k r u t ­ny . W k o ń c u m o g ł a odczuć jego n iedo j rzałość , zobaczyć go u r a ­ż o n y m , n a r c y s t y c z n y m i e k s t r e m a l n i e p o t r z e b u j ą c y m p o m o c y , zobaczyć w n i m człowieka, k t ó r y n ie jest w s t a n i e odczuć, co dzie je się z d r u g i m c z ł o w i e k i e m , u j r z e ć go jako ojca, k t ó r y p o ­t r z e b o w a ł je j j a k o w e n t y l a i z a b a w k i , k t ó r y n ie m i a ł s z a c u n k u d la je j d u s z y i po jęc ia o je j p r a w d z i w e j istocie. T y m o j c e m p o -

5 — M u r y m i l c z e n i a . . . 65

Page 66: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

g a r d z a ł a , p o g a r d z a j ą c w s z y s t k i m i s p o t y k a n y m i m ę ż c z y z n a m i , k t ó r y c h b a ł a się i k o c h a ł a , ale k t ó r y c h słabości m u s i a ł a j e d n o ­cześnie ciągle d e m a s k o w a ć , dopóki ojciec wczesnego d z i e c i ń s t w a b y ł n i e d o s t ę p n y je j ś w i a d o m o ś c i . W p r z y m u s i e p o w t a r z a n i a n i e ­u s t a n n i e i n s c e n i z o w a ł a d r a m a t swojego dz iec ińs twa, częściowo w o d w r ó c o n e j roli , b ę d ą c t e r a z tą, k t ó r a m a p r z e w a g ę n a d m ę ż ­c z y z n a m i , r a n i ich i opuszcza. J e d n o c z e ś n i e m i a ł a n a d z i e j ę , że w t y c h s y t u a c j a c h będz ie m o g ł a u k a r a ć swojego ojca za jego o k r u c i e ń s t w o . P o n i e w a ż p r z e ż y ł a w t r a k c i e a n a l i z y swoje dz ie­cięce p r a g n i e n i e z e m s t y i zaczęła p o j m o w a ć , że z e m s t a ta o b e c ­n i e i p r z y u d z i a l e z a s t ę p c z y c h osób n i g d y n ie b ę d z i e m o g ł a za­spokoić d a w n e g o p r a g n i e n i a , o t w o r z y ł y się d la n i e j z u p e ł n i e n o ­w e , w c z e ś n i e j n i e z n a n e f o r m y k o n t a k t ó w z m ę ż c z y z n a m i .

W s z y s t k o to s t a ł o się bez w y c h o w y w a n i a , bez w y s i ł k u , bez s t a r a ń , żeby b y ć „ r o z s ą d n ą " . J e j n i e z m i e r z o n a p o c z ą t k o w a wście­kłość n a p i e r w s z e g o t e r a p e u t ę , k t ó r y je j z u p e ł n i e nie r o z u m i a ł , p r z e o b r a z i ł a się w s m u t e k z p o w o d u g r a n i c możl iwośc i jego r o ­z u m i e n i a , k t ó r e z czasem, j a k k o l w i e k w i n n y c h p u n k t a c h , od­k r y ł a i z a a k c e p t o w a ł a u n o w e g o t e r a p e u t y . P o j ę ł a t e r a z e m o ­c j o n a l n i e i b e z p o g a r d y , że jej ojciec już jako dz iecko b y ł p i łką do z a b a w y r o z w i e d z i o n y c h r o d z i c ó w ( k t ó r z y go s ta le z a b i e r a l i i p r z y p r o w a d z a l i ) , z a n i m s t a ł się p i łką T r z e c i e j Rzeszy i p a r t i i . Ale p r a w d z i w e z r o z u m i e n i e i p r z e b a c z e n i e d o r o s ł e j k o b i e t y b y ł o m o ż l i w e dopiero w t e d y , g d y wśc iekłość i f a n t a z j e m a ł e j , u p o ­k o r z o n e j d z i e w c z y n k i , z w i ą z a n e z p r a g n i e n i e m z e m s t y , z o s t a ł y p o t r a k t o w a n e p r z e z a n a l i t y k a p o w a ż n i e , a n ie z i n t e r p r e t o w a n e j a k o w y r a z zazdrośc i o peni sa .

N i e z r o z u m i e n i e p a c j e n t a p r z e z t e r a p e u t ę nie jest o k r u c i e ń ­s t w e m , lecz n ieszczęśc iem, ściśle z w i ą z a n y m z w ł a s n ą anal izą szkoleniową, t o t e ż o b u s t r o n o m m o ż e p o m ó c p r z y z n a n i e się a n a ­l i t y k a d o s w o i c h o g r a n i c z o n y c h możl iwości . Ale p a c j e n t z n a j ­dzie się w c i ę ż k i m p o ł o ż e n i u , jeżeli u s ł y s z y od a n a l i t y k a , że t e n w p r a w d z i e d o b r z e g o r o z u m i e , a le p a c j e n t „ w z b r a n i a s i ę " p r z y ­jąć jego i n t e r p r e t a c j e , p o n i e w a ż chce b y ć m ą d r z e j s z y , większy, p o t ę ż n i e j s z y i chce w s z y s t k i c h i n n y c h p o m n i e j s z y ć i o g ł u p i ć . T a k i e i n t e r p r e t a c j e p r o w a d z ą d o s a d o - m a s o c h i s t y c z n e g o p r z e n i e ­sienia, a lbo są jego w y r a z e m ; b ę d ą k w i t o w a n e jeszcze m o c n i e j ­s z y m i a t a k a m i , k t ó r e mogą się w y r a ż a ć w i e l o g o d z i n n y m m i l c z e -

66

Page 67: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n i e m i d o p r o w a d z ą a n a l i t y k a do o s t a t e c z n e j u t r a t y c ierpl iwości , co z p e w n o ś c i ą n i e w z b u d z i w n i m e m p a t i i . Co się t u t a j r o z g r y ­w a ? M a ł e dziecko, k t ó r e jest w y k o r z y s t y w a n e , m u s i o t y m za­p o m n i e ć i mi lczeć; w ł a ś n i e zakaz u z e w n ę t r z n i e n i a się i w e r b a ­lizacji p o z b a w i a je p e w n o ś c i s iebie. Co dzie je się z p a c j e n t e m g d y j a k o d o r o s ł y p r z y c h o d z i do a n a l i t y k a i słyszy, że t y l k o mu s i ę „ w y d a j e " , że jes t n i e r o z u m i a n y , a w rzeczywis tośc i n i e w ą t p l i w i e jest? P o n i e w a ż j a k o dziecko n a u c z y ł się n ie ufać w ł a s n y m u c z u ­ciom, pozosta je mu p e r f e k c y j n e d o p a s o w a n i e i p a c j e n t opuśc i g a b i n e t z e t y k i e t k ą okreś la jącą jego z a c h o w a n i e , t a k j ak k i e d y ś o p u ś c i ł s w o i c h rodz iców. Ale jeżel i i s tn ie je już w ł a s n e p o d ł o ż e uczuc iowe, żywe, p r a w d z i w e „ j a " , t o w t e d y t a k ż e zapewnienie , a n a l i t y k a , k t ó r y s to i w j a s k r a w e j sprzecznośc i z p r z e k o n a n i e m p a c j e n t a , ż e jest n i e r o z u m i a n y , p r z y s p o r z y m u wie le t r u d n o ś c i , u c z y n i go n i e p e w n y m , z d e n e r w u j e go, a w n a j l e p s z y m w y p a d k u o b u r z y . Ale po r a z p i e r w s z y — b ę d ą c c h r o n i o n y m p r z e z a n a l i ­zę — o d w a ż y się z b u n t o w a ć p r z e c i w p r z e m ą d r z a ł o ś c i i n i e o m y l ­ności s w o i c h r o d z i c ó w r e p r e z e n t o w a n y c h p r z e z a n a l i t y k a , i b r o ­nić swoje j a u t o n o m i i . L o s tego p a c j e n t a m o ż e zależeć t y l k o o d tego, czy a n a l i t y k jest g o t o w y o d r z u c i ć swój , d o t y c h c z a s d o b r z e s p r z e d a j ą c y się t o w a r , u z n a j ą c go za p r z e c h o d z o n y i n i e p o t r z e b ­ny, czy pozwol i p r o w a d z i ć się u c z u c i o m p a c j e n t a , czy też d a l e j będz ie się s t a r a ł n a r z u c i ć m u swoje zdanie . W y w i ą z u j ą c a się z tego w a l k a sił n i e jest c z y m ś n a j g o r s z y m ; jest w k a ż d y m r a ­zie z n a k i e m , że p a c j e n t ciągle jest a k t y w n y i s z u k a s w o j e j a u t o ­n o m i i .

P o d o b n i e j ak m e t o d y rodziców, t a k i m e t o d y t e r a p e u t ó w ( r ó ż n y c h szkół) mogą b y ć szczególnie w y r a f i n o w a n e . N i e k t ó r z y n ie zadowala ją się w y p e r s w a d o w a n i e m p a c j e n t o w i jego o d c z u ­cia, że jest n i e r o z u m i a n y i s ta ra ją się w y k a z a ć mu za p o m o c ą r ó ż n y c h i n t e r p r e t a c j i , że jego u c z u c i a i o b s e r w a c j e są j e d y n i e w y r a z e m jego „ u p o r u " , „ s z t y w n o ś c i " i td. I s tn ie je jeszcze jeden, c a ł k i e m „ l e g a l n y " i s k u t e c z n y ś r o d e k p o z b a w i e n i a go p e w n o ś c i s iebie i u c z y n i e n i a go p o s ł u s z n y m . Ś r o d e k t e n o p i e r a się na teor i i , ż e n p . t a k z w a n e lęk i p a r a n o i d a l n e , t o znaczy b r a k z a u f a n i a p a ­c j e n t a do s w o i c h bl iźnich, jes t t y l k o obroną, pro jekc ją jego w ł a ­s n y c h chęci w y k o r z y s t y w a n i a i n n y c h , o s z u k i w a n i a , u w o d z e n i a i m o r d o w a n i a . Tego r o d z a j u i n t e r p r e t a c j e mogą z a w i e r a ć p r a w -

5 ' 67

Page 68: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

de, p o n i e w a ż rzeczywiśc ie t e n m e c h a n i z m p r o j e k c j i często w y ­s t ę p u j e . J e ż e l i jak i ś człowiek r o z c z a r o w a ł nas , a nie m o g l i ś m y u j a w n i ć n a s z e j złości, n ie d o ś w i a d c z a m y s iebie j ako s r o ż ą c y c h się, lecz p o s t r z e g a m y tego c z ł o w i e k a j a k o złego. Ale p o n i e w a ż t a k i e i n t e r p r e t a c j e o b e j m u j ą t y l k o z a k o ń c z e n i e p e w n e j d ł u g i e j h i s t o r i i , a g ł ó w n a część t r a g e d i i pozos ta je p r z e z nie p o m i n i ę t a , są o n e w większości w y p a d k ó w n i e s k u t e c z n e i k r z y w d z ą c e . J e s t już w y s t a r c z a j ą c ą t ragedią, że p o c z ą t k i k a ż d e g o l u d z k i e g o życia, k t ó r e sięgają w c z e s n y c h generac j i , m u s z ą pozostać n i e d o s t ę p n e . Ale g d y rzeczywis tość w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a p a c j e n t a , k t ó r ą m o ż n a w y d o b y ć za pomocą p r z e n i e s i e n i a i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a o r a z p r z y m u s u p o w t a r z a n i a , jest i n t e r p r e t o w a n a jako p r o j e k c j a jego fantaz j i , w t e d y d o c h o d z i d o n o w e j t r a g e d i i .

T o c o zostało t u z i l u s t r o w a n e n a p r z y k ł a d z i e „ k a s t r u j ą c e j k o ­b i e t y " i j e j r z e k o m e j „zazdrośc i o p e n i s a " , m o ż n a p r z e d s t a w i ć n a n iez l iczonych, b a r d z o często p r z e r a ż a j ą c y c h p r z y k ł a d a c h . J e s t rzeczą z rozumiałą, ż e kobie ty , k t ó r e w c z e ś n i e j b y ł y u p o k a r z a ­ne i t r a k t o w a n e p r z e z s w o i c h o jców j a k la lki , j ako d o r o s ł e s k ł a ­niają się, jeżeli jest to możl iwe, do tego a b y d a ć o d c z u ć m ę ż ­c z y z n o m swoją p r z e w a g ę i j ednocześn ie b e z n a d z i e j n i e się od n i c h u z a l e ż n i a ć . T a k ż e m ę ż c z y ź n i będą się mści l i na k o b i e t a c h ( i m a ­ł y c h d z i e w c z y n k a c h ) , jeżeli by l i źle t r a k t o w a n i p r z e z m a t k i . Ale d o p i e r o o d k r y c i e t k w i ą c e g o w h i s t o r i i życia ź r ó d ł a tego zacho­w a n i a u m o ż l i w i a jego r z e c z y w i s t e z r o z u m i e n i e . I w ł a ś n i e o to s t a r a się — t a k n a l e ż a ł o b y sądzić — p s y c h o a n a l i z a . W t a k i m w y ­p a d k u w y c h o w u j ą c e m o r a l i z o w a n i e m u s i b y ć je j obce. P i ę ć ­dz ies ięc io le tn i H e n r y Mi l le r s iedział p r z y swoje j u m i e r a j ą c e j m a t c e i c a ł y m s e r c e m p r a g n ą ł od n i e j usłyszeć, że j e d n a k p r z e ­c z y t a ł a jakiś jego u t w ó r . Ale jego m a t k a z m a r ł a n i e m o g ą c m u tego powiedzieć, p o n i e w a ż n i g d y niczego n ie p r z e c z y t a ł a . Czy n a l e ż y się dziwić, że — jak pisze A n a i s N i n — p r z e d s t a w i a on „ k o c h a n e p r z e z s iebie k o b i e t y jako n i e r z ą d n i c e , ż e b y p ó ź n i e j j e o s k a r ż a ć " ? (por. A. Nin, 1979, s. 56).

P o d o b n ą k o n s t e l a c j ę z n a j d u j e m y u B a u d e l a i r e ' a , k t ó r y być m o ż e b a r d z i e j u ś w i a d a m i a ł sobie swoją n i e n a w i s t n ą miłość do m a t k i . G d y b y ł d z i e c k i e m w y d a w a ł o m u się, ż e p o p r z e z d r u g i e m a ł ż e ń s t w o s t a ł a s ię o n a n i e w i e r n a j e m u i jego z m a r ł e m u ojcu i d l a t e g o „ n i e r z ą d n a " , a le j ednocześn ie uwodzic ie l ska i p o ż ą d a -

68

Page 69: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

na. J e g o w i e r s z Leta w y r a ż a głęb ię jego a m b i w a l e n c j i , k t ó r ą

m o ż e w sobie o d n a l e ź ć w i e l u ludz i .

Leta

Przyjdź do mnie, duszo głucha w okrucieństwie, Boski tygrysie, potworze wspaniały, Chcę, by się drżące me palce nurzały W twych ciężkich, wonnych włosów grzywie gęstej.

Zbolałą głowę swą zagrzebać pragnę W sukniach twych, co są pełne twojej woni, Ażeby wdychać, niby kwiat w agonii, Słodką stęchliznę miłości umarłej.

Chcę spać! Sen raczej milszy mi niż życie. W śnie, co jest śmierci słodką zapowiedzią, Będę twe piękne ciało lśniące miedzią Pocałunkami okrywał w zachwycie.

Otchłanie łóżka twojego jedynie Mogą pochłonąć mój jęk i westchnienia, W twych ustach jest potęga zapomnienia, Przez pocałunki twoje Leta płynie.

Odtąd, zmieniwszy w rozkosz przeznaczenie, Swojemu fatum uległy bez granic, Męczennik korny, niewinny skazaniec, Którego płomień podnieca cierpienie,

Ssać będę, by utopić swoje krzywdy, Sok łagiewnicy i dobrą cykutę Z twych ostrych, oszałamiających sutek, Z piersi, co serca nie więziła nigdy.

(Kwiaty zła, tłum. Mieczysław Jastrun, PIW 1970)

D w a l i s ty B a u d e l a i r e ' a d o jego m a t k i odzwierc ied la ją t r a ­

g i c z n y c h a r a k t e r jego s t o s u n k u do n i e j i szczerość, k t ó r a b y ł a

ź r ó d ł e m Kwiatów zła.

„ K t o wie, czy b ę d ę m ó g ł jeszcze r a z o t w o r z y ć p r z e d Tobą

moją całą duszę, k t ó r e j T y n i g d y n ie o g a r n ę ł a ś a n i n ie p o z n a ­

łaś ! Pi szę to, n ie w a h a j ą c się, t a k d o b r z e w i e m , że jest to p r a w ­

dą. W m o i m d z i e c i ń s t w i e b y ł czas n a m i ę t n e j miłośc i do Ciebie;

s ł u c h a j i czy ta j bez t rwogi . N i g d y n ie p o w i e d z i a ł e m Ci tego t a k

o t w a r c i e . P r z y p o m i n a m sobie p e w n ą p r z e j a ż d ż k ę f i a k r e m : w y ­

szłaś w ł a ś n i e z lecznicy, w k t ó r e j m u s i a ł a ś p r z e b y w a ć p r z e z p e ­

w i e n czas, i ż e b y u d o w o d n i ć m i , że m y ś l a ł a ś o s w o i m s y n u , p o ­

k a z a ł a ś m i r y s u n e k p i ó r k i e m , k t ó r y z rob iłaś d la m n i e . Myśl isz,

69

Page 70: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ż e m a m o k r o p n ą p a m i ę ć ? P ó ź n i e j p l a c S a i n t - A n d r e - d e s A r t s i N e u i l l y . D ł u g i e s p a c e r y , czułości bez k o ń c a ! P r z y p o m i n a m so­bie p l a n t y n a b u l w a r z e , k t ó r e w i e c z o r a m i w y g l ą d a ł y t a k s m u ­t n i e . A c h ! t o b y ł y d la m n i e d o b r e czasy m a c i e r z y ń s k i e j czułoś­c i ! W y b a c z mi, ż e n a z y w a m d o b r y m czas, k t ó r y dla Ciebie b y ł bez w ą t p i e n i a zły. Ale j a zawsze ż y ł e m Tobą; n a l e ż a ł a ś w y ł ą c z ­n i e do m n i e . B y ł a ś j e d n o c z e ś n i e i d o l e m i t o w a r z y s z e m . B y ć m o ­że zdziwisz się, że m o g ę z t a k ą n a m i ę t n o ś c i ą m ó w i ć o czasie, k t ó r y jest t a k od legły . S a m się t e m u dziwię . B y ć m o ż e m i n i o n e s p r a w y d l a t e g o t a k ż y w o rysu ją się w m o j e j duszy, bo z n o w u o d c z u w a m t ę s k n o t ę za ś m i e r c i ą " (6 m a j a 1861 r.).

I 17 l a t w c z e ś n i e j , g d y m a t k a c h c i a ł a mu dać o p i e k u n a (co t e ż zrobiła późnie j) , p i s a ł B a u d e l a i r e :

„ P r o s z ę Cię, ż e b y ś u w a ż n i e p r z e c z y t a ł a t e n list, p o n i e w a ż jes t b a r d z o p o w a ż n y i n a j w y ż s z y m a p e l e m do T w o j e j m ą d r o ś c i i T w o j e j w i e l k i e j czułości, k t ó r ą j a k twierdz i sz , m a s z d l a m n i e . Przede w s z y s t k i m piszę do Ciebie t e n l ist w g ł ę b o k i e j d y s k r e c j i i p r o s z ę Cię, ż e b y ś n i k o m u go n ie p o k a z y w a ł a . J e d n o c z e ś n i e p r o s z ę Cię, na miłość boską, ż e b y ś n ie c h c i a ł a widz ieć w n i m niczego p a t e t y c z n e g o i pode j ść do niego n ie i n a c z e j jak z roz­s ą d k i e m . P o n i e w a ż n a s z e d y s k u s j e n a b r a ł y d z i w n e g o z w y c z a j u o b r a c a n i a się w p r z y k r o ś c i , w k t ó r y c h z m o j e j s t r o n y n i e ma niczego p r a w d z i w e g o , p o n i e w a ż z n a j d u j ę s ię w s t a n i e n i e p o k o ­ju, a Ty t r w a s z w u p o r z e , że s ł u c h a ć m n i e już w i ę c e j n ie chcesz, czuję się z m u s z o n y , s i ęgnąć p o f o r m ę l istu, k t ó r y m a Cię p r z e ­k o n a ć o t y m , jak b a r d z o możesz n ie m i e ć racj i , m i m o T w o j e j czułości . P i szę Ci to w s z y s t k o z w y p o c z ę t ą głową i k i e d y m y ś l ę

0 s t a n i e c h o r o b o w y m , w k t ó r y m z n a j d u j ę się od w i e l u d n i , k t ó ­ry zos tał w y w o ł a n y złością i z d z i w i e n i e m , w t e d y z a d a j ę sobie p y t a n i e , j ak i dz ięk i c z e m u zniosę cios! Ż e b y m n i e s k ł o n i ć do p o ł k n i ę c i a t a b l e t k i , n ie przes ta ją m i p o w t a r z a ć , ż e t o w s z y s t k o j e s t n a t u r a l n e i w ż a d n y m w y p a d k u h a ń b i ą c e . J e s t to m o ż l i w e 1 w i e r z ę w to. Ale to co się n a p r a w d ę liczy, to to, że co d l a w i ę ­kszości ludzi jes t p r a w i d ł o w e , d la m n i e jest c z y m ś z u p e ł n i e i n ­n y m . P o w i e d z i a ł a ś mi, że m o j a złość i m o j e z m a r t w i e n i e szybko m i n ą ; p r z y j m u j e s z , że s p r a w i ł a ś s w o j e m u d z i e c k u ból d la jego d o b r a . Ale p r z e k o n a j s ię proszę o j e d n e j s p r a w i e , k t ó r ą u s t a ­w i c z n i e w y d a j e s z się i g n o r o w a ć ; j e s t e m rzeczywiśc ie n a m o j e

70

Page 71: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

nieszczęście z r o b i o n y inacze j niż i n n i ludz ie . Co w T w o i c h o c z a c h jes t koniecznością i w y w o ł a n y m p r z e z okol iczności b ó l e m , tego j a n ie m o g ę znieść. M o ż n a t o ł a t w o w y j a ś n i ć . Możesz m n i e t r a ­k t o w a ć j a k chcesz, k i e d y j e s t e ś m y sami , a le g w a ł t o w n i e o d r z u ­cę wszys tko, co r a n i moją w o l n o ś ć . C z y n i e jes t to n i e w i a r y ­g o d n y m o k r u c i e ń s t w e m , ż e p o w i n i e n e m p o d p o r z ą d k o w a ć się w y ­r o k o w i j a k i c h ś ludzi , k t ó r z y robią to n i e c h ę t n i e i w c a l e m n i e n i e zna ją? M i ę d z y n a m i : k t o m o ż e się p r z e c h w a l a ć , ż e m n i e zna, wie, d o k ą d chcę iść, co chcę r o b i ć i do jak ie j d o z y c ierp l iwośc i j e s t e m zdolny? M y ś l ę szczerze, że je s teś w w i e l k i m błędzie . M ó ­wię Ci to z u p e ł n i e spoko jn ie , bo u w a ż a m się za p o t ę p i o n e g o p r z e z Ciebie, i j e s t e m p e w i e n , że n ie będziesz w c a l e m n i e s ł u ­chać, a le z a p a m i ę t a j p r z e d e w s z y s t k i m t o : p r z y p r a w i a s z m n i e ś w i a d o m i e ' i z r o z m y s ł e m o n i e s k o ń c z o n ą m ę k ę , k t ó r e j całego p r z e n i k l i w e g o b ó l u n i e z n a s z " (bez d a t y , 1844; c y t a t w g : P . P a ­scal, s. 32 i nas t . ) .

To b ł a g a n i e o z r o z u m i e n i e p o z o s t a ł o bez odpowiedz i , a le l i s t p o z w a l a w e j r z e ć w rzeczywis tość , k t ó r a u k r y w a się za Kwiata­

mi zła. Dzięk i zna jomośc i wcześnie j szego, późnie j sze, choć p o ­c z ą t k o w o t a k jeszcze p o w i k ł a n e , s t a n i e się bez t r u d u z r o z u m i a ­łe . T e o r i a i n s t y n k t ó w n i e u w z g l ę d n i a tego f a k t u .

B a r d z o w y r a ź n i e d o w o d z i tego opis p r z y p a d k u S c h r e b e r a . F r e u d i n t e r p r e t u j e jego u r o j e n i a i l ęk i p r z e ś l a d o w c z e j a k o w y ­r a z o d p a r t e j h o m o s e k s u a l n e j m i ł o ś c i d o ojca, n i e m a r t w i ą c się o to . co t e n ojciec w c z e ś n i e j r o b i ł ze s w o i m d z i e c k i e m . G d y t y l ­ko M o r t o n S c h a t z m a n n w n i k n ą ł w tę h i s t o r i ę i w osobowość ojca, m a n i a p r z e ś l a d o w c z a s y n a o k a z a ł a się j e d y n i e n i e z n a c z n i e zaszy f rowaną h i s tor ią t r a g e d i i d z i e c k a (por. S c h a t z m a n n , 1973). T a k więc F r e u d w „ p r z y p a d k u S c h r e b e r a " opisał w ł a ś c i w i e je­d y n i e o s t a t n i a k t z u p e ł n i e u k r y t e g o p r z e d n i m d r a m a t u .

5. GIZELA I A N I T A

Z funkcj i , j ak to o k r e ś l a m , a d w o k a t a , k t ó r ą p r z y j m u ­j e a n a l i t y k , w y n i k a j ą da l sze k o n s e k w e n c j e , jeżel i n ie t r a k t u j e się tego o k r e ś l e n i a p o w i e r z c h o w n i e . T a k ż e w s ferze p r a w n e j o c z e k u j e m y od a d w o k a t a , że n ie o g r a n i c z y się t y l k o do p r z e t ł u -

71

Page 72: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m a c z e n i a i p r z e k a z a n i a p r z e d s ą d e m , w s f o r m a l i z o w a n y m języ­ku, tego co u s ł y s z a ł od swojego k l i e n t a . O c z e k u j e m y od niego w i ę c e j , a m i a n o w i c i e tego, że zobaczy p r z e d s t a w i o n e mu f a k t y w p e w n y m p o w i ą z a n i u , u k r y t y m jeszcze dla s a m e g o k l i e n t a , i że w k o n s e k w e n c j i z a u w a ż y n o w e , d o t ą d p r z e o c z o n e fakty, dz ięk i c z e m u m o ż e l e p i e j z r o z u m i e ć i n t e r e s y s w e g o p o d o p i e c z n e ­go, n iż on sam.

P o d o b n i e u w a r u n k o w a n a jest o b r o ń c z a f u n k c j a a n a l i t y k a , z tą j e d n a k zasadniczą różnicą, ż e jego w i e d z a w y m a g a p o s t a w y e m o c j o n a l n e j , k t ó r ą z d o b y w a on w czasie k s z t a ł c e n i a się. P o s i a ­da jąc taką ś w i a d o m o ś ć , a n a l i t y k n i e t y l k o t e o r e t y c z n i e będzie wiedz iał , że d z i e c i ń s t w o o d g r y w a d e c y d u j ą c ą ro lę w życiu p a ­c j e n t a , lecz b ę d z i e m ó g ł odczuć, co znaczy dla m a ł e g o dz iecka b y ć całkowic ie u z a l e ż n i o n y m od p o t r z e b i o c z e k i w a ń d o r o s ł y c h . P o n i e w a ż uczuc ia b e z r a d n o ś c i i bezs i lności już n ie są mu obce, p r a c a jego w y o b r a ź n i n i e jest z a h a m o w a n a ; o g a r n i a o n a w c z e -snodźiec ięcą s y t u a c j ę p a c j e n t a n a w e t w t e d y , g d y t e n będz ie się jeszcze p r z e d nią b r o n i ł za pomocą w y o b r a ż e ń o w s z e c h m o c y l u b f a s a d o w e g o z a c h o w a n i a , k t ó r e m o ż e b y ć p o ł ą c z o n e z p o g a r ­dą dla s a m e g o s iebie.

F a n t a z j a a n a l i t y k a m o ż e w y p r z e d z a ć z a b l o k o w a n ą w i e d z ę p a c j e n t a bez o b a w o suges t ię , jak p r z y p r z e k a z i e w i e d z y i n t e l e k ­t u a l n e j , p o n i e w a ż p r z e c z u c i a a n a l i t y k a są w p e ł n i s p r a w d z a l n e , d o p ó k i dotyczą k o n k r e t u . S p o n t a n i c z n a z m i a n a w z a c h o w a n i u p a c j e n t a m o ż e p o t w i e r d z i ć ich p r a w d z i w o ś ć l u b i m z a p r z e c z y ć .

M o ż n a t o w y j a ś n i ć n a p r z y k ł a d z i e his tor i i , k t ó r e j z n a j o m o ś ć z a w d z i ę c z a m p e w n e j z a a n g a ż o w a n e j w r u c h kobiecy k o l e ż a n c e o i m i e n i u Gizela . Gize la m i a ł a s w e g o czasu i n t e n s y w n e k o n t a k ­t y z g r u p a m i a n t y p s y c h i a t r y c z n y m i , p r z e d e w s z y s t k i m w e W ł o ­szech, k t ó r e w i ą z a ł y się z je j o s o b i s t y m , w i e l k i m w y z w o l e n i e m . C z u ł a się s i lniejsza, b a r d z i e j ś w i a d o m a , m n i e j p o d a t n a n a m a ­n i p u l a c j ę i , co z r o z u m i a ł e , chc iała to p r z e k a z a ć i n n y m l u d z i o m . P r a c o w a ł a w g r u p a c h z p r o s t y t u t k a m i i w i ę ź n i a r k a m i , i wszę­dzie w i d z i a ł a k r z y w d ę w y r z ą d z a n ą k o b i e t o m p r z e z m ę ż c z y z n . W a l c z y ł a z u p o k o r z e n i e m , m a l t r e t o w a n i e m , w y k o r z y s t y w a n i e m k o b i e t y . P r ó b o w a ł a p o z y s k a ć i n n e k o b i e t y dla wa lk i , k t ó r a , j ak m i a ł a nadz ie ję , m o g ł a b y dać im ś w i a d o m o ś ć w ł a s n e j s i ły i god­ności . Cel t e n dz ięk i p r a c y g r u p o w e j d o p e w n e g o s t o p n i a m ó g ł

72

Page 73: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

zostać os iągnięty, a le r o z u m i e j ą c a i u c z c i w a Gize la ciągle s t y ­k a ł a się ze z j a w i s k a m i , k t ó r e d o p r o w a d z a ł y ją do r o z p a c z y . P r z e z l a t a s t a r a ł a się, ż e b y p r o s t y t u t k i z o r g a n i z o w a ł y się, a b y u n i k n ą ć d y s k r y m i n a c j i ze s t r o n y s p o ł e c z e ń s t w a i z a g r o ż e n i a ze s t r o n y s u t e n e r ó w . P o d c z a s g d y w c z e ś n i e j p r o s t y t u t k a m u s i a ł a się l iczyć z zemstą mafi i s u t e n e r ó w , g d y na d r o d z e s ą d o w e j c h c i a ł a u w o l ­nić się od m ę c z ą c e g o i n i e b e z p i e c z n e g o związku, to t e r a z b y ł o to w m n i e j s z y m l u b w i ę k s z y m s t o p n i u m o ż l i w e dz ięk i p r a c y g r u p o w e j . Ale ż a d n a z t y c h kobiet , k t ó r e p o d c z a s s p o t k a ń g r u ­p o w y c h o t w a r c i e u z e w n ę t r z n i a ł y swoją n i e n a w i ś ć d o c iemiężcy, nie w y k o r z y s t a ł a d a n e j je j s z a n s y w y z w o l e n i a . Z a w s z e , g d y by­ł o t o już bl iskie, g d y o p u s z c z e n i e b r u t a l n e g o m ę ż c z y z n y n ie s t a n o w i ł o już n i e b e z p i e c z e ń s t w a , k o b i e t y u j a w n i a ł y u c z u c i a i spo­s o b y z a c h o w a n i a , k t ó r y c h n ie m o ż n a b y ł o po jąć z a p o m o c ą n o r ­m a l n e j logiki, z d r o w e g o r o z s ą d k u i n a j l e p s z y c h zasad psycholog i i s p o ł e c z n e j . W y s t a r c z y ł o , że z n i e n a w i d z o n y s u t e n e r — k t ó r e g o ś m i e r c i t a k g o r ą c o p r a g n ę ł y , k t ó r e g o często c h c i a ł y z a m o r d o w a ć ż e b y w k o ń c u o d e t c h n ą ć — b y ł b e z r a d n y , n p . p ł a k a ł a lbo z n a ­lazł się w więz ien iu, a b y jego o f iary c z y n i ł y w s z y s t k i e m o ż l i w e wys i łk i , ż e b y p o m ó c p r z e ś l a d o w c y , o d w i e d z a ł y go w w i ę z i e ­n i u i t p . Gize la b y ł a z rozpaczona. N i e w o l n i c z a n a t u r a k o b i e t y , jak sądziła, w y n i k a z tys iąc lec i je j u c i s k u i n i g d y n i e b ę d z i e m o ż n a je j zmienić . A le p o t e m Gize la w r a m a c h swojego p s y c h o a n a l i ­t y c z n e g o k s z t a ł c e n i a , w czasie s w o j e j a n a l i z y s z k o l e n i o w e j , ze­t k n ę ł a się z e s w y m w ł a s n y m d z i e c i ń s t w e m . I m d o k ł a d n i e j od­k r y w a ł a t u t a j wczesnodziec ięcą p r z y c z y n ę jej a m b i w a l e n t n e g o s t o s u n k u d o ojca, t y m w y r a ź n i e j w i d z i a ł a w e w n ę t r z n y p r z y m u s p o w t a r z a n i a o k r e ś l o n y c h czynnośc i u kobiet , z k t ó r y m i p r a c o w a ­ła w g r u p a c h . J e d n ą z n ich, n a z w i j m y ją A n i t a , zaczęła leczyć po u r a t o w a n i u je j w k l in ice po p r ó b i e s a m o b ó j c z e j . A n i t a b y ł a p r z e z 15 la t p r o s t y t u t k ą , n ie w y k a z u j ą c ą o b j a w ó w z a b u r z e ń p s y c h i c z n y c h ; s w o j e u c z u c i a s k r y w a ł a z a m a s k ą p r z y s t o s o w a n i a się do otoczenia, f u n k c j o n o w a ł a w i ę c c a ł k i e m d o b r z e i o f e r o w a ­ł a m ę s k i e j społecznośc i d o b r e j j akośc i usługi , n ie p r z y s p a r z a j ą c k ł o p o t ó w . D o p i e r o g d y m o g ł a u z e w n ę t r z n i ć w g r u p i e swoje u c z u ­cia n i e n a w i ś c i , c a ł a t a b u d o w l a z a c h w i a ł a się. T o w a r z y s z y ł y t e m u p r z e b u d z e n i u d w i e p r ó b y s a m o b ó j c z e . Gize la p o c z ą t k o w o n i e m o g ł a tego z r o z u m i e ć . Dlaczego w ł a ś n i e t e r a z ? T e r a z , k i e d y

73

Page 74: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

A n i t a w k o ń c u m o g ł a odczuć, że t a k ż e jako p r o s t y t u t k a , p r z y ­n a j m n i e j w s w e j g r u p i e , b y ł a r e s p e k t o w a n a ; te raz , k i e d y m o g ł a w a ł c z y ć o s w o j e p r a w a , d o p u ś c i ć do głosu swoją n i e n a w i ś ć , w ł a ś n i e t e r a z zaczęła, j ak m ó w i ą fachowcy, „ d e k o m p e n s o w a ć " : w k r ó t k i m czasie d w a r a z y zna lez iono ją w p o k o j u po zażyciu z b y t d u ż e j ilości t a b l e t e k . To z a c h o w a n i e n ie p a s o w a ł o do ż a d n e j teor i i , i p y t a n i a „ d l a c z e g o " o r a z „d laczego w ł a ś n i e t e r a z " n i e d a w a ł y Gizel i spoko ju . Wie le godzin swoje j a n a l i z y p o ś w i ę c a ł a r o z m o w o m o Anic ie , co je j a n a l i t y k o d b i e r a ł jako w y k r ę t y , w y ­m ó w k i i o p ó r z jej s t r o n y . Ale z c z a s e m i on z r o z u m i a ł , że G i ­zela w ł a ś n i e z a m i e r z a o d k r y ć coś b a r d z o w a ż n e g o , co d o t y c z y losu kobie t . Coś, co s t a ł o się szczególnie w y r a ź n e w s y t u a c j i A n i t y , a co m i a ł o z n a c z e n i e r ó w n i e ż d l a n i e j . O d k r y w a n i e za­częło się w t e d y , g d y Gize la z a p r o p o n o w a ł a Anic ie t e r a p i ę p s y ­c h o a n a l i t y c z n ą , p o d c z a s k t ó r e j A n i t a p o r a z p i e r w s z y d o t a r ł a d o c i e r p i e ń z o k r e s u swojego d z i e c i ń s t w a , k t ó r y c h z p o w o d z e n i e m m o g ł a b y n i e d o p u ś c i ć d o ś w i a d o m o ś c i p r z e z całe życie. L e c z w ł a ś n i e częśc iowe w y z w o l e n i e u c z u ć o d u z a s a d n i o n e g o g n i e w u i o b u r z e n i a d o p r o w a d z i ł o do ogólnego r o z l u ź n i e n i a i zagroziło o c h r o n i e w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u c z u ć wściekłości , r o z p a c z y , bez­si lności, k t ó r e w ł a ś c i w i e o d k r y ł y p r a w d z i w e g o człowieka . A oto, co się w y d a r z y ł o . W r o k u 1944, k i e d y A n i t a się u r o d z i ł a , jej ojciec, j a k u w a ż a n o , n ie żył. W i a d o m o ś ć ta o k a z a ł a się p ó ź n i e j n i e p r a w d z i w a . M a t k a A n i t y żyła w t y m czasie ze s w o i m p r z y ­jac ie lem, k t ó r y s a m m i a ł t r z e c h s y n ó w i w s t o s u n k u do A n i t y b y ł r a z b r u t a l n y , a r a z czuły . A n i t a o p o w i a d a ł a n a p o c z ą t k u le­czenia j ak c i e r p i a ł a z p o w o d u swojego o jczyma; m a t k a m u s i a ł a w t e d y ciężko p r a c o w a ć , żeby z d o b y ć żywność, n i g d y nie m o ­g ł a je j p r z e d n i m o b r o n i ć ; j ako c z t e r o l e t n i a d z i e w c z y n k a u c i e ­k a ł a , by znaleźć u o b c y c h ludzi s c h r o n i e n i e i p r z y t e j okaz j i zo­s t a ł a z g w a ł c o n a p r z e z jakiegoś m ę ż c z y z n ę . C a ł a h i s t o r i a je j ży­cia w y d a j e się w t e j s y t u a c j i z r o z u m i a ł a . W T prawdzie w s z y s t k o , c o zos tało t u o p o w i e d z i a n e , było d o s t ę p n e świadomośc i , a l e j e d y ­nie j a k o r z e c z o w e i n f o r m a c j e , tak ie , j a k i e m o ż n a zna leźć w ga­z e t a c h . A n i t a o p o w i a d a ł a o s w o i m d z i e c i ń s t w i e bez ż a d n y c h e m o ­cji, c z a s a m i ze ś m i e c h e m , podczas g d y w g r u p i e p o t r a f i ł a w p a ś ć w n i e p o h a m o w a n ą wściekłość, k i e d y m ó w i ł a o s w o i c h m o r d e r ­c z y c h m y ś l a c h d o t y c z ą c y c h s u t e n e r a . J e d n a k t e u w o l n i o n e w

74

Page 75: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k o ń c u u c z u c i a n ie b y ł y p o w i ą z a n e z u c z u c i a m i z d z i e c i ń s t w a . P o g l ą d rodziców, z e d z i e c k u m o ż n a b e z k a r n i e w y r z ą d z i ć k r z y w ­dę, b y ł w n i e j t a k s i lnie z a k o r z e n i o n y , że p o c z ą t k o w o n i e w i d z i a ­ła s e n s u w p o w r a c a n i u do u c z u ć z d z i e c i ń s t w a i w p r z e ż y w a ­n i u ich. Ale s k o r o m o g ł o to za i s tn ieć w anal iz ie i g d y A n i t a p r z e p ł a k a ł a n a k o z e t c e wie le godz in n a d s w o i m d z i e c i ń s t w e m , p o j a w i ł o się w je j w s p o m n i e n i a c h coś n o w e g o : je j r o d z o n y ojciec.

J u ż w c z e ś n i e j o p o w i e d z i a ł a Gizel i , że je j ojciec, od d a w n a u w a ż a n y za z m a r ł e g o , n i e o c z e k i w a n i e w r ó c i ł z n i e w o l i g d y m i a ­ła p ięć lat . Chociaż s ł a b y i c h o r o w i t y , b y ł d la c ó r k i czuły , śp ie­w a ł je j p i ę k n e p i o s e n k i i g r a ł n a h a r m o n i i . Ale szczęście t r w a ł o t y l k o d w a la ta , p o n i e w a ż ojciec z m a r ł n a r a k a . T a w y i d e a l i z o ­w a n a w e r s j a r o d z o n e g o o jca b a r d z o d ł u g o p o z o s t a w a ł a w a n a ­lizie n i e t k n i ę t a . I b r z m i a ł a o n a jak i n f o r m a c j a , k t ó r a z a w i e r a je­d y n i e t o n p e w n e g o r o z m a r z e n i a . Ale z c z a s e m t a i d e a l n a b u ­d o w l a zos tała z d o m i n o w a n a p r z e z p r a w d z i w e uczucie . A n i t a za­częła p r z e ż y w a ć to, j ak p r z e z t e w s z y s t k i e l a t a c z e k a ł a n a s w o j e ­go ojca, j ak m i a ł a nadz ie ję , że ją u r a t u j e , j ak s t a l e f a n t a z j o w a ­ł a : „ G d y p r z y j d z i e m ó j t a t u ś , p o r a d z i już sobie z m a m ą i ojczy­m e m , będzie b r o n i ł m o i c h p r a w , będz ie m n i e c h r o n i ł , n ie p o z w o ­li, żeby l u d z i e w y r z ą d z a l i m i k r z y w d ę " . T e r a z d o p i e r o , p o d c z a s a n a l i z y A n i t a m o g ł a o d c z u ć ból r o z c z a r o w a n i a : ojciec n ie b r o n i ł je j , t o b y ł a t y l k o p i ę k n a ba jeczka . P o g a r d z a n y p r z e z m a t k ę , s p r z y m i e r z y ł s ię z n a j w i ę k s z y m w r o g i e m A n i t y — o j c z y m e m — i t a k ż e ją bił, g d y n ie b y ł a p o s ł u s z n a , g d y n ie b y ł a p o w o l n a jak k u k i e ł k a . T e w s p o m n i e n i a p r z y c h o d z i ł y powol i , A n i t a m u s i a ł a z w a l c z y ć n a j w i ę k s z y o p ó r i p o c z ą t k o w o w y d a w a ł o się, że r e z y ­g n u j ą c z t e j i luzji, r e z y g n o w a ł a z czegoś na jdroższego, co p o ­s i a d a ł a w życiu. W ą t p i ł a , czy k i e d y k o l w i e k będz ie się m o g ł a z t y m u p o r a ć . Ale w ł a ś n i e rozbic ie i luzj i w r ó c i ł o je j p e ł n i ę sił i w k o ń c u u m o ż l i w i ł o d o p u s z c z e n i e do głosu g ł ę b o k o u k r y t e j p r a w d y , ż e ojciec n ie t y l k o b y ł z a i n t e r e s o w a n y o b d a r z a n i e m je j czułością, lecz od czasu do czasu m a s t u r b o w a ł się k i e d y t r z y m a ł ją na k o l a n a c h , p o s ł u g u j ą c się je j c iałem. Tę o s t a t n i ą t a j e m n i c ę u k r y w a ł a A n i t a p r z e d swoją świadomością , a b y n ie s t r a c i ć w y ­i d e a l i z o w a n e g o o b r a z u ojca, a le k i e d y za pomocą s n ó w d o t a r ł a dc n i e z a f a ł s z o w a n e j w i e d z y o t y c h p r z e ż y c i a c h i o d c z u ł a o b u -

75

Page 76: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r ż e n i e , s m u t e k i s t r a c h , p r z e ż y ł a p r a w d z i w e w y z w o l e n i e o d p r z y ­m u s u p o w t a r z a n i a i dz ięk i t e m u z r o z u m i a ł a całe s w o j e życie .

Z a w ó d p r o s t y t u t k i o k a z a ł się w i ę c p r z y m u s o w o p o w t a r z a n ą inscenizac ją je j w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u r a z ó w , w k t ó r e j m o ż n a b y ­ł o zna leźć w s z y s t k i e n i e ś w i a d o m e e l e m e n t y : b y ł a t a m p o c z ą t k o ­w o n a d z i e j a n a o d w r ó c e n i e ról, n a z e m s t ę n a „ j u r n y m m ę ż c z y ź ­n i e " . A n i t a , p o d o b n i e jak w d z i e c i ń s t w i e , o f e r o w a ł a się m ę ż c z y ź ­n i e j a k o z a b a w k a , a le t e r a z t o o n a p a n o w a ł a n a d sy tuac ją , m o ­g ł a m ę ż c z y z n ę r o z c z a r o w a ć l u b zadowol ić , o d e s ł a ć g o l u b o k a ­zać m u w z g l ę d y , u p o k o r z y ć l u b p o t r a k t o w a ć jak c z ł o w i e k a . P o ­g a r d z a ł a „ m a s o c h i s t a m i " w ś r ó d s w o i c h k l i e n t ó w , lecz — a m o ­że w ł a ś n i e d l a t e g o — n i e s p r a w i a ł o je j t r u d n o ś c i p r z y j m o w a n i e s a d y s t y c z n e j rol i w p e r w e r s y j n e j g r z e i t a k i e w y p r ó b o w y w a n i e s w o j e j s iły. Ś w i a d o m i e m y ś l a ł a : t e r a z w s z y s t k o się z m i e n i ł o , m o ­żecie c z e r p a ć z e m n i e p r z y j e m n o ś ć , a le m u s i c i e m i z a t o z a p ł a ­cić, n ie m o ż n a m n i e t e r a z m i e ć z a d a r m o . Ale d a w n a t r a g e d i a o d g r y w a ł a się n a i n n e j p ł a s z c z y ź n i e , p o n i e w a ż A n i t a n i g d y n ie z r e z y g n o w a ł a z n a d z i e i na o c h r a n i a j ą c e g o o jca z p i e r w s z y c h l a t d z i e c i ń s t w a . I m s t r a s z n i e j s z a s t a w a ł a się te raźnie j szość , i m p e r -f idnie j b y ł a o k ł a m y w a n a i b r u t a l n i e j b i t a p r z e z swojego s u t e n e -ra , t y m t r u d n i e j b y ł o je j p o r z u c i ć n a d z i e j ę , ż e je j miłość z m i e ­n i tego m ę ż c z y z n ę , a lbo ż e n a s t ę p n y b ę d z i e o c z e k i w a n y m w y ­bawcą.

M o ż n a z r e z y g n o w a ć z e ś w i a d o m y c h o c z e k i w a ń , a le p o s t a w y , k t ó r e są g ł ę b o k o z a k o r z e n i o n e w n i e ś w i a d o m y c h u c z u c i a c h w c z e ­s n e g o dz iec ińs twa, m o ż n a p o r z u c i ć d o p i e r o w t e d y , k i e d y p r z e ż y ­je się je ś w i a d o m i e i to nie t y l k o w teraźnie j szośc i , a le t a k ż e w p o w i ą z a n i u z przeszłością. P o w i o d ł o się to w ana l iz ie A n i t y w t a k i m s t o p n i u , w j a k i m p o t r a f i ł a o n a za p o m o c ą p r z e n i e s i e ­nia, p r z e ż y ć i n t e n s y w n e uczuc ia b e z s i l n e j wściekłości , t o t a l n e j , b e z n a d z i e j n e j za leżnośc i od z n i e n a w i d z o n e g o i k o c h a n e g o s u t e -n e r a w p o w i ą z a n i u z postacią w ł a s n e g o ojca. D o ł ą c z y ł się do t e ­go s m u t e k z p o w o d u n i e z a s p o k o j e n i a p r a g n i e n i a z e m s t y , k t ó r e m i m o t r w a j ą c y c h p i ę t n a ś c i e l a t t r y u m f ó w n a d m ę ż c z y z n a m i n i ­g d y n ie m o g ł o b y ć s p e ł n i o n e , p o n i e w a ż t a m t a m a ł a d z i e w c z y n k a i j e j d a w n a s y t u a c j a już nie i s t n i a ł y . D o p i e r o to o d d z i a ł y w a n i e s m u t k u u m o ż l i w i ł o A n i c i e r e z y g n a c j ę z p r z e w i j a j ą c e j się p r z e z całe życie nadz ie i na c h r o n i ą c e g o ją m ę ż c z y z n ę . I d o p i e r o dzięki

76

Page 77: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t e j r e z y g n a c j i p o z b y ł a się s t r a c h u i u w o l n i ł a się od s a d o - m a s o -c h i s t y c z n e g o , a u t o d e s t r u k c y j n e g o z w i ą z k u z o s t a t n i m s u t e n e -r e m . N a t y m e t a p i e A n i t a u ś w i a d o m i ł a sobie to, c o o d z w i e r c i e ­d l a ł y p r ó b y s a m o b ó j c z e : ż e u c z u c i o w e w y z w o l e n i e n ie d a się p o ­godzić z je j z a w o d e m . Ś w i a d o m y m o t y w p r ó b s a m o b ó j c z y c h b y ł n a s t ę p u j ą c y : „ n i e m o g ę już d ł u ż e j p r a c o w a ć , n i e p o r a d z ę sobie w ż y c i u " ; motyw T em n i e ś w i a d o m y m b y ł o przeczuc ie , że w m o ­m e n c i e w y z w o l e n i a p r a w d z i w e g o „ j a " n i e będzie m o ż n a u n i k n ą ć u p o k o r z e n i a , p o n i e w a ż z jawia się ono w sposób n a t u r a l n y jeżeli p o s t r z e g a ł o się s iebie j a k o o b i e k t z a b a w s e k s u a l n y c h i n n y c h , e w e n t u a l n i e j a k o m a n i p u l a t o r a obcego losu, a n ie r ó w n o r z ę d n e ­go p a r t n e r a . N i e n a l e ż y się dziwić, że A n i t a w k o ń c u n i e t y l k o n i e s t a n ę ł a p r z e d z a w o d o w ą próżnią , a le n a w e t m o g ł a w y b i e r a ć p o m i ę d z y r ó ż n y m i m o ż l i w o ś c i a m i z a w o d o w y m i . Z a s t a n a w i a j ą c się p r z e z jak iś czas czy n ie w y b r a ć p r a c y s p o ł e c z n e j , z d e c y d o ­w a ł a się w k o ń c u na b a r d z i e j „ e g o i s t y c z n y " z a w ó d d e k o r a t o r k i , w k t ó r y m m o g ł a b y p e ł n i e j r o z w i n ą ć swoje t w ó r c z e możl iwości . J u ż jako m a ł e dz iecko c h c i a ł a m i e ć p i ę k n y dom, zawsze m i a ł a poczuc ie e s t e t y k i , a t e r a z jej h o b b y m o g ł o się s t a ć z a w o d e m .

Gizela, je j a n a l i t y c z k a , po z a k o ń c z e n i u tego leczenia, z a d a w a ­ła sobie p y t a n i a : Co się w ł a ś c i w i e dzie je, g d y z a c h o w u j e m y się t a k , j a k b y p r o s t y t u c j a b y ł a z a w o d e m jak k a ż d y i n n y ? C z y w d o b r e j w i e r z e n i e p o m a g a m y u t r z y m a ć z n a c z n e j l iczby społecz­n y c h z a f a ł s z o w a ń ? C z y jes t to w ogóle m o ż l i w e bez u p o k a r z a ­nia k o b i e t y ? I czy u c z c i w a w z a m y s ł a c h w a l k a o s p o ł e c z n e u z n a ­nie tego z a w o d u n i e jes t z a p r z e c z e n i e m n a t u r a l n y c h l u d z k i c h uczuć, p o t r z e b y godnośc i i r ó w n o u p r a w n i e n i a w s ferze s e k s u a l ­n e j i p a r t n e r s k i e j ? Czy i d e a ł y r ó w n o u p r a w n i e n i a p ł c i i s e k s u a l ­n e j wolnośc i m o ż n a pogodzić z p r o s t y t u c j ą ? Czy w a l k a o spo­ł e c z n y s t a t u s p r o s t y t u c j i n ie jes t u k r y w a n i e m r z e c z y w i s t e j spo­ł e c z n e j n i e s p r a w i e d l i w o ś c i ? I co k r y j e się za l o s e m s u t e n e r a ? Co s k ł a n i a m ę ż c z y z n ę d o p o d p o r z ą d k o w a n i a sobie k o b i e t y , k o r z y ­s t a n i a z jej k o n t a k t ó w s e k s u a l n y c h z i n n y m i m ę ż c z y z n a m i , u p o ­k a r z a n i a , o k ł a m y w a n i a i g r o ż e n i a jej? J a k a z e m s t a n a m a t c e d o k o n u j e s ię n a osobie jego o f i a r y - k o b i e t y ? M ę ż c z y z n a , k t ó r y jako dziecko b y ł w y k o r z y s t y w a n y p r z e z m a t k ę , m o ż e z n a j d o w a ć r ó ż n e drogi , a b y t o w y k o r z y s t a n i e n i e ś w i a d o m i e i n s c e n i z o w a ć z a pomocą o d w r ó c o n y c h s y g n a ł ó w . Od jego osobowości i p o z i o m u

77

Page 78: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w y k s z t a ł c e n i a zależy, czy będzie s z a r m a n c k i m u w o d z i c i e l e m , czy b r u t a l n y m s u t e n e r e m ; w o b u w y p a d k a c h p o z o s t a n i e b e z d o m n y . N i e z n a p a r t n e r s t w a , p o n i e w a ż n ie z n a zaufania . P o s ł u g u j e się m a n i p u l o w a n i e m , p o n i e w a ż j e d y n ą i s tn ie jącą dla n iego a l t e r n a ­t y w ą jest bycie m a n i p u l o w a n y m . A b y p r z e d t y m uciec, m u s i b y ć i pozos tać w ł a d c ą .

6. BÓL R O Z S T A N I A I A U T O N O M I A ( N o w e wydania wczesnodziecięcej zależności)

Co się dzie je, g d y człowiek n i e m i a ł szczęścia p r z e ­t r a w i ć swoje j b a r d z o w c z e s n e j za leżności od rodziców, i związa­n y c h z t y m l ę k ó w rozłąki , a b y m ó c u w o l n i ć się od r o s z c z e ń ich u w e w n ę t r z n i o n y c h postac i? Być m o ż e n ie p o d d a ł się anal iz ie , a lbo też jego a n a l i t y k s a m nie os iągnął t e j w o l n o ś c i i n ie m ó g ł t e g o u m o ż l i w i ć s w o j e m u p a c j e n t o w i . T a c y l u d z i e na jczęśc ie j p o ­zostają s k a z a n i n a n o w e inscenizac je d a w n y c h s t o s u n k ó w , od­g r y w a j ą c w n i c h ro lę p a s y w n ą l u b a k t y w n ą .

J e s t t o t r a g i c z n a sy tuac ja , d la k t ó r e j zbyt szybko z n a j d u j e ­my o c e n y m o r a l n e i z wie lką ła twośc ią z a r z u c a m y t a k i m l u d z i o m b r a k o d w a g i c y w i l n e j , a n a w e t t c h ó r z o s t w o . T a k i e o c e n y n i e u w z g l ę d n i a j ą faktu, że p o w o d y tego „ t c h ó r z o s t w a " często s ięga­j ą k o r z e n i a m i p i e r w s z y c h t y g o d n i l u b d n i życia. M o ż n a t o p r z e d ­s t a w i ć n a p r z y k ł a d z i e uwodzic ie la .

P o s t a ć Don J u a n a w y w i e r a n a p o e t ó w , m u z y k ó w i p l a s t y k ó w w i e l k i e w r a ż e n i e i p r z y c z y n ą tego m o ż e b y ć fakt, że u c i e l e ś n i a o n a jakąś część ich życia. Chodzi t u t a j o h i s t o r i ę i m o t y w a c j ę uwodzic ie la , k t ó r y s ta le p o t r z e b u j e n o w e j kobie ty , a b y w z b u d z i ć w n i e j nadzie ję , a p ó ź n i e j ją zawieść. M ę ż c z y z n a t e n m o ż e b y ć p o s t r z e g a n y i p r z e d s t a w i a n y z z e w n ą t r z , tzn . z p e r s p e k t y w y ofia­ry, r o z c z a r o w a n e j k o b i e t y , l u b o d w e w n ą t r z , jeżeli t w ó r c a p r z e ­z w y c i ę ż y ł o b a w ę i d e n t y f i k o w a n i a się z n i m . Casanowa F e l l i n i e ­go m ó g ł b y b y ć p r z y k ł a d e m p i e r w s z e j sy tuac j i , a Miasto kobiet

d r u g i e j . Z d o l n o ś ć do o t w a r t e j i d e n t y f i k a c j i z postacią D o n J u ­a n a n ie mus i się p r z e j a w i a ć w y s t ę p o w a n i e m b o h a t e r a w p i e r w ­szej osobie. Uwodzic ie l S ö r e n a K i e r k e g a a r d a pisze w p r a w d z i e w p i e r w s z e j osobie, a le jes t p r z e d s t a w i o n y z m o r a l i z u j ą c y m d y s t a n -

78

Page 79: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

sem. Z d r u g i e j s t r o n y , n p . F r e d e r i c M o r e a u z E d u k a c j i senty­

mentalne] F l a u b e r t a jes t w y i m a g i n o w a n ą postacią z powieści , a j e d n a k czuje się, że G u s t a w F l a u b e r t t u t a j , j ak r ó w n i e ż w Madame Bovary, częściowo opisu je m ę k i swoje j w ł a s n e j duszy .

Uwodzic ie l jest k o c h a n y p r z e z w i e l e kobiet , p o d z i w i a n y , p o ­s z u k i w a n y , p o n i e w a ż swoją p o s t a w ą b u d z i w n i c h n a d z i e j e i ocze­k i w a n i a . Są to n a d z i e j e , że n a g r o m a d z o n e w n i c h od w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a n i e s p e ł n i o n e p o t r z e b y o d z w i e r c i e d l a n i a , n a ś l a d o w a ­nia, s z a c u n k u , r e s p e k t u , k o n t a k t u , z r o z u m i e n i a i w y m i a n y mogą t e r a z znaleźć dz ięk i n i e m u o d z e w . Ale uwodzic ie l jes t p r z e z k o ­b i e t y n ie t y l k o k o c h a n y , jes t p r z e z n i e t a k ż e n i e n a w i d z o n y , p o ­n i e w a ż n ie m o ż e s p e ł n i ć ich o c z e k i w a ń i w k o ń c u je opuszcza. K o b i e t a o d c z u w a to r o z c z a r o w a n i e j a k o o s z u s t w o i p o z b a w i e n i e je j o s o b y w a r t o ś c i ; m o ż e n a j w y ż e j p r z e c z u w a ć m o t y w y jego p o ­s t ę p o w a n i a , a le n ie jest w s t a n i e i c h z r o z u m i e ć , g d y ż n a w e t on ich n ie r o z u m i e . G d y b y m ó g ł , n ie m u s i a ł b y p o w t a r z a ć t e j s a m e j inscenizac j i ciągle od n o w a .

To, czego d o w i e d z i a ł a m się o losie uwodzic ie la od m o i c h p a ­c j e n t ó w ( p a t r z ą c z i c h p e r s p e k t y w y ) , m o g ę t y l k o s p r ó b o w a ć za­s y g n a l i z o w a ć n a p o d s t a w i e powieśc i F l a u b e r t a . W e w s z y s t k i c h t y c h p r z y p a d k a c h , „ m i e c z e m D a m o k l e s a " w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a b y ł a k r u c h o ś ć m a t k i , t o znaczy p e w n o ś ć , ż e k a ż d a o d m o w a z e s t r o n y dz iecka s p o w o d o w a ł a b y w k o n s e k w e n c j i jego t o t a l n e od­r z u c e n i e , a w i ę c u t r a t ę m a t k i . U w o d z i c i e l p r ó b u j e u w o l n i ć się od t e j za leżności p o s ł u g u j ą c się s w o i m i p a r t n e r k a m i i opuszcza­jąc k o b i e t ę n ie d o p u s z c z a d o możl iwośc i b y c i a o d t r ą c o n y m p r z e z m a t k ę w m o m e n c i e g d y t a słyszy, ż e dz iecko m ó w i „ N i e " . D a r z y ją p o d z i w e m , g ł ę b o k ą lecz k r ó t k o t r w a ł ą uwagą, k t ó r ą b y ł k ie­d y ś s a m d a r z o n y , a le p o z w a l a je j n a g l e w y g a s n ą ć . Ale t o p r z e ­k s z t a ł c e n i e p a s y w n e g o c i e r p i e n i a w p o s t a w ę a k t y w n ą n ie w y ­c z e r p u j e z a g a d n i e n i a . To co osobl iwe, co s p o t k a ł a m t y l k o u F l a u ­b e r t a , z a w i e r a s ię p r a w d o p o d o b n i e w jego n i e ś w i a d o m y m p r z e ­k o n a n i u , że za t y m , co m o g ł o b y w y d a w a ć się wolnością, k r y j e się g ł ę b o k a , b a r d z o w c z e s n a zależność. J e s t to za leżność czło­wieka, k t ó r y n ie p o t r a f i powiedz ieć „ N i e " , p o n i e w a ż jego m a t k a n ie znosiła tego, i k t ó r y j e d n o c z e ś n i e niszczy całe swoje życie, w n a d z i e i n a d r o b i e n i a tego, co p r z y m a t c e n ie b y ł o m o ż l i w e , a m i a n o w i c i e m o ż n o ś c i p o w i e d z e n i a : „ J e s t e m t w o i m dz ieck iem,

79

Page 80: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

a le ty n ie m a s z p r a w a do c a ł e j m o j e j osoby i całego m o j e g o ży­c i a " . P o n i e w a ż u w o d z i c i e l m o ż e p r z y j ą ć tę p o s t a w ę w s t o s u n k u d o k o b i e t j a k o d o r o s ł y m ę ż c z y z n a , a le n ie w e w c z e ś n i e j s z y c h s t o s u n k a c h z m a t k ą , t e s u k c e s y n i e m o g ą u n i e w a ż n i ć p i e r w s z e j p o r a ż k i , ' i c h o c i a ż t ł u m i ą ból w c z e s n e g o dz iec ińs twa, nie mogą l e c z y ć s t a r y c h r a n . P r z y m u s p o w t a r z a n i a jest k o n t y n u o w a n y .

W e F r e d e r i c u M o r e a u F l a u b e r t s t w o r z y ł człowieka, k t ó r e g o z ła twością m o ż n a by b y ł o o k r e ś l i ć j a k o t c h ó r z a — m ę ż c z y z n ę , k t ó r e m u n i e u d a j e s ię s p r o s t a ć ż y c z e n i o m k o b i e t i k t ó r y d l a t e g o r a t u j e się k ł a m s t w e m . M a t k a F r e d e r i c a u k a z u j e się w p r a w d z i e n a m a r g i n e s i e akcj i , a le jej c h a r a k t e r y s t y k a w y s t a r c z a ż e b y d o ­s t rzec , iż r ó ż n e p o s t a c i e k o b i e c e w powieśc i ucie leśnia ją r ó ż n e c e c h y m a t k i . M a d a m e A r n o u x jes t w y i d e a l i z o w a n ą , a le n i e d o ­s t ę p n ą , R o s a n e t t e n a i w n ą i w y m a g a j ą c ą , a m a d a m e D a m b r e u s e o k r u t n ą , u p o k a r z a j ą c ą i j e d n o c z e ś n i e uwodzącą, z a k o c h a n ą m a ­tką. T c h ó r z o s t w o F r e d e r i c a M o r e a u jes t t r a g e d i ą n a r c y s t y c z n i e w y k o r z y s t a n e g o dziecka, k t ó r e n ie m o ż e się b r o n i ć z w y j ą t k i e m sy tuac j i , g d y j a w n i e t r a k t u j e się je w s a d y s t y c z n y sposób. We w s z y s t k i c h i n n y c h s y t u a c j a c h , szczególnie g d y k o b i e t a jes t s ł a ­ba i zależna, jes t c a ł k o w i c i e z d a n y na je j ł a s k ę . N i e m o ż e się o d n i e j u w o l n i ć , p r z y n o s i jej p i e n i ą d z e , k t ó r y c h p o t r z e b u j e , d a ­j e ob ie tn ice , n a k t ó r e czeka, n a w e t g d y nie m o ż e ich d o t r z y m a ć . I n t e r e s y k o b i e t y mają zawsze p i e r w s z e ń s t w o . M u s i t o o c z y w i ś ­cie d o p r o w a d z i ć do t o t a l n e g o z a k ł a m a n i a , bo w k o n s e k w e n c j i wiąże się z u t r a t ą a u t e n t y c z n o ś c i , jeżeli w d e c y d u j ą c y c h m o m e n ­t a c h życia n i e m o ż n a p o w i e d z i e ć „ N i e " .

B y ć m o ż e w osobie F r e d e r i c a M o r e a u o d z w i e r c i e d l a się sy­t u a c j a w i e l u m ę ż c z y z n , k t ó r y c h o k r e ś l a się m i a n e m uwodzic ie l i . T ę s k n o t a za miłością i w y r o z u m i a ł o ś c i ą , r o z u m i e n i e m i b y c i e m r o z u m i a n y m , p r o w a d z i uwodzic ie la , k l a s y c z n e g o D o n J u a n a , d o r ó ż n y c h kobiet , z k t ó r y m i n ie m o ż e o t w a r c i e m ó w i ć o s w o i c h r o z c z a r o w a n i a c h , p o n i e w a ż m i a ł m a t k ę , k t ó r a n ie znos iła szcze­rości i d l a t e g o n ie m ó g ł je j d o ś w i a d c z y ć . M u s i więc, p o s ł u g u j ą c się k ł a m s t w e m , c h r o n i ć k o b i e t y — jak k i e d y ś m a t k ę — i u c i e k a od j e d n e j do d r u g i e j . P o n i e w a ż n ie m o ż e się o d s e p a r o w a ć d o p ó ­k i k o b i e t a jest b e z b r o n n a , a b y z n o w u m ó c zdobyć t r o c h ę wol­ności, m u s i s p r o w o k o w a ć ją do tego żeby p o s t ę p o w a ł a z n i m o k r u t n i e . Ale i t a p r o w o k a c j a n ie m o ż e b y ć o t w a r t a , p o w s t a j e

80

Page 81: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s a m o i s t n i e , dochodzi do n i e j w b r e w jego wol i i j e m u s a m e m u jest n i e p r z y j e m n i e g d y k o b i e t a o d k r y w a jego nieszczerość. G d y z a c h o w u j e się o n a s e r d e c z n i e , jes t s k r u s z o n y i p e ł e n poczuc ia w i n y , a le p r z y n a s t ę p n e j okazj i z n o w u będz ie m u s i a ł j ą o k ł a m a ć , ż e b y z a p e w n i ć sobie t r o c h ę i luzj i wolności , t zn . o d g r o d z e n i a się od m a t k i . Tą okazją jest z e m s t a i o k r u c i e ń s t w o k o b i e t y w od­p o w i e d z i n a jego b r a k szczerości . W t e d y m o ż e j ą n a zawsze o p u ś ­cić i zwróc ić się do i n n e j , k t ó r a z a c h o w u j e się tak, j ak w s z y s t k i e p o p r z e d n i e — jes t t a k o c z a r o w a n a jego wrażl iwością, zdolnością w c z u w a n i a się, u m i e j ę t n o ś c i ą p r z y s t o s o w a n i a i gotowością n i e ­s ienia p o m o c y , że za wsze lką c e n ę g o t o w a jest n i e d o s t r z e g a ć jego nieszczerości . Ale c e n a ta s t a l e rośn ie , jeżeli u k o c h a n a w n i e ś w i a d o m o ś c i uwodz ic ie la jes t s u b s t y t u t e m m a t k i , k t ó r a żąda­ł a o d m a ł e g o dz iecka b e z w a r u n k o w e g o d o p a s o w a n i a się. W t e d y n a w e t n a j b a r d z i e j s u b t e l n e z a c h o w a n i e p a r t n e r k i n ie będz ie m o ­gło p r z e k r e ś l i ć przeszłośc i i k a ż d a n a s t ę p n a b ę d z i e z m u s z a n a w s z e l k i m i n i e ś w i a d o m y m i ś r o d k a m i do o k r u t n y c h i p o z b a w i o ­n y c h w y r o z u m i a ł o ś c i z a c h o w a ń , bo rzeczywiśc ie n ie będz ie w s t a n i e z r o z u m i e ć , co się dzie je i d laczego s ta le jes t o k ł a m y w a n a .

T c h ó r z o s t w o F r e d e r i c a M o r e a u jes t t ragedią, jak p r a w d o p o ­d o b n i e k a ż d e t c h ó r z o s t w o . To czy człowiek m o ż e b y ć szczery, za­leży p r a w d o p o d o b n i e od tego, jak w i e l e p r a w d y m o g l i znieść je­go rodzice i j ak ie w z w i ą z k u z t y m n a r z u c a l i mu s a n k c j e . W ł a ­śn ie n a p o d s t a w i e h i s t o r i i F r e d e r i c a M o r e a u s p o s t r z e g ł a m , j ak n i e a d e k w a t n e są m o r a l n e pojęcia, t a k i e jak „ t c h ó r z o s t w o " czy „ d z i e l n o ś ć " , i w o ile w i ę k s z y m s t o p n i u o d w a g a z w i ą z a n a jest z d z i e c i ę c y m losem j e d n o s t k i .

N a p r z y k ł a d G u s t a w F l a u b e r t , g d y chodziło o w y r a ż e n i e s w o ­ich p o l i t y c z n y c h wątp l iwośc i , n a w e t w t e d y g d y s t a ł y o n e w ja­s k r a w e j sprzecznośc i z o b o w i ą z u j ą c y m i p o g l ą d a m i , p o t r a f i ł w y ­k a z a ć się b a r d z o dużą odwagą. O s t r o ś ć jego s p o s t r z e ż e ń jest p r a w i e n i e d o ś c i g n i o n a , a jego a n a l i z a p r z y s t o s o w a n i a w po l i tycz­n y m , k u l t u r a l n y m i s p o ł e c z n y m życ iu o d z w i e r c i e d l a jego p o ­g a r d ę dla w s z e l k i e j f o r m y k ł a m s t w a . Ale za tą p o g a r d ą k r y j e się p r a w d o p o d o b n i e n i e ś w i a d o m y ból dziecka, k t ó r e k i e d y ś s w o ­je o s t r e s p o s t r z e ż e n i a m u s i a ł o w y p r z e ć w celu k o n i e c z n e g o d o p a ­s o w a n i a się, i d la k t ó r e g o szczerość, o t w a r t o ś ć w s t o s u n k u do na jb l iższego człowieka, p o z o s t a ł a n a j w y ż s z y m , a le n i e m o ż l i w y m

o — M u r y m i l c z e n i a . 81

Page 82: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d o s p e ł n i e n i a i d e a ł e m . U r z e c z y w i s t n i e n i e tego i d e a ł u z a k ł a d a ł o ­by b o w i e m szczerość w s t o s u n k u do w ł a s n e j m a t k i i o p u s z c z e ­n i e je j , g d y b y ł p o t e m u czas. O z n a c z a ł o b y t o też b r a k k o n i e c z ­nośc i u k r y w a n i a p r z e d nią p r a w d z i w e j p r z y c z y n y łez o r a z (por. G. F l a u b e r t , 1971, s . 656) c iągłego p o m a g a n i a jej, b r a n i a p o d u w a g ę je j d e p r e s j i o r a z u c i e k a n i a w c h o r o b ę , a b y m i e ć czas na p i s a n i e . Ż e b y z r o z u m i e ć , d laczego t o w s z y s t k o b y ł o d la F l a u b e r ­t a n i e m o ż l i w e , w y s t a r c z y ł o b y p r z e c z y t a ć c h a r a k t e r y s t y k ę J e a n P a u l S a r t r e ' a (por. J . P . S a r t r e , 1977, t . I ) l u b p r z y p o m n i e ć sobie a m b i t n ą , m a t e r i a l i s t y c z n ą , b i g o t e r y j n ą m a t k ę F r e d e r i c a M o r e a u . C z y t e l n i k t e j p o w i e ś c i n i e będz ie się dziwił, że s y n n ie o k a z u j e je j u c z u ć i n i e m o ż e j e j a n i n i e n a w i d z i ć , a n i k o c h a ć . I n t e n s y w ­n e uczucia jego w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a s ą m u d o s t ę p n e j e d y n i e p ó ź n i e j , w t r a n s p o z y c j i na k o c h a n e i n i e n a w i d z o n e p a r t n e r k i . T e n s m u t n y los d z i e c k a z powieści , F r e d e r i c a M o r e a u , jest u d z i a ­ł e m n i e t y l k o G u s t a w a F l a u b e r t a , lecz w i e l u m ę ż c z y z n .

N a k o ń c u p o w i e ś c i F r e d e r i c M o r e a u o p o w i a d a , j ak b ę d ą c w y ­r o s t k i e m z e r w a ł w o g r o d z i e m a t k i w i e l k i b u k i e t k w i a t ó w , a b y zanieść g o „ i n n y m k o b i e t o m " , k t ó r e „za p i e n i ą d z e sprzeda ją m i ­ł o ś ć " , a le w o s t a t n i m m o m e n c i e u c i e k ł p r z e d n i m i ze s t r a c h u , „ p o n i e w a ż sądził, że będą się z n iego ś m i a ł y " (G. F l a u b e r t , 1971, s. 684 - 5). To w s p o m n i e n i e m ł o d o ś c i z je j całą s y m b o l i c z n ą za­w a r t o ś c i ą da je k l u c z n ie t y l k o d o p s y c h o l o g i c z n e j i n t e r p r e t a c j i Edukacji sentymentalnej, a le i do z r o z u m i e n i a życia G u s t a w a F l a u b e r t a ; k w i a t y z o g r o d u jego m a t k i , wie lość uczuć, k t ó r e łą­c z y ł y go z m a t k ą : miłość i n i e n a w i ś ć , t ę s k n o t a za czułością i b u n t , i n t e n s y w n o ś ć w e w n ę t r z n e g o ś w i a t a i wśc iekłość, że s ię jest w y k o r z y s t y w a n y m , z w i ą z a n i e i p o t r z e b a wolności , w s z y s t k o to m u s i a ł o b y ć p o w s t r z y m y w a n e , m o g ł o żyć j e d y n i e w p o s t a c i a c h z powieści , p r o w a d z i ł o do w i e l k i e j o s t r o ż n o ś c i w s t o s u n k a c h z k o ­b i e t a m i , do m ę c z ą c y c h f i zycznych o b j a w ó w i do t r w a j ą c e j c a ł e życie, a le p o z b a w i o n e j u c z u ć więz i z m a t k ą .

D r o g a od dziec ięce j ideal izac j i do r z e c z y w i s t e j , d o j r z a ł e j sa­m o d z i e l n o ś c i jes t d ł u g i m p r o c e s e m i z a z w y c z a j p r o w a d z i do g ł ę ­b o k i c h s p o r ó w z r o d z i c a m i (z p i e r w s z y c h l a t życia dziecka), k t ó ­r y c h d o ś w i a d c z a się w g r u p a c h , s z k o ł a c h t e o r e t y c z n y c h , ideolo­giach, w k o n t a k t a c h z p a r t n e r a m i i z w ł a s n y m i dz iećmi i w k o ń ­cu po r a z p i e r w s z y t a k ż e u c z u c i o w o w osobie a n a l i t y k a . G w a ł -

82

Page 83: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t o w n o ś ć t y c h u c z u ć ma w p r a w d z i e swoje ź ródło w d z i e c i ń s t w i e , a le w t y m o k r e s i e n ie m o g ł y b y ć o n e u z e w n ę t r z n i o n e (por. A. Mil ler , 1979).

P r z y p a t r z m y się inscenizac j i p i e r w s z e j zależności jeszcze d o ­k ł a d n i e j .

G d y w o k r e s i e d o j r z e w a n i a l u b adolescenc j i o p u s z c z a m y ś w i a t po jęć n a s z y c h rodziców, nie r o b i m y tego p o to, b y pozo­s t a ć s a m o t n y m i . Ł ą c z y m y się w g r u p y , z n a j d u j e m y i n n e idee, n o w e w z o r y , k t ó r y c h t r e ś c i b a r d z i e j n a s oświecają niż m y ś l i r o ­dziców. M ó w i ą c o w z o r a c h m a m n a m y ś l i ludzi, k t ó r y c h z n a m y , i co do k t ó r y c h j e s t e ś m y p r z e k o n a n i , że są m ą d r z e j s i i b a r d z i e j d o ś w i a d c z e n i o d n a s s a m y c h . Może t o d o t y c z y ć w s p ó ł c z e s n y c h , k t ó r y c h nie z n a m y i k t ó r y c h p o d z i w i a m y z d a l e k a , o r a z t y c h n o s z ą c y c h b a r d z o z n a n e n a z w i s k a , t w ó r c ó w i r u c h ó w p o l i t y c z ­n y c h , t e o r i i i t y m p o d o b n y c h . Częs to d o p i e r o d u c h o w e r o z ł ą c z e ­n i e się z d o m e m r o d z i c i e l s k i m u m o ż l i w i a n a m k o r z y s t a n i e z t e ­g o n o w e g o w z b o g a c e n i a , tzn. z a p e w n i a r o z s z e r z e n i e h o r y z o n t ó w bez koniecznośc i r e z y g n o w a n i a z n o w e j teor i i ; t a k a r e z y g n a c j a jes t w okres ie adolescenc j i z u p e ł n i e n i e m o ż l i w a .

To, j ak ie f o r m y w p ó ź n i e j s z y m życiu p r z y j m i e p i e r w o t n e w y z w o l e n i e z o k r e s u adolescenc j i i czy n o w e b e z p i e c z e ń s t w o n ie s t a n i e się k o l e j n y m , t y m r a z e m o s t a t e c z n y m w i ę z i e n i e m , zależy od r o d z a j u n a j w c z e ś n i e j s z y c h re lac j i m i ę d z y d z i e c k i e m a r o d z i ­cami . P o n i e w a ż większośc i ludz i n ie jest d a n e , t a k jak G o e t h e -m u , p r z e ż y w a n i e „ k i l k u o k r e s ó w d o j r z e w a n i a " , w o k r e s i e po a d o ­lescencj i b e z p i e c z e ń s t w o jest c e n i o n e w y ż e j niż w o l n o ś ć . To czy człowiek będzie p o d c h o d z i ł d o n o w y c h teor i i t w ó r c z o , a b y z n a ­leźć s w ó j w ł a s n y p u n k t w i d z e n i a , czy też będz ie m u s i a ł t r z y ­m a ć się bo jaź l iwie o r t o d o k s j i j ak ie j ś szkoły, będz ie za leżało p r z e ­de w s z y s t k i m od jego n a j w c z e ś n i e j s z y c h d o ś w i a d c z e ń . J e ż e l i d a ­n a osoba j a k o dz iecko b y ł a p r z y u c z o n a d o b e z w a r u n k o w e g o p o ­s ł u s z e ń s t w a , bez j a k i e j k o l w i e k możl iwośc i u k r y c i a się p r z e d o k i e m w y c h o w a w c y , i s tn ie je n i e b e z p i e c z e ń s t w o , że jako d o r o s ł a b ę d z i e u w a ż a ł a d a n ą t e o r i ę za o s t a t e c z n i e obowiązującą i będz ie je j p o d p o r z ą d k o w a n a t a k ż e w t e d y , g d y t r e ś ć t e j t e o r i i p e ł n a b ę ­dzie t a k i c h słów, jak wolność, a u t o n o m i a , p o s t ę p . K a ż d a t e o r i a bez t r u d u godzi się z n i e w o l n i c z y m p o d p o r z ą d k o w a n i e m się je j t reśc i ; o b r o n a idei w o l n o ś c i o w y c h z a p o m o c ą a u t o r y t a r n y c h , o r t o -

6' 33

Page 84: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d o k s y j n y c h ś r o d k ó w , k s z t a ł t o w a n i e p o d p o r z ą d k o w a n i a i konfor­m i z m u w i m i ę d u c h o w e g o p o s t ę p u są t a k s i lnie z r o ś n i ę t e z n a ­s z y m życ iem, ż e często n ie d o s t r z e g a m y t y c h sprzecznośc i .

A l e j ak m o ż n a psycholog icznie ocenić fakt, ż e t e n s a m czło­w i e k , k t ó r y w s t o s u n k u do r z e k o m y c h i r e a l n y c h w r o g ó w w y ­k a z u j e wie le i n t e l i g e n c j i i zdolności k r y t y c z n y c h , j e d n o c z e ś n i e z a c h o w u j e wzrusza jącą w i e r n o ś ć i p o s ł u s z e ń s t w o m a ł e g o dz ie­cka, g d y chodzi o d o g m a t y jego w ł a s n e j g r u p y ? K a ż d y , k t o m a d o ś w i a d c z e n i a z g r u p ą wie, jak w a ż n a d la życia m o ż e się n i e ­k i e d y w y d a w a ć t a k a p r z y n a l e ż n o ś ć . N a w e t k r ó t k i p o b y t w g r u ­p i e m o ż e z a p e w n i ć poczucie m a t c z y n e j opieki, d o b r e j , n i g d y n ie i s t n i e j ą c e j s y m b i o z y z m a t k ą , k t ó r a z a p e w n i a d o b r e s a m o p o c z u ­cie, b e z p i e c z e ń s t w o i wolność, i dz ięk i k t ó r e j m o ż n a się o t w o ­rzyć . B y ł o b y t a k rzeczywiście, g d y b y się m i a ł o dobrą s y m b i o z ę z m a t k ą . Ale p o n i e w a ż g r u p a jest s u b s t y t u t e m , n i e m o ż e d o p r o ­w a d z i ć p o s z u k i w a ń tego c o u t r a c o n e d o f inału, p o n i e w a ż t u t a j k o n i e c z n a b y ł a b y p r a c a a n a l i t y c z n a . Ż a d n a p o t r z e b a n i e u s u w a s t a r e j t ę s k n o t y , lecz w z m a c n i a , p o p r z e z p o w t a r z a n i e , d a w n ą t r a ­gedię . B u t e l k a a l k o h o l u l u b p a p i e r o s , k t ó r e m o ż n a t r z y m a ć w r ę k u , o d s t a w i ć , g d y nie są p o t r z e b n e i zaraz po n ie s ięgnąć, g d y za jdzie t a k a p o t r z e b a , s twarza ją s t a n zadowolenia , k t ó r y m o ż e z a p e w n i ć b ę d ą c a d o dyspozyc j i m a t k a . Ale p o n i e w a ż r e a l n a m a ­t k a n ie b y ł a d o dyspozyc j i ( inacze j b y ł e dziecko n ie b y ł o b y p o ­szukujące) , dz iecko n ie m o ż e d o ś w i a d c z y ć a n i d o b r e j s y m b i o z y , a n i u w a l n i a j ą c e g o o d ł ą c z e n i a i p r z e z całe swoje życie pozosta je z a l e ż n e o d n i g d y n ie p o s i a d a n e j , w y m a r z o n e j m a t k i . Ś r o d e k za­s t ę p c z y n ie z a p e w n i a w i ę c d o b r e g o s a m o p o c z u c i a , lecz p r z y n o s i c i e r p i e n i a z w i ą z a n e z u z a l e ż n i e n i e m .

J e ż e l i g r u p a p r z e j ę ł a t ę f u n k c j ę zastępczą, t o w p r a w d z i e s t w a r z a i luzję l epsze j m a t k i , a le żąda bez l i tosnego d o p a s o w a n i a , j ak k i e d y ś p r a w d z i w a m a t k a . Z e w z g l ę d u n a to, ż e p i e r w o t n a w e r s j a t e j s y t u a c j i r o z e g r a ł a się w życ iu b a r d z o wcześn ie , to d a n a osoba n ie jest w s t a n i e je j do j rzeć . Nie d o s t r z e g a swojego d o p a s o w a n i a ; chociaż n ie s t r a c i ł a całe j swoje j zdolności d o k r y ­tyki , to m o ż e s w o b o d n i e d a w a ć je j u p u s t poza grupą, t a k ż e w s t o s u n k u d o w ł a s n y c h rodziców. T y l k o w ł a s n a , t a k w i e l e obie­cu jąca g r u p a , w y b r a n a k i e d y ś d o b r o w o l n i e w o k r e s i e a d o l e s c e n -cji, w y w i e r a t a k i sam, n ie z w e r b a l i z o w a n y t e r r o r , j ak i w y w i e -

84

Page 85: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r a ł a r o s z c z e n i o w a m a t k a w p i e r w s z y m r o k u życia dz iecka. Myśl , ż e m o ż n a m i e ć p o g l ą d y z u p e ł n i e i n n e niż te, k t ó r e obowiązują w g r u p i e , m o ż e w y w o ł a ć t a k s i lne lęk i e g z y s t e n c j a l n e , że t a k i e p o g l ą d y n a w e t n i e mogą s ię po jawić . L ę k i t e nie zawsze s ą u s p r a ­w i e d l i w i o n e r e a l n ą sytuac ją, bo p o c h o d z ą z o k r e s u , g d y u t r a t a miłości , tzn. u t r a t a m a t k i , s p o w o d o w a n a n i e d o p a s o w a n y m z a c h o ­w a n i e m , rzeczywiśc ie w i ą z a ł a b y się z z a g r o ż e n i e m dla życia n i e ­m o w l ę c i a . W ł a ś n i e o n e u t r u d n i a j ą c z ł o w i e k o w i o t a k i e j p r e h i ­s tor i i ( także w t e d y g d y p o s i a d a o n w y j ą t k o w e zdolności) u w o l ­n i e n i e się o d d y k t a t u r y g r u p y . G r u p a t a n ie m u s i b y ć u t o ż s a ­m i a n a z p r z e s t r z e n i ą , m o ż e to b y ć w y b r a n a ideologia, p a r t i a a lbo o k r e ś l o n e teor ie r e p r e z e n t o w a n e j szkoły .

N i e j e d n o k r o t n i e z a u w a ż y ł a m , ż e p a c j e n c i p r z e ż y w a l i g ł ę b o k i lęk p r z e d o p u s z c z e n i e m , a n a w e t p r z e d śmiercią, jeżeli m u s i e l i w g r u p i e , z k t ó r ą czul i się związani , r e p r e z e n t o w a ć p o g l ą d y od­m i e n n e od o b o w i ą z u j ą c y c h w n i e j . Ta p o t r z e b a s z c z e r e j a r t y k u ­lacj i w o b r ę b i e w ł a s n e j g r u p y , m o ż l i w o ś ć k r y t y c z n e g o w y p o w i a ­d a n i a się, m o ż e b y ć jeszcze s i lnie jsza niż t o w a r z y s z ą c y je j s t r a c h i p o j a w i a się r e g u l a r n i e w m o m e n c i e , g d y p o d c z a s a n a l i z y zda­j e m y sobie s p r a w ę , j ak b a r d z o m u s i e l i ś m y się d o s t o s o w y w a ć ja­k o m a ł e dziecko. Często, ale n ie zawsze, g r u p a r e a g u j e p o d o b ­nie jak rodzice z o k r e s u w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a ; o d r z u c e n i e m i wrogością p o n i e w a ż o d s t ę p s t w o od zgodności z a g r a ż a m e c h a ­n i z m o m o b r o n n y m i n n y c h jej c z ł o n k ó w . Ale i w t a k i c h w y p a d ­k a c h z d a r z a się, że p a c j e n t p r z y c h o d z i na s p o t k a n i e szczęś l iwy i o p o w i a d a : „ T e r a z r o z u m i e m s w ó j s t r a c h , to n ie b y ł o t c h ó r z o ­s two, s t r a c h b y ł u z a s a d n i o n y . W s z y s c y p a t r z y l i n a m n i e z n i e ­nawiścią i d r w i l i ze m n i e t y l k o d l a t e g o , że p o w i e d z i a ł e m to co c z u ł e m i m y ś l a ł e m , a co i n n i też czują, j e s t e m o t y m p r z e k o n a ­ny, a le a lbo n ie potra f ią tego s f o r m u ł o w a ć , a lbo się boją. M i m o , ż e b y ł o b a r d z o bolesne, g d y n a r a z s t r a c i ł e m s y m p a t i ę w s z y s t ­k ich, p r z e c z u w a m nie ja sno, że n ie t y l k o j a b y ł e m p r z e g r y w a j ą ­c y m " .

Ale w y g r a n a p r z y c h o d z i d o p i e r o p ó ź n i e j . P o c z ą t k o w o p a c j e n t b a r d z o cierpi, u ś w i a d a m i a j ą c sobie, że za d o m n i e m a n ą p r z y c h y l ­ność zapłac ił t r w a j ą c y m całe życie d o p a s o w a n i e m . S w o j e osa­m o t n i e n i e p o j m u j e d o p i e r o w t e d y , g d y s ta je się d la n iego jasne, z e d o t y c h c z a s k u r c z o w o p r z y b i e r a ł u ś m i e c h m a s k i . T e r a z , g d y

35

Page 86: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m a s k i o p a d ł y z o b u s t r o n , n ie p o t r z e b u j e się już d ł u ż e j w y s i l a ć i z d o b y w a coraz w i ę c e j wolności . R y z y k o u t r a t y u z n a n i a g r u p y m o ż e u r u c h o m i ć b a r d z o w c z e s n e lęk i p r z e d o p u s z c z e n i e m i s e n ­s o w n e jest p r z e ż y c i e t y c h l ę k ó w p o d o c h r o n ą ana l izy . P a c j e n t m o ż e t a k ż e p r z e ż y ć z a n a l i t y k i e m i n s c e n i z o w a n y u r a z o d t r ą c e ­nia jako k a r ę za w i e r n o ś ć w s t o s u n k u do s iebie s a m e g o , k t ó r e j n a u c z y ł się u n i k a ć b ę d ą c d z i e c k i e m . T o d o ś w i a d c z e n i e d a j e m u w k o ń c u s iłę do znies ienia i p r z e ż y c i a w b u n c i e p r z e c i w a n a ­l i t y k o w i o s t a t e c z n e j s a m o t n o ś c i , a le w t o w a r z y s t w i e e m p a t y c z -n e g o w e w n ę t r z n e g o o b i e k t u , k t ó r y s t a ł s ię t y m c z a s e m w y s t a r ­cza jąco s i lny, by t o w a r z y s z y ć d a w n e m u dz iecku w p a c j e n c i e i o c h r o n i ć je.

R o z w ó j t e n z a t r z y m u j e się często w p o ł o w i e drogi , w t e d y g d y p a c j e n t w p r a w d z i e p o t r a f i d y s t a n s o w a ć się o d w y i d e a l i z o w a n y c h w m ł o d o ś c i s y s t e m ó w , szkół, p a r t i i , ideologii, a le ciągle jeszcze zwalcza w n i c h s w o i c h rodziców, k t ó r z y go r o z c z a r o w a l i . D o p ó ­k i t o r o z c z a r o w a n i e , uczuc ie b y c i a w y k o r z y s t a n y m , w p r o w a d z o ­n y m w błąd, n ie jes t p r z e ż y t e w p o w i ą z a n i u z w ł a s n y m w c z e ­s n y m d z i e c i ń s t w e m , d o p ó t y a n a l i z a n ie jest z a k o ń c z o n a i n a d a l i s t n i e j e p o d a t n o ś ć n a m a n i p u l a c j e ideologii . C h c i a ł a b y m zi lu­s t r o w a ć tę m y ś l za p o m o c ą f r a g m e n t u t e k s t u C. G. J u n g a z r o ­k u 1934.

„ A r y j s k a n ieświadomość . . . z a w i e r a p r ę ż n o ś ć i t w ó r c z e z a r o d ­k i jeszcze p e ł n i e j s z e j przyszłości . . . M ł o d e jeszcze g e r m a ń s k i e n a ­r o d y są c a ł k o w i c i e z d o l n e s t w o r z y ć n o w e f o r m y k u l t u r y , i p r z y ­szłość ta leży jeszcze w m r o k u n i e ś w i a d o m o ś c i k a ż d e g o i n d y w i ­d u u m jako n a p e ł n i o n e energ ią z a r z e w i e z d o l n e d o g w a ł t o w n e g o p ł o m i e n i a . Ż y d j a k o w z g l ę d n y k o c z o w n i k n i g d y n i e m i a ł s w o j e j w ł a s n e j f o r m y k u l t u r y i p r z y p u s z c z a l n i e n i g d y je j n ie s t w o r z y , p o n i e w a ż w s z y s t k i e jego i n s t y n k t y i zdolności w a r u n k u j e roz­w ó j m n i e j l u b b a r d z i e j c y w i l i z o w a n e g o n a r o d u , w k t ó r y m żyje. A r y j s k a n i e ś w i a d o m o ś ć m a w y ż s z y p o t e n c j a ł niż żydowska. . . W e ­d ł u g m n i e b y ł o w i e l k i m b ł ę d e m d o t y c h c z a s o w e j psycholog i i m e ­d y c z n e j , że ż y d o w s k i e k a t e g o r i e , k t ó r e n a w e t n ie są o b o w i ą z u ­jące dla w s z y s t k i c h Ż y d ó w , p r z y p i s y w a ł a b e z k r y t y c z n i e c h r z e ­ś c i j a ń s k i m G e r m a n o m i n i e w o l n i k o m . W t e n sposób okreś l i ła o n a d r o g o c e n n ą t a j e m n i c ę g e r m a ń s k i e g o człowieka, jego t w ó r ­czą, p e ł n ą p r z e c z u ć d u c h o w ą głęb ię jako dz iec inne, b a n a l n e b a -

86

Page 87: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

gno, p o d c z a s g d y m ó j os t rzega jący p r z e z dzies ią tk i l a t głos p o ­d e j r z a n y b y ł o a n t y s e m i t y z m . To p o d e j r z e n i e z a p o c z ą t k o w a ł F r e u d . Nie znał g e r m a ń s k i e j duszy, l u b z n a ł w t a k n i e w i e l k i m s t o p n i u , jak jego g e r m a ń s c y ślepi z w o l e n n i c y . C z y g w a ł t o w n e z jawisko n a r o d o w e g o soc ja l izmu, n a k t ó r e p a t r z y z d z i w i o n y m i o c z y m a cały świat , n a u c z y ł o się dz ięk i n i e j czegoś lepszego? G d z i e b y ł a n i e s ł y c h a n a p r ę ż n o ś ć i i m p e t , g d y jeszcze n a r o d o w e ­go soc ja l izmu n i e b y ł o ? B y ł y u k r y t e w g e r m a ń s k i e j duszy, w t e j głębi , k t ó r a jes t w s z y s t k i m i n n y m , lecz n i e k u b ł e m n a od­p a d k i nie s p e ł n i o n y c h dz iec ięcych życzeń i n ie z a ł a t w i o n y c h r e -s e n t y m e n t ó w r o d z i n n y c h ; r u c h , k t ó r y o b e j m u j e c a ł y n a r ó d , d o j ­r z a ł t a k ż e w j e d n o s t c e " (C. G. J u n g , Dzieła wybrane, X, 1974, s . 1 9 0 - 1 9 1 ) .

O k o n i e c z n y m p r z y s t o s o w a n i u się do r e ż i m u n a z i s t o w s k i e g o n i e m o ż e t u b y ć m o w y , p o n i e w a ż C . G . J u n g b y ł S z w a j c a r e m i n a p i s a ł te z d a n i a z w ł a s n e g o p r z e k o n a n i a . Nie m o ż n a p r z e o c z y ć t a k ż e e m o c j o n a l n e g o , osobis tego z a a n g a ż o w a n i a , k t ó r e n a d a j e t e ­m u , c o m o ż n a b y b y ł o u z n a ć z a s k a n d a l i c z n y n o n s e n s ideologicz­n y , właśc iwy, bo m a j ą c y s w e źródło w dz iec ińs twie , n i e ś w i a d o ­m y dla s a m e g o piszącego, sens. Nie m a m t u n a m y ś l i o b u r z e n i a J u n g a n a Ż y d a F r e u d a , k t ó r y jak się J u n g o w i w y d a w a ł o , n ie d o c e n i a ł jego t w ó r c z y c h możl iwości , co p r z e ż y ł boleśnie , u w a ­ża jąc g o z a d u c h o w e g o ojca. Z u p e ł n i e n i e m o g ę sobie w y o b r a ­zić, że J u n g niczego n i e p r z e c z u w a ł w z w i ą z k u z tą s k o m p l i k o ­w a n ą a m b i w a l e n c j ą w s t o s u n k u do F r e u d a , k t ó r ą sobie przec ież u ś w i a d a m i a ł . A le p r a w d o p o d o b n i e n ie p r z e c z u w a ł , j ak s i lnie d o ­chodzą tu do g ł o s u jego wczesnodziec ięce u c z u c i a w s t o s u n k u d o ojca, w p r z e c i w n y m w y p a d k u n ie n a p i s a ł b y tego . F r e u d b y ł u o s o b i e n i e m ojca z o k r e s u adolescencj i J u n g a i t e n p r z e ż y ł b y ć m o ż e jego t e o r i ę i n s t y n k t ó w jako o g r a n i c z e n i a w y n i k a j ą c e z r e ­l ig i jnego w y c h o w a n i a p r z e z swojego ojca. W c y t o w a n y m p o w y ­że j f r a g m e n c i e m o g ę o d c z y t a ć s k a r g ę dziecka, k t ó r e w o ł a : „ N i ­g d y n ie z r o z u m i a ł e ś m o j e j duszy, n i g d y n ie m i a ł e ś z a u f a n i a d o m o i c h sił, chc iałeś m n i e ograniczyć s w o i m i c i a s n y m i p r z e p i s a ­mi i s w o i m o b r a z e m ś w i a t a . Zawsze c z u ł e m to n i e j a s n o , n ie m o ­g ą c tego powiedz ieć ; t e r a z w k o ń c u m ó w i ą to t a k ż e i n n i , t e r a z p r z y s z ł o w k o ń c u w y z w o l e n i e " .

G d y b y J u n g m ó g ł p r z e ż y ć i z a a k c e p t o w a ć swoje u c z u c i a w e

87

Page 88: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w ł a s n e j anal iz ie, n ie u j a w n i ł y b y się o n e w t e j n ie k o n t r o l o w a n e j i d la dzis ie jszego c z y t e l n i k a t a k p r z y k r e j formie . Ale m o r a l i z u -jące o c e n y n ie p r o w a d z ą n a s d a l e j .

W y d a j e mi się, że b a r d z i e j p o u c z a j ą c e będzie ś l e d z e n i e , jak u b a r d z o zdolnego i ż y w e g o dz iecka r o z c z a r o w a n i e o jcem p r o ­w a d z i d o r o z c z a r o w a n i a m ł o d e g o c z ł o w i e k a w o b e c p o d z i w i a n e g o n a u c z y c i e l a . W t e d y p r z y t o c z o n y t e k s t m o ż n a r o z u m i e ć inacze j , n p . t a k : „ W e d ł u g m n i e w i e l k i m b ł ę d e m d o t y c h c z a s o w e g o re l i ­g i jnego w y c h o w a n i a ( = psycholog ia m e d y c z n a ) , b y ł o to, ż e p r o ­t e s t a n c k i e ( = ż y d o w s k i e ) k a t e g o r i e , k t ó r e n ie s ą n a w e t obowią­zujące dla w s z y s t k i c h księży, p r z y p i s u j e b e z k r y t y c z n i e d z i e c k u (= c h r z e ś c i j a ń s c y G e r m a n i e i n i e w o l n i c y ) . W t e n sposób o k r e ­ś lono d r o g o c e n n ą t a j e m n i c ę c z ł o w i e k a ( = g e r m a ń s k i e g o c z ł o w i e ­ka), jego twórczą, p e ł n ą p r z e c z u ć d u c h o w ą głęb ię j a k o dz iec in­n e b a n a l n e b a g n o , p o d c z a s g d y m ó j o s t r z e g a j ą c y p r z e z dz ies ią tk i l a t głos p o d e j r z a n y b y ł o g r z e c h ( = a n t y s e m i t y z m ) . T o p o d e j ­r z e n i e z a p o c z ą t k o w a ł m ó j ojciec ( = F r e u d ) " .

K i e d y z a u w a ż y m y , że te m y ś l i C. G. J u n g a , w y w o ł a n e z n a ­jomością z F r e u d e m i o t a r c i e m się o n i e ś w i a d o m o ś ć , m o g ł y być w jego o t o c z e n i u p o s t r z e g a n e j e d y n i e jako w y j ą t k o w o obce i za­graża jące, o t r z y m a m y d o d a t k o w y w g l ą d w p r z y m u s p o w t a r z a ­nia. P r a w d o p o d o b n i e w i e l u ludzi, k t ó r y c h cenił, r e a g o w a ł o z p o ­d o b n ą niechęcią ( p r z y n a j m n i e j w e w n ę t r z n i e ) jak w c z e ś n i e j jego o t o c z e n i e na i d e a ł y jego młodośc i . Ale t e r a z n ie m u s i a ł się bać o d r z u c e n i a , p o n i e w a ż p r z y ł ą c z y ł się d o idei, k t ó r e w ł a ś n i e m i a ł y z a p a n o w a ć .

N i g d y nie p r z e ż y t a , a więc n i g d y n ie r o z w i ą z a n a , w c z e s n o -dziecięca, m ę c z ą c a zależność nie m u s i b y ć k o n t y n u o w a n a w p o d ­p o r z ą d k o w a n i u się g r u p o m i ideologiom, co u m o ż l i w i a o d r e a g o ­w a n i e w c z e ś n i e w y p a r t e j wśc iekłośc i n a w r o g u z z e w n ą t r z . K o ­nieczność o c h r o n y rodz iców z j e d n e j s t r o n y , i p o t r z e b a w y r a ż e ­nia swoich p r a w d z i w y c h u c z u ć z d r u g i e j , mogą w a r u n k o w a ć p o ­w s t a n i e n a j r o z m a i t s z y c h m e c h a n i z m ó w o b r o n n y c h . T a k więc w y c h o w a n a w w i e l k i e j pobożnośc i p a c j e n t k a m o g ł a c h r o n i ć swo­ich rodz iców k i e r u j ą c r o z b u d z o n ą wściekłość n a j p i e r w k u Bogu. P o c z ą t k o w o I n g a m i a ł a nadzie ję , że w Bogu, w k t ó r e g o wierzą je j rodzice, z n a l a z ł a s i lnego ojca, k t ó r y m ó g ł b y znieść je j uczu­cia, k t ó r y nie jest, jak je j p r a w d z i w y ojciec, n i e p e w n y , d r a ż l i w y

88

Page 89: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

i c h o r o w i t y , k t ó r e g o m o ż n a r o z c z a r o w a ć , w k t ó r e g o m o ż n a w ą t ­pić i o s k a r ż a ć go bez o b a w y , że się go zabi je. C z y t a ł a N i e t z s c h e ­go, l u b o w a ł a się w z d a n i u „Bóg jes t m a r t w y " i r a z w y k r z y k n ę ł a na k o z e t c e : „ H i s t o r i a E w y w r a j u jest n ikczemnośc ią , d laczego Bóg p o s t a w i ł je j d r z e w o w i a d o m o ś c i p r z e d n o s e m i z a k a z a ł je­d z e n i a ? " P e w n e g o r a z u p r z y n i o s ł a m i ba jkę G r i m m a Dziecko

Marii, k t ó r ą często o p o w i a d a ł a jej m a t k a i k t ó r ą jako dziecko t a k b a r d z o l u b i ł a . O t o t r e ś ć t e j ba jk i :

„ P o d w i e l k i m l a s e m żył z e swoją żoną d r w a l , k t ó r y m i a ł j e d n o j e d y n e dziecko, d z i e w c z y n k ę w w i e k u la t t r z e c h . By l i on i t a k b iedni , że b r a k o w a ł o im n a w e t p o w s z e d n i e g o c h l e b a i n ie wiedziel i , c o m o g l i b y d a ć je j d o jedzenia . P e w n e g o r a n k a z m a r ­t w i o n y d r w a l p o s z e d ł do lasu do swoje j p r a c y i g d y r ą b a ł d r z e ­wo, s t a n ę ł a p r z e d n i m n a g l e p i ę k n a , w y s o k a kob ie ta , k t ó r a m i a ­ła na głowie k o r o n ę ze l ś n i ą c y c h gwiazd, i p o w i e d z i a ł a do n iego: « J e s t e m dz iewica Mar ia , m a t k a dz iec ią tka J e z u s ; j e s teś b i e d n y i żyjesz w n i e d o s t a t k u , p r z y p r o w a d ź mi swoje dziecko, chcę je z a b r a ć ze sobą, b y ć jego m a t k ą i t roszczyć się o nie». D r w a l p o s ł u s z n i e p r z y p r o w a d z i ł swoją c ó r k ę i o d d a ł ją dz iewicy Mar i i , a ta z a b r a ł a ją ze sobą do n ieba . D o b r z e je j t a m było, j a d ł a m a r ­c e p a n i p iła s ł o d k i e m l e k o , je j s u k i e n k i b y ł y ze złota, a a n i o ł k i b a w i ł y się z nią. K i e d y s k o ń c z y ł a c z t e r n a ś c i e la t , z a w o ł a ł a ją dz iewica M a r i a do s iebie i p o w i e d z i a ł a : «Drogie dziecko, w y b i e ­r a m się w w i e l k ą p o d r ó ż , w e ź w i ę c k l u c z e do t r z y n a s t u d r z w i K r ó l e s t w a Bożego na p r z e c h o w a n i e : d w a n a ś c i e z n i c h możesz o t w o r z y ć i p o d z i w i a ć wspaniałośc i , k t ó r e są w ś r o d k u , a le t r z y ­n a s t y c h , o d k t ó r y c h jest t e n m a ł y k l u c z y k , n ie w o l n o o t w i e r a ć . S t r z e ż się p r z e d ich o t w a r c i e m , w p r z e c i w n y m r a z i e będziesz nieszczęś l iwa». D z i e w c z y n k a p r z y r z e k ł a p o s ł u s z e ń s t w o i g d y ty l­k o dz iewica M a r i a odeszła, zaczęła o g l ą d a ć k o m n a t y K r ó l e s t w a Bożego: k a ż d e g o d n i a o t w i e r a ł a po j e d n e j , aż obeszła d w a n a ś c i e . W k a ż d e j s iedz iał a p o s t o ł o t o c z o n y w i e l k i m b l a s k i e m i dzie­w c z y n k a cieszyła się c a ł y m t y m p r z e p y c h e m i w s p a n i a ł o ś c i a m i , a aniołki , k t ó r e je j t o w a r z y s z y ł y , c ieszyły się r a z e m z nią. W k o ń c u z o s t a ł y t y l k o z a k a z a n e d r z w i ; w t e d y o g a r n ę ł a j ą wie lka o c h o t a d o w i e d z i e ć się, co m o g ł o b y b y ć za n i m i u k r y t e i p o w i e ­d z i a ł a do a n i o ł k ó w : «nie chcę ich z u p e ł n i e o t w o r z y ć i n i e chcę też wejść, ale chcę je uchyl ić , a b y ś m y m o g l i zobaczyć t r o c h ę

89

Page 90: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r z e z s z p a r k ę » . «Ach nie», p o w i e d z i a ł y aniołk i , «to b y ł b y g r z e c h : dz iewica M a r i a z a b r o n i ł a tego i to ł a t w o m o ż e się s t a ć t w o i m nieszczęśc iem*. Z a m i l k ł a więc, a le chciwość w je j s e r c u n ie uc i­s z y ł a się, t y l k o d r ę c z y ł a ją i k ł u ł a , n i e d a w a ł a s p o k o j u . I g d y w s z y s t k i e a n i o ł k i w y s z ł y , p o m y ś l a ł a : « teraz j e s t e m z u p e ł n i e sa­ma i m o g ł a b y m za j rzeć do ś r o d k a ; n i k t przec ież się n ie dowie , g d y to zrobię». W y s z u k a ł a k l u c z y k i t r z y m a ł a go w dłoni , a p o ­t e m w ł o ż y ł a go do z a m k a , a g d y go w ł o ż y ł a , r ó w n i e ż go p r z e ­k r ę c i ł a . W t e d y d r z w i o t w o r z y ł y się r a p t o w n i e i zobaczyła T r ó j c ę w o g n i u i b l a s k u . Z a t r z y m a ł a się na c h w i l ę i o g l ą d a ł a w s z y s t k o zadz iwiona, a p o t e m d o t k n ę ł a l e k k o p a l c e m p ł o m i e n i a i cały p a l e c p o k r y ł się z ł o t e m . Z a r a z p o t e m p o c z u ł a g w a ł t o w n y s t r a c h , z a t r z a s n ę ł a d r z w i i u c i e k ł a . C h c i a ł a za wsze lką c e n ę u s p o k o i ć się, a le s t r a c h n ie u s t ę p o w a ł , s e r c e s t u k a ł o n a d a l i n i e chc iało p r z e s t a ć ; t a k ż e złoto p o z o s t a ł o na p a l c u i n ie schodziło, choć m y ­ła go i t a r ł a .

W k r ó t c e d z i e w i c a M a r i a w r ó c i ł a z p o d r ó ż y . Z a w o ł a ł a do s iebie d z i e w c z y n k ę i d o m a g a ł a się z w r o t u n i e b i a ń s k i c h k luczy . K i e d y ta w r ę c z a ł a je j p ę k k luczy, d z i e w i c a s p o j r z a ł a je j w oczy i p o w i e d z i a ł a : «Nie o t w i e r a ł a ś t r z y n a s t y c h drzwi?» — «Nie», od­p o w i e d z i a ł a d z i e w c z y n k a . I w t e d y dz iewica M a r i a p o ł o ż y ł a r ę k ę na je j s e r c u i p o c z u ł a , jak m o c n o bi je i d o m y ś l i ł a się, że dzie­w c z y n k a nie w y k o n a ł a je j p o l e c e n i a i o t w o r z y ł a d r z w i . I w t e ­dy z a p y t a ł a jeszcze r a z : «czy na p e w n o tego n ie zrobiłaś?» — «Nie», p o w i e d z i a ł a d z i e w c z y n k a p o r a z d r u g i . W t e d y dz iewica M a r i a z a u w a ż y ł a palec, k t ó r y o d d o t k n i ę c i a n i e b i a ń s k i e g o o g n i a s t a ł się złoty, i w i e d z i a ł a już na p e w n o , że d z i e w c z y n k a b y ł a w i n n a , i s p y t a ł a po r a z t rzec i : «Nie z rob iłaś tego?» — «Nie», p o ­w i e d z i a ł a d z i e w c z y n k a p o r a z t rzec i . W t e d y dz iewica M a r i a p o ­w i e d z i a ł a : «Nie u s ł u c h a ł a ś m n i e i jeszcze do tego s k ł a m a ł a ś , n ie je s teś już g o d n a b y ć w niebie». W t e d y d z i e w c z y n k a z a p a d ł a w g ł ę b o k i sen, a g d y się obudz iła , l e ż a ł a w dole na z iemi, p o ś r o d ­k u p u s t k o w i a . C h c i a ł a zawołać, a le n ie m o g ł a w y d o b y ć głosu. Z e r w a ł a się i c h c i a ł a biec da le j , a le wszędzie, gdzie się s k i e r o ­w a ł a , z a t r z y m y w a ł a j ą g ę s t w i n a , p r z e z k t ó r ą n i e m o g ł a s ię p r z e ­drzeć . N a p u s t k o w i u , gdzie b y ł a u w i ę z i o n a , s tało s t a r e , s p r ó c h n i a ­łe d r z e w o , k t ó r e m u s i a ł o je j s ł u ż y ć za m i e s z k a n i e . S p a ł a w n i m w nocy, a g d y b y ł a b u r z a i p a d a ł deszcz, d a w a ł o jej s c h r o n i e n i e .

90

Page 91: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

K o r z o n k i i l e śne j a g o d y b y ł y je j j e d y n y m p o ż y w i e n i e m , k t ó r e z n a j d o w a ł a zapuszcza jąc się w g ę s t w i n ę n a j d a l e j j a k b y ł o to m o ­ż l iwe. J e s i e n i ą z b i e r a ł a liście d r z e w a i zanos i ła je do j a m y , a k i e d y w z imie p a d a ł śn ieg i b y ł m r ó z , p r z y k r y w a ł a się n i m i . T a k ż e je j s u k n i e zn i szczyły się i o p a d ł y z c iała. G d y t y l k o za­świec iło słońce i zrobiło się c iepło, w y s z ł a i u s i a d ł a p r z e d d r z e ­w e m , a je j d ł u g i e w ł o s y o k r y ł y ją ze w s z y s t k i c h s t r o n jak płaszcz. T a k s iedz iała p r z e z d ł u ż s z y czas, p r z e ż y w a j ą c ból i n ę ­d z ę ś w i a t a .

P e w n e g o r a z u , g d y d r z e w a z n o w u p o k r y ł y się świeżą ziele­nią, k r ó l t e j k r a i n y p o l o w a ł w lesie i ścigał z w i e r z y n ę . G d y zapędz ił się w gąszcz, o tacza jący leśną p o l a n ę , zs iadł z konia, r o z s u n ą ł m i e c z e m zaroś la i u t o r o w a ł sobie d r o g ę . K i e d y się już w k o ń c u p r z e d a r ł , zobaczył s iedzącą p o d d r z e w e m p r z e p i ę k n ą d z i e w c z y n ę , p r z y k r y t ą p o c z u b k i p a l c ó w z ł o t y m i w ł o s a m i . S t a ł c icho i o b s e r w o w a ł ją ze z d z i w i e n i e m , p o t e m p r z e m ó w i ł do n ie j , p y t a j ą c : « J a k d o t a r ł a ś d o tego p u s t k o w i a ? » . Ale o n a mi lczała , b o n ie m o g ł a o t w o r z y ć ust . K r ó l m ó w i ł d a l e j : «Czy chcesz pójść ze m n ą n a z a m e k ? » W t e d y t y l k o s k i n ę ł a l e k k o głową. K r ó l wziął ją w r a m i o n a , posadz ił na k o n i a i zawiózł do d o m u , gdzie k a z a ł ją u b r a ć w p i ę k n e s u k n i e i o t o c z y ł ją z b y t k i e m . I chociaż n ie m o g ł a m ó w i ć , b y ł a p i ę k n a i m i ł a , t a k że p o k o c h a ł ją c a ł y m ser­c e m i n i e d ł u g o po jął ją za żonę. G d y m i n ą ł rok, k r ó l o w a w y d a ł a na ś w i a t s y n a . P o t e m w nocy, g d y leżała s a m a w łóżku, u k a z a ł a się jej dz iewica M a r i a i p o w i e d z i a ł a : «Jeżel i p o w i e s z p r a w d ę i wyznasz , że o t w o r z y ł a ś z a k a z a n e d r z w i , to o t w o r z ę t w o j e u s t a i z w r ó c ę ci m o w ę ; a le jeżeli będziesz t r w a ł a w g r z e c h u 'i będziesz u p a r c i e t e m u zaprzeczać, t o zab iorę c i two je n o w o n a r o d z o n e dziecko». K r ó l o w a m o g ł a w t e d y p r z y z n a ć się, a le t r w a ł a w u p o ­r z e i p o w i e d z i a ł a : «Nie, nie o t w o r z y ł a m z a k a z a n y c h drzwi» , a dz iewica M a r i a w z i ę ł a dziecko z je j r a m i o n i z n i k n ę ł a z n i m . N a s t ę p n e g o r a n k a , k i e d y d z i e c k a n igdz ie nie było, ludz ie sze­pta l i , że k r ó l o w a z jada ludz i i że zabiła w ł a s n e dziecko. A o n a s łysząc w s z y s t k o n ie m o g ł a się t e m u sprzec iwić . Ale k r ó l t a k j ą kochał , ż e nie d a w a ł t e m u w i a r y .

Po r o k u k r ó l o w a z n o w u u r o d z i ł a syna . W nocy p o d e s z ł a do n i e j dz iewica M a r i a i p o w i e d z i a ł a : «Jeżel i w y z n a s z , że o t w o r z y ­łaś z a k a z a n e d r z w i , to z w r ó c ę ci dz iecko i rozwiążę t w ó j język;

91

Page 92: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

a le jeżeli będziesz t r w a ć w g r z e c h u i zaprzeczysz, to w e z m ę ze sobą to n o w o n a r o d z o n e » . I z n o w u k r ó l o w a p o w i e d z i a ł a : «Nie, n ie o t w o r z y ł a m z a k a z a n y c h drzwi» , i dz iewica z a b r a ł a dz iecko z je j objęć do n i e b a . G d y n a s t ę p n e g o r a n k a d z i e c k a n i e b y ł o , l u d z i e c a ł k i e m głośno mówi l i , że k r ó l o w a je p o ł k n ę ł a i d o r a d c y k r ó l a zażądal i s k a z a n i a je j . A le k r ó l t a k b a r d z o ją k o c h a ł , że n ie chciał w to w i e r z y ć i z a b r o n i ł o t y m m ó w i ć p o d k a r ą ś m i e r c i .

W n a s t ę p n y m r o k u k r ó l o w a u r o d z i ł a p i ę k n ą córeczkę . W t e d y po raz trzeci zjawiła się dziewica Maria i powiedziała: «Chodź ze mną». Wzięła

ją za rękę, zaprowadziła do nieba i pokazała jej d w o j e s t a r s z y c h dzieci, k t ó r e ś m i a ł y s ię do n i e j i b a w i ł y kulą z iemską. K r ó l o w a cieszyła się z tego, a dziewica M a r i a p o w i e ­dz iała : «Czy n ie z m i ę k ł o j e d n a k t w o j e serce? J e ż e l i p r z y z n a s z się, ż e o t w o r z y ł a ś z a b r o n i o n e drzwi , t o o d d a m t w o i c h o b y d w u synków». Ale k r ó l o w a o d p o w i e d z i a ł a po r a z t rzec i : «Nie, nie o t w o r z y ł a m drzwi» . W t e d y dz iewica M a r i a p r z e n i o s ł a ją z p o ­w r o t e m na z iemię i z a b r a ł a jej też t rzec ie dziecko.

N a s t ę p n e g o dnia , g d y b y ł o t o już p o w s z e c h n i e w i a d o m e , wszyscy l u d z i e głośno w o ł a l i : « K r ó l o w a p o ż e r a ludzi, m u s i zo­s t a ć s k a z a n a » . K r ó l nie m ó g ł już o d e s ł a ć s w o i c h d o r a d c ó w . Osą­d z o n o ją, a p o n i e w a ż n ie o d p o w i a d a ł a i n i e m o g ł a się b r o n i ć , zo­s t a ł a s k a z a n a na ś m i e r ć w p ł o m i e n i a c h . Z n i e s i o n o d r z e w o , a g d y p r z y w i ą z a n o ją do p a l a i ogień zaczął w k o ł o p ł o n ą ć , w t e d y t w a r ­dy lód jej d u s z y r o z t o p i ł się, a w s e r c u p o c z u ł a s k r u c h ę . I p o ­m y ś l a ł a w t e d y : « G d y b y m t y l k o m o g ł a p r z e d moją śmierc ią w y ­znać, że to ja o t w o r z y ł a m drzwi» . W t e d y o d z y s k a ł a głos i g ło­śno w y k r z y k n ę ł a : «Tak, Mar io , ja to z r o b i ł a m ! » I z a r a z s p a d ł deszcz i ugas ił p ł o m i e n i e , a w o k ó ł n i e j p o j a w i ł o się ś w i a t ł o i dz iewica M a r i a zs tąpiła z o b o m a s y n k a m i u b o k u i n o w o n a ­r o d z o n ą córeczką n a r ę k u . P o w i e d z i a ł a d o n i e j p r z y j a ź n i e : «Kto ż a ł u j e swoich w i n i je w y z n a j e , t e m u są o n e w y b a c z o n e » ; o d d a ­ła je j t ro je dzieci, r o z w i ą z a ł a język i o b d a r z y ł a w i e c z n y m szczę­ś c i e m " .

G d y Inga c z y t a ł a mi tę ba jkę, d o s t a ł a a t a k u wśc iekłośc i i k r z y ­czała : „Ciągle w y s t a w i a l i dz iecko n a p o k u s ę , ż e b y j e p r z y ł a p a ć i u k a r a ć . T a k s a m o , jak dz iewica M a r i a ! J a k ą to o k r o p n ą g r ę p r o w a d z i l i ze s w o i m p r z y b r a n y m d z i e c k i e m ! " O k a z a ł o się, że ta

92

Page 93: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m e t o d a n a l e ż a ł a d o u l u b i o n y c h k a n o n ó w w y c h o w a w c z y c h je j r o ­dziców, p o d o b n i e j a k to po lecał j e d e n z c y t o w a n y c h p r z e z e m n i e p e d a g o g ó w (A. Mi l ler , 1980, s . 41). J e j gor l iwi w y c h o w a w c y cią­gle p r o w o k o w a l i s y t u a c j e p o k u s y , a b y w y t k n ą ć m a ł e j d z i e w c z y n ­c e jej słabości . G d y p o w o l i o d k r y ł y ś m y całą p a l e t ę w y c h o w a w ­c z y c h zasad je j rodz iców, o s ł a b ł y je j e m o c j e w s t o s u n k u do Bo­ga. J e j rodzice, d o t y c h c z a s z a m r o ż e n i w je j w y o b r a ż e n i u Boga, s ta l i s ię żywi, n a j p i e r w p o p r z e z uczucie g n i e w u , a p o t e m g ł ę b o ­kiego s m u t k u .

P a c j e n t k a z a c h o w a ł a j e d n a k zdolność k r y t y c z n e g o m y ś l e n i a , t a k ż e w dz iedz in ie teologii . Mogła, j a k k o l w i e k s p o k o j n i e j , zada­w a ć p y t a n i a , j ak n p . : „ w Bibli i jes t n a p i s a n e , ż e n ie m o ż n a so­bie p r z e d s t a w i a ć Boga. W ł a ś c i w i e d laczego nie? Dlaczego Bóg m o ż e widz ieć w s z y s t k i e nasze słabości, czytać bez p r z e s z k ó d w n a s z y c h m y ś l a c h , k a r a ć n a s za to i p r z e ś l a d o w a ć , a jego słaboś­c i m u s z ą b y ć u k r y t e ? C z y ż b y n i e m i a ł słabości? J e ż e l i Bóg jest miłością, jak się u c z y ł a m , to m ó g ł b y się s p o k o j n i e u j a w n i ć . U c z y l i b y ś m y się od niego miłości . U k r y w a się sam, czy też u k r y ­wają Go ci, k t ó r z y w y o b r a z i l i Go sobie na w z ó r s w o i c h ojców i p r z e k a z a l i n a m jego obraz? Bo Bibl ia daje przec ież c a ł k i e m w y r a ź n y o b r a z Boga, w y s t a r c z y się t y l k o d o b r z e p r z y j r z e ć . T e n o b r a z w y ł a n i a się z jego czynów, jes t to o b r a z d r a ż l i w e g o , o b r a ­żającego się, w y c h o w u j ą c e g o , a u t o r y t a r n e g o ojca. Bibl ia m ó w i o w s z e c h m o c n e j p o t ę d z e Boga, a le boskie czyny, k t ó r e opisuje, przeczą t e j właśc iwośc i . Bo ktoś, k t o pos iada w s z e c h m o c , nie jes t za leżny od p o s ł u s z e ń s t w a s w o i c h dzieci, n ie boi się i c h boż­k ó w i n ie m u s i z tego p o w o d u p r z e ś l a d o w a ć swojego l u d u . Ale b y ć m o ż e teo lodzy nie są w s t a n i e s t w o r z y ć i d e a l n e g o o b r a z u p r a w d z i w e j d o b r o c i i w s z e c h m o c y , k t ó r y b y ł b y p r z e c i w i e ń s t w e m rzeczywis tośc i ich ojców, d o p ó k i n ie prze j rzą te jże r z e c z y w i s t o ś ­ci. I t a k s t w a r z a j ą sobie o b r a z Boga w e d ł u g z n a n e g o m o d e l u . I c h Bóg jest j ak ich o jcowie : n i e p e w n y , a u t o r y t a r n y , ż ą d n y w ł a ­dzy, m ś c i w y , e g o c e n t r y c z n y . B y ć m o ż e m o ż n a b y b y ł o sobie w y ­o b r a z i ć i n n e , t a k ż e a n t r o p o m o r f i c z n e o b r a z y Boga, g d y b y m i a ł o się i n n e d z i e c i ń s t w o " .

Z a i n t e r e s o w a n a etnologią p a c j e n t k a s n u ł a f a n t a z j e n a t e m a t Boga, k t ó r y m o ż e k i e d y ś pos iadł w ł a d z ę s t w o r z e n i a ś w i a t a , a le t e r a z p a t r z y n a c i e r p i e n i a ludzkośc i r ó w n i e j ak o n a bezs i lny

93

Page 94: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

i c ie rp iący i n i e m u s i u k r y w a ć t e j n i e m o c y za p o m o c ą a u t o r y t e ­tu i p r a w . J e ż e l i Bóg jest r z e c z y w i ś c i e miłością, p o w i e d z i a ł a Inga, p o w i n i e n u m i e ć d a r o w a ć m i ł o ś ć , n ie oczeku jąc z a t o n a ­g r o d y , n ie s t o s o w a ć p r z e m o c y w i m i ę m i ł o ś c i i n ie w y m a g a ć od s w o i c h dzieci rzeczy n i e m o ż l i w y c h . M o ż e i n n e n a r o d y pos iada ją t a k i o b r a z Boga. J e s t rzeczą n i e p r a w d o p o d o b n ą , ż e p o k o j o w o u s p o s o b i o n e l u d y m o g ł y b y się m o d l i ć d o Boga, k t ó r y m i a ł b y r y ­sy Boga ze Starego Testamentu.

I n g a już o d p o c z ą t k u s w o j e j a n a l i z y c z y t a ł a w i e l e ks iążek e t n o l o g i c z n y c h , a le n i g d y w c z e ś n i e j n i e z a d a w a ł a t y c h p y t a ń , n a w e t w o k r e s i e s w e j n i e n a w i ś c i do Boga. D o p i e r o p r z e ż y w a ­n i e r o d z i c ó w z o k r e s u w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a u m o ż l i w i ł o je j p o ­ł ą c z e n i e t e j w i e d z y z u c z u c i a m i i d o p u s z c z e n i e p y t a ń , k t ó r e w c z e ś n i e j w y w o ł a ł y b y ś m i e r t e l n e lęki . Dziecko, k t ó r e w p o b o ż ­n e j r o d z i n i e n ie m o ż e z a d a w a ć ż a d n y c h p y t a ń , p o c z ą t k o w o n ie m o ż e u w i e r z y ć , że ś w i a t n ie z a w a l i się z p o w o d u jego h e r e t y c ­k i c h myś l i . Cieszy się t y m d o ś w i a d c z e n i e m ciągle o d n o w a i p r z e z d ł u ż s z y czas, d o t ą d , aż c a ł k o w i c i e będzie m o g ł o u w i e r z y ć , że jego m y ś l i n i e zabiją a n i Boga, a n i rodz iców.

R o z w ó j I n g i t a k ż e u m n i e z a p o c z ą t k o w a ł p e w i e n p r o c e s . M u ­s i a ł a m z a d a ć sobie p y t a n i e : „ C z y jes t możl iwe, ż e s a n k c j e C z a r ­n e j P e d a g o g i k i m i a ł y b y n a d n a m i mnie j szą w ł a d z ę , g d y b y n i e b y ł y z a k o r z e n i o n e w n a s z e j k u l t u r z e za s p r a w ą j u d e o - c h r z e ś c i -j a ń s k i c h r e l i g i i ? " To of iary z I z a a k ó w d o m a g a się Bóg od A b r a ­h a m ó w , a nie o d w r o t n i e . To c ó r k a E w a jest k a r a n a za to, że n ie m o ż e o p r z e ć się p o k u s i e i n i e u j a r z m i a s w o j e j c iekawośc i w i m i ę p o s ł u s z e ń s t w a . To p o b o ż n e m u i w i e r n e m u s y n o w i H i o ­b o w i Bóg Ojciec ciągle n ie w i e r z y , aż do chwil i , g d y u d o w o d n i ł swoją w i e r n o ś ć i p o k o r ę na jwiększą m ę k ą . To J e z u s z m a r ł na k r z y ż u , b y p o t w i e r d z i ć o jcowskie s łowa. N a w e t p s a l m i ś c i n i e ­z m o r d o w a n i e głoszą z n a c z e n i e p o s ł u s z e ń s t w a jako w a r u n k u w s z e l k i e j egzys tenc j i . W y r a s t a l i ś m y w t a k i e j k u l t u r z e , a le ta k u l t u r a nie u t r z y m a ł a b y się t a k długo, g d y b y nie w y c h o w a n i e , k t ó r e n a u c z y ł o nas , że n i e n a l e ż y się dz iwić g d y k o c h a j ą c y ojciec jes t z m u s z o n y m ę c z y ć swojego syna, p o n i e w a ż nie jes t p e w i e n jego miłośc i i , t a k jak w p r z y p a d k u Hioba, p o t r z e b u j e na to d o ­w o d ó w .

Ale co to za r a j , w k t ó r y m p o d groźbą u t r a t y miłości , o p u s z -

94

Page 95: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

czenia, poczucia w i n y i w s t y d u nie w o l n o jeść z D r z e w a W i a ­domości , t zn . b y ć c i e k a w y m ?

K i m b y ł t e n p e ł e n sprzecznośc i Bóg Ojciec, k t ó r y m i a ł p o ­t r z e b ę s t w o r z e n i a c i e k a w e j , z a i n t e r e s o w a n e j E w y i z a b r o n i e n i a je j j ednocześn ie b y c i a sobą? M o ż n a sądzić, że ods t ręcza jąca , p e r ­w e r s y j n a i d e s t r u k c y j n a s t r o n a n a s z e j dzis ie jszej m a c h i n y n a u k o ­w e j jes t k o n s e k w e n c j ą tego z a k a z u . J e ż e l i A d a m n i e jes t w s t a ­n ie zobaczyć, co się c o d z i e n n i e r o z g r y w a p r z e d jego o c z y m a , b ę ­dzie swoją c i e k a w o ś ć k i e r o w a ł n a j ak n a j b a r d z i e j o d d a l o n e cele. Będz ie p r z e p r o w a d z a ł b a d a n i a w K o s m o s i e , b a w i ł się m a s z y n a ­mi, k o m p u t e r a m i , m ó z g a m i m a ł p l u b l u d z k i m życiem, a b y w t e n sposób zaspokoić Swoją c iekawość, a le ciągle będz ie b a ł s ię spo j rzeć n a „ D r z e w o W i a d o m o ś c i " , k t ó r e zos tało z a s a d z o n e p r z e d jego o c z y m a .

P r z y k a z a n i e p e d a g o g i k i : „ M e p o w i n i e n e ś p a m i ę t a ć " p o p r z e ­dza w i ę c czasowo 10 P r z y k a z a ń . W n a s z e j k u l t u r z e jest w ł a ś n i e p o s t r z e g a n e w p o w i ą z a n i u ze s t w o r z e n i e m ś w i a t a . C z y m o ż n a się dziwić, że r a c z e j g o d z i m y się z p i e k ł e m ś lepoty, z w y o b c o ­w a n i e m , w y k o r z y s t y w a n i e m , u ł u d ą , p o d p o r z ą d k o w a n i e m i u t r a ­tą w ł a s n e g o „ j a " , n iż z u t r a t ą mie j sca, k t ó r e n a z y w a się r a j e m , i za b e z p i e c z e ń s t w o k t ó r e g o m u s i m y t a k wie le płac ić?

W y g n a n i e m z r a j u m i a ł a zacząć się h i s t o r i a l u d z k i e g o cier­p ienia . Ale czy n ie p o w i n n i ś m y o d n i e ś ć tego z m y ś l o n e g o począ­t k u d o jeszcze d a w n i e j s z e j przeszłości? Czy m o g l i b y ś m y dzis ia j t ę s k n i ć za r a j e m , w k t ó r y m by p r z y k a z a n o c z ł o w i e k o w i a k c e p t o ­w a ć sprzeczności , bez p y t a ń i p o s ł u s z n i e , to znaczy w ł a ś c i w i e p o ­z o s t a w a ć w o k r e s i e n i e m o w l ę c t w a ? K a ż d y b o w i e m n a u c z y ł się w d z i e c i ń s t w i e n i e d o s t r z e g a ć n i e k o n s e k w e n c j i s w o i c h rodz iców, a p ó ź n i e j z u p e ł n i e n i e z a u w a ż a p o d o b n y c h sy tuac j i . A jeżeli już, to p r ó b u j e w b u d o w a ć je w jakiś s y s t e m fi lozoficzny l u b t e o l o ­giczny. H i s t o r i a o u t r a c o n y m r a j u k u m u l u j e t ę s k n o t ę c z ł o w i e k a z a p o z b a w i o n y m c i e r p i e n i a s t a n e m p i e r w o t n e j egzys tenc j i , za­wiera jącą n i e ś w i a d o m e , a le j e d n a k z a r e j e s t r o w a n e d o ś w i a d c z e ­nie, ż e n ie m ó g ł o n b y ć z u p e ł n i e d o s k o n a ł y , jeżel i t r z e b a b y ł o z a ń zapłacić u t r a t ą w ł a s n e j jaźni .

J e ż e l i chodzi o n a s z y c h r o d z o n y c h ojców, to są on i t y m b a r ­dzie j n i e p e w n y m i dz iećmi, im b a r d z i e j g r u b i a ń s k o i a u t o r y t a r ­n i e pos tępu ją . A le w i e l b i e n i e t a k i e g o Boga z e s t r a c h u d o r ó w n y -

ta

95

Page 96: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w a ł o b y w s k u t k a c h C z a r n e j P e d a g o g i c e . G d y b y rzeczywiśc ie i s t n i a ł k o c h a j ą c y Bóg, t o n ie p o d l e g a l i b y ś m y jego s a n k c j o m . K o ­c h a ł b y n a s t a k i m i , j acy j e s teśmy, n ie w y m a g a ł b y o d n a s p o s ł u ­s z e ń s t w a , n i e b a ł b y się k r y t y k i , n i e g r o z i ł b y n a m p i e k ł e m , n i e s t r a s z y ł b y nas , n ie w y s t a w i a ł b y n a s n a p r ó b y , u f a ł b y n a m , p o ­z w o l i ł b y n a m żyć p e ł n i ą u c z u ć i i m p u l s ó w — ufając, że w ł a ś n i e na t e j Z i e m i b ę d z i e m y zdolni n a u c z y ć się s i lne j i p r a w d z i w e j miłości , miłości , k t ó r a jest p r z e c i w i e ń s t w e m o b o w i ą z k u i p o s ł u ­s z e ń s t w a , i r o z w i j a się j e d y n i e z d o ś w i a d c z e n i a b y c i a k o c h a n y m . D z i e c k u n i e m o ż n a zaszczepić m i ł o ś c i a n i b ic iem, a n i d o b r y m s ł o w e m ; ż a d n e u p o m n i e n i a , k a z a n i a , oświadczenia , p r z y k ł a d y , g r o ź b y , s a n k c j e n i e uczynią d z i e c k a z d o l n y m do miłości . Dziecko, k t ó r e s ł u c h a k a z a ń , u c z y się je w y g ł a s z a ć ; dz iecko bi te , u c z y się bić. C z ł o w i e k a m o ż n a w y c h o w a ć n a d o b r e g o o b y w a t e l a , d z i e l n e ­g o żołnierza, p o b o ż n e g o Ż y d a , k a t o l i k a , p r o t e s t a n t a , a t e i s t ę , n a ­w e t n a r z e t e l n e g o a n a l i t y k a , a le n i e n a żywego i w o l n e g o czło­w i e k a . S p o n t a n i c z n o ś ć i wolność, a n i e w y c h o w a w c z e p r z y m u s y są ź r ó d ł e m p r a w d z i w e j zdolności m i ł o w a n i a . W i e l e z tego, co J e z u s w s w o i m życiu p o w i e d z i a ł , i p r z e d e w s z y s t k i m zrobił, d o ­wodzi , że nie m i a ł t y l k o tego j e d n e g o ojca (Boga), żądającego obs ta jącego p r z y p r a w a c h , z d a n e g o n a ofiary, da lek iego, n i e w i ­dz ia lnego, n i e o m y l n e g o „ojca, k t ó r e g o w o l a m u s i się s p e ł n i ć " . Z w ł a s n e g o w c z e s n e g o d o ś w i a d c z e n i a z n a ł J e z u s i n n e g o ojca, a m i a n o w i c i e Józefa, k t ó r y zawsze p o z o s t a w a ł w ty le , k t ó r y c h r o ­nił i k o c h a ł M a r i ę i s y n a , k t ó r y go w s p i e r a ł , u s ł u g i w a ł mu i s t a ­w i a ł g o n a p i e r w s z y m mie j scu .

M u s i a ł t o b y ć rzeczywiśc ie t e n s k r o m n y Józef, k t ó r y p r z e ­k a z a ł d z i e c k u zdolność p o z n a n i a p r a w d y i d o ś w i a d c z e n i e miłości . D l a t e g o J e z u s m ó g ł p r z e j r z e ć z a k ł a m a n i e w s p ó ł c z e s n y c h m u lu­dzi. Dziecko w y c h o w a n e w e d ł u g p o w s z e c h n i e p r z y j ę t y c h zasad, k t ó r e o d p o c z ą t k u n ie zna niczego i n n e g o , n ie m o ż e p r z e j r z e ć z a k ł a m a n i a ; b r a k u j e m u możl iwośc i p o r ó w n a n i a . Człowiek, k t ó ­ry od dz iecka zna j e d y n i e taką a t m o s f e r ę , odczu je ją j a k o coś n o r m a l n e g o i b y ć m o ż e będzie c i e r p i a ł z tego p o w o d u , a le nie będz ie w s t a n i e objąć je j całościowo. J e ż e l i j a k o dz iecko n ie d o ­ś w i a d c z y ł miłości , b ę d z i e t ę s k n i ł za nią, a le n ie będz ie wiedz iał , c z y m m o ż e o n a być. J e z u s to wiedz iał . Z p e w n o ś c i ą b y ł o b y w i ę ­cej z d o l n y c h d o miłośc i ludzi, g d y b y Kościół z a m i a s t a p e l o w a ć

96

Page 97: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o n a ś l a d o w a n i e C h r y s t u s a p r z e z p o s ł u s z e ń s t w o w z g l ą d e m zwierzchnośc i , u z n a ł d e c y d u j ą c e z n a c z e n i e p o s t a w y Józefa . S ł u ­żył on dz iecku, p o n i e w a ż u w a ż a ł j e za dz iecko Boga. Co by b y ­ło, g d y b y ś m y wszyscy u w a ż a l i n a s z e dzieci za dzieci boże, co p r z e ­cież b y ł o b y m o ż l i w e ? W s w o i m p r z e m ó w i e n i u na Boże N a r o d z e ­nie w 1979 r o k u J a n P a w e ł II p o w i e d z i a ł z okaz j i R o k u Dziecka, że n a l e ż y p r z e k a z y w a ć d z i e c k u i d e a ł y . To z d a n i e w u s t a c h zdol­n e g o do miłości c z ł o w i e k a jest b e z w ą t p i e n i a s ł u s z n e w z a m y ś l e . A le g d y kośc ie ln i i ś w i e c c y p e d a g o d z y zabiera ją się do p r z e k a ­z y w a n i a p o ż ą d a n y c h ideałów, s ięgają p o ś r o d k i C z a r n e j P e d a g o ­gik i i w y c h o w u j ą dz iecko n a j w y ż e j na w y c h o w u j ą c e g o d o r o s ł e ­go, a nie na k o c h a j ą c e g o człowieka .

Dzieci, k t ó r e się o b d a r z a s z a c u n k i e m , uczą s ię s z a c u n k u . Dzie­ci, k t ó r y m się s łuży, uczą się s ł u ż y ć s ł a b s z y m . Dzieci, k t ó r e się k o c h a t a k i m i , j a k i e są, uczą się t o l e r a n c j i . N a t y m g r u n c i e k s z t a ł ­tują się w ł a s n e i d e a ł y , k t ó r e m o g ą b y ć t y l k o p r z y j a z n e l u d z i o m , bo w y r o s ł y z d o ś w i a d c z e n i a miłości .

Często s p o t y k a m się z a r g u m e n t e m , że człowiek, k t ó r y m i a ł ­by możność r o z w i n ą ć w d z i e c i ń s t w i e s w o j e p r a w d z i w e ,,ja", w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e m u s i a ł b y c ierpieć, b o w z b r a n i a ł b y się d o p a s o w a ć d o jego n i e k t ó r y c h n o r m . W i e l e p r z e m a w i a z a t ą m y ­ślą, k t ó r ą p o s ł u g i w a n o się często j a k o a r g u m e n t e m za k o n i e c z ­nością w y c h o w a n i a . Rodzice, j ak m ó w i ą , chcą t a k wcześnie , j ak jes t to m o ż l i w e , u c z y n i ć dz iecko z d o l n y m do p r z y s t o s o w a n i a się, ż e b y w szkole i w życ iu z a w o d o w y m nie m u s i a ł o c ierpieć . P o ­n i e w a ż c i e r p i e n i a d z i e c i ń s t w a i i c h o d d z i a ł y w a n i e na k s z t a ł t o ­w a n i e się c h a r a k t e r u s ą d o t y c h c z a s m a ł o z n a n e , a r g u m e n t a c j a ta z p o z o r u n a d a l ma z n a c z e n i e . P r z y k ł a d y z h i s t o r i i w y d a j ą się j ą n a w e t p o t w i e r d z a ć , p o n i e w a ż l u d z i e , k t ó r z y n i e d o p a s o w a l i się do o b o w i ą z u j ą c y c h n o r m s p o ł e c z n y c h i pozos ta l i w i e r n i p r a w ­dzie, tzn. t a k ż e sobie, m u s i e l i u m r z e ć jako m ę c z e n n i c y .

Ale k t o w ł a ś c i w i e t a k g o r l i w i e zabiega, żeby n o r m y społecz­n e z o s t a ł y z a c h o w a n e , k t o p r z e ś l a d u j e i n a c z e j m y ś l ą c y c h , p r z y ­bi ja do k r z y ż a — jeżel i n i e „ p r a w i d ł o w o " w y c h o w a n i ludzie? Są to ludzie , k t ó r z y już w d z i e c i ń s t w i e n a u c z y l i się a k c e p t o w a ć swoją d u c h o w ą ś m i e r ć i odczul i to d o p i e r o s t y k a j ą c się z żywio­łowością dzieci i m ł o d z i e ż y . W t e d y to co ż y w e m u s i zos tać zabi­te, ż e b y nic n ie p r z y p o m i n a ł o im o ich w ł a s n e j s t r a c i e .

7 — M u r y m i l c z e n i a . 97

Page 98: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Dzieła s z t u k i r ó ż n y c h czasów ciągle p r z e d s t a w i a j ą m a s o w e m o r d y n a dziec iach. W e ź m y n a p r z y k ł a d k r ó l a H e r o d a , k t ó r y k a z a ł z a m o r d o w a ć m a ł e dzieci w s w o i m k r a j u . C z u ł się p r z e z n i e zagrożony, b o w ś r ó d n i c h m ó g ł z n a j d o w a ć się n o w y król , g o t o w y z a k w e s t i o n o w a ć jego p r a w o do t r o n u . Z g o t o w a ł w i ę c w B e t l e j e m k r w a w ą ł a ź n i ę : polec ił „zabić w s z y s t k i c h c h ł o p c ó w d o l a t d w ó c h " . Ś m i e r ć dzieci b y ł a w ó w c z a s c z y m ś t a k n o r m a l n y m , że, jak m ó w i p r z e k a z , j e d y n i e M a r i a i Józef opuśc i l i o jczyznę, ż e b y r a t o w a ć swojego s y n a . Miłość rodz iców u r a t o w a ł a J e z u s o ­w i n ie t y l k o życie, lecz u m o ż l i w i ł a m u r o z w i n i ę c i e b o g a c t w a duszy, co o s t a t e c z n i e d o p r o w a d z i ł o do jego w c z e s n e j śmierc i . S ł u ­szne będzie w o b e c tego s t w i e r d z e n i e , ż e p r a w d o m ó w n o ś ć J e z u s a d o p r o w a d z i ł a g o d o w c z e s n e j śmierc i , p r z e d k t ó r ą u r a t o w a ł o b y g o fałszywe, d o p a s o w a n e „ j a " . Ale czy p e ł n e z n a c z e n i a życie m o ­żna m i e r z y ć m i a r ą i lościową? C z y J e z u s b y ł b y szczęśl iwszy, g d y ­by rodzice z a m i a s t d a ć mu miłość i u w i e l b i e n i e , w y c h o w a l i go na w i e r n e g o p o d d a n e g o H e r o d a l u b u c z o n e g o w p i ś m i e ?

F a k t , że J e z u s d o r a s t a ł w r o d z i n i e , k t ó r a c h c i a ł a j e d y n i e o t o ­czyć go miłością i s z a c u n k i e m , jest u z n a n y p r z e z w i e r z ą c y c h chrześc i jan, k t ó r z y widzą w J e z u s i e s y n a Boga i w i e r z ą w p r z e ­k a z y . W ł a ś n i e t e n f a k t u w i e l b i e n i a d z i e c k a jest ś w i ę t o w a n y w c a ł y m c h r z e ś c i j a ń s k i m świecie w czasie świąt Bożego N a r o d z e ­nia . M i m o t o c a ł a chrześc i j ańsko-re l ig i jna p e d a g o g i k a n i g d y n ie b r a ł a t e j okol iczności p o d u w a g ę . N a w e t jeżeli się p r z y j m i e , że J e z u s swoją zdolność miłości , p r a w d o m ó w n o ś ć i d o b r o ć z a w d z i ę ­cza n ie w y j ą t k o w e j , p e ł n e j miłośc i p o s t a w i e M a r i i i Józefa, lecz lasce swojego bosk iego ojca, m o ż n a zadać p y t a n i e , d laczego Bóg p o w i e r z y ł s w e g o s y n a opiece w ł a ś n i e t y c h z i e m s k i c h r o d z i ­ców? J e s t w ł a ś c i w i e rzeczą dziwną, że w c a ł y m n a ś l a d o w n i c t w i e C h r y s t u s a p y t a n i e to, k t ó r e m o g ł o b y d a ć i m p u l s y p e d a g o g o m , n i g d y się n ie p o j a w i ł o . U s ł u g u j ą c y rodz ice d z i e c k a n i g d y n ie s ta­l i s ię p r z y k ł a d e m . P r z e c i w n i e , w r e l i g i j n y c h k s i ą ż k a c h są p o l e ­c a n e sposoby o k i e ł z n a n i a dz iecka już w w i e k u n i e m o w l ę c y m . Ale skoro t y l k o p r z e s t a j e b y ć ta jemnicą, ż e t e n w z ó r p o s t ę p o w a ­n i a jest psycholog iczną p r a w i d ł o w o ś c i ą , skoro w i e l u r o d z i c ó w za­u w a ż y , że n ie k a z a n i a , lecz s z a c u n e k i c h ę ć z r o z u m i e n i a dz iecka czynią je z d o l n y m do miłości, ludzie , k t ó r z y mie l i t a k i e dz iec iń-

98

Page 99: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s two, n ie będą już w y j ą t k i e m i n i e b ę d ą m u s i e l i u m i e r a ć m ę ­czeńską śmiercią .

J e ż e l i H e r o d p o s ł u ż y n a m jako s y m b o l s p o ł e c z e ń s t w a , t a k ż e dzisiejszego, to m o ż n a będzie zna leźć w hi s tor i i J e z u s a e l e m e n ­ty, k t ó r y c h ( w zależności o d d o ś w i a d c z e n i a ) m o ż e m y u ż y ć jako a r g u m e n t ó w z a l u b p r z e c i w w y c h o w a n i u : z j e d n e j s t r o n y m o r d na dz iec iach i n o r m y społeczne, a z d r u g i e j n i e z w y k l i rodz ice , s ł u d z y swojego dziecka, k t ó r z y w e d ł u g p o g l ą d ó w p e d a g o g ó w m u ­sieli p r o w o k o w a ć t y r a n a . U o s o b i o n e w H e r o d a c h s p o ł e c z e ń s t w o boi się żywiołowości i p r a w d o m ó w n o ś c i dzieci i p r ó b u j e je zn i­szczyć; a le ży jące j p r a w d y n ie m o ż n a zabić, n a w e t g d y p a ń s t w o ­wi i kośc ie lni f u n k c j o n a r i u s z e s p o ł e c z e ń s t w a „ z a j m u j ą s i ę " s p r a ­w o w a n i e m o p i e k i n a d p r a w d ą , a b y j ą u s u n ą ć . S t a l e p o w r a c a j ą c e z m a r t w y c h w s t a n i e p r a w d y nie da je się s t ł u m i ć i będz ie n i e ­u s t a n n i e p o t w i e r d z a n e życiem, p o j e d y n c z y c h ludzi . Kośc iół j a k o i n s t y t u c j a s p o ł e c z n a wie le r a z y p r ó b o w a ł p r z e s z k o d z i ć t e m u z m a r t w y c h w s t a n i u , n a w o ł u j ą c n p . w imię C h r y s t u s a do w o j e n i w y r a ź n i e za leca jąc r o d z i c o m t ł u m i e n i e za p o m o c ą s u r o w y c h sankc j i dz iec ięce j d u s z y (dziec ięcych uczuć) w imię ś w i ę t y c h w a r t o ś c i w y c h o w a n i a ( p o s ł u s z e ń s t w a , p o d p o r z ą d k o w a n i a się, sa­m o z a p a r c i a ) (por. n p . M. M e h r , 1981).

W r z e k o m o p r z y z w o l o n e j p r z e z Boga wa lce Kośc ioła z żywio­ł o w y m dz ieck iem, k t ó r a rzeczywiśc ie r o z g r y w a się c o d z i e n n i e w proces ie w d r a ż a n i a d o p o s ł u s z e ń s t w a , ś lepego p o d p o r z ą d k o w a ­nia się znaczące j osobie i w b u d z e n i u p r z e k o n a n i a o w ł a s n e j p o d ­łości, o d z w i e r c i e d l a się r a c z e j s p u ś c i z n a po H e r o d z i e (lęk p r z e d p r a w d ą o d r o d z o n ą w dziecku), niż u c i e l e ś n i o n e w J e z u s i e zaufa­nie do l u d z k i c h możl iwości . N i e n a w i ś ć , b ę d ą c a wczesnodziec ięcą reakc ją na tego r o d z a j u w y c h o w a n i e , rozszerza się w n i e s k o ń ­czoność i Kościół p o p i e r a (częściowo n i e ś w i a d o m i e ) to r o z p r z e ­s t r z e n i a n i e się zła, k t ó r e , jak ś w i a d o m i e sądzi, zwalcza (por. A. Mil ler . 1980).

Bez w i e l k i c h t r u d n o ś c i o d k r y j e m y w n a s z y m s t u l e c i u a p o ­k a l i p t y c z n e z n a k i : w o j n y ś w i a t o w e , m a s o w e m o r d y , w i d m o b o m ­b y a t o m o w e j , z n i e w o l e n i e c z ł o w i e k a z a pomocą t e c h n i k i , t o t a ­l i t a r n a w ł a d z a r e ż i m ó w , z a g r o ż e n i e r ó w n o w a g i b io logicznej , ' w y ­s y c h a n i e ź r ó d e ł energ i i , w z r o s t n a r k o m a n i i — l is tę m o ż n a by je-

99

Page 100: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

szcze w y d ł u ż y ć . Ale t e n s a m w i e k p r z y n i ó s ł n a m t a k ż e wiedzę, k t ó r a w h i s t o r i i l u d z k o ś c i jest z u p e ł n i e n o w a i m o ż e w n a s z y m życ iu z a p o c z ą t k o w a ć d e c y d u j ą c y z w r o t , jeżel i jego doniosłość d o t r z e d o opini i p u b l i c z n e j . M a m n a m y ś l i o d k r y c i e , ż e czas w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a m a d e c y d u j ą c e z n a c z e n i e d la e m o c j o n a l ­n e g o r o z w o j u człowieka . I m w y r a ź n i e j w i d z i m y , ż e z g u b n e zda­r z e n i a nasze j n i e d a w n e j przeszłośc i i t e raźnie j szośc i n ie są dzie­ł e m czys tego r o z s ą d k u , i m l e p i e j d o s t r z e g a m y a b s u r d a l n o ś ć i n i e ­obl icza lność w y ś c i g u zbro jeń, t y m o s t r z e j n a s u w a się p y t a n i e

0 i s to tę tego n i e b e z p i e c z n e g o l u d z k i e g o p o t e n c j a ł u , k t ó r e m u je­s t e ś m y t a k bezs i ln ie p o d p o r z ą d k o w a n i dopóki i g n o r u j e m y fakt , ż e m a l t r e t u j ą c dzieci p r o d u k u j e m y późnie jszą d e s t r u k t y w n o ś ć d o r o s ł y c h .

C a ł y r o z m i a r d e s t r u k c j i , o k t ó r y m codz iennie c z y t a m y w ga­ze tach, jes t w ł a ś c i w i e ciągle o s t a t n i ą częścią d ł u g i c h his tor i i , k t ó r e pozosta ją n ie o d k r y t e . J e s t e ś m y o f i a r a m i , o b s e r w a t o r a m i , s p r a w o z d a w c a m i l u b n i e m y m i ś w i a d k a m i p r z e m o c y , k t ó r e j k o ­r z e n i e s ą n a m n i e z n a n e , k t ó r a n a s często p r z e r a ż a , z a s k a k u j e , o b u r z a l u b p o p r o s t u z a s t a n a w i a , a n i e m a m y w e w n ę t r z n y c h możl iwośc i ( tzn. rodzic ie l sk iego l u b też boskiego zezwolenia) d o ­s t r z e ż e n i a i p o w a ż n e g o p o t r a k t o w a n i a n a j p r o s t s z y c h , n a j b l i ż s z y c h 1 już d o s t ę p n y c h w y j a ś n i e ń .

Page 101: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

I rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na obraz i podobień­

stwo nasze; a niech panuje nad rybami i nad ptactwem powie­

trznym i nad zwierzętami i nad wszelką ziemią i nad wszelkim,

płazem, który pełza po ziemi". I stworzył Bóg człowieka na obraz

swój, na obraz Boży stworzył go, mężczyzną i niewiastą stwo­

rzył ich. I błogosławił im Bóg i rzekł: „Rośnijcie i mnóżcie się,

i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną; i panujcie nad

rybami morskimi i nad ptactwem powietrznym i nad wszystki­

mi zwierzętami, które się ruszają na ziemi". I rzekł Bóg: „Oto

dałem wam wszystkie ziele, rodzące nasienie na ziemi i wszy­

stkie drzewa, które same w sobie mają nasienie rodzaju swego,

aby wam były na pokarm!" Utworzył tedy Pan Bóg człowieka

z mułu ziemi i tchnął w oblicze jego dech żywota i stał się czło­

wiek istotą żyjącą.

A zasadził był Pan Bóg raj rozkoszy od początku i w nim

umieścił człowieka, którego utworzył. I wywiódł Pan Bóg z zie­

mi wszelkie drzewo piękne ku widzeniu i ku jedzeniu smaczne,

drzewo też żywota w środku raju i drzewo wiadomości dobrego

i złego... Wziął tedy Pan Bóg człowieka i posadził go w raju roz­

koszy, aby uprawiał i strzegł go. I rozkazał mu mówiąc: „Z każ­

dego drzewa rajskiego jedz; ale z drzewa wiadomości dobrego

i złego nie jedz, bo którego dnia będziesz jadł z niego, śmiercią

zemrzesz". Rzekł też Pan Bóg: „Niedobrze być człowiekowi sa­

memu; uczyńmy mu pomoc jemu podobną". Przypuścił tedy Pan

Bóg twardy sen na Adama; a gdy zasnął, wyjął jedno żebro

z niego i napełnił ciałem miejsce jego. I zbudował Pan Bóg z że­

bra, które wyjął z Adama, niewiastę i przywiódł ją do Adama.

I rzekł Adam: „To teraz kość z kości moich i ciało z ciała mego;

101

Page 102: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

tę będę zwać mężyną, bo z męża wzięta jest". Przeto opuści czło­

wiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do żony swej, i będą

dwoje w jednym ciele. A byli oboje nadzy, to jest Adam i żona

jego, a nie wstydzili się...

Ale i wąż był chytrzejszy nad inne zwierzęta ziemi, które był

Pan Bóg stworzył.- Rzekł on do niewiasty: „Czemu wam Bóg

przykazał, żebyście nie jedli z każdego drzewa rajskiego?" Od­

powiedziała mu niewiasta: „Z owocu drzew, które są w raju, po­

żywamy, ale z owocu drzewa, które jest w środku raju, rozkazał

nam Bóg abyśmy nie jedli i nie dotykali się go, byśmy snadź

nie pomarli". I rzekł wąż do niewiasty: „Żadną miarą nie umrze­

cie śmiercią. Bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść

z niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bogowie, znając

dobre i złe". Ujrzała tedy niewiasta, że dobre było drzewo ku

jedzeniu i piękne dla oczu, i na wejrzenie rozkoszne; i wzięła

z owocu tego, i jadła i dała mężowi swemu, który jadł. I otwo­

rzyły się oczy obojga; a gdy poznali, że byli nagimi, pozszywali

liście figowe i poczynili sobie zasłony. A gdy usłyszeli głos Bo­

ga przechodzącego się po raju w czas wietrzyka po południu,

skrył się Adam i żona jego od oblicza Pana Boga między drze­

wo rajskie. I zawołał Pan Bóg Adama i rzekł mu: „Gdzieżeś"

On odpowiedział: „Usłyszałem twój głos w raju i zląkłem się,

przeto żem jest nagi i skryłem się". Rzekł mu: „A któż ci poka­

zał, żeś jest nagi, jeno żeś jadł z drzewa, z któregom ci rozkazał,

żebyś nie jadł". I rzekł Adam: „Niewiasta, którą mi dałeś za to­

warzyszkę, dala mi z drzewa i jadłem". I rzekł Pan Bóg do nie­

wiasty: „Czemuś to uczyniła?" Ona odpowiedziała: „Wąż mnie

zwiódł i jadłam". I rzekł Pan Bóg do węża: „Iżeś to uczynił,

przeklętyś jest między wszystkimi bydlętami i zwierzętami pol­

nymi; na piersiach twoich czołgać się będziesz i ziemią jeść bę­

dziesz po wszystkie dni żywota twego. Położę nieprzyjaźń mię­

dzy tobą, a między niewiastą i między potomstwem twoim a po­

tomstwem jej i ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na

piętę jej". Do niewiasty też rzekł: „Pomnożę nędze twoje i po­

częcie twoje: z boleścią rodzić będziesz dziatki i pod mocą bę­

dziesz mężową, a on będzie panował nad tobą".

Adamowi zaś rzekł: „Iżeś usłuchał głosu żony twojej i jadłeś

z drzewa, z którego ci bym kazał, żebyś nie jadł, przeklęta bę-

102

Page 103: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dzie ziemia w dziele twoim; w pracach jeść z niej będziesz po

wszystkie dni żywota twego. Ciernie i osty rodzić ci będzie, a zie­

le ziemi jeść będziesz. W pocie oblicza twego będziesz pożywał

chleba, aż się wrócisz do ziemi, z którejś wzięty, boś jest pro­

chem i w proch się obrócisz". I nazwał Adam żonę swą imie­

niem Ewa, gdyż ona była matką wszech żyjących. Uczynił też

Pan Bóg Adamowi i żonie jego szaty ze skórek i przyoblekł ich.

I rzekł: „Oto Adam stał się jako jeden z nas, znający dobre i złe;

żeby teraz nie ściągnął snadź ręki swej i nie wziął też z drzewa

żywota i nie jadł, a był żyw na wieki!" I usunął go Pan Bóg

z raju rozkoszy, żeby uprawiał ziemię, z której został wzięty;

i wygnał Adama, a przed rajem rozkoszy postawił herubów

i miecz płomienisty i obrotny w celu strzeżenia drogi do drzewa

żywota... Adam potem poznał żonę swą Ewę, która poczęła i po­

rodziła Kaina mówiąc: „Otrzymałam człowieka przez Boga".

1 znowu porodziła brata jego Abla. A Abel był pasterzem owiec,

Kain zaś oraczem. I stało się po wielu dniach, że Kain ofiarował

Panu dary z owoców ziemi. Abel też ofiarował z pierworodnych

trzody swojej i z tłustości ich. I wejrzał Pan na Abla i na dary

jego, ale na Kaina i na dary jego nie wejrzał. I rozgniewał się

Kain bardzo i zapadła mu twarz. I rzekł Pan do niego: „Czemuś

się rozgniewał i czemu zapadła ci twarz? Czyż jeśli dobrze, czy­

nić będziesz, nie otrzymasz, a jeśli źle, natychmiast w drzwiach

grzech twój nie będzie?

Lecz pod tobą będzie pożądliwość jego i ty nad nią panować bę­

dziesz". I rzekł Kain do Abla, brata swego: „Wynijdźmy na

pole". A gdy byli na polu, powstał Kain na Abla, brata swego

i zabił go. 1 rzekł Pan do Kaina: „Gdzie jest Abel, brat twój?"

A on odpowiedział: „Nie wiem. Czyż ja jestem stróżem brata

mego?" I rzekł do niego: „Coś uczynił? Głos krwi brata twego

woła do mnie z ziemi. Teraz tedy będziesz przeklętym na ziemi,

która otworzyła paszczę swą i przyjęła krew brata twego z ręki

twojej. Gdy ją uprawiać będziesz, nie da tobie owoców swo­

ich — tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi".

(Z Księgi Rodzaju. W przekładzie W. O. Jakuba Wujka T. S., Wydawnictwo Apostolstwa Mo­dlitwy 1956)

Page 104: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

C. Dlaczego prawda staje się skandalem?

„Galileo Galilei, wioski przyrodnik — urodzony w Pi­

zie 15. 02. 1564, zmarły w Arcetii pod Florencją 08. 01. 1642 —

w 1589 był profesorem matematyki w Pizie, w 1592 w Padwie;

odwołany do Pizy, został jednocześnie matematykiem na dwo­

rze książęcym we Florencji. Talent Galileusza ujawniał się prze­

de wszystkim w praktycznej fizyce i matematyce stosowanej.

Z historyczno-naukowego punktu widzenia (...) jest dlatego zna­

czący, że zasadniczo i zupełnie rozbił panujące dotąd powiąza­

nie fizyki z utrzymującymi się aksjomatami filozoficznymi, i że

oparł je na obserwacji, a nie na spekulacji; jednocześnie proce­

sy przyrody wyjaśnił prawami natury, a nie filozoficznie lub

teologicznie — działaniem Boga. W ten sposób utorował drogę

nowoczesnemu przyrodoznawstwu jako nauce doświadczalnej,

popadając jednocześnie z obowiązującą nauką Kościoła w ostrą

sprzeczność, która przeszła w otwarty konflikt w związku z kwe­

stią kopernikańskiego systemu świata. Galileo bronił tego syste­

mu, uznawszy go już w liście do Keplera z 1597 roku, a także

oficjalnie w swojej pracy o plamach na Słońcu (1623) i w ten

sposób ściągnął na siebie pierwszy proces Świętego Oficjum. Za­

kończył się on potępieniem obu twierdzeń — że Słońce jest cen­

trum świata i że Ziemia się obraca — jako absurdalnych, fał­

szywych i z filozoficznego punktu widzenia teologicznie heretyc­

kich i błędnych; Galileo został zobowiązany do milczenia. Kiedy

w roku 1632 w swojej pracy o ptolemeuszowym i kopernikań-

skim systemie świata powtórzył swoją naukę, został zmuszony

podczas drugiego procesu w 1633 do jej odwołania pod groź­

bą tortur; przypisywane mu powiedzenie eppur si mouve (a je­

dnak się porusza) jest legendarne. Poza tym został skazany na

104

Page 105: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

areszt kościelny, który odbył początkowo u arcybiskupa Sieny,

później w swojej willi w Arceti; w 1637 roku stracił wzrok. Po­

tępienie przez Kościół kopernikańskich prac zostało odwołane

dopiero w roku 1835.

(Wielki Brockhaus, wydanie 16., 1954)

1. S A M O T N O Ś Ć O D K R Y W C Y

W o p u b l i k o w a n e j w 1896 r o k u p r a c y O przyczynie hi­

sterii, k t ó r e j w i e l k a p r z e j r z y s t o ś ć , p r o s t o t a i b e z p o ś r e d n i a s iła p r z e k o n y w a n i a ( p r z y n a j m n i e j d l a dzis ie j szych c z y t e l n i k ó w ) są n i e z a p r z e c z a l n e , F r e u d r e l a c j o n u j e 1 8 p r z y p a d k ó w h i s t e r i i (u 6 m ę ż c z y z n i 12 k o b i e t ) . We w s z y s t k i c h t y c h p r z y p a d k a c h u j a w n i ł w t r a k c i e p r a c y a n a l i t y c z n e j w y p a r c i e s e k s u a l n e j eks­p l o a t a c j i p r z e z d o r o s ł y c h l u b s t a r s z e r o d z e ń s t w o , k t ó r e też b y ł o w y k o r z y s t a n e w p o d o b n y sposób. F a k t t e n nie b y ł z n a n y żad­n e m u z 18 p a c j e n t ó w w m o m e n c i e zgłoszenia s ię na leczenie, i F r e u d sądzi, że n ie doszłoby do p o w s t a n i a o b j a w ó w , g d y b y te w c z e s n e w s p o m n i e n i a p r z e b y w a ł y w świadomośc i . O p i s u j e fak­ty, k t ó r y c h p o j a w i e n i e się zaskoczyło go, a le j ako r z e t e l n y i c ie­k a w y b a d a c z n ie m ó g ł ich nie u j a w n i ć i a p e l u j e do c z y t e l n i k a

o z r o z u m i e n i e , m i m o m o r a l n e g o o b u r z e n i a , k t ó r e s a m o d c z u w a . C h w i l a m i m a się w r a ż e n i e , ż e p r z e k o n u j ą c c z y t e l n i k a p r z e k o n u ­j e s a m e g o siebie, p o n i e w a ż f a k t y t e w y d a j ą m u się t a k p o t w o r ­ne. J a k człowiek p r z e ł o m u w i e k ó w , k t ó r y n a u c z y ł się t r a k t o w a ć w s z y s t k i c h d o r o s ł y c h z r e s p e k t e m i n ie p o s i a d a ł n a s z e j dzis ie j­szej w i e d z y o r o z d w o j e n i u , o f a t a l n y c h s k u t k a c h dz iec ińs twa, i k t ó r y nie m i a ł pojęcia o g w a ł t o w n o ś c i p r z y m u s u p o w t a r z a n i a w n i e ś w i a d o m o ś c i dorosłego, m ó g ł u p o r a ć się z t a k i m o d k r y c i e m ? Oczywiśc ie o d c z u w a ł jego grozę i s k ł a n i a ł się do m o r a l n y c h ocen, z k t ó r y c h m o ż e m y z r e z y g n o w a ć dopiero w t e d y , g d y m y sami, j ako a n a l i t y c y dorosłego, k t ó r y źle t r a k t u j e swoje dzieci, m o ż e m y w e w n ę t r z n i e p r z e ż y ć n i e d o l ę i czyn tego człowieka . Ale F r e u d s tał d o p i e r o p r z e d t y m p r o c e s e m i n ie p o z o s t a ł o m u nic i n n e g o , jak n a z w a ć dorosłego p e r w e r s y j n y m . P o n i e w a ż wszyscy

105

Page 106: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ci p a c j e n c i b y l i r o d z i c a m i , k t ó r y c h w k a ż d y m raz ie n a l e ż a ł o s z a n o w a ć , F r e u d s t a l e p r ó b o w a ł n e g o w a ć to, z c z y m się u n i c h z e t k n ą ł .

W s t u d i u m O przyczynie histerii czuje się te z m a g a n i a ge­n i a l n e g o o d k r y w c y z p r z y k a z a n i a m i w ł a s n e g o w y c h o w a n i a . W y ­i m a g i n o w a n y czyte ln ik , do k t ó r e g o F r e u d się zwraca, i k t ó r y m po części s a m jest, c h c i a ł b y p o w i e d z i e ć : „ N i e m o ż e i s tn ieć to, czego b y ć nie p o w i n n o " . A n a u k o w i e c m ó w i : „Ale ja to zna laz­ł e m " . Wie, ż e z a r z u c i m u się w s z y s t k o , c o t y l k o m o ż l i w e . U s ł y ­szy, że s e k s u a l n e u w i e d z e n i e jes t rzadkością; n i e m o ż l i w e , ż e b y b y ł o p r z y c z y n ą h i s t e r y c z n y c h c h o r ó b , k t ó r e w y s t ę p u j ą t a k czę­sto. L u b będzie się t w i e r d z i ł o o d w r o t n i e , s e k s u a l n e w y k o r z y s t y ­w a n i e w y s t ę p u j e t a k często w n i ż s z y c h w a r s t w a c h s p o ł e c z n y c h , ż e w ł a ś n i e t a m częście j p o w i n n a w y s t ę p o w a ć h i s t e r i a . N a t o m i a s t w rzeczywis tośc i w y s t ę p u j e o n a r a c z e j u w a r s t w u p r z y w i l e j o w a ­n y c h . N a t e w y i m a g i n o w a n e z a r z u t y F r e u d o d p o w i a d a z r o z w a ­gą, k t ó r a i dzis ia j w y d a j e mi się p r a w i d ł o w a : m i a n o w i c i e , że w a r s t w y s to jące w y ż e j społecznie , dz ięk i s w o j e m u w y k s z t a ł c e ­niu, i często j e d n o s t r o n n e m u r o z w o j o w i i n t e l e k t u a l n e m u , mają w i ę k s z e możl iwośc i o b r o n y p r z e d u r a z e m i to jest w ł a ś n i e od­p a r c i e u r a z u ( jak n p . w y p a r c i e , o d d z i e l e n i e u c z u ć o d t r e ś c i w s p o ­m n i e ń , z a p r z e c z e n i e za pomocą idealizacj i), b ę d ą c e p r z y c z y n ą n e r w i c y . S f o r m u ł o w a n e p r z e z F r e u d a w 1896 r o k u s p r z e c i w y w o b e c jego t e o r i i u w i e d z e n i a m o ż n a s p o t k a ć i dzis ia j w p o d o b ­n e j , p e ł n e j sprzecznośc i f o r m i e ; lecz przec ież n a r c y s t y c z n e zn ie­w o l e n i e dz iecka p r z e z dorosłego, gdzie m a znaczenie t a k ż e s e k s u ­a l n e i a g r e s y w n e w y k o r z y s t a n i e , p r z y dzis ie j szym s t a n i e nasze j w i e d z y nie m o ż e b y ć d ł u ż e j p o d a w a n e w w ą t p l i w o ś ć . W r o k u 1896 b y ł o t o a b s o l u t n y m t a b u . Z a n i m Z y g m u n t F r e u d m u się p o d d a ł i z a t a i ł swoje o d k r y c i e za p o m o c ą teor i i i n s t y n k t ó w , n a ­pi sał n a s t ę p u j ą c e z d a n i a :

„ W s z y s t k i e t e d z i w n e okol iczności w a r u n k u j ą c e k o n t y n u o w a ­nie n i e w i n n e g o s t o s u n k u m i ł o s n e g o : dorosły , k t ó r y n ie m o ż e się wycofać ze w z a j e m n e j zależności, n i e u n i k n i o n e j w s t o s u n k u se­k s u a l n y m , k t ó r y p r z y t y m w y p o s a ż o n y jest w p e ł n y a u t o r y t e t ( p r a w o do w y c h o w y w a n i a ) , i k t ó r y w celu n i e p o h a m o w a n e g o za­s p o k o j e n i a s w o i c h k a p r y s ó w w c h o d z i r a z w jedną, r a z w d r u g ą ro lę ; dz iecko w s w e j b e z r a d n o ś c i z d a n e na laskę i n i e ł a s k ę t e j

106

Page 107: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

samowol i , ze z b u d z o n ą p r z e d w c z e ś n i e wraż l iwośc ią i s k a z a n e na w s z e l k i e r o z c z a r o w a n i a , często p r z e r y w a j ą c e w y k o n y w a n i e zle­c o n y c h m u s e k s u a l n y c h w y c z y n ó w z e w z g l ę d u n a n i e d o s k o n a ł e o p a n o w a n i e p o t r z e b n a t u r a l n y c h — w s z y s t k i e t e g r o t e s k o w e , a przec ież t r a g i c z n e d y s p r o p o r c j e zna jdują odbic ie w d a l s z y m r o z w o j u j e d n o s t k i i je j n e r w i c y , w pos tac i w i e l u t r w a ł y c h śla­dów, k t ó r e n a l e ż a ł o b y jak n a j w n i k l i w i e j z a o b s e r w o w a ć .

T a m , gdzie dochodzi d o z w i ą z k u d w o j g a dzieci c h a r a k t e r scen s e k s u a l n y c h pozos ta je t a k s a m o o d p y c h a j ą c y , p o n i e w a ż k a ż d y t a k i s t o s u n e k u w a r u n k o w a n y jest w c z e ś n i e j s z y m u w i e d z e n i e m dz iecka p r z e z dorosłego . P s y c h i c z n e s k u t k i t a k i e g o dziecięcego związku są w y j ą t k o w o g ł ę b o k i e ; ob ie s t r o n y pozosta ją p r z e z ca­łe życie p o ł ą c z o n e n i e w i d z i a l n ą więzią. C z a s a m i są to u b o c z n e s k u t k i t e j i n f a n t y l n e j seksua lnośc i , k t ó r e w l a t a c h p ó ź n i e j s z y c h m o c n o d e t e r m i n u j ą p o w s t a n i e n e r w i c y . M i a ł e m w s w o j e j p r a k ­t y c e p r z y p a d e k , gdzie dz iecko b y ł o p r z y u c z o n e d o d r a ż n i e n i a s to­pą g e n i t a l i ó w dorosłego, co w y s t a r c z y ł o , by u t r w a l i ł a się n e u r o ­t y c z n a u w a g a z w r ó c o n a na nogi i ich funkcje , aż w k o ń c u d o ­szło do h i s t e r y c z n e j p a r a p l e g i i " (Z. F r e u d , 1986c, s. 452 i nas i . ) .

T y m i s ł o w a m i opisał F r e u d s y t u a c j ę dziecka, k t ó r a pozos ta­je nie z m i e n i o n a w n a s z e j k u l t u r z e od d z i e s i ą t k ó w la t . P o ł ą c z e ­nie n i e d o s t a t k u miłośc i rodz iców z ich p r a w e m do p o s ł u g i w a n i a się d z i e c k i e m i w y c h o w y w a n i a go jest t a k i n t e g r a l n y m c z y n n i ­k i e m n a s z e j k u l t u r y , że jego s ł u s z n o ś ć b y ł a p o d a w a n a w w ą t p l i ­wość j e d y n i e p r z e z n i e w i e l u ludzi . T e r a z m e t o d a p s y c h o a n a l i z y s k o n f r o n t o w a ł a n a s ze s k u t k a m i tego c z y n n i k a : z f e n o m e n e m w y p a r c i a i związaną z t y m u t r a t ą żywiołowości w n e r w i c y . To o d k r y c i e j a w n i e p r z e k r o c z y ł o zdolność l u d z k i e j a k c e p t a c j i . W z b u r z e n i e , z a g u b i e n i e i b e z r a d n o ś ć , k t ó r e w y w o ł a ł o , m o g ł y zostać o p a n o w a n e ( o d p a r t e ) j e d y n i e p o p r z e z n e g a c j ę f a k t ó w lub, o ile nie b y ł o to już możl iwe, p o p r z e z k o n s t r u o w a n i e r ó ż n y c h teor i i . Im b a r d z i e j s k o m p l i k o w a n e , n i e z r o z u m i a ł e i s z t y w n e by­ły te teor ie , t y m lep ie j g w a r a n t o w a ł y , że j a s n y w istocie, ale b o l e s n y s t a n rzeczy p o z o s t a n i e u k r y t y .

I s tn ie je w życiu p u b l i c z n y m szczególna rozbieżność w p r z y j ­m o w a n i u w i a d o m o ś c i i in formac j i . C z ł o w i e k m o ż e zna leźć n a j ­dz iwnie j sze rzeczy w swoje j gazecie i n ie zakłóci to jego codz ien­nego spokoju. Na p r z y k ł a d pisze się o p e w n y m ojcu, k t ó r y za-

• 107

Page 108: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k ł u ł na ś m i e r ć swoją żonę i t r o j e dzieci, a p o t e m s a m o d e b r a ł sobie życie. C z ł o w i e k t e n u c h o d z i ł d o t ą d z a s u m i e n n e g o u r z ę d ­n i k a i jego z a c h o w a n i e n i c z y m się n i e w y r ó ż n i a ł o . P r a w d o p o ­d o b n i e n a s z c z y t e l n i k będzie w za leżności od w y k s z t a ł c e n i a i ideologi i m y ś l a ł : „ W ł a ś n i e t e n c z ł o w i e k b y ł p s y c h o p a t ą , n a w e t jeżeli d o t ą d m ó g ł t o u k r y w a ć " . L u b : „ K ł o p o t y m i e s z k a n i o w e i p r z e c i ą ż e n i e p r a c ą d o p r o w a d z i ł y tego c z ł o w i e k a do zabicia żo­ny i t r o j g a dz iec i " . W t e j s a m e j gazec ie m o ż n a p r z e c z y t a ć s p r a ­w o z d a n i e z p r o c e s u t e r r o r y s t ó w , p o d c z a s k t ó r e g o w i n n y w i e l u m o r d ó w m ł o d y c z ł o w i e k w y g ł a s z a g o d z i n n y ideologiczny w y k ł a d , a t a k ż e w y w i a d z jego m a t k ą , k t ó r a w p r z e k o n y w a j ą c y sposób r e l a c j o n u j e , że j e j s y n n i g d y n i e s p r a w i a ł t r u d n o ś c i aż do cza­s ó w u n i w e r s y t e c k i c h . W t e n sposób c z y t e l n i k z n a j d u j e p r o s t e w y j a ś n i e n i e , że zły w p ł y w i n n y c h s t u d e n t ó w zrob ił z t e g o m ę ż ­c z y z n y t e r r o r y s t ę . D a l e j z n a j d u j e się jeszcze j e d n a w i a d o m o ś ć o w z r o ś c i e s a m o b ó j s t w w k o m f o r t o w y m więz ien iu, w k t ó r y m w i ę ź n i o w i e są i zo lowani w l u k s u s o w y c h , p o j e d y n c z y c h celach. I n f o r m a c j a t a m o g ł a b y s p r o w o k o w a ć t a k i k o m e n t a r z : „ N o p r o ­szę, j ak ludz ie są dzis ia j rozpieszczani . D o b r o b y t i n a d m i a r d ó b r m a t e r i a l n y c h c z y n i ich jeszcze b a r d z i e j n i e z a d o w o l o n y m i , a w i n ­n y m w s z e l k i c h a k t ó w p r z e m o c y dzis ie jsze j m ł o d z i e ż y jes t p r a w ­d o p o d o b n i e a n t y a u t o r y t a r n e w y c h o w a n i e " . T a k i e w y j a ś n i e n i a uspoka ja ją c z y t e l n i k a i p o t w i e r d z a j ą jego s y s t e m w a r t o ś c i . To w y d a r z e n i e pozosta je poza n i m s a m y m . W g r u n c i e rzeczy w o ­l a ł b y n ie wiedzieć, j ak dochodzi do tego, że k o c h a j ą c y ojciec n a g l e p o z b a w i a życia t r ó j k ę s w o i c h dzieci, że. p o s ł u s z n y s y n s ta­je się t e r r o r y s t ą , w i ę z i e ń samobójcą. G d y b y z a d a ł sobie to p y ­t a n i e , s t r a c i ł b y s p o k ó j . B o k t o m o ż e m u z a g w a r a n t o w a ć , ż e jego d o t y c h c z a s o w e , s k u t e c z n e d o p a s o w a n i e n ie m a też d r u g i e j , n i e ­b e z p i e c z n e j s t r o n y i że u d a mu się n a d nią z a p a n o w a ć ?

R z e c z y w i s t a c h ę ć z r o z u m i e n i a n ie da je t a k i e j g w a r a n c j i , po­n i e w a ż z r o z u m i e n i e obcego „ n i e ś w i a d o m e g o " z a k ł a d a z n a j o m o ś ć w ł a s n e g o „ n i e ś w i a d o m e g o " . J a k m o ż n a z r o z u m i e ć w y b u c h c h o ­r o b y p s y c h i c z n e j , n a r k o m a n i ę , przes tępczość , jeżeli i g n o r u j e się n i e ś w i a d o m ą część w ł a s n e j , n i e z n a n e j d u s z y ?

Z t y m s p r z e c i w e m opini i p u b l i c z n e j w a l c z y F r e u d w s w o i m s t u d i u m O przyczynie histerii. Wie, że z e t k n ą ł się z p r a w d ą , k t ó -

108

Page 109: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ra d o t y c z y w s z y s t k i c h ludzi , a m i a n o w i c i e ze s k u t k a m i u r a z ó w d z i e c i ń s t w a w p ó ź n i e j s z y m życ iu c z ł o w i e k a (co n i e jes t i d e n ­t y c z n e z p r z y c z y n o w ą d e t e r m i n a c j ą ) , i w i e j ednocześn ie , że p r z e ­w a ż a j ą c a część ludz i będz ie p r z e c i w n i e m u w ł a ś n i e d la tego, że m ó w i p r a w d ę .

T r e ś c i o d k r y t e p r z e z F r e u d a m o g ą b y ć p r z e z w i e l u zwalcza­ne, p o n i e w a ż n a ogół l u d z i e ignoru ją swoją n i e ś w i a d o m o ś ć w ł a ­śn ie w t e d y , g d y są od n i e j t r a g i c z n i e u z a l e ż n i e n i . A p r z e c i e ż k a ż d y człowiek m a p r a w o t r a k t o w a ć swoje s n y j ak z m o r y i za­p r z e c z a ć swoje j n i e ś w i a d o m o ś c i . T a k w i ę c dochodzi d o p a r a d o k ­s a l n y c h sy tuac j i , w k t ó r y c h o p i s a n y w y ż e j c z y t e l n i k g a z e t p r z y j ­m u j e bez zdz iwien ia t a k i e n a j b a r d z i e j n i e z r o z u m i a ł e , n a j d z i w ­nie jsze l u d z k i e s y t u a c j e , k t ó r y c h w y j a ś n i e n i a , n a w e t n a j b a r d z i e j a b s u r d a l n e , a k c e p t u j e s k w a p l i w i e i bez emocj i . J e ż e l i n i e d o t y ­czy to jego s a m e g o . J e d n o c z e ś n i e będz ie r e a g o w a ł wściekłością l u b d r w i n ą , jeżeli k t o ś z w r ó c i m u u w a g ę n a n i e ś w i a d o m e p r z y ­c z y n y n i e z r o z u m i a ł e g o z a c h o w a n i a , b o t e w y j a ś n i e n i a w s k a z u j ą n a możl iwości , k t ó r y c h p e r c e p c j a z a g r a ż a jego n i e z b ę d n y m , s k o m p l i k o w a n y m m e c h a n i z m o m o b r o n n y m .

T e o r i a i n s t y n k t ó w w y c h o d z i t y m m e c h a n i z m o m n a p r z e c i w , k i e d y w i n f a n t y l n y c h s e k s u a l n y c h f a n t a z j a c h i k o n f l i k t a c h widz i p r z y c z y n ę n e r w i c y — w t e n sposób m o ż e zostać z a c h o w a n a p o ­ż ą d a n a ideal izac ja rodz iców. M o ż n a to z r o z u m i e ć i — ze w z g l ę ­du na p a n o w a n i e C z a r n e j P e d a g o g i k i w r o k u 1897 — t a k ż e a k c e p t o w a ć . Ale n ie m o ż n a e m p i r y c z n e g o o d k r y c i a t r a u m a t y z a -cji, k t ó r e F r e u d p r z e d s t a w i ł w r o k u 1896, w b u d o w a ć w tę t e ­or ię, m i m o że w y d a j e się, iż s t a r a ł się on o to p r z e z całe życie. O p i s a n e w r o k u 1896 i w 1897 o d r z u c o n e , w y k o r z y s t a n e s e k s u ­a l n i e ( i n ie t y l k o ) dziecko, jest k o n s e k w e n t n i e n i e do o d n a l e ­z ienia w teor i i i n s t y n k t ó w , p o n i e w a ż s ł o w n i c t w o C z a r n e j P e d a ­gogiki i w g l ą d w rzeczywis tość p o ś w i ę c o n e g o dziecka, z k o n i e c z ­ności się wyk lucza ją . A n a l i t y k , k t ó r y wie , jak m o ż n a dz iecko s k r z y w d z i ć , n ie będz ie p r ó b o w a ł z pozyc j i w y c h o w a w c y z a t u ­szować r e a l n o ś c i s p r a w o w a n i a w ł a d z y , w y j a ś n i a j ą c n i e j a s n e , o s t r o ż n e w s p o m n i e n i a p a c j e n t a jego i n f a n t y l n ą fantaz ją . Oczy­wiśc ie dz iecko m o ż e m i e ć b o g a t ą fantaz ję , a le s ł u ż y o n a zawsze u p o r a n i u się z rzeczywistością, to znaczy na jczęśc ie j o b r o n n e m u

109

Page 110: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u k r y w a n i u u r a z u (przeżycia), a n i g d y o c z e r n i a n i u k o c h a n e j osoby.

Człowiek, k t ó r y j a k o o d k r y w c a k o m p l e k s u E d y p a p r z e s z e d ł do his tor i i , n a p i s a ł w r o k u 1896 n a s t ę p u j ą c e z d a n i a : „ O g ó l n e w ą t p l i w o ś c i o d n o ś n i e n i e z a w o d n o ś c i m e t o d y p s y c h o a n a l i t y c z n e j mogą b y ć o c e n i o n e i u s u n i ę t e d o p i e r o w ó w c z a s , k i e d y w p e ł n i zos taną z a p r e z e n t o w a n e je j t e c h n i k i i r e z u l t a t y . W ą t p l i w o ś c i d o ­t y c z ą c e p r a w d z i w o ś c i i n f a n t y l n y c h scen s e k s u a l n y c h m o ż n a już dzis ia j osłabić w i ę c e j niż j e d n y m a r g u m e n t e m . P o c z ą t k o w o za­c h o w a n i a c h o r y c h w t r a k c i e o d t w a r z a n i a ich i n f a n t y l n y c h p r z e ­żyć w ż a d e n sposób nie m o ż n a pogodzić z z a ł o ż e n i e m , że s c e n y te są c z y m ś i n n y m niż bo leśn ie o d c z u w a n a i b a r d z o n i e c h ę t n i e w s p o m i n a n a rzeczywis tość . C h o r z y nic n ie wiedzą o t y c h sce­n a c h p r z e d z a s t o s o w a n i e m ana l izy , oburza ją się, g d y się i m o z n a j m i o ich w y s t ę p o w a n i u . T y l k o p o d s i l n y m p r z y m u s e m t e ­r a p e u t y c z n y m m o ż n a ich s k ł o n i ć d o r e p r o d u k o w a n i a t y c h o b r a ­zów. C i e r p i ą z p o w o d u g w a ł t o w n y c h sensacj i , k t ó r y c h się w s t y ­dzą i k t ó r e p r ó b u j ą u k r y ć , p o n i e w a ż p r z y w o ł u j ą o n e w i c h świa­domośc i owe i n f a n t y l n e przeżyc ia . K i e d y p r z e ż y w a j ą je w t a k p r z e k o n y w a j ą c y sposób, r ó w n i e ż p r ó b u j ą zaprzeczyć i c h - w i a r y ­godności p o d k r e ś l a j ą c , że chodzi tu o w y w o ł a n i e uczuć, co n ie m ą mie j sca p r z y i n n y m proces ie p r z y p o m i n a n i a . O s t a t n i sposób z a c h o w a n i a w y d a j e s ię być a b s o l u t n i e p r z e k o n u j ą c y . Dlaczego c h o r z y m i e l i b y m n i e t a k z d e c y d o w a n i e p r z e k o n y w a ć o s w y m b r a k u w i a r y , jeżeli s a m i o d k r y l i s p r a w y , k t ó r e z jak iegoś p o ­w o d u chcą p o z b a w i ć w a r t o ś c i ?

To, ż e l e k a r z n a r z u c a j ą c c h o r e m u t a k i e w s p o m n i e n i a , suge­r u j e m u ich w y o b r a ż e n i e i o d t w o r z e n i e , jest m n i e j w y g o d n e n i ż o d p a r c i e , w y d a j e m i się j e d n a k w r ó w n y m s t o p n i u n i e u z a s a d ­n i o n e . N i g d y m i się jeszcze nie u d a ł o n a r z u c i ć c h o r e m u oczeki­w a n e j p r z e z e m n i e s c e n y w t a k i m s t o p n i u , żeby p r z e ż y ł ją- ze w s z y s t k i m i n a l e ż ą c y m i d o n ie j , w ł a ś c i w y m i je j o d c z u c i a m i ; m o ­że i n n y m u d a j e się to l e p i e j .

A le i s tn ie je jeszcze cały szereg i n n y c h d o w o d ó w r e a l n o ś c i in­f a n t y l n y c h scen s e k s u a l n y c h . N a j p i e r w ich j e d n o s t a j n o ś ć w p e w ­n y c h szczegółach, k t ó r a m u s i w y n i k a ć z j e d n o r o d n y c h , p o w t a ­r z a j ą c y c h się w a r u n k ó w t y c h p r z e ż y ć ; inacze j m u s i e l i b y ś m y p r z y j ą ć i s t n i e n i e p o t a j e m n e g o p o r o z u m i e n i a m i ę d z y poszczegól-

110

Page 111: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n y m i c h o r y m i . A n a s t ę p n i e fakt, że c h o r z y w sposób p r z y p a d ­k o w y i b e z ł a d n y opisują p r o c e s y , k t ó r y c h z n a c z e n i a oczywiście n ie r o z u m i e j ą ( p o n i e w a ż m u s i e l i b y b y ć p r z e r a ż e n i ) l u b n i e p r z y ­w i ą z u j ą c d o tego w a g i porusza ją szczegóły bez n a d a w a n i a i m znaczenia , k t ó r e zna i jest w s t a n i e ocenić je j a k o s u b t e l n e ce­c h y rea lnośc i t y l k o k t o ś z d o ś w i a d c z e n i e m ż y c i o w y m " (Z. F r e u d , 1896c, s. 440 i n a s t ) .

Czy t o „ n a i w n o ś ć " F r e u d a , jak p ó ź n i e j s a m sądził , czy też jego g e n i a l n a i n t u i c j a p o z w o l i ł a m u n a p i s a ć t e p r o s t e i j a s n e słowa?

K a ż d a re l ig ia m a swoje t a b u , k t ó r e m u s i b y ć p r z e s t r z e g a n e i a k c e p t o w a n e p r z e z je j w y z n a w c ó w , jeżel i n ie chcą b y ć w y d a ­l e n i z e w s p ó l n o t y w i e r n y c h . W p r a w d z i e w y k l u c z a t o w e w n ę t r z ­ny r o z w ó j , n ie m o ż e j e d n a k p r z e s z k o d z i ć w c i ą g ł y m p o j a w i a n i u się ludzi , k t ó r z y n a r u s z a j ą poszczególne zakazy, żeby opuścić z n a n y g r u n t i s t a ć się z a ł o ż y c i e l a m i n o w y c h w y z n a ń . Ale nie mogą oni z m i e n i ć s t a r e j w i a r y , a n i też jej wzbogac ić . M i m o w s z y s t k o j e d n o s t k a m a m o ż l i w o ś ć w y b o r u s p o ś r ó d r ó ż n y c h w y ­z n a ń , jeżeli t y l k o jako dz iecko n i e b y ł a w y c h o w a n a w o k r e ś l o ­n e j w i e r z e .

Ale co się dzieje, jeżeli wie lk ie , n a u k o w e d o ś w i a d c z e n i e , k t ó ­r e m a z n a c z e n i e d la k a ż d e g o człowieka, zos tanie p r z y w ł a s z c z o n e p r z e z jedną szkołę i o b ł o ż o n e d o g m a t a m i i z a k a z a m i ? W t e d y p o ­w s t a j e p a r a d o k s a l n a sy tuac ja , w k t ó r e j d a w n e o d k r y c i e , k t ó r e m o g ł o b y b y ć p o c z ą t k i e m n o w y c h o d k r y ć i p o g ł ę b i e n i a ś w i a d o ­mości , jest p o z b a w i o n e t e j możl iwości , bo s t w o r z o n e w t y m cza­sie d o g m a t y b y ł y b y z a g r o ż o n e p r z e z n o w e o d k r y c i e . W y d a j e m i się, że p s y c h o a n a l i z a z n a j d u j e się w t e j sy tuac j i . Z e t k n i ę c i e się F r e u d a z w c z e s n o d z i e c i ę c y m i c i e r p i e n i a m i w n i e ś w i a d o m o ś c i do­rosłego m a o g r o m n e znaczenie . Ale już p i e r w s z a n a s u w a j ą c a się k o n s e k w e n c j a tego o d k r y c i a nies ie ze sobą n i e b e z p i e c z e ń s t w o p r z e k r o c z e n i a t a b u . L e c z e n i e p a c j e n t ó w p o c z ą t k o w o hipnozą, a p o t e m m e t o d ą w o l n y c h asocjacj i u k a z a ł o fakt, że j ako dzieci by l i on i s e k s u a l n i e w y k o r z y s t y w a n i p r z e z s w o i c h rodz iców, w y ­c h o w a w c ó w l u b d a l s z y c h c z ł o n k ó w r o d z i n y . P o t r a k t o w a n i e t y c h re lac j i z u p e ł n i e serio, m i m o s p r z e c i w u opini i p u b l i c z n e j b y ł o b y m o ż l i w e , g d y b y F r e u d nie b y ł p r z y w i ą z a n y d o p a t r i a r c h a l n e g o o b r a z u r o d z i n y , g d y b y n ie z n a j d o w a ł się p o d pres ją C z w a r t e g o P r z y k a z a n i a i b y ł w o l n y o d g e n e r u j ą c y c h poczucie w i n y w y o b r a -

111

Page 112: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p ó ź n i e j zyska u z n a n i e , n a w e t w t e d y , g d y je j o d k r y w c a wy­cofałby się ze swojego o d k r y c i a .

Z y g m u n t F r e u d p r z e z całe życie p r ó b o w a ł u r a t o w a ć to, c o o d k r y ł , a m i a n o w i c i e t e o r i ę s e k s u a l n e g o p o d ł o ż a n e r w i c , k t ó r e u w a ż a ł z a j e d y n i e m o ż l i w e , p r z e i n a c z a j ą c f a k t y z a p o m o c ą t e ­ori i , k t ó r e p r z e n o s i ł y u w a g ę z d z i a ł a n i a d o r o s ł y c h na f a n t a z j e d z i e c k a i k t ó r e b y ł y a k c e p t o w a n e p r z e z g e n e r a c j ę będącą pod w p ł y w e m C z a r n e j P e d a g o g i k i . N i e u w a ż a m tego k r o k u z a w y ­n i k ś w i a d o m y c h p r z e m y ś l e ń , r a c z e j z a n i e ś w i a d o m ą , b y ć m o ż e n a w e t k r e a t y w n ą p r ó b ę u r a t o w a n i a części p r a w d y z a wsze lką c e n ę . M i m o , ż e c e n a tego r a t u n k u b y ł a w y s o k a , F r e u d n i e m ó g ł zapobiec t e m u , że dz ięk i s t o s o w a n i u p s y c h o a n a l i z y w o s t a t n i c h os iemdzies ięc iu l a t a c h l u d z i e z n o w u n a t k n ę l i się n a związki (mię­d z y i n n y m i w t e r a p i i r o d z i n n e j , w ana l iz ie dzieci, w l e c z e n i u schizofreni i i w h i s ter i i ) , k t ó r e e m p i r y c z n i e p o t w i e r d z a j ą p r z y ­n a j m n i e j częściową t r a f n o ś ć jego p i e r w s z y c h o d k r y ć , t a k ż e d la­tego, ż e d o t y c h c z a s n ie zos tała w y p r a c o w a n a ż a d n a o d p o w i e d n i a teor ia . W r o k u 1896 Z y g m u n t F r e u d p i s a ł : „ J e ż e l i j e s t e ś m y w y ­t r w a l i i d o c i e r a m y za p o m o c ą a n a l i z y do w c z e s n e g o dz iec ińs twa, t a k d a l e k o wstecz, j ak t y l k o m o ż e s ięgnąć p a m i ę ć człowieka, t o w e w s z y s t k i c h w y p a d k a c h s k ł a n i a m y c h o r e g o d o o d t w a r z a n i a p r z e ż y ć , k t ó r e ze w z g l ę d u na swoją osobliwość, j ak r ó w n i e ż p o ­w i ą z a n i a z p ó ź n i e j s z y m i s y m p t o m a m i c h o r o b o w y m i , m u s z ą b y ć t r a k t o w a n e j a k o p o s z u k i w a n a p r z y c z y n a n e r w i c y . Z d r u g i e j s t r o ­ny, t o i n f a n t y l n e p r z e ż y c i a m a j ą t r e ś ć seksua lną, a l e d a l e k o b a r d z i e j j e d n o s t a j n ą n iż o d k r y t e o s t a t n i o s c e n y z o k r e s u do j rze­w a n i a ; nie chodzi t u t a j o p o r u s z a n i e s e k s u a l n e g o t e m a t u p o ­p r z e z d o w o l n e w r a ż e n i e z m y s ł o w e , lecz o s e k s u a l n e d o ś w i a d ­czenia na w ł a s n y m ciele, o s t o s u n e k p ł c i o w y (w s z e r o k i m s e n ­sie). P r z y z n a j ę , ż e z n a c z e n i e t a k i c h scen n ie w y m a g a dalszego u z a s a d n i e n i a ; t e r a z n i e c h P a n doda, że k a ż d o r a z o w o w d e t a l a c h t y c h s a m y c h scen m ó g ł b y P a n o d n a l e ź ć d e t e r m i n u j ą c e m o m e n ­ty, k t ó r y c h b y ć m o ż e n ie z a u w a ż y ł b y P a n w p ó ź n i e j n a s t ę p u ­j ą c y c h i w c z e ś n i e j o d t w o r z o n y c h s c e n a c h .

S t w i e r d z a m więc, ż e p r z y c z y n ą k a ż d e g o p r z y p a d k u h i s te r i i , m o ż l i w e g o d o o d t w o r z e n i a m i m o o b e j m u j ą c e g o dz ies ią tk i l a t in­t e r w a ł u czasowego, jest j e d n o n a k i l k a p r z e d w c z e s n y c h , s e k s u ­a l n y c h d o ś w i a d c z e ń n a j w c z e ś n i e j s z e j młodośc i . U w a ż a m t o z a

8 — M u r y m i l c z e n i a . . . 113

Page 113: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ż e ń rodz iców. P o n i e w a ż tego r o d z a j u w o l n o ś ć w t a m t y c h cza­s a c h b y ł a p r a w i e n i e m o ż l i w a , F r e u d z d e c y d o w a ł się p o t r a k t o ­w a ć re lac je p a c j e n t ó w jako ich f a n t a z j e i z b u d o w a ć teor ię , k t ó ­r a p o z w o l i ł a b y c h r o n i ć d o r o s ł y c h i p r z y p i s a ć s y m p t o m y c h o r y c h w y p a r c i u ich w ł a s n y c h , i n f a n t y l n y c h życzeń s e k s u a l n y c h .

W liście do Fl ies sa z 21. 09. 1897 r. F r e u d wyl icza p o w o d y , k t ó r e s k ł o n i ł y g o d o z a n i e c h a n i a t e o r i i u w o d z e n i a . C z y t a m y t a m m i ę d z y i n n y m i : „... s t w i e r d z e n i e z a s k a k u j ą c o częstego w y s t ę p o w a n i a h i s ter i i , gdzie z a k a ż d y m r a z e m zosta je z a c h o w a n y t e n w a r u n e k , p o d c z a s g d y r o z m i a r p e r w e r s j i w s t o s u n k u d o dzieci jes t m a ł o p r a w d o ­p o d o b n y . P e r w e r s j a m u s i w y s t ę p o w a ć częście j n iż h i s t e r i a , p o ­n i e w a ż do c h o r o b y dochodzi w w y p a d k u s p i ę t r z e n i a się w y d a ­r z e ń i w y s t ę p o w a n i a c z y n n i k a osłabia jącego o b r o n ę " (Z. F r e u d , 1950a, s. 230).

L o s chciał, ż e w ł a ś n i e dz ięk i m e t o d z i e , k tórą Z y g m u n t F r e u d r o z w i n ą ł i d a ł l u d z i o m jako n a r z ę d z i e p o z n a n i a , m o ż e m y s t w i e r ­dzić wie lość f a k t ó w , k t ó r e j e m u w o w y m czasie w y d a w a ł y się n i e p r a w d o p o d o b n e . O d chwi l i n a p i s a n i a p o w y ż s z e g o z d a n i a m i ­n ę ł y 84 la ta . W t y m czasie w w i e l u k r a j a c h p o d d a w a ł o się a n a ­lizie w i e l u p a c j e n t ó w i mie l i o n i m o ż l i w o ś ć o t w a r t e g o w y p o w i e ­d z e n i a s w o i c h życzeń, fantaz j i i m y ś l i . D z i ę k i t y m a n a l i z o m w i e m y , jak często w ł a s n e dzieci mogą b y ć o b i e k t e m s e k s u a l n e ­go p o d n i e c e n i a , i że n i e dochodzi do u k r y t e g o w y k o r z y s t a n i a } g d y ż y c z e n i a te mogą b y ć d o p u s z c z o n e i w y p o w i e d z i a n e . T e n d e n c j a d o o p t y m a l n e g o w y k o r z y s t a n i a d z i e c k a d o w s z y s t k i c h s w o i c h p o t r z e b jes t t a k r o z p o w s z e c h n i o n a i t a k o c z y w i s t a w c a ł e j h i ­s tor i i świata , ż e n a w e t p r z y s e k s u a l n y m w y k o r z y s t a n i u n ie b ę ­dę m ó w i ł a o p e r w e r s j i , lecz o j e d n e j z w i e l u f o r m w y k o r z y s t a ­n i a w ł a d z y d o r o s ł e g o n a d d z i e c k i e m .

I s t n i e j e w i ę c e j , t a k ż e osobis tych, m o t y w ó w , k t ó r e s k ł o n i ł y F r e u d a d o z a n i e c h a n i a t e o r i i u w o d z e n i a . W e w s p o m n i a n y m l iś­cie d o Fl ies sa w y l i c z a o n w s z y s t k i e te , k t ó r y c h b y ł ś w i a d o m y , a p o t e m o d k r y c i e w ł a s n e g o k o m p l e k s u E d y p a , k t ó r e o d e g r a ł o znaczącą ro lę . Ta decyz ja p o m o g ł a l u d z k o ś c i p o m i n ą ć i z lekce­w a ż y ć n a p e w n o n a j b a r d z i e j n i e w y g o d n ą i b a r d z o d r a ż l i w ą p r a w d ę , p o d o b n i e j ak u d a w a ł o się t o d ł u g o Kośc iołowi . Ale r a z w y p o w i e d z i a n a p r a w d a nie m o ż e z u p e ł n i e z n i k n ą ć , p r ę d z e j czy

112

Page 114: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w a ż n e o d k r y c i e , m a j ą c e znaczenie d la w y k r y c i a c a p u t Nili n e u r o -p a t o l o g i i " (Z. F r e u d , 1986c, s. 438).

A k i l k a s t r o n d a l e j c z y t a m y :

„ W k o ń c u w y n i k i m o j e j a n a l i z y m o g ą m ó w i ć s a m e z a s iebie. We w s z y s t k i c h o s i e m n a s t u p r z y p a d k a c h (od czys te j h i s t e r i i i h i ­s t e r i i p o ł ą c z o n e j z p r z y m u s o w y m i w y o b r a ż e n i a m i , u sześciu m ę ż ­czyzn i sześciu kob ie t ) d o t a r ł e m , j ak w s p o m n i a ł e m , do s t w i e r ­d z e n i a t a k i c h s e k s u a l n y c h p r z e ż y ć w d z i e c i ń s t w i e . M o g ę p o d z i e ­lić m o j e p r z y p a d k i na t r z y g r u p y , w zależności od p o c h o d z e n i a b o d ź c ó w s e k s u a l n y c h . W p i e r w s z e j g r u p i e chodzi o a k t y p r z e ­m o c y , j e d n o r a z o w e l u b s p o r a d y c z n e w y k o r z y s t a n i e dzieci, p r z e ­w a ż n i e płci ż e ń s k i e j , z e s t r o n y o b c y c h d o r o s ł y c h ( k t ó r z y n i e s t o s o w a l i b r u t a l n e g o , m e c h a n i c z n e g o a t a k u ) , p r z y c z y m nie by­ło m o w y o p r z y z w o l e n i u ze s t r o n y dziecka, a n a s t ę p s t w e m p r z e ­życia b y ł s t r a c h . D r u g ą g r u p ę t w o r z ą t e d a l e k o l icznie jsze p r z y ­p a d k i , w k t ó r y c h o p i e k u j ą c a się d z i e c k i e m d o r o s ł a osoba — n i a ń k a , g u w e r n a n t k a , nauczyc ie l , n i e s t e t y t a k ż e z b y t często b l i­ski k r e w n y — s k ł o n i ł a dz iecko do s t o s u n k u s e k s u a l n e g o i u t r z y ­m y w a ł a z n i m , często t r w a j ą c y l a t a m i , s t o s u n e k m i ł o s n y , o b e j ­m u j ą c y t a k ż e s fe ry d u c h a . D o t r z e c i e j g r u p y na leżą s t o s u n k i se­k s u a l n e p o m i ę d z y d z i e ć m i o d m i e n n y c h płci, p r z e w a ż n i e p o m i ę ­d z y r o d z e ń s t w e m , k t ó r e często są k o n t y n u o w a n e w o k r e s i e d o j ­r z e w a n i a , i pozos tawia ją u t a k i e j p a r y d ł u g o t r w a ł e k o n s e k w e n ­cje. W większości w y p a d k ó w dochodzi do zespolonego d z i a ł a n i a -k i l k u t a k i c h p r z y c z y n ; w j e d n y m z n i c h s p i ę t r z e n i e s e k s u a l n y c h p r z e ż y ć z r ó ż n y c h s t r o n b y ł o w p r o s t zadziwia jące. Ale z rozu­m i e P a n z ła twością osobl iwość m o i c h obserwac j i , jeżeli w e ź m i e P a n p o d u w a g ę fakt, ż e z a j m o w a ł e m się p r z y p a d k a m i c iężk ich n e r w i c , k t ó r e b y ł y z a g r o ż e n i e m d la życia. T a m gdzie i s t n i a ł s t o ­s u n e k p o m i ę d z y d w ó j k ą dzieci, k i l k a r a z y u d a ł o się u d o w o d ­nić, że c h ł o p i e c — k t ó r y o d g r y w a t u t a j ro lę a t a k u j ą c ą — został u p r z e d n i o u w i e d z i o n y p r z e z dorosłą osobę płc i żeńsk ie j , i p o t e m p o d n a c i s k i e m p r z e w c z e ś n i e r o z b u d z o n e g o l ib ido i p r z y ­m u s u p r z y p o m i n a n i a p r ó b o w a ł p o w t ó r z y ć m ę s k i e p r a k t y k i , k t ó ­r y c h n a u c z y ł się o d dorosłego, n a m a ł e j d z i e w c z y n c e , n ie w p r o ­w a d z a j ą c s a m o d z i e l n i e z m i a n d o s p o s o b u s e k s u a l n e g o d z i a ł a n i a . J e s t e m s k ł o n n y przy jąć , ż e bez u p r z e d n i e g o u w i e d z e n i a dzieci n i e b y ł y b y w s t a n i e o d k r y ć a k t u s e k s u a l n e j agres j i . A w i ę c

114

Page 115: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r z y c z y n a n e r w i c y z a w s z e b y ł a b y s p o w o d o w a n a p r z e z dorosłego w e w c z e s n y c h l a t a c h życia dz iecka; dzieci s a m e p r z e k a z u j ą s k ł o n ­ność do z a c h o r o w a ń na h i s t e r i ę w w i e k u p ó ź n i e j s z y m " (Z. F r e u d , 1896c, s. 444 i nas t . ) .

J a k i e p r a k t y c z n e z n a c z e n i e m i a ł o b y t o o d k r y c i e , g d y b y F r e u d pozos tał m u w i e r n y ? J e ż e l i w y o b r a z i m y sobie k o b i e t y ó w c z e s n e ­go m i e s z c z a ń s t w a w e l e g a n c k i c h , z a k r y w a j ą c y c h k o s t k i s u k n i a c h , o r a z m ę ż c z y z n w s z t y w n y c h , b i a ł y c h k o ł n i e r z y k a c h i d o s k o n a l e s k r o j o n y c h g a r n i t u r a c h jako c z y t e l n i k ó w F r e u d a (nie m o ż n a przec ież p r z y j ą ć , że jego ks iążki b y ł y r o z p o w s z e c h n i o n e w k r ę ­g a c h r o b o t n i c z y c h ) , to z ła twośc ią u j r z y m y , z j a k i m o b u r z e n i e m s p o t k a ł y b y się p r z e d s t a w i o n e t u fak ty . O b u r z e n i e n i e dotyczy­ł o b y f a k t u w y k o r z y s t a n i a dziecka, a le z w r ó c i ł o b y się p r z e c i w człowiekowi , k t ó r y o d w a ż y ł się o t y m m ó w i ć , p o n i e w a ż większość t y c h e l e g a n c k i c h l u d z i od dz iecka t k w i ł a w p r z e k o n a n i u , że p u ­bl icznie n a l e ż y m ó w i ć j e d y n i e o p i ę k n y c h , s z l a c h e t n y c h , o d w a ż ­n y c h i b u d u j ą c y c h c z y n a c h , n a t o m i a s t to, co robią doroś l i pod k o ł d r a m i s w y c h e l e g a n c k i c h syp ia ln i , n i g d y n i e m o ż e po jawić się w k s i ą ż k a c h . Z a p e w n i e n i e sobie z a s p o k o j e n i a s e k s u a l n e j żą­d z y p r z y u d z i a l e dzieci d o p ó t y n ie b y ł o w ich oczach c z y m ś z ł y m , d o p ó k i się o t y m n i e m ó w i ł o . By l i p r z e k o n a n i , że d z i e c k o w ża­d e n sposób nie będz ie p o s z k o d o w a n e , jeżel i n ie b ę d z i e s ię z n i m m ó w i ł o o t y c h s p r a w a c h . A w i ę c o d d a w a l i się t y m p r a k t y k o m w mi lczeniu, p o s t ę p u j ą c jak z l a l k a m i , z m o c n y m p r z e k o n a n i e m , że l a l k a n i g d y n i e będz ie w i e d z i a ł a i n i e opowie, w j a k i e j g rze b r a ł a u d z i a ł . A b y z a p e w n i ć sobie t ę d y s k r e c j ę , n i e w y j a ś n i o n o też dzieciom ich w ł a s n e j e r o t y c z n e j a k t y w n o ś c i i z a b r a n i a n o do­t y k a n i a g e n i t a l i ó w , o n a n i z o w a n i a się i j a k i e g o k o l w i e k z a i n t e r e ­s o w a n i a t e m a t y k ą s e k s u a l n ą . J e d n o c z e ś n i e b y ł y o n e w y c h o w a ­ne w p o s z a n o w a n i u C z w a r t e g o P r z y k a z a n i a i w s z y s t k o w ich życiu m u s i a ł o b y ć p o d p o r z ą d k o w a n e n a c z e l n e j zasadz ie szano­w a n i a rodz iców. Dziecko m u s i a ł o w i ę c bez ż a d n e j p o m o c y p o ­r a d z i ć sobie z n i e r o z w i ą z y w a l n ą sprzecznością : jes t rzeczą b r z y d ­ką i zgubną, k i e d y d o t y k a s w o i c h geni ta l iów, a le j e d n o c z e ś n i e b y ł o b y źle, g d y b y o d m ó w i ł o d o r o s ł e m u z a b a w y z e s w o i m cia­ł e m . J u ż s a m o z a d a w a n i e p y t a ń b y ł o n i e b e z p i e c z n e . O p i s y w a n y p r z e z F r e u d a p r z y p a d e k „ D o r y " d o w o d z i j ak ie n ie kończące się p r z e s z k o d y m u s i a ł a p r z e z w y c i ę ż y ć w y c h o w a n a w t a k i e j a t m o -

115

Page 116: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s ferze k o b i e t a , jeśl i c h c i a ł a r o z w i ą z a ć s p r z e c z n o ś ć — bo n i e m o ­g ł a z nią d ł u ż e j żyć — m i ę d z y t y m , co ś w i a d o m i e je j w p o j o n o , a t y m , c o n a w p ó ł ś w i a d o m i e p r z y j ę ł a . P o n i e w a ż p i e r w s z e u r a z y n i e egzystu ją w ś w i a d o m y c h w s p o m n i e n i a c h , lecz n a j w y ż e j w n i e ś w i a d o m y c h pozostałośc iach, s y m p t o m a c h i s n a c h , p o n i e w a ż są s p r z e c z n e z w y i d e a l i z o w a n y m o b r a z e m rodziców, k t ó r y z p r z y ­c z y n w e w n ę t r z n y c h i z e w n ę t r z n y c h ( n p . w y p ł y w a j ą c y c h z zasad C z a r n e j P e d a g o g i k i ) m u s i zostać z a c h o w a n y , l u d z i e b r o n i ą się w s z e l k i m i s p o s o b a m i p r z e d u ś w i a d o m i e n i e m sobie t y c h u r a z ó w . F r e u d opisu je w s w o i m liście do F l i e s s a z 28. 04. 1897, j a k j e d n a z jego p a c j e n t e k p r z e d s t a w i a t e n konf l ik t .

„ W c z o r a j z a c z ą ł e m k u r a c j ę z p e w n ą m ł o d ą kobie tą k t ó r ą r a ­czej c h c i a ł e m o d s t r a s z y ć z e w z g l ę d u n a b r a k czasu. M i a ł a o n a b r a t a , k t ó r y z m a r ł jako c h o r y u m y s ł o w o i je j g ł ó w n y s y m p t o m — b e z s e n n o ś ć — p o j a w i ł s ię po r a z p i e r w s z y , g d y u s ł y s z a ł a wyjeż­dża jący z b r a m y p o w ó z wiozący c h o r e g o do z a k ł a d u . Od tego czasu p o j a w i ł s ię s t r a c h p r z e d jazdą p o w o z e m , p r z e k o n a n i e , że z d a r z y się w y p a d e k . K i l k a l a t p ó ź n i e j , g d y k o n i e s p ł o s z y ł y się p o d c z a s p r z e j a ż d ż k i , w y k o r z y s t a ł a okazję, żeby w y s k o c z y ć z p o ­w o z u i s k r ę c i ć sobie s topę . Dzis ia j p r z y c h o d z i i m ó w i , że dużo m y ś l a ł a o k u r a c j i i z n a l a z ł a p e w n ą p r z e s z k o d ę . J a k ą ? — S a m ą s iebie m o g ę p r z e d s t a w i ć t a k źle, jak to jest k o n i e c z n e , a le i n n e o s o b y m u s z ę c h r o n i ć . P o z w o l i P a n , ż e nie w y m i e n i ę ż a d n y c h n a z w i s k . — Nie chodzi w c a l e o n a z w i s k a . Ma P a n i na m y ś l i zwią­zek z P a n i ą . W t a k i m r a z i e n ic n i e da się p r z e m i l c z e ć . — M y ś l ę w ogóle, że w c z e ś n i e j b y ł o b y ł a t w i e j m n i e w y l e c z y ć n iż t e r a z . P r z e d t e m b y ł a m n i e w i n n a . O d k ą d u ś w i a d o m i ł a m sobie k r y m i ­n a l n e z n a c z e n i e p e w n y c h s p r a w , n i e m o g ę się z d e c y d o w a ć , że­by o t y m m ó w i ć . — W r ę c z p r z e c i w n i e , w y d a j e mi się, że do j rza­ła k o b i e t a jes t t o l e r a n c y j n a w s p r a w a c h s e k s u a l n y c h . T a k , ma P a n r a c j ę . K i e d y m ó w i ę sobie, ż e s ą t o w y j ą t k o w o s z l a c h e t n i ludzie , k t ó r z y oskarża ją się o t a k i e s p r a w y , m u s z ę m y ś l e ć , że je s t to choroba, r o d z a j s z a l e ń s t w a i m u s z ę ich u s p r a w i e d l i w i ć . — A w i ę c m ó w m y w y r a ź n i e . W m o j e j p r a k t y c e są to najbl iżsi , ojciec a lbo b r a t , k t ó r z y są w i n n i . — N i e m a m nic w s p ó l n e g o z b r a t e m . — A w i ę c z o jcem.

I w k o ń c u o k a z u j e się, że t e n r z e k o m o s z l a c h e t n y i g o d n y s z a c u n k u ojciec r e g u l a r n i e z a b i e r a ł j ą d o łóżka, g d y m i a ł a 8 - 1 2

116

Page 117: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

la t i p o s ł u g i w a ł s ię je j c i a ł e m ( „ m o c z e n i e " , n o c n e o d w i e d z i n y ) . O d c z u w a ł a w t e d y s t r a c h . S t a r s z a o 6 l a t s ios t ra , z k t ó r ą r o z m ó w i ­ła się po l a t a c h , w y z n a ł a jej, że m i a ł a z o jcem te s a m e p r z e ż y ­cia. P e w n a k u z y n k a o p o w i e d z i a ł a jej, że m a j ą c 15 l a t m u s i a ł a się b r o n i ć p r z e d u ś c i s k i e m d z i a d k a . Oczywiśc ie n i e m o g ł a u z n a ć tego za n i e m o ż l i w e , g d y je j p o w i e d z i a ł e m , że w n a j w c z e ś n i e j ­s z y c h l a t a c h d z i e c i ń s t w a m u s z ą s ię z d a r z a ć p o d o b n e i gorsze r z e ­czy. P o z a t y m jes t t o z u p e ł n i e p o s p o l i t a h i s t o r i a z e z w y k ł y m i o b j a w a m i " . (Z. F r e u d , 1950a, s . 207).

J u ż k i l k a m i e s i ę c y p ó ź n i e j , w e w r z e ś n i u 1897 r o k u , Z y g m u n t F r e u d z d y s t a n s o w a ł się o d s w o j e j t e o r i i u w i e d z e n i a , k t ó r e j n ik t , n a w e t B r e u e r , n ie m ó g ł z a a k c e p t o w a ć , w i ę c z n a l a z ł „ r o z w i ą z a ­n i e " w i n f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i i k o m p l e k s i e E d y p a , i n a c z e j m ó w i ą c : w s w o j e j teor i i i n s t y n k t ó w .

2. CZY ISTNIEJE „ I N F A N T Y L N A S E K S U A L N O Ś Ć " ?

M u s i a ł a m prze j ść d ł u g ą d r o g ę , ż e b y w k o ń c u p o t r a k t o ­w a ć p o w a ż n i e moją po jawia jącą się s t a l e o d o k r e s u s t u d i ó w w ą t p l i w o ś ć co do t e o r i i i n s t y n k t ó w i u w o l n i ć się od p r z y m u s u t r a k t o w a n i a je j j a k o j ą d r a p s y c h o a n a l i z y . A le m u s i a ł a m iść t ą drogą, jeżeli n ie c h c i a ł a m p o r z u c i ć z a s a d y u c z e n i a się od p a c j e n ­tów, a n ie d o p a s o w y w a n i a ich do m o j e j teor i i . To, czego n a ­u c z y ł a m się o „ i n f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i " dz ięk i p r z e p r o w a d z o ­n y m i k o n t r o l o w a n y m p r z e z e m n i e a n a l i z o m , m o ż n a u j ą ć w n a ­s t ę p u j ą c e t e z y :

1. S e k s u a l n e lęki, z a k ł o p o t a n i e i n i e p e w n o ś ć rzeczywiśc ie m o ż n a zna leźć w d z i e c i ń s t w i e k a ż d e g o p a c j e n t a . Ale n i e p o j m u ­ję s e k s u a l n y c h t r u d n o ś c i —- t a k j a k się tego u c z y ł a m — jako w y p a r c i a w ł a s n y c h , dz iec ięcych życzeń s e k s u a l n y c h , lecz r a c z e j j ako r e a k c j e n a ż y c z e n i a s e k s u a l n e dorosłego, k t ó r y c h o b i e k t e m b y ł o dziecko. J a k już p o w i e d z i a ł a m , m a ł e dz iecko ż e b y p r z e ż y ć p o t r z e b u j e miłośc i , w s p a r c i a , u w a g i i czułości dorosłego . Będzie rob iło w s z y s t k o , by je o t r z y m a ć i n ie s t rac ić . A le g d y czuje, że z a i n t e r e s o w a n i e n i m bl i sk ie j , n a j w a ż n i e j s z e j o s o b y m a ś w i a d o ­m i e l u b n i e ś w i a d o m i e s e k s u a l n y c h a r a k t e r — co z d a r z a się czę-

117

Page 118: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

sto, p o n i e w a ż rodz ice n a s z y c h p a c j e n t ó w n i e r z a d k o p r o w a d z ą n ie p r z y n o s z ą c e z a d o w o l e n i a życie s e k s u a l n e — to w p r a w d z i e b ę ­dzie z m i e s z a n e , c z a s a m i z a l ę k n i o n e i w s k r a j n y c h w y p a d k a c h z u p e ł n i e z d e z o r i e n t o w a n e , a le zrobi co w jego m o c y , ż e b y zado­wolić te życzenia i ich n ie zawieść, n ie z d e n e r w o w a ć dorosłego, ż e b y w ż a d n y m r a z i e n i e z a r y z y k o w a ć jego u t r a t y .

2. To, czego r o d z i c e oczekują od dziecka, j e s t d e c y d u j ą c ą za­sadą jego egzys tenc j i , od k t ó r e j n ie m o ż e ono u c i e c i d l a t e g o s e k s u a l n o ś ć n i e s t a n o w i ż a d n e g o w y j ą t k u . Dziecko w z b u d z i w sobie p s e u d o s e k s u a l n e odczucia, ż e b y b y ć g o d n y m p a r t n e r e m p o ­t r z e b u j ą c e g o rodz ica i n i e s t r a c i ć jego u w a g i . P o t r a f i n a w e t w i ę ­ce j ; P i e r r e B o u r d i e r p o k a z a ł to w s w o i m b a r d z o i n t e r e s u j ą c y m s t u d i u m o dz iec iach p s y c h o t y c z n y c h m a t e k (por. B o u r d i e r , 1972).

3. W ł a s n a , p i e r w o t n a do j rzałość p ł c i o w a b u d z i się z do j rza­łością cielesną w o k r e s i e d o j r z e w a n i a . A to co F r e u d opisu je j ako „ i n f a n t y l n ą s e k s u a l n o ś ć " m i ę d z y p i e r w s z y m a p i ą t y m r o ­k i e m życia, s k ł a d a się w g m n i e z r ó ż n y c h e l e m e n t ó w , k t ó r e c h c i a ł a b y m t u p o kole i p r z e ś l e d z i ć :

a) autoerotyka — z a i n t e r e s o w a n i e s w o i m c i a ł e m i s w o i m w ł a s n y m „ j a " ;

b ) z d r o w a , i n t e n s y w n a , nie s t ł u m i o n a jeszcze p r z e z fał szywe i w y m i j a j ą c e i n f o r m a c j e ciekawość m a ł e g o dziecka, k t ó r e jest z a i n t e r e s o w a n e w s z y s t k i m , co je o t a c z a i k t ó r e ż y w o r e a g u j e na r ó ż n i c e płci i „ s c e n ę p i e r w o t n ą " ( s t o s u n e k p ł c i o w y rodz iców);

c) i n t e n s y w n a zazdrość o w s p ó l n o t ę rodziców, w k t ó r e j n ie m o ż n a b r a ć u d z i a ł u ( e d y p a l n y t r ó j k ą t ) ;

d) r a d o ś ć z możl iwośc i manipulowania w ł a s n y m c z ł o n k i e m 1 s t r a c h że doroś l i u k r ó c ą tę r a d o ś ć ( s t r a c h p r z e d k a s t r a c j ą ) ;

e) zazdrość małej dziewczynki o t a k ą możl iwość, szczególnie g d y dorośl i w y j a ś n i a j ą c cechy p ł c i o w e m ó w i ą o „ p o s i a d a n i u " i „ n i e p o s i a d a n i u " i p rzecenia ją z n a c z e n i e m ę s k o ś c i (zazdrość o p e n i s a ) ;

f) p o w s z e c h n a i n t e n s y w n o ś ć i gwałtowność zmysłowych prze­

żyć w dz iec ińs twie , do k t ó r y c h należą p r z e ż y c i a w s ferze o r a l ­n e j i a n a l n e j (lecz p o ł ą c z e n i e t y c h o b s z a r ó w z p r z e ż y c i a m i se­k s u a l n y m i jes t p r z y p i s y w a n e d z i e c k u z z e w n ą t r z ) ;

g) z w y c z a j o w a w a l k a o c z y n n o ś c i w y d a l a n i a p o d c z a s n a ­u c z a n i a dz iecka czystości, k t ó r a p r o w a d z i d o t a k z w a n y c h a n a l -

118

Page 119: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n y c h f iksacji i m ó w i w i ę c e j o bezs i lności dz iecka niż o jego p o -p ę d o w o - z m y s ł o w y c h ż y c z e n i a c h ;

h) s t a ł a dyspozycyjność dotycząca życzeń dorosłego, k t ó r e j n e g a t y w n ą f o r m ę m o ż n a zna leźć t a k ż e w p r z e k o r z e , i p e ł n a go­t o w o ś ć d o s p e ł n i e n i a t y c h życzeń.

P r z y c z y n ę s p a d k u z a i n t e r e s o w a n i a s e k s u a l n o ś c i ą w o k r e s i e l a t e n c j i F r e u d w y j a ś n i a w y p a r c i e m k o m p l e k s u E d y p a . A l e b y ć m o ż e s ą i n n e p r z y c z y n y t e j z m i a n y . J e ż e l i m a ł e dz iecko n i e jest p o s t r z e g a n e j a k o p o d m i o t s e k s u a l n y c h życzeń dorosłego, lecz ja­k o ich ob iekt , t o n a s u w a j ą się jeszcze i n n e s p o s t r z e ż e n i a . M a ł e dz iecko jes t o w i e l e b a r d z i e j n a r a ż o n e na d o t k n i ę c i a d o r o s ł e g o niż większe . Ż y j e w w i ę k s z e j b l i skości rodziców, często dziel i z n i m s y p i a l n i ę . W p i e r w s z y c h l a t a c h życia jes t o wie le b a r d z i e j p r z y c i ą g a j ą c e i w z r u s z a j ą c e niż w czasie z m i a n y u z ę b i e n i a i l a t s z k o l n y c h . P o z a t y m b a r d z i e j m o ż n a po legać n a d y s k r e c j i m a ­łego niż d u ż e g o dziecka.

4 . J e s t z u p e ł n i e n a t u r a l n e , że dz iecko w z b u d z a w d o r o s ł y m p o t r z e b y s e k s u a l n e , p o n i e w a ż jes t ł a d n e , p r z y m i l n e , d e l i k a t n e i p o n i e w a ż p o d z i w i a dorosłego t a k j a k z p e w n o ś c i ą n i k t z jego otoczenia . J e ż e l i d o r o s ł y p r o w a d z i z a d o w a l a j ą c e życie s e k s u a l n e z o d p o w i a d a j ą c y m m u w i e k i e m p a r t n e r e m , będzie m ó g ł o d m ó w i ć sobie s p e ł n i e n i a u j a w n i o n y c h życzeń, bez k o n i e c z n o ś c i w y p i e r a ­n i a ich. Ale jeżel i czu je się u p o k o r z o n y p r z e z s w o j e g o p a r t n e r a i n ie t r a k t o w a n y p o w a ż n i e , jeżel i jego w ł a s n e p o t r z e b y n i g d y n i e m o g ł y się r o z w i n ą ć i do j rzeć, p o k u s a będz ie większa . J e ż e l i s a m b y ł u w i e d z i o n y m , z g w a ł c o n y m dz ieck iem, w t e d y będz ie szczególnie z d e c y d o w a n i e i p o d p r z y m u s e m d ą ż y ł do p r z e n i e s i e ­nia s w o i c h s e k s u a l n y c h p o t r z e b n a w ł a s n e dziecko, z a n i m będzie o n o m i a ł o m o ż l i w o ś ć r a d z e n i a sob ie z n i m i .

5 . Ż y c z e n i a d o r o s ł e g o p o s t r z e g a n e j a k o s e k s u a l n e m a j ą czę­s to c h a r a k t e r n a r c y s t y c z n y . W i n n y c h okol icznośc iach (por. A . Mil ler , 1979) w n i k l i w i e j ś l e d z i ł a m n a r c y s t y c z n ą p r z y c z y n ę s e k s u a l n e j p e r w e r s j i . N i e d z i w i ł o b y m n i e , g d y b y w n a j b a r d z i e j k r a ń c o w y c h p r z y p a d k a c h z a w y r a ź n i e p e d o f i l n y m i z b l i ż e n i a m i k r y ł o się z u p e ł n i e i n n e p o d ł o ż e niż s e k s u a l n e , a m i a n o w i c i e m i ę ­d z y i n n y m i p r o b l e m m o c y i b r a k u m o c y .

6. Z m o j e g o d o ś w i a d c z e n i a w y n i k a , że w p r o c e s i e t e r a p e u ­t y c z n y m p o s u n ę się da le j , jeżel i s e k s u a l n e z a b u r z e n i a p a c j e n t ó w

119

Page 120: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

b ę d ę r o z u m i a ł a j a k o w y r a z s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t a n i a p r z e z d o ­rosłego. U w o d z i c i e l s k i e z a c h o w a n i e t a k z w a n e j h i s t e r y c z n e j p a ­c j e n t k i r o z u m i e m n i e jako w y r a z je j s e k s u a l n y c h życzeń, lecz j a k o n i e ś w i a d o m ą i n f o r m a c j ę o h i s tor i i , o k t ó r e j n ie ma o n a ż a d n e g o w s p o m n i e n i a , d o k t ó r e g o m o ż e d o p r o w a d z i ć j e d y n i e t a k a inscenizac ja . W y d a j e m i się, ż e p a c j e n t k a s ta le a k t y w n i e p r z e d ­s t a w i a to, co je j się p r z y d a r z y ł o , r a z l u b k i l k a razy , czego je­d n a k n i e m o ż e sobie p r z y p o m n i e ć , p o n i e w a ż b y ł o t o p r z e ż y c i e zbyt t r a u m a t y c z n e , ż e b y m ó c z a c h o w a ć je w p a m i ę c i bez o b e c ­ności b l i sk ie j osoby. N i e ś w i a d o m i e i n s c e n i z u j e w i ę c u r a z z o k r e s u dz iec ińs twa, k t ó r y b y ł p r z y c z y n ą je j c h o r o b y (por. h i s t o r i ę A n i t y i p r z y p a d e k T h o m a s a ) .

H i s t o r i a w c z e s n e g o , t r a u m a t y c z n e g o w y k o r z y s t a n i a nie m u ­s i b y ć o p o w i e d z i a n a w h i s t e r y c z n e j f o r m i e u w o d z e n i a . P r z e ­k s z t a ł c e n i e p a s y w n e g o c i e r p i e n i a w a k t y w n e z a c h o w a n i e jest c z ę s t y m , a le n i e j e d y n y m m e c h a n i z m e m o b r o n n y m . Oziębłość, bezsenność, n i e p o k ó j , m a n i a mogą m i e ć t ę s a m ą p r z y c z y n ę , bez w y s t ę p o w a n i a t y p o w e j d la h i s t e r i i t e a t r a l n o ś c i .

Sześć p r z y t o c z o n y c h tu tez, k t ó r e są w y r a ź n i e s p r z e c z n e z f r e u d o w s k ą teor ią o i n f a n t y l n e j seksua lnośc i , n i e n a l e ż y do t e o r e t y c z n e g o a r s e n a ł u n a u k o w e g o , k t ó r y m się zawsze p o s ł u g i ­w a ł a m . Są o n e w o w i e l e w i ę k s z y m s t o p n i u e f e k t e m m o j e j p r a k ­tyki , n i e z l i c z o n y c h obserwac j i , s n ó w i d o ś w i a d c z e n i a . T e g o r o ­d z a j u pode j śc ie b a r d z i e j p o m a g a p a c j e n t o w i w z r o z u m i e n i u sie­bie i s w e g o losu, n iż t r o p i e n i e jego i n f a n t y l n e j seksua lnośc i , do k t ó r e j się s k w a p l i w i e p r z y z n a j e , a le k t ó r a p r z y c z y n i a się d o p o ­czucia, ż e n i e je s t r o z u m i a n y . G d y t e n m ó j n o w y p o g l ą d p r z e d ­s t a w i a m p s y c h o a n a l i t y k o m , s p o t y k a m się z w y ż e j w s p o m n i a n y m p y t a n i e m — dlaczego n a l e ż y w i d z i e ć to z a g a d n i e n i e t a k r a d y ­k a l n i e i n a c z e j , d laczego n ie m o ż n a u z n a ć z a o b o w i ą z u j ą c e o b u tez, a m i a n o w i c i e z a r ó w n o s e k s u a l n y c h u r a z ó w , j ak i s e k s u a l ­n y c h życzeń dziecka. G d y b y m o j e t e z y o p i e r a ł y się j e d y n i e n a a b s t r a k c y j n y c h , t e o r e t y c z n y c h r o z w a ż a n i a c h , p r a w d o p o d o b n i e ł a t w o m o ż n a by b y ł o w s z y s t k o p o ł ą c z y ć i rozłożyć na części p o ­n i e w a ż „ p s y c h i c z n y a p a r a t " j ako m o d e l m y ś l e n i a m o ż n a f o r m o ­w a ć d o w o l n i e . A le d a l e k a j e s t e m o d t a k i e j a b s t r a k c j i . P r z e d ­s t a w i o n e t u t a j p r z e m y ś l e n i a opiera ją się n a k o n k r e t n y c h d o ­ś w i a d c z e n i a c h , k t ó r e n i e s ą n o w e , a le k t ó r e d o p i e r o w t e d y n a -

120

Page 121: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

biera ją d la m n i e sensu, g d y uczę się je w i d z i e ć w k o n t e k ś c i e u k r y t e g o , a le p o w s z e c h n e g o s p r a w o w a n i a w ł a d z y p r z e z d o r o s ł y c h , k t ó r y m dziecko jes t p o d l e g ł e . D l a t e g o pojęc ie „ i n f a n t y l n a s e k s u ­a l n o ś ć " r o z u m i e m j a k o w y r a ż e n i e z e ś w i a t a m y ś l i p e d a g o g i c z n e j , k t ó r y u k r y w a r e a l n y u k ł a d sił. J e s t w i ę c z r o z u m i a ł e , ż e n i e p r ó ­b u j ę b u d o w a ć m o s t ó w m i ę d z y u k r y w a j ą c y m a u k r y t y m , lecz p r z e c i w n i e , u j a w n i ć f e n o m e n k o l e k t y w n e g o z a t a j a n i a i o i le b ę ­dzie to m o ż l i w e , w y j a ś n i ć go. P o n i e w a ż dziecko w ce lu p r z e ż y ­cia m u s i i d e a l i z o w a ć rodziców, i p o n i e w a ż w y c h o w a n i e z a b r a n i a m u n a w e t d o s t r z e c i z w e r b a l i z o w a ć w y r z ą d z o n ą m u k r z y w d ę , a j e d n o c z e ś n i e u c z u c i a dz iecka są t a k g w a ł t o w n e i i n t e n s y w n e , n i e n a l e ż y się dziwić, ż e t e o r i a i n f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i p r z e ­t r w a ł a t a k d ł u g o . A przec ież m o ż n a się dziwić, że z ł a t w o ś c i ą z a k ł a d a m y , iż dz iecko chce m i e ć z d o r o s ł y m s t o s u n e k s e k s u a l n y , p o d c z a s g d y w c a ł e j t e o r i i p s y c h o a n a l i z y w y j ą t k o w o r z a d k o m ó ­wi się o t y m , j ak dz iecko o d d z i a ł u j e na s e k s u a l n e p o t r z e b y r o ­dziców. N i e c z ę s t o zada je się też p y t a n i e , co dz iecko czuje, g d y w ś r ó d czułości d o s t r z e g a w oczach m a t k i l u b ojca p o t r z e b y se­k s u a l n e , n a k t ó r e c h c i a ł o b y z a r e a g o w a ć , a le n ie m o ż e .

S p o t k a n i e z t a k i m s p o j r z e n i e m jest na j łagodnie j szą formą d e z o r i e n t a c j i . C a ł a skala, począwszy od n i e z r o z u m i a ł y c h i p r z y ­p r a w i a j ą c y c h o l ę k d o t k n i ę ć , po g w a ł t y , jes t s p o t y k a n a częście j niż z w y k l e j e s t e ś m y s k ł o n n i to p r z y z n a ć (por. L . S e b b a r , 1980).

W e d ł u g H e i n z a K o h u t a (1979) r ó ż n i c a m i ę d z y pos tac ią n e r ­w i c y n a s z y c h czasów a czasów Z y g m u n t a F r e u d a w y n i k a z fa­k t u , że w s p ó ł c z e ś n i p a c j e n c i w ogóle p o z b a w i e n i są obecnośc i rodziców, p o d c z a s g d y wcześn ie j sza g e n e r a c j a c i e r p i a ł a n a n a d ­m i a r tego r o d z a j u s t y m u l a c j i . T a k i e r o z r ó ż n i e n i e n i e d o c e n i a si­ł y p r z e k a z u m a t e r i a ł u k l in icznego, p r z y c z y m p r z y k ł a d y K o h u ­ta n ie s t a n o w i ą w y j ą t k u i na i c h p o d s t a w i e m o ż n a z a o b s e r w o ­w a ć , j ak często w y b u c h y wśc iekłośc i l u b o b o j ę t n o ś ć idą w p a ­r z e z e s t y m u l a c j ą s e k s u a l n ą . W ł a ś n i e po jęc ie a u t o o b i e k t u K o h u ­ta p o m a g a w z r o z u m i e n i u t e j k o m b i n a c j i , jeśli p o w a ż n i e p o t r a k ­t u j e się szeroko r o z p o w s z e c h n i o n y fakt, że dzieci są często w y ­k o r z y s t y w a n e p r z e z r o d z i c ó w j a k o s u b s t y t u t n i e g d y ś u t r a c o n e ­go a u t o o b i e k t u .

W i a d o m o , że o jcowie c z a s a m i gwałcą swoje córki , a o s t a t n i o tego r o d z a j u i n f o r m a c j e są b a r d z i e j d o s t ę p n e , bo c ó r k i m a j ą w i ę -

121

Page 122: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cej możl iwośc i u j a w n i e n i a tego, co u k r y t e , jeśli u r a z p o w s t a ł w s t a r s z y m w i e k u (por. L. S e b b a r , 1980). Często n i e ma to nic w s p ó l n e g o z miłością kazirodczą; d la o jców jes t to ( jak b y ł o to n a p i s a n e w p e w n e j w ł o s k i e j gazecie), „ n a j t a ń s z a f o r m a z a p e w ­n i e n i a sobie r o z k o s z y " .

K i e d y piszę o n i e ś w i a d o m y c h u r a z a c h , to n ie u w a ż a m , że o k r e ś l o n e w y d a r z e n i e m u s i b y ć p r z y c z y n ą p r o c e s u n e u r o t y c z n e ­go. W w i ę k s z y m s t o p n i u chodzi tu o całą a t m o s f e r ę w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a , k t ó r e u j a w n i a się w p r z e n i e s i e n i u i p r z e c i w p r z e -nies ien iu . D o z a b u r z e ń r o z w o j u p s y c h i c z n e g o n ie p r z y c z y n i a się d o ś w i a d c z e n i e n i e d o s t a t k u , lecz n a r c y s t y c z n e u r a z y , d o k t ó r y c h n a l e ż y t a k ż e s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e w okres ie n a j w i ę k s z e j b e z r a d n o ś c i d z i e c k a i p o d o c h r o n ą w y p a r c i a , co z a p e w n i a d o r o ­s ł e m u d y s k r e c j ę , a le k t ó r e z e w z g l ę d u n a bagaż n i e w i e d z y za­m y k a d z i e c k u d o s t ę p do w ł a s n y c h u c z u ć i żywiołowości . W ł a ­śn ie ta n i e m o ż n o ś ć a r t y k u l a c j i i z a k a z p a m i ę t a n i a p r o w a d z ą p ó ź n i e j d o c h o r o b l i w e g o r o z w o j u .

O z n a n e j p i s a r c e V i r g i n i i Woolf, k t ó r a od t r z y n a s t e g o r o k u życia s ta le c i e r p i a ł a na p s y c h o t y c z n e w s t r z ą s y i w w i e k u d o j ­r z a ł y m o d e b r a ł a sobie życie, pisze je j biograf, Q u e n t i n Bell, że p r a w d o p o d o b n i e c i e r p i a ł a n a „ r a k o p o d o b n y r o z k ł a d d u c h a " i s ł y s z a ł a „głosy s z a l e ń s t w a " . Pisze o n : „ Z a m a ł o w i e m o c h o r o ­bie p s y c h i c z n e j Virgini i , żeby wiedzieć, czy je j p r z y c z y n ą jest p s y c h i c z n y u r a z " (s. 69). Ale p r z e c i e ż d w i e s t r o n y w c z e ś n i e j Bel l w y c z e r p u j ą c o r e l a c j o n u j e , ż e d u ż o s t a r s z y b r a t p r z y r o d n i , G e o r g , l a t a m i w y k o r z y s t y w a ł m a ł e d z i e w c z y n k i V a n e s s e i V i rg in ia do s w o i c h z a b a w s e k s u a l n y c h (s. 67). N i e b e z z a a n g a ż o w a n i a opo­w i a d a : W całe j t e j h i s t o r i i s i o s t r o m w y d a w a ł o się, że G e o r g p r z e ­m i e n i ł się w ich oczach w p o t w o r a , t y r a n a , p r z e d k t ó r y m nie m o ż n a się o b r o n i ć ; bo j ak m o g ł y b y m ó w i ć s a m e m u z d r a j c y o t a ­j e m n e j , j e d y n i e p o ł o w i c z n i e u ś w i a d o m i o n e j z d r a d z i e l u b je j p r z e c i w d z i a ł a ć ? W y c h o w a n e t a k , by p o z o s t a w a ć w s t a n i e n i e -w i e d z ą c e j czystości, p o c z ą t k o w o n ie b ę d ą m o g ł y pojąć, że z p r z y ­w i ą z a n i a zrodziło się p o ż ą d a n i e i d o p i e r o ich r o s n ą c a o d r a z a o t w o r z y im oczy. Ta okol iczność i i c h w i e l k a n i e ś m i a ł o ś ć s p r a ­wiły, że t a k d ł u g o m i l c z a ł y . G e o r g b y ł w y r a ź n i e c z u ł y i r o z r z u t ­ny w s w y c h p i e s z c z o t a c h i czułośc iach; t y l k o w t a j e m n i c z o n e s p o j r z e n i e m o g ł o dos t rzec, że p o s u w a się za da leko, d a l e j n iż p r z y -

122

Page 123: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s toi t o n a w e t n a j b a r d z i e j k o c h a j ą c e m u b r a t u ; z a b a w y n a d o b r a ­noc z p o w o d z e n i e m m o g ł y u c h o d z i ć za k o n t y n u a c j ę o k a z y w a n e ­go za d n i a p r z y w i ą z a n i a . W k a ż d y m r a z i e decyzja, gdzie n a l e ż a ­ł o b y w y z n a c z y ć g r a n i c e , z a p r o t e s t o w a ć i z a r y z y k o w a ć s k a n d a l , n ie b y ł a dla s iós t r ł a t w a ; jeszcze t r u d n i e j b y ł o zna leźć kogoś, z k i m m o g ł y b y o t y m p o r o z m a w i a ć . Ciotk i , S t e l l a i Les l ie , za­r e a g o w a ł y b y p r z e r a ż e n i e m , o b u r z e n i e m i n i e d o w i e r z a n i e m . W t a ­kie j s y t u a c j i j e d y n y m w y j ś c i e m w y d a w a ł a się u c i e c z k a w m i l ­czenie; a le n a w e t t e j i m o d m ó w i o n o : m u s i a ł y p r z y ł ą c z a ć się d o p o c h w a ł pod a d r e s e m s w o j e g o p r z e ś l a d o w c y , p o n i e w a ż jego n a d ­s k a k i w a n i e p r z y j m o w a n e b y ł o z z a c h w y t e m i ciągle słyszały, że nie okażą się n i e w d z i ę c z n e w s t o s u n k u do „ k o c h a n e g o G e o r g a " (Bell, 1978, s. 67).

Te z a b a w y t r w a ł y d ł u g o , aż do czasu, g d y Vi rg in ia s k o ń c z y ł a 12 lat .

A w i ę c w c a ł y m k o c h a j ą c y m o t o c z e n i u nie b y ł o a n i j e d n e g o człowieka, k t ó r e m u Virg in ia m o g ł a b y zaufać, n ie bo jąc się, że s a m a zos tanie o s k a r ż o n a , b o je j już d o r o s ł y p r z y r o d n i b r a t b y ł c h r o n i o n y p r z e z i n n y c h d o r o s ł y c h . J e j n i e p e w n o ś ć n i e b y ł a b y t a k duża, g d y b y w c z e ś n i e j , g d y m i a ł a cz tery , p ięć lat, i n n y p r z y r o d ­ni b r a t nie p o s t ę p o w a ł z nią p o d o b n i e .

W liście do E t h e l S m i t h z 12 s t y c z n i a 1941 r o k u (rok jej śmierc i ! ) V i rg in ia pisze: „Ciągle jeszcze d r ż ę ze w s t y d u , g d y m y ś l ę o t y m , j a k m ó j p r z y r o d n i b r a t p o s t a w i ł m n i e n a g z y m ­sie — m i a ł a m w t e d y sześć l a t — i b a d a ł m o j e n a r z ą d y p ł c i o ­w e " (Bell, 1978, s . 84). Z o d n a l e z i o n e g o p ó ź n i e j d o k u m e n t u ( M o n k ' s H o u s e P a p e r s , A 5 a) w y n i k a , że w s p o m n i a n y t u t a j b r a t p r z y r o d n i n a z y w a ł się G e r a l d , a n ie G e o r g . Z d o ś w i a d c z e n i a w i e m , że w p ó ź n i e j s z y c h s t a d i a c h a n a l i z y często po jawia ją s ię w s p o ­m n i e n i a , w k t ó r y c h p a c j e n t k a j a k o dz iecko b y ł a d o t y k a n a p r z e z w u j k a l u b obcego m ę ż c z y z n ę , n i e r z a d k o k a p ł a n a , i n ie o d w a ż y ­ła się a n i b r o n i ć , a n i o p o w i e d z i e ć k o m u k o l w i e k o t y m p r z e ż y c i u . W r a m a c h t e o r i i i n s t y n k t ó w z r o z u m i a ł e b y ł o b y p o s ą d z e n i e p a ­c j e n t k i o o d c z u w a n i e w t e d y rozkoszy . T a k i e i n t e r p r e t a c j e są czę­sto p r z y j m o w a n e bez s p r z e c i w u , p o n i e w a ż p a c j e n t k i o d d a w n a p r z y w y c z a j o n e są do f a k t u , że są n i e r o z u m i a n e . T y m c z a s e m p r z y k ł a d Virg in i i Woolf dowodzi , j ak często t a k i e i n t e r p r e t a c j e m o g ł y i g n o r o w a ć rzeczywis tą k r z y w d ę i s a m o t n o ś ć dz iecka .

123

Page 124: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Często o k a z u j e się, ż e w s p o m n i e n i e „ w u j k a " b y ł o j e d y n i e p r z y ­k r y w k ą . I d o p i e r o g d y zostało p r z e ż y t e i p r z y j ę t e p r z e z a n a l i t y ­k a uczuciowo, m o ż e w y n u r z y ć się wcześnie j sze, w y p a r t e w s p o ­m n i e n i e ojca l u b s t a r s z e g o b r a t a . C z ę s t o t o w a r z y s z ą t e m u s n y

o p o d o b n e j t re śc i i p r z e ż y c i a w p r z e n i e s i e n i u . W t e d y s t a l e p o ­j a w i a się w p r z e n i e s i e n i u i w s t o s u n k a c h z a k t u a l n y m i p a r t n e ­r a m i p o t r z e b a o d i z o l o w a n i a się, p o s i a d a n i a w ł a s n e j p r z e s t r z e n i , k t ó r ą s ię c h r o n i , p o t r z e b a n i e p o z w o l e n i a już w i ę c e j n a w y k o ­r z y s t y w a n i e w ł a s n e j osoby d o n a j r ó ż n i e j s z y c h celów, m o ż l i w o ś ­c i p o w i e d z e n i a „ n i e " , poczuc ia w ł a s n e j o d r ę b n o ś c i . T r u d n o u w i e ­rzyć, do czego jes t s ię z d o l n y m z o b a w y , że o d m a w i a j ą c c a ł k o ­w i t e g o d y s p o n o w a n i a swoją osobą s t r a c i się u k o c h a n e g o czło­w i e k a . W t y m p u n k c i e a n a l i z y p a c j e n t k i często m a r z ą , że w k o ń ­c u p o r a z p i e r w s z y mogą z a m k n ą ć d r z w i d o ł a z i e n k i . O k a z u j e się, że w o k r e s i e d o j r z e w a n i a n i g d y się na to n ie o d w a ż y ł y i że ojciec zawsze m i a ł d o n i e j s w o b o d n y d o s t ę p . Z a m k n i ę c i e się o z n a c z a ł o b y n ieufność, a to b y ł o b y j e d n o z n a c z n e z u r a ż e n i e m ojca. J e d e n p a c j e n t ś n i ł np. , ż e z n o w u zobaczył c iasne prze j śc ia z e s w o i c h w c z e ś n i e j s z y c h snów, a le t y m r a z e m nie m i a ł o c h o t y p r z e c i s k a ć się p r z e z w ą s k i e o t w o r y i schylać, ż e b y d o s t a ć się do n a s t ę p n e g o p o m i e s z c z e n i a , lecz z r e z y g n o w a ł z t e j d r o g i i o d k r y ł n o w e , w i e l k i e p o m i e s z c z e n i a . P e w n a p a c j e n t k a śniła, ż e o d k r y ł a w s w o i m m i e s z k a n i u p o k ó j , k t ó r y m o ż n a b y ł o d o b r z e z a m k n ą ć

i o d t ą d n a l e ż a ł o n t y l k o d o n i e j . T a k i e s n y m a j ą c h a r a k t e r s y m ­bol iczny, p o n i e w a ż chodzi t u t a j o o s w o b o d z e n i e j aźn i z o b c e j p r z e m o c y , a le często są o d z w i e r c i e d l e n i e m w c z e ś n i e j s z y c h s y t u ­acji (np. g d y chodziło o ł a z i e n k ę ) , k t ó r e oczywiście w ł a ś n i e w rzeczywis tośc i m a j ą o g r o m n e z n a c z e n i e jeśl i chodzi o jaźń.

Ta p o t r z e b a u n i e z a l e ż n i e n i a się od życzeń i n n y c h i d o ś w i a d ­czenia s iebie j a k o o d r ę b n e j osoby jes t często (jeżeli n ie zawsze) z w i ą z a n a z u ś w i a d o m i e n i e m sobie i z e m o c j o n a l n y m p r z e ż y c i e m s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t a n i a , k t ó r e g o o b i e k t e m b y ł o się w dz ie­c ińs twie . O d k r y c i e w e śnie w ł a s n y c h , w e w n ę t r z n y c h p o m i e s z ­czeń o d p o w i a d a o d k r y c i u swoje j osoby, k t ó r a już n ie jes t i n ­s t r u m e n t e m i n n e j osoby i d o p i e r o t e r a z będz ie w r e l a c j i z tą osobą rzeczywiśc ie w o l n a . B a r d z o częs to z n i k a w t y m m o m e n ­cie c h r o n i c z n a b e z s e n n o ś ć l u b oziębłość. J a k k o l w i e k b iograf Vir­gini i Woolf wie , że V i r g i n i a p r a w d o p o d o b n i e „czuła, że G e o r g

124

Page 125: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

zniszczył je j życie, z a n i m w ogóle zaczęło się n a p r a w d ę " , to n i e d o s t r z e g a z w i ą z k u m i ę d z y t y m f a k t e m a „ t a j e m n i c z ą " p s y c h o ­zą. Mąż Vi rg in i i b y ł w i e l k i m w y d a w c ą F r e u d a w L o n d y n i e , w ł a ­śc ic ie lem H o g a r t h P r e s s . Może t a z n a j o m o ś ć m o g ł a b y u r a t o w a ć życie jego żonie, u t a l e n t o w a n e j p i s a r c e , g d y b y F r e u d p o z o s t a ł w i e r n y swoje j p i e r w s z e j teor i i u w i e d z e n i a . B y ć m o ż e o n s a m l u b jego u c z n i o w i e m o g l i b y z r o z u m i e ć tę k o b i e t ę i p o m ó c je j .

S e r g e L e b o v i c i p r z e d s t a w i ł k i e d y ś w s w o i m w y k ł a d z i e t r z y p r z y p a d k i b e z s e n n o ś c i u m a ł y c h dzieci, k t ó r e j p r z y c z y n ą b y ł o u w i e d z e n i e p r z e z m a t k ę . Dzieci z a s y p i a ł y p r z y n i m p o d c z a s je­g o w i z y t y , g d y t y l k o u d a ł o m u się s t w o r z y ć t a k ą s y t u a c j ę m i ę ­d z y d z i e c k i e m a m a t k ą , w k t ó r e j dz iecko nie m u s i a ł o się już obawiać, że z a p a d a j ą c b e z t r o s k o w s e n i n ie t roszcząc się już w i ę c e j o nią u t r a c i u k o c h a n ą osobę. A b y m ó c zasnąć, n i e m o w l ę w fazie s y m b i o t y c z n e j m u s i m i e ć p e w n o ś ć d o b r e j s y m b i o z y , a w p ó ź n i e j s z y m o k r e s i e p e w n o ś ć , ż e p o d c z a s s n u n ie u t r a c i swoje­g o „ j a " . Dzieci s t y m u l o w a n e s e k s u a l n i e s ą p o z b a w i o n e t e j p e w ­ności, s k i e r o w a n e n a z e w n ą t r z , a b y b y ć g o t o w e d o d z i a ł a n i a g d y się czegoś od n i c h oczekuje ; są n i e s p o k o j n e , n a d p o b u d l i w e , w p e w n y m sensie b e z d o m n e i bez p r a w a do p o s i a d a n i a „ w ł a s n e g o w e w n ę t r z n e g o o d o s o b n i e n i a " .

W p s y c h o a n a l i t y c z n y m sposobie w y r a ż a n i a się w y s t ę p u j e s ł o ­w o „ u w i e d z e n i e " dla o k r e ś l e n i a b a r d z o r ó ż n y c h z jawisk, k t ó r e c h c i a ł a b y m t u t a j rozróżnić . (Dlatego ja m ó w i ę r a c z e j o s e k s u a l ­n y m w y k o r z y s t a n i u , k t ó r e o b e j m u j e b r u t a l n e i ł a g o d n i e j s z e for­my e k s p l o a t a c j i dziecka.) W słowie „ u w i e d z e n i e " p o b r z m i e w a ż y c z e n i o w e m y ś l e n i e dorosłego, k t ó r y z a k ł a d a , że dz iecko dziel i jego p o t r z e b y , w słowie „ w y k o r z y s t a n i e " t a k a i n t e r p r e t a c j a od­p a d a . F r a n z K a f k a w o p o w i a d a n i u p t . : Palacz op i su je w y k o r z y ­s t a n i e dziecięcego ciała z p e r s p e k t y w y p r z e ż y ć dziecka, a n ie t e o r i i d o r o s ł e g o :

„ A l e r a z p o w i e d z i a ł a «Kar l» i z a p r o w a d z i ł a go, jeszcze zadzi­w i o n e g o n i e o c z e k i w a n y m z a w o ł a n i e m , d o swojego p o k o i k u , sa­piąc i s t ro jąc m i n y . Z a m k n ę ł a d r z w i , śc i snęła go za szyję i p r o ­sząc go, żeby ją r o z e b r a ł , w rzeczywis tośc i jego r o z e b r a ł a i p o ­łożyła do łóżka, j ak g d y b y od t e j chwi l i chc iała z a t r z y m a ć go dla s iebie, pieścić i t roszczyć s ię o n i e g o aż do k o ń c a ś w i a t a . «Kar l , o m ó j K a r l » z a w o ł a ł a , j ak g d y b y go z o b a c z y ł a i p o t w i e r -

125

Page 126: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dziła swoją w ł a s n o ś ć , p o d c z a s g d y on nic n ie w i d z i a ł i czuł się n ieswojo p o ś r ó d o g r o m u c iepłe j pościel i , k t ó r ą p r a w d o p o d o b n i e s a m a d la n iego p r z y g o t o w a ł a . P o t e m p o ł o ż y ł a się p r z y n i m i p y ­t a ł a o jak ieś t a j e m n i c e , a le on nic je j n ie m ó g ł powiedz ieć , w i ę c złościła się na ser io i w ż a r t a c h , p o t r z ą s a ł a n i m , o s ł u c h i w a ł a jego s e r c e i p o d s u w a ł a swoją p i e r ś , ż e b y też p o s ł u c h a ł , do cze­g o n i e m o g ł a g o j e d n a k skłonić , p r z y c i s n ę ł a s w ó j n a g i b r z u c h do jego ciała, je j r ę k a o b r z y d l i w i e p o r u s z a ł a się m i ę d z y jego n o ­g a m i , że aż w y s u n ą ł g ł o w ę i szyję s p o m i ę d z y p o d u s z e k , k i l k a r a z y t r ą c i ł a go b r z u c h e m — z d a w a ł o mu się, że o n a jest j a k b y jego częścią — i b y ć m o ż e z tego p o w o d u p o c z u ł d o j m u j ą c ą p o ­t r z e b ę p o m o c y " . (F. K a f k a , 1954, s . 37; p o r . t a k ż e M. M e h r , 1981).

P s y c h o a n a l i z i e z a w d z i ę c z a m y o d k r y c i e m e c h a n i z m ó w o b r o n ­n y c h , m i ę d z y i n n y m i t a k ż e m e c h a n i z m u pro jekc j i . Bez t e j w i e ­d z y p r a c a n a d p r z e n i e s i e n i e m , k t ó r a m a dla n a s c e n t r a l n e z n a ­czenie, b y ł a b y n i e m o ż l i w a . Ale n i e w y c i ą g n ę l i ś m y jeszcze wszy­s t k i c h k o n s e k w e n c j i z tego o d k r y c i a . Z p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a w i e m y , ż e c iężko jest n a w e t d o ś w i a d c z o n e m u a n a l i t y k o w i p r a ­cować, g d y s ta je się o b i e k t e m pro jekc j i . J e ż e l i w i ę c n ie r e p r e ­z e n t u j e m y C z a r n e j P e d a g o g i k i i n ie p r z y p i s u j e m y „ w i n y " p r o ­jekcj i j e d y n i e dz iecku, to przec ież m u s i m y sobie w y o b r a z i ć , że t a k ż e rodzice d o k o n u j ą p r o j e k c j i n a dziecko, t y m m o c n i e j , i m jes t ono młodsze , p o n i e w a ż n ie m o ż e i m u d o w o d n i ć je j a b s u r ­dalności . Rodzice, k t ó r z y biją, często widzą w n i e m o w l ę t a c h w ł a s n y c h rodz iców.

Ale co się dzie je z m a ł y m dz ieck iem, b y ć m o ż e n i e m o w l ę ­ciem, g d y s ta je się o n o o b i e k t e m pro jekc j i , k t ó r a u t r u d n i ł a b y życie n a w e t d o ś w i a d c z o n e m u a n a l i t y k o w i ? W s y t u a c j i g d y r o ­dzice s ą u k r y t y m i l u b j a w n y m i p s y c h o t y k a m i , m u s i t o zaciążyć n a c a ł y m życ iu dz iecka. Być m o ż e t r a g i z m t e j n i e z m i e n n e j sy­t u a c j i jest p r z y c z y n ą tego, że F r e u d n i e z a s t a n a w i a ł się już n a d t y m , lecz n a g r u n c i e teor i i s t r u k t u r y i p o p ę d ó w r o z w i n ą ł t e c h n i ­kę leczenia, k t ó r a o g r a n i c z a ł a się do p o s t r z e g a n i a p r o j e k c j i dz ie­cka i p a c j e n t a , k t ó r e , o ile i s tn ie ją rzeczywiśc ie , m o g ą b y ć u w z g l ę d n i o n e w czasie leczenia . A le w ł a ś c i w a p r z y c z y n a z a b u ­r z e n i a jest p o m i j a n a .

H e r o a r d , l e k a r z n a f r a n c u s k i m d w o r z e w czasach, g d y L u ­d w i k X I I I b y ł jeszcze m a ł y , w s w o i c h p a m i ę t n i k a c h i n f o r m u j e

126

Page 127: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o z a b a w a c h d o r o s ł y c h z t y m d z i e c k i e m . To co w epoce w i k t o ­r i a ń s k i e j m u s i a ł o pozos tać w u k r y c i u , t u t a j c ieszyło się jeszcze życzliwością publ icznośc i . C y t u j ę d ł u g i f r a g m e n t z r e l a c j i A r i e -sa, k t ó r y o p i e r a się n a t y c h p a m i ę t n i k a c h :

„ J e d n o z n i e p i s a n y c h , k a t e g o r y c z n y c h i p r z e s t r z e g a n y c h ogól­nie p r a w n a s z e j dzis ie jszej m o r a l n o ś c i w y m a g a o d d o r o s ł e g o p o ­w s t r z y m y w a n i a się w obecności dzieci od j a k i c h k o l w i e k , szcze­gó ln ie ż a r t o b l i w y c h , a luz j i d o s p r a w s e k s u a l n y c h . T a k a p o s t a w a b y ł a z u p e ł n i e o b c a d a w n e m u s p o ł e c z e ń s t w u . W s p ó ł c z e s n y czy­t e l n i k d z i e n n i k a H e r o a r d a , gdzie w y s z c z e g ó l n i o n e są b ł a h e zda­r z e n i a z życia m ł o d e g o L u d w i k a X I I I , jes t osob l iwie p o r u s z o n y swobodą, z jaką t r a k t o w a n o dzieci, g r u b i a ń s t w e m ż a r t ó w , n ie­stosownością ges tów, k t ó r e n ikogo n ie s z o k o w a ł y i w y d a w a ł y się n a t u r a l n e . N i c nie m o g ł o b y n a m d a ć lepszego w y o b r a ż e n i a

o z u p e ł n y m b r a k u n o w o c z e s n e g o pode j śc ia do dzieci w o s t a t ­n i c h l a t a c h X V I i n a p o c z ą t k u X V I I w i e k u . L u d w i k X I I I n ie m a jeszcze r o k u g d y : «Śmie je się n a całe g a r d ł o , g d y n i a ń k a k o n i u s z k a m i p a l c ó w p o r u s z a r u c h e m w a h a d ł o w y m jego p t a s z k a . U r o c z y ż a r t , k t ó r y dziecko z a r a z sobie p r z y s w o i ł o : W o ł a j ą c h e ! ( z w r a c a na s iebie u w a g ę pazia) p o d n o s i w y s o k o w g ó r ę s u k i e n ­kę i p o k a z u j e mu swojego p t a s z k a » . Ma j e d e n r o k : « B a r d z o za-b a w n y » , n o t u j e H e r o a r d , « s w a w o l n y ; k a ż e k a ż d e m u c a ł o w a ć s w o ­jego p t a s z k a . J e s t p e w n y , ż e k a ż d e m u s p r a w i a t o p r z y j e m n o ś ć . Z a b a w n e też b y ł o jego w y s t ą p i e n i e p r z e d d w o j g i e m gości: p a ­n e m de B o n i e r e s i jego córką: Ś m i e j e się do niego głośno, p o d ­nosi w y s o k o swoją s u k i e n k ę , p o k a z u j e m u swojego p t a s z k a , a p r z e d e w s z y s t k i m jego córce, b o w i e m g d y go je j p r e z e n t u j e

i ś m i e j e się p r z y t y m k r ó t k o , d r ż y n a c a ł y m ciele». U w a ż a się, ż e to b a r d z o z a b a w n e , g d y zachęca s ię dz iecko do p o w t a r z a n i a ge­s tów, k t ó r e s p o t k a ł y s ię z t a k i m a p l a u z e m . P r z e d «pewną m a ł ą panienką. . . p o d n i ó s ł s u k i e n k ę i z t a k ą gorl iwością p o k a z y w a ł je j swojego p t a s z k a , że p o i r y t o w a n y aż p o ł o ż y ł się na p l e c a c h » .

S k o ń c z y ł w ł a ś n i e r o k i jest już z a r ę c z o n y z i n f a n t k ą hisz­p a ń s k ą ; jego o t o c z e n i e da je mu do z r o z u m i e n i a , co to znaczy, a on r o z u m i e to b a r d z o d o b r z e . M ó w i ą do n i e g o : «Gdzie jest p ieszczoszek i n f a n t k i ? » W t e d y k ł a d z i e r ę k ę n a swojego p t a s z k a .

W ciągu p i e r w s z y c h t r z e c h l a t jego życia n i k t n ie u w a ż a ł , że to coś złego, g d y d o t y k a n o d la ż a r t u g e n i t a l i ó w tego dz iecka :

127

Page 128: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

« M a r k i z a (de V e r n e u i l ) często s ięgała r ę k ą p o d jego s u k i e n k ę ; p o z w a l a ł się k ł a ś ć na łóżko s w o j e j n i a ń k i , k t ó r a f ig lowała z n i m , w k ł a d a j ą c m u r ę k ę p o d sukienkę. . .»

M a d a m e de V e r n e u i l chce z n i m p o ż a r t o w a ć i d o t y k a jego j ą d e r ; on o d p y c h a je j r ę k ę i m ó w i : «precz, precz , p r o s z ę p r z e ­s tać, p r o s z ę odejść». Z a żadną c e n ę n i e chce dopuścić, ż e b y m a r ­k iza d o t y k a ł a jego j ą d e r ; jego n i a ń k a w b i ł a m u t o d o g ł o w y : « M o n s i e u r , n i e c h P a n n ie p o z w a l a n i k o m u d o t y k a ć s w o i c h ją­d e r i swojego p t a s z k a , b o zos tan ie P a n u obcięty» . Nie z a p o m n i a ł t y c h słów.

« K i e d y w s t a ł , n i e chciał wziąć s w o j e j koszul i i p o w i e d z i a ł : — N i e chcę m o j a k o s z u l a ( H e r o a r d c h ę t n i e odda je ż a r g o n i a k c e n t dz iecka, k t ó r e jeszcze n ie o p a n o w a ł o języka), chcę n a j p i e r w dać m l e k o z m o j e g o p t a s z k a ; w y s u w a się r ę k a , a on z a c h o w u j e się tak, j a k b y się w a h a ł , p o r u s z a u s t a m i 'pss, pss ' , j e d n a k k a ż d e m u coś się dos tało, p o t e m p o z w a l a p o d a ć sobie koszule» . K l a s y c z n y , często p o w t a r z a n y ż a r t po lega n a t y m , ż e m ó w i się m u : «Mon­s ieur , P a n n i e m a p t a s z k a » , o n o d p o w i a d a p o g o d n i e , p o d n o s z ą c go p a l c e m : «Ha, czyż go nie widzisz?». Te ż a r t y n ie b y ł y z a b r o ­n i o n e n a w e t s łużbie , p o m y s ł o w e j m ł o d z i e ż y czy też n ie f rasobl i ­w y m k o b i e t o m jak m e t r e s a k r ó l e w s k a . A t o d o t y c z y k r ó l o w e j , jego m a t k i : « K r ó l o w a k ł a d z i e r ę k ę n a jego p t a s z k u i m ó w i : m ó j s y n u , z a b r a ł a m ci t w ó j dz iobek». A w n a s t ę p n y m r o z d z i a l e jesz­cze coś dz iwnie j szego: « O b n a ż o n y t a k s a m o jak M a d a m (jego s ios t ra) ; niesie s ię ich do łóżka kró la , gdzie całują się i szepczą, c o s p r a w i a k r ó l o w i wie lką p r z y j e m n o ś ć . K r ó l p y t a go: m ó j sy­n u , gdzie jest p a c z k a d la i n f a n t k i ? P o k a z u j e go i m ó w i : Nie ma kości, p a p a . A g d y p ó ź n i e j s ta je się b a r d z i e j s z t y w n y , m ó w i : T e r a z w ł a ś n i e m a jedną, t a k się dzie je czasami».

Rzeczywiśc ie w s z y s c y bawią się o b s e r w a c j ą jego p i e r w s z y c h e rekc j i . « K i e d y o b u d z i ł się o ó s m e j godzinie, z a w o ł a ł m i l e B e -t h o u z a y i p o w i e d z i a ł d o n i e j : Zezai, m ó j p t a s z e k u d a j e m o s t z w o d z o n y ; t e r a z jes t p o d n i e s i o n y , t e r a z z n o w u się opuścił . I p o d ­nosił go i opuszczal» .

G d y m a c z t e r y la ta , jego s e k s u a l n a e d u k a c j a w y d a j e się b y ć z a k o ń c z o n a : «Został z a p r o w a d z o n y d o k r ó l o w e j ; M a d a m e d e G u i -s e p o k a z u j e m u łóżko k r ó l o w e j i m ó w i d o n iego: P r o s z ę s p o j ­rzeć, M o n s i e u r , P a n został t u z r o b i o n y . O n o d p o w i a d a : z m a -

128

Page 129: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m a n ? . . . P y t a m ę ż a s w o j e j n i a ń k i : C o t o jes t? T o jes t j e d w a b n a p o ń c z o c h a , o d p o w i a d a on. A to? ( jak w g r a c h t o w a r z y s k i c h ) To są m o j e s p o d n i e . Z czego są z r o b i o n e ? Z a k s a m i t u . A to? To jest m o j a k l a p a u s p o d n i . A co jest w ś r o d k u ? Nie w i e m , m o n s i e u r . N o . t a m jest p t a s z e k . P o c o o n jes t? N i e w i e m , m o n s i e u r . N o , o n jes t d la m a d a m e D o u n d o u n (jego m a m k a ) » .

<-Stanął m i ę d z y k o l a n a m i M a d a m e d e M o n t g l a t (jego g u w e r ­n a n t k i , p e ł n e j godności , b a r d z o s z a n o w a n e j k o b i e t y , k t ó r a — p o d o b n i e jak H e r o a r d — nie w y d a w a ł a się b y ć z b y t p o i r y t o w a ­n a t y m i ż a r t a m i , k t ó r e m y u w a ż a m y z a n i e z n o ś n e ) . K r ó l z w r a c a się d o n iego : N o t o m a m y s y n a M a d a m e d e M o n t g l a t , w ł a ś n i e się rodzi . W t e d y n a g l e w y r y w a się i w p y c h a m i ę d z y k o l a n a k r ó l o w e j

G d y m a już pięć, sześć lat, już się n i e ż a r t u j e n a t e m a t jego g e n i t a l i ó w , za to on z a b a w i a się w t e n sposób, śmie jąc się z i n ­n y c h . M i l e M e r c i e r , j e d n a z jego g a r d e r o b i a n y c h , k t ó r a c z u w a ­ła p r z y n i m w nocy, jeszcze l e ż a ł a w łóżku, k t ó r e s t a ł o t u ż obok jego łóżka (jego s ł u ż ą c y , n i e k t ó r z y żonaci, spa l i w t y m s a m y m ł ó ż k u co on i jego o b e c n o ś ć p r a w d o p o d o b n i e ich n ie k r ę p o w a ł a ) . « Z a b a w i a ł się z nią na s w ó j sposöb», k a ż e p o r u s z a ć je j p a l c a m i s tóp, p o d n o s i ć w y s o k o nogi , m ó w i s w o j e j m a m c e , ż e b y p r z y n i o ­s ł a rózgę, to j ą wy chłos ta , k a ż e w y p e ł n i ć to polecenie . . . J e g o m a m k a p y t a go: M o n s i e u r , c o w i d z i a ł P a n u M e r c i e r ? O d p o w i a d a n i e p o r u s z o n y : W i d z i a ł e m je j t y ł e k . C o jeszcze P a n w i d z i a ł ? O d ­p o w i a d a r ó w n i e n i e p o r u s z o n y , .nie ś m i e j ą c się, że «zobaczyi je j d z i u r e » . I n n y m r a z e m , pisze H e r o a r d , «zabawia l s ię z M i l e M e r ­cier, z a w o ł a ł m n i e i w y j a ś n i ł m i , że to jes t M e r c i e r , k t ó r a ma taką dużą (pokazał d w i e pięści) d z i u r ę , a w ś r o d k u w o d ę » .

O d 1608 r o k u n i e zdarza ją się już t a k i e ż a r t y ; s t a ł się m a ł y m m ę ż c z y z n ą — jes t w d e c y d u j ą c y m w i e k u s i e d m i u la t — i czas na jwyższy , ż e b y n a u c z y ć się p r z y z w o i t e g o z a c h o w a n i a i u k ł a d ­n e j m o w y . O d t ą d , g d y zapyta ją go, s k ą d biorą się dzieci, o d p o ­w i a d a jak A g n e s M o l i e r a , że z u c h a . M a d a m e de M o n t g l a t s ga­ni go, g d y p o k a z u j e m a ł e j V e n t e l e t s w o j e g o p t a s z k a . A g d y n a ­d a l r a n o p o o b u d z e n i u k ł a d z i e s ię d o łóżka m i ę d z y M a d a m e d e M o n t g l a t s , jego g u w e r n a n t k ę , a je j m ę ż a , H e r o a r d o b u r z a się i na m a r g i n e s i e n o t u j e : «insignis i m p u d e n t i a » . Ż ą d a n o od dzie­s ięc io le tniego c h ł o p c a powściągl iwości , k t ó r e j n i k t n ie o c z e k i w a ł

9 — M u r y m i l c z e n i a . 129

Page 130: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o d p ięc io le tn iego dziecka. W y c h o w a n i e n a w e t się nie zaczęło p r z e d jego s i ó d m y m i u r o d z i n a m i . Ta s p ó ź n i o n a t r o s k a o p r z y ­zwoitość jes t t a k ż e r e z u l t a t e m p o c z ą t k ó w z m i a n o b y c z a j o w y c h , p i e r w s z y m z n a k i e m r e l i g i j n e j i m o r a l n e j o d n o w y X V I I w i e k u . Z d a j e się, że w y c h o w a n i e u w a ż a n o za s e n s o w n e d o p i e r o w obli­czu zbl iżającego się w i e k u m ę s k i e g o . Ale w w i e k u 14 la t L u ­d w i k X I I I n ie p o t r z e b o w a ł się już douczać . G d y t y l k o s k o ń c z y ł 14 l a t i d w a mies iące, p r a w i e siłą zac iągnięto go do łóżka jego żony. Po c e r e m o n i i z a ś l u b i n «kladzie s ię i za p i ę t n a ś c i e ó s m a je kolac ję . M a d a m e d e G r a m o n t i k i l k u m ł o d y c h p a n ó w o p o w i a d a ­j ą m ü p i e p r z n e h i s t o r i e , b y d o d a ć m u p e w n o ś c i s iebie. K a ż e p o ­d a ć sobie pantof le , b ie rze s w ó j sz lafrok i o ó s m e j idzie do p o ­k o j u k r ó l o w e j , gdzie w obecnośc i m a t k i p r o w a d z ą go do łóżka żony; k w a d r a n s po dzies ią te j w r a c a i i n f o r m u j e nas , że zrobił to d w a r a z y i p r z e s p a ł się godzinę, w y d a j e się to b y ć p r a w d ą , jego c z ł o n e k b y ł c z e r w o n y » .

B y ć może, m a ł ż e ń s t w a c z t e r n a s t o l e t n i c h c h ł o p c ó w b y ł y coraz rzadsze . M a ł ż e ń s t w o t r z y n a s t o l e t n i c h dz iewcząt ciągle b y ł o c z y m ś p o w s z e d n i m .

Nie m a m y p o w o d u sądzić, że m o r a l n y k l i m a t w i n n y c h szla­c h e c k i c h i n i e s z l a c h e c k i c h r o d z i n a c h b y ł i n n y ; t e n f a m i l i a r n y sposób w c i ą g a n i a dzieci w s e k s u a l n e ż a r t y d o r o s ł y c h b y ł ogó ln ie p r z y j ę t y , op in ia p u b l i c z n a n ie z n a j d o w a ł a w t y m nic z d r o ż n e g o . N i e inacze j m u s i a ł o się dziać w r o d z i n i e P a s c a l a : d w u n a s t o l e t n i a J a c q u e l i n e P a s c a l u k ł a d a ł a r y m y o ciąży k r ó l o w e j .

T h o m a s P l a t t e r m ł o d s z y w s w o i c h w s p o m n i e n i a c h z czasów s t u d i ó w m e d y c z n y c h w M o n t p e l l i e r w k o ń c u X V I w i e k u re lac jo­n u j e : «Magia ( z a w i ą z y w a n i a s z n u r o w a d e ł ) b y ł a też u d z i a ł e m m a ­ł y c h c h ł o p c ó w , z n a ł e m jednego, k t ó r y s łużące j swojego ojca s p ł a ­t a ł tego figla ( p r z y c z y n i ł się do tego, że jej m ą ż w czasie w e s e ­la p o c z u ł się i m p o t e n t e m ) i na nag lącą p r o ś b ę s ł u ż ą c e j rozwią­zał ( s z n u r ó w k ę ) , t a k że jej m ą ż został w y l e c z o n y w p o r ę » .

Ojciec de Dainv i l l e , h i s t o r y k j e z u i t ó w i p e d a g o g i k i h u m a n i s ­t y c z n e j , r ó w n i e ż s t w i e r d z a : « N a l e z n y d z i e c k u r e s p e k t b y ł w t e d y (w X V I w i e k u ) c z y m ś z u p e ł n i e n i e z n a n y m . P o z w a l a n o sobie w jego obecności n a w s z y s t k o : n a o r d y n a r n y sposób m ó w i e n i a , n i e p r z y z w o i t e c z y n n o ś c i i s y t u a c j e ; dzieci p r a w i e w s z y s t k o s ł y ­szały i widz ia ly» .

130

Page 131: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

T e n b r a k powściąg l iwośc i w s t o s u n k u do dziecka, sposób w c i ą g a n i a go w ż a r t y o b r a c a j ą c e s ię w o k ó ł s p r a w seksu, p r z e ­r a ż a n a s ; n i e p o h a m o w a n a m o w a , w i ę c e j jeszcze — ś m i a ł e gesty, d o t k n i ę c i a ; ł a t w o m o ż n a sobie w y o b r a z i ć , c o b y n a t o p o w i e d z i e ­l i n o w o c z e ś n i p s y c h o a n a l i t y c y . A j e d n a k n ie m i e l i b y rac j i ! S t o ­s u n e k do s e k s u a l n o ś c i i bez w ą t p i e n i a s a m a s e k s u a l n o ś ć r ó ż n i się w za leżności od ś r o d o w i s k a , a w i ę c i epoki , a t a k ż e m e n t a l ­ności człowieka . T a k i e d o t k n i ę c i a , j ak ie opisał n a m H e r o a r d , g r a n i c z ą z s e k s u a l n ą a n o m a l i ą i n i k t n ie o d w a ż y ł b y się na n ie o t w a r c i e . N a p o c z ą t k u X V I I w i e k u w y g l ą d a ł o t o jeszcze i n a c z e j . B a i d u n g G r i e n n a s w o i m s z t y c h u z 1511 r o k u p r z e d s t a w i a Ś w i ę ­t ą R o d z i n ę . G e s t Św. A n n y w y d a j e n a m się d z i w n y : r o z c h y l a o n a u d a dziecka, jak g d y b y c h c i a ł a o b n a ż y ć jego p ł e ć i p o ł a s k o ­t a ć go. B ł ę d e m b y ł o b y d o p a t r y w a n i e się w t y m z u c h w a ł e j a luzj i .

T e n obycza j z a b a w i a n i a się g e n i t a l i a m i d z i e c k a n a l e ż y d o szeroko r o z p o w s z e c h n i o n e j t r a d y c j i , k t ó r a jeszcze dzis ia j żyje w s p o ł e c z e ń s t w a c h m a h o m e t a ń s k i c h . W i e l k a r e f o r m a obycza jowa, p o d o b n i e jak i n a u k i p r z y r o d n i c z e , o m i n ę ł a je. R e f o r m a , p o ­c z ą t k o w o chrześc i j ańska, p ó ź n i e j świecka, n a u c z y ł a d y s c y p l i n y m i e s z c z a ń s k i e s p o ł e c z e ń s t w o angie l sk ie , a t a k ż e s p o ł e c z e ń s t w o f r a n c u s k i e X V I I I , a szczególnie X I X w i e k u . Z n a j d u j e m y więc w t y c h i s l a m s k i c h s p o ł e c z e ń s t w a c h cechy, k t ó r e w y d a j ą n a m się d z i w n e , a le k t ó r e n ie p r z e s t r a s z y ł y b y zacnego H e r o a r d a . P r z y ­p a t r z m y się f r a g m e n t o m powieści La statuę de sei. A u t o r e m jest t u n e z y j s k i Ż y d , A l b e r t M e m m i , a jego ks iążka jest o s o b l i w y m o b r a z e m t r a d y c j o n a l n e g o t u n e z y j s k i e g o s p o ł e c z e ń s t w a i m e n t a l ­ności m ł o d e j g e n e r a c j i , b ę d ą c e j w d u ż e j m i e r z e pod w p ł y w e m Z a c h o d u . B o h a t e r powieśc i op i su je s c e n ę w a u t o b u s i e , j a d ą c y m do s z k o ł y ś r e d n i e j w T u n i s i e : « P r z e d e m n ą w y z n a w c a i s l a m u i jego s y n , d r o b n y c h ł o p c z y k z m i n i a t u r o w y m , z a b a r w i o n y m na c z e r w o n o w y d a n i e m chechi i w r ę c e , po m o j e j l e w e j s t r o n i e , z k o s z e m m i ę d z y k o l a n a m i i o ł ó w k i e m za u c h e m , dżerb i j sk i h a n ­dlarz, k t ó r y p o d r ó ż o w a ł w celu u z u p e ł n i e n i a zapasów. P r z y g n ę ­bia jąca cisza w a u t o b u s i e s p r a w i a , że D ż e r b a s t a j e s ię n iespo­k o j n y . U ś m i e c h a się d o dziecka, k t ó r e o d p o w i a d a u ś m i e c h e m i spog ląda na ojca. W d z i ę c z n y i p o c h l e b i o n y ojciec doda je c h ł o p ­cu o d w a g i i u ś m i e c h a się do D ż e r b y . I le m a s z la t? p y t a h a n d l a r z dziecko. D w a i pół r o k u — o d p o w i a d a ojciec (wiek m a ł e g o L u d -

9" 131

Page 132: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w i k a X I I I ) . Czy k o t c i już go o d g r y z ł ? — p y t a h a n d l a r z dziecko. N i e — o d p o w i a d a ojciec — jeszcze n ie jes t o b r z e z a n y , a le w k r ó t ­ce to nas tąp i . P o p a t r z , p o p a t r z — p o w i a d a d r u g i . Z n a l a z ł t e m a t do r o z m o w y . Czy s p r z e d a s z mi s w o j e g o z w i e r z a c z k a ? N i e — o d ­p o w i a d a dziecko g w a ł t o w n i e . N a j w y r a ź n i e j t a s c e n a b y ł a m u z n a n a ; nie p o r a z p i e r w s z y z rob iono m u taką p r o p o z y c j ę . T a k ż e j a (żydowskie dziecko) z n a ł e m ją, a t a k o w a n y p r z e z I n n y c h p r o ­w o k a t o r ó w , b r a ł e m u d z i a ł w t e j g r z e z taką s a m ą m i e s z a n i n ą w s t y d u , pożądl iwości , b u n t u i p o d z i e l a n e j c iekawości . Dziecko ma w o c z a c h r a d o ś ć z k i e ł k u j ą c e j m ę s k o ś c i i b u n t z p o w o d u n i e ­p r z e r w a n e g o a t a k u ( M e m m i p r z e d s t a w i a t u n o w o c z e s n ą p o s t a w ę ś w i a t ł e g o człowieka, k t ó r e m u z n a n e s ą w y n i k i b a d a ń d o t y c z ą c y c h w c z e s n e j dziecięce j s e k s u a l n o ś c i ; p o p r z e d n i o l u d z i e sądzil i , że d z i e c k u nie jest z n a n a ż a d n a s e k s u a l n o ś ć p r z e d o s i ą g n i ę c i e m do j rzałośc i płc iowe j ) . S p o g l ą d a na ojca. J e g o ojciec u ś m i e c h a się, b y ł a to gra znana od dawna ( p o d k r e ś l e n i e a u t o r a ) . Nasi sąs iedzi o b s e r w o w a l i s c e n ę z ż y c z l i w y m i a p r o b u j ą c y m z a i n t e r e s o w a n i e m . D a m c i za to dziesięć f r a n k ó w — z a p r o p o n o w a ł D ż e r b a . Nie — o d p o w i e d z i a ł o dziecko. N o da le j , s p r z e d a j m i t e n t w ó j m a ł y ogo­n e k — zaczął z n o w u D ż e r b a . N i e n ie ! P r o p o n u j ę c i p ięćdzies ią t f r a n k ó w . N i e ! B ę d ę szczodry : tys iąc f r a n k ó w ! N i e ! D ż e r b a p r z y ­b r a ł l u b i e ż n y w y r a z t w a r z y : d o tego jeszcze t o r e b k ę c u k i e r k ó w ! Nie . N i e ! M ó w i s z n i e ! Czy to t w o j e o s t a t n i e słowo? — k r z y c z y D ż e r b a i u d a j e w ś c i e k ł e g o — Po r a z o s t a t n i : m ó w i s z nie? N i e ! W t e d y d o r o s ł y z p r z e r a ż a j ą c y m w y r a z e m t w a r z y i w b r u t a l n y sposób d o b i e r a się do jego m a ł e g o r o z p o r k a . Dziecko b r o n i się p ięśc iami . Ojciec t rzęs ie się ze ś m i e c h u . D ż e r b a nie m o ż e z a p a n o ­w a ć n a d sobą, a nas i sąsiedzi u ś m i e c h a j ą się szeroko». Czy ta s c e n a z d w u d z i e s t e g o w i e k u n ie p o z w a l a n a m lep ie j z r o z u m i e ć w i e k X V I p r z e d r e f o r m ą o b y c z a j ó w ? " (Ph. Arles, 1975, s . 175 -- 1 8 0 ) .

N i k t nie w y d a w a ł się b y ć zgorszony, że o r g a n s e k s u a l n y d z i e c k a jest w y k o r z y s t y w a n y p r z e z całe jego o t o c z e n i e do zaba­w y . N i e n a l e ż y z a p o m i n a ć , że jest to ta część ciała, do k t ó r e j o c h r o n y i i n t y m n o ś c i rości sobie p r a w o k a ż d y z t y c h d o r o s ł y c h . N i e jest z w y c z a j e m w nasze j k u l t u r z e o b n a ż a n i e o r g a n u seksu­a l n e g o i u d o s t ę p n i a n i e go w p u b l i c z n e j z a b a w i e i n n y m l u d z i o m . T a k p o s t ę p o w a ć m o ż n a t y l k o z d z i e c k i e m . J e ż e l i b y ł o to u d z i a -

132

Page 133: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ł e m kró la , to i d z i e c k a m i e s z c z a ń s k i e g o czy chłopsk iego, a le o t y m l e k a r z e nie p isa l i w s w o i c h p a m i ę t n i k a c h . W k a ż d y m r a z i e n i k t n ie z a s t a n a w i a ł się, co dzie je się w d u s z y m a ł e g o dziecka, k t ó r e jes t w y k o r z y s t y w a n e w t e n sposób, k t ó r e m u o d m a w i a się r e ­s p e k t u w ł a ś n i e w t e j s ferze, w k t ó r e j doroś l i szczególnie się go domaga ją . P r a w d o p o d o b n i e dz iecko n i e zna jdz ie i n n e j f o r m y p r z e p r a c o w a n i a n iż p r z e k a z y w a n i e i n n e j osobie t a k i e g o s p o s o b u t r a k t o w a n i a . A le g d y m a ł e dz iecko o oczach m a l a r z a , j ak H i e r o ­n y m u s Bosch, s t a n i e się z a b a w k ą u r z ę d n i k ó w i w ł ó c z ą c e g o się t ł u m u , t o p ó ź n i e j t a k i e h i s t o r i e po jawią się n a jego o b r a z a c h .

J e ż e l i p r z y j m i e m y , ż e h i s t o r i a d z i e c i ń s t w a L u d w i k a X I I I n ie jes t w y j ą t k i e m , że p o d o b n e z a b a w y p o t a j e m n i e i w u k r y c i u m i a ­ły mie j sce w epoce w i k t o r i a ń s k i e j , w t e d y z r o z u m i e m y , z jaką t e m a t y k ą s p o t k a ł się F r e u d w p i e r w s z e j l inii, g d y zaczął się zbli­żać do n i e ś w i a d o m e g o . J e s t z r o z u m i a ł e , że w obl iczu s w o i c h od­k r y ć u w a ż a ł l in ie J u n g a i A d l e r a z a u n i k a n i e n a j n i e w y g o d n i e j -szych, n a j b a r d z i e j u k r y t y c h p r a w d , k t ó r e n a t u r a l n i e w y w o ł a ł y ­b y w i e l k i s p r z e c i w opini i p u b l i c z n e j . T y l k o F r e u d m i a ł o d w a g ę r o z p o z n a ć z n a c z e n i e t e m a t y k i s e k s u a l n e j w n a j g ł ę b s z y c h m r o ­k a c h z a p o m n i a n e g o , o d e p c h n i ę t e g o d z i e c i ń s t w a . Ale g d y o d k r y ł s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e dziecka, z d y s t a n s o w a ł się od tego od­k r y c i a i w i d z i a ł p ó ź n i e j dz iecko jako p o d m i o t s e k s u a l n y c h f i a g r e s y w n y c h ) p r a g n i e ń s k i e r o w a n y c h do dorosłego. W t e n spo­sób s e k s u a l n e g r y d o r o s ł y c h z e s w o i m i dz iećmi m o g ł y n a d a l p o ­zostać w u k r y c i u .

Spec ja l izu jąca się w k o n f l i k t a c h 1'ibidynalnych p a c j e n t a psy­c h o a n a l i z a z a j m u j e się o s t a t n i m a k t e m dłuższego d r a m a t u , k t ó ­r e g o p e ł n e p o z n a n i e n ie daje się pogodzić z C z w a r t y m P r z y k a ­z a n i e m . D z i e c i ń s t w o Lajosa, a w i ę c t a k ż e p r e h i s t o r i a d z i e c i ń s t w a E d y p a , pozosta ją p r z e d nią u k r y t e , w z g l ę d n i e n ie b u d z ą jej za­i n t e r e s o w a n i a .

*

Lajos, syn Labdakosa z rodu Kadmosa, był królem Teb

i od dawna żył w bezdzietnym związku małżeńskim z Jokastą,

córką znamienitego Tebańczyka Menokeusa. Ponieważ bardzo

133

Page 134: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

życzył sobie potomka, udał się do Apolla Delfickiego z prośbą

0 wyrocznią i usłyszał takie orzeczenie: „Lajosie, synu Labda-

kosa! Życzysz sobie potomstwa. Będziesz miał syna. Ale wiedz,

że jest ci przeznaczona przez historię śmierć z ręki własnego

dziecka. Jest to nakaz Zeusa Kronidyjskiego, który wysłuchał

klątwy Pelopsa, któremu porwałeś syna". Lajos w swojej mło­

dości był zbiegiem i znalazł gościnę na Peloponezie, na dworze

króla. Ale okazał się niewdzięcznikiem uprowadzając jego pię­

knego syna Chryzyposa podczas igrzysk nemejskich.

Będąc świadomym tej winy, Lajos zawierzył wyroczni i dłu­

go pozostawał z żoną w separacji. Jednak serd.eczna miłość, któ­

rą dla siebie żywili, połączyła oboje ponownie, mimo ostrzeże­

nia wyroczni, i Jokasla urodziła w końcu swojemu małżonkowi

syna. Kiedy dziecko przyszło na świat, rodzice przypomnieli so­

bie przepowiednię i aby uniknąć wyroku boga, polecili porzucić

po trzech dniach nowo narodzonego chłopca z przebitymi i zwią­

zanymi stopami w dzikich górach Kitajronu. Ale pasterza, któ­

ry otrzymał to okrutne polecenie, ogarnęło współczucie dla nie­

winnego dziecka i oddał je innemu pasterzowi, który w tych

samych górach pasł owce króla Koryntu, Polybosa. Potem wró­

cił do domu i stawił się przed królem i jego małżonką Jokastą,

udając że wypełnił polecenie. Ci sądzili, że dziecko zmarło lub

zostało rozszarpane przez dzikie zwierzęta i że w ten sposób

uniemożliwili spełnienie wyroku. Uspokajali swoje sumienie my­

śląc, że poświęcając dziecko ustrzegli je przed ojcobójstwem

1 dopiero wtedy odetchnęli.

Pasterz Polybosa uwolnił przekłute pięty dziecka, które zo­

stało mu przekazane, a o którego pochodzeniu nic nie wiedział

i ze względu na jego rany nazwał je Edypem, co oznacza spu­

chniętą stopę. Zabrał dziecko do Koryntu, do swojego pana, kró­

la Polybosa. Ten zlitował się nad znajdą, przekazał go swojej

żonie Meropie i wychował go jak własnego syna, za którego też

uchodził na dworze i w całym kraju. Gdy Edyp wyrósł na mło­

dzieńca, zawsze był uważany za najznaczniejszego obywatela

i sam żył w szczęśliwym przekonaniu, że jest synem i dziedzicem

króla Polybosa, który nie miał innych dzieci. Wtedy wydarzyło

się coś, co pozbawiło go tej pewności i strąciło w otchłań zwąt­

pienia. Pewien człowiek z Koryntu, który od dłuższego czasu

134

Page 135: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

był mu nieprzychylny z zawiści, podczas uroczystej uczty pod­

chmielony zawołał do siedzącego naprzeciwko Edypa, że nie jest

prawdziwym synem swojego ojca. Silnie dotknięty tym zarzu­

tem młodzieniec nie mógł nawet doczekać końca uczty; a je­

dnak początkowo ukrywał swoje zwątpienie.

Ale pewnego ranka stanął przed swoimi rodzicami, którzy

oczywiście byli jego rodzicami przybranymi, i zażądał od nich

informacji. Polybos i jego małżonka byli bardzo rozgniewani na

oszczercę, który tak przemówił, i usiłowali oddalić od swojego

syna zioątpienie, nie dając mu jednak żadnej jasnej odpowiedzi.

Miłość, którą znalazł w ich słowach, była ulgą, ale pewne nie­

dowierzanie zagościło w jego sercu; słowa jego wroga zapadły

zbyt głęboko. W końcu chwycił po kryjomu za kij wędrowny

i nie mówiąc ani słowa rodzicom, znalazł wyrocznię delficką w

nadziei, że usłyszy od niej zaprzeczenie uwłaczającego jego god­

ności oskarżenia.

Ale Apollo nie uznał go godnym odpoioiedzi na zadane pyta­

nie, lecz odkrył przed nim nowy, daleko bardziej okrutny los,

który mu groził. „Ty", mówiła wyrocznia, „zamordujesz wła­

snego ojca, ożenisz się z własną matką i pozostawisz budzące

odrazę potomstwo". Kiedy Edyp to usłyszał, ogarnął go niewy­

powiedziany strach, a że serce ciągle mu podpowiadało, że tacy

kochający rodzice jak Polybos i Meropa muszą być jego praw­

dziwymi rodzicami, nie odważył się powrócić do ojczyzny ze

strachu, że mógłby działając pod wpływem fatum podnieść rękę

na swojego ukochanego ojca Polybosa i dotknięty przez bogów

nieprzezwyciężonym obłędem zawrzeć związek małżeński ze swo­

ją matką Meropą. Z Delf wyruszył w drogę do Beocji. Jeszcze

na drodze między Delfami a miastem Daulia, na skrzyżowaniu

dróg, zobaczył zbliżający się powóz, w którym siedział niezna­

jomy mężczyzna z heroldem, woźnicą i dwoma sługami. Woźni­

ca razem ze starym zepchnęli gwałtownie wędrowca, który

wszedł im w drogę na wąskiej ścieżce; Edyp, z natury popędli-

wy, uderzył upartego woźnicę. Lecz starzec, widząc śmiało zbli­

żającego się do powozu młodzieńca, ugodził go mocno w czubek

głowy podwójnym prętem z kolcami, który trzymał w ręce. Te­

raz Edyp rozzłościł się ostatecznie i po raz pierwszy posłużył się

siłą bohaterów, której udzielili mu bogowie, podniół swój kij

135

Page 136: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

wędrowca i p c h n ą ł starca z taką siłą, że ten stoczył się z siedze­

nia, padając na wznak. Doszło do bijatyki; Edyp w obronie wła­

snego życia musiał walczyć z całą trójką; ale jego młodzieńcza

siła zwyciężyła, pobił ich wszystkich, z wyjątkiem jednego, któ­

ry umknął.

Wydawało mu się, że nic innego nie zrobił, jak tylko broniąc

się zemścił się na jakimś poślednim mieszkańca Fokidy lub Be-

ocji i jego sługach, którzy nastawali na jego życie. Starzec, któ­

rego spotkał, nie posiadał oznak wysokiej godności. Ale zamor­

dowanym był Lajos, król Teb, ojciec mordercy, który tą drogą

udał się po wyrocznię Pytii; i taka była podwójna wyrocznia

dla ojca i syna, której obydwaj chcieli uniknąć, a którą los do­

pełnił. Król Platajów o imieniu Damasistratos znalazł ciała za­

bitych na skrzyżowaniu dróg, ulitował się nad nimi i kazał je

pochować. Ich grobowce ze spiętrzonych kamieni pośrodku skrzy­

żowania widział wędrowiec jeszcze po wielu latach. Wkrótce p&

tym wydarzeniu przed bramami miasta Teby w Beocji pojaioił

się Sfinks, uskrzydlony potwór, z przodu mający postać panny,

a z tyłu lwa. Była to córka Tyfona i Echidny, nimfy w postaci

węża, płodnej matki wielu potworów, i siostra psa piekielnego,

Cerbera, Hydry z Lerny i ziejącej ogniem Chimery. Ten potwór

rozsiadł się na jednej ze skał i zadawał mieszkańcom Teb naj­

różniejsze zagadki, których nauczył się od Muz. Tego, kto pod­

jął się rozwikłania zagadki, a któremu się nie powiodło, pory­

wał i pożerał. To nieszczęście spadło na miasto, pogrążone w

żałobie po swoim królu, który został zabity (nikt nie wiedział

przez kogo) podczas podróży i którego miejsce zajął Kreon, brat

królowej Jokasty, biorąc ster rządów w swoje ręce. Doszło w

końcu do tego, że własny syn Kreona, który także nie rozwiązał

zadanej przez Sfinksa zagadki, został porwany i połknięty. Ta

niedola skłoniła księcia Kreona do publicznego ogłoszenia, ze ten,

kto uwolni miasto od zmory, dostatnie państwo i jego siostrę

Jokastę za żonę. W tym momencie gdy podawano to obwieszcze­

nie do publicznej wiadomości, Edyp ze swoim kijem wędrownym

wkroczył do Teb. Niebezpieczeństwo, jak i jego cena, nęciło go,

zwłaszcza teraz, gdy nie zależało mu bardzo na życiu z powodu

grożących mu proroctw. Udał się więc na skałę, gdzie Sfinks

miał swoją siedzibę, i czekał na zagadki. Potworowi wydawo.ło

136

Page 137: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

się, że da śmiałkowi zagadką niemożliwą do rozwiązania; jego

słowa brzmiały tak:

„Rano jest czworonożne, w południe dwunożne, wieczorem ma

trzy nogi. Jedynie ono pośród wszystkich stworzeń zmienia licz­

bą swoich nóg; ale gdy używa wszystkich nóg, jego siła i szyb­

kość jego członków jest najmniejsza". Edyp uśmiechnął sią gdy

usłyszał zagadką, która wcale nie wydawała mu sią trudna, „Czło­

wiek — to odpowiedź na twoją zagadką", powiedział. „Człowiek,

który o poranku swojego życia, jak długo jest słabym i bezsil­

nym, chodzi na dwóch nogach i rakach; gdy sią wzmocni, chodzi

w południe swojego życia na dwóch nogach; io końcu o wieczo­

rze sioojego życia staje sią starcem i potrzebuje się wesprzeć,

więc bierze kij, by pomóc sobie jakby trzecią nogą". Zagad.ka

została szczęśliwie rozwiązana i Sfinks zabił się, rzucając się ze

skały, pełen wstydu i zwątpienia. Edyp dostał w nagrodą kró­

lestwo Teby i rękę wdowy, która była jego własną matką. Jo-

kasta urodziła mu czworo dzieci jedno po drugim, najpierw

bliźniaki Eteoklesa i Polinika, potem dwie córki, starszą Anty­

gonę, młodszą Ismenę. Byli oni jednocześnie jego dziećmi i ro­

dzeństwem.

Przez długi czas straszna tajemnica pozostawała w ukryciu,

i Edyp, dobry i sprawiedliwy król, chociaż o pewnych brakach

umysłu panował przy boku Jokasty szczęśliwy i kochany w łe­

bach. Po pewnym czasie bogowie zesłali na kraj zarazę, która

szalała okrutnie i na którą nie było skutecznego lekarstwa. Te-

bańczycy szukali ratunku przed tym przerażającym złem, w któ­

rym widzieli plagę zesłaną przez bogów, u swojego władcy, któ­

rego uważali za boskiego wybrańca. Mężczyźni i kobiety, starcy

i dzieci, kapłani z gałązkami oliwnymi na czele zjawili się przed

pałacem królewskim, usiedli wokół na stopniach stojącego przed

nim ołtarza i czekali cierpliwie, aż zjawi się ich władca. Gdy

Edyp wywołany przez zbiegowisko wyszedł z królewskiego pa­

łacu i zapytał dlaczego całe miasto przepełnione jest dymem

ofiarnym i zawodzeniem, odpoioiedział mu w imieniu wszystkich

najstarszy kapłan: „Sam widzisz, o panie, jakie nieszczęście na

nas spadło: pastwiska i pola wypala upał nie do zniesienia, w na­

szych domach szaleje niszcząca zaraza, na próżno miasto stara

się unieść głowę ponad krwawe odmęty morza tragedii. W tym

137

Page 138: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

nieszczęściu szukamy u ciebie, umiłowany władco, ratunku. Już

raz wyzwoliłeś nas od śmiertelnej daniny, którą dławił nas okru­

tny Sfinks. Z pewnością nie stało się to bez pomocy bogów.

1 dlatego ufamy, że ty, z pomocą bogów lub ludzi i tym razem

znajdziesz ratunek". „Biedne dzieci" odrzekł Edyp, „dobrze

znam przyczynę waszych skarg. Wiem, że cierpicie, ale nikogo

tak nie boli serce, jak mnie. Bo moja dusza opłakuje nie tylko

jednostki, ale całe miasto! Dlaczego nie budzicie mnie ze snu.

Mój umysł poszukiwał ratunku na różne sposoby i w końcu zda­

je mi się, że go znalazłem. Mój szwagier Kreon został przeze

mnie wysłany do pytyjskiego Apolla do Delf, aby zapytał, jaki

czyn lub jakie dzieło może miasto uratować".

Król jeszcze mówił, gdy Kreon wszedł w tłum i przekazał

mu słowa wyroczni w obecności wszystkich. Co prawda, nie

brzmiały one pocieszająco: Bóg polecił usunąć zło, które miasto

ukrywa i nie pielęgnować tego, czego nie usunie żadne oczysz­

czenie; bo zamordowanie króla Lajosa ciąży na kraju, jak krwa­

wa wina. Edyp, nie podejrzewając, że ten zabity przez niego

starzec jest tym samym, z powodu którego gniew bogów spadł

na jego naród, polecił, żeby opowiedziano mu o zabójstwie kró­

la; ale i wtedy nie przejrzał. Uznał, że do niego należy troska

o owego zmarłego i oddalił zebrany naród. Następnie polecił ogło­

sić w całym kraju, że do kogo dotrze wiadomość o mordercy

Lajosa, ten powinien wszystko wyznać; kto z innego kraju wie­

działby o tym, temu za jego informacje przypadną w udziale

nagroda i wdzięczność miasta. Ten, kto przeciwnie, z troski

o przyjaciela będzie milczał i winę współwiedzy będzie chciał

odrzucić, ten będzie wyłączony zupełnie ze służby bożej, uczt

ofiarnych i nawet pozbawiony kontaktów ze społecznością mia­

sta. W końcu rzucił straszną klątwę na samego spraivce, prze­

powiedział mu nędzę i cierpienie przez całe życie, a w końcu

zgubę, której nie uniknie, nawet gdyby żył w ukryciu na dwo­

rze króla. W końcu posłał dwóch gońców do ślepego wieszcza

Terezjasza, którego wiedza i wejrzenie w to, co ukryte dorów­

nywały przepowiadającemu Apollowi.

Wkrótce Terezjasz zjawił się przed królem i zgromadzeniem

ludowym, prowadzony za rękę przez chłopca-przewodnika. Król

wyjaśnił mu zmartwienie, które ciąży jemu i całemu krajowi.

138

Page 139: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Poprosił go, żeby posłużył się swoją sztuką jasnowidzenia i do­

pomógł im znaleźć mordercę. Ale Terezjasz zawodząc i wycią­

gając ręce obronnym gestem ku królowi, powiedział: „Straszna

jest wiedza, która wiedzącemu przynosi tylko nieszczęście; po­

zwól mi wrócić do domu, królu; znoś swoje i pozwól mi znosić

moje!" Tym bardziej Edyp nalegał teraz na wieszcza, a lud, któ­

ry go otaczał, błagając rzucił się przed nim na kolana. Ale gdy

mimo to nie chciał nadal udzielić dalszych wyjaśnień, król Edyp

w zapalczywości oskarżył go o wtajemniczenie, a nawet o współ­

udział w zamordowaniu Lajosa. A nawet, gdyby nie był ociem­

niały, przypisałby jemu samemu tę zbrodnię. To oskarżenie roz­

wiązało język ślepemu prorokowi. „Edypie", powiedział, „sam

wydałeś wyrok na siebie. Zamilcz, nie zwracaj się do nikogo

z ludu, bo ty jesteś tą ohydą, która kala to miasto! Ty jesteś

mordercą króla, ty jesteś tym, który żyje w przeklętym zimąz-

ku z najbliższymi".

Edyp już raz był zaślepiony: posądził proroka o czary, pod­

stępne kłamstujo; rzucił podejrzenie na swojego szwagra Kreona

i obu oskarżył o spisek, który za pomocą pajęczyny kłamstw

miał strącić jego, wybawcę miasta, z tronu. Ale teraz Terezjasz

jeszcze dobitniej potwierdził, że król jest mordercą ojca i mę­

żem swojej matki, przepowiedział mu zbliżającą się niedolę i od­

dalił się zagniewany, prowadzony za rękę przez swojego małego

przewodnika. Tymczasem dowiedziawszy się o oskarżeniach wy­

suwanych prze króla, pospiesznie przybył Kreon i doszło mię­

dzy nimi do gwałtownej sprzeczki, którą na próżno starała się

uśmierzyć Jokasta, rzucając się pomiędzy skłóconych. Kreon roz­

stał się w gniewie ze swoim szwagrem.

Jeszcze bardziej zaślepiona niż jej mąż była Jokasta. Jeszcze

nie zdążyła z ust męża usłyszeć, że Terezjasz nazwał go morder­

cą LajGsa, gdy zaczęła złorzeczyć na proroków i proroctwa. „Po­

myśl, mężu", zawołała, „co wiedzą prorocy, zobacz na tym przy­

kładzie! Mojemu pierwszemu mężowi też wróżono, że zginie

z ręki syna. Ale Lajosa zabiła gromada zbójców na skrzyżowa­

niu dróg, a nasz jedyny syn został porzucony ze skrępowanymi

nogami w pustynnych górach i nie przeżył trzech dni. Tak speł­

niają się wróżby proroków".

Te szydercze słowa królowej zrobiły na Edypie zupełnie inne

139

Page 140: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

wrażenie, niż oczekiwała. „Na skrzyżowaniu dróg" zo.pytał

z największym lękiem w duszy, „padł Lajos? Powiedz, jakiej

był postury, w jakim wieku?" — „Był wysoki", odpowiedziała

Jokasta, nie rozumiejąc zdenerwowania swojego męża, „pierio-

sze starcze kosmyki stroiły jego głowę, on sam był nawet z po­

staci i wyglądu podobny do ciebie". — „Terezjasz nie jest śle­

py. Terezjasz jest prorokiem!" zawołał teraz Edyp przerażony;

bo noc w jego umyśle nagle rozjaśniła się jak od błyskawicy.

I musiał pod presją tych strasznych wiadomości zadawać pyta­

nia, w oczekiwaniu, że odpowiedzi na nie przedstawią przera­

żające odkrycie jako omyłkę. Ale wszystkie okoliczności zgadza­

ły się i w końcu dowiedział się, że sługa, który uciekł, doniósł

o morderstwie. Ale, skoro zobaczył Edypa na tronie, błagał go­

rąco, żeby wysłano go na pastwiska najbardziej oddalone od mia­

sta. Edyp chciał go zobaczyć i niewolnik został wezwany ze wsi.

Zanim jednak przybył, zjawił się posłaniec z Koryntu — zawia­

domił Edypa o śmierci ojca Polybosa i wezwał go na opuszczo­

ny tron kraju.

Przy tym poselstwie królowa powiedziała tryumfująco:

„Wzniosłe boskie wyroki, gdzie jesteście? Ojciec, którego Edyp

rzekomo zabił, zmarł łagodną śmiercią starca?".

Inaczej odebrał tę informację pobożniejszy król Edyp, który

wprawdzie ciągle jeszcze byl skłonny uznać Polybosa za sv:o-

jego ojca, ale nie mógł zrozumieć, jak proroctwo mogłoby się

nie spełnić. Nie chciał też udać się do Koryntu, bo żyła tam je­

szcze jego matka Meropa i jeszcze mogła się spełnić druga część

przepowiedni: jego małżeństwo z matką.

Posłaniec rozwiał naturalnie te wątpliwości. Był to ten sam

mężczyzna, który przed wieloma laty na górze Kitajron przejął

od służącego Lajosa nowo narodzone dziecko i uwolnił jego prze­

kłute i związane pięty. Zaraz udowodnił królowi, że jest wpraw­

dzie dziedzicem, ale przecież tylko przybranym synem króla Po­

lybosa z Koryntu. Niejasny impuls, by szukać prawdy, skłonił

go do sprowadzenia tego sługi Lajosa, który oddał go, gdy był

dzieckiem, Koryntczykom. Od swojej służby dowiedział się, ze

jest to ten sam pasterz, który zbiegł z miejsca mordu na Lajo-

sie i teraz pasie na granicy bydło króla. Gdy Jokasta to usły-

140

Page 141: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

szaia, opuściła swojego męża i zebrany naród z głośnym zawo­

dzeniem. Edyp, który świadomie chciał zamroczyć sioój umysł,

nie zrozumiał, co oznacza jej oddalenie. „Z pewnością obawia

się", zwrócił się do ludu, „jako kobieta pełna dumy, wiadomoś­

ci, że nie pochodzę ze szlachetnego rodu. Ale ja uważam się za

dziecko szczęścia i nie wstydzę się tego pochodzenia!" Teraz po­

jawił się stary pasterz, którego sprowadzono z daleka i zaraz

został rozpoznany przez Koryntczyka jako ten, który przekazał

mu dziecko na Kitajronie. Ale stary pasterz był całkiem blady

ze strachu i chciał wszystkiemu zaprzeczyć; dopiero na gniewne

groźby Edypa, który polecił związać go powrozem, powiedział w

końcu prawdę: Edyp jest synem Lajosa i Jokasty, za przyczyną

strasznego proroctwa bogów, że zamorduje swojego ojca, wyda­

no go w jego ręce, ale on z litości pozostawił go przy życiu.

Teraz zostały rozwiane wszystkie wątpliwości, a zgroza ujaw­

niona. Krzycząc jak oszalały, Edyp wpadł do pałacu, błądził do­

okoła i zażądał miecza, aby zgładzić z ziemi tego potwora, który

jest jego matką i żoną. Ponieważ wszyscy schodzili mu z drogi,

gdy tak szalał, znalazł, strasznie zawodząc, swoją sypialnię, wy­

ważył zamknięte, podwójne drzwi i wpadł do środka. Straszny

widok nagle go zatrzymał. Zobaczył kołyszącą się wysoko n a d łóżkiem Jokastę z rozpuszczonymi, potarganymi włosami, która

okręciła szyję postronkiem i powiesiła się. Edyp długo wpatry­

wał się w zmarłą, potem zbliżył się z głośnym jękiem i ściągnął

z góry sznur, tak że zwłoki dotknęły ziemi i gdy tak leżały przed

nim rozciągnięte, zerwał kute w złocie napierśniki z szaty swo­

jej żony. Trzymając napierśniki w prawej ręce, podniósł je w

górę i przekłuł swoje oczy, żeby nigdy nie oglądały tego, co

uczynił i znosił, i obracał w nich złotym szpicem, aż gałki oczne

zostały przekłute i krew popłynęła strumieniem z oczodołów.

Potem zażądał, żeby jemu, oślepionemu, otworzono bramę, żeby

go wyprowadzono i pokazano całemu ludowi tebańskiemu jako

mordercę ojca, męża własnej matki, jako przekleństwo niebios

i ziemskie straszydło. Słudzy spełnili jego żądanie, ale naród nie

okazał kiedyś tak kochanemu i uwielbianemu królowi wstręty.,

lecz serdeczne współczucie. Sam Kreon, jego szwagier, którego

dotknęło niesprawiedliwe podejrzenie, przybył w pośpiechu, nie

141

Page 142: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

po t o , żeby go wydrwić, lecz aby ukryć obarczonego klątwą

człowieka przed światłem dnia i okiem ludu i polecić go jego

dzieciom. Zgnębionego Edypa wzruszyło tyle dobroci.

Przekazał swojemu szwagrowi tron, który miał go zachować

dla swych młodych synów, i prosił o grób dla swojej nieszczę­

snej matki, a dla swoich osieroconych dzieci o opiekę u nowego

władcy; sam chciał jedynie być wygnany z kraju, który zhańbił

podwójną zbrodnią, i udać się na górę Kitajron, gdzie już rodzi­

ce przeznaczyli go na śmierć i gdzie teraz chciał żyć i umrzeć,

zależnie od woli bogów. Potem zapragnął jeszcze usłyszeć głos

córek i położył rękę na ich niewinnych głowach.

Kreona pobłogosławił za wszelką miłość, której od niego do­

znał, jakkolwiek na nią nie zasłużył, i życzył jemu i. całemu lu­

dowi lepszej opieki ze strony bogów, niż on sam doświadczył.

Potem odprowadził go Kreon do domu i ten jeszcze niedaw­

no podziwiany zbawca Teb, potężny władca, którego słuchały

tysiące, Edyp, który rozwiązywał tak trudne zagadki i tak póź­

no rozwiązał swoją własną, miał wędrować jako ślepy żebrak

przez bramy swojego miasta rodzinnego na krańce swojego kró­

lestwa (Z: G u s t a v S c h w a b , Die schönsten Sagen des klassischen

Altertums — N a j p i ę k n i e j s z e l e g e n d y k l a s y c z n e j s t a r o ż y t n o ś c i — W i e n — H e i d e l b e r g 1955).

3. E D Y P — RZEKOMO W I N N E DZIECKO

W t r a g e d i i Sofoklesa E d y p k a r z e się ś lepotą, w y ­k l u w a j ą c sobie oczy. N i k t d o dzis ia j n ie jest t y m o b u r z o n y . A przec ież E d y p n i e m ó g ł r o z p o z n a ć w Lajos ie swojego ojca, w i ę c b y ł a t o w i n a Lajosa; t o o n s p r o w o k o w a ł E d y p a p o d c z a s s p o t k a n i a , E d y p w c a l e nie p o ż ą d a ł J o k a s t y , lecz j e d y n i e dzięki s w o j e j m ą d r o ś c i , k t ó r a p o m o g ł a m u w y j a ś n i ć w y r o c z n i ę i u r a ­t o w a ć Teby, został w y z n a c z o n y n a je j m ę ż a . M i m o tego, ż e J o ­k a s t a , jego m a t k a , m o g ł a b y r o z p o z n a ć s w e g o s y n a p o s p u c h n i ę ­t y c h s t o p a c h , n i k t d o dzisiaj n ie w y d a w a ł się b y ć zgorszony o s k a r ż e n i e m E d y p a . Z a w s z e b y ł o oczywis te , że dzieci p o n o s i ł y k o n s e k w e n c j e w y r z ą d z o n e j i m k r z y w d y ; i s t o t n e b y ł o to, żeby

142

Page 143: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

już jako dorośl i , n ie m o g ł y one z a u w a ż y ć t y c h p o w i ą z a ń . Z a t o m i a ł y p r a w o p o s t ę p o w a ć w t a k i s a m sposób ze s w o i m i dz iećmi . J e s t w ł a ś c i w i e logiczne, że E d y p w y k ł u ł sobie oczy w m o m e n c i e , g d y zaczął p r z e c z u w a ć , jaką o k r o p n ą g r ę p r o w a d z i l i bogowie i jego rodzice, k i e d y b y ł b e z s i l n y m d z i e c k i e m . Bogowie boją się ludzi , k t ó r z y p r z e j r z e l i , d l a t e g o E d y p m u s i a ł o f i a r o w a ć s w ó j w z r o k , ż e b y n i e zostać o d e p c h n i ę t y l u b zniszczony p r z e z b o g ó w i ludzi . J e g o ś l e p o t a r a t u j e mu życie, p o n i e w a ż s ł u ż y u s p o k o j e ­n i u b o g ó w i p r z e b a c z e n i u .

G r a n i c e k o m p l e k s u E d y p a są coraz w y r a ź n i e j z a u w a ż a n e w l i t e r a t u r z e p s y c h o a n a l i t y c z n e j i d y s k u t o w a n e z c o r a z większą otwar tośc ią . N i e m o ż n a już d ł u ż e j p o z o s t a w a ć o b o j ę t n y m w obli­czu n a s t ę p u j ą c y c h f a k t ó w :

1. N a j b a r d z i e j p r z e k o n u j ą c a część t e j h i s tor i i ( w a l k a o o b i e k t p i e r w o t n y , m a t k ę , z r y w a l e m , o jcem) jes t t a k w y r a ź n i e d o p a s o ­w a n a d o r o z w o j u m ę ż c z y z n y , ż e wie le , cokolwiek p o w i e d z i a n o by o k o b i e c e j seksua lnośc i , b r z m i s z t u c z n i e i m u s i p r o w a d z i ć do n i e z r o z u m i e n i a i b ł ę d n e g o i n t e r p r e t o w a n i a r o z w o j u k o b i e t y .

2. Z m i e n i a j ą c y się o b r a z dzis ie jszej r o d z i n y i r o z w ó j w i e d z y n a t e m a t r ó ż n y c h , b a r d z o o d b i e g a j ą c y c h o d n a s z y c h , f o r m w y ­c h o w a n i a dzieci, p o z w a l a coraz w y r a ź n i e j d o s t r z e c p o w i ą z a n i e teor i i E d y p a z s y s t e m e m p a t r i a r c h a l n y m .

3 . O b u d z o n e i r o s n ą c e z a i n t e r e s o w a n i e p s y c h o a n a l i t y k a n a r ­c y s t y c z n y m i p o t r z e b a m i , jak s z a c u n e k , o d w z o r o w a n i e , z r o z u m i e ­nie i t r a k t o w a n i e z powagą, p o z w a l a dos t rzec, że wie lką część życzeń, o k r e ś l a n y c h d o t y c h c z a s j a k o i n s t y n k t o w n e , w p e w n y c h s y t u a c j a c h m o ż n a r o z u m i e ć g ł ę b i e j i b a r d z i e j a d e k w a t n i e . U r a ­zy, k t ó r e w y n i k a j ą z f r u s t r a c j i n a r c y s t y c z n y c h p o t r z e b , częs to p r o w a d z ą do u c z u ć , k t ó r e t e r a z m o ż n a opisać i z r o z u m i e ć w spo­sób b a r d z i e j r ó ż n o r o d n y niż z a p o m o c ą s ł o w a „ e d y p a l n y " .

4 . N i e m o ż n a nie u w z g l ę d n i a ć faktu, że w i e l u ludzi , m i ę d z y i n n y m i w i e l u a n a l i t y k ó w , d o p i e r o w swoje j d r u g i e j ana l iz ie os iągnęło rzeczywis tą p o p r a w ę , tzn . z a n i k s y m p t o m ó w . B y ć m o ­że m o g l i poświęc ić się oni s w o j e m u „ j a " d o p i e r o w t e d y , g d y „ z d a l i " w p i e r w s z e j ana l iz ie e g z a m i n z teor i i F r e u d a .

5 . G d y b y j e d n a k większość p s y c h o a n a l i t y k ó w z d e c y d o w a n i e n ie c h c i a ł a z a a k c e p t o w a ć rzeczywis tośc i rodz iców, m ł o d s i spo­śród n i c h p r ę d z e j czy p ó ź n i e j m o g l i b y dowiedz ieć się od t e r a -

143.

Page 144: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p e u t ó w o d e c y d u j ą c y c h f a k t a c h d o t y c z ą c y c h u w o d z e n i a , o s k a r ­ż a n i a i g w a ł c e n i a dzieci; f a k t ó w t y c h n ie m o ż n a już w y j a ś n i a ć za p o m o c ą teor i i e d y p a l n e j , teor i i r o d z i c ó w n i e r e a l n y c h (przed­m i o t u fantazj i) .

W obl iczu t y c h fak tów, d o b r z e z n a n y c h a n a l i t y k o m , m o ż n a z a p y t a ć , d laczego f r e u d o w s k a k o n c e p c j a k o m p l e k s u E d y p a p r z e ­t r w a ł a t a k d ł u g o i d laczego m a t a k w i e l k i e znaczenie n ie t y l k o w k s z t a ł c e n i u , lecz t a k ż e na k o n g r e s a c h i w p u b l i k a c j a c h , gdzie u c h o d z i l u b b y ł a u z n a w a n a z a n i e o d z o w n y s k ł a d n i k a n a l i t y c z ­n e g o m y ś l e n i a . S k ł a d a się n a t o k i l k a w a ż n y c h p r z y c z y n :

1 . K i e d y F r e u d p o d k o n i e c o s t a t n i e g o s tu lec ia r o z w i j a ł k o n ­cepcję k o m p l e k s u E d y p a , w d u ż y m s t o p n i u w y p r z e d z i ł swoją e p o k ę . O d k r y c i e f a k t u , ż e c z t e r o - p i ę c i o l e t n i e dziecko m i o t a n e jes t s i l n y m i u c z u c i a m i , że m o ż e c ierpieć z p o w o d u zazdrości , a m b i w a l e n c j i i s t r a c h u p r z e d u t r a t ą miłości, i że w y p a r c i e t y c h w s z y s t k i c h u c z u ć m o ż e d o p r o w a d z i ć d o p o w s t a n i a n e r w i c y , b y ł o w t e d y (nie m o ż n a o t y m z a p o m n i e ć ) rzeczywiśc ie r e w o l u c y j n e . J e ż e l i się r o z w a ż y , że jeszcze dzis ia j , 80 la t p ó ź n i e j , b o g a c t w o w e w n ę t r z n e g o ś w i a t a d z i e c k a n a d a l pozosta je dla w i e l u l u d z i u k r y t e , że i s tn ie je n i e w i e l e biograf i i z a c z y n a j ą c y c h się n a w e t d o p i e r o o d w i e k u g i m n a z j a l n e g o , w t e d y m o ż e m y pojąć, jak n o ­wa i r e w o l u c y j n a b y ł a t e o r i a F r e u d a . A p o n i e w a ż d ł u g o m o b i ­l i z o w a ł a ona opór, k t ó r y zawsze t o w a r z y s z y n i e ś w i a d o m y m t r e ś ­ciom, m o ż n a z r o z u m i e ć , że p s y c h o a n a l i t y c y p r z e z d ł u ż s z y czas każdą k r y t y k ę k o m p l e k s u E d y p a i n t e r p r e t o w a l i j ako w y r a z od­r z u c e n i a i s p r z e c i w u .

2 . T a k i e i n t e r p r e t a c j e w p r a w d z i e p o m a g a j ą u r a t o w a ć w a r t o ś ­c i o w e o d k r y c i e p r z e d „ n i e ś w i a d o m y m i n a p a s t n i k a m i " , a le z cza­s e m p r o w a d z ą d o jego s k o s t n i e n i a , n a d a j ą c u w a r u n k o w a n e m u c z a s e m p o ł ą c z e n i u p r a w d y i b ł ę d u w a r t o ś ć abso lutną . G d y a d e p t p s y c h o a n a l i z y m i m o n a j l e p s z y c h c h ę c i n ie m ó g ł o d k r y ć w sobie życzenia, ż e b y s e k s u a l n i e o b c o w a ć z m a t k ą , to m u s i a ł p r z y j ą ć w y j a ś n i e n i e , że d l a t e g o t a k g ł ę b o k o w y p a r ł to życzenie, iż b y ł o ono z a b r o n i o n e . N i e m o ż n a się dziwić, ż e w i e l u a d e p t ó w p r ó b o ­w a ł o coś sobie w m ó w i ć , ż e b y n i e u t r a c i ć n a d z i e i n a u w o l n i e n i e d z i ę k i ana l iz ie i z a c h o w a ć t a k w a ż n ą p r z y n a l e ż n o ś ć do g r u p y . A jeżeli człowiek p o r z u c i ł swoją w ł a s n ą p r a w d ę na k o r z y ś ć ideologii, to będzie , n i e z a l e ż n i e od tego, jakie b y ł y tego p r z y -

144

Page 145: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

czyny, b r o n i ł je j p r z e d n a s t ę p n ą generac ją . G d y b y tego n ie r o ­bił, m u s i a ł b y p r z e ż y ć t r a g e d i ę w ł a s n e j s t r a t y . Lecz w r o k u 1981 r e d u k c j a życia u c z u c i o w e g o dz iecka i w y p a r t y c h t reśc i do obsza­r u i m p u l s ó w n i e u d a j e się bez p o w a ż n y c h za fałszowań. T a k i e d o ś w i a d c z e n i e p r z e z dziecko a m b i w a l e n c j i w s t o s u n k u do r o d z i ­ców nie da je się ł a t w o u m i e ś c i ć w s c h e m a c i e e d y p a l n y m , j a k k o l ­w i e k p r ó b o w a n o tego już wie le r a z y .

3 . D o d a t k o w o s t a b i l i z u j ą c y m c z y n n i k i e m u t r z y m a n i a t e o r i i k o m p l e k s u E d y p a jes t p r z y k a z a n i e C z a r n e j P e d a g o g i k i . O d d a w ­n a c e l e m w y c h o w a w c ó w b y ł o o d w r ó c e n i e u w a g i d z i e c k a o d m o ­t y w ó w ich p o s t ę p o w a n i a i s k i e r o w a n i e t e j u w a g i n a r z e k o m o g r z e s z n e i złe p o b u d k i dz iec ięcych życzeń. N i e ś w i a d o m a zależ­ność o d tego p r z y k a z a n i a m u s i a ł a m i e ć b a r d z o d u ż e znaczenie , s k o r o F r e u d r a t o w a ł się teor ią E d y p a p r z e d izolacją, k t ó r a b y ­ła k o n s e k w e n c j ą jego o d k r y ć z 1896 r o k u . J a k k o l w i e k idea se­k s u a l n i e pożąda jącego dz iecka b y ł a w t e d y b a r d z o szokująca, t o ł a t w i e j d o s t o s o w y w a ł a się do u k r y t y c h i c h r o n i o n y c h p r z e z p e ­d a g o g i k ę s t r u k t u r w ł a d z y , niż p e ł n a p r a w d a o t y m , co doroś l i robią z dziećmi, t a k ż e w s ferze s e k s u a l n e j . S e k s u a l n i e p o ż ą d a ­jące dz iecko n a d a l p o z o s t a ł o o b i e k t e m w y c h o w a w c z y c h (względ­nie t e r a p e u t y c z n y c h ) s t a r a ń dorosłego.

4 . T a k jak w d r a ż a n i e d o „ n i e p a m i ę t a n i a " , t a k s k i e r o w a n a n a p r z e p r a c o w a n i e k o m p l e k s u E d y p a a n a l i z a p o m a g a w z a w o -a l o w a n i u f a k t u w y k o r z y s t a n i a i m a l t r e t o w a n i a d z i e c k a p o d p o ­r z ą d k o w a n e g o d o r o s ł y m . S k o r o t y l k o w i n a dz iecka l u b konf l ik t E d y p a stoi w c e n t r u m u w a g i , n i k o m u n ie p r z y c h o d z i do g ł o w y z a p y t a ć , d laczego w ł a ś c i w i e ojciec E d y p a , k r ó l Lajos, k a z a ł bez­p o ś r e d n i o po u r o d z e n i u s y n a p r z e b i ć jego s t o p y i go p o r z u c i ć . N i e z a d a w a n i e r o d z i c o m p y t a ń o m o t y w y n a l e ż a ł o w czasach F r e u d a do d o b r e g o w y c h o w a n i a i jego teor ia d o s t o s o w a ł a się do tego.

5 . R o z l u ź n i e n i e zasad w y c h o w a n i a po d r u g i e j w o j n i e świa­t o w e j d o p r o w a d z i ł o do tego, że rodz ice już n ie p o s i a d a l i p r z y w i ­le ju w ł a d z y t o t a l i t a r n e j , a w y r a s t a j ą c e w t r o c h ę w i ę k s z e j s w o ­bodzie dzieci m o g ł y ł a t w i e j p r z e j r z e ć m a n i p u l a c j e s w o i c h r o d z i ­ców. N i e k t ó r z y a n a l i t y c y - n a u c z y c i e l e , k t ó r z y sami , b ę d ą c ofia­r a m i C z a r n e j P e d a g o g i k i , n ie z d a w a l i sobie z tego s p r a w y , czuli się z a g r o ż e n i s t o s u n k o w o większą wolnością t e j m ł o d z i e ż y i u w a -

10 — " M u r y m i l c z e n i a . 145

Page 146: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

żali, że m u s z ą jeszcze b a r d z i e j r o z b u d o w a ć t w i e r d z ę swojego t e o r e t y c z n e g o w y z n a n i a w i a r y . D o t e g o b a s t i o n u p s y c h o a n a l i ­t y c z n e g o w y c h o w a n i a n a l e ż y t e o r i a k o m p l e k s u E d y p a , w k tórą n ie w y p a d a u c z n i o w i w ą t p i ć , p o d o b n i e j ak w y c h o w a n k o w i jezu­i t ó w w Credo. T a k i e p y t a n i a m o ż n a z a d a w a ć d o p i e r o w z a a w a n ­s o w a n y m w i e k u . H e i n z K o h u t n p . w y z n a j e , że u w i e l u jego w y ­l e c z o n y c h p a c j e n t ó w n ie p o j a w i ł a się ż a d n a p r o b l e m a t y k a e d y -p a l n a , a J . B a s t i a a n s , w i e l o l e t n i p r e z e s S t o w a r z y s z e n i a P s y c h o ­a n a l i t y k ó w w H o l a n d i i , s t w i e r d z i ł p o d c z a s s w o i c h d o ś w i a d c z e ń z L S D , że w czasie o ż y w i a n i a w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u r a z ó w , pod w p ł y w e m L S D r e g u l a r n i e p o j a w i a się uczuc ie o s a m o t n i e n i a , g ł ę ­bokiego u p o k o r z e n i a i zn iewagi , a le n i g d y f r u s t r a c j e z w i ą z a n e z r z e k o m y m k o n f l i k t e m E d y p a . Po d o ś w i a d c z e n i a c h z m o i m i p a ­c j e n t a m i w y d a j e mi się, że do t y c h u r a z ó w należą też l iczne se­k s u a l n e s t y m u l a c j e . J a k już p o w i e d z i a ł a m , uczucie dz iecka, k t ó ­r e F r e u d opisu je j ako k o m p l e k s E d y p a , dz ięk i n a s z e j l epsze j zna jomośc i n a r c y s t y c z n y c h p o t r z e b m o ż n a dzis ia j okreś l ić o w i e ­l e p r e c y z y j n i e j . J e ż e l i n a d a l o b o w i ą z u j e z a w ę ż e n i e d o o b s z a r u p o p ę d ó w , t o E d y p zawdzięcza s w ó j u p ó r n ie d o ś w i a d c z e n i u , lecz s t r u k t u r z e w ł a d z y t o w a r z y s t w p s y c h o a n a l i t y c z n y c h , k t ó r e m u s z ą z a p e w n i ć o c h r o n ę o jcom i d z i a d k o m .

Z e s ł o w e m „ e d y p a l n y " z w i ą z a n e s ą r ó ż n e s k o j a r z e n i a . J e ż e l i p o d a j e się w w ą t p l i w o ś ć życzenie c z t e r o l e t n i e g o chłopca, ż e b y o d b y ć s t o s u n e k z m a t k ą , n ie oznacza to wcale , że n ie u z n a j e się w y n i k a j ą c e g o z t e j s y t u a c j i t r ó j k ą t a uczuć . Z a z d r o ś ć , bezs i lność, b e z n a d z i e j n a r y w a l i z a c j a z w i ę k s z y m , k t ó r y da je odczuć swoją p r z e w a g ę , uczuc ie n i e u d o l n o ś c i , n a d z i e j a n a związek, z a k ł o p o ­t a n i e z p o w o d u s t y m u l a c j i , w s z y s t k o to n a l e ż y do t a k z w a n e j „ fazy e d y p a l n e j " , w w i e k u od t r z e c h do p ięc iu lat , w okres ie , k i e d y dz iecko jes t w rozkwic ie s w o j e j p ięknośc i i często jes t u l u b i o n y m o b i e k t e m s e k s u a l n y m d o r o s ł e g o i s ta r szego r o d z e ń s t w a . W ł a ś n i e n a u c z y ł o się ono w y r a ź n i e m ó w i ć , p o r u s z a się z gracją, p o d z i w i a s w o i c h rodziców, jes t i m o d d a n e , ufne, n ie k r y t y k u j e , jes t i d e a l n y m , d o s t ę p n y m o b i e k t e m . J e ż e l i życie u c z u c i o w e r o ­dziców jes t w z a n i k u , p o n i e w a ż k i e d y ś z o s t a ł y p o d c i ę t e k o r z e n i e i c h w ł a s n e g o d z i e c i ń s t w a , t r u d n o i m będz ie z r o z u m i e ć b o g a t e i i n t e n s y w n e uczuc ia swojego dz iecka i o d p o w i e d z i e ć na nie . Dla wie lu, oprócz wściekłości , j e d y n i e s e k s u a l n e p o d n i e c e n i e jest

146

Page 147: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

możl iwą formą e m o c j o n a l n e g o z a a n g a ż o w a n i a . W i e l u r o d z i c ó w n ie u k r y w a p r z e d d z i e ć m i swojego s e k s u a l n e g o n i e z a s p o k o j e n i a i od n i c h czerp ie jego s u b s t y t u t . M i ę d z y t y m i j a w n y m i g w a ł t a ­mi, a u k r y t y m i , bo w y p a r t y m i , o c z e k i w a n i a m i rodz iców, i s tn ie je c a ł a g a m a rodz ic ie l sk ich p o s t a w , k t ó r e s ą z r o z u m i a ł e , b i o r ą c p o d u w a g ę z a w ę ż e n i e życia u c z u c i o w e g o do seksua lnośc i . A le w dzie­c k u m u s z ą o n e p r o w a d z i ć d o b e z r a d n o ś c i , poczuc ia n i e w y d o l n o ś ­ci, d e z o r i e n t a c j i , p rzec iążenia , bezs i lności i n a d m i e r n e j s t y m u l a ­cji.

Z a ł o ż e n i e p o w s z e c h n o ś c i k o m p l e k s u E d y p a p r z y s ł a n i a t e fa­k t y i w y r a ź n e u w i e d z e n i a p r z e d s t a w i a jako o d p o w i e d ź na se­k s u a l n e życzenia dz iecka.

B ę d ą c y p o d w p ł y w e m W i l h e l m a R e i c h a rodz ice by l i rzeczy­wiście p r z e k o n a n i o t y m , że m u s z ą dz iec iom p o m ó c i zadowol ić ich i n f a n t y l n ą , r o z u m i a n ą g e n i t a l n i e , s e k s u a l n o ś ć . P r z e k o n a n i e , że dz iecko n a l e ż y n a u c z y ć p o s ł u s z e ń s t w a b a r d z o w c z e ś n i e i że jego wola m u s i b y ć z ł a m a n a jeszcze w n i e m o w l ę c t w i e , p o m o g ł o n a s z y m r o d z i c o m i d z i a d k o m u k r y ć p r z e d n i m i s a m y m i ich p o ­t r z e b ę p a n o w a n i a n a d i n n y m i . T e o r i a k o m p l e k s u E d y p a n a d a j e się t a k ż e d o tego, b y z a o f e r o w a ć m ł o d s z y m g e n e r a c j o m p o d o b n e usługi , k t ó r e polegają n a t y m s a m y m m e c h a n i z m i e , a m i a n o w i ­cie na r o z s z c z e p i e n i u w ł a s n y c h emoc j i i ich p r o j e k c j i na dzie­cko. N i e s t e t y , w ł a ś n i e w t e n sposób p o z b a w i a się p e w n o ś c i r o ­dziców p e ł n y c h d o b r e j woli . Dziecko s ta je się n o s i c i e l e m tego, co s e k s u a l n e , k i e d y ś z a k a z a n e , b ę d ą c e t a b u , a w i ę c „ b r u d n e " , t a k ­że w t e d y , g d y p o c h o d z ą c e z w ł a s n e g o , w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a w a r t o ś c i pozosta ją u k r y t e z a i n t e l e k t u a l n ą to leranc ją , t z n . p o ­zostają n i e ś w i a d o m e .

C h c i a ł a b y m w y j a ś n i ć to na p r z y k ł a d z i e . W p e w n e j ks iążce o w y c h o w a n i u s e k s u a l n y m jest p r z e d r u k o w a n a r e l a c j a ojca z „ K o m u n y 2 " : „Wieczór, o b y d w o j e dzieci leżą w łóżku. G ł a s z ­czę N e s s i m a , p r z y t y m t a k ż e jego p e n i s . G r i s c h a : « J a też chcę m i e ć penisa.» P r ó b u j ę jej powiedzieć, że przec ież ma w a g i n ę , k t ó r ą też m o ż n a g ł a s k a ć . G r i s c h a o d p a r o w u j e : « J a też chcę m i e ć p e n i s a do s ius iania .» P r z y p o m n i a ł a mi się r o z m o w a z p s y c h o ­a n a l i t y k i e m H a n s e m K i l i a n e m , w k t ó r e j p o s t a w i l i ś m y h i p o t e z ę , ż e p e n i s już nie m u s i b y ć p o s t r z e g a n y p r z e z m ę ż c z y z n jako i c h w y ł ą c z n a w ł a s n o ś ć . P o w i e d z i a ł e m : «Grischa, przec ież m o ż e s z

10* 147

Page 148: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m i e ć p e n i s N a s s e r a ( = N e s s i m a ) . P r z e c i e ż możesz p o g ł a s k a ć je­g o penis !» G r i s c h a n a t y c h m i a s t n a t o p r z y s t a j e , chce p o g ł a s k a ć p e n i s N e s s i m a . N e s s i m p o c z ą t k o w o b r o n i się, p r a w d o p d o b n i e boi się a g r e s y w n e g o a t a k u n a swój p e n i s z e s t r o n y G r i s c h y . Mówię, ż e p e n i s t r z e b a g ł a s k a ć b a r d z o d e l i k a t n i e . N a s s e r z g a d z a się t e ­raz, a le za to chce p o g ł a s k a ć w a g i n ę G r i s c h y . G r i s c h a b r o n i się, p o d o b n i e jak p o p r z e d n i o N a s s e r . Mówię, ż e w a g i n ę też t r z e b a g ł a s k a ć d e l i k a t n i e . O b y d w o j e zgadzają się t e raz , a le kłócą się, k t ó r e m a zacząć p i e r w s z e . N a s s e r zgadza się, ż e b y G r i s c h a p o ­g ł a s k a ł a p i e r w s z a jego peni s . D y s k u t u j ą , ile r a z y G r i s c h a m o ż e g o p o g ł a s k a ć . C h c e «ca lk iem d u ż o razy», odl icza n a p a l c a c h . N a s ­s e r zgadza się t y l k o n a j e d e n r a z . M ó w i ę coś p o j e d n a w c z e g o . G r i s c h a b a r d z o d e l i k a t n i e głaszcze p e n i s N a s s e r a , a N a s s e r r ó w ­nież d e l i k a t n i e w a g i n ę G r i s c h y . P o t e m p r ó b u j ą o d b y ć s t o s u n e k " , (cyt. w e d ł u g H. K e n t l e r a , 1970, s. 137).

W t e j r e l a c j i w y c z u w a się p r z y n a j m n i e j d w i e r ó ż n e p o s t a w y . P i e r w s z o p l a n o w a , ś w i a d o m a p o s t a w a , o d z w i e r c i e d l a bez w ą t p i e ­n ia d o b r e w z a m y ś l e s t a r a n i e dorosłego, ż e b y zaoszczędzić s w o ­j e m u dz iecku w r o g o n a s t a w i o n y c h d o s e k s u repres j i , k t ó r e w e w c z e ś n i e j s z y c h g e n e r a c j a c h w y r z ą d z i ł y wie le złego. Swoją w i e ­d z ę o t y m d o r o s ł y zawdzięcza l e k t u r z e p s y c h o a n a l i t y c z n y c h p i s m i w ł a s n y m d o ś w i a d c z e n i o m z młodośc i . Ale jeszcze w c z e ­śnie j , w p i e r w s z y c h l a t a c h swojego życia, s k u p i ł w sobie b r a k z a u f a n i a do t w ó r c z y c h sił dz iecka i p r z e k o n a n i e , że d o r o s ł y m u ­si je w s z y s t k i e g o n a u c z y ć ( n a w e t z m y s ł o w e j radości) . W t e n spo­sób n a m i ę t n o ś ć d o p o u c z a n i a , c h a r a k t e r y s t y c z n a d la d a w n e j C z a r n e j P e d a g o g i k i , m o ż e p r z e n i k n ą ć d o p o s t a w y n i e k t ó r y c h w s p ó ł c z e s n y c h rodziców, k t ó r z y czasami, p o d o b n i e j a k i c h w ł a ­ś n i rodzice, widzą konieczność p r z y s w o j e n i a d z i e c k u „ w ł a ś c i ­w y c h " u c z u ć i m a n i p u l o w a n i a n i m w i m i ę jego d o b r a . Ś w i a d o ­m e i n i e ś w i a d o m e m o t y w y , k t ó r e s k ł o n i ł y rodz ica d o s e k s u a l n e ­go m a n i p u l o w a n i a w ł a s n y m d z i e c k i e m w imię a n t y r e p r e s y j n e g o w y c h o w a n i a , m a n i p u l o w a n i a do tego s topnia , że dzieci w c y t o ­w a n y m p r z y k ł a d z i e w k o ń c u p r ó b u j ą o d b y ć s t o s u n e k , mogą b y ć b a r d z o r ó ż n e i n ie są m o ż l i w e do w y j a ś n i e n i a bez z n a j o m o ś c i h i s t o r i i d z i e c i ń s t w a rodz iców. Ale p r z e d s t a w i o n a w y ż e j s y t u a c j a p r z y g o t u j e c z y t e l n i k a już n a s t a w i o n e g o n a o d b i ó r j ę z y k a p e ­dagogicznego. Będz ie on sobie z a d a w a ł p y t a n i e : d laczego dzieci

148

Page 149: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

mają b y ć s k ł a n i a n e do s t o s u n k u ? Czy nie czują się w t e d y w y ­k o r z y s t y w a n e d la c u d z y c h p o t r z e b . Dlaczego dziecko, k t ó r e d o ­ś w i a d c z y ł o c z u ł e j miłośc i s w o i c h rodz iców w dz iec ińs twie , nie m i a ł o b y s a m o o d n a l e ź ć w o k r e s i e d o j r z e w a n i a t e j czułości, swo­je j o b u d z o n e j s e k s u a l n o ś c i i s w o i c h f o r m p r z y j e m n o ś c i ? Czy to n ie m y p r z e s z k a d z a m y t y m o d k r y c i o m , g d y w sposób p a r a d o ­k s a l n y sądz imy, ż e w ł a ś n i e m y m o ż e m y i m u s i m y p o u c z a ć n a ­sze dzieci, jak n a l e ż y c z e r p a ć p r z y j e m n o ś ć z seksua lnośc i? J a k d ł u g o pozostają w n a s a k t y w n e i n t r o j e k c j e , t a k d ł u g o r e p r o d u ­k u j e m y s t a r y s c h e m a t w y c h o w a w c z y z e z m i e n i o n y m i z n a k a m i .

P o n i e w a ż b a r d z o w c z e ś n i e w p o j o n o n a m „ z a p o m i n a n i e " , a ta­k i e w y c h o w a n i e b y ł o p o w s z e c h n e , d o p i e r o w t e d y m o ż e m y p r z e ­s t a ć m a n i p u l o w a ć w y c h o w u j ą c , g d y s a m i z o s t a n i e m y u w r a ż l i ­w i e n i na te nasze n i e ś w i a d o m e p o s t a w y . W o d r ó ż n i e n i u od s u r o ­wego, a u t o r y t a r n e g o w y c h o w a n i a ( w b e z w a r u n k o w y m p o s ł u ­szeńs twie , w t w a r d o ś c i , b e z d u s z n o ś c i i tp.), w k t ó r y m z a r ó w n o treści , jak i m e t o d y w y w i e r a j ą na duszę dz iecka niszczący w p ł y w , t r e ś c i t a k z w a n e g o a n t y a u t o r y t a r n e g o w y c h o w a n i a s ą c a ł k o w i ­cie l u d z k i e i p r z y j a z n e człowiekowi . D l a t e g o w r o g i d z i e c k u ele­m e n t , k t ó r y zagnieździł się w p r z e k a z a n y c h , n i e ś w i a d o m y c h p r z y m u s a c h , n ie jes t ł a t w y do p r z e j r z e n i a . Ży je on d a l e j w gor­l iwości w y c h o w a w c y , k t ó r e m u w ł a s n a ideologia jest bliższa i b a r d z i e j z n a n a niż w ł a s n e , ż y w e dziecko. T y l k o w t e n sposób m o g ę to r o z u m i e ć , g d y k t o ś pisze, że dzieci n a l e ż y „ w d r o ż y ć " do o p o r u , do a n t y a u t o r y t a r n e j p o s t a w y i do s e k s u a l n e j rozkoszy.

Dziecko od p o c z ą t k u p r z y z w y c z a j o n e do tego, że jego w ł a ­s n y ś w i a t jest s z a n o w a n y , p o t e m bez t r u d u d o s t r z e ż e każdą for­mę l e k c e w a ż e n i a jego osoby (a t a k ż e a u t o r y t a r n e g o w y c h o w a n i a ) i będzie na nie r e a g o w a ł o o p o r e m . J e ż e l i j e d n a k b y ł o za p o m o ­cą ideologii p r z y u c z a n e do o k r e ś l o n e j p o s t a w y , p ó ź n i e j n ie za­u w a ż y , że z n o w u n a r z u c a mu się inną ideologię. Ale dziecko, k t ó r e d o ś w i a d c z y ł o miłości , n ie m u s i b y ć n a u c z a n e czułe j s e k s u ­alności, będzie o n a d la n iego c z y m ś o c z y w i s t y m .

Być może, p r o p a g o w a n e w p r z y t o c z o n y m p o w y ż e j p r z y k ł a ­dzie w y c h o w a n i e s e k s u a l n e w y s z ł o już z m o d y , p o n i e w a ż r o d z i ­ce po p e w n y m czasie zauważy l i , że s a m i p o z w a l a l i sobą m a n i ­p u l o w a ć , b ę d ą c o f i a r a m i ideologii . Ale z a j m o w a n i e się z jawis­k i e m z a g u b i e n i a rodziców, k t ó r z y c z a s a m i p o d o b n i e j a s ich dzie-

149

Page 150: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ci są n a r a ż e n i na s z a l e ń s t w a w y c h o w a w c z e ideologów i t e o r e ­tyków7, u w a ż a m za i n t e r e s u j ą c e . P a t o l o g i a zasad w y c h o w a w c z y c h S c h r e b e r a n ie zos tała z a u w a ż o n a p r z e z jego g e n e r a c j ę ( n a w e t p r z e z Z y g m u n t a F r e u d a ) . P o d o b n i e , w y w o d z ą c e się z t e o r i i i n ­s t y n k t ó w w y c h o w a w c z e za lecenia dzis ia j mogą p o z o s t a ć dla n a s u k r y t e , e w e n t u a l n i e w y d a w a ć się c a ł k i e m o d p o w i e d n i e i p r a w i ­d ł o w e , p o n i e w a ż jeszcze n ie d o s t r z e g a m y w n a s z e j p o s t a w i e i w t y m , co m ó w i m y , śladów 7 C z a r n e j P e d a g o g i k i . D l a t e g o n ie t y l k o z a a n g a ż o w a n i rodzice, lecz t a k ż e t e r a p e u c i dziecięcy da ją s ię zwieść k o n c e p c j i k o m p l e k s u E d y p a ze szkodą dla s w o j e j e m p a t i i .

P e w n a z a j m u j ą c a się d z i e ć m i a n a l i t y c z k a p o p r o s i ł a m n i e

0 godz inę superwiz j i , podczas k t ó r e j o p o w i a d a ł a mi, co n a s t ę ­p u j e : L e c z y c z t e r o l e t n i e g o chłopca, k t ó r y nag le zaczął p r z e j a ­w i a ć lęki fobi jne i r e a g o w a ł p a n i k ą na obecność m ę ż c z y z n n o ­s z ą c y c h p e w i e n r o d z a j f r y z u r y . N a j w i ę k s z ą t r u d n o ś ć w czasie l eczenia s p r a w i a ł je j sposób z a c h o w a n i a chłopca, k t ó r y s t a ł się n a t r ę t n y , g w a ł t o w n y m r u c h e m s ięgał je j p o d spódnicę, p r z y t u ­l a ł się do n i e j i s p r a w i a ł , że c z u ł a się j ak a t a k o w a n a p r z e z ja­kiegoś p o ż ą d l i w e g o m ę ż c z y z n ę . T e r a p e u t k a p o w i e d z i a ł a mi, ż e p r z e d s t a w i ł a t e n p r z y p a d e k n a s e m i n a r i u m i u s ł y s z a ł a r ó ż n e w y p o w i e d z i . N i e k t ó r z y k o l e d z y w z a c h o w a n i u c h ł o p c a widz ie l i c e c h y e d y p a l n e , k t ó r e p o w o d o w a ł y o d r z u c e n i e o k r e ś l o n e g o t y p u m ę ż c z y z n . I n n i z kole i sądzili, że dz iecko „nie os iągnęło jeszcze fazy e d y p a l n e j " . T e u w a g i n ie p o m o g ł y k o l e ż a n c e w p r a c y . J e ­dynie m i a ł a do s iebie p r e t e n s j e , że nie p o t r a f i ł a z a c h o w a ć a n a ­l i t y c z n e j p r z e w a g i , lecz zawsze czuła się u r a ż o n a i w p e w i e n sposób z a g r o ż o n a p r z y k a ż d y m a t a k u dziecka.

Ale dla m n i e to uczucie b y ł o d e c y d u j ą c e i s a m a p y t a ł a m się p o c z ą t k o w o , jak i u r a z chciało to dz iecko w y r a z i ć . Z t y m p y t a ­n i e m jako h ipotezą roboczą k o l e ż a n k a poszła do d o m u , a gdy p o k i l k u d n i a c h z a d z w o n i ł a d o m n i e , powiedz iała , ż e r o z m o w a z r o d z i c a m i c h ł o p c a odsłoniła n a s t ę p u j ą c e f a k t y : G d y m a t k a po o p e r a c j i m u s i a ł a p o z o s t a ć p r z e z d w a t y g o d n i e w szp i ta lu , ojciec p r z e j ą ł op iekę n a d dz ieck iem, k t ó r e r z e k o m o b a r d z o k o c h a ł

1 z k t ó r y m c h ę t n i e się b a w i ł . Nie chciał p r z e k a z a ć go n a w e t c h w i ­l o w o i n n e j osobie i z a b i e r a ł ze sobą n a w e t w t e d y , g d y szedł z k o l e g a m i do loka l i r o z r y w k o w y c h . T a k ż e u niego w d o m u p r z y j a c i e l e czasami zabawia l i się s e k s u a l n i e z jego dz ieckiem,

150

Page 151: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w k ł a d a l i mu p a l e c w a n u s i p o b u d z a l i się, p o s ł u g u j ą c się jego p e n i s e m . Ojciec w y d a w a ł się święcie p r z e k o n a n y , że t a k i e za­b a w y należą d o p o s t ę p o w e g o w y c h o w a n i a , a le p o d c z a s r o z m o w y z a n a l i t y c z k ą o k a z a ł o się, że j a k o dz iecko s a m m u s i a ł p r z e ż y ć r ó ż n e u r a z y o p o d ł o ż u s e k s u a l n y m .

W m o m e n c i e g d y a n a l i t y c z k ą z d o ł a ł a o d r z u c i ć p r e s j e swo je­g o t e o r e t y c z n e g o w y k s z t a ł c e n i a , s a m a , bez d o d a t k o w e j g o d z i n y s u p e r w i z y j n e j z a u w a ż y ł a , że dz iecko już od dłuższego czasu p r ó ­b o w a ł o p o d c z a s t e r a p i i o p o w i e d z i e ć je j p o p r z e z z a b a w ę , z a p o ­mocą inscenizac j i , co dz iało się z n i m w t a m t e w i e c z o r y . G d y t y l k o b y ł a g o t o w a s ł u c h a ć , dz iecko w y p o w i a d a ł o się w e r b a l n i e , m i ę d z y i n n y m i o t y m , jak „ m ę ż c z y ź n i sięgają k o b i e t o m p o d s p ó d n i c e i są p r z e z n i e z w y m y ś l a n i " . Od tego m o m e n t u i n s c e n i ­zacja, k t ó r a w c z e ś n i e j t a k c iążyła t e r a p e u t c e i k t ó r a m i a ł a s p r o ­w o k o w a ć jej „ w y m y s ł y " , n ie b y ł a już k o n i e c z n a .

W s z y s t k i e e l e m e n t y t e j h i s t o r i i opowiada ją o r e a l n y c h zda­r z e n i a c h . Ale k u m u l u j e ona szczegóły, k t ó r e z n a m t a k ż e z in­n y c h p r z y p a d k ó w , i k t ó r e p o z w o l i ł y m i p o z n a ć s z e r o k i a s o r t y m e n t s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t y w a n i a dzieci, s k o r o t y l k o b y ł a m g o t o w a p r z y j ą ć tę w i e d z ę . D o w i e d z i a ł a m się, że są rodzice, k t ó r z y nie m o g ą c wyj ść z d ł u g ó w , „ w y p o ż y c z a j ą " za o p ł a t ą s w o j e dz iec i do z a b a w s e k s u a l n y c h , w p r z e k o n a n i u , że n ie szkodzi to dziecku, d o p ó k i jest ono m a ł e . J a k d o w i e d z i a ł a m się o d p r o w a d z ą c e g o „ t e l e f o n z a u f a n i a " , g r o ż e n i e t a k i m i z a b a w a m i n a l e ż y d o m e t o d w y c h o w a w c z y c h m ł o d y c h rodziców, g d y dziecko jes t n i e p o s ł u s z ­n e . W d o k u m e n t a c j i p s y c h i c z n e g o m a l t r e t o w a n i a , p r o w a d z o n e j w „ te le fonie z a u f a n i a " , w y k o r z y s t a n i e s e k s u a l n e z a j m u j e w y s o ­ką pozyc ję . Na p r z y k ł a d dziecko u c z e s t n i c z y j a k o w i d z w róż­n y c h z a b a w a c h s e k s u a l n y c h , c o m a zwiększyć p r z y j e m n o ś ć se­k s u a l n ą d o r o s ł y c h . W t e n sposób rodz ice mszczą się za t r a u m a ­t y c z n e p r z e ż y c i a w ł a s n e g o d z i e c i ń s t w a .

J e ż e l i s łyszy się o t y c h f a k t a c h , a w z a n a d r z u p o s i a d a się jeszcze i n s t r u m e n t a r i u m t e o r i i i n s t y n k t ó w , m u s i s ię b a g a t e l i z o ­w a ć r o z m i a r t y c h k r z y w d . Będz ie m o ż n a sobie w m ó w i ć , ż e dzie­cko m o g ł o p r z e ż y w a ć w czasie t y c h p r a k t y k uczucie p r z y j e m ­ności, i z a s t a n a w i a ć się j e d y n i e n a d t y m , jak został r o z w i ą z a n y p r o b l e m m i ę d z y „ i d " a „ s u p e r e g o " .

Ale jeżeli będz ie się c h c i a ł o o d r z u c i ć t e n bagaż, p o n i e w a ż d o -

Page 152: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s t r z e g ą się, że teor ia ta p r z y c z y n i a się do u k r y c i a s t o s o w a n e j p r z e m o c y , w t e d y z a i n t e r e s o w a n i e „ i n f a n t y l n ą s e k s u a l n o ś c i ą " p r z e n o s i się na s e k s u a l n o ś ć jako j edną z m o ż l i w y c h f o r m s p r a ­w o w a n i a w ł a d z y n a d ofiarą. R e l a c j e dotyczące p a n o w a n i a n ie ogranicza ją się do s t o s u n k ó w m i ę d z y d o r o s ł y m i i dz iećmi, lecz m o ż n a j e z a o b s e r w o w a ć t a k ż e m i ę d z y r o d z e ń s t w e m . C z t e r o l e t n i p a c j e n t m o j e j k o l e ż a n k i podczas t e r a p i i n a t y c h m i a s t p r z e j ą ł a k t y w n ą ro lę a t a k u j ą c e g o , a b y p r z e d s t a w i ć je j s y t u a c j ę , w k t ó ­r e j b y ł ofiarą i ś w i a d k i e m . P o d o b n i e s t a r s z e r o d z e ń s t w o , k t ó r e w y k o r z y s t u j e i k r z y w d z i m ł o d s z e , w a k t y w n e j f o r m i e o p o w i a d a o t y m , co mu się p r z e d t e m w y d a r z y ł o . T a k m u s i być, jeżeli dzie­cko l u b d o r o s ł y pozosta je s a m z w y r z ą d z o n ą m u k r z y w d ą . Ż e b y m ó c czuć co z n a c z y b y ć ofiarą, p o t r z e b n y jest k toś r o z u m i e j ą c y . J e ż e l i g o z a b r a k n i e , k r z y w d a jes t p r z e n o s z o n a n a i n n ą osobę, p o ­czucie w i n y pozosta je, i z kole i ono u t r u d n i a u j a w n i e n i e p r a w ­dy. Toteż l u d z i e są p r z y w i ą z a n i do swojego poczuc ia w i n y , p o ­n i e w a ż w t e n sposób pozosta je im i luzja p o s i a d a n i a w ł a d z y ( „ z r o b i ł e m b ł ą d , a le m o g ł e m pos tąp ić inacze j " ) . Ś w i a d o m e p r z y ­jęcie faktu, że b y ł o s ię ofiarą, o z n a c z a uczucie b e z g r a n i c z n e j b e z r a d n o ś c i , b ę d ą c e u d z i a ł e m dziecka, n i e o c z e k i w a n i e n a r a ż o n e ­g o n a w y b u c h wściekłośc i lub s e k s u a l n e m a n i p u l a c j e z e s t r o n y k o c h a n e g o człowieka, k t ó r y w j e d n e j chwi l i s t a ł mu się obcy. D l a t e g o nas i p a c j e n c i p o t r z e b u j ą t e r a p e u t ó w i a n a l i t y k ó w , k t ó ­r z y w s p i e r a j ą c ich p o m a g a j ą im p r z e ż y ć ból i bezsi lność, a nie f u n k c j o n a r i u s z y , k t ó r z y w s łużb ie s p r a w u j ą c e g o w ł a d z ę s p o ł e ­c z e ń s t w a wybi ja ją im z g ł o w y n ie jasną wiedzę, pochodzącą z n a j w c z e ś n i e j s z y c h doświadczeń. G d y b y t e r a p e u c i n ie by l i fun­k c j o n a r i u s z a m i , lecz a d w o k a t a m i p a c j e n t a , nie u k r y w a l i b y tego, ż e s e k s u a l n o ś ć n a d a j e się m i ę d z y i n n y m i d o w y w i e r a n i a p r z e ­m o c y n a s ł a b s z y m .

Młodzi ludz ie często opowiadają, chcąc p o t w i e r d z i ć t e o r i ę F r e u d a , że ich m a ł e dzieci b a r d z o i n t e r e s u j ą się różnicą płc i . Czy jest d o p o m y ś l e n i a , ż e b y n o r m a l n e , ż y w e dziecko n ie i n t e ­r e s o w a ł o się c z y m ś t a k o c z y w i s t y m ? K i e d y A d a m i E w a zjedli j a b ł k o z D r z e w a Wiadomośc i , po r a z p i e r w s z y spos t rzeg l i swo­ją płc iowość i m u s i e l i s ię jej w s t y d z i ć . O k a z u j e się, że od tego wzoru, w k t ó r y m wiedza, s e k s u a l n o ś ć i w s t y d d z i w a c z n i e się łą­czą, nie u w o l n i ł a nas t a k ż e t e o r i a p s y c h o a n a l i z y . Dlaczego dzie-

152

Page 153: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cko nie m i a ł o b y się i n t e r e s o w a ć t y m , że i s tnie ją d w i e p ł c i e ; j a k z b u d o w a n i są m a m a , t a t a i r o d z e ń s t w o , jak p r z y c h o d z ą na ś w i a t dzieci, j ak dz iecko w c h o d z i do b r z u c h a , co łączy ojca i m a t k ę t a k ż e c ie leśnie i td? Dla d o r o s ł y c h p y t a n i a te są z w i ą z a n e z se­k s u a l n y m i d o ś w i a d c z e n i a m i , a le d la dz iecka n i e . Dziecko zadaje s w o j e p y t a n i a c a ł k i e m n a t u r a l n i e ; t o dorośl i , k t ó r z y by l i w y ­c h o w a n i w e d ł u g zasad C z a r n e j P e d a g o g i k i , uczą j e n ieśmiałośc i . W y w o d z ą c e się z t y c h zasad p o ł ą c z e n i e w i e d z y z winą i w s t y d e m u t r u d n i a r o d z i c o m w i d z e n i e p y t a ń d z i e c k a t a k i m i , j ak ie są, czy­l i t r a k t o w a n i e ich jako w y r a z u n o r m a l n e j c iekawości . W s z y s t k o , co dz iecku p r z e k a ż e m y , oczywiście o d n a j d z i e m y w n i m . Ale je­żeli u ś w i a d a m i a m y sobie t e n proces , b ę d z i e m y m i e l i dz ięk i dzie­c k u szansę u w o l n i e n i a się od p r e s j i n a s z e j przeszłości .

M a ł e dziecko jest p o c z ą t k o w o n i e m y m odbiorcą n a s z y c h p r o ­jekcj i . N i e m o ż e się p r z e d n i m i obronić , n ie m o ż e n a m i c h od­dać, w y t k n ą ć , m o ż e t y l k o s t a ć się i c h nos ic ie lem, c z y m u t w i e r ­dza n a s w p r z e k o n a n i u , że świat , ludzkość, s p o ł e c z e ń s t w o za­wsze m u s z ą b y ć t a k i e , j a k i c h d o ś w i a d c z y l i ś m y w n a s z e j p r z e ­szłości. Ale n ie m u s i b y ć t a k zawsze. G d y b y m ł o d y m l u d z i o m rzeczywiśc ie u d a ł o się u w o l n i ć swoją s e k s u a l n o ś ć od n a r c y s t y c z ­n e j w a l k i o w ł a d z ę i od C z a r n e j Pedagog ik i , i c ieszyć się nią ja­k o taką, nie m u s i e l i b y ś m y p r z e n o s i ć swoich s e k s u a l n y c h k o n ­f l ik tów na dzieci. S k o r o dziecko m o ż e b y ć c z y m ś w i ę c e j niż je­d y n i e odbiorcą rodz ic ie l sk ich pro jekc j i , m o ż e Dyć dla r o d z i c ó w n i e w y c z e r p a n y m ź r ó d ł e m n i e z a f a ł s z o w a n e j w i e d z y o l u d z k i e j n a t u r z e . Na tę n a t u r ę s k ł a d a się już w n a j w c z e ś n i e j s z y m o k r e ­sie z m y s ł o w o ś ć , r a d o ś ć z w ł a s n e g o ciała, z czułości i n n y c h , p o ­t r z e b a ekspres j i , byc ia s ł u c h a n y m , d o s t r z e g a n y m , r o z u m i a n y m i s z a n o w a n y m , p o t r z e b a u z e w n ę t r z n i e n i a g n i e w u i złości oraz u j a w n i a n i a i n n y c h uczuć, t a k i c h jak s m u t e k , s t r a c h , zawiść, za­zdrość.

P r z y g o t o w u j ą c się do z a w o d u a n a l i t y k a , u c z y m y się w i d z i e ć t e o r i ę i n s t y n k t ó w F r e u d a jako wie lką r e w o l u c j ę . M ó w i się n a m , że F r e u d d l a t e g o u r a z i ł ludzkość, że z a b r a ł je j „ i l u z j ę " n i e w i n ­n e g o dziecka. Ale t o o s t a t n i e z d a n i e z a w i e r a d w i e fał szywe p r z e ­s ł a n k i . Po p i e r w s z e , n i e w i n n o ś ć d z i e c k a n ie jest iluzją, lecz r e ­alnością, a po d r u g i e , ta r e a l n o ś ć nie zos tała w c a l e z a a k c e p t o w a ­na (pod w p ł y w e m rel ig i i i pedagog ik i ) p r z e z człowieka . Do n i e -

153

Page 154: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d a w n a n ie b y ł o p e d a g o g a , k t ó r y b y n ie sądził, ż e m u s i dz iecku w p o i ć m o r a l n o ś ć . Do n i e l i c z n y c h w y j ą t k ó w , do s a m o t n i k ó w w pedagog ice , n a l e ż a ł J a n u s z K o r c z a k , k t ó r y w 1928 r o k u n a p i s a ł zdania , jeszcze dzis ia j d l a n a s n i e z w y k ł e :

„ U k r y w a m y w ł a s n e w a d y i k a r y g o d n e czyny. N i e w o l n o d z i e c i o m k r y t y k o w a ć , n i e w o l n o d o s t r z e g a ć n a s z y c h p r z y w a r , n a ­ł o g ó w i ś m i e s z n o s t e k . P o z u j e m y n a d o s k o n a ł o ś ć . P o d groźbą n a j ­w y ż s z e j u r a z y b r o n i m y t a j e m n i c p a n u j ą c e g o k l a n u , k a s t y w t a ­j e m n i c z o n y c h , p o ś w i ę c o n y c h w y ż s z y m z a d a n i o m . T y l k o dz iecko w o l n o o b r a ż a ć b e z w s t y d n i e i p o s t a w i ć p o d p r ę g i e r z . — G r a m y z d z i e ć m i f a ł s z y w y m i k a r t a m i ; s ł a b o s t k i w i e k u dziecięcego bi je­m y t u z a m i za le t d o r o s ł y c h . S z u l e r z y , t a k t a s u j e m y k a r t y , b y ich n a j g o r s z y m p r z e c i w s t a w i ć , co w ś r ó d n a s d o b r e i c e n n e . G d z i e n a s i n i e d b a l s c y i l e k k o m y ś l n i , ł a k o m i s m a k o s z e , g ł u p c y , lenie, h u l t a j e , a w a n t u r n i c y , n i e s u m i e n n i , oszuści, pi jacy, złodzieje, gdzie nasze g w a ł t y i z b r o d n i e głośne i za ta jone, ile n i e s n a s e k , p o d s t ę ­p u , zazdrości, o b m ó w i s z a n t a ż y , słów, k t ó r e kaleczą, c z y n ó w , co h a ń b i ą ; i le c i c h y c h t r a g e d i i r o d z i n n y c h , w k t ó r y c h cierpią dzie­ci, p i e r w s z e m ę c z e ń s k i e ofiary. My o ś m i e l a m y się w i n i ć i o s k a r ­żać? C z y ż e ś m y a ż t a k b e z k r y t y c z n i , ż e j ako życzl iwość m a r k u j e ­m y pieszczoty, k t ó r y m i n ę k a m y dzieci? Czyż n i e r o z u m i e m y , ż e t u l ą c dziecko, my w ł a ś n i e t u l i m y się do niego, w jego uśc i sku k r y j e m y się b e z r a d n i , s z u k a m y osłony i uc ieczki w g o d z i n a c h b e z d o m n e g o bólu, b e z p a ń s k i e g o opuszczenia , o b a r c z a m y cięża­r e m n a s z y c h c i e r p i e ń i t ę s k n o t " . ( J a n u s z K o r c z a k , Pisma Wy­

brane, t o m I, N a s z a K s i ę g a r n i a , W a r s z a w a 1984, s. 73).

N a l e ż y m i e ć nadz ie ję , ż e t a e m p i r y c z n a ( w ż a d n y m w y p a d k u „ u r o j o n a " ) w i e d z a o n i e w i n n o ś c i d z i e c k a zos tanie z a a k c e p t o w a ­n a p r z e z C z a r n ą P e d a g o g i k ę , naszą na jwyższą w e w n ę t r z n ą i n ­s t a n c j ę , w c z e ś n i e j niż z a t r z y s t a la t . T y l e b o w i e m czasu p o t r z e ­b o w a ł Kościół, a b y w k o ń c u z a a k c e p t o w a ć m a t e m a t y c z n e do­w o d y n a s y s t e m k o p e r n i k a ń s k i ; ale m y ż y j e m y t e r a z w i n n y c h czasach. W k a ż d y m r a z i e b y ł o b y k o r z y s t n e dla d e p r e s y j n y c h p a ­c j e n t ó w , g d y b y ich t e r a p e u c i o d r z u c i l i w y o b r a ż e n i e o w i n n y m dziecku.

L e k a r z J a n u s z K o r c z a k b y ł k r y t y c z n y m o b s e r w a t o r e m i o b y ­w a j ą c się bez t e o r i i p r z e z t rzydz ieśc i l a t żył z d z i e ć m i z m a r g i ­nesu, k t ó r e p r z y c h o d z i ł y do niego z a n i e d b a n e i s k r z y w d z o n e .

154

Page 155: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

P r a w d o p o d o b n i e s p o t k a ł o go w d z i e c i ń s t w i e wie le dobrego, s k o ­r o nie m u s i a ł w y p i e r a ć tego, czego b y ł ś w i a d k i e m , t o znaczy nieszczęścia dz iecka t ł u m a c z y ć jego w i n ą i p r z y s ł a n i a ć t r a g i c z ­ną p r a w d ę za pomocą C z a r n e j P e d a g o g i k i . Bo jeszcze dzis ia j n a r a ż a m y się n a z a r z u t y „ n a i w n o ś c i " , „ s e n t y m e n t a l n o ś c i " l u b „ r o m a n t y z o w a n i a " , jeżeli u p i e r a m y się p r z y n i e w i n n o ś c i dz ie­cka, t a k g ł ę b o k o z a k o r z e n i ł y się w n a s w a r t o ś c i C z a r n e j P e d a ­gogiki .

O b r a z n i e w i n n e g o dziecka, k t ó r y r z e k o m o d o p i e r o F r e u d zmienił , b y ł p r z e c i e ż ( także u R o u s s e a u ) n ieobowiązu jącą teorią, k t ó r e j n i k t n ie t r a k t o w a ł p o w a ż n i e . Bo w p r a k t y c e w y c h o d z i ł o się z założenia, że n a l e ż y z dz iecka w y p ę d z i ć zło i w y c h o w a ć je na d o b r e g o człowieka . J a k o d o w ó d ich zła, zawsze się o p o w i a ­d a ł o , że dzieci c h ę t n i e męczą z w i e r z ę t a , n ie b iorąc p o d u w a g ę tego, k t o je m ę c z e n i a n a u c z y ł i co je do tego s k ł a n i a .

P o d o b n i e dzie je się z seksualnością . P o n i e w a ż dzieci od d a w ­n a n a d a w a ł y s ię d o tego, b y b y ć nos ic ie lami w s z y s t k i c h o d r z u ­conych, nie a k c e p t o w a n y c h cech dorosłego, d laczego n ie m o g ł y b y b.yć też nos ic ie lami życzeń s e k s u a l n y c h , szczególnie w p u r y t a ń -skich czasach n a p r z e ł o m i e w i e k ó w , k i e d y s e k s u a l n o ś ć b y ł a p o ­t ę p i a n a ? P r z y p i s y w a n i e dzieciom tego, czego się s a m i w s t y d z i ­my l u b czego c h c e m y się pozbyć, n ie jest n o w e i o d p o w i a d a p r z e k a z y w a n y m s t r u k t u r o m w ł a d z y . N a w e t jeżel i dzieci mogą ( i m u s z ą ) m i e ć s e k s u a l n e życzenia i f a n t a z j e jako s u b s t y t u t nie s p e ł n i o n y c h p o t r z e b bliskości, o p a r c i a i czułości — dlaczego m i a ­ł y b y b y ć one ł ą c z o n e z winą dz iecka? T y m , co w s p o ł e c z e ń s t w i e w ł a ś c i w i e c h r o n i t a b u mi lczenia, jest p r a w o dorosłego d o dowol­nego p o s ł u g i w a n i a się d z i e c k i e m dla s w o i c h p o t r z e b , do u ż y w a ­nia go jako w e n t y l a w celu o d r e a g o w a n i a d o z n a n y c h u p o k o r z e ń . D o p ó k i d o r o s ł y n ie zna swoje j przeszłości , m o ż e jest na to ska­zany. Ale, co gorsze jest do tego u p r a w n i o n y , t a k d ł u g o , jak d ł u ­go to o k r o p n e (Melanie K l e i n ) i „ p o ż ą d l i w e " ( Z y g m u n t F r e u d ) dz iecko r z e k o m o w y m a g a p o s k r o m i e n i a i k o n t r o l i dorosłego.

R z e k o m e t a b u n i e w i n n e g o dz iecka sięga w h i s t o r i i n a j w y ż e j p ł y t k i c h w y o b r a ż e ń R o u s s e a u i s ł u ż y z a t u s z o w a n i u rol i dz ie­cka jako kozła o f ia rnego w czasach p u r y t a n i z m u . Ale w y o b r a ­żenie o c z y s t y c h rodz icach, k t ó r z y m u s z ą szczególnie p o d a t n e na k u s z e n i e s z a t a n a (żywości) dz iecko „ s k i e r o w a ć ku d o b r u " w

155

Page 156: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r o c e s i e w y c h o w a n i a , m a tys iąc le tn ią h i s tor ię . P r z e z n a c z e n i e m F r e u d a b y ł o p o r u s z e n i e tego t a b u w s w o i m p i e r w s z y m o d k r y c i u i p r z e z to p o z o s t a n i e w z u p e ł n y m o s a m o t n i e n i u . D o p i e r o jego t e ­o r i a i n s t y n k t ó w z y s k a ł a z w o l e n n i k ó w , k t ó r z y jeszcze dzis ia j w t y m jego d r u g i m p o s u n i ę c i u widzą wie lk ie , o d w a ż n e osiągnięcie. Lecz n a u k a F r e u d a o i n f a n t y l n e j s e k s u a l n o ś c i n ie z m i e n i ł a w g r u n c i e rzeczy t r a d y c y j n e j p o s t a w y w s t o s u n k u do dz iecka; je­d y n i e w z b o g a c i ł a ją tą pozostałością p u r y t a ń s k i c h czasów.

B y ł a o n a z d r a d ą p r a w d y o d k r y t e j n a p o d s t a w i e faktów, 0 k t ó r y c h n i k t n ie chciał słyszeć.

4. S E K S U A L N E W Y K O R Z Y S T Y W A N I E DZIECKA (HISTORIA W O L F S M A N N A )

O p i n i a p u b l i c z n a często w ą t p i w r o z m i a r y i s k u t k i se­k s u a l n e g o w y k o r z y s t y w a n i a d z i e c k a p r z e z s t a r s z e r o d z e ń s t w o 1 o s o b y dorosłe, p o n i e w a ż k o n i e c z n e k i e d y ś w y p i e r a n i e w i e d z y o d n o s z ą c e j s ię d o w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a n ie d o p u s z c z a o d p o w i e d ­n i c h in formacj i . P o z a t y m nie leży to w i n t e r e s i e dorosłego, k t ó r y t e r a z s a m m o ż e a k t y w n i e u c z e s t n i c z y ć w i g n o r o w a n i u s k u t k ó w s w o i c h p o c z y n a ń . Ale p r z e d e w s z y s t k i m p r a w o C z a r n e j P e d a g o g i k i n ie p o z w a ł a t r a k t o w a ć z a c h o w a n i a rodz iców w s t o ­s u n k u do dzieci i n a c z e j niż jako a k t u miłośc i i dobroc i , i o d ­m a w i a dz iecku p r a w a d o b u n t u .

P r z y p a d e k „ W o l f s m a n n a " , o p i s a n y p r z e z Z y g m u n t a F r e u d a , o p u b l i k o w a n y p o d t y t u ł e m Aus der Geschichte einer infantilen

Neurose (Z h i s tor i i i n f a n t y l n e j n e r w i c y ) , m o ż e u n a o c z n i ć u w r a ­ż l i w i o n e m u n a język C z a r n e j P e d a g o g i k i czy te ln ikowi , jak wie l­ki o d k r y w c a z m a g a j ą c się z c i ę ż a r e m p r z e j ę t y c h p r z e z s iebie za­sad w y c h o w a n i a p r ó b o w a ł z a p o m o c ą i n t e l e k t u p o k o n a ć swoją u z a s a d n i o n ą wiedzę . Z n a c z e n i e t e j w i e d z y jest w p r a w d z i e u k r y ­te, a le i s to tne . W k a ż d y m raz ie s ta le powsta ją n a g r o b k i , na k t ó ­r y c h widnie ją n a z w i s k a , i w t e n sposób n ie w s z y s t k o zostaje u k r y t e p r z e d p r z y s z ł y m i g e n e r a c j a m i . P o n i e w a ż F r e u d n ie m ó g ł oba l ić f a k t u „ u w i e d z e n i a " W o l f s m a n n a p r z e z s ios t rę , j e d y n i e m o c n o go w s w o i m u jęc iu z r e l a t y w i z o w a ł .

W t y m rozdzia le na p r z y k ł a d z i e h i s tor i i W o l f s m a n n a s p r ó b u -

156

Page 157: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

j ę p r z e d s t a w i ć , j ak m o ż n a za pomocą p ó ź n i e j s z y c h w y d a r z e ń z w e r y f i k o w a ć m o j ą h i p o t e z ę o p o d s t a w o w y m z n a c z e n i u w c z e ­ś n i e j w y p a r t e g o u r a z u , k t ó r y t u t a j , jak i w i n n y c h p r z y p a d k a c h , p o z o r n i e n ie i s tn ie je dzięki u k r y w a j ą c e j g o p a m i ę c i . S p o s ó b in­scenizac j i W o l f s m a n n a w p r z y m u s i e p o w t a r z a n i a i n f o r m u j e

0 t y m , że to n ie o b s e r w a c j a s c e n y p i e r w o t n e j i n ie jego k o n ­f l ik ty p o p ę d o w e u c z y n i ł y g o c h o r y m , lecz b a r d z o w c z e s n e w y ­k o r z y s t a n i e jego osoby. N i e b y ł tego w s t a n i e w y r a z i ć p r z e z ca­ł e życie, p o n i e w a ż b r a k o w a ł o m u k o n i e c z n e g o w s p a r c i a . A b y t o wy jaśnić , m u s z ę n a j p i e r w p r z e d s t a w i ć p e w n e fakty .

T r u d n o ś c i f i n a n s o w e W o l f s m a n n a opisu je F r e u d w sposób n a s t ę p u j ą c y :

. .Dzięki s p a d k o w i po ojcu i w u j k u s t a ł się b a r d z o b o g a t y 1 w sposób m a n i f e s t a c y j n y o b n o s i ł się z t y m b o g a c t w e m . C z u ł b y się d o t k n i ę t y , g d y b y g o p o d t y m w z g l ę d e m nie d o c e n i o n o . Ale n ie wiedział , ile pos iada, ile w y d a ł , ile mu pozos tało . T r u d n o b y ł o b y s t w i e r d z i ć , czy b y ł skąpy, czy też r o z r z u t n y . R a z zacho­w y w a ł się tak, r a z inacze j , nigdy w sposób, k t ó r y w s k a z y w a ł b y na k o n s e k w e n t n e z a m i a r y . Na p o d s t a w i e k i l k u r z u c a j ą c y c h się w o c z y cech, k t ó r e p ó ź n i e j p r z e d s t a w i ę , m o ż n a b y g o b y ł o u w a ż a ć za z a t w a r d z i a ł e g o , p y s z n i ą c e g o się bogacza, d la k t ó r e g o b o g a c ­t w o s t a n o w i o z a l e t a c h jego o s o b y i k t ó r y p r z y i n t e r e s a c h fi­n a n s o w y c h n i g d y n ie b i e r z e p o d u w a g ę u c z u ć . Ale i n n y c h nie o c e n i a ł ze w z g l ę d u na ich b o g a c t w o i p r z y w i e l u o k a z j a c h o k a ­z y w a ł się r a c z e j s k r o m n y , śp ieszący z p o m o c ą i w s p ó ł c z u j ą c y . W ł a ś n i e p i e n i ę d z m i r o z p o r z ą d z a ł n i e ś w i a d o m i e — b y ł y d l a n i e ­g o c z y m ś ł a t w y m .

J e g o z a c h o w a n i e w i n n y m p r z y p a d k u b y ł o d la n iego s a m e ­go z a g a d k o w e . P o z o s t a ł y po ś m i e r c i ojca m a j ą t e k został p o d z i e ­l o n y m i ę d z y niego a m a t k ę . M a j ą t k i e m z a r z ą d z a ł a m a t k a i , j ak s a m p r z y z n a ł , bez z a r z u t u i h o j n i e w y c h o d z i ł a n a p r z e c i w jego p o t r z e b o m f i n a n s o w y m .

M i m o t o k a ż d a r o z m o w a d o t y c z ą c a s p r a w f i n a n s o w y c h k o ń ­czyła się n a j g w a ł t o w n i e j s z y m i z a r z u t a m i w o b e c m a t k i , że go nie kocha, że chce na n i m oszczędzać i że p r a w d o p o d o b n i e n a j c h ę ­t n i e j w i d z i a ł a b y g o m a r t w e g o , ż e b y s a m a m o g ł a z a r z ą d z a ć p i e ­n i ę d z m i . M a t k a p ł a c z ą c p r z e k o n y w a ł a go o s w o j e j b e z i n t e r e s o w ­ności, on w s t y d z i ł się i s ł u s z n i e m ó g ł z a p e w n i a ć , że w c a l e t a k

157

Page 158: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o n i e j n ie m y ś l a ł , ale b y ł p e w i e n , że p r z y n a s t ę p n e j okazj i p o ­w t ó r z y tę s c e n ę . " (Z. F r e u d , 1918b, s . 1 0 4 - 109).

J e s t b a r d z o p r a w d o p o d o b n e , ż e b a r d z o w c z e ś n i e w y k o r z y s t a ­n e p r z e z d o r o s ł y c h l u b s t a r s z e r o d z e ń s t w o dz iecko z a c h o w u j e p r z e z całe swoje życie poczucie, że z b y t wie le m u s i o d d a ć . Wy­r a ż a się to w sposobie t r a k t o w a n i a p r z e z n ie p i e n i ę d z y , a t a k ż e z a w a r t o ś c i jel it . J a k k o l w i e k t o p o d s t a w o w e uczucie i n f o r m u j e j e

0 r e a l n y m z d a r z e n i u , ńie m o ż e d o s t r z e c p o m i ę d z y n i m i związ­ku, d o p ó k i k t o ś m u n ie p o m o ż e p r z e ż y ć e m o c j o n a l n e j t reśc i t e ­go z d a r z e n i a i znaczenia , jak ie ma ono d la niego. P o n i e w a ż cią­gle słyszy od w y c h o w a w c ó w , że da je z b y t m a ł o , nie w y p r ó ż n i a się w o d p o w i e d n i m m o m e n c i e i w o d p o w i e d n i e j ilości, uczucie p r z e c i ą ż e n i a w y m a g a n i a m i w i ą ż e się z w y r z u t a m i s u m i e n i a

1 k o ń c z y się n i e z n o ś n y m p r z e k o n a n i e m , że jest się j e d n a k z ł y m człowiek iem, s k o r o „ b e z p o w o d u " ma się uczucie , że je s t się w y ­k o r z y s t y w a n y m i n ie w s z y s t k i m co się ma i c z y m się jest, dz ie­l i się z chęcią. To, że s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e d z i e c k a m u s i do­p r o w a d z i ć do z a b u r z e ń w jego p ó ź n i e j s z y m życiu s e k s u a l n y m , jes t z r o z u m i a ł e dla k a ż d e g o p r z e c i ę t n e g o la ika . T e n związek nie jest j e d n a k c a ł k i e m oczywis ty d la o r t o d o k s y j n e g o a n a l i t y k a , k t ó ­r y p r z e z c a ł e l a t a ćwiczył t ł u m a c z e n i e w s z y s t k i c h t r u d n o ś c i s w o ­jego p a c j e n t a jego i n f a n t y l n y m i ż y c z e n i a m i s e k s u a l n y m i .

L e c z s k u t k i s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t a n i a n ie ogranicza ją się j e d y n i e do t r u d n o ś c i w życiu s e k s u a l n y m : upoś ledza ją r o z w ó j j aźn i i u t r u d n i a j ą p o w s t a n i e a u t o n o m i c z n e g o c h a r a k t e r u . Dzie­je się to z n a s t ę p u j ą c y c h p o w o d ó w :

1 . S y t u a c j a bezs i lnego u z a l e ż n i e n i a od u k o c h a n e j osoby, m a ­t k i a lbo ojca, s t w a r z a b a r d z o w c z e s n e połączenie miłośc i z n i e ­nawiścią .

2 . Ze w z g l ę d u na groźbę u t r a t y u k o c h a n e g o c z ł o w i e k a dzie­cko n ie m o ż e a n i p r z e ż y ć , an i w y r a z i ć g n i e w u , k t ó r y d o niego czuje. A m b i w a l e n c j a , związek miłośc i i n i e n a w i ś c i pozosta je w a ­żną cechą p ó ź n i e j s z y c h s t o s u n k ó w m i ę d z y l u d z k i c h . W i e l u z t y c h ludz i z u p e ł n i e nie m o ż e sobie w y o b r a z i ć , że miłość m o ż e b y ć m o ż l i w a bez c ie rp ien ia , ofiary, s t r a c h u , bez b y c i a w y k o r z y s t y ­w a n y m , bez u p o k o r z e ń i p o n i ż e ń .

3 . P o n i e w a ż f a k t byc ia w y k o r z y s t a n y m m u s i zostać w y p a r t y ( jest t o k o n i e c z n e d o przeżyc ia) , t a k ż e k a ż d a wiedza, k t ó r a m o -

158

Page 159: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

g ł ą b y r o z l u ź n i ć k o n t r o l ę tego w y p a r c i a , w s z e l k i m i ś r o d k a m i m u s i b y ć o d p i e r a n a , co w k o ń c u p r o w a d z i do „ z u b o ż e n i a osobo­wośc i i u t r a t y ż y w o t n y c h k o r z e n i " , j ak n p . w p r z y p a d k u d e ­pres j i .

4 . S k u t k ó w u r a z u n ie m o ż n a z a pomocą w y p a r c i a u s u n ą ć , lecz p r z e c i w n i e , jeszcze się o n e w t e n sposób u t r w a l a j ą . B r a k możl iwośc i p o w r o t u p a m i ę c i ą do u r a z u , jego w e r b a l i z a c j i (to z n a c z y b r a k możl iwośc i z w i e r z e n i a się z d a w n y c h u c z u ć osobie b l i sk ie j , d a r z ą c e j n a s z a u f a n i e m ) s t w a r z a konieczność a r t y k u l a ­cji w p r z y m u s i e p o w t a r z a n i a .

5 . P r z e ż y t a d a w n i e j , ale n i e m o ż l i w a do p r z y p o m n i e n i a sobie s y t u a c j a u z a l e ż n i e n i a i byc ia w y k o r z y s t a n y m p r z e z u k o c h a n ą osobę będzie p o w t a r z a n a w p a s y w n e j l u b a k t y w n e j rol i l u b w n i c h obu.

6. Do n a j p r o s t s z y c h i z u p e ł n i e n i e z a u w a ż a l n y c h f o r m ro l i a k t y w n e j n a l e ż y w y k o r z y s t y w a n i e w ł a s n y c h dzieci d la swoich p o t r z e b , k t ó r e są t y m b a r d z i e j p a l ą c e i n ie k o n t r o l o w a n e , im sil­n i e j zos tał w y p a r t y w ł a s n y u r a z .

W y o b r a ż a m sobie, ż e o s t a t n i p u n k t m o ż e z a n i e p o k o i ć w i e l u c z y t e l n i k ó w i p o i r y t o w a n i będą o n i p y t a ć : Czy te czułości , k t ó ­r y m i o b d a r z a m dziecko, też są fałszem? Czy m o j a miłość do d z i e c k a m a b y ć też z a b r o n i o n a ? O t y m n a t u r a l n i e n ie m o ż e b y ć m o w y . W k a ż d e j miłośc i jest c ie lesna bl i skość i czułość i n ie ma to nic w s p ó l n e g o z w y k o r z y s t a n i e m . Ale rodzice, k t ó r z y sa­m i m u s i e l i w y p r z e ć f a k t byc ia w y k o r z y s t a n y m i n i g d y tego n ie przeży l i , ś w i a d o m i e będą czuli się w t a k i e j s y t u a c j i b a r d z o n i e ­p e w n i e w o b e c w ł a s n y c h dzieci. A lbo będą t ł u m i ć na j szczersze o d r u c h y miłości w o b a w i e p r z e d u w i e d z e n i e m dziecka, a lbo n i e ­ś w i a d o m i e w y r z ą d z ą m u k r z y w d ę , t a k ą jaką i i m w y r z ą d z o n o , n ie m o g ą c sobie p r z y t y m w y o b r a z i ć , j ak j e k r z y w d z ą , p o n i e ­w a ż s a m i m u s z ą s ta le o d s u w a ć o d s iebie t e uczucia . J a k m o ż n a p o m ó c t y m r o d z i c o m ? U s u n i ę c i e a m n e z j i n ie jes t m o ż l i w e bez g ł ę b o k i e j t e r a p i i . Dla człowieka, k t ó r y w d z i e c i ń s t w i e b y ł w ł a ­snością s w o i c h rodziców, nie jes t rzeczą ł a t w ą u ś w i a d o m i e n i e sobie, w k t ó r y m m o m e n c i e t r a k t u j e swoje dz iecko jako swoją w ł a s n o ś ć . A m i m o to, u w r a ż l i w i e n i e n a t e n p r o b l e m , ś w i a d o ­m o ś ć t y c h p o w i ą z a ń w y d a j e się s t w a r z a ć p e w n ą szansę . Z a k ł a ­da to, że p r z y n a j m n i e j m o ż n a p r z y j m o w a ć , iż rodz ice n ie by l i

Page 160: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

a n i Bogami, a n i a n i o ł a m i , a le często p o t r z e b u j ą c y m i i e m o c j o ­n a l n i e b a r d z o o s a m o t n i o n y m i l u d ź m i , d la k t ó r y c h dziecko b y ł o j e d y n y m d o z w o l o n y m o b i e k t e m , u m o ż l i w i a j ą c y m w y ł a d o w a n i e emocj i . Rodzice są l u d ź m i , k t ó r z y czul i się u p r a w n i e n i do t a k i e ­g o z a c h o w a n i a dz ięk i r ó ż n e g o r o d z a j u ideologiom, d o k t ó r y c h n a l e ż y n p . p e d a g o g i k a , a n a w e t p s y c h o a n a l i z a (z je j p o g l ą d a m i n a t e m a t i n f a n t y l n e j seksua lnośc i ) . Lecz w r ó ć m y d o naszego p r z y k ł a d u — W o l f s m a n n a .

W r o k u 1920 s ł a w n y p a c j e n t F r e u d a został p o n o w n i e u z n a n y za w y l e c z o n e g o , lecz w r o k u 1926 w y s t ą p i ł a u n iego p a r a n o j a . Zgłosił się do F r e u d a , k t ó r y w t y m czasie nie m ó g ł go p r z y j ą ć i s k i e r o w a ł go do swoje j u c z e n n i c y , R u t h M a c k - B r u n s w i c k , k t ó r a m u b a r d z o p o m o g ł a . I n n a p a c j e n t k a R u t h M a c k - B r u n s w i c k , a w i ę c „ a n a l i t y c z n a s i o s t r a " W o l f s m a n n a M u r i e l G a r d i n e r , o p u ­b l i k o w a ł a w r o k u 1971 ks iążkę, k t ó r a obok h i s t o r i i p a c j e n t ó w F r e u d a i R u t h M a c k - B r u n s w i c k z a w i e r a t a k ż e h i s t o r i ę Wolf-s m a n n a .

R u t h M a c k - B r u n s w i c k , szeroko i n f o r m u j e o k ł o p o t a c h f i n a n ­s o w y c h W o l f s m a n n a i o jego b r a k u z a u f a n i a do l e k a r z y , d e n ­t y s t ó w i k r a w c ó w , czego k r a ń c o w y m p r z y k ł a d e m jest p a r a n o -i d a l n e , o b ł ę d n e p r z e k o n a n i e o u s z k o d z e n i u jego nosa p r z e z d e r ­m a t o l o g a , p r o f e s o r a X. A n a l i t y c z k a s ł u s z n i e d o m y ś l a ł a się, że za t y m i m a n i a m i p r z e ś l a d o w c z y m i k r y j e się agres ja w s t o s u n k u do F r e u d a . P o n i e w a ż r o z u m i a ł a j e j ako w y r a z „ p a s y w n y c h h o m o ­s e k s u a l n y c h ż y c z e ń " p a c j e n t a , k t ó r e F r e u d zawiódł, n ie m u s i a ł a b r o n i ć swojego n a u c z y c i e l a p r z e d z a r z u t a m i p a c j e n t a i m o g ł a mu u m o ż l i w i ć e k s p r e s j ę wściekłości , co p r z y c z y n i ł o się do p o ­p r a w y . S a m a b y ł a t y m w y l e c z e n i e m zdziwiona, p o n i e w a ż p o m i ­n ę ł a w t y m p r z y p a d k u k o n i e c z n y w e d ł u g n i e j w a r u n e k tego p r o c e s u , a m i a n o w i c i e p e ł n e z a a k c e p t o w a n i e jego „ ż y c z e n i a k a ­s t r a c j i " o r a z „ ż y c z e n i a h o m o s e k s u a l n e g o w s p ó ł ż y c i a z o jcem jak k o b i e t a " .

P i s a ł a : „ G d y b y p a c j e n t b y ł z d o l n y z a a k c e p t o w a ć w p e ł n i k o ­biecą ro lę i p a s y w n o ś ć , m ó g ł b y u n i k n ą ć t e j c h o r o b y , k t ó r a p o ­w s t a ł a j e d y n i e w w y n i k u o d r z u c e n i a rol i k o b i e c e j " . (M. G a r ­d i n e r , 1972, s. 329).

A w i n n y m m i e j s c u : „Ale j e d y n ą drogą jest z a a k c e p t o w a n i e s w o j e j w ł a s n e j k a s t r a c j i . Musi pójść tą drogą l u b w r ó c i ć na sce-

160

Page 161: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ne dz iec ińs twa, k t ó r e ze w z g l ę d u na jego p a s y w n y s t o s u n e k do Ojca s tało się p a t o g e n n e . Zaczął p o j m o w a ć , że w s z y s t k i e jego m a r n e wielkości , jego s t r a c h p r z e d o jcem i , p r z e d e w s z y s t k i m , n i e o d w r a c a l n a d e f o r m a c j a s p o w o d o w a n a p r z e z ojca, m i a ł y j edy­nie u k r y ć jego p a s y w n o ś ć . W m o m e n c i e , g d y p a s y w n o ś ć ta swo­b o d n i e u j a w n i a się, a jej o d p i e r a n i e p r z y c z y n i a się do p o w s t a ­nia u r o j e ń , s ta je się o n a dla p a c j e n t a nie do w y t r z y m a n i a . J e ­żeli n a w e t w y d a j e się inacze j , w rzeczywis tośc i n ie ma d la n i e ­go w y b o r u m i ę d z y p r z y j ę c i e m ro l i k o b i e c e j a je j o d r z u c e n i e m " . (M. G a r d i n e r , 1972, s. 328).

U r a z s p o w o d o w a n y z ł y m t r a k t o w a n i e m jest i n t e r p r e t o w a n y jako „ p o s t a w a p a s y w n a " i p o ż ą d a n a j e s t . „ a k c e p t a c j a k a s t r a c j i " . J a k k o l w i e k u w a ż a m t a k i e t e o r i e z a g w a ł t z a d a w a n y p a c j e n t o m , m o g ę sobie w y o b r a z i ć , że w t y m k o n k r e t n y m p r z y p a d k u w y s z ł y o n e W o l f s m a n n o w i n a d o b r e . G d y b y a n a l i t y c z k ą p o t r a f i ł a do­s t rzec, ż e W o l f s m a n n m i a ł k i l k a r e a l n y c h p o w o d ó w , ż e b y czy­nić Z y g m u n t o w i F r e u d o w i z a r z u t y , t o p r ó b o w a ł a b y ś w i a d o m i e l u b n i e ś w i a d o m i e b r o n i ć p r z e d t y m i z a r z u t a m i u k o c h a n e g o m i ­s t rza , z a c z y m p r z e m a w i a n a s t ę p u j ą c y c y t a t :

„ S t w i e r d z e n i e p a c j e n t a , ż e ż a d e n l e k a r z an i d e n t y s t a n ie le­czył go sol idnie, jest p o w i e r z c h o w n i e rzecz b i o r ą c do p e w n e g o s t o p n i a u s p r a w i e d l i w i o n e . J e d n a k g d y t o w a r z y s z y się p a c j e n t o ­wi w jego d ł u g i e j d r o d z e k r z y ż o w e j od l e k a r z a do l e k a r z a , od d e n t y s t y do d e n t y s t y , dochodzi się do w n i o s k u , że to on s a m chciał b y ć źle l e c z o n y i że u ł a t w i a ł l e k a r z o m t a k ą p o s t a w ę . K a ż ­de leczenie t r a k t o w a ł z n i e d o w i e r z a n i e m . N o r m a l n y człowiek p r z e r y w a leczenie, jeżel i jest n i e z a d o w o l o n y z l e k a r z a i z p e w ­nością nie dopuszcza, ż e b y o p e r o w a ł go ktoś, kogo u w a ż a za s w o ­jego w r o g a . Ale p a s y w n a p o s t a w a p a c j e n t a b a r d z o u t r u d n i a ł a m u r o z b r a t z s u b s t y t u t e m ojca; p o c z ą t k o w o s ta le p r ó b o w a ł u ł a ­godzić w y i m a g i n o w a n e g o w r o g a . P r z y p o m i n a ł o b y t o prze j śc io­wy s y m p t o m w p i e r w s z e j anal iz ie , k t ó r y c h a r a k t e r y z o w a ł się t y m , że p a c j e n t od czasu do czasu z w r a c a ł t w a r z w s t r o n ę a n a ­l i tyka, s p o g l ą d a ł na niego b a r d z o p r z y j a ź n i e , uspoka ja jąco, a p o ­t e m k i e r o w a ł s p o j r z e n i e w s t r o n ę s to jącego zegara, co m i a ł o oznaczać : «Bądź dla m n i e d o b r y » . T e n s a m gest, o t e j s a m e j t re śc i p o j a w i ł się t a k ż e w m o j e j anal iz ie . P r o f e s o r X b y ł n a t u ­r a l n i e g ł ó w n y m p r z e ś l a d o w c ą ; p a c j e n t s a m k i e d y ś p o d k r e ś l i ł , ż e

U — M u r y m i l c z e n i a . 161

Page 162: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

X jest s u b s t y t u t e m F r e u d a . P r z e ś l a d o w a n i e ze s t r o n y F r e u d a n ie b y ł o t a k w y r a ź n e . W p r a w d z i e p a c j e n t z a r z u c a ł m u , że z jego p o w o d u s t r a c i ł p i e n i ą d z e w Rosji, ale przec ież z pewnośc ią się ś m i a ł , w y o b r a ż a j ą c sobie, ż e r a d a F r e u d a m o g ł a rzeczywiśc ie b y ć z z a m i e r z e n i a złośl iwa. M u s i a ł w i ę c znaleźć i n n e g o , a le r ó w ­n o r z ę d n e g o , s y m b o l i c z n e g o p r z e ś l a d o w c ę , k t ó r e m u m ó g ł b y p o ­w a ż n i e , z p e ł n y m p r z e k o n a n i e m p r z y p i s y w a ć złośl iwe z a m i a r y . Poza t y m b y ł o jeszcze wie le i n n y c h , m a ł o z n a c z ą c y c h osób, k t ó ­r e w e d ł u g p a c j e n t a o s z u k i w a ł y g o i k r z y w d z i ł y . G o d n y m u w a g i jest fakt, że w t e d y , g d y rzeczywiśc ie został o s z u k a n y , w c a l e n ie b y ł p o d e j r z l i w y " . (M. G a r d i n e r , 1972, s. 336 i n a s i ) .

N a w e t jeśli p r o p o z y c j a F r e u d a b y ł a w z a m y ś l e d o b r a , w co nie n a l e ż y w ą t p i ć , p r a w d o p o d o b n i e m i a ł a o n a dla p a c j e n t a ka­t a s t r o f a l n e s k u t k i . N i e m a w t y m nic n a d z w y c z a j n e g o , p o n i e ­w a ż ż a d n a r a d a nie m o ż e u w z g l ę d n i ć n i e z n a n e j przyszłośc i i n ie m o ż n a w y k l u c z y ć o m y ł e k . K i e d y j e d n a k udz ie la jący r a d y a n a ­l i t y k jes t u o s o b i e n i e m ojca, m u s i u z n a ć p r a w o dziecka, k t ó r e k r y j e się w pac jenc ie , do r o z c z a r o w a n i a , co m o ż e się u z e w n ę t r z ­nić m i ę d z y i n n y m i n i e s k r ę p o w a n ą , n a r c y s t y c z n ą wściekłością. T e n w y b u c h m a mie j sce, g d y p o t ę ż n y , i d e a l i z o w a n y ojciec, d o ­t y c h c z a s w w y o b r a ż e n i a c h w s z e c h m o c n y i w s z e c h w i e d z ą c y , od­k r y w a swoją bezs i lność, a lbo c h o ć b y p o z w a l a odczuć swoje l u d z ­kie, o g r a n i c z o n e możl iwości , z a n i m p a c j e n t jest w s t a n i e je znieść. A w i ę c W o l f s m a n n m u s i a ł b y m i e ć p r a w o do swoje j wśc iekłośc i n a w e t w t e d y , g d y b y F r e u d g o l e p i e j z r o z u m i a ł , g d y b y n ie znie­w a l a ł go s w o i m i t e o r i a m i i i n t e r p r e t a c j a m i , nie u p o k a r z a ł do­b r o c z y n n y m i d a t k a m i i n ie n a r a ż a ł go na s t r a c h p r z e d s t ra tą . W y l i c z a m w s z y t k i e te c z t e r y c z y n n i k i w j e d n y m z d a n i u , p o n i e ­w a ż w e d ł u g m n i e n ie m a m i ę d z y n i m i r ó ż n i c y — k a ż d y jest p r z y k ł a d e m n i e z a m i e r z o n e g o o k r u c i e ń s t w a , czy chodzi o w ł a s n ą chorobę, czy o w ł a s n ą teor ię . B y ł o b y aroganc ją i n i e s p r a w i e d l i ­wością z a r z u c a ć F r e u d o w i , ż e w t e d y n ie r o z u m i a ł swojego p a ­c j e n t a tak, jak b y ć m o ż e b y ł o b y to m o ż l i w e dzis ia j . Ale nie z m i e n i a to faktu, że W o l f s m a n n n ie m ó g ł p r z e ż y ć i w p e ł n i w y ­raz ić swego r o z c z a r o w a n i a a n a l i t y k a m i oraz swoje j w c z e s n o -dziecięce j wściekłości na rodz iców i s ios t rę an i p r z y p o m o c y F r e u d a , a n i p o d z i w i a j ą c y c h g o u c z n i ó w . T a k jak k i e d y ś jako m a ł e dziecko o b c o w a ł j e d y n i e z l u d ź m i , k t ó r z y w y s o k o cenil i

162

Page 163: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

jego b o g a t y c h i p o t ę ż n y c h rodziców, i k t ó r y m z t e j p r z y c z y n y n ie m ó g ł się p o s k a r ż y ć , t a k p ó ź n i e j , p r z e z całe życie, o b r a c a ł się w k r ę g a c h , k t ó r e b y ł y F r e u d o w i p r z y c h y l n e i w k t ó r y c h b y ł c e n i o n y i „ w s p i e r a n y " j e d y n i e j a k o r e k l a m a wie lk iego m i s t r z a , w i ę c t a k ż e w y k o r z y s t y w a n y .

Mojego p r z e k o n a n i a , ż e i n t e r p r e t a c j e F r e u d a z a d a ł y g w a ł t p a c j e n t o w i , nie z a w d z i ę c z a m książce K a r i n O b h o l z e r (1980), k t ó ­ra o p o w i a d a o r o z m o w a c h m i ę d z y pociągającą m ł o d ą k o b i e t ą a 88- le tn im, d o b r z e w y c h o w a n y m , d o s k o n a l e p r z y s t o s o w a n y m i s a m o t n y m m ę ż c z y z n ą ( W o l f s m a n n e m ) , lecz s t u d i o w a n i u opi su tego p r z y p a d k u d o k o n a n e g o p r z e z F r e u d a i p o r ó w n a n i u go ze w s p o m n i e n i a m i z d z i e c i ń s t w a W o l f s m a n n a . W h i s t o r i i p a c j e n t a F r e u d a is tnie ją m i e j s c a p r z y p i s u j ą c e c h o r e m u u c z u c i a i s t a n y , k t ó r e b e z s p r z e c z n i e d o t y c z y ł y s a m e g o F r e u d a , a le k t ó r e n ie w y ­dają się d o t y c z y ć losu p a c j e n t a . T a k w i ę c F r e u d widz i z n a c z e ­nie s c e n y p i e r w o t n e j w p o w i ą z a n i u z p r z y j ś c i e m na ś w i a t m ł o d ­szego r o d z e ń s t w a — w y d a r z e n i e , k t ó r e n ie n a l e ż y do d o ś w i a d ­czeń W o l f s m a n n a , a k t ó r e w życiu F r e u d a p o j a w i a się s i e d e m r a z y . G d y F r e u d sądzi, ż e jego p a c j e n t „ m ó g ł p r a w d o p o d o b n i e znaleźć z r o z u m i a ł y p o w ó d , żeby nie życzyć sobie m ł o d s z e g o r o ­d z e ń s t w a " , to p r a w d o p o d o b n i e chodzi tu o p r o j e k c y j n ą i d e n t y ­fikację a n a l i t y k a . N i e m o ż n a też p r z y j ą ć , że rosy jscy z i e m i a n i e kaza l i d z i e c k u s p a ć w swoje j syp ia ln i , co m i a ł o mie j sce, j ak u d o w o d n i o n o , w p r z y p a d k u F r e u d a .

W e w s p o m n i e n i a c h W o l f s m a n n a z n a j d u j e się opis d z i a d k a (ze s t r o n y ojca) i jego s y n ó w — f r a g m e n t t e n w d u ż y m s t o p n i u w y j a ś n i a s y t u a c j ę dz iecka :

„ K i e d y w u j e k M i k o ł a j z d e c y d o w a ł się ożenić, m ó j d z i a d e k w p a d ł n a n i e p r a w d o p o d o b n y p o m y s ł o d e b r a n i a s w o j e m u s y n o w i n a r z e c z o n e j . M i a ł a o n a ożenić s ię nie z w u j k i e m M i k o ł a j e m , iecz z n i m , jego o jcem! W t e n sposób doszło do p o d o b n e j sy tuac j i , j ak w powieśc i D o s t o j e w s k i e g o Bracia Karafriazow. W y b r a n k a , p o ­d o b n i e jak w p r z y t o c z o n e j powieści , w o l a ł a s y n a i w y s z ł a za m ą ż za w u j k a Mikoła ja , na k t ó r e g o jego ojciec p ó ź n i e j s ię r o z ­g n i e w a ł i w y d z i e d z i c z y ł go. M ó j d z i a d e k u c h o d z i ł w t y m czasie za j e d n e g o z n a j b o g a t s z y c h p o s i a d a c z y z i e m s k i c h na p o ł u d n i u Ros j i " . (M. G a r d i n e r , 1972, s. 31 i nas t . ) .

P o u w a ż n y m p r z e c z y t a n i u tego f r a g m e n t u nie z d z i w i m y się,

163

Page 164: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ze na jzdolnie j szy s y n ojca, u k o c h a n y w u j e k P i o t r , w w i e k u m ł o ­d z i e ń c z y m c ierp iał na chroniczną p s y c h o z ę i że ojciec W o l f s m a n -n a p r a w d o p o d o b n i e o d e b r a ł sobie życie p o k i l k u n a p a d a c h d e ­pres j i . H i s t o r i a w u j k a P i o t r a u k a z u j e k l i m a t d o m u W o l f s m a n -na t a k w y r a ź n i e , że c y t u j ę ją w całości jako coś p r z e c i w n e g o do i n t e r p r e t a c j i F r e u d a o p a r t e j n a teor i i i n s t y n k t ó w .

„ M o i m u k o c h a n y m w u j k i e m b y ł zawsze w u j e k F i o t r , n a j ­m ł o d s z y z c z t e r e c h b r a c i . Z a w s z e o g r o m n i e się c ieszyłem, g d y s ł y s z a ł e m , ż e w u j e k P i o t r m a n a s odwiedzić . Z a k a ż d y m r a z e m p r z y c h o d z i ł też do m n i e , z a b i e r a ł m n i e do swojego p o k o j u i b a ­w i ł się z e mną, jak g d y b y b y ł m o i m r ó w i e ś n i k i e m , w y m y ś l a j ą c w s z e l k i e m o ż l i w e sz tuczk i i p s o t y , k t ó r e b a r d z o m n i e b a w i ł y i b y ł y d la m n i e w y j ą t k o w o z a j m u j ą c e . J a k m ó w i ł a m o j a m a ­tka, w u j e k P i o t r b y ł w m ł o d o ś c i k i m ś t a k i m jak « s u n n y boy», w y r ó ż n i a j ą c się p o p r z e z swoje n i e z m i e n n i e p o g o d n e usposob ie­n i e i d la tego b y ł c h ę t n i e w i d z i a n y m gośc iem na w s z y s t k i c h t o ­w a r z y s k i c h i m p r e z a c h . P o m a t u r z e s t u d i o w a ł n a A k a d e m i i P e -t r o w s k i e g o w M o s k w i e , wysoce w ó w c z a s r e n o m o w a n e j w y ż s z e j szkole g o s p o d a r c z e j . B a r d z o t o w a r z y s k i , zna lazł n a u c z e l n i w i e ­lu przy jaciół, k t ó r y c h z a p r a s z a ł p o t e m w lecie do n a s z e j pos ia­dłości . A j e d n a k już w k r ó t c e w u j e k P i o t r , t a k w e s o ł y k o m p a n , zaczął się d z i w n i e z a c h o w y w a ć i r o b i ć n ie m n i e j d z i w n e u w a g i , k t ó r e p o c z ą t k o w o j e d y n i e b a w i ł y jego braci , p o n i e w a ż n ie b r a l i tego p o w a ż n i e , a jego sposób b y c i a u w a ż a l i za n i e s z k o d l i w e ka­p r y s y . Ale w k r ó t c e i oni dostrzegl i , że s p r a w a jest o w i e l e p o ­ważnie j sza . P o p r o s z o n o o r a d ę z n a n e g o rosy j sk iego p s y c h i a t r ę Korsakof fa, k t ó r y n i e s t e t y j e d n o z n a c z n i e s t w i e r d z i ł p o c z ą t e k t y ­p o w e j p a r a n o i . P o c z ą t k o w o w u j P i o t r został u m i e s z c z o n y w za­k ł a d z i e z a m k n i ę t y m . A p o n i e w a ż p o s i a d a ł na K r y m i e w i e l k i e do­b r a , jego b r a c i a t a k w k o ń c u u ł o ż y l i s p r a w y , że zos tał u m i e s z ­c z o n y na ich t e r e n i e , gdzie o d c i ę t y od ś w i a t a żył jeszcze dzie­s iątki lat jak p u s t e l n i k . Choć s t u d i o w a ł r o l n i c t w o , c h c i a ł się póź­n i e j poświęcić w y ł ą c z n i e s t u d i o w a n i u his tor i i ; n a t u r a l n i e jego m a n i a p r z e ś l a d o w c z a u n i e m o ż l i w i ł a t e plany. . . P o c z ą t k o w o r o ­d z i n a i p r z y j a c i e l e w u j k a P i o t r a dos t rzega l i j e d y n i e k o m i c z n ą s t r o n ę t y c h ekscesów. I tak n a p r z y k ł a d b r a c i b a r d z o b a w i ł o jego p r z e k o n a n i e , że k a ż d a n i e z a m ę ż n a osoba płci ż e ń s k i e j p r ó ­b u j e go złowić i z m u s i ć do m a ł ż e ń s t w a . Z a w s z e g d y p r z e d s t a -

164

Page 165: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w i a n o g o m ł o d e j d a m i e , d e n e r w o w a ł się, p o n i e w a ż p o d e j r z e w a ł , że kry ją się za t y m p l a n y m a t r y m o n i a l n e i i n t r y g i . Ale k i e d y zaczął się s k a r ż y ć , że w s z y s c y go w y ś m i e w a j ą , że gołęb ie obser­w u j e J e g ° r u c h y i n a ś l a d u j ą go, i zaczął o p o w i a d a ć b z d u r y , w s z y s c y domyś l i l i się, że to c h o r o b a p s y c h i c z n a . A b y zaoszczę­dzić mu o d o s o b n i e n i a w z a k ł a d z i e d l a u m y s ł o w o c h o r y c h , u m i e s z ­czono go, izolując z u p e ł n i e od świa ta , jak już w c z e ś n i e j w s p o ­m n i a ł e m , w jego d o b r a c h n a K r y m i e . J a k m i o p o w i a d a n o , c ie­lęta, p r o s i a k i i i n n e z w i e r z ę t a d o m o w e b y ł y j e d y n y m t o w a r z y ­s t w e m , jakie znosił; dziel iły z n i m pomieszczenia , k t ó r e za jmo­w a ł . J a k t o w y g l ą d a ł o , m o ż n a b y ł o sobie ł a t w o w y o b r a z i ć .

W k r ó t k i m czasie po d o t a r c i u do n a s w i a d o m o ś c i o ś m i e r c i w u j k a P i o t r a , T e r e s a p r z y s ł a ł a m i a r t y k u ł pod t y t u ł e m Milioner

nadgryziony przez szczury, k t ó r y u k a z a ł się w m o n a c h i j s k i m czasopiśmie. P o n i e w a ż n ie b y ł o k o n t a k t ó w w u j k a P i o t r a z o to­c z e n i e m , jego ś m i e r ć n ie zos tała o d r a z u o d k r y t a . D o p i e r o g d y p o t r a w y p r z y n o s z o n e d o jego d o m u , k t ó r e z a b i e r a ł d o p i e r o w t e ­dy, g d y osoby p r z y n o s z ą c e je odeszły, p o z o s t a w a ł y p r z e z k i lka d n i n i e t k n i ę t e , d o m y ś l o n o się, że m u s i a ł o się coś w y d a r z y ć . D l a ­tego, zwłoki o d k r y t o d o p i e r o k i lka d n i po śmieci . W t y m czasie s z c z u r y z a b r a ł y się do ciała i n a d g r y z ł y je" . ( G a r d i n e r , 1972, s. 30 i nas t . oraz 108).

W u j e k P i o t r chce s t u d i o w a ć h i s t o r i ę (swoją his tor ię?) , a a t a k c h o r o b y p r z e s z k a d z a m u w t y m . Nie d o w i e r z a d a m o m , d l a t e g o jest w y ś m i e w a n y , a k i e d y o p o w i a d a , że w y ś m i e w a j ą go gołębie, izoluje się go jak sza leńca. W t y m ś r o d o w i s k u w y r ó s ł Wolfs-m a n n . C o n i e ś w i a d o m i e p r z e k a z a ł ojciec W o l f s m a n n a s w o j e m u j e d y n e m u s y n o w i w e w c z e s n y m o k r e s i e jego d z i e c i ń s t w a , b ę d ą c b e z s p r z e c z n i e obc iążony s t o s u n k a m i r o d z i n n y m i , m o ż e m y j e d y ­nie p r z e c z u w a ć , p o n i e w a ż t o z a g a d n i e n i e nie z a j m o w a ł o w t e d y F r e u d a . Dla niego, j ak dla większości ludzi, miłość do dziecka po p r o s t u w y k l u c z a ł a o k r u c i e ń s t w o i całe jego z a i n t e r e s o w a n i e k o n c e n t r o w a ł o się n a o d s z u k a n i u s c e n y p i e r w o t n e j , k t ó r e j z n a ­czenie w w a r u n k a c h m i e s z k a n i o w y c h m a ł e g o Z y g m u n t a F r e u d a b y ł o bez w ą t p i e n i a i s to tn ie j sze niż u W o l f s m a n n a .

J a k w i a d o m o , s ł a w n y p a c j e n t zawdzięcza s w ó j p s e u d o n i m d z i e c i ę c e m u m a r z e n i u s e n n e m u , k t ó r e g o t r e ś ć c y t u j ę z a F r e u ­d e m : „ Ś n i ł o mi się, że jest noc i leżę w m o i m ł ó ż k u (koniec

165

Page 166: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ł ó ż k a z n a j d o w a ł się n a w p r o s t o k n a , p r z e d k t ó r y m s t a ł rząd s t a r y c h o r z e c h ó w . W i e m , że g d y ś n i ł e m , b y ł a z i m a i noc). N a g l e o k n o o t w i e r a się i b a r d z o p r z e r a ż o n y widzę, że na w i e l k i m o r z e ­c h u p r z e d o k n e m siedzi k i l k a b i a ł y c h wi lków, sześć a lbo s i e d e m s z t u k . W i l k i b y ł y c a ł k i e m b i a ł e i w y g l ą d a ł y r a c z e j j a k l isy l u b o w c z a r k i , bo m i a ł y wie lk ie , l isie o g o n y i s to jące uszy, jak c z u j ­n e psy. O b a w i a j ą c się, ż e m n i e n i e c h y b n i e pożrą, k r z y k n ą ł e m i o b u d z i ł e m s ię" . (Z. F r e u d , 1918b, s. 54).

P a c j e n t n a r y s o w a ł wi lk i n a d r z e w i e i n a o b r a z k u n ie b y ł o „sześć l u b s i e d e m " , lecz pięć w i l k ó w , k t ó r e w p a t r y w a ł y się w dz iecko.

A n a l i z a u j a w n i ł a wie le w y z n a c z n i k ó w tego s n u : o p o w i a d a n e p r z e z b a b k ę ze s t r o n y m a t k i p r z e r a ż a j ą c e h i s t o r i e o k r a w c u i w i l k a c h , r z e c z y w i s t e z a g r o ż e n i e p r z e z w i l k i w ó w c z e s n e j Rosji, b a j k i Czerwony Kapturek, Wilk i siedem gąsek, p r z e r a ż e n i e ja­k ie za k a ż d y m r a z e m w z b u d z a ł a w m a ł y m b r a c i e s iostra, p o k a ­zu jąc m u o b r a z k r o c z ą c e g o n a w p r o s t wi lka . W y d a j e m i się, ż e w n i k a j ą c jeszcze g ł ę b i e j w specyficzną, i n d y w i d u a l n ą s y t u a c j ę t e g o dz iecka m o ż n a w y m i e n i ć jeszcze j e d n o ź r ó d ł o tego s n u : D z i a d e k („Ojciec K a r a m a z o w " ) i jego c z t e r e j s y n o w i e b y l i uoso­b i e n i e m ojca. Dziecko czuło się p r z e z n i c h k o n t r o l o w a n e , t z n . s t a l e o b s e r w o w a n e w e śnie . Czy t e n i e r u c h o m e , n i e p r z y j e m n e s p o j r z e n i a p i ę c i u w i l k ó w z e s n u n ie s y m b o l i z o w a ł y p i ę c i o k r o t n i e p o m n o ż o n e g o , t a j e m n i c z e g o , n i e z r o z u m i a ł e g o d la d z i e c k a i b y ć m o ż e s e k s u a l n i e z a b a r w i o n e g o s p o j r z e n i a ojca? ( O k r u t n y , l e g e n ­d a r n y d z i a d e k i jego c z t e r e j s y n o w i e t w o r z ą t a k ż e cyf rę pięć.) Bez s t w o r z e n i a s y t u a c j i a n a l i t y c z n e j n i g d y n ie u z y s k a się p e w ­n e j odpowiedz i . Ale r o z w i n ę ł a m t u t a j t ę myś l , b y n a p o d s t a w i e z n a n e g o w i e l u a n a l i t y k o m m a t e r i a ł u p o k a z a ć , jak w e d ł u g m n i e t e o r i a i n s t y n k t ó w z a c i e m n i a o c z y w i s t e p o w i ą z a n i a i p r z y c z y n i a s ię do tego, że k l u c z o w e , t r a u m a t y c z n e p r z e ż y c i a p a c j e n t a n i e u j a w n i a j ą się w czasie ana l izy .

P o d c z a s m o j e j dz iała lnośc i s u p e r w i z y j n e j często m i a ł a m o k a ­zję czy tać opisy p r z y p a d k ó w kolegów, k t ó r z y s t a r a l i się o p r z y ­jęcie d o T o w a r z y s t w a P s y c h o a n a l i t y c z n e g o . W t e d y z a u w a ż y ł a m , ż e s t a r a j ą c się s p r o s t a ć w y m a g a n i o m i n s t y t u t ó w p s y c h o a n a l i t y c z ­n y c h , to z n a c z y o g r a n i c z a j ą c się do akc j i w p r z e n i e s i e n i u i n a ­świe t la jąc ją od s t r o n y w c h o d z ą c e j w m o d ę t e o r i i (np. teor i i i n -

166

Page 167: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s t y n k t ó w , m o d e l u s t r u k t u r a l n e g o , psycholog i i jaźni, t e o r i i K l e i n , K o h u t a , K e r n b e r g a ) , a u t o r z y by l i t a k nią pochłonięc i , że w w i e ­lu w y p a d k a c h los d z i e c k a został z u p e ł n i e p o m i n i ę t y . A k c j a w p r z e n i e s i e n i u b y ł a zawsze i n t e r p r e t o w a n a w e d ł u g a k t u a l n i e l a n ­s o w a n y c h idei. P o t e m w dyskus j i p o j a w i a ł y się r ó ż n e ujęcia, w zależności o d r e p r e z e n t o w a n e j teor i i . N a p r z y k ł a d t o s a m o za­c h o w a n i e p a c j e n t a , jego d ł u g o t r w a ł e m i l c z e n i e m o ż e b y ć i n t e r ­p r e t o w a n e jako p r z e k o r n a agres ja , j ako „ b i e r n e h o m o s e k s u a l n e u w i e d z e n i e " , j a k o „ ż y c z e n i e i n g e r e n c j i ze s t r o n y a n a l i t y k a " (za p o m o c ą i n t e r p r e t a c j i ) , j a k o „ p o t r z e b a p o z b a w i e n i a a n a l i t y k a r a ­dości ze swoje j p r a c y " , j ako n i e d o w i e r z a n i e , r y w a l i z a c j a i t a k d a l e j . Często m i a ł a m w r a ż e n i e , że wie le z tego, co zostało p r z e d ­s t a w i o n e w t a k i c h d y s k u s j a c h , m o g ł o b y b y ć p r a w d ą , a le n ie m i a ł o z n a c z e n i a dla biograf i i p a c j e n t a bez u w z g l ę d n i e n i a jego w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a . Z p e w n o ś c i ą to, czy p a c j e n t jes t o d b i e ­r a n y jako p a s y w n i e h o m o s e k s u a l n y , czy też j a k o k n ą b r n y , n i e za leży t y l k o od t e o r i i a n a l i t y k a , a le t a k ż e od u c z u ć w p r z e c i w -p r z e n i e s i e n i u . Ale te mogą okazać się p o m o c n e w p r a c y z p a ­c j e n t e m d o p i e r o w t e d y , g d y u w z g l ę d n i się h i s t o r i ę jego dz ie­c i ń s t w a . W ó w c z a s w s z y s t k o , c o p a c j e n t m ó w i l u b robi , n ie od­nosi się j e d y n i e do „ t u i t e r a z " , lecz do ser i i czynnośc i p r z y m u ­s o w y c h , k t ó r y c h sens m o ż n a w y j a ś n i ć j e d y n i e p r z e z k i l k a fak­t ó w z d z i e c i ń s t w a , jeżel i p o t r a k t u j e się je p o w a ż n i e . K i e d y się okazuje, ż e w s p o m n i a n y t u t a j m i l c z ą c y p a c j e n t b y ł w y c h o w y ­w a n y p r z e z m a t k ę , k t ó r a j a k o dz iecko b y ł a w obozie k o n c e n ­t r a c y j n y m i n i g d y o t y m nie m ó w i ł a , l u b p r z e z ojca, k t ó r y d o ­p u s z c z a ł się w w o j n i e w i e t n a m s k i e j o k r u c i e ń s t w i r ó w n i e ż n i g d y o t y m nie m ó w i ł , to m o ż e być, że p a c j e n t t e n j e d y n i e mi lcząc jes t w s t a n i e o p i s a ć swoją s y t u a c j ę , na k t ó r ą b y ł n a r a ż o n y p r z e z całe swoje życie i k t ó r ą p o z w o l i n a j p i e r w d o ś w i a d c z y ć swoje­m u a n a l i t y k o w i , z a n i m s a m b ę d z i e m ó g ł n a r a z i ć się n a u c z u c i e z a t r z y m a n i a się p r z e d m u r e m m i l c z e n i a , ż e b y p r z e ż y ć t o świa­d o m i e .

O p i s a n y t u t a j p r z y k ł a d m i l c z ą c e g o p a c j e n t a b y ć m o ż e p o d ­kreś l i fakt, że nie m o ż n a p a c j e n t ó w w y p y t y w a ć , lecz n a l e ż y „ p y t a ć r a z e m z n i m i " , o ś m i e l a ć ich do z a d a w a n i a p y t a ń , a n ie i g n o r o w a ć i p o m i j a ć p r z e k a z y w a n e p r z e z n i c h ( w e r b a l n i e i p o -z a w e r b a l n i e ) i n f o r m a c j e . Dziecko m o ż e p o d c z a s a n a l i z y p r z e k a -

167

Page 168: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

zać j e d y n i e m a l a część, m o ż e j e d y n i e 10%, in formac j i o s w o i m uraz ie . J e ż e l i j e s t e ś m y n a s t a w i e n i , jak sędzia, n a s p r a w d z e n i e zasadnośc i jego skarg i , na p r z y ł a p a n i e go na p r z e s a d z i e w w y ­p o w i e d z i ( jak n p . „Ale przec ież ojciec n ie zawsze b y ł o k r u t n y " ) , w t e d y u n i e m o ż l i w i m y m u p r z e k a z a n i e n a w e t t y c h 1 0 p r o c e n t . P a c j e n t będzie się w ó w c z a s n a s o b a w i a ł t a k s a m o jak swojego u w e w n ę t r z n i o n e g o o b i e k t u l u b t a k z w a n e g o s u p e r e g o . Ale je­żeli będzie m i a ł p r a w o o c z e k i w a ć o d n a s p o s t a w y a d w o k a t a , k t ó r e m u nie chodzi o to, żeby b r o n i ć i o c h r a n i a ć ojca, lecz by p o m a g a ć p a c j e n t o w i , w t e d y z naszą pomocą, dzięki n a s z e j fan­taz j i i e m p a t i i , będzie m ó g ł p r z e ż y ć swoje opuszczenie , s a m o t ­ność, s t r a c h , b e z r a d n o ś ć i wśc iekłość, bez koniecznośc i b r o n i e ­n ia rodz iców p r z e d t y m i u c z u c i a m i , p o n i e w a ż d o ś w i a d c z y z n a ­m i , ż e uczuc ia n ie zabijają. B y ć m o ż e t y m r a z e m będz ie m ó g ł p r z e k a z a ć 90% swoje j skarg i , bo c i e r p i e n i e dz iecka p r z e k r a c z a f a n t a z j ę każdego dorosłego. W k a ż d y m raz ie będzie m ó g ł szybcie j d o t r z e ć do swojego n i e ś w i a d o m e g o u r a z u , jeśli a n a l i t y k zrezyg­n u j e z funkc j i sędziego.

W hi s tor i i c h o r o b y W o l f s m a n n a p r z e d s t a w i o n e j p r z e z F r e u d a z n a j d u j e się n a s t ę p u j ą c y f r a g m e n t :

„ K i e d y d o t a r ł a do niego i n f o r m a c j a o ś m i e r c i s ios t ry — opo­w i a d a ł p a c j e n t — nie o d c z u w a ł ż a d n e g o c ierp ienia . Z m u s z a ł się do o k a z y w a n i a żałoby i z u p e ł n i e na z i m n o m ó g ł się cieszyć, że s t a ł się j e d y n y m s p a d k o b i e r c ą m a j ą t k u . C h o r o w a ł już w ó w c z a s od w i e l u lat . M u s z ę w y z n a ć , że ta i n f o r m a c j a p r z e z chwi lę p o ­z b a w i ł a m n i e p e w n o ś c i co do t r a f n o ś c i d i a g n o z y tego p r z y p a d k u . M o ż n a b y ł o w p r a w d z i e przy jąć, że ból z p o w o d u s t r a t y u k o ­c h a n e g o c z ł o n k a r o d z i n y u l e g ł z a h a m o w a n i u z e w z g l ę d u n a is tnie jącą zazdrość o s ios t rę i obecność n i e ś w i a d o m e g o , k a z i r o d ­czego uczucia, ale t r u d n o mi z r e z y g n o w a ć z s u b s t y t u t u nie za­i s t n i a ł e g o u z e w n ę t r z n i e n i a bólu. W k o ń c u w y s t ą p i ł on w i n n y m , n i e z r o z u m i a ł y m dla p a c j e n t a w y b u c h u uczuć. W k i l k a mies ięcy po ś m i e r c i s ios t ry s a m o d b y ł on p o d r ó ż do miejsca, gdzie z m a r ­ła, o d s z u k a ł g r ó b wie lk iego p o e t y , k t ó r y b y ł w t e d y jego i d e a ł e m i z a p ł a k a ł n a d n i m g o r ą c y m i ł z a m i . B y ł a to t a k ż e dla n iego n i e ­z r o z u m i a ł a r e a k c j a , p o n i e w a ż wiedział , że od ś m i e r c i w ie lk iego p o e t y m i n ę ł o życie d w ó c h p o k o l e ń . Z r o z u m i a ł j ą d o p i e r o w t e d y , g d y p r z y p o m n i a ł sobie, ż e ojciec m i a ł z w y c z a j p o r ó w n y w a ć w i e r -

168

Page 169: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

sze z m a r ł e j s ios t ry z w i e r s z a m i w i e l k i e g o poety . I n n ą w s k a z ó w ­ką ( k t ó r e j mi d o s t a r c z y ł ) co do p r a w i d ł o w e j i n t e r p r e t a c j i tego p o z o r n i e s k i e r o w a n e g o pod a d r e s e m p o e t y h o ł d u , b y ł a o m y ł k a w jego o p o w i a d a n i u , k t ó r ą m ó g ł b y m tu p r z y t o c z y ć . P o p r z e d n i o k i l k a k r o t n i e p o d a w a ł , że jego s ios t ra się zas t rze l i ła, a p ó ź n i e j m u s i a ł p r z y z n a ć , że się o t r u ł a . A p o e t a zginął z a s t r z e l o n y w p o j e d y n k u " . (Z. F r e u d , 1918b, s. 46 i nas t . ) .

P o n i e w a ż p a c j e n t o d na jwcześnie j szego d z i e c i ń s t w a b y ł w y ­k o r z y s t y w a n y p r z e z swoją s tarszą s ios t rę — m ę c z o n y , s t r a s z o n y i k o n t r o l o w a n y — a p ó ź n i e j widz iał , że u k o c h a n y ojciec ją fa­w o r y z u j e , b r a k ża lu p o je j s a m o b ó j s t w i e b y ł w y r a z e m jego p r a w ­dz iwego „ j a " . T e r a z cieszył się, „że jes t j e d y n y m s p a d k o b i e r c ą m a j ą t k u " , to z n a c z y miłośc i rodz ic ie l sk ie j . F a k t , że t a k i e u c z u ­cia nie są j e d n o z n a c z n e , p o n i e w a ż W o l f s m a n n b y ł p r z y w i ą z a n y do s ios t ry t a k ż e w i n n y sposób, n ie w y k l u c z a ich obecności . A j e d n a k c y t a t d o w o d z i m i ę d z y i n n y m i , jak b a r d z o ideologia p e d a g o g i c z n a i w ł a s n e d z i e c i ń s t w o ( F r e u d m i a ł p ięć sióstr, za­n i m 10 la t p ó ź n i e j p r z y s z e d ł na ś w i a t A l e k s a n d e r ) w p ł y n ę ł y na p r a c ę a n a l i t y c z n ą F r e u d a . U d o w o d n i e n i e t e j t e z y w szczegółach o z n a c z a ł o b y n a p i s a n i e n o w e j ks iążk i o W o l f s m a n n i e , w k t ó r e j m o ż n a b y b y ł o d o k ł a d n i e w y k a z a ć ś l a d y C z a r n e j P e d a g o g i k i n a p o j e d y n c z y c h p r z y k ł a d a c h . Ale n ie jest t o c e l e m m o j e j p r a c y , n a w e t jeżeli a n a l i z a p o s t a w y p e d a g o g i c z n e j w o p i s a n y c h p r z e z F r e u d a w y p a d k a c h , k t ó r a o d z w i e r c i e d l a w a r t o ś c i jego s p o ł e c z e ń ­s twa, b y ł a b y k o r z y s t n a dla ce lów s z k o l e n i o w y c h .

T u t a j c h c i a ł a m n a p r z y k ł a d z i e j e d n e g o z n a n e g o z d a r z e n i a p o ­kazać, jak c z ł o w i e k p r z e z całe swoje życie ciągle na n o w o insce­nizu je j e d y n y , p o w a ż n y u r a z w y n i k a j ą c y z s e k s u a l n e g o w y k o ­r z y s t a n i a ; r o b i to w n a j r ó ż n i e j s z y c h s y t u a c j a c h i n a w e t n i e ­ś w i a d o m i e p r o w o k u j e r ó ż n y c h a n a l i t y k ó w , żeby s t a l e w y k o r z y ­s t y w a l i jego osobę do r ó ż n y c h celów. W his tor i i c h o r o b y Wolfs-m a n n a z n a j d u j e się t a k a i n f o r m a c j a F r e u d a :

„ G d y p r z e b y w a l i w p i e r w s z e j posiadłości , jego s ios t ra s p r o ­w o k o w a ł a go, «gdy b y ł jeszcze c a ł k i e m m a ł y » do s e k s u a l n y c h d z i a ł a ń . N a j p i e r w p r z y p o m n i a ł sobie, jak w toalecie, z k t ó r e j dzieci często w s p ó l n i e k o r z y s t a ł y , z a ż ą d a ł a : « P o k a z m y sobie p u -py», i n a s t ę p s t w e m słów b y ł y c z y n y . P ó ź n i e j n a s t ą p i ł o b a r d z i e j znaczące u w i e d z e n i e , a p a c j e n t opisał w s z y s t k i e szczegóły d o t y -

169

Page 170: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

•czące czasu i mie j sca . B y ł o to na wiosnę, p o d c z a s n i e o b e c n o ś c i o jca; dzieci b a w i ł y się na p o d ł o d z e w j e d n y m p o m i e s z c z e n i u , p o d ­czas g d y m a t k a p r a c o w a ł a w s ą s i e d n i m . S i o s t r a p o c h w y c i ł a je­go członek, b a w i ł a się n i m i o p o w i a d a ł a p r z y t y m n i e p o j ę t e r z e c z y o n i a n i . N i a n i a robi to samo ze w s z y s t k i m i l u d ź m i , n p . z o g r o d n i k i e m , stawia go na głowie i łapie za genitalia (Z. F r e u d , 1918b, s. 43; p o d k r e ś l e n i a A. M.).

K i e d y sobie w y o b r a z i m y , ż e c h ł o p i e c w ł a ś c i w i e n ie w z r a s t a ł w pob l iżu rodziców, lecz n i a ń k i i s iostry, że a n g i e l s k a g u w e r ­n a n t k a b u d z i ł a vv n i m lęk, to z r o z u m i e m y , że z a c h o w a n i e sio­s t r y w p o ł ą c z e n i u z in formac ją o n i a n i p o z b a w i ł o go j ednocześ­n i e o s t a t n i e j i j e d y n e j osoby, k t ó r ą d a r z y ł z a u f a n i e m , k t ó r e j m ó g ł b y p o w i e d z i e ć o s w o i c h u c z u c i a c h l ę k u i bezs i lności . P r z e ­m o c , jaką w y w i e r a ł a s iostra, b y ł a b y m o ż l i w a d o p o k o n a n i a , g d y b y s t o s u n e k d o n i a n i n ie został z a k ł ó c o n y . Ale w y o b r a ż e n i e , że najbl iższa, u k o c h a n a osoba r o b i z m ę ż c z y z n a m i „ jeszcze gor­sze r z e c z y " niż s ios t ra z n i m , d o p r o w a d z i ł o do n a g ł e g o , d u c h o ­w e g o o s a m o t n i e n i a d z i e c k a ( w o t o c z e n i u k o c h a j ą c y c h ludzi , k t ó ­r z y n ie r o z u m i e l i jego lęków) i do p o w s t a n i a i n f a n t y l n e j n e r ­wicy. W t e j s a m e j s y t u a c j i z n a j d o w a ł się W o l f s m a n n p ó ź n i e j , g d y s t a ł się o b i e k t e m p o t r z e b s w o i c h a n a l i t y k ó w i s w o j e j a n a ­l i t y c z n e j s iostry, i w k o ń c u , g d y b ę d ą c p r a w i e dz iewięćdzies ię­c i o l e t n i m m ę ż c z y z n ą u m o ż l i w i ł m ł o d e j d z i e n n i k a r c e K a r i n O b h o l ­zer w y k o r z y s t a n i e g o jako ś w i a d k a p r z e c i w p s y c h o a n a l i z i e . J e ­go c a ł k o w i t e p o d p o r z ą d k o w a n i e się s ios t rze z a d e c y d o w a ł o t a k ż e o jego s t o s u n k a c h z k o b i e t a m i do p ó ź n e j s tarości . W r o z m o w a c h z K a r i n O b h o l z e r (1980) w i e l o k r o t n i e o p o w i a d a ł , jak na p r ó ż n o p r ó b o w a ł o d s u n ą ć się od k o b i e t y , z k t ó r e j p r z y j a ź n i j e d n a k n i e p o t r a f i ł z r e z y g n o w a ć . D l a t e g o p o z w a l a ł sobą m a n i p u l o w a ć , czego z u p e ł n i e sobie n ie życzył. P r a w d o p o d o b n i e n ie p r z y s z ł o m u d o g ł o w y , ż e m ó g ł b y sprzec iwić się ż y c z e n i u M u r i e r G a r d i n e r , u d o ­s t ę p n i e n i a s w o i c h w s p o m n i e ń (oprócz o b y d w u h i s t o r i i c h o r o b y ) , p o n i e w a ż b y ł jej w d z i ę c z n y za „ b e z i n t e r e s o w n ą " p o m o c . W t e n s a m sposób czuł s ię z o b o w i ą z a n y o d p o w i e d z i e ć n a p y t a n i a K a r i n O b h o l z e r , p o n i e w a ż w swoje j s a m o t n o ś c i n ie chciał s t r a c i ć s y m ­p a t i i i z a i n t e r e s o w a n i a m ł o d e j k o b i e t y . W o l f s m a n n a n i w dz ie­c ińs twie , an i p o d c z a s anal iz n i e m ó g ł n a u c z y ć się, że m o ż n a s p r z e c i w i ć się ż ą d a n i o m k o c h a n e g o c z ł o w i e k a i n ie grozi to

170

Page 171: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

śmierc ią . Z b y t w c z e ś n i e w y k o r z y s t y w a n e dziecko n ie z a u w a ż y , g d y będą j e w y k o r z y s t y w a ć p ó ź n i e j . J e d n a k n a l e ż y przy jąć , ż e k o n w e n c j o n a l n e w y c h o w a n i e W o l f s m a n n a nie zaczęło się już w w i e k u n i e m o w l ę c y m , p o n i e w a ż m i a ł kochającą n i a n i ę i dz ięk i t e m u n a p e w n o m ó g ł n i e j e d n o z d z i e c i ń s t w a z a p a m i ę t a ć . T o t e ż w s p o m n i e n i e d o t y c z ą c e w y k o r z y s t a n i a p r z e z s ios t rę p o z o s t a ł o w jego p a m i ę c i . Ale w jak i sposób n i a n i a w y k o r z y s t y w a ł a n i e m o ­w l ę d o w ł a s n y c h p o t r z e b , n ie m ó g ł wiedzieć. P r a w d o p o d o b n i e m u s i a ł t ę część w y p a r t e g o u r a z u i n s c e n i z o w a ć p ó ź n i e j n i e ś w i a ­d o m i e , s ta le p o z w a l a j ą c i n n y m n a m a n i p u l o w a n i e swoją osobą, o b s e r w u j ą c ich n ieufn ie , d e m o n s t r u j ą c o b j a w y i n ie m a j ą c m i ­mo to możl iwośc i z d e m a s k o w a n i a i o d r z u c e n i a ich. T a k dzieje się z n i e m o w l ę c i e m , k t ó r e n ie ma możl iwośc i z a b r o n i e n i a d o r o ­s ł e m u w y k o r z y s t y w a n i a swojego c iała: n ie o d c z u w a n a w e t t a ­kiego życzenia, p o n i e w a ż osobę, k t ó r a się tego dopuszcza, k o c h a i jest od n i e j z u p e ł n i e za leżne.

Mając za p o d s t a w ę całą h i s t o r i ę W o l f s m a n n a p r z e c z u w a m , że nie w y p a r t e i z a p a m i ę t a n e , t a k z w a n e „ u w i e d z e n i e " p r z e z sio­s t r ę p o p r z e d z o n e b y ł o w c z e s n y m i s e k s u a l n y m i m a n i p u l a c j a m i z e s t r o n y o p i e k u n k i , k t ó r y c h p a c j e n t z u p e ł n i e n ie m ó g ł sobie p r z y ­p o m n i e ć i k t ó r e s ta le p r z e z całe życie m u s i a ł i n s c e n i z o w a ć z n i e ­zliczoną ilością osób. Ta h i p o t e z a w c a l e n ie o s k a r ż a d o b r o c z y ń ­c ó w W o l f s m a n n a . P r a w d o p o d o b n i e w c a l e n ie b y ł o i m ł a t w o d o ­s t r z e c inscenizac je jego p r z y m u s u p o w t a r z a n i a .

5. P O Z A S E K S U A L N E T A B U

J a k k o l w i e k w p r a k t y c e p s y c h o a n a l i t y c z n e j o w i e l e czę­ście j s p o t y k a m y się z s e k s u a l n y m w y k o r z y s t a n i e m dziecka, niż j e s t e ś m y s k ł o n n i to założyć, n ie w y d a j e mi się, że jest to j e d y ­n y z a b r o n i o n y t e m a t o d n o s z ą c y się d o d z i e c i ń s t w a . K a ż d a g e n e ­rac ja, obok ogólnie o b o w i ą z u j ą c y c h z a k a z ó w swojego s p o ł e c z e ń ­s t w a , m a specyf iczne zakazy, k t ó r e s ą u z a l e ż n i o n e o d h i s t o r y c z ­n e g o m o m e n t u je j d z i e c i ń s t w a . P i e r w s z e , u w a r u n k o w a n e obsza­r e m (czym za jmują się e to lodzy) m o ż e z a u w a ż y ć bez t r u d u k a ż ­d y p o d r ó ż n y . N a p r z y k ł a d t a b u , k t ó r y c h p r z e s t r z e g a chrześc i ja-

171

Page 172: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

nin, o wie le ł a t w i e j niż on s a m m o ż e z a u w a ż y ć m u z u ł m a n i n , i o d w r o t n i e . Ale u w a r u n k o w a n e czasem z a k a z y o k r e ś l o n e j g e n e ­rac j i — to co zostało w dz iec ińs twie z a k o d o w a n e j a k o t e m a t za­k a z a n y — są w d a n y m s p o ł e c z e ń s t w i e p r a w i e nie do o d k r y c i a , n a w e t w g a b i n e c i e a n a l i t y k a jeżeli n a l e ż y on do t e j s a m e j ge­n e r a c j i i s p o ł e c z e ń s t w a . P a n i c z n e o d s u n i ę c i e się Józefa B r e u e r a o d s w o j e j p a c j e n t k i A n n y A., k t ó r a p r z e r a z i ł a g o t e m a t y k ą s e k s u ­alną, jest tego w y r a ź n y m p r z y k ł a d e m . Ale Józef B r e u e r nie był a n a l i t y k i e m . Dzis ia j a n a l i t y k , g d y b y czuł się z a g r o ż o n y p o m y ­s ł a m i l u b i n s c e n i z a c j a m i p a c j e n t k i , p r a w d o p o d o b n i e n ie u c i e k ł b y , lecz z i g n o r o w a ł b y i n f o r m a c j ę l u b d a w a ł b y t e o r e t y c z n e w y j a ś n i e ­nia . Z e t k n ę ł a m się k i e d y ś w d u ż e j g r u p i e ko legów z tą t rag icz­ną, nie chcianą koniecznością i g n o r o w a n i a , k tórą m o ż n a by też o k r e ś l i ć jako nie z a m i e r z o n y o p ó r z e s t r o n y a n a l i t y k a . T e m u d o ś w i a d c z e n i u z a w d z i ę c z a m i s t o t n e p o g ł ę b i e n i e m o j e j w i e d z y n a t e m a t u w a r u n k o w a n e g o czasem t a b u . C h c ą c t o w y j a ś n i ć , m u s z ę w y r a ź n i e j p r z e d s t a w i ć t o z d a r z e n i e .

W r o k u 1979 d y s k u t o w a ł a m na t e m a t D a s Drama des begab­

ten^ Kindes w m i a s t a c h p o ł o ż o n y c h bl i sko s iebie, lecz o d d z i e l o ­n y c h granicą n i e m i e c k o - s z w a j c a r s k ą . W obu g r u p a c h w s p o m n i a ­ł a m d z i e c i ń s t w o Adol fa H i t l e r a , c z y m się w ł a ś n i e z a j m o w a ł a m . S z w a j c a r z y z a r e a g o w a l i racze j s p o k o j n i e ; większość z r o z u m i a ł a , ż e w y b r a ł a m p r z y k ł a d e k s t r e m a l n e j d e s t r u k c j i , ż e b y w y j a ś n i ć jak doszło do tego, że z w y k ł e , nie w y r ó ż n i a j ą c e się n i c z y m dziecko n a g r o m a d z i ł o w sobie tego r o d z a j u niszczycielską n i e n a w i ś ć . Z pewnośc ią m o i s ł u c h a c z e z t r u d e m odeszl i od s c h e m a t u „ u r o ­dzonego p s y c h o p a t y " , i n i e ł a t w o p r z y s z ł a im i d e n t y f i k a c j a z czło­w i e k i e m , k t ó r e g o s ł u s z n i e u w a ż a l i z a p o t w o r a . W p r a w d z i e w o ­le l iby pozostać p r z y p r z e k o n a n i u , ż e H i t l e r b y ł p o p r o s t u dia­b ł e m i n ie m i a ł nic w s p ó l n e g o z n o r m a l n y m i l u d ź m i , ale bez t r u d n o ś c i podąża l i z a m o i m i w y w o d a m i , ż e p o t w ó r t e n nie u r o ­dził się p o t w o r e m , że s t a ł się n i m d o p i e r o p ó ź n i e j . Z u p e ł n i e co i n n e g o m i a ł o m i e j s c e w d u ż e j g r u p i e k o l e g ó w w p e w n y m m i e ś ­cie' na p o ł u d n i u N i e m i e c . K i e d y w p o ł o w i e d y s k u s j i z a p y t a ł a m o b e c n y c h , czy chcą n a p r z y k ł a d z i e d z i e c i ń s t w a Adolfa H i t l e r a zobaczyć, jak p e w n e w a r u n k i mogą s p r z y j a ć p o w s t a n i u o lbrzy­m i e j , n i e b e z p i e c z n e j n i e n a w i ś c i , p o c z ą t k o w o z a p a d ł a cisza, w k o ń c u k i l k u u c z e s t n i k ó w powiedz iało, że wole l iby o t y m nie sły-

172

Page 173: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

szee. T e r a z zgłosil i się inni , p r z e w a ż n i e kobie ty , k t ó r e j e d n a k •chciały się tego dowiedzieć, i n ie m o ż n a już b y ł o u n i k n ą ć t e ­m a t u .

P o c z ą t k o w o p r z y j ę t o założenie, że t a k i e g o h i s t o r y c z n e g o fe­n o m e n u jak n a r o d o w y socjal izm n ie m o ż n a w y j a ś n i ć za pomocą i n d y w i d u a l n e g o losu. P r ó b o w a ł a m , t r o c h ę zdziwiona, wy jaśnić , ze nie było to m o i m z a m i a r e m , że i n t e r e s o w a ł o b y m n i e j e d y n i e z a g a d n i e n i e psycholog iczne, m i a n o w i c i e p y t a n i e , j ak w t y m po­j e d y n c z y m w y p a d k u doszło do tego, że człowiek został o p ę t a n y n ienawiśc ią w t a k p r z e r a ż a j ą c y m w y m i a r z e . P o z a t y m nie zna­ł a m lepszego p r z y k ł a d u , żeby p o k a z a ć , jak s t ł u m i o n a , b o z a b r o ­n i o n a w dz iec ińs twie , c h ę ć z e m s t y za u p o k o r z e n i a , m i m o póź­nie j szych n i e o g r a n i c z o n y c h możl iwośc i o d r e a g o w a n i a , w g r u n c i e rzeczy przez całe życie pozos tała n i e n a s y c o n a . J e ż e l i to z rozu­m i e l i ś m y , p o j m u j e m y , dlaczego m i ę d z y i n n y m i t a k ż e n a j i n t e n ­sywnie j sze p r z e ż y c i a w r ó ż n y c h g r u p a c h t e r a p e u t y c z n y c h nie przynoszą w y z w o l e n i a od u r a z ó w dz iec ińs twa, a j e d y n i e p r z e j ­ściową ulgę. Ale g d y wczesnodziec ięce u c z u c i a mogą zostać p r z e ­ż y t e (za pomocą p r z e n i e s i e n i a w anal iz ie) w związku z u r a z a m i z a d a n y m i p r z e z p i e r w s z e bl i skie osoby, nie m u s z ą już b y ć od­r e a g o w a n e w p r z y m u s i e p o w t a r z a n i a w o b e c o b i e k t ó w z a s t ę p ­czych, tzn. w o b e c n i e w i n n y c h osób. J a k k o l w i e k b r z m i t o p a r a ­doksa ln ie , d e s t r u k c y j n e i a u t o d e s t r u k c y j n e z a c h o w a n i e k o ń c z y się dzięki p r z e ż y c i u wczesnoclziecięcej, bezs i lne j , u z a s a d n i o n e j n ienawiśc i . D o w o d e m tego jest p r a c a z m ł o d s z y m i . Na p r z y k ł a ­dzie Adolfa H i t l e r a m o ż n a z a d e m o n s t r o w a ć f u n d a m e n t a l n ą róż­nice m i ę d z y t a k w a ż n y m t e r a p e u t y c z n i e p r z e ż y c i e m , a w y n i k a ­j ą c y m z p r z y m u s u p o w t a r z a n i a , d e s t r u k t y w n y m , n a ł o g o w y m w y ż y w a n i e m się. Na t y m p r z y k ł a d z i e w i d a ć , w jak n i e w i e l k i m s t o p n i u siła dorosłego m o ż e złagodzić bezs i lność w ł a s n e g o dzie­c ińs twa, jeżeli n ie m o g ł o b y ć ono p r z e ż y t e ś w i a d o m i e . To chcia­ł a m p r z e d s t a w i ć w s p o m n i a n e g o wieczoru .

Ale o k a z a ł o się, że h i p o t e z y wy j śc iowe wcale nie b y ł y dla in­n y c h t a k i e oczywiste, j ak t o z a ł o ż y ł a m . N a p r z y k ł a d p o w ą t p i e ­w a n o w to, że H i t l e r t a k b a r d z o n i e n a w i d z i ł . Co m o g ł a m na to odpowiedzieć? R o z m a w i a ł a m z l u d ź m i , k t ó r z y by l i m ł o d s i ode m n i e o 20 d e c y d u j ą c y c h lat , k t ó r z y ze w z g l ę d u na s w ó j los m i e ­l i p r a w o nie podzie lać m o i c h p r z e k o n a ń . S z u k a ł a m w i ę c d o w o -

173

Page 174: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dów, c h c i a ł a m z a c y t o w a ć o d p o w i e d n i f r a g m e n t z Mein Kampf,

ale z a n i e c h a ł a m tego. W y d a w a ł o mi się, że dalsza a r g u m e n t a c j a jes t b e z s e n s o w n a , chociaż jeszcze n ie w i e d z i a ł a m dlaczego. Mia­ł a m poczucie, ż e n a t k n ę ł a m się n a m u r .

W t r a k c i e r o z m ó w z k i l k o m a m ł o d y m i k o l e g a m i d o w i e d z i a ­ł a m się, że oczek iwal i racze j , iż b ę d ę m ó w i ł a o u c z u c i a c h ( tak j a k b y n i e n a w i ś ć n ie b y ł a u c z u c i e m ) . I n n i k o l e d z y powiedz ie l i , ż e szkoda b y ł o b y , g d y b y ś m y n ie p o r u s z y l i p r o b l e m ó w p s y c h o ­a n a l i t y c z n y c h ( jak g d y b y d y n a m i k a n i e n a w i ś c i n ie b y ł a p r o b l e ­m e m p s y c h o a n a l i t y c z n y m ) . B y ł o oczywis te , ż e w s p o m i n a j ą c oso­b ę H i t l e r a p o r u s z y ł a m t a b u , k o m p l e k s uczuć, k t ó r e m a j ą zwią­zek z z a k a z a n y m i p r z e ż y c i a m i . K a ż d y i n t e l e k t u a l n y a r g u m e n t b y ł dobry , jeżeli t y l k o m ó g ł zapobiec u j a w n i e n i u się t y c h uczuć .

Uczucia, k t ó r e o d n a l a z ł a m w sobie, p o z w o l i ł y mi z r o z u m i e ć p o w i ą z a n i e : P o c z ą t k o w o c z u ł a m się j ak ktoś , k t o n a d u ż y ł p r a w a gościnności , p o r u s z y ł p o w s z e c h n i e n i e p o ż ą d a n y t e m a t . G d y b y m ł o d y człowiek z p r z e ł o m u w i e k ó w r o z m a w i a ł p r z y stole, w obecnośc i rodziców, p o w a ż n i e i b e z obscenicznośc i o seks ie, to p o d o b n i e jak ja, czując p r z y g n i a t a j ą c y n a s t r ó j , w i e d z i a ł b y , że coś jes t n ie w p o r z ą d k u . Tego w i e c z o r u p r z e k o n a ł a m się s a m a jak b a r d z o p r a w d z i w e jest to, iż to n ie s e k s u a l n o ś ć jes t n a s z y m t a b u ; że m y , a n a l i t y c y , j e s t e ś m y g o t o w i m ó w i ć o w s z y s t k i c h s e k s u a l n y c h p r o b l e m a c h — t a k ż e w g r u p a c h , a le n ie o k o n k r e t ­n y m człowieku, Adolf ie H i t l e r z e . C z y b ę d z i e m y w s t a n i e z rozu­mieć, co dzie je się z naszą w d z i e c i ń s t w i e u s p r a w i e d l i w i o n ą , a p o t e m ślepą nienawiścią, jeżel i n ie d o p u s z c z a m y do s iebie n a ­sze j na jb l iższe j przeszłości? Bo t u t a j s t a w i a n i e ż ą d a ń n i e w i e l e da. P r z e r w a ć t a b u m o ż n a t y l k o p r z y p o m o c y człowieka, k t ó r y nie z n a j d u j e się p o d w p ł y w e m tego s a m e g o t a b u p o n i e w a ż już j e p r z e p r a c o w a ł .

T a d y s k u s j a w N i e m c z e c h b y ł a d o ś w i a d c z e n i e m , k t ó r e u m o ­żl iwiło m i z r o z u m i e n i e m ł o d s z e j n i e m i e c k i e j g e n e r a c j i . Moi k o ­ledzy p r z e k a z a l i m i „ d o ś w i a d c z e n i e m u r u " , k t ó r y s a m i k i e d y ś n a p o t y k a l i , g d y w d z i e c i ń s t w i e chcie l i z a d a w a ć r o d z i c o m p y t a ­nia w y z w a l a j ą c e u n i c h p o s t a w y o b r o n n e . Mogl i p o t e m usłyszeć l u b o d c z u ć : „ T a k i c h p y t a ń w ogóle się n ie zadaje, są g ł u p i e ; n a w e t jeżeli c i s ię zdaje, że coś wiesz, n ie możesz przec ież tego pojąć. A w g r u n c i e rzeczy b y ł o c a ł k i e m i n a c z e j , niż ci się

174

Page 175: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t e r a z w y d a j e . A czy wiesz w ogóle, co zrobił d la n a s H i t l e r ? I czy możesz pozwol ić sobie na w y d a w a n i e s ą d ó w ? M ó w i e n i e 0 s p r a w a c h , k t ó r y c h n i g d y n ie w i d z i a ł e ś i n ie znałeś , jes t z a r o ­zumiałością . Tego n ie możesz z r o z u m i e ć " .

Dziecko czuje, że za t y m i o d p o w i e d z i a m i u k r y t y jest o p ó r 1 r e z y g n u j e z p y t a ń . A jeżeli t ego n i e zrobi, będz ie p o z b a w i o n e p e w n o ś c i s iebie i w k o ń c u t y l k o się z a w s t y d z i i poczu je się w i n ­n e . Będzie mu s ię w y d a w a ł o , że z a c h o w a się n i e z r ę c z n i e , jeszcze r a z p o r u s z a j ą c t e n t e m a t . T a k w i ę c mi lcząca o b r o n a r o d z i c ó w będzie r e s p e k t o w a n a , a le nie z o s t a n i e w t e n sposób s t ł u m i o n a p o ­t r z e b a z a d a w a n i a p y t a ń . Wie le p s y c h o s o m a t y c z n y c h i n e u r o t y c z ­n y c h c h o r ó b , k t ó r y c h leczenie k o n t r o l o w a ł a m w o s t a t n i m cza­sie, u legło n i e o c z e k i w a n e j p o p r a w i e , g d y w n a s z y c h r o z w a ż a ­n i a c h i i n t e r p r e t a c j a c h w z i ę t o p o d u w a g ę los r o d z i c ó w podczas o s t a t n i e j w o j n y .

W y d a w a ł o się, że dz iecko w inscenizac j i s w o j e j c h o r o b y szu­k a odpowiedz i , k t ó r e j o d m a w i a l i m u rodzice . T o p e ł n e z w ą t p i e ­nia, s a m o t n e p o s z u k i w a n i e często k o ń c z y ł o się s e k s u a l n ą p e r w e r -sją, k t ó r e j j e d n a k n ie m o ż n a b y ł o zaradz ić k l a s y c z n y m i i n t e r ­p r e t a c j a m i p s y c h o a n a l i t y c z n y m i . W t y c h w y p a d k a c h chodziło o ludzi, k t ó r z y p r z y s z l i na ś w i a t j a k o p i e r w s z e dzieci s w o i c h r o ­dz iców z a r a z po wo jn ie , a więc w czasie, w k t ó r y m s t r a s z n e p r z e ż y c i a d o r o s ł y c h n a l e ż a ł y już d o przeszłości ; a le w ł a ś n i e d la­tego, że się o n i c h n ie m ó w i ł o , dziecko b y ł o j e d y n y m , b e z b r o n ­n y m odbiorcą rozszczepionych, z a g r a ż a j ą c y c h t reśc i . Nie o p a n o ­w a n a , w ł a s n a h i s t o r i a zos tała p r z e k a z a n a dz iecku w jego n a j -w r a ż l i w s z y m w i e k u j e d y n i e za pomocą spo j rzeń. Te dzieci mogą p ó ź n i e j u j a w n i ć w swoich a n a l i z a c h wie le s e k s u a l n y c h p r o b l e ­m ó w i w t e n sposób u t r u d n i ć a n a l i t y k o w i m y ś l e n i e o c z y m k o l ­w i e k i n n y m . Ale jeżeli w p a d n i e on na to, żeby z a p y t a ć , co p r z e ­żyli rodzice p a c j e n t a w czasie w o j n y , to s p o t k a się p o c z ą t k o w o z w i e l k i m o p o r e m p a c j e n t a , ale w k o ń c u d o p r o w a d z i do r o z m o ­w y n a z a k a z a n y t e m a t . K a ż d y a n a l i t y k , k t ó r e g o u d z i a ł e m s t a ł o się w ł a ś n i e t a k i e d o ś w i a d c z e n i e , wie, j a k i r a d y k a l n y z w r o t m o ż e d o k o n a ć się w t r a k c i e ana l izy .

Możl iwość i d e n t y f i k o w a n i a s ię z d a w n y m i d z i e ć m i w o j n y , k t ó r ą z a w d z i ę c z a m nie t y l k o m o i m p a c j e n t o m , a le t a k ż e g r u p i e ko legów, p o m o g ł a m i p ó ź n i e j z r o z u m i e ć r e a k c j e n a moją ks iążkę

175

Page 176: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p t . : Am Aufgang war Erziehung. Po je j u k a z a n i u się s ł y s z a ł a m , że w i e l u r e c e n z e n t ó w chciało o m ó w i ć książkę, ale nie czuli się oni k o m p e t e n t n i do z rob ien ia tego z r o z d z i a ł e m o H i t l e r z e i są­dzili, że m u s z ą o wie le g r u n t o w n i e j s t u d i o w a ć h i s t o r i ę tego o k r e ­su. T e n rozdział, k t ó r y u w a ż a m za c e n t r a l n y , został z t e j p r z y ­c z y n y ( z k i l k o m a w a ż n y m i d la m n i e w y j ą t k a m i ) j e d y n i e k r ó t k o w s p o m n i a n y w n i e m i e c k i c h r e c e n z j a c h , t a k ż e w t y c h n a j l e p ­s z y c h i n a j b a r d z i e j o r y g i n a l n y c h ; p o n a d t o w y r a ź n i e w y c z u w a ł o się w t y c h r e c e n z j a c h lęk, ż e b y nie powiedz ieć niczego fałszy­wego, a j e d y n i e w i e r n i e , bez r y z y k o w a n i a z r e f e r o w a ć tezy a u t o r ­ki. W c z e ś n i e z a k o d o w a n y zakaz o d n o s z ą c y się do p y t a ń o osobę Adol fa H i t l e r a i do p o t r z e b y d o w i e d z e n i a się czegoś k o n k r e t n e ­go, jest w y r a ź n i e w y c z u w a l n y w e w s z y s t k i c h t y c h w y p o w i e ­dz iach. N i e b e z p i e c z n e obszary, k t ó r y c h n a l e ż y u n i k a ć , t o z m i e ­szanie rodziców, ich z a g u b i e n i e i r o z c z a r o w a n i e , że dal i się zwieść. I t u t a j obowiązu je p r a w o w y c h o w a n i a : p r z e k a z y w a n e dz iec iom jest n ie t y l k o znoszenie r a z ó w i s e k s u a l n e w y k o r z y ­s t a n i e , ale t a k ż e poczuc ie w i n y . J e ż e l i od dz iecka c z u j e m y się w i n n i w s z y s t k i e m u , c o czynią n a m rodzice, jak m o ż e m y znieść te m ę k i inacze j , niż dz ięk i w ł a s n y m dzieciom, w k t ó r y c h z k o ­lei m o ż n a w z b u d z i ć poczucie w i n y ? P e d a g o g i c z n e z a s a d y p o z w a ­lają r o d z i c o m w c z e ś n i e w y c h o w y w a ć dzieci w t e n sposób, a b y o d c z u w a ł y w i n ę ; j e d n a k z poczucia w i n y nie m o ż n a w y c i ą g n ą ć w n i o s k ó w d o t y c z ą c y c h r z e c z y w i s t e j w i n y — wie o t y m k a ż d y a n a l i t y k .

J a k b e z s e n s o w n e jest t o poczucie w i n y , w y r a ź n i e o d c z u ł a m n a n i e z a p o m n i a n y m dla m n i e w i e c z o r z e w mieśc ie n a p o ł u d n i u N i e m i e c . Rodzice m o i c h k o l e g ó w s z u k a l i w H i t l e r z e wie lk iego, o jcowskiego w y b a w c y , o k t ó r y m m a r z y l i od d z i e c i ń s t w a . K i e d y ich r o z c z a r o w a ł i zaws tydz i l i się s w o i c h nadzie i , p r z e n i e ś l i te uczuc ia na swoje dzieci, k t ó r e te raz , w r o k u 1979, s iedz iały p r z e ­de m n ą jako d o r o ś l i a n a l i t y c y w w i e k u 30 - 40 la t . K i e d y p o r u ­s z y ł a m t e m a t H i t l e r a , z a c h o w y w a l i się jak ich rodzice, k t ó r z y n ie mogl i dopuśc ić do p y t a ń , j ak ie z a d a w a ł y dzieci. T e r a z ja b y ł a m dz ieck iem, k t ó r e m u s i a ł o p r z e ż y ć uczucie w i n y i w s t y d u s w o i c h rodziców, chociaż u c z u ć t y c h s a m o nie b y ł o w s t a n i e p o ­jąć. Moi s ł u c h a c z e przenos i l i n a m n i e uczucia swojego dz iec iń­s t w a i j ednocześn ie widzie l i we m n i e sędz iego s w y c h rodziców.

176

Page 177: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

D l a t e g o czuli się z m u s z e n i c h r o n i ć p r z e d e m n ą s w o i c h rodz iców m i l c z e n i e m .

Nie jest ł a t w o d o t r z e ć d o t y c h z jawisk, a le k r ą ż y m y w o k ó ł nich, żeby się do n i c h zbliżyć, bo w n a s z y c h g a b i n e t a c h i k l i n i ­k a c h z jawia się coraz w i ę c e j dzieci w o j n y , k t ó r e n ie m i a ł y d o ­t ą d możl iwości p r z e ż y c i a w obecnośc i d r u g i e j osoby s w o i c h l ę ­ków, z a g u b i e n i a i b ó l u dz iec ińs twa, a n a w e t możl iwośc i r o z m o ­w y o t y m . J a k o p r z y k ł a d e m p o s ł u ż y ł a m się n i e m i e c k i m t a b u mi lczenia , p o n i e w a ż jest mi ono z n a n e z m o j e j p r a c y z p a c j e n ­t a m i i k o l e g a m i , a le z a k ł a d a m , że i n n e k r a j e mają w ł a s n e t a b u , k a ż d a g e n e r a c j a n o w e , i w ł a ś n i e z a d a n i e m p s y c h o a n a l i t y k a jest jego o d k r y c i e .

Z anal iz ó w c z e s n y c h dzieci w o j n y m o ż e m y się w i e l e n a u c z y ć i zas tosować tę w i e d z ę p r z y i n n y c h p a c j e n t a c h . To, co zostało n a p i s a n e w l i c z n y c h s t u d i a c h n a t e m a t p r z e ś l a d o w a n y c h k i e d y ś m a t e k i ich dzieci, bez w ą t p i e n i a o d n o s i s ię do m a t e k p s y c h o t y -k ó w i do w y p a d k ó w k r a ń c o w y c h . T y l k o że w p r z y p a d k u p r z e ­ś l a d o w a n y c h m a t e k w i e m y , d laczego t a k i e b y ł y ; m o ż n a j e l ep ie j z r o z u m i e ć p o n i e w a ż i c h los w obozie k o n c e n t r a c y j n y m b y ł u d z i a ­ł e m wie lu osób (por. T. G r u b r i c h - S i m i t i s , 1979). O d z i e c i ń s t w i e m a t e k s c h i z o f r e n i k ó w często n ie w i e m y nic, szczególnie g d y w r a z z n i m i i d e a l i z u j e m y ich d z i e c i ń s t w o . A j e d n a k n i e m o ż e m y się t y m nie i n t e r e s o w a ć i w y d a j e mi się, że m o ż e to b y ć w p s y ­choana l iz ie n a j b a r d z i e j f a s c y n u j ą c e . J e ś l i t a k p o s t ę p u j e m y , t o i p a c j e n t czuje, że a n a l i t y k o w i , k t ó r y r a z e m z n i m p o s z u k u j e jego przeszłości , jego n a r o d o w y c h , r e l i g i j n y c h i r o d z i n n y c h t a ­bu, chodzi w y ł ą c z n i e o jego osobę, a nie o to, by u d o w o d n i ć , jak d o b r z e jest on w y k s z t a ł c o n y , i p o d t r z y m a ć w t e n sposób idea l i-zację swoich n a u c z y c i e l i ( rodziców).

To w jak i sposób rodz ice p r z e k a z a l i — n i e ś w i a d o m i e , w m i l ­c z e n i u — s w o i m dziec iom w ł a s n e p r z e ż y c i a w o j e n n e , za leży od tego, jakie mie l i pog lądy, co przeży l i , z j ak ie j p e r s p e k t y w y wi­dziel i Trzecią Rzeszę i w o j n ę . Z d r u g i e j s t r o n y , d e c y d u j ą c e jes t to, w j a k i m w i e k u b y ł o dziecko, k i e d y w y s t ą p i ł a d e p r e s j a . I s t n i e ­je duża l iczba dzieci u r o d z o n y c h m i ę d z y r o k i e m 1940 a 1945, k t ó r y c h p i e r w s z e l a t a życia b y ł y w y p e ł n i o n e grozą b o m b a r d o ­w a ń i k t ó r e , już j a k o dorośl i , m o g ł y sobie o t y m p r z y p o m n i e ć , p o n i e w a ż nie b y ł y w t y m p r z e ż y c i u o s a m o t n i o n e . Ale jeśl i n a j -

12 — M u r y m i l c z e n i a . 177

Page 178: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t r u d n i e j s z y , p e ł e n z a b u r z e ń o k r e s w życ iu rodz iców p r z y p a d a w ł a ś n i e na p r z e d s ł o w n y o k r e s życia dziecka, w k t ó r y m z a z w y ­czaj p r z e ż y w a ono b a r d z o i n t e n s y w n e uczucia, t o t ł u m i ą c je, m u ­si p ó ź n i e j żyć z t y m w y p a r c i e m i płac ić za to w y s o k ą cenę . A t e r a z w y o b r a ź m y sobie, że p a c j e n t p o d d a w a n y anal iz ie p r z y ­chodzi z p r z e ż y c i a m i z dz iec ińs twa, o k t ó r y c h z n i k i m w c z e ś n i e j n i e r o z m a w i a ł , i że a n a l i t y k czeka na to, by mu w k o ń c u p o d a ć i n t e r p r e t a c j ę p o p ę d o w ą . W t e d y p a c j e n t , o s z u k a n y i w y k o r z y s t a ­ny, w p a d a w n a r c y s t y c z n ą wściekłość, k t ó r a w k o ń c u da je a n a ­l i t y k o w i p r a w o o c e n i e n i a go jako d e s t r u k t y w n e g o i n i e u l e c z a l ­nego. W t e n sposób p o w t a r z a się p a t o g e n n y u r a z , k t ó r y n ie za­w i e r a się w z e w n ę t r z n y c h z d a r z e n i a c h , lecz w p o z o s t a w a n i u sa­m o t n y m ze s w o i m i p y t a n i a m i i b ó l e m .

G d y b y w s z y s c y N i e m c y w N i e m c z e c h ( Z a c h o d n i c h 1 W s c h o d ­nich) głośno z a w o ł a l i : „ T r z e b a w k o ń c u położyć t e m u k r e s , n ie c h c e m y , a b y n a m n i e u s t a n n i e p r z y p o m i n a n o o p r z e ś l a d o w a n i a c h Ż y d ó w , u r o d z i l i ś m y się d o p i e r o po w o j n i e i n ie b y l i ś m y p r z y t y m obecni, T r z e c i a Rzesza już n a s nie i n t e r e s u j e , m a m y t e r a z i n n e p r o b l e m y . . . " , t o m o ż n a b y t o b y ł o a ż n a z b y t d o b r z e zrozu­m i e ć i , jeżel i się nie jest a n a l i t y k i e m , na t y m p o p r z e s t a ć . Ale je­żeli w p r z e p r o w a d z a n y c h l u b k o n t r o l o w a n y c h a n a l i z a c h d o t r z e m y do n i e ś w i a d o m o ś c i dzieci wTojny, to z o b a c z y m y , że t a k i e odcięcie się jest iluzją. I m s i lnie jsze z a p r z e c z e n i e , t y m b a r d z i e j n i e z r o z u ­m i a ł y jes t je j n e u r o t y c z n y i p s y c h o t y c z n y w y r a z w n a s t ę p n y c h g e n e r a c j a c h . To s a m o dotyczy dzieci ofiar.

D o p i e r o t e r a z p r z e t ł u m a c z o n a k s i ą ż k a C l a u d i n e Y e g h (1931) p o z w a l a p o z n a ć t a b u mi lczenia , k t ó r e m u u l e g a d u ż a g r u p a w s p ó ł c z e s n y c h rodziców, k t ó r y c h rodz ice z kolei zostal i d e p o r t o ­w a n i w czasie w o j n y . A u t o r k a r o z m a w i a ł a po d w i e g o d z i n y z k i l k o m a o s o b a m i , k t ó r e b y ł y p r z e ś l a d o w a n e w d z i e c i ń s t w i e . R e z u l t a t e m tego są w y p o w i e d z i ludzi , k t ó r z y od 35 l a t po r a z p i e r w s z y m ó w i l i o na j s i ln ie j szych u r a z a c h swojego d z i e c i ń s t w a . Większość z n i c h n i g d y nie m ó w i ł a o t y c h p r z e ż y c i a c h w s p ó ł ­m a ł ż o n k o w i , a n a w e t w ł a s n e j m a t c e .

S iła r e a l n e g o z a g r o ż e n i a i w y c i e r p i a n y c h o k r u c i e ń s t w , s t r a c h i izolacja t y c h ludz i b y ł y t a k duże, że n ie m o ż n a m i e ć im za złe, iż p r z e z całe życie s t a r a l i się z a p o m n i e ć o t e j grozie, w k t ó ­r e j n i k t im n ie t o w a r z y s z y ł z e m p a t i ą . Lecz ich w ł a s n e dzieci

178

Page 179: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

n i g d y nie m o g ł y z r o z u m i e ć p r z y c z y n y tego m i l c z e n i a , k t ó r e g o s k u t k i o d c z u w a ł y w z a c h o w a n i u r o d z i c ó w od p i e r w s z e g o d n i a . C z a s a m i m u s i a ł y s z u k a ć d o s t ę p u d o n a j b a r d z i e j u k r y t y c h z a k a ­m a r k ó w d u s z y w ł a s n y c h rodziców, k t ó r y c h uczucia z o k r e s u ich dz iec ińs twa, a w i ę c k o r z e n i e i c h żywotności , p o z o s t a w a ł y u w i ę ­zione p r z e z dz ies ią tk i l a t .

J e s t rzeczą c h a r a k t e r y s t y c z n ą , że osoby, k t ó r e p r z e ż y ł y zgo­dz iły się (z w y j ą t k i e m j e d n e j j e d y n e j osoby, k t ó r a jes t t e r a p e -u t k ą ) , m i m o d u ż y c h o p o r ó w , n a r o z m o w ę z C l a u d i n e Vegh, k t ó ­rą j a k o dz iecko s p o t k a ł p o d o b n y los, i że wszyscy, j ak p o w i e ­dzieli, n a s t ę p n e g o d n i a czuli s ię o d p r ę ż e n i . T e n efekt t e r a p e u ­t y c z n y nie jest j e d y n i e w y n i k i e m p r z e ł a m a n i a m i l c z e n i a , lecz t e j szczęś l iwej okol iczności , że C l a u d i n e V e g h p o p r z e z e m p a t y c z n ą gotowość s ł u c h a n i a s t w o r z y ł a b y ł y m o f i a r o m sprzy ja jące w a ­r u n k i , k t ó r e u m o ż l i w i ł y im zbl iżenie się do u r a z u i p r z e ż y c i e bó lu bez p o n o w n e g o d o ś w i a d c z a n i a t r a u m a t y z u j ą c y c h u c z u ć , d o czego ł a t w o m o ż e dojść, jeżeli u r a t o w a n y od ś m i e r c i człowiek r e z y g n u j e z w i e l k i m t r u d e m z o c h r o n y m i l c z e n i a i s p o t y k a s ię z i n t e r p r e t a c j ą p o p ę d o w ą (por. s. 46 i nast . ) . T a k ż e u d z i a ł w c h a r a k t e r z e ś w i a d k a w proces ie p r z e c i w k o z b r o d n i a r z o m w o ­j e n n y m nie m a d z i a ł a n i a t e r a p e u t y c z n e g o , lecz p o n o w n i e t r a u -m a t y z u j ą c e . My, a n a l i t y c y , n ie m o ż e m y zmienić an i s p o ł e c z e ń ­s twa, a n i r o d z i c ó w n a s z y c h p a c j e n t ó w , a n i te j ich przeszłości , a le m o ż e m y u n i k n ą ć p o n o w n e g o n a r a ż e n i a ich na ból, a co za t y m idzie, p r z y j ą ć p o s t a w ę wspiera jącą, k t ó r a w a r u n k u j e w i e ­dzę o z n a c z e n i u u r a z u .

W p o s ł o w i u do ks iążki C l a u d i n e V e g h B r u n o B e t t e l h e i m p i ­sze: „Dlaczego of iary n ie są w s t a n i e m ó w i ć o t y m , co im się w t e d y p r z y d a r z y ł o : d laczego p o d w u d z i e s t u , t r z y d z i e s t u l a t a c h jest jeszcze dla n i c h rzeczą t a k b a r d z o t r u d n ą m ó w i e n i e o t y m , co p r z e ż y l i j ako dzieci? I d laczego m ó w i e n i e o t y c h s p r a w a c h jes t rzeczą w a ż n ą ? J e s t e m p r z e k o n a n y , ż e oba t e z a g a d n i e n i a są ściśle ze sobą p o w i ą z a n e . Bo to, o c z y m nie m o ż n a m ó w i ć , n ie da je się p o g r z e b a ć , nie da je spokoju . Jeże l i się o t y m nie m ó w i , j ą t r z ą c e r a n y p r z e c h o d z ą z p o k o l e n i a na p o k o l e n i e ; jest t a k , jak m ó w i R a p h a e l : «Swiat m u s i się dowiedzieć, ż e t e d e ­p o r t a c j e w y w a r ł y n a n a s p i ę t n o a ż d o t r z e c i e j g e n e r a c j i . T o straszne.. .»

12* 179

Page 180: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

J e ż e l i i s t n i a ł y j a k i e k o l w i e k wątp l iwośc i , ż e t e p r z e r a ż a j ą c e w y d a r z e n i a w p ł y w a j ą t e ż n a n a s t ę p n e g e n e r a c j e , t o z o s t a ł y o n e o s t a t n i o r o z p r o s z o n e dzięki ks iążce w y d a n e j w U S A ( H e l e n E p s t e i n , Children oj Holocaust, N e w Y o r k , 1979). R o d z i c e a u t o r ­ki, H e l e n y E p s t e i n , p r z e ż y l i n i e m i e c k i obóz z a g ł a d y . M i m o , ż e u r o d z i ł a się o n a i w y c h o w y w a ł a w S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h , na je j życiu z a w a ż y ł los r o d z i c ó w i okol iczność, że n ie b y l i o n i zdol­ni o t y m r o z m a w i a ć . I n a c z e j niż ci, k t ó r z y w y p o w i a d a j ą się w t e j książce, H e l e n E p s t e i n n i g d y n ie zos tała siłą z a b r a n a z d o m u , n i g d y n ie b y ł a p r z e m o c ą o d ł ą c z o n a od rodz iców i n i g d y n ie m u ­s i a ł a się u k r y w a ć , ż e b y p r z e ż y ć . J e j rodzice szczególnie s t a r a l i się, ż e b y w y c h o w a ć dzieci w p o c z u c i u b e z p i e c z e ń s t w a i r z e c z y ­wiśc ie t a k b y ł o . A m i m o to H e l e n E p s t e i n , b ę d ą c d z i e c k i e m o c a l a ł y c h rodziców, czuła się b a r d z o obciążona ich przeszłością i je j o d d z i a ł y w a n i e m na te raźnie j szość . G d y dorosła, c h c i a ł a się w k o ń c u dowiedz ieć , czy je j los b y ł w y j ą t k i e m , czy też inni , m a j ą c y rodz iców o p o d o b n e j przeszłości , m o g l i b y m i e ć p o d o b n e d o ś w i a d c z e n i a . S z u k a ł a t a k i c h l u d z i i r o z m a w i a ł a z n i m i . T a k ż e oni , t a k j ak H e l e n E p s t e i n , w y r o ś l i w r e l a t y w n y m b e z p i e c z e ń ­s t w i e . A j e d n a k o d k r y ł a , że w s z y s c y zostal i wc iągnięc i we w s p ó l ­ne c ierpienie, j a k i e w przeszłości b y ł o u d z i a ł e m rodz iców, jak­k o l w i e k k a ż d y w i n n y sposób. W s z y s c y oni c ierp ie l i z p o w o d u n iezdolnośc i o t w a r c i a się s w o i c h r o d z i c ó w na d o ś w i a d c z e n i a i na p o z o s t a ł e p o n i c h ś lady .

H e l e n E p s t e i n opisu je o d d z i a ł y w a n i e n a dzieci tego n i e w y ­p o w i e d z i a n e g o c i e r p i e n i a ich r o d z i c ó w za pomocą o b r a z u żelaz­n e j s k r z y n k i , k t ó r ą s a m a w y k u ł a i k tórą, u k r y t ą g ł ę b o k o w so­bie, nosi ze sobą wszędzie . Ta s k r z y n k a u c z y n i ł a je j życie m ę ­ką: «To leżało p r z e z l a t a w ż e l a z n e j s k r z y n c e t a k g ł ę b o k o we m n i e s c h o w a n e j , ż e n i g d y n ie m o g ł a m o d k r y ć , c o t o w ł a ś c i w i e b y ł o . W i e d z i a ł a m t y l k o , że noszę ze sobą n ieob l icza lny, w y b u ­c h o w y m a t e r i a ł , b a r d z i e j t a j e m n i c z y niż s p r a w y s e k s u a l n e i b a r ­dz ie j n i e b e z p i e c z n y niż d u c h y i f a n t o m y . D u c h y m a j ą p o s t a ć i n a z w ę . Ale to, co leżało w m o j e j s k r z y n c e , b y ł o p o z b a w i o n e j e d n e g o i d r u g i e g o (i postaci , i n a z w y ) . To, co ciągle we m n i e żyło, b y ł o t a k p o t ę ż n e , że s ł o w a r o z p r a s z a ł y się, z a n i m z d o ł a ł y to opisać».

W y p i e r a j ą c f a k t y czy też uczucia , o d d a l a m y się od s iebie sa-

180

Page 181: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

m y c h . U k r y w a m y , ż e b y p o s ł u ż y ć s ię o b r a z e m H e l e n E p s t e i n , f a k t y i uczuc ia w z a m k n i ę t e j na zawsze s k r z y n c e . J a k b y ś m y n ie s t a r a l i się je j pozbyć, n ie u d a j e n a m się t o : n a d a l t k w i j ak o b c y e l e m e n t w n a s z y m życiu, k t ó r e k o n t r o l u j e " .

W y p a r t y u r a z jest j ak r a n a , k t ó r a n i g d y n ie m o ż e się zagoić i w k a ż d e j c h w i l i m o ż e zacząć k r w a w i ć . We w s p i e r a j ą c y m o t o ­c z e n i u r a n a ta m o ż e s t a ć się w i d o c z n a i zostać w y l e c z o n a . L e ­czenie ludzi , k t ó r y c h rodzice by l i p r z e ś l a d o w a n y m i l u b p r z e ś l a ­d o w c a m i , i k t ó r z y p ó ź n i e j d r a m a t y c z n e m o m e n t y swojego ży­cia u k r y l i z a t a b u mi lczenia , n ie t y l k o s t a w i a n a s p r z e d t r u d ­n y m i z a d a n i a m i , a le j e d n o c z e ś n i e oznacza szansę d la p o g ł ę b i e ­nia dzis ie jszej p s y c h o a n a l i z y , jeżel i u w z g l ę d n i m y n a s t ę p u j ą c e p u n k t y :

1 . U w r a ż l i w i e n i e na n a r c y s t y c z n e p o t r z e b y dziecka, t a k i e j a k : p o t r z e b a n a ś l a d o w a n i a , o d z w i e r c i e d l a n i a , z r o z u m i e n i a , s z a c u n k u , t o w a r z y s z e n i a i w y n i k a j ą c e z ich n i e z a s p o k o j e n i a p r o c e s y u r a z o w e .

2 . Z r o z u m i e n i e r e a k t y w n e g o z n a c z e n i a wśc iekłośc i dz iecka; z r o z u m i e n i e t o n ie jes t m o ż l i w e bez u w r a ż l i w i e n i a .

3 . Wiedza, ż e n a w e t n i e ś w i a d o m e o k r u c i e ń s t w o s p r a w i a ból i że p a c j e n t m u s i p r z e ż y ć w ana l iz ie g n i e w i ból swojego w c z e ­snego d z i e c i ń s t w a , ż e b y się od n i c h u w o l n i ć — n a w e t w t e d y , g d y wie, że r o d z i c e s a m i by l i o f i a r a m i .

4. Wiedza, że za mi lczenie r o d z i c ó w dzieci płacą z a b u r z e ­n i a m i .

5 . Ś w i a d o m o ś ć , że s m u t e k łączy, p o d c z a s g d y poczuc ie w i n y dzieli .

6 . Ś w i a d o m e w z b r a n i a n i e się a n a l i t y k a p r z e d p r z y j ę c i e m funkc j i sędziego, k t ó r a jest o d z w i e r c i e d l e n i e m po jęć m o r a l n y c h naszego w ł a s n e g o w y c h o w a n i a , i w k o ń c u :

7. O d k r y c i e r z e c z y w i s t y c h ( n a r o d o w y c h i s p e c y f i c z n y c h d la r o d z i n y ) t a b u p a c j e n t a .

To nie u w o l n i e n i e od u r a z ó w , lecz m o ż n o ś ć i c h p r z e ż y c i a i w y a r t y k u ł o w a n i a czynią a n a l i t y k a z d o l n y m do o d c z u w a n i a . B ę ­dzie on m ó g ł z większą swobodą t o w a r z y s z y ć s w o i m p a c j e n t o m p r z y p r z e ż y w a n i u dz iec ięcych u r a z ó w , jeżeli n ie b ę d z i e już m u ­siał b a ć się w ł a s n y c h u r a z ó w z d z i e c i ń s t w a , e w e n t u a l n i e z o k r e ­su d o j r z e w a n i a .

181

Page 182: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

6. OJCIEC P S Y C H O A N A L I Z Y

J e ż e l i s t a l e będzie się p r o w a d z i ł o dz iecko za r ę k ę i w t e n sposób p o z b a w i się je m o ż l i w o ś c i w y b o r u w ł a s n e j drogi , to po p e w n y m czasie n ie d o k o n a już o n o ż a d n e g o o d k r y c i a . Są o jcowie, k t ó r z y w ł a ś n i e w t a k i sposób kochają swoje dzieci, c h r o ­nią je, chcą je w p r o w a d z i ć w s w ó j ś w i a t d u c h o w y i t a k są o p ę ­t a n i tą ideą, że z u p e ł n i e nie mogą sobie w y o b r a z i ć (bo ich dz ie­cko jes t d la n i c h r o z s z e r z e n i e m w ł a s n e g o „ j a " ) , że ich dzieci w i ­dzą ś w i a t i n a c z e j niż o n i s a m i . T a k i r o d z a j b e z p i e c z e ń s t w a jest n a j w i ę k s z y m z a g r o ż e n i e m dla e m o c j o n a l n o ś c i i możl iwośc i roz­w o j o w y c h dz iecka . J e s t ono t a k b a r d z o w d z i ę c z n e s w o j e m u ojcu (za życie, za miłość, za wiedzę, k t ó r ą mu p r z e k a z a ł ) , że p o c z ą t k o ­wo r e z y g n u j e z k r o k ó w , k t ó r e m o g ł y b y go uraz ić . Ale g d y je­g o p o t r z e b a w y r a ż e n i a w ł a s n e g o „ j a " jest b a r d z o duża, t o a lbo w p a d n i e w c h o r o b ę psychiczną, a lbo m u s i się z d e c y d o w a ć s p r z e ­ciwić się ojcu. K o n s e k w e n c j e zależą od s t o p n i a do j rzałośc i ojca.

M o ż n a e w e n t u a l n i e w y b a c z y ć F r e u d o w i , ż e chciał w y p o s a ż y ć s w o j e w s p a n i a ł e , u k o c h a n e dz iecko — p s y c h o a n a l i z ę — w t a k wie le ; w jego d a w n e w y o b r a ż e n i a o m e c h a n i z m a c h p s y c h i c z n y c h , w k o m p l e k s E d y p a , w jego t e o r i ę i n s t y n k t ó w i w k o ń c u w m o ­d e l s t r u k t u r a l n y . Ale t o „ d z i e c k o " już o d d a w n a jest dorosłe , m a s w o j e d o ś w i a d c z e n i a i n ie m o ż e iść p r z e z życie p r o w a d z o n e p r z e z ojca czy też d z i a d k a widząc ś w i a t ich oczami. W y p e ł n i e n i e p s y ­c h o a n a l i z y t r e ś c i a m i u w a r u n k o w a n y m i o k r e s e m je j p o w s t a n i a n ie m u s i a ł o b y p a r a l i ż o w a ć je j rozwoju, g d y b y F r e u d zos tawił s w o b o d ę s w o i m n a s t ę p c o m w p o s ł u g i w a n i u się i n s t r u m e n t a r i u m , k t ó r e s t w o r z y ł , i w o d k r y w a n i u za jego pomocą p r a w d y o d n o ­szącej się do ich p a c j e n t ó w i ich czasu. Ale jak w i e m y , F r e u d n ie b y ł w y j ą t k i e m . J a k większość ojców t a m t y c h czasów, n a ł o ­ż y ł na s w o i c h s y n ó w sankc je , k t ó r e d o p r o w a d z i ł y do tego, że na jzdolnie j s i mie l i do w y b o r u a lbo zawęzić t reśc i jego n a u k i , a lbo, jak n p . J u n g l u b Adler , c a ł k o w i c i e odłączyć się o d F r e u d a i z r e z y g n o w a ć z w a l o r ó w jego m e t o d y , co j e d n a k d o p r o w a d z i ł o do p o n i e c h a n i a w ich s y s t e m a c h d o t y c h c z a s n i e p o w t a r z a l n e j s z a n s y b a d a n i a w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a z a pomocą p r z e n i e s i e n i a i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a . T a k więc w czasach F r e u d a i s tn ie l i a lbo jego w i e r n i z w o l e n n i c y , a lbo o d s t ę p c y . D o p i e r o po jego ś m i e r c i

182

Page 183: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t a c y a n a l i t y c y , jak Bal int , W i n n i c o t t , K o h u t i i n n i d o k o n a l i n o ­w y c h o d k r y ć , a m i m o to pozosta l i intra muros. C z y m o g l i b y t e ­go d o k o n a ć za życia F r e u d a ? B a r d z o w to w ą t p i ę . Chociaż czę­ściowo m o ż e b y ć p r z y d a t n e p o r ó w n a n i e d o ojca, k t ó r y n ie m o ­że d o k o n a ć o b u r z e c z y n a r a z : spłodz ić g e n i a l n e g o d z i e c k a i chcieć okreś l ić jego d r o g i w e w s z y s t k i c h p u n k t a c h bez u m n i e j s z a n i a jego sił t w ó r c z y c h . N i e m o ż n a dać l u d z k o ś c i m e t o d y o sile i p r z e ­nik l iwości p s y c h o a n a l i z y , a j e d n o c z e ś n i e s p r e c y z o w a ć p r z e p i s ó w , j ak n a l e ż y się nią p o s ł u g i w a ć . R a z s t w o r z o n a m e t o d a żyje s w o ­im w ł a s n y m ż y c i e m i ma n i e o g r a n i c z o n ą s z a n s ę rozwoju, jeżeli n ie będzie p o w s t r z y m y w a n a p r z e z „ o j c a " . P s y c h o a n a l i z a da je n a m możl iwość z d e m a s k o w a n i a t a b u n a s z y c h czasów, k t ó r e s ą i n n e niż za czasów F r e u d a i k t ó r e b y ć m o ż e za dwadzieśc ia , t r z y ­dzieści l a t n i e b ę d ą już a k t u a l n e . Ale t y l k o dz ięk i w ł a s n e j o t w a r t o ś c i p r z y s z l i a n a l i t y c y będą m o g l i się n a u c z y ć r o z u m i e ć swoje t a b u i s w ó j czas.

W i e r n y p r a w d z i e sposób m y ś l e n i a n ie m o ż e z r e z y g n o w a ć z e z d e m a s k o w a n i a k ł a m s t w a , i n a c z e j b y ł b y w ł a s n y m z a p r z e c z e n i e m . Ale jeżeli pozos ta je w i e r n y s w o j e m u n a j b a r d z i e j p o d s t a w o w e m u z a d a n i u i n ie jes t s k ł o n n y z a n i e c h a ć o d k r y c i a , z r o z u m i e n i a i w y j a ś n i e n i a p r a w d z i w y c h p o w i ą z a ń , to n i g d y n ie zadowol i się s k o s t n i a ł y m , d o g m a t y c z n y m s y s t e m e m , w ł a ś n i e d l a t e g o , ż e t a k i e s y s t e m y s ą r ó ż n y m i p o s t a c i a m i u k r y w a n i a k ł a m s t w a .

F r e u d p o r z u c i ł t e o r i ę u w i e d z e n i a n a k o r z y ś ć k o m p l e k s u E d y ­pa, zgodnie z p r z y k a z a n i e m jego w y c h o w a n i a . J a n a t o m i a s t w e w s z y s t k i c h a n a l i z o w a n y c h i k o n t r o l o w a n y c h p r z e z e m n i e p r z y ­p a d k a c h z n a l a z ł a m p o t w i e r d z e n i e jego p i e r w s z e j teor i i . T y l k o ż e ja nie m ó w i ę o u w i e d z e n i u , lecz o w y k o r z y s t a n i u , i n i e o g r a n i ­c z a m się d o s p r a w s e k s u a l n y c h . N a d u ż y c i e w ł a d z y m o ż n a bez t r u d n o ś c i znaleźć w dz iec ińs twie k a ż d e g o p a c j e n t a , a n a r c y s t y c z ­n e z n a c z e n i e tego f a k t u jest coraz w y r a ź n i e j p o z n a w a n e . J e d n a k e l e m e n t s e k s u a l n y n a d a l jeszcze jes t w t e j s p r a w i e n a j d ł u ż e j u k r y w a n y , a w i a d o m o , że w ł a ś n i e to co u k r y t e p o w o d u j e c h o r o ­bę o s a m o t n i o n e g o w swoje j w i e d z y dz iecka . Ale j ak m ó g ł b y F r e u d żyć z k o n s e k w e n c j a m i swojego p i e r w s z e g o o d k r y c i a bez w ł a s n e j a n a l i z y ?

I n t e r e s u j ą c e b y ł o b y w y o b r a ż e n i e sobie, j a k b y te raz , g d y b y żył jeszcze raz, u s t o s u n k o w a ł się on do s w o i c h teor i i . B y ć m o ż e

183

Page 184: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

nie u z n a ł b y z a k o n i e c z n e w z n o w i e n i a n i e k t ó r y c h p r a c , p r z e d e w s z y s t k i m Przypadku Schrebera. P r a w d o p o d o b n i e g d y b y b y ł t e r a z m ł o d y m c z ł o w i e k i e m nie b y ł b y już z a d o w o l o n y z e swoje j t e o r i i s t r u k t u r y , k t ó r ą s t w o r z y ł w w i e k u p ó ź n i e j s z y m . Czy nie s t w i e r d z i ł b y ze z d z i w i e n i e m , że p r o b l e m a t y c z n e i n t e r p r e t a c j e i n s t y n k t ó w , k t ó r e p r z e d 8 0 l a t y u w a ż a ł z a a d e k w a t n e , jeszcze o b e c n i e p r z e k a z y w a n e są z pobożnością, czy n i e d z i w i ł b y się, że po u p ł y w i e p ó ł w i e k u p r a w d y jego czasu (np. o m ę s k i e j i żeń­s k i e j seksua lnośc i ) p o w i e l a m y ślepo, t a k j ak g d y b y ś m y się n i­czego n o w e g o n ie n a u c z y l i ? Ale w s z y s t k o to p o z o s t a j e czystą spekulac ją , p o m i e s z a n ą z nadzie ją i idealizacją. W i e l u a n a l i t y ­k ó w jeszcze dzis ia j chce widz ieć w e F r e u d z i e d a l e k o w z r o c z n e ­go, n ie ogranicza jącego, k r ó t k o m ó w i ą c d o s k o n a ł e g o , w z n o s z ą c e ­go się p o n a d w s z e l k i e u w a r u n k o w a n i a czasowe ojca, i n a j c h ę t ­n i e j w y k l u c z y l i b y oni fakt, że n a w e t gen iusz jest d z i e c k i e m swojego czasu. Ale t a k a d o s k o n a ł o ś ć n ie b y ł a b y l u d z k a i d l a t e g o w c a l e nie b y ł a b y o d p o w i e d n i m g r u n t e m dla o d k r y ć . Czy p o r z u ­cenie dziecięce j ideal izac j i F r e u d a i k o n i e c z n e p r z y t y m d o z n a ­w a n i e s m u t k u nie są j ednocześn ie n i e u n i k n i o n y m k r o k i e m w p r o c e s i e d o j r z e w a n i a a n a l i t y k a ? J a k m a b y ć r o z w i j a n a zdolność do w ł a s n y c h o d k r y ć , jeżeli i s tn ie je w n a s g ł ę b o k o u k r y t e , dzie­cięce p o s ł u s z e ń s t w o w s t o s u n k u do m i s t r z a ?

Moje f a n t a z j e n a t e m a t gotowośc i F r e u d a d o rewiz j i poglą­d ó w są p r a w d o p o d o b n i e czystą iluzją, bo ojciec anal izy, j ak k a ż ­dy ojciec, nie b y ł b y w s t a n i e p r z e k r o c z y ć swojego losu; b y ć m o ­ż e dzisia j , t a k s a m o jak w t e d y , b y ł b y p r z y w i ą z a n y d o swoje j teor i i i n s t y n k t ó w i k o m p l e k s u E d y p a , i w k a ż d y m , k t o by go n i e p o p i e r a ł , w i d z i a ł b y o d s t ę p c ę l u b w r o g a . B y ł o b y t o bo lesne, a le nie z m i e n i ł o b y faktu, że n ie c h c e m y żyć i p r a c o w a ć jak oc iemnia l i , a b y u c h o d z i ć za lo ja lne dzieci swego ojca. Ojciec ma p r a w o widzieć ś w i a t t a k i m , j a k i m m u s i g o widzieć, ale dz iecko n i e będzie m u tego m i a ł o z a złe t y l k o w t e d y , g d y p r z y z n a sobie t a k i e s a m o p r a w o (ojciec r z a d k o mu je daje), a m i a n o w i c i e wi­d z e n i a swojego ś w i a t a w ł a s n y m i o c z a m i i t r w a n i a w t y m bez w z g l ę d u n a w s z e l k i e sankc je . P o d a r o w a n e p r z e z ojca b o g a t e ży­cie m o ż e się w p e ł n i r o z w i n ą ć w t e d y , g d y szkody, j ak ie p r z y ­niosło jego d o b r e w z a m i a r z e w y c h o w a n i e , zos taną u s u n i ę t e . W i e l u m ł o d y c h l u d z i w s w o i c h s t o s u n k a c h z r o d z i c a m i jest

184

Page 185: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

b a r d z i e j s w o b o d n y c h , niż a n a l i t y c y s t a r s z e j g e n e r a c j i i s a m Z y g ­m u n t F r e u d .

G d y b y F r e u d , k t ó r y o d k r y ł s e k s u a l n e z a k ł a m a n i e , u s ł y s z a ł teraz , jak m ł o d z i e ż lub dzieci mogą m ó w i ć o s w o i c h r o d z i c a c h , p r a w d o p o d o b n i e t r u d n o b y ł o b y m u t o znieść. S a m o p o w i a d a ł , j ak m i a ł z w y c z a j o d w i e d z a ć swoją m a t k ę w każdą n iedz ie lę i jak c i e r p i a ł p r z e d wizytą n a bóle ż o ł ą d k a ; a le nie p r z y s z ł o m u n a m y ś l a b y z a p r z e s t a ć t y c h odwiedz in, p r z e d k t ó r y m i j a w n i e się w z d r a g a ł . Dla n iego b y ł o oczywis te , ż e p e w n e u c z u c i a p o w i n n y b y ć s t ł u m i o n e . P i s a ł dużo o zazdrośc i k o b i e t y o peni sa , a le jego zazdrość o p ięć sióstr, k t ó r e u r o d z i ł y się po n im, n i g d y n i e zo­s t a ł a w s p o m n i a n a . J a k w i a d o m o , b y ł n a j s t a r s z y m s y n e m swoje j m ł o d e j m a t k i . Po n i m u r o d z i ł a — w okres ie dzies ięc iu l a t — n a j p i e r w d r u g i e g o syna, k t ó r y z m a r ł już w w i e k u o ś m i u m i e ­sięcy, g d y Z y g m u n t m i a ł d o p i e r o 19 mies ięcy, a p ó ź n i e j p ięć c ó r e k i jeszcze j e d n e g o s y n a , A l e k s a n d r a . W o b r a z k o w e j biograf i i F r e u d a (1978) w i d z i m y n a s t r o n i e 5 9 r e p r o d u k c j ę o b r a z u o le j­nego, n a k t ó r y m d w u n a s t o l e t n i F r e u d s toi p o l e w e j s t r o n i e p r z e d g r u p ą p i ę c i u sióstr, w k t ó r e j z n a j d u j e się m a ł y , d w u l e t n i Ale­k s a n d e r . T ę n A l e k s a n d e r r e l a c j o n u j e p ó ź n i e j , ż e s z e s n a s t o l e t n i Z y g m u n t p o w i e d z i a ł m u : „ N a s z a r o d z i n a jest j ak ks iążka. T y i ja j e s t e ś m y p i e r w s z y m i o s t a t n i m z r o d z e ń s t w a . T a k w i ę c je­s t e ś m y m o c n y m i o p r a w k a m i , k t ó r e m u s z ą w s p i e r a ć i o c h r a n i a ć s ł a b e d z i e w c z y n y , u r o d z o n e po m n i e , a p r z e d tobą" . W t y m sa­m y m t o m i e z n a j d u j e się zdjęcie z r o k u 1864: M a t k a s iedzi i t r z y m a na k o l a n a c h młodszą s ios trę, po p r a w e j s t r o n i e z n a j d u ­je się s t a r s z a s iostra . Z y g m u n t s iedzi obok t e j g r u p y i n ie p a t r z y j ak i n n i w s t r o n ę a p a r a t u . J e g o m ą d r e , u w a ż n e s p o j r z e n i e jes t s k i e r o w a n e na dz iecko na k o l a n a c h m a t k i i w y r a ż a coś p o ś r e d ­niego m i ę d z y n iechęcią a pogardą .

Nie m o ż n a tego w y t ł u m a c z y ć inacze j , j ak t y l k o u c z u c i a m i s i l n e j zazdrości, k t ó r ą w z r a s t a j ą c e s a m o t n i e dz iecko o d c z u w a ł o w s t o s u n k u do s ióstr, szczególnie p o c z ą t k o w o , g d y r o d z i n a miesz­k a ł a w b a r d z o m a ł y m m i e s z k a n i u i Z y g m u n t F r e u d p r z e z całe d z i e c i ń s t w o n ie m ó g ł uciec od s y t u a c j i , w k t ó r e j m a t k a m u s i a ł a często swoją u w a g ę i s t a r a n i a poświęc ić p ięc iu d z i e w c z y n k o m . A j e d n a k p o r ó w n a n i e z książką jes t b a r d z o osobl iwe. Bo n a j b a r ­dzie j w a r t o ś c i o w a jes t t r e ś ć książki, z a p i s a n e k a r t k i , k t ó r e są

185

Page 186: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u ż y t e c z n e t a k ż e bez o k ł a d k i , p o d c z a s gdy s a m a o k ł a d k a bez t r e ś c i b y ł a b y c z y m ś b e z s e n s o w n y m . S z e s n a s t o l e t n i F r e u d , k t ó r y od d z i e c i ń s t w a żył z ks iążkami, w i e d z i a ł o t y m d o s k o n a l e . J e ż e ­l i m i m o to p r z y s z ł o mu do g ł o w y t a k i e p o r ó w n a n i e , to w t y m o b r a z i e o d z w i e r c i e d l a się j e d y n i e zbyt oczywis ta, a le g ł ę b o k o s t ł u m i o n a zazdrość o p ięć sióstr, k t ó r e ciągle p o z b a w i a ł y go u k o ­c h a n e j m a t k i , j a k k o l w i e k nie b y ł y t a k r o z u m n e i t a k t o w n e jak on. W jego d z i e c i ę c y m o d c z u c i u te k o l e j n e dzieci na k o l a n a c h m a t k i m u s i a ł y m i e ć n a d n i m j a k ą ś ta jemniczą p r z e w a g ę , k t ó r e j k o r z e n i n ie m o ż n a b y ł o zniszczyć. Ale jak m ó g ł t a k m ą d r y c h ł o ­piec, z k t ó r e g o za le t m ł o d a m a t k a t a k się cieszyła, b y ć z a z d r o ­s n y ? Tego r o d z a j u g o d n e p o g a r d y uczuc ia n a l e ż y p o z o s t a w i ć k o ­b i e t o m . J a k często p o g a r d a c h r o n i s t a r s z e r o d z e ń s t w o p r z e d g r y z ą c y m u c z u c i e m zazdrości !

J a k k o l w i e k rzecz się ma, p e ł e n w y r a z u o b r a z o l e j n y i w y p o ­w i e d ź A l e k s a n d r a rzuca ją ś w i a t ł o na teor ię zazdrośc i o penisa . M o g ł y b y o n e p r z y b l i ż y ć s ł u s z n i e o b u r z o n y m k o b i e t o m b a r d z i e j l u d z k i e g o F r e u d a , n ie tego s u r o w e g o p a t r i a r c h ę z brodą, lecz dzie lnego, m a ł e g o o b r o ń c ę swoje j m a t k i i je j p ięc iu d z i e w c z y n e k , k t ó r y nie m i a ł ż a d n e j możl iwośc i ś w i a d o m e g o u z e w n ę t r z n i e n i a .swojego g n i e w u na c a ł y k l a n kob'iet, n ie m ó w i ą c już o jego bez­p o ś r e d n i m w y ł a d o w a n i u .

W p r a c y Wspomnienia z dzieciństwa ze „Zmyślenia i praw­

dy" F r e u d b a r d z o szczegółowo i w n i k l i w i e a n a l i z u j e s y t u a c j ę G o e t h e g o p o ś r ó d r o d z e ń s t w a . Ale w ł a s n e , o g r a n i c z o n e w i d z e n i e p o z w a l a g e n i a l n e m u o d k r y w c y m e c h a n i z m ó w w y p a r c i a n a p i s a ć n a s t ę p u j ą c e z d a n i a : „Najb l iższa s ios t ra G o e t h e g o , C o r n e l i a F r i e ­d e r i c a C h r i s t i a n a , u r o d z i ł a się 7 g r u d n i a 1750 r o k u , g d y m i a ł on r o k i t r z y mies iące . Ze w z g l ę d u na tę m a ł ą różnicę w i e k u , jest o n a (siostra) p r a w i e z u p e ł n i e w y k l u c z o n a j a k o o b i e k t zazdroś­c i " . (Z. F r e u d , 1917b). W y s t a r c z y o b s e r w o w a ć m a ł e dzieci, ż e b y zobaczyć, j ak j e d n o z n a c z n i e i m o c n o j e d y n a c y są w s t a n i e w y ­raz ić swoją zazdrość .

T a k ż e Z y g m u n t F r e u d zrobił t o p o ś r e d n i o jako m a ł e dziecko. T y l k o ż e n ie b y ł o nikogo, k t o m ó g ł b y z r o z u m i e ć jego z a c h o w a ­nie i jego nieszczęście. E r n e s t J o n e s pisze w s w o j e j b iograf i i F r e u d a :

„ W y d a r z e n i e , k t ó r e g o n ie m ó g ł sobie p r z y p o m n i e ć , wyglą-

186

Page 187: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

a a i o n a s t ę p u j ą c o : m a j ą c d w a lata, w d r a p a ł się, j ak s a m re lac jo­n u j e , na s tołek w sp iżarn i , ż e b y s ięgnąć po coś d o b r e g o , co l e­żało na s k r z y n i a l ' :o s tole . S t o ł e k się p r z e w r ó c i ł i F r e u d u d e r z y ł p o d b r ó d k i e m o k a n t s tołu . P o w s t a ł a r a n a , k t ó r a m o c n o k r w a w i ­ł a ; m u s i a ł a b y ć s z y t a p r z e z c h i r u r g ó w i p o z o s t a w i ł a b l iznę.

N a k r ó t k o p r z e d t e m w y d a r z y ł o się coś jeszcze ważnie j szego : z m a r ł jego m ł o d s z y b r a t J u l i u s , z a l e d w i e ośmiomies ięczny, g d y s a m F r e u d m i a ł d z i e w i ę t n a ś c i e mies ięcy . P r z e d u r o d z e n i e m się b r a t a m i a ł w y ł ą c z n y d o s t ę p do miłośc i i m l e k a swoje j m a t k i . M u s i a ł t e r a z s a m doświadczyć, j ak s i lna m o ż e b y ć zazdrość m a ­łego dziecka. W liście do Fl ies sa (1897) p r z y z n a j e się do złych życzeń, k t ó r e k i e r o w a ł pod a d r e s e m swojego r y w a l a , i dodaje, że ich s p e ł n i e n i e się p o p r z e z jego ś m i e r ć s tało się p r z y c z y n ą w y r z u t ó w s u m i e n i a — s k ł o n n o ś c i , k t ó r ą już od tego czasu za­c h o w a ł " (E. J o n e s , 1960, s. 24 i nas t . ) .

A więc w w i e k u j e d e n a s t u m i e s i ę c y p r z e ż y ł F r e u d n a r o d z i n y swojego b r a t a , a m a j ą c d z i e w i ę t n a ś c i e — jego ś m i e r ć , po k t ó r e j s a m u legł c i ę ż k i e m u w y p a d k o w i . T e n w c z e s n y p r o c e s u r a z o w y i jego w y p a r c i e b y ć m o ż e w p ł y n ą ł na to, że w p r a w d z i e p r z y ­pi sał G o e t h e m u późniejszą zazdrość, a le nie tę wcześniejszą, 0 młodszą o r o k i t r z y m i e s i ą c e s ios t rę C o r n e l i ę . To obc iążone winą, s p e ł n i o n e życzenie z d e c y d o w a n i e z a h a m o w a ł o p r z e ż y c i e 1 z n e u t r a l i z o w a n i e n a t u r a l n e j zazdrości o p ięć s ióstr . Z a m i a s t tę zazdrość p r z e ż y ć , F r e u d w y m y ś l i ł t e o r i ę zazdrości o p e n i s a u kobie t ( = R e a k t i o n s b i l d u n g ) .

7. OBLICZA F A Ł S Z Y W E G O „ J A "

P o s t a w a , k t ó r a w y n i k a z e ś w i a d o m e j i d e n t y f i k a c j i z d z i e c k i e m jako ofiarą i k t ó r ą p r z e c i w s t a w i a m ( p a t r z A l . ) n i e ­ś w i a d o m e j i d e n t y f i k a c j i z w y c h o w a w c ą , n ie jest c a ł k i e m n o w a , nie została w y n a l e z i o n a p r z e z e m n i e i jest m n i e j l u b b a r d z i e j ś w i a d o m i e p r z y j m o w a n a p r z e z p o s z c z e g ó l n y c h a n a l i t y k ó w . T a k ­że t e o r e t y c z n e w n i o s k i z m o i c h d o ś w i a d c z e ń n ie zawiera ją żad­n y c h n o w y c h e l e m e n t ó w , a rzadkośc ią jest, a b y to, o c z y m k a ż d y w i e i o c z y m nie m ó w i , b y ł o do k o ń c a p r z e m y ś l a n e .

O t y m , że dz iecko od s tu lec i jes t ofiarą d o r o s ł y c h , nie d o ­w i a d u j e m y się j e d y n i e z ks iążki L l o y d a de M a u s e (1977), lecz

187

Page 188: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

z n i e z l i c z o n y c h ś w i a d e c t w i r a d w y c h o w a w c ó w , począwszy od k r ó l a S a l o m o n a . M i m o to, m y ś l t a n i g d y n ie jest w y p o w i a d a n a b e z p o ś r e d n i o . Z a w s z e b y ł o tak, że to n ie o k r u c i e ń s t w o w y w o ł y ­w a ł o o b u r z e n i e , lecz jego u j a w n i e n i e . B a u d e l a i r e n a p i s a ł o t y m ,

0 c z y m k a ż d y wiedz iał , a le jego ks iążka Kwiaty zła p o c z ą t k o w o w ł a ś n i e d l a t e g o nie m o g ł a się u k a z a ć . P o ś w i ę c e n i e dz iecka w of ierze n igdz ie nie jest z a b r o n i o n e , z a b r o n i o n e jest t y l k o pisa­n i e o t y m .

I m b a r d z i e j j e d n o s t r o n n i e s p o ł e c z e ń s t w o dąży d o u r z e c z y w i s ­t n i a n i a s u r o w y c h zasad m o r a l n y c h — jak p o r z ą d e k , czystość, w r o g o ś ć w o b e c p o p ę d ó w — t y m b a r d z i e j o b a w i a się i n n e j s t r o ­n y człowieka : jego żywotnośc i , s p o n t a n i c z n o ś c i , zmysłowośc i , zdolności do k r y t y k i i w e w n ę t r z n e j n ieza leżnośc i j e d n o s t k i ; i t y m b a r d z i e j będzie d ą ż y ł o do u k r y c i a i mi lczące j o c h r o n y l u b do z i n s t y t u c j o n a l i z o w a n i a u k r y t y c h e n k l a w i n n e j s t r o n y ludzkośc i . P r o s t y t u c j a , p o r n o g r a f i a i n i e m a l o b o w i ą z k o w e obscenicznośc i w m ę s k i m t o w a r z y s t w i e , jak n p . w policj i , na leżą do l e g a l n e j , a n a w e t k o n i e c z n e j d r u g i e j s t r o n y t e j czystości i p o r z ą d k u . To rozszczepienie c z ł o w i e k a n a d o b r e g o , pobożnego, d o p a s o w a n e g o , p o r z ą d n e g o , i t ego drug iego, k t ó r y jest c z y s t y m p r z e c i w i e ń s t w e m pierwszego, jes t b y ć m o ż e t a k s t a r e j ak ludzkość i m o ż n a by p o ­wiedzieć, że leży w „ l u d z k i e j n a t u r z e " . A le ja d o ś w i a d c z y ł a m , że u ludzi , k t ó r z y dzięki t e r a p i i m i e l i możl iwość z n a l e z i e n i a p r a w ­dz iwego „ j a " i życia n i m , r o z d w o j e n i e to s a m o z n i k n ę ł o . O d c z u ­wal i oni obie s t r o n y , tę d o s t o s o w a n ą i tę t a k zwaną obsceniczną, j a k o d w a e k s t r e m a fałszywego „ j a " , k t ó r e g o już nie p o t r z e b u j ą . Z n a ł a m k o b i e t ę , k t ó r a w c z e ś n i e j b a w i ł a się n a m i ę t n i e w k a r n a ­wale , p o n i e w a ż b y ł a to dla n i e j j e d y n a szansa byc ia wolną

1 twórczą. Ale p ó ź n i e j , g d y w twórczośc i z a m i a s t m a s k i m o g ł a p o ­k a z a ć s a m ą s iebie, je j z a i n t e r e s o w a n i e k a r n a w a ł e m o g r a n i c z y ł o się do w y k o n y w a n i a dekorac j i i k o s t i u m ó w . O n a s a m a n ie c h c i a ł a już nosić m a s k i , bo to p r z y p o m i n a ł o je j o s m u t n y m s k r y w a n i u je j wcześnie j szego życia. T a k i e i p o d o b n e d o ś w i a d c z e n i a s k ł a n i a j ą m n i e d o p y t a n i a , czy j e d n a k n ie b y ł o b y k o r z y s t n e u m o ż l i w i e n i e dz iec iom t a k i e g o rozwoju, żeby p ó ź n i e j m o g ł y b a r d z i e j a k c e p t o ­w a ć w s z y s t k i e s t r o n y swoje j i s t o t y i ż e b y nie b y ł y z m u s z o n e do t a k g ł ę b o k i e g o u k r y w a n i a tego, co z a b r o n i o n e , że p r o w a d z i to d o g w a ł t o w n y c h , o b s c e n i c z n y c h f o r m z a c h o w a n i a .

188

Page 189: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

O b s c e n i c z n o ś ć i o k r u c i e ń s t w o nie są r z e c z y w i s t y m u w o l n i e ­n i e m się o d p r z y m u s ó w , lecz i c h p r o d u k t e m u b o c z n y m . N i e s k r ę ­p o w a n a s e k s u a l n o ś ć n i g d y nie jest obsceniczna, a s w o b o d n e obco­w a n i e z w ł a s n y m i , a g r e s y w n y m i o d r u c h a m i , d o p u s z c z a n i e u c z u ć g n i e w u i wśc iekłośc i na r e a l n ą f r u s t r a c j ę , u p o k o r z e n i a i k r z y w ­dy, n i g d y n ie p r o w a d z ą d o g w a ł t o w n y c h czynów.

J a k m o g ł o dojść do tego, że p o k a z a n e w y ż e j rozszczepienie p r z y p i s y w a n e jest w sposób o c z y w i s t y l u d z k i e j n a t u r z e , jeśli ciągle i s tnie ją d o w o d y na to, że m o ż n a je p r z e z w y c i ę ż y ć bez w y ­s i ł k u woli i bez m o r a l n y c h p r a w ? Nie z n a j d u j ę i n n e j o d p o w i e ­dzi niż ta, że obie te s t r o n y c z ł o w i e k a b a r d z o w y r a ź n i e zos tały zaszczepione dz iec iom w p r o c e s i e w y c h o w a n i a i d l a t e g o u z n a n o j e z a „ l u d z k ą n a t u r ę " . D o b r e , f a ł s z y w e „ j a " u t r z y m u j e się p r z e z t a k z w a n e u s p o ł e c z n i e n i e , p o p r z e z n o r m y s p o ł e c z e ń s t w a , k t ó r e r o d z i c e p r z e k a z u j ą zgodnie z wolą i ś w i a d o m i e , a „ z ł e " , r ó w n i e ż fałszywe, „ j a " m a s w o j e k o r z e n i e w n a j w c z e ś n i e j s z y c h o b s e r w a ­c j a c h z a c h o w a n i a rodziców, k t ó r z y j e d y n i e w s t o s u n k u do w ł a ­snego, w y k o r z y s t y w a n e g o jako w e n t y l , dz iecka n ie m u s z ą się m a s k o w a ć . To z a c h o w a n i e z n a j d u j e życzl iwą a k c e p t a c j ę w jego p e ł n y c h p r z y w i ą z a n i a , s z c z e r y c h o c z a c h i , z a t r z y m a n e w jego n i e ś w i a d o m o ś c i , f u n k c j o n u j e p r z e c h o d z ą c z p o k o l e n i a na p o k o ­l e n i e j a k o oczywis ta , „ l u d z k a n a t u r a " .

Z p e w n o ś c i ą d la l u d z k o ś c i jest rzeczą bolesną i n i e w y g o d n ą d o w i e d z i e ć się, ż e t a k d o b r z e d o t ą d u k r y t e w e n t y l e , k t ó r e jak się n a m w y d a j e , z n a l e ź l i ś m y w p r o c e s i e w y c h o w a n i a dzieci, o k a ­zują się być t r u c i z n ą d la n a s t ę p n y c h g e n e r a c j i . J a k m o ż n a sobie p o r a d z i ć bez tego r o d z a j u zabiegów? C z y w s z y s t k i e m u n ie jes t w i n n e o d k r y c i e n i e ś w i a d o m o ś c i ? Ale F r e u d nie d o k o n a ł b y p r z e ­cież tego o d k r y c i a , g d y b y nie m i a ł w t y m czasie n i e z l i c z o n y c h p a c j e n t ó w , k t ó r z y , jak s a m m u s i a ł s twierdz ić , t a k c ierpie l i w ł a ­ś n i e ze w z g l ę d u na p o d w ó j n ą m o r a l n o ś ć , że by l i już n ie do zn ie­s ienia dla s w o i c h r o d z i n i zaczęli z a p e ł n i a ć k l i n i k i p s y c h i a t r y c z ­n e . Ta s y t u a c j a n ie jest dzis ia j l epsza niż w t e d y , a w z w i ą z k u ze w z r a s t a j ą c ą liczbą l u d n o ś c i — jeszcze t r u d n i e j s z a . A w i ę c p s y c h o a n a l i t y k s toi p r z e d t r u d n ą decyzją r o z p o z n a n i a i w c z e s n e ­g o n a z w a n i a t r u c i z n y s p r a w o w a n i a w ł a d z y , k t ó r ą o d p o c z ą t k u g r o m a d z i m y w sobie i p r z e k a z u j e m y n a s z y m dzieciom, i s t w i e r ­dzenia , że nie chodzi t u t a j o o s k a r ż a n i e rodziców, k t ó r z y s a m i

189

Page 190: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

są o f i a r a m i t e g o s y s t e m u , lecz o d o s t r z e ż e n i e u k r y t e j , s p o ł e c z n e j s t r u k t u r y , k t ó r a jak ż a d n a i n n a d e t e r m i n u j e n a s z e życie; m o ż n a ją znaleźć w r ó ż n y c h f o r m a c h życia społecznego, s k o r o już r a z zos tała z d e m a s k o w a n a . Lecz ta decyzja, skoro w y r o s ł a w d u c h u pedagog ik i , m u s i w y w o ł y w a ć l ę k większośc i z n a s .

Ł a t w o w i ę c z r o z u m i e ć , ż e s t r a c h p r z e d g n i e w e m u w e w n ę t r z -n i o n e j i n s t a n c j i rodziców, s t r a c h dz iecka p r z e d u t r a t ą ich m i ­łości, s k ł a n i a n a s do n i e z a u w a ż a n i a s p o ł e c z n y c h p o w i ą z a ń w n a ­dziei, że o c h r o n i m y na jb l iższe n a m osoby.

Ale jeżeli j a k i e m u ś p s y c h o a n a l i t y k o w i u d a się p r z e ż y ć i p r z e ­p r a c o w a ć s t r a c h z o k r e s u w c z e s n e g o dz iec ińs twa, t o b y ć m o ż e b ę d z i e m ó g ł z a p y t a ć : „Czy rodz ice p o t r z e b u j ą jeszcze m o j e j o c h r o n y , j ak za czasów m o j e g o dz iec ińs twa, l u b czy m o g ę l e p i e j r o z u m i e ć ich z a c h o w a n i e , k i e d y w i d z ę ich j a k o części ogólnego s y s t e m u , k t ó r e g o o f i a r a m i są o n i t a k s a m o jak ja? Czy nie zbliżę się d o m o i c h z m a r ł y c h l u b jeszcze ży jących r o d z i c ó w g d y odczu­j ę t r a g i z m n a s z e j w s p ó l n e j sy tuac j i , b e z k o n i e c z n o ś c i u s p r a w i e ­d l i w i a n i a ich? W ł a ś n i e u s p r a w i e d l i w i a n i e , w y p i e r a n i e , u k r y w a ­nie — to z jawiska, k t ó r e s p r a w i ł y mi t y l e k ł o p o t ó w k i e d y ś w d z i e c i ń s t w i e i k t ó r e p r z y c z y n i ł y się p r a w d o p o d o b n i e do tego, że w y b r a ł e m t e n zawód. W i e m po sobie i od m o i c h p a c j e n t ó w , ja­ką cenę p ł a c i za to dziecko i jak m o ż e to b y ć n i e b e z p i e c z n e , g d y t r u c i z n a u k r y t a jes t w czekoladzie . Rodzice, k t ó r z y k u p i l i tę c z e k o l a d ę i dal i ją dz iec iom w n a j l e p s z e j in tenc j i , są z u p e ł n i e n i e w i n n i . Ale j a k b y t o było, g d y b y p e d i a t r a , zna jąc już s k u t k i z a t r u c i a w w i e l u p r z y p a d k a c h , p r z e m i l c z a ł p r z y c z y n y , żeby n ie w z b u d z a ć w r o d z i c a c h poczucia w i n y " .

J e ż e l i n a w e t j e d y n i e k i l k u a n a l i t y k ó w jes t w s t a n i e zadać sobie t a k i e p y t a n i a — znajdą na nie o d p o w i e d ź w r o z w o j u p a ­c j e n t a . O d t ą d t a k i e s k o m p l i k o w a n e i od d a w n a a u t o r y z o w a n e t e o r i e nie b ę d ą m i a ł y n a d n i m i w ł a d z y . Nie zdradzą oni z p o ­w o d u teor i i a n i s iebie, ani s w o i c h p a c j e n t ó w .

8. OSIEMDZIESIĄT LAT TEORII I N S T Y N K T Ó W

N i e t y l k o ludzie , a le też n p . m i a s t a ś w i ę t u j ą swoje u r o d z i n y i w w i e l k i c h m o w a c h , k t ó r e się w t e d y w y g ł a s z a , w y ­m i e n i a się wie le n i e b e z p i e c z e ń s t w i zagrożeń, z k t ó r y c h w y s z ł y

190

Page 191: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o n e cało. W y c h w a l a n a jest s iła o p o r u i s t a b i l n o ś ć m i a s t , k t ó r e o p a r ł y się w s z y s t k i m t y m n i e b e z p i e c z e ń s t w o m . Ale jak jes t ze s tabi lnością teor i i , k t ó r a w s z y s t k i e m u , co jest s p r z e c z n e z je j treścią i z a w a r t ą w n i e j p r a w d ą , o p i e r a się j e d y n i e d l a t e g o , że nie w i d z i a ł a w n i e b e z p i e c z e ń s t w a c h z a g r a ż a j ą c y c h j e j niebezpie­

czeństw?

Od czasu p o w s t a n i a p s y c h o a n a l i z y n a s z a w i e d z a o dz iec iń­s t w i e b a r d z o się wzbogac iła , szczególnie w ciągu o s t a t n i c h d w u ­d z i e s t u lat . T a w i e d z a m u s i a ł a b y d o p r o w a d z i ć d o g r u n t o w n e j r e ­wizji teor i i i n s t y n k t ó w , g d y b y ta n ie z a k r z e p ł a w n i e w z r u s z o n e j d o g m a t y c e , a d o g m a t y pozosta ją o d p o r n e na n o w e o d k r y c i a i p r o c e s y r o z w o j o w e .

1 . P o d s t a w ę t e j n o w e j w i e d z y s t a n o w i ą dla m n i e r e l a c j e do­r o s ł y c h p a c j e n t ó w na t e m a t s w o i c h fantaz j i i czynności , k t ó r e dotyczą i c h w ł a s n y c h dzieci. W okres ie s p r z e d a n a l i z y n ie i s tn ia­ły tego r o d z a j u i n f o r m a c j e o t a k i e j a u t e n t y c z n o ś c i . U j a w n i ł y one, w j a k i m r o z m i a r z e dziecko m o ż e b y ć o b i e k t e m n a r c y s t y c z ­n y c h p o t r z e b , s e k s u a l n y c h życzeń i n a g r o m a d z o n y c h u c z u ć n ie­nawiśc i . Są też d o w o d e m tego, że p ł y n ą c e z w ł a s n y c h t r a u m a ­t y c z n y c h d o ś w i a d c z e ń i m p u l s y n ie m u s z ą dz iecku szkodzić, a więc nie podlega ją p r z y m u s o w i , jeśli dzięki e k s p r e s j i w s y t u a c j i a n a ­l i t y c z n e j mogą zostać w ł ą c z o n e w całość osobowości, by t a m d o j ­rzeć.

2 . L i c z n e p u b l i k a c j e h i s t o r y k ó w u m y s ł o w o ś c i d o t y c z ą c e h i s t o ­rii dz iec ińs twa, j ak n p . A r i e s a i L. de M a u s e , p o t w i e r d z a j ą m ó j m a t e r i a ł a n a l i t y c z n y . Z e ws t rząsa jącą wyraz i s tośc ią d e m o n s t r u ­ją oni do czego doroś l i w y k o r z y s t y w a l i dzieci, oczywiście nie zna jąc w t e d y n i e ś w i a d o m y c h p o w i ą z a ń . Dochodzą d o tego n a j ­n o w s z e p u b l i k a c j e o m a l t r e t o w a n i u dzieci, k o n f r o n t u j ą c e n a s z niepojętą, a j e d n a k p r a w d z i w ą , dzisiejszą rzeczywis tośc ią (zob. H. P e t r i i L. L a u t e r b a c h , G. P e r n h a u p t i H. C z e r m a k , E. Pizzey, L. S e b b a r , G. L e n z i w i e l u i n n y c h ) .

3 . B e z p o ś r e d n i e o b s e r w a c j e R e n e Spi tza, J o h n a B o w l b y ' e g o , M a r g a r e t S . M a h l e r , D o n a l d a W. W i n n i c o t t a i w i e l u i n n y c h , jak r ó w n i e ż p r a k t y k a w i e l u p s y c h o a n a l i t y k ó w dziecięcych, n a d a l rozszerzają n a s z e s p o j r z e n i e n a n i e ś w i a d o m e k o n f l i k t y r o d z i c ó w m a ł y c h p a c j e n t ó w . P s y c h o a n a l i t y k dziecięcy, s t y k a j ą c się z r o ­dzicami, zadaje sobie dużo t r u d u , ż e b y w dość s z t y w n y sposób

191

Page 192: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w y t ł u m a c z y ć w y s t ę p u j ą c e u d z i e c k a o b j a w y j e d y n i e o d p a r c i e m „ s e k s u a l n y c h i a g r e s y w n y c h i n s t y n k t ó w " , i t a k a s y t u a c j a ciągle m a jeszcze mie j sce .

4 . A n a l i t y c y i p s y c h i a t r z y , j ak T h e o d o r Lidz, H a r o l d Sear les , H e i m S t i e r l i n , R o n a l d D . L a i n g , M o r t o n S c h a t z m a n , k t ó r z y p r a ­c o w a l i ze schizof reniczną m ł o d z i e ż ą i n a r k o m a n a m i , r o z w i n ę l i z czasem k o n c e p c j ę t e r a p i i r o d z i n n e j , p o n i e w a ż n ie chcie l i d ł u ­żej b r a ć o d p o w i e d z i a l n o ś c i za w y j a ś n i a n i e w s z y s t k i e g o , co k i e d y ­k o l w i e k p r z y d a r z y ł o się p a c j e n t o w i , o d p a r c i e m jego a g r e s y w ­n y c h i l i b i d y n a l n y c h o d r u c h ó w i m p u l s y w n y c h , bez u w z g l ę d n i e ­n ia całego s p o ł e c z n e g o ś r o d o w i s k a r o d z i n y w a s p e k c i e p a t o g e ­nezy, jak r ó w n i e ż bez w ł ą c z e n i a r o d z i n y w t e r a p e u t y c z n e p o s t ę ­p o w a n i e . N a p r z y k ł a d w p o j ę c i a c h „ d e l e g a c j a " H e i m a S t i e r l i n a i „ n a r c y s t y c z n a p r o j e k c j a " H o r s t a E b e r h a r d a R i c h t e r a n i e k t ó r e z n o w y c h o d k r y ć z n a l a z ł y n o w y w y r a z , nie w c h o d z ą c w s k ł a d po jęć k l a s y c z n e j teor i i .

5 . A n a l i t y c z n e leczenie d o r o s ł y c h , k t ó r z y by l i d z i e ć m i ofiar h o l o k a u s t u , m o g ł o b y się s tać d o d a t k o w y m p r z y c z y n k i e m d o m o ­ich r o z w a ż a ń . P o n i e w a ż w t y m w y p a d k u los r o d z i c ó w b y ł p o ­d o b n y , b a r d z o wczesne, n a r c y s t y c z n e p r o c e s y u r a z o w e dotyczą­ce n i e m o w l ę c i a l u b m a ł e g o dziecka, m o ż n a u jąć w m a t e r i a ł d o ­w o d o w y . Z b a d a ń n a d d r u g ą g e n e r a c j ą a n a l i t y k m o ż e się jesz­cze wie le n a u c z y ć o z a b u r z e n i a c h n a r c y s t y c z n y c h , p e r w e r s j a c h , n e r w i c a c h n a t r ę c t w i i n n y c h z a b u r z e n i a c h . N i e p o k o n a n e , b o z b y t o k r u t n e , u r a z y rodz iców s t a ł y się „ n e u r o t y c z n y m nieszczę­ś c i e m " ich dzieci. G d y b y chcieć t o u d o w o d n i ć n a p o d s t a w i e z n a ­n y c h , l i c z n y c h t r a u m a t y c z n y c h p r z e ż y ć rodz iców w okres ie , g d y b y l i już dorośl i , to r o z p o z n a n i e to, w e d ł u g m n i e , w jeszcze w i ę ­k s z y m s t o p n i u o d n o s i się do u r a z ó w rodz iców w ich dz iec iń­s t w i e i w o k r e s i e d o j r z e w a n i a .

6. W o s t a t n i c h l a t a c h z a p o z n a l i ś m y się p o p r z e z p r a c e Wil l ia­ma G. N i e d e r l a n d a i M o r t o n a S c h a t z m a n a z o j c e m S c h r e b e r e m , jego w y o b r a ż e n i a m i i z a c h o w a n i e m . N i e d e r l a n d , k t ó r e m u w ł a ­ściwie z a w d z i ę c z a m y t o o d k r y c i e , j ako o r t o d o k s y j n y a n a l i t y k n ie z d a w a ł sobie s p r a w y z s z o k u j ą c y c h k o n s e k w e n c j i tego od­k r y c i a , podczas g d y S c h a t z m a n k o n f r o n t u j e n a s , a n a l i t y k ó w z p y t a n i a m i , k t ó r y c h nie m o ż e m y już u n i k n ą ć . P y t a n i e b r z m i : czy lęki p a c j e n t a w y c h o w a n e g o w e d ł u g s u r o w y c h zasad m o ż n a

192

Page 193: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t ł u m a c z y ć o d p a r c i e m jego ż y c z e ń p o p ę d o w y c h , n i s t roszcząc s ię o rzeczywis tość w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a ? C z y p s y c h i c z n a rzeczy­wis tość rodziców, k t ó r a o d z w i e r c i e d l a się w p s y c h i c z n e j rzeczy­wis tośc i p a c j e n t a , n ie p o w i n n a zostać u w z g l ę d n i o n a w n a s z y m polu w i d z e n i a , k i e d y s t a r a m y się w c z u ć w s y t u a c j ę p a c j e n t a ? F r e u d , p r z e d s t a w i a j ą c s w ó j s ł a w n y p r z y p a d e k S c h r e b e r a , opisał h i s t o r i ę tego p a r a n o i d a l n e g o p a c j e n t a , op ie ra jąc się na jego za­p i s k a c h z a t y t u ł o w a n y c h Denkwürdigkeiten eines Nervenkranken

(Osobl iwe m y ś l i n e r w o w o chorego) (por. D. P. S c h r e b e r , 1903).

W s z y s t k i e lęk i p r z e ś l a d o w c z e p a c j e n t a S c h r e b e r a F r e u d p r z y p i s u j e o d p a r c i u jego h o m o s e k s u a l n e j m i ł o ś c i d o ojca. M o r ­ton S c h a t z m a n , idąc z a N i e d e r l ä n d e r n , rob i z n a c z ą c y k r o k n a ­przód. P o r ó w n u j e f r a g m e n t y Denkwürdigkeiten s y n a z p i s m a m i p e d a g o g i c z n y m i ojca S c h r e b e r a i o d k r y w a z a s k a k u j ą c e związki . O k a z a ł o się, że n a w e t n a j b a r d z i e j a b s u r d a l n e idee, f a n t a z j e i lę­k i p r z e ś l a d u j ą c e c h o r e g o s y n a , o p o w i a d a j ą (choć on tego nie o d c z u w a ) h i s t o r i ę jego wczesnodz iec ięcego p r z e ś l a d o w a n i a . Z p i s m ojca m o ż n a w y c z y t a ć , jak w y c h o w y w a ł s w o i c h s y n ó w i j ak to w y c h o w a n i e d o p r o w a d z i ł o j e d n e g o z n i c h do s a m o b ó j s t w a , a d r u ­giego d o p a r a n o i . M y ś l F r e u d a , ż e D a n i e l P a u l S c h r e b e r w y k a ­z y w a ł h o m o s e k s u a l n e s k ł o n n o ś c i w s t o s u n k u do ojca, b y ć m o ż e jest p r a w d z i w a , p o n i e w a ż t e n ojciec, k t ó r y t a k ż e f izycznie s ta­l e m a n i p u l o w a ł z a p o m o c ą r ó ż n y c h p r z y r z ą d ó w s w o i m i s y n a m i g d y byl i jeszcze n i e m o w l ę t a m i ( ty lko n i m i , n i g d y c ó r k a m i ) , z pewnośc ią s t y m u l o w a ł c h ł o p c ó w t a k ż e s e k s u a l n i e . P o z a t y m k a ż d e dziecko k o c h a swojego ojca t a k ż e w t e d y , g d y jes t p r z e z niego p r z e ś l a d o w a n e , i ta k o m b i n a c j a miłośc i i n i e n a w i ś c i p o ­w s t a ł a t a k ż e u s y n a S c h r e b e r a . Ale g d y b y ś m y byl i s k ł o n n i w y ­wodzić ź r ó d ł a p a r a n o i w ogólności, i z a i s t n i e n i e tego szczególne­go p r o c e s u p a r a n o i d a l n e g o z o d p a r c i a h o m o s e k s u a l n y c h życzeń p o p ę d o w y c h d z i e c k a (a nie ojca!), b y ł o b y to z a w ę ż e n i e m w i d z e ­nia, k t ó r e b y ć m o ż e w czasach F r e u d a b y ł o dla n iego k o n i e c z ­nością, ale o b e c n i e o z n a c z a ł o b y r e z y g n a c j ę z doświadczeń, k t ó r e p o s i a d a m y . O d m o w a zobaczenia w „ p s y c h i c z n e j r z e c z y w i s t o ś c i " s w o i c h p a c j e n t ó w , d o k t ó r e j w i e l u p s y c h o a n a l i t y k ó w c h c i a ł o b y s ię o g r a n i c z y ć , p s y c h i c z n e j rzeczywis tośc i rodziców, jest p o z o s t a ­łością s z t y w n e j , z a c h o w a w c z e j p o s t a w y , k t ó r a p s y c h o a n a l i z i e p o w i n n a b y ć obca.

13 — M u r y m i l c z e n i a . . . 193

Page 194: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

G d y b y n ie b r a ł o się pod u w a g ę c z y n n i k a społecznego, b y ł o ­b y zadziwia jące, ż e f r e u d o w s k a t e o r i a i n s t y n k t ó w pozos tała p r a ­w i e n i e n a r u s z o n a , m i m o t y c h w s z y s t k i c h n a u k o w o u d o w o d n i o ­n y c h o d k r y ć , d o t y c z ą c y c h rzeczywis tośc i w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a . G d y p r z y p a t r z y m y się bliżej, s t w i e r d z i m y , ż e n ie t y l k o p s y c h o ­a n a l i z a poniosła t ę k lę skę . W e w s z y s t k i c h b a d a n i a c h p o d w a ż a j ą ­c y c h t e o r i ę i n s t y n k t ó w z w y r a ź n ą r e g u l a r n o ś c i ą p o j a w i a j ą c e się o d k r y c i a nie p o s u w a j ą w i e d z y k o n s e k w e n t n i e d o p r z o d u . N i e ­k t ó r z y myśl ic ie le , j ak H o r s t E b e r h a r d R i c h t e r i H e i m St ier l in , k t ó r z y p o c z ą t k o w o m o g l i się u w o l n i ć o d s z t y w n e g o s y s t e m u t e ­ori i i n s t y n k t ó w i zobaczyć, co rodzice n i e ś w i a d o m i e czynią swo­im dzieciom, k t ó r z y u t r w a l i l i te d o ś w i a d c z e n i a t a k ż e w teori i w t a k i c h po jęc iach, jak „ n a r c y s t y c z n a p r o j e k c j a " ( R i c h t e r ) l u b „ d e ­l e g a c j a " (St ier l in) , n ie p o c z u w a l i s ię p r z e z to do w y k o r z y s t a n i a w y n i k ó w tego o d k r y c i a w t e r a p i i i n d y w i d u a l n e j . W p r z e c i w i e ń ­s t w i e do w i e l u i n n y c h p s y c h i a t r ó w w U S A , W i e l k i e j B r y t a n i i i F r a n c j i , k t ó r y c h u d z i a ł e m b y ł o to o d k r y c i e , opuści l i oni t e r e n t e r a p i i i n d y w i d u a l n e j i s k o n c e n t r o w a l i się na t e r a p i i r o d z i n y , w z g l ę d n i e t e r a p i i g r u p o w e j . W y j a ś n i a j ą c t o p r z e n i e s i e n i e s w y c h z a i n t e r e s o w a ń t e r a p e u t y c z n y c h z j e d n o s t k i n a r o d z i n ę l u b g r u ­pę, p r z y t a c z a j ą oni p r z e k o n y w a j ą c e a r g u m e n t y , jak n p . :

1. W obl iczu r o z p r z e s t r z e n i a n i a się c h o r ó b p s y c h i c z n y c h t e ­r a p e u t a nie m o ż e s ł u ż y ć j e d y n i e k i l k u (n ie l icznym) osobom, lecz jest z o b o w i ą z a n y p o m a g a ć w i ę k s z e j l iczbie ludzi .

2. Ana l izy i n d y w i d u a l n e t r w a j ą b a r d z o d ł u g o i t y l k o w p o ­j e d y n c z y c h p r z y p a d k a c h rzeczywiśc ie p r o w a d z ą d o sukcesu .

3. Często o k a z y w a ł o się, że zanik s y m p t o m ó w u p a c j e n t ó w p r o w a d z i ł do z a c h o r o w a ń w jego r o d z i n n y m ś r o d o w i s k u , jeżeli p a c j e n t b y ł n o s i c i e l e m u k r y t y c h w rodz in ie k o n f l i k t ó w .

Z t y m i a r g u m e n t a m i bez t r u d u m o ż n a się zgodzić, j e d n a k pomi ja ją o n e to, co r o z u m i e m jako ideę w o l n e j od p e d a g o g i k i p s y c h o a n a l i z y , a to z n a s t ę p u j ą c y c h p o w o d ó w : O d n o ś n i e p u n k t u 1.:

J e ż e l i j a k i e m u ś c z ł o w i e k o w i u d a się zbliżyć do p r a w d y jego w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a i u w o l n i ć od w c z e ś n i e u w e w n ę t r z n i o n y c h t a b u i p r z y m u s ó w jego w y c h o w a n i a , a więc t a k ż e ich i n t r o -j e k t ó w , to jest to fakt społeczny, a n ie j e d y n i e s p r a w a p r y w a t -

194

Page 195: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

na. J e ż e l i n a w e t człowiek t e n n ie w y b a c z y s w o i m r o d z i c o m t a k ł a t w o jak d o b r z e w y c h o w a n e dziecko, b o d o p i e r o t e r a z z a c z y n a s p o s t r z e g a ć g ł ę b o k i e r a n y , to jego o toczenie b ę d z i e m i a ł o z n i e ­go korzyśc i . S t a n i e s ię t a k d l a t e g o , że n ie b ę d z i e on s k ł o n n y w y c h o w y w a ć i n n y c h , o d w o ł y w a ć się d o i c h gotowośc i p o j e d n a ­nia, z r o z u m i e n i a d la rodziców, do ich r o z s ą d k u ; b ę d z i e wiedz iał , że p r z e z tego r o d z a j u s t a r a n i a z a c h o r o w a ł b ę d ą c d z i e c k i e m i już n ie będz ie chciał u k r y w a ć p r a w d y . A w ł a ś n i e t o m a z n a c z e n i e społeczne, bo k ł a m s t w o d e m a s k u j e się s a m o , g d y w t ł u m i e jes t choć j e d n a osoba, k t ó r a o d r z u c a fałsz, gdy, j ak w b a ś n i A n d e r ­s e n a Nowe szaty króla, s p o n t a n i c z n y k r z y k dz iecka p r z y w r a c a d o r o s ł y m ich u t r a c o n ą zdolność w i d z e n i a p r a w d y . J e ż e l i p s y ­c h o a n a l i t y k m o ż e p o m ó c p o j e d y n c z e m u c z ł o w i e k o w i a b y t e n żył s w o i m p r a w d z i w y m „ j a " , z a m i a s t k s z t a ł t o w a ć jego m a s k ę , t o już coś u c z y n i ł d l a s p o ł e c z e ń s t w a i n a u k i . O d n o ś n i e p u n k t u 2.:

L e p s z a i n t e r a k c j a m i ę d z y p a r t n e r a m i i i n n y m i c z ł o n k a m i r o ­d z i n y m o ż e b y ć p o ż ą d a n a jako cel t e r a p i i , a le n ie m o ż n a je j p o r ó w n a ć z w y z w o l e n i e m się j e d n o s t k i od s k u t k ó w zła d o z n a ­nego w e w c z e s n y m d z i e c i ń s t w i e ; w y z w o l e n i e t o na jczęśc ie j od­d z i a ł u j e p o z y t y w n i e n a całą r o d z i n ę , jeżel i wczesnodz iec ięca h i ­s t o r i a i w i e d z a t e r a p e u t y o s p r a w o w a n i u w ł a d z y p r z e z d o r o s ł e g o n a d d z i e c k i e m nie s ą z a k ł a m a n e . T e r a p e u t a r o d z i n y o b s e r w u j e i n t e r a k c j ę d o r o s ł y c h ludzi , e w e n t u a l n i e m ł o d z i e ż y z r o d z i c a m i . W tego r o d z a j u s t o s u n k a c h j a w n e r e l a c j e w ł a d z y m o g ą się różnić o d d a w n y c h , wczesnodz iec ięcych, l u b n a w e t b y ć ich p r z e c i w i e ń ­s t w e m . Często w y g l ą d a t o tak, jak g d y b y rodzice by l i t e r r o r y ­z o w a n i p r z e z m ł o d y c h , a nie o d w r o t n i e . Lecz k l u c z do r o z u m i e ­nia o b e c n e j s y t u a c j i leży w przeszłości , k t ó r a w g r u p i e nie za­wsze się u j a w n i a . J e d y n i e w i n t r a p s y c h i c z n y m świecie p o j e d y n ­czego człowieka n a d a l odbi ja s ię n ie z m i e n i o n a przeszłość i cią­gle na n o w o jest o n a i n s c e n i z o w a n a w o t o c z e n i u . P s y c h o a n a l i ­t y c z n a m e t o d a p r ó b u j e z a p o m o c ą w o l n y c h s k o j a r z e ń , p r z e n i e ­s ienia i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a o d k r y ć sens t e j i n t r a p s y c h i c z n e j , często m ę c z ą c e j inscenizac j i i w t e n sposób u w o l n i ć p a c j e n t a od m ę c z ą c y c h p r z y m u s ó w p o w t a r z a n i a . O d n o ś n i e p u n k t u 3.:

13' 195

Page 196: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

J e ż e l i c e l e m a n a l i z y jest zbl iżenie p a c j e n t a do u c z u ć jego w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a , jego o b e c n i p a r t n e r z y będą w m n i e j s z y m s t o p n i u z a g r o ż e n i chorobą psychiczną, c h y b a ż e z a g r a ż a ł a i m o n a w c z e ś n i e j i p o s ł u g i w a l i się p a c j e n t e m jako n o s i c i e l e m s y m p t o ­m ó w , co j e d n a k w t a k j e d n o s t r o n n e j f o r m i e z d a r z a się r z a d k o i t e r a z m o ż e b y ć szansą dla c h o r e g o c z ł o n k a r o d z i n y . O g ó l n i e jes t tak, ż e p o d k o n i e c swoje j a n a l i z y p a c j e n t n ie m u s i już r o ­bić w y r z u t ó w s w o i m r e a l n y m , o b e c n y m rodz icom, p o n i e w a ż s w ó j t r a g i c z n y los p r z e ż y ł w przeszłości , p r z y w s p ó ł u d z i a l e r o d z i c ó w z o k r e s u s w e g o w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a ; przeszłość tę u k r y ł g ł ę ­b o k o w sobie. C h o r o b a k t ó r e g o ś c z ł o n k a r o d z i n y m o ż e b y ć sy­g n a ł e m , że w p r a w d z i e p a c j e n t p o z b y ł się s w o i c h o b j a w ó w , ale ciągle jeszcze r o d z i n a jest d la n iego sceną do i n s c e n i z o w a n i a s w e j w c z e s n e j h i s tor i i , l u b oznaką, ż e p o w r ó t d o z d r o w i a b y ł e ­g o p a c j e n t a u z m y s ł o w i ł w ł a s n ą n i e d o l ę k t ó r e m u ś z c z ł o n k ó w r o ­dz iny .

Ze s p o ł e c z n e g o p u n k t u w i d z e n i a z n a j d u j e m y s ię w s y t u a c j i , w k t ó r e j część p s y c h o a n a l i t y k ó w , w i e r n a teor i i i n s t y n k t ó w , b r o ­n i się p r z e d k a ż d y m n o w y m o d k r y c i e m d o t y c z ą c y m w c z e s n o -dziecięce j rzeczywis tośc i , a d r u g a część, k t ó r a dz ięk i p s y c h i a ­t r y c z n e m u d o ś w i a d c z e n i u d o s t r z e g ł a d o g m a t y c z n y c h a r a k t e r t e j teor i i , o d w r a c a się od leczenia i n d y w i d u a l n e g o i t r a c i w t e n spo­s ó b z pola w i d z e n i a w y m i a r p o j e d y n c z e g o , w c z e s n e g o dziec iń­s t w a . P o d o b n i e b y ł o z C. G. J u n g i e m , k i e d y w p r o w a d z i ł a r c h e ­t y p i k o l e k t y w n ą n i e ś w i a d o m o ś ć , p r z y k r y w a j ą c t y m to, co p r z e d ­t e m u d a ł o m u się p r a w i d ł o w o pojąć, m i a n o w i c i e d e c y d u j ą c ą p r z y p o w s t a w a n i u n e r w i c y ro lę u r a z u .

W r o k u 1909 n a p i s a ł on n a s t ę p u j ą c e z d a n i a : „ N a j w i ę k s z y w p ł y w n a n ie (doras ta jące dziecko) m a szcze­

g ó l n y s t a n e m o c j o n a l n y , o k t ó r y m rodz ice i w y c h o w a w c y nic n ie wiedzą. S k r y w a n a n iezgoda m i ę d z y r o d z i c a m i , t a j e m n e m ę ­ki, w y p a r t e , u k r y t e życzenia, to w s z y s t k o w y t w a r z a w j e d n o ­stce s t a n e m o c j o n a l n y , k t ó r y powol i , a le p e w n i e , choć poza świa­domością z n a j d u j e d r o g ę do dziecięcego u m y s ł u i t a m osiąga w i e r n e odbicie... J e ż e l i n a w e t doroś l i s ą t a k w r a ż l i w i n a w p ł y ­wy otoczenia, to w jeszcze w i ę k s z y m s t o p n i u m u s i to d o t y c z y ć dziecka, k t ó r e g o u m y s ł jest jeszcze m i ę k k i i p l a s t y c z n y jak w o s k " (cyt. w e d ł u g G. T u s c h y , 1979).

196

Page 197: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

Nie m o g ę się n ie zgodzić z oczywistością t y c h zdań, p o n i e ­w a ż opiera ją się o n e n a d o ś w i a d c z e n i a c h , k t ó r e p o t w i e r d z a j ą r ó w n i e ż m o j e o b s e r w a c j e . F o n i e w a ż s ą o n e s f o r m u ł o w a n e ogól­n i e i n i e n a z y w a j ą w p r o s t tego, co p r z y k r e , o p i n i a p u b l i c z n a m o g ł a b y p r z y j ą ć j e ł a t w i e j , niż t e o r i ę u w i e d z e n i a F r e u d a , k t ó r a odnos i ła się d o o k r e ś l o n e g o s e k s u a l n e g o u r a z u dziecka. J u n g n ie m u s i a ł b y więc t a k jak F r e u d l iczyć się z r e a l n y m o d r z u c e n i e m , g d y b y w s w o j e j psychologi i k o n s e k w e n t n i e p o d ą ż y ł za w y p o w i e ­dz ianą w 1909 r o k u f u n d a m e n t a l n ą p r a w d ą o l u d z k i e j e g z y s t e n ­cji. Ale jak n i e w i e l k i e z n a c z e n i e ma • z e w n ę t r z n y ś w i a t d la d o ­rosłego (w t y m r ó ż n i s ię d o r o s ł y od dz iecka) w p o r ó w n a n i u z p r z y k a z a n i a m i u w e w n ę t r z n i o n e g o ojca, k t ó r y w p r z y p a d k u C. G. J u n g a b y ł t e o l o g i e m i p a s t o r e m . I t a k w k o ń c u n ie z n a j ­d z i e m y w y k o r z y s t y w a n y c h i k r z y w d z o n y c h dziec i w a r c h e t y ­p o w y m lesie j u n g o w s k i c h t w o r ó w po jęc iowych, p o d o b n i e j ak w t e o r i i i n s t y n k t ó w F r e u d a , chociaż u c z n i o w i e o b u s t r o n twierdzą, że t e o r i e te nie w y k l u c z a j ą o c e n y u r a z ó w . N i e s t e t y wyk lucza ją .

J a k i m o s o b l i w y m k w i a t e m m o ż e b y ć u k r y w a j ą c y p r a w d ę t w ó r p o j ę c i o w y i j ak ł a t w o może w p r o w a d z i ć w b ł ą d n a w e t s w o ­jego t w ó r c ę , d o w o d z i c y t o w a n a w c z e ś n i e j (rozdz. B6.) w y p o w i e d ź C. G. J u n g a z r o k u 1934, m ó w i ą c a o o w y m g ł ę b o k i m p o d ł o ż u „ a r y j s k i e j n i e ś w i a d o m o ś c i " i „ g e r m a ń s k i e j d u s z y " , k t ó r a „ je s t w s z y s t k i m i n n y m , a le nie k u b ł e m n i e s p e ł n i o n y c h dz iec ięcych życzeń i n i e s p e ł n i o n y c h r e s e n t y m e n t ó w r o d z i n n y c h " . To z d a n i e r z u c a d o kosza n a śmiec i nie t y l k o w c z e s n y pog ląd F r e u d a , ale t a k ż e w g l ą d s a m e g o J u n g a z r o k u 1909 o d e c y d u j ą c y m znacze­n i u u r a z ó w d z i e c i ń s t w a .

J a k k o l w i e k t a z d r a d a p o z n a n e j już p r a w d y p r z e z d w ó c h sła­w n y c h myś l ic ie l i naszego w i e k u b y ł a t r a g i c z n a , t o dla szukają­cego p r a w d y pociesza jący m o ż e b y ć fakt, ż e t a k r ó ż n e s y s t e m y m y ś l o w e kry ją w sobie w g r u n c i e r z e c z y to s a m o : r e a l n e p r o c e ­sy u r a z o w e p i e r w s z y c h la t d z i e c i ń s t w a i konieczność n e g o w a n i a ich i w y p i e r a n i a , k t ó r a w y r a ż a się w y m a z a n i e m d z i e c i ń s t w a z p a m i ę c i . Ż y d o w s k i syn, F r e u d p ł a c i za s w ó j z a b r o n i o n y w g l ą d teor ią i n s t y n k t ó w , a s y n p r o t e s t a n c k i C. G. J u n g z n a j d u j e jed­ność z t e o l o g i c z n y m i o jcami u m i e s z c z a j ą c całe zło w p o z b a w i o n e j i n d y w i d u a l n e j h i s t o r i i n i e ś w i a d o m o ś c i . P r z y k a z a n i e „ N i e b ę ­dziesz p a m i ę t a ć " zna lazło p o s ł u c h u o b u myś l ic ie l i w p ó ź n i e j -

197

Page 198: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s z y m w i e k u . T a k j a k b y z a b r o n i o n e D r z e w o W i a d o m o ś c i pozo­s t a ł o n i e n a r u s z o n e .

J e ż e l i z tego p u n k t u w i d z e n i a a n a l i z u j e m y r o z w ó j F r e u d a i J u n g a , w c a l e n ie b ę d z i e m y u w a ż a l i za p r z y p a d e k , że w c a ł e j l i t e r a t u r z e n a u k o w e j po 1897 n ik t , o ile w i e m , p r z y n a j m n i e j ż a d e n p s y c h o a n a l i t y k , n ie p r ó b o w a ł na ser io u p o r a ć się z teor ią t r a u m a t y z a c j i , j a k k o l w i e k l iczba a r g u m e n t ó w p r z e m a w i a j ą c y c h za tą teor ią w y r a ź n i e w o s t a t n i m czasie w z r o s ł a . Moja h ipoteza , że już w p r z y p a d k u F r e u d a zos tała o n a p o d p o r z ą d k o w a n a C z w a r ­t e m u P r z y k a z a n i u i że o d d z i a ł y w a n i e tego p r z y k a z a n i a n ie da je i n n y m a n a l i t y k o m możl iwośc i w y k o r z y s t a n i a n o w y c h o d k r y ć w anal iz ie i n d y w i d u a l n e j , w y d a j e m i się w y j a ś n i a ć t e n f e n o m e n .

Ś w i a d o m y t e r a p e u t a n ie m o ż e przy jąć , że to, co dzieje się w e w c z e s n y m dz iec ińs twie , n ie m a w p ł y w u n a późnie j sze życie. N i e m o ż e m y jak n a s i p r z o d k o w i e , m y ś l e ć , ż e „ s u r o w o ś ć w y ­c h o w a w c y n ie będz ie m i a ł a ż a d n y c h n e g a t y w n y c h k o n s e k w e n ­cj i" . T a k w i ę c w i e d z a o d o ś w i a d c z a n y m w d z i e c i ń s t w i e o k r u ­c i e ń s t w i e jest s z o k i e m dla k a ż d e g o , k t o n ie n e g u j e re lac j i w ł a ­dzy. K t o nie s z u k a s c h r o n i e n i a p r z e d d z i a ł a n i e m tego szoku w t e o r i i i n s t y n k t ó w , r a c z e j o d w r ó c i się o d t e r a p i i i n d y w i d u a l n e j i s k ł o n i się w s t r o n ę t e r a p i i g r u p o w e j l u b p r z e j m i e n a u k ę o k o ­l e k t y w n e j n ie świadomośc i , b y u n i k n ą ć n i e b e z p i e c z e ń s t w a w e j ­ścia w konf l ik t z C z w a r t y m P r z y k a z a n i e m .

T e r o z w a ż a n i a p o m a g a j ą m i z r o z u m i e ć , d laczego t a k w i e l u b a d a c z y p s y c h o a n a l i z y w y d a j e się cofać p r z e d w ł a s n y m i o d ­k r y c i a m i . M o ż n a t o też w y k a z a ć n a p r z y k ł a d z i e H e i m a S t i e r l i -na . P r z y p o w i e ś ć o s y n u m a r n o t r a w n y m p o s ł u ż y ł a mu w 1980 r o k u za s y m b o l dla jego ce lów t e r a p e u t y c z n y c h . S y n , p o s ł u s z ­n i e w r a c a j ą c do ojca, p o w r a c a do życia, sądzi S t i e r l i n , i chociaż z n a p r a w d ę , p r z e j m u j e bibl i jną o c e n ę p o s ł u s z e ń s t w a . Ale oznacza to w k o n s e k w e n c j i , że ojciec u w a ż a to w s z y s t k o , co i c h dzieli, a w i ę c n i e p o s ł u s z n ą m ł o d o ś ć syna, w k t ó r e j n ie b r a ł u d z i a ł u , za ś m i e r ć , a d o p i e r o jego p o w r ó t za życie: „ T e n oto m ó j s y n b y ł m a r t w y i z n o w u s t a ł się ż y w y ; zagubił się i o d n a l a z ł " , (por. H. St ie r l in , 1980, s t r . 8). P o n i e w a ż S t i e r l i n w p o j e d n a n i u m i ę ­d z y dz iećmi a r o d z i c a m i widzi s w o j e z a d a n i e t e r a p e u t y c z n e , nie z a u w a ż a , że p r z y n a j m n i e j w t y m p r z y p a d k u i d e n t y f i k u j e się z o jcem i że s y n t y l k o dzięki p o s ł u s z e ń s t w u z n a j d u j e do ojca

198

Page 199: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

d r o g ę i z d o b y w a jego miłość ; że o b c h o d z i się tu ś w i ę t o zgody, j a k k o l w i e k ojciec w s z y s t k o , co od niego dzieli s y n a , n a z y w a „ ś m i e r c i ą " . P o s ł u g u j ą c się s y m b o l i k ą t e j s c e n y m o ż n a p o w i e ­dzieć, że w t e r a p e u t y c z n y c h s t a r a n i a c h o p o j e d n a n i e i s t o t n e dla życia z n a c z e n i e po jęc ia delegac j i i jego n a u k o w y zasięg m u s z ą b y ć p o ś w i ę c o n e zgodzie z o jcem.

Z p o d o b n y m z jawisk iem s p o t y k a m y się u H o r s t a E b e r h a r d a R i c h t e r a . T e n s a m uczony, k t ó r y w 1963 r o k u w s w o j e j w a r t o ­śc iowej książce pt . : Eltern, Kind und Neurose (Rodzice, dziecko i n e r w i c a ) z n i e z n a n ą d o t y c h c z a s k o n s e k w e n c j ą p r z e d s t a w i ł s p r a ­w o w a n i e w ł a d z y p r z e z rodz iców i s y t u a c j ę dz iecka-of iary w r o ­dzinie, w 1979 r o k u w Gottesl:omplex ( K o m p l e k s Boga) opisu je uc ieczkę dz iecka z „ w y m y ś l o n e j , ś m i e r t e l n e j bezs i lności w n a r ­cys tyczną p o t ę g ę " . J a k do tego doszło, ze j e d e n z n a j l e p s z y c h z n a w c ó w s y t u a c j i dz iecka w r o d z i n i e m ó w i o w y m y ś l o n e j , a n ie

0 r e a l n e j bezs i lności dz iecka? J a k m o ż n a poza t y m wy jaśn ić , że k toś tak i , jak H. E. R i c h t e r , k t ó r y t a k jasno, z p e ł n y m z a a n g a ­ż o w a n i e m widzi i opisuje znaczący w p ł y w ś r o d o w i s k a społecz­nego na d o r o s ł e g o człowieka, m o ż e to czynić, n ie t roszcząc się w c a l e o na jwcześn ie j sze w p ł y w y . F a k t t e n s a m w sobie nie b y ł ­b y zagadką, p o n i e w a ż w i e l u b a d a c z y jeszcze n ie wie, j ak m o c n o 1 t r w a l e j e d n o s t k a m o ż e b y ć u k s z t a ł t o w a n a p r z e z swoje dzieciń­s two. Ale R i c h t e r b a r d z o d o b r z e w i e d z i a ł o t y m już w r o k u 1963. Co s tało się z tą w i e d z ą ? J a k u F r e u d a została w y p a r t a ? Bez w ą t p i e n i a dla k a ż d e g o jes t wie lką ulgą, jeśli w t e r a p i i i n d y w i ­d u a l n e j i g r u p o w e j z n a j d u j e r o z u m i e j ą c e g o człowieka, k t ó r y je­go c ie rp ień i o b j a w ó w n ie t ł u m a c z y j e d y n i e k o n f l i k t a m i p o p ę -d o w y m i , lecz w n a j w i ę k s z y c h obc iążeniach n a s z e j w s p ó ł c z e s n e j s p o ł e c z n e j rzeczywis tośc i d o s t r z e g a r e a l n e u r a z y , p o n i e w a ż s a m cierpi z ich p o w o d u . Lecz g d y s z u k a j ą c y p o m o c y (na s k u t e k w y ­p a r c i a dz iec ięcych u r a z ó w ) p o p a d ł w depres ję , n ie z n i k n i e ona n a w e t p r z y n a j m ą d r z e j s z y c h p r ó b a c h s p o i e c z n o - k r y t y c z n y c h in­t e r p r e t a c j i . J a k k o l w i e k u lgę p r z y n o s i wiedza, ż e n ie j e s t e ś m y s a m i ze s w o i m i u c z u c i a m i o b u r z e n i a , wściekłości , bezsi lności, s t r a c h u i t r o s k i (z p o w o d u z b r o j e ń a t o m o w y c h , z p o w o d u w y ­k o r z y s t a n i a i t e c h n i z a c j i człowieka) , że n a w e t w s p i e r a m y się w g r u p i e w s p ó l n y m i ( ś w i a d o m y m i ! ) odczuc iami , t a f o r m a w s p a r ­cia nie m o ż e d o t r z e ć do w c z e s n y c h , n i e ś w i a d o m y c h k o r z e n i d e -

ta

199

Page 200: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r e s j i (por. A. Mil ler , 1979). D e p r e s j a n ie jest c i e r p i e n i e m z p o ­w o d u teraźnie j szośc i . D l a t e g o są ludz ie , k t ó r z y c ierpią z p o w o ­du dzisie jszej s y t u a c j i na świecie i a n g a ż u j ą w s z y s t k i e swoje si­ły, ż e b y ją z m i e n i ć , l e c z n ie p o p a d a j ą w d e p r e s j ę a n i w m a n i ę wie lkości . Z a j m o w a ł a m się p o w y ż e j j e d y n i e t r z e m a a r g u m e n t a ­m i t e r a p e u t ó w r o d z i n n y c h , p o m i j a j ą c ich p r a k t y k ę . N a s t ę p u j ą ­c y opis p r z y p a d k u m o ż e s ł u ż y ć z a p r z y k ł a d , j a k s i lne o c e n y C z a r n e j P e d a g o g i k i m o g ą s k ł a n i a ć t e r a p e u t ę r o d z i n n e g o d o p r z y ­jęcia w p r a k t y c e f u n k c j i sędziego.

„ P e w i e n zdolny, t r z y d z i e s t o l e t n i już m ę ż c z y z n a , j e d y n y s y n bogatego, a u t o r y t a r n e g o chłopa, o d m a ł e g o , w b r e w s w o i m zdol­n o ś c i o m zosta je w y z n a c z o n y n a n a s t ę p c ę ojca i m a k o n t y n u o w a ć c h ł o p s k ą t r a d y c j ę r o d z i n n ą (por. t u po jęc ie S t i e r l i n a «delega-cja»). Ojciec b o j k o t u j e jego n a u k ę , k t ó r a m o g ł a b y go odwieść od ce lu ; od tego czasu (od około 11 la t ) c h ł o p i e c s ta je s ię d z i w a c z ­ny i «szczegolny». G d y k o ń c z y 18 lat , w dniu , k i e d y zgodnie z wolą r o d z i c ó w zdaje e g z a m i n do s z k o ł y g o s p o d a r c z e j , z a p a d a n a ciężką p s y c h o z ę k a t a t o n i c z n o - m u t y s t y c z n ą . N a s t ę p u j e s t a n c h r o n i c z n y , w i e l o l e t n i p o b y t w k l in ice, aż w k o ń c u ojciec z m u ­s z o n y jest s p r z e d a ć g o s p o d a r s t w o i p r a c o w a ć jako k o m i w o j a ż e r . O d t e j chwi l i u s y n a n a s t ę p u j e p o w o l n a p o p r a w a ; p r a w i e b u ­dzące- o b a w ę , w r a ż l i w e w e j r z e n i e w c h o r o b ę ; n p . p o d c z a s roz­m ó w i n d y w i d u a l n y c h p o j m u j e on n a t y c h m i a s t , że w k o ń c u o k a ­zał się s i lnie jszy i r z u c i ł ojca na k o l a n a ; t e n z kole i o p o w i a d a w g r u p i e rodziców, że n a l e ż a ł o b y pozwol ić dz ieciom na większą swobodę. . . W z a j e m n e , t r u d n e u w i k ł a n i e w w i n ę w y d a w a ł o się n a m d o t y c h c z a s z b y t m a s y w n e i e k s p l o z y w n e , b y o d w a ż y ć się na d e m a s k u j ą c ą t e r a p i ę " (L. Ciompi , 1981, s . 80).

P a c j e n t „ p o j m u j e n a t y c h m i a s t " , że r z u c i ł ojca na k o l a n a i to w z m o c n i o n e p r z e z t e r a p e u t ę poczuc ie w i n y jes t o k r e ś l a n e jako w e j r z e n i e w c h o r o b ę . P o m i j a j ą c fakt, że z a w ó d k o m i w o j a ż e r a n ie jest w y k o n y w a n y n a k o l a n a c h , n i e m a ł o jest w S z w a j c a r i i c h ł o p ó w , k t ó r z y s p r z e d a j ą swoją z iemię p o d b u d o w ę i zmienia ją zawód. W y n i k a j ą c e s t ą d poczuc ie w i n y w s t o s u n k u do w ł a s n y c h r o d z i c ó w ł a t w i e j się zn ies ie , g d y s p r z e d a ż s p u ś c i z n y t ł u m a c z y s ię t y m , że w ł a s n e d z i e c i n ie chcą już u p r a w i a ć z iemi. Może to być, m i ę d z y i n n y m i , r z e c z y w i s t y p o w ó d , ale n ie m u s i p r o w a ­dzić d o o s k a r ż a n i a d z i e c k a . C z y m w t y m w y p a d k u z a w i n i ł s y n ?

200

Page 201: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

W oczach swojego t e r a p e u t y z p e w n o ś c i ą f a k t e m , że p r z e z w i e ­l e l a t c ie rp iał n a ciężką p s y c h o z ę k a t a t o n i c z n o - m u t y s t y c z n ą i n ie s p e ł n i ł o c z e k i w a ń ojca. C z y ta k a t a s t r o f a n i e w y s t a r c z a , ż e b y u ś w i a d o m i ć t e r a p e u c i e , w j a k l ę k o w e j s y t u a c j i z n a l a z ł b y się j e d y n y s y n a u t o r y t a r n e g o ojca, g d y b y o t w a r c i e p r z e c i w s t a ­w i ł się jego wol i z r o b i e n i a z n iego c h ł o p a ? P o s t ę p o w a n i e p o z w a ­lające d o t r z e ć do tego s t r a c h u i r e a l n e g o z a g r o ż e n i a r a z e m z p a ­c j e n t e m w y d a j e się b y ć dla t e r a p e u t y p r z e d s i ę w z i ę c i e m zbyt r y z y k o w n y m . B ę d z i e on p r a w d o p o d o b n i e a p e l o w a ł o gotowość do w z a j e m n e g o w y b a c z e n i a i s t o s o w a ł i n n e s t r a t e g i e . N i c dziw­nego, że t e r a p e u t a s t a r a się u c z y n i ć z p s y c h o a n a l i z y s y s t e m i p r z e p ę d z i ć z n i e j r e s z t k i życia (por. L. Ciompi , 1981). W y r a ź ­nie z j a k i c h ś p o w o d ó w nie m o ż e z a a k c e p t o w a ć w p s y c h o a n a l i ­zie (bez t e o r i i s y s t e m o w e j ! ) tego, co ż y w o t n e .

Po o p u b l i k o w a n i u Das Drama p e w i e n n i e m i e c k i a n a l i t y k za­p y t a ł m n i e l i s townie , czy m o j e „u jęc ie się za ofiarą jest do p o ­g o d z e n i a z p s y c h o a n a l i z ą " . Dla m n i e to u jęcie się jes t w ogóle częścią p s y c h o a n a l i z y , j a k k o l w i e k w i e m , ż e w e w s z y s t k i c h t o ­t a l i t a r n y c h r e ż i m a c h m u s i b y ć ono z a b r o n i o n e . W t e d y p y t a n i e t o w y d a w a ł o m i się c h a r a k t e r y s t y c z n e d la d r u g i e j g e n e r a c j i , p o d w a n a ś c i e l a t t r w a j ą c e j w k r a j u d y k t a t u r z e . Od k i e d y w wię­k s z y m s t o p n i u z a j m u j ę się p o s t a w ą p s y c h o t e r a p e u t ó w i a n a l i ­t y k ó w , widzę, że N i e m c y n ie s t a n o w i ą tu w y j ą t k u i że w y p r a ­c o w a n i e n o w e j s t r a t e g i i „ o d d z i a ł y w a n i a s y s t e m u " z pedagogicz­n y m p o d ł o ż e m jest b a r d z o m o d n e n a c a ł y m świecie. W s z y s t k i e n o w e , t w ó r c z e p r ó b y , czy to a n a l i z a t r a n s a k c y j n a , czy też t e r a ­pia ges ta l t , n i e mogą z r e z y g n o w a ć z p r ó b p o j e d n a n i a z rodz ica­mi, w c z y m widzą u k o r o n o w a n i e s w o i c h t e r a p e u t y c z n y c h sta­r a ń . Ale s t a r a n i a t e często p r z e k r e ś l a j ą os iągnię ty p o s t ę p , nie t y l k o w z a k r e s i e teor i i , a le i w p r a k t y c e t e r a p e u t y c z n e j .

J e ż e l i u m o ż l i w i się p a c j e n t o w i p o p r z e z n a j r o z m a i t s z e t e c h ­nik i — n p . „ p u s t e g o k r z e s ł a " w t e r a p i i ges ta l t , w s y t u a c j i g r u ­py, w ana l iz ie t r a n s a k c y j n e j l u b w t r a k c i e t e r a p i i r o d z i n n e j — d o t a r c i e d o p r a w d z i w y c h u c z u ć swojego d z i e c i ń s t w a , w t e d y za­r a z będz ie m u s i a ł on p r z y z n a ć , że jego dzisiejsze l ę k i n i e mają u z a s a d n i e n i a , jego u p ó r nie jes t już k o n i e c z n y , jego p o t r z e b ę u z n a n i a od d a w n a zaspoka ja g r u p a — j a k k o l w i e k on tego nie z a u w a ż a . P o w i e m u się, ż e n i e t y l k o n i e n a w i d z i s w o i c h r o d z i -

201

Page 202: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ców, lecz t a k ż e ich kocha, i że on i j e d y n i e z miłośc i p o p e ł n i a l i b ł ę d y . To w s z y s t k o d o r o s ł y człowiek w i e już od d a w n a , a le c h ę ­t n i e w y s ł u c h u j e t e g o p o n o w n i e , b o p o m a g a m u t o jeszcze r a z zagłuszyć, u s p o k o i ć i o p a n o w a ć dziecko, k t ó r e w ł a ś n i e zaczęło w n i m p ł a k a ć . W t e n sposób t e r a p e u t a , g r u p a l u b on s a m w y ­p e r s w a d u j e d z i e c k u „ g ł u p i e " , bo w o b e c n e j s y t u a c j i n i e o d p o ­w i e d n i e (a j e d n a k t a k i n t e n s y w n e ) uczucia. I to, do czego m o ­g ł o b y d o p r o w a d z i ć leczenie, a m i a n o w i c i e p r z e b u d z e n i e i do j rze­w a n i e tego p r a w d z i w e g o „ j a " dziecka, zostaje n a s k u t e k lecze­nia, k t ó r e o d m a w i a „ r o z g n i e w a n e m u d z i e c k u " w s p a r c i a , z n o w u z a p r z e p a s z c z o n e .

K i e d y c z y t a m d o k u m e n t y d o t y c z ą c e t a k i c h pos iedzeń, l u b ogląćlam ich zapisy video, w y d a j e mi się, j a k b y t u t a j coś (nie k toś) m u s i a k ) zostać u r a t o w a n e , a m i a n o w i c i e d o b r e imię w a ż ­n e j osobistości. B o n ikogo nie t r z e b a b y b y ł o r a t o w a ć o d ś m i e r ­ci, n i k t n ie m u s i a ł b y u m i e r a ć , g d y b y p a c j e n t w g r u p i e , p r z e ­p e ł n i o n y n a r e s z c i e uzasadnioną, ale d o t ą d t ł u m i o n ą nienawiścią, r o b i ł w y r z u t y w y i m a g i n o w a n y m r o d z i c o m bez k o n i e c z n o ś c i szu­k a n i a „ p o z y t y w n y c h s t r o n " . Być m o ż e n i e ś w i a d o m a agres ja, k t ó r ą t e r a p e u t a żywi w s t o s u n k u do w ł a s n y c h rodziców, jest n i e ­k i e d y t a k . s i lna, że rzeczywiśc ie m u s i ją zdus ić p r z y p o m o c y g r u p y . Ale przec ież t a k ż e te na js i ln ie j sze agres je t e r a p e u t y są t y l k o u c z u c i a m i i jego rodzice, k t ó r y c h widzi na krześ le , w r z e ­czywistości n ie siedzą n a t y m mie j scu . G d y b y z r e z y g n o w a n o z akc j i r a t u n k o w e j , to w rzeczywis tośc i n i k t nie c i e r p i a ł b y — j e d y n i e w y i d e a l i z o w a n y o b r a z , j e d y n i e w y m y ś l e n i rodz ice s ie­dzący na k r z e ś l e b y l i b y dotknięc i , o b r a ż e n i i źli, i m o ż e grożą­cy. Ale jak i jes t cel te rap i i , jeżeli się uważa, że i tego r y z y k a n a l e ż y u n i k a ć ?

S t a r a n i a p s y c h o t e r a p e u t y o p o j e d n a n i e z r o d z i c a m i i a k t y w ­ne p o ś r e d n i c t w o w k o r y g u j ą c y c h d o ś w i a d c z e n i a c h w celu o c h r o ­ny rodz iców i u k r y c i a u r a z u , nie w y s t ę p u j ą w t e r a p i i p i e r w o t ­n e j A r t h u r a J a n o v a , k t ó r a jak ż a d n a i n n a f o r m a t e r a p i i doce­n i ł a u w a l n i a j ą c e z n a c z e n i e g ł ę b o k i e g o żalu, b ó l u i s m u t k u . J e ­d n a k ż e m o j e w r a ż e n i e o g r a n i c z a się do l e k t u r y jego książek, p o n i e w a ż nie m a m ż a d n e g o p r a k t y c z n e g o d o ś w i a d c z e n i a w t e ­r a p i i p i e r w o t n e j i j ak d o t ą d n ie o g l ą d a ł a m ż a d n y c h je j zapisów v ideo. Jeże l i chodzi o t e r a p i ę k r z y k u D. Casr ie la , z a u w a ż y ł a m

202

Page 203: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n a zapisie wideo, j ak b a r d z o u ł a t w i a j ą c a d o s t ę p d o p r a w d y s iła w y z w o l o n e g o d z i ę k i g r u p i e b ó l u jes t o s ł a b i o n a p o p r z e z 'iluzję, jaką jes t j e d n a k p o s z u k i w a n i e w g r u p i e l u b w p r o w a d z ą c y m g r u p ę osoby d o b r e j m a t k i . W t e n sposób dochodzi do n o w e g o z a k ł a m a n i a rzeczywis tośc i ( p o n i e w a ż b ę d ą c d o r o s ł y m nie m o ż n a już znaleźć m a t k i z w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a ) , i już i s tn ie jące w a ­r u n k i p o w r o t u d o zdrowia , m i ę d z y i n n y m i zdolność u p o r a n i a się z przeszłością dzięki p r z e ż y c i u b ó l u ( s m u t k u ) , n i e m a j ą w p ł y w u t e r a p e u t y c z n e g o gdyż p a d a się of iarą i luzj i . Z p e w n o ś c i ą m o ż n a w y k o r z y s t a ć p o z y t y w n ą s t r o n ę t e r a p i i k r z y k u J a n o v a , Casr ie la i i n n y c h , jeżeli p r z y j m i e się w p r a k t y c e , że do p r z e ż y c i a w c z e ­s n y c h u r a z ó w k o n i e c z n e jest ( i to b e z w a r u n k o w o ) , w p r o w a d z a ­jące w s p a r c i e , a n ie „ n a p r a w i a j ą c a " i luzja.

P o d k r e ś l a j ą c w i e l o k r o t n i e , że p o g o d z e n i e się p a c j e n t a z ży­j ą c y m i jeszcze r o d z i c a m i , czego d o m a g a j ą się S t i e r l i n i i n n i t e ­r a p e u c i r o d z i n n i , n ie jest c e l e m m o j e j t e r a p i i , n ie przeczę, że zb l iżenie się (za pomocą i n t r o j e k c j i ) do u w e w n ę t r z n i o n e g o o b r a ­zu rodz iców z o k r e s u wczesnego d z i e c i ń s t w a daje p a c j e n t o m z n a c z n e u w o l n i e n i e . J e d n a k t o i n t r a p s y c h i c z n e p o j e d n a n i e nie ma nic w s p ó l n e g o z p o w r o t e m s y n a m a r n o t r a w n e g o i n ie p o -w i n o b y ć w y m u s z a n e ś r o d k a m i w y c h o w a w c z y m i . J e s t r a c z e j r e z u l t a t e m ś w i a d o m e g o p r z e ż y c i a w c z e ś n i e j s z y c h u r a z ó w , cze­m u t o w a r z y s z ą t a k i e uczucia, jak g n i e w , wściekłość, bezsi lność, z w ą t p i e n i e , b e z r a d n o ś ć i w k o ń c u s m u t e k . Zza t y c h u r a z ó w d a w n i rodzice w y ł a n i a j ą się coraz w y r a ź n i e j : n ie t a k si lni, jak w y d a w a l i się w t e d y , a le t a k ż e nie t a c y bezsi lni, jak są teraz, na s tarość, n ie t a c y m ą d r z y , za j a k i c h się p o d a w a l i , a n i t a c y głupi , jak się ich widz iało w afekcie, n ie t a c y źli, jak n i e k t ó r e ich czyny, ale też n ie t a c y dobrzy, za j a k i c h chciało s ię ich u w a ż a ć ; i w k a ż d y m raz ie nie t a c y w i a r y g o d n i , za j a k i c h się p o d a w a l i . P o g o d z e n i e się z r o d z i c a m i n ie oznacza zab iegania na k o l a n a c h o p r z e b a c z e n i e , t a k j ak to u c z y n i ł s y n m a r n o t r a w n y , ale jest w g l ą d e m w fakt, j a k i m i r o d z i c a m i by l i (nie dla n a s z e g o r o d z e ń s t w a , a le dla n a s s a m y c h ) i z a a k c e p t o w a n i e m tego f a k t u . Ta a k c e p t a c j a jest częścią p r z e ż y c i a ża lu i d l a t e g o p o w i ą z a n a jest z e m o c j o n a l n y m p o z n a n i e m wcześn ie j sze j rzeczywis tośc i . P r o c e s o d c z u w a n i a , k t ó r y p r o w a d z i do p o z n a n i a i a k c e p t o w a n i a przeszłości , m a funkc ję demasku jącą , stoi poza m o r a l n y m i ocze-

203

Page 204: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k i w a n i a m i i n i e m o ż n a go os iągnąć w y c h o w u j ą c ą p e r s w a z j ą . T a m , g d z i e o n a w y s t ę p u j e , m o ż e p o j a w i ć s ię n a j w y ż e j p r z e c i w i e ń s t w o t e g o procesu, a m i a n o w i c i e m a s k o w a n i e wcześn ie j sze j rzeczy­wistości, k t ó r a m o ż e i m u s i w y r a ż a ć się w ciągle n o w y c h insce­n i z a c j a c h . P o g o d z e n i e się z i n t r o j e k t a m i da je w k o n s e k w e n c j i o c h r o n ę p r z e d n a t r ę c t w a m i c z y n n o ś c i o w y m i , p r z y n a j m n i e j w o b r ę b i e u r a z ó w , k t ó r e zos tały ś w i a d o m i e p r z e ż y t e . O z n a c z a t o zb l iżenie się d o ży jące j w e w ł a s n y m w n ę t r z u osoby, k t ó r e j n ie p o z w a l a m y już dz iałać na ś lepo, bo z n a m y ją t e r a z d o b r z e i w i e ­my m n i e j w i ę c e j , czego m o ż n a od n i e j o c z e k i w a ć , a czego n ie . W i n n y c h p u b l i k a c j a c h p r z e d s t a w i ł a m n a p r z y k ł a d a c h , c o r o ­z u m i e m p r z e z po jęc ie u g o d y z i n t r o j e k t a m i (por. n p . A. Mi l ler , 1979, s. 172).

Akcj i r a t u n k o w e j n a rzecz „ d o b r e g o i m i e n i a " osoby w y s o k o p o w a ż a n e j w t e r a p i i g r u p o w e j o d p o w i a d a w p s y c h o a n a l i z i e w i e r ­ność teor i i i n s t y n k t ó w . N a w e t R e n e Spitz, o d k r y w c a h o s p i t a -l i z m u i p i o n i e r s k i o b s e r w a t o r t r a u m a t y c z n y c h e l e m e n t ó w w o t o c z e n i u n i e m o w l ę c i a , p r ó b u j e p o d p o r z ą d k o w a ć s w ó j język s t a ­r e j teor i i i n s t y n k t ó w . T a k ż e H e i n z K o h u t p o c z ą t k o w o u ż y w a ł po jęć z teor i i i n s t y n k t ó w , k t ó r e w jego z r ó ż n i c o w a n y c h i p e ł ­n y c h w y c z u c i a o p i s a c h p r z y p a d k ó w w y d a w a ł y się e l e m e n t a m i o b c y m i . W i e l u o r y g i n a l n y c h i t w ó r c z y c h myśl ic ie l i , j ak M i c h a ł B a l i n t i M a s u d K h a n , p r ó b o w a ł o , m i m o wiedzy, k t ó r ą p o s i a d a ­li, p o d t r z y m a ć p o w i ą z a n i a s w o i c h o d k r y ć z teor ią i n s t y n k t ó w F r e u d a . N a w e t D o n a l d W . W i n n i c o t t p o n a w i a ł s t a r a n i a , a b y p o ­zostać w i e r n y m t e r m i n o l o g i i K l e i n . W ł a ś n i e w p r z y p a d k u tego b a d a c z a t a n i e k o n s e k w e n c j a jes t szczególnie w i d o c z n a , p o n i e w a ż b y ł o n a n a l i t y k i e m , k t ó r e m u p s y c h o a n a l i z a zawdzięcza, j ak żad­n e m u i n n e m u a n a l i t y k o w i , g ł ę b o k i e i n a j b a r d z i e j t w ó r c z e i m ­pul sy . W g r u n c i e r z e c z y W i n n i c o t t d o s t a r c z y ł n a m d o w o d u n a to, że i s t n i e n i e p s y c h o a n a l i z y n ie za leży od p r z e s t r z e g a n i a d o ­g m a t ó w . O p u b l i k o w a n e p r z e z n iego d o ś w i a d c z e n i a są n i e w y c z e r ­p a n y m , ale często jeszcze nie o d k r y t y m ź r ó d ł e m w i e d z y d la k a ż d e g o a n a l i t y k a . S ą t y m , p o n i e w a ż W i n n i c o t t p o p r z e z swoją p r a k t y k ę p e d i a t r y c z n ą p o t r a f i ł u w o l n i ć się o d b l o k o w a n i a spo­w o d o w a n e g o d o g m a t a m i . J e d n a k opisu jąc t e d o ś w i a d c z e n i a , cza­s e m p r ó b u j e b y ć w zgodzie z p o j ę c i a m i K l e i n , i b y ć m o ż e ta s p r z e c z n o ś ć p o w o d u j e to, że w i e l u a n a l i t y k ó w ma t r u d n o ś c i z je-

204

Page 205: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

go z r o z u m i e n i e m . L e k t u r a jego Piggle w y r a ź n i e w y k a z u j e roz­ł a m m i ę d z y jego swobodą i o t w a r c i e m się, a p o j a w i a j ą c y m się z a w ę ż e n i e m p o d w p ł y w e m k o n c e p t u a l i z a c j i K l e i n (por. D . W . W i n n i c o t t , 1980) 5.

M a r g a r e t S . M a h l e r w y d a j e się n ie u l e g a ć p r z y m u s o w i d o ­p a s o w a n i a s ię d o k a t e g o r i i teor i i i n s t y n k t ó w . P o p r o s t u opi su je s w o j e d o ś w i a d c z e n i a , k t ó r e w p r a w d z i e — p o d o b n i e j ak d o ś w i a d ­czenia R e n e S p i t z a — w s k a z u j ą n a r ó ż n o r o d n e p r o c e s y u r a z o ­we, a le p o n i e w a ż p r ó b u j e w y p r o w a d z i ć m a t e r i a ł z o g ó l n y c h da­n y c h (jak n p . faza o d ł ą c z e n i a i zbl iżenia), u d a j e je j się u n i k n ą ć k o n f l i k t u z C z w a r t y m P r z y k a z a n i e m . K o n f l i k t t e n jest j e d n a k n i e u n i k n i o n y , jeżel i z w r a c a m y u w a g ę n a z n a c z e n i e w y p a r t e g o u r a z u w k o n k r e t n e j h i s t o r i i człowieka . Bez w ą t p i e n i a i s tn ie je już dzis ia j n o w e s p o j r z e n i e ( p r z y n a j m n i e j n a „ c z t e r o l e t n i e g o E d y p a " Z y g m u n t a F r e u d a , czy n a „ o k r o p n e n i e m o w l ę " M e l a n i i K l e i n ) , p o n i e w a ż p r z y p y t a n i u o p a t o g e n e z ę n e r w i c y w w i ę ­k s z y m s t o p n i u b r a n e s ą pod u w a g ę c z y n n i k i ś r o d o w i s k o w e . W i ­d a ć to w y r a ź n i e u K o h u t a , M a h l e r , M a s t e r s o n a , W i n n i c o t t a , K h a n a , B o w l b y ' e g o i i n n y c h . J e d n a k t e o r e t y c z n e (nie k a z u i s t y c z -ne) opisy t y c h a u t o r ó w p r ó b u j ą u s t a l i ć j ak g d y b y o b i e k t y w n e , u n i w e r s a l n e c z y n n i k i w r o z w o j u dziecka, k t ó r e m o g ł y b y o d g r y ­w a ć p e w n ą ro lę w p a t o g e n e z i e . W y m i e n i a się n p . : b r a k b l i skoś­ci i e m p a t i i ( K o h u t ) , t r u d n o ś c i w fazie o d d a l e n i a i zbl iżenia, o d m o w ę p o p a r c i a p r z y p r ó b a c h u n i e z a l e ż n i e n i a ś ię ( M a s t e r s o n ) , b r a k w s p i e r a j ą c e j m a t k i (Winnicot t ) l u b m a t c z y n e j o c h r o n y ( K h a n ) , n i e o b e c n o ś ć ojca. Oczywiśc ie w s z y s t k i e t e c z y n n i k i m a ­ją t r a u m a t y z u j ą c e znaczenie , ale n ie m u s z ą p r o w a d z i ć do n e r -

5 Z pewno.ścia dziecku będącemu w sytuacji kryzysowej pomogła obecność słuchającego, uważnego, szczerego i twórczego człowieka, wobec którego mogło otworzyć się w zabawie i rozmowie. Ale nierozstrzygnięte pozostanie to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby terapeuta, niezgodnie z za­sada Klein, zapytał, co chciała przekazać lekarzowi matka Piggle za po­mocą nerwicy dziecka Winnicotta, przynajmniej wtedy, gdy sama napi­sała, że będąc w wieku Piggle, dostała braciszka, którego odrzuciła. Po­za tym Winnicott wiedział, że matka przybyła z Niemiec, prawdopodob­nie swoje dzieciństwo przeżyła w czasie wojny, i gdyby zupełnie nie krę­pował swojej fantazji, zapytałby się czy „czarna mamusia", która nie­pokoiła nie tylko Piggle, lecz przede wszystkim matkę, nie miała czegoś wspólnego z jej realnym dziecięcym losem.

205

Page 206: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

wicy, jeżeli z o s t a ł y ś w i a d o m i e p r z e ż y t e jako b o l e s n e u r a z y . J e ­d n a k w ł a ś n i e t o p r z e ż y c i e jes t n i e m o ż l i w e , g d y p o s i a d a się r o ­dziców, k t ó r y c h t r z e b a się bać l u b i c h c h r o n i ć i d l a t e g o u r a z u l e g a w y p a r c i u , co p o w o d u j e n e r w i c ę . Z tego p o w o d u w y d a j e mi się rzeczą ważną, żeby p s y c h o a n a l i z a ( lub p s y c h o t e r a p i a ) nie u l e g a ł a pres j i t e j o c h r o n y . T y l k o w t e d y m o ż e ona p o m ó c p a ­c j e n t o w i p r z e ż y ć jego t r a u m a t y c z n e d o ś w i a d c z e n i a i w t e d y zo­s ta je znies iona n e u r o g e n n a f u n k c j a w y p a r c i a . Nie m a jeszcze t e ­o r e t y c z n e g o o p r a c o w a n i a tego f a k t u , j a k k o l w i e k m o ż n a już za­u w a ż y ć p i e r w s z e p r ó b y w t y m zakres ie . W i d z ę je w o s t a t n i c h p r a c a c h J o h n a Bowlby 'ego, k t ó r y m i m o p s y c h o a n a l i t y c z n e g o w y k s z t a ł c e n i a wz iął p o d u w a g ę wczesnodziec ięcą rzeczywis tość . T a k ż e J a n B a s t i a a n s p r ó b u j e s w o j e z d o b y t e p r z y p o m o c y L S D d o ś w i a d c z e n i a d o t y c z ą c e w c z e s n y c h u r a z ó w w y k o r z y s t a ć dla p s y c h o a n a l i t y c z n e j teor i i i p r a k t y k i .

T e w z m i a n k i m u s z ą w y s t a r c z y ć , p o n i e w a ż nie c h c i a ł a b y m się z a j m o w a ć p o s z c z e g ó l n y m i b a d a c z a m i , k t ó r y c h p r z e d s t a w i a m je­d y n i e dla p r z y k ł a d u , lecz p r z e d e w s z y s t k i m z b a d a ć o g ó l n e c z y n ­niki , k t ó r e wyjaśnia ją, d laczego w s z y s c y z n a n i n a m b a d a c z e co­fają się w p ó ź n i e j s z e j fazie życia p r z e d w ł a s n y m i o d k r y c i a m i i wraca ją do t r a d y c y j n e g o , w ich m ł o d o ś c i p r z e z n i c h s a m y c h u z n a n e g o z a n i e m o d n y , sposobu m y ś l e n i a .

P s y c h i a t r z y , k t ó r z y leczą m ł o d y c h schizof reników, są często ś w i a d k a m i n i e w y o b r a ż a l n y c h mąk, n a k t ó r e n a r a ż o n e s ą dzieci, i ofiar, k t ó r e ponoszą. J e ż e l i m i m o to r e g u l a r n i e pomi ja ją tę p r a w d ę l u b w y p i e r a j ą w i e d z ę o n i e j i m ó w i ą t a k c h ę t n i e o „odz ie­d z i c z o n e j " , „ w r o d z o n e j " psychozie, t o m u s i i s tn ieć i s t o t n a tego p r z y c z y n a . K t o u w a ż n i e c z y t a ł p i s m a C z a r n e j P e d a g o g i k i i p o d ­d a ł się ich o d d z i a ł y w a n i u , z ła twością tę p r z y c z y n ę z r o z u m i e (por. A. Mil ler, 1980). P r a w o rodz iców do o f i a r o w y w a n i a s w o i c h dzieci i lęk dziecka, że zniszczy rodziców, a więc t a k ż e że ich s t rac i , g d y b y dos t rzegło, że s t a ł o s ię ofiarą, p o w o d u j e , że t a k w i e l u z d o l n y c h n a u k o w c ó w n ie t r a k t u j e p o w a ż n i e i n i e a k c e p ­t u j e w p e ł n i s w o i c h o d k r y ć . O c h r o n a rodz iców jest n a j w y ż s z y m n a k a z e m ; idąc za n i m , A b r a h a m o w i e ciągle m u s z ą p o ś w i ę c a ć s w o i c h I z a a k ó w , c h y b a że Bóg, w z r u s z o n y p o s ł u s z e ń s t w e m swo­ich synów, z l i tu je się n a d n i m i . Ale jeżeli I z a a k o w i e przyszłośc i będą chciel i dowiedz ieć się i z r o z u m i e ć , d laczego m a j ą spokojn ie ,

206

Page 207: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r

ze z w i ą z a n y m i r ę k a m i czekać na nóż swojego ojca, to m o ż e i p s y c h o a n a l i z a będz ie g o t o w a w b u d o w a ć w swoją t e o r i ę p o ­w s z e c h n y , s p o ł e c z n y f e n o m e n o f i a r o w y w a n i a dzieci. M i a ł o b y t o nie t y l k o d a l e k o idące k o n s e k w e n c j e dla je j p r a k t y k i , a le z cza­s e m p r a w d o p o d o b n i e p r z y n i o s ł o b y z a n i k tego f e n o m e n u .

A j e d n a k m i m o w i d o c z n e g o s p o ł e c z n e g o w y p a r c i a , m i m o p o ­t r z e b y c h r o n i e n i a n a s z y c h rodziców, p o ś w i ę c a n i e dzieci n ie jest żadną ta jemnicą . N i e jest ono w Bibli i n igdzie p r z e m i l c z a n e , a o zab i jan iu s ł a b y c h n i e m o w l ą t w S p a r c i e u c z y m y się już p r z e ­cież w szkole; n i k t w to n i g d y n ie w ą t p i ł . Jeszcze dzis ia j w p e w ­n y c h k r ę g a c h u w a ż a się za rzecz oczywistą, że n i e c h c i a n e g o dzie­cka nie u s u w a się, lecz za to s k a z u j e się je na n i e p o t r z e b n ą (często w p i ę t n a s t u o ś r o d k a c h o p i e k u ń c z y c h ) e g z y s t e n c j ę . R ó w ­nie d o b r z e z n a n e s ą p r z y p a d k i o k r u t n e g o s p r a w o w a n i a w ł a d z y r o d z i c ó w n a d s w o i m i d o r o s ł y m i już dz iećmi, k t ó r e są z m u s z a n e d o w y k o n y w a n i a z n i e n a w i d z o n y c h z a w o d ó w l u b d o m a ł ż e ń s t w w b r e w s w o i m s k ł o n n o ś c i o m i u c z u c i o m . Te t r a g e d i e z o s t a ł y opi­s a n e w w i e l u powieśc iach .

W s z y s t k o to n ie jest t a j e m n i c ą a n i nowością. N o w e jest m o ż e p r z e k o n a n i e , że n ie pozosta je to bez z n a c z e n i a dla j e d n o s t k i , a s t ą d i d la całego s p o ł e c z e ń s t w a . T a k jak o c z y w i s t y jes t t e n pog ląd dla p e w n y c h ludzi, t a k n i e s ł u s z n y w y d a j e się i n n y m , w z b u d z a j ą c o s t r y sprzec iw.

Ale czy w s z y s t k i c h p r a k t y c z n y c h s t a r a ń p s y c h o a n a l i t y k ó w nie m u s i e l i b y ś m y u z n a ć za o b ł u d ę , g d y b y w y c h o d z i ł y one z założe­nia, że s p o ł e c z n i e u z n a n e p o ś w i ę c e n i e dziecka, m i ę d z y i n n y m i legalne, p r a w n e t r a k t o w a n i e g o jako w ł a s n o ś c i s ł u ż ą c e j p o t r z e ­b o m rodziców, c o n a z y w a m y w y c h o w a n i e m , n ie m a s k u t k ó w dla p ó ź n i e j s z y c h p a c j e n t ó w i d la s p o ł e c z e ń s t w a ? W y d a j e się to jeszcze dzis ia j m o ż l i w e , p o n i e w a ż t e o r i a i n s t y n k t ó w m o ż e c h r o ­nić a n a l i t y k ó w p r z e d w s z y s t k i m i r e a l n o ś c i a m i , n a w e t n a j b a r ­dzie j p r z e r a ż a j ą c y m i . Ale jak d ł u g o jeszcze b ę d z i e m o g ł a to czynić?

A b y p s y c h o a n a l i z a nie s t r a c i ł a k o n t a k t u z e w s p ó ł c z e s n ą r z e ­czywistością, a b y nie oddal i ła się od l u d z i p o p r z e z swoją h e r ­metyczną, z r o z u m i a ł ą j e d y n i e dla n i e k t ó r y c h z a i n t e r e s o w a n y c h , s k o m p u t e r y z o w a n ą m o w ę , m u s i a ł a b y p r z y n a j m n i e j w ł ą c z y ć d o swoje j teori i n a u k o w e w y n i k i b a d a ń d o t y c z ą c y c h dz iec ińs twa .

207

Page 208: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

M u s i a ł a b y u m i e ć d o s t o s o w a ć się do fak tów, k t ó r e w czasach F r e u d a b y ł y n i e z n a n e l u b z n a n e w m n i e j s z y m s t o p n i u , a k t ó r e w o s t a t n i c h d w u d z i e s t u l a t a c h u j a w n i ł y się, a m i a n o w i c i e : w p ł y w w ł a s n y c h d o ś w i a d c z e ń rodziców, p r o j e k c j i d o r o s ł y c h n a dziecko, u ż y w a n i a d z i e c k a j a k o w e n t y l a i ofiary, g r y sił, k r z y w d z e n i a i s e k s u a l n e g o w y k o r z y s t a n i a dziecka, ideologii C z a r n e j P e d a g o ­giki. Dopóki t e c z y n n i k i będą p r z e z t e o r i ę p o m i j a n e , d o p ó t y b ę ­dzie o n a z a w i e s z o n a w p u s t c e i n i e będz ie m o g ł a się p r z y c z y n i ć do z r o z u m i e n i a w s p ó ł c z e s n y c h l u d z i i ich losów.

J e ż e l i chodzi o p r a k t y k ę , to m o ż n a u d o w o d n i ć , że t a k ż e w e ­w n ą t r z k l a s y c z n e g o u k ł a d u a n a l i t y c z n e g o n a l e ż y z r e a l i z o w a ć n a ­s t ę p u j ą c e z a d a n i a :

1. W ł ą c z y ć w i e d z ę o dz iec ińs twie , t a k j ak zostało to p r z e d ­s t a w i o n e p o w y ż e j , w sześciu p u n k t a c h w y s t ę p u j ą c y c h , podczas s ł u c h a n i a w t r a k c i e ana l izy .

2. U w r a ż l i w i ć na s p o ł e c z n i e u s a n k c j o n o w a n ą ro lę d z i e c k a ja­k o w e n t y l a d la n a g r o m a d z o n y c h u c z u ć dorosłego.

3 . U w r a ż l i w i ć n a ś l a d y C z a r n e j P e d a g o g i k i w e w ł a s n e j j a ź m i na w i ę k s z y s z a c u n e k w s t o s u n k u do p a c j e n t a .

4 . Z r e z y g n o w a ć z p e d a g o g i c z n y c h ce lów na rzecz k r e a t y w ­ności .

J a k już w i e l e r a z y zostało p o d k r e ś l o n e , zdolność objęcia i z r o z u m i e n i a cudzego c i e r p i e n i a za leży od tego, j ak g ł ę b o k o zo­s t a ł o p r z e ż y t e c i e r p i e n i e w ł a s n e g o dz iec ińs twa . W y d a j e m i się, że jest to p i e r w s z y k r o k do u w r a ż l i w i e n i a na w y d a r z e n i a z tego o k r e s u . K t o os iągnął tę e m o c j o n a l n ą p o s t a w ę , wie, że n ie chodzi t u t a j „o u c z u c i o w e r o z m a r z e n i e " , lecz o fakt, że możl iwość od­c z u w a n i a z a o s t r z a nasze s e n s o r i u m , t o z n a c z y n a s z e i n s t r u m e n ­t a r i u m , i p o z w a l a dos t rzec s y t u a c j ę , w k t ó r e j z n a j d u j e się d r u ­ga osoba. M ó w i ą c w i ę c i p isząc o u w r a ż l i w i e n i u na w c z e s n o -dziecięce, n a r c y s t y c z n e p o t r z e b y i k r z y w d y , w ż a d n y m w y p a d ­ku nie chcę a p e l o w a ć do n i e o b o w i ą z u j ą c e j l itości, lecz p r ó b u j ę p o b u d z i ć do w e j r z e n i a w związki, k t ó r e u k r y w a p r z e d n a m i n i e ­m o ż n o ś ć o d c z u w a n i a (por. A. Mil ler , 1979 i 1980).

C z a s a m i n a s u w a m i się p y t a n i e , ile dz iec ięcych zwłok p o ­t r z e b u j e p s y c h o a n a l i t y k , żeby m a j ą c dowód, n ie i g n o r o w a ć dzie­cięcego c i e r p i e n i a p a c j e n t a i n ie p r ó b o w a ć mu go w y p e r s w a d o ­w a ć z a p o m o c ą teor i i i n s t y n k t ó w . A n a l i t y k nie będzie m ó g ł z m i e -

208

Page 209: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n i ć f a k t u k r z y w d z e n i a dziecka. Ale d o p ó k i r e p r e z e n t u j e t e o r i ę , k t ó r a u k r y w a i z a p r z e c z a o c z y w i s t e m u z n ę c a n i u się, d o p ó t y p r z e s z k a d z a w p r o c e s i e u ś w i a d a m i a n i a z a r ó w n o w p r z y p a d k u p a c j e n t a , j ak i opini i p u b l i c z n e j . P o p i e r a k o l e k t y w n e w y p a r c i e f e n o m e n u , k t ó r e g o k o n s e k w e n c j e b e z p o ś r e d n i o d o t y k a j ą po je­d y n c z e g o człowieka . P r a k t y k w y c h o w a w c z y c h rodz iców n ie m o ­żna z m i e n i ć w ciągu j e d n e j g e n e r a c j i , p o n i e w a ż i c h k o r z e n i e t k w i ą w w e w n ę t r z n y c h o b r a z a c h z o k r e s u w c z e s n e g o dziec iń­s t w a . Ale n a l e ż y sądzić, że t e o r i e w y u c z o n e w okres ie adoles-cencj i i p ó ź n i e j na s t u d i a c h będą m o g ł y zostać z a n i e c h a n e , g d y zos taną s k o n f r o n t o w a n e z d o ś w i a d c z e n i a m i i n o w ą wiedzą, k t ó ­re zaprzeczają t y m t e o r i o m . B y ł o b y t a k z pewnością, g d y b y za­r ó w n o t r e ś ć t y c h teori i , jak i w i a r a w n i e o m y l n o ś ć w i e l k i c h a u t o r y t e t ó w , o d k t ó r y c h t e t e o r i e pochodzą, n ie o p i e r a ł y się n a ideologii C z a r n e j P e d a g o g i k i .

N i e w r a ż l i w o ś ć i obo ję tność s p e c j a l i s t ó w na świeżą w i e d z ę o w y k o r z y s t y w a n i u dziecka, są u c z u c i a m i , jak p r z y p u s z c z a m , n ie b ę d ą c y m i w y r a z e m ich t w a r d o ś c i , lecz j e d y n i e i c h w i e r n o ś ­ci w s t o s u n k u do t e o r i i : j e d n o c z e ś n i e w y r a ź n i e w s k a z u j ą o n e na n i e b e z p i e c z e ń s t w a t e j teor i i . W y r a ż a j ą się one w p r o s t y m fak­cie, że p s y c h o a n a l i t y k jes t w t ł a c z a n y w s y s t e m C z a r n e j P e d a ­gogiki, o d k t ó r e g o m a n a d z i e j ę się u w o l n i ć z a p o m o c ą p s y c h o ­a n a l i t y c z n e g o w y k s z t a ł c e n i a , i że j ednocześn ie wc iąga w t e n s y s t e m swojego p a c j e n t a . Bo s k o r o zgodnie z teor ią F r e u d a r e ­lac je p a c j e n t a n a t e m a t w ł a s n e g o d z i e c i ń s t w a n a l e ż y t r a k t o w a ć jako jego fantaz je , m a j ą c e ź r ó d ł o w jego k o n f l i k t a c h l i b i d y n a l -n y c h , a n ie w r e a l n y c h p r z e ż y c i a c h , to p s y c h o a n a l i z a n a d a l p o ­zostaje n i e c z u ł a na dziecięce c i e r p i e n i a . Ma to dalsze k o n ­s e k w e n c j e :

1. A n a l i t y k s a m m u s i b a g a t e l i z o w a ć s w o j e c i e r p i e n i a z o k r e ­s u dz iec ińs twa, n ie m o ż e u w r a ż l i w i ć p a c j e n t a n a jego w ł a s n e c ierp ienia , lecz p r z e c i w n i e , będzie je b a g a t e l i z o w a ł p o d o b n i e j ak s w o j e c ie rp ienie , t a k j ak robią t o w s z y s t k i e d o b r z e w y c h o w a n e dzieci. L e c z t u t a j e m o c j o n a l n e p r z y c z y n y tego b a g a t e l i z o w a n i a mogą b y ć d o d a t k o w o o b ł u d n i e p o t w i e r d z o n e p r z e z t e o r i ę in­s t y n k t ó w .

2 . G d y p a c j e n t n i e j a s n o i o s t r o ż n i e p r ó b u j e opisać k l i m a t u p o k o r z e n i a , m a l t r e t o w a n i a l u b p s y c h i c z n e g o g w a ł t u , jego d a w -

14 — M u r y m i l c z e n i a . 209

Page 210: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n e s p o s t r z e ż e n i a s ą i n t e r p r e t o w a n e j a k o fantaz je p o p ę d o w e l u b p r o j e k c j e jego w ł a s n y c h życzeń. W t e n sposób d o p r o w a d z a się do tego, że p a c j e n t : a) wycofu je się z o s k a r ż e n i a , b) będzie się go ws tydz i ł , c) będz ie m i a ł poczuc ie w i n y , i d) w y p r z e swoje u r a z y jeszcze r a z i g ł ę b i e j niż p o p r z e d n i o . T e n p r o c e s w d u ż y m s t o p n i u w z m a c n i a s a m o w y o b c o w a n i e . Nie r o z w i n i e się a u t o n o ­m i a i w y c h o w a w c z e s t a r a n i a a n a l i t y k a często będą w k o n s e ­k w e n c j i p r z y j m o w a n e p r z e z p a c j e n t a p o s ł u s z n i e i w sposób n i e ­z a u w a ż a l n y . N a s k u t e k t a k i e j f o r m y p s y c h o a n a l i z y zostaje p o ­g r z e b a n a w ł a s n a p r a w d a . W p r a w d z i e w y p a r c i e u r a z ó w m o ż e b y ć prze j śc iowo w z m o c n i o n e za p o m o c ą i n t e l e k t u a l i z a c j i , ale dzięki t e m u w z m o c n i się t e n d e n c j a d o r o z w o j u n o w y c h depres j i .

3 . J e ż e l i p a c j e n t nie ma możl iwośc i p o s k a r ż y ć się na swoich rodz iców i w y c h o w a w c ó w , co z d a r z a się częściej niż s y t u a c j a o d w r o t n a , t o p r o c e s p o c z ą t k o w e j p e r s w a z j i w c a l e nie m u s i w y ­s tąpić . W y s t a r c z y , że opiera jąc się b e z p o ś r e d n i o na d o b r y m w y ­c h o w a n i u zwięź le p r z e k a ż e się p a c j e n t o w i , jak „ m ó g ł b y lep ie j r o z u m i e ć rodz iców i w y b a c z y ć i m " . Rel ig i jna p r z e s ł a n k a , że „ g e s t y p r z e b a c z e n i a " czynią człowieka l e p s z y m , p r z e n i k n ę ł a t a k ­ż e d o m y ś l e n i a p s y c h o a n a l i t y c z n e g o . T a k jak g d y b y g e s t y m o ­gły u n i e w a ż n i ć coś, co d r z e m i e w c z ł o w i e k u od jego d z i e c i ń s t w a i m o ż e w y r a z i ć się j e d y n i e nerwicą . K t ó ż m ó g ł b y to lep ie j wie­dzieć, niż p s y c h o a n a l i t y c y , g d y b y n ie uzgodni l i , że dziecięca rzeczywis tość nie m o ż e b y ć p r z e d m i o t e m ich r o z w a ż a ń .

S k u t k i t e o r i i i n s t y n k t ó w w y r a ż a j ą się więc z a p r z e c z e n i e m rzeczywistości , b r a k i e m wraż l iwośc i na dziecięce c ierp ienia , od­m o w ą u w a g i s k a r ż ą c e m u się p a c j e n t o w i — czyli o s t a t e c z n i e od­m o w ą p o t r a k t o w a n i a go p o w a ż n i e — i p r z e d e w s z y s t k i m n i e d o -c e n i e n i e m i u k r y c i e m k o r z e n i p r o c e s u n e u r o t y c z n e g o . J a k już w i e l o k r o t n i e p o w t a r z a ł a m , k o r z e n i e te leżą w e d ł u g m n i e w k o ­nieczności w y p a r c i a , a le nie w y p a r c i a życzeń l i b i d y n a l n y c h dziecka, lecz wuedzy o u r a z a c h i w b a r d z o wcześnie p r z e j ę t y m zakazie ich a r t y k u l a c j i . F r e u d o w s k a teor ia i n s t y n k t ó w p o p i e r a t e n zakaz w p e ł n y m zakres ie , p o n i e w a ż jest s k r ę p o w a n a s c h e ­m a t e m o s k a r ż a n i a i sądzi, że m u s i c h r o n i ć r o d z i c ó w p r z e d za­r z u t a m i dziecka. A p o n i e w a ż w s c h e m a c i e t y m m u s i się znaleźć w i n n y , są n i m i n s t y n k t y dz iecka i w k o ń c u , jak w c a ł e j Czar­n e j Pedagogice , dziecko. Są to jego d o m n i e m a n e agres je , se-

210

Page 211: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k s u a l n e życzenia, k t ó r y c h n i e s p e ł n i e n i e p r z y p i s u j e r o d z i c o m i k t ó r e c z a s a m i (w pro jekc j i ) „ u k a z u j ą " mu r o d z i c ó w jako o k r u t ­n y c h . O k r u c i e ń s t w o r o d z i c ó w jest w i ę c zawsze w y t w o r e m dzie­cięcej fantaz j i i n s t y n k t ó w , u k t ó r e j p o d s t a w leży o k r u c i e ń s t w o dziecka, p o n i e w a ż jest o n o dla p s y c h o a n a l i t y k ó w ( i d la p e d a ­gogów) zawsze r e a l n e i t e r a ź n i e j s z e . Z n a m i e n n e , że w k lasycz­n y c h p i s m a c h p s y c h o a n a l i t y c z n y c h nigdzie n ie s p o t k a ł a m się z p y t a n i e m , co w ł a ś c i w i e dzieje się p ó ź n i e j z d z i e c i ę c y m o k r u ­c i e ń s t w e m , g d y dziecko jest dorosłe i ma w ł a s n e dzieci. J a k g d y ­by z dojśc iem do w ł a d z y p y t a n i e t a k i e w p r z y p a d k u dorosłego nie p o w i n n o się po jawić . N a j w y r a ź n i e j m o ż n a to z a o b s e r w o w a ć w p r a c a c h M e l a n i e K l e i n . S i ę g n ę po k i l k a definicj i pojęć k le i-n o w s k i c h , k t ó r e H a n n a Segal z e s t a w i ł a dla s t u d e n t ó w .

„ L ę k u w a ż a się z a r e a k c j ę n a d z i a ł a n i e i n s t y n k t u śmierc i . J e ż e l i i n s t y n k t ś m i e r c i zos tanie s k i e r o w a n y n a i n n e t o r y , s t r a c h p r z y j m u j e g ł ó w n i e d w i e p o s t a c i e :

1. Paranoidalny strach: p o w s t a j e na s k u t e k p r o j e k c j i ' instyn­k t u ś m i e r c i n a j e d e n l u b k i lka o b i e k t ó w , k t ó r e s ą p ó ź n i e j p o ­s t r z e g a n e jako p r z e ś l a d o w c y . Dziecko o b a w i a się, że p r z e ś l a d o w ­cy m o g l i b y zniszczyć jego «ego» i jego ob iekt i d e a l n y . L ę k p a ­r a n o i d a l n y m o ż e w y n i k a ć z n a s t a w i e n i a p a r a n o i d a l n o - s c h i z o i d a l -nego.

2. Lęk depresyjny: dziecko o b a w i a się, że zniszczyło l u b zniszczy p o p r z e z w ł a s n e agres je s w ó j d o b r y obiekt . T e n s t r a c h odnosi się z a r ó w n o do ob iektu, jak do «ego», k t ó r e czuje się z a g r o ż o n e identyf ikac ją z o b i e k t e m . Ma on swoje ź r ó d ł o w s t a ­n a c h d e p r e s y j n y c h , g d y o b i e k t p o s t r z e g a n y jest j a k o całość i dziecko d o ś w i a d c z a w ł a s n e j a m b i w a l e n c j i . L ę k p r z e d k a s t r a c j ą jest w p r z e w a ż a j ą c e j m i e r z e l ę k i e m p a r a n o i d a l n y m , k t ó r y p o ­w s t a j e n a s k u t e k pro jekc j i p r z e z dziecko w ł a s n y c h agres j i . Może z a w i e r a ć r ó w n i e ż e l e m e n t y d e p r e s y j n e , n p . s t r a c h p r z e d u t r a t ą p e n i s a jako o r g a n u n a p r a w c z e g o .

D z i w a c z n e o b i e k t y s ą w y n i k i e m p a t o l o g i c z n y c h , p r o j e k c y j ­n y c h identy f ikac j i , p r z y k t ó r y c h o b i e k t jest p o s t r z e g a n y tak, jak g d y b y b y ł rozszczep iony n a m a ł e f r a g m e n t y , z k t ó r y c h k a ż d y z a w i e r a j edną w y p r o j e k t o w a n ą część jaźni . Te d z i w n e o b i e k t y p o s t r z e g a n e są j ako coś b a r d z o w r o g i e g o .

P r z e ś l a d o w c y s ą o b i e k t a m i , w o b e c k t ó r y c h w y s t ą p i ł a p r o -

1 4 * 211

Page 212: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

j e k c j a p e w n e j części i n s t y n k t u ś m i e r c i ; jes t t o ź r ó d ł e m p a r a n o -i d a l n y c h l ę k ó w .

W c z e s n a zazdrość jest d o ś w i a d c z a n a p r z e z dz iecko p r z e w a ż ­n i e w s t o s u n k u do k a r m i ą c e j p i e r s i i p r a w d o p o d o b n i e jest n a j ­wcześnie jszą z e w n ę t r z n ą m a n i f e s t a c j ą ins t j n k t u ś m i e r c i , p o n i e ­w a ż a t a k u j e o b i e k t p o s t r z e g a n y jako ź ródło życia. Z a z d r o ś ć i chciwość mogą się p o ł ą c z y ć i w z b u d z i ć życzenie, a b y w y s s a ć o b i e k t całkowic ie , n ie t y l k o ż e b y posiąść całe jego d o b r o , lecz t a k ż e ż e b y o b i e k t r o z m y ś l n i e o p r ó ż n i ć , ż e b y n ie z a w i e r a ł o n już niczego g o d n e g o p o ż ą d a n i a . W ł a ś n i e t a d o m i e s z k a zazdrośc i s p r a ­wia , że chciwość s ta je się t a k często s z k o d l i w a i t a k t r u d n a do u c h w y c e n i a w l e c z e n i u a n a l i t y c z n y m . Ale zazdrość n ie z a d o w a ­l a się w y c z e r p a n i e m z e w n ę t r z n y c h o b i e k t ó w . D o p ó k i p o ż y w i e ­nie p r z y j m o w a n e jest j ako część piers i , d o p ó t y s a m o s ta je się c e l e m n i e n a w i s t n y c h a t a k ó w , k t ó r e k ie ru ją się r ó w n i e ż n a obiek­ty w e w n ę t r z n e . Z a z d r o ś ć p o s ł u g u j e s ię t a k ż e — często j e d y n i e — projekc ją . J e ż e l i n i e m o w l ę m a uczucie , ż e jego w n ę t r z e w y p e ł ­n i o n e jes t l ę k i e m i złem, a p i e r ś p r z e c i w n i e — jes t ź r ó d ł e m w s z e l k i e g o d o b r a , t o chciałoby, p e ł n e n ienawiśc i , zniszczyć p i e r ś i p r o j e k t u j e na nią złe i s z k o d l i w e części s a m e g o s iebie; to z n a ­czy, w s w o j e j f a n t a z j i a t a k u j e p i e r ś rozszczepia jąc ją, odda jąc mocz, defekując, puszcza jąc w i a t r y l u b p r o j e k c y j n i e w p a t r u j ą c się p r z e n i k l i w i e w p i e r ś («Złe spo j rzenie») . W r a z z r o z w o j e m a t a k i te o b e j m ą ciało m a t k i i je j dzieci oraz s t o s u n k i rodz iców m i ę d z y sobą. Z a z d r o ś ć odnosząca się do s t o s u n k ó w m i ę d z y r o ­d z i c a m i o d g r y w a w p r z y p a d k u p a t o l o g i c z n e g o r o z w o j u znaczącą r o l ę j ako p r a w d z i w e uczucie zazdrośc i w k o m p l e k s i e E d y p a " . (H. Segal , 1974, s t r . 163, 164 i 168).

T a k ą teor ię m ó g ł w y m y ś l e ć j e d y n i e ktoś , k t o p o s t r z e g a ł n i e ­m o w l ę jako złe, c h c i w e i zagraża jące . P o s t a w a ta w y s t ę p u j e często, p o n i e w a ż w n i e m o w l ę c i u d o s t r z e g a s ię często w ł a s n y c h r o d z i c ó w l u b r o d z e ń s t w o . N i e m o w l ę n ie m o ż e się b r o n i ć p r z e d t y m i z a r z u t a m i i n a c z e j , j ak z a p o m o c ą g w a ł t o w n y c h u c z u ć l u b , g d y t e s ą z a k a z a n e , d e p r e s j i ( d e p r e s y j n a pozyc ja) l u b s y m p t o ­m ó w . Ale są to jego r e a k c j e na u c z u c i a rodziców, a n ie w r o ­d z o n e p r z e j a w y i n s t y n k t ó w . N a szczęście i s tn ie je już wie le n i e ­w ą t p l i w y c h , m o ż l i w y c h do o b s e r w a c j i p r z y p a d k ó w , w k t ó r y c h n i e m o w l ę t a n ie u j a w n i a j ą s p o s o b u z a c h o w a n i a o p i s a n e g o p r z e z

212

Page 213: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Klein, p o n i e w a ż n i e s ą p o s t r z e g a n e p r z e z swoje m a t k i j a k o chci­we, żądające p o t w o r y , k t ó r e chcą zniszczyć je j p i e r ś z z a z d r o ś ­ci, lecz j a k o m a ł e , g ł o d n e i s toty, k t ó r e porusza ją sią po o m a c k u i c z a s a m i s z y b k o t r a c ą c ierpl iwość, jeżel i n ie w s z y s t k o n a t y c h ­m i a s t o d p o w i e d n i o f u n k c j o n u j e i n i e z b ę d n y o b i e k t n i e jes t do ich dyspozycj i . N a s z e n a s t a w i e n i e d o dz iecka m a d e c y d u j ą c e z n a c z e n i e d la jego z a c h o w a n i a i r o z w o j u . To s a m o dzie je się w t e r a p i i . N a s z a p o s t a w a k o n s t y t u u j e t y p p a c j e n t a , o n a d e c y d u j e

0 t y m , czy jes t on (w s w o i m g n i e w i e i bó lu) c i e r p i ą c y m czło­w i e k i e m , czy też z ł y m , n i e w y l e c z a l n y m p r z y p a d k i e m . D l a t e g o t e r a p e u t a m a zawsze „ r a c j ę " i p r z e d s t a w i c i e l k l e i n o w s k i e j p o ­s t a w y zawsze b ę d z i e m ó g ł d o s t a r c z y ć d o w o d ó w n a p o p a r c i e s w o j e j teor i i . O t r z y m a to, c o s a m s p o w o d o w a ł .

J e ż e l i p o d d a m y s ię w p ł y w o w i definicj i H a n n y Segal , n ie zdziwi nas , że p s y c h o a n a l i t y c y z w y k l e n ie t r a c ą spokoju, s ły­sząc o m a l t r e t o w a n i u dzieci, i n ie zna jdu ją o d n i e s i e n i a d la t e j w i e d z y w s w o i c h t e o r i a c h . W ł a ś n i e p o z b y l i się „ z ł a " , u m i e s z c z a ­jąc je w m a ł y m d z i e c k u i jego i n s t y n k t a c h , r a t u j ą c a u r e o l ę r o ­dziców. M o g l i b y ś m y i m t e n s p o k ó j zostawić, g d y b y n i e n i e p o ­koiła n a s myś l , że w ł a ś n i e u n i c h t a k w i e l u l u d z i s z u k a w y l e ­czenia z n e r w i c y , ludzi , k t ó r z y w s w o i m d z i e c i ń s t w i e b y l i k r z y ­w d z e n i , często g w a ł c e n i i w y k o r z y s t y w a n i s e k s u a l n i e . P o t r z e ­bują oni p o m o c y , a b y m ó c p r z e k a z a ć u j a w n i a j ą c ą się w s y m p t o ­m a c h w i e d z ę i z d o b y ć u t r a c o n ą ż y w o t n o ś ć . N i e s t e t y n ie mogą t e j p o m o c y o t r z y m a ć o d t e o r i i i n s t y n k t ó w : mogą n a j w y ż e j u z y ­skać w z m o c n i e n i e o b r o n y p r z e d swą lepszą, rzeczywis tą wiedzą

1 u m o c n i ć p r o c e s d o s t o s o w a n i a się do s p o ł e c z e ń s t w a , k t ó r e od­dziela ich od k o r z e n i w ł a s n e j jaźni . Ta j aźń t k w i w celi j a k w i ę ­zień, w k t ó r e g o n i e w i n n o ś ć n i k t n ie w i e r z y i k t ó r y , ż e b y n i e pozos tać z tą p r a w d ą s a m na s a m w izolacji, w k o ń c u też już nic w i ę c e j n ie w i e o p r a w d z i e (por. A. Mil ler , 1979). T y l k o za cenę w ł a s n e g o , p r a w d z i w e g o „ j a " r a t u j e związek z i n n y m i .

W s t a r y c h p i s m a c h p e d a g o g i c z n y c h r e g u l a r n i e p o l e c a s ię „ p o ­z b a w i a ć dz iecko jego wol i j ak n a j w c z e ś n i e j " , zwalczać jego „ u p ó r " i p o z o s t a w i a ć je w p o c z u c i u w ł a s n e j w i n y i zła; n i g d y nie n a l e ż y d o p u ś c i ć d o w r a ż e n i a , ż e d o r o s ł y m ó g ł b y się m y l i ć l u b p o p e ł n i ć b ł ą d , n i g d y n ie m o ż n a pozwol ić n a o d k r y c i e jego ograniczeń, lecz p r z e c i w n i e , n a l e ż y u k r y w a ć p r z e d d z i e c k i e m

213

Page 214: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w ł a s n e słabości , u d a w a ć boski a u t o r y t e t . Być może, dziecko t o p ó ź n i e j j ako p a c j e n t po raz p i e r w s z y dost rzeże, że „ p o z b a w i a " się go czegoś d e c y d u j ą c e g o , a m i a n o w i c i e jego w ł a s n e g o sposobu ekspres j i , t a k jak zrobi l i to k i e d y ś rodzice, g d y b y ł o jeszcze z b y t m a ł e , żeby ś w i a d o m i e t o z a u w a ż y ć . J e s t t o d u c h o w a k a s t r a c j a , k t ó r a n i e s t e t y m o ż e się r e a l n i e p o w t ó r z y ć t a k ż e w anal iz ie , jeżeli a n a l i t y k p r z y j m i e p o s t a w ę w y c h o w a w c y .

N a w e t jeżeli tego nie robi , p a c j e n t m i m o to m o ż e go o d e b r a ć j a k o „ k a s t r u j ą c e g o ojca", jeżeli rzeczywiśc ie jego ojciec t a k i b y ł . G d y a n a l i t y k p r z y z n a j e m u t o p r a w o i n ie u w a ż a l ę k ó w p a c j e n t a za p a r a n o i d a l n e fantaz je , lecz za p r z e ł o m , k t ó r y w k o ń ­cu w y s t ą p i ł w w y p i e r a n y c h od d a w n a s p o s t r z e ż e n i a c h , k a s t r u ­jąca p o s t a w a r o d z i c ó w u j a w n i a się s p o n t a n i c z n i e i u m o ż l i w i a p a c j e n t o w i „ n o w e d o ś w i a d c z e n i a " .

Nie m o g ę zapobiec t e m u , ż e b y m o j a p r ó b a w y k a z a n i a spo­ł e c z n e j funkc j i ( w e d ł u g m n i e złośl iwej) teor i i i n s t y n k t ó w nie u r a z i ł a l u b nie z r a n i ł a tego l u b i n n e g o f r e u d y s t y l u b z w o l e n n i ­k a M e l a n i i K l e i n . T a k ż e d e m a s k o w a n i e ideologii w y c h o w a n i a z a p o m o c ą p i s m C z a r n e j P e d a g o g i k i s p r a w i a , ż e w i e l u r o d z i c ó w czuje się osobiście o s k a r ż o n y c h i r e a g u j e p o c z u c i e m w i n y , w e ­d ł u g w z o r ó w w ł a s n e g o w y c h o w a n i a , n ie zdając sobie s p r a w y , że j e d y n i e d e m o n s t r u j ą s y s t e m , k t ó r e g o o f i a r a m i by l i i będą oni sami , d o p ó k i go n ie prze j rzą .

K r y t y k u j ą c t e o r i ę i n s t y n k t ó w p o d e j m u j ę się p o d o b n e g o w y ­j a ś n i e n i a i j e s t e m d a l e k a od obciążania p o s z c z e g ó l n y c h osób od­powiedzia lnośc ią za n a u c z a n i e i r o z p o w s z e c h n i a n i e t e o r i i i n s t y n k ­tów, p o n i e w a ż j e s t e m p r z e k o n a n a o t y m , że s a m i są oni o f i a r a m i d o b r z e z a m a s k o w a n e j p o s t a w y p e d a g o g i c z n e j . M ó j a t a k n a teor ię i n s t y n k t ó w , jak r ó w n i e ż n a C z a r n ą P e d a g o g i k ę , nie jes t a t a k i e m n a p o s z c z e g ó l n y c h k o l e g ó w czy rodziców. M u s z ę p o d a ć n a z w i s k a p s y c h o a n a l i t y c z n y c h a u t o r ó w , p o n i e w a ż p o t r z e b u j ę p r z y k ł a d ó w . Ale p o d a ł a m a k u r a t n a z w i s k a t e r a p e u t ó w , k t ó r y c h p r a c ę i o ry­g i n a l n o ś ć cenię, i k t ó r z y o t y m wiedzą.

P r e z e n t o w a n y p r z e z e m n i e pogląd, że c h o r o b y p s y c h i c z n e są s k u t k i e m w y p a r t y c h u r a z ó w , a nie życzeń i k o n f l i k t ó w l ib idy­n a l n y c h , s p o t y k a się czasami z z a r z u t e m , że podczas a n a l i z y nie m o ż n a już w y k r y ć w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u r a z ó w . P o p ie rwsze , t e n pog ląd nie jest z g o d n y z m o i m d o ś w i a d c z e n i e m , p o n i e w a ż czę-

214

Page 215: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s to s p o t y k a ł a m coś p r z e c i w n e g o . Ale nie w ą t p i ę w to, że o k r e ­ś lona p o s t a w a a n a l i t y k a może u t r u d n i ć l u b u n i e m o ż l i w i ć w y n u ­r z e n i e się w c z e s n y c h w s p o m n i e ń .

Po d r u g i e , p y t a n i a o p r z y c z y n y c h o r ó b p s y c h i c z n y c h n ie za­leżą od tego, czy t e m u , l u b i n n e m u a n a l i t y k o w i u d a się d o t r z e ć d o w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u r a z ó w . K i e d y o d p o w i e się n a p o d s t a w o ­w e p y t a n i e , p o j a w i a się i n n e : jaką m e t o d ą n a l e ż y się p o s ł u ż y ć , ż e b y treści, k t ó r e k i e d y ś p a c j e n t m u s i a ł w y p r z e ć w ce lu p r z e ­życia, s t a ł y się d o s t ę p n e świadomośc i?

J e d n y m z p o w o d ó w , k t ó r e w e d ł u g F r e u d a p r z e m a w i a j ą z a m a ł ą w a r t o ś c i ą jego teor i i t r a u m a t y z a c j i ( u w i e d z e n i a ) jes t fakt , że r z e c z y w i s t e p r z y p a d k i w y l e c z e n i a s t a w a ł y się s t o p n i o w o co­r a z rzadsze i t r z e b a b y ł o czekać na n ie coraz d ł u ż e j . J e ż e l i r z e ­czywiście p i e r w s z e p o d d a n e l e c z e n i u p r z y p a d k i szybcie j k o ń c z y ­ły się s u k c e s e m , to z m n i e j s z e n i e się l iczby w y l e c z e ń n ie ś w i a d ­czy p r z e c i w t e o r i i t r a u m a t y z a c j i , lecz r a c z e j m o ż n a to w y t ł u ­m a c z y ć t y m , ż e F r e u d , obciążony C z w a r t y m P r z y k a z a n i e m i s w o i m p o c z u c i e m w i n y , zaczął w ą t p i ć w o d k r y t e związki . To w y s t a r c z y ł o , ż e b y u n i e m o ż l i w i ć p a c j e n t o w i zbl iżenie się do u r a ­zu i p r z e ż y c i e go, p o n i e w a ż z a b r a k ł o w s p i e r a j ą c e j f u n k c j i a n a ­l i t y k a . Tę s y t u a c j ę m a m y w większości p r z y p a d k ó w t a k ż e dzi­siaj, p r z y n a j m n i e j w t e d y , g d y p r a c a a n a l i t y k a k o n c e n t r u j e się na i n t e r p r e t a c j i k o n f l i k t ó w l i b i d y n a l n y c h , a znaczenie w c z e s n y c h u r a z ó w jest p o m i j a n e i b a g a t e l i z o w a n e .

W y m a g a n e p r z e z C z w a r t e P r z y k a z a n i e w y p a r c i e w c z e s n o ­dz iec ięcych u r a z ó w p r o w a d z i w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e do k o ­l e k t y w n e j p o s t a w y w y p i e r a j ą c e j , k t ó r a u j a w n i a się t a k ż e w ga­b inec ie a n a l i t y k a . W y d a j e mi się, że n ie jest i n a c z e j n iż w r o k u 1897, k i e d y to F r e u d n a p i s a ł s ł a w n y list do Fl iessa, w k t ó r y m u z a s a d n i a ł s w o j e odejście od teor i i u w i e d z e n i a . W t e j r e z y g n a c j i w y r a ź n i e p o b r z m i e w a b a r d z o d o b r z e dla n a s z r o z u m i a ł a d e p r e ­sy jna n u t a . R e z y g n a c j a t a ś w i a d o m i e w y p ł y w a p r z e d e wszys t­k i m z p i ę t r z ą c y c h się p o r a ż e k i znaczące jest, że F r e u d o p i e r a się m i ę d z y i n n y m i n a a r g u m e n t a c h , k t ó r e r o k w c z e ś n i e j b a r d z o p r z e k o n y w a j ą c o o d p i e r a ł w Studium o powstaniu histerii, k t ó ­re s p o t k a ł o się p o t e m z w i e l k i m s p r z e c i w e m . Ale n ie m o ż e m y p r z e o c z y ć tego, że w o b s z e r n e j a r g u m e n t a c j i z r o k u 1897 jes t zdanie : „ P o t e m n i e s p o d z i a n k a , ż e w e w s z y s t k i c h p r z y p a d k a c h

215

Page 216: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ojciec m u s i b y ć o s k a r ż o n y o p e r w e r s j ę , n ie w y ł ą c z a j ą c m o j e g o

w ł a s n e g o " (Z. F r e u d , 1975, s . 187) 6 .

M a r i a n n a K r ü l l w swoje j s e n s a c y j n e j ks iążce (1979) b a r d z o

d o k ł a d n i e z b a d a ł a s t o s u n e k F r e u d a do ojca i z n a c z e n i e tego s to­

s u n k u dla decyz j i o d r z u c e n i a t e o r i i u w i e d z e n i a . J e j a r g u m e n t a ­

cja jest b a r d z o p r z e k o n u j ą c a ; sądzę j e d n a k , ż e n i e chodzi t u t y l ­

ko o j e d n o s t k o w y los Z y g m u n t a F r e u d a , lecz o z jawisko w y s t ę ­

p u j ą c e w n a s z e j k u l t u r z e , n a d k t ó r ą k ł a d z i e się c ień specyficz­

n e j pos tac i ojca i Boga. Ojciec-Bóg jest ł a t w y m do u r a ż e n i a ,

a m b i t n y m , w g r u n c i e rzeczy n i e p e w n y m c z ł o w i e k i e m , k t ó r y

w ł a ś n i e d l a t e g o w y m a g a p o s ł u s z e ń s t w a i k o n f o r m i z m u w w y r a ­

ż a n i u p o g l ą d ó w , k t ó r y n ie znosi w s w o i m o t o c z e n i u ż a d n y c h

b o ż k ó w — bo „ b o ż k i " to d la ż y d o w s k i e g o Boga t a k ż e w y t w o r y

6 W oprawionym wydaniu z roku 1950 zdanie „nie wyłączając mo­jego ojca" jest zastąpione przez wielokropek. Co mogłoby skłonić wy­dawcę do opuszczenia tak ważnego zdania, jeżeli nie ochrona uwewnętrz-nionej „ważnej osoby"? W przypisie pod tekstem decyzja Freuda jest ko­mentowana w sposób następujący: „Prawdopodobnie należy przyjąć, że dopiero autoanaliza umożliwiła decydujący krok w kierunku odrzucenia hipotezy uwiedzenia". Pomijając fakt, że Freud w roku 1896 w żadnym wypadku nie mówił o „hipotezach", lecz o empirycznych odkryciach (por. wyżej) i wysunął hipotezę dopiero posługując się teorią instynktów (któ­ra później musiała ulec dogmatyzacji, ponieważ brak jej właśnie empi­rycznego potwierdzenia), wydaje mi się istotnym przypuszczenie, że teoria traumatyzacji z konieczności zakończyła się w autoanalizie Freuda, bo nie można własnych wczesnych urazów przeżyć bez pomocy empatycznej, wspierającej i nie oskarżającej osoby (której Freudowi brakowało) — ból byłby nie do zniesienia, a strach przed zemstą oskarżonej uwe-wnętrznionej osoby nie do wytrzymania. Z wielu fragmentów listów wy­nika, że Wilhelm Fliess nadawał się do tej roli jedynie w ograniczonym zakresie. Z pewnością więcej się o tym dowiemy kiedy tylko listy Fliessa zostaną opublikowane w całości (rozszerzone wydanie jest właśnie przy­gotowywane przez J. Massona). Tymczasem można już znaleźć rozproszo­ne wypowiedzi Freuda, które rzucają światło na nieświadome motywy tego kroku, tak pełnego znaczenia w swych konsekwencjach. Ale moim zadaniem nie jest analiza wczesnego dzieciństwa Zygmunta Freuda, lecz przede wszystkim wskazanie ogólnych, społecznych przyczyn, które nie tylko w przypadku Freuda, lecz także C. G. Junga i wielu innych myśli­cieli zadecydowały o porzuceniu teorii urazu (por. wyżej).

216

Page 217: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

sz tuk i , a w i ę c n ie znosi ż a d n e j t w ó r c z o ś c i — k t ó r y o k r e ś l a p o ­g l ą d y i u s t a n a w i a s a n k c j e p r z e c i w o d s t ę p c o m , k t ó r y p r z e ś l a d u j e w i n n y c h w s z e l k i m i ś r o d k a m i , k t ó r y s y n o m p o z w a l a żyć j e d y n i e w e d ł u g s w o i c h zasad i s z u k a ć szczęścia w e d ł u g s w o i c h w y o b r a ­żeń.

T o s t r a c h p r z e d t y m B o g i e m - o j c e m z m i e n i ł t e o r i ę i n s t y n k t ó w w d o g m a t . T e n s t r a c h obchodzi się z w i e l o m a n o w y m i o d k r y ­c iami tak, j ak Bóg z b o ż k a m i swojego l u d u :

„3 boć u s t a w y n a r o d ó w p r ó ż n e są: d r z e w o z l a s u z r ą b a ł a r o b o t a r ę k i r z e m i e ś l n i k a toporem. . . 5 na k s z t a ł t p a l m y s p r a w i o n e są, a n ie będą m ó w i ć ; nos ić ja będą, bo chodzić n i e mogą; p r z e t o n i e bójcie się ich, bo nie mogą u c z y n i ć a n i źle, a n i dobrze. . . 8 n a u c z a n i e ich p r ó ż n e , j ako ich d r e w n o . . . 9 dzieło r z e m i e ś l n i k a i r ę k i m i e d z i e n n i k a . . . w s z y s t k o to dzieło r z e m i e ś l n i k a . 10 P a n Bóg zaś p r a w d z i w y jest; on Bóg ży jący i k r ó l w i e c z n y . Od roz­g n i e w a n i a jego p o r u s z y się z iemia, a n i e w y t r z y m a j ą n a r o d y zagrożenia j ego" . ( J e r e m i a s z , roz. 10) (Stary Testament w t ł u m . ks. J a k u b a W u j k a . Wyd. N a k . K s i ę g a r n i Sw. W o j c i e c h a M C M X X V I - M C M X X V I I ) . I w i n n y m m i e j s c u :

„17 Bo oto j a p u s z c z a m na w a s w ę ż e bazyl iszki , na k t ó r e nie m a s z z a k l i n a n i a i pokąsa ją was, m ó w i P a n . 23 T a k m ó w i P a n : N i e c h się n ie c h l u b i m ą d r y w m ą d r o ś c i s w e j i n i e c h się n ie c h l u b i m ę ż n y w m ę s t w i e s w e m , i n i e c h się n ie c h l u b i b o g a t y w b o g a c t w i e s w o j e m ; 27 a le n i e c h się w t e m chlubi , k t ó r y się ch lubi , że r o z u m i e i zna m i ę , ż e m ja jest P a n , k t ó r y czynię m i ł o s i e r d z i e i sąd i s p r a ­wied l iwość n a z iemi; b o t o m i się podoba, m ó w i P a n " . ( J e r e ­miasz, roz. 9).

P o d w p ł y w e m t e j t r a d y c j i z n a j d o w a ł s ię Z y g m u n t F r e u d , n i e m o g ą c u w o l n i ć się o d n a r z u c o n e j sobie e m o c j o n a l n e j n i e w o ­li, k i e d y p o r z u c i ł swoje w i e l k i e o d k r y c i e o b a r d z o w c z e s n y c h u r a z a c h w i e k u dziecięcego.

Z n a j d u j e m y się p o d w p ł y w e m t e j s a m e j r e l i g i j n e j i k u l t u ­r o w e j s p u ś c i z n y , co w s w o i m czasie F r e u d . Ale w i e m y te raz , p r z y n a j m n i e j t e o r e t y c z n i e , że j e d y n i e b a r d z o n i e p e w n y i d l a t e ­go b a r d z o ł a t w y do u r a ż e n i a człowiek dopuszcza s ię t y r a n i i , c h o -

217

Page 218: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ciąż nasz s t r a c h p r z e d tą t y r a n i ą , s ięgający k o r z e n i a m i dz iec iń­s t w a , nie m o ż e z t e j i n t e l e k t u a l n e j w i e d z y s k o r z y s t a ć . P o j a w i się coraz w i ę c e j ludzi, k t ó r z y w s w o i c h t e r a p i a c h t a k s i lnie i z d e c y d o w a n i e z e t k n ę l i się z n i e p e w n o ś c i ą s w o i c h rodziców, że n ie będą mogl i z a p r z e c z y ć t e m u co spostrzegl i , i n ie będą chcie­l i już w i ę c e j r a j u , w k t ó r y m w ł a d c a żąda p o s ł u s z e ń s t w a i r e z y ­g n a c j i z p o z n a n i a .

Page 219: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Był w ziemi Hus mąż, imieniem Hiob; a był to mąż

szczery i prosty, i bojący sią Boga, i odstępujący od złego. A gdy

któregoś dnia przyszli synowie Boży, aby stać przed panem, był

też między nimi i szatan. Jemu rzekł pan: «Skąd przychodzisz?»

On odpowiadając rzekł: «Krążyłem po ziemi i obszedłem ją.»

I rzekł Pan do niego: «A widział żeś sługę mego Hioba, że nie

masz mu podobnego na ziemi człowieka szczerego i prostego,

a bojącego się Boga, i odstępującego od złego?» Odpowiadając

mu szatan rzekł: «Aza się Hiob darmo Boga boi? Azażeś go ty

nie osłonił, i dom jego, i wszystką majętność wokoło? Pobłogo­

sławiłeś uczynkom rąk jego i wszystką majętność wokoło? Po­

błogosławiłeś uczynkom rąk jego, a dobytek rąk jego rozrósł się

na ziemi! Ale ściągnij trochę rękę twoją, a tknij się wszystkiego

co ma, jeślić w oczy błogosławić nie będzie?» I rzekł Pan do

szatana: «Oto wszystko, co ma, jest w ręce twojej, jedno na nie­

go nie ściągaj ręki twej» I odszedł szatan od oblicza Pańskiego.

A gdy dnia jednego synowie i córki jego jedli i pili wino w do­

mu brata swego pierworodnego, przybieżał od Hioba poseł, któ­

ry powiedział:

«Woły orały, a oślice pasły się koło nich, i przypadli Sabejczy-

cy, i zabrali wszystko, a czeladź mieczem pozabijali, i uszedłem

ja sam, abym ci oznajmił.»

A gdy ten jeszcze mówił, przyszedł a rugi i rzekł:

«Ogien Boży spadł z nieba,

I uderzywszy na owce i sługi, spalił je,

I uszedłem ja sam, abym ci oznajmił.»

A gdy i ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł:

219

Page 220: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

«Chaldejczycy uczynili trzy hufce

i rzucili się na wielbłądy, i zabrali je,

a pachołków pozabijali mieczem,

i tylko ja sam uszedł, abym ci oznajmił.»

Jeszcze ten mówił, aliści inny wszedł i rzekł:

«Gdy synowie twoi i córki jedli i pili wino w domu brata swego

pierworodnego, znagła wiatr gwałtowny przypadł od strony pu­

styni i zatrząsł czterema węgłami domu, który obaliwszy się

przytłukł dzieci twoje i pomarły, i uszedłem ja sam, abym ci

oznajmił.»

Tedy Hiob wstał, i rozdarł szaty swoje, i ogoliwszy głowę, upadł

na ziemię i pokłonił się, i rzekł:

«Nagom wyszedł z żywota matki mojej,

i nago się tam wrócę;

Pan dał, Pan odjął:

jako się Panu upodobało, tak się stało:

niech będzie imię Pańskie błogosławione;»

W tern wszystkim nie zgrzeszył Hiob usty swemi i nic głupiego

nie wyrzekł przeciw Bogu.

I rzekł Pan do szatana: «A przypatrzyłżeś się Hiobowi, słudze

memu, że nie masz mu podobnego na ziemi męża szczerego

i prostego, a bojącego się Boga, i odstępującego od złego, a jesz­

cze zachowującego niewinność? A ty się pobudził przeciw nie­

mu, żebym go trapił bez przy czyny.» Szatan, odpowiadając mu,

rzekł: «Skórę za skórę, i wszystko, co ma człowiek, da za duszę

swoją: ale ściągnij rękę twoją, a dotknij kości jego i ciała, a te­

dy ujrzysz, żeć w oczy błogosławić będzie.»

I rzekł Pan do szatana: «Oto w ręce twojej jest; wszakoż zacho­

waj duszę jego.»

Wyszedłszy tedy szatan od, oblicza Pana, zaraził Hioba wrzodem

bardzo złym, od stopy nogi aż do wierzchu głowy jego. A on

ropę skorupą oskrobywał, siedząc na gnoju. I rzekła mu żona

jego: «A jeszcze trwasz w prostocie twojej? Błogosław Boga,

a umieraj!» Który rzekł do niej: «Jako jedna z niewiast szalo­

nych rzekłaś; jeśliśmy przyjęli dobra z ręki Bożej, złego czemu-

byśmy przyjmować nie mieli?» W tern wszystkiem Hiob nie

zgrzeszył usty swemi.

Usłyszawszy tedy trzej przyjaciele Hioba wszystko złe, które nań

220

Page 221: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

przypadło, przyszli każdy z miejsca swego, Elifaz z Teman,

i Baldad z Suah, i Sojar z Naama. Bo się byli umówili, aby po­

społu pójść i nawiedzić go i pocieszyć. I podniósłszy z daleka oczy

swe, rzucali proch nad głowy swe ku niebu. I siedzieli z nim na

ziemi siedm dni i siedm nocy, a żaden do niego słowa nie mówił,

choć wiedzieli, że boleść była gwałtowna.

Potem Hiob otworzył usta swe i złorzeczył dniowi swemu, i mó­

wił:

«Niech zginie dzień, któregom się urodził, i noc, w którą rze-

czono: „Począł się człowiek". Dzień on niech się obróci w ciem­

ność, niech się o nim nie pyta Bóg z wysoka, i niech nie będzie

oświecon światłością. Niech go zaćmią ciemności i cień śmierci,

niech go osiądzie mrok, i niech będzie ogarnion gorzkością. Noc

oną ciemny wicher niech osiądzie, niech nie idzie w liczbę dni

rocznych, i niech nie będzie policzona w miesiącach. Noc ona

niech będzie opuściała, ani chwały godna. Niech jej złorzeczą,

którzy złorzeczą dniowi, którzy są gotowi wzruszyć Lewiatana.

Niech się zaćmią gwiazdy zmrokiem jej, niechaj czeka światła,

a niech nie ogląda, ani wejścia wstawające zorzy: iż nie zawarta

drzwi żywota, który mię znosił, i nie odjęła złego od oczu moich.

Czemum w żywocie nie umarł, wyszedłszy z żywota wnet nie

zginął? Przecz przyjęty na kolana? czemu karmiony piersiami?

Teraz bowiem śpiąc milczałbym, i odpoczywałbym snem moim

z królami i radnymi ziemi, którzy sobie budują pustynie, albo

z książęty, którzy mają złoto i napełniają domy swe srebrem

albo czemu nie jestem ukryty jako poroniony płód, albo jak ci,

którzy poczęci nie oglądali światłości? Tam niezbożnicy przesta­

li się srożyć, i tam odpoczęli znękani przemocą, i niegdyś spo­

tem związani, są bez przykrości, nie słyszą głosu poganiacza.

Mały i wielki są tam za jedno, a niewolnik wolen od pana swe­

go. Przecz nędznemu dana jest światłość, i żywot tym, którzy

są w gorzkości duszy? którzy czekają śmierci, a nie przychodzi,

jako wykopujący skarby, i bardzo się weselą, gdy najdą grób?

mężowi, którego droga skryta jest, i którego ogarnął Bóg ciem­

nościami?

Pierwej niźli jem, wzdycham; a wzdychanie moje jak wzbiera­

jące wody. Bo strach, któregom się lękał, przyszedł na mię,

a czegom się obawiał przytrafiło się. Azalim mimo się nie pu-

221

Page 222: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

szczał, zaliiem nie milczał? zaliżem nie był spokojny? a przyszło

na mię zagniewanie?»

A odpowiadając Elijaz z Teman rzekł:

«Jesli poczniemy mówić do ciebie, podobnoć niemiło będzie, ale

obmyśloną mowę kto icstrzymać może? Otożeś wielu pouczał,

i ręce spracowane umacniałeś, chwiejących się podpierały twe

mowy, a kolana drżące posilałeś. Gdy teraz przyszła na cię pla­

ga ustałeś, gdy cię dotknęła zatrwożyłeś się! Gdzież jest bojaźń

twoja, mocność twoja, cierpliwość twoja i doskonałość dróg t iuo-ich?

Wspomnij proszę cię, zginął ci kto niewinnie? alboż kiedy proś­

ci byli zgładzeni? Owszem, widziałem tych, którzy czynią nie­

prawość i sieją boleść, i żniwują je: że pod tchnieniem Bożem

zginęli i od ducha gniewu jego zniszczeli. Ryk lwi i glos lwicy,

i zęby lwich szczeniąt skruszone są. Tygrys zginął, iż nie miał

łupu, a szczenięta lwie rozproszyły się. Ale do mnie rzeczone jest

słowo skryte, a ucho me podchwyciło jakoby szmer szeptu jego...

W okropności widzenia nocnego, gdy sen na ludzi zwykł przy­

padać, zdjął mnie strach i drżenie, i wszystkie me kości się prze­

raziły, i tchnienie przeszło po obliczu mem, wstały włosy na cie­

le mim. Ktoś stanął... któregom twarzy nie znał, wyobrażenie

przed oczyma memi, i słyszałem głos szeptu cichego: Azali czło­

wiek Bogu przyrównany będzie usprawiedliwion, albo mąż bę­

dzie czystszy niż Stworzyciel jego? Oto ci, którzy mu służą, nie

są stali, i w aniołach swoich znalazł nieprawość! Jakoż daleko

więcej ci, którzy mieszkają w domach glinianych, którzy mają

grunt ziemny, będą od mola zepsowani? Od poranku do wieczo­

ra będą wycięci, a nim ktoś zauważy, na wieki zginą! A którzy

się ostaną, nie będą ci odjęci od nich? Pomrą, a nie w mądrości.

Wołajże tedy, jest li kto, być odpowiedział, i obróć się do które­

go i świętych. Zaiste gniew zabija głupiego, a zawiść umarza

malutkiego!

Jam widział głupiego mocno wkorżenionego, i wszetem złorze­

czył ozdobie jego. Daleko będą synowie jego od zbawienia, i star­

ci będą w bramie, a nikt nie wybawi. Żniwo jego zje głodny,

a samego porwie zbrojny, a pragnący będą pić bogactwa jego.

Nic się na ziemi bez przyczyny nie dzieje, i z ziemi nie wscho-

222

Page 223: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dzi boleść. Człowiek się rodzi na pracę, a ptak na latanie. Prze-

toż ja będę prosił Pana, a u Boga przełożę mowę moją; który

czyni wielkie rzeczy i niewybadane, i cudów bez liczby; pokor­

ne kładzie wysoko a smętne wywyższa zdrowiem; rozprasza my­

śli złośliwych, aby ręce ich nie mogły dokonać, co były poczę­

ły; chwyta mądrych w ich chytrości, a radę przewrotnych roz­

sypuje... »

I mówił Pan, i rzekł do Hioba:

«Czy kto się spiera z Bogiem, tak się łatwo uspokoi?

Kto spór wiedzie z Bogiem, czy On ma mu odpowiadac?»

A odpowiadając Hiob Panu, rzekł:

«Otom lekce mówił; cóż mogę odpowiedzieć? Rękę moją kładę

na usta moje. Jednom mówił, bodajem był tego nie mówił! i dru­

gie, do tego więcej nic nie przydam.»

A odpowiadając Pan Hiobowi z wichru, rzekł:

«Przepasz jako bohater biodra swoje; będę cię pytał i odpowiesz

mi! Azali wniwecz obrócisz sąd mój i potępisz mię, aby się

usprawiedliwić! A czy masz ramię jako Bóg i czy grzmisz gło­

sem podobnym? Oblecz się w ozdobę i wznieś się w górę i bądź

chwalebnym, i oblecz się w piękne szaty, rozprósz hardych w

zapalczywości twojej, a spójrz na wszelką hardość i poniż; wej­

rzyj na wszystkie pyszne, a zelżyj je, i zetrzyj niezbożniki na

miejscu ich!

Zakryj ich w prochu pospołu, a oblicze ich zanurz w dole! Wte­

dy ja także się rozsławię, że cię zbawiła prawica twoja, ... Czy

możesz wyciągnąć krokodyla wędą i powrozem związać język

jego? Azali założysz obręcz na nozdrza jego albo tarniem prze-

kolesz jego policzek? Azali liczne zaniesie do ciebie prośby albo

będzie z Tobą mówił łagodnie? Azali uczyni przymierze z tobą,

i weźmiesz go za sługę wiecznego? Czy zabawisz się z nim jak

z ptaszkiem, albo uwiążesz go dla dziewcząt twoich? Czy targują

się o niego przyjaciele, rozdzielają go kupcy? Czy przebijesz

kolcami skórę jego albo harpunem głowę jego?

Połóż nań rękę swą,

wspomnij na bitwę,

a więcej nie przydasz!»

A Hiob odpowiadając Panu, rzekł:

«Wiem, iż wszystko możesz, a nie jest ci żadna myśl tajna. Któż

223

Page 224: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

jest ten, co tai radę nieumiejętnie? Przetom niemądrze mówił

i ponad miarę wiedzy mej:

Słuchaj, a ja będę mówił:

spytam cię, a ty mi odpowiedz!

Ze słyszenia słyszałem o tobie, a teraz widzi cię oko moje.

Przetoż sam siebie winuję, i czynię pokutę w prochu i w po­

piele.»

A Hiob żył potem sto czterdzieści lat, i widział syny swe i syny

synów swoicti aż do czwartego pokolenia, i umarł, będąc stary

i pełen dni. (Stary Testament w t ł u m . ks. J a k u b a W u j k a , W y d . N a k . K s i ę g a r n i Sw. Wojc iecha, M C M X X V I - M C M X X V I I ) .

Page 225: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

D. A prawda jednak się ujawnia..

1. W P R O W A D Z E N I E

Być m o ż e t r z e b a będzie dz ies ią tków la t l u b n a w e t s t u ­leci, n i m l u d z k o ś ć zobaczy, że z g r o m a d z o n a w n i e ś w i a d o m o ś c i w i e d z a nie jest p i a n ą a n i c h o r o b l i w y m i f a n t a z j a m i s z a l o n y c h l u b p o j e d y n c z y c h p o e t ó w , lecz t y m , c z y m jest, a m i a n o w i c i e s p o s t r z e ż e n i a m i o d n o s z ą c y m i się do rzeczywis tośc i o k r e s u wcze­s n e g o dz iec ińs twa, k t ó r e m u s i a ł y zostać w y p a r t e d o n i e ś w i a d o ­mości, t w o r z ą c n i g d y n ie w y c z e r p a n e ź ródło z a r ó w n o a r t y s t y c z ­ne j , jak i k a ż d e j t w ó r c z e j dz iała lności , o r a z ź ródło b a ś n i i snów. D o p ó k i w i e d z a ta jest u z n a w a n a za czystą fantaz ję , ma wszędzie w o l n y w s t ę p . M o ż e b y ć p o d z i w i a n a jako f o r m a sz tuk i , p r z e k a ­z y w a n a w b a ś n i a c h jako „ m ą d r o ś ć p r z o d k ó w " , a w s n a c h i n t e r ­p r e t o w a n a jako w y r a z w i e c z n i e t e j s a m e j , a r c h e t y p i c z n i e ko lek­t y w n e j n i e ś w i a d o m o ś c i . J e s t e ś m y d u m n i z t e j n a s z e j s p u ś c i z n y k u l t u r o w e j , z m ą d r o ś c i , z „ w i e d z y o d o b r u i z ł u " , k t ó r e pos ia­d a m y , nie p r z e j m u j ą c się z b y t n i o tą wiedzą, c h y b a że s a m i je­s t e ś m y p o e t a m i l u b s z a l e ń c a m i . M o ż e m y czytać n a s z y m dzieciom bajki, p o n i e w a ż dziecko „też p o w i n n o wiedzieć coś o o k r u c i e ń ­s twie ś w i a t a " , m o ż e m y pisać b a r d z o n iezobowiązu jąco i z i n t e ­l e k t u a l n y m z n a w s t w e m o n i k c z e m n o ś c i t a k z w a n e g o s p o ł e c z e ń ­s twa, ale e m o c j o n a l n i e z d a m y sobie s p r a w ę z tego o k r u c i e ń s t w a dopiero w t e d y , k i e d y k a m i e ń w o j u j ą c e j m ł o d z i e ż y u d e r z y w n a ­sze w ł a s n e o k n a . W t e d y m o ż e śię zdarzyć, ż e ludzie, k t ó r z y z a w o d o w o z a j m o w a l i się s p o ł e c z e ń s t w e m , n p . j ako h i s t o r y c y od la t w y k ł a d a j ą c y o p r z e ś l a d o w a n i a c h chrześc i jan w s t a r o ż y t n y m R z y m i e , o w y p r a w a c h k r z y ż o w y c h , inkwizyc jach, p a l e n i u czfc" r ó w n i c i n i e z l i c z o n y c h w o j n a c h , powiedzą, że p r z e m o c w naszyĄ

15 — M u r y m i l c z e n i a .

Page 226: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

czasach jest s k u t k i e m a n t y a u t o r y t a t y w n e g o w y c h o w a n i a . Dla t y c h ludzi p r z e m o c i s tn ie je d o p i e r o w t e d y , k i e d y d o t y c z y ich s a m y c h , p o n i e w a ż w s z y s t k o to, czego się n a u c z y l i w szkole i na u n i w e r s y t e c i e , ma d la n i c h j e d y n i e a b s t r a k c y j n e , a nie ż y w e z n a c z e n i e .

W p r o s t p r z e c i w n i e poeci : c ierpią z p o w o d u o k r u c i e ń s t w a , k t ó r e d o t y c z y n ie t y l k o ich osobiście, cierpią p o d w ó j n i e , p o n i e ­w a ż na jczęśc ie j są w t y m c i e r p i e n i u s a m o t n i , bo n ie w i e r z y s ię im, p r ó b u j e s ię im w y p e r s w a d o w a ć tę wiedzę, a b y w t e n sposób m ó c się p r z e d nią o b r o n i ć . J e ż e l i są n i e z n a n i , p o g a r d z a się n i m i u w a ż a j ą c ich za ba ja rzy , jeżel i z n a n i — p o d z i w i a i czci j ako p r o r o k ó w , a le zawsze pod w a r u n k i e m , ż e ź ródło i c h w i e d z y p o ­zos tanie d la s p o ł e c z e ń s t w a u k r y t e . W a r u n e k t e n nie je s t t r u d n y d o s p e ł n i e n i a , p o n i e w a ż r ó w n i e ż dla p o e t ó w źródło ich w i e d z y pozosta je u k r y t e , w y p a r t e g ł ę b o k o do p o d ś w i a d o m o ś c i — o n i s a m i są p r z e k o n a n i , że t reśc i s w o i c h dzieł zawdzięczają n a t c h n i e ­n i u d u c h a , boskości l u b w ł a s n e m u t a l e n t o w i . Ale g d y poecie p r z y c h o d z i do głowy, żeby n a p i s a ć o s w o i m dz iec ińs twie , tak jak coraz częściej z d a r z a się to w o s t a t n i m dziesięcioleciu, w t e d y z a r a z s p o t y k a s ię on z wrogością s p o ł e c z e ń s t w a , k t ó r e w o d -b r ą z o w i e n i u , a w g r u n c i e rzeczy w u c z ł o w i e c z e n i u rodziców, widz i zagrożenie t y s i ą c l e t n i c h p r z y z w y c z a j e ń i p r a w .

Ogóln ie n ie z a p r z e c z a się, że p o p r z e z ba jk i w y r a ż a się głę­b o k i e d o ś w i a d c z e n i e życiowe, że p r z e k a z u j ą one p r a w d ę w o b r a ­zowej , a l e g o r y c z n e j formie . Z d r u g i e j s t r o n y s ł o w o „ b a j k a " o z n a c z a „ k ł a m s t w o " n p . w zwroc ie : „nie o p o w i a d a j b a j e k " .

P o d o b n i e s p r z e c z n a o c e n a odnos i się do snów. K t o ma do c z y n i e n i a z t y m , co n i e ś w i a d o m e , wie, j a k i m n i e w y c z e r p a n y m ź r ó d ł e m w i e d z y o życiu j e d n o s t k i mogą b y ć sny, a le j ednocześ­n ie p o c i e s z a m y się c z a s a m i t a k i m i z d a n i a m i : „To przec ież t y l k o s e n " , l u b „ s e n m a r a — Bóg w i a r a " . T a a m b i w a l e n c j a o d z w i e r ­ciedla nasze n a s t a w i e n i e do p r a w d y w ogóle: c h c e m y ją u z n a ć , a j e d n o c z e ś n i e nie, p o n i e w a ż s p r a w i a ból, m o ż e p r z e s t r a s z y ć , za­żądać zbyt wie le, p o z b a w i ć n a s u k o c h a n y c h iluzji i bezpieczeń­s t w a u ł u d y .

226

Page 227: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

2. B A Ś N I E

D z i e c k o p y t a : „ S k ą d b ie rze się d z i e c k o ? " i od r a z u o t r z y m u j e o d p o w i e d ź : „ Z b r z u c h a m a m y " . Ale k i e d y d o p y t u j e się, jak dz iecko zna lazło się w b r z u c h u m a t k i , n ie o t r z y m a już t a k i e j s zybk ie j i j e d n o z n a c z n e j odpowiedz i . Ja z n a j d u j ę się w p o d o b n e j s y t u a c j i j ak to dziecko, k i e d y n ie z a d o w a l a m się ogól­n ie u z n a n y m s t w i e r d z e n i e m , że m a r z e n i a i b a ś n i e w y r a ż a j ą p r a w d y , lecz chcę jeszcze wiedzieć, w j a k i spqsób p r a w d y te w b a ś n i a c h się z n a l a z ł y . W t e d y oferu je m i się r ó ż n e odpowiedz i , tak ie , jak ie m o ż e u s ł y s z e ć dz iecko: „Bocian p r z y n i ó s ł d z i e c k o " , l u b „ M a m a i t a t a b a r d z o się k o c h a l i i w t e d y p o w s t a ł o d z i e c k o " , l u b „ J a j o zostało z a p ł o d n i o n e p r z e z n a s i e n i e " ( lub jeszcze wie le i n n y c h m ą d r y c h z d a ń ) . P o d o b n i e o d p o w i a d a się n a m o j e p y t a ­n i a : „ B a ś n i e i m ą d r o ś ć b y ł y p r z e k a z y w a n e w t r a d y c j i l u d o w e j " , l u b ( t r o c h ę -nostalgicznie): „ D a w n i e j b y ł jeszcze czas n a o p o w i a ­d a n i e " , l u b ( n a u k o w o ) : „ W k o l e k t y w n e j n i e ś w i a d o m o ś c i p r z e c h o ­w u j e się a r c h a i c z n y s k a r b w i e d z y " .

T e i p o d o b n e i n f o r m a c j e w z b u d z a j ą w e m n i e o b r a z m ą d r y c h p r z o d k ó w , k t ó r z y żyli gdzieś t a m n a p o c z ą t k u h i s t o r i i ludzkości . N i k t n ie p o t r a f i ł b y m i p o d a ć a n i d o k ł a d n e g o mie jsca, an i czasu ich i s tn ienia , a le jest r z e k o m o p e w n e , że p r z o d k o w i e c i posiedl i w ie le życ iowego doświadczenia , k t ó r e p r z e k a z a l i n a s t ę p n y m ge­n e r a c j o m . N i e s t e t y t a d r o g o c e n n a p r a w d a coraz b a r d z i e j k u r c z y ­ła się w n a s t ę p n y c h p o k o l e n i a c h . N i k t d o t ą d nie p o t r a f i ł wy jaś­nić dlaczego. Dlaczego nas i p r z o d k o w i e by l i m ą d r z e j s i i leps i niż m y t u t a j i t e r a z ? J u ż p o t o p Bóg u w a ż a ł z a k o n i e c z n y , p o n i e w a ż l u d z i e t a k b a r d z o grzeszyl i , że oprócz Noego n ie d o s t r z e g ł on ż a d n e g o r o z s ą d n e g o i d o b r e g o człowieka .

T e n fakt jest s p r z e c z n y z p r z y p u s z c z e n i e m , że na p o c z ą t k u n a s z e j h i s tor i i w i ę c e j b y ł o m ą d r o ś c i niż t e r a z . Z w r ó c i ł a m u w a ­gę t a k ż e na to, że s ł a w n y , m ą d r y k r ó l S a l o m o n n a p i s a ł zdania, k t ó r e w ł a ś n i e dzięki w i e d z y naszego s t u l e c i a m o g ł y zostać oba­lone jako j e d n o z n a c z n i e fałszywe. N a s z a h i s t o r i a l u d z k o ś c i za­c z y n a się p o k u s ą zdobycia wiedzy, k a r ą za c iekawość, w y r ó ż ­n i a n i e m Abla, zazdrością K a i n a i s z e r e g i e m k r w a w y c h czynów. J u ż jako dziecko n a p r ó ż n o s z u k a ł a m m ą d r y c h , k t ó r z y p o w i n n i s t a ć u ź ród?ł n a s z e j h i s tor i i .

227

Page 228: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

A j e d n a k w t y m z w r ó c e n i u się do przeszłości m o ż e t k w i ć t r o c h ę p r a w d y . Sądzę, że jest to przeszłość k a ż d e g o p o j e d y n ­czego człowieka, a m i a n o w i c i e jego w c z e s n e dz iec ińs two, w k t ó ­r y m p r z y j m u j e on w i e d z ę o świecie, taką, j a k i m t e n ś w i a t jest w rzeczywis tośc i . Dziecko we w c z e s n y m d z i e c i ń s t w i e p o z n a j e zło w n ie z a m a s k o w a n e j pos tac i i g r o m a d z i tę w i e d z ę w s w o j e j n i e ś w i a d o m o ś c i . Te wczesnodziec ięce p r z e ż y c i a są ź r ó d ł e m t w ó r ­czości dorosłego, k t ó r ą j e d n a k p o d d a j e on c e n z u r z e . M o ż n a j e zna leźć w b a ś n i a c h , s a g a c h i m i t a c h , w k t ó r y c h w y r a ż a się c a ł a p r a w d a o l u d z k i m o k r u c i e ń s t w i e , t a k i m , jakiego d o ś w i a d c z a je­d y n i e dziecko. W mito log i i g r e c k i e j i je j o b r a z i e c z ł o w i e k a d o ­ś w i a d c z e n i a te zna jdu ją p r a w i e n i e o c e n z u r o w a n y w y r a z . W c h r z e ­śc i jańskie j ś w i a d o m o ś c i w i ę c e j zostało w y p a r t e l u b p o d l e g a ł o m e c h a n i z m o m o b r o n n y m n a s k u t e k p r z y k a z a n i a miłości . P o n i e ­w a ż słowo „ b a ś ń " z e w z g l ę d u n a swoje znaczenie w s k a z u j e n a n i e r e a l n ą rzeczywis tość, c e n z u r a m o ż e b y ć t u słabsza, szczególnie g d y n a k o ń c u zwycięża dobro, p a n u j e s p r a w i e d l i w o ś ć , w i n n y zo­s ta je u k a r a n y , a d o b r y n a g r o d z o n y , to znaczy g d y z a f a ł s z o w a n i e zac iera w r a ż e n i e p r a w d y . B o ś w i a t nie jest s p r a w i e d l i w y , d o ­b r o r z a d k o jest n a g r a d z a n e , a to, co n a j b a r d z i e j o k r u t n e , r z a d k o k a r a n e . Ale o p o w i a d a m y t o n a s z y m dzieciom, k t ó r e t a k s a m o jak m y chcą w i e r z y ć , ż e ś w i a t jest t ak i , j a k i m m y i m g o p r z e d s t a ­w i a m y . T e m a t y b a ś n i są jak z w i e r z y n a poza o c h r o n ą (nie p o ­t r z e b a ż a d n e g o zezwolenia n a p o l o w a n i e ) , m o ż n a p o s ł u g i w a ć się n i m i dowolnie , s k r a c a ć , w y d ł u ż a ć , u d z i w n i a ć , jeżeli się jest twórcą; m o ż n a i n t e r p r e t o w a ć je psycholog icznie i g w a ł c i ć w i m i ę r ó ż n y c h teor i i . P r z y t y m m o ż n a się n ie o b a w i a ć , ż e d o t k n i e się kogoś, p o n i e w a ż p i e r w s z y a u t o r jest n i e z n a n y , m a t e r i a ł p r z e ­k s z t a ł c o n y wie le razy, a p r a w d a p r z e d s t a w i a n a jako k ł a m s t w o . Częs to j e d n a k pozosta je o n a z a c h o w a n a , bo jest t a k u k r y t a za m a s k ą niefrasobl iwości , że n i k t je j nie a t a k u j e .

C h c i a ł a b y m s k o r z y s t a ć z tego p r a w a , p r z e d s t a w i a j ą c m o j e s k o j a r z e n i a z w i ą z a n e ze Skrzatem, bez roszczeń do p o w s z e c h ­ności, a r a c z e j j ako g r ę myś l i ; m o ż n a by powiedzieć, że jest to s w o b o d n e p o s ł u ż e n i e się p e w n ą his tor ią dla i lus t rac j i m o i c h m y ś l i .

N a p o c z ą t k u p o z n a j e m y w z a j e m n e s t o s u n k i k r ó l a i m ł y n a ­rza. M ł y n a r z p o d z i w i a swojego p a n a , a le nie m a szansy, żeby

228

Page 229: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k r ó l p o d z i w i a ł t a k ż e jego, l u b p r z y n a j m n i e j p o w a ż a ł g o a lbo t r a k t o w a ł p o w a ż n i e , c h y b a ż e p r z y s ł u ż y ł b y m u się w y j ą t k o w y m c z y n e m . P r z y c h o d z i m u więc d o g ł o w y myś l , ż e b y p o w i e d z i e ć , że jego c ó r k a p o t r a f i ze s ł o m y u t k a ć złoto. K r ó l r o z k a z u j e p r z y ­p r o w a d z i ć c ó r k ę na z a m e k i g d y ta się zjawia, z a m y k a ją w k o ­m o r z e p e ł n e j s ł o m y , da je jej k o ł o w r o t e k i m ó w i : „ J e ż e l i do ju­t r a r a n a nie u t k a s z s ł o m y w złoto, m u s i s z u m r z e ć " . I c ó r k a m ł y n a r z a s iedzi t e r a z i płacze . J a k m o ż e zrobić coś, co jest n i e ­m o ż l i w e ? Ale od tego zależy je j życie. Musi , jak wie le i n n y c h dzieci, d o k o n a ć c u d u , żeby p r z e ż y ć . N a g l e z jawia się w jej k o ­m o r z e m a ł y człowieczek. Bez t r u d u p o t r a f i p r z e m i e n i ć s ł o m ę w złoto i rob i to dla n i e j . Ale k r ó l jest n i e n a s y c o n y i chce jeszcze więce j . Ta s a m a s y t u a c j a p o w t a r z a się, a człowieczek z n o w u r a ­t u j e c ó r k ę m ł y n a r z a . T e r a z k r ó l p r z y r z e k a ożenić się z nią, bo „ n i e znajdzie bogat sze j k o b i e t y n a c a ł y m ś w i e c i e " . Ale t y m r a ­zem S k r z a t żąda w y s o k i e j c e n y : je j p i e r w s z e dz iecko p o w i n n o na leżeć do niego. I k i e d y n o w a k r ó l o w a w y d a j e na ś w i a t p i ę k n e dziecko, zgłasza się człowieczek, zeby je zabrać . P r z e r a ż o n a k r ó ­l o w a oferu je m u w s z y s t k i e b o g a c t w a k r ó l e s t w a , jeżeli pozos ta­wi jej dziecko. Ale c z y m są b o g a c t w a ś w i a t a dla kogoś, k t o s a m m o ż e robić złoto? Ż y c i a nie o k u p i się z ł o t e m . M i m o to człowie­czek w s p ó ł c z u j e k r ó l o w e j i m ó w i : „ J e ż e l i w ciągu t r z e c h d n i o d g a d n i e s z m o j e p r a w d z i w e imię, możesz z a t r z y m a ć swoje dzie­c k o " . K r ó l o w a n i g d y nie o d g a d ł a b y p r a w d z i w e g o imienia , g d y -by je j p o s ł a ń c y nie zobaczyl i człowieczka w lesie, k t ó r y t a ń c z ą c ś p i e w a ł p i o s e n k ę : „Ach, jak dobrze , że n i k t nie wie , że S k r z a ­t e m n a z y w a m s i e b i e " . K i e d y S k r z a t p o w r ó c i ł , a k r ó l o w a p o w i e ­działa jego imię, k r z y k n ą ł : „ T o p o w i e d z i a ł c i d i a b e ł " . T u p n ą ł p r a w ą nogą ze złości t a k m o c n o , że aż z a p a d ł s ię w z iemię po pas, p o t e m z wśc iekłośc i z ł a p a ł lewą s topę o b i e m a r ę k a m i i roz­d a r ł się na pół .

W t e j bajce o dz iwo nie ma szczęśl iwego końca . W p r a w d z i e k r ó l o w a jest u w o l n i o n a od uc iąż l iwego człowieczka, ale jak b ę ­dzie d a l e j t k a ł a swoje złoto? B y ć m o ż e p o s ł u ż y się s w o i m dzie­c k i e m — t a k j ak k i e d y ś jej ojciec i k r ó l (dziadek) — zmusi l i ją, b y d o k o n a ł a rzeczy n i e m o ż l i w e j , b y ć m o ż e t o s a m o w y m u s i n a s w o i m dziecku. Ale w ł a ś c i w ą t r a g e d i ą w b a ś n i jest h i s t o r i a S k r z a t a : r o z r y w a się w s w o j e j r o z p a c z y na pól, j e d n a p o ł o w a p o -

229

Page 230: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

zosta je u k r y t a p o d ziemią, n i e w i d z i a l n a dla w s z y s t k i c h ; co dz ie­je się z drugą, n ie w i e m y . K i e d y i m i ę człowieka s t a j e się. z n a n e , k i e d y n ie m o ż e się już u k r y w a ć , a n ie ma nadz ie i na z m i a n ę lo­su dz ięk i ż y w e m u dz iecku (żywej części swojego ,, ja"), dochodzi do a k t u rozpaczy . D o t y c h c z a s człowieczek żył (nie w i e m y , d la­czego) w o d d a l o n y m szałas ie w lesie z u p e ł n i e sam, bez k o n t a k ­t ó w z i n n y m i l u d ź m i . Być m o ż e m i a ł n a d z i e j ę uciec od c ie rp ie­n i a świa ta , n ie b ę d ą c już w i ę c e j n a r a ż o n y m n a l u d z k i e o k r u ­c i e ń s t w o .

Człowieczek b y ł s a m o t n y , j a k k o l w i e k w e d ł u g l u d z k i c h po jęć p o s i a d ł na jwiększą u m i e j ę t n o ś ć , a m i a n o w i c i e w y t w a r z a n i e zło­ta w k a ż d e j ilości. Ale z u p ł y w e m czasu n ie m ó g ł już znosić s w o j e j s a m o t n o ś c i i m i a ł n a d z i e j ę p o w r ó c i ć do życia p r z y p o ­m o c y p i ę k n e j k o b i e t y . S p o t k a n i e z p i ę k n ą córką m ł y n a r z a b y ł o tą szansą, a le r a z e m z nią u t r a c i ł swoją a n o n i m o w o ś ć . K o b i e t a p o z b a w i ł a g o m a s k i , o d k r y ł a jego p r a w d z i w ą t w a r z , a le n ie d z i ę k i p o s z u k i w a n i u i o d n a l e z i e n i u jego p r a w d z i w e g o oblicza, czego oczekiwał, da jąc je j t r z y d n i do n a m y s ł u , lecz za pomocą p o d s t ę p u . Nie o d n a l a z ł a go a n i n ie z r o z u m i a ł a , lecz o b n a ż y ł a za pomocą d iabła, t o znaczy p o d s t ę p u . J a k m o ż e człowieczek żyć n a d a l , s k o r o jego n a d z i e j a n a r a t u n e k p r z y p o m o c y miłośc i i dz ięk i l u d z k i m k o n t a k t o m została t a k zawiedz iona. Od d a w n a już a n i złoto, a n i s k a r b y ś w i a t a n ie mają ż a d n e g o z n a c z e n i a w jego s a m o t n o ś c i . G n i e w z p o w o d u z d r a d y k o b i e t y (może m a ­tki) , k t ó r a w y k o r z y s t y w a ł a go j ak m o g ł a , a p o t e m p o r z u c i ł a , n ie p r o w a d z i k u życiu, lecz d o a k t u rozpaczy, p o n i e w a ż p o d ś w i a d o ­m i e d o t y c z y m a t k i , a ś w i a d o m i e t y l k o c ó r k i m ł y n a r z a .

N i e jest to i n t e r p r e t a c j a Skrzata, lecz p r ó b a z r o z u m i e n i a b a j k i w t e n sposób, j ak g d y b y b y ł to sen p a c j e n t a , w s p a n i a ł e g o , p e ł n e g o s u k c e s ó w człowieka, k t ó r y w t y m śn ie p r z y j m u j e ro lę S k r z a t a . B y ł y b y jeszcze i n n e w a r i a n t y ; k r ó l m ó g ł b y b y ć o jcem, a m ł y n a r z m a t k ą , k t ó r a p r ó b u j e z d o b y ć m ę ż a p o s ł u g u j ą c się d z i e c k i e m . M o ż n a b y było d w i e r ó ż n e działa jące osoby widz ieć j a k o części tego s a m e g o c z ł o w i e k a , ale t a k ż e jako d w ó j k ę r o ­d z e ń s t w a , z k t ó r y c h jedno, w y b i t n i e zdolne, o fe ru je swoją p o ­m o c i os iągnięcia d r u g i e m u , k t ó r e m i m o wdzięcznośc i o d c z u w a zazdrość i n i e n a w i ś ć , bo uczuc ia nie zawsze są t a k p i ę k n e i h a r ­m o n i j n e , jak b y ś m y sobie tego życzyl i .

230

Page 231: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

W y b r a ł a m ba jkę, k t ó r a wy jaśn ia , nie bez t r u d n o ś c i , s t o s u n k i w s t r u k t u r z e r o d z i n n e j . Jeśli n a u c z y l i ś m y się r o z p o z n a w a ć je na t y m p r z y k ł a d z i e , bez t r u d u d o s t r z e ż e m y s y t u a c j ę r o d z i n n ą w bajce o K o p c i u s z k u , R a p u n k u l e , Śpiącej K r ó l e w n i e , Śnieżce, J a ­siu i M a ł g o s i l u b C z e r w o n y m K a p t u r k u . M i m o w i e l u e l e m e n t ó w m a s k u j ą c y c h , n a p i s a n o t a m w i e l e p r a w d y . I s t n i e j e też d r a m a t R o b e r t a W a l s e r a p o d t y t u ł e m Królewna Śnieżka, k t ó r y z zaska­kującą jasnością m ó w i o a m b i w a l e n t n y c h u c z u c i a c h m a t k i do s w o j e j w ł a s n e j córki . N i e m a wątp l iwośc i , ż e k t o ś , k t o p o t r a f i t a k pisać, s a m m u s i a ł p r z e ż y ć to, c o p r z e k a z u j e . N a ile b y ł tego ś w i a d o m y , t r u d n o jes t p o w i e d z i e ć .

R z e c z y w i s t e n a s t a w i e n i e r o d z i c ó w d o w ł a s n y c h dzieci b a r d z o w y r a ź n i e u j a w n i a się w b a j k a c h i od d a w n a w i a d o m o , że m a ­cocha p r z e d s t a w i a p e w i e n a s p e k t p r a w d z i w e j m a t k i , n a t o m i a s t w l i t e r a t u r z e p s y c h o a n a l i t y c z n e j u c z u c i a rodz iców do w ł a s n y c h dzieci b a r d z o r z a d k o s ą p r z e d m i o t e m b a d a ń . B o n i e l i c z n y c h w y ­j ą t k ó w n a l e ż y p r a c a D o n a l d a W. W i n n i c o t t a , w k t ó r e j omawia on uczucia p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a w p o w i ą z a n i u z n ienawiśc ią m a t k i do swojego d z i e c k a (1949). N i e w n i k a j ą c w c h a r a k t e r t a ­b u t e m a t y k i , k t ó r ą p o r u s z a , b a d a o n p r z y c z y n y m a t c z y n e j n i e ­nawiści , j ak g d y b y b y ł o to oczywis te . I d la n iego było, a le z n a ­m i e n n e jest, że w n a s t ę p n y c h t r z y d z i e s t u l a t a c h ta znacząca p r a ­ca p o z o s t a ł a bez i s t o t n e g o echa.

3. S N Y

P o d c z a s g d y oczywis te dla m n i e z n a c z e n i e wczesnodz ie-c ięcych p r z e ż y ć d la p o w s t a w a n i a b a ś n i p r a w d o p o d o b n i e będzie jeszcze k w e s t i o n o w a n e z e w s z y s t k i c h s t r o n , związek m i ę d z y s n e m a w c z e s n y m d z i e c i ń s t w e m , p r z y n a j m n i e j w k r ę g a c h p s y c h o a n a ­l i t y c z n y c h , od d a w n a u c h o d z i za z n a n y , a n a w e t g r u n t o w n i e zba­d a n y . Ale w e w n ą t r z o r t o d o k s y j n e j p s y c h o a n a l i z y m a n i f e s t u j ą c a się t r e ś ć s n u m u s i b y ć i n t e r p r e t o w a n a jako z n i e k s z t a ł c o n a for­m a w y p a r t e g o , i n f a n t y l n e g o ż y c z e n i a l i b i d y n a l n e g o . W i a d o m o , ż e dla Z y g m u n t a F r e u d a k a ż d y s e n b y ł s p e ł n i e n i e m i n f a n t y l ­n e g o życzenia, k t ó r e m o ż n a b y ł o o d n a l e ź ć w n i e zawsze oczy­w i s t e j , a le z p e w n o ś c i ą i s tn ie jące j , u k r y t e j n i e d o s t ę p n e j d la p a -

231

Page 232: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

c j e n t a , t re śc i snów. S a m F r e u d i jego n a s t ę p c y b a r d z o s t a r a l i s ię u d o w o d n i ć p a c j e n t o m i s t n i e n i e t y c h życzeń, o p i e r a j ą c się n a ich s n a c h , co n ie zawsze b y ł o m o ż l i w e bez w i e l k i e j a k r o b a t y k i m y ś l o w e j . J e d n o c z e ś n i e w y s t ę p u j ą c e w e w s z y s t k i c h s n a c h p a ­c j e n t a p i e r w s z e osoby znaczące i ich m a n i f e s t u j ą c e się ciągle p o s t a w y w s t o s u n k u do niego w o k r e s i e jego d z i e c i ń s t w a , b y ł y i n t e r p r e t o w a n e j e d y n i e jako p r o j e k c j e jego w ł a s n y c h życzeń.

T e i n t e r p r e t a c j e mogą o b o w i ą z y w a ć dla p e w n e j l iczby s n ó w , a le z pewnośc ią n ie dla w s z y s t k i c h . Ale nie d o s t r z e ż e m y i n i e z r o z u m i e m y i n n y c h p r z y p a d k ó w , n a w e t jeżeli t o z r o z u m i e n i e b y ­ł o b y b a r d z o p r o s t e i bl iskie, jeżel i b i e r z e m y p o d u w a g ę t y l k o j e d e n p u n k t . M y ś l i w y , k t ó r e g o cała i s to ta s k u p i o n a jest n a uc ie­ka jące j p r z e d n i m s a r n i e , n ie b ę d z i e s łyszał w o k ó ł s iebie śp ie­w a j ą c y c h p t a k ó w . T a k s a m o f iksacja n a i n f a n t y l n y c h ż y c z e n i a c h l i b i d y n a l n y c h p a c j e n t a m o ż e p o w s t r z y m y w a ć a n a l i t y k a p r z e d o d k r y w a n i e m r a z e m z p a c j e n t e m h i s t o r i i jego dz iec ińs twa, k t ó ­ra w jego s n a c h u j a w n i a się często z zadziwia jącą jasnością. Na p r z y k ł a d p e w n a k o b i e t a śn iła w czasie p i e r w s z e j ana l izy , że g w a ł ­ci ją jej a n a l i t y k , a jego żona p r z y ł a p u j e ją na t y m . J e j a n a ­l i t y k r e g u l a r n i e w y j a ś n i a ł jej, że c h c i a ł a u w i e ś ć swojego ojca p o d c z a s n ieobecnośc i m a t k i . P o d c z a s d r u g i e j a n a l i z y o k a z a ł o się, ż e rzeczywiśc ie b y ł a b a r d z o w c z e ś n i e s t y m u l o w a n a s e k s u a l n i e p r z e z swojego ojca, k t ó r y się nią o p i e k o w a ł gdy m a t k a b y ł a w p r a c y . K i e d y tę h i p o t e z ę p o t w i e r d z i ł y je j s n y i je j p r z e n i e s i e n i e w t r a k c i e d r u g i e j anal izy, p o t w i e r d z i ł a to też, nie bez t r u d n o ś c i , m a t k a p a c j e n t k i , k t ó r a k i e d y ś n i e s p o d z i e w a n i e w r ó c i ł a d o d o m u w c z e ś n i e j i s t w i e r d z i ł a fakt w y k o r z y s t a n i a dziecka. A m n e z j a p a ­c j e n t k i w czasie p i e r w s z e j a n a l i z y b y ł a z u p e ł n a , ale je j p o w r a ­cający sen o p o w i a d a ł o r e a l n y m z d a r z e n i u , o p r z e ż y c i u z dz iec iń­s t w a , d o k t ó r e g o n ie m i a ł a d o s t ę p u , d o p ó k i je j a n a l i t y k pozos ta­w a ł n a ń g ł u c h y . J e j s n y o d n o s i ł y się n i e t y l k o d o przeszłości , lecz t a k ż e do o b e c n e j rzeczywis tośc i w p r z e n i e s i e n i u , p o n i e w a ż e d y p a l n a i n t e r p r e t a c j a a n a l i t y k a o z n a c z a ł a r e a l n e p o g w a ł c e n i e je j d u s z y i je j h i s tor i i .

Relac j i W i l l i a m a G. N i e d e r l a n d a zawdzięczani n a s t ę p u j ą c ą h i s tor ię , k t ó r a t a k ż e została o p u b l i k o w a n a p r z e d la ty . P e w i e n p a c j e n t o p o w i a d a ł m u , że śniło mu się, i ż leży na B i e g u n i e P ó ł ­n o c n y m ; z a m a r z ł w łóżku, a p o t e m przysz l i ludzie . O p o w i a d a ł

232

Page 233: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t e n sen s iedząc i p r z y o s t a t n i m słowie o b r ó c i ł się w k i e r u n k u d r z w i . N i e d e r l a n d z a u w a ż y ł to i z i n t e r p r e t o w a ł t e n ges t j a k o ges t dziecka, k t ó r e leżąc w ł ó ż k u r e j e s t r u j e we j śc ie d o r o s ł e g o d o p o k o j u . P o d c z a s t e j w i z y t y o b y d w a j s t a r a l i s ię d o t r z e ć d o w s p o m n i e n i a , k t ó r e b y ł o p r z y c z y n ą tego m a r z e n i a s e n n e g o . T e ­g o s a m e g o d n i a d o N i e d e r l a n d a z a d z w o n i ł a m a t k a d o r o s ł e g o pa­c j e n t a z z a r z u t a m i , że z d r a d z i ł je j s y n o w i t a j e m n i c ę . O k a z a ł o się, że t e n chłopiec w w i e k u o ś m i u m i e s i ę c y s p a ł całą noc p r z y o t w a r t y m o k n i e w czasie s u r o w e j , n o w o j o r s k i e j z i m y i r a n o zo­s t a ł z a b r a n y do s z p i t a l a z z a p a l e n i e m p ł u c . Z a p o m n i a n o wieczo­r e m z a m k n ą ć o k n o i g d y dziecko bez p r z e r w y k r z y c z a ł o , m a t k a p o s t a n o w i ł a nie w c h o d z i ć do pokoju, ż e b y go nie rozpieszczać. W y d a r z e n i e to z czasem zostało z a p o m n i a n e . J e s t rzeczą zrozu­miałą, że rodz ice mie l i poczucie w i n y i chciel i z a p o m n i e ć o t e j h i s tor i i . D l a t e g o p ieczołowic ie ją u k r y w a l i p r z e d s y n e m , ż e b y go r z e k o m o b r o n i ć p r z e d czymś, co s tało się już d a w n o (por. A. Mil­ler, 1980). D l a t e g o też z a r z u t y m a t k i w s t o s u n k u do a n a l i t y k a są aż n a d t o z r o z u m i a ł e .

M a m y t u z n o w u n a k a z C z a r n e j P e d a g o g i k i , ż e b y n ie r e a g o ­w a ć na k r z y k dziecka, bo inacze j w y r o ś n i e na t y r a n a , a n a s t ę p ­nie n a k a z m i l c z e n i a dla jego d o b r a . G d y b y N i e d e r l a n d k i e r o w a ł się a n a l i t y c z n y m i z a s a d a m i , a n ie swoją k r e a t y w n ą skłonnością, to n i g d y by n ie doszło do o d k r y c i a tego w c z e s n e g o u r a z u , lecz do nie z a m i e r z o n e g o p o w t ó r z e n i a wcześnie j szego, n ie c h c i a n e g o o k r u c i e ń s t w a , w f o r m i e p o p r a w n e j i n t e r p r e t a c j i p o p ę d o w e j (por. W. N i e d e r l a n d , 1965) 7.

I n f o r m u j ą c a f u n k c j a s n u nie zawsze jest t a k p r z e j r z y s t a , j ak w c y t o w a n y c h t u p r z y k ł a d a c h . S t o p i e ń z n i e k s z t a ł c e n i a t reśc i s n u m o ż e b y ć b a r d z o r ó ż n y . N a p r z y k ł a d p a c j e n c i widzą w e śn ie s iebie j ako w ł a s n y c h rodziców, a w ł a s n e dzieci r e p r e z e n t u j ą część ich s a m y c h . B y w a też i t a k , że w r ó ż n y c h o s o b a c h z o t o ­czenia widzą w e śnie pos tac ie s w o i c h rodz iców. Oczywiśc ie t r e ś ć s n u odnos i się do k a ż d o r a z o w e j s y t u a c j i w p r z e n i e s i e n i u . I s t o t ­n e jest, żeby a n a l i t y k t r a k t o w a ł p o w a ż n i e związek m i ę d z y s n a m i

7 Powołuję się tutaj na ustny przekaz Niederlanda. W zanotowanym przez niego opisie przypadku czytelnik znajdzie interesujące szczegóły o przebiegu leczenia.

233

Page 234: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

i w c z e s n o d z i e c i ę c y m i p r z e ż y c i a m i , a b y m ó g ł on u s ł y s z e ć i zoba­czyć h i s t o r i ę , k t ó r ą p a c j e n t o p o w i a d a , a k tórą r o d z i c e d a w n i e j ( i d l a t e g o o b e c n i e r ó w n i e ż i p a c j e n t ) chciel i u k r y ć .

„Byłem zesztywniały i zimny, byłem mostem, leżałem nad

przepaścią. Z jednej strony były wwiercone palce nóg, z tamtej

ręce, wgryzłem się mocno w kruszącą się glinę. Poły surduta po­

wiewały mi z boków. W głębi szumiał potok z pstrągami. Żaden

turysta nie zabłąkał się na tę niedostępną wysokość, most jesz­

cze nie był zaznaczony na mapie. — T a k l e ż a ł e m i c z e k a ł e m ; musiałem czekać. Raz zbudowany most, jeśli nie runie, nie prze­

staje być mostem.

Pewnego razu pod wieczór — czy to był pierwszy, czy też ty­

sięczny, nie wiem — moje myśli krążyły wciąż w nieładzie

i wciąż w koło. Pod wieczór latem, gdy strumień szumiał posęp­

niej, usłyszałem krok mężczyzny: Do mnie, do mnie. — Wyciąg­n i j się moście, bądź gotowa, belko bez poręczy, utrzymaj tego,

którego ci powierzono. Wyrównaj niepostrzeżenie chwiejność je­

go kroku, a jeśli się zachwieje, daj się poznać i rzuć go, niby

bóg gór, na ziemię.

Przyszedł, opukał mnie żelaznym końcem laski, potem podniósł

nim poły mojego surduta i ułożył je na mnie. Koniec laski za­

nurzył mi w rozmierzwione włosy i pozostawił go tam na długo,

zapewne rzucając dokoła dzikie spojrzenie. Potem jednak —

właśnie marzyło mi się, że jest już za górami i lasami — sko­

czył obiema nogami na środek mojego ciała. Wzdrygnąłem się

w gwałtownym bólu, nic nie wiedząc. Kto to był? Dziecko? Sen?

Rozbójnik? Samobójca? Kusiciel? Niszczyciel? Odwróciłem się,

żeby go zobaczyć. — M o s t się odwraca!

Jeszcze się nie odwrócił, a już runąłem, i już byłem rozdarty

i nadziany na ostre krzemienie, które tak spokojnie wpatrywały

się we mnie z rozpędzonej szaleńczo wody" (F. K a f k a , Most , t ł u m . R o m a n K a r s t , „ N o w e l e i m i n i a t u r y " , P I W 1961, s . 342 - 3).

„Nikt nie przeczyta tego, co tutaj piszę, nikt nie przyjdzie

mi z pomocą; gdyby wyznaczono zadanie udzielenia mi pomocy,

234

Page 235: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

wszystkie drzwi wszystkich domów, wszystkie okna pozostałyby

zamknięte, wszyscy pozostaliby w łóżkach z głowami przykry­

tymi kołdrą, cała ziemia byłaby nocnym zajazdem. Ma to swój

sens, gdyż nikt nic o mnie nie wie, a gdyby coś o mnie wiedział,

nie znałby miejsca mojego pobytu, a jeśliby znał miejsce mojego

pobytu, nie wiedziałby, jak mnie tam zatrzymać, nie wiedziałby,

jak mi pomóc. Myśl o udzieleniu mi pomocy jest chora i trzeba

ją leczyć w łóżku.

Wiem o tym, toteż nie wzywam pomocy, nawet kiedy chwila­

mi — nie panując nad sobą, jak na przykład teraz — mam sta­

nowczy zamiar to zrobić. Ale by przepędzić te myśli, wystar­

czy, że rozejrzę się wokoło i uprzytomnię sobie, gdzie jestem".

(F. Kafka, Myśliwy Grakchus, t ł u m . R o m a n K a r s t , „ N o w e l e i m i ­n i a t u r y " , P I W 1961, s . 94).

4. S Z T U K A POETYCKA (CIERPIENIA FRANZ A KAFKI)

T o m a s z M a n n n a p i s a ł n a t e m a t F r a n z a K a f k i : „ B y ł m a r z y c i e l e m i jego u t w o r y są często w z u p e ł n o ś c i w y k o n c y p o -w a n e i z b u d o w a n e na k s z t a ł t s n u . Z komiczną w i e r n o ś c i ą n a ­ś ladują n i e l o g i c z n e i n i e p o k o j ą c e b ł a z e ń s t w o s n ó w , t y c h osobli­w y c h p o z o r n y c h z w i e r c i a d e ł życ ia" .

Al f red D ö b l i n n a p i s a ł : „Są to r e l a c j e w p e ł n i p r a w d z i w e , z u p e ł n i e nie w y m y ś l o n e . W p r a w d z i e osobl iwie p o m i e s z a n e , a le p o d p o r z ą d k o w a n e w p e ł n i p r a w d z i w e m u , b a r d z o r e a l n e m u p u n ­k t o w i c e n t r a l n e m u . . .

W i e l u p o w i e d z i a ł o o p o w i e ś c i a c h K a f k i : «są r o d z a j e m snów», i m o ż n a się z t y m zgodzić! Ale co to jest t a k i e g o «rodza j snów»? I c h n i e s k r ę p o w a n y i zawsze p r z e k o n y w a j ą c y , p r z e j r z y s t y tok, nasze p r z e c z u c i e i w i e d z a o g ł ę b o k i e j p r a w i d ł o w o ś c i t y c h p r z e ­p ł y w a j ą c y c h z jawisk i uczucie, że b a r d z o n a s obchodzą" . (K. W a -g e n b a c h , 1976, s. 144).

P o w i e d z i a ł b y m , że K a f k a nie n a ś l a d o w a ł w s w o i c h u t w o r a c h s t r u k t u r y s n ó w , lecz p i sał śniąc. W jego d z i e ł a c h m o g ł y znaleźć m i m o w o l n ą e k s p r e s j ę p r z e ż y c i a z jego w c z e s n e g o dz iec ińs twa,

235

Page 236: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t a k s a m o jak w s n a c h i n n y c h ludzi . I t a k s t o i m y p r z e d r z e k o m ą a l t e r n a t y w ą : a lbo jes t K a f k a w i e l k i m w i z j o n e r e m , k t ó r y p r z e j ­r z a ł l u d z k i e s p o ł e c z e ń s t w o i jego w i e d z a pochodzi z g ó r y ( w t e d y nie m o ż e to m i e ć nic w s p ó l n e g o z d z i e c i ń s t w e m ) , a lbo k o r z e n i e jego twórczośc i sięgają d z i e c i ń s t w a i n ie m i a ł y b y w t e d y , j ak się u w a ż a , p o w s z e c h n e g o znaczenia . A le b y ć m o ż e j e s t e ś m y p o d w r a ż e n i e m p r a w d y jego dzieł, p o n i e w a ż czerpią o n e z b o g a c t w a n a j b a r d z i e j i n t e n s y w n y c h , b o l e s n y c h p r z e ż y ć ś w i a t a w c z e s n e g o d z i e c i ń s t w a ? R a i n e r M a r i a R i l k e n a p i s a ł : „ N i g d y n ie p r z e c z y t a ­ł e m a n i j e d n e j l in i jk i tego a u t o r a , k t ó r a b y m n i e zadz iwiła ł u b n ie d o t y c z y ł a m n i e w t y m , co n a j b a r d z i e j osob l iwe" .

W t y m rozdzia le , k t ó r y jest p o ś w i ę c o n y c i e r p i e n i u Kafk i , i k t ó r y n i g d y w p e ł n i nie b ę d z i e m ó g ł b y ć z a d o ś ć u c z y n i e n i e m jego twórczości , c h c i a ł a b y m d o w i e ś ć n a p o d s t a w i e k i l k u p r z y ­k ł a d ó w , jak t w ó r c a b e z w i e d n i e m ó w i ł w s w o i m dziele o w ł a ­s n y m dz iec ińs twie . B a d a c z e Kafki , k t ó r z y b y l i b y zdolni dos t rzec t e n w y m i a r i n ie p r ó b o w a l i b y s t o s o w a ć g o t o w y c h p s y c h o a n a l i ­t y c z n y c h teor i i , m o g l i b y w d u ż y m s t o p n i u u z u p e ł n i ć m o j e p r z y ­k ł a d y . J a j e d n a k , dzięki zna jomośc i jego l i s tów, n a k a ż d e j s t r o ­nie jego dzieł z n a j d u j ę w y r a ź n ą o b e c n o ś ć c i e r p i e n i a z l a t dzie­c ińs twa.

Nie n a l e ż y w i ę c r o z u m i e ć tego r o z d z i a ł u jako o d n i e s i e n i a p s y c h o a n a l i t y c z n e j teor i i d o g e n i a l n e g o t w ó r c y , a n i j ako l i t e r a c ­k i e j i n t e r p r e t a c j i dzieł F r a n z a Kafk i . R o z d z i a ł t e n swoje i s t n i e ­nie zawdzięcza m o j e m u o b o w i ą z k o w i mi lczenia , k t ó r y nie p o ­z w a l a mi p o d a w a ć i n f o r m a c j i o łosie z n a n e g o mi, jeszcze żyją­cego p i s a r z a i p y t a n i u , k t ó r e c z a s a m i p o j a w i a ł o się, g d y c z y t a ­ł a m K a f k ę , a m i a n o w i c i e : „Co by się s tało, g d y b y F r a n z K a f k a w swoje j w i e l k i e j r o z p a c z y z p o w o d u n i e m o ż n o ś c i z a w a r c i a związku m a ł ż e ń s k i e g o , z p o w o d u gruźl icy, k t ó r e j p s y c h i c z n e z n a ­czenie zobaczył z dużą jasnością, z p o w o d u m ę k i bezsennośc i i w i e l u i n n y c h s y m p t o m ó w , z n a l a z ł się w gab inec ie z w o l e n n i k a t e o r i i i n s t y n k t ó w ? " Wiem, ż e p r z e c i w n i c y p s y c h o a n a l i z y , k t ó r z y n ie mie l i ż a d n y c h d o ś w i a d c z e ń z n i e ś w i a d o m y m , w y ś m i a l i b y t a ­kie p y t a n i e i m o g l i b y sądzić, że m ą d r o ś ć K a f k i u s t r z e g ł a b y go po p i e r w s z e j wizyc ie p r z e d p o w r o t e m do świa ta , w k t ó r y m b y ł b y z u p e ł n i e n i e z r o z u m i a n y . J a w ż a d n y m w y p a d k u n i e p o d z i e l a m tego p r z e k o n a n i a , j e s t e m n a w e t p e w n a , że człowiek, k t ó r y , jak

236

Page 237: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

K a f k a , w c a ł y m s w o i m d z i e c i ń s t w i e i d o r o s ł y m życiu nie m i a ł szczęścia s p o t k a ć d r u g i e g o r o z u m i e j ą c e g o człowieka, nie d o s t r z e g ł ­by t a k szybko, że nie znajdzie go też w osobie p s y c h o a n a l i t y k a . Być m o ż e b e z s k u t e c z n i e (podobnie jak p r z e z p r a w i e p ięć la t za­biegał o to z r o z u m i e n i e u Felicj i) s z u k a ł b y go w ś r ó d p s y c h o a n a ­l i t y k ó w , k t ó r z y sądzą, ż e F r e u d z e s w o i m k o m p l e k s e m E d y p a i „ i n f a n t y l n ą s e k s u a l n o ś c i ą " o d k r y ł t a j e m n i c e d z i e c i ń s t w a i n i e ­ś w i a d o m e g o . T r u d n o jest j e d n a k powiedz ieć , jak szybko K a f k a m ó g ł b y się w y z w o l i ć z tego r o d z a j u m a t n i .

Nie w ą t p i ę , że b e z s e n n o ś ć K a f k i i jego bez l i tosne lęki z m n i e j ­s z y ł y b y się, a n a w e t us tąp iły , g d y b y m i a ł on m o ż l i w o ś ć d o p u s z ­czenia i p r z e ż y c i a podczas a n a l i z y w c z e s n o d z i e c i ę c y c h u c z u ć w p o w i ą z a n i u z w a ż n ą osobą z d a w n y c h lat . C h o d z i ł o b y o p r z e ż y ­w a n i e p r z e d e w s z y s t k i m t a k i c h uczuć, jak g n i e w z p o w o d u by­cia n i e z r o z u m i a n y m , o s a m o t n i e n i e , s t a ł a g r o ź b a o d r z u c e n i a i m a ­nipu lac j i . Nie w ą t p i ę , że nie u m n i e j s z y ł o b y to jego zdolności li­t e r a c k i c h , a n a w e t w z b o g a c i ł o b y je.

P s y c h o a n a l i z a , p o d o b n i e jak pedagog ika , z ła twośc ią m o ż e zniszczyć p i e r w i a s t e k d u c h o w y , jeżel i i n d o k t r y n u j e p a c j e n t a . Lecz jeżeli tego ńie rob i i p o z o s t a w i a mu p e ł n ą s w o b o d ę o d k r y ­w a n i a w ł a s n e g o dz iec ińs twa, t o m o ż e j e d y n i e w e s p r z e ć jego k r e ­a t y w n e możl iwości . Poza t y m , jeżeli w sz tuce d o s t r z e g a się nie s u b l i m a c j ę życzeń p o p ę d o w y c h , lecz t w ó r c z y w y r a z d o ś w i a d c z e ­nia n a g r o m a d z o n e g o w n i e ś w i a d o m o ś c i , to w t e d y k a ż d a anal iza, k t ó r a n a s t a w i o n a jest n a u m o ż l i w i e n i e a r t y k u l a c j i , będz ie p o b u ­dzała twórczość, a nie k r ę p o w a ł a ją. O b a w y , że p o p r z e z u ś w i a ­d o m i e n i e sobie m a ł e g o , ale m ę c z ą c e g o f r a g m e n t u w y c z e r p i e s ię n ieskończoność n ieświadomośc i , n ie m o ż e żywić n i k t , k o m u co­kolwiek m ó w i ą n p . o b r a z y Picassa, Miro, P a u l a K l e e czy też Chaga l la . To n i e ś w i a d o m o ś ć k i e r o w a ł a p ę d z l e m , a n i e n e u r o z a . K i e d y o p o w i a d a się o t r u d n y m d z i e c i ń s t w i e pisarza, m o ż e się w y ­dawać, że w i e l k i e dz ieło zawdzięcza swoją e g z y s t e n c j ę w ł a ś n i e w c z e s n y m u r a z o m . Szczególnie t r a f n e w y d a j e się to z d a n i e w s t o s u n k u d o F r a n z a Kafki , p r z y c z y m w y k o r z y s t u j ą c a p o s t a w a s p o ł e c z e ń s t w a p r z e j m u j e t u t a j ro lę rodziców, m n i e j w i ę c e j w t a ­k i m s e n s i e : „ R a z y p r z y d a ł y c i s ię ( n a m ) " . J e s t n i e d o p o m y ś l e ­nia, ż e b y człowiek, k t ó r y n ie jest z d o l n y do c ierp ienia , m ó g ł s t w o r z y ć wie lk ie dzieło. Ale zdolność c i e r p i e n i a n ie jes t s k u t k i e m

237

Page 238: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

u r a z ó w , lecz j e d n o i d r u g i e jest n a s t ę p s t w e m b a r d z o d u ż e j w r a ż ­l iwości s .

T o s a m o z d a r z e n i e m o ż e w s t r z ą s n ą ć całą is totą w r a ż l i w e g o dziecka, a u i n n e g o , m o ż e w ł a ś n i e n ieczułego, w y w o ł a ć l e d w i e w i d o c z n e ( lub w d a n y m m o m e n c i e l e d w i e w i d o c z n e ) r e a k c j e . T o ­też p r z y t o c z o n e p o w y ż e j z d a n i e m o ż n a o d w r ó c i ć : m o ż n a p r a w d o ­p o d o b n i e powiedz ieć , że w d z i e c i ń s t w i e k a ż d e g o w i e l k i e g o t w ó r ­cy b y ł o w i e l e c i e r p i e n i a , p o n i e w a ż m o c n i e j i b a r d z i e j i n t e n s y w ­nie p r z e ż y w a ł on k r z y w d y , u p o k o r z e n i a , l ęk i i p o c z u c i e s a m o ­tności , k t ó r e w y s t ę p u j ą w k a ż d y m dz iec ińs twie . Możl iwość g r o ­m a d z e n i a d o z n a n y c h c ierp ień, w ł ą c z e n i a ich w t r e ś ć życia w e ­w n ę t r z n e g o i p ó ź n i e j s z y c h fantaz j i o r a z w y r a ż a n i a i c h p ó ź n i e j w p r z e k s z t a ł c o n e j formie, z a p e w n i a p r z e t r w a n i e t y c h uczuć . Ale o d d z i e l e n i e ich od p i e r w s z y c h , z n a c z ą c y c h osób, do k t ó r y c h się odnoszą, i p o w i ą z a n i e ich z n o w y m i , n i e r e a l n y m i p o s t a c i a m i fantazj i , p r o w a d z i do n e r w i c y . M o ż n a to z i l u s t r o w a ć n a s t ę p u j ą ­c y m p r z y k ł a d e m .

P i ę t n a s t o l e t n i G u s t a w F l a u b e r t n a p i s a ł h i s tor ię , k tórą z a t y ­t u ł o w a ł Quidquid volueris. B o h a t e r e m o p o w i a d a n i a jes t s z e s n a ­s t o l e t n i Djal ioh, o w o c p o ł ą c z e n i a o r a n g u t a n a i n i e w o l n i c y , k t ó r e k i e d y ś zostało z a p l a n o w a n e i p r z e p r o w a d z o n e w B r a z y l i i p r z e z m ł o d e g o , a m b i t n e g o n a u k o w c a „ o z i m n y m s e r c u " m o n s i e u r P a u ­la. M o n s i e u r P a u l w y c h o w a ł dz iecko u siebie, j a k k o l w i e k n i e m ó g ł n a u c z y ć go l u d z k i e j m o w y , a n a s t ę p n i e , p i ę t n a ś c i e la t póź­n i e j , z a b r a ł ze sobą do s w o j e j o j c z y s t e j F r a n c j i , gdzie ożenił się z Ade le . D j a l i o h kocha A d e l e , d la k t ó r e j jes t j e d y n i e biedną, debi lną k r e a t u r ą l u b poczciwą m a ł p ą .

Os ta tn ią s c e n ę o p o w i a d a n i a p r z e k a z u j ę s ł o w a m i p i ę t n a s t o l e t ­niego F l a u b e r t a :

„ B y ł to t e n p a ł a c , gdzie m i e s z k a ł Dja l ioh z m o n s i e u r P a u l e m

s Posługuję się tym pojęciem, ponieważ nie znam lepszego. Trudno jest wyjaśnić, dlaczego jedno dziecko już bardzo wcześnie reaguje z wię­kszą wrażliwością niż drugie. Z pewnością są tego przyczyny, których jak dotąd dokładnie nie zbadałam i których poznanie być może umożliwi zbadanie fazy prenatalnej. Jednak wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że lękowe reakcje matki mogą prowadzić do wzmożonej czujności (wra­żliwości) płodu.

238

Page 239: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

i jego żoną. Od p r a w i e d w ó c h la t w i e l e zaszło w jego duszy, a p o w s t r z y m y w a n e łzy w y d r ą ż y ł y w n i e j głęboki g r ó b .

P e w n e g o r a n k a — b y ł to t e n dzień, o k t ó r y m w a m m ó w i ę —-w s t a ł i w y s z e d ł do ogrodu, gdzie z a w i n i ę t e w m u ś l i n , gazę, haf­ty i k o l o r o w e w s t ą ż k i s p a ł o w kołysce, k t ó r e j b i e g u n y złociły s ię w p r o m i e n i a c h słońca, około r o c z n e dziecko.

J e g o n i a n i n ie b y ł o ; D j a l i o h r o z e j r z a ł się n a w s z y s t k i e s t r o ­ny, p o d s z e d ł b l iże j , z u p e ł n i e bl isko do kołysk i , u n i ó s ł g w a ł t o w ­nie k o ł d e r k ę i s to jąc p r z e z chwi lę , o b s e r w o w a ł to śpiące, b i e d n e s t w o r z e n i e o m i ę s i s t y c h r ą c z k a c h , z a o k r ą g l o n y c h k s z t a ł t a c h , bia­ł e j szyi, m a ł y c h p a z n o k c i a c h ; w k o ń c u wziął je w obie r ę c e , za­toczył n i m koło n a d głową i r z u c i ł je z całe j s i ły na t r a w n i k , k t ó r y aż z a d r ż a ł od u d e r z e n i a . D z i e c k o w y d a ł o k r z y k , a jego mózg r o z p r y s n ą ł się p ięć k r o k ó w d a l e j obok l e w k o n i i . D j a l i o h rozchy l i ł swoje b l a d e w a r g i i z a ś m i a ł się k o n w u l s y j n y m ś m i e ­chem, k t ó r y b y ł z i m n y i s t r a s z n y , jak ś m i e c h z m a r ł e g o . N a t y c h ­m i a s t s k i e r o w a ł s ię w s t r o n ę d o m u , w s z e d ł na schody, o t w o r z y ł d r z w i do j a d a l n i , z a m k n ą ł j e z n o w u , wziął klucz, r ó w n i e ż od k o ­r y t a r z a , i w y r z u c i ł o b a z p r z e d s i o n k a s a l o n u p r z e z o k n o na u l i­cę. W k o ń c u w s z e d ł z u p e ł n i e cicho na p a l c a c h do sa lonu, i sko­r o t y l k o wszedł, z a m k n ą ł d r z w i d w a r a z y n a z a s u w k ę . T a k m a ­ło ś w i a t ł a p r z e n i k a ł o p r z e z p ieczołowic ie z a m k n i ę t e żaluzje, że l e d w i e b y ł w i d o c z n y w p ó ł m r o k u .

D j a l i o h z a t r z y m a ł się i u słyszał j e d y n i e szelest k a r t e k , k t ó r e p r z e w r a c a ł a b i a ł a r ę k a Adele.. . w k o ń c u zbl iżył się do m ł o d e j k o b i e t y i u s i a d ł obok n i e j . Ta z a d r ż a ł a i s p o j r z a ł a na n iego ze z m i e s z a n i e m w b ł ę k i t n y c h oczach; je j p o r a n n y s t r ó j b y ł s z e r o k i i r o z c h y l o n y z p r z o d u , a jej s k r z y ż o w a n e nogi u w y p u k l a ł y , m i m o o k r y c i a , k s z t a ł t je j ud. W o k ó ł n i e j unos i ł się u p a j a j ą c y z a p a c h p e r f u m ; je j r z u c o n e na k r z e s ł o b i a ł e r ę k a w i c z k i z p a s ­kiem, chus teczką, apaszką, w s z y s t k o t o m i a ł o t a k i d e l i k a t n y i o s z a ł a m i a j ą c y z a p a c h , że w i e l k i e n o z d r z a D j a l i o h a rozszerzyły się, żeby w c h ł o n ą ć t e n a r o m a t . . . «Czego chcesz ode m n i e ? » za­p y t a ł a p r z e r a ż o n a , s k o r o t y l k o g o r o z p o z n a ł a .

N a s t ą p i ł o d ł u g i e m i l c z e n i e ; n ie o d p o w i a d a ł i t y l k o w p a t r y w a ł się w nią p o ż e r a j ą c y m w z r o k i e m , p o t e m zbliżając s ię coraz b a r ­dzie j objął jej ta l ię o b i e m a r ę k a m i i w y c i s n ą ł na je j szyi o g n i s t y

239

Page 240: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p o c a ł u n e k , k t ó r y dla A d e l e b y ł jak k ł u j ą c e u k ą s z e n i e węża; zo­baczył, j ak je j ciało p o c z e r w i e n i a ł o i z a d r ż a ł o .

«Och! B ę d ę k r z y c z a ł a p o m o c y ! » z a w o ł a ł a p r z e r a ż o n a . «Na p o ­m o c ! Och! P o t w ó r ! » d o d a ł a i s p o j r z a ł a na niego.

D j a l i o h nie o d p o w i e d z i a ł ; b e ł k o t a ł t y l k o i bił się w g ł o w ę p e ł e n wściekłości . O c h ! Nie m ó c p o w i e d z i e ć je j an i j e d n e g o sło­w a ! Nie m ó c je j w y l i c z y ć s w o i c h m ą k ! i c ie rp ienia , i m ó c je j z a o f e r o w a ć j e d y n i e z w i e r z ę c e łzy i jęki p o t w o r a ! I b y ć o d e ­p c h n i ę t y m jak gad! Być z n i e n a w i d z o n y m p r z e z tę, k t ó r ą się k o ­cha i n ie m ó c p o w i e d z i e ć a n i s ł o w a !

«Zos taw m n i e , l i tości ! Z o s t a w m n i e ! Czy nie widzisz, ż e b u ­dzisz we m n i e s t r a c h i w s t r ę t ? Z a w o ł a m P a u l a , on cię zabije!»

Dja l ioh p o k a z a ł je j k luczyk, k t ó r y m i a ł w r ę k u i z a t r z y m a ł się. Z e g a r w a h a d ł o w y w y b i ł ósmą i p t a k i ś w i e r g o t a ł y w p t a s z a r -ni; s ł y c h a ć b y ł o t u r k o t k a r e t y , k t ó r a p r z e j e ż d ż a ł a i o d d a l i ł a się.

«Wynoś się! Z o s t a w m n i e , n a miłość boską!» C h c i a ł a w s t a ć , a le D j a l i o h m o c n o t r z y m a ł ją za brzeg s u k i e n k i , k t ó r a r o z d a r ł a się p o d jego p a z n o k c i a m i . «Chcę wyjść, m u s z ę wyjść... M u s z ę zo­b a c z y ć swoje dz iecko, c h y b a pozwol isz m i zobaczyć m o j e dzie­cko! » S t r a s z n a m y ś l s p r a w i ł a , że d r ż e n i e p r z e n i k n ę ł o jej ciało, z b l a d ł a i d o d a ł a : «Tak, moje dz iecko! Muszę je widzieć... i to n a ­t y c h m i a s t , w o k a m g n i e n i u ! »

O d w r ó c i ł a s ię i zobaczyła p r z e d sobą t w a r z d e m o n a s t r o j ą c e ­go g r y m a s y ; zaczął się ś m i a ć t a k przeciąg le, t a k głośno i to bez p r z e r w y , że Adele , s k a m i e n i a ł a z p r z e r a ż e n i a , u p a d ł a p r z e d n i m n a k o l a n a .

D j a l i o h też u k l ę k n ą ł , p o t e m posadził ją siłą na k o l a n a c h i p o ­d a r ł n a s t r z ę p y w s z y s t k i e je j s u k n i e , p o d a r ł zasłony, k t ó r e j ą p r z y k r y w a ł y ; a k i e d y zobaczył ją drżącą jak l i s tek osiki, w k o ­szuli, z r ę k a m i s k r z y ż o w a n y m i na n a g i c h p ier s iach, płaczącą, 0 c z e r w o n y c h p o l i c z k a c h i p o b l a d ł y c h w a r g a c h , p o c z u ł na sobie d z i w n y ciężar; p o t e m wziął k w i a t y , r o z r z u c i ł j e na p o d ł o d z e , za­s u n ą ł różowe, a t ł a s o w e zasłony i też się r o z e b r a ł .

A d e l e zobaczyła go n a g i m , z a d r ż a ł a z p r z e r a ż e n i a i o d w r ó c i ł a g ł o w ę ; D j a l i o h zbl iżył się i d ł u g o p r z y c i s k a ł ją do swoje j p iers i ; 1 czuła na s w o j e j c iepłe j i a t ł a s o w e j skórze jego z i m n e i o w ł o ­s ione ciało p o t w o r a ; t e n skoczył na k a n a p ę , zrzucił p o d u s z k i i k o ­ł y s a ł się d ł u g o na oparc iu , m e c h a n i c z n y m i r e g u l a r n y m r u c h e m

240

Page 241: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s w o i c h e l a s t y c z n y c h k r ę g ó w ; c o p e w i e n czas w y d a w a ł g a r d ł o w e o k r z y k i i ś m i a ł się z z a c i ś n i ę t y m i z ę b a m i .

Czego w i ę c e j p o ż ą d a ł ? Miał p r z e d sobą k o b i e t ę , k w i a t y u jej s t ó p , r ó ż o w e ś w i a t ł o , k t ó r e ją oświe t lało, o d g ł o s y p t a s z a r n i za m u z y k ę i j ak i ś b l a d y p r o m i e ń s ł o n e c z n y , k t ó r y r o z j a ś n i a ł tę scenę. P r z e r w a ł swoją g i m n a s t y k ę , p o d b i e g ł do Adel i , zatopił swoje s z p o n y w je j ciele i p r z y c i ą g n ą ł ją ku sobie; zdjął je j k o ­szulę .

K i e d y zobaczyła się c a ł k i e m n a g a w r a m i o n a c h Dja l ioha, k r z y k n ę ł a p r z e r a ż o n a i m o d l i ł a się do Boga. C h c i a ł a z a w o ł a ć o p o m o c , a le n ie m o g ł a w y d o b y ć a n i j e d n e g o s ł o w a .

G d y D j a l i o h zobaczył ją taką, nagą z r o z p u s z c z o n y m i w ł o s a ­m i n a r a m i o n a c h , s t a ł cicho bez r u c h u , oszołomiony, j ak p i e r w ­szy m ę ż c z y z n a , k t ó r y zobaczył k o b i e t ę ; p r z e z dłuższą c h w i l ę nie d o t y k a ł jej, p o t e m w y r w a ł jej j a s n e włosy, w ł o ż y ł j e do ust , g r y z ł je, całował, p o t e m t a r z a ł się po p o d ł o d z e w ś r ó d k w i a t ó w , po p o ­d u s z k a c h , p o u b r a n i a c h Adele , z a d o w o l o n y , sza lony, p i j a n y m i ­łością...

W k o ń c u jego dz ika b r u t a l n o ś ć nie m i a ł a już g r a n i c ; j e d n y m s u s e m znalazł s ię p r z y n ie j , rozłożył je j obie ręce, p o ł o ż y ł n a p o d ł o d z e i toczył ją t a m i z p o w r o t e m jak oszalały. Częs to w y ­d a w a ł dzikie o k r z y k i i r o z p o ś c i e r a ł r a m i o n a , t ę p o i n i e r u c h o m o , rzężąc z r o z k o s z y jak m ę ż c z y z n a , k tóry . . . N a g l e p o c z u ł d r g a j ą c e ciało A d e l e p o d sobą, je j m i ę ś n i e s t w a r d n i a ł y jak żelazo, w y d a ł a p e ł e n ża lu o k r z y k i w e s t c h n i e n i e , k t ó r e z o s t a ł y z d u s z o n e p o d u s z ­k a m i . W t e d y poczuł , że jest c h ł o d n a , je j oczy się z a m k n ę ł y , p r z e k r ę c i ł a się, a je j u s t a o t w a r ł y śię.

K i e d y zobaczył, że b a r d z o d ł u g o leży z i m n a i n i e r u c h o m a , w s t a ł , o b r a c a ł j ą n a w s z y s t k i e s t r o n y , c a ł o w a ł je j s topy, je j r ę ­ce, usta, i p o d s k a k u j ą c p o b i e g ł w k i e r u n k u śc iany. W i e l o k r o t n i e p o w t a r z a ł s w ó j bieg; u d a ł o m u się u d e r z y ć głową w m a r m u r o w y k o m i n e k — i p a d ł bez r u c h u , o b l a n y krwią, na ciało A d e l e .

K i e d y z n a l e z i o n o Adele , m i a ł a na ciele szerok ie i g ł ę b o k i e ś l a d y p a z u r ó w , a D j a l i o h m i a ł s t r a s z l i w i e p ę k n i ę t ą czaszkę. Są­dzono, że m ł o d a k o b i e t a b r o n i ą c swoje j czci, zabiła go n o ż e m . W s z y s t k o to zna lazło s ię w g a z e t a c h i możec ie sobie w y o b r a z i ć , j a k i m s t a ł o się to i m p u l s e m do w i e l u «ach» i «och». N a s t ę p n e g o d n i a p o g r z e b a n o z m a r ł y c h . K o n d u k t p o g r z e b o w y b y ł w s p a n i a ł y ;

16 — M u r y m i l c z e n i a . 241

Page 242: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d w i e t r u m n y , m a t k i i dziecka, a w s z y s t k o w c z a r n y c h p i ó r o p u ­szach, ś w i a t ł a c h , w obecności ś p i e w a j ą c y c h księży, p c h a j ą c e j się c iżby i c z a r n y c h m ę ż c z y z n w b i a ł y c h r ę k a w i c z k a c h " (G. F l a u ­b e r t , 1980, s. 138 - 145).

B y ć m o ż e n i e j e d e n wie lb ic ie l s t y l u F l a u b e r t a , jego pośwciąg-l iwości i t w ó r c z e j wie lkości , okreś l i t e n f r a g m e n t z Quidquid

volueris j ako m e l o d r a m a t y c z n y i m ł o d z i e ń c z y . P r z e c i e ż u t w ó r został n a p i s a n y w okres ie d o j r z e w a n i a , w k t ó r y m z n o w u odży­w a dz iec ińs two. Z a p e w n e d l a t e g o i n t e n s y w n e u c z u c i a miłości , n ienawiśc i , bólu, s a m o t n o ś c i , u p o k o r z e n i a i bezs i lności jeszcze u n i k n ę ł y k o n t r o l i . Ale już w t y m u t w o r z e is tnie ją mie j sca, k t ó ­re w o d p o w i e d n i e j , l i t e r a c k i e j f o r m i e m ó w i ą o t r a g i c z n e j s a m o t ­ności w r a ż l i w e g o dziecka, k t ó r y m b y ł n i e g d y ś k a ż d y p i sarz . N a p r z y k ł a d f r a g m e n t :

„ P y t a ł się, d laczego n ie jes t ł a b ę d z i e m , t a k p i ę k n y m , jak te s t w o r z e n i a . K i e d y się zbliżał, l u d z i e uciekal i , p o g a r d z a l i n i m ; d laczego nie b y ł t a k p i ę k n y jak oni? Dlaczego n i e b o n ie s t w o ­r z y ł o go ł a b ę d z i e m , p t a k i e m , c z y m ś l e k k i m , co ś p i e w a i co m o ż n a k o c h a ć ? L u b p r z e c i w n i e , c z e m u n ie b y ł n i c z y m ? «Dlaczego», p o ­wiedział , kopiąc c z u b k i e m s t o p y k a m i e ń , «dlaczego n i e j e s t e m t a k i ? Depczę go, a on leci i n ie cierpi !» (G. F l a u b e r t , 1980, s. 131).

C z y F l a u b e r t wiedział , że scena z A d e l e odnos i się w d u ż e j m i e r z e do jego w ł a s n e j h i s tor i i , czy też nie? Ojciec F l a u b e r t a b y ł c e n i o n y m l e k a r z e m , podczas g d y on s a m u c h o d z i ł w dzieciń­s t w i e za „ idiotę w r o d z i n i e " i m i a ł t r u d n o ś c i z n a u c z e n i e m się m ó w i e n i a , c z y t a n i a i p i s a n i a (por. J . P. S a r t r e , 1977). M i ę d z y n i m a m a t k ą , w e d ł u g S a r t r e ' a , b y ł p o d o b n y d y s t a n s , jak m i ę d z y D j a ­l ioh a A d e l e ; jego ojciec b y ł a m b i t n y m n a u k o w c e m , p o d o b n i e j ak „ m o n s i e u r P a u l " ; o młodszą s ios t rę ( k t ó r a nos iła i m i ę swo­je j m a t k i ) , n ie m ó g ł b y ć n a w e t o t w a r c i e z a z d r o s n y — m o ż n a b y wyl iczyć jeszcze wie le i n n y c h ana log i i z Dja l iohern. Ale na p y ­t a n i e , czy F l a u b e r t wiedz iał , że pisze o s w o i m życiu, o d p o w i e ­d z i a ł a b y m m i m o w s z y s t k o przecząco. D j a l i o h n i g d y n ie m ó g ł b y p o r w a ć dziecka z w ó z k a i rzuc ić go na t r a w n i k , g d y b y F l a u b e r t wiedział , że d a r z y swoją s ios t rę nie t y l k o b r a t e r s k ą miłością. T a k ż e p r z y a t a k u n a A d e l e p i ę t n a s t o l a t e k m ó g ł puśc ić w o d z e swoje j m ł o d z i e ń c z e j fantaz j i , p o n i e w a ż n ie wiedział , że u Ade le s z u k a ł n i g d y n ie d o z n a n e j bl iskości i czułości m a t c z y n e j .

242

Page 243: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

W ł a ś n i e to rozszczepienie, t e n b r a k p o w i ą z a n i a uczuc ia z oso­b a m i z przeszłośc i i p r z e c h o w a n i e t reśc i w świecie fantaz j i u m o ż ­liwiają twórczość, p r z y c z y m w y r a ż e n i e c i e r p i e n i a n ie m o ż e u s u ­nąć n e r w i c y . Ale c i e r p i e n i e m o ż e b y ć s ta le ł a g o d z o n e , p o n i e w a ż t w ó r c a w p r o c e s i e p i s a n i a m a w y i m a g i n o w a n y obiekt , k t ó r y p o ­s iada i d e a l n e c e c h y : jest do dyspozycj i , zawsze jest w s t a n i e go zrozumieć, p o w a ż n i e t r a k t o w a ć i t o w a r z y s z y ć m u . T e m u w y i m a ­g i n o w a n e m u o b i e k t o w i m o ż e z a w i e r z y ć swoją skargę , ale zawsze pod w a r u n k i e m , że rodzice p o z o s t a n ą oszczędzeni, to znaczy, że n i k t ( także on s a m ) nie może się dowiedzieć, kogo w ł a ś c i w i e te uczucia dotyczą. P o d o b n i e jest w p r z y p a d k u S a m u e l a B e c k e t t a .

J a k w i a d o m o , S a m u e l B e c k e t t twierdz i , ż e m i a ł b e z p i e c z n e i szczęś l iwe dz iec ińs two, p o n i e w a ż jego rodzice by l i z a m o ż n i . Izolacja p r o t e s t a n c k i e g o chłopca w k a t o l i c k i e j I r l a n d i i , w o d d a ­lone j pos iadłości n a d m o r s k i e j z o g r o d e m p o d o b n y m do p a r k u , p r z y g n ę b i e n i e i z a g r o ż e n i e w y w o ł a n e p r z y m u s e m codz iennego b a d a n i a s u m i e n i a , co, j ak o c z e k i w a ł a m a t k a , p o w i n n o d o p r o w a ­dzić do jego re l ig i jne j i luminac j i , z pewnośc ią p o z o s t a ł y dla p i ­sarza, w o d n i e s i e n i u do jego d z i e c i ń s t w a , n i e d o s t ę p n e e m o c j o n a l ­nie. W p r a w d z i e m o ż e p r z e ż y ć te u c z u c i a pisząc, a le nie są one związane z jego w ł a s n y m losem. W p r z e c i w i e ń s t w i e do ludzi, k t ó r z y m u s z ą swoje uczuc ia p r z e z w y c i ę ż a ć j e d y n i e za pomocą i n t e l e k t u , p i s a r z e mogą odczuć i w y r a z i ć swoje i n t e n s y w n e i zróż­n i c o w a n e s t a n y u c z u c i o w e , jeżeli nie u ś w i a d a m i a j ą sobie ich p o ­w i ą z a n i a z t r a g e d i ą w ł a s n e g o d z i e c i ń s t w a .

B e c k e t t , na d ł u g o p r z e d p o w s t a n i e m Czekając na Godota n a ­pisał w w i e k u d w u d z i e s t u ł a t o p o w i a d a n i e pod t y t u ł e m Assum-

ption. B e z i m i e n n y b o h a t e r tego o p o w i a d a n i a r o z w i n ą ł zdolność d o s ł o w n e g o „ z a s z e p t y w a n i a " g ł o ś n y c h z g r o m a d z e ń , k t ó r y c h n ie m ó g ł u n i k n ą ć . Ale w ł a ś c i w y m t e m a t e m o p o w i a d a n i a n ie jest t a s z t u k a z a s z e p t y w a n i a , lecz lęk b e z i m i e n n e g o b o h a t e r a , że p e w ­nego d n i a — m i m o w s z y s t k i c h ś r o d k ó w os t rożnośc i — m ó g ł b y w y d a ć ż y w i o ł o w y , n a d n a t u r a l n y , n i e l u d z k i k r z y k . B o t o b y ł b y jego k o n i e c ( w c o m o c n o wierzy) . P e w n a kobie ta , k t ó r a m u się b e z w z g l ę d n i e n a r z u c a , i k t ó r ą w k o ń c u k o c h a k a ż d e j nocy, r z e ­czywiście d o p r o w a d z a go do tego. K r z y k roznos i się ,,z długą, t r y u m f u j ą c ą g w a ł t o w n o ś c i ą " , w s t r z ą s a d o m e m i r o z t a p i a się ,,w g r z m i ą c y m s z u m i e m o r z a " . Z n a l e z i o n o (kobietę), j ak pieściła

16' 243

Page 244: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

jego z m i e r z w i o n e , m a r t w e w ł o s y (por. K . B i r k e n h a u e r , 1971, s. 30 i nast . ) .

N i e w y d a j e s ię m o ż l i w e , ż e b y człowiek, k t ó r y b ę d ą c dziec­k i e m , m i a ł m o ż l i w o ś ć w z g l ę d n i e s w o b o d n e g o w y r a ż a n i a s w o i c h u c z u ć i m y ś l i , m ó g ł n a p i s a ć t a k p e ł n ą n a p i ę c i a i porusza jącą h i ­s t o r i ę . Ale jes t rzeczą z u p e ł n i e z rozumiałą , że w szczególnie cięż­k i c h p r z y p a d k a c h d o r o s ł y z a c h o w u j e w p a m i ę c i j e d y n i e w y i d e ­a l i z o w a n e w s p o m n i e n i a z e swojego d z i e c i ń s t w a l u b n ie p o s i a d a ż a d n y c h w s p o m n i e ń , b o p r a w d a b y ł a b y dla s a m o t n e g o dz iecka n i e do znies ienia .

F a k t , ze B e c k e t t z a p r z e c z a s w o j e m u c i e r p i e n i u z o k r e s u dzie­c i ń s t w a („zaszeptu je je") i jest p r z e k o n a n y o t y m , że p r z e d s t a ­w i a j e d y n i e a b s u r d a l n o ś ć t a k z w a n e g o „ s p o ł e c z e ń s t w a " , k t ó r ą m ó g ł s p o s t r z e c jako dorosły , o d p o w i a d a t reśc i t e j h i s tor i i . T r a ­g i c z n e w t e j p o s t a w i e jes t to, że u t w o r y B e c k e t t a , w k t ó r y c h n a ­m a c a l n e jest p i e k ł o jego dz iec ińs twa, n ic nie mogą p o w i e d z i e ć o u k r y t y c h k o r z e n i a c h , p o n i e w a ż są o n e częścią jego s a m e g o . A p o n i e w a ż p r z e z całe swoje życie p r ó b u j e on, ze w z g l ę d u na s w o j e dz iec ińs two, z a c h o w a ć obo ję tność , t a k o n i e c z n o ś ć rozszcze­p i e n i a w s ferze e m o c j i szczególnie w y r a ź n i e d e m o n s t r u j e ( w ł a ­ś n i e na p r z y k ł a d z i e b a r d z o w r a ż l i w e g o i w y s o c e u z d o l n i o n e g o człowieka) , j ak ciężkie s a n k c j e g roz i ły k i e d y ś d z i e c k u za zdol­ność z a p a m i ę t y w a n i a . Ze w z g l ę d u na to, że t a k w c z e ś n i e zosta­ł y w p o j o n e , m o g ł y p r z e z całe życie f u n k c j o n o w a ć bez p r z e s z k ó d .

Z tego, co zostało d o t ą d p o w i e d z i a n e , m o ż n a w n i o s k o w a ć , że a n i F l a u b e r t , a n i B e c k e t t n ie n a p i s a l i b y c y t o w a n y c h t u t a j opo­w i a d a ń , g d y b y by l i ś w i a d o m i , że opowiada ją o w ł a s n y c h losach. W k o n s e k w e n c j i s k ł a n i a to n i e k t ó r y c h do o k r u t n e g o s t w i e r d z e ­n i a : „ N a szczęście wie lcy t w ó r c y m i e l i ciężkie dz iec ińs two, w p r z e c i w n y m r a z i e b y l i b y ś m y p o z b a w i e n i ich w s p a n i a ł y c h d z i e ł " . Ja j e d n a k sądzę, że p i s a r z e c i n a p i s a l i b y j e d y n i e coś i n n e g o , r ó w ­n i e znaczącego, jeżeli m i a ł o b y to ź r ó d ł o w n i e ś w i a d o m o ś c i . N i e ­ś w i a d o m e jest n i e s k o ń c z o n e , p o d o b n e do m o r z a , z k t ó r e g o w p r o ­cesie a n a l i z y m o ż e m y z a c z e r p n ą ć j e d y n i e s z k l a n k ę w o d y , t ę jego część, k t ó r a u c z y n i ł a c z ł o w i e k a c h o r y m . W i e l k i t w ó r c a t y m swo­b o d n i e j będz ie m ó g ł c z e r p a ć z m o r z a , w im m n i e j s z y m s t o p n i u będz ie się m u s i a ł c h r o n i ć p r z e d grożącą m u z e s z k l a n k i t ruc izną . N i e s k r ę p o w a n y , b ę d z i e p r ó b o w a ł r ó ż n y c h dróg o d k r y w a n i a sie-

244

Page 245: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

bie n a nowo, j ak m o ż n a t o z a o b s e r w o w a ć n a p r z y k ł a d z i e życia i dzieła P a b l a Picassa . Coś p r z e c i w n e g o m o ż n a by p o w i e d z i e ć 0 S a l v a d o r z e Dal i , k t ó r y bez w ą t p i e n i a jest w i e l k i m m a l a r z e m , ale p o d o b n i e j ak S a m u e l B e c k e t t , p r z e z całe swoje życie z a g r o ­ż o n y jest t r u c i z n ą w s z k l a n c e . Te s ą d y n ie są oceną w a r t o ś c i , lecz dotyczą j e d y n i e osobis te j t r a g e d i i t w ó r c y . S z k l a n k a jest m a ­ła w p o r ó w n a n i u z m o r z e m . Ale jeżeli w t y m k o n t e k ś c i e w y ­o b r a z i m y sobie c z ł o w i e k a o r o z m i a r a c h m r ó w k i , to i ta s z k l a n k a m o ż e się w y d a ć w i e l k i m m o r z e m .

U t a r t e p r z e k o n a n i e o k o r z y s t n y m w p ł y w i e n e r w i c y n a s z t u ­kę jest b y ć m o ż e z a k o r z e n i o n e w n a s z e j w y z y s k u j ą c e j p o s t a w i e , k tórą w p e w i e n sposób m o ż n a z r o z u m i e ć . M o g l i b y ś m y m i a n o w i ­cie p y t a ć : c z y m b y ł y b y dz ieła Kafki , P r o u s t a , J o y c e ' a bez i c h n e r w i c ? Czyż w ł a ś n i e n ie c i p i s a r z e opisal i nasze w ł a s n e , w e ­w n ę t r z n e zagrożenia, w e w n ę t r z n e więz ienia , p r z y m u s y , a b s u r ­dalności? Nie c h c i e l i b y ś m y więc, żeby by l i zdrowi , ż e b y pisal i t a k j ak G o e t h e , b o b y l i b y ś m y p o z b a w i e n i d e c y d u j ą c y c h p r z e ż y ć 1 n i e ś w i a d o m y c h o d w z o r o w a ń . W Procesie K a f k i p r z e ż y w a m y nasze n i e z r o z u m i a ł e poczucie w i n y , w Zamku naszą bezs i lność, w Przemianie s a m o t n o ś ć i izolację, bez p o p a d a n i a w rozpacz, bo przec ież s t a n y t e dotyczą j e d y n i e w y m y ś l o n y c h p r z e z K a f k ę p o ­staci . T a c y p i s a r z e spełnia ją w a ż n ą dla n a s f u n k c j ę n ieobowią-zującego l u s t r a , k t ó r e g o nie c h c i e l i b y ś m y b y ć p o z b a w i e n i . W t e n sposób jako p o t o m n o ś ć p r z e j m u j e m y spuśc iznę rodziców, k o r z y ­s ta jąc ze zdolności p i sa rza .

T a m y ś l p o j a w i ł a się p o r a z p i e r w s z y , g d y c z y t a ł a m l i s ty M o z a r t a d o s y n a w p a s j o n u j ą c y m s t u d i u m F l o r i a n a L a n g e g g e r a (1978). M i ę d z y i n n y m i m o ż n a b y ł o p r z e c z y t a ć t a m t a k i e z d a n i e : „ P r z e d e w s z y s t k i m m u s i s z z c a ł e j d u s z y m y ś l e ć o p o w o d z e n i u t w o i c h rodziców, w p r z e c i w n y m r a z i e duszę twoją diabl i w e ­zmą... od ciebie m o g ę o c z e k i w a ć w s z y s t k i e g o z rac j i dz iec ięce j powinności . . . chcę, jeżeli Bóg chce, p o ż y ć jeszcze p a r ę la t , z a p ł a ­cić m o j e d ł u g i — a p o t e m możesz, jeżel i m a s z o c h o t ę , rozb ić gło­wę o m u r " (s. 86 i 92). Te i p o d o b n e z d a n i a n i e z b y t pasu ją do o b r a z u k o c h a j ą c e g o ojca, k t ó r y p r z e k a z a ł a n a m h i s t o r i a . Ale w y r a ź n i e m ó w i ą o n a r c y s t y c z n y m w y k o r z y s t a n i u dziecka, co w większości w y p a d k ó w nie w y k l u c z a m o c n e g o a f e k t y w n e g o w s p a r ­cia i d u ż y c h p r e t e n s j i , (por. A. Mil ler , 1979 i 1981). G d y c z y t a

245

Page 246: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

się „ c z u l e " l i s ty L e o p o l d a M o z a r t a w w y d a n i u L a n g e g g e r a , n ie n a l e ż y się dziwić, że s y n żył t y l k o t r o c h ę d ł u ż e j niż ojciec, z m a r ł w w i e k u 37 l a t i p r z e d śmierc ią b a ł się o t ruc ia . Ale j ak n i e w a ż ­ny w y d a j e się p o t o m n o ś c i t e n p o j e d y n c z y , t r a g i c z n y los w obl i­czu w y b i t n y c h os iągnięć M o z a r t a .

J a k k o l w i e k s u b i e k t y w n a s t r o n a losu t w ó r c y r a c z e j n ie m a z n a c z e n i a dla p o t o m n o ś c i , c h c i a ł a b y m zająć się w t y m rozdzia le w ł a ś n i e osobistą t r a g e d i ą p i s a r z a F r a n z a Kafk i . C z y n i ę to, p o ­n i e w a ż p r z e c z u w a m , ż e większość n a s z y c h p a c j e n t ó w s p o t k a ł p o ­d o b n y los, chociaż s z u k a l i p o m o c y w p s y c h o a n a l i z i e ; a le nie m o ­gli je j znaleźć, bo t a k ż e w e w n ą t r z p s y c h o a n a l i z y p o w s z e c h n e jes t m n i e m a n i e , k t ó r e w y s z ł o od F r e u d a , że dzieło s z t u k i jest „ s u b s t y t u t e m z d r o w e g o zaspoko jen ia i n s t y n k t ó w " , a w i ę c o z n a ­k ą n e r w i c y lub, w i n n y m k o n t e k ś c i e „ p r o d u k t e m k u l t u r y " , „ r e ­z u l t a t e m s u b l i m a c j i p o p ę d ó w " .

G d y b y dzis ia j zna lazł się t a k i człowiek jak K a f k a (a nie w ą t ­p ię w to, że s p o t y k a m y ludz i o p o d o b n e j s t r u k t u r z e i p o d o b n e j h i s t o r i i dz iec ińs twa) , co s t a ł o b y się, g d y b y p o d d a n o go p s y c h o ­anal iz ie w e d ł u g zasad teor i i i n s t y n k t ó w ? W y o b r a ż e n i e tego m o ­ż e m y znaleźć w o b s z e r n e j l i t e r a t u r z e p o ś w i ę c o n e j e d y p a l n y m , p r e e d y p a i n y m , a o s t a t n i o t a k ż e h o m o s e k s u a l n y m ż y c z e n i o m l ibi-d y n a l n y m Kafk i . G ü n t e r M e c k e pisze n p . t a k :

„Is totą Procesu jest s e k s u a l n y s p r a w d z i a n , w k t ó r y m Józef K. zawodzi z a r ó w n o w związku h e t e r o s e k s u a l n y m (z p a n n ą B ü r s t -n e r ) , jak i w h o m o s e k s u a l n y m (z „ m a l a r z e m " T i t o r e l l i m ) . T o t e ż w k o ń c u za k a r ę zostaje z g w a ł c o n y a n a l n i e p r z e z d w ó c h z b i r ó w " (1981, s. 214).

W c y t o w a n y m t u t a j a r t y k u l e z „ P s y c h e " m o ż n a zna leźć szcze­g ó ł o w e p o t w i e r d z e n i e tego, co s p o t k a ł o b y p a c j e n t a F r a n z a Kaf­kę, g d y b y jego a n a l i z ę p r z e j ą ł G ü n t e r M e c k e . M e c k e r e l a c j o n u j e :

„ U t w o r y K a f k i b y ł y dla m n i e zawsze w o wie le w i ę k s z y m s t o p n i u k a m i e n i e m o b r a z y niż i m p u l s e m do rozmyś lań . . . Bóg wie, d laczego m n i e w ł a ś n i e p r z y p a d ł w udz ia le o b o w i ą z e k p r o w a d z e ­n i a p o kolei k i l k u s e m i n a r i ó w p o ś w i ę c o n y c h Kafce . P r o w a d z i ­ł e m je, jak ś l e p y m i ę d z y ś l e p y m i , z r o s n ą c y m n i e s m a k i e m , w k o ń c u ze w s t y d e m . C z u ł e m , że b e z w a r u n k o w o n ie d o r o s ł e m do p r z e d m i o t u , s t w i e r d z i ł e m , że p r o w o k u j e m n i e on do ba jania , w k r ó t c e d u s i ł e m się we w ł a s n y m sosie i m u s i a ł e m sobie p o w i e -

246

Page 247: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dzieć — i pozwol ić powiedz ieć m o i m b a r d z o o t w a r t y m s t u d e n ­t o m — że t a k ż e ja p o z w o l i ł e m sobie na f a ł s z e r s t w o s w o i m i in­t e r p r e t a c j a m i K a f k i .

P s y c h o a n a l i z a j a k o m e t o d a nie p o m o g ł a m i wie le n a począt­ku, czasami p r z e s z k a d z a ł a mi, n p . s k ł a n i a ł a m n i e d o i n t e r p r e t o ­w a n i a p o s z c z e g ó l n y c h w y p o w i e d z i K a f k i z a p o m o c ą u p r z e d n i o p r z y g o t o w a n y c h k o n s t r u k c j i . T a k nie m o ż n a . D ł u g o t r z e b a błą­dzić w k a f k o w s k i m l a b i r y n c i e - s y s t e m i e , z a n i m m o ż n a u m i e j s c o ­wić p o j e d y n c z e ś lepe k o r y t a r z e . W t e d y oczywiśc ie m o ż n a z n a ­leźć g ł ó w n y klucz.. . Ja w z i ą ł e m sobie r a d ę G a r d e n a (Zamek),

k t ó r y n i e n a w i d z i m i e r n i c z e g o K., do s e r c a . W y s t a r c z y go d o b r z e s ł u c h a ć , a w s k a ż e u k r y t ą śc ieżkę.

...To b y ł o se rce m o j e j m e t o d y . J e g o bicie n i e r z a d k o r o z p a l a ł o n a m i ę t n o ś ć " (s. 215).

T a k a n a m i ę t n o ś ć m o ż e się po jawić , g d y chce się kogoś l u b coś pojąć, a w s z y s t k i e d o s t ę p n e ś r o d k i z r o z u m i e n i a zawodzą. T a k a b y ł a też s y t u a c j a m a ł e g o F r a n z a K a f k i i g d y b y d o r o s ł y K a f k a p o d d a ł się anal iz ie , to z p e w n o ś c i ą p r z e k a z a ł b y to uczucie s w o j e m u a n a l i t y k o w i . N i e k i e d y w y s t ę p u j e o n o w jego u t w o r a c h , k t ó r e n a g l e , k i e d y c z y t e l n i k sądzi, ż e już coś u d a ł o m u się z ro­zumieć, p r z e d s t a w i a j ą m u j a k ą ś a b s u r d a l n ą s y t u a c j ę . N i e n a l e ż y w i ę c dziwić się t e j n a m i ę t n o ś c i M e c k e g o — m o g ł a b y o n a od­z w i e r c i e d l a ć w f o r m i e p r z e c i w p r z e n i e s i e n i a u c z u c i a m a ł e g o F r a n ­za Kafk i . Ale — a to jes t w i e l k a r ó ż n i c a — a n a l i t y k n ie m o ż e jak dz iecko l u b p a c j e n t p o d d a ć się r o z p a c z l i w e j bezs i lnośc i ; m o ż e p o z b y ć się tego n i e z n o ś n e g o uczucia , oferu jąc p a c j e n t o w i i n t e r ­p r e t a c j e , k t ó r e nie traf ia ją w s e d n o s p r a w y . W t e n s p o s ó b m ś c i się za n i e m o ż n o ś ć z r o z u m i e n i a , w k o n s e k w e n c j i za u c z u c i e roz­p a c z l i w e j wśc iekłośc i i cieszy się, że w k o ń c u n a d p a c j e n t e m p a n u j e . T a k ż e M e c k e t r y u m f u j e , ż e d o p a d ł p r z e b i e g ł e g o chłopca, F r a n z a K a f k ę , na s e k r e t n e j ścieżce i opisu je go jako „ t r u c i c i e ­la" , k t ó r y s w ó j „ h o m o s e k s u a l i z m " u k r y w a z e schizofreniczną przebiegłośc ią z a p o m o c ą j ę z y k a p r z y p o m i n a j ą c e g o m o w ę ł o -t rowską . M e c k e w d ł u g i e j r o z p r a w i e d o k ł a d n i e n a m p r z e d s t a w i a , k t ó r e mie j sca w o p o w i a d a n i u z d r a d z a j ą (jak mu s ię w y d a j e ) h o ­m o s e k s u a l n e f a n t a z j e i a k t y w n o ś ć „ ł o w c y c h ł o p c ó w " , K a f k i (s. 227), i c z y n i to n i e z w y k l e s k r u p u l a t n i e . J e d y n i e i n f o r m a c j a o s e k s u a l n y m w y k o r z y s t a n i u , k t ó r e g o ofiarą p r a w d o p o d o b n i e b y ł

247

Page 248: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s a m Kafka, bez związku i n i e p o t r z e b n i e p o j a w i a się w przypi s ie . I n f o r m u j e o n a p o p r o s t u : „ L i c z n e w y s t ę p u j ą c e t u posz lak i w s k a ­zują na to, że K a f k a m a j ą c l a t 15 został h o m o s e k s u a l n i e u w i e ­dz iony l u b — co b a r d z i e j p r a w d o p o d o b n e — z g w a ł c o n y " . Bez k o m e n t a r z a ! Wiele r a z y z a u w a ż y ł a m w czasie m o j e j p r a c y su-p e r w i z y j n e j i p r z y p r z y s ł u c h i w a n i u się o p i s o m w y p a d k ó w w k o ­ł a c h a n a l i t y c z n y c h , ż e n ie p r z y w i ą z y w a n o d o t a k i c h i n f o r m a c j i ż a d n e j wagi, bo z a j m o w a n o się j e d y n i e op i sem „ ż y c z e ń l ib idy-n a l n y c h " (winą dziecka) . Z p e w n o ś c i ą m o ż n a d o s t r z e g a ć w t w ó r ­c z y m dziele t y l k o to, co w n i m zobaczyć w o l n o , t y l k o to, na co n a s s tać, ale n a w e t t a k p o g a r d l i w a p o s t a w a nie m o ż e zaszkodzić u k o ń c z o n e m u u t w o r o w i . N a t o m i a s t p a c j e n t w p o k o j u a n a l i t y k a m o ż e się s t a ć ofiarą, jeżeli zna jdz ie się w a t m o s f e r z e w ł a ś c i w e j t a k i e j p o s t a w i e . T a k jak p r o f e s o r M e c k e nie z a p o z n a ł się z dzie­ł a m i K a f k i d o b r o w o l n i e , lecz był, j ak pisze, z o b o w i ą z a n y d o p r o ­w a d z e n i a „ s e m i n a r i ó w n a t e m a t K a f k i " , p o d o b n i e a n a l i t y k m o ­ż e podjąć s ię leczenia obcego m u p s y c h i c z n i e p a c j e n t a m i ę d z y i n n y m i z p r z y c z y n f i n a n s o w y c h . J e ż e l i p a c j e n t n i e ś w i a d o m i e s k o n f r o n t u j e a n a l i t y k a z a b s u r d a l n y m i s y t u a c j a m i z jego dz ie­c ińs twa, to z ła twością m o ż e dojść do t a k i e j sy tuac j i , w k t ó r e j p o s t a w a t e r a p e u t y p r z y p o m i n a p o s t a w ę M e c k e g o w s t o s u n k u do K a f k i i d l a t e g o jest on z d a n y na p o m o c s k o m p l i k o w a n y c h teor i i . J e ż e l i p a c j e n t z a u w a ż y bezs i lność t e r a p e u t y l u b się p o s k a r ż y , ż e jes t n i e r o z u m i a n y , usłyszy, że s t a j e się a g r e s y w n y , p o n i e w a ż a n a l i t y k nie o d w z a j e m n i a jego h o m o s e k s u a l n e j o fer ty . Z tego r o d z a j u i n t e r p r e t a c j a m i jako z a l e c e n i a m i często s p o t y k a ł a m się w okres ie s t u d i ó w i p o t r z e b o w a ł a m wie le czasu, ż e b y dos t rzec ich o b r o n n y c h a r a k t e r . D o b r z e w y u c z o n y k a n d y d a t n i e c h y b n i e z a p y t a : „ M o ż e jes t w t y m t r o c h ę p r a w d y ? " A p a c j e n t , k t ó r y wi­dzi w s w o i m a n a l i t y k u boskie c e c h y p i e r w s z e j o s o b y znaczące j , n ie m o ż e nie ulec s i le jego i n t e r p r e t a c j i , szczególnie w t e d y , g d y w y p o w i a d a n e s ą o n e p e w n y m t o n e m , k t ó r y n i e dopuszcza żad­n e j i n n e j możl iwośc i . Lecz jeżel i a n a l i t y k m ó g ł b y dopuśc ić i p r z e ż y ć swoją n i e p e w n o ś ć i o g r a n i c z e n i e z p o w o d u n i e m o ż n o ś ­c i z r o z u m i e n i a , to m o ż e uczucie to u m o ż l i w i ł o b y mu d o t a r c i e do d z i e c i ń s t w a p a c j e n t a . P r z y n a j m n i e j t a k i e jest m o j e osobis te do­świadczenie .

C y t o w a n y p o w y ż e j a r t y k u ł G u n t e r a M e c k e g o z „ P s y c h e " jest

243

Page 249: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t y p o w y dla l i b i d y n a l n o - t e o r e t y c z n e j p o s t a w y w p s y c h o a n a l i z i e , k tórą s t a r a ł a m się p r z e d s t a w i ć n a p o c z ą t k u . M o ż n a b y p r z y p u s z ­czać, że t a k a p o s t a w a z d e c y d o w a n i e n a l e ż y do przeszłości . P o ­d o b n i e c h c i e l i b y ś m y wierzyć , ż e C z a r n a P e d a g o g i k a n i e m a cze­go s z u k a ć w n a s z y c h czasach, a le n i e s t e t y jest w r ę c z p r z e c i w n i e i s t a r a n i a z a s z u f l a d k o w a n i a p a c j e n t a ( t u t a j F r a n z a Kafki) jako p r z e b i e g ł e g o oszusta, p r z e d k t ó r e g o i n t r y g a m i m o ż n a się n a szczęście u s t r z e c za p o m o c ą o d p o w i e d n i c h k luczy, są n i e s t e t y częste. S ą o n e l o g i c z n y m i s k u t k a m i k s z t a ł c e n i a p s y c h o a n a l i t y c z ­nego, u t o ż s a m i a n e g o z teor ią i n s t y n k t ó w .

Oczywiśc ie n ie w s z y s c y p s y c h o a n a l i t y c y p r a c u j ą w t e n spo­sób. D o n a l d W . W i n n i c o t t , M a r i o n M i l n e r , H e i n z K o h u t , M a s ­s u d K h a n , W i l l i a m G. N i e d e r l a n d , C h r i s t e l S c h ö t t l e r i w i e l u i n ­n y c h m o g ł o p o m ó c t w ó r c z y m l u d z i o m , p o n i e w a ż n ie z n a j d o w a l i się p o d pres ją w y w o d z e n i a twórczośc i s w o i c h p a c j e n t ó w z k o n ­f l iktów l i b i d y n a l n y c h i koniecznośc i s tałego u d o w a d n i a n i a im „ b r u d n y c h f a n t a z j i " (por. A. Mil ler , 1980, s. 33 i nast . ) . J e d n a k p r z y p o m i n a j ą c a o C z a r n e j P e d a g o g i c e p o g a r d l i w a , o b n a ż a j ą c a , n a w e t p r z e ś l a d u j ą c a p o s t a w a w ż a d n y m p r z y p a d k u n ie jest r z a d ­kością; r a c z e j r e p r e z e n t u j e ( ledwie ś w i a d o m ą l u b ś w i a d o m i e chc ianą) g ł ó w n ą t e n d e n c j ę dzis ie jsze j p s y c h o a n a l i z y . Że je j ofi­c ja lni r e p r e z e n t a n c i uważa ją tę p o s t a w ę za coś z u p e ł n i e n o r m a l ­nego i n a w e t n o w e g o , p o t w i e r d z a j ą w p r o w a d z a j ą c e s ł o w a r e d a k ­cji „ P s y c h e " :

„ M e c k e , o p i e r a j ą c się na z b i o r a c h l istów, o d c z y t u j e opowia­d a n i a i powieśc i K a f k i jako k r y p t o g r a m y : j ako z a s z y f r o w a n y t w ó r c z y p r z e k a z d o ś w i a d c z e ń ż y c i o w y c h z p o g r a n i c z a h o m o -i h e t e r o s e k s u a l n o ś c i . T e n n o w y sposób c z y t a n i a K a f k i jest p r z e d ­s t a w i o n y na p r z y k ł a d z i e o p o w i a d a n i a Myśliwy Grakchus".

T e n „ n o w y s p o s ó b " t r a k t o w a n i a K a f k i n i e jes t z n o w u taki n o w y , b o już p r z e z swojego ojca K a f k a b y ł t r a k t o w a n y w ł a ś n i e tak, jak t e r a z p r z e z M e c k e g o . To, czego ojciec n ie r o z u m i a ł w s w o i m s y n u , w y ś m i e w a ł , czasami n i e n a w i d z i ł i c z y m p o g a r d z a ł , b y ł o w n i m na j i s to tn ie j sze . T a k i los s p o t y k a większość dzieci, k t ó r e już p o p r z e z swoje i s t n i e n i e w p r a w i a j ą r o d z i c ó w w n i e p e w ­ność. J e ż e l i t e n u r a z p o w t a r z a s ię w p s y c h o a n a l i z i e w ł a ś n i e na początku, z a n i m został z b u d o w a n y e m p a t y c z n y , w e w n ę t r z n y obiekt , s y t u a c j a t a k a m o ż e d o p r o w a d z i ć d o w y b u c h u p s y c h o z y .

249

Page 250: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

W t e d y m ó w i się, ż e p a c j e n t n a t k n ą ł się n a „ p s y c h o t y c z n e j ą d r o " i n i e b ie rze się p o d u w a g ę tego, że w t r a k c i e s w o j e j anal izy, to z n a c z y o b e c n i e , p o n o w n i e został o n n a r a ż o n y n a r e a l n y u r a z z o k r e s u d z i e c i ń s t w a , czego bez w s p a r c i a nie m ó g ł w y t r z y m a ć i d l a t e g o p o p a d ł w p s y c h o z ę .

Nie m a m z a m i a r u s t o s o w a ć w o b e c Kafk i g o t o w y c h teori i , lecz c h c ę s p r ó b o w a ć u k a z a ć to, co o jego życiu m ó w i ą jego dzieła, a p r z e d e w s z y s t k i m l isty. W t e n b e z p o ś r e d n i sposób p r z e d s t a w i ę moją a n a l i t y c z n ą p o s t a w ę w s t o s u n k u do p a c j e n t a , k t ó r ą o k r e ­ś l a m j a k o p o s z u k i w a n i e wczesnodz iec ięce j rzeczywistości , bez p r z y m u s u o c h r o n y rodziców. R ó ż n i c a m i ę d z y tego r o d z a j u a n a ­lizą p o e t y c k i e g o u t w o r u , a p s y c h o a n a l i t y c z n ą s y t u a c j ą po lega na t y m , że w t e j o s t a t n i e j a r t y k u l a c j a c i e r p i e n i a nie o d b y w a się p o p r z e z dzieło p o e t y c k i e , lecz w i n s c e n i z a c j a c h w p r z e n i e s i e n i u i p r z e c i w p r z e n i e s i e n i u . Ale m o j a p o s t a w a w s t o s u n k u do d z i e c k a w d o r o s ł y m jest t a k a s a m a .

29-letni F r a n z K a f k a n o t u j e w swoich p a m i ę t n i k a c h , że p r z y c z y t a n i u s w o j e g o o p o w i a d a n i a p t : Wyrok b y ł pod k o n i e c bl iski p ł a c z u . Noc p ó ź n i e j (z 4. na 5. g r u d n i a 1912 r.) pisze do Fel ic j i B a u e r :

„Najdroższa , o tóż j a t a k p i e k i e l n i e c h ę t n i e c z y t a m , r y c z e n i e do c h ę t n y c h i u w a ż n y c h uszu s ł u c h a c z y t a k d o b r z e r o b i b i e d n e ­m u s e r c u . J a k o dz iecko — p r z e d k i l k o m a l a t y b y ł e m n i m jeszcze — l u b i ­ł e m m a r z y ć , że w w i e l k i e j sal i w y p e ł n i o n e j publ icznością — czy­t a m Education sentimentale całą, b e z p r z e r y w a n i a , p r z e z t y l e d n i i n o c y , i le o k a ż e się p o t r z e b n e , n a t u r a l n i e po f r a n c u s u k u , a ś c i a n y odbi ja ją echo. I l e k r o ć p r z e m a w i a ł e m , a m ó w i e n i e jest na p e w n o c z y m ś l e p s z y m niż o d c z y t y w a n i e (zdarzało się to dosyć rzadko) , c z u ł e m t a k i e uwznioś len ie , i t a k ż e dzisiaj n i e ż a ł o w a ł e m tego w i e c z o r u " (F. K a f k a , Listy do Felicji i inne z lat 1912 -

- 1916, t ł u m . I r e n a K r o ń s k a , P I W W a r s z a w a 1976, s. 136 i nast . ) .

D o z e w n ę t r z n e g o o b r a z u s k r o m n e g o , powśc iąg l iwego F r a n z a K a f k i z d a n i a te z b y t n i o nie pasują. Ale jak są z r o z u m i a ł e , g d y pisze j e człowiek, k t ó r y p r z e z całe swoje d z i e c i ń s t w o b y ł z u p e ł ­n i e o s a m o t n i o n y we w s z y s t k i m , co go rzeczywiśc ie i g ł ę b o k o z a j m o w a ł o .

W biograf i i M a x a B r o d a c z y t a m y , że m a t k a K a f k i b y ł a „ci-

250

Page 251: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cną, dobrą, w y j ą t k o w o m ą d r ą , n a w e t p e ł n ą w i e d z y kobie tą" . ( „ D o b r a m a t k a " w y d a j e się ciągle jeszcze b y ć u l u b i o n y m z w r o ­t e m biografów.) K i e d y to c z y t a m y i j e d n o c z e ś n i e w i e m y , że ża­d e n człowiek nie b y ł Kafce bl iższy niż w ł a ś n i e M a x Brod, to je­szcze w y r a ź n i e j w i d z i m y , w j a k i e j d u c h o w e j s a m o t n o ś c i u p ł y n ę ­ło to życie. M a t k a Kafk i , J u l i e Kafka, k t ó r a s a m a w w i e k u t r z e c h lat s t r a c i ł a m a t k ę , a p o t e m b a b k ę , p r z e z całe swoje życie b y ł a p i l n y m , p o s ł u s z n y m d z i e c k i e m swojego ojca i m ę ż a . B y ł a do je­go dyspozyc j i c o d z i e n n i e w i n t e r e s i e , a w i e c z o r e m p r z y grze w k a r t y . („Od t r z y d z i e s t u lat, lo znaczy p r z e z całe m o j e życ ie" , pisze je j s y n do Fel ic j i) . F r a n z b y ł je j p i e r w s z y m dzieckiem, w k r ó t k i c h o d s t ę p a c h czasu u r o d z i ł a jeszcze d w ó c h synów, z k t ó ­r y c h j e d e n p r z e ż y ł d w a la ta , a d r u g i t y l k o sześć mies ięcy . P ó ź ­n i e j , m i ę d z y s i ó d m y m a d z i e s i ą t y m r o k i e m życia F r a n z a , z jawiły się jeszcze t r z y s iostry .

C a ł e dzieło K a f k i i w s z y s t k i e jego l i s ty dają n a m t y l k o p r z y ­bl iżone w y o b r a ż e n i e o t y m , w jak i s p o s ó b dziecko o p o d o b n e j mu i n t e n s y w n o ś c i i głęb i życia u c z u c i o w e g o z d a n e jest na p a s t w ę p r z e ż y ć z w i ą z a n y c h z n a r o d z i n a m i i śmierc ią o r a z w s z y s t k i c h t a k i c h uczuć, j ak opuszczenie, zawiść i zazdrość, k i e d y jes t sa­m o t n e . (Zresztą p o d o b n e było d z i e c i ń s t w o H ö l d e r l i n a , Noval i sa, M u n c h a i i n n y c h . ) P e ł n e p y t a ń , b y s t r e , c iekawe, b a r d z o w r a ż l i ­we, a le w ż a d n y m r a z i e nie c h o r e dziecko, b y ł o b e z n a d z i e j n i e s a m o t n e w e w s z y s t k i c h t y c h p r z e ż y c i a c h , p o z o s t a w i o n e z e wszy­s t k i m i s w o i m i p y t a n i a m i n a łasce w ł a d c z e j s ł u ż b y . Częs to w z r u ­szając r a m i o n a m i m ó w i m y : d a w n i e j b y ł o to u b o g a t y c h ludzi z u p e ł n i e n o r m a l n e , że dzieci p o z o s t a w i a n o opiece g u w e r n a n t e k . ( J a k g d y b y „ n o r m a l n o ś ć " b y ł a g w a r a n c j ą dobroci . ) Z p e w n o ś c i ą często z d a r z a ł o się, że m a m k a czy n i a ń k a r a t o w a ł a dz iecko p r z e d c h ł o d e m i b r a k i e m miłości ze s t r o n y rodziców. Ale m u s i m y so­bie też w y o b r a z i ć , z jaką satys fakc ją podlegl i s ł u ż ą c y p r z e k a z y ­wal i m a ł e m u d z i e c k u u p o k o r z e n i a , k t ó r e znosil i o d „ g ó r y " . P o ­n i e w a ż dz iecko r z a d k o jest w s t a n i e bez r y z y k a z a d e n u n c j o w a ć i opowiedzieć co się s t a ł o , n a j l e p i e j się n a d a j e do w y ł a d o w a n i a na n i m w s z y s t k i c h f o r m p s y c h i c z n e g o i f izycznego o k r u c i e ń s t w a .

J a k wie lki , m o c n y m u s i a ł b y ć w d z i e c i ń s t w i e K a f k i głód s łucha jącego, r z e t e l n e g o człowieka, k t ó r y bez gróźb i o b a w za­a k c e p t o w a ł b y jego p y t a n i a , lęki i o b a w y , dz ie l i łby jego z a i n t e -

251

Page 252: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

r e s o w a n i a , r o z u m i a ł jego uczucia i nie w y ś m i e w a ł ich. J a k wiel­ka m u s i a ł a b y ć jego t ę s k n o t a za matką, k t ó r a by jego w e w n ę t r z ­ny świat p r z y j ę ł a z r e s p e k t e m i z a a n g a ż o w a n i e m . Ale t e n respekt m o ż n a okazać dz iecku ty lko w t e d y , gdy i s iebie t r a k t u j e się po­w a ż n i e .

J a k m o g ł a się tego n a u c z y ć m a t k a Kafki? S a m a s t r a c i ł a m a t ­kę w wieku, w k t ó r y m dziecko nie potra f i a n i pojąć, a n i cier­pieć z p o w o d u t e j s t r a t y . Bez e m p a t y c z n e g o s u b s t y t u t u nie mo­gła w t y c h w a r u n k a c h r o z w i n ą ć w ł a s n e j osobowości, to znaczy w ł a s n e j , p r a w d z i w e j zdolności do k o c h a n i a . N i e m o ż n o ś ć kocha­nia nie jest winą, lecz wielką tragedią.

Pogląd, że nie d e p r e s y j n e w y k o n y w a n i e obowiązku, lecz roz­w ó j osobowy i s p o n t a n i c z n o ś ć m a t k i umożl iwia ją c i e p ł y i pełen r e s p e k t u s t o s u n e k do dziecka, zaczyna powoli z n a j d o w a ć zrozu­m i e n i e w n a s z y m społeczeńs twie . W y s t a r c z y ł o b y , ż e b y mężczyź­ni, k t ó r z y t e n pog ląd uważa ją za w y n a l a z e k r u c h u kobiecego, chociaż t r o c h ę z o r i e n t o w a l i się, jak to w y g l ą d a ł o w przeszłości. M a t k a G o e t h e g o n p . p i sała do swojego s y n a listy, k t ó r e wyraź­nie świadczą o t y m , jak w sposób n a t u r a l n y miłość i szacunek dla dziecka w y n i k a j ą z n i e s k r ę p o w a n e j spontanicznośc i . Nie znaj­dzie się tu żadnego fałszywego słowa, nigdzie nie ma m o w y o ofierze, czy też o w y p e ł n i a n i u obowiązku.

Ale J u l i a K a f k a pisze (do Broda), że dla szczęścia każdego ze s w o i c h dzieci b y ł a b y gotowa of iarować k r e w serdeczną. P o ­d o b n i e z a k ł a m a n y s ty l w y s t ę p u j e u m a t k i H ö l d e r l i n a . Ileż serc ma m a t k a ? I co ma dziecko począć z tą krwią, k i e d y pot rzebu je s łucha jącego go u c h a ?

Niezaspokojony, rozpacz l iwy głód jej syna, głód p r a w d o m ó w ­ności i z r o z u m i e n i a , k t ó r y zresztą jak c z e r w o n a nić p r z e w i j a się przez 700 s t r o n Listów do Felicji, odbi ja się w z a c y t o w a n y m po­w y ż e j śnie. Na mie j scu m a t k i jest ty le osób z „ p r z y g o t o w a n y ­mi i u w a ż n y m i u s z a m i " , k t ó r e przyszły j e d y n i e po to, by go słuchać . I m o ż e czytać długo, przez całe noce, aż go zrozumieją. Ale p o n i e w a ż z w ą t p i e n i e i dręcząca siła w c z e s n y c h doświadczeń jest r ó w n i e s i lna, jak nadzie ja, K a f k a chce czytać na głos nie w ł a s n e dzieła, ale F l a u b e r t a . G d y b y słuchacze, m i m o jego na j­większych wys iłków, nie zrozumiel i , co chciał im p r z e k a z a ć , to n i e z r o z u m i a ł y b y ł b y F l a u b e r t , F l a u b e r t , k t ó r y b y ł m u w p r a w -

252

Page 253: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dzie b a r d z o bl iski , ale nie b y ł przecież n i m s a m y m . N a r a ż e n i e siebie samego na r y z y k o obojętności i b r a k u z r o z u m i e n i a b y ł o ­by jeszcze b a r d z i e j bolesne i m u s i a ł o b y pozostawić m ę c z ą c e u c z u ­cie o b n a ż e n i a i w s t y d u . Bo dziecko wstydz i się, g d y b e z s k u t e c z ­n i e zabiega o z rozumienie . Czuje się jak żebrak, k t ó r y po wie l ­k im w y s i ł k u i d ł u g i c h w e w n ę t r z n y c h w a l k a c h w y c i ą g n ą ł r ę k ę i pozostał n i e z a u w a ż o n y przez przechodniów.

To, że dziecko ws tydz i się swoich p o t r z e b n a l e ż y do conditio

humana, podczas gdy dorosły nie u ś w i a d a m i a sobie, że jest g ł u ­chy i często n ie ma pojęcia, co r o z g r y w a się t u ż obok n iego w dziecięcej duszy, o ile jego w ł a s n e dzieciństwo jest mu n i e d o ­s t ę p n e emocjonaln ie .

J a k o dziecko K a f k a był „posłuszny, o s p o k o j n y m usposob ie­niu i g r z e c z n y " — t a k opisała go bona.

„Dziecko w z r a s t a ł o pod opieką k u c h a r k i i d o m o w e j p o m o c y Marie W e r n e r , Czeszki, k t ó r a dziesiątki la t żyła w r o d z i n i e Kaf­ki i k tórą wszyscy nazywal i slęcna (panienka) . J e d n a s u r o w a , d r u g a przy jazna, a le p e ł n a l ę k u przed ojcem, k t ó r e m u m i a ł a zwyczaj o d p o w i a d a ć w czasie sprzeczek: «Ja nic n ie m ó w i ę , ja ty lko myślę». Do obu t y c h «znaczacych osób» doszła w p i e r w ­szych l a t a c h d z i e w c z y n a do dzieci, a późnie j f r a n c u s k a g u w e r ­n a n t k a (obowiązująca w lepszych p r a s k i c h r o d z i n a c h ) . R o d z i c ó w w i d y w a ł K a f k a r z a d k o . Ojciec urządził w s w o i m s t a l e p o w i ę ­ksza jącym się i n t e r e s i e hałaś l iwą siedzibę i m a t k a ciągle m u s i a ­ła być z n im, jako pomoc i p r z e c i w w a g a wobec u r z ę d n i k ó w , k tórzy dla ojca byl i bydłem, psami, o p ł a c a n y m i w r o g a m i . W y ­c h o w a n i e o g r a n i c z a ł o się do w s k a z ó w e k p r z y s tole i po leceń, bo r ó w n i e ż w i e c z o r e m m a t k a s ta le m u s i a ł a d o t r z y m y w a ć t o w a r z y ­s twa ojcu p r z y codziennej grze w k a r t y z o k r z y k a m i , ś m i e c h e m i sprzeczką. Nie m o ż n a zapomnieć o fajkach. W t y m t ę p y m , p e ł ­n y m t rucizny, zabójczym p o w i e t r z u p i ę k n i e u r z ą d z o n e g o , r o ­dzinnego poko ju w z r a s t a ł o dziecko. S k ą p e p o l e c e n i a ojca b y ł y dla m e g o n i e p o j ę t e i zagadkowe. Było tak n i e p e w n e w s z y s t k i e ­go, że rzeczywiście posiadało jedynie to, co już t r z y m a ł o w r ę ­kach lub us tach. Do te j n iepewnośc i szczególnie p r z y c z y n i ł się k i e r u n e k o jcowskiego w y c h o w a n i a , k t ó r y K a f k a t a k o k r e ś l a w liście do ojca: «Ty możesz dziecko t r a k t o w a ć j e d y n i e t a k , j ak i właśn ie jesteś, za pomocą siły, k r z y k u i złości, i w t y m w y p a d -

253

Page 254: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

k u w y d a w a ł o C i się t o p o n a d t o d l a t e g o t a k o d p o w i e d n i e , b o c h c i a ł e ś m n i e w y c h o w a ć n a s i lnego, dz ie lnego c h ł o p c a » " (K. W a -g e n b a c h , 1976, s. 20).

Z p o z o r u w y d a j e się, że jest tu o p i s a n y „ b e z p i e c z n y d o m " , d z i e c i ń s t w o nie gorsze niż w i e l e i n n y c h , jak ie b y ł o u d z i a ł e m w i ę k s z e j l u b m n i e j s z e j l iczby w i e l k i c h i d z i e l n y c h ludzi . Ale dzieło Kafk i o p o w i a d a , w jak i sposób dz'iecko m o ż e p r z e ż y w a ć s y t u a c j e , k t ó r e m y ciągle jeszcze o k r e ś l a m y jako z u p e ł n i e n o r ­m a l n e i p o w s z e d n i e , w k t ó r y c h m u s z ą żyć nasze dzieci bez żad­n e j szansy o p o w i e d z e n i a o nich, co b y ł o m o ż l i w e w p r z y p a d k u Kafk i . G d y b y ś m y to, co o p o w i a d a ł , p r z y j ę l i z e m p a t y c z n y m z r o z u m i e n i e m , n ie j a k o w y r a z jego „ n e u r a s t e n i i " , b ó l ó w głowy, „ k o n s t y t u c j i " l u b s z a l e ń s t w a , lecz jako opis jego losu we w c e e -s n y m d z i e c i ń s t w i e i r e a k c j i n a ń , bez konieczności c h r o n i e n i a r o ­dziców, m o g ł o b y to z a o s t r z y ć naszą w r a ż l i w o ś ć na to, co jeszcze tu i t e r a z z a d a j e m y n a s z y m dzieciom. Często r o b i m y to t y l k o d la tego, że nie w i e m y , jak m o c n o dziecko w c h ł a n i a w r a ż e n i a i co się p o t e m z n i m i dzie je w jego w n ę t r z u . J e s t to n p . n ie f rasob l i ­w a w a l k a k o s z t e m dziecka, figiel, n a k t ó r y sobie p o z w a l a m y , i u b groźba, o k t ó r e j w y k o n a n i u s a m i n ie m y ś l i m y p o w a ż n i e , a j edy­nie c h c e m y u z y s k a ć p o p r a w ę w z a c h o w a n i u . Ale dz iecko n ie zna n a s z y c h z a m i a r ó w , b y ć m o ż e c o d z i e n n i e czeka n a grożącą m u k a r ę , k t ó r a n i e p r z y c h o d z i , a le k t ó r a wisi n a d n i m jak m i e c z D a -m o k l e s a . T a k i e „ n i e w i n n e " s c e n y r o z g r y w a ł y się często w d r o ­dze K a f k i do szkoły. W j e d n y m z l i s tów do M i l e n y o p o w i a d a o n :

„ N a s z a k u c h a r k a , m a ł a , s u c h a , c h u d a , o s p i c z a s t y m nos ie i z a p a d n i ę t y c h pol iczkach, ż ó ł t a w a , ale s i lna, e n e r g i c z n a i w ł a d ­cza, p r o w a d z i ł a m n i e co r a n o do szkoły . M i e s z k a l i ś m y w d o m u o d d z i e l a j ą c y m M a ł y R y n e k o d Wielk iego. Szło się w i ę c n a j p i e r w p r z e z R y n e k , p o t e m p r z e z ul icę Tyniecką, p o t e m p r z e z r o d z a j s k l e p i o n e j b r a m y , ulicą Rzeźniczą w dół do R y n k u M i ę s n e g o . I t a k p o w t a r z a ł o się codz iennie jak r o k długi . W chwi l i w y r u ­szenia z d o m u k u c h a r k a m ó w i ł a , że opowie n a u c z y c i e l o w i , j ak i b y ł e m w d o m u n i e g r z e c z n y . P r a w d o p o d o b n i e nie b y ł e m z n ó w t a k b a r d z o n i e g r z e c z n y , ale j e d n a k k r n ą b r n y , n i e u ż y t y , s m u t n y , zły i d a ł o b y się z a p e w n e w y b r a ć z tego coś ł a d n e g o dla n a u c z y ­ciela. W i e d z i a ł e m o t y m i d l a t e g o n ie l e k c e w a ż y ł e m g r ó ź b k u ­c h a r k i . Lecz p r z e d e w s z y s t k i m m y ś l a ł e m , ż e d r o g a d o szkoły

254

Page 255: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

jest s t r a s z l i w i e d ł u g a , że jeszcze wie le rzeczy m o ż e s ię z d a r z y ć (z t a k i e j to na pozór d z i e c i n n e j l e k k o m y ś l n o ś c i rozwi ja się s t o ­p n i o w o — drog i b o w i e m nie są t a k s t r a s z l i w i e d ł u g i e — ów l ę k i m a r t w o o k a p o w a g a ) . B y ł e m też, p r z y n a j m n i e j jeszcze n a S t a ­r o m i e j s k i m R y n k u , p e ł e n wątp l iwośc i , czy k u c h a r k a , k t ó r a b y ­ła w p r a w d z i e osobistością ważną, a le t y l k o w d o m u , w ogóle od­w a ż y się m ó w i ć z n a u c z y c i e l e m , k t ó r y jest osobistością w a ż n ą w c a ł y m świecie . Gdzieś koło w y l o t u u l icy R z e ź n i c z e j lęk p r z e d groźbą b r a ł g ó r ę . J u ż szkoła j a k o t a k a b y ł a s t r a c h e m , a t e r a z k u c h a r k a c h c i a ł a m i t o jeszcze u t r u d n i a ć . Z a c z y n a ł e m pros ić , o n a z a p r z e c z a ł a r u c h e m g ł o w y ; i m b a r d z i e j p r o s i ł e m , t y m cennie j sze w y d a w a ł o się to, o co p r o s i ł e m , t y m w i ę k s z e w y d a w a ł o mi się n i e b e z p i e c z e ń s t w o . S t a w a ł e m i p r o s i ł e m o p r z e b a c z e n i e , o n a ciąg­n ę ł a m n i e d a l e j , j a g r o z i ł e m je j o d w e t e m z e s t r o n y rodz iców, ona się ś m i a ł a — tu b y ł a w s z e c h m o c n a . C z e p i a ł e m się b r a m s k l e p o w y c h i n a r o ż n y c h k a m i e n i c , nie c h c i a ł e m iść d a l e j , dopóki mi n ie p r z e b a c z y , c i ą g n ą ł e m ją do t y ł u za s p ó d n i c ę ( jej też n ie było ł a t w o ) , a le w l o k ł a m n i e d a l e j , z a p e w n i a j ą c , że i to jeszcze p o w i e n a u c z y c i e l o w i . Z a c z y n a ł o b y ć późno. N a koście le Sw. J a ­k u b a b iła ósma, s ł y c h a ć b y ł o d z w o n k i szkolne, i n n e dzieci za­c z y n a ł y biec. Z a w s z e n a j b a r d z i e j b a ł e m się s p ó ź n i e n i a , t e r a z m y t a k ż e m u s i e l i ś m y biec i ciągle m y ś l a ł e m : «powie — czy n ie p o -wie» — no i n ie p o w i e d z i a ł a . N i g d y nie p o w i e d z i a ł a . A le zawsze m i a ł a tę możl iwość (wczora j n ie p o w i e d z i a ł a m , a le dzis ia j z całą pewnośc ią p o w i e m ) i n i g d y z n i e j n ie z r e z y g n o w a ł a " . (F. Kaf­ka, Listy do Mileny, p r z e ł . F e l i k s K o n o p k a , W y d . L i t . K r a k ó w 1969, s. 65 i nast . ) .

Is tnie ją n iez l iczone i n t e r p r e t a c j e Procesu Kafk i , bo u t w ó r t e n o d z w i e r c i e d l a wie le l u d z k i c h s y t u a c j i . Ale g ł ę b o k a w i e d z a o t y c h s y t u a c j a c h , k t ó r a s k ł o n i ł a K a f k ę , żeby opisać je w t e n sposób, t k w i k o r z e n i a m i w p r z e ż y c i a c h dziecka, k t ó r e są p o d o b ­ne do o p i s y w a n e j p o w y ż s z e j drog i do s z k o ł y 9 . Józef K. jest je­szcze w łóżku, k i e d y zosta je p o i n f o r m o w a n y o proces ie , k t ó r e g o a r g u m e n t a c j a w y d a j e m u się t a k n i e j a s n a , t a k p e ł n a s p r z e c z n o ś ­ci, jak p o s t a w a r o d z i c ó w i w y c h o w a w c ó w , k t ó r y c h r a c j i n i e m o ­żna t a k z u p e ł n i e o d r z u c i ć , bo z a w s z e zna jdz ie się coś, co dz iecko

9 To dziecko codziennie rano przeżywało męki opisane w Procesie.

255

L

Page 256: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

c h c e u k r y ć , za co m u s i s ię czuć w i n n e i z czym zawsze pozosta­je s a m o t n e .

T a k jak Józef K. w Procesie na p r ó ż n o p r ó b u j e się d o w i e ­dzieć, j ak ie p o p e ł n i ł p r z e s t ę p s t w o , m i e r n i c z y K. w powieśc i Za­

mek m ę c z y się, zada jąc sobie p y t a n i e , k i e d y w k o ń c u zostanie z a a k c e p t o w a n y j a k o c z ł o n e k w s p ó l n o t y .

R o z p a c z l i w e p r ó b y dziecka, ż e b y z o r i e n t o w a ć się w sprzecz­n y c h w y p o w i e d z i a c h rodziców, do j rzeć w n ich s e n s i logikę, nie mogą znaleźć b a r d z i e j o d p o w i e d n i e g o w y r a z u niż w k a f k o w s k i e j h i s t o r i i m i e r n i c z e g o K., k t ó r y s t a r a się d o s t a ć d o z a m k u . J a k dz iecko m o ż e w y j a ś n i ć sobie fakt, że ta s a m a m a t k a , k t ó r a za­p e w n i a je s ta le o s w o j e j miłośc i , z u p e ł n i e me p r z e c z u w a jego p r a w d z i w y c h p o t r z e b i to, że n i g d y n ie m o ż e się do n i e j zbliżyć, chociaż jest t a k b l i sko jak z a m e k ?

W rzeczywis tośc i K a f k a p r z e d s t a w i a tu n i e k o ń c z ą c e się w y ­s i łk i dziecka, k t ó r e s z u k a wyjśc ia z s a m o t n o ś c i za p o m o c ą zro­z u m i e n i a i s t a r a się p r z e ł a m a ć p r z e k l e ń s t w o izolacji w ś r ó d c h ł o ­p ó w ( p e r s o n e l d o m o w y ) , d o p a t r u j e się w b ł a h y c h , p r z y p a d k o ­w y c h g e s t a c h i s ł o w a c h m i e s z k a ń c ó w wsi z n a k ó w życzl iwości l u b o d r z u c e n i a p r z e z z a m e k ; w k o ń c u p r ó b u j e znaleźć jak iś sens w t y m a b s u r d a l n y m świecie — sens, k t ó r y p o z w o l i ł b y j e d n o s t c e w e j ś ć d o w s p ó l n o t y w ł a d z y z a m k o w e j (rodziców).

Dziecko m y ś l i : „ S k o r o s ię u r o d z i ł e m , n a p e w n o chciel i m n i e t u t a j , ale t e r a z n i k t się o m n i e nie t roszczy. C z y ż b y z a p o m n i a ­no, że m n i e s p r o w a d z o n o ? P r z e c i e ż n ie m o ż e t a k być, z p e w n o ś ­cią p r z y p o m n ą sobie o t y m . Co m u s z ę zrobić, ż e b y s t a ł o się to w k r ó t c e ? J a k m u s z ę się z a c h o w y w a ć , jak p o w i n i e n e m t ł u m a c z y ć sobie s y g n a ł y ? "

N a j m n i e j s z y z n a k życzl iwości jes t r o z b u d o w y w a n y bez k o ń ­ca, w s p i e r a n y p r z e z f a n t a z j ę i wie le życzeń, aż o s t a t e c z n i e n a ­dzie ja z n o w u r o z w i e w a się w ob l iczu o c z y w i s t e j o b o j ę t n o ś c i o t o ­czenia. Ale n ie na d ł u g o , dziecko nie m o ż e żyć bez n a d z i e i i f a n ­tazji . I z n o w u m i e r n i c z y K. b u d u j e s w o j e z a m k i na lodzie, z n o ­wu p r ó b u j e n a w i ą z a ć s tosunki , jeżel i n ie z g r a f e m , to p r z y n a j ­m n i e j z jego u r z ę d n i k a m i .

P o d o b n i e j ak m i e r n i c z y w Zamku, t a k i dziecko F r a n z K a f k a p o z o s t a w a ł o p r a w d o p o d o b n i e z u p e ł n i e s a m o z e s w o i m i s p e k u l a ­c j a m i i m y ś l a m i na t e m a t s t o s u n k ó w p o m i ę d z y d o r o s ł y m i i s t o -

256

Page 257: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s u n k u d o r o s ł y c h d o m e g o ; jak m i e r n i c z y K., t o i n t e l i g e n t n e dz iecko nie było, o dziwo, t r a k t o w a n e w swoje j r o d z i n i e p o w a ż ­nie , t a k ż e b y ł o w y ś m i e w a n e , o s z u k i w a n e , t r a k t o w a n e bez s z a c u n ­ku, t u m a n i o n e o b i e t n i c a m i , u p o k a r z a n e i o s a m o t n i o n e , bez m o ż ­l iwości z n a l e z i e n i a o p a r c i a w r o z u m i e j ą c e j i w y j a ś n i a j ą c e j oso­bie. J e d y n i e jego m ł o d s z a s ios t ra O t t l a m o g ł a o b d a r z y ć g o m i ­łością, a le p o n i e w a ż b y ł a od n iego m ł o d s z a o dziesięć lat, p i e r w ­szy okres , n a j w a ż n i e j s z y i n a j w r a ż l i w s z y o k r e s jego życia, m u ­siał u p ł y n ą ć w a t m o s f e r z e , k t ó r ą szczegółowo opisał w Zamku.

M i e r n i c z y K. czuje się (jak dziecko F r a n z K a f k a ) :

1 ) w y d a n y n a p a s t w ę n i e z r o z u m i a ł y c h , n i e j a s n y c h s z y k a n ; 2 ) p o d d a w a n y s t a ł y m n i e k o n s e k w e n c j o m ; 3) p r z y w o ł y w a n y ( p o t r z e b n y ) , a j e d n a k b e z u ż y t e c z n y ; 4 ) p o d d a w a n y t o t a l n e j k o n t r o l i lub z u p e ł n i e n i e z a u w a ż a n y

i o p u s z c z o n y ; 5) u p o k a r z a n y i w y ś m i e w a n y l u b p e ł e n nadzie i ; 6 ) o b a r c z a n y n i e j a s n y m i z a d a n i a m i , k t ó r e s a m m u s i o d g a d ­

n ą ć i 7) s ta le n i e p e w n y , czy odgadł p r a w i d ł o w o . P r ó b u j e z r o z u m i e ć s w o j e o toczenie , znaleźć s e n s w t y m c h a ­

osie, n i e p o r z ą d k u , a le to mu się n ie u d a j e . K i e d y sądzi, że jest w y ś m i e w a n y , o k a z u j e się, że i n n i t r a k t o w a l i go c h y b a p o w a ż n i e , a le k i e d y liczy na to, o k a z u j e się g ł u p t a s e m . T a k się często dzie­je z dz ieck iem. Rodzice n a z y w a j ą to grą i bawią się, g d y dziecko n a p r ó ż n o s z u k a r e g u ł t e j gry, k t ó r y c h n i e chcą m u zdradz ić , p o d o b n i e jak i f i la rów swoje j w ł a d z y . I m i e r n i c z y w Zamku

c ierp i z p o w o d u n i e m o ż n o ś c i p r z e n i k n i ę c i a swojego otoczenia , jak d z i e c k o bez w s p i e r a j ą c e j , b l i sk ie j osoby; c ierpi z p o w o d u bez­s e n s o w n o ś c i b i u r o k r a c j i (zasady w y c h o w a w c z e ) , z a w o d n o ś c i k o ­b ie t i chełpl iwośc i u r z ę d n i k ó w .

W t e j l u d z k i e j g r o m a d z i e o p r ó c z Olgi, k t ó r a s a m a jes t of iarą s y s t e m u , nie m a człowieka, k t ó r y m ó g ł b y m u wy jaśn ić , o c o t u ­t a j chodzi, i k t ó r y by go z r o z u m i a ł , a p r z y t y m n i g d y n ie m ó ­w i ł c h a o t y c z n i e , lecz zawsze jasno, p r o s t o , p r z y j a ź n i e i p r z e k o ­n y w a j ą c o . ,Ta t r a g e d i a n i e m o ż n o ś c i d o t a r c i a g d z i e k o l w i e k za p o ­mocą n a j p r o s t s z y c h , n a j b a r d z i e j l o g i c z n y c h m y ś l i i u s t a w i c z n e ­go odbi jan ia się od m u r u , p r z e w i j a s ię w ł a ś c i w i e p r z e z całą t w ó r ­czość K a f k i i m o ż n a ją znaleźć w l i s tach, w f o r m i e n i e z m i e n n e j ,

17 •— M u r y m i l c z e n i a . 257

Page 258: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

t ł u m i o n e j skarg i . J a k k o l w i e k s k a r g a t a wie le r a z y p r z y b i e r a li­t e r a c k i k s z t a ł t i w y r a ź n i e jes t u j ę t a t e m a t y c z n i e , pozos ta je ( w ł a ­śn ie d la tego) o d d z i e l o n a o d b iogra f icznego ź ródła . C i e r p i e n i e m a ­łego d z i e c k a z p o w o d u m a t k i , k t ó r a n ie m o g ł a go z r o z u m i e ć an i n a w e t p o z n a ć , b y ł o F r a n z o w i K a f c e e m o c j o n a l n i e n i e d o s t ę p n e , p o d c z a s g d y t r u d n o ś c i z o jcem, n a l e ż ą c e do późnie j szego o k r e s u , b y ł y ł a t w i e j s z e do u c h w y c e n i a i a r t y k u l a c j i (por. F. K a f k a , 1978). W j a k i m s t o p n i u b r a k m a t k i m u s i a ł p o z b a w i ć K a f k ę tego, c o na j i s to tn ie j sze , u j a w n i a jego s a m o t n o ś ć w p r z y j a ź n i z M a x e m B r o d e m i Fel ic ją B a u e r , jego narzeczoną. O w s p ó l n y m p r z e b y ­w a n i u z M a x e m B r o d e m pisze o n :

„ N a p r z y k ł a d z M a x e m b y l i ś m y r a z e m t a k często sami, p r z e z w i e l e lat , o d k ą d się z n a m y , p r z e z c a ł y dzień, p r z e z c a ł y t y d z i e ń w p o d r ó ż y i p r a w i e bez p r z e r w y , a le nie m o g ę sobie p r z y p o ­m n i e ć — g d y b y to się z d a r z y ł o , p a m i ę t a ł b y m b a r d z o d o b r z e — o b s z e r n e j , i n t y m n e j , w y d o b y w a j ą c e j całą moją i s t o t ę r o z m o ­w y z n i m , k t ó r a przec ież p o w i n n a zostać n a w i ą z a n a n a t u r a l n i e , k i e d y s p o t y k a się d w o j e l u d z i z w i e l k i m b a g a ż e m o s o b l i w y c h i p o b u d z a j ą c y c h pog lądów. A m o n o l o g ó w M a x a (i w i e l u i n n y c h ) , k t ó r y m b r a k o w a ł o j e d y n i e g ł o ś n y c h , a częściej t a k ż e m i l c z ą c y c h p a r t n e r ó w , n a s ł u c h a ł e m się już w y s t a r c z a j ą c o d u ż o " . (F. K a f k a , 1976, s. 401).

Człowiek, k t ó r y j a k o dziecko b y ł t a k s a m o t n y jak F r a n z Kaf­ka, j ako d o r o s ł y r z a d k o z n a j d u j e p r z y j a c i e l a czy też żonę, k t ó r z y m o g l i b y go z r o z u m i e ć , lecz często t ra f ia na s y t u a c j e , k t ó r e są p o w t ó r z e n i e m dz iec ińs twa. R o d z a j s t o s u n k u K a f k i do Fel ic j i i je j d o niego p o z w a l a n a m z o r i e n t o w a ć się, j ak ie b y ł o s e d n o s a m o ­tnośc i K a f k i w jego s t o s u n k u z m a t k ą . J u l i e K a f k a n i e t y l k o n ie m i a ł a czasu dla s y n a , a le b r a k o w a ł o je j też w y c z u c i a i k i e d y t roszczyła s ię o jego dobro, r o b i ł a to z t a k i m b r a k i e m t a k t u , że b e z w i e d n i e g ł ę b o k o g o r a n i ł a . P o n i e w a ż dz iecku n i e p e w n e j m a ­t k i n ie w o l n o n a w e t z a u w a ż y ć , ż e zostało z r a n i o n e , n ie m a ono możl iwośc i w y r a ż e n i a t y c h u r a z ó w . T o s a m o odnos i s ię d o p r o ­za iczne j Fel ic j i , n a r z e c z o n e j , k t ó r a m o g ł a w p r a w d z i e wie le z ro­z u m i e ć , ale n ie ś w i a t F r a n z a K a f k i . To, że w ł a ś n i e u n i e j s z u k a on z r o z u m i e n i a i p o c z ą t k o w o d ł u g o n ie z a u w a ż a swojego rozcza­r o w a n i a , n ie p o w i n n o dziwić, g d y r o z w a ż y m y , ż s t e n m ę ż c z y z n a

258

Page 259: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m i a ł m a t k ę , k t ó r ą k o c h a ł , a k t ó r a n ie m i a ł a d o s t ę p u do jego ś w i a t a . T a k pisze do Fel ic j i :

„ M o j a m a t k a ? O d t r z e c h w i e c z o r ó w , odkąd d o m y ś l a się mo­jego z m a r t w i e n i a , błaga, ż e b y m się z Tobą ożenił, n i e z a l e ż n i e od j a k i c h k o l w i e k w z g l ę d ó w , chce n a p i s a ć do Ciebie, chce po je­c h a ć ze m n ą do B e r l i n a , czego o n a n i e c h c e ! A n i e ma n a j m n i e j ­szego pojęc ia o t y m , co jest d la m n i e k o n i e c z n e .

W d o m u r o d z i n n y m w ś r ó d n a j l e p s z y c h , n a j ż y e z l i w s z y c h lu­dzi, z a c h o w u j ę s ię b a r d z i e j obco niż z u p e ł n i e o b c y człowiek. Do m o j e j m a t k i w ciągu t y c h o s t a t n i c h l a t n ie p o w i e d z i a ł e m , p r z e ­c ię tn ie b iorąc, n a w e t d w u d z i e s t u s ł ó w na dzień, z m o i m ojcem r z a d k o w y m i e n i ł e m w i ę c e j n i ż okol icznośc iowe p o z d r o w i e n i a . Z m o i m i z a m ę ż n y m i s i o s t r a m i i s z w a g r a m i w ogóle n ie rozma­w i a m , choć n ie m a m im nic do z a r z u c e n i a " . (F. K a f k a , Listy do

Felicji i inne z lat 1912 - 1916, t ł u m . I r e n a K r o ń s k a , PIW War­s z a w a 1976, s. 483 i nas t . ) .

D l a K a f k i j ę z y k i m o ż n o ś ć m ó w i e n i a b y ł y w s z y s t k i m . A le p o n i e w a ż to, co czuł n ie m o g ł o zostać w y p o w i e d z i a n e , m u s i a ł mi lczeć i c i e r p i a ł z tego p o w o d u .

Listy do Felicji i p o w i e ś ć Zamek s t a n o w i ł y dla m n i e kluczo­we p r z e ż y c i a p r z y l e k t u r z e u t w o r ó w Kafk i . Z j e d n e j strony li­s t y p o m o g ł y m i l e p i e j z r o z u m i e ć , co dzieje s ię w p o w i e ś c i Zamek, z d r u g i e j z d a r z e n i a w powieśc i i b e z n a d z i e j n o ś ć s y t u a c j i jej bo­h a t e r a wy jaśn ia ją m i , d laczego K a f k a p r z e z p ięć l a t próbował znaleźć z r o z u m i e n i e u k o b i e t y , k t ó r a z u p e ł n i e n ie m o g ł a go po­jąć. S t a r a n i e o dia log z p a r t n e r e m , k t ó r y z p o w o d ó w wynika ją­c y c h z h i s t o r i i jego życia nie m o ż e , a n i nie chce p r o w a d z i ć tego dialogu, n ie b y ł o b y t ragedią, g d y b y s t a r a n i u t e m u n ie t o w a r z y ­szył p r z y m u s ciągłego p o n a w i a n i a w y s i ł k ó w i t r w a n i e w na­dziei za wsze lką c e n ę . T e n a b s u r d a l n y p r z y m u s t r a c i swoją absur­dalność, k i e d y w y o b r a ż a m y sobie m a ł e dziecko, k t ó r e nie m a i n n e g o w y b o r u , n iż n i e u s t a n n e s t a r a n i e się o d ia log z matką, k t ó r a tego d ia logu n ie chce. Ale ono n ie m o ż e p o s z u k a ć sobie i n n e j m a t k i . O t e j s y t u a c j i m u s i a ł a m m y ś l e ć p r z y l e k t u r z e Li­stów do Felicji, k t ó r e p o d o b n i e j ak Zamek w y r a ź n i e u w i d a c z n i a ­ją p i e r w o t n y s t o s u n e k K a f k i do m a t k i . P o t r z e b o w a ł je j obecnoś­ci jak „ p o w i e t r z a do ż y c i a " c h c i a ł się je j uczepić, z a t r z y m a ć ją

17« 259

Page 260: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r z y sobie, a le w ł a ś n i e to n a p a w a ł o go lęk iem, bo czuł, że ocze­k u j e zbyt wie le . O n a n a t o m i a s t n ie m o g ł a m u d a ć tego, czego p o t r z e b o w a ł . I b a ł się p r z e d e w s z y s t k i m , że jego t ę s k n o t a , jego g ł ó d k o n t a k t u o k a z a ł b y się n i e s t o s o w n y , t y l k o d la tego, że jego m a t k a nie m o g ł a b y go zaspokoić i m o ż e w ł a ś n i e d l a t e g o t a k ż e go znieść.

G d y b y n ie b y ł o t o p i e r w s z y m d o ś w i a d c z e n i e m Kafk i , t o m ó g ł b y r o z s t a ć się z Fel ic ją po w y m i a n i e p i e r w s z y c h l i s tów. Ale n i e m o ż e ; z b y t jes t o s w o j o n y z f r u s t r a c j a m i , k t ó r e m u s i znosić, ż e b y m ó g ł je r o z p o z n a ć jako t a k i e . Z a r ę c z a się z tą kobietą, z r y ­wa z a r ę c z y n y w o d p o w i e d n i m m o m e n c i e , p ó ź n i e j jeszcze r a z się z nią zaręcza, a k i e d y p r a w d a s ta je s ię coraz b a r d z i e j oczywis ta i dręcząca, u w a l n i a się od z a r ę c z y n , a le t y l k o dz ięk i ś m i e r t e l n e j c h o r o b i e — gruź l icy .

O p i e r w s z y m s p o t k a n i u z Fel ic ją K a f k a pisze: „ O w e g o w i e c z o r u w y g l ą d a ł a ś w s z a k ż e t a k rześko, z d r o w o ,

n a w e t pol iczki m i a ł a ś r u m i a n e . Czy Cię o d r a z u p o k o c h a ł e m , już w t e d y ? Czy Ci już o t y m nie p i s a ł e m ? B y ł a ś dla m n i e w p i e r w ­sze j chwi l i f r a p u j ą c a i n ie do pojęc ia obo ję tna, i z a p e w n e w ł a ś ­nie d l a t e g o t a k bl i ska. P r z y j ą ł e m t o w t e d y jak coś z u p e ł n i e oczy­wis tego. D o p i e r o g d y w s t a l i ś m y od s t o ł u w p o k o j u j a d a l n y m , z a u w a ż y ł e m z p r z e r a ż e n i e m , j ak czas mi ja, jak s m u t n e to b y ł o i jak n a l e ż a ł o b y się spieszyć, a le n ie w i e d z i a ł e m , w jak i s p o s ó b i w j a k i m c e l u " . (F. K a f k a , Listy do Felicji i inne z lat 1912-

- 1916, t ł u m . I r e n a K r o ń s k a , P I W W a r s z a w a 1976, s. 129).

Fe l ic ja B a u e r m i e s z k a ł a w B e r l i n i e ; K a f k a s p o t k a ł ją po r a z p i e r w s z y u s w o i c h przy jac iół, u k t ó r y c h gościł. Od tego m o m e n ­tu z a c z y n a się k o r e s p o n d e n c j a , k t ó r a w d u ż y m s t o p n i u m o ż e uchodz ić za p r o j e k c j ę d ł u g o g r o m a d z o n y c h , m a j ą c y c h źródło w dz iec ińs twie uczuć, p o n i e w a ż K a f k a w g r u n c i e rzeczy w i e o i s to­cie t e j k o b i e t y r ó w n i e m a ł o , jak z u p e ł n i e m a ł e dz iecko o życiu s w o j e j m a t k i . Dla m a ł e g o dz iecka jego m a t k a nie jest s a m o d z i e l ­ną osobą, lecz r o z s z e r z e n i e m w ł a s n e g o „ j a " . D l a t e g o je j osiągal-ność ma z n a c z e n i e d e c y d u j ą c e o życ iu (A. Mil ler , 1979).

F r a n z K a f k a n i e p o t r z e b o w a ł z b y t wie le czasu, ż e b y n i e ś w i a ­d o m i e d o s t r z e c p o d o b i e ń s t w o m i ę d z y chłodną, proza iczną i za­pobieg l iwą Fel ic ją B a u e r , a w ł a s n ą m a t k ą ( „ n i e p r a w d o p o d o b n i e o b o j ę t n a i d l a t e g o b l i s k a " ) . C z a s a m i t a k i e p o d o b i e ń s t w a m o ż n a

260

Page 261: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

z a r e j e s t r o w a ć w p i e r w s z y c h m i n u t a c h n o w e j zna jomości . W uszczęś l iwia jącym s t a n i e z a k o c h a n i a , k t ó r y p o t e m n a s t ę p u j e , p e w n e d a w n o p o c h o w a n e n a d z i e j e n a s ł u c h a j ą c e g o , r o z u m i e j ą ­cego i z a a n g a ż o w a n e g o c z ł o w i e k a z n o w u mogą r o z k w i t n ą ć . K i e ­d y ś w y p a r t e , p o w r a c a j ą i mogą u m o ż l i w i ć człowiekowi o d z y s k a ­nie ż y w o t n o ś c i i n i e z n a n e j d o t y c h c z a s błogości. Z r o z u m i a ł e , że p o c z ą t k o w o g o t o w y jest on za wsze lką cenę nie d o s t r z e g a ć p i e r w ­s z y c h o z n a k n i e z r o z u m i e n i a , obcości, n i e p e w n o ś c i u p a r t n e r a l u b , jeżeli to n ie jes t już możl iwe, s a m e m u się o b w i n i a ć za swoje o c z e k i w a n i a , swoją „ s k o m p l i k o w a n ą n a t u r ę " , b y c i e i n n y m . Oczy­wiście nie m o ż e z a b r a k n ą ć r o z c z a r o w a n i a drugą osobą, a le u s p r a ­w i e d l i w i a n i e je j m o ż e jeszcze o d s u n ą ć p o z n a n i e p r a w d y . I t a k F r a n z K a f k a p o c z ą t k o w o u s k a r ż a się z p o w o d u r z a d k o ś c i l i s tów od Fel ic j i ( k t ó r e w c a l e n ie są r z a d k i e ) , żeby u n i k n ą ć z a r z u t ó w co do ich t reśc i . Bo z jego o d p o w i e d z i w y n i k a , że F e l i c j a często, p o d o b n i e j ak jego m a t k a , z a c h ę c a go do d b a n i a o z d r o w i e , n ie w y p o w i a d a s ię n a t e m a t jego o p o w i a d a ń , po leca m u a u t o r ó w , k t ó r y c h o n n ie lub i . J e g o uczucia, k t ó r y c h i n t e n s y w n o ś c i p r a w ­d o p o d o b n i e się boi, dziwią ją i w rzeczywis tośc i w y s t a w i o n a jest, n ie p r z e c z u w a j ą c tego, n a g w a ł t o w n e jak w u l k a n w y d a r z e n i e .

M o ż n a sobie w y o b r a z i ć zdz iwienie Fel ic j i , k i e d y c z y t a się n a ­s t ę p u j ą c e f r a g m e n t y :

„ T e r a z jes t p o n i e d z i a ł e k w p ó ł do 11 p r z e d p o ł u d n i e m . Od so­boty, godz. w p ó ł do 11 c z e k a m na l ist i z n o w u nic n ie p r z y s z ł o . J a p i s a ł e m c o d z i e ń (nie jes t t o n a j m n i e j s z y n a w e t w y r z u t , p o ­n i e w a ż d a w a ł o mi to szczęście), a le czy rzeczywiśc ie n i e zasłu­guję n a a n i j e d n o słowo? A n i j e d n o , j e d y n e słowo? N a w e t g d y ­by to b y ł a t y l k o t a k a o d p o w i e d ź : «Nie chcę w i ę c e j o P a n u s ł y -szeć». P r z y t y m s ą d z i ł e m , ż e P a n i dzis ie jszy l ist będz ie z a w i e ­r a ć m a ł ą decyzję, a t e r a z n i e n a d e j ś c i e l i s tu jes t n i e w ą t p l i w i e t a k ż e p e w n ą decyzją. G d y b y l ist n a d s z e d ł , b y ł b y m o d r a z u o d ­powiedz iał , a o d p o w i e d ź m u s i a ł a b y się zacząć od s k a r g i na d ł u ­gość d w ó c h n i e s k o ń c z o n y c h dni . A t e r a z k a ż e mi P a n i s iedzieć rozpacz l iwie p r z y m o i m r o z p a c z l i w y m b i u r k u ! " (s. 45).

„ N a j d r o ż s z a P a n n o Fel ic jo ! W c z o r a j u t r z y m y w a ł e m , ż e je­s t e m o P a n i ą z a t r o s k a n y , i u s i ł o w a ł e m p r z e m ó w i ć do P a n i . Ale c o s a m r o b i ę t y m c z a s e m ? Czy P a n i n i e dręczę? W p r a w d z i e n ie z r o z m y s ł u , bo to b y ł o b y n i e m o ż l i w e i m u s i a ł o b y , g d y b y t a k b y -

261

Page 262: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ło, p r z e d P a n i o s t a t n i m l i s t e m z n i k n ą ć jak d iabe l skość p r z e d D o b r e m , a le p r z e z s a m o swoje i s t n i e n i e , p r z e z s w o j e i s t n i e n i e d r ę c z ę P a n i ą . J e s t e m w g r u n c i e r z e c z y n i e z m i e n i o n y , d a l e j się k r ę c ę w s w o i m kole i t y l k o jeszcze j e d n o n o w e n ie s p e ł n i o n e p r a g n i e n i e doszło m i d o m o i c h p o z o s t a ł y c h p r a g n i e ń n i e s p e ł n i o ­n y c h i n o w ą człowieczą p e w n o ś ć , m o ż e m o j ą p e w n o ś ć n a j s i l n i e j ­szą, o t r z y m a ł e m w d a r z e do m o j e g o poza t y m z a g u b i e n i a " , (s. 78)

„Najdroższa , n ie pozwól sobie p r z e s z k a d z a ć , m ó w i ę C i t y l k o d o b r a n o c i d l a t e g o w ś r o d k u s t r o n y p r z e r w a ł e m s w o j e p i san ie . Boję się, że n i e d ł u g o n i e b ę d ę już m ó g ł pisać do Ciebie, bo żeby d o kogoś ( m u s z ę Cię n a z y w a ć w s z y s t k i m i i m i o n a m i , d l a t e g o r a z n a z y w a j się t a k ż e «ktoś») m ó c pisać, t r z e b a j e d n a k w y o b r a ż a ć sobie, że ma się p r z e d sobą jego t w a r z , do k t ó r e j k i e r u j e się słowa. W y o b r a ż a l n a jest d la m n i e T w o j a t w a r z d o s k o n a l e , a l e t o n ie s t a n o w i ł o b y p r z e s z k o d y . Ale coraz częście j z a c z y n a m n i e n a w i e d z a ć w y o b r a ż e n i e jeszcze o w i e l e s i lniejsze, że m o j a t w a r z leży n a T w o i m r a m i e n i u i ż e g ł o s e m b a r d z i e j p r z y t ł u m i o n y m niż z r o z u m i a ł y m m ó w i ę d o T w o j e g o r a m i e n i a , d o T w o j e j s u ­k i e n k i , d o s a m e g o s iebie, p o d c z a s g d y T y n ie możesz m i e ć żad­nego pojęcia, co t a m jes t m ó w i o n e " , (s. 65)

„ I n ie o d l a t u j ! t o m i t a k jakoś n a g l e p r z y s z ł o n a m y ś l , m o ż e z p o w o d u s ł o w a adieu, w k t ó r y m jest t a k a lo tność . M u s i a ł a b y t o być, m y ś l ę sobie, w y j ą t k o w a p r z y j e m n o ś ć , odlecieć w y s o k o , jeśli m o ż n a b y się dz ięk i t e m u u w o l n i ć o d w i e l k i e g o c iężaru, k t ó r y n a c z ł o w i e k u się uwies ił , j ak j a n a Tobie . Nie pozwól , b y s k u s i ł a Cię u lga, k t ó r a się do Ciebie u ś m i e c h a . T r w a j w z ł u ­dzeniu, że j e s t e m Ci p o t r z e b n y . N i e w m y ś l a j s ię w to g ł ę b i e j . Bo widzisz, Tobie to p r z e c i e ż nie w y r z ą d z i ż a d n e j s z k o d y ; jeśl i k i e ­d y ś będz iesz c h c i a ł a s ię m n i e p o z b y ć , zawsze znajdziesz dość sił, ż e b y t o zrobić, a le p ó k i t o n ie n a s t ą p i , jes teś d la m n i e d a r e m , o j a k i m n a w e t n i e m a r z y ł e m , że go z n a j d ę w t y m życiu. T a k to jest, n a w e t jeśl i we śn ie z p o w ą t p i e w a n i e m k r ę c i s z głową", (s. 66)

„ N a j d r o ż s z a , n ie p o w i n n a ś m n i e t a k m ę c z y ć ! T a k b a r d z o m ę ­czyć! T a k ż e dzisia j , w sobotę, zos tawiasz m n i e bez l i s tu, w ł a ś n i e dzisiaj, g d y m y ś l a ł e m , ż e l ist m u s i n a d e j ś ć t a k p e w n i e , j ak dzień n a s t ę p u j e p o nocy . Ale k t o ż ą d a ł l i s tu? T y l k o d w ó c h l ini jek, p o ­z d r o w i e n i a , k o p e r t y , k a r t k i , n a c z t e r y l isty, t e n jes t p ią ty , n ie

262

Page 263: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d o s t a ł e m jeszcze od Ciebie a n i j e d n e g o słowa. Spój rz , to n ie jest s p r a w i e d l i w i e . J a k m a m w i ę c s p ę d z a ć d ł u g i e dni, p r a c o w a ć , roz­m a w i a ć i r o b i ć to w s z y s t k o , czego się jeszcze o d e m n i e żąda. Może nic n ie zaszło, m o ż e t y l k o n i e m i a ł a ś czasu, z a t r z y m a ł y Cię p r ó b y t e a t r a l n e a lbo w s t ę p n e o m a w i a n i e kwest i i , ale p o w i e d z , j a k i człowiek m o ż e Ci przeszkodz ić , ż e b y ś n ie m o g ł a pode j ść do bocznego s to l ika, n a p i s a ć o ł ó w k i e m n a s k r a w k u p a p i e r u «Feiice» i to mi w y s ł a ć . A dla m n i e b y ł o b y to już t a k w i e l e ! Z n a k T w o ­jego życia, u s p o k o j e n i e w t e j r y z y k o w n e j p r ó b i e , ż e b y się u w i e ­sić czegoś żyjącego. J u t r o b ę d z i e list, i w s z a k ż e b y ć m u s i , i n a ­czej n i e w i e m już, c o r o b i ć ; w t e d y też w s z y s t k o b ę d z i e d o b r z e i już n i e b ę d ę Cię d r ę c z y ł p r o ś b a m i o t a k częste p i s a n i e " , (s. 71)

„ P r z e d w c z o r a j w n o c y już d r u g i r a z mi się śn i łaś . L i s tonosz p r z y n i ó s ł mi d w a l i s ty p o l e c o n e od Ciebie, a w r ę c z y ł mi je, w k a ż d e j r ę c e j e d e n , z e w s p a n i a l e p r e c y z y j n y m r u c h e m r a m i o n , k t ó r e p o r u s z a ł y s ię j a k t ł o k i w m a s z y n i e p a r o w e j . Boże, to b y ­ły z a c z a r o w a n e l is ty. M o g ł e m w y j m o w a ć z k o p e r t coraz to n o ­we z a p i s a n e a r k u s z e , a o n e wciąż jeszcze nie b y ł y p u s t e . S t a ł e m n a ś r o d k u s c h o d ó w i m u s i a ł e m k a r t k i już p r z e c z y t a n e , n i e m i e j mi tego za złe, r z u c a ć na s t o p n i e , jeśl i c h c i a ł e m w y j ą ć z k o p e r t y n a s t ę p n e l i s ty . C a ł e s c h o d y o d g ó r y d o d o ł u b y ł y p o k r y t e w y ­soką w a r s t w ą t y c h p r z e c z y t a n y c h już l i s tów, a l u ź n o r o z r z u c o ­ny, e l a s t y c z n y p a p i e r p o t ę ż n i e szeleścił . T o b y ł n a p r a w d ę t a k i sen, w k t ó r y m śni s ię s p e ł n i e n i e m a r z e ń " , (s. 76)

C z e p i a n i e się, nadz ie ja , b ł a g a n i e o z a i n t e r e s o w a n i e p r z e p l a ­tają s ię ze s t r a c h e m p r z e d o p u s z c z e n i e m i o s k a r ż a n i e m się. D o ­p i e r o z c z a s e m pojawia ją się w l i s t a c h z a r z u t y , k t ó r y m t o w a r z y ­szy w i e l k i s t r a c h , ż e w s z y s t k o zos tało p o s t a w i o n e n a jedną k a r t ę .

„Najdroższa , c o m C i u c z y n i ł , ż e t a k m n i e m ę c z y s z ? Dziś zno­wu n i e p r z y s z e d ł ż a d e n list, a n i z p ierwszą, a n i z d r u g ą pocztą. J a k T y m i każesz c ierp ieć ! P o d c z a s g d y j e d n o p i s a n e s ł o w o o d Ciebie m o g ł o b y m n i e u c z y n i ć szczęś l iwym. Masz m n i e dość, n ie ma i n n e g o w y t ł u m a c z e n i a , n i e jest to w k o ń c u n i c d z i w n e g o , n i e z r o z u m i a ł e jes t ty lko, ż e m i t e g o n ie piszesz. J e ś l i m a m da­le j żyć, n i e m o g ę t a k j a k w c iągu t y c h o s t a t n i c h n i e k o ń c z ą c y c h się d n i d a r e m n i e czekać n a w i a d o m o ś ć o d Ciebie . A le nadzie i , ż e d o s t a n ę o d Ciebie w i a d o m o ś ć , t e j n a d z i e i już n i e m a m . M u -

i 263

Page 264: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

szę w i ę c o d p r a w ę , k t ó r ą m i dajesz milcząco, s a m w y r a ź n i e sob ie p o w t ó r z y ć . C h c i a ł b y m położyć t w a r z n a t y m liście, ż e b y n i e m ó g ł zostać w y s ł a n y , a le o n m u s i zostać w y s ł a n y . Więc n a ż a d n e l i s ty już nie c z e k a m " , (s. 81)

„Najdroższa , m o j a Najdroższa, jest w p ó ł do d r u g i e j w nocy . Czy Cię s w o i m l i s t e m p r z e d p o ł u d n i o w y m z r a n i ł e m ? Cóż m o g ę wiedz ieć o z o b o w i ą z a n i a c h jakie m a s z w o b e c s w o i c h k r e w n y c h i z n a j o m y c h ! Ty s iebie dręczysz, a ja Ciebie d r ę c z ę w y r z u t a m i z p o w o d u T w o j e j u d r ę k i . P r o s z ę Cię, Najdroższa, w y b a c z m i ! Poś l i j m i różę, n a znak, ż e m i w y b a c z a s z . N i e j e s t e m w ł a ś c i w i e z m ę c z o n y , lecz o t ę p i a ł y i ociężały, n ie z n a j d u j ę w ł a ś c i w y c h s ł ó w . T y l k o to p o t r a f i ę powiedz ieć : zos tań p r z y m n i e i n ie o p u s z c z a j m n i e . A g d y k t ó r y ś z m o i c h w r o g ó w we m n i e s a m y r n pisze do Ciebie t a k i e l i s ty j ak t e n dzisie jszy p r z e d p o ł u d n i o w y , w t e d y n i e w i e r z m u , lecz p o p r z e z n iego p o p a t r z w m o j e s e r c e . W s z a k ż e t a k złe, t a k ciężkie jes t to życie, a t a k ż e jak m o ż n a chcieć u t r z y ­m a ć człowieka s a m y m i t y l k o n a p i s a n y m i s ł o w a m i , d o t r z y m a ­n i a są r ę c e . A le w t e j m o j e j r ę c e w o l n o mi b y ł o Twoją, k t ó r a m i jes t t a k b e z w z g l ę d n i e p o t r z e b n a d o życia, t r z y m a ć t y l k o p r z e z t r z y k r ó t k i e chwi le , g d y w s z e d ł e m d o pokoju, g d y m i p r z y r z e ­k ł a ś p o d r ó ż do P a l e s t y n y i g d y ja, głupiec , p o z w o l i ł e m Ci w e j ś ć d o w i n d y .

C z y w i ę c w o l n o m i Cię u c a ł o w a ć ? Ale n a t y m n ę d z n y m p a p i e ­r z e ? R ó w n i e d o b r z e m ó g ł b y m o t w o r z y ć o k n a i c a ł o w a ć n o c n e p o w i e t r z e . N a j d r o ż s z a , nie g n i e w a j się na m n i e ! Nic w i ę c e j od Cieb ie n ie ż ą d a m " , (s. 82)

„ J a n ie u m i e m p ł a k a ć . C u d z y płacz w y d a j e m i się j a k i m ś n i e p o j ę t y m , o b c y m z j a w i s k i e m n a t u r y . O d w i e l u la t t y l k o j e d e n r a z p ł a k a ł e m , t o b y ł o p r z e d d w o m a l u b t r z e m a m i e s i ą c a m i , za-t r z ą s ł e m się rzeczywiśc ie w fotelu, d w a razy, j e d e n po d r u g i m , b a ł e m się, ż e s w o i m nie d a j ą c y m się p o w s t r z y m a ć s z l o c h e m o b u ­d z ę rodz iców w s ą s i e d n i m pokoju, to b y ł o w nocy, a p r z y c z y n ą b y ł o j e d n o mie j sce w m o j e j powieśc i " , (s. 115).

I z n o w u s t r a c h , że je s t s ię n a t r ę t n y m : „ Z m ę c z o n a , z m ę c z o n a jesteś n a p e w n o , m o j a Fel ice , g d y b i e ­

rzesz do r ę k i t e n list, i m u s z ę się s t a r a ć p i sać w y r a ź n i e , ż e b y z a s p a n e oczy n i e p o t r z e b o w a ł y się z a n a d t o wys i lać . A m o ż e r a ­cze j zostawisz l ist na r a z i e n ie p r z e c z y t a n y , oprzesz g ł o w ę i j e-

264

Page 265: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

szcze p a r ę godzin będziesz s p a ć po h a ł a s i e i g o n i t w a c h tego t y ­g o d n i a ? Lis t Ci n i e w y f r u n i e , lecz będz ie s p o k o j n i e czekać na k o ł d r z e , póki się n ie obudz i sz" , (s. 121)

„Ale t e r a z już a n i s ł o w a w i ę c e j , jeszcze t y l k o c a ł u s y i to szczególnie w i e l e z tys iąca p o w o d ó w , p o n i e w a ż jes t n iedzie la, p o n i e w a ż dz ień ś w i ą t e c z n y już m i n ą ł , p o n i e w a ż jest ł a d n a p o ­g o d a a lbo p o n i e w a ż jes t m o ż e b r z y d k a pogoda, p o n i e w a ż źle p i ­szę i p o n i e w a ż , m i e j m y nadz ie ję , b ę d ę pisać lep ie j i p o n i e w a ż t a k m a ł o o Tobie w i e m i t y l k o p o c a ł u n k a m i m o ż n a s ię d o w i e ­dzieć czegoś n a p r a w d ę w a ż n e g o , i w r e s z c i e p o n i e w a ż Ty jesteś z a s p a n a i n ie możesz się b r o n i ć " , (s. 122)

„Ale ja Ci s to ję na drodze, ja Ci p r z e s z k a d z a m i k i e d y ś b ę d ę m u s i a ł się u s u n ą ć , czy wcześn ie j , czy p ó ź n i e j , to będz ie za leżało t y l k o od wie lkośc i m o j e g o e g o i z m u . A n i g d y n i e p o t r a f i ę tego zrobić o t w a r c i e , m ę s k i m s ł o w e m , t a k m i się w y d a j e , zawsze b ę ­dę p r z y t y m m y ś l a ł o sobie, n i g d y n ie potra f ię , co b y ł o b y m o i m o b o w i ą z k i e m , p r z e m i l c z e ć t e j p r a w d y , że u w a ż a m s iebie za s t r a ­conego, g d y Cieb ie t r a c ę . Na jdroższa , m o j e szczęście w y d a j e się t a k bl isko, t y l k o 8 godzin j a z d y p o c i ą g i e m o d d a l o n e ode m n i e , a przec ież jest ono n i e m o ż l i w e i n i e w y o b r a ż a l n e . N i e p r z e r a ż a j się, Najdroższa, t y m p o w r o t e m wciąż t y c h s a m y c h s k a r g , n ie n a s t ą p i p o n i c h t a k i l ist jak t a m t e m , k t ó r y w t e d y z e m n i e w y ­b u c h n ą ł , m u s z ę k o n i e c z n i e jeszcze r a z Cię zobaczyć i d ł u g o , m o ­żl iwie długo, bez z e g a r ó w , k t ó r e b y n a m w y m i e r z a ł y czas, b y ć r a z e m z Tobą — czy będzie to m o ż l i w e w lecie, czy już na w i o ­s n ę ? — ale są noce, g d y m u s z ę się t a k n a d sobą u ż a l a ć , bo za ciężko jes t c ierp ieć w m i l c z e n i u " , (s. 126).

K i e d y człowiek b a r d z o w c z e ś n i e doświadczy, że jes t uciąż l i­w y d la s w o j e j m a t k i , t r u d n o jes t m u sobie w y o b r a z i ć , ż e n i e jes t uc iąż l iwy dla i n n y c h ludzi , k t ó r z y s ą m u bliscy. D l a t e g o p r a w d o p o d o b n i e n i e ś w i a d o m i e p r o w o k u j ą c d r u g ą s t r o n ę , s t a n i e się n i e z n o ś n y , n a z y w a j ą c ją „ n i e z b ę d n ą " , konieczną, j ak „ p o ­w i e t r z e do o d d y c h a n i a " . To m u s i n i e p o k o i ć i obc iążać d r u g ą oso­bę, od k t ó r e j w y m a g a się zbyt wie le i d o p r o w a d z i ć do p r z y j ę c i a n ie z a m i e r z o n e j p o c z ą t k o w o p o s t a w y p e ł n e j r e z e r w y .

„ N a j d r o ż s z a , n ie m o ż e s z sobie w y o b r a z i ć , j ak ja z T w o i c h l i­s t ó w ssę życie, a le n a m y s ł u , a le z u p e ł n i e ś w i a d o m e j o d p o w i e d z i «tak» jeszcze w n i c h n ie m a , n ie ma je j t a k ż e w T w o i m o s t a t n i m

265

Page 266: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

l iście. O b y s ię o n a z n a l a z ł a w liście j u t r z e j s z y m , a już zwłasz­cza w o d p o w i e d z i na m ó j l ist j u t r z e j s z y " , (s. 425).

I m m o c n i e j d r u g a osoba jes t i d e a l i z o w a n a , t y m boleśnie j sze są z d e r z e n i a z rzeczywis tośc ią :

„ W i e r z y s z w s z y s t k i e m u , co ja m ó w i ę , i t y l k o u w a ż a s z , że to, co m ó w i ę o sobie, jes t «zbyt s u r o w e » . A w i ę c n ie w i e r z y s z w ca­ł y m ó j list, p o n i e w a ż m ó w i ł o n p r z e c i e ż t y l k o o m n i e . C o m a m t e d y zrobić? J a k s p r a w i ć , ż e b y ś u w i e r z y ł a w to, co jes t t a k n ie d o w i a r y ! W i d z i a ł a ś m n i e p r z e c i e ż w e w ł a s n e j osobie, s łyszałaś i t o l e r o w a ł a ś . I n i e t y l k o Ty, t a k ż e T w o j a r o d z i n a . A j e d n a k mi n i e wierzysz . A w t y m , co byś s t r a c i ł a , t a k ż e o coś w i ę c e j idzie n i ż t y l k o o «Ber l in» i w s z y s t k o , co s ię z t y m łączy, a le na to w c a l e mi n ie o d p o w i a d a s z , a to jes t w ł a ś n i e n a j w a ż n i e j s z e . «Do-brego, k o c h a n e g o cz lowieka»? J a w m o i m liście o s t a t n i m o k r e ­ś l i ł e m s iebie z a p o m o c ą i n n y c h p r z y m i o t n i k ó w , a le T y m i nie wierzysz . U w i e r z mi j e d n a k , p r z e m y ś l w s z y s t k o i p o w i e d z mi, jak to p r z e m y ś l a ł a ś . Może j e d n a k dziś, w niedzie lę, m a s z t r o c h ę czasu i zechcesz mi n a p i s a ć t r o c h ę b a r d z i e j szczegółowo, j ak so­bie w y o b r a ż a s z ż y c i e p r z e z w s z y s t k i e d n i i t y g o d n i e z c z ł o w i e ­k i e m t a k i m j a k t e n p r z e z e m n i e o p i s a n y ? Z r ó b to, Fe l ice , proszę C i ę o to jako k t o ś , k t o b y ł z Tobą z a r ę c z o n y już po p i e r w s z y c h p i ę t n a s t u m i n u t a c h " , (s. 424)

„Najdroższa , t a k ż e i tego, i m o ż e tego p r z e d e w s z y s t k i m nie u w z g l ę d n i a s z d o s t a t e c z n i e w s w o i m n a m y ś l e , m i m o że d u ż o już o t y m m ó w i l i ś m y : m i a n o w i c i e tego, że p i s a n i e jes t n a p r a w d ę m o j ą istotą, tą dobrą. J e ś l i jest we m n i e coś d o b r e g o , to jest t y m m o j e p i s a n i e . G d y b y m tego n ie m i a ł , tego ś w i a t a w głowie, k t ó ­r y chce zostać w y s w o b o d z o n y , n i g d y b y m się n i e b y ł o d w a ż y ł na m y ś l , by chcieć z d o b y ć Ciebie . To, co t e r a z m ó w i s z o m o i m p i san iu , jeszcze się t a k b a r d z o n i e liczy, a le j e ś l i b y ś m y m i e l i b y ć r a z e m , w n e t b y ś zobaczyła, ż e g d y b y ś n ie p o l u b i ł a m o j e g o pisa­nia z w ł a s n e j wol i l u b w b r e w woli, n i e m i a ł a b y ś w ogóle nic, czego b y ś się m o g ł a u c h w y c i ć . B y ł a b y ś w t e d y s t r a s z l i w i e s a m o t ­na, Fe l ice , n ie w i d z i a ł a b y ś , j ak j a Ciebie k o c h a m , m i m o ż e w t e ­dy m o ż e n a j b a r d z i e j n a l e ż a ł b y m do Ciebie, dzis ia j i zawsze" , (s. 426)

„ J a w i e m , Fe l ice , ż e i s tn ie je b a r d z o p r o s t a m o ż l i w o ś ć z a ł a ­t w i e n i a s ię z t y m i p y t a n i a m i s z y b k o i p o m y ś l n i e , ta m i a n o w i c i e ,

266

Page 267: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ż e T y m i nie u w i e r z y s z , a lbo p r z y n a j m n i e j n ie u w i e r z y s z , je­śli idzie o przyszłość , a lbo p r z y n a j m n i e j n i e u w i e r z y s z mi c a ł k o ­wicie. O b a w i a m się, że je s teś tego b l i ska. To b y ł o b y r z e c z y w i ś ­cie na jgorsze . W ó w c z a s d o p u ś c i ł a b y ś s ię ciężkiego g r z e c h u p r z e ­ciw s a m e j sobie, a w k o n s e k w e n c j i t a k ż e p r z e c i w m n i e . W ó w ­czas c z e k a ł a b y n a s oboje zguba.

Musisz mi w i e r z y ć , to co m ó w i ę o sobie jest s a m o d o ś w i a d c z e -n i e m t r z y d z i e s t o l e t n i e g o człowieka, k t ó r y już k i l k a r a z y z b a r ­dzo g ł ę b o k i c h p r z y c z y n b y ł b l i sk i o b ł ę d u , a w i ę c b y ł u g r a n i c swoje j egzys tenc j i , a w i ę c ma już c a ł k o w i t ą w i e d z ę o sobie i o t y m , jak ie są w t y c h g r a n i c a c h jego możl iwośc i " , (s. 408 - 9)

„ B i e d n a , n a j d r o ż s z a F e l i c e ! Ta zbieżność, że j a p r z e z n ikogo tak n ie w y c i e r p i a ł e m , co p r z e z Ciebie i j e d n o c z e ś n i e n i k o g o t a k nie dręczę, j a k Ciebie, j e s t p r z e r a ż a j ą c a i s p r a w i e d l i w a . Ja się f o r m a l n i e r o z p a d a m . U c h y l a m się p r z e d ciosami, k t ó r e s a m so­bie zadaję, i f o r m a l n i e b iorę n a j w i ę k s z y rozpęd, by je z a d a w a ć . J e ś l i to n ie są n a j g o r s z e znaki , j ak ie mogą się n a m p o j a w i ć ! Nie s k ł o n n o ś ć d o p i san ia , n a j d r o ż s z a Fe l ice , ż a d n a s k ł o n n o ś ć , lecz p i s a n i e t o j e s t e m ja. S k ł o n n o ś ć m o ż n a w y r w a ć l u b s t ł u m i ć . Ale t y m ja s a m j e s t e m ; na p e w n o i m n i e m o ż n a w y r w a ć i zgnieść, a le co będzie z T o b ą ? J e s t e ś n a d a l opuszczona, a żyjesz przec ież o b o k m n i e . Będziesz się czuła opuszczona, g d y b y m żył inacze j . Ż a d n a s k ł o n n o ś ć , ż a d n a s k ł o n n o ś ć ! K a ż d y , n a j m n i e j s z y n a w e t m ó j p r z e j a w życia p r z e z to jest o k r e ś l a n y i p o r u s z a n y . Piszesz, że się do m n i e p r z y z w y c z a i s z , a le za cenę j a k i c h c ie rp ień, m o ż e z u p e ł n i e nie d o znies ienia .

Czy p o t r a f i s z n a p r a w d ę w y o b r a z i ć sob ie życie, w k t ó r y m , j ak Ci już p i s a ł e m , w k a ż d y m r a z i e w jes ieni i w z imie, w ciągu d n i a b ę d z i e m y r a z e m t y l k o p r z e z j e d n ą godz inę? T y zaś j a k o m ę ż a t k a będziesz znosić s a m o t n o ś ć jeszcze ciężej, niż n i e j a s n o w y o b r a ż a s z to sobie t e r a z , g d y p r z e b y w a s z i żyjesz w o t o c z e n i u , do k t ó r e g o p r z y w y k ł a ś i k t ó r e Ci o d p o w i a d a ? Na m y ś l o k l a ­sz torze w z d r y g n ę ł a b y ś się, r o z e ś m i a ł a , a chcesz żyć z człowie­kiem, k t ó r e m u jego w r o d z o n e d ą ż e n i a ( a t y l k o u b o c z n i e t a k ż e jego w a r u n k i ) każą p r o w a d z i ć życie k l a s z t o r n e ? " (s. 478)

„ Ż y w y c z ł o w i e k w e m n i e m a n a d z i e j ę , t o j a sne . Ale człowiek o j a s n y m sądzie już ją s t r a c i ł " . (F. K a f k a , 1976, s. 647).

„ T r z e b a w i ę c p r ó b o w a ć wciąż n a n o w o . A k c e n t u j ą c p e w n e

267

Page 268: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p u n k t y — i d l a t e g o z ostrością n i e z u p e ł n i e o d p o w i a d a j ą c ą p r a w ­dzie m ó g ł b y m s w o j e s t a n o w i s k o opisać m n i e j w i ę c e j t a k : J a , k t ó r y p r a w i e zawsze b y ł e m n i e s a m o d z i e l n y , o d c z u w a m b e z g r a ­n i c z n e p r a g n i e n i e samodzie lnośc i , n ieza leżności , wolnośc i ; r a c z e j n a ł o ż y ć k l a p y na oczy i iść swoją drogą aż do os ta tecznośc i , n i ż ż e b y r o d z i m a t r z ó d k a k r ę c i ł a s ię w o k ó ł m n i e i r o z p r a s z a ł a m ó j w z r o k . D l a t e g o k a ż d e słowo, k t ó r e k i e r u j ę d o m o i c h r o d z i c ó w czy o n i do m n i e , t a k ł a t w o z a m i e n i a się w k ł o d ę , k t ó r a s p a d a m i p o d nogi. K a ż d y związek, k t ó r e g o j a s a m sobie n ie s t w o r z y ­ł e m — n a w e t dz iała jąc p r z e c i w p e w n y m częściom m o j e g o «ja» — jest d la m n i e bez w a r t o ś c i , p r z e s z k a d z a mi w p o r u s z a n i u się, n i e n a w i d z ę g o l u b j e s t e m bl i ski z n i e n a w i d z e n i a . D r o g a jes t d ł u ­ga, s iły są w ą t ł e , jes t więc aż n a d t o p o w o d ó w do t a k i e j n i e n a ­wiści . Ale z d r u g i e j s t r o n y ja w z i ą ł e m życie od m o i c h rodziców, łączą m n i e z n i m i i z m o i m i s i o s t r a m i w i ę z y k r w i ; w n o r m a l n y m życiu o r a z w s k u t e k k o n i e c z n o ś c i k o n c e n t r o w a n i a się n a m o i c h w ł a s n y c h s p e c y f i c z n y c h c e l a c h tego nie czuję, j e d n a k ż e w g r u n ­cie r z e c z y m a m dla tego s z a c u n e k większy, niż to sob ie u ś w i a ­d a m i a m . C z a s e m t a k ż e i do tego czuję n i e n a w i ś ć , w i d o k łoża m a ł ż e ń s k i e g o w n a s z y m d o m u , w y m i ę t e j pościel i , s t a r a n n i e zło­ż o n y c h koszul n o c n y c h m o ż e m n i e p r z y p r a w i ć o m d ł o ś c i , w y d o ­b y ć na z e w n ą t r z to, co jest we m n i e w ś r o d k u ; jes t mi w t e d y tak, j a k b y m nie u r o d z i ł się d e f i n i t y w n i e , j a k b y m wciąż n a n o w o w y c h o d z i ł na ś w i a t z tego z a t ę c h ł e g o ż y w o t a w t e j z a t ę c h ł e j izbie, j a k b y m wciąż m u s i a ł s t a m t ą d c z e r p a ć dla s ieb ie p o t w i e r ­d z e n i e ; j a k b y m b y ł z t y m i o h y d n y m i r z e c z a m i , jeśli n i e c a ł k o ­wicie i bez resz ty , to j e d n a k po części n i e r o z e r w a l n i e p o ł ą c z o n y ; o d c z u w a m to p r z e d e w s z y s t k i m w n o g a c h w y r y w a j ą c y c h się do b iegu : że wciąż jeszcze t k w i ą w p i e r w o t n e j b e z k s z t a ł t n e j m i a z ­dze. T a k b y w a w p e w n y c h m o m e n t a c h . Ale bywa ją z n o w u c h w i ­le, g d y w i e m , że to są przec ież m o i rodzice, n i e z b ę d n e , wciąż d o ­dające m i sił części s k ł a d o w e m o j e j i s toty, p r z y n a l e ż n e d o m n i e nie t y l k o jako p r z e s z k o d a , lecz t a k ż e jako coś b a r d z o i s t o t n e g o . T o t e ż w t e d y chcę ich widz ieć t a k i m i , j a k i m c h c i a ł o b y się w i ­dzieć to, co na j lepsze ; j a p rzec ież od dz iec ińs twa, p r z y c a ł e j m o ­je j złości, n iegrzecznośc i , egoizmie, b r a k u serca, d r ż a ł e m p r z e d n i m i — i w ł a ś c i w i e d r ż ę jeszcze dzisia j , bo z t y m n i g d y n i e m o -

268

Page 269: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

zna s k o ń c z y ć — i jeśli oni, z j e d n e j s t r o n y ojciec, z d r u g i e j m a ­tka, n i e m a l z ł a m a l i moją wolę, co b y ł o z n o w u k o n i e c z n e , to c h c i a ł b y m , ż e b y b y l i t ego w a r c i . O t t l a w y d a j e m i s ię n i e k i e d y t a k a , jaką c h c i a ł b y m widz ieć z d a l e k a moją m a t k ę : czysta, p r a w ­d o m ó w n a , r z e t e l n a , k o n s e k w e n t n a ; p o k o r a i d u m a , w r a ż l i w o ś ć 'i r e z e r w a , u ległość i s a m o d z i e l n o ś ć , bo jaź i iwość i m ę s t w o w n i e ­z a w o d n e j r ó w n o w a d z e . W s p o m i n a m o Ot t l i , p o n i e w a ż w n i e j jest t a k ż e cała m o j a m a t k a , chociaż z u p e ł n i e n i e d o r o z p o z n a n i a . A w i ę c chcę widzieć, że oni są tego w a r c i . D l a t e g o i c h n ieczy­stość jes t d la m n i e s t o k r o ć większa, niż jes t o n a m o ż e w rzeczy­wistości, k t ó r a m n i e nic nie obchodzi , ich p r y m i t y w n o ś ć — u s t o k r o t n i o n a ; ich śmieszność — s t o k r o t n a ; ich b r u t a l n o ś ć — s to­k r o t n a . N a t o m i a s t to, co jest w n i c h d o b r e , jest d la m n i e s to r a z y m n i e j s z e niż w rzeczywis tośc i . D l a t e g o j e s t e m p r z e z n i c h o s z u k i w a n y , ale n ie m o g ę się przec ież b u n t o w a ć p r z e c i w p r a w u n a t u r y , n ie p o p a d a j ą c w obłęd. W i ę c z n o w u n i e n a w i ś ć i p r a w i e nic o p r ó c z n i e n a w i ś c i .

T y n a l e ż y s z d o m n i e , w z i ą ł e m sobie Ciebie; n ie m o g ę u w i e ­rzyć, by n a w e t w jakie j ś ba jce b a r d z i e j zawzięcie i rozpacz l iwie w a l c z o n o o j a k ą ś k o b i e t ę , niż o Cieb ie we m n i e , od s a m e g o p o ­c z ą t k u i wciąż na n o w o i m o ż e na zawsze. Ty n a l e ż y s z w i ę c do m n i e . A le jeś l i t a k to jest, to d laczego n ie b y ł a mi p r z y j e m n a T w o j a n i e d a w n a u w a g a ? D l a t e g o ż e j a w p r o s t s to ję p r z e d moją rodziną i bez p r z e r w y w y m a c h u j ę n o ż a m i po to, by n i e u s t a n n i e i j e d n o c z e ś n i e m ó c r a n i ć ją, i b r o n i ć " , (s. 320 i nast . )

„ Ż e d w a j l u d z i e walczą we m n i e , o t y m wiesz. Że t e n z t y c h d w ó c h l e p s z y n a l e ż y do Ciebie, co do tego m a m w ł a ś n i e w os ta­t n i c h d n i a c h n a j m n i e j wątp l iwośc i . O p r z e b i e g u w a l k i b y ł a ś w s z a k ż e i n f o r m o w a n a p r z e z p ięć l a t s ł o w e m i m i l c z e n i e m , i m i e ­s z a n i n ą j e d n e g o i d r u g i e g o , n a j c z ę ś c i e j ku s w o j e j u d r ę c e . G d y m n i e p y t a s z , czy zawsze b y ł e m szczery, m o g ę p o w i e d z i e ć t y l k o ty le, że w s t o s u n k u do ż a d n e g o c z ł o w i e k a t a k s i ln ie n ie p o ­w s t r z y m y w a ł e m się o d ś w i a d o m y c h k ł a m s t w , czy też, ż e b y p o ­wiedzieć to jeszcze ściś lej , n ie p o w s t r z y m y w a ł e m się s i ln ie j n iż w s t o s u n k u d o Ciebie . B y ł o t r o c h ę u k r y w a n i a p r a w d y , k ł a m s t w b a r d z o n i e w i e l e , z a k ł a d a j ą c , ż e m o ż e b y ć b a r d z o n i e w i e l e k ł a m s t w . J e s t e m c z ł o w i e k i e m k ł a m i ą c y m " , (s. 351 i nas t . ) .

269

Page 270: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

J a k b a r d z o n i e p r a w d z i w e jes t t o o s t a t n i e zdanie , dowodzą n a s t ę p n e l ini jki . K a f k a w s w o j e j p r a w d o m ó w n o ś c i p o s u w a się t a k d a l e k o , że n a w e t n i e u l e g a p o k u s i e u k r y c i a się w c h o r o b i e .

„ J a b o w i e m w s k r y t o ś c i se rca n ie u w a ż a ł e m t e j c h o r o b y by­n a j m n i e j za g ruź l icę , a w k a ż d y m r a z i e n ie za g r u ź l i c ę p r z e d e w s z y s t k i m , lecz za m o j e ogó lne b a n k r u c t w o . W i e r z y ł e m , że ja­k o ś to jeszcze będzie , a le nie wyszło . — K r e w n ie p o c h o d z i z p ł u ­ca, lecz od ciosu, c z y r a c z e j od d e c y d u j ą c e g o ciosu, z a d a n e g o p r z e z j e d n e g o z w a l c z ą c y c h .

T e m u p i e r w s z e m u pomocą jes t w i ę c gruźl ica, t a k m o ż e o g r o m n ą , j ak dla d z i e c k a s p ó d n i c a m a t k i . Czego oczekuje jeszcze t e n d r u ­gi? To jes t g r u ź l i c a i to jest k o n i e c " , (s. 353 t. II) .

I jeszcze w y r a ź n i e j : „... ja już n i g d y n ie b ę d ę z d r o w y . W ł a ś n i e d l a t e g o , że to nie

jes t gruźl ica, k t ó r ą m o ż n a p o ł o ż y ć na l e ż a k u i w y l e c z y ć , lecz b r o ń , k t ó r e j b e z w z g l ę d n a k o n i e c z n o ś ć ć p o z o s t a n i e w m o c y t a k d ł u g o , jak d ł u g o ja pozosta ję p r z y życiu. A n ie m o ż e pozostać p r z y życiu i o n a i j a" . (F. K a f k a , Listy do Felicji i inne z lat

1912-1916, t ł u m . I r e n a K r o ń s k a , P I W W a r s z a w a 1976, s . 354). L i s t do M a x a B r o d a z p o ł o w y s i e r p n i a 1917 d o w o d z i u c h w y ­

c e n i a s e n s u c h o r o b y : „ D l a m n i e w k a ż d y m r a z i e g ruź l ica jest t y m , c z y m fałda

u m a t c z y n e j s p ó d n i c y , k t ó r e j t r z y m a s ię dziecko. P r z y c z y n ą c h o ­r o b y jest m a t k a , to jeszcze lepie j , m a t k a w s w o j e j n i e s k o ń c z o ­n e j t rosce, w s w o i m g ł ę b o k i m z r o z u m i e n i u , s p e ł n i ł a b y jeszcze i t e n o b o w i ą z e k . Ciągle s z u k a m w y j a ś n i e n i a c h o r o b y , bo p r z e ­cież s a m się w nią n ie w p ę d z i ł e m . C z a s a m i w y d a j e mi się, że mózg i p ł u c a p o r o z u m i a ł y się bez m o j e j w i e d z y . «Tak d a l e j b y ć nie może», p o w i e d z i a ł m ó z g i po p i ę c i u l a t a c h p ł u c a z d e c y d o ­w a ł y się p o m ó c " (F. Kafka, 1975, s . 161).

B r o d o p o w i a d a w biograf i i p o ś w i ę c o n e j Kafce, co w y d a r z y ł o się po p o ż e g n a n i u z Fel ic ją :

„ N a s t ę p n e g o p o p o ł u d n i a d o m o j e g o b i u r a p r z y s z e d ł F r a n z . « Ż e b y odpocząć n a chwile», p o w i e d z i a ł . W ł a ś n i e p r z e d chwilą o d p r o w a d z i ł F . do pociągu. J e g o t w a r z b y ł a b l a d a , t w a r d a i su­r o w a . Ale n a g l e zaczął p ł a k a ć . P o r a z p i e r w s z y w i d z i a ł e m g o płaczącego. N i g d y n ie z a p o m n ę t e j s c e n y , n i g d y n ie p r z e ż y ł e m

270

Page 271: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

czegoś r ó w n i e o k r o p n e g o . — N i e b y ł e m w b i u r z e s a m , t u ż o b o k m o j e g o b i u r k a s t a ł o b i u r k o m o j e g o kolegi.. . Ale K a f k a p r z y s z e d ł d o m n i e p r o s t o d o pokoju, w k t ó r y m p r a ­c o w a ł e m , s iedz iał obok m o j e g o b i u r k a n a fo te l iku p r z y g o t o w a ­n y m dla s z u k a j ą c y c h p r a c y ; e m e r y t ó w , p o d s ą d n y c h . I t u t a j p ł a ­kał , t u t a j m ó w i ł sz locha jąc : «Czy t o n i e o k r o p n e , ż e coś t a k i e g o m u s i a ł o s ię s tać?» Ł z y s p ł y w a ł y m u p o pol iczkach, p o r a z p i e r w ­szy w i d z i a ł e m go z m i e s z a n y m , z ł a m a n y m " . (M. Brod, 1977, s . 147 i nas t . ) .

N a p o d s t a w i e l i s tów K a f k i m o ż e m y , j ak w p r z y p a d k u n a s z y c h p a c j e n t ó w , m ó w i ć i p i sać o „ b r a k u t o l e r a n c j i na f r u s t r a c j e " , „słabości jego «ego»", „bo jaź l iwośc i " , „ h i p o c h o n d r i i " , o jego „fo­b i a c h " , „ d o l e g l i w o ś c i a c h p s y c h o s o m a t y c z n y c h " i t a k d a l e j . Albo m o ż e m y na p o d s t a w i e jego życia i w jego u t w o r a c h s z u k a ć in­formac j i o d z i e c i ń s t w i e tego c z ł o w i e k a ; m ó w i ą c inacze j , n ie in­t e r p r e t o w a ć jego s y m p t o m ó w jako p r z y w a r i b r a k ó w , lecz wi­dzieć j e j ako d o s t r z e g a l n e o g n i w a n i e w i d z i a l n e g o ł a ń c u c h a . Bez u w z g l ę d n i e n i a w y m i a r u c ierp ienia , p r z e d e w s z y s t k i m z o k r e s u w c z e s n e g o dz iec ińs twa, nasze d i a g n o z y pozostają n o r m a t y w n y m , m o r a l i z u j ą c y m w a r t o ś c i o w a n i e m . D o p ó k i nie u w o l n i się o d t e g o t a k ż e p s y c h o a n a l i z a , d o p ó t y jest rzeczą z rozumiałą , że niezależ­nie od n i e ś w i a d o m y c h o p o r ó w i l ę k ó w , n a w e t r z e c z o w o u z a s a d ­n i o n y c h , t w ó r c z y l u d z i e b ę d ą odnos ić s ię do n i e j z n i e d o w i e ­r z a n i e m .

P o d o b n i e j a k F l a u b e r t i B e c k e t t , K a f k a nie wiedz iał , że w swoich p o w i e ś c i a c h i o p o w i a d a n i a c h p r z e d s t a w i a p r z e ż y c i a z dz iec ińs twa . T a k ż e c z y t e l n i c y K a f k i t r a k t u j ą je j a k o w y r a z jego fantaz j i , k t ó r e m a j ą s w o j e ź r ó d ł o w m ó z g u p i s a r z a , jego u z d o l n i e n i a c h , jego t w ó r c z y m t a l e n c i e , czy jak b y ś m y tego nie n a z w a l i . Bez w ą t p i e n i a K a f k a b y ł g e n i a l n y m p i s a r z e m i jego zdolności w i d z e n i a w c z y m ś k o n k r e t n y m tego, co ogó lne, o r a z zdolności p r z e d s t a w i e n i a tego w sposób k o n k r e t n y , z a w d z i ę c z a ­m y szczególne p r z e ż y c i a p r z y l e k t u r z e jego dzieł. J e ż e l i chodzi o f o r m ę języka, b y ł z p e w n o ś c i ą je j ś w i a d o m y m t w ó r c ą . A l e p o ­n i e w a ż t reśc i w y w o d z ą się z g ł ę b i jego doświadczenia , potra f ią d o t r z e ć b e z p o ś r e d n i o do n a s z e j n i e ś w i a d o m o ś c i . I d l a t e g o jego dz ieła s ą dla n i e z l i c z o n y c h m ł o d y c h l u d z i p i e r w s z y m p o t w i e r -

271

Page 272: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d z e n i e m , że to co zna jdują w s w o i m w e w n ę t r z n y m świecie, nie­k o n i e c z n i e m u s i o z n a c z a ć s z a l e ń s t w o .

P r z e d s t a w i o n e p r z e z K a f k ę , na jczęśc ie j a b s u r d a l n e , z d a r z e ­n ia z ła twością m o ż n a u z n a ć za s y m b o l e a b s t r a k c y j n y c h s y t u a ­cji, a o b s z e r n e p r a c e p o ś w i ę c o n e d z i e ł o m K a f k i p e ł n e są tego r o d z a j u i n t e r p r e t a c j i , z k t ó r y c h k a ż d a m o ż e b y ć p r a w d z i w a . Z p e w n o ś c i ą n ie b ę d z i e m y w błędz ie , jeżeli w Głodomorze zo­b a c z y m y p r o b l e m izolacji j e d n o s t k i w t ł u m i e , d u c h o w e g o g ł o d u , w y z y s k u , e k s h i b i c j o n i z m u i t a k d a l e j ; l u b g d y w z w i ą z k u z Przemianą b ę d z i e m y m ó w i ć o d y s k r y m i n a c j i r a s o w e j , fałszu i h ipokryz j i , jeżel i Kolonią karną u z n a m y za wiz ję o b o z u k o n ­c e n t r a c y j n e g o , w - Zamku d o s t r z e ż e m y p r o b l e m y re l ig i jne, a w Procesie e t y c z n e . To w s z y s t k o m o ż e b y ć s ł u s z n e , a l e zosta je p o ­m i n i ę t y fakt, że K a f k a p o z n a n i e t y c h p r a c z ł o w i e c z y e h i w i s to­cie c o d z i e n n y c h s y t u a c j i zawdzięcza n a w a r s t w i o n y m w s p o m n i e ­n i o m i u c z u c i o m , k t ó r y c h ź r ó d ł e m b y ł ś w i a t jego d z i e c i ń s t w a . J a k k a ż d y c z ł o w i e k m u s i a ł z e p c h n ą ć w p o d ś w i a d o m o ś ć d a w n e przeżyc ia , ale o n e j e d n a k m o g ł y w t w ó r c z y m p r o c e s i e wcie l ić się, jak u k a ż d e g o wie lk iego p i sarza, w f ikcyjne pos tac ie . Z o b a ­c z m y t o n a k o n k r e t n y c h p r z y k ł a d a c h :

P o k a z y w a n y w c y r k u g ł o d o m ó r g ł o d u j e z „ w ł a s n e j wol i " , w k o ń c u , c a ł k i e m w y c i e ń c z o n y , w y j a ś n i a p r z e d śmiercią, ż e n ie m o ż e jeść, bo o f e r o w a n e t u t a j j e d z e n i e „ n i e s m a k u j e " m u . Z p o ­c z ą t k u w y d a j e się t o z u p e ł n i e a b s u r d a l n e , n a w e t w t e d y , g d y n i e ­k o n i e c z n i e m a s ię n a m y ś l i j edzenie , lecz s t r a w ę d u c h o w ą . M o ­ż n a w p r a w d z i e sobie w y o b r a z i ć , że k t o ś p o w i e : „ L e p i e j n ie czy­t a ć nic, niż złe ks iążk i " , lecz przec ież d o r o s ł y człowiek nie m u ­s i „ u m i e r a ć z g ł o d u " , m o ż e zna leźć i n n e ks iążki l u b r o z m a w i a ć z l u d ź m i , lub, g d y b y to nie b y ł o m o ż l i w e , n a w e t ze sobą s a m y m . Ale c o r o b i n i e m o w l ę , k t ó r e w ł a s n e j m a t c e w y d a j e się c z y m ś z a g r a ż a j ą c y m (być m o ż e d la tego, że widz i w n i m j e d n o z r o d z i ­ców), g d y ssąc je j m l e k o w y c z u w a opór , s t r a c h i n i e r z a d k o p o ­t r z e b ę o d w e t u ? Dzieci już w p i e r w s z y c h d n i a c h , w p i e r w s z y m k o n t a k c i e z p iers ią m a t k i odczuwają jej n i e z a d o w o l e n i e i opór, i za pomocą r ó ż n y c h f izycznych s y m p t o m ó w dają w y r a z swo je­m u lękowi . T e s y m p t o m y d o p r o w a d z a j ą d o tego, ż e dz iecko c z ę ­sto jest z a b i e r a n e m a t c e c e l e m l e c z e n i a szp i ta lnego, a w o l n e od k o n f l i k t ó w r a m i o n a p i e l ę g n i a r k i mogą b y ć dla n iego r a t u n k i e m .

272

Page 273: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

K i e d y p o t y g o d n i a c h i m i e s i ą c a c h p o w r a c a d o m a t k i , i c h r e ­lacja jes t w p r a w d z i e z a b u r z o n a , a le dz iecko p r z e ż y ł o . B y ć m o ż e w i e l k a u m i e r a l n o ś ć dzieci w u b i e g ł y c h s t u l e c i a c h m i a ł a zwią­zek z sy tuac ją , z jaką s p o t y k a ł o s ię n i e m o w l ę u p r o g u życia. N i e m o w l ę t a r z e c z y w i ś c i e u m i e r a ł y z p o w o d u p o ż y w i e n i a , k t ó r e im „ n i e s m a k o w a ł o " j a k g ł o d o m ó r w o p o w i a d a n i u Kafk i , bo nie b y ł o nikogo, k t o z r o z u m i a ł b y m o w ę i c h ciała. W s w o i c h p o w i ­j a k a c h b y ł y c i a ł e m i duszą t a k w y i z o l o w a n e , j ak g ł o d o m ó r Kaf­ki w swoje j k l a t c e . Z e s t a w i a m c y t a t y z Głodomora, by m o g ł y o d z w i e r c i e d l i ć s y t u a c j ę , j a k a b y ł a p r a w d o p o d o b n i e u d z i a ł e m m a ł e g o F r a n z a K a f k i .

„ P o z a z m i e n i a j ą c y m i s ię w i d z a m i b y l i t u t a k ż e s ta l i d o z o r c y w y b r a n i p r z e z pub l iczność , d z i w n y m p r z y p a d k i e m z a z w y c z a j rzeźnicy, k t ó r z y , zawsze t r z e j r ó w n o c z e ś n i e , m i e l i z a z a d a n i e p i l­n o w a ć g ł o d o m o r a d n i e m i nocą, a b y w jakiś p o t a j e m n y sposób n ie p r z y j ą ł o n j e d n a k p o ż y w i e n i a . A le b y ł a t o t y l k o f o r m a l n o ś ć w p r o w a d z o n a d la u s p o k o j e n i a m a s , g d y ż w t a j e m n i c z e n i d o b r z e wiedziel i , ż e g ł o d o m ó r p o d c z a s g ł o d ó w k i n ie z j a d ł b y n a w e t o k r u ­szyny, n igdy, w ż a d n y c h okol icznościach, n a w e t p o d p r z y m u s e m ; z a b r a n i a ł tego h o n o r jego s z t u k i . Oczywiśc ie n ie k a ż d y dozorca u m i a ł t o z r o z u m i e ć , t r a f i a ł y się n i e r a z n o c n e g r u p y dozorców, k t ó r z y o d b y w a l i s t r a ż b a r d z o n i e d b a l e , u m y ś l n i e s i a d a l i r a z e m w o d l e g ł y m kącie i t a m p o g r ą ż a l i s ię w g r z e w k a r t y z oczy­w i s t y m z a m i a r e m u m o ż l i w i e n i a g ł o d o m o r o w i m a ł e g o pos i łku, k t ó r e g o ich z d a n i e m m ó g ł z a c z e r p n ą ć z j a k i c h ś u k r y t y c h zapasów. N i c n i e s p r a w i a ł o g ł o d o m o r o w i w i ę k s z e j p r z y k r o ś c i n iż t a c y do­zorcy : d o p r o w a d z a l i g o d o r o z p a c z y , czyni l i m u g ł o d o w a n i e s t r a ­szl iwie c iężk im; n i e r a z w i ę c p r z e z w y c i ę ż a ł swoje o s ł a b i e n i e i w czasie t a k i e g o d o z o r o w a n i a ś p i e w a ł t a k d ł u g o , j a k t y l k o w y t r z y ­m y w a ł , a b y p o k a z a ć t y m l u d z i o m , jak n i e s ł u s z n i e g o p o d e j r z e ­wal i . A le n i e w i e l e t o p o m a g a ł o : p o d z i w i a l i t y l k o jego zręczność, że n a w e t w czasie ś p i e w u p o t r a f i jeść. O w i e l e mi l s i b y l i mu dozorcy, k t ó r z y s i a d a l i p r z y k l a t c e , n i e z a d o w a l a l i s ię m ę t n y m , n o c n y m o ś w i e t l e n i e m sali, lecz k i e r o w a l i n a n iego ś w i a t ł a e lek­t r y c z n y c h l a m p e k k i e s z o n k o w y c h , k t ó r y c h d o s t a r c z a ł i m i m p r e -sar io. R a ż ą c e ś w i a t ł o n i e p r z e s z k a d z a ł o m u w c a l e spać, s p a ć n i e m ó g ł przec ież w ogóle, a t r o c h ę z d r z e m n ą ć się p o t r a f i ł zawsze, p r z y k a ż d y m o ś w i e t l e n i u i o k a ż d e j godzinie , t a k ż e w p r z e p e ł -

18 — M u r y m i l c z e n i a . . 273

Page 274: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n i o n e j , h a ł a ś l i w e j sal i . I z t a k i m i d o z o r c a m i zawsze b y ł g o t ó w p r z e p ę d z i ć całą noc bez s n u ; g o t ó w b y ł ż a r t o w a ć z n i m i , opo­w i a d a ć i m h i s t o r i e z e s w e g o w ę d r o w n e g o życia, p o t e m z n o w u s ł u c h a ć i c h o p o w i a d a ń , a w s z y s t k o t y l k o d l a t e g o , a b y n i e u s n ę l i i a b y i m wciąż n a n o w o m ó g ł u d o w a d n i a ć , ż e n ie m a w k l a t c e niczego do j e d z e n i a i że g ł o d u j e t a k , j ak ż a d e n z n i c h by n ie pot ra f i ł . T a k żył p r z e z wie le lat , z m a ł y m i , r e g u l a r n y m i o k r e s a m i w y p o ­c z y n k u , w p o z o r n y m b l a s k u , s z a n o w a n y p r z e z świa t , m i m o w s z y ­s t k o j e d n a k p r z e w a ż n i e w p o n u r y m n a s t r o j u , t y m b a r d z i e j jesz­cze p o n u r y m , ż e n i k t nie u m i a ł b r a ć g o p o w a ż n i e . C z y m ż e m i a ­no go pocieszać? Czegóż m ó g ł sobie jeszcze życzyć? A g d y cza­s e m z n a l a z ł się poczciwiec, k t ó r y uża l i ł s ię n a d n i m i chciał m u w y t ł u m a c z y ć , że s m u t e k jego p o c h o d z i p r a w d o p o d o b n i e z głodu, t o m o g ł o s ię z d a r z y ć , zwłaszcza w ś r ó d d a l e k o p o s u n i ę t e j g ł o d ó w ­ki, że g ł o d o m ó r o d p o w i a d a ł w y b u c h e m wśc iekłośc i i ku p r z e ­r a ż e n i u w s z y s t k i c h z a c z y n a ł j ak z w i e r z ę t r z ą ś ć k r a t a m i k l a t k i . A le n a t a k i e w y p a d k i i m p r e s a r i o m i a ł n a p o d o r ę d z i u k a r ę , k t ó ­r ą c h ę t n i e s t o s o w a ł . U s p r a w i e d l i w i a ł g ł o d o m o r a p r z e d z e b r a n ą p u b l i c z n o ś c i ą i d o d a w a ł , że l i t y l k o w y w o ł a n a p r z e z głód i d la l u d z i s y t y c h zasadniczo n i e z r o z u m i a ł a p o b u d l i w o ś ć m o ż e w y t ł u ­m a c z y ć jego zachowanie . . .

Tego z n a n e g o d o b r z e g ł o d o m o r o w i , a le wciąż n a n o w o d o p r o w a ­dzającego go do r o z s t r o j u z a k ł a m a n i a b y ł o za wie le . To, co b y ł o n a s t ę p s t w e m p r z e d w c z e s n e g o k o ń c a g ł o d ó w k i , p r z e d s t a w i a n o t u j a k o p r z y c z y n ę ! W a l c z y ć p r z e c i w t e j głupocie, p r z e c i w k o t e m u ś w i a t u g ł u p o t y , b y ł o niemożl iwością . Wciąż jeszcze z dobrą w i a ­rą p r z y s ł u c h i w a ł s ię w k l a t c e t e m u , co m ó w i ł i m p r e s a r i o , ale z a k a ż d y m r a z e m , g d y z j a w i a ł y s ię fotograf ie, p u s z c z a ł k r a t y , z w e s t c h n i e n i e m o p a d a ł z p o w r o t e m na s ł o m ę i u s p o k o j o n a p u ­bl iczność z n ó w m o g ł a pode j ść i og lądać go. G d y ś w i a d k o w i e t a ­k i c h scen p o w r a c a l i do n i c h m y ś l ą w p a r ę l a t p ó ź n i e j , często n i e r o z u m i e l i s a m y c h s iebie. T y m c z a s e m n a s t ą p i ł ó w w s p o m n i a n y g w a ł t o w n y p r z e ł o m , a s t a ł o się to p r a w i e n a g l e i m o g ł o m i e ć głębsze p r z y c z y n y . K o m u ż j e d n a k za leżało n a t y m , a b y j e z n a ­leźć? Rozpieszczonego g ł o d o m o r a o p u ś c i ł s z u k a j ą c y r o z r y w e k t ł u m , coraz c h ę t n i e j podąża jąc na i n n e p r z e d s t a w i e n i a (...) A m o ż e , t a k m ó w i ł sobie c z a s e m g ł o d o m ó r , w s z y s t k o by się jed-

274

Page 275: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n a k t r o c h ę (poprawiło, g d y b y jego s t a n o w i s k o n ie b y ł o t a k b a r ­dzo bl i sko s ta jn i . D a n o p r z e z t o l u d z i o m z b y t ł a t w y w y b ó r , n ie m ó w i ą c już o t y m , że w y z i e w y s ta jn i , n i e p o k ó j z w i e r z ą t w n o ­cy, p r z e n o s z e n i e s u r o w y c h k a w a ł ó w m i ę s a d l a z w i e r z ą t d r a p i e ż ­n y c h i k r z y k i p r z y k a r m i e n i u , d o k u c z a ł y m u d o t k l i w i e i s ta le m u ciążyły. Ale n i e o d w a ż y ł się s k ł a d a ć z a ż a l e ń w d y r e k c j i ; zawsze przec ież z a w d z i ę c z a ł z w i e r z ę t o m t ł u m y z w i e d z a j ą c y c h , m i ę d z y k t ó r y m i t u i t a m m ó g ł zna leźć się k t o ś p r z e z n a c z o n y d l a n iego; a k t ó ż by s ię dowiedz iał , gdz ie go s c h o w a n o , g d y b y chciał p r z y ­p o m n i e ć o s w o j e j egzys tenc j i , a p r z e z to s a m o o t y m , że b y ł t y l k o p r z e s z k o d ą n a d r o d z e d o s t a j n i . C o p r a w d a m a ł ą p r z e s z k o ­dą, coraz m n i e j s z ą przeszkodą. P r z y z w y c z a j o n o się do t e j oso­bliwości, że w dzis ie j szych c z a s a c h żąda się z w r ó c e n i a u w a g i na g ł o d o m o r a , i p r z y z w y c z a i w s z y się, w y d a n o na n iego w y r o k . M i a ł sobie g ł o d o w a ć jak t y l k o p o t r a f i ł , i r o b i ł to, a le n i c już n ie m o ­gło g o u r a t o w a ć , p r z e c h o d z o n o o b o k niego. S p r ó b u j w y t ł u m a c z y ć k o m u ś s z t u k ę g ł o d u . J e ż e l i j e j n ie czuje, n i e m o ż e s z m u je j u c z y n i ć z r o z u m i a ł ą . P i ę k n e n a p i s y s t a ł y się b r u d n e i n i e c z y t e l n e , z r y w a n o je i n i k o m u n ie w p a d ł o do g ł o w y zas tąpić je i n n y m i ; tab l iczka z l iczbą o d p r a w i o n y c h d n i g ł o d ó w k i , p o c z ą t k o w o s t a ­r a n n i e c o d z i e ń o d n a w i a n a , b y ł a j u ż o d d a w n a t a s a m a , g d y ż p o p i e r w s z y c h t y g o d n i a c h s ł u ż b i e z n u d z i ł a się już n a w e t t a m a ­ł a p r a c a ; t a k w i ę c g ł o d o m ó r g ł o d o w a ł c o p r a w d a d a l e j , j ak t o sobie n i e g d y ś w y m a r z y ł , i u d a w a ł o m u się t o b e z t r u d u , t a k w ł a ś n i e , j ak n i e g d y ś p r z e p o w i e d z i a ł , a le n i k t j u ż n i e l iczył dni, n i k t , n a w e t s a m g ł o d o m ó r n ie w i e d z i a ł już, j a k w i e l k i e b y ł o je­go dzieło, i c iężko mu b y ł o na s e r c u . I k i e d y r a z na p e w i e n czas jak iś p r ó ż n i a k p r z y s t a n ą ł , ż a r t o w a ł sobie ze s t a r e j l iczby i m ó ­wił o oszus twie , to b y ł o to w t y m sensie n a j g ł u p s z e k ł a m s t w o , jak ie t y l k o o b o j ę t n o ś ć i w r o d z o n a złośl iwość m o g ł y w y m y ś l i ć , a l b o w i e m t o n i e g ł o d o m ó r o s z u k i w a ł , o n p r a c o w a ł uczciwie, t o ś w i a t o s z u k a ł g o s w ą z a p ł a t ą . U p ł y n ę ł o j e d n a k z n o w u wie le d n i i s k o ń c z y ł o s ię n a w e t t o . R a z jakiś dozorca s p o s t r z e g ł k l a t k ę i z a p y t a ł s ł u ż b ę , d laczego z o s t a w i o n o tu b e z u ż y t e c z n i e k l a t k ę , tak d o b r z e jeszcze n a d a j ą c ą s ię do użycia, choć ze zgniłą s ł o m ą w ś r o d k u ; n i k t tego n i e wiedz iał , aż w r e s z c i e k t o ś dz ięk i tab l icz­ce z l i c z b a m i p r z y p o m n i a ł sobie o g ł o d o m o r z e . P r z e t r z ą ś n i ę t o ż e r d z i a m i s ł o m ę i zna lez iono w n i e j g ł o d o m o r a . — Wciąż jeszcze

18' 275

Page 276: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

głodujesz? — z a p y t a ł dozorca . — K i e d y ż w r e s z c i e p r z e s t a n i e s z ? — P r z e b a c z c i e mi w s z y s c y — w y s z e p t a ł g ł o d o m ó r , a l e t y l k o dozorca, k t ó r y t r z y m a ł u c h o p r z y k r a c i e , z r o z u m i a ł go. — Oczywiśc ie — p o w i e d z i a ł d o z o r c a i p r z y ł o ż y ł p a l e c do czoła, a b y w t e n sposób w y t ł u m a c z y ć p e r s o n e l o w i s t a n g ł o d o m o r a . — W y b a c z y m y ci. — Z a w s z e p r a g n ą ł e m , żebyście p o d z i w i a l i moją g ł o d ó w k ę — r z e k ł g ł o d o m ó r . — T o t e ż ją p o d z i w i a m y — o d p o w i e d z i a ł dozorca u p r z e j m i e . — Ale n i e p o w i n n i ś c i e je j p o d z i w i a ć — r z e k ł g ł o d o m ó r . — D o b r z e , w o b e c tego n ie p o d z i w i a m y je j — r z e k ł d o z o r c a — ale w ł a ś c i w i e d laczego nie p o w i n n i ś m y je j podz iwiać? — P o n i e w a ż m u s z ę g ł o d o w a ć , n i e p o t r a f i ę inacze j — r z e k ł gło­d o m ó r . — P o p a t r z no — p o w i e d z i a ł dozorca — a d laczego n ie pot ra f i sz inacze j? — P o n i e w a ż — r z e k ł g ł o d o m ó r , u n i ó s ł n i e c o g ł ó w k ę i m ó w i ł w a r g a m i w y d ł u ż o n y m i , j ak d o p o c a ł u n k u , w p r o s t d o u c h a d o ­zorcy, a b y n i c n i e u r o n i ł — p o n i e w a ż n i e m o g ł e m zna leźć p o ­t r a w y , k t ó r a b y m i s m a k o w a ł a . G d y b y m j ą znalazł , w i e r z m i , n ie s t a r a ł b y m się o w y w o ł a n i e sensac j i i n a j a d ł b y m się t a k jak ty i i n n i . — To b y ł y o s t a t n i e słowa, a le jeszcze w z g a s ł y c h jego o c z a c h t k w i ł o m o c n e , choć już n i e d u m n e p r z e ś w i a d c z e n i e , ż e g ł o d u j e d a l e j " . (F. K a f k a , w zb iorze o p o w i a d a ń p t . Wyrok, t ł u m . J u l i u s z K y d r y ń s k i , P I W W a r s z a w a 1957, s. 185 - 198).

S p o k o j n y , u g o d o w y g ł o d o m ó r r e a g o w a ł w y b u c h e m wście­kłośc i j e d y n i e czasami, a m i a n o w i c i e w t e d y , k i e d y c h c i a n o go p r z e k o n a ć , „że jego s m u t e k p r a w d o p o d o b n i e ma s w o j e ź ródło w g ł o d ó w c e " , g d y p r z y c z y n ę m y l o n o z e s k u t k i e m . Ale „ b y ł o r z e ­czą n i e m o ż l i w ą w a l c z y ć z t y m ś w i a t e m n i e z r o z u m i e n i a " , z t y m „ p r z y p r a w i a j ą c y m o r o z s t r ó j n e r w o w y z n i e k s z t a ł c a n i e m p r a w d y " .

Gdzie , w p r z y p a d k u F r a n z a Kafk i , l eży p r z y c z y n a k o n k r e t n e ­go, g ł ę b o k i e g o d o ś w i a d c z e n i a r o z p a c z y z p o w o d u b y c i a n i e z r o ­z u m i a n y m , m o ż n a się d o m y ś l a ć . W y s t a r c z y p r z e c z y t a ć n a s t ę p u ­jący l ist jego m a t k i do Fel ic j i B a u e r z d n i a 16. 11. 1912 r. (Kaf­k a m a la t 29).

„Wie lce S z a n o w n a P a n i ! P r a g a , 16. X I . 1912. P r z y p a d k i e m z o b a c z y ł a m list a d r e s o w a n y d o m o j e g o syna,

276

Page 277: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d a t o w a n y 12. 11 i o p a t r z o n y P a n i p o d p i s e m . P a n i sposób p i s a n i a t a k b a r d z o m i się s p o d o b a ł , ż e p r z y c z y t a ł a m l is t d o k o ń c a , n ie p a m i ę t a j ą c o t y m , ż e n ie b y ł a m d o tego u p r a w n i o n a . J e s t e m p e w n a , ż e m i P a n i w y b a c z y , g d y P a n i ą z a p e w n i ę , ż e t y l k o d o b r o mojego s y n a d o t e g o m n i e p o p c h n ę ł o . N i e m a m w p r a w d z i e p r z y ­j e m n o ś c i z n a ć P a n i osobiście, a m i m o t o m a m d o P a n i t y l e za­ufania, ż e b y je j , D r o g a P a n i , z w i e r z y ć się z t r o s k m a t k i . B a r d z o się do tego p r z y c z y n i ł a u w a g a w P a n i l iście, że p o w i n i e n on roz­m a w i a ć z e swoją m a t k ą , k t ó r a g o n a p e w n o k o c h a . M a Pani , . D r o g a P a n i , w ł a ś c i w e w y o b r a ż e n i e o m n i e , co z a p e w n e jest sa­m o p r z e z s ię z r o z u m i a ł e , b o z w y k l e k a ż d a m a t k a k o c h a s w o j e dzieci, a le j ak j a k o c h a m m o j e g o s y n a , tego n ie m o g ę P a n i opi­sać i c h ę t n i e o d d a ł a b y m k i l k a l a t życia, g d y b y m m o g ł a t y m za­płacić za jego szczęście.

I n n y człowiek n a jego m i e j s c u b y ł b y n a j s z c z ę ś l i w s z y m z e ś m i e r ­t e l n y c h , b o w s z y s t k i e jego ż y c z e n i a zawsze b y ł y p r z e z jego r o ­dziców s p e ł n i a n e . S t u d i o w a ł to, na co m i a ł chęć, a p o n i e w a ż n i e chciał b y ć a d w o k a t e m , w y b r a ł k a r i e r ę u r z ę d n i k a , c o z d a w a ł o się m u z u p e ł n i e o d p o w i a d a ć , b o m a czas p r a c y c iągły i p o p o ł u d ­nia d la s iebie. Że w g o d z i n a c h w o l n y c h od p r a c y z a j m u j e się p i s a n i e m , o t y m w i e m już o d w i e l u lat . U w a ż a ł a m t o j e d n a k t y l k o z a r o z r y w k ę . I jego z d r o w i u to by n ie szkodziło, g d y b y s p a ł i j a d ł t a k jak inni l u d z i e w jego w i e k u . On śpi i je t a k m a ł o , że r u j n u j e swoje z d r o w i e i bo ję się, że się o p a m i ę t a d o p i e r o w t e d y , g d y n ie d a j Boże będzie już za p ó ź n o . D l a t e g o p r o s z ę P a n i ą b a r d z o , żeby P a n i w jakiś sposób zwróc iła mu na to u w a g ę i p y t a ł a go, jak. żyje, co jada, i le s p o ż y w a p o s i ł k ó w , w ogóle o jego r o z k ł a d dnia . Ale n i e m o ż e s ię on d o m y ś l a ć , że ja do P a n i p i s a ł a m i w ogóle dowiedz ieć się, że w i e m o jego k o r e s p o n d e n c j i z Panią . J e ś l i b y ­łoby w P a n i m o c y z m i e n i ć jego t r y b życia, z o b o w i ą z a ł a b y mnie. P a n i do w i e l k i e j wdzięcznośc i i u c z y n i ł a ze m n i e osobę najszczę­śliwszą z ludzi . Z w y r a z a m i s z a c u n k u J u l i a K a f k a " . ( F . K a f k a , Listy do Felicji i inne z lat 1912-1916, t ł u m . I r e n a K r o ń s k a , P I W W a r s z a w a 1976, s. 72 i nas t . ) .

O ile ł a t w i e j b y ł o b y b r o n i ć się p r z e d tą t roskl iwością, g d y b y n i e b y ł a p e ł n ą t a k z n a n y c h d o b r y c h chęci . Z a p e w n i e n i a o m i ­łości i o gotowośc i of iary — k t ó r e dz iecko n ie c h c i a ł o b y w to

277

Page 278: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w i e r z y ć ? O w i e l e ł a t w i e j p r z y c h o d z i s y n o w i b r o n i ć s ię p r z e d w y m a g a n i a m i h a ł a ś l i w e g o o jca i w e w n ę t r z n i e się od niego od­g r o d z i ć . Ale k i e d y t a k o c h a j ą c a m a t k a z a p e w n i a , ż e p o w i n i e n b y ć „ n a j s z c z ę ś l i w s z y m w ś r ó d ś m i e r t e l n i k ó w , b o rodz ice n ie o d ­m ó w i l i ż a d n e m u jego ż y c z e n i u " , j ak m o ż n a p o w i e d z i e ć je j , ż e w y ­r a ź n i e n ie d o s t r z e g a n a j w a ż n i e j s z y c h p o t r z e b s w o j e g o dz iecka . K i e d y jego złe s a m o p o c z u c i e p r z y p i s u j e n i e w y s t a r c z a j ą c e j i lości s n u i p o ż y w i e n i a , j a k m o ż n a je j w y j a ś n i ć , że „ s k u t e k b i e r z e za p r z y c z y n ę " ? Z n o w u tego przec ież n ie z r o z u m i e i t a k b ę d z i e m u ­siała w s z y s t k o p r z e k r ę c i ć , ż e b y p a s o w a ł o d o o b r a z u je j ś w i a t a . „ S p r ó b u j w y t ł u m a c z y ć k o m u ś s z t u k ę g ł o d o w a n i a ! J e ż e l i j e j n i e czuje, n ie m o ż e s z m u je j u c z y n i ć z r o z u m i a ł ą " . K a f k a n ie m ó g ł p r z e k a z a ć , w j a k i sposób t r a k t o w a ł a go m a t k a w dz iec ińs twie , a le m ó g ł p r z e d s t a w i ć s y t u a c j e , w k t ó r y c h t a k w y r a z i ł swoją dziecięcą rozpacz, bezs i lność, w ś c i e k ł o ś ć i swoją cichą, b i e r n ą w a l k ę , że w i e l u l u d z i d o s t r z e g ł o w n i c h o d z w i e r c i e d l e n i e w ł a ­s n y c h p r z e ż y ć — r ó w n i e ż n i e b a r d z o zda jąc sob ie z t e g o s p r a w ę .

Przemiana jes t c h y b a n a j b a r d z i e j z n a n y m o p o w i a d a n i e m Kafki . J a k k o l w i e k jego t r e ś ć o p i s u j e z u p e ł n i e n i e m o ż l i w ą i n i ­g d y nie za i s tn iałą s y t u a c j ę , b o c z ł o w i e k n i e m o ż e p r z e z n o c p r z e m i e n i ć s ię w p r a w d z i w e g o chrząszcza, to t a k ż e n a j b a r d z i e j o b o j ę t n y i z i m n y u c z u c i o w o c z ł o w i e k czuje się nią g ł ę b o k o p o r u ­s z o n y i d o t k n i ę t y . Dlaczego t a k jest? G r e g o r S a m s a , b o h a t e r t e ­go o p o w i a d a n i a , o b o w i ą z k o w y u r z ę d n i k , k t ó r y z c a ł e g o s e r c a t roszczy się o s w o i c h r o d z i c ó w i s ios t rę , b u d z i się p e w n e g o r a n ­ka jako b u d z ą c y o d r a z ę chrząszcz i w ciągu n a j b l i ż s z y c h d n i p r z e ż y w a u c z u c i e o d r a z y , grozy, s t r a c h u , t r w o g i i b e z g r a n i c z n e j b e z r a d n o ś c i . O d c z u w a w z r u s z a j ą c e p r ó b y m a t k i i s i o s t r y p r z e ­z w y c i ę ż e n i a w s t r ę t u , bez l i tosne o d d z i e l e n i e od całego otoczenia, h a ń b ę , k t ó r a s t a ł a s ię u d z i a ł e m jego b l i sk ich, i k t ó r e j m o ż e je­d y n i e p r z e c i w s t a w i ć s t r a c h , p r z e r a ż e n i e , poczuc ie w i n y , d e s t r u k ­cy jne życzenia, w s t y d p r z e d i n n y m i l u d ź m i i o b ł u d ę , b ę d ą c ą r e ­z u l t a t e m tego nieszczęścia. O n s a m czuje się t a k , j a k m o g ł o b y się czuć n i e ś w i a d o m i e o d r z u c o n e n i e m o w l ę : p o z b a w i o n e m o w y , d r o b n e w p o r ó w n a n i u z r o z m i a r a m i m e b l i , s łabe, bez m o ż l i w o ś ­ci w y p o w i e d z e n i a się, byc ia z r o z u m i a n y m i t r a k t o w a n y m z p o ­wagą, z d a n e t y l k o na s iebie i s k a z a n e na ś m i e r ć , jeżeli n ie z n a j -

278

Page 279: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

dzie się j e d n a k osoba, k t ó r a by się n i m zajęła i m o g ł a b y nawią­zać t a k t r u d n ą k o m u n i k a c j ę .

Bez t r u d u m o g ę sobie w y o b r a z i ć , ż e jako m a ł e dz iecko F r a n z K a f k a często m u s i a ł s ię t a k czuć i że t a k ż e p ó ź n i e j , k i e d y p o ­tra f i ł b iegać i m ó w i ć , m u s i a ł g ł ę b o k o u k r y ć s w o j e p r a w d z i w e „ j a " , p o n i e w a ż r y z y k o w a ł b y p o d o b n e r e a k c j e o toczenia , j ak ich d o ś w i a d c z y ł G r e g o r S a m s a p o s w o j e j p r z e m i a n i e . N a szczęście K a f k a m i a ł możl iwość, p r z y n a j m n i e j w okres ie d o j r z e w a n i a , s t w o r z e n i a ze swoją o dzies ięć l a t m ł o d s z ą s iostrą g ł ę b o k i e j w s p ó l n o t y i z n a l e z i e n i a u n i e j z r o z u m i e n i a . M ó g ł p o l e g a ć na je j w y c z u c i u i a k c e p t a c j i , k t ó r e w w i e k u m ł o d z i e ń c z y m p o m o g ł y m u u r a t o w a ć d la jego d o r o s ł e g o życia d u c h o w y p o t e n c j a ł , m i m o d ł u g i e g o o k r e s u g ł o d u . N i e m ó g ł w p r a w d z i e u n i k n ą ć c iężkie j n e r ­wicy, a le zdolność a r t y s t y c z n e j w y p o w i e d z i zos tała u r a t o w a n a . G d y b y K a f k a b a r d z o w c z e ś n i e i b a r d z o i n t e n s y w n i e n ie p r z e ż y ł s y t u a c j i G r e g o r a S a m s y , to n ie m ó g ł b y n a p i s a ć t e j h i s t o r i i w t a ­k i sposób, że w i e l u ludzi n i e ś w i a d o m i e u w a ż a ją w p r o s t za f u n ­d a m e n t a l n ą s y t u a c j ę w l u d z k i e j egzys tenc j i , n ie z a s t a n a w i a j ą c się n a d t y m z b y t n i o . Rozpozna ją j ą p o bólu, k t ó r y odczuwają p r z y c z y t a n i u , p o n i e w a ż są z m u s z e n i do i d e n t y f i k o w a n i a s ię z G r e g o r e m S a m s ą i p o n i e w a ż czują n ie jasno, że w t e j i d e n t y -fikacji t k w i część ich przeszłości . N i e chcę p r z e z to powiedzieć, że k a ż d y , j ak F r a n z K a f k a , s k a z a n y jest na n a r c y s t y c z n e f ru-s t r a c j e , p o n i e w a ż p o t r z e b y o d z w i e r c i e d l e n i a , w s p a r c i a , z r o z u m i e -nia, w y s t ę p u j ą n a j b a r d z i e j i n t e n s y w n i e t a m , gdzie n iespełnienia t y c h p o t r z e b jes t n a j b o l e ś n i e j o d c z u w a n e . iin

To wy jaśnia , d laczego w i e l c y t w ó r c y t a k często są neuro-tyczni . N e r w i c a jest z j a w i s k i e m t o w a r z y s z ą c y m ich s y t u a c j e u b o c z n y m z j a w i s k i e m ich w r a ż l i w o ś c i i ich losu, n i g d y nato-m i a s t p r z y c z y n ą ich t w ó r c z y c h możl iwośc i . U t r z y m a ł y s ię o n e m i m o n e r w i c y i z a d e c y d o w a ł y o p r z e ż y c i u , ale n ie b y ł y w sta-nie n e r w i c y u s u n ą ć , b o t w ó r c z o ś ć n ie p r o w a d z i d o u ś w i a d o m i e -nia s y t u a c j i d z i e c i ń s t w a . O n a j ą t y l k o n i e ś w i a d o m i e w y r a ż a ł a . Przemiana opisuje usposobienie człowieka, który czuje się od in-

nych odizolowany, nie ma z nimi wspólnego języka, jest zda-n a ich c a ł k o w i t e z r o z u m i e n i e , k t ó r e g o j e d n a k n i e zna jdu je , a p r z y t y m nie m o ż e p o i n f o r m o w a ć o s w o j e j t r a g e d i i i m u s i milczeć.

Page 280: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

C z ł o w i e k a , k t ó r y czuje się p r z e z i n n y c h z n i e n a w i d z o n y i p o g a r ­d z a n y , s k o r o t y l k o dos t rzega ją jego p r a w d z i w e „ j a " , j a k k o l w i e k jeszcze do n i e d a w n a t r a k t o w a l i go jak r ó w n e g o sobie. B y ł o to, k i e d y jeszcze p o s i a d a ł fałszywe, d o b r z e d o p a s o w a n e „ j a " d o b r e ­go, dz ie lnego s y n a , n i g d y nie p y t a n e g o , k i m jest w r z e c z y w i s t o ś ­ci. Ł a t w o pojąć, ż e większość l u d z i r a c z e j p o z o s t a n i e d z i e l n y m s y n e m — G r e g o r e m S a m s ą — i w l ę k u p r z e d izolacją, k t ó r ą K a f k a t u opisuje, n i g d y nie p r z e k r o c z y n a k r e ś l o n y c h g r a n i c . P o ­n i e w a ż K a f k a m ó g ł p r z e k r o c z y ć te g r a n i c e w s w o j e j fantaz j i i d o t r z e ć w g ł ą b w ł a s n e j i p o w s z e c h n e j , l u d z k i e j przeszłości , u t o ż s a m i ć się n ie z prześ ladowcą, a le z c ierpiącą ofiarą w bez­g r a n i c z n e j bezs i lności , p o w s t a ł o dzieło c a ł k i e m w y j ą t k o w e . Bez­r a d n o ś ć , bezsi lność, n i e m o c i izolacja m a ł e g o dziecka, k t ó r y m b y ł k i e d y ś k a ż d y z nas , są t a k p r z e d s t a w i o n e , że c z y t e l n i k w p r a w d z i e m o ż e dopuśc ić t e uczucia , a le s y t u a c j ę u w a ż a z a a b s u r d a l n ą i n i e m o ż l i w ą . M i m o t e j a b s u r d a l n o ś c i n ie m o ż n a wą­tp ić w je j w i a r y g o d n o ś ć . G d z i e indz ie j , niż we w c z e s n y m dzie­c i ń s t w i e m o g ł o b y t k w i ć ź r ó d ł o fantaz j i , k t ó r a p o d s u w a t w ó r c y t a k i e s c e n y :

„ D l a t e g o też G r e g o r t r z y m a ł się t y m r a z e m podłogi , zwłasz­cza że o b a w i a ł się, iż ojciec m ó g ł b y u z n a ć za szczególną złośl i­wość uc ieczkę n a ś c i a n y l u b sufi t . Z r e s z t ą G r e g o r m u s i a ł sobie powiedz ieć , ż e n a w e t tego b i e g u d ł u g o n ie w y t r z y m a , b o p o d c z a s g d y ojciec s t a w i a ł j e d e n k r o k , o n m u s i a ł w y k o n a ć niez l iczoną ilość r u c h ó w . Zaczął o d c z u w a ć dusznośc i , t y m b a r d z i e j , że i d a w -n i e J J e g ° p ł u c a n ie b y ł y c a ł k i e m g o d n e zaufania . G d y się w i ę c t a k zataczał , zb iera jąc w s z y s t k i e s iły do biegu, l e d w i e o t w i e r a ł oczy, w s w y m o d r ę t w i e n i u nie m y ś l a ł n a w e t o i n n y m sposobie r a t u n k u niż bieg, i już p r a w i e z a p o m n i a ł , że s t a ł y mu o t w o r e m śc iany, t u t a j z a s t a w i o n e zresztą t r o s k l i w i e r z e ź b i o n y m i m e b l a m i p e ł n y m i h a k ó w i k a n t ó w . I w t e d y n a g l e p r z e l e c i a ł o coś t u ż koło niego i p o t o c z y ł o się p r z e d n i m . B y ł o to j abłko, a z a r a z n a d l e ­ciało d r u g i e . G r e g o r z a t r z y m a ł się p r z e r a ż o n y . D a l s z y bieg b y ł z b y t e c z n y , g d y ż ojciec p o s t a n o w i ł g o z b o m b a r d o w a ć . N a p e ł n i ł k i e s z e n i e o w o c a m i z t a c y na k r e d e n s i e i r z u c a ł te raz , n ie ce lu­jąc n a r a z i e d o k ł a d n i e , j a b ł k o z a j a b ł k i e m . T e m a ł e , c z e r w o n e j a b ł k a t o c z y ł y się w k ó ł k o po p o d ł o d z e , jak n a e l e k t r y z o w a n e i o d b i j a ł y s ię od s iebie. J e d n o , s ł a b o r z u c o n e , m u s n ę ł o g r z b i e t

280

Page 281: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

G r e g o r a , a le ześ l izgnęło się, n i e czyniąc m u s z k o d y . N a s t ę p n e , r z u c o n e z a r a z p o t a m t y m , d o s ł o w n i e w b i ł o się w jego t u ł ó w . G r e ­g o r chciał p o w l e c się da le j , jak g d y b y z m i e n i a j ą c mie j sce m ó g ł ujść p r z e d n i e s p o d z i e w a n y m , n i e w i a r y g o d n y m b ó l e m ; czuł się j e d n a k j a k b y p r z y g w o ż d ż o n y i r o z c i ą g n ą ł się w z u p e ł n y m p o ­m i e s z a n i u z m y s ł ó w . O s t a t n i m s p o j r z e n i e m u j r z a ł jeszcze, jak g w a ł t o w n i e o t w a r ł y się d r z w i jego p o k o j u i p r z e d k r z y c z ą c ą sio­s t rą b iegła m a t k a , w koszul i , g d y ż s i o s t r a r o z e b r a ł a ją, by je j w o m d l e n i u z a p e w n i ć s w o b o d n y o d d e c h . P o t s m m a t k a p o d b i e g ł a d o ojca, g u b i ą c p o d r o d z e s u k n i e , k t ó r e r o z w i ą z a n e , j e d n a p o d r u g i e j ześ l izg iwały się na p o d ł o g ę ; p o t y k a j ą c się o n ie , m a t k a d o p a d ł a ojca, o b j ę ł a go k u r c z o w o — w z r o k G r e g o r a o d m a w i a ł m u j e d n a k p o s ł u s z e ń s t w a — i ściskając d ł o ń m i g ł o w ę ojca b ł a ­g a ł a go o d a r o w a n i e G r e g o r o w i życia.

J a b ł k o , k t ó r e g o n i k t nie o d w a ż y ł się u s u n ą ć , t k w i ł o w ciele G r e g o r a j a k o w i d o c z n a p a m i ą t k a i z d a w a ł o się, że c iężka r a n a , z p o w o d u k t ó r e j G r e g o r c h o r o w a ł p o n a d mies iąc, p r z y p o m n i a ł a n a w e t ojcu, że m i m o s w e j o b e c n e j s m u t n e j i o b r z y d l i w e j p o s t a ­c i G r e g o r jest j e d n a k c z ł o n k i e m r o d z i n y i n ie n a l e ż y t r a k t o w a ć go j ak w r o g a , lecz p r z e c i w n i e , o b o w i ą z e k r o d z i n n y n a k a z u j e p r z e m ó c w s t r ę t i m i e ć d la n iego c ierp l iwość; już t y l k o c ierpl i­wość. T o t e ż choć t e r a z G r e g o r z p o w o d u r a n y s t r a c i ł p r a w d o p o ­d o b n i e na zawsze r u c h l i w o ś ć i na s a m o prze j śc ie p o k o j u p o t r z e ­b o w a ł dług ich, d ł u g i c h m i n u t , j a k s t a r y i n w a l i d a — o p e ł z a n i u w górze nie b y ł o n a w e t co m y ś l e ć — w z a m i a n za to p o g o r s z e n i e się s w e g o s t a n u o t r z y m a ł z u p e ł n i e w jego m n i e m a n i u w y s t a r c z a ­jącą n a g r o d ę . P o l e g a ł a o n a na t y m , że zawsze p o d w i e c z ó r zo­s t a w i a n o o t w a r t e d r z w i o d p o k o j u r o d z i n n e g o , d r z w i , k t ó r e o n już na godz inę l u b d w i e g o d z i n y p r z e d t e m z w y k ł b y ł z n a p i ę ­ciem o b s e r w o w a ć , t a k że leżąc w c i e m n o ś c i a c h w ł a s n e g o p o k o j u r o d z i n n e g o n i e w i d o c z n y , m ó g ł p a t r z e ć n a całą r o d z i n ę siedzącą p r z y o ś w i e t l o n y m s to le i n i e j a k o za o g ó l n y m z e z w o l e n i e m , a więc z u p e ł n i e i n a c z e j niż d a w n i e j , p r z y s ł u c h i w a ć się r o z m o w o m " . (F. K a f k a , w zbiorze o p o w i a d a ń Wyrok, t ł u m . J u l i u s z K y d r y ń ­ski, P I W W a r s z a w a 1957, s. 73 - 75).

W liście do ojca F r a n z K a f k a p i s a ł : „ W ó w c z a s i to ze w s z e c h m i a r w ł a ś n i e w ó w c z a s p o t r z e b a mi

b y ł o o t u c h y . B y ł e m p r z e c i e ż już i t a k p r z y t ł o c z o n y T w o j ą o b n a -

281

Page 282: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

żoną cielesnością. P r z y p o m i n a m sobie n a p r z y k ł a d , j a k k i l k a ­k r o t n i e r o z b i e r a l i ś m y się r a z e m w j e d n e j k a b i n i e . J a m i z e r n y , w ą t ł y , szczupły, T y k r z e p k i , o g r o m n y , szeroki . J u ż w k a b i n i e w y d a w a ł e m się sobie n ę d z n y , i to n i e t y l k o w o b e c Ciebie, lecz w o b e c całego ś w i a t a , p o n i e w a ż s t a n o w i ł e ś d la m n i e m i a r ę w s z e c h ­rzeczy . A g d y w y c h o d z i l i ś m y z k a b i n y m i ę d z y ludzi , ja u T w o ­je j ręk i , m a ł y szkie lecik, n i e p e w n y , boso n a molo, b o j ą c y się w o d y , n i e z d o l n y d o p o w t a r z a n i a T w o i c h r u c h ó w p ł y w a c k i c h , k t ó r e m i wciąż p o k a z y w a ł e ś w d o b r e j w ierze , a le f a k t y c z n i e k u m e m u n a j g ł ę b s z e m u z a w s t y d z e n i u — b y w a ł e m w t e d y w p r o s t z r o z p a c z o n y i m o j e p r z y k r e d o ś w i a d c z e n i a we w s z y s t k i c h dzie­d z i n a c h s p l a t a ł y s ię w t y c h m o m e n t a c h z e sobą n a d w y r a z h a r ­m o n i j n i e . N a j l e p i e j jeszcze c z u ł e m się w t e d y , g d y c z a s a m i r o z b i e ­r a ł e ś się p i e r w s z y , a ja z o s t a w a ł e m s a m w k a b i n i e i o d w l e k a ł e m h a ń b ę m e g o p u b l i c z n e g o w y s t ą p i e n i a , p ó k i n i e p r z y s z e d ł e ś w k o ń c u za j rzeć do k a b i n y , n ie w y p ę d z i ł e ś m n i e z n i e j . B y ł e m Ci w d z i ę c z n y za to, że z d a w a ł e ś s ię n i e z a u w a ż a ć m o j e j n ę d z y , by­ł e m też d u m n y z b u d o w y ciała m o j e g o ojca. Do dziś zresztą jest m i ę d z y n a m i p o d o b n a r ó ż n i c a " . ( F . K a f k a , List do ojca, t ł u m . J a n u s z S u k i e n n i c k i , P I W W a r s z a w a 1979, s . 13).

K a f k a czuje się tu j ak „ m a ł y s z k i e l e t " , n i e p e w n y , z b o s y m i s t o p a m i na d e s k a c h , bo jący się w o d y , m ó w i o „ g ł ę b o k i m z a w s t y ­d z e n i u " , r o z p a c z y i „ h a ń b i e p u b l i c z n e g o w y s t ą p i e n i a " . K a ż d e dz iecko jest p r z e c i e ż o wie le m n i e j s z e niż jego ojciec, czy m u s i o d c z u w a ć tę r ó ż n i c ę jako tego r o d z a j u u r a z ? W i e m y z d o ś w i a d ­czenia, że t a k b y ć n ie mus i , że r ó ż n i c a w r o z m i a r a c h n i e m u s i b y ć ź r ó d ł e m u p o k o r z e n i a . W i e m y , ż e dzieci często, b a r d z o zado­w o l o n e , uczą s ię p ł y w a ć ze s w o i m o j c e m i o d k r y w a j ą r a d o ś ć p ł y ­nącą z w ł a s n e g o ciała. Lecz p o s t a w a ojca w s t o s u n k u do t e j m a ­ł e j i s t o t y obok, jego d o s t r z e g a l n e i n i e d o s t r z e g a l n e w e w n ę t r z n e s p o j r z e n i e r o z s t r z y g n ą , jak r o z w i n i e s ię w d z i e c k u odczuc ie w ł a ­s n e g o ciała. Ojciec K a f k i b y ł s y n e m m o c n e g o r z e ź n i k a i m a j ą c la t j e d e n a ś c i e m u s i a ł w c z e s n y m r a n k i e m , t a k ż e w z imie i często boso, d o s t a r c z a ć n a w ó z k u , k t ó r y s a m ciągnął, m i ę s o d o pobl i­s k i c h wsi. O b r a z , k t ó r y p o j a w i a s ię w Głodomorze. M o ż n a p r z y ­jąć, ż e H e r m a n n K a f k a m i m o s w o j e j f izycznej s i ł y n i g d y j a k o dz iecko n ie czuł s ię d o s t a t e c z n i e s i lny, p o n i e w a ż b y ł p r z e c i ą ż o ­ny p r z y d z i e l o n y m i mu z a d a n i a m i i często b y ł u k r e s u sił. J e g o

282

Page 283: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w ł a s n y , k i p i ą c y t ę ż y z n ą ojciec d a w a ł b o l e ś n i e o d c z u ć s w o i m p r a ­c u j ą c y m n a n iego dz iec iom ich słabość . Ale tego ojca n a l e ż a ł o t r a k t o w a ć z r e s p e k t e m i o k a z y w a ć mu p o s ł u s z e ń s t w o , to b y ł o oczywis te . Co s t a ł o się z d o z n a n y m u c z u c i e m p o g a r d y , k t ó r e o jc iec F r a n z a K a f k i m u s i a ł w t e d y zdus ić? P r z e t r w a ł o w n i m p r z e z t r z y d z i e ś c i l a t i zna lazło ujście, g d y H e r m a n n K a f k a s a m został o jcem. F i z y c z n a s i ła p o m o g ł a m u k i e d y ś p r z e ż y ć , w i ę c k a ż d a słabość o z n a c z a ł a w e d ł u g n i e g o życiową n i e p r z y d a t n o ś ć i zagrożenie . M o ż n a p o m ó c dz iecku, by s t a ł o się s i lnie jsze, g d y o b d a r z a s ię je, s ł a b ą i m a ł ą i s totę, s z a c u n k i e m . L e c z ojciec, k t ó r y m p o g a r d z a n o , g d y s a m b y ł s ł a b y m dz ieck iem, m o ż e za­a k c e p t o w a ć w sobie j e d y n i e s i lną część i od p o c z ą t k u o d r z u c a w s w o i m d z i e c k u p o g a r d z a n ą i s łabą s t r o n ę . Nie m o g ł o to zostać n i e z a u w a ż o n e p r z e z dz iecko, j a k i m b y ł F r a n z K a f k a .

B e z s p r z e c z n a jes t w i z j o n e r s k a s i ła Kolonii karnej, k t ó r a zo­s t a ł a n a p i s a n a p o n a d d w a d z i e ś c i a l a t p r z e d p o w s t a n i e m obozów k o n c e n t r a c y j n y c h . P r z e d s t a w i o n e w n i e j s y t u a c j e z ła twośc ią m o ż n a o d n i e ś ć d o n a s z y c h czasów, n p . d o naszego z n i e w o l e n i a t e c h n i k ą i a b s u r d ó w , do k t ó r y c h to p r o w a d z i . O d n o s z ą s ię o n e do t a k w i e l u s y t u a c j i , bo są p r a w d z i w e ; są p r a w d z i w e , bo o p i ­sują p r z e ż y c i a . P o d r ó ż n y z w i e d z a k o l o n i ę k a r n ą i m a zostać ś w i a d k i e m w y k o n a n i a w y r o k u , k t ó r y K a f k a op i su je t a k , ż e g d y w i d z ę w s k a z a n y m dziecko, p r z y p o m i n a j ą m i s ię r a z p o r a z m e t o d y w y c h o w a w c z e i s p o s o b y t r a k t o w a n i a m a ł e g o dz iecka, k t ó r e jeszcze d o n i e d a w a b y ł y c z y m ś z w y k ł y m . C y t u j ę d ł u ż s z y f r a g m e n t :

„ T y m b a r d z i e j g o d n y p o d z i w u w y d a w a ł m u s ię oficer, k t ó ­ry w c iasne j , p a r a d n e j , obc iążone j e p o l e t a m i i o b w i e s z o n e j s z n u ­r a m i ż o ł n i e r s k i e j k u r t c e t a k gor l iwie w y k ł a d a ł swoją rzecz, a o p r ó c z tego, p o d c z a s g d y m ó w i ł , jeszcze tu i t a m ś r u b o k r ę t e m d o k r ę c a ł j a k ą ś ś r u b ę . W p o d o b n y m u s p o s o b i e n i u j a k p o d r ó ż n y z d a w a ł s ię b y ć ż o ł n i e r z . O w i n ą ł s o b i e ł a ń c u c h s k a z a ń c a w o k ó ł o b u p r z e g u b ó w , r ę k ą o p a r ł się n a k a r a b i n i e , zwies ił g ł o w ę i n i c g o n i e o b c h o d z i ł o . P o d r ó ż n y n i e d z i w i ł s ię t e m u , p o n i e w a ż ofi­cer m ó w i ł po f r a n c u s k u , a z p e w n o ś c i ą a n i żołn ierz , a n i skaza­n i e c n i e z n a l i f r a n c u s k i e g o . T y m b a r d z i e j b y ł o z a s t a n a w i a j ą c e , ż e s k a z a n i e c s t a r a ł s ię j e d n a k z r o z u m i e ć w y j a ś n i e n i a of icera . Z p e w n e g o r o d z a j u ospałą w y t r w a ł o ś c i ą k i e r o w a ł z a w s z e w z r o k

L

283

Page 284: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w to mie j sce, k t ó r e of icer w ł a ś n i e w s k a z y w a ł , a k i e d y t e r a z p o ­d r ó ż n y p r z e r w a ł of icerowi p y t a n i e m , i on t a k ż e , p o d o b n i e j ak oficer, s p o j r z a ł na p o d r ó ż n e g o . — «Tak, b r o n ą » — o d p a r ł oficer — «To o d p o w i e d n i a n a z w a . I g ł y są u m i e s z c z o n e t a k j ak w b r o n i e , a t a k ż e całość p o r u s z a s ię j a k b r o n a , choć t y l k o w j e d n y m m i e j s c u i o w i e l e k u n s z t o w ­n i e j . Z r e s z t ą z a r a z p a n t o z r o z u m i e . T u t a j n a ł ó ż k u k ł a d z i e się s k a z a ń c a . C h c i a ł b y m n a j p i e r w o p i s a ć a p a r a t , a d o p i e r o p o t e m p o k a z a ć s a m ą p r o c e d u r ę . Będzie p a n j ą m ó g ł p ó ź n i e j l e p i e j ś le­dz ić . Z r e s z t ą koło z ę b a t e w r y s o w n i k u z b y t się już s t a r ł o i b a r ­dzo s k r z y p i , k i e d y jes t w r u c h u ; z a l e d w i e się w t e d y m o ż n a p o ­r o z u m i e ć ; n i e s t e t y b a r d z o t r u d n o tu d o s t a ć części z a p a s o w e . — A w i ę c t u t a j j ak p o w i e d z i a ł e m jest łóżko. J e s t ono c a ł k o w i c i e i d o k ł a d n i e p o k r y t e w a r s t w ą w a t y ; d o w i e się p a n jeszcze, w ja­k i m celu. N a o w e j w a c i e k ł a d z i e się s k a z a ń c a n a b r z u c h u , oczy­wiście nag iego; t u t a j są r z e m i e n i e , a b y go p r z y t r o c z y ć za r ę c e , za nogi i szyję. Tu u w e z g ł o w i a łóżka, gdzie j ak p o w i e d z i a ł e m , człowiek k ł a d z i e się n a j p i e r w twarzą, z n a j d u j e s ię ó w m a ł y k l in f i lcowy, k t ó r y z ła twośc ią m o ż n a t a k w y r e g u l o w a ć , a b y w e p c h n ą ć go c z ł o w i e k o w i w r prost w u s t a . A to w t y m celu, a b y p r z e s z k o ­dzić k r z y k o m i r o z g r y z i e n i u języka . N a t u r a l n i e c z ł o w i e k m u s i t e n filc wziąć w us ta , gdyż i n a c z e j r z e m i e ń , p r z y t r z y m u j ą c y szyję, z ł a m i e m u k a r k . »

— «To jest w a t a ? » — s p y t a ł p o d r ó ż n y i p o c h y l i ł s ię do p r z o d u . — «Tak, na p e w n o » — o d p a r ł of icer ze ś m i e c h e m — «niech p a n s a m dotknie .» — Z d j ą ł r ę k ę p o d r ó ż n e g o i p r z e c i ą g n ą ł ją po łóżku. — «Jes t to w a t a s p e c j a l n i e s p r e p a r o w a n a , d l a t e g o w y g l ą d a t a k n i e do p o z n a n i a , b ę d ę jeszcze m ó w i ł o je j p r z e z n a c z e n i u . » P o ­d r ó ż n y z a i n t e r e s o w a ł s ię już nieco a p a r a t e m , t r z y m a j ą c d ł o ń n a d oczami dla o c h r o n y p r z e d s ł o ń c e m , s p o j r z a ł w g ó r ę na a p a r a t . B y ł a to d u ż a b u d o w l a . Ł ó ż k o i r y s o w n i k p o s i a d a ł y j e d n a k o w e w y m i a r y i w y g l ą d a ł y j ak d w i e c i e m n e s k r z y n i e . R y s o w n i k w z n o s i ł się m n i e j w i ę c e j d w a m e t r y p o n a d ł ó ż k i e m ; o b a p r z y ­r z ą d y b y ł y n a k r a w ę d z i a c h p o ł ą c z o n e c z t e r e m a m o s i ę ż n y m i sz ta­b a m i , k t ó r e n i e m a l i s k r z y ł y się w s ł o ń c u . P o m i ę d z y s k r z y n i a ­m i n a s t a l o w e j t a ś m i e wis iała b r o n a .

Oficer l e d w i e z w r ó c i ł u w a g ę n a p o p r z e d n i ą o b o j ę t n o ś ć p o d r ó ż ­n e g o , t e r a z j e d n a k p o c h w y c i ł jego b u d z ą c e się z a i n t e r e s o w a n i e ;

284

Page 285: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d l a t e g o p r z e r w a ł s w o j e w y j a ś n i e n i a , a b y zos tawić p o d r ó ż n e m u czas n a s p o k o j n ą o b s e r w a c j ę . S k a z a n i e c n a ś l a d o w a ł p o d r ó ż n e g o ; p o n i e w a ż n ie m ó g ł osłonić oczu dłonią, m r u g a ł k u g ó r z e n i e ­o s ł o n i ę t y m i . — «A w i ę c t u t a j l eży człowiek» — r z e k ł p o d r ó ż n y , o d c h y l i ł s ię w k r z e ś l e i s k r z y ż o w a ł nogi .

— «Tak» — o d p o w i e d z i a ł oficer, o d s u n ą ł c z a p k ę n i e c o do t y ł u i p r z e c i ą g n ą ł d ł o n i ą po g o r ą c e j t w a r z y . — «Teraz n i e c h p a n p o ­s ł u c h a . Z a r ó w n o łóżko j a k i r y s o w n i k pos iada ją swoje w ł a s n e b a t e r i e e l e k t r y c z n e ; łóżko p o t r z e b u j e i c h dla s iebie, r y s o w n i k d l a b r o n y . S k o r o t y l k o człowiek z o s t a n i e p r z y t r o c z o n y , w p r a w i a się łóżko w r u c h . D r o b n y m i , b a r d z o s z y b k i m i r u c h a m i d r g a ono r ó w n o c z e ś n i e na b o k i o r a z w p r z ó d i w tył . P o d o b n e a p a r a t y widz iał p a n m o ż e w z a k ł a d a c h leczniczych; t y l k o że p r z y n a s z y m ł ó ż k u w s z y s t k i e r u c h y s ą d o k ł a d n i e obl iczone, m i a n o w i c i e m u ­szą o n e b y ć d o k ł a d n i e z e s t r o j o n e z r u c h a m i b r o n y . W ł a ś n i e t e j b r o n i e p o z o s t a w i a s ię s a m o w y k o n a n i e w y r o k u . »

— « J a k ż e w i ę c b r z m i w y r o k ? » — z a p y t a ł p o d r ó ż n y . — «Tego p a n t a k ż e n i e wie?» — z d u m i a ł s ię of icer i p r z y g r y z ł w a r g i . — « P r o s z ę mi w y b a c z y ć , jeżel i m o j a w y j a ś n i e n i a są n i e ­u p o r z ą d k o w a n e ; b a r d z o p r z e p r a s z a m . D a w n i e j m i a n o w i c i e z w y k ł b y ł o b j a ś n i a ć s a m k o m e n d a n t ; a le n o w y k o m e n d a n t z w o l n i ł s ię z tego z a s z c z y t n e g o o b o w i ą z k u ; że j e d n a k n a w e t t a k d o s t o j n e g o gościa» — p o d r ó ż n y o b i e m a r ę k a m i p r ó b o w a ł b r o n i ć s ię p r z e d t y m i w y r a z a m i czci, lecz oficer o b s t a w a ł p r z y n i c h — «że n a w e t t a k d o s t o j n e g o gościa nie p o i n f o r m o w a ł o f o r m i e n a s z e g o w y r o ­ku, to już jes t coś n o w e g o , co» — m i a ł już na w a r g a c h p r z e ­k l e ń s t w o , o p a n o w a ł s ię j e d n a k i r z e k ł t y l k o : — «Nie p o w i a d o ­m i o n o m n i e o t y m , n i e m o j a w i ę c w i n a . Zresztą, o w s z e m , j e s t e m w s t a n i e j ak n a j l e p i e j o b j a ś n i ć n a s z e s p o s o b y w y k o n y w a n i a w y ­roku, g d y ż noszę t u t a j » — u d e r z y ł się po g ó r n e j k i e s z e n i k u r ­t k i — « o d r ę c z n e r y s u n k i p o p r z e d n i e g o k o m e n d a n t a . » — « O d r ę c z n e r y s u n k i s a m e g o k o m e n d a n t a ? » — s p y t a ł p o d r ó ż n y . — «Czyżby on w s z y s t k o łączył w s w o j e j osobie? C z y ż b y b y ł żoł­n i e r z e m , sędzią, k o n s t r u k t o r e m , c h e m i k i e m , r y s o w n i k i e m ? » — «Tak jest» — o d p a r ł oficer k i w a j ą c głową z n i e r u c h o m y m , z a m y ś l o n y m s p o j r z e n i e m . N a s t ę p n i e k r y t y c z n i e s p o j r z a ł n a s w o ­j e r ę c e ; w y d a ł y m u się nie d o ś ć c z y s t e , a b y d o t y k a ć r y s u n k ó w ;

285

Page 286: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

•podszedł w i ę c do k u b ł a i u m y ł je r a z jeszcze. P o t e m w y c i ą g n ą ł małą, s k ó r z a n ą t e c z k ę i p o w i e d z i a ł : — «Nasz w y r o k n ie jes t c iężki . Z a p o m o c ą b r o n y n a l e ż y s k a z a ń c o w i w y p i s a ć n a ciele n a ­kaz, k t ó r y p r z e k r o c z y ł . T e m u s k a z a ń c o w i n a p r z y k ł a d » — ofi­cer w s k a z a ł n a m ę ż c z y z n ę — «wypisze s ię n a c ie le : „ S z a n u j s w e ­g o z w i e r z c h n i k a " . » P o d r ó ż n y p r z e l o t n i e s p o j r z a ł n a s k a z a n e g o . G d y of icer n a n iego w s k a z y w a ł , t r z y m a ł o n g ł o w ę p o c h y l o n ą i z d a w a ł s ię ze w s z y s t k i c h s ił n a t ę ż a ć s ł u c h , a b y s ię czegoś d o ­wiedzieć. A le r u c h y jego n a b r z m i a ł y c h , z a c i ś n i ę t y c h w a r g w y ­r a ź n i e w s k a z y w a ł y , ż e n ic n ie m ó g ł z r o z u m i e ć . P o d r ó ż n y c h c i a ł p y t a ć o r o z m a i t e rzeczy, a le na w i d o k tego c z ł o w i e k a z a p y t a ł t y l k o :

— «Czy on z n a s w ó j w y r o k ? » — «Nie» — o d p o w i e d z i a ł of icer i chc iał d a l e j c iągnąć o b j a ś n i e ­nia, lecz p o d r ó ż n y m u p r z e r w a ł : — «On n i e z n a s w e g o w ł a s n e g o w y r o k u ? » — «Nie» — o d p a r ł z n o w u of icer i z a t r z y m a ł się na chwi lę , jak g d y b y p r a g n ą ł u s ł y s z e ć o d p o d r ó ż n e g o bl iższe u z a s a d n i e n i e je­go p y t a n i a , po c z y m r z e k ł : — « Z a w i a d o m i e n i e o w y r o k u b y ł o b y n i e p o t r z e b n e . P o z n a go przec ież na w ł a s n y m ciele.» — P o d r ó ż n y chciał już z a m i l k n ą ć , g d y u c z u ł , że s k a z a n i e c w l e p i a w niego w z r o k , j ak g d y b y p y t a ł , czy p o c h w a l a o n o p i s a n e p o s t ę p o w a n i e . D l a t e g o p o d r ó ż n y , k t ó r y już o p a r ł s ię w krześ le , z n o w u p o c h y ­lił s ię do p r z o d u i z a p y t a ł jeszcze: — «Ale on c h y b a w i e o t y m , że w ogóle zos tał s k a z a n y ? » — «Takze n ie» — o d r z e k ł of icer i u ś m i e c h n ą ł s ię do p o d r ó ż n e g o , j ak g d y b y o c z e k i w a ł o d n i e g o jeszcze j a k i c h ś o s o b l i w y c h w y n u ­r z e ń . — «Nie» — p o w i e d z i a ł p o d r ó ż n y i p r z e c i ą g n ą ł dłonią po czole — «a w i ę c t e n c z ł o w i e k n ie w i e n a w e t jeszcze te raz , jak p r z y j ę t o jego o b r o n ę ? » — «Nie d a n o mu ż a d n e j s p o s o b n o ś c i o b r o n y » — p o w i e d z i a ł ofi­cer i spo j rzał w bok, j a k b y p r z e m a w i a ł do s a m e g o s ieb ie i n i e chciał z a w s t y d z a ć p o d r ó ż n e g o o p o w i a d a n i e m t y c h o c z y w i s t y c h dla n iego r z e c z y " ( F . K a f k a , Wyrok, t ł u m . J u l i u s z K y d r y ń s k i , P I W W a r s z a w a 1957, s. 143 - 149).

Ł a t w o w i e r n o ś ć , n a i w n o ś ć , z a u f a n i e dziecka, k t ó r e s k a z a n e jes t n a k a t u s z e s p o w o d o w a n e s z a l e ń s t w e m w y c h o w a w c y , nie m o ­że c h y b a zna leźć m o c n i e j s z e g o w y r a z u jak w t e j s c e n i e . P o d r ó ż -

286

Page 287: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

n y jes t b y ć m o ż e o c z e k i w a n y m p r z e z dz iecko ś w i a d k i e m n i e ­s p r a w i e d l i w o ś c i . A l e t a k j a k w p r z y p a d k u K a f k i , n i e p o m a g a , n i e i n t e r w e n i u j e , lecz p o z o s t a w i a i n n y c h i c h losowi.

P r a w d o p o d o b n i e H e r m a n n K a f k a n i e b y ł c z ł o w i e k i e m o p a ­n o w a n y m p r z e z p r z y m u s , m o ż e n i e s t o s o w a ł często k a r cieles­n y c h , c o n i e z n a c z y j e d n a k , ż e F r a n z K a f k a n i e b y ł b i t y . S a m opisu je , ż e g d y r a z nocą zachciało m u s ię n a p i ć w o d y , o jc iec za­b r a ł go z ł ó ż k a we w s p ó l n e j s y p i a l n i , zaniósł na b a l k o n i zos ta­w i ł za z a m k n i ę t y m i d r z w i a m i (por. 1978). O p i e r a j ą c się na d z i e ­ł a c h K a f k i z u p e ł n i e d o k ł a d n i e m o ż e m y w y o b r a z i ć sob ie i n n e sceny, jeżel i n i e c z u j e m y się z m u s z e n i c h r o n i ć ojca p r z e d naszy­m i w ł a s n y m i z a r z u t a m i , b o n ie je s t t o n a s z o jciec. P o d o b n i e j ak s k a z a n y w Kolonii karnej, k t ó r y u w a ż n i e s ł u c h a i n i c n i e r o z u m i e , K a f k a z p e w n o ś c i ą n i e w i e d z i a ł , n a c z y m p o l e g a ł a je­g o w i n a , k i e d y b y ł k a r a n y l u b b i t y . H e r m a n n K a f k a b y ł czło­w i e k i e m i m p u l s y w n y m , częs to p r z e c i ą ż o n y m , n i e c i e r p l i w y m i n a ­z n a c z o n y m p i ę t n e m o k r u c i e ń s t w a ; d laczego n i e m i a ł b y w y ł a d o ­w y w a ć się w y k o r z y s t u j ą c s w o j e g o j e d y n e g o s y n a , s k o r o m i a ł d o tego p r a w o ? J e s z c z e dzis ia j m a m y t a k i e u s t a w o d a w s t w o , k t ó r e nie p r z y z n a j e d z i e c k u p r a w a d o s a m o o b r o n y , lecz z e z w a l a d o ­r o s ł e m u w y ł a d o w y w a ć się p o d p r e t e k s t e m w y c h o w a n i a i s t o s o ­w a n i a k a r . G d y b y jakiś m ę ż c z y z n a n a g l e n a u l icy w p a d ł w e wśc iekłość (może d l a t e g o , że p r z y p o m n i a ł sob ie coś n i e p r z y j e m ­nego a lbo z p o w o d u o s t a t n i c h s z y k a n ze s t r o n y szefa), i z t e j wśc iekłośc i n a p a d ł b y i p o b i ł b y n a u l icy d r u g i e g o c z ł o w i e k a , n a ­t y c h m i a s t p r z y b y ł a b y polic ja, ż e b y g o z a a r e s z t o w a ć , n a w e t g d y ­b y n a p a d n i ę t y b y ł w y s t a r c z a j ą c o m o c n y , ż e b y się b r o n i ć . A l e jeżel i c z y n i t o z e s w o i m m a ł y m d z i e c k i e m , k t ó r e w s w o j e j m i ­łości i f i zyczne j s łabośc i j e s t c a ł k o w i c i e b e z b r o n n e , n a z y w a s i ę t o w y c h o w a n i e m i jes t a p r o b o w a n e , l u b n a w e t w y m a g a n e p r z e z a u t o r y t e t y . D l a c z e g o m i a ł o b y b y ć i n a c z e j w d z i e c i ń s t w i e F r a n z a , Kafk i? J a k i e by n ie b y ł y t o r t u r y p r z e d s t a w i o n e w Kolonii kar­

nej, r a z y z a d a w a n e p r z e z k o c h a n e g o c z ł o w i e k a z a w y k r o c z e n i a , k t ó r y c h s ię n ie p o p e ł n i ł o i z p o w o d ó w , k t ó r y c h n i e m o ż n a p o j ą ć , s ą t u r ó w n i e ż o p i s a n e , chociaż n i e ś w i a d o m i e .

O p o w i a d a n i e Wyrok o d n o s i s ię do późnie j szego o k r e s u ż y c i a Kafk i . J e g o b o h a t e r , G e o r g , c h c e w liście p o i n f o r m o w a ć p r z y j a ­ciela o s w o i c h z a r ę c z y n a c h . D o c h o d z i do k ł ó t n i z jego c h o r y m

287

Page 288: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

ojcem, w w y n i k u czego s y n s k a c z e z m o s t u i zabi ja s ię. W t e n s p o s ó b s a m w y p e ł n i a w y d a n y p r z e z o jca w y r o k .

W ojcu z Wyroku w i d z ę n ie t y l k o i n t r o j e k c y j n y o b r a z ojca, lecz r ó w n i e ż r z e c z y w i s t e g o ojca F r a n z a K a f k i z z a r a n i a jego dz iec ińs twa, k t ó r y j a k w i e l u i n n y c h o j c ó w z t a k ą p r e h i s t o r i ą , p o t r z e b u j e of iary m a ł e g o s y n a . W t e n sposób G e o r g z a m i a s t n a ­r z e c z o n e j z n a j d u j e ś m i e r ć , j a k K a f k a c h o r o b ę p ł u c , k t ó r a , jak w i e l e r a z y p i sał , „ r a t o w a ł a g o o d z a r ę c z y n " . R e a k c j a m a t k i n a l i s t do o jca (1978) m ó w i o roli, jaką o d e g r a ł a o n a w t e j t r a g e d i i . S y n p o s ł a ł je j t e n l i s t z p r o ś b ą o p r z e k a z a n i e go ojcu, bo on s a m w i d o c z n i e n i e m i a ł o d w a g i tego zrobić. M a t k a w z b r a n i a ł a s i ę p r z e d p o ś r e d n i c z e n i e m i o d e s ł a ł a s y n o w i l ist z p r o ś b ą o oszczę­d z e n i e tego o jcu. W t e n s p o s ó b k r z e p k i , n i e z b y t w r a ż l i w y H e r ­m a n n K a f k a zos tał oszczędzony, a jego s y n z a c h o r o w a ł n a g ruź l i ­cę. A le już m o ż l i w o ś ć p i sania , e k s p r e s j i s w o i c h z a r z u t ó w , u m o ż ­l iwiła F r a n z o w i K a f c e z n a c z ą c y k r o k w jego życ iu : p o n i e c h a n i e bo lesnego p o s z u k i w a n i a w Fe l ic j i m a t k i , k t ó r a n i g d y n i e b y ł a b l i sko i n a w i ą z a n i e t a k ż e dz ięk i t e m u n o w e g o , d o j r z a ł e g o s t o ­s u n k u z Mileną, gdz ie — w p r z e c i w i e ń s t w i e do m o n o l o g u z cza­sów Fel ic j i — m ó g ł d o ś w i a d c z y ć w y m i a n y m y ś l i . Wyrok został n a p i s a n y na p o c z ą t k u jego z n a j o m o ś c i z Felicją, i b y ć m o ż e sa­m o b ó j s t w o G e o r g a b y ł o w y r a z e m n i e ś w i a d o m e g o p r z e c z u c i a , ż e t e n s t o s u n e k jes t s y t u a c j ą bez wyjśc ia . P o z a t y m Wyrok ś w i a d ­czy o s y t u a c j i s y n ó w w rol i o f iar s w o i c h ojców, j ak to m o ż n a z a o b s e r w o w a ć ć w h i s t o r i i ludzkośc i . W o p o w i a d a n i u t y m ojciec G e o r g a w o ł a :

„— «Uwies s ię t y l k o s w o j e j n a r z e c z o n e j i w y j d ź mi n a p r z e ­ciw! Odbi ję ci ją, a n i n i e będziesz w i e d z i a ł jak ! (...) — W i ę c t e r a z już wiesz, że i s t n i e l i jeszcze i n n i p o z a tobą, do­t y c h c z a s w i e d z i a ł e ś t y l k o o sobie . B y ł e ś w ł a ś c i w i e n i e w i n n y m d z i e c k i e m , a le jeszcze w ł a ś c i w i e j b y ł e ś d i a b e l s k i m c z ł o w i e k i e m ! I d l a t e g o w i e d z : S k a z u j ę cię t e r a z na ś m i e r ć p r z e z u t o p i e n i e ! » G e o r g u c z u ł się w y p ę d z o n y z p o k o j u , a w u s z a c h b r z m i a ł mu je­szcze h a ł a s , z j a k i m ojciec z t y ł u za n i m zwal ił się na łóżko. Na s c h o d a c h , p o s t o p n i a c h , p o k t ó r y c h p ę d z i ł jak p o r ó w n i p o c h y ­ł e j , p r z e s t r a s z y ł p o s ł u g a c z k ę , w c h o d z ą c ą w ł a ś n i e , b y p o nocy p o s p r z ą t a ć m i e s z k a n i e .

— «Jezu» — k r z y k n ę ł a i z a k r y ł a f a r t u c h e m t w a r z , a le jego już

288

Page 289: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

nie było. W y s k o c z y ł z b r a m y , p ę d z i ł o go p r z e z j e z d n i ę do w o d y . J u ż t r z y m a ł m o c n o poręcz , jak c z ł o w i e k g ł o d n y j e d z e n i e . P r z e ­rzuc ił nogi p o n a d nią, jak z n a k o m i t y g i m n a s t y k , k t ó r y m — ku d u m i e rodz iców — b y ł w l a t a c h młodośc i . J e s z c z e t r z y m a ł s ię m o c n o s ł a b n ą c y m i d ł o ń m i , w y p a t r z y ł m i ę d z y p r ę t a m i b a l u s t r a ­dy jakiś o m n i b u s , k t ó r y z ła twośc ią z a g ł u s z y ł b y jego u p a d e k , k r z y k n ą ł z c icha — « D r o d z y rodzice, z a w s z e w a s p r z e c i e ż k o -c h a ł e m » — i r u n ą ł w dół.

N a moście b y ł w t y m m o m e n c i e r u c h w p r o s t n i e s k o ń c z o n y " . (F. K a f k a , Wyrok, P I W W a r s z a w a 1957, t ł u m . J u l i u s z K y d r y ń s k i , s. 20 - 22).

W t y m r u c h u u l i c z n y m ( w n i e s p o k o j n y m r o d z i n n y m d o m u ) of iara s y n a pozos ta je n i e z a u w a ż o n a . Jeże l i m ó w i m y , ż e h i s t o r i e K a f k i czy ta s ię j ak opisy snów, to o d n o s i się to szczególnie do o p o w i a d a n i a Palacz, w k t ó r y m dochodzi do głosu, w r ó ż n y c h o b r a z a c h i na r ó ż n y c h p ł a s z c z y n a c h , specyf iczny d la d z i e c i ń s t w a K a f k i r o d z a j bezs i lności . B r a k z r o z u m i e n i a , w z a j e m n o ś c i , r e a k c j i n a to, c o p r z e k a z y w a ł , w s z y s t k o t o m u s i a ł o b y ć f u n d a m e n t a l ­n y m d o ś w i a d c z e n i e m jego egzys tenc j i . O d p o w i e d z i , j ak ie o t r z y ­m y w a ł , nie m i a ł y ż a d n e g o o d n i e s i e n i a d o jego m y ś l i , w y d a w a ł y mu się obce i a b s u r d a l n e . H i s t o r i a P a l a c z a z a c z y n a s ię p r z y b y ­c iem s z e s n a s t o l e t n i e g o K a r l a R o s s m a n n a d o A m e r y k i . K a r l , t r z y ­m a j ą c wal izkę, w ł a ś n i e o p u ś c i ł s t a t e k i n a g l e z a u w a ż a , że zosta­w i ł n a n i m p a r a s o l . T e r a z pros i p r z y p a d k o w e g o p a s a ż e r a , żeby pozos tał p r z e z c h w i l ę p r z y w a l i z c e (przy t e j s a m e j wal izce, k t ó r e j p r z e z d w a t y g o d n i e p o d r ó ż y s t a t k i e m s t r z e g ł j ak o k a w głowie, ciągle p o d e j r z e w a j ą c , że k toś m ó g ł b y ją u k r a ś ć ) i w r a c a na s t a ­tek, żeby s z u k a ć p a r a s o l a . K t o n ie zna p o d o b n y c h s y t u a c j i z w ł a s n y c h s n ó w ? Jeszcze we śn ie d z i w i m y się czasem, że to, co m i e l i ś m y na jcennie j szego, z o s t a w i l i ś m y gdzieś b e z t r o s k o , i że nasza czujność, n a w e t n i e d o w i e r z a n i e , z m i e n i ł o s ię w dziecinną ufność, n a i w n ą n i e d b a ł o ś ć i b e z t r o s k ę . M o ż n a to w y j a ś n i ć o k o ­licznością, że s n y e k s p o n u j ą części osobowości z r ó ż n y c h o k r e ­sów życia i t a k i e n a s z e z a c h o w a n i e we ś n i e jes t na z m i a n ę dz ie­c i n n e l u b dorosłe , a lbo i t a k i e i t a k i e j ednocześnie . T a k i e r o z u ­m o w a n i e jest z p e w n o ś c i ą p r a w i d ł o w e , a le m o ż e b y ć i tak, że t o z a c h o w a n i e o d z w i e r c i e d l a p e w i e n a s p e k t n a s z e j wcześnie j sze j rzeczywistości , m i a n o w i c i e fakt, że t r o s k a o dziecko, k t ó r y m b y -

19 — Mury milczenia 280

Page 290: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

l i śmy, nie b y ł a s p o l e g l i w a i s t a ł a , lecz oscylu jąca m i ę d z y s k r a j ­nością s t a ł e j k o n t r o l i i p e ł n e j obojętnośc i .

K a r l R o s s m a n n w r a c a więc n a s t a t e k , żeby znaleźć s w ó j p a ­r a s o l i m y ś l i jak m a ł e dz iecko: to p o w i n n o b y ć t e r a z b a r d z o p r o s t e , b o s t a t e k jes t p u s t y . T e r a z n a s t ę p u j e t y p o w e d l a s n ó w b ł ą d z e n i e , bo r ó w n i e ż p u s t y s t a t e k jest d la o s o b y z z e w n ą t r z z u p e ł n i e n i e p r z e n i k n i o n y i w k o ń c u K a r l się cieszy, że w p a l a ­czu z n a l a z ł człowieka, z k t ó r y m m o ż e r o z m a w i a ć . Ale b a r d z o s z y b k o o k a z u j e się, że nie m o ż e l iczyć na jego p o m o c , lecz p r z e ­c i w n i e : t o o n p r ó b u j e p a l a c z a pocieszyć i p o m ó c m u . P a l a c z s k a r ­ż y się, jak n i e s p r a w i e d l i w i e jest t r a k t o w a n y n a s t a t k u , j ak m ę ­czy go jego p r z e ł o ż o n y S c h u b a l ; w ł a ś n i e się p a k u j e i ma z a m i a r opuśc ić s t a t e k . J u ż d a w n o zostały z a p o m n i a n e w a l i z k a i paraso l , a K a r l R o s s m a n n całą s iłę s w o j e g o u m y s ł u , swoje uczucia , s w o ­ją przyszłość, n a w e t swoje życie a n g a ż u j e w zabiegi, m a j ą c e na celu p r z y b l i ż e n i e i u d o w o d n i e n i e k a p i t a n o w i i z n a c z ą c y m osobom z załogi c ie rp ienia , na k t ó r e n a r a ż a p a l a c z a S c h u b a l . W p r z e c i ­w i e ń s t w i e do p o d r ó ż n e g o w Kolonii karnej, k t ó r y b y ł j e d y n i e o b s e r w a t o r e m , K a r l p r z e j m u j e f u n k c j ę a d w o k a t a . T a k ż a r l i w i e m ó g ł b y F r a n z K a f k a chcieć dowieść p r z e d t r y b u n a ł e m niedol i swoje j m a t k i w e w ł a d z y ojca (Schuba l ) . Ale pa lacz r e p r e z e n t u j e p r z e d e w s z y s t k i m część jego „ e g o " .

I t e r a z dochodzi do s y t u a c j i , k t ó r a często z d a r z a się u Kafk i : K a r l m ó w i jasno, a r g u m e n t u j e logicznie, jest p r z y j a z n y i p r ó ­b u j e zbliżyć s ię do i n n y c h , ale to się n ie uda je . Nie m o ż e z n a ­leźć z r o z u m i e n i a i na nieszczęście palacz, k t ó r y r e p r e z e n t u j e dzie­cięcą, n ieudolną, jeszcze n i e z b y t u k s z t a ł t o w a n ą część F r a n z a Kaf­ki, szkodzi sobie w t e n sposób, że zaczepia w s z y s t k i c h , n a w e t K a r l a R o s s m a n n a , k t ó r y chce m u p o m ó c . T e n p r ó b u j e n a k ł o n i ć b i e d n e g o p a l a c z a do spoko ju i r o z s ą d k u , co jest t r u d n y m p r z e d ­s i ę w z i ę c i e m — aż w k o ń c u w s z y s t k o k o ń c z y się n i e o c z e k i w a n i e r o d z i n n ą wylewnośc ią . O k a z u j e s ię m i a n o w i c i e , że w t y m t o w a ­r z y s t w i e z n a j d u j e się w u j e k K a r l a R o s s m a n n a , s e n a t o r i czło­w i e k p o w a ż a n y , k t ó r y n a g l e o b e j m u j e swojego b r a t a n k a i chce go z a b r a ć do s iebie do d o m u .

Bez w ą t p i e n i a t a k i koniec m i a ł y p r ó b y w y p o w i e d z e n i a się F r a n z a Kafk i w d o m u r o d z i n n y m : to co dziecko p r ó b o w a ł o p o ­wiedzieć, nie b y ł o t r a k t o w a n e p o w a ż n i e , g inęło w o b o j ę t n e j r o -

29U

Page 291: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

d z i n n e j p r z y c h y l n o ś c i i d o b r y c h r a d a c h m a t k i , k t ó r y c h p e ł n o w je j l i s tach. K a r l p r ó b u j e p o ś r e d n i c z y ć m i ę d z y n i e z g r a b n y m , dzie­c i n n y m p a l a c z e m , a ś w i a t e m d o r o s ł y c h , i d e n t y f i k u j ą c się z obie­m a s t r o n a m i . C h c e p o p r z e ć s p r a w ę palacza, lecz p o d o b n i e jak i n n i czuje, j ak d e n e r w u j ą c a jest d la n i c h jego n i e z a r a d n o ś ć .

„Ale w s z y s t k o s k ł a n i a ł o d o p o ś p i e c h u , j ednoznacznośc i , d o z u p e ł n i e d o k ł a d n e g o opi su; a le co r o b i ł palacz? M ó w i ł rzeczy­wiście bez końca, o d d a w n a nie m ó g ł u t r z y m a ć d r ż ą c y m i r ę k o ­m a p a p i e r ó w n a oknie , z e w s z y s t k i c h s t r o n d o c i e r a ł y d o niego s k a r g i n a S c h u b a l a , z k t ó r y c h w e d ł u g niego k a ż d a w y s t a r c z y ł a ­by, ż e b y tego S c h u b a l a c a ł k i e m p o g r z e b a ć , ale to co m ó g ł p r z e d ­s t a w i ć k a p i t a n o w i , b y ł o j e d y n i e s m u t n y m g a l i m a t i a s e m wszys t­kiego n a r a z " . (F. K a f k a , 1954, s. 23).

K a r l p o w i e d z i a ł w i ę c d o p a l a c z a : „ M u s i p a n t o o p o w i e d z i e ć prośc ie j , j a śn ie j , p a n k a p i t a n n ie m o ż e tego p r z y j ą ć tak, jak p a n m u t o o p o w i a d a . Czyżby z n a ł w s z y s t k i c h m a s z y n i s t ó w i c h ł o p c ó w na p o s y ł k i po n a z w i s k u l u b n a w e t po i m i e n i u , żeby, s k o r o p a n t y l k o t a k i e n a z w i s k o w y p o w i e , m ó g ł z a r a z wiedzieć,

0 kogo chodzi? N i e c h p a n u p o r z ą d k u j e swoje z a r z u t y , n i e c h p a n p o w i e n a j p i e r w to, co n a j w a ż n i e j s z e i s t o p n i o w o r e s z t ę , b y ć m o ­ż e w t e d y w c a l e nie będzie k o n i e c z n e n a w e t w s p o m i n a ć i n n y c h . M n i e przecież p r z e d s t a w i a ł p a n to zawsze t a k j a s n o ! " (str. 24).

I t e r a z K a f k a z m i e n i a p u n k t w i d z e n i a p e ł n e g o d o b r y c h c h ę ­ci p o ś r e d n i k a i p r z y j m u j e p e r s p e k t y w ę m a ł e g o dz iecka w b e z n a ­d z i e j n e j s y t u a c j i :

„ W p r a w d z i e p a l a c z p r z e r w a ł sobie n a t y c h m i a s t , s k o r o t y l k o u s ł y s z a ł z n a n y głos, a le nie m ó g ł już n a w e t d o b r z e r o z p o z n a ć K a r l a , bo oczy jego p e ł n e b y ł y łez u r a ż o n e j m ę s k i e j czci, o k r o p ­n y c h w s p o m n i e ń i na jgorsze j t e r a ź n i e j s z e j n iedol i . J a k m ó g ł b y 1 t e r a z — K a r l z r o z u m i a ł to mi lcząc w obecnośc i mi lczącego w ł a ś n i e —• jak m ó g ł b y on t a k ż e i t e r a z n a g l e z m i e n i ć s w ó j spo­sób m ó w i e n i a , s k o r o w y d a w a ł o m u się przecież, ż e p o w i e d z i a ł w s z y s t k o , co b y ł o do p o w i e d z e n i a , bez n a j m n i e j s z e g o o d z e w u , i że z d r u g i e j s t r o n y nie p o w i e d z i a ł z u p e ł n i e nic, i n ie m ó g ł p r z e ­cież t e r a z s k ł o n i ć p a n ó w d o w y s ł u c h a n i a w s z y s t k i e g o . W t e d y p r z y c h o d z i jeszcze K a r l , jego j e d y n y p o p l e c z n i k , c h c e udzie l ić mu d o b r y c h r a d i z a m i a s t tego dowodzi , że wszys tko, w s z y s t k o jes t s t r a c o n e " (s. 25).

is* 291

Page 292: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Teraz, jak s t a r s z y b r a t l u b d o b r z e życząca s t a r s z a s iostra, K a r l p r ó b u j e p o m ó c m a ł e m u dz iecku:

„ C h ę t n i e , z o b a w y p r z e d r a z a m i , p r z y t r z y m a ł b y m u w y m a ­c h u j ą c e ręce, a lbo jeszcze lepie j p r z y p a r ł b y w j a k i m ś kącie, że­b y s z e p t e m p o w i e d z i e ć m u k i l k a c ichych, u s p o k a j a j ą c y c h słów, k t ó r y c h p o z a t y m n i k t nie m u s i a ł b y słyszeć. Ale p a l a c z szalał. K a r l zaczął t e r a z n a w e t c z e r p a ć p e w n e g o r o d z a j u p o c i e c h ę z m y ­śli, że p a l a c z w r a z i e p o t r z e b y będz ie m ó g ł siłą s w e j d e t e r m i n a ­cji p r z e k o n a ć o b e c n y c h w s z y s t k i c h m ę ż c z y z n " (s. 26).

Ale s t a ł o s ię coś o d w r o t n e g o . I t e r a z poszczególne części oso­bowośc i z ł ą c z y ł y s ię w jedno, j a k b y u k a z a ł a się b iograf iczna p e r s p e k t y w a s n u :

„ K a r l rzeczywiśc ie czul się t a k i m o c n y i p e ł e n r o z s ą d k u , ja­k i m n i g d y p r a w d o p d o b n i e nie b y ł w d o m u . G d y b y mogl i go chociaż zobaczyć jego rodzice, jak w o b c y m k r a j u b r o n i d o b r a w obecności u z n a n y c h osobistości i jeżel i jeszcze nie zwyciężył, t o przec ież jes t z u p e ł n i e g o t o w y d o o s t a t n i e g o p o d b o j u . Czy z r e ­w i d o w a l i b y swoje z d a n i e o n im? Czy posadzi l iby go m i ę d z y sobą i chwal i l i? Czy p o p a t r z y l i b y raz, choć raz, w t a k o d d a n e im oczy? N i e p e w n e p y t a n i a i n i e o d p o w i e d n i m o m e n t , żeby je za­d a w a ć ! " (s. 29).

S c e n a p o ż e g n a n i a z p a l a c z e m , czułości i g w a ł t o w n y płacz świadczą o t y m , że K a r l opuszcza s w o j e p r a w d z i w e „ j a " w p a ­laczu i s m u c i się z tego p o w o d u , bo w u j e k zab iera t y l k o z d o l n e ­go, p r z y s t o s o w a n e g o , r o z s ą d n e g o K a r l a . P a l a c z o w i m ó w i jeszcze na p o ż e g n a n i e : „Ale ty mus i sz się b r o n i ć , m ó w i ć «tak» i «nie», i n a c z e j ludzie nie będą mie l i pojęcia o p r a w d z i e . Musisz mi p r z y ­rzec, że będziesz m n i e n a ś l a d o w a ł , bo ja s a m o b a w i a m się nie bez p o w o d ó w , że z u p e ł n i e nie b ę d ę m ó g ł już c i p o m ó c .

I t e r a z z a p ł a k a ł K a r l , cału jąc r ę k ę p a l a c z a i wziął p o p ę k a ­ną, p r a w i e p o z b a w i o n ą życia jego r ę k ę i p r z y c i s n ą ł ją do s w o ­i c h p o l i c z k ó w jak s k a r b , z k t ó r e g o t r z e b a z r e z y g n o w a ć — ale już w u j e k s e n a t o r b y ł u jego b o k u i z n a c i s k i e m , d e l i k a t n y m w p r a w d z i e , p o c i ą g n ą ł g o " , (s. 43).

R o z p a c z z p o w o d u b r a k u możl iwośc i p o r o z u m i e n i a sic w d o ­m u r o d z i n n y m p r z e n i k a w s z y s t k o , c o K a f k a n a p i s a ł . K l u c z d o u t w o r ó w z n a j d u j e się w l i s tach, n p . w t y m do M a x a B r o d a :

„ K i e d y z l e w e j m i l k n i e gong na ś n i a d a n i e , z p r a w e j roz lega

292

Page 293: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

się gong na ob iad . O t w i e r a j ą c e się wszędz ie d r z w i sprawia ją , ze ś c i a n y w y d a j ą s ię p ę k a ć . Ale p r z e d e w s z y s t k i m pozos ta je j ą d r o nieszczęścia: n ie m o g ę pisać; (...) m o j e cale ciało o s t r z e g a m n i e p r z e d k a ż d y m s ł o w e m , k a ż d e s ł o w o , z a n i m pozwol i s ię zapisać, r o z g l ą d a się n a j p i e r w n a w s z y s t k i e s t r o n y ; z d a n i a f o r m a l n i e m i się rozpadają, w i d z ę ich w n ę t r z e i w t e d y m u s z ę z a r a z p r z e s t a ć " . (List do M a x a B r o d a z 15 l u b 17 g r u d n i a 1910, w: F. K a f k a , 1975, s. 85).

L u b w i n n y m liście: „ C z u j ę t a k i ucisk w żołądku, jak g d y b y żołądek b y ł człowie­

k i e m i chciał p ł a k a ć " . (List do M a x a B r o d a z 19 l ipca 1909). D w u d z i e s t o l e t n i F r a n z K a f k a n a p i s a ł d o O s k a r a P o l l a k a : „... przecież j e s t e ś m y opuszczeni jak z a g u b i o n e dzieci w lesie.

K i e d y ty stoisz p r z e d e m n ą i p a t r z y s z na m n i e , co wiesz o m o ­im bólu, k t ó r y je s t we m n i e i co ja w i e m o t w o i m . I jeżel i r z u c i ł b y m się p r z e d Tobą na k o l a n a , p ł a k a ł b y m i o p o w i a d a ł b y m , nie w i e d z i a ł b y ś o m n i e w i ę c e j niż o p iek le , o k t ó r y m Ci mówią, że jest gorące i s t r a s z n e . J u ż z tego t y l k o p o w o d u m y , l u d z i e p o w i n n i ś m y s t a ć p r z e d sobą z t a k ą czcią, z t a k i m z a d u m a n i e m i miłością, jak p r z e d b r a m ą p i e k ł a " . (List do O s k a r a P o l l a k a z 9 l i s t o p a d a 1903, w: F. K a f k a , 1975, s. 19).

I w t y m s a m y m liście t a k i e s ł o w a : „Bóg n ie chce, ż e b y m pisał , a le ja, j a muszę . . . T a k wie le sił we m n i e jest u w i ą z a n y c h n a k o ł k u . Ale n a r z e k a j ą c nie z r z u c i się k a m i e n i m ł y ń s k i c h u szyi, szczególnie g d y się je k o c h a " , (s. 21).

K a f k a p r ó b u j e ż y ć z k a m i e n i a m i m ł y ń s k i m i u szyi, k t ó r e k o ­cha. K a ż d e dziecko k o c h a s w o i c h rodziców, n ieza leżnie , od tego, c o i m p ó ź n i e j m a d o z a r z u c e n i a . T a miłość nie m u s i a ł a b y b y ć j ak k a m i e ń m ł y ń s k i u szyi — g d y b y rodzice t o l e r o w a l i i i n n e uczuc ia . W t e d y nie p o z o s t a w a ł o b y „ t a k wie le sił (...) u w i ą z a n y c h n a k o ł k u " .

Dlaczego piszę t a k wie le o Kafce? Dlaczego c y t u j ę t a k w i e ­le z jego u t w o r ó w i l i s tów w książce, w k t ó r e j w y s t ę p u j e p r z e ­cież j e d y n i e jako r e p r e z e n t a n t h i p o t e t y c z n e g o p a c j e n t a ? Z a m i a s t K a f k i m o g ł a b y m p o s ł u ż y ć się p r z y k ł a d e m H e i n r i c h a v o n Kle i s ta , F r i e d e r i c h a H o l d e r l i n a , J a m e s a J o y c e ' a , M a r c e l a P r o u s t a , R o b e r ­ta W a l s e r a i w ie lu i n n y c h . Być m o ż e to p r z y p a d e k , że p o c z ą t k o ­wo z a g ł ę b i ł a m się w twórczość K a f k i i m u s i a ł a m w a l c z y ć z p o -

293

Page 294: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

kusą n a p i s a n i a o mm całe j ks iążki . T a k jest t a k ż e z n a s z y m p a ­c j e n t e m : p o c z ą t k o w o t o p r z y p a d e k , k t o d o n a s traf ia, kogo w ł a ­śn ie p r z y j m i e m y n a leczenie, a le p o t e m t a osoba n a b i e r a dla n a s n i e p o w t a r z a l n e g o z n a c z e n i a i p r z e s t a j e b y ć p r z y p a d k i e m . Dlaczego w i ę c j e d y n i e rozdział w t e j książce, a nie cała ks iążka o Kafce? W y n i k a to z k i l k u p r z y c z y n .

1. D y s k u s j e o n a r c y z m i e , e w e n t u a l n i e „o n a r c y s t y c z n y m c h a ­r a k t e r z e " w y d a j ą s ię b y ć w c e n t r u m z a i n t e r e s o w a n i a z a r ó w n o a n a l i t y k ó w , j ak i socjologów, a n a w e t teologów. J a k już p i s a ł a m w Das Drama, s ł o w o „ n a r c y z m " ma wie le znaczeń, p r z y c z y m d e p r e c j o n u j ą c y s t o s u n e k d o t a k z w a n e g o n a r c y s t y c z n e g o c h a r a k ­t e r u m o ż n a zna leźć w k a ż d e j i n t e r p r e t a c j i . W t e j m n i e j l u b b a r ­dzie j m o r a l i z u j ą c e j p o s t a w i e w i d z ę n i e ś w i a d o m ą i d e n t y f i k a c j ę z w y c h o w a w c ą , k t ó r a w d z i e c k u zwalcza to, z c z y m on s a m sobie nie m o ż e p o r a d z i ć . Bo jakże często c i osądzający „ n a r c y s t y c z n y c h a r a k t e r " s ą l u d ź m i n a r c y s t y c z n i e s k r z y w i o n y m i , k t ó r y c h do­s k o n a ł o ś ć i w y c h o w y w a n i e i n n y c h jes t p a r a w a n e m o c h r o n n y m . T a k więc p o z w o l i ł a m Kafce w y p o w i e d z i e ć się za p o ś r e d n i c t w e m s w o i c h l i s tów i dzieł, a b y u m o ż l i w i ć c z y t e l n i k o w i i d e n t y f i k a c j ę z d z i e c k i e m w t w ó r c y , a p o c z ą t k u j ą c e m u a n a l i t y k o w i i d e n t y f i k a ­cję z d z i e c k i e m w p a c j e n c i e Kafce . S t o s u n e k K a f k i do Fel ic j i z p e w n o ś c i ą m o ż n a okreś l ić j a k o n a r c y s t y c z n y , a le jeżel i p r z y l e k t u r z e jego l i s t ó w d o n a r z e c z o n e j u s ł y s z y m y t a k ż e o p u s z c z o n e p r z e z m a t k ę dziecko, to d o p i e r o w t e d y t e k s t s t a n i e się w p e ł n i z r o z u m i a ł y , a n i e a d e k w a t n o ś ć t y l k o o p i s u j ą c y c h l u b n a w e t oce­n i a j ą c y c h po jęć ( jak n p . „ p a t o l o g i c z n y n a r c y z m " ) c a ł k o w i c i e się u j a w n i .

2. T a k jak w c z e ś n i e j z a g ł ę b i ł a m się w życie Adolfa H i t l e r a , ż e b y w y j a ś n i ć d e s t r u k t y w n ą k a r i e r ę m i l i o n o w e g o m o r d e r c y z a p o m o c ą jego w c z e s n y c h la t życia (por. A. Mil ler , 1980), t a k w życ iu F r a n z a K a f k i s z u k a ł a m b i o g r a f i c z n y c h k o r z e n i n a r c y s t y c z ­nie z a k ł ó c o n e j osobowości człowieka, k t ó r y już jest, l u b będzie, z n a n y w i e l u l u d z i o m o p o d o b n y c h c h a r a k t e r a c h dz ięk i s w o i m dz iełom. W o b u w y p a d k a c h b r a ł a m p o d u w a g ę to co szczególne, j ak r ó w n i e ż to co p o w s z e c h n e ; w y n i k a to z m o j e j m e t o d y , k t ó ­r a s u b i e k t y w n o ś ć s t a w i a n a p i e r w s z y m p l a n i e . J e d n o s t k a n i e jes t d la m n i e p r z y p a d k i e m i l u s t r u j ą c y m t e o r i ę (np. k o m p l e k s E d y p a , s t r a c h p r z e d kas t rac ją , n a r c y z m ) , lecz ź r ó d ł e m p o z n a n i a ,

294

Page 295: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

możliwością z r o z u m i e n i a j e d n o s t k i , co w r e z u l t a c i e u m o ż l i w i a z r o z u m i e n i e t a k ż e i n n y c h ludzi . P r ó b u j ę , jak ang ie l sk i m a l a r z F r a n c i s B a c o n w n i e k t ó r y c h s w y c h p o r t r e t a c h , s t w o r z y ć obraz, w k t ó r y m w i e l u może, ale nie mus i , jeżel i n ie chce, zobaczyć s ię jak w z w i e r c i a d l e .

3 . W i e l u ludz i g ł o d u j e p r z e z całe s w o j e życie, j a k k o l w i e k ich m a t k i , p e ł n e o b o w i ą z k u i s t a r a ń , t r o s z c z y ł y s ię o i c h p o ż y ­wienie, ich sen i z d r o w i e . To, że t y m l u d z i o m w w i e l u w y p a d ­k a c h b r a k o w a ł o czegoś d e c y d u j ą c e g o , w y d a j e się b y ć f a k t e m m a ł o z n a n y m t a k ż e w ś r ó d n a u k o w c ó w . To, ż e dz iecko czerp ie d u c h o w y p o k a r m dzięki z r o z u m i e n i u i r e s p e k t o w i , j a k i m o b d a ­rza go p ie rwsza , znacząca dla n iego osoba, w ż a d n y m r a z i e nie jest w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e p o w s z e c h n i e p r z y j ę t e . P r z e c i w n i e , n a j n o w s z e osiągnięcia psychologi i , p s y c h o t e r a p i i i p s y c h i a t r i i zdradza ją t e n d e n c j ę d o w y r ó ż n i a n i a „ t e c h n i k s t r a t e g i c z n y c h " , d o k o l e k t y w n e g o z a p r z e c z a n i a z n a c z e n i u u r a z ó w dziec ięcych, p r z y c z y m rózga m o ż e b y ć z a s t ą p i o n a p r z e z ś r o d k i f a r m a k o l o g i c z n e . Jeże l i p a c j e n t p r ó b u j e w k l in ice m ó w i ć o swoje j przeszłości , o t r z y m u j e t a b l e t k i , żeby się „ z b y t n i o nie d e n e r w o w a ł " . W s z y s t k o jest r o b i o n e r z e k o m o w ce lu jego c h r o n i e n i a , lecz w g r u n c i e r z e ­czy za cenę p r a w d y będą c h r o n i e n i u w e w n ę t r z n i e n i rodzice t e ­r a p e u t y , k t ó r y c h t e n się obawia .

4. L i s t y K a f k i do Fel ic j i opisują r o z w ó j s t o s u n k u , k t ó r y bez­s p r z e c z n i e m o ż n a o k r e ś l i ć j ako n a r c y s t y c z n y . W tego r o d z a j u s t o s u n k a c h d r u g a osoba nie jest p o s t r z e g a n a jako o ś r o d e k w ł a ­s n e j a k t y w n o ś c i , lecz jako f u n k c j a n a s z y c h w ł a s n y c h p o t r z e b (por. A. Mil ler, 1979). Ta p o s t a w a w s t o s u n k u do ludz i jest p o ­w s z e c h n i e o b s e r w o w a n a i je j c h a r a k t e r często n ie u l e g a zmia­nie p r z e z całe życie. Co szczególnie u d e r z y ł o m n i e w l i s t a c h Kafki , to zdolność r o z w o j u i p r z e m i a n y od dziecięcego, bojaźl i-w e g o czepiania się, do b o l e s n e j r o z ł ą k i i p o d d a n i a s ię u c z u c i u s m u t k u . Te listy, t a k mi się w y d a j e , m ó w i ą o d ł u g i e j w e w n ę t r z ­n e j w a l c e m i ę d z y grozą s p o w o d o w a n ą u t r a t ą k o c h a n e g o czło­wieka, g d y p o z o s t a n i e się sobie w i e r n y m , a p a n i c z n y m s t r a c h e m p r z e d u t r a t ą s w o j e g o „ j a " jeżeli s ię s ieb ie zaprzeć . Dziecko n ie jest w s t a n i e p o r a d z i ć sobie z tego r o d z a j u k o n f l i k t e m i z k o ­nieczności m u s i s ię p r z y s t o s o w a ć , p o n i e w a ż s a m o n i e jest zdolne do przeżycia . Na p o c z ą t k u k o r e s p o n d e n c j i Kafk i z Fel ic ją ma się

295

Page 296: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

w r a ż e n i e , że m u s i a ł on p o w t ó r z y ć swoją n iedolę d z i e c i ń s t w a . Ale da l szy r o z w ó j w s k a z u j e , ż e t e r a z , inacze j niż p r z y m a t c e , m o ż e on z c z a s e m w y r a ź n i e j o d c z u w a ć i a r t y k u ł o w a ć s w o j e p o ­t r z e b y ; ż e w p r a w d z i e z n o w u groz i m u n i e b e z p e c z e ń s t w o p o d p o ­r z ą d k o w a n i a koniecznośc i p i s a n i a i s a m o t n o ś c i b u r ż u a z y j n y m w y o b r a ż e n i o m o szczęściu m a ł ż e ń s k i m , a le że n i g d y mu n ie u l e g ­nie . P o d k o n i e c już wie , że n ie m o ż e z a n i e c h a ć p i sania , jeżeli chce pozostać sobą i p o n o s i tego k o n s e k w e n c j e . Ale p o n i e w a ż w świecie, z k t ó r e g o pochodzi , n i e jest to m o ż l i w e bez poczucia w i n y , w i ę c p ł a c i za swoją decyz ję chorobą.

5 . P o j m o w a n i e p r z e z K a f k ę s w o j e j c h o r o b y m o ż e b y ć p o ­m o c n e w n a s z y c h s t a r a n i a c h o z r o z u m i e n i e s p o ł e c z n y c h p r z y c z y n c h o r ó b p s y c h o s o m a t y c z n y c h . Czy j a k o t e r a p e u c i n ie u t r u d n i a ­m y p a c j e n t o w i życia w e d ł u g jego w ł a s n e g o w y b o r u , m a j ą c go­t o w e w y o b r a ż e n i a n a t e m a t szczęścia, z d r o w i a p s y c h i c z n e g o , spo­łecznego z a a n g a ż o w a n i a , a l t r u i z m u , l u d z k i e j dobroci? W e d ł u g t a k i e j jeszcze b a r d z o p o p u l a r n e j m i a r y , K a f k a b y ł n e u r o t y k i e m l u b d z i w a k i e m , k t ó r e g o p o d c z a s p s y c h o t e r a p i i s t a r a n o b y się „ u s p o ł e c z n i ć " , a b y u m o ż l i w i ć mu m a ł ż e ń s t w o z Felic ją. W t y m rozdzia le , p o ś w i ę c o n y m Kafce, c h c i a ł a m u n a o c z n i ć a b s u r d a l n o ś ć tego r o d z a j u p r z e d s i ę w z i ę c i a . W ł a ś n i e dzięki n i e m o ż n o ś c i K a f k i d o s t o s o w a n i a się d o b u r ż u a z y j n y c h n o r m (nie zawsze t a k b ę ­dzie) ocalał p r o r o k o r z a d k i e j k o n s e k w e n c j i i głębi . Czy ludzkość to obchodzi czy nie, p r o r o c z a siła Kolonii karnej zos tała zacho­w a n a . I n ie d l a t e g o , że jak iś Bóg p o w i e d z i a ł ją K a f c e na u c h o ( jedynie w fantaz j i M a x a B r o d a K a f k a b y ł re l ig i jny), lecz d la­tego, ż e K a f k a t r a k t o w a ł p o w a ż n i e s w o j e w ł a s n e d o ś w i a d c z e n i a i do k o ń c a p r z e m y ś l a ł ich k o n s e k w e n c j e .

P o p l e c z n i c y m a n i p u l u j ą c y c h s t r a t e g i i w p s y c h o t e r a p i i m o g l i ­by s p i e r a ć s ię z m o i m p u n k t e m w i d z e n i a t w i e r d z ą c , że nie każ­dy człowiek ma t a l e n t F r a n z a Kafk i , i że większość ludz i s z u k a p o m o c y , ż e b y m i e ć lepsze k o n t a k t y z b l iźnimi, że cierpią z p o ­w o d u s y m p t o m ó w , chcą po lepszyć s w o j e s t o s u n k i z l u d ź m i , nie m o g ą się o ż e n i ć i t a k da le j . Ale przec ież d o k ł a d n i e t a k i e b y ł y też s k a r g i F r a n z a Kafki . M i m o to, n ie n a l e ż y p r z e o c z y ć w t y c h s k a r g a c h t ę s k n o t y za p r a w d z i w y m „ j a " (por. A. Mi l ler , 1979). Co m o ż e m y n a t o m i a s t wiedz ieć o zdolnościach, k i e d y p o p r z e z s t r a t e g i c z n e ś r o d k i w p s y c h o t e r a p i i często d o p r o w a d z a m y do k o ń -

296

Page 297: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

c a p r a c ę u m a r t w i a n i a duszy, z a p o c z ą t k o w a n ą p r z e z w y c h o w a n i e ? K t o m o ż e p ó ź n i e j s t w i e r d z i ć , i le t a l e n t ó w zostało w t e n sposób z d u s z o n y c h w z a r o d k u ? N i e k a ż d e m u c z ł o w i e k o w i w o k r e s i e d o j r z e w a n i a d a n a jes t t a k a s i o s t r a j a k O t t l a . I jes t m n ó s t w o l u ­dzi, k t ó r z y w c a ł y m s w o i m ż y c i u n i g d y n ie s p o t k a l i osoby, k t ó ­r a c h c i a ł a b y i c h z r o z u m i e ć , n ie w y c h o w u j ą c ich, t z n . k t ó r a nie c h c i a ł a b y ich z m i e n i ć . J a k l u d z i e c i m o g l i b y o d k r y ć swoje t a ­l e n t y ?

J e ż e l i chodzi o F r a n z a K a f k ę , to m ó g ł , o b c h o d z ą c s ię bez ana l izy , w s w o i c h o s t a t n i c h l a t a c h żyć z kobietą, k t ó r a już n ie b y ł a o d b i c i e m jego m a t k i i z k t ó r ą , p o d o b n i e j ak z s ios t rą Ott lą, m ó g ł dzie l ić s ię m y ś l a m i i u c z u c i a m i . N i e m i a ł b y t e j szansy, g d y ­b y k i l k a la t w c z e ś n i e j p o d d a ł s ię t e r a p i i , a b y m ó c o ż e n i ć się z Fel ic ją.

J e s t b a r d z o p r a w d o p o d o b n e , ż e l u d z i e , k t ó r z y p r z y w y k l i wi­dzieć w s z y s t k o w p ł a s z c z y ź n i e ś w i a d o m o ś c i , s k w i t u j ą m o j e w y ­w o d y n a t e m a t K a f k i j e d y n i e k i w a n i e m głowy. Oczywiśc ie w y ­w o d y t e n ie m a j ą n a ce lu p r z e k o n a n i a kogoś o i s t n i e n i u n i e ­ś w i a d o m e g o . Ale n a w e t a n a l i t y c y w obl iczu p o d o b n y c h l u d z k i c h c i e r p i e ń znajdą p o w s z e c h n i e s t o s o w a n e a r g u m e n t y — „że ż a d n a m a t k a nie jest d o s k o n a ł a , i że n ie z a w s z e m o ż e z r o z u m i e ć dz ie­c k o " , że poza t y m m a t k i są p r z e c i ą ż o n e , i że b a g a t e l i z u j ą c cięż­k ą s y t u a c j ę k o b i e t y , p o w i ę k s z a m je j poczuc ie w i n y , p i sząc t a k wie le o c i e r p i e n i a c h dziecka. Co da k r y t y k a „ s p o ł e c z e ń s t w a " , je­żeli m y , j ako a n a l i t y c y , w i e d z ę o t y m , j ak w s p o ł e c z e ń s t w i e r o ­dzi się o k r u c i e ń s t w o i j a k jes t p r z e k a z y w a n e , z a c h o w a m y dla s ieb ie l u b w ogóle je j n ie d o p u ś c i m y , ż e b y n ie w z b u d z i ć w k i m ś p o c z u c i a w i n y ?

Często w czas ie m o j e j d z i a ł a l n o ś c i a n a l i t y c z n e j z a o b s e r w o ­w a ł a m , ż e w c z e ś n i e w p o j o n e p a r a d o k s a l n e poczuc ie w i n y za­c i e m n i ł o o c e n ę i s t o t n y c h d la życia za leżności i zagrodziło d r o g ę uczuciu, a w i ę c i s m u t k o w i . Co m a m na myś l i , w y r a ż a szczegól­n ie j a sno L e a F l e i s c h m a n n (1980):

„ D e n u n c j a c j a Ż y d ó w b y ł a o b o w i ą z k i e m — ż a d n y c h w y r z u t ó w s u m i e n i a , t r a n s p o r t o w a n i e s t ł o c z o n y c h w p o c i ą g a c h b y ł o p r z e ­w i d z i a n e — ż a d n y c h w y r z u t ó w s u m i e n i a , m a s o w e r o z s t r z e l i w a ­nie dzieci b y ł o z g o d n e z p r a w e m — ż a d n y c h w y r z u t ó w s u m i e ­nia. S p ó ź n i e n i e s ię p i ę ć m i n u t n a d y ż u r b y ł o w y k r o c z e n i e m

297

Page 298: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p r z e c i w s ł u ż b i e — w y r z u t y s u m i e n i a , o p i e s z a ł a s ł u ż b a p r z y r a m ­pie — w y r z u t y s u m i e n i a , w r z u c a n i e g a z u d o k o m o r y b y ł o zgod­ne z p r z e p i s a m i — ż a d n y c h w y r z u t ó w s u m i e n i a , n i e d o z w o l o n e p r z e d ł u ż a n i e p r z e r w y o b i a d o w e j — z n o w u w y r z u t y s u m i e n i a " .

W y d a j e się, ż e a u t o r k a t y c h z d a ń bez p o m o c y psycholog i i głębi , n a p o d s t a w i e w ł a s n e g o c o d z i e n n e g o d o ś w i a d c z e n i a p e d a ­gogicznego w niem' iecke j szkolą, czysto i n t u i c y j n i e o d k r y ł a ści­s ł y związek m i ę d z y e k s t r e m a l n y m s t ę p i e n i e m n a c i e r p i e n i a czło­w i e k a , a w c z e ś n i e w p o j o n y m p o d p o r z ą d k o w a n i e m się p r z e p i s o m . Moje d o ś w i a d c z e n i e d o t y c z ą c e n i e ś w i a d o m o ś c i m o ż e t y l k o p o ­t w i e r d z i ć to o d k r y c i e . Od k i e d y z r o z u m i a ł a m , że m o g ą i s tn ieć l u d z i e o t a k i e j s t r u k t u r z e , j ak Adolf E i c h m a n n (por. A. Mil ler , 1980), i j ak ie c i e r p i e n i a m u s i e l i b y znosić, g d y b y k i e d y k o l w i e k s p r z e c i w i l i s ię j a k i e m u ś z a r z ą d z e n i u , p o w s t r z y m u j ę s ię o d wszel­k i e g o s ą d u . Z d r u g i e j s t r o n y b a r d z o w y r a ź n i e w i d z ę zabójczy d la p r a w d y i życia i d l a t e g o n i e b e z p i e c z n y p o t e n c j a ł , k t ó r y za­w d z i ę c z a m y w c z e s n e m u w y c h o w a n i u w d r a ż a j ą c e m u d o b e z d u s z ­nego p o s ł u s z e ń s t w a . T a k ż e m y , a n a l i t y c y n a l e ż y m y bez w ą t p i e ­n ia do w c z e ś n i e w y c h o w a n y c h ludzi , i w t e n sposób t e n t rag icz­n y los jest i n a s z y m u d z i a ł e m ; m y s t a r a m y się g o j e d n a k prze­p r a c o w a ć . W p r a w d z i e n ie m o ż n a z m i e n i ć p r z e s z ł e g o losu, ale t e r a ź n i e j s z o ś ć i p r z y s z ł o ś ć z m i e n i się, jeśli t y l k o przeszłość s ta­n i e się n a m d o s t ę p n a dzięki p r o c e s o w i u ś w i a d o m i e n i a , s k o r o ty l ­k o z a u w a ż y m y , j ak w c z e ś n i e w p o j o n e , p a r a d o k s a l n e poczucie w i n y u t r u d n i a ł o n a m o d c z u w a n i e i p o s t r z e g a n i e .

Możl iwe, ż e t a k ż e m o j e p r ó b y o d k r y c i a t y c h m e c h a n i z m ó w n i e powiodą się z e w z g l ę d u n a C z w a r t e P r z y k a z a n i e , p o n i e w a ż n ie je s t t o p r z e d m i o t , k t ó r y m o ż n a rozbić z a j e d n y m z a m a c h e m , lecz j e d y n i e p a r a l i ż u j ą c e p r z e k o n a n i e , k t ó r e zostało w p o j o n e t a k wcześn ie , że to w s z y s t k o , co mu się p r z e c i w s t a w i a , m u s i w n a s b u d z i ć lęk. M o ż l i w e też, że m u s i m y z r e z y g n o w a ć z p o s z u k i w a ­nia p r a w d y , w s y t u a c j i g d y w y n i k a j ą c e z tego k o n s e k w e n c j e p r z e k r a c z a j ą naszą t o l e r a n c j ę na lęk. Bez w ą t p i e n i a jes t to w s p ó l n e nieszczęście.

My, a n a l i t y c y , m o ż e m y e w e n t u a l n i e p o w i e d z i e ć : n a r c y s t y c z ­ne i s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e dziecka, j ak r ó w n i e ż f izyczne i p s y ­c h i c z n e z n ę c a n i e się, u p o k o r z e n i a i u r a z y są f a k t a m i , z k t ó r y m i t r z e b a s ię pogodzić, p o n i e w a ż n i c n ie da s ię tu zmienić . Ale n ie

298

Page 299: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

m o ż e m y t w i e r d z i ć , że k o n i e c z n o ś ć w y p i e r a n i a t e j w i e d z y w dz ie­c i ń s t w i e t y l k o d l a t e g o , że jest to n i e z b ę d n e , n i e p r o w a d z i do n e r w i c y , d l a t e g o p r z y c z y n s z u k a m y w k o n f l i k t a c h ł i b i d y n a ł -n y c h .

P r z y p u ś ć m y , że r e ż y s e r k r ę c i film, w k t ó r y m o d k r y w a d o ­t y c h c z a s n i e z n a n e , a le i s tn ie jące o k r o p n o ś c i , w o b e c k t ó r y c h wi­dzowie s ą p o c z ą t k o w o b e z r a d n i . Czy m o g l i b y ś m y z a b r o n i ć m u z r o b i e n i a tego f i lmu, a r g u m e n t u j ą c , ż e n ie m o ż n a z a r a d z i ć t y m o k r u c i e ń s t w o m ? J a k m o ż e s ię c o k o l w i e k z m i e n i ć w s p o ł e c z e ń ­s t w i e , jeżeli o k r u c i e ń s t w a n i e s ą w c a l e j a k o t a k i e r o z p o z n a w a n e ? W a r u n k i e m t e j z m i a n y jes t o d s ł o n i ę c i e n a w e t n a j b a r d z i e j n i e ­w y g o d n e j p r a w d y . G d y b y ś m y s ię p r z e s t a l i t roszczyć o p r o b l e m winy, a zwróci l i u w a g ę na fakty, i n ie m u s i e l i n i k o g o c h r o n i ć p r z y p r ó b a c h z r o z u m i e n i a h i s t o r i i p o w s t a n i a n e r w i c y , p r a w d o ­p o d o b n i e p o w s t a ł b y w t e d y dz ięk i t e j w i e d z y k o n i e c z n y (jeżeli n ie w y s t a r c z a j ą c y ) w a r u n e k z m i a n y w p r z y s z ł y c h p o k o l e n i a c h . T r z e b a p r z y z n a ć , ż e h i s t o r i a n ie da je n a m w i e l u p o w o d ó w d o o p t y m i z m u i n a d z i e i n a z m i a n ę . J u ż p r z e d c z t e r y s t u l a t y Mi­che l de M o n t a i g n e p i s a ł o w y c h o w a n i u dziecka, o s z a c u n k u d l a jego godności , co n a d a l jest o d l e g ł e od p r a k t y k i w s p ó ł c z e s n e g o w y c h o w a n i a ; już p r z e d p o n a d d w o m a t y s i ą c a m i l a t S o k r a t e s b y ł u c i e l e ś n i e n i e m p e w n e j p o s t a w y w s t o s u n k u do d u s z y l u d z k i e j ; d a l e k o w t y l e za n i m pozosta je n a s z a n a u k o w a psycholog ia . Roz­m i a r zła i g o t o w o ś ć do w i a r y w z a b o b o n w y d a j ą się b y ć w świe­cie s t a ł e i n i e p o d a t n e na n o w e o d k r y c i a . T a k w i ę c p e s y m i s t y c z ­na a r g u m e n t a c j a w y d a j e się b y ć u s p r a w i e d l i w i o n a , i n a w e t mą­d r e i s k o m p l i k o w a n e t e o r i e s y s t e m o w e z dz iedz iny p s y c h o t e r a p i i i p s y c h o a n a l i z y n ie z m i e n i ą tego s t a n u .

C o b y było, g d y b y ś m y p r z y w i e ź l i d o s z p i t a l a r a n n e g o , p r z e ­j e c h a n e g o p r z e z s a m o c h ó d człowieka, a l e k a r z e p o z w o l i l i b y kie­r o w c y s a m o c h o d u p r z e s z k o d z i ć sobie p o d c z a s b a d a n i a l e k a r s k i e ­go, p o n i e w a ż t e m u zależy, ż e b y j ak na j szybc ie j u d o w o d n i ć , że jes t n i e w i n n y . C z u j ę się c z a s a m i w p o d o b n e j s y t u a c j i , g d y a n a - ' l i t ycy o b a w i a j ą się, że m o j e k s i ą ż k i m o g ą w z b u d z i ć p o c z u c i e w i n y u rodz iców. Ja s a m a n a p i s a ł a m , że nie zna jdz ie s ię t a k a m a t k a , k t ó r a m o g ł a b y dać d z i e c k u w s z y s t k o , czego ono p o t r z e ­buje, i p r ó b o w a ł a m w y j a ś n i ć , d laczego jest to n i e m o ż l i w e . Ale to n ie z w a l n i a nas , a n a l i t y k ó w od i n n e g o p y t a n i a , a m i a n o w i -

299

Page 300: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

cie o to, j a k i e w a r u n k i są k o n i e c z n e , ż e b y dz iecko n ie s t a ł o się p ó ź n i e j n e u r o t y c z n e l u b p s y c h o t y c z n e , l u b ż e b y chociaż m o ż n a b y ł o z r o z u m i e ć , d laczego n a s i p a c j e n c i z a c h o r o w a l i . O b r o n a m a ­t e k jes t w y r a z e m z w a l c z a n i a t y c h p y t a ń i w y n i k a z poczuc ia w i n y , k t ó r e j k o r z e n i e tkwią w (często r e l i g i j n y m ) w y c h o w a n i u i są z r o z u m i a ł e , a l e n i e p o m o g ą n i k o m u , bo u n i e m o ż l i w i a j ą p r z e ­życie ża lu i b ó l u (por. A. Mi l ler , 1980, s. 285 - 316). N i e m o ż e m y u n i e w a ż n i ć c i e r p i e ń dzieci, a n i o s k a r ż a j ą c rodziców, a n i t e ż ich b r o n i ą c . Ale b y ć m o ż e z a p o b i e g n i e m y p r z y s z ł e m u c i e r p i e n i u , je­żeli n i e m u s z ą c b r o n i ć s iebie l u b n a s z y c h rodziców, u j a w n i m y p r a w d ę . P r a w d ą jest, że n ie f r u s t r a c j e p o p ę d ó w i n i e k o n f l i k t y l i b i d y n a l n e , lecz c iężkie n a r c y s t y c z n e u r a z y ( jak u p o k o r z e n i a , k r z y w d y , s e k s u a l n e w y k o r z y s t a n i e i m i ę d z y i n n y m i b a g a t e l i z o ­w a n i e dziecięcego c ie rp ien ia) p o ł ą c z o n e z koniecznośc ią i c h w y ­p a r c i a , s ą p r z y c z y n ą n a s z y c h o b e c n y c h n e r w i c . T e u r a z y w y s t ę ­pu ją t y m częście j , i m m n i e j op in ia p u b l i c z n a w i e o ich p a t o g e n -n y m o d d z i a ł y w a n i u n a j e d n o s t k ę i c a ł e s p o ł e c z e ń s t w o . J e d y n i e ta wiedza, a n ie w i ę k s z a ilość w o l n e g o czasu m a t e k m o ż e p r z y ­czynić się do lepszego z r o z u m i e n i a d z i e c k a i, o i le jest to możl i ­we, d o z a a n g a ż o w a n e g o w s p i e r a n i a go. T ę w i e d z ę m o g l i b y p r z e ­k a z a ć m a t k o m a n a l i t y c y , g d y b y n ie m i e l i d la n i c h fał szywego współczuc ia . N a z y w a m j e f a ł s z y w y m , p o n i e w a ż p o p r z e z u k r y w a ­n i e i z a c i e m n i a n i e p r a w d y p o z w a l a s ię d r u g i e m u p o p e ł n i a ć n o ­w e , n ie c h c i a n e o k r u c i e ń s t w a , w c h o d z i ć w n o w e z a d ł u ż e n i a i p o ­w i k ł a n i a , a w i ę c w ś l e p y z a u ł e k . Czyż n i e jes t rzeczą b a r d z i e j sensowną, o t w o r z y ć m u oczy n a p r a w d ę ?

J a k k o l w i e k k o n i e c z n a b y ł a b y j e d n o z n a c z n a p o s t a w a a n a l i t y ­ka w s p o ł e c z e ń s t w i e , r z a d k o się ją s p o t y k a . W s z y s c y w y r o ś l i ś m y w s y s t e m i e w y c h o w a w c z y m , w k t ó r y m n a r c y s t y c z n e p o t r z e b y dziecka, t a k i e j ak s z a c u n e k , p o t r z e b a echa, o d z w i e r c i e d l e n i a , z r o z u m i e n i e i m o ż l i w o ś ć ekspres j i , n i e b y ł y z n a n e a n i t o l e r o w a ­n e , lecz p r z e c i w n i e , b y ł y z w a l c z a n e . M u s i m y w i ę c s p r ó b o w a ć n o w y c h d o ś w i a d c z e ń . W i e m y , j ak wie le czasu p o t r z e b u j e p a ­c jent , z a n i m z r o z u m i e , że w a ż n e jest o d c z u w a n i e i w y r a ż a n i e p o ­t r z e b , n a w e t jeżel i n i e zanosi s ię na to, że o t o c z e n i e je zaspokoi . M i m o t o w a ż n e jest i c h d o p u s z c z e n i e , p o n i e w a ż j e d y n i e w t e d y p a c j e n t m o ż e z b u d o w a ć w sobie e m p a t y c z n y , w e w n ę t r z n y obiekt . F u n k c j a a n a l i t y k a j a k o p o ł o ż n e j p o l e g a n a t y m , ż e w s p i e r a o n

300

Page 301: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

p a c j e n t a z a r ó w n o p r z y n a r o d z i n a c h , j ak i p r z y o d r o d z e n i u jego życzeń i p o t r z e b , j ak r ó w n i e ż p o d c z a s p r o c e s u u ś w i a d a m i a n i a sobie u r a z ó w . T e g o w s p a r c i a m o ż e m y m u udzie l ić t y l k o w t e d y , k i e d y n i e r e p r e z e n t u j e m y ideologi i n a s z y c h rodz iców, k t ó r z y p r ó b o w a l i w y p e r s w a d o w a ć d z i e c k u n i e m o ż l i w e d o s p e ł n i e n i a ży­czenia ( n p . z r o z u m i e n i e ) , t o z n a c z y g d y n a c i e r p i e n i e l u d z i p o ­d o b n y c h d o K a f k i n ie r e a g u j e m y p o s t a w ą w y c h o w a w c z ą , m ó ­w i ą c : „ n i e ma i d e a l n y c h m a t e k , a dzieci t a k i e j ak K a f k a szcze­gólnie u t r u d n i a j ą m a t k o m i c h z r o z u m i e n i e " . P r a w d a z a w a r t a w o b u o s t a t n i c h z d a n i a c h jes t n ie do o b a l e n i a , a m i m o to n i e p o ­w i n n a p r o w a d z i ć d o b a g a t e l i z o w a n i a c i e r p i e ń dz iecka, p o n i e w a ż w t e n sposób p o z b a w i a m y się m o ż l i w o ś c i z r o z u m i e n i a z a r ó w n o n a s z y c h p a c j e n t ó w , j ak i w i e l u t w ó r c ó w , i n i e ś w i a d o m i e p r z e k a ­z u j e m y w s p a d k u n a s t ę p n y m p o k o l e n i o m w ł a s n ą t r a g e d i ę byc ia n i e z r o z u m i a n y m w dz iec ińs twie .

J a k k o l w i e k często w r ó ż n y c h k o n t e k s t a c h p o d k r e ś l a ł a m , że j e s t e m d a l e k a od o s k a r ż a n i a rodziców, p o n i e w a ż i o n i są ofia­r a m i ideologi i w y c h o w a n i a i w ł a s n e g o d z i e c i ń s t w a ; j a k k o l w i e k w y c z e r p u j ą c o d o w i o d ł a m , że p r z y c z y n y n e r w i c y w i d z ę nie w z e w n ę t r z n y c h w y d a r z e n i a c h , lecz w p s y c h i c z n e j s y t u a c j i dz iecka p o z b a w i o n e g o możl iwośc i e k s p r e s j i g w a ł t o w n y c h , p o w i ą z a n y c h z t r a u m a t y c z n y m i p r z e ż y c i a m i u c z u ć , p u n k t y te są często n i e ­d o s t r z e g a n e , a m o j e m y ś l i n i e o d p o w i e d n i o i źle i n t e r p r e t o w a n e . W t e n sposób n ie d o s t r z e g a się, że p r ó b u j ę j e d y n i e u w y p u k l i ć s p o ł e c z n e c z y n n i k i , k t ó r e d o t ą d , m i m o s z e r o k i e j i n t e l e k t u a l n e j e m a n c y p a c j i , p o z o s t a ł y u k r y t e z a e m o c j o n a l n i e p r z y j ę t y m i p r z e ­k o n a n i a m i z d z i e c i ń s t w a 10.

Oczywiśc ie k r y t y k u j ą c a u t o r y t a r n e w y c h o w a n i e n ie m y ś l a ­ł a m o r z e t e l n y c h w y s i ł k a c h r o d z i c ó w i w y c h o w a w c ó w ( jak n p . B. A. S. Nei l l s , S u m m e r h i l l ) , lecz j e d y n i e o u k r y t y m za ideolo­g i c z n y m i c e l a m i w y k o r z y s t a n i u dz iecka. C o p r z e z t o r o z u m i e m ,

1 0 Fakt, że dzieci są ofiarami potrzeb rodziców jest niewygodną praw­dą, której żaden dorosły nie słucha chętnie. Już młodzież ciężko znosi tę prawdę, bo związana jest z rodzicami ambiwalentnie, i woli kierować rozszczepioną nienawiść na instytucje i abstrakcyjne „społeczeństwo". Tam znajduje obiekt, który może jednoznacznie odrzucić w nadziei wyzwole­nia się w ten sposób ze swojej ambiwalencji.

301

Page 302: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

o p i s a ł a m w o d p o w i e d n i c h m i e j s c a c h (por. n p . A. Mi l ler , 1980, s. 121).

M o j a k r y t y k a t r a d y c y j n e j ideologi i w y c h o w a n i a n ie d o t y c z y p o j e d y n c z y c h w y b i t n y c h osobowości, k t ó r e w p r a w d z i e u w a ż a ł y s ię za w y c h o w a w c ó w , a le w g r u n c i e rzeczy b y ł y , j ak J a n u s z K o r c z a k , a d w o k a t a m i , o b r o ń c a m i i d u c h o w y m i t o w a r z y s z a m i dzieci. Ta p o s t a w a d a ł a K o r c z a k o w i s iłę, by w r o k u 1942 pójść d o b r o w o l n i e na ś m i e r ć w k o m o r a c h g a z o w y c h T r e b l i n k i ze s k a ­z a n y m i d z i e ć m i z jego s i e r o c i ń c a w W a r s z a w i e (por. J . K o r c z a k , 1970, 1981). W świecie, w k t ó r y m żył, K o r c z a k n ie m ó g ł u r a t o ­w a ć s w o i c h dzieci, a le n ie chciał i c h o p u ś c i ć w chwi l i i c h ś m i e r ­t e l n e j w a l k i . T a k ż e m y nie m o ż e m y z m i e n i ć ś w i a t a n a s z y c h dzieci, a le jest w i e l k a różnica, czy j a k o w i e d z ą c y o t y m w s p i e ­r a m y je, czy też w y c h o w u j e m y oskarża jąc . W y c h o w a n i e u t r w a ­la świat , w k t ó r y m n a j b a r d z i e j o c z y w i s t e w s p a r c i e d z i e c k a w y ­m a g a ofiar.

P r z e c i w t e m u w a l c z ę w t e j ks iążce. G o d z ę się z t y m , że z ł a ­twością m o ż n a m i z a r z u c i ć j e d n o s t r o n n o ś ć , p o n i e w a ż nie u w z g l ę d ­n i a m t a k ż e i n n y c h , r ó w n i e p o p r a w n y c h p u n k t ó w w i d z e n i a , o k t ó r y c h już n a p i s a n o . G d y s ię o s t r o oświe t la o k r e ś l o n e m i e j ­sce, o t o c z e n i e p r z e j ś c i o w o p o g r ą ż a s ię w c iemności , p r z e z co a n i nie p r z e s t a j e ono i s tnieć, an i n ie t r a c i szansy, że zos tan ie oświe­t l o n e . Nie w ą t p i ę , że w r a j s k i m ogrodzie b y ł y c u d o w n e d r z e w a , j e d n a k n ie m o g ł a m nie u lec si le w y p o w i e d z i i t re śc i m o i c h do­ś w i a d c z e ń i m u s i a ł a m z a j m o w a ć się d r z e w e m z a k a z a n y m .

J e ż e l i u d a m i się n a w e t n i e w i e l k i e j l iczbie osób zwrócić u w a ­gę na u k r y w a n i e f a k t u złożenia dz iecka w of ierze za pomocą o s k a r ż e ń p o d jego a d r e s e m , t o w s z y s t k i e e w e n t u a l n e n i e p o r o ­z u m i e n i a i z a r z u t y j e d n o s t r o n n o ś c i b y ł y b y b a r d z o n i s k ą ceną w p o r ó w n a n i u ze z n a c z e n i e m tego, co o s i ą g n ę ł a m .

K t o p r z e c z y t a ł p i e r w s z y r o z d z i a ł ks iążki Am Anfang war

Erziehung, t e n z r o z u m i e , d laczego p i e r w s z a t e o r i a F r e u d a , teor ia u w i e d z e n i a n , i m o j e myś l i , k t ó r e s ię z t y m wiążą, m u s i a ł y n a t r a f i ć na o w i e l e w i ę k s z y opór, niż teor ia k o m p l e k s u E d y p a . Liczę się z t y m o p o r e m (jako ze s p o ł e c z n y m f e n o m e n e m ) oraz

To znaczy w gruncie rzeczy teoria urazu.

.302

Page 303: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

z n i e p o r o z u m i e n i a m i i z a r z u t a m i , b ę d ą c y m i jego k o n s e k w e n c j ą . G d y b y ich nie było, z b y t e c z n e b y ł o b y n a p i s a n i e t e j ks iążki . N i e m o ż n a n a g l e o d r z u c i ć d z i e d z i c t w a s tu lec i ; a le z ko le i n ie m o ż n a w y m a g a ć o d nas , ż e b y ś m y jeszcze m o c n i e j z a m k n ę l i oczy, s k o r o p r z e z os iemdzies ią t l a t p o d d a w a l i ś m y ludz i ana l iz ie i m u s i e l i ś ­my d o w i a d y w a ć s ię o s p r a w a c h , o k t ó r y c h l u d z k o ś ć n ie chce słyszeć. Nie chce, bo n ie jes t w s t a n i e i c h znieść, d o p ó k i nie r o ­z u m i e p r z y c z y n , a u z y s k a n i e p r a w i d ł o w e g o p o g l ą d u jes t p r o c e ­s e m d ł u g i m , w k t ó r y m i n t e l e k t u a l n a w i e d z a o d g r y w a j e d y n i e n iewie lką ro lę . D e c y d u j ą c a jest gotowość p o z o s t a n i a o t w a r t y m : o t w a r t y m na to, co opowiada ją „ p a c j e n c i " i poeci, co p r z e k a z u j ą n a m dzieci, i w k o ń c u o t w a r t y m na o d k r y c i a , k t ó r e m o ż e m y p o ­czynić s a m i w e w ł a s n y m w n ę t r z u , jeżel i t y l k o n a s z e uczuc ia i f antaz je u z n a m y za i n f o r m a c j e o w c z e s n e j rzeczywis tośc i .

J e ś l i t y l k o f r o n t p r z e c i w p r a w d z i e o u k r y w a n y m z a m i l c z e ­n i e m c i e r p i e n i u z a d a n y m m a ł e m u d z i e c k u nie będz ie już t a k to­t a l n y i z a m k n i ę t y , i n f o r m a c j e te będą się m o g ł y w y r a z i ć w m n i e j z a s z y f r o w a n y sposób. P r z y k ł a d e m tego jest w ł a ś n i e w y d a n a , w s t r z ą s a j ą c a ks iążka M a r i e i i i M e h r (1981). 32-Ietnia k o b i e t a m o ­gła o d k r y ć za p o m o c ą i n t e n s y w n i e p r z e ż y t e g o b ó l u i i n n y c h u c z u ć z u p e ł n i e n i e w y o b r a ż a l n e c i e r p i e n i e z d z i e c i ń s t w a i m ł o ­dości o r a z cały u k r y t y ł a ń c u c h p r z e ś l a d o w a ń i g w a ł t ó w , i w t e n sposób znaleźć s w o j e „ j a " . P r z e m i a n a s k a m i e n i a ł e j , u p r z e d m i o ­t o w i o n e j i s t o t y w żyjącego, czu jącego i c ierpiącego człowieka d o k o n u j e się w e w n ą t r z t e r a p i i p i e r w o t n e j , z p e w n o ś c i ą je j n a j ­lepsze j f o r m y . W k a ż d y m r a z i e jes t tu w y c z u w a l n e spoleg l iwe, nie w y c h o w u j ą c e , e m p a t y c z n e w s p a r c i e , k t ó r e w ż a d n y m p u n ­kcie n i e u ś m i e r z a , n i e s k r y w a p r a w d y z a pomocą teori i , ideolo­gii czy też mis ty f ikac j i . J e d y n y m p u n k t e m u m o ż l i w i a j ą c y m czy­t e l n i k o m o b r o n ę jest m y l n e o k r e ś l e n i e „ p o w i e ś ć " , k t ó r e p o z w a ­l a t r a k t o w a ć w s z y s t k o j a k o w y t w ó r „ c h o r y c h f a n t a z j i " . Ale n a j s t r a s z n i e j s z e fantaz je r z a d k o d o r ó w n u j ą o k r u c i e ń s t w o m r z e ­czywistości . T w ó r c z o ś ć M a r i e i i i M e h r jest pod t y m w z g l ę d e m w i e l k i m w y j ą t k i e m , t a k ż e jeżel i c h o d z i o k o n s e k w e n c j e i z n a ­czenie je j o d k r y c i a . T w ó r c z o ś ć ta i l u s t r u j e i b e z p o ś r e d n i o p o ­t w i e r d z a k i l k a p o s t a w i o n y c h p r z e z e m n i e t e z :

1) Nie w y s o k i s t o p i e ń n i e ś w i a d o m o ś c i , lecz głębia, i n t e n s y w ­ność i szczerość p r z e ż y c i a da ją d z i e ł u siłę. D l a t e g o o s w o j e n i e

303

Page 304: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

s ię z n i e ś w i a d o m o ś c i ą nie m o ż e o g r a n i c z y ć t w ó r c z y c h możl i­wości .

2) N i e w n e r w i c y , a le w możl iwośc i d o p u s z c z e n i a c i e r p i e n i a leżą k o r z e n i e twórczośc i .

3) N i e w y ż y c i e się w d e s t r u k t y w n y m i a u t o d e s t r u k t y w n y m z a c h o w a n i u , lecz p r z e ż y c i e i e k s p r e s j a g n i e w u i r o z p a c z y p r o ­w a d z ą do o s w o b o d z e n i a i zdolności k o c h a n i a .

4 ) Nie m a n i p u l a c y j n e , u t r w a l a j ą c e s p o ł e c z n e t a b u d z i a ł a n i a , lecz o d k r y c i e i r o z p o z n a n i e p e ł n e j p r a w d y m o ż e d o p r o w a d z i ć d o s p o ł e c z n y c h z m i a n .

5) N i e r o z w i ą z a n i e k o n f l i k t ó w l i b i d y n a l n y c h , e w e n t u a l n i e o p a n o w a n i e i l epsza k o n t r o l a życzeń l i b i d y n a l n y c h , lecz p e ł n e d o p u s z c z e n i e u c z u ć , i c h e m o c j o n a l n y d o s t ę p d o u r a z ó w dziec iń­s twa, umożl iwia ją zab l i źn ien ie s t a r y c h r a n .

6) Nie s k o m p l i k o w a n e t e o r i e s y s t e m o w e , lecz spoleg l iwe, nie u k r y w a j ą c e w s p a r c i e m o ż e u m o ż l i w i ć t e n d o s t ę p .

J e ż e l i s ię t o d o k o n a , t o u s t ą p i e n i e o d r ę t w i e n i a d a w n i e j k o ­n i e c z n e g o do p r z e ż y c i a będzie m o ż l i w e n a w e t u k o b i e t y , k t ó r a j a k o m a ł a d z i e w c z y n k a m u s i a ł a znieść d w u k r o t n ą p r ó b ę z a m o r ­d o w a n i a je j p r z e z schizofreniczną m a t k ę , w i e l o k r o t n e g w a ł t y , szoki e l e k t r y c z n e i ś r o d k i w y c h o w a w c z e o n i e s ł y c h a n e j b r u t a l ­ności . Ż a d n a „ c z y s t a f a n t a z j a " n ie w y m y ś l i ł a b y , a n i w ż a d n y m w y p a d k u n ie m o g ł a b y opisać t y c h f a k t ó w w t a k p r a w i d ł o w e j kole jności . I s tnie ją na świecie rzeczy, k t ó r e jeszcze n ie zakłóciły m y ś l i fi lozofów ( t y c h szczęś l iwych) . Ale r ó w n o c z e ś n i e jes t c o r a z w i ę c e j ludzi, k t ó r z y widzą te rzeczy, p o n i e w a ż d o ś w i a d c z y l i w p e w n y m m o m e n c i e ś w i a d o m e g o w s p a r c i a . Z n a l e z i o n a w b ó l u p r a w d a j e d n o s t k i m o ż e w p r a w d z i e z n o w u zostać z d u s z o n a cięż­k i m i fo l iałami p e d a g o g i c z n e j , p s y c h i a t r y c z n e j i t eo log iczne j w i e ­dzy, a le nie m o ż e zostać u s u n i ę t a ze świa ta , p o n i e w a ż k a ż d y n o ­w o n a r o d z o n y m a p o t e n c j a l n ą m o ż l i w o ś ć o d k r y c i a je j n a n o w o .

Page 305: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Posłowie

Z a n i m o d e s ł a ł a m m a s z y n o p i s d o w y d a w n i c t w a , d a ł a m go do p r z e c z y t a n i a c z t e r e m kolegom, k t ó r z y w czasie l i c z n y c h d y s k u s j i b r a l i s p o r a d y c z n i e u d z i a ł w r o z w o j u m o i c h m y ś l i . P i e r w ­szy p o w i e d z i a ł , że t e k s t po w s z y s t k i c h t y c h r o z m o w a c h n ie jest już dla n iego n o w y i że m o ż e p o t w i e r d z i ć moją h i p o t e z ę na p o d ­s t a w i e w ł a s n e j p r a k t y k i . T a r e a k c j a b a r d z o m n i e uc ieszyła . I n ­n a k o l e ż a n k a s t w i e r d z i ł a , ż e p r z e j r z a ł a n a oczy, g d y p r z e c z y t a ł a o p i s y p r z y p a d k ó w . P o c z u ł a się s w o b o d n i e j , m o g ą c o d r z u c i ć b a ­las t w y k s z t a ł c e n i a , k t ó r e g o n ie m o g ł a w p e ł n i z a a k c e p t o w a ć , i w w i ę k s z y m s t o p n i u niż d o t y c h c z a s o p r z e ć się n a s w o i m d o ś w i a d ­czeniu i s p o s t r z e ż e n i a c h . Trzec ia k o l e ż a n k a z a r e a g o w a ł a p o d o b ­nie, jak n i e k t ó r z y rodz ice na m o j e wcześnie j sze książki, a m i a ­nowic ie p o c z u c i e m w i n y . Sądziła , że jeżeli m o j e p o g l ą d y są p r a w d z i w e , t o m u s i a ł a d o t y c h c z a s p o p e ł n i ć wie le p o w a ż n y c h b ł ę ­dów. P r z y p o m i n a ł a sobie o p a c j e n t a c h , k t ó r z y , j ak t e r a z sądzi, rozpacz l iwie p r ó b o w a l i o p o w i e d z i e ć o s w o i c h u r a z a c h , k t ó r e u w a ­żała się z o b o w i ą z a n a i n t e r p r e t o w a ć jako w y r a z f a n t a z j i i życzeń dziecka. M o g ł a m t e j k o l e ż a n c e j e d y n i e powiedz ieć , że i m n i e się to z d a r z y ł o , i że bez tego d o ś w i a d c z e n i a n ie m o g ł a b y m n a p i s a ć t e j ks iążki ; n i e m ó w i ę tu o „ i n n y c h " , a le o „ n a s " . To, czy k t o ś r e a g u j e n a t o ża lem, czy p o c z u c i e m w i n y , czy też z u p e ł n y m od­r z u c e n i e m , za leży od jego w ł a s n e j przeszłośc i .

C z w a r t a k o l e ż a n k a powiedz iała , że czuje się tak, j a k b y p o ­z b a w i o n o ją k l a p e k na oczach, a p o n i e w a ż j e d n o c z e ś n i e o d k r y ł a n o w e p o w i ą z a n i a , z n a l a z ł a się w konf l ikc ie z lo ja lnością w s t o ­s u n k u do s w o i c h nauczyc ie l i , k t ó r y m w i e l e zawdzięcza, i k t ó r z y s ą p r z e k o n a n i , ż e t e o r i a i n s t y n k t ó w jes t j ą d r e m ana l izy . T a u w a ­g a d a ł a m i w i e l e d o m y ś l e n i a .

20 — M u r y m i l c z e n i a . . . 305

Page 306: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Czy r o z p o z n a j e m y w p ł y w C z a r n e j P e d a g o g i k i n a n a s z e dz ie­c i ń s t w o , czy też n a w y k s z t a ł c e n i e , n ie m o ż e m y g o p r z e z w y c i ę ż y ć b e z u c z u c i a s m u t k u i k o n f l i k t ó w w y n i k a j ą c y c h z poczuc ia lo­ja lności . Ale z a t y m s m u t k i e m oczeku je n a s w o l n o ś ć p r o w a d z ą ­ca do w ł a s n e g o doświadczenia , a dzięki t e m u m o ż l i w o ś ć i p r a w o p o s ł u g i w a n i a się w ł a s n y m i o c z a m i i u s z a m i i t r a k t o w a n i a p o ­w a ż n i e wszys tk iego, co te widzą i słyszą.

D r o g a , k t ó r ą p r z e s z ł a m w czasie p i sania , n iez l iczone dziec ię­ce losy, o k t ó r y c h d o w i a d y w a ł a m się z l i s tów, s k ł o n i ł y m n i e do p y t a n i a , jak p r a w d a m o g ł a b y ć p r z e d e m n ą t a k d ł u g o u k r y t a i j aką ro lę o d g r y w a ł a t u t e o r i a i n s t y n k t ó w . P o c z ą t k o w o b y ł a m z d u m i o n a , ż e t a k n i e w i e l u k o l e g ó w m o g ł o m i t o w a r z y s z y ć n a t e j d r o d z e , i s z u k a j ą c p r z y c z y n w ś r ó d c z y n n i k ó w s p o ł e c z n y c h , z n a ­l a z ł a m p o ł ą c z o n e o d d z i a ł y w a n i e t e o r i i i n s t y n k t ó w , C z w a r t e g o P r z y k a z a n i a i w y c h o w a n i a , co w y j a ś n i ł o mi z jawisko k o l e k t y w ­n e g o u k r y w a n i a u r a z ó w z o k r e s u d z i e c i ń s t w a . T o b y ł a j e d n a k m o j a osobis ta d r o g a . R e a k c j e k o l e g ó w u z m y s ł o w i ł y mi, ż e spo­sób p r z y j m o w a n i a n o w e g o m a t e r i a ł u m o ż e b y ć b a r d z o r ó ż n y i że to, co d o p r o w a d z i ł o u m n i e do r a d y k a l n e j z m i a n y podejśc ia w r o z u m i e n i u n e r w i c y , u i n n y c h b y ć m o ż e w y w o ł a ł o i n n e m y ­śli. W jak i sposób n o w e p o z n a n i e w ł ą c z o n e jest w o b e c n ą w i e ­dzę, za leży od c h a r a k t e r u , w i e k u i p o c z y n i o n y c h d o ś w i a d c z e ń . D r o g a , k t ó r ą j a p o s z ł a m , nosi m o j e i n d y w i d u a l n e cechy, d l a t e g o n ie m o ż e b y ć p o l e c a n a jako r e c e p t a . A le h i p o t e z y , k t ó r e s t a ­w i a m , m o ż n a s p r a w d z i ć t a k ż e i n d y w i d u a l n i e i mogą o n e s ł u ż y ć j a k o p o d s t a w a n o w y c h d o ś w i a d c z e ń . K s i ą ż k a t a s k ł a n i a d o tego r o d z a j u w ł a s n y c h d o ś w i a d c z e ń i do w e r y f i k a c j i m o i c h tez, a nie d o b e z k r y t y c z n e g o o p i e r a n i a się n a m o i c h r a d a c h , b o w ł a s n e do­ś w i a d c z e n i a s ą n a j p e w n i e j s z y m ś r o d k i e m p r z e c i w k o o ś l e p i e n i u p r z e z d o g m a t y .

Page 307: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Bibliografia

Das Alte Testament (1964), Nach de G r u n d t e x t e n u n d he rausgegeben von Prof. Dr. Vinzenz H a m p u d n Prof. Dr. Me in rad Stenzel , Zür ich : Chr is t iana .

Ar ies Phi l ippe (1975), Geschichte der Kindheit, München , Hanse r . Bell Quent in (1978), Virginia Woolf, F r a n k f u r t : Insel . B i r k e n h a u e r K l a u s (1971), Samue l Beckett, Re inbek : Rewoht . Bourd ie r P i e r r e (1972), L'Hypernaturation des enfants de parents malades

mentaux, in : „Revue francaise Psychoanalyse" , Tome X X X V I , J a n v i e r I, p . 19 - 41.

Brod M a x (1977), Ü b e r Franz Kafka, F r a n k f u r t : S. F ischer . Ciorapi Luc (1981), Ansnatz einer psychoanalytischen Systemtheorie, in:

„Psyche", s. 66 - 86. Drigalski Dör te von (1980), Blumen auf Granit, Eine Irr- und Lehrfahrt

durch die deutsche Psychoanalyse, F r ank fu r t /Be r l i n /Wien : Ullstein. F l a u b e r t G u s t a v e (1980), Quidquid volueris, in : Jugendwerke, Zür ich :

Diogenes. F l aube r t Gus t ave (1971), Die Erziehung des Herzens, Zür ich : Manesse . F l e i s chmann Lea (1980) Dies ist nicht Land, H a m b u r g : Hof fmann und

Campe . F r e u d A n n a (1964), Das Ich und die Abwehrmechanismen, M ü n c h e n :

Kindle r . F r e u d S igmund (1895d), mi t Breue r J., Studien über Hysterie, G. W. Bd.

I, S. 75. — (1896c) Zur Ätiologie der Hysterie, G. W., Bd, I, S. 423. — (1911c) [1910] Psychoanalytische Bemerkungen über einen autobio­

graphisch beschriebenen Fall von Paranoia. G. W., Bd, 8, S. 239. — (1918b) [1914] Aus der Geschichte einer infantilen Neurose, G. W., Bd.

12, s. 27. — (1950/1975), Aus den Anfängen de Psychoanalyse 1887 - 1902. Briefe an

Wilhelm Fliess, F r a n k f u r t : S. F i scher . Ga rd ine r Mur ie l (1972), Der Wolfsmann vom V/olfsmann, F r a n k f u r t :

S. F ischer . G r i m m Brüde r (1962), Kinder- und Hausmärchen, Düsseldorf /Köln: Eugen

Diederich.

20» 307

Page 308: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Grubr i ch -S imi t i s Ilse (1979), Extremtraumatisierung als kumulatives Trau­ma in: „Psyche" (33) s. 991 - 1023.

Ha l ey J a y (1978), Die Psychotherapie Milton Ericksons, M ü n c h e n : Pfeiffer. J a n o v A r t h u r (1973), Der Urschrei. Ein neuer Weg der Psychotheraphie,

F r a n k f u r t : S. Fischer . J u n g Car l G u s t a v (1974), Zivilisation im Übergang, Öl ten u n d F r e i b u r g

Br. : Wal ter . Kafka F r a n z (1952), Das Urteil und andere Erzälungen, F r a n k f u r t :

S. Fischer . — (1954), Der Heizer, N e u d r u c k n a c h der Ausgabe von 1913, Zür ich : Die

Arche . — (1973), Briefe an Milena, F r a n k f u r t : S. Fischer . — (1974), Briefe an Ottla und die Familie, F r a n k f u r t : S. Fischer . — (1975), Briefe 1902 - 1924, F r a n k f u r t : S. F ischer . — (1976), Briefe an Feiice, F r a n k f u r t : S. Fischer . — (1977), Das Schloss, F r a n k f u r t : S. Fischer . — (1978), Brief an den Vater, F r a n k f u r t : S. Fischer . — (1980), Sämtliche Erzählungen, F r a n k f u r t : S. Fischer . Ken t i e r , He lmu t (1970), Sexualerziehung, Re inbek : Rowohlt . K i e r k e g a a r d Sören (1975), Das Tagebuch des Verführers, München . K o h u t Heinz (1979), Die Heilung des Selbst, F r a n k f u r t : S u h r k a m p . Korczak J anusz (1970), Dos Recht des Kindes auf Achtung, Göt t ingen

Vandenhoeck & Ruprech t . — (1981), Verteidigt die Kinder, Gü te r s lohe r Ver lagshaus . K r ü l l M a r i a n n e (1979), F r e u d und sein Vater, M ü n c h e n : Beck. Langegger F lo r ian (1978), Mozart — Vater und Sohn, Zür ich : At lant i s . Liedloff J e a n (1980), Auf der Suche nach dem verlorenen Glück, M ü n ­

chen: Beck.

de M a u s e Lloyd (1979), Hört ihr die Kinder weinen, F r a n k f u r t : S u h r k a m p . Mecke G ü n t e r Franz Kafkas Geheimnis, in: „Psyche" , s. 209 bis 236. Mehr Marie l la (1981), Steinzeit, Be rn : Zytglogge. Mil ler Alice (1979), Das Drama des begabten Kindes und die Suche nach

dem wahren Selbst, F rankfu r t , S u h r k a m p . — (1980), Am Anfang war Erziehung, F r a n k f u r t : S u h r k a m p . — (1981), Rezension übe r F lo r ian Langegger , Mozart — Vater und Sohn,

in : „Psyche" (35) s. 587. Moser T i lmann (1974), Lehrjahre auf der Couch, F r a n k f u r t : S u h r k a p m . Nieder land Wil l iam G. (1965), The Ego and the Recovery of Early Me-

mories in: „Psychoana ly t i c Quar te r ly" . — (1969), Schrebers «angewunderte» Kindheitswelt in : „Psyche" (23),

s. 196 - 223. Obholzer K a r i n (1980), Gespräche mit dem Wolfsmann, Re inbek : Rowohlt ; P e r n h a u p t Gün te r /Cze rmak , Hans (1980) Die gesunde Ohrfeige macht

krank. Uber die alltagliche im Umgang mit Kindern. Wien : Orac --Pietsch.

308

Page 309: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

P e t r i Horst , L a u t e r b a c h Ma t th i a s (1975), Gewalt in der Erzuechung. Plä­doyer zur Abschaffung der Prügelstrafe. F r a n k f u r t : F i s c h e r - A t h e n ä u m .

Pia Pasca l (1972), Baudelaire in Selbstzeugnissen and Dokumenten, Re in­bek : Rowohl t .

Pizzey Er in (1978), Schrei leise. Misshandlungen in der Familie. F r a n k f u r t : S. Fischer .

R ich te r Hors t E. (1972), Eltern, Kind, Neurose, S t u t t g a r t : Kle t t . — (1979), Der Gotteskomplex, Re inbek : Rowohl t . S a r t r e J e a n - P a u l (1977), Der Idiot der Familie, Re inbek : Rowohl t . Scha tzman , Mor ton (1978), Die Angst vor dem Bater, Re inbek : Rowohl t . Schreber D. G. M. (1865) Das Buch der Erziehung an Leib und Seele,

Leipzig: Fle icher . Schreber D. P. (1903), Denkwürdigkeiten eines Nervenkranken, Leipzig:

Oswald Mutze . S e b b a r Leila (1980), Gewald an kleinen Mädchen, N a u m b u r g - E l b e n b e r g :

Femin i s t i scher Buchver l ag Marion H a g e m a n n . Segal H a n n a (1974), Melanie Klein, M ü n c h e n : Kindle r . St ier l in Helm (1974), Eltern und Kinder, F r a n k f u r t : S u h r k a m p . Thomas Ka lus (1972), Selbsanalyse, S t u t t g a r t : Th ieme.

Tuschy G e r h a r d (1979), Z u m Problem von Individuum und Gesellschaft aus der Sicht der Tiefenpsychologie, Vo r t r ag a u d fer T a g u n g des Gus t av S t r e s e m a n n - I n s t i t u t s in L e h r b a c h bei Köln, Apr i l 1979.

Vegh Claud ine (1981), Ich habe ihnen nicht auf Wiedersehen gesagt, Gespräche mit Kindern von Deporierten, Kö ln : K i e p e n h e u e r Witsch.

Vinke H e r m a n n (1980), Das kurze Leben der Sophie Scholl, R a v e n s b u r g : Otto Maier.

Wagenbach K l a u s (1976), Franz Kafka, Re inbek : Rowohl t . Winnicot t Donald (1980), Piggle, S t u t t g a r t : Kle t t -Cot ta . — (1949), Hate in the Counter-Transference, in : Collected Pape r s , Through

Paediatries to Psycho-Analysis, London : Tavistock, New York : Basic Books.

Zenz Gisela (1979), Kindesmisshandlung und Kindesrechte, F r a n k f u r t : S u h r k a m p .

Page 310: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

Spis treści

P r z e d m o w a do w y d a n i a polskiego (1989) P r z e d m o w a W p r o w a d z e n i e 7 A . Psychoanal iza — między d o g m a t e m a doświadczeniem . . . 1 4

1. Dwie p o s t a w y w psychoanal iz ie 14 2. Pac jenci opisują swoje anal izy 19 3. N i e ś w i a d o m a pedagog ika w p s y c h o t e r a p i i 26 4. Dlaczego t a k r a d y k a l n i e ? 40

B. Wczesnodziecięca rzeczywistość w p r a k t y c e psychoana l i tyczne j — w d r a ż a n i e do mi lczenia 47 1. W p r o w a d z e n i e 51 2. P s y c h o a n a l i z a bez pedagogik i 54 3 . Dlaczego p a c j e n t szuka w p s y c h o a n a l i t y k u a d w o k a t a ? . . . 5 8 4. K a s t r u j ą c a kobie ta czy u p o k o r z o n a m a ł a dz iewczynka? . 63 5. Gizela i Ani ta 71 6. Ból rozs tania i a u t o n o m i a (nowe w y d a n i a wczesnodziecięcej

zależności) 78 C. Dlaczego p r a w d a staje się s k a n d a l e m ? 104

1. S a m o t n o ś ć o d k r y w c y 105 2. Czy i s tnie je „ i n f a n t y l n a seksua lność"? 117 3. E d y p — r z e k o m o w i n n e dziecko 142 4. S e k s u a l n e w y k o r z y s t y w a n i e dziecka (historia Wol f smanna) . 156 5. P o z a s e k s u a l n e t a b u 171 6. Ojciec psychoanal izy 182 7. Oblicza fałszywego „ j a " 187 8. Osiemdziesiąt lat teor i i i n s t y n k t ó w 190

D. A p r a w d a j e d n a k się u j a w n i a 225 1. W p r o w a d z e n i e 225 2. Baśnie 227 3. S n y 231 4. Sz tuka poetycka (cierpienia F r a n z a Kafki) 235

Posłowie 305 Bibliografia 307

310

Page 311: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

W SERII U K A Z A Ł Y S I Ę :

M. O s s o w s k a — Ethos rycerski i jego odmiany

J. Ł a n o w s k i — Literatura Grecji starożytnej w zarysie

R. M a n t e u f f e l — Filozofia rolnictwa

I. E ib l-Eibes fe ld t — Miłość i nienawiść

A. P e y r e f i t t e — Wymiar sprawiedliwości. Między ideałem a rzeczywistością

J. K. G a i l b r a i t h — Istota masowego ubóstwa

M. K. Hinchl i f fe , D. H o o p e r , F. J . R o b e r t s Melancholia małżeństwa

Z. P a w l a k — O konfliktach

S. M i k a — J a k modyfikować własne zachowania

B. S z y n d l e r — Pojedynki

L. C h e r t o k , R. D e S a u s s u r e — Rewolucja psychoterapeutyczna.

Od Mesmera do Freuda

Page 312: Miller Alice -  Mury milczenia. Cena wyparcia urazów dzieciństwa

M. S z y s z k o w s k a (red.) — Wokół człowieka

R. L. H e i l b r o n e r — Zmierzch cywilizacji biznesu

J. K o z i e l e c k i — O człowieku wielowymiarowym.

Eseje psychologiczne

P. B e r g e r — Zaproszenie do socjologii

K. I m i e l i ń s k i , S. D u l k o — Przekleństwo Androgyne.

Transseksualizm: mity i rzeczywistość

P. G r u d z i ń s k i — Teologia bomby

S. F i l i p o w i c z — Mit i spektakl władzy

K. D ą b r o w s k i — W poszukiwaniu zdrowia psychicznego

R. Rogol l — Aby być sobą

Z. S k ó r n y —

Mechanizmy regulacyjne ludzkiego zachowania

E. G r o d z i ń s k i — Filozoficzne podstawy logiki wielowartościowej