KULTURA CZ/PL

16
Nr 4/LISTOPAD 2011 cena 0 zł RAFAŁ OKRZYMOWSKI FOTOGRAFEM SIĘ JEST, ARTYSTĄ SIĘ BYWA MIKEE LOVES RAP WYWIAD Z MIKOłAJEM PIETRUSZCZAKIEM BABSKIE GADANIE WYWIAD Z DYR. NDK JANINĄ JANIK NYSA TAŃCZYŁA WE WŁOSZECH NDK ZMIENIA OBLICZE

description

polsko czeskie listopad 2011 czasopismo kulturalne

Transcript of KULTURA CZ/PL

Nr 4/LISTOPAD 2011cena 0 zł

RAFAŁ OKRZYMOWSKI

FOTOGRAFEM SIĘ JEST, ARTYSTĄ SIĘ BYWA

Mikee loveS RAPWYWIAd z MIkOłAJEM PIETRuSzczAkIEM

BABSKIEGADANIEWYWIAd z dYR. Ndk JANINĄ JANIk

NYSA TAŃCZYŁA We WŁoSZeCH

NDK zmIENIA oBlIczE

W ramach projektu Nyski Dom Kultury wydaje czasopismo o tematyce kulturalnej pt. KULTURA CZ/PL

Po stronie czeskiej wydawa-ne jest w ramach tego projektu czasopismo o nazwie YES.

Obie redakcje wymieniają się informacjami o kulturze po obu stronach granicy.

LISTOPAD 2011 Nr 4

W skład nyskiej delegacji weszło po pięć dziewczyn z zespołów Flame i Adagio oraz sześć osób z Harmonii w Chaosie. Zespoły te po raz pierwszy zaprezentowały się we wspólnej choreografii nieobecnego Lud­wika Hrecińskiego z Flame. Nad układami poszczególnych grup ponadto pracowali Wiktor Misiarz (HwC) i Kamila Marczuk­Wło­darska (Adagio). Cały program trwał 23 minuty. Zespoły wystąpiły razem, ponieważ zależało im na jak najbardziej finezyjnym zaprezentowaniu się w kraju pizzy.

Nasi świetnie ze sobą współpracowali, czego efektem był doskonały występ nagro­dzony przez publiczność brawami. Młodzi Włosi brali nawet autografy od roztańczo­nych i pięknych Polek. Podczas ostatniego dnia festiwalu, poproszono całą reprezen­tację Nysy, by wystąpiła jako ostatnia. Jako wisienka na torcie. — Współpraca układała nam się bardzo dobrze, mimo że na co

WŁOSZechTańcząca przy Nyskim Domu Kultury młodzież pojechała do Włoch na festiwal folklorystyczny z elementami tańców nowo-czesnych. Wyjechali 21 września i spędzili tydzień w położonym nad Adriatykiem miasteczku Riccione.

dzień tańczymy co innego — komentuje Wiktor Misiarz z Harmonii w Chaosie, jego zespół był jedyną ekipą b–boyów na festiwalu. Harmonia po raz pierwszy (nie licząc Czech) występowała poza granica­mi Polski, czego nie można powiedzieć o Adagio. Dziewczyny z Adagio tańczyły już we Francji, Hiszpanii i na Litwie. Do nie­dawna głównie modern jazz, teraz tańczą również folklor, z którym debiutowały na niedawnej Folk Fieście.

Nyska młodzież spotkała się z burmi­strzem Riccione. Zatańczyła nawet pod urzędem miejskim, co wywołało aplauz pracowników placówki i przechodniów. Tancerze wzięli też udział w dwugodzin­nym korowodzie ulicami miasta. W wol­nych chwilach nysanie robili zakupy oraz integrowali się na plaży. Warunki atmosfe­ryczne były sprzyjające, a woda w morzu wciąż ciepła.

Sypiąca się elewacja, dziurawe szyby w oknach, popękane ściany i ciek­nący dach. Podarte fotele dla ama­torów sztuki wszelakiej to standard, do którego wielu z Was już zdążyło przywyknąć. Przypatrzcie się dobrze prezentowanym zdjęciom, ponieważ bardzo możliwe, że po raz ostatni widzicie taki stan rzeczy. Przy NDK już postawiono rusztowania…

NDK zmieNia OblIcZe

Tekst Grzegorz Łazowski

Copyright © by Nyski Dom Kultury, Nysa 2011

NYSA tańczyła we

Tekst i zdjęcia Grzegorz Łazowski

Poznaliśmy się na konkursie Nyska Nuta. Nie wygrałeś, ale mimo to wiele osób cię zapamiętało To dało mi motywację do dalszej pracy. Pod-kład niestety zaszwankował, był o pół tonu niżej, przez co śpiewało się bardzo ciężko. W ogóle występ zaplanowałem troszeczkę inaczej, miał ze mną wystąpić kolega. Przed eliminacjami dowiedziałem się, że musi jechać na festiwal do Warszawy. Szukałem wokalisty, nie udało się, dlatego postanowi-łem wystąpić sam. Do podkładu dla efektu dodałem chórki. I tak się to wszystko poukła-dało.

Jak powstawał numer?mój przyjaciel napisał tekst, tyle że ja nie potrafiłem zrealizować do tego muzyki. Przypadkiem podałem mu 2 zrobione wcześniej podkłady, z których jeden okazał się odpowiedni. Później rozpoczęła się nauka i staranne nagrywanie utworu.

Miałeś wsparcie rodziny?Rodzice wiedzieli, że chcę wziąć udział w przeglądzie. mama mówiła, żebym się nie wygłupiał. o tym, że rzeczywiście wystąpię, przekonali się dopiero dzień po zgłoszeniu, kiedy zobaczyli wszystkie wypełnione dokumenty.

Ale to znaczy, że nie interesują się tym, co robisz?Nie! Bardzo mi pomagają, szczególnie kiedy

ćwiczę. mówią, co jest źle, co dobrze, co muszę poprawić, co zmienić itp.

Jak na muzyczno–taneczne pasje reagują twoi znajomi? znajomi… to zależy. Niektórym się to podoba, niektórym nie, wielu ludzi mówi mi, że muszę zrobić coś, żeby zaistnieć. Ale tylko jedna osoba daje konkretne wskazówki, Jan Barakat. Wokalista, który jest w pierwszej trzydziestce najlepszych polskich głosów w wieku 16–19 lat. Wiel-kim szacunkiem darzę też człowieka, dzięki któremu nie zrezygnowałem z muzyki. To gitarzysta i wokalista zespołu Horyzont Dariusz orłowski.

Bycie muzykiem ma ciemne strony?ciemne strony są wszędzie i we wszystkim. Najgorsze jest to, że mieszkając w tak małej miejscowości jak moja oraz nie działając przy żadnej szkole muzycznej, trudno jest się wybić, pokazać swoje umiejętności, zostać dostrzeżonym.

Kształcisz się muzycznie?Niestety obecnie nigdzie się nie uczę, chociaż bardzo bym chciał. Przez 11 miesięcy uczęsz-czałem do ogniska muzycznego, miałem roz-począć naukę w Państwowej Szkole muzycz-nej w Nysie, niestety zabrakło funduszy.

Czego można się nauczyć w 11 miesięcy?czas tam spędzony dał mi naprawdę wiele, nauczyłem się wreszcie czytania nut i gry na fortepianie z odpowiednim tempem oraz siłą, co jest zasługą pani Urszuli Górskiej.

Zdobywasz szlify gdzieś jeszcze?Należę do Akademii musicalu w otmucho-wie przy tamtejszym Stowarzyszeniu Eduka-cyjno–Technologicznym. Ćwiczę pod opieką pana Dariusza orłowskiego.

Doszły mnie słuchy, że nagrałeś płytę. Zdra-dzisz jakieś smaczki?Na wakacjach wraz z przyjacielem nagrali-śmy kilka utworów w studio Progress, w tym wykonany na Nyskiej Nucie „Nysy blask”. Te-ledysk powinien ukazać się już w listopadzie. “Dirty words” realizowaliśmy blisko 2 miesią-ce, w domu, przy komputerach. Współpraco-waliśmy przez Internet, ponieważ ja mieszkam w maciejowicach, a Janek Barakat w Sando-mierzu. on pisał teksty, ja muzykę, później to nagrywaliśmy. Na mojej głowie było również studyjne ustawianie ścieżek nagraniowych na stereo i proste filmy promujące krążek. W naj-bliższym czasie postaram się skończyć 2 nowe albumy: hiphopowy, na którym ukaże się 15 utworów, i z gatunku pop–rock.

Gdzie spotkamy się za 10 lat, na twoim koncercie?czas szkoły się już powoli kończy, postano-wiłem wybrać się na studia dźwiękowe. mam nadzieję, że uda mi się to osiągnąć. Praca nad wokalem i dalszą produkcją muzyki nie jest łatwa, ale staram się, by było jak najlepiej. ostatnio przesłuchuję covery, które nagry-wałem w domu. Słychać dokładnie, jak mój głos się zmienił od początku roku, przez wakacje, aż do tego czasu. A za 10 lat? Na pewno w pracy, jednak myślę, że na scenie dużo częściej.

Chłopak orkiestraNie rozmawiam z dawidem Wadimem królem dlatego, że śpiewa solo i w chórkach, ani nawet dlatego, że komponuje, pisze teksty i tworzy podkłady, improwizuje na keyboardzie, gitarze elektrycznej, akustycznej, basowej oraz na perkusji, tańczy, wreszcie także kształci się w kierunku studyjnego nagrywania utworów. Rozmawiam z nim, bo jemu wciąż mało. Przedstawiam Państwu chłopaka orkiestrę.

3

Tekst Anna Skrzypiec

lISToPAD 2011 |

bAbSKIeGADANIeNa wywiady umawia się choćby i w niedzielny poranek, bo jak sama mówi, nie ma życia poza pracą. z dystansem przygląda się lustrzanemu odbiciu. Bez wahania mówi o swojej niepoprawnej politycznie miłości. Plotkarzom życzy zdrowia i zaleca „cićki”. Janina Janik, dyrektor Nyskiego domu kultury, w tej rozmowie — baba pełną parą.

Czyli ocenia pani książkę po okładce?Wszyscy to robimy, ja też. Staram się nie oceniać ludzi po ubraniach, chociaż niewąt-pliwie strój wiele mówi o osobowości jego właściciela (to nie jest moje odkrycie, mówi o tym psychologia). Aczkolwiek nawet obszarpany osobnik dostanie u nas pracę, jeżeli przekona nas o swoich zawodowych umiejętnościach.

No właśnie, jakie normy odzieżowe obowią-zują pracowników NDK?Jak chcą, tak się ubierają. my nie pracujemy w banku, gdzie trzeba być na biało–czarno. Bezwzględne reguły obowiązują tylko pod-czas uroczystych imprez — tutaj już nie ma miejsca na żadne T–shirty lub dżinsy.

StAje jANIK pRZeD SZAFą

Dyrektor NDK otwiera rano szafę i mówi: „O Boże, znowu nie mam się w co ubrać”?ciuchy nie są warte tego, żeby się nimi zajmować. oczywiście mam chwile słabości. Jak jest mi źle w życiu, staram się sobie to wynagrodzić zakupami. Wydaję majątek na torebkę, a po tygodniu już jej nie wyciągam z szafy.

Czyli jednak pani jest zwykłą babą.oczywiście! Jestem lwowianką, a prawdziwa lwowianka nie kupi sobie jedzenia, ale kupi na przykład kolejną torebkę.

I pani jest z tych? W czasie studiów przy-mierała pani głodem, bo wolała sobie kupić sukienkę?Jako studentka jadłam takie straszliwe dania za 2 euro (to było w Irlandii), w zamian za co przywiozłam 2 torby ciuchów.

Warto było?No jasne!

Jest pani typem „przydasia” gromadzące-go ciuchy na działkę, na wędkowanie, na emeryturę?Nie, ale jak praktycznie każda kobieta w wieku lat 44, posiadam rzeczy sprzed lat dziesięciu, w które totalnie się nie mieszczę, ale których nikomu nigdy nie oddam.

SZpIlKI pOD SceNą

A jak jest z butami, to obiekt pożądania?Jak widzę jakieś ładne buty, to je kupuję. mam kilka takich par: przepiękne, na bardzo wysokim koturnie lub obcasie, ale totalnie nie do noszenia. Więc ja takie buty wyko-rzystuję w sposób bardzo sprytny (tak mi się przynajmniej zdaje). Biorę je w torebce pod scenę, wychodzę w nich, olśniewam publicz-ność, a schodząc ze sceny, błyskawicznie je zdejmuję.

ZAKAZANA MIŁOść

Jak pani sobie wyobraża siebie w wieku lat 65, na emeryturze? Z kapeluszem na głowie nie, w rozciągniętym swetrze nie, więc jak?W związku z tym, że jestem kobietą bardzo wymagającą, mam wielkie potrzeby w zakre-sie futer i brylantów.

Naturalne futra? To są rzeczy zakazane.Kto pani takich głupot naopowiadał? Kocham zwierzęta, ale futra to są futra, a naturalna skóra to jest naturalna skóra. Ekologiczne torby i futra z „cićka” niech noszą moi wrogowie.

„Cićka”?Tak, to jest określenie mojego syna, który w dzieciństwie wszystkie sztuczne futerka nazywał „cićkiem”.

póŁ SeRIO, póŁ żARteM

Jest pani feministką?Stanowczo nie. Kobieta jest istotą słabą i niesamodzielną, powinna opierać się na mężczyźnie, bo taka jest jej uroda psychicz-na i przeznaczenie (w żaden sposób to nie oznacza, że miejsce kobiety jest przy garach i pralce, bo to już nie te czasy). Natomiast mężczyzna bez wsparcia kobiecego jest tylko kolosem o glinianych nogach. Kobiety są sumieniem i dobrem tego świata.

Nie chciała pani mieć córki?Tak, ale to za dużo kosztuje, musiałabym dużo więcej zarabiać (śmiech).

Co by pani zabrała na bezludną wyspę?(dłuższa chwila zastanowienia) ciekawego faceta.

Czyli jednak nie ubrania są pani największą słabością?A po co mi na bezludnej wyspie w ogóle ubrania?

plOtKI

Rozmowa o babskich sprawach panią stresuje? mówimy o plotkach?

O pani ubraniach, „nie na miejscu” po-dobno. O za dużych jak na to stanowisko dekoltach.Tu nie chodziło o dekolty tylko o brak tema-tu do rozmowy. W Szkocji mówi się, że ktoś widział potwora z loch Ness, a tutaj, że pani Janik znowu miała dekolt.

Czyli na potrzebę chwili pełni pani rolę potwora.Tak, to temat dyżurny. chociaż ostatnio się wyciszyło, sama nie wiem…

Do następnej akcji przedwyborczej.Daj im Boże zdrowie. Jak mają tylko taki problem, to znaczy, że nasze społeczeństwo jest jednym z najszczęśliwszych na świecie. Gabriela zapolska powiedziała, że często kobiety noszą bardzo duże dekolty, aby zatuszować swoje krzywe nogi. Nie mam krzywych nóg, ale na swoje dekolty też nie zwracam zbytnio uwagi. Po prostu kupuję sukienki, które mi się podobają. Nigdy nie spotkałam mężczyzny, któremu moje dekolty przeszkadzałyby w życiu. co prawda był raz dziennikarz, który się bardzo zdziwił faktem, że ja mam biust. obfotografował i opisał to zjawisko w gazecie, ale widocznie inni faceci biusty damskie widzieli już wcześniej i pan ten uznania dla swego odkrycia nie znalazł.

jAK cIę WIDZą

Jako dyrektor musiała pani obrać kierunek dress code?Nie. Jestem dyrektorem instytucji artystycz-nej, mnie wolno więcej niż na przykład dy-rektorowi szkoły. Dress code jest jednak dla mnie bardzo ważny. człowiek, który ubiera się w określony sposób, wykazuje swoje zain-teresowanie osiągnięciem celu, szacunkiem do instytucji i osoby.

Tekst Anna Skrzypiec, zdjęcie Jakub Kobyliński

1

2

3

4

5

6

5lISToPAD 2011 |

BABSKIE GADANIE

MIKee lOveS RAp

Chłopcy marzą najpierw o zostaniu straża-kiem, potem śmieciarzem, a ty chciałeś być raperem?Powiem ci, że tak naprawdę nie pamiętam jak doszło do tego, że zacząłem pisać. Trwa to już długo, z pewnymi przerwami. Najpierw była koszykówka. To była pierwsza klasa szkoły średniej. zebraliśmy się, bo lubiliśmy koszykówkę, znalazł się trener, który ze-chciał nas trenować, zrobił spotkanie. Kiedy odszedł, wszyscy rozjechali się na studia. Przez te wszystkie lata udało nam się zostać kilka razy mistrzami województwa, walczyliśmy o wejście do drugiej ligi, trochę nazdobywa-liśmy medali — na szczeblu wojewódzkim, w trzeciej lidze. Kiedy wróciliśmy, zaczęliśmy grać w Wyższej Szkole zawodowej, niestety to też się rozleciało, bo chłopaki powyjeżdżali do różnych klubów. Są w Prudniku, otmuchowie, Kłodzku, we Wrocławiu. Pasja to pasja, miasta się nie wybiera. A z koszykówką jest związany rap i tak to się przerodziło. Teraz sport zszedł na drugi plan.

Na jakim sprzęcie zaczynałeś?To były dwa magnetofony, dwukasetowe „jamniki”. z jednego przez głośniki leciał bit, w drugim był naciśnięty mikrofon. zbierał

mnie rapującego i te bity w tle. Nagrywałem to na kasety.

Piękne! Masz je gdzieś? Puścisz je kiedyś swoim wnukom? Jak do czegoś dojdę, to pewnie tak będzie. czasem z chłopakami słuchamy tych kawał-ków i jest wtedy dobra zabawa (śmiech).

Był taki etap, kiedy wstydziłeś się swojej muzyki?Tak, ale to tylko dlatego, że wiedziałem, iż to jeszcze nie jest dobre. Dopiero od niedawna nie patrzę na te kawałki aż tak krytycznie. zresztą mam je wszystkie zgromadzone gdzieś na dysku i jak teraz tego słucham to myślę, że, to było tak słabe, jak myślałem o tym wtedy.

Czujesz, że muzycznie dojrzałeś?Na pewno zmieniła się technika, flow, wyra-zistość wokalu i podejście do życia, bo teksty a podejście do życia to właściwie jedno. Życie jest inspiracją do tekstu. Wiadomo, rap jest taki, że czasami się rapuje nie o tym, co się robi, ale co chciałoby się robić. moje teksty to albo moje doświadczenia, albo abstrakcyjne historie złożone z moich osobistych przeżyć, albo opowieści mające pokazać jakiś morał.

Skończyłeś AWF, ale nie pracujesz w zawo-dzie. Jesteś magazynierem. Do 15.00 jesteś Mikołaj, a po 15.00 Mikee?To się przeplata, często jest tak, że w drodze do pracy czy już w pracy, wszędzie tak naprawdę piszę. Nie wyłączam się, bo to nie kwestia wyboru, kiedy przyjdzie wena. Nie chodzi też o to, że cały czas tworzę. Po prostu niekiedy ciężko jest cokolwiek napisać, a niekiedy coś pisze się w ciągu kilku minut.

Kto cię inspiruje? Najwięcej słucham amerykańskiego rapu. oczywiście przesłuchuję wszystkie polskie propozycje, które wychodzą, bo muszę być przecież na bieżąco. Słucham również muzyki instrumentalnej, właściwie różnych rodzajów muzyki, nie zamykam się tylko na hip hop.

A kto cię wspiera? Żeby było jasne — to takie zawoalowane pytanie o dziewczynę…(śmiech) ona mnie wspiera bardzo, jednak najbardziej — przyjaciele.

To TA, niezmiennie od lat, dziewczyna z Bliżej? Ten tekst jest właściwie kobiecy, każda z nas chciałaby mieć takiego rycerza przy sobie, mężczyznę idealnego, który chce

Mikee, a właściwie Mikołaj Pietruszczak. Z urodzenia warszawiak, z serca nysanin. Z wykształcenia „pan od WF–u”, ale pracuje jako magazynier. Życzenia urodzinowe przyjmuje od 1981 roku każdego 5 grudnia. Zaręczony z kobietą swojego życia, dumny właściciel psa Snoopiego. Rapuje w APG SQU-AD i solo. Obiema rękami podpisuje się pod krążkami Eksperyment Mixtape i Następny Eksperyment Mixtape. Niebawem dogra kolejny projekt.

Tekst Anna Skrzypiec, zdjęcia Paweł Maluśki

6 | lISToPAD 2011

rozmawiać — to w ogóle jest ekstremum!Tak, to jest kawałek dla niej, a opowiadający o mnie. Kiedyś tak sobie powiedziałem, że na każdej płycie będzie jakiś numer dla niej. Nie będę oczywiście powielał tego, co było na wcześniejszych płytach, ale to nie zmienia faktu, że podtrzymuję to, co obiecałem. To jest jeden z najbardziej szczerych tekstów, jakie napisałem. Nie boję się pisać o sobie i nie chcę zamykać się w typowym ulicznym, mocnym podziemnym rapie.

Nie boisz się, że odsłaniając swoją intymność, sprzedajesz się kawałek po kawałku?Nie, przecież na tym to wszystko polega. W rapie pokazuje się najwięcej siebie, bo ten gatunek ma zmuszać do przemyśleń, wyzwalać uczucia. W rocku czy w muzyce klasycznej to nie jest aż tak mocne.

Boisz się krytyki? Jakie słowa najbardziej cię zabolały?(dłuższa chwila milczenia) ciężkie pytanie. Takie uwagi do mnie nie trafiają, jeśli są z ty-powej zazdrości. Tak jak Nullo mi powiedział: jak zacznę coś robić dobrze, to zaczną się pojawiać ludzie, którzy uznają to za bezna-dziejne. Dopóki tego nie ma, to jest oK, ale to jeszcze nie jest To. Dlatego jeśli więcej pojawi się takich ludzi, to będzie właśnie To.

Czujesz się odpowiedzialny za to, co śpiewasz? Kiedy na scenie pojawia się toast w twojej dłoni, czujesz, że wszystko jest w porządku?Tak, bo to jest element naszego życia, to nie jest gra, każdy ma takie chwile. To za słabe, żeby robić coś takiego pod publikę. z jednej strony powinienem się zastanowić nad tym, co mówię, co robię, a z drugiej tak być nie może, to nie byłoby dla mnie dobre. młodzi ludzie muszą to sami odebrać, przemyśleć.

„I love Nysa” — nie boisz się, że pozostaniesz autorem jednego przeboju? może dla mieszkańców Nysy? Ale oni przecież znają mnie od dawna, nie tylko z tego kawałka. myślę, że dopóki nie będzie do niego klipu, to ten kawałek nie pójdzie dalej, ludzie o nim nie usłyszą. A z Nyską Nutą w ogóle było spon-tanicznie, na potrzeby konkursu i z potrzeby serca. Usłyszałem o konkursie, wiedziałem na czym to polega i pomyślałem, że mógłbym być reprezentantem mojej kultury.

Wszyscy mówili, że nuta była świetna, jednak wielkie bum! nie nastąpiło. Nie wygrałeś, nie zostałeś odkryty.Spodziewałem się tego. Rap nie trafia do wszystkich, choć „I love Nysa” jest rapem

w spokojnym, opisowym wydaniu. Jury się to podobało, mimo to wiedziałem, że to nie przejdzie, nie na takim konkursie.

Myślisz o tym, żeby wyjść poza Nysę, odciąć się od niej?Nie. Nigdy się nie odetnę.

Co z nowym krążkiem, początek 2012 roku?Nie wiem, czy zdążę na nowy rok, bo wolę, żeby to było dobre. Jednak jaka będzie tego ostateczna forma? Nie wiem, to się okaże. mam kilka numerów, dobrych numerów, tyle że chcę je dograć na ostatni guzik. całość wy-jedzie w wersji fizycznej, jak ostatnim razem, ale może komuś się uda mi pomóc, może ktoś zechce mnie sponsorować, zobaczymy, jeszcze niczego nie jestem pewien.

Czujesz, że twoja muzyka zaczyna wychodzić z tego miasta, dalej, w Polskę?Powoli, powoli, jeszcze długa droga, ale powoli coś się dzieje.

To po współpracy z Nullo oczekujesz prze-łomu?Nie wiem czy przełomu. z Patrykiem jesteśmy na zupełnie innych poziomach rapowania, on od 15 lat się z tego utrzymuje, jest profesjo-nalistą. między nami jest przepaść. myślę, że współpraca z nim mi pomoże, ale najfajniejsze jest to, że pomysł wypłynął właśnie od niego. Pomógł nam przy kręceniu klipu „co noc”. Później wysłałem mu inny, nowy kawałek i poprosiłem, żeby pomógł mi znaleźć kogoś, kto zrobi do niego profesjonalny klip. Nullo po odsłuchaniu wpadł na pomysł, że mógłby dograć do niego zwrotkę. „Spotkasz mnie w tych miejscach” to numer, w którym obecny będzie Nullo i do którego na początku listopa-da będziemy robić klip. Ten kawałek na pewno nie będzie końcem naszej współpracy.

Czujesz tę przepaść między wami w trakcie pracy nad materiałem?

Jeśli chodzi o technikę, to tak. Dużo rzeczy mi pokazał, wielu nauczył. Poznaliśmy się X lat temu. Nasze życia są podobne — i on, i ja gra-liśmy w koszykówkę, jesteśmy w podobnym wieku, tylko on poszedł dalej. Ja jeszcze nie.

Tęsknisz za jego popularnością? Leżysz wie-czorem w łóżku i myślisz sobie — kiedyś ten tapczan zamienię na hotelowe łoże w gwiaz-dorskim apartamencie...z jednej strony byłoby fajnie, ale i poniekąd się tego boję, bo lubię żyć spokojnie, na swój sposób, a gdyby tak się stało, to musiałbym wszystko zmienić o 180 stopni. Pewnie byłbym cały czas w trasie, nie widział z moją narze-czoną, z psem. Byłoby ciężko. Ale i robiłbym to, co lubię, miałbym więcej czasu na muzykę i szybciej stawałbym się przez to lepszy. Kiedy pracuje się godziny dziennie, progres postępu-je szybciej, o wiele.

Jakie cele teraz przed tobą?Przede wszystkim nagranie klipu, nad którym teraz pracuję. To będzie bardzo ciekawa koncepcja. Połączymy dwa kawałki, jedna zwrotka popowa i jedna bardziej melancholij-na, z michałem z zespołu Stan. A potem mam nadzieję, że nagramy wspólnie krótką płytkę instrumentalną, 6 do 8 utworów. To zupełnie inny kierunek niż dotychczas.

Nie boisz się wychodzić poza swój gatunek? To nie pod publikę?Nie, choć z jednej strony może mi to przyspo-rzyć przeciwników, ale liczę na to, że jednak więcej będzie zwolenników. Pod publikę to na pewno nie będzie, od dawna się zastanawiałem nad czymś takim, co nie będzie typowym ra-pem. Ten numer będzie dla ludzi, którzy rapu nie słuchają. Jeszcze nie było czegoś takiego w polskim rapie, mam nadzieję, że będzie faj-nie. z pewnością mogę to nazwać rozwojem, ale na pewno nie pójdę w tym kierunku.

Czekam z zaciekawieniem, powodzenia!

MIKEE LOVES RAP

7lISToPAD 2011 |

Czym aktualnie się zajmujesz?zajmuję się fotografią, to podstawa mojej działalności. zdarza mi się też zajmować rysunkiem, reklamą i wideo, ale fotografia to jest to, co kręci mnie najbardziej.

A od czego się zaczęła ta twoja przygoda ze sztuką? Wszystko zaczęło się, kiedy miałem dziewięć lat. To wtedy mama mi kupiła pierwszy komiks i strasznie spodobały mi się tam rysunki, które zacząłem przerysowywać. z biegiem czasu zacząłem tworzyć własne. Wymagało to wielu ćwiczeń i wysiłku z mojej strony. W pierwszej klasie szkoły średniej zapisałem się do ogniska plastycznego, gdzie pod okiem ówczesnej dyrektor pani moniki Kamińskiej poczyniłem duże postępy. Jestem bardzo wdzięczny, gdyż nauczyłem się wiele o zasadach kompozycji obrazu.

Jak więc doszło do tego, że zacząłeś robić zdjęcia?Rysunek był mi najbliższy, zawsze miałem przy sobie kartkę, był moją pasją. Jednak po-nad dwa lata temu znajomi namówili mnie, bym kupił sobie lustrzankę cyfrową, i tak się zaczęło. Na początku myślałem, że skoro umiem rysować i malować, to fotografia bę-dzie dla mnie od początku zajęciem łatwym.

okazało się, że wcale tak nie jest. Brakowało mi wiedzy technicznej, która jest niezbędna do użytkowania aparatu cyfrowego. zrobiłem około 50 zdjęć, które na początku wydawały mi się fajne, ale gdy wrzuciłem je na kom-puter, zmieniłem zdanie. odłożyłem aparat i wróciłem do rysowania. Jednak w głowie wciąż analizowałem, zastanawiałem się, dlaczego nie wyszło. Postanowiłem zapisać się do szkoły fotograficznej, żeby się tego dowiedzieć. Tam nauczyłem się wszystkiego, co jest podstawą w fotografii, czyli zależno-ści między czasem naświetlania, przysłoną, czułością materiału światłoczułego. Wtedy oprócz fotografii cyfrowej poznałem również fotografię analogową i spostrzegłem, że wiele osób, które się wychowały na fotografii cyfro-wej, nie docenia magii fotografii analogowej. Niesamowite jest, gdy wchodzisz do ciemni i nie możesz się doczekać efektów pracy. Na cyfrówce efekty widać od razu, wiesz, gdzie zrobiłeś błąd i jak go skorygować.

Co sprawia, że dane zdjęcie jest dobre?W każdej dziedzinie sztuki panuje ta sama zasada, że o gustach się nie dyskutuje. Fotografię należy oceniać tylko i wyłącznie pod kątem techniki, a tej można się nauczyć. Podstawą jest tu kadrowanie, o którym między innymi mówią zasady kompozycji.

Poza tym każdy może tu dodać coś od siebie, ja zaczynałem od rysunku, więc moje zdjęcia są bardzo graficzne, bardzo lubię mocny kon-trast lub ziarno, które przez wielu artystów jest uważane za skazę. Jestem innego zdania, chociaż ziarno nie zawsze się sprawdza, na zdjęcie trzeba mieć dobry pomysł.

Rafał Okrzymowski to jeden ze zdolniejszych fotografów w Nysie. Popularność w mieście zdobył wy-stawą swoich prac pod tytułem „Krawędź spojrzenia” w Bastionie św. Jadwigi. Współpracuje z Nyskim Domem Kultury i niezależnym miejskim portalem Kultura. Gdy tylko coś się dzieje w mieście, możemy być pewni, że spotkamy tam Rafała z aparatem.

FOtOGRAFeM SIę jeSt, ARtYStą SIę bYWA

8

Tekst Grzegorz Łazowski

| lISToPAD 2011

www.okrzymowski.pl

Na co dzisiaj bardziej stawiasz, na rysunek czy fotografię?Jeszcze parę lat temu powiedziałbym, że na rysunek, ale trochę się to zmieniło. Dziś najważniejsza jest dla mnie fotografia. Fotografia nie jest takim prostym zajęciem, jak kiedyś mi się wydawało. Na tym gruncie jest jeszcze wiele do zrobienia i tą drogą chciałbym pójść.

Jest jakaś dziedzina fotografii, która jest ci szczególnie bliska?Fotografia to bardzo szerokie pojęcie. mo-jemu sercu najbliższy jest reportaż, tu akcja dzieje się bardzo szybko.

A na czym polega reportaż fotograficzny?Specyfika reportażu polega na tym, że akcja dzieje się na bieżąco, bierzemy w niej udział. Tu najważniejsza jest umiejętność obserwa-cji i pomysł na zdjęcie. Wszystko dzieje się bardzo szybko, jeżeli nie zdążysz lub zrobisz złe zdjęcie, to możesz stracić dane zjawisko, nie uchwycić go. To niesamowita adrenalina, jesteś panem sytuacji, wszystko zależy od cie-bie, od tego, jak się ustawisz i jakie parametry dobierzesz. Jest to subiektywna interpretacja chwili.

Czy masz jakieś osiągnięcia jako fotograf?mam już za sobą pierwszą wystawę autorską, która odbyła się w Nysie, w Bastionie św. Jadwigi, dzięki współpracy i pomocy Nyskie-go Domu Kultury, na początku tego roku. miała tytuł „Krawędź spojrzenia”. myślę, że zaintrygował on i zachęcił ludzi do przyjścia, ponieważ, ku memu zaskoczeniu, przyszło bardzo wielu ludzi. I nie tylko znajomych. Niektórzy dowiedzieli się z Radia opole, inni z plakatów, przeszło to wtedy moje najśmiel-sze oczekiwania. Współpracuję z Nyskim Domem Kultury, bywam na podobnych wystawach i nie widziałem jeszcze, żeby na którejś było tak wielu ludzi, chyba tylko na wystawie Fabiana Błaszczyka. Był to dla mnie ogromny sukces i to właśnie po nim zadzwonił do mnie kierownik NDK marcin miłkowski i zaproponował współpracę. Bar-dzo mnie to ucieszyło i pozwoliło uwierzyć, że to, co robię, jest właściwym rozwiązaniem. Pracując z różnymi instytucjami i mediami, sporo się nauczyłem. To jest największe osiągnięcie.

Więc fotografowanie to dla ciebie coś więcej niż hobby?Fotografia jest moją pasją i zamierzam się nią zajmować już zawsze. Gdziekolwiek podążam, towarzyszy mi mój aparat i tak

pozostanie. Robienie zdjęć to dzisiaj moje główne źródło utrzymania, ale nie chodzi mi o pieniądze. miło jest robić fotki na weselu, obserwować szczęście młodych, ale mnie od zawsze interesowała sztuka. Nie chcę robić zwykłych zdjęć, chcę pójść dalej. chcę tworzyć, być artystą, pomagać tym, którzy są na tym etapie, na którym ja kiedyś byłem, wskazywać im drogę. chodzi mi o młodych, którzy tworzą do szuflady, tak jak kiedyś ja. zastanawiam się nad stworzeniem warszta-tów fotograficznych dla młodych zdolnych, by mogli wyjść ze swoją twórczością do ludzi.

A film? Co cię łączy z filmem?Film to dla mnie zupełnie nowa gałąź, jeśli chodzi o sztukę. zajmuję się tym od niedaw-na i wciąż się tego uczę, to najmłodsze dziec-ko mojej pasji. Tworzę głównie reportaże, które ukazują się na stronie Nyskiego Domu

Kultury. Pracowałem też jako reżyser przy dwóch teledyskach, a to dzięki temu, że znam technikę, kadr i różni ludzie zapraszają mnie do współpracy. Film to bardzo ciekawa dzie-dzina, ale dużo łatwiejsza od fotografii, ponie-waż w nim, jeśli coś nie wyjdzie, zawsze moż-na dodać napisy czy jakiś efekt. W fotografii mogę dążyć do perfekcji. oczywiście w sztuce filmowej znam wielu lepszych fachowców niż ja i oni też dążą do mistrzostwa. Dla mnie film jest jedynie ciekawym zjawiskiem o ran-dze dużo mniejszej niż fotografia.

Jakie masz plany na najbliższe lata?chciałbym dalej robić to, co robię, bo to mnie nakręca i tym żyję. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie mogę fotografować czy rysować. mawiają, że fotografem się jest, a artystą się bywa. chciałbym w najbliższych latach jak najczęściej bywać artystą.

FOTOGRAFEM SIĘ JEST, ARTYSTĄ SIĘ BYWA

9lISToPAD 2011 |

Największą dawkę kultury zapewnia w Je-seniku tamtejszy Miejski Ośrodek Kultury. Zwróciliśmy się zatem z pytaniami do dy-rektora tej organizacji Mirosława Hrdlički.

Panie dyrektorze, jak oceniłby pan sezon letni w porównaniu

z poprzednimi? W tym roku wprowadzili państwo dużo nowości, jakie reakcje im towarzyszyły? Która z imprez tegorocznej oferty spotkała się z największym odze-wem turystów?Nie można powiedzieć, że nasza oferta w lecie 2011 znacząco różniła się od oferty z poprzednich lat. letni turysta jest zado-wolony, kiedy coś się dzieje, a my wiemy, że powinno się coś dziać, więc wprowadziliśmy trochę zmian. Wypróbowaliśmy pomysł koncertu solowego czeskich gwiazd i mogę powiedzieć, że występ zespołu olympic cieszył się dużą popularnością. chcielibyśmy iść w tym kierunku również w następnych latach. Pomysłem, który był zdecydowanie trafiony, okazały się siostrzane imprezy made in Euroregion oraz Jesenik się Bawi, które powstały przed 16 laty pod nazwą Dzień Piwa i Pogody.

Przy liczbie 7500 turystów można tu mówić o najpopularniejszym weekendzie i za każdym razem staramy się nie zawieść wi-dzów, co roku zdobywamy środki finansowe,

a sukces motywuje nas do myślenia, włącznie z tym, czy Areal Astur nie jest już zbyt mały na taką imprezę.

Nie mieliśmy jednak samych sukcesów. Niezbyt udało nam się z imprezą pod nazwą Jesenicki Nugget, dlatego też ten festiwal country i muzyki folkowej w przyszłym roku czeka dokładna rekonstrukcja.

Na jakie imprezy chciałby pan jeszcze zaprosić?

Dobre pytanie. Rok to nie tylko letnie imprezy. Teraz mamy jesień, która przejdzie niebawem w czas adwentu. Koniec listopada, a dokładniej 27 listopada upłynie pod zna-kiem wizyty legendy folku, braci Nedvědów. czas adwentu będzie całkowicie wypełniony mnóstwem imprez. miejski ośrodek Kultury włączył się do tej oferty z koncertem z cyklu Klasyka Viva. 7 grudnia rozrywki dostarczy wirtuoz skrzypiec Jaroslav Svěcený. Jest to zaledwie czubek góry lodowej, innych pro-gramów i projekcji filmów szukajcie Państwo na www.mkzjes.cz. Serdecznie zapraszamy!

Miejski Ośrodek Kultury ściśle współpracuje z organizacjami part-

nerskimi w Polsce. Polscy turyści odnaleźli już do nas drogę, jednak jest oczywiście wiele, co moglibyśmy poprawić.zjednanie sobie polskiego widza jest nie-

kończącą się walką i według mnie jesteśmy dopiero na jej początku. osobiście sądzę, że konieczne jest naniesienie na mapę całej ofer-ty letnich imprez na czesko-polskim pogra-niczu, czyli, powiedzmy, na obszarze Jeseni-ka, zlatych Hor, Prudnika, Głuchołaz, Nysy, otmuchowa, Paczkowa i Javornika, a także wydanie przewodnika na lato w języku cze-skim i polskim.

letnich weekendów jest mało i imprezy się krzyżują. z tym nie da się zbyt wiele zrobić. Żyjemy w aktywnym województwie, mamy się czym pochwalić, dlatego serdecznie zapra-szam wszystkich na nasze strony internetowe, gdzie w sekcji PŘIPRAVUJEmE będą kolejno umieszczane imprezy planowane na rok 2012.

Nad nowościami, które przyciągnęłyby do Twierdzy Wodnej w Jeseniku więcej tury-stów, ciągle zastanawia się i stopniowo realizuje swoje pomysły dyrektor Muzeum Krajoznawczego Ziemi Jesenickiej Veronika Rybová.

Tego lata umożliwiła pani zwie-dzanie twierdzy przez siedem dni

w tygodniu. Sytuację utrudniały jednak prace remontowe. Jak zatem wyglądał sezon w muzeum?Wynikiem zmiany godzin otwarcia muzeum jest liczba turystów porównywalna do roku

10 | lISToPAD 2011

Powiat jesenicki ma za sobą szereg koncertów, festiwali, zabaw. W związku z tym poprosiliśmy kierow-ników ośrodków kulturalnych poszczególnych regionów oraz innych profesjonalistów o ocenę minio-nego sezonu. Ze względu na to, że nawet w ostatnich miesiącach roku nie zabraknie różnorodnych imprez, chcielibyśmy zaprosić Państwa na najciekawsze z nich.

KultuRAlNA SpOWIeDź

1

2

31

11

2010, co potwierdziło moje założenie, że w czasie kryzysu konieczne jest rozszerzenie oferty. odwiedzający byli najbardziej zain-teresowani nową ekspozycją stałą o historii ziemi jesenickiej, ekspozycją przyrodoznaw-czą i wystawą o błonoskrzydłym owadzie. Niemniej jednak myślę, że prace przy rekon-strukcji Twierdzy Wodnej miały negatywny wpływ na liczbę odwiedzających. Prace na dziedzińcu miały zakończyć się 31 maja, ale przez zwłokę spowodowaną rozmowami z Państwowym Instytutem Dziedzictwa Na-rodowego w sprawie zabezpieczenia zachod-niego skrzydła twierdzy i pracy wykonawcy zlecenia, termin został przesunięty na połowę listopada.

Największą atrakcją tego roku będzie z pewnością otwarcie stałej ekspozy-

cji dotyczącej procesów czarownic w piwni-cach twierdzy?Ekspozycję, która przedstawia ten temat z historycznego punktu widzenia, chce-my, niestety z konieczności, przedstawić 12 grudnia. Będzie ona unikatowa z kilku powodów. możemy się pochwalić między innymi tym, że będziemy pierwszym w Re-publice czeskiej muzeum, które zainstaluje w ekspozycji maszynę do wytwarzania mgły, która będzie pracować w trakcie wyświetlania filmu o procesach czarownic. zaprezentujemy informacje uzyskane dzięki przekładowi dokumentów dotychczas prze-chowywanych w archiwach we Wrocławiu, zarówno tych państwowych, jak i archidie-cezji. odwiedzający będą oprowadzani po piwnicach z pomocą audioprzewodnika w czterech wersjach językowych. Dla grona specjalistów czy badaczy przygotowujemy mnóstwo informacji za pośrednictwem oprogramowania. częścią ekspozycji będzie również kącik badawczy.

Naturalnie w piwnicy wystawione zostaną również repliki narzędzi tortur, ale chcę powiedzieć, że ekspozycja będzie mieć całkowicie nowoczesny design, odpowiadają-cy standardom europejskim.

Na co jeszcze zaproszą nas państwo w tym roku?

z pewnością na wystawę poświęconą ma-szynom (22 listopada – 14 stycznia), która przypomni 100. rocznicę otwarcia trasy z Vidnavy do Nysy i 115. rocznicę powstania tras regionalnych z lipovej do Bernatic oraz z mikulovic do zlatych Hor. obok głównej ekspozycji będzie można również obejrzeć makietę torów kolejowych, która zainteresuje zwłaszcza młodszych gości. Autorem jest

Pavel macháček. Innym ciekawym wyda-rzeniem będzie wystawa szopek (29 listo-pada - 31 grudnia 2011), która zaprezentuje szopki przekazane przez zaprzyjaźnione organizacje i te z prywatnych kolekcji, będzie ona częścią tradycyjnego Jarmarku Bożo-narodzeniowego (od 2 do 3 grudnia 2011). Na terenach twierdzy i placu zamkowego będzie można podziwiać średniowieczne rzemiosła, żywą szopkę, zespoły prezentujące średniowieczną muzykę, stoiska z bożona-rodzeniowym asortymentem i typowymi przekąskami.

W regionie zlatohorskim kierownik Miej-skiego Ośrodka Kultury Gabriela Kotasová oferuje kulturę na wyciągnięcie ręki.

CO? GDzIE? KIEDY?

Jak oceniłaby pani tegoroczny sezon?Sezon letni był udany. Świadczy o tym

wiele podziękowań od gości, ale także wzrost liczby turystów w naszym regionie. Do najbardziej popularnych wydarzeń należały tradycyjne złote Dni z wielką historyczną bitwą i konkursem płukania złota o przechod-nie trofeum złotej miski, przyznawane przez starostę miasta.

Dzięki naszemu zeszłorocznemu udziało-wi w organizacji mistrzostw świata w płukaniu złota, w tym roku mogliśmy przywitać rów-nież uczestników z Austrii, Włoch, Słowacji, Niemiec, ale także i Brazylii czy Japonii. Wy-darzeń było naprawdę wiele. Nic dziwnego, że możemy się pochwalić, iż „region zlatohorski jest magicznym regionem pełnym skarbów“.

2

3

1

lISToPAD 2011 |

12

Na co jeszcze zaprosiłaby pani gości?

Przygotowujemy wiele kulturalnych, ale również i społecznych imprez, jak na przy-kład pochód z lampionami, przedstawienia teatralne dla najmłodszych, Jarmark Bożo-narodzeniowy włącznie z towarzyszącym mu bogatym programem kulturalnym, tradycyjne już koncerty bożonarodzeniowe, a także wiele innych wydarzeń w nowo zrekonstruowanym kinie itp. Więcej informacji na http://www.zlatehory.cz.

W zamku Jánský Vrch v Javorníku zabawa trwa cały rok, informuje opiekunka zamku Kateřina Danielová.

Dzięki remontom zabytkowej bu-dowli oraz przyległego parku zamek

Jánský Vrch jest z roku na rok piękniejszy.

Pani Kateřino, czy ten fakt ma wpływ na popularność wśród turystów?odrestaurowany zamek jest atrakcyjniej-szym celem dla turystów. Po odnowieniu fasady i ścian oporowych zaczęliśmy odbu-dowę parku. W porównaniu z rokiem 2010 bieżący wykazał niższą liczbę gości o 2000, ale do końca roku wszystko się jeszcze może zmienić. cieszy mnie, że odwiedza nas dość dużo polskich turystów, czeskich niestety ubywa.

W ciągu roku przygotowano na zam-ku mnóstwo imprez. Która według

pani należy do najbardziej udanych? Pojawi-ło się coś nowego?Wielkanoc na zamku oraz kostiumowe i wieczorne zwiedzanie przyciągały do nas bardzo wielu ludzi. Największą popularno-ścią cieszyła się nasza nowość „A w kuchni

pachniało“. Przygotowaliśmy dla gości pokaz uczty z XVIII i XIX wieku. Pokazane zostały stoły weselne, obiad świąteczny, arystokra-tyczne śniadania, posiłki kościelne, ale także kolacje dla służących. Wszystkie przepisy pochodzą z dawnych książek kucharskich, a goście mogli skosztować słodyczy, tortu, pasztetu, zamkowej rolady, tyrolskiego strudla i likieru kawowego. Nie zabrakło również bogatej dekoracji kwiatowej i minikoncertów muzyki współczesnej.

Jakich jeszcze imprez mogą w tym roku spodziewać się odwiedzający?

10 grudnia zapraszamy na Boże Narodze-nie na zamku. Goście będą mogli obejrzeć świąteczne dekoracje wnętrz, a także pokazy zdobienia pierników i pieczenia pieczywa wizowickiego. Na zamkowym dziedzińcu odbywać się będą bożonarodzeniowe targi.

2

1

2 3

| lISToPAD 2011

CO? GDzIE? KIEDY?

13

CIEKAWOSTKA REGIONU

Panie Geňo, Koło Szermiercze Jesenik zostało przez pana założone 9 lat temu, kiedy przeprowadził się pan do Zlatych Hor. Co pana do tego skłoniło?Przez 25 lat trenowałem szermierkę historyczną, a od 10 lat także jej nauczam. Chciałem dalej zajmować się swoim hobby i zacząłem szukać bratniej duszy. Znalazłem Petra, który uczył dzieci łucznictwa histo­rycznego. Potem przyłączyli się do nas inni zapaleńcy i mogliśmy zacząć pracę.

W jakim okresie historycznym się specjali-zujecie? Przez 7 lat odwiedzaliście szkoły,

gdzie w formie teatralnej pokazywaliście dzieciom historię z innej strony niż ta opisana w podręcznikach.Naszą specjalnością są Słowianie, czyli okres VI – VII wieku, a także wikingowie. Szczególnie bliskie są nam gotyk i renesans.

Z tego co wiem, wasze występy cieszą się zainteresowaniem w całych Czechach. Od pięciu lat, ze wsparciem europejskiego projektu, współpracujecie z Opolskim Bractwem Rycerskim w Polsce. Jakim cudem nic o was nie słychać na ziemi jesenickiej?

SZeRMIeRZe — niedoceniani u siebie, NA śWIecIe MIle WIDZIANI

Oglądanie pojedynków rycerskich członków Koła Szermierczego Jesenik stanowi niezwykłe przeżycie i gwarantuje dobrą zabawę. Główni boha-terowie, olbrzym Jan Geňa Hýžďala i jego przeciwnik Petr Šalplachta, potrafią się z siebie śmiać i zabawiać tym widzów w całej Republice Czeskiej czy za granicą, gdzie promują region jesenicki. Tylko w swoich rodzinnych stronach nie wzbudzają zainteresowania.

Być może region jesenicki jest inaczej ukierunkowany. Wprawdzie przez cztery lata organizowaliśmy dwudniowy festiwal Lustro Czasu, na którym występowało 250 wykonawców z całej Europy, a dochód był przekazywany na Dzienny Ośrodek Opieki Szymon w Jeseniku, ale być może dla władz miasta nie jesteśmy odpowiednią formą rozrywki dla turystów. Na szczęście nasze referencje mówią same za siebie, jesteśmy zapraszani do Czech, Polski i na Słowację.

Wspomniał pan o współpracy z Polakami. Na jakiej płaszczyźnie ona się odbywa?Organizujemy obozy rycerskie po obu stro­nach granicy, które stanowią jakiś rodzaj podróży w przeszłość. Chcemy, aby ludzie poznali życie rycerzy podczas wypraw wo­jennych. Mogą oni bezpłatnie spróbować rycerskiego życia, obejrzeć namioty, zało­żyć zbroję, kostiumy, spróbować ówcze­snego jadła i poćwiczyć władanie bronią, a także przyuczyć się do średniowiecznego rzemiosła.

Po polskiej stronie został wybudowany średniowieczny drewniany gród, który pełni również funkcję centrum szkole-niowego. Czy myślą państwo o czymś podobnym?Na szczęście tak. Współpracujemy z gminą Hradec – Nova Ves, gdzie dzięki dotacji z UE miałby powstać mały gród.

Alžběta Lačňáková z Vlčic spędza wolny czas za sztalugą. Utalentowana dziewczyna, która za swoje prace otrzymała już kilka dobrych re­cenzji, ma nadzieję, że intensywne przygoto­wania ułatwią jej drogę do spełnienia marzeń. Chce bowiem zostać restauratorem dzieł sztu­ki. Alžběta maluje od dziecka. Od szesnastego roku życia, kiedy dołączyła do prywatnej pracowni plastycznej Hany Jurkovej, zaczęła intensywnie zajmować się technikami arty­stycznymi. — Kiedy jeszcze nie wiedziałam, jakie studia wybrać, mówiłam sobie, że moje doświadczenia mogą mi się przydać, i teraz mam nadzieję, że tak się stanie — uśmiecha się osiemnastoletnia uczennica jesenickiej szkoły średniej. Swoje hobby chce zmienić w zawód. — Chcę studiować konserwację

dzieł sztuki — zdradziła. Nie byłaby pierwszą uczennicą Hany Jurkovej, która wybrała drogę artystyczną.

Do ulubionych tematów sympatycznej blondynki należą martwa natura i ludzie. W malarstwie najchętniej używa ołówka, tem­pery i suchorytu, zajmuje się także linorytem.

Z kierunków artystycznych najbardziej odpowiada jej impresjonizm. — Marzy mi się praca w galerii i restauracja obrazów znanych malarzy. To byłby dla mnie zaszczyt. Wcześniej chciałabym jednak nabyć doświadczenie rów­nież za granicą ­ rozmarzyła się Alžběta. Gdyby nie udało jej się spełnić swojego marzenia, ma w zanadrzu studia pedagogiczne, ale ciągle nie chce odejść od swych zainteresowań. — Wybra­łabym plastykę i język czeski — dodała malarka.

MŁODA MAlARKA chce ReStAuROWAć DZIeŁA DAWNYch MIStRZóW

lISToPAD 2011 |

Renata Tichopádová ze Zlatých Hor nie potrafi wyobrazić sobie życia bez spoglądania w obiektyw apa­ratu. Dla tej członkini Jesenickiego Klubu Fotograficznego fotografia jest relaksem i inspiracją.

Fotografią zainteresował Renatę ojciec. Po wielu perypetiach, jakie towarzyszą każdemu nowicjuszo­wi, w pełni rzuciła się w wir pracy. — Już od dwunastu lat zajmuję się fotografią. Jest to część mojego życia. Nie wyobrażam go sobie bez fotogra-fowania. Głównie poruszam temat natury, najczęściej krajobrazu i jego przemian — zdradziła pani fotograf, która ma za sobą już trzy autorskie wystawy. — Wydałam także czter-naście widokówek, pexeso i jakieś leporela. Zobaczymy, co jeszcze przyj-dzie mi do głowy — dodała Renata Tichopádová.

Jakie są dzieci w innych krajach? czym się ba-wią, co je rozśmiesza? Przedstawiła to wystawa fotografii pod nazwą „Dzieci z podróży“, którą w dziesiątą rocznicę powstania centrum Rodzi-ców Krteček w Jeseniku przygotował podróżnik i fotograf marcel Šos.

Jak długo zbierał pan materiał na wystawę?W sumie przez cztery lata. W tym czasie odwiedziłem Izrael, Albanię, Jemen, Kambo-dżę, Wietnam i na końcu Kubę. Kiedy podró-żuję, robię zdjęcia przede wszystkim ludziom. Wśród fotografii znalazło się bardzo dużo zdjęć z dziećmi i zdecydowałem się przygotować wystawę właśnie o nich, dlatego że nie jest to temat całkiem zwyczajny. celem wystawy było skłonienie ludzi do zastanowienia się nad tym, że mimo iż rodzimy się z innym kolorem skóry, to rodzimy się tak samo czyści. Dopiero rodzina i społeczeństwo tworzą osobowość, a gdzie one zawodzą, tam mamy problem.

W którym odwiedzonym przez pana kraju dzieci były najbardziej psotne?

14

CzESKA RUBRYKA ARTYSTYCzNA

FotoGRaFowanie tO NIe tYlKO hObbY, Ale cZęść żYcIA

wystawa FOtOGRAFIIW każdym miejscu na świecie dzieci są urwisami — twierdzi POdRóżNIk I FOTOGRAF MARcEl ŠOS

W każdym miejscu na świecie dzieci są urwi-sami. Najbardziej jednak rozrabiały dzieci w Jemenie. może dlatego, że nie jeździ tam zbyt wielu turystów. Kiedy tylko wyciągałem aparat, od razu wciskały się przed obiektyw. Po dwóch tygodniach podróży zarzekałem się, że w ogóle nie mam aparatu.

Jak odebrał pan Izrael?W Izraelu żyją Arabowie, Żydzi, ortodoksyjni Żydzi, więc jest tam wyraźna różnica wyzna-niowa i odbija się to w zachowaniu zarówno dorosłych, jak i dzieci. Jest to państwo wielokul-turowe i widać to właśnie w wychowaniu dzieci.

Albania jest biednym krajem. Jakie tam spotkał pan dzieci?Panuje tam ogromna bieda, dlatego dzieciom musi wystarczyć do zabawy to, co znajdą w przyrodzie. Są to dzieci bardzo skromne, miłe i bojaźliwe.

A jak wpłynął na pana Jemen, gdzie człowiek trafia do średniowiecza i gdzie na ulicy nie

zobaczy kobiecej twarzy?Jest to wyjątkowy i piękny kraj. Gdy przypomnę sobie tamtejsze dzieci, widzę skalę od jasnej do ciemnobrązowej barwy.

Odwiedził pan także Kambodżę. Jakie są tam-tejsze dzieci?Ten kraj ma trudną historię, ale widać, że idzie w kierunku lepszej przyszłości. Widać tam biedę, ale dzieci są szczęśliwe i spokojne. To one najbar-dziej podobały się gościom oglądającym wystawę. mają czekoladowy odcień skóry i są piękne.

Wietnam jest także biednym krajem. Czy tam też spotkał pan szczęśliwe dzieci?Tak, dzięki temu, że tam przyjeżdża wielu tury-stów, dzieci były odważniejsze i się nie bały. mnie natomiast najbardziej zainteresowało, jaka tam panuje przynależność do rodziny.

Ostatnio odwiedził pan Kubę, kraj wielu sprzeczności. Jakie przeżycia pan stamtąd przywiózł?Jest to nierzeczywiście kolorowy a jednocześnie stary, omszały kraj. Tamtejsze domy się rozpa-dają, panuje ogromna bieda, a mimo to jest tam przepięknie. Są tam jeszcze pionierzy z chustka-mi, tak że przypomniało mi to czechosłowację sprzed ponad dwudziestu lat.

| lISToPAD 2011

Trzy tablice z brązu przytwierdzono do bruku placu masaryka przed wejściem do ratusza, dwa kosmogramy znajdują się na ulicy Dukelskiej w formie wy-rzeźbionych w marmurze stel. Kolejne

GeOMANtA pRacuje z duszą kRajobRazuGeomantia to sztuka ściśle związana z energią przestrzeni i krajobrazu, europejska forma chińskiego feng shui. W poprzednich dwóch latach w Jeseniku i okolicach zrealizowano projekt, po którym w czterech lokalizacjach pozostały artystycznie przedstawione tzw. kosmogramy.

znajdują się na granitowym otoczaku umiejscowionym przed neuburskim źró-dłem w Smetanovych sadach, a ostatni jako gargulec zdobi nowo otwarte źródło Knoppa na „Fučíku“.

Autorem wszystkich kosmogramów jest praski twórca Jan Tajboš. — Region jesenicki z głównym punktem yang na Pradziadzie (siły twórcze) i punktem jing w rejonie Jeziora otmuchowskiego i Nyskiego (siły produktywne) jest częścią uziemienia duszy europejskiego krajo-brazu — powiedział Jan Tajboš podczas seminarium, które dotyczyło powiązania regionu jesenickiego z najbliższym pol-skim regionem.

Uczestnicy seminarium odwiedzili również niektóre ważne lokalizacje na pol-skiej ziemi. Przy wiosce Kamienna Góra mieli możliwość poczuć granicę między terenem górskim a jeziornym, w Białej Nyskiej obejrzeli kościół, a w Nysie histo-ryczną katedrę. Przy otmuchowie zatrzy-mali się w miejscu połączonym z kaplicą na Gräfenberku, zwrócili również uwagę na otmuchowski krzyż morowy z Jezusem przypominającym archanioła michała.

celem pracy geomantycznej na ziemi jesenickiej było znalezienie odpowiednich miejsc dla wprowadzenia pewnych im-pulsów, które pobudzą potencjał terenu, miasta i ludzi tutaj żyjących. czas pokaże, do jakiego stopnia się to udało.

CzESKA RUBRYKA ARTYSTYCzNA

Dziś już tradycyjna bożonarodzeniowo–cha-rytatywna akcja, prowadzona przez cztery minione lata, pozyskała sobie serca wielu zapalonych darczyńców, którzy wzięli udział w obdarowywaniu dzieci z domów dziecka w Jeseniku i Černej Vode. I dlatego stowarzy-szenie NA JEDNÉ loDI kontynuuje tę akcję, a Państwo będą znów mogli zrobić jeden mały dobry uczynek i spowodować uśmiech na twarzy konkretnego dziecka z wybranego domu dziecka. Świąteczna choinka, obwie-szona karteczkami z życzeniami, na których znajdziecie Państwo poszczególne życzenia dzieci do Gwiazdki, czyli do Was, znajdować się będzie w centrum Informacji Turystycznej

ziemi Jesenickiej, na parterze centrum handlo-wego Alkron na placu masaryka w Jeseniku, w terminie od 10 listopada do 10 grudnia 2011 (godziny otwarcia: od poniedziałku do piątku 9.00–18.00, w soboty i niedziele 9.00–16.00). Poza tym umieszczona tam będzie także kasetka na drobne dary pieniężne, w razie gdyby ten sposób pomocy bardziej Państwu odpowiadał. Uzyskane w ten sposób środki będą wykorzysta-ne na zakup niewybranych prezentów świą-tecznych lub przekazane kierownikom domów dziecka na wsparcie zajęć pozalekcyjnych dzieci.

Stowarzyszenie NA JEDNÉ loDI gwaran-tuje, że środki finansowe i prezenty trafią do właściwych dziecięcych rączek!

Partnerami akcji są lASY Rcz, Regionalna Dyrekcja lasów Jesenik (podarowali świątecz-ną choinkę), Artystyczna Szkoła Podstawowa w Jeseniku (organizatorzy bożonarodzeniowego koncertu charytatywnego, z którego zyski zosta-ną przekazane na rzecz dzieci z domów dziecka w Černej Vode i Jeseníku) oraz UoN — Unia Niepaństwowych organizacji Non Profit ziemi ołomunieckiej (sponsorzy akcji).

chOINKA śWIątecZNA DZIECI Z DOMÓW DZIECKA JUŻ PO RAZ PIĄTYPodobnie jak w latach wcześniejszych, w tym roku również Gwiazdka ob-daruje dzieci z domów dziecka w Černej Vode i Jeseníku. Stowarzyszenie NA JEDNÉ LODI organizuje tę akcję charytatywną pod nazwą „Choinka świąteczna dzieci z domów dziecka“.Głównym celem akcji jest sprawienie radości opuszczonym dzieciom i spełnienie ich (może i najskrytszych) życzeń świątecznych.

15lISToPAD 2011 |