KWARTALNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Nr 3–4 (47–48) 2016 · Św. Jan Nepomucen Jan z Nepomuka był...

44
KWARTALNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Nr 3–4 (47–48) 2016 Nad Dłubnią • Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej www.michalowice.malopolska.pl/spzm/ EGZEMPLARZ BEZPŁATNY ISSN 1733-5507 • Konserwacji czas… Kapliczka św. Jana Nepomucena z Zerwanej Kapliczka Matki Bożej z Wilczkowic Kapliczka śródpolna z Masłomiącej Masłomiąca w sercu i pamięci Miło wspomnieć – spotkanie w Miechowie Generał Michał Sokolnicki i szlak wojny 1809 roku Święto ul. Leśnej w Michałowicach

Transcript of KWARTALNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Nr 3–4 (47–48) 2016 · Św. Jan Nepomucen Jan z Nepomuka był...

1

KWARTALNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Nr 3–4 (47–48) 2016• Nad Dłubnią • Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej

www.michalowice.malopolska.pl/spzm/

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

ISSN 1733-5507

• Konserwacji czas… – Kapliczkaśw.JanaNepomucenazZerwanej– KapliczkaMatkiBożejzWilczkowic– KapliczkaśródpolnazMasłomiącej

• Masłomiącawsercuipamięci• Miłowspomnieć–spotkaniewMiechowie• GenerałMichałSokolnickiiszlakwojny1809roku• Świętoul.LeśnejwMichałowicach

„Nad Dłubnią” Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej32-091Michałowice,ul.JanaPawłaII1

tel./fax123885016www.michalowice.malopolska.pl/spzm/Konto:80858900060180001001620001

W dniu 2 lutego br. – sporą grupą, złożoną z członków i sympatyków Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowic-kiej „Nad Dłubnią” – odbyliśmy, od dawna planowaną i po wielokroć zapowiadaną, wycieczkę do Miechowa. Za spra-wą p. Stanisława Piwowarskiego – prezesa Miechowskiego Oddz. PTTK, regionalisty, historyka „Polski Podziemnej”, orędownika Ziemi Miechowskiej, jako jednego z ważniejszych mateczników walki o wolność, począwszy od Insurekcji Kościuszkowskiej, poprzez tradycję powstań narodowych, aż po podziemie wojny 1939 r. – a także, dzięki obecności na tym spotkaniu p. Włodzimierza Barczyńskiego – dyrektora Muzeum Ziemi Miechowskiej i p. Bronisławy Pawelec – prezeski Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Miechowie, mieliśmy okazję zwiedzić najważniejsze i najpiękniejsze miejsca starego Miechowa, a wśród nich: Bazylikę Grobu Bożego, Skarbiec, zabudowania poklasztorne bożogrobców wraz z nowoczesnym pomnikiem Macieja Miechowity (dłuta Wincentego Kućmy) – polskiego uczonego czasów jagielloń-skich, rektora Akademii Krakowskiej, witającego przybyłych tutaj, na niewielkim dziedzińcu obok świątyni.

– M i ł o w s p o m n i e ć … –

Choć dzień był chłodny i pochmurny, a tu i ówdzie dało się słyszeć pociąganie zmarzniętymi nosami, to jednak nasi znakomici przewodnicy sprawili, że z ogromną przyjemnością i zaciekawieniem zagłębialiśmy się w zawiłości histo-rycznych opowieści o zdarzeniach, zabytkowych miejscach i dawnych mieszkańcach starego Miechowa.

W Galerii „U Jaksy” – mieszczącej się w oryginalnych piw-nicach, zbudowanych z surowego kamienia i gotyckiej cegły – obejrzeliśmy bieżącą wystawę współczesnego malarstwa oraz zaznajomiliśmy się ze wszechstronną wystawienniczą, edukacyjną, koncertową oraz teatralną funkcją galerii.

Na koniec – gorące danie i słodki deser, jakimi ugosz-czono nas w cenionej tutaj restauracji „Vita” Krzysztofa Muszyńskiego, wzmogły jeszcze bardziej i rozgrzały miłą atmosferę tego spotkania… Dziękujemy!

RedakcjaAutorem zdjęć jest Adam Bubka.

1

Sporo czasu minęło od chwili, kiedy w „Naddłubniań-skich Pejzażach” [Nr 3–4 (23–24) 2009], wydanej z koń-cem roku 2009 r., pojawił się obszerny artykuł o rodzi-nie państwa Jarzębińskich, „Starej Aptece” i o kapliczce św. Jana Nepomucena – posadowionych na ich posesji w Zerwanej, pozostających pod stałą, troskliwą opieką swych właścicieli.

W pobliżu kaplicy św. Jana Nepomucena przebiegał nie-gdyś trakt pielgrzymkowy – wiodący wzdłuż rzeki Dłubni, od klasztoru norbertanek w Imbramowicach, ku sanktuarium w klasztorze cystersów w Mogile. Wybór miejsca na skrzyżo-waniu szlaków, podkreślał znaczenie ideowe przydrożnej kapli-cy i świadczył o prestiżu fundatora, którym był bez wątpienia ówczesny dziedzic Wilczkowic (wg G. Zań-Ograbek).

„Zarówno kaplica, jak i figura Świętego – pisaliśmy wówczas – nie posiadają odrębnego opracowania mono-graficznego, są wzmiankowane w nielicznej literaturze (por. zestawienia bibliografii). Posiadają natomiast sze-rokie omówienie w niepublikowanej karcie ewidencyjnej zabytku, opracowanej przez mgr Marię Wierzchosławską w roku 2000, znajdującej się w Archiwum Wojewódzkie-go Małopolskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie. Historia obiektu została nakreślona w oparciu o ten mate-

– K O N S E R W A C J I C Z A S … –Tablica: Barokowa kaplica św.JanaNepomucena

Powstanie kaplicy przypisuje się ini-cjatywie dziedziców Wilczkowic i datuje na czas po 1744 r. Jest to data powstania kamiennej polichromowanej figury świę-tego, umieszczona na cokole. Wówczas położenie kaplicy było peryferyjne w sto-sunku do historycznego centrum Wilczko-wic, jednakże eksponowało skrzyżowanie szlaków komunikacyjnych, wylot drogi prowadzącej do Więcławic – siedziby pa-rafii.

Prawdopodobnie pierwsza stanęła tu figura, która wkrótce zyskała okazałe za-daszenie, wsparte na murowanych filarach. Taki stan uwiecznił Feliks Radwański w notatkach z lat 1830–1860, dodając komentarz: Kapliczka w Wilczkowicach raczey figu-ra w altanie sześciogranney. Rysunek przedstawia kaplicz-kę w widoku od strony frontowej, jako sześciofilarową budowlę, wspartą na wydatnym cokole, nakrytą sześcio-bocznym łamanym dachem namiotowym o ugiętym pro-filu, z dekoracyjną sterczyną u góry. Pół wieku później przestrzenie między filarami zostały zamurowane i otyn-kowane.

Św.JanNepomucen

Jan z Nepomuka był wikariuszem ge-neralnym i kanonikiem praskiej katedry św. Wita. W końcu XIV w. wszedł w kon-flikt z panującym wówczas królem czeskim Wacławem IV Luksemburczykiem, zna-nym z hulaszczego trybu życia i niechęci do Rzymu, na jego rozkaz został w 1393 r. zamordowany i wrzucony do rzeki Wełta-wy. W 1729 ogłoszono go świętym. Jedna z legend mówi, że św. Jan Nepomucen zgi-nął w obronie tajemnicy spowiedzi.

Święty Jan Nepomucen jest patronem do-brej spowiedzi, symbolem milczenia, lojal-ności. Pomaga w dotrzymywaniu tajemnic,

sprawuje opiekę nad honorem oraz życiem rodzinnym. Jest także patronem chroniącym przed powodziami i wzburzo-nymi wodami, a także patronem mostów i przepraw, bez-piecznego podróżowania i szczęśliwego powrotu. Chroni pola i zasiewy zarówno przed powodzią, jak i suszą. Świę-ty Jan Nepomucen potrafi również usprawnić gospodarkę wodną organizmu, likwidując obrzęki i opuchlizny.

Figury św. Jana Nepomucena ustawiano zazwyczaj w pobliżu mostów i rzek, w okolicy skrzyżowania dróg, na placach publicznych i przy kościołach.

riał, a podejmowane prace konserwatorskie być może po-zwolą na poszerzenie stanu wiedzy zarówno o dziejach zabytku, jak i o twórcy monumentalnej figury Świętego.

Kaplica murowana (…), częściowo przekształcona, pozbawiona stylowego dachu, znajduje się w stanie za-grożenia technicznego i wymaga niezwłocznego podjęcia prac restauracyjnych.

Rzeźba kamienna, wykonana w wapieniu pińczow-skim, pobielana, wykazuje wprawdzie niezły stan tech-niczny, lecz także daleko posuniętą degradację estetyczną oraz ubytek w formie braku lewego przedramienia Świę-tego, a także wymaga uzupełnienia atrybutów, związa-nych z przedstawieniem ikonograficznym.Stan techniczny zabytku, jego wartość historyczna

iartystycznaobligujądopodjęciapilnychprackonser-watorskich,którychcelembędziezapewnienietrwało-ścitechnicznejiprzywrócenieutraconychwalorówsty-lowychiestetycznych”.

Starania właścicieli zabytku o pomoc finansową i fa-chową, podjęte w roku 2010, spaliły niestety na panew-ce… Za to kolejny rok – 2011 – przyniósł dotację od Wo-jewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Rozpoczęto prace wstępne…

I tak – notatka służbowa z komisji dotyczącej działań prowadzonych przy kaplicy św. Jana Nepomucena w Zerwa- nej – sporządzona tamże dnia 8.08.2011 r. informuje o dokonaniu oględzin obiektu i rozpoczęciu I etapu prac.

ETAPI– wykonanieizolacji (po stronie zewnętrznej i wewnętrznej ścian kaplicy)iwzmocnieniefundamentów(uzupełnie-

nie cegłą rozbiórkową ubytków ścian, zagrażających konstrukcyjnie stabilności kaplicy); – demontażistniejącegowtórnegozadaszeniaizabezpieczeniedoczasurealizacjinowegoprojektowanegodachu

(demontaż istniejącej, wtórnej więźby dachowej wraz z pokrywającą ją blachą oraz ceglanego – także wtórnego –

2

wieńca; przygotowanie budynku do położenia ozdobnej kopuły wg rysunku F. Radwańskiego, w kolejnym etapie prac; podjęto też decyzję o nie wyburzaniu ścian wypeł-niających przestrzenie między filarami, które – zgodnie z odkrytym datowaniem – pochodzą z końca XIX w., sta-nowiąc najpóźniej dobudowaną część pierwotnej altany.

Kraków, dnia 15 maja 2012 r. – prof. Ireneusz Płuska, rze-czoznawca Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w specjalności konserwacja rzeźby, detalu architektonicznego i powierzchni architektonicznej – w piśmie skierowanym do p. Andrzeja Jarzębińskiego, napisał m.in.: Na Pana prośbę, jako właściciela i użytkownika zabytkowej barokowej kaplicy św. Jana Nepo-mucena, znajdującej się na Pana posesji w miejscowości Zerwana, sporządziłem niniejszą opinię, uzasadniającą konieczność powierzenia prac konserwatorskich firmie Budowlano-Konserwatorskiej VIBUD mgra inż. Wiesława Widy, ul. Pleszewska 16/2, 31-220 Kraków.

Z satysfakcją, pozwalam sobie na wstępie zauważyć – Pana zaangażowanie w uratowanie niezwykle cennego dla kultury narodowej za-bytku, w postaci oryginalnej kapliczki o charakterze miniaturowej barokowej świątyni z XVIII-wieczną figurą św. Jana Nepomucena. Pana postawa i stosunek wobec dziedzictwa narodowego, muszą budzić szacunek.

Z dalszej części pisma dowiadujemy się, że – w roku 2011, firma VIBUD – wyłoniona do wykonania zadania, w wyniku prawidłowo przeprowadzonej procedury konkurencyjnej z zasadami Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie – rozpoczęła prace badawcze architektoniczne i konserwatorskie, wraz z opracowaniem projektu budowlanego.

(…) Przedstawiony mi program prac konserwatorskich jest prawidłowy i zgodny z współczesnymi zasadami konserwatorskimi i zalecam go do praktycznej realizacji, przy dalszych pracach odnowienia kaplicy.

Zachowanie przy tak specjalistycznej konserwacji zasady „jednej ręki”, jest jak najbardziej uzasadnione i pożądane.Opiniuję pozytywnie Pana propozycję i wnioskuję, ze względu na dobro obiektu zabytkowego, o ponowne powierzenie prac konserwator-

skich firmie VIBUD – w trybie negocjacji z jednym oferentem.Prof. Ireneusz Płuska

ETAPII– pracestolarskie,ciesielskieidekarskie (w sierpniu 2012 r. wykonano więźbę nowego dachu oraz jego pokrycie

blachą miedzianą – zgodnie ze szkicem F. Radwańskiego; z tego etapu prac wyłączono wykonanie zwieńczenia w postaci wielobocznej sterczyny, kuli i krzyża oraz realizację sufitu kaplicy z desek modrzewiowych).

ETAPIII– opracowanieścian,filarów,detalisztukatorskichoraznawierzchniwewnątrzizewnątrzkaplicy(sierpień–listo-

pad 2012; prace zakończono i odebrano 11 listopada 2013; usunięto mechanicznie resztki wypraw tynkowych na ścianach kaplicy, odsłaniając cegłę o zdegradowanej strukturze – poddaną częściowej wymianie; wykonano do-datkowe połączenia muru wypełniającego z filarami; zdjęto formę z najlepiej zachowanych profili sztukatorskich głowic i baz pilastrów, a następnie zrekonstruowano je; wewnątrz i wokół kaplicy wysypano tłuczeń przemieszany z ziemią, tworzący wewnątrz nawierzchnię przepuszczalną, dla dostających się tam wody i śniegu, zaś zewnętrznie chroniący mury od odbitej wody opadowej.

ETAPIV– konserwacjapolichromowanejfiguryśw.JanaNepomucenawrazzcokołem (w czerwcu 2014 r. rozpoczęto usu-

wanie wtórnych nawarstwień farb i pobiał z kamiennej figury i cokołu, odkrywając pod nimi ślady polichromii, pochodzące z czasów ustawienia figury. Zdecydowano wówczas o pełnej rekonstrukcji warstwy malarskiej w przy-padku figury św. Jana Nepomucena, nie znajdując śladów polichromii na cokole, na którym – po usunięciu przema-lówek – odkryto napisy ryte w kamieniu, akty wandalizmu z XVIII i XIX w. Postanowiono pozostawić tego „świad-ka historii”. Uzupełniono brakującą rękę Świętego i fragment trzymanego przez niego krzyża, konsultując szczegóły anatomii dłoni z właścicielem obiektu, p. Andrzejem Jarzębińskim (lekarzem). Prace zakończono 6.10.2014 r.

3

Wroku2015wykonano zwieńczenie dachu, w postaci wielokątnej sterczyny, zakończonej kulą i postawionym na niej ażurowym, metalowym krzyżem. W kuli zamknięto informację dla przyszłych pokoleń – ręcznie wykaligrafowany na papierze czerpanym tekst – mówiący o przeprowadzonej w latach 2011–2015 konserwacji kaplicy św. Jana Nepomucena w Zerwanej, garść banknotów i monet, a także egzemplarz gazety codziennej – „Dziennika Polskiego” z tego czasu.

4

Św. Jan pełen blasku słucha ludzkich żaliZerwana.ZadawnąaptekąwogrodzieJarzębińskichstoinajwiększawMałopolsce

figuraśw.JanaNepomucena.Gospodarzewtrosceozabytekprzezpięćlatremontowaliikonserwowalibarokowąkaplicę.

Z jednej, drugiej i trzeciej strony posesji rodziny Jarzębińskich biegną drogi. A niespełna 200 metrów dalej płynie rzeka Dłubnia, której wody niejednokrotnie groźnie wzbierały i niepokoiły okolicznych mieszkańców. Nad podróżującymi oraz nad miejscową ludnością obawiającą się wzburzonych wód czuwa św. Jan Nepomucen. Spogląda na okolicę Zerwa-nej z polichromowanej, kamiennej figury z pińczowskiego kamienia stojącej na wysokim cokole. Stoi w okazałej barokowej kaplicy.

Rzeźbiona postać tego Świętego, symbolu milczenia i lojalności, patrona dobrej spowie-dzi, życia rodzinnego, ale także opiekuna szczęśliwej podróży chroniącego od powodzi i wzburzonych wód jest tutaj od 1744 roku.

Janina Jarzębińska z uśmiechem otwiera bramę, zaprasza do swojego ogrodu. Jest się czym pochwalić. Piękny zabytek prezentuje się w pełni blasku. Barokowa kaplica i kunsz-towna rzeźba zostały oddane po gruntownym remoncie. Wystarali się o to radczyni prawna i lekarz Janina i Andrzej Jarzębińscy, właściciele posesji, którzy obecnie przekazali nierucho-mość synowi Krzysztofowi Jarzębińskiemu i jego żonie Alicji.

Początkowo w 2010 roku właścicielom i opiekunom zabytku odmówiono pomocy. Gdy rok później udało się pozyskać dotację od Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, pani Janina z radości wycałowała urzędników.

– Kaplica jest duża, wymagała wielkich nakładów. Długo staraliśmy się o wsparcie tego przedsięwzięcia. Wiedzieliśmy, że remont będzie kosztowny. Gdy okazało się, że dostanie-my dotację cieszyłam się bardzo, bo dzięki niej mogliśmy zrobić kapitalny remont – wspo-mina w ulgą Jarzębińska.

Kaplica stoi w uroczym ogrodzie, którego ozdobą są puszące się pawie, pszczoły uwija-jące się przy pracy, kolorowe kwiaty i pnącza. Gospodyni siada na ławeczce przy św. Janie Nepomucenie i opowiada dawne dzieje. – Fundatorami kaplicy byli ówcześni właściciele Wilczkowic. Najpierw postawili tu w 1744 roku znakomicie rzeźbioną figurę św. Jana. Pół wieku później powstała okazała konfesja. Ściany i dach kaplicy pierwotnie wyglądały tak, jak obecnie – wspomina.

Jednak były trudniejsze lata, gdy zabytek popadał w ruinę. W 1900 roku wykonano do-raźne prace konserwatorskie, ale z powodu braku pieniędzy powstał tylko prowizoryczny dach w kształcie namiotowym. O polichromię figury nikt już nie dbał. Całość została zama-lowana na biało.

Gdy do Zewranej w 1912 roku przyjechał z poznańskiego Maksymilian Jarzębiński z żoną Salomeą (to dziadek obecnego opiekuna zabytku Andrzeja Jarzębińskiego) kaplica nie miała już pierwotnego wyglądu. Jednak, żeby odświeżać zabytek następne pokolenia odnawiały ją i stojącą w środku figurę św. Jana nakładając na całość kolejne warstwy wa-piennego podbiału. Tak też była odświeżana za czasów, gdy właścicielem majątku byli ro-dzice pana Andrzeja – Zdzisław Jarzębiński z żoną Marią.

Obecnie mieszkańcy tej posesji również przez długi czas malowali na biało figurę i ściany kaplicy. A jednocześnie zabiegali o jej gruntowny remont. – Nie wiedzieliśmy, że na figurze pod kilkunastoma warstwami wapiennego podbiału kryje się polichromia. Wyszło to podczas prac konserwatorskich i udało się odtworzyć pierwotny wygląd kamiennej rzeź-by – cieszy się pani Janina.

Prace konserwatorskie pozwoliły także na odtworzenie urwanej ręki św. Jana Nepo-mucena. Jednak nim do tego wszystkiego doszło, Jarzębińscy musieli napisać wiele pism, wniosków i zapewnić pieniądze na wkład własny całej konserwacji. Jako właściciele musieli pokryć 2 procent wartości zadania. Konserwator przekazał dotację w pięciu transzach od 2011 do 2015 roku. Jak wyliczył Maksymilian Sudewicz, główny specjalista w Wojewódz-kim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie, wyniosła ona 480 tys. złotych.

Przedsięwzięcie wymagało także zorganizowania konkursu, żeby wyłonić wykonawcę prac remontowo-konserwatorskich. Prowadziła je Małgorzata Wida, konserwator dzieł sztu-ki, współpracowali z nią archeolodzy, badacze architektury, na każdym kroku czuwali hi-storycy sztuki – Genowefa Zań-Ograbek oraz Maria Wierzchosławska, a nadzór nad całością sprawował Maksymilian Sudewicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krako-wie. To on państwa Jarzębińskich nazywa opiekunami kaplicy świętego Jana Nepomucena.

– Opiekunowie, bo w tym przypadku pojęcie opiekuna odzwierciedla wielką i autentyczną troskę właścicieli o powierzone im dobro kultury. Państwa zaangażowanie, pasja i świado-mość wartości posiadanego obiektu dziedzictwa kulturowego doprowadziły do nadzwyczaj udanego efektu kompleksowych działań – mówił Sudewicz podczas uroczystości poświęce-nia odnowionej kaplicy.

Wymieniał wykonane prace. W 2011 roku zrobiono izolację pionową, zdjęto dach i za-łożono tymczasowe pokrycie. W 2012 roku wykonano rekonstrukcję pierwotnego dachu w formie barokowego hełmu dzwonowego. W 2013 roku wyremontowano ściany kapli- cy, w 2014 roku przyszedł czas na konserwację figury św. Jana i przywrócenie pierwotnych polichromii. Ostatnim etapem prac w 2015 toku było odtworzenie zwieńczenia i scalenie wszystkich prac. – Krótko mówiąc: remont kapitalny kaplicy wyszedł kapitalnie – podsu-mował Maksymilian Sudewicz.

5

Całość dopełnia oświetlenie zabytku, które wykonała Gmina Michałowice. Wieczorami w weekendy i święta od kaplicy patrona dobrej podróży i dobrego życia rodzinnego bije blask, wielu wierzy, że razem z nim okolice wypełniają łaski płynące od św. Jana.

NajwiększawMałopolscefiguraśw.JanaGenowefa Zań-Ograbek podczas uroczystości oddania odnowionego zabytku mówiła

o kaplicy w Zerwanej i św. Janie Nepomucenie, że to patron w każdej potrzebie. Samo biblij-ne imię Jan znaczy: Bóg jest łaskawy.

Święty Jan Nepomucen to czeski święty. Należał do najbardziej popularnych i czczonych męczenników. Urodził się ok. 1350 roku w miejscowości Pomuk (Nepomuk), został kapłanem w praskiej katedrze. Był spowiednikiem królewskiej rodziny Wacława IV i jego żony Zofii. Był mediatorem w sporach między duchowieństwem i porywczym królem. Król był nieprze-jednany i uwięził trzech kapłanów, poddając ich okrutnym torturom. Potem dwóch uwolnił, a Nepomucena ukarał najdotkliwiej, bo nie chciał ujawnić grzechów małżonki króla. Wacław IV kazał zrzucić skatowanego kapłana z mostu Karola do Wełtawy. W kalendarzu liturgicznym św. Jan Nepomucen jest wspominany 21 maja w dniu świętych męczenników.

Zabytkowa kaplica św. Jana w Zerwanej (dawniej przysiółku Wilczkowic) w typie tzw. „kaplicy domkowej" ma kształt sześciobocznej altany. Mieści monumentalną, kamienną figu-rę, która należy do nader oryginalnych zabytków barokowych na terenie Małopolski. Nie na-trafiono dotychczas na źródłowe potwierdzenie czasu jej powstania, fundatora ani nazwiska twórcy posągu. Jedyną wskazówką jest inskrypcja na cokole „DNIA 5 MAIA ROKU P 1744".

, Barbara CirytŹródło: „Dziennik Polski”, sobota 4 czerwca 2016

Janina i Andrzej Jarzębińscy (z prawej) – inicjatorzy konserwacji kaplicy z rodziną: synem Krzysztofem (w środku) i jego żoną Alicją oraz synem Piotrem, jego żoną Katarzyną i wnukiem Michałem

Barokowa kaplica w ogrodzie rodziny Jarzębińskich w Zerwanej w Gminie Michałowice przeszła grun-towny remont i konserwację

Największa w Małopolsce figura św. Jana Nepomu-cena została wyrzeźbiona w wapieniu pińczowskim. Stoi w Zerwanej od 1744 roku

6

POŚWIĘCENIE KAPLICY ŚW. JANA NEPOMUCENA W ZERWANEJ19 maja 2016 – uroczystość zakończenia prac renowacyjnych i konserwatorskich

Witam Państwa serdecznie – rozpoczęła spotkanie Janina Jarzębińska, gospodyni uroczystości – Witam bardzo ser-decznie w imieniu rodziny i własnym, w imieniu męża Andrze-ja, syna Krzysztofa z żoną Alicją, syna Piotra z żoną Katarzyną i synkiem Michałem Jarzębińskim.

Witam Państwa bardzo serdecznie na naszej posesji. Jest to piękny dzień – św. Jan Nepomucen nabrał blasku po rekon-strukcji, która trwała pięć lat…

Gospodarze – państwo Janina i Andrzej Jarzębińs- cy – zwrócili słowa powitania do zaproszonych gości, wymieniając: ks. Władysława Dyrcza – proboszcza pa-rafii Michałowice, Antoniego Rumiana – Wójta Gminy Michałowice, Maksymiliana Sudewicza – przedstawicie-la Konserwatora Wojewódzkiego, gł. specjalistę WUOZ w Krakowie, historyczki sztuki – Genowefę Zań-Ogra-bek i Marię Wierzchosławską – gromadzącą od dawna dane o prezentowanym obiekcie.

Pamiętano także o firmie VIBUD – sprawcy przepro-wadzonych napraw i konserwacji, o rekonstruktorach, architektach, przyjaciołach, sąsiadach i koleżankach z dawnych lat, przybyłych na tę uroczystość.

Serię wystąpień rozpoczęła zaprzyjaźniona z gospo-darzami mgrElżbieta Polanowska, przybliżając wyda-rzenia historyczne z terenu Polski i Małopolski, mające miejsce w czasach budowy kapliczki w Zerwanej. Na zakończenie spotkania, zaprezentowała także własny wiersz:

U stóp Świętego Jana Nepomucena w Zerwanej

Jak to dobrze w życiu takie miejsce znaleźć,gdzie można odpocząćod ciągłego biegu;gdzie nie trzeba wiecznie wychwalać swych zalet,trwać w stałym wyścigu,wyprzedzać w szeregu.

Tutaj na każdego dobry spłynie spokój,gdy chociaż na chwilęw zadumanej ciszywe wnętrzu kaplicy przyklęknie gdzieś z boku,o troskach opowie.Święty Jan usłyszy!

On, Jan Nepomucen, wielki praski święty na bezdrożach życiai w zalewie zdarzeństrzeże przed powodzią, chroni łan niezżętyo czystości duchawciąż pozwala marzyć.

Elżbieta Polanowska – Zerwana, 19 maja 2016 r.

MałgorzataWida z firmy VIBUD, opowiadała o prze-biegu rekonstrukcji zabytku i doprowadzeniu go do obec-nego wyglądu. Wymieniła także grupę autorów projektu: Wojciecha Ciepielę, Marka Łukacza, Waldemara Niewal-dę, Marka Sawickiego, Tadeusza Sokala, konsultantów: Genowefę Zań-Ograbek i dra Kaczmarczyka, wspomi-

7

nając także o udziale młodych konserwatorów. Zaintere-sowała słuchaczy omówieniem przebiegu rekonstrukcji brakującej ręki Świętego i odkryciem pod warstwami przemalówek palmy – atrybutu św. Jana Nepomucena, zarysów kołnierza z gronostajowego futerka, a co najcie-kawsze – dobrze zachowanych na całej postaci – śladów barwnej polichromii. Wspomniała o licznych napisach typu – „tu byłem” na ścianach kaplicy – świadczących o obecności obiektu w przestrzeni publicznej.

Jednak nie wszystkie napisy świadczą o aktach wan-dalizmu. Jako ciekawostkę przytoczyć można fakt odno-towania w pamiętniku z roku 1920, przez dominikanina o. Klemensa Dąbrowskiego z michałowickiego dworu in-formacji, umieszczonej ongiś – lecz nie zachowanej do na-szych czasów – dotyczącej zwycięskiej wojny 1809 roku, którą w obronie Księstwa Warszawskiego toczył z zaborcą austriackim ks. Józef Poniatowski, przechodząc ze swymi wojskami przez Michałowice – drogą, prowadzącą wów-czas obok kaplicy w Zerwanej… (przyp. red.)

Genowefa Zań-Ograbek – historyk sztuki, motywu-jąca do działania, poszukująca najlepszych rozwiązań dotyczących sprawowania opieki nad kaplicą przez pań-stwa Jarzębińskich – omówiła legendę życia, męczeństwa

STRÓJIATRYBUTYJANANEPOMUCENA:Oto wyliczenie tego, co może mieć święty Jan na sobie,

w rękach lub obok siebie (np. w dłoniach uczynnych anioł-ków).Szatykapłańskie:

– Sutanna czarna (rzadko fioletowa).– Komża biała, sięgająca do kolan, obszyta dołem i na ręka-

wach koronką (rokieta).– Peleryna często podszyta gronostajowym futrem (manto-

let), zwykle zawiązywana ozdobnym sznurem.– Biret na głowie, czarny z czterema rogami. Gdy figura

stoi w kościele lub obok niego – nakrycie głowy może być zdjęte.

– Stuła na ramionach – oznaka spowiednika.Krzyż odpustowy na godzinę śmierci, najczęściej przy-

ciskany do piersi (trzymany w ramionach) bądź unoszony nad głową. Rzadko bywa, że krzyż trzyma towarzyszący św. Janowi aniołek. Krzyż przypomina o szczególnym na-bożeństwie Świętego do Ukrzyżowanego – przez długie go-dziny codziennie modlił się, kontemplując Mękę Chrystusa.Aureola (wieniec) z pięcioma gwiazdami (promieniami)

– które ukazały się nad ciałem Świętego płynącym Wełta-wą i rozświetliły miejsce na rzece, gdzie rybacy je znaleźli. Gwiazdy symbolizują też pięć ran Chrystusowych, pięć cnót Janowych – pobożność, pokorę, dyskrecję, pilność i miłosierdzie, a także pięć liter łacińskiego słowa „tacui” (milczałem), które razem z palcem na ustach przypominają o dochowaniu tajemnicy spowiedzi. Wg niektórych wersji żywota Jana Nepomucena, pięć gwiazd przekazała Święte-mu Maryja.

Św. Jan Nepomucen jest oprócz Najświętszej Panny Ma-rii, jedynym świętym, przedstawianym z gwiazdami wokół głowy.Liśćpalmy – symbol męczeńskiej śmierci, trzymany za-

zwyczaj w ręku. Czasami umieszczony jest pod krzyżem lub trzyma go aniołek u stóp Świętego.Palec wskazujący prawej ręki naustach,symbolizujący

tajemnicę spowiedzi oraz inne symbolemilczenia i dys-krecji: zapieczętowany list, zamknięta kłódka, klucz, napis „tacui”, ryba, kwiat róży (łacińskie „sub rosa” czyli „pod różą” znaczy – w dyskrecji, w tajemnicy) i przede wszyst-kim język – trzymany w dłoni lub osobno przedstawiony na cokole.

Most – z którego zrzucono św. Jana do Wełtawy – i woda, a niekiedy lilie wodne i ryby przypominają o rodza-ju śmierci, jaką poniósł.Zamek – przypomina o pełnionych przez św. Jana roz-

maitych funkcjach sprawowanych na dworze biskupim i królewskim. Atrybut ten może też wskazywać na jego uwięzienie w lochach zamku królewskiego przed męczeń-ską śmiercią.Atrybuty wieku dojrzałego: broda z bokobrodami

i wąsy.Inneatrybuty: księga – znak uczonego i teologa, pióro –

oznaczające wikarego (generalnego wilkariusza), starobo-lesławskiepalladium – gotycki metalowy relief Maryi Pan-ny Starobolesławskiej z Dzieciątkiem, czczony od wieku XVII jako – symbol ochrony i patronatu nad Czechami, do którego miał pielgrzymować św. Jan Nepomucen, kotwi-ca,klucz – znak uwięzienia,modlitewnik,różaniec,postaćbiedaka – któremu Święty dał jałmużnę.

Tekst o atrybutach Świętego oraz jego podobizna z Ze-rwanej, pochodzą ze „Sprawozdania z przebiegu prac kon-serwatorskich – etap IV”, zaś fotografia Św. Nepomucen z Mostu Karola w Pradze – jest autorstwa @Marka Stora (in-ternet) – przyp. red.Św. Jan Nepomucen z Mostu Karola w Pradze oraz z kapliczki w Zerwanej

8

i kultu św. Jana Nepomucena odnosząc się jednocześnie do faktu pojawienia się jego figury w Zerwanej. Nieoficjal-ny kult Świętego rozwinął się w Czechach, w okresie walki z reformacją, przeciw Janowi Husowi, w dobie wojen tureckich, zagrażających bezpieczeństwu Europy. Wyrazem tej tenden-cji jest jego monumentalna, 2,5-metrowa figura, wykonana w brązie, ustawiona w 1681 r. na praskim moście Karola. Ze-rwańska rzeźba nawiązuje do tego pierwowzoru. Ale – naj-prawdopodobniej wykonano ją na podstawie grafiki (odbicie zwierciadlane) i dlatego „nasz” Nepomucen przyciska krzyż w kierunku do lewej strony.

Kaplica w Zerwanej jest nader oryginalna lecz, jak dotąd, nie udało się ustalić jednoznacznie jej autorów, ani fundato-rów. Nie wiadomo też czy postument (wapień jurajski) stanowi integralną część figury (wapień pińczowski), wszak prezentuje o wiele niższy od niej poziom artystyczny. W tym czasie (1744) Wilczkowice znajdowały się w obrębie parafii Więcławice, którą do 1773 r. (kasacja) władali jezuici, mocno związani z kultem św. Jana Nepomucena. Im zatem, można by przypi-sać fundację figury…

W 1795 r. Masłomiącą, Wilczkowice i Zerwaną nabył Hiero-nim Eustachy Khittel – Czech, lekarz, konsyliarz króla Sta-nisława Augusta Poniatowskiego, nadworny medyk San-guszków w Sławucie (dzisiejsza Ukraina) – przyp. red. Mógł również on sprowadzić figurę Nepomucena – jako swego narodowego patrona, aby strzegł go przed pomówieniami i infa-mią (łac. niesława, hańba) – utrata czci i dobrego imienia.

Zakupione dobra odziedziczyli synowie – Wincenty i Eustachy Khittlowie. Ufundowali na terenie Wilczko- wic i Masłomiącej w roku 1826 kamienne kapliczki, o których napisano w dalszej części niniejszego wydania „N.P.”– przyp. red.

Autorka prelekcji przytoczyła na koniec treść modli-twy za wstawiennictwem św. Jana Nepomucena, patrona aż 26 intencji:

Wszechmogący i Wieczny Boże, przez Ciebie umocniony św. Jan Nepomucen, aż do śmierci bronił wolności Kościoła. Spraw, przez jego wstawiennictwo, abyśmy nieustraszenie walczyli w obronie sprawiedliwości i prawdy, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa Twojego Syna. Amen.

Następnie, o zabranie głosu poproszono AntoniegoRumiana – Wójta Gminy Michałowice:

Dzień dobry, witam wszystkich Państwa.Szanowni Państwo, gmina Michałowice, niewielka gmina

koło wielkiego Krakowa, w której mieszkam od urodzenia… i powiem szczerze – niewiele spotkać można tak wspaniałych pamiątek z przeszłości, po naszych przodkach, jak na tym tere-nie. Jest kilka perełek, które też – jak w ciągu życia zapamięta-

łem – podupadały w minionych latach. To jest kościół „długo-szowski” w Raciborowicach, kościół w Więcławicach, jest dwór w Michałowicach, jest w końcu Zerwana ze słynną Apteką i kaplicą św. Jana Nepomucena.

Cieszy mnie niezmiernie, że od dwudziestu, mniej więcej, lat obserwuję, jak te perełki, które jeszcze pozostały – bo wie-my przecież, że bardzo wiele istniejących kiedyś w przeszłości na terenie gminy takich perełek zniknęło – na przykład dwór w Wilczkowicach – po którym nawet ślad nie pozostał, podob-nie, jak po dworze w Masłomiącej, zaś z dworu młodziejowic-kiego ocalały jedynie smutne resztki… tak widocznie historia nakazała i tak się podziało… cieszy mnie więc ogromnie, że te perełki, które jeszcze pozostały, w ostatnich latach fantastycz-nie odnowiono – wśród nich, także wszystkie wcześniej wymie-nione obiekty – czego przykładem może być miejsce, w którym dziś się spotykamy.

Jestem niezmiernie wdzięczny za to, że te budowle – nie gminne i nie komunalne – lecz prywatne lub kościelne, otacza zapobiegliwość ich właścicieli. Gmina pomaga w miarę swych możliwości, dbając jednocześnie o śródpolne kapliczki, które od-nawiane są z gminnych środków – to przecież także pamiątki po przodkach, ślad naszej przeszłości… Jednak dzieło, które dzisiaj podziwiamy, jest dziełem naprawdę wielkim. Jestem za nie nie-zmiernie wdzięczny i chcę w imieniu chyba nas wszystkich – podziękować Państwu Jarzębińskim za doprowadzenie do wspa-niałego odnowienia kaplicy, a jednocześnie utrzymywanie od wielu lat w tak świetnym stanie budynku „Starej Apteki”. Za to wszystko składam bardzo, bardzo serdeczne podziękowania. Dziękuję również za tę dzisiejszą cudowną uroczystość…

Odchodzący w roku bieżącym z parafii Michałowice, wieloletni proboszcz – ks.WładysławDyrcz – dokonał poświęcenia kaplicy.

9

10

Maksymilian Sudewicz, przedstawiciel Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwato-ra Zabytków w Krakowie oraz pracowników Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie – odczytał pismo, skierowane do Właścicieli Ka-plicy, wręczając je na koniec Adresatom.

Bardzo serdecznie dziękujemy… takie miłe słowa… Rodzina Jarzębińskich od ponad stu lat jest na tym terenie. Byliśmy po prostu zobowiązani, żeby tak dzia-łać… podsumowała Janina Jarzębińska.

Słowa życzliwości i podziękowania skierowały do Go-spodarzy uroczystości także panieElżbietaSieńko – są-siadka oraz zaprzyjaźniona z rodziną – JózefaPers.

* * *

Wspomnijmy jeszcze o tradycyjnym spotkaniu na mo-dlitwie – odbywającym się corocznie u stóp św. Jana Ne-pomucena – w którym uczestniczą mieszkańcy Zerwa-nej w każdą pierwszą niedzielę po Bożym Ciele, zaraz po wieczornej Mszy św., modląc się o dobre zbiory czy ochronę przed powodzią. W bieżącym roku, modlitwom przewodniczył michałowicki wikary – ks. Rafał Żelazny. Zauważono, że pojawia się z tej okazji coraz więcej osób, nie tylko starszych, ale także przedstawiciele młodszych pokoleń z dziećmi…

Państwu Janinie i Andrzejowi Jarzębińskim, serdecz-nie dziękuję za udostępnienie materiałów konserwator-skich, fotograficznych i filmowych, które posłużyły do opracowania powyższego artykułu.

Elżbieta Kwaśniewska

W czasie, kiedy przez pięć lat żmudnych zabiegów re-nowacyjnych, św. Jan Nepomucen w altanie pod nową kopułą nabierał rumieńców – wypiękniały także śród- polne kapliczki, ufundowane w 1826 roku przez braci Wincentego i Eustachego Khittlów.

11

Monument – jak informuje inskrypcja zachowana na fasadowej części kaplicz-ki: Wystawiono Rok 1826 W i E Khit-tel Dziedzice – powstał w 1826 roku, z fundacji lokalnego włodarza ziem rolnych (właściciela niegdyś istniejące-go nieopodal folwarku, zaś przekazy ustne okolicznych mieszkańców mó-wią, że kapliczkę ufundowano jako wotum za uleczenie z choroby jednego z członków rodziny. Jej umiejscowienie wskazuje, że pełniła ona także funkcję punktu granicznego, między poszcze-gólnymi własnościami ziemskimi.

Wykonano ją z kamienia – wapienia pińczowskiego w części architektonicz-no-rzeźbiarskiej oraz ławę fundamen-tową z wapienia jurajskiego.

Kapliczka słupowa, wyraźnie zwer-tykalizowana, zamykającej się w for-mie wydłużonego prostopadłościanu o dwustopniowej podstawie, zbliżonej do kwadratu. Część trzonowa złożona z sześciennej podstawy z motywem lambrekinu i bogato profilowaną, zdobioną dodatko-wo ornamentem, głowicą. Całość zwieńczona stalowym krzyżem.

W części trzonowej widoczne ślady aktów wanda-lizmu w postaci głębokich żłobień i zarysowań (znaki i inskrypcje). Wśród nich znajdują się również inskrypcje historyczne, o bliżej nieznanym pochodzeniu, których nie należy wiązać z dewastacją.

Stan kapliczki (liczne stłuczenia, obluzowane łącze-nia kamieniarskie oraz braki wybranych elementów podstawy i zwieńczenia) wskazują, że monument uległ z czasem poważnym uszkodzeniom. Podobno kapliczkę przewracano i podkopywano w poszukiwaniu ukrytego bezpośrednio pod jej postawą, domniemanego skarbu.

Zważywszy na formę architektoniczną oraz analogie stylistyczne, należy przypuszczać, że istniała trzystopnio-wa, a nie jak obecnie – dwustopniowa podstawa (hipote-zę tę potwierdza również rozmiar ławy fundamentowej). Zachowana stalowa kotwa w zwieńczeniu kapliczki suge-ruje, że pierwotnie istniał w tym miejscu kamienny, a nie

– K A P L I C Z K A Ś R Ó D P O L N A Z M A S Ł O M I Ą C E J –jak obecnie – stalowy krzyż. Kapliczkę w przeszłości poddawano renowacjom, w ramach których wykonywano nie-zbędne klejenia i uzupełnienia (zapra-wą cementową).

Obecne działania konserwatorskie rozpoczęto od dezynfekcji kamienia, usunięcia nawarstwień (zacierek i uzu-pełnień cementowych) oraz oczysz-czenia z zabrudzeń. Wspomniane nawarstwienia mechaniczne odkuto i złuszczono, stosując metodę stru-mieniową ścierną, tzw. piaskowanie. W trudno dostępnych partiach rzeźby, posłużono się pneumatyczną grawerką oraz mikropiaskarką, zaś zabrudzenia, patynę atmosferyczną – oczyszczono przy zastosowaniu termopary pod wy-sokim ciśnieniem. Wszystkie elementy poddano procesowi odsalania metodą swobodnej migracji soli do rozszerzo-nego środowiska (kompresy lignino-we nasączone wodą destylowaną). Impregnację wzmacniającą wykonano

metodą kąpieli w specjalnym preparacie. Poszczególne elementy sklejono żywicą epoksydową z utwardzaczem i zaprawą montażową. Wybrane partie rzeźby, które ule-gły korozji powierzchniowej i w konsekwencji utraciły pierwotny kształt estetyczny, delikatnie oszlifowano gła-dzikami kamieniarskimi. Detal rzeźbiarski uczytelniono poprzez pogłębienie formy, co dotyczy szczególnie in-skrypcji. Znaczne ubytki formy wzmocniono zbrojeniem z drutu niekorodującego. Niezbędne korekty kolory-styczne (scalenie) wykonano farbą silikonową. Ławę fun-damentową okopano wokół ścian bocznych na długości ¾ (okop w dalszej części nie był możliwy ze względu na silnie rozbudowany system korzeniowy drzew rosną-cych wokół kapliczki).

W celu stabilizacji, na wierzchnią część zwieńczenia ławy wylano kilkucentymetrowej grubości betonową płytę.

Po zakończonym montażu kapliczki, grunt będący w bezpośrednim sąsiedztwie, został zniwelowany. Wo-kół podstawy wykonano okładzinę kamienną z grubo ciosanego wapienia oraz osypkę żwirową.

1 2 3 4

12

Wykonanie –w2015 roku prac renowacyjnych oma-wianej kapliczki – których wartość wyniosła 14 tys. zło-tych – zostało sfinansowane z budżetu Gminy Michało-wice, w kwocie 9 tys. złotych, zaś pozostałą część kwoty w ramach zdania: „Ochrona dziedzictwa kulturowego poprzez odtworzenie pierwotnego wyglądu kapliczki w Masłomiącej” – otrzymała Gmina, jako wsparcie dla tego projektu, od Małopolskiego Urzędu Marszałkow-skiego, w kwocie 5 tys. zł. Renowację kapliczki wykona-ła firma „Reparo”, której właścicielem jest mgr Mariusz Wrona Dyplomowany Konserwator Dzieł Sztuki.

Uroczystość poświęcenia kapliczki przez ks. Alek-sandra Kasprzyka z parafii Więcławice, miała miejsce 23 grudnia 2015 r., w obecności Jarosława Sadowskie- go – Zastępcy Wójta Gminy Michałowice, Ewy Kraw- czyk – Przewodniczącej Rady Gminy Michałowice, Józe-fa Talika – pracownika Referatu Rozwoju Gosp. UG oraz Doroty Dąbrowskiej – sołtysa Masłomiącej i Marka Ko-złowskiego – radnego z tej miejscowości. Poświęcenie kapliczki w Masłomiącej – fot. Józef Talik

Przy pisaniu niniejszego artykułu posłużono się materiałem tekstowym i fotograficznym, zawartym w opracowaniu konserwatorskim autorstwa mgr. Mariusza Wrony oraz fot. Józefa Talika.

5 6 7 8

9 10 11

12 13

 1. Liczne zabrudzenia pokrywające całą powierzchnię kapliczki, ubytki formy rzeźbiarskiej, zacierki cementowe, przechył kapliczki.

 2. Nieczytelna inskrypcja fundacyjna ubytki i zabrudzenia kamienia. 3. Zacierka i uzupełnienie cementowe w górnej części kapliczki. 4. Liczne zabrudzenia pokrywające całą powierzchnię kapliczki, ślady wandali-

zmu w postaci żłobień i zarysowań kamienia, zacierki cementowe. 5. Brak elementów podstawy kapliczki. 6. Zachodnia część kapliczki, zacierki cementowe, głębokie zarysowania po-

wierzchni kamienia – ślady dewastacji. 7. Głowica wieńcząca kapliczkę przed oczyszczeniem. 8. Głowica wieńcząca kapliczkę po oczyszczeniu. 9. Wstępne uzupełnienia ubytków formy rzeźbiarskiej uprzednio sklejonych ele-

mentów.10. Montaż okładziny kamiennej wokół podstawy kapliczki.11. Opracowanie spoin okładziny kamiennej.12. Kapliczka po przeprowadzonych pracach konserwatorskich.13. Fragment kapliczki po przeprowadzonych pracach konserwatorskich.

13

Kapliczka powstała w 1826 roku z funda-cji lokalnych właścicieli folwarku, o czym świadczy data wygrawerowana wraz z tre-ścią inskrypcji fundacyjnej: W i E KHITTEL dziedzice postawili 1826. Na podstawie stanu zachowania wiadomo, że kapliczkę w bliżej nieznanym czasie poddawano re-nowacjom, w ramach których dokonywa-no przemalowań oraz impregnacji olejem naturalnym – prawdopodobnie pokostem. Przekazy ustne wskazują, że obecne usy-tuowanie kapliczki funkcjonuje dopiero od około kilkudziesięciu lat. Prawdopodobnie, z inicjatywy właściciela lub miejscowej spo-łeczności, monument przeniesiono – z mniej reprezentacyjnego miejsca obok stodoły – na obecne, sąsiadujące z lokalną drogą. Okoliczność ta stała się również przyczynkiem do wyko-nania wówczas prac renowacyjnych, w ramach których całą powierzchnię przemalowano farbą olejną. Zwięzłą zaprawą cementową wykonano również uzupełnienia, spoinowania i łączenia poszczególnych elementów.

Na podstawie analogii stylistycznych, przypuszczać należy, że kapliczka posiadała pierwotnie rozbudowaną kilkustopniową kamienną podstawę, odrzuconą podczas ponownego montażu.

Zasadniczą formę kapliczki odkuto w kamieniu – wa-pieniu pińczowskim, charakteryzującym się bardzo do-brą obrabialnością i łupliwością, zaś poszczególne ka-mienne elementy spojono wówczas płynnym ołowiem, wespół ze zbrojeniem tj. kutymi kotwami stalowymi

Forma kapliczki składa się z symetrycznego werty-kalnego obelisku oraz przedstawienia figuralnego Matki Bożej w typie immaculata (nieskazitelna, czysta, niepoka-lana).

Obelisk skompilowany jest w duchu klasycznych po-działów architektonicznych: podstawa – trzon – głowi-ca. Złożone łamane profilowania przyozdabiają przede wszystkim podstawę i głowicę. Detal rzeźbiarski w czę-ści trzonowej rozbudowano szczególnie na jego bokach w formie stylizowanych wolut.

Forma przedstawienia figuralnego mocno rozbudowa-na, kształtowana w duchu prowincjonalnego neobaro-ku. Na fasadowej części trzonu usytuowano inskrypcję (patrz powyżej), formowaną wgłębnie.

Kapliczka znajduje się w stanie wymagającym na-tychmiastowej naprawy. Zasadnicza konstrukcja obiektu niestabilna. Odchylona od pionu – w konsekwencji inten-sywnej korozji stalowych kotwień, łączących poszczegól-ne elementy – stwarza realne niebezpieczeństwo prze-wrócenia się.

Całość pokryta wyraźną siatką głęboko strukturalnych pęknięć, skoncentrowanych przede wszystkim w górnej części trzonu. Na całej powierzchnia kilka warstw ma-larskich, w tym również olejnych – ograniczających wy-mianę wilgotnościową. Przemalowania te doprowadziły w konsekwencji do osłabienia strukturalnego kamienia (w wielu miejscach warstwa malarska łuszczy się wraz z kamieniem), spotęgowanego dodatkowo lokalnie wy-

~ K a p l i c z k a M a t k i B o ż e j z W i l c z k o w i c ~stępującą warstwą pokostu (przesycenie ka-mienia olejem naturalnym miało charakter zapobiegawczy, jednak z uwagi na niską paroprzepuszczalność, z czasem – podobnie jak warstwy malarskie pochodzenia olejne-go – wspomogło proces degradacji kamie-nia). Wspomniane przemalowania, oprócz negatywnych parametrów technicznych, przez kolorystykę i teksturę obniżają walo-ry estetyczne obiektu.

Uszkodzenia kapliczki, poza wymienio-nymi powyżej, można określić jako typowe, występujące przy obiektach kamiennych, narażonych w sposób szczególny na od-działywanie czynników atmosferycznych. Cała powierzchnia silnie zabrudzona – wy-stępujące lokalnie skupiska mchów, glonów

i mikroorganizmów oraz prawdopodobieństwo obecno-ści drobnoustrojów niszczących składniki budujące ka-mień. Cała forma rzeźbiarska uległa zaobleniu – jednak koncentracja tego typu zniszczeń, widoczna jest w szcze-gólności w partiach szczególnie narażonych na oddziały-wanie opadów atmosferycznych.

Kapliczka stanowi niewątpliwie cenny i wartościowy zabytek. Posiada wysoki poziom artystyczny, walory hi-storyczne, kompozycyjne oraz technologiczne.

Podjęte wobec obiektu działania renowacyjne, są równoznaczne z przeprowadzeniem pełnej konserwa-cji techniczno-estetycznej (wraz z szeroko zakrojonymi czynnościami naprawczymi, skoncentrowanymi przede wszystkim na przywróceniu właściwości technicznych uszkodzonym elementom), w wyniku której przybliżony zostałby oryginalny wygląd obiektu.

Wtymceluwykonanonastępująceprace: 1. Demontaż poszczególnych elementów kapliczki oraz

transport na teren pracowni konserwatorskiej;  2. Dezynfekcja powierzchni kamienia preparatem bio-

bójczym;  3. Wstępna impregnacja wzmacniająca preparatem

krzemoorganicznym silnie osłabionych partii kamie-nia (zabezpieczenie struktury osłabionego materiału przed rozpoczęciem zasadniczego oczyszczania);

 4. Usunięcie wtórnych uzupełnień, napraw, kitów, „mleczka cementowego”;

 5. Oczyszczenie powierzchni kamienia z brudu, na-warstwień biologicznych i sztucznej patyny meto-dą mechanicznego odkuwania i złuszczania wespół z metodą termodynamiczną. Usunięcie wtórnych warstw malarskich (olejnej) metodą chemiczną i skal-pelem. Obserwacja makro i mikroskopowa odkrywek naturalnych, sąd oraz pobranych próbek ujawniła chronologię przemalowań, pomagając w ustaleniu pierwotnej estetyki pomnika. Powyższe badania i analizy wykluczyły istnienie barwnej dekoracji za-równo na obszarze przedstawienia figuralnego jak i oprawy architektonicznej. Najstarszą warstwą histo-ryczną okazała się warstwa pokostu lnianego, którą przesycono strukturę kamienia – co wydaje się po-

14

twierdzać wygrawerowana data 1860 roku, na obsza-rze oprawy architektonicznej;

 6. Odsolenie struktury kamienia metodą swobodnej mi-gracji do rozszerzonego środowiska, przy zastosowa-niu kompresów nasączonych wodą destylowaną;

 7. Ekstrahowanie zaplamień kamienia metodami che-micznymi;

 8. Iniekcja spękań; 9. Klejenie żywicą epoksydową pękniętych fragmentów

kamienia;10. Uczytelnienie inskrypcji poprzez pogłębienie rytu

literniczego oraz uzupełnienie formy. Wybrane partie rzeźby, które uległy korozji powierzchniowej i w konsekwencji utraciły pierwotny kształt estetycz-ny, poddano opracowaniu mechanicznemu w postaci delikatnego szlifowania gładzikami kamieniarskimi. Detal rzeźbiarski uczytelniono, poprzez pogłębienie formy – dotyczy szczególnie inskrypcji;

11. Taszlowanie znacznych ubytków kamienia, przy za-stosowaniu wapienia pińczowskiego, kotew ze sali nierdzewnej oraz klejów mineralnych. Taszlowanie polega na wycięciu odpowiedniego geometrycznego gniazda w kamieniu i wstawieniu w to miejsce, na odpowiednim kleju, fragmentu kamienia danego ro-dzaju, właściwie opracowanego i podrzeźbionego;

12. Uzupełnienie ubytków kamienia zaprawą mineralną o spoiwie cementowo-wapiennym. Rekonstrukcja gwieździstej aureoli wokół głowy Maryi;

13. Kompleksowa renowacja betonowego postumentu – oczyszczenie, naniesienie barwnego tynku dekoracyj-nego, impregnacja hydrofobowa. Hydrofobowość – zdolność cząsteczek chemicznych do odpychania wody;

14. Montaż poszczególnych elementów, przy zastosowa-niu kotwień ze stali nierdzewnej oraz klejów monta-żowych – mineralnych;

15. Wykonanie fugowania zaprawą mineralną zawiera-jącą wapno;

16. Hydrofobizacja powierzchni kamienia preparatem krzemoorganicznym. Powłoka hydrofobowa chroni kamień przed wilgocią, glonami i grzybem (pleśnią) oraz mchem. Opiera się na zastosowaniu bezpiecz-nych i przyjaznych dla środowiska składników natu-ralnych;

17. Scalenie kolorystyczne farbą na bazie spoiwa krze-moorganicznego wespół z pigmentami odpornymi na promieniowanie UV;

18. Renowacja płotu wokół obiektu – drewniany płot otaczający monument, z uwagi na silną degradację drewna, usunięto. Betonowy postument kapliczki, wraz podmurówką – okopano wokół ścian bocznych. Ujawnione w ten sposób pęknięcia z wyraźnym prze-mieszczeniem, skłoniły do wykonania dalszych prac ziemnych. Usunięto praktycznie całość gleby z pola zamkniętego ogrodzeniem. Oczyszczono wodą, pod wysokim ciśnieniem, betonowe elementy (podmu-rówkę oraz betonowy postument), a także wykonano dezynfekcję. Obluzowane, pęknięte elementy pod- murówki osadzono na kleju mineralnym. Stalowe słupki oczyszczono z zabrudzeń, korozji oraz zabez-pieczono antykorozyjnie kilkoma powłokami farby. Zdestruowane – słabe technicznie fragmenty betono-wego postumentu usunięto, zaś ubytki uzupełniono zaprawą betonową. Końcowo, ze względów este-tycznych, betonowy postument obłożono łupkiem kamiennym, a na jednym z ciosów wygrawerowano inskrypcję „RENOVATIO 2016” – informującą o prze-prowadzonej konserwacji. Zamontowano kilka słup-ków ogrodzeniowych na nowo. Podmurowanie płotu otynkowano i pokryto dekoracyjną farbą silikonową. Przęsła płotu zrekonstruowano. Zarówno wewnętrz-ny, jak i zewnętrzny teren przyległy do kapliczki, po-kryto grubą warstwą kamienia filtracyjnego i piasku, wraz z warstwą geowłókniny. Wprowadzono dren odwadniający oraz zastosowano osypkę terenu, bez-pośrednio sąsiadującego z kapliczką.

1 2 3 4

15

Prace konserwatorskie kapliczki, przeprowadzo-ne przez Dyplomowanego Konserwatora Dzieł Sztuki mgr. Mariusza Wronę, trwały od września 2015 roku do czerwca 2016 roku i przebiegały dwuetapowo. Pierwszy etap, to wnikliwa analiza stratygraficzna, dezynfekcja kamienia, usunięcie nawarstwień (zacierek i uzupełnień cementowych, zabrudzeń, nawarstwień malarskich, po-głębienie inskrypcji oraz uzupełnienie ubytków w formie rzeźbiarskiej.

W drugim etapie prac zespolono poszczególne ele-menty kapliczki, obłożono wapieniem jurajskim betono-wy postument, wykonano odwodnienie i nowy płotek wokół obiektu. Zamontowano także elementy iluminacji. Całość prac konserwatorskich, których wartość wyniosła 17 tyś. zł – sfinansowana została przez Gminę Michało-wice.

Poświęcenie odnowionej kapliczki w Wilczkowicach odbyło się 15 sierpnia 20015 r. – w dniu Wniebowzię-cia NMP, kiedy to w parafii Michałowice, pod wezwa-niem NMP Królowej Polski, corocznie przypada odpust. Uroczystość poprowadził nowy (od 30 czerwca 2016 r.) michałowicki proboszcz – pochodzący z Mogilan ks. Wiesław Kiebuła, dotychczas wikariusz parafii św. Kazimierza w Krakowie. Obecni byli: Józef Talik – prac. Referatu Rozwoju Gosp. w UG oraz Małgorzata Wójcik – sołtys Wilczkowic. Przybyli także p. Fundamen-towie – opiekunowie kapliczki wraz z liczną rzeszą oko-licznych mieszkańców. Poświęcenie kapliczki w Wilczkowicach – fot. Józef Talik

Przygotowując niniejszą relację z prac konserwatorskich, dotyczącą kapliczek z Masłomiącej i Wilczkowic, posłużono się mate-riałem tekstowym i fotograficznym, zawartym w opracowaniu konserwatorskim autorstwa mgr. Mariusza Wrony. Zamieszczono także kilka fotografii Józefa Talika.

Opracowała Elżbieta Kwaśniewska

1. Stan przed konserwacją – widoczne ślady przemalówek.

2. Fasadowa część kapliczki przed konserwacją, liczne prze-malowania powierzchni kamieni.

3. Środkowy fragment kapliczki przed konserwacją, wyraź-ne pęknięcia kamienia spowodowane silną korozją stalo-wych kotew, łuszczące się warstwy przemalowania.

4. Zabrudzenia, liczne kolonie mchów, porostów na po-wierzchni betonowego posadowienia kapliczki, oraz be-tonowej podmurówki drewniano – stalowego ogrodzenia.

5. Fragment oprawy architektonicznej kapliczki, silne pęk-nięcie elementu spowodowane korozją stalowej kotwy.

6. Proces klejenia jednego z fragmentów oprawy architekto-nicznej kapliczki.

7. Proces usuwania przemalowań olejnych z jednego z frag-mentów oprawy architektonicznej kapliczki.

8. Montaż figury Matki Bożej.

9. Stan po konserwacji.

5 6 8

7 9

16

Rafał Skąpski: Jak zdefiniujesz hasło „Moja mała Ojczyzna”?; inaczej mówiąc, w którym z miejsc czy miast najbardziej czujesz się u siebie?

Przemysław Dyakowski: Jest w Polsce kilka takich miejsc. Pierwsze to oczywiście Gdynia, w której mieszkam z żoną Lubą już od ponad 50 lat, to także całe Trójmiasto, bo gram, bo występuję tu najczęściej, a przez dwadzie-ścia lat prowadziłem w Radiu Plus swoją audycję o jazzie, o muzyce. Tu, w Gdyni, mam swój najukochańszy klub muzyczny, swój niemal drugi dom, słynne „Ucho” przy ulicy Świętego Piotra. Muszę dodać, że jako muzyk od 50 lat współpracuję z publicznym radiem, które co prawda nazywa się Radio Gdańsk, ale przecież te granice między Gdynią, Gdańskiem i Sopotem są tylko administracyjne. Oczywiście z niezwykłą nostalgią wspominam Kraków, w którym mieszkało i nadal mieszka wielu moich bliż-szych i dalszych krewnych, wielu przyjaciół, miasto w którym zacząłem na serio swą muzyczną drogę przez życie. To Piwnica pod Baranami, to Piotr Skrzynecki1 i cała plejada wspaniałych koleżanek i kolegów tam wy-stępujących z Ewą Demarczyk2 na czele. Ewę poznałem kiedy jeszcze podśpiewywała refreny w zespole Maksy-miliana Krebsa, w którym wówczas muzykowałem. Sam będąc już związanym z Piwnicą ściągnąłem Piotra Skrzy-neckiego i Zygmunta Koniecznego3 na jeden z jej wy-stępów w kabarecie Cyrulik. Zachwycili się i tak zaczął się czas królowania Ewy w Piwnicy. Mój brat Andrzej4 studiował wtedy w Krakowie architekturę, przyjaźnił się z Wiesiem Dymnym5, był stałym „piwniczaninem”, ale też i nasza siostra Elżbieta6 współtworzyła Piwnicę, a sta-łą bywalczynią była nasza ciotka Aneta7, lekarz okulistka, która mieszkała Na Groblach nad Piotrem. Warto dodać, że ciotka była pułkownikiem WP w stanie spoczynku, czyli w rezerwie.

Z Piwnicą związanych było jeszcze kilkoro dalszych naszych krewnych, jak na przykład córka prof. Adama Skąpskiego8, Irena9 znana jako „Lala”. W mieszkaniu profesora, a w zasadzie profesorowej Jadwigi, bo on nie wrócił po wojnie do Polski, przy placu Na Groblach 3, mieszkał zarówno Piotr Skrzynecki, jak i Mieczysław Święcicki10, który z czasem ożenił się z Lalą. Vis a vis

 1 Piotr Skrzynecki, 1930–1997, współtwórca, kierownik literacki i konferansjer kabaretu Piwnica pod Baranami.

 2 Ewa Demarczyk, ur. 1941, piosenkarka, w latach 1962–1972 zwią-zana z kabaretem Piwnica pod Baranami.

 3 Zygmunt Konieczny, ur. 1937, kompozytor muzyki do piosenki poetyckiej, spektakli teatralnych i filmów.

 4 Andrzej Dyakowski, ur. 1936, malarz, profesor ASP w Gdańsku. 5 Wiesław Dymny, 1936–1976, plastyk, aktor, scenarzysta filmowy,

poeta, prozaik, współtwórca Piwnicy pod Baranami.  6 Elżbieta Dyakowska, ur. 1944, scenograf teatralny, filmowy i tele-

wizyjny, związana z Piwnicą pod Baranami. 7 Aneta Łabęcka, 1906–1983, z domu Skąpska, córka Bolesława

Skąpskiego i Jadwigi z domu Marciszewskiej, lekarz okulista, płk WP. 8 Adam Skąpski, 1902–1968, syn Stanisława Skąpskiego i Heleny

z domu Gostwickiej, chemik, prof. UJ od 1934, po wojnie profesor na uniwersytetach w USA, a w latach 1960–68 w Lagos w Nigerii.

 9 Irena „Lala” Skąpska, 1931–1971, historyk sztuki, żona Mieczysła-wa Święcickiego (pierwszy mąż Julian Kacper).

10 Mieczysław Święcicki, ur. 1936, piosenkarz i aktor.

MASŁOMIĄCA W SERCU I W PAMIĘCIZ Przemysławem Dyakowskim rozmawia Rafał Skąpski

Dwór w Masłomiącej od strony stawów

Przemek Dyakowski

w kamienicy dr. Adama Lardemera11, dziadka Andrzeja Sariusza Skąpskiego12, pod numerem 12, mieszkała Jani-na Garycka13, współtwórczyni Piwnicy i towarzyszka ży-cia Piotra Skrzyneckiego, i to u niej właśnie przez ostatnie

11 Adam Lardemer, 1876–1963, absolwent UJ, dr prawa, adwokat, członek Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Tatrzańskiego Towa-rzystwa Naukowego i Polskiego Związku Łowieckiego, w latach 1947–1948 Król Kurkowy Towarzystwa Strzeleckiego w Krakowie.

12 Andrzej Sariusz Skąpski, 1937–2010, syn Bolesława „Dzidka” Skąpskiego, wnuk Bolesława Skąpskiego, mgr inż geodeta, prezes Fe-deracji Rodzin Katyńskich, zginął w katastrofie samolotowej pod Smo-leńskiem.

13 Janina Garycka, 1920–1997, polonistka, malarka, współtwórczyni Piwnicy pod Baranami.

17

lata mieszkał Piotr. W Piwnicy czułem się jak w domu, a kiedy pewnego razu zawiozłem Piotra do Pszczyny, do domu mej matki Zofii ze Skąpskich Dyakowskiej14, to z kolei Piotr poczuł się tam jak u siebie w domu i odtąd i on i wielu innych „piwniczan” miało do Pszczyny stałe, otwarte zaproszenie. Kraków pamiętam także z czasów wojny, kiedy towarzyszyłem często mojej Mamie w od-wiedzinach u ojca Mamy, Dziadka Bolesława Skąpskie-go15, który mieszkał przy ulicy Starowiślnej 39. Opisałeś zresztą ten okres w życiu mego Dziadka z uwagi na fakt, iż jesienią 1944 roku u Dziadka urządzono kryjówkę dla Wincentego Witosa16. Pamiętam go dobrze, bo widzia-łem go tam kilka razy, a na pewno raz siedziałem przy wspólnym stole jedząc kolację. Pamiętam, że ten starszy elegancki pan z charakterystycznymi wąsami wyciągnął do mnie, kilkulatka, dłoń na powitanie…

14 Zofia ze Skąpskich Dyakowska, 1911–1980, córka Bolesława Skąp-skiego, żona Jana Dyakowskiego ostatniego właściciela Masłomiącej.

15 Bolesław Skąpski, 1876–1948, syn Zygmunta Skąpskiego, po-wstańca styczniowego, inż. geometra, oficer austriacki a następnie Woj-ska Polskiego (major rezerwy), uczestnik I wojny światowej, obrońca Twierdzy Przemyśl, czas spędzony w niewoli rosyjskiej i brawurową z niej ucieczkę opisał w pamiętniku opublikowanym w książce „Na frontach I wojny światowej”. Latem 1944 roku udzielił schronienia w swoim krakowskim mieszkaniu przy ul. Starowiślnej Wincentemu Witosowi. Ojciec: Zbigniewa, Bolesława „Dzidka”, Anety, Zofii i Zdzi-sława.

16 Wincenty Witos, 1874–1945, trzykrotny prezes rady ministrów w II RP, prezes PSL Piast 1918–1931 i PSL w 1945. Osadzony w Twier-dzy Brzeskiej w 1930 roku.

R.S.: Tak, to dla Ciebie niewątpliwie ważne spotka-nie, ale i ważny epizod w historii Polski. Pisałem o tym w kilku periodykach, jak nam wystarczy czasu wrócimy do tego, a jeśli nie, będzie to rozmowa na inne spotkanie. Wróćmy do Twoich „małych Ojczyzn”.

P.D.: Kolejne miejsce, które wspominam z sentymen-tem to Zakopane, gdzie wyjechaliśmy w połowie 1945 roku. Kończyłem wtedy IV klasę w szkole na ulicy Zie-lonej w Krakowie, naprzeciwko mieszkała żona dziad-ka Hiża17, działaczka Stronnictwa Demokratycznego. Tadeusz Hiż był bratem Mamy mego Ojca Jana18. Babcia Maria19, żona Dziadka Przemysława Dyakowskiego20 – była z domu Hiżówna. Mama dostała ofertę pracy w Za-kopanem, w Kuźnicach w dwuletniej szkole dla panien założonej przez generałową Jadwigę Zamoyską21. Ofi-cjalna nazwa tej szkoły przed wojną brzmiała Szkoła Do-

17 Tadeusz Hiż, 1883–1945, poeta i publicysta. Mąż Eugenii Hiżo-wej z domu Elżanowskiej, 1895–1970, która była członkiem prezy-dium Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu na Kraj „Żegota”, w powstaniu warszawskim walczyła jako dowódca plutonu kobiecego połączonych sił Armii Ludowej. Członkini Krajowej Rady Narodowej, posłanka na Sejm Ustawodawczy, w latach 1945–1946 wiceprzewodni-cząca CK SD.

18 Jan Dyakowski, 1904–1971, inż. rolnik, ostatni właściciel Masło-miącej.

19 Maria Dyakowska z domu Hiż, 1877–1936.20 Przemysław Dyakowski, 1862–1925, ojciec Jana.21 Jadwiga Zamoyska, z domu Działyńska, 1831–1923, w roku 1882

założyła w Kurniku Szkołę Domowej Pracy Kobiet. W roku 2012 został wszczęty proces jej beatyfikacji.

Masłomiąca – fragment dworu od strony zachodniej (od Michałowic), widoczne okno izby czeladnej

18

mowej Pracy Kobiet, podlegała ona Fundacji Kórnickiej, której przewodził ks. kardynał Adam Sapieha22 i on to właśnie nominował tam Mamę. Szkoła ta zmieniła zaraz nazwę na Liceum Gospodarcze, potem na Państwowe Li-ceum Rolniczo-Gospodarcze, by w roku 1952 zakończyć swą działalność. Na wspomnieniu o Zakopanem kładzie się bolesnym cieniem fakt, że tragicznie zmarł tam nasz braciszek Pawełek...

R.S.: Ale dlaczego tam, dlaczego właśnie do tej szkoły trafiła Twoja Mama, czy miała jakieś przygotowanie do tego?

P.D.: Mama, jak niemal każda żona przedwojennego ziemianina, miała doskonałe przygotowanie praktycz-ne. Ale serio mówiąc, Mama skończyła słynną szkołę w Snopkowie koło Lwowa. Ta szkoła, miała status szko-ły wyższej, założona została przez księżnę Wandę Czar-toryską23 w 1913 roku, nosiła oficjalną nazwę Prywatny Instytut Gospodarczego Kształcenia Kobiet. Mama przed wojną była działaczką Sodalicji Mariańskiej, także Sapie-ha znał Mamę z działań przedwojennych i wojennych i dlatego ją nominował. Nota bene koleżanką Mamy w Snopkowie była Krysia Tetmajer24, ona też skończyła Snopków. Podejrzewam, że to moja Mama poznała po wojnie swą owdowiałą koleżankę Krysię ze swym bra-tem Zbigniewem25, wdowcem… A wracając do szkoły w Kuźnicach to była to w programowym sensie identycz-na szkoła do tej w Snopkowie.

Z Zakopanem wiąże się moja wielka, ale porzuco-na miłość do nart; jak ja uwielbiałem skakać. Nie było wówczas łatwo o dobre narty, w ogóle brakowało nart, ponoć wszystkie zarekwirowali Niemcy gdy szykowali

22 Adam Stefan Sapieha, 1867–1951, 1926–1951 metropolita krakow-ski, od 1946 kardynał.

23 Wanda Czartoryska, 1862–1920, córka Jerzego właściciela dóbr w Pełkinie.

24 Krystyna Tetmajer, 1911–2009, I voto Peszyńska. Najmłodsza cór-ka Włodzimierza Tetmajera.

25 Zbigniew Skąpski, 1903–1985, absolwent Politechniki Lwowskiej, dr inż. geodeta, prof. Politechniki Krakowskiej, do roku 1961 w AGH. W 1940 szef służby topograficznej w II Dywizji Strzelców Pieszych na froncie francusko-niemieckim, 1941–1945 szef służby geodezyjnej przy budowie drogi alpejskiej Sustenstrasse w Szwajcarii. Dwukrotnie żona-ty: 1. z Marią Dzikowską, 2. z Krystyną z d. Tetmajer I v. Peszyńską.

się do walki o Stalingrad. Moje pierwsze narty dzieliłem z Frankiem Groniem Gąsienicą26, dziesięć lat później zo-stał pierwszym polskim medalistą olimpijskim. Mój re-kord to 68 metrów na Średniej Krokwi; juniorów na Dużą wówczas nie wpuszczali.

No, ale trzeba wreszcie powiedzieć coś o Masłomiącej. To źródło moich najpiękniejszych wspomnień, to błogi czas dzieciństwa, bliskości rodziny. Co prawda równo trzy miesiące po skończeniu 4 lat beztroska została bru-talnie naruszona, zerwana, ale dziecko jakim byłem, czy jakim był mój o rok młodszy brat Andrzejaszek, nie do końca pojmowało grozę wojny i okupacji. Tu mam al-bum, zniszczony troszkę, no ale wraz z nami przeszedł on tak wiele… Popatrz tu są zdjęcia z naszego majątku. Album obejmuje czas okupacji, większość tych zdjęć robił lekarz, doktor Reinhold Kotucha27, Ślązak, nazywaliśmy go „doktor Holo”, i to on tak starannie ten album stwo-rzył. Wręczył go Mamie, już po wojnie, w Zakopanem.

R.S.: To częste, że w rodzinach „z historią” albumy i fotografie były traktowane jak najcenniejsze dobra, więc chroniono je przed zniszczeniem i zatraceniem. Ten al-bum starannie założony i opisany przetrwał przecież wojnę, okupację i kilka przeprowadzek. Zanim skoncen-trujemy się na zdjęciach, powiedz proszę, to co na pew-no interesuje czytelników, jaka jest historia Twej rodziny i kiedy zamieszkaliście w rejonie Michałowic, kiedy przodkowie stali się właścicielami Młodziejowic i Masło-miącej.

P.D.: Niestety nie mam wielu informacji, a teraz już nie ma kogo podpytać… Ale pamiętam z opowieści Ojca, że Dyakowscy pochodzą z Rusi, myśmy byli spokrewnie-ni tam z Ruszczycami, z tym Ruszczycem co występuje w Panu Wołodyjowskim, nie wiem czy pokrewieństwo było też z Ferdynandem28 malarzem. Nie zachowało się żadne drzewo genealogiczne, nie ma w rodzinie żad-nych dokumentów potwierdzających kto czyim był pra-prapradziadem... nie wiem jak kolejno następowały po

26 Franciszek Groń Gąsienica, 1931–2014, narciarz, kombinator nor-weski, skoczek, w 1956 r. zdobył brązowy medal na Igrzyskach Olimpij-skich i na Mistrzostwach Świata w Cortina d’Ampezzo.

27 Reinhold Kotucha, płk wojska Polskiego, lekarz ortopeda, w 1960 kierownik Oddziału Ortopedycznego w 5 Wojskowym Szpitalu Kli-nicznym.

28 Ferdynand Ruszczyc, 1870–1936, malarz, grafik, rysownik, pedagog.

Zofia Dyakowska i pies Lord

Zofia Dyakowska z Przemkiem

19

sobie pokolenia Dyakowskich. Zresztą wtedy niemal w każdym małżeństwie po kilkanaście dzieci się rodziło. Ponoć naszym przodkiem jest Węgier, Kostek, który od Władysława Warneńczyka29 dostał ziemie na Ukrainie – Dyakowce, stąd nazwisko. U Niesieckiego w Herbarzu są wymienieni Dyakowscy z XVII wieku, a to już czasy Wła-dysława IV30 i Jana III Sobieskiego31. Jest tam wzmianka o Semenie, Dymitrze i Alexandrze Dyakowskich, w in-nym miejscu ciekawostka z tamtych czasów głosi, iż teściem Jana Dyakowskiego był Irlandczyk Bernard O’Connor32 nadworny lekarz Sobieskiego. A skoro mowa o Sobieskim to sporo informacji o Dyakowskich znala-złem w „Dyariuszu wideńskiej okazyji Jmci Pana Mikołaja na Dyakowicach Dyakowskiego podstolego latyczewskiego”. Poza tym, że jest to wspaniała opowieść historyczna o wiedeń-skiej odsieczy to iluż tam wspaniałych Dyakowskich jest opisanych. Ale jakie jest ich powiązanie z moim pradziad-kiem Tadeuszem33, który leży w Więcławicach? Dya- kowscy z XVII wieku o których wspomniałem, tak jak i my, używali herbu Trąby. To był też herb Radziwiłłów. Były dwie linie Dyakowskich wschodnia i małopolska. Łatwiej więc mówić mi o czasach nam bliższych.

W XIX wieku w wyniku represji popowstaniowych rodzina Dyakowskich, jak spora część ziemian, popa-dła w biedę, potracili majątki. Pradziadek Tadeusz jako młody chłopak szukał źródeł zarobku jako guwerner, nauczyciel. Trafił do Młodziejowic do dworu Marii i Sabina de Laweaux. Pani Maria, z domu Chronowska, matka pięciu synów, zakochała się w młodszym od niej o dwanaście lat guwernerze, z wzajemnością... Owocem tej miłości był mój dziad Przemysław i jego młodszy brat Jan, który zmarł stosunkowo młodo. Maria zmarła już jako Dyakowska w 1889. Wówczas jej syn, a mój dziad Przemysław został dziedzicem Młodziejowic. Tadeusz i Przemysław leżą na parafialnym cmentarzu w Więcła-wicach. Potem te dwa majątki w jakimś sensie rozdzie-lono. W Młodziejowicach gospodarowała ciotka Dziula czyli Jadwiga z Dyakowskich Sidorowa34, w Masłomią-cej Tata, Jan Dyakowski. Ale nadal Młodziejowice były czymś w rodzaju „centrali”, głównego majątku, tam na przykład była prowadzona wspólna buchalteria.

Po wojnie odwiedzałem z Tatą Adysię Dyakowską, prezeskę związku kynologicznego. Jej ojcem był przyrod-nik Bohdan Dyakowski35, jakiś nasz krewny, bodaj stry-jeczny dziadek. Ponoć współdziałał z Andrzejem Mał-kowskim36 przy zakładaniu skautingu w Polsce.

R.S.: Zaraz zaczniemy przeglądać album, ale widzę że masz kilka zdjęć sprzed wojny jeszcze. To może spróbuj-my przywołać to co pamiętasz sprzed wybuchu wojny. Urodziłeś się 1 czerwca 1935 w Masłomiącej…

29 Władysław III Warneńczyk, 1424–1444, król Polski od 1434, król Węgier, syn Władysława Jagiełły.

30 Władysław IV, 1595–1648, król Polski od 1632, syn Zygmunta III Wazy.

31 Jan III Sobieski, 1629–1696, król Polski od 1674.32 Bernard O’Connor, 1666–1698, irlandzki lekarz i przyrodnik.33 Tadeusz Dyakowski, 1838–1900 , dziadek Jana Dyakowskiego.34 Jadwiga Sidor z Dyakowskich, 1902–1980, siostra Jana Dyakowskiego.35 Bohdan Dyakowski, 1864–1940, przyrodnik, pedagog, jeden z za-

łożycieli Ligi Ochrony Przyrody, w latach 1896–1905 sekretarz Muzeum Tatrzańskiego.

36 Andrzej Małkowski, 1888–1919, działacz organizacji młodzieżo-wych i niepodległościowych, jeden z twórców polskiego skautingu.

P.D.: Nie, ja urodziłem się w Krakowie, na ulicy Brac- kiej 4, w mieszkaniu mego Dziadka Bolesława Skąpskie-go. To co pamiętam z dzieciństwa, to scenka jak moja Bab-cia Jadwiga37 prowadziła mnie po Rynku Krakowskim a ja jej uciekałem bo koniecznie chciałem wsiąść do czer-wonej taksówki, która gdzieś stała w połowie kolejki. Na linii A-B zamiast dorożek konnych wówczas już stały taksówki, a tramwaj jeździł ulicą Floriańską do Bronowic, chyba to jedynka jeździła. Kolejne wspomnienia z Brackiej, to przestronne biuro naszego Dziadka, który był geome-

37 Jadwiga Skąpska z Marciszewskich, 1881–1939, żona Bolesława Skąpskiego.

Dwór w Masłomiącej, od strony południowej (od Krakowa)

Przemysław Dyakowski – ojciec Jana

20

Masłomiaca, ok. 1915. Od lewej: Jan Dyakowski – starszy syn Przemysława; siedzi – Przemysław Dyakowski, za nim stoi jego żona – Maria z Hiżów Dyakowska oraz NN, i NN; obok ojca na ławce siedzą bliźnięta – Stanisław i Helena Dyakowscy oraz Zosia pokojówka i służąca

Masłomiąca, ok 1915–1920. Od lewej: Helena Dyakowska – siostra bliźniaczka Stanisława, młodsza córka Przemysława; Jadwiga Dyakowska – w przyszłości Leonardowa Sidorowa, matka Tadeusza Sidora – starsza córka Przemysława; Przemysław Dyakowski; za nim w głębi – Franciszek Pietraszek, gajowy (zm. 1923); Maria z Hiżów Dyakow-ska – żona Przemysława; Zosia – pokojówka, prawdopodobmnie dalsza krewna pani domu, prowadziła dla dziewcząt warsztaty kroju, szycia i hafciarstwa, wyszła za Józefa Zakrzewskiego – dowódcę polskiej jednostki wojskowej stacjonującej w Masłomiącej, rok później zmarła w wieku 22 lat (przyp. red); szafarka (klucznica) zwana „Fifi”; NN; NN; Stanisław Dyakowski – brat bliźniak Heleny – młodszy syn Przemysława (najniższy); obok – Jan Dyakowski, przyszły dziedzic Masłomiącej, starszy syn Przemysława

21

trą, jak to się wówczas mówiło. Gdy trochę broiłem, czym przeszkadzałem Dziadkowi, to on mnie chwytał, nakry-wał pokrywą od maszyny do pisania marki underwood i... miał spokój na jakiś czas.

R.S.: Dziadek o którym wspominasz, to ten sam Dzia-dek do którego jeździłeś podczas okupacji na Starowiślną i zobaczyłeś u niego starszego pana z wąsami?

P.D.: Tak, tuż przed wojną Dziadkowie Skąpscy miesz-kali na Św. Jana 12, a później w czasie okupacji na Sta-rowiślnej i tam widziałem tego pana gładko uczesanego, z przedziałkiem chyba.

A Masłomiąca sprzed wojny kojarzy mi się z naszą nia-nią Marysią38. Była to też piastunka Andrzejaszka. Sadza-ła mnie na kolanach i uczyła różnych piosenek, pamiętam słowa: „W Kielcach w Kielcach w magazynie, szyją kraw-cy, szewcy mundur dla mnie” – to były chyba legionowe piosenki…

Mieliśmy duży odbiornik telefunken, pamiętam ogromną sieć z cienkich drucików na gazonie, to była antena radiowa, która musiała potem zniknąć… Niemcy zakazali Polakom posiadania odbiorników radiowych.

To tylko takie scenki, obrazki… niewiele pamiętam z tego okresu… wspomnienia są urywane… Pamię- tam oczywiście te słynne dożynki z sierpnia 1939 roku, w których uczestniczyły trzy wsie: Michałowice, Masło-miąca i Zerwana, i z których zdążył się jeszcze ukazać fotoreportaż w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”39.

R.S.: Znam ten reportaż, był przypomniany w Naddłub-niańskich Pejzażach kilka lat temu, ale moją uwagę zwrócił autor tego reportażu. Był to Stanisław Witold Balicki40, już wówczas znany dziennikarz i recenzent teatralny, po wojnie miedzy innymi redaktor naczelny krakowskiego „Dziennika Polskiego”, dyrektor PIW i Teatru Polskiego w Warszawie, a pod koniec zawodowej kariery wpływo-wy urzędnik resortu kultury (dyrektor generalny). Ale przerwałem Ci, wróćmy do toku narracji.

P.D.: Dosłownie kilka dni po tych dożynkach Tata przypasał szablę, wsiadł na konia i pojechał walczyć z najeźdźcą. Był oficerem rezerwy, skończył szkołę ka-walerii w Grudziądzu z pierwszym cenzusem, potem był w rezerwie. Mam zdjęcie Ojca, w czapce z białym oto-kiem, to był 5 pułk strzelców konnych.

Zostaliśmy z Mamą. Pamiętam jak na linii horyzontu latały malutkie samolociki i słychać było głuche odgło-sy: pum, pum, pum… To były niemieckie naloty na lot-nisko w Rakowicach w Krakowie. W linii prostej około 7 kilometrów. Wskutek różnych nawoływań propa-gandowych, słusznych czy nie słusznych, myślę że jed-nak niesłusznych, zdecydowaliśmy się na ucieczkę na wschód. Jechaliśmy samochodem, Mama z dziećmi i wu-jek Zdzisek41, najmłodszy brat Mamy, którego nie chcieli przyjąć do wojska. Jechał obok nas na koniu i przez całą naszą ucieczkę starał się czmychnąć do wojska, dołączyć do walczących. Myśmy jechali samochodem plus chy-ba dwa wozy zaprzężone do koni, a skończyło się tak,

38 Maria Wykurz, żona oborowego Szczepana Wykurza.39 IKC nr 232 z dn. 23 sierpnia 1939, s. 6.40 Stanisław Witold Balicki, 1909–1978.41 Zdzisław Skąpski, 1919–1974, inż. rolnik, najmłodszy brat Zofii ze

Skąpskich Dyakowskiej, kierownik Gospodarstwa Hodowli Zwierząt Za-rodowych w Zebrzydowicach k/ Kalwarii Zebrzydowskiej 1953– 1969, na-stępnie dyrektor Ośrodka Hodowli Zwierząt Zarodowych w Staniątkach.

Od lewej niania Marysia, trzyma na rękach Przemka Dyakowskiego, Zdzisław Skąpski, Zofia Skąpska, podwieczorek w lesie, 1936 r.

Szczepan Wykurz z bykiem

Jan Dyakowski, oficer rezerwy 5 pułku strzelców konnych

22

Masłomiąca – Dożynki 1939. W głębi pod drzewami stoją: od prawej – Tadeusz Dąbrowski właściciel majątku Michałowice, z córką Marychną; obok nich – w mundurze wojskowym Władysław Zakrzeński – dziedzic Sieborowic, przed nim siedzi jego żona Maria Majdrowicz, obok niej stoi czteroletnia córka Ewa; dalej – Jan Dyakowski – właściciel Masłomiacej (przyp. red.). Fotografie pochodzą z Archiwum IKC, obecnie w zbiorach NAC.

że gdy zabrakło benzyny samochód był przez jakiś czas ciągnięty przez te konie, a potem gdzieś został porzuco-ny po drodze. Zatrzymywaliśmy się po dworach. Doje-chaliśmy aż do Sarn, około 600 kilometrów od Krakowa, teraz to jest już Ukraina. Stamtąd musieliśmy zawrócić bo już się rozpoczęła wojna radziecko–polska. Wylądo-waliśmy w Lublinie, gdzie dostałem zapalenia otrzew-nej. Znalazłem się w szpitalu, ale z jakiś względów nie można było ślepej kiszki operować, na szczęście jakoś wydobrzałem. Dziadek Skąpski przysłał po nas swój sa-mochód. Dziadek miał jeden z pierwszych samochodów w Krakowie. Za jakiś czas już go zresztą nie miał, Niem-cy byli bardzo łakomi na samochody, rekwirowali je w zasadzie wszystkim.

R.S.: Ale też jego kuzyn, brat stryjeczny Zygmunt42, syn Stanisława43, miał jeden z pierwszych samochodów, ten którym przewieziono Witosa z Wierzchosławic na Starowiślną, do mieszkania Twego Dziadka.

P.D.: Obaj mieli… i to jako jedni z pierwszych. Po pierwszej wojnie światowej już mieli te samochody. Nie wiem nawet czy nie przed pierwszą wojną światową, po-dejrzewam, że przed. Podobno z pierwszych dwudziestu samochodów w Krakowie, dwa należały do Skąpskich. Dziadek miał w biurze zatrudnionego kierowcę i kilku kre-ślarzy, to było bardzo poważne biuro geodezyjne. A Zyg-munt Skąpski, jego brat stryjeczny, o którym mówisz był

42 Zygmunt Skąpski, 1881–1950, syn Stanisława, inż. budowy dróg. 43 Stanisław Skąpski, 1854–1919, adwokat.

23

Mieszkanki Masłomiącej w stroju niedzielnym Od lewej: Franek Bednarski – masztalerz, Zofia Gasik i Józek, jej przyszły mąż – masztalerz

Zofia Gasik, kucharka, niedziela Jan Dyakowski z psem Lordem, okupacja

Drop

zwany w rodzinie Zygmuntem z Bronowic, bo tam miesz-kał. Ale też utarło się nazywać go Zygmuntem Starym, aby go odróżnić od mego pradziadka Zygmunta44, powstańca styczniowego. Zygmunt Stary nas wiózł w 1945 z Krako-wa do Zakopanego, ale to była oczywiście ciężarówka, cię-żarówka na holzgaz. Dojdziemy do tego jeszcze.

R.S.: Wróćmy więc do września 1939. Jedziecie autem Dziadka Bolesława Skąpskiego z Lublina do Krakowa.

P.D.: Ta droga, tak w jedną jak i w drugą stronę, wy-wołała na długo traumę. Uciekając jechaliśmy przez po-bojowiska, wzdłuż drogi leżały wzdęte konie, mijaliśmy rozbity pociąg na torowisku, obok trupy. Mama kazała nam się odwracać. Podczas ucieczki wojna wciąż toczy-ła się koło nas. Niemcy robili naloty na drogi, sztukasy45 ostrzeliwali uciekinierów, bombardowali wsie, można powiedzieć, że o tyle się nam ta ucieczka na wschód uda-

44 Zygmunt Skąpski, 1843–1907, syn Antoniego, powstaniec stycz-niowy, ukończył Szkołę Gospodarczą w Dublanach.

45 Lekki niemiecki samolot wojskowy Junkers 87, bombowiec.

24

ła, że myśmy ją przetrwali. Gdy wracaliśmy widzieliśmy już nasz kraj zdobyty przez wroga.

Gdy wróciliśmy do Masłomiącej, dowiedzieliśmy się, że Tata jest w niewoli, w obozie jenieckim. Na szczęście jako Gutsbesitzer, czyli właściciel ziemski, był bardziej Niemcom tu przydatny niż w obozie. Niem-cy potrzebowali polskiego rolnictwa, płodów rolnych więc zwolnili go z tego obozu. Nawet nie wiem gdzie był ten obóz. Komendantem obozu był oficer wermach-tu, który razem z moim Tatą chodził do szkoły rolni-czej w Cieszynie46. Tatę zwolnili jeszcze w 1939 roku, ale pod koniec. Majątki przedwojenne stały na bardzo wysokim poziomie, bo właściciele byli doskonale wy-kształceni, po praktykach, zresztą nie tylko w Polsce (a jeśli w Polsce to na ogół w Wielkopolsce, bo tam gospodarka rolna była najwyżej postawiona). To były więc dwa powody dla których Tatę zwolnili, potrze-bowali fachowców od rolnictwa, no i ten komendant, dawny kolega, co za przypadek…

R.S.: Zatrzymajmy się na tym albumie, na tych zdję-ciach, które układają się w rodzaj opowieści. Są na nich członkowie rodziny, służba, znajomi, wreszcie konie, krowy i przyroda. Wszystko razem składa się na dość sentymentalny obraz „wsi spokojnej…” tak jakby nie było grozy okupacji…

P.D.: Rzeczywiście album sprawia wrażenie jakby Ma-słomiąca była poza jakimikolwiek zawirowaniami, ale to złudzenie. Oczywiście Rodzice starali się by życie płynę-ło mniej więcej normalnie, by gospodarstwo funkcjono-wało wedle niezmąconego rytmu, ale to tak tylko mogło

46 Wyższa Szkoła Rolnicza, kontynuacja bydgoskiej dwuletniej Aka-demii Rolniczej.

wyglądać na pierwszy rzut oka. Bo choćby te wszystkie osoby na zdjęciach, ich obecność nie była w Masłomiącej przypadkowa, to uciekinierzy, którzy zostali albo wy-siedleni, albo często pod innymi nazwiskami szukali tu schronienia…

Masłomiąca, jak mówiłem, to był folwark Młodzie-jowic. Był tam bardzo piękny majątek i piękny dwór z drugiej połowy XVI wieku, który choć stoi do dziś, nie-stety teraz jest ruiną. Park dworski był pod ochroną, nie wolno było złamać nawet gałązki. Tam był zainstalowa-ny telefon, rzecz niecodzienna w tamtych czasach na wsi. Był samochód packard, kabriolet z lat 20. którym później dumnie jeździł niemiecki starosta w Miechowie.

W czasie okupacji gospodarowanie prowadzone było w dwóch albo nawet w trzech płaszczyznach. Po pierwsze Niemcy narzucali kontyngent, który trzeba było im oddawać, zarówno w płodach rolniczych jak i w zwierzynie hodowlanej. Po drugie byliśmy włącze-ni w działalność organizacji, dla której robiło się paczki dla więźniów, przyjeżdżał brat Piotr, Albertyn, kwe-starz…

R.S.: Co znaczy „robiło się paczki”, kto je robił, co w nich było?

P.D.: Paczki były robione u nas w domu; Mama z go-sposią przygotowywały stos paczek; a w nich cebula i smalec przede wszystkim, to były podstawowe składni-ki tych paczek. Nie wiem czy one docierały do adresatów, do wszystkich adresatów. Brat Piotr zabierał pełne wozy żywności, wszystko to było nielegalne wobec zarządzeń władz niemieckich oczywiście. Kolejne zadania czy obo-wiązki naszego i sąsiednich majątków to dostarczanie „chłopcom” do lasu żywności i innego rodzaju ich zaopa-

Dożynki, 1938, z tyłu pierwszy z lewej – Jan Dyakowski, pierwszy od prawej z wąsami – karbowy Staszkiewicz, druga od prawej – Zofia Dyakowska

Brat Piotr, Albertyn – kwestarz

25

trzenie. Pan Wojciech Unrug47, właściciel Łuczyc, zajmo-wał się również zbieraniem pieniędzy na potrzeby AK. Właściciele ziemscy musieli w tej skomplikowanej i nie-bezpiecznej sytuacji umiejętnie lawirować. Musiało poza tym coś zostać z produkcji rolnej i na własne potrzeby.

R.S.: Obraz „wsi spokojnej” był więc rodzajem przy-krywki, która z jednej strony miała chronić mieszkań-ców dworów i ich gości, a także dzieci i młodzież, ale też zasłonić podziemną, tajną działalność ziemiaństwa, czy tak?

P.D.: Oczywiście, pamiętajmy że wszyscy sąsiedzi, właściciele sąsiednich majątków, to przedwojenni ofice-rowie. To określało ich obowiązki. Na przykład wspo-mniany sąsiad z Łuczyc pan Unrug, to szwagier obrońcy Helu; a w Sieborowicach sąsiadem był pan Władysław Zakrzeński48 też wysokiej rangi oficer.

R.S. To dobry znajomy mego Ojca, Tadeusza Skąpskie-go49. Razem byli w słynnej szkole podchorążych rezer-wy kawalerii w Biedrusku, a później, już jako oficerowie rezerwy, mieli przydział do 5 pułku strzelców konnych, tego samego w którym przydział miał i Twój Ojciec. Od lipca 1936 do sierpnia 1939, Ojciec mój był zarządcą mająt-ku senatora Edwarda Kleszczyńskiego50 w Radziemicach (25 kilometrów na północny wschód od Masłomiącej), a od 1940 niemal do końca okupacji dzierżawił majątek Sióstr Norbertanek w Zabierzowie (tyleż samo kilome-trów, ale na zachód). Na rok przed wybuchem wojny pan Władysław Zakrzeński wraz z panem Andrze-jem Popielem51, właścicielem majątku Czaple i z moim Ojcem zorganizowali trzy plutony „Krakusów”, two-rząc w ten sposób, na terenie powiatu miechowskiego, szwadron. Zakrzeński był aktywny w organizacji udzie-lającej wszechstronnej pomocy partyzantom „Tarcza” – „Uprawa”. Nasi ojcowie zapewne też z nim współpraco-

47 Wojciech Unrug, 1889–1984, mężem jego siostry Zofii był dalszy krewny Józef Unrug, 1884–1973, od 1925 dowódca marynarki wojennej II RP. Zofia Unrug podczas okupacji przebywała u brata w Łuczycach.

48 Władysław Zakrzeński, 1901–1984, ożeniony z Marią Majdrowi-czówną, właściciel Sieborowic.

49 Tadeusz Skąpski, 1902–1963, mgr inż. rolnik, 1948–51 wykładow-ca na wydziale rolniczym Uniwersytetu Wrocławskiego, 1952–1962 dyrektor Zakładu Doświadczalnego IUNG w Regułach, 1963 dyrektor Ośrodków Hodowli Zarodowej w woj. Lubelskim.

50 Edward Kleszczyński, 1892–1984, inż. rolnik, prezes Izby rolniczej w Krakowie, poseł na Sejm 1928–1935, senator 1935–1938.

51 Andrzej Popiel, 1908–1996, właściciel majątku Czaple Małe w Gminie Gołcza, pow. Miechów.

Zofia Dyakowska, Brat Piotr, Albertyn – kwestarz i dr Reinhold Kotucha

Zofia i Jan Dyakowscy z psem Lordem, powyżej pawie, okupacja

Tadeusz Skąpski

26

wali. Ojciec opowiadał mi, że aprowi-zował AK-owców, wspominał też, że udzielał przez jakiś czas w Zabierzo-wie schronienia Józefowi Spychalskie-mu52 komendantowi krakowskiego okręgu AK. Zaś wiosną 1945 roku mój Ojciec włączył Władysława Zakrzeń-skiego – jak też i Twego Ojca oraz wa-szego dalszego krewnego Jerzego Dy-akowskiego, który w czasie okupacji znalazł u was schronienie – do grupy która wyjeżdżała na Ziemie Odzyska-ne by przejmować administrację rolną

w poniemieckich gospodarstwach. Inna rzecz, że to był sposób aby znani na tym terenie byli ziemianie zniknęli z pola widzenia nowej władzy i jej wszelakich służb. Od-wiedziłem niedawno Władysława Zakrzeńskiego junio-ra53, widzieliśmy się pierwszy raz, niezwykle wzruszają-ce spotkanie.

P.D.: Z Zakrzeńskimi łączyły i nas doskonałe relacje, czy wiesz, że mniej lub bardziej poważnie chciano wy-swatać mnie i Ewę Zakrzeńską54? Oczywiście miało to na-stąpić gdy dorośniemy.

R.S.: Odwiedzaliście się z sąsiadami, i Wy i oni przyj-mowali uchodźców, odrodziła się instytucja rezydenta, zjeżdżała się dalsza rodzina... Jak toczyło się życie towa-rzyskie w tych niełatwych czasach?

P.D.: Tak jak powiedziałeś życie rodzinne, życie to-warzyskie było sposobem na odreagowanie strachu, za-pomnieniem o stałym zagrożeniu, nie było to w żadnej mierze lekkoduchostwo, a jednocześnie był to parawan, możliwość ukrycia tych, którzy nie mogli ze swą działal-nością, biografią, nazwiskiem, czy wyglądem afiszować się publicznie. Ale oczywiście najwięcej bywalców to jed-nak rodzina.

Poza nami dom był pełen ludzi, jak to podczas zawie-ruchy wojennej, bo to ta zawierucha do nas ich kierowała. Stałym rezydentem w Masłomiącej był wspomniany już Dziadek Hiż. Po wyjściu z Oświęcimia dołączył do nas, Zdzisek Skąpski. Miał on jeden z pierwszych numerów Oświęcimskich. Przez znajomych lekarzy niemieckich Ciotka Aneta przekazała mu gryps z instrukcją by zatarł sobie oczy tytoniem, a może pyłem z ołówka kopiowego, ale raczej tytoniem… Miało to wywołać objawy podobne do jaglicy, zakaźnej choroby oczu. Nie mogąc wyleczyć, wypuścili go, na początku to się zdarzało, że wypusz-czali z obozu. Potem był u Twego Taty, w Zabierzowie jako praktykant; spoliczkował jakiegoś Niemca, musiał się ukrywać... Po powstaniu warszawskim było prze-pełnienie. Zamieszkał wuj Jerzy Adamski55, syn siostry mojej Babci Jadwigi z Marciszewskich Skąpskiej, miał papiery włoskie na nazwisko George de Semo (po swej babce), jeszcze chyba wcześniej i dłużej mieszkał Artek

52 Józef Spychalski, 1898–1944, oficer zawodowy, płk piechoty WP, Komendant Okręgu Kraków AK; brat Mariana Spychalskiego, 1906-1980, ministra obrony narodowej i przewodniczącego Rady Państwa PRL.

53 Władysław Zakrzeński jr. ur. 1939, 54 Ewa Zakrzeńska-Kleniewska, 1935–2007, zmarła w Paryżu, gdzie

mieszkała z mężem i trzema synami.55 Jerzy Adamski, 1922–2001, krytyk literacki i teatralny, tłumacz,

eseista, dr romanistyki UW, prorektor warszawskiej PWST, wiceprze-wodniczący Narodowej Rady Kultury.

Władysław Zakrzeński (senior)

Zdzisław Skąpski, Jan Dyakowski, Kraków 1.01.1934 r.

Od lewej: Jerzy Adamski, Pawełek Dyakowski, Józef Kielman – praktykant

27

Natalia Gołębska i Pawełek Dyakowski Hanisia Dyakowska z Elżbietką Dyakowską

Paweł i Przemek Dyakowscy

28

przesuwać się na zachód. Nie wiem czy Tata doszukał się poza nazwiskiem jakiś bliższych koligacji. Oni ja-koś się o nas dowiedzieli, przyjechali i poprosili o pomoc, o schronienie. Nie pamiętam imienia żony Jerzego Dy-akowskiego, a dzieci to Hanisia i Jurek. Oni byli od nas sporo starsi, Jurek był u Taty praktykantem, zaczynał dzień o piątej rano. Nie wiem co się z nimi później działo, z Jurkiem spotkałem się po wojnie tylko raz.

Większą część czasu mieszkali u nas Jurek i Wojtek (Wojtusza) Skąpscy59 ich mama, była w Oświęcimiu, a ojciec Zbigniew był internowany w Szwajcarii. Bywał też Andrzej Skąpski „z Grobli”, zwany Jędrkiem, jego oj-ciec Dzidek60 nie żył, jego mama61 również; Jędrka wycho-wywał mieszkający w Krakowie dziadek ze strony matki dr Adam Lardemer, ale Jędrek bardzo często podczas waka-cji do nas przyjeżdżał. Była więc dość spora gromadka dzieci.

Sąsiedzi często się odwiedzali, ziemianie jeździli od dworu do dworu, życie towarzyskie do tego tylko się sprowadzało, było ograniczone. Do Sieborowic jeździ-liśmy bardzo często, do pana Szomańskiego62 do Zagó-

59 Jerzy Maria Skąpski, 1934–2017, mgr inż. melioracji wodnych; Wojciech Skąpski, ur. 1936, lekarz; synowie Zbigniewa. Ich matka, Ma-ria z Dzikowskich Skąpska, 1911–1943, zginęła w Oświęcimiu.

60 Bolesław „Dzidek” Skąpski, 1905–1940, (brat Zofii Dyakowskiej), prokurator, zamordowany w Katyniu.

61 Izabela Skąpska z Lardemerów, 1909–1942, absolwentka UJ, inż. leśnik.

62 Włodzimierz Szomański, ur. ok. 1884 – zginął tragicznie 16 maja 1946, wedle innej informacji rozstrzelany pod koniec II wojny, inne źródło poda-je, iż został zamordowany w 1945, właściciel majątku Zagórzyce Wielkie.

Płk Zygmunt Lewandowski na koniu

Elżbieta DyakowskaOd lewej: Wojtusza Skąpski, Andrzejaszek i Pawełek Dyakowscy

(wewnątrz szałasu), Przemek Dyakowski

Adamski, młodszy brat Jurka. Oni obaj przyjeżdżali tak-że przed powstaniem. Pamiętam Piotrka Stachiewicza, Zbyszka Tchórzewskiego; to też powstańcy i daleka ro-dzina ojca. Do stałych mieszkańców zaliczała się też Pani Natalia Gołębska56, właściwe imię Barbara, ukrywała się u nas bo jej mąż był cichociemnym. Była naszą kochaną wychowawczynią... po wojnie była współtwórczynią Te-atru Miniatura w Gdańsku, a jej mąż57 był dyrektorem Teatru Wybrzeże. Pułkownik Zygmunt Lewandowski58, kolega najbliższy Dziadka Bolka z wojska austriackiego i z I wojny, też mieszkał u nas jako rezydent, to był ważny pułkownik AK, myśmy oczywiście o tym nie wiedzieli przecież, po wojnie był księgowym u Mamy w szkole w Zakopanym.

Wspomniałeś o naszym dalekim krewnym, Jerzym Dyakowskim, z którym w maju 45 nasi Ojcowie wy-ruszyli na Dolny Śląsk. Najmniej oczekiwana wizyta w Masłomiącej to właśnie przyjazd Jerzego Dyakowskiego z rodziną. Mieszkali gdzieś na Wołyniu, zjawili się w 1943, była to ucieczka przed frontem, który już zaczął

56 Natalia Gołębska, 1911–2001, reżyser teatrów lalkowych, w latach 1962–1971 kierownik literacki Teatru Lalki i Aktora Miniatura, w la- tach 1957–1973 wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim.

57 Jerzy Gołębski, w latach 1946–1947 i 1949–1967 dyrektor admini-stracyjny Teatru Wybrzeże, w latach 1967–1973 zastępca dyrektora tego Teatru.

58 Zygmunt Lewandowski, ur. 1893 – zm. ?, podpułkownik WP, uczest-nik wojny 1919/1920, dowódca 9 dywizjonu Artylerii Konnej w Baranowi-czach, w kampanii wrześniowej dowódca 30 Poleskiego Pułku Artylerii Lekkiej.

29

rzyc, do Michałowic do państwa Dąbrowskich63 gdzie był bardzo piękny dwór, na szczęście ostał się na wzgórzu. Oczywiście odwiedzaliśmy się z rodziną, z Twoim Ojcem w Zabierzowie, z jego starszym bratem Antonim64 w Heb- dowie. Z Antonim mój ojciec handlował końmi, araba-mi... mieli ze sobą interesy. Ale pewnie to też była przy-krywka dla jakiś tajnych spraw AK-owskich. Pamiętam, że bywaliśmy u Rogatków65 w Słomnikach.

Mnóstwo ludzi się przewijało, cały czas albo ktoś mu-siał się u nas ukryć przed Niemcami, albo nie miał gdzie indziej się zatrzymać, choćby po powstaniu warszaw-skim, ale i wcześniej przyjmowaliśmy też z poznańskiego wysiedleńców… był taki ścisk, ciągle ktoś przyjeżdżał, ktoś inny wyjeżdżał. Z ciotką Anetą przyjeżdżali do nas często jej koledzy lekarze, ona mieszkała w Krakowie, a w każdą sobotę przyjeżdżała żeby podjeść i wypocząć. Jednym z tych znajomych ciotki był wspomniany wcze-śniej dr Kotucha. Bywał też Skawiński66, malarz, on przy-jeżdżał z córką.

Nie zapomnę dramatycznej sytuacji gdy którejś nocy zapukała do drzwi żona kolegi Taty z okresu studiów. Była z małą córeczką, młodszą ode mnie, one się u ko-

63 Tadeusz Dąbrowski junior, 1873–1961, i jego żona Jadwiga z Ma-jewskich, 1881–1964.

64 Antoni Skąpski, 1900–1973, inż. rolnik, od 1931 roku administra-tor majątku Hebdów, należącego do Małopolskiego Towarzystwa Rol-niczego.

65 Wanda ze Skąpskich, 1914–2001 i Wacław, 1896–1970, Rogatko-wie. Wanda była siostrą Antoniego i Tadeusza Skąpskich.

66 Czesław Skawiński, 1890–1974, malarz, pedagog, ukończył kra-kowską ASP, między innymi malował rodzinę Zakrzeńskich.

goś ukrywały i chyba kryjówka przestała być bezpiecz-ną. Mąż tej pani był już w rękach Niemców. Prosiła by córeczkę przewieźć do kogoś w Krakowie. Kiedy Mama jechała bryczką, jak co tydzień do Dziadka Bolesława do Krakowa, by zawieźć mu świeże produkty, na koź-le siedziała ta dziewczynka ubrana w nieco za duże na nią ubranko Andrzejaszka. Mama ją zagadywała bo jadąc do Krakowa musiały wyminąć grupę więźniów reperu-jących drogę pod nadzorem gestapowców. Wśród więź-niów był, znany Mamie, ojciec tej dziewczynki, a ona nie powinna go zobaczyć. Cała rodzina szczęśliwie przeżyła okupację i po wojnie wszyscy się odnaleźli. Dziewczyn-kę, już dorosłą, spotykałem w Piwnicy.

R.S.: Wiemy więc mniej więcej kto dłużej lub krócej mieszkał w Masłomiącej. A jak wyglądało podczas oku-pacji Twoje życie i rówieśników w domu wypełnionym rodziną, znajomymi, a często także nieznajomymi miesz-kańcami?

P.D.: Wieczorami był nieustanny konkurs rysowniczy, który urządzał Tata, jabłko było nagrodą; dużo czytali-śmy, z reguły ktoś czytał na głos, na przykład jak był Ju-rek Adamski to on czytał, albo pani Basia Gołębska; sie-dzieliśmy w krążku wokół i słuchaliśmy. W domu była spora biblioteka, było z czego wybierać, część literatury była dostępna dla nas dzieci, a część nie.

Byliśmy wychowywani na literaturze patriotycznej, jak już samodzielnie czytaliśmy, to podsuwano nam na przykład Przyborowskiego „Szwedzi w Warszawie”, Gą-siorowskiego „Huragan”, tego typu literaturę. „Ogniem

Od lewej: Andrzejaszek Dyakowski, Jurek Skąpski, Natalia Gołębska, Pawełek i Przemek Dyakowscy

30

Przemek i Andrzejaszek Dyakowscy, Wielkanoc 1939 lub 1940 Andrzejaszek Dyakowski i koza, siedzą od lewej: Przemek i Jan Dyakowscy, Ignacy Wacyk

Poczęstunek dla dzieci, 1942 lub 1943 r. W białej chustce Zofia Gasik gotowała „bandachom” – pracownikom dworskim, obok Maria Wykurz – niania dziećie dworskich; za stołem przodem do fotografa Aleksandra Staszkiewicz (ur. 1932), Bolesław Nowak, Andrzej Dyakowski, Benedykt Bartuś, Władysława Bartuś; obok stołu stoją Zofia Wykurz (ciemne włosy) przed nią Paweł Dyakowski i Janina Nowak; tyłem na ławce siedzą od prawej – w ciemnym ubraniu Maria Wieczorek, Mańczak (imię nieznane), Kazimiera Knapik i Helena Nowak.

Od lewej: Dr Reinhold Kotucha i Józef Kielman przy ganku, od strony północnej (od Zerwanej)

i mieczem”, ale bez scen drastycznych, typu wbijanie na pal (znacznie później te sceny poznałem), myśmy prawie wszystko to na pamięć znali. Odgrywaliśmy sceny z Sien-kiewicza, pojedynkowaliśmy się drewnianymi szablami, jeden z nas był Wołodyjowskim, drugi Kmicicem…

Mama bardzo dobrze grała na fortepianie, jak więk-szość „panien z dobrych domów” skończyła konserwa-torium, do mnie przychodził pan Kucharski67 z Michało-wic, on był chyba po wojnie skrzypkiem w krakowskiej filharmonii, uczył mnie nut. Tata był hobbystą jeśli cho-dzi o muzykę (to Andrzejowi zostało) kupował różne in-

67 Józef Kucharski był nauczycielem szkoły w Michałowicach.

31

strumenty, jako dziecko już miałem akordeon. Grywali i doktor Kotucha i praktykant Józef Kielman68, oni byli akordeonistami, więc i ja dostałem akordeon. Widać po mojej sylwetce, że coś ciężkiego nosiłem na plecach, nie tylko na szyi saksofon. W Masłomiącej było pełno muzy-ki, po prostu cały czas ktoś grał w domu, śpiewał.

Nie chodziliśmy do szkoły, uczyliśmy się w domu, a ta nasza nauka to zasługa pani Basi Gołębskiej. Zdawa-liśmy potem egzamin na koniec roku u pana Wacyka69 w szkole w Michałowicach. Świadectwa z tamtego cza-su mamy po niemiecku napisane. Po wojnie sytuacja się odwróciła bo córka70 pana Wacyka była uczennicą Mamy w Kuźnicach. Pani Basia zaprowadziła reżim „na gwiz-dek” typu w szeregu zbiórka… świetnie nas uczyła, również była naszą boną od francuskiego. Graliśmy po francusku przedstawienia, pamiętam, że Wojtusza był kopciuszkiem. W 1944 wystawiliśmy szopkę, którą Jurek Adamski napisał, scenografię zrobił Andrzej Stopka71, który też do nas przecież przyjeżdżał. Żoną Stopki była córka malarza Wodzinowskiego72 – Wicula73, nasza da-leka krewna. Pani Basia Gołębska reżyserowała. Główną postacią szopki był lotnik z biało-czerwoną szachownicą. Ta szopka była u nas pokazywana parę razy dla wtajem-niczonych. Pan Kucharski, skrzypek, o którym mówiłem zrobił do tej szopki ilustrację muzyczną. Ale to były takie powiedzmy zabawy dworskie, natomiast normalne na-sze życie toczyło się w towarzystwie dzieci wiejskich.

Myśmy nie mogli się separować… myśmy prze-ważnie chodzili boso tak jak dzieci wiejskie… o na tym zdjęciu imieniny Andrzeja, widzisz nas z dziećmi wiejskimi, ale nie pamiętam czyje to są dzieci, ani An-drzej już nie pamięta ani ja... Może ktoś rozpozna się?74 Większość z nich została profesorami, inżynierami. Ra-zem się z nimi bawiliśmy, a każda oznaka z naszej stro-ny, że jesteśmy w jakikolwiek sposób inni była karana pa-sem. Nie było w ogóle pojęcia, że my jesteśmy paniczyki.

Z Andrzejaszkiem mieliśmy prawo jeździć na kucce, to była klaczka konika huculskiego. Przyjemność ta rodziła też obowiązki, do nas należało oporządzanie jej, dbanie o jej czystość. Jeździliśmy na niej wierzchem, ale na oklep, Tata uważał, że najpierw trzeba się nauczyć jeździć bez siodła.

R.S.: Podobnie i mnie uczył mój Ojciec. On w siodle, ja na oklep.

P.D.: No widzisz, czyli tak się wówczas uczyło dzie-ci. A tę kuckę zwaną garbonoską, z uwagi na charak-terystyczny wygląd pyska Tata kupił z pomocą Twego stryja Antoniego z Hebdowa. Z jego synem, Jurkiem75, prowadziłem wtedy dość ożywioną korespondencję. Nie

68 Józef Kielman po wojnie kierował jednym z podkrakowskich PGR-ów.

69 Ignacy Wacyk. 70 Prawdopodobnie Anna lub Ewa Wacyk.71 Andrzej Stopka, 1904–1973, scenograf, prof. krakowskiej ASP.72 Wincenty Wodzinowski, 1866–1940, malarz, uczeń Jana Matejki.73 Wincentyna Stopkowa, z domu Wodzinowska, 1909–1991, ślub

z Andrzejem Stopką zawarła 1.05.1947 roku.74 Zdjęcie to jest także umieszczone w internetowym Michałowic-

kim Archiwum Społecznym, skąd redakcja zaczerpnęła opis postaci.75 Jerzy Skąpski, ur. 1933, absolwent krakowskiej ASP, malarz, gra-

fik, projektant witraży. Jego pierwsza żona, Maria Skąpska z domu Roga, 1932–1984, projektowała witraże do kościoła św. Małgorzaty w Raciborowicach w gminie Michałowice. Andrzejaszek Dyakowski na kucce

Masztalerz Franek powozi kucami, obok siedzi Andrzejaszek Dyakowski, stoi Wojtusza Skąpski

Od lewej: Przemek Dyakowski, płk Zygmunt Lewandowski, pomiędzy nimi kucka, która jak widać bywała też w domu

32

Na skrzypcach gra Franciszek Podhajny, na akordeonie Przemek Dyakowski, obok siedzi Andrzejaszek Dyakowski, N.N., konia trzyma Józek, który ożenił się z Zofią Gasik kucharką, koń to Drop, „pełnej krwi arab ze szlachetnego rodu Kuhailanów”

Czyszczenie chomąt Pan Boczek – fornal

Fornal Siara z czwórką koni Szczepan, oborowy – mąż Marysi, pierwszej piastunki, na byku zarodowym – Bojarzyn

33

pamiętam już czego ona dotyczyła, ale na pewno były to niezwykle ważne chłopięce tematy.

Z rozrywek, zresztą wspólnych z młodzieżą wiejską, pamiętam nasze stawy rybne, łódka była zawsze przy-cumowana przy brzegu, często z niej korzystaliśmy, a w zimie wszyscy ślizgaliśmy się po lodzie, ale na pod-kówkach, nikt z nas nie miał łyżew. A jak zima, to pamięć przywołuje kolędników. Młodzież wiejska chodziła po domach, do nas oczywiście też przychodzili, pamiętam ich barwne pomysłowe przebrania.

R.S.: Wspomniałeś, że pierwszą edukację muzyczną odbierałeś od pana Kucharskiego z Michałowic.

P.D.: Tak, on mnie uczył rozumienia nut, a pierwsze praktyczne nauki otrzymałem grając z wiejskimi muzy-kantami. Tu jest zdjęcie jak gram z nimi, siedzimy pod stajnią, obok nas siedzi Andrzej, na skrzypcach gra pan Podhajny76, kierownik poczty w Michałowicach, grywał amatorsko, takie były moje pierwsze występy.

R.S.: A jak pamiętasz pracowników majątku?P.D.: To wiele sentymentalnych wspomnień, pamię-

tam sytuacje, zdarzenia, serdeczne relacje między nami, ale jeśli pamiętam imiona, to nie pamiętam nazwisk, i od-wrotnie... szkoda bo już nie ma kogo zapytać.

Agnieszka zajmowała się drobiem; pan Jan Staszkie-wicz to był karbowy, prawa ręka Taty; „dziadek” Czar-necki miał drewutnię, obcinał nam włosy nożycami do strzyżenia owiec; pan Dyląg, był stelmachem. Kuźnia była w Młodziejowicach, konie się jeździło podkuwać do Młodziejowic. Zapisz nazwiska fornali: Siara, Tomczyk, Boczek, bracia Świerkowie, dwóch braci; niestety nie pa-miętam imion tych panów. Franek Bednarski był masz-talerzem ale on także ujeżdżał konie i często powoził. Nie pamiętam nazwiska gajowego; Łukasz to ogrodnik, nie pamiętam niestety jego nazwiska. Oborowy Szcze-pan Wykurz77 był mężem Marysi naszej pierwszej niani, tej która nam piosenki śpiewała. Nasza kucharka… jak miała na imię? Już wiem, Zosia, Zosia Gasik, mieszkała we dworze, przy kuchni miała służbówkę. Była też druga kuchnia, nazywała się czeladnia, tam gotowano obiady stałym pracownikom, to była duża kuchnia... i powiem Ci, że nam dzieciom, tam najbardziej smakowało je-dzenie, do dziś pamiętam smak żuru i bardzo dobrych klusek...

R.S.: Styczeń 1945, front przesuwa się przez Małopol-skę, do Masłomiącej wkraczają wojska radzieckie, masz już prawie 10 lat, jak pamiętasz ten moment?

P.D.: Styczeń 45 roku pamiętam dobrze. Jak co tydzień wracaliśmy z Mamą bryczką od Dziadka, któremu jak zwykle zawieźliśmy wiejskie wiktuały. Przed obeliskiem legionistów w Michałowicach zatrzymał nas niemiecki posterunek, a wyraźnie przestraszeni żołnierze kazali nam się zatrzymać. Nie chcieli puścić nas dalej bo, tłu-maczyli, tu jest już front. Skręciliśmy więc na Węgrzce do pana Adama Lewandowskiego78, jak wjeżdżaliśmy pod dwór to akurat bomba niemiecka, a może raczej rosyjska, uderzyła w podwórze. Myśmy siedzieli w piwnicy dwo-ru ze trzy dni aż Rosjanie wkroczyli – „giermanca niet” –

76 Franciszek Podhajny.77 Szczepan Wykurz, 1913–1987.78 Adam Lewandowski, zarządzał Masłomiącą mniej więcej do 1930

roku, to jest do czasu objęcia jej przez Jana Dyakowskiego.

Masztalerz Franek na angloarabie Talarze

Zofia Gasik, kucharka

34

usłyszeliśmy. Rosjanie wcześniej atakowali austriacki fort na Węgrzcach, bo tam przy wyjeździe z Krakowa, za Prądnikiem po lewej stronie były ogromne forty au-striackie. Już Kraków był wolny, a Fort Węgrzce się bro-nił, tam stacjonowało SS. Wokół dworu Rosjanie ustawili stanowiska karabinów maszynowych i innych działek i z tych pozycji fort przez dwa dni atakowali. Do Masło-miącej udaliśmy się dopiero jak Rosjanie już zajęli ten fort. Po drodze ktoś nas ostrzegł żeby do samego mająt-ku nie wchodzić, bo tam już rezyduje komisarz do spraw parcelacji. Pojechaliśmy do zaprzyjaźnionego gospoda-rza pana Seweryna Nowaka79 (seniora), który w Masło-miącej był karbowym, zanim Tata objął zarząd majątkiem i u niego, na wsi pod lasem, siedzieliśmy jeszcze trzy dni. Do Masłomiącej już nie pojechaliśmy, przemiany toczyły się bardzo szybko, trwała parcelacja... Zawróci-liśmy więc do Dziadka na Starowiślną. Po kilku dniach nasi niedawni pracownicy bardzo ładnie zachowali się, sporo naszych rzeczy nam przywieźli. Fortepian, ob-razy, różne drobiazgi, przyprowadzili też konie i kro-wy... Krowy i konie stały na Kopernika w stajni szpitala. W zamian za to szpital brał sobie mleko od naszych krów. Chodziłem z bańką, ze Starowiślnej od Dziadka, na Ko-pernika i przynosiłem mleko dla nas. Początkowo miesz-kaliśmy właśnie na Starowiślnej u Dziadka, potem Tata

79 Seweryn Nowak, ur. 23.10.1912 r. – zm. w lutym 2001, (Mf.18.16 – fotografia ze zbiorów Michałowickiego Archiwum Społecznego; tytuł – Mój ojciec Seweryn Nowak w Nowakówce – 1930; źródło – Seweryn Nowak).

kupił mieszkanie pod numerem 24 naprzeciwko Dziad-ka, na parterze, tam mieszkaliśmy stosunkowo krótko, bo Mama dostała posadę w Zakopanem. Tam nas zawiózł Zygmunt Stary wtedy też na pace samochodu jechała na-sza krowa.

Długo jeszcze po wojnie odwiedzali nas niektórzy dawni pracownicy, wiem, że u Ciotki Sidorowej bywał pan Franciszek Woźniczko, gospodarz z Masłomiącej, a Rodziców w Pszczynie odwiedzał często dawny karbo-wy, pan Jan Staszkiewicz, imion nie pamiętam.

R.S.: Wspominałem o wyjeździe kilku podkrakow-skich ziemian na Dolny Śląsk, wyjazd w jakiejś mierze organizowany przez mego Ojca, pamiętasz to? To był maj 1945.

P.D.: Pamiętam, całe to towarzystwo tak zwanych BeZet-ów (byłych ziemian) żeby się nie narażać tutaj na miejscu, bo przecież byli powiązani z AK, skorzystało z możliwości by zniknąć z pola widzenia nowych władz. Wszyscy bali się potwornie wywózki na Sybir, zdarzały się przecież takie przypadki, więc chcieli z Małopolski zniknąć. Część nowych władz przymykała na to oko, tym bardziej, że na Dolnym Śląsku czekały ogromne dobra ziemskie po junkrach i nie miał kto tym zarządzać. Wła-dza wolała by ta grupa świetnych fachowców, z dala od swych dawnych majątków, pomagała w przejmowaniu administracji rolnej. Obie strony były z takiego obrotu sprawy zadowolone.

R.S.: Jak długo Twój Ojciec był na Ziemiach Odzyska-nych?

P.D.: Ojciec tam był trzy a może i cztery lata, a Mama w tym czasie pracowała w Kuźnicach, Tata od czasu do czasu przyjeżdżał do nas, bo myśmy byli w Kuźnicach z Mamą. Ojciec prowadził gospodarstwo koło Polanicy, Zdzisek Skąpski pracował w Pilchowicach pod Jelenią Górą, raz z Dziadkiem Bolkiem pojechaliśmy na wakacje do nich do Pilchowic.

R.S.: Przyszła żona Zdziska Skąpskiego, czyli Alina Turowska80, prowadziła w Jeleniej Górze koło stacji PKP hotel, obecnie nosi on nazwę Fenix Strauss. Opowiadał mi Romek Skąpski81, ich syn, jak oni się poznali. To temat na nowelę filmową. Stało się to podczas podróży z Krako-wa na Dolny Śląsk, jechali zapewne niedługo po naszych Ojcach. Alinie Turowskiej miejsce w ekipie i na ciężarów-ce oraz stosowne przepustki załatwił ktoś z jej rodziny, a Zdziska ściągał tam mój Ojciec. Ciotka Alina siedziała już na pace samochodu gdy wskoczył, młody, przystojny brunet w oficerkach. Z fibrowej walizki wysypały mu się mirabelki i owinięta w bieliznę butelka z bimbrem. Po-noć Ciotka pomyślała – przystojny, ale nie w moim typie. Około roku później byli już małżeństwem. Moi rodzice byli wtedy w Cieplicach, tam też trafiła siostra Ojca Ewa Kostecka82 z rodziną, zapewne też z inspiracji i z pomocą mego Ojca.

P.D.: Po trzech, czterech latach sytuacja pogorszyła się, chociaż nie było już takiej groźby wywózek, ale był to jeszcze okres stalinowski, jednak byli ziemianie powoli opuszczali Dolny Śląsk, ciągnęło ich do Polski centralnej.

80 Alina Turowska, 1919–1997, absolwentka filologii romańskiej na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie.

81 Roman Skąpski, ur. 1954, wieloletni pracownik IMiGW (wicedy-rektor), b. dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.

82 Ewa Kostecka, 1909–1987.

Seweryn Nowak

35

R.S.: Z opowiadań mojej Mamy83 wiem, że zapanowa-ła atmosfera strachu, obawa że wybuchnie III wojna, że Niemcy wrócą na te tereny.

P.D.: Tata wrócił, nie wytrzymywał tak długo bez nas. Szkołę Mamy zamknięto, rodzice znaleźli się w Pszczy-nie, gdzie Tata kierował gospodarstwem doświadczal-nym, a ja zacząłem naukę w Katowicach w Technikum Wychowania Fizycznego, a zakończyłem egzaminem maturalnym w 1955 roku w Stalinogrodzie.

R.S.: A Masłomiąca, odwiedzasz ją? Pozostał senty-ment?

P.D.: Sentyment to najwłaściwsze określenie, bo w nazwie Masłomiąca mieści się wszystko co miło i ze wzruszeniem wspominam. Mimo grozy wojny to jednak były beztroskie chłopięce lata, kontakty z rodzeństwem, przyjaźnie z dziećmi pracowników, pamięć młodych Rodziców, wspomnienie dziadków. Mój ojciec, nigdy nie był po wojnie ani w Masłomiącej ani w Młodziejowi-cach, uważał że jak mu odebrali wszystko, to nie będzie tam jeździć. Poza pamięcią nie ma już teraz tam żadnych śladów. Jedyny ślad jest w Więcławicach, na cmentarzu, na nagrobkach przy nazwiskach „Tadeusz Dyakowski, Przemysław Dyakowski” wpisano „właściciele dóbr Mło-dziejowice, Masłomiąca”, to jest jedyny ślad. I nasza pa-mięć i te zdjęcia. To są tylko te ślady… Tata też tam leży... w ten sposób po śmierci powrócił na tamte tereny. A zmarł wchodząc do kamienicy, która należała do Dy-akowskich, Karmelicka 30, szedł odwiedzić mieszkającą tam swoją siostrę Jadwigę Sidorową, pewnie się wzru-szył, serce nie wytrzymało, zmarł na zawał.

Parę lat temu pojechałem z Szymkiem84, synem mojej siostry Elżbiety, do Więcławic. Staliśmy zadumani przed grobami rodzinnymi, a w naszą stronę szła bardzo ele-gancka pani, staruszeczka siwa; zatrzymała się przy nas i mówi – „Oj Dyakowscy, Dyakowscy, jak ja bym chciała zobaczyć Przemka”. Ja mówię – „To ja, tu jestem”. Rzu-ciła mi się na szyję i mówi – „Pewnie nie pamiętasz, że kiedyś mnie pobiłeś i żeby się Twój Tata o tym nie do-wiedział, żebym się mu na Ciebie nie poskarżyła, to na przeprosiny przyniosłeś mi dwa cukierki…” Nie pamię-tam ani jej imienia ani nazwiska, ale ona jest na pewno na zdjęciu z imienin Andrzeja, to któraś z tych dziewczynek. Mam nadzieję, że przeczyta tę rozmowę... przepraszam Cię raz jeszcze i pozdrawiam85.

83 Janina Sągajłło-Skąpska, 1914–2002, absolwentka UJ, mgr praw.84 Szymon Dyakowski, ur. 1971. 85 Według ustaleń redakcji była to Marianna Wieczorek, z domu Tom-

czyk, córka Franciszka, zmarła w lutym bieżącego roku w wieku 81 lat.

Przemek Dyakowski, Jurek Skąpski – syn Zbigniewa, na jego kolanach Ela Dyakowska, Andrzejaszek i Pawełek Dyakowscy

Marja z Chronowskich 1v. SL de Lavaux, 2v. Dyakowska, właścicielka dóbr Młodziejowice i Masłomiąca, *1823 +1889. Wdzięczny i kochający mąż i synowie Przemysław i Jan – najlepszej żonie i matce pomnik ten kładą i proszą o „Zdrowaś Marja”

Jan Dyakowski – właściciel dóbr Młodziejowice, ukończony student prawa, ur. 1865 – zm. 1890 w kwiecie wieku, najlepszy syn, niezmordowany pracownik. Pokój jego duszy.

36

Rozmawiali:

Przemysław Dyakowski – najstarszy syn ostatnich właścicieli Masłomiącej – Jana i Zofii (ze Skąpskich) Dyakowskich. Wybitny muzyk jazzowy, saksofoni-sta. (Pierwszy saksofon na jakim grał był odkupiony od Ryszarda Horowitza, dziś wybitnego fotografa mieszkające-go w USA). W Krakowie występował

w Piwnicy pod Baranami i w Klubie Jaszczury, w Trój-mieście w kabarecie Tadeusza Chyły i zespole Klubu Stu-dentów Wybrzeża ŻAK. Twórca zespołu Rama 111. Brał udział w festiwalach Jazz Jamboree, występował w Filhar-monii Narodowej i nowej sali NOSPR, brał udział w Gdy-nia Summer Jazz Days i w wielu innych festiwalach.

Rafał Skąpski – prawnik, wieloletni wydawca, miłośnik książek i muzy-ki poważnej, prezes Polskiego Towa-rzystwa Wydawców Książek, członek ZAiKS, uprawia publicystykę na te-maty kultury, historii i wspomnienio-wą. Z Przemysławem Dyakowskim mają wspólnego przodka – Antoniego

Skąpskiego (1813–1915), który dla Skąpskiego jest pra-dziadkiem, a dla Dyakowskiego prapradziadkiem.

D.O.M. ś.p. Tadeusz Dyakowski, właściciel dóbr, ur. dn. 22/VII.1838 r. um. dn. 23/VII.1900 r. w Młodziejowicach. Ś.+ P. PrzemysławDyakowski, przeżywszy lat 62, zm. (?) września 1929 w Młodziejowicach. Pokój Jego zacnej Duszy.

Ś.p. MariazHiżówDyakowskaur. 21.V. 1877 – zm. 3.X.1936. Cześć jej pamięci! Ś.p. JanDyakowski, inż. rolnik, ur. 23.X.1904 – zm. 16.III.1971. „Miły Bogu i ludziom, którego pamięć jest w błogosławieństwie”. Ś.p. mgrinż.StanisławDyakowski, budowniczy hutnictwa polskiego, ur. 27.IV.1909 – zm. 9.IV.1970. Ś.p. JadwigazDy-akowskichSidorowa, ur. 21.VIII.1902 – zm. 23.VI.1980. Pokój jej duszy. Ś.p. LeonardSidor, b. Sędzia Sądu Apelacyjnego – adwokat, zm. 5.I.1976 w Krakowie. Niech odpoczywa w pokoju. Ś.p. Wanda Barańska – Sidor, architekt, *2.03.1934 + 12.05.2011. Ś.p. PawełekDyakowski, ur. 13.IX.1940 – zginął tragicznie dnia 22.X.1945 w Zakopanem. Ś.p. HelenaReinert, *1863 r. + 1944 r. i TadeuszHiż, księgarz – wydawca, * 1854 r. + 1934 r. Pokój ich duszom.

37

W 2006 roku, kiedy rozpoczęliśmy współpracę – jako Radny Gminy Michałowice oraz Sołtys Masłomiącej – postanowiliśmy zainteresować mieszkańców życiem kulturalnym naszej społeczności, poprzez osobiste zaan-gażowanie się i uczestniczenie w tej inicjatywie. Zorga-nizowaliśmy więc – na początek – Rodzinny Piknik, na który przybyli także goście spoza naszej wsi. Pomysł oka-zał się trafiony, toteż tym tropem poszły wkrótce inne so-łectwa z terenu gm. Michałowice. Te cykliczne już dzisiaj „Dni danego Sołectwa” – gromadzą wszystkie pokolenia mieszkańców określonej miejscowości.

Wskrzeszony został także – w wielu miejscach już za-pomniany – dawny obyczaj śpiewania „majówek” przy kapliczce Matki Bożej, usytuowanej przy jednym ze sta-wów (dawniej dworskim) w Masłomiącej. W majowe po-południa, babcie przyprowadzają tutaj swoje wnuki, któ-rym przekazują tradycję pięknego śpiewania na chwałę Maryi.

Corocznie, po zakończeniu żniw, w naszej wsi organi-zowane są „Dożynki” – własnoręcznie wykonujemy wie-niec dożynkowy, wieziony potem do kościoła konnym wozem, jak za dawnych lat… Towarzyszą mu miesz-kańcy poubierani w krakowskie stroje ludowe oraz dzie-ci, niosące własny, mniejszy wieniec. Temu barwnemu korowodowi w drodze na uroczystą sumę dożynkową, przygrywa zazwyczaj ludowa kapela.

Sołectwo posiada swoją „Kronikę”, prowadzoną od wielu lat przez p. Monikę Łach. Można w niej znaleźć zapiski, dotyczące dawnych i współczesnych czasów – opis wydarzeń historycznych, które miały tu miejsce oraz mnóstwo dokumentujących je fotografii. Wciąż uzupeł-niana, służyć będzie także przyszłym pokoleniom, jako namacalny dowód przemian, zachodzących w życiu so-łectwa.

W Masłomiącej 2016…Wciąż podejmowane działania, integrujące „starych”

i „nowych” mieszkańców Masłomiącej, to także licz-ne wspólne wyjazdy i wycieczki do różnych ciekawych miejsc w Polsce.

Niebawem ukończona zostanie – oczekiwana przez wszystkich – budowa „Domu Sołeckiego” – miejsca, w którym można się będzie spotykać o każdej porze roku i bardziej aktywnie uczestniczyć w rozmaitych zajęciach kulturalnych. W jednym z pomieszczeń powstającego budynku, utworzona zostanie „sala tradycji”, w której prezentowane będą stare fotografie, dokumenty oraz dawne przedmioty codziennego użytku, przechowane w rodzinach naszych mieszkańców.

Mamy też wielką nadzieję na rychłe zorganizowanie spotkania z byłymi właścicielami majątku Masłomiąca – rodziną p.p. Dyakowskich, potomkami gospodarującego tutaj Jana Dyakowskiego. W tej sprawie prowadzone są już wstępne rozmowy.

Ciekawi jesteśmy jak ocenią przeobrażenia, które na-stąpiły tu od czasu, kiedy właścicielami wsi i dworu byli ich przodkowie.

Na koniec jeszcze drobna sugestia – oby udało się za-kończyć sporny problem, dotyczący naszych historycz-nych podworskich stawów. Chcielibyśmy, by powróciły do życia, jak za dawnej swojej świetności, i – by wokół nich, jak dawniej, tętniło życie kulturalne także dzisiej-szych masłomiączan.

SołtysDorota Dąbrowska

Radny Gminy MichałowiceMarek Kozłowski

38

Stawy podworskie w Masłomiącej

39

Każdy, kto czytał „Popioły” autorstwa Stefana Żerom-skiego, lub oglądał ekranizację w reż. Andrzeja Wajdy, zapewne pamięta postać generała Wojsk Polskich Księ-stwa Warszawskiego Michała Sokolnickiego. Jednak, nie wszyscy zdają sobie sprawę, iż opisana w tej powieści wojna polsko-austriacka z 1809 r. faktycznie miała miej-sce, a biorący w niej udział generał Sokolnicki jest postacią prawdziwą i rzeczywiście, w 1809 roku zacie-kle bronił Sandomierza przed ata-kami kilkakrotnie liczebniejszych wojsk austriackich. Zresztą, nie był to pierwszy raz, gdy Michał Sokol-nicki (1760–1816) walczył w obro-nie Państwa i Narodu Polskiego. Wszak, już podczas wojny w obronie Konstytucji 3 Maja, toczonej w 1792 r. z Rosją, zasłynął jako zdolny i dzielny oficer, a następnie, jako ochotnik wal-czył w Powstaniu Kościuszkowskim i w Legionach Polskich, utworzo-nych pod auspicjami Napoleona Bo-naparte. Brał udział także, w Pierw-szej Wojnie o Polskę z 1806–1807 r., której efektem było odzyskanie w 1807 r. niepodległości przez Państwo Polskie (Księstwo Warszawskie) oraz w Drugiej Wojnie o Polskę w 1812 r. i w kampanii saksońskiej w 1813 r.1

W związku z powyższym, niewątpliwie, Pan Ge-nerał Michał Sokolnicki zasłużył na poczesne miejsce w panteonie Wielkich Polskich Bohaterów Narodowych, oraz na naszą pamięć i szacunek. Dlatego, nie powin-no dziwić, iż na wiosnę 2016 r., w obliczu zbliżającej się 200 rocznicy śmierci Generała Sokolnickiego, zwróciłem się do burmistrza Sandomierza z prośbą, aby przygo-tował uroczystości rocznicowe na cześć Obrońcy Sando-mierza z 1809 roku2, a także, postanowiłem skorzystać z tej wspaniałej okazji, aby samemu oddać cześć dla Pana Generała Sokonickiego i zgodnie z polską tradycją zde-cydowałem, iż zamówię Msze święte w Jego intencji – oczywiście, obowiązkowo w Sandomierzu, ale także, w 10 miejscowościach, od Kowali pod Radomiem, po Kraków, w których stacjonował, lub przez które prze-jeżdżał w ostatnim etapie wojny 1809 r. – tak, aby mieszkańcy tych miejscowości mogli wyrazić swo-ją wdzięczność za wyzwolenie w 1809 roku i szacunek

1 Obszerny biogram gen. Michała Sokolnickiego aut. Michała Bacz-kowskiego opublikowano w XL tomie Polskiego Słownika Biograficznego (i w Internecie: http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/michal-sokol-nicki-h-nowina), natomiast, głównym opracowaniem wciąż pozostaje biografia z 1912 r. aut. historyka Michała Sokolnickiego (1880–1967) pt. „Generał Michał Sokolnicki 1760–1816”, która w 2015 r. miała kolejne wydanie.

2 Mianem „obrońcy Sandomierza w 1809 roku” nazwali Pana Gene-rała Sokolnickiego „Wdzięczni Sandomierzanie”, którzy w 1909 roku, z okazji 100 rocznicy obrony Sandomierza, wmurowali w kościele św. Jakuba w Sandomierzu tablicę kommemoratywną poświęconą Ge-nerałowi Sokolnickiemu, pokrytą w/w inskrypcjami.

O generale Michale Sokolnickim i szlaku wojny 1809 rokudla Pana Generała Sokolnickiego, poprzez modlitwę w Jego intencji – czego, jako nasz rodak i katolik, z pew-nością, bardzo by sobie życzył.

Szczęśliwie, większość duchowieństwa, do którego zwróciłem się w powyższej sprawie zadość uczyniła mojej prośbie i w dniu, w którym przypadała 200 rocznica śmier-

ci Pana Generała Michała Sokolnickie-go (24 września 2016 r.) nabożeństwa w Jego intencji odbyły się w kated- rze w Sandomierzu, w kościele w Kowali pod Radomiem, w kated- rze w Kielcach, w kościele w Bolminie pod Kielcami, w sanktuarium Arcy-opactwa OO. Cystersów w Jędrzejo-wie, w kościele w Książu Wielkim, w bazylice Bożego Grobu w Miecho-wie3, w kościele w Michałowicach i w Archikatedrze Wawelskiej w Kra-kowie, a dnia następnego w kościele parafialnym w Wodzisławiu4. Przy okazji, warto dodać, iż we Mszach świętych w Sandomierzu i w Kiel-cach uczestniczyły poczty sztanda-rowe Wojska Polskiego, a poza tym, w katedrach tych i na Wawelu, pod-

czas wspomnianych Mszy, duchowni wygłosili piękne mowy, wspominające Pana Generała Sokolnickiego. Na-tomiast, do uczestnictwa w owych nabożeństwach za-prosiłem wszystkich zamieszkałych (lub urzędujących) w w/w miejscowościach samorządowców szczebla gmin-nego, powiatowego i wojewódzkiego, oraz dyrekto- rów i pracowników kilkudziesięciu archiwów, bibliotek i muzeów, dyrekcje, nauczycieli i uczniów z kilkudzie-sięciu szkół podstawowych, średnich i gimnazjów, oraz harcerzy, strażaków, kombatantów, oficerów i żołnierzy WP, a także, dziennikarzy prasowych, radiowych i tele-wizyjnych, za pośrednictwem których poinformowałem o wspomnianych nabożeństwach wszystkich mieszkań-ców Zachodniej Małopolski5.

Rozsyłając zawiadomienia o Mszach świętych w inten-cji Generała Sokolnickiego, przy okazji, przekazywałem

3 Na moją prośbę, Mszę św. w Miechowie zamówił dyrektor Mu-zeum Ziemi Miechowskiej Włodzimierz Barczyński.

4 Na moją prośbę, Mszę św. w Wodzisławiu zamówił prezes Klubu Historycznego w Wodzisławiu Michał K. Nowak.

5 Artykuły na temat wspomnianych nabożeństw zostały opubli-kowane na portalach internetowych m.in. Dziennika Polskiego, Polski Times, Gościa Niedzielnego Krakowskiego, Gazety Wyborczej Kielce, Katolic-kiej Agencji Informacyjnej (eKAI), Tygodnika Idziemy, oraz na portalach internetowych Radia Plus Radom, Radia Leliwa (fragment wywiadu) i Radia Kielce, oraz na różnych katolickich portalach internetowych (np. diecezji kieleckiej, albo Wyższego Seminarium Duchownego w Rzeszowie). Poza tym, o tychże nabożeństwach wspominały serwisy informacyjne w/w rozgłośni radiowych, oraz Programu I i Programu III Polskiego Radia, a także gazety papierowe, w których ukazał się artykuł aut. Barbary Ciryt pt. „Wspomnienie Generała Michała Sokolnickiego” (Dziennik Polski, R. LXXII, nr 224 [21969], s. A3) oraz artykuł aut. Graży-ny Ślusarek pt. „Msza św. w intencji gen. Michała Sokolnickiego” (Gaze-ta Jędrzejowska, R. XXIV, nr 39 [968], s. 9).

Gen. Michał Sokolnicki (fragment fot. z Wikipedii)

40

również informację o kiełkującym, już od wiosny 2016 r., moim pomyśle stworzenia radomsko-krakowskiego szlaku wojny 1809 roku, który byłby inicjatywą społeczną, nieko-mercyjną i apolityczną i miałby na celu edukację dzieci i młodzież i przypominanie dla całego społeczeństwa – o Księstwie Warszawskim, o zwycięskiej wojnie obron-nej z 1809 r. i o Wielkich Polskich Bohaterach Narodo-wych tego okresu, takich, jak Pan Generał Michał So-kolnicki. Głównym organizatorem byłoby, specjalnie powołane w tym celu stowarzyszenie, którego człon-kowie obmyślaliby i przygotowy-wali poszczególne przedsięwzięcia kulturalne i edukacyjne, a następnie, zapraszaliby do współpracy władze i społeczności z 12 gmin, od Radomia, przez Kielce i Michałowice, aż po Kra-ków, które w 1809 r. zostały wyzwo-lone przez Wojska Polskie i w których podówczas stacjonowała polska gene-ralicja, a w tym, jeszcze jeden Wielki Polski Bohater Narodowy – generał dywizji Wojsk Polskich Księstwa Warszawskiego Jan Henryk Dą-browski (1755–1818). Stąd też, inau-guracja radomsko-krakowskiego szlaku wojny 1809 roku miałaby uświetnić 200 rocznicę śmierci Pana Generała Dąbrowskiego (6 czerwca 2018 r.) i byłoby to, pierwsze wspólne przed-sięwzięcie, przygotowane w 12 wspomnianych gminach i odbywałoby się dzień po dniu, miejscowość, po miej-scowości – analogicznie do przemarszu Wojsk Polskich w 1809 roku, zmierzających z Radomia, do Krakowa.

Wspomniany pomysł, ku mojej radości, szybko wzbu-dził zainteresowanie i już 28 listopada 2016 r. odbyłem pierwsze spotkania w tej sprawie, najpierw w Jędrze-jowie z burmistrzem Marcinem Piszczkiem, następnie, w Wodzisławiu z proboszczem, wójtem, dyrektorem Ze-społu Szkół i z przedstawicielami tamtejszej społeczności, a następnie, w Książu Wielkim z dyrektorami Zespołów Szkół i Gminnej Biblioteki Publicznej, a wieczorem, jesz-cze tego samego dnia, w Miechowie z dyrektorem Mu-zeum Ziemi Miechowskiej Włodzimierzem Barczyńskim i z przedstawicielami tamtejszej społeczności. Natomiast, dnia 5 grudnia 2016 r. rozmawiałem na temat radomsko--krakowskiego szlaku wojny 1809 roku w Krakowie, m.in. z dyrektorem Archiwum Narodowego dr hab. Wojcie-chem Krawczukiem i z dyrektorem Narodowego Starego Teatru Janem Klatą, a wieczorem, udałem się do Micha-łowic na specjalne spotkanie z Członkami SPZM „Nad Dłubnią”, w którym udział wziął również z-ca wójta gminy Michałowice Jarosław Sadowski, oraz dyrekcja i nauczyciele ze wszystkich szkół w gminie Michałowice, a także, przybyła z Krakowa redaktor Dziennika Polskiego Barbara Ciryt6.

6 Pokłosiem był artykuł aut. Barbary Ciryt pt. „Nowy szlak przy-pomni naszą chlubną historię” (Kronika Krakowska, s. B6, [dodatek do:]

W efekcie wspomnianych spotkań otrzymałem wstępne poparcie dla inicjatywy utworzenia radomsko- krakowskiego szlaku wojny 1809 roku. Ostatnio udzielił go również prezydent Radomia Radosław Witkowski, wójt gminy Kowala Tadeusz Osiński, prezes Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Gminy Kowala Joanna Kutkowska, dyrektor Archiwum Państwowego w Kielcach Wiesława Rutkowska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Wodzisławia

Teresa Szwaczka, prezes Klubu Hi-storycznego w Wodzisławiu Michał K. Nowak, burmistrz Miechowa Da-riusz Marczewski, dyrektor Powiato-wej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Miechowie Maria Słuszniak, dy-rektor Centrum Kultury i Sportu w Miechowie Sylwia Suchecka, prezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Mie-chowie Bronisława Pawelec, wójt Gmi-ny Michałowice Antoni Rumian, oraz prezes działającego na terenie Krako-wa Towarzystwa Prądnickiego Bogu-sława Kania, a także, przedstawiciele wielu innych organizacji, których, je-dynie z powodu ograniczenia miejsca, tu nie wymieniam.

Natomiast, organizacją, która już teraz czynnie zaangażowała się

w tworzenie radomsko-krakowskiego szlaku wojny 1809 roku jest SPZM „Nad Dłubnią”, którego Członkowie, najpierw uczestniczyli we Mszy św. w intencji Pana Ge-nerała Michała Sokolnickiego odprawionej w kościele w Michałowicach, a następnie, zorganizowali wspo-mniane spotkanie, podczas którego, bardzo ciepło przyjęli moją inicjatywę i zadeklarowali, iż Stowarzy-szenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią” sfinansuje i wyda, jako specjalny dodatek do Kwartal-nika „Naddłubniańskie Pejzaże”, pierwszy numer Gazety Księstwa Warszawskiego. Będzie to periodyk, informujący szerzej o istocie radomsko-krakowskiego szlaku wojny 1809 roku, o jego twórcach i realizatorach, a także o bieżą-cych przedsięwzięciach i uroczystościach sukcesywnie planowanych i przeprowadzanych w ramach Szlaku. W związku z tym, wszystkich zainteresowanych tema-tem, zapraszam serdecznie do zapoznania się z pierw-szym „michałowickim” numerem Gazety Księstwa War-szawskiego, który ukaże się niebawem.

Adam W. Gorycki

Adam W. Gorycki – pasjonat historii Księstwa Warszaw-skiego i admirator Księcia Wodza Józefa Poniatowskiego, pomysłodawca idei utworzenia Szlaku wojny 1809 roku i redaktor naczelny „Gazety Księstwa Warszawskiego”.

Dziennik Polski, R. LXXII, nr 285 [22030]), opublikowany również w In-ternecie: http://www.dziennikpolski24.pl/region/a/nowy-szlak-przypo-mni-nasza-chlubna-historie,11547630/ .

Gen. Jan Henryk Dąbrowski (fragment fot. z Wikipedii)

Na zaproszenie Państwa Marii i Zenona Gilów, zamiesz-kałych przy ul. Leśnej w Michałowicach, przybyło dnia 13 września 2015 r., spore – bo złożone z około 70 osób – grono sąsiadów. Dopisali także przedstawiciele Stowarzy-szenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „NAD DŁUBNIĄ”, w poczet których wpisuje się również Gospodarz imprezy.

Spotkanie to, pod nazwą: „Święto ulicy Leśnej”, miało na celu wzajemne lepsze poznanie się, coraz liczniejszej gru-py mieszkańców tej ulicy. Skromnie udekorowana najbliż-sza okolica oraz dźwięki muzyki biesiadnej, przypominały o zbliżającej się godzinie spotkania. Przybyłych – Pan domu powitał szampanem, wznosząc toast „za miłą sąsiedzką znajomość”, dziękując jednocześnie za przybycie, pomoc we współorganizacji i przyniesione do wspólnego stołu po-trawy, ciasta, słodycze i napoje. Kiedy akordeonista zain-tonował ogólne „sto lat…”, szybko zagościł dobry nastrój, a przypięte na piersiach wizytówki – z imieniem i numerem domu – ułatwiały wzajemny kontakt osób, które tego dnia spotkały się po raz pierwszy… Wymieniano sąsiedzkie

– Ś w i ę t o u l i c y L e ś n e j –opinie i doświadczenia, wynikające z zamieszkiwania na ul. Leśnej.

Skala wieku przybyłych gości, to 2–86 lat. Toteż, gdy na stołach pojawiły się przekąski i napoje – nie zapominając o najmłodszych, przygotowano stolik z książeczkami, za-bawkami i klockami. Można było także zagrać w piłkę lub kometkę.

Dla zainteresowanych historią michałowickiej ziemi, wyłożono egzemplarze „Naddłubniańskich Pejzaży” – kwartalnika, wydawanego przez wspomniane już SPZM „NAD DŁUBNIĄ” – wzbudzając ich lekturą spore zainte-resowanie.

Poczęstunek gorącym bigosem i ciepłymi napojami, ogrzewał wrześniowe popołudnie. Niebawem przeniesio-no się do dalszej części posesji, parku – lasu, gdzie czekało ognisko i grille. Akordeonista grał melodie biesiadne, za-chęcając do wspólnego śpiewania, a nawet do tańców na trawie. Miła zabawa trwała do wieczora. Po fajerwerkach, na tarasie, w świetle lamp tańczono jeszcze i biesiadowano do późna. Ostatecznie, spotkanie zakończyło się o północy.

Wyrażono chęć kontynuowania podobnych imprez co-rocznie. Powstała także strona internetowa, do wzajemnych kontaktów mieszkańców ulicy Leśnej. Zaś Gospodarze spotkania – dziękując wszystkim przybyłym za obecność i miłą atmosferę – przekazali zainteresowanym komplet fo-tografii z imprezy.

Pozostaje jeszcze zadać pytanie – Gdzie odbędzie się ko-lejne takie spotkanie? – oraz – Czy zapoczątkowany przez ulicę Leśną zwyczaj, ma szansę przerodzić się w tutejszą dobrosąsiedzką tradycję, ogarniając także inne rejony Mi-chałowic?...

Redakcja Fotografie udostępnił p. Zenon Gil

42

Wydawca: STOWARZYSZENIE PRZYJACIÓŁ ZIEMI MICHAŁOWICKIEJ „NAD DŁUBNIĄ” 32-091 Michałowice, ul. Jana Pawła II 1, tel./fax 12 388 50 16, www.michalowice.malopolska.pl/spzm/

Redaktor wydania i koncepcja graficzna: Elżbieta Kwaśniewska. Kolegium redakcyjne stanowią autorzy artykułów niniejszego wydania. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania artykułów.

KWARTALNIKREDAGOWANYJESTSPOŁECZNIE.Przygotowaniedodrukuidruk: Wydawnictwo „Czuwajmy”, 32-091 Michałowice, ul. Ks. M. Pałęgi 41, tel./fax 12 388 53 80

SPONSOREM WYDANIA JEST WÓJT GMINY MICHAŁOWICE

Wostatnimczasiepoddanokonserwacjikilkaciekawych,zabytkowychkapliczek,znajdującychsięnatereniegm.Michałowice:1. KapliczkasłupowazMasłomiącej–tzw.„Bożamęka”z1838r.(ukończeniepracrenowacyjnych–2014r.)2. KapliczkaśródpolnazMasłomiącej–z1826r.(ukończeniepracrenowacyjnych–2015r.)3. KapliczkaMatkiBożejzWilczkowic–z1826r.(ukończeniepracrenowacyjnych–2016r.4. Kaplicaśw.JanaNepomucenazZerwanej,budowanaetapami,po1744r.(ukończeniepracrenowacyjnych–2016r.)

Więcejnatentematwewnątrznumeru,atakżew„NaddłubniańskichPejzażach”–Nr2(22)2009,Nr3–4(23–24)2009,Nr4(40)2014iinnych.