Kwantologia 3.3 kosmos.

4

Click here to load reader

Transcript of Kwantologia 3.3 kosmos.

Page 1: Kwantologia 3.3   kosmos.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 3.3 – Kosmos.

No, tego, na ostatniej lekcji było... o Kosmosie. Czyli o wszechświecie w innej terminologii. No, po prawdzie, to co innego, ale tak to się w nauce porobiło, że im kosmos się zmieszał z wszechświatowym faktem i sami nie wiedzą, co jest co. Mówiliśmy o tym. - I ten wszechświat w każdą stronę się rozciąga, no i jakąś tam materią połyskuje, albo też i gdzieś głęboko toto się objawia. A ten, no, kosmos, to dalsze oraz już logiczne. Albo filozoficzne, też mówiliśmy.

No i ten wszechświat, tego... w onym kosmosie się znajduje, tutaj się to wszystko zmienia, i w ogóle. A w tym kosmosie, tak jakoś to się dzieje, że się dzieje i dzieje, i nie ma w tym żadnego końca i początku. Mówiliśmy jeszcze, że to już starożytni, tacy Gracy oraz podobni, że się wysilili w pomyślunku, no i ten cały kosmos, co to się nie zaczyna i nie kończy, że oni coś takiego sobie chodząc tam i wszędzie wydumali. Wiadomo, kiedyś to wszystko było lepsze, tata tak mówi. No i oni, ci z greki, znaczy się, takie kosmiczne coś w opisach podali, i tak to już idzie. I my się o tym uczymy. Tata mi mówił, że po cholerę nam to, ale ja nie wiem...

No i owym mądralom ze starożytności było wyszło, że to musi się z tego i niczego składać, że nic i coś się dzieje. No i że ten cały kosmos z nieskończoności do wieczności się z takiego elementarnego i atomowego składa. Prawda, atom to już dawno tacy kolejny byli w swoich naukowych narządach rozbili i na kawałki podzielili, ale to nie o to chodzi, tylko o tę, no, abstrakcję. Albo słowne pojęcie, i to właśnie ci z przeszłości wiekowej mieli na uwadze. Bo jak se tak chodzili i te atomowe jednostki ustalali, to przecie wiedzieć nie mogli, że później to się w pył podatomowy rozbije i że to się składać będzie z drobnicy. Oni, te stare greki i podobni, oni nic takiego nie wiedzieli, dla nich to jedynka matematyczna była, taka logiczna atomowa jedynka. A jak to już się historią nazywało, to w szczegółach zupełnie bez znaczenia.

No więc ten kosmiczny ciąg logiką jest wypełniony, znaczy się, że porządek ponadczasowy w nim zawsze panuje. Czyli zawsze się dzieje tak samo, a najpewniej matematyczną interpretacją. No i że ten się kosmos już ostatecznym elementem owej logiczności okazuje, że się dalej w poznawaniu rozumne bytowanie żadnym podejściem czy chwytem jakim logicznym nie wypuści. Ja tam nie wiem, może i tak jest, ale to pewne nie jest - mówię, jak było na lekcji mówione.

No i ten cały kosmiczny ład logiką przesiąknięty, tu tylko podobno dwa elementy są, tak mówiliśmy. Takie zero jest, czyli nic - takie już zupełne nic. No i takie jakieś coś. Jedynka, znaczy się, takie coś czegoś. Czego, to żeśmy dokładnie nie mówili, bo to mało ważne było widać. No i to nic i to coś się mieszają w nieskończoności, i

1

Page 2: Kwantologia 3.3   kosmos.

same są nieskończone, tak mówiliśmy. No i jeszcze w nieskończonym tym całym kosmosie wszystko się przesuwa z miejsca na miejsce, się znaczy rusza, zmiana jest, znaczy się. Jest jakiś fakt, jedynka i podobnie, no i ona się rusza z tego miejsca, gdzie akuratnie się w tej nieskończoności lokuje. A jak się rusza, to od razu jest inna i zupełnie inna okoliczność. Mówiliśmy o tym. No bo jak się taka z czegoś składająca jedynka przesunie, no i też o jedynkę, to robi w onym kosmosie ciekawą sprawę, czyli czas i przestrzeń powołuje do zaistnienia swojego. Płaszczyznę pojęciową, znaczy się.

Tylko, mówiliśmy tak, tylko trzy elementy składowe ów kosmos tak w każda nieskończona stronę wyznaczają. Więc to nic i to coś, no i z ruchem to się dzieje. I w efekcie końcowym, ale nigdy i nigdzie w kosmosie się kończącym, z tego się wszystko skończone i po liczne, i po nieskończone wielokrotnie poczyna. Początek logicznie prosty i maksymalnie prosty, mówiliśmy i ja teraz to opowiadam, a końcem z tej logiczności jest nieskończony ciąg przechodzenia jednego w jakoś kolejne, i nieskończenie kolejne. I zawsze w onej bezkresnej kosmiczności wszystko tylko tak i nie inaczej się dzieje, zawsze w jednakiej regule matematycznie sterowanej się to objawia. I zawsze wiecznie się powtarza. Acz nigdy się to samo nie powtarza. Zawsze to inna bytowość cielesna - choć taka sama.

No, to sprawa ważna, mówiliśmy o tym. Bo jak to się tak w dowolnie wyznaczonym kierunku rusza, to od razu opisać to można, przecież z jedynki żadnego opisu się nie wyciągnie, ale z przemieszczenia na jedynkowy dystans i owszem. Bo to na takim poziomie poruszenie się w kosmosie dzieje, zero-jedynkowym. I od razy jest możliwość w tym opisywaniu zmianę ruchową wyskalować, co by nauki miały pożytek z tego, i żeby w zegarach można było godzinę ustawić. Jak już taki z naukowcem drugim to zauważą, to ową zmienność mogą sobie linijką i podobnie powierzyć, czas i przestrzeń wyskalują. I jest pożytek, i jest krok dalszy w zrozumieniu.

Dziwne to, mówiliśmy o tym, ale tak w tym kosmosie jest, te coś i nic się mieszają z pożytkiem dla całości. Że to proste jest, to w szczegółach nie powiem, ale to prostsze już być nie może. Przecież dalej swoją logiką nie można sięgnąć. I nic prostszego się zmyśleć nie daje. Jak już tak się w to poważnie i z sensem wgryźć, to owo nic i owo coś to ściana i koniec. Czyli koniec myślenia na tym się mieści. Nic i coś, jak z tego wnioskować należy, to koniec kosmosu i w ogóle.

No i teraz, tak mówiliśmy jeszcze, jak się to coś w owym nic tak z zawsze do zawsze snuje logicznie i prosto, to wieczność się przez to tworzy, czas absolutny, znaczy się. I przestrzeń absolutna, się znaczy. Podobno fizyczni się na takie coś krzywią, o żądnym tam z absolutnością elemencie gadać nie chcą, ale wiadomo jacy fizyczni są, im wszystko się granicami pokazuje. A ja tam w absolutność też przekonanie mam, tata też. I że to wszystko tutaj trzyma, że taka kosmiczna logiczność tu się we wszystkim pokazuje. Że to fizyczna logiczność, nigdy nie inna, ale logiczność.

2

Page 3: Kwantologia 3.3   kosmos.

Bo to tak na właśnie logikę logiczną trzeba opisywać, inaczej się nie daje. Skoro tutaj się to przesuwa i zmiennością wszelaką jakoś pokazuje, skoro nic po horyzont stałego i nieruchawego, to przecie daleko tam, gdzieś w owym kosmicznym i starożytnie pojętym stanie bez kresu i początku, że to kosmiczne całościowe i logiczne musi w sobie stałe być, się żadnością nie zmieniać. Bo jak? Tu się całość zmienia, ale całość ponad ta całością też się będzie zmieniać? To niemożebne, tata mi mówił, a tata wie, co mówi. Jak tu się zmienia i wzajemnie zjada, to tam dalej i wyżej już tak być nie może - się nie da tak w nieskończoną wieczność tej zmienności ciągnąć, bo to absurdem logicznie niestrawnym się odbija, tak to idzie. Musi się w tym logicznym konstrukcie, niechby i w nieskończoności, stałość na jakim tam poziomie analitycznym pokazać, tego prosta logika i w ogóle logika się doprasza. A nawet wymusza, co by się w bezkresie dowodzenia nie zapętlić, albo i zagubić. Tak to idzie.

Mówiliśmy o tym, musi być kres dowodzenia, tak w górę, tak w dolne rejony schodząc. Jako na dole, tako i na górze być musi. Czyli na dole jednostka już do niczego nie rozdrabnialna, nic w sobie już więcej mająca - ale takoż i na górze logiki musi się byt jednostką charakteryzujący znaleźć, tak to musi iść. A wszystko między tymi faktami jednostką opisane, to także zawsze i tylko jednostka, też inaczej być nie może. Logika to mówi, prosta logika. Że to będzie skomplikowana i zmieniająca się jednostka, czyli wszechświat taki na przykład, to oczywista oczywistość, zrozumiałość. Ale to zawsze jednostka będzie. I my w niej, też jednostka.

No i jak już takie coś się w tej kosmicznej nieskończoności będzie wiecznie przemieszczało, mówiliśmy o tym, to się gdzieś lokalnie i szczegółowo i musowo z innym czymś zderzy. Czyli się zetknie albo zakołuje w parze. Jak to po detalicznym szczególe się dzieje, to w mówieniu nie było wyjaśnione, to ma być na następnej lekcji. Ale w kosmosie to musi zachodzić, czyli się jedno coś z drugim łączyć, w końcu jakoś mogę dziś takie zadziałanie w wypowiedzi opisać. Ale, po prawdzie swojej, takie kosmiczne zespolenie to nie byle co, to skutkami się objawia. I nieskończenie się tak to objawia, też już o tym mówiliśmy. Tu się coś zetknie i światem jakimś dogodnym się w kosmosie objawi, tam się zetknie, ale innym już światem. No i to już niezbyt miły świat będzie, znaczy się nie do zagospodarowania czy wykorzystania. Tata mi mówił, że to może być różnie, że to się wzorami opisuje, że to zbiorowść ogromna jest, takowe światy, się znaczy. Bo ten nasz to taki nietypowy swoją dobrocią on jest, i to mocno nietypowy. Mówiliśmy o tym.

Tak, mówiliśmy. Jak już taka nieskończona prosta z inną prostą się w kosmosie przetną, to lokalnie w wieczności się coś zaczyna jakoś cieleśnie dziać. No i jest, no i zaczyna być byt, co to wszystko i w ogóle obserwuje. I nawet wnioski co do tego wyciąga. Czasami i z logiką się to nawet spotyka. Bo to jest tak, mówiliśmy tak, że się w onym bezkresnym kosmosie wszechświat zapala, znaczy wybucha. Lub nie wybucha, bo tata mówił, że to jeszcze pewne nie jest, może się to wybuchowo dzieje, a może inaczej. Nie wiem, to się jednak tak w wieczności dzieje, że skończony element się buduje. Jakiś mniej i

3

Page 4: Kwantologia 3.3   kosmos.

więcej, a nawet większy element.

No i taki to element się zmienia. Jest tego dużo i bardzo dużo, to w opisywaniu naukowym, co to je laboranci różni robią, wychodzi po detalu. Takie tam w latach lub kilometrach opisy robią. I wychodzi im, że to się kiedyś tam zaczęło, ale bardzo dawno, tego najstarsi nie pamiętają, no i się kiedyś też tam zakończy. - I nikt tego nie zobaczy. Ale tak będzie. Tata mówi, że tak być musi, bo wszystko w tym tu się zaczyna i kończy. I ten wszechświatowy supeł jedynek i zer się rozsupła i nigdy już tak samo się nie zasupła. Że to tak w tym kosmosie raz na nieskończoność.

No, ja tam nie wiem, może, ale tata tak mówi. A na lekcji tego nie było, wszechświata dokładnie nie omówiliśmy. Wszechświat podobno w dalszym planie lekcyjnym się znajduje, więc się wyjaśni, jak on w tej kosmicznej nieskończoności się objawia i dlaczego on taki jest i nie inny. Mówiliśmy tylko, że jest, no i to dobrze, że on jest, bo możemy teraz o kosmosie sobie poopowiadać, i w ogóle.

Jeszcze mówiliśmy tak - że ten kosmos cały to matematyka zasiedla i logika. Logikę to ja rozumiem, tata też mówi, że to podstawa, że znać trzeba. Ale matematyka mi się nie podoba, wiem, że tamto albo inne można policzyć, dodać lub odjąć, ale mi się podobać jakoś nie podoba. No bo jako to tak, że matematyczne liczby gdzieś sobie tam siedzą, a my je później na lekcji zapisujemy, to mi się dziwaczne w swojej sztuczności wydaje. Tata też mówił, że to głupie i że się tym przejmować nie trzeba. Że to tacy z pustką w głowie powołują w istnienie fizyczne i się swoją nieuwaga logiczna chwalą. Nie wiem, może tak, może nie, ale mi się to nie podoba. Ja w żadne tam takie bezkostne konstrukcje nie wierzę, w fizykę i owszem, ale żeby coś bez podstawy fruwało w każdą stronę, nie, dziękuje, dla mnie to z obszaru przedszkolnego jest.

Prawdą jest, ja tam nie bronię w takie zjawy bezfizyczne wierzyć i to głośno wypowiadać, ja tam dopuszczam inną logikę, ale sam się w takie i podobne nie bawię. Kosmos to kosmos, mówiliśmy, coś i nic, i wystarczy. Po co tam jeszcze dalsze umieszczać, komplikować, się w analizy pogmatwane wprzęgać. Prostota na dole, prostota na górze maksymalna, i wystarczy. I się sprawdza logicznie. A później niech sobie te matematyki w świecie dogodnym do takiej kombinatoryki na liczbach się sposobią, niech gryzą świat w poszukiwaniu sensu, się niech starają logikę pokazać i zyski z tego pociągnąć, ja to sobie biorę do serca i akceptuję, mi to nie przeszkadza. - Ale żadnego w poza-świecie wszechświatowym bytu bezcielesnego nie potrzeba, to w analizie zbędny element, do takiego się nie trzeba odnosić. Tak to mówiliśmy, tak ja to mówię.

Jest NIC, jest COŚ, jest ruch – i starczy.

cdn.

Janusz Łozowski

4