Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009 akcji było dostarczenie młodzieży wiedzy na temat...

24
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Transcript of Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009 akcji było dostarczenie młodzieży wiedzy na temat...

�Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

2 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

�Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Jak w oka mgnieniu mija kolejny rok. Już za ty-dzień zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej. Cie-szę się, że w minionym roku „Kurier” mógł towa-

rzyszyć Państwu zarówno w chwilach dobrych, jak i złych. Mam nadzieję, że tych pierwszych było więcej.

Koniec roku to czas podsumowań. My rów-nież dokonujemy pod-sumowania roku 2009. Udało nam się zwiększyć o ¼ nakład naszego mie-

sięcznika i od lipca wynosi on 2000 egzemplarzy. Sądzimy, że ta ilość w pełni zabezpiecza potrzeby 12 tysięcznej gminy. Dowodem tego jest spadek pobrań elektronicznych naszego miesięcznika, z ponad tysiąca do ok. pięciuset, z internetu. Tą drogą chciałbym podziękować administratorowi DSI – Panu Adamowi Cyganowi oraz Władzom Miasta, za możliwość zamieszczania wydań elektronicznych na stronie Urzędu Miasta - „Wrota Czaplinka” i na „Drawskich Stronach Internetowych”.

Nie bez znaczenia jest wkład coraz szerszej grupy naszych czytelników, którzy aktywnie włączają się w tworzenie „Kuriera”, pisząc własne artykuły, nad-syłając ciekawe materiały, przekazując cenne uwagi i spostrzeżenia. Mamy nadzieję na jeszcze większy

Idą Święta!wzrost Państwa aktywności, szczególnie przy two-rzeniu II części książki „Czaplinek 1945–2009” poświęconej tym razem rozwojowi gospodarczemu i społecznemu Czaplinka w minionych latach oraz sporządzaniu biografii osób, które nie znalazły się w cz. I, a jednak uczestnicząc w rozwoju naszej „Małej Ojczyzny” są godne upamiętnienia. To właśnie Wy - Drodzy Czytelnicy - najlepiej znacie nasze środowi-sko i potraficie wyłuskać te „Perły”, które żyły i żyją pośród nas. Na Państwa materiały czekamy do końca grudnia br. II część książki ukaże się już w marcu z okazji 65 rocznicy wyzwolenia Czaplinka.

By nasz miesięcznik był wydawany, oprócz wkładu intelektualnego, potrzebny jest również wkład finansowy na druk „Kuriera”, który głównie pochodzi z zamieszczonych reklam. Wam również – Szanowni Reklamodawcy – dziękuję, a szczególnie tym którzy towarzyszą nam od pierwszych numerów.

Wierzymy, że tą drogą dotarliście do swoich klientów, budując pozytywny wizerunek swojej firmy w czaplineckim środowisku.

Po wydaniu I cz. książki „Czaplinek 1945–2009”, która była pozycją bezpłatną, zwróciliśmy się do Czytelników z prośbą o wsparcie naszych poczynań wydawniczych. Na nasz apel odpowiedziało 135 osób, które przekazały na nasze konto darowizny w kwocie 4180 zł (stan na dzień 6.12.2009). Gorąco Wam dziękujemy za to! Jako skarbnik Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka, zapewniam Państwa, że nie

zmarnotrawimy tych środków – w pełni przeznaczy-my je na druk kolejnych książek. Ten gest z Państwa strony umacnia nas w przekonaniu o potrzebie wy-dawania tego typu pozycji.

A plany mamy bardzo ambitne. M.in. na ostatnim spotkaniu członków SPCz

zrodził się pomysł wydania albumu o Czaplinku i okolicznych miejscowościach zawierające zdjęcio-we porównania dawnego i powojennego Czaplinka ze zdjęciami współczesnymi. Warto dokładnie przyjrzeć się tym zdjęciom i zobaczyć jak zmieniło się nasze miasto i okolica. Szczególnie stare widokówki wraz ze współczesnymi ujęciami fotograficznymi tych samych miejsc, stanowić mogą ciekawą inspirację dla fotografików. Zachęcam Państwa do odszukania takich widokówek i wykonania zdjęć. Aby zapewnić ujęcia fotograficzne odzwierciedlające tę samą porę roku, czekamy na prace do końca września 2010 r. W tym czasie będziemy na bieżąco na łamach „Kurie-ra” prezentować Państwa prace, a najlepsze zapewne znajdą się w tym albumie.

Niech te Święta obfitują w piękne spot-kania z bliskimi, czasem relaksu i refleksji, a nadchodzący Nowy Rok niech przy-niesie same szczęśliwe chwile!

Redaktor Naczelny Zbigniew Dudor

Delikatny – sensitivity (ang.) – czy to tylko cecha zapomniana,

czy reklamowy dopisek na Twoich kosmetykach?

Miło spotykać człowieka delikatnego. Nie „pcha się” on przy wsiadaniu do autobusu, nie opowiada dwuznacznych dowcipów

o pogrzebach, gdy właśnie przeżywamy żałobę, nie

chwali innych w stylu: „no proszę, i tobie się udało” i nie zwraca, poniekąd, słusznej uwagi: „muszę ci szczerze powiedzieć, że okropnie wyglądasz”.

Niektórzy twierdzą, że delikatność związana jest z nieszczerością.

Podobno ci najbardziej szczerzy (tak „do bólu!” – jak mawiają sami o sobie), to ci którzy spontanicz-nie wylewają swoje negatywne odczucia. Podobno

Taka codzienna delikatnośćbaaardzo szczerze wygłaszają swoje krytyczne oceny – mówią też, że przecież „przynajmniej wszystko wiadomo!”.

W rzeczywistości przeciwieństwem delikatności nie jest szczerość, ale zwykła i prostacka brutalność. Zdarza nam się, czasami, dążyć do własnych celów – kosztem innych osób. A przecież duża brutalność – to agresja fizyczna, poniżanie słabszego, obrzucanie obelgami. A ta malutka brutalność – to popychanie „niechcący” przed kasą w sklepie, szorstkość słów, czy tylko głosu.

Delikatność jest przeciwieństwem tego. To myślenie o innych, przyjmowanie ich perspektywy i sposobu rozumowania, wczuwanie się w sens swoich słów – i czy aby nie sprawią komuś przykrości?, czy gesty nie urażą? Psychologia nazywa to empatią.

Czasami mamy szczęście i... znamy takiego człowieka.

To ta codzienna delikatność każe nam ściszyć telewizor, gdy ktoś chce spać akurat podczas trans-misji meczu; parkować tak, aby i sąsiad miał miejsce; dopuścić do okna wagonu, gdy ktoś chce komuś pomachać; nie blokować łazienki; nie opowiadać o czyichś problemach; nie patrzeć na kogoś tak, aby czuł się tym zakłopotany. Pozwala ona pomagać tak, by nie podkreślać czyjejś słabości (i własnej ważno-ści!), nie urażać czyjejś wstydliwości i zwracać uwagę tak, aby nie zranić.

Mój delikatny przyjaciel nigdy mi nie powie „zachowujesz się okropnie” – choć wiem, że czasami tak bywa. On powie cicho „sprawiasz mi przykrość”. On nigdy brutalnie mnie nie oceni.

A człowiek niedelikatny, lub pospolity brutal, bywa niezwykle dumny ze swojej „szczerości”, a i posługuje się nią jak maczugą. On nie zna arab-skiego aforyzmu:

„Od złego, więc wyrazuChroń się zwłaszcza w złościSłowo, choć nie z głazuMoże rozbić kości.”. Owszem - należy wyrażać własne zdanie i nie

można tłumić swoich uczuć – bo wybuchną w nie-

przewidywalnej awanturze. Można to jednak robić delikatnie, nie gruchocząc, nie rozpłaszczając, nie raniąc – po prostu z życzliwością.

„Nie bądź jak lew w domu twoim wywracając domowników twoich” - Biblia (Syr 4, 30).

Delikatny człowiek nie niszczy nikogo, nawet wrogów. Nie jest typem walca drogowego.

On nie będzie tego robił, choćby i był potrącany przez tych, co to chodzą jak lwy. Choć nam wte-dy wydaje się bardziej, że są ociężałe jak „słonie w składzie z porcelaną”.

Boimy się takich sytuacji. Być potrąconym nie jest przyjemnie. „Już lepiej potrącać” – czasami sobie tak myślimy. A wtedy? Wtedy delikatność ulatuje.

Janusz Kowalczyk

4 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

26 listopada 2009 roku odbyła się w Gim-nazjum w Czaplinku akcja szkolna, zor-ganizowana przez gimnazjalne Szkolne

Koło PCK, pod nazwą „Wszyscy – Ty chłopaku i Ty dziewczyno – zerwijcie z nikotyną!”.

Celem akcji było dostarczenie młodzieży wiedzy na temat szkodliwości palenia papierosów, zmniej-szenie skali nikotynizmu w szkole oraz promowanie zdrowego stylu życia.

Akcja ta (w tym konkurs) to głównie: przepro-wadzenie przez wychowawców klas – nauczycieli, zajęć na temat szkodliwości palenia papierosów, przygotowanie prac konkursowych, przygotowanie wystawy dotyczącej szkodliwości palenia papierosów i rozprowadzenie wśród uczniów ulotek oraz znacz-ków „Nie palę”.

Ty chłopaku i Ty dziewczyno – zerwijcie z nikotyną!

Ogłoszenie wyników konkursu odbyło się 8 grudnia.

Janusz Kowalczyk

W sali widowiskowej Czaplineckiego Ośrod-ka Kultury, Sportu i Rekreacji 25.11.09 r. odbyła się konferencja ,,Rozwój rolnictwa

i obszarów wiejskich”, poświęcona istotnym za-gadnieniom i problemom, występującym w dziedzi-nie rolnictwa. W spotkaniu uczestniczyli zaproszeni goście: Wicemarszałek naszego województwa - Jan Krawczuk, Beata Brejwo–Kuźmicz i Józef Kaliszewski – Wicedyrek-

torzy Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa w Szczecinie, Dyrektor Agencji Rynku Rolnego Marek Jakubiak, Dyrektor Wydziału Programów Roz-woju Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego – Cezary Szeliga, Teresa Fieducik – Administrator JGZ w Drawsku Pomorskim, Burmistrz Czaplinka – Barbara Michalczik, Przewodniczący Rady Powiatu – Stanisław Mikołajczyk i członkowie Komisji Rol-nictwa, Spraw Wiejskich i Leśnictwa Rady Miejskiej w Czaplinku. Frekwencja była dość wysoka, co świad-czy o dużym zainteresowaniu rolników w sprawach bezpośrednio ich dotyczących. Głównym punktem konferencji było wystąpienie w formie prelekcji pt. „Zasady funkcjonowania Programu rolnośrodowisko-wego 2007 – 2013 i warunki uczestnictwa w Pakiecie 2 Rolnictwo ekologiczne”, zaprezentowane przez specjalistę doradztwa rolniczego mgr inż. Stanisława Kuczyńskiego. Rolnictwo ekologiczne, jakkolwiek jest to współczesny system produkcji rolnej, to jed-nak jego korzenie sięgają rolnictwa tradycyjnego. Polega ono głównie na tym, że zachowuje harmonię z przyrodą i nie działa przeciwko niej, zalecany jest płodozmian oraz stosuje się nawozy pochodzenia zwierzęcego i roślinnego. Uprawa odbywa się na taką skalę, jaką umożliwia naturalna wydolność ziemi, bez wspomagania jej nawozami sztucznymi, natomiast do ochrony roślin służy aktywizacja pro-cesów przyrodniczych poprzez stosowanie nawozów naturalnych oraz metod biologicznych i mechanicz-nych w procesach produkcji rolnej. W gospodarstwie ekologicznym nie mogą mieć zastosowania nawozy syntetyczne, wyklucza się chemiczne środki ochrony roślin i regulatory wzrostu, nie korzysta się tu również z ,,dobrodziejstw” modyfikacji genetycznej. Metody produkcji są tu kontrolowane, rolnictwo ekologiczne zachowuje różnorodność biologiczną i jest gwarantem produkcji zdrowej i wysokiej jakości żywności. Waż-nym czynnikiem jest również wzmacnianie naturalnej odporności roślin i zwierząt na różne choroby i szkod-niki, by nie dopuścić do uzależnienia się od medycyny weterynaryjnej i środków chemicznych. W okolicach pól należących do gospodarstwa ekologicznego należy stworzyć warunki sprzyjające występowaniu natural-

Konferencja rolniczanych wrogów – szkodników; zapewnić zwierzętom stały ruch i swobodę wypasu. Problemy i zagadnienia związane z ,,Programem Rozwoju Obszarów Wiej-skich w latach 2007–2013”, przybliżył uczestnikom spotkania Pan Józef Kaliszewski – Wicedyrektor AR i MR w Szczecinie. W swojej prelekcji przedstawił zasady i schematykę tego programu, wyjaśniając po-szczególne kierunki jego działań na rzecz rolnictwa. Program ten charakteryzuje się szerokim zakresem różnorodnej działalności, dotyczy działań o cha-rakterze inwestycyjnym, modernizacji gospodarstw rolnych, ułatwiania startu młodym rolnikom, jak i działań o charakterze nieinwestycyjnym. W „Pro-gramie Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007–2013”, określone są zasady i warunki, które należy spełnić, by móc korzystać z rent strukturalnych i płatności bezpośrednich. W temacie rent strukturalnych powiało ostatnio optymizmem, Komitet Doradczy Komisji Europejskiej do spraw Rozwoju Obszarów Wiejskich w Brukseli przychylnie odniósł się do wniosku zło-żonego przez Polskę, która zabiegała o większą ilość środków na ten cel. Na większą pomoc niż dotychczas mogą liczyć gospodarstwa niskotowarowe, na które zostanie zwiększona kwota o 150 mln euro, na renty strukturalne suma wzrośnie o 362 mln euro, ponadto dzięki tej decyzji pojawi się możliwość uregulowania zaległości powstałych w latach 2004–2006, w temacie rent strukturalnych.

Komisja Europejska w sprawie pozytywnie za-opiniowanego polskiego wniosku, jeszcze do końca 2009 r. podejmie ostateczną decyzję, która również umożliwi nabór nowych wniosków. Będzie to z pew-nością spełnienie oczekiwań wielu rolników. Z dniem 1.12.09 r. AR i MR rozpoczęła wypłacanie płatności bezpośrednich. Planuje się, by do końca grudnia płatności otrzymało 70 % rolników. Z pewnością za-interesują rolników rodzaje płatności bezpośrednich oraz stawki obowiązujące w 2009 roku:1. Jednolita płatność obszarowa (JPO) – 509,98 zł/ha.2. Krajowe uzupełniające płatności obszarowe, w tym:

Płatność do grupy upraw podstawowych (UPO) – 356,47 zł/ ha.

Płatność do powierzchni upraw chmielu związana z produkcją – 507,54 zł/ ha.Płatność do powierzchni upraw chmielu nie zwią-zana z produkcją – 861,32 zł/ ha.Płatność do powierzchni roślin przeznaczonych na paszę, uprawianych na trwałych użytkach zielonych (płatności zwierzęce) – 502,62 zł/ ha.Płatność do upraw roślin energetycznych – 190,33 zł/ha.Płatność cukrowa – 53,47 zł/ t.Pomoc do rzepaku – 176 zł/ ha.Oddzielna płatność z tytułu owoców i warzyw (płatność do pomidorów) – 166,82 zł/ t.Przejściowe płatności z tytułu owoców miękkich – 1691,80 zł/ ha.

Od połowy października obowiązuje kontrower-syjna uchwała Sejmiku Województwa Zachodnio-pomorskiego, zakazująca realizacji jakichkolwiek inwestycji budowlanych, w odległości mniejszej niż 100 m od linii brzegowej jezior i rzek oraz 200 m od klifowego brzegu morza. Decyzja ta dotyczy prawnie chronionego krajobrazu, nie mniej jednak jej negatywne skutki odczują liczni właściciele działek położonych w pobliżu akwenów wodnych. Tereny te stracą na swojej atrakcyjności, gdyż okażą się bezużyteczne, jednocześnie gminy poniosą olbrzy-mie straty finansowe. W świetle prawa inwestycją budowlaną jest podziemna instalacja kanalizacyj-na, elektryczna, a nawet ścieżka rowerowa wokół jeziora.

W związku z uchwałą Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego wiele gmin wyraziło swój sprzeciw, w tym również Czaplinek, gdzie została podjęta przez Radę Miejską uchwała wyrażająca nasz protest. W trudnej sytuacji znajdzie się wiele gmin, w tym i Czaplinek, ponieważ taka uchwała negatywnie wpłynie na realizację działań, ujętych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzen-nego miasta, zwłaszcza w temacie, „Nadbrzeże Jeziora Drawsko”. Powyższy problem dotyczy również wsi położonych nad jeziorami oraz ośrodków wypo-czynkowo–rekreacyjnych na terenie gminy. Podczas konferencji Pan Wicemarszałek Jan Krawczuk, na moje pytanie, czy istnieje możliwość ograniczenia negatywnych skutków tej uchwały, odpowiedział, że uchylić jej nie można, ale jest możliwość zmiany gra-nic terenu objętego ochroną, w tym kierunku właśnie zostaną podjęte działania przez Sejmik Województwa Zachodniopomorskiego.

Na uwagę zasługuje fakt o przystąpieniu gminy Czaplinek do Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka - ,,Partnerstwo Drawy”. Uczestnictwo w projektach realizowanych przez stowarzyszenie stwarza duże szanse pozyskania środków na działalność w obszarze gminy.

Ryszard Mrówka

•••

5Kurier Czaplinecki - Listopad 2009

Od lat gromadzę w swym domowym „archiwum” gazety wydawane w Czaplinku. Poświęcając tym gazetom kilka słów na łamach 40-go numeru „Kuriera Czaplineckiego”, pragnę krótko scharakteryzować

historię czaplineckich czasopism, a także wymienić nazwiska ludzi, którzy two-rząc lokalne gazety ubarwiają życie codzienne naszej społeczności. Ten tekst poświęcam czterem tytułom, z którymi związana jest moja osobista przygoda z czaplineckimi gazetami, na łamach których udało mi się opublikować na przestrzeni lat łącznie około setki artykułów poświęconych głównie historii oraz walorom przyrodniczym ziemi czaplineckiej.

„GŁOS CZAPLINKA”.Pierwszą powojenną gazetą czaplinecką była jedno-dniówka „Głos Czaplinka” wydana w czerwcu 1986 roku w nakładzie 1500 egz. w ramach obchodów jubileuszu 700-lecia Czaplinka. Inicjatorem wydania tej jednorazowej, okolicznościowej gazety było Czaplineckie Towarzystwo Kultury „Drawianie”.Towarzystwo to zostało podane w stopce gazety jako wydawca ga-zety, wspólnie z Urzędem Miasta i Gminy. „Głos Czaplinka” oprócz artykułów poświęconych dziejom Czaplinka zawierał także teksty poświęcone aktualnościom z życia miejscowego środowiska oraz walorom przyrodniczym okolic. Działająca wówczas cenzura wpłynęła w pewnym stopniu na zawartość gazety, ale nie zmieniło to jednak zasadniczego, jubileuszowego charakteru jednodniówki. Jej egzemplarze przez dłuższy czas stanowiły regionalną ciekawostkę. W stopce jednodniówki podano następujący skład zespołu redakcyjnego: Zbigniew Januszaniec, Danuta

Łysko, Magdalena Moder, Jadwiga Myć, Andrzej Połoński, Irena Zienkowicz. „GRAJDOŁ”. Po 1989 roku, w wyniku zachodzących w Polsce przemian, za-

częły się ukazywać liczne czasopisma regionalne i środowiskowe. Własne periodyki zaczęły wydawać instytucje, organizacje, samorządy terytorialne, parafie, firmy a nawet osoby prywatne. Zjawisko to nie ominęło także naszego miasteczka. Zaczę-ło się od samorządowego czasopisma „Grajdoł”, którego pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1990 r. Dziś rzadko uświadamiamy sobie, że „Grajdoł” był pierwszym powojennym czaplineckim periodykiem. Pierwotnie zakładano, że będzie to mie-sięcznik, później próbowano utrzymać formułę dwumiesięcznika, z czasem jednak zrezygnowano z określania częstotliwości ukazywania się gazety, a kolejne numery ukazywały się okazjonalnie, jako numery związane ze świętami, ważnymi rocznicami i z sezonem turystycznym. Gazetę wydawano najczęściej w nakładzie 250 lub 300 egz. W 2007 r., po wydaniu 58-go numeru, „Grajdoł” przestał się ukazywać. W roku 2009, decyzją władz miejskich, wznowiono jego wydawanie. W skład obecnego zespołu redakcyjnego, któremu władze miejskie powierzyły wydawanie gazety, wchodzą: Anna Renata Minkiewicz jako redaktor naczelny oraz Beata Biegajło, Ireneusz Grzyb i Aleksandra Łuczyńska. Od 1990 r. do listopada 2009r. ukazały się łącznie 63 numery „Grajdoła”. Do 2007 roku zdecydowaną większość prac redak-cyjnych wykonywał zespół pracowników CzOK. W pierwszym okresie istnienia gazety w jej redagowaniu brali ponadto udział pracownicy Urzędu Miasta i Gminy, a także lokalni hobbyści. Redaktorem naczelnym początkowo był Zenon Rychliczek, a później Janina Gąszcz. W stopce redakcyjnej w pierwszych latach istnienia „Grajdoła”, znajdujemy ponadto następujące nazwiska: Janina Czarnyszka, Alina Karolewicz, Zbigniew Januszaniec i Janusz Kowalczyk. W pierwszych latach w stopce gazety podawany był również skład zespołu technicznego lub autora opracowania plastycznego. Tu najczęściej pojawiały się nazwiska Janiny Gąszcz i Ewy Tamulewicz. Ponadto odnajdujemy tu nazwiska Bożeny Lemisz, Barbary Michalczik, Wiesławy Odważnej, Anity Rogowskiej i Bożenny Stępkowskiej. Aż do 1994 roku „Grajdoł” przygotowywany był prostą techniką kserograficzną poprzez kopiowanie maszynopisów, zdjęć i ręcznie wykonanych rysunków. Skład komputerowy pierwszy raz zastosowano w „Grajdole” nr 22 w 1994 roku. Na daw-

Czaplineckie czasopismanych numerach umieszczona jest cena; obecnie gazeta jest bezpłatna. Finansowana jest przez Gminę. Na zakończenie tej krótkiej charakterystyki warto przypomnieć, że w marcu 1992 roku „Grajdoł” został wyróżniony nagrodą Instytutu na Rzecz Demokracji w Europie Wschodniej.

„AVE”. Pierwszy numer gazety parafialnej „AVE” ukazał się w grudniu 2000 r. Winieta gazety informuje, że jest to pismo Parafii Świętej Trójcy w Czaplinku. Gazetę zaczęto wydawać w czasie, gdy proboszczem parafii był ks. Jan Hübner. W stopce pierwszych numerów „AVE” w składzie redakcji obok ks. Jana Hübnera podane są również następujące osoby: Małgorzata Czyżyk, Alina Karolewicz, Aleksander Grzymała, Jacek Kosobudzki , Janusz Kowalczyk i Krzysztof Rachma-ciej. Kolejni czaplineccy proboszczowie: ks. Wiesław Prądzyński, a następnie ks. Kazimierz Chudzicki, wraz z miejscowymi pasjonatami, kontynuują wydawanie „AVE”. Aktualny skład redakcji jest następujący: ks. Kazimierz Chudzicki, Zita Giwojno, Alicja Nałęcz, Janusz Kowalczyk, Halina Kramarczyk, Małgorzata Oku-lewicz. Z historii zmian w składzie redakcji, odtworzonej na podstawie zapisów w stopkach redakcyjnych numerów „AVE” z poszczególnych lat, wynika, że w skład redakcji wchodziły wcześniej również następujące osoby: Jadwiga Badziągowska, Agnieszka Koszka, Janina Marcewicz, Żaneta Siwek. W pierwszych latach w stopce często wymieniany był także Kamil Folga (pomoc techniczna). Do listopada 2009 roku ukazało się łącznie 107 numerów parafialnego czasopisma. Winieta „AVE” nie określa częstotliwości ukazywania się gazety, ale w praktyce jest ona miesięcz-nikiem. Gazeta, utrzymując formułę czasopisma religijnego, publikuje również artykuły o innej tematyce, głównie regionalnej. Gazeta jest bezpłatna i utrzymuje się z ofiar parafian.

„KURIER CZAPLINECKI”. Jest to miesięcznik, ukazujący się od września 2006 roku. Wydawany jest przez Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Winieta czasopisma nie zawiera pełnego składu redakcji, podając tylko nazwisko redaktora naczelnego, którym początkowo był Romuald Czapski, a od października 2007 r. - Zbigniew Dudor. W numerze 24 z sierpnia 2008 roku, w artykule poświęconym drugiej rocznicy wydawania „Kuriera” odnajdujemy ówczesny skład zespołu redakcyjnego: Zbigniew Dudor - redaktor naczelny, oraz Brunon Bronk, Romu-ald Czapski, Adam Kośmider, Marcin Kowalski, Wiesław Krzywicki, Ryszard Mrówka, Andrzej Szwaja. Gazetę redagują wyłącznie pasjonaci. Nakład gazety wynosił początkowo 1000 egz, później wzrósł do 1500 egz., a obecnie wynosi 2000 egz. Gazeta jest bezpłatna i utrzymuje się z reklam. „Kurier Czaplinecki” utrzy-muje formułę czasopisma regionalnego, poświęcającego swoje łamy różnorodnej tematyce, głównie związanej z ziemią czaplinecką. Do listopada 2009 r. ukazało się łącznie 39 numerów „Kuriera Czaplineckiego”.

Zbigniew Januszaniec

Podziękowanie!Serdeczne podziękowania za pomoc w opiece, oraz udział w ceremonii pogrzebowej Edwarda Mirowicz:- Księdzu Jarosławowi,- Panu dr Henrykowi Stachura,- pielęgniarkom, opiekunkom, oraz sąsiadom, znajomym i rodzinie.

składa Janina Mirowicz z dziećmi.

� Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Wąska szosa prowadząca z Siemczyna do Głęboczka to wymarzona trasa dla rowerzystów. Otaczająca nas barwna przyroda zapiera dosłownie dech w piersiach. Teren jest mocno pofałdowany, najpierw otoczą nas

łąki, potem las, a między drzewami prześwitywać będą wody okolicznych jezio-rek, często niewielkich i bezimiennych. Na łąkach w obniżeniach terenowych powstało wiele małych zbiorników wodnych, na których gromadzi się ptactwo. Wiosną na wykonanych tu fotografiach błękit nieba pięknie odbija się w lustrze wody wspaniale kontrastując z bujną zielenią.

Kilkaset metrów po minięciu ostatnich zabudowań Siemczyna dochodzimy do skrzyżowania szosy z drogą gruntową. Wokół widzimy kilka wzgórz noszących niegdyś wspólną nazwę Gór Szubienicznych (Galgenberge). Na podstawie królew-skiego przywileju von der Goltzowie z Siemczyna, sprawowali władzę sądowniczą na terenie swojej domeny. Bardzo prawdopodobne, że właśnie na tych wzgórzach znajdowało się miejsce wymierzania sprawiedliwości złoczyńcom. Nas interesuje jednak stara droga gruntowa, prowadząca w lewo na zachód w kierunku Złocieńca. Między Siemczynem i Złocieńcem jest dziś wygodna szosa, jednak wybudowano ją dopiero w połowie XIX w., wcześniej z Rzeczypospolitej do Margrabstwa prowadził stary średniowieczny trakt, który biegł między jeziorami Krosino i Wilczkowo. Ten stary trakt to właśnie wspomniana droga gruntowa. 21 lipca 1655 r. siedemnastotysięczna armia szwedzka dowodzona przez feldmarszałka Arvida Wittenberga wkroczyła na ziemie Rzeczpospolitej. Zaczęła się wielka wojna, którą w Polsce zwać będą Potopem Szwedzkim. W którym miejscu Szwedzi przekroczyli granicę? Ano właśnie tutaj pod Heinrichsdorfem (dziś Siemczynem). Oddajmy głos Henrykowi Sienkiewiczowi, który obrazowo opisał ten przemarsz:

„Na koniec, w dniu 21 lipca, w lesie pod wsią Heinrichsdorfem ujrzały za-stępy szwedzkie po raz pierwszy słup graniczny polski. Na ten widok całe wojsko uczyniło okrzyk ogromny, zagrzmiały trąby, kotły i bębny i rozwinęły się wszystkie chorągwie. Wittenberg wyjechał naprzód w asystencji świetnego sztabu, a wszystkie pułki przechodziły przed nim prezentując broń, jazda z dobytymi rapierami, działa z zapalonymi lontami. Godzina była południowa, pogoda przepyszna. Powietrze leśne pachniało żywicą. Szara, zalana promieniami słońca droga, którą przecho-dziły szwedzkie chorągwie, wybiegając z heinrichsdorfskiego lasu, gubiła się na widnokręgu. Gdy idące nią wojska przeszły wreszcie las, wzrok ich odkrył krainę wesołą, uśmiechniętą, połyskującą żółtawymi łanami zbóż wszelakich, miejscami usianą dąbrowami, miejscami zieloną od łąk. Tu i owdzie z kęp drzew, za dąbro-wami, hen! daleko podnosiły się dymy ku niebu; na potrawach widniały pasące się trzody. Tam gdzie na łąkach przeświecała woda rozlana szeroko, chodziły spokojnie bociany”1.

Autor Potopu musiał chyba widzieć na własne oczy łąki pod Siemczynem, ponieważ powyższy opis jest bardzo trafny. Wielu czytelników pamięta pewnie imponującą i długą scenę z filmu „Potop” Jerzego Hoffmana, kiedy to przez wiele minut korpus Wittenberga maszeruje przez ziemię Polską. Nie wiem gdzie faktycz-nie kręcono te sceny, ale historycznie ten przemarsz odbył się pod Siemczynem, a Szwedzi maszerowali starym traktem przez Puszczę Polską (Polen Heide), którą Sienkiewicz błędnie nazwał „Heinrichsdorskim Lasem”.

O przemarszu w pobliżu Siemczyna napisał również polski historyk Ludwig Kubala:

„Gdy posłowie polscy wracali za Szwecyi do Gdańska, feldmarszałek Wit-tenberg, zgromadziwszy 17 000 ludzi, przeważnie Niemców, i mając od kurfirsta

Między Siemczynem a Głęboczkiempozwolenie przemarszu przez brandenburskie Pomorze, przekroczył 21. lipca z 72 działami, wśród dźwięku trąb i huku kotłów, pod Heinrichdorfem granicę Polską i stanął obozem pod Tempelburgiem, pół mili od Drahimia”2.

Podobno po przeczytaniu szkiców historycznych Kubali Henryk Sienkiewicz zmienił zdanie i zamiast pisać o Władysławie Warneńczyku napisał Trylogię.

W miejscu, w którym się znajdujemy odbyła się też opisana przez Sienkiewicza pogawędka między feldmarszałkiem Arvidem Wittenbergiem a zdrajcą ojczyzny – Hieronimem Radziejowskim:

„Wittenberg zapuścił wzrok w dal, objął nim lasy, dąbrowy, łęgi i łany zbożne, i po chwili rzekł:

- Tak jest! piękny to kraj i żyzny... Wasza miłość możesz też być pewien, że po wojnie jego królewska mość nikomu innemu wielkorządztwa tu nie powierzy.

Otyły człowiek zdjął znów kapelusz.- I ja też nie chcę innego mieć pana - dodał wznosząc oczy ku niebu.Niebo było jasne i pogodne, żaden piorun nie spadł i nie skruszył na proch

zdrajcy, który swój kraj, jęczący już pod dwoma wojnami i wyczerpany, wydawał na tej granicy w moc nieprzyjaciela. Człowiek bowiem rozmawiający z Wittenber-giem był to Hieronim Radziejowski, były podkanclerzy koronny, obecnie Szwedom przeciw ojczyźnie zaprzedany”.

Nieco później Wittenberg rzekł: „[…] - Z tego, co od waszej miłości słyszę, wnioskuję, że mogę tę ziemię jako

naszą uważać”.- Możesz wasza miłość! możesz! możesz! - powtórzył skwapliwie po kilkakroć

Radziejowski”.

Chyba jednak nie mógł. Wprawdzie feldmarszałek odniesie w tej kampanii cały szereg militarnych sukcesów, ale w końcu wyląduje w twierdzy Zamość jako polski jeniec i tam umrze w 1657 roku. Niestety jego rozmówcy nie spadnie włos z głowy. Magnaci nie będą bali się w ówczesnej Polsce snuć intryg przeciw włas-nemu królowi i państwu, skoro arcyzdrajca Radziejowski, nie tylko nie poniósł kary, ale w 1662 r. Sejm wybaczył mu wszystkie winy. Radziejowski odzyskał majątek, zaszczyty i dawną pozycję.

Ruszamy szosą na północny zachód do wsi Głęboczek. Po 3 km po lewej stronie zobaczymy leśne jezioro Okole Wielkie, a za jeziorem po lewej wlot drogi gruntowej i szlaku rowerowego prowadzącego na południowy zachód do Budowa

Łąki i jeziorka przy szosie do Głęboczka

Marsz siedemnastowiecznych oddziałów wojska

21 lipca 1655 r. tych dwóch panów ucięło sobie pogawędkę pod Siemczynem: Arvid Wittenberg i Hieronim Radziejowski (z prawej).

7Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

i Złocieńca. Wchodzimy do wsi Głęboczek, która nosiła dawniej nazwę Winkel (Na-rożnik, Kąt). Ta historyczna nazwa nawiązywała niewątpliwie do ostrego zakrętu starego koryta Drawy. Od strony Rzepowa rzeka płynie na południe, a w okolicach Głęboczka napotyka na pasmo wzgórz, które tzw. Stara Drawa omijała skręcając o 90 stopni na zachód. Dopiero po dwóch kilometrach rzeka zawracała na południe, a później na wschód wpadając wreszcie do jeziora Krosino. W przeciwieństwie do starego koryta rzeki, dziś główny nurt Drawy biegnie z Głęboczka prosto na

południe najkrótszą drogą do jeziora Krosino. To nowe koryto zostało jednak wykonane ręką człowieka i jest związane z powstaniem wsi. Pierwsza wzmianka o Głęboczku po-chodzi z 1631 r. Według dokumentu lustracyjnego z lat 1628-1632 nad jeziorem Krosino powstała dziedzina Nowy Dwór licząca 600 morgów. Starosta drahimski odebrał ją mar-grabiom brandenburskim. Obszar ten został pozostawiony do wolnego użytkowania chłopom mieszkającym w królewskiej części Siemczyna (pozostała część Siemczyna należała do rodziny von der Goltz). Później teren nad Krosinem musiał zostać nabyty przez von der Goltzów, któ-rzy założyli tutaj folwark. Krótko po tym wybudowano tam młyn. Aby uzyskać odpowiedni spadek wody wykopano najkrótsze połączenie z jeziorem Krosino. Wody Drawy ruszyły wtedy energicznie nową drogą wprawiając w ruch młyńskie koła. W ten sposób powstał młyn zbożowy, a w XVIII stuleciu również papierniczy. Starym korytem Drawy

płynęło odtąd bardzo mało wody, a dziś ten strumień nazywany jest Drawiskiem. Okoliczności powstania młyna i nowego koryta Drawy opisuje poniższa legenda, którą znalazłem w zbiorku prof. Ottona Knoopa z 1925 r.:

Legenda o powstaniu młyna w GłęboczkuPłynąc z Rzepowa do Głęboczka Drawa zbliża się na odległość zaledwie

kilkuset metrów do jeziora Krosino. Tu jednak napotykała pasmo wzgórz, które

Młyn w Głęboczku. Fot. J. Leszczełowski

opływała od zachodniej strony, znacznie oddalając się od jeziora. Rzeka płynęłą najpierw na zachód potem skręcała ostro na południe i jeszcze później na wschód. Wtedy dopiero wpadała do Krosina. Jej nurt był w tych okolicach zawsze bar-dzo spokojny. Tak było przez setki lat, aż pewnej nocy nadeszła wielka burza i huragan. Poziom w rzece podniósł się gwałtownie a woda bardzo się wzburzyła. Mieszkańcy Głęboczka opuścili swe chałupy z niepokojem obserwując rzekę. Kobiety pakowały skromny dobytek w tobołki i przeczuwając nadchodzącą kata-strofę namawiały swych mężów do ucieczki. Pomimo ciemnej nocy, szalejącego wiatru i zacinającego deszczu kilka rodzin ruszyła drogą prowadzącą w kierunku Siemczyna. Najbardziej uparci chłopi zostali jednak we wsi i zafascynowani wpatrywali się w szalejącą rzekę. W pewnym momencie zdumieni gospodarze zobaczyli, płynące od strony Rzepowa dziwne światła, które szybko zbliżały się do ich wsi. Z tamtej strony dochodził też nieziemski ryk przypominający nieco głośne rżenie oszalałego konia. Kiedy to dziwne zjawisko dotarło do Głęboczka ludzie osłupieli w przerażeniu. Był to wodny potwór. Stwór miał końską głowę z nienaturalnie wykrzywionym obliczem i to on wydawał mrożący krew w żyłach ryk. Koński łeb pobłyskiwał srebrnym kolorem rtęci. Na wysokości wsi potwór nie popłynął zgodnie z nurtem rzeki na zachód, ale zerwał lewy brzeg Drawy i najkrótszą drogą rzucił się z masą uwolnionej wody w kierunku jeziora. Powódź! Powódź! - krzyczeli biedni chłopi. Teraz i ciekawscy rzucili się do panicznej ucieczki. Nie minęła nawet godzina, a wszystko ucichło, przestał padać deszcz, wiatr się uspokoił, a chmury gdzieś zniknęły. Kiedy wczesnym rankiem chłopi wrócili do Głęboczka, zastali swoje domostwa nienaruszone. Natomiast środkiem wsi płynęła Drawa nowym, wyżłobionym przez potwora korytem. Rzeka miała teraz bardzo wartki nurt i najkrótszą drogą osiągała Krosino. Kilku mądrych ludzi postanowiło wykorzystać nowo powstały spadek wody i wybudować tutaj młyn, co też się stało�.

Nasuwa się pytanie skąd wziął się ten dziwaczny potwór. Wyjaśnimy to, kiedy dojdziemy do sąsiedniego Rzepowa i opowiemy tam o popularnych na dawnym Pomorzu i Niemczech młyńskich legendach i przesądach.

Dziś Głęboczek ma charakter rolniczo-letniskowy. Nad jeziorem Krosino, na zachód od wpływu Drawy położone jest ładne kąpielisko. Największą atrakcją tej miejscowości są imponujące ruiny starego szachulcowego młyna, które niestety nie są zabezpieczone i mogą w każdej chwili ulec zawaleniu

Jarosław Leszczełowski

1 H. Sienkiewicz, Potop, 2 L. Kubala, Wojna Szwedzka 1655 -1656 3 O. Knopp, Volkssagen. Erzaehlungen und Schwaenke aus dem Kreise Dramburg, Koszalin 1926, s. 48.

Na dzień 28.10.2009 r. zwołano zebranie mieszkańców Osiedla Nr 1, ze względu na brak quorum, zebranie się nie odbyło. W związku z powyższym wyznaczono kolejny termin 12.11.2009 r. godz. 17.00. Niestety, i tym

razem nie było wymaganej frekwencji, po upływie półgodziny wykonano trzecie podejście. Ilość osób wpisanych na listę obecności wyniosła 10, z tego 7 osób z racji obowiązku - dwoje radnych, trójka z zarządu osiedla, dwóch pracowników zabezpieczających zebranie, którzy akurat zamieszkują w obszarze Osiedla Nr 1- oraz trzy osoby, które świadomie przybyły na to zebranie. Obecna była również Pani Burmistrz Barbara Michalczik.

Zgodnie z regulaminem osiedla, by zebranie mogło podejmować uchwały i wnioski minimalna frekwencja w drugim terminie musiałaby wynieść 20 osób.

W tym momencie nasuwa się pytanie o zasadność istnienia takiego tworu, jakim jest Zarząd Osiedla. Gdyż od chwili wyłonienia Zarządu przed trzema laty, nie odbyło się żadne zebranie. Nigdy nie było wymaganej frekwencji.

Uważam, że nie potrafiliśmy stworzyć przez dwadzieścia lat wolności podstawy społeczeństwa obywatelskiego, jakim właśnie jest, a raczej jakim powinno być Zebranie Mieszkańców Osiedla. Sądzę, że podobna sytuacja panuje w pozostałych trzech Osiedlach Czaplinka.

Tak więc u nas ten mechanizm nie działa właściwie, jak zakładali twórcy ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym. Dlatego proponuję zawiesić na chwilę obecną działania Osiedli, szkoda gminnych pieniędzy na diety dla przewodniczących Zarządów Osiedli za udział w sesjach Rady Miejskiej.

A cóż to jest to Osiedle? „To jednostka pomocnicza gminy (analogicznie do sołectwa lub dzielnicy). Status osiedla nadaje rada gminy na mocy uchwały. Organami osiedla są: Ogólne zebranie mieszkańców lub Rada osiedla (organ uchwałodawczy) oraz Zarząd osiedla (organ wykonawczy), na czele którego stoi przewodniczący. Działalność w organach osiedla ma charakter społeczny.”

Tyle zwięzłych informacji z Wikipedii.Celowo pomijam ocenę pracy członków Zarządu. Gdyż nawet, jeśli te osoby

angażują się w żywotne interesy miasta, to jedynie w kontaktach indywidualnych mogą się podzielić z mieszkańcami informacjami ze swoich dokonań na rzecz lokalnej społeczności.

Zebranie mieszkańców Osiedla Nr 1Wróćmy do przebiegu zebrania. Jedynie z racji szacunku dla przybyłych osób

Kierownik Referatu Inwestycji i Budownictwa p. Marek Młynarczyk dokonał prezentacji „Koncepcji zagospodarowania centrum miasta zawartego w obszarze RYNEK – ul. Sikorskiego (deptak) w Czaplinku”, po której obecni mieszkańcy zgłaszali swoje uwagi i wnioski.

Zbigniew Dudor

8 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Kilkakrotnie już zwracaliśmy się do Burmistrza Czaplinka z prośbą o zajęcie stanowiska wobec treści krytycznych, zawartych w artykułach drukowanych przez nasz miesięcznik. Prawda, że po najdłuższym dopuszczalnym czasie,

otrzymywaliśmy zwykle odpowiedzi, ale nie bardzo nadawały się one do druku. Nie dlatego, że były źle napisane lecz ze względu na zastosowaną metodę wyjaśnień – opracowaną do perfekcji sztukę tzw. zagadania na śmierć. Jako redakcja spotyka-liśmy się z zarzutami Burmistrza, że uniemożliwiamy naszym czytelnikom rzetelne zapoznanie się ze stanowiskiem strony krytykowanej. Aby przerwać ten ciąg oskarżeń i unaocznić wszystkim, dlaczego ograniczaliśmy się do komentarzy i skrótów – chcie-liśmy przedrukować „żywcem”, cały tekst odpowiedzi Burmistrza na krytykę prasową, zawartą w Nr 37 Kuriera Czaplineckiego. Musieliśmy jednak odstąpić od tego zamiaru z bardzo prozaicznego powodu – nie mieścił się nam na łamach, zawierał kilkanaście tysięcy znaków, co razem ze spacjami zajęłoby trzy bite strony gazety. Na to nie mo-gliśmy sobie pozwolić ze względów merytorycznych – nikt by przez to nie przebrnął. Szukając rozwiązania kompromisowego, tekst odpowiedzi, po usunięciu cytowanych obszernie i dosłownie, tekstów ustaw i rozporządzeń, podzieliliśmy tematycznie wg artykułów, których dotyczy, dla umożliwienia zamieszczenia merytorycznych komen-tarzy odredakcyjnych. Autor każdego inkryminowanego tekstu odniesie się odrębnie do problemów, które poruszał w swoim tekście.

Poniżej zamieszczamy komentarz autora artykułu pt. „Psy szczekają, karawana jedzie dalej”, Andrzeja Szwaji.

Redakcja

Oto tekst – cytowane dosłownie fragmenty istotne - odpowiedzi Burmistrza na krytykę zawartą w artykule:

W odpowiedzi na pismo z 5.10.2009r. dot. zajęcia stanowiska wobec krytyki prasowej uprzejmie informuję: Nr 37 str. 15. Zgodnie z art. 37 pkt. 2 ust. 6 ustawy z 21 sierpnia 1997r. o gospodarce nieruchomościami (Dz.U. z 2004r., Nr 261, poz. 2603 z póź.zm.) nieruchomość jest zbywana w drodze bezprzetargowej wówczas gdy „przedmiotem zbycia jest nieruchomość lub jej części, jeśli mogą poprawić warunki zagospodarowania nieruchomości przyległej, stanowiącej własność lub oddanej w użytkowanie wieczyste osobie, która zamierza tę nieruchomość lub jej część nabyć, jeżeli nie mogą być zagospodarowane jako odrębne nieruchomości. Bezprzetargowe zbywanie nieruchomości ma charakter wyjątkowy, stąd też w/w ustawa określa ścisły katalog warunków kiedy nieruchomość może być zbyta bezprzetargowo.

Nieruchomość może być zbyta bezprzetargowo, jeżeli: jest zbywana na rzecz osoby, której przysługuje pierwszeństwo w jej nabyciu, zbycie następuje między Skarbem Państwa a jednostką samorządu terytorialnego oraz między tymi jednostkami, jest zbywana na rzecz osób prowadzących działalność charytatywną, na cele nie-związane z działalnością zarobkową, zbycie następuje w drodze zamiany lub darowizny, nabywa ją jej użytkownik wieczysty, jeżeli może poprawić warunki zagospodarowania nieruchomości przyległej, sta-nowiącej własność lub oddanej w użytkowanie wieczyste osobie, która zamierza tę nieruchomość lub jej część nabyć, jeżeli nie może być zagospodarowana jako odrębna nieruchomość (brak drogi dojazdowej, nieruchomość nie może być zabu-dowana jako odrębna działka), ma stanowić wkład niepieniężny do spółki (aport) albo wyposażenie nowo tworzonej państwowej lub samorządowej osoby prawnej lub majątek tworzonej fundacji, jest zbywana na rzecz zarządzającego specjalną strefą ekonomiczną, na terenie której jest położona, przedmiotem zbycia jest udział w nieruchomości, a zbycie następuje na rzecz innych współwłaścicieli nieruchomości, jest zbywana na rzecz kościołów i związków wyznaniowych mających uregulowane stosunki z państwem na cele działalności sakralnej, jest sprzedawana na rzecz partnera prywatnego lub spółki o której mowa w przepisach ustawy o partnerstwie publiczno-prawnym, jako wkład własny podmiotu publicznego w celu realizowania zadań publicznych w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego,jest zbywana pod budownictwo mieszkaniowe lub realizację urządzeń infrastruk-tury technicznej albo innych celów publicznych realizowanych przez podmioty, dla których są to cele statutowe, a także gdy sprzedaż następuje na rzecz osoby, która dzierżawi nieruchomość na podstawie umowy zawartej co najmniej na 10 lat, jeżeli nieruchomość ta została zabudowana na podstawie zezwolenia na budowę.

Niestety większość wnioskodawców, w tym autor nie spełnia warunków do sprze-daży bezprzetargowej, gdyż dzierżawione działki mogą być zagospodarowane jako odrębne nieruchomości. Ponadto właściciel nieruchomości nie może dokupić bez przetargu działki należącej do Gminy jeśli działka ta może być sprzedana na poprawę warunków zagospodarowania innej lub innych działek do niej przylegającej (wyrok SN z 5.07.2006r.).

Niestety większość wnioskodawców, w tym autor nie spełnia warunków do sprze-daży bezprzetargowej, gdyż dzierżawione działki mogą być zagospodarowane jako odrębne nieruchomości. Ponadto właściciel nieruchomości nie może dokupić bez przetargu działki należącej do Gminy jeśli działka ta może być sprzedana na poprawę warunków zagospodarowania innej lub innych działek do niej przylegającej (wyrok SN z 5.07.2006r.).

Wychodząc naprzeciw wnioskodawcom, Gmina sukcesywnie, w miarę posiadanych środków w budżecie Gminy na dany rok budżetowy, dokonuje niezbędnych zmian pla-

••

•••

Odpowiedź Burmistrza na krytykę prasowąnistycznych. Przygotowana w I kwartale 2007r. inwentaryzacja i analiza złożonych, wieloletnich wniosków pozwoliła na stopniowe podejmowanie uchwał Rady Miejskiej w sprawie zmiany studium zagospodarowania przestrzennego gminy oraz zmiany mpzp dla określonych obszarów miasta.

Rada Miejska podjęła uchwałę Nr XL/343/09 w sprawie przystąpienia do zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego miasta Czaplinek dla obszaru leżącego pomiędzy ul. Drahimską – Polną - Szczecinecką, posiadającym mpzp ogólny, a obszarem Osiedla Wiejska posiadającym mpzp szczegółowy.

Podjęta uchwała pozwoli m.in. na opracowanie tych samych zasad jakie obowią-zują na terenie Osiedla Wiejska graniczącym bezpośrednio z pasem przylegającym do ulicy Drahimskiej, Polnej i Szczecineckiej.

Zmiana mpzp w tym obszarze określi również zasady wydzielenia działek budow-lanych, w tym również zasady podziału działek i ich funkcje.

Po przygotowaniu tych dokumentów i ich uchwaleniu będzie możliwe indywidualne rozpatrywanie wniosków umożliwiających ewentualny podział działek, pozwalający na sprzedaż bezprzetargową terenu „ jeżeli może poprawić warunki zagospodarowania nieruchomości przyległej, stanowiącej własność lub oddanej w użytkowanie wieczyste osobie, która zamierza tę nieruchomość lub jej część nabyć, jeżeli nie może być zago-spodarowana jako odrębna nieruchomość (brak drogi dojazdowej, nieruchomość nie może być zabudowana jako odrębna działka)” ,

Radni Rady Miejskiej podczas posiedzeń komisji i Sesji zostali zapoznani z ustawą o gospodarce nieruchomościami i warunkami bezprzetargowej sprzedaży

dzierżawionych działek. Wszelkie wątpliwości prawne omawiane były i są również z udziałem radcy prawnego.

Mimo udzielanych wszechstronnych informacji na posiedzeniach komisji, Sesjach oraz w formie pisemnej niestety nie udało się przekonać autora, byłego radnego, że ani burmistrz, a Rada Miejska nie jest władna podjąć decyzji o bezprzetargowej sprzedaży działek wszystkim tym którzy dzierżawią w wielu przypadkach działki ponad 50 lat, gdyż byłoby to naruszenie obowiązującego prawa.

Jeszcze raz podkreślam, że w tych przypadkach nie ma złej woli, wręcz przeciwnie poszukiwane i wdrażane są możliwe inne formy umożliwiające choć w części grunty tzw. spełnienie oczekiwań wnioskodawców dzierżawiących od wielu lat grunty tzw. ogródki.

PozdrawiamBarbara Michalczik – Burmistrz Czaplinka

Komentarz autora: - z zacytowanego wyżej tekstu,

przepisanej prawie całej ustawy i kilku ogólników, wynika niezbicie, że władza tak bardzo by chciała zrobić coś dla swoich kochanych poddanych, ale po prostu nie może i szlus. Przypomnijmy – głównym problemem poruszo-nym w artykule była ocena możliwości załatwienia wresz-cie, nabolałej już sprawy, umożliwienia zakupu ogródków przydomowych przez wieloletnich dzierżawców. To spora grupa najstarszych mieszkańców Czaplinka, głównie pierwszych osadników, naszych pionierów z kresów wschodnich. Oni mają moralne prawo do pierwszeństwa w nabyciu ogródków, które uprawiają od kilkudziesięciu

nieraz lat. Przepisy, obowiązujące w tej dziedzinie były wielokrotnie zmieniane pod wyraźne zamówienia tzw. grup interesów, czyli cwaniaków i oszustów żerujących na swoich partyjnych i mafijnych powiązaniach. Przypomnijmy – prawo jest po to by służyć sprawiedliwości. Zlecenie wykonania nowego planu zagospodarowania dla terenów objętych planem z roku 1996, jest tylko wybiegiem formalnym, nie służy załatwieniu problemu mieszkańców a jest typowym „ruchem pozornym”. Działaniem zbędnym i kosztownym - noszącym wszelkie cechy czynu niegospodarnego. Gdyby radcy prawni, obsługujący Urząd, nie myśleli wyłącznie o sprawieniu przyjemności swoim mocodawcom, lecz o znalezieniu rozwiązań sprawiedliwych i zgodnych z obowiązującymi przepisami, niewątpliwie zauważyliby proste wyjście, polegające na możliwości dokonania sprzedaży przedmiotowych ogródków w drodze przetargu ograniczonego. Jest to zgodne z ustawą o gospodarce nieruchomościami, jak i z par. 15 p.3 – Rozp. Rady Min. z 14 września 2004 r. Punkt 3 brzmi: - przetarg może się odbyć nawet gdyby zakwalifikowano do niego tylko jednego oferenta.

Trzeba jednak mieć dobrą wolę, a tego jak zwykle brak. Andrzej Szwaja

9Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

W naszym środowisku jest wiele organizacji pozarządowych, które skupiają aktywnych i wrażliwych na sprawy społeczne ludzi.

Stowarzyszenia stawiają sobie zadania, które zwią-zane są z zainteresowaniami i oczekiwaniami ich członków, ale przede wszystkim z zaspokojeniem potrzeb lokalnej społeczności.

Czaplineckie organizacje pozarządowe mogą poszczycić się dużymi osiągnięciami na różnych płaszczyznach działania, ale także napotykają na wiele trudności. Najczęściej mają kłopoty z obsługą księgową i prawną, ale starają się radzić sobie, bo wierzą, że ich działalność jest potrzebna.

Kiwanis International Klub Czaplinek, działający od 2004 roku, obrał sobie za cel pomoc DZIECIOM. Wielokrotnie na łamach różnych czasopism, Kiwanisi relacjonowali swoje poczynania. Zbliżający się koniec roku kalendarzowego jednak skłania do refleksji i podsumowań. Mijający rok bowiem też był bogaty w działania warte zauważenia.

Kiedy Dawid wyjeżdża na rehabilitację do Star-gardu Szczecińskiego i Kiwanis Klub uczestniczy w finansowaniu szpitala - sanatorium - to wszyscy się cieszą, bo pomoc fachowa wpływa na poprawę jego stanu zdrowia.

Niepełnosprawnemu Mateuszowi - potrzebne są drogie buty profilaktyczne, Kiwanisi pokrywają koszty zakupu obuwia.

Sześcioletni Kubuś oczekuje pomocy przy za-kupie nowego wózka specjalistycznego - Kiwanis

Dziecko - najwyższą wartościąKlub finansuje 50% wartości niezbędnego sprzętu.

Kiedy dzieci dotknie poważna choroba, rodzice nie mogą pozostawać sami w walce o ich zdrowie. Jeżeli Kiwanis Klub spełnia chociażby namiastkę tych ocze-kiwań, to warto iść w tym kierunku. Problemy ludzi są często jednak tak wielkie, że samo stowarzyszenie nie zawsze może je rozwiązać. Przykładem jest zaini-cjowana przez Klub inwestycja związana z poprawą warunków mieszkaniowych Daniela i jego rodziny. W organizację tego przedsięwzięcia wiele starań wło-żyli członkowie Klubu, dzięki czemu udało się do tej pory zgromadzić ok. 12 000 zł. Również dzięki pracy i zaangażowaniu osób kompetentnych w dziedzinie projektowania, projekt potrzebny do sfinalizowania inwestycji ma się ku końcowi. W jednej z gazet ukazał się artykuł, który nie miał wiele wspólnego z prawdą, mianowicie Kiwanis Klub nie przetrzymuje pieniędzy koniecznych do wykonania remontu, a jedynie stara się pomagać ludziom w potrzebie, wiadomo, że nie wszyst-ko można zrobić od razu, potrzebny jest na to czas.

Kiwanis Klub ma nadzieję, że przy współpracy z Gminą Czaplinek i ludźmi dobrej woli realizacja tego zadania będzie możliwa do wykonania.

Klub uczestniczy także w projekcie rodziców Zosi dotyczącym likwidowania barier architektonicznych. Dofinansowanie podjazdu do mieszkania dziecka jest zasadne i rozwiąże kłopoty z przemieszczaniem się.

Agnieszka rośnie i nastąpiła konieczność wymia-ny wózka inwalidzkiego, Klub dofinansował zakup niezbędnego sprzętu oraz protezy nóg. Kiwanis poma-ga także, zgodnie z wolą darczyńców, w wyposażeniu domu dziecka.

Pokrywanie kosztów drogich leków dla chłopców chorych na cukrzycę znajduje także odbicie w budże-cie Klubu Kiwanis.

„Dzieci - to najpiękniejsze kwiaty, zerwane więd-ną, nigdy się nie odradzając” - słowa te są bardzo wymowne i stanowią pewnego rodzaju wskazówkę dla dorosłych.

Kiwanis Klub stara się włączać w realizację pro-jektów edukacyjnych dofinansowując wycieczki dla dzieci przedszkolnych i szkolnych. Stowarzyszenie gromadziło środki na sztandar Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Czaplinku. Kiedy Gimnazjum wnio-

W Sianowie w dniu 22.11.2009 r. rozegrano Finał Wojewódzkiej Olimpiady Młodzieży i zarazem II Wojewódzki Turniej Klasyfika-

cyjny Młodziczek w tenisie stołowym. Bardzo dobry występ zanotowała zawodniczka LECHA CZAPLI-NEK Karolina Pietrzak, zdobywając dwa złote medale. W grze pojedynczej w finale, w pięknym stylu pokonała zawodniczkę z Bornego Sulinowa Zuzannę Hermanowską wygrywając w setach 3:1, a w drodze do finału wyeliminowała zawodniczkę nr 1 Paulinę

Złota Karolina i Srebrny RafałKomisarską z UKS CHROBRY MIĘDZYZDROJE wygrywając 3:1. Drugi złoty medal Karolina Pietrzak wywalczyła razem z Pauliną Komisarską! Karolina zakwalifikowała się na II OGÓLNOPOLSKI TUR-NIEJ KLASYFIKACYJNY MŁODZICZEK, który odbędzie się w RADZYNIU PODLASKIM w dniach 5 i 6 grudnia.

W Policach w dniu 29.11.2009 r. odbył się II WOJEWÓDZKI TURNIEJ KLASYFIKACYJNY

i zarazem FINAŁ WOJEWÓDZKIEJ OLIMPIA-DY MŁODZIEŻY kategorii kadetów i kadetek. Bardzo dobry występ zanotował zawodnik LECHA CZAPLINEK Rafał Borkowski w grze pojedynczej w fazie grupowej turnieju wygrał z zawodnikiem nr 1 w województwie Adamem Hermanowskim i awansował do turnieju głównego jako nr 1. W grze o wejście do ósemki pokonał zawodnika z UKS CHAM-

PION POLICE, a następnie uległ w grze o wejście do półfinału Damianowi Hołod z FALI TRZEBIATÓW, zajmując ostatecznie 7 miejsce indywidualnie. W grze podwójnej RAFAŁ wystąpił razem z Damianem Hoło-dem i w pięknym stylu zdobyli srebrny medal WOM, ulegając w finale parze z LUKS TOP WIERZBIĘCIN braciom Sebastianowi i Bartkowi Jemilianowicz.

W tych samych zawodach brały udział Natalia Kocoń oraz Karolina Pietrzak, zawodniczki LE-CHA uplasowały się indywidualnie odpowiednio na miejscach 5 i 11 indywidualnie. Natalia Kocoń uległa faworytce turnieju Honoracie Olczak z UKS SUCHA KOSZALIŃSKA(zawodniczka drugoligowa!!!) o wejście do półfinału 2:3. Nasze zawodniczki były bliskie zdobycia medalu w grze podwójnej, ale osta-tecznie zajęły czwarte miejsce.

Magdalena Cieśla

skowało o pomoc w zakupie lektur do biblioteki, Klub wyasygnował niezbędną kwotę.

Ważnym wycinkiem działalności Stowarzyszenia jest współpraca zagraniczna z partnerskim Klubem z Bad Schwartau, z którym w bieżącym roku podpi-sano umowę oraz z partnerami z Grimmen. Dzięki wsparciu rzeczowemu partnerów zagranicznych Klub pomaga potrzebującym z Gminy Czaplinek.

Kiwanis Klub jest organizacją pożytku publicz-nego, umożliwia to gromadzenia funduszy z 1% podatku dochodowego. Stowarzyszenie jest ogromnie wdzięczne TYM, którzy swój odpis kierują na potrze-by naszych dzieci. To dzięki ludziom dobrej woli Klub może wspomagać innych.

Duży wkład w realizację projektów Kiwanisu ma Środkowopomorski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, który przekazuje pokaźne kwoty na rzecz wskazanych przez Związek dzieci.

Kiwanis Klub posiada znaczące wpływy oraz wydatki finansowe i bez profesjonalnej obsługi w zakresie księgowości nie sprostałby prawnym wy-maganiom. Wolontariuszka prowadząca księgowość Stowarzyszenia jest wyjątkową osobą, w sposób bar-dzo kompetentny i bezinteresowny pomaga Klubowi w tym trudnym zadaniu.

Każda złotówka, która wpłynęła na konto Kiwanis Klubu jest bardzo cenna, bo trafia do TYCH, którzy jej potrzebują.

Bożena Lemisz

Na wycieczce - Projekt Babcia z wnuczkiem.

Z wizytą u naszego podopiecznego.

10 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

W Szkole Podstawowej w Broczynie dobiegł końca projekt pt. „Bliżej siebie, bliżej szkoły, bliżej mieszkańców” realizowany

w ramach programu „Działaj lokalnie VI”.

„Bliżej siebie, bliżej szkoły, bliżej mieszkańców”Od czerwca do października 2009 roku, z wyłą-

czeniem okresu wakacyjnego zorganizowano wiele atrakcyjnych przedsięwzięć, mających na celu sze-roko rozumianą integrację nauczycieli, uczniów i ich

rodzin z sołectw związanych ze szkołą. Dla bardzo licznej grupy uczestników przygoto-wano festyn rodzinny, zielo-ną lekcję połączoną z akcją „Sprzątamy Świat”, Święto Magnolii, konkurs plastycz-ny oraz turniej „Ekologiczne potyczki”, podczas, którego dokonano podsumowania wszystkich dotychczaso-wych działań.

We wspólnych spot-kaniach i uroczystościach o charakterze kulturalnym i edukacyjnym uczestniczy-ło ok. 150 osób. Chętnie angażowali się nie tylko nauczyciele, uczniowie, ale również rodzice i osoby z instytucji współpracu-jących ze szkołą. Udział

w projekcie dostarczył dzieciom, jak i dorosłym wiele radości. Przyczynił się do pielęgnowania istniejących tradycji i wzmacniania współpracy. W ramach pod-

jętych działań staraliśmy się upowszechniać i zachę-cać do aktywnego organizowania i spędzania czasu wolnego w myśl wiodącego tytułu projektu, by być „bliżej siebie” w szkole, podczas zabaw, wspólnych spotkań i uroczystości..

Marzena Ślozowska

W naszym mieście i jego okolicy są miejsca, których nie znają nawet te osoby mieszkające w Czaplinku od dziecka. Często przechodzimy, nie zdając sobie sprawy co ciekawego jest obok. Wschodni brzeg jeziora

Czaplino jest mało znany. Najczęściej odwiedzali go wędkarze, obecnie mniej, o czym świadczą niszczejące kładki i zejścia do nich. Brzeg jest wysoki i stromy oraz zarośnięty krzakami, co utrudnia jego zwiedzanie. Miejscami jest podmokły przez istniejące tam źródełka. Brzeg zarasta trzcinami, z czego korzystają ptaki. Jednak największą atrakcją tego brzegu jest wielki kamień narzutowy. Dostęp do niego jest utrudniony, a z wysokiej skarpy niewidoczny. Nie wiadomo jaka była jego wielkość pierwotnie, ponieważ przed 1945 r. został częściowo rozłupany. Widać na nim nawiercenia kamieniarskie, obok leżą większe i mniejsze łupki. Nieznana jest przyczyna dlaczego zaprzestano rozbijania kamienia i nie zabrano część pozyska-nych odłamków. Niedaleko w skarpie wystaje czubek kamienia. Prawdopodobnie jest on duży, jak ten leżący na brzegu. Aby to sprawdzić należy kamień odkopać, a na to potrzeba zgody właściciela terenu. Kamień leżący na brzegu można uznać za ciekawostkę turystyczną.

R. Czapski

Czaplinek mało znany

Wczesnolistopadowy dzień, godzina 17. Za oknami już ciemno, kaloryfery grzeją, a w tle słychać melodię świątecznej rekla-

my Coca – coli. W supermarketach „świeża” dostawa mandarynek, czekoladowe mikołaje, kiczowate lamp-ki na choinkę. Polaku! Święta idą!

A jakże piękne są polskie zwyczaje świąteczne! Na przykład takie roraty, kiedy to setka małych lampionowych światełek bieży do świątyni, kiedy to babcie wleką za sobą na wpół przytomne wnusie do kościółka. A w kościółku… niespodzianka! Ksiądz rozdaje grzecznym dzieciom papierowe szopki! I byłby to całkiem miły gest, gdyby nie to, że do jej złożenia trzeba zatrudnić specjalistę. Niby mały tek-turowy kartonik, ale instrukcji to już nikt nie raczył do niego dołączyć. Mnie osobiście, po 3 załamaniach nerwowych i przyklejeniu Króla Baltazara do góry no-

Nasze Świętagami na miejscu jelonka, złożenie szopki formatu 10 x 10 x 20 cm zajęło 53 minuty. Łączę się więc w bólu z uczniami klas I-III SzP i czekam na ich rekordowe czasy. Albo inny piękny POLSKI zwyczaj (sprowa-dzony nie tak dawno z krajów Europy Zachodniej i Stanów), a mianowicie przystrajanie domów. Tutaj swoją wyższość i umiejętności wykazują zwłaszcza panowie. W tym zwyczaju chodzi przede wszystkim o to, aby wygrać morderczy wyścig z sąsiadem z na-przeciwka, o jak najbardziej przystrojony dom. A wy-gra ten, którego mrugające lampki oślepią wszystkich przechodniów. Wtedy to zwycięzca stanie się samcem alfa dzielnicy, a przegrany, knując plan zemsty, uda się do marketu po kolejne światełka i girlandy. A kobiety jak tradycyjnie spędzą te święta? Pytanie… przy ga-rach! W końcu trzeba kultywować polskie zwyczaje. I nikt nie pomyśli o biednej kobiecinie, która od

22 grudnia, non stop jest na nogach i szykuje tuzin specjałów. I nikt nie kwapi się, aby pomóc jej spraco-wanym rękom. Kiedy poprosi męża o zabicie karpia, ten, odgrywając wzruszający monolog o bestialstwie kłusowników, odpowie, że ma za delikatne ręce i nie chce plamić ich krwią bezbronnych. Kobieta więc sama, zaopatrzona w tasak, po desperackiej walce z ruchliwym przeciwnikiem, złoży krwawą ofiarę ku czci tradycyjnych polskich świąt. 24 grudnia, godzina 17. Za oknami już ciemno, kaloryfery grzeją, stół zastawiony. Kobieta przysypia, umęczona harówką w kuchni, samiec alfa wygląda przez okno, spraw-dzając, czy sąsiad nie zawiesza nowych lampek. A gdzie tu rodzina? Gdzie miłość? Gdzie istota świąt? Nie bądź bierny, nie patrz z boku! I znajdź to, co w świętach najistotniejsze.

Joanna Bobowska, LO w Czaplinku

��Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

12 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

��Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

14 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

15Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

�� Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Prosiła Redakcja nasze władze o zajęcie stano-wiska wobec krytyki prasowej zamieszczonej w Nr 37 Kuriera, a dotyczącej m.in. spraw po-

ruszonych w art. poświę-conym „perełkom komuni-kacyjnym”. W odpowiedzi Pani Burmistrz zgadza się z autorem, że mieszkańcy wybrali burmistrza po to, aby im służył, w grani-cach zakreślonych prawem i zdrowym wyobrażeniem o jego roli, jako gospoda-rza gminy. Dalej dowia-dujemy się, że opisane problemy infrastruktury

komunikacyjnej zostały przyjęte z należytą powagą, i że dotychczasowe działania władzy w tym zakresie zostały przedstawione w listopadowym Grajdole. Zaiste, przedstawione tam dokonania i zamiary, których nigdy i nigdzie nie kwestionowałem, można uznać za imponujące. Tylko, dlaczego nie ma w tej publikacji, ani w odpowiedzi do Redakcji, żadnego merytorycznego odniesienia do żadnej „perełki”? Mnie, jako mieszkańca Czaplinka, nie obchodzą zależności organizacyjno-kompetencyjne i procedury techniczno-administracyjne, a jedynie skuteczność podejmowanych działań!

Nie sposób przeoczyć z odpowiedzi Pani Bur-mistrz swoistej „perełki” z innej łączki niż komuni-kacja. Przyznaje - macie w sumie redaktorku rację, ale… – i tu cytat:

Bez komentarza pozostawiam styl i formę ar-tykułu, który nie przystoi z piękną szatą graficzną czasopisma, promocją Gminy Czaplinek, z szacun-kiem dla wybranego burmistrza w powszechnych, równych i bezpośrednich wyborach oraz z profesją „dziennikarza”.

Co Pani Burmistrz miała na myśli, pisząc o stylu i formie omawianego artykułu, każdy Czytelnik będzie musiał rozsądzić sam, wracając do jego lektury.

Natomiast ujęcie w cudzysłów słowa dziennikarz, świadczy właśnie o stylu sprawowania władzy. Czy Pani Burmistrz chce, czy nie chce, to dziennikarzem i redaktorem jestem z definicji prawa, z racji wykony-wanych funkcji. Natomiast, co do profesji, to obecnie jestem emerytem. Jeżeli cudzysłów miał mnie obrazić, to należy tylko pogratulować skuteczności stylu i ma-nier, bo rzeczywiście czuję się dotknięty. Ale pewnie na dziennikarstwie, jak i na wielu innych jeszcze sprawach Pani Burmistrz zna się najlepiej, co jest oczywiste na tak eksponowanym stanowisku, i z maniery strofowania i pouczania innych już się chyba nie wyzwoli – no może po następnych wyborach?

Władza zmienia zazwyczaj każdego, natychmiast staje się wszechwiedzący. Jest to stan umysłu, praw-

Nasze perełki komunikacyjne (c.d.)

dopodobnie konieczny do sprawowania urzędu, czy wysokich funkcji, a chroniący przed popadnięciem w obłęd. Zakończę te rozważania przewrotną kon-kluzją, że pewnie z Pani Basi taki sam burmistrz, jak ze mnie dziennikarz, tylko, że ja nie domagam się a priori uznania i szacunku, bo na to trzeba po prostu uczciwie zapracować!

Czas przejść do kolejnych perełek.Nowo powstała ul. Lipowa – słupy latarni prawie

na środku chodnika. Brawa dla projektantów, wyko-nawców i gospodarza gminy. W przywoływanym Grajdole Pani Burmistrz wspomina, że na skutek interwencji mieszkańca ul. Drahimskiej (Zbigniewa Dudora, trzeba trafu – Redaktora Naczelnego Kurie-ra), w trakcie układania tam nowego chodnika prze-sunięto w ostatniej chwili słupy latarni z trotuaru na trawnik. Dlaczego nie zrobiono tego na ul. Lipowej? Po odsunięciu latarni o kilkadziesiąt centymetrów na trawnik, na chodniku nie byłoby żadnej przeszkody i byłby chyba lepiej oświetlony. Panie Zbyszku, gdzie pan był do licha, kiedy kładziono tu kostkę?

Ul. Moniuszki – chodnik wykorzystywany jako parking. Przy całej mizerii parkingowej naszego miasta, do parkowania samochodów wykorzystuje się także chodniki. Jest to zgodne z przepisami, o ile zachowane jest jeszcze miejsce do przejścia dla pieszych. Jak widać na fotografii, chodnik zastawio-no cały. Gdyby to miejsce oznaczono odpowiednim

znakiem, zapewne wszystko byłoby w porządku. Wg interpretacji funkcjonariusza Straży Miejskiej, chodnika jako takiego w tym miejscu nie ma, po-nieważ „unieważniają” go schody do wikarówki. A wydawałoby się, że schody, zwłaszcza wchodzące na chodnik, są jego częścią. W sumie sytuacja jest taka – z jednej strony schodów chodnik jest, a z drugiej strony schodów go nie ma!? Czy więc parkujące tu samochody naruszają przepisy, czy nie?

Skrzyżowanie Rynek – ul. Sikorskiego. Trzeba być niezwykle bystrym kierowcą, aby przy zjeździe z Rynku w prawo w ul. Sikorskiego, zauważyć znak zakazu zatrzymywania się. Wykonując manewr skrętu w prawo, patrzymy w tym momencie na przeciwległą

jezdnię i następnie na przejście dla pieszych, nieła-two zauważyć wyłaniający się raptownie zza słupa ogłoszeniowego znak, bez podnoszenia wzroku na Ul. Lipowa i słupy.

wysokość pierwszego piętra. Jeżeli kierowca posiada rozbieżnego zeza, to oczywiście żadnych problemów nie ma. Aby znak był zauważany i respektowany przez normalnych kierowców, wystarczy przenieść go za przejście dla pieszych, i umieścić na ścianie budynku.

Ul. Sikorskiego – zakaz postoju, zarówno od strony Runku, jak i ul. Jagiellońskiej. Wg interpretacji starych kierowców, jadąc od strony Rynku, można zaparkować po lewej stronie ulicy, ponieważ zakaz dotyczy tylko prawej strony jezdni, oraz jadąc od strony ul. Jagielloń-skiej także można zaparkować po lewej stronie. Tak to widzą chyba także policjanci, bo można spotkać stojący radiowóz. Natomiast wg interpretacji funkcjonariusza Straży Miejskiej parkować nie wolno, zarówno po prawej, jak i lewej stronie, ponieważ kierowca powi-nien się upewnić czy znak stojący po drugiej stronie ulicy, w dodatku odwrotnie do kierunku jazdy, tego nie zabrania. Niezależnie od kodeksowej prawdy, mając na uwadze brak w mieście odpowiedniej do potrzeb ilości miejsc parkingowych, należałoby jednoznacznie dopuścić możliwość parkowania w tej części ulicy. Jest ona dostatecznie szeroka, i parkujące pojazdy na pewno nie utrudnią ruchu. Chociaż na zdjęciu ulica jest pusta, to sytuacje tutaj są tak dynamiczne, iż za kilka minut mogą już stać trzy samochody.

Ul. Sikorskiego – deptak. Obowiązuje tutaj zakaz ruchu, dopuszczający wjazd pojazdów zaopatrzenia. Na załączonym zdjęciu widać jednak, że panuje tu niezły tłok – co najmniej siedem pojazdów, a na

pewno nie wszystkie są pojazdami dostawczymi. Albo bawimy się w ciuciubabkę, i udajemy, że wszystko jest w porządku, bo każdy pojazd może być akurat dostawczym, albo tak organizujemy ruch, aby był on przyjazny dla kierowców i przechodniów.

Pani Burmistrz – nie ma co zwlekać! Czas ujawnić przygotowany (?) nowy Projekt organizacji ruchu, i zlikwidować dotychczasowe „perełki”, zanim przy-będą następne, kompromitujące Czaplinek w oczach mieszkańców, pseudomieszkańców, oraz licznych gości z kraju i zagranicy.

Adam Kośmider

Ul. Moniuszki i parking.

Skrzyżowanie Rynek - ul. Sikorskiego.

Ul. Sikorskiego - zakaz postoju.

Ul. Sikorskiego - zakaz ruchu.

17Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Życie, to największy dar i najwyższa wartość. Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka, oraz Gmina Czaplinek we współpracy z Fundacją

Przeciwko Leukemii im. Agaty Mróz Olszewskiej pragną zorganizować w 2010 r. akcję, której celem bę-dzie pozyskanie potencjalnych dawców szpiku kostne-go. Być może podczas akcji uda się też zmobilizować naszych mieszkańców do oddania krwi, tak potrzebnej dla ratowania życia ludzkiego. Wszak w Czaplinku idea krwiodawstwa nie jest niczym nowym.

Na naszych łamach będziemy sukcesywnie przy-bliżać idee przyświecającą działaniu wspomnianej fundacji, problemy medyczne, techniczne i moralne przedsięwzięcia. Pragniemy przygotować naszych Czytelników do świadomego wzięcia udziału w tej, jakże ważnej akcji. Mamy nadzieję, że poprzez nasze publikacje uda nam się przybliżyć temat przeszczepów szpiku kostnego naszym mieszkańcom.

Na początek publikujemy list członka zarządu Fundacji Przeciwko Leukemii. W kolejnych numerach Kuriera będziemy przybliżać inne sprawy związane z poruszaną tematyką.

RedakcjaWitajcie!Nazywam się Tomek Chruśliński. Jestem pa-

cjentem po dwóch przeszczepach szpiku kostnego,

Ratujmy ludzkie życiejak również członkiem Zarządu Fundacji Przeciwko Leukemii im. Agaty Mróz Olszewskiej .

Nie będę pisał więcej o sobie, ponieważ nie o mnie tu chodzi. Chciałbym przekazać Wam moje wspomnienie o człowieku, którego postawa wobec innego życia powinna być wzorem do naśladowania dla nas wszystkich.

Tak myślę o Agacie Mróz, naszej patronce, kobie-cie śmiertelnie chorej, noszącej w sobie nienarodzone dziecko, wreszcie bohaterce ofiarującej swoje życie za życie małej córeczki Liliany.

Zaczęło się wszystko od maila ze słowami otu-chy dla Agaty, wysłanym w pewien jesienny dzień w 2007 roku. Pisałem go z głębi serca, ponieważ ja już byłem po przeszczepie, a Agatę to czekało. Pisałem, ponieważ wiedziałem, że tak trzeba. Nie dlatego, że Agata była osobą sławną (choć przez to co robiła łatwiej było do niej dotrzeć jako do pacjenta – nie była anonimowa jak dziesiątki innych), lecz głównie dlatego, że była pacjentką i jako pacjentce chciałem napisać te kilka słów otuchy. Mówiąc zupełnie szcze-rze, pisałem to z przekonaniem, że pewnie nigdy nie dostanę odpowiedzi. Aż tu nagle któregoś dnia zaglą-dam na „skrzynkę” i co widzę? Dostałeś wiadomość od: „Agata Mróz” :)

I tak właśnie zaczęła się nasza znajomość. Później

widywaliśmy się tylko w szpitalu, lecz te spotkania, wbrew miejscu i okolicznościom, nie były spotka-niami smutnymi. Wręcz odwrotnie. Agata była pełna nadziei, że ten przejściowy stan za chwilę minie, że będzie mogła być przy swojej córce, zmieniać jej pieluchy, śpiewać kołysanki i patrzeć jak dorasta. Zawsze, gdy snuła swoje opowieści, układała ręce tak, jakby za chwilę miała odebrać piłkę (tak do wystawy – mam nadzieje, że wiecie o czym mówię).

A później urodziła się mała Lila i Agata odżyła na nowo. Miała przy sobie kogoś, kogo niewyobrażalnie pragnęła i kochała. Mówiła o tym otwarcie, że jeszcze tylko przeszczep, rehabilitacja i zacznie nowe, zdrowe i szczęśliwe życie.

I z takim przeświadczeniem Agata „poszła” na przeszczep. Wszystko szło dobrze, aż tu nagle ta bakteria, odporna na leki, atakująca Agatę coraz mocniej… aż 4 czerwca :(

Była bohaterką sportową, była bohaterką ży-ciową.

Bywała sportowcem a do końca została czło-wiekiem.

Opiekuj się córką i nami Agatko

Tomek

W dniu 20 listopada 2009 roku odbyła się XL sesja Rady Powiatu Draw-skiego. Sesję prowadził Pan Stanisław Mikołajczyk – Przewodniczący Rady Powiatu Drawskiego. Głównym tematem Sesji były sprawy

z zakresu pomocy społecznej oraz ochrony zdrowia.Radni zapoznali się ze sprawozdaniem z działalności Domu Pomocy Społecznej

w Darskowie przedstawionym przez Panią Eleonorę Winiarska – Dyrektora DPS w Darskowie. DPS w Darskowie jest jednostką organizacyjną Powiatu, w którym przebywają pensjonariusze przewlekle i psychicznie chorzy. Obecnie w DPS w Darskowie zamieszkuje 67 pensjonariuszy. Zgodnie z wymogami standardu usług na podstawie rozporządzenia Ministra Polityki Społecznej z dnia 19 października 2005 r. w sprawie domów pomocy społecznej warunki bytowe mieszkańców w DPS Darskowo są spełnione.

Wykaz potrzeb w zakresie pomocy społecznej na rok 2010 przedstawiła Radzie Pani Alicja Krycka – Sumińska – Kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzi-nie w Drawsku Pom. Na pomoc społeczną na 2010 r. przewiduje się 3.378.713,40 zł w tym : rodziny zastępcze 2.282.768,00 zł, placówki opiekuńczo – wychowawcze 1.055.945,40 zł oraz Punkt Interwencji Kryzysowej 40.000,00 zł.

Radni zapoznali się również z Diagnozą Zdrowotną Mieszkańców Powiatu Drawskiego przygotowana przez pracowników Wydziału Ochrony Zdrowia Sta-rostwa Powiatowego w Drawsku Pom. Z przedstawionej diagnozy wynikają m.in. następujące wnioski: systematycznie spada w województwie i powiecie liczba mieszkańców, obniża się współczynnik żywych urodzeń, od kilku lat utrzymuje się niski wskaźnik wykorzystania łóżek w poszczególnych oddziałach Szpitala, najniższy w oddziale pediatrycznym, wzrasta liczba specjalistycznej kadry medycz-nej, niepokojąco wzrosła liczba osób leczonych w podstawowej opiece zdrowotnej z powodu cukrzycy, wzrasta liczba uczniów z problemami zdrowotnymi. Główną przyczyną zgonów w Powiecie Drawskim są: choroby układu krążenia, nowotwory. Najczęstszymi przyczynami wydawania orzeczeń w 2008 r. jak i latach poprzednich były kolejno: choroby narządu ruchu, choroby krążenia i układu oddechowego, upośledzenia umysłowe i choroby psychiczne.

Radni wysłuchali także sprawozdania z wykonania budżetu Powiatu za III kwartał 2009 r. Relatywnie wykonanie planu dochodów budżetu ogółem za okres sprawozdawczy wyraża się wskaźnikiem 69 %, w porównaniu z okresem 3 kwar-tałów 2008 r. – dochody wzrosły o 7 mln 683 tys. PLN (22%). Planowane dochody budżetu na przestrzeni okresu sprawozdawczego uległy zwiększeniu o około 13 mln 870 tys. PLN, co stanowi 29,5%. Dochody za III kwartały 2009 r. zostały wykonane na kwotę 42 060 000,20 zł. Plan wydatków budżetu Powiatu Drawskiego został na przestrzeni okresu sprawozdawczego zwiększony o 13 mln 869 tys. PLN (29,5%). Wskaźnik wykonania planu wynosił 65 % (o 26 % więcej niż za analogiczny okres roku 2008). Wydatki za III kwartały 2009 r. zostały wykonane na kwotę 39 615 000, 20 zł. Z ogólnej kwoty wydatków w budżecie 2009 r. (39 mln 6 tys. PLN) wydatki o charakterze majątkowym (inwestycje) wyniosły 4 mln 971 tys. PLN (kwota ta stanowi 12,5 % wydatków budżetu ogółem, zaś w stosunku do planu wydatków majątkowych – 32,8 %).

Ważnym elementem Sesji było również pierwsze czytanie projektu budżetu Powiatu Drawskiego na 2010 r. Zgodnie z projektem budżetu dochody planowane

Informacja z XL sesji Rady Powiatu Drawskiegosą w wysokości 52.479.259 PLN a wydatki w wysokości 60.379.259 PLN. Pla-nowany jest deficyt budżetowy w kwocie 7.900.000 PLN. Wydatki o charakterze majątkowym (inwestycje) założono na poziomie 12.085.907 PLN co stanowi 20,0 % wydatków ogółem. Przyjęcie wstępnych założeń wydatków inwestycyjnych na proponowanym poziomie jest konieczne z uwagi na pilność podjęcia zadań ujętych w wieloletnim planie inwestycyjnym, szczególnie w zakresie kontynuacji przebu-dowy dróg powiatowych (przy znaczącym współfinansowaniu przez samorządy gminne), podjęcia wspólnego z Gminą Złocieniec projektu termomodernizacji obiektów użyteczności publicznej (przy około 50 % dofinansowaniu ze środków zewnętrznych), modernizacji wyposażenia technicznego szkół zawodowych, dokończenia budowy kompleksu boisk w ZSP w Czaplinku oraz przystąpienia do realizacji przebudowy obiektu na siedzibę Powiatowego Ośrodka Kultury na podstawie porozumienia z Gminą Drawsko Pom.

Przyjęcie budżetu Powiatu na 2010 r. planowane jest na Sesji w dniu 29 grudnia 2009 r.

Ponadto Radni przyjęli uchwały w sprawie: a) zlecenia przeprowadzenia kontroli: Rada Powiatu zleciła przeprowadzenie

kontroli przez Komisje Rewizyjną Rady Powiatu Drawskiego w zakresie funkcjonowania Szpitala Powiatowego im. Matki Teresy z Kalkuty w Drawsku Pom. Kontrola zostanie przeprowadzona do 20 grudnia 2009 r. biorąc pod uwagę kryteria zgodności z prawem, celowości, rzetelności i gospodarności;

b) deklaracji przystąpienia Powiatu Drawskiego do Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka „Partnerstwo Drawy” z siedzibą w Szczecinku;

c) wyboru biegłego rewidenta dla przeprowadzenia badania sprawozdania fi-nansowego Szpitala Powiatowego im. Matki Teresy z Kalkuty w Drawsku Pomorskim za rok 2009;

d) zmian planu wydatków Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospo-darki Wodnej na rok 2009;

e) zawarcia porozumienia w przedmiocie realizacji przedsięwzięcia – „Budowa Za-chodniopomorskiej Sieci Teleinformatycznej, dostępu do aplikacji i e-usług”;

f) zgody na powołanie ekspertów. Barbara Kotwica

18 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

nikacji pieszej i motoryzacyjnej – mieszanej. Bo do tej pory nie ma tam chodnika. Za to na skrzyżowaniu są kałuże, a obok sklep monopolowy wygląda jakby był otoczony fosą.

Na ten temat rozmawiałem z radnymi byłej i obec-nej kadencji – bez rezultatu - jest „po staremu”.

R. Czapski

Dzień dobry panie leśniczy! Jak tam zdrów-ko?

Dzień dobry panie Mirku, dziękuję wszystko w porządku. U pana też chyba dobrze?

Tak sobie. Suszy od rana. Nie masz pan pożyczyć 2 zł? Oddam przecież.

Tak pan tylko mówi. Nigdy nie oddajecie. Nie pożyczę.

No zrozum pan człowieka w potrzebie, k…a ina-czej zaraz umrę.

Zgoda, ale jak się pan zgodzi na rozmowę do gazety.

Na wszystko się zgodzę, byle się piwka napić. (promienny uśmiech i pan Mirek znika w sklepie). Wychodzi po chwili uśmiechnięty.

Już pan wypił?A co się będę k…a szczypał. Jak suszy, to trzeba

gasić (uśmiech obnaża braki w uzębieniu). O co chciał pan zapytać?

Tylko bez przekleństw! Od rana przestaje pan pod sklepem i zaczepia ludzi. Jaki efekt?

Miejscowi nie chcą pomóc. Uodpornili się. Ale latem jest dobrze. Sporo turystów. Mają letnie nastro-je to i wypić za cudze idzie. Niekiedy nie dam rady wszystkiego wydać. Kupuję nalewkę do domu. Rano nie trzeba będzie gonić do sklepu.

A jadł pan już coś? ( godz. 7.30)Eeee, o tej porze to się jeszcze nie chce. Koło

9 coś przetrącę. I tak codziennie? Jak jest kasa, to codziennie. A co mi do szczęś-

cia potrzeba? Na rauszu łatwiej znieść kryzys (uśmiech).

Jaki kryzys? Przecież pan nigdzie nie pracuje. Jak pan odczuwa kryzys?

A po co pracować? Robota, to głupota. Picie, to jest życie (rubaszny śmiech). Co mam iść do „Kabla”, czy „wiaderek” i tyrać za grosze? I żeby mnie jeszcze jakaś brygadzistka wyzywała od najgorszych? Słyszał pan chyba, że jednej takiej brygadzistce to nawet baby lanie spuściły?

Coś słyszałem, ale to tylko plotki.Plotki, czy nie, ale do roboty nie idę. Mi wygodnie.

Dochodu nie mam. „Opieka” sponsoruje. Zasiłek da, drewno wykupi, dary przywiezie. Jest nieźle. Jak sąsiad miał ciężko, bo babę z pracy zwolnili, to nic nie dostał, bo za wysokie miał dochody. Ponoć ponad 300 na głowę. Ja oficjalnie nie mam nic, to pomogą. A jak przyczepkę

Robota to głupota. Picie to jest życie!drewna do „żyda” się pogoni, to parę setek jest. Zresztą pan wie, bo leśnik. Dary też się dobrze sprzedają. Olej za 2 zł, ale oleju dawno nie miałem. Makaron, mleko to za złotówkę idą. Najlepiej jest z żółtym serem. Drogi jest, to parę złotych wpada. Nawet czasem zjem, bo lubię.

To nie lepiej zjeść, zamiast sprzedać?Zjeść, to można byle co. A na nalewkę i piwko

musi zostać.A denaturat też pan kosztuje?No coś pan? Tego świństwa do ust bym nie

wziął. Ale Janek łyka. Cały niebieski na gębie po tym (śmiech)

Wszyscy się zastanawiają, za co piją tacy, jak pan. Dochodów nie ma, a cały czas „na fazie”.

Jak to za co? Już mówiłem. „Opieka” da. A jak już z opieki nie ma, to trzeba zarobić. Kurek nazbierać, prawdziwki sprzedać. Można komuś przy wyróbce drewna lub w ogródku pomóc. Najlepiej jak zaliczkę dają. Można się napić i do roboty nie iść (śmiech).

Ale to nieuczciwe. Nie wstydzi się pan później?A czego się tu wstydzić? Jak muszę wypić, to muszę.

A jak ktoś potrzebuje do roboty, to wybaczy, bo sam nie da rady. Wiadomo, kogo można wyrolować, a kogo nie. Oni też nieraz oszukują, bo jak widzą, że się trzęsę to za grosze każą robić. I tak każdy sobie odbije.

Ale i tak potrzeba dziennie co najmniej kilkana-ście złotych. Może więcej?

Dużo nie trzeba. Jak się nie zje, to już po jednym piwku jest mała „korba”. A nalewka czasem na pół dnia wystarczy. „Walisz”, idziesz spać i pół dnia zleci. A jak braknie, to wtedy i „rąbnąć’ coś się udaje. Potem sprzedasz i znów jest na picie.

A jak się wyda złodziejstwo?No to co? Dochodów nie mam, to nic nie zabiorą.

A w sądzie znikoma szkodliwość (śmiech). Trzeba kraść z umiarem, żeby nie zamknęli.

Najwyżej godziny do odróbki dadzą. To też się u sołtysa załatwi.

I tak całe życie? A jakiś cel w życiu?No jest. Napić się (długi rubaszny śmiech). Pan

biega za kasą, chce pan kupić dom, auto, telewizor, na wczasy pojechać. Ciągle pieniędzy brakuje. A ja mam spokój. Dużo mi nie trzeba do szczęścia.

A życie damsko – męskie?Nie odpowiem. Chyba, że jeszcze jedno piwko

pan postawi.Była umowa? Piwko za rozmowę. Na to się pan

zgodził. Ma pan honor?

No, no. Tylko niech mi tu pan honorem nie macha. Pewnie, że mam. Ale pytanie intymne jest.

Zgoda, ale po rozmowie. To jak z tym jest?Kobiety też piją. Czasem jak się napiją to….

Domyśl się pan. Ostatnio nawet po kolegę leciałem żeby sobie ulżył.

Przecież to zezwierzęcenie. Nie czuje pan wtedy odrazy?

Trochę, ale co zrobić? Natura (opuszcza głowę).Leczył się pan z alkoholizmu?A z czego tu się leczyć? Wszystko pod kontrolą.

Przecież nie jestem nałogowcem. Nie musze pić. Mogę przestać.

Tak się tylko mówi. Każdy nałogowiec tak twierdzi.

Ze mną jest inaczej. Ja mógłbym przestać. A wra-cając do pytania, to nie leczyłem się. Wzywali parę razy z „alkoholówki”, ale za czym tam jechać, jak nawet piwkiem nie poczęstują (śmiech).

Nie pojechał pan i koniec?Przysyłali kilka razy, ale dali spokój. Raz nawet

przyjechali, ale mnie nie znaleźli.Nie zastanawia się pan nigdy na swoim życiem?Jasne, że się zastanawiam. Zwłaszcza, jak jest

pogrzeb jakiegoś kolegi. (smutek). Wtedy myślę sobie, że ja mogę być następny. Ale co robić? Nie ma dla takich jak ja ratunku.

Jak to? Mówił pan, że może przestać pić.Przestać mogę, ale co potem? Robić na kogoś?

Biegać całe życie za kasą i ciągle narzekać, że za mało? Żeby jeszcze ktoś uczciwie płacił. A tu każdy chce się wyżreć na cudzej krzywdzie. Mnie tam nie zobaczą. Pokaż pan uczciwego pracodawcę!

Chyba mógłbym kilku pokazać. Nawet daleko szukać nie trzeba (wymieniam kilka nazwisk).

Może i racja, ale jakoś mnie nie ciągnie. Dobrze mi tak. Inaczej chyba bym nie umiał.

Ma pan jakieś plany życiowe na najbliższą przy-szłość?

Pewnie, że mam. Piwko mi pan zalega.Rozbroił mnie pan. Proszę na piwko, zgodnie

z umową.No widzi pan? I jakoś się kręci.Faktycznie. Dzięki za szczerą rozmowę.Nie ma za co. To ja dziękuję. Życie mi pan ura-

tował (śmiech).Imiona bohaterów zostały zmienione.

Rozmawiał: Marcin Kowalski

Nie popychaj mnie, bo się nabiję na pręt – powiedział jeden z chłopców idących chodnikiem przed posesją ul. Poznańska 3.

Rzeczywiście już dwa lata z niedokończonego ogro-dzenia tej posesji wystają metalowe pręty, powygi-nane we wszystkie strony. Są one zagrożeniem dla przechodniów, szczególnie w okresie zimowym. Nie czekajmy na wypadek. To jest sprawa dla Straży Miejskiej.

Drugim problemem, są parkujące przy tej posesji samochody. Często stawiane również na skrzyżowaniu ulicy Poznańskiej i Grunwaldzkiej. Właściciel posesji powinien wyko-nać parking na swoim terenie. Odcinek ul. Poznańskiej od ul. Wałeckiej do ul. Grunwaldzkiej jest zawsze

Pręty i samochodyzastawiony samochodami utrudniającymi przejazd, szczególnie samochodom ciężarowym i autobusom. Największy problem jest, gdy samochody stoją po obu stronach ulicy. Może tymi spawami zajmie się kom-

petentna osoba z urzędu miejskiego? Mam nadzieję, że nie będzie to trwało długo.

Z ulicy Poznańskiej do stacji paliw Lotos, prowa-dzi asfaltowa uliczka bez nazwy. Jest to węzeł komu-

19Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

„Każdej pracy zorganizowanej towarzyszy namysł,którego wynikiem jest program działania.”

T. Kotarbiński

Drodzy czytelnicy miło mi spotkać się z Państwem po wakacyjnej przerwie. Dzisiaj chcę podzielić się wiadomościami o tym jak skutecznie można i należy

korygować błędy i wady postawy ciała. Powiedzieliśmy sobie, że jest to obowiązek nas wszystkich, którzy mamy wpływ na organizację życia dziecka. Podmiotem naszego działania jest samo dziecko, które na tym poziomie rozwoju jest wrażliwe i delikatne zarówno fizycznie, jak i duchowo. Dlatego w działaniu musimy przestrzegać podstawowej zasady lekarskiej – „po pierwsze nie szkodzić”. Pozostałe zasady, które postaram się Państwu przybliżyć, są konse-kwencją tej naczelnej.

Jak już wcześniej informowałem główną przyczyną wzrastających zaburzeń postawy ciała, jest malejąca aktyw-ność fizyczna i siedzący tryb życia. Wspaniałym antidotum na niedobór ruchowy mogą być rekreacyjne formy aktywności fizycznej. Aktywność fizyczna jest konieczna człowiekowi w całym jego życiu, poprawia stan jego zdrowia, wpływa na jakość i długość życia, wokół niej budować można całą strategię zdrowego stylu życia. Wiktor Dega postrzega ruch

Podstawowe zasady i metody postępowania korekcyjnegojako lek, który nie ma substancji ani opakowania. Substancją tego leku jest pomysł zrodzony z nauki i doświadczenia, a przekazanie go choremu z osobowością i sercem czyni ten lek niezastąpionym. W dzisiejszej rzeczywistości niemała rola w zapobieganiu deformacjom postawy ciała przypada rekreacji fizycznej.

Rekreacyjny trening zdrowotny ma pozytywny wpływ na czynności fizjologiczne i psychiczne tym samym wpływa na zachowania człowieka, zwiększa odporność na zmiany środowiska i stres. Takie spojrzenie na działania prozdrowotne powinno uwzględnić: dobór odpowiednich ćwiczeń, optymalną ich intensywność i obciążenie, jak również prawidłowy sposób przeprowadzenia. Należy przy tym pamiętać, że każde dziecko posiada różne możliwości fizyczne i psychiczne, co wymaga indywidualnego doboru środków (ćwiczeń).

By nasza skuteczność w działaniu przyniosła zamie-rzone efekty, należy postępowanie korekcyjne rozpocząć jak najwcześniej, a ćwiczenia nie mogą być wykonywane przypadkowo, ale systematycznie. Innym warunkiem sukcesu jest podmiotowe traktowanie dziecka, co wymaga zapewnienia mu warunków do świadomego i aktywnego współpartnerstwa w procesie naprawczym. W dążeniu do tego bardzo pomocne będzie przestrzeganie zasady dostęp-ności, która nakazuje stawianie dziecku zadań realnych do jego możliwości z jednej strony, a jednocześnie zwiększanie wymagań w miarę postępów w ćwiczeniach. Rodzice dziecka muszą także pamiętać, że nie wystarczy tylko zapisać dziecko na gimnastykę korekcyjną, ale z należytą troską wspomagać proces naprawczy poprzez realizację zleconych do domu zadań. Na rodzicach spoczywa obowiązek kształtowania na-wyku prawidłowej postawy ciała. W związku z tym rodzice muszą nauczyć się patrzeć na dziecko pod kątem postawy ciała, dostrzegać asymetrię w jej zachowaniach. Rodzice powinni umieć organizować środowisko dziecka, a więc dobrać prawidłowe biurko i krzesło do pracy, egzekwować zmienne pozycje podczas odrabiania lekcji i zapewnić od-powiedni odpoczynek i dietę.

W postępowaniu korekcyjnym należy uwzględnić trzy podstawowe kierunki działania:

likwidację dystonii mięśniowej (zaburzenie napięcia mięśniowego),utrwalenie nawyku prawidłowej postawy (prostego trzymania się),zapewnienie warunków życia sprzyjających likwidacji wady.

Wszystkie te kierunki działania powinny być reali-zowane równolegle, ale należy uwzględnić ich wzajemne uwarunkowania. Nie można np. wzmacniać mięśni osłabio-nych, gdy nie uzyskało się wcześniej rozciągnięcia mięśni przykurczonych. Podobnie nie można uczyć dziecka przyj-mowania pozycji skorygowanej, gdyż jej przyjęcie może być dla niego bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Program postępowania korekcyjnego powinien obej-mować:

uświadomienie dziecku i rodzicom wady i wynikających z niej zagrożeń zdrowotnych,ustalenie i zapewnienie optymalnych warunków życia dziecka.rozciągnięcia mięśni przykurczonych,nauczenie przyjmowania pozycji skorygowanej,utrwalenie nawyku prawidłowej postawy ciała.

Zaprezentowany Państwu program może mieć za-stosowanie w postępowaniu korekcyjnym we wszystkich rodzajach wad. Pozwolę sobie jeszcze raz zwrócić uwagę na zasadę wczesności, która mówi, że im wcześniej roz-poczniemy proces naprawczy, tym większa będzie jego skuteczność. Musimy mieć świadomość, że chociaż po-stawa ciała charakteryzuje się procesami przebiegającymi w układzie nerwowo – mięśniowym to wpływ postawy ciała nie ogranicza się tylko do aparatu ruchu. Prawidło-wa postawa ciała zapewnia ekonomiczne wydatkowanie energii organizmu, sprzyja naturalnej pozycji narządów wewnętrznych. Natomiast naruszeniu postawy towarzyszą zmiany narządów wewnętrznych, co pogarsza funkcjono-wanie organizmu.

By zapewnić trwałe efekty postępowania korekcyjnego, należy kreować prawidłową postawę od wczesnego dzieciń-stwa i pielęgnować tą umiejętność przez całe życie.

dr Stanisław Tuzinek

•••

Dr Stanisław Tuzinek prowadzi ćwiczenia korekcyjne

26 listopada odbyła się XLVII Sesja Rady Miejskiej. Po załatwieniu spraw proceduralnych przez Przewodniczącego Rady, w swoim punkcie z płomiennym przemówieniem wystąpiła Pani Burmistrz. Wspaniałe wy-

stąpienie, godne burmistrza-gospodarza, a nawet przywódcy, mówiące o problemach i żywotnych interesach gminy. Nadawałoby się nawet do edukowania z patriotyzmu lokalnego naszej młodzieży w szkołach, gdyby nie poważny błąd. Mówiąc o farmie wiatrowej i jej znaczeniu dla gminy, wobec mieszkańców Psich Głów, którzy opro-testowali zamiar lokowania wiatraków w sąsiedztwie ich domostw, użyła Pani Bur-mistrz wyrażenia „pseudomieszkańcy”. Jeżeli takie określenie „wypsnęło się” tylko w ferworze przekazu i przyjdzie później refleksja, będzie można wybaczyć. Jednak podczas sesji taki epitet został odebrany fatalnie. W kuluarach mówiło się nawet o szowiniźmie. Podobno obrażeni, „obcy” mieszkańcy Psich Głów, noszą się z zamia-rem skierowania sprawy do prokuratury.

Sprawozdania z prac komisji były jak zwykle drętwe i formalistyczne, po co i komu w ogóle takie sprawozdania przedstawiać. A było o czym informować zgromadzoną licznie publiczność. Odbyło się przed sesją kilka posiedzeń komisji, prowadzono ożywione dyskusje, ścierało się wiele różnych racji, prezentowano od-mienne punkty widzenia na proponowane uchwały, zwłaszcza dotyczące uchwalenia podatków. Panie Stanisławie! Trzeba sprężyć przewodniczących komisji.

Przedstawiono w formie multimedialnej podsumowanie sezonu turystycznego w 2009 roku i informację o oświacie – nic nowego.

W punkcie „wnioski” zgłosiłem do Pani Burmistrz wysuniętą przez kilku mieszkańców propozycję, aby poczynić starania o uruchomienie w Czaplinku ban-komatu banku PKO BP. Ten bank ma wśród mieszkańców Czaplinka wielu klientów, a korzystanie z istniejących bankomatów konkurencji, wiąże się z ponoszeniem dodatkowych kosztów. W obecnie istniejących punktach ajencyjnych są ciągle kolejki, a nie każdy ma tyle czasu, aby go w ten sposób bezproduktywnie trawić. Bankomat bez wątpienia usprawniłby obsługę zainteresowanych. Pani Burmistrz obiecała, że zajmie się tą sprawą.

Punkt „uchwały” – takiej obfitości projektów uchwał na jednej sesji to jeszcze nie było – 27. Do ich wypunktowania w porządku obrad zabrakło alfabetu! Większość uchwał dotyczyła spraw formalnych, ale było także kilka ważnych, związanych z przyszłorocz-nymi podatkami i budżetem Gminy. Najwięcej kontrowersji i sporów, zarówno podczas

WIEŚCI Z SESJIobrad komisji, jak i podczas sesji, wzbudziła uchwała ustalająca nowe, wyższe stawki za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków. Zdecydowanym przeciwnikiem nowych taryf był radny Marian Zalipski, który wielokrotnie przedstawiał swój odmienny punkt widzenia w tej sprawie. Jak było do przewidzenia, Pani Burmistrz odpowiednio przygotowała swój ośmioosobowy zespół, i nowe stawki przegłosowano większością głosów. Za przyjęciem uchwały byli: Bogdan Kalina, Zdzisław Łomasze-wicz, Stanisław Kuczyński, Andrzej Polewacz, Roman Gajewski, Andrzej Wesołowski, Anna Minkiewicz i Władysław Wójtowicz. Przeciwni wyższym stawkom byli: Marian Zalipski, Ryszard Mrówka, Kazimiera Waracka, Ewa Sobczak i Wacław Mierzejewski. Na sesji nie był obecny Sebastian Matułojć.

O zmianach dotyczących opłat w przyszłym roku zapewne szczegółowo poin-formuje Biuletyn.

Prawidłowością prawie każdej sesji, podczas której mają być podjęte ważne, a kontrowersyjne uchwały, porządek obrad jest tak układany, aby właśnie te dys-kusyjne były głosowane na końcu. Po kilku godzinach „nasiadówki”, większości radnych spieszy się do domu, wszyscy w różnym stopniu są zmęczeni, chęć do walki opozycjonistów poważnie osłabiona upływem czasu, więc z prawomyślnymi głosowaniami nie ma już większych problemów. Czy są to tylko zbiegi okoliczności, czy też w tym szaleństwie jest metoda?

Adam Kośmider

20 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

http://czytelnia.dsi.net.pl/

Od marca 2009 r. w naszej szkole realizowany jest przez uczniów projekt pt. „Odkrywać nieznane, tworzyć nowe – program rozwijania

zainteresowań fizyką”. Tydzień w tydzień odbywają się zajęcia w wymiarze: 2 godziny w pracowni fizycz-nej i 1 godziny w pracowni komputerowej. Uczniowie z dużym zainteresowaniem i dociekliwością wykonują doświadczenia na zadane tematy, a następnie swoje wyniki prezentują na platformie Moodle.

W ramach projektu 8 i 30 listopada odbyły się dwa wyjazdowe warsztaty na Akademii Pomorskiej w Słupsku. Składały się one z dwóch części: wykładu i zajęć laboratoryjnych.

Na pierwszym wyjeździe mieliśmy okazję wy-słuchać wykładu nt. „Fizyka cząstek”, przybliżający teorię natury światła, zjawisko fotoelektryczne

„Odkrywać nieznane, tworzyć nowe – program rozwijania zainteresowań fizyką”

i budowę materii oraz znane cząstki elementarne. Następnie przeszliśmy do pracowni fizycznej, w której uczniowie w zespołach dwuosobowych wykonywali doświadczenia zgodnie z otrzymanymi instrukcjami. Tematyka doświadczeń była następu-jąca: wyznaczanie stężenia cukru za pomocą polary-metru, wyznaczanie współczynnika załamania światła w cieczy za pomocą refraktometru Abbego, pomia-ry fotometryczne, wyznaczenie ciepła właściwego metodami kalorymetrycznymi. Z dużym zacięciem i zainteresowaniem wykonywane były doświadcze-nia. Uczniowie mieli okazję doświadczać fizykę w prawdziwym laboratorium gdzie był sprzęt, którego w szkole się nie używa, a dający możliwość przepro-wadzania bardzo ciekawych badań.

W czasie drugiego wyjazdu zajęcia zaczęły się od doświadczeń laboratoryjnych. Grupa podzielona została na dwie części. Pierwsza wykonywała zadania w pracowni elektronicznej. Tam uczniowie w zespo-łach dwuosobowych budowali układy elektryczne lutując podzespoły na specjalnie przygotowanych płytkach i podłączali go do zasilacza i amperomierza. Doświadczenie polegało na zbadaniu zależności na-pięcia elektrycznego od natężenia prądu dla układu, w którym były kolejno: żarówka, dioda i opornik. Druga grupa uczestników projektu wykonywała za-dania w tzw. II pracowni fizycznej, gdzie wyznaczali moduł Younga oraz gęstość ciał stałych i cieczy. I tym razem nie zabrakło zapału i dociekliwości, a przede wszystkim precyzji w przeprowadzaniu doświadczeń.

Na zakończenie warsztatów wysłuchaliśmy wykładu nt. „Fizyka i zabawki”. Prezentowane były różnego rodzaju doświadczenia, którymi można było się bawić, ale też które zaciekawiały swoją zjawiskowością, np. kamień celtycki, kroczące zwierzaki, schodząca sprężyna, miraż, kalejdoskop, termometr miłości, itp. Szkoda, że tak krótkie były te zajęcia.

Nasz projekt zmierza ku końcowi, ostatnim jego etapem będzie wzięcie udziału w konkursie na wyjazd na pięciodniowe warsztaty do CERN-u w Genewie. Wierzymy, że i nas tam nie zabraknie. Życzę moim uczniom dalszych sukcesów oraz ciągłej aktywności i dociekliwości w doświadczaniu fizyki.

Opiekun projektu: Małgorzata Okulewicz

W ostatnim okresie obserwujemy wzrost liczby publikacji dotyczących naszego regionu. W więk-szości przypadków publikacją zajmują się miesz-

kańcy, lub byli mieszkańcy posiadający wiedzę i pasję. Prym wiedzie dysponujący potężną wiedzą histo-

ryczną Jarosław Leszczełowski. Dzięki niemu powstało już szereg książek. Fragmenty ich prezentowane są w poważnych historycznych portalach i zbierają doskonałe recenzje. Także mieszkańcy regionu wysoko oceniają te wydawnictwa i szerzej interesują się tematyką z tym związaną.

Oprócz Pana Jarosława próby wydania podejmują inni. Niedawno została wydana książka o historii Czaplinka.

W związku z powyższym, z uwagi na ilość ciekawych pub-

„Księgarnia i czytelnia - lokalne publikacje”likacji, chcąc ułatwić dotarcie do nich uruchomiony został nowy dział o nazwie „Księgarnia i czytelnia - lokalne publikacje” (http://czytelnia.dsi.net.pl/).

Będziemy w nim zamieszczać nowe pozycje, a z cza-sem uzupełniać o starsze. Staramy się, aby każda pozycja posiadała jak najwięcej informacji. W wielu przypadkach na naszych stronach publikowane były informacje lub nawet fragmenty dotyczące książki, a później z racji mnogości informacji ulegały rozproszeniu. W tym dziale będą podpięte te informacje, pliki, video pod każdą po-zycją książki.

Będziemy podejmować próby, aby udostępniać w wer-sji elektronicznej te książki, które nie były sprzedawane, a bezpłatnie rozprowadzane.

W ub. miesiącu pojawiła się do pobrania za darmo książka „Czaplinek 1945-2009 historia powrotu do macierzy cz. 1”. Następną była udostępniona bezpłatnie książka Krzysztofa Reszty „Kluczewo, dzieje wsi”

Dział z czasem zostanie rozbudowany i będzie przy-jaźniejszy dla czytelnika. Jednocześnie prosimy o kontakt, autorów i wydawców, którzy chcieliby udostępnić bez-płatnie swoje wydawnictwa w serwisie. Informuję, że DSI nie prowadzi sprzedaży, a buton „kup” wskazuje miejsce w Internecie, gdzie można zakupić książkę. DSI nie pobiera opłat za przekierowanie czytelnika do sklepu internetowego, czy wydawcy książki.

ZapraszamAdministrator DSI - Adam Cygan

Ceramika artystyczna unikatowa, to ręcznie ulepiona praca z gliny. Każdy przedmiot charakteryzuje się niepowtarzalną formą, kształtem, ideą i pięknem nadanym przez twórcę. Możliwości tworzenia w glinie są właściwie nieogra-

niczone. Można lepić ręcznie z kulki gliny lub z wałeczków albo z plastrów. Może to być kubek, dzbanek, miska, ale też zwierzak, anioł czy rzeźba abstrakcyjna. Niezwykle przyjemnym przeżyciem jest toczenie naczyń na kole garncarskim. Gotowe dzieło należy dokładnie wysuszyć, czasem nawet przez dwa -trzy tygodnie, wstępnie wypalić na biskwit, a potem pokryć surowym szkliwem i ponownie wypalić w temperaturze od 1080 nawet do 1260 st. C. Dopiero wtedy ceramika ujawnia swoje piękno. Surowe szkliwo jest najczęściej białe, szare lub brunatne. Dopiero w czasie wypa-lania uzyskuje właściwe kolory i połysk. Niektóre

wyroby ceramiczne wypala się jak w czasach neolitu w ognisku, wtedy nie używa się szkliw, tylko gładzi się powierzchnię wyrobu uzyskując jedwabisty połysk.

Bardzo atrakcyjną formą aktywnego i twórczego wypoczynku może być udział w RAKU - PARTY. Uczestnicy spotykają się w plenerze, szkliwią swoje lub przy-gotowane wcześniej prace specjalnymi szkliwami i wypalają w plenerowym piecu gazowym. Oczekując na uzyskanie odpowiedniej temperatury, chętni mogą spróbować swoich sił na kole garncarskim lub coś ulepić ręcznie, albo po prostu wypoczywają na świeżym powietrzu.

Każdy może zamienić swój pomysł w dzieło w czasie warsztatów ceramicznych prowadzonych w szkole podstawowej w Czaplinku, lub umówić się na zajęcia w wybra-nym miejscu i czasie. Mogą to być zajęcia jednorazowe, kilkudniowe lub cykliczne.

Jeżeli ktoś nie chce, lub nie ma czasu na własnoręczne tworzenia może obejrzeć lub zakupić gotowe prace na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Serdecznie zapraszam

„Baba Jaga” Krystyna Wenelska

Każdy może ulepić garnek

21Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Korzystając z obecności na sesji Rady Miejskiej postanowiłem zadać 3 pytania dotyczące problemów zgłaszanych przez naszych Czytelni-ków. Jak się okazało, jedno z tych pytań wyprowadziło z równowagi

nasze władze. Widocznie poczuły się winne, ale zacznijmy po kolei.Pierwsze pytanie dotyczyło zakupu długo ocze-

kiwanego pojazdu do wywozu odpadów stałych, czyli śmieci. O akcji zakupu „śmieciary” mogliśmy się dowiedzieć już kilka miesięcy temu, kiedy to radni na ten cel przesunęli w budżecie kwotę 50 tys. zł. Prawie pół roku mieszkańcy naszej gminy zma-gają się z problemem zalegania śmieci, zwłaszcza surowców wtórnych.

W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że pienią-dze zostaną przelane na początku grudnia i pojazd zostanie niezwłocznie sprowadzony. Możliwe, że

w momencie czytania tego tekstu, będziemy mogli podziwiać już na naszych ulicach nową „śmieciarkę”. Czas pokaże.

Drugie pytanie dotyczyło akcji rozdawania owoców uczniom szkół podsta-wowych. O tym, że szkoły przystąpiły do programu, również dowiedzieliśmy się kilka miesięcy temu. Czytaliśmy wtedy w Biuletynie Informacyjnym, że trwają prace nad podpisaniem umowy z dostawcą owoców. Istotnie prace trwały i trwają nadal. Z odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że nie podpisano umowy na pierwszy semestr. Rozdawanie owoców rozpocznie się w naszych szkołach od drugiego semestru.

Na uwagę zasługują zapisy rozporządzenia regulujące sposób dzielenia owoców i warzyw. O ile jabłko, czy gruszkę dziecko otrzyma w całości, o tyle marchewkę, czy inne warzywa należy kroić w słupki (nie w jakieś tam plastry) o masie 60g. Ciekawe, co pokaże życie?

Tytułowe rozsierdzenie władz nastąpiło przy trzecim pytaniu, w którym byłem ciekaw, czy organizatorzy wystawy gołębi zapłacili za wynajęcie hali sportowej. Wszak na ten cel hala zarezerwowana była ponad tydzień.

Pierwszy nie wytrzymał Przewodniczący Rady – Stanisław Kuczyński, który poprosił Panią Burmistrz o informację, na temat zwolnień innych podmiotów i organizacji z płatności za wynajem pomieszczeń gminnych. Szczególną uwagę prosił zwrócić na to, czy za spotkania w pomieszczeniu byłego przedszkola (obecnie klubu Ametyst) płaci również Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka (w domyśle redakcja Kuriera). Chyba się panu prze-wodniczącemu pomyliły pojęcia. W nerwach zapomniał, że współpraca gminy z organizacjami pozarządowymi to jej obowiązek. Że czym innym jest korzystanie z pomieszczeń przez działające w gminie stowarzyszenia, a czym innym wynajęcie hali na cele komercyjne.

Nożyce się odezwały, czym otrzymałem odpowiedź na zadane pytanie. Pani Burmistrz w swojej odpowiedzi stwierdziła, że Gmina Czaplinek była

współorganizatorem wystawy, więc nie mogła sama sobie płacić. Ponadto impre-za jest doskonałą promocją dla miasta. O możliwość organizacji takiej imprezy walczył podobno Poznań i Koszalin. Wygrał Czaplinek. Nic w tym dziwnego, gdyż za organizację wystawy na halach w Poznaniu trzeba pewnie sporo zapłacić. Jeśli znajdzie się „frajer”, który da za darmo, to jak tu nie skorzystać?

Trudno się nie zgodzić z argumentami podnoszonymi przez zdenerwowa-nych członków gminnych władz, ale widocznie sami zwietrzyli, że coś tu nie gra. Pytałem tylko, czy organizator zapłacił, a otrzymałem naukę o promocji gminy, informacje, dlaczego nie zapłacono itd.

Skoro wywołano mnie do tablicy sugerując, że nie dbam o promocję gminy, to zacząłem się zastanawiać, na czym ta promocja ma polegać?

Na sesji analizowano miniony sezon turystyczny. Z analizy widać, że wpły-wy gminy z turystyki nieco rosną, ale wynika to głównie ze zwiększającej się stawki opodatkowania gruntów pod ośrodkami turystycznymi. Pytam kolejny raz, czy wydawanie gminnych pieniędzy na rozwój turystyki, to nie nabijanie kiesy gestorom branży turystycznej? Czy inni przedsiębiorcy też otrzymają taką pomoc na promocję branży transportowej, stalowej, czy drewnianej? Pewnie nie. I to się nazywa lobbing lokalny. Podobnie jest z gołębiami. Choć wystawa jest wielkim wydarzeniem, a jej organizacja zasługuje na pochwałę, to czy jest to jedyna forma promocji ?

Kiedy oddawano do użytku halę sportową i ogłoszono cennik za korzy-stanie z niej, radny Sebastian Matułojć zwrócił uwagę, że ceny dla dzieci zrzeszonych w naszych klubach sportowych są wygórowane. Dziś okazuje się, że dla jednych są, dla innych nie obowiązują. Ciekawe, co myśli dzisiaj pan radny, kiedy to po sukcesie i zdobyciu mistrzostwa Polski w koszykówce dziewcząt zrzeszonych w SALOS-ie korzysta ze swoimi podopiecznymi

Jak rozsierdzić władze, czyli uderz w stół, a nożyce się odezwąz hali nieodpłatnie RAZ W TYGODNIU. I to tylko do mistrzostw świata, które zorganizowane będą wiosną w Hiszpanii (decyzją Pani Burmistrz).

Ciekawe, co myślą działacze i trenerzy „Lecha”, UKS „Iras” i innych klubów sportowych, które muszą płacić za wynajem hali na treningi?

Czy mistrzostwo Polski to gorsza promocja od wystawy gołębi? Czy zdro-wie naszych dzieci nie jest ważniejsze od organizacji wystawy ptactwa?

Dało się również słyszeć głosy, że podczas wystawy gołębi zorganizowano loterię, z której dochód przeznaczono na szczytny cel.

Gdyby gmina przeznaczyła na ten cel pieniądze zarobione w tygodniu na wynajmie hali, pewnie potrzebujący otrzymaliby większe pieniądze.

Nie chcę wnikać w straty, ale zajęcie hali tylko na 7 dni przygotowań do wystawy (później było sprzątanie) to pewnie wiele tysięcy złotych. Przynaj-mniej tak wynika z cennika za wynajęcie hali w celu organizacji imprez.

Na koniec chciałbym przytoczyć własny punkt widzenia problemu wy-najmowania obiektu.

Uważam, że na potrzeby takich imprez, jak wystawa gołębi, imprezy spor-towe z udziałem naszych klubów, treningi naszych dzieci itp. hala powinna być wynajmowana za darmo. Jeśli radni uważają, że gmina powinna czerpać z niej dochody w celu zminimalizowania strat, to zasady powinny być klarowne i równe dla wszystkich. Zwolnienia z opłat nie powinny odbywać się tylko dlatego, że ktoś jest radnym, albo reprezentuje jakieś inne „układy”.

A jeśli gminy nie stać na utrzymanie obiektu (ok. 400 tys. zł. rocznie), to trzeba było pomyśleć przed jej zbudowaniem. Wszak wielu radnych obecnej kadencji podejmowało decyzję o budowie obiektu w kadencji minionej.

Wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, potrzebne są jasne zasady ich pobierania. Zasady, które nie faworyzują żadnej grupy społecznej, ani organizacji. Równie jasno powinny być uregulowane możliwości zwolnień z opłat. Jeśli takich zwolnień udziela się w kuluarach władzy, nie trzeba się dzi-wić, że wzbudzi to społeczne niezadowolenie. A dodatkowo narazi na szwank sumienie rządzących, które jak widać, po zadaniu pytania ucierpiało.

Marcin Kowalski

22 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

Rybactwo śródlądowe było i jest jedną z ważnych gałęzi gospodarki naro-dowej. Szczególnie duże znaczenie mają tu zbiorniki jeziorowe, a jest ich w Polsce ponad 7 tys., o łącznej powierzchni około 330 tys. ha. Po ostat-

niej wojnie Polska objęła znaczne tereny bogate w jeziora, które w dużej mierze w wyniku działań wojennych były zaniedbane i zniszczone. Istniała potrzeba rozwoju jeziorowej produkcji i podniesienia jej efektywności poprzez stosowanie nowoczesnych i racjonalnych metod połowu, a przede wszystkim zarybianie, umożliwiające zwiększanie połowów.

Największe skupiska jezior występują na północy i na północnym zachodzie kraju. Nasze Pojezierze Drawskie jest jednym z większych i ważniejszych. Nic więc dziwnego, że tu w Czaplinku, powstaje w 1947 r. Państwowe Gospodarstwo Rybackie, a następnie Zespół Rybacki, obejmujący swym zasięgiem powiaty: wałecki, świdwiński, drawski i część szczecineckiego.

Pierwszym jego dyrektorem został Henryk Stępiński. Jak to w ówczesnych czasach, Zespół ulegał różnym reorganizacjom, niemniej udało się uruchomić wylęgarnię ryb, sieciarnię, bazę rybacką i warsztaty produkujące łodzie. Produkcja jeziorowa była oczkiem w głowie ówczesnego ichtiologa Kornela Fiksińskiego.

W roku 1970 Henryk Stępiński przechodzi na stanowisko dyrektora pokrew-nego przedsiębiorstwa w Łebie, a szefem Gospodarstwa Rybackiego w Czaplinku zostaje mgr inż. Jacek Godziemba-Czyż, który z powodzeniem kontynuował

i rozszerzał działalność rybacką. Pomogła mu w tym wiedza za-wodowa, gdyż pełnił przedtem funkcję ichtiologa. Przez 12 lat działalności zmienił i udosko-nalił m.in. metody zarybiania jezior i podchowu materiału zarybieniowego sielawy i siei. Niekorzystne zmiany organiza-cyjne, tj. połączenie z PGRyb. Złocieniec, doprowadziły do aktu protestu ze strony Jacka Godziemby-Czyża i Andrzeja Błaszczyka, którzy złożyli wy-powiedzenia i odeszli z zakła-du na zasadzie porozumienia stron.

W roku 1978 nastąpił po-nowny podział na zakłady ry-backie: Złocieniec i Czaplinek. Pozwoliło to na lepsze zorgani-zowanie transportu i organizację pracy brygad rybackich.

Tu chciałbym szczegółowiej opisać działalność Państwowe-go Gospodarstwa Rybackiego w latach 1978-88. Jego kie-rownictwo objął wówczas mój przyjaciel ze szkolnej ławy w Techn ikum Ryback im w Sierakowie – Maciej Bukow-ski. Staż pracy odbył on w Go-

spodarstwie Rybackim Mielno, następnie pełnił funkcję ichtiologa w Państwowym Gospodarstwie Rybackim w Wałczu, oraz w Gospodarstwie Rybackim w Miastku o profilu jeziorowym, stawowym i pstrągowym.

Kontynuował on w Czaplinku i rozszerzał zadania rozpoczęte i wytyczone przez poprzedników, tj. odłów i zarybianie jezior, których powierzchnia wynosiła 5870 ha, w tym j. Drawsko 1780 ha, i j. Pile 1025 ha. Kontynuował, a nawet zwiększył produkcję łodzi rybackich na potrzeby własne i ościennych gospodarstw, a także dla wędkarzy z Czaplinka, i nawet z Katowic.

Przez te 10 lat wykonano 530 szt. różnych drewnianych łodzi. W budżecie przedsiębiorstwa niebagatelną część dochodów stanowiły opłaty od wędkarzy za pozwolenie wędkowania. Sięgały one 10-15 % wpływów. Załoga składała się z 30 osób, w tym 15 rybaków jeziorowych w brygadach rybackich Stare Drawsko i Pile, 2 stolarzy, 2 kierowców, 2 rybaków zarybieniowych, 5 osób kierownictwa i pracowników biurowych, 3 dozorców, 1 strażnik rybacki.

KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.kurierczaplinecki.dsi.net.pl; www.dsi.net.pl; www.czaplinek.pl Redaktor Naczelny: Zbigniew Dudor, tel. 602 372 119, e-mail: [email protected]. Redaguje Zespół. Adres redakcji: 78-550 Czaplinek, ul. Drahimska 70/2.Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka, adres: 78-550 Czaplinek, ul. Pięciu Pomostów 1b, tel. 880 744 156, e-mail: [email protected] Konto: Pom. Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06.Nakład: 2000 egz. Druk: TEMPOPRINT, 78-400 Szczecinek, ul. Harcerska 2, tel./fax: 94/ 374 41 80. E-mail: [email protected] zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania, redakcyjnego opracowywania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam i ogłoszeń. Drukujemy tylko materia-ły podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze – 60 zł, czarno biały – 30 zł, ogłoszenie drobne – 10 zł, kolportaż ulotek – 200 zł.

Gospodarstwo Rybackie w Czaplinku w latach 1978-88

M. Bukowski i J. Antoniewicz (z prawej)

Podstawowy sprzęt połowowy stanowiły zimą niewody, jesienią i wiosną: przywłoki, żaki, kozaki, mieroże, giganty, wontony i sznury. Sieci sporządzano z coraz doskonalszego materiału, przeważnie ze stylonu i żyłki. Do odłowu węgorzy stosowano sporadycznie agregaty. Racjonalna gospodarka rybacka to przede wszystkim stałe i prawidłowe zarybianie. Ta kwestia była oczkiem w głowie pana Macieja, a już szczególnie wylęgarnia ryb, w której szefowała Grażyna Lech, także absolwentka sierakowskiej szkoły rybackiej. Roczne zary-bienia (ilość narybku wpuszczanego do jezior) kształtowały się podobnie. Np. w roku 1987 zarybiono 45 mln sielawy (tj. 375 litrów narybku), 350 tys. siei (137 litrów), dodatkowo 15 mln narybku sielawy sprzedano. W tym też roku zarybiono wylęgiem szczupaka 180 tys. szt., narybkiem sandacza 95 kg (ok. 11500 szt.), narybkiem szczupaka 50 kg (ok. 6 tys. szt.), leszczem dłoniakiem na przerzut 6 tys. kg. Kroczkiem i narybkiem lina w latach 1978-88 rocznie zarybiano w ilości 100-150 kg, węgorza monte 450 tys. szt. Obecnie węgorzem wcale się nie zarybia.

Takie działania przynosiły pozytywne efekty w postaci połowów, szczególnie ryb wyborowych, do których w pierwszym rzędzie zaliczano węgorza, sielawę, sieję, szczupaka i lina. Roczne odłowy ryb kształtowały się w granicach ponad 100 t. I tak np. w 1979 r. – 132 t, w 1981 r. – 102 t, w 1982 r. – 140 t, 1983 r. – 133 t, w 1987 r. – 124 t.

O zysku przedsiębiorstwa decydowały głównie połowy sielawy i węgorza. Re-kordowe lata połowu sielawy to: 1980 – 39,5 t, 1982 – 52 t, 1983 – 48 t i najlepszy 1985 – 63 t. Połowy węgorza wynosiły: 1983 – 8,5 t, 1984-87 – po 9,8-10 t rocznie. Poza tym odławiano sieje, leszcze, szczupaki, sandacze, okonie, płocie i liny. Np. w roku 1985 odłowiono 2970 kg szczupaka, 2000 kg okonia i 31400 kg leszcza.

Nie znaczy to, że w owym czasie nie było trudności, jedna z najstarszych plag świata to kłusownictwo, jednak nie osiągnęło ono nawet w przybliżeniu skali teraźniejszej. Branżowa wewnętrzna straż rybacka, wespół ze społeczną strażą koła PZW, skutecznie ograniczały ten proceder. Problemem było też zatruwanie wód w Czaplinku przez fermę z Wełnicy, mleczarnię oraz rzeźnię.

Kłopotów ze zbytem ryb w tamtym czasie nie było. Sklep rybny GS w Cza-plinku rozprowadzał rocznie 30-40 ton, ale np. w roku 1980 – 64 t, a w 1981 – 58 t. Centrala Rybna odbierała rocznie 20-30 t. Poza tym, 5-10 t sklep GS w Silnowie – bezpośrednio z brygady w Piławie. Kilku ton sięgały deputaty oraz sprzedaż deta-liczna z magazynu w bazie rybackiej. Rybacy indywidualnie odławiali od 7 tys. kg do 9,7 tys. kg różnych rodzajów ryb, zarabiając przy tym od 227 tys. zł do 515 tys. zł. Dla porównania, średnia płaca w gospodarce narodowej w tym okresie wynosiła rocznie 173 tys. zł. Płace rybaków były więc dużo wyższe niż średnia krajowa. Jak wynika z powyższego zestawienia, na wysokość zarobków miała wpływ nie tylko ilość złowionych ryb, ale także w dużej mierze tzw. wybór (węgorze, sielawa). Dzięki dużym odłowom wyboru, były duże zyski przedsiębiorstwa i duży tzw. fundusz premiowy, sięgający 30-40 % wysokości wynagrodzenia rocznego. Premie dochodziły nawet do 230 tys. zł.

Niepoślednią rolę odgrywały także warunki socjalne. W latach 1978-88 wszystkie rybakówki zostały wyremontowane. Korzystano z możliwości deputa-tów, które wynosiły 15-25 kg ryb miesięcznie. Pracownicy i ich rodziny korzystali z darmowych wczasów pracowniczych, sanatoriów czy wczasów „pod gruszą”. Dzieci i młodzież zawsze miały możliwość korzystania z bezpłatnych kolonii, obozów wypoczynkowych, a na święta otrzymywali paczki. Organizowano też zabawy integrujące załogę i ich rodziny z przedsiębiorstwem.

Wyróżniający się w tym okresie pracownicy to: Karol Przegaliński, Marian Zygadło – brygadziści, Ryszard Jaroszyński, Zgadło Edward, Bogulak Henryk, Papierkiewicz Waldemar – rybacy, Grażyna Lech – szef ośrodka zarybieniowe-go, Weronika Wawer – księgowa, Bożena Moskal – pracownica księgowości, Marian Meszka – kierowca, Jerzy Gospodarek – ichtiolog, Bolesław Minkiewicz – strażnik rybacki.

Po odejściu Macieja Bukowskiego na większe gospodarstwo rybackie o profilu jeziorowo-pstrągowym w Darłowie, kierownikiem zakładu w Czaplinku został mgr inż. Jerzy Gospodarek.

Józef AntoniewiczPS.Autor niniejszego opracowania w 1959 r. odbył roczny staż pracy w Gospodar-

stwie Rybackim w Czaplinku. Następnie do roku 1964 pełnił obowiązki ichtiologa w Gospodarstwie Rybackim w Złocieńcu.

23Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009

24 Kurier Czaplinecki - Grudzień 2009