Makuszynski Kornel - Dziewiec Kochanek Kawalera Dorna

download Makuszynski Kornel - Dziewiec Kochanek Kawalera Dorna

If you can't read please download the document

description

Kornel Makuszyński - Dziewięć kochanek kawalera DornaPrzezabawny zbiór opowiadań niezrównanego Makuszyńskiego

Transcript of Makuszynski Kornel - Dziewiec Kochanek Kawalera Dorna

SCAN-dal.prv.pl

Kornel Makuszyski

Dziewi kochanekkawalera Dorna

SCAN-dal

Dziewi kochanek kawalera Dorna

Ktokolwiek bdzie czyta t histori tak aosn, e mnie, ktry j spisa, przez noc jedn zbielay wosy, niech wie, e kawaler Dorn nie jest dlatego nazwany kawalerem, i mia kiedykolwiek do czynienia z komi i ze szpad. Kawaler Dorn nigdy w yciu swoim nieszczsnym nie siedzia na koniu, nigdy te nie wada szpad. Kawaler Dorn jest dlatego i po prostu nazwany kawalerem, e nie mia nigdy ony.

Usyszawszy o tym, mgby rzec niejeden: jeeli kawaler Dorn nigdy nie mia ony, dlaczego tedy ycie jego nazwane zostao nieszczsnym, a historia jego aosn? Ha! Wyborn mam dla takiego odpowied, t mianowicie, e chocia maestwo moe by zaliczone do najwikszych klsk wiata, jednak nie jest ono klsk jedyn, bo oto okae si, e ju samo denie do maestwa moe sprowadzi na czowieka nieszczcia tak bardzo przeraliwe, e niemal samemu maestwu rwne. Wida z tego, e mdra natura chce uchroni czowieka przed tym, co mu nieuchronn grozi zgub, wic go dowiadcza i ostrzega, pitrzy przeszkody przed lep jego namitnoci i daje mu znaki gwatowne, aby si zatrzyma nad przepaci. Gupstwo ludzkie jest jednak silniejsze od natury, ktra nie ma do mocy i potgi, aby wstrzyma czowieka przed rozptaniem w sobie namitnoci. Jeli si na przykad czowiek postanowi upi, co mnie i natur zawsze yw napenia boleci, c moe przeciwko temu uczyni najstraszliwsza potga natury? Nic! Rozpta ona ywioy, bdzie bila piorunami na prawo i lewo, zatrzsie ziemi, gry zrwna z dolinami, zmieni oyska rzek, kae oceanom pochon ldy, a czowiek jednak si upije. Jest to tylko nieznaczny przykad, jak mocna jest namitno w sercu czowieczym.

Jake straszliwe czyni ona wysiki, jeli idzie o kobiet! Oto wanie tu si rozpoczyna aosna i frasobliwa historia kawalera Stanisawa Dorna, ktry by Polakiem, mimo swego dziwnego nazwiska.

By to przyjaciel mj, ktrego bardzo miowaem. Szczupy, wiotki, agodnego usposobienia, mia oczy niebieskie, takie, ktrymi zawsze patrzy marzenie, wypatrujc na horyzoncie czego, co nigdy si nie zjawi. Zawsze blady, hodowa w sobie melancholi. Serce mia tak napenione potrzeb kochania, jak owoc sodycz, rdo czystoci wody, jak dusza kobiety napeniona jest t nienawici, jak dziennikarski kaamarz plugastwem, jak niebo napenione jest anioami, pszczoami ul, krymina rzezimieszkami, co wszystko ma znaczy, e t potrzeb kochania napenione byo po brzegi. Wszystko, co byo w tym czowieku, byo pragnieniem kobiety.

- Tak mona by spotka tylko w niebie i czy ja wiem - moe w Indiach

- W Indiach tak moe w Indiach - szepta Dorn jakby do siebie, patrzc na obraz z zachwytem.

W tym czasie kocha si w pannie sklepowej, ktra sprzedawaa zapalniczki do papierosw. Dorn mia ich ju kilkadziesit, co dnia bowiem od pewnego czasu kupowa jedn i kupujc, wzdycha. Panienka miaa narzeczonego, konnego policjanta, do wic trudno byo blademu czowiekowi bez konia dotrzyma placu rumianemu czowiekowi z koniem. Sam ko by dla panienki wicej wart, ni cay Dorn.

Taki oto by ten dziwny i biedny kawaler, ktry kocha zawsze i nigdy nie mg znale, ktry byt blady, jak jego marzenie. Kltwa jaka wisiaa nad zacnym i miym Dornem. Kiedy, przeszedszy przez mk mioci penej westchnie, by rzewnie i z takim rozczuleniem, e dusza moja dostaa skrzyde i poleciaa do nieba. Tam sobie wyprosia wielk mio dla tej kobiety smutnej i tak zocicie piknej. Kiedy zapad mrok, caowaem jej rce. Pokazaem jej moje serce, ktre byo bez faszu i dusz, ktra nigdy nie bya zdolna do obudy. Widziaa jasno, e nie poszukuj przygd i nie poluj na kobiet, jak na ogupion zwierzyn, wic mnie gadzia po gowie i dotykaa moich wosw niewypowiedzian pieszczot rk. tak dziwnie biaych, jak perowo letniego witu. Mwia do mnie rzewnie i tak tkliwie, e bybym dla niej, na jedno jej skinienie. wyskoczy przez okno pdzcego pocigu. Mj Boe! Oto za wszystkie niedole, za wszystk mio zmarnowan, nagle, niespodzianie, jak brylant wrd drogi znalazem j, t kobiet anielsk. Bya pann, niezalen, z nikim i z niczym nie zwizan. Kiedy ucaowaem jej usta, mylaem, e zemdlej. Wtedy przysigem jej, e bdzie moj on

- Ale to lekkomylno!

- Lekkomylno? Mio bez szalestwa, bez zotego szalestwa lekkomylnoci, jest ptakiem bez skrzyde. Znasz mnie. wiesz, e w sprawach mioci jestem szalecem. Ja nie kamaem.

- A ona w to uwierzya? Kobieta nigdy nie wierzy, ale wierzy zawsze.

- Kobieta wierzy nie czowiekowi, lecz instynktowi mioci swojej. Ona uwierzya. Mio ma sto oczu nieomylnych. A przecie ja nie kamaem. Tak, nie kamaem, e mnie rozpacz napenio to, e nie mona zaraz, natychmiast da jej dowodu prawdy, e nie mona wzi lubu.

- W istocie, w pocigu trudno I c, i c dalej?

- Mwilimy dugo. Kade jej sowo byo przeplecione z. jak szmaragdy przeplata si perami. Pakaa cichutko, potem zmczona nadmiarem wrae, usna z gow opart o plusz wagonowej awki. Ja nie zdejmowaem z niej oczu i wypatrywaem je przy mdym wietle dychawicznej lampy gazowej. Bya tak pikna, e odurzenie moje zwikszao si coraz bardziej. Jej musiao si ni co przykrego, czasem we nie wstrzsn ni dreszcz. Raz podniosa powieki i umiechna si smutno. Bya widocznie wyczerpana, wic ujem j lekko za ramiona i uoyem na piersi swojej jej gow. Niech pi, a ja bd czuwa nad ni, jak nad dzieckiem. Gadziem jej cudne wosy lekko, zanurzajc w nie delikatnie palce. Po raz pierwszy w yciu staem si odwany jak bohater - przecie ta kobieta jest moj i bdzie moj, przecie to moja kochanka. Patrzyem przed siebie w cian wagonu, a przez ni w wielkie moje szczcie, ktre moje ju bdzie jutro, bo wzejdzie ze witem. wit ju obmywa okna z mokrej rosy, gazowa lampka zgasa. Nie miaem oddycha, aby jej nie zbudzi, tylko rce moje dray, dray moje palce, zanurzone w zoto i mied, jak w skarbiec. Poczuem w tej chwili, e niesforny zoty kosmyk splta si z apkami piercionka, przytrzymujcymi brylant. Sprawio mi to niewysowion rado. Oto s moje zarczyny! - pomylaem - oto wrba cudowna! I umiechnem si do zorzy. Tak, dobrze pamitam, umiechnem si.

- To liczne! - szepnem.

- Tak, to byo liczne W tej wanie chwili stao si co okropnego. Usyszaem nagy, przeraliwy, przecigy gwizd lokomotywy. Pocig si szarpn, jakby przeraony, zgrzytn caym cielskiem, jakby zaskowycza ze strachu i drgn tak, jakby si w trwodze chcia cofn. Mgnienie nagej rozpaczy szarpno pocigiem. Rzucony gwatownym ruchem, miaem tylko tyle czasu, jedn sekund, by jej nie wypuci z rk, ale ona zerwaa si w przeraeniu. Trwao to jedno mgnienie oka. Poczuem szarpnicie mojej rki i usyszaem krzyk okropnie bolesny, e mam do dzi gos ten w uszach. To ona krzykna. Pocig sta spokojnie. Przede mn staa kobieta ohydna: z nag, strasznie nag czaszk. Wosy jej, zote i miedziane, trzymaem w rku uwikane w palcach moich jak w szponach.

- Boe jedyny!

- Przede mn staa mier! Straszna, okropna mier!

Nagle krzykna: Oddaj pan to i wyrwaa mi z rk zoty stos wosw. Pluna mi w twarz.

- To nie bya mier mier nie pluje.

- Masz racj. mier nie moe by tak okropnie straszna, jak ysa kobieta.

- I co, co dalej?

- Nie wiem Przysigam ci, e nie wiem. Pewnie ucieka, a rzeczy jej zabrano pniej. Nie wiem, bo byem umary i dlatego mylaem, e to jednak bya mier.

- Biedaku!

- Nie auj mnie. Tak widocznie by musiao. Ja jestem przeklty. Ten pocig z pewnoci prowadzi diabe i uda faszyw katastrof, aby mnie pognbi. Aha! zapomniaem ci powiedzie, e jej wosy nie tylko zapltay si w piercionek, ale na dobitek oplatay guzik mego surduta.

- Mj Boe! - westchnem - szczcie czowieka zaley czasem od guzika.

- Uwaga twoja jest gboka - rzek Dorn. - Tak te i ja mylaem, kiedy zrozpaczony i pobity przez los, bezsilny jak Samson, ktrego moc odbiega razem z wosami

- Przecie to nie byy twoje wosy.

- Tak, ale nie byy take i jej, a moje byy raczej dlatego, e je kochaem. Wic byem bezsilny. Tuaem si od tej pory, jak czowiek ywy po piekle.

- Szukae dalej?

- Tak, szukaem bez wytchnienia. A to, co ci dotd opowiedziaem, to tylko mizerny wstp do caego szeregu katastrof. Mio moja bya zawsze tragiczna. Posuchaj, co si dalej stao

Dorn rozpocz dug opowie, a ja suchajc go, miaem jedno oko pene ez, a drugie pene miechu. Wiele widziaem tragikomedii, ten czowiek jednak przey najdziksze, wymylone przez najzoliwszego z diabw. Powtrz jego opowie, zaniechawszy powtarzania moich zdawkowych uwag, ktrymi przeplataem jego opowiadanie, kiedy mu brako sw, tchu lub kiedy, milczc przez dusz chwil, grzeba w swoich straszliwych wspomnieniach.

Niedugo po okropnej przygodzie z ys dziewic siedzia Dorn wieczorem w do smtnej knajpie wielkiego miasta, ohydnie zoconej i wywiechtanej Snuy si po niej pikne malowane kobiety. Podejrzani dentelmeni pili koniak z sodow wod. Dorn siedzia samotny i palc papierosa, wi sobie z jego dymu niestworzone historie, ktrym si przyglda z tp, bolesn obojtnoci. Wiele kobiet patrzyo w oczy bladego modzieca, on jednak nie widzia adnej. Ba si spojrze, gdy wszystkie wosy kobiece wydaway mu si faszywe. Raz krzykn zduszonym gosem, kiedy ktra z dziewic gwatownym ruchem zdara sobie z gowy kapelusz, aby poprawi fryzur. Ale wosy nie odleciay, a Dorn westchn z ulg. Kiedy za penym radosnego zdziwienia wzrokiem patrzy na t dziwn kobiet, ktra ma wasne wosy, spotka si z jakimi oczyma, patrzcymi w niego ciekawie i ognicie. Mody czowiek drgn. Oczy byy pikne; patrzyy, rzec mona, z si sugestywn, niemal natarczywie. Dorn si sponi i mimo woli pochyli gow, co zostao przywitane z umiechem z tamtej strony. Dorn spojrza bagalnie, tamta strona odpowiedziaa oczyma, e towarzystwo jego nie byoby jej niemie, wobec czego Dorn lkliwie, ostronie i z niesychanym szacunkiem, ktry w knajpie znalaz jawne zastosowanie po raz pierwszy od czasu jej istnienia, zbliy si do stolika tej piknej nieznajomej. Nieznajoma bowiem bya pikna. Namalowana, jak wszystkie w tym lokalu panienki, miaa w spojrzeniu nadzwyczajny wdzik, ktry agodzi energiczne i miae zacicie ust; zby nieco za due, wosy - nie! na wosy Dorn nie patrzy - za to piersi tak idealnie foremne, jakich nie widzia jeszcze w yciu. W niemowlctwie bowiem czowiek widuje piersi zawsze w niepochlebnym stanie, traktujc je zreszt, jako organ uytkowy, przeoczy zwyk pikno ich formy. W wieku pniejszym zwraca si na nie nieco wicej uwagi. Dorn w tej chwili ca swoj uwag na nie zwrci i powiedzia sobie w duszy, e grecki mistrz ksztatniej by nie zrobi. Musiay by twarde i spryste, tak ostro i tak dokadnie rysoway si przez jedwabn bluzk.

Poznanie byo do gadkie. Umiech tej kobiety by tak peen wdziku, e Dorn si zachwyci. Pikno jest zwodnicza, wdzik nigdy nie kamie. Szampan dokona reszty. Kobieta mwia niskim gosem altowym, takim gosem, za ktrym przepada kady mczyzna. Wiolonczela jest najmilszym instrumentem, jaki wymyli bl czowieka, ktry nie mia si przed kim wypaka, wic paka nauczy wiolonczel. I Dorn oszala dla tego gosu.

- Niech pani mwi, o, niech pani mwi cokolwiek, wszystko jedno, byle pani mwia.

Kiedy panienka niskim swoim gosem zamawiaa coraz inn butelk szampana. Dorn by szczliwy. Nie mia nawet czasu na jeden moment zdumienia, aby si zdumie, ile ta mia kobieta potrafi wypi. Zreszt sam pi wiele, ale nie to go upio. W pewnej chwili przymkn oczy z rozkoszy: oto poczu, jak pod stoem pikna kobieta ciska go za rk. Odda jej ucisk lekki i trwoliwy. By tak mile i wstydliwie zaskoczony, jak panienka, ktr kto po raz pierwszy w yciu uszczypn w ydk. Ju w gorczce, podniecony i na poy przytomny, wypi jednym haustem pen szklank wina. I nagle zamia si gonym, radosnym miechem. Straszliwe widmo z ys czaszk utono w winie, a oto on, szczliwy, cho zawsze nieszczliwy mionik, mia w tej chwili w duszy niebo, a w sercu co bardziej jeszcze przyjemniejszego od nieba. Pikna kobieta spojrzaa na niego ciekawie, potem ucisna jego rk tak silnie, e krzykn. O, jaka silna potrafi by mio! Dlatego kobiety maj na rowym ciele tak czsto i tyle sicw. Ta za tym uciskiem zabraa bia i naiwn dusz Dorna, ktry y tylko mioci.

Dorn zacz jej mwi o mioci. Nie umia o niej mwi wiele, chocia by ni tak napeniony, jak drzewo wiatrem; mwi niewymylnie, lecz tak gorco, e kade sowo jego byo pene aru, byo czerwone i drce od pragnienia. Kade byo palcym pocaunkiem. Trzy lub cztery takie sowa, pene podania, mogyby wystarczy do wprowadzenia w stan bogosawiony najczystszej dziewicy, ktra nigdy nie zaznaa ma.

Pikna jego towarzyszka przymkna oczy i suchaa tych sw z niewysowion luboci. Czasem tylko spojrzaa na Dorna przecigle i jakby chcc ugasi pragnienie podania, zalewaa je strug szampana, wlewanego w gardo zachannie i jakby rozpaczliwie.

Dorn oszala. Wieczysty erotoman, przysig jej mio na dug mier i na krtkie ycie.

- Chcesz mnie? - pyta z niepokojem.

- Czekaam na ciebie - odpowiedzia mu gos niski i drcy - wiedziaam, e przyjdziesz.

- Kochanko moja!

- Luby mj, jestem twoja Bd twoja Ka poda wina!

Byo ju tak pno, e ich wyproszono z lokalu.

- Pjdziesz do mnie - rzek gos niski. Oprzyj si o mnie, bo si chwiejesz. Ach, mj may, drogi Polaku! Kocham ci Daj mi portfel, ja zapac, bo ciebie tu oszukaj.

- We moje ycie! - rzek Dorn. dajc jej portfel.

Kiedy wyszli na powietrze, ona uja Dorna silnie pod rk i prowadzia go, jak dziecko, co si do niej tulio nieporadnie. Szli przez krte ulice, bo dzielnica bya stara i niezbyt pierwszorzdna. Dornowi si zdawao, e to on j prowadzi, a jego nios skrzyda, bo jest szczliwy. Chcia piewa, chcia co robi, co by ogosio caemu wiatu jego mio. Ale cay wiat spa. wic nie byo si po co wysila.

Widocznie jednak nie wszyscy spali, bo zza wga wysuny si dwie figury, wiadomo za, e w nocy, w zauku i zza wga nie wychodz nigdy mili staruszkowie, ani ksia agodni, ani wytworne damy. Tote te dwie figury zachoway si wcale arogancko. Jedna trcia w rami Dorna, druga jego mio. Swojego uderzenia Dorn nie poczu, lecz uderzenie, ktre j dotkno, ugodzio go w serce. Zawy z wciekoci i uczyni ruch, jakby si chcia tygrysim skokiem rzuci napastnikowi do garda. Usysza jednak niski cudowny gos:

- Daj pokj, to moja sprawa!

I jeszcze sodycz tego gosu nie zdoaa wsikn w noc, a jego towarzyszka, wyrwawszy rk spod jego ramienia, chwycia jednego z wczgw lew rk za gardo, a drug walia po pysku, a grzmiao.

Dorn wrs w bruk, jak drzewo i nie mg zamkn nagle otwartych ust.

Drugi apasz przybieg swojemu towarzyszowi na pomoc. Wtedy ona i oni dwaj sczepili si ze sob jak zapanicy, tukli si po gowach i walili po bokach tak, e chrzciy ebra. Jej zdarli kapelusz, a krtkie wosy, potem zlepione, leciay na jej oczy. Suknia bya w strzpach. Walczya jak lwica. Rozwalia ma pistk nos jednemu ze zbjcw tak, e go naga krew zalaa. Krew zreszt jest zawsze naga. Drugiemu podstawia nog tak, e bem ugodzi w krawnik i zacz wy, jak szakal.

Gdzie w pobliu odezway si gwizdki, gromadka policjantw rozbrajaa po chwili walczcych. Za kwadrans cae towarzystwo znalazo si w komisariacie.

Dorn by blady i dra.

Z apaszami zrobiono krtk spraw. Potem pytaj Dorna.

- Kto pan jest i skd si pan znalaz w tym towarzystwie?

- Nazywam si Dorn, a ta pani jest moj narzeczon.

Policjanty rykny miechem jak bawoy, komisarz policji tylko podrygiwa ze miechu.

- Czy pan jest bardzo pijany?

- Nie

- Czy pan wie, kim jest ta pani? Bo my j znamy dobrze!

- Kocham j, a reszta mnie nie obchodzi. Poznaem j wieczorem.

- Ach, tak! - rzek wesoo komisarz Rozebra j!

- Panie! - krzykn Dorn - jak pan mie!

- Cicho pan bd i dzikuj pan Bogu, e si tak zdarzyo. Niech pan patrzy!

Dorn patrzy. Kiedy z niej zdjto bluzk, zobaczy sztuczne piersi, kiedy z niej zdjto reszt, zobaczy prawdziwe rzeczy. To by mczyzna.

Dorn si zachwia i pad w ramiona najbliej stojcego policjanta. Potem go dugo cucili.

Biedny czowiek uciek na zawsze z tego miasta. Jecha przed siebie, wszystko jedno dokd, byle jak najdalej. Wbija sobie paznokcie w donie, rozpacz go ksaa. Co on komu zawini, e nikomu na wiecie nie zdarzy si nic podobnego, tylko jemu? Szampan i podanie mioci zalay mu mzg do tego stopnia, e zidiocia.

- cisna mnie, ach, nie cisna! - cisn mnie ten bydlak tak silnie za rk, e krzyknem. Trzeba byo by pijan wini, albo tpym osem, eby nie zwrci na to uwagi. A jak ona pia. On! gupcze, nie ona! - krzykn nagle sam do siebie, tak e na niego spojrzano ciekawie.

A on patrzy na wszystkich spode ba, szczeglnie na kobiety. To niemoliwe, eby one wszystkie byy prawdziwymi kobietami. Te, ktre maj zbyt foremne, przedziwnie pikne piersi, te musz by przebrane. Wszystkie inne s faszowane. Oto te piersi s zbyt brzydkie na to, aby nie byy prawdziwe.

Dorn ley na pokadzie w pciennym krzele, a jego smutek pynie za nim, jak smuga dymu za okrtowym kominem. Smutek jego pokrzykuje czasem ponad nim ostrym, nieprzyjemnym gosem, jak mewa nad okrtem. Co go zbawi, co go ocali? Czy ma zapisa dusz diabu za jedn, jedyn kobiet, ktra jest prawdziwa na ciele i na duszy? Czy lepiej rzuci si w morze i uton. Wtedy go syreny poo na cyplu ska i ual si nad nim. Syreny? Precz! precz! Pokae si, e pierwsza, ktr napotka w szafirowym morzu, bdzie miaa faszywy, przyprawiony, z nieprzemakalnego materiau zrobiony rybi ogon.

- Ratunku! Ratunku! - woa Dorn szeptem do kogo niewidzialnego i wycign przed siebie rce w stron, gdzie przed chwil nikogo nie byo.

Teraz w tym miejscu znajdowaa si kobieta, ktra usyszawszy gos peen skargi, odwrcia si szybko i, ujrzawszy wycignite ku sobie rce bladego, smutnego modzieca i jego oczy, jakby dziecka, co przed chwil przestao paka, drgna, spojrzaa na niego wymownie i, zawahawszy si, powzia nagle jakie postanowienie. Podesza ku niemu szybko i zapytaa agodnie i bardzo tkliwie:

- Co panu jest? Czy pan chory?

Dorn nie powsta nawet; nagy ruch modej osoby tak go strapi i takim napeni rozrzewnieniem, e si jeszcze bardziej nad sob uali. Rozumia, e wspczucie i szlachetne serce kazao jej uczyni to, co uczynia, wic tak jak chore dziecko, zapragn nagle serdecznej opieki.

- Czy pan chory? - powtrzya ta pani.

- Bardzo Boli mnie serce.

- Moe lekarza?

- Lekarza mi nie potrzeba. Moje serce umaro - rzek Dorn.

- Co takiego?

- Moje serce umaro z braku mioci. Na co mi lekarz?

Moda osoba pokrya si rumiecem tak silnym, e musia od twarzy siga do daleko.

- Ach, tak Boja mylaam Przepraszam pana

- Za co mnie pani przeprasza? - zawoa Dorn w nagym napadzie energii, zrywajc si z krzesa. - Za to, e pani jest szlachetna i zbliy si raczya do najnieszczliwszego czowieka na ziemi, a w tej chwili na morzu?

- To pan jest taki nieszczliwy? - zaszemra cichutko jej gos.

- Pani - rzek Dorn, ju namitnie - widzi pani tego ponurego majtka? Wyglda tak, jakby zamordowa ojca i matk. A jednak jest on szczliwszy ode mnie. Pewnie gdzie w jakim porcie jest jaka straszliwa moe kobieta, ktra go kocha. - A mnie nie kocha nikt. Widzi pani te mewy. Lec za okrtem, ale kiedy si poywi, wrc do swoich gniazd na skaach. A ja lec, lec bez koca i nie poywi si nigdy. Szukam rzeczy, ktr przecie znajdowao miliony ludzi, a ja jej znale nie mog i nie znajd chyba nigdy

- Czeg pan szuka?

- Mioci. Szukam serca, ktre by jednym drgnieniem odpowiedziao mojemu sercu, ktre ju nie woa, lecz krzyczy, rozpaczliwie krzyczy

- I pan go nie znalaz?

- Nie znalazem!

- To dziwne. Pan taki pikny

- Ja? Pikny?

Dorn podnis na ni oczy z rozrzewnieniem. Powiedziaa to gosem sodkim i dobrym, wic sam nie wiedzc co czyni, wycign ku niej obie rce, a ona po chwili wahania podaa mu swoje, po czym usuna je agodnie.

- Jaka pani jest dobra! - rzek serdecznie.

- Prosz tego nie mwi. Nie zna mnie pan. Jeli kiedy byam dobra, to tylko w tej chwili, bo chciaabym, ogromnie bym chciaa, aby panu byo dobrze i aby pan znalaz to serce to najdrosze serce

- Ja myl, e ju je znalazem - rzek gorco Dorn.

- Jeszcze nie! - zawoaa panienka wesoo. - Ale jakie to dziwne rzeczy dziej si na morzu! Na wodzie jest cisza, a na okrcie jest burza. Pan gna jak burza. Jakiej pan jest narodowoci?

- Jestem Polakiem

- Ach, tak mylaam. Rycerski, pikny nard. Mj ojciec uwielbia Polakw.

- A pani?

- Ja myl ja myl, e ich nawet mona kocha Mczyni w Polsce musz by pikni i smutni

Dorn spojrza na ni z rozrzewnieniem. Miaa drobn twarzyczk, nosek nieco zadarty, bya bardzo moda. Spojrza szybko na wosy, byy obojtnego koloru, wic pewnie prawdziwe; spojrza na piersi - jakie takie, ledwie si rysujce, wic z pewnoci prawdziwe, bo faszerz zawsze przesadza. Uczynio mu si bogo. Co go niepokoio w tej figlarnej twarzyczce, lecz c moe by faszywego w twarzy? Nie mia si zreszt zbytnio jej przyglda, gdy ona nie zdejmowaa z niego oczu; zdawao si, e jednym si umiecha wesoo, aby go zachci, a drugim, spokojnym, przestrzega powanie, e si mao znaj i e nie trzeba zapomina o piknych i przyzwoitych formach.

Dorn by zachwycony. Mewy ju opuciy okrt, komin nie dymi. Jego smutki take ju odleciay, serce przestao wydziela z siebie czarny osad melancholii. Za godzin by zakochany; w szedziesitej pierwszej minucie postanowi si owiadczy, dowiedziawszy si, e panienka jest wolna, e jest bogata, e nigdy nikogo nie kochaa, ale bardzo tego pragnie i e ojciec jej jest na okrcie, tylko w tej chwili gra w bryda. To go jeszcze zachcio. Ojciec, ktry gra w bryda, musi by miym czowiekiem i dobrym ojcem.

Ucaowa jej rce, kiedy odchodzia, bo nie wypadao ju duej rozmawia we dwoje z modym czowiekiem, tym bardziej, e pasaerowie, zagnani do kajut upaem, zaczli wychodzi na pokad, aby uy wieczornego chodu. Odesza rozmarzona, a on zosta szczliwy. Umiechn si do ponurego majtka, ktry spojrza na niego jak na wariata, umiecha si do wszystkich.

Towarzysz jego od stou zbliy si do niego i poprosi o zapaki.

- Rozmawia pan z mi panienk! - rzek, pykajc cygaro.

- Z najmilsz! - zawoa Dorn i chcia uciska grubego czowieka, albowiem by gruby.

- Dobrze pan zrobi - mwi gruby pan. - Pozwoli pan, e usid Dzikuj Dobra dziewczyna, a tak nie ma szczcia w yciu.

Dorn nastawi uszu.

- Nie ma szczcia? Ale je bdzie miaa.

- Przydaoby si. Bo czy ona winna nieszczciu?

- Nieszczciu? Jakiemu nieszczciu?

- A, to pan nie wie? Musz panu powiedzie, aby pan przypadkiem nie zrobi jakiej niezrcznej aluzji.

- Pan mnie zdumiewa!

- Ale nic nadzwyczajnego. Ojciec, stary wariat, ujeda rwnie zwariowane konie, a dziewczyn sadza koo siebie. Raz konie poniosy i ma pan nieszczcie.

- adne nieszczcie!

- Dla pana. Ale dla niej skoczyo si to strasznie. Niech si pan jej dobrze przyjrzy; biedna dziewczyna ma lewe oko ze szka, a nos z parafiny

- Ratunku! - wrzasn Dorn, ktry poj, co go niepokoio w jej twarzy.

Rykn jak szalony, wskoczy na sznurow drabin i jak zwinna mapa pobieg a pod szczyt masztu.

- Na pomoc! - krzykn gruby pan.

- Przeklestwo! - rycza Dorn i rk grozi niebu, ziemi i morzu.

Wszyscy wybiegli na pokad, mylc, e okrt tonie. Panna ze szklanym okiem zblada biedactwo jak trup.

- Co si stao? Co si stao? - woa kapitan, szybko biegnc.

- Mody Polak zwariowa! - krzykn gruby pan - o, o, jest tam! tam!

- Pompy! - woa kapitan - prdko obla go wod, bo zleci na eb. Dwch majtkw niech go straszy z przeciwnej strony, dwch niech go cignie za nogi, potem zamkn w kajucie. Biedny Polak! Bardzo by miy!

- O tak! - westchna panienka - strasznie by miy!

I z jednego oka spyna jej za, biedactwu.

Ale i on. Dorn, godzien by politowania. W przecigu miesica zdarzyy mu si trzy wypadki, co najmniej przykre Przecie mona t iloci obdarzy dwch jeszcze gentlemanw. Dlaczego jednak wszystkie trzy historie musiay si wydarzy jemu?

Dorn wznis oczy do nieba z niemym wyrzutem i westchn tak gboko i tak bolenie, e Pan Bg sam zwrci na to uwag.

- Co za nieszczsny czowiek tak wzdycha? - zapyta.

Odpowiedziay anioy:

- Czowiek, ktry szuka ony i nie moe znale caej kobiety.

- Ach, to Dorn! - rzek Pan Bg i machn rk. I tyle byo caej parady w niebie z powodu wielkich nieszcz kawalera Dorna. Spochmurnia i by biedny. Postanowi jednak nie zblia si do adnej kobiety. Serce w nim skaryo si z racji tego postanowienia, jak aonie rozkochany sowik, albowiem byo pene sodyczy i pragno mioci tak zachannie, jak pijak pragnie wdki. Dorn jednak si zawzi. By pewny, e Wenus Miloska wtedy tylko nie ma rk, kiedy on na ni patrzy i e zaraz odrastaj, kiedy on odejdzie. Wiedzia, e kiedy si zbliy do zupenie zdrowej i nieuszkodzonej kobiety, to si z ni musi co sta: albo jej oko wypadnie, albo zby, albo oderw si jej nogi od tuowia; olepnie, oniemieje albo wyysieje. Czu, e nosi w sobie okropn jak sil deformowania kobiet. Jego nieszczcie jest wielkie, ale nieszczcie tych istot niewinnych jest chyba wiksze. Dlatego postanowi unika kobiet, obchodzi je z daleka, kac swojemu sercu cierpie niewypowiedzianie.

Idc ulic, nie patrzy na nie. Czasem tylko rzuci z ukosa spojrzenie ironiczne na adn dziewczyn i myla.

- O, nieszczsna! Masz zdrowe nogi, bo biegniesz, lecz gdybym zechcia, gdybym ci zaofiarowa moj mio, wpadaby w tej chwili pod tramwaj i nie miaaby ng!

Sam si wstrzsn na t myl i a oczy przymkn, otworzy je jednak z nagym przeraeniem, gdy w tej chwili zagada gos kobiecy:

- Przepraszam pana, ktrdy si idzie na plac Zgody?

W pierwszej chwili chcia uciec, lecz nogi wrosy mu w ziemi. Zblad tylko i nie mg od razu wymwi sowa. Moda panienka, bardzo prowincjonalnie ubrana, adna i mia, spojrzaa na niego ze zdumieniem.

- Biedactwo! - pomyla Dorn - jeste zgubiona.

Poniewa nie odpowiedzia, tylko patrzy na ni bolenie, panienka zarumienia si mocno i chciaa odej.

- Dorn! Czy zwariowa? - krzykno w nim serce.

Z kolei on si zawstydzi i zacz mwi szybko:

- Bardzo pani przepraszam Ach, c za roztargnienie!

Zamylony byem i nie dosyszaem pytania pani. Pani idzie na plac Zgody? To do daleko; niech pani pozwoli, ja id tam wanie, jeli wolno, to pani zaprowadz.

- Pan jest zbyt uprzejmy i pewnie robi panu kopot. Ale to takie straszne miasto. Bo ja jestem z prowincji, prosz pana. Mj ojciec jest lekarzem Jeli pan taki dobry a w istocie boj si sama chodzi nawet w dzie przez te okropne ulice Tu mog czowieka rozjecha na mier kadej chwili U nas w miasteczku jedzi tylko beczka z wod i to bardzo powoli, wic si nikt nie boi.

Dorn umiechn si po raz pierwszy od wielu dni, lecz zaraz zgasi umiech, jak jaskraw wiec. Suchajc miej paplaniny, patrzy bystro i oglda j przenikliwie. Rozdziewa oczyma z jaskrawej sukienczyny i bada, bada, jak inkwizytor dusz. Oczy w porzdku, wosy rwnie, nos prawdziwy. Mczyzn chyba nie jest, gdy zbyt jest drobna i ma wysoki przyjemny gosik. Nogi liczne, rk ma tyle, ile trzeba, ani jednej za mao, ani jednej za wiele. Widzi, syszy, gada, chodzi, rusza rkoma. Niczego jej nie brak, jest kompletna. Nie, ta kobieta nie jest fenomenem. Ale jeszcze sobie nie dowierza, pomylawszy, e wszystko ukry potrafi kobieta. Wic zadawa pocz zdumionej dziewczynie zwariowane pytania:

- Czy pani dobrze widzi?

- Jak jastrzb!

- Nieche mi pani przeczyta, co tam napisane na tym maym szyldzie?

- Ale po co? Napisane jest Akuszerka, Magdalena.

- A czuje pani jak ulica brzydko pachnie?

- Tak, benzyn!

- A gdyby szybko najecha na pani wprost automobil - co by pani zrobia?

- Uciekabym jak szalona.

- Bogu dziki. Bogu dziki! - mwi uradowany Dorn.

Nagle jednak spojrza na ni bystro. - A dlaczego pani zwrcia si do mnie?

- Przepraszam, jeli panu zrobiam przykro

- Ale przeciwnie! zrobia mi pani yw przyjemno, ale dlaczego do mnie?

Panienka spucia oczy.

- Bo pan tak przyzwoicie wyglda i tak mio Pan musi by dobry

Dorn spojrza na ni z niebiaskim wyrazem twarzy.

- Nie pomylia si pani, jestem dobry. Zrobi, co pani kae! Co pani ma do roboty na placu Zgody?

- Nic. Tylko stamtd umiem trafi tam, gdzie wczoraj jadam niadanie z ojcem. Teraz ojciec mnie na par godzin opuci, bo poszed do Akademii Medycznej i mamy si spotka o szstej, a teraz jest dopiero pierwsza, wic id sama co zje.

- Sama? To niemoliwe! Musi mnie pani zabra z sob!

- Pana? Czy ja mog pana zabra? Pan jest strasznie dobry! Ale ja nie wiem

Dorn, rozpromieniony jak ak, kiwa ju rk na automobil. Zawiz dziewczyn do pierwszorzdnej knajpy, suy jej jak dziecku, dokazywa jak czowiek, ktry zgubi swoje nieszczcie. Biedna prowincjonalna duszyczka bya w pidziesitym czwartym niebie; sidme - nie daoby najmniejszego wyobraenia o jej szczciu. Po szampanie chciaa go koniecznie pocaowa, melba z ananasem wydaa jej si czym tak drogocennym, e oddanie za ni cnoty dziewiczej byoby lich zapat. Dorn mia rumiece i szala. Kocha si od pierwszej minut czterdzieci pi, naturalnie na wieki. Kiedy si panienka oblizaa po melbie, wpad w zachwyt, upewniony bowiem co do szczegw jej budowy mniej wicej jawnych, mia jednak podejrzenia, czy panienka posiada jzyk. To, e mwia, nie byo adnym dowodem; kobieta potrafi mwi nawet bez jzyka. W tej chwili ujrza go w caej chwale i by szczliwy. By te szczliwy z powodu niesychanego apetytu dziewcztka. Nie zauway, e i garsoni, zdumieni, pokazywali j sobie dyskretnie i szeptali cicho po ktach.

Na przejadce w automobilu po lasku, ucaowali si trzy razy wspornic, siedem razy on j ucaowa pojedynczo. Potem zaczli omawia nastpne spotkanie. Dorn chcia jak najprdzej - ba si, e do jutra panienka moe straci oko lub nos.

- Zobaczymy si dzi! - powiedziaa, powaniejc. - Musz panu udowodni, e ja nie jestem byle kim, cho jestem z prowincji.

- Jeste cudna!

- Ale i co wicej. O mnie ju wiele wiedz, ale jutro bdzie mwi cay kraj.

- Urna si panienka! - pomyla wesoo Dorn, jeszcze bardziej si radujc, bo widocznie niebiaska ta istota i mzg ma w porzdku, tylko bowiem mzg zdrowy i w szlachetnym stanie reaguje na alkohol.

- Niech si pan nie mieje! - rzeka ona tonem zarozumiaym. - Jutro pan bdzie dumny, e mnie pan zna. Ja robi wielk karier.

- Czemu to, najmilsza kobieto na wiecie?

- Dowie si pan. Przedtem ojciec zabroni mi mwi.

- Dobrze, ju dobrze!

- Niech pan przyjdzie dzi o dziewitej do Akademii Medycznej. Ja tam bd z ojcem. Poznam pana z moim ojcem. Ale niech pan koniecznie usidzie w pierwszym rzdzie.

- Czy to bdzie prelekcja?

- Pewnie bdzie i prelekcja. Ja bd pana szukaa w pierwszym rzdzie.

Poegnali si najczulej, po czym Dorn poszed rozmyla i czeka godziny dziewitej. Jeszcze wiate nie zapalili w auli, a on siedzia w pierwszym rzdzie amfiteatru. Mao go to obchodzio, e ojciec, prowincjonalny lekarz, chce by koniecznie na medycznym wykadzie. Trudno. Dla kobiety mona godzin spdzi i z doktorami.

Sal zapeniono szczelnie. Dziesi minut byo po dziewitej, a panienki jeszcze nie byo. Dorn by niespokojny, ale drzwi ju zamknito i z powodu toku nie mona byo si wydosta. Smutno wic rozpocz sucha jakiego nudnego wykadu, z ktrego ani sysza, a tym bardziej nie rozumia ani sowa.

- Naturalnie! - myla ponuro - gdyby jej brakowao jakiego organu, to by przysza. Jest caa i naturalnie zbudowana, wic nie przyjdzie. To jest moje szczcie.

W tej chwili audytorium poruszyo si ze szmerem i z okrzykami zdumienia. Prelegent, dostojny jaki profesor, podnis gos. Dorn zacz sucha.

- Tak, panowie. To nie jest fantazja! Kolegium przeprowadzio najsumienniejsze badania i stwierdzio fakt niebyway. Za chwil bd mogli koledzy lekarze obecni na sali i panowie przedstawiciele prasy sprawdzi to osobicie i dowiedzie si o istocie fenomenu. Prosz si nie toczy! Prosz wprowadzi pacjenta!

Otwarto drzwi za katedr profesora i panienk Dorna wprowadzono na estrad. Bya bardzo blada i sza z powag, jak panna moda do lubu.

Dorn jkn gucho. Przed oczyma zacz mu lata czarny nieg.

Sala caa utkwia w ni oczy. Profesor za mwi. - Oto jest panna X. z Z. Ma lat osiemnacie. Na wiat przysza prawidowo. Rozwinita znakomicie. Prosz panw. Ta panienka moe by susznie uwaana za najgoniejszy fenomen naszych czasw. Ta panienka jest fenomenem podwjnym.

Dorn wpi paznokcie w pulpit i dra.

- Sprawdzilimy, e posiada ona dwa odki, jeden normalnej wielkoci, drugi mniejszy.

Na sali zerway si oklaski, pene podziwu i szczerego uznania. Dorn si podnis i wyglda jak krwawy tygrys przed skokiem. Panienka ujrzaa go i umiechna si z dum.

- Ale fenomen ten jest mao znaczcym drobiazgiem, wobec innej jej waciwoci niesychanej. Panowie! Ta panienka ma serce umieszczone z prawej strony!

Nagy, straszliwy ryk rozdar powietrze. Dorn wytrzyma dwa odki, serca z prawej strony nie mg wytrzyma. Rzuci si jak furiat na jakiego profesora, ktry dra obok niego z zachwytu, wczepi si szponami palcw w jego wosy i zacz rycze, rzzi, wierzga nogami, paka na gos. Oszala. Policja wyniosa go na rkach.

Nazajutrz lea w malignie i ciskajc si, wci si chwyta rkoma za brzuch i gnit go niemiosiernie, albo si chwyta rk za piersi ze strony prawej i dar koszul. Po dwch dniach mia przykre zajcie. Lekarz, ktrego przywoano, mylc, e Dorn naprawd zwariowa, widzc, e jego pacjent jest zdrw, nieco tylko ma rozprone nerwy, chcia go zainteresowa i pocz mu opowiada o nadzwyczajnym fenomenie, ktry zajmowa cae miasto.

- Co to za fenomen? - zapyta Dorn ze zym byskiem w oczach.

- Situs viscerum inversus totalis.

- To znaczy?

- Serce po prawej stronie, a na domiar tego

Nie skoczy, albowiem Dorn uderzy go w furii porwanym spod ka butem po gowie.

Nie byo tedy nic dziwnego w tym, e biedny Dorn opuci to straszliwe miasto, gdzie zdarzaj si dziewice, ktrym nie tylko niczego nie brak, jak to zwykle u dziewicy, ale czego maj za wiele, w podwjnym egzemplarzu.

Jaowe gocice wielkich drg wiata skrapla gorzkimi zami. Jcza na ldzie, paka na morzu, jakby w nim soli byo za mao i wody. Wozi swoje nieszczcie tam, gdzie wszyscy zdawali si szczliwi. Nie wierzy nikomu, nie wierzy wasnym oczom, w susznym mniemaniu, e mona ostatecznie dojrze defekt na wierzchu, aden wzrok jednak nie dojrzy, co si dzieje we wntrzu brzucha. Umiecha si z gorycz i politowaniem, syszc, jak kto mwi do kogo:

- Niech pan spojrzy, jak ta kobieta jest cudownie zbudowana!

- W istocie! - mwi ten drugi z zachwytem - ani cienia bdu.

- O, gupcy! - myla Dorn - o, lepi! Jeli nie ma sztucznych eber z aluminium, to ma piersi z gutaperki, a jeli ma piersi prawdziwe, to ma przyprawione ucho.

I mia si, i by mdry.

Serce w nim pakao wci, pochlipywao waciwie, jak dziecko, co si nie moe zupenie w paczu utuli, a jednak on si mia. Z pasji, z wciekoci, ze zdenerwowania. Wiedzia, e go nic nie odstraszy, e to rzecz nieskoczona, e jak ma w pomie, tak on wpadnie w now jak awantur i jak czowiek, ktry uywa kokainy, cho rozumie niebezpieczestwo tego ycia, tak on nie mg si obroni przed pocigajcym urokiem trucizny.

Bawi si zupenie tragicznie, bo zacza si w nim budzi chora ciekawo, co mu si waciwie moe zdarzy jeszcze. Moe si okaza najwyej (!), e kobieta, z ktr si oeni wreszcie, bdzie caa sztuczna, bdzie genialnie zrobion lalk, ktr on porozkrca i bdzie po kawaku wyrzuca przez okno. Wicej si nic zdarzy nie mogo.

Dorn stawa si fatalist, ktry si losowi mieje w nos.

Zamieszka w maej miecinie, gdzie by spokj i cisza. W takiej maej miecinie nie ma sztucznych kobiet, bo kto tu nie ma oka, ten go sobie nie sprawi za drogie pienidze, ani nie bdzie sztukowa nosa parafin, bo to trzeba zrobi w Paryu; tu chodzi kady z takim nosem, jaki mu Pan Bg dal, w ksztacie maego kartofla, korniszona, haka, dzioba kaczki, szyda - wszystko jedno. Pod tym wzgldem by Dorn spokojny, mao mia zreszt nadziei, by w maej miecinie znalaz przedmiot pci eskiej, godny swojego smaku. Zbyt wiele go nie okazywa nigdy, bo go w nim przytpia namitna potrzeba kochania, mia jednake wymagania cile okrelone

Zamieszka w dwupitrowym hoteliku, ktry by najwspanialszym w miasteczku budynkiem; czyta ksiki o mioci, pali bezustannie papierosy i pi duo wina, wid wic ywot, wprawdzie ascetyczny, lecz szczeglnie ze wzgldu na obfito wina godny pozazdroszczenia. Rzadko wychodzi z pokoju i godzinami wpatrywa si w ogrd karlich i poskrcanych jak paralityk, albo jak ycie drzew oliwnych i w winne szczepy, najcudowniejszy wynalazek Pana Boga, ktry je sadzi peen zotej radoci.

Przynoszono mu jedzenie do pokoju; uwaany by za znakomitego gocia, za ksicia z obcego kraju, gdy pija mocno i by smutny. Wacicielka hotelu, baba rozmiarw potnych, z gb wiecc si jak samowar, tak okrga, e z kadej strony bya w odmiennym stanie, szanowaa gocia i wzdychaa nad jego smutkiem. Kobiety tuste maj przedziwnie dobre serca.

Dorn rzadko z ni rozmawia, jeszcze rzadziej na ni patrzy. Przywyk do jej huczcego gosu i do takich westchnie, jakie wydaje gra, kiedy jest w poogu i ma urodzi mysz. Tote odwrci si szybko, jak gnity szydem, kiedy za nim odezwa si liczny glos:

- Prosz pana, przyniosam niadanie!

- Boe, miej lito nade mn! - jkn bez gosu Dorn.

Z tac w obu rkach staa dziewczyna jak topola, smaga i cudownie umiechnita.

Dziewczyna zamiaa si gono.

- Ach, jak pan miesznie wyglda, taki zdziwiony! Ja jestem crk wacicielki hotelu. Matka jest chora, bo ma latajc nerk

- Matka? Z ca pewnoci matka?

- Tak, czemu si pan dziwi? Mylaam, e panu o tym opowiadaa, bo ona wszystkim o tym opowiada. Bardzo j dzi zabolao, wic ley, a ja j zastpuj. Chyba, e pan nie chce - dodaa z szelmowskim umiechem.

Dornowi soce weszo na gb. Podskoczy, wyj agodnie tac z jej rk i patrzy z zachwytem.

- Gdzie si pani ukrywaa? Ja tu przecie mieszkam od dziesiciu dni!

- Ja wiem, ja pana widziaam ju kilka razy, a mnie pan nie widzia, bo matka nigdy by na to nie pozwolia.

- Czybym ja pani zjad?

- Pewnie nie, ale moja matka, prosz pana, to jest bardzo mdra kobieta. I zawsze mi mwi, ebym si nie pokazywaa gociom, bo go przyjedzie i pojedzie, a dziecko moe zosta.

- Jakie dziecko?

- O, jaki pan naiwny! Gdzie jest dziewczyna tam moe by dziecko.

- Ach, tak! - rozemia si Dorn. - W istocie, jest to mdra kobieta. Niech pani si kania mamusi.

- Niech Bg broni, ona nie wie, e ja tu poszam

- aa! To pani tak z wasnej woli?

Dziewczyna si zarumienia, jak kuropatwa na ronie.

- Serdecznie pani dzikuj! - rzek Dorn radonie. Pooy na stole tac, ktr dotd trzyma w rku, chwyci obie rce dziewczyny i obie ucaowa. Ona za z rumianej staa si blada.

- Co pan zrobi? Mnie jeszcze nikt w rk nie pocaowa

- Ja odrobi t straszn krzywd! - szepta Dorn.

Tylko czowiekowi, ktry dziwnie mierzy, wyda si moe, e zbyt daleko jest od rk do ust. Jest to odlego miesznie maa, bo w ogle ciao piknej i modej kobiety ma t dziwn waciwo, e burzy wszelkie pojcia o odlegociach. Sam nie wiesz, kiedy i jak A ona tym bardziej

Dziewczyna bya odurzona; wielki pan i przyjemny chopiec caowa jej rce, usta i wosy. I cho furia jego zawadna tylko grn czci jej modego ciaa, w caym ciele poczua dreszcz, ktry j obiera z si. Pieszczota Dorna wydaa jej si niesychanie, niebotycznie wielkopaska. To j przede wszystkim napenio szczciem.

- Nareszcie co takiego, jak latajca nerka, przynioso mi szczcie! - myla w nocy Dorn. Wypi wszystko wino i patrzy na wiat, jak czowiek, ktry otworzy oczy po odciciu go od szubienicy.

Nazajutrz mama jeszcze leaa i Dorn caowa znowu. A cho pijany by szczciem, nie zaniedba ostronoci; chytry jak w, wpeza wszdzie, bada wszystko; czowiek, ktry kupuje konia od znanego oszusta, tak go nie bada pilnie, jak Dorn bada t mi dziewczyn. Prawda nie moga by prawdziwsza. Bya to prawda tym milsza, e cho nie naga, caowaa jak bachantka. Ta dziewczyna gorzaa jak smolna pochodnia, tote bia od niej una i bardzo Dornowi byo gorco.

- Nareszcie - jestem u celu. Znalazem! Znalazem! - wola jak Archimedes i tak si zamia bezczelnie w pysk nieszczsnemu losowi swojemu, e los, ogon pod siebie wziwszy, chykiem, cicho skowyczc, odszed we wstydzie.

I tym si bardzo nie martwi, e latajcej nerce mamy znudzio si wreszcie latanie i daa spokj frywolnej zabawie. Kochankowie, zodzieje i adwokaci potrafiliby oszuka diabla, istot zreszt naiwn i niesusznie spotwarzon. Tak kama, jak kochankowie, zodzieje i adwokaci, nie potrafi najstarszy diabe.

Dorn i pikna dziewczyna mieli gotowy spisek i swoje pismo; koszula damska, suszca si na winnej pergoli. mwia: kiedy wszyscy pjd spa, bd w ogrodzie - rcznik woa: uwaaj, matka za, nic si nie da zrobi! Rzeczy martwe bowiem maj swoj wymow tajemn i pikn.

Zakochany Dorn zachowywa si jak rozmarzony student. Nie byby skrzywdzi dziewczyny za nic na wiecie; kocha j czule i piknie. Tym boleniej wypatrywa znakw w ogrodzie. Nie byo adnych, cho deszcz nie pada i mona byo suszy bielizn; na por deszczow zreszt byy te przewidziane znaki rwnie pomysowe. Przychodzia do niego gruba mama i wzdychaa grubo.

Dziewczyna wpada, jak kamie w wod.

Noce byy cudowne i pene zotej aski ksiyca; Dorn rozpacza. Nie ma bowiem bardziej smakowitego pocaunku jak ten, ktry pachnie noc ksiycow; ludzie cauj si wtedy jak duchy i s dobrzy. Na to zreszt stworzy Pan Bg ksiyc. bo nie ma innej racji jego istnienia. Przecie nie po to go stworzono, aby psy miay przyjemno i by mogy wy w okrelonym kierunku.

O tym rozmyla Dorn, kiedy si w czasie peni wykrada po skrzypicych schodach do ogrodu i patrzy w jej okno. Dokoa byo cicho i zocicie. Nagle co skrzypno. Co to? Tak! To jej okno, to narone Tak! tak! Dorn zmartwia ze szczcia i przytuli si do supa pergoli, dajc po chwili znaki w stron okna.

Dziewczyna stana w oknie, ale go nie ujrzaa. Widocznie wiziona przez starego smoka z latajc nerk, musiaa najpierw swj smutek zwierzy ksiycowi.

Ksiyc dlatego ma min starego wariata, e od wiekw sucha panieskich zwierze.

- Lizetto! - szepn Dorn.

Nie usyszaa go, on za ani nie mia krzykn, ani zbliy si, gdy okna mamy byy otwarte, wic tylko patrzy w ni jak w obraz.

Dziewczyna bya w koszuli; ksiyc j rozchesta i gadzio to stare, zote bydl jej piersi. Dorn nie mg oderwa wzroku. Nagle si zaniepokoi. Co to jest, na Boga? Dziewczyna stana na parapecie okna i wci w ksiyc wpatrzona, spucia bose nogi na gzyms, biegncy wzdu domu, stana na nim pewnie i rwnie pewnie i pocza w stron pokoju Dorna.

- Moje okno zamknite! - jkn Dorn - a ona idzie do mnie!

Rwnoczenie zalaa go gorca fala szczcia. Mio tej prostej dziewczyny dosza do bohaterstwa. Grozi jej mier, a ona idzie do niego

Nie, nie do niego! Mija okno i idzie dalej Coraz dalej Po wystpie muru wazi na dach i idzie po stromym dachu, ostronie jak kot, a rwnoczenie miao. Ksiyc wdruje za ni, jak apasz za kochank.

Lunatyczka

Dorn, mdlejc, ujrza tylko, e w pokoju matki migno wiato i w domu powsta ruch. Dwch parobkw wybiego zza wga z dug drabin i biego w wielkiej ciszy.

Dorn za lea na grzdzie tak dugo, a go poranny chd trci niecierpliwie i zacz nim tarmosi, jak policjant tarmosi picego w miejskim ogrodzie wczg.

Powsta leniwie troch blady, troch siny, ale spokojny miertelnym spokojem.

- Zacza si inna seria! - rzek gucho - nie ma dla mnie szczcia na tej ziemi

I wyjecha chykiem.

Wydao mu si jasne, e los wprowadzi w jego ycie pewn rozmaito. By mu za to wdziczny. Myla o swoim nowym nieszczciu agodnie, z dobrym smutkiem czowieka, ktry wie o tym, e nic innego sta si nie moe nad to, co si dzieje.

Los jego stan przed nim arogancko i umiechn si zwycisko, nielitociwie.

- Nie szkodzi - rzek Dorn przed siebie, w powietrze - rb pan swoje!

Po czym pojecha do wikszego jeszcze miasta, ni wszystkie, ktre zna dotd.

- Tu si prdzej wyczerpie repertuar! - myla - kto si wreszcie zmczy.

Spotkawszy pierwsz kobiet, by pewny, e bdzie ona powodem jakiego bardzo dziwnego nieszczcia. Kobieta ta spojrzaa na niego z umiechem, na czym wysza doskonale i na czym zrobia pierwszorzdny interes: polizgna si na posadzce i zamaa obojczyk. Gdyby bya przez dziesi minut rozmawiaa z Dornem, byaby zamaa obie nogi w biodrze i rk praw w przegubie, nie mwic ju o takich drobnostkach, jak wstrzs mzgu.

W salonie powsta nieopisany popoch i rwetes, jest to bowiem wypadek w towarzyskim yciu do rzadki, aby sobie kto ama obojczyk. Dorn, stary, dowiadczony katastrofista patrzy z doskona obojtnoci, jak wszyscy poszaleli, chcc pomc biednej damie; najwytworniejszej bowiem damie do du przykro sprawia zamane serce, c dopiero cz ciaa tak bolesna i nierwnie wikszego dla kobiety znaczenia jak obojczyk.

- Panie Dorn! - rzeka do niego w tej chwili mia jedna matrona, przyjacika jego matki, std w przyjacielskich z nim bdca stosunkach - niech pan odprowadzi moj crk do domu, gdy ja tu musz pozosta Taki wypadek taki przykry wypadek.

Dornowi byo wszystko jedno, kogo i dokd ma odprowadzi. Crk tej pani? Niech bdzie crka tej pani.

Bya to panienka cicha, maomwna, skromna i bardzo blada. Ach, to ta?! Dorn przypomnia sobie, e dzi kilka razy spotka si z jej wzrokiem, ktry by rwnie cichy i jakby zgasy. Byski jej gbokich, szarych oczu lniy jak wiata pod abaurem. Wygldaa tak powiewnie i sodko, jak kobiety Bume Jonesa i taka bya pena pokornej melancholii. Nie pikna, a jednak bya pikna. Smutek prawdziwy i nie przesadzony jest najwytworniejszym strojem kobiety, dlatego te wiele kobiet bardzo lubi, jeli kto umiera w ich dalszej rodzinie, m albo stryj.

Smutna panienka bya jednak naprawd czego smutna. Mieszkaa niedaleko, wic szli piechot. Dorn bka co od czasu do czasu i patrzy przed siebie bezmylnie.

- Co pana trapi, panie Dorn? - szepna ona nagle.

Dorn spojrza na ni po raz pierwszy. Bya tak samo smutna.

- Nic. prosz pani. Mylaem o tym, jak kruche s kobiety.

- Ach, to straszny wypadek. Pierwszy raz w yciu widziaam takie nieszczcie; to okropne!

- Co? Taki obojczyk! Cha! cha!

Dorn zamia si jak trzech szatanw, takich najzgryliwszych.

- Czemu pan si mieje? To nieadnie.

- Tak, pewnie, e to nieadnie. Ale, droga pani, ja widziaem takie wypadki Och, pani, chyba mniej na wiecie jest wypadkw ze szkem Gdybym pani mg wszystko opowiedzie, mj Boe!

- Niech pan opowie

- Nie bdzie pani spaa.

- To kiedy w dzie. Zreszt, musi nas pan odwiedzi.

- Jest mi absolutnie wszystko jedno! Ach, nie! przepraszam Niech pani le mnie nie rozumie. Ale naturalnie

Odwiedz pastwa, bybym to zreszt zrobi bez zaproszenia.

- Jest pan bardzo miy!

- Jezus, Maria! - pomyla Dorn - kada zaczyna od tego, e jestem miy.

Od tej chwili patrzy Dorn ponuro w jej i swoj przyszo.

Zapyta, kiedy moe zoy wizyt.

- Kiedy si panu podoba.

- Czy jutro po szstej - mona?

- Po szstej? Ach, tylko nie o tej porze - mwia z nag szybkoci. - Wszystko jedno kiedy, byle nie midzy szst a sidm. Niech si pan nie dziwi, ale w tym czasie mam lekcj piewu.

Dorn, poegnawszy smutn panienk, wiedzia pewnie o dwch sprawach, o tym, e, jeli si w niej nie zakocha dzi, to z pewnoci zakocha si jutro, i o tym, e bdzie nieszczcie. Jakie? Jest mu to zupenie obojtne, ju mu tam niebo co miego wymyli. Zakocha si byo atwo; panna, cho bogata, miaa w oczach cae morze cichego smutku; smutek ten by czarujcy. Trzeciego dnia Dorn wiedzia, e kocha. Panienka patrzya na niego z rozrzewnieniem i ze smutkiem pikniejszym jeszcze. Bywa niemal codziennie u tych dobrych pan, w rozmaitych porach. Nigdy jednak midzy godzin szst i sidm. Dlaczego? Dorn si zastanowi. Co go zaniepokoio. Powiedziaa, e uczy si piewu. Kto uczy si piewu codziennie i tak cile, wedle zegarka? Nazajutrz stan w ukryciu na ulicy i patrzy, czy kto wchodzi okoo szstej. Nikt nie wszed, ani okoo sidmej nikt nie wyszed.

- Moje nieszczcie zdarzy si midzy szst i sidm - pomyla Dorn.

Nagle uderzy si w gow.

- Przecie w tym domu nie ma fortepianu! - zawoa ze zdumieniem - czy panienka uczy si przy harfie? Nie ma i harfy!

Sta si jeszcze smutniejszy ni panna. Patrzyli sobie dugo w oczy i byo im dziwnie nieswojo. Nagle jej oczy napeniy si zami. Dorn uciek, bo w nim serce zaczo jcze.

Zacz obserwowa pokojwk i zauway, e mapa, cho przystojna, jest zoliwa i przykra. Zapaci jej ogromn sum, aby ukoi jej przeraenie i wej do ogrodu o godzinie szstej, przysigszy, e nikomu o tym nie wspomni.

Z niesychanymi ostronociami zosta wprowadzony do pokoiku sucej, stamtd do pokojw panienki. Mia ze wraenie, e si nie rni niczym od zodzieja, a waciwie rni si, gdy jest gorszy, ni zodziej. By blady ze wstydu. W rku mia bukiet czerwonych r - na wszelki wypadek, gdyby go spotkano i gdyby mu trzeba byo pretekstu, cho go pokojwka zapewnia, e nikogo prcz panny w domu nie ma.

- Czy panienka uczy si piewu?

- Nigdy nie piewaa - szepna suca.

- A c robi codziennie od szstej do sidmej?

- To tajemnica. Za chwil pan zobaczy. Prosz tdy

Stpa na palcach, blady i drcy. W pokoju panny rolety byy opuszczone; w miym, zotym pmroku ujrza j, lec na wznak na otomanie. Rce leay sztywno wzdu daa. Twarz jej bya bladota, z nieludzkim wyrazem cierpienia.

Dorn krzykn zduszonym gosem i opar si o futryn drzwi.

- Jezus, Maria! Ona umara!

- Nie - rzeka cicho pokojwka - wcale nie umara.

Niech pan podejdzie bliej. miao, panienka si nie zbudzi.

Dorn uczyni dwa kroki jak zahipnotyzowany. Mia zy w oczach; z drcych rk wysuny si i pady na dywan czerwone re.

Pokojwka objaniaa:

- Ona tak co dnia, punktualnie o godzinie szstej zasypia i co do sekundy budzi si o godzinie sidmej. To jest sen kataleptyczny. Nic i nikt jej nie moe zbudzi. Mona j ku szpilk, albo parzy ogniem. Starsza pani mdleje na ten widok, cho to trwa tyle lat. Woli wyj. W tym czasie idzie zwykle do kocioa. Ja jedna w tym domu znam t tajemnic, a pan przysig, niech pan pamita!

zy jak groch toczyy si po zalkej twarzy Dorna. Pokojwka z irytacj zbieraa rozrzucone re, aby usun lady czyjej obecnoci.

Wyszed powoli, ciko podnoszc nogi, jakby je mia z oowiu. Widzia mier zoliw i straszliwie pod, bo mczc i igrajc ze sodk, biedn dziewczyn.

Zakupi cay sklep r nazajutrz i o poranku posa je smutnej panience z listem takim serdecznym jak mio i przeprosi, e zmuszony do nagiego wyjazdu, nie moe si poegna.

Wszdzie jednak i dugo bardzo widzia jej sarnie, zami oblane spojrzenie. Ju nie kl swego losu, ujrzawszy, jak bardzo nieszczliwi s ludzie.

Zawrci nagle na gocicu wiata, ktrym szed na poszukiwanie swojego miosnego szczcia i wraca do Warszawy. Mia jednak przed sob zbyt dalek drog, aby j mc przeby spokojnie. Nie mia zreszt najmniejszych pod tym wzgldem zudze. Ostatnia przygoda wyczerpaa go jednak tak bardzo, e chorobliwie unika spojrze smutnych i twarzy bladych cho wiedzia, e nikt bardziej nie pragnie mioci, jak kobieta smutna mylc, e jej ona przyniesie szczcie, i e adne oczy jej gorcej nie wypatruj jak oczy pene ez mylc, e mio je osuszy. O, biedne! Wszak mio jest najwikszym smutkiem i studni ez, bowiem sercem mdra, wic najwiksz mdroci rwn boskiej wie, e nie ma mioci bez zdrady, i e ycie jej jest krtkie jak ywot kwiatu. O, dolo mioci! Wie, e umrze w cierpieniu, a wyciga ku niemu ramiona i modli si o nie, jak o promieniste szczcie.

Takie smutne wieci przd Dorn w miecie zgiekliwym, penym krzyku i wrzawy. Strzsn z sandaw proch, przywieziony ze smutnej wyprawy i aby zapomnie, cisn si gow na d w odmt. Pi, piewa z pijack gromad, szala niewytwornym szalestwem. Uwielbia w krtkiej drodze szybkiego porozumienia jasnowos baronow, pulchn i rozemian, pachnc jak fabryka olejkw, rozkosznic, rozwdk, jednym sowem. Ta kobieta nie wiedziaa, co to jest smutek. Musiaa by caa i bez czci sztucznych, bo przedtem miaa ma przez lat siedem, w cigu za takiego czasu najwikszy nawet kretyn byby dojrza jaki niemiy drobiazg jak drewniana noga.

Dorn pomyla wprawdzie, e los jego odmieni mu gatunek katastrof i zadowala si ju nie byle jakim pomysem. Przecie serce po prawej stronie albo katalepsja, to ju nie byle co, nie byle szklane oko albo faszywa kobieco. By wic przekonany, e seria uszkodze cielesnych ju si skoczya i zaczn si nieszczcia wymylne. Tak by zajty rozmylaniem na ten temat, wychodzc z baronow z modnej restauracji, e ledwie zauway dyskretn, lecz bardzo w rytmie gorcym gwatown rozmow baronowej z matrem restauracji. Ona przeczya, on twierdzi. Dorn troch si zdziwi, myla jednak, e sprawa jest o jakie dawniejsze zobowizania, baronowa bowiem bya staym gociem wykwintnego lokalu. Wreszcie matre rozoy bezradnie rce.

Dorn zauway, e mu tej kobiety zazdroszczono, bo go odprowadzay setki spojrze.

- Naley mi si cokolwiek satysfakcji - pomyla, ujmujc j za pulchne rami, kiedy j wsadza do automobilu.

Wtem co brzkno upadszy na bruk, co, co wypado z jej gronostajowego zarkawka. Dorn si pochyli, mylc, e to zegarek lub bransoletka, baronowa miaa zreszt na sobie mnstwo pierwszorzdnej biuterii - i podnis srebrn yk stoow z firm restauracji.

Zamieniony w znak zapytania, umiechnity wesoo, way j na doni.

- Ach! - zawoaa baronowa - czuam, e mi co wpado do zarkawka. Niech pan zawoa boya i niech on to odniesie.

Tak j ubawia ta yka, e miaa si jak szalona, wobec czego, cho to nie byo racj do gbok. Dorn obieca jej kupi piercionek ze szmaragdem.

Kiedy weszli do magazynu i Dorn zada pokazania piercionkw, jubiler si skrzywi i spojrza spod okularw na baronow. Pokaza wreszcie pudeko z piercionkami, ktre zaczto oglda. Dorn zapali papierosa i czeka na jej decyzj. W tej chwili wesza do sklepu skromnie ubrana dama, porozumiaa si spojrzeniem z jubilerem i usiada na krzeseku. Kiedy baronowa wybraa piercionek, i Dorn sign do pugilaresu, szybko odbya si nastpujca scena: skromnie ubrana pani powstaa nagle i zapytaa jubilera krtko:

- Ilu brak?

- Trzech z brylantami.

Wtedy dama byskawicznie przetrzsna torebk baronowej i zarkawek, po czym pooya na stole dwa piercionki. Baronowa si nie bronia, tylko staa nieruchomo, krwawo zarumieniona.

- Gdzie trzeci? - zapytaa sucho skromna pani.

- Nie wziam! - szepna baronowa z trudem.

- Niestety, ale tak - rzek jubiler.

Skromna pani pomylaa chwil, umiechna si cierpko i rzeka gronie:

- Pani baronowa raczy otworzy usta!

I, nie czekajc na nic, palcem wetknitym w usta baronowej wydobya trzeci piercionek.

Dorn patrzy jak na przedstawienie u wariatw.

- Co to znaczy? - zapyta gosem z tamtego wiata.

- Pan nie wiedzia? To znana kleptomanka, a ta druga pani to jej cie, ktry jej pilnuje. Bardzo mi przykro Widz, e panu nieprzyjemnie.

Dorn by ju za drzwiami i ucieka jak jele.

sma kochanka kawalera Dorna, ktr spotka niebawem, nerwowa i blada, moda dama z najwytworniejszego towarzystwa, bawia go bardzo, gdy miaa dziwn pasj; wtoczya si po ulicach i godzinami wystawaa przed sklepami z elaziwem. Dorn by cierpliwy, bo dama bya pikna i wyrniaa go niezwykle.

- Musi by niedokrwista i patrzy wci na elazo - myla Dorn - o, jake mdra jest natura.

Nazajutrz staa si rzecz straszliwa. Kiedy odwiedzi panienk, zasta przed domem Pogotowie, a w domu koniec wiata; panienka pokna kilogram gwodzi, z t sam rozkosz, z jak inne poykaj czekoladki.

Dorn nie czeka relacji, czy jej ten przysmak nie zaszkodzi zbyt gwatownie. Ze i niemio jest mie kochank, ktra poyka gwodzie lub igy. Jest to przysmak wprawdzie tani, lecz tak mao strawny, e Dorna przeszy ciarki i zimno mu si robio na samo wspomnienie.

Osaby na duchu, zamany, z sercem potarganym na strzpy wrci Dorn do Warszawy; wszdzie le, a w domu najgorzej, lecz Dorn ju nie mia siy. Repertuar miosnych dziejw by straszliwy: kobieta ysa, przebrany mczyzna, ze szklanym okiem i nosem z wosku, kobieta z sercem po prawej stronie i z podwjnym odkiem, lunatyczka, kataleptyczka, kleptomanka, histeryczka elazna - tak! to stanowczo za wiele na jedno, choby najbardziej mioci pragnce serce. Do takiego interesu nie mgby jednak znale wsplnika.

Wracajc do Warszawy, wstydzi si. Wielu jego przyjaci wiedziao, e pojecha po zote runo mioci, po brylant serca, po najcudowniejsz kochank. Co im powie? e jedna z jego kochanek krada z restauracji yki, a druga poykaa gwodzie?

Dorn si wciek. Postanowi wrd materiau krajowego wynale byle co. Mia nadziej, e szans jego w ojczynie bd lepsze, bo cho w Polsce wszystko jest le zbudowane, lecz Polki s zbudowane wybornie. Myla zreszt, e moe go suszna spotkaa kara za to, e pojecha szuka obcych bogw, e wzgardzi piknoci swojego chowu, wiadomo za, e Polacy chowaj najlepiej konie i kobiety; konie maj tylko t jedn zalet wicej, e s wierne.

Dorn postanowi wic jak najprdzej znale sobie kochank. Przedsiwzicie takie nie jest zazwyczaj bardzo trudne, dlatego e co druga kobieta skonna jest do rezygnacji i do powicenia. Gdyby ten zapa skierowa w podniesienie gospodarstwa domowego, zadziwi by mona wiat.

Tote niedugo szuka. Krtymi drogami pozna pann przedziwnej piknoci i dumn, z czoem krlewskim, krucz, Balladyn - jednym sowem. W oczach jej mona byo zaoy hut, w ktrej si topi rud elaza.

Bya samotna, nie miaa nikogo z bliskich, mieszkaa wytwornie, Dorna przyja chtnie. Unikaa miejsc publicznych, nie odwiedzaa teatrw, nie lubia ludzi. Szczegowo wypytywaa Dorna, co o niej myli?

- Nie mog myle, gdy kocham pani - mwi Dorn.

- A gdybym bya za, nieznona, okropna?

- Nie potrafi pani. Ale kochabym pani.

- A gdybym miaa przeszo czarn?

- Gdyby bya nawet tak czarna, jak wosy pani, kochabym pani.

- A gdyby ludzie mwili o mnie le?

- Ludzie nigdy o nikim nie mwi dobrze. Kochabym pani wicej!

Wtedy ona uczynia rzecz tak, ktra z mczyzny czyni niewolnika: ucaowaa go w rk. Jest to przemylny podstp odwiecznej niewolnicy. Dorn si rozczuli. Rozczuli si do tego stopnia, e jej opowiedzia dzieje swojej nieszczsnej mioci. Niewiasta co nieco si zdumiaa i zblada. Rzeka jednak szybko i tkliwie:

- Ja wszystko panu nagrodz!

Chodzili co wieczr do azienek, bo wanie kwity kasztany, i mwili takie do siebie sowa, ktre pachniay jak ukwiecone drzewa. Raz kto znajomy przystan, spojrza zdumiony i niechtnie si ukoni. By to stary przyjaciel Dorna, ktry by dumny, e on go wanie widzia z t bosk kobiet.

Nazajutrz przyjaciel ten odwiedzi Dorna bardzo rano. Gada dugo o tym i o owym, zna jednak byo, e nie to wanie chce powiedzie. Wreszcie nagle zacz ni std, ni zowd:

- Dorn! Skd ty znasz t kobiet?

- Znam od wielu lat, teraz si jej przypomniaem.

- Przez rok nie bye w kraju, a przez rok moe si wiele zdarzy. Ot ta pani

- Panna

- Panna? Dorn, czy to zabawa, czy chcesz si eni?

- Nie igram z mioci. Jest to rzecz powana!

- Wic obowizek przyjaciela kae powiedzie ci wszystko. Ta panna wkrtce po twoim wyjedzie miaa dziecko

Dorn jkn i opad na krzeso.

- Z kim?

- Z Murzynem z jazzbandu.

- Hu! hu! - zawy Dorn.

- Ale to drobiazg. Potem otrua swoj ciotk.

- Aaaa! - zakraka Dorn.

- Siedziaa w wizieniu; uwolnili j troch dla braku dowodw. Tak si zwykle zreszt mwi.

- Boe, Boe, Boe! - jcza Dorn - co ja zawiniem?

- A teraz si e! - rzek przyjaciel i poszed.

Dorn rozmyla dwa dni i dwie noce. Siedem milionw czterysta sze tysicy myli zwiza wreszcie w tak konkluzj: jeli naj straszniejsze stao si przed lubem, mc si nie stanie ju pniej. Dziecko i morderstwo, to chyba do Przysigem jej, e choby o niej powiedziano najgorzej

Dusza w nim bya na poy umara, ciao doszo do niej jako tako.

- Wiem wszystko! - rzek smutno.

Ona krzykna i upada mu do ng.

- I oeni si z pani! - dokoczy Dorn nieswoim gosem. Mam ju do tego wszystkiego. Oeni si, do stu tysicy diabw! - krzykn ni z tego, ni z owego jak szaleniec i ciko dysza.

Ona caowaa jego rce i nogi i obiecywaa mu, e mu zapaci za to wszystko mioci tak, jakiej nikt nie widzia od stworzenia wiata. Dorn si umiecha smutno i by rad ze swojej tragicznej odwagi. Patrzy przez otwarte okno w ogrd peny sowiczego piewania i gadzi j po gowie.

- Przeszam wiele - mwia - a to mi tylko pogbio dusz. Zbudzio we mnie siy, dao mi natchnienie. Ukrywaam jedno tylko, co tylko zdradz tobie, tobie pierwszemu, bo pniej tysice ludzi bdzie o tym wiedziao.

- O czym?

- Zaraz si dowiesz!

Dobya z biurka jakie papiery. Dorn wsta zaciekawiony.

- Co to jest?

- Moja dusza!

Dorn patrzy bdnie w przeczuciu nieszczcia.

- Najdroszy mj! To jest dusza mojego ycia. To jest krew z mojej krwi. Za chwil ci przeczytam. Dorn! Ja napisaam powie!

Kafr, obdzierany ze skry, tak nie wyje jak zawy Dorn. Spojrza na ni dzikimi oczyma, potem krzyknwszy: Krwi! krwi! - skoczy przez balkon na gow z pierwszego pitra.

Albowiem przebraa si miara nieszcz tego biednego czowieka, bo los jego, ktry z nim igra, drobnymi mczc go nieszczciami, nieszczcie okropne i najstraszliwsze zachowa mu na koniec.

Jedno sowo kochajcej kobiety

- Czy ci przeszkadzam?

- Nie bardzo. Potrzebujesz czego?

- Drobnostki Ja tylko na jedno sowo Chciaam przy tym zobaczy, czy jeszcze yjesz?

- Jak widzisz, moja droga, yj Mj bohater za to umrze w nastpnym rozdziale.

- Jeszcze dzi?

- Zapewne jeszcze dzi al ci go?

- Kogo?

- Jego Mylaem, e ci mj bohater interesuje

- Nie tak bardzo, jak ciebie.

- Spodziewam si!

- A jeli si spytaam, czy skrci kark, czy te si zastrzeli jeszcze dzisiaj to bynajmniej me z jego powodu.

- Przykro mi, e tak mao obchodzi ci ten biedny czowiek!

- Wcale mnie me obchodzi! Jedna literacka figura mniej, jedna wicej

- Ale moja najdrosza Mj bohater

- Co twj bohater? Zadymia mi cay dom

- Na Boga! On?!

- On czy nie on, wszystko jedno. Ty za niego albo wy razem Od omiu godzin piszesz i palisz, a waciwie wicej palisz, ni piszesz

- Od tego jestem

- Od tego, ale i od czego innego. Czy ty nic innego prcz pisania nie potrafisz?

- Waciwie to nie

- Ale za to ja nie umiem pisa ksiek i nie wiem, co z sob pocz Jutro wito, jutro Bg si rodzi, a ty wci piszesz A ja?!

- Aj, moje biedactwo, doprawdy, nie przyszo mi to na myl Serdecznie ci przepraszam Moja bardzo wielka wina Tylko widzisz, Heluniu, ksika, ktr si pisze, jest jak opium; kiedy si j z siebie dobywa, ulega si rwnoczenie jej czarowi, upaja si ni i zapada si w ni z ca wiadomoci. To nie ja jestem winien, doprawdy, e nie ja! To ta nieszczsna ksika. Niech wic moja najdrosza pozwoli si przeprosi w imieniu i moim, i mojej ksiki. Dobrze?

- Daj pokj, ach, daje mi pokj Bardzo ci kocham, ale tak przesike dymem papierosw, e lepiej bdzie, jeli ten wybagany pocaunek zostawisz na inny raz, najlepiej na wakacje.

- Trudno Jestem do twojej dyspozycji.

- C tak uroczycie? Pachniesz nieadnie i ja ci to szczerze mwi! Czy ju nie mam prawa powiedzenia ci jednego sowa?

- Ale, Heluniu, masz prawo, obowizek, powinno, co chcesz

- Bo jeli i tego mi odmwisz, to najlepiej bdzie, jeli ja si zupenie usun z twego ycia.

- Na Boga? Co ci przyszo do gowy?!

- Nic mi nie przyszo do gowy, tylko tak rozumiem twoje sowa.

- Moje sowa?! Kiedy ja to powiedziaem?

- Moe nie powiedzia tego wyranie i wprost, ale to si doskonale wyczuwa, mj drogi. O tak! Kobieta jest istot zbyt czu, aby w lot nie zrozumiaa waciwego znaczenia sw.

- Bardzo dobrze, e kobieta jest tak czua, ale przysigam tobie i sobie, e nigdy nie wypowiedziaem jednego sowa, ktre by miao inne znaczenie ni to, ktre mie powinno. Co ja powiedziaem?

- Co powiedziae? Czy ja wiem? Moe nic

- No widzisz! Nic nie powiedziaem!

- Tak, ale to nie dowd, e mwic co innego, nie mylae tego wanie Zbyt dobrze, jako kobieta, znam barw sw mczyzny.

- Barw? sw? Heluniu, czy jeste w zym humorze?

- Nie jestem w zym humorze

- Gowa ci boli?

- Gdyby mnie co bolao, to chyba serce.

- Serce? Z jakiego powodu?

- Ach, czy do wszystkiego trzeba zaraz powodu? Czasem czowieka zaboli co, czego nie mona ani nazwa, ani okreli Tak bardzo zaboli, e

- Ze co?

- Czy w twoim zapytaniu nie ma ironii? Czy to pytanie nie jest smagniciem bicza po sercu kobiety?

- Jezus, Maria! Ja biczem? Co ty mwisz?

- Albo ja ju wiem, co ja mwi? To nie ja mwi, to mwi we mnie kto inny, kto, kogo ycie postawio nad brzegiem przepaci i za chwil strci go w ni jednym pchniciem doni

- Ale za co?

- Za co? Dziwnie podstpne s twoje pytania. To ju drugie takie w przecigu kilku minut. Dugo o tym mylaam i widz, e si nie myl!

- Jake, moja droga, moga o tym dugo myle, kiedy nigdy o tym nie byo mowy?

- Ach! to ty, znakomity pisarz, nie wiesz o tym, e nie wszystko si czowiekowi wkada opat do gowy, bo s takie stany duchowe, kiedy si wszystko staje jasnym jak byskawica.

- Moe by, moe by! Wic na ciebie przyszo w tej chwili takie rozelnienie?

- Kt ci to powiedzia?

- Przecie ty w tej chwili!

- Ja? w tej chwili? Mj drogi, mj kochany! Moesz baamuci ludzi w swoich dramatach, moesz ich ogiwa w swoich powieciach, ale dlaczego grasz komedi ze mn? Kiedy ja ci to powiedziaam?

- Pan Bg sysza!

- Pana Boga do tego nie wtrcaj! Nadajesz zoliwie inne znaczenie moim sowom. Pewnie! pewnie! wiesz przecie o tym dobrze, e ja ciebie nie przegadam i e w kadej rozmowie bdziesz zwycizc Ale oczywicie! Jeste wadc sowa, wic si moesz znca Zncaj si, prosz, zncaj si ile wlezie!

- Nie chc si znca, nie pragn by zwycizc

- Czy to nowy policzek?

- Heluniu, zastanw si

- Nowe upokorzenie? Czy ja ci prosz o lito, czy ja ci prosz o ask? O nie, mj drogi! Kobieta jest zbyt dumn, aby - nawet zwyciona - prosi mczyzn, aby jej wspaniaomylnie darowa ycie. Nie chc tego, gardz tym!

- Bardzo to mdrze z twojej strony

- Mdrze? Tak! niepokoi ci to, e i kobieta znalaza swoj mdro i e nie pozwoli sob poniewiera. To was wszystkich niepokoi, to was drczy! Wy bycie chcieli

- Kto to wy?

- Ty i wszyscy!

- Niech bdzie! czeg to bymy chcieli?

- Chcesz wiedzie? Chcielibycie oszoomi kobiet i zabra jej nawet cierpienie, bo w cierpieniu nabiera si przenikliwej mdroci Ale kobieta bdzie cierpiaa!

- Jeli jej to sprawia przyjemno, niech cierpi!

- Moe by chcia, eby umara?

- Nie chciabym, ale jeli i to jej sprawia przyjemno

- Wic chciaby tego?

- Ale

Oto jest gentleman bez pozy, oto jest mczyzna! Jak pierwej kat wtrca niewinnego w ciemnic, tak sobie dzi taki pan jeden z drugim wtrciby kobiet w mier!

- Na Boga! co za przypuszczenie, jakie porwnania!

- I to tak sobie, dla igraszki Najpierw si jej zabiera serce, spala si je na popi, dusz odziera si z marze, wyamuje si jej skrzyda, a potem - niech umiera! Murzyn speni swoj powinno

- Moja droga! Pozwl, e ci przerw

- Prosz, prosz, masz przecie prawo Czy nam co wolno?

- Wolno, wszystko wolno, ale pozwl, e przerw. Mwmy serio

- Wic si tobie zdaje, e ja artuj?

- Nic mi si nie zdaje Pozwl mi mwi, na Boga!

- Albo mczyzna pyta o pozwolenie? Pan wiata!..

- Suchaj! Mam wraenie, e jeste chora Nie przerywaj, prosz ci, nie przerywaj! Widzisz, e mam piln robot, jutro musz odda rkopis Jeli jeste chora, zatelefonuj po lekarza, jeli nie jeste chora, odmy t rozmow na pniej

- Nie jestem chora, tylko mnie boli tu tu!

- Chwaa Bogu, e zdrowa To jedno mnie niepokoio!

- A o reszt ju jeste spokojny?

- O jak reszt?

- O t, ktra si nie da zmierzy termometrem ani uleczy piguk? O t ma reszt, ktra z nas czyni mczennice

- Czekaj, niech odetchn. Dobrze, rozmawiajmy, ale spokojnie. Wprowadmy metod do obdu

- Czy to obelga?

- Nie, to przezorno Rozmawiajmy Co ciebie boli i co z ciebie czyni mczennic?

- Wic to ma by ledztwo?

- Jakie ledztwo? Kobieto!

- A c innego ma znaczy to nage zainteresowanie si i ta naga ochota wdarcia si do cudzej duszy? Czy dusza kobiety, dlatego tylko, e naley do kobiety, ma by publicznym gocicem, po ktrym moe si wasa kady, komu si to podoba? Wic ledztwo? Pan pyta, a niewolnica niech odpowiada! A moe dobrowolna spowied?

- Co ty wygadujesz?

- Wic spowied! Dobrze, ale przed kim? Kto tu zgrzeszy, a kto ma by sdzi, kto jest winny, a kto ma dawa przebaczenie? Dlaczego to ja mam by t, ktra si spowiada! Przede wszystkim z jakich grzechw? No z jakich? Oskarasz mnie, wic mw!

- Mnie na myl nie przyszo

- Tym gorzej! Wic rzucasz oskarenia na wiatr; masz pod rk cae ksiki sw, wic ci atwo wybra najcisze i ciska je jak kamienie w moj pier.

- Moja kochana, moja zota, moja jedyna! Ja wcale nie ciskam kamieniami w twoj pier

- Ach, to ty mylisz, e ja to mwi dosownie? Doskonale, coraz lepiej! Wic wedug ciebie jestem taka gupia, e nie potrafi sklei przenoni! Doczekaam si, doczekaam! Za moj mio do szalestwa, za moj dusz, za moje ciiao

- miem zauway, e ci ciaa nawet przybyo

- Tak, to zauway potrafisz, tego tylko nie zauway, e mi ubyo to, czym czowiek yje!

- A czym to czowiek yje?

- Zudzeniem! I ty mi to zabrae!

- Ja ci zabraem zudzenie? Jezus, Maria! Jak ja to zdoaem uczyni?

- Zapytaj si swojego sumienia! Zapytaj!

- Z przyjemnoci. Ot moje sumienie powiada, e nie ma sobie nic do wyrzucenia, e ci niczego nie zabierao i pragnie, aby mu w tej chwili daa spokj.

- Tak? A kt mnie mj spokj powrci? Kto mi odda wszystkie nie przespane noce, wszystkie udrczenia i wszystkie rozpacze? O! ty ich nie syszae, ty wtedy spa, kiedy ja sobie wbijaam paznokcie w ciao, aby nie krzycze, aby nie ka i nie szlocha

- Paznokcie w ciao? Napeniasz mnie zdumieniem!

- A ty mnie gorycz

- Dlaczego to wszystko robia, jeeli

- Jeeli?

- Jeeli w ogle to robia

- Co to ma znaczy? Nie wierzysz mi?

- Tego nie powiedziaem

- Wic ju takie nadeszy czasy, e si cierpieniu ludzkiemu nie wierzy, dlatego e jest ciche i milczce! Cudowne czasy, wspaniali ludzie! Lepiej sobie gow roztrzaska o mur, ni y wrd wilkw miej si, szalej, tacz i stawaj na gowie, choby serce w tobie konao, wtedy bd na ciebie patrze askawie, ale nie wa si cierpie cicho, bo ci nie racz uwierzy!

- Kobieto, na Boga, co ty mwisz?!

- Co ja mwi? Mwi, e nie wierzysz w moj mio, e nie wierzysz we mnie, e w nic nie wierzysz. O, ja wiem! Ty jeste przekonany, e ja gram komedi, e ci oszukuj i e ci zdradzam. Powiedz, powiedz wprost, dlaczeg nie mwisz? Czy twoje milczenie, czy wyraz twojej twarzy w tej chwili nie mwi tego, czego nie wa si wypowiedzie sowa? Przecie stoj przed tob, moesz mnie obrzuci sowem jak gradem kamieni, moesz mnie wlec za wosy. Prosz ci! ja nie powiem sowa ani nie wydam jku, o nie! ja umiem cierpie bezgonie. A skowytu mojej duszy nie usyszysz I za co to wszystko? Za to, e ci kocham, e ci uwielbiam, e nie widz poza tob niczego i nikogo Ze si usuwam w cie, aby ty tylko byszcza w socu, e milcz, aby ty mg mwi, e nie pi, aby ty mg spa

- Ale kt ci kae to robi?

- Wic nie chcesz mojej mioci? Gardzisz ni?

- Ale nie! nie!

- Wic ju masz mnie dosy!

- Nigdy, przenigdy!

- Co mi o tym mwio, co mnie ostrzegao, a ja, niemdra, wierzyam, e ci zwyci potg mego cierpienia i pokor mojej mioci. Walczyam o ciebie - z tob. Czy syszysz? Z tob o ciebie! I mylaam, e mnie wesprzesz, e mi dodasz si, abym ci moga wydoby z tego bagna zwtpienia, w ktrym grzniesz bez ratunku. Szukaam sprzymierzeca w mojej mioci; we wszystkim szukaam pomocy, nawet u ciebie, u samobjcy, bo zapomniaam, co powiedzia Tagore, e w walce ycia wasnej trzeba ufa sile. Zemcio si to na mnie, e chciaam by mdrzejsza ni Indianin.

- Powiedzmy Hindus

- Ach, i jego lysz, i to tylko dlatego, e powtarzam jego sowa? O, jakie to szczcie, e nie mamy dzieci, boby zamordowa wasne dziecko dlatego tylko, e byoby ono w poowie i moim. Sprbuj zaprzeczy, jeeli moesz! A widzisz, e nie moesz! Zblade i usta ci dr. Wygldasz w tej chwili jak czowiek zy, w ktrym wyrzuty sumienia wyj jak burza. al mi ci, bardzo mi ci al, bo nie myl, e ja si potrafi mci. Zemsta jest broni ludzi maych, kobieta nie jest zdolna do zemsty. Wic mi ci al! Chciaabym, aby ratowa siebie przed sob. Zniszcz mnie, nawet zabij albo wypd jak bezdomnego psa - ty to wszystko potrafisz - tylko nie drcz mnie i daj mi odej w spokoju, a moe to ci si pomoe ocali. Ja siebie skadam na ofiar. Widocznie Bg tak chce!

- Czy skoczya?

- Z yciem - tak! Z cierpieniem tylko nie skoczyam, bo teraz zacznie si ono dopiero naprawd. Chc jednak cierpie sama, aby ty nie cierpia. Czemu mnie trzymasz w acuchach? Czemu mi nie pozwolisz odej?

- Ale kt ci, u diaba, nie pozwala?

- Aaa! wiec ty chcesz tego?

- Nie ja, ale ty!

- O nie! To twoja myl, to twoje pragnienie. Wic to tak? Odej! Pan askawie pozwala mi odej? Przepraszam, ale dokd? Czy mam std pj wygnana jak pies i utopi si? Czy moe na ulic? Na ulic - syszysz???

- Boe! Boe!

- O, gdyby to moja matka syszaa Ale ty wiesz, e moja matka w grobie

- Cae szczcie!

- O tak, szczcie, bo stanaby przed tob

- Nie mw tego przed noc!

- I plunaby ci w twarz

- Za co?

- Za mnie! Za to, e nasycie si mn i teraz masz mnie do i e wypdzasz mnie na ulic midzy dziewki.

- O! o! o!

- Nie czy sobie wyrzutw! To suszna kara, em nie suchaa rodzonej matki. Ta kobieta wiedziaa, kim ty jeste. Jej wite oczy przewidziay ci na wylot, ale ja, zalepiona, nie chciaam wiedzie o niczym, ja, jak w oczarowany przez ptaka

- Na odwrt! Chyba ptak przez wa

- Ja nie suchaam, kiedy mi mwia w dzie przed lubem: strze si, to literat! a nie ma wikszej hooty na wiecie! O matko! o moja matko! Czemu mnie oddaa w te rce i czemu teraz musimy obie paka, ty w grobie, a ja - gorzej ni w grobie?

- To straszne!

- Straszne? O nie! To wesoe Ja wiem, ty by chcia z tego wszystkiego zrobi tragedi i do tej tragedii chciaby mie mego trupa. Ale go nie bdziesz mia. Chcesz mnie wypdzi? Hola! A dlaczego to ja mam odej, ja - a nie ty? Dlatego, e ja jestem kobiet? O nie! skoczyy si ju te czasy, kiedy kobiet mona byo zamurowa w klasztorze! Mamy jeszcze na szczcie policj i sprawiedliwo, znajdzie si chyba kto, kto si ujmie za kobiet. A ja nie bd milczaa, o nie!

- Jestem przekonany!

- I susznie! Bd krzyczaa na cay wiat o sprawiedliwo i wiat cay wemie mnie w obron. Aaa! Drysz? Boisz si skandalu? Wic jest jeszcze rada nawet na takich jak ty? Och! nie bj si! Zbyt atwe byoby to zwycistwo, zbyt atwe.

- Czy to ju koniec?

- Wic si poddajesz? Patrzcie, jaka wspaniaomylno! I jaka obudna metoda prowokacji. Czy potrzeba byo tylu moich zgryzot i tylu ez? Czy ty przez chwil chocia pomylae, ile mnie kosztuje kade sowo, ktre mi razem z krwi dobywa si z gbi serca? Czy ty w ogle mylisz o tym? O nie! Bo gdyby ci to cho odrobin obchodzio, toby mi nie da cierpie i nie daby mi rwa sobie duszy na szmaty, ale e to moja dusza, kobieca dusza, c to tobie szkodzi? A przecie mnie szo o taki drobiazg, o tak mieszn ma rado Kady czowiek, kady inny czowiek zrozumiaby od razu, pojby w swojej wielkiej mioci, ale ty tylko nigdy nie chcesz zrozumie, ty tylko nie chcesz poj. Ty chcesz widzie moje zy! O tak, nie przecz! Moje zy i moje sowa, ocieko krwi, sprawiaj ci widocznie przyjemno, bo je ze mnie wycigasz, jak nerw po nerwie z ywego czowieka, a to boli, a to boli Zamiast mnie zapyta po prostu, szczerze, z mioci: czego chcesz, moja droga? - ty dyskutujesz, doprowadzasz do ktni, biczujesz mnie, depcesz po moim sercu. A przecie ja bym ci powiedziaa od razu, bo nie mam nic do ukrywania. Teraz to mi ju trudno, bo si co we mnie zawalio. A ja chciaam ci tylko prosi o ma, mizern rzecz Czego ty tak zblad? Czy ci niedobrze?

- O co mnie chciaa prosi?

- Aby mi kupi choin[!] Cho dzieci nie mamy

- I ty z tym przysza?

- Tak, tylko z tym, ale czuam z gry, e . nie zechcesz! Co si z tob dzieje?

- Ty tylko z tym?

- Tak! tak! Co ty robisz, na Boga! Ale, mj kochany, mj drogi, mj najdroszy! Gow tuczesz o cian?! Jezus, Maria! Nie miej si tak strasznie! Ratunku! ratunku! On zwariowa!Pan z kozi brdk

Przyjaciel mj, miy bardzo poeta, opowiedzia mi t histori, ktra wyglda na opowiadanie patentowanego wariata, majcego urzdowe zawiadczenie pomieszania zmysw. Przyjaciel dawa mi trzy razy najwitsze sowo honoru, e w tej hecy bra udzia. Gdyby raz, to moe bym jeszcze jako tako uwierzy, ale trzy razy - to troch za wiele. Ubocznie tylko nadmieniam, e mj przyjaciel jest to pijaczyna na wielki kamie. Pod tym ktem widzenia rzecz si staje zrozumiaa. Oto co mi ten bcwa nabredzi:

Niedawno oszoomia mnie mia wiadomo, e stary kutwa, po ktrym miaem dziedziczy, zjad pieczone prosi, niesychan ilo liwek, a potem napi si lodowatej wody. Kiedy kto ma lat siedemdziesit, nie powinien tego robi, chyba e ma miego spadkobierc. Zemsta natury bya natychmiastowa i poczciwy staruszek umar. Z rozrzewnieniem opowiadano mi, jak do ostatniej chwili zachowa jasno i bystro umysu i jak z oszczdnoci zdmuchn gromnic na dug chwil przed mierci. Zjad te przed oddaniem Bogu ducha pieczone kurcztko, aby si nie zmarnowao.

Poniewa dziao si to w prowincjonalnym, obskurnym miasteczku, trzeba byo tam jecha, aby sprawdzi, czy dobry, stary czowieczyna naprawd umar, mogo i to by bowiem, e z oszczdnoci wpad na dwa, trzy lata w letarg, aby nie marnowa wiec i oby si bez jedzenia. Spadek - rzecz oczywista - by na ostatnim planie (!), chocia tylko w maych miastach bywaj due spadki. Tam zacni nieboszczykowie umiej wie ycie skromne i bogobojne, tasze s lekarstwa i doktorzy nie tak apczywi. Szczerze mi al ludzi, ktrzy si spodziewaj spadku choby w Warszawie, gdzie koszty mierci s niepomierne, i spadek kurczy si jak jaszczur w powieci p. Honoriusza Balzaca.

Ja z mojego uczciwego nieboszczyka byem wcale zadowolony, tak e nie przeklinaem zbytnio pobytu w szarym, botnistym i ydowskim miecie. Min miaem przyzwoicie strapion i nieboszczyk, jeli na mnie spojrza, mg mie chwil prawdziwej radoci. Temu zacnemu czowiekowi zawsze i we wszystkim si wiodo i nawet po mierci mia szczcie, na takiego jak ja natrafiwszy spadkobierc.

Kiedy si stao oczywiste, e miy nieboszczyk, nawet gdyby si zbudzi z letargu, nie zdoa podwign niesychanej iloci kamienistej ziemi, gdy robota na prowincji nie jest fuszersk robot stoeczn, a grabarze s tam dokadni i pracowici, kiedy dusza Harpagona odesza do raju w caej paradzie, bo we fraku, rozcitym na plecach, trzeba byo pomyle, w jaki sposb ukoi ao i zmartwienie.

Musiaem przez dwa dni jeszcze drepta po bruku przyjemnego tego miasta. Mj zacny krewny, sam ju w raju bezpatnie wszelkich wspaniaych uywajcy rozkoszy, nie mg mie do mnie pretensji, e jeszcze za swoje pienidze, bo jego trzymay w uwizi niezliczone formalnoci, chc pocieszy strapion i niewyspan dusz. Tylko ludzie li i obudni, otrzymawszy spadek, udaj, e umieraj z aoci, czowiek rozsdny powinien ucieszy nieboszczyka, dajc mu dowd, e jego skarbw le nie uyje, lecz je spoyje w radoci i w bogim weselu, e uczyni to, jednym sowem, czego on uczyni nie umia, i wskutek tego mgby mie za grobem wyrzuty sumienia.

Do byo trudno w maym miecie oszale. Mona sobie byo wprawdzie kaza poda do obiadu lody ananasowe i hawaskie cygaro, takie jednak polecenie nie miao sensu, bo wywoaoby tylko zbiegowisko, zupenie zreszt niepotrzebne, gdy w caym miecie nie byo ani ananasa, ani hawaskiego cygara. Mona byo zakupi wszystkie pokoje w pierwszorzdnym hotelu, co powinno wywoa sensacj; i ten pomys jednak rwnie by bez sensu, w caym bowiem hotelu byy tylko dwa pokoje, a w jednym sta bilard, ktry od przypadku suy jako ko.

Nie byo to jednak miasto najgorsze. le jest sdzi z pozorw. Ostatecznie bowiem znalaza si rozrywka pierwszorzdna. W miecie tym goci kabaret, tingeltangel, co w tym rodzaju. Na zielonym papierze czerwon farb, kolawymi literami, udajcymi litery druku, byo wypisane, e w kawiarni Japoskiej odbywa si codziennie przedstawienie monstre najwybitniejszych gwiazd wiata, artystek i artystw stoecznych.

Ha! ycie bucha radoci jak gejzer. Nawet tu.

W pobliu miasta znajdoway si gone w wiecie kopalnie nafty, wic rodowisko ludzi bogatych, skonnych do hazardu, bardzo przeto szczliwych lub nieszczliwych. Na obie te dolegliwoci, na szczcie i na nieszczcie, wymylia natura jedno wsplne lekarstwo: szampana. Rzecz prosta, e po tak zawiym wykadzie wniosek jest prosty, ten mianowicie, e nawet w tak obskurnym miecie kabaret, w ktrym mona dosta szampana, mg mie widoki powodzenia. Czowiek rzadko pija naft, z reguy jednak umie naft zmieni w wino. Jest to bosk cech natury ludzkiej, e wszystko, dziegie, smo, sl, sztuczny nawz, kartofle i pszenic umie ona szybko, jednym gestem, uywanym przez czarownikw, zmienia w wino.

Nie bez trwogi jednak wchodziem do wzniosego lokalu, w ktrym szalao miejscowe ycie. Lokal by spelunk. Histori jej mona byo wyczyta na tapetach. Niezliczone pokolenia much umary i pogrzebane s na yrandolu; wspaniale lustro zdobio jedn cian. Kiedy w to lustro, porysowane, pknite w samym rodku ywota swojego, zamorusane i nie myte od chwili swoich narodzin, spojrza czowiek - cofa si natychmiast przeraony. Byo to zaczarowane zwierciado. Najbardziej urodziwa twarz czynia si szpetna; oczy odbiegay od siebie, jak gdyby w nagym przeraeniu; nos przybiera ksztaty niesamowite, usta rozszerzay si w okropnym cierpieniu, widziae upiora, ktry by zielony i straszny. Byo to prawdziwe zwierciado ywota, w ktrym wszelki szych i marno ziemska przybieray ksztat waciwy. Z brudnej toni zwierciada patrzy w ciebie upir, miejcy si szatasko na temat: cha! cha!

Z jednej strony sali, naleycie mierdzcej, by bufet. Na dugim stole, obitym cerat, tusto si pocc, tak e wszystkie wody wszystkich oceanw zmy by jej do czysta nie mogy, stay jakie szka, jakie wdliny i sery. Samobjca drgnby, zbliywszy si do tej zastawy. Byy tam rzeczy, radujce odek, byy jednak i takie, ktre s radoci oczu, a przez oczy raduj ducha. W metalowych niewypowiedzianego koloru kieliszkach barwiy si kwiaty. Sztuczne kwiaty, podobne do zakurzonej, uwidej, straszliwej zaniedziaej cnoty.

Po stronie przeciwnej ustawiono estrad, ktra przypominaa nudny katafalk. Stao na niej pianino, w ktrym dusza dawno umara, a targana co nocy za wosy swoich strun, wydawaa spoza grobu chrapliwe, okropne, szczekajce rzenia. Pianino to bite po ebrach, torturowane z pasj przez ohydnego Torquemad drao jak czarna trumna, w ktrej lecy nieboszczyk zwariowa i wierci si z powodu wyrzutw sumienia, pakao, dostawao czkawki, jczao basem guchym i podziemnym, bulgotao spazmem, charkotao kaszlem uporczywego suchotnika, nagle zawyo, po czym odezwao si drewnianym gosem puszczyka, a po chwili zaczo kwili cieniutkim, piskliwym, dreszcz budzcym gosikiem podrzutka, cinitego pod cudze drzwi na niegu i mrozie; wszystkie za te gosy wstaway i umieray w rytmie, wic kiedy zamkne oczy, miae widzenie, e oto straszliwy szkielet wsta, taczy i plsa radonie, piszczelami sucho chrzci i pomrukuje sobie, raz wysoko, raz nisko, a czasem nie moe doby gosu z przepalonej mierci gardzieli, gdy co drugi klawisz nie odpowiada. W takim instrumencie musi by zaklta dusza starej panny, ktra le i bez wytchnienia grajc na fortepianie, zatruwaa ycie ssiadom. Teraz j za to cign za wosy, kadym ruchem pedaa gniot jej ono, a ona skary si biedactwo.

Pianino to, jego dusza aonie jak godny pies skamlca, musiao wzruszy niejednego suchacza; dlatego dobrzy ludzie, kiedy sobie w serce z winem nalej dobroci, ual si zawsze nad takim instrumentem i jeden leje w jego wntrze wino, drugi kieliszek koniaku, inny sardynki w nie wrzuca, cytryn, cygaro. A to zwierz wszystko poera i znowu pacze, i ka, i rzzi, i flaki z siebie wrd wycia wypruwa.

Za bufetem siedziaa panna tusta, przy pianinie mistrz bardzo chudy. Panienka miaa piersi takiej niezwykej obfitoci, e moga nimi wykarmi nie tylko mae i skromne w wymaganiach niemowl, lecz stu Tatarw, chciwie i bez opamitania przez dzie cay kobyle mleko pijcych. A dziw bra, e w jej pobliu mg si uchowa kto tak bardzo chudy jak to widmo, piszczelami palcw tukce w piszczele klawiszw. Od samego patrzenia na t mi panienk mona byo przybra na ciele. Siedziaa za tym bufetem, ponura jak sowa, liczc kostki cukru i plasterki cytryny. Ilekro spojrza kto na ni, umiechaa si jak ropucha, kiedy sobie przypomni kochanka.

Poniewa bya to niedziela, w spelunce byo sporo goci, nie tak wielu jednak, aby ich to biedactwo spoza bufetu nie mogo zmieci na swoim onie bez wielkiego trudu.

U wejcia przywita mnie dyrektor kabaretu.

Ujrzawszy t twarz, wzdrygnem si. Indywiduum byo we fraku, ktrego cokolwiek wytworny nieboszczyk nigdy na siebie nie pozwoliby woy. Wierzgaby jak ko. W brudnawym gorsie, widocznie przyczepionym do niewidzialnej koszuli, tkwiy dwa bezczelne szkieka, zrobione na brylanty. Spodnie uoone byy w harmonijk. Indywiduum miao jednak twarz niezwyk. By to starszy ju pan, sdziwy, z brdk szczecinowat, podobn do kolej. Oczy mia bystre, czarne i mdre. Na twarzy bladej i niezwykle inteligentnej widniay gbokie bruzdy, jakby lad po cierpieniu, co przez t twarz o szlachetnym wyrazie przeszo jak ostry pug. Czoo wysokie, mdre, czoo czowieka mylcego i nieustannie trapionego czym, co si w nim, w gbokim wntrzu tamsi i przewala. Bya to twarz zabiedzona, bladoci swoj przechodzc w sino, niepokojca, brzydka, a jednak w brzydocie swojej pocigajca. Miao si wraenie, e to wielki pan, rasowy szlachcic, pobity jakim nieszczciem, przywdzia frak, ohydny i zatuszczony, i na dnie ycia eruje, aby y.

Jedno w tej twarzy dziwacznej byo naprawd liczne - to umiech. Umiech smutny, cichy, jaki rozrzewniony, miy i dobry, a rwnoczenie zbolay i ironiczny, umiech zimnej, dotkliwej pogardy nie schodzi z pergaminu tej twarzy i wci si bka, wci si wi wkoo kcikw ust.

Czowiek ten wyglda jak stary arystokrata, co si zabka do zbjeckiej spelunki.

Kiedy wszedem, oceni mnie jednym ruchem mdrych swoich oczu i szybko podszed ku mnie. Wtedy zauwayem, e chroma silnie.

Z ukonami podprowadzi mnie do stolika w pobliu bufetu, spoza ktrego spywa ku mnie dziewiczy, lecz tusty i gsty jak zjeczae maso, umiech.

Pan z kozi brdk widocznie mnie wyrnia z niewielkiej gromadki goci tak rozbawionych, jak gdyby to by raut paralitykw albo doroczne wito w klubie samobjcw.

Atmosfera bya cika, duszna i parna.

Pan dyrektor objani mnie, e straciem dwa numery programu, lecz e nie mam czego aowa, gdy byy sabe. Za chwil jednak zaczn si atrakcje wyborowe, wobec czego suszne wydao si pytanie, czy bd jad kolacj w tym wytwornym zakadzie? Nie, nie bd jad kolacji. Kto jednak przychodzi do kabaretu, ten szuka pewnie podniety do szalestwa i takiemu pewnie jest wszystko jedno. Komu jest wszystko jedno, ten si zwykle upija. Nie miaem wprawdzie do tego najmniejszej ochoty, atwiej jednak zwlec dwie godziny z butelk, ni bez niej. Do butelki mona gada, a ona nie odpowiada, susznie te najwiksi mdrcy uznali flasz za jedyn towarzyszk, godn czowieka.

Wobec tego zwrciem si do sympatycznego dyrektora, ktry z umiechem agodnym i mdrym czeka rozkazw.

- Jakie macie wina?

- Najgorsze na wiecie - odrzek agodnie dziwny ten czowiek.

Odpowied bya imponujca.

Umiechnem si.

- Dobrych win nie ma ju nigdzie - mwi on - ajdactwo ludzkie nie uszanowao nawet wina. C moemy panu da? Troch wody sodowej z drodami i z landrynkami. Jak pan kae, aby si to paskudztwo nazywao? Nazwy s stare i autentyczne.

Spojrzaem z podziwem na tego szczerego czowieka i on w teje chwili spojrza mi w oczy. Co mnie tkno. T ciekaw i niezwyk twarz ju gdzie widziaem. Ale gdzie?

- Przed dwoma dniami, panie! - rzek cicho dyrektor.

- Co si stao przed dwoma dniami?

- Widzia mnie pan w domu swego wuja.

Stropiem si. C za indywiduum? Czyta w mylach, czy co?

- Pan jest odgadywaczem myli?

- Bynajmniej, ale grymas twarzy czowieka, ktry chce sobie co przypomnie, jest bardzo atwy do odczytania. W tej chwili za mg pan zajmowa si tylko moj mizern osob.

Wszak to jasne!

- Tak, to jasne Niech pan usidzie, panie dyrektorze.

- Dzikuj bardzo. Jest pan bardzo uprzejmy. Za chwil odrabiam mj numer na tej przekltej estradzie, ale mam jeszcze czas

Przynieli jakiego nowo narodzonego szampana, straszliwa za Fizjonomia kelnera, na ktrej widok zadraby z radoci kady sdzia ledczy, zapytywaa mnie, czy nala take dyrektorowi? Kazaem nala skwapliwie.

- Musi pan pi to, co pan sam nawarzy - rzekem, wcale tym pocieszony, e znalazem wsplnika do nieszczcia, szampan tak bowiem wyglda w istocie jak nieszczcie. Byt bladoty jak czowiek, ktry z rozpaczy nie pi, cierpki jak beznadziejnie chory, kwany jak czowiek chory na wtrob i czu go byo korkiem. Wysoka marka, jednym sowem.

- Pije si nie wino, tylko rado, ktra chodzi za winem i pije si dusz czowieka przy winie - rzek dyrektor.

- Piknie powiedziane Wic ja pana widziaem na pogrzebie mojego wuja? Tak, teraz sobie przypominam Czy pan by jego przyjacielem?

- Nie miaem zaszczytu zna tego dostojnego czowieka.

- Aj! Dlaczeg tedy mia pan tak zmartwion min?

- Jednego czowieka mniej na wiecie, chocia to may powd do aoci. Waciwie to ja dlatego byem zmartwiony, e to kogo innego chowaj, a nie mnie.

- No! no! A kt bya ta pani w grubej aobie, ktr pan prowadzi pod rk, co tak bardzo pakaa?

- Chcia pan pewnie powiedzie gruba pani w cienkiej aobie. To bya moja ona. O, siedzi w tej chwili za bufetem.

- Niepodobna! A c on pask czyo z moim wujem?

- Nic.

- Nie rozumiem! Wic czemu ta kobieta pakaa?

- Bo to, widzi pan, ja jestem rwnoczenie przedsibiorc pogrzebowym

- O! o! o!

- Tak, panie. Miaem zaszczyt wasnorcznie bra miar z nieboszczyka, pragnem bowiem, aby trumna bya wygodna. Nie bd dodawa, e czyniem to z ca moliw delikatnoci, aby zbytnio szanownego nieboszczyka nie mitosi, jak to jest w zwyczaju. Pan pojcia nie ma o brutalnej bezceremonialnoci, z jak si zazwyczaj ci szakale, ktrzy urzdzaj pogrzeb, odnosz do dostojnych zwok.

- A paska ona?

- Udzia mojej ony w tym smutnym obrzdzie by raczej natury artystycznej. Moja ona bya kiedy aktork i grywaa aoliwe i rzewne role. Matka, ktrej jednego dnia umaro siedmioro dzieci nie potrafi tak zapaka, jak to bez najmniejszego po