Księga pamiątkowa 100-lecie II LO im. E. Plater w Sosnowcu 2008 rok. Druk niekomercyjny
-
Upload
michal-walinski -
Category
Documents
-
view
3.081 -
download
16
description
Transcript of Księga pamiątkowa 100-lecie II LO im. E. Plater w Sosnowcu 2008 rok. Druk niekomercyjny
KSIĘGA PAMIĄTKOWA WYDANA Z OKAZJI
100-LECIA II LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO
IM. EMILII PLATER W SOSNOWCU
Wydawnictwo II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater
w Sosnowcu
Sosnowiec 2008
© Copyright by II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu
© Zdjęcia: Archiwum szkolne, własność Autorów tekstów, Michał Waliński, Katarzyna Niczewska, Anna Szczepanek
Komitet redakcyjny
MGR MIROSŁAWA KOLWAS–SOCZYŃSKA MGR ANICETA KUBICKA
MGR OLGA SOCZYŃSKA–KALARUS MGR MICHAŁ WALIŃSKI, MGR ZOFIA WYSZYŃSKA
Pod redakcją
MICHAŁA WALIŃSKIEGO I ANNY SZCZEPANEK
Projekt okładki
LUCEK T. DZIULNY
Współpraca
LIDIA MUSIAŁ, ANNA BACZYŃSKA–JACH
Skład komputerowy, edycja
MICHAŁ WALIŃSKI
ISBN 978 – 83 – 926621 – 5
Wydawnictwo zostało sfinansowane przez Urząd Miejski w Sosnowcu
Komitet Obchodów 100-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu
Dom Maklerski ING Securities Agencję Rozwoju Lokalnego w Sosnowcu
W imieniu społeczności II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater
w Sosnowcu i swoim własnym wyrażam podziękowania Władzom Miasta,
Urzędowi Miejskiemu w Sosnowcu oraz Wydziałowi Kultury i Sztuki Urzędu
Miasta za sfinansowanie druku publikacji jubileuszowej. Dziękuję pozostałym
sponsorom – Domowi Maklerskiemu ING Securities i Agencji Rozwoju Lokal-
nego w Sosnowcu.
Serdeczne podziękowania kieruję również do Autorów, Komitetu Re-
dakcyjnego, Redaktorów tomu i Osób współpracujących oraz Absolwentów
i Uczniów, a więc wszystkich, którzy na zasadach honorowych uczestniczyli w
jego przygotowaniu.
Dyrektor Szkoły
mgr Mirosława Soczyńska
EMILIA
Urodziła się 13 listopada 1806 roku w Wilnie z ojca Franciszka Ksawerego i matki
Anny z rodu von der Mohlów herbu Trzy Krety. Wychowywana w Liksnie, w domu stryja
Michała Platera, otrzymała staranne, zgodne z ówczesnymi kanonami wychowanie panieńskie.
Posiadła zatem sztukę haftowania, gry na fortepianie, śpiewu i tańca, rysunku i malarstwa,
znała niemiecki i francuski, ale też – zgodnie z rycerskimi tradycjami rodu sięgającego korze-
niami wieku XII i wymogami póżniejszej własnej legendy – pobierała lekcje jazdy konnej,
szermierki i strzelania z pistoletów. Wykazywała także zainteresowania etnograficzne, szcze-
gólną estymą otaczając lud. Pierwsza, wielka i jedyna miłość – do niejakiego Dolwinga. Oczy-
wiście – nieszczęśliwa.
W marcu 1830 roku wraz z dwoma kuzynami werbuje chłopski oddział zbrojny i bie-
rze udział w zwycięskich walkach z Rosjanami o Dynenburg, Dangiele, Uciane i potyczkach
pod Imbrodami, Kalejtami i Omiksztami, by z kolei zaciągnąć się do oddziału ochotników
wiłkomirskich Leona Potockiego, wraz z którym 3 maja 1831 roku bierze udział w bitwie w
sąsiedztwie folwarku Prystowiany, mdlejąc i (po raz pierwszy) spadając z konia.
Z kolei uczestniczy w wielu potyczkach partyzanckich pod Konstantym Parczewskim,
w których towarzyszą jej trzy przyjaciółki – wojowniczki: Maria Prószyńska, Maria Roszano-
wiczówna i szesnastoletnia Antonina Tomaszewska. W ataku na Majszagołę po raz drugi spada
z konia, ratuje jednak część oddziału. Generał Chłapowski – chcąc się pozbyć upartej panny z
wojska – symbolicznie nominuje ją na kapitana I kompanii I pułku litewskiego (25 liniowego).
Dumna i harda Platerówna nie ustępuje, rzecz jasna.
Po raz trzeci spada z konia podczas ucieczki oddziałów polskich spod Kowna, po
przegranej bitwie z armią generałów Tołstoja i Malinowskiego. Gdy powstanie w Kowieńskiem
dogorywa, odmawia przejścia wraz z taborem polskim do Prus, próbuje przedrzeć się do Króle-
stwa i Warszawy, gdzie jeszcze trwają walki... Podczas drogi, wycieńczona trudami, spada po
raz ostatni z konia. Przyjaciele przenoszą ją do pobliskiej chłopskiej chaty, a stamtąd do dworu
Abramowiczów w Ustianowie, gdzie po kilku tygodniach umiera. W przeddzień Wigilii 1831
roku.
Od tej chwili zaczynają się dzieje jej pośmiertnej sławy – żywot legendowy Emilii,
inspirowany bez wątpienia znanymi utworami Mickiewicza, Odyńca, Gaszyńskiego czy prze-
kazami ustnymi, ale to już inna bajka.
Bez względu na to, jak się ma owa legenda do prawdy – przez społeczność naszej
szkoły od pierwszych pokoleń Emilia darzona jest największą sympatią, stanowiąc ciągle żywy
jej symbol.
Różnie mówiono i pisano o jej urodzie – dla nas pozostaje co najmniej tak piękna, jak
na litografii de Villaina lub płaskorzeźbie w hallu szkoły. Bo my, Plateranki i Plateranie, ko-
chamy legendy.1
MICHAŁ WALIŃSKI
1 Szczegółową biografię naszej Patronki odnajdzie Czytelnik m.in. w artykule K. Borek, D. Gacek, A. Sieńczak, A.
Szczukiewicz (napisanym pod kierunkiem mgr Anicety Kubickiej) Emilia Plater – legenda i prawda, w: Księga
pamiątkowa wydana z okazji 85-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. Sosnowiec 1994 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
7
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
8
KAZIMIERZ GÓRSKI
***
Jubileusz taki jak ten zawsze skłania do refleksji.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu jest jedną z najbardziej za-
służonych placówek edukacyjnych w mieście. Bogata, 100-letnia tradycja, liczne osiągnięcia,
historia, której pozazdrościć może niejedna szkoła.
Historia mówi sama za siebie. Założona w 1908 roku przez Józefę Siwikową szkoła
wykształciła ponad 8000 absolwentów. Zawsze dbała o wysoki poziom edukacyjny, wszech-
stronność kształcenia, postawy etyczne swoich wychowanków i potrzeby lokalnego środowiska.
Propagowała patriotyzm i zaangażowanie społeczne. Szczególnie chlubne miejsce w historii
miasta ma udział nauczycieli i uczniów w tajnym nauczaniu w latach 1939-1945. Takie działa-
nia wskazują młodym ludziom właściwą drogę, kształtują charakter i pozwalają tworzyć własną
wizję przyszłości.
Młody człowiek potrzebuje wzorców. Szkoła i środowisko na pewnym etapie życia
staje się takim drogowskazem, dlatego tak wiele zależy od pedagogów. Z jednej strony rodzina
i dom, z drugiej szkoła i wartości, którymi się kieruje. Plater daje młodzieży wszystko to, co
najpotrzebniejsze. Jestem dumny z osiągnięć tej szkoły i jej uczniów.
Współdziałanie Liceum ze środowiskiem akademickim zaowocowało wykształceniem
lokalnych i krajowych elit intelektualnych i społecznych. Bardzo liczni absolwenci w kraju i za
granicą uzyskali najwyższe tytuły w różnych dziedzinach nauki, w tym 21 tytuł profesora zwy-
czajnego, inni znacząco zasilili kadrę wyższych uczelni w mieście, województwie oraz poza ich
granicami. Wybitni absolwenci działają w sferze kultury i sztuki, pełnią odpowiedzialne funk-
cje publiczne. Są wśród nich prawnicy, lekarze, dziennikarze i artyści. Wszyscy chętnie pod-
kreślają swój związek ze szkołą i miastem.
Udział liceum w rozwoju i promowaniu miasta potwierdzają imponujące osiągnięcia
uczniów w olimpiadach przedmiotowych. Na szczeblu centralnym odnotowano 258 uczestni-
ków, w tym 101 finalistów i 38 laureatów oraz 4 laureatów olimpiad międzynarodowych. To
wspaniałe osiągnięcia, których serdecznie gratuluję. Tak doskonałe wyniki są bez wątpienia
zasługą nie tylko uzdolnionej młodzieży, ale też pracy wielu pokoleń pedagogów i dyrektorów
szkoły, umiejętnie kształtujących intelektualny potencjał twórczy młodych ludzi.
Liceum od lat przyczynia się do współtworzenia wizerunku miasta jako centrum edu-
kacyjnego. Jest cenione w województwie i kraju dzięki wysokiemu poziomowi nauczania. Za-
stosowanie efektywnych metod pracy z uczniami, a w szczególności wdrażanie w szkole ekspe-
rymentów i innowacji pedagogicznych, prowadzenie klas autorskich – dało na przestrzeni kil-
kudziesięciu lat najwyższe w skali kraju, województwa i miasta średnie oraz indywidualne
wyniki egzaminów maturalnych, umożliwiające absolwentom podejmowanie nauki na wyż-
szych uczelniach.
Liceum ma wieloletnie zasługi w rozwoju i propagowaniu kultury Sosnowca. Świad-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
9
czą o tym wydawane przez szkołę publikacje i systematycznie organizowane dla młodzieży
turnieje (Ogólnopolski Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki, Turniej Językowy) konkur-
sy tematyczne dla gimnazjalistów (Emiliada i Konkurs Historyczno-Literacki) oraz zawody
sportowe (Regaty Plater-Staszic) czy utrwalanie pamięci o wybitnych nauczycielach poprzez
organizację Zaduszek Jazzowych.
Uczniowie i nauczyciele Liceum stali się nieformalnymi ambasadorami Sosnowca i za
to także należą się słowa uznania. Promowaniu miasta, jego historii, osiągnięć i możliwości w
wymiarze międzynarodowym służyły zagraniczne partnerskie wymiany młodzieży z Anglią,
Niemcami, Słowenią, Włochami, Hiszpanią, Szwajcarią, Belgią i Holandią.
Dobra realizacja europejskich programów edukacyjnych Socrates-Comenius, w któ-
rych aktywnie działają uczniowie, promuje Sosnowiec poza granicami naszego kraju.
Chciałbym także podkreślić, jak bardzo doceniamy zasługi szkoły w działalności cha-
rytatywnej. Pomoc potrzebującym mieszkańcom miasta, polskim szkołom na Litwie i Ukrainie,
osieroconym dzieciom i osobom niepełnosprawnym oraz wolontariat młodzieży we współdzia-
łaniu z instytucjami pomocy społecznej na trwałe wpisały się w tradycję szkoły i obraz naszego
miasta.
Pragnę życzyć Dyrekcji, Pedagogom i Uczniom II LO im. E. Plater wielu sukcesów i
kolejnych wspaniałych Jubileuszy.
Kazimierz Górski
Prezydent Miasta Sosnowca
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
10
ADAM ŚMIGIELSKI
*** Jubileusz, tak znamienity, jakim jest 100–lecie powołania do życia renomowanego w
historii naszego miasta Sosnowca Liceum Ogólnokształcącego Emilii Plater, jest okazją nie
tylko do serdecznych gratulacji i życzeń, ale i przede wszystkim do głębokiej refleksji nad
bogactwem wydarzeń, osób pełniących funkcje pedagogów, wychowawców, pracowników
socjalnych a nade wszystko młodych ludzi, którzy tutaj otrzymali bardzo gruntowną formację
ludzką, patriotyczną, intelektualną oraz moralną, przygotowującą ich do pełnienia ważnych i
odpowiedzialnych zadań w społeczeństwie polskim.
Ten jubileusz wpisuje się w jakże tragiczną historię naszych dziejów, które wstrząśnię-
te zostały pierwszą i drugą wojną światową, które pochłonęły dziesiątki milionów ofiar ludz-
kich, pogrążyły w nędzę materialną nasze społeczeństwo, zniszczyły dobra kulturalne, a nade
wszystko dotknęły tego, co możemy nazwać „duszą narodu‖, wprowadzając znieczulicę na
podstawowe wartości ludzkie. Należy tutaj z całą mocą podkreślić, że Liceum Emilii Plater,
rodzące się w okresie niewoli pod zaborem rosyjskim, a później rozwijające swoją działalność
w systemach totalitarnych, których przywódcy robili wszystko, by zniszczyć wszelkie oznaki
przynależności do narodu polskiego oraz wielkich tradycji zakorzenionych w Ewangelii Jezusa
Chrystusa, oparło się tym tendencjom i realizowało swój program pedagogiczno–
wychowawczy w oparciu o najwyższe dobro, jakim jest Polska, niepokonana, choć tak bardzo
prześladowana i upokarzana przez naszych odwiecznych wrogów.
Ojciec Św. Jan Paweł II skierował znamienne słowa do katechetów, nauczycieli i
uczniów: „Młody człowiek jest wrażliwy na prawdę, sprawiedliwość, piękno, na inne wartości
duchowe. Młody człowiek pragnie odnaleźć samego siebie, dlatego szuka, czasem burzliwie
szuka, prawdziwych wartości i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i według nich żyją. Któż z
nas nie miał w życiu i nie wspomina z wdzięcznością takiego człowieka: kapłana, nauczyciela,
profesora lub przyjaciela, który umiał odsłonić nam nowy świat wartości i wzbudzić dla niego
trwały entuzjazm, czy nawet nadać cały kierunek życiu… (Włocławek 6 VI 1992).
Liceum Emilii Plater uwrażliwiało swoich uczniów na te właśnie wartości tak bardzo
konieczne w kształtowaniu człowieka zdolnego podjąć odpowiedzialne zadania tak w rodzinie
jak i społeczeństwie; dlatego należy wyeksponować doniosłą rolę tej placówki, która niestru-
dzenie i z wielkim poświęceniem swoich profesorów, wychowawców oraz pracowników pełniła
i pełni swoje szczytne posłannictwo dla dobra naszego społeczeństwa.
Z całego serca życzę, by ta cenna publikacja poświęcona jubileuszowi dotarła do rąk
wszystkich, którym drogie jest kształcenie i wychowanie naszej młodzieży na wspaniałych
patriotów i odpowiedzialnych za przyszłość naszego narodu.
Pani Dyrektor, gronu profesorskiemu, pracownikom socjalnym, byłym wychowankom
a szczególnie tak bardzo drogiej młodzieży udzielam z głębi serca pasterskiego błogosławień-
stwa
+Adam Śmigielski SDB
Biskup Sosnowiecki
15 listopada 2008 r.1
1 Redakcja tomu pozostaje przy dacie zapisanej przez Jego Ekscelencję.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
11
LESZEK KLESZCZ
Boże, daj mi mądrość, która dzieli z Tobą rany…
(Ks. Mdr)
DRODZY!
Jubileusz 100–lecia to radość i satysfakcja z tego, że tak zacna Alma Mater naszego
miasta jest jego skarbem. Wśród najważniejszych wartości Ojczyzny i Narodu jest Jego mą-
drość, wiara i głębia bogactw człowieka. Przez wiele już pokoleń nasza szkoła służy młodym
ludziom. Rozwija ich talenty, przygotowuje do małych i wielkich zadań, przygotowuje do doj-
rzałego i odpowiedzialnego życia. Skarbem tej szkoły są nieprzeciętni uczniowie, wysokiej
klasy wychowawcy i pedagodzy, wspaniała kadra personelu socjalnego i administracji.
Na szczególną uwagę zasługują Wielcy Dyrektorzy, z obecną Panią Dyrektor Miro-
sławą Soczyńską. To ona w duchu obiektywizmu, głębokich kompetencji i salomonowej mą-
drości prowadzi tę wspaniałą szkołę szlakami czasu, przemian i nowych wyzwań.
Poczytuję to sobie za wielki zaszczyt, iż dane mi jest tu współpracować i służyć w tej
wspólnocie jako katecheta. Młodość jest rzeźbiarką, co wykuwa żywot cały – to misterium trwa
i nie sposób ogarnąć jego głębi słowami. Chwała tym, dzięki którym jesteśmy tego świadkami –
w przeszłości i teraz. Naród będzie taki, jak będzie młodzieży chowanie. Dziś, po stu latach,
widać to doskonale. Nauczyć człowieka służby, miłości Ojczyzny i Boga, pracy i poezji, my-
ślenia i mowy – to pomnażać skarby o stokroć ważniejsze niż dobrobyt i bogactwo.
Bogu niech będą dzięki za II LO im. E. Plater. Jakże uboższym byłoby miasto nasze
bez tej skarbnicy Mądrości. Niech służy dalej Narodowi i Ojczyźnie, Bogu i Światu.
Z wyrazami uznania
ks. mgr Leszek Kleszcz
– katecheta
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
12
DYREKTORZY SZKOŁY
JÓZEFA SIWIKOWA 1908 – 1934
JANINA STRĄCZYŃSKA 1934 – 1948
ANNA BAGIŃSKA 1948 – 1952
IRENA ŚLENZAK 1952 – 1973
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
13
ADAM KIERKOWSKI 1973 – 1987
MARIA BOMSKA 1987 – 1992
MIROSŁAWA SOCZYŃSKA – OD 1992 R.
WICEDYREKTOR ELŻBIETA LIZAK
– OD 1992 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
14
GRONO PEDAGOGICZNE I UCZENNICE
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
15
GRONO PEDAGOGICZNE – 1921 R.
GRONO PEDAGOGICZNE – 1992 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
16
MICHAŁ WALIŃSKI
II LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. EMILII PLATER W SOSNOWCU
– KALENDARIUM 1908-2008
1908 1 sierpnia – w miejsce zlikwidowanej przez władze rosyjskie siedmioklasowej pensji żeńskiej O.
Radliczowej – powstaje przy ul. Modrzejowskiej 22 7–klasowa Pensja Żeńska W. Mojkowskiej
(posiadającej odpowiednią koncesję). Jej przełożoną została Józefa Siwikowa, która będzie nią kie-
rować do 1934 roku. Do powstania szkoły przyczynił się także znany działacz społeczny ks. Wł.
Musielewicz. Szkoła W. Mojkowskiej istniała faktycznie od 1906 r. – być może tego roku sięga
właściwa geneza II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu.
1910 Wspomniana Pensja Żeńska zaczyna funkcjonować jako prywatna 7–klasowa Szkoła Handlowa
Żeńska Józefy Siwikowej (związek z Ministerstwem Przemysłu i Handlu był wybiegiem wobec Mini-
sterium Oświaty, które utrudniało powstawanie polskich prywatnych placówek oświatowych). Janina
Siwikowa wykupuje placówkę na własność za kwotę kilku tysięcy rubli, od 1 września przenosi ją do
nowego i obszerniejszego lokalu przy ul. Fabrycznej 7 (obecnie Małachowskiego 5).
1912–
1913
Rada Pedagogiczna kładzie nacisk na wpajanie wychowankom zasad twórczego myślenia i takich
cech, jak obowiązkowość, systematyczność, punktualność, rzetelność.
1913 Z cyklem wykładów w szkole kilkakrotnie gościł wybitny historyk literatury z Uniwersytetu Jagiel-
lońskiego prof. Ignacy Chrzanowski.1
1913 W grudniu Ewa Tauzowska zorganizowała w Sosnowcu drugi skautowy zastęp żeński składający się
z dwunastu skautek z Gimnazjum pani Siwikowej. Ich zastępową została Cecylia Sauterówna. Zbiórki
odbywają się w jej mieszkaniu na Ostrej Górce. Męski i żeński ruch skautowy inicjowany jest przez
Tajną Organizację Niepodległościową „Zarzewie‖.2
1 Wspomnienie H. Renner–Millerowej, w: Księga pamiątkowa wydana z okazji 80–lecia II Liceum Ogólnokształcą-
cego im. E. Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 171. 2 Inf. za St. Dąbrowiak, Początki żeńskiego skautingu w Zagłębiu, „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 r. nr 32.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
17
1914 W gimnazjum pani Siwikowej dwadzieścia dziewcząt tworzy kolejny zastęp skautek; wśród nich jest
Zofia Stachlewska, w mieszkaniu której na Sielcu odbywają się zbiórki. Skautki realizują program
Baden–Powella oraz przygotowują się do walki o niepodległość i udzielania pomocy ludności cywil-
nej.3
1914 Powstaje pierwszy projekt utworzenia konsorcjum na rzecz budowy gmachu szkoły (inicjatywa jednej
z matek – p. Mrokowskiej), który upadł z powodu wybuchu wojny.
1915 Powstaje Samopomoc uczennic (pod osobistą opieką J. Siwikowej), a w latach następnych: drużyna
harcerska, Sekcja Oszczędnościowa i Pomocy Potrzebującym, Koła: LOPP i Przysposobienie Kobiet
do Obrony Kraju. Z organizacji tych wyłoni się w 1930 roku pierwszy Samorząd Szkolny (z podzia-
łem na gminy klasowe).
1916 22 IX – cytujemy – „Rada Pedagogiczna wypowiada się za połączeniem 2 istniejących organizacji
skautowych, o ile zaś do dnia 1 XI połączenie to nie nastąpi, szkoła wznawia swój dawny skauting i
przyłącza go do Z.H.P., jako organizacji odpowiadającej potrzebom młodzieży związanej z domem i
szkołą, co zaś do POS, może być nie uznaną po przeprowadzeniu odpowiednich reform‖ (z protokołu
Rady Pedagogicznej). W listopadzie nastąpiło połączenie trzech organizacji skautowych ZHP, POS,
ZSP w jedną organizację młodzieżową ZHP w gmachu późniejszego Domu Kultury „Metalowiec‖.
Drużynę harcerską prowadzi absolwentka szkoły Jadwiga Strzałkowa.
1916 Utworzono Komitet Porozumiewawczy złożony z nauczycieli i rodziców (prototyp dzisiejszej Rady
Szkoły, lecz bez uczniów).
1917 „Zamknięcie‖ na terenie szkoły sprawia, że ruch
harcerski traci w oczach gimnazjalistek na atrakcyjno-
ści, szeregi topnieją. Rada Pedagogiczna zawiesza
drużynę i postanawia prowadzić zastęp szarż – bez
prawa należenia do innych drużyn pozaszkolnych
(powód oficjalny: troska o postępy w nauce, ale
wspomnienia nie kłamią: w mieście pojawiają się
przystojni, młodzi legioniści, dziewczęta są spragnione
samodzielności).
NA ZDJĘCIU: GRONO PEDAGOGICZNE – 1917 R.
1917–
1918
W szkole zaczyna działać P.O.T. oraz KKMP (Konspiracyjne Koło Młodzieży Polskiej). Dziewczęta
śpiewają piosenki strzeleckie, uczą się – wraz z chłopcami – regulaminu żołnierza piechoty, zasad
strzelania z karabinu, sygnalizacji Morse‘em, strzelania z rewolweru. Odbywają musztrę w opuszczo-
nym folwarku na Syberce. Organizacja przestaje istnieć, gdy jej twórcy przejdą do POW.
1917
–1918
Szkoła po jej uspołecznieniu (decyzja
przełożonej uzgodniona z Radą Pedago-
giczną w dn. 17 I 1917 r.) staje się 8–
klasowym Gimnazjum Filologicznym
Żeńskim Koła Polskiej Macierzy Szkol-
nej. Zacieśniają się kontakty z rodzicami.
Koło PMSZ,
w którym działają rodzice, przez trzy lata
utrzymuje szkołę.
3 Ibid.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
18
1918 Drużyna harcerska działająca w szkole
obiera po legalizacji imię Emilii Plater.
1919 Z inicjatywy Józefy Siwikowej Rada Pedagogiczna postanawia, że szkoła przyjmuje profil humani-
styczny i dostosuje się do nowych wymagań programowych Ministerstwa.
1919 Przeprowadzono ankietę na temat obciążeń uczennic pracami domowymi. Wprowadzono dzienniczki
dla lektury nadobowiązkowej. Lekturę do j. polskiego i in. przedmiotów podaje się na okres wakacyj-
ny. Wytyczono się plan wycieczek na cały rok – obejmuje on wycieczki naukowe, krajoznawcze i do
zakładów przemysłowych. Wykłady na lekcjach języków obcych prowadzone będą w języku obcym –
eliminuje się metody pamięciowe, nacisk położony zostaje na mówienie.
1919 Tak jak w okresie zaborów, kontakty szkoły z rodzicami utrzymywane są głównie przez tzw. niedziele
wywiadowcze organizowane dla poszczególnych oddziałów (czyli późniejsze wywiadówki, a dzisiej-
sze zebrania z rodzicami). Wcześniej (1908–1916) na ogólne zebrania rodziców nie zezwalały władze
carskie. Obecnie decydowała pewnego rodzaju niechęć przełożonej do tego typu współpracy. W 1919
r. Rada Pedagogiczna nie zezwala zbyt pobłażliwym rodzicom na usprawiedliwianie nieprzygotowa-
nia córek do lekcji – o usprawiedliwieniu decyduje nauczyciel wykładający dany przedmiot.
1919 W październiku powstaje projekt połączenia poszczególnych kół Samopomocy w szkołach Zagłębia.
Rada Pedagogiczna Gimnazjum nie wyraża zgody na przynależność szkolnej Samopomocy do zrze-
szenia, tłumacząc to troską o postępy dziewcząt w nauce i dowodząc, że wszelka samodzielność i
inicjatywność jest pożądana, ale na terenie szkoły.
1920 Izba Harcerska ma pomieszczenie na plebani, drużyna utrzymuje ścisły kontakt ze szkołą.4
1921 Opracowany zostaje statut koła PMSZ. Do 1932 r. prezesem będzie ks. Fr. Plenkiewicz, potem inż.
Sosnowski. Koło praktycznie wyposaża szkołę przez szereg lat we wszystkie pomoce naukowe, bez
jego inicjatywy trudno wyobrazić sobie budowę nowego gmachu.
1921 Upaństwowienie szkoły (1 sierpnia); od tego roku nosi ona oficjalną nazwę Gimnazjum Państwowe
Żeńskie im. Emilii Plater w Sosnowcu. Szkoła uzyskała – ofiarowany jej przez Towarzystwo Przemy-
słowe – plac pod nowy budynek na peryferiach Sosnowca.
1921 Na podstawie instrukcji Ministerstwa Oświaty wybrano opiekunkę harcerek ze strony szkoły. Została
nią nauczycielka p. Tomaszewska.
1927 Teatr szkolny wystawia O Jagusi i jagódkach w gmachu Staszica.
WNĘTRZE SZKOŁY – UL. MAŁACHOWSKIEGO
GRONO PEDAGOGICZNE I UCZENNICE – 1929 R.
4 Kiedy niżej podpisany podjął 1 IX 1983 r. pracę w tej szkole, harcówka mieściła się w przybudówce obok wejścia do
szatni. Kilka lat później harcerka z kl. 1 pedagogicznej podstępnie wyniosła dziennik z lekcji j. polskiego i wraz z
harcerką z innej szkoły spaliła go w tejże harcówce.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
19
1930 Z inicjatywy dyr. J. Siwikowej powstaje Koło Byłych Wychowanek. Opracowano i przyjęto statut
Koła (pracuje ono w trzech sekcjach: towarzysko–wycieczkowej, oświatowo–odczytowej i pośrednic-
twa pracy).
1930–
1931
Powstanie pierwszego Samorządu Szkolnego.
1931 Pierwszy zjazd koleżeński byłych wychowanek i założenie Koła Byłych Wychowanek (11–12 IV). Z
jego i Koła Opieki Rodzicielskiej inicjatywy powstaje Komitet Jubileuszowy obchodów 25–lecia
szkoły.
1931 Powstaje „Projekt budynku Gymnazjum im. E. Plater w Sosnowcu‖ autorstwa inż. R. wilkowskiego
(15 VII).
1931 8 XI położono kamień węgielny pod budowę nowej szkoły.
1932 Pierwsza wycieczka Plateranek nad polskie morze (25–31 IX).
ZE ZBIORÓW PANA DARIUSZA KMIOTKA
1933 Uroczyste obchody jubileuszu 25–lecia szkoły. Zjazd wychowanek (22–23 kwietnia).5
1934 Szkoła niesie pomoc ofiarom powodzi.
1934 Sodalicja Mariańska w szkole liczy 20 sodalistek, 2 kandydatki i 34 aspirantki (opiekunem jest ks.
Lugowski).
1934 Józefa Siwikowa odchodzi (ze względu na dobro szkoły) na emeryturę – pożegnanie założycielki i
wieloletniej przełożonej szkoły odbyło się18 IX). Dyrekcję obejmuje – od roku szk. 1934/1935 –
Janina Strączyńska.
1934 Szkoła używa nazwy Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater.6
1934 Od 1 października szkoła przenosi się do obecnego budynku przy ul. Parkowej 1 wystawionego
kosztem 325.665 zł w znacznej mierze z inicjatywy społecznej (połączone fundusze Koła Opieki przy
Gimnazjum oraz Koła Opieki przy Seminarium Nauczycielskim, pożyczka z Funduszu Pracy oraz
dotacja Kuratorium) i przyjmuje nazwę: Państwowe Gimnazjum im. E. Plater.7
1935 Nakładem sosnowieckiej drukarni Antoniego Mazurkiewicza ukazało się jubileuszowe wydawnictwo
Nasza Szkoła 1908–1933 (Wydawnictwo Komitetu Obchodu Jubileuszu 25–lecia Gimnazjum im. E.
Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1935).8
5 W różnych materiałach widnieją różne daty (M.W.). 6 Za: M. Soczyńska, „Nasza Szkoła‖ – artykuł w niniejszym tomie. 7 (mk), A jednak zapomniany...? W 106 rocznicę urodzin sosnowieckiego dziennikarza i społecznika [K. Ćwierka –
jednego z inicjatorów budowy gmachu], „Puls Zagłębia‖ 2001 nr 43/44 z 20 grudnia 2001 r. 8 Brak danych o redakcji.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
20
1935 I Zjazd Szkoły w Teatrze Sosnowieckim.9
1935 Na wniosek prof. Leśniaka wprowadzono odczytywanie po modlitwie 3 razy w tygodniu „myśli wy-
branych, które by w sercu uczennic rzuciły piękne hasło i idee.‖
1938 Wycieczka uczennic „Szlakiem Mic-
kiewiczowskim‖. Występy teatru szkol-
nego m.in. w Gimnazjum im. A. Mic-
kiewicza w Wilnie, w dworku w Czarn-
kowie i in. miejscach pobytu poety.
Na zdjęciu: OSTATNI ROCZNIK UCZENNIC 8-
KLASOWEGO SYSTEMU NAUCZANIA
GIMNAZJALNEGO HUMANISTYCZNEGO
GIMNAZJUM PAŃSTWOWEGO IM. EMILII
PLATER W SOSNOWCU.
W ŚRODKU W BIAŁEJ SUKNI DYREKTOR
SZKOŁY JANINA STRĄCZYŃSKA, PO LEWEJ –
WYCHOWAWCZYNI MARIA CZARNECKA,
PO PRAWEJ – IRENA GRODECKA.
1939
Do wojny przetrwała w szkole Samopomoc. Jej zasługą było m.in. udzielanie pomocy niezamożnym
koleżankom, także absolwentkom, organizowanie loterii fantowych, wieczorków artystycznych,
prowadzenie sklepiku szkolnego. W międzywojniu działały w szkole: bardzo prężna Sekcja oszczęd-
ności (m. in. zasługująca na uznanie działalność charytatywna), Sodalicja Mariańska, LOPE, Kółko
Krajoznawcze, Kółko Sportowe. Nie cieszyła się popularnością uczennic propagowana przez władze
państwowe Straż Przednia. Największe znaczenie miał i najszerszą działalność rozwijał Samorząd
Uczniowski (należały do niego wszystkie uczennice).10
1939–
1945
We wrześniu 1939 r. Dyrektor Janina Strączyńska (więziona później w Ravensbrück) wraz z grupą
nauczycieli podejmuje heroiczne próby uratowania najcenniejszych dokumentów szkolnych, pomocy
naukowych, księgozbioru. W czasie okupacji w szkole mieści się m.in. siedziba policji niemieckiej,
Hitlerjugend i straży pożarnej. Wielu nauczycieli Gimnazjum prowadzi tajne nauczanie, które w
Sosnowcu zaczyna funkcjonować już w roku 1940 (m.in. Maria Falarzówna, Halina Grodecka, Irena
Kruczyńska, Stanisława Krzakowa, Marian Łukowicz, Maria Oborska, Maria Polańska, Zofia Stech-
9 Za: I. Kozubowska, Nasza kochana szkoła (1912–1918) – artykuł w niniejszym tomie. 10 Zauważmy: „Uczniowski‖, a nie: „Szkolny‖. Zauważmy ponadto, że obejmował – jak obecny Samorząd – wszyst-
kich uczniów.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
21
machowa, Janina Strączyńska, Zofia Towłkiewicz, Paulina Wittenberg, Władysława Wyderko, Barba-
ra Zawadzka)11, wielu przebywa w obozach koncentracyjnych i więzieniach, wielu ginie zamordowa-
nych przez hitlerowców. Wśród ofiar są też uczniowie i absolwenci. Zginęli m. in.: Wanda Bie-
niewska, Maksymilian Bińkiewicz, Teresa Burdzińska, Danuta Falińska, kol. Ewa Faryaszewska,
Lilka Fortunko, Anna Gąsiewska, Wanda Gürtler, Anna Jodłowska, Zofia Kalabińska–Engelking,
Irena Klassa, Maria Krauze, Eugeniusz Senkowski, Anna Stefanowska.
1945 Rozpoczęcie – po wyzwoleniu miasta – nowego, bardzo skróconego (80 dni od marca do 15 VII)
roku szkolnego w murach szkoły przy ul. Parkowej. Dyr. J. Strączyńska – po powrocie z Ravensbrück
– przy pomocy wychowanek i dawnych nauczycieli organizuje pracę w ogołoconym doszczętnie
budynku. Komitet Rodzicielski powiela teksty, aby zastąpić brak podręczników. Już w pierwszych
dniach pracę zakłóca nagła decyzja o zorganizowaniu w gmachu szpitala wojennego. Pośpieszna (24
godziny) ewakuacja szkoły do budynku Liceum Męskiego im. B. Prusa.
1945 19 III – pierwsze po wojnie posiedzenie Rady Pedagogicznej odbywa się w mieszkaniu prywatnym
dyr. J. Strączyńskiej.
1945 Do końca pierwszego roku szkolnego biblioteka szkolna – startując praktycznie od zera – wzbogaciła
się o ok. 600 tomów (dokładnie: 548 dzieł). W tymże roku szkolnym w szkole uczy się w 22 oddzia-
łach 800 uczennic (!). 42 spośród nich przystępują do matury.
1945 W sierpniu szkoła wraca do własnego budynku. Nazwa: Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólno-
kształcące im. Emilii Plater.
1947–
1948
Działalność organizacyjną w szkole rozpoczynają – pod presją władz – ZMW, OH TUR, następnie
ZWM. Wcześniej – wg przedwojennych zasad – zaczęło działać harcerstwo i Sodalicja Mariańska.
1948 Szkoła nosi nazwę: III Państwowe Gimnazjum i Liceum im. E. Plater.12
1948 Dyrekcję szkoły obejmuje Anna Bagińska.
1949 Szkoła nazywa się: Państwowa Szkoła Ogólnokształcąca Żeńska Stopnia Licealnego im. E. Plater.13
1948–
1949
Powstaje ZMP, który początkowo nie cieszy się powodzeniem wśród uczennic, jednak w końcu roku
1949 liczy już 268 członkiń (na 556 uczennic). W styczniu 1948 r. przygotowują one akademię miej-
ską w rocznicę wyzwolenia. Zetempówki wiodą prym w zarządzie świetlicy szkolnej, zakładają
„kiosk uczciwości‖, wychodzą w „teren‖ z referatami, a „najbardziej świadome‖ uczęszczają do
Wieczorowej Szkoły Partyjnej.
1950 Brygada 50 platerańskich ZMP–ówek ochotniczo zgłasza się do udziału w akcji żniwnej. Szkoła
włącza się do walki z analfabetyzmem. ZMP inspiruje prace szkolnego koła TPPR, które nawiązuje
kontakty z młodzieżą radziecką. Nieaktywnie działa SKOW.
1950 „Dyplom dla Szkoły Ogólnokształcącej im. E. Plater w Sosnowcu za masowy udział w Biegach Na-
rodowych‖.
1952 SKOW wyróżniony przez władze na 7–lecie wyzwolenia Warszawy.
1952 Dyrekcję szkoły obejmuje Irena Ślenzak.
1953 6 VI – w dokumentacji szkolnej pojawia się nazwa: II Liceum Ogólnokształcące im. Plater w So-
snowcu.14
1952–
1955
Gruntowny remont budynku szkolnego, sal, łazienek, wyposażenia kotłowni szkolnej. Ogrodzono
plac na terenie placówki, zradiofonizowano budynek, w salach zamontowano nowoczesny sprzęt.
„Od roku szkolnego 1951/52 produkcja szkoły na wszystkich odcinkach przebiega planowo i ryt-
micznie.‖ – czytamy w jednym ze sprawozdań.
1954 „Trybuna Robotnicza‖ z 9 VI 1954 podaje, że wśród 26 nagrodzonych uczestników Ogólnokrajowej
Olimpiady Chemicznej, która zakończyła się w Stalinogrodzie, była uczennica IX klasy (najmłodsza!)
11 Kaczmarczyk M., Tajne nauczanie w Gimnazjum im. E. Plater, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 42 z 16 paździer-
nika 2001 r. [Falarz M., Wittenberg P., Wyderko J., Łukowicz M., Grodecka H., Stechmanowa Z., Makowska J.,
Gregorowski A., Czarnecka M., Grodecka I., Hartman E., Pawłowicz T., Jodłowska W., Tysski J., Zillinger W., Bom-
ski S., Frank Z., Indelak R., Kotlińska M., Kruczyńska I., Oborska M., Polańska M., Towtkiewicz Z., Zawadzka B.,
Żurek H., Zawacka E.] 12 Za: M. Soczyńska, op. cit. 13 ibid. 14 ibid.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
22
z Liceum Ogólnokształcącego w Sosnowcu Alicja Zieja [sic; chodzi o A. Ziaję; M.W.]. Laureatów
nagrodzono kuponami ubraniowymi, teczkami i kompletami książek. Zdobywca 1 m. otrzymał radio-
aparat. Jadwiga Gębicka uczestnicząca w tej Olimpiadzie zostaje pierwszą laureatką olimpiady
przedmiotowej w szkole.
1954 Uczennice naszej szkoły wyrażają dumę z faktu, że szkoła zajmuje przodujące miejsce wśród wszyst-
kich szkół sosnowieckich, meldują, że przepracowały 1540 godzin przy budowie Parku Kultury i
Wypoczynku między Sosnowcem a Szopienicami, a Zarząd Szkolny ZMP skarży się na Zarząd Miej-
ski ZNP, że mimo wielu próśb nie przysyła do szkoły instruktora.15
1954 Uroczysta akademia z okazji 10–lecia Polski Ludowej. Ufundowano sztandar ZMP. Jak czytamy w
sprawozdaniu – „(...) szkoła weszła na właściwe drogi wychowania socjalistycznego tak młodzieży,
jak rodziców.‖16
1956
Wnosimy poprawki do spisu laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych. Do elim. centr. III
Olimpiady Chemicznej zakwalifikowały się uczennice prof. H. Grodeckiej, Alicja Ziaja (ponownie,
została laureatką) i Barbara Przybylik.17
1956 Szkoła należy do przodujących placówek w zbiórce złomu dla hut.18
1956–
1957
Liceum – zgodnie z nowymi trendami pedagogicznymi – przekształca się w placówkę koedukacyjną.
1958 Jan Zieliński dedykuje „Młodzieży Liceum Plater‖ wiersz Krajobraz z ojczyzny kominów opubliko-
wany w „Wiadomościach Sosnowieckich‖ z dn. 22 III 1958 r.19
1959 18–19 kwietnia odbywa się II Zjazd absolwentek szkoły. Przybyły nań rów-
nież założycielka i długoletnia dyrektorka szkoły Józefa Siwikowa oraz jej
następczyni Janina Strączyńska. Ukazuje się wydawnictwo Po latach…. Jed-
nodniówka Zjazdu Koleżeńskiego B. Wychowanek Gimnazjum i Liceum im. E.
Plater w Sosnowcu, Sosnowiec, 18-19 kwietnia 1959 r. [brak danych o redak-
cji].
1960 21 lipca umiera w Sosnowcu Józefa Siwikowa. Zostaje pochowana na cmentarzu przy ul. Smutnej.
1960 Uroczyste otwarcie stadionu szkolnego.
1961
Komitet Rodzicielski – zamiast wręczania krępujących nauczycieli prezentów – z okazji Dnia Na-
uczyciela odnowił pokój nauczycielski i wyposażył go w nowe meble.20
1962
Szkolny zespół recytatorski przekształca się w „Teatrzyk Żaczków‖ i pod opieką polonistów mgr
Henryki Włusek oraz mgr. Jerzego Krama daje na Dzień Nauczyciela premierę składanki satyrycznej
Pod kaktusem oraz przygotowuje spektakl pt. Dialogi romantyczne.21
1962
Z inicjatywy sekcji naukowo–wychowawczej Komitetu Rodzicielskiego przeprowadzona została
ankieta wśród młodzieży szkoły; wychodząc naprzeciw życzeniom – zwiększono ilość encyklopedii i
słowników w bibliotece szkolnej, urządzono wystawy kolekcjonerskie (m. in. widokówek polskich i
zagranicznych), zorganizowano kółko szachistów i wprowadzono systematyczną naukę pływania na
basenie w Siemianowicach (uczniowie dowożeni są bezinteresownie autokarami z hut i in. zakładów
przemysłowych). Postanowiono też urządzać wycieczki rowerowe za miasto, planuje się wycieczki do
15 Głos uczennic: – Chcemy dorównać innym, „Dziennik Zachodni‖ z dn. 11 VI 1954 r. 16 Archiwum szkolne. 17 Por. „Dziennik Zachodni‖ z 23 V 1956 r. 18 „Trybuna Robotnicza‖ z 21 I 1956 r. 19 Przedruk w niniejszej Księdze. 20 „Trybuna Robotnicza‖ z dn. 17 XI 1961 r. 21 „Wiadomości Zagłębia.‖ 1962 nr 48 z dn. 30 XI.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
23
zakładów pracy oraz uruchomienie wypożyczalni sprzętu do sportów zimowych.22
KLASA „A‖ W LATACH 1960-1964.
WYCHOWAWCA MGR PROFESOR
GRODECKA
(ZE ZBIORÓW PANI
KRYSTYNY KONIECZKO)
OD LEWEJ: MGR MARIA OBORSKA, DYR. JANI DYR. IRENA ŚLENZAK , Z TYŁU - MGR ZOFIA STECHMAN
(ZDJĘCIE Z 1963 R. ZE ZBIORÓW PANI ANNY SŁOWIK-OLIVER, ABSOLWENTKI Z 1961 R.)
1963
Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka w liceum oddano do użytku dwie pracownie do zajęć
praktycznych. Pierwszą z nich wyposażono w 10 maszyn do szycia, stół do prasowania, kuchenkę,
garnki, deski kreślarskie, kombinowane stoliki, drugą – w tokarkę, szlifierkę, wiertarkę, cztery stoły
ślusarskie i szafę pełną narzędzi (pracownia męska jest koleżeńskim darem Zasadniczej Szkoły Za-
wodowej przy ul. Kilińskiego). Dziewczęta pod okiem plastyka I. Malewskiej uczą się rysunku tech-
nicznego i odręcznego, ale także m. in. szycia (proste bluzeczki, spódniczki, także bardziej wymyślne
kreacje, a ponadto… wyprawki dla niemowląt), gotowania, napraw sprzętu zmechanizowanego.23
1964
Szkolny Teatr Poezji „Żaczek‖ dał trzecią premierę – wystawiono program poetycki Trzy razy o
miłości (reż. p. Janina Chorzewska). Wystąpili: S. Puczka, W. Ślęzak, K. Gąsiorowski, Krzysztof
Materna (jako... Romeo), H. Pasternak, J. Ryłek, W. Garstka, K. Sztan, E. Lizak, J. Staroń, D. Muzyk,
A. Hajdasiński i – w roli Joasi od Judyma – Elżbieta Gorzkowska. Na fortepianie akompaniował J.
Jeziurkowski.24
1964 Prężnie i w wielu sekcjach (m. in. modelarskiej, historycznej, strzeleckiej) działa szkolne koło Ligi
Obrony Kraju, którym opiekuje się por. rez. B. Kucia. „Platerowcy‖ zdobywają drugie miejsce na
spartakiadzie kościuszkowskiej Zagłębia.25
1964
K. Materna został laureatem XI Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego (finały odbyły się w
Szczecinie).
1964–
1965
Zmiana systemu zajęć z klasowo–lekcyjnego na system zajęć w pracowniach (novum w skali woje-
wódzkiej).
22 „Rodzina i Szkoła‖ 1962 nr 11. 23 (ż), Praktyczne umiejętności przydadzą się w życiu, „Wiadomości Zagłębia‖ 1963 nr 11. 24 „Trzy razy o miłości”, „Wiadomości Zagłębia‖ z dn. 20 V 1964 r. 25 O nauczycielu pisze T. Heller, Powołanie i pasja. Nauczyciel – wychowawca – działacz, „Czata‖ z 25 IV 1964 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
24
1965–
1966
Powstają klasy z poszerzonym programem nauczania języka polskiego (mgr J. Kram),
języka rosyjskiego (mgr W. Malczewska) i historii (mgr B. Kabała). Eksperyment w nauczaniu języka
rosyjskiego obejmuje m.in. twórcze wykorzystanie magnetofonu i in. pomocy, historii – lekcje pro-
wadzone systemem seminaryjnym, nauczanie historii regionu, wiedzy o historycznym dorobku kultu-
ry i nauki polskiej, przygotowanie monografii kopalń sosnowieckich, opracowanie historii gospodar-
czej regionu, języka polskiego – m. in. nowe formy ćwiczeń, sztukę pisania recenzji, artykułów.
1966
W lutym otwarto w liceum – pierwszą zorganizowaną w szkołach sosnowieckich – wystawę pla-
styczną. Plastycy z Grupy Zagłębie wystawili sporo nowych prac, a największe zainteresowanie
wzbudziło dzieło Mariana Maliny „Kobieta z parasolką‖. Ogromnym powodzeniem cieszy się prowa-
dzone przez mgr Ewę Olesiak kółko plastyczne.
1966 Rada Ochrony Pomników i Męczeństwa i Główna Kwatera Związku Harcerstwa Polskiego nadają
tytuł i odznakę Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej Liceum Ogólnokształcącemu im. Emilii Plater
w Sosnowcu (9 V).
1967
Liceum odwiedziła absolwentka z 1917 r., znakomita plastyczka i drzeworytniczka p. Bogna Krasno-
dębska–Gardówska, ofiarując szkole dziewięć swoich prac drzeworytniczych (12 VI).
1967
Uczennica kl. X Irena Skwarek zajęła 3 m. w elim.centr. konkursu recytatorskiego Kół Przyjaciół
Związku Radzieckiego odbywających się w Koszalinie.26
1968 Oddanie do użytku nowoczesnego laboratorium języków obcych – zwracają uwagę ściany wyłożone
płytkami dźwiękochłonnymi, znakomicie wyposażone kabiny. W wybitnym stopniu pomogli rodzice:
inż. Sł. Gałęziowski wykonał w czynie społecznym projekt i dokumentację techniczną całej sali i
kabin, a inż. J. Landesberg zaprojektował część elektroniczną oraz nadzorował wykonanie robót (X).
1968
W szkole odbyła się sesja popularno–naukowa poświęcona życiu i pracy M. Skłodowskiej–Curie.
Uczennica wybitnej uczonej, absolwentka szkoły prof. A. Dorabialska wystosowała do młodzieży list
ze wspomnieniami o noblistce (III). Prof. A. Dorabialska ufundowała także jednorazową nagrodę dla
najlepszej tegorocznej absolwentki liceum, którą otrzymała M. Sokołowska.
1968
Uczeń A. Bojkowski zakwalifikował się do zawodów centralnych V Ogólnopolskiej Olimpiady Ma-
rynistycznej z cyklu „Polska leży nad Bałtykiem‖, organizowanej pod auspicjami Ligi Obrony Kraju
(V).
1968 W szkole odbyły się eliminacje miejskie I Olimpiady Języka Rosyjskiego.
1968
Obchody jubileuszu 60–lecia szkoły. W uroczystości w Domu Kultury „Metalowiec‖ wzięli udział m.
in. I sekretarz KM PZPR S. Gołębiowski i przew. Prezydium MRN K. Nowak. Wykład o tajnym
nauczaniu wygłosiła absolwentka szkoły doc. dr Alicja Glińska. Zastępca dyr. DOKP przekazał szko-
le ufundowany przez kolejarzy nowy sztandar, przed którym młodzież złożyła uroczyste ślubowanie
(12 V). W liceum przechowywany jest także przedwojenny sztandar szkoły z wizerunkiem Matki
Boskiej Częstochowskiej i napisem Ojczyzna. Nauka. Cnota.
JUBILEUSZ 60-LECIA LICEUM. AKADEMIA Z OKAZJI
WRĘCZENIA SZKOLE NOWEGO SZTANDARU
OBCHODY 60-LECIA.
Z PRAWEJ – NACZELNIK WYDZIAŁU OŚWIATY
26 Wspomnienie o Irenie publikujemy w niniejszym tomie.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
25
1968 Barbara Gałęziowska zostaje pierwszą zwyciężczynią olimpiady międzynarodowej w szkole – laure-
atką II m. w II Międzynarodowej Olimpiadzie Chemicznej (wcześniej laury zdobyła w Olimpiadzie
Chemicznej).
1969 16 IX młodzież i nauczyciele gościli wielkiego żeglarza Leonida Teligę.
1969
Szkołę odwiedził (wraz z żoną Heleną) potomek słynnego rodu Jan Plater z Kazachstanu, wielki
propagator polskości wśród ludów dalekiego kraju (23 IX).
1969–
1970
Powstają klasy o profilu biologiczno–chemicznym (mgr H. Grodecka, mgr Bogdan Rudzki), wpro-
wadzono zajęcia fakultatywne z języka polskiego (mgr J. Kram27), chemii i biologii. W latach 60. w
szkole prowadzone są międzyszkolne kółka przedmiotowe dla uzdolnionych uczniów klas ósmych.
1971 Małgorzata Balińska zostaje laureatką Olimpiady Biologicznej.
1971
Na polecenie MOiSzW w II LO im. E. Plater w Sosnowcu wprowadzono w roku szk. 1971/72 ekspe-
ryment dwukrotnej oceny uczniów systemem semestralnym – na wzór wyższej uczelni. Uczeń musi
uzyskać ocenę z każdego przedmiotu co najmniej raz w miesiącu. Co miesiąc odbywają się także
spotkania z rodzicami. Duży nacisk kładzie się na preorientację zawodową, współpracę z psycholo-
giem.
1971
Uczeń Andrzej Pawłowski zdobył tytuł wicemistrza Polski w zawodach na orientację organizowanych
przez PTTK (IX).
1972 Joanna Łabuś zostaje laureatką Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.
1972 W szkole gościła prof. Irena Wojnar (21 IV).
1973 Dyrektorem szkoły zostaje mgr Adam Kierkowski (od 20 XII 1974 r. dr nauk ped.).
1973 Spotkanie z aktorem Krzysztofem Chamcem (29 IX).
1973 Podjęcie próby pedagogicznej, której celem było nawiązanie współpracy z wyższymi uczelniami
(Wydział Farmaceutyczny Śląskiej Akademii Medycznej). Od 1977 roku eksperyment wejdzie do
codziennej praktyki szkoły. Szkoła nawiązuje też kontakty z Uniwersytetem Śląskim (Wydział Biolo-
gii i Ochrony Środowiska, Instytut Filologii Polskiej).
1973 W liceum powstaje nowy zespół wokalno–instrumentalny „Apiacere‖ składający się z grupy wokalnej
uczennic z Plater i sekcji smyczkowej uczniów, absolwentów i pedagogów Państwowej Szkoły Mu-
zycznej.
1974 „Dziękuję za miłe spotkanie w szkole, do której o mało nie uczęszczałem jako uczeń.‖ – wpisał do
Księgi pamiątkowej Jan Englert (25 I).
1974 W szkole zorganizowano liczący 23 uczniów eksperymentalny oddział o profilu biologiczno–
chemicznym dla wybitnie uzdolnionej młodzieży.
1974 Gościem młodzieży 22 II był muzyk Jerzy Grunwald.
1974 13 V – spotkanie z prof. Mikołajem Kozakiewiczem.
1974 11 VI – z młodzieżą spotyka się pisarz–podróżnik Czesław Centkiewicz.
1975 Szkołę odwiedza delegacja Sejmowej Komisji Oświaty (15 II).
1975 Pełen uznania dla kompetencji teatrologicznej młodzieży jest reżyser i krytyk teatralny Jan Paweł
Gawlik (spotkanie 28 IV).
1975 Wraz z zespołem Teatru Ochota w szkole gościł Jan Machulski (12 V). Trupa wystawiła sztukę St.
Żeromskiego Uciekła mi przepióreczka.
1975 O młodzieży amerykańskiej, niemieckiej i szwedzkiej rozmawiał z młodzieżą platerańską wybitny
reporter Krzysztof Kąkolewski (26 V).
1975 Kwatera Główna ZHP wręcza szkole Akt nadania tytułu Drużyny Sztandarowej 5 Drużynie Harcer-
skiej Służby Polsce Socjalistycznej przy II LO w Sosnowcu (15 VII).
1975
Wyrazy podziękowania i wdzięczności za długie lata pracy otrzymuje od Dyrekcji, Rady Pedagogicz-
nej, Komitetu Rodzicielskiego i młodzieży woźny Jan Kłek odchodzący na emeryturę. Pracował w
27 Kabała B., Jerzy Kram – nauczyciel idealny, Sosnowiczanin stulecia, „Kurier Miejski‖ 2000 nr 18 z 31 październi-
ka 2000 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
26
szkole od lat 30., także w czasie okupacji.28
1975 Spotkanie z aktorką Teatru Śląskiego w Katowicach, kpt. rez. I Dyw. im. T. Kościuszki Sabiną
Chromińską (11 XI).
1976 W styczniu gościł w szkole pisarz Wojciech Żukrowski.
1976
Kontynuowany jest „eksperyment biologiczny‖, prowadzony od trzech lat dzięki porozumieniu z
Wydziałem Farmacji AM i Wydziałem Biologii i Ochrony Środowiska UŚl. W szkole funkcjonują w
każdym roczniku po dwie klasy o profilu biol.–chem., przy czym jedna, tzw. uniwersytecka, jest
mniejsza liczebnie, ma program powiększony o kilka godzin i wykładają w niej pracownicy naukowi
obu Wydziałów. Profil biologiczno–chemiczny jest wiodącym profilem w szkole. Wysoki poziom
prezentuje także profil matematyczno–fizyczny.
1976
Po kilku latach przerwy liceum ma znowu zakład opiekuńczy. Zostaje nim kopalnia „Czerwone Za-
głębie‖. Społeczność szkolna wiąże z tym faktem spore nadzieje.
1976
Wśród organizacji młodzieżowych w szkole przoduje ZHP, prężnie działają szkolne koła PCK,
TPPR, LOP, popularnością cieszy się SKS. Pochwały prasy dotyczą także Samorządu Szkolnego.
1976 W „Trybunie Robotniczej‖ z czerwca czytamy: „Psioczono swego czasu na mundurowanie młodzieży
– warto zajrzeć do Plater, by przekonać się, jak ładnie wyglądają dziewczęta w bluzkach w groszki i
chłopcy w granatowych wdziankach z bistoru.‖ (cytujemy zachwycającego się red. W. Kocińskiego).
1977 W szkole gości krytyk literacki i pisarz Michał Sprusiński (2 II).
1977 27 IV z okazji 1 Maja – Międzynarodowego Święta Pracy odbyło się spotkanie z ludźmi dobrej robo-
ty kopalni „Czerwone Zagłębie.‖
1977 W akademii szkolnej dla uczczenia Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej wzięli udział
goście – przew. d.s. ruchu robotniczego tow. Eugeniusz Urgacz i działacz ruchu robotniczego tow.
Feliks Szopa (7 XI).
1978
W liceum działa zespół dramatyczny prowadzony od lutego 1977 r. przez aktorkę Teatru Zagłębia
Martę Kotowską. W czerwcu ub. roku grupa dała premierę Ślubów panieńskich Fredry. Sukcesem
okazał się spektakl Non omnis moriar na podstawie tekstów poety zagłębiowskiego W. Nowiny–
Stacherskiego. W przygotowaniu Gwałtu, co się dzieje Fredry i Oresteja Ajschylosa.29
1978 Chór żeński i zespół instrumentalno–wokalny Liceum im. E. Plater pod kierownictwem St. Palucha
zajął 1 m. w XXV Miejskim Przeglądzie Szkolnych Zespołów Artystycznych w Sosnowcu (III).
1978 Młodzież szkoły w liście skierowanym do Ambasady Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej
protestuje „przeciwko próbom naruszania pokoju i poczucia bezpieczeństwa w świecie.‖ (11 IV)
1978 25 kwietnia w auli Liceum odbyła się uroczystość wręczenia dowodów osobistych uczniom sosno-
wieckich szkół. Na obywatelki i obywateli pasowano 12 uczniów z Plater.
1978 W kwietniu z młodzieżą spotkał się aktor Jan Nowicki. 18 XII – Igor Śmiałowski (aktorzy warszaw-
scy wystawili w auli Trismusa wg St. Grochowiaka).
1979 W szkole goszczą założyciele i aktorzy Teatru Adekwatnego z Warszawy Magda Teresa Wójcik i
Henryk Boukołowski (5 IV).
1979 Uroczystości jubileuszu 70–lecia szkoły. Z tej okazji i w uznaniu wieloletnich osiągnięć dydaktycz-
no–wychowawczych szkoła zostaje odznaczona Medalem Komisji Edukacji Narodowej. W uroczy-
stości uczestniczył wiceminister oświaty i wychowania gen. dyw. Z. Huszcza (5 V). Medale KEN
otrzymało także 11 naukowców współpracujących ze szkołą oraz 11 nauczycieli. W 1978 roku odsło-
nięto w hallu szkoły płaskorzeźbę Emilii Plater dłuta M. Kicińskiego i tablicę pamiątkową tegoż
artysty z napisem: W roku 70–lecia istnienia szkoły dla upamiętnienia jej patriotycznych tradycji.
28 Wywiad z J. Kłekiem w „Trybunie Robotniczej‖ z 1973 r. (odbitka w archiwum szkolnym, brak inf. o dacie). 29 (jal), Uczniowski teatr w Liceum im. E. Plater, „Dziennik Zachodni‖ z 2 I 1978 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
27
UROCZYSTOŚCI 70-LECIA LICEUM. PRZEMAWIA DYR.
ADAM KIERKOWSKI
ODZNACZENIE ODBIERA MGR HANNA KORUSIEWICZ
„PIĘKNE DZIEWCZYNY, ILE BY MOŻNA O WAS NAPISAĆ,
GDYBY TAK CZŁOWIEK POTRAFIŁ, GDYBY TAK CUDEM NORWIDA
PIÓRO GĘSIE JAK RYLEC, PAPIER JAK PŁYTA Z MIEDZI!
O, DZIEWCZYNY, DZIEWCZYNY, ILEŻ W WAS SŁOŃCA SIEDZI…‖30
UROCZYSTOŚCI JUBILEUSZOWE 70-LECIA LICEUM.
GEN. Z. HUSZCZA
1979
Na zabawę noworoczną młodzież zaprosiła do auli wychowanków Domu Dziecka. Specjalnie dla
małych gości kl. III d zaprezentowała przedstawienie Kopciuszka wg J. Brzechwy. Funkcję opiekunki
Samorządu Szkolnego pełni nauczycielka geografii mgr Wanda Hazler.31
1979 Liceum jest organizatorem V grupy problemowej „Seminarium Wychowania 79‖ (temat: „Upo-
wszechnianie książki i czytelnictwa‖).
1979 Cezary Żurada zostaje laureatem Olimpiady Języka Francuskiego. Jakub Wąs – laureatem Olimpiady
Chemicznej.
1979
W rejonowych eliminacjach Olimpiady Wiedzy o Partii i Socjalistycznej Ojczyźnie po dogrywce
zwyciężyła drużyna z Plater i ona będzie reprezentować Sosnowiec na konkursie wojewódzkim (12
30 Fragment wiersza K. I. Gałczyńskiego autor kalendarium dedykuje dawnym, obecnym i przyszłym platerańskim
Dziewczynom. 31 (hw), Najmilsi goście. Z życzliwością nie tylko od święta, „Wiadomości Zagłębia‖, styczeń 1979.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
28
XI).32
1980
Mgr M. Polańska, nauczycielka języków obcych, została laureatką Nagrody Wojewódzkiej 35–lecia
PRL.
1981 W „Wiadomościach Zagłębia‖ z 10 IV ukazuje się bardzo obszerny artykuł wspomnieniowy nauczy-
cielki Haliny Grodeckiej Egzamin z patriotyzmu. Ze wspomnień nauczycielki dotyczący tajnego na-
uczania i humanistycznych postaw nauczycieli w LO im. E. Plater w Sosnowcu w okresie wojny i
okupacji.
1981 Spotkanie z poezją Czesława Miłosza w wykonaniu goszczącego w Liceum Krzysztofa Kolbergera
(10 XI).
1982 Piotr Sonecki zostaje laureatem Olimpiady Biologicznej.
1982 W szkole gości aktor Jerzy Bińczycki (27 IX).
1983 Ze społecznością szkoły spotkał się aktor Jerzy Stuhr (6 VI).
1983 Uroczyste obchody jubileuszu 75–lecia szkoły.
1983 Małgorzata Słabosz została laureatką Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.
1983 „Niezwykłe spotkanie!‖ – tak podsumowała pobyt w szkole, dziękując za „skupioną uwagę i
uśmiech‖, aktorka Anna Seniuk (3 X).
1983 I znów spotkanie z aktorem – tym razem St. Brejdygandem (4 X).
1984 Anna Bazylewicz zostaje laureatką Olimpiady Języka Łacińskiego.
PRZEŁĘCZ LIPOWSKA 30 IV 1984 R.
PO PRAWEJ: RAJD ŚWIĘTOKRZYSKI 28 IV – 1 V 1985 R.
1984 29 IV–1 V – odbył się tradycyjny szkolny rajd pierwszomajowy. Tym razem młodzież pod opieką
prof. prof. B. Żak, B. Korbana, B. Raszewskiego i M. Walińskiego wędrowała szlakami beskidzkimi.
1984 Spotkanie z Anną Nehrebecką (25 VI).
1985 Marek Deja otrzymał tytuł laureata Olimpiady Biologicznej.
1985 28 IV – 1 V– odbył się rajd świętokrzyski. Opiekunowie ci sami, co przed rokiem.
1985 W szkole gości prof. Jerzy Nowak z Instytutu Filologii Polskiej UŚl (22 X).
1986 Światło dzienne ujrzał pierwszy numer „Antidotum‖ – czasopisma Samorządu Szkolnego (opiekunem
zespołu redakcyjnego została nauczycielka matematyki mgr Liliana Tymińska, która pełni także funk-
cję opiekuna Samorządu Szkolnego).
1986 Do szkoły zawitał członek KC PZPR tow. Z. Świątek. Jak deklaruje w Księdze pamiątkowej: „Spo-
tkanie powyższe będzie dla mnie potwierdzeniem potrzeby kontaktów przedstawicieli władz partyj-
nych i państwowych różnych szczebli dla gruntownego poznania odczuć młodzieży jak również
przybliżenia Im kierunków działania PZPR.‖ (1 X; pisownia oryginalna; M.W.).
1986 W auli jesiennie muzykuje Józef Skrzek (4 X).
1986 Spotkanie z Januszem Koniuszem, pisarzem wywodzącym się z Zagłębia (24 X).
1987 3 III zawitał do szkoły absolwent Krzysztof Materna. Towarzyszył mu Wojciech Mann. Artyści przy-
32 (jz), Olimpiada Wiedzy o Partii i Socjalistycznej Ojczyźnie w jej 35–lecie, „Wiadomości Zagłębia‖, listopad 1979.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
29
jechali małym fiatem.
1987 Spotkanie autorskie pisarza Jerzego Przeździeckiego w auli. Matka pisarza ukończyła naszą szkołę.
1987 1–15 VII – grupa młodzieży z Plater przebywała na obozie językowo–kulturoznawczym w Jabłoni k.
Pisza pod opieką wykładowców ze szkoły.
1987 Dyrektorem szkoły zostaje mgr Maria Bomska. Wcześniej Rada Pedagogiczna odrzuciła kandydaturę
narzuconą przez władze partyjne miasta.
1988 Tomasz Sapota został laureatem Olimpiady Języka Łacińskiego i pierwszym w szkole uczestnikiem
Konkursu Cycerońskiego w Arpino (Włochy), a także laureatem Olimpiady Literatury i Języka Pol-
skiego. Tytuł laureata tej Olimpiady zdobył także Jarosław Michalak, natomiast Paweł Sambora –
laureata Olimpiady Języka Niemieckiego.33
1988 Akt nadania medalu im. Witolda Wyspiańskiego Liceum im. Emilii Plater przez Stronnictwo Demo-
kratyczne w 50 rocznicę utworzenia Klubu Demokratycznego Zagłębia Dąbrowskiego.
1988 22 X II LO im. E. Plater w Sosnowcu otrzymuje Złotą Odznakę Zasłużonemu w Rozwoju Wojewódz-
twa Katowickiego.
1988–
1989
Obchody jubileuszu 80–lecia szkoły. Powstaje Księga Pamiątkowa wydana
z okazji 80–lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnow-
cu. Zespół redakcyjny: E. Gorzkowska, A. Kierkowski, J. Kram, E. Moraw-
ska, I. Ślenzak, M. Waliński. Sosnowiec 1988.
1989 Roman Sosnowski – uczeń kl. 4 klasycznej – jako pierwszy Polak został zwycięzcą Konkursu Cy-
cerońskiego w Arpino we Włoszech, a ponadto laureatem I m. Olimpiady Literatury i Języka Polskie-
go.
1990–
1991
Powstaje pierwsza klasa autorska o profilu klasycznym (autorzy: mgr Anna Jędrosz, mgr Michał
Waliński i mgr Bogusława Żak).34
1990–
1991
Utworzona zostaje pierwsza klasa autorska o profilu biologiczno–chemicznym (autorka – mgr Wanda
Kruszyńska).
1991 Rozpoczyna działalność nowy organ – Rada Szkoły.
1991–
1992
W szkole odbywają się pierwsze Prezentacje artystyczne młodzieży, którym towarzyszy galeria ma-
larstwa i grafiki. Inicjatorką imprezy jest mgr Wanda Kruszyńska.
1992 Dyrektorem Szkoły zostaje mgr Mirosława Soczyńska (dotychczas – wicedyrektor).
1992 Restytucja pierwszego sztandaru szkoły.35
1992 Anna Misiak, uczennica kl. 2 klasycznej autorskiej, laureatka IV Olimpiady Filozoficznej, zostaje
pierwszą w naszej szkole laureatką nagrody Rady Miasta Sosnowca dla zwycięzców olimpiad przed-
miotowych.
1993 Kl. 3e klasyczna autorska z prof. M. Walińskim proponują kanon lektur.36
1993 Gruntowny remont szkoły. Naprawa szkód górniczych, zmiana elewacji.
1993 W szkole z inicjatywy i wg pomysłu polonisty i folklorysty Michała Walińskiego odbył się pierwszy
Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki współorganizowany przez Samorząd Uczniowski i klasy
klasyczne autorskie. Komisji konkursowej przewodziła prof. dr Anna Opacka z Uniwersytetu Ślą-
skiego. Laur Plateranki i I nagrodę zdobył Piotr Szczeszek z kl. 4a ogólnej z II LO im. E. Plater w
Sosnowcu za wiersz Słowa (2 IV). Imprezę prowadzili mgr E. Gorzkowska i mgr M. Auguściak.
33 Tkacz-Magner E., Olimpijczycy z Plater, „Wiadomości Zagłębia‖ 1988 nr 24 z14 czerwca 1988 (wypowiedzi: P.
Sambory, J. Michalaka, R. Sosnowskiego, B. Kopeć). 34 Rj, Bez sztywnych programów, „Trybuna Śląska‖ 1993 nr 271 z 25 listopada 1993 r. 35 Za: M. Soczyńska, op. cit. 36 Waliński M. i kl. 3e klas., Kanon literatury polskiej XX wieku, „Polityka‖ 1993 nr 24 z 12 czerwca 1993 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
30
Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych
przez komisję konkursową (oprac. i red. M. Waliński, ilustr. M. Eder).37
1993 Katarzyna Wywiał z kl. 4a ogólnej została laureatką Nagrody Rady Miasta Sosnowca dla zwycięzców
olimpiad przedmiotowych (jako laureatka Olimpiady Literatury i Języka Polskiego i finalistka Olim-
piady Języka Angielskiego). Monika Bień z kl. 3e klasycznej autorskiej – laureatką V Olimpiady
Filozoficznej.
1993 Szkoła zajęła I miejsce w I Gimnazjadzie Liceów Sosnowieckich zorganizowanej przez IV LO im. S.
Staszica.
1993 Podpisana została umowa o współpracy
z Wydziałem Techniki Uniwersytetu Śląskiego.
1993 Marzena Popielarska – absolwentka kl. biologicznej – zostaje pierwszą stypendystką
p. Haliny Grodeckiej, byłej nauczycielki szkoły.
1993 Aktem notarialnym z dnia 23.10.1993 r. w Państwowym Biurze Notarialnym w Dąbrowie Górniczej
Oddział w Sosnowcu ustanowiono Fundację "Plateranie", która działa na podstawie ustawy z dnia 6
kwietnia 1984 roku o fundacjach (Dz. U. 1984 r. Nr 21, poz. 97 z późn. zm.) oraz statutu.
1993–
1994
Obchody 85–lecia szkoły. III Zjazd absolwentów i sesja poświęcona tradycji
szkoły. Ukazała się Księga Pamiątkowa wydana z okazji 85–lecia II Liceum
Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu (Zespół redakcyjny: E.
Lizak, M. Soczyńska, M. Waliński, B. Żak. Sosnowiec 1994).38
1993–
1994
Powstaje pierwsza klasa autorska o profilu matematyczno–informatycznym (autorzy: mgr Maria
Bańska, mgr Elżbieta Lizak i mgr Lidia Musiał).
1994 Z młodzieżą i gronem pedagogicznym spotkał się rokujący nadzieje na przyszłość aktor Cezary Pazu-
ra (9 III).
1994 W szkole z inicjatywy nauczycielki języka rosyjskiego wicedyrektor mgr Elżbiety Lizak odbył się I
Turniej Językowy dla młodzieży szkół średnich w Sosnowcu.
1994 II Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki. „Laur Plateranki‖ i I nagrodę zdobyła Anna Wijas z II
LO im. S. Żeromskiego w Dąbrowie Górniczej za wiersz Sen poety wariata śniony nieprzytomnie (8
IV). Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróż-
nionych przez komisję konkursową (oprac. M. Waliński i M. Eder, ilustr. K. Borcz).39
37 Żak T., Poetyckie laury, „Kurier Miejski‖ 1993 nr 4 z1 kwietnia 1993 r. 38 JG, Klasztor nad Przemszą, „Gazeta Wyborcza w Sosnowcu‖ 1993 nr 6 z 23 listopada 1993 r.; Wit, Jubileusz
"Plater", „Dziennik Zachodni‖ 1994 nr 81 z 26 kwietnia 1994 r.; (tal), 85 lat minęło... Liceum im. E. Plater, „Wia-
domości Zagłębia‖ 1994 nr 17 z 26 kwietnia 1994 r. 39 (KP), Rozdano laury. Uczniowie piszą wiersze, „Wieczór‖ 1994 nr 82 z 27 kwietnia 1994 r.; b.a., Nagrody dla
młodych twórców, „Kurier Miejski‖1994 nr 8 z 1 maja 1994 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
31
1994 W kwietniu z okazji 85-lecia szkoły wydanie specjalne „Antidotum‖ ukazuje się (jednorazowo) w
postaci dodatku do „Kuriera miejskiego‖. W numerze m.in. wypowiedź dyr. M. Soczyńskiej Zamiast
okolicznościowego wstępniaka…Co każdy uczeń z „Plater” wiedzieć powinien.40
1994 Maciej Eder z kl. 4e klasycznej autorskiej został laureatem Nagrody Rady Miasta Sosnowca dla zwy-
cięzców olimpiad przedmiotowych (laureat Olimpiady Literatury i Języka Polskiego), Agnieszka
Latos z kl. 4e klasycznej autorskiej – laureatką Olimpiady Języka Łacińskiego, Dorota Klich z kl. 4e
klasycznej autorskiej – laureatką Olimpiady Historycznej.41
1994 Katarzyna Wywiał – absolwentka klasy 4a ogólnej – otrzymuje stypendium p. Haliny Grodeckiej.
1994 W sierpniu grupa Plateran wypłynęła jachtem wraz z prof. A. Jędrosz na Islandię.42
1994 Ukazał się pierwszy (i ostatni) numer gazety „Mirror‖ – była to samodzielna inicjatywa grupy
uczniów.
1994 11 grudnia zmarła pisarka Maria Klimas-Błahutowa – absolwentka naszej szkoły (ur. w Koziegło-
wach 8 IV 1904 r.).43
1995 Uczniowie z kl. 1e. przygotowują w czasie ferii zimowych przedstawienie na podstawie bajek Brze-
chwy.44
1994 Po 20 latach w szkole ponownie gościł Jan Englert (20 X).
1995 Ankieta na temat zmian ustrojowych w Polsce skierowana do uczniów Plater.45
1995 Odbywa się II Turniej Językowy Szkół Średnich w Sosnowcu organizowany przez szkołę.
1995 III Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki. „Laur Plateranki‖ i I nagrodę zdobył Krzysztof Siw-
czyk z V LO im. A. Struga w Gliwicach za wiersz Dla (IV). Nakładem Wydawnictwa II LO im.
Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych przez komisję konkursową (oprac.
E. Marzec, M. Waliński i M. Eder, ilustr. K. Borcz).46
1995 W szkole gościł Stanisław Barańczak wraz z żona Anną. W dyskusji poświęconej literaturze i poezji
dominowali uczniowie klas klasycznych autorskich (7 VI). 47
1995 Liceum jest organizatorem II Gimnazjady Liceów Sosnowieckich i zajmuje w niej I miejsce.
1995 Agnieszka Latos i Dorota Klich, absolwentki klasy klasycznej autorskiej, otrzymały stypendia Mini-
stra Edukacji Narodowej. Agnieszka Latos została laureatką Nagrody Rady Miasta Sosnowca dla
zwycięzców olimpiad przedmiotowych (laureatka Olimpiady Literatury i Języka Polskiego i Olimpia-
dy Języka Łacińskiego). Obie uczennice uczestniczyły w międzynarodowym Konkursie Cycerońskim
w Arpino we Włoszech.48
1995 Ukazuje się pierwszy numer „Sinusoidy‖ – jest to inicjatywa grupy uczniów (II).
1995–
1996
Powstaje nowa formuła klas autorskich klasycznych (autorzy mgr A. Jędrosz, mgr B. Żak i mgr M.
Waliński). Szkoła jako jedna z 12 szkół z województwa przystępuje do eksperymentu „Matura 2000‖
i przeprowadza matury próbne z języka polskiego, matematyki i biologii według nowych zasad.
1995–
1996
Komitet Okręgowy Olimpiady Literatury i Języka Polskiego w Katowicach przeprowadził w naszej
szkole eliminacje pisemne okręgowe II stopnia. W liceum gościli olimpijczycy–poloniści z całego
województwa.
1996 Samorząd Uczniowski organizuje miejski finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
1996 III Turniej Językowy Szkół Średnich w Sosnowcu organizowany przez nauczycieli języków obcych z
naszej szkoły.
40 Wawszczyk W., Żychowicz A., Czerwińska K., Kokoszka M., „Antidotum‖ nr 3/94, Wydanie specjalne, w: „Kurier
Miejski‖ 1994 nr 7 z 15 kwietnia 1994 r. 41 (jew), Droga na Olimp, „Dziennik Zachodni‖ 1994 nr 125 z 29 czerwca 1994 r. 42 Szczepanik J., Kurs na Islandię, „Gazeta Wyborcza w Sosnowcu‖ 1993 nr 1(245) z 19 października 1993 r. 43 Falkin I., Jej drzewo życia, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 44 z 2 listopada 1999 r. 44 (aga), Pacyfiści jadą na ferie, „Trybuna Śląska‖ 1995 nr 24 z 28 stycznia 1995 r. 45 (jew), Czwórka z minusem, „Dziennik Zachodni‖1995 nr 26 z 6 lutego 1995 r. 46 (aga), Laur Plateranki, „Trybuna Śląska‖ 1995 nr 30 z 4 lutego 1995 r.; (tg), Laur "Dla" Czeremchy, „Trybuna
Śląska‖ 1995 nr 87 z 12 kwietnia 1995 r. 47 Cipińska Lubina D., Spotkania z Barańczakiem, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1995 z 3 czerwca 1995 48 (jew), „Plateranki" na Olimpie, „Dziennik Zachodni‖ 1995 nr 127 z 4 lipca 1995 r.; (jew), "Mam szczęście do
zdolnych. "Nauczyciel olimpijczyków, „Dziennik Zachodni‖ 1996 nr 52 z 13 marca 1996 r. [M. Waliński]
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
32
1996 IV Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki. „Laur Plateranki‖ i I nagrodę zdobył Kamil Reńda z
IV LO im. K. Baczyńskiego w Olkuszu za wiersz Toulouse–Lautrec (12 IV). Nakładem Wydawnic-
twa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazuje się tomik wierszy wyróżnionych przez komisję
konkursową (oprac. M. Waliński i Ł. Wolny, projekt okładki K. Borcz, ilustr. – G. Gała).49
1996 Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał
się obszerny Informator – II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii
Plater w Sosnowcu. Rok szkolny 1996/1997 (oprac. i red.
M. Waliński).50
1996 Szkoła zajęła VII miejsce w III Gimnazjadzie Liceów Sosnowieckich zorganizowanej tym razem
przez III LO im. Bolesława Prusa.
1996 Katarzyna Walotek z kl. 4e klasycznej autorskiej została laureatką Nagrody Rady Miasta Sosnowca
dla zwycięzców olimpiad przedmiotowych (laureatka Olimpiady Literatury i Języka Polskiego).51
1996 Rada Pedagogiczna przyjmuje dokumenty programowe Misja Szkoły i Model Absolwenta.
1996 Ukazał się pierwszy numer „Gazety Obiecanej‖ – czasopisma Samorządu Uczniowskiego (opiekuno-
wie – mgr Piotr Bajer i mgr Krzysztof Kacuga).
1996 Kończy się modernizacja instalacji gazowej w szkole (rozpoczęta w 1995 r.).
1996–
1997
W szkole odbywają się po raz drugi eliminacje okręgowe II st. OLiJP.
1996–
1997
Po dłuższej przerwie wznowił działalność sklepik szkolny.
1997 Samorząd Uczniowski po raz drugi organizuje miejski finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
1997 W auli recital daje zaproszony przez Samorząd Szkolny Jacek Kaczmarski (4 I, wpis do Księgi).
1997 W szkole odbył się I Konkurs Chemiczny dla uczniów klas 1. i 2. szkół średnich z Sosnowca.
1997 IV Turniej Językowy Szkół Średnich w Sosnowcu.
1997 Finał V jubileuszowego Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki (11 IV). I
nagrodę i „Laur Plateranki‖ otrzymał Mateusz Antoniuk z Katolickiego LO Ojców Pijarów w Krako-
wie za wiersz Epitafium dla Josifa Brodskiego (11 IV). Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii
Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych przez komisję konkursową (oprac. M.
Waliński i Ł. Wolny, projekt okładki M. Dziubak i Ł. Wolny, ilustr. G. Gała).52
1997 Szkoła zajęła IV miejsce w IV Gimnazjadzie Liceów Sosnowieckich zorganizowanej przez III LO im.
Bolesława Prusa.
49 (jew), Uczniowskie wiersze, „Dziennik Zachodni‖ 1997 nr 19 z 8 stycznia 1997 r.; (jew), Poetycki laur "Plateran-
ki", „Dziennik Zachodni‖ 1996 nr 77 z 18 kwietnia 1996 r.; (rec), Poetą się bywa, „Trybuna Śląska‖ 1996 nr 92 z 18
kwietnia 1996 r.; (mal), Przyznano Laur Plateranki, „Kurier Miejski‖ 1996 nr 16 z 19 kwietnia 1996 r. 50 Waksmański J., Szkoła olimpijczyków, „Dziennik Zachodni‖1997 nr 44 z 20 lutego 1997 r.; (MR), Skarbnica
wiedzy, „Trybuna Śląska z 13 marca 1997 r. 51 Talenty '96, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1996 z 18 czerwca 1996 r. [K.Walotek, A. Charczyńska,
S.Raczyńska]; Witkowski K., XXV Sesja Rady Miejskiej w Sosnowcu, „Kurier Miejski‖1996 nr 26 z 8 czerwca 1996 r. 52 (rec), Piąty jubileuszowy, „Trybuna Śląska‖ 1997 nr 89 z 16 kwietnia 1997 r.; b.a., Jubileuszowy, piąty Turniej
Jednego Wiersza O Laur Plateranki dla licealisty z Krakowa, „Kurier Miejski‖ 1997 nr 16 z 18 kwietnia 1997 r.;
Brodowski M., Młodzi inaczej, „Przegląd Tygodniowy‖ 1997 nr 23 z 4 czerwca 1997 r.; (jew), Wiersze z laurem
„Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 1998 nr 246 z 25 lutego 1998 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
33
1997 Ekipa sportowa z naszej szkoły zwycięża w I Regatach Wioślarskich Staszic – Plater o puchar prze-
chodni dyrektorów obu szkół, a zorganizowanych z inicjatywy Dyrektora IV LO mgr. Tomasza Szyj-
kowskiego.
1997 Iga Gańczarczyk z klasy 3e klasycznej autorskiej otrzymała Stypendium Prezesa Rady Ministrów RP
dla uczniów o najwyższej średniej wyników nauczania. Iga jest także finalistką XXVII Olimpiady
Literatury i Języka Polskiego53.
1997 Karol Ligęza z kl. 4c matematyczno–informatycznej autorskiej został zwycięzcą I Konkursu Wiedzy
Technicznej organizowanego przez Wydział Techniki Uniwersytetu Śląskiego. Dalsze trzy miejsca
zajęli również uczniowie tej klasy.
1997 Aż 18 uczniów z naszej szkoły dotarło do eliminacji centralnych różnych olimpiad przedmiotowych.
Ewa Marzec – absolwentka kl. 4d klasycznej autorskiej – laureatka IX Olimpiady Filozoficznej,
laureatka V Międzynarodowej Olimpiady Filozoficznej, finalistka XXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego, uczestniczka Elim.centr. VII Olimpiady Filozoficznej – została laureatką Nagrody
Rady Miasta Sosnowca dla zwycięzców olimpiad przedmiotowych oraz otrzymała nagrodę Sejmiku
Samorządowego w Katowicach54 i stypendium Ministra Edukacji Narodowej dla wybitnie uzdolnio-
nych uczniów. Małgorzata Eder – absolwentka kl. 4d klasycznej autorskiej, laureatka Olimpiady
Języka Łacińskiego (1997 r.), finalistka VII Olimpiady Filozoficznej, uczestniczka eliminacji central-
nych XXVII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, laureatka III Ogólnopolskiego Konkursu Wie-
dzy o Karolu Szymanowskim – otrzymała stypendium Ministra Edukacji Narodowej dla wybitnie
uzdolnionych uczniów. Laureatką IX Olimpiady Filozoficznej zostaje ponadto Joanna Krzysztonek z
kl. 2e klasycznej autorskiej.55
1997 Ukazał się pierwszy numer „Wydania Drugiego Poprawionego‖ – czasopisma Samorządu Uczniow-
skiego (VI, opiekun mgr P. Bajer).56
1997–
1998
W szkole przeprowadzono eliminacje okręgowe II st. (pisemne) XXVIII OLiJP oraz eliminacje II st.
(pisemne i ustne) Konkursu Mickiewiczowskiego w 200–lecie Urodzin Poety zorganizowanego przez
Komitet Główny Olimpiady Polonistycznej. Katarzyna Wilk z kl. 4e klasycznej autorskiej (także
finalistka OLiJP – 1998) awansowała do eliminacji centralnych w Warszawie. Po raz kolejny w szko-
le odbyły się eliminacje II st. OLiJP.
1997–
1998
Rada Pedagogiczna dokonała zmian w Statucie Szkoły i Regulaminie Szkoły.
1998 Samorząd Uczniowski organizuje po raz trzeci miejski finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W styczniu gościem młodzieży jest Alosza Awdiejew.
1998 Młodzież z naszej szkoły przygotowała pod kierunkiem ks. katechety S. Litwy jasełka. Dochód prze-
znaczony został na cel charytatywny.
1998 Na początku marca odbyła się debata na temat przystąpienia Polski do UE i NATO zorganizowana
przez Samorząd Szkolny i prof. Z. Migasa.57
1998 W marcu z wykładami gościli w klasach klasycznych prof. A. Kiepas z Instytutu Filozofii UŚl i litera-
turoznawca dr T. Stępień z INoLP UŚl.
1998 14 marca zmarł były Dyrektor Szkoły dr Adam Kierkowski. W pogrzebie uczestniczyła cała społecz-
53 b.a., Nasze nadzieje. Stypendyści Rady Ministrów na rok szkolny 1997/98 z województwa śląskiego , „Gazeta Wy-
borcza w Katowicach‖ 1997 nr 207 z 5 września 1997 r. 54 (lud), Nagrody dla najlepszych, „Trybuna Śląska‖ 1997 nr 281 z 3 grudnia 1997 r. 55 Talenty '97, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1997 nr 145 z 24 czerwca 1997 r. [Barańska D., Ligęza K., Skórka
K., Marzec E., Eder Małgorzata, Krzysztonek J.]; (kaj), Nagroda dla Olimpijczyków, „Wiadomości Zagłębia‖ 1997 nr
26 z 1 lipca 1997 r.; (kaw), Trzy perły w koronie. Przed jubileuszem 90-lecia LO im. E. Plater, „Kurier Miejski‖ 1998
z 14 stycznia 1998 r. [Marzec E., Eder Małg., Gańczarczyk I.]. 56 (jew), Najzdolniejsi na Olimpie, „Dziennik Zachodni‖1997 nr 89 z 14 maja 1997 r.; Waksmański J., Olimpijka z
Kantem. Rozmowa z maturzystką, laureatką Międzynarodowej Olimpiady Filozoficznej Ewą Marzec z Liceum Ogó l-
nokształcącego im. E. Plater w Sosnowcu, „Dziennik Zachodni‖1997 nr 93 z 21 maja 1997 r.; (rec), Kuźnia olimpij-
czyków, „Trybuna Śląska‖ 1997 nr 125 z 31 maja 1997 r. 57 Waksmański J., Politycy w ławkach. Młodzieżowe debaty mają parlamentarny poziom, „Dziennik Zachodni w
Zagłębiu‖ 1998 nr 252 z 9 marca 1998 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
34
ność szkolna.58
1998 Odbył się finał V jubileuszowego Turnieju Językowego Szkół Średnich w Sosnowcu.
1998 II Konkurs Chemiczny dla uczniów klas 1. i 2. szkół średnich z Sosnowca.
1998 Samorząd Uczniowski organizuje akcję „Pomóc Alinie‖, której celem jest zdobycie funduszy na
operację chorej koleżanki.
1998 Monika Bednarska z kl. 3e klasycznej autorskiej otrzymała Stypendium Rady Ministrów RP oraz
stypendium Rady Miasta Sosnowca.
1998 Łukasz Wróbel z kl. 4e klasycznej autorskiej został laureatem X Olimpiady Filozoficznej i otrzymał
Nagrodę Rady Miasta Sosnowca, Krzysztof Laskowski z kl. 4e klasycznej autorskiej – laureat Olim-
piady Języka Łacińskiego (uczestniczył też w Konkursie Cycerońskim w Arpino we Włoszech59) –
otrzymał stypendium Ministra Edukacji Narodowej. Laureatem Olimpiady Języka Łacińskiego zostaje
Krzysztof Laskowski z tejże klasy (pojedzie na Konkurs Cyceroński w Arpino), sukcesy odnoszą K.
Wilk, I. Gańczarczyk, M. Pieszczek, M. Bednarska, S. Krzysztofik, E. Trzeszczańska, E. Rudnicka,
M. Krzciuk (wszystkie z klas klasycznych aut.) oraz M. Tabaka z klasy biol.-chem.60
1998 Łukasz Teister z kl. 2b biologicznej autorskiej zdobywa tytuł finalisty polskich eliminacji X Konkur-
su Prac Młodych Studentów Unii Europejskiej i laureata III nagrody Komitetu Integracji Europej-
skiej.
1998 Szkoła zajęła IV miejsce w V Gimnazjadzie Liceów Sosnowieckich.
1998 Ekipa sportowa z naszej szkoły zwyciężyła w II Regatach Kajakowych Staszic – Plater o puchar
przechodni dyrektorów obu szkół.61
1998 Katarzyna Wilk – absolwentka klasy klasycznej autorskiej – została kolejną stypendystką
p. Haliny Grodeckiej.
1998 1 września szkoła zaczęła realizować 4–letni program Socrates przygotowujący uczniów do życia w
zjednoczonej Europie. Partnerami II LO im. E. Plater w Sosnowcu są: Impington Village College
Cambridge (Wielka Brytania), Liceo Classico Europeo Statale w Rzymie (Włochy), Gymnasium
Luisenstift k. Drezna (Niemcy) i Kungsholmes Gymnasium/Stockholms Music Gymnasium w Sztok-
holmie (Szwecja).
1998 Z inicjatywy członków Rady Pedagogicznej powstaje Złota Księga Absolwentów.
1998 19–20 września – uroczyste obcho-
dy jubileuszu 90–lecia II Liceum
Ogólnokształcącego im. Emilii
Plater w Sosnowcu w szkole i Te-
atrze Zagłębia z udziałem najwyż-
szych władz miejskich, oświatowych
i przedstawicieli duchowieństwa.
Odbył się kolejny Zjazd Absolwen-
tów. Wykład jubileuszowy wygłosił
prof. dr hab. Jan Miodek z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu
Wrocławskiego (Matka Profesora ukończyła naszą szkołę). Nakładem
Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazała się obszerna Księga Pamiątkowa wydana
z okazji 90–lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu (Komitet Redakcyjny:
58 Kaczmarczyk M., Wspomnienie o dyrektorze Adamie Kierkowskim, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 44 z 2 listopa-
da 1999 r. 59 Różańska E., Schody Cycerona prowadzą do Włoch. Ludzie. Łacina może być przyjemna, „Gazeta Wyborcza‖ 1998
nr 11 z 13 maja 1998 r. 60 Soczyńska M., Platerka" na medal, „Kurier Miejski‖1998 nr 9 z 8 maja 1998 r.; (mal), Olimpijczycy z "Plater",
„Wiadomości Zagłębia‖ 1998 nr 19 z 12 maja 1998 r.; (mal), Olimpijczycy z "Plater", „Wiadomości Zagłębia‖ 1998
nr 19 z 12 maja 1998 r.; (ula), Warto naśladować, „Kurier Miejski‖ 1998 nr 20 z 23 listopada 1998 r.; (jew), Sukcesy
"Plater", „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖1998 nr 399 z 30 listopada 1998 r.; (mars), Platerowcy z topu, „Dziennik
Zachodni Gratka‖ 1998 nr 48 z 5 grudnia 1998 r. 61 GC, Cambridge przed Oxfordem. Puchar nie przeszedł, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1998 nr 124 z 28 maja
1998 r.; (kaw), Plater lepsza od Staszica, „Kurier Miejski‖ 1998 nr 11 z 15 czerwca 1998 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
35
A. Kubicka, S. Płatek, I. Sikorska, M. Soczyńska. Pod red. M. Walińskiego).62
1998 VI Ogólnopolski Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki (13 XI). „Laur Plateranki‖ i I nagrodę
zdobyła Anna Olak z LO w Pilicy za wiersz Kartka z wakacji na wsi. Nakładem Wydawnictwa II LO
im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych przez komisję konkursową
(pod red. M. Kierczaka, M. Walińskiego i Ł. Wolnego, projekt okładki i ilustracje K. Dzwonek).63
1998 29 XI gościem liceum była absolwentka i wybitna malarka prof. Janina Kraupe.
1999 W szkole przeprowadzono eliminacje II st. (pisemne) XXIX OLiJP.
1999 W marcu odbyła się debata młodzieżowa na temat „Za i przeciw reformie oświaty‖.64
1999 III Konkurs Chemiczny dla uczniów klas 1. i 2. szkół średnich z Sosnowca.65
1999 W marcu kabaret „Różowy młoteczek‖ z Plater (M. Kaczmarczyk, M. Wasik i P. Ruta) zajął III m. w
II Wojewódzkim Przeglądzie Kabaretów Szkolnych.66
1999 Kwiecień – trwa akcja młodzieży „Pomóc Alinie‖.67
1999 VI Turniej Językowy Szkół Średnich w Sosnowcu.
1999 11 uczniów dotarło do centralnych elim. III st. olimpiad przedmiotowych, 4 uzyskało tytuły finali-
stów.68
1999 29 kwietnia zmarła doc. dr Alicja Glińska, emerytowany profesor Instytutu Filozofii Uniwersytetu
Śląskiego, długoletni kierownik Zakładu Etyki, absolwentka naszej szkoły.
1999 17 maja zmarł dziennikarz, historyk Zagłębia, były nauczyciel naszej szkoły dr Jan Przemsza-
Zieliński.69
1999 W III Regatach Wioślarskich Staszic–Plater wygrała po raz trzeci osada II LO im. E. Plater.70
1999 Wystawa malarstwa Anny Baranek du Chateau w galerii „Extravagance‖. Artystka mieszka we Fran-
cji i jest absolwentka naszej szkoły.71
1999 Agata Gawryluk z kl. 3b biol.–chem. otrzymała Stypendium Premiera RP. Bartosz Brzęska z kl. 3c
matemat.–inform. autorskiej oraz Joanna Żak z kl. 3d klasycznej autorskiej otrzymali stypendium
Rady Miasta Sosnowca.
1999 Rada Pedagogiczna wprowadza zmiany w Statucie Szkoły (listopad).
1999 Marcin Kierczak – II nagroda Komitetu Integracji Europejskiej w Polskich Eliminacjach XI Konkur-
su Prac Młodych Naukowców Unii Europejskiej. NOMINACJA do udziału w światowym Konkursie
62 Czarski M., ...dalszych lat dla Ciebie Szkoło wierna miastu!, „Sejmik Samorządowy Katowice‖ nr 3 (96) z 1 marca
1998 r.; Waksmański J., Jubileusz "Platerówki". Szkoła olimpijczyków, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖1998 nr 249
z 3 marca 1998 r.; Hrapkowicz B., Z Sokratesem do Europy. Jest taka szkoła..., „Trybuna Śląska‖ 1998 nr 110 z 12
maja 1998 r.; (kaj), Sędziwa "Plateranka". 90-lecie II LO w Sosnowcu, „Wiadomości Zagłębia‖1998 nr 38 z 22
września 1998 r.; Trzaska D., Szybujące berety. Urodziny Plater, Gazeta Wyborcza w Kat.‖ 1998 z 22 września 1998
r.; (jew), Jubileuszowa księga, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 1998 nr 363 z 24 września 1998 r.; Biniecka J.,
Listy z całego świata, „Trybuna Śląska‖ z 22 lutego 1999 r. [o listach do szkoły mówi dyr. M. Soczyńska]; Ziółkowski
A., Szkoły na medal. "Emilka" - szkoła wyjątkowa, „Puls Zagłębia‖ 1999 nr 14 z 25 marca 1999 r. 63 Kaczmarczyk M., Wasik M., Wiersz jak protest. Z polonistą i folklorystą z II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu
Michałem Walińskim, twórcą Turnieju Jednego Wiersza "O Laur Plateranki" rozmawiają..., „Wiadomości Zagłębia‖
1998 nr 44 z 3 listopada 1998 r.; MAN, Laur za Kartkę z wakacji. Trzynastu nagrodzonych trzynastego, „Gazeta
Wyborcza w Katowicach‖1998 nr 269 z 17 listopada 1998 r.; Flakus A, Natchniona zawiercianka. VI finał Lauru
Plateranki, „Nowe Zagłębie‖1998 nr 5 z 19 listopada 1998 r.; Biniecka J., Zielona różdżka miłości, „Trybuna Śląska‖
1999 nr 57 z 9 marca 1999 r.; (KAJ), Literacka rywalizacja, „Nowe Zagłębie‖ 1999 nr 23 z 10 czerwca 1999 r. 64 b.a., Debata o reformie oświaty, „Puls Zagłębia‖ 1999 nr 12 z 11 marca 1999 r.; (mk, mw), Szkolna debata, „Wia-
domości Zagłębia‖ 1999 nr 11 z 16 marca 1999 r. 65 (A.Z.), Nie tylko dla chemików, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖1999 nr 489 z 12 maja 1999 r. 66 Podlejski Ł., Ogniem i mieczem" w szkolnych kabaretach, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 16 z 6 kwietnia 1999 r. 67 (M.W), Licealiści koleżance, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 15 z 13 kwietnia 1999 r.; /TomZ/, Pomóc Alinie,
„Nowe Zagłębie‖ 1999 nr 27 z 8 lipca 1999 r.; Żbik-Badek B., Pomóc Alinie, „Nowe Zagłębie‖ 1999 nr 36 z 9 wrze-
śnia 1999 r. 68 (jew), Nagrody olimpijczyków, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 1999 nr 309 z 23 czerwca 1999 r. 69 Przyjaciele, Jan Zieliński, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1999 nr 130 z 7 czerwca 1999 r. 70 Grabowski J., Stawiki jak Tamiza. Plater wygrywa ze Staszicem, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖1999 nr 125 z
31 maja 1999 r. 71 (ziel), Legenda o przyjaźni człowieka z drzewem, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 27 z 7 lipca 1999 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
36
Prac Młodych Naukowców w dziedzinie Ochrony Środowiska, Hanower 2000. Uczeń otrzymał na-
grodę Rady Miasta Sosnowca dla Laureatów I, II i III miejsca olimpiad przedmiotowych oraz stypen-
dium Ministra Edukacji Narodowej.72
1999 Stypendystami, kandydatami i podopiecznymi Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci zostają: Łukasz
Teister z kl. 4b – stypendysta; Agata Gawryluk z kl. 4b – kandydat; Izabela Dziedzic z kl. 4b – kan-
dydat; Łukasz Michalecki – kandydat; Marcin Kierczak z kl. 4b – podopieczny (wszyscy z kl. biol. –
chem.).73
1999 Finał VII Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki (5 XI). „Laur Plateranki‖ i I
nagrodę oraz nagrodę Kuratora Śląskiego Kuratorium Oświaty w Katowicach zdobyła Joanna Żak z II
LO im. E. Plater w Sosnowcu za wiersz Jerozolimy.
Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych
przez komisję konkursową (pod red. M. Walińskiego, projekt okładki M. Gańczarczyk, ilustr. K.
Dzwonek i M. Gańczarczyk.)74
1999 Po raz trzeci nasze liceum jest współorganizatorem Zaduszek Jazzowych (ich pomysłodawca i orga-
nizatorem jest ks. S. Litwa).75
1999 Jego Ekscelencja Biskup sosnowiecki dr Adam Śmigielski przebywał z wizytą w naszym Liceum w
ramach hospitacji parafii sosnowieckich (1 XII).76
1999 W plebiscycie „Gazety Wyborczej‖ Stu najwybitniejszych Ślązaków i Zagłębiaków XX wieku Józefa
Siwikowa zajęła miejsce 100, Jan Przemsza-Zieliński – 114, Jacek Cygan – 223, a Krzysztof Materna
– 227.77
2000 W szkole przeprowadzone zostały eliminacje II st. (pisemne) XXIX OLiJP (styczeń).
2000 W ramach Socratesa powstaje szkolny projekt Comenius 1 pod nazwą „Przełamywanie barier‖, w
którym partnerami II LO w Sosnowcu stały się: Merewade College (Gorinchem–Holandia), Gimna-
zjum w Poraju, Sint–Janscollege (Meldert–Hoegaarden, Belgia), 2nd General Lyceum of Chaidari
(Chaidari–Grecja), I.E.S. Lucas Mallada (Huesca – Hiszpania), Liceo Europeo c/o Convito Nazionale
Vittorio Emanuelle II (Rzym – Włochy), Gimnazjum–Liceum z Kavakla w Macedonii, Živilska šola
Maribor (Słowenia), 14th Gymnasium of Peristerii (Peristerii – Grecja), St Luis Secondary School
(Carrickmacross – Irlandia). Głównym celem projektu jest ukształtowanie postawy Europejczyka
72 JK, Internauta i biolog. Stypendysta. „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 1999 nr 75 z 30 marca 1999 r.; (red),
Młodzi naukowcy z "Plater", „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 14 z 6 kwietnia 1999 r.; (red), Z "Plater" do Hanowe-
ru, „Wiadomości Zagłębia‖1999 nr 15 z 13 kwietnia 1999 r. [Kierczak M., Teister Ł.]; (ziel), Nagrody dla najlep-
szych, „Wiadomości Zagłębia‖1999 nr 27 z 6 lipca 1999 r.; ER, Judoka od Mozarta, „Gazeta Wyborcza w Katowi-
cach‖ 1999 nr 274 z 24 listopada 1999 r.; SP, Młody człowiek i chrom, „Trybuna Śląska‖ 2000 nr 14 z 17 stycznia
2000 r.; Kaczmarczyk M., Z Sosnowca do Hanoweru, „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 nr 3 (2162) z 25 stycznia 2000 r.
[Kierczak M.] 73 b.a., Zaszczytne wyróżnienia dla uczniów z "Plater", „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 47 z 23 listopada 1999 r.;
(Kuz), Młodzi, zdolni, ambitni..., „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 1999 nr 598 z 24 listopada 1999 r.; BIN, Młodzi,
zdolni, doceniani, „Trybuna Śląska‖ 1999 nr 279 z 30 listopada 1999 r.; (kid), Prymusi "Plateranki", „Dziennik
Zachodni Gratka‖ z 18 grudnia 1999 r.; /af/, Splendory dla "plateran", „Nowe Zagłębie‖ 2000 nr 1 z 6 stycznia 2000
r. [Gawryszuk A., Dziedzic I., Teister Ł., Żak J., Będkowski i Michalecki Ł.]. 74 Kaczmarczyk M., Laur po raz siódmy, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 35 z 31 sierpnia 1999 r. Dobiecka J., Zacna
szkoła. Jubileusz 90-lecia istnienia Liceum im. E. Plater, „Niedziela‖ 1998 nr 40 (280); Kaczmarczyk M., Wasik M,
Świat opisany wierszem, „Wiadomości Zagłębia‖ 1998 nr 48 z 1 grudnia 1998 r.; b.a., Turniej Jednego Wiersza.
Podsumowania, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Katowicach 1998 nr 6 z 4 grudnia 1998 r.; Biniecka J.,
Zaprezentowali swe poetyckie talenty, „Trybuna Śląska‖ 1999 nr 264 z 12 listopada 1999 r.; Kaczmarek M., Wielkie
święto poezji w Sosnowcu, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 46 z 16 listopada 1999 r.; PS, Wiersze w tomiku, „Trybu-
na Śląska‖ z 26 lutego 2000 r.; (jew), Książka laureatów, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 49 z 28 lutego
2000 r.; Kaczmarczyk M., Tomik laureatów "Lauru Plateranki", „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 nr 9 z 29 lutego 2000
r.; DAR, Tomik z Laurem, „Kurier Miejski‖ 2000 nr 5 z 15 marca 2000 r. 75 Kaczmarczyk M., „Zaduszki jazzowe" w Sosnowcu, „Wiadomości Zagłębia‖ 1999 nr 48 z 30 listopada 1999 r.; BE,
Ku pamięci nauczycieli, „Trybuna Śląska‖ 1999 nr 271 z 20 listopada 1999 r. 76 BE, Pierwszy raz w Platerce, „Trybuna Śląska‖1999 z 8 grudnia 1999 r. 77 b.a., Stu najwybitniejszych, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖
1999 nr 285 z 7 grudnia 1999 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
37
otwartego na inne kultury, przezwyciężającego uprzedzenia, odrzucającego stereotypy. Zapoczątko-
wano także projekt Comenius 2, nawiązano kontakty robocze z Koninklijk Athenum van het Geme-
enschapsonderwijs Sint–Truiden. Koordynatorem z ramienia II LO im. E. Plater w Sosnowcu jest
prof. Anna Jędrosz.78
Efektem dotychczasowej współpracy ze szkołami europejskimi jest m.in. międzynarodowe wydawnic-
two Connect. An anthology of creative writing and art by students from three European schools (z
ilustracjami i przełożonymi na język angielski wierszami naszych uczniów nagrodzonymi na Laurach
Plateranki).79
2000 Finał VII Turnieju Językowego Szkół Średnich w Sosnowcu.80
2000 Nie bez inicjatywy platerańskiego Samorządu Uczniowskiego powstaje Młodzieżowa Rada Miasta
Sosnowca. Jej pierwszą przewodniczącą została uczennica naszej szkoły Barbara Żbik–Badek.81
2000 Z inicjatywy ks. katechety S. Litwy w szkole odbyło się I Sympozjum Wiedzy Biblijnej.
2000 Ukazał się pierwszy numer pisma Samorządu Uczniowskiego „E!milka‖ pomyślanego i redagowane-
go przez Martynę Olszewską82 i Aleksandrę Wojańczyk z kl. 2e klasycznej autorskiej (V). Opieku-
nem redakcji został mgr M. Waliński.
2000 Sosnowieccy dyrektorzy: II LO im. E. Plater – mgr M. Soczyńska, IV LO im. S. Staszica – mgr To-
masz Szyjkowski i Gimnazjum nr 18 – mgr Małgorzata Sokół stworzyli wspólny projekt Międzysz-
kolnej Akademii Krzewienia Edukacji, zakładający ścisłą współpracę tych placówek. Projekt finan-
sowo wsparła znana ze wspomagania społecznych inicjatyw w miastach europejskich Fundacja Ro-
dziny Timken, co ogłoszono 9 maja 2000 r. 83 W ramach Akademii młodzież z Plater przedsięwzięła
badania doświadczalne w zakresie biologii i chemii na terenie miasta oraz zajęła się opracowaniem
dokumentacji do historii sosnowieckich cerkwi84.
2000 W IV Regatach Wioślarskich Staszic–Plater wygrywa po raz czwarty II LO im. E. Plater. Od drugiej
edycji zawody, dla których wzorem są słynne regaty Oxford–Cambridge, odbywają się na sosnowiec-
kich Stawikach.85
2000 18 uczniów dotarło do centralnych elim. III st. olimpiad przedmiotowych; Maja Gańczarczyk z kl. 4b
została laureatką XXX OLiJP86, 8 uczniów uzyskało tytuł finalisty (Izabela Dziedzic, Agata Gawry-
luk i Łukasz Teister z kl. 4b biol.–chem. autorskiej w OBiol, Marek Wierzbicki i Ewa Sławek z kl. 4e
klas. aut. w OLiJP, Justyna Bryk w OJNiem, Joanna Żak z kl. 3e klas. aut. w OJŁac, Gabriela Wilk w
OJRos). Szkoła zajęła 25 miejsce w kraju i 3 w województwie śląskim w rankingu „Perspektyw‖ i
„Rzeczypospolitej87.
2000 Zespół wokalny pod nazwą „Grupa‖ (P. Tofilska, P. Paleczna, M. Krawczyk i E. Kręgiel) wygrywa
III „Poddasze‖88.
78 (ula), Socrates i Plater, „Kurier Miejski‖ 1999 nr 8 z 30 kwietnia 1999 r. 79 Podlejski Ł., Uczniowska antologia sztuki, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 7 z 13 lutego 2001 r. 80 AGB, Turniej poliglotów, „Trybuna Śląska‖ 2000 nr 85 z 10 kwietnia 2000 r.; AGB, W pięciu językach świata,
„Trybuna Śląska‖ 2000 nr 87 z 12 kwietnia 2000 r. 81 AGB, Chcę zostać radną, „Trybuna Śląska‖ 2000 r. nr 76; AGB, Przewodnicząca z liceum, „Trybuna Śląska‖ 2000
nr 109 z 11 maja 2000 r.; Bronowicka A., Krok do kariery. Rozmowa z Barbarą Żbik-Badek, „Trybuna Śląska‖ 2000
z 15 maja 2000 r.; DAR, Rada Młodzieżowa już działa, „Kurier Miejski‖ 2000 nr 9 z 15 maja 2000 r. 82 Krężel M, Tym żyją młodzi, „Trybuna Śląska‖ 2001 nr 111 z 14 maja 2001 r. 83 Różańska E., Zielone dla Stasia i spółki, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2000 nr 13 z 16 maja 2000 r.; (Ziel),
Czek dla MAKE, „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 nr 44 z 13 października 2000 r. [Soczyńska M, Sokół M., Szyjkowski
T. – Fundusze z Timkena dla szkół]. 84 (jew), Dzieje sosnowieckich cerkwi, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 18 z 22 stycznia 2001 r.; Podlejski
Ł., Uczniowski projekt badawczy, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 5 z 30 stycznia 2001 r. 85 Orzeł J., Krzykacz na dziobie, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2000 nr 130 z 5 czerwca 2000 r. 86 PS, Wygrała olimpiadę z polskiego, „Trybuna Śląska‖ z 14 kwietnia 2000 r. 87 Talarczyk J., Kuźnie talentów, „Dziennik Zachodni‖ 2001 nr 7 z 9 stycznia 2001 r.; (red.), „Plater" i "Staszic" w
elicie szkół średnich Polski, „Puls Zagłębia‖ 2001 nr 1/2, 11 stycznia 2001 r.; Podlejski Ł., Zagłębiowskie szkoły
wśród najlepszych, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 4 z 23 stycznia 2001 r.; Talarczyk J., Olimpiady dodają skrzydeł,
„Dziennik Zachodni‖ 2001 nr 26 z 31 stycznia 2001 r. [Kruszyńska W. i jej uczniowie na medal]. 88 Dąb A., Dachówka za poezję, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2000 nr 123 z 27 maja 2000 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
38
2000 Maja Gańczarczyk otrzymała stypendium Ministra Edukacji Narodowej i nagrodę Rady Miasta So-
snowca,89 Katarzyna Kańczuga z kl. 4b biol.–chem. – stypendium Premiera RP. Joanna Żak z kl. 4d
klas. autorskiej oraz Michał Łączyński z kl. matem.–inform. autorskiej – stypendium rady Miasta
Sosnowca. Stypendystą Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci został Wojciech Kosiński z kl. 2b
biol.–chem.
2000 W szkole odbyły się prawybory prezydenckie zorganizowane przez Samorząd Szkolny pod opieką
prof. Z. Migasa. Zwyciężył A. Kwaśniewski (IX).90
2000 Finał VIII Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki (11 XI, jak zwykle w pią-
tek o 17.00). „Laur Plateranki‖ i I nagrodę oraz nagrodę Kuratora Śląskiego Kuratorium Oświaty w
Katowicach zdobyła Agnieszka Adamkiewicz z VIII LO Samorządowego w Częstochowie za wiersz
Spiskowa teoria uczucia. Nakładem Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się
tomik wierszy wyróżnionych przez komisję konkursową (pod red. M. Walińskiego, współpraca A.
Kostka, K. Trela i W. Pietras, projekt okładki i ilustr. B. Dudek)91.
2000 Nakładem wydawnictwa szkolnego wyszła broszura informacyjna
dla kandydatów do II LO im. E. Plater w Sosnowcu Plater 1908–
2000 (oprac. J. Bajer i P. Bajer). Por. też92
2000 Młodzież z naszej szkoły pod opieką ks. S. Litwy zorganizowała w sosnowieckiej katedrze IV „Za-
duszki Jazzowe‖ (25 XI).93
2000 Uczennica Barbara Żbik-Badek z grupą młodzieży z woj. katowickiego odbyła podróż z Premierem
89 (jew), Nagrody z magistratu, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 138 z 14 czerwca 2000 r.; (jew), Laureatki
nagrodzone, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 153 z 3 lipca 2000 r. 90 Waksmański J., Faworyci młodzieży, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 225 z 26 września 2000 r. 91 Kaczmarczyk M., Laur zakwitnie po raz ósmy, „Wiadomości Zagłębia‖ nr 25 z 20 czerwca 2000 r.; (mik), Wkrótce
turniejowe zmagania poetów, „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 nr 45 z 7 listopada 2000 r.; (jew), O Laur Plateranki,
„Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 262 z 9 listopada 2000 r.; (KOS), Nagrody rozdane, „Trybuna Śląska‖ 2000
nr 264 z 13 listopada 2000 r.; Kaczmarczyk M., Laureaci „Lauru Plateranki”, „Wiadomości Zagłębia‖ 2000 nr 46 z
14 listopada 2000 r.; (jew), Rozdano laury, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 265 z 14 listopada 2000 r.;
BAB, Nagrody dla młodych poetów, „Trybuna Śląska‖ 2000 nr 266 z 15 listopada 2000 r.; AGB, Ósmy Turniej
zakończony, pora tworzyć do dziewiątego, „Trybuna Śląska‖ 2000 nr 266 z 15 listopada 2000r.; /Bev/, Nagrody
przyznane, „Nowe Zagłębie 2000 nr 46 z 16 listopada 2000 r.; (HW-M), Laureaci, „Dziennik Zachodni‖ 2000 nr 269
z 18 listopada 2000 r.; Szczuka D., VIII Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki, „Puls Zagłębia‖ 2000 nr 41/42 z
24 listopada 2000 r.; /Bev/, Pamiątka z Lauru, „Nowe Zagłębie‖ 2001 nr 6 z 6 lutego 2001 r.; MB, Srebrny laur dla
jednego wiersza. Podsumowanie konkursu poetyckiego, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 35 z 10 lutego
2001 r.; (MIK), Pokonkursowy tomik "Lauru Plateranki", „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 7 z 13 lutego 2001 r.;
(jew), Wiersze laureatów, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 38 z 14 lutego 2001 r.; M.W., Tomik wydany!,
„Kurier Miejski‖ 2001 nr 3 z 16 lutego 2001 r.; Talarczyk J, Łowcy poetów. W Turnieju Jednego Wiersza licealiści
rywalizują od 9 lat, „Dz Zachodni‖ 2001 nr 54 z 5 marca 2001 r. 92 Szczuka D., Odwaga bycia mądrym. Fenomen "Plater", „Puls Zagłębia‖ 2000 nr 41/42 z 24 listopada 2000 r.
[Soczyńska M.] 93 (RAS), Zaduszki Jazzowe, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 273 z 23 listopada 2000 r.; BE, Zaduszki
Jazzowe, „Trybuna Śląska‖ 2000 nr 276 z 27 listopada 2000 r.; (MIK), „Zaduszki Jazzowe" już po raz czwarty, „Wia-
domości Zagłębia‖ 2000 nr 48 z 28 listopada 2000 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
39
RP na szczyt rządowy państw Inicjatywy Środkowoeuropejskiej do Budapesztu.94
2000 Nad tablicą z lat 60. w hallu szkoły upamiętniającą tradycje ruchu robotniczego Zagłębia wmurowano
logo millenijne poświęcone przez Jego Ekscelencję ks. biskupa sosnowieckiego Adama Śmigielskie-
go (XII).
2000 Także uczniowie z Plater wzięli udział w marszu przeciw przemocy zorganizowanym przez Młodzie-
żową Radę Miasta Sosnowca (20 XII).95
2001 5 stycznia odbyła się w szkole aukcja na rzecz WOŚP. Młodzież z liceum co roku bardzo chętnie i
intensywnie włącza się do akcji J. Owsiaka.96
2001 W szkole przeprowadzono eliminacje II st. (pisemne) XXIX OLiJP (I).
2001 Wytypowani uczniowie pisali pilotażowy egzamin maturalny („Nowa Matura‖) z kilku wybranych
przedmiotów przeprowadzony przez OKE w Jaworznie (III).
2001 W marcu młodzież spotkała się z papieskim fotografem Adamem Bujakiem.97
2001 Odbyły się eliminacje i finały VIII Turnieju Językowego Szkół Średnich w Sosnowcu organizowane-
go przez szkołę.
2001 Na zakończenie rekolekcji młodzież II LO im. E. Plater w Sosnowcu wręczyła zebrane podarki świą-
teczne najbiedniejszym parafianom.98
2001 Nakładem Wydawnictwa Szkolnego ukazała się broszura O czym
uczniowie wiedzieć powinni. Przewodnik po prawie wewnątrzszkol-
nym (pod red. E. Lizak i M. Walińskiego).
2001 Z udziałem Prezydenta Miasta i władz miejskich Sosnowca, przedstawiciela darczyńcy – Fundacji
Timkena, Dyrekcji Szkoły i prasy uroczyście otwarto nowocześnie wyposażone laboratoria biologicz-
ne i chemiczne (imienia prof. Alicji Dorabialskiej) oraz nowoczesną salę medialną. Młodzież zapre-
zentowała wyniki prowadzonych badań nad historią cerkwi sosnowieckich99 oraz osiągnięcia w kon-
kursach i olimpiadach biologicznych i chemicznych (24 IV).100
2001 12 uczniów dotarło do centralnych elim. III st. olimpiad przedmiotowych; Kinga Durczok z kl. 4d
klasycznej autorskiej została laureatką Olimpiady Wiedzy o Społeczeństwie, Joanna Żak101 z kl. 4d –
laureatką Olimpiady Języka Łacińskiego, Urszula Madej z kl. 2b – laureatką Olimpiady Wiedzy
94 Krzyk J., Pokażcie się młodzi! „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2000 nr 275 z 27 listopada 2000 r.; Pustułka W.,
Dyplomaci z liceum. Śląska młodzież podbiła Budapeszt, „Dziennik Zachodni‖ 2000 nr 276 z 27 listopada 2000 r. 95 (jew), Marsz przeciw przemocy, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2000 nr 296 z 20 grudnia 2000 r. 96 /af, daw/, Niedziela z serduszkiem, Nowe Zagłębie 2001 nr 2 z 11 I 2001 r. 97 Rosiewicz J., Nie wszystko na sprzedaż, „Dziennik Zachodni‖ z marca 2001 r. 98 (RAS), Dla najbiedniejszych, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 87 z 12 kwietnia 2001 r. 99 AST, Cerkwie w komputerze. Licealiści na tropie historii, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 110 z 12
maja 2001 r.; Podlejski Ł., Projekt "cerkiew" zakończony, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 26 z 26 czerwca 2001 r.;
Szczepanek T., Dzieje sosnowieckich cerkwi, „Nowe Zagłębie‖ 2001 nr 43 z 25 października 2001 r. 100 JOR, Timken w Sosnowcu, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 61 z 13 marca 2001 r.; PS, Prezent od
Timkenów, „Trybuna Śląska‖ 2001 nr 79 z 3 kwietnia 2001 r.; Stańczyk A., Z uporu dyrektorów. Międzyszkolna
Akademia Krzewienia Edukacji, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 79 z 3 kwietnia 2001 r. 101 ER, Matura bez matury, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 z 9 maja 2001 r.; Spieczyński M., Naukowiec –
światowiec, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 35 z 28 sierpnia 2001 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
40
Religijnej102; 4 uczniów zdobyło tytuł finalisty (Joanna Żak z kl. 4d klas. aut. i Damian Kurzaj z kl.
2e klas. aut. w OLiJP, Justyna Baran z kl. 4d klas. aut. i Weronika Tofilska z kl. 2e klas. aut. w OJ-
Łac).103
2001 W V Regatach Wioślarskich Staszic–Plater wygrywa po raz piąty nasze liceum.104
2001 Z inicjatywy i pod red. mgr. Wojciecha Fajfera ukazała się Książka Roku
2000/2001. II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu (VI).
2001 Kinga Durczok i Joanna Żak otrzymały nagrodę Rady Miasta Sosnowca dla Laureatów I, II i III
miejsca olimpiad przedmiotowych105, Joanna Żak – stypendium Ministra Edukacji Narodowej, Daniel
Karpała z kl. 3e klas. autorskiej – stypendium Premiera RP, Damian Kurzaj z kl. 3e klas. autorskiej –
stypendium Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, Katarzyna Stelmach z kl. 3e klas. autorskiej –
stypendium Rady Miasta Sosnowca. Podopiecznymi Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci zostali:
Damian Kurzaj z kl. 3e klas. autorskiej i Magdalena Sroka z kl. 3b biol.–chem.
2001 Spotkanie z sosnowieckimi laureatami i finalistami Ogólnopolskich Turniejów Jednego Wiersza „O
Laur Plateranki‖ w Miejskiej Galerii Sztuki „Extravagance‖, zorganizowane przez Galerię wspólnie z
Biurem Laurów Plateranki, prowadzą prof. dr hab. Marian Kisiel z Uniwersytetu Śląskiego, dyrektor
Mirosława Soczyńska i polonista Michał Waliński (7 X).106
2001 9 IX – finał IX Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki. „Laur Plateranki‖ i I
nagrodę oraz nagrodę Kuratora Śląskiego Kuratorium Oświaty w Katowicach zdobyła Berenika Dy-
czek z IX LO im. J. Słowackiego we Wrocławiu za wiersz Przed obrazami Salvadore’a Dali.107
„Teatr Nasz‖ wystawił Orfeusza w piekle wg K.I. Gałczyńskiego (reż. D. Karpały)108. Nakładem
Wydawnictwa II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się tomik wierszy wyróżnionych przez
komisję konkursową (pod red. M. Walińskiego, M. Banasiak i M. Jeżewskiej, projekt okładki i ilu-
stracje K. Borcz)109.
102 (RAS), Znawcy wiedzy religijnej, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 67 z 20 marca 2001 r. 103 AST, Matura z głowy. Zdecydował los, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 97 z 15 kwietnia 2001 r. [Żak
J., Durczok K.] 104 Purzyński P., Sternik na dopingu, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2001 nr 129 z 4 czerwca 2001 r.; PS, Liceali-
ści Plater wygrali regaty ze Staszicem, „Trybuna Śląska‖ 2001 nr 130 z 5 czerwca 2001 r. 105 (jew), Miejskie nagrody, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 153 z 3 lipca 2001 r. 106 Kaczmarczyk M., Wieczór poezji w "Extravagance", „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 40 z 2 października 2001 r.;
toko, Poeci w galerii, „Kurier Miejski‖ 2001 nr 17 z 16 października 2001 r. 107 (MIK), IX finał "Lauru Plateranki", „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 45 z 6 listopada 2001 r.; (jew), Turniej
jednego wiersza, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2001 nr 261 z 8 listopada 2001 r.; REG, Poetyckie zmagania,
„Trybuna Śląska‖ 2001 nr 262 z 9 listopada 2001 r.; Waksmański J., Turniej młodych poetów. Recytacje przy świe-
cach, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2001 nr 264 z 12 listopada 2001 r.; Kaczmarczyk M., Wieczór poezji w "Pla-
terance", „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 46 z 13 listopada 2001 r.; REG, Nagrody dla młodych poetów, „Trybuna
Śląska‖ 2001 nr 266 z 14 listopada 2001 r.; toko, IX laur Plateranki, „Kurier Miejski‖ 2001 nr 19 z 16 listopada 2001
r.; Talarczyk J., Wiersze w blasku świec, „Dziennik Zachodni‖ 2001 nr 270 z 19 listopada 2001 r.; b.a., Wierszem
„Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 48 z 27 listopada 2001 r.; Fortuński M, Jeden wieczór. Dla jednego wiersza, „Puls
Zagłębia‖ 2001 nr 41/42 z 29 listopada 2001 r. 108 Kaczmarczyk M., Orfeusz w Piekle" jedzie do Chorzowa, „Wiadomości Zagłębia‖ 2001 nr 50 z 11 grudnia 2001 r. 109 AST, Tomik laurów, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2002 nr 52 z 2 marca 2002 r.; PS, Wiersze konkursowe,
„Trybuna Śląska‖ 2002 nr 62 z 14 marca 2002 r.; toko, Laur Plateranki, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 5 z 16 marca 2002
r.; (jew), Tomik lauretaów. „Laur Plateranki” w publikacji, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2002 nr 140 z 18
czerwca 2002 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
41
2001 Uczniowie z Plater przygotowali paczki dla dzieci z domów dziecka, z ubogich rodzin oraz dla bez-
domnych. Podobnie jak w poprzednich akcjach, młodzież wspierał duchowo ks. S. Litwa.110
2001 Na wigilii szkolnej gościł – jak co roku – Jego Ekscelencja ks. biskup sosnowiecki dr Adam Śmigiel-
ski (21 XII).
2001 W rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczpospolitej‖ szkoła zajęła 56 miejsce w kraju i 3 w Zagłębiu.111
2002 W ramach projektu Socrates–Comenius Multicultural, multinational Europe – the same Europe, but
individual regions and nations. Wielokulturowa, wielonarodowa Europa – ta sama Europa, lecz
różne regiony i nacje odbyło się w II LO im. E. Plater w Sosnowcu I spotkanie wszystkich szkół
biorących udział w projekcie. Uczestnicy odwiedzili też Gimnazjum w Poraju. Oprócz koordynato-
rów, nauczycieli i dyrektorów szkół przyjechała uczennica z włoskiej szkoły.
2002 Prezentacja multimedialna w auli szkolnej poświęcona Unii Europejskiej – w ramach konkursu o UE,
w którym brała udział szkoła (23 I). W liceum odbył się „Tydzień Europejski‖112 i sesja popularno-
naukowa zatytułowana „Oblicza humanizmu‖ zorganizowana wspólnie z Ogniskiem Pracy Pozasz-
kolnej nr 1 w Sosnowcu.113
2002 W szkole odbyły się eliminacje okręgowe pisemne (10 II) i ustne (23 II) XXXII Olimpiady Literatury
i Języka Polskiego. W dniu tych ostatnich szkołę odwiedziła przewodnicząca KO OLiJP prof. Teresa
Kostkiewiczowa (wpis do Księgi).
2002 1 marca rozpoczęły się próbne matury. Nikt nie wybrał matury według nowych zasad!114
2002 Jubileuszowa dziesiąta wycieczka naukowo–kulturalna klas klasycznych–autorskich do Wrocławia –
wykłady w Instytucie Filologii Polskiej (spotkanie z prof. dr. hab. J. Miodkiem) i Instytucie Filologii
Klasycznej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz w Ośrodku Badań Twórczości Teatralnej Jerzego
Grotowskiego – kl. 3e (19–21 III). Wycieczki od początku prowadzą łacinniczka mgr M. Bugaj i
polonista mgr M. Waliński.
2002 Kl. 2e klasyczna autorska na początku kwietnia sadziła drzewka w Parku Harcerskim w Sosnowcu.115
2002 W ramach programu Sokrates–Comenius Dyrektor Szkoły mgr Mirosława Soczyńska i nauczyciele
wraz z grupą młodzieży przebywali z wizytą w Koninklijk Atheneum van Het Gemeenschapsonde-
rvijs – w Sint Truiden w Belgii oraz w i.e.s. Lucas Mallada w Huesca w Hiszpanii, gdzie odbyło się II
spotkanie wszystkich szkół biorących udział w projekcie Socrates – Comenius (30 IV – 4 V 2003).
2002 11–12 IV odbywa się IX Turniej Językowy.
2002 14 uczniów reprezentowało szkołę w eliminacjach centralnych olimpiad przedmiotowych. Weronika
Tofilska z kl. 2e klas. aut. zdobyła tytuł laureatki, a Paulina Tofilska z kl. 3e klasycznej aut. – fina-
listki Olimpiady Języka Łacińskiego, tytuły finalistów XXXII Olimpiady Literatury i Języka Polskie-
go zdobyli Daniel Karpała, Damian Kurzaj i Katarzyna Stelmach z kl. 3e klasycznej aut., Elżbieta
Kręgiel–Proń z kl. 4e klasycznej aut., Kamila Kunicka z kl. 4a ogólnej, Katarzyna Daria Nowak z kl.
4d ogólnej, finalistą z wyróżnieniem Olimpiady Chemicznej został Wojciech Kosiński z kl. 4b biol.–
chem. aut., Urszula Madej z kl. 3b biol.–chem. aut. otrzymała tytuł finalisty Olimpiady Wiedzy Reli-
gijnej. Szkoła zajęła 67 miejsce a kraju i 5 w woj. śląskim w rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczypospo-
litej‖ (wyniki – 8 I 2003).116
2002 Klasy klasyczne autorskie uczestniczyły w spotkaniu autorskim (w szkole, s. 32) z poetą sosnowiec-
kim Sławomirem Matuszem (8 V). Młodzież przysłuchiwała się ponadto obradom V Zjazdu Litera-
tów Zagłębiowskich w Bibliotece Miejskiej im. G. Daniłowicza w Sosnowcu (7 V). Spotkania odbyły
się w ramach imprez literackich z okazji 100–lecia Miasta.
110 KAI, JOR, 300 dobrych uczynków. Paczki od licealistów, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 20 grudnia 2001 r. 111 Maciejewska K., Najlepsze szkoły Zagłębia, „Puls Zagłębia‖ 2002 nr 3/4 z 31 stycznia 2002 r. 112 Kaczmarczyk M., Tydzień europejski w sosnowieckiej "Platerce", „Wiadomości Zagłębia‖ 2002 nr 6 z 5 lutego
2002 r. 113 (ŁP), Ważny humanizm, „Wiadomości Zagłębia‖ 2002 nr 13 z 26 lutego 2002 r. 114 (tal), Rozgrzewka egzaminacyjna, „Dziennik Zachodni‖ 2002 nr 52 z 2 marca 2002 r.[Lizak E.] 115 ASA, Wielbicielka Gombrowicza, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 9 kwietnia 2002 r. [Gosek D.]; ASA,
Marceli i jego lipa, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 9 kwietnia 2002 r. 116 Waksmański J., Olimpijczycy na scenę. Oświatowy zaścianek na pewno nam nie grozi, „Dziennik Zachodni w
Zagłębiu‖ z 20 czerwca 2002 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
42
2002 13 V – wykład na temat reformy szkolnictwa wygłosiła w naszej szkole Pani minister dr Krystyna
Łybacka kierująca resortem Edukacji Narodowej i Sportu.
2002 Akcja szkolnej Amnesty International: Maraton Pisania Listów w obronie więzionego Panczenlamy
(20 V).
2002 VI Regaty Staszic–Plater. Po raz pierwszy wygrywa załoga z IV LO w Sosnowcu.117
2002 Dzięki możliwościom stworzonym przez Ministerstwo Edukacji po zmianie ustawy maturalnej odbyły
się (chyba) pierwsze w dziejach szkoły egzaminy maturalne z filozofii – 3 uczennice z kl. 4e klas. aut.
otrzymały oceny celujące (w tym dwie zostały zwolnione jako finalistki XIV OF).
2002
Pod red. W. Fajfera wychodzi Książka Roku 2001/2002. II Liceum Ogólno-
kształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu (VI).
2002 W „Wiadomościach Historycznych‖ 2002 nr 3, lipiec–
wrzesień („Muzeum Szkolne‖ nr 50) ukazał się ob-
szerny artykuł M. Walińskiego Szkoła zawsze twórcza
poświęcony historii i współczesności II LO im. E.
Plater w Sosnowcu.
2002 Uchwałą Rady Miasta Sosnowca II LO im. E. Plater w Sosnowcu przekształca się od 2 września w
szkołę ponadgimnazjalną. Zmiana Statutu Szkoły (9 X).
2002 W pierwszy rok zreformowanego Liceum Szkoła wkracza z 10 nauczycielami dyplomowanymi.
2002 Stypendium Rady Miasta Sosnowca otrzymuje po raz drugi Katarzyna Stelmach z kl. 4e klasycznej
aut. Stypendia Rady Miasta Dąbrowa Górnicza otrzymali Daniel Karpała i Damian Kurzaj z kl. 4e
klasycznej aut. Daniel Karpała po raz drugi stal się beneficjentem stypendium Prezesa Rady Mini-
strów RP118, Weronika Tofilska119 z kl. 3e klas. aut. – Stypendium Jolanty i Aleksandra Kwaśniew-
skich. Magdalena Sroka z kl. 4b biol.–chem. aut. została stypendystką Krajowego Funduszu na Rzecz
Dzieci (IX–X).120
2002 Redakcję gazetki szkolnej „E!milka‖ przejęli Daria Gosek (red. nacz.) i Jarosław Piwowar (zastępca)
z kl. 3e. Opiekunem pisma pozostaje Michał Waliński.
2002 II rok trwania programu Sokrates–Comenius odbywa się pod hasłem: Kim jesteś? 20–27 X w Zivilska
Sola Maribor w Słowenii miało miejsce III spotkanie szkół uczestniczących w projekcie. Dyrektor
Szkoły mgr M. Soczyńska wraz z nauczycielem koordynującym mgr Anną Jędrosz oraz przedstawi-
cielami młodzieży przebywali z wizytą w szkole we Włoszech. Grupa szkół biorących udział w pro-
117 Wąsowicz M., Puchar VI Regat dla "Staszica", „Wiadomości Zagłębia‖ 2002 nr 23 z 4 czerwca 2002 r.; Piekarski
K., Regaty w Sosnowcu, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 11 z 17 czerwca 2002 r. 118 Kol, Stypendia dla najlepszych, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 19 z 11 listopada 2002 r. [Karpała D.]. 119 Jarosz I., Muzyka, łacina i film. Młodzi zdolni, „Trybuna Śląska‖ 2002 nr 266 z 15 listopada 2002 r. [Tofilska W]. 120 Toko, Zasłużone wakacje, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 12 z 30 czerwca 2002 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
43
jekcie powiększyła się o Meredival College z Holandii. Uczniowie z liceum w Belgii z rewizytą w
naszej szkole (13–25 X).
2002 Uczniowie i absolwenci Szkoły z klas klasycznych autorskich – laureaci Turniejów Jednego Wiersza
O Laur Plateranki uczestniczyli w wieczorze autorskim w pierwszej części II Jesieni Poetyckiej w
Klubie im. Jana Kiepury w ramach obchodów 100–lecia Miasta. Spotkanie prowadził Daniel Karpała
z kl. 4e.121
2002 15 XI odbył się uroczysty finał jubileuszowego X Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki.
Obradom jury przewodniczyła po raz dziewiąty Pani prof. dr hab. Anna Opacka z Uniwersytetu Ślą-
skiego. Laur i I nagrodę zdobyła Monika Pięta z I LO w Jaśle.122 Szkolny „Teatr Nasz‖ wystawił
fragmenty Sejmu kobiet Arystofanesa w reż. Daniela Karpały i Martyny Olszowskiej z kl. 4e klas. aut.
Nakładem wydawnictwa szkolnego ukazał się tomik z wierszami nagrodzonymi (pod red. M. Waliń-
skiego, M. Jeżewskiej i M. Olszowskiej, projekt okładki i ilustracje B. Dudek)123.
2002 W liceum odbywa się (znienacka) bardzo ekspresywny happening zorganizowany przez szkolną
Amnesty International przeciw łamaniu praw człowieka w Rosji (XI).
2002 Uroczystość 40-lecia pracy naukowej i dydaktycznej Pani prof. dr hab. Renardy Ocieczek w Sali
Rady Wydziału Filologicznego na Uniwersytecie Śląskim. Pani Profesor jest absolwentką naszej
szkoły (29 XI).124
2002 Lekcję na temat Unii Europejskiej przeprowadził w szkole absolwent Krzysztof Materna
(13 XII; pilotaż – „Gazeta Wyborcza‖).125
2002 VI „Zaduszki jazzowe‖ w sosnowieckiej katedrze współorganizowali nasi uczniowie i ks. S. Litwa.126
2002 Na wigilii szkolnej gościł Jego Ekscelencja ks. biskup sosnowiecki dr Adam Śmigielski (20 XII).
2003 Szkoła zajęła 67 m. w Polsce i 5 w województwie w rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczpospolitej‖.127
2003 Dyrektor Szkoły mgr Mirosława Soczyńska wraz z nauczycielem koordynującym projekt Socrates–
Comenius mgr Anną Jędrosz i przedstawicielami młodzieży przebywała z wizytą w liceum we Wło-
szech (12–17 I).
2003 W szkole działa jedyne zagłębiowskie koło Amnesty International, jego przewodniczącą jest Grażyna
Zębala, a opiekunem prof. A. Miś.128
121 (jew), Zagłębiowska poezja, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2002 nr 243 z 17 października 2002 r.; toko, II
Zagłębiowska Wiosna Poetycka „Kurier Miejski‖2002 nr 19 z 11 listopada 2002 r. 122 (tal), Turniej rymów. Sosnowiecki turniej jest coraz popularniejszy poza granicami Polski, „Dziennik Zachodni‖
2002 nr 253 z 29 października 2002 r.; (jew), Laury dla poetów, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ z 14 listopada 2002
r.; AST, Cienie i wiejskie płoty, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 16 listopada 2002 r. [Waliński M.]; Stańczyk A.,
Na natchnienie nie ma mocnych, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 16 listopada 2002 r.; (R., EW), Laur Plateranki
po raz dziesiąty, „Wiadomości Zagłębia‖ 2002 nr 47 z 19 listopada 2002 r.; (A.Z.), „Plateranki” rozdane, „Dziennik
Zachodni Sosnowiec‖ z 19 listopada 2002 r.; b.a., X Laur Plateranki przyznany. Wyjątkowo wysoki poziom jubile-
uszowego Turnieju, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 20 z 30 listopada 2002 r.; Waliński M., Trela K., Jędruś A., Chabińska
W., „O Laur Plateranki”. Komunikat jury X Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza, „Magazyn Szkolny‖ Kura-
torium Oświaty w Katowicach 2002 nr 4(252) z 1 grudnia 2002 r. 123 (ANW) , Portrety młodości – tomik wierszy, „Wiadomości Zagłębia‖ 2003 nr 13 z 1 kwietnia 2003 r.; (jew),
Jubileuszowe wydawnictwo, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2003 nr 78 z 2 kwietnia 2003 r. 124 Talarczyk J., Księga dla uczonej. Jubileusz prof. dr hab. Renardy Ocieczek, „Dziennik Zachodni‖ 2002 nr 279 z
30 listopada 2002 r.; Talarczyk J., Staropolska fascynacja, „Dziennik Zachodni‖ 2002 nr 290 z 13 grudnia 2002 r.
[Ocieczek R., Chorzewska J.]. 125 Podlejski Ł., Koszykarskie sukcesy i dostateczne świadectwa. Wywiad z K. Materną, „Nowe Zagłębie‖ 2002 nr 25
z 20 czerwca 2002 r. [Pacuła M., Cygan J. – abs]; Stańczyk A., Kto rolnikowi broni myć ręce, „Gazeta Wyborcza w
Katowicach‖ z 14 grudnia 2002 r.; AST, Będę ambasadorem, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2002 z 14 grudnia
2002 r. [Sochacki A.]; (ANW, MW), Jak Materna przybliżał Europę, „Wiadomości Zagłębia‖ 2002 nr 51 z 17 grud-
nia 2002 r.; Stańczyk A., Płoskońska M., Mówię Sosnowiec, widzę..., „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2004 z 16
lipca 2004 r. [Materna K. – absolwent wspomina miasto i swoją szkołę]. 126 Piwowar J., Zaduszki jazzowe, „Kurier Miejski‖ 2002 nr 21 z 15 grudnia 2002 r. 127 Maciejewska K., Szkoły na medal. W czołówce najlepszych szkół średnich, „Puls Zagłębia‖ 2003 nr 1/2 z 31
stycznia 2003 r. 128 Podlejski Ł., O prawa człowieka. Licealiści w obronie więźniów reżimu, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2003 z
15 stycznia 2003 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
44
2003 W szkole odbyły się eliminacje okręgowe pisemne II st. XXXIII Olimpiady Literatury i Języka Pol-
skiego (25 I).
2003 X Turniej Językowy dla młodzieży szkół średnich z Sosnowca (3 – 4 III).129
2003 W auli szkolnej – z udziałem władz oświatowych i miejskich – uroczyście wręczono dyplomy na-
uczycielom mianowanym i dyplomowanym z Sosnowca. „Imatrykulację‖ uświetnił występ zespołu
„Bez Nazwy‖ Pauliny Palecznej, Krzysztofa Kusia i dziewcząt z kl. 4e klasycznej autorskiej (7 IV).
2003 Laureatką XXXIII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego została Daria Gosek z kl. 3e klasycznej
aut., finalistami – Olga Jarno z kl. 3e. klasycznej aut., Agata Otok z kl. 4b biol.–chem. i Daniel Kar-
pała z kl. 4e klasycznej aut. Finalistkami Olimpiady Języka Łacińskiego – Paulina Tofilska i Joanna
Wywiał z kl. 4e klasycznej aut., finalistką XV Olimpiady Filozoficznej – Aneta Szczudło z kl. 3e
klasycznej aut., finalistą Olimpiady Chemicznej –Wojciech Kosinski z kl. 4b biol.–chem. Piotr Gacek
i Alicja Boryń z kl. 4b biol.–chem. zdobyli tytuły finalistów Olimpiady Biologicznej, Weronika Tofil-
ska i Paulina Sawicz z kl. 3e klasycznej. aut. zostały finalistkami Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy
o Filmie.
2003 Laureatami I Festiwalu Talentów i Niezwykłych Umiejętności Dzieci i Młodzieży Województwa
Śląskiego „Uwaga Talent‖ zostali (w kategorii nauka – w dziedzinie chemia) Wojciech Kosiński i
Łukasz Lupa z kl. 4b biol.–chem., a w dziedzinie biologia Magdalena Sroka kl. 4b biol.–chem. (1
VI).130
2003 29 VII 2003 r. zmarł zastępca Prezydenta Miasta Sosnowca mgr Stefan Płatek – absolwent naszej
szkoły.
2003 Odbyły się VII Regaty Wioślarskie Staszic–Plater. Ponownie zwyciężyła ekipa z IV LO w Sosnowcu
(31 V).131
2003 Z inicjatywy i pod red. mgr. Wojciecha Fajfera ukazała się Książka Roku
2002/2003. II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu (VI).
2003 Daria Gosek z kl. 3e klasycznej autorskiej odebrała na posiedzeniu Rady Miasta Sosnowca stypen-
dium naukowe za tytuł laureata XXXIII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego (26 VI).132 Daniel
Karpała – absolwent kl. 4e klas. autorskiej, dwukrotny finalista tej olimpiady otrzymał po raz drugi
stypendium Rady Miasta Dąbrowa Górnicza (2 XI). Daria została ponadto podopieczną Funduszu na
Rzecz Dzieci.
2003 23 IX zmarła Agata Irena Ślenzak – Dyrektor naszego liceum w latach 1952–1973. W uroczysto-
ściach pogrzebowych w dniu 26 IX uczestniczyła cała społeczność szkoły.
2003 14 XI odbył się finał XI Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki. Komisji
konkursowej przewodniczył prof. dr hab. Marian Kisiel – dyrektor Instytutu Nauk o Literaturze Pol-
skiej Uniwersytetu Śląskiego. I nagrodę, Laur Plateranki i nagrodę Kuratora Śląskiego Kuratorium
Oświaty w Katowicach zdobył Grzegorz Marcinkowski z V LO im. Kanclerza Jana Zamoyskiego w
Dąbrowie Górniczej za wiersz Kolęda.133 Szkolny Teatr Nasz wystawił spektakl Abstrakcja rzeczywi-
129 Tmś, Dwa turnieje językowe, „Kurier Miejski‖ 2003 nr 7 z 15 kwietnia 2003 r. 130 Talarczyk J., Niezwykły festiwal. Wyłoniono młode talenty w 17 kategoriach, „Dziennik Zachodni‖ 2003 nr 127 z
2 czerwca 2003 r. 131 Toko, Stefan Płatek (1946-2003), „Kurier Miejski‖ 2003 nr 14 z 23 sierpnia 2003 r.; Kabała B., Jeszcze o Stefanie
Płatku, „Kurier Miejski‖ 2003 nr 15 z 15 września 2003 r. 132 (jew), Honory dla olimpijczyków, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2003 nr 150 z 30 czerwca 2003 r. 133 b.a., XI Laur Platerani tuż tuż, „Wiadomości Zagłębia‖ 2003 nr 40 z 7 października 2003 r.; WIOL, Laur za
kolędę „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2003 z 15 listopada 2003 r.; (TAL), Laur Plateranki zostanie w Zagłębiu.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
45
stości na motywach liryki M. Białoszewskiego w reż. Darii Gosek i Jarosława Piwowara z kl. 4e
klasycznej aut. oraz pantomimę 3*P w reż Weroniki Tofilskiej i Pauliny Sawicz z kl. 4e klasycznej
aut.
2003 Młodzież z „Plater‖ tradycyjnie już była współorganizatorem Zaduszek jazzowych odbywających się
w Bazylice Katedralnej Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny w Sosnowcu (16 XI).
2003 W trakcie górskiej wspinaczki zginęła w Tatrach w wieku 25 lat absolwentka naszej szkoły Aleksan-
dra Barańska.134
2003 W roku 2003/2004 szkoła kontynuuje program Sokrates–Comenius.
2003 Opłatek. Spotkanie bożonarodzeniowe (19 XII).
2004 Szkoła zajęła 39 miejsce w Polsce, a 5 m. w województwie w rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczypo-
spolitej‖ (7 I).135
2004 W szkole odbyły się po raz kolejny zawody okręgowe pisemne XXXIV Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego. Startowała grupa Plateran (31 I).
2004 Odnotujmy w końcu nową tradycję. W szkole od kilku lat obchodzi się hucznie tzw. walentynki –
rekordy popularności bije poczta walentynkowa (13 II). Inne, mniej oficjalne, tradycje platerańskie?
Przez kilka lat po zmianie ustroju niejaką popularnością wśród młodzieży cieszyły się obchody hal-
loween (lansowany przez niektóre anglistki zwyczaj... umarł śmiercią naturalną). Niezmienną popu-
larnością cieszy się wśród uczniów Dzień Kobiet (socjalistyczny relikt?), ale także Dzień Chłopca.
Dzień Dziecka od dawna przestał się kojarzyć ze sportem szkolnym. W okolicach 6 grudnia w szkole
roi się do Mikołajów. Tradycja topienia marzanny w Przemszy – żywa jeszcze na przełomie lat 80. i
90. zaginęła. Dzień Wagarowicza od dawna nie wzbudza emocji. Na Ostatnim Dzwonku pojawił się
ceremoniał przekazywania ogromnego klucza do szkoły przez abiturientów klasom trzecim (obecnie –
drugim); klasy drugie przekazują maturzystom in spe kwiaty i drobne upominki (o charakterze ma-
skotek). Oficjalnym rytuałem w dniu Ostatniego Dzwonka jest zmiana pocztów sztandarowych i
odśpiewanie hymnu narodowego. Z pasowaniem „kotów‖ nie było w szkole na szczęście większych
problemów. Wprowadzenie wspólnej wigilii szkolnej wyeliminowało niemal całkowicie wigilie
klasowe (cieszyły się popularnością jeszcze na przełomie lat 80. i 90.). Wyniki Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego wskazują, że niektórzy uczestnicy eliminacji centralnych nie przestrzegają zwyczaju
„cyckania Emilki‖.
2004 Uczniowie naszej szkoły byli autorami widowiska artystycznego pt. „Obrazy – Dźwięki – Słowa‖
wystawionego w cyklu „Prezentacja Młodych Talentów‖ w Sosnowieckim centrum Sztuki – Zamek
Sielecki‖. W programie: O, nie rozdzielaj tak ziemi od nieba!! – spektakl liryki miłosnej wg scenariu-
sza Martyny Borowieckiej (opieka mgr Mirosława Soczyńska) i spektakle szkolnego „Teatru Nasze-
go‖ (opiekun mgr Michał Waliński): Abstrakcja rzeczywistości wg tekstów M. Białoszewskiego,
pantomimy 3 razy P oraz baletu pod kierownictwem Anny Sąkol. Współorganizatorem imprezy było
Ognisko Pracy Pozaszkolnej Nr 1 w Sosnowcu (6 II).136
2004 XIV wycieczka naukowo-kulturalna klas klasycznych do Wrocławia (pod opieką mgr mgr M. Bugaj i
Turniej młodych poetów, „Dziennik Zachodni‖ 2003 nr 267 z 17 listopada 2003 r.; Talarczyk J., Poezja nad Prze-
mszą. Sosnowieccy licealiści przez wiele tygodni żyją Laurem Plateranki, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2003 nr
267 z 17 listopada 2003 r.; (ANW), Laur dla Grzegorza, „Wiadomości Zagłębia‖ 2003 nr 46 z 18 listopada 2003 r.;
(TAL), Turniej „O laur Plateranki”. Wiersze nadeszły nie tylko z całej Polski, ale także z zagranicy, „Dziennik
Zachodni Sosnowiec‖ 2003 nr 6 z 21 listopada 2003 r.; (I.A.), Laur Plateranki, „Puls Zagłębia‖ 2003 nr 21/22 z 27
listopada 2003 r.; Reńca S., Zeszyty wierszami pisane, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2003 nr 7 z 28 listopada 2003
r.; Talarczyk J., Bunt i cierpienie. Po raz 11. w Sosnowcu spotkali się młodzi poeci z całego kraju, „Dziennik Za-
chodni‖ 2003 nr 278 z 29 listopada 2003 r. 134 Strąk P., Zabiły ją ukochane góry, „Dziennik Zachodni‖ 2003 nr 274 z 25 listopada 2003 r. 135 Wacławek W. W., „Staszic" olimpijski. Dwa sosnowieckie ogólniaki w czołówce ogólnopolskiego rankingu ,
„Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 6 z 8 stycznia 2004 r.; Talarczyk J., Liderzy wciąż ci sami, „Dziennik
Zachodni‖ 2004 nr 10 z 13 stycznia 2004 r. 136 (SR), Nie tylko o miłości. Widowisko artystyczne w Centrum Sztuki, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 6 z 6
lutego 2004 r.; (SR), Prawie wszystko o miłości. W zamku Sieleckim zaprezentowali się młodzi artyści, „Dziennik
Zachodni‖ 2004 nr 33 z 9 lutego 2004 r.; (SR), Młodzieżowy teatr. Był teatr, poezja, balet i pantomima, „Dziennik
Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 7 z 13 lutego 2004 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
46
M. Walińskiego). Wykłady w Instytucie Filologii Polskiej i Katedrze Kultury Antycznej oraz Ośrod-
ku Badan Twórczości Teatralnej Jerzego Grotowskiego. Spotkanie z prof. J. Miodkiem.137
2004 Miejskie stypendium sportowe za rok 2003/2004 odebrała w Zamku Sieleckim na spotkaniu z wła-
dzami Miasta uczennica kl. 2e Agnieszka Bronisz (11 II).138
2004 Szkolny „Teatr Nasz‖ za widowisko Abstrakcja rzeczywistości zdobył I lokatę w kategorii „Gram‖ na
X Festiwalu Małych Form Teatralnych zorganizowanym przez Gimnazjum nr 10 (wystąpiło kilkana-
ście zespołów z terenu Zagłębia). Nasi uczniowie – dzięki wiedzy Darii Gosek z kl. 4e i Radosława
Chuchro z kl. 2e zajęli także I miejsce w kategorii „Wiem‖ (17 III).139
2004 Z inicjatywy ks. katechety mgr. Sławomira Woźniaka powstało w liceum Szkolne Koło Caritas. Jego
przewodniczącą została Magdalena Radko z kl. 1e (19 III).
2004 Ukazał się – pod red. Michała Walińskiego i Weroniki Chabińskiej (uczennicy kl. 4e), z ilustracjami
E. Mrowiec – tomik poetycki z XI Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki Wydawnictwo spon-
sorowali Urząd Kultury, Sportu i Rekreacji Urzędu Miasta w Sosnowcu. i Wyższa Szkoła Zarządza-
nia i Marketingu w Sosnowcu (15 III).140
2004 22 marca 2004 r. został przekazany Dyrekcji Szkoły list gratulacyjny Pani Minister Krystyny Łybac-
kiej. II LO im. E. Plater w Sosnowcu jako jedyne w Delegaturze Sosnowieckiej znalazło się na liście
szkół posiadających laureata olimpiady międzynarodowej (od roku 1983).141 Laureatką V Międzyna-
rodowej Olimpiady Filozoficznej w 1997 r. została Ewa Marzec, a jej opiekunem był mgr Michał
Waliński. Cytowane wydawnictwo pomija niestety rewelacyjne osiągnięcie ucznia mgr Bogusławy
Żak Romana Sosnowskiego – zwycięzcy IX Konkursu Cycerońskiego w Arpino w 1988 r. (22 III).
Przypomnijmy też osiągnięcie Barbary Gałęziowskiej – laureatki w II Międzynarodowej Olimpiadzie
Chemicznej (1996, opiekun – mgr Zofia Oleksy).
2004 W szkole odbył się XI Turniej Językowy dla młodzieży szkół średnich Sosnowca. Zwyciężyli
uczniowie ze „Staszica‖ i „Plater‖.142 Na uroczystości wręczenia nagród z udziałem władz miejskich
„Teatr Nasz‖ dał spektakl oparty na tekstach Mirona Białoszewskiego (1–3 IV).
2004 Dyrekcja Szkoły wprowadziła (na wzór szwajcarski) nowy system wycieczek przedmiotowych. Na
wycieczki jeździmy w z góry określonych tygodniach raz w semestrze. Planujemy je w cyklu 3–
letnim (19–23 IV).
2004 Serdeczne pozdrowienia i życzenia dla całej społeczności platerańskiej nadesłał na adres Dyrekcji
Profesor Jan Miodek z Uniwersytetu Wrocławskiego (14 IV). Matka Profesora ukończyła naszą
szkołę.
2004 „Teatr Nasz‖ zajął II m. w eliminacjach rejonowych XXVIII Wojewódzkiego Przeglądu Szkolnych
Zespołów Artystycznych „Częstochowa 2004‖ w MOPT w Dąbrowie Górniczej (14 IV).
2004 Ekipa z „Plater‖ (opiekun prof. B. Żak) uplasowała się II miejscy w konkursie „Z klasy do kasy‖
organizowanym przez „Gazetę Wyborczą‖.143
2004 „Ostatni Dzwonek‖ tym razem oznaczał także zakończenie kilkunastoletniego cyklu klas autorskich –
klasycznych (autorzy: mgr Anna Jędrosz, mgr Michał Waliński i mgr Bogusława Żak), biologiczno-
chemicznych (autorka mgr Wanda Kruszyńska) i matematyczno-informatycznych (autorzy: mgr Ma-
ria Bańska, mgr Elżbieta Lizak i mgr Lidia Musiał). Imponujący jest zwłaszcza dorobek klas klasycz-
nych – od roku szk. 1990/1991 aż 108 uczniów z tych klas dotarło do eliminacji centralnych olimpiad
137 (WOW), Naukowa eskapada. Uczniowie klas klasycznych na uniwersytecie, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖
2004 nr 9 z 27 lutego 2004 r. 138 (SR), Czterdziestu ośmiu wybitnych, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 36 z 12 lutego 2004 r. 139 Adamski J., Scena jak magnes. Dziesiąty Festiwal Małych Form Teatralnych zakończył się sukcesem sosnowi-
czan, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 68 z 20 marca 2004 r.; b.a., Młodzi aktorzy w Teatrze Zagłębia,
„Wiadomości Zagłębia‖ 2004 nr 12 z 23 marca 2004 r. 140 (ANW), Plon "Lauru Plateranki", „Wiadomości Zagłębia‖ 2004 nr 25 z 22 czerwca 2004 r. 141 Por. wydawnictwo Osiągnięcia Polaków w międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych i konkursach w
latach 1983-2003, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu. Towarzystwo Szkól Twórczych, Warszawa 2003. 142 (WOW), Językowe zmagania. Po pięć nagród dla uczniów "Staszica" i "Plater", „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖
2004 nr 81z 5 kwietnia 2004 r. 143 Stańczyk A., Giełda ciekawości, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ 2004 z 27 kwietnia 2004 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
47
przedmiotowych, 17 z nich zdobyło tytuł laureata, a 46 – finalisty (największe sukcesy dotyczą Olim-
piad: Literatury i Języka Polskiego, Języka Łacińskiego, Filozoficznej). Program realizowany w
klasach klasycznych autorskich w wielu wypadkach wyprzedzał założenia reformy oświatowej.
Ogromnie wiele uczniom z tych zespołów zawdzięcza turniej poetycki „O Laur Plateranki‖, gazetka
szkolna „E!milka‖, „Teatr Nasz‖, humanistyczne koła – filmoznawcze (B. Żak) i „Kopitek‖ (M.
Waliński). Intensywanie współpracowali także z uczelniami wyższymi z regionu i spoza regionu
autorzy dwu pozostałych klas autorskich. Klasy biologiczno-chemiczne autorskie mogą się pochwalić
kilkunastoma tytułami finalistów w Olimpiadzie Biologicznej i Olimpiadzie Chemicznej, matema-
tyczno-informatyczne znaczącymi sukcesami w Turnieju Wiedzy Technicznej, konkursach informa-
tycznych. Finały „Laurów Plateranki‖ nie byłyby tak udane bez wkładu myśli technicznej i informa-
tycznej uczniów z klas matematyczno-informatycznych.
2004 W ramach programu Socrates–Comenius dwoje uczniów z opiekunką Anną Jędrosz przebywało w
Holandii (5–11 VI).
2004 Weronika Chabińska, Izabela Kłap i Aneta Szczudło zostały finalistkami eliminacji III st. XVI Olim-
piady Filozoficznej, a Dominika Zielińska uczestniczyła w eliminacjach centralnych tej Olimpiady
(wszystkie z kl. 4e). Józef Madej z kl. 2c zdobył tytuł finalisty 14 Olimpiady Teologii Katolickiej.144
Weronika Tofilska i Paulina Sawicz z kl. 4e zajęły II m. w Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy o
Filmie (Gdańsk). Norbert Wnuk i Mateusz Sikora z kl. 2c zostali finalistami II Ogólnopolskiego
Konkursu Informatycznego. Sara Bensaid i Barbara Krzelowska z kl. 2b uczestniczyły w eliminacjach
centralnych Europejskiego Konkursu Szkolnego „Europa w Szkole‖. Magdalena Spałkowska z 2a
zajęła II m. w Ogólnopolskim Konkursie Ekologicznym.
2004 Weronika Tofilska, uczennica klasy 4e klasycznej autorskiej, laureatka ubiegłorocznej edycji Olim-
piady Języka Łacińskiego, wzięła udział w XXIV edycji Konkursu Cycerońskiego w Arpino – Il
Certamen Ciceronianum Arpinas, organizzato dal Centro Studi Umanistici "Marco Tullio Cicerone"
di Arpino (6–9 V).
2004 Odbyły się VIII Regaty Staszic–Plater. I tym razem nasza osada przegrała. Łączny bilans – 5:3 dla
Plater (18 VI).145
2004 Uroczyste posiedzenie Rady Szkoły – Panie Przewodnicząca Rady i Dyrektor Szkoły wręczyły na-
grody laureatom i finalistom olimpiad i konkursów przedmiotowych i dyplomy opiekunom. Te do-
roczne spotkania to również trwały element tradycji szkolnej (23 VI).
2004 Magdalena Spałkowska z kl. 1a została stypendystką Prezesa Rady Ministrów RP i otrzymała ponad-
to stypendium naukowe UM w Dąbrowie Górniczej. Paweł Pasteczka z kl. 2c został stypendystą
Funduszu Pomocy Młodym Talentom Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich (19 XI). Marcin Sułkow-
ski z kl. 3c otrzymał stypendium naukowe UM w Sosnowcu. Stypendystką Funduszu na Rzecz Dzieci
jest nadal Daria Gosek z kl. 4e. Karolina Wyszyńska – absolwentka szkoły, studentka I roku Wydzia-
łu Chemii Politechniki Gliwickiej – otrzymuje od roku akad. 2004/2005 stypendium prof. Haliny
Grodeckiej.
2004 Młodzież z klas trzecich spotkała się z posłem na Sejm Andrzejem Celińskim (8 IX).
2004 W ramach programu Socrates – Comenius 15-osobowa grupa młodzieży z opiekunkami Anną Miś i
Wandą Kruszyńską gościła w Gorinhem w Holandii (17–26 IX).
2004 18 osób z klas drugich i trzecich wraz opiekunkami Stefanią Dziopą i Wandą Potyrałą wyjechało w
ramach wymiany międzyszkolnej do szkoły kantonalnej w Solothum w Szwajcarii (24 IX–1X).
2004 W szkole oddano do użytku nową szatnię główną, szatnię na WF, siłownię. Warunki luksusowe (1
X).
2004 20 X zmarła prof. zw. dr Wanda Truszkowska, emerytowany profesor Akademii Rolniczej we Wro-
cławiu, absolwentka naszej szkoły. W pogrzebie uczestniczyła delegacja uczennic z kl. 3e klasycznej
(27 X).
2004 Odbyła się XV z cyklu wycieczka naukowa klas klasycznych na Uniwersytet Wrocławski – do Insty-
144 Wacławek W. W., Najbardziej lubią encykliki. Diecezjalny finał XIV Olimpiady Teologii Katolickiej , „Dziennik
Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 56 z 6 lutego 2004 r. 145 Wacławek W. W., Prawie jak na Tamizie. Wioślarski puchar licealistów jest wzorowany na oxfordzkich regatach ,
„Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2004 nr 142 z 19 czerwca 2004 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
48
tutu Filologii Polskiej i Instytutu Filologii Klasycznej oraz Ośrodka Badań Twórczości Teatralnej
Jerzego Grotowskiego – kl. 3e (X).
2004 W szkole oddano do użytku nowoczesną pracownię komputerową (s. 27). Ogólnodostępne stanowi-
ska komputerowe z dostępem do Internetu działają od dawna w Bibliotece Szkolnej i pokoju nauczy-
cielskim. Tradycji stało się zadość – na podkreślenie zasługuje pomoc w „internetyzacji‖ liceum
rodzica p. Leszka Kluszczyńskiego.
2004 19 listopada 2004 r. odbył się Finał XII Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateran-
ki dla uczniów szkół średnich. Na konkurs napłynęło 350 wiersz z Polski, Litwy i Łotwy. Obradom
komisji konkursowej przewodniczyła tym razem prof. dr hab. Anna Węgrzyniak z Akademii Tech-
niczno–Humanistycznej w Bielsku–Białej. Laur i główną nagrodę zdobył Bogusław Wajzer z Zespołu
Szkół Ogólnokształcących im. M. Skłodowskiej–Curie – Publicznego Gimnazjum Nr 9 w Opolu za
wiersz Znowu o sobie. V i VI nagrodę zdobyli uczniowie naszej szkoły Michał Kłosiński (O Archi-
medesie) z kl. 3e i Marcin Podsiadło (Córka). Także Nagroda Publiczności przypadła Platerance
Dorocie Szurmie z kl. 1e (Kto?... Co?... Kobieta). List gratulacyjny dla organizatorów nadesłał Śląski
Kurator Oświaty w Katowicach dr Jerzy Grad.146 Szkolny Teatr Nasz wystąpił z dwoma spektaklami:
Tak trzeba na motywach Iwony, księżniczki Burgunda W. Gombrowicza w reż. Magdaleny Kłębek z
kl. 2e (scenariusz Marek Brandt z Sopotu) oraz Uriel w reż. Mateusza Wrony z kl. 3a i wg scenariu-
sza Magdaleny Radko z kl. 2e.
2004 W sosnowieckiej Katedrze przy współudziale naszej młodzieży zorganizowano po raz kolejny impre-
zę religijno–kulturalną „Zaduszki Jazzowe‖ (21 XI).
2004 Kl. 2e klasyczna uczestniczyła 9 XII w III Sesji Zagłębiowskiej poświęconej twórczości zmarłego w
grudniu ub. roku Jana Pierzchały. Udział klas klasycznych w Sesjach w Bibliotece Miejskiej jest już
tradycją. Podczas ubiegłorocznej II Sesji uczniowie wręczyli wybitnemu pisarzowi zagłębiowskiemu
bukiet kwiatów i odbyli z nim krótką pogawędkę (zdjęcie w Kronice Szkoły).
2004 Opłatek. Tak jak w ostatnich paru latach, gościliśmy w szkole Jego Ekscelencję biskupa dr. Adama
Śmigielskiego i proboszcza Parafii Katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Sosnow-
cu ks. kanonika Zygmunta Wróbla.
2005 Serdeczne życzenia społeczności szkolnej i klasom klasycznym nadesłała Pani prof. dr hab. Teresa
Kostkiewiczowa z Instytutu Badań Literackich PAN z Warszawy – przewodnicząca KG OliJP (7 I).
2005 W rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczpospolitej‖ (12 I) zajęliśmy 194 miejsce (23 w województwie).
Bywało lepiej: 1999 r. – 34 m. w Polsce, 2000 r. – 69, 2001 r. – 25, 2002 r. – 56, 2003 r. – 56, 2004
r. – 67. Będzie lepiej.
2005 I znów uczniowie z „Plater‖ kwestowali skutecznie na rzecz WOŚP.147
2005 W naszej szkole (to już wieloletnia tradycja) odbyły się eliminacje II st. OliJP. Startowali także Plate-
ranie (29 I).
2005 Z uczniami klas trzecich spotkał się prof. Wojciech Roszkowski – historyk, europarlamentarzysta,
kierownik Katedry Stosunków Międzynarodowych Collegium Civitas w Warszawie (7 II). Spotkanie
zorganizowali mgr A. Kubicka i mgr Z. Migas.148
2005 Agnieszka Bronisz z kl. 3e klasycznej została halową wicemistrzynią Polski seniorów (19 II).
2005 Licealiści z „Plater‖ wzięli udział w Drodze Krzyżowej w intencji Jana Pawła II.149
2005 Pod red. M. Walińskiego, M. Wiewióry i K. Targońskiej ukazał się tomik z XII Lauru Plateranki.
Opracowanie graficzne E. Mrowiec.150
2005 Szkoła zorganizowała pierwszy drużynowy konkurs dla gimnazjalistów "Emiliada". Jego zakres objął
146 Szczepanek T., Poetyckie manifesty. Srebrna plakietka z laurem powędrowała do Opola, „Dziennik Zachodni
Sosnowiec‖ 2004 nr 273 z 22 listopada 2004 r.; (GAJA), Laur Plateranki zdobyty, „Wiadomości Zagłębia‖ 2004 nr
48 z 30 listopada 2004 r. 147 Reńca S., Czekali na licytację, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ nr 2 z 14 stycznia 2005 r. [Kłapacz J., Jaworska
K.]. 148 (SR), Porozmawiajmy o polskich dziejach, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2005 nr 31 z 7 lutego 2005 r. 149 (PS), Z krzyżem przez miasto, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2005 nr 11 z 18 marca 2005 r. 150 (ANW), Poezja młodych, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 13 z 29 marca 2005 r.; (PS), Tomik po turnieju,
„Dziennik Zachodni‖ 2005 nr 96 z 26 kwietnia 2005 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
49
biologię, fizykę i chemię. Opiekę sprawowali nauczyciele: biologii –
mgr T. Wieczorek i mgr W. Kruszyńska, fizyki – mgr M. Stryjakiewicz i mgr W. Fajfer
oraz chemii – mgr B. Lubieniecka (IV).
2005 II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu, Dyrektor mgr Mirosława Soczyńska, Wicedyrektor
mgr Elżbieta Lizak oraz polonista mgr Michał Waliński otrzymali dyplomy z serdecznymi podzięko-
waniami Komitetu Głównego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego z okazji XXXV–lecia konkur-
su (4 IV).
2005 Odbył się XII Turniej Językowy dla szkół średnich z Sosnowca i Zagłębia (7–8 IV).
2005 W szkole zorganizowano konferencję "Młodzieżowa aktywność społeczna w Sosnowcu"
(11 IV).
2005 „Ostatni Dzwonek‖ po raz pierwszy dla rocznika zdającego nową maturę. (15 IV).
2005 Rozpoczęły się egzaminy maturalne NOWA MATURA 2005. Na początek – egzaminy ustne z języka
polskiego i języków obcych (18 IV).
2005 Katarzyna Rupiewicz i Anna Soroka zostały laureatkami XXXV Olimpiady Literatury i Języka Pol-
skiego, Michał Kłosiński – finalistą tej edycji Olimpiady. Tytuł finalisty Olimpiady Matematycznej
otrzymał Paweł Pasteczka, a Anna Suchińska – finalistki Olimpiady Języka Rosyjskiego. W elimina-
cjach centralnych Olimpiady Historycznej (tematycznej) uczestniczyła Magdalena Jędrzejewska,
XVII Olimpiady Filozoficznej – Kamila Kulińska151, Olimpiady Teologii Katolickiej – Ewelina Ol-
szewska152.
2005 Przedstawiciele redakcji szkolnego pisma "E!milka" Anna Szczepanek z kl. 2e klasycznej, Łukasz
Kazanecki z kl. 1a politologicznej i Krzysztof Bednarczyk z kl. 1c matemat.–informatycznej przeby-
wali na seminarium dziennikarskim "My budujemy Europę"
w Bad Marienberg w Niemczech wraz z przedstawicielami 8 innych szkół z woj. śląskiego
oraz młodzieżą ze Słowenii, Czech i Niemiec. Ze strony polskiej imprezie patronowała Wyższa Szko-
ła Ekonomii i Administracji w Bytomiu (1–10 V).153
2005 W dniach 16–20 maja 2005 w naszej szkole zrealizowano kolejny „Tydzień wycieczkowy‖
(tę inicjatywę, mającą na celu ochronę godzin przeznaczonych na nauczanie, wprowadzono
w ub. roku szkolnym). Młodzież wojażowała do różnych zakątków Polski, ale zwiedzała także insty-
tucje kulturalne i naukowe Zagłębia i Śląska. Odbyła się także wycieczka naukowo–kulturalna klas
klasycznych do Wrocławia (kl. 2e)154. Uczniowie poznali zabytki Wrocławia, zwiedzali wystawy,
uczestniczyli w wykładach naukowych w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego
(z filozofii, literatury powszechnej, poetyki i kultury języka). Jak zawsze, niezwykle miłe było spo-
tkanie z prof. Janem Miodkiem, który przekazał Dyrekcji i Szkole serdeczne pozdrowienia (16–18
V).
2005 „Teatr Nasz‖ za sztukę Uriel otrzymał wyróżnienie w Regionalnym Przeglądzie Teatrów Szkolnych i
Młodzieżowych zorganizowanym przez Miejski Dom Kultury w Piekarach Śląskich (24 V).
2005 Rozpoczął się remont elewacji budynku szkolnego. Dzięki dodatkowym środkom z Urzędu Miejskie-
go odnowiona zostanie cała elewacja. Na zapowiadany remont czeka boisko szkolne (6 VI).
2005 Grupa młodzieży wraz z opiekunkami prof. E. Łudzień i prof. K. Sekułą przebywała w dniach 3–10
VI w szkole w Solothurn (Szwajcaria).
2005 9 Regaty Staszic–Plater na "Stawikach". Znowu przegraliśmy, ale tak w ogóle ciągle przecież wygry-
wamy (5:4). A może w nowym roku szkolnym uruchomić klasę wioślarską? (17 VI).155
2005 Uroczyste posiedzenie Rady Szkoły: jak co roku, Rada uhonorowała najlepszych olimpijczyków:
laureatów i finalistów tegorocznych konkursowych zmagań. W najbliższym rankingu "Perspektyw" i
151 Szczepanek A., Cogito ergo sum, „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 7 z 14 lutego 2006 r. 152 (PS), Nie tylko dla chłopców. Dziewczęta wygrały XV Olimpiadę Teologii Katolickiej, „Dziennik Zachodni So-
snowiec‖ 2005 nr 10 z 11 marca 2005 r. 153 (R), Integracyjne seminarium, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 19 z 10 maja 2005 r.; Szczepanek A., Bednarczyk
K., Kazanecki Ł., Seminarium dziennikarskie w Bad Marienberg, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Kato-
wicach 2005 nr 10 (280) z 1 czerwca 2005 r. 154 (AS, OD), Naukowo i kulturalnie, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 22 z 31 maja 2005 r. 155 Szczepanek A., Regaty "Staszic-Plater", „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 25 z 21 czerwca 2005 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
50
"Rzeczpospolitej" powinniśmy awansować (22 VI).
2005 Ogłoszono długo i nerwowo oczekiwane wyniki nowych matur. Osiągnięcia maturalne Plateran dobre
i bardzo dobre. Wyniki naszych absolwentów znacznie przekroczyły średnią w województwie i w
kraju. Większość absolwentów dostała się na wymarzone kierunki studiów (27 VI).
2005 W czasie wakacji w szkole zamieszkał pies.
2005 Tradycyjnie na ostatnim przed wakacyjną przerwą posiedzeniu Rady Miejskiej Sosnowca uhonoro-
wano nagrodami pieniężnymi najlepszych z najlepszych olimpijczyków w mieście. Tym razem były
to dwie piękne dziewczyny (jak zauważył Pan Przewodniczący) i obie
z Plater! I tylko z Plater. Katarzyna Rupiewicz i Anna Soroka – laureatki 2 i 3 miejsca XXXV OliJP –
otrzymały stypendia Rady Miejskiej. Nagrody i dyplomy wręczyli Przewodniczący Rady Miejskiej
Pan mgr Bogusław Kabała (były długoletni nauczyciel naszej szkoły zresztą) i Prezydent Sosnowca
Pan mgr Kazimierz Górski. Były podziękowania, gromkie brawa i kwiaty, także dla nauczycieli –
Pani Dyrektor Mirosławy Soczyńskiej, opiekunów dziewczyn Jacka Bajera i Michała Walińskiego
oraz Mam Laureatek (30 VI).156
2005 3–17 VII w III Letniej Szkole Filozoficznej PTF zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Filozo-
ficzne, Komitet Główny Olimpiady Filozoficznej, Starostwo Powiatowe w Gostyninie, Towarzystwo
Naukowe Płockie oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Gostynińskiej uczestniczyły Magdalena
Kłębek i Anna Szczepanek z kl. 3e.157
2005 We współpracy z Instytutem Filozofii Uniwersytetu Śląskiego rozpoczęła się realizacja eksperymentu
pedagogicznego obejmującego przedmiot „filozofia‖ w klasie 1aa (rozszerzenie politologiczne).
Opiekunami są Dyrektor Instytutu Filozofii prof. dr hab. A. Kiepas i dr D. Bęben z IF UŚl. oraz
Dyrektor Szkoły mgr M. Soczyńska i nauczyciel j. polskiego tudzież filozofii i etyki mgr M. Waliński
(IX).
2005 10–15 IX w szkole gościliśmy grupę uczniów i nauczycieli z Kantonschule w Solothurn (Szwajcaria).
2005 Z inicjatywy Samorządu Uczniowskiego przeprowadzone zostały w liceum „prawybory‖ prezydenc-
kie i parlamentarne. Badano sympatie polityczne uczniów w ramach projektu dotyczącego samorząd-
ności społeczności szkolnej. Prezydentem ze zdecydowaną przewagą głosów wybrano (by) już w
pierwszej turze Donalda Tuska, a własny rząd mogłaby stworzyć jego partia – Platforma Obywatelska
(14 IX). Zabrakło politycznego nosa?
2005 Odbyło się uroczyste ślubowanie klas pierwszych (19 IX).
2005 Po raz pierwszy przyznano (za osiągnięcia naukowe) nagrodę Openmind, ufundowaną przez absol-
wenta II LO w Sosnowcu Profesora The Nottingham Trent University Andrzeja Bargiełę. Otrzymała
ją absolwentka z roku 2005 Anna Suchińska (19 IX).
2005 We wrześniu uczniowie kl. 2c zgłosili akces do programu IAS – Internet Award Scheme
w części obejmującej temat „Europa w szkole‖. W tworzeniu strony internetowej pod nazwą „Duch
partnerstwa w Europie‖ współpracować będą z uczniami z Rumunii, Chorwacji i Cypru.
2005 Grupa uczniów i nauczycieli II LO przebywała w dniach 23 IX–2 X w Merewade College
w Merewade (Holandia).
2005 Dzień Edukacji Narodowej uczczony został akademią przygotowaną przez kl. 3c. Obchody święta
edukacji kadra pedagogiczna oraz emerytowani nauczyciele liceum zakończyli uroczystą kolacją i
uczestnictwem w spektaklu w Teatrze im. Juliusza Słowackiego
w Krakowie (13 X).
2005 Paweł Pasteczka z kl. 3c, finalista Olimpiady Matematycznej w 2005 r., został podopiecznym Krajo-
wego Funduszu na rzecz Dzieci (X). Magdalena Spałkowska z kl. 3a po raz drugi otrzymała stypen-
dium Premiera RP.
2005 W pierwszym tygodniu listopada zorganizowano w szkole po raz kolejny akcję „Góra Grosza‖. Miała
ona na celu zebranie jak największej liczby jednogroszówek. Zebrano 408 zł i 31 gr., co w przelicze-
niu na jednego ucznia dało 0,76 zł. Najwięcej pieniędzy zebrały klasy: 3a (75 zł), 3e (65 zł) i 2e (52
156 Janka, Jubileuszowa olimpiada, „Kurier Miejski‖ 2005 nr 5 z 1 czerwca 2005 r. 157 (SER), Wakacje filozofów, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 30 z 26 lipca 2005 r.; Szczepanek A., Kłębek M.,
Letnia Szkoła Filozoficzna, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Katowicach 2005 nr 13 (283) z 1 września
2005 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
51
zł). Czyli: 40831 jednogroszówek. Ile to waży?
2005 Kl. 3e przygotowała znakomicie przyjęty spektakl słowno–muzyczny z okazji Święta Narodowego
(reż. Anna Dusza i Magdalena Radko ze szkolnego „Teatru Naszego‖). Obejrzały go w auli szkolnej
– w trzech turach – klasy pierwsze, drugie i trzecie (10 XI).
2005 14 XI po raz kolejny obchodziliśmy święto Patronki naszej szkoły – Emilii Plater.
Z tej okazji klasa 1aa przygotowała akademię, na której przedstawiono sondę uliczną na temat boha-
terki Powstania Listopadowego. Autor Kalendarium zgłasza niniejszym propozycję powołania stowa-
rzyszenia szkół polskich i na obczyźnie noszących imię dzielnej Emilii i deklaruje pomoc.
2005 18 XI odbył się finał XIII Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki dla uczniów
szkół średnich. Głównymi sponsorami imprezy byli tradycyjnie Urząd Miasta
w Sosnowcu, Mittal Steel Poland S.A.– Oddział w Sosnowcu oraz Wyższa Szkoła Zarządzania i
Marketingu w Sosnowcu. Na turniej napłynęło 295 zgłoszeń z Polski, Litwy, Norwegii i Czech. Do
finału wytypowano 22 wiersze. Komisji konkursowej przewodniczył tym razem dr hab. Tomasz
Stępień z Akademii Techniczno–Humanistycznej w Bielsku–Białej. I nagrodę i Laur Plateranki zdo-
była Dominika Słowik z LO Nr 2 w Jaworznie za wiersz Pod miedzianą latarnią, wiersz zdobył także
nagrodę Kawiarenki Literackiej z I LO im. J. Słowackiego w Chorzowie. Nagrodę Przewodniczącego
Rady Miasta Sosnowca Pana mgr. Bogusława Kabały zdobył wiersz Pustostan słowa... autorstwa
Doroty Szurmy z II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu. Za utwór ten autorka otrzymała ponadto na-
grodę Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu. Szkolny „Teatru Nasz‖ wystąpił ze
spektaklem pt. Trzeba kochać, czyli miłość nie do końca na serio (scenariusz i reżyseria: Magdalena
Radko i Anna Dusza z kl. 3e). Grał i śpiewał nie tylko szkolny i nagradzany na festiwalach zespół
„Marvel‖ (Ł. Kazanecki, T. Kozanecki, M. Koźmin).158 Od XII edycji współorganizatorami imprezy
– obok pomysłodawcy M. Walińskiego i Samorządu Uczniowskiego – są Panie mgr Irena Sikorska i
mgr Baczyńska–Jach z Biblioteki Szkolnej.159
2005 Mateusz Niedziela zwyciężył w Sosnowieckich Biegach przełajowych i prowadzi w klasyfikacji
generalnej. „Plater‖ prowadzi w klasyfikacji drużynowej.160
2005 25 XI odbyły się kolejne „Zaduszki Jazzowe‖ z udziałem zespołu "Krakowskie przedmieście"
(współorganizatorem imprezy jest młodzież z II LO w Sosnowcu).161
2005 Z inicjatywy red. Anny Szczepanek z kl. 3e gazetka szkolna „E!milka‖ podjęła współpracę
z „Wiadomościami Zagłębia‖. Młodzi dziennikarze z II LO w Sosnowcu i innych szkół otrzymali do
dyspozycji kolumnę „Młodzi mówią‖ (XI/XII).162
2005 W grudniu nastąpił końcowy etap remontu budynku szkolnego, dzięki czemu wzrosły reprezentacyjne
walory obiektu. Aulę szkolną wyposażono w nowoczesne okna, salę poddano renowacji. Odremon-
towano i zmodernizowano kilka pomieszczeń lekcyjnych.
158 Dybała A., Seweryn P., Dlaczego akurat muzyka?, „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 2 z 10 stycznia 2006 r. 159 Bienek T., Powalczą o „Laur Plateranki”. Rusza kolejna edycja poetyckiego konkursu, „Dziennik Zachodni
Sosnowiec‖ 2006 nr 38 z 22 września 2006 r.Szczepanek A., Wielkie święto poezji, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium
Oświaty w Katowicach 2005 nr 13 (283) z 1 września 2005 r.; Szczepanek A., O Laur Plateranki 2005, „Wiadomości
Zagłębia‖ 2005 nr 37 z 13 września 2005 r.; b.a., Śpiewam sobie a muzom..., „Eurostudent. Magazyn Przyszłego
Studenta‖ 2005 nr 4(10) z 1 października 2005 r.; Bienek T., Laur Plateranki zdobyty. Konkurs wygrała licealistka z
Jaworzna, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2005 nr 270 z 21 listopada 2005 r.; (S), Finał Turnieju "O Laur Plate-
ranki", „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 47 z 22 listopada 2005 r.; Bieniek T., Turniej z renomą. Prawie trzystu
młodych poetów nadesłało swoje utwory, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2005 nr 47 z 25 listopada 2005 r.; toko, O
Laur Plateranki, „Kurier Miejski‖ 2005 nr 10 z 30 listopada 2005 r.; Szczepanek A., Tym razem "Pod miedzianą
tarczą". XIII Turniej jednego Wiersza o Laur Plateranki, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Katowicach
2005 nr 4 z 1 grudnia 2005 r.; Szczepanek A., Doktorat o Laurze Plateranki. Wywiad z D. Nowacką, „Wiadomości
Zagłębia‖ 2006 nr 15 z 11 kwietnia 2006 r.; Szczepanek A., Szukałam niebanalnego tematu, „Magazyn Szkolny‖
Kuratorium Oświaty w Katowicach 2006 nr 9 (291) z 1 maja 2006 r. [Wywiad z Nowacką D.]. 160 Węcel M., Sosnowieckie Biegi Przełajowe, „Kurier Miejski‖ 2005 nr 10 z 30 listopada 2005 r.. 161 (SR), Jazzowe Zaduszki, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2005 nr 47 z 25 listopada 2005 r. 162 Młodzi mówią, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 51 z 20 XII 2005 r., 2006 nr 2 z 10 I 2006 r., 2006 nr 6 z 7 II 2006
r., 2006 nr 7 z 14 II 2006 r., 2006 nr 11 z 14 III 2006 r., 2006 nr 15 z 11 IV 2006 r., 2006 nr 22 z 30 V 2006 r., 2006
nr 26 z 27 VI 2006 r. [kolumny zredagowane przez redakcję „E!milki‖].
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
52
2005 W Klubie im. J. Kiepury w ramach III Zagłębiowskiej Jesieni Poetyckiej odbyło się spotkanie z Jac-
kiem Cyganem – poetą, autorem tekstów piosenek, absolwentem naszej szkoły. Na wstępie własne
wiersze prezentowali laureaci i finaliści XIII Lauru Plateranki, a wśród nich Dorota Szurma z kl. 2e.
Gratulacje organizatorom platerańskiego turnieju poetyckiego złożyli wiceprezydent Miasta Sosnow-
ca Zdzisław Jaskiernia oraz sam Jacek Cygan, który wspominał czasy szkolne, a także obecnych na
spotkaniu byłych nauczycieli II LO w SSosnowcu – polonistkę mgr Emilię Morawską oraz historyka
mgr. Bogusława Kabałę i zaprezentował swój najnowszy tomik poetycki (1 XII).163
2005 W grudniu – działająca od kilku lat pod opieką mgr Anny Miś – szkolna grupa Amnesty Internatio-
nal przeprowadziła akcje „Nie zabijaj‖, „Znaczek‖ i Maraton Pisania Listów (10 XII). Przewodniczą-
cą grupy jest obecnie Kamila Widera z kl. 2e.164
2005 22 XII – Opłatek. Tradycyjnie już gościliśmy w szkole Jego Ekscelencję biskupa dr. Adama Śmigiel-
skiego.
2005 Pozostałe wykłady i spotkania z ciekawymi ludźmi w bieżącym roku: z sędzią Sądu Rejonowego w
Będzinie i pracownikiem naukowym Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr.
Adrianem Klankiem (kl. 2e, 7 II), z pracownikiem naukowym Wyższej Szkoły Zarządzania Marke-
tingowego i Języków Obcych w Katowicach socjologiem dr. Markiem Gramlewiczem (kl. 2e, 7 III),
członkiem zarządu firmy "Servisco" (Warszawa) mgr. Piotrem Buczkowskim (kl. 2e, 9 V), z dr Lidią
Krysiak na temat profilaktyki uzależnień (nikotynizm, alkoholizm, narkomania – 3 X). 21 X o prawie
karnym i podatkowym mówiła prawniczka mgr Kinga Parecka, 4 XI wykład na temat „Obrony ko-
niecznej, źródeł prawa‖ wygłosił Pan Michał Sojka, 9 XI, w ramach ogólnopolskiej akcji „Lekcja o
powstaniu‖, organizowanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego, wykład wygłosił pracownik
naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Wojciech Arndt. 21–22 XI klasy drugie uczestniczyły w
zajęciach profilaktyki (program "Być albo brać"), 8 XII wykład na temat "Motywów zwycięskiej
obrony Jasnej Góry w XVII–wiecznej literaturze polskiej" wygłosiła absolwentka II LO im. Emilii
Plater (1955 r.) prof. dr hab. Renarda Ocieczek z INoLP UŚl, 14 XII z wykładem na temat początków
filozofii i głównych pojęć filozoficznych dla klas pierwszych politologicznych wystąpił Dyrektor
Instytutu Filozofii Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Andrzej Kiepas.
2006 W rankingu „Rzeczpospolitej‖ i „Perspektyw‖ szkoła zajęła 79 m. w kraju i 11
w województwie. W Zagłębiu przed nami tylko Staszic. Zgodnie z zapowiedzią – jest lepiej.165
2006 Na sosnowieckim finale WOŚP aplauz wzbudził występ kapeli rockowej z naszej szkoły.166
2006 24 marca pod redakcją polonisty Michała Walińskiego i Anny Szczepanek z kl. 3e i w opracowaniu
graficznym Justyny Czerniak z kl. 2a, która jest też autorką okładki, ukazał się tomik zawierający
wiersze nagrodzone, wyróżnione i wskazane do druku przez komisję konkursową XIII Ogólnopol-
skiego Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki. Współpraca: Magdalena Kłębek i Joanna Kwie-
cień z kl. 3e. Rada redakcyjna: mgr Mirosława Soczyńska – Dyrektor Szkoły, mgr Anna Baczyńska–
Jach, mgr Irena Sikorska, mgr Michał Waliński – redaktor serii poetyckiej.167
2006 30–31 III – XIII Turniej Językowy dla młodzieży ze szkół średnich Sosnowca.
2006 28 III zorganizowano w szkole II konkurs historyczno–literacki dla uczniów gimnazjów (opiekuno-
wie – mgr. J. Bajer i mgr. Z. Migas).
2006 7 IV w auli szkolnej odbył się tradycyjny Plater Day. Zainteresowanie gimnazjalistów duże – w przy-
szłym roku szkolnym w ofercie mamy profile: biologiczno–chemiczny, matematyczno–
informatyczny, geograficzno–ekonomiczny, historyczno–socjologiczny, dwujęzyczny oraz filozoficz-
no–historyczny. Program artystyczny zaprezentowali uczniowie kl. 2c i 2e.
163 (NAT), Cygan gościnnie, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2005 nr 279 z 1 grudnia 2005 r.; toko, Śpiewany
wieczór poetycki, „Kurier Miejski‖ 2005 nr 11 (298) z 1 grudnia 2005 r.; Szczepanek A., Dybała A., Spotkanie z
Jackiem Cyganem, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Katowicach 2006 nr 5 (287) z 1 stycznia 2006 r. 164 Kłapacz J., Nie zabijaj!, „Wiadomości Zagłębia‖ 2005 nr 50 z 13 grudnia 2005 r. 165 Pudo M., Droga do sukcesu, „Kurier Miejski‖ 2006 nr 1 z 1 stycznia 2006 r. 166 (KAMA, RED), Wielkie granie za nami!, „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 2 z 10 stycznia 2006 r. 167 (TB), Tomik wierszy już wydany, „Dziennik Zachodni‖ 2006 nr 15 z 14 kwietnia 2006 r.; Szczepanek A., Szczęśli-
wa trzynastka, „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 22 z 30 maja 2006 r.; MON, Niejadalna kobieta. Uczniowie liceów
też potrafią pisać świetne wiersze, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 2 lipca 2006 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
53
2006 Odbyła się II edycja Konkursu przyrodniczego „Emiliada‖ kierowanego do uczniów klas trzecich
gimnazjów. Opiekę sprawowali nauczyciele: biologii – mgr T. Wieczorek i mgr W. Kruszyńska,
fizyki – mgr M. Stryjakiewicz i mgr W. Fajfer oraz chemii – mgr B. Lubieniecka (IV).168
2006 28 IV – Ostatni Dzwonek dla klas trzecich. To dzień szczególny w życiu szkoły. Uczniowie oficjalnie
pożegnali się ze szkołą, nauczycielami, kolegami. Panie Dyrektor, Wicedyrektor i wychowawcy
rozdali świadectwa (w tym sporo z wyróżnieniem), nagrody, dyplomy, słowa otuchy i uśmiechy.
Poczet sztandarowy od starszych kolegów przejęła nowa ekipa. Uczniowie młodszych klas wręczyli
maturzystom kwiaty i drobne upominki i w zamian otrzymali klucz do szkoły, co samo w sobie już
stało się tradycją kultywowaną przez Samorząd Uczniowski.169 Wyniki klas: 3c, 3e, 3b, 3a i 3d – bo
taka była kolejność na konferencji klasyfikacyjnej (różnice w średnich ocen doprawdy niewielkie) –
napawają przed maturą pewnym optymizmem. 4 maja – egzamin pisemny z języka polskiego, 5 maja
– z języka angielskiego.
2006 7 IV z okazji VI Sosnowieckiego Dnia Biblii w szkole gościł Autobus Biblijny. Młodzież
z klas 1. i 2. zwiedziła wystawę, na której można było zobaczyć m. in. bardzo egzotyczne wydania
Biblii, wysłuchała prelekcji i obejrzała filmy o tematyce biblijnej. Jest to inicjatywa Centrum Misji i
Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko–Augsburskiego. Patronami honorowymi są Prezydent Miasta
Sosnowca i Ordynariusz Diecezji Sosnowieckiej.
2006 Olimpiady i konkursy przedmiotowe w bieżącym roku szkolnym:
Paweł Pasteczka z kl. 3c matemat.–informat. został już po raz drugi finalistą Olimpiady Matematycz-
nej, Karina Kunc i Sylwia Politowska z kl. 2a politologicznej uzyskały tytuły finalistek XVIII Olim-
piady Filozoficznej, a Karolina Malinowska z kl. 3e klasycznej dotarła elim.centr. III st. tej edycji
Olimpiady, Magdalena Spałkowska z kl. 3a uzyskała tytuł finalistki Olimpiady Biologicznej 2006.
Oliwia Hamankiewicz z kl. 2b zajęła IV m. w XV Ogólnopolskim Konkursie Ekologicznym pod
hasłem „Poznawanie przyrody wyznaniem przyszłości‖ w kategorii prac o charakterze reporterskim.
Krzysztof Bednarczyk z kl. 2c VI m. w Międzynarodowym Konkursie Języka Angielskiego w Biel-
sku–Białej. Sara Bensaid z kl. 3a jest laureatką ogólnopolskiego konkursu "Europa w szkole" w
kategorii prac pisemnych, a Dorota Szurma z kl. 2e klasycznej laureatką I m. IX Ogólnopolskiego
Konkursu na Felieton Prasowy zorganizowanego przez Pałac Młodzieży w Katowicach, (pracę jej
uznano za najlepszą spośród ponad 150 nadesłanych felietonów). Przypomnijmy, że zdobywała ona
nagrody za wiersze na XII i XIII Ogólnopolskim Turnieju Jednego Wiersza O Laur Plateranki. Sylwia
Stompioł z kl. 3e klasycznej jest laureatką 3 m. w V edycji Ogólnopolskiego Konkursu Małe Diploma
organizowanego przez Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych na WNS Uniwersytetu Ślą-
skiego. Praca Anny Szczepanek z kl. 3e klasycznej, redaktora naczelnego „E!milki‖ w latach 2004–
2005, dotarła do etapu centralnego w konkursie "Historia i kultura Żydów polskich" organizowanym
przez Amerykańsko–Polsko–Izraelską Fundację Shalom. Sukcesy niewątpliwie były, ale w rankingu
„Perspektyw‖ i „Rzeczypospolitej‖ będziemy niżej niż bywało...
2006 9-11 V mgr M. Bugaj i mgr M. Waliński poprowadzili kolejną, 15. wycieczkę naukowo-kulturalną do
Wrocławia (kl. 2e).170
2006 13 VI Prezydent Miasta Sosnowca i Przewodniczący Rady Miejskiej spotkali się w UM z laureatami i
finalistami olimpiad i konkursów przedmiotowych. Do tego etapu olimpiad i konkursu nie zakwalifi-
kowali się niestety... opiekunowie naukowi uczniów.171
2006 20 VI odbyły się jubileuszowe X Regaty Staszic–Plater. Po serii niepowodzeń wreszcie wygraliśmy i
w ogólnym bilansie prowadzimy ze Staszicem 6:4. Zwycięstwo efektowne: 15 sekund przewagi.
Sukces wywalczyli: Justyna Brewczyk (kapitan), Dagmara Bandyk, Piotr Wesołowski, Michał Tur-
chan, Piotr Weber, Piotr Moneta, Beata Masłoń (dziobowa) oraz Łukasz Cegieła (sternik). Zwycięską
168 Seweryn P., Konkurs Przyrodniczy "Emiliada", „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 16 z 18 kwietnia 2006 r. 169 (TB), Maturzyści odebrali już świadectwa, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2006 nr 18 z 5 maja 2006 r. 170 Szczepanek A., A na wycieczkę pojedziemy do..., „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 26 z 27 czerwca 2006 r.; Wszy-
scy jesteśmy z Małopolski. Z profesorem Janem Miodkiem rozmawia I. Pawłowska, „Wiadomości Zagłębia‖ 2007 nr
41 z 9 października 2007 r. 171 (SR), Wyróżniono najlepszych. 61 laureatów olimpiad otrzymało dyplomy i książki, „Dziennik Zachodni w Zagłę-
biu‖ 2006 nr 138 z 14 czerwca 2006 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
54
załogę przygotowywali nauczyciele WF: Marzena Zębalska, Marcin Galas i Mieczysław Szafarski.
Brawo! Prosimy o repetę w 2007 roku.172
2006 21 VI z najlepszymi olimpijczykami spotkała się Rada Szkoły i Dyrekcja Szkoły. Podziękowania,
dyplomy i upominki otrzymali: Sara Bensaid (konkurs „Europa w Szkole‖), Karina Kunc (OF), Karo-
lina Malinowska (OF), Paweł Pasteczka (OM), Sylwia Politowska (OF) i Magdalena Spałkowska
(OB.). Złożono podziękowania opiekunom – mgr M. Bańskiej, mgr. J. Bajerowi, mgr W. Kruszyń-
skiej i mgr. M. Walińskiemu. Opiekunowie dziękowali utalentowanym podopiecznym, podopieczni
opiekunom i było miło i sympatycznie.
2006 23 VI – koniec roku szkolnego. Rozdano nagrody, świadectwa z wyróżnieniem i bez, słowa, miny,
uśmiechy, ukłony i kwiaty. Obyło się bez łez. Do realiów współczesnej szkoły, także naszej, nawiąza-
ła wdzięcznie klasa 1c w swoim kabaretowym występie w pięknie odnowionej auli (zdjęcia) Ucznio-
wie poszli albo nie poszli na lody. Nauczyciele poszli plenarnie radzić.
2006 24 VI – na teren szkoły wjechał ciężki sprzęt budowlany. Rozpoczął się długo oczekiwany remont
stadionu szkolnego (zbudowanego w 1960 r.).173
2006 30 VI – w szkole wywieszono listy uczniów przyjętych do sześciu klas 1 (rok szk. 2006/2007).
2006 11 VII ogłoszono (wreszcie!) wyniki matur. Absolwenci odebrali świadectwa. To pierwsza w dzie-
jach edukacji w Polsce matura... z amnestią, a jej pomysłodawcą jest min. R. Giertych.
2006 W lipcu w IV Letniej Szkole Filozoficznej PTF zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Filozo-
ficzne, Komitet Główny Olimpiady Filozoficznej, Starostwo Powiatowe w Gostyninie, Towarzystwo
Naukowe Płockie, Towarzystwo Miłośników Ziemi Gostynińskiej, w dniach 17 – 30 lipca 2006 r.
uczestniczyli Ewa Orczykowska i Wojciech Ufel z kl. 3e oraz Michał Czech i Wojciech Wicherski z
kl. 2aa.
2006 W bieżącym roku szkolnym uczniowie brali udział w wykładach akademickich i spotkaniach. 19 VI
wykład dla kl. 1aa, w której prowadzony jest eksperyment pedagogiczny, na temat „Odpowiedzial-
ność w perspektywie antropologicznej‖ wygłosił prof. dr hab. Andrzej Kiepas z Instytutu Filozofii
Uniwersytetu Śląskiego, Radosław Małek z Instytutu Filozofii UŚl wykładał w tej klasie o sofistach
(16 II) i koncepcji państwa i ustroju w filozofii starożytnej i nowożytnej (11 VI). 16 I odbyło się w
szkole spotkanie klas politologicznych z posłem do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z ramienia
Prawa i Sprawiedliwości mgr Michałem Wójcikiem (absolwentem z 1989 r.). W ramach XV z wycie-
czek naukowo–kulturalnych klas klasycznych do Wrocławia kl. 2e wysłuchała w Instytucie Filologii
Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego wykładów dr. M. Czerwińskiego z poetyki, dr A. Majewskiej–
Tworek z językoznawstwa ogólnego, w Instytucie Filologii Klasycznej prof. dr hab. A. Szatyńskiej–
Siemion nt. głównych problemów literatury greckiej i dr A. Kotlińskiej nt. "Historii sztuki antycznej‖,
a w Ośrodku Badań Twórczości Teatralnej J. Grotowskiego prelekcji dr. B. Chojaka o Teatrze Labo-
ratorium (9–11 V).
Wiosną młodzież uczestniczyła, jak zwykle, w Sosnowieckich Dniach Literatury w Miejskiej Biblio-
tece Publicznej.
2006 4 IX mszą świętą w Katedrze, spotkaniem z Dyrekcją i nauczycielami w auli oraz z wychowawcami w
klasach weszliśmy w nowy rok szkolny. Warto by porównać obecną poetykę uroczystości rozpoczy-
nających nowy rok szkolny z tą np. z lat 50., tę zaś z przedwojenną. Historia kołem się toczy? Szkol-
ny pies zdał do kl. drugiej.
2006 Innowację programową „Sztuka prezentacji‖ dla kl. 1 przygotował mgr Piotr Bajer.
2006 4 IX – Magdalena Spałkowska (już absolwentka) otrzymała stypendium prof. Andrzeja Bargiełły z
The University of Manchester, też absolwenta naszej szkoły. Stypendystką Prezesa Rady Ministrów
została Oliwia Hamankiewicz z kl. 3b.
2006 18 września 2006 r. – uroczyste ślubowanie uczniów klas pierwszych.
2006 16 X LO im. E. Plater w Sosnowcu otrzymało certyfikat „Śląskiej Szkoły Jakości‖ wydany na pod-
172 (PAS), Historia zatoczyła koło. Licealiści ze szkoły im. Emilii Plater wygrali jubileuszowe regaty na Stawikach ,
„Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2006 nr 143 z 21 czerwca 2006 r.; Szczepanek A., 6:4 dla Plater, „Wiadomości
Zagłębia‖ 2006 nr 26 z 27 czerwca 2006 r. 173 (PAS), Nowe boiska w Plater, „Dziennik Zachodni w Zagłębiu‖ 2006 nr 154 z 4 lipca 2006 r.; (PM), Modernizują
boiska, „Wiadomości Zagłębia‖ 2006 nr 27 z 4 lipca 2006 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
55
stawie decyzji Śląskiego Kuratora Oświaty z dn. 4 października 2006 r. Certyfikat odebrała mgr
Mirosława Soczyńska – Dyrektor Szkoły.
2006 31 X odbył się kolejny finał akcji „Góra grosza‖. Uczniowie zebrali 23 kg 838 g monet, co w przeli-
czeniu dało 311 zł i 22 gr.
2006 30 XI uczniowie kl. 2aa wzięli udział w V Sesji Zagłębiowskiej poświęconej „Symbolom Zagłębia‖.
2007 W listopadzie młodzież z II LO w Sosnowcu zorganizowała z ks. katechetami „Zaduszki jazzowe‖.
2006 Na 4 XII przełożono (ze względu na żałobę narodową) finał XIV Ogólnopolskiego Turnieju Jednego
Wiersza „O Laur Plateranki‖. Głównymi sponsorami imprezy byli tradycyjnie Urząd Miasta w So-
snowcu, Mittal Steel Poland S.A. – Oddział w Sosnowcu oraz Wyższa Szkoła Zarządzania i Marke-
tingu w Sosnowcu. Obradom jury przewodniczył prof. dr hab. Marian Kisiel z Instytutu nauk o Lite-
raturze Polskiej im. I. Opackiego Uniwersytetu Śląskiego. Laur powędrował do Krakowa (Tomasz
Pułka z IX LO im. Z. Wróblewskiego w Krakowie za wiersz Wiersz na wdechu. Utwór ten otrzymał
również nagrodę Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu.), II nagroda – do Elbląga,
III – do Płocka, a nagrodę publiczności zdobyła Dorota Szurma z kl. 3e. W finale zaprezentowano 29
wierszy młodych poetów (także z Wilna), kilkanaście piosenek w wykonaniu szkolnych zespołów
"Marvel" oraz "Nieszkolny". Wieczór otworzył krótki spektakl „Teatru Nasz‖ pt.Gioconda. Organiza-
torzy – polonista mgr Michał Waliński, mgr Anna Baczyńska–Jach i mgr Irena Sikorska z Biblioteki
Szkolnej, Biuro Turnieju i Samorząd Uczniowski.174
2006 22 XII – uroczysta wigilia szkolna. W liceum gościł Jego Ekscelencja biskup Adam Śmigielski.
2007 Styczeń. W rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczpospolitej‖ szkoła zajęła tym razem 155 miejsce w Pol-
sce. W województwie – 23. Raz gorzej, raz lepiej. W sumie – nie musimy się wstydzić.175
2007 Znów wnieśliśmy znaczący wkład w akcję „Świątecznej Orkiestry‖. Samorządem Uczniowskim
kieruje od wielu lat mgr Aniceta Kubicka. Nad akcjami charytatywnymi czuwa m.in. mgr Ewa Łu-
dzień.
2007 Studniówka. Od kilku lat odbywa się w „DorJanie‖. W tym roku na imprezie gościł wiceprezydent
Sosnowca Zdzisław Jaskiernia. Zabawa przednia.
2007 29 I. Od tego dnia obowiązuje w liceum dokument kodyfikujący zasady „Ceremoniału szkolnego‖.
2007 1 II – w Galerii Patelnia 36 wernisaż wystawy prac malarskich i graficznych uczennicy kl. 3a Justyny
Czerniak „Ona jest czernią i bielą‖.
2007 9 III odbył się III Konkurs historyczno–polonistyczny dla II i III klas gimnazjów, który organizują
mgr Jacek Bajer, dr Piotr Bajer i mgr Zdzisław Migas.
2007 10 III – Dni Otwarte. Zainteresowanie gimnazjalistów szkołą bardzo duże, zwłaszcza klasami huma-
nistycznymi i klasą biologiczno–chemiczną.
2007 30 III odbył się XIV Turniej Językowy. Zainteresowanie młodzieży duże. Organizatorzy: mgr mgr
Urszula Krzysztoń, Karina Kozik, Bożena Kantor i zespół języków obcych. Przypomnijmy – pomy-
słodawczynią i inicjatorką imprezy były mgr Elżbieta Lizak i mgr Anna Jędrosz.
2007 31 III – III już „Emiliada‖ – konkurs dla uczniów kl. 3. gimnazjów. Organizatorzy: mgr mgr Woj-
ciech Fajfer, Bożena Kantor, Beata Lubieniecka, Mirosława Stryjakiewicz i Teresa Wieczorek.
2007 19 IV – kolejny Plater Day. Gimnazjaliści przybyli tłumnie. Organizatorzy: mgr J. Bajer, dr P. Bajer,
mgr Jolanta Lamprecht, mgr Czerwiński, Samorząd Uczniowski i klasa dyżurna. Od paru lat w szkole
dyskutuje się, jak uatrakcyjnić ten dzień.
2007 24 IV uczniowie kl. 3 i abiturienci sosnowieccy, jak co roku, pielgrzymowali na Jasną Górę w inten-
cji matury.
2007 27 IV – Ostatni Dzwonek. Ceremoniał zobowiązuje.
174 [jury], Poetyckie zmagania, „Przegląd Szkolny Verita‖ 2006 nr 3 (listopad/grudzień); (MP), Walczyli o Laur. Do
finału zakwalifikowano 29 utworów, w tym jeden z Litwy, „Kurier Miejski‖ 2006 nr 10 z 1 listopada 2006 r.; Bienek
T., Laur Plateranki zdobyty. Młoda poezja ma się coraz lepiej, „Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2006 nr 49 z 8
grudnia 2006 r.; Szczepanek A., Czternasty Laur przyznany, „Magazyn Szkolny‖ Kuratorium Oświaty w Katowicach
2007 nr 5 (299) ze stycznia 2007 r.; toko, XIV Turniej Jednego Wiersza „O Laur Plateranki”, „ArtAnons‖. Magazyn
Kulturalny 2007 nr 1 (styczeń); Nowacka D., „Laur Plateranki” – na rok przed jubileuszem, „ArtAnons‖. Magazyn
Kulturalny 2007 nr 1 (styczeń). 175 Pudo M., Najlepsze szkoły w Sosnowcu, „Kurier Miejski‖ 2007 nr 2 z lutego 2007 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
56
2007 5 V rozpoczęły się matury. Zakończą się 31 V.
2007 8 V Nakładem Wydawnictwa II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu ukazał się
pod redakcją polonisty M. Walińskiego i absolwentki A. Szczepanek tomik z wierszami nagrodzony-
mi, wyróżnionymi i finałowymi XIV Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki.
Książkę ilustrowała Justyna Czerniak – tegoroczna absolwentka klasy politologicznej, uzdolniona
plastyczka. We wstępie odnajdziemy m.in. Platerańskie impresje zaprzyjaźnionego ze szkołą Pana
Prof. dr. hab. Włodzimierza Wójcika z Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego,
wywiad z jurorem turnieju Panem dr. Pawłem Majerskim z tegoż Instytutu, refleksje kolejnego z
jurorów Pana dr. hab. Romualda Cudaka (dyrektora Szkoły Języka i Kultury Polskiej przy UŚl) pt.
Moje Campo di Fiori oraz wywiad z Panią dr Dorotą Nowacką, która swoją rozprawę doktorską
poświęciła właśnie poezji z konkursów „O Laur Plateranki‖. Druk został sfinansowany przez Urząd
Miasta w Sosnowcu oraz Wyższą Szkołę Humanitas w Sosnowcu.176
2007 18 XI w XI Regatach Plater – Staszic pechowa porażka naszej załogi. W kajakach 3:1 dla Plater.
Ogólny bilans ciągle korzystny dla naszej szkoły.177
2007 18 VI w Urzędzie Miasta Prezydent Sosnowca i Przewodniczący rady Miejskiej spotkali się laure-
atami olimpiad i konkursów ze szkół sosnowieckich. Reprezentacja Plater bardzo silna uczniami.
Szkoły mógł reprezentować tylko 1 opiekun.
2007 19 VI – jeszcze jedna tradycja: doroczny kiermasz podręczników szkolnych.
2007 21 VI – Rada Szkoły uhonorowała najlepszych olimpijczyków i laureatów konkursów oraz ich opie-
kunów. Finalistami eliminacji centralnych III st. XIX Olimpiady Filozoficznej zostali: Karina Kunc z
kl. 3a, Wojciech Ufel z kl. 3e i Michał Czech z kl. 2aa. W eliminacjach tych uczestniczyła także
Joanna Kozub z kl. 3e. Finalistkami XXXVII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego zostały uczen-
nice kl. 3a i 3e: Iwona Bijak, Karina Kunc, Aleksandra Nowak, Martyna Myślak i Sylwia Politowska,
finalistą Olimpiady Przedsiębiorczości – Mariusz Machnik z kl. 3a, finalistą Olimpiady Wiedzy Teo-
logicznej – Sebastian Kuczek z kl. 2c, Anna Nowicka z kl. 1f – Olimpiady Wiedzy o Rodzinie. Piotr
Idzik z klasy IIIc zdobył tytuł laureata XXII Ogólnopolskiego Konkursu na Pracę z Fizyki im. prof.
Grzegorza Białkowskiego. Czy poprawimy wynik w rankingu „Perspektyw‖ i „Rzeczypospolitej‖?
2007 W kończącym się roku szkolnym młodzież brała udział w wykładach naukowych. M.in. 30 III wykład
na temat „Kulinariów w Panu Tadeuszu‖ wygłosiła prof. dr hab. Renarda Ocieczek z Instytutu Nauk
o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Pani Profesor jest absolwentką II LO im. E. Plater w
Sosnowcu. Mgr Radosław Małek w wykładach dla kl. 2aa mówił 31 X na temat filozofii politycznej
Th. Hobbesa, 6 II na temat I. Kanta, 17 IV o konserwatyzmie, 31 V o filozofii postmodernistycznej, a
14 VI o poznaniu w ujęciu filozofów reprezentujących ten nurt. 8 II grupa uczniów z naszej szkoły
uczestniczyła w Miejskiej Bibliotece Publicznej w spotkaniu z prof. dr. hab. Włodzimierzem Wójci-
kiem z UŚl, współtwórcą i b. dziekanem Wydziału Filologicznego UŚl, twórcą Zakładu Literatury
Współczesnej, autorem licznych książek i rozpraw naukowych, przyjacielem naszej szkoły. Spotkanie
prowadził uczeń Profesora prof. dr hab. Marian Kisiel. 28 maja 2007 r. Kl. 2aa uczestniczyła w wy-
kładach prof. dr hab. R. Ocieczek pt. „XVII–wieczny poemat o oblężeniu Jasnej Góry‖ oraz prof. dr
hab. M. Kisiela nt. „Periodyzacji i kanonu polskiej literatury współczesnej II poł. XX wieku‖ zorga-
nizowanych w Bibliotece Miejskiej w Sosnowcu w ramach 3. Sosnowieckich Dni Literatury).
2007 Jak co roku, młodzież z II LO w Sosnowcu odnosiła liczne sukcesy w konkursach przedmiotowych na
szczeblu wojewódzkim, rejonowym i gminnym. W kalendarium zaznaczamy na ogół te najbardziej
prestiżowe – ogólnopolskie sukcesy.
2007 22 VI zakończył się akademią (wcześniej – msza św. w katedrze) rok nauki.
2007 29 VI rozdano świadectwa maturalne. Wyniki Plateran bardzo dobre.
2007 Wakacje. Rozpoczynają się remonty – kolejnych sal szkolnych, dziedzińca szkolnego i wejścia do
szkoły od strony Przemszy, kanalizacji.
2007 3 września rozpoczął się nowy rok szkolny. Przybyło lektur szkolnych, zmodyfikowano niektóre
programy nauczania, a zmiany dotyczą przede wszystkim klas 1. Dokonano niezbędnych zmian w
176 [red.], Tomik Plateranki, „Kurier Miejski‖ 2007 nr 6 z 1 czerwca 2007 r. 177 JM, Staszic wygrał licealne regaty na Stawikach, „Gazeta Wyborcza w Katowicach‖ z 19 czerwca 2007 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
57
Statucie Szkoły. Innowację programową dotyczącą nauki języka angielskiego w klasie językowej
wprowadzają mgr Monika Filipek i mgr Bożena Kantor. Innowację programową „αβγ – od Homera
do współczesnej greki‖ – mgr Anna Jędrosz i mgr Bogusława Żak. Kontynuowany jest eksperyment
pedagogiczny z filozofii w kl. 2aa (mgr Michał Waliński).
2007 11 IX na zebraniach rodziców odbyły się wybory do nowego organu Liceum – Rady Rodziców, która
zastąpi Komitet Rodzicielski.
2007 13 IX na stronie szkolnej opublikowano nową wersję Statutu Liceum. Odpowiednie organy szkoły z
trudem nadążają z wprowadzaniem kolejnych poprawek do dokumentów normujących pracę wycho-
wawczo–dydaktyczną, będących dziełem kolejnych ekip zarządzających oświatą. Czyli – wszystko się
kręci wokół polityki.
2007 17 IX. Dzień galowy – uroczyste ślubowanie klas pierwszych. W roku przedjubileuszowym naukę
rozpoczyna pięć klas pierwszych. Dwie humanistyczne: klasyczna i politologiczno–filozoficzna,
biologiczno–chemiczna, matematyczno–informatyczna i językowa (dwujęzyczna).
2007 Do 4 listopada będzie można podziwiać w Sosnowieckim Centrum Sztuki – Zamek Sielecki ekspozy-
cję prac malarskich i graficznych Janiny Kraupe – absolwentki naszej szkoły.178
2007 26 IX uczniowie klas maturalnych zostali poinformowani o zmianach w regulaminie matur. Zniesiono
tzw. amnestię maturalną, umożliwiono jednak zdawanie poprawki we wcześniejszym terminie (sier-
pień). Jak będzie wyglądała matura za rok?
2007 8 X na stronie internetowej szkoły (od 1 X nowy adres) pojawia się kolejna wersja Statutu Szkoły.
2007 Od 15 października szkoła posiada pełny certyfikat Śląskiej Szkoły Jakości. Nazwa – dla szkoły
zagłębiowskiej – niezbyt fortunna.
2007 Absolwentka Sylwia Politowska (finalistka XVIII OF i XXXVI OLiJP) otrzymała stypendium na-
ukowe Urzędu Miasta w Będzinie. Sylwia otrzymała również stypendium naukowe Rektora Uniwer-
sytetu Wrocławskiego, gdzie studiuje na I roku dziennikarstwa. Czy drogą Uniwersytetu Wrocław-
skiego pójdą inne uczelnie? Stypendium prezesa Rady Ministrów w tym roku szkolnym pobiera
uczennica kl. 3 politologiczno–filozoficznej Aleksandra Bednarska (XI 2007 r.).
2007 23 listopada 2007 r. odbył się finał jubileuszowego XV Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza
O Laur Plateranki dla uczniów szkół średnich zorganizowanego przez Samorząd Uczniowski i miło-
śników poezji z II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater
w Sosnowcu. Głównymi sponsorami imprezy byli tradycyjnie Urząd Miasta w Sosnowcu oraz Wyż-
sza Szkoła Zarządzania i Marketingu Humanitas w Sosnowcu. Na turniej napłynęło 268 zgłoszeń z
Polski i Litwy. Do finału wytypowano 21 wierszy. Komisja konkursowa pod przewodnictwem prof.
dr hab. Mariana Kisiela z Uniwersytetu Śląskiego przyznała pierwszą nagrodę i Laur Plateranki Do-
rocie Cyran z LO im. Św. Dominika Savio przy SZSP w Zabrza za wiersz Pani C. szminkuje usta.
Uczniowie z naszej szkoły tym razem bez laurów. W jubileuszowym wieczorze uczestniczyło wielu
znamienitych gości reprezentujących władze miejskie i oświatowe, uczelnie wyższe – gościem hono-
rowym był absolwent szkoły Jacek Cygan (aplauz publiczności za dowcipne wystąpienie). Szkolny
„Teatr Nasz‖ wystawił tym razem sztukę wg poematu St. Grochowiaka Zuzanna i starcy. Poemat
przewrotny (adaptacja i reżyseria Anna Zdankiewicz i Małgorzata Targońska, muzyka K. Pankie-
wicz). Organizatorami imprezy ze strony nauczycieli byli A. Baczyńska–Jach i M. Waliński. Z okazji
jubileuszu dyrektor M. Soczyńska i niżej podpisany otrzymali kwiaty i gratulacje od Wydziału Kultu-
ry i Sztuki UM w Sosnowcu reprezentowanego przez naczelnika Pawła Duszę i jego zastępczynię
Annę Górecką.179
2007 W katedrze sosnowieckiej odbyły się XII już Zaduszki Jazzowe organizowane przez księży kateche-
tów przy znaczącym udziale młodzieży platerańskiej (XI).
2007 11 grudnia w szkole odbyła się zabawa mikołajkowa dla dzieci z Domu Dziecka. Działalność charyta-
178 (s), Malarstwo i grafika Janiny Kraupe. Wokół ezoteryki, spirytualizmu i astrologii, „Wiadomości Zagłębia‖ 2007
nr 39 z 25 września 2007 r. 179 (s), Rozstrzygnięto Laur Plateranki, „Wiadomości Zagłębia‖ 2007 nr 48 z 27 listopada 2007 r.; (SR), Jubileuszowy
turniej, „Polska-Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2007 nr 48 z 30 listopada 2007 r.; toko, XV Laur Plateranki, „Kurier
Miejski‖ 2007 nr 11 z 1 grudnia 2007 r.; Reńca S., Coraz więcej poetów. Rozmowa z M. Walińskim, „Polska-
Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2007 nr 49 z 7 grudnia 2007 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
58
tywna odgrywa w szkole dużą rolę (inicjatywy szkolnego koła PCK, Samorządu Uczniowskiego,
księży katechetów). Działa aktywnie pod opieką mgr A. Miś Amnesty International.
2007 W grudniu w Bibliotece Szkolnej powstaje Internetowe Centrum Informacji Multimedialnej współfi-
nansowane przez Europejski Fundusz Społeczny.
2007 Na 15 listopada 2008 r. ustalono główne uroczystości obchodów jubileuszu 100–lecia szkoły. Od
paru miesięcy działają komitety – organizujący Zjazd Absolwentów oraz redakcyjny księgi jubile-
uszowej.180
2007 21 XII – uroczysta wigilia szkolna z udziałem ks. Biskupa A. Śmigielskiego.
2008 Ranking „Perspektyw‖ i „Rzeczpospolitej‖: spadamy! Pocieszamy się anegdotką z Leca: „Znalazł się
na dnie i... od spodu usłyszał pukanie.‖
2008 13 I – tradycyjnym polonezem rozpoczęła się kolejna studniówka (od paru lat w „DorJanie‖). W
szampańskiej zabawie uczestniczył m.in. prezydent Sosnowca.
2008 19 stycznia 2008 r. w szkole odbyły się, jak od wielu lat, eliminacje okręgowe pisemne XXXVII
Olimpiady Literatury i Języka Polskiego. Startowało 10 Plateran.
2008 W styczniu rozpoczęły się w ramach MAKE warsztaty edukacyjne z chemii, biologii, filozofii prze-
znaczone także dla młodzieży gimnazjalnej.
2008 19 II – nowym przewodniczącym Samorządu Uczniowskiego został Przemysław Tosza z klasy 1b,
jego zastępcą Iwona Karpińska z kl. 1a. Po dwóch latach sprawowania funkcji ustąpiły Dominika
Dąbrowska z kl. 3d i Anna Czenczek z kl. 3aa. Samorządem opiekuje się nadal prof. Aniceta Kubic-
ka, od 2 lat samotnie.
2008 Od 5 II do 1 II w naszej szkole z rewizytą przebywała młodzież z Holandii (organizatorki: mgr A.
Jędrosz, mgr A. Miś, mgr W. Kruszyńska).
2008 4–6 III odbyły się próbne matury. Odnotowujemy ten fakt z tego powodu, że chyba po raz pierwszy w
dziejach szkoły Rada Pedagogiczna musiała unieważnić wyniki. Arkusze egzaminacyjne przygotowa-
ne przez CKE pojawiły się dzień wcześniej w Internecie.
2008 17 marca władze miasta przyznały pięć Nagród Miasta Sosnowca za osiągnięcia w kulturze i sporcie
w roku 2007. Nagrodę za upowszechnianie kultury otrzymał Michał Waliński181, nauczyciel języka
polskiego, filozofii i wiedzy o kulturze w sosnowieckim II LO im. E. Plater w Sosnowcu – pomysło-
dawca Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki. Nagrodę artystyczną odebrał
absolwent II LO im. E. Plater mgr Jerzy Suchanek, poeta i twórca sosnowieckiej Piwnicy Literackiej
Remedium. Za dorobek publicystyczno–naukowy wyróżniono natomiast prof. Krzysztofa Jędrzejkę,
poetę–botanika, kierownika Katedry i Zakładu Botaniki Farmaceutycznej i Zielarstwa Śląskiego
Uniwersytetu Medycznego, który od lat gości w naszej szkole z wykładami naukowymi dla klas bio-
logiczno–chemicznych oraz na finałach Lauru Plateranki.182
2008 W marcu odbyła się kolejna „Emiliada‖ – konkurs przyrodniczy dla młodzieży gimnazjalnej (organi-
zatorki: B. Lubieniecka, M. Stryjakiewicz, T. Wieczorek i B. Kantor). Profesorowie Z. Migas, P.
Bajer i J. Bajer zorganizowali II Konkurs Humanistyczny. Inną formą przyciągającą tłumy młodzieży
jest od paru lat Plater Day (w tym roku 29 III; organizatorzy: dr P. Bajer, mgr J. Lamprecht, mgr A.
Miś, Samorząd Uczniowski).
2008 Milena Lupa z kl. 2 została laureatką II m. w ogólnopolskim konkursie fotograficznym „Magic Ho-
180 (SR), Czekają na wspomnienia. Wydadzą księgę jubileuszową „Polska-Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2008 nr 8 z
22 lutego 2008 r.; (PR, MK), Jubileusze ogólniaków. Przygotowania do rocznicowych uroczystości, „Wiadomości
Zagłębia‖ 2008 nr 7 z 12 lutego 2008 r. 181 Nowacka D., Michał Waliński (Nagrody Miasta sosnowca za wybitne osiągnięcia w 2007 roku), „Sosnart. Sosno-
wiecki Magazyn Kulturalny‖ 2008 nr 3 z 1 kwietnia 2008 r.; Uczniom życzę światłych pedagogów. Z Michałem
Walińskim rozmawia Gabriela Kolano, „Kurier Miejski‖ 2008 nr 8 z września 2008 r.; Talarczyk J., Kochany belfer!
„Dziennik Zachodni‖ 2002 nr 240 z 14 października 2002 r. [Waliński M.]. 182 (IP), „Złota piątka" z laurami. Wręczono Nagrody Miasta Sosnowca, „Wiadomości Zagłębia‖ 2008 nr 13 z 25
lutego 2008 r.; (SR), Miejskie nagrody, „Polska-Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2008 nr 12 z 21 marca 2008 r.; Witek
A., Miejskie wyróżnienia. Laury dla botanika, poety i nauczyciela, „Dziennik Zachodni‖ 2008 nr 13 z 28 marca 2008
r.; GK, Nagrody wręczone, „Kurier Miejski‖ 2008 nr 4 z 1 kwietnia 2008 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
59
ur‖. Milena jest członkiem sekcji fotograficznej w Ognisku Pracy Pozaszkolnej nr 1 w Sosnowcu.183
2008 31 marca ogłoszono wyniki XV Turnieju Językowego (organizowanego przez nauczycieli naszej
szkoły (U. Krzysztoń, B. Kantor, E. Łudzień i zespół języków obcych).
2008 7 kwietnia obchodziliśmy w szkole Światowy Dzień Zdrowia. Z tej okazji zorganizowany został
przez mgr Annę Kołodziej, mgr Wandę Kruszyńską oraz mgr Teresę Wieczorek przy pomocy byłej
przewodniczącej szkoły Dominiki Dąbrowskiej turniej wiedzy o zdrowiu i sporcie pt. "W zdrowym
ciele zdrowy duch".
2008 14 kwietnia rozpoczęły się szkolne rozgrywki w piłce nożnej Plater Cup. Cieszą się one od lat nieby-
wałą popularnością młodzieży męskiej z klas 1–3. Młodzież żeńska namiętnie kibicuje i komentuje.
2008 21 kwietnia maturę pilotażową z filozofii przeprowadzaną przez CKE w wybranych szkołach w Pol-
sce pisało 10 naszych uczniów – 3 z kl. 3aa, 6 z kl. 2f i 1 z kl. 2a.
2008 25 kwietnia 182 uczniów klas trzecich po raz ostatni usłyszało szkolny dzwonek. Dzięki prof. W.
Fajferowi najmłodsze klasy mogły oglądać uroczystość na telebimie obok sali chemicznej.
2008 29 kwietnia w IV LO im. S. Staszica w Sosnowcu odbyło się I Forum Ekologiczne pt. Nasz świat
nasze zdrowie, którego przedmiotem był wpływ zmian klimatycznych na ludzkie życie. W forum
uczestniczyli wykładowcy Wydziału Nauk o Ziemi UŚ (m.in. dr Ewa Łupikasza), którzy przeprowa-
dzili serię wykładów o dziurze ozonowej, kwaśnych deszczach oraz efekcie cieplarnianym. Dodatko-
wym elementem były prelekcje uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Swoje prace zaprezentowali
uczniowie IV i VI LO oraz uczniowie z Plater. Prelekcję poświęconą zmianom klimatycznym i
ochronie zdrowia zaprezentowali uczniowie klasy 1b Magdalena Augustyn, Justyna Czubilińska i
Bartosz Szarawarski (pod opieką nauczycielki geografii mgr Anny Kołodziej).
2008
OD LEWEJ: DR A. CEGŁOWSKA, DYR. MGR M. SOCZYŃSKA, PROREKTOR DS. KSZTAŁCENIA
PROF. UŚL DR. HAB. A. ŁABNO, PROF. UŚL J. OLEJNICZAK I WICEDYR. MGR E. LIZAK.
9 maja parafowana została umowa o współpracy dydaktycznej pomiędzy Uniwersytetem Śląskim
reprezentowanym przez Prorektor ds. Kształcenia prof. UŚl dr. hab. Annę Łabno i II Liceum Ogólno-
kształcącym im. Emilii Plater w Sosnowcu reprezentowanym przez Dyrektora mgr Mirosławę Kolwas
– Soczyńską. Jej celem będzie objęcie przez Uniwersytet Śląski w Katowicach patronatu naukowego
nad II LO im. E. Plater. Współpraca szkoły z uczelniami wyższymi nie tylko z naszego regionu ma
bardzo bogate tradycje od lat 60. Zakładamy, że od przyszłego roku szkolnego, który rozpocznie
wykład inauguracyjny prof. A. Łabno, ulegnie ona intensyfikacji ku pożytkowi szkoły i Uniwersyte-
tu.184
2008 16 V szkolny „Teatr Nasz‖ wystąpił ze sztuką Zuzanna i chłopcy wg St. Grochowiaka na XXXIII
Przeglądzie Zespołów Artystycznych w Częstochowie. Bez sukcesu. Wcześniej wygrał bezapelacyj-
nie eliminacje rejonowe w Dąbrowie Górniczej (16 IV). Grochowiakowa wersja biblijnego mitu
183 RED, Z aparatem w dłoni, „Kurier Miejski‖ 2008 nr 3 z 1 marca 2008 r. 184 b.a., Porozumienie z uniwersytetem, „Polska-Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2009 nr 20 z 16 maja 2008 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
60
najwyraźniej nie pasuje do klimatu częstochowskiego.185
2008 Od 28 V do 1 VI z wizytą w Sosnowcu przebywali przedstawiciele miast partnerskich i współpracu-
jących z Sosnowcem. Przedstawiciele młodzieży z Roubaix i Les Mureaux (Francja), Suceavy (Ru-
munia), Komarom (Węgry), Nonantoli (Włochy), Idar–Oberstein (Niemcy), Olesa de Montserrat
(Hiszpania) oraz Pribram (Czechy) przybyli do Sosnowca w ramach projektu wymiany młodzieży pn.
III Europejskie Forum Licealistów realizowanego w ramach europejskiego programu „Europa dla
Obywateli‖ wspierającego działania i organizacje promujące aktywne obywatelstwo europejskie,
realizowanego w latach 2007–2013. W ramach forum II LO opiekowało się grupą hiszpańską liczącą
6 uczniów i 3 nauczycieli z Olesa de Montserrat. Nasze liceum w dniu 30 maja zorganizowało wy-
cieczkę do Krakowa dla wszystkich uczestników forum, podczas której mogli oni nacieszyć się nie-
powtarzalną atmosferą miasta i podziwiać urodę jego zabytków. Uczniowie z Plater uczestniczyli w
wybranych punktach programu forum.
2008 Osiągnięcia uczniów w olimpiadach i konkursach w jubileuszowym roku szkolnym wypadły skrom-
nie: Sebastian Kuczek z kl. (po raz drugi) finalistą Olimpiady Wiedzy Teologicznej, Michał Czech z
kl. 3aa. – finalistą XX Olimpiady Filozoficznej (po raz drugi), Anna Czenczek z kl. 3aa – finalistką
XXXVIII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, Albert Pyśk (kl. 3aa), Kamila Kania, Patrycja
Szczepanik i Mateusz Zalas (wszyscy z kl. 2f) uczestniczyli w elim.centr. III st. XX OF (opiekunem
filozofów i polonistki jest M. Waliński). Aleksandra Czubala została laureatką Ogólnopolskiego
Konkursu Geologicznego 2008, a Dominika Dąbrowska finalistką tegoż konkursu (obie z kl. 3d;
opiekunka mgr Anna Kołodziej). Michał Czech jest 100. olimpijczykiem Michała Walińskiego w
elim. centralnych III ST., Kamila Kania – 103.
2008 11 VI ukazał się – pod red. M. Walińskiego, A. Czenczek, A. Szczepanek i ilustracjami E. Mrowiec –
tomik poetycki z jubileuszowego XV Lauru Plateranki.186
2008 Od 13 czerwca w naszej szkole funkcjonuje nowa, znakomicie wyposażona, pracownia komputerowa.
Za to kochamy Unię!
2008 W UM w Sosnowcu władze miasta spotkały się z najlepszymi olimpijczykami i laureatami konkursów
przedmiotowych oraz ich opiekunami.
2008 18 czerwca na sosnowieckich Stawikach odbyły się XII regaty wioślarskie Plater – Staszic. W kaja-
kach okazaliśmy się lepsi, wygrywając 3:1. Niestety, nasze czółno przegrało z drużyną ze Staszica.
Tym samym w ogólnej klasyfikacji jest remis.
2008 20 VI – zakończenie roku szkolnego. W szkole rozpoczynają się kolejne remonty (m. in. pionu z
toaletami).
2008 25 VI odbyło się tradycyjne spotkanie z najlepszymi olimpijczykami i ich opiekunami. Z żalem poże-
gnano wieloletnią przewodniczącą Rady Panią mgr Barbarę Głowacką. Kwiaty otrzymała również
nowa przewodnicząca Rady Rodziców Pani dr Alicja Cegłowska.
2008 Zmarła Anka Kowalska, wybitna pisarka, w stanie wojennym internowana działaczka KOR. Uczęsz-
czała po wojnie do naszego liceum, maturę składała w Będzinie.187
2008 W roku szkolnym 2007/2008 młodzież uczestniczyła w licznych wykładach akademickich, m.in. kl.
3aa (eksperyment pedagogiczny) w kilku prelekcjach prof. A. Kiepasa i dr. R. Małka z Instytutu
Filozofii UŚl (problematyka epistemologiczna, filozofia polityczna, współczesna, etyka), klasy biolo-
giczne w spotkaniach z prof. K. Jędrzejką ze ŚlUM, kl. 3ad i 2d spotkały się z podróżnikiem I. Walu-
gą, kl. 1d politologiczna w Sesji Zagłębiowskiej (wykład prof. P. Wilczka i dr G. Maroszczuk, wy-
wiad z poetką Ewą Lipską dla gazetki szkolnej „E!milka‖). Kontynuowane były innowacje progra-
mowe: „αβγ – od Homera do współczesnej greki‖ (mgr A. Jędrosz, mgr B. Żak), eksperyment peda-
gogiczny w klasie 3aa – rozszerzenie politologiczne przygotowany wspólnie z Instytutem Filozofii
Uniwersytetu Śląskiego (dyr. IF UŚl prof. dr hab. A. Kiepas, dyr. Szkoły mgr M. Soczyńska, dr D.
Bęben, mgr M. Waliński). W ramach MAKE prowadzone były zajęcia dla utalentowanych gimnazja-
185 Witek A., Teatr dwóch spektakli. Przygotowują artystyczną niespodziankę na obchody 100-lecia szkoły, „Polska-
Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2008 nr 23 z 6 kwietnia 2008 r. 186 (WIAN) Czekają na nowe propozycje. Ukazał się wyjątkowy tomik wiersz, będący podsumowaniem „Lauru Plate-
ranki”, „Polska-Dziennik Zachodni Sosnowiec‖ 2008 nr 29 z 18 lipca 2008 r. 187 KAW, Zmarła Anka Kowalska, „Dziennik Zachodni‖ z 1 lipca 2008 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
61
listów.
2008 Absolwentka naszej szkoły Agnieszka Bronisz zdobyła tytuł wicemistrzyni Polski seniorów w
pchnięciu kulą. Wielka nadzieja na Olimpiadę w Londynie!
2008 Rozpoczynamy rok szkolny. Tym razem setny, jubileuszowy. Od 1 września korzystamy w szkole z
ekskluzywnych, nowoczesnych toalet. Poziom europejski!
2008 10 uczniów z zespołu redakcyjnego E!milki‖ przebywało w dniach 1-13 września na obozie dzienni-
karskim w Zakopanem zorganizowanym przez Wyższą Szkołę Humanitas w Sosnowcu.Grupa Plate-
ran wydała numer próbny Tygodnika „Taternik‖188 oraz współpracowała z kolegami z Roździenia i
Prusa przy wydaniu dodatku specjalnego „Sosnowiec – Zakopane‖ do „Wiadomości Zagłębia‖189.
2008
Klasa 3f odbyła w dniach 7- 9 IX wycieczkę naukowo-kulturalną na Uniwersytet Wrocławski,
uczestnicząc w wykładach z kultury języka, poetyki, filozofii i literatury powszechnej. Serdeczne
pozdrowienia przekazał szkole prof. Jan Miodek. Wycieczkę prowadzili mgr A. Baczyńska-Jach i M.
Waliński.
2008 W ramach Comeniusa – Partnerskie Projekty Szkół mgr Anna Jędrosz przygotowała projekt dwu-
stronny ―Kalokagathia (harmony between the mind and the body) – ancient Greek idea of education
in modern times‖, który będzie realizowany we współpracy z ITCG Enrico Fermi (Włochy, Pontende-
ra).
2008 14-16 listopada: uroczyste obchody 100-lecia szkoły. Nadanie II Liceum Ogólnokształcącemu im. E.
Plater w Sosnowcu odznaki „Zasłużony dla Miasta Sosnowca‖.
2008 Na początku października skończył się remont dziedzińca szkolnego.
2008 14–16 listopada – bchody jubileuszu 100–lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. E. Plater w So-
snowcu. Program:
2008 14 XI: 15.00 – Spotkanie przy mogile Założycielki szkoły – cmentarz parafialny przy ul. Mireckiego.
Złożenie kwiatów na grobach Pani Przełożonej, Dyrektorów i zasłużonych nauczycieli Liceum
17.00 – Odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Spotkania z wybitnymi absolwentami szkoły.
Wernisaż Wystawy Jubileuszowej.
2008 15 XI: 9.00 – Msza święta dziękczynna w Bazylice Katedralnej WNMP.
11.00 – Główna uroczystość Jubileuszowa w Auli Wydziału Nauk o Ziemi UŚl, Sosnowiec, ul. Bę-
dzińska 60. Wspólny poczęstunek. Spotkania absolwentów po latach. Spotkania z nauczycielami.
18.00 – Ogólnopolski Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki. „Teatr Nasz‖ – premiera Jaskini
filozofów wg Z. Herberta.
21.00 – BAL STULECIA w stołówce akademickiej Wydziału Nauk o Ziemi UŚl, Sosnowiec, ul.
Będzińska.190
188 Tygodnik „Taternik‖ 2008 nr 1 z 12 września 2008 r. [red. nacz. K. Kania i zespół: A. Górska, A. Rogulska, P.
Ożóg, M. Zalas i P. Szczepanik]. 189 „Sosnowiec-Zakopane‖ [dodatek specjalny], „Wiadomości Zagłębia‖ 2008 nr 40 z 30 września 2008 r. 190 Podane w przypisach do Kalendarium pozycje bibliograficzne stanowią tylko niewielką część z bibliografii praso-
wej szkoły zebranej przez autora (ok. 750 wycinków od roku 1986, głównie z lokalnych gazet). Pozwalają one jednak
zorientować się, co i jak pisano o „Plater‖.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
62
ZE SZKOLNEGO ARCHIWUM
IZA WASILEWSKA-GADOMSKA
WSPOMNIENIA (1908-1917)
Rok 1908. Wrzesień. Na jednej z najbrzydszych ulic brzydkiego miasta Sosnowca pod
nr. 22 wywieszony szyld głosi, że tu się mieści 7-klasowa Szkoła Żeńska. W klasach gwar gło-
sów dziewczęcych, a raczej dziecięcych nawet, bo klas dopiero cztery.
W klasie wstępnej (od podwórza) życie i naukę bierze się bardzo poważnie. Chyba…
że w czytance rosyjskiej wyduka się pod obrazkiem przedstawiającym człowieka zapalającego
uliczną latarnię „fonarszczik zażygajet fonar‖… trudno wówczas nie chichotać. Umiejętność
czytania i pisania po polsku z grubsza już posiadamy – w pocie czoła zdobywamy tę sztukę po
rosyjsku, arytmetykę osładza nam treść zadań przeważnie mówiąca o wiśniach, cukierkach i
ciastkach, robótki, czyli tzw. slojd to bardzo przyjemne chlapanie w wodzie, w której trzeba
moczyć jakoweś łyczko, aby następnie wyrabiać z niego koszyczki, „patarafki‖, rogi obfitości
itp. fin-de-sieclé‘owe akcesoria.
Robótek tych uczyła nas niezapomniana p.Wyderko, która była w szkole przez
wszystkie lata przedwojenne, wojenne i międzywojenne, aż do r. 1939.
Śpiewu uczył nas ks. Kowalski. Był to przezabawny oryginał, rozmiłowany w polskiej
pieśni ludowej. Czy pamiętacie go? Dziś zrobiłby z nas pewno „Mazowsze‖, bo już wówczas-
unosząc sutanny – wykonywał wdzięczne „pas‖ dla unaocznienia nam jakiegoś rytmu. Wszyst-
kie Zosie, którym się chciało jagódek i Wisły pod lasem i fujarki za pasem – dotąd kojarzą mi
się z tą niecodzienną sylwetką.
Pani przełożona – bo tak się wówczas tytułowało dyrektorkę szkoły – znała swoje
niezbyt liczne stadko na pamięć z imienia i nazwiska. Poświęcała nam wiele czasu, zbierałyśmy
się wszystkie i urządzały popisy wokalno-muzyczne, nawet mnie najmłodszą, stawiano na krze-
sło, aby wysłuchać, jak to „skowroneczek miłe ptaszę‖ rzuca ziemie nasze i leci w kraj daleki.
Przełożona grała i deklamowała razem z nami. Pamiętam mówiony przez Nią jakiś bardzo
długi wiersz, który wstrząsnął moim siedmioletnim sercem. Zrozumiałam z niego, że matka-
Polka zabija (!) swoje niemowlę, aby uszło z rąk carskich siepaczy i wynarodowienia.
Starsze koleżanki grały na pianinie, przy czym najczęściej zapewne robiła to Lili Do-
rabialska, starsza siostra Aci. Nazwisko sióstr Dorabialskich było już wówczas w naszym ma-
leńkim światku sławne: Lili grała na fortepianie, a mała Acia, zdradzająca niepowszednią inte-
ligencję, z wielką energią deklamowała: „pucu, pucu, chlastu, chlastu nie mam rączek jedena-
stu‖… Właściwie mam ją w pamięci tylko przy tym „wielkim praniu‖. Lepiej pamiętam Lili, bo
w moim pojęciu była najśliczniejszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek widziałam, więc uwiel-
białam ją pierwszą pensjonarską miłością. Pierwszą – i ostatnią. Lili została bez rywalki. Nie-
żyjąca już dziś Lili wyrosła na pianistkę i profesora konserwatorium. Acia jest wysokiej miary
uczoną i profesorem politechniki. Możemy być z niej dumne, że nigdy się nie wyrzekła naszej
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
63
skromnej szkoły i zawsze pamięta, że stanowiła jej „pierwszy stopień do wiedzy‖.
W pamiętnym r. 1908 siedziała w mojej ławce Jancia Rosenberg. Jancia nie bardzo
dobrze się uczyła. Cała była pochłonięta pozaszkolną nauką muzyki. Z dziecinną dumą chwali-
ła się, jak to z drugiego pokoju potrafi nazwać każdy uderzony klawisz, i że profesorowie orze-
kli o niej, że ma słuch absolutny.
Jancia wcześnie zniknęła z naszej szkoły. Zobaczyłam ją dopiero w roku dwudziestym
którymś. Ja siedziałam na widowni, a Jancia na estradzie przy fortepianie. Powiedziano mi
wówczas, że jest początkującą znakomitością. Poznałam ją od razu. Była całkiem ta sama Jan-
cia, tylko w dorosłym wydaniu. Co się z nią dalej stało? Czy została w Polsce? Czy przetrwała
wojnę? Nie wiem.
Po roku „buda‖ nasza przeniosła się na ul. Fabryczną (Małachowskiego) i zajęła całe
trzecie piętro dużego narożnego domu. Miałyśmy teraz widok na hałdy, a za nimi bratnią han-
dlówkę męską. Widok ten dostarczał nam przez długie lata wielu atrakcji, bo chłopcy na prze-
rwy wybiegali aż na hałdy, a my jak królewny zaklęte w wieży spoglądałyśmy w dół z tęskną
zazdrością.
Same hałdy (wówczas mówiło się „hołdy‖) miały szalony urok. Trudno sobie dziś
wyobrazić, że między ul. Małachowskiego a Przemszą wznosiło się nieregularne „pasmo gór-
skie‖, pokrywające się na wiosnę wątłą trawką i zagłębiowskim kwieciem. Można było wbiegać
pędem z pagórka na pagórek, upajać się wiatrem, słońcem, „wysokością‖! Tak, dla wielu z nas
były to jedyne „góry‖, oglądane w okresie lat szkolnych.
Do wojny 1914 r. – czyli do klasy czwartej – było nas strasznie mnóstwo, tak że trud-
no by mówić o „indywidualności klasowej‖, choć już w trzeciej przyszła do nas Józka Czajanka
i zagarnęła „rząd dusz‖. Była nad wiek rozwinięta, egzaltacja walczyła w niej o lepsze z non-
szalancją. Terroryzowała nas strasznie. Imponowała nam swoim „proletariackim‖ pochodze-
niem, choć w klasie takich nie brakło, ale żadna nie umiała tak pięknie i burzliwie opowiadać o
wyczynach patriotycznych swych przodków. Były tam Sybiry i szubienice, i sztandar, „co pły-
nie ponad trony‖ – że już nie wiedziałyśmy, gdzie się schować z naszym „burżujstwem‖, które
nam surowo wytykała.
Taż Józka 3 maja 1913 r. po lekcjach zainicjowała patriotyczną uroczystość. Odczyta-
ła (na klęczkach) Mickiewiczowską litanię pielgrzyma, a my (też na klęczkach) dopowiadały-
śmy „Prosimy Cię Panie‖. I tak modliłyśmy się „O wojnę powszechną za wolność ludów‖.
Skutki naszych modłów nie kazały na siebie długo czekać. W roku potem miałyśmy
wakacje popsute przez wzajemne pretensje państw europejskich, a w rezultacie „wojna po-
wszechna‖ dmuchnęła w naszą szkołę, jak olbrzymka w okwitły dmuchawiec i rozgoniła nas
tak skutecznie, że w klasie piątej spotkałyśmy się już w wybitnie zmniejszonym gronie.
Nie wiem, czy dziś potrafi ktoś zrozumieć, czym były wówczas dla nas, wchodzących
w młodość, lata tamtej wojny.
* * *
Za szyldem „Szkoły Handlowej‖ – co nam w czasach zaboru zezwalało na nieco szer-
szy oddech – kryła się twierdza patriotyzmu. W tej „handlówce‖ już od pierwszej klasy nie
wypuszczałyśmy z rąk historii Polski. Uczyłyśmy się jej co rok w coraz większym zakresie.
Pierwszym podręcznikiem były „Dzieje Ojczyste‖, mała książeczka, a i sprawiała wiele emocji,
kiedy niespodziewanie zawitał inspektor z Warszawy, wysoki, szczupły, w granatowym fraku
„przy orderach‖ – starszy pan. Książeczka, zapchana w najdalszy kąt pulpitu i przywalona
stosem zeszytów, nie dawała myśli oderwać od siebie, i nie wiem, czy potrafiłybyśmy wyrecy-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
64
tować bezbłędnie wszystkie tytuły „jewo sijatielstwa‖ cara, carycy, wszystkich księżniczek i
pociotków, co wkuwałyśmy na pamięć i byłyśmy obowiązane umieć jak pacierz. Inspektor był
widać kulturalnym człowiekiem: po pulpitach nie szperał, recytowania dworskich tytułów nie
wymagał. Posiedział chwilę na lekcji i „zdrowo rebiata‖ – poszedł sobie. Nie wiem, jak się
zachowywał w starszych klasach, ale nie skrzywdził nikogo.
Pierwszą naszą nauczycielką języka rosyjskiego była pani Gejde, łagodna, otyła i
nieciekawa naszych wewnętrznych przeżyć. Na lekcje przychodziła w jasnych wieczorowych
chyba toaletach, z mnóstwem przypinanych loków na głowie, spowita w pastelowe gazy (łatwo
sobie wyobrazić, jaka to była atrakcja dla nas).
Po tej, błądzącej myślami wyraźnie poza nami i szkołą tłuściosze, dostałyśmy się pod
opiekę pani Koftunowej, to już było co innego. Donosów zapewne nie robiła, ale wyczuwały-
śmy w niej wrogie nastawienie. Nie mogła się powstrzymać od różnych złośliwości. Gdy przy-
stroiłyśmy klasę barwnymi reprodukcjami, przyniosła nam z niewinną miną „w prezencie‖
jeszcze jakąś charakterystyczną „trojkę‖ i „kopulastą cerkiew‖…
Kiedyś na lekcji geografii Rosji zdarzyło się, że Józka nie umiała nazwać rzeki, czy
miasta na Syberii i nonszalancko wzruszywszy ramionami orzekła, że mało ją to obchodzi, bo
ona i tak tam nie pojedzie. „Nu da… – brzmiała wycedzona odpowiedź – ty tam nie pojedziesz,
ale możet byt tieba tam ktonibud i powieziot‖. Ach, jak zaciskałyśmy pięści pod ławkami.
Proroctwo Koftunowej nie spełniło się: Józki nikt „tam‖ nie zawiózł, za to sama pro-
rokini w parę miesięcy potem wiała, gdzie pieprz rośnie.
Wprawdzie, o udręko! tymi, którzy ją wykurzyli, byli „germańcy‖, ale… szczęście
niewysłowione, na czoło pogoni „germańcy‖ wysuwali chłopców z polskimi orzełkami na sza-
rych maciejówkach, chłopców, którzy wyszedłszy z Oleandrów, z entuzjazmem pchali się w
pierwszym szeregu, wchodzili w Polskę, wierząc, że torują drogę nie „germańcom‖, tylko Wol-
ności.
I zwłaszcza w starszym społeczeństwie dużo było fermentu, goryczy i wydzieranie
włosów z głowy. Bo jakże… z Niemcami?
Nasza klasa nie miała takich skrupułów, nie miała ich klasa o rok wyżej, nie miały
pewno młodsze. Czy jesteście w stanie zrozumieć – wy, nasze najmłodsze – czym było po 100-
letniej niewoli zobaczenie na własne oczy polskiego żołnierza z bronią w ręku? Och, mogli
bajać naokoło o wysługiwaniu się wrogiemu mocarstwu, o szaleństwie niepotrzebnym. Nasze
serca biły jednym rytmem z sercami szaleńców. A rytm wystukiwał bezbłędnie: za Polskę! za
Wolność!
W tym okresie bywał w Sosnowcu młodziutki Stefan Starzyński, późniejszy niezapo-
mniany prezydent i obrońca Warszawy. Przyjechał w mundurze legionisty on i jego dwaj starsi
bracia, a duch i zapał był w nich ten sam, co później w starszych dniach 1939 r.
Starzyńscy mieli w Sosnowcu bliską rodzinę, kuzynką ich była nasza „rodzona‖ kole-
żanka Jadzia Wichorska, prócz tego bliską rodziną był dom bardzo zaprzyjaźniony z moimi
rodzicami. Więc dlatego mogłam urwać srebrny frędzelek z szabli wiszącej u nas w przedpoko-
ju i przynieść do szkoły, a Jadzia przekazywała kuzynom wyrazy żarliwego uwielbienia od
całej klasy.
Pamiętam też pogrzeb pierwszego poległego legionisty, sprowadzonego przez rodzinę
do Sosnowca… W zewnętrznej kapliczce przy kościółku kolejowym wystawiono jego trumnę
na widok publiczny. Chłopiec po ekshumacji umieszczony był w trumnie z oszklonym okien-
kiem. Wraz z tłumem Sosnowiczan chodziliśmy go oglądać… do dziś pamiętam ten wstrząs na
widok bratniej, zmienionej twarzy ludzkiej. Już nie pamiętam, ile nas tam było wtedy, ale na
pewno bardzo dużo. Miałam potem nawet trochę kłopotu, bo wzięłam „na pamiątkę‖ grudkę
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
65
ziemi z grobu, a grudka okazała się kamykiem, więc spalić nie było można – a przecież nie
można było wyrzucić. Nie pamiętam, co ostatecznie (po latach) stało się z tym kamykiem, który
spoczywał wśród moich „skarbów‖ obok srebrnego frędzelka…
„Germańcy‖ zresztą w porównaniu do znanych nam z lat 39-42 byli „potulnymi ja-
gniętami‖. Więc w szkole śpiewało się „Rotę‖ na całe gardło, święciło się wszelkie narodowe
rocznice.
Szumiało w nas młode wino wolności, czułyśmy ją tuż, tuż i tylko nieszczęsny pomy-
leniec mógł nam to próbować tłumaczyć. Roznosiły nas strzeleckie piosenki, a nieuświadomio-
nym upostaciowieniem „Polski walczącej‖ była dla nas młoda i śliczna kapitanowa Berbecka,
która uczyła nas francuskiego. Wielkim szczęściem było znaleźć pretekst, aby móc się wepchać
do mieszkania nauczycielki, gdy kapitan przyjeżdżał z frontu. Raz nam się to z Bogną udało.
Harcerstwo działało na terenie szkoły z „podniesioną przyłbicą‖. Wprawdzie próbo-
wałyśmy tego przed wojną w paru klasach, przy czym każda klasa w tajemnicy przed drugą, na
własną rękę, była to jednak tylko nieudolna „zabawa w skauting‖.
Ale w r. 1915-16 miałyśmy już szkolną drużynę z drużynową, absolwentką naszej
szkoły, Jadzią Strzałkową. Były zbiórki, gawędy, egzaminy na sprawność, ba! kontakty z War-
szawą.
Harcerstwo właśnie zostawiło naszej szkole trwałą pamiątkę w postaci patronki. Bo
drużyna była im. Emilii Plater. Jakiegoż imienia mogła być, gdy czasy ukształtowały nas na
amazonki i jedynie „dziewica bohater‖ zadawalała nasze wymagania. Nie było ani weź ko-
niunktury na Deotymy, Orzeszkowe czy Żmichowskie. W tym bojowym nastroju nie mogło
nam wystarczyć harcerstwo. Na terenie szkoły zaczęło działać POW i druga organizacja, sta-
nowiąca zdaje się „specjalność‖ szkół sosnowieckich KKMP.
POW w szkole było bardzo zakonspirowane i choć dziś można by już je zdekonspiro-
wać, ja niewiele o tym mam do powiedzenia. Osobiście zostałam wciągnięta do KKMP. Ten
srogi kryptonim tłumaczył się jako Konspiracyjne Koło Młodzieży Polskiej. Zastawiając sieci
wypróbowanym sposobem zwerbowano nas cztery (trzy z wyższej klasy i mnie). Pod straszli-
wymi przysięgami zdradzono, że jest to „międzyszkolna, ogólnopolska organizacja‖, że celem
jej jest wojskowe przygotowanie młodzieży, oraz zbiórka funduszu na skarb i wojsko. Człon-
kami początkowo byli tylko chłopcy, ale doszli do wniosku, że trzeba wciągnąć i dziewczęta,
przy czym zorganizowany już przez nas „dół‖ nie mógł nawet podejrzewać, że mamy jakąś
łączność z męską szkołą. Była to konspiracja co najmniej przez dwa „r‖, a zdrada mogła za
sobą pociągnąć „sprzątnięcie‖ z tego świata. Tak nas przynajmniej zapewniano. My cztery
wybranki: Ala Krakowiak, Zosia Stachlewska, Celina Sauter i pisząca te słowa, zaszczycone
zaufaniem Bogusia Ogłazy vel. Borelli‘ego, vel. (jestem przekonana) twórcy i dyktatora
KKMP, musiałyśmy też przejść przeszkolenie wojskowe. Więc onże Borelli (w przyszłości
oficer WP) miał dla nas wykłady z regulaminu żołnierza piechoty („królową wszystkich broni
jest piechota‖).
Musiałyśmy znać zasady strzelania z karabinu, sygnalizować Morse‘em jak marynarz i
strzelać z rewolweru. Wstyd powiedzieć, ale tego rewolweru „dziewice bohatery‖ bały się
niczym ognia i z wielkimi zastrzeżeniami brały „to‖ do rąk.
Do dzisiejszego dnia mało który z dawnych kolegów wie, z kogo składała się „tajna
inspekcja‖, która zawitała na ich musztrę, odbywającą się w murach opuszczonego folwarku na
Syberce pod Będzinem. Cztery zakapturzone i zamaskowane postacie w czarnych pelerynach i
wysokich pod kolana, sznurowanych na haki męskich butach (takie były „modne‖) wyglądały
groźnie i wzbudzały dreszczyk emocji. Byłyśmy jedna w drugą wysokie i nikt się nie domyślał
naszej „słabej płci‖, nawet Andrzej, przepuszczający nas na warcie, nie poznał błękitnych oczu
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
66
uwielbianej przez siebie Ali. Maskarada? Skądże. Kolega Borelii uznał, że musimy (musimy!)
zobaczyć, jak się robi „pluton z masy‖. No, chyba wszyscy rozumieją, że nie mogłyśmy się bez
tego obejść?
Tak wyglądało „przygotowanie wojskowe‖. A na skarb i wojsko (to, co lada chwila
miało być) zrobiłyśmy loterię fantową. Ale w rezultacie twórcom KKMP zabrakło oddechu, a
może przeszli do POW? – nie wiem. Zrobiliśmy bardzo smutne likwidacyjne zebranie, gdzieś
na jakimś stryszku, na wygwizdowie między Sosnowcem a Będzinem. Został osad goryczy i
rozczarowanie.
Hej, Gogusiu-Borelli! Gdzie się podziewasz? Czy oszczędziła Cię wojna? Gdziekol-
wiek jesteś, ja Anna, Henryka Pustowojtówna pozdrawiam Cię z tych kartek.
* * *
Nie będę twierdzić, że to wszystko dawało najlepsze warunki do kucia lekcji, ja przy-
najmniej uważałam wówczas naukę za sprawę mniej ważną. Jednak byli profesorowie, których
nie wolno było zbyć byle czym. Po prostu żadna z nas nie byłaby sobie na to pozwoliła.
Nie sposób tu wymieniać wszystkich naszych nauczycieli, choć na ogół lubiłyśmy
mniej lub bardziej wszystkich. Lubiłyśmy (i bały się) poważnego, pięknego prof. Zillingera,
lubiłyśmy panią Semmler, starą, poczciwą Niemkę, która w czasie powstania śląskiego zdała
egzamin ze swego przywiązania do polskich wychowanków i interweniowała bardzo dzielnie w
pewnym wypadku. Niemniej, gdy w klasie piątej kazała nam, jako klasowe wypracowanie,
napisać (anonimowo) „Meine drei Wuensche‖, napisałyśmy – jak „jeden mąż‖ – mniej więcej
w tym sensie: po pierwsze, żeby była Polska, po drugie, żeby była Polska, po trzecie ditto,
względnie z wariantami, żeby Niemców diabli wzięli – i biedna nauczycielka z rozpaczą ma-
chała rękami, bo chodziło o nasze „prywatne‖ życzenia, a że chcemy Polski to i tak wiadomo.
Francuskiego można się było uczyć z uczucia do wykładowczyni. Za to dla pani Zofii
Kulińskiej nie można się było nie uczyć. I nie tylko dlatego, że prócz algebry wykłada bardzo
ciekawie geografię Polski, ale dlatego, że była – nieodżałowanej pamięci – wybitnym pedago-
giem, wartościowym człowiekiem. Zasady, jakie głosiła, pokrywały się całkowicie z jej życiem.
Tę nieprzeciętną wartość naszej nauczycielki odczuwałyśmy i umiały docenić.
Drugim profesorem, którego sama osobowość zmuszała nawet do nauki, był Eustachy
Rudziński, wykładający nam w szóstej klasie chemię, fizykę i geologię. Wątły, nerwowy, z
oczami mistyka, ciemną brodą i włosami sięgającymi kołnierza – robił wrażenie nieco niesa-
mowite. Podobno w kancelarii nie cieszył się specjalną sympatią kolegów i koleżanek. Za to
gdy wchodził do klasy, był tylko nieskończenie łagodnym i cierpliwym nauczycielem, człowie-
kiem o płomiennej wymowie, wielkiej wiedzy i wielkim zrozumieniem młodych. Podobno tej
„płomiennej wymowy‖ i siły swej sugestii używał w celu uprawiania polityki. Może w najwyż-
szej (czyli siódmej klasie), u nas nie miało to miejsca ani razu. Natomiast jego występny wy-
kład geologii, poetyczna wizja wszechświata, porwała nas i upoiła, tak że słuchałyśmy z wypie-
kami na twarzy i tchem zapartym, wszystkie – wszystkie. I nie było rady. To był czarownik
dusz młodzieńczych. Nawet z największych osłów wyczarował dobre postępy w nauce.
Rozstanie z nim opłakałyśmy, „usłały kwiatami‖ i żeby o nas pamiętał, wpisały dedy-
kację na wielkim, albumowym wydaniu „Pana Tadeusza‖.
Te kwiaty i ten „Pan Tadeusz‖ przenoszą mnie znów na inny temat, na sprawy kształ-
tujące duchowe oblicze szkoły. Surowym nakazem naszej przełożonej zabronione były wszel-
kie składki pieniężne, związane z obdarowywaniem profesorów, nie wolno było dawać żadnych
podarunków, a kwiaty tylko, o ile pochodziły „z własnego ogródka‖. Obejmowało to w równej
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
67
mierze, a nawet jeszcze bardziej rygorystycznie dzień imienin pani Siwkowej. Założenie było
bardzo mądre i pedagogicznie uzasadnione, jednak choć już wówczas rozumiałyśmy całkowitą
słuszność tego zakazu – to cóż było robić, gdy czułyśmy „duszną potrzebę‖ zrobienia komuś
kwiatowej owacji?
„Teoria teorią, a życie ma swoje wymagania‖ – taką złotą myśl uronił kiedyś inny nasz
profesor, zwany „Serkiem‖, a myśmy ją skrzętnie podjęły i częstujemy się nią po czterdziestu
latach. Więc zgodnie z „wymaganiami życia‖ leciało się po sosnowieckich ogrodnikach, zaku-
pywało snopy kwiecia, a potem było wszystko „z ogródka‖. No, bo i prawda.
Jeśli chodzi o oficjalne kontakty z młodzieżą męską, byłyśmy trzymane bardzo krótko.
Nie miałyśmy w szkole a n i r a z u wieczorku z chłopakami. „Zabawy‖ polegały na jakimś
szkolnym mniej lub więcej (przeważnie mniej) udanym przedstawieniu, na które nie wolno nam
było wystroić się w nic poza mundurkiem względnie spódniczką z biała bluzką. Znacznie póź-
niej, gdy szkoła była państwowa i komitet rodzicielski miał ważki głos – nasze młodsze kole-
żanki hasały w „toaletach‖ u Staszyca. Za naszych czasów było to nie do pomyślenia. I jednak
na ogół nie krzywdujemy sobie. Czasy niosły tyle innych wrażeń – nasze ówczesne „sympatie‖
w albumach wypisywały nam: „…lecz my przysiężmy, że kraj zmartwychwstanie, a przysięże-
my, to zmartwychwstać musi!‖, „Kto płaszcz kocha i ojczyznę kocha…‖ itp. hasła. Zresztą
bawiłyśmy się same doskonale. Gdy się zdarzyło, że jakaś lekcja wypadła, na wolne godziny
przychodziła – gdy miała czas – pani przełożona. Czytała coś głośno lub wiodła z nami roz-
mówki. Kiedyś, pamiętam, roztrząsała z nami sprawę koedukacji w szkole średniej. Byłam
wówczas zapaloną zwolenniczką koedukacji i przytaszczyłam ogromnie „rzeczowe‖ argumen-
ty. Zarozumiałość młodości jest bez granic. Zdaje mi się zresztą, że chyba wszystkie uważały-
śmy koedukację za rzecz wspaniałą. Gdy przełożona była zajęta i nikt nie mógł do nas przyjść,
wówczas bawiłyśmy się „szampańsko‖. Odgrywałyśmy fragmenty widzianych przedstawień,
np. Tamten Zapolskiej wychodził bardzo efektownie, oczywiście improwizowany i odtwarzany
z pamięci. Częściej urządzałyśmy coś w rodzaju teatrzyku pantomimicznego. Miałyśmy w
swym gronie doskonałą komiczkę. Więc klasa śpiewała „Poszła Filis do ogrodu‖, a Irena robiła
do tego ilustrację mimiczną ku wielkiej naszej uciesze. Improwizowałyśmy też „kino‖, a dopó-
ki nas temperament nie poniósł i nie robiło się zbyt głośno, można się było pysznie bawić. Nie
mogę się powstrzymać w tym miejscu, aby nie napisać, że Irena miała malutkiego braciszka
Tomka, który już jako 4-letni brzdąc grał ze słuchu na fortepianie obydwiema maleńkimi łapin-
kami. Irenę od szkoły dramatycznej powstrzymały zapewne ówczesne „przesądy‖, ale Tomek
wyrósł na Tomasza Kiesevettera i chyba każdy, kto się choć trochę interesuje rodzimą muzyką,
zna to nazwisko. Inny znów talent posiadał brat Irki Landau. Zamawiałyśmy u niego malunki,
które wykonywał widocznie łatwo i z przyjemnością „odwrotną pocztą‖. Temat był zresztą
jeden: Belniak, czy w ogóle legun na koniu… Tyle, że Bogna np. potrzebowała mieć marzące-
go niebieskookiego blondyna na złotym kasztanie, a Wanda ciemnowłosego i ciemnookiego
ułana na skarogniadym. Chłopak malował od ręki „ideały‖ na pięknych koniach, jeszcze dziś
wydaje mi się, że te malunki były bardzo dobre. Już nie pamiętam, która z grasujących wów-
czas chorób unicestwiła ten pięknie zapowiadający się talent. Zbolała Irka prosiła o zwrot
wszystkich prac brata. Oddałyśmy.
Zdawało się w owe lata, że są między nami wybitne indywidualności, byłyśmy niejaką
klasą „cudownych dzieci‖. Jadzia Kachel robiła doskonałe tłumaczenia z poezji francuskiej.
Lila Margosz miała ostry dowcip i zacięcie satyryczne, Wanda Czajkowska śpiewała, Irena
Jung była „wszechstronnym naukowym geniuszem‖, a jednak tylko jedna nie zawiodła pokła-
danych w niej nadziei, jedno tylko nazwisko reprezentuje dziś w Polsce naszą klasę: Bogna
Krasnodębska–Gardowska. Ocaliła honor klasowy.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
68
Jako klasa stanowiłyśmy „demokrację doskonałą‖, byłyśmy wszystkie bardzo zżyte i
lubiłyśmy się nawzajem, o żadnych animozjach narodowościowych czy religijnych, o żadnym
„numerus olausus‖ mowy u nas być nie mogło. A gdy przyszły straszne lata getta warszawskie-
go, dwie z koleżanek ocaliły trzecią, co – jak wiadomo – nie było sprawą ani łatwą, ani bez-
pieczną.
O swojej klasie – można bez końca, w miarę odległości lat zwiększa się perspektywa
widzenia, ale chciałabym już tylko z tego miejsca przeprosić naszą drogą Panią Przełożoną,
która całe życie nam poświęciła i wpajała w nas zasady najbardziej miana ludzkich godne,
która stworzyła szkołę, w której koleżeństwo rozkwitało jak najpiękniej, a wzajemne zaufanie
wydawało się czymś tak bardzo naturalnym. Więc chciałabym przeprosić w imieniu nas
wszystkich za… rzeczy, o których Pani o nas nie wiedziała. I może nie podejrzewała nawet. A
więc przede wszystkim za KKMP… i za te kwiaty „z ogródka‖.
Więcej grzechów nie pamiętam…191
191 Przedruk za: Po latach. Jednodniówka Zjazdu Koleżeńskiego B. Wychowanek Gimnazjum i Liceum im. E. Plater w
Sosnowcu, Sosnowiec, 18–19 kwietnia 1959 r., Sosnowiec 1959, s. 8–18.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
69
IRENA KOZUBOWSKA
NASZA KOCHANA SZKOŁA (1912-1918)
Dziś – w perspektywie 51 lat od matury – zawsze ta szkoła jest moją, kochaną i drogą. I chociaż
nieraz sypało się gromy na nią i szło na lekcje niechętnie, szczególniej gdy się przeczuwało klasówkę z
matematyki u prof. Chrostka, zawsze, i po latach, i we wspomnieniach, wraca się do niej z rozczuleniem.
Niezapomniane były dla nas lekcje geografii z prof. Kulińską. Jej wykład, a potem „podróż po
mapie‖, obrazował nam nie tylko poznawane kraje, nieraz niezwykle egzotyczne, ale wprost przenosił nas
do ludzi tam żyjących, kazał podziwiać przyrodę, faunę i florę, i zdawało się nam, że tylko wyruszyć w
drogę, a znajdziemy się tam niechybnie. A cóż dopiero mówić o poznawaniu kraju ojczystego! Jego gór i
rzek, wspaniałości przyrody, choć granice nasze nie sięgały tak daleko i wszystko było otoczone „wielką
tajemnicą‖. Na tych lekcjach wyrywałyśmy się jedna przed drugą, by iść do mapy i snuć marzenia o
podróżach. A także oglądać przynoszone zdjęcia. Wtedy oczy naszej przedobrej wychowawczyni, pani
Anieli Wosińskiej, stale nam asystującej, nie potrzebowały się gniewać, nie musiała nas ona uspokajać.
To po prostu nie było potrzebne. Za to karcić nas musiała, gdy bardzo cierpliwy prof. Chrostek wykładał
o cosinusach, a my albo udawałyśmy, że chcemy lepiej to wszystko zrozumieć, a więc trzeba było roz-
mawiać, przeszkadzać, albo też niektóre wsadzały nos w książkę ciekawą pod ławką. I wtedy profesor po
kilka razy wywoływał delikwentkę, a ona bujała w przestworzach własnej wyobraźni.
Maryla Budrys wpisała mi do albumu pamiętne słowa: „Wspaniałe jest moje miejsce. Widzę
was wszystkie, mogę obserwować i zastanawiać się, co z nami będzie za rok – dwa. Inna rzecz, że tego,
co się dzieje na tablicy, na matematyce, nie wiem‖. Dobre lata, beztroskie, a pełne ciągle tajemnic.
Na lekcjach wychowania pani przełożona Siwikowa stale mawiała nam o naszych obowiązkach
wobec społeczeństwa i ojczyzny. O dalszym kształceniu się, poszukiwaniu nowych dróg, gdy jako „doro-
słe‖ wejdziemy w życie. Czytywała nam wtedy Żeromskiego (pamiętacie tę opowieść o Andrzeju Radku z
Syzyfowych prac?). Jakże chłonęłyśmy myśli, idee Żeromskiego! Ileż myśli zapadło nam wówczas w
serce!
Gdy przybył do szkoły i objął lekcje języka polskiego prof. Adolf Reybekiel, wychowanek
Uniwersytetu Wileńskiego, jakby inny duch powiał w szkole. Starałyśmy się nie uronić niczego z jego
wykładów. A gdy czytał nam wyjątki z Konrada Wallenroda, przepojone byłyśmy wallenrodyzmem.
Wpajał nam umiłowanie poezji Trzech Wielkich, a gdy czytał Dziady, z zapartym tchem śledziłyśmy
błyskawice w jego oczach, grymas ust. Słyszało się wtedy w klasie tętent kibitek pędzonych na Sybir.
Wykłady jego poruszały nas do głębi, kazały myśleć. Choć może były za trudne dla nas, starałyśmy się
solidnie uczyć i do jego lekcji dobrze przygotowywać.
Nasza wychowawczyni, pani prof. Wosińska, prowadziła nas od drugiej klasy aż do samej ma-
tury. Postanowiła doprowadzić nas do końca i wtedy opuścić mury szkoły. Była naszym duchem opie-
kuńczym, w złych i dobrych chwilach – prawdziwą matką – przyjaciółką.
Długo po skończeniu szkoły i studiów – kontakt raz nawiązany ciągle był utrzymywany poprzez
jakieś zjazdy, wieczorki. Koleżanki mężatki przychodziły do Niej już ze swymi pociechami. Te zaś, które
pracowały zawodowo, utrzymywały kontakt listowny, dzieliły swe troski, smutne i wesołe chwile. Zawsze
były rozumiane, wsparte radą, zapraszane, by przyjeżdżając na święta do rodzin – wstąpiły także i do Niej
na rozmowę. Na I Zjeździe naszej szkoły w roku 1935, który odbywał się w Teatrze Sosnowieckim, była
z nami, nasza niestrudzona, zawsze żyjąca naszymi zainteresowaniami, losami, Wychowawczyni „z krwi i
z kości‖. Cieszyła się wtedy wraz z nami sukcesami naszej koleżanki Ali Dorabialskiej, która jako uczen-
nica Marii Curie – Skłodowskiej miała na Zjeździe przemawiać. Niestety, ważne wykłady zatrzymały ją w
Warszawie. Na II Zjeździe, w roku 1959, naszej Wychowawczyni już nie było między nami. Pozostała
jednak na zawsze w naszej pamięci.1
1 Przedruk z maszynopisu (archiwum szkolne).
HALINA PTAKOWSKA
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
70
PRZEDSTAWIENIE (ROK 1927)
Byłam wtedy już w ósmej klasie i nie brałabym nigdy udziału w amatorskich przed-
stawieniach, które tak często urządzała nasza szkoła, gdyby nie to, że Gienia nie przychodziła
regularnie na próby. Miała akurat o tej porze pociąg do Katowic i w ogóle nie bardzo się jej
chciało. Występowała tyle razy, że prawdopodobnie już ją to znudziło. Zaproponowano mi
więc zastępowanie jej na próbach, co zakończyło się tym, że odziedziczyłam po niej bardzo
młodocianą rolę, do czego upoważniał mój wzrost i nieobcięte wówczas jeszcze warkocze.
Rola nie była żadna tam podrzędna, właśnie tytułowa. Grałyśmy komedyjkę w dwóch
aktach O Jagusi i jagódkach i ja właśnie miałam być Jagusią. Co drugi dzień teraz żegnało się,
pośpiesznie wychodząc po lekcjach, koleżanki: „Pa! zostaję na próbie‖. Wymawiało się przy-
jemnie: próba, ale w rzeczywistości znaczyło to: kilkanaście dziewcząt, skrępowanych trochę
obecnością nauczycielek, recytowanie po kilka razy tych samych wierszy, niezdarne poruszanie
się pośród wyimaginowanych dekoracji i nieznośne poczucie, że nic nie wychodzi tak jak po-
winno. Najgorzej było z wierszami. Jak tu zrobić, żeby rytm nie zbijał naturalności powiedzeń?
Wanda („Cisza Leśna‖) i Nina („Leśny Dziad‖) potrafiły oczywiście od razu, ale ja miałam
mnóstwo trudności. Szczególnie ten początek był straszny, pamiętam go do dziś:
Wieczornym mrokiem rozbłękitnione
śniegi i śniegi w krąg…
Jak was, jagódki, wyrwać czerwone
z kościstych wyrwać rąk?
Jak się to powinno powiedzieć? Nie miałam pojęcia, choć wbijano mi to na próbach
na różne sposoby do głowy.
Wszystkie jednak indywidualne kłopoty bladły wobec wielkiego wspólnego: nie było
Baby Jagi. Żadna nie chciała podjąć się tej roli, podobno Lenka, gdy jej to zaproponowano,
obraziła się nawet. Sięgnięto więc znów do ósmej klasy i na szczęście Zocha zgodziła się.
Scenę przed chatką na kurzych nóżkach (nie wiadomo było jeszcze zupełnie, z czego się ją
zrobi) odgrywałyśmy z takim zapałem, że nasuwała się wątpliwość, czy koszyczek, który wy-
rywałyśmy sobie z rąk, dotrwa do przedstawienia. A miałam przecież do niego zbierać bardzo
zresztą problematyczne o tej porze roku jagody.
Potem zaczęły się kłopoty kostiumowe. Tu znów największa była bieda z Cyzią –
Wróbelkiem i z „Leśnymi Dziadami‖. Niełatwą też sprawą były piękne stroje bibułkowe dla
Jagódek – pierwszaczek i Śnieżynek z trzeciej. Dziękując losowi za to, że Jagusia jest całkowi-
cie ludzką istotą, szybko skompletowałam garderobę. Jedna Wanda pożyczyła mi kwiecistą
spódniczkę, w której chodziła prawdopodobnie w wieku lat siedmiu, druga – piękną łowicką
zapaskę, dołączyłam do tego ze „zbiorów własnych‖ jakąś podartą bluzkę i równie podarte
pończochy (Jagusia jest biedną sierotką!). Gdy ubrałam się w to wszystko w domu, mama za-
łamała ręce i… zaraz poszła do miasta. No i dostałam wszystko nowe, tylko tę zapaskę wolno
mi było zatrzymać. Z początku byłam bardzo oburzona – realizm sztuki mógł na tym ucierpieć!
Ale przebolałam to tym łatwiej, gdy okazało się, że nawet Baba Jaga wystąpi w jedwabnym
cygańskim stroju z brzękliwą opaską z monet na głowie.
W międzyczasie zwodnicza pociecha, że do przedstawienia jeszcze daleko, utraciła
całkowicie sens. Wielka sala, mnóstwo osób, ta scena, gdzie trzeba będzie wejść i… mówić –
to będzie naprawdę i już za kilka dni. Trzeba się będzie na to odważyć. Grzęzło się więc po
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
71
uszy w posmaku niezwykłości. I żyło się życiem podwójnym.
7.30 rano. Idę sobie do szkoły, pod nogami zabłocony trotuar, po lewej stronie płot,
pierwsza lekcja – matematyka. A jednocześnie jestem w zaśnieżonej gęstwinie leśnej, brylanty
sypią się z potrącanych gałęzi, panuje atmosfera czaru… to były prawdziwe moje próby, po
których rola zyskiwała akcenty prawdy. Trzeba tylko było bardzo uważać, żeby nie poruszać
przypadkiem ustami, bo przechodnie mogliby mnie wziąć za wariatkę…
Próba generalna była już w gmachu Staszica i tyle było do kombinowania, co trzeba
mówić w którym kącie sceny i czy iść z lewej strony na prawą, czy przeciwnie, że w rozgwarze
utraciło się pamięć o jutrze. A to jutro to była już niedziela – właśnie ta. Nie pamiętam dobrze,
o której miało się zacząć przedstawienie, zdaje się, że o siódmej, ale wiem, że wybrałyśmy się
tam z mamą zaraz po wczesnym obiedzie. Były już panie z grona nauczycielskiego, „artystki‖ i
ich mamusie lub siostry. Był też taki pan, który charakteryzował i umiał przyprawić sztuczne
nosy. Ustawiało się jak najefektowniej świerki i posypywało obficie śniegiem z waty i kwasu
bornego. Biegało się gorączkowo, a trzeba było uważać, żeby nie poroztrącać równie gorącz-
kowo biegających osób i nie gnieść kostiumów – szczególnie tych z bibułki – porozkładanych
w garderobie. Co chwila ktoś się gubił – zawsze ta, która teraz była właśnie najpotrzebniejsza, i
co chwila rozlegał się głos pani Kleiner: „Satka! Gdzie jest Satka?‖… Dziewczynki, czy nie
widziałyście Wandy?‖
Czas już się ubierać. U mnie poszło to bardzo szybko: jestem gotowa, trzymam już
nawet koszyczek w ręku i… szczękam zębami. Tak, teraz gdy Śnieżyca ogląda w lusterku swe
różane rumieńce i czarne rzęsy, gdy pani Zahorska w jakiś przedziwny sposób umocuje poży-
czone skądś blond włosy na głowie Ciszy Leśnej, a uwagę połowy przynajmniej osób przykuwa
Król Mróz – zostaję sama, wydana na łup okropnej tremy. Jestem ubrana, nie mam nic do robo-
ty, nikt się mną nie zajmuje, bo nie potrzeba mnie ondulować, a umalować mnie nie chcą, na-
wet moja własna mama pomaga innym dziewczynkom. Nagle ktoś chwyta mnie za rękę i coś
mówi. Spoglądam i cofam się – co za twarz straszliwa! Nie do uwierzenia, co może zrobić z
człowieka jeden przyprawiony nos, w dodatku przydługi i haczykowaty! Chcę się zorientować,
co jest w tej twarzy Zosi, a co z parafiny, a jednocześnie zataczam się ze śmiechu. Nie, to nie-
możliwe! Nie będę mogła zagrać tej sceny z Babą Jagą, bo zacznę się tak samo śmiać na sce-
nie. Boże, co by to był za skandal. Ta myśl o niebezpieczeństwie odpędza bezpostaciową tre-
mę. Chodzę teraz ciągle z Zosią, która wywiera na wszystkich równie piorunujące wrażenie i
staram się do niej przyzwyczaić.
Już trzeba zacząć. „Tylko spokojnie, Halu!‖ – mówi p.Kleiner drżącym głosem. Mama
jest blada, całuje mnie i idzie „powiększyć publiczność‖, której i tak jest potwornie dużo, jak
stwierdziłyśmy przez szparkę. A ja się tymczasem wcale nie boję, tylko… czy się nie zatnie
przypadkiem kurtyna?
Nie zacięła się. Sala jest ciemna, można sobie wyobrazić, że tam nikogo nie ma. Na
scenie jest jasno i prawie przytulnie. Powinnam mówić głośno.
Gdy przebrnęłam przez te trzy zwrotki, których się tak bałam, od razu poczułam się
w formie. Skończyłam swoje solowe wywnętrzania się, a zaraz potem Leśne Dziady zagadały
do mnie grubymi głosami, potem kłóciłyśmy się wspaniale z Babą Jagą (nie roześmiałam się!),
a potem siedziałam na pieńku i udając obłudnie szlochanie patrzyłam jednym okiem na Wró-
belka, który skacząc ofiarowywał mi na pociechę ziarenko grochu. Ale ja chciałam tylko jagó-
dek!
Poszłam też po nie na Szklaną Górę, ale naprawdę to stanęłam tylko za kulisami
i z wielką ulgą (I akt odwalony!) patrzyłam, jak na scenę wpadła Hala – Śnieżyca i cztery razy
w prawo (nie przewróciwszy się, a bała się strasznie, że zaplącze się w swą długą suknię i we-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
72
lon!) zakręciwszy się zaczęła blagować, że pędzi wprost z krajów polarnych.
Przerwa zeszła prędko i przyjemnie, bo co chwila ktoś mówił, że było dobrze. Deko-
racji się nie zmieniało. I znów stałam na scenie wśród tańczących Śnieżynek. Czułam się już
teraz tak, jakbym grywała od niemowlęctwa. Robienie odpowiednich dla Jagusi min
i ruchów nie przeszkadzało mi obserwować pani przełożonej, siedzącej w pierwszym rzędzie, i
tego, jak pani Zillinger puszcza na nas z reflektora „księżycowe‖ światło, a pani Konieczna
śledzi z napięciem taniec.
Białe ci damy szatki
i płaszcz gwiazdami tkany…
– śpiewały Śnieżynki (Janeczka, dwie Krysie, Marysia, Alinka, Hania).
Ale ja się nie zgadzałam na żadne propozycje. I nawet Król – Mróz nie skusił mnie
balem w kryształowym pałacu ni jazdą na śnieżnym rumaku (doprawdy dziwię się, że potrafi-
łam się oprzeć – Satka była urocza!). Szukałam wciąż tych Jagódek. A one tam tkwiły za kuli-
sami wszystkie pięć, najmniejsze z całej szkoły, w bufiaste czerwone sukieneczki
z zielonymi kołnierzykami ubrane, już od dwóch godzin, cierpliwie i z powagą czekając na to,
żeby powiedzieć każda po jednym zdaniu na samym końcu spektaklu. Byłabym je w końcu
pewnie znalazła, (Cisza Leśna chciała mi nawet dopomóc), ale nadleciała znów złowroga Śnie-
życa, wobec czego… musiałam zamarznąć.
Uf, jak przyjemnie było tak leżeć na ziemi z poczuciem spełnionego obowiązku
i z głową na kolanach Leśnej Ciszy! Potem też było przyjemnie. Wszystkie panie mówiły, że
dobrze grałam, koleżanki mnie ściskały, znajomi chłopcy winszowali i co drugi mówił kom-
plementy.
Były jeszcze chóry i deklamacje, więc można było trochę odpocząć. A na zakończenie
tańczyłyśmy, ubrane w kontusze, poloneza z wysokimi i szczupłymi koleżankami w ułańskich
strojach. Niestety, pomyliłyśmy się w jakiejś figurze. Zdaje się nawet, że nikt tego nie zauwa-
żył, ale p. Konieczna rozgniewała się i nie pozwoliła nam bisować, choć były straszne brawa.
Potem jeszcze przez jakiś czas powspominało się to przedstawienie i chyba do końca
zimy, idąc rano do szkoły, odgrywałam sobie w wyobraźni role z różnych poematów. Dekora-
cje miałam zawsze cudowne. Najczęściej bywałam Antygoną i Lillą Wenedą. Ale zdarzyło mi
się również być Rozą Wenedą, Salomeą z Księdza Marka, Klarą ze Ślubów panieńskich i
wszystkimi wcieleniami Psyche z dramatu Jerzego Żuławskiego. Zależało to po prostu od hu-
moru.
Dopiero z pierwszymi podmuchami wiosny przyszła nowa gorączka. Było jej na imię:
matura.1
1 Przedruk z księgi pamiątkowej szkoły Nasza Szkoła 1908-1933, Sosnowiec 1935, s. 24–28.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
73
ZENOBIA KOŁODZIEJCZYK-DĄBROWSKA
ŚWIAT IMPREZ I WYCIECZEK
Wiele moich wspomnień wiąże się z latami 1935-1939, a więc z tym okresem, w któ-
rym uczęszczałam do Gimnazjum i Liceum im. Emilii Plater.
Szkołę tę na pewno kochałam. Nie bez znaczenia dla tego faktu był – mówmy szczerze
– stosunek szkoły do dobrych uczennic, a taką byłam. Zaznaczyć jednak od razu muszę, że
wbrew temu, co się wówczas mówiło o jej „elitarnym‖ charakterze, uczennica dobra, bez
względu na swe pochodzenie mogła zawsze liczyć na poparcie i pomoc.
Prócz dobrych postępów w nauce, dobrego zachowania, przysparzał mi tzw. sławy fakt
należenia do teatru szkolnego. I to w wielu jego sekcjach: recytatorskiej, baletowej i chóralnej.
Trzeba tu podkreślić, że nasz szkolny teatr był bardzo dobrze zorganizowany, a po jego spekta-
klach ukazywały się w miejscowej prasie niezwykle pochlebne recenzje. Praca w zespole ta-
necznym i choreograficzne występy budzą dzisiaj przekorną refleksję: kto wie, czy to nie my
właśnie byłyśmy prekursorkami dzisiejszego… „Śląska‖? Repertuar mianowicie, oprócz nume-
rów „klasycznych‖, obejmował również tańce ludowe, a wśród nich najwięcej właśnie śląskich.
W skład sekcji tanecznej wchodziły koleżanki z grupy rytmicznej, świetnie prowadzo-
nej przez panią Ninę Cichoniowi, żonę nauczyciela śpiewu. Sekcję recytatorską natomiast pro-
wadziła ukochana moja nauczycielka (wtedy mówiło się: pani), chemiczka p. Białkówna wraz z
polonistką p. Łazarową, powszechnie zwaną przez uczennice „Bułeczką‖, zapewne dla jej dość
pulchnej buzi.
Z pracy w teatrze szkolnym najsilniej utkwił mi w pamięci Wieczór Mickiewiczowski.
Pamiętam zbiorową recytację Ody do młodości, pamiętam też świetnego poloneza, pięknie
tańczonego na tle mojej recytacji i, oczywiście, przy akompaniamencie muzycznym. Podkomo-
rzym był „wypożyczony‖ z Gimnazjum Staszica kolega Bentkowski, który, zaciągnąwszy wylo-
ty kontusza i podkręcając przylepione wąsy, wiódł w pierwszej parze Zosię – Hanię Gacek.
Pod koniec roku nasza „buda‖ zorganizowała piękną wycieczkę dla pożegnania ostat-
niego rocznika gimnazjalnego, tzw. ósmoklasistek. W wycieczce wzięły udział również klasy
licealne, otwierające „nową epokę‖ – licealną. Dodatkowo zabrano, ma się rozumieć, także i
kilka dziewcząt z klas młodszych, zaangażowanych w imprezię teatralną, jako że w ramach
wycieczki przewidziane były występy z programem Mickiewiczowskim. Wzięłam więc i ja
udział w tej historycznej już dzisiaj, a jak na owe czasy – niezwykłej wycieczce. Wspomina o
niej Pani prof. Stechmanowa, której pamięć – jak widzę i z czego niezmiernie się cieszę – nie
zawodzi. O jednym tylko zabawnym epizodzie, bardzo „osobistym‖ chciałabym wspomnieć.
Pełne nieprzepartego uroku były chwile spędzone w dworku soplicowskim, w którym
na zakończenie swojej bytności recytowałyśmy dla ówczesnych jego mieszkańców, rodzin pp.
Uzłowskich Odę i Śląsk śpiewa Tuwima, wiersz będący niejako naszą śląsko-zagłębiowską
wizytówką.
Otóż pod koniec tej arcymiłej wizyty przyszło nam przeżyć niezwykłe emocje. Wła-
ścicielka dworku zaprowadziła nas w odległy zakątek parku otaczającego dwór i tam, pokazu-
jąc nam starą ławeczkę, zakonspirowanym głosem mówiła o „cudownej mocy‖ tej właśnie
ławeczki: ktokolwiek na niej siedział choćby raz w życiu, nie będzie samotnym – rychło ożeni
się lub wyjdzie za mąż.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
74
Żałuj, kto nie widział, co się wtedy działo! Dziewczęta jak oszalałe rzuciły się do
ławki, wśród niesamowitych pisków, śmiechów i pokrzykiwań spychały się z niej i zrzucały,
gdyż ławka nie mogła wszystkich pomieścić, a każda przecież, jak łatwo się domyśleć, chciała
siedzieć jak najdłużej, czym – jak uważała – pewniej sprowokuje swój los.
Zawsze (podobno!) poważna i nieśmiała, stałam obok, przyglądając się śmiesznej
scenie. Nie szturmowałam ławeczki, choć uważałam, że i mnie przecież, u licha, coś należy się
od losu. Z pomocą przyszła mi kochana Pani Białkówna. – Jak to, a Ty?... – i nie czekając na
odpowiedź, chwyciła mnie za rękę, przyciągnęła do ławeczki, kazała zejść innej, zachłannie
długo siedzącej dziewczynce, po czym posadziła mnie na ławeczce, każąc na niej siedzieć
przez chwilę.
Dobra, Kochana Pani! Urok ławeczki, a może raczej Pani życzliwość podziałały, a
jakże! Wprawdzie dopiero po czternastu latach, ale za to ku mojemu szczęściu!1
***
Spośród wspomnień o szkole z lat 1935-1939 na pierwsze miejsce w mojej pamięci
wysuwają się wspomnienia o naszym teatrze szkolnym. Należy bowiem podkreślić, że przy
Gimnazjum i Liceum im. E. Plater w Sosnowcu, w okresie wyżej wspomnianym, istniał dosko-
nale – jak na stosunki szkolne – zorganizowany teatr szkolny, który produkował się na deskach
sceny w auli gimnazjalnej tak pięknie, dobrze i efektownie, iż wkrótce chlubnie zasłynął w
Sosnowcu. Każda impreza odbijała się pozytywnymi recenzjami nie tylko w pismach młodzie-
żowych, ale również i w prasie sosnowieckiej. Teatr nasz dzielił się na trzy sekcje: dramatycz-
ną, prowadzoną przez fizyczkę, Panią Prof. Białkównę wespół z Paniami polonistkami, wokal-
ną (chór szkolny) wraz z orkiestrą, prowadzoną przez Pana Prof. Cichonia oraz sekcję chore-
ograficzną (baletową), którą opiekowała się żona Prof. Cichonia, (ongiś baletnica) – Pani Nina
Cichoniowa.
Zespół „aktorski‖ stanowiły wyłącznie uczennice Gimnazjum i Liceum Plater. Jeżeli
chodzi o repertuar sekcji dramatycznej, to przemożny wpływ nań miał Duch Romantyzmu na
czele z Mickiewiczem, którego najczęściej i wprost z pasją recytowało się zarówno zbiorowo
jak i solowo. I tu trzeba wspomnieć chociaż niektóre tylko recytatorki, takie jak: Danka Kugler,
Magda Mamlok, Janka Ożóg, autorka niniejszych wspomnień – a ponadto Hania Gacek, która
upamiętniła się nam głównie w roli Zosi z Pana Tadeusza, Tośka Bargieł i Wiesia Jagiełłowicz
– niezapomniane jako Gerwazy i Protazy.
Prócz klasyków repertuar teatralny wypełniały również, choć rzadziej – utwory po-
etów innych epok: Asnyk, Konopnicka, Józef Mączka oraz wiersze o pracy ludzi „szarego‖
Zagłębią i czarnego Śląska, jak np. Tuwima doskonały Śląsk śpiewa. Niejednokrotnie wykorzy-
stywane były również i prace uczniowskie, np. Moje Ty Szare Zagłębie kolegi Żyłki.
Pozostałe sekcje, tj. chór szkolny z orkiestrą szkolną oraz sekcja baletowa w ramach
imprez szkolnych – łączyły się w ścisłej współpracy.
Największym powodzeniem cieszyły się pieśni i tańce ludowe, głównie o tematyce za-
głębiowskiej i śląskiej (trojak, miotlarz, inscenizacja pieśni Doliny, doliny). Stroje wypożycza-
ne były z teatru w Katowicach lub wykonywane we własnym zakresie, np. w szkole na zaję-
ciach praktycznych. […]
1 Przedruk z maszynopisu (archiwum szkolne).
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
75
Pamiętam również jeszcze inne, śmieszne wydarzenie. Ażeby je należycie zlokalizo-
wać, musimy wrócić z pięknej Wileńszczyzny do Sosnowca, na scenę w auli naszej szkoły.
Otóż w czasie jednej z imprez tańczyłyśmy między innymi „zbójnickiego‖ uzbrojone w ciupa-
gi, ubrane w piękne, oryginalne, góralskie spodnie, białe koszule, wysokie czapy. Takiego
rozbójnika możecie jeszcze dzisiaj zobaczyć na obrazku Stryjeńskiej, która bardzo często była
nam pomocną w doborze kostiumów. Wówczas właśnie, grając rolę „groźnego‖ rozbójnika,
otrzymuję z widowni kwiat, który rzucony przez kogoś, pada mi wprost pod nogi: duża, żółta,
strzępiasta „klasyczna‖ złocista chryzantema. Znów onieśmielona, nie podniosłam jej, przy-
puszczając zresztą, że należy się ona całemu zespołowi, a tylko przypadek zrządził, iż padła
pod moje stopy. Kwiat podniosła koleżanka. I cóż powiecie? W czasie przerwy przyszła za
kulisy osoba, od której pochodził kwiat, i zapewniła mnie, że był on wyłącznie dla mnie prze-
znaczony. Czuła się pokrzywdzona, że jej intencje nie zostały przeze mnie właściwie zrozu-
miane.
Sądzicie, że na tym kończy się romantyczne wydarzenie? O nie! Nie zapominajcie, że
młode dziewczęta, (a mówię tu o moich koleżankach), żądne są sensacji i słodkich ploteczek.
Otóż na drugi dzień, a był to zwykły, szkolny dzień, na każdej przerwie międzylekcyjnej poka-
zywały sobie mnie koleżanki po kryjomu, przychodziły nawet z parteru i konspiracyjnie plot-
kowały, że to „tej‖ właśnie jakiś zakochany do szaleństwa młodzieniec rzucił pod nogi kwiat i
że to „ta‖ właśnie nie podniosła chryzantemy! Młodzieniec, według plotkujących, miał być
podobno niepocieszony, wprost zdruzgotany tym afrontem! Śmielsze i starsze koleżanki przy-
chodziły i pytały wprost: „Dlaczego nie podniosłaś?‖
O Drogie Koleżanki! Gdyby to było dziś, kiedy jestem dojrzałą i dostatecznie śmiałą
kobietą, nie zawiodłabym ani Was, ani szanownej ofiarodawczyni kwiatu. Tak! Ofiarodawczy-
ni! - gdyż kwiat rzuciła starsza pani, której się bardzo na scenie podobałam. Mit o zakochanym
amancie był wytworem fantazji młodych dziewcząt, zawsze: dzisiaj i przed laty, spragnionych
romantycznych przeżyć.
Powiem Wam jeszcze coś: ten, który we mnie zakochał się szczerze, prawdziwie i na
zawsze (domyślacie się, że mówię o swym mężu) – przynosi mi wprawdzie dzisiaj jeszcze
kwiaty, ale podobno nie widział mnie ani tańczącej na scenie, ani nie słyszał recytującej, A
szkoda! Bo tańczyłam dużo, często i podobno „jak marzenie‖ (szczególnie jako solistka) oraz
recytowałam bardzo, bardzo, wiele, i to tak dobrze, że po jednej z imprez Pani Prof. Białkówna
ucałowała mnie za dobrą, aż tak dobrą recytację.
Muszę jednak kończyć. Muszę! Gdyż w przeciwnym razie wspomnienia z naszej ko-
chanej Szkoły snułyby się niemal bez końca tak, jak te „pajęcze nici babiego lata‖ z pięknego
wiersza Józefa Mączki.2
2 Fragment drugi powyższego tekstu (nieznacznie skrócony) pochodzi z maszynopisu wklejonego do szkolnej Księgi
pamiątkowej założonej z okazji II Zjazdu Wychowanek w 1959 r. i prowadzonej do 2002 r. (ostatni wpis - 13 V 2002
r.) [arch. szkolne].
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
76
ANTONINA BARGIEŁ-PAKUŁOWA
WIECZÓR MICKIEWICZOWSKI
Wieczory teatralne organizowane przez uczennice naszej szkoły miały w latach trzy-
dziestych wyrobioną, wysoką markę w całym Zagłębiu Dąbrowskim. Szczególnie w czasach,
gdy reżyserią i inscenizacją zajmowała się profesorka fizyki p. Kazimiera Białkówna.
Był to człowiek nie tylko rozumiejący i kochający teatr, ale posiadający również umie-
jętność zarażania tą swoją pasją – uczennice. Jedynym z najbardziej chyba udanych przedsta-
wień był „Wieczór Mickiewiczowski‖ w roku szkolnym 1937/38.
Zaczął się, pamiętam, Odą do młodości – deklamowaną zbiorowo przez kilka uczen-
nic. Następna była melodeklamacja Sonetów krymskich. Była tam również liryczna scena z
Konrada Wallenroda, gdzie Aldoną z wieży była Hanka Gachówna, a piękną pieśń Wilija
śpiewał dźwięcznym tonem kolega Józef Menda z Liceum Pedagogicznego.
Była dramatyczna Improwizacja w wykonaniu Magdy Mamlok. Na zakończenie zaś
scena z Pana Tadeusza, a więc Protazy (Olka Krajewska) i Gerwazy (Tośka Bargieł) przy
pogwarce i miodzie: Zosia – Hanka Gacek i Tadeusz – Jasiek Ożóg, omawiający sprawy za-
sadnicze, i na koniec polonez w wykonaniu naszych dziewczynek z kolegami od Staszica i z
Liceum Pedagogicznego. Trzeba było widzieć Podkomorzego – Zdzisława Będkowskiego
prowadzącego ten taniec.
Pamiętam, że sprowadzony specjalnie z Teatru Katowickiego charakteryzator nie ża-
łował trudu zakładając Protazemu perukę z dużą łysiną na czubku głowy oraz modelując z
trudem konfederatkę wypchaną warkoczami na głowie Gerwazego.
Branie udziału w szkolnym przedstawieniu było przyjemnością i wyróżnieniem –
utrwaliło się więc ono mocno w pamięci.1
Z KSIĘGI PAMIĄTKOWEJ (ARCH. SZKOLNE).
WPIS ALEKSANDRY KRAJEWSKIEJ Z WKLEJONYM ZDJĘCIEM – ZJAZD ABSOLWENTEK 1959 R.
1 Przedruk z maszynopisu [arch. szkolne].
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
77
HANNA STEFANOWSKA
WYCIECZKA NAD MORZE (WRZESIEŃ 1932 R.)
Tyle już słyszałyśmy o morzu! Jedni mówili nam o jego znaczeniu dla państwa, inni
o tym, jak piękne jest morze. Nic dziwnego, że wszystkie pragnęłyśmy ujrzeć wyśnione
i wyczarowane w wyobraźni morze.
Wycieczka przyszła w samą porę i radośnie zabierałyśmy się do tygodniowego „odlo-
tu‖, Wyjechałyśmy na noc z 24 na 25 września. Rano przybyłyśmy do Gniezna. Przyjemne
wzruszenie opanowało nas, gdyśmy stanęły u kolebki Polski. Oczekiwałyśmy „czegoś‖, biły
nam serca. Z nieodpartą mocą narzucała się myśli postać Lecha, co „Białych Orłów Gniazdo‖
znalazł. Wyszyłyśmy z wagonu i pokrótce obejrzały miasto. Gniezno jest niewielkie, ciche i
skupione. Nie ma nadmiaru pamiątek, ale jest jakby zadumane, tak że ma się wrażenie, iż mimo
pokostu nowych czasów to miasto pamięta ciągle zamierzchłe dzieje. Największą jego pamiąt-
ką jest katedra, duża i wspaniała. W tej wielkiej świątyni w środku głównej nawy znajduje się
trumna ze szczątkami św. Wojciecha, a na trumnie – rzeźba przedstawiająca biskupa–apostoła.
Postać potężna o ascetycznej, poważnej a zarazem spokojnej twarzy. Poniżej wzniesionej
trumny stoi ołtarz, przy którym wysłuchałyśmy mszy. W katedrze pełnej pamiątek modliłyśmy
się za Naród, co od Piasta się wywodzi. Myśli zwracały się ku przeszłości. Śniły się krwawe
wizje Popielów, stawał obok słoneczny kmieć Piast, a za nim kroczył orszak królów. W myśli
ukazywały się zmagania pogaństwa z chrystianizmem, czego wyrazem trumna św. Wojciecha.
A potem czarowała duszę wizja potężnej, wielkiej, chrześcijańskiej Polski. Obejrzałyśmy jesz-
cze trochę miasto i wróciłyśmy do pociągu.
Tego samego dnia przyjechałyśmy do Torunia i rozpoczęłyśmy jego zwiedzanie. To-
ruń podobał nam się. Mało miast polskich ma tyle zabytków średniowiecza, co Toruń. Jest to
miasto, gdzie wyryta jest historia zmagań Polski z siłą zaborczą Niemiec. Pełno tu ruin zamko-
wych, gdzie toczyły się walki. Zamki i kościoły są budowane w surowym, pięknym stylu gotyc-
kim. Chodziłyśmy zachwycone. Rycerska przeszłość staje tu nam przed oczyma. Średniowiecze
owiewa swoim surowym tchnieniem. Obok wizji wojowniczego Torunia widzimy jeszcze To-
ruń inny. Bogaty, zasobny, pięknie się rozwijający – ognisko handlu zbożowego Polski. Do-
brodziejstwo morza odczuł Toruń, który tylko dzięki niemu mógł się rozwijać, wzrastać w
bogactwa, zasobność i kulturę.
Przespałyśmy noc w Toruniu i nazajutrz udałyśmy się w dalszą drogę. Spędziłyśmy
parę godzin w Bydgoszczy, która uderza swoją czystością, ładem i oglądałyśmy kanał, który
ma tak doniosłe znaczenie handlowe. Oto widziałyśmy już trzy miasta, a każde było bliżej
morza.
Opuściłyśmy Bydgoszcz i pociąg uniósł nas do Gdyni. Z bijącym sercem oczekiwały-
śmy morza. Bałam się bardzo, aby się nie rozczarować. Aż wreszcie ku wieczorowi wjechały-
śmy w okolice Gdyni i przez okna wagonu ujrzałyśmy… cudowne, dalekie, nieskończone mo-
rze. To, co ujrzałam, przeszło moje najśmielsze marzenia. Roztaczało się przede mną ogromne,
bez końca, ginące na krańcach horyzontu. Pociąg mknął szybko i przebyłyśmy do Gdyni. Po
rozlokowaniu się w Etapie Emigracyjnym ruszyłyśmy nad morze.
Zapadł cichy zmierzch. Błąkały się jeszcze w powietrzu i na niebie blaski dnia, ale
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
78
wszystko coraz głębiej poczęło tonąć w łagodnym zmierzchu. Kontury się zacierały, fale ginęły
w półmroku. W taki to piękny, kojący wieczór weszłyśmy na biały pomost, wchodzący w mo-
rze i stanęłyśmy przed bezmiarem wód. Jak dobrze, że pierwsze nasze spotkanie
z morzem było wieczorem, bowiem mrok zatarł dal widnokręgu, tak że granice między morzem
i niebem zacierały się i miałyśmy pełne wrażenie nieskończoności morza. Nic, tylko błękit,
błękit… Zatopione w nim jesteśmy, zagubione, pochłonięte. Kończy się tu ziemia,
a zaczyna inny świat, jakieś inne życie…
Stałyśmy oczarowane i dusza nam się rozszerzała pełna szczęścia i zachwycenia. Mrok
gęstniał, pociemniało morze. Trzeba było wracać.
Nazajutrz pogoda była niepewna. To wybłyskiwało słońce, to gromadziły się chmury.
Pojechałyśmy na Hel. Poszliśmy po wąskim paśmie ziemi, tak że przy końcu podróży widziały-
śmy morze z obu stron pociągu. Na Helu obejrzałyśmy wyniosłą latarnię morską i udałyśmy się
na brzeg. Tak przyjemnie było stać przy brzegu, zanurzać ręce w chłodną toń, zbierać kamyki!
Skoro ukazywało się słońce, na wodzie powstawały szlaki świetlne. Widziałyśmy łódź, wyda-
wała się niemal czarna. Robiło to dziwne i piękne wrażenie czegoś z bajki. Upajałyśmy się
widokami i nie mogły się dość nacieszyć tą wielkością. Po południu udałyśmy się na sam cypel
Helu. Słońce się skryło. Morze było ciemne, stalowe i ciemnozielonych błyskach, to znów o
szaro–granatowych odcieniach. Mroczne, potężne, groźne, nieomal tragiczne.
Siedziałam na brzegu i patrząc na ciemną toń rozmyślałam. I oto nasunęła mi się ana-
logia między morzem a życiem. Morze i życie mają swoje jasne i ciemne dni. Są chwile szczę-
ścia w życiu i są chwile słońca na morzu. Są bóle i cierpienia w życiu i są zamroczenia i burze
na morzu. Mimo naszych zmagań i załamań życie płynie swoim szlakiem, mimo wichrów i
słońca morze trwa, wielkie i nieobjęte. Tysiące lat temu istniało życie, miłość i śmierć i tysiące
lat temu fale morskie z hukiem rozbijały się o brzeg. A na koniec – i życie, i morze mają nie-
odparty urok, niezwyciężoną siłę zwyciężenia. Z tą swoją obojętnością na wypadki świata i
zarazem z niezmiennością wyglądu, który wpływa na duszę człowieka, morze usposabia nas do
rozmyślania o przedwiecznych prawach życia, skłania nas do zatapiania się w wieczności.
Wieczór się zbliżał. Z Helu do Gdyni wracałyśmy statkiem. Była to wyjątkowo przy-
jemna podróż. Wiatr świstał. Stalowe morze pruł dziób statku. Pieniący się szlak pozostawał po
jego przejściu. Zrozumiałam, że można ukochać nade wszystko żeglugę, umiłować olbrzymie
przestrzenie morskie, w daleki świat płynąć, szukając przygód i zmagać się z morzem. Morze
przyciąga jak magnes, obiecując dziwy. pokazać, Można umiłować trud i walkę, można się
zmagać z morzem i równocześnie kochać je.
Latarnie morskie dawały świetlne sygnały. Zbliżałyśmy się do Gdyni. Tam przed nami
– ląd, pewność, spokój, dom, gniazdo rodzinne i ciche życie, co snuje się jak paciorki różańca,
a tu na morzu bałwany i mrok, i samotność, a jednak ci, co czują w sobie bujną siłę życia, wolą
wybrać morze niż ląd. Z drugiej strony myślą, jak słodko jest marynarzom ujrzeć ziemię po
długiej morskiej podróży i na chwilę zakosztować cichego życia.
Nazajutrz zwiedzamy Gdynię i port. Dopiero tu naocznie przekonujemy się o znacze-
niu morza dla państwa. Zrozumiałyśmy, że odcięcie od morza równa się zamarciu życia gospo-
darczego. Państwo, które ma morze, czuje się w całym tego słowa znaczeniu państwem nieza-
leżnym, wie, że jego rozwój od niego zależy, ma dostęp do całego świata. W walkach z mo-
rzem wytwarza się duch dzielności, mocy i hartu, a cały świat badań i zdobyczy naukowych stoi
otworem przed nim. Nieograniczone perspektywy rozwoju ma państwo z dostępem do morza.
Gdynia jest wyrazem zrozumienia przez naród znaczenia morza. Wszystko w stylu nowocze-
snym. Pierwszy raz w życiu ten styl przemawia do mnie, podoba mi się. W prostocie, wielkości
i harmonii domów znać jakiś wielki rozmach. Nie ma tu czasu na drobne ozdoby, na wygięcia,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
79
na barokowe bogactwa architektury. Wszystko w Gdyni jest proste i na wielką miarę robione. I
rzeczywiście jest w niej coś wielkiego – morze.
Wchodzimy do właściwego portu. Pogoda cudowna. Szafirowa zatoka wrzyna się
w ląd. Nad nią rozkłada się port. W nim dopiero widać wysiłek twórczy Polski. W ciągu ostat-
nich kilku lat z piaszczystej wioski wyrosła Gdynia i prawdziwy port. Wszędzie znać pracę i
planową, twórczą myśl. W głąb lądu wchodzą wspaniałe kanały. Każdy z nich ma swoje prze-
znaczenie. Kilka kanałów układa się na poszczególne porty. Wchodzimy do portu rybackiego.
Znajduje się tu pełno kutrów rybackich. Radosny ruch widać wszędzie. Rybacy suszą sieci,
reperują je, oporządzają statki i kutry, które przynoszą krajowi bogactwo rybne. Przechodzimy
do portu handlowego. Ruch panuje tu jeszcze większy. Ładują i wyładowują statki. Węgiel
nasz w dalekie kraje popłynie, a u nas praca się wzmoże i wzrośnie nadzieja lepszego jutra. Z
dumą oglądamy wynalazek polskiego inżyniera Wilimki, który zbudował wspaniałą maszynę,
dzięki której w ciągu czterech minut cały wagon węgla załadowany jest na statek. Widzimy
prócz tego inne ładownice. Ładują węgiel śląski. Olbrzymie dźwignie podnoszą całe wagony.
Huk maszyn, zgrzyt kół, praca, tętniące życie. Wszędzie panuje ład. Nie ma zamieszania.
Wszystko idzie sprawnie, szybko, równo. W całej Gdyni znać ciągle natężoną uwagę w kierun-
ku interesów państwa, wszędzie widać troskliwość, mądrą i konsekwencję, obmyślanie planów
na przyszłość. Oglądamy statki polskie. Mamy nawet ogromny okręt „Polonię‖, która zabiera
3300 osób. Ale oprócz okrętów pasażerskich są okręty wojenne, jest cały port wojenny. Na tle
błękitu morza jakże wspaniale odbijają się stalowe pancerniki, lśniące w słońcu, to znów szare
potężne statki wojenne. Na straży brzegu polskiego stoi port wojenny, chroniący niezależności
Rzeczypospolitej.
Znajduje się on w Oksywi, w której oglądałyśmy również cmentarz. Najpiękniejszy,
jaki w życiu widziałam. Znajduje się na górze, która stokami zbliża się do morza. Pół dnia
spędziłyśmy na zwiedzaniu portu, a po obiedzie wsiadłyśmy do motorówki i ruszyły do Orło-
wa. Miało się ku wieczorowi. Tęsknota za pięknem była zaspokojona. Oczy nie mogły się dość
nasycić barwami, dusza nie mogła się nadziwić czarowi tego morza. Popłynęła słodka pieśń
Wróć do Sorento. Falowało morze. Każda fala zdawała się bryzgać światłem. Tymczasem zapa-
lały się zorze wieczorne. I rozpoczęła się prawdziwa symfonia kolorów.
Morze wygładzało się i stawało się lśniące jak lustro. Potem zaczęło się mienić bla-
skami zórz, aż z wolna stało się sama światłością. Zdawało się, ze ktoś umaczał rękę w zorzach
i pociągnął nią po morzu, nadając mu gładką politurę różano–złocistą. Nic, tylko bezkres zło-
to–różany. Oczy nasze patrzyły – na tęczę blasków promienistą, którą tak ogromnie anieli
Twoi w niebie rozpostarli. Ów zachód słońca przechodził wszelkie nasze wyobrażenia o morzu.
Z wolna dojeżdżaliśmy do Orłowa. Jest ono prześliczne. Wysokie pagórki, porośnięte
pięknym lasem, zielone, pachnące żywicą, wznoszą się przy morzu. Góry i morze, Spędziłyśmy
tam parę godzin. Trzeba było wracać i pożegnać się z morzem, które stało się nam drogie i
bliskie.
Wracając do Sosnowca zwiedziłyśmy jeszcze Poznań, w którym najwięcej podobało
mi się Muzeum Wielkopolskie. Z duszami pełnymi wspomnień wracałyśmy do domu, do co-
dziennej szarej pracy.1
1 Przedruk z księgi pamiątkowej Nasza Szkoła, 1908 – 1933, Sosnowiec 1935, s. 29–33.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
80
KRYSTYNA DŁUŻENIEWSKA
TORF TO TYLKO FALSYFIKAT WĘGLA Istotnie – ten, który to zauważył, ma rację, lecz... niestety, to jest bodaj najsłuszniejsze
zdanie w artykule dyskusyjnym pt. „Marazm zainteresowań‖, poza tym bowiem zarzuca mło-
dzieży dzisiejszej szeregi wad, jak bezinteresowność, płytkość czy powierzchowny dyletantyzm
naszych dążeń, z którymi żadną miarą zgodzić się nie można.
I tak – czytamy, że: „intelektualne nasze życie zaczyna się przekształcać w płytką
sadzawkę, porastającą już lekko sitowiem, na dnie której formuje się torf‖. Otóż chciałabym
wiedzieć, na podstawie czego wyciąga kolega tak pesymistyczne wnioski? O ile zauważyłam, a
obracam się między młodzieżą już ósmy rok – rzecz ma się inaczej. Dawniej młodzież żyła –
każdy sobą, nie interesując się niczym poza lekcjami, a jeśli spotykała się, to tylko przy „spo-
rcie i w kinie‖. Obecnie wysunęła się konieczność wymiany myśli, wspólnej pracy, pracy dla
społeczeństwa, co świadczy niedwuznacznie o rozszerzeniu zainteresowań naszych, o pogłę-
bieniu życia intelektualnego. Czyż istniałyby te liczne organizacje młodzieży, gdyby nie miała
celów i dążeń, sięgających pod torf banalności i frazeologii?
Po tej gorzkiej uwadze, odnoszącej się – jakby się wydawało – do ogółu młodych, w
dalszym ustępie kolega nieco zmienia zdanie (czemu? – jego tajemnica) i zaznacza, że
‖owszem, są grupy młodzieży zrzeszonej w pewnych organizacjach, są jednostki... a z resztą?‖.
Więc jednak autor przyznaje, że niektórzy ideały mają i że jego zarzut odnosi się tylko do tej
reszty. A cóż to jest owa „reszta‖, za którą ogół ma ponoć odpowiedzialność? Trzeba przyznać,
o ile przyjrzymy się uważniej życiu młodzieży, że tylko nieliczna grupa „nie jest zrzeszona we
pewnych organizacjach‖, które – jak sam kolega zaznacza – traktują swoje zainteresowania
poważnie; w tej grupie należy wyróżnić jednostki, które mają swoje odrębne dążenia, odrębne
cele – i dlatego nie pracują w organizacjach. I wreszcie zostaje ten niewielki odsetek młodych,
który istotnie nie ma głębszych celów i dążeń. Każda społeczność musi się z tym pogodzić, że
w jej gronie są ludzie niezbyt zaawansowani intelektualnie, co jednak nie znaczy, że poziom
ogółu jest niski! Nie możemy uogólniać tego, co odnosi się do znacznej mniejszości... o tym,
kolego, nie zapominajmy.
(...) Po co, gdy się jest pesymistą, chcieć zarazić innych swoją „czarnospekcją‖ na
świat?
Przejdźmy z kolei do następnego zarzutu, a mianowicie, że młodzież podchodzi do
pewnych zagadnień tylko z sercem – zamiast z rozumem. Cóż za racjonalizm? Rozum kieruje
nasze kroki do zagadnień poważnych, każe nam zająć się kwestiami trudnymi do rozwiązania,
które leżą kamieniem na sercu dobrych obywateli. A gdy się już do owych kwestii zbliżymy,
czyż to jest złem, że reagujemy na nie sercem? Jako młodzież, między rówieśnikami – więcej
zdziałamy serdecznością niż rozumem. Czyż, biorąc przykład z życia szkolnego, nie więcej
osiągniemy apelując do uczuć kolegów, niż gdybyśmy im powiedzieli np. ‖jak przyniesiesz
jutro ubranie na zbiórkę dla biednych, pojutrze zmarznie w Polsce o jedną dwudziestą siódmą
mniej ubogich‖? Zresztą, żeby współczuć i podejść z sercem do zagadnień kryzysu, nędzy czy
bezrobocia, trzeba je zrozumieć...
Sport i kino jako jedyne nasze zainteresowanie. To uporczywe wmawianie w kogoś, że
jest gorszym niż jest faktycznie, czy gdyby młodzież nie miała innych zamiłowań, organizowa-
łyby coś poza zawodami sportowymi (nasze poranki, akademie, koncerty?), czy można by
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
81
pomyśleć o jakiejkolwiek pracy społecznej?
I dalej – zarzuca kolega, że nam się nie chce poświęcić wolnego czasu „kulturze przy-
jemności, które płyną na skutek wykonania pewnych czynności‖... Znowu muszę przytoczyć to
samo: a praca młodzieży w tylu organizacjach? (świetlice dla dzieci szkół powszechnych, opie-
ka nad najbiedniejszymi itp.)
Zresztą, mówiąc nawiasem, na pracę na szerszą skalę mamy czas po wyjściu ze szkoły.
Trudno wymagać, aby młodzież w gimnazjum poświęciła wszystek czas na pracę społeczną.
Najważniejszym naszym obowiązkiem względem państwa jest chwilowa nauka. By nasza praca
wydała kiedyś odpowiednie owoce, musimy ją oprzeć na mocnych fundamentach, nie na torfie.
Czy co dziwnego, że koledze trudno odpowiedzieć na pytanie, czym się młodzież
obecnie interesuje? Skała naszych ideałów i dążeń jest tak rozległa. Dawniej ulegało się prą-
dom czasu, wszyscy dążyli do jednego, w danej chwili modnego celu, umysły były „skrajane
według miary jednego krawca‖. Dziś – ludzie się zmienili, każdy ma swe własne cale. Nasze
zainteresowania obejmują szerokie horyzonty! I stąd ta trudność, ale fakt ten stawia ogół mło-
dzieży w dodatnim właśnie świetle, stwierdza bowiem, że młodzież nie jest „bezideowa‖.
I w końcu artykułu rzuca kolega szereg frazesów co dzień spotykanych: „dążmy, zdo-
bywajmy, dzielmy się, wciągajmy innych...‖ Ale jak? Może by trochę faktów; trochę rad należy
się tej płytkiej, bezideowej, której zamiłowania to sport i kino (zapomniał kolega o tańcu),
młodzieży do tych, którzy tak jasno widzą wady innych. Tymczasem co? (...)
Zgodzę się z kolegą – autorem, że należy rozwijać nasze ideały, przystosowywać do
dążeń i celów ogółu, działać planowo i konsekwentnie zdążać do raz obranego celu; że mło-
dzież nie osiągnęła tych cech i przymiotów i że ona, jako fundament społeczeństwa, musi dużo
pracować nad urobieniem swego charakteru, ale nie zgodzę się z tym, że jest ona płytka, bezi-
deowa, że nie ma skondensowanych myśli i celów, że jej jedynie zamiłowanie to „sport i kino‖,
że nie kieruje się rozumem, że jej myśli są powierzchowne.1
1 W odpowiedzi na artykuł dyskusyjny kol. Majchrowskiego z Gimnazjum im. Staszica pt. Marazm zainteresowań, w:
„Młodzi idą‖. Miesięcznik młodzieży szkół średnich Zagłębia Dąbrowskiego, nr 11 z listopada 1934 roku.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
82
„...ORLA...”
MYŚMY PRZYSZŁOŚCIĄ NARODU...
Wielka zawierucha dziejowa, szalejąca przez lat przeszło cztery nad Europą, ma się ku
końcowi. Jeszcze słychać oddalone grzmoty, kłębią się jeszcze rozerwane chmury, błyskawice
przecinają powietrze, ale wszystko to już słabnie, cichnie i oddala się, a poprzez gnane wi-
chrem obłoki dostrzegamy coraz więcej jasnego i łagodnego światła pokoju.
Cuda się dzieją. Bo czyż można nie nazwać cudem tego zjawiska, tak tęsknie z dawna
wyglądanego przez wszystkich miłujących szczęście wolności powszechnej? Tak czarownego i
promiennego dla wszechświata, jakim jest odrodzenie Polski – ponownie samodzielnej jed-
nostki wśród narodów?
Walczyliśmy o nie bez przerwy od pierwszego prawie dnia utraty wolności. Przelewali
krew swoi, a nawet obcy, starzy i młodzi, starcy i niedorostki. Jej strugi wylane nie poszły na
marne, bo oto rozwija do lotu skrzydła orzeł biały, bo zmartwychwstaje ostoja prawdziwej
wolności i sprawiedliwości, do której dążono zewsząd dla zaczerpnięcia ze źródeł głębokiej
myśli narodowej i która promienie światła swego rozsyła na wsze strony, zawsze gotowa do
służenia dobrej sprawie, choćby największe to za sobą ofiary pociągało. Taką była Polska, taką
być musi i będzie! Aczkolwiek niewola wybitne po sobie zawsze pozostawia ślady, to ufamy
jednak i ufać musimy, że naród nasz znajdzie dość siły, aby otrząsnąć się z tych naleciałości
zgubnych, które wpoili w nas rozbiorcy, chcąc zdeprawować i zniszczyć ducha rewolucjonistę i
szybciej niż wszelkie inne narody wyzwolone podąży w ślad za tymi, których rozwoju nie ta-
mowały przeszkody tak straszne, by ich doścignąć, a nawet wybić się na pierwsze miejsce w
koncercie ludów.
Chwila obecna jest dopiero pierwszym momentem naszego odrodzenia. Oszołomieni
gwałtownie, a nagle i niespodziewanie spadłem szczęściem nie zdajemy sobie, być może, zbyt
dokładnie sprawy z tego, co i jak nam czynić należy, błądzimy po omacku, szukając dróg naj-
właściwszych, które by nas szybko do celu zbliżyły. Stojąc obecnie na czele społeczeństwa,
mają do spełnienia zadanie cięższe, niż wymarzyć można, bo muszą przeprowadzić Polskę
przez wszystkie wiry i prądy, jakie obecnie ze zdwojoną siłą ludzkość całą nurtują, bez
uszczerbku lub z możliwie najmniejszym dla dobra i chwały ojczyzny. Porządkują wszystkie
gmatwaniny, jakie skutkiem rozszarpania na trzy części i nienormalnego rozwoju społeczeń-
stwa powstały, stwarzają wreszcie pierwsze zaczątki podstaw, na których opierać się ma Polska
budowa społeczna. Nie im jednak dane będzie zaczątki te poszerzyć i podstawy utrwalić, nie-
ubłagany los nie zostawi im czasu na to. Dopiero my, którzy teraz z trudem tłumimy porywy
ducha, naglącego do czynnego brania udziału w pracach publicznych, my dopiero rozwiniemy i
na normalne wprowadzimy tory polski byt państwowy. Musimy jednak przygotować się do tej
pracy od lat młodych, musimy zbierać siły, uczyć się, walczyć z namiętnościami, a przede
wszystkim dbać o czystość ducha.
A przyjdzie nam to łatwo – zbyt młodzi jeszcze jesteśmy, aby te lata, które przeżyli-
śmy w niewoli, zdołały zatruć naszą krew i zbrukać czyste myśli i dążenia nasze. Wolni od
wszelkich następstw łańcuchów, zdrowi duchem, a silni zapałem, rozpoczniemy walkę z prze-
ciwnościami, które zewsząd nacierać będą. Nic nas nie przestrasza. Tak jak chętnie dajemy i
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
83
damy krew, tak i zaprzęgniemy się do pracy dla moralnego i materialnego dobrobytu ojczyzny
naszej. Społeczeństwo patrzy na swą młodzież z niepokojem, ale i z ufnością, że Ci, do których
przyszłość należy, spełnią swe obowiązki. I nie myli się! Ci, którzy patrzyli na tę chwilę zmar-
twychwstania Polski, którzy widzieli, jak dotychczas skrywany sztandar narodowy swobodnie i
dumnie powiał nad ziemią męczeńską, którzy przeżywali pierwsze z szałem graniczące chwile
upojenia – ci zaufania nie zawiodą, bo zaczerpnęli sił i energii na życie całe – nie ugną się
nigdy i niczem nie przestraszą.
Gdy przyjdzie na nas kolej do działania na polu dobra publicznego, wszelki trud i mo-
zół będzie igraszką, wszelkie przeciwności żartami. Całe życie poświęcimy na to, by orzeł biały
pióra swe skrwawione oczyścił, skrzydła do lotu rozwinął i wybiwszy się na czoło ludzkości,
poprowadził ją do słońca szczęścia powszechnego.1
1 Artykuł powyższy, podpisany pensjonarskim pseudonimem „...Orla...‖, a stanowiący dzisiaj dla nas niezwykle cenny
dokument patriotyzmu młodzieży zagłębiowskiej, przedrukowujemy z pierwszego numeru dwutygodnika „Nasz
Dążenia. Organ Młodzieży Polskiej Zagłębia‖, który ukazał się w dniu 15 lutego 1919 roku w Sosnowcu.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
84
KONSTANTY ĆWIERK
SAMORZĄD
Szczerze tym jestem zmartwiony, że uwagi pod niezachęcającym tytułem „Samorząd‖
będą pominięte przez czytelników, tytuł bowiem zdawałoby się zapowiada rejestrację spostrze-
żeń z dziedziny magistrackiej, co, jak obecnie, równoznaczne jest ze snuciem żalów na temat
obciążeń podatkowych. Są to sprawy bolesne i nieciekawe.
Bywają jednak samorządy i samorządy. Znam jednak taki, o którym można czytać
z uśmiechem serdecznego zadowolenia. Chodzi tu o samorząd szkolny.
Wczoraj w lokalu gimnazjum im. E. Plater w Sosnowcu odbyło się walne zebranie
samorządu szkolnego. W zebraniu w charakterze niemych świadków wzięli udział kierownicy i
nauczyciele państwowych szkół średnich w Zagłębiu oraz rodzice.
Warto o tym napisać słów kilka nie dla próżnej sławy samorządu, który nie dba o taką
sławę, ale dla wiadomości starszego społeczeństwa, które z racji osobistego przekonania
o wyższości swych starszych doświadczeń społecznych z pobłażliwym uśmiechem przygląda
się młodym poczynaniom w dziedzinie samodzielnego kierowania wspólnymi interesami ogółu.
Uśmiechać się można, a nawet trzeba, ale pobłażliwość jest co najmniej zbyteczna, jeżeli nie
obraźliwa w zastosowaniu do młodych społeczniczek.
Na tysiącu różnych zebraniach ludzi dorosłych ciałem, choć niekoniecznie umysłem,
człowiek różnymi czasy nasłuchał się tyle bredni, że z podziwu wyjść nie może, słuchając naj-
zupełniej rzeczowych argumentacji mówczyń z różnych klas nie społecznych, lecz szkolnych.
No i, proszę państwa, co za poziom dyskusji! Czy to sprawa samopomocy, czy sekcji oszczęd-
nościowej, czy tysiąca, myślałby kto, drobnych, a w rzeczywistości niezmiernie żywotnych dla
zebranych zagadnień ze szkolnej codzienności – znalazły w spokojnej dyskusji wielostronne
oświetlenie. Przemówienia były krótkie, zwięzłe, a co najważniejsze – każda z mówczyń, choć
reprezentantka klasy pierwszej, wiedziała, o czym ma mówić, o co jej chodzi i w jakiej oprawie
prowadzona jest dyskusja. Każda z członkiń samorządu, zabierając głos, nie zabierała nikomu
drugiemu czasu, bo mówiła na temat. Przewodnicząca ani razu nie była zmuszona do przywo-
ływania mówczyń do porządku. Ponadto nie słyszałem, aby którekolwiek z działaczek samo-
rządu rozpoczynała swe przemówienie od słów – Zgadzam się z wywodami mego przedmówcy,
że… – po którym to wstępie na zebraniach starszych następuje powtórzenie całego poprzednie-
go przemówienia w atmosferze rezygnacji znudzonych słuchaczy. A już doprawdy nie mała to
rozkosz usłyszeć zza stołu prezydialnego pytanie, skierowane do licznie zebranych koleżanek.
Wypowiedzcie się, czy jesteście zadowolone z samorządu.
Jeszcze się nie znalazł taki prezydent miasta, któryby tak proste i szczere pytania sta-
wiał swej radzie miejskiej. Trzeba mieć nie lada poczucie dobrze spełnionego obowiązku i
wiarę w uczucie sprawiedliwości ogółu zainteresowanych w samorządzie, aby tak odważnie
otwierać pole krytyce i zachęcać do niej.
Umyślnie omijam omówienia po kolei punktów porządku obrad, bo zgadzając się co
do tego, że poziom obrad był zastanawiająco wysoki, nie mogliśmy się ustrzec od pobłażliwego
uśmiechu przy wyszczególnianiu treści młodych trosk i działalności szkolnych. Co prawda są i
takie, które trzeba wymienić, że wspomnę tylko kilkadziesiąt wyprawek niemowlęcych, szytych
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
85
przez uczennice. Wyprawki te samorząd przesłał zakładowi położniczemu w Sosnowcu. Nad tą
ostatnią informacją należy się chwilę zastanowić i uświadomić sobie efekt wychowawczy tej
pięknej ofiary samorządu szkolnego. Co tu zresztą dużo mówić… Wczorajsze ogólne zebranie
samorządu szkolnego było wielce pouczające dla starszych.1
1 Przedruk z księgi pamiątkowej szkoły Nasza Szkoła 1908-1933, Sosnowiec 1935, s. 89–90 (tekst z . „Kuriera Za-
chodniego‖ z dn. 25 czerwca 1932 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
86
KOMUNIKAT KOŁA ABSOLWENTEK Zarząd koła b. wychowanek gimn. im. E. Plater wzywa swoje członkinie do zapisywa-
nia się na gimnastykę i gry sportowe, które odbywać się będą dwa razy w tygodniu na wolnym
powietrzu. W razie niepogody – w zamkniętym lokalu. Opłata minimalna.
Jednocześnie zawiadamia, że uzyskał na b. dogodnych warunkach kort tenisowy w
śródmieściu. Wszelkie informacje: telef. 12-75 lub 3-37.1
KSIĘGA PAMIĄTKOWA Z OKAZJI 25-LECIA GIMNAZJUM Wyszła z druku książka p.t. „Nasza Szkoła‖ staraniem Komitetu obchodu jubileuszu
25-lecia Gimnazjum im. Emilii Plater w Sosnowcu. Wydawnictwo to prezentuje się zgoła im-
ponująco zarówno pod względem treści, jak i szaty graficznej. W „Naszej Szkole‖ przeważają
wspomnienia z czasów szkolnych b. wychowanek, z profesor Politechniki Lwowskiej Alicją
Dorabialską na czele, Siostra jej zaś zamieściła w „Naszej Szkole‖ preludium.
Na uwagę zasługuje też szereg zdjęć grup uczennic z różnych okresów życia szkolne-
go. Wreszcie, artystyczna okładka według projektu słynnej już dziś malarki i rzeźbiarki p. Bo-
gny Krasnodębskiej-Gardowskiej, również b. wychowanki szkoły, uzupełnia miłą całość, która
niewątpliwie zainteresuje wszystkich, którzy przez ćwierćwiecze istnienia gimnazjum im. E.
Plater mieli możność oceniania doniosłej roli tej uczelni w życiu oświatowym naszego Zagłę-
bia.
Książka została wykonana w drukarni A. Mazurkiewicza w Sosnowcu. „Naszą Szkołę‖
w cenie 2 złote 25 groszy można nabywać w Gimnazjum im. E. Plater lub w księgarni p. Regul-
skiej 2.
WYSTAWA RYSUNKÓW I ROBÓT RĘCZNYCH
(…) Po rozdaniu matur i pożegnaniu maturzystek otrzymają świadectwa roczne
uczennice wszystkich klas. Na zakończenie uroczystości nastąpi zwiedzenie wystawy rysunków
i robót ręcznych. Wystawa daje ciekawy obraz wysiłków i sprawności zdobytej 3-letnią pracą z
zakresu nowego na terenie gimnazjum przedmiotu „zajęcie praktyczne‖. Są to samodzielne
prace uczennic gimnazjum nowego typu klas I, II i III, wykonane z drzewa, drutu, blachy,
szkła, użytkowe przedmioty pierwszej potrzeby z zakresu bieliźniarstwa i krawieczyzny oraz
przybory sportowe.
Dyrekcja wraz z Radą Pedagogiczną zaprasza i zachęca wszystkich rodziców, by
zwiedzili wystawę i zapoznali się w praktyce z tymi pierwszymi próbami i poczynaniami zre-
formowanego gimnazjum, nastawianego na estetyczną, życiową i praktyczną stronę wychowa-
nia młodzieży.3
1 ‖Kurier Zachodni‖ nr 130 z dn. 5 czerwca 1932 r. 2 ‖Kurier Zachodni‖ nr 143 z dn. 26 maja 1935 r. 3 ‖Kurier Zachodni‖, nr 169 z dn. 21 czerwca 1936 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
87
HALINA RABSZTYN
25 LAT SZKOŁY W POLSCE LUDOWEJ (FRAGMENT KRONIKI)
Rok 1945 – Szkoła wraca do życia
I Państwowe Gimnazjum im. Emilii Plater w Sosnowcu posiada nowoczesny, dwupię-
trowy budynek własny. Gmach został wybudowany całkowicie kosztem połączonych Kół Opie-
ki Rodzicielskiej: Żeńskiego Gimnazjum im. Marii Konopnickiej w Sosnowcu i Państwowego
Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. Marii Konopnickiej w Sosnowcu. Budowany
przez 4 lata, wykończony w 1934 r., w jesieni tegoż roku został uroczyście przekazany przez
Społeczeństwo Sosnowca – Państwu i oddany na użytek szkoły. Budynek położony w śródmie-
ściu nad rzeką Przemszą, otoczony jest dużym placem, na którym mieści się boisko gimna-
styczne obsiane trawą, mały ogródek biologiczny i kwietniki. Gmach odpowiada wymogom
programowym szkoły współczesnej. Posiada centralne ogrzewanie, jest należycie skanalizowa-
ny, zaopatrzony w wannę i natryski do użytku młodzieży. Na drugim piętrze mieszczą sie pra-
cownie, biblioteka, pomoce naukowe i mieszkanie Dyrektorki. Na pierwszym piętrze jest więk-
szość sal wykładowych i piękna aula; na parterze reszta sal wykładowych, nowocześnie urzą-
dzona sala gimnastyczna, gabinet lekarski i dentystyczny, gabinet Dyrektorki, kancelaria i po-
czekalnia. W suterynach: mieszkanie woźnego, jadalnia, kuchnia, spiżarnia, szatnie, kotłownia
oraz pomieszczenie na drzewo. Tak się przedstawiał budynek szkolny w 1939 r. Został odświe-
żony w czasie wakacji i przygotowany na rozpoczęcie nauki, w chwili wkroczenia wojsk nie-
przyjacielskich – w chwili wybuchu II wojny światowej.
Strzeżony i utrzymywany we wzorowym porządku przez mieszkające w nim stale i
nieopuszczające go w najcięższych nawet momentach Dyrektorkę Janinę Strączyńską i woźną
Stanisławę Kulejkę (poczciwa nasza Stasia), przechodził gmach ciężkie koleje wojny.
Nowocześnie urządzony, całkowicie umeblowany i porządnie zagospodarowany, był
stale zajmowany przez coraz to inną grupę okupantów: wojsko, policję, straż ogniową, mło-
dzież hitlerowską, szkołę niemiecką. Po wywiezieniu Dyrektorki do obozu w Ravensbrück w
1940 r. gmach został doszczętnie opróżniony od suteryn po strych z wszelkich urządzeń na-
ukowych i wartościowych mebli, które wywieziono do Niemiec. Bibliotekę, kancelarię i archi-
wum szkolne spalono, częściowo wyniesiono do fabryk papieru jako makulaturę.
W styczniu 1945 r. w wyniku działań wojennych: ostatnich nalotów i wysadzenia są-
siedniego mostu gmach został pozbawiony całkowicie okien, a ostatecznie zdemolowany przez
nowoprzybyłych i rodzimych szabrowników. Z poszczerbionym dachem, obtłuczonymi i po-
dziurawionymi murami, bez okien i klamek, przywrócono gmach szkole.
Od pierwszego lutego rozpoczęła Dyrekcja remont i czyszczenie odzyskanego budyn-
ku. Przy wydatnej pomocy Zarządu Miejskiego, rodziców, uczennic – gremialnie zapisujących
się do Gimnazjum, Grona nauczycielskiego, wreszcie przy pełnej entuzjazmu, ofiarnej pomocy
młodzieży i służby szkolnej, doprowadziła Dyrekcja gmach do stanu używalności. Umeblowała
go rozmaitego kalibru ławkami i tablicami, wybrakowanymi przez Magistrat ze szkół po-
wszechnych.
Dnia 19 marca 1945 r. rozpoczęto nabożeństwem nowy rok szkolny. Nauka odbywała
się bez podręczników, bez pomocy naukowych, ale z zapałem, z wiarą we własne siły i lepsze
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
88
jutro, z twardym wewnętrznym nastawieniem całego zespołu szkolnego, że wiele może ten, kto
liczy głównie na siebie. Uczono zaledwie kilka dni, gdy zjawił się w Dyrekcji naczelny lekarz
szpitali Armii Czerwonej i zażądał opróżnienia szkoły na szpital w ciągu 24 godzin. Trudno,
wojna przecież wciąż jeszcze trwała i gdzieś tam na froncie dalej ginęli żołnierze, a rannych
wciąż przybywało. Gimnazjum było zmuszone przenieść się bez zwłoki do wyznaczonego mu
przez Zarząd Miasta dawnego budynku poszpitalnego na ul. Legionów 9, gdzie było już zain-
stalowane gimnazjum męskie Bolesława Prusa. Gimnazjum Prusa przeniesiono do szkoły po-
wszechnej nr 2.
Ze względu na wielką ilość uczennic (644, w tym 7 klas pierwszych) i ciasne nowe
pomieszczenie musiała Dyrekcja oczyścić i wyremontować przy pomocy rodziców i uczennic,
oficyny poszpitalne, istną wojenną rupieciarnię bez szyb i pieców. Przeprowadzka szkoły i
zainstalowanie się w nowym gmachu znów zabrało kilka dni drogiego czasu, a Dyrekcji, Gronu
i uczennicom masę wysiłku. Koszt remontu i przeprowadzki poniosły wspólnie Miasto i Koło
Opieki Rodzicielskiej Gimnazjum im. E. Plater.
Nauka odbywała się w 18 pomieszczeniach: 14 w gmachu głównym i 4 w oficynie. Na
pracownie i gabinety nie było już miejsca. Lekcje przyrody i francuskiego, przy dobrej pogo-
dzie, odbywały się zawsze na świeżym powietrzu, gdyż wokół znajdował się zadrzewiony dzie-
dziniec. Po kilku miesiącach, przy pomocy Kuratorium, na skutek starań Dyrekcji i Zarządu
Koła Opieki Rodzicielskiej, dnia 22 sierpnia szpital wojskowy został zlikwidowany, kilku ran-
nych przeniesiono do sąsiedniego szpitala, a budynek szkolny oddano do dyspozycji szkoły.
Po dokładnym obejrzeniu całego budynku Dyrekcja stwierdziła, że w skutek poważ-
nych uszkodzeń dachu, strych i mury zaciekają wodą, a wnętrze szkoły przedstawia obraz
okropnego zniszczenia. Po naradzie z naczelnikiem Wydziału Finansów i z rodzicami ustalono,
że należy cały gmach gruntownie zdezynfekować i odnowić przed wprowadzeniem do niego
młodzieży.
Dyrekcja wystąpiła z prośbą do Magistratu o pomoc przy remoncie. Finansowej po-
mocy Miasto odmówiło, lecz obiecało zająć się remontem, gdyż miało odpowiednie załogi
rzemieślników i przedsiębiorców. Do remontu przystąpiono natychmiast, by jak najprędzej
oddać zajmowany dotychczas gmach gimnazjum Prusa i zacząć wreszcie naukę we własnym
już lokalu. Dyrekcja przy pomocy zawsze chętnych i niezawodnych rodziców przeprowadziła
powtórnie gruntowny remont i czyszczenie gmachu i 15 września 1946r. przeniosła szkołę do
własnego budynku. Ten dwukrotny remont szkoły kosztował Koło Opieki Rodzicielskiej prze-
szło pół miliona złotych.
Do odświeżonego budynku wniesiono stare ławki i tablice, naprawione przez woź-
nych. Na razie, ze względu na brak funduszy, Dyrekcja nie przewidywała żadnych innych urzą-
dzeń, a nauka w tym roku odbywała sie na dwie zmiany, gdyż brakowało ławek i tablic. Pra-
cownie trzeba było organizować od nowa. Do pracowni zajęć praktycznych zdobyto 5 maszyn
do szycia, dwa warsztaty stolarskie i z tym zaczęto pracę. W pracowni chemicznej było trochę
odczynników i szkła, a w przyrodniczej jeden zepsuty epidiaskop, jeden mikroskop i dwa
akwaria, do geografii jeden globus i kilkanaście map. Dawał się ogromnie odczuwać brak bi-
blioteki uczniowskiej i nauczycielskiej na terenie szkoły. Zaczęto ją tworzyć dopiero stopnio-
wo, drogą zbiórki książek wśród młodzieży i rodziców, Dyrekcja zakupiła kilkadziesiąt książek
do lektury szkolnej tak, że pod koniec roku w bibliotece było już 335 książek, z tego 168 na-
ukowych dla nauczycielstwa. Była to kropla w morzu potrzeb, ale dobry początek został zro-
biony.
Niewiele lepiej przedstawiał się stan zaopatrzenia uczniów w podręczniki. Podręczni-
ków na ogół w księgarniach nie było. Co nie zostało spalone i zniszczone przez okupanta, to
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
89
przechowywało się przeważnie w rękach prywatnych. Nic dziwnego, że popyt na nie był
ogromny. Były klasy i przedmioty, gdzie zaledwie 10% uczniów miało podręczniki i to różnych
autorów. By ułatwić naukę młodzieży, szkoła zorganizowała międzyklasową wymianę pod-
ręczników, powielanie tekstów, odpisywanie ich na maszynach, przez specjalnie w tym celu
zorganizowaną sekcję. Pomimo trudności i braków, stan dydaktyczny szkoły był zadowalający.
Wobec nieprzewidzianych przerw w nauce (przenosiny szkoły) nie zdążono przerobić całego
materiału i to, czego nie zdążono przerobić, wpisano znów do dzienników lekcyjnych, by mieć
w przyszłym roku jasny obraz, od czego należy zacząć w każdej klasie z każdego przedmiotu.
W starszych klasach musiano bardzo gorliwie i wydatnie pracować nad matematyką, fizyką i
językiem polskim, gdyż niedociągnięcia były ogromne. Brak lektur do języka ojczystego i brak
czasu, by lektury należycie z młodzieżą opracować, utrudniał zadanie. Geografię i historię
zaczynano w klasach młodszych od pojęć elementarnych. Przy nauce języków obcych boryka-
no się z brakiem pojęć gramatycznych i tradycji językowej. Nic więc dziwnego, że w takich
warunkach nauczycielstwo miało mnóstwo pracy i trzeba było naprawdę wielkiego wysiłku z
ich strony, by osiągnąć dobre wyniki. Szkoła liczyła 651 uczennic w 18 klasach. Klasy gimna-
zjalne były liczne 32–46 uczennic.
Dziewczęta rekrutowały się ze wszystkich warstw społecznych, co wykazuje załączona
tabelka:
1. Robotnicy kopalni – 32
2. Rzemieślnicy – 126
3. Rolnicy – 23
4. Pracownicy umysłowi – 217
5. Pracownicy hut – 69
6. Pracownicy handlu – 34
7. Pracownicy komunikacji – 49
8. Pracownicy wojskowi – 5
9. Pracownicy rolni – 2
10
.
Wolne zawody – 53
11
.
Osoby niepracujące – 41
Razem – 651
Jak widać z podanego wyżej zestawienia, szkoła jest odbiciem społeczeństwa zagłę-
biowskiego poprzez wszystkie warstwy i zawody.
Na 25 osób grona, tylko pięć osób to nauczyciele dawni, reszta nowo przybyli z in-
nych szkół i różnych stron. Większość to ludzie młodzi, uczący pierwszy rok i pierwszy raz
tego przedmiotu, np. angielskiego, łaciny, polskiego, biologii czy geografii. Gorliwą i usilną
pracą osiągnęli zadowalające wyniki, czego dowodem był fakt, że na 644 klasyfikowane
uczennice, tylko 42 nie promowano do następnych klas.
Jaka jesteś uczennico Anno Domini 1945... ?
Po sześciu latach wojennej demoralizacji całego społeczeństwa, zachowanie się
dziewcząt w szkole i poza nią, było przyjemną niespodzianką dla wychowawców. Gimnazja-
listki stęsknione za szkołą poddały się rygorowi szkolnemu bez szemrania. Szybko się zdyscy-
plinowały, zżyły między sobą i podporządkowały wychowawczyniom. Uczennice klas liceal-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
90
nych to starsze już, wyrobione życiowo dziewczęta (5 pracowało zarobkowo), które chciały
uzupełnić i dokończyć swoje wykształcenie. Niektóre z nich szkołę uważały za zło konieczne,
które trzeba przeżyć, by otrzymać maturę. Inne, a tych było znacznie więcej, zżyły się z gro-
nem, poczuły się dobrze w szkolnej atmosferze, zdyscyplinowały się tak jak młodsze, a na-
uczone życiowym doświadczeniem, ułatwiły pracę wychowawczą.
Była garść opornych, buntowniczych duchów, które nastawione krytycznie do zarzą-
dzeń szkoły, pragnęły wszystko i wszystkich zmienić, prócz siebie samych. W stosunku do nich
musiało się mieć dużo cierpliwości, łagodniej stanowczości i odwoływać do ich najlepszych,
najgłębiej drzemiących uczuć. Poziom moralny szkoły wydawał się być bez zarzutów, jakkol-
wiek zaraz w pierwszym miesiącu nauki Dyrekcja stwierdziła pewne fakty, świadczące o nie-
moralnym prowadzeniu się dwu piętnastoletnich uczennic. W pierwszym wypadku wezwana
matka nie zapierała się, że tak było, i pod naciskiem opinii zabrała córkę ze szkoły. Drugi wy-
padek: uczennicy przyjezdnej w drodze powrotnej ze szkoły ogolono do połowy głowę za nie-
moralne prowadzenie się z Niemcami. Tak piętnowano dziewczęta w Gubernatorstwie. We-
zwana matka prosiła, by wolno jej było chodzić do szkoły w czepeczku. Dyrekcja wiedziała o
wypadkach piętnowania niepoprawnych. Po długiej rozmowie z matką ta nie przysłała więcej
córki do szkoły.
O usprawiedliwieniu dziewcząt nie można było jeszcze wiele powiedzieć. Niektóre
klasy wyróżniały się pracowitością i pilnością, a wszystkie młodsze dziewczęta gotowe były na
każde wezwanie Dyrekcji i grona do pracy dla ogółu czy dla szkoły. Starsze raczej usuwały się
od świadczeń, szczególnie dało się to odczuć przy sprzątaniu i przeprowadzce szkoły, które
zorganizowano własnym przemysłem i własnymi siłami.
Najbardziej odpowiedzialne za powierzoną sobie prace były harcerki i sodaliski. Dru-
żyna harcerska w E. Plater liczyła 206 dziewcząt, te piętnaście zastępów nosi nazwę ‖Słonecz-
na‖, a hasło drużyny brzmiało „Czyń dobrze‖. „Słoneczna‖ odznaczała się na terenie szkoły i
miasta ruchliwością i inicjatywą. Opiekowała się czworgiem dzieci-sierot w wieku 2-10 lat.
Otrzymywały one żywność, odzież i pieniądze. Na terenie miasta „Słoneczna‖ wzięła czynny
udział w zbiórce na rzecz byłego harcerza-marynarza, znajdującego się w bardzo ciężkich wa-
runkach materialnych. Urządzała gry i zabawy, bajki i popisy w Ogródku Jordanowskim w dniu
święta „Dzień dla dzieci‖ zorganizowanego przez Komitet Miejski dla sierot po ofiarach obo-
zów koncentracyjnych. „Słoneczna‖ pracowała na półkoloniach urządzanych przez Miasto oraz
w koloniach urządzonych przez PCK dla dzieci szkół powszechnych.
Prócz harcerstwa zorganizowano na terenie szkoły PCK, któremu poświęcimy w
„Kronice‖ osobny rozdział (artykuł „P.C.K‖). Zaznaczyć należy, że Dyrekcja celowo i świa-
domie zezwoliła na tworzenie się organizacji dopiero po pierwszej wywiadówce i wolno było
należeć do organizacji tylko tym uczennicom, które nie miały trudności w nauce.
Sprawy wychowawcze szkoły – (stan wychowawczy)
Jest rok szkolny 46/47. Najcięższy okres, a więc rok 45/46 szkoła ma już za sobą,
choć w dalszym ciągu boryka się jeszcze z trudnościami i kłopotami. Poważną troską Dyrekcji
była sprawa dojeżdżania uczennic. Na 651 uczennic aż 240 było dojeżdżających. Na dojazdy
traciła młodzież mnóstwo czasu, co w znacznym stopniu utrudniało jej pracę. Frekwencja
uczennic jednak była dobra, młodzież uczyła się rzetelnie, chodziła do szkoły regularnie i tylko
choroba lub ważne okoliczności rodzinne powodowały od czasu do czasu nieobecność uczen-
nicy w szkole. Wykroczeń poza szkołą nie było, a na terenie szkoły najprzykrzejszymi były
kradzieże podręczników, zeszytów, a nawet pieniędzy. Sprawy te zlikwidowano w przeciągu
pierwszego półrocza. Poziom moralny szkoły był dość dobry. Dziewczęta prowadziły się na
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
91
ogół dobrze, nad czym czuwała Szkoła wraz z rodzicami. Z powojennymi brakami charakteru
walczono cierpliwie przez pierwszy i drugi rok po wojnie. Obecnie była to młodzież już karna i
zdyscyplinowana, a rodzice wdzięczni byli, że stawiano ich dzieciom tak wysokie wymagania.
Istotnie dziewczęta, po opuszczeniu szkoły i wejściu w życie, czy to w pracy, czy na studiach,
czy jako żony i matki były przykładnymi i dobrymi obywatelkami swej ojczyzny. To była naj-
większa pociecha i zapłata za trud wychowawczy i ciągłą czujność Rady Pedagogicznej i Dy-
rekcji. W szkole panuje atmosfera serdeczna, bezpośrednia, a nasze dzieci trzymają się kur-
czowo tej szkoły, jest im tu dobrze, choć czują mocną i twardą rękę.
Na godzinach wychowawczych omawiano szereg zagadnień ogólnych, takich jak:
1. Prawość jako podstawa charakteru
2. Poszanowanie cudzej własności
3. Rzetelna i sumienna praca jako główny czynnik osiągnięcia celu w życiu
4. Rodzina jako podstawa społeczeństwa
5. Jakim powinien być dobry obywatel?
6. Miłość ojczyzny bierna i czynna
7. Znaczenie Święta Pracy w dniu 1-szego maja
8. Polacy w obozach koncentracyjnych
9. Znaczenie Ziem Odzyskanych
Drugą kategorię zabiegów wychowawczych stanowiły tak przez młodzież lubiane –
wycieczki krajoznawcze, kolonie zimowe i letnie i obozy młodzieżowe. Tam właśnie następo-
wało zbliżenie i zżycie się dziewcząt ze sobą i z wychowawczyniami. Okres wakacji spędzały
dziewczęta na koloniach letnich lub obozach harcerskich i obozach PW. Maturzystki prowadzi-
ły jako wychowawczynie kolonie letnie dla dzieci szkół powszednich oraz obozy zuchowe
harcerskie jako instruktorki. Dziewczęta nasze to element żywy i ruchliwy, żywotny i moralnie
zdrowy, toteż są rozchwytywane przez Zarząd Miejski do prac społecznych i prowadzenia
kolonii. Kilkanaście dziewcząt było na wczasach TUR-u i ZWM. Ważny czynnik wychowaw-
czy stanowią imprezy szkolne, szczególnie artystyczne i uroczyste obchody świąt narodowych,
a szczególnie Święto Pracy 1 Maja, połączone z dniem Oświaty i Książki Polskiej.
Na terenie szkoły działało kilka sekcji: a więc „Spółdzielnia uczniowska‖, która zaj-
mowała się sklepikiem szkolnym, sekcja kulturalno-oświatowa oraz wchodząca w skład PCK
sekcja sanitarna, która czuwała nad czystością szkoły i uczennic, i sekcja charytatywna, która
zajmowała się i opiekowała się najbiedniejszymi koleżankami – sierotami i półsierotami. 18
grudnia 1946 r. zorganizowano pożegnanie Duńskiego Czerwonego Krzyża, a 10 lutego po-
dziękowanie Amerykańskiemu Czerwonemu Krzyżowi za opiekę i dary dla polskich dzieci
z Sosnowca. I Duńczycy i Amerykanie byli wzruszeni pięknie zorganizowaną i wykonana przez
młodzież uroczystością. Zadowoleni z artystycznie wykonanych i wręczonych im przez mło-
dzież pięknych pamiątek; dziękowali serdecznie Dyrekcji, opiekunce P.C.K p. Marii Oborskiej
i młodzieży. Po paru dniach nadesłali na ręce Dyrekcji pismo z podziękowaniem.
Oprócz tego na terenie szkoły istniała specjalna sekcja opieki nad młodzieżą, ściśle
współpracująca z Kołem Opieki Rodzicielskiej. Sekcja ta, złożona z rodziców, starała się o
dostarczanie podręczników, których brak wciąż odczuwało się, pomagała w zdobywaniu pro-
wiantu dla stołówki, organizowała imprezy, by przysporzyć pieniędzy szkole, a tym samym
pomóc najbardziej potrzebującym uczniom. Kilka ciepłych słów należałoby poświęcić Hufcowi
PWK, który istnieje na terenie szkoły od 3 września 1946 roku (a właściwie od 1934 roku)
i liczył 132 junaczki. Należały do niego uczennice z klas III i I licealnych. Dzielił się na 5 plu-
tonów. Hufiec interesował się zagadnieniami opieki społecznej, w rezultacie czego zaopieko-
wał się domem noclegowym w Sosnowcu, gdzie bezdomni w niedzielę i święta są pozbawieni
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
92
wszelkiej pomocy. Oprócz tego opiekował się szkołą powszechną na Jęzorze, dla której urzą-
dził zbiórkę książek i przyborów szkolnych. Junaczki brały udział w uroczystościach organizo-
wanych przez Komendę PW i WF.
Jak przedstawiał się stan zdrowotny szkoły?
Stan ten był na ogół zadowalający, jeśli się weźmie pod uwagę spustoszenia, jakie
okres 6-letniej okupacji poczynił w młodych, wówczas jeszcze dziecinnych organizacjach.
Lekarką szkolną była dr H. Kubacka, dawna uczennica tego gimnazjum, która obo-
wiązki swe pełniła gorliwie i o wszystkie dzieci dbała jak o własne. W tym roku szkolnym
zostały przeprowadzone prześwietlenia płuc i serc wszystkich uczennic, personelu nauczyciel-
skiego i pomocniczego, dzięki dr. Zamiejskiemu, specjaliście chorób płuc, który na terenie
szkoły pełnił również funkcję wiceprezesa Koła Opieki Rodzicielskiej. Dr Kubacka przebadała
fizykalnie wszystkie uczennice, a w stałej obserwacji i leczeniu miała z powodu:
1. dolegliwości sercowych – 8 uczennic
2. powiększenie tarczycy – 56 uczennic
3. powiększenie wnęk płuc – 120 uczennic
4. ogólnego wyczerpania – 11 uczennic
Ogółem około 200 dziewcząt wymagało troskliwej opieki lekarskiej. W okresie zimo-
wym na prośbę Dyrekcji dr Kubacka wygłosiła w II klasach licealnych i w IV gimnazjalnych
cykl pogadanek na różne tematy, między innymi choroby zakaźne, gruźlica, choroby wenerycz-
ne, higiena odżywiania i dietetyka w poszczególnych chorobach, alkoholizm, higiena pracy i
higiena niemowląt.
Wszystkie uczennice były przez cały rok dożywiane intensywną, dobrą zupą lub dobrze
słodką kawą z mlekiem i chlebem. W zimie zorganizowała Dyrekcja dwutygodniowe kolonie w
Wiśle w okresie ferii dla klas maturalnych, a kierowniczka „Spółdzielni uczniowskiej‖ Pani
prof. Stechmanowa przeprowadziła taką samą kolonię w Bierutowicach dla członkiń „Spół-
dzielni‖. Latem organizowano obozy i kolonie, by jak najwięcej dzieci mogło w okresie waka-
cji korzystać ze świeżego powietrza i wypoczynku. Pomagało w tym zawsze chętnie Koło
Opieki Rodzicielskiej. Dyrekcja była ogromnie wdzięczna rodzicom, których pomoc istniała od
dawnych przedwojennych czasów. Rodzice zawsze interesowali się szkołą, przychodzili jej z
pomocą, byli jej życzliwi i przywiązani do niej. Chętnie też przychodzą na zebrania, radzą
wspólnie nad jej brakami i potrzebami i razem wspólnie współpracują z Dyrekcją dla dobra
szkoły i dzieci.
Personel
Jak widać z całokształtu pracy szkoły, ówczesny dyrektor szkoły, siłą konieczności ży-
ciowej musiał być przede wszystkim dobrym administratorem i organizatorem życia szkoły,
koleżeńskim w stosunku do grona, życzliwym i bezpośrednim w stosunku do rodziców, mieć
twardą rękę, a miękkie serce w stosunku do dzieci, musi kochać młodzież, być zamiłowanym w
swym zawodzie wychowawcą, oraz troskliwym opiekunem Grona i pracowników szkolnych.
W roku szkolnym 46/47 personel liczył 30 osób: 24 kobiety i 6 mężczyzn. W tym 26
nauczycieli własnych i 4 dochodzących. A oto grono nauczycielskie: dyrektorka – Janina Strą-
czyńska, pełniąca tę funkcję w szkole Plater od 1934 r., ks. Ohamfer, wicedyrektorka Wittem-
berg, prof. prof.: Stechmanowa, Igdek, Bielakowska, Kleiner, Sikora, Bankowska, Kruczyńska,
Hartmanowa, Jolańkowa, Krasińska, Majewska, Koffmahnowa, Stojczyk, Zawadzka, Wi-
śniewska, Frankowa, Oborska, Okorewska, Strutyńska, Marcinkowska, Łukowicz, Osiecki.
Rozpiętość wieku od 26 – do 62 lat. Pomimo różnic wieku, grono stanowiło zwartą i skonsoli-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
93
dowaną grupę. Życzliwi w stosunku do siebie i do Dyrekcji, uprzejmi dla rodziców, serdeczni
dla uczennic, solidarni i pracowici dbali o dobro i poziom szkoły. Na życzenie kierowników
ognisk metodycznych odbyły się w naszej szkole dwie lekcje pokazowe z j. polskiego i mate-
matyki. Tak wyglądała organizacja, praca i współpraca w naszej szkole w latach 45/46 i 46/47.
Współżycie z innymi szkołami i organizacjami, z Zarządem Miejskim odbywało się sporadycz-
nie przy nadarzającej się okazji czy potrzebie.
Dyrekcja, nauczycielstwo i uczennice, zawsze chętnie i z dobrymi wynikami, brali
udział we wszelkiego rodzaju poczynaniach na szerszym terenie niż ich własna szkoła. Rada
Pedagogiczna zdała w tych krótkich, ale bardzo ciężkich latach szkolnych egzamin ze swej
obywatelskiej postawy. Cechowała ją ofiarna, bezinteresowna praca dla młodzieży i szkoły
zaraz od pierwszych dni. Pracowała gorliwie nad sobą i nad ułożeniem programu tak, by spro-
stać zadaniu i postawić naukę na odpowiednim poziomie, by wdrożyć młodsze uczennice do
systematycznej pracy, a starszym dać metody pracy samodzielnej, do której ją szkoła musiała w
tym ograniczonym czasie przygotować.
W 1949 roku ze względu na pogarszający się stan zdrowia odeszła na emeryturę dyr.
Janina Strączyńska, człowiek o wielkim sercu. Wraz z jej odejściem zamyka się pierwszy okres
życia szkoły, okres pełen trudu i ciężkiej pracy. Pamięci Dyrektor Strączyńskiej nasza „Kroni-
ka‖ poświęca specjalny rozdział.1
1 Redakcja starała się w jak najmniejszym stopniu ingerować w tekst opracowania (maszynopis z arch. szkolnego).
Wyrażamy nadzieję, że inne fragmenty „Kroniki‖ opublikowane zostaną w kolejnych monografiach szkoły. [przyp.
M.W.]
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
94
KONSTANTY ĆWIERK
SŁOWO MŁODOŚCI
Na zjazd b. Wychowanek gimnazjum im. E. Plater1
Ktoś może dzisiaj nachyli się ku nam
I szepnie dawno zapomniane słowo.
Potem wstydliwie w sercu zadrga struna
Piosenkę wczorajszą i uczniowską mową.
Są słowa proste, które wszystko znaczą:
Lekcję i szkołę, i w cenzurze stopnie,
I modny przebój… Śmieją się i płaczą,
I smutne prawdy skrywają roztropnie.
Później się słowo w obcym znajdzie tłumie,
By zmilknąć nagle, wstydząc się swej krasy,
Bo nikt i nigdzie go tak nie rozumie,
Jak my, co z jednej w świat wyszliśmy klasy.
Niech będzie dzwonek i niech klasa znowu,
Przed lekcją modły zanosząc do Boga,
Odnajdzie w duszy swej młodości słowo,
Na wyboistych zagubione drogach.
Zajmijmy w ławkach miejsca bez pośpiechu,
Bo miejsc nie zabraknie, gdy z nas wielu zbrakło.
Trzeba powtórzyć kurs dawnych uśmiechów,
Nieważnych uraz, przyjaźni wyblakłych.
Trzeba wczorajszy dzień w dzwon odlać nowy,
By się nad dzisiaj naszym rozkołysał
I trzeba zeszyt pokazać domowy,
By wiedzieć, czym go z nas każdy zapisał.
1 Przedruk z księgi pamiątkowej Nasza Szkoła 1908-1933, Sosnowiec 1935, s. 91.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
95
JAN ZIELIŃSKI
KRAJOBRAZ Z OJCZYZNY KOMINÓW
Młodzieży Liceum Plater
Miasto dymiących kominów
i pieców gorejących
jak serce targane życiem w lawie
i szlace żelaznej.
Tobie wiersz składam
najprostszy
na chwałę dni czerwonych jak krew
i czarnych jak bryły węgla.
Wiersz składam
w ciszy wieczoru
utkanej głosami fabryk.
Niech iskry z wielkich palenisk
pod niebo biegną bukietem
o gwiezdnych konstelacji,
do pustych, zszarzałych chmur.
By górnicy, hutnicy i prządki
wychodząc nocą z bram fabryk
wpatrzeni w czarny nieboskłon
szukali miedzy Orionem
a Warkoczem Bereniki
swoich własnych gwiazd...
Łuna nad Katarzyną
ma kolor czerwonej krwi
ma kolor naszego sztandaru.
Komety — drzewce
w rękach spracowanych
wysoko wbite w horyzont
grają rytmem marszu...
Konstantynów ściśnięty brukiem
nieraz słyszał pieśń robotniczą
a jego ziemia czarna
przyjmowała gasnące ciała.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
96
Grały salwy kozackich striełków,
parabelki policji i Defy —
tej pieśni nam nie zapomnieć,
ta pieśń zaciśniętych pięści
do nas należy.
Gdy idziesz rano do szkoły
z teczką pełną zeszytów i książek,
młody obywatelu,
spójrz na dymiące kominy,
spójrz na fabryczne hale.
Na uliczkach pod Katarzyną
lała się krew twoich dziadów,
na Sielcu i Racławickiej
strzelano do twoich ojców.
Ten wiersz najprostszy
dla ciebie składam —
byś nie zapomniał nigdy
że krajobraz ojczyzny kominów
miał kiedyś kolor krwi
najpiękniejszy i najdroższy
kolor świata.1
Sosnowiec, luty 1958 r.
1 Przedruk za: „Wiadomości Sosnowieckie‖ z dn. 22 III 1958 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
97
MATURY WOŹNEGO JANA
Ważną i sympatyczną postacią w każdej szkole jest woźny.
– Ile to już lat minęło? – pytamy Jana Kłeka z Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w
Sosnowcu.
– O, bardzo dużo... „Zdaję‖ w Plater już 35 maturę.
– Jak pan przeżywa egzamin maturalny?
– W takiej chwili nie można pozostać obojętnym. Udziela mi się zdenerwowanie maturzystów,
chciałbym, żeby im wszystkim poszło jak najlepiej. Trzymam kciuki, przechowuję maskotki,
bo to podobno pomaga...
– Którą z matur pamięta pan najbardziej?
– Pierwszą w wyzwolonej Polsce z czerwca 1945 r. Byliśmy wtedy wszyscy bardzo wzruszeni.
W otwarciu szkoły miałem chyba swój skromny udział. Udało mi się przechować w czasie
okupacji sporo pomocy naukowych i sztandar szkolny.
– Które matury były trudniejsze: dawniejsze czy obecne?
– Egzaminy maturalne były i są łatwe dla uczniów dobrze przygotowanych, a trudne dla leniu-
chów.
– Jak pan ocenia dzisiejszą młodzież?
– Jest niewątpliwie bardziej pewna siebie. Z młodymi jednak dużo można zrobić serdecznością
i życzliwością. Myślę, że wielu dawniejszych uczniów zachowało mnie w swojej pamięci. Mam
zresztą tego dowody. – Mile mnie zawsze witają i pozdrawiają. Ja ich oczywiście już nie zaw-
sze poznaję. Wśród dawnych ,,plateranek" (była to niegdyś szkoła żeńska) są już... babcie.
Zbliża się dla mnie czas przejścia na emeryturę. Trudno tobie wyobrazić życie bez szkoły i bez
młodzieży...1
Rozmawiała: J. Z.
1 Za: „Trybuna Robotnicza‖ z 1973 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
98
HISTORIA I WSPÓŁCZESNOŚĆ
MIROSŁAWA KOLWAS-SOCZYŃSKA
„NASZA SZKOŁA”
Przede mną pożółkły tom pierwszej monografii szkoły. To
„Nasza szkoła. 1908-1933‖. Zwraca uwagę stylowa okładka zapro-
jektowana przez wychowankę szkoły, słynną malarkę i rzeźbiarkę
Bognę Krasnodębską-Gazdowską1. Podtytuł informuje o
ściowym charakterze publikacji: Wydawnictwo Komitetu Obchodów
Jubileuszu 25-cio lecia Gimnazjum im. Emilii Plater w Sosnowcu.
1935‖. Na odwrocie napis: Drukarnia i Introligatornia Antoni Ma-
zurkiewicz, Sosnowiec, Dęblińska 1. Książka liczy 94 strony. Można
było ją nabyć po cenie 2 złote 25 groszy w Gimnazjum im. E. Plater
lub w księgarni p. Regulskiej2.
Tytuł „Nasza szkoła‖ zdaje się mieć wymiar emocjonalny.
Tak niewątpliwie jest. Autorzy publikacji nie kryją sympatii i sen-
tymentu do szkoły, będącej miejscem ich nauki i pracy. Znajomość
losów szkoły pozwala interpretować tytuł także w kontekście historycznym i aksjologicznym.
Wiąże się on z dziejami szkoły oraz systemem wartości wpajanych wychowankom. Podkreśla
to w swoich wspomnieniach Alicja Dorabialska, jedna z najwybitniejszych wychowanek szko-
ły, profesor Politechniki Lwowskiej i Politechniki Łódzkiej, rozpoczynająca pod kierunkiem
Marii Skłodowskiej-Curie w Paryżu swoją pracę naukową: Rok 1908. Lata po strajku szkol-
nym. Dzieci polskie wywalczyły dla siebie własną szkołę. Rodzice wierzą, iż to będzie wzór
wzorów, szkoła idealna, cel ich młodzieńczych tęsknot z lat, gdy oni musieli uczyć się w środo-
wisku znienawidzonym. Będzie to „Szkoła” nie gimnazjum, bo wyraz gimnazjum jest bojkoto-
wany, jak wszystkie dzieci polskie uczęszczające do istniejących nadal uczelni rosyjskich3.
ZAŁOŻYCIELKA I JEJ SZKOŁA
Spod delikatnego pergaminu za kartą tytułową „Naszej szkoły‖ ciepło i mądrze spo-
gląda w zamyślonym półuśmiechu elegancka dama. Fotografia na kredowym papierze przed-
stawia Panią Dyrektor Józefę Siwikową, założycielkę naszej szkoły i przez dwadzieścia pięć lat
jej Przełożoną.
Dzieło stworzenia polskiej, elitarnej szkoły żeńskiej w Sosnowcu zapewniło jej miej-
1 Przemówienie Elżbiety Dietlówny, uczennicy klasy ósmej 16 IX 1934r. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji
80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 185 (przytoczenie za:
Kurier Zachodni nr 143 z dnia 26 maja 1935 r.). 2 Ibidem, s. 185. 3 Alicja Dorabialska: W polskiej szkole – lata 1908-1913. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia
II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 40.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
99
sce w pierwszej setce najwybitniejszych postaci XX w. województwa śląskiego. A co więcej –
nie tylko sławę, ale miłość podopiecznych oraz szacunek rodziców, grona pedagogicznego
i uznanie władz szkolnych.
Właściwie niewiele wiemy o życiu osobistym Józefy Siwikowej. Inskrypcja nagrobna
wskazuje, że urodziła się w 1878 r. Z jej przemówienia na II Zjeździe absolwentek wynika,
że pochodziła z Kresów. Miała siedmioro rodzeństwa i w domu odebrała staranne wychowanie:
Ja od dziecka przyzwyczajona byłam w domu do dobrego wypełniania obowiązków (...), matka
była bardzo wymagająca i myśmy do tego były przyzwyczajone 4
. Dzieciństwo i młodość spę-
dziła w Petersburgu. Tu zdobywa wykształcenie, kończąc Wyższe Kursy Handlowe. Tu też
ok. 1894 r. odkrywa pierwszą w jej życiu miłość: Kochałam Polskę nade wszystko. To była
moja pierwsza miłość i robiłam dla niej, co mogłam. Miałam 16 lat, gdy zaczęłam uczyć dzieci
tych rodziców, którzy stale mieszkali w Rosji i po polsku właściwe nie umieli mówić5.
Jej działalność na rzecz zachowania polskości koncentruje się na przeciwdziałaniu wynarodo-
wieniu: Należałam do koła studentów wyższych zakładów, studentów przyjeżdżających z Polski,
w którym pracowano nad spolszczeniem tych, którzy mogli utracić swą polskość6.
W tym środowisku rozkwita druga miłość: Tam poznałam człowieka, którego poko-
chałam i wyszłam za mąż7. Jako młoda mężatka (ma wówczas 27 lat) wraca do Polski i w pięć
miesięcy zostaje wdową – jej mąż ginie tragicznie w wypadkach 1905 r. To bolesny cios, który
owocuje nowym doświadczeniem dojrzałości: Marzyłam wtedy o tym, aby odejść tam, gdzie on
odszedł. Ale ciążyło na mnie zobowiązanie: mam pracować za nas dwoje. To mnie zobowiązy-
wało do życia, czułam, że muszę czegoś dokonać, czego on chciał – żeby nie było w Polsce
takich ludzi, którzy by źle komuś robili8.
Po rocznym namyśle decyduje się na przyjazd do Warszawy i rozpoczęcie pracy pe-
dagogicznej. Korzysta z wiedzy i umiejętności wyniesionych z wyższych kursów handlowych w
Petersburgu oraz ożywienia rozwoju polskiego szkolnictwa. Podejmuje pracę w warszawskich
pensjach pani Rudzkiej i pani Walickiej oraz w szkole Polskiej Macierzy Szkolnej. Wówczas
też poznaje panią Zofię Kulińską. W związku z jej wyjazdem do Sosnowca w zastępstwie na
dwa miesiące przejmuje obowiązki nauczycielki matematyki. Składa wymagany komisyjny
egzamin pedagogiczny, którego dobry wynik utwierdza ją w decyzji o wyborze zawodu na-
uczycielskiego. Wówczas to, jak mówi: Traf zdarzył, że przyjechano z Sosnowca do mnie z
propozycją objęcia społecznej szkoły żeńskiej na wzór realnej szkoły im. St. Staszica, która
powstała przed kilku laty i bardzo dobrze prosperowała.(...) Dla mnie powrót do Sosnowca był
wtedy największym szczęściem, jakie mogłam mieć. I objęłam to kierownictwo, nie mając do
tego przygotowania9.
Tak rodzi się trzecia i największa miłość Józefy Siwikowej. Na rok przed śmiercią,
na zjeździe absolwentek w dniach 18-19 kwietnia 1959 r. wyzna: Ja, pracując w szkole, wypeł-
niałam swoje obowiązki, a szkołę nade wszystko kochałam, bo to było moje największe uko-
chanie10
.
Trzy miłości wytyczają drogę życiową Pani Przełożonej. Wierna miłości ojczyzny
4 Józefa Siwikowa: Przemówienie na II Zjeździe absolwentek w 1959 r. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 192. 5 Ibidem, s. 192. 6 Ibidem, s. 192. 7 Ibidem, s.192. 8 Ibidem, s.192. 9 Ibidem, s. 192. 10 Ibidem, s.193.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
100
dzielnie zmaga się z rusyfikacją. Pomna ofiary życia, złożonej przez ukochanego męża w zma-
ganiach o demokrację i wolną Polskę, świadomie dąży w niepodległej II Rzeczypospolitej
do kształtowania umysłów i serc młodzieży w duchu najszczytniejszych ideałów i wartości
ponadczasowych. Robi to z miłością i poświęca szkole najlepsze lata swojego życia.
Udaje się jej osiągnąć cel dzięki cechom osobistym: silnej indywidualności i umiejęt-
nemu narzuceniu nauczycielom zasad postępowania, które uważała za słuszne. Umie też skupić
wokół siebie ludzi ciekawych i wartościowych. Wymaga dużo od siebie, od swoich wychowa-
nek i nauczycieli. Potrafi pozyskać do współpracy rodziców, choć bywa wobec nich bardzo
krytyczna.
Swoje podopieczne zna z imienia i nazwiska, spędza z nimi wolne chwile: Poświęcała
nam wiele czasu, zbierałyśmy się wszystkie i urządzały popisy wokalno-muzyczne, nawet mnie
najmłodszą stawiano na krzesło, aby wysłuchać, jak to „skowroneczek miłe ptaszę rzuca ziemie
nasze i leci w kraj daleki”. Przełożona grała i deklamowała razem z nami. Pamiętam mówiony
przez nią bardzo długi wiersz, który wstrząsnął moim siedmioletnim sercem. Zrozumiałam z
niego, że matka-Polka zabija swoje niemowlę, aby uszło z rąk carskich siepaczy i uniknęło
wynarodowienia (...) Gdy się zdarzyło, że jakaś lekcja wypadła, na wolne godziny przychodziła
– gdy miała czas – Pani Przełożona. Czytała coś głośno lub wiodła z nami rozmówki. Kiedyś,
pamiętam, roztrząsała z nami sprawę koedukacji w szkole średniej. Byłam wówczas zapaloną
zwolenniczką koedukacji i przytaczałam ogromnie rzeczowe argumenty. Zarozumiałość mło-
dzieży jest bez granic.11
Pani Przełożona to wielka rzeczniczka patriotyzmu: Na użytek wewnątrzszkolny urzą-
dzane były uroczyste obchody rocznic narodowych. Ale po tym, co dziś nazywamy akademią,
zapędzano nas z powrotem do klas, bo Przełożona mówiła zawsze: postanawiamy ten dzień
uczcić wytężoną pracą. Byłabym fałszywą kronikarką, twierdząc, że postanowienie takie
przyjmowałyśmy z entuzjazmem.12
Gdzie indziej możemy przeczytać o osobistym zaangażowa-
niu Józefy Siwikowej w krzewienie miłości ojczyzny i o starannym doborze kadry pedagogicz-
nej: Na lekcjach wychowania Pani Przełożona Siwikowa stale mawiała nam o naszych obo-
wiązkach wobec społeczeństwa i ojczyzny. O dalszym kształceniu się, poszukiwaniu nowych
dróg, gdy jako dorosłe wejdziemy w życie. Czytywała nam wtedy Żeromskiego (…) Ileż myśli
zapadło nam wtedy w serce! Gdy przybył do szkoły i objął lekcje języka polskiego prof. Adolf
Reybekiel, wychowanek Uniwersytetu Wileńskiego(...) starałyśmy się nie uronić niczego z jego
wykładów. A gdy czytał nam wyjątki z Konrada Wallenroda, przepojone byłyśmy walenrody-
zmem. Wpajał nam umiłowanie poezji Trzech Wielkich, a gdy czytał „Dziady” (...) słyszało się
wtedy tętent kibitek pędzących na Sybir (…)13
.
System wartości Józefy Siwikowej, obowiązujący także w prowadzonej przez nią
szkole, opiera się na wartościach uniwersalnych i ideach demokratycznych: wolności, równości,
braterstwa, wpajanych również podopiecznym: Oprócz pewnego zasobu wiedzy (...) uczy nas
nasza szkoła i wszczepia w młode dusze trzy zasadnicze postawy: miłość ojczyzny i bliźniego,
współczucie dla jego niedoli i poczucie odpowiedzialności za nędzę współrodaków, a wreszcie
uczy nas pracować dla nich.(...) Szkoła uczy nas wyzbywania się egoizmu na korzyść naszych
bliźnich. (...) Tak pokierowane wychowanie ma dla nas w życiu obecnym, jak i w przyszłym
11 Iza Wasilewska-Gadomska: Wspomnienia 1908-1917. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji Jubileuszu 100-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 2008, s. 65. 12 Iza Wasilewska-Gadomska: Ocalmy jej obraz, [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogól-
nokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 78. 13 Irena Kozubowska: Nasza kochana szkoła [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji Jubileuszu 100-lecia II Li-
ceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 2008, s. 72.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
101
życiu po ukończeniu szkoły, szczególne znaczenie. Kształtując nasze charaktery i dusze, daje
nam młodym, często ślepo błądzącym i szukającym dróg, wskazówki na życie, któreby obejmo-
wały trzy czynniki: piękno, dobro i prawdę. Zmienia nas, egoistyczne, niekarne jednostki w
czujące i pracujące dla dobra kraju obywatelki, świadome swych obowiązków, dążeń i pra-
gnień.14
Gdzie indziej możemy przeczytać: Ale dobra i mądra Pani Przełożona i tu, jak i wszę-
dzie, pozostawiała nam wolną rękę w doborze przyjaciółek, pilnując tylko z dala, aby nikomu
się krzywda nie stała. I w odpowiednich wolnych chwilach tłumaczyła nam, że węzły koleżeń-
stwa i wspólnej pracy są silniejsze od różnic narodowościowych15
albo: Przemawiała do nas
zawsze bardzo poważnie, chociaż dzisiaj myślę, że nieraz trudno jej było tę powagę utrzymać16
.
Konflikty, które w sposób naturalny splatają się z procesem dojrzewania i kształtowania mło-
dzieńczej świadomości, Józefa Siwikowa potrafi rozwiązywać w duchu tolerancji. Osobisty
przykład, wyrozumiałość, perswazja, dyskusja, pogadanka, niekiedy też akceptacja mło-
dzieńczego buntu i solidaryzowanie się z poglądami podopiecznych, to tylko niektóre przykła-
dy taktu pedagogicznego i wyjątkowo skutecznego oddziaływania na postawy wychowanek17
.
Trzeźwy osąd rzeczywistości i doświadczenia wyniesione z pobytu w Rosji każą jej
z rezerwą odnosić się do postaw populistycznych i anarchistycznych. Obawia się uwodziciel-
skiego wpływu ideologii bolszewickiej na uczennice i kadrę pedagogiczną (w osobach nauczy-
cielki przyrody panny Młodowskiej i polonisty Pana Remiszewskiego), wywieranego w latach
1910/1911 przez Mikołaja Krylenkę, nauczyciela języka rosyjskiego. Poszukiwany przez żan-
darmerię rosyjską, zadekował się w Sosnowcu, miejscowości przygranicznej, dla ułatwienia
ewentualnej ucieczki: Pani Siwikowa zlękła się wpływu tej trójki na szkołę. Kobieta światła,
wysoce tolerancyjna, ale cicha i opanowana, z trwogą obserwowała ogniste wybuchy tempe-
ramentu uczennic. Odetchnęła, kiedy pan Krylenko wyjechał z Sosnowca18
. Intuicja nie zawio-
dła Pani Przełożonej: Mikołaj Krylenko, w 1917 r. członek Rządu Rewolucyjnego w Piotro-
grodzie, od listopada 1917 r. do marca 1918 r. naczelny dowódca armii rosyjskiej, a później
Generalny Prokurator Związku Radzieckiego, miał na sumieniu niejedno ludzkie istnienie.
Niechęć Przełożonej do tej postaci była nieprzejednana. Ponad 20 lat później powie o nim: Tak
np. zmuszeni byliśmy tolerować przez dwa lata w naszym gronie nauczyciela języka i literatury
rosyjskiej w wyższych klasach, Mikołaja Krylenko, znanego w czasie rewolucji rosyjskiej, a
dzisiaj naczelnego prokuratora republiki sowieckiej, jednego z głównych katów bolszewickich.
Był to zdecydowany i zdolny rusyfikator, o duszy brutalnej, zdolnej do wszystkiego, który nie-
nawidził wszystko, co polskie. Kto znał tę perfidną postać, tego nie zdziwi jego obecna rola19
.
Józefa Siwikowa ma otwarty umysł. Nieustannie poszerza własną wiedzę o świecie
i metodach pracy pedagogicznej. W swojej szkole upowszechnia postawy demokratyczne
i scjentystyczne, przekonana o dużych możliwościach intelektualnych swoich podopiecznych.
Wierzy, że dobre wykształcenie jest podstawą ich życiowej niezależności. Postawy pokrew-
ne nurtom emancypacji i feminizmu kształtuje w sposób nad wyraz taktowny, daleki od karyka-
turalnej demonstracyjności hałaśliwie manifestowanej równości płci, zdolnej ośmieszyć i po-
14 Narcyza Barszczyńska: Praca i znaczenie naszej szkoły dla Państwa i dla nas. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935,
s. 67. 15 Alicja Dorabialska: W polskiej szkole – lata 1908-1913.[W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia
II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 40. 16 Iza Wasilewska-Gadomska: Ocalmy jej obraz. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogól-
nokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 77. 17 Ibidem, s. 44-45, 77. 18 Alicja Dorabialska: W polskiej szkole – lata 1908-1913. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia
II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988. s. 42. 19 Przemówienie Dyr. J. Siwikowej. [W:] „Nasza szkoła‖, Sosnowiec 1935, s. 56.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
102
grążyć najszczytniejsze nawet idee.
Poza tym wszystkim jest po prostu kobietą, osobą ciekawą świata i ludzi, interesującą
i towarzyską: Uczennic w tych początkach było niewiele. Stąd możliwość większego zbliżenia,
zaprzyjaźnienia się Przełożonej ze starszymi rocznikami, które wychodziły w świat już w latach
1912-1914. To były panienki z XIX w. (...). Było w tym coś z Klementyny Hoffmanowej, coś z
Narcyzy Żmichowskiej, a jednocześnie młoda Maria Skłodowska wschodziła już jako gwiazda
pierwszej wielkości. (...) szkoła polska w tamtych warunkach była czymś w rodzaju wspólnej
konspiracji. A więc – wspólne rodaczek rozmowy, bo przecież Józefa Siwikowa, zakładając
szkołę, miała lat zaledwie trzydzieści i owe starsze roczniki były dla niej niemal młodszymi
siostrami! (...) Ja należałam już do gromady ‘córeczek’ (...) one nosiły spódnice do kostek i
dorośle upięte włosy, ja miałam sukienkę do kolan i warkocze z kokardkami.20
W innym miejscu czytamy: Przed nami stoi pani w średnim wieku, otulona roman-
tycznym szalem. Rozumne oczy, energiczny wyraz twarzy, wysokie czoło okolone szaroblond
lekko falującymi włosami (...) Przy spotkaniu na ulicy byłyśmy witane – choćby najmniejsze
pierwszaki – życzliwym uśmiechem i wyraźnym uprzejmym pochyleniem głowy – bo „dobrze
wychowane osoby nie wyczekują na ukłon, który w ten sposób właściwie powinien wypadać
jednocześnie”. Zapamiętałam to hobby naszej Przełożonej (...) cała klasa siódma, ta kończąca
szkołę była w marcu, w dniu imienin Przełożonej, zapraszana do niej do domu
na podwieczorek. Herbata, kanapki, słodycze (wszystko w wojennym wydaniu) czytanie
i recytowanie poezji – to ostatnie było zawsze ulubioną rozrywką Józefy Siwikowej.21
Z wielkim poświeceniem Józefa Siwikowa realizuje ideę budowy gmachu szkolnego,
której urzeczywistnienie w roku 1934, po 20 latach starań, stanie się dla niej źródłem goryczy
i powodem pożegnania się ze szkołą, o czym będzie mowa poniżej. Do końca życia korespon-
duje i utrzymuje kontakty osobiste z licznymi absolwentkami. Udziela im pomocy, doradza,
inspiruje i uczestniczy we wspólnych spotkaniach: w Wieliczce, gdzie zamieszkała będąc na
emeryturze, w Krakowie, Sosnowcu i Warszawie. W wieku 81 lat gości na Zjeździe Absolwen-
tek w 1959 r. Rok później, ciężko chora, zgodnie ze swoją wolą, przewieziona zostaje
z Wieliczki do Sosnowca przez dawną uczennicę Wandę Zielińską-Zahorską, gdzie 21 lipca
1960 r. umiera. Zostaje pochowana na sosnowieckim cmentarzu przy ul. Smutnej.
Była wielkim człowiekiem. Zasłużyła na słowa wypowiedziane przez profesor Alicję
Dorabialską: Dzisiaj, u schyłku życia, po tym, gdy wychowałam parę tysięcy inżynierów,
we wspomnieniu chylę mą siwą głowę do rąk Pani Siwikowej. Dziękuję jej nie za to, że dała mi
wiedzę. To mogłam zdobyć wszędzie. Dziękuję jej za to, że w każdej z nas umiała widzieć czło-
wieka. A młode istoty ludzkie jeszcze nic nie wiedzą o życiu, ale już silnie wyczuwają odwiecz-
ne prawo człowieka do samego siebie. Poszanowanie tego prawa jest w ręku wychowawcy
kluczem, który otwiera mu drogę do serca dziecka.22
NAZWA
Struktura i nazwy dzisiejszego II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater ewolu-
owały, a baza szkoły sukcesywnie się poszerzała. Z różnych źródeł wynika, że inspiratorem
założenia w Sosnowcu polskiej szkoły dla dziewcząt był ks. Władysław Musielewicz, trzeci
20 Iza Wasilewska-Gadomska: Ocalmy jej obraz. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogól-
nokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 78. 21 Ibidem, s.78. 22 Alicja Dorabialska: W polskiej szkole – lata 1908-1913. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia
II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 46.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
103
rektor tzw. kościółka kolejowego, sąsiadującego z dworcem kolei warszawsko-wiedeńskiej i z
cerkwią prawosławną. Wobec totalnej rusyfikacji Polaków (również w sensie wyznaniowym)
oraz braku możliwości założenia polskiej szkoły katolickiej, mając na względzie zapotrzebo-
wanie społeczne, ks. W. Musielewicz doprowadził do utworzenia polskiej placówki edukacyj-
nej w oparciu o zezwolenie posiadane przez panią Mojkowską oraz skłonił Józefę Siwikową do
objęcia kierownictwa tej placówki: Gimnazjum założone (…) przez śp. ks. W. Musielewicza na
imię pani Mojkowskiej, nabyte następnie przez p. Siwikową (...) 23
.
Szkoła żeńska, która została otwarta w dniu 1 sierpnia 1908 r., była odpowiedzią spo-
łeczności miasta na zamknięcie 7-klasowej pensji Olgi Radliczowej. Przez rok istniała jako 7-
klasowa Pensja Żeńska W. Mojkowskiej. W pierwszym roku działalności liczyła 90 uczniów,
uczyli się oni w czterech klasach i klasie wstępnej, do której przyjmowano również chłopców.
Nieco później ks. Musielewicz nakłonił Panią Przełożoną do nabycia szkoły na wła-
sność. Początkowy zamiar założenia szkoły w formie szkoły społecznej nie dał się urzeczywist-
nić, wskutek czego zmuszona byłam kupić szkołę na własność24
. Stało się to w roku 1910, kiedy
to śp. ks. Musielewicz zaproponował kierowniczce szkoły, p. J. Siwikowej nabycie szkoły
za parę tysięcy rubli, co się też stało i już od 1910 roku szkoła była prowadzona na rachunek
przełożonej25
. Zatem w drugim roku istnienia 7-klasowa Pensja Żeńska W. Mojkowskiej zosta-
ła przekształcona w 7-klasową Szkołę Handlową Żeńską J. Siwikowej, co pozwala uniknąć
restrykcyjnego nadzoru carskiego Ministerjum Oświaty, podlega bowiem bardziej liberalnemu
Ministerjum Przemysłu i Handlu. Od 1918 roku, po uspołecznieniu szkoły (co miało miejsce
po odzyskaniu niepodległości, najszybciej jak to było możliwe) i dzięki osobistym zabiegom
Pani Przełożonej stała się 8 – klasowym Gimnazjum Filologicznym Żeńskim Koła Polskiej
Macierzy Szkolnej, a po upaństwowieniu w 1921 r. przyjmuje nazwę Gimnazjum Żeńskie im.
Emilji Plater. W 1934 r. pojawia się nazwa Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące
im. E. Plater. W drugiej połowie września 1939 szkoła rozpoczyna konspiracyjną działalność
edukacyjną. Tajne nauczanie trwa przez całą okupację. Od 1945 r. szkoła funkcjonuje jako
Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater, w roku 1948 jako III
Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater (...) a w 1949 r. jest Pań-
stwową Szkołą Ogólnokształcącą Żeńską Stopnia Licealnego im. Emilii Plater. W szkole pro-
wadzone są również oddziały szkoły podstawowej. Nazwa II Liceum Ogólnokształcące im.
Plater w Sosnowcu po raz pierwszy pojawia się w dokumentacji szkolnej w piśmie Prezydium
Wojewódzkiej Rady Narodowej z 6 czerwca 1953 r. w sprawie określenia limitu miejsc w
klasie VIII w roku szkolnym 1953/1954. Warto wspomnieć, że limit przyjęć wynosił 80 miejsc,
a dyrektor (wówczas p.o. dyrektora Irena Ślenzak) zobowiązany został do takiego pokierowa-
nia rekrutacją, aby co najmniej 60% przyjętych było pochodzenia robotniczego. Od 1965 r.
do 31 sierpnia 2002 r. II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu funkcjonuje
jako czteroletnia szkoła ponadpodstawowa, prowadząca liczne innowacje i eksperymenty oraz
klasy autorskie, czym nawiązuje do najszczytniejszych tradycji, zapoczątkowanych w szkole
kierowanej przez Józefę Siwikową: (...) szkoła nasza starała się zawsze odpowiedzieć wyma-
ganiom władz szkolnych, szczycąc się tem, że w wielu wypadkach udawało się jej uprzedzić
intencje władz, wprowadzając różne innowacje wcześniej, niż stały się one obowiązującemi.26
.
23 Gmach dla gimnazjum państwowego im. Emilii Platerówny. [W:] Iskra, 1923 r, nr 67 – przedruk [W:] Księga
pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988,
s. 46. 24 Przemówienie Dyr. J. Siwikowej. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 56. 25 Powstanie i rozwój szkoły. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 5. 26 Przemówienie Dyr. J. Siwikowej. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 61.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
104
Reforma struktury szkolnictwa z dniem 1 września 2002 r. sprawiła, że szkoła stała się trzylet-
nim liceum ponadgimnazjalnym. Od 2005 r. w strukturze szkoły znajdują się oddziały dwuję-
zyczne z wykładowym językiem angielskim.
SZTANDAR
Swoją historię ma również szkolny sztandar. Ufundowany
przez rodziców w 1933 r. na Jubileusz 25-lecia istnienia szkoły,
obecnie jest używany wyłącznie w wyjątkowych i uroczystych
okazjach.
Jest to sztandar szczególnej urody. Orła białego z rozpo-
startymi na karmazynowym tle skrzydłami, strojnego w złotą koro-
nę okalają u dołu zielonozłote gałęzie laurowe, a od góry wieńczy
napis: Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Emilii Plater w Sosnow-
cu. W dolnych rogach mienią się złotem haftowane znamienne daty: 1908 - założenia szkoły
(prawy róg) i 1934 – wzniesienia gmachu szkolnego (lewy róg). Odwrotną stronę sztandaru
zdobi dewiza: Ojczyzna – Nauka – Cnota, nad która widnieje wizerunek Matki Boskiej
z Dzieciątkiem.
W 1933 r. Narcyza Barszczyńska, uczennica maturalnej
klasy ósmej, reprezentująca poczet honorowy przejmujący sztan-
dar z rąk Pani Przełożonej, mówi: Stanie się on przeto dla nas
symbolem honoru szkoły, honoru uczennicy, ucieleśnieniem na-
szych najwznioślejszych ideałów i dążeń, na których czele widnieje
szczęście ojczyzny i dobro współobywateli.27
Wówczas to na
sztandar ślubowały uczennice: Dziś (...) ślubujemy wierność na-
szym młodzieńczym uczuciom i ideałom, a za cel najwyższy sta-
wiamy sobie pracę dla Państwa, dążenie do jego dobrobytu i
potęgi, i postanawiamy, że zawsze będziemy kroczyć drogą należycie rozumianego obowiązku
obywatelskiego, my – uczennice Gimnazjum Państwowego im. Emilji Plater.28
Wkrótce okazało
się, że dotrzymały słowa. Wiele z nich ojczyźnie poświęciło życie: działały w ruchu oporu, były
kurierami i łączniczkami, działały w Związku Walki Zbrojnej, organizacji „Orzeł Biały‖, Armii
Krajowej, walczyły na Podlasiu, ginęły w więzieniach, obozach koncentracyjnych, były kato-
wane i gilotynowane, kilka z nich poległo w powstaniu warszawskim.29
Pierwszy sztandar przetrwał lata niewoli. Podczas hitle-
rowskiej okupacji zaszyty w marynarkę woźnego Jana Kłeka
oczekiwał wolności w szkolnej kotłowni, a w okresie PRL egzy-
stował nieużywany w szkolnej gablocie jako relikt przeszłości o
symbolice nie licującej z ideologią epoki.
Kolejny sztandar szkoła otrzymała po 36 latach, w dniu
24 maja 1969 r.30
z okazji obchodów Jubileuszu 60-lecia liceum.
Jego fundatorami byli kolejarze, a przekazany został
27 Narcyza Barszczyńska: Praca i znaczenie naszej szkoły dla Państwa i dla nas. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935,
s. 65. 28 Ibidem, s. 68. 29 Halina Grodecka: W czasie nieludzkim. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształ-
cącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s.111-118. 30 60-lecie Liceum im. Emilii Plater. [W:] Trybuna Robotnicza, 14 maja 1969 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
105
szkole przez zastępcę Dyrektora Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. Sztandar ten był
znacznie skromniejszy i naznaczony ideologicznym piętnem epoki. Na białym tle poszycia
usytuowano stosowną symbolikę: w centralnym punkcie znajdują się: otwarta księga (ukazana
w wyjątkowo zniekształcającej perspektywie) i symboliczny kaganiec oświaty, z którego wnę-
trza wydobywają się stylizowane płomienie. Nad tymi motywami góruje napis: Liceum Ogól-
nokształcące im. E. Plater, a pod nimi znajduje się lokalizacja szkoły: w Sosnowcu. Odwrotną
stronę sztandaru zdobi centralnie umieszczony orzeł biały w rycie Polski Ludowej, wspierający
szpony na laurowych gałązkach. Orła otacza dewiza: Nauką i pracą służymy Polsce Ludowej.
Sztandar ten używany był w szkole aż do 1992 r. O trzy
lata później niż Polska Ludowa przeszedł do historii. Choć jest
młodszy od swego poprzednika, dziś mógłby uchodzić za znacznie
starszego brata. Miał mniej szczęścia – nie był zrobiony z dobrego,
przedwojennego materiału. Jego barwy spłowiały, złocenia i biel
poszarzały. Zasłużył na spoczynek.
Restytucja pierwszego sztandaru nastąpiła w 1992 r. Wró-
cił na należne mu miejsce w życiu szkolnym. Jego urodę, intensyw-
ność barw, misterność haftu oraz precyzję wykonania podziwiać mogą uczestnicy szkolnych
uroczystości – nadal wita uczniów klas I podczas ślubowania i żegna absolwentów klas III
podczas Ostatniego dzwonka, reprezentuje szkołę podczas oficjalnych uroczystości, towarzyszy
w ostatniej drodze dyrektorom, uczniom, wybitnym absolwentom i nauczycielom szkoły.
Wzbudza podziw konserwatorów wawelskich zbiorów sztuki, o czym można się było przeko-
nać w 2000 r., gdy poddano go gruntownej renowacji, sfinansowanej ze składek uczestników
Zjazdu Absolwentów w 1998 r. , który miał miejsce z okazji Jubileuszu 90-lecia Liceum. Cier-
pliwie czeka na swoja replikę, wymagającą ręki artysty i mistrza. Jak dotąd potencjalni wyko-
nawcy pokornie wyznają, że z różnych względów nie są w stanie wykonać równie kunsztowne-
go dzieła.
GMACH
Siedmioklasowa pensja W. Mojkowskiej w pierwszym roku od swego powstania funk-
cjonuje w ciasnych pomieszczeniach przy ulicy Modrzejowskiej 2231
. Z konieczności nabyta
przez Józefę Siwikową za kilka tysięcy rubli, za jej sprawą zostaje przeniesiona do budynku w
dzielnicy zamieszkiwanej głównie przez Żydów, położonego przy ulicy Fabrycznej 7 (obecnie
Małachowskiego 5)32
, u jej zbiegu z ulicą Targową, gdzie: (...) zajmowała trzecie i pół drugie-
go piętra, a prowadziły do tego przybytku wiedzy dwie bramy. Z jednej strony schody wiodły
do wejścia frontowego. Tędy wkraczało grono profesorskie. My, uczennice chodziłyśmy ku-
chennymi schodami prowadzącymi z podwórza. Lokal gimnazjum przerobiony był z kilku
mieszkań. Długi korytarz biegnący przez trzecie piętro kończył się z jednej strony kuchnią –
królestwem woźnych, płci żeńskiej rzecz jasna. Jedna z nich, to urzędująca do dziś na tym sa-
mym stanowisku, ale oczywiście w innym lokalu p. Stasia [Kulejka – przyp. aut.]. Drugi koniec
korytarza stanowiły zakamarki służące niejednokrotnie za schronienie w czasie przerw dla
przeczytania jakiejś zakazanej książki albo dla poufnych zwierzeń i rozmówek. W miejscu,
31 Irena Ślenzak: Z historii gimnazjum żeńskiego im. Emilii Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z
okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 25. 32 Piotr Żur: Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 25.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
106
gdzie korytarz skręcał pod kątem prostym, stał słup nie-słup, filar nie-filar, wokół którego
uprawiałyśmy podczas przerw szalone gonitwy (...) Gdy chcę sobie przypomnieć tę lub ową
koleżankę (...) jawi mi się na tle klasy czy sali rekreacyjnej i zarazem gimnastycznej o skrzypią-
cym parkiecie, czy ukrytego we wspomnianych zakamarkach pokoju dla chorych z ceratową
kanapką.33
Z okien budynku uczennice mogą obserwować różne obrazki z życia miasta, co staje
się źródłem różnorodnych przeżyć, np.: Miałyśmy (...) widok na hałdy, a za nimi na bratnią
handlówkę męską. Widok tem dostarczał nam przez długie lata wielu atrakcji, bo chłopcy na
przerwy wybiegali aż na hałdy, a my jak królewny zaklęte w wieży spoglądałyśmy w dół
z tęskną zazdrością. Same hałdy (...) miały szalony urok. Trudno sobie dziś wyobrazić,
że między ul. Małachowskiego a Przemszą wznosiło się nieregularne pasmo górskie, pokrywa-
jące się na wiosnę wątłą trawką i zagłębiowskim kwieciem34
albo: stawałam przy oknie na
klatce schodowej i obserwowałam to, co odbywało się za oknami wychodzącymi na wąskie,
wewnętrzne podwórko. Byłam negatywnie przyciągana przez widok starego Żyda ubranego w
obrzędowy strój modlitewny, stojącego twarzą do okna nad pulpitem z księgą. Kiwając się
rytmicznie nie zwracał uwagi na kobiety przechodzące przez pokój za jego plecami. Modlił się
w nieznany mi tajemniczy sposób (...)35
W roku 1914 z inicjatywy matki jednej z uczennic (p. Mrokowskiej)36
, powstaje pro-
jekt powołania konsorcjum celem wybudowania budynku dla szkoły. Do działań włączają się
rodzice, deklarujący potrzebne kwoty. Rozpoczyna się tworzenie planów budowy szkoły. Wy-
buch I wojny światowej, wyludnienie Sosnowca i zubożenie jego mieszkańców zmuszają spo-
łeczność szkolną do tymczasowej rezygnacji z projektu.
Starania o poszerzenie bazy szkolnej zostają wznowione po odzyskaniu niepodległo-
ści. Pani Przełożona ubiega się o wybudowanie nowego gmachu lub poszerzenie posiadanego
zasobu lokalowego, który nie odpowiada potrzebom rozwijającej się szkoły: Ciasny, niewy-
godny lokal szkoły na 3 piętrze, bez podwórza i boiska, potęguje opłakane warunki mieszka-
niowe młodzieży Zagłębia; – to jest źródłem stałej troski i niepokoju dla kierownictwa szkoły i
rodziców37
. Józefa Siwikowa decyduje o uspołecznieniu szkoły, a następnie dąży do jej upań-
stwowienia. Podejmuje działania zmierzające do pozyskania dla dzieła budowy gmachu sojusz-
ników w środowisku lokalnym i we władzach oświatowych. W dniu 31 lipca 1919 r. zwraca się
do Rady Miejskiej z wnioskiem o udzielenie pożyczki na okres 2-3 lat, uzasadniając możliwość
spłaty pozytywnym stanowiskiem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego,
zobowiązującym się do rychłego przejęcia i upaństwowienia szkoły oraz akceptacji usprawie-
dliwionych długów z budowy wynikających38
. Wniosek Przełożonej, mimo poparcia i zobowią-
zania Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zostaje przez władze miej-
33 Elżbieta Zbiegniewska Stanikowa: Czas odbarwia (1916-1924). [W:] Po latach... Jednodniówka Zjazdu Koleżeń-
skiego B. Wychowanek Gimnazjum i Liceum im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1959, s. 19-20. 34 Iza Wasilewska–Gadomska: Wspomnienia (1908-1917). [W:] Po latach... Jednodniówka Zjazdu Koleżeńskiego B.
Wychowanek Gimnazjum i Liceum im. Emilii Plater w Sosnowcu. Sosnowiec 1959, s. 10. 35 Janina Kraupe *** [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii
Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 59. 36 Gmach dla gimnazjum państwowego im. Emilii Platerówny. Przedruk z dziennika „Iskra‖, 1923, nr 67,
[W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu,
Sosnowiec 1988, s. 46. 37 Sprawozdanie z działalności Zarządu Koła Opieki Przy Gimnazjum Państwowym Żeńskim im. Emilji Plater
w Sosnowcu. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 39. 38 cyt. za Piotr Żur: Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji
90-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 27.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
107
skie oddalony z uwagi na potrzeby lokalowe innych szkół w mieście.
Przełożona – wobec braku możliwości budowy nowego gmachu - nie ustępuje
i ponawia starania o poszerzenie lokalu zajmowanego przez szkołę, w tym o przydzielenie
szkole sąsiedniego mieszkania w kamienicy przy ul Małachowskiego, zajmowanego dotychczas
przez p. Altmana. Dnia 12 lipca 1921 pismo z prośbą o wszczęcie starań w tym względzie
kieruje do Departamentu Szkół Średnich Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Pu-
blicznego. Ministerstwo starania Przełożonej popiera i zwraca się z wnioskiem do Magistratu,
informując o upaństwowieniu szkoły z dniem 1 sierpnia 1921 r.39
. Władze miejskie, w osobie
Feliksa Słuszka – wiceprezydenta właściwego do spraw oświaty – ponownie odmawiają udzie-
lenia pomocy szkole.
Brak zainteresowania ze strony władz miejskich prowadzi do konsolidacji środowiska
szkolnego. Rodzice i nauczyciele organizują się, aby wspomóc starania Przełożonej, widząc
naglącą i nieodzowna potrzebę budowy gmachu szkolnego dla jedynego w Zagłębiu Dąbrow-
skim gimnazjum państwowego żeńskiego40
[podkr. aut.].
Utrzymujące szkołę od czasu jej uspołecznienia w 1917 r.41
Koło Eksterytorialne Pol-
skiej Macierzy Szkolnej z chwilą jej upaństwowienia w roku 1921 przekształca się w Koło
Opieki Przy Gimnazjum Państwowym Żeńskim im. Emilji Plater w Sosnowcu. Prezesi Zarządu
Koła Opieki ks. Franciszek Plenkiewicz (1921-1932), a zwłaszcza p. inż. Sosnowski (od 1932),
kontynuują działania na rzecz budowy gmachu szkolnego. Niemniejsze zasługi dla realizacji
projektu budowy szkoły przypisać należy wiceprezesowi Koła Opieki: inż. Marianowi Czaplic-
kiemu, przewodniczącemu Komitetu Budowy, który ruszył budowę z martwego punktu i do-
prowadził do jej szczęśliwego zakończenia.42
, przy wydatnej pomocy i współpracy inż. Por-
czyńskiego i inż. Rudzkiego.43
Koło Opieki: po długich staraniach uzyskało plac w centrum
miasta od Towarzystwa Sosnowieckiego, ale darowizna przeznaczona była dla Gimnazjum
Polskiego Macierzy Szkolnej. Trzeba było stracić dużo czasu i przezwyciężyć moc trudności,
żeby od Macierzy otrzymać część ofiarowanego placu, który był na budowę gimnazjum za
mały. Koło Opieki nabyło przeto dwa duże place ok. 20 000 m2
nad Brynicą na Starym So-
snowcu i w okolicy ul. Rudnej na Pogoni na zamianę z Towarzystwem Sosnowieckim. Trzeba je
było przekazać Macierzy. Ostatnia wymieniła je z Sosnowieckim Towarzystwem na plac są-
siedni z pierwotnie ofiarowanym i w ten sposób uzyskało Koło Opieki pod budowę 5482,18 m2 .
Koniecznem było przy tem dokonać całego szeregu aktów, związanych z kosztami, rejentalnych
i hipotecznych, zwłaszcza te ostatnie przedstawiały bardzo wielkie trudności.44
.
Dziś „Projekt budynku Gymnazjum im. E. Plater w Sosnowcu‖ z dnia 15/VII 1931 r.
opatrzony adnotacją i sygnaturą: Projektował i obliczał R. Wilkowski. Inżynier uprawniony
do prowadzenia rob. budowl. M.B.P. LVII 438/28 jest jednym z niewielu dokumentów szkoły
ocalałych z pożogi wojennej. Sporządzony czytelnie i starannie, stanowi dziś zabytek doku-
mentacji architektonicznej, ale jest też bezcennym źródłem informacji o uwarunkowaniach i
rozwiązaniach konstrukcyjnych budynku. Nadal jest podstawą wszelkich robot remontowo-
39 Piotr Żur: Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 33. 40 Sprawozdanie z działalności Zarządu Koła Opieki Przy Gimnazjum Państwowym Żeńskim im. Emilji Plater
w Sosnowcu. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 39. 41 Piotr Żur: Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 37. 42 Sprawozdanie z działalności Zarządu Koła Opieki Przy Gimnazjum Państwowym Żeńskim im. Emilji Plater
w Sosnowcu. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 38. 43Ibidem, s. 38. 44 Ibidem, s. 40.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
108
budowlanych wykonywanych w szkole.
Poświęcenie kamienia węgielnego pod własny budynek szkoły, wznoszony według
powyższego projektu następuje 8 listopada 1931 r.
Budowa niemal w całości finansowana jest ze
środków społecznych. Szkolne Koło Opieki pozyskuje
fundusze z dobrowolnego opodatkowania rodziców, daro-
wizn oraz organizowania imprez dochodowych na cele
Koła. Według szacunków Koła Opieki: Współpraca rodzi-
ców z kierowniczką szkoły p. Józefą Siwikową dała naj-
większe rezultaty w postaci wybudowanego gmachu gim-
nazjum, w którym wartość tego dorobku sięga 300 000
zł.45
Według szacunków Przełożonej Józefy Siwikowej
koszt wzniesienia budynku wyniesie około 400 tys. zło-
tych.46
Z danych przytoczonych przez dyr. Irenę Ślenzak 47
wynika, że Koło Opieki na budowę gmach wpłaciło
89 655,75 zł, Koło Opieki przy Seminarium Nauczyciel-
skim
93 899, 86zł, przy czym środki te wzbogaciły: dotacja z
Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego w wysokości 75 000 zł oraz pożyczka z Fundu-
szu Pracy w kwocie 60 000 zł. Różnice w ocenie wysokości nadkładów finansowych wynikają
zapewne z nieuwzględnienia kosztów nabycia placów na zamianę z Towarzystwem Sosnowiec-
kim i kosztów ponoszonych pośrednio48
, związanych z koniecznością uiszczenia opłat projek-
towych, notarialnych, hipotecznych i skarbowych.
Inicjatywa budowy nowej siedziby, powzięta w szkole kierowanej przez Józefę Siwi-
kową, zbiega się z zamiarem budowy własnej siedziby w kierowanym przez dyr. Janinę Strą-
czyńską żeńskim Seminarium Nauczycielskim im. Marii Konopnickiej, mieszczącym się w
dzielnicy Pogoń. I tutaj dyrekcja wraz z rodzicami podjęła starania o pozyskanie funduszy
umożliwiających powstanie nowej siedziby szkoły pedagogicznej: Komitet był dobrze zorgani-
zowany, zgrany, ofiarny. Z drobnych składek rodzicielskich, dochodowych imprez szkolnych i
innych źródeł zebrał ponad 80 000zł. To była na ów czas wielka suma. I jak zwykle najbardziej
ofiarni byli ci, którzy najmniej mieli49
.
Projekt budowy gmachu dla żeńskiego Seminarium Nauczycielskiego nie uzyskał
poparcia Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego, które planowało likwidację szkoły, na
skutek nadmiaru nauczycieli na lokalnym rynku pracy. Kuratorium zaproponowało włączenie
oddziałów prowadzonych w seminarium w strukturę Państwowego Gimnazjum im. Emilii Pla-
ter. Szkoła prowadzona przez Józefę Siwikową cieszyła się znakomitą opinią władz oświato-
wych i zabiegała w Kuratorium o wsparcie finansowe swoich starań. W ślad za połączeniem
45 Ibidem, s. 40. 46 Przemówienie Dyr. J. Siwikowej. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 59. 47 Irena Ślenzak: Z historii gimnazjum żeńskiego im. Emilii Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z
okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 39. 48 Sprawozdanie z działalności Zarządu Koła Opieki Przy Gimnazjum Państwowym Żeńskim im. Emilji Plater
w Sosnowcu. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 40. 49 Stanisław Latuchowiec: Na jubileusz Liceum im. Emilii Plater. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80 -lecia
II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 111-118.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
109
szkół zgromadzone w seminarium nauczycielskim środki miały zasilić fundusze budowy gma-
chu dla szkoły kierowanej przez Józefę Siwikową. Komitet przy Seminarium Nauczycielskim z
rezerwą odniósł się do tej propozycji. Postawił Kuratorium warunki zaakceptowania jego pro-
pozycji: dyrektorem szkoły nie będzie Józefa Siwikowa, ale Janina Strączyńska, dotychczasowa
dyrektorka Seminarium Nauczycielskiego, szkoła będzie mieć charakter ogólnodostępny a nie
elitarny, a składki rodzicielskie będą dostosowane do możliwości rodziców najmniej zarabiają-
cych.50
Zważywszy fakt, że dorobek i osobowość Józefy Siwikowej zyskały jej wielki szacu-
nek w środowisku oświatowym i społecznym, a szkoła cieszyła się powszechnym uznaniem
i legitymowała się bardzo wysokim poziomem kształcenia, Kuratorium stanęło przed poważ-
nym dylematem. Odrzucenie warunków Seminarium Nauczycielskiego faktycznie oznaczało
rezygnację z zamiaru wsparcia posiadanymi (lecz niewystarczającymi środkami) idei wzniesie-
nia gmachu ogólnokształcącej szkoły żeńskiej w Sosnowcu. Przyjęcie warunków przedstawio-
nych przez Seminarium Nauczycielskie mogło być odczytane jako deprecjonowanie niepodwa-
żalnych zasług Józefy Siwikowej, założycielki renomowanej szkoły.
Józefa Siwikowa wiedziała, że w tej sytuacji jej
postawa będzie miała decydujące znaczenie. Nie mogła
pozwolić, aby jej osoba stała się przeszkodą w poprawie
warunków nauki podopiecznych, a wieloletni wysiłek ich
rodziców poszedł na marne. Po 25 latach kierowania
szkołą przechodzi na emeryturę. Odchodzi ze szkoły –
„Naszej szkoły‖. O tym, że była to trudna decyzja, wy-
mownie świadczy taktowne przemilczanie jej okoliczności
przez zainteresowaną i jej najbliższe otoczenie. Ton gory-
czy, przebija z pełnych dumy i wdzięczności wystąpień uczniów i rodziców z okazji obchodów
Jubileuszu 25-lecia istnienia szkoły (obchodzonego w dniach 22-23 kwietnia 1933 r.) oraz
pożegnania Józefy Siwikowej w dniu 18 września 1934 r., przeniesionej z dniem 1 sierpnia
1933 r. w stan spoczynku: W chwili, gdy staję przed Tobą, by Ci wyrazić to, co nam wszystkim
leży na sercu, pragnę Ci przede wszystkim podziękować za to, żeś przyszła, by wysłuchać, co
mamy Ci powiedzieć (...). Co do nas, obecnych
uczennic gimnazjum widzimy przed sobą jeden
tylko ideał, a wcieleniem tego ideału jesteś właśnie
Ty! (...) Pani Przełożona niech żyje!51
.
Społeczność szkoły chłodno przyjęła nową
dyrektorkę – Janinę Strączyńską: Nie miała ona
łatwego ani słodkiego życia na tym stanowisku. Nie
została dobrze przyjęta ani przez grono nauczyciel-
skie, w większości pochodzące ze szkoły pani Siwi-
kowej, ani przez rodziców młodzieży tej szkoły. Była
obca52
.
W kontekście tych faktów trudno zgodzić się z tezą o politycznych przyczynach odej-
50 Ibidem, s. 112. 51 Przemówienie Elżbiety Dietlówny uczennicy klasy ósmej 16 IX 1934 w dniu pożegnania przełożonej przez uczenn i-
ce gimnazjum. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 68-69. 52 Stanisław Latuchowiec: Na jubileusz Liceum im. Emilii Plater. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80 -
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 118.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
110
ścia ze stanowiska Józefy Siwikowej53
. Jakkolwiek należy zauważyć, że Pani Przełożona nie
kryła swoich poglądów politycznych, bliższych zapewne narodowo-chrześcijańskiej demokracji
niż rządzącym ówcześnie piłsudczykom. Jeśli była jakaś presja, to zapewne nie ze strony władz
państwowych. Była to raczej presja okoliczności: konieczność pozyskania funduszy
dla rozpoczętego dzieła budowy nowej siedziby dla szkoły, brak wsparcia władz miejskich dla
tej społecznej inicjatywy, potrzeba skompensowania likwidowanemu Seminarium Nauczyciel-
skiemu im. Marii Konopnickiej wniesionego wkładu finansowego, ambicje osobiste zaintere-
sowanych czy też potrzeba zmiany wizerunku szkoły, wykreowanego z uprzedzeń i fobii przez
część społeczności miejskiej. Pomimo powszechnej dostępności (wskutek uspołecznienia a
następnie upaństwowienia) szkoła była uporczywie postrzegana jako placówka elitarna – nie w
aspekcie rzeczywistego kształcenia elit społecznych, ale jako szkoła dla elity ekonomicznej.
Świadczy o tym lista warunków postawionych władzom oświatowym przez Seminarium Na-
uczycielskie.
Tymczasem idee demokratyczne przyświecały szkole od początku jej istnienia. Jednak
w zaborze rosyjskim na początku XX w. szkoła nie mogła funkcjonować jako placówka uspo-
łeczniona. Prawdą jest, że do jedynej szkoły prowadzącej kształcenie w języku polskim posyła-
ła swoje córki najbardziej światła i patriotyczna, aczkolwiek stosunkowo nieliczna grupa
mieszkańców Sosnowca. Do dobrej szkoły chcieli posyłać swoje córki także przemysłowcy i
przedstawiciele miejscowej finansjery. Nie oznacza to jednak, że szkoła stanowiąca własność
Józefy Siwikowej zamknęła podwoje dla dziewcząt z rodzin ubogich: Szkoła była samowystar-
czalna, bo czesne było dość wysokie. Na pewno zdarzały się dziewczynki zwalniane z opłat, ale
ja dotąd nie wiem, które. I żadna z nas nigdy o tym nie wiedziała, bo Pani Przełożona uważnie
przestrzegała równości koleżeńskiej uczennic. Nie było nigdy mowy o takim czy innym pocho-
dzeniu. Niektóre dziewczęta wybijały się szybko zdolnościami, talentem, ale przeważnie nie
wiedziałyśmy, kim są ich rodzice (...). Były oczywiście Żydówki w ilości chyba około 20%. To
nie dało się ukryć, choćby, dlatego, że nie uczęszczały na lekcje religii. (...) Na pewno zamoż-
niejsze od nas, ale pełne kultury osobistej i bardzo zdolne.54
Inna absolwentka wspomina: Od
najmłodszych lat byłyśmy wdrażane do równości koleżeńskiej. I dlatego nie wolno nam było
ofiarowywać nauczycielom prezentów indywidualnie ani składkowo, choćby to były tylko kwia-
ty. Wystarczyć musiały własnoręcznie malowane laurki i uroczyste życzenia. Przecież nie
wszystkie dzieci mogły dać składkę. Niektóre nie dostałyby w domu na ten cel nic, inne jakąś
część, a inne wypłakiwałyby może u matek ciężko zarobione grosze (...). Surowym nakazem
naszej Przełożonej zabronione były wszelkie składki pieniężne, związane z obdarowaniem pro-
fesorów, nie wolno było dawać żadnych podarunków, a kwiaty tylko, o ile pochodziły z wła-
snego ogródka. Obejmowało to w równej mierze, a nawet bardziej rygorystycznie, dzień imie-
nin pani, Siwikowej. (...) stan majątkowy czy stanowisko taty nie chroniło przed pozostaniem
na drugi rok. Złe zachowanie, zwłaszcza poza murami szkoły, bywało powodem wielu przykro-
ści, aż do wydalenia ze szkoły włącznie.55
Piotr Żur, autor publikacji poświęconych szkole, dodaje: (...) W pierwszych latach
uczyły się w niej dziewczęta z rodzin dobrze sytuowanych. Ale inna szkoła nie miała możliwości
przetrwania. Warto w tym miejscu dodać, że pewna ilość dziewcząt mogła liczyć na zwolnienie
53 Irena Ślenzak: Z historii gimnazjum żeńskiego im. Emilii Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z
okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 30. 54 Alicja Dorabialska: W polskiej szkole –lata 1908-1913. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II
Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 40. 55 Iza Wasilewska-Gadomska: Ocalmy jej obraz. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogól-
nokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 79.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
111
z opłat, a warunkiem było wykazanie zdolności popartych rzetelną pracą. System ten stosowała
szkoła od początków swego istnienia aż do jej upaństwowienia. Jego zasięg był dość znaczny.
W piśmie do Rady Miejskiej miasta Sosnowca z dnia 30 maja 1919 r. J. Siwikowa podkreśla:
„W szkole naszej kształci się średnio 350 dzieci mieszkańców Sosnowca, których czwarta część
zwalniana jest z wpisów”. Tym głównie motywowała prośbę o udzielenie przez Magistrat za-
pomogi w sumie 11 000 M.56
Oznacza to, że każdego roku kształcenie około 87 dziewcząt
z niezamożnych rodzin finansowali rodzice lepiej sytuowani oraz... sama Pani Przełożona. Nie
wydaje się prawdopodobne, aby po uspołecznieniu w 1918 r., a tym bardziej po upaństwowie-
niu w 1922 r. szkoła zmieniła politykę wobec biedniejszych uczennic. Wśród wspomnień
wdzięcznych absolwentek zwraca uwagę wypowiedź K. Gołygowskiej-Matyjowej – maturzyst-
ki z 1930 r.: Ojciec mój był tokarzem w zakładach Hulczyńskiego, w domu warunki były bar-
dzo skromne, ale mimo to lata spędzone w szkole to jedno z moich najlepszych wspomnień.
Czułam się otoczona serdeczną opieką. Uczyłam się dobrze, jedynie z języka niemieckiego
miałam dwójki. Nauczycielka przedmiotu, pani H. Zieleniewska, przez pól roku cierpliwie
douczała mnie u siebie w domu, czyniąc to zupełnie bezinteresownie. Wakacje letnie (sześć
tygodni) dzięki dużej zniżce, z której zawsze część z nas korzystała, spędzałam na doskonałych
szkolnych koloniach na Podhalu, czasem nad morzem. W ciągu roku miewałyśmy ciekawe
kilkudniowe wycieczki (ja zawsze zniżkowo, a były także koleżanki zwalniane z kosztów). Ser-
deczny kontakt z Panią Siwikową przetrwał do ostatnich dni Jej życia (...) doznałam z Jej stro-
ny tyle serca i troskliwej opieki, że (...) czuję się naprawdę szczęśliwa mogąc to publicznie
wyrazić.57
Twierdzenie, jakoby gimnazjum było dostępne dla dziewcząt z dobrze sytuowanych
rodzin, często córek miejscowych fabrykantów58
nosi znamiona tendencyjności i rozmija się z
prawdą historyczną. Nie tylko powiela głęboko niesprawiedliwe opinie i utrwala mylne wy-
obrażenia o ówczesnej roli szkoły, ale zaciera prawdę o jej najbardziej chlubnych tradycjach.
Stulecie Plater to dobra okazja do przyjrzenia się faktom i rzeczywistym dziejom szkoły. To
okazja do zmiany fałszywych stereotypów, preparowanych dla potrzeb populistycznej ideolo-
gii, lecz latami pokutujących w świadomości społecznej.
Z dniem 1 października 1934 r., wkrótce po pożegnaniu przez uczennice Pani Przeło-
żonej Józefy Siwikowej (16 września 1934 r.), szkoła, kierowana już przez Janinę Strączyńską,
przeniosła się z ulicy Małachowskiego nad Przemszę. Budynek przy ul. Parkowej był jeszcze
nieotynkowany, ale bardzo nowoczesny na owe czasy59
. Miał odpowiednie zaplecze higienicz-
ne oraz stwarzał warunki do realizacji nowych form kształcenia. Mieściły się tu pracownie:
biologiczna, fizyczna i zajęć praktycznych oraz sala gimnastyczna. Brakowało jeszcze kom-
pletnego wyposażenia, ale z czasem zostało ono uzupełnione. Otoczenie szkoły wymagało
uporządkowania i zagospodarowania. W zamierzeniach było przygotowanie boiska i ogródka
szkolnego. W dziele tym uczestniczyły głównie uczennice, które siały, sadziły, pełły, podlewały
grządki60
. Nowa rzeczywistość szkolna powoli stawała się dla nich naszą szkołą, naszym ogro-
56 Piotr Żur: Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 33. 57 K. Gołygowska-Matyjowa: Rok 1930 [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształ-
cącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 167. 58 Irena Ślenzak: Z historii gimnazjum żeńskiego im. Emilii Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z
okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. Sosnowiec 1988. s. 30. 59 Halina Rabsztyn: Początek w nowej szkole. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólno-
kształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 160. 60 Ibidem, s. 160.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
112
dem, naszym boiskiem61
. Tym bardziej, że Pani Dyrektor Janina Strączyńska, mimo początko-
wego ostracyzmu społeczności szkolnej, kompetentnie i sprawnie realizowała zadania eduka-
cyjne i administracyjne, zyskując szacunek i uznanie nauczycieli, uczennic i ich rodziców oraz
władz oświatowych. Pozwoliło to szkole w latach 1934-1939 utrzymać wysoką pozycję
w środowisku i uzyskać wysoką ocenę poziomu kształcenia.
Informacje o dziejach gmachu szkolnego, oddanego do użytku 1 października 1934 r.,
w monografiach szkoły z lat 1988, 1993, 1998 są dość skąpe. Finis coronat opus? Co się działo
w budynku podczas okupacji, po zakończeniu wojny, w czasach PRL-u i potem w wolnej Rze-
czypospolitej? Nieco informacji przynosi przegląd materiałów z monografii z okazji 70-lecia
szkoły, przygotowanej do wydania, ale nie opublikowanej.
Ze zgromadzonych informacji wynika, że podczas okupacji niemieckiej w budynku
mieszkała Pani Dyrektor Janina Strączyńska, do momentu aresztowania w 1940 r. Szkoła nie
funkcjonowała, ponieważ władze okupacyjne godziły się wyłącznie na zorganizowanie szkół
elementarnych, uczących czytania, pisania i liczenia do 500, oraz posłuszeństwa władzy nie-
mieckiej, pilności i grzeczności. Młodzież polska pozbawiona możliwości oficjalnego kształce-
nia, uczestniczyła w tajnych kompletach, których dzieje mają już stosunkowo bogatą dokumen-
tację62
. W budynku szkolnym mieściły się najpierw koszary żołnierzy Wehrmachtu, potem
kolejno prezydium policji niemieckiej, komenda straży pożarnej a następnie szkoła podstawo-
wa i średnia dla młodzieży niemieckiej i dzieci volksdeutchów.63
Po okupacji niemieckiej w pierwszych dniach stycznia w szkole stacjonowało woj-
sko64
. Jak podaje Pani Dyrektor Irena Ślenzak: W styczniu 1945 roku dzięki zwycięskiej ofen-
sywie Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego, umęczony okupacją Sosnowiec odzy-
skał wolność, a historyczne zasady Manifestu PKWN zwiastowały budowę nowego życia,
w oparciu o nowe zasady ustrojowe, zasady sprawiedliwości społecznej (...). Wizja wolnej
ludowej ojczyzny (...) stała się rzeczywistością. (...) działania wojenne nie oszczędziły budynku
szkoły, ale jego katastrofalny stan nikogo nie przerażał ani nie odstraszał.(...) Toteż już
od lutego, zaledwie w kilka tygodni naprawiono wszystkie zasadnicze uszkodzenia, umeblowa-
no różnorakim sprzętem sale lekcyjne i od 19 marca 1945 r. rozpoczęto uroczyście nowy,
a zarazem pierwszy w wyzwolonej ojczyźnie rok szkolny.‖65
Retoryka poprawności ideowej, obecna w relacji Pani Dyrektor Ireny Ślenzak
o powrocie szkoły do własnego budynku, maskuje kolejną półprawdę. Niezależnie od intencji
przekazu, ingerencji cenzury czy autocenzury, relacja ta fałszuje rzeczywistość. Wspomnienia
bezpośrednich uczestników zdarzeń opisują prawdziwy obraz zdarzeń: W styczniu 1945 r. przez
działania wojenne: ostatnie naloty i wysadzenie sąsiedniego mostu, gmach został pozbawiony
całkowicie okien, a ostatecznie zdemolowany przez nowoprzybyłych i rodzimych szabrowni-
ków. Z poszczerbionym dachem, obtłuczonymi i podziurawionymi murami, bez okien i klamek,
przywrócono gmach szkole.66
Jak wynika z relacji Pani Stasi67
[Stanisławy Kulejki – woźnej w
61 Ibidem, s. 160. 62Zofia Frank: Tajne nauczanie. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 85-lecia II Liceum Ogólnokształcącego
im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1994, s. 31. 63 Piotr Żur: : Szkice z przeszłości Liceum im. E. Plater w Sosnowcu. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 90-
lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec1998, s. 33. 64 Halina Grodecka: Moja dyrektorka. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcą-
cego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 81. 65 Irena Ślenzak: Przemówienie na uroczystości wręczenia sztandaru z okazji sześćdziesięciolecia szkoły.
[W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu,
Sosnowiec 1988, s. 199. 66 Halina Rabsztyn: 25 lat szkoły w Polsce Ludowej. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 100-lecia II Liceum
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
113
latach 1926-1959 – przyp. red.], budynek szkoły doprowadzono do stanu używalności rękami
nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców. Ewa Wanacka, wówczas jedna z uczennic szkoły,
wspomina: Zaczęło się od wnoszenia ławek. Na własnych ramionach nie bardzo mocnych i nie
bardzo krągłych – wiadomo, przecież to niemal parę dni po wojnie68
. Zaraz po uporządkowa-
niu i doprowadzeniu budynku do stanu używalności władza ludowa ulokowała w nim szpital
wojskowy. Pozbawiła społeczność szkolną jej własności i skazała na wygnanie. Stanisława
Kulejka wspomina: Pilnowałam szkoły jak mogłam. A po wojnie, to już razem z panienkami
doprowadziłyśmy ją do porządku, a tu trzeba było się przenosić do innej, bo tu miał być szpi-
tal. Na kilka miesięcy przenieśli nas do „Prusa”, w którym chłopcy puszczali na nas gazy
łzawiące, dokuczali nam, bo sami musieli iść gdzie indziej.69
Pani woźna rozumie uczniów
z „Prusa‖, którzy również musieli opuścić swoją szkołę.
Relację Pani Stasi potwierdzają wspomnienia uczennicy Haliny Rabsztyn:
Od pierwszego lutego rozpoczęła Dyrekcja remont i czyszczenie odzyskanego budynku.
Przy wydatnej pomocy Zarządu Miejskiego, rodziców, uczennic – gremialnie zapisujących się
do Gimnazjum70
, Grona nauczycielskiego, wreszcie przy pełnej entuzjazmu, ofiarnej pomocy
młodzieży i służby szkolnej, doprowadziła Dyrekcja gmach do stanu używalności. Umeblowała
go rozmaitego rodzaju ławkami i tablicami, wybrakowanymi przez Magistrat ze szkół po-
wszechnych. (...) Uczono się zaledwie kilka dni, gdy zjawił się w Dyrekcji naczelny lekarz Armii
Czerwonej i zażądał opróżnienia szkoły w ciągu 24 godzin (...) Gimnazjum zmuszone było
przenieść się do wyznaczonego mu przez Zarząd Miasta budynku poszpitalnego na ul. Legio-
nów 9, gdzie było już zainstalowane Gimnazjum Męskie Bolesława Prusa. Gimnazjum Prusa
przeniesiono do szkoły powszechnej nr 2.71
Pomieszczenia w oficynach poszpitalnych bez szyb
i pieców, eufemistycznie nazwane przez autorkę „ubikacjami‖72
należało oczyścić z nieczysto-
ści i rupieci oraz wyremontować, w czym znów uczestniczyły uczennice i ich rodzice wraz z
Dyrektor Janiną Strączyńską i gronem nauczycielskim. Koszty po raz kolejny poniosło Koło
Opieki Rodzicielskiej, tym razem wspierane przez władze miejskie. Z uwagi na szczupłość
pomieszczeń część zajęć odbywała się w parku, o ile pogoda na to pozwalała. Dzięki staraniom
dyrekcji i Zarządu Koła Opieki Rodzicielskiej oraz pomocy Kuratorium z dniem 22 sierpnia
1945 r. szpital wojskowy został zlikwidowany. Kilku rannych przeniesiono do innego szpitala,
a budynek przy ul. Parkowej 1 przekazano do dyspozycji szkoły. W wyniku gruntownego prze-
glądu gmachu stwierdzono, że jego aktualny stan uniemożliwia wprowadzenie młodzieży. Pod-
jęto decyzję o gruntownej dezynfekcji obiektu oraz kapitalnym remoncie pomieszczeń. Miasto
odmówiło udzielenia szkole pomocy finansowej, jednak zobowiązało zająć się remontem, gdyż
miało odpowiednie załogi i przedsiębiorców. Ostatecznie jednak: Dyrekcja przy pomocy zaw-
sze chętnych i niezawodnych rodziców przeprowadziła powtórnie gruntowny remont i czysz-
czenie gmachu i z dniem 15 września 1946 r. przeniosła szkolę do własnego budynku. Ten
Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. s. 87-93. 67 Anna Strzałkowska-Zielińska: Moi bliscy. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólno-
kształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 177. 68 Ewa Wanacka: Dziewczęta z mojej klasy. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólno-
kształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 178. 69 Anna Strzałkowska – Zielińska: Moi bliscy. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólno-
kształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 177. 70 Halina Rabsztyn: 25 lat szkoły w Polsce Ludowej. [W:] Księga pamiątkowa wydana z okazji 100-lecia II Liceum
Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. s. 87-93. 71 Ibidem, s. 87-93. 72 Ibidem, s. 87-93.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
114
dwukrotny remont kosztował Koło Opieki Rodzicielskiej przeszło pół miliona złotych.73
W dziele rozwoju bazy szkolnej kolejni dyrektorzy: Anna Bagińska, Irena Ślenzak,
Adam Kierkowski, Maria Bomska i Mirosława Kolwas-Soczyńska zawsze mogli liczyć na
pomoc rodziców, zrzeszonych w Komitecie Rodzicielskim. Ustalenie terminarza i zakresu
modernizacji budynku szkoły w latach 1946-1991 nastręcza pewne trudności. Kwerenda szkol-
nych zasobów archiwalnych nie przynosi spodziewanych wyników. Podobnie jak kwerenda
czasopism w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Sosnowcu. Źródłem wiedzy o zmianach doko-
nywanych w gmachu Plater oraz w jego otoczeniu w latach 1946-1988 pozostaje więc mono-
grafia z 1988r.74
, relacje naocznych świadków i szczątki dokumentacji fotograficznej, pozba-
wione dokładnych opisów.
Jak wynika z tych ograniczonych źródeł, po 1945r. skupiono się głównie na moderni-
zacji istniejącej bazy dydaktycznej, poprawie warunków pracy i nauki oraz na poprawie wyglą-
du zewnętrznego budynku i jego otoczenia. W 1960 r.75
oddano do użytku stadion szkolny,
składający się z boiska do piłki ręcznej, boiska do koszykówki, dwóch boisk do piłki siatkowej,
bieżni i skoczni w dal. Stadion ten służył młodzieży przez 45 lat, aż do 2006 r., kiedy został
przebudowany.
W 1963 r.76
gmach otrzymał nową elewację, doprowadzono gaz i wymieniono instala-
cję centralnego ogrzewania. W tym samym czasie rozpoczęto modernizację pracowni przed-
miotowych, a w 1968 r. oddano do użytku nowoczesne na owe czasy laboratorium językowe.
Na nowo zorganizowano pracownie: biologiczną i geograficzną.
W dziele rozwoju bazy szkolnej dyrekcja i grono pedagogiczne zawsze mogli liczyć
na pomoc rodziców, zrzeszonych w Komitecie Rodzicielskim. Działania modernizacyjne
i poszerzające bazę szkoły znajdowały wsparcie przemysłowych zakładów opiekuńczych:
Przedsiębiorstwa Robot Górniczych i Kopalni Węgla Kamiennego „Czerwone Zagłębie‖, które
znaczną część robót remontowo-budowlanych wykonywały nieodpłatnie, a często nawet …bez
dokumentacji robót. To półoficjalne, ale akceptowane politycznie i społecznie wspieranie funk-
cjonowania szkoły przynosiło jednak wymierne wyniki. Kiedy w 1988 r. rozpoczęłam swoją
pracę w Plater, baza szkolna nie była, co prawda, szczytem nowoczesności, ale zapewniała
właściwe funkcjonowanie szkoły. Na tle mizerii innych placówek w mieście gmach prezento-
wał się całkiem przyzwoicie, pomimo wystąpienia poważnych szkód górniczych, wynikających
z działalności KWK „Sosnowiec‖. Relacjonowanie zakresu i terminarza prac remontowo-
budowlanych od 1992 do 2008 jest dużo prostsze, ich ewidencja znajduje się bowiem w szkole.
W dniu 8 września 1992 r. Mirosława Kolwas-Soczyńska wszczyna postępowanie
w sprawie usunięcia szkód górniczych. Dzięki profesjonalnemu doradztwu i nieocenionej po-
mocy rodziców udaje się w dniu 18.12.1992 r. uzyskać orzeczenie Okręgowej Komisji do
Spraw Szkód Górniczych w Katowicach o uznaniu roszczeń liceum wobec KWK „Sosnowiec‖,
a w dniu 02.04.1993 r. orzeczenie o rozszerzeniu zakresu i sposobu naprawy szkody górniczej.
Ostatecznie naprawa szkód obejmuje: przemurowanie większych pęknięć, rozkucie
i przeżyłowanie silną zaprawą większych pęknięć i zarysowań, uzupełnienie tynków zewnętrz-
nych i wewnętrznych na długości pęknięć, rozkucie i przeżyłowanie szczelin silną zaprawą
pęknięć schodów i posadzek z uzupełnieniem masy lastryko oraz przeszlifowaniem, dopasowa-
73 Ibidem, s. 87-93. 74 Księga pamiątkowa wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, So-
snowiec 1988. 75 Emilia Morawska, Anna Grabowska: Szkoła pod kierownictwem dyr. Ireny Ślenzak, [W:] Księga pamiątkowa
wydana z okazji 80-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, Sosnowiec 1988, s. 48. 76 Ibidem, s.48.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
115
nie stolarki okiennej i drzwiowej, wymianę pękniętych szyb, przełożenie terakoty w kuchni i
pomieszczeniu gospodarczym z wykonaniem odpowiednich spadków w kierunku kratek ścieko-
wych, pomalowanie remontowanych pomieszczeń, ujednolicenie elewacji, roboty towarzyszące
i porządkowe77
oraz wymianę glazury w sanitariatach. Orzeczono ponadto, że koszty naprawy
ponosi KWK „Sosnowiec‖. Pozyskane z tego tytułu środki pozwalają na przeprowadzenie
kompleksowej renowacji szkoły. Komitet Rodzicielski zawiera z wykonawcą umowy opiewają-
ce na łączną kwotę 336 milionów złotych (wielką nawet jak na czasy galopującej wciąż infla-
cji). W 1993 r. udaje się wyremontować elewację budynku wraz ze stolarką okienną, niemal
wszystkie pomieszczenia lekcyjne, administracyjne, gospodarcze, sanitariaty i stolarkę drzwio-
wą. Nową glazurę i terakotę otrzymuje szkolna kuchnia. Pomoc rodziców jest ogromna – Ko-
mitet Rodzicielski podejmuje się dofinansować rozdzielenie jednej łaźni szkolnej na osobne
prysznice dla dziewcząt i dla chłopców, asygnując na ten cel 30 milionów złotych. Szkoła na
skutek zmiany koloru elewacji zaczyna być żartobliwie nazywana „różową‖. Okazuje się jed-
nak, że wejście szkoły w okres różowy nie jest zamyka bilansu potrzeb w zakresie utrzymania i
modernizacji budynku. Stary gmach, a w szczególności istniejące instalacje wymagają stałych
nakładów na unowocześnianie i likwidację częstych awarii.
W latach 1995-1996 modernizowana jest instalacja gazowa (wymiana kuchenek ga-
zowych i kurków w pracowni chemicznej i kuchni, przespawanie pionów i poziomów, przewi-
nięcie podejść, malowanie), w roku 1997 dokonuje się wyprowadzenia zaworu głównego
na zewnątrz budynku, a w roku 2000 ma miejsce całkowita wymiana instalacji gazowej
w laboratorium chemicznym.
Niemniej kłopotliwe jest utrzymanie instalacji centralnego ogrzewania. Sytuacje po-
prawia wykonanie układu do uzupełnienia instalacji wodą uzdatnioną z PEC (1992) i zmiana
wymienników ciepła typu JAD oraz baterii zasilającej (1996-1997). Ponadto usprawnieniu sieci
centralnego ogrzewania służy wymiana zaworów grzejnikowych i zaworu regulującego oraz
wymiana filtra siatkowego (2001 r.), a także wymiana odcinków rurociągu centralnego ogrze-
wania (wykonana w 2002 r.), co na pewien czas zapewnia prawidłowe funkcjonowanie sieci
grzewczej.
Dzięki rzetelności szkolnych konserwatorów nie ma większych problemów z instalacją
elektryczną. Rok 1999 przynosi przebudowę przyłącza linii napowietrznej, w 2004 r. w szatni
szkolnej zostaje zamontowana nowa instalacja, a w roku 2005 wykonane zostaje nowe oświe-
tlenie zewnętrzne budynku. Kompleksowa wymiana oświetlenia ma miejsce salach 61, 62, 63,
27, 21 oraz w sali gimnastycznej, bibliotece, czytelni szkolnej, sekretariacie i w szatni. W roku
2001 wykonana zostaje nowa instalacja odgromowa.
Jedną z najistotniejszych potrzeb okazuje się remont dachu. Roboty naprawcze w
latach 1997 i 2001 mają charakter doraźny, dopiero w latach 2004-2006 następuje komplekso-
wy remont pokrycia dachowego, obejmujący prace dekarskie oraz wymianę i uzupełnienie rur
spustowych.
Najpoważniejsze problemy stwarza użytkownikom instalacja kanalizacyjna. Liczne
są awarie, a wielokrotnie czyszczenie od zewnątrz oraz od wewnątrz budynku na krótko tylko
poprawiają sytuację, niewielką poprawę przynosi wymiana pionu kanalizacyjnego w 2001 r.
oraz remont studzienek kanalizacyjnych w związku z prowadzeniem w roku 2007 r. rozległych
prac odwadniających budynek, w związku z czym w 2008 r. ma miejsce kompleksowa przebu-
dowa pionu kanalizacyjnego i remont toalet na 4 kondygnacjach.
77 Orzeczenie z dnia 18.12.1992r. Okręgowej Komisji ds. Szkód Górniczych przy Okręgowym Urzędzie Górniczym w
Katowicach, nr rep. I/3619-52/92.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
116
Stałej renowacji i odświeżaniu podlegają sale lekcyjne, korytarze i parkiety. Pomiesz-
czenie reprezentacyjne szkoły – aula – w 1998 r. zostaje poddana renowacji i otrzymuje nowy
wystrój. Kompleksowy remont auli przypada na rok 2006, kiedy to następuje wymiana boaze-
rii, wykonanie nowej sztukaterii i instalacji elektrycznej oraz podwieszanego sufitu nad sceną,
wraz z jej oświetleniem i konstrukcją pod nową kurtynę.
Pracownie przedmiotów przyrodniczych zostają zmodernizowane i nowocześnie wy-
posażone w roku 2000 w związku z realizacją projektu Młodzieżowej Akademii Krzewienia
Edukacji, sfinansowanych przez Fundację Timken i Urząd Miasta. Kompleks pracowni, składa-
jący się dwóch sal audytoryjnych (sala nr 62 i 58) oraz dwóch nowoczesnych laboratoriów (sale
nr 60 i 63) otrzymuje nazwę: Zespół Pracowni Przyrodniczych im. prof. Alicji Dorabialskiej,
jednej z pierwszych i najwybitniejszych absolwentek szkoły.
W latach 2001-2008 ze składek rodziców odnowione zostają sale 30, 53, 58, 64, 70,
jadalnia, sklepik oraz pomieszczenia biblioteki szkolnej i czytelni. Magazyn biblioteczny zosta-
je wyposażony w nowe i funkcjonalne regały przesuwne (2003 r.). Rozbudowie, osuszeniu
i modernizacji podlega też szatnia uczniowska – znikają stalowe klatki, a ich miejsce zajmują
wieszaki z numerkami (2004 r.). Równocześnie Urząd Miasta finansuje adaptacje mieszkania
służbowego na pomieszczenia użytkowe (gabinet higienistki szkolnej, pomieszczenie socjalne
dla pracowników obsługi, toaleta) i sale lekcyjne, malowanie sal (nr 4, 6, 15, 16, 23, 27, 28, 35,
38, 40, 43, 44, 45, 48, 49, 58, 67) oraz kuchni, częściowy remont sanitariatów na I p., korytarzy
i klatek schodowych, wymianę drzwi wejściowych i wiatrołapów przy wejściach do budynku.
Kilkakrotnej renowacji poddawane są obiekty
sportowe, w tym sala gimnastyczna (malowanie, renowa-
cja parkietów i wymiana oświetlenia), łazienki i rozbieral-
nie. Rok 2006 przynosi gruntowną przebudowę boiska
sportowego, obejmującego wykonanie nowych boisk (do
piłki ręcznej, koszykówki, siatkówki), skoczni w dal,
bieżni na 100 m., wykonanie schodów i wzmocnienie
skarpy płytami ażurowymi.
Pracownia komputerowa długo nie mogła znaleźć
stałego miejsca w szkole. Pierwotnie (od 1990 r.) funkcjonuje na I p. (sala nr 49), potem krótko
również w sali nr 6 (niski parter), aby wreszcie w 2003 r. na stałe zagościć na parterze (sala nr
21). Wyposażenie jej stanowił niejednorodny, ale całkiem niezły sprzęt komputerowy pocho-
dzący z darowizn, składek rodzicielskich i budżetu szkoły. Jako jedna z pierwszych przyłączo-
na zostaje do sieci internetowej. W 2008 r. zainstalowano tu pracownię komputerową, pozy-
skaną w ramach Europejskich Funduszy Strukturalnych (16 stanowisk + serwer). Z tych samych
źródeł sfinansowane są Multimedialne Centrum Informacyjne w bibliotece szkolnej (4 stanowi-
ska internetowe) uruchomione w 2007 r. oraz pracownia przedmiotowa z dostępem do Interne-
tu (4 stanowiska w sali nr 49) oddana do użytku w 2008 r.
Sto lat to długi okres z życia szkoły. Pierwsze ćwierćwiecze, którego niezaprzeczal-
nym twórcą jest Józefa Siwikowa, zdecydowało o obliczu szkoły wymagającej i wspierającej.
Zapewniło jej istotne miejsce w środowisku lokalnym i oświatowym i doprowadziło do ukształ-
towania się tradycji szkoły. To Pani Przełożona zorganizowała Obchody Jubileuszu 25-lecia
istnienia szkoły, wprowadziła zwyczaj zjazdów i spotkań koleżeńskich, samopomocy i działal-
ności charytatywnej, wspólnych wyjazdów i wycieczek. Nie wahała się wprowadzać w życie
szkolne idei demokratycznych i nowatorstwa pedagogicznego. Skutecznie realizowała przyjętą
koncepcję pedagogiczną, w myśl której: Pod względem metody pracy pedagogicznej szkoła
nasza przedstawia pewną całość, gdyż przez cały czas swego trwania miała jednolity kierunek.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
117
Od pierwszych lat jej istnienia ustalono główne wytyczne tego kierunku. Polegały one po 1-sze
na postawieniu zadań wychowawczych na równi z nauką i po 2-gie na surowym żądaniu od
uczennic poważnego traktowania pracy naukowej, jak również wszelkich obowiązków. Stawia-
no przede wszystkim wysokie wymagania gronu nauczycielskiemu i dyrekcji; unikając wszyst-
kiego, co trąciłoby powierzchownym efektem. Tak postawiona szkoła rzecz oczywista wymaga-
ła zawsze dużo pracy, stała się ona ogniskiem pracy. 78
Pani Przełożona nie obraziła się na szkołę, z której musiała odejść. Wracała do niej
osobiście, by pożegnać się z uczennicami we wrześniu 1934 r., spotkać absolwentki na zjeździe
w kwietniu 1959 r. Rok później powraca do Sosnowca, by zakończyć życie w pobliżu swojej
szkoły i swoich uczennic. Wraca do nas dziś, gdy obchodzimy Jubileusz 100-lecia powstania
szkoły – „Naszej szkoły‖.
Czy dziś powtórzyłaby nam to, co mówiła swoim wychowankom i ich nauczycielom?
Jej koncepcja pedagogiczna nie tylko zachowała swą aktualność, ale była nieprzerwanie reali-
zowana przez kolejne pokolenia dyrektorów i nauczycieli, stając się cechą odróżniającą naszą
szkołę od innych placówek edukacyjnych.
A my, co dziś moglibyśmy jej powiedzieć?
Dziękujemy i pamiętamy!
MARIA OBORSKA ZE SWOJĄ KLASĄ
78 Przemówienie Dyr. J. Siwikowej. [W:] Nasza szkoła, Sosnowiec 1935, s. 62.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
118
BOGUSŁAW KABAŁA
MOJE ZWIĄZKI Z „PLATER”
Mój pierwszy kontakt z „Plater‖ miał miejsce w 1955 roku, kiedy jako student Wyż-
szej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie odbywałem praktykę pedagogiczną. Wiedziałem, do
jakiej szkoły trafiłem, była tu surowa dyrekcja i ładne dziewczęta. Po ukończeniu studiów wró-
ciłem do rodzinnego miasta i rozpocząłem pracę w 1957 roku, najpierw w Szkole Podstawowej
nr 20, potem w Szkole Podstawowej nr 11 – jako kierownik. W 1964 roku zostałem etatowym
nauczycielem II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. Uczyłem historii i
wiedzy o Polsce i świecie współczesnym. Byłem bardzo szczęśliwy, spełniły się bowiem moje
marzenia o pracy w liceum. Zastałem znakomity duet kierowniczy – dyrektorkę Irenę Ślenzak i
jej zastępczynię Marię Oborską. „Dyrekcja‖ - jak w potocznym języku określała dyr. Ślenzak
pani Oborska – trzymała mocną ręką szkołę. Doskonała organizacyjnie, wymagająca ale spra-
wiedliwa, w trosce o dobre wychowanie i wykształcenie młodzieży, potrafiła wykrzesać z na-
uczycieli wszystko, co najlepsze. Miała też znakomitą intuicję w doborze nauczycieli. Maria
Oborska - to chodząca dobroć, zarówno dla młodzieży, jak i nauczycieli. Opiekuńcza, wyrozu-
miała, całym sercem oddana szkole. Na jej legendarnym stoliku w pokoju nauczycielskim,
gdzie leżały różne dokumenty: książka zastępstw, księga z kurendami i mnóstwo karteluszków,
panował, jak sama określała, „artystyczny nieład‖. Na tych karteluszkach zapisywała także
dowcipy, które podczytywali nauczyciele (szczególnie pani prof. Kruczyńska). Młodzież i
nauczyciele o prof. Oborskiej mówili „Marylka‖. W tym zdrobnieniu zawarta była ogromna
sympatia i szacunek, jakim darzona była pani Oborska, profesorka łaciny.
Znalazłem się w znakomitym gronie nauczycieli. Była to doskonała mieszanka do-
świadczenia, erudycji, umiejętności dydaktycznych i wielkiej osobistej kultury. W ciągu lat 60.
i 70. XX wieku, kiedy pracowałem w „Plater‖, przewinęło się przez szkołę sporo nauczycieli.
W mojej pamięci utrwaliło swoją obecność wielu z nich, niektórzy wywarli duży wpływ na
dalsze moje nauczycielskie losy. Panie profesorki: Irena Kruczyńska (biologia), Zofia Stech-
man (rusycystka), Halina Grodecka (chemia) i profesor Jerzy Kram (polonista) byli dla nas,
młodych, wzorami do naśladowania, a także znakomitymi koleżankami i kolegami, chętnymi do
wszelkiej pomocy. Przeważającą grupę stanowili nauczyciele w wieku 30-40 lat, z pewnym
stażem nauczycielskim, dobrze wykształceni, absolwenci uniwersytetów i wyższych szkół pe-
dagogicznych. Byliśmy zgranym, dobrze funkcjonującym zespołem, często powiązani bliskim
koleżeństwem, a nawet przyjaźnią, która przetrwała do dziś. Stosunkowo duża ilość mężczyzn,
co w ówczesnych czasach było rzadkością, dodatkowo wpływała na atmosferę pracy i jej jakość
dydaktyczno-wychowawczą. Niestety, wiele osób z tamtej kadry już nie żyje: Zofia Oleksy
(chemia), Bogdan Rudzki (wf, biologia), Anna Brzezińska (historia), Anna Florian (wf),
Krzysztof Florian (fizyka), Franciszek Zbieg (matematyk), Włodzimierz Kalabiński (fizyk),
Marceli Pierzchała (po). Zapisali się pięknymi zgłoskami w dziejach sosnowieckiego szkolnic-
twa. Pozostali, którzy cieszą sie życiem, utrzymują ze sobą kontakty, często dzięki naszym
absolwentom (np. porady i opieka lekarska, zjazdy), a są nimi; Wacława Sięka (anglistka),
Wanda Hazler (geografia), Wiesława Malczewska (rusycystka), Aleksandra Cudak (matema-
tyczka), Emilia Morawska (polonistka), Anna Grabowska (polonistka), Ewa Olesiak (plastycz-
ka), Anna Oleksiak (wf), Bolesław Kucia (po), Otto Rauk (matematyk), Karol Kochanek (fi-
zyk), Krzysztof Gryń (wf). To dzięki tym wspaniałym koleżankom i kolegom zdobywałem
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
119
szlify prawdziwego nauczyciela.
W końcu lat 50. XX wieku wśród ówczesnego grona nauczycieli liceum i funkcjonują-
cej przy liceum szkole podstawowej zawiązały się sympatie damsko-męskie, zakończone za-
warciem związków małżeńskich: Barbary Pięty z Leonardem Pozorem, Jadwigi Targowskiej z
Bolesławem Kucią, Anny Wierzgały z Krzysztofem Florianem.
Ważnym elementem podnoszenia kwalifikacji nauczycielskich były szkoleniowe po-
siedzenia rad pedagogicznych. Dobór tematyki, wybór prelegentów (często spośród nauczycie-
li) – to precyzyjnie przemyślana polityka „dyrekcji‖. Referaty dotyczyły szerokiej gamy pro-
blemów pedagogicznych i dydaktycznych. Uwzględniały ówczesną literaturę przedmiotu i były
ilustrowane lekcjami koleżeńskimi. Byliśmy mocno motywowani do ciągłego doskonalenia
zawodowego. Spektakularnym przykładem w tym zakresie jest Regina Lubas (polonistka).
Opracowany przez nią na jedną z konferencji referat za namową dyr. Ślenzak został wysłany do
czasopisma pedagogicznego i tam opublikowany. Tak rozpoczęła się naukowa kariera dzisiaj
profesora Uniwersytetu Śląskiego.
Innym rodzajem mobilizowania nauczycieli do systematycznego samokształcenia i
przygotowywania się do lekcji były hospitacje dyrektorki. Jej zjawienie się w pokoju nauczy-
cielskim z zeszytem hospitacyjnym było niekiedy stresujące. Jednakże rozmowa pohospitacyj-
na była zawsze mobilizująca. Dyr. Ślenzak potrafiła wydobyć pozytywy z hospitowanej lekcji i
w sposób nieco aluzyjny – nie wprost – docenić wysiłki i osiągnięcia naszej pracy.
Ważnym doświadczeniem w pracy wychowawczej były obozy wędrowne. W latach
60. i na początku lat 70. XX wieku było ich sporo. Odbywały się w czasie letnich wakacji,
trwały 14 dni. Uczestnikami byli chłopcy, opiekunami nauczyciele. Prawie zawsze uczestniczył
w nich Franciszek Zbieg, przemiennie towarzyszyli mu: Bolesław Kucia, Bogdan Rudzki,
Włodzimierz Kalabiński, Bogusław Kabała. Wędrowaliśmy po Mazurach, Bieszczadach, Kar-
konoszach, Beskidach, pokonując wiele kilometrów. Podziwialiśmy piękno naszego kraju,
poznawali historię i obyczaje ludności. Chłopcy uczyli się pokonywania różnorakich prze-
szkód, radzenia sobie w trudnych sytuacjach i wzajemnej pomocy. Utkwił mi w pamięci obóz w
Bieszczadach w 1967 roku. Przeszliśmy od Ustrzyk Górnych do Baligrodu. Dodatkowo sfor-
sowaliśmy obydwie Połoniny. Uczestnikami byli maturzyści z 1968 roku. Komendantem obozu
był Andrzej Madej, a wśród uczestników – m.in. Jacek Cygan, Tadeusz Kwaśniak, Jacek
Owczarek. Wędrujące równocześnie uczennice liceum ekonomicznego z Warszawy (które
częściej jechały aniżeli szły) przysparzały nam nauczycielom, trochę kłopotów.
Ciekawym doświadczeniem wychowawczym było utworzenie w latach 60. klasy mę-
skiej, kiedy nasza szkoła była już od kilku lat koedukacyjna. Zasłynęła ta klasa tym, że miała w
ciągu czterech lat nauki czworo wychowawców: prof. Leonarda Pozora, prof. Karola Kochan-
ka, dyr. Irenę Ślenzak, prof. Bogdana Rudzkiego. Ta ilość i skład wychowawców wskazują
niewątpliwie, że klasa była „charakterna‖, jak mówił ówczesny woźny Jan Kłek. Uczyłem w tej
klasie. Dzisiaj z perspektywy lat wiem, że od uczniów można także wiele się nauczyć. „Charak-
terni‖ uczniowie są obecnie statecznymi panami, absolwentami wyższych uczelni, piastującymi
ważne stanowiska i funkcje w życiu naukowym i gospodarczym kraju.
Mocnym spoiwem grona nauczycielskiego były wspólne wyjazdy. Ich organizatorem
był Franciszek Zbieg. Miały one nie tylko charakter wycieczek krajoznawczych i imprez roz-
rywkowych, ale także szkoleniowy. W naszej pamięci pozostała wycieczka do ośrodka atomo-
wego w Świerku. W wyjazdach tych uczestniczyli także emeryci. Szkoła pamiętała o nich.
Było wśród nich wielu uczestników tajnego nauczania. Tym, który poświęcał im wiele czasu i
serca, był prof. Zbieg-Franio, jak przyjacielsko nazywali go nauczyciele i uczniowie.
W lutym 1969 roku zostałem oddelegowany do pracy w Okręgowym Ośrodku Meto-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
120
dycznym w Katowicach, pozostając etatowym pracownikiem LO Plater. Głównym zadaniem tej
instytucji była szeroko rozumiana pomoc nauczycielom – merytoryczna i metodyczna. Wiedzę i
umiejętności niezbędne do tego rodzaju pracy uzyskałem w dużym stopniu w naszej szkole. W
końcu lat 70. w Plater mieściła się siedziba filii OOM.
Pod koniec wakacji 1979 roku otrzymałem propozycję objęcia stanowiska dyrektora
LO Staszica w Sosnowcu. Po krótkim namyśle i rozmowie z dyr. Ślenzak zdecydowałem się na
przejście do „konkurencji‖. Ważnym argumentem w podjęciu tej decyzji było to, że w gronie
pedagogicznym Staszica było wielu Platerowców, zastępcą dyrektora był Bogdan Rudzki, a
wśród nauczycieli Henryka Włusek (polonistka) i Halina Bień (biologia) oraz Jolanta Jeżewska
(matematyczka) i Ewa Bargieła-Ilczuk (fizyka), nauczycielki-absolwentki Plater. Po rezygnacji
Bogdana Rudzkiego namówiłem do objęcia tego stanowiska kolejnego nauczyciela z Plater,
Ottona Rauka (matematyka). Mówiono wówczas, że desant z Plater opanował Staszica. W
ciągu następnych lat wśród kadry nauczycielskiej Staszica pojawili się kolejni absolwenci Pla-
ter: Emilia Gross-Waszkiewicz (biologia), Barbara Strączek i Jolanta Pawłowska-Wolszczak
(polonistki), Władysława Adamiec-Koba (matematyczka), Anna Dziurowicz-Adamska (geo-
grafka). W kierowaniu szkołą pomagało mi doświadczenie wyniesione z Plater. Formalna i
nieformalna współpraca oraz rywalizacja między tymi szkołami była i jest ważnym czynnikiem
wpływającym na poziom sosnowieckiej oświaty.
Kiedy w latach 1994-2006 byłem radnym Rady Miejskiej w Sosnowcu i pełniłem
powierzone mi obowiązki przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, spotkałem wielu absol-
wentów Plater. Moim zastępcą w kadencji 1994-1998 był Tomasz Szyjkowski (wcześniej wi-
ceprezydent miasta), obecnie dyrektor Staszica. Przez kilka lat wiceprezydentem miasta był
niezapomniany Stefan Płatek, wśród naczelników spotkałem Marię Szewczenko-Pietraszczyk,
Wandę Orlińską. Szczególnymi momentami tego okresu czasu były sesje Rady Miejskiej czy
inne uroczystości miejskie, kiedy nagradzano uczniów i nauczycieli za wybitne osiągnięcia.
Radość i duma ogarniała mnie, że tak często wśród wyróżnionych byli nauczyciele i uczniowie
Plater.
Tym, co zwracało moją uwagę u takich nauczycieli jak: Irena Ślenzak, Maria Oborska,
Jerzy Kram, Irena Kruczyńska, Halina Grodecka, Zofia Stechman, było wyjątkowe i poważne
traktowanie zawodu nauczycielskiego. Nie będzie przesadą, jeśli użyję tu podniosłego określe-
nia – to było posłannictwo. Mieliśmy wzorce i od nas zależało, by z tego skorzystać. Uczyliśmy
i wychowywali powierzonych nam młodych Polaków dla narodu i państwa polskiego. Wielu z
nich wykazywało duże zdolności i zapał do nauki. Dzisiaj po wielu latach spotykamy ich w
naszym mieście, rozsiani są po Polsce i świecie. Są świetnymi lekarzami (to taka specjalność
naszej szkoły), prawnikami, architektami, nauczycielami, zajmują odpowiedzialne stanowiska
w administracji różnych szczebli, prowadzą własne firmy. Niektórzy dotarli do szczytów karier
naukowych. Mimo że przerośli swoich niegdysiejszych nauczycieli, pamiętają o nas i swojej
szkole.
Cóż dla nauczyciela może być piękniejsze niż tacy wychowankowie! Chwała Ci, Szko-
ło, za to! Niech rozpoczynające się drugie stulecie „Plater‖ przyniesie jeszcze większe osią-
gnięcia. Tego Ci życzę, Szkoło!
Sosnowiec, w marcu 2008 roku
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
121
OLGA SOCZYŃSKA–KALARUS
DZIAŁALNOŚĆ CHARYTATYWNA – TRADYCJA I WSPÓŁCZESNOŚĆ
To człowiek człowiekowi najbardziej po-
trzebny jest do szczęścia.
Albert Schweitzer
Nasza szkoła powstała i rozpoczynała swą działalność w czasach wyjątkowo ciężkich.
Z jednej strony, początkowo pozostawała pod kontrolą carskich urzędników, z drugiej – funk-
cjonowała w ciężkich warunkach zarówno lokalowych, jak i finansowych. Problemy te jednak
nie stworzyły żadnej moralnej taryfy ulgowej, nie pozwoliły ani uczennicom, później absol-
wentkom, ani ich wychowawcom i kierownictwu szkoły zapomnieć o innych, potrzebujących
wsparcia. Wydaje się, że „elitarność‖ szkoły, która, zwłaszcza po II wojnie światowej miała
czasem stanowić kamień obrazy czy zarzut wobec placówki, w pewnym sensie determinowała
postawy prospołeczne. Przyzwoitość, czy też inaczej mówiąc, poczucie moralnego obowiązku
nakazywały być wyczulonym na potrzeby innych i nieść im pomoc w nieszczęściu.
Przed I wojną światową (gdy szkoła stanowiła pensję, później – ze względu na kamu-
flaż prawdziwej działalności oświatowej – szkołę handlową, ostatecznie gimnazjum) jak i w
okresie międzywojennym większość wychowanek pochodziła z rodzin mających możliwość
ponoszenia kosztów edukacji córek. Nie zapominano jednak nigdy o problemach dzieci i mło-
dzieży pochodzącej z gorzej sytuowanych rodzin. Już w „Kurierze Zachodnim‖ z 16 stycznia
1928 roku znajdziemy następującą informację:
W Gimnazjum Państwowym Żeńskiem im. E. Plater istnieje zwyczaj obdarzania przez
uczennice w okresie gwiazdkowym biednych dzieci. Zdobywaniem potrzebnych funduszów i
darów zajmuje się sekcja oszczędnościowa Samopomocy szkolnej. Ofiary składają się prze-
ważnie z rzeczy w domu już nieprzydatnych, nadających się jednakże do użytku. Pieniądze zaś
otrzymuje sekcja przeważnie ze sprzedaży zbieranego przez uczennice papieru. W ostatnim
okresie gwiazdkowym zebrano 147 sztuk bielizny, ubrania, kilkanaście sztuk zabawek, 83
książki, 15 kg żywności oraz 174 zł, 90 gr gotówką, za którą to sumę zakupiono flanelę, obuwie
i swetry. Zebrane rzeczy podzielone zostały między trzy instytucje dobroczynne, a mianowicie:
Kroplę Mleka, sierociniec przy ul. Prostej oraz Przedszkole ss. Karmelitanek przy ul. Wiejskiej.
Oprócz tych instytucji obdarowano również trzy ubogie rodziny.
Wspomniane Koło Samopomocy istniało w szkole od 1915 roku. Działały w nim
uczennice klas V-VII wchodzące w skład jego zarządu, pozostając pod opieką przełożonej
szkoły. Ich zadaniem było przede wszystkim zbieranie funduszy za rzecz niezamożnych uczen-
nic. Samopomoc organizowała koncerty, przedstawienia, prowadziła sklepik z przyborami
szkolnymi. W 1919 roku powstał projekt połączenia kół Samopomocy z poszczególnych szkół
Zagłębia, jednak Rada Pedagogiczna nie wyraziła zgody na zrzeszenie Samopomocy, zwraca-
jąc uwagę, że celem nadrzędnym młodzieży szkolnej powinna być nauka i działalność społecz-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
122
na, ale – na terenie szkoły. Plateranki działały w Samopomocy (jako odrębnej, wewnątrzszkol-
nej organizacji) aż do 1939 roku, organizując loterie fantowe, wieczorki artystyczne, czy oka-
zjonalne akcje charytatywne.
Poświadczenie tego niech stanowi choćby notka w Kurierze Zachodnim (dodatek
Iskra) z 5 marca 1937 roku, stanowiąca zaproszenie na odbywające się co roku spotkania
uczennic, ich rodzin, absolwentek, w czasie których gromadzono fundusze na kolonie letnie dla
niezamożnych uczennic Gimnazjum im Emilii Plater:
Dnia 5 bieżącego miesiąca, to jest dzisiaj, w niedzielę spotykamy się wszyscy na pod-
wieczorek w kawiarni Savoy. Moc atrakcji, doborowe towarzystwo, piękny lokal, doskonała
muzyka, świetna kawa i ciastka. Wstęp 1,30 zł.
Akcje charytatywne nie ograniczały się do gromadzenia przyniesionych przez uczen-
nice czy ich rodziców darów i pieniędzy. Młodzież, chcąc mieć swój aktywny udział w niesie-
niu pomocy tym, którym źle się wiodło, szukała także innych form działania. „Kurier Zachod-
ni‖ z 10 maja 1937 roku relacjonuje:
„Dzieci – dzieciom”. Wieczór popisów rytmiki i tańca w gimnazjum Emilii Plater w
Sosnowcu.
Pod takim hasłem odbył się w dniu 5 bm. w sali gimnazjum przemiły wieczór, którego treść
stanowiły popisy rytmiki i tańca. Całkowity dochód przeznaczono na Komitet opieki nad
dziećmi i młodzieżą (…).
Obok Samopomocy w okresie międzywojennym istniały w szkole także inne organiza-
cje: Sodalicja Mariańska, Straż Przednia oraz Sekcja Oszczędności, która zajmowała się orga-
nizowaniem śniadań dla niepełnosprawnych dzieci uczących się w szkole nr 6, przygotowaniem
„choinki‖ dla najbiedniejszych, rozdzielała też odzież i żywność.
Samorząd szkolny, obok działalności związanej bezpośrednio z wewnętrznym życiem
szkoły, prowadził także akcje dobroczynne, kierowane do różnych osób czy instytucji potrze-
bujących wsparcia. Wspomniał o tym m.in. Konstanty Ćwiek, w krótkim reportażu z zebrania
Samorządu. Uczennice uszyły kilkadziesiąt wyprawek niemowlęcych, przekazanych zakładowi
położniczemu w Sosnowcu („Kurier Zachodni‖, 25.06.1932).
W 1934 roku Samorząd szkolny zorganizował zbiórkę pieniędzy na rzecz powodzian,
podjęto także opiekę nad dziećmi powodzian ze Szkoły Powszechnej w Sempielowie, wysyła-
jąc paczki z ubraniami i żywnością.
Po II wojnie światowej, mimo problemów materialnych i społecznych, które towarzy-
szyły egzystencji Polaków, bezinteresowne odruchy serca były zjawiskiem równie częstym.
Po powodzi we francuskim mieście Fréjus w 1959 roku, za pośrednictwem Woje-
wódzkiego Oddziału PCK, uczennice Liceum im. E. Plater wysłały poszkodowanym dzieciom
słodycze, zeszyty, ołówki. Warto przytoczyć treść dołączonego do paczki listu:
Kochane koleżanki i kochani koledzy! My, dzieci polskie, razem z Wami głęboko prze-
żywamy katastrof, która spowodowała w Waszym mieście wielkie nieszczęście. Chcemy, aby ten
skromny podarunek osłodził ciężkie chwile, które w tej chwili przeżywacie.
„Wiadomości Zagłębia‖ w listopadzie 1966 roku zamieściły artykuł Teresy Ketjow o
udziale uczennic Liceum im. Emilii Plater w pracach kuratorów Sądu dla Nieletnich. Mimo
młodego wieku stały się one wspaniałymi wychowawcami, wsparciem dla zaniedbanych dzieci
i młodzieży:
Czym zajmowali się wychowankowie Liceum E. Plater w czasie wizyt w mieszkaniach
swoich podopiecznych albo gdy podejmowali ich u siebie w domu względnie w szkole? Naj-
przeróżniejszymi sprawami. Pomagali w nauce, tłumaczyli zasady właściwego zachowania się,
wyjaśniali skomplikowane zagadnienia, zdarzało się nawet, że pomagali w rozwiązywaniu
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
123
trudności natury materialnej.
Oprócz organizowania tak nietypowych, wręcz eksperymentalnych akcji, kontynuowa-
no tradycje, np. te związane z organizowaniem spotkań z osieroconymi dziećmi. Spotkań tych
nie sposób tutaj wyliczyć, posłużmy się więc przykładem ze stycznia 1979:
(…)W poniedziałek odbyło się w auli kolejne, jakże wzruszające spotkanie. Młodzież z
klasy III d zaprosiła wychowanków Domu Dziecka przy ul. Kaliskiej na zabawę noworoczną.
Mali goście obejrzeli przygotowane specjalnie dla nich przedstawienie „Kopciuszka” wg Jana
Brzechwy. Brali udział w losowaniu maskotek i kotylionów. Uczestniczyli w konkursach i grach
ruchowych.
Gospodarze nie zapomnieli również o poczęstunku i prezentach dla maluchów. Nad
całością programu czuwała wychowawczyni klasy i opiekunka Samorządu Szkolnego – mgr
Wanda Haller. („Wiadomości Zagłębia‖, styczeń 1979 r.)
Tradycja grudniowych spotkań z dziećmi z Domu Dziecka jest nieprzerwanie pod-
trzymywana przez Samorząd Uczniowski i jego opiekunów – w ostatnich dekadach prof. prof.
Anicetę Kubicką i Annę Miś. Młodzież bardzo chętnie uczestniczy w tych akcjach, przygoto-
wując je odpowiednio wcześniej. Fundusze pozyskiwane są np. ze sprzedaży upieczonych
przez uczniów ciast („Słodka Złotówka‖) oraz ze sprzedaży biletów wstępu na szkolne koncer-
ty (przykładem niech będzie koncert zespołu prof. M. Galasa „Tomato‖ w grudniu 2007 roku);
zbierane są także artykuły szkolne (książki, zeszyty, pisaki, kredki).
Niezwykle ważne jest jednak samo spotkanie z dziećmi. Młodzież przygotowuje przed-
stawienie i słodki poczęstunek. Zawsze wraca wtedy do mnie wspomnienie, jak przed ponad
trzydziestu laty pod opieką prof. Z. Oleksy i prof. W. Hazler organizowałam takie spotkania
jako przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego. Jak dziś pamiętam małe dzieci, ścigające się
o to, które w czasie zabaw będzie trzymało nas za rękę. Ten obraz mam przed oczami do dnia
dzisiejszego i dlatego tak cenię tych uczniów, którzy potrafią się dzielić i chcą choć na chwilę
podarować dzieciom radość i ciepło – ciepło swojej dłoni. (wspomnienia pani prof. Anicety
Kubickiej)
Środki pozyskane przez Samorząd Uczniowski w czasie akcji w rodzaju Słodkiej
Złotówki są także przekazywane na inne cele, np. dla Hospicjum w Mysłowicach (2003/2004),
prezenty dla wychowanków Domu Dziecka (01.06.2006). Uczniowie regularnie biorą udział
także w akcjach ogólnopolskich. Jedna z nich to Góra Grosza, organizowana pod patronatem
PCK – coroczna akcja, której celem jest zebranie środków na pomoc dzieciom wychowującym
się poza własną rodziną, w tym tworzenie nowych domów dla dzieci, rodzinnych domów
dziecka, pogotowi rodzinnych itp. Mnie z kolei, jako starszej już nieco absolwentce liceum,
szczególnie zapadły w pamięć miejskie finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy organi-
zowane przez Samorząd Uczniowski w latach 1996, 1997, 1998, w czasie których w naszej i
zaprzyjaźnionych szkołach wystąpili Alosza Awdiejew, zespół Raz, Dwa, Trzy i Jacek Kacz-
marski. Mimo rangi tych wydarzeń, z perspektywy czasu ważniejszy wydaje się coroczny, ak-
tywny udział wielu wolontariuszy z naszej szkoły w kwestowaniu na rzecz WOŚP.
Uczniowie liceum wykorzystują właściwie każdą okazję do pracy na rzecz potrzebują-
cych, pokrzywdzonych przez los. Pomagali w przygotowaniu Wigilii dla ludzi bezdomnych w
Domu Katolickim, prowadzili akcje pomocy bezdomnym zwierzętom ze schroniska w Sosnow-
cu (godna uznania jest ta troska o „braci mniejszych‖), zorganizowali zbiórkę potrzebnych
artykułów higienicznych dla niemowląt i ich matek w Domu Samotnej Matki w Żorach, sprze-
dawali losy na rzecz chorego pracownika szkoły, zorganizowali akcję pomocy na rzecz szesna-
stoletniego niepełnosprawnego pływaka, pomagali w akcji „Chore dziecko‖, uczestniczyli w
pracach Fundacji „Mam Marzenie‖, Fundacji „Bury Miś‖ w Bytomiu. Pod opieką prof. Teresy
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
124
Wieczorek, w ramach współpracy z Kołem Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej
Ruchowo, opiekowali się młodzieżą niepełnosprawną w czasie zabaw, wycieczek w plener i do
teatru, uczestniczyli w organizacji zawodów sportowych odbywających się w ramach Olimpiad
Specjalnych. Szkolne Koło PCK, prowadzone przez prof. Ewę Łudzień, co roku organizuje
kwesty przedświąteczne „Pomóż potrzebującym‖, zbiórki artykułów spożywczych dla rodzin o
słabej kondycji finansowej, majowe kwesty gromadzące środki na letni wypoczynek dzieci oraz
okazjonalne zbiórki odzieży. Uczniowie liceum licznie i chętnie biorą udział w pracach Koła.
Od 2002 roku w liceum działa także szkolna grupa Amnesty International (pod opieką
pani mgr Anny Miś), organizująca akcje edukacyjne na temat praw człowieka, maratony pisa-
nia listów w proteście przeciw łamaniu tychże praw, happeningi, przedstawienia, zbieranie
podpisów pod petycjami dotyczącymi np. tragicznej sytuacji kobiet w Turcji czy sytuacji poli-
tycznej w Uzbekistanie lub na Białorusi.
Nie sposób wymienić tutaj wszystkich działań charytatywnych podejmowanych przez
uczennice i uczniów II L.O. im. Emilii Plater w Sosnowcu, wcześniej Państwowego Gimna-
zjum im. E. Plater, Szkoły Handlowej… Niestety, nie uda się także sporządzić rejestru wszyst-
kich szlachetnych osób o wielkich sercach, które z zapałem poświęciły swój czas i siły niesie-
niu pomocy potrzebującym, jednak właśnie tutaj, na tych jubileuszowych kartach, chciałabym
im za to podziękować i przekonana jestem, że dziękuję nie tylko w imieniu wielu pokoleń
uczniów i nauczycieli liceum, ale także w imieniu całej sosnowieckiej społeczności.
„SŁODKA ZŁOTÓWKA” 6 GRUDNIA 2004 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
125
KTÓRZY ODESZLI. WSPOMNIENIA. BIOGRAMY.
ELŻBIETA BAGIŃSKA - WARTAK
„OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA…”
„(…) Jesteśmy w pół drogi. Droga
pędzi z nami bez wytchnienia.
Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia.”
K.I.Gałczyński – „Pieśni‖
Część I. Moja matka
Bardzo trudno mi pisać, gdyż to wspomnienie dotyczy mojej Rodzicielki. Ale muszę
powiedzieć o Niej to, czego wielu nie wiedziało. Fakty znane: Anna Bagińska z domu de Ma-
gassy, nauczycielka, dyrektorka tegoż liceum, wieloletni pedagog. Do Zagłębia, a konkretnie
do Strzemieszyc, przyjechała wraz ze swoim mężem Stefanem Bagińskim, też nauczycielem
(zdjęcie obok: Lwów 1938 r.). Ona, rodowita lwowianka, zakochana, urzeczona opowieściami
męża o ślicznym regionie, świeżo „upieczona‖ absolwentka geografii Uniwersytetu Jana Kazi-
mierza we Lwowie. Pracę pedagogiczną rozpoczęła w Liceum im. St. Wyspiańskiego w So-
snowcu.
Gdy wybuchła II wojna światowa, nikt nie przypuszczał, że
okupacja może trwać aż tak długo. Rzeczywistość okazała się
bezlitosna i bardzo trudna do przetrwania. Okupant zlikwidował
w Zagłębiu Dąbrowskim wszystkie polskie szkoły średnie. Mimo
grozy śmierci, obozu koncentracyjnego, trud przygotowania
polskiej młodzieży wzięli na siebie nauczyciele, zaniepokojeni
losami swoich wychowanków. Ruch tajnego nauczania w Zagłę-
biu „był spontaniczny, był pretekstem i ratunkiem przed straszli-
wym gwałtem czynionym na człowieku i narodzie‖ – jak pisze Z.
Majchrzycki.
Usłyszałam o tajnym nauczaniu w Strzemieszycach, gdy
byłam licealistką, potem, po latach, przeczytałam o Rodzicach w
Encyklopedii Wiedzy o Zagłębiu Dąbrowskim (zeszyt 32, wrze-
sień 1976 r.) i w książkach: „Tajna oświata i obrona kultury
polskiej‖ oraz „Bohaterowie spod znaku lilijki‖. Dla moich Rodziców, nauczycieli z powoła-
nia, oczywistą sprawą było, że muszą uczyć nadal, choć wiedzieli, jak straszna była za to kara,
nie zrezygnowali, nawet po rewizji, o której napiszę dalej.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
126
Kierownikiem Zespołu Zorganizowanego Tajnego Nauczania w Strzemieszycach zo-
stała moja mama, mgr Anna Bagińska, nauczycielka Państwowego Liceum i Gimnazjum im.
B.Prusa w Sosnowcu.
Grupki młodzieży, po kilka osób przemykały koło ówczesnego kina „Paw‖, niosąc zeszy-
ty schowane za pazuchą lub w koszyczkach pod obierkami. Udając zainteresowanie fotosami
filmowymi w gablotach, niepostrzeżenie wchodzili do domu rodziców, którzy wówczas
mieszkali na parterze w oficynie. Mama oficjalnie pracowała w strzemieszyckiej parowozowni
jako urzędniczka. Rodzice podzielili się obowiązkami dydaktycznymi. Mama uczyła geografii,
historii, matematyki, języka polskiego, niemieckiego i francuskiego, którymi biegle władała.
Ojciec zaś uczył biologii, chemii, fizyki, języka angielskiego i łacińskiego. Takiej dużej ilości
przedmiotów musieli Rodzice uczyć, ponieważ poza nimi w Strzemieszycach, nie było w ogóle
nauczycieli szkół średnich. Regularna nauka trwała od 1.10.1939 roku do końca stycznia 1945
roku, czyli nawet parę dni po wyzwoleniu. Jak pisze Mama w swoich notatkach: „wystawiliśmy
z Mężem świadectwa tym uczniom, którzy do końca uczęszczali na zajęcia. Świadectwa zostały
zweryfikowane i otrzymały pieczęć Komisji przy Kuratorium w Katowicach, mniej więcej tej
treści: Świadectwo niniejsze jest równoważne z ukończeniem klasy… Państwowego Gimna-
zjum i Liceum. I tu następował podpis przewodniczącego komisji. Nasuwają mi się na myśl
nazwiska naszych uczennic, które zdawały maturę w 1945 w Liceum im. E. Plater w Sosnowcu:
Płażyńska Wiesława, Papierniak Zenobia, zaś w roku 1946 Walotek Irena, Kawecka Maria,
Smutek Alfreda, Kawecka Zofia. W Liceum im. B.Prusa maturę zdawali: Papierniak Edmund,
u Staszica: Koziak Henryk. Różne klasy w liceach B.Prusa i St. Staszica miały moich i mojego
męża okupacyjnych uczniów. A trzeba pamiętać, że nowo powstałe liceum w Strzemieszycach
także dostało kilkudziesięciu naszych uczniów. Przez cały okres okupacji oboje uczyliśmy
około 80 uczniów i uczennic. Ponieważ komplety liczyły od 3 do 6 osób, nauka trwała przez
cały dzień.‖
Zygmunt Majchrzycki w obszernym szkicu traktującym o tajnym nauczaniu w Zagłębiu
Dąbrowskim o latach okupacji pisze: „Wielu uczniów wykształciło także w sąsiednich Strze-
mieszycach małżeństwo Stefan i Anna Magassy-Bagińska. Utrzymywali łączność z kierowni-
kiem Zubkiewiczem i od niego otrzymali szereg pomocy naukowych , albo zbędnych, albo
wręcz zakazanych w namiastkach szkolnych uruchomionych okresowo przez Niemców. Na
pewno też ich zasługą był powojenny napór młodzieży i ich rodziców na władze szkolne, zmu-
szające je wreszcie do otwarcia gimnazjum i liceum ogólnokształcącego w Strzemieszycach, o
które bezskutecznie upominano się przed wojną, a co nastąpiło we wrześniu 1945 roku.‖
Część II. Rewizja
Nic nie zapowiadało, że będzie to dzień tak pełen dramatycznych wydarzeń i przeżyć. Jak
zwykle, na lekcje tajnego nauczania przyszła grupka młodzieży, był to rok 1943 – jego druga
połowa. Tego dnia lekcje miała tylko mama. Nagle łomot do drzwi, coraz głośniejszy. W mo-
mencie (wcześniej ustalono zasady bezpieczeństwa w razie ewentualnej „wpadki‖) dziewczęta
zabrały się za pracę. Jedna odsunęła dywan, wylewając wodę na podłogę i myjąc ją szmatą,
druga zabrała się za pranie, trzecia za mycie okien. Dwaj chłopcy zdążyli wyskoczyć przez
okno, jakie szczęście, że na dole obok okien nie stał żaden Niemiec. Mama otworzyła drzwi,
wtargnęło dwóch Niemców. Jeden oficer, drugi zwykły policjant. Oficer zażądał dokumentów
Matki. Ta, mówiąc płynnie po niemiecku, pokazała je oficerowi. Wyjaśniła, że owe panie naję-
ła do sprzątania, ponieważ niebawem spodziewa się dziecka. Zarzucona na ramiona chusta
maskowała zaokrąglone kształty. Oficer rozkazał policjantowi dokonania rewizji; przeszukano
łóżka, szafę, kredens, kanapę. Mama cały czas stała oparta o stół, na którym leżała, według
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
127
ówczesnej mody, długa serweta. Ona zakrywała szuflady, w których były pomoce naukowe.
Ale w stolikach nocnych były jeszcze inne pomoce i prac uczniów! Błyskawiczny refleks Ma-
my, zwróciła się do oficera z nieśmiałym uśmiechem, prosząc, aby nie otwierano szafek, bo jest
w nich… filiżanka nocna. Jak musiało to przekonująco zabrzmieć i ile kosztowało nerwów
moją ciężarną matkę, że Niemiec wykrzyknął „Halt!‖ do policjanta. Niedługo rewizję zakoń-
czono.
Wszyscy uczestnicy tego wydarzenia przeżyli je mocno. Również z pewnością ja, znajdując
się pod sercem matki. Na bardzo krótki czas przerwano naukę. Rodzice uczniów proponowali,
aby zajęcia prowadzone były u nich, ale moi rodzice uznali za wielce niebezpieczne, nie chcąc
narażać ich bezpieczeństwa i życia., zaczęli dalej, u siebie w domu, kontynuować nauczanie.
Gdy przejęta i przerażona opowieścią Rodzicielki o tajnym nauczaniu i cudem unikniętej
wpadce powiedziałam, że tak blisko byliśmy śmierci: uczniowie, Ona i ja, że to prawdziwe
bohaterstwo z Jej strony. Mama stwierdziła, że był to jej obowiązek, ot zwykła praca... Nie
padły tu słowa patriotyzm, walka, ruch oporu. Mama tymi słowami nie szafowała.
Długo nie mogłam się od tej opowieści uwolnić. Pokolenie moich rodziców zostało tak
wychowane. My mówiliśmy o wielkim patriotyzmie, poświęceniu, bohaterstwie, Oni o zwy-
kłym obowiązku i ludzkiej uczciwości wobec siebie samych.
Część III. Odnalezione dokumenty
Matki biografia wskazuje, że nie była osobą obojętną na los innych. Mam przed osobą
dokumenty i legitymacje, które były jej własnością: „Bratnia Pomoc‖ studentów Uniwersytetu
im. J. Kazimierza we Lwowie, Związek Strzelecki – ma prawo nosić odznakę strzelecką nr
14247, wreszcie służba w PWK (Przysposobienie Wojskowe Kobiet), do której wstąpiła w
1938 roku. Przebyte kursy i szkolenia w 1938 i 39 roku: podinstruktorski w Katowicach, in-
struktorski w sierpniu w Spale, wreszcie praca w biurze Komendy Rejonowej PWK w Katowi-
cach, a potem w 1939 roku jako komendantka miasta Świętochłowice. A w kwestionariuszu w
sprawie służby w PWK, który znalazłam po śmierci Mamy w Jej dokumentach, na pytanie,
jakie czynniki ukształtowały Twoją postawę obywatelską odpowiedziała: „1. Rodzice: ojciec;
2. Literatura: Emilia Plater; 3. Wzór dzielności: PWK‖.
O tym nie wiedziałam, a także o Jej działalności w ruchu
oporu – w Armii Krajowej. Przeszło rok po śmierci Mamy
otrzymałam 2 legitymacje wydane przez rząd londyński. W
pierwszej czytamy: „Ministerstwo Obrony Narodowej,
legitymacja nr 26954, stopień podporucznik, Bagińska
Anna, pseudonim „Ania‖, Oddział AK, odznaczony został
po raz 1 i 2 medalem wojska (podstawa Zarządzenie Szefa
Sztabu Głównego z dn. 1.07.1948 Londyn 15.08.1948;
pieczęć Ministerstwa Obrony Narodowej i podpis
M.Wałęga.
W drugiej zaś jest napisane, że Anna Bagińska, pseudonim „Ania‖, Przydział Inspektorat
Sosnowiec, okręg Śląsk, odznaczona została Krzyżem
Armii Krajowej ustanowionym dnia 1.08.1966 roku przez
dowódcę AK, gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego dla
upamiętnienia wysiłku Żołnierza Polski Podziemnej w
latach 1939-45. Podpis: Przewodniczący Komisji Krzyża
M.Mandziara, „Siwy‖, Londyn 24/6/81.
Tych zaszczytów Mama nie doczekała. Nie zobaczyła
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
128
ich na własne oczy, jak także Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, wydanego
20.12.1979 roku i dostarczonego zawiadomienia o odbiorze odznaczenia, dokładnie w dniu Jej
śmierci, 18 stycznia 1980 roku zapukał do drzwi człowiek, który wręczył zawiadomienie o
przyznaniu odznaczenia, nie Matce, bo nie zdążył, spóźnił się parę godzin, ale mnie, Jej córce.
Myślę, że na swój cichy sposób cieszyłaby się z tych odznaczeń. Ona, moja Mama, taka
skromna, taka odważna, taka prawa i taka silna mimo wątlej postury ciała.
Część IV. Moje reminiscencje związane z Liceum im. E.Plater
Liceum Ogólnokształcące im. E.Plater w Sosnowcu kojarzy mi się z pięknym budyn-
kiem, starą, dobrą tradycją, wspaniałymi ludźmi (pedagogami i uczennicami), wielkimi osią-
gnięciami oraz zapracowaną Mamą. Jak przypominam sobie, była nie tylko dyrektorem wspo-
mnianego liceum, ale także szkoły felczerskiej (pełnej jej nazwy nie pamiętam), której siedziba
mieściła się w budynku tegoż liceum. Nie jestem plateranką. Świadomie wybrałam inną szkołę,
by nie być kiedykolwiek posądzoną o szukanie znajomości. Znałam Panią mgr Marylę Obor-
ską, wówczas zastępcę dyrektora, Panią mgr Halinę Grodecką. Jeszcze wiele nazwisk z tej
kadry grona pedagogicznego pamiętam. Z prof. Jerzym Kramem zetknęłam się kilkakrotnie;
najpierw na egzaminie wstępnym na filologię polską, a potem na konferencjach metodycznych
nauczycieli języka polskiego. Jego wielka wiedza i charyzma pozostawiły niezatarte wrażenie. I
tylko mogę tęsknić za niespełnieniem, że nie miałam takiego Mistrza.
Inny ślad prowadzi do Pani mgr Lucyny Horoń, nauczycielki biologii, opiekunki wielu
laureatów olimpiady biologicznej. Była również moją nauczycielką. Wspominam Jej profesjo-
nalizm, takt, serdeczność. Zawsze elegancka, uśmiechnięta, życzliwa. Bardzo kochana i szano-
wana przez młodzież obojga płci. Pani Profesor mówiła, że miłość do biologii zaszczepił jej
nauczyciel tegoż przedmiotu w Liceum Pedagogicznym w Sosnowcu – Stefan Bagiński, mój
tata.
Przypomniało mi się jeszcze jedno zdarzenie. Letnia gorąca noc. Mieszkaliśmy wówczas
w służbowym mieszkaniu na ostatnim piętrze szkoły. Mama usłyszała jakieś niepokojące od-
głosy, zorientowała się, że to złodzieje buszują po pustej szkole. Była sama, tylko ze mną,
jeszcze dzieckiem. Otwierała po kolei okna, krzycząc „Złodzieje!‖. W ten sposób wypłoszyła
ich. Zawiadomiona telefonicznie milicja dość szybko przybyła na miejsce. Złodzieje nic nie
ukradli, ale też… zostali przez funkcjonariuszy wypuszczeni. Tłumacząc się tym, że koło
budynku szkoły znaleźli się przypadkiem, skracając drogę do pracy (byli rzekomo górnikami).
Stróże porządku uwierzyli w tę bajeczkę. Ale najważniejsze, że ze szkoły nic nie zostało skra-
dzione.
Pochyliłam się nad tymi wspomnieniami, dalszymi i bliższymi, bo warto. Jest w nich
historia naszej małej Ojczyzny – Zagłębia, Sosnowca, historia nauczycieli i uczniów. Cichych
bohaterów swoich czasów.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
129
EWA SOCHA-DUDEK
JOANNA D’ARC POLSKIEGO WZORNICTWA
Wanda Telakowska (1905-1985) – urodzona w Sosnowcu, absolwentka II Liceum im.
Emilii Plater z okresu 1908-1918, numer albumu 859.
Artysta grafik, założycielka Instytutu Wzornictwa Przemysłowego i inicjatorka po-
wstania kolekcji Ośrodka Wzornictwa Nowoczesnego w Muzeum Narodowym w Warszawie.
W 1931 r. ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Studiowała malarstwo i grafikę
pod kierunkiem wybitnych profesorów: Władysława Skoczylasa, Edwarda Czerwińskiego,
Edmunda Bartłomiejczyka. W dziedzinie grafiki uprawiała głównie drzeworyt barwiony. W
1935 r. otrzymała złoty medal konkursu we Florencji za pracę graficzną. W 1937 r. jej praca
została odznaczona złotym medalem na Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu. Brała udział
w licznych wystawach, a prace jej były chętnie kupowane. Zwolenniczka idei twórczości służą-
cej ludziom i ich potrzebom, miała credo zawodowe: „dla każdego narodu najcenniejsze jest to,
co go wyróżnia, oryginalność wyrazu plastycznego.‖
Była barwną postacią o wyrazistej osobowości, przepełnioną inicjatywą twórczą o
podłożu społecznikowskim, wyniesioną z rodzinnego domu. Brała udział w życiu warszawskiej
bohemy. Przyjaźniła się z osobami z kręgu „Skamandra‖ i „Wiadomości Literackich‖. Była
stałą bywalczynią kawiarni „Ziemiańska‖ i salonu Iwaszkiewiczów w Stawiskach.
W okresie okupacji Wanda Telakowska pracowała w Warszawie jako nauczycielka w
szkolnictwie oficjalnym i konspiracyjnym. Jej prace graficzne spłonęły w Powstaniu Warszaw-
skim. Po okupacji została zatrudniona w tworzącym się Ministerstwie Kultury w Departamen-
cie Plastyki. Wspólnie z Marią Skoczylas-Leszczyńską tworzyła podwaliny dla Departamentu
Wytwórczości, późniejszego Biura Nadzoru Estetyki Produkcji, a następnie Instytutu Wzornic-
twa Przemysłowego.
W latach 50. dzięki osobistemu zaangażowaniu Wandy Telakowskiej na gruzach Sta-
rówki powstały budynki Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, które stanowią siedzibę tej
placówki do chwili obecnej. Była wieloletnim wicedyrektorem stworzonego przez siebie insty-
tutu. Opierając się na mecenacie państwowym, starała się sprawić, aby produkowane seryjnie
przedmioty codziennego użytku były projektowane profesjonalnie. Powszechnie znana ze swo-
jej działalności na rzecz podnoszenia rangi polskiej sztuki użytkowej, prof. Wanda Telakowska
objęła swoim autorytetem twórczym zgromadzoną we wzorcowni IWP kolekcję projektów
polskiego wzornictwa przemysłowego wyrobów takich jak: meble, szkło, ceramika, tkaniny,
biżuteria, odzież. Kolekcja autorska przekazana w latach 70. – z inicjatywy prof. W. Telakow-
skiej, do Muzeum Narodowego w Warszawie – zapoczątkowała powstanie Ośrodka Nowocze-
snego Wzornictwa w tym Muzeum.
W jednym z listów W. Telakowska napisała: „chciałam włączyć swoje ogniwko w łań-
cuch kulturowych przemian, gdzieś między trudną przeszłością naszego kraju, a lepszą przy-
szłością. Stąd troska o własny wyraz we wzornictwie, o rodzimość wzorów.‖ Życie pokazało,
że pomimo utraty wzroku, udało jej się spełnić zamierzenia.
Prace artystki znajdują się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej, Biblioteki Uniwersyte-
tu Warszawskiego i w Muzeum Narodowym.
W dziedzinie wzornictwa prof. Telakowska wychowała następców, którzy jej idee
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
130
przenieśli w nowe tysiąclecie. Instytut Wzornictwa Przemysłowego istnieje, aktualnie pracuje
pod kierunkiem Beaty Bochińskiej – historyka sztuki, eksperta designu. Współcześnie działają-
cy młodzi projektanci mogą korzystać ze stypendium im. prof. Wandy Telakowskiej, które
zdobywają w ramach konkursów organizowanych przez IWP. Oryginalne projekty prezentowa-
ne są w sali wystawowej im. Wandy Telakowskiej w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego.1
WANDA TELAKOWSKA – DRZEWORYTY BARWIONE
1 Ewa Socha-Dudek, inż. włókiennik, absolwentka II liceum im E. Plater z 1954 r. Pracuje w IWP od 1970 r. do chwili
obecnej.
PROF. WANDA TELAKOWSKA Z ŻONĄ I CÓRKĄ PREMIERA SZWECJI – 1960 R.
Pamięci Profesora Franciszka Zbiega
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
131
My – pokolenie Jacka Cygana.
Artykuł poświęcony pamięci prof. Franka Zbiega
FRANCISZEK ZBIEG 29 LISTOPADA 1929 R. – 4 SIERPNIA 2004 R.
Mgr Franciszek Zbieg urodził się 29 listopada 1929 r. w
Rawiczu. Tam rozpoczął naukę w szkole podstawowej, do której
uczęszczał do wybuchu wojny (3 lata). Następnie w 1941 r. przeniósł
się z rodziną do Lwowa, a stamtąd do Mielca. Tam pracował w spół-
dzielni jako goniec od 1942 r. do wyzwolenia. W czasie wojny był
aktywnym członkiem Szarych Szeregów, choć o tej jego działalności
było nam niewiele wiadomo. O zasługach na tym polu dowiedzieli-
śmy się dopiero po jego śmierci. Od września 1944 r. rozpoczął na-
ukę w Państwowym Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego w Miel-
cu, a od 1948 r. uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego im. Króla
Władysława Jagiełły w Dębicy w klasie matematyczno-fizycznej. Po
ukończeniu liceum w 1950 r. wstąpił na wydział mat-fiz-chem Uni-
wersytetu Jagiellońskiego. Ukończył go w roku 1955, uzyskując tytuł magistra matematyki.
Zgodnie z ówcześnie panującymi zwyczajami otrzymał nakaz pracy w Szkole Podstawowej i
Liceum Ogólnokształcącym w Żychcicach, gdzie uczył w latach 1956-59. W roku szkolnym
1959–1960 uczył w Szkole Podstawowej i LO w Koziegłowach. W roku 1960 rozpoczął pracę
w II LO im. Plater w Sosnowcu, w którym przepracował 17 lat. Równolegle uczył także w
liceum dla pracujących. 1 maja 1973 otrzymał tytuł profesora szkoły średniej.
W roku 1977 przenosi się do pracy w IV LO im. Staszica w Sosnowcu. Pracował tam
aż do uzyskania emerytury w 1987 r. i dalej jako emeryt dodatkowe 5 lat i jeszcze pół roku w
1995 r.
Za swą pracę otrzymał wiele nagród:
1973 - Kuratora Okręgu Szkolnego w Katowicach
1973 - srebrna odznaka Zasłużonego w rozwoju woj. katowickiego
1975 - złota odznaka ZNP
1977 - Złoty Krzyż Zasługi
1979 - nagroda Ministra Oświaty i Wychowania stopnia II
1984 - złota odznaka Zasłużonego w rozwoju woj. katowickiego
1985 - medal 80 lecia ZNP
1986 - medal Komisji Edulacji Narodowej
1986 - list pochwalny ministra Szkolnictwa Wyższego i Techniki za wyniki absolwen-
tów w 1986
1987 - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
1987 - nagroda Kuratora Oświaty i Wychowania.
Ten krótki życiorys nie oddaje nawet w niewielkim stopniu zasług jakie nasz Profesor
włożył w edukację i wychowanie wielu pokoleń sosnowieckiej młodzieży (często uczył dzieci
swoich uczniów). Ze swoimi uczniami i wychowankami utrzymywał przez długie lata serdeczne
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
132
i bliskie więzi. Interesował się ich dalszymi losami, służył radą w trudnych momentach życio-
wych, a nawet przychodził na ich pogrzeby. Miał fenomenalną pamięć, znał nie tylko numery
zadań i ich treści, ale także imiona i nazwiska swoich uczniów, niezależnie od roku ukończenia
przez nich szkoły. Dla nas jako wychowawca był człowiekiem szalenie wyrozumiałym, choć
nie pobłażliwym. Mimo że szkołę skończyliśmy dawno, cały czas utrzymywaliśmy z nim przy-
jacielskie kontakty. Ostatni raz byliśmy u Profesora na kawie w lipcu 2004 roku, był już po-
ważnie chory, a jednak z nami żartował, pamiętał komu wiedzie się akurat źle, do kogo trzeba
zadzwonić, żeby go wesprzeć, a przecież po nas były jeszcze setki innych jego wychowanków.
W utrzymywaniu bliskich więzi służyły odbywające się regularnie co 5 lat kolejne zjazdy ab-
solwentów naszego rocznika. Umawialiśmy się razem świętować 40-lecie naszej matury. Nie-
stety nie było mu dane doczekać kolejnego jubileuszu, zmarł 4 sierpnia 2004 r. Po mszy poże-
gnalnej w kościele św. Tomasza w Sosnowcu (mimo wakacji świątynia pełna była odprowadza-
jących) został pochowany na Cmentarzu Podgórskim w Krakowie.
W tym roku minęła 4 rocznica jego śmierci.
Przypomnijmy słowa, jakimi pożegnali Go jego uczniowie podczas ceremonii pogrze-
bowej: Jacek Cygan – znany autor tekstów piosenek i prof. dr hab. Andrzej Kamiński – mate-
matyk.
JACEK CYGAN
Żegnamy dziś naszego ukochanego Profesora Franka Zbiega. Nie lubił On gadulstwa,
więc będę mówił krótko. Widzę przed sobą młodzież tworzącą poczty sztandarowe z dwóch
szkół, w których uczył Profesor – Liceum im. Emilii Plater, do którego i ja chodziłem, a także z
Liceum im. Stanisława Staszica. Obie te szkoły mieszczą się w Sosnowcu. To dobre szkoły.
Żeby stworzyć dobre szkoły, potrzebni są dobrzy nauczyciele. Franciszek Zbieg był dobrym
nauczycielem. Zapytacie: – Dlaczego Franek był dobrym nauczycielem? Przede wszystkim
dlatego, że był dobrym człowiekiem. Potrafił lubić ludzi i nie wstydził się tego, że to było wi-
dać. Dla nas, kilkunastoletnich wyrostków, to było bardzo ważne, że ktoś traktuje nas jak ludzi,
że nas rozróżnia, ma dla nas czas, że chce mu się z każdym porozmawiać… indywidualnie.
Było ważne, gdyż ten „ktoś‖ był wielkim Profesorem Matematyki, groźnym, kiedy trzeba, który
potrafił tak „huknąć‖, że szło w przysłowiowe pięty. I to słowo: „indywidualnie‖, które jest tu
kluczowe. Nasz Profesor miał dar rozróżniania uczniów i osobnego podejścia do każdego.
Dlatego wiedział, komu trzeba „przykręcić śrubę‖, wiedział także, czyja psychika tego nie
wytrzyma. Był zdecydowanie ostry w tzw. obejściu, nie patyczkował się w słowach, ale ile było
w nim delikatności i mądrości. Na ogół uczniowie dostrzegają to po ukończeniu szkoły. Bo w
szkole albo się kogoś lubi, albo nie. My Franka kochaliśmy. Mam w domu zdjęcie z obozu
wędrownego w Bieszczadach podczas wakacji między dziewiątą a dziesiątą klasą. Profesor
Franciszek Zbieg stoi pośród swoich uczniów z plecakiem, w krótkich majtkach, uśmiechnięty,
promieniujący energią. Wygląda jak nasz kolega. Ale Franek naszym kolegą nie był. Potrafił
zachować ten właściwy dystans wobec nas i dzięki temu, choć był kimś bliskim, miał ogromny
autorytet. Przypominam sobie, dużo później, podczas zjazdów jubileuszowych w kolejne okrą-
głe rocznice matury, jak kolejny raz przechodziłem z Profesorem „na Ty‖. Przeszedłem tak trzy
czy cztery razy, bowiem przy następnym spotkaniu nijak nie odważyłem się mówić Frankowi
po imieniu. Musiał mnie upominać: – „Przecież jesteśmy na Ty!‖ We mnie był jednak ten
uczniowski szacunek i podziw dla autorytetu.
Pozwolę sobie na inny wątek, także bardzo osobisty. Kiedy w klasie maturalnej wybie-
rałem swoją „drogę życiową‖, czyli kierunek studiów, wahałem się między studiami filologicz-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
133
nymi, a matematyczno-fizycznymi. Franek dowiedział się o tym i swoim tubalnym głosem
oświadczył: – „Chcesz iść na filologię? A co Ty baba jesteś? Ani mi się waż!‖ I tak skończyłem
studia techniczne i zostałem inżynierem. I może dzięki temu dzisiaj… piszę.
Franku, stoimy tu, garstka Twoich wychowanków, którzy zebrali się przy Twoim gro-
bie. Nie jest to najlepsze miejsce na nasze spotkanie i mamy do Ciebie spore pretensje, że tro-
chę niefortunnie je wybrałeś. Ale cóż, widać nie miałeś na to wpływu. Nie pasujesz do cmen-
tarnego pejzażu. Byłeś zawsze uosobieniem tego, co najlepsze w życiu. Radości, pasji, humoru,
dowcipu… Byłeś całym życiem! Byłeś także częścią naszego życia. I za to dziękujemy losowi.
Żegnaj, Franciszku. Żegnaj, nasz ukochany Profesorze.
ANDRZEJ KAMIŃSKI
Sądzę, że mam szczególny tytuł, by przemawiać nad grobem Profesora Franciszka
Zbiega. Należę do grupy Jego pierwszych wychowanków z Liceum Ogólnokształcącego im.
Emilii Plater w Sosnowcu, w którym On jako Wychowawca i my jako uczniowie stawialiśmy
razem w 1960 roku pierwsze kroki w klasie VIII b. Jestem przy tym pierwszym z Jego wycho-
wanków tego liceum, którego udało Mu się zarazić swoją pasją do matematyki i zawsze był z
tego bardzo dumny, że Jego uczeń został profesorem uniwersyteckim w tej dziedzinie. A nie
było to wcale oczywiste, bo – podobnie jak przemawiający przede mną Jacek Cygan – miałem
także zainteresowania humanistyczne.
Profesorowi Zbiegowi zawdzięczam, jak wszyscy Jego wychowankowie, ogromnie
dużo. Nie tylko rzetelną wiedzę przedmiotu i rozniecenie zapału do zgłębiania tajników królo-
wej nauk, nie tylko konsekwentne wychowanie, które pozwoliło w młodości i później w doro-
słym życiu ominąć wiele raf, ale przede wszystkim niezwykły, rzadko spotykany stosunek na-
uczyciela do ucznia, będący cudownym połączeniem odpowiedzialnej pedagogiki (z towarzy-
szącymi jej autorytetem i respektem) z ojcowską wręcz opiekuńczością i autentyczną przyjaź-
nią. To ten serdeczny stosunek pozwolił młodemu człowiekowi wyzwolić się z ogromnych
kompleksów małomiasteczkowego pochodzenia, uwierzyć w siebie i zrealizować powzięte
plany. To uczucie przyjaźni pozwalało wracać do Profesora, dzielić z Nim radości i troski oraz
szukać u Niego pomocy i rady w niejednym trudnym problemie.
Przed oczami nas, wychowanków, przesuwają się wspomnienia wielu zdarzeń, które
wciąż na nowo potwierdzają nasze przekonanie, jak wiele zawdzięczamy Profesorowi, jak
wspaniałe wzory postępowania w różnych życiowych sytuacjach nam pozostawił.
Proszę mi pozwolić na przywołanie tu wspomnienia jednego z jesiennych dni 1963 ro-
ku, gdy po szkolnych lekcjach poszedłem odwiedzić chorego Profesora w Jego mieszkaniu. W
serdecznej jak zawsze rozmowie wypytywał o wszystkie nasze uczniowskie bolączki. Gdy
usłyszał, że wciąż trudzę się rozwiązaniem jednego z serii zadań olimpijskich, natychmiast
zaproponował, byśmy wspólnie spróbowali go rozwiązać. Mimo moich próśb, by nie forsował
jeszcze nie w pełni odzyskanego zdrowia, nalegał, byśmy ponawiali kolejne próby atakowania
problemu, który w końcu po wielogodzinnym wysiłku udało się nam rozwikłać. Byłem szczę-
śliwy, że stało się to przed odjazdem ostatniego tramwaju i zdołałem wrócić do domu. Udzielił
mi się ten entuzjazm Profesora do ulubionej dyscypliny i staram się go także przekazywać
swoim studentom.
I drugie wspomnienie. Gdy przed kilku laty żegnaliśmy zmarłego Kolegę z klasy, Pro-
fesor zaproponował, by to w Jego mieszkaniu spotkać się po pogrzebie i serdecznie porozma-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
134
wiać o Koledze i o nas samych. Do dziś ciepło wspominamy tamto spotkanie.
I na koniec osobista refleksja. Śmierć mojego ukochanego Profesora, będącego dla
mnie zarazem Mentorem i Przyjacielem, nastąpiła w rocznicę śmierci mojego Ojca, co stanowi
dla mnie symbol tego, że był mi On tak bliski jak Ojciec.
Dla nas uczniów, zarówno tych uczestniczących w ceremonii pogrzebowej, jak i tych,
którzy nie mogli tu przybyć, Profesor był Osobą niezwykle ważną, drogą i bardzo kochaną.
Żegnając Go, oddajemy Mu hołd i wyrażamy wdzięczność za to, że nas ukształtował. Dzięki
wielkiemu pedagogicznemu dziełu, które po sobie pozostawił, z pewnością mógłby śladem
Horacego powiedzieć o sobie: Non omnis moriar.
Non omnis moriar –
umrę nie cały:
w pamięci uczniów
mam pomnik trwały!
Non omnis moriar!
Non transit gloria!
Oprócz rodziny i uczniów pożegnali Go na zawsze jego przyjaciele z lat młodzień-
czych – członkowie „Szarych Szeregów‖ słowami poniższego epitafium.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
135
MIECZYSŁAW DZIAŁOWSKI
E P I T A F I U M
Trudno wypowiedzieć słowami rozmiar żałobnego bólu,
Jeszcze trudniej ocenić Twa nieodżałowaną stratę.
Pogrążyłeś w smutku najbliższą rodzinę,
Zostawiłeś licznego grona licealistów edukowanie,
Ale przede wszystkim harcerzy z mieleckiego Kręgu.
Komendancie i Kapitanie.
By streścić w krótkich słowach Twe bogate życie,
Wierz mi Drogi Franiu kolego i skaucie,
Że to trudne i niewykonalne zadanie.
Zapisałeś bowiem czynami swego życia kartę,
Odszedłeś wierny harcerskim ideałom na wieki
Na wieczną WARTĘ!
Twe Imię pozostanie i będzie z nami wszędzie,
A ziemia, po której stąpałeś za życia
Niech Ci teraz lekką
Po wsze czasy będzie.
CZUWAJ
Opracowały:
Joanna Wiatrowska–Błażejowska, matura 1968
i Lidia Kaszycka–Musiał, matura 1968
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
136
GRZEGORZ HOROŃ
WSPOMNIENIE O PROF. FRANCISZKU ZBIEGU
W słoneczny, sierpniowy poniedziałek 2004 roku stawiliśmy się licznie w kościele św.
Tomasza w Sosnowcu a potem na krakowskim cmentarzu, by pożegnać legendę dwóch najlep-
szych sosnowieckich liceów i naszego ulubionego wychowawcę i świetnego nauczyciela mate-
matyki – Franciszka Zbiega. Profesor Zbieg sprawiedliwie podzielił swe nauczycielskie życie
pomiędzy liceum im E. Plater i liceum im. St. Staszica, poświęcając każdemu 18 lat swej za-
wodowej pracy.
Ktoś zapyta – dlaczego legendy, czym sobie ten zwykły z pozoru człowiek zasłużył na
to miano? Był przecież tylko nauczycielem matematyki – dziedziny ze wszech miar ścisłej,
ograniczonej rygorami i zasadami nie do złamania. Czy ucząc tak konkretnego, pozbawionego
interpretacji i improwizacji przedmiotu można wpływać na uczniów w sposób zmieniający ich
podejście do wielu życiowych spraw? Myślę, że tak. Przy okazji nauki matematyki, ale nie
tylko – przy okazji przebywania z uczniami profesor Zbieg starał się zawsze wychowywać.
Miał w swoim arsenale wiele powiedzeń, myśli i sentencji, które powtarzał wielokrotnie i w
każdej swojej klasie. Powiedzenia te po jakimś czasie znali wszyscy i z góry wiedzieli jakie
słowa padną w danej sytuacji. Niektóre były żartobliwe, inne kąśliwe, a niektóre niosły praw-
dziwą mądrość i wówczas ten jowialny, żywy i skłonny do żartów człowiek poważniał na mo-
ment.
Uchwyciłem jeden taki moment, który utkwił mi głęboko w świadomości. Wiadomo
bowiem, iż matematyka nie jest przedmiotem powszechnie lubianym, a jej atrakcyjność wyzna-
ją nieliczni pasjonaci. Jednak przebrnąć przez "matmę" muszą wszyscy i w niejednej głowie
rodzi się sprzeciw; dlaczego ja – humanista, a może przyszły artysta, mam się uczyć matematy-
ki? Pewnie nie raz stawał nasz Franek przed takim pytaniem. Odpowiadał wówczas mniej wię-
cej tak: "matematyka ma was nauczyć przede wszystkim myślenia. Wiem, że wielu z was
wkrótce po maturze zapomni większość przyswojonego materiału, ale powinna w was pozostać
umiejętność odpowiedzialnego myślenia – myślenia konsekwentnego, które wynika z postawie-
nia problemu, prowadzi konkretnymi ścieżkami do jego rozwiązania a nawet jak problem wy-
daje się rozwiązany, trzeba to jeszcze udowodnić bez wątpliwości. W myśleniu matematycz-
nym nie można manipulować faktami, naciągać ich, nie da się żądać i udowadniać rzeczy nie-
możliwych". Nie są to ściśle słowa Profesora, ale tak je przyswoiłem.
Ja sam z matematyką bezpośrednio nie miałem już do czynienia po maturze; studiowa-
łem muzykę, która posługuje się nieco innym systemem logicznym (dla niektórych, nota bene –
bardziej skomplikowanym, bo nie jednoznacznym) ale myślenie matematyczne czy mówiąc
ściślej – logiczne, zarówno w tej, jak i we wszystkich prawie dziedzinach bardzo się przydaje
(polecam zwłaszcza tzw. politykom).
Ten "matematyczny" sposób myślenia profesor Zbieg przenosił na cały proces wy-
chowawczy, a był wychowawcą wielu klas i każda go wspomina jako osobę troskliwą, mimo
pozornej szorstkości i osobę, której można zaufać. Jego metody wychowawcze nie były jedno-
znacznie definiowalne; elementy wojskowego drylu, połączonego z otwartym sercem, odwagą
nazywania spraw i problemów po imieniu, konsekwentnym, rzec można – matematycznym
poszukiwaniem rozwiązań a przy tym pedagogiczny instynkt podpowiadający Frankowi, kiedy
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
137
ostro „zreprymendować‖, a kiedy z troską wysłuchać.
Pierwsze zetknięcie ze Zbiegiem mogło nie być przyjemne. Nastoletnie dzieciaki roz-
poczynające naukę w liceum bywały przerażone, gdy wpadał do klasy energiczny człowieczek
o groźnej fizjonomii i jak kapral zaczynał wydawać komendy i dyscyplinować rozpieszczone
nastolatki. Miałem trochę szczęścia uniknąć szoku przy pierwszym zetknięciu z Frankiem, gdyż
kolega Rafał, z którym siedziałem w ławce, poprzez swą starszą siostrę przejął funkcjonującą
już legendę straszącego i czasem dokuczającego nauczyciela matmy o wielkim sercu. Rafał
znał na pamięć wszystkie powiedzonka "sprzedawane" pierwszakom i ich wyłapywanie na
pierwszych lekcjach szczerze nas bawiło. Potem oczywiście wszyscy te powiedzenia znali, a
Franek wiedział, że wszyscy wiedzą, co on teraz powie, a mimo to, po odpowiednim wyczeka-
niu i zbudowaniu napięcia, powtarzał je z lubością. I tak przez 4 lata nauki, zawsze skutecznie
rozluźniając atmosferę.
Pamiętamy jego powiedzonka. "Proszę rozminować przejście" – gdy jakaś torba leżała
w przejściu między rzędami, po którym kilka razy w ciągu lekcji musiał energicznie przema-
szerować, dobrotliwe przekleństwa: "niech to świnia powącha", "kurde balans", a gdy ktoś
pomylił licznik z mianownikiem, z upodobaniem i udawaną powagą wypowiadał: "pan(-i) ma
przewrócone w głowie". Jeśli uczeń miał pseudonim, Profesor go używał wiedząc jednocze-
śnie, że wszyscy o nim mówią "Franek".
Na czym polegała siła pedagogiczna prof. Zbiega? Wydaje mi się, że potrafił on wy-
twarzać w klasie stan dynamicznej równowagi. Jego lekcje nie były nudne; poprzez bodźce z
czuciem dozowane i aplikowane klasie, powodował stałe ożywienie. Gdy lekcja utknęła czasa-
mi na trudniejszym problemie, sięgał do wypróbowanych żartów, drobnych docinków, zacze-
pek ożywiających atmosferę i wspomagających w ten sposób proces pedagogiczny, jednocze-
śnie zacieśniając więź z klasą. Po pewnym czasie znaliśmy wszystkie słabostki profesora; wie-
dzieliśmy, że sięgnie do szuflady po nożyczki, gdy paznokieć nieostrożnej uczennicy zaskrzy-
piał na szklanej tablicy, wiedzieliśmy, co oznacza wyjęcie białej chusteczki, na której za chwilę
powstanie ślad po tuszu do rzęs. Wiedzieliśmy, czego Zbieg nie lubi i nauczyliśmy się to sza-
nować.
Z akcesoriów profesora wymienię jeszcze piszczący dziecięcy młotek do "wybijania
głupich pomysłów" i chyba najgroźniejszy rekwizyt: poniedziałkowe ciemne okulary oznacza-
jące niechybne "niespodziewanko", czyli kartkówkę, gdy "zmęczenie" sobotnio-niedzielne nie
pozwalało profesorowi na zbyt intensywne dokonania pedagogiczne.
W czasach gdy istniał już kodeks ucznia, a samorządy wywalczyły sobie zasady zapo-
wiadania i organizowania wszelkich sprawdzianów. profesor Zbieg zastrzegał sobie prawo
łamania zasad robienia krótkich sprawdzianów, głównie z zakresu pracy domowej. Powtarzał
przy tym: "jesteście w klasie mat.-fiz., 90% z was pójdzie na studia techniczne i matematyka
jest dla was podstawowym przedmiotem". Zwykle padała przy tej okazji kolejna złota myśl,
którą także zapamiętałem na całe życie: "bądźcie przygotowani na najgorsze a nie będzie nie-
miłych niespodzianek". Czy metody profesora Zbiega byłyby do zaakceptowania dzisiaj? Nie-
stety wątpię.
Druga siła pedagogiczna Profesora Zbiega tkwiła w zasadach, jakie wyniósł z Szarych
Szeregów, z czasów, gdy wierność zasadom kosztować mogła życie. Wiele zrozumiałem, kiedy
zobaczyłem starsze osoby z delegacji Szarych Szeregów podczas ostatniego pożegnania Fran-
ka. Zobaczyłem szczere, pogodne twarze osób, którym młodość pozostała na obliczach dzięki
wierności wyznawanym ideałom. Jestem szczerze zachwycony tym, że ludzie ci trwają w swych
przyjaźniach i ideałach i chciałbym, aby poprzez osobę prof. Zbiega część tej siły przetrwała w
naszych szkolnych przyjaźniach. Gdy poznałem tych ludzi, Franek stał mi się bliższy. Nie ro-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
138
zumiałem do końca, dlaczego profesor unikał otwartych rozmów o polityce; kiedyś skonstato-
wał krótko: "myślimy, co myślimy, ale rozmawiać na te tematy nie będziemy, przynajmniej na
lekcjach".
Jest mi trochę wstyd, że umknął mi tak istotny epizod z życia profesora i poznałem go
dopiero wiele lat po maturze. Pocieszam się, że nie byłem jedynym nieświadomym uczniem,
gdyż ludzie z przeszłością AK-owską niechętnie ją wyjawiali po doświadczeniach powojen-
nych. Może rozumiałbym więcej z zasad wychowawczych profesora, może z większym zaan-
gażowaniem maszerowałbym po górach na dość przecież forsownych rajdach szkolnych i nie
złościł się na docinki przydzielane każdemu z nas sprawiedliwie.
Szkolne wycieczki z Frankiem to osobny i istotny element naszej z nim znajomości.
Profesor uwielbiał góry, naturę i forsowne niekiedy górskie marsze. Gdy jechaliśmy na rajdy,
wiedzieliśmy z góry, że będzie ciekawie i można się spodziewać przygody. Franek maszerował
wytrwale, narzucając niekiedy ostre tempo i zmuszając młodzież do wysiłku. Nie wszyscy
dobrze to znosili, ale nikt nie miał pretensji, gdyż towarzyskość profesora wytwarzała atmosfe-
rę luźną, sprzyjającą integracji klasy z wychowawcą, jak i integracji samych uczniów. Nie było
nigdy pouczania, zbędnego strofowania, szliśmy z Frankiem ramię w ramię jak ze starszym
kolegą, traktowani jak mniej doświadczeni kompani. Oczywiście w pewnych sprawach (już na
kwaterach) Franek wykazywał dużą stanowczość i dociekliwość; nie pozwalał np. pić alkoholu,
ale znajdował tylko tyle, ile nie przeszkadzało mu w odpowiedzialnym kontynuowaniu wy-
cieczki.
Rocznik nasz – maturzystów z 1978 r. był dla profesora szczególny, o czym sam mó-
wił. Byliśmy jego ostatnimi wychowankami w liceum im. Emilii Plater. Doprowadzał nas do
matury, gdy już rozpoczął pracę w liceum im. Stanisława Staszica. Myślę, że sentyment nie był
jedynym powodem, który sprawił, że spotykaliśmy się regularnie na klasowych zjazdach co 5
lat, a ostatnie miało miejsce już w ćwierćwiecze zdania matury. Byliśmy klasą dobrze zżytą,
zrównoważoną wewnętrznie i zdolną. Zawdzięczaliśmy to w dużym stopniu profesorowi Zbie-
gowi. Każdy o coś się wzbogacił, obcując z Frankiem, każdy zapamiętał jakąś jego złotą myśl
lub osobistą rozmowę podczas długich jubileuszowych imprez.
Osobowość profesora przeniknęła każdego z nas w sposób często nieuświadomiony.
Zdałem sobie z tego sprawę na pogrzebie naszego wychowawcy. Byłem trochę zdziwiony,
widząc wiele uśmiechniętych twarzy. "Toż to pogrzeb – płaczcież ludzie!", chciałoby się
krzyknąć, ale przez tyle lat Franek tak przyzwyczaił nas, że jego obecność musi wiązać się z
uśmiechem, żartem, życzliwą rozmową, że nawet ostatnie z nim pożegnanie w gronie kolegów i
koleżanek – jego byłych wychowanków, poprawiło nam nastroje.
Wierzę, że Franek chciał, aby żegnali go ludzie pogodni.
sierpień 2004
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
139
LESŁAW KĘDZIOR
WSPOMNIENIE O PROF. FRANCISZKU ZBIEGU
Kilka wspomnień o Profesorze Franciszku Zbiegu, którymi chciałbym się z Wami po-
dzielić: W życiu codziennym jego postać przypomina mi się wtedy, gdy sam cytuję jego po-
wiedzenia: ―bądźcie przygotowani na najgorsze, a nie będzie przykrych niespodzianek‖; ―myj-
cie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny‖, ―świń z tobą nie pasałem‖ czy też tury-
styczne, które powtarzam moim dzieciom przed wakacjami: ―zostawcie miejsce obozowania w
takim stanie, w jakim je chcielibyście zastać‖. Wielu z nas mówi ―kurde balans‖ zamiast jakie-
goś grubego słowa.
Nie wszystkim łatwo się z nim żyło (np.Witkowi, który mógł się spodziewać, że bę-
dzie z matematyki odpytywany kilkanaście razy w semestrze, czy też dziewczynom w krótkich
spódniczkach – te wysyłał na parapet do zamykania lufcików). Wszystko to były jednak żarty, a
my na Jego złośliwości nie pozostawaliśmy bez odpowiedzi: gdy Franciszek powiedział Eli, że
mogłaby być jego wnuczką, to usłyszał od niej ―musiałby się Pan Profesor pośpieszyć‖, a gdy
chwalił się, że z Mielca przyjechał do Sosnowca w trzy godziny, Rafał mu przyciął: ―pijanych
Pan Bóg strzeże‖. Jego temperament sprawiał, że czasem przesadzał w swojej bezpośredniości.
Mogło to kogoś dotknąć, ja jednak dziękuję losowi, że miałem takiego wychowawcę.
Zaczynaliśmy licealną naukę jako klasa prof. Poleszczuk (pół dnia przypominałem so-
bie jej nazwisko). Zastanówcie się, czy gdyby przez cztery lata była naszą wychowawczynią,
zapraszalibyśmy ją na nasze jubileusze? To jest może smutne i okrutne, ale znam klasy, które
miały mnóstwo wątpliwości, czy chcą po latach spotkać swoich wychowawców. On był nasz.
Pamiętam, jak mówił, że koniecznie chce pierwszy wiedzieć o naszych wybrykach, by móc
skutecznie nas bronić przed Kierkowskim. Rewelacyjna była sytuacja, gdy 4c na zakończenie
roku szkolnego na wejście Franka wpół słowa przerwała przemówienie dyrektora i odśpiewała
―na powitanie wszyscy razem‖. Wiedzcie, że docenił to i był z tego bardzo dumny. Było dzie-
sięciolecie matury w Złotym Potoku, gdy wygłosił przemówienie o swoim credo wychowaw-
czym wobec nas. Wynikało z niego, że najważniejszym Jego zadaniem była nasza integracja.
Chyba się to sprawdziło skoro spotykamy się prawie wszyscy co pięć lat, a wielu z nas kontak-
tuje i przyjaźni się ze sobą na co dzień.
Był chyba rok 1991, kiedy Franek odchodził ze Staszica na emeryturę. Tak się złoży-
ło, że wraz z Rafałem byliśmy na tej uroczystości. Na kameralnym spotkaniu byli przedstawi-
ciele kilku pokoleń Jego wychowanków. Starszych i młodszych od nas. Zapytałem się, który
rocznik wspomina najlepiej – bez wahania odpowiedział, że nasz, bo szliśmy wyjątkowo, pra-
wie ławą od pierwszej klasy poprzez maturę, aż do końca studiów. Przypuszczam z kolei, że
żaden rocznik tak licznie nie stawił się na Jego pogrzebie. Bądźmy dumni z naszego Wycho-
wawcy, naszej szkoły i naszej klasy. Moja córka, obecnie Plateranka, wie, że jestem niepocie-
szony z tego powodu, iż ona nie ma takiej klasy, jak nasza. To były piękne lata. Niech Franek
zostanie w naszej serdecznej pamięci.
2004
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
140
ZDZISŁAWA MOKRANOWSKA
IRENA SKWAREK 1951 – 2004
Urodziła się 24 sierpnia 1951 roku w Zuzowych, położonych niedaleko Przedborza,
powiat Radomsko. Rodzice prowadzili przez kilka lat małe gospodarstwo rolne po powrocie z
Francji, do której z kolei ich rodzice wyemigrowali „za chlebem‖ do pracy w kopalniach. Wi-
dząc większe szanse dla swej rodziny w mieście, ojciec Ireny (Jan) przenosi się do Sosnowca
Klimontowa i tu podejmuje pracę w kopalni „Juliusz‖. Mama (Cecylia) zajmuje się domem i
wychowaniem dzieci (drugiej córki Anny i syna Franciszka). Irena rozpoczyna naukę w szko-
łach w Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim. W 1965 roku kończy szkołę podstawową i kontynuuje
naukę w Liceum im. Emilii Plater w Sosnowcu. W przestrzeni szkoły dała się poznać jako
osoba o silnej osobowości i dużej wrażliwości. Ujawniają się także w tym czasie Jej uzdolnie-
nia w kierunku przedmiotów humanistycznych. Uczy się, dużo czyta, ale także uczestniczy
czynnie w pracy teatru „POETON‖ działającego w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Zdobywa
liczne nagrody w Ogólnopolskich Konkursach Recytatorskich. Maturę zdaje w 1969 roku.
Pasja naukowa bierze górę i zamiast do szkoły teatralnej zdaje na Uniwersytet Śląski
na kierunek filologia polska. Zawsze interesowała Ją literatura współczesna; szczególnie okres
dwudziestolecia międzywojennego. Pracę magisterską pisze pod kierunkiem Prof. dr. hab.
Tadeusza Bujnickiego na temat Motywu księgi w prozie Brunona Schultza. Po złożeniu egza-
minu magisterskiego w najwyższą notą zostaje zatrudniona przez Profesora na etacie asystenta
w Zakładzie Literatury Poromantycznej. Tu obroni pracę doktorską na temat autobiografizmu,
która opublikowana w roku 1986, w Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego, nosi tytuł: Dla-
czego autobiografizm? Powieści autobiograficzne dwudziestolecia międzywojennego. Nie tylko
praca naukowa dawała Jej satysfakcję; radością były dla niej kontakty z młodzieżą studencką
– szczególnie tym pomagała, w których odkrywała prawdziwą pasję. Od roku 1985 pracuje na
stanowisku adiunkta w Zakładzie Literatury Współczesnej kierowanym przez prof. dr hab.
Włodzimierza Wójcika, w którym skupiła grono studentów interesujących się prozą autobio-
graficzną, wspomnieniową, dziennikową. Miała zawsze czas dla nich i dla sprawdzonych przy-
jaciół.
W trudnych latach osiemdziesiątych potrafiła zawsze pomagać potrzebującym. W
1992 roku podjęła decyzję opuszczenia uczelni. Podejmuje pracę na kierowniczym stanowisku
w Ośrodku Pomocy Społecznej (w Bytomiu) – prowadzi go przez kilka lat w niemałym trudzie.
Zwolniona, znajduje pracę w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Śląskiego, którą bardzo lubiła i
ceniła. Po kilku latach nagle dopada Ją śmiertelna choroba. To, w jaki sposób potrafiła z nią
walczyć, godzić się z wyrokiem losu i znosić cierpienie, pozwala w Niej widzieć Osobę pełną
godności i człowieczeństwa. Zmarła w lutym 2004 roku; Jej grób znajduje się na Klimontow-
skim cmentarzu w Sosnowcu.1
1 Autorka jest profesorem Uniwersytetu Śląskiego, pracuje w Zakładzie Teorii Literatury Instytutu Nauk o Literaturze
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
141
GŁOSY PRZYJACIÓŁ SZKOŁY
JAN MIODEK
*** Tak niedawno napisałem okolicznościowy tekst na jubileusz 90-lecia „Platerki‖ i na tę uroczy-
stość przyjechałem, a tu już 10 lat minęło i szkoła świętuje jeszcze dostojniejszą rocznicę. Z tej okazji
ponownie wypada mi podziękować za wszystko, co w latach 20. ubiegłego wieku dała ta wszechnica
mojej Matce (1911-1983) – absolwentce z roku 1930. Wdzięczny jestem przede wszystkim za naukowy
kapitał humanistyczny, dzięki któremu Mama mogła po maturze studiować na krakowskiej polonistyce i
który całe życie pracowicie pomnażała jako nauczycielka szkół średnich Turku, Łowicza i Tarnowskich
Gór, a ja – niejako genetycznie – do dziś z niego korzystam.
Niech mi też znów wolno będzie najcieplej wspomnieć Panią Dyrektor Siwikową, która w roku
2000 znalazła się na liście 100 największych postaci Śląska i Zagłębia XX wieku w plebiscycie katowic-
kiej "Gazety Wyborczej".
„Platerce‖ zaś obecnej, którą zawiaduje Pani Dyrektor Mirosława Soczyńska, wdzięczny jestem
przede wszystkim za coroczne wizyty u mnie we Wrocławiu jej uczniów pod wodzą niezmordowanego i
niezwykłego nauczyciela Michała Walińskiego – druha ze studenckich lat. Przyjazdy młodych sosnowi-
czan do uniwersyteckich sal wrocławskiej polonistyki to dla mnie znak wzruszającej ciągłości pokole-
niowej i trwałej obecności Jubilatki w moim życiu.
Więc niech tak będzie do końca moich dni w nadodrzańskiej uczelni, a kolejnym jubileuszom
dostojnej szkoły niech nigdy nie będzie końca.
Ad multos annos, ―Platerko‖ Kochana!
Prof. dr hab. Jan Miodek
Dyrektor Instytutu Filologii Polskiej
Uniwersytetu Wrocławskiego
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
142
KRZYSZTOF JĘDRZEJKO
ZE WSPOMNIEŃ PRZYJACIELA SZKOŁY - LO IM. EMILII PLATER
Okrągłe rocznice zawsze sprzyjają refleksji i wspomnieniom, a zwłaszcza tak znaczące
jak 100-lecie Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. Szkoły, której zna-
komita sława dociera do najdalszych zakątków świata dzięki jej znamienitym Absolwentom.
Moje kontakty z Profesorami biologii i młodzieżą LO im. Emilii Plater sięgają począt-
kowych lat siedemdziesiątych (od 1971 roku) ubiegłego wieku, kiedy to z okazji tzw. „otwar-
tych drzwi‖ na Uniwersytecie Śląskim dla młodzieży różnych liceów katowickich i sosnowiec-
kich oraz chorzowskich, jako asystenci – pracownicy naukowo-dydaktyczni tej uczelni, prowa-
dziliśmy ćwiczenia laboratoryjne z różnych przedmiotów biologicznych w murach Wydziału
Biologii i Ochrony Środowiska.
Jako geobotanik – florysta (znawca roślin naczyniowych – paprotników i gatunków
kwiatowych), briolog (znawca mszaków) oraz fitosocjolog dzieliłem się swoją wiedzą z bardzo
aktywnie dyskutującą i spontanicznie, mile reagującą młodzieżą licealną. W takich zajęciach
dydaktycznych uczestniczyły głównie klasy specjalistycznie sprofilowane – biologiczno-
chemiczne oraz o kierunku ekologicznym.
Młodzież licealna odwiedzająca nasze laboratoria wyróżniała się wieloma bardzo
pozytywnymi cechami, a szczególnie autentycznym, niekłamanym zainteresowaniem samą
przyrodą i jej bioróżnorodnością oraz specyficznymi uwarunkowaniami siedliskowo-
ekologicznymi i biocenotycznymi. Podczas naszych prelekcji wprowadzających do ćwiczeń
oraz samych zajęć praktycznych z licealistami w laboratoriach był obecny również nauczyciel
licealny, zwykle biolog, który na co dzień pracował z daną klasą. W ten sposób mogliśmy na
bieżąco ustalać zakres wiedzy oraz stopień jej merytorycznego uszczegółowienia, zgodnie z
formalnymi wymogami rozszerzonego, sprofilowanego programu nauczania danego przedmiotu
(biologii, ekologii itp.) na poziome licealnym.
Z początkowego okresu współpracy dydaktycznej z licealistami (lata siedemdziesiąte
ubiegłego wieku) zapisały się w mojej pamięci dwie wyjątkowe osoby, które wyróżniały się
bardzo pozytywnie ze względu na posiadaną wiedzę specjalistyczną z biologii i ogromne do-
świadczenie dydaktyczne. Są to Panie Profesor – Lucyna Horoń i Anna Korusiewicz, nota bene
cieszące się dużym autorytetem wśród młodzieży oraz bardzo cenione za swe kompetencje i
fachowość w gronie nauczycielskim. Dyrekcję LO im. E. Plater w tym okresie sprawował prof.
Adam Kierkowski – doświadczony pedagog oraz zwolennik szerokich i stałych kontaktów
specjalistycznych z placówkami naukowo-dydaktycznymi funkcjonującymi na różnych uczel-
niach z okręgu katowickiego, a zwłaszcza na Uniwersytecie Śląskim i w Śląskiej Akademii
Medycznej (obecnie – Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach), a także z uczelnia-
mi Krakowa, Wrocławia czy Warszawy.
Po zakończeniu pracy dydaktycznej i przejściu na emeryturę wspomnianych przeze
mnie Pań Profesor – obowiązki dydaktyczne – w okresie kadencji dyrektorskiej Pani Profesor
Marii Bomskiej, a także bieżącej, pełnionej przez Panią Profesor Mirosławę Soczyńską – pod-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
143
jęło z dużym sukcesem i niekwestionowaną korzyścią dla uczniów nowe pokolenie nauczycieli
przedmiotów biologicznych w LO im. E. Plater – reprezentowane przez Panie Profesor Wandę
Kruszyńską i Teresę Wieczorek.
Okres lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nie należał w Pol-
sce do spokojnych, obfitował bowiem w szereg zdarzeń o fundamentalnym znaczeniu politycz-
nym i ustrojowym dla naszego kraju, Europy i świata (rodząca się NSZZ Solidarność, stan
wojenny, pierwsze wolne, demokratyczne wybory, ostateczny upadek ustroju socjalistycznego i
PRL-u, zlikwidowanie NRD-owskiego muru berlińskiego oraz wiele innych znaczących wyda-
rzeń).
Mimo wszystkich doniosłych wydarzeń, jakie zachodziły w naszym społeczeństwie i
kraju, praca dydaktyczna, także w szkolnictwie średnim, rozwijała się bez większych zakłóceń.
Z aktywnością godną szczególnego podziwu obie Panie Profesor – mgr biologii podjęły ideę
współpracy z miejscowymi uczelniami wyższymi, między innymi z różnymi zakładami i kate-
drami Wydziału Farmaceutycznego i Oddziału Analityki Medycznej Śląskiej Akademii Me-
dycznej w Katowicach, zlokalizowanego w Sosnowcu (obecnie: Wydział Farmaceutyczny wraz
z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej ŚUM). Do takich jednostek naukowo-dydaktycznych
mogę śmiało zaliczyć Katedrę i Zakład Botaniki Farmaceutycznej i Zielarstwa, którą kieruję od
wielu lat.
Moją bezpośrednią współpracę oraz współpracę z liceum nauczycieli akademickich
zatrudnionych w tej katedrze, na polu dydaktyki – w zakresie wiedzy botanicznej i przedmio-
tów pokrewnych, jak: botanika farmaceutyczna, zielarstwo, wiedza o roślinach leczniczych i
ich praktycznym wykorzystaniu w fitoterapii oraz homeopatii, a także w kosmetologii i kosme-
tyce, jak również w biotechnologii, mogę śmiało określić jako bardzo udaną i twórczą pod
każdym względem. Wpływa na to wielka przychylność i zrozumienie, jakie mają dla tego typu
zajęć dydaktycznych z młodzieżą licealną młodsi pracownicy naukowi i jednocześnie nauczy-
ciele akademiccy, m.in. Doktorzy: Barbara Balcer, Bożena Kowalczyk, Jacek Drobnik oraz Dr
hab. n. biol. Adam Stebel, szefa Katedry i Zakładu nie wyłączając.
Niezwykle istotną rolę w zdobywaniu wiedzy przyrodniczej pełni rodzaj dydaktyki
prowadzonej w terenie, i to na każdym poziomie kształcenia, a więc zarówno w szkolnictwie
podstawowym, jak i średnim, a także akademickim. Dlatego obok dość regularnych, prowadzo-
nych między innymi przeze mnie, spotkań z młodzieżą licealną w murach ich macierzystych
szkół (LO im. E. Pater, LO im. S. Staszica), przy okazji wygłaszanych przeze mnie wykładów,
co roku w maju dość regularnie prowadzimy ćwiczenia terenowe z biologii, nazywane trady-
cyjnie „wycieczkami botanicznymi‖. Uczniowie podczas takich wyjazdów uczą się obserwo-
wać przyrodę – jej piękno, bogactwo form i przystosowań ekologicznych oraz właściwości
biologiczne, a także zwracać uwagę na skutki negatywnego, degradującego wpływu różnych
czynników antropopresji, zarówno na poszczególne gatunki roślinne i zwierzęce, jak i naturalne
siedliska ich występowania. Nie bez znaczenia poznawczego pozostaje obserwacja zróżnico-
wania szaty roślinnej – zarówno flory, jak i roślinności (zespoły i zbiorowiska roślinne) oraz
zróżnicowania biocenotycznego zauważalnego w określonym rejonie geograficznym.
Do stałych tras przemierzanych przeze mnie, niemal co roku, z uczniami LO. im. E.
Plater wraz z ich bardzo kompetentnymi pod względem specjalistycznym i dydaktycznym Pro-
fesorami, tj. Panią Wandą Kruszyńską i Teresą Wieczorek, należy zachodni rejon Wyżyny
Krakowsko-Częstochowskiej (zwanej także Jurą Częstochowską), poczynając od przyrody
jurajskiej – skalic i jaskiń Sokolich Gór koło Olsztyna, wychodni w rejonie Mirowa, trasy tury-
stycznej łączącej zamek w Mirowie z zamkiem w Bobolicach, a także niezwykle interesującego
pod względem przyrodniczym i geologicznym oraz historycznym rejonu Złotego Potoku koło
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
144
Janowa, a na najcenniejszej perle jurajskich rezerwatów krajobrazowych – „Górze Zborów‖
(=Berkowa Góra) w Podlesicach koło Kroczyc kończąc.
Niezapomniane są również wiosenne wędrówki z młodzieżą licealną po okolicach Dą-
browy Górniczej w rejonie Chruszczobrodu. Spotykamy tu wyjątkowo interesujące stanowiska
bardzo rzadkich oraz chronionych prawem gatunków roślin, jak: pełnik europejski (rozległe
wilgotne łąki z łanowym występowaniem tego gatunku, który w maju wykazuje optimum kwit-
nienia) oraz wielu storczyków i innych. Do szczególnie interesujących pod względem flory-
stycznym i geologicznym zaliczyć trzeba wapienne, triasowe, lesiste wzniesienie „Las Mokrz-
nia‖, objęte ochroną w formie chronionego krajobrazu. Teren ten należy do dawnych wsi Mo-
krznia, Trzebyczka i Tucznawa (obecnie dzielnice Dąbrowy Górniczej). Obszar leśny zajmuje
triasowy garb wapienia muszlowego oraz przylegające do niego rozległe tereny łąkowe. Wy-
stępuje tu szereg unikatowych stanowisk gatunków prawnie chronionych, jak np. buławniki –
wielkokwiatowy, mieczolistny oraz czerwony, czarcikęs łąkowy, kosaciec syberyjski, krusz-
czyki – rdzawoczerwony, szerokolistny oraz błotny, kukułki (storczyk, stoplamek) – plamista
oraz szerokolistna, mieczyk dachówkowaty, pełnik europejski, zimowit jesienny (łanowe wy-
stępowanie i zakwitanie jesienią), a także wiele innych, w tym liczne rzadkie mszaki.
Wycieczki prowadzone po wspomnianych terenach pozostają na długo w naszej i uczniów
pamięci. Należą do nich zwłaszcza wczesno jesienne eskapady przyrodnicze do różnych rezer-
watów przyrody na Wyżynie Śląskiej, jak np. na teren użytku ekologicznego „Bagna w Anto-
niowie‖ (Dąbrowa Górnicza) z unikatowym w Polsce stanowiskiem aż czterech gatunków rosi-
czek oraz licznych bardzo rzadkich gatunków z rodziny storczykowatych, a także innych roślin
objętych ochroną prawną. Gatunki te tutaj występują jeszcze dość licznie w otoczeniu relikto-
wego, polodowcowego zespołu przygiełki bladej, w obrębie typowej roślinności torfowiskowej
(torfowisko typu przejściowego z fragmentami wysokiego z udziałem reliktowych, polodow-
cowych mchów).
Oprócz bezpośredniej obserwacji terenu i osobistego kontaktu z wyjątkowo atrakcyjną
formami przyrody charakterystycznej dla Jury, uczniowie uczą się także szacunku dla przyrody
jako takiej i jej praw. Są również uwrażliwieni na jej wyjątkowe piękno i walory estetyczne.
Odkrywają, że ochrona naturalnych zasobów przyrodniczych jest konieczna i niezbędna dla
nich samych, jak i przyszłych pokoleń.
Nabierają również przekonania, że zabiegi pielęgnacyjne oraz działania konserwator-
skie na rzecz środowiska przyrodniczego mają tę samą wartość dla narodu i kraju, co arcydzieła
jego literatury i sztuki oraz architektury, podkreślają bowiem tożsamość narodową oraz kształ-
tują rodzimą historię rozwoju kulturalnego i cywilizacyjnego. Jako świadomi, wykształceni
obywatele naszego kraju młodzi ludzie wiedzą, że przyroda jest naszym niezbywalnym bogac-
twem narodowym, które należy otaczać szczególną troską, chronić przed barbarzyńskim nisz-
czeniem, a nade wszystko kochać!
Jako nauczyciel akademicki (od 1968 roku), który przez czterdzieści lat wykłada stu-
dentom różnych kierunków i lat studiów przedmioty przyrodnicze, jestem w pełni przekonany,
że bezpośrednia współpraca szkół, zwłaszcza średnich z uczelniami i ich specjalistami jest
bardzo istotna i kreatywna. Ubogaca pod względem intelektualnym, rozwija wiedzę młodych
ludzi i budzi w nich marzenia, wskazuje cele i perspektywy rozwoju intelektualnego, a w kon-
sekwencji pomaga i prowadzi do wyboru właściwego, satysfakcjonującego wykształcenia i
specjalizacji w upragnionym zawodzie.
Liczne rozmowy po latach z absolwentami ekskluzywnej szkoły, jaką bez w wątpienia
jest Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater, z którymi miałem przyjemność i zaszczyt oka-
zjonalnie się spotkać, przekonują mnie w pełni, że praca dydaktyczna związana z taką współ-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
145
pracą nigdy nie bywa zmarnowana, a wręcz przeciwnie – pozostawia trwały, twórczy intelektu-
alny ślad, który pozwala zachować wdzięczną pamięć o nas, nauczycielach akademickich, za
wskazanie światłych horyzontów wiedzy oraz dobrych ścieżek, po których z sercami pełnymi
światła zdążają do realizacji swoich marzeń.
Nie mogę pominąć faktu, iż do niezapomnianych dla mnie przeżyć intelektualnych,
tym razem nie związanych z biologią, lecz z poezją, należy wykreowany przez znakomitego
naukowca i folklorystę, a także polonistę w jednej osobie – Profesora tej szkoły – Michała
Walińskiego Ogólnopolski Turniej Jednego Wiersza o „Laur Plateranki‖, w którym, jako wy-
różniony zaproszeniem gość specjalny mam od wielu lat przyjemność i zaszczyt uczestniczyć,
jak również – co poczytuję sobie za szczególne wyróżnienie, prezentować przed licznie zebra-
ną publicznością moje własne wiersze.
Prof. zw. dr hab. n. biol. Krzysztof Jędrzejko
– Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
Sosnowiec, w dn. 18 kwietnia. AD 2008
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
146
PAWEŁ DUSZA
18.10.2003
Miało to takie być nic nie znaczące
Język zastyga, bo mówić nie zdoła
I takie świeże, że na oślep tnące
Gdy kosa trafia, to kamień zawoła
(...)
Powiedz miłośc,i czemu tak się dzieje
Przychodzisz wtedy, gdy tobie to miłe
Nie patrzysz znowu, że głowy zachwiejesz
By bardziej życie pokręcić zawiłe
I trafiła kosa na kamień. Historia niezwykle prosta, lecz kto by przypuszczał, że tak się
życie potoczy. Może niektórym wyda się dziwne, skąd wziął się wpis do księgi autorstwa oso-
by, która absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu nie jest.
Postaram się wyjaśnić swoją obecność w tej księdze. Zacznijmy od początku, czyli październi-
kowej jesieni 2003 roku. Wtedy zaczęła się moja przyjaźń z Plater, wtedy zaczęło się wszystko.
I życie się zaczęło.
Poproszony, z niewielkimi obawami, zgodziłem się pojechać z klasą pana Profesora
Michała Walińskiego na wycieczkę integracyjną do Ochotnicy Górnej. Ówczesna moja sytu-
acja bardzo temu sprzyjała – końcówka studiów i praca na 1/3 etatu, więc czasu wolnego mia-
łem znacznie więcej niż obecnie. Poza tym klasę o profilu klasycznym, której opiekunem i
wychowawcą był Profesor Waliński, stanowiło 90% dziewcząt, ba! kobiet, co okazało się po
pierwszych minutach podróży do Ochotnicy autokarem marki Jelcz. Dojrzałość przejawiała się
w ambitnych rozmowach egzystencjalnych, dyskusjach niby–filozoficznych oraz oczywiście w
ogólnej fizjonomii większości kobiet klasy 1e, rocznik ‘87, o czym może nie wypada mówić w
tej księdze, ale muszę to podkreślić. Bo już za moich czasów licealnych (a skończyłem VIII
Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej–Curie w Katowicach) wszyscy wiedzieli, że
najpiękniejsze dziewczyny można znaleźć w różowej szkole nad Czarną Przemszą!
Zauroczony tym wszystkim, zatęskniłem do czasów sprzed studiów i pamiętam, że
pierwsze słowa, które wypowiedziałem do Profesora Walińskiego wyrażały żal, że swoich
kroków niegdyś nie skierowałem w stronę Liceum Plater. Potem krótko poddałem w wątpli-
wość większą beztroskę czasów studenckich nad licealnymi. I chyba znalazłem zrozumienie w
oczach Profesora, który przecież już tyle lat doświadczał wdzięku i mądrości „Plateranek‖.
W tym miejscu, choć może powinienem napisać to zaraz na wstępie, muszę powie-
dzieć, z czym kojarzy mi się Liceum im. Emilii Plater. A mianowicie z poezją (co dla większo-
ści czytających jest raczej oczywiste), z górami oraz miłością (co za moment postaram się wy-
jaśnić).
Ten zwyczajnie zapowiadający się wyjazd do Ochotnicy Górnej miał niebagatelny
wpływ na to, co obecnie robię, jakim jestem człowiekiem. I kto by przypuszczał, że zwykłe
spojrzenie skromnej dziewczyny z klasy 1e rozpali we mnie najpiękniejsze uczucie i pozwoli
rozpocząć nowy etap życia. I wszystko w tej uroczo abstrakcyjnej scenerii szkolnego autokaru,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
147
wśród zapachu tapicerki autobusowych siedzeń i przegryzanych chipsów. Wystarczyło tylko
jedno spojrzenie i roześmiana buzia z wypiekami na twarzy. Miała na imię Małgosia. Pamiętam
jedną z górskich wycieczek podczas wspominanego wyjazdu integracyjnego – nieudaną próbę
zdobycia Turbacza. Może wytrawnym turystom wyda się dziwne, że Turbacz może być nie-
osiągalny, ale wtedy byliśmy zmuszeni ze względu na raptowną zmianę pogody zawrócić z
wytyczonej trasy i uznać fakt wyższości przyrody nad człowiekiem. Po prostu Turbacz w tym
dniu nie był dla nas. Mimo jesiennej pory roku w górach rządziła już zima i w trakcie podejścia
dopadła grupę śnieżyca. Mimo że nie doszliśmy do schroniska i nie pokonaliśmy wytyczonej
trasy, w tym dniu udało się zdobyć coś znacznie ważniejszego i cenniejszego. Jest taki moment
w życiu człowieka, kiedy uczy się on pokory, uświadamia sobie, że nie jest pępkiem świata i
odkrywa, że warto przez życie iść we dwoje. Ja doszedłem do tego właśnie wtedy, podczas
zdobywania Turbacza. I wówczas wszystko wydawało się niemożliwe, a jeśli możliwe, to
znacznie trudniejsze niż przeprawa szlakiem zasypanym śniegiem. Wtedy też poczułem ogrom-
ny strach, uświadamiając sobie, że z miłością bywa często jak z wchodzeniem na górę. Nie
zawsze dochodzi się do celu.
Właściwie nie stało się nic nadzwyczajnego. Wszystko rozgrywało się w moim i – jak
się później okazało – również w sercu Małgosi. Obiecałem sobie tylko, że jeśli ziści się cud i
uzewnętrzni nasze uczucie, wrócimy kiedyś na Turbacz. Razem. Patrząc w jednym kierunku,
jak tamtej śnieżnej jesieni, kiedy praktycznie cała wędrówka upłynęła na wspólnej rozmowie.
Ona myślała podobnie.
Szczęśliwie się stało, że jesień dla Liceum im. Emilii Plater jest od lat szczególna, sto-
jąc pod znakiem Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki. Szybko zatem, po krótkiej „roz-
łące‖, mogłem znowu ujrzeć Małgosię – już w murach liceum. Uśmiechniętą, jakby czekającą
na mnie. W rytm czytanych wierszy ugruntowałem swoje uczucie. A potem czekały mnie trud-
ne, puste, samotne miesiące. Aż trudno uwierzyć, że potrzebowałem roku, żeby znaleźć odwagę
i obnażyć swoje myśli i uczucia. Odwagi dodał mi kolejny turniej o Laur Plateranki i ciepły
uśmiech Małgosi. Prawie dwa lata później we dwoje zdobyliśmy Turbacz. Ze łzami szczęścia w
oczach.
I tak dzięki Liceum imienia Emilii Plater pokochałem jeszcze mocniej poezję i góry.
Myślę, że duża w tym wszystkim zasługa Profesora Walińskiego, choć może nie jest on tego
świadomy. Na Laur Plateranki przychodzę teraz razem z Małgosią, za każdym razem napotyka-
jąc ciepły uśmiech i dobre słowo Profesora. Wiem, że mam za co dziękować Liceum Plater.
Paweł Dusza
– p.o. Naczelnika Wydziału Kultury
i Sztuki Urzędu Miejskiego w Sosnowcu
PS. 14 sierpnia 2007 roku Małgosia przyjęła moje oświadczyny. Zaręczyliśmy się na Babiej
Górze. Aż strach pomyśleć, gdzie dojdzie do zaślubin.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
148
JANUSZ LEWANDA
PLATERANKI ROCZNIK 1947 – 100 LAT „PLATER”
1 sierpnia 1908 r. w Sosnowcu przy ulicy Modrzejowskiej 22 powstała szkoła żeńska.
Data ta uważana jest za początek działalności II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater
w Sosnowcu. Już za kilka dni „Plater‖ stuknie okrągła „setka‖. Z tej okazji Szkoła otrzyma
odznakę „Zasłużony dla Miasta Sosnowca‖.
Przełożoną szkoły od początku jej istnienia do 1934 r. była Józefa Siwikowa (zm. w
1960 r., spoczywa na cmentarzu przy ul. Smutnej). W 1934 roku Siwikową przeniesiono na
emeryturę. Siwikowa nie kryła dezaprobaty dla sytuacji politycznej w Polsce, a dla takich ludzi
nie było miejsca w życiu publicznym. W tym samym roku szkołę przeniesiono z rogu Fabrycz-
nej (Małachowskiego) i Targowej do nowoczesnej siedziby przy ulicy Parkowej.
Pani Grażyna Ciesielska-Dziadkiewicz z Sosnowca, absolwentka „Plater‖ wspomina
zdarzenie podobne do sytuacji Józefy Siwikowej. – Dalsza ciotka mojego męża, nazwiska nie-
stety już nie pamiętam – opowiada pani Ciesielska-Dziadkiewicz – uczyła w „Plater” języka
francuskiego i nie przepadała za Piłsudskim i sanacją. Podczas śpiewania hymnu narodowego
oczywiście stała, ale gdy po chwili śpiewano I Brygadę, to ostentacyjnie siadała. Skończyło się
to zwolnieniem z pracy, a że ciotka była nauczycielką mianowaną, więc z kasy państwowej
otrzymywała co miesiąc 300 zł pensji za... brak kontaktu z młodzieżą. To zdarzenie miało miej-
sce już za dyrektury Janiny Strączyńskiej, która zastąpiła zwolnioną Siwikową. – W sierpniu
ma przyjechać ze Stanów wnuczka ciotki, to nazwisko ciotki mi przypomni i będę mogła je
„ujawnić” – mówi z uśmiechem pani mecenas Ciesielska.
– W „Plater” naukę zaczęłam w 1945 r., od 4 klasy gimnazjum – kontynuuje wspo-
mnienia Grażyna Ciesielska-Dziadkiewicz. Wcześniej, po przymusowym wysiedleniu z Sosnow-
ca uczyłam się w Krakowie, na tajnych kompletach i w Szkole Handlowej, bodaj jedynej w
Krakowie, która działała legalnie.
W pierwszej połowie 1945 r. „Plater‖ działała w dawnym „Prusie‖, przy Legionów, w
budynku, w którym wcześniej był szpital renardowski (po wojnie siedziba szkół górniczych, a
dziś Zespołu Szkół Technicznych). W czasie okupacji niemieckiej w szkole przy Parkowej
mieściła się m.in. siedziba policji niemieckiej i straży pożarnej. Budynek zdewastowano i trze-
ba było doprowadzić go do porządku. 1września 1945 r. uczennice „Plater‖ rozpoczęły naukę
już w swojej szkole, wyremontowanej w miarę ograniczonych możliwości.
– Uczyłam się w „Plater” do 1947 r. – wspomina pani mecenas Ciesielska– Dziad-
kiewicz. W tym roku zrobiłam maturę. Mieliśmy wspaniałych nauczycieli. Paulina Wittenberg
(ewangeliczka z niemieckiej rodziny, nazywana przez swoje uczennice „kochaną Paulą”),
która uczyła łaciny była nadzwyczajną nauczycielką,rozsmakowaną w łacinie, organizowała
wieczorki klasyczne. Pani Zofia Frankowa była naszą wychowawczynią, uczyła polskiego – raz
w tygodniu chodziłyśmy do niej do domu, miała bardzo bogaty księgozbiór, z którego korzysta-
łyśmy. Już wtedy Zofia Frankowa wprowadziła zwyczaj, że można było być trzy razy nieprzygo-
towanym, ale należało o niedyspozycji zgłosić jej wcześniej. Pani Bańkowska świetnie uczyła
historii, nie o wszystkim mogła mówić otwarcie, ale starała się co nieco przemycić do naszych
głów. Nasza humanistyczna klasa liczyła 23 uczennice (dopiero od 1956 r. szkoła uzyskała
koedukacyjny charakter). Marian Łukowicz świetnie wykładał matematykę. Wcześniej uczył w
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
149
Seminarium Nauczycielskim. Moja ciocia ukończyła Seminarium Nauczycielskie i także bardzo
ciepło wspominała Łukowicza.
Religii nauczał w „Plater‖ ks. prefekt Stanisław Okamfer, postać wybitna i powszech-
nie lubiana. Ksiądz Okamfer dostał wilczy bilet za odmowę podpisania Apelu Sztokholmskiego
(Apel ten okazał się jednym z pierwszych elementów rozpoczynających zimną wojnę).
– Jedna z uczennic doniosła na księdza. To było dla niego bardzo bolesne przeżycie,
które po latach pogłębiła samobójcza śmierć dziewczyny. Przypominam sobie jeszcze jeden
przykry przypadek. Mianowicie usunięto ze szkoły uczennicę ze względów religijnych. Ona w
żaden sposób nie manifestowała wiary, była po prostu bardzo religijna i nie kryła się z tym.
Zdarzyło się to po 1950 r, już po usunięciu religii ze szkoły. Była najlepszą uczennicą w klasie.
Znalazła się w jakiejś szkole zawodowej, które wtedy tworzono, ale potem jakimś cudem udało
jej się dostać do Gimnazjum w Będzinie – opowiada Grażyna Ciesielska-Dziadkiewicz.
– Skoro jesteśmy przy przykrych sprawach, to i mnie też spotkała nieprzyjemna oko-
liczność. Już jako absolwentka weszłam do szkoły i zostałam z niej wyproszona przez dyrektor
Annę Bagińską. Niby drobiazg, ale do dziś o tym pamiętam – wspomina pani mecenas.
Klasa humanistyczna z 1947 była i nadal jest bardzo zżyta, panie są w stałym kontak-
cie ze sobą. Po raz pierwszy spotkały się po 5 latach od ukończenia „Plater‖. Spotkanie było
bardzo skromne; z nauczycieli obecny był tylko ks Okamfer. Ksiądz prefekt przyszedł z note-
sem, w którym były opinie o uczennicach, zanotowane podczas posiedzeń rady pedagogicznej.
I tak np. o jednej z uczennic wyczytał z notesu: „ładna z profilu‖, opinia o naszej pani mecenas
była bardzo pochlebna: „ma dużo odwagi cywilnej‖ (Grażyna Ciesielska: „zawsze byłam py-
skata‖). – Dzięki ks. Okamferowi miałam cztery miesiące wakacji – zabrał mi zaświadczenie od
lekarza, wedle którego nie mogłam zdawać egzaminów na studia przed wakacjami (chciałam
jeszcze uczyć się podczas wakacji i zdawać egzaminy w ostatnim terminie). W ten sposób
ksiądz zmusił mnie do zdawania egzaminów i zdałam je z dobrymi wynikami. – Wreszcie ktoś
dał ci radę – cieszyła się zadowolona mama „pyskatej” córki.
W 1947 roku na maturę w charakterze obserwatora przyjechała pani z kuratorium
oświaty, czym wprowadziła duże zdenerwowanie wśród maturzystów. Wysłanniczka kurato-
rium spostrzegła, że jedna z uczennic ściąga. Dyrektorka Strączyńska podeszła do tej uczenni-
cy, zerknęła na ściągę i rzekła: Ach, to tylko notatki, po czym wrzuciła ściągi do kosza. – Po
tym czynie uznałyśmy dyrektorkę za bohaterkę – mówi pani mecenas.
Matura w tym czasie była ogromnym przeżyciem („Jak nie zdam, to się chyba...‖). Że-
by rozładować nagromadzone stresy wprowadzono taki zwyczaj - do odpowiedzi uczennice nie
wstawały, odpowiadały siedząc w ławce.
– Chodziłyśmy w ubożuchnych sukienkach, buty na zimę i lato te same, w zimie grube
skarpety. Tylko dyrektorka Strączyńska wyróżniała się w szkole ubiorem – zawsze elegancka,
żabocik etc., miło było na nią patrzeć, co za szyk! – wspomina Grażyna Ciesielska.
Siedem lub osiem absolwentek klasy humanistycznej z 1947 r. (LH) wybrało studia
prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, pozostałe studia ekonomiczne, filologię polską,
angielską, historię, architekturę, chemię, rolnictwo i farmację.
W 1997 r., w 50–lecie matury, 19 absolwentek z 1947 r. spotkało się, trzy już wtedy
nie żyły, a adresu jednej z koleżanek nie ustalono.
Po 10 latach, 6 czerwca 2007 roku Plateranki rocznik 1947 znowu spotkały się, tym
razem było obecnych już tylko 9 absolwentek noszących 60 lat temu na ramieniu tarczę z nr.
345 (numer szkoły).
PS. Portal Sosnowiec Online sosnowiec.info.pl składa na ręce Dyrektor II Liceum
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
150
Ogólnokształcącego im. Emilii Plater, Pani Mirosławy Soczyńskiej, gratulacje oraz życzenia
kolejnych sukcesów w drugim stuleciu Szkoły.
Lista absolwentek Liceum Humanistycznego Anno Domini 1947 (kilka pań już nie żyje):
Bilewicz Irena, Chawińska Barbara, Cholewa Barbara, Ciesielska Grażyna, Dobis
Wacława, Essmanowska Ines, Gryszczyńska Halina, Janczewska Anna, Jeske Anna, Kruż Da-
nuta, Mazurkiewicz Mirosława, Pilarska Zofia, Romanek Wanda, Rożdżyńska Marianna, Rzu-
chowska Janina, Szymańska Mirosława, Tomaszewska Maria, Węgielska Wanda, Wierzba
Alicja, Winnicka Krystyna, Zamorowska Leokadia, Zawodniak Janina, Żak Halina.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
151
WSPOMNIENIA
ABSOLWENTEK I ABSOLWENTÓW
ANNA SZCZEPANEK
CZŁOWIEK ŻYJE NA WIELU PŁASZCZYZNACH I O TYM NIE WIE
Rozmowa z Janiną Kraupe
Jest zdecydowanie jedną z najwybitniejszych absolwentek tej szkoły. Pracą twórczą
zajmuje się nieprzerwanie od lat, zachowując przy tym niezwykłą jasność i otwartość umysłu.
Oryginalność obrazów tej artystki ugruntowała jej pozycję wśród powojennych indywidualno-
ści i znakomitości malarskich. To Janina Kraupe.
Anna Szczepanek: Chodziła Pani do Gimnazjum im. Emilii Plater przez dwa lata, kiedy
znajdowało się ono jeszcze przy ul. Fabrycznej, dzisiejszej ul. Małachowskiego.
Janina Kraupe: Nie pamiętam, jak nazywała się ta ulica. Wiem, że zamieszkiwała ją głównie
ludność żydowska. Szkoła mieściła się w kamienicy, żyli tam zwyczajni lokatorzy. Klasy ulo-
kowane były na różnych piętrach, nie było takich korytarzy, jak później w nowym budynku,
dlatego na przerwy wychodziłam na schody.
Do Plater zaczęłam chodzić dopiero od drugiej klasy. Ma-
teriał klasy pierwszej przyswajałam w domu – mnie i moją 1,5 roku
starszą siostrę uczono na początku prywatnie. Chodziłyśmy przez
cały rok do nauczycielki, a potem, pod jego koniec, zdawałyśmy
egzaminy już w normalnej szkole. Kiedy przyszłam do gimnazjum,
trudno było dostosować się od razu do nieznanych mi jeszcze wa-
runków. Koleżanki z klasy były ze sobą już zżyte, a, jak wiadomo,
„nową‖ zawsze na początku się odtrąca. Inne trudności spowodo-
wane były tym, że nikt nie objaśnił mi przed przyjściem do szkoły,
co w niej trzeba robić. I dlatego, kiedy z początku wywoływano
mnie po nazwisku do odpowiedzi, siedziałam i do głowy mi nie
przyszło, że powinnam wstać. Tak więc odpowiedniego zachowania
musiałam uczyć się przez obserwację.
Mimo to dość szybko zaaklimatyzowałam się w Plater. W
pierwszej klasie wybrałam sobie też przyjaciółkę, która od razu bardzo mi się spodobała i przy-
jaźniłyśmy się do końca jej życia. To była Barbara Wolff. Studiowałyśmy potem razem na
Akademii Sztuk Pięknych. Ona po jakimś czasie przeniosła się na historię sztuki, a potem pra-
cowała w Instytucie Sztuki w Warszawie.
Miałam też jeszcze inne bliskie koleżanki. Wiele z nich (szczególnie w mojej klasie)
interesowało się sztuką i miało zdolności malarskie. Przyjaźniłam się również z osobami z
innych klas. Rok niżej była Magda Mamlok, którą bardzo lubiłam – niezwykle inteligentna
dziewczyna. Potem spotkałam ją, kiedy miałam jakąś wystawę w Warszawie. Ona pracowała
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
152
wtedy w ministerstwie, kończyła studia medyczne. Była też Castellatti, nie pamiętam w tej
chwili jej imienia – poetka, która przeprowadziła się do Łodzi i tam wydawała swoje tomiki
poetyckie.
Potem jeszcze po wojnie spotykałam gdzieś te moje koleżanki i dość długo utrzymy-
wałam z nimi więź. W Krakowie mieszkała na przykład Krysia Dmochowska, również z mojej
klasy. Teraz utrzymuję kontakt z jedną z jej córek, która jest profesorem w Wiedniu, a w Pol-
sce kończyła biologię.
Co więcej, parę lat temu po którejś mojej wystawie w Sosnowcu była u mnie pani dy-
rektor z klasą licealną. Po jakimś czasie spotkałam na ulicy jedną z tych panienek, które u mnie
wtedy były, ona się przypomniała i do dzisiaj mamy bardzo miły kontakt.
Ciągle mam zatem coś wspólnego z Plater.
A. Sz.: Jak dużo dziewcząt było w klasie?
J. K.: Około dwudziestu. Nasz rocznik (matura w 1938 roku) był ostatnim, który uczył się
systemem jednolitego gimnazjum. Potem się to zmieniło. Moja młodsza siostra najpierw cho-
dziła do gimnazjum, a później do liceum (do wyboru: albo humanistyczne, albo przyrodnicze).
Ja chodziłam do gimnazjum humanistycznego. I łaciny, i historii uczyłam się od początku do
końca. Wszystko dzięki temu miało swoją ciągłość. Pod koniec szkoły uczyłam się nie tylko
propedeutyki filozofii, ale też nauk społecznych czy nauk o ustrojach państw i o rządzeniu. To
były takie przedmioty, które wprowadzały nas w życie dorosłych już ludzi. Na religii poznawa-
łyśmy historię Kościoła z krytyką wszystkich filozofii, tak więc filozofię poznałam też od stro-
ny krytyki.
W tym eseju, który kiedyś napisałam na 90-lecie szkoły, pierwsze lata w Plater opisa-
łam dość szeroko1. Pisałam o tym, że ucząc się w starym budynku, zetknęłam się z inną religią.
Oglądałam modlących się Żydów i to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Następnie, kiedy
wybudowano już nową szkołę, codziennie przechodziłam obok cerkwi prawosławnej. Tam
znowuż odprawiane były wspaniałe msze, inne niż u nas. Zwracałam uwagę na masę światła,
złota, piękne śpiewy – naprawdę robiły one na mnie ogromne wrażenie. Doznania te wpłynęły
na moje późniejsze zainteresowania. Po latach zaczęłam się bardzo interesować religioznaw-
stwem. Ważne było dla mnie to, że religie tworzyły jakąś symbolikę synkretyczną.
A. Sz.: Jak wyglądał budynek przy Parkowej w pierwszych latach jego istnienia?
J. K.: Nie wiem, czy teraz inaczej wygląda, bo dawno go nie widziałam, ale chyba podobnie.
To był duży budynek z salą gimnastyczną. Miał dosyć płaski dach w stosunku do całości i wy-
glądał tak...
A. Sz.: Kwadratowo?
J. K.: Tak. Ta architektura nie była rozprzestrzeniona – prosta, surowa, taka właściwie, jak
bloki. Jak na szkołę, została jednak bardzo dobrze zaprojektowana. Klasy były dostatecznie
jasne, duże. Od razu postarano się też o jakieś reprodukcje na korytarze, jak choćby malarstwa
angielskiego. Przyglądałam się tym obrazom często i dzięki temu dość wcześnie mogłam się
zaznajomić z historią malarstwa. Innym źródłem mojej wiedzy na ten temat była „Historya
malarstwa‖ Macfalla. Książka ta była własnością Ewy Faryaszewskiej, koleżanki, z którą sie-
działam przez długi czas w jednej ławce.
1 90 lat II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu, pod. red. M. Walińskiego, Sosnowiec 1998.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
153
A. Sz.: Pamięta Pani zajęcia lekcyjne?
J. K.: Matematyki uczył nas pan Łukowicz. On był dość surowy i patrzył raczej niechętnie na
panienki, niby niezdolne do nauki tego przedmiotu. Ja akurat miałam dosyć duże uzdolnienia
matematyczne, lekcje więc nie sprawiały mi żadnego kłopotu. Muszę nawet powiedzieć, że
bardzo lubiłam, kiedy nauczyciel zapisywał wzory na tablicy. Strasznie mi się to podobało:
cyfry i obok nich różne znaczki układające się w kody. Kiedy potem zainteresowałam się astro-
logią, która też właściwie wszystko ma skodowane w znakach, a interpretacja następuje dopiero
wtedy, gdy się je uporządkuje, okazało się, że wymaga to też wielu obliczeń matematycznych.
Można więc mówić o jakiejś ciągłości pomiędzy zainteresowaniami w szkole, a późniejszą
moją działalnością.
Przez jakiś czas miałam bardzo dobrą polonistkę, pannę Jodłowską, która przygoto-
wywała nas do społecznego życia. Co za tym szło, ciągle kazała nam robić jakieś reportaże. Po
ich przygotowaniu wygłaszało się je wprost do klasy, bez zaglądania do notatek w zeszycie.
Właśnie przy tej okazji poznałam życie ludzi z bardzo biednych dzielnic Sosnowca, bo tam
pani Jodłowska wysyłała nas na wywiady.
Rozmawiałam między innymi z ludźmi mieszkającymi w pobliżu Huty Katarzyna.
Tam był nasyp i w tym okresie stały na nim baraki – czarne, straszne baraki, w których miesz-
kała biedna ludność. Tak biedna, że ci ludzie nie posiadali właściwie żadnych przedmiotów, a
podłogę – ziemię, przykrywali słomą. Wyglądało to okropnie i była to rzeczywiście ostateczna
nędza.
Oglądałam, co się dzieje na peryferiach miast zagłębiowskich. Na hałdach na przykład
stały domeczki z dykty i jakiejś blachy, z piecykami, które się nazywały kozy (mały piecyk w
domu i wystawiona rura na zewnątrz). A dlatego były na hałdach, że tam zbierało się węgiel i
zimę można było jakoś w cieple przeżyć. Także dość wcześnie orientowałam się w różnicach
społecznych, jakie wtedy istniały. Bo z jednej strony ja wychowałam się w zamożnej rodzinie,
mój dziadek miał auto, jeździliśmy nim nieraz, a z drugiej strony dotykałam tego najuboższego
życia.
A. Sz.: Nie spotykała się Pani z przejawami niechęci ze strony osób żyjących w biedzie?
Szła Pani tam sama jako kilkunastoletnia dziewczynka i nie bała się?
J. K.: Nie wiem właśnie, jak się to działo, ale ludność ta rozmawiała ze mną zupełnie normal-
nie. Byłam uczennicą, a my jako uczennice wcale nie ubierałyśmy się lepiej. Nosiłyśmy bardzo
skromne mundurki, ja zaś byłam osobą ani ładną, ani odznaczającą się czymś, niedużą. Zoba-
czyli więc taką dziewczynkę, jak ze swojego niedalekiego otoczenia i nigdy nie miałam kłopo-
tów z rozmowami.
A. Sz.: Jaki był wtedy Sosnowiec?
J. K.: W moim okresie główną ulicą była 3 Maja. Tam stał dworzec, obok było kino, a naprze-
ciw dworca w jakimś budynku mieściło się Stowarzyszenie Inżynierów, do którego należał mój
ojciec. Znałam ten lokal, tam odbywało się złote wesele moich dziadków. Poza tym w centrum
miasta stały normalne domy czynszowe. Były też szkoły męskie i żeńskie, a nie tak jak teraz,
klasy wspólne. Młodzież spotykała się na ulicy, znała z widzenia. „Szlifowało się‖ bruki. Ja
niespecjalnie tak spacerowałam, bo moja droga ograniczała się do pójścia do szkoły i ze szko-
ły, a potem tylko do koleżanki. Jeśli jednak ktoś chciał się poznać czy poflirtować, czy puścić
oko do chłopaka, to właśnie na 3 Maja. Dzisiaj nie widzę nigdzie takich promenad jak wtedy.
Teraz młodzież spotyka się w domach towarowych.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
154
A. Sz.: Czy szkoła to była sama nauka, czy organizowano w niej też jakieś zabawy, wy-
cieczki?
J. K.: Na gimnastyce uczyłyśmy się tańców. Fokstrota ćwiczyłam razem z moją młodszą sio-
strą w domu. Włączałyśmy radio i tańcowałyśmy. Mój ojciec się denerwował, nie znosił tego.
Pewnie dlatego to tak dokładnie pamiętam, bo ciągle narzekał, że nie cierpi tej muzyki. Dla
niego było to zapewne takie, jak dla mnie obecnie „bicie po kręgosłupie‖ – techno.
Raz do roku w szkole organizowana była zabawa z chłopcami. Męskie gimnazjum
przychodziło do nas, ale ja tego nie lubiłam. Chłopaki w moim wieku to nie było towarzystwo
dla mnie. Na wakacjach spotykałam się ze starszymi chłopcami i lepiej mogłam sobie z nimi
porozmawiać niż z rówieśnikami. Od czasu do czasu robiono także prywatne przyjęcia u na-
szych koleżanek i u nas też. Wtedy właśnie zawsze byli ci koledzy o trzy, cztery lata starsi. Na
ogół w takich domach, w których robiło się przyjęcie był salon, z gramofonu płynęła muzyka, i
potańczyło się trochę, i pobawiło w jakieś gry, jak na przykład zgadywanie. Wszystko oczywi-
ście bez alkoholu. Tego zupełnie wtedy nie było, żeby ktokolwiek dawał młodzieży alkohol.
Co roku były również organizowane wycieczki. Jedną z najciekawszych, w których uczestni-
czyłam, była wyprawa na Kresy Wschodnie. Byliśmy we Lwowie – wtedy też zobaczyłam
Solskiego na scenie w Niespodziance Rostworowskiego. Potem przejeżdżaliśmy przez mglisty,
pełen mokradeł krajobraz Polesia i szlakiem Mickiewicza, czyli przez okolice Nowogródka. To
była piękna wycieczka. Drugą bardzo ciekawą dla mnie wycieczką był spływ na tratwie Wisłą.
A. Sz.: Trzeba było umieć pływać?
J. K.: Nie wiem, ja umiałam pływać od dziecka. W każdym razie na galarach płynęło się aż do
Gdańska.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
155
A. Sz.: Aż do Gdańska?
J. K.: Tak, tak. Zaczęliśmy w Krakowie, po drodze minęliśmy Sandomierz, Kazimierz, Toruń
– aż do morza.
A. Sz.: Jak Pani wspomina pierwszą panią dyrektor?
J. K.: Byłam wtedy mała, więc nie miałam z nią za dużego kontaktu. Pamiętam tyle, że była to
pani bardzo wyniosła, niska, dosyć tęga. Była dyrektorką wtedy, kiedy moja mama tuż po woj-
nie, w 1918 roku, uczyła przez rok przyrody.
A. Sz.: W Plater?
J. K.: Tak. Moja matka studiowała przyrodę w Petersburgu. Pod koniec swoich studiów wyje-
chała do Ojcowa na lato, to był rok 1914. Zastała ją tam wojna. Matka była sierotą, miała tylko
wuja, który łożył na jej studia. On mieszkał daleko, bo w Tallinie, tak więc po wybuchu wojny
straciła z nim kontakt. Tutaj, na szczęście, poznała moją babkę, czyli matkę mego ojca. Babcia
zaprosiła ją do domu, kiedy wybuchła wojna. Nikt nie wiedział, kiedy się ona skończy, przy-
puszczano, jak zwykle to bywa, że prędko. Tak więc matka mieszkała u dziadków przez okres
1914-1918. Pod koniec wojny wyszła za mąż za mojego ojca, którego poznała jeszcze w Ojco-
wie.
Zaraz po wojnie organizowana była szkoła. Matka miała wykształcenie przyrodnicze,
więc poszła do niej uczyć. Jako nauczycielka pracowała przez rok, we wrześniu nowego roku
szkolnego urodziła moją starszą siostrę, w związku z czym przestała pracować. Pamiętam, że
była jakaś fotografia z tego okresu, ale nie da się jej teraz znaleźć. Części mojego rodzeństwa
już nie ma, więc nie ma gdzie jej szukać.
A wracając do pani Siwikowej – była bardzo surowa i staroświecka.
A. Sz.: Uczyła czegoś?
J. K.: Nie, ona nie uczyła, była tylko dyrektorką. Z tego co wiem, kiedy budowano
szkołę, postawiony został warunek, że dyrektorka powinna być ze Związku Nauczycielstwa
Polskiego. Chodziło głównie o fundusze. Część pieniędzy pochodziła też z Komitetu Rodzi-
cielskiego, który pomagał wybudować tę szkołę – stosunkowo prędko zresztą udało się tego
dokonać. Wraz z nowym budynkiem pojawiła się nowa pani dyrektor, panna Strączyńska.
Traktowała nas zupełnie inaczej niż panna Siwikowa – na tamten okres była o wiele bardziej
nowoczesną osobą.
Przez cały czas mego pobytu w Plater miałam bardzo dobrą wychowawczynię, przy-
rodniczkę, pannę Stelmachównę, która w trakcie mojej nauki w gimnazjum wyszła za mąż za
nauczyciela fizyki, pana Czarneckiego. Z nią utrzymywałam kontakt jeszcze po wojnie. W
czasie wojny znalazła się w Wilnie, później w Krakowie, gdzie się odnalazłyśmy, potem poje-
chała do Londynu, do męża, który jako wojskowy tam się zatrzymał. Widywałam ją, kiedy
jeździłam do Londynu i utrzymywałam z nią kontakt listowny do końca jej życia. To była bar-
dzo rozumna osoba. Ogromnie dobrze ją wspominam.
A. Sz.: Czy utrzymywała Pani kontakty z innymi nauczycielami po ukończeniu Plater?
J. K.: Pannę Jodłowską widziałam jeszcze w czasie okupacji w bardzo smutnym momencie.
Ona była Żydówką i przyszła do nas z pytaniem, czy nie moglibyśmy jej pomóc. Myśmy akurat
nie mogli tego zrobić – nie mieliśmy takiej możliwości, żeby kogoś gdzieś umieścić. Ja wtedy
pracowałam w Czerwonym Krzyżu, moja matka zorganizowała kuchnię dla jeńców wojennych,
a cała moja rodzina pracowała w konspiracji, każdy w innej komórce i w domu był nieustanny
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
156
ruch.
A. Sz.: Co działo się z dyrektor Siwikową po jej odejściu z funkcji dyrektora szkoły?
J. K.: Nie wiem, to nie była taka nasza znajoma, żeby mieć z nią kontakt później. Ja byłam
dzieckiem, więc tym bardziej nie mogłam nic wiedzieć na ten temat, bo skąd. Dzieci się takimi
sprawami nie zajmowały. Bawiliśmy się zawsze między sobą, dorośli to był dla nas daleki
świat. Tym bardziej, że u nas było kilkoro dzieci, czyli dzieci sobie a dorośli sobie.
A. Sz.: Czyli miała Pani kilkoro rodzeństwa?
J. K.: Tak, było nas pięcioro.
A. Sz.: Czy rodzeństwo też miało uzdolnienia artystyczne?
J. K.: Nie, zupełnie nie. Tylko ja jedna miałam i pamiętam, że kiedy byłam małym dzieckiem,
ojciec zawsze mnie wołał do biura (pracował jako inżynier, projektował maszyny, ale jedno-
cześnie był dyrektorem zakładu i rozmawiał z klientami), kiedy przychodził ktoś, kto intereso-
wał się sztuką albo był malarzem. Pewnego razu przyjechał do nas jeden malarz z Bydgoszczy.
Miał ze sobą do sprzedania szereg pasteli i akwarel. Zaraz ojciec mnie wtedy zawołał, żeby mu
pokazać moje rysunki.
A. Sz.: Jakie to były rysunki?
J. K.: Bardzo wcześnie rysowałam ludzi w ruchu. Dzieci na ogół tego nie robią. Miałam dość
dokładną pamięć, co mi zresztą pomagało, kiedy malowałam potem w architekturze. Było i jest
zawsze tak, że kiedy sobie coś wyobrażam, to mogę to odtwarzać bez konieczności oglądania
tego. Kiedy miałam 8 lat malowałam już, w całkiem dobrych proporcjach, postacie fruwające
czy biegające.
A. Sz.: Jak wyglądały egzaminy do Akademii?
J. K.: Najpierw trzeba było mieć teczkę. Przesyłało się ją z domowymi pracami i albo na ich
podstawie dopuszczano do egzaminu, albo nie. Zarówno ja, jak i moje koleżanki zostałyśmy
dopuszczone do egzaminu. Jako zadanie miałyśmy do narysowania akt. To był akurat akt mę-
ski, którego nigdy wcześniej nie widziałam, ale wrażenia na mnie nie zrobił – dla mnie to był
model do rysowania.
A. Sz.: Przeniosła się Pani do Krakowa. A właściwie – dlaczego tam? Bo było najbliżej?
J. K.: Kiedy miałam 14 lat, pojechałam na wakacje i tam spotkałam towarzystwo z Warszawy.
Chciałam iść na studia do stolicy, dowiedziałam się bowiem, że tamtejsza Akademia jest bar-
dzo nowoczesna, a ja miałam wówczas dość awangardowe zamiłowania. Ponadto, na Akademię
Sztuk Pięknych do Warszawy poszła Ewa Faryaszewska, z którą się przyjaźniłam. Ojciec
sprzeciwił się jednak temu pomysłowi i wysłał mnie do Krakowa, bo to niedaleko i stosunkowo
łatwo mnie było przypilnować. Poszłam więc na Akademię Krakowską i zaraz na pierwszym
roku poznałam mojego przyszłego męża i się zakochałam. Czyli można powiedzieć, że mnie
nie upilnowali.
A. Sz.: Szybko potem był ślub?
J. K.: Nie, ponieważ mój mąż przebywał przez sześć lat w obozie. Cała ta historia jest bardzo
romantyczna. On skończył już Akademię, ale mógł korzystać z modeli znajdujących się w
malutkiej pracowni dla zdolnych studentów. Dlatego się poznaliśmy, kiedy byłam na pierw-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
157
szym roku. Nadeszły wakacje. Pisywaliśmy do siebie przez ten czas. Potem wybuchła wojna,
on trafił do obozu dla jeńców, ale mimo to wciąż korespondowaliśmy.
Co jakiś czas przenoszono go w inne miejsce, bo cztery razy uciekał i cztery razy był łapany.
Przed każdą ucieczką zawiadamiał mnie o niej symbolicznie – rysował na kartce zająca albo
coś innego, żebym się jej domyśliła. Kiedy znak ucieczki pojawiał się w liście, wiedziałam, że
nie będzie kontaktu przez dłuższy czas. Gdy go złapali, znowu zaczynało się pisanie stalago-
wych listów na liniowanych papierkach (możliwość zapisania nie więcej niż określoną ilość
linijek). Każdy list czytano, więc jeżeli przekazywane były w nim jakieś wiadomości, były one
tak zaszyfrowane, że tylko ja mogłam się domyślić ich sensu.
A. Sz.: I Pani w ten sam sposób pisała wiadomości?
J. K.: Tak, ale cóż ja mogłam pisać. Nic takiego się nie działo, a nawet gdybym coś wiedziała,
nie mogłabym tego napisać.
A. Sz.: Nic takiego się nie działo?
J. K.: Byłam w teatrze konspiracyjnym.
A. Sz.: A czy poza Teatrem Niezależnym Kantora działała Pani w konspiracji?
J. K.: Nie. Cała moja rodzina była w konspiracji, a ja nie. W czasie wojny chorowałam bar-
dzo dużo, i to poważnie, to jedno. Drugie, byłam tak potwornie niepraktyczna, że nie nadawa-
łam się do tego. Tak byłam wychowana w domu, że tylko się uczyłam, nic poza tym.
A. Sz.: Gdzie mieszkali studenci w Krakowie?
J. K.: Ponieważ Basia Wolff zaczęła ze mną studia, to najpierw znalazłyśmy sobie pokój przy
rodzinie. Przed wojną było tak, że przy rodzinie był od razu pokój i jedzenie. Mieszkałyśmy u
pewnego dentysty z żoną i dwojgiem dzieci. Najpierw mieszkali na Karmelickiej, i my z nimi
Potem przenieśli się na Rynek Główny – my także. Dentysta miał ładne obrazy, dlatego, że
czasem starsi studenci, którzy nie mieli pieniędzy na wizytę, dawali mu je w ramach zapłaty.
Stąd w jego gabinecie wisiały prace młodych artystów, takich jak Matuszczak czy Sawulak.
Później rodzice uznali, że powinnam mieszkać osobno. W drugim półroczu zamieszkałam więc
sama, też w pokoju przy rodzinie. Przed wojną w Krakowie panował zupełnie inny nastrój niż
po jej zakończeniu. Byli malarze, było życie cygańskie, kawiarnie artystów i inne, do których
przychodzili profesorowie. Gdziekolwiek nie przyszliby młodzi artyści, tam mieli otoczenie
krakowskiej inteligencji. I nie było to wyrazem snobizmu, ale wspólnych zainteresowań poko-
leń. Po wojnie taka atmosfera utrzymała się przez krótki czas. W okresie stalinizmu zmieniła
się i już nigdy nie wróciła do poprzedniej.
A. Sz.: A wojna?
J. K.: Podczas wojny, żeby pojechać do Krakowa, musiałam przejść przez zieloną granicę.
Byłam pod opieką jakiejś pani, która miała mnie dowieźć na miejsce. Niemcy wyrzucili nas z
pociągu, tak więc w nocy przeszłyśmy przez zieloną granicę wraz z przemytnikami.
W Krakowie miałam koleżankę, rzeźbiarkę, którą poznałam na pierwszym roku. To ona napisa-
ła mi o szkole Kunstgewerbeschule (przeniesiony do budynku Akademii Sztuk Pięknych Insty-
tut Sztuk Plastycznych, który pod zmienioną nazwą przetrwał do 1943 roku) i o tym, żebym do
niej przyjechała. Przyjechałam więc i z nią zamieszkałam. Warunki były bardzo ciężkie. Nikt
nie miał węgla, w domu się w ogóle nie paliło, a zimy były bardzo surowe z ponad dwudziesto-
stopniowym mrozem. I tak dobrze, że zimna woda w łazience nie zamarzła. Czasami zamykano
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
158
Akademię ze względu na mrozy. Wtedy siedziało się już cały dzień w lodowatym pokoju.
W drugim roku wojny, kiedy byłam w Krakowie, chodziłam na groszowe obiady do Francisz-
kanów. Oni stawiali w refektarzu bardzo długie, wąskie stoły, przy których się jadało. Codzien-
nie dostawaliśmy to samo: dużą łyżkę pęczaku i łyżkę żółtej, rozgotowanej brukwi pastewnej.
A od święta, chyba raz na tydzień, było trochę ziemniaków, bo ziemniaki nazywało się, że to
jest już straszny przysmak. Tam więc jadałam i tam też wypatrzyłam sobie bardzo ciekawego
pana z żoną. Pana w średnim wieku, dostojnego z bardzo długą, brązową brodą. Nie wiedzia-
łam, kto to jest. Dowiedziałam się dopiero w 1951 roku, że to wydawca pism okultystycznych,
Jan Hadyna. Osobiście poznałam go w roku 1956 po przewrocie gomułkowskim i przyjaźnili-
śmy się aż do jego śmierci. Bardzo dużo dała mi ta znajomość z nim.
Obok mnie w drugim roku wojny mieszkał kolega, który był już po studiach i do niego przy-
chodził Tadeusz Kantor. Tam właśnie poznałam go osobiście. Przed wojną widywałam Kantora
tylko w Akademii, gdzie przychodził oglądać swoje malowidło. Od jakiegoś czasu robił już coś
w teatrze – miał bardzo dobrego profesora, Karola Frycza, który dawał mu tam pracę. Trakto-
waliśmy go więc jako doroślejszego od nas. W istocie, był już dojrzałym, świadomym mala-
rzem, bardzo dobrze orientującym się w sztuce współczesnej. Później widywaliśmy się u Tade-
usza Brzozowskiego, mojego kolegi z pracowni Pautscha w Kunstgewerbeschule. Przychodził
tam też Kazimierz Mikulski, z którym byłam razem w pracowni i przyjaźniłam się. Czasem
przyjeżdżał z Warszawy Andrzej Jakimowicz, znany później historyk sztuki, i robił dla nas
jakiś referat. Wymienialiśmy wiadomości, uczyłam się od starszych. W tym wczesnym okresie
poznałam też Lilę Krasicką. Miała w Krakowie różne znajomości i to ona znalazła miejsce u
Ewy Siedleckiej, przy ulicy Szewskiej 21, na podziemny Teatr. Teraz mamy tam wmurowaną
tablicę pamiątkową. Widnieję na niej jako Angelika Kraupe, bo wszyscy tak do mnie mówili.
Miałam być chłopcem, nazwanym po ojcu mojej matki Janem. Urodziłam się na Jana, 27
stycznia jako dziewczynka. Tego dnia było też Angeliki, ale ja o tym nie wiedziałam, bo imię
to widniało głównie we francuskich kalendarzach. Kiedy jednak Lila Krasicka mnie poznała, od
razu nazwała mnie Angeliką. A ja, gdy potem zobaczyłam w kalendarzu imieniny Angeliki 27
stycznia, przyjęłam sobie to imię jako drugie i wszyscy znajomi tak do mnie mówili. Nigdy nie
lubiłam imion zmienionych z męskich. „Janiny‖ nie znoszę zupełnie i unikam jak mogę.
A. Sz.: Grała Pani Goplanę.
J. K.: Tak, grałam bóstwo, ale niewidoczne.
A. Sz.: Głos.
J. K.: Tylko głos. Mówiłam przez tubę do miednicy znajdującej się przede mną. Głos rozcho-
dził się na pokój i brzmiał jak nieziemski.
A. Sz.: Jak wyglądały przygotowania do przedstawień?
J. K.: Na przedstawieniu mogło być tylko około dwudziestu osób oglądających, wyłącznie
znajomi, osoby pewne. Przy drzwiach stał zawsze ksiądz Marcin Siedlecki i pilnował wejścia.
Dawniej w starych kilkupokojowych mieszkaniach było tak, że budowano dwa wejścia – od
frontu i od kuchni. Tym drugim chodziły kucharki z zakupami. W razie czego traktowaliśmy je
jako drogę ewakuacyjną.
Ponieważ w czasie wojny było obowiązkowe zaciemnienie, korzystaliśmy z tego.
Dzięki czarnym zasłonom na oknach nikt z ulicy nie widział, ani tego, co się dzieje w środku,
ani tego, że w ogóle palą się światła. W taki sposób właśnie byliśmy zakonspirowani.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
159
A. Sz.: Spektakle odbywały się wieczorami?
J. K.: Tak, ale łącznie odbyło się zaledwie kilka przedstawień, bardzo mało. Ja zresztą potem
zachorowałam na tyfus i trafiłam do szpitala. Wyszłam z niego w złym stanie, miałam ciągle
stany podgorączkowe. Pomogła mi wtedy Lila Krasicka, wysyłając mnie do swojej rodziny na
wieś w sandomierskim. Na wiosnę w 1944 roku wezwał mnie stamtąd do Warszawy mąż Lili.
Była chora i prosił, żebym przyjechała ją pielęgnować. Pojechałam więc do Warszawy. 10 dni
przed powstaniem przyszło do naszego mieszkania gestapo ze straszną awanturą, że bezpraw-
nie zajmujemy to lokum i kazali nam się momentalnie wynosić. Męża Lili wtedy na szczęście
nie było, stwierdzili więc, że ma się zgłosić na Szucha (czego, oczywiście, nie zrobił). Musiały-
śmy wyjechać czym prędzej do jej rodziców i dzięki temu uniknęłyśmy powstania. Miałyśmy
szczęście. Przez gestapo miałyśmy szczęście.
A. Sz.: Czy pozostało jakieś nagranie po przedstawieniach?
J. K.: Skąd, nie było żadnych nagrań. W związku z tym przez długi czas nie potrafiono nawet
odtworzyć tytułów utworów muzycznych wykorzystanych w Balladynie. Nikt nie zapisał, jaka
to była muzyka, ale ja ją zapamiętałam. Dopiero po latach to odtworzyłam. Usłyszałam kiedyś
przez radio Legendę Różyckiego i poznałam, że w czasie przedstawienia grany był właśnie jej
fragment. Drugim utworem odtwarzanym wówczas był mniej znany polonez Chopina.
A. Sz.: Jaka atmosfera panowała w Pani towarzystwie?
J. K.: Spotykaliśmy się w celu samokształcenia. Wymienialiśmy się wiedzą, doświadczeniem.
Kantor nie należał do żadnej organizacji.
Kiedy zamknięto szkołę, wyjechałam do Huciska, tam był majątek ziemski. W czasie wojny
wyglądało to tak, że takie majątki oddawały kontyngent Niemcom i mogły jakoś egzystować. I
ja tam malowałam portrety za jedzenie. Rano dostawałam mleko z chlebem, na obiad kwaśne
mleko z ziemniakami, a na kolację ziemniaki z kwaśnym mlekiem. Ale i tak byłam bardzo
zadowolona, bo mogłam malować. Matkę pana Tadeusza Lipowskiego malowałam w ten spo-
sób, że siedział i pozował w jej pelerynie hiszpańskiej (z wysokim fryzowanym kołnierzem).
Przy sztaludze miałam natomiast małą fotografię matki. I portret wyszedł bardzo naturalnie.
Potem stamtąd wyjechałam do Lili Krasickiej na wieś, gdzie dostałam ostrej żółtaczki.
A. Sz.: Czyli dopiero po wojnie tak naprawdę wróciła Pani do Krakowa?
J. K.: Po wojnie wróciłam na studia. Miałam już wtedy zaliczony okres u Pautscha, mimo to
studiowałam dłużej, bo choć już byłam asystentką, chodziłam jeszcze na zajęcia z grafiki.
U nas nie było osobnego wydziału grafiki, tylko wieczorne zajęcia, na które można było cho-
dzić w późniejszych latach, zwalniając się z rysunku. Ja i tak rysowałam bardzo dobrze, bo
miałam przed wojną na pierwszym roku tylko rysunek. Cały dzień rysunek, a w czasie wojny
pracę z modelem. Nie było natomiast malarstwa, sama właściwie zaczęłam się go uczyć. Kiedy
poszłam do Pautscha, miałam już jakieś olejne obrazy, bo pod koniec pierwszego roku dosta-
łam nagrodę i kupiłam za nią zaraz kasetkę i farby, i zaczęłam malować.
A. Sz.: Czy pamięta Pani swoją pierwszą nagrodę?
J. K.: Pierwsze nagrody dostawałam w Akademii. W 1948 roku wysłałam grafikę na ogólno-
polski konkurs sportowy i tam dostałam wyróżnienie. Byłam bardzo zadowolona, że tak wcze-
śnie coś osiągnęłam. Prace robiłam w pracowni graficznej w Akademii. One były takie surreali-
styczne.
Pod koniec roku akademickiego, kiedy była wystawa, część muzeów kupiła je ode
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
160
mnie od razu. Po latach też były wykupywane, ale ich cena wzrosła, ponieważ nakład był nie-
wielki, a ja stałam się znaną osobą.
A. Sz.: Pani pierwsze podróże?
J. K.: Za granicę wyjechałam pierwszy raz, kiedy byłam studentką. Był to rok 1947. 10 osób z
naszej Akademii i 5 z warszawskiej zostało zaproszonych do Holandii. Kolega z mojego roku
był organizatorem tej wycieczki. Przez pierwszy miesiąc byliśmy podejmowani w południowej
Holandii i jeździliśmy do Muzeum Kröller-Müller. Tam są takie zbiory od, powiedzmy, impre-
sjonizmu do kubizmu. Bardzo dobre muzeum z ogromną ilością Van Gogha. Potem przez drugi
miesiąc mieszkaliśmy w Amsterdamie i w tym okresie już mogliśmy zobaczyć zupełnie współ-
czesną sztukę, a miejskie muzeum miało duże zbiory europejskie. Zetknięcie z bardzo dobrym
malarstwem miałam więc stosunkowo wcześnie. To pomaga, ponieważ swoją sztukę powinno
się konfrontować z najlepszymi wzorami, żeby wiedzieć, do czego się dąży.
A. Sz.: Czy poznała tam Pani kogoś, z kim potem utrzymywałaby kontakty?
J. K.: W Amsterdamie tak. Poznałam się tam z moim pokoleniem artystów, którzy założyli
grupę Cobra. To była grupa o światowym znaczeniu, mają zresztą w tej chwili swoje muzeum
w Amsterdamie. Zaprzyjaźniłam się z ich teoretykiem. Miał długie nazwisko i wobec tego
używał tylko swojego imienia jako podpisu – Constant. Korespondowaliśmy po francusku. W
tych listach Constant zawarł całą koncepcję teoretyczną grupy. Kiedy później pewna Holender-
ka pisała pracę o nim i robiła wystawę w Warszawie o grupie Cobra, korzystała właśnie z mo-
ich listów, bo jak się okazało, nigdzie indziej założenia teoretyczne grupy nie zostały lepiej
sprecyzowane. Constant zaprosił do Cobry trzy osoby z Polski: Szwacza, Włodarskiego i mnie.
Ale ministerstwo nie pozwoliło nam na wyjazd. W 1949 roku nadszedł okres stalinowski i
zabroniono nam wszelkich kontaktów, polscy studenci musieli się też wycofać z międzynaro-
dowego stowarzyszenia. Mało brakowało, a już bym nie zobaczyła Holandii. Wszystko trwało
do roku 1956. Później można było wyjeżdżać na zaproszenie. Miałam rodzinę francuską, która
mieszkała pod Paryżem, blisko Wersalu (do Wersalu jeździłam autobusem, a z Wersalu do
Paryża metrem), dostawałam od nich zaproszenie i jeździłam do Francji. Pierwszy raz, kiedy
tam pojechałam w 1956 roku, od razu zostałam na trzy miesiące, więc mogłam się dużo na-
uczyć. Miałam darmowe wejście do Luwru i do Gabinetu Rycin. Tam dostawałam do rąk akwa-
rele Cezanne‘a czy Poussina. Plan dnia miałam taki, że przed południem byłam w Luwrze czy
w innych ważnych muzeach (np. w Muzeum Orientalnym), a po południu chodziłam do galerii
sztuki współczesnej. Była to dla mnie świetna szkoła.
A. Sz.: Dużą rolę w Pani życiu i pracy twórczej odgrywa muzyka. Czy gra Pani na jakimś
instrumencie, czy tylko „wyłapuje” dźwięki?
J. K.: W okresie gimnazjum uczyłam się gry na fortepianie przez trzy lata. (…) Przestałam
przed maturą. Nie miałam najlepszej ręki, źle obejmuję oktawę. Mimo to zawsze bardzo lubi-
łam muzykę i zawsze się nią interesowałam. Podobno jako małe dziecko ciągle śpiewałam.
Czasem w gimnazjum urządzano koncerty – ktoś przyjeżdżał do Sosnowca i grał. To wtedy
pierwszy raz usłyszałam Źródło Aretuzy Szymanowskiego. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie,
więc po latach stworzyłam do niego zapis muzyczny.
A. Sz.: Zapis muzyczny? W jaki sposób?
J. K.: W czasie wojny chodziłam do filharmonii. Jej muzycy byli Polakami, a dyrektor Niem-
cem, także kiedy tam przychodziłam, udawałam rodzinę jakiegoś muzyka, cichutko siadałam w
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
161
kącie w sali dla widowni i słuchałam prób. Bardzo dużo mi to dało. Mogłam obserwować każ-
dego muzyka osobno. Widziałam, jak się kieruje w czasie symfonii, jak jest rozstawiona orkie-
stra itp., tak więc znałam to wszystko bardzo dobrze. Po wojnie namalowałam jeden obraz, taką
próbę koncertu właśnie, gdzie muzycy byli do siebie tak podobni, że można było ich rozpo-
znać. Po prostu poznałam już fachowo jak to wygląda: człowiek z instrumentem.
Cały czas jednak było mi żal, że muzyka trwa w czasie i ucieka. Mój szwagier kupo-
wał sobie płyty. Mniej więcej od roku 1951, będąc u niego, zaczęłam robić zapisy muzyczne w
ten sposób, że przygotowywałam sobie akwarele i cienkie pędzelki, i kiedy słyszałam muzykę,
malowałam, a ręka jak gdyby poruszała się do jej rytmu. Miałam takie właściwości, że instru-
menty muzyczne były dla mnie kolorowe. Widziałam tę muzykę w kolorze, na „ekranie‖ we-
wnętrznym. I w tych kolorach właśnie malowałam. Mam bardzo dużo takich surowych zapi-
sów.
A. Sz.: I zawsze taki sam instrument miał ten sam kolor?
J. K.: Zespoły instrumentów tak. Trąbki są zawsze między oranżem a czerwienią, instrumenty
smyczkowe – srebrne, zielonkawe, niebieskawe. Kontrabasy i podobne do nich schodzą aż do
brązu. Na przykład, jeżeli gra cała orkiestra i zacierają się poszczególne instrumenty, to bardzo
często schodzi to aż do czerni. Kolor się wtedy zatraca. Czy to jest tylko osobowa prawidło-
wość? Chyba nie. Bywałam później zapraszana na sympozja pomiędzy muzykami i malarzami,
i tam mówiono o tym, jak muzycy widzą kolor. Okazuje się, że widzieli tak samo. Instrumenty
kojarzyły im się z tymi samymi kolorami.
Ja przez jakiś czas robiłam surowe zapisy muzyczne i nie wiedziałam, jak przetrans-
ponować je na świadomą sztukę. Potem zaczęłam tworzyć z tego monotypie, część z nich trafi-
ła do muzeum warszawskiego, a od 1963 roku – grafikę. I te prace poszły już na międzynaro-
dowe wystawy, wzbudzając zainteresowanie odbiorców. Zresztą pomogło mi to bardzo, bo za
otrzymane dewizy mogłam wyjeżdżać później za granicę.
A. Sz.: A poezja? Proszę opowiedzieć o powiązaniach Pani malarstwa z poezją.
J. K.: To było podobnie jak z muzyką. Bardzo lubię poezję, ponieważ otwierają się w niej
pojęcia, które prowadzą człowieka do innych sfer myślenia, do innego spojrzenia na życie, na
samo istnienie. I jeżeli robiłam zapisy do poezji, to tak samo jak do muzyki. Głośno czytałam
wiersze, w których zawsze są dwie części: fonetyczna i obrazowa (tak jak ideogramy). W ostat-
nich latach pisałam też haiku, łącząc słowo z obrazem. Rok temu zaproszono mnie nawet do
Szwecji na międzynarodowy zjazd osób piszących haiku, gdzie mogłam pokazać swoje plan-
sze.
A. Sz.: Zastanawia mnie, w jaki sposób prosty, przeciętny odbiorca, który nie zna się na
poezji czy muzyce uwiecznianej przez Panią przy pomocy obrazu, może odczytać Pani
twórczość. Czy potrzebna jest mu, na przykład, znajomość danego utworu muzycznego,
żeby zrozumiał całość?
J. K.: A po co mu to? Owszem, miałam takie pokazy wśród muzyków. Oni dobrze wiedzieli,
do jakiej części ten zapis biegnie. Ale po co to zwykłemu człowiekowi? Dla niego moja grafika
coś przedstawia. A obraz zawsze ma jakiś układ, kolory, tak więc odbiera go jako zwyczajną
twórczość abstrakcyjną. Nie musi słyszeć tej muzyki, którą za jej pomocą utrwaliłam. Jeśli mu
się z nią kojarzy – bardzo dobrze, jest jednocześnie melomanem. Nie musi się jednak kojarzyć.
Te muzyczne obrazy były akurat bardzo lubiane i często kupowane. Bardziej niż symboliczne,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
162
stanowiące drugą część moich prac. One mają inną formę.
Największym zainteresowaniem cieszyło się jednak haiku, dlatego że wszyscy mogli je
i przeczytać, i obejrzeć. A u nas w Polsce jest tak, że kiedy zrobiono wystawę „Polaków portret
własny‖ i przy obrazach umieszczono bardzo długie opisy, wszyscy czytali, czytali, czytali,
spojrzeli na obraz, powiedzieli „aha‖ i szli dalej. I znów tak samo. Podobnie było z moimi
haiku. Wszyscy je czytali, a potem spoglądali na obraz – i szli dalej. Tylko dzieci wolą obraz
niż tekst, obraz jest bliższy dziecku.
A. Sz.: Skąd fascynacja ezoteryką?
J. K.: Od dziecka interesowałam się tym w jakiś sposób. Częściowo zaczęłam od nieświadomej
adoracji Leonarda da Vinci. Zobaczyłam w pismach, które mój ojciec prenumerował, człowie-
ka wpisanego w koło i kwadrat. To mnie niezwykle zaintrygowało i prześladowało. Zastana-
wiałam się, co to takiego. Było to jednocześnie wprowadzenie w mikro- i makrokosmos, i w
kwestię wpisania nas w układ geometryczny. Wcześnie zaczęłam interesować się telepatią czy
grafologią. Grafologią w wieku około 17 lat. Dlaczego to było ciekawe? Bo było podobne do
zapisów muzycznych. Ja w literach widziałam jakieś gesty indywidualne, odkrywałam człowie-
ka poprzez ten ruch. Miałam taką metodę, że bardziej odczuwałam całość, jeśli wchodziłam w
ruch tych liter. Podobnie odczytuje się balet, rozumiejąc przez niego emocje, uczucia. I tutaj
też, kształt liter, ich pociągnięcia, prowadziły do jakichś gestów. One zaś pomagały odkryć, co
poruszało człowiekiem w czasie ich wykonywania. Myślę, że to, że w ogóle zaczęłam robić
zapisy muzyczne, wynikło z obserwowania pisma. Jest to w jakiś sposób podobne. Kiedy robię
analizę grafologiczną, nie patrzę na słowa, tylko na same kształty. W ogóle nie czytam, pomi-
jam kompletnie sens wypowiedzi, zwracam uwagę tylko na same układy.
A. Sz.: I zawsze to się pokrywa z charakterem?
J. K.: Na ogół tak. To nie jest takie trudne do zinterpretowania, kiedy człowiek podkształci się
w tej dziedzinie. Charakter pisma jest zupełnie indywidualny. Horoskopy mogą się w pewien
sposób pokrywać, ale nie charakter pisma. Zaczęłam interesować się horoskopami, wiem jak to
się robi fachowo.
A. Sz.: Jak się to robi?
J. K.: Nauczyłam się tego w 1950 roku. Miałam wtedy ciężki okres, w którym trudno mi się
malowało. Byłam w Szczecinie i tam w jakimś antykwariacie dostałam zestaw podręczników
do astrologii. Jak zrobić horoskop? Trzeba znać dokładną datę urodzenia: dzień, rok, godzinę i
miejsce. Przemienia się te wszystkie dane na godzinę gwiezdną i wykreśla się na ich podstawie
diagram, który jest obrazem nieba w momencie urodzenia. Czyli, co było wówczas nad hory-
zontem, pod horyzontem i na horyzoncie.
Na środku jest podział na dwanaście tak zwanych domów, na zewnątrz znajduje się
dwanaście znaków zodiaku, wpisane są planety i dopiero z tego wyprowadzana jest interpreta-
cja. Sprawdza się połączenia (tzw. aspekty) między planetami, połączenia ze znakiem zodiaku,
z domem. Jest to skomplikowane, trzeba się tego dużo uczyć i praktykować latami. Ja właści-
wie dotąd robię horoskopy, z tym, że znów wciągnęłam je do strefy artystycznej. Bo to jest tak,
że jeśli mnie coś interesuje, szukam możliwości utrwalenia tego w obrazie. Czy to jest jakieś
pojęcie, czy nowe stwierdzenie ze sfery bliższej filozofii, staram się stworzyć obraz, który to
zapamiętuje i pokazuje. Kiedy oprowadzałam ludzi po swojej wystawie, miałam jednocześnie
wykłady o wiedzy ezoterycznej aby przybliżyć im typ myślenia symbolicznego.
Uważam, że człowiek żyje na wielu płaszczyznach i o tym nie wie. Myśli, że istnieje
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
163
tylko świat trójwymiarowy, tymczasem ciągle docierają do nas przebłyski z innych wymiarów.
Jeżeli jest się wrażliwym to się o tym wie. Wielu ludzi ukrywa ten fakt, ponieważ dzisiaj domi-
nuje racjonalizm. Współcześni fizycy uważają jednak, że w rzeczywistości jest zupełnie inaczej
niż ludzie to sobie wyobrażają. Ani materia nie wygląda tak, jak się to wydaje ludziom, ani
czas. Najprostszy kolor – wydaje nam się, że widzimy ten, który jest, a tak naprawdę widzimy
ten, którego nie ma. Jeżeli człowiek jest zbudowany nie tylko z samego ciała, ale też z jakiegoś
promieniowania, to będziemy mieli wgląd w to, jaki naprawdę jest.
Kraków, 17 czerwca 2008 r.
Janina Kraupe – ur. 1921 w Sosnowcu. W 1938 zdała maturę w żeńskim Gimnazjum
im. Emilii Plater w Sosnowcu. Tego samego roku rozpoczęła studia na Akademii Sztuk Pięk-
nych w Krakowie i kontynuowała je po zakończeniu II wojny światowej. Po uzyskaniu absolu-
torium z grafiki w 1948, podjęła pracę na krakowskiej ASP, w 1987 uzyskując tytuł profesora
zwyczajnego.
W latach 1942/43 brała udział w pracach konspiracyjnego Teatru Niezależnego Tade-
usza Kantora. Od 1958 należy do Grupy Krakowskiej. Twórczość swoją prezentowała na około
50 wystawach indywidualnych oraz w kilkuset wystawach międzynarodowych w kraju i za
granicą.
Jej prace należą do najoryginalniejszych we współczesnej polskiej sztuce. Natchnienie
czerpie z chęci uchwycenia i wizualizacji tego, co kryje się pod powierzchnią słów (poezja) czy
dźwięków (muzyka). Przy pomocy znaku i koloru dociera tym samym do znaczeń zakamuflo-
wanych, przenosi odbiorcę do innych sfer myślenia. W swej twórczości artystka eksponuje
również zainteresowanie okultyzmem, przedstawiając przy pomocy obrazu na przykład horo-
skopy.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
164
KRYSTYNA CHRZANOWSKA (WOJCIECHOWSKA)
***
Mój pierwszy kontakt z naszą szkołą miał miejsce już w czerwcu 1939 r. – miałam
wówczas 12 lat, skończyłam 6-klasową szkołę podstawową, uprawniającą do zdawania egza-
minu wstępnego do gimnazjum. Mieszkaliśmy w Dąbrowie Górniczej, ówczesnym Gołonogu,
gdzie były także szkoły średnie, ale z rozmów toczących się między rodzicami zapamiętałam,
że gimnazjum i liceum im. Emilii Plater w Sosnowcu cieszyło się opinią najlepszej szkoły śred-
niej w regionie. Postanowiono więc, że tam będę zdawać egzamin wstępny.
Nie była to wówczas sprawa łatwa. Kandydatek było znacznie więcej niż miejsc, wy-
magania wysokie i, co nie było bez znaczenia, gimnazjum państwowe, a więc tańsze, niż pry-
watne. Egzamin podobno był trudny, ale widocznie zdałam dobrze, bo zostałam przyjęta. Dy-
rektorką szkoły była już wówczas Pani Janina Strączyńska, która kierowała szkołą także po
wojnie. Po zdanym egzaminie, jeszcze przed zawiadomieniem o przyjęciu do szkoły, Pani
Dyrektor osobiście rozmawiała z kandydatkami na uczennice. Uważała widocznie za istotne
osobiste poznanie przyszłej uczennicy i uzależniała przyjęcie także od określonych cech oso-
bowości i sposobu bycia. Widocznie i tę próbę przeszłam zwycięsko, bo otrzymałam pisemne
zawiadomienie o przyjęciu i wezwanie dla Mamy na zebranie informacyjne. Na zebraniu poda-
no wykaz potrzebnych podręczników i pozostałego wyposażenia uczennicy, a także wysokość
obowiązujących opłat, bo jakieś tam, choćby niewysokie, jednak nas obowiązywały.
Podano także bardzo szczegółowe wymogi dotyczące stroju. Obowiązujące kolory to
granatowy i biały; granatowa spódniczka plisowana w fałdki o szerokości 2 cm ze środkową
fałdą szerokości 9 cm, biała i granatowa bluzka z marynarskim kołnierzem i z krawatką. Koł-
nierz i krawatka miały być obszyte trzema rzędami tasiemek. Długość spódnicy kryjąca kolana,
brązowe pończochy, tzw. fildekosy i brązowe buciki. Alpagowy, czarny fartuszek na szelkach,
obramowany plisowaną falbanką, wiązany do tyłu. Okrycie wierzchnie – granatowy płaszczyk
też za kolana, granatowy beret ze znaczkiem szkoły, na rękawie tarcza z numerem i nazwą
szkoły (w załączeniu zdjęcie). Wytyczne miały być rygorystycznie przestrzegane i wszystkie
zostały wykonane, co nie przydało się na nic, bo we wrześniu 1939 roku wybuchła II wojna
światowa. Zostało tylko zdjęcie dwóch szczęśliwych i przygotowanych uczennic z zakupionymi
podręcznikami. Ja – z prawej.
W czasie wojny Mama, chroniąc mnie przed wywiezieniem na roboty do Niemiec,
umieściła mnie u rodziny w ówczesnym Generalnym Gubernatorstwie. We wsi, gdzie przeby-
wałam, utworzyła się grupa chętnych do nauki, złożona z kilku chłopców, synów miejscowych
gospodarzy, do której dołączyłam wraz z kuzynką. Materiał od I do IV klasy gimnazjum prze-
rabiał z nami wysiedlony wraz z rodziną z poznańskiego młodzieniec o nazwisku Hoppe (wy-
siedlano mieszkańców, którzy nie chcieli podpisać volkslisty).
Nauka była, jaka była, ale po opanowaniu wspomnianego materiału 23 października
1943 roku zdałam tzw. małą maturę w Miechowie przed Tajną Komisją Weryfikacyjną dla
legalizacji wyników tajnego nauczania. Komisja ta powołana była przez Kuratorium Okręgu
Szkolnego Kieleckiego. Notatka dotycząca wyników zdanego egzaminu od sierpnia 1943 r. do
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
165
lutego 1945 r. czekała w tajnym archiwum. W lutym 1945 r. zgłosiłam się po odbiór świadec-
twa uprawniającego do rozpoczęcia nauki w I klasie liceum. Dokument wraz z ocenami podpi-
sał ówczesny dyrektor gimnazjum w Miechowie pan Dyrektor Łapa, już wówczas bardzo wie-
kowy. Świadectwo zostało następnie potwierdzone przez podobną Tajną Komisję Weryfikacyj-
ną w Sosnowcu i tym sposobem zostałam przyjęta do I klasy humanistycznej Liceum im. Emilii
Plater. Pierwszy rok nauki w tej klasie trwał od lutego do lipca 1945 roku. Na podstawie uzy-
skanych ocen od września 1945 otrzymałam promocję do II klasy licealnej, a w czerwcu 1946
roku zdałam maturę.
Przekrój wiekowy uczennic był dość różnorodny, bo każda z nas uczyła się do tzw.
małej matury w różnych okresach czasu. Kilka dziewcząt ukończyło 4 klasy gimnazjum już
przed wojną, miały więc 25 lat. Inna grupa, do której należałam, uczyła się w tajnych komple-
tach w czasie okupacji i straciła tylko 2 lata, zdając maturę w 20 roku życia. Najmłodsza grupa
uczennic uzupełniała wiedzę w różnych miejscach i okresach czasu i różniła się wiekiem mię-
dzy sobą. Byłyśmy jednak zgraną klasą i do dzisiaj wiele koleżanek wspominam z sympatią.
Bardzo lubiłyśmy i szanowałyśmy Panią Dyrektor Janinę Strączyńską i naszych profesorów.
Moją szczególną sympatią darzyłam Panią Zofię Frank – polonistkę, Panią Paulę Wittenberg –
nauczycielkę łaciny, która była naszą wychowawczynią oraz Pana Mariana Łukowicza, mimo
że na jego lekcjach matematyki bałam się odpytywania, nie lubiłam ich i ciągle groziła mi jakaś
„trója‖.
Czas spędzony w Liceum im. Emilii Plater wspominam bardzo miło i ciesząc się z tak
znaczącego jubileuszu mojej ulubionej szkoły, życzę jej dalszych owocnych co najmniej100
lat.1
Z ARCHIWUM AUTORKI
1 Matura 1946 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
166
BARBARA JEDYNAK
Z HISTORII POLSKIEJ INTELIGENCJI PRZEDWOJENNEJ –
MARIA KOWALSKA, ABSOLWENTKA SZKOŁY
HANDLOWEJ – IM. E. PLATER W SOSNOWCU
Moja Mama, Maria Gradzik, z domu Kowalska, absolwentka Szkoły Handlowej, uro-
dziła się 24 maja 1919 roku w Potoku Wielkim pow. Jędrzejów w rodzinie wielodzietnej (5
córek) o genealogii drobnoszlacheckiej. Matka Mamy, Zofia Kowalska z domu Olszewska,
była córką Hipolita Olszewskiego i Marii Wścieklicy. Pierwsza żona Hipolita była z domu
Dygasińska. Potok Wielki to piękna, rozległa wieś (Potok Borowiec, Potok Duży, Potok Mały,
Potok Folga), która podlega pod parafię i cmentarz w Krzcięcicach. Tam są groby rodzinne
rodziny Olszewskich. Dzieje rodziny były burzliwe (pozostała pamięć o rzezi 1846, pożarach,
ucieczkach), i zakończyły się w Potoku. Hipolit Olszewski (1832-1900), syn Jana i Heleny,
1,95 cm wzrostu, świetny jeździec i wielbiciel koni, spadł z konia w czasie objazdu majątku i
zabił się. Gniazdo osierocone (4 synów i 1 córka – moja babcia – Zofia) nie przetrwało na
ziemi rodzinnej. Pozostały legendy rodzinne, pamięć cudnej kieleckiej ziemi i pamięć ścisłych
kontaktów z Luborzycą, w której mieszkała rodzina Andrzeja Amouraux i jego żony Antoniny,
z domu Dygasińskiej. Córki Hipolita były częstymi gośćmi 4 córek Antoniny Dygasińskiej-
Amouraux, Stanisławy i Luizy. W korespondencji Adolfa Dygasińskiego znalazłam informację
(listy) o związkach Adolfa Dygasińskiego z rodziną Amouraux. W naszej rodzinie zachowała
się pamięć o listach Adolfa Dygasińskiego. Nie przetrwały II wojny światowej.
Rodzice mojej Mamy, Zofia Olszewska i Antoni Kowalski zamieszkali w Strzemie-
szycach na ulicy Długiej. Dziadek bardzo dobrze zarabiał (500 zł), mógł kształcić córki. Trzy
ukończyły szkoły w Sosnowcu (Sem. Nauczycielskie i Szkołę Handlową). Dziadek był maszy-
nistą i działaczem związkowym. Zagłębie Dąbrowskie w okresie przedwojennym formowało
swoją warstwę inteligencką i robotniczą (górnicy, kolejarze, maszyniści) także w wyniku ru-
chów migracyjnych z gniazd rodzinnych wiejskich (np. Potok Wielki) do Strzemieszyc, So-
snowca, Będzina, Olkusza. Młodzi, ambitni, urodzeni już po 1918, w wolnej Polsce, zasilili
zagłębiowską oświatę, przemysł i handel. Wśród wędrowników–przybyszów była także mło-
dzież o pamięci szlacheckiej. Pamiętam, że w domu Mamy i Jej sióstr to było ważne. Często
słyszałam od Mamy „boso, ale w ostrogach‖ i jej ulubioną piosenkę „trzy, cztery! zdobywali
nasi wąwóz Samosierry‖. Dla mnie to było także ważne, i to od dziecka. To oczywiście irracjo-
nalne, ale prawdziwe, bo świadomość ma swoje irracjonalne przywiązania. Takich nauczyciel-
skich inteligentek z „roztrzaskanych gniazd‖ musiało być w Zagłębiu wiele, moja Pierwsza
Nauczycielka p. Wróblewska w Strzemieszycach, piękna i młoda wdowa (po AK-wcu), była –
jak to teraz widzę – bez wątpienia taką postacią z tradycyjnego polskiego domu, świadczyła o
tym Jej piękna polszczyzna, dobroć i świetna etykieta zawodowa.
Moja Mama, Maria Gradzik (Tata, Czesław był absolwentem Technikum Mechanicz-
nego w Katowicach, zawarli związek małżeński już w czasie wojny) bardzo ceniła swoją Szko-
łę Handlową. Była dumna ze swego wykształcenia, wspominała wycieczkę nad Świteź, gry
sportowe, lekcje religii (podobno z bardzo wyrozumiałym księdzem), stenografię, kaligrafię,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
167
towaroznawstwo...
Co było ważne dla pokolenia mojej Mamy? Należała do pierwszego pokolenia uro-
dzonego już w wolności (po 1918), któremu już w 1939 odebrano młodość (mieli tylko 20 lat!),
wojna przyniosła trwogę i poczucie wiecznego zagrożenia. Nasze Mamy rodziły jednak w cza-
sie wojny dzieci (brat Jacek – 1940, ja – 1942); potem my mogliśmy zasilić polskie uniwersyte-
ty. Została zachowana ciągłość. Mama została po wojnie nauczycielką, pracowała w szkole
podstawowej w Strzemieszycach i w Ustroniu, a potem w szkolnictwie specjalnym w Suche-
dniowie. Szkoły przedwojenne i dom wyrabiały obowiązkowość, pracowitość, dobroć, zarad-
ność, dzielność, wrażliwość na sprawy dzieci. Nie pamiętam, aby Mama opuściła kiedykolwiek
lekcje w klasie. Praca – i to najsolidniejsza – to wniosły do życia w Polsce nauczycielki po
szkołach i seminariach w Sosnowcu. Kobiety polskie wniosły do naszej kultury bezcenne war-
tość pracy, szacunku do wiedzy, miłości do dzieci, prawdomówność, dobre obyczaje. Ocalałe z
pożogi wojennej – przeniosły z historii przedwojennej do dalszej historii Polski – to co najlep-
sze i najbardziej wartościowe. Trzeba pamiętać o tym pokoleniu, jak wiele zawdzięczają im
rodziny i polska kultura narodowa. Można było dźwigać kraj z ruin i budować delikatne przęsła
historii opartej na wartościach. Wśród nich była moja wspaniała, mądra i dzielna Mama, uro-
dzona na pięknej, polskiej ziemi w Potoku Wielkim. Życie Mamy zamknęło się w formule
tragicznej – bardzo wcześnie straciła męża, Czesława (48 lat), syna (39 lat) i synową (35 lat),
sama zmarła nagle w Cieszynie w czasie pobytu wakacyjnego ze mną i wnuczką Kasią. Spo-
czywa na cmentarzu w Cedzynie pod Kielcami, wśród rodziny. Nie przeżyła nieszczęść zwią-
zanych z tragedią w rodzinie syna. Są rzeczy ponad siły – także dla Siłaczek. A ja mogę tylko
zakończyć słowami Stefana Żeromskiego „gdyby mi los dawał sławę, zawołałbym – daj mi
moją Matkę!‖.1
1 Prof. nadzw. dr hab. Barbara Jedynak jest kierownikiem Zakładu Kultury Literackiej i Obyczaju w UMCS w Lubli-
nie oraz redaktorem naczelnym pism naukowych.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
168
WANDA WĘGIELSKA-JĘDRALSKA – opracowanie
SPOTKANIE PO LATACH – CIĄG DALSZY
Upłynęło 10 lat od naszego ostatniego jubileuszu i sędziwe już dziś Plateranki absol-
wentki Liceum Humanistycznego im. Emilii Plater Anno Domini 1947 spotkały się ponownie,
by uczcić tym razem już 60. rocznicę matury. Niestety, nasze grono jest coraz mniejsze. Nie ma
wśród żyjących sześciu naszych koleżanek. Organizatorem spotkania była nieoceniona Halusia
Żak, która zaprosiła nas do siebie i przygotowała całą imprezę. Dzięki Jej za to! Zasiadłyśmy
więc do suto zastawionego stołu i po powitalnym toaście nastąpiło sprawdzanie listy obecności.
Lista obecności klasy L.H. w dniu 6 czerwca 2007 r.
1. Bilewicz Irena nie ustalono adresu
2. Chawińska Barbara –
3. Cholewa Barbara –
4. Ciesielska Grażyna +
5. Dobis Wacława –
6. Essmanowska Ines +
7. Gryszczyńska Halina Śp.
8. Janczewska Anna Śp.
9. Jeske Anna –
10. Kruż Danuta Śp.
11. Mazurkiewicz Mirosława +
12. Pilarska Zofia –
13. Romanek Wanda Śp.
14. Rożdzyńska Maria Śp.
15. Rzuchowska Janina +
16. Szymanowska Mirosława –
17. Tomaszewska Maria Śp.
18. Węgielska Wanda +
19. Wierzba Alicja –
20. Winnicka Krystyna +
21. Zamorowska Leokadia +
22. Zawodniak Janina +
23. Żak Halina +
Jak z powyższej listy wynika, w spotkaniu uczestniczyło tylko 9 osób, ale aż 56 %
obecnego stanu naszej klasy. Frekwencja nie była wiec najgorsza, biorąc pod uwagę wiek i
związane z nim dolegliwości oraz różne, odległe miejsca zamieszkania. Z pamięcią też nie było
źle, bo wspomnienia płynęły wartkim nurtem. Głównym tematem rozmów były lata szkolne. A
więc nasi kochani profesorowie, z których nikogo nie ma już wśród żyjących. Dyrektorem była
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
169
Janina Strączyńska, doskonały pedagog i organizator, trzymająca w surowych ryzach„ klasztor
nad Przemszą, jak zwano wówczas naszą żeńską szkołę. Wychowawczynią naszej klasy była
p. Zofia Frankowa, wspaniała polonistka, która wpajała nam miłość do poezji romantycznej, a
zwłaszcza do Adama Mickiewicza. Z dużym sentymentem wspominałyśmy p. Paulinę Witten-
berg, która uczyła nas łaciny w taki sposób, że ten martwy język stał się i pozostał dla nas żywy
do tej pory. Niezapomniane były organizowane przez nią akademie klasyczne według tekstów
poetów rzymskich. Kochałyśmy także naszą Basieńkę od fizyki – p. Barbarę Zawadzką. Nawet
lekcje matematyki z groźnym p. Łukowiczem dzisiaj rzewnie wspominamy. Upłynęło 60 lat od
czasu, gdy opuściłyśmy mury szkolne, a my pamiętamy dokładnie naszą klasę, jej rozmieszcze-
nie, miejsca, jakie w niej zajmowałyśmy.
Powtarzamy za Tuwimem:
Szkoło! Szkoło!
Gdy cię wspominam
Tęsknota w serce się wgryza
Oczy mam pełne łez...
Galia est omnis divisa
Im partes tres...
Nasza ukochana szkoła z zespołem wspaniałych pedagogów zapewniła nam odpo-
wiednie przygotowanie do studiów. Absolwentki Liceum Plater nie miały problemów w zdawa-
niu egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie. Ale młodość to nie tylko zdobywanie wiedzy,
lecz także zabawy szkolne, pierwsze sympatie, wyjazdy klasowe w góry na ferie zimowe. O
tym także była mowa w naszym gronie. Tak wiec spotkanie przebiegało w miłej, pogodnej i
wesołej atmosferze. Nie czułyśmy ciężaru lat ani brzemienia przeżytych nieraz smutnych do-
świadczeń. Zgodnym chórem płynęły pieśni Owidiusza i Horacego. Nasza kochana Paula nie
powstydziłaby się swych uczennic. Wspólnie spędzone godziny minęły bardzo szybko i trzeba
było opuścić gościnne progi Halusi, by udać się do pobliskiego kościoła p.w. Bożego Miłosier-
dzia na zamówioną mszę w intencji absolwentek naszej klasy. Podczas mszy modliłyśmy się za
wszystkie nasze koleżanki – żyjące i zmarłe. Po mszy przy pożegnaniu wyraziłyśmy chęć kon-
tynuowania naszych spotkań, bo przecież tak szybko mijają chwile i niedługo nie będzie już
nas. Dlatego następne spotkanie przewidujemy wcześniej niż za 10 lat.1
6 czerwca 2008 roku
PS. Wiersze naszej poetki klasowej IRENY BILEWICZ
Uwaga, pani Hartman! Stalowa niewiasta
O kręgosłupie z gumy i ciasta.
Pamiętasz, jak to przed maturą było?
Mówiła: – Nie z polskiego zdajecie, nie z matematyki,
ale z gramatyki.
Rzuciłyśmy więc książki aż na dno szuflady,
Zwykłe, łamane kratkowane szyki,
i na maturze olśniłyśmy grono,
Gdy zamiast mówić historię z twarzyczką skupioną,
1 Absolwentki 1947 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
170
Zaczęłyśmy odstawiać z gimnastyki sztuki.
I wszyscy orzekli – Dobrze, giętkie macie kości,
lecz jednego jest wam brak: umysłu giętkości.
I powiedz, czy ty sama nie zawiniłaś,
żeś zamiast umysłu, tylko ciało ćwiczyła?
Uwaga, Pogoń! Łukowicz Maniuś!
Byś wreszcie zaznał szczęścia w kochaniu.
Byś jęcząc, płacząc, klnąc w ducha skrycie,
Przez lat pięćdziesiąt przepędził życie
U boku pięknej, powabnej, nadobnej
I chociaż troszkę do nas podobnej,
Bo taka jak my nie będzie!
Bo choćbyś szukał ze świeczką wszędzie,
Takiej jak my, nie znajdziesz.
Pamiętasz chwile cudne, urocze, niezapomniane,
Gdyś z wdziękiem, gracją, finezją i szykiem
Kroczył po klasie ze swym notesikiem
Gdyś mówiąc robił minki cudowne:
– Nic nie umieją panie szanowne!
Basieńko modrooka o dziwnym nazwisku!
Logika, matematyka, propedeutyka.
Życzymy Ci, by fizyka, podobnie jak matematyka
Zleciawszy z góry, połamawszy kości,
Uwolniła świat cały od zmroku ludzkości.
Pamiętasz, jak to było?
Przychodziłaś punktualnie, a jakże, godzinę po dzwonku,
I strasznie się dziwiłaś, że już drugi dzwonek,
Że te dzwonki działają coś nieprawidłowo.
W ogóle, Basiu, uczyłaś wzorowo.
A my, słuchając ciebie, wszystkie
zmieniłyśmy się w prześliczny sylogizm klasyczny.
Błękitny jest twój uśmiech
I błękitnaś cała.
Obyś zawsze tak światu
Promiennie jaśniała!
Co dzień się w każdej klasie
Z uśmiechem pojawiasz,
Nawet dwóje – niestety –
Też z uśmiechem stawiasz.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
171
MARIA MERTA–MASŁOŃ
SZKOŁO KOCHANA!
W tym roku 2008 – nasz Jubileusz! I to jaki piękny! Nasza Szkoła: Liceum im. E. Pla-
ter liczy sobie 100 lat!
Jako Plateranka (i to już mocno leciwa – bo 75–letnia) składam Szkole: Gronu Peda-
gogicznemu, wszystkim aktualnie uczącym się i tym wiekowym – jak ja – najserdeczniejsze
życzenia pomyślności i powodzenia w każdej dziedzinie życia – w nauce, pracy lub na zasłużo-
nej emeryturze. Ja też w tym roku będę miała swój własny jubileusz, o wiele skromniejszy – bo
to tylko 60–lecie rozpoczęcia nauki w Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego im. E
Plater w Sosnowcu. Był to wrzesień 1948 roku. Po ukończeniu 8-latki (pierwszej po reformie
szkolnictwa!) w Szkole Podstawowej nr 19 w Sosnowcu rozpoczęłam naukę w IX klasie. Była
to szkoła żeńska (same „baby‖). Jedyne „męskie rodzynki‖ to nasi profesorowie: od matematy-
ki – Krzywiecki, Juda, Łukowicz; od fizyki – Dąbrowski; od biologii – Marcinkowski oraz
ksiądz Okamfer. Wychowawczynią naszej IX klasy była polonistka p. Marcinkowska. No i
zaczęłam naukę i prawdziwe życie – takie, jakie być powinno w Liceum. Zostałam harcerką –
co „dokumentuję‖ zdjęciem – moja skromna osoba czwarta z prawej w drugim rzędzie od góry.
Nie dane mi było działać długo w harcerstwie! Dalsze moje „dzieje‖ w Szkole potoczyły się
tak, jak toczyło się wówczas wiele spraw: zmieniono nam dyrektorkę, Panią Strączyńską zastą-
piono Panią Bagińską; ksiądz Okamfer przestał (!) uczyć religii (takie były czasy); nas „hur-
tem‖ przejęło ZMP i – żeby dłużej nie zanudzać – uczyłam się przechodząc z klasy IX do X,
następnie do XI. Trochę udzielałam się w dziedzinie „gazetowej‖ – na wszelkie uroczystości
szkolne opracowywałam okolicznościową „ścienną‖ gazetkę klasową.
Wychowawczynią naszej XI klasy była pani Zofia Stechman – niezapomniana „Pticz-
ka‖ , która oprócz wychowawstwa uczyła naszą niewielką grupę uczennic języka rosyjskiego. I
znów aktualne z tamtego okresu zdjęcie (w górnym rzędzie pierwsza od lewej strony – Maria
Merta, czyli ja, dalej Romka Kurdziel, Teresa Hylowa, wówczas Ruszkiewicz, w środku nasza
Pani, poniżej Krysia Mazur, Marysia Wieloch (już nie żyje), Krysia Kolankowska, Jola Orczyk
i najniżej Krysia Jaskólska, Teresa Gąsiorek (również nie żyje) i Ewa Mędrala. Wszystkie
wymienione powyżej koleżanki – dla mnie najbliższe, bo utrzymywałyśmy długie lata ze sobą
kontakt, a nawet z niektórymi utrzymuję go do dzisiaj – zdałyśmy maturę w czerwcu 1951
roku. Po rozdaniu świadectw maturalnych otrzymałam od mojej kochanej p. Stechman na pa-
miątkę książkę: Utwory Puszkina. No a potem zaczęłyśmy swoje dorosłe życie i dopiero po 25
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
172
latach od matury odbyłyśmy w szkole koleżeńskie spotkanie (było to w 1976 r.), przypomniały-
śmy dawne lata, poruszałyśmy także najbardziej wtedy aktualne tematy z życia prywatnego i
spotkanie to utrwaliło się w mojej pamięci na dalsze długie lata – aż do roku 1998.
Bardzo uroczyście obchodziliśmy 90–lecie naszej Szkoły; najpierw w Katedrze Msza
św. Potem dalsze uroczystości, które odbyły się w Teatrze Zagłębia, a zakończyłyśmy spotka-
nie koleżeńskie w moim prywatnym mieszkaniu (Marii i Mariana Masłoniów) szampanem,
tortem i pogaduszkami. Tymczasem życie toczy się do przodu i chociaż co rusz KTOŚ z nasze-
go grona ubywa, to przecież wspomnienia szkolne zawsze pozostają w nas do końca życia, a
nawet potem też trwają w pamięci innych.
Posiadam trzy wydane do tej pory Monografie Szkoły, mam nadzieję, że zdobędę do
kompletu czwartą – wydaną na jubileusz 100–lecia naszego Liceum. Na zakończenie pragnę
podzielić się moją wielką radością życiową, także związaną z naszą Szkołą: otóż moje trzy
wnuczki są także Platerankami: Agata Kamizela – matura w 1998 r., Aneta Masłoń – matura w
2003 r., Beata Masłoń – matura w roku 2007. Może i one kiedyś po latach zechcą podzielić się
swoimi wspomnieniami z lat szkolnych spędzonych w Plater, kto wie? Kończąc tę garść wspo-
mnień, kłaniam się nisko wszystkim i serdecznie pozdrawiam.1
Zdjęcie górne: początek roku 1949 – zbiórka noworoczna drużyny harcerskiej „Słoneczna”. Autorka w drugim rzędzie od góry, czwarta od prawej – w kołnierzyku „Plateranek”. Zdjęcie drugie: maj 1951 r., tuż przed maturą – „garstka
Rosjanek” z wychowawczynią kl. XI i wicedyrektorką prof. Stechman (Autorka w środku w górnym rzędzie)
1 Matura 1951.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
173
EWA SOCHA-DUDEK
MOJE WYMARZONE LICEUM...
Trudne lata 1950-1954. Miałam 12 lat, kiedy spełniły się moje marzenia i po ukończe-
niu szkoły podstawowej w 1950 roku zostałam uczennicą II LO im. E. Plater w Sosnowcu.
Mieszkałam w Będzinie, gdzie także mogłam wybrać liceum, ale prestiż i magia żeńskiego
Liceum Plater były silniejsze. Wolałam dojeżdżać tramwajem. Często towarzyszyłam naszemu
łacinnikowi prof. Zalewskiemu (Tygrys), który mieszkał także w moim mieście. Jestem córką
andersowca, jeńca obozu Starobielsk, uczestnika walk pod Monte Cassino. W owych latach
była to nasza rodzinna tajemnica powodująca stan pokory i dystansu do świata u początkującej
licealistki. Szkoła była cudowna, nie czułam obciążenia przeżyciami rodziców.
Klasa VIII b – wychowawczyni prof. H. Golankowa troszczyła się o nas i wdrażała do
licealnej dyscypliny. W tym żeńskim liceum uczyły się dziewczęta z tradycyjnych domów,
przywołujące zasłyszane nastroje przedwojennejj pensji. Czułyśmy się pensjonarkami i to nam
imponowało. Nie psuły nam samopoczucia apele w auli szkolnej i pieśni masowe śpiewane w
szkolnym chórze ani przynależność do ZMP. Nasi pedagodzy wychowywali nas w duchu rado-
ści, trwałości zasad, poprawności moralnej i etycznej, kultury i wzajemnego szacunku.
W tych trudnych latach nauczono nas poczucia wspólnoty i utożsamiania się ze szkołą.
Pomagały nam w tym tarcze szkolne, berety, fartuszki z białymi kołnierzykami. Żadna z nas
wtedy nie protestowała przeciwko ujednoliconej identyfikacji. Byłyśmy klasą dobrze wycho-
wanych dziewcząt, wesołych, żartujących, którym obce były wzajemne krzywdy i prowokacje.
Przyjaźniłam się z Dzidką Utracką, Hanką Galińską i Basią Grodecką – córką naszej
profesor od chemii. Basia była sportsmenką, ja wręcz przeciwnie. Jednak miło wspominam
nasze szkolne zimowe obozy w Ustroniu-Jaszowcu, willi Pocztowiec, gdzie także ja zjeżdżałam
na nartach z Równicy. Razem z Basią wybrałyśmy studia w Politechnice Częstochowskiej na
wydziale włókienniczym. Wspólna nauka nie trwała jednak długo. Basia przeniosła się na che-
mię do Gliwic, ja wybrałam ten sam wydział w Politechnice Łódzkiej. Nasze kontakty zatarło
życie. Po studiach zamieszkałam w Warszawie, rozpoczęłam pracę w Instytucie Wzornictwa
Przemysłowego założonym przez prof. Wandę Telakowską – słynną artystkę-grafika, Pierwszą
Damę polskiego wzornictwa. Miałam szczęście poznać osobiście Panią Profesor, a nawet pra-
cować pod Jej kierunkiem, tkanina była jej bowiem bliska, a ja jestem włókiennikiem. Mam
muzyczną rodzinę, tylko ja jestem technikiem z podkładem humanistycznym, który zdobyłam
w Liceum i podczas pracy zawodowej.
Wiele zawdzięczam nauce w Plater, która ukształtowała moją skalę wartości w taki
sposób, że potrafiłam zintegrować się ze środowiskiem artystów plastyków, projektantów
wzornictwa i współpracować z nimi przez 40 lat. Wszechstronne ogólne wykształcenie i za-
szczepiona trwałość zasad były moim kapitałem w życiu i współpracy ze środowiskiem ludzi
kultury w IWP.
Jestem wzruszona możliwością uczestniczenia w Jubileuszu 100-lecia Liceum.
Składam serdeczne gratulacje Szanownej Dyrekcji.1
1 Ewa Socha-Dudek, absolwentka Liceum z 1954 r., nr 45.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
174
HALINA AMELIA JACKIEWICZ
MOJE POWOŁANIE, CZYLI DROGA DO MIŁOŚCI
Dziś, z perspektywy czasu, który przeżyłam, życie swoje
widzę jako niezwykłe wędrowanie po niełatwej, lecz fascynującej
drodze. Kiedy sięgam pamięcią wstecz, to na nowo odżywają te
wszystkie doświadczenia i przeżycia, które były dla mnie znaczące.
Urodziłam się 8 lipca 1935 r. w Skalbmierzu. Jest to stare,
niewielkie miasteczko w województwie świętokrzyskim, położone
nad rzeką Nidzicą. Prawa miejskie uzyskało w 1324 r. Wiadomości
o nim można znaleźć zarówno w starych, jak i najnowszych wy-
dawnictwach encyklopedycznych. Skalbmierz znany jest bowiem z
XV – wiecznego kościoła z późnoromańskimi pozostałościami
wież z przełomu XII i XIII wieku oraz XVII – wieczną fasadą. W
środku znajduje się obraz warsztatu Joardensa, przedstawiający
Pokłon Trzech Króli. I właśnie w tym kościele wszystko się zaczęło. Tutaj zostałam ochrzczo-
na. Kiedy miałam 4 lata, wybuchła wojna. Pozbawiła mnie ona beztroskiego dzieciństwa.
Koszmar dni przeżywanych w ciągłym strachu stał się więc moją ponurą rzeczywistością. Moi
rodzice bali się, że Niemcy w każdej chwili mogą przyjść po kogoś z rodziny, by zabrać go do
roboty, a nawet rozstrzelać. Do szkoły przestałam chodzić, gdy zakwaterowano w niej żołnie-
rzy niemieckich. Rodzice wysłali mnie wówczas do babci, która mieszkała nieopodal Skalbmie-
rza. Miałam dużo szczęścia. Mój wujek, który był lekarzem i ukrywał się u babci, zajął się
moją edukacją. Uczył mnie pisać i czytać. Musiałam też na pamięć uczyć się wierszyków. W
nagrodę za pilną naukę zabierano mnie do ulubionego kościoła w Skalbmierzu. Największą
wówczas radością dla mnie było zobaczenie się z moją ukochaną mamą. Po jakimś czasie wró-
ciłam od babci do rodziców. W Skalbmierzu nie było jednak spokojnie. Na terenach tych było
dużo AK-owców. Niemcy w odwecie za prowadzoną przez nich podziemną walkę zbrojną
stosowali represje. Pamiętam, kiedy we wsi Topola złapali 20 mężczyzn i wszystkich rozstrze-
lali. Sądzę, że tamte przeżycia wyzwoliły we mnie potrzebę ciągłego poszukiwania i odkrywa-
nia dobra w drugim człowieku.
Kiedy byłam w 6 klasie szkoły podstawowej, do Skalbmierza przyjechały siostry za-
konne, które należały do Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Marii Panny Niepokalanie
Poczętej. Założycielem tego zgromadzenia był znany katolicki działacz społeczny – Edmund
Bojanowski, beatyfikowany w 1999 r. przez polskiego papieża Jana Pawła II.
Siostry prowadziły ochronkę dla małych dzieci, ale również gromadziły wokół siebie
starsze dziewczęta. Z prawdziwą przyjemnością i dużym zaangażowaniem pomagałam im w
pracy. Wtedy to zaczęła dojrzewać we mnie myśl, by zrealizować swoje ideały w Zgromadze-
niu Zakonnym. Wcześniej jednak musiałam przejść dużą próbę. Wyjechałam ze Skalbmierza
do Sosnowca, gdzie przez 4 lata kontynuowałam dalszą naukę w Liceum im. Emilii Plater. To
były szczęśliwe lata. Mogłam zdobywać wiedzę na odpowiednim poziomie, szkoła była bo-
wiem jedną z dwóch elitarnych w mieście, ale również będąc z dala od rodziców, szybciej niż
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
175
moje koleżanki dojrzewałam do samodzielnych wyborów. Ogólne wartości i zasady, jakie nam
wpajano w szkole, okazały się ponadczasowe. Doświadczyłam też tak bardzo potrzebnych
każdemu człowiekowi dowodów akceptacji i przyjaźni ze strony szkolnych koleżanek. Te wię-
zy przetrwały. W szkole przeżyłam też niezapomniane chwile, gdy z całą klasą jeździłam na
narty do Wisły. Jak przystało na siostrę zakonną, skromnie przyznać muszę, że w sporcie byłam
niezła. Zdałam maturę i jako szczęśliwa już absolwentka postanowiłam wstąpić do Zakonu.
Będąc w nowicjacie, rozpoczęłam studia w Wyższym Instytucie Katechetycznym w
Krakowie. Po 2 latach uzyskałam dyplom uprawniający mnie do nauczania religii. Jednak po
złożeniu ślubów najpierw pracowałam w Domu Dziecka w Krakowie. Opiekowałam się chłop-
cami z rozbitych rodzin. Były to dzieci trudne i z początku miałam z nimi niemałe problemy.
Praktycznie byłam z nimi od rana do wieczora, za wyjątkiem, gdy byli w szkole. Po całym dniu
padałam ze zmęczenia, ale kiedy pokochali mnie, to przed zaśnięciem chcieli jeszcze, bym
mogła im coś poczytać. Serdeczność i ciepło okazywane tym dzieciom czyniły cuda. Kiedy
Matka Generalna wysłała mnie w roli katechetki do Gdańska, moi chłopcy płakali. Mówię
„moi‖, bo tak naprawdę nie wiem, czy bardziej kochałabym własne dzieci, gdybym je miała.
Trudno w to uwierzyć. W Gdańsku tygodniowo uczyłam 1054 dzieci. W grupach było
ich od 85, nawet do 116. Brakowało sal katechetycznych. Dzieci nie mogły pisać, bo nie było
gdzie rozłożyć zeszytów. Z pomocą przyszli rodzice. Kosztem ich wyrzeczeń i samozaparcia
(pracowali nawet w nocy) dzieci otrzymały sale do katechezy. Potem był Kalisz, znowu
Gdańsk, aż nadszedł rok 1972, kiedy od Matki Generalnej otrzymałam polecenie wyjazdu do
Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie zgłaszałam się na misje do Afryki, gdy miałam 20 lat, ale
w 37 roku życia moja gotowość wyjazdu z kraju wyraźnie osłabła. Lecz przecież ślubowałam
posłuszeństwo...
Dom Zakonny w Stanach wydał mi się wyjątkowo ponury. Choć nigdy nie byłam smako-
szem, nawet jedzenie było dla mnie okropne. Robiłam też inne niekorzystne porównania, które
raczej nie wynikały z obiektywnych faktów. Uważałam np., że w Polsce miałam dobrą, pucho-
wą kołdrę, a w Stanach jakieś latające prześcieradła pod kocem. Niekorzystnie widziałam więc
swoją nową rzeczywistość, ale diagnoza była prosta. Ja po prostu tęskniłam za Polską. Jednak
dzięki boskiej pomocy pokonałam ten ból i dziś swoją drugą ojczyznę bardzo kocham.
W Stanach ukończyłam studia pedagogiczne. Nauka w obcym języku nie była łatwa,
choć ubogi na początku mój język paradoksalnie w pewnych sytuacjach nawet pomagał mi.
Wykładowcy bowiem lubili moje krótkie, zwięzłe odpowiedzi. Swoją pracę katechetyczną
prowadziłam w Miltown, w National Park, w Elisabeth. W National Park byłam kierowniczką
szkoły. Uczyłam również religii dzieci w szkołach publicznych. W Elisabeth byłam kierow-
niczką placówki w parafii polskiej. Praca z dziećmi do łatwych nie należała. Dużo z nich nie
znało języka angielskiego. Trzeba było im pomóc, bo rodzice, którzy byli emigrantami, też nie
znali tego języka. Tylko wiara dodawała niezbędnych sił. Ale po roku lub dwóch dzieci nasze
doskonale radziły siebie z nauką. Aby zaoszczędzić pieniądze, nierzadko brałam zastępstwa za
nieobecnych nauczycieli. W jednym roku, pamiętam, aż trzy miesiące uczyłam gimnastyki.
Ponieważ w sporcie byłam zawsze dobra, wcześniej nabyta sprawność po wielu latach okazała
się bardzo pomocna. I znów podjęłam pracę w Atlantic City, z dziećmi emigrantów z Połu-
dniowej Ameryki. Rodzice nie cenili nauki, więc miłością do niej nie byli w stanie zarazić
swoich dzieci. Zachowania uczniów też pozostawiły wiele do życzenia. Mocno prosiłam Boga i
jakoś zaczęło się układać. Jednak poważne schorzenie kardiologiczne przerwało moją codzien-
ną pracę pedagogiczną. Bóg nauczył mnie kochać dzieci, również, a może przede wszystkim te
najtrudniejsze. Nadal w ciągu dwóch dni w tygodniu przygotowuję dzieci do Komunii. I choć
jestem teraz z nimi w ograniczonym wymiarze czasu, to i z tego się cieszę.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
176
W 2005 r. przyjechałam do Polski na swój Złoty Jubileusz. Tak szybko minęło 50 lat od
złożenia przeze mnie ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Niestety w br. nie dane mi
jest uczestniczyć w innym ważnym wydarzeniu z życia mojej szkoły – Liceum im. E. Plater w
Sosnowcu, które obchodzi 100 lat od chwili założenia.
I choć fizycznie nie mogę uczestniczyć w zjeździe absolwentów, to duchowo, w mo-
dlitwie trwać będę ze wszystkimi, zarówno z koleżankami z mojego rocznika, jak i tymi naj-
młodszymi absolwentami, którzy dopiero wchodzą w odpowiedzialne, samodzielne życie.
Niech wiara nawet w najtrudniejszych momentach będzie dla nich pomocą i nadzieją.
Z Bogiem
– Siostra Halina Amelia Jackiewicz
UCZNIOWIE KL. 2B – 1961 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
177
KLASA IX B – 1959 R. (ZE ZBIORÓW PANI ANNY SŁOWIK-OLIVER, ABSOLWENTKI Z 1961 R.)
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
178
PROF. ANDRZEJ GETTER
WSPOMNIENIA
Matura 1964. Niezły rocznik. Może jeszcze nie szumi w głowie, ale mam nadzieję, że
przynajmniej uprawnia do spojrzenia wstecz z pozycji 60-latka. Nie mam niestety do zaofero-
wania żadnych anegdot, opowiastek o śmiesznych sytuacjach ani ckliwych wspomnień z mło-
dości, czyli z czasów, kiedy nawet ogórki kiszone były bardziej kwaśne. Spróbuję spojrzeć na
te lata raczej pragmatycznie, oceniając te wartości, które przydały się na całe, nasze już dość
długie życie, oraz te, które trwają nadal.
A były to lata niestety zbyt ciekawe. Może tylko wspomnę kryzys kubański i zabój-
stwo JFK. Nasz wychowawca prof. Zbieg jako jedyny, chociaż był matematykiem, próbował
nam wytłumaczyć grozę ówczesnej sytuacji politycznej. Dla nas oczywiście cały świat wów-
czas wydawał się zbędnym dodatkiem do seksu i tamte refleksje zrozumiałem dopiero po la-
tach. Dlatego myślę, że bogactwem ówczesnej szkoły byli pedagodzy i stabilny program na-
uczania, który skończył się wraz z naszą maturą. Byliśmy bowiem ostatnim rocznikiem, który
zdawał tzw. „starą maturę‖. Co to oznaczało? Oznaczało obligatoryjny egzamin z polskiego i
matematyki – pisemny oraz ustny z historii, polskiego i matematyki. Brak wyboru, ewentualne
dodatki i tylko jedno podejście. Żadnych poprawek we wrześniu i w przypadku porażki ko-
nieczność powtarzania ostatniej klasy. To był prawdziwie ekstremalny sport – egzamin dojrza-
łości, także emocjonalnej. Nie znam obecnej formy dojrzewania, ale tamta wydawała mi się
sensowna. Nadal uważam, że te trzy przedmioty to pamięć operacyjna każdego inteligenta.
Wiedza kierunkowa to już pora studiów, które dla mnie były okresem tarzania się w niezależ-
ności, wolności i świadomości wyborów, co w przypadku studiów artystycznych ma fundamen-
talne znaczenie.
Natomiast okres licealny był czasem zadziwienia, nieraz nad oczywistością, i przyswa-
jania, niekiedy nierozumnego, lecz intuicyjnego. Czasem gromadzenia potencjału wiedzy i
umiejętności uczenia się, której przydatność doświadczymy dopiero po latach. Do tego właśnie
potrzebni są nauczyciele. Nie muszą być mili. Niekoniecznie musimy ich lubić, ale powinni być
skuteczni i profesjonalni. I tacy właśnie byli. Przeważnie ich się bałem i nie próbowałem nawet
obłaskawiać. Dlatego, może wbrew doświadczeniom ogółu, czas liceum był moim najtrudniej-
szym okresem kształcenia. Tak się składa, że akurat wypadał w porze dojrzewania, a ja niestety
byłem młodszy o ponad rok od moich kolegów, a zwłaszcza koleżanek. Miało to niekiedy ko-
miczne, a niekiedy przykre następstwa.
Może kilka refleksji na temat naszych pedagogów. Wspomniany już prof. Zbieg, wy-
chowawca klasy. Po prostu chciał i umiał nauczyć matematyki i to wszystkich. Nie tylko olim-
pijczyków, takich jak kolega Andrzej Kamiński, który uzyskał tytuł naukowy profesora w tej
dyscyplinie nauki. Wiedza z liceum, ogólnokształcącego nie tylko z nazwy, dawała szansę
startowania w konkurencji z rówieśnikami na wszystkich kierunkach, zarówno ścisłych, jak i
humanistycznych. Oczywiście z wyjątkiem uczelni artystycznych, które wymagają bardzo in-
dywidualnych predyspozycji. W takich przypadkach niezbędne było samokształcenie, ale jak
się okazuje, również wielu absolwentom to się udało.
Gwiazdorem tamtego czasu był prof. Kram, polonista, który uczył w równoległej kla-
sie „A‖. Do nas niestety docierały tylko okruchy tej intelektualnej uczty na lekcjach polskiego.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
179
Można było to jednak rozpoznać po uduchowionych i nawiedzonych minach Jego uczniów,
przyszłych poetów, literatów, publicystów, którzy przemieszczali się, unosząc nad parkietową
podłogą korytarzy, ale jednak w kapciach. Nasza pani od polskiego, prof. Włusek, traktowała
ten przedmiot bardziej użytkowo i chwała jej za to. Dzięki temu mogę teraz napisać opisy tech-
niczne do projektów z czytelnym przekazem treściowym, a nawet zrozumiałe dla wszystkich
recenzje prac naukowych. Myślę, że w przyswajaniu tych umiejętności, zwłaszcza gramatycz-
nych, bardzo pomagał nam wygląd młodej pani profesor, zawsze starannie i modnie ubranej.
Chyba jako jedyna z grona pedagogicznego nosiła wąskie spódnice do kolan. Dzięki temu
bardzo wyraziście rysowała się na tle granatowych fartuchów naszych koleżanek.
Aby uzasadnić profesjonalizm tamtej kadry pedagogów, może przywołam pamięć
prof. Kruczyńskiej, która uczyła biologii. Zasada była prosta. Na każdej lekcji obowiązywała
wiedza z całego materiału i powtarzana wielokrotnie przez kolejnych, aktywnie i energicznie
odpytywanych uczniów. Efekt był taki, że po dwóch latach, niechcący, bez wysiłku, umieliśmy
biologię nawet po łacinie, która dla przyszłych medyków była istotną bazą rozwoju. Akurat w
moim przypadku wiedzy tej nie wykorzystałem, ale też miło jest nie być ignorantem.
Nasz rocznik chyba był jakiś przełomowy. Nie tylko z powodu „starej matury‖, ale
również pierwszego egzaminu z języka obcego przy zdawaniu na studia. W tamtych czasach
umiejętności językowe wydawały się mało przydatną umiejętnością i dlatego rzeczywiście były
obce. Byliśmy klasą łacińską, wiec jedynym językiem do zdawania pozostał nam język rosyj-
ski. Uczyliśmy się go oczywiście przez całe liceum, ale ze skutkiem rozmaitym. Dopiero w
ostatniej klasie dowiedzieliśmy się, że trzeba go włączyć do repertuaru walki o punkty na eg-
zaminie wstępnym. Wtedy niezwykłą determinacją wykazała się nasza nauczycielka prof.
Stechman. Wspaniała, ciepła, starsza pani, znająca kilka języków i rozumiejąca powagę sytu-
acji. Po prostu rozpoczęła intensywną „tresurę‖ językową, posiłkując się różnymi testami eg-
zaminacyjnymi, aby wyeliminować wszelkie „polonizmy‖ z naszego pseudorosyjskiego. Egza-
min stał się zwykłą formalnością przysparzającą nam tak potrzebnej punktacji. W moim przy-
padku wiedzy tej starczyło jeszcze na kolejny egzamin wstępny przy zdawaniu na drugi fakul-
tet.
(Młodzieży wyjaśnię że drugi egzamin wstępny przyszło mi zdawać przy braku dodat-
kowych punktów za pochodzenie. A kierunki artystyczne tradycyjnie mają najwyższą konku-
rencję.) Na szczęście ta paranoja już nie dotknęła mojej córki.
Można by jeszcze wymieniać pedagogów, którym zawdzięczamy tę wiedzę ogólną:
jak prof. Hazler od geografii, prof. Grodecką – autorkę naszego podręcznika do chemii, oraz
dyr. Ślęzak, pozornie szorstką i nieprzystępną, ale mającą wiele zrozumienia i sympatii dla
młodzieży. Sama również chodziła w kapciach po korytarzu i być może dlatego ta szkoła koja-
rzy się z domową atmosferą. Nie byłem w budynku szkoły od matury i nie mam pojęcia, jak
teraz wewnątrz wygląda, ale nigdzie do tej pory nie spotkałem budynku użyteczności publicz-
nej z parkietem na podłodze w pomieszczeniach i na korytarzu oraz drewnianą okładziną klatki
schodowej. Z prostej przyczyny. Nie spełnia to żadnych przepisów p-poż, jak również norm
ewakuacji. Ten budynek taki właśnie był, na bakier z normami, architekturą trudną do zdefi-
niowania, ale ciepły i przyjazny w środku.
Mieliśmy szczęście trafić na ciekawych ludzi, którzy serio traktowali swoją pracę, wy-
kazując się niekoniecznie powołaniem, ale profesjonalizmem. No, może z wyjątkiem prof.
Rudzkiego od wf, który widział przecież, że prędzej kozioł mnie przeskoczy, niż ja przez kozła,
ale z uporem lansował to widowisko.
Na koniec jednak przypomniała mi się dosyć dziwna sytuacja. Wówczas w każdej kla-
sie wisiały portrety naszych (a właściwie nie naszych) przywódców. Na pewno był to Gomułka
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
180
i chyba Cyrankiewicz. W czasie zajęć pozalekcyjnych Gomułce ktoś domalował wąsy, co
oczywiście wówczas mogło być ścigane sankcjami trudnymi obecnie do wyobrażenia. Podej-
rzenie padło na mnie, ponieważ chyba znane już były moje zainteresowania plastyczne. Prze-
prowadzono bardzo wnikliwe, ale taktowne śledztwo, które w moim przypadku było jedynie
zwykłą, niby przelotną rozmową i oczywiście nie wykryto sprawcy. Teraz po latach, kiedy
tamci profesorowie, w tym dyr. Ślęzak, już nie żyją, mogę się do wszystkiego przyznać. Bardzo
żałuję, że nie byłem na tyle odważny, ale ja naprawdę tego nie zrobiłem.1
Prof. Andrzej Getter
1 Prof. Andrzej Getter – architekt, art. rzeźbiarz, kierownik Katedry Projektowania Architektoniczno-Rzeźbiarskiego
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, absolwent z 1964 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
181
MAŁGORZATA ZARYBNICKA
POWRÓT DO SZKOLNEJ ŁAWY
Uciekającego czasu nie dogonisz, nie za-
trzymasz, nie przedłużysz chwil szczęścia
ponad to, co ci jest zapisane.
Jan Wójcik
Dopiero w wieku mocno dojrzałym jesteśmy w stanie ocenić, ba – docenić, że lata
szkolne, a szczególnie lata spędzone w liceum to był czas beztroski.
Byliśmy młodzi, bardzo młodzi. I dopiero teraz, z perspektywy lat, widać, że mieliśmy
szczęście obcować z wieloma wspaniałymi ludźmi – naszymi nauczycielami. Byli oczywiście
różni, a między innymi i tacy, którzy umieli przekazać wiedzę, ale nie bardzo potrafili nawiązać
kontakt z młodzieżą i chociaż cieszyli się szacunkiem, ale już niekoniecznie sympatią. Ja osobi-
ście bardzo wielu wspominam z sentymentem i myślę, że moją opinię podzieli wiele koleżanek
i kolegów.
Niezapomniana pani profesor Irena
Kruczyńska, która uczyła biologii. Niewysoka
i drobna, a ile w Niej było energii, gdy drew-
nianą wskazówką uderzała w katedrę, ucisza-
jąc klasę. Pamiętam, jak pewnego razu przy-
biegła trochę spóźniona do pracowni biolo-
gicznej na pierwszą lekcję, z rozwianymi si-
wymi włosami, które dopiero na lekcji upinała
w swój nieśmiertelny koczek. Albo gdy po
półgodzinnym przepytywaniu jednego z kole-
gów z całości materiału stwierdziła z zadowo-
leniem: „Świetnie, widzę, że zacząłeś się
uczyć, stawiam ci dzisiaj plus dwa‖ (a trzeba pamiętać, że skala ocen była wówczas krótsza –
od dwa do pięciu, nie było szóstek ani jedynek i dwója to był stopień niedostateczny). Jeszcze
dziś widzę panią Profesor, gdy stoi na krześle i obrazowo pokazuje nam, jak opadają owoce
klonu. Mądry, dobry i szlachetny człowiek.
Do tego samego pokolenia nauczycieli należała pani profesor Stechmanowa – rusy-
cystka. Była dla mnie uosobieniem cierpliwości i łagodności. W przeciwieństwie do pani Kru-
czyńskiej chodziła powoli i prawie dostojnie, zawsze uśmiechnięta i zawsze, jak pamiętam,
ubrana na czarno. Z Nią kojarzy mi się najbardziej sytuacja związana z „aferą‖ wpisywania
stopni do dziennika. Nie bardzo pamiętam, w jakich to było okolicznościach, ale zdarzyła się
okazja, że mieliśmy w swoich rękach dziennik, co niektórzy uczniowie wykorzystali, aby wpi-
sać sobie pozytywne oceny. Ktoś chyba przez pomyłkę dopisał i mnie czwórkę z języka rosyj-
skiego. Ja akurat nie miałam większych problemów ze stopniami i z takich okazji nie potrze-
bowałam korzystać. Sprawa się oczywiście wydała i wszyscy „dopisani‖ delikwenci byli suro-
wo przepytywani, co przeważnie kończyło się pogorszeniem średniej oceny. Wezwana przez
panią Stechmanową do tablicy, odpowiadałam chyba dobrze, bo pani profesor stwierdziła:
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
182
„ktoś ci wpisał taką chudziutką czwóreczkę, a ja ci wstawiam całkiem okazałą‖. I tym stwier-
dzeniem skwitowała całą aferę.
Naszą wychowawczynią była pani Halina Grodecka – nauczycielka chemii. Swój
przedmiot kochała i tę miłość chciała nam przekazać. Nam wydawała się osobą dość surową i
zasadniczą. Czasami nie mogła sobie poradzić z naszą klasą, która do za spokojnych nie nale-
żała. Ciągle zdarzały się jakieś afery, a to wspomniana już „dziennikowa‖, a uciekanie z lekcji
całą klasą czy bitwa szmatą ubabraną w kredzie za plecami odwróconego do tablicy pana Zbie-
ga od matematyki. Nasza wy- chowawczyni prowadziła dochodzenia,
szukając inspiratorów akcji, co oczywiście nigdy się nie udało, bo klasa,
choć niesforna, była jednak bardzo solidarna. Często przypisywała
właśnie mnie te złe inicjatywy, chociaż nie zawsze była to prawda.
Czułam się wówczas prześla- dowana. Dopiero po maturze, gdy razem
z koleżanką byłyśmy w ka- wiarni z profesorem Zbiegiem, uświa-
domił mi, że byłam ulubienicą pani Grodeckiej i dlatego tak przeżywała te moje wybryki. Jesz-
cze długo po opuszczeniu szkoły utrzymywałam z Nią kontakt, odwiedzałam w domu, a potem
po moim wyjeździe z Sosnowca pisywałyśmy do siebie. A dzisiaj, niestety, nie ma już ani
Franka, jak między sobą mówiliśmy o naszym nauczycielu, ani naszej Grodzi.
Czy któraś z dawnych dziewcząt nie wspomina z sentymentem lekcji przysposobienia
obronnego z Bolkiem, czyli panem Bolesławem Kucią? Nie zawsze radził sobie z naszymi
wybrykami i dziewczyńską kokieterią. Trzeba pamiętać, że lekcje PO odbywały się w podziale
na grupy, chłopcy osobno i dziewczęta osobno. Dla pewnej grupy koleżanek „punktem honoru‖
było wyjść z lekcji, mając przy sobie ukryte za biustonoszem papieros i kawałek draski i pocią-
gnąć jednego dymka w szkolnej ubikacji. Bolek kręcił głową na te nasze wyjścia, ale nie miał
chyba śmiałości wdawać się w rozważania, po co one były. Bardzo lubiłyśmy wyjazdy z Nim
na strzelnicę, na lekcje strzelania z kbks. To była jakaś forma rozrywki na świeżym powietrzu.
Bawiłyśmy się w każdym razie dobrze.
Najcieplejszym wspomnieniem obdarzam jednak pana Jerzego
Krama, który przez trzy lata wykładał język polski, starając się przyswoić
nam klasykę literatury, jej historię i oczywiście skomplikowane zasady
polskiej gramatyki. Człowiek wielkiej kultury, wrażliwości, wspaniały
erudyta a jednocześnie bardzo bezpośredni, mający świetny kontakt z
młodzieżą. A jak pięknie tańczył. Na szkolnych potańcówkach każda z
dziewcząt chciała z nim zatańczyć. Moim najistotniejszym wspomnieniem
związanym z Jego osobą jest pokazowa lekcja języka polskiego. Było to
chyba w 11 klasie (dziś byłaby to czwarta klasa liceum). Mieliśmy przerabiać okres Młodej
Polski. Profesor, oceniając, że nie za bardzo przykładamy się do nauki i chcąc nas zmusić do
wysiłku, postanowił zorganizować właśnie z nami pokazową lekcję dla nauczycieli języka
polskiego z całego województwa. A był wówczas kierownikiem ośrodka metodycznego w Ka-
towicach. Wymyślił temat i zostawił nam jakiś okres czasu na przygotowanie się. Wymagało to
konieczności korzystania z biblioteki i czytelni miejskich, poszukania jakichś ciekawych mate-
riałów z tego okresu. Pokazowa lekcja odbyła się w godzinach wieczornych, trwała trzy godzi-
ny, a przyglądało się jej ponad dwudziestu nauczycieli. Wypadła świetnie. Błyszczeli na niej
nawet ci uczniowie, dla których język polski nie był ulubionym przedmiotem. Podobno profe-
sor zebrał gratulacje od wszystkich wizytujących nas nauczycieli. Następnego dnia, dziękując
nam za lekcję skonstatował: „Chciałem wam udowodnić, na ile was stać‖. Nie mogę pominąć
jeszcze jednego momentu związanego z Jego osobą. Momentu bardzo wzruszającego, którego
chyba tylko ja byłam obserwatorem. Na szkolnej akademii w auli jedna z koleżanek recytowała
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
183
Fortepian Szopena Norwida. Recytowała pięknie, pan profesor wsłuchiwał się w wiersz, pod-
pierał twarz ręką, a po ręce spływały Mu łzy. Myślę, że właśnie to wspomnienie najlepiej odda-
je duszę i charakter tego wspaniałego człowieka.
Miło wspominam jeszcze innych nauczycieli – panią Hanię Brzezińską, która uczyła
nas historii, panią Wandę Hazler od geografii, fizyka Krzysztofa Floriana i jego żonę, panią
Hanię Wierzgałową-Florian, która prowadziła WF dla dziewcząt, czy pana Leonarda Pozora,
który uczył nas przez pierwsze dwa lata matematyki, zanim wziął nas w swoje ręce Franciszek
Zbieg.
Tych, z którymi wiążą się moje najlepsze myśli, opisałam. I tylko żal, że już nie będzie
nam dane spotkać się z większością z Nich.
Tym krótkim więc wspomnieniem chciałabym, aby na zawsze zostali w naszej ser-
decznej pamięci.1
OTWARCIE PRACOWNI PLASTYCZNEJ (DZISIEJSZY
„OLIMP‖).
ZDJĘCIA Z ARCHIWUM AUTORKI
POŻEGNANIE MATURZYSTÓW. „ZDJĘCIE O TYLE
ISTOTNE – PISZE AUTORKA – ŻE GRUPKA DZIECI
NA ŚRODKU TO KLASA CZWARTA SZKOŁY
PODSTAWOWEJ. NA TEJ KLASIE KOŃCZYŁ SIĘ BYT
PODSTAWÓWKI W NASZEJ SZKOLE.‖
1 Absolwentka z roku 1964.
MAŁGORZATA WOŹNA-STANKIEWICZ
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
184
PASJA HUMANISTYCZNA I RYGOR LOGICZNEGO
MYŚLENIA
Pisząc wspomnienia z lat licealnych, nietrudno popaść w sentymentalizm lub co naj-
mniej poddać się nucie melancholii. Istnieje jednak także możliwość dokonania swoistego
rachunku sumienia, zrobienia „serdecznej‖ listy zysków i ... strat. W moim przypadku, tych
ostatnich nie dostrzegam.
Pogodzenie pasji ku czemuś z rygorem logicznego myślenia oraz systematycznym, po-
zbawionym zniecierpliwienia, działaniem – które umożliwia osiągniecie celu owych „zaciem-
nionych‖ poprzez namiętności pasji – nie jest łatwe. To swoista droga przez mękę nierozerwal-
nie wpisana w każdy proces twórczy (czy piszemy wiersz, esej, piękną melodię czy naukową
rozprawę), ale nagrodzona euforią okalającą ukończone dzieło. Właśnie dogłębne przygotowa-
nie do podążania tą trudną, lecz przynoszącą spełnienie drogą zyskałam w sosnowieckim Li-
ceum im. Emilii Plater w latach 1962-1966.
Jerzy Kram, polonista, posiadał niecodzienny dar otwierania przed uczniami szerokich
horyzontów humanistycznych, wychodząc od poetyckiego wersu lub sprawozdania ze spektaklu
teatralnego (zdjęcie z teatralnej podróży do Warszawy w roku 1965 zamieszczam poniżej).
Swoimi pytaniami i komentarzami nieustannie pobudzał nas do dyskusji, uczył sztuki zaanga-
żowanego – lecz otwartego na inne postawy – uzasadniania niestereotypowych sądów. Właśnie
w trakcie takich żarliwych sporów obdarzył mnie przydomkiem „buntowszczik‖... Profesor
Kram ukazał mi, jak piękne może być także codzienne życie ze sztuką słowa i jak uwrażliwie-
nie na jego niuanse staje się kluczem do opisania tajemnic dzieł sztuk pięknych. To właśnie On
odkrył przede mną radość, jaką czerpiemy z lektury rozmaitych tekstów kultury, które odsyłają
nas do następnych, kolejnych, w nieskończoność...
Twarda szkoła przetrwania – niezapomniane lekcje biologii, fizyki i z propedeutyki fi-
lozofii. Fascynujące były wykłady Bogdana Rudzkiego, zwłaszcza z dziedziny genetyki, pro-
wadzone na poziomie uniwersyteckim. Dla mnie do tego stopnia okazały się interesujące, że
mimo moich wyraźnych skłonności humanistyczno-artystycznych, jako przedmiot dodatkowy
na maturze wybrałam właśnie biologię, a naukowa metoda zgłębiania problemów na stałe we-
szła do moich sposobów postępowania. Także specyfika dydaktyki na lekcjach fizyki Karola
Kochanka pozostawiła cenny i trwały ślad w moim sposobie myślenia. Ostatnie 10-15 minut
lekcji przeznaczonych było na streszczenie w punktach głównych, ułożonych zgodnie z wymo-
gami logiki, problemów wchodzących w obręb opisanego podczas lekcji zjawiska fizycznego i
na skrótowe przeprowadzenie wyjaśniającego jego istotę dowodu. Tego typu streszczenia były
wyłącznie w gestii uczennic, dobrowolnie zgłaszających się do tego ocenianego stopniem zada-
nia. Profesor Kochanek skutecznie uczył nas zatem umiejętności maksymalnego skupienia
uwagi w trakcie wykładu, odwagi natychmiastowego zadawania dodatkowych pytań w celu
rozproszenia niejasności oraz szybkiego zapamiętywania nowych, wprowadzonych na lekcji
pojęć, aby zasadnie użyć ich do opisu dopiero co poznanych zjawisk.
Propedeutykę filozofii prowadziła Pani Dyrektor, Irena Ślenzak. Jej nieco oschła po-
stawa i dystans względem ucznia współgrały dobrze z myślą zarówno Arystotelesa, jak i Leib-
niza. Dla 16-17–letnich dziewcząt filozoficzne pytania dotyczące możliwości poznania rzeczy-
wistości i o istotę bytu przynależały do obszarów wysokiej abstrakcji. Dopiero po latach odna-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
185
lazłam te pytania, niejako odkryłam je dla siebie i zrozumiałam konieczność ich ponawiania,
aby nie tylko móc naprawdę uprawiać naukę i sztukę, ale i żyć z godnością.
Równolegle do nauki w Liceum Plater byłam uczennicą średniej szkoły muzycznej im.
Mieczysława Karłowicza w Katowicach. Po jej ukończeniu w roku 1968 wybrałam studia mu-
zykologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i z Instytutem Muzykologii na tej
uczelni związana jestem do dzisiaj. W Krakowie rozwinęłam swoje naukowe i artystyczne
pasje, znalazłem prawdziwą muzykę, sztukę i miłość mojego życia... Twórcza „droga przez
mękę‖ uwieńczona została nie tylko książkami i innymi publikacjami oraz uzyskaniem tytułu
naukowego profesora, ale okazała się treścią i radością przepełniającą mnie bez granic.1
GRUPA PRZYJACIÓŁ, UCZNIÓW LICEUM IM. E. PLATER W SOSNOWCU, W WARSZAWSKICH ŁAZIENKACH W ROKU
1965. OD PRAWEJ: EWA LIZAK, JANUSZ STAROŃ, MAŁGOSIA JABŁOŃSKA, GRAŻYNA BREWIŃSKA, MAJA SOŁYGA,
ANDRZEJ HAJDASIŃSKI, MAŁGOSIA WOŹNA
(ARCH. AUTORKI)
1 Absolwentka 1966 r. Dr hab. Małgorzata Woźna-Stankiewicz, prof. UJ, jest pracownikiem naukowym Instytutu
Muzykologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
HALINA RUSEK
MOJE POKOLENIE
Lata mojej nauki w Liceum Ogólnokształcącym im. Emilii Plater to okres od 1968 do
1972 roku. Z perspektywy czterdziestu lat, jakie minęły od tego czasu, coraz częściej zadaję
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
186
sobie pytanie, jakie one były? Jacy byliśmy my – ówczesne młode pokolenie? Jaka była nasza
szkoła i w co wyposażyła nas na dorosłe życie? W skali ogólnoświatowej mówiło się wtedy o
pokoleniu kontestatorów, buntowników – to wszak w 2008 roku przypada czterdziesta rocznica
wielkiej rewolty studenckiej, która zaskoczyła wszystkich swoim niebywałym zasięgiem. Mło-
dzież wyszła na ulice, żeby protestować przeciwko wszystkiemu: stechnokratyzowanym sposo-
bom życia, dominacji techniki, konformizmowi, kulturze opartej na konsumpcji i odartej z
wartości duchowych, przeciwko wszelkim instytucjom, państwu, wojnom, dyktaturom, żelaznej
kulturze itp. Kontestacja młodzieży z przełomu lat 60. i 70. w swoim rewolucyjnym wydaniu
została szybko stłumiona, ale do dzisiaj ma swoje kontynuacje w postaci różnych form kultury
alternatywnej i pojawiających się w coraz to innych miejscach świata buntach młodzieży prze-
ciwko współczesnym zagrożeniom. Co pewien czas odżywają głosy, że każdą generację defi-
niuje jakieś znaczące przeżycie pokoleniowe i każda generacja dąży do tego, żeby doznać ta-
kiego przeżycia i poprzez nie wyróżniać się od innych. W odniesieniu do narodu polskiego
momentami przełomowymi, wyznaczającymi tożsamość kolejnych młodych pokoleń Polaków
były: epopeja napoleońska, powstanie listopadowe, powstanie styczniowe, okres Młodej Polski,
II wojny światowej, po niej pokolenie „Kolumbów‖, pokolenie październikowe, marca ‘68,
„Solidarności‖, pokolenie roku 1989.
Dorastaliśmy zatem w czasie ważnym dla współczesnego świata, choć do Polski prądy
kontrkulturowe docierały z opóźnieniem, mocno osłabione i zawsze mające w polskich realiach
podtekst ideologiczny. O „marcu ‗68‖ dowiadywaliśmy się ukradkiem od tych rówieśników,
którzy słuchali Wolnej Europy lub mieli kontakt z zagranicznymi mediami. O rozruchach stu-
denckich mających miejsce w Warszawie, sprowokowanych zdjęciem przez cenzurę „Dzia-
dów‖ Dejmka, granych w Teatrze Narodowym, opowiadało nam starsze rodzeństwo będące już
na studiach – ówczesnych studentów wysłano w marcu do domów na wcześniejsze ferie wio-
senne. Kilkoro naszych kolegów i koleżanek z różnych klas wyjechało w ramach „emigracji
marcowej‖, wywołanej antysemicką polityką ówczesnych władz, na stałe za granicę. Dla nas
ich żydowskie korzenie nie miały żadnego znaczenia. Radio „Wolna Europa‖ mówiło o Pra-
skiej Wiośnie i inwazji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, a polskie media o
zaprowadzaniu ładu i porządku w bratnim kraju.
Co jeszcze ważnego wydarzyło się w latach naszej licealnej młodości? To wtedy ludz-
kość wykonała jeden z największych kroków w rozwoju cywilizacyjnym: pierwszy człowiek
poleciał w kosmos, a inny stanął na księżycu.
Okres szkoły średniej to dla każdego młodego człowieka czas poszukiwania tego, kim
chce być, jakie ma podjąć decyzje w stosunku do swojej przyszłości, co jest dla niego ważne.
Wreszcie osiąga dojrzałość, umie określić swoją tożsamość, a więc to, kim chce i kim nie chce
być, wybiera drogę życiową. Pomaga mu w tym wiele środowisk: rodzina, rówieśnicy, szkoła.
Moje pokolenie też dokonało wyboru dróg życiowych i wydawało nam się, że posiadamy wiele
różnych możliwości – beztroska młodzieńczego wieku nie dopuszczała refleksji nad tym, że
nasza wolność w owym czasie była mocno ograniczona, a jej ramy wyznaczały zasady socjali-
stycznego ustroju. Nieprzypadkowo przełom lat 60. i 70. ubiegłego wieku uznano za „apogeum
PRL-u‖, lata całkowitego panowania władzy nad społeczeństwem. Aby uporać się z dającym o
sobie znać od czasu do czasu poczuciem zniewolenia i beznadziejności, wiele osób uciekało w
tzw. „małą stabilizację‖, która nakazywała cieszyć się tym, co życie przynosiło i trzymać z
daleka od polityki. System nakazywał nam posłuszeństwo i my – młodzież – byliśmy posłuszni:
uczestniczyliśmy w czynach społecznych, obowiązkowych pochodach pierwszomajowych,
akademiach rocznicowych, na których niektórzy z nas deklamowali „zaangażowane‖ wiersze
poetów, o których dzisiaj mało kto mówi, braliśmy udział w święcie sportu zorganizowanym w
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
187
dzień Bożego Ciała. Nosiliśmy mundurki – dziewczęta fartuszki z falbankami i bluzki w wyda-
niu letnim i zimowym, a chłopcy granatowe garnitury. Czy nam to przeszkadzało? Raczej nie, a
nawet te dziewczęce mundurki były cechą pozytywnie wyróżniającą nas od uczniów innych
szkół. Chodzenie do „Plater‖ było nobilitacją i nawet nielubiane przez uczniów tarcze nosili-
śmy bez większego buntu. Spódniczki dziewcząt musiały mieć określoną długość, do kolan.
Nowe trendy w modzie kobiecej, tak jak spódnice „midi‖, nie były dobrze widziane przez na-
uczycieli, ale zawsze dziewczęta próbowały przemycić je do sztywnego stroju szkolnego i taka
swoista gra między uczennicami i pedagogami na gruncie mody toczyła się przez wszystkie lata
nauki. Jednak na studniówce, urządzonej w auli, obowiązywał odświętny szkolny strój, czyli
biała bluzka i granatowa spódniczka i nikt przeciwko temu nie protestował. Chłopcy nosili
wtedy dosyć krótkie włosy, choć z coraz dłuższymi grzywkami według mody wylansowanej
przez Beatlesów, a za rok, dwa po skończeniu przez nas liceum dotarł do Polski hippisowski
wizerunek chłopców z włosami do ramion – wtedy byliśmy już na studiach. Zaczynaliśmy cho-
dzić w dżinsach. Oczywiście nie chodziło o marną imitację z teksasu, dostępną w polskich
sklepach, ale o oryginalne spodnie dobrych marek kupowane za z trudem zdobywane dolary
lub bony w sklepach Pewexu – ten socjalistyczny wynalazek był jedynym, dostępnym dla nas
miejscem kontaktu z zachodnim dobrobytem. W Pewexie można było kupić dobre kosmetyki,
ubrania, markowe alkohole, papierosy itp. Moje pierwsze „prawdziwe‖ dżinsy były marki
Wrangler. Ogólnie w naszej szkole panowały dosyć surowe zasady i normy zachowania. Z
perspektywy dzisiejszych czasów skłonna jestem uznać je za korzystne dla nas, zarówno dla
naszej edukacji, jak i socjalizacji oraz wychowania. Rewolucyjnym wydarzeniem było utwo-
rzenie w szkole palarni w męskiej toalecie dla chłopców, którzy ukończyli 18 lat (?) i mieli
pozwolenie od rodziców na palenie papierosów.
Często rano, przed godziną ósmą, witała nas w drzwiach szkoły pani dyrektor Irena
Ślęzak – sprawdzała, czy mamy przypięte na rękawie tarcze. To była surowa pani dyrektor,
żelazną ręką prowadziła szkołę, ale przez nas była ceniona, głównie za to, że była wobec nas
sprawiedliwa (każdy otrzymał swoją nagrodę i karę, kiedy na nią zasłużył) i całkowicie oddana
swojej pracy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że mieliśmy szczęście do dobrych nauczycieli, czego
świadectwem jest duża liczba absolwentów z tamtych lat, którzy ukończyli studia. W naszej
pamięci utrwala się wizerunek osób ważnych, znaczących z jakichś względów, nietuzinkowych.
Do takich osób należy wielu naszych nauczycieli, nazywanych profesorami: Emilia Morawska,
nasza wychowawczyni, polonistka, zawsze spokojna i nie dająca się wyprowadzić z równowa-
gi, Franciszek Zbieg, matematyk o specyficznym poczuciu humoru i lubianej przez nas rubasz-
ności, impulsywna geografka Wanda Hazler, lubiany przez nas fizyk Karol Kochanek, którego
głębokiej wiedzy z zakresu fizyki i astronomii nie docenialiśmy, Bogdan Rudzki uczący nas
biologii – wymagający i dręczący nas szczegółami z nauk przyrodniczych, na przykład znajo-
mością nazw kości różnych zwierząt. Prof. Rudzki prowadził także z chłopcami lekcje wycho-
wania fizycznego i zawsze zwracał się do nich używając nie nazwisk i imion, ale pseudonimów.
Pamiętamy anglistkę panią Siękę, a ja ze szczególną wdzięcznością i sympatią wspominam
prof. Bogdana Kabałę. Powszechnie uznawano w naszych latach, że LO im. Emilii Plater jest
najlepszym liceum w Sosnowcu. To nie oznacza nic innego, jak właśnie mądrych, kompetent-
nych nauczycieli i dobrą organizację szkoły. Taka wizytówka przylgnęła do „Plater‖ i stała się
nie lada wyzwaniem dla kolejnych pokoleń dyrektorów, nauczycieli i uczniów.
Od czasu do czasu pojawiała się w nas tęsknota za „innym‖, zachodnim światem, wte-
dy całkowicie dla nas zamkniętym. Najważniejszą płaszczyzną naszego skromnego kontaktu z
kulturą zachodnią była muzyka, film i książki. Wtedy często chodziliśmy do kina, dużo czytali-
śmy. Książki nie były drogie, a po pewnej odwilży w 1956 roku, dostęp do klasyki i dosyć
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
188
dużego wyboru współczesnej literatury światowej dosyć łatwy. To wtedy zachwyciłam się
amerykańską współczesną prozą, a przede wszystkim Faulknerem i ta pasja nie opuszcza mnie
do dziś. Czytaliśmy też poezję – wiersze Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, Baczyńskiego, Gał-
czyńskiego, Staffa, Leśmiana wielu z nas ma zapisane w pamięci do dzisiaj. Radiowa „Trójka‖
nadawała codziennie Popołudnie z Młodością – dla nas kultową audycję. Dzięki niej wiedzieli-
śmy, kto jest na „topie‖ polskich i zagranicznych list przebojów, słuchaliśmy rodzimych zespo-
łów i piosenkarzy: Trubadurów, Skaldów, Niebiesko-Czarnych, Czerwono-Czarnych, Czerwo-
nych Gitar, Breakautów, Karin Stanek, Czesława Niemena, tworzących początki polskiego
rocka. W sosnowieckim amfiteatrze, w Parku Sieleckim, odbywały się od czasu do czasu kon-
certy tych zespołów i innych gwiazd polskiej muzyki rozrywkowej. To była dobra muzyka do
tańca, odtwarzana z adapterów „Bambino‖, z płyt winylowych i pocztówkowych na prywat-
kach, bo era dyskotek była dopiero przed nami. Naszymi idolami byli też Paul Anka, Tom
Jones, Bob Dylan, Janis Joplin, Jim Morrison, Jimi Hendrix, Joan Baez, The Beatles, Rolling
Stones, Beach Boys, Simon and Garfunkel, Elvis Presley. Jedną z ważnych rozrywek stanowiła
telewizja ze swoimi dwoma programami, świetnym teatrem telewizji emitowanym na żywo ze
studia telewizyjnego, czwartkową kryminalną „Kobrą‖, programami kabaretów „Tey‖ i „Elita‖
z prześmiewczymi wobec życia w PRL-u tekstami i pierwszymi serialami: „Czterej pancerni i
pies‖, „Stawka większa niż życie‖, „Chłopi‖ i „Kolumbowie‖ – ważny dla nas serial, obrazują-
cy dylematy tożsamościowe młodego pokolenia powstańców warszawskich z szeregów Armii
Krajowej i sygnalizujący, zakazany, problem Katynia. W życiu publicznym o Katyniu nie mó-
wiło się wcale, ale mieliśmy przyjaciół i znajomych, których rodziny straciły bliskich w Katy-
niu i stąd docierała do nas prawda o tej zbrodni.
Socjologowie powiedzieliby, że żyliśmy jako młodzi ludzie w społeczeństwie nowo-
czesnym, tak jak dzisiejsze młode pokolenie żyje w ponowoczesności. Wtedy proces naszego
wychowania i socjalizacji był dosyć klarowny: rodzice i nauczyciele starali się przekazywać
nam utrwalone wartości, wzory zachowania i normy postępowania. Uczyliśmy się też od siebie
nawzajem, naśladowaliśmy swoje style życia, zachowania, sposób ubierania się, zwłaszcza
tych, którzy jakoś wyróżniali się od reszty. W każdej grupie rówieśniczej znajdą się takie osoby
– nieformalni ich liderzy.
Patrząc na swoje młodzieńcze lata z perspektywy późniejszych wydarzeń i przemian
społecznych, politycznych i kulturowych w Polsce i całej Europie środkowo-wschodniej,
umacniam w sobie przekonanie, że ówczesne uporządkowane życie, podążanie utartymi ścież-
kami wolałabym, i zapewne wielu moich rówieśników także, zamienić na te burzliwe czasy,
jakie stały się udziałem następnego pokolenia, naszych dzieci. Ono dojrzewało w latach kryzy-
su społecznego, ale także w coraz bardziej demokratyzującej się rzeczywistości, co przede
wszystkim oznaczało wolność i szeroki kontakt ze światem – dla nas najbardziej deficytowych
wartości.
Szkoła pełniła w naszym życiu ważne funkcje – przede wszystkim edukacyjną, ale tak-
że i kulturalizacyjną. Była kluczem do poznawania otaczającej nas rzeczywistości i kultury.
Nauczyciele potrafili rozbudzać w uczniach pasje i zainteresowania nie opuszczające nas przez
całe życie. Niektórzy pedagodzy stali się dla wielu z nas „osobami znaczącymi‖, których spo-
tkanie pozostawia ślad w tożsamości młodego człowieka. Miałam szczęście spotkać takich
ludzi także w moim liceum. Zainteresowana tym, co działo się aktualnie w kraju i na świecie,
motywowana do zgłębiania wiedzy na ten temat przez profesora B. Kabałę, uczącego nas histo-
rii i wiedzy o społeczeństwie, wybrałam jako kierunek studiów i mój przyszły zawód - socjolo-
gię. O przyszłą pracę nie martwiliśmy się w młodości – była dostępna – a nawet nakazana – dla
każdego. Obce były nam starania obecnych młodych ludzi, już na studiach rywalizujących ze
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
189
sobą i zabiegających o swoje przyszłe zatrudnienie. To pokolenie jest inne niż nasze. We
współczesnym zglobalizowanym świecie młodzi ludzie stają się coraz bardziej do siebie po-
dobni, więcej łączy ich z rówieśnikami z drugiego końca świata niż z pokoleniem rodziców.
Dla młodego pokolenia, które wkroczyło na scenę na początku XXI wieku trauma-
tyczne przeżycia poprzednich generacji to zamierzchła historia – pokolenie to ma swoje własne
wyzwania i powody do kontestacji. W związku z tym powszechnie słychać głosy, że narodziła
się zupełnie nowa generacja, w niczym niepodobna do generacji poprzednich. Ale takie głosy
słyszy się zawsze wtedy, kiedy kolejne roczniki przekraczają próg dorosłości. Niezmiennie
coraz to odżywa w dyskusjach stereotyp o nieuniknionej „chorobie dorastania‖, które zawsze
jest czasem kontestacji, patologii, kryzysu, o nieuniknionym konflikcie międzypokoleniowym
itp. Czy obecnie mamy zatem do czynienia z powtarzającym się schematem narodzin młodego
pokolenia, czy też z wyjątkowym przypadkiem pokolenia całkowicie odmiennego od poprzed-
niego, realizującego wzory życia obce pokoleniu dorosłych?
Na pewno należy zgodzić się z tezą, że współczesne młode pokolenie, jak żadne inne,
doskonale przystaje do nowoczesnego społeczeństwa informacyjnego. Ono dorasta w nieustan-
nym szumie informacyjnym, jest z jednej strony wyedukowane na przekazie telewizyjnym i
innych mediach, a z drugiej strony uodpornione na jego siłę perswazyjną. Młode pokolenie
staje się coraz bardziej niezależne od nas, swoich rodziców, a nawet bywa dla nas nauczycie-
lem nowych postaw i zachowań. Można zaryzykować tezę, że młodzi ludzie posiadają obecnie
największą umiejętność oswajania nieustannych i coraz szybciej następujących zmian w globa-
lizującym się społeczeństwie. Starsze pokolenia muszą oswoić się z myślą, że młodzi ludzie
myślą i działają jak członkowie tego globalnego społeczeństwa, a inne wzory myślenia i za-
chowania są im po prostu obce. To pokolenie stanowi większe wyzwanie dla edukacji niż na-
sze, ale dla niego, tak jak dla nas, szkoła także jest kluczem do odkrycia świata, zdobycia wy-
posażenia intelektualnego, przestrzenią, w której spotkać mogą ‖znaczących innych‖, odkryć
kierunek i sens swojego życia.1
1 Absolwentka 1972. Prof. dr hab. Halina Rusek jest dziekanem Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu
Śląskiego w Cieszynie.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
190
ANDRZEJ BARGIEŁA
JUBILEUSZOWE WSPOMNIENIE
Setna rocznica założenia LO im. E. Plater to prawdziwy „kamień milowy‖ w dziejach
szkoły. To jubileusz (oznaczający „ponowne połączenie‖) pełnej życia społeczności absolwen-
tów i wszystkiego tego, co szkoła wniosła w nasze losy i kariery zawodowe. Moje wspomnienia
dotyczące nauki w LO im. E. Plater, sięgające ponad trzydzieści lat wstecz, dotyczą przede
wszystkim szerokiego zakresu przekazywanej wiedzy, który pozwolił nam poznać arkana za-
równo nauk ścisłych, sztuki, jaki i nauk humanistycznych. Moim zdaniem szkoła naprawdę
zasłużyła na miano „Liceum Ogólnokształcącego‖. Oczywiście moje uznanie potrzebowało
czasu, aby dojrzeć.
Pamiętam, że pierwsze zetknięcie z owym szerokim i zrównoważonym programem
nauczania, podczas egzaminów wstępnych do liceum, trochę mną wstrząsnęło. Będąc laureatem
trzech olimpiad regionalnych z fizyki, chemii i biologii, zostałem zwolniony z egzaminu z nauk
ścisłych do szkoły średniej. Nie uznałem tego za jakąś wielką nagrodę, gdyż byłem pewien, że
poradziłbym sobie z każdym przedmiotem ścisłym podczas egzaminu wstępnego. Naprawdę
wdzięczny byłbym za zwolnienie z innego egzaminu, na które miałem wielką nadzieję – egza-
minu z języka polskiego.
Postanowiłem wziąć los we własne ręce i umówić się na spotkanie z profesor Ślęzak
(ówczesną dyrektor szkoły), mając zamiar przekonać ją do mojego pomysłu. Nie jestem pe-
wien, czy prof. Ślęzak była bardziej zaskoczona czy rozbawiona zuchwałością mojej prośby,
która rzecz jasna została odrzucona. Byłem bardzo rozczarowany tą decyzją, ale z perspektywy
czasu wiem, że był to szok, który sprowadził moje wczesne sukcesy do właściwych proporcji i
naprawdę wyszedł mi na dobre. Nie wspominając o późniejszej intensywnej nauce polskiej
literatury w czasie przygotowań do egzaminu.
Sam egzamin podnosił nieźle poziom adrenaliny. Pamiętam, że zostałem poproszony o
napisanie wypracowania na temat noweli Marii Konopnickiej pt. Nasza szkapa i zastanawiałem
się nad różnymi sposobami jej omówienia. Czy oczekiwano ode mnie tylko zademonstrowania
znajomości tekstu, czy też powinienem sięgnąć głębiej i spróbować zinterpretować intencje
autorki? Czy powinienem opisać rodzinę Mostowiaków, czy raczej wspomnieć o metaforze
społeczeństwa? Wybrałem w końcu złoty środek i byłem bardzo zadowolony, kiedy otrzyma-
łem 4+, mimo iż ocena ta pozostawała trochę w tyle za piątkami z przedmiotów ścisłych.
Egzaminacyjne nerwy nie poszły na marne. Przekonałem się bowiem, że można wiele
zyskać, zachowując otwarty umysł i nie rezygnując zbyt szybko z innych opcji. Odkryłem, jak
dużą przyjemność sprawiają mi sztuki piękne i odkrywanie sposobu, w jaki dzieła przekazują
wiadomość od artysty do odbiorcy. Wiele lat później sformułowałem teorię abstrakcji informa-
cyjnej w naukach komputerowych poprzez odniesienie jej do przekazu abstrakcyjnych infor-
macji tak charakterystycznego dla sztuk pięknych. Jestem pewien, że u źródeł mojego rozumo-
wania leżało malowanie jakichś akwarelowych pejzaży w szkole.
Jednakże, samo „zarzucenie‖ uczniów szerokim zakresem wiedzy to jeszcze nic trud-
nego. Rzeczą, która czyniła naukę w Plater naprawdę fantastycznym doświadczeniem, była
wrażliwość wszystkich nauczycieli na siłę indywidualności. Moja skłonność do nauk ścisłych
została szybko dostrzeżona przez nauczycieli, którzy jednak zamiast obdarzać mnie ciągłymi
pochwałami, stawiali przede mną coraz bardziej skomplikowane wyzwania. Prof. Kalabiński
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
191
był zdecydowany, aby wysłać mnie na Ogólnopolską Olimpiadę Fizyczną, a prof. Grodecka
pielęgnowała moją fascynację chemią poprzez ustanowienie specjalnej ławki pracy laboratoryj-
nej z analitycznymi zadaniami chemicznymi, które wykonywałem, podczas gdy ona uczyła
resztę klasy. Ostatecznie więc – mimo że nie zostałem ani fizykiem ani chemikiem – poznałem
radość z „sięgania coraz wyżej‖ i odkrywania, jak wiele człowiek może się nauczyć.
Dlatego jestem zachwycony, że z okazji jubileuszu możemy przekonać się, że LO im.
E. Plater nadal realizuje ideę „Otwartego Umysłu‖, która kładzie podwaliny pod trwające całe
życie pragnienie wiedzy i prawdy.
Mam nadzieję, że nowe pokolenia absolwentów, które przybędą na kolejne uroczysto-
ści jubileuszowe, będą tak samo czule jak ja myśleć o naszym LO im E. Plater.1
Prof. Andrzej Bargieła
Z języka angielskiego przełożyła
Katarzyna Uliniarz
ABSOLWENT PIOTR IDZIK OTRZYMUJE STYPENDIUM PROF. ANDRZEJA BARGIEŁY
1 Absolwent 1973 r. Dr hab. Andrzej Bargieła jest profesorem w The Nottingham Trent University, Wielka Brytania
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
192
ZBIGNIEW BYSZEWSKI
CO POZOSTAŁO?
– Czy Pan kończył (czy ty kończyłeś) może „Plater”? – Czy my nie chodziliśmy razem
do „Plater”?
Ileż razy tego typu sytuacje zdarzyły się w moim życiu? Ileż razy takie sytuacje spo-
wodowały (najczęściej chwilowy, chaotyczny) powrót do „TAMTYCH‖ lat. Szybkie wspo-
mnienia (– U kogo w klasie byłeś? – A czy pamiętasz…? – A może wiesz, co się z nim obecnie
dzieje?), a dopiero później chwila refleksji i zadumy…
Uczniem II Liceum Ogólnokształcącego zostałem tak naprawdę trochę bezwiednie…
mój przyjaciel ze szkoły podstawowej „szedł‖ do Plater, a ja wspólnie z nim.
1 września 1975 roku: dyrektor A. Kierkowski, wychowawczyni pani L. Owczarzyk,
klasa matematyczno-fizyczna i duże przerażenie. Przerażenie, które mniej więcej po tygodniu
minęło i zaczęło się normalne uczniowskie życie. I tak klasycznie: przyjaźnie, pierwsza wielka
miłość, pierwsze porażki i wchodzenie w dorosłość. W klasie drugiej wychowawcą została pani
profesor A .Cudak i tak naprawdę to ona odcisnęła największe piętno na moim (ale czy tylko
moim?) funkcjonowaniu i działaniu w życiu.
Ów okres to we wspomnieniach lata budowy estakady obok Pałacu Ślubów (nota bene
obok tego „Pałacu‖ – mój pierwszy papieros), czasy „Relaksu‖, „Uroczej‖ (pozostały tylko
miejsca), fantastycznie aktywnego życia towarzyskiego i łódeczek puszczanych po Przemszy
(w ostatni dzień zajęć z naszych zeszytów robiliśmy „łódeczki‖ i płynęła biała fala „wiedzy‖),
no i oczywiście ogrom zajęć i nauki.
Matura, studia, praca zawodowa i – parafrazując tekst J. Kaczmarskiego – moja klasa
rozeszła się po świecie. I te dwa (dlaczego tylko dwa?) spotkania na dwudziestolecie matury –
oraz pięć lat później – mojej klasy.
A wówczas – lista obecności, „stan posiadania‖, wspomnienia i konfrontacja spełnio-
nych i nie marzeń… Co pozostało?
POSTACIE!
Tak, takie to może niedzisiejsze, ale te właśnie „Postacie‖ to „Coś‖, co we mnie pozo-
stało najważniejszego.
No bo kto (a były to lata 1975-79) przekazywał uczniom prawdziwą wiedzę o powsta-
niu warszawskim i „Katyniu‖? POSTAĆ – Profesor Bogusław Kabała.
Kto potrafił przekonać, że matematykę niekoniecznie trzeba kochać, ale należy ją z ca-
łą powaga szanować. POSTAĆ – Profesor Aleksandra Cudak.
Kto posiadł tę najwspanialszą cechę nauczyciela – „bycie‖ przyjacielem? POSTAĆ –
Profesor Krzysztof Gryń.
Postacie … Jedne bardziej, drugie inaczej pozostałe w sercu.
- Czy my nie chodziliśmy razem do „Plater”?
MY, JA I ONI – CI wszyscy, którzy z nieukrywaną dumą stwierdzają: – Ja też jestem
„po Plater”.
I moja radość i duma, kiedy moi uczniowie (zawodowo spełniam się jako nauczyciel)
wygrywają kolejną „Emiliadę‖, zostają kolejnymi olimpijczykami (Marcin, Karina), współtwo-
rzą codzienność i legendę (aktualnie Przemek) Mojej Szkoły.
– Ja? Ja jestem „po Plater”2
2 Absolwent 1979.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
193
ALICJA CEGŁOWSKA
100 LAT PLATER
Niezwykły jubileusz Naszej Szkoły zmusza do wspomnień, zadumy i refleksji. Nie-
wątpliwie przez te wszystkie lata kolejne pokolenia dyrektorów, nauczycieli i absolwentów
wspólnie pracowały na prestiż i uznanie dla renomy tej placówki. Nasza Szkoła zawsze była
gwarancją wysokiego poziomu nauczania. W czasie, kiedy byliśmy jej uczniami, stawiała wy-
sokie wymagania, zmuszając do ciężkiej pracy i niejednokrotnie do rezygnacji z uciech życia
przypisanych młodym ludziom. Bycie absolwentem Plater oznaczało za to dobre przygotowa-
nie do dalszej edukacji, ale również było i jest symbolem dobrego wychowania. Bez względu
na czas, w którym zdawaliśmy maturę, obowiązywała i obowiązuje specyficzna więź emocjo-
nalna łącząca absolwentów. Poznajemy się po latach w różnych okolicznościach i zawsze życz-
liwie wspominamy szkolne czasy, szkolne przyjaźnie i przygody Znajomości z tego okresu w
szczególny sposób zobowiązują do wzajemnej życzliwości i pomocy.
W czasie 100 lat istnienia placówki jej mury opuszczały kolejne pokolenia, tworząc
często rodzinną tradycję. Wśród absolwentów można spotkać kolejne elementy drzewa gene-
alogicznego wielu rodzin. Mimo trudów nauki w tej wymagającej szkole, uczyli się tu dziad-
kowie, rodzice, dzieci.
Od wielu lat II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater było niemal „wytwórnią‖
kolejnych pokoleń lekarzy, pracujących w różnych miejscach, ale zawsze chętnie współpracu-
jących i wspominających wspólne szkolne korzenie.
Poza wielokrotnie wspominanymi tutaj aspektami edukacyjnymi i naukowymi Nasza
Szkoła była i jest miejscem narodzin wielu przyjaźni. Niejednokrotnie w tym miejscu rodziły
się pierwsze szkolne i pozaszkolne miłości, które owocowały wieloma małżeństwami lub uczu-
ciami, które przetrwały w swej mocy różne skomplikowane koleje losu.
Wspomnienia o Naszej Plater są jednym z najbardziej żywych i najbardziej sympa-
tycznych elementów świadomości setek młodych i trochę starszych jej absolwentów.1
1 Absolwentka 1981.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
194
TOMASZ SZYJKOWSKI
FOTOGRAFIA NASZEJ-KLASY
Z wielkim zainteresowaniem przyglądam się fenomenowi zbiorowej fascynacji porta-
lem „nasza-klasa‖. To taka współczesna wersja Mickiewiczowskiej „Arki Przymierza między
dawnymi a nowymi laty‖, medium łączące ludzi z ich szkolną przeszłością. Jest w nim metafi-
zyka i wirtualność zarazem, co zresztą na jedno wychodzi. Patrzę życzliwie, ale z dystansem,
bez egzaltacji. Ja nie tęsknię za szkołą. Ja mam ją na co dzień. Właściwie to nie wyszedłem z
niej od roku 1962. I Bogu dzięki! Mimo że za mną już pół wieku z górą, mogę trwać w błogim
stanie permanentnej niedorosłości. I nie zmieni tego przykry fakt, że wyglądam dziś zgoła ina-
czej niż na zdjęciu przesłanym mi via „nasza-klasa‖.
Obrazek klasyczny. Na murku siedzą czterdzieści dwie sztuki uczniów płci obojga.
Dziewczyny z lekka upozowane, chłopcy rozbawieni lub poważni, w środku wychowawczyni –
sieriozna i zasadnicza. Świadoma swej roli i funkcji, zasłoniła kolana dziennikiem lekcyjnym i
torebką. To klasa pierwsza biologiczno-chemiczna pod opieką pani profesor Haliny Bień. W tle
boisko szkolne, dalej pokaźnych rozmiarów blok mieszkalny. Jest jesień 1970 roku – szczegól-
nego dla Polski i dla tych sfotografowanych młodych ludzi. Za kilka miesięcy nastąpi upadek
szaroburej gomułkowskiej małej stabilizacji, a pokolenie rocznika 1955 przepoczwarzy się z
dzieciństwa ku licealnej młodości. Odtąd dziać się miało już tylko lepiej – świetlanie i świetli-
ście. Fotografię wykonano w technice czarno-białej. Cóż, enerdowskie kolorowe klisze były
luksusem chowanym na ekskluzywne wakacje w Bułgarii. A jednak ja widzę na niej postaci
prawdziwie barwne. Zapewne, gdyby dziś powtórzyć to zdjęcie przy zastosowaniu sprzętu
najwyższej jakości, tło byłoby wprawdzie kolorowe, ale pięćdziesięciolatkowie poszarzali i
wyblakli. Wprawdzie nie mają już pryszczy na policzkach, ale Bóg jeden wie, czy wszystkim
udało się zachować twarz?
Ubi sunt?
Irek z Baśką w Stanach, Adam w Anglii, Krysia w Austrii. Dziś szukanie szczęścia na
obczyźnie nadaje towarzyskiego sznytu, to już prawie obowiązek. Ale dla ludzi ze zdjęcia de-
cyzja opuszczenia kraju była życiowym wyzwaniem. Od świata skutecznie odgraniczały wów-
czas wizy i dewizy, paszporty wydawane niechętnie oraz programowa nieufność władzy wobec
każdego, kto chciał wyjrzeć za opłotki. Zresztą im wtedy bardziej odpowiadały niedzielne
eskapady w Beskidy czy komary na mazurskich szlakach. Perspektywa potajemnego autostopu,
nocnego ogniska nad jeziorem bardziej rozpalały wyobraźnię niż nierealna wizja wakacji na
Costa Brava. Dziś rozbili swoje namioty gdzieś w kraju i za granicą lub tkwią w rodzinnym
Sosnowcu. Ja pozostałem na szkolnym podwórku. Tyle że u konkurencji – w Liceum Staszica.
Razem jesteśmy już tylko na tym czarno-białym szkolnym zdjęciu.
Who is who?
Lekarze, prawnicy, farmaceuci, nauczyciele, bankowcy, menadżerowie i tylko nie-
wielki odsetek życiowych rozbitków. Krzysiek naukowo bada pasożyty, Marek zamyka pasoży-
tów w więzieniu, Staszek mu pomaga, bo uczy przyszłych policjantów. Basia, Irek, Iza, Jola,
Małgosia, Bożena, Jacek, Antek, Zbyszek, Paweł, Maciek w szpitalach i przychodniach napra-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
195
wiają ludzkie niedoskonałości, Jarek poświęcił się leczeniu przyrody, a Krzysiek starodruków.
Olek, Jurek, Jacek poszli w inżyniery. Tomek trzyma bank a Ewa nadal w banku mieszka. Jedni
liczą pieniądze cudze, inni własne. Ktoś uczy, ktoś poucza a wszyscy bardzo dorośli, poważni,
niektórzy nawet poważani. Pewnie są wśród nich tacy, którzy boleśnie zawiedli się na ludziach,
pewnie na innych zawiedli się ludzie. Większość założyła podstawowe komórki społeczne a
niektórzy już dokonali ich podziału. Odchowali dzieci, a i te mają już za sobą licealne lata.
Dokonała się pełna wymiana pokoleń. Dzisiaj bliżej im do emerytury niż do tamtych sfotogra-
fowanych czasów.
Czasy się zmieniają, a ludzie wraz z nimi.
Jakie miejsce w tym banalnym życiorysie pokolenia zajmuje czteroletni epizod „szko-
ły nad Przemszą‖? Czy wspomnienie o nim to tylko sentymentalna refleksja nad minioną mło-
dością, która wydawała się wieczna jak miłość, a okazała się tak jak ona – przemijająca? Czy
widząc w telewizyjnych migawkach z manifestacji znak „pacyfy‖, przypominamy sobie, że
niegdyś towarzyszyła mu hippisowska maksyma „make love not war‖, którą pieczętowaliśmy
ostatnie kartki zeszytów? Jaka miara zastąpiła najważniejsze wówczas centymetry – długości
chłopięcych włosów i dziewczęcych spódniczek? Czyja muzyka stała się ważniejsza od piose-
nek Beatlesów, „Led Zeppelin‖, „Pink Floyd‖, „The Doors‖ Hendrixa, Joplin, Niemena, Nale-
py? Jaki film wzruszył bardziej niż „Kabaret‖, jaki nauczył o wolności więcej niż „Znikający
punkt‖? Czy zdołaliśmy zachować coś z wrażliwości tamtych serc i wzniosłości uczuć? Nie
zadajemy sobie jednak takich trudnych pytań. Wolimy nieśmiertelne szkolne wspomnienia Gdy
przyjdzie nieoczekiwanie spotkać się gdzieś na ulicy, najpierw ponarzekamy na politykę i ni-
skie płace i zaraz wracamy do czasów platerańskich, przywracamy światu nas młodych i pięk-
nych oraz naszych nauczycieli, wówczas młodszych znacznie niż dziś my jesteśmy.
Rytuał spotkań jest niezmienny – pada pytanie:
„a pamiętasz?”,
potem relacja jakby wszystko wydarzyło się ledwie wczoraj: To był numer jak „Fra-
nek‖ Zbieg zwizytował nieobyczajną prywatkę u Baśki?! Popłoch! A pamiętasz, jak Jacek z
Irkiem permanentnie zawiązywali na amen tasiemki map historycznych i skarżyli „Ciotce‖
Czarneckiej, że to chuligani z mat-fizu chcieli zakłócić naszą lekcję?... A jak w Zakopanem
przemyciliśmy do pokoju cztery butelki „Rieslinga‖, choć „Zosia‖ Oleksy była czujna niczym
żuraw? A na weufie pamiętasz ? Ktoś spadł z drążka, a „Dziki‖ ze stoickim spokojem wysłał
„chłopczyka‖ do woźnej po ścierkę, by wytarł krew z podłogi i wykonał ćwiczenie ponownie,
ale tym razem już poprawnie? No i ta biologia z Rudzkim! Ze strachu chciało się wejść pod
ławkę... Polski z Morawską? „O szy-by dzwo-ni deszcz je-sienny‖... akurat za oknem wyszło
słońce! W „kabinach‖ rosyjski z Malczewską – śpiewamy: „Ja liubliu tiebia żizń‖... Nie da się
ukryć – ze wzajemnością! A w pierwszej klasie, jak Krzysiek rozłożył zajęcia na kółku biolo-
gicznym, bo zjadł cebulę przeznaczoną do ćwiczeń z mikroskopowania, pamiętasz? A na PO?
Podczas biegów w OP1 ktoś komuś zatkał korkiem maskę p/gaz. Było potem na kim poćwiczyć
reanimację! Na strzelnicy któryś skierował lufę w stronę „Petera‖ Sztafińskiego i pożalił się:
„Panie psorze, bo mi karabin nie wypalił...‖ A wcześniej, u „Dziadka‖ Pierzchały, podczas
musztry Olek stawał raz na początku a raz na końcu dwuszeregu... Profesorowi nie zgadzał się
rachunek, więc gonił sprawcę naokoło grupy, zastygłej w postawie zasadniczej! Geografia z
„Wandzią‖! Nauczyłeś się tego, co w książce było zapisane drobnym drukiem, i miałeś co
najmniej cztery plus! Pamiętasz tę młodą anglistkę Paździorę? Jakbym tak się uczył, jak ją
kokietowałem! Wiesz, gdyby nie „Gienek‖ Liszyk, do dziś nie rozumiałbym zasady działania
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
196
kolorowej telewizji... Słuchaj, mnie to kiedyś „Dyra‖ wezwała na dywanik. Mój Ty Boże! Raz i
wystarczy na całe życie! Mówię ci, trauma... No i ta fizyka z „Karolem‖! Karol – prawdziwy
Kochanek! Znosił najbardziej wyrafinowane uwodzenie przez dziewczęta, akceptował wszyst-
kie absurdalne usprawiedliwienia braku zadania domowego! O, tak rysowało się jego karykatu-
rę! Parę kresek i „Karol‖ jak żywy! Co z nim teraz? Spotkałem! Nic się nie zmienił. I wiesz,
chyba mnie poznał!
Śmiejemy się z nich i siebie, z i do przeszłości, a wtedy nabieramy barw i znów jeste-
śmy uczniami z czarno-białego zdjęcia AD 1970. Gdyby nie tamte cztery lata, minęlibyśmy się
wędrując po życiowych ścieżkach, nie zaznawszy fenomenu naszej klasy.
Niedługo minie 30 lat, jak uczę w szkole. Patrzę, jak kolejne klasy fotografują się „na
wieczną rzeczy pamiątkę‖. Cyfrowy zapis utrwala ich tu i teraz. Patrzę życzliwie, ale z dystan-
sem, bez egzaltacji Wierzę, że zanim obejrzą te zdjęcia jako dojrzali ludzie, będą mieć niejedną
okazję, by dotrzymać wierności sobie. I wiem, że na spotkaniu w trzydzieści lat po maturze, też
będą woleli wspominać niż zastanawiać się nad przemijaniem.1
GRONO PEDAGOGICZNE 1988 R.
1 Absolwent kl. biol.-chem. –1974 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
197
PAWEŁ WALEWSKI
POZOSTAŁY PYTANIA
Do tablicy notoryczne obibule! Kto na ochotnika? Ten, kto przeżył choć jedną lek-
cję fizyki z prof. Karolem Kochankiem, pamięta: wchodził do klasy sprężystym krokiem,
wyprostowany. Choć przecież za każdym razem niepewny, co znajdzie na tablicy lub pod
swoim biurkiem. Inaczej niż prof. Michał Waliński (polonista) – ten zawsze zamykał drzwi
na ugiętych nogach, z głową schowaną w ramionach i twarzą schowaną pod sumiastym wą-
sem. Prof. Bogusława Żak (łacina) przybywała na lekcje w jeansach, prof. Wanda Hazler
(geografia) – na koturnach, prof. Lucyna Horoń (biologia) – z elegancką torebką w kolorze
dobranym obowiązkowo do odcienia butów. Ale w sali dziś dużo nieobecnych. Trzech
chłopców musiało opuścić lekcje, bo zamiast papuci mieli na nogach trampki. Dwie kole-
żanki zostały zawrócone do domu, bo przyszły bez mundurków w kropki. Cztery osoby, po
wpisaniu na karną listę za brak przyszytej tarczy, tłumaczą się w gabinecie dyrektora. A trzy
inne stoją przed szkołą, bo właśnie zaczął obowiązywać okólnik, aby przed spóźnialskimi
zamykać drzwi. Witajcie w Plater, mamy rok 1982!
Będziemy pytać trójstopniarzy. A gaduły piszą dziś kartkówkę! Prof. Bogusław Ra-
szewski (anglista) nie stawiał dwójek za rozmowy podczas lekcji. Może miał wtedy zbyt
krótkie doświadczenie pedagogiczne i niedoceniał atomowej siły ocen? Mam wrażenie, że
najchętniej w ogóle stopni nie wpisywałby do dziennika, a skoro już musiał, to za gadulstwo
dostaliby wszyscy piątki. Jeden warunek: po angielsku ze sobą rozmawiajcie, kto szepnie
coś po polsku, zaraz usłyszy trzask walącej pokrywy magnetofonu. Ewentualnie może dostać
kredą albo pękiem kluczy. Kto rzucał najdalej i najcelniej: Barbara Wnęk (matematyczka)
czy Wiesław Hajkowski (historyk)? Raz kredą, kiedy indziej dziennikiem, ale chyba najczę-
ściej jakże dodającym otuchy słowem: tumanami jesteście, półdebilami, ćwierćinteligentami!
Chociażby dlatego warto było matematykę umieć, aby się w tych epitetach połapać.
Komu dziś potrzebne są szkolne monografie i wspomnienia absolwentów wydawa-
ne drukiem? Odkąd na portalu „Nasza Klasa‖ odnalazły się dawne roczniki, na bieżąco
aktualizowana historia szkoły pisze się codziennie. W dodatku bez cenzury. Kiedyś mawia-
no, że papier wszystko przyjmie, więc nawet największa bzdura może zasłużyć na publikację
– dziś w Internecie każdy prezentuje co chce, z pełną świadomością, że nie musi za to pono-
sić żadnej odpowiedzialności. Ale spójrzcie na te wpisy z forów dyskusyjnych poświęco-
nych liceum Plater; czy ich autorom nie można przyznać racji, gdy z szacunkiem wspomina-
ją nauczycieli (nielicznych), którzy zamiast wyklepanych formułek starali się nauczyć my-
ślenia, a potępiają tych, którzy bez polotu kazali recytować podręczniki? Albo gdy skarżą się
na brak nauczycielskiej autoironii czy groteskowe kontrole obuwia, jakby chodziło o naj-
ważniejszą część uczniowskiego stroju. I wreszcie, co może niektórych dziwić najbardziej, z
jaką sympatią odnoszą się nawet do tych sytuacji, gdy musieli powtórnie zaliczać kartkówki
albo znosić te ciągłe belferskie zaczepki: „zacznijcie myśleć, to nie boli!‖.
A pewnie w swoich licealnych czasach dowiedzieli się od niejednego wykładowcy,
że marni wyrosną z nich ludzie. Bo: nie przeczytali do końca lektury, zapomnieli narysować
marginesy w zeszytach, nie włożyli białej bluzki w dzień imienin swojego wychowawcy,
włożyli białą bluzkę, tyle że z falbankami, nie przyszyli tarczy, zeszli po schodach lewą
stroną, choć lewa służy do wchodzenia, a prawa do schodzenia, nie potrafili na lekcji wuefu
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
198
wrzucić piłki do kosza z dwutaktu albo skoczyć przez kozła. Całkiem długa zebrałaby się
lista wad i fuszerek dyskwalifikujących ucznia Plater w oczach pedagogicznego grona, które
w czasach młodości urastały do rangi życiowego problemu, choć z perspektywy życiowych
doświadczeń wydają się nieistotnym wspomnieniem. Nie zawsze miłym. Ale jakże odmien-
nym. Dwie absolwentki tej samej klasy, które w 1986 r. zdawały w Plater swój maturalny
egzamin, mają dziś na ten temat zupełnie skrajne poglądy: „To był koszmar i trauma; wiedzę
wyniosłam sporą, nie musiałam chodzić na milion korepetycji, żeby zdać na studia; tylko czy
warto było płacić taką cenę?‖ (opinia pierwszej); „Najzwyczajniej w świecie nauczono nas,
że każdą traumę można przeżyć i świat nawet po największym trzęsieniu ziemi wygląda tak
samo; nauczyłam się dystansu do rzeczywistości, mimo nerwicy żołądka‖ (opinia drugiej).
Mijające lata zacierają u niektórych krytyczne spojrzenie na czasy spędzone w
szkole – im starsza metryka, tym większa nostalgia za nawet najostrzejszym rygorem (to
właśnie na portalu „Nasza Klasa‖ widać najlepiej). Ale nie dajmy się jej uwieść do końca –
sentyment do lat minionych to jedno, lecz surowa ocena pracy i osobowości nauczyciela to
prawo, z którego czasem warto skorzystać. I wolno, nawet przy okazji jubileuszu, postawić
pytania: skoro za brak zeszytu każdy mógł mieć jak w banku dwóję, to jakie konsekwencje
czekały nauczyciela (wychowawcę, pedagoga, metodyka – nieodpowiednie proponuję skre-
ślić od razu), gdy przyprawiał uczniów o wspomnianą nerwicę lub wcale nierzadkie łzy?
Albo – jak na lekcjach znienawidzonego przez większość wuefu (to dopiero kuriozum: Pla-
ter w tamtych czasach była chyba jedyną szkołą w Polsce, w której radosny skądinąd wuef
przysparzał tyle stresów!) – nauczyciele w prymitywny sposób, najwyraźniej za skandalicz-
nym przyzwoleniem dyrekcji, drwili sobie z mniej zdolnych uczniów? Dopiero dziś, z pew-
nym wstydem, warto o to zapytać: skąd brało się to przyzwolenie? Czy nie było nikogo, kto
by zauważył, że granice bywały nieraz przekraczane? Czyżby nikt nie przewidział, że po
latach dawne roczniki wrócą w mury szkoły i zapytają swoich nauczycieli: dlaczego musia-
łam zdawać aż trzy komisy z historii, dlaczego dostałam pięć dwój na jednej lekcji, czy
zamiast mnie bronić (lub nauczyć!) musiał się pan śmiać z innymi, gdy nie potrafiłem stanąć
na rękach? Teraz, po dwudziestu latach (i po trzech komisach), ona pisze historyczne książ-
ki. A on, jeśli nawet do tej pory nie nauczył się stać na rękach, jest cenionym informatykiem
w Dolinie Krzemowej.
Nie zaczynaj ośleć! Przedszkolak, dać mu smoczka! Prof. Lucynę Horoń (biologia)
wpominają jako tę, która oceny stawiała sprawiedliwe. Za wiedzę wyniesioną z notatek,
które literalnie dyktowała na wcześniejszej lekcji lub z opasłej książki Ville‘go. U prof.
Wandy Hazler (geografia) można było liczyć na tróję, gdy pamięć ucznia przyswoiła trzy
czwarte lekcyjnego rozdziału podręcznika, a na piątkę – gdy udało się płynnie wyrecytować
cały rozdział, najlepiej z podaniem wielkości eksportu brazylijskiej kawy (z dokładnością do
10 kilogramów). Na lekcjach wychowania fizycznego u prof. Krzysztofa Grynia, prowadzo-
nych na rozłożonych w auli materacach, najważniejsza była ścieżka gimnastyczna (nie licząc
stroju, który obowiązkowo musiał być kolorystycznie dopasowany do całości grupy). Bez
rygoru nie mogła się odbyć w Plater większość lekcji. Dyrektor Adam Kierkowski byłby
niepocieszony, gdyby w jego szkole o tym zapomniano. Choć do dziś śni się niektórym ten
cyniczny uśmiech lub kąśliwe komentarze, z jakimi wysyłał do szatni nauczycieli, by spraw-
dzali przyszyte do ubrań tarcze. Warto było?
Regulamin, tradycja! Dowiaduję się teraz, że szkoła po to uczy respektowania na-
uczycielskich zarządzeń, by w dorosłym życiu każdy z nas umiał dostosować się do reguł
społecznych. Już dziesięć lat temu, gdy poproszono mnie o garść podobnych wspomnień na
okoliczność powstającej wtedy księgi pamiątkowej, wydanej z okazji 90-lecia szkoły, zde-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
199
cydowałem się przytoczyć nieformalną nazwę Plater, jaką wiele lat temu nadano naszemu
liceum: „klasztor nad Przemszą‖. Nikt nie protestował, ale też – co nawet ciekawe – rzadko
ktoś na własną prośbę próbował zrzucać habit. A ojcowie i matki przełożone codziennie
zdawali się nam udowodniać, iż pobyt tutaj to przywilej i zaszczyt, jakby już nic lepszego w
naszym młodym wieku nie mogło się przytrafić. Ach, gdybyż to Emilia Plater wiedziała!
Szanowna patronka, o której wieszcz napisał, że piękne dziewicze miała lica (co nas, uczą-
cych się pod jej portretem, zawsze zdumiewało najbardziej), łaskawszym okiem spoglądała-
by na młodzieńczą naturę. Bo sama może należała do zastępu dziewic, ale jakże zbuntowa-
nych. Idę o zakład, że byłaby pierwszą, która wspomnianą czerwoną tarczę przyczepiłaby do
płaszcza agrafką.
Co za uporczywy dwójarz! Analfabeta nałogowy. Wrócili dziś do siebie z sympatią.
Jesteśmy dumni, że chodziliśmy do tej szkoły – można przeczytać wśród litanii wspomnień
na portalu internetowym. Jesteśmy dumni z was – powiedzą do uczniów podczas jubileuszu
stulecia dawni ich wychowawcy. Aż trudno uwierzyć, że to ci sami ludzie, którzy przez
cztery lata bawili się w harcerskie podchody: jedni nie pozwalali ściągać, drudzy robili to z
największą wprawą, jedni urządzali niezapowiedziane kartkówki, drudzy przynosili podra-
biane usprawiedliwienia, jedni gromili za byle głupstwo, drudzy obdarzali niewyszukanymi
przezwiskami. Bo przecież im policja lepsza, tym kryminaliści sprytniejsi, więc pomysłowa
młodzież nauczyła się obchodzić przepisy lepiej niż Boże Narodzenie i Wielkanoc razem
wzięte. Do czego służyły przerwy, jak nie do przepisywania prac domowych (a nieraz pale-
nia papierosów)? Albo czyż nie uzasadniona była radość z zastępstw, które dawały nadzieję,
że zapowiedziana kartkówka jednak się nie odbędzie?
Dziś spoglądają na siebie z większą życzliwością niż podczas poniedziałkowych
apeli, gdzie trzeba było stać grzecznie w klasowych rzędach. Wielu puściło w niepamięć złe
oceny ze sprawowania, obcesowe uwagi, komisy i kary. Nie wszyscy, niektórzy tamtych
urazów zapomnieć nie potrafią – i mają do tego prawo, bo nie jest tak, jak czasem wydaje
się dorosłym, że stres oraz karanie to najbardziej wychowawcza pigułka. Moje wspomnienia
z okresu nauki w Plater nie byłyby szczere, gdybym nie przypomniał tu tych przykrych zda-
rzeń. A choć nie dotyczyły mnie osobiście, to jednak wszyscy byliśmy ich świadkami, po-
mstując między sobą na niesprawiedliwych nauczycieli, niezrozumiałe czasem wyroki, za-
wziętość, chęć odegrania się na krnąbrnej klasie lub pojedynczym uczniu. Przez szacunek
dla pokrzywdzonych koleżanek i kolegów, choć bez podawania konkretnych przykładów,
chciałbym wyrazić życzenie, by historia i dorobek tego liceum zobowiązywały nie tylko
młodych, ale i tych, którzy uczą. Zawsze chciałem, choć tylko z perspektywy ucznia, by
przepaść między nauczycielską katedrą a naszymi ławkami była jak najmniejsza. W moich
czasach nielicznym się to udawało, ale warto się postarać. A jak nie, to walkowerem! Jak
zwykł mawiać na naszych lekcjach prof. Karol Kochanek (cytaty kursywą to właśnie jego
charakterystyczne, niezapomniane powiedzonka).1
1 Autor otrzymał maturę w II LO w 1986 r. Jest absolwentem Wydziału Lekarskiego Śląskiej Akademii Medycznej
oraz Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawód lekarza porzucił dla
dziennikarstwa po rocznej pracy w szpitalu. Na trzy lata związał się z medycznym tygodnikiem „Służba Zdrowia‖,
od 1996 roku jest publicystą działu naukowego „Polityki‖. Uhonorowany zagranicznymi i krajowymi nagrodami
za publicystykę medyczną i społeczną.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
200
PAWEŁ JĘDRZEJKO
W BREW?
– Te, łysy, chcesz w brew? – usłyszałem niedawno od podchmielonego młodzieńca,
kiedy taszcząc ciężką walizę po schodach sosnowieckiego dworca przypadkiem otarłem się o
niego ramieniem. Oczywiście, propozycji nie przyjąłem i grzecznie go przeprosiłem za moje
wielce niestosowne zachowanie, ale humor miałem już zepsuty do końca dnia. Łysy?!
Po powrocie do domu spojrzałem w lustro – i rzeczywiście. Łysy, a przynajmniej
łysawy, trochę jakby zużyty. Zrobiło mi się nieswojo, więc powodowany nostalgicznym impul-
sem wybrałem się w podróż sentymentalną po Naszej Klasie w poszukiwaniu straconych lo-
ków. I oczywiście znalazłem je na zdjęciach sprzed dwóch dekad: oto i moje eks-włosy, z cza-
sów Osiemdziesięciolecia Plater – włosy nieomal do ramion, gęste i sfalowane. Dziś mam Wło-
sy Stulecia.
Taka obserwacja poprawia hałarju, szczególnie kiedy cierpi się na chwilowe zaburze-
nie poczucia bezpieczeństwa. Uspokojony nieco, włączam telewizor, by zobaczyć, co się w
świecie dzieje – i trafiam na prezydenckie orędzie. Słucham uważnie – i nie mogę wyjść ze
zdumienia: jakże skutecznie w ciągu kilku minut tysiące ludzi (płacących podatki) zostało po-
zbawionych poczucia bezpieczeństwa we własnym kraju! Jakże wielu „Prawdziwych Polaków‖
w ciągu kilku minut zyskało potwierdzenie słuszności własnych brutalnych działań – „w brew‖
wszystkim Innym, „w brew‖ jednoczącej się Europie, „w brew‖ każdemu, kto nie jest białym
heteroseksualnym katolikiem nieposzlakowanego polskiego pochodzenia. I dalej: „w brew‖
feministkom (niby o co im chodzi, kiedy żądają, by sądy nie pytały zgwałconych kobiet, w co
były ubrane w czasie zajścia?), „w brew‖ lekarzom i pielęgniarkom (w kamasze!), „w brew‖
nauczycielom (a cóż to za praca, posiedzieć i z dziećmi pogadać…?) – a przede wszystkim „w
brew‖ jajogłowym „łże-elitom‖, a szczególnie liberalnym humanistom, którzy w prasie, w tele-
wizji, w ciągle pisanych książkach i na salach wykładowych złośliwie psują szyki tym, którzy z
pasją zwalczają wszelkie objawy spolegliwości wobec zagrożeń dla Polski narodowej, mono-
chromatycznej, moralnie czystej i jednowyznaniowej, myślącej unisono. Zaraz, zaraz – więc
komu „nie w brew?‖ Kto został „bezpieczny‖, poza nawiasem? I co się stanie, kiedy do Polski
zaczną napływać imigranci z Chin, Ukrainy, Bliskiego Wschodu? Czy ich wnuki będą Polaka-
mi gorszej kategorii z definicji? Nie za taką filozofią głosowałem w 1989 roku. Wtedy, wkrótce
po odebraniu maturalnego świadectwa, nie przeszłoby mi przez głowę, że transformacje w
przestrzeni świadomości społecznej będą tak skomplikowane.
Szczęśliwie – mam już Włosy Stulecia i widzę, że mimo wszystko Polska gospodarka
nabiera tempa. Jestem spokojny; wiem, że proces przemian trwa. Otwarte granice sprzyjają
wymianie myśli i doświadczeń, dostępność informacji i znajomość języków pozwalają dziś
młodemu człowiekowi konfrontować ze sobą różne wersje „oficjalnych‖ i „opozycyjnych‖
odczytań rzeczywistości – i tworzyć własne. Znakomite szkoły – takie, jak Plater – przetrwały i
kształcą dziś nowe pokolenie myślących ludzi, którzy dzięki podwyższonej świadomości nie
pozwolą się zniewolić retoryką „hate speech‖ i nie wyrażą zgody na głupotę, przemoc czy
okrucieństwo. Rozumieją, że każdy akt wrogości wobec Innego jest ostatecznie aktem samo-
bójczym. Dlatego to dobrze, że dzisiejsi licealiści (ukończywszy studia) będą kreować co-
dzienną rzeczywistość, zastępując niegdysiejszych licealistów, którzy tworzą tę rzeczywistość
dziś. Tym bardziej, że zmęczenie pospołu z frustracją dają się tym ostatnim poważnie we znaki.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
201
Plateranie mojego pokolenia są dziś lekarzami, ekonomistami, biznesmenami. Zmie-
niają świat wbrew lekceważeniu, wbrew arogancji, wbrew rozczarowaniom. Transformują go
emigrując; przekształcają pozostając w Polsce. Jako nauczyciele – żmudnie, z zajęć na zajęcia,
otwierają swoim wychowankom oczy i dając im wiedzę, dają im tym samym wolność wyboru.
Jako dziennikarze – tworzą „historię codzienną‖. Jako pisarze, scenarzyści, ludzie telewizji,
filozofowie – uświadamiają światu elementarne problemy ludzkiej egzystencji i budują etyczne
wzorce, pozwalając człowiekowi serdecznie nachylić się nad sobą i Innym. Jako prawnicy,
dyplomaci i politycy – przekładają swoją przyjazną wobec Innego filozofię na kształt uchwala-
nych praw. Jako uczeni – zadają niebezpieczne pytania, które pozwalają dostrzec to, czego
wcześniej nikt nie dostrzegał i między innymi dlatego mogą stanowić społeczny bufor, który
odbiera retorykom populistycznych polityków niszczącą moc. Jako artyści – są koszmarem
totalitarystów.
Nie od dziś wiadomo, że w kulturze judeochrześcijańskiej język stanowi podstawowy
budulec postrzeganej rzeczywistości. Granice języka istotnie stanowią granice świata; poza
językiem jest to, co nienazywalne. Nauka i sztuka to obszary poszukiwania nowych języków:
twórczość i badania naukowe to ekspozycja i eksploracja takiego świata, jakim nie bylibyśmy
zdolni sobie go wyobrazić, jakiego nie potrafilibyśmy nazwać. Wykraczanie poza to, co zastane
i odziedziczone, jest domeną ludzi myślących, którzy kwestionując absurdy stanowiące o nor-
mie niegdyś – wskazują ścieżki do takiego dziś, w którym mniej jest cierpienia.
O dowody skuteczności takich rewizji rzeczywistości nietrudno: wystarczy sprawdzić,
od kiedy kobiety w Polsce mają prawo głosu i zastanowić się nad tym, dlaczego wcześniej
niewiele osób dostrzegało w asymetryczności praw mężczyzn i kobiet niczego „nienormalne-
go‖. Wystarczy zapytać, dlaczego do dziś określenie „porządny chłopak‖ znaczy coś innego,
niż „porządna dziewczyna‖ – i z jakiego powodu żaden słownik tego nie tłumaczy. Wystarczy
dostrzec, że w całym wysoko rozwiniętym świecie studenci dziedzin ścisłych uczą się obowiąz-
kowo literatury, dawno już bowiem odkryto związek pomiędzy umiejętnością intelektualnego
kwestionowania podstaw odziedziczonych po poprzednich pokoleniach konwencji a kreatyw-
nością w sferze wynalazczości, w matematycznym modelowaniu, w budowaniu nowych meto-
dologii badań.
Przykłady można mnożyć. Istotne jest jednak to, że coraz skuteczniej przekładamy tę
wiedzę na rzeczywistość: jest Plater, są inne wspaniałe licea i technika, których kadra – rekru-
tująca się często z byłych wychowanków – od lat dba o to, by utrzymać dydaktykę na najwyż-
szym akademickim poziomie i różnymi działaniami wszechstronnie rozwija wrażliwość
uczniów. Ci – stają się studentami i wkraczają w dorosłe życie z o wiele rozleglejszym intelek-
tualnym wyposażeniem, niż pokolenia poprzednie. Świadomi roli, jaką w tym przygotowaniu
pełni edukacja, uczą się nieustannie, wiedzą coraz więcej – i wiedzę tę przekazują swoim dzie-
ciom, swoim uczniom, swoim partnerom w pracy i w życiu. Często tworzą ją sami, transformu-
jąc język a wraz z nim – rzeczywistość.
Jest więc nadzieja, że pokutujący w Polsce jeszcze od czasów PRL stereotyp uczonego
jako „nieszkodliwego wariata‖ – ośmieszający i poniżający ludzi nauki – będzie stopniowo
tracił moc. Jest nadzieja, że kolejne pokolenia polityków będą rekrutowały się z takich szkół,
jak nasza: oni docenią wagę wykształcenia i zrozumieją, że bez szkoły nie ma uczonych; bez
uczonych – nie ma nauki; bez nauki – nie ma wiedzy, a bez wiedzy nie ma wolności. Ta świa-
domość, jak się wydaje, rośnie.
Dlatego można ufać, że wykształcone społeczeństwo nowej generacji nie pozwoli się
otumanić populistyczną retoryką i nie będzie się obawiało protestować wtedy, gdy jakakolwiek
władza spróbuje w swych działaniach wprowadzić w życie zasadę „dziel i rządź‖, zasadę
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
202
krzywdzącą dla całych grup społecznych. Jest więc nadzieja, że ostatecznie nikt nie będzie
musiał się obawiać, że zostanie znieważony czy upokorzony z racji wyznania, koloru skóry,
orientacji seksualnej czy płci – bo też i nikt nie będzie czuł się uprawniony do tego, by bezkon-
sekwencyjnie dać komuś „w brew‖.
To wszystko, co dotąd napisałem, rodzi pytanie o rolę szkoły i nauczyciela we współ-
czesnym świecie. Wydaje się, że nie wolno nam dziś ustawać w wysiłkach zmierzających ku
systematycznemu podnoszeniu społecznej świadomości tragicznych skutków uprawianej w
sferze publicznej „retoryki nienawiści‖. Jako ludzie odpowiedzialni za wyposażenie naszych
uczniów w intelektualne instrumentarium – musimy leczyć lęki i fobie z przeszłości, ostrzega-
jąc jednocześnie przed zawierzeniem w jakikolwiek paradygmat prawdy jako prawdy absolut-
nej. Musimy więc konsekwentnie kształcić naszych wychowanków i studentów tak, by budowa-
li swoje wybory na fundamencie najgłębszego zrozumienia filozoficznego imperatywu przyja-
zności wobec Innego. Jedynie pokolenie wychowywane z pełną świadomością tragicznych
historycznych skutków dominacji dyskursów centralistycznych, wychowane wbrew nienawiści,
wbrew przemocy, wbrew głupocie i prymitywowi będzie zdolne przemienić Polskę tak, by stała
się krajem szczęśliwych i bezpiecznych ludzi. By była krajem dla ludzi, a nie ludziom „w
brew‖.1
WYCIECZKA DO KRAKOWA – KL.3A 1987 R. Z DOŁU OD PRAWEJ LAUREAT OLIMPIADY LITERATURY
I JĘZYKA POLSKIEGO JAROSŁAW MICHALAK
1 Absolwent 1989.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
203
WOJCIECH HALAREWICZ
***
Plater odegrała w moim życiu bardzo ważną rolę: wszak lata liceum to dla młodych
ludzi okres przełomu, to właśnie wtedy przekracza się próg dorosłości…
Dla mnie, dla nas ten przełom miał szczególne znaczenie, gdyż dokładnie na półmetku
naszej platerowskiej przygody nastąpiły epokowe zmiany roku 1989. W tym właśnie czasie
miałem przyjemność pełnić funkcję przewodniczącego Samorządu Szkolnego i wraz z kolegami
Samorządowcami (i nie tylko) dokonywać – jak nam się zdawało – rzeczy ważnych i wielkich.
Ech, patrząc na to, co się wtedy działo, dochodzę do wniosku, że tzw. zajęcia dodat-
kowe były zdecydowanie dominujące i aż sam się dziwię, że na naukę zostawało nam też trochę
czasu...
Powspominajmy zatem...
Antidotum – do dzisiaj pamiętam pisaną odręcznie przez Panią Profesor Lilianę Ty-
mińską szkolną gazetkę, którą właściwie każdy mógł współtworzyć. Można było napisać wiersz
tudzież esej, podzielić się wspomnieniami, radościami, coś poradzić, zaproponować. Może
komuś otworzyło to drzwi do prawdziwej pisarskiej czy dziennikarskiej kariery?
Granie – popołudniami spotykaliśmy się z kolegami z innych sosnowieckich szkół i na
pożyczonym sprzęcie dawaliśmy upust naszym muzycznym talentom. Szczególnie zapadł mi w
pamięć Koncert Świąteczny dla dzieci ze Szkoły Specjalnej: za oknami gwiazdki śniegu, a w
ich oczach łezki: po raz pierwszy w życiu słuchały muzyki na żywo.
Innym ciekawym muzycznym doświadczeniem było stworzenie grupy Lwowiacy, która
uczestniczyła w pierwszym zlocie Towarzystwa Miłośników Lwowa w Katowicach. Próby – nie
ciche przecież! – odbywały się w mieszkaniu Pani Profesor Tymińskiej; hmm, co na to sąsiedzi?
Nigdy nie zapomnę też, jak podczas rekolekcji w Katedrze Sosnowieckiej, zagraliśmy
z kolegami z klasy C w duecie gitarowo–organowym kilka hitów Sojki oraz Dylana. Oj, jak to
wtedy brzmiało!
Żagle – było nas z 10-15 osób, mieliśmy ogromne marzenia i chęć przeżycia prawdzi-
wej przygody. Dzięki Pani Profesor Annie Jędrosz te marzenia się ziściły: spotykaliśmy się u
niej w domu przez całą zimę i zszywaliśmy żagle dla klubu żeglarskiego Huty Katowice i Huty
Cedler. Nagroda była wspaniała: wakacyjne rejsy za kompletną darmochę – Solina, Mazury i w
końcu rejs po Zatoce Gdańskiej. Byliśmy niezmiernie dumni, pokazując nasz jacht zaintereso-
wanym turystom (i starym wyjadaczom morskim!) przy molo w Sopocie.
Teatr – w trzeciej klasie przy ogromnym zaangażowaniu Pana Profesora Mirosława
Auguściaka, po kilkumiesięcznej pracy, nasza klasa, klasa A, wystawiła Kartotekę Różewicza
na scenie Teatru Zagłębia, tu w Sosnowcu. Czuliśmy się wtedy wielkimi gwiazdami... W rolę
głównego bohatera wcielił się Jacek Borusiński; czy ten spektakl był początkiem i inspiracją dla
jego teatralno–filmowo–telewizyjnej kariery?
Ludzie – w odróżnieniu od wielu innych szkół Plater była relatywnie mała i chyba
wszyscy się znali. Z wieloma osobami do dzisiaj utrzymuję mniej lub bardziej regularny kon-
takt. Dla mnie ma to wymiar bardzo osobisty, gdyż od 14 lat wspomnienie naszej szkoły mam
na co dzień: to właśnie w Plater poznałem Kasię z klasy B, która jest moją żoną.
Było jeszcze mnóstwo rozmaitych inicjatyw, większych, mniejszych, a każda czemuś
służyła, każda z pełnym zaangażowaniem, każda przynosiła satysfakcję, ot choćby giełda sprzę-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
204
tu zimowego, zbiórka odzieży używanej, koncerty piosenki amerykańskiej i angielskiej i wiele,
wiele innych.
Patrząc na powyższe krótkie fragmenty, wyciągnięte z mojej szkolnej pamięci, jestem
pewien, iż mimo tego, że dzisiaj te rzeczy wydają się może banalne, dawały nam wtedy wiele
pewności siebie, wiele satysfakcji, odwagi i dumy. Wiele doświadczeń związanych z realizacją
poszczególnych projektów okazało się bardzo przydatnych w późniejszym życiu – i osobistym,
i profesjonalnym. Ja za to wszystko wszystkim Ludziom, których spotkałem na mojej platerow-
skiej drodze, jestem bardzo wdzięczny: to dzięki Plater my wszyscy wyrośliśmy przecież na
ludzi...1
POŻEGNANIE KLAS 4. W 1987 R.
1 Absolwent 1991.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
205
MARTA SMAGACZ
***
Do liceum dostałam się w roku 1990, już w demokratycznej Polsce, chociaż rzeczywi-
stość tkwiła wciąż pomiędzy szarym PRL-em i nowym ustrojem. Z dzisiejszej perspektywy
myślę, że chyba właśnie ta „pomiędzość‖ sprawiła, iż to, czego doświadczałam w liceum, wy-
dawało mi się rewolucyjne, intensywne, wyjątkowe. Rewolucyjne były dla mnie metody na-
uczania (przynajmniej niektórych moich nauczycieli), rewolucyjne były wyjazdy wakacyjne.
Intensywne były kontakty międzyludzkie. I wyjątkowi ludzie.
O wrażeniach tych piszę z perspektywy uczennicy klasy specyficznej, bo pierwszej w
historii „Plater‖ klasy o programie klasycznym autorskim. Być może w zamyśle Autorów pro-
gramu uczniów tej klasy miał charakteryzować jedynie profil zainteresowań i wiedzy – niestety,
cechowało nas też i to, że byliśmy „trudni‖. Jeśli istnieje stereotyp uczniów klasy klasycznej
(ułożeni, wyciszeni okularnicy), to my staraliśmy się walczyć z tą etykietą, czasami ku rozpaczy
nauczycieli i rodziców. Cóż, niekiedy coś ważnego i ciekawego udawało się zrobić... Przykła-
dowo, choć o ruchach ekologicznych jeszcze wtedy było cicho, nam przychodziło do głowy
zorganizować orszak żałobny ze skleconą trumną, w której spoczywała symboliczna Matka
Ziemia – szliśmy tak ulicami ubrani na czarno, przy gitarowym akompaniamencie Maćka Ede-
ra, grającego marsz żałobny.
Ale miało być najpierw o rewolucyjności metod. W formach niekonwencjonalnych
przodował zwłaszcza polonista, profesor Michał Waliński (taka na przykład lekcja o 13-
zgłoskowcu podczas rytmicznego spaceru w parku lub też „Pan Tadeusz‖ od strony kulinarnej,
czyli przepisy na bigos). Pamiętam też lekcje łaciny i greki z profesor Bogusławą Żak, mniej
rewolucyjne w formie, a przypominające raczej uniwersyteckie seminaria niż typowe lekcje
szkolne. Cóż, komfortowe warunki do nauki, które się docenia po czasie. Lekcje, które zapa-
miętałam równie mocno jak te w szkole, odbywały się podczas wyjazdów. Z wakacyjnego
wyjazdu do Włoch w 1991 roku, organizowanego przez panie profesor Bogusławę Żak i Teresę
Dryndos, nie zachowały mi się żadne dokumenty czy zdjęcia, wiele szczegółów umknęło, ale
do dziś pamiętam własne emocje podczas tych prawie czterech lipcowych tygodni podróży.
Pamiętam pierwsze (mało udane) próby komunikowania się po włosku w Wenecji, spacer po
nocnym Rzymie, nieludzki skwar w Pompejach i naszych zdesperowanych kierowców, którzy z
bezsilności wobec ruchu drogowego we Włoszech chcieli wysiadać z autokaru. Przyzwyczajo-
na do rzeczywistości polskich miast, zapamiętałam też własny szok na widok młodych ludzi
śpiewających nocą piosenki Beatlesów gdzieś w centrum Florencji (pomyślałam wtedy: „to tak
może wyglądać centrum miasta? To ja się muszę przeprowadzić‖). Tę podróż po upalnych
Włoszech w autokarze bez żadnej klimatyzacji i z noclegami w namiotach wspominam jako
jedną z najważniejszych lekcji (która wpłynęła na moje życie i w ten sposób, że kilkanaście lat
później w pracy doktorskiej zajęłam się porównaniem procesów miejskich w mieście polskim i
włoskim).
A nasi nauczyciele mieli chyba świadomość, że pomiędzy latami szkolnymi uczy się
bardzo skutecznie, bo potem zostaliśmy zainspirowani do wakacyjnego wyjazdu na obóz filo-
zoficzny w Karwicy. Tu trzeba dodać, że swoistą normą w mojej klasie był udział w rozmaitych
olimpiadach z przedmiotów humanistycznych. Dla niektórych z nas przygotowywanie się do
olimpiad stało się wręcz stylem życia, atrakcyjnym między innymi z powodu zwolnienia na
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
206
jakiś czas z rutynowych zajęć szkolnych. Olimpiada polonistyczna, owszem, sprawa prestiżo-
wa, ale olimpiada filozoficzna – to było coś! Pominę formalne, konkursowe rezultaty samej
olimpiady, a wspomnę właśnie o obozie w Karwicy, który był „przedłużeniem‖ olimpiady –
tyle że nad mazurskim jeziorem i z seminariami na plaży albo przy ognisku. Nie wszystkie
wspomnienia z tych wyjazdów nadają się do opublikowania w jubileuszowej księdze, ale wy-
pada napisać, że właśnie z powodu połączenia bardzo nieformalnej atmosfery z bardzo poważ-
nymi wykładami prowadzonymi przez bardzo szacowne grono Karwica stawała się dla nas
miejscem niemal magicznym. Organizatorzy i wykładowcy z rozpędu traktowali nas trochę jak
studentów (z wszystkimi tego konsekwencjami), a my radośnie korzystaliśmy z tego partner-
skiego układu. Nasze społeczne (czyt. towarzyskie) umiejętności okazały się w Karwicy wielką
zaletą – mam na to dowód! Oto fragment tekstu „Letni obóz filozoficzny‖ Ryszarda Banajskie-
go z „Biuletynu Olimpiady Filozoficznej‖ (nr 4/1992) wydawanego przez Komitet Główny
Olimpiady Filozoficznej: Liczna była grupa młodzieży z II LO w Sosnowcu, rekomendowana
na obóz przez swojego opiekuna mgr. Michała Walińskiego. Wobec nowo przybyłych uczestni-
ków obozu grupa ta chętnie spełniała funkcję integratora (jest taka instytucja w niektórych
zasiedlanych domach w USA).
Zintegrowani byliśmy nie tylko w Karwicy. Intensywne kontakty i relacje zarówno
pomiędzy samymi uczniami, jak i w relacjach z nauczycielami pamiętam z całego okresu w
liceum. Byliśmy razem w rozmowach, spotkaniach, podczas wyjazdów, imprez, koncertów.
Mieliśmy dla siebie sporo czasu – być może takie moje wrażenie wynika z doświadczeń obec-
nego tempa życia? Faktem jest, że dynamiczne życie licealne toczyło się podczas przerw, roz-
maitych imprez i wyjazdów, po lekcjach, podczas spotkań u profesora Walińskiego, który nas
przygotowywał do olimpiad. Nie wiem, jaka rekordowa liczba osób zmieściła się na podłodze
w mieszkaniu profesora, ale myślę, iż zdarzało się, że na jeden metr kwadratowy przypadały
dwie osoby. (A żeby do końca było szczerze: dużo rozmawialiśmy również podczas wagarów.
Chadzaliśmy między innymi do oddalonej od szkoły o sto metrów kawiarni „Extravagance‖, do
której raz na jakiś czas wpadała kontrolnie woźna, pani Edyta.)
„Plater‖ to również wyjątkowi ludzie, a przynajmniej ci o wyrazistej osobowości za-
padli mi w pamięci. To nauczyciele, o których już była mowa, a do których trzeba by dodać
profesorów historii: Bogusława Korbana (przepytywał z kamienną twarzą – gołębie zatrzymy-
wały się w locie, kiedy jechał palcem po liście uczniów, by któregoś wybrać do odpowiedzi),
Anicetę Kubicką (od której po raz pierwszy dowiedziałam się o diasporach żydowskich), Ma-
rzenę Majkut (promowała na lekcjach fitness, choć żadna z nas, uczennic, nie wiedziała, że tak
się to coś nazywa). I pracownicy administracji: zapamiętałam panią Edytę, młodą, w ubiorze
lubującą się w fioletach, o swoistej charyzmie, która sprawiała, że naprawdę czuliśmy wobec
niej respekt (choćby wtedy, gdy omiatała wzrokiem poziom podłogi, aby sprawdzić, czy ktoś
się nie wdarł do szkoły w niezmienionym obuwiu). I oczywiście uczniowie. Osoba z zewnątrz
mogła poznać uczniów o największym autorytecie po tym, że podczas przerw siedzą na jednej z
ławek na parterze, obok stolika pani Edyty. A autorytet wynikał na przykład ze „stażu‖ (trzecia
klasa już otwierała drogi awansu), oryginalnego sposobu bycia, ciekawej osobowości. Nasz
stosunek do świata wyrażał się w sposobie ubierania, co było możliwe dzięki temu, że dopiero
co zniesiono obowiązek noszenia mundurkowych swetrów. Matko jedyna, co myśmy na siebie
zakładali, żeby było oryginalniej! Dominowały style hippisowski i punk – oba w wersji „począ-
tek lat 90-tych‖. Kolorowe koszule, spódnice do ziemi, metry koralików, plecaki szyte ze swe-
trów... Za farbowanie włosów lądowało się na dyrekcyjnym dywaniku, a wychodziło z gabinetu
z nakazem „odfarbowania‖ włosów na dzień następny...
Zdaję sobie sprawę, że retrospekcja narażona jest na idealizację. Jestem świadoma, że
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
207
o wielu nijakich, nudnych i nieprzyjemnych sprawach z liceum po prostu nie pamiętam, wyma-
załam je z pamięci, same uleciały – widocznie wiele ich nie było. Mam natomiast poczucie, że
„Plater‖ jest miejscem, które mnie silnie ukształtowało i naznaczyło, i w którym – co najważ-
niejsze – znalazłam przyjaźń na całe życie.1
SZKOŁA ĆWICZEŃ Z FILOZOFII – PRACOWNIA 32.
1 Absolwentka 1994. Adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
208
KATARZYNA WALOTEK-ŚCIAŃSKA
MOJE WSPOMNIENIA
Kilka dni temu odnalazłam poniedziałkowy plan zajęć sprzed czternastu lat. Język
grecki, wiedza o kulturze, język polski, język włoski, język łaciński, historia. Wróciły wspo-
mnienia z tamtych, często niełatwych chwil. Pierwsze skojarzenia z II LO im. E. Plater? Nie-
przespane noce; znienawidzony budzik dzwoniący często o 3 rano i książki, mnóstwo książek.
Już w pierwszej klasie zakochałam się w literaturze i w filozofii. Czytałam właściwie
bez przerwy. Mój polonista (znany wszystkim Michał Waliński) podrzucał książki, wyjaśniał
skomplikowane pojęcia i zmuszał (co wówczas rodziło nasz oczywisty sprzeciw) do czytania
coraz trudniejszej literatury, nieznanej często nawet studentom polonistyki.
Mając 16 lat znałam więc już m.in. dzieła Platona, Nietzschego , Heideggera, Sartre‘a.
Niektóre mogłam cytować z pamięci. A, co najważniejsze, pokochałam te „polonistyczne wy-
zwania‖. Całkiem nieźle opanowałam sztukę analizy i interpretacji tekstów poetyckich, zako-
dowałam w pamięci setki pojęć z zakresu teorii literatury (tu profesor nie odpuszczał – i chwała
mu za to). Poznałam wybitnych ludzi. Słuchałam wykładów prof. Ireneusza Opackiego, Jerzego
Bralczyka, Jana Miodka. Rozmawiałam z Josifem Brodskim i Czesławem Miłoszem. Pisałam
listy do Stanisława Barańczaka.
Niezwykle cenne były też dla mnie „olimpijskie wyjazdy‖ do Katowic, Wrocławia,
Warszawy. Olimpiada Filozoficzna, Olimpiada Języka Łacińskiego, Olimpiada Literatury i
Języka Polskiego to nie tylko zmagania, rywalizacja i … słodycz sukcesu. Ale też zmiana spo-
sobu patrzenia na świat, ludzi. Zrozumiałam sens postawy pluralistycznej na drodze poszuki-
wania prawdy, wykształciłam umiejętność spoglądania na rzeczywistość z różnych perspektyw.
Po takiej szkole, po tych spotkaniach i wyjazdach po prostu nie mogłam nie zostać
polonistką. Szczęśliwie obroniłam też dysertację doktorską (oczywiście w zakresie literaturo-
znawstwa).
Te „platerańskie‖ lata to jednak nie tylko zgłębianie wiedzy i czytanie książek. Na
półmetku i studniówce świetnie bawiłam się z ukochanym chłopakiem (dziś moim mężem).
Zyskałam też przyjaźń, która trwa do dziś.1
1 Absolwentka 1996. Adiunkt w Wyższej Szkole Humanitas w Sosnowcu.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
209
EWA MARZEC– ZYGMUNT
***
Po wąskich schodach wchodzę do szatni. Rzeczywistość powoli przedziera się przez
senny poranek. Rozpoznaję to miejsce, dochodzi mnie charakterystyczny zapach chińskich
tenisówek, zamokłych lekko na szkolnym podwórku espadryli i filcowych kapci w kratkę. Mi-
jając naszą szatnię czuję znów lekki ból na łopatce, na skórze zaczerwieniony kształt szatnianej
kraty – słodkie wspomnienie pocałunku. Parę kroków w górę po schodach, w ciszy przesuwam
dłoń po drzwiach – sala od historii, skurcz w żołądku – następnym razem na pewno się przygo-
tuję… Gabinet Pani higienistki – ucieczka grzesznych i strapionych. Korytarze - tu siedzieliśmy
– pełna gala papućkowej mody, słodka herbata na długiej przerwie. Sala od polskiego – z dum-
ną wystawą olimpijskich gwiazd. Ach, Panie profesorze potrafił Pan nas podejść, wielkie ukło-
ny. Już wtedy - na pierwszych lekcjach w pierwszej klasie – kiedy trzecią godzinę lekcyjną pod
rząd zapisywaliśmy listę lektur na tamten rok – uwierzyłam, że dam radę to wszystko przeczy-
tać, choć nie wierzyłam jeszcze, że i moje zdjęcie zawiśnie w szkolnej olimpijskiej plejadzie.
Potem biblioteka – ucieczka od własnych myśli, a czasem do nich. Gładka balustrada
na piętro, pokój nauczycielski, przy schodach parapet z widokiem w dal, w bocznym korytarzu
wystawa rysunków – nigdy nie moich na szczęście. Dalej aula, czemu dziś mniejsza niż wtedy?
A w niej teatr, próby, apele, Laur Plateranki, półmetek. Gładki parkiet, który należało oszczę-
dzać, słońce odbite w fortepianie, nagle skąd ten zapach żonkili? Potem schody na Olimp i tu
znów ściśnięty żołądek – czy to głód, bo na przerwach są lepsze rzeczy do roboty niż jedzenie,
czy po prostu perspektywa klasówki? Dzięki ci, szkoło, za tę łacinę, naprawdę się przydaje. Z
sali obok – czy słyszę „White Christmas‖ w wykonaniu profesora Miotlińskiego, przecież jest
kwiecień?
I wreszcie siadam, rozpalony od wspomnień policzek przytulam do ściany. To ściany
są tutaj najpilniejszymi uczennicami, dlaczego więc zostają wciąż na kolejny rok w tej samej
klasie? Już od 100 lat? To one znają odpowiedzi na wszystkie pytania przy tablicy. Dobrze
wiedzą, czy „a‖, czy "b‖ w teście... Znają deklinacje, koniugacje, wzory chemiczne, losy po-
wstańców. Powtarzają mi do ucha mantrę z naszych wspomnień, marzeń, wszystkich dni rado-
snych, cudownych i tych chwil ciężkich, trudnych, hartujących ducha, w których Plater była
niczym matka alkoholiczka – kochasz ją z całego serca, ale czasem po prostu chcesz splunąć jej
w twarz. Taka jest trochę moja miłość do tej szkoły – mimo upływu czasu wciąż pełna emocji,
pełna wspomnień, wrażeń, obrazów, zapachów, których nie da się wystukać klawiaturą, pełna
sprzeczności, jak chyba każda wielka miłość...
Dziękuję Ci, szkoło, za to, że byłaś. Że nauczyłaś mnie znaczenia słów „ciężka praca‖
i „zaangażowanie‖, że jesteś cegiełką mojej teraźniejszości i przyszłości. Życzę Ci, żeby Twoje
ściany jeszcze długo dla wielu uczniów były cichymi świadkami tych paru lat z ich szczęśliwej
młodości.1
1 Absolwentka 1997.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
210
ŁUKASZ WOLNY
W DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ
Odnośnik ze strony głównej internetowej witryny Liceum prowadzi do tekstu wspo-
mnienia spisanego przez mojego młodszego acz znamienitszego kolegę na prośbę organizato-
rów uroczystości obchodów stulecia Szkoły. Lektura ta jest dla mnie ostrogą; nieproszony
siadam do klawiatury, licząc, że również na obraz mojej pamięci znajdzie się miejsce w przy-
gotowywanej z okazji jubileuszu księdze.
Nie idzie mi o to, by spierać się o prawdę tamtych czasów. Wiem, że wspomnienie to w
znacznej mierze byt odrębny od zdarzenia; krawędzie mu wygładził upływ czasu, ciemniejsze
na nim plamy porosły sentymentem. Jako takie nie podlega zatem dyskusji ani sprostowaniu.
Mam natomiast poczucie, że jest przestrzeń na jeszcze jeden głos o Plater drugiej połowy lat
90. ubiegłego wieku. Przypomni on zdarzenia gdzie indziej pominięte ― przez różnicę do-
świadczeń, niepamięć czy przekonanie o mniejszej ich ważności. W innym świetle ukaże te już
wspomniane. Da nieco pełniejszy obraz pokolenia absolwentów Liceum sprzed dekady.
Pisząc, pozostaję pod wpływem opowiadanej w ostatnim czasie po wielekroć historii
grupy krakowskich studentów sprzed lat z górą trzydziestu. Połączyła ich wspólnota ideałów, a
tragiczna śmierć jednego scementowała, na pozór, przyjaźń pozostałych. Dziś, jako ludzie w
wieku już średnim, mierzą się dawni koledzy powtórnie z pamięcią o latach młodości. Zapisa-
nie jej kart od nowa nie przychodzi żadnemu z nich łatwo, choć źródło owej trudności nie jest
dla wszystkich to samo.
Po dziesięciu latach na pamięć o czasach bytności w Plater, przywoływanych podczas
spotkań w gronie dawnych szkolnych kolegów, składają się anegdoty lekcyjne i wycieczkowe,
wspomnienia o wspólnych dokonaniach, brawurowych wyczynach, imprezach kulturalnych i
towarzyskich. Dojrzewamy jednak również powoli do bardziej krytycznego spojrzenia na czas
naszego wkraczania w dorosłość, do swoistego rachunku sumienia. Bo i na nasze cztery liceal-
ne lata złożył się niejeden mało chwalebny wybór; w trosce o własną skórę i przyszłość nieraz
podejmowaliśmy niesłuszną decyzję lub nie podejmowaliśmy jej wcale. Wielu rzeczy woleli-
śmy nie zauważać, innym przypisując nadmierną wagę. To także należy do albumu wspomnień
o tamtych czasach, stanowi jego dopełnienie, nadaje mu pełniejszy wyraz.
Brakowało nam przeżycia pokoleniowego. Nie zdążyliśmy na przełom roku ‘89, a gdy
formowała się „generacja JP2‖, byliśmy już ukształtowani, nie stało nam zapału i egzaltacji
młodszych, przeczuwaliśmy też chyba nietrwałość tego tworu. Nie wyrastały na naszych oczach
autorytety ― moje pokolenie było świadkiem ich wymierania. Najpierw odeszli idole niektó-
rych z nas z czasów pryszczatego buntu: Kurt Cobain, Ryszard Riedel. Potem ważni dla wielu:
Kieślowski, Hrabal, Osiecka, Piotr Skrzynecki, Herbert. Kilka lat po naszej maturze dopisali
się do tej listy dwaj Jackowie: Kaczmarski i Kuroń.
Nie był też w naszym młodzieńczym życiu obecny aparat represji, rozmontowany za-
wczasu przez starszych od nas. Na szczęście ― choć nam, w sztubackiej nierozumności, ma-
rzył się cel, w który wymierzyć by można bunt, przeciwnik, któremu trzeba by stawić opór.
Rychło okazało się, że namiastką systemu represji, aparatem ucisku „na miarę naszych możli-
wości‖ jest szkoła, która tę rolę będzie z wdziękiem pełnić aż do dnia odebrania przez nas
świadectw dojrzałości.
Chociaż kilkorgu Profesorom nie zbywało czasu ani ochoty na wymianę z nami poglą-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
211
dów i zdań, Szkoła zazwyczaj porozumiewała się z nami w drodze komunikowania nam decy-
zji. Decyzje ważniejsze komunikowane były za naszym pośrednictwem rodzicom ― z początku
dyktowany tekst wpisywaliśmy do zeszytów, by w późniejszych latach otrzymywać kserogra-
ficzne odbitki zarządzeń, co dało naszym opiekunom możliwość obcowania z nimi bez pośred-
nictwa naszego charakteru pisma, narzucanej przez nas ortografii i interpunkcji.
Nadrabialiśmy ten niedostatek dyskusji długimi rozmowami we własnym gronie, bywało
że poprzedzonymi lekturą łańcuszkowo pożyczanej powieści lub zbioru opowiadań. Podobną
potrzebą ekspresji kierował się samorząd uczniowski, kiedy, korzystając z przyznanego mu
ustawą prawa, reaktywował szkolną gazetę. O opiekę nad nią poprosiliśmy Wysokiego Profeso-
ra od Przyrody – był gwarantem naszej niezależności. Profesor od Polskiego miał zadbać o
piękno i poprawność języka tekstów zapełniających łamy pisma.
Tytuł i pomysły na większą część zawartości dwutygodnika przyniosła jego pierwsza
redaktor naczelna, Agnieszka – chyba już wtedy zdecydowana na studia medyczne i specjaliza-
cję z pediatrii. Teksty pisaliśmy my, wtedy trzecioklasiści, i nasi młodsi koledzy. Odpowiada-
łem na początku za techniczną stronę naszego miniprocesu wydawniczego. Pamiętam wieczór i
część nocy spędzone w mieszkaniu Agnieszki przy służbowym komputerze mego taty i zacina-
jącej się małej laserowej drukarce – naszej namiastce powielacza – powoli wypluwającej kolej-
ne arkusze gazety. Bywało, że wstydliwe błędy i niedoróbki wychwytywaliśmy w ostatniej
chwili, częściej jeszcze wskazywali je nam życzliwi czytelnicy. Mimo wszystkich niedocią-
gnięć „Gazeta Obiecana‖ wychodziła terminowo i miała w miarę stałe grono kilkudziesięciu
odbiorców. Pierwszy numer nabył co trzeci plateranin – wynik, który, wedle mojej wiedzy,
miał się już nie powtórzyć.
Szybko wycofałem się z funkcji redaktora technicznego, tłumacząc to sobie i kolegom
natłokiem obowiązków w samorządzie uczniowskim i niestosownością łączenia niektórych
stanowisk. W ten sposób ująłem sobie pracy i stresu, którego źródłem były naglące terminy,
wolno spływające teksty, opór materii nieożywionej, w tym zwłaszcza sprzętu komputerowego,
i zdarzające się od czasu do czasu naciski czynników decyzyjnych.
Pierwsza rozmowa w gabinecie przebiegła w przyjaznej atmosferze. Nieszczególnie
naciskany zdecydowałem o przedwczesnym doprowadzeniu do końca ukazującej się w gazecie
powieści w odcinkach. Kiedy wydaliśmy numer z dodatkiem o balu półmetkowym, spotkał się
on z odczuwalnie mniej przychylnym przyjęciem.
Wydarzenia okołopółmetkowe rozpoczęły się od nieudanych negocjacji w sprawie wy-
dłużenia balu o kilka godzin ciszy nocnej. Rodzice, do których się zwróciliśmy, wynajęli dla
nas klub, gdzie mieliśmy się bawić po oficjalnym zakończeniu imprezy. Nie trzymaliśmy tego
w tajemnicy, więc dowiedziała się i Szkoła. Wystosowany z tej okazji dezyderat skierowano do
naszych matek i ojców. Dodatkiem do gazety próbowaliśmy złapać piłeczkę rozgrywaną ponad
naszymi głowami, zabrać głos w dyskusji.
Ostatecznie bal odbył się tak, jak go dla nas zaplanowano, a po godzinie 22 przeniósł się
do klubu, gdzie trwał do późnych godzin nocnych. Dla autorów gazety miał dodatkowy walor:
perturbacje związane z jego przygotowaniami stworzyły okazję do wprawki w dziennikarstwie
zaangażowanym.
Niedługo później, na własną prośbę, straciłem właściwie gazetę z pola widzenia. Za-
mieszczałem w niej jeszcze pojedyncze teksty, ale stres i wysiłek związane z jej wydawaniem
nie były już moim udziałem. Za wszystko, co związane z gazetą, odpowiadały teraz Agnieszka i
jej zastępczyni, o rok młodsza Ola (dziś, polonistka i bohemistka po Uniwersytecie Warszaw-
skim, zajmuje się dystrybucją filmów ― ze stolicy zawiaduje wprowadzaniem ambitnych tytu-
łów do kin studyjnych w całym kraju).
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
212
Kiedy, po siedmiu miesiącach, zdrowie nie pozwoliło Agnieszce dłużej zajmować się
gazetą, cały ciężar pracy redakcyjno-wydawniczej spadł na wątłe barki Oli. Był to dla gazety
czas szczególnie trudny. Coraz bardziej oryginalne i niemieszczące się w ciasnych ramach
wyobrażeń ogółu o szkolnej gazecie teksty pociągały za sobą częstsze rozmowy gabinetowe.
Zdarzyło się, że w sprawie jednego tekstu wyjaśnienia składało kilkoro uczniów odpowiadają-
cych inicjałami podpisowi autora.
Próby, mówiąc współczesnym językiem, odzyskania przez Szkołę gazety miały drama-
tyczny, nieledwie tragiczny, finał. Pamiętam spacery z Martą (skończyła polonistykę, mieszka
w Kopenhadze) ze szkoły pod Instytut Medycyny Pracy. Ani razu nie odważyłem się wejść do
środka. Nie zrobiłem też nic, kiedy Ola podejmowała jedyną możliwą wówczas decyzję o kon-
tynuowaniu nauki w innej szkole, w innym mieście.
Gazetę reaktywowaliśmy pod zmienionym tytułem w kolejnym roku szkolnym. Znów na
chwilę zabrałem się za zecerkę – docelowo redagowaniem, składem i drukowaniem następczyni
„Obiecanej‖ mieli się zająć nasi młodsi koledzy. Zanim jednak doszło do przekazania obo-
wiązków, wynikł problem regulaminu gazety. Do dziś nie wiem, spod czyjego pióra wyszły
jego punkty o nieobrażaniu, nienaruszaniu, o dobrym imieniu, uczuciach i powszechnych nor-
mach. Młodszymi kolegami powodował zapał, nie roztrząsali możliwych konsekwencji przyję-
cia tekstu w tamtym brzmieniu. Ja opuściłem gabinet, nie składając pod nim podpisu, miałem
zaproponować własną wersję.
Dziś nie pamiętam, jak się ta sprawa skończyła. Możliwe, że się ugiąłem i regulamin
przeszedł w oryginalnym kształcie. Może naniosłem poprawki, na które wyrażono zgodę. Mo-
gło się też okazać, że mój podpis nie jest już potrzebny.
O złożenie podpisu – lub może tylko ustne wyrażenie zdania – zostałem poproszony
przy innej jeszcze okazji. Rada pedagogiczna zamierzała skreślić z listy uczniów o rok młodszą
Baśkę i wystąpienie o opinię do samorządu uczniowskiego należało do procedury. Decyzja o
przychyleniu się do propozycji Grona nie była trudna: Baśka od paru dobrych miesięcy prawie
w ogóle nie pojawiała się w szkole, zdaje się, że zawaliła semestr, wiadomo też było o jej uza-
leżnieniu.
Nie wiem, czy głosowanie w tej sprawie przebiegło jednomyślnie, czy zawiązała się i
jak wyglądała dyskusja. Baśka, decyzją rady pedagogicznej, została ze szkoły relegowana.
Widywałem ją potem czasami w Katowicach, ale nigdy nie zamieniliśmy słowa. Praw-
dopodobnie żadne z nas nie miało na to ochoty, możliwe też, że Baśka mnie już wtedy nie
poznawała. Wówczas nie miałem jeszcze wyrzutów sumienia z powodu tego, jak łatwo przy-
szło mi postawienie na niej krzyżyka. Refleksja przyszła kilka lat później, wraz z wiadomością
o śmierci Baśki. Nie wiem, kto ile zrobił, żeby ją uratować. Na pewno zrobiono nie dość. Ja nie
zrobiłem nic.
W moim ostatnim roku szkoły decyzje w imieniu uczniów podejmowali już młodsi ko-
ledzy i koleżanki. My mogliśmy się skupić na przygotowaniach do matury. Pamiętam, jak
wspólnie z Magdą (dziś pracownikiem naukowym warszawskiej uczelni, mamą dwuletniego
Franciszka) i Maćkiem (najbliższym moim przyjacielem, dziś farmaceutą) uczyliśmy się do
ustnego egzaminu z języka polskiego. Spotkania w domu Magdy trwały po osiem-dziewięć
godzin, odpowiedzialność przed jej rodzicami za pełną popielniczkę miałem brać na siebie.
Każda nasza sesja kończyła się przydziałem zagadnień do przygotowania na dzień następny –
najmniej popularne tematy losowaliśmy, używając ciasteczek w kształcie zwierząt. Ostatecznie
ustna matura z polskiego mnie szczęśliwie ominęła, ale w dużej mierze dzięki tym spotkaniom
udało mi się przyzwoicie zdać wstępny egzamin na studia.
Dobrze pamiętam też dzień ogłoszenia ocen z pisemnej części matury. Wchodzimy
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
213
pojedynczo do gabinetu na parterze (niektórzy z nas są tam pierwszy raz od czterech lat lub w
ogóle) i wymieniamy się kopertami: my otrzymujemy informację o wynikach egzaminów, a
wypełniona przez nas anonimowa ankieta z oceną m.in. pracy nauczycieli i dyrekcji trafia na
szczyt schludnego stosiku. Dziękujemy za życzenia powodzenia na egzaminach ustnych – na tę
właśnie okazję przypadnie nasze kolejne spotkanie z dyrekcją – i wychodzimy. Większość
moich kolegów już wie, że zdała, moje czekanie się dłuży – do gabinetu wzywani jesteśmy
według alfabetu.
Nikt z nas nie oblał pisemnej matury. Z ustną mogło być gorzej – niektórzy w ostatniej
chwili zmieniali wybrany do zdawania przedmiot, nierzadko ku zgrozie nauczającego go Profe-
sora. Inni nie czuli się mocni w języku Szekspira, mimo że nad ich postępami w ostatnich la-
tach czuwało, jeden po drugim, bodaj sześcioro anglistów. Jednak nawet dla najsłabszych
wszystko kończy się pomyślnie. Z całej klasy szczęścia brakuje tylko jednej koleżance –
uczennicy na tyle dobrej, że nikt nie zakładał, iż mogłaby sobie nie poradzić. Nawet mimo
tego, że tuż po maturze ma urodzić syna.
Po skończeniu szkoły przestałem utrzymywać kontakt z wieloma kolegami i koleżanka-
mi. Rozjechaliśmy się po kraju i świecie, zaabsorbowały nas studia, nowe towarzystwo, z cza-
sem – choć nie wszystkich – także życie rodzinne. Są tacy, których nie widziałem od lat z górą
dziesięciu. Z niektórymi po raz pierwszy od czasów szkolnych spotkałem się w listopadzie
2003 roku – pięć i pół roku po maturze.
Wiadomość od Agnieszki (po skończeniu szkoły wróciła do rodzinnego Krakowa, na
tamtejszym uniwersytecie skończyła psychologię, jej córka Kaja pójdzie wkrótce do szkoły)
składała się z kilku sms-ów. Nie zrozumiałem jej od razu.
Ola zginęła w Tatrach. 25-letnia biotechnolog, doktorantka na UJ-ocie. Znałem ją jedy-
nie jako siostrę Agnieszki, spotykaliśmy się w szkole, czasami u nich w domu, rozmawialiśmy
rzadko. Zasługuje na wspomnienie innego autorstwa.
Dla nas spotkanie po latach na pogońskim cmentarzu było wkroczeniem w dorosłość
prawdziwszym od złożenia egzaminu dojrzałości. Przypomnieniem o sprawach pierwszych. Na
co dzień bowiem jesteśmy powierzchowni. Z czasem coraz bardziej. O czym będziemy rozma-
wiać, jeśli przyjdzie nam, trzydziestoletnim, znów spotkać się na pogrzebie? „Wszystkich nas
to czeka‖... „W Chinach, słyszałem, piękna uroczystość‖...1
POSIEDZENIE RADY PEDAGOGICZNEJ – 1998 R.
1 Absolwent 1998.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
214
AGNIESZKA JANIC
USZLACHETNIENI
Gdy wracam myślą do czasów licealnych, niegdysiejsze szkolne sukcesy stają się już
nieco wyblakłe w obliczu wymagań, jakie stawia teraźniejsze życie, a ówczesne porażki i błędy
już tak bardzo nie bolą, jak wtedy, gdy było się wrażliwym i ambitnym nastolatkiem, otoczo-
nym masą innych wrażliwych i ambitnych nastolatków. Ale jak czas znaczy swój upływ na pniu
drzewa i zapisuje poszczególne etapy jego wzrostu w postaci słojów, tak nasze sukcesy i po-
rażki pozostawiły w nas trwały ślad, bez względu na to, jak mgliste są nasze wspomnienia o
nich (z drugiej strony chyba trochę przesadzam, gdyż nie upłynęło jeszcze aż tak wiele czasu
od mojej matury).
Sosnowieckie Liceum im. Emilii Plater zarówno w odległej przeszłości, jak i za moich
czasów cieszyło się opinią klasztoru o ścisłej regule i to nie tylko ze względu na wysokie wy-
magania stawiane uczniom. Powszechnie wiadomo było o panującym w naszej szkole obo-
wiązku noszenia słynnych platerańskich „papućków‖ (obuwie zmienne musiało zawierać od-
powiedni procent tkaniny, żeby stopa mogła oddychać, więc trampki z dużą ilością gumy nie
wchodziły w grę), które niektórzy uczniowie, idąc o krok dalej, zastąpili wielkimi, puchatymi
kapciami w kształcie boberków, miśków czy innych zwierzątek. Mało stabilne i niezbyt przy-
czepne „miśki‖ pociągnęły za sobą kilka ofiar w postaci uczniów, którzy, zamiast zejść, zjecha-
li po schodach. Jednakże jako nieuleczalna idealistka, płynąca w owym czasie przynajmniej
kilka centymetrów nad ziemią, niż raczej twardo po niej stąpająca, rozporządzeniem o słusz-
nym modelu szkolnego obuwia nie czułam się szczególnie uciemiężona czy stłamszona. Mój
wolny duch bujał w obłokach, a problemy świata materialnego nie były w stanie mu tej wolno-
ści odebrać.
Jako absolwentka klasy klasycznej szkołę utożsamiam przede wszystkim z salą nr 32,
gdzie odbywały się lekcje języka polskiego, filozofii i wiedzy o kulturze i gdzie również miały
miejsce wykłady prowadzone przez zaproszonych nauczycieli uniwersyteckich. Drugim takim
miejscem był tzw. „Olimp‖, na którym zgłębialiśmy tajniki łaciny i starożytnej greki. Jednakże
szkołę tworzą nie tyle miejsca, co, przede wszystkim, ludzie. Ja szczególnie dużo zawdzięczam
Pani Profesor Bogusławie Żak i Panu Profesorowi Michałowi Walińskiemu – nauczycielom
związanym z tymi właśnie miejscami. Dziś mogę to powiedzieć bezkarnie, bo przecież nikt nie
będzie podejrzewał mnie o lizusostwo. Panią Profesor, moją łacinniczkę, wspominam jako
świetnego nauczyciela, który w sposób klarowny i przede wszystkim bardzo frapujący, potrafił
zapoznać nas z, nie dla wszystkich szczególnie fascynującymi, łacińskimi koniugacjami i dekli-
nacjami a także kulturą antyczną. Dobrze pamiętam lekcje spędzone na rozszyfrowywaniu
zawiłych łacińskich tekstów oraz specyficzne poczucie humoru mojej nauczycielki. Pamiętam
również jak w okresie przedwakacyjnego rozprężenia Pani Profesor pozwalała nam oglądać
filmy. Czasem był to „Asterix‖, który, bądź co bądź, wiązał się z tekstem „De bello gallico‖
autorstwa samego Juliusza Cezara, tłumaczonym przez nas na lekcjach czy też trakcie przygo-
towań do olimpiady. Innym razem był to Monty Python. Wszak w skeczach i filmach brytyj-
skiej grupy nawiązań do antyku również nie brakuje.
Pani Profesor przygotowała mnie do udziału w Olimpiadzie Języka Łacińskiego oraz
do Konkursu Łacińskiego. Wyjazd do Wrocławia, gdzie odbywały się eliminacje na szczeblu
okręgowym, był nie tylko czysto naukowym wypadem, ale również okazją do żartów, spacerów
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
215
i długich rozmów. Przedolimpijski, dopingujący stres oraz wspólna nauka jednoczyły naszą
grupę. W takiej wesołej, twórczej i intelektualnej atmosferze doczekaliśmy tego decydującego
dnia. Dziś nie pamiętam już wszystkich szczegółów. Koniec końców, zabrakło mi dwóch punk-
tów do eliminacji centralnych odbywających się w Warszawie. Żałowałam później, że zbyt
wiele czasu przed olimpiadą spędziłam czytając książki, które w ogóle mi się na niej „nie przy-
dały‖, a najwyraźniej zaniedbałam coś, na czym powinnam była się bardziej skoncentrować.
Ale w przyrodzie nic nie ginie, jak miało się później okazać, ponieważ wiedza zaczerpnięta z
owych „nieprzydatnych‖ książek pozwoliła mi zająć pierwsze miejsce w Konkursie Łacińskim.
Poziom konkursu był bardzo wyrównany (uczniowie naszego liceum w ścisłej czołówce) i
właśnie część ustna, na której miałam sposobność wykorzystać tę wiedzę, zadecydowała o
moim pierwszym miejscu. To osłodziło mi choć w pewnym stopniu gorycz wrocławskiej po-
rażki i stanowiło jakąś wymierną gratyfikację moich wysiłków.
Profesor Waliński, mój wychowawca i polonista, był dla mnie wymagającym i czasem
nieco surowym, ale zawsze inspirującym i wspierającym przewodnikiem oraz sojusznikiem w
naukowych zmaganiach. Potrafił dostrzec i wydobyć z ucznia jego talenty i to, co stanowiło o
jego indywidualności. Stosował też bardzo interesującą metodę motywowania nas do sięgania
po olimpijskie laury. W sali nr 32 umieścił zdjęcia laureatów i finalistów olimpiady poloni-
stycznej oraz filozoficznej. Ten prosty a zarazem genialny zabieg sprawił, że wizja udziału czy
nawet zwycięstwa w olimpiadzie stawała się dla nas mniej abstrakcyjna, niemal namacalna.
Ucieleśniali ją uczniowie na zdjęciach. Jestem pewna, że patrząc na te fotografie, niejeden z
nas chciał być „taki jak oni‖. Poza tym – Profesor gorąco zachęcał nas do udziału w olimpia-
dach i ja również podjęłam to wyzwanie. Najwięcej satysfakcji dało mi napisanie pracy, dzięki
której zostałam zakwalifikowana do części pisemnej etapu okręgowego olimpiady polonistycz-
nej. Do części ustnej niestety zabrakło mi 1,5 punktu i, choć odczuwałam pewien niedosyt,
pozostawała mi satysfakcja i świadomość, że to, czego się nauczyłam, bardzo mnie wewnętrz-
nie wzbogaciło.
Jako pomysłodawca i organizator Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki, Profe-
sor angażował nas także w niektóre zadania związane z organizacją i prowadzeniem Lauru.
Było to dla mnie niesamowite wydarzenie. W auli naszego liceum zbierali się nie tylko utalen-
towani młodzi ludzie z całej Polski, którzy zgłosili swoje wiersze do turnieju, ale również na-
ukowe autorytety zasiadające w jury. W oczekiwaniu na jego werdykt mogliśmy oglądać wy-
stępy szkolnych talentów aktorskich i wokalnych. Atmosferę tamtych wieczorów wspominam z
ogromnym sentymentem do dziś.
W całkowitej harmonii z metodami nauczycielskimi naszego wychowawcy pozostawa-
ły jego otwarty dla uczniów i absolwentów dom oraz już wspomniana magiczna sala nr 32.
Charakteryzowała się ona nietypowym układem ławek szkolnych, a także tym, że lekcje w niej
odbywające się nigdy nie toczyły się według utartego schematu, o czym mogliśmy przekonać
się już na samym początku. Mianowicie, kiedy inni pierwszoklasiści „przerabiali‖ antyk, my
zaczęliśmy od erotyków Tadeusza Peipera. W porównaniu z naszymi doświadczeniami wynie-
sionymi ze szkoły podstawowej, było to całkowite novum. Do dziś uśmiecham się na wspo-
mnienie niektórych pokrętnych i niezgrabnych eufemizmów, jakie wymyślaliśmy omawiając
owe erotyki. Z drugiej strony, sądzę, że byliśmy podekscytowani myślą o tym, że możemy
mówić o sprawach „nie dla dzieci‖, przy okazji mając do czynienia z dobrą literaturą, i że w
związku z tym jesteśmy traktowani poważnie. Równie istotnym punktem naszego wtajemnicze-
nia były psychoanalityczne interpretacje bajek. Zresztą hasło „nie dla dzieci‖ było jednym z
podstępnych sposobów Profesora na zarekomendowanie tej czy innej książki. Myślę, że lekcje
w sali nr 32 stały się dla wielu początkiem długotrwałych fascynacji zagadnieniami z obszaru
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
216
literatury, filozofii czy teorii kultury. Wiedza, którą wtedy zdobyliśmy, procentowała później
na studiach.
Doświadczenia, przez które dane nam było przejść w tamtym czasie, miały w sobie
coś z alchemii, gdyż poddani zostaliśmy swego rodzaju transmutacji. Nie była to może zamiana
tak spektakularna jak ta z ołowiu w złoto, Profesor Waliński nie stanowił wiernej kopii Michała
Sędziwoja, Paracelsusa czy hrabiego de Saint-Germain, ani też nie mieliśmy w zanadrzu ka-
mienia filozoficznego, a co najwyżej pewną filozoficzną wiedzę i ciekawość, ale jedno jest
pewne: zostaliśmy uszlachetnieni.1
SPOTKANIE Z POETĄ SŁAWOMIREM MATUSZEM – 2004 R., PRACOWNIA 32.
1 Absolwentka 1998.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
217
MAGDALENA KRZCIUK
***
Pobudka o 7.00, szybkie śniadanie i marsz do szkoły. Tak wyglądał poranek tysięcy li-
cealistów. Kilkuset z nich, w tym ja, co rano mijało zamglony park i rzekę. Na wysokości mo-
stu szybki krok zamieniał się w trucht, bo w Plater nie lubili spóźnialskich. Nie tylko nauczy-
ciele, ale przede wszystkim demoniczna woźna, pani Edyta, uzurpatorka władzy w obrębie
korytarza. Gdy mijałam bramę, zawsze czułam niepokojący skurcz w żołądku – czy sprostam
dziś tej wymagającej, elitarnej, jak to często podkreślano na apelach, szkole? Nie należałam do
buntowników, więc starałam się sprostać. W szatni trzeba było zmienić buty, ale nie tak, jak
wszędzie, na tenisówki, lecz na papucie. Czyżby miało to podkreślać wyjątkowość szkoły?
Sprostać wymaganiom nie było łatwo, o czym świadczy to, że na początku nauki w
mojej klasie były 33 osoby. Maturę zdawało już tylko 19. Niektóre rozstania były naprawdę
smutne i traumatyczne.
W klasie aż się kotłowało od emocji. Profil klasyczny był zbieraniną wyrazistych oso-
bowości. Żadna lekcja nie mogła się obyć bez sarkastycznych docinków i ciętych żartów. Apo-
geum był wyjazd na zieloną szkołę, po której już na zawsze przylgnęła do nas opinia najgorszej
klasy. Rodzice po zebraniu podsumowującym wyjazd wrócili bladzi i mocno zawiedzeni. A w
klasie umocniły się więzi. Wsparcie ze strony kolegów było nieocenione. Profil klasyczny był
dużym wyzwaniem. Mieliśmy najwięcej godzin spośród wszystkich klas, uczyliśmy się łaciny i
greki, czytaliśmy więcej, przodowaliśmy w olimpiadach.
To właśnie głównie z olimpiadami kojarzy mi się szkoła. Początkowo w ogóle się nie
spodziewałam, że mogę w nich brać udział. Zmotywował mnie Profesor. Odtąd mój czas wy-
pełniło studiowanie książek filozofów. To jedna z najcenniejszych rzeczy, które wyniosłam z
Plater, choć okupione to było ogromnym stresem. Tak bardzo przejęłam się naukową karierą,
że o mało sama nie stałam się przedmiotem badań psychoanalizy. Na wiele miesięcy miałam
dość filozofów.
Pojawiło się kolejne wyzwanie – olimpiada polonistyczna. Odkryłam jedną z najcie-
kawszych w nauce rzeczy – analizę wierszy, znów dzięki Profesorowi. Każdy wiersz okazywał
się fantastyczną zagadką, której rozszyfrowywanie zupełnie nie kojarzyło się z odrabianiem
lekcji. Interpretowanie wierszy uwrażliwiało i otwierało głowę. Również na tematy miłości i
erotyzmu. Nie ma chyba lepszej bazy do budowania wyobrażeń o intymności niż „Malinowy
chruśniak‖. Tego, że o erotyzmie można mówić normalnie i bez niepotrzebnych rumieńców
nauczyłam się o dziwo w szkole. Po kilku latach swoją pracę magisterską poświeciłam „Eroty-
zmowi w reklamie‖.
W szkole mocno angażowaliśmy się w działalność „artystyczno – rozrywkową‖. Dzi-
siaj śmieszy mnie tamto zaangażowanie w śpiewanie piosenek Kaczmarskiego i Piwnicy pod
Baranami, ale wtedy traktowałam to zupełnie serio. Najwięcej emocji wzbudził pierwszy wy-
stęp mojej klasy na zakończenie roku szkolnego. To był czas wielkiej popularności Liroya. Na
melodię „Scyzoryka‖ zaśpiewaliśmy kąśliwą piosenkę na temat szkoły. Zaczynała się od słów:
„Papucie, papucie, tak na nas wołają, ludzie spoza naszej szkoły, pewnie oni rację mają‖. Było
mnóstwo zwrotek, których wyśpiewanie trwało w nieskończoność. Innym punktem programu
było tak zwane „echo‖, w którym krótko charakteryzowaliśmy nauczycieli za pomocą kilku
wersów znanych piosenek. Takiej śmiałości nikt się chyba wtedy nie spodziewał. Po tej „aka-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
218
demii‖ nasza klasa została uznana za świetnie zapowiadającą się, co bardzo szybko się zmieni-
ło. W następnych latach często mieliśmy zajęcia ze specjalistą od uzależnień ze szczególnym
naciskiem na narkotyki. Gdy raz przyszłam do szkoły po wizycie u okulisty, gdzie zakropiono
mi oczy kroplami rozszerzającymi źrenice, nauczycielka spojrzała na mnie z dużym niepoko-
jem. Podejrzliwość była uciążliwa.
Skończyłam szkołę dziewięć lat temu, ale wciąż nie czuję do tego okresu sentymentu.
Wcale nie tęsknię za czasem, gdy byłam nastolatką. Wiele osób mówi, że był to najwspanial-
szy, beztroski czas ich życia. Dla mnie cztery lata liceum były okresem najbardziej stresującym
i męczącym. Prawie każda noc była zarwana, brakowało wytchnienia. Na to nakładały się pro-
blemy najbliższych kolegów i koleżanek. Niektórzy nie mogli podołać codzienności i bycie
świadkiem ich problemów dołowało. „Dół‖ był w tamtych czasach jednym z bardziej popular-
nych i często używanych słów wśród koleżanek z klasy. Właściwie bez doła jak bez ręki. Lice-
alny dół przerodził się w doła studenckiego, by powoli rozmyć się w dorosłym życiu. Gdybym
jeszcze raz musiała wybrać szkołę, pewnie zrobiłabym to samo, bo zawdzięczam jej, a raczej
kilku nauczycielom, bardzo wiele.1
WYCIECZKA DO ZAWOI – SCHRONISKO NA MARKOWYCH SZCZAWINACH (2001 R.)
1 Absolwentka 1999. Redaktor w TVP Kultura.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
219
MICHAŁ KACZMARCZYK
MÓJ ALFABET
Spisywanie wspomnień, refleksji i złotych myśli w poetyce alfabetu nie jest pomysłem
nowym i odkrywczym. Metoda literacko-publicystyczna, uprawiana z lubością przez Czesława
Miłosza, Stefana Kisielewskiego czy Jerzego Urbana, staje się coraz modniejsza, wykorzysty-
wana przy różnych okazjach, przez różnych ludzi, w różnych celach i z różnym skutkiem. I ja –
poproszony o napisanie tekstu do Księgi Jubileuszowej II Liceum Ogólnokształcącego im.
Emilii Plater – postanowiłem skorzystać z formuły abecadła. Zaryzykowałem, mimo niechyb-
nych posądzeń o zuchwałość sięgania po narzędzie wirtuozów pióra. Ma bowiem alfabet w
sobie coś magicznego – wprowadza porządek w chaotyczny z definicji świat wspomnień,
umożliwia okiełznanie pluralnego świata bytów z naturalnie nieokrzesanych czasów nastolet-
niej młodości, sprzyja odświeżaniu pamięci, pozwala wreszcie na kilku stronach zawrzeć spo-
strzeżenia, które można by rozwijać w tomach esejów i pamiętników. Mój alfabet ma charakter
osobisty, jest zapisem subiektywnych, acz opartych na faktach, uwag, refleksji, reminiscencji.
Podchodzę do niego z dystansem, o to samo prosząc Szanownych Czytelników. Wszak pamięć
bywa zawodna, charakter mam wredny, rzeczywistość postrzegam często w kategoriach czarno-
białych, a część haseł spisywałem w środku nocy, bez kawy, za to przy czwartej szklaneczce
whisky…
A jak absolwent
Mimo że maturę w „Plater‖ zdawałem osiem lat temu, wciąż myślę o sobie jako o ab-
solwencie II LO. Szkoła jest elementem mojej tożsamości, przedmiotem identyfikacji, cząstką
wewnętrznego „ja‖. Chwalę się tytułem absolwenta „Plater‖, traktuję liceum jako „moją‖ szko-
łę. Jednocześnie z politowaniem i ogromnym dystansem traktuję tych wszystkich, którzy –
wyjechawszy do Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy na inny koniec świata – zapominają,
skąd wyszli, życiorys zastępują legendą, nie przyznają się do sosnowieckich, zagłębiowskich,
platerańskich korzeni. Śmieszne, małe, głupie, ale – niestety – dość powszechne.
„A‖ to także pierwsza litera słowa „Aniceta‖. To oryginalne imię, przypisane do rów-
nie oryginalnej osoby, nosi moja dawna wychowawczyni z „Plater‖ – Aniceta Kubicka. Profe-
sorka tyleż groźna i wymagająca, co urocza, pełna życzliwości i niezwykłej energii, udzielają-
cej się wszystkim w promieniu kilkuset metrów. Wśród nauczycieli „Plater‖ spotkałem wielu
Profesorów z osobowością przez duże „O‖. Ale osobowość na „A‖ jest tylko jedna…
B jak biol-chem
Do „Plater‖ przyszedłem pełen nadziei na studia medyczne w przyszłości. Po pierw-
szej klasie wiedziałem już, że medycynę będę uprawiał co najwyżej w niedzielne popołudnia na
kanapie, oglądając serial „Na dobre i na złe‖1. Egzamin na Akademię Medyczną, obejmujący
m.in. fizykę, wydał mi się tak przerażający, że miłość do skalpela i stetoskopu postanowiłem
zastąpić miłością do historii i literatury pięknej. Wielka w tym zasługa polonisty, Pana Profeso-
ra Piotra Bajera. To on udowodnił, że „Treny‖ mogą być zdecydowanie bardziej intrygujące
niż cykl rozwojowy mątwy, zarodźce owalne, stężenie jonów oksoniowych i organellum ko-
mórki eukariotycznej. Polski z prof. P. Bajerem nie był lekcją, ale intelektualną przygodą,
1 Anachronizm, przyp. M.W.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
220
poligonem doświadczalnym, gdzie konfrontowały się ze sobą interpretacje literackie, szkoły
filozoficzne, idee społeczno-polityczne, poglądy na temat świata, ludzi, przyjaźni, miłości,
Boga, historii... Dla szesnastolatka taki poligon to swoista szkoła życia – źródło inspiracji,
dłuto hartujące zainteresowania, pasje, charakter. Tyle tylko, że – jak to zwykle na poligonie –
coś musiało zostać ustrzelone. W moim przypadku była to chęć zdawania na medycynę i wy-
niesione z dzieciństwa marzenia o białym kitlu.
C jak „Cierpienia młodego Wertera”
Książka, która stanowiła kropkę nad „i‖ mojej licealnej, humanistycznej edukacji. Tak
jak lekcje prof. Bajera skłoniły mnie do refleksji nad własną przyszłością i podjęcia decyzji o
definitywnym rozbracie z medycyną, tak powieść Goethego utwierdziła mnie w tym wyborze. I
nawet jeśli brzmi to pretensjonalnie, „Cierpienia młodego Wertera‖ stały się biblią mojej bun-
towniczej młodości, powodując w niej sporo „burzy i naporu‖. Dzieło Goethego przeczytałem
osiem razy – ostatni, dwa dni przed maturą, na ławce w parku obok „Plater‖. Bardzo się przy-
dała. Choć dziś niewiele we mnie z romantyka…
D jak dziennikarstwo
Początkowo zastępcze zaspokojenie względem medycyny. Z czasem wielka pasja, mi-
łość, specjalność na studiach i sposób na życie. Dziennikarstwem zaraziłem się dzięki „Plater‖.
W trzeciej klasie przeprowadziłem pierwszy w życiu wywiad do gazety z moim drugim poloni-
stą, prof. Michałem Walińskim. Rozmowa dotyczyła organizowanego w szkole Turnieju Jed-
nego Wiersza „O Laur Plateranki‖. Wywiad ukazał się na łamach „Wiadomości Zagłębia‖.
Kierownictwu redakcji spodobał się na tyle, że zaproponowano mi stałą współpracę z regional-
nym tygodnikiem. Współpracę, która – choć w innej formie – trwa do dziś.
„D‖ to także pierwsza litera słowa „dojrzewanie‖. Liceum było jego scenerią. Dojrze-
wałem tu fizycznie, strasząc kolegów i nauczycieli gigantycznymi pryszczami, zwłaszcza na
nosie i czole (do dziś pamiętam lekcję fizyki z Prof. Wojciechem Fajferem, który – traktując
mój pryszcz jak model – opowiadał klasie o ruchach górotwórczych…). Dojrzewałem osobo-
wościowo, temperamentalnie, charakterologicznie i mentalnie, ucząc się tolerancji, rozumienia
ludzi, dystansu do siebie i świata, miłości, przyjaźni, asertywności. Z perspektywy czasu wiem,
że pojęcie „egzaminu dojrzałości‖ nie jest tylko pustym hasłem.
E jak Ełk
W trzeciej klasie ogólniaka spędziłem tam jedne z najfajniejszych wakacji w życiu. A
wszystko dzięki licealnemu kabaretowi „Różowy młoteczek‖, który założyliśmy z kumplami w
1998 roku. Kabaret – wyszydzający wszystko, co tylko dało się wyszydzić, zwłaszcza nauczy-
cieli – szybko stał się niezwykle popularny, i to nie tylko w murach naszej szkoły. Odwiedzali-
śmy z występami rozmaite miejsca (szkoły, domy kultury, kluby sportowe), z czasem zaczęli-
śmy też brać udział w przeglądach i festiwalach kabaretów. Tym sposobem wylądowaliśmy na
Ogólnopolskim Przeglądzie Kabaretów „Mulatka‖ w Ełku. Tam poczuliśmy smak prawdziwe-
go showbiznesu. Supportowaliśmy Danutę Rinn, udzieliliśmy kilkunastu wywiadów (nieobyty
w dziennikarskich bojach członek kabaretu, którego nazwiska przez grzeczność nie wymienię,
pytał reportera PAP-u, w jakim kiosku ten PAP można kupić i kiedy on wychodzi…), piliśmy
piwo z Jackiem Fedorowiczem. Joanna Kołaczkowska z kabaretu „Potem‖ pożyczała od nas
pastę do zębów, a Grzegorz Halama siusiał ze mną w jednej toalecie (w osobnych kabinach, ma
się rozumieć!). Z Ełku wyjechaliśmy bez nagród, za to z autografem Artura Andrusa, kilkoma
nowymi skeczami powstałymi około piątej nad razem przy ósmym piwie (mimo to były
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
221
śmieszne) i uczuciem sławy, co najmniej na miarę Backstreet Boys.
F jak fizyka
Najstraszliwszy przedmiot w liceum, i to mimo ogromnej życzliwości, jaką darzyła
swoich podopiecznych Pani Profesor Wanda Włodarczyk. Wyprowadzanie wzorów, tłumacze-
nie przebiegu doświadczeń, zadania na opór, napięcie i siłę – nie było dla mnie rzeczy równie
nieodgadnionych. Na klasówkach udawałem więc, że nie ściągam, Pani Profesor udawała, że
nie widzi, zadania udawały, że są rozwiązane, a trójka na świadectwie udawała, że jest czwór-
ką...
G jak groza
Uczucie nieobce każdemu, kto przewinął się przez mury „Plater‖. Wiało grozą na pol-
skim, gdy Prof. Michał Waliński sadzał za swoim biurkiem i nakazywał pisać sprawdziany z
lekcji, na której akurat wagarowało się trzy tygodnie temu. Bywało groźnie na matematyce, gdy
Pani Profesor Barbara Wnęk rzucała gąbką i sprawdzała prace domowe akurat wtedy, gdy
połowa klasy leczyła kaca po kolejnej w danym tygodniu „osiemnastce‖ (skąd ona zawsze to
wiedziała?). Nerwy bywały naprężone na biologii, gdy humaniści musieli odgadnąć, co wyjdzie
ze skrzyżowania groszku pachnącego z bzem. Horror przypominała chemia, najeżona zadania-
mi na obliczanie stężenia cukru w cukrze. Po latach platerańska groza mocno straciła na ostro-
ści. Łatwiej też zrozumieć motywy tych, którzy nam ją fundowali. Jak pisał Denis Diderot,
odbierzcie chrześcijaninowi strach przed piekłem, a odbierzecie mu jego wiarę…
H jak humanizm
Nie tylko prąd filozoficzny, etyczny i kulturowy, ale przede wszystkim postawa ży-
ciowa, sposób patrzenia na świat i ludzi, źródło wartości, determinanta charakteru. Humanistą
stałem się w „Plater‖ i dzięki „Plater‖. Tutaj nauczono mnie – jakkolwiek górnolotnie to brzmi
– wiary w ludzi oraz szacunku dla ludzi. Tutaj z pietyzmem mówiło się o takich wartościach,
jak miłość, przyjaźń, godność ludzka, solidarność, moralność, pokój. W II LO otaczali mnie
ludzie „jacyś‖ – mający własną osobowość, oryginalne spojrzenie na świat, identyfikujący się z
określoną kontrkulturą, ideologią, systemem wartości. W tym tyglu charakterów i poglądów nie
sposób było odnaleźć się bez tolerancji, otwartości na innych, umiejętności dyskusji, polemik,
kompromisu. To wszystko czyniło z nas humanistów, nie tylko w zakresie zainteresowań na-
ukowych, preferowanych przedmiotów na maturze i przyszłych kierunków studiów…
I jak imprezy
Oj, działo się, działo… Zwłaszcza w sezonie „osiemnastek‖. Bywało, iż imprezy za-
czynały się w poniedziałek, a kończyły w okolicach niedzieli (piszę „w okolicach‖, gdyż po
tygodniu balang nie zawsze byliśmy w stanie precyzyjnie określić momentu ich zakończenia).
Imprezy zdarzały się różne. Bardziej kulturalne na wycieczkach szkolnych (zwłaszcza w Wiśle,
gdzie Pani Profesor Kubicka już na dworcu wylała nam do zlewu wszystkie wina) i mniej kul-
turalne w „Bankrucie‖, „Remedium‖ czy legendarnej pracowni plastycznej Bartka Dudka w
Zagórzu. Bywały wyjazdy na weekend (mój domek letniskowy w Ryczowie do dziś ma wygięty
strop – pozostałość po „wieczorku tanecznym‖), wagary w Parku Sieleckim (pozdrowienia dla
producentów piwa Van Gerst – 1,15 zł puszka) czy wreszcie wspólne wakacje na Mazurach. To
dzięki czterem latom spędzonym w „Plater‖ nauczyłem się pić piwo z trzech puszek równocze-
śnie i przyrządzać Malibu w pojemniku na kanapki . Z owych umiejętności, tyleż widowisko-
wych, co nieprzydatnych – korzystam czasem do dziś…
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
222
J jak jubileusz
Z okazji 100-lecia II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater życzę absolwen-
tom, uczniom, Profesorom i Dostojnej Jubilatce kolejnych okrągłych rocznic, wspomnień tak
barwnych i ciepłych, jak moje oraz nigdy niekończących się powodów do świętowania i satys-
fakcji...
K jak klasyk
Profil ciekawy, ale pełen zakrętów i pułapek, zwłaszcza dla mnie, osoby, która prze-
niosła się do słynnej III e z klasy biologiczno-chemicznej. Pułapką, wymagającą ode mnie
solidnych korepetycji, nieprzespanych nocy i czekolady dla Profesorki, okazała się łacina.
Zakrętem była historia, w trakcie której zdarzało się dostać strzał prosto w ucho. Na minę prze-
ciwpiechotną wyglądał język polski, którego było tak dużo, że bałem się otworzyć lodówkę…
Początkowo swoją przyszłość w klasie klasycznej widziałem w czarnych barwach. Tym bar-
dziej, że Prof. Michał Waliński – polonista i ojciec duchowy III e – śmiertelnie się na mnie
obraził za pewien artykuł w szkolnej gazetce. Na szczęście polonista z przeciwnika szybko stał
się sojusznikiem, historia zaczęła wchodzić do głowy równie wartko jak wspomniany wyżej
Van Gerst, a łacińskie koniugacje, których nie dało się zrozumieć, jakimś cudem wkułem na
blachę. Tym sposobem zaliczyłem pierwszy semestr w „klasyku‖, a potem było już tylko lepiej.
Nowy profil okazał się strzałem w dychę, i to pod każdym względem: towarzyskim (trwające
do dziś przyjaźnie to te zadzierzgnięte w klasie klasycznej), naukowym (klasa świetnie przygo-
towała mnie do matury, studiów politologicznych i pracy w dziennikarstwie) czy życiowym (o
genezie postaw humanistycznych pisałem kilka akapitów wyżej).
L jak Laur Plateranki
Ikona II LO. Symbol ambicji kulturalnych i bogactwa twórczego „Plater‖. Z „Laurem‖
byłem związany właściwie od początku mojej nauki w ogólniaku. Najpierw jako uczestnik,
nieco później jako twórca oprawy kabaretowej turnieju. I dziś nie zerwałem związków z kon-
kursem, uczestnicząc – niemal co rok – w finałach „Lauru Plateranki‖ i przyznając nagrodę
specjalną, fundowaną młodym poetom przez Wyższą Szkołę Humanitas w Sosnowcu.
M jak Matura
Towar zdecydowanie przereklamowany. Stres niewspółmierny do wysiłku i trudności
egzaminu. W liceum matura była całym światem, na studiach zrozumiałem, że tego rodzaju
sprawdzian przy egzaminach sesyjnych to niewinna zabawa. Ma jednak matura swój niepowta-
rzalny urok, zapada w pamięć, wywołuje refleksje i dreszczyk, zwłaszcza, jeśli ktoś lubi czer-
woną bieliznę. Posiada też jedną istotną przewagę nad egzaminami na studiach: jest poprze-
dzona studniówką…
N jak nauka
Czynność tyle potrzeba, co nieprzyjemna, zwłaszcza dla szesnasto- czy siedemnasto-
latków. W „Plater‖ uczyć się było trzeba. Ci, którzy w porę tego nie dostrzegli, musieli się
rozstać z fioletowymi murami (z mojej klasy „po drodze‖ do matury odpadła tylko jedna osoba,
ale gdzie indziej bywało gorzej…). Uczniom „Plater‖ nauka zjadała pokaźną część doby,
przede wszystkim w czwartej klasie, gdy czuło się na plecach oddech matury. Pamiętam, że do
szału doprowadzała mnie sytuacja, gdy miesiąc przed egzaminem dojrzałości i egzaminami na
studia, na biologii pisaliśmy kartkówki z budowy oka muchy, a na chemii liczyliśmy stężenie
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
223
jonów w wodzie utlenionej. Zdarzyło mi się kilkakrotnie powiedzieć, co myślę na ten temat,
czym naraziłem się m.in. bardzo sympatycznej skądinąd Pani Profesor Teresie Wieczorek (tej
od oka muchy). Na szczęście „Plater‖ dawała możliwość, a nawet zachęcała do godzenia nauki
z innymi, znacznie przyjemniejszymi zajęciami, takimi jak gra w kabarecie, wyjazdy edukacyj-
ne do Wrocławia (regularnie bywaliśmy m.in. na wykładach Pana Profesora Jana Miodka),
wycieczki (pod względem ilości wycieczek moja klasa należała do rekordzistek), udział w
imprezach szkolnych itp. Dzięki temu w liceum kwitło życie towarzyskie, zawiązywały się
prawdziwe przyjaźnie, rodziły związki. Sądzę, że intensywnością i jakością kontaktów wza-
jemnym wygrywaliśmy z innymi, tzw. elitarnymi ogólniakami. To była wielka siła „Plater‖,
mimo ogromu nauki, stresu i wysiłku, jaki trzeba było włożyć w zdobycie świadectwa dojrzało-
ści w II LO.
O jak Olimp
Najwyższy masyw górski w Grecji, siedziba bogów. W Plater kilka sal na ostatnim
piętrze, oddzielonych od reszty długą klatką schodową. Klasy zyskały zaszczytne, mityczne
miano Olimpu dzięki odbywającym się tam lekcjom greki i łaciny. Był taki czas, że do tego
miejsca zdecydowanie bardziej pasowało mi określenie Hades. Z czasem Helios rozwiał upior-
ne mgły, a Pani Profesor Bogusława Żak przesłała kojarzyć się z Cerberem. Łaciny nie polubi-
łem wprawdzie do końca, za to Olimp zyskał moje uznanie jako miejsce, gdzie można było
skutecznie schować się przed szkolnym dentystą i niezapowiedzianą kartkówką z krzyżowania
groszku z bzem (vide: g jak groza)
P jak przyjaźń
Miał rację Antonio Rosmini: rzeczy zmieniają się wokół nas, zmieniają się także i lu-
dzie, którzy zniżają się do poziomu rzeczy, ale nie zmieniają się przyjaciele, co udowadnia, że
przyjaźń, to coś boskiego i nieśmiertelnego. Moje nieśmiertelne przyjaźnie zaczynają się wła-
śnie w „Plater‖, co jest chyba najbardziej wartościowym dziedzictwem czasów licealnych. W
ogólniaku poznałem Przemka Rutę – razem pracowaliśmy w radiu i gazecie, wybraliśmy te
same studia, dziś jesteśmy związani z tą samą uczelnią. Ta przyjaźń, trwająca od ponad 11 lat,
to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały. Także w ogólniaku zaczęła się
przyjaźń z Bartkiem Dudkiem (zawodowo zdolnym malarzem) i Łukaszem Michaleckim (za-
wodowo pełnym pasji lekarzem medycyny). Mimo że dziś, gdy każdy z nas ma na głowie tysią-
ce własnych spraw i obowiązków, spotykamy się niejako „przy okazji‖, mam wobec nich
ogromnie wiele serca. I gdy od czasu do czasu uda się nam wyjechać razem na narty, wieczorna
wódeczka smakuje najlepiej na świecie, a wspomnienia nabierają zupełnie nowych kształtów.
R jak „Różowy Młoteczek”
Tak nazwaliśmy szkolny kabaret, który działał w Plater w latach 1998-2000. W powo-
łanym przeze mnie zespole występowali uczniowie z różnych klas. Łączyło nas podobne po-
czucie humoru, artystyczna pasja i marzenia o sławie, przynajmniej na szczeblu szkoły. W
„Różowym Młoteczku‖ na stałe występowali: Przemek Ruta, Rafał Pawlik, Dominik Podsiadło,
Łukasz Chmielewski, Wojtek Stala, Bartek Dudek i Michał Wasik. Po latach, gdy oglądam
zarejestrowane amatorską kamerą skecze, niektóre dowcipy wydają się miałkie i dość naiwne.
Co do jednego nie mam wszak wątpliwości – jak na kabaret licealny odwalaliśmy kawał dobrej,
twórczej roboty. Kabaret był lekcją sztuki, a poza tym dawał frajdę, i to z wielu powodów.
Podbijaliśmy serca publiki, zwłaszcza jej damskiej części (podczas występów wielokrotnie
lądowały na scenie róże). Wnerwialiśmy niektórych nauczycieli, mających ochotę cenzurować
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
224
nasze skecze. Odwiedzaliśmy ciekawe miejsca, jak wspomniany już festiwal kabaretowy w
Ełku. Mogliśmy także – pod pretekstem prób – zwalniać się z co nudniejszych lekcji. Po matu-
rze działalność „Różowego Młoteczka‖ została zawieszona. Dla jednego z członków grupy
„Młoteczek‖ okazał się jednak trampoliną do prawdziwej kariery w showbiznesie. Wojtkowi
Stali praca na scenie spodobała się tak bardzo, że został członkiem grupy DNO z Dąbrowy
Górniczej – dziś jednego z najlepszych polskich kabaretów.
S jak Soczyńska
Zwana Żelazną Damą „Plater‖. Pani dyrektor II LO budzi respekt, estymę, ale przede
wszystkim szacunek uczniów. Czasem podejmuje niepopularne i kontrowersyjne decyzje (jedną
z nich odczułem na własnej skórze – gdy byłem w drugiej klasie, dyrektorka zakazała wysta-
wienia przygotowywanej przeze mnie satyrycznej sztuki teatralnej z okazji 1-go i 3-go Maja,
mimo iż młodzi aktorzy mieli za sobą miesiąc prób). Takie decyzje to jednak przywiej dyrekto-
ra. Zwłaszcza tego, który – to na pewno trzeba przyznać Profesor Mirosławie Soczyńskiej – ma
wizję kierowania szkołą. Plater pod rządami Pani Dyrektor utrzymuje pozycję elitarnego ogól-
niaka, wychowuje rzesze olimpijczyków, stypendystów, laureatów konkursów wiedzowych i
sportowych. Szkoła jest nie tylko elementem sieci edukacyjnej Sosnowca, ale także instytucją
kulturotwórczą, naukową, centrum życia społecznego. Tak trzymać, Pani Dyrektor!
T jak…
Przeklęta litera alfabetu. Niczego nie mogę wymyślić!
U jak Uniwersytet
Słowo magiczne i tajemnicze, obiekt pożądania, przedmiot marzeń, źródło inspiracji i
motywacji dla większości uczniów. Dla mnie od trzeciej klasy ogólniaka nie ulegało wątpliwo-
ści, że właśnie uniwersytet musi stać się kolejnym etapem w życiu, bramą do zawodowej przy-
szłości. W szkole średniej było to miejsce intrygujące i zadziwiające. Uniwersytety często
oglądaliśmy jako goście: we Wrocławiu, uczestnicząc przynajmniej dwa razy w roku w wykła-
dach na polonistyce; w Katowicach, jeżdżąc na zajęcia z filozofii, bibliotekoznawstwa, historii;
w Opolu, ucząc się redagowania gazet szkolnych; w Warszawie, odbierając dyplomy olimpij-
czyków. Wówczas uczelnie wydawały nam się innym, lepszym, niezwykłym światem. Barwne
życie studenckie, atmosfera intelektualnej przygody, spotkania z ciekawymi ludźmi, zabytkowe
gmaszyska, których dzieje splatały się z polską historią, a przede wszystkim poczucie absolut-
nej wolności, dorosłości, indywidualności… Skosztowanie życia akademickiego jeszcze w
liceum sprzyjało i ułatwiało podejmowanie pomaturalnych decyzji, zachęcało zarówno do stu-
diowania w ogóle, jak i wybierania konkretnych uczelni.
W jak „Wydanie Drugie Poprawione”
Tytuł gazetki szkolnej, w której zdobywałem pierwsze dziennikarskie szlify. Potem
zostałem jej redaktorem naczelnym i kierowałem pismem przez ponad rok, wydając kilkanaście
numerów. „WDP‖ była gazetą w pełni niezależną, ukazującą się bez kontroli nauczycieli. I to
był chyba jej największy atut! Mogliśmy swobodnie krytykować szkolne patologie, żartować z
Profesorów, prowadzić światopoglądowe dysputy, prezentować własną twórczość. Gazeta
sprzedawała się jak świeże bułki, dzięki czemu zarabiała np. na wejściówki do kina dla czytel-
ników. Za działalność w „WDP‖ dostałem podobno dodatkowe punkty na egzaminie wstępnym
na studia dziennikarskie. Dzięki gazetce nauczyłem się także, czym jest odpowiedzialność za
słowo. Kilka nieprzespanych nocy kosztował mnie bowiem artykuł, w którym – w kontekście
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
225
wychowania seksualnego – pojawiło się nazwisko Profesora Michała Walińskiego. Profesor się
obraził, ja dostałem po głowie od wychowawcy, za to cały nakład pisemka (400 egzemplarzy!)
sprzedał się na pniu…
Z jak „zaległości”
To hasło, padające na języku polskim w najmniej odpowiednich momentach, wywo-
ływało popłoch. Pisanie tzw. „zaległości‖ oznaczało zdawanie materiału z lekcji, na której było
się nieobecnym. Tyle tylko, że Profesor Waliński zaskakiwał nas tym zadaniem np. dwa tygo-
dnie po owej nieobecności. Biedziliśmy się więc nad karkołomnymi pytaniami z „Dziadów‖ i
„Medalionów‖, przeklinając wagary, szkołę, własne lenistwo, konsekwencję Profesora i jeszcze
kilka innych Jego cech, o których pisać w tym miejscu nie wypada. „Zaległości‖ znajdowały się
w czołówce najmniej przyjemnych elementów platerańskiej edukacji polonistycznej. Wyprze-
dzały je tylko organizowane o 7.00 rano dyktanda.2
XIII LAUR PLATERANKI
– AUTOR WRĘCZA NAGRODĘ WYŻSZEJ SZKOŁY HUMANITAS W SOSNOWCU DOROCIE SZURMIE
2 Dr Michał Kaczmarczyk jest absolwentem II LO im. Emilii Plater (rocznik 2000). Ukończył politologię na Uniwersy-
tecie Śląskim. W 2006 roku, mając 25 lat, uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie literaturoznaw-
stwa (został najmłodszym doktorem nauk humanistycznych w Polsce). Obecnie pracuje nad drugą pracą doktorską, z
dziedziny politologii. Zatrudniony na stanowisku adiunkta w Wyższej Szkole Humanitas w Sosnowcu oraz asystenta
w Zakładzie Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego. Ponadto pełni funkcję rzecznika prasowego Wyższej Szkoły
Humanitas oraz redaktora naczelnego portalu e-sosnowiec.pl. Z ramienia WSH jest wydawcą tygodnika „Wiadomości
Zagłębia‖. Autor książek i artykułów poświęconych historii i tożsamości Zagłębia Dąbrowskiego.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
226
MARCIN KIERCZAK
***
Drugie Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu, ulica Parkowa, cztery
lata. Lata to ważne, trochę niespokojne, wypełnione przyjaźnią i odchodzącą już powoli beztro-
ską... Wszystko zaczyna się czerwcem 1996 roku. Już jest po egzaminach, stoję w kolejce po
książki do klasy pierwszej. Tu poznaję swe nowe koleżanki i nowych kolegów z klasy Ib, profil
biologiczno-chemiczny. Zaraz potem – jakże piękne wakacje i pierwszy dzień w nowej szkole.
Mam w pamięci dobry obraz tej chwili: kto gdzie siedzi, nasza wychowawczyni, prof. Małgo-
rzata Bugaj, nowe koleżanki, nowi koledzy. Kolejne dni, poznajemy nauczycieli, prawa i oby-
czaje obowiązujące w ―różowych murach‖, siebie nawzajem.
Plater było wspaniałą przygodą. Miałem, mieliśmy, to szczęście, że nasza klasa była
niezwykle zgrana a przyjaźń była cnotą powszechną. Trafiliśmy na wielu wspaniałych pedago-
gów, którzy przekazali nam – prócz wiedzy – także liczne uniwersalne wartości oraz pokazali,
w jaki sposób spoglądać samodzielnie na rzeczywistość, tak, by była ona jak najbardziej obiek-
tywną.
Z pewnością na osobną uwagę zasługują lekcje z naszą wychowawczynią, profesor
Małgorzatą Bugaj. Ach te pierwsze sprawdziany, przygoda z łaciną rozpoczęta od ―cerva Dia-
nae dicata est‖ i nieśmiertelnego ―rosa pulchra‖. Czyż może być coś bardziej uniwersalnego od
pierwszej deklinacji? Kilka lekcji na początku – przyprawionych gombrowiczowskim trochę
klimatem; później większość z nas połknęła bakcyla i Duch Klasyczny na stałe wśród nas zago-
ścił. Jakoś tak na początku nauki, na tablicy zastępstw wypisano ―zaj. z p. Bugaj―, tyle że to
―zaj.‖ wyglądało bardziej na ―raj‖. Tak już zostało do matury! Ten raj umiejscowiony był wy-
soko, na tzw. ―olimpie‖, gdzie nasza Pani Profesor pod pozorem niewinnych czytanek i ćwi-
czeń gramatycznych zdołała przemycić sporą dawkę wiedzy o życiu i kulturze protoplastów
znad Tybru. Zabiegi te, wsparte niejednokrotnie artylerią ciężką w postaci dzieł np. Lidii Win-
niczuk, przyniosły chyba spodziewane efekty, bo wielu z nas (pamiętajmy, że mowa o klasie
biologiczno-chemicznej) startowało później z pewnym powodzeniem w Konkursie Wiedzy o
Antyku...
Jeśli jesteśmy przy naukach humanistycznych, nie sposób pominąć profesora Piotra
Bajera – naszego wspaniałego polonisty. Jednym z moich pierwszych wspomnień jest Wypra-
wa po św. Graala – pewną antologię tekstów filozoficznych, jaką odbyliśmy z kolegą Łukaszem
zaraz po pierwszej lekcji z Profesorem. Poznaliśmy wówczas wszystkie sosnowieckie bibliote-
ki! Antologii nie zdobyliśmy... Pierwsze tygodnie były niełatwe: ręka ledwo nadążała z przeno-
szeniem wiadomości na papier, perspektywa bycia zaproszonym do odpowiedzi lekko przeraża-
ła. Nie wiem kiedy, bardzo jednak szybko, strach ustąpił miejsca zaangażowaniu i dyskusjom
zdającym się nie mieć końca. Ach, te powroty do domu Parkową uliczką, wybrukowaną my-
ślami Locke'a i Spinozy... Nie miał profesor Bajer łatwego z nami życia – ile to razy przeciąga-
liśmy dyskusje na dwudziestominutową przerwę! Szczególnie upodobaliśmy sobie literaturę i
filozofię Średniowiecza i próbowaliśmy tę epokę nad miarę wydłużyć. Nie sposób także zapo-
mnieć o słynych ―testach interpunkcyjnych‖ Profesora. Budziły one bowiem grozę do ostatka,
aż do matury i... nauczyły stawiać przecinki i średniki w miejscach ku temu stosownych.
Oprócz profesor Bugaj i profesora Bajera, niemało wysiłku w nasze humanistyczne
wychowanie włożył historyk, profesor Zdzisław Migas, który zasłynął już na początku nauki
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
227
lekcją o ateńskiej demokracji! Miał znakomite poczucie humoru, a przy tym rozumiał nas,
uczniów, jak nikt! Lubiliśmy historię, bardzo lubiliśmy! Czasami jednak dobre chęci nie star-
czały i... mieliśmy wtedy poczucie, że zawiedliśmy Profesora. To było coś, czego nikt z nas nie
chciał. Odkładaliśmy więc książki pełne dwusiarczków, wężowideł i podwójnych helis, by
podbijać Galię z Cezarem albo spotykać się z Wittgensteinem gdzieś w okopach I Wojny Świa-
towej. Był profesor Migas inicjatorem ogólnoszkolnych debat i wyborów, mających w nas
wyrobić demokratyczne postawy. Niewątpliwie, była to inicjatywa wspaniała i potrzebna; wielu
z nas brało udział w organizacji tych wydarzeń i przyznawało później, że wiele się dzięki nim
nauczyło. Na kwestie zwiazane z funkcjonowaniem społeczeństwa obywatelskiego uwrażliwiał
nas także profesor Wiesław Hajkowski, którego wiele cennych myśli pozostało nie tylko w
zeszytach.
Plastykę mieliśmy tylko przez rok, jednak pani profesor Ewa Olesiak zdołała zaintere-
sować nas sztuką i jej historią w takim stopniu, że dwie nasze koleżanki zajęły nawet wysokie
lokaty w Olimpiadzie Wiedzy o Sztuce. Jedna z nich, Magda, jest dziś – o ile wiem – history-
kiem sztuki.
Wreszcie, nasza ukochana profesor Wanda Kruszyńska, która wprowadzała nas w fa-
scynujący świat biologii! Postać pani Profesor budziła respekt. Nie dało się nie nauczyć, nie
dało się zejść na inny temat podczas odpowiedzi. Pani Profesor była nieubłagana. Posypały się
jedynki, oj posypały – już od samego początku i nikt nigdy nie miał o to żalu. Były to oceny
nad wyraz sprawiedliwe! Motywowały – każdą można było i chciało się poprawić. Nie tylko
jedynkę czy dwójkę, po kilku miesiącach nawet minus przy piątce był powodem do dąsów. To,
co stało się naszym udziałem podczas lekcji biologii, było fenomenem niezwkłym i nie wiem
czy powtarzalnym... Chłonęliśmy tę wiedzę jak gąbki, choć może porównanie do organizmów
niższych nie jest tu do końca na miejscu?! Kółko biologiczne w soboty, w tygodniu, popołu-
dniami; konkursy i olimpiady przedmiotowe. Bodaj połowa klasy zaangażowana w te pozalek-
cyjne zajęcia! Finały Olimpiady Biologicznej, zwycięstwa w Konkursie Prac Młodych Na-
ukowców Unii Europejskiej, finały Olimpiady Wiedzy o AIDS, Olimpiady Ekologicznej, Kon-
kursu Ekologicznego; stypendia Prezesa Rady Ministrów, Krajowego Funduszu na Rzecz Dzie-
ci, Ministra Edukacji Narodowej, Rady Miejskiej... trudno wyliczyć te wszystkie zaszczyty,
które przyniosły naszej klasie zajęcia z prof. Kruszyńską. A przy tym wszystkim mieliśmy w
pani Profesor zawsze przyjaciela: wyrozumiałego, pełnego niespożytej energii i o nieodstęp-
nym poczuciu humoru.
Nauki przyrodnicze to także chemia, fizyka i matematyka. I tu mieliśmy szczęście.
Osoby o zacięciu chemicznym organizowały, pod przewodnictwem profesor Marii Leśniew-
skiej, Konkurs Chemiczny. Eksperymenty przeprowadzane na lekcjach fizyki przez profesor
Wandę Włodarczyk, a poparte solidną dawką teorii, pozwoliły zrozumieć wiele zjawisk, spoj-
rzeć na nie okiem przyrodnika. No i te niezapomniane wyprowadzenia wzorów. Przydały się
później, na studiach. A ja już nigdy nie pomyliłem delty z sigmą! Wiem też, że wielu z nas
zawdzięcza sporo lekcjom matematyki z profesor Justyną Taborowską. Nie tylko rachunek
prawdopodobieństwa stał się prosty i czytelny dzięki ―sztuczce z drzewami‖, także analiza
matematyczna (przecież postrach całych rzesz studentów) była dla nas później łaskawa. Nie
mogę tu nie wspomnieć o tym, że to na tych lekcjach napisałem swój pierwszy ambitniejszy
algorytm i to one w dużej mierze sprawiły, że zostałem bioinformatykiem. Była jeszcze kocha-
na Pani Krystyna, która każdego dnia miała dla nas dobre słowo, potrafiła pocieszyć i sprawić,
że obawy i troski zostawialiśmy w szatni, zamknięte na kłódkę!
Szkoła to przecież nie tylko lekcje, to znacznie więcej! Działo się wówczas w Plater
wiele, oj działo! Z pewnością bardzo doniosłym, najdonioślejszym bodaj, wydarzeniem w roku
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
228
szkolnym był i – jak dobrze – nadal jest Turniej Jednego Wiersza O Laur Plateranki. Każdego
roku klasy autorskie klasyczne (i nie tylko zresztą), pod przewodnictwem niestrudzonego pro-
fesora Michała Walińskiego, przez wiele miesięcy przygotowywały ów jeden, niepowtarzalny
Wieczór. Atmosferę towarzyszącą Turniejowi czuło się w całej szkole. Żyli nim, mniej lub
bardziej świadomie, wszyscy. Im bliżej owego magicznego dnia, tym większe ożywienie, więk-
sze napięcie. I wreszcie nadchodził ów moment – szkolna aula zamieniona w samoistny, nieza-
leżny świat – świat, w którym króluje Poezja, świat magiczny i taki, którego istoty nie sposób
oddać słowami. Miałem dwukrotnie zaszczyt prowadzenia Turnieju, wprowadzania zebranych
w arkana owego poetyckiego uniwersum, odsłaniania kolejnych jego warstw i niespodzianek.
Przeżycie niezwykłe i ubogacające. Ta magia trwała w ―różowych murach‖ aż do następnego
roku, następnej edycji Turnieju: to cicho przyczajona skradała się, to znów wznosiła znad to-
mików poezji, uśmiechając się i unosząc na chwilę trzymane w ręku pióro...
Były też koncerty. The Music Painters ze wspaniałym José Torresem naprawdę malo-
wali muzyką – nie grali. Niezapomniany wieczór z Jackiem Kaczmarskim – dla mnie pierwsze
spotkanie z jego twórczością. Każda minuta znaczona głębokim przeżyciem. ―Co się stało z
naszą klasą, co się stało z klasą całą?‖ – padało pytanie ze sceny. Jak inaczej odbierane wów-
czas, jakże pełne znaczeń dziś... A nasza klasa, zaryzykuję to twierdzenie, trwa nadal. Wielu
spośród nas wciąż utrzymuje kontakt z koleżankami i kolegami. To prawda – jak w piosence
Barda – rozrzuceni po różnych częściach Polski i świata, to prawda, że może inni, niż to sobie
wyobrażaliśmy rozchodząc się po maturze w różne strony. O ile mi jednak wiadomo, los był
dla wszystkich łaskawy. Jako pokolenie, nie musimy walczyć ani o własne istnienie, ani o za-
chowanie podstawowych praw i wartości – możemy skupić się na budowaniu. Ciekawą inicja-
tywą były też, organizowane przez ks. Stanisława Litwę, Jazzowe Zaduszki. Miał niepowta-
rzalny klimat ten jesienny wieczór w Bazylice wypełnionej tak niecodziennymi dla niej tonami!
Bycie uczniem Plater to jeszcze coś, to pewien – nie wiem czy można go tak podniośle
nazwać – etos. Jeszcze w drugiej czy trzeciej klasie zdarzyło mi się oczekiwać na przystanku na
przyjazd tramwaju. W pewnym momencie zorientowałem się, że nie mam biletu, a portfel po-
został w domu. Na moje nieszczęście nikt z naszej grupki nie miał ani złotówki. Zacząłem
głośno narzekać i wahałem się czy w ogóle pojechać, tym bardziej że był to okres wzmożonych
kontroli... Usłyszała to stojąca obok nas pani, która podeszła, powiedziała że też kiedyś była
uczennicą ―Plater‖ i udzieliła mi ―koleżeńskiej pożyczki‖. Długo potem rozmawialiśmy o tym,
jak w szkole było kiedyś i jak jest obecnie. Bardzo miłe wspomnienie, świadczące właśnie o tej
ponadczasowej więzi i koleżeńskiej solidarności łączącej osoby opuszczające tę nadprzemszań-
ską krynicę wiedzy. Po raz kolejny doświadczyłem tego na beskidzkim szlaku – baza na Głu-
chaczkach zarządzana była akurat przez koleżankę z równoległej klasy. No i zamiast spać po
ciężkim dniu, pół nocy upłynęło na rozmowach... Piszę o tym, bo to miło uświadomić sobie, że
w różnych, zupełnie nieoczekiwanych czasami miejscach i sytuacjach, możemy doświadczyć
tego magicznego działania platerańskiej atmosfery.
Długo by można pisać i wspominać o tych latach spędzonych w ―Emilce‖. Wiele epi-
zodów szkolnego życia pozostawiło trwały ślad w pamięci. Nie wspomniałem o tak wielu rze-
czach, ludziach, zdarzeniach: o szkolnych wycieczkach, o wypadach do teatru, o szkolnych
gazetkach, pierwszym dniu wiosny, który zawsze witaliśmy poprzebierani w najdziwniejsze
stroje, o primaaprilisowej magii pozwalającej przenosić samochody... Aż wreszcie doszlibyśmy
do dnia Egzaminów Maturalnych, z którego najbardziej zapamiętałem koleżankę deklamującą
przed wejściem do sali: ―Hamlecie, Hamlecie! I cóżeś uczynił, Hamlecie...‖. Po tych matural-
nych zmaganiach nadszedł Dzień Ogłoszenia Wyników (celowo wyróżniam go wielką literą, bo
tak był pełen napięcia i oczekiwania). Sekretariat, pani dyrektor Mirosława Soczyńska z nie
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
229
zdradzającą niczego, tajemniczą miną wręczająca każdemu kopertę z wynikiem egzaminów. I
wielka radość na szkolnym boisku, bo wszyscy zdali! I, na zakończenie, ostatnia lekcja z profe-
sor Bugaj. Zapamiętana tak dobrze, jak lekcja pierwsza. Lekcja podsumowująca cztery spędzo-
ne wspólnie lata, lekcja pełna nadziei na nowe i optymizmu; nie smutna!
Taki obraz szkolnych dni przechowała moja pamięć. Chciałem, aby ten krótki tekst
mówił w imieniu całej klasy Ib. Oczywiście, nie wiem, na ile mi się to udało. Mam nadzieję, że
ta impresja mówi jednak na tyle dużo, by każdy mógł domalować swe własne elementy, być
może zmienić trochę oświetlenie. A tak już zupełnie na koniec, zwyczajnie dziękuję tym
wszystkim, Profesorom i Kolegom – tym których znałem, i tym, którzy byli wcześniej lub póź-
niej... Tym, dzięki obrazy, których cząstkę przelałem właśnie na papier, mogły zaistnieć w
mojej pamięci.1
Uppsala, 25 maja 2008 r.
WYBORY DO SAMORZĄDU UCZNIOWSKIEGO 28 STYCZNIA 2002 R.
1 Absolwent 2000.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
230
AGATA FIECH
***
Pamiętam, jak w drugiej klasie liceum dyżur mojej 2a przypadł na pomoc przy organi-
zacji jubileuszu 90-lecia szkoły. Instrukcje prof. Fajfera wytyczone podczas musztry czwartko-
wego przysposobienia obronnego były jasne i zwięzłe: mieliśmy udzielać absolwentom infor-
macji, kierować do odpowiednich sal, uśmiechać się i starać, żeby goście dobrze się czuli.
Goście… Niby obce, nieznane twarze, niemal intruzi, a w NASZEJ szkole poruszali
się pewniej i swobodniej niż ktokolwiek by przypuszczał. Frapowało mnie to, jak patrzyli na
gablotki ze zdjęciami na NASZYM korytarzu, jak wzdychali na widok NASZYCH sal, poka-
zywali sobie NASZE podwórko i co chwilę machali jakiemuś nauczycielowi. NASZEMU na-
uczycielowi. Co rusz wybuchali śmiechem, od którego gorsze było już tylko to, jak patrzyli na
nas dziwnym, protekcjonalnie sentymentalnym wzrokiem. Jakby znali jakiś sekret, niedostępną
dla nas „teraźniejszych‖ prawdę objawioną. Jakby tylko z grzeczności przyjmowali naszą po-
moc, bo w rzeczywistości i tak wiedzieli sto razy więcej niż my. Niż my (!) – stali bywalcy,
honorowi dyżurni, Misski i Misterzy Korytarza ‘98! Niby byliśmy górą, no bo przecież na co
dzień, no bo na bieżąco, a jednak – w porównaniu z nimi – nieświadomi smarkacze. Zastana-
wiałam się wtedy (nie pamiętam tylko, czy z zazdrością, czy raczej niedowierzaniem), na czym
ten cały sekret polega. I czy uda mi się go kiedyś zrozumieć. Zakładając oczywiście, że kiedy-
kolwiek będę w ich wieku, bo w tamtym dniu ich dorosłe wtajemniczenie wydawało mi się
nieszczęśliwie odległe i nieosiągalne.
Od ostatniego dzwonka minęło kilka lat. Śmignęło (!) kilka lat. I nawet jeśli nie mam
jeszcze wyrośniętej córki czy synka, któremu pokazywałabym z rozrzewnieniem szkolne zdję-
cia, mimo wszystko czuję, że zrozumiałam. Czuję to za każdym razem, kiedy przyjeżdżam
odwiedzić Rodziców, pociąg zbliża się do stacji Sosnowiec Główny, a ja od 10 minut stoję z
walizką w korytarzu i na wysokości „ślimaka‖ próbuję dojrzeć pomiędzy drzewami chociaż
jeden metr kwadratowy różowego tynku. Uśmiecham się wtedy do siebie, bo dostrzegam, jakim
nauczycielem jest upływający czas. A nauczycielem jest błyskotliwym. Weryfikuje siedemna-
stoletnie mądrości, pomaga wybrać z pamięci to, co pamiętania jest naprawdę warte. Wymazuje
W-F o 7.45, drżenie wnętrzności przed recytacją u prof. Walińskiego, słonie, bułki, ułamki i
niedzielne popołudnia spędzane na uzupełnianiu 18 stron zadań na mole. Nawet objętość pod-
ręcznika do biologii przestaje być synonimem pogwałcenia praw człowieka, tylko zabawnym
epizodem, który, jak ospę wietrzną, każdy z nas musi po prostu przejść.
Kawałek różowego tynku i milion wspomnień. Numerki – 6, 8, 25, 32, 47. Literki –
„A‖ jak A (a nie B, C, D czy E). Słowa – polskie, obce, sacrum, profanum, ich bin da, schnel-
ler i je ne suis pas prépaprée à la leçon. I krawat ze świętym mikołajem prof. Fajfera, i szkie-
let z palcem w nosie w biologicznej, i zadyszka w drodze na Olimp, i kubki, i zdjęcia w trzy-
dzieści dwa. I My. I Wy. I Oni… Uśmiechy, spojrzenia, gesty, szepty, pytania i odpowiedzi,
wiadome i niewiadome, dni lepsze i gorsze, miłość i chyba-miłość, nigdy więcej i na zawsze.
Kawałek różowego tynku, mozaika wspomnień i myśli, którą – nawet jeśli czasem ckliwą i
wyidealizowaną – bezwarunkowo pochłaniają wolne przestrzenie mojej pamięci.
Zbliża się 100-lecie szkoły. Obiecuję kontrolować wzdychanie.1
1 Absolwentka 2001.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
231
KONKURSY
KONKURS RECYTATORSKI 1962-1963
KONKURS RECYTATORSKI 1962-1963
KONKURS RECYTATORSKI 1962-1963 – DYR. I. ŚLENZAK
EMILIADA 2008 R.
TURNIEJ JĘZYKOWY 2002 R.
TURNIEJ JĘZYKOWY – 2005 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
232
BARBARA ŻBIK
NIC NIE DZIEJE SIĘ PRZYPADKIEM
Podobno przypadki nie istnieją. Jeśli tak, to trafiłam do Plater – bo tak miało być.
Mimo że mieszkam 5 minut drogi od szkoły, początkowo miałam zupełnie inne plany. Na
szczęście w ostatniej chwili moja przyjaciółka zapytała mnie, dlaczego właściwie nie zdaję do
Plater. To pytanie sprawiło, że zaczęłam się poważnie zastanawiać i w konsekwencji II LO w
Sosnowcu było jedyną szkołą, do której złożyłam dokumenty. Z czasem zrozumiałam, jak do-
bra była to decyzja. Plater okazało się być nie tylko szkołą z charakterem, z niezwykłą atmosfe-
rą ale i bardzo „praktycznym‖ miejscem.
Wybór profilu klasy był w moim wypadku bardzo łatwy. Zdawałam do tzw. mat-inf
(czyli profilu matematyczno – informatycznego). W moim odczuciu zaletą tej klasy był z jednej
strony silny nacisk na matematykę, z drugiej zaś język rosyjski, którego uczyłam się od pierw-
szej klasy. Gdy już zaczęłam naukę, okazało się, że mat-inf oznaczał również plastykę, która
pojawiła się dopiero w czwartym roku, kilka przedmiotów, które odchodziły już po dwóch
latach nauki, ale nade wszystko dużą liczbę panów w klasie (pań było jedynie 8). Skład grupy
miał w moim odczuciu duże znaczenie dla integracji klasy oraz jej charakteru. Z perspektywy
wiem, że to był bardzo dobry wybór, a sam profil bardzo dobrze przygotowywał do studiów na
uczelni ekonomicznej. Obecnie właśnie w tym profilu uczy się moja siostra i myślę, że ma
podobne odczucia.
Do szkoły chodzi się, by się rozwijać
Do szkoły chodzi się po to, aby się uczyć. Takie sformułowanie wydaje się być bana-
łem. Gdy myślę jednak o tym, czym zajmowałam się będąc w Plater, ile czasu poświęcałam na
nieuczenie się, dochodzę do wniosku, że ja chodziłam do szkoły po to, aby się rozwijać. Od
zawsze lubiłam angażować się, współorganizować różnego typu przedsięwzięcia. Dlaczego?
Ponieważ patrzenie, jak coś powstaje, poczucie, że jest się autorem namacalnego zdarzenia,
zawsze sprawiało i sprawia mi nadal przyjemność. Przez cztery lata mojej bytności w szkole
miałam okazję organizować dyskoteki, akademie z okazji (tej czy innej), zbiórkę pieniędzy a
także mogłam współorganizować Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki. Równocześnie
zaangażowana byłam w prace nad powstającą Młodzieżową Radą Miasta Sosnowca, z czasem
zostałam jej przewodniczącą, a następnie wiceprezesem Ogólnopolskiej Federacji Młodzieżo-
wych Rad Miejskich. W trzeciej klasie zaczęłam również pracę (jako współpracownik) w ów-
czesnym Radiu Rezonans (obecnie Eska) prowadząc dwa programy, a jednocześnie ukończy-
łam Szkołę Liderów „Kuźnia‖. Żeby jednak było jasne – nie uciekałam od nauki. Uczyć się
także zawsze lubiłam (ukończyłam szkołę nawet ze średnią 5,2), ale o ileż ciekawsza jest nauka
poprzez praktykę od tej wchłanianej z perspektywy ławki szkolnej. W tym miejscu należą się
więc duże podziękowania dla wszystkich moich pedagogów za dużą wyrozumiałość i ich
wsparcie. Bo rzeczywiście na lekcjach dość często zdarzało mi się nie być. Rzecz jasna nie
było mowy o wagarach…, po prostu krążyłam po szkole, biegając od jednego nauczyciela do
drugiego, z sekretariatu do biblioteki, z Olimpu do kuchni (tu ogromne podziękowania dla pań
sekretarek, pań z biblioteki, dozorców i pań sprzątających), ustawiałam sale czy uczestniczyłam
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
233
w próbach. Dziś więc mogę również powiedzieć, że Plater to bardzo „praktyczne‖ miejsce.
Budynek nie jest duży – można go „obskoczyć‖ w przerwie 10-minutowej. Uczniów nie jest
wielu – dość łatwo można znaleźć tego, kogo się szuka. Pedagogów także nie było dużo – bar-
dzo szybko więc wszyscy poznawali się ze sobą. Budynek, ludzie, organizowany w Plater Tur-
niej Jednego Wiersza, wyjazd na nocny spływ kajakowy czy zawody narciarskie.... To wszyst-
ko tworzyło niezwykłą atmosferę do nauki, jak i właśnie wszechstronnego rozwijania się. Mogę
śmiało powiedzieć, że te wszystkie doświadczenia sprawiły, że późniejsze studiowanie przyszło
mi z dużą łatwością. Umiejętność organizowania sobie czasu, robienia kilku rzeczy naraz, ko-
nieczność godzenia nauki i życia po zajęciach – to wszystko w dużej mierze wytrenowałam
właśnie w Plater.
Podstawowym zadaniem ucznia jest chodzić do szkoły
Zdarzały się oczywiście i gorsze chwilę, gdy do szkoły wzywana była moja mama lub
gdy okazywało się, że szerzę... antagonizmy w klasie. Nie obyło się również bez gorszych ocen
z zachowania (za nieobecności) i wizyt na tak zwanym dywaniku. „Podstawowym zadaniem
ucznia jest chodzić do szkoły‖ – to zdanie prześladowało mnie przed co najmniej dwa lata. Nie
można bowiem zapomnieć, że Plater to jedno z najlepszych liceów w mieście (jeśli nie w wo-
jewództwie) i poziom nauki, wymagania wobec ucznia są wysokie. Ja, swoim zachowaniem,
łamałam przyjęty kanon dobrego ucznia, który zdobywa wiedzę głównie uczestnicząc na lek-
cjach. Dlatego też nie dziwi mnie, że często przywoływana byłam do porządku. To jednak
także było doświadczenie, które zaprocentowało i procentuje nadal w mojej pracy i wszystkich
przedsięwzięciach, w jakich biorę udział. Szczególnie, gdy któryś z moich szefów postanowi
przypomnieć mi, że moim podstawowym zadaniem jest pracować.
Podstawowym zadaniem pracownika jest pracować
Wygląda na to, że się nie zmieniłam. Jestem jednym z pracowników Deloitte, global-
nej firmie doradczej, z godzinami pracy, które można nazwać szalonymi, pod dużym napię-
ciem. Równocześnie mimo wszystko bardzo aktywnie współpracuję z Fundacją im. Lesława
Pagi, koordynując kilka dużych projektów. Jak zwykle więc łączę moje „podstawowe zadanie‖
z tym, co sprawia mi dużą przyjemność, zdobywając jednocześnie nowe doświadczenia (rozwi-
jając się) poprzez inną, niż praca, aktywność. I podobnie jak to było w Plater – ktoś wspiera
moje działania, pozwalając mi organizować sobie czas pracy tak, abym wykorzystała go jak
najefektywniej, a ktoś przypomina mi, co tak naprawdę jest moim zadaniem. Bez tego wszyst-
kiego co wyniosłam z Plater, bez możliwości, jakie tworzył pan prof. Waliński, wsparcia prof.
Lizak, prof. Kubickiej czy prof. Soczyńskiej byłoby mi teraz z pewnością trudniej. Plater to
szkoła dla tych wszystkich, którzy obok zdobywania nauki, bardzo dobrych podstaw do stu-
diowania, są ciekawi świata i chcą się rozwijać.1
1 Barbara Żbik, absolwenta klasy matematyczno – informatycznej 2001. Ukończyła studia licencjackie na kierunku
Zarządzania w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University a następnie kierunek Finansów w DePaul Univer-
sity w Chicago. Pracowała m.in. w Metalexporcie oraz Atlasie w Rosji, współpracowała z kilkoma mediami. Obecnie
pracuje w firmie Deloitt oraz Fundacji im. Lesława Pagi. Prywatnie ukończyła dwa biegi maratońskie i przygotowuje
się do kolejnych. Podczas swej nauki w Plater była Przewodniczącą Szkoły, współorganizatorem Turnieju Jednego
Wiersza „o Laur Plateranki‖ oraz Przewodniczącą Młodzieżowej Rady Miasta Sosnowca.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
234
MAJA JEŻEWSKA
WSPOMNIENIA TWORZĄCE HISTORIĘ (1999 – 2003)
Wspomnienia z czasów szkoły średniej mam różne: mniej i bardziej wyraźne, mniej
lub bardziej przyjemne, ale mam ich dużo. Mawiają, by nie żyć przeszłością, lecz czy jakie-
kolwiek tu i teraz byłoby możliwe bez tego, co już pokryte warstwą kurzu?
Liceum nazywane potocznie po prostu Plater cieszyło się renomą. Byłam dumna,
wkraczając w jej jagodowe mury i patrząc z perspektywy, nie wybrałabym inaczej.
Na listach i w gablotach
Lista nazwisk w dzienniku zajęć, listy z wynikami klasówek, listy nazwisk aktorów i
organizatorów kolejnych Turniejów Jednego Wiersza o Laur Plateranki, zdjęcia w gablotach,
listy uczestników wycieczek i konkursów. Nazwiska, które każdorazowo pozwalały tworzyć
pewne całości i za którymi stoją prawdziwi i wspaniali ludzie. Dziś koledzy, koleżanki, znajomi
i prawdziwi przyjaciele – bezcenne dziedzictwo. Bo szkoła to nie tylko Ja, to za każdym razem
My.
Dwie spośród takich list zajmują w mojej pamięci honorowe miejsca. Jeden z pierw-
szych dni lipca, tłum młodzieży i rodziców – gorączkowe wyszukiwanie swojego nazwiska na
liście przyjętych. Trzeba było znaleźć w sobie dużo siły, by przedrzeć się przez tę dżunglę i
wiele odwagi, by spojrzeć i dowiedzieć się, czy starania nie poszły na marne i czy spełniło się
marzenie. „Klasa E, profil klasyczny-autorski, wychowawca mgr Michał Waliński‖ – począt-
kowo obcobrzmiące określenia, teraz wywołują serdeczny, sentymentalny uśmiech i ogrom
miłych wspomnień.
A po czwartej zmianie kalendarza druga honorowa lista – z wynikami matur i zdjęcia
klasy na tableau absolwentów. Matura zdana. Koniec i początek.
Warkocze, sandały, jagodowe mury
Platerańska młodzież słynęła z zamiłowania do hipisowskich klimatów, rockowej
muzyki, szerokich dzwonów, naszywek i sandałów (w sezonie zimowym wysokich i długo
sznurowanych glanów). Inspiracje minionymi czasami, piosenki kultowych zespołów, długie
włosy, warkocze i sznury korali tworzyły ten niepowtarzalny platerański styl. Tak to sobie
zapamiętałam.
Pamiętam też wiele szalonych imprez, szczególnie tych osiemnastkowych, wspólnych
wyjść na koncerty, do teatru czy kina. Mieliśmy czas na przyjemności, ale to nie znaczy, że nie
było trzeba się uczyć. Oj, było trzeba! Nieraz do późna. Historia, geografia, łacina i polski – te
przedmioty kosztowały najwięcej wyrzeczeń, czasu i stresu. Deklinacje, dziesiątki dat i nazwisk
(co najmniej z trzech ostatnich lekcji), geograficzne definicje, które trzeba było recytować bez
zająknięcia i te szczegółowe sprawdziany znajomości lektur… Oj, było czym się zajmować, od
zmierzchu do świtu było co powtarzać i o czym myśleć. Zajęć mieliśmy dużo, każdorazowo
pod koniec tygodnia byłam bardzo zmęczona. Byliśmy odpytywani, pisaliśmy sprawdziany,
musieliśmy bardzo dużo czytać, dużo spamiętać.
Akademicki styl nauczania, trening samodzielności, poszerzony program, nietypowe
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
235
przedmioty jak filozofia, wiedza o kulturze, łacina czy starogrecka – to wszystko pozwoliło
absolwentom mojej klasy rozwinąć skrzydła i pewnie wkroczyć w mury wyższych uczelni no i
przede wszystkim w dorosłe życie. Wymagający nauczyciele to ludzie, którzy wierzą w możli-
wości młodzieży, wysokie wymagania to nic innego jak wiara w dojrzałość uczniów i współ-
kreacja myślących o własnym rozwoju i przyszłości ludzi.
Z miejsca, w którym stoję dziś, jako młoda psycholożka, dziękuję całej klasie E, na-
uczycielom i wychowawcy, że wpisali się tak pięknie w moją historię. Wierzę, że jagodowe
mury przetrwają kolejne 100 lat i pozwolą nowym pokoleniom młodych ludzi złączyć ze sobą
losy.1
PLATERANKI
1 Absolwentka 2003.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
236
MARTYNA OLSZOWSKA
MOJA E!MILKA
Gdy dziesięć lat temu (rachunek mijających lat jest zawsze bolesny, więc dyskretnie je
w tym miejscu pominę) przekraczałam próg II LO, nie podejrzewałam, że przyjdzie mi kiedyś
spisywać własne wspomnieniach związane z tamtym pięknym czteroletnim okresem. Paradok-
salnie to właśnie od wspomnień zaczęła się moja przygoda z różowo–jogurtowo–jagodowymi
murami (podobno spory w kwestii nazwy koloru trwają do dzisiaj). Zdeterminowana imperaty-
wem konieczności kontynuowania rodzinnej tradycji, byłam przekonana, że zasilę szeregi
uczniów Staszica. Tymczasem mama zaprowadziła mnie na spotkanie promujące Plater i zaku-
piła przy tej okazji księgę jubileuszową z okazji 90-lecia szkoły. Jeszcze dzisiaj budzi ona we
mnie pewien rodzaj sentymentalnych wzruszeń, stanowi bowiem skrawek historii i życia, w
którym mogłam przez chwilę brać udział. Podobno każdy absolwent zostawia coś w murach
szkoły, ale i ona pozostawia w nim jakąś cząstkę siebie. I właśnie o tym, co we mnie pozostało
po tych wszystkich latach, chciałabym w tym miejscu opowiedzieć.
„Oni i Ja = My”
Taki tytuł nosił artykuł prof. Michała Walińskiego we wspomnianej jubileuszowej
księdze. Czemu go w tym miejscu przywołuję? Z kilku powodów. Przede wszystkim ze wzglę-
du na osobę samego autora tekstu. Miałam szczęście należeć do tego rocznika klas klasycz-
nych, którego wychowawcą był pan profesor. Dobra szkoła powinna mieć nie tylko swoją du-
szę, ale i swojego dobrego ducha. II LO miało takich duszków kilka, a jednym z nich był wła-
śnie prof. Waliński. „Gołe baby‖ (na ścianie!), tablica słynnych olimpijskich „michałków‖,
szczęśliwe dzwoneczki, herbaciane spotkania w domu, wrocławskie wycieczki, wędrówki po
okolicach Zawoi – to wszystko i wiele więcej budowało labirynt mniejszych, czasem większych
rytuałów, które tworzyły niezwykły świat mojego czteroletniego pobytu w budynku nad Prze-
mszą. Świat, który pozostał ze mną do dzisiaj. „Od dawna gnębi mnie istotny problem: na ile ja
wnoszę do ich dojrzewających dopiero biografii chociaż odrobinę jakiegoś porządku?‖ – pytał
prof. Waliński w swoim artykule. Panie profesorze, pozwolę sobie jako była wychowanica ów
problem rozwiązać. Żadnego! Ów porządek był raczej twórczym chaosem, który inspirował,
uczył i motywował do pracy nad sobą, otwierał nowe, fascynujące przestrzenie do odkrywania i
penetrowania. Burzył nasz dotychczasowy nastoletni światek, by wznieść go na nowo.
Zaliczam się do tych szczęśliwców/nieszczęśliwców, którzy w pierwszej klasie z bły-
skiem w oku słuchali o olimpiadach przedmiotowych, chcieli należeć do owych „onych‖, któ-
rych zdjęcie zawiśnie w przyszłości na tablicy laureatów i finalistów. Zaliczam się też i do tych
„onych‖, którym owego przysłowiowego „punkcika‖ zabrakło w drodze na szczyt. I choć w
ciągu tych czteroletnich zmagań z olimpiadą polonistyczną, filozoficzną czy języka łacińskiego
wielokrotnie przeklinałam moment, jak zapewne wielu przede mną i wielu po mnie, w którym
zgodziłam się wziąć udział w tym szaleńczym wyścigu, po latach nie żałuję. Olimpijskie przy-
gody hartują ducha i ciało (ach, te nieprzespane noce!), mobilizują, inspirują i uczą… życia.
Kilka lat temu w czasie zajęć na filmoznawstwie omawialiśmy „Kulturę masową‖ Antoniny
Kłoskowskiej. Pozycja fundamentalna, acz naznaczona już pazurem czasu. Dla mnie, tak jak i
kilka innych książek, ma jednak ona podwójne znaczenie. Gdy sięgam po to akademickie to-
miszcze, przypominam sobie bowiem wiele innych takich naukowych odkryć. Dla przeciętnego
studenta kulturoznawstwa, a już wykładowcy na pewno, pozycje te nie wzbudzają entuzjazmu.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
237
Ot, kolejna pozycja w spisie lektur obowiązkowych. Dla licealistki była ona jednak odkryciem
jej własnej, osobistej Ameryki. Z wypiekami na twarzy czytała teksty, które potwierdzały jej
dotychczasowe nieśmiałe analizy otaczającej jej rzeczywistości, inspirowały do wyjścia na
brzeg tego Nowego Świata i poznania plemion go zaludniających. To był początek owej „ko-
lumbowskiej‖ żeglugi, która mam nadzieję trwać będzie przez dalszą cześć naukowej i zawo-
dowej kariery.
Miejsca, duszki i zdarzenia
Moje platerańskie wspomnienia trudno przypisać do jednej kategorii, poddać logicz-
nemu uporządkowaniu (to podobno mimowolny odruch naukowca), bo różowa szkoła od
pierwszych chwil wciągnęła mnie w różnorodny wir swojego życia. Jego centrum stanowiła
słynna pracownia nr 32 z ławkami ułożonymi w kształcie litery E. Ileż wspomnień, łez i uśmie-
chów się z nimi wiąże. Owa sala integrowała klasy klasyczne, powodowała, że w jakiś tajemni-
czy sposób każdy z nas czuł się naznaczony przynależnością do owej „autorskiej‖ rodziny.
Była jeszcze już nieistniejąca szatnia. Jak sala 32 była centrum życia mojej klasy, tak małe
boksy w podziemiu wypełnione kurtkami i trampkami stanowiły centrum życia szkoły. Bałagan,
ścisk, o roznoszących się zapachach nie wspominając – to jednak właśnie to miejsce było
świadkiem pierwszych i ostatnich spotkań, lżejszych i poważniejszych grzeszków młodości,
żartów i kłótni.
To miejsca, ale są i ich duchy. Zapewne pamięć każdego zapełniają inne osobowości i
indywidualności, które wywarły na niego wpływ w ciągu tych czterech lat. Każdy ma swój
osobisty kalejdoskop. W moim pozostanie na pewno pani prof. Aniceta Kubicka z niezapo-
mnianymi lekcjami historii, na których każde wydarzenie miało zawsze swoje przyczyny i skut-
ki czy z jej surowym respektowaniem braku makijażu na nastoletniej twarzy, bo przecież mia-
łyśmy „być piękne swoją młodością‖. Jest i pani prof. Bogusława Żak, dzięki której odkryłam
uroki języka łacińskiego na tyle, że już wkrótce nieoczekiwanie dla samej siebie walczyłam na
olimpiadzie i zdawałam maturę z tego przedmiotu. To pani profesor zainspirowała mnie do
filmowych poszukiwań. Na ile skutecznie, niech będzie świadectwem pięć lat moich filmo-
znawczych zmagań na Uniwersytecie Jagiellońskim i, mam nadzieję, dalsze poszukiwania na
studiach doktoranckich. Obok łaciny był i język angielski oraz pani prof. Anna Jędrosz, która
mobilizowała nas do ciągle to nowych przedsięwzięć. Jej przecież zawdzięczamy wyjazdy do
Anglii, szkolne wymiany z Belgią, koła Unii Europejskiej i wiele, wiele innych projektów. W
końcu pani prof. Ewa Olesiak i lekcje plastyki w parku, dzięki którym każdy z nas choć przez
moment wierzył, że potrafi stworzyć dzieło na miarę Leonarda da Vinci.
Ciąg tych wszystkich elementów spajały wydarzenia: apele, wycieczki, konkursy i
Laur. Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki pozostanie tym, co na zawsze wiązać się
będzie w mojej wyobraźni z różowymi murami. Jako wychowankowie pana prof. Michała Wa-
lińskiego, pomysłodawcy i dobrego ducha całej imprezy od początku naszej nauki w Plater
byliśmy mocno zaangażowani w jej organizację. Na pewno najżywiej wspominać będę pewne
jesienne miesiące września i października, gdy niemal codziennie odbywały się próby do
przedstawień rozpoczynające laurowy wieczór. Wraz z moim kolegą z klasy, Danielem Karpa-
łą, odpowiedzialnym za reżyserię (ja w związku z moją baletową pasją niejednokrotnie nie-
udolnie starałam się pełnić rolę choreografa) wspólnie realizowaliśmy szalone pomysły i chyba
bardziej z przypadku niż z zamierzenia, każdego roku przenosiliśmy się w antyczny, zawsze
komediowy świat „Snu nocy letniej‖, „Sejmu kobiet‖ czy „Orfeusza w piekle‖. Ile nerwów i sił
kosztowało to całą tę grupę teatralno-aktorskich zapaleńców, wiedzą tylko oni. Satysfakcja
jednak była gwarantowana, gdy po półgodzinnych występach, stremowani kłanialiśmy się na
małej scenie platerańskiej auli widowni zgromadzonej w ten jeden jedyny wieczór w szkolnym
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
238
roku.
„E!milka”
Czy jest to owa wisienka na torcie wspomnień? Trudno powiedzieć. Na pewno teczka
w czerwoną, szkocką kratkę, w którą wiele lat temu zapakowałam archwilane numery gazetki
„E!milka‖ ma swoje ważne miejsce w hierarchii mojego osobistego szkolnego albumu. Historia
prasy w platerańskich murach rozpoczyna się w 1986 roku od znamiennego tytułu „Antido-
tum‖, po drodze pojawia się „Gazeta Obiecana‖, by w 1997 roku zaistniało „Wydanie Drugie
Poprawione‖ pod redakcją Michała Kaczmarczyka i Marcina Kierczaka. To właśnie od tego
pisma i tych osób zaczęła się moja przygoda z dziennikarstwem, którą zapoczątkowałam jesz-
cze w szkole podstawowej. Wraz z Olą Wojańczyk podjęłyśmy wyzwanie rzucone nam przez
kolegów, by kontynuować tradycję gazetek szkolnych. Podjęłyśmy wtedy ciężką decyzję o
zmianie tytułu i przez trzy lata nieustająco, co miesiąc wydawałyśmy kolejne numery. Cieszy
fakt, że pismo ukazuje się nadal dzięki zapałowi i determinacji kolejnych roczników.
Do „E!milki‖ mam stosunek dość matczyny. Z sentymentem przeglądam dziś numery
często pełne literówek, czasem nieporadne stylistycznie i technicznie, ale jednak pełne mło-
dzieńczego zapału i zaangażowania. Gdy niedawno w czasie moich studiów dziennikarskich
miałam zajęcia z komputerowego składu, pracując na profesjonalnych programach, wspomina-
łam z łezką w oku nasze „profesjonalne‖ makiety tworzone w Wordzie, drukowane na starej,
igłowej drukarce, kserowane, a późnej składane wspólnymi, niejednokrotnie rodzinnymi siłami
(do pracy włączałam też mamę i babcię). Jest kilka tekstów, z których jesteśmy zadowoleni, jak
wywiad z Januszem Gajosem, kilka felietonów, relacji czy akcji. Są i teksty, które dla każdego
z nas stanowią odrębne wspomnienie. Dla mnie takim właśnie pozostanie wywiad z moją wów-
czas 90-lecią ciocią – Emilią Janus, emerytowaną nauczycielką, która kilka lat późnej zmarła.
Pozostała kaseta z nagraną rozmową. Magia techniki. „E!milka‖ była swoistym katalizatorem
talentów, osobowości i organizacyjnych wyzwań. Zabawa, która uczyła i otwierała nowe moż-
liwości. Dzisiaj kończę studia dziennikarskie, odbywam praktyki w radiu, w gazetach, pisuję to
tu, to tam, rozpoczynam swoją, mam nadzieję, długoletnią przygodę z krytyką filmową i wiem,
że źródła tego tkwią przy ul. Parkowej 1, w czasie emilkowych, szalonych zebrań redakcyj-
nych.
Moje wspomnienia to obrazy. Być może wynika to z miłości do filmu i fotografii, być
może jest ku temu inna przyczyna. Niemniej to obrazy bardziej niż słowa budują pamięć o tych
czterech magicznych przecież latach, bo związanych z jednym z najbardziej niezwykłych okre-
sów w życiu dojrzewającego człowieka. Co gorsza, po swoim dla wielu zapewne przydługim
wywodzie, dochodzę do wniosku, że słowa nie wyrażą tych obrazów. Nawet setki zdjęć zrobio-
nych w swoim czasie przez pana prof. Walińskiego nie uzewnętrznią tego, co pojawia się na
dźwięk słowa Plater. Słowa i fotografie stanowią jedynie impuls do świata wspomnień. Owych
duchów i duszków, miejsc i wydarzeń, które ze mną pozostały, a które po latach nabierają
wyrazu jak dobre wino. Każdy ma własny bukiet, którym charakteryzuje się jego wspomnie-
niowy trunek. Może więc lepiej nie zdradzać do końca przepisu na niego, by nie zatraciło swo-
jego tajemniczego smaku.1
1 Absolwentka 2003.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
239
JAROSŁAW PIWOWAR
WIEM, DOKĄD PŁYNĘ Powodzenia IVe (2000-2004)!
Kiedy w drodze z uczelni mijam jagodowe mury Plater, wcale za nimi nie tęsknię. I to
nie tylko dlatego, że minęły dopiero cztery lata odkąd odebrałem świadectwo maturalne.
Rocznik 1985, był ostatnim, który musiał zdawać egzaminy wstępne. Aby dostać się
na profil klasyczny, trzeba było przebrnąć przez długi test humanistyczny, ułożony przez profe-
sora Michała Walińskiego. Po wyjściu z sali, ze stresu nierówno zapiąłem guziki marynarki. Po
dwóch miesiącach nauki, myślałem, że pomyliłem szkoły. Po roku doszło do mnie, że tu się
jednak nic nie zmieni. Nauka w Plater to była ciężka praca.
Na jednej z pierwszych lekcji profesora Walińskiego mówiliśmy o swoich ulubionych
książkach. To wtedy tak naprawdę uświadomiłem sobie, że szkoła podstawowa i liceum to dwa
różne światy. Zatkało mnie, kiedy jedna z moich nowych koleżanek zaczęła wymieniać po kolei
dzieła Gombrowicza i przekonywać o swojej miłości do Mrożka. A ja chciałem opowiedzieć o
„Czarnym mustangu‖ Karola Maya. I tak skończył się etap mojej fascynacji literaturą awantur-
niczo-przygodową.
W drugiej klasie trafiłem do Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki i przez ko-
lejne trzy lata, pierwszy semestr roku szkolnego zwykle upływał mi na popołudniowych pró-
bach w auli. Nigdy nie zapomnę Danielowi Karpale, że wciąż poprawiał naszą dykcję: „Suchą
szosą Sasza szedł i niósł stół z powyłamywanymi nogami, na którym leżały korale koloru kora-
lowego. I spotkał rewolwerowca, który rozrewolwerował swój narewolwerowany rewol-
wer...itd., itp.‖, to był nasz ulubiony wierszyk.
Do przedstawień Laurowych wszyscy podchodziliśmy bardzo poważnie. Próby odby-
wały się popołudniami, kilka razy w tygodniu i trwały od września. W listopadzie tuż przed
samym Turniejem zawsze była próba generalna dla rodziców i znajomych, bo trzeba było
oswoić się z tremą. Wszystko mieliśmy perfekcyjnie wyćwiczone.
Najpierw zagrałem rolę Jowisza w „Orfeuszu w piekle‖ Gałczyńskiego, rok później
Młodzieńca w „Sejmie kobiet‖ Arystofanesa – w tej pierwszej sztuce nauczyłem się tańczyć
menueta, a w kolejnej kręcić zalotnie biodrami. Zaś w moim ostatnim, XI Turnieju, próbowa-
łem uczyć innych i pomagałem Darii Gosek wyreżyserować „Abstrakcję rzeczywistości‖ na
motywach poezji Białoszewskiego. To wtedy najwięcej czasu poświęcałem swojej szkole.
Bywały dni, że wychodziłem z niej po 20. Życie artysty jest stanowczo zbyt meczące.
Podczas gdy profesor Waliński rozbudzał mój zmysł humanisty i mówił o kolejnych
książkach, które powinniśmy znać, zresztą opóźnienia w lekturze nadrabiam do dziś, nasza
wychowawczyni, profesor Anna Jędrosz, terroryzowała nas kartkówkami z języka angielskiego.
To był szok, kiedy przez trzy pierwsze miesiące nauki dostałem 6 jedynek z rzędu. Przez całą
podstawówkę nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku! Czułem się wrzucony do głębokiej wody, daleko od brzegu. Potrzebowałem trochę czasu, żeby
przekonać samego siebie, że chcę dopłynąć do konkretnego miejsca. Profesor Jędrosz mówiła nam, że po
angielsku można rozmawiać o pogodzie, ale można też o filozofii. I nigdy nie wiadomo czy czasem nie
przyda się inny język, więc dziękuję pani profesor, za pożyczenie mi płyt Wysockiego.
Jestem szczególnie wdzięczny Plater za lekcję samodzielności. Wiem, dokąd płynę, dlatego nie tę-
sknię.1
1 Absolwent 2004.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
240
ANNA SZCZEPANEK
PO DWÓCH LATACH
Emocje niby opadły, ale jeszcze nie do końca. Wyszłam i nie wyszłam z tej szkoły.
Czy da się wyjść i nie wyjść jednocześnie? Da się. Wystarczy po uzyskaniu statusu absolwenta
nadal udzielać się „ku chwale‖ (pobożne życzenie) Plater. Jak więc obiektywnie odnieść się do
tego, co było, skoro bycie to, choć w innej formie, trwa nadal? (Uwaga, a teraz zabawa w sko-
jarzenia. Absolwent II LO po kursie filozofii w ostatnim zdaniu doszuka się co najmniej trzech
pojęć kluczowych dla światopoglądu określonych myślicieli, np.: byt – Parmenides, forma –
Arystoteles, czas teraźniejszy – św. Augustyn.) Odpowiedź na zadane wyżej pytanie jest prosta:
obiektywizmu w chwili wspominania tego, co jest, wykrzesać się nie da, tym bardziej więc za
każde słowo tej wypowiedzi odpowiedzialność ponoszę podpisana niżej ja.
O elitarności szkoły, jej niepowtarzalnej atmosferze i unoszącym się w powietrzu du-
chu nauki pisze wielu, a wiedzą wszyscy ci, którym dane było zetknąć się dłużej z II LO. Wy-
mienione cechy są jednakże tylko tłem dla wydarzeń rozgrywających się wewnątrz leżącego
przy ul. Parkowej 1 budynku. To, co najbardziej zapadło w pamięć podczas trzech lat nauki, a
także i to, co wryło się głęboko w podświadomość, zmieniając charaktery i światopoglądy
uczniów, stanowi mniej patetyczną odsłonę, sięgając do najzwyczajniejszej, różowej codzien-
ności.
Różowa codzienność, choć czasem, kiedy zbyt wiele kartkówek nałożyło się na siebie,
przybierała odcienie szarości, charakteryzowała się niezwykłą dynamiką. Patrząc teraz na wy-
darzenia tamtych trzech lat niczym na film, widzę wyraźnie, jak wartko płynęła jego akcja i jak
żywiołowi byli bohaterowie. Co tu dużo mówić – klasy w Plater, za „moich czasów‖ szczegól-
nie humanistyczne i matematyczne, okazały się być skupiskiem ludzi kreatywnych, aktywnych,
spontanicznie wcielających w życie swoje pomysły. Takąż samą kreatywnością odznaczała się
również i kadra nauczycielska. Zajęcia z języka polskiego, angielskiego czy fizyki były prowa-
dzone w sposób tak niekonwencjonalny, że grzechem by było, gdyby kiedykolwiek wspomnie-
nia o nich pamięć nasza zatarła. I wreszcie – działo się wiele w samej szkole. Wymieniać nie
trzeba. Liczba wydarzeń przekracza umiejętności rachunkowe osoby po profilu klasycznym.
Obok tej dynamiki postaci i wydarzeń, w parze z nią wiernie stały (i stoją) reguły, któ-
rych w Plater bezdyskusyjnie należy przestrzegać. Najbardziej charakterystyczne to: ruch pra-
wostronny po schodach, zmienne obuwie, od którego wolne robi się tylko podczas galowych
uroczystości, cotygodniowe dyżury kolejnych klas w szatni i na korytarzach, określone proce-
dury podczas zwalniania się z zajęć itp., itd. A jako że nieznajomość prawa w żadnym wypadku
nie uprawnia do jego łamania, najlepiej wszystkie te reguły zapamiętać zaraz na początku nauki
w II LO. Niejednokrotnie denerwują ze względu na ilość i to, że są sprawdzane z niezwykłą
skrupulatnością. Mają jednak jedną istotną zaletę – wprowadzają niezbędny do funkcjonowania
szkoły porządek. Po jakimś czasie wchodzą też w nawyk. Odruch bezwarunkowy w postaci
przechodzenia na prawą stronę schodów pozostał mi do dziś.
Tak więc trwają ze sobą w II LO: z jednej strony żywiołowość, a z drugiej zasady, któ-
rych lepiej nie łamać. Samo odnalezienie się w tym świecie jest stosunkowo łatwe. Trudności
pojawiają się dopiero potem, kiedy przychodzi do sprostania wszystkim zadaniom tak, by po-
godzić naukę z działalnością pozalekcyjną (o życiu prywatnym nie mówiąc). Taki już był, jest i
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
241
będzie mój niespokojny charakter, połączony z pracoholizmem, żeby brać udział w niejednym
[eufemizm] przedsięwzięciu. I z perspektywy osoby dotkniętej właśnie tymi dwiema przypadło-
ściami Plater wspominam.
Najwyraźniejsze i najważniejsze ze wspomnień dotyczy gazetki szkolnej. Niemal całe
platerańskie (po)życie upłynęło mi pod znakiem „E!milki‖, punkt kulminacyjny osiągając w
klasie drugiej, kiedy to objęłam rządy w redakcji, totalitarnie władając pismem przez 12 mie-
sięcy. Wtedy byłam nim zachwycona, teraz – widzę, jak można by je udoskonalić i ile błędów
poprawić. Niemniej jednak gazetka prosperowała dobrze, znajdując czytelników nie tylko
wśród uczniów, ale również i nauczycieli oraz osób spoza II LO.
Żeby pochwałom nie było końca tak szybko, dodać muszę (z wrodzoną skromnością, a
jakże!), iż w roku szkolnym 2004/2005 „E!milka‖ wychodziła regularnie. Było to zasługą za-
równo dziennikarzy doń piszących, jak i czynnika kluczowego – darmowego ksera. „Zabawa‖
w radaktora, którą wtedy traktowałam ze śmiertelną powagą i wielkim rozemocjonowaniem
okazała się, w rzeczy samej, nie tyle zabawą, ale też ciężką pracą. Zbieranie materiałów do
kolejnych numerów, składanie gazetki, jej drukowanie, zarządzanie finansami, promocja i kol-
portaż – to wszystko zmuszało do myślenia o „E!milce‖ niemal bez przerwy. To wszystko też,
w efekcie swym bardziej lub mniej udane, dość szybko okazało się doskonałą szkołą: warsztatu
dziennikarskiego, nawiązywania kontaktów interpersonalnych, zarządzania tak swoistą instytu-
cją, jak i grupą osób. Ponadto, poza rozwojem niezwykle szlachetnych przymiotów, jak odpo-
wiedzialność czy rzetelność, tworzenie „E!milki‖ dało także wymierne korzyści.
W maju 2005 roku udało się nam (mnie i dwóm kolegom z redakcji) wziąć udział w
Seminarium Dziennikarskim organizowanym w Bad Marienberg (Niemcy), skierowanym do
uczniów z Polski, Niemiec, Czech i Słoweni. Celem były: nauka porozumienia się w międzyna-
rodowych grupach i utworzenia wspólnej gazety internetowej. Niezapomniany wyjazd, wspo-
minany przez nas do dziś z uśmiechem. Rok szkolny 2005/2006 był dla redakcji gazetki nato-
miast okresem współpracy z „Wiadomościami Zagłębia‖. Dostaliśmy dla siebie cały dział w
tym tygodniku i występując jako „młodzi‖, którzy „mówią‖, wyżywaliśmy się dziennikarsko na
jego łamach.
Nie ma się co czarować, e!milkowy okres był niezwykle trudny. Przy wszelkich prze-
ciwnościach losu muszę go jednak nazwać także satysfakcjonującym. Radosne wzloty i czasem
tym boleśniejsze upadki (o których tutaj wspominać nie będę) choć może nie całkiem wyzbyły
mnie krnąbrności, nauczyły przede wszystkim pokory – zarówno w stosunku do ludzi, ale też i
do wykonywanej pracy. Poza tym licealna działalność w „E!milce‖ procentuje do dziś. Czujne
oko Opiekuna gazetki, prof. Michała Walińskiego, i jego krytyka dotycząca tego, jak tekst
powinien wyglądać (połączona z moją nieustanną pisaniną, czy do samej gazetki, czy w ramach
innych projektów z dziennikarstwem związanych) pozwoliły po czasie nie dać się językowi i
nie pozwolić mu zapanować nad sobą.
I tak, jak w II LO dynamiczna akcja wydarzeń stoi w parze ze statycznymi regułami
szkoły, tak moje – krnąbrność i pokora – wiernie i nieustannie stąpają obok siebie, trzymając
się za ręce. Czasem współgrają ze sobą, czasem nie, zawsze jednak dają jakieś rezultaty. Nad
wszystkim dominuje jednak zadowolenie z tego, co już za mną i idealistyczne przekonanie
(Uwaga! Teraz trzeba się wzruszyć!), że kochając to, co się robi, nigdy nie będzie się rozcza-
rowanym.1
1 Absolwentka 2006.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
242
MATURY
2001
2001
2001
2001
2002
2002
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
243
MAŁGORZATA KĘPSKA
***
Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Jonasz Kofta
Otwierający podręcznik do Języka polskiego utwór Jonasza Kofty „Pamiętajcie o
ogrodach‖ towarzyszył mi w trzyletniej wędrówce przez liceum.
Ogród to obszar funkcjonowania Dzikości w jej krystalicznej formie. Dzikości, która
przeraża, przytłacza, fascynuje odwagą bezwstydu istnienia. W ogrodzie nie istnieją usankcjo-
nowane normy i prawa. W ogrodzie przetrwają tylko ci, którzy nabędą zdolności właściwej
interpretacji Dzikości. W chwili osiągnięcia pewnego stopnia wtajemniczenia przerażenie prze-
istacza się w poczucie bezpieczeństwa, a Dzikość – w Wolność.
Ogrodem mojego życia był czas spędzony w II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu. Zmu-
szona jestem się przyznać, że jako nowicjuszka w życiu licealnym czułam się zagubiona w
nieznanym. Świat szkoły, który tak nagle stał się epicentrum mojej rzeczywistości, przytłaczał i
przerażał. Szukałam zatem ścieżek, które miały prowadzić do jakiegokolwiek porządku. Po-
rządku własnych myśli, działań, reakcji na zasady istnienia w ogrodzie. Ale to poszukiwanie
właściwych ścieżek stanowiło jednocześnie, jak do tej pory, najbardziej wymagający i fascynu-
jący etap w moim życiu. Piszę to z pełną odpowiedzialnością. Specyfiką ogrodu jest to, że
pełny jest on ścieżek donikąd. Natomiast ścieżki, które prowadzą do celu, są zwykle ciężkie do
przebycia, tak, że na samym starcie pojawia się chęć rezygnacji.
Jednak szukałam. Odkrywanie ścieżek stało się tożsame z odkrywaniem siebie, pozbywa-
niem się płaszcza niechęci, niejednokrotnie też zwyczajnego lenistwa. Wiem już teraz, że wła-
ściwą drogę może przebyć jedynie człowiek wyzuty z tych cech. Wraz z każdym stawianym
krokiem na skórze osadzały się warstwy odwagi, rzetelności i poczucia inspiracji.
Moja droga, pełna poświęcenia i wyrzeczeń, zaprowadziła mnie tam, gdzie nie śmiałam
przypuszczać. Do siebie. Poznawanie norm życia ogrodu stanowiło w istocie poznawanie istoty
własnego bycia. Czerpałam z ogrodu esencję, która miała być moim paliwem na etap żaru
epoki. Zakonotowałam instrukcję na dalsze życie i opuściłam ogród, ustąpiwszy miejsca kolej-
nym pokoleniom młodych.
Wreszcie nastał żar epoki. Odnalezienie sobie właściwego miejsca w życiu nie wydaje
mi się abstrakcją tylko dzięki doświadczeniu nabytemu w liceum – w żar epoki użyczą wam
chłodu tylko drzewa, tylko liście.
Kroplą pamięci, nicią pajęczą wracam do lat spędzonych z moją klasą, ponad trzema
dziesiątkami wartościowych ludzi, z którymi niejednokrotnie mam do czynienia teraz i, mam
nadzieję, będę miała do czynienia w przyszłości.
Na czele tego specyficznego, bądź co bądź, zespołu stał Pan Profesor Michał Waliń-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
244
ski. Myślę, że wielu z nas zawdzięcza Mu odnalezienie ścieżek, o których mowa wcześniej, a
jeśli nie ścieżek, to chociaż umiejętności odczytywania pewnych znaków, drogowskazów.
Muszę przyznać, że ja również zawdzięczam Naszemu Wychowawcy wiele dobrego –
mobilizację, kiedy było trzeba, wiarę w siebie i swoje możliwości oraz „ujarzmianie‖ mojej
„Dzikości‖.
W czasie spędzonym w liceum – w nauce, przyjaźniach, miłości wyraźnie widzę całą
swoją teraźniejszość oraz przyszłość, która bluszczem ku oknom...
Wiesz już na pewno
Świeżością rzewną
To właśnie tu
Pamiętajcie o ogrodach...1
KL. 2E HUMANISTYCZNO-KLASYCZNA – 1 WRZEŚNIA 2004 R.
1 Absolwentka 2006.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
245
WOJCIECH UFEL
*** Z radością wspominam klasowy wyjazd do Wrocławia. Gdy wraz z całą klasą oraz
mgr Michałem Walińskim i mgr Małgorzatą Bugaj, stałem na dworcu w Sosnowcu, czekając na
pociąg, nie wiedziałem, co mnie czeka we Wrocławiu. Wprawdzie byłem już w tym mieście
parę lat wcześniej, ale wspomnień z niego praktycznie nie miałem.
Po ponad trzygodzinnej podróży pociągiem wysiedliśmy na dworcu Wrocław Główny,
skierowaliśmy się w stronę Bursy Nauczycielskiej, gdzie mieliśmy nocować i, z każdym kro-
kiem coraz bardziej zafascynowani, rzucaliśmy pierwsze spojrzenia na wrocławskie kamienicz-
ki. Chociaż nie wszystkie z nich są pięknie wyremontowane, a droga z dworca na rynek na
chwili obecnej na pewno nie może być uznana za reprezentacyjną drogę spacerową Wrocławia,
wrażenia (a już szczególnie porównanie z Sosnowcem) były bardzo pozytywne. Natomiast
kiedy chwilę później wyszliśmy z przejścia świdnickiego i zobaczyliśmy wrocławski rynek,
wręcz zaszokowało mnie piękno tego miejsca. Przeszliśmy na drugą jego stronę, zakwaterowa-
liśmy się w bursie i... czas minął niespodziewanie szybko. Z pozoru powolne, a jednak bardzo
intensywne zwiedzanie Wrocławia i jego placówek kulturowych układa się w moich wspo-
mnieniach w chaotyczny i trudny do ułożenia ciąg wydarzeń – popołudniowo – wieczorny
spacer po pięknym Ostrowie Tumskim, wizyta w galerii BWA, spektakl na scenie na Dworcu
Świebodzkim, odwiedziny na zajęciach na Wydziale Filologicznym (część grupy wybrała zaję-
cia na polonistyce, a część na filologii klasycznej) czy wreszcie w Instytucie Grotowskiego, to
tylko kilka z wydarzeń, które zapadły mi w pamięci. Oprócz tego zapamiętałem przede wszyst-
kim ogrom kolorów i zapachów, związanych z obudzoną już do życia wiosną. Żadne inne mia-
sto w Polsce nie jest w maju tak zielone, jak Wrocław!
Wspominam tę wycieczkę, wracając pociągiem właśnie z Wrocławia. Miała ona dla
mnie decydujące znaczenie przy wyborze miasta, w którym chciałbym studiować. Nigdy wcze-
śniej nie brałem pod uwagę możliwości studiowania na Uniwersytecie Wrocławskim, a po
wizycie we Wrocławiu nigdy później nie dopuszczałem myśli, by studiować gdzie indziej.
Niestety, była to prawdopodobnie ostatnia majowa wycieczka klas klasycznych do Wrocławia z
mgr. Walińskim, które od wielu lat były tradycją, a także wyjątkowym przeżyciem.1
1 Absolwent 2007.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
246
SYLWIA POLITOWSKA
PORANKI Z KARTEZJUSZEM, POPOŁUDNIA Z ROUSSEAU
I ROMANTYCZNE WIECZORY Z IMMANUELEM KANTEM...
Moja przygoda z Olimpiadą Literatury i Języka Polskiego i Olimpiadą Filozoficzną
rozpoczęła się z dniem przestąpienia progu II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w
Sosnowcu. Fioletowo – białe mury szkoły niemal od razu przygarnęły mnie pod swoje skrzydła.
Już w latach gimnazjalnych Plater kusiło mnie wieloletnią tradycją i zapraszało do przygody
intelektualnej. Miałam marzenie: Plater. Dlaczego? Życie przeciętnego gimnazjalisty było dla
mnie nudne. Początkowo wyróżniałam się z tłumu uczniów tylko wysoką średnią ocen. Pewne-
go dnia niemal zmusiłam moją polonistkę, żeby pozwoliła mi wystartować w konkursie recyta-
torskim. Zaufała mi. Tak odniosłam pierwszy w życiu sukces. Miłość do książek wyrażałam
wtedy głośnym wypowiadaniem z pamięci moich ulubionych dialogów. Tak wykształcił się mój
Tajemniczy Ogród, w którym mogłam odetchnąć. Błękitny Zamek, w którym ćwiczyłam swą
wyobraźnię. Z plikiem licznych dyplomów i doświadczeń, nabytych w konkursach humani-
stycznych, przekroczyłam próg Plater. W moich wyobrażeniach tylko to liceum dawało mi
możliwość dalszego rozwoju.
II Liceum Ogólnokształcące powitało mnie stosem testów sprawdzających, które sku-
tecznie zniechęciły mnie do robienia „czegoś więcej‖ w tej szkole… Jedyną iskierką stała się
dla mnie ocena bardzo dobra z testu wstępnego na języku polskim. Wtedy też, mój polonista,
późniejszy opiekun olimpijski, pan mgr. Michał Waliński, dał mi do zrozumienia, że spokoju
raczej mieć nie będę. Zaproponował, abym zaczęła się zastanawiać nad którymś z tematów
olimpijskich lub przynajmniej przyjrzała się bliżej Olimpiadzie. Od tamtej pory zaczęłam ob-
serwować starszych weteranów olimpiady na sobotnim Kole Oglądu i Percepcji Tekstów Kul-
tury. Po napisaniu pierwszej pracy olimpijskiej, która została odrzucona na etapie szkolnym,
zrezygnowałam na jakiś czas z olimpiady. Moje interpretacje znacząco odbiegały od znanych i
utrwalonych interpretacji literackich (recenzja pracy).
W II klasie liceum rozpoczęłam naukę filozofii. Początkowo było to dla mnie bardziej
historia filozofii, niż filozofia w ogólnym znaczeniu. Profesorowi Michałowi Walińskiemu
bardzo zależało, abym wystartowała w XVIII Olimpiadzie Filozoficznej. Nie pomogło moje
tłumaczenie, że mnie filozofia nie interesuje i nie do końca ją rozumiem. Profesor postawił na
swoim. Jedyne co w tej całej sytuacji mogłam zrobić, to wybrać jakiś ciekawy temat olimpijski.
Wybrałam jedyny z tematów olimpijskich, który pozornie nie miał nic wspólnego z filozofią:
„Kim jest dla nas dzisiaj człowiek Oświecenia?‖. Temat wydawał mi się prosty. Po przestudio-
waniu licznych książek dot. Oświecenia, przypadkowo wpadł mi w ręce tekst Immanuela Kan-
ta, który odpowiadał na pytanie: „Czym jest Oświecenie?‖. Lektura tego tekstu zmusiła mnie do
głębszej refleksji i ukazała problem współczesny, z jakim borykają się ludzie. „Oświeceniem
nazywamy wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnolet-
ność to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem(…)‖. Tekst ten
wymusił na mnie pewne zmiany i towarzyszy mi do dziś. Jak bardzo wygodnie jest być niepeł-
noletnim? Skoro mam książkę, gotową interpretacje, po co myśleć, skoro mogę sobie ją przy-
swoić? Moje NIE zaowocowało sukcesem, jaki osiągnęłam w Olimpiadzie Filozoficznej. Kiedy
dowiedziałam się, że będę miała możliwość zmierzenia własnych możliwości w pisemnym i
ustnym etapie wojewódzkim olimpiady, postanowiłam wykorzystać urlop olimpijski na prze-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
247
studiowanie wszystkich dostępnych mi książek filozoficznych. Jednak samo czytanie tekstów
filozoficznych nic człowiekowi nie daje, gdyż trzeba je zrozumieć. Tygodnie olimpijskie były
jednymi z piękniejszych w roku. Napięty plan dnia nie przewidywał przyjemności innych, niż
tych związanych z lekturą. Tak więc w śniadaniu towarzyszył mi Kartezjusz, obiad jadłam z
Janem Jakubem Rousseau, a w romantycznych kolacjach towarzyszył mi Immanuel Kant. Było
to za każdym razem odkrywanie czegoś nowego i uczenie się spoglądania na świat z różnych
perspektyw. Tygodnie pracy zaowocowały dostaniem się do III etapu olimpiady (finału), który
składał się z testu i ustnej odpowiedzi na wylosowany temat. Test poszedł mi dobrze, natomiast
w części ustnej trafił mi się towarzysz moich kolacji – Immanuel Kant, który udowodnił mi, że
jeszcze nie wszystko w nim odkryłam i czekał na kolejne poznawcze wieczory...
Jako finalistka XVIII Olimpiady Filozoficznej miałam poszerzone horyzonty wiedzy
humanistycznej. W III klasie liceum nie miałam nic do stracenia, wręcz przeciwnie, mogłam
wiele zyskać, biorąc udział w OLIJP, do której trzeba mnie było zachęcić, ale już nie przymu-
szać. Codzienność i nuda kobiet zainspirowały mnie do napisania wysoko ocenionej przez
Komisję Olimpijską pracy. II etap Olimpiady nie przysporzył mi kłopotów. Najbardziej stresu-
jąca była dla mnie część ustna, w której rozliczono mnie z każdego przypisu mojej pracy z
etapu szkolnego. Obroniłam się i byłam szczęśliwa, do momentu ogłoszenia listy osób skiero-
wanych do ostatniego etapu olimpiady. Zabrakło w niej mojego nazwiska! A przecież szło mi
nie najgorzej... Złość, smutek i poczucie zmarnowanego czasu (za dwa miesiące matura, a ja
nie ruszyłam jeszcze żadnej książki). Osłupiała zaczęłam podobnie jak inni szykować się do
wyjścia z uroczystego zakończenia II etapu Olimpiady, kiedy przewodniczący Komisji, za-
trzymał wszystkich mówiąc, że musiała nastąpić jakaś pomyłka, bo nie widzi jeszcze jednej
finalistki, która powinna stać w gronie „szczęśliwców‖. Po czym znalazł na liście i wyczytał
moje nazwisko. Łzy szczęścia napłynęły do oczu, a gorące oklaski całej sali spowodowały, że
nie mogłam się pozbierać przez najbliższe trzydzieści minut. W głowie tylko jedna myśl: Jadę
do Warszawy!
Konstancin przywitał nas pierwszymi wiosennymi promieniami słońca i serdeczną
atmosferą. W etapie pisemnym dostaliśmy utwór debiutującego poety i czas: 4 godziny, na
interpretację tekstu. Na szczęście (?) nie wpadłam do oczka wodnego na środku sali, które
zlewało się z podłogą. Tradycyjnie ktoś wpaść musiał. Olimpiada ma swoje dyskretne i mniej
dyskretne uroki. Do ostatniego, ustnego etapu olimpiady, brakło mi jednego punktu. Do dziś
przechowuje ksero mojej pracy z recenzją znanych osobistości świata literatury Zostałam fina-
listką XXXVII Olimpiady Literatury i Języka Polskiego i mogłam zapomnieć o pisaniu matury
z języka polskiego. Z jednej strony dobrze, z drugiej szkoda, że ominęło mnie takie ciekawe
doświadczenie w życiu. Niestety przyszedł wkrótce czas rozstania z ukochaną szkołą, w której
wiele się przeżyło... Olimpiady, Turnieje Jednego Wiersza... Na studiach już tego nie będzie.
Choć dostałam się na wymarzony kierunek studiów (maksimum punktów w postępowaniu re-
krutacyjnym za sprawą Olimpiady), tęsknię za czasem wzmożonego wysiłku olimpijskiego.
Tęsknię za czasem, w którym mogłam czytać, to co chciałam, a lektura była samą przyjemno-
ścią. Pozostało we mnie, gdzieś tam w środku, motto olimpijskie, które pozwala przetrwać
trudne chwile w życiu: Separe aude! – Miej odwagę być mądrym!1
1 Absolwentka 2007.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
248
PIOTR IDZIK
*** Plater. Skończyłem szkołę niecały rok temu, jednak przez ten czas często wspomina-
łem chwile w niej spędzone. Czemu tak było? Powiem szczerze, po prostu często były to chwi-
lę szczęśliwe, ciekawe, śmieszne, a przecież do takich momentów najchętniej się wraca. Ostat-
nio poznałem wiele nowych osób, często rozmawiam z nimi o naszych byłych szkołach. Oczy-
wiście czasami też spotkam się ze szkolnymi znajomymi i wspominamy „stare‖ dobre czasy.
Co najczęściej wspominam? Atmosferę. Atmosfera w Plater jest bezdyskusyjnie nie-
zwykła, niepowtarzalna, jedyna i wspaniała. Co się na nią składa? Wiele czynników. Najważ-
niejsi jesteśmy my, uczniowie. Moim zdaniem – każdy uczeń w Plater jest niezwykły. Tak duże
skupienie niezwykłych ludzi na małej przestrzeni powoduje, że każdy odciska się w jakiś spo-
sób na innym, powoduje to, że powstaje wybuchowa mieszanka ludzi tryskających szaloną
energią. W Plater trudno było się nudzić.
Ważną rzeczą jest też szkolna gazetka – „E!milka‖. Pismo mocno odbiega od stereo-
typu szkolnej gazetki, wydawanej raz na pół roku. „E!milka‖ zawsze była i mam nadzieję, że
będzie dalej dobrze redagowana i prowadzona. Mimo że jest oficjalną gazetką, nie ciąży na niej
brzemię cenzury czy też innego odgórnego nadzoru. „E!milka‖ jest na swój sposób „alterna-
tywna‖. Dla kogoś niewtajemniczonego owa gazeta to zlepek humoru i felietonów, ktoś taki
mógłby rzec: „nic niezwykłego‖. Jednak, jeśli chociaż trochę się zagłębimy w lekturę, okaże
się, że niektóre felietony naprawdę dają do myślenia.
O naszym liceum krąży wiele opinii. Oprócz tej, że każdy z Plater zna się dobrze na
muzyce, w środowisku funkcjonuje również opinia, że w naszej szkole ciągle odbywają się
jakieś akademie lub przygotowania do nich. Zgadza się – jest ich sporo. To również wpływa na
szkolną atmosferę. Najważniejszym spośród tych wydarzeń jest Turniej Jednego Wiersza o
Laur Plateranki – w platerańskim żargonie „Laur‖. Laur to wspaniała poetycko-artystyczna
impreza odbywająca się od wielu lat. Laur zawsze cieszył się ogromną popularnością wśród
uczniów. Sam – mimo że chodziłem do klasy matematyczno-informatycznej – bardzo lubiłem
tę imprezę. Przygotowania do niej trwały bardzo długo. W dniu premiery wszystko było zapięte
na ostatni guzik. Przygotowania do szkolnych imprez w Plater były zawsze niezwykłe. To są
chwile, które naprawdę długo się wspomina.
Mówiąc o naszej szkole, nie sposób nic nie powiedzieć o jej położeniu. Otóż obok
szkoły jest park. Mnie osobiście się to podobało. Wracając do domu, przechodząc te kilka
kroków przez park, można było troszeczkę odpocząć po ciężkim dniu.
Miałem to szczęście, że zawsze wracałem ze szkoły z całym mnóstwem osób. Byli to
(i dalej są) moi przyjaciele. Jakże fajnie było wracać do domu tyralierą szerokości chodnika (a
czasem nawet szerszą). Z powrotami do domu wiąże się wiele wspomnień. Podobnie jak z
dyżurami. Mimo że wtedy, kiedy trzeba było zostać po lekcjach i nosić ławki lub przyjść wcze-
śniej do szkoły na dyżur w szatni, obowiązki te wydawały się czymś strasznym i kompletnie
niepotrzebnym, teraz twierdzę, że były one również swego rodzaju szkołą. Dyżury to tylko
jeden z wielu zwyczajów obowiązujących w szkole. Chociaż na początku zbytnio za nimi nie
przepadałem, to pod koniec swojej przygody z naszą szkołą przeszkadzało mi, że niektórzy
pierwszoklasiści ich nie przestrzegali.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
249
Plater jest niezwykłą szkołą. Sam budynek jest ciekawy. W której innej szkole jest
Olimp, na którym są małe tajemnicze drzwiczki? Chyba z każdym miejscem w szkole są zwią-
zane jakieś wspomnienia. Wzmiankowany przeze mnie Olimp, „pokój fizyków‖, parapety przy
schodach. Na każdej ławce, na każdym centymetrze podłogi pod ścianą – wszędzie coś się
działo. Moim zdaniem warto jeszcze zauważyć, że z niektórych okien są naprawdę ładne wido-
ki.
Plater to szkoła, która żyje, tętni życiem, mimo że ma prawe 100 lat. Wiek naszej
szkoły „pogłębia‖ panującą w niej atmosferę i buduje pewną niezwykłą aurę. Cieszę się, że
mogłem chodzić do Plater (aczkolwiek, jak wielokrotnie zaznaczałem, trafiłem do niej przez
przypadek).1
OLIMPIJCZYCY NAGRODZENI PRZEZ WŁADZE MIASTA – 18 CZERWCA 2007 R.
1 Absolwent 2007.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
250
ANNA MARIA BRZOSTYŃSKA
***
Chociaż ukończyłam II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w 2007 roku, za
każdym razem, gdy przekraczam jego próg, czuję się, jakbym była uczennicą. Bycie częścią
tego liceum było moim marzeniem, właściwie odkąd pamiętam. Miałam 3 lata, gdy będąc na
spacerze z mamą, zwróciłam uwagę na biało-liliowy budynek. Na pytanie, co się w nim mieści,
moja mama wyjaśniła mi jego edukacyjny cel. Stwierdziłam wtedy, iż i ja będę się kiedyś uczyć
w tej szkole. Mimo upływu lat marzenie pozostało niezmienione.
Nigdy nie zapomnę tego uczucia radości, gdy zobaczyłam swe nazwisko na liście no-
woprzyjętych uczniów. Już wtedy czułam, że to będą wspaniałe lata, choć – na dobrą sprawę –
nikogo jeszcze nie znałam.
Pierwszego dnia towarzyszył mi stres – tego nie da się ukryć. Przecież przejście przez
próg liceum otwierało nowy rozdział księgi, zwanej „życiem‖. Atmosfera stresu jednak szybko
odeszła w zapomnienie, gdyż okazało się, że zarówno nasz wychowawca, mgr Marcin Galas,
jak i cała klasa wywarli na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Każdego dnia zdarzały się, cza-
sem bardziej, czasem też i mniej wesołe sytuacje. Jednak do końca liceum byliśmy zgraną kla-
są. Każdy z nas był inny i dlatego tworzyliśmy tak jednolitą całość. W naszej klasie miało miej-
sce tak wiele różnych sytuacji, że powstałaby z nich całkiem pokaźna książka. Każda lekcja z
naszym udziałem przynosi dziś ciekawe wspomnienia.
Liceum, to okres, w którym mamy do czynienia z kulminacyjnym punktem dorastania.
Przez te trzy lata wszyscy zmieniliśmy się. Zaczęliśmy inaczej analizować nasze myśli i wspól-
ne klasowe decyzje. I choć czas płynął, temat zakończenia szkoły wydawał się obcy. Będąc
w ostatniej klasie, trudno mi było sobie wyobrazić, że niedługo to wszystko, co mnie otacza,
zostanie już tylko w moich wspomnieniach.
Czas mijał niezwykle szybko i tak stanęliśmy do studniówkowego poloneza. Pomie-
szane uczucia stresu i radości czuję do dziś na samo przywołanie w umyśle tamtego niesamowi-
tego dnia. Na studniówkę, w końcu, czeka się niemal z wytęsknieniem od momentu rozpoczęcia
nauki w liceum.
Kiedy tak stałam w ogromnej, pięknie przystrojonej sali, słuchając przemówień pana
Prezydenta, pani Dyrektor, rodziców i uczniów, nurtowało mnie jedno przede wszystkim pyta-
nie: „Kiedy minęły te lata?‖ Widziałam w wyobraźni wiele obrazów z naszego licealnego ży-
cia, które przesuwały się niczym klatki filmu. Czytając podziękowania dla naszego wychowaw-
cy, miałam wrażenie, że jestem tylko gościem na tej studniówce, a moja właściwa będzie dopie-
ro za rok.
Podobnego uczucia doznałam na maturze. Usiadłam na wskazanym miejscu, dostałam
arkusz i gdy przeczytałam nagłówek: „Egzamin maturalny. Maj 2007 r.‖, pomyślałam: „To
niemożliwe, że to już! Przecież ja dopiero byłam w pierwszej klasie!‖ Ta myśl towarzyszyła mi
przez wszystkie egzaminy maturalne. Powiadają, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. W
moim przypadku jest to jak najbardziej prawdziwe. Przeżyłam w Plater wiele wspaniałych
chwil, poznałam wiele rewelacyjnych osób, brałam udział w pięknych przedsięwzięciach mojej
szkoły. Tak, używam słowa: „mojej‖, bo wciąż czuję się jej częścią. Mimo że już studiuję,
Plater jest nadal moją szkołą. I jestem pewna, że tak zostanie.
Chciałabym opisać wszystkie sytuacje, które pamiętam, a jest ich naprawdę niezliczo-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
251
na ilość. Jestem bardzo dumna z tego, że mogłam uczyć się i dorastać w II Liceum Ogólno-
kształcącym im. Emilii Plater. Myślę, że pomimo upływu lat, ciągle będę czuć się cząstką tej
szkoły. Tak, jak czuję się teraz, pisząc te słowa.
Marzenie z dzieciństwa spełniło się i, dzięki temu, Plater była, jest i będzie nie tylko w
mojej pamięci, ale – przede wszystkim – w sercu.1
1 Absolwentka 2007.
OGŁOSZENIE WYNIKÓW MATUR – 11 LIPCA 2006 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
252
ANNA CZENCZEK
***
Gdy trzy lata temu zaczynały kwitnąć kasztany, myślałam o wyborze szkoły średniej.
Nim zdążyłam się obejrzeć, przystąpiłam do egzaminu maturalnego. Z uśmiechem patrzę na
nasze pierwsze klasowe zdjęcie.
Znaleźliśmy się w klasie o intrygującej nazwie: AA1. Potem różnie interpretowaliśmy
ją: anonimowi artyści albo anonimowi alkoholicy, czy a do kwadratu. Pamiętam pierwsze wra-
żenie, jakie zrobiła na nas Pani Profesor Kubicka (wychowawczyni naszej klasy). Od razu
wydała nam się miłą, choć niezwykle wymagającą osobą. Z upływem czasu utwierdziliśmy się
w tym przekonaniu. Pani Profesor uczyła nas historii i WoS. Z pewnością na długo zapamięta-
my słowa: „wyciągamy teksty źródłowe‖, które słyszeliśmy tak często w trakcie lekcji. Nie
zawsze potrafiliśmy odczytać główną myśl zawartą w tych materiałach, dlatego nasze odpowie-
dzi nie były zbyt błyskotliwe. Pamiętam, jak Pani Profesor mówiła: „Trzymajcie mnie, bo nie
wytrzymam‖ albo „Wkrótce pójdę siedzieć, ale może ktoś mnie odwiedzi.‖ Pani Profesor Ku-
bicka była i ciągle jest opiekunką Samorządu Uczniowskiego. Ja pełniłam w nim funkcję
skarbnika i sekretarza. W razie trudności zawsze mogłam liczyć na jej pomoc. Organizowali-
śmy różne akcje. Największym powodzeniem cieszyły się tzw. „słodkie złotówki‖. Mogliśmy
wykazać się talentami kulinarnymi. Pieniądze na cele charytatywne zbieraliśmy także sprzeda-
jąc ciasta i ciasteczka. Były to chyba najbardziej słodkie dni w szkole. Pamiętam również, że w
II klasie – w ramach akcji „Wiosna‖ – 21 marca z kwiatami we włosach i koszami słodyczy w
rękach przypominałyśmy o pierwszym dniu wiosny. Nasze kolorowe stroje, bukiety kwiatów i
cukierki miały wprowadzić do szkoły prawdziwie wiosenny klimat. Niektórzy robili sobie z
nami zdjęcia.
Ważnym wydarzeniem w życiu szkoły jest Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki,
którego pomysłodawcą jest Pan Profesor Michał Waliński. Sporo słyszałam o konkursie, ale
nie przypuszczałam nawet, że jest on organizowany z takim rozmachem. Byłam pod dużym
wrażeniem, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Laur. W drugiej klasie zaangażowałam się w pracę
Biura Turnieju, a w tym roku przypadło mi w udziale prowadzenie całej imprezy wraz z Domi-
nikiem Lesiakiem. Był to dla nas zaszczyt tym większy, że Laur Plateranki został zorganizowa-
ny już po raz piętnasty. By podkreślić jego jubileuszowy charakter, zaprosiliśmy wybitnego
absolwenta naszego Liceum – Pana Jacka Cygana. Podzielił się on z nami wspomnieniami z
czasów szkolnych, a także przyznał własną nagrodę. Szkolny zespół „Żenua‖ przygotował
prezent dla przyjętego owacyjnie Gościa. Była to koszulka z wymownym napisem: „Każdy z
Plater to bohater‖. Coś w tym haśle chyba jednak jest...
Same przygotowania do Turnieju pochłaniają bardzo dużo czasu. Odniosłam wraże-
nie, że organizacja Lauru Plateranki jest jednocześnie formą integracji całej szkoły. To na-
prawdę jedno z niewielu takich przedsięwzięć, dlatego bardzo cieszę się, że i ja miałam swój
udział w nim i choć w niewielkim stopniu zapisałam się w jego historii.
Miło wspominam także innych nauczycieli. Lekko nie było, musieliśmy się naprawdę
dużo uczyć. Pani Łudzień co lekcję uparcie pytała albo robiła nam kartkówki. Ocen nie zdra-
dzę, bo zbyt wysokie nie były, ale Panią Profesor pocieszała myśl, że nikt z nas nie zamierzał
1 Politologiczno–filozoficzna [red.].
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
253
zdawać na maturze języka francuskiego. Przyzwyczailiśmy się też, że na matematyce „pozo-
stawaliśmy daleko za Murzynami‖, a po każdym weekendzie „nie zeszliśmy jeszcze z drzewa‖
(słowa Pani Profesor Bańskiej). Najwięcej czasu poświęcaliśmy na naukę języka polskiego. W
trakcie zajęć towarzyszyło nam często głośne poszczekiwanie psa. Te lekcje miały jednak swój
specyficzny klimat. Na długo w naszej pamięci zostaną krytyczne, prześmiewcze, ale zabawne
słowa Pana Profesora Walińskiego, jego ironiczny ton czy nietypowe komentarze w czasie
zajęć. Profesor umiał jednak zarazić swoja pasją. Zdarzało się, że postawił mnóstwo jedynek,
ale był do końca sprawiedliwy. Nigdy też nie wiedzieliśmy, co nas czeka na lekcji.
Pamiętam, że nie raz próbowaliśmy przekładać sprawdziany czy kartkówki. W akcie
desperacji układaliśmy wiersze dla nauczycieli. Zawsze z dobrym skutkiem. Kiedyś podarowa-
liśmy Pani Lubienieckiej magiczną różową różdżkę, a Pani Wieczorek – złotą rybkę. Trzeba
przyznać, że spełniła nasze życzenie.
W trzeciej klasie dostałam się do eliminacji centralnych Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego. Niestety nie dla mnie były najwyższe laury, zdobyłam jednak tytuł finalisty. Sama
olimpiada była dla mnie niesamowitym przeżyciem. W jednym miejscu spotkali się ludzie o
podobnych zainteresowaniach. Prowadziliśmy długie rozmowy o literaturze i poezji. Język
polski towarzyszył nam przez te kilka dni przez cały czas. Można by pokusić się o stwierdze-
nie, że przy nim zasypialiśmy i budziliśmy się.
Trzy lata w naszym Liceum minęły bardzo szybko. W klasie zdążyliśmy się poznać,
zżyć, gdy nagle dostaliśmy do ręki świadectwo ukończenia szkoły. A byliśmy klasą indywidu-
alistów. Z uśmiechem wspominam spokój i opanowanie Asi, która trzymała nas jednak w garści
(była w końcu naszą przewodniczącą), żarciki Albercika, niebanalny humor Ani i Oli, roztrze-
panie Łukasza, inteligentne rozmowy Angeli i całą moją klasę. Była nauka, były wycieczki, ale
i czas na spotkania. Zawiązały się przyjaźnie, a nawet miłości. I o tym nigdy się nie zapomina.2
OLIMPIJCZYCY PO „OLIMPIJSKIEJ‖ RADZIE SZKOŁY – 25 CZERWCA 2008 R.
2 Absolwentka 2008.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
254
ANNA SZCZEPANEK
ABSOLWENCI MÓWIĄ
I. http://absolwenci-plater.net
Projekt Edukacyjny Młodzieżowej Akademii Krzewienia Edukacji II LO im. Emilii
Plater w Sosnowcu dla edukacji, kultury i rozwoju cywilizacyjnego – co takiego kryje się pod
tą, jakże dumnie a zarazem tajemniczo brzmiącą, nazwą? Najprościej mówiąc: wywiady. Roz-
mowy z ludźmi, którzy po skończeniu II LO osiągnęli sukces na przeróżnych polach i spełniają
się w swoich zawodach czy pasjach.
Autorki projektu, Mirosława Soczyńska i Elżbieta Lizak, przedstawiają jego ogólny
zarys na stronie internetowej poświęconej absolwentom Plater: Projekt zakłada kształtowanie
umiejętności i postaw jego uczestników oraz otoczenia społecznego drogą upowszechniania w
środowisku osiągnięć edukacyjnych wychowanków liceum poprzez prezentowanie sylwetek
wybitnych postaci związanych z historią ważnej w Sosnowcu placówki edukacyjnej II Liceum
Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu. Najważniejszymi celami tej inicjatywy
mają być między innymi: budowanie tożsamości osobowej uczniów przez bliższe poznanie
historii szkoły i osiągnięć jej wybitnych absolwentów, wyzwalanie zachowań twórczych i ba-
dawczych oraz wyrobienie umiejętności krytycznego odbioru informacji, wyrabianie umiejęt-
ności pozyskiwania i segregowania informacji pochodzących z różnych źródeł oraz pogłębianie
więzi emocjonalnej ze szkołą i jej otoczeniem. Tyle teorii. A jak wygląda praktyka?
30 kwietnia 2003 roku w niedaleką, bo na Pogoń, podróż wyruszyli dwaj uczniowie
klasy o profilu informatycznym: Norbert Wnuk i Krzysztof Marczak, by przeprowadzić wywiad
z pierwszą rozmówczynią, absolwentką II LO, Ewą Jędryką-Czarnotą. Osiemnaście kolejnych
rozmów przeprowadzono w okresie do marca 2006. Jedna osoba nie zdążyła odpowiedzieć na
pytania: Stefan Płatek, którego nagła śmierć zaskoczyła wszystkich.
Jakie kryteria spełnić musi absolwent, by został poproszony o udzielenie wywiadu? Na
szczęście, są one bardzo luźne. Ważne, by był rozpoznawalny w środowisku czy naukowym,
czy artystycznym, czy jeszcze w jakimkolwiek innym, a jego zainteresowania potrafiły zacie-
kawić czytelnika. Dlatego też wybrani do rozmów absolwenci przedstawiają niezwykle barwną
paletę osobistości i – osobowości. Projekt jest wciąż otwarty.
II. Fragmenty rozmów
Nie sposób przytoczyć tutaj wszystkich rozmów w pełnym ich brzmieniu. Zabrałoby to
dużo miejsca i czasu czytelnika, a ogrom informacji raczej przytłoczyłby go niż ucieszył. Dla-
tego też konieczne okazało się zastosowanie metody porządkującej zebrany materiał, a celem
nadrzędnym, przyświecającym takiej, a nie innej selekcji rozmów, stało się wyeksponowanie
obrazu Szkoły, złożonego z dziewiętnastu różnych perspektyw. Jak wyglądało Plater na prze-
strzeni lat? Jak zmieniały się w nim zwyczaje i, przede wszystkim, ludzie? Co pozostało w
pamięci absolwentów z ich kilku zaledwie lat nauki umieszczonych w przepaści całego wieku
istnienia LO? Niech obraz Plater wyłania się chronologicznie od spisanych czasów najdawniej-
szych (lata 30. XX wieku) do roku 1996, kiedy to ostatni rozmówca zdał maturę i został absol-
wentem II LO.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
255
Wanda Truszkowska
Wspomnienia sprzed wojny
W Gimnazjum im. Emilii Plater (bo tak wtedy nazywała się szkoła) spotkałam wspaniałych
ludzi, zarówno rówieśników jak i nauczycieli. Bardzo dobrze pamiętam założycielkę szkoły –
panią Józefę Siwikową, która prowadziła lekcje języka polskiego w niższych klasach. Była
sympatyczną, dystyngowaną osobą, która samym sposobem bycia uczyła nas dobrych manier.
Doskonałe wspomnienia wiążę także ze szkolnymi wycieczkami, na których panowała niepo-
wtarzalna atmosfera. Jako klasa odwiedziliśmy wiele miejsc, m.in. Puszczę Białowieską, Biesz-
czady, Pomorze, Kraków i Wilno.
Bardzo dobrze pamiętam klasę, do której uczęszczałam. Chociaż po maturze nasze
drogi rozeszły się, z niektórymi osobami mój kontakt się nie urwał. Szczególnie długo przyjaź-
niłam się z dwiema koleżankami – Ludmiłą (Lilką) Fortunkówną i Justyną Ćwierkówną. Pierw-
sza z nich została zamordowana przez hitlerowców, biorąc udział w walce podziemnej w Gene-
ralnym Gubernatorstwie, druga z kolei – córka znanego w Zagłębiu poety i dziennikarza, zna-
komita polonistka – zmarła w 1952 roku. Natomiast cały czas utrzymuję kontakt z Bogusławą
(Bogną) Stacherską, mieszkającą obecnie w Poznaniu, siostrą bohaterskiego działacza konspi-
racyjnego – Wacława.
Nauczyciele
Zdecydowanie najcieplej wspominam moją wychowawczynię i zarazem nauczycielkę
przyrody – dr Marię Stelmachównę-Czarnecką. Była ona niepowtarzalnym pedagogiem, a dla
mnie wielkim autorytetem i drugą osobą, zaraz po Matce. Dzięki swej pasji zaszczepiła we
mnie zamiłowanie do przyrody, która wypełniła niemal całe moje późniejsze życie. Warto
podkreślić, że mimo licznych obowiązków i problemów zdrowotnych, pani Stelmachówna-
Czarnecka uczyła i jednocześnie zrobiła doktorat u prof. dr. W. Szafera na Uniwersytecie Ja-
giellońskim. Z panią Stelmachówną-Czarnecką spotkałam się jeszcze trzykrotnie po II wojnie
światowej: we Wrocławiu na Zjeździe Polskiego Towarzystwa Botanicznego, w Krakowie oraz
po raz ostatni w Reading w Anglii. Bardzo dobrze wspominam również moje nauczycielki
języka polskiego – panią Jodłowską oraz panią Lachnitównę. Obie były wybitnymi polonistka-
mi, nauczyły mnie poprawności językowej oraz obudziły we mnie zainteresowanie literaturą.
Dość powiedzieć, że osoby te znalazły miejsce we wspomnieniach Gustawa Herlinga-
Grudzińskiego, który zaznaczył, jak dużo im zawdzięcza. Niezwykle pozytywnie zapisał się w
mojej pamięci także nauczyciel historii – pan Nytko, który niestety uczył w naszej szkole bar-
dzo krótko.
Janina Kraupe
Gimnazjum żeńskie im. Emilii Plater
W czasach, kiedy chodziłam do szkoły nie było liceum. Uczęszczałam do 8-klasowego
żeńskiego Gimnazjum im. Emilii Plater. Szkoła należała do najlepszych w regionie, prezentując
naprawdę wysoki poziom nauczania. Przed gimnazjum nie chodziłam do szkoły, uczyłam się
natomiast w domu, wraz z moją starszą o półtora roku siostrą. Poszłam od razu do II klasy
gimnazjum, przez co miałam początkowo trochę problemów z aklimatyzacją. Później zawarłam
jednak znajomości, które utrzymywałam w czasie studiów na Akademii Sztuk Pięknych i dłu-
żej. Generalnie dobrze wspominam szkołę. Wydaje mi się, że nauczyciele mieli wtedy zdecy-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
256
dowanie większy posłuch wśród uczniów niż obecnie, cieszyli się większym autorytetem. A na
lekcjach było naprawdę cicho.
Zadanie z j. polskiego
Polegało ono na stworzeniu reportażu o mieszkańcach Sosnowca. Zagłębie po pierw-
szej wojnie światowej było dość rozwarstwione społecznie – żyli tu ludzie bogaci, przeważała
jednak biedota, ludzie bezrobotni. Właśnie z takimi zwykłymi mieszkańcami mieliśmy prze-
prowadzać wywiady. Ponieważ pochodziłam z zamożnego domu mieszczańskiego, wiele dra-
matycznych sytuacji zobaczyłam dopiero po raz pierwszy właśnie podczas zbierania materia-
łów do tegoż reportażu. Poznałam ludzi mieszkających w spartańskich warunkach, ujrzałam z
bliska prawdziwą biedę. Wiele z tych obrazów zrobiło na mnie duże wrażenie, na trwałe zapi-
sując się w mojej pamięci.
Renarda Ocieczek
Dojazd do szkoły
To były najpiękniejsze lata – lata młodości, ale także okres wielkiego wysiłku intelek-
tualnego w moim życiu. Wspominam te lata jako okres ciężkiej pracy. Studia są, jeśli dobrze
wybierzemy kierunek, okresem radości, zgłębiania wiedzy w dziedzinach, które nas interesują.
A szkoła średnia, wiadomo, spotykamy się tam z całym wachlarzem przedmiotów bardzo róż-
nych, co przysparza wiele kłopotów. Jeśli chodzi o mnie, sprawa była też o tyle skomplikowa-
na, że dojeżdżałam do liceum z miejscowości Ostrowy Górnicze (10 kilometrów od centrum
Sosnowca). Niby niewiele (teraz Ostrowy są w obrębie Sosnowca), ale w tamtych czasach po-
konanie tej przestrzeni było wysiłkiem ogromnym. Trzeba było dojść do stacji kolejowej na
Kazimierzu ok. 4 km i dojechać pociągiem do Sosnowca, albo autobusem, który w początko-
wym okresie jeździł co dwie godziny, więc jeśli wypadł (a wypadał dość często), cztery godzi-
ny stało się na przystanku. Parę lat później autobus jeździł co godzinę – to już uznawaliśmy za
wielkie szczęście. Jak widać, nakładają się na siebie dwie sprawy: duże wymagania, które przed
nami stawiano w szkole, a oprócz tego wysiłek związany z dojazdem do niej. Czas nauki był
jednak satysfakcjonującym okresem, z wieloma przygodami po drodze. Swoje "dwójki" pamię-
tam bardzo dokładnie, to znaczy, że ich specjalnie dużo nie było.
Stalinizm: 1951 – 1955
To był, tak jak powiedziałam, czas skomplikowany. Skomplikowany również dlatego,
bo moje lata szkolne zamykają się między 1951 a 1955 rokiem, czyli w okresie najbardziej
zaostrzonego stalinizmu. W związku z zaistniałą sytuacją nauczyciele byli bardzo spięci. Nie
było serdeczności w kontaktach między nauczycielem i uczniem, brakowało otwartości. Wła-
ściwie nigdy nie wiadomo było, co i z której strony kogo spotka. Mimo wszystko udzielał się
nam, uczniom, charakterystyczny dla tamtych czasów optymizm państwowotwórczy. Jak to
młodzi, braliśmy udział z większym lub mniejszym entuzjazmem we wszystkich uroczysto-
ściach pierwszomajowych, w apelach codziennych, które były, nawiasem mówiąc, udręką.
Trzeba było zdążyć przed 8.00 na apel i wysłuchać wszystkiego, co chciano nam przekazać.
Pamiętam w 1953 roku uroczysty apel związany ze śmiercią Stalina i różne reakcje łączące się
z tym wydarzeniem. To wszystko dawało do myślenia młodemu człowiekowi, kazało się zasta-
nawiać nad przeróżnymi sprawami. Tym bardziej, że dom był zwyczajny, normalny. Rozma-
wiało się w nim o wszystkim, inaczej niż oficjalnie w szkole. Muszę jednak powiedzieć, że
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
257
przy tym wszystkim, co działo się w państwie, program szkolny absolutnie nie był indoktryno-
wany przez treści polityczne. Oczywiście, pamiętam z języka polskiego lektury, wtedy obo-
wiązkowe, z literatury realizmu socjalistycznego. Nauczyciel miał je w programie i był zobo-
wiązany do ich przerobienia. Ale nasza polonistka, pani Jadwiga Chorzewska-Grygorska
("Dzidzia" na nią mówiłyśmy), była osobą bardzo dobrze wykształconą, bardzo rozsądną i
wiedziała, jak prowadzić lekcje. A inne przedmioty? Wspominam fizykę z panią Barbarą Za-
wadzką jako lekcje pełne napięcia, niewątpliwie bardzo ważne dla nas. I biologię z nieprzejed-
naną panią Ireną Kruczyńską - również bardzo mądrą i sprawiedliwą osobą. Kiedy umiało się
na dwójkę, dostawało się dwójkę, kiedy nauczyło się, ocena była taka, jak się należy. Poza tym
w klasie równoległej, w klasie "A", uczyła pani Marcinkowska, z którą choć ani jednej lekcji
nie miałam, istniał między naszymi klasami kontakt duchowy. Utkwił w mojej pamięci również
matematyk, nie pamiętam niestety nazwiska. Bardzo dobry nauczyciel, który "obraził się" raz
na całą naszą klasę: wszedł, kiedy odmawiałyśmy modlitwę i powiedział tylko: "to ja wam nie
będę mówił cześć pracy". Wtedy nauczyciele, wchodząc do sali, powinni mówić uczniom
"cześć pracy" na powitanie. I myślę, że profesor skorzystał tutaj z okazji, żeby wyzwolić się z
tego niekonwencjonalnego obowiązku. To były czasy dziwne. Bo, na przykład, pewnego razu
odbyło się zebranie z rodzicami, na którym któryś rodzic (najwidoczniej jakoś "inspirowany")
zaproponował, żeby zlikwidować łacinę i religię jako przedmioty przestarzałe i niepotrzebne
uczniom. Pamiętam, jak moja mama wróciła z tego zebrania, pełna oburzenia i zdenerwowania
- co to za pomysły?! Rodzice nie wyrazili zgody. Łacina została, jak również religia. Religię
miałam do matury (1955). Wiem, że w latach późniejszych (2, 3 lata później) zmieniło się to -
dyrekcja dopięła swego: religia została zlikwidowana. Szkoła była żeńska. Byłyśmy poddane
ogromnej dyscyplinie. Na zewnątrz trzeba było godnie reprezentować Plater. Obowiązkowo
nosiłyśmy mundurek, beret i tarczę - to był nasz stały ekwipunek. Koledzy ze Staszica również
byli poddani podobnej dyscyplinie. Doprowadzało to do pewnych udręk. Przypinałyśmy tarcze,
odpinałyśmy. W końcu jednak pogodziłyśmy się z noszeniem tego znaku identyfikacyjnego i
byłyśmy z niego dumne, jak i ze swojej szkoły.
Matura
Matura obejmowała egzaminy z kilku przedmiotów. Chyba z siedmiu. Na kilka mie-
sięcy przed egzaminem dojrzałości dostałyśmy listę pytań z każdego przedmiotu. Pamiętam, że
zbierałyśmy się wtedy z koleżankami - był to okres dużej pracy, wielkiego wysiłku. Maturę
samą wspominam jako czas ogromnego napięcia. Pamiętam, jak po przyjeździe z matury "pa-
dłam" i natychmiast zasnęłam. Koleżanki z młodszej klasy przyszły wtedy do mnie z ówcze-
snym szampanem, winem "Perliste", i trzeba było mnie budzić. Byłam wymęczona totalnie.
Ewa Walewska
O wszystkim
Zwykle po latach naukę w szkole, niezależnie od tego, jaka była, wspomina się z łezką
w oku. Dziś w moich wspomnieniach okres pobytu w liceum to bardzo przyjemne chwile, choć
od razu zaznaczę, że już od pierwszej klasy bardzo dużo od nas wymagano. Byłam uczennicą
tego liceum w latach 1952-1956. Czasy były trudne, choć dziś patrzę na nie już z innej perspek-
tywy. Chodziłam do szkoły z moją kuzynką. Mieszkałyśmy w tym samym domu, w górniczym
osiedlu Czeladź-Piaski, ponieważ nasi ojcowie związani byli zawodowo z górnictwem. Za
sprawą obowiązującej wówczas rejonizacji powinnyśmy pójść do szkoły w Będzinie, ale chcia-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
258
łyśmy uczyć się w Plater. Już w tamtych czasach szkoła ta miała bardzo dobrą opinię i dobrze
przygotowywała do studiów. Nasi rodzice zadecydowali, że zapiszą nas tutaj, choć od początku
zdawali sobie sprawę z wielu trudności. Na przykład dojazdy z Czeladzi były uciążliwe, gdyż
kursował tylko jeden autobus co 40 minut. Na przystanku musiałam być o 7.06, więc wychodzi-
łam z domu o 6.50. Punktualność wcale nie oznaczała, że zdążę do szkoły, ponieważ ścisk był
nieraz tak ogromny, że nie wszystkim udawało się wejść do środka.
Pierwsza przykrość w Plater spotkała mnie już drugiego dnia nauki. Wraz z kuzynką
zostałyśmy wyproszone z lekcji przez panią dyrektor, która powiedziała nam na korytarzu, że
nie możemy chodzić do tej szkoły, bo nasz rejon to Będzin, a poza tym jesteśmy „obce klaso-
wo‖. Z płaczem wróciłyśmy do domu. Na szczęście mój wujek był kuratorem oświaty w Kato-
wicach i ojciec zwrócił się do niego o wyjaśnienie sprawy. Następnego dnia pojawiłyśmy się na
lekcjach i nikt już do nas nie miał pretensji, więc pewnie musiał zadecydować jakiś ważny
telefon z Kuratorium. Kiedy moja młodsza siostra kilka lat później kończyła Plater i odbierała
świadectwo maturalne, ta sama pani dyrektor powiedziała naszemu ojcu: „Szkoda, że nie ma
Pan jeszcze jednej córki, chętnie byśmy ją do nas przyjęli‖. Chyba nie pamiętała incydentu,
który przytrafił się na początku mojej edukacji.
Innym problemem była kwestia religii w szkole. Kiedy zaczynałam naukę w Plater,
tylko tu jeszcze uczono religii, gdyż z innych szkół zdążono już ją wycofać. Władze chciały z
niej zrezygnować również w naszym liceum. Ktoś wpadł na pomysł, by same uczennice napisa-
ły oświadczenia do dyrekcji szkoły, iż nie życzą sobie tego przedmiotu. Byłyśmy oburzone,
rodzice również. W końcu po wielu pertraktacjach od pomysłu odstąpiono, a religię i tak wyco-
fano z programu nauczania bez naszego udziału. Ustrój polityczny miał wpływ nawet na lekcje
języka polskiego. Przy omawianiu lektur każda uczennica musiała uzmysłowić sobie, co w
książce jest „postępowe‖, a co „wsteczne‖? Śmiałam się sama z siebie, gdy już po maturze,
odkładając książkę po jej przeczytaniu, pomyślałam podobnie i zadałam sobie to samo pytanie.
W szkole często odbywały się akademie i apele poświęcone różnym wydarzeniom i
uroczystościom państwowym. Pamiętam akademię z 1953 r. dla uczczenia śmierci Józefa Stali-
na, podczas której wiele koleżanek płakało.
Plater należała do czołówki najlepszych szkół w naszym regionie. Uczennice również
na ulicy musiały wykazać się odpowiednim zachowaniem i postawą. Tarcze szkolne przyszyte
do ubrania to był nasz obowiązek, ale dzięki temu każdy na ulicy widział, kto z jakiej jest szko-
ły. Pamiętam incydent, kiedy ktoś naskarżył na zbyt głośno zachowujące się dziewczęta w
tramwaju – łatwo było sprawdzić, z jakiej są szkoły, doniósł o tym do dyrekcji i nawet miały-
śmy specjalny apel, w którym koleżanki otrzymały naganę. Po godzinie 20.00 żadna z nas nie
mogła być poza domem. Kiedy otrzymałam od ojca bilety do Opery Śląskiej w Bytomiu, po-
zwolono mi jechać na zorganizowany wyjazd z kopalni wraz z kolegą z liceum Staszica. Oczy-
wiście wróciłam do domu grubo po 20.00. Następnego dnia w klasie pojawiła się wychowaw-
czyni z groźnym pytaniem: „Kogo wczoraj nie było w domu po 20.00?‖ Wstałam i przyznałam
się, że byłam w operze. Wychowawczyni powiedziała ostro: „Siadaj, nie o ciebie chodzi.‖
Dochodzenie trwało dalej. Tak długo, aż w końcu jedna z koleżanek przyznała się do wykro-
czenia przeciwko regulaminowi.
W klasie wszystkie dziewczęta były bardzo skromne, nie było żadnego snobizmu. Za-
możniejszym rodzicom nie zależało na pokazaniu, że ich dziecko stać na ładniejszy strój.
Wszystkie ubierałyśmy się tak samo: granatowy lub czarny fartuszek z białym kołnierzykiem na
co dzień, a w dniach uroczystych biała bluzka z charakterystycznym granatowym kołnierzy-
kiem z białymi naszywkami (nazywanym „chomątem‖) i do tego granatowa spódniczka. Grono
pedagogiczne miało na co dzień podobny strój do naszego, o czym świadczą klasowe zdjęcia
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
259
szkolne. Niedozwolony był żaden makijaż; gdy wychowawczyni zauważyła go u koleżanki,
kazała jej natychmiast umyć twarz.
Grono pedagogiczne w Plater było bardzo zaangażowane w przekazywanie nam wie-
dzy, wymagało przestrzegania dyscypliny, ale między uczniem a nauczycielem istniał spory
dystans. Nie było żadnych korepetycji. Jeśli ktoś miał problem z nauką, nauczyciele dobrowol-
nie dodatkowo prowadzili zajęcia, a i tak bywało, że słabszej uczennicy przydzielano do pomo-
cy lepszą, by mogły się uczyć razem. Odmowa była nie do pomyślenia. Lubiłam lekcje fizyki z
prof. Barbarą Zawadzką, która starała się nauczyć nas logicznego myślenia; wszystko z czegoś
wynikało, przy rozwiązywaniu zadania w pracy pisemnej uczeń musiał opisać cały tok swojego
rozumowania, krok po kroku, jaki stosuje wzór i dlaczego. Wymagająca była również prof.
Irena Kruczyńska, która uczyła mnie biologii. Na pierwszej lekcji w nowym roku szkolnym
wywołała mnie do odpowiedzi i zaczęła pytać o zagadnienia omawiane w poprzedniej klasie.
Oczywiście nic nie pamiętałam, dostałam dwóję (jedynek wtedy nie stawiano, dwója była oceną
najgorszą). Języka polskiego uczyła moją klasę prof. Jadwiga Chorzewska, która zawsze na
poniedziałek zadawała nam wypracowania. Ponieważ do szkoły chodziło się również w sobotę,
po południu odrabiałam lekcje na bieżąco, a w niedziele pisałam wypracowania z polskiego. Na
pierwszej stronie musiał zawsze znajdować się temat pracy i jej szczegółowy plan. Pani Cho-
rzewska bardzo dbała o poprawność języka. Kiedy wywołała uczennicę do odpowiedzi, żadne
zdanie nie mogło zaczynać się od słowa „więc‖. Jeśli komuś się to przytrafiło – od razu siadał
na miejsce. Moją wychowawczynią była profesor Maria Oborska, którą wspominam przede
wszystkim jako wybitnego społecznika. Interesowała się każdą z nas. Zależało jej na tym, aby
jej klasa była w szkole widoczna. Przekonywała nas do różnych akcji społecznych – zwalczały-
śmy np. analfabetyzm, co polegało na tym, że zanosiłyśmy do różnych rodzin książki, zachęca-
łyśmy do lektury i wspólnie o nich rozmawialiśmy. Działałyśmy również w Szkolnym Kole
Odbudowy Stolicy, w akcji Śląsk – Warszawie itp.
Często występowałam w roli konferansjerki podczas okolicznościowych apeli; na je-
den z nich, aby nie spóźnić się na godzinę 8 rano, musiał mnie na rowerze przywieźć z Czeladzi
ojciec, bo tego akurat dnia nie przyjechał o 7.06 mój wspomniany wcześniej autobus. Zdąży-
łam. Uczono nas, że nie można się spóźniać. Nie mogę też nie wspomnieć o naszej woźnej,
pani Stanisławie Kulińskiej. Pełniła tę funkcję od czasów przedwojennych. W czasach, kiedy
wszyscy zwracali się do siebie „obywatelko, towarzyszu‖ – pani Stasia mówiła do nas: „Pa-
nienki, pospieszcie się, bo już był dzwonek‖, albo „dlaczego panienka dzisiaj taka smutna?‖
Trochę byłyśmy tym zażenowane, ale było to miłe i czułyśmy się dowartościowane.
Trudy nauki w liceum zaprocentowały już na pierwszym roku studiów. Pomyślnie
zdałam egzamin do Akademii Medycznej w Krakowie. Wiele osób odpadło po pierwszym
semestrze, ale w tej grupie nie było nikogo z liceum Plater w Sosnowcu. Na egzamin końcowy
z fizyki po drugim semestrze poszłam z wiadomościami głównie wyniesionymi ze szkoły, bo
większość czasu zabierały mi inne przedmioty (np. anatomia). Dostałam trójkę, profesor był
wyraźnie rozczarowany. Ciekawe jak by zareagował wiedząc, że studentka swoją wiedzę opiera
na informacjach ze szkoły średniej? Ale muszę się przyznać, że był jeden przedmiot, którego
ani w liceum, ani nigdy potem serdecznie nie znosiłam. To wychowanie fizyczne – specjalnie
zostawałam po lekcjach, aby nauczyć się robić przewrotki i skakać przez kozła!
Rozrywka w Plater
Organizowane były zabawy taneczne. Zapraszano wtedy równoległe klasy z męskich
szkół, często ze Staszica, Prusa, Technikum Energetycznego. Zabawy odbywały się w szkolnej
auli. Zabawy trwały do godziny 22.00 i rodzice zobowiązani byli odebrać dziewczęta ze szkoły.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
260
Nad zabawą czuwał komitet rodzicielski. Dopiero w trzeciej klasie liceum, gdy poszłam z kole-
gą na jego studniówkę, miałam po raz pierwszy pantofle na obcasie, ale reszta stroju była tak
jak zwykle – biała bluzka i granatowa spódnica.
Z wycieczek pamiętam zimowe wyjazdy do Jaszowca. Była to wtedy cicha beskidzka
wioska ze szkołą, w której mieszkałyśmy, śpiąc na piętrowych łóżkach wstawionych do klas.
Andrzej Getter
Nauczyciele
Dowiedziałem się, że w tej chwili nie ma już ani jednego nauczyciela czynnego zawo-
dowo z pokolenia, które mnie uczyło. Muszę powiedzieć bardzo ciepło o prof. Zbiegu. On o
nas rzeczywiście dbał i bardzo dobrze uczył matematyki. To wystarczyło, żeby później nie bać
się konkurencji przy zdawaniu na politechnikę. Nie miałem żadnych problemów ze zdaniem
egzaminów wstępnych z matematyki na podstawie tylko tej wiedzy, jaką otrzymałem w liceum.
Bardzo dobrze wspominam również panią prof. Hazler, która uczyła nas geografii, jak również
panią prof. Włusek od języka polskiego, która dbała zarówno o to, aby odczytywać, co poeta
miał na myśli, jak również o to, aby umieć się prawidłowo wysławiać, umieć pisać. To również
miało pewne znaczenie dla edukacji artystycznej czy też technicznej, choć wtedy wydawało się,
że jest mało przydatne. Ale nawet pisanie opisów technicznych do projektów wymaga umiejęt-
ności formułowania swoich myśli w sposób jasny i klarowny. To, czego nauczyłem się na języ-
ku polskim przydaje się również teraz, kiedy nieraz muszę pisać recenzje naukowe dla profeso-
rów. Bardzo dobrze wspominam cały proces kształcenia w szkole.
Jacek Owczarek
Platerańskie zespoły muzyczne
Niezwykle ważna była dla mnie wtedy również muzyka. Naukę w liceum łączyłem z
zajęciami w szkole muzycznej, gdzie grałem na wiolonczeli. W Plater z kolei byłem członkiem
szkolnych zespołów „Wajdeloci‖ i „Matadorzy‖. Grałem tam na perkusji oraz gitarze basowej.
Tadeusz Kwaśniak
Szczypiorniak i lekcje matematyki
Bardzo dobrze wspominam zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Z tym tylko, że z na-
uczycielami obecnie mam bardzo rzadki kontakt. Natomiast z kolegami z klasy spotykamy się
regularnie w Sosnowcu, nie rzadziej niż co 5 lat. Z moich nauczycieli najlepiej wspominam
wychowawcę klasy, pana Kazimierza Rudzkiego, który uczył biologii i wf. Z jego osobą wiążą
się moje pierwsze wspomnienia sportowe. Wtedy Plater reprezentowało bardzo dobry poziom
piłki ręcznej, występowałem w drużynie w roli bramkarza. Startowaliśmy w licznych zawo-
dach międzyszkolnych i odnieśliśmy trochę sukcesów. Na studiach również próbowałem grać w
szczypiorniaka w AZS-ie, ale zrezygnowałem, gdy zobaczyłem na sali bramki... namalowane na
ścianie.
Kolejnym bardzo miło wspominanym przeze mnie nauczycielem jest pan Franciszek
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
261
Zbieg, który uczył matematyki. Był to bardzo porządny człowiek, z którym wiążą się same
dobrze wspomnienia. Miał bardzo duże poczucie humoru. Kiedyś przyszedłem nieprzygotowa-
ny na lekcję i profesor Zbieg wyrwał mnie do tablicy. Nic nie umiałem i wtedy usłyszałem od
niego: „Ty byś się lepiej historii pouczył, bo masz w sobie coś z rycerza średniowiecznego‖.
Chodziło o "zakuty łeb"... Znakomicie zapisał się w mojej pamięci obóz wędrowny w Biesz-
czadach, który prowadzili wspólnie Rudzki i Zbieg.
Temat maturalny
Na maturę z polskiego szedłem z duszą na ramieniu. Nie dlatego, że nie byłem przygo-
towany, tylko dlatego, że bolał mnie ząb i miałem spuchniętą twarz. Wybrałem trochę orygi-
nalny temat: „Rozwiń myśl Władysława Gomułki, że Adam Mickiewicz nie był, nie jest i nie
będzie narzędziem reakcji‖.
Zofia Drzazga
Ćwiczeniówka
Wychowawcą przez pewien okres czasu była pani Halina Grodecka. Jeżeli chodzi o
klasę, była ona dość specyficzna. W Plater istniała tzw. ćwiczeniówka, czyli klasa licealna
utworzona z lepszych uczniów ze szkoły podstawowej, mieszczącej się w budynku Plater.
Uczniów tych nie było dostatecznie dużo, zatem część osób, które normalnie ubiegały się o
przyjęcie do szkoły, również dołączyła do tej klasy. Stąd od samego początku istniał podział na
"byłych z Plater" i na resztę. Ja właśnie znalazłam się w takiej klasie. Tak naprawdę przez całe
cztery lata nauki nie zintegrowaliśmy się do końca. Kontakty, szczególnie z osobami z mojej
grupy, pozostały wprawdzie, ale z biegiem lat zawężają się one coraz bardziej. Najczęściej
spotykałam się ze znajomymi, kiedy jeszcze mieszkałam w swoim domu w Sosnowcu. Teraz
już jest mniej czasu na spotkania, więcej różnego typu obowiązków.
Egzaminy wstępne
Pamiętam, że zdałam je bez większych problemów, z tym, że przygotowywałam się do
nich. Było wtedy ciepło, chodziłam do parku, gdzie rozwiązywałam zadania z fizyki i z mate-
matyki. Bardzo poważnie potraktowałam te egzaminy i sądzę, że byłam do nich dobrze przygo-
towana. No i czułam, że jeżeli chcę się dostać do Plater, jednego z bardziej znanych i poważa-
nych liceów, muszę mieć pewne podstawy. Zresztą, bez względu na to, na jaki egzamin się
idzie, odpowiednią wiedzę trzeba mieć. Pamiętam matematykę i polski, ponieważ rozwiązywa-
łam zadania na tablicy. Z polskiego na szczęście miałam pytania z gramatyki. Gramatyka, rzecz
ścisła, a skoro ścisła, to taka, którą lubię.
Małgorzata Snakowska
Docenić po latach
Wspomnienia nadeszły dopiero po jakimś czasie. Po maturze – cieszyłam się wolno-
ścią, brakiem restrykcyjnych, szkolnych reguł, wymagającej dyrektor Ireny Ślęzak, obrzydli-
wych czarnych fartuszków ze skrzydełkami. Byłam zadowolona, że zostałam studentką prawa
na Uniwersytecie Wrocławskim – szacownej uczelni. Potem były podyplomowe studia dzienni-
karskie na UW. Dopiero, kiedy zaczęłam pracę w telewizji, po zdobyciu kart mikrofonowych i
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
262
ekranowych, zdałam sobie sprawę, że wszystkie te przeszkody pokonałam tak lekko dzięki
gruntownej edukacji w sosnowieckim liceum.
Nauczyciele
Na pewno nie wszystkich wspominam z jednakową sympatią. Już na początku nauki w
LO założyłam, że przedmioty ścisłe nie będą szczególnie zajmowały mojej uwagi – nigdy nie
byłam z nich mocna, wiec nie ma sensu przykładać się do nich, skoro i tak nic nie zrozumiem.
Miedzy innymi, dlatego moim ulubionym nauczycielem był ekstrawagancki profesor Jerzy
Kram, nasz polonista – złośliwy, ironiczny, przewrotny, ale za to z ogromną wiedzą i kolosal-
nym poczuciem humoru. Był niewątpliwie wybitną osobowością. Profesor prowadził klasę
„eksperymentalnie‖ – chwilami do tego stopnia, że lekcje w niczym nie przypominały wykładu
z języka polskiego; równie dobrze ich przedmiotem mógłby być język chiński. Potrafił przez
godzinę interpretować jedną linijkę tekstu, albo wydać polecenie napisania 50 synonimów
jakiegoś słowa. A tak poważnie - bardzo dużo zawdzięczam temu człowiekowi. Powiedziałam
to publicznie, przemawiając na spotkaniu z okazji 80-lecia szkoły. Profesor był bardzo wzru-
szony. Przypomniałam sobie wtedy, jak bardzo nie chciał, bym zdawała na prawo i dziennikar-
stwo – był wściekły, kiedy się dostałam. Widział mnie tylko na polonistyce. Mile wspominam
także profesora Bogusława Kabałę – historyka. Miał bardzo nowoczesne podejście do swojego
przedmiotu – nie wymagał wkuwania na pamięć dat i wydarzeń. Uczył nas wiązania historii z
biografiami konkretnych postaci, ujmowania jej „dynamicznie‖. Tak jak wspominałam, już na
początku przypięłam sobie swoistą tarczę „przedmioty ścisłe – NIE!!!‖ i trzymałam się tego –
czasami aż do przesady. Pamiętam, że dokuczałam profesorowi Karolowi Kochankowi, na-
uczycielowi fizyki, który był bardzo łagodnym człowiekiem i nie zawsze potrafił zapanować
nad klasą. Jego przeciwieństwem był nasz wychowawca Franciszek Zbieg. Był mistrzem w
utrzymywaniu dyscypliny w naszej niewątpliwie „trudnej‖ klasie. Często, pisząc kredą na tabli-
cy, nagle odwracał się i rzucał w osobę, która aktualnie przeszkadzała, a trafiał zawsze...
Wbrew pozorom przepadał za nami. Przekornie nazywał nas „hołotą‖, ale zawsze nas wspierał.
Był niekwestionowanym autorytetem. Nawet wiele lat później utrzymywaliśmy z nim kontakt,
był blisko nas do końca swoich dni.
Małgorzata Matyja
Plater a przyszłość
Liceum wysyłało mnie w nieco innym kierunku – widziano mnie przede wszystkim na
medycynie. Ja jednak zdecydowałam się na rehabilitację i nie żałuję tego wyboru. Szkoła na-
tomiast dała mi z pewnością bardzo dobre przygotowanie do studiowania. Wiedza, którą zdo-
byłam w Liceum, stanowiła solidną podstawę i wielokrotnie pozwoliła mi radzić sobie bez
większych kłopotów w sytuacjach, w których inni mieli znaczne problemy.
Halina Rusek
Irena Ślenzak
(…) Nie mogę oczywiście zapomnieć o Pani Dyrektor Irenie Ślenzak, która codziennie
rano stała przy drzwiach wejściowych do szkoły i surowym wzrokiem sprawdzała, czy wszyscy
posiadają odpowiedni strój i przyszyte tarcze. Była dla nas wielkim autorytetem, miała coś, co
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
263
się nazywa charyzmą. Była surowa, ale bardzo sprawiedliwa, dbała o wysoki poziom nauczania
i renomę szkoły. Można powiedzieć, że swoje życie poświęciła szkole. Baliśmy się jej, ale
odnosiliśmy się do niej z wielkim szacunkiem.
Midi
W okresie mojej edukacji w liceum wchodziła nowa moda – „midi‖, czyli spódnice
średnie, do połowy łydki. Dotychczas przeważały spódnice „mini‖, czyli do kolan, ale nie były
szokująco krótkie. Spódnice „midi‖ mimo tego, że były mniej wymowne, z trudem były przyj-
mowane przez nauczycieli starszego pokolenia. Doszło do tego, że mierzono nam linijkami
długość spódnicy, czy aby nie jest zbyt długa.
Maciej Hamankiewicz
Kartkówki z historii
Na historii siedziałem w jednej ławce z późniejszym lekarzem, nieżyjącym już dokto-
rem Kargulem. On siedział od strony ściany, ja z boku. Pamiętam, że kiedy przychodziło do
pisania czegokolwiek, Kargul stale zadawał to samo pytanie: "Masz długopis?". Ja mu na to
odpowiadałem: "Nie mam". On: "Trudno, wezmę swój" i wyciągał swój. Na klasówkach wyko-
nywał ruch pod tytułem "wyciągnięcie książki". Tego, czego nie wiedziałem, spisywałem od
niego, przy czym zawsze zaznaczałem: "jak podaje prof. Wójcik z Uniwersytetu Jagiellońskie-
go w Krakowie...", co było bezbłędnym strzałem (prof. Wójcik był autorem owej książki). Ja
dostawałem celujący, on dostateczny.
Cotygodniowe apele
Ciemną stroną Plater, którą najmniej mile wspominam było to, że co tydzień w ponie-
działek rano w auli mieliśmy wszyscy apel, który obowiązkowo kończył się przysięgą na wier-
ność Związkowi Radzieckiemu. Dyrektorem szkoły była wtedy pani prof. Irena Ślęzak. Zawsze
z kolegami ustawialiśmy się na końcu w szeregu wszystkich klas i absolutnie nic nikomu nie
przysięgaliśmy. Jest to jedyne negatywne wspomnienie z tej szkoły. Byłem wychowany w zu-
pełnie innym duchu i bardzo mnie to raziło. Nigdy nikomu żadnej przysięgi nie składałem –
poza moją żoną na ślubie [śmiech]. Jeśli chodzi o aktywność – moja klasa była szalenie aktyw-
na turystycznie. Nie było takiego weekendu, żebyśmy wszyscy nie wyjechali w góry. Z począt-
ku naszą wychowawczynią była pani prof. Cudak. Po jakimś czasie odeszła, a na jej miejsce
przyszedł młody nauczyciel, zaraz po studiach, matematyk. On to właśnie założył koło tury-
styczne, którego byłem aktywnym uczestnikiem.
Matura z matematyki
Największym przeżyciem była matura ustna z matematyki. Ojciec, ucząc mnie, jak na-
leży zdawać egzaminy, mówił zawsze, że należy brać piątą kartkę z prawej strony (twierdził, że
tam są najlepsze pytania). Niestety okazało się, że jestem przedostatni do odpowiedzi i że zo-
stały mi do wyboru już tylko dwie kartki. Już przesunąłem pierwszą kartkę, zawahałem się
jednak, zostawiłem ją i wziąłem kartkę leżącą z lewej strony. Miałem szczęście, odpowiedzia-
łem dobrze na wszystkie pytania. Mojemu przyjacielowi została ostatnia kartka. Kątem oka
widząc, co na niej było, pomyślałem, że moja babcia miała rację, że jestem w czepku urodzony
[śmiech]. Kolega musiał rysować na tablicy trójkąty (miał pytania z trygonometrii), no co prof.
Zbieg, jak zawsze, przypominał: "Kargul, rysuj chlujnie, chlujnie" – to było jego stałe powie-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
264
dzenie.
Andrzej Bargieła
Charakterystyczne gesty
Zawsze, kiedy prof. Rudzki miał zadać trudne pytanie, pocierał ręką po podbródku i
wtedy doskonale wiedzieliśmy, że następne pytanie będzie „ciężkie‖. Prof. Sięka miała w zwy-
czaju pytanie trzech lub czterech osób na początku lekcji. Przez pewien czas trzymała nas w
niepewności czy padnie następne pytanie. Jednak zawsze, kiedy przetarła ręką po dzienniku
mieliśmy pewność, że to już koniec na dziś. Jest wiele takich drobiazgów, które utrwaliły się w
pamięci, prawdopodobnie ze względu na poziom adrenaliny, jaki towarzyszył tym chwilom.
Matura
Jako laureat olimpiad dla szkół podstawowych z fizyki, matematyki, biologii byłem
bardzo pewny siebie. Nie posiadając jednak takiej samej pewności jeśli chodzi o egzamin z
języka polskiego, poprosiłem o zwolnienie z tego egzaminu. Dyrektor Ślęzak stwierdziła, że
może zwolnić mnie z matematyki i fizyki, lecz nadal muszę zdawać egzamin z języka polskie-
go. Niestremowany stwierdzeniem pani Dyrektor zaoferowałem, że chętnie będę zdawał trzy
przedmioty ścisłe, o ile tylko będę zwolniony z języka polskiego. W tym momencie zauważy-
łem, że rozbawiło to panią Dyrektor, lecz niestety nie zmieniło jej decyzji i... pisałem wypra-
cowanie o „Naszej szkapie‖ na egzaminie.
Jacek Skorus
Włoskie odrodzenie
Na lekcji historii w klasie pierwszej pani profesor poprosiła jednego z kolegów o wy-
pisanie na tablicy przedstawicieli włoskiego odrodzenia. Kolega nie był przygotowany do lek-
cji, a że doskonale znał się na piłce nożnej, bez większego namysłu wypisał skład Interu Me-
diolan. Zakłopotana pani profesor ostatecznie stwierdziła, że bardzo dobrze, tylko jakieś mało
znane te postacie. A my w ławkach myśleliśmy, że pękniemy ze śmiechu.
Aleksandra Cudak
Bardzo ciepło wspominam moją nauczycielkę matematyki, prof. Cudak. Z postacią tą
wiąże się ciekawa historia. Pani profesor często chorowała, a że mieszkaliśmy blisko siebie,
nieraz wspólnie pokonywaliśmy drogę do szkoły. Ja niosłem jej torbę, a ona w tym czasie prze-
pytywała mnie z bieżącego materiału. Jak się okazało, dało to pożądany skutek. A ja nieco
bardziej polubiłem ten przedmiot.
Małgorzata Dajewska
Jan Juda
(…) Kolejnym miło wspominanym przeze mnie nauczycielem był prof. Jan Juda, który
uczył historii. Znałam go jeszcze ze szkoły podstawowej, gdzie uczył wf i języka rosyjskiego.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
265
Historykiem był wspaniałym. Była to osobowość jedyna w swoim rodzaju, interpretował histo-
rię w sposób śmiały (a wtedy były czasy komunizmu!), pozwalał sobie na swobodę interpreta-
cji, a jednocześnie pokazywał takie aspekty zagadnień, jakich nie było w podręcznikach.
„Bo z dziewczynami…”
W naszej szkole często odbywały się różnego rodzaju apele. Wtedy każdy mógł po-
wiedzieć coś zabawnego, sparodiować nauczycieli. A mój obecny mąż występował w apelu z
okazji Dnia Kobiet. Z racji niskiego wzrostu przypadła mu rola Jerzego Połomskiego, bardzo
popularnego wtedy piosenkarza niewielkiej postury. „Śpiewał‖ Bo z dziewczynami… Oczywi-
ście tylko udawał, piosenka „leciała‖ z kasety. Bardzo śmiesznie sparodiował ruchy Połom-
skiego, wszyscy doskonale się bawili. Kiedy wychodził ze szkoły, zaczepiła go pani woźna i
entuzjastycznie pogratulowała talentu piosenkarskiego. Była zachwycona wykonaniem tej pio-
senki. A to przecież była tylko parodia zachowań piosenkarza, a dźwięk płynął z taśmy!
Ewa Jędryka–Czarnota
Sztaluga
Przez 3 lata miałam w domu sztalugę pożyczoną z liceum Plater do swojej pracowni.
Pierwsze moje rysunki i obrazy powstawały na sztaludze, która była własnością szkoły.
Spotkania klasowe
Ja do naszej szkoły wracam prawie co roku, miałam taką wspaniałą klasę, że prawie
rokrocznie robimy zjazdy. W zeszłym roku spotkanie zaczęło się właśnie w szkole w naszej
klasie [przyp. – sala 53]. Każdy siedział na swoim miejscu, zaprosiliśmy naszego wychowawcę,
prof. Włodzimierza Kalabińskiego. Było tak jak dawniej, tak jakbyśmy wrócili, bo nawet czytał
listę obecności według dawnej kolejności. Każdy wstawał ze swojego miejsca, mówił, co robi,
ile ma dzieci, co się w jego życiu wydarzyło. To było nasze pierwsze spotkanie z wychowawcą
od wielu lat. Wcześniej spotykaliśmy się na hasło: „robimy spotkanie!‖ Było to najczęściej w
okresie matur, jakoś wtedy wracaliśmy myślami do przeszłości. Wracam do szkoły, ale bardziej
do przyjaciół, kolegów, a nie do szkoły jako całości. Chcę wracać do przyjemności, szczegól-
nie do wspomnień humorystycznych, pozytywnych. Nie wspominam o maturze, która była dla
mnie bardzo stresująca, mimo że miałam dwie piątki i nigdy nie miałam problemów z nauką, to
jednak wszystko to było okupione stresem. Nawet dzisiaj mam taki sen, że nie jestem przygo-
towana do klasówki, po tylu latach.
Wystawa „Czerwona”.
Taki miała tytuł, a charakteryzowała się tym, że wszystko było czerwone, począwszy
od zaproszeń. Na wernisaż wpuszczani byli goście tylko w czerwonych strojach. Odbyła się
siedem lat temu, była tam przemiła atmosfera, a mój kolega, również absolwent II LO (zajmu-
jący się drobiem), przyniósł mi na wystawę czerwoną kurę. Wszystko było czerwone, nawet
ściany. Bardzo było miłe to, że przyszli również moi nauczyciele z Plater, a atmosfera była
bardzo rodzinna.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
266
Mirosława Sokołowska-Mikołajczyk
Przezwisko
Już w pierwszej klasie koleżanki stwierdziły, że jestem podobna do Gustawa Holoub-
ka i w związku z tym nazywano mnie „Gutek‖ - wszyscy łącznie z profesorami mówili do mnie
„Gucio‖. To przezwisko funkcjonowało. Przez cały okres liceum. Na zjazdach koleżeńskich
wciąż jestem „Gucio‖.
Nauczyciele
Bardzo ciepło wspominam panią profesor Aleksandrę Cudak. To bardzo wrażliwa, de-
likatna, aczkolwiek ogromnie wymagająca osoba. Pamiętam, że początek I klasy był dla mnie
dość trudny i te kłopoty wiążą się z osobą Pani Profesor. Podstawowa szkoła, którą kończyłam,
dała mi wiedzę matematyczną, niewystarczającą niestety dla poziomu wymaganego w naszym
liceum. Tak więc matematyka była dla mnie trudna i tak się złożyło w pierwszym półroczu, że
dostałam dwójkę z klasówki. Potem pani Cudak złapała mnie na korytarzu jak odpisywałam
zadanie. Dostałam drugą dwójkę i na pierwszy okres miałam ocenę niedostateczną. To było dla
druzgocące – przecież w szkole podstawowej miałam zawsze same piątki. Pamiętam, że bardzo
przejmowałam się matematyką, uczyłam się dużo i od drugiego półrocza już nie miałam żad-
nych matematycznych problemów. Przestałam się bać matematyki i Pani profesor, bo zrozu-
miałam, że ta wymagająca osoba nas naprawdę lubi, chce nas porządnie przygotować do matu-
ry i ma dla nas dużo cierpliwości, wyrozumiałości i serca. (…) Nie da się zapomnieć o fizyku,
panu profesorze Kochanku. Lubiłyśmy go bardzo, ale on nie miał z nami lekkiego życia. Był
bardzo wrażliwy i nieco nieśmiały, a my, dziewczyny, umiałyśmy to wykorzystać – byłyśmy
takie dokuczliwe i nieraz umyślnie go zawstydzałyśmy. Mamy grzechy na sumieniu, ale wiem,
że nas mimo wszystko lubił, o czym powiedział mi kiedyś podczas jednego ze zjazdów kole-
żeńskich, wiele lat po maturze.
Stypendium
Wszystkie oceny miałam bardzo dobre. I mówiąc o ocenach, w tym miejscu chciałam
się pochwalić nagrodą, którą otrzymałam po maturze. Z okazji przypadającej w 1968 roku
sześćdziesiątej rocznicy istnienia Liceum im. E. Plater w Sosnowcu Pani profesor Alicja Dora-
bialska, absolwentka naszej szkoły, chemik, uczennica Marii Curie-Skłodowskiej, ufundowała
jednorazową nagrodę pieniężną. Pamiętam, że było to 500 zł, co dla mnie w tamtych czasach
było kwotą niezwykle znaczącą. Oprócz mnie było jeszcze parę osób nominowanych do nagro-
dy, które podobnie jak ja miały bardzo dobre oceny na świadectwie maturalnym. Przyznano ją
mnie i wręczono po ogłoszeniu wyników matury, o ile dobrze pamiętam w dniu tzw. komersu.
Napisałam do pani Profesor Dorabialskiej list, w którym podziękowałam za nagrodę i tak wy-
wiązała się między nami korespondencja. Mam od Niej ogromny plik listów. Po wielu latach
korespondencyjnej znajomości zaprosiła mnie do swojego mieszkania w Warszawie, po prze-
prowadzce z Łodzi, gdzie spędziła większość swego życia. Była wtedy chyba osiemdziesięcio-
letnią schorowaną staruszką. Rozmawiała ze mną ogromnie serdecznie, ponieważ znałyśmy się
doskonale dzięki listom. Nazywała mnie swoją wnuczką, chociaż żadne pokrewieństwo nas nie
łączyło. To była wyjątkowa osoba. Mądra, bezpośrednia, o wielkim sercu. Profesor wielkiego
formatu. Dziś niewielu jest takich. O jej naukowych osiągnięciach można przeczytać w ency-
klopediach.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
267
Łukasz Simlat
Przekalkowane klasówki
W czasie nauki w szkole robi się różne rzeczy, nie dostrzegając często, że są one za-
bawne. Dla mnie do takich sytuacji należały klasówki z matematyki. Nie lubiłem tego przed-
miotu, ale była w naszej klasie grupa osób, dla których matematyka była pasją. Podczas kla-
sówki mieli włożone między kartki kalki i pisali dla większej liczby uczniów. Wtedy klasa
otrzymywała gotowe rozwiązania. Nie polecam tego sposobu, ale dla nas był on jedynym roz-
wiązaniem. Kolejny moment, który uważam obecnie za zabawny, to matura z historii. Miałem z
tyłu za paskiem schowaną książkę. Nie korzystałem z niej, ale chciałem mieć coś, co w razie
zapomnienia jakiejś wiadomości natychmiast by mi pomogło. Ciekawe jest, że wyjmując ją po
egzaminie mogłem ją wykręcić – tak była mokra od potu. Śmieszą mnie teraz również kłótnie z
nauczycielką niemieckiego – przedmiotu, którego nienawidziłem. Będąc członkiem grupy zaj-
mującej się oprawą artystyczną szkoły, często zwalniałem się z lekcji pod pretekstem przygo-
towania występu. Potem siedzieliśmy w auli i rozmawialiśmy o rzeczach niezwiązanych ani z
nauką ani z występem i przez tyle lat nikt tego nie odkrył. Wtedy nie było to szczególnie za-
bawne, lecz teraz z upływem czasu jest coraz śmieszniejsze.
III. Kto? Z kim? Kiedy?3
1) 30. 04. 2003. Wywiad z Prof. Ewą Jędryką-Czarnotą, artystą malarzem, absolwentką z
roku 1981. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak.
2) 02. 06. 2003. Wywiad z Red. Jackiem Skorusem, kierownikiem Regionalnej Agencji Pro-
dukcji w katowickim oddziale Telewizji Polskiej, absolwentem z roku 1976. Przeprowadzili i
opracowali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski, Marcin Górski.
3) 03. 12. 2003. Wywiad z Dr Małgorzatą Matyją, rehabilitantką, psychologiem, nauczycie-
lem akademickim, Skarbnikiem Śląskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii, ab-
solwentką z roku 1971. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Mar-
cin Sułkowski, Marcin Górski.
4) 23. 01. 2004. Wywiad z Dr Ewą Walewską, konsultantem okulistą w Instytucie Medycyny
Pracy i Zdrowia Środowiskowego, absolwentką z roku 1956. Przeprowadzili i opracowali:
Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski, Marcin Górski.
5) 24. 01. 2004. Wywiad z Prof. Janiną Kraupe, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w
Krakowie, światowej sławy malarką, absolwentką z roku 1938. Przeprowadzili i opracowali:
Daria Izdebka, Marzena Tarkowska, Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski,
Marcin Górski.
6) 16. 04. 2004. Wywiad z Red. Pawłem Walewskim, dziennikarzem w dziale naukowym
tygodnika ''Polityka‖, absolwentem z roku 1986. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk,
Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski, Marcin Górski.
7) 23. 04. 2004. Wywiad z Prof. Mirosławą Sokołowską-Mikołajczyk, pracownikiem na-
ukowym Katedry Ichtiobiologii i Rybactwa Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Akademii
Rolniczej w Krakowie, absolwentką z roku 1968. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk,
Marcin Górski.
8) 23. 04. 2004. Wywiad z Prof. Andrzejem Getterem, kierownikiem Katedry Projektowania
3 Stanowiska zajmowane przez absolwentów zapisane zostały zgodnie z ich stanem w czasie przeprowadzania wywia-
dów.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
268
Architektoniczno – Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie,
absolwentem z roku 1962. Przeprowadzili i opracowali: Krzysztof Marczak, Mateusz Sikora.
9) 30. 04. 2004. Wywiad z Prof. Andrzejem Bargiełą, wykładowcą, dyrektorem Instytutu
Symulacji i Modelowania Nottingham Trent University, absolwentem z roku 1973. Przeprowa-
dzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Mateusz Sikora, Marcin Sułkowski.
10) 22. 09. 2004. Wywiad z Prof. Wandą Truszkowską, botanikiem i fitopatologiem, wielo-
letnim kierownikiem Katedry Fitopatologii Akademii Rolniczej we Wrocławiu, absolwentką z
roku 1935. Przeprowadzili i opracowali: Katarzyna Wójcik, Norbert Wnuk, Krzysztof
Marczak, Marcin Górski, Łukasz Maniara, Mateusz Sikora, Marcin Sułkowski.
11) 27. 09. 2004. Wywiad z Dr. Jackiem Owczarkiem, Śląskim Wojewódzkim Konserwato-
rem Zabytków, absolwentem z roku 1968. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysz-
tof Marczak, Marcin Górski, Marcin Sułkowski.
12) 04. 10. 2004. Wywiad z Panem Tadeuszem Kwaśniakiem, redaktorem działu sportowego
Radia Kraków, absolwentem z roku 1968. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysz-
tof Marczak, Marcin Górski, Marcin Sułkowski.
13) 07. 10. 2004. Wywiad z Prof. Małgorzatą Dajewską, kierownikiem Katedry Szkła na
Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, absolwentką z roku 1977. Przeprowadzili i opraco-
wali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Marcin Górski, Marcin Sułkowski.
14) Październik 2004. Wywiad z Łukaszem Simlatem, aktorem teatralnym i filmowym, ab-
solwentem z roku 1996. Przeprowadzili i opracowali: Norbert Wnuk, Krzysztof Marczak, Mar-
cin Górski, Marcin Sułkowski.
15) 06. 12. 2004. Wywiad z Red. Małgorzatą Snakowską, dziennikarką, pracownikiem Tele-
wizji Polskiej w Warszawie, autorką programu kulturalnego „KISS‖, absolwentką z roku 1969.
Przeprowadzili i opracowali: Krzysztof Marczak, Marcin Górski.
16) 16. 06. 2005. Wywiad z Prof. Haliną Rusek, dziekanem Wydziału Etnologii i Nauk o
Edukacji Uniwersytetu Śląskiego, absolwentką z roku 1972. Przeprowadzili i opracowali:
Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski, Norbert Wnuk.
17) 22. 09. 2005. Wywiad z Prof. Renardą Ocieczek, kierownikiem Zakładu Historii Literatu-
ry Baroku i Dawnej Książki Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego,
absolwentką z roku 1955. Przeprowadzili i opracowali: Anna Szczepanek, Norbert Wnuk,
Krzysztof Marczak, Marcin Sułkowski, Krzysztof Bednarczyk, Paweł Seweryn.
18) 23. 02. 2006. Wywiad z Prof. Zofią Drzazgą, kierownikiem Zakładu Fizyki Medycznej
Uniwersytetu Śląskiego. Przeprowadzili i opracowali: Anna Szczepanek, Paweł Seweryn.
19) 08. 03. 2006.. Wywiad z Dr. Maciejem Hamankiewiczem, lekarzem internistą, prezesem
Śląskiej Izby Lekarskiej, absolwentem z roku 1973. Przeprowadzili i opracowali: Anna Szcze-
panek, Sebastian Kuczek, Sławomir Rudawski, Paweł Seweryn.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
269
Z ŻYCIA SZKOŁY
D y d a k t y k a
WANDA KRUSZYŃSKA
MOJE KLASY BIOLOGICZNO-CHEMICZNE
Z pozdrowieniami dla wszystkich moich uczniów i absolwentów.
Klasy biologiczno-chemiczne zapisały się trwale w tradycji Plater i można śmiało po-
wiedzieć, że szkoła w dużej mierze zawdzięcza im swoją sławę. Dane mi jest kontynuować
pracę moich poprzedników – wspaniałych nauczycieli biologii, którzy przez wiele lat przygo-
towywali uczniów do matury, egzaminu wstępnego na studia, olimpiad, konkursów itd. Z pew-
nością podobnie jak ja pełnili też rolę wychowawcy. Na przestrzeni ponad 20 lat mojej pracy w
II LO im. E. Plater prowadziłam 1 klasę o profilu pedagogicznym, 5 klas biologiczno–
chemicznych, ponadto uczyłam biologii w 7 innych klasach o tym profilu (i oczywiście w nie-
zliczonej ilości pozostałych klas).
Lekcja pierwsza – patrzymy na siebie badawczo. Ponad 30 świeżo upieczonych lice-
alistów ma wymalowany na twarzy optymizm, ale równocześnie niepokój o najbliższą przy-
szłość. Po części oficjalnej związanej z przedstawieniem programu, wymagań oraz reguł obo-
wiązujących obie strony uczniowie proszeni są o pisemną odpowiedź na kilka pytań. To jedyna
kartkówka, która nie podlega ocenie, a oddana jest dopiero na lekcji ostatniej.
Dlaczego Plater?
– bo tu chodzili rodzice, rodzeństwo, czasem nawet dziadkowie;
– bo to szkoła o najwyższym poziomie.
Dlaczego profil biologiczno-chemiczny?
– bo związany jest z nim przyszły kierunek studiów;
– zainteresowania biologiczno-chemiczne.
Jakie są Twoje plany po maturze?
– medycyna, farmacja, weterynaria, biotechnologia, ochrona środowiska, psychologia, biologia,
chemia itd.
Oczekiwania wobec szkoły?
– dobre przygotowanie do egzaminu maturalnego (dawniej także do egzaminu wstępnego na
studia);
– możliwość poznania ciekawych ludzi.
Lekcje kolejne, czyli codzienność to nowe porcje wiadomości i ćwiczenie umiejętno-
ści ich wykorzystania. Wyniki pierwszych sprawdzianów nie są imponujące. Trzeba popraco-
wać nad systematycznością, umiejętnością selekcjonowania informacji, specyficznym sposo-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
270
bem rozwiązywania zadań typu maturalnego. Do końcowego sukcesu długa droga. Wielokrot-
nie należy powtarzać, że następnym razem będzie lepiej, działać stanowczo i konsekwentnie.
Stąd to maksymalne wykorzystanie czasu lekcyjnego, szybkie tempo pracy, zapowiedziane
sprawdziany, bez możliwości przekładania na inny termin, odpowiedzi ustne i niespodzianki
typu: "proszę wyjąć karteczki". Dość szybko widoczne są pierwsze pozytywne efekty takich
działań.
Inne formy zdobywania wiedzy związane są przede wszystkim ze współpracą z
uczelniami wyższymi: Uniwersytetem Śląskim (Wydział Biologii i Ochrony Środowiska –
Katedra Fizjologii Roślin, Katedra Biochemii), Śląskim Uniwersytetem Medycznym (Wydział
Farmaceutyczny), Uniwersytetem Jagiellońskim, a nawet w niektórych klasach z Uniwersyte-
tem Warszawskim i Uniwersytetem A. Mickiewicza w Poznaniu.
ZAJĘCIA LABORATORYJNE NA WYDZIALE BIOLOGII UŚL
– 2002 R.
ZAJĘCIA TERENOWE Z BOTANIKI NA JURZE KRAKOWSKO-
-CZĘSTOCHOWSKIEJ Z PROF. KRZYSZTOFEM JĘDRZEJKO
– 2008 R.
– Zajęcia terenowe z botaniki prowadzone przez prof. K. Jędrzejkę z Wydziału Farmaceutycz-
nego ŚlUM odbierane są przez uczniów entuzjastycznie. Dowiadują się, jakie rośliny występują
na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, poznają interesujące fakty historyczne, a przy okazji
mają możliwość usłyszeć wiele anegdot. Dużym zainteresowaniem cieszą się również wykłady
wygłaszane przez Profesora w szkole.
– Zajęcia laboratoryjne prowadzone przez dr H. Lekacz z Katedry Fizjologii Roślin UŚl to
zupełnie odmienna forma pracy. Uczniowie samodzielnie wykonują doświadczenia ilustrujące
procesy, o których nauczyli się na lekcjach w szkole. W podobny sposób realizowane były
zajęcia laboratoryjne w Katedrze Biochemii, na Wydziale Farmaceutycznym ŚlUM.
– Zajęcia z zoologii prowadzone przez dr. K. Smagowicza z Muzeum Przyrodniczego UJ stały
się wieloletnią tradycją. Barwny wykład ilustrowany wspaniałymi zbiorami muzeum na długo
pozostaje w pamięci uczniów.
– Zwiedzanie Ogrodu Botanicznego w Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu było okazją do
poznania egzotycznych roślin poza ich naturalnym środowiskiem.
– Zwiedzanie Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu (szcze-
gólnie spotkanie z ówczesnym jego dyrektorem dr. A. Gucwińskim).
– Uczestnictwo w wykładach organizowanych przez Centrum Studiów nad Człowiekiem i
Środowiskiem Uniwersytetu Śląskiego.
Zielnik to również dodatkowa forma pogłębiania zainteresowań. Najlepszym czasem
na kontakt z naturą są oczywiście wakacje. Trzeba zadać sobie wiele trudu, żeby zasuszyć,
zidentyfikować i nauczyć się rozpoznawać wybrane okazy roślin. Efektem pracy są często
prawdziwe dzieła sztuki. Po takim doświadczeniu uczniowie wiedzą, że to przylaszczka, ja-
skier, Oxalis acetosella, Anemone nemorosa itd., a nie zwykłe "zielsko".
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
271
KL. BIOL.-CHEM. WYCIECZKA DO WROCŁAWIA – 1993 R.
KL. BIOL.-CHEM. WYCIECZKA W PIENINY – 1998 R.
Wycieczki rekreacyjno-edukacyjne to okazja nie tylko do podziwiania naszego kra-
ju, ale i wzajemnego, bliższego poznania. Ile radości daje wspólne wędrowanie górskimi szla-
kami. Dla przykładu można wspomnieć o pobycie w Szczyrku, Soli, Wiśle, Krynicy, Węgier-
skiej Górce, Górach Stołowych, Zakopanem czy Szczawnicy z niezapomnianym spływem Du-
najcem. Wycieczki do Krakowa, Wrocławia, Poznania, Warszawy połączone były zawsze z
udziałem w spektaklu teatralnym lub operowym. Niezatarte wrażenie pozostawił m. in. spektakl
operowy Cyrulik Sewilski w Poznaniu, Straszny Dwór we Wrocławiu, Jezioro Łabędzie w Te-
atrze Wielkim w Warszawie czy spektakl w Teatrze „Kwadrat‖ z J. Kobuszewskim i I. Kwiat-
kowską.
Olimpiady i konkursy to przygoda dla najbardziej zainteresowanych biologią i naj-
zdolniejszych. Już na pierwszych lekcjach uczniowie dowiadują się o sukcesach starszych ko-
legów i są zachęcani do kontynuowania tej tradycji. Najbardziej prestiżowa jest oczywiście
olimpiada biologiczna, w której udział związany jest z przeprowadzeniem pracy badawczej.
Najpierw wybór tematu, zgromadzenie literatury, zapoznanie się z wybranym zagadnieniem,
nierzadko konsultacje z pracownikami naukowymi. Potem żmudne obserwacje wykonywane
często podczas wakacji, opracowanie wyników i ich dyskusja. Naprawdę ogrom pracy dla
ucznia i opiekuna.
Prace sprawdzane są przez
pracowników naukowych UŚl a ich
recenzje przesyłane do szkoły w grud-
niu. Autorzy zakwalifikowanych prac
biorą udział w eliminacjach okręgo-
wych polegających na rozwiązaniu
testu. Przygotowania do części teore-
tycznej należy zacząć odpowiednio
wcześnie, aby przyswoić wiadomości
znacznie wykraczające poza program
liceum. Uczestnikami eliminacji okrę-
gowych było często
UCZESTNICY ELIMINACJI OKR. OLIMPIADY BIOLOGICZNEJ – 1998 R.
kilka osób z każdej klasy biologiczno-chemicznej. Finalistami zostało 10 uczniów, którzy są
wymienieni w osobnym rozdziale.1 To ci najwybitniejsi, którymi szczyci się szkoła.
Dużym zainteresowaniem cieszy się również Ogólnopolski Konkurs Ekologiczny.
Udział w nim polega na opracowaniu zagadnienia wybranego spośród 4 podanych kategorii.
Najlepsze prace są wyróżniane, a ich autorzy występują w sesji finałowej. Uczniowie Plater od
1 Por. Wykaz laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych na końcu tomu [red.].
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
272
wielu lat zajmują czołowe miejsca. Należy wspomnieć także o udziale uczniów w Olimpiadzie
Wiedzy Ekologicznej, Małej Olimpiadzie Ekologicznej, Olimpiadzie Wiedzy o AIDS, konkur-
sie "W świecie roślin i zwierząt" i innych. Uczniowie brali też udział w Konkursie Prac Mło-
dych Naukowców oraz byli objęci programem Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci.
Matura, do której przygotowania trwają właściwie od pierwszej lekcji. Na kilka mie-
sięcy wcześniej, zanim zakwitną kasztany, zaczynają się dodatkowe spotkania, powtórki mate-
riały, pisemne sprawdziany. Matura próbna jest dla niektórych ostatnim ostrzeżeniem, aby
zwiększyć efektywność przygotowań. Forma egzaminu zmieniła się, ale zawsze jest ostatecz-
nym owocem pracy i budzi wiele emocji. Matura świadczy o zbliżającym się pożegnaniu z
Plater i klasą biologiczno-chemiczną.
Lekcja ostatnia to rozdanie świadectw ukończenia liceum (kiedyś świadectw matu-
ralnych) i pożegnanie. Nie do wiary, że czas tak szybko mija. Kwiaty, podziękowania, życzenia
powodzenia w dorosłym życiu. No i jeszcze rozdanie tej "kartkówki" napisanej na lekcji pierw-
szej. Konfrontacja wstępnych planów z ostatecznymi, czasem zupełnie odmiennymi, wzbudza
różnorodne, nierzadko zabawne reakcje. Pozostaje mieć nadzieję, że szkoła i klasa biologiczno-
chemiczna spełniła oczekiwania.
Powroty i przypadkowe spotkania. Absolwenci wracają do Plater. Przychodzą na
rozpoczęcie roku, aby dawać "dobre rady" kolejnym pierwszoklasistom, aby pochwalić się
sukcesami na studiach lub powspominać wspólnie spędzone chwile, przeglądając klasową kro-
nikę (jest ona tradycją klas biologiczno-chemicznych, w których pełnię funkcję wychowawcy).
No i ta prawdziwa czaszka w pracowni biologicznej, na której wyuczyło się już tylu studentów
medycyny. Miło jest, gdy w aptece, przychodni, szpitalu spotykam swoich absolwentów – far-
maceutów, lekarzy, gdy na praktykę pedagogiczną przychodzą studenci biologii, tak niedawno
moi uczniowie, gdy na ulicy podbiega do mnie dorosły człowiek, serdecznie się wita i wspomi-
na lekcje biologii. To dla mnie najwspanialsza nagroda spośród wszystkich, jakie otrzymałam.
Mam nadzieję, że czegoś moich uczniów nauczyłam, do czegoś się im przydałam. Po
mojej stronie na pewno pozostaje przyjemność spotkania ich na życiowej drodze.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
273
P l a t e r a ń s k i e t u r n i e j e
DOROTA NOWACKA
TURNIEJ JEDNEGO WIERSZA O „LAUR PLATERANKI”
Los skojarzył moją pracę naukową z Turniejem Jednego Wiersza o Laur Plateranki
za pośrednictwem osoby mej siostry – absolwentki klasy o profilu klasycznym autorskim
(2002). To właśnie dzięki niej w listopadzie 2000 roku po raz pierwszy zasiadłam na widowni
w auli II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu – wtedy jeszcze w charakterze widza i osoby towa-
rzyszącej finalistce. Moja siostra, Magdalena Nowacka, została wówczas uhonorowana wy-
różnieniem za wiersz *** [Kamyk]1, ja natomiast długo nie mogłam zapomnieć atmosfery tam-
tego wieczoru. Choć o Laurze Plateranki głośno było w sosnowieckich szkołach średnich już w
latach dziewięćdziesiątych, to dopiero przyglądając się imprezie z perspektywy „biernego‖
uczestnika, będąc wówczas także studentką IV roku filologii polskiej, uświadomiłam sobie, że
obserwuję wyjątkowe wydarzenie literacko – artystyczne. Było to dla mnie impreza tym bar-
dziej znacząca, że odbywa się w środowisku uczniowskim, które – z racji decyzji o wyborze
zawodu nauczyciela – cieszy się moim szczególnym zainteresowaniem. Od tej pory gościłam
na Turnieju co roku, zawsze przeżywając niezwykłe chwile i niezapomniane emocje.
W rezultacie, poszukując oryginalnego tematu do rozprawy doktorskiej, doszłam do
wniosku, że młodzieńcza twórczość poetycka uczniów szkół średnich, z którą mamy do czynie-
nia podczas konkursowych zmagań, stanowi znakomity – a do tego zupełnie zaniedbany – ob-
szar badań naukowych. Co więcej, w roku 2002 Turniej Jednego Wiersza obchodził okrągłą,
dziesiątą rocznicę swego istnienia, co niewątpliwie dodatkowo sprzyjało podjęciu szerszej
analizy oraz dokonaniu pierwszych merytorycznych podsumowań. Z pewnością realizacji mo-
ich zamierzeń sprzyjało rokroczne wydawanie poturniejowych tomików, w których bez trudu
mogłam odnaleźć zakwalifikowane do finału wiersze. Znacznie ułatwiło to pozyskanie materia-
łu badawczego. Nie mogę również nie wspomnieć o przychylności i życzliwości Michała Wa-
lińskiego – pomysłodawcy i organizatora Turnieju.
Praca doktorska, którą pisałam w latach 2002 – 2005, powstała dzięki wsparciu i
opiece naukowej mojego promotora, tj. prof. dr hab. Anny Opackiej. Publiczna obrona dyser-
tacji zatytułowanej: Współczesna twórczość poetycka uczniów szkół średnich na przykładzie
Turnieju Jednego Wiersza o Laur Plateranki odbyła 9 lutego 2006 w auli Uniwersytetu Ślą-
skiego w Katowicach. Jej recenzentami byli prof. dr hab. Marian Kisiel (Uniwersytet Śląski)
oraz prof. AHT dr hab. Tomasz Stępień (Akademia Humanistyczno- Techniczna w Bielsku –
Białej).
***
Moja rozprawa składa się zasadniczo z dwóch części. Wynika to z przyjęcia w niej
dwóch kierunków lektury uczniowskich utworów, które to według mnie pozwalają najlepiej
uporządkować współczesną twórczość poetycką nastolatków zaprezentowaną podczas dziesię-
1 M. Nowacka, *** [Kamyk], [w:] VIII Turniej Jednego Wiersza o Laur Plateranki, pod red. M. Walińskiego, Sosno-
wiec 2000, s.22.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
274
ciu edycji Turnieju. W części pierwszej jako kontekst do analizy i interpretacji platerańskich
wierszy przyjęłam wiek autorów, który – jak się okazuje – jest nie tylko zasadniczym czynni-
kiem wyzwalającym młodzieńcze wierszopisarstwo, ale także silnie wpływa na jego właściwo-
ści. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, iż wiek młodocianych poetów - ustalony w
regulaminie konkursu na 15 – 19 lat – pokrywa się z przedziałem wiekowym utożsamianym z
okresem dorastania. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż amatorska twórczość poetycka
nastolatków jest uznawana przez psychologię rozwojową za aktywność powszechnie towarzy-
szącą adolescencji, wręcz będącą jej objawem. To właśnie skłoniło mnie do poszukiwania
związków pomiędzy literackimi wypowiedziami nastolatków a zjawiskami przypisywanymi
procesom dojrzewania. Dodatkowo, nastoletni wiek autorów nakazywał mi również oczekiwać
amatorsko – dyletanckich właściwości tej twórczości, ze wszystkimi konsekwencjami takowej
jej istoty. Bardzo młody wiek poetów nieuchronnie musi przecież nieść z sobą mniej lub bar-
dziej brzemienny w skutkach brak profesjonalnego przygotowania, a zwłaszcza praktyki pisar-
skiej i doświadczenia właściwego poetom uformowanym, z uznanym dorobkiem poetyckim.
Celowe wydało mi się zatem rozpatrzenie osiągnięć nastolatków na tle niektórych właściwości
twórczości dojrzałej po to, by uzyskać odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu ich utwory ciążą
już ku profesjonalizmowi, a na ile jeszcze uwidocznia się w nich amatorska nieporadność,
typowa dla początkujących w każdej dziedzinie, zwłaszcza tak wymagającej jak twórczość
literacka. Powyższe założenia umożliwiły mi uzyskanie odpowiedzi na pytanie, o czym i jak
piszą nastoletni poeci – uczniowie szkół średnich w momencie doświadczania przez siebie
wieloaspektowego kryzysu wewnętrznego zwanego adolescencją, na etapie, gdy nie sposób
jeszcze nazwać ich twórcami dojrzałymi, także pod względem artystycznym.
We wnioskach zamykających ten rozdział podkreślam fakt, iż znaczna część utworów
autorstwa nastolatków istotnie ujawnia silne związki między swą treścią (niekiedy również
formą) a specyfiką zainteresowań i problemów, z którymi konfrontuje się dorastająca młodzież.
Okazuje się, że młodzi poeci chętnie i często piszą o tym, co leży u źródła ich fascynacji lub
niepokojów. Obawy przed dorosłością, trudne do uporządkowania uczucia i emocje, pytania o
niejasną jeszcze postać własnego „ja‖, problemy rodzinne, ekspresja buntu wobec świata i
potrzeba tzw. wyczynu, kłopoty sercowe, zainteresowanie erotyką i płciowością, rosnące zaan-
gażowanie w sprawy świata zewnętrznego, wrażliwość na cierpienie, rozważania egzystencjal-
ne i moralne, dylematy religijne, wyczulenie na piękno oraz intensywne przeżycia estetyczne,
wreszcie młodzieńcze marzycielstwo, idealizm i romantyzm – oto obszary młodzieńczych do-
świadczeń, które znajdują wyraz w tematyce i strukturze platerańskich wierszy. Łącznie od-
zwierciedlają one wszystkie najważniejsze psychologiczno – socjologiczne problemy okresu
dojrzewania, tworząc swoistą literacką panoramę adolescencji. Co ciekawe, świat przedstawio-
ny niektórych utworów wręcz utkany jest z motywów przefiltrowanych przez młodzieńczą
świadomość i dlatego też wiernie odtwarza klimat świata nastolatków. Niejednokrotnie również
podmiot liryczny obdarzony jest mentalnością dorastającego człowieka. Zwykle wówczas wy-
powiada się w pierwszej osobie liczby pojedynczej, upoważniając tym samym do utożsamienia
go z osobą młodego autora, który za pośrednictwem poezji – reprezentującej wtedy na ogół
lirykę bezpośrednią – zdaje się wyrażać własne uczucia i przeżycia.
Opierając swe spostrzeżenia na wierszach biorących udział w Turnieju, nie do końca
natomiast można się zgodzić z dość powszechnie formułowanym osądem, jakoby poziom twór-
czości dorastających nie był zbyt wysoki. Przeciwnie – lektura niektórych konkursowych tek-
stów dowodzi, że starsze nastolatki potrafią już tworzyć wiersze oryginalne, zwłaszcza pod
względem sposobu realizacji tematu. Spora grupa konkursowych propozycji to z pewnością
dobre i bardzo dobre wiersze szczególnie utalentowanych, początkujących poetów w grupie
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
275
wiekowej 15-19 lat. Niejednokrotnie przecież dorastający artyści wykazują się gruntowną
znajomością poetyckiego warsztatu, sprawnością językową i – co najważniejsze – umiejętno-
ścią doboru środków wyrazu, które w pełni służą twórczym zamierzeniom. W licznych utwo-
rach daje się też dostrzec wpływy rozbudzonej wyobraźni, pomysłowości oraz inwencji twór-
czej. Do twórczości artystów dojrzałych nastoletnich poetów upodabniają również zalążki
kiełkującej powoli świadomości literackiej ujawniane w stosunkowo często przez nich podej-
mowanej liryce o tematyce metapoetyckiej, gdzie przedmiotem rozważań staje się poeta i po-
ezja. Najlepsze, nagrodzone i wyróżnione wiersze są niewątpliwie koronnym argumentem na
rzecz powoli kształtującego się profesjonalizmu młodych autorów. Stosunkowo wysoki poziom
artystyczny wielu utworów na pewno – przynajmniej po części – wynika z faktu, iż wiersze
biorące udział w finale Turnieju Jednego Wiersza przeszły pomyślnie przez proces wstępnej
selekcji i dlatego w dużej mierze odbiegają od przeciętnego poziomu reprezentowanego przez
młodzież piszącą w okresie dorastania na skalę masową.
Jednakże nie sposób zaprzeczyć, że oprócz utworów o znacznych walorach literackich
zdarzają się – choć rzadziej – przejawy amatorskości i braku wyrobienia pisarskiego. Bywa, że
na uczniowskich dokonaniach cieniem kładą się różnego rodzaju błędy – w tym zwłaszcza
językowe – niezręczności stylistyczne oraz inne usterki, które w skrajnych przypadkach znacz-
nie nawet obniżają merytoryczną lub artystyczną wartość wierszy. Niektórym młodocianym
autorom zarzucić trzeba też infantylność, nadmierny subiektywizm, przesadną koncentrację na
osobistych przeżyciach i jednostkowym odbiorze świata bądź egocentryczne dążenie do zaab-
sorbowania czytelnika problemami szczególnie bliskimi nastoletniemu poecie, jednak już nie-
koniecznie odbiorcy. Ponadto wśród uczniowskich utworów zdecydowanie dominują wiersze
przesycone uczuciami i emocjami o wydźwięku negatywnym – o wiele częściej są to utwory
pesymistyczne czy melancholijne w wymowie niż urzekające młodzieńczą radością i beztroską.
Wspomniane mankamenty wydają się być jednak raczej naturalną konsekwencją bardzo mło-
dego wieku niż skutkiem braku talentu czy potencjału twórczego. Niedostateczna wiedza i
niewielkie doświadczenie, wreszcie specyficzne zainteresowania i tok myślenia wynikający z
etapu rozwojowego to czynniki, które w dużej mierze determinują sposób werbalnej autoekspe-
resji nastolatków i nawet jeśli nie usprawiedliwiają, to z pewnością tłumaczą przyczyny tych
uchybień.
Osobnym zagadnieniem związanym z amatorskim charakterem młodzieńczej twórczo-
ści jest problem naśladownictwa, który dotyczy również niektórych konkursowych wierszy.
Mamy tu najprawdopodobniej do czynienia ze zjawiskiem, które H. Semenowicz nazywa aso-
cjacją myślową. Polega ono na mimowolnym, zwykle nie do końca świadomym przywoływa-
niu przeczytanych lub zasłyszanych wcześniej tekstów podczas prób tworzenia własnych utwo-
rów. U dzieci starszych naśladownictwo przypiera czasem formę tzw. „pisania pod kogoś2 –
zauważa badaczka. Ważkim argumentem na rzecz prawdziwości jej stanowiska jest fakt, iż
znakomita większość prób nawiązania dialogu z tradycją literacką ogranicza się do tego jej
wycinka, z którym początkujący poeta – uczeń szkoły średniej miał okazję zapoznać się na
lekcjach języka polskiego. Na repertuar, z którego najczęściej czerpią młodzi – a jest to między
innymi: poezja barokowa, tradycja średniowieczna i romantyczna, skamandrycki model poezji,
eksperymentatorskie dążenia awangardy czy znane utwory najwybitniejszych polskich poetów,
takie jak: „Niepewność‖ A. Mickiewicza, „Deszcz jesienny‖ L. Staffa czy „Rozmowa liryczna‖
K. I. Gałczyńskiego – składa się bowiem zasadniczo szkolny kanon lekturowy. Lecz nawet jeśli
kryterium oryginalności potraktować jako miernik artystycznej dojrzałości i poetyckiego kunsz-
2 H. Semenowicz, Twórczość literacka dziecka, Warszawa 1973, s. 67.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
276
tu, większość młodych autorów mimo wszystko i tak czyni zadość takim wymogom. Korzysta-
jąc z bogactwa tradycji literackiej, potrafią oni pisać teksty, w których odżegnują się od proste-
go naśladowania czy bezrefleksyjnego powielania zastanych wzorców. Nastoletni poeci nieba-
nalnie i – jak się wydaje – bez większego wysiłku przetwarzają popularne motywy, wątki lite-
rackie, gatunki i ulubione konwencje. Również wiersze, w których uczestnicy konkursu świa-
domie zachowują sztywne z natury wyznaczniki gatunkowe, jak i te inspirowane konkretnymi
utworami literackimi, w których stosunkowo najtrudniej uzyskać dystans wobec pierwowzoru,
z reguły odznaczają się mniejszą lub większą innowacyjnością ujęć artystycznych. W niektó-
rych przypadkach młodzież decyduje się nawet na niełatwą do zrealizowania parodię konwencji
bądź poetyki, co świadczy o gruntownym przyswojeniu parodiowanych wzorców.
Cześć druga mojej pracy doktorskiej poświęcona została analizie i interpretacji mło-
dzieńczych wierszy w kontekście współczesności. Umożliwiło to z kolei wgląd w wiersze na-
stolatków z perspektywy twórczości poetyckiej lat 1993 – 2002 (tym czasie miało miejsce
dziesięć kolejnych edycji Lauru Plateranki) i potraktowanie turniejowych utworów jako tek-
stów powstających równolegle do dojrzałych realizacji artystycznych tejże dekady. Wyszłam
bowiem z założenia, że żadna twórczość – nawet amatorska – nie pozostaje bez związku z
osiągnięciami artystycznymi epoki, w której została powołana do istnienia. Młodzi poeci są
zatem nie tylko nastolatkami przeżywającymi kryzys dorastania, ale również współczesnymi
debiutantami – przede wszystkim w tym sensie, że będąc „sondą zapuszczoną w duchową pro-
blematykę epoki‖3, reprezentują najmłodszą generację początkujących poetów, w twórczości
których powinny znajdować wyraz tematyczne i formalne dążenia „młodej poezji‖, a być może
nawet – z pewnym wyprzedzeniem – winny wizualizować się zwolna dopiero uaktywniające się
zwiastuny przyszłych kierunków rozwoju poezji.
Jednakże już pobieżna analiza turniejowych wierszy zmusiła mnie przyjęcia kategorii
współczesności w znacznie szerszym tego słowa rozumieniu. Okazało się, że odczytanie utwo-
rów nastolatków wyłącznie z perspektywy najbardziej wyrazistych tendencji poetyckich dzie-
sięciolecia 1993-2002 oznaczałoby pominięcie innych wartych rozważenia kwestii wyłaniają-
cych się z tychże tekstów. Dlatego też przystępując się szczegółowych studiów nad uczniow-
skimi wierszami, przez pojęcie „współczesność‖ rozumiałam nie tylko aktualnie obowiązującą
poetykę, ale i współczesną rzeczywistość pozaliteracką, która silnie wpływa na to pisarstwo –
do tego w stopniu i w formach nieznajdujących analogii w powstającej w tym samym czasie
twórczości poetów dojrzałych. Dzięki takiemu ujęciu w części drugiej rozprawy znalazły na-
leżne im miejsce stosunkowo liczne konkursowe teksty poświecone konkretnym wydarzeniom
historycznym, politycznym czy aktualnej problematyce społecznej. Warto także nadmienić, iż
opis młodzieńczych wierszy z perspektywy współczesności dodatkowo komplikował jeszcze
fakt, iż pomimo ukonstytuowania się nowego wzorca poetyckości, siły oddziaływania na twór-
czość nastolatków nie został pozbawiona również tradycja literacka, co wynika chociażby z
wzmiankowanego już aktywnego obcowania uczniów z literaturą minionych epok na lekcjach
języka polskiego.
Nie ulega wątpliwości, że polską scenę poetycką po roku 1989 opanowało „pokolenie
trzydziestolatków‖ – formacja określana również zamiennie mianem „barbarzyńców‖ lub „bru-
lionistów‖. Stąd też w uczniowskiej poezji lat 1993-2002 nie brakuje wierszy, których związek
z współczesnością wydaje się być bardzo czytelny, gdyż opiera się po prostu na odwołaniach
do tegoż dominującego modelu literatury. Okazuje się, że niektórzy z nastoletnich poetów –
wciąż dorastających także pod względem artystycznym – niejako nasiąknąwszy klimatem epoki
3 Sformułowanie zaczerpnięte z: A. K. Waśkiewicz, Wstęp, [w:] Debiuty poetyckie’84, pod red. I. Leszina-
Koperskiego i A.K. Waśkiewicza, Warszawa 1986, s. 5.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
277
niepohamowanego buntu przeciwko dotychczasowym kanonom literackości, ochoczo i bez
oporów korzysta z przyzwolenia za swobodę i „nieobyczajność‖ w poezji. Dla nich również –
podobnie jak dla starszej metrykalnie generacji „barbarzyńców‖– nie istnieją już chyba pojęcia
„niepoetyckie środki wyrazu‖ czy „temat tabu‖. W poszukiwaniu nowych możliwości twór-
czych śmiało przekraczają oni kolejną granicę niecenzuralności w literaturze.
Z twórczością „barbarzyńców‖ młodzież piszącą w dziesięcioleciu 1993 –2002 łączy z
pewnością antypoetyckość ich utworów, która wyraża się zwłaszcza w silnym antyestetyzmie,
w przyzwoleniu na wulgaryzację języka i poruszanie tematów „niepoetyckich‖ oraz w prowo-
kowaniu „nieobyczajnością‖ wierszy, w tym szczególnie często postawą antyreligijną. W
aspekcie formy niekiedy do głosu dochodzi zaś typowa dla „brulionistów‖ zamierzona krótkość
wypowiedzi bądź formuła wiersza – obrazka. W twórczości uczniowskiej – podobnie jak w
młodej poezji lat 90-tych – dostrzec można też motyw ponurego, odrażającego miasta, motyw
samotności jednostki, której horyzont poznawczy nie wykracza poza „widok z własnego poko-
ju‖ czy konstrukcję zaabsorbowanego sobą pierwszoosobowego podmiotu – outsidera. Z zain-
teresowaniem nastolatków spotka się również światopogląd opcji klasycyzującej, co uze-
wnętrzniają oni w utworach konfrontujących obrazy idyllicznej przeszłości z trudnym do zaak-
ceptowania stanem obecnym oraz poprzez podejmowanie utrwalonych przez tradycję klasycz-
nych gatunków i form wypowiedzi.
Stan taki oznacza, iż poezja „barbarzyńców‖ w latach 1993-2002 znacząco wpłynęła
na twórczość ówczesnych 15-18–latków, tj. na pokolenie, które za wcześnie nawet określać
mianem generacji wstępującej. Świadczy to o zaistnieniu swoistego międzypokoleniowego typu
wrażliwości twórczej. Byłby to rodzaj pokrewnej mentalności artystycznej tworzącej pomost
pomiędzy młodymi poetami po debiucie a najmłodszymi twórcami – nastolatkami, co w konse-
kwencji przekłada się na pokrewieństwo tematyki i środków literackiej ekspresji. Dzieje się tak
pomimo dość ograniczonej ekspozycji młodzieży na wpływy literatury najnowszej (zauważmy,
że z wielu powodów z reguły rzadko gości ona na lekcjach języka polskiego), jak również
mimo faktu, iż wciąż nieustabilizowana, młoda poezja sama nadal znajduje się w fazie inten-
sywnej kreacji. Harmonijne oddziaływanie twórców „pokolenia trzydziestolatków‖ na pokole-
nia młodsze o jedną – dwie generacje ułatwia z kolei fakt, że ci najmłodsi poeci z racji wieku
właśnie nie doświadczyli jeszcze przeżycia generacyjnego, które mogłoby zadecydować o od-
rębności ich własnego światopoglądu i programu artystycznego.
Podobieństwo mimo wszystko nie implikuje identyczności. Najmłodszych poetów od
ich mistrzów w sposób zasadniczy różni jednak motywacja skłaniająca do korzystania z usta-
nowionego przez tych drugich modelu poetyckości. W przeciwieństwie do „barbarzyńców‖ dla
nastoletnich artystów celem w samym w sobie nie jest zwykle demonstrowanie wywalczonego
po 1989 prawa do twórczej swobody i niezależności czy też artykułowanie emocji wzbudza-
nych przez „uczucie uwikłania w trudną rzeczywistość‖ lub „beznadziejnie nijaką egzystencję‖.
Znacznie częściej po usankcjonowane dzięki ekspansji „barbarzyńców‖ ostre środki ekspresji
sięgają oni z zamiarem wyrażenia postawy kontestacji mającej przede wszystkim uwarunkowa-
nia psychologiczne, pragnąc po prostu zaspokoić młodzieńczą potrzebę wyczynu bądź też
chcąc skanalizować charakterystyczne dla okresu dorastania emocje czy rozterki. Zapewne
również dlatego wiele z kontrowersyjnych, młodzieńczych utworów to teksty, w których w
mniej lub bardziej zawoalowanej formie w istocie wypowiadane są wątpliwości natury świato-
poglądowo-religijnej lub fascynacje seksualno–erotyczne. Jak widać strategię twórczą „nowych
dzikich‖ młodzież traktuje nadzwyczaj instrumentalnie.
Wydaje się także, że to w psychologii rozwojowej, a nie w twórczości „brulionistów‖,
dla których prywatne i banalne sprawy „ja‖ są znacznie istotniejsze od najwznioślejszych prze-
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
278
żyć i dramatów „ty‖, należy poszukiwać uzasadnienia dla niebywałej wrażliwości społecznej
najmłodszych poetów. Na tle twórczości „pokolenia trzydziestolatków‖ turniejowe wiersze
wyróżniają się zdecydowanie większą otwartością na problemy świata zewnętrznego. Młodzi
twórcy nie zaniedbują kwestii publicznych, a typowa dla okresu dojrzewania wrażliwość i po-
stawa społecznikowska znajduje ujście w utworach poświęconych bolączkom współczesnego
świata, nawet jeśli w ich strukturze doszukać się można wielu elementów łączących te wiersze z
poetyką „barbarzyńców‖. Młodych poetów interesują różnorodne zagadnienia socjologiczne,
takie jak: problem narkotyków, technomanii, skutki przemian ekonomicznych dekady czy obraz
życia politycznego. Teksty im poświęcone dość często przyjmują formę wspomnianych już
wierszy – obrazków, z powodu młodzieńczej pasji moralizatorskiej niebezpiecznie zbliżających
się niekiedy do wierszowanej publicystyki. Nastolatków trapią ponadto zagrożenia płynące ze
strony mediów, kultury masowej oraz ogólnie z postępu cywilizacyjnego, który to godzi nie
tylko w środowisko naturalne, ale i zagraża podstawowym, ogólnoludzkim wartościom. Obawy
tego rodzaju przybierają na sile zwłaszcza w szczególnej kategorii platerańskich wierszy, tj.
utworów pisanych pod hasłem: „koniec wieku‖ (wszak kolejne edycje Lauru Plateranki miały
miejsce na przełomie tysiącleci), które wypełnia dekadencki pesymizm, retoryka podsumowań i
lęk przed nieznaną przyszłością.
Rzeczą zdumiewającą jest na pewno brak jakiegokolwiek istotniejszych związków
pomiędzy współczesną twórczością nastolatków uczestniczących w Turnieju a dorobkiem po-
etyckim debiutantów roczników siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które K. Maliszewski na
gorąco nazwał generacją „drugiego nurtu‖ lub też pokoleniem „postbrulionistów‖4. Przypo-
mnijmy, że uczestnicy konkursu, których wiersze stanowiły mój materiał badawczy, urodzili
się w latach 1974 – 1987, a więc do tejże właśnie najmłodszej generacji – metrykalnie przy-
najmniej – przynależą. Sądzić by można, że to pokolenie powinno być im duchowo i artystycz-
nie najbliższe. Tymczasem właściwie żaden z przeanalizowanych przeze mnie utworów nie
wykazywał cech, które poezji „postbrulionistów‖ przypisują z rzadka jeszcze wypowiadający
się na jej temat krytycy literaccy. Nigdzie nie dostrzegłam na przykład prób wykreowania oni-
rycznej czy wirtualnej rzeczywistości, arealizmu, złagodzenia potrzeby ekspresji buntu wobec
świata czy też osłabienia spójności poetyckiego komunikatu, które doprowadzałyby do jego
całkowitej hermetyczności. Jednakże należy zasygnalizować, że w wśród kilku setek wierszy
nadesłanych na Laur Plateranki zdarzają się takie, w których odnaleźć można subtelne zarysy
cech przypisywanych przez badaczy literatury współczesnej twórczości postmodernistycznej.
Mam tu przede wszystkim na myśli utwory, w których natrafiłam na siatkę powiązań intertek-
stualnych oraz – jeśli właściwość taką potraktować jako symptom ponowoczesności w poezji –
te, w których w rozmaitych konfiguracjach pojawiają się motyw zaczerpnięte kultury popular-
nej.
Okazuje się więc, że najmłodsi twórcy niemal zupełnie ignorują najnowsze, przy czym
wcale niełatwe do uchwycenia i zrealizowania, kierunki artystyczno – estetycznych poszuki-
wań. Zdecydowanie bliższa jest im strategia twórcza „barbarzyńców‖ – w tym śmiałe skandali-
zowanie i przyjęcie postawy kontestującej – nawet jeżeli postawa taka miewa w ich przypadku
zupełnie inne niż zakładane przez „pokolenie trzydziestolatków‖ cele i podłoże. Co więcej,
pozycja „barbarzyńców‖ wydaje się jak na razie niezachwiana. Świadczy o tym dobitnie zwięk-
szająca się sukcesywnie z edycji na edycję Turnieju ilość utworów będących próbami wyzy-
skania ich pomysłu na poezję.
Reasumując – w mojej rozprawie doktorskiej udowodniłam, iż uczniowska poezja
4 K. Maliszewski, Konwulsje i wzloty: rytualizm a ponowoczesność, [w:] „Odra‖ 1996, nr 9, s. 67.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
279
dekady 1993-2002 autorstwa nastolatków uczestniczących w Turnieju Jednego Wiersza pozo-
staje zjawiskiem ze wszech miar osobnym i ponadgeneracyjnym, zanurzonym jednocześnie tak
w konwencji twórczej swego dziesięciolecia, w psychologii rozwojowej, jak i w stale odświe-
żanej tradycji literackiej. Wiersze te pod względem podejmowanej tematyki, warsztatu, walo-
rów artystycznych, stosunku do konwencji czy „podskórnych prądów swej epoki‖ wykazują
cechy szczególne, niesprowadzalne do żadnego innego typu ekspresji poetyckiej.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
280
EWA ŁUDZIEŃ
TURNIEJ JĘZYKOWY
Każdego roku wiosną w naszej szkole odbywa się konkurs językowy, w którym mogą
wziąć udział uczniowie wszystkich sosnowieckich szkół średnich. Początek imprezie dały pani
dyrektor Elżbieta Lizak, wykładająca język rosyjski, we współpracy z panią Bogusławą Żak,
nauczycielką łaciny i greki. To z ich inicjatywy szkoła zorganizowała pierwszą edycję Turnieju
Językowego, bo tak nazwano ów konkurs, w 1994 roku. Pomysł trafił na podatny grunt, 15 lat
temu nie było bowiem zbyt wielu możliwości sprawdzenia swoich umiejętności językowych w
konfrontacji z innymi. Właśnie zaczynał się w naszym kraju boom językowy, a wśród młodych
ludzi rosło przekonanie o konieczności nauki języków obcych. Turniej wpisał się w aktualne
potrzeby młodzieży, wzmacniał ich motywację i równocześnie popularyzował naukę języków
obcych wśród uczniów sosnowieckich szkół. Dawał im szansę wykazania się swoimi umiejęt-
nościami i znalezienia się w gronie najlepszych.
Do chwili obecnej odbyło się 15 edycji konkursu, którego założenia niewiele zmieniły
się od początku jego istnienia. Turniej startował w 6 kategoriach językowych i obejmował
języki: angielski, francuski, niemiecki, rosyjski, włoski oraz łacinę. Po kilku edycjach zrezy-
gnowano z języka włoskiego ze względu na niewielką liczbę uczących się tego języka w na-
szym mieście. Każda sosnowiecka szkoła średnia mogła wytypować 3 uczestników w każdej
kategorii językowej, a zmagania konkursowe rozpoczynały się etapem pisemnym, po którym
najlepsi przechodzili do części ustnej. Pierwsza część konkursu sprawdzała umiejętność posłu-
giwania się słownictwem, stopień opanowania gramatyki, sprawność w tworzeniu samodziel-
nych wypowiedzi pisemnych. Najważniejsza była jednak część ustna, w trakcie której należało
wykazać się umiejętnością prowadzenia rozmowy, poprawną fonetyką, dużym zasobem słow-
nictwa i stosowaniem w praktyce nabytych wiadomości z zakresu gramatyki. Po podsumowaniu
wyników z obu części konkursu, jury wyłaniało zwycięzców. Oprócz niewątpliwej satysfakcji,
jaką dawało zdobycie pierwszych miejsc, laureaci otrzymywali cenne nagrody. Pierwsze miej-
sce w każdej kategorii było premiowane nagrodą pieniężną przeznaczoną na sfinansowanie
wyjazdu do kraju używania danego języka. Dla wielu laureatów konkursu stanowiło to pierw-
szą okazję do wykorzystania swojej wiedzy i umiejętności wśród użytkowników danego języka
oraz do poznania miejsc, które znali tylko z książek. Zdobywcy miejsc drugich i trzecich
otrzymywali wartościowe nagrody rzeczowe w postaci słowników językowych, aparatów foto-
graficznych.
W tym miejscu należy podziękować Urzędowi Miejskiemu w Sosnowcu za życzliwe
ustosunkowanie się do inicjatywy szkoły i wzięcie na siebie ciężaru finansowania tej imprezy.
Wydział Kultury, Sportu i Turystyki od początku istnienia konkursu sponsorował główne na-
grody dla laureatów i pokrywał dużą część kosztów organizacji. Każdego roku szkoła otrzy-
mywała znaczące wsparcie finansowe, bez którego organizacja Turnieju Językowego nie była-
by możliwa. Przejmując patronat nad konkursem, władze miejskie wyraziły swoje uznanie dla
tej inicjatywy i zdecydowały o jego prestiżu na forum miasta.
Następną przesłanką, która przydała prestiżu konkursowi, był dobór jury. Aby ocenia-
nie było fachowe i obiektywne, szkoła angażowała pracowników naukowych szkół wyższych,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
281
głównie z wydziałów filologicznych Uniwersytetu Śląskiego. Oni przewodniczyli jurorom,
wśród których znajdowali się także nauczyciele języków obcych z sosnowieckich szkół. W
każdej z komisji językowych zasiadało 3 jurorów. Zadaniem przewodniczących jury było rów-
nież opracowanie testów, do których nikt inny nie miał wglądu do chwili rozpoczęcia zmagań
konkursowych. Tym samym szkoła jako organizator zapewniała uczestnikom równe szanse w
rywalizacji.
W czasie pierwszego konkursu uświetniono uroczystość rozdania nagród zwycięzcom
częścią artystyczną, co weszło na stałe do tradycji Turnieju Językowego. Konkurs stał się także
okazją dla prezentacji dorobku artystycznego uczniów naszej szkoły przed szerszym gronem,
ponieważ w uroczystej gali uhonorowania zwycięzców brali udział goście z Urzędu Miejskie-
go, jurorzy, uczestnicy konkursu, ich opiekunowie z różnych szkół, koledzy. Przez wiele lat
istnienia imprezy, można było obejrzeć różne występy artystyczne: przeglądy piosenek wyko-
nywanych w różnych językach, popisy wirtuozów muzyki klasycznej, zabawne scenki w obcych
językach, popisy solowe obejmujące różne gatunki muzyczne, występy szkolnego zespołu roc-
kowego, monologi z klasyki literatury światowej, pozycje z repertuaru kabaretu naszego li-
ceum, inscenizacje teatralne, pokazy taneczne, solówki na instrumentach muzycznych. W cza-
sie jubileuszowego X Turnieju Językowego pokazano gościom prezentację multimedialną pod-
sumowującą 10 lat istnienia konkursu. Tym, co łączyło te wszystkie, tak różnorodne formy
artystyczne, był ich wysoki poziom. Dzięki staraniom nauczycieli i uczniów naszego liceum,
można było zapewnić właściwą oprawę uroczystości i urozmaicić jej oficjalną część.
Całą stroną organizacyjną przedsięwzięcia zajmowało się II Liceum Ogólnokształcące,
czyli jego uczniowie we współpracy z nauczycielami. Każdą edycję konkursu poprzedzały
kilkumiesięczne przygotowania: próby występów, rozsyłanie zawiadomień, sporządzenie list
uczestników, kompletowanie jury, przygotowanie promes i zakup nagród dla laureatów, rozli-
czenie finansów, przygotowanie sal i wystroju auli, obsługa konkursu, itp. Realizacja tak dużej
imprezy wymagała zaangażowania i pracy wielu osób. Aby całe przedsięwzięcie doprowadzić
do skutku, organizatorzy i młodzież poświęcali temu celowi wiele godzin.
Na koniec można przedstawić krótką statystykę: w ciągu 15 lat istnienia Turnieju Ję-
zykowego wzięło w nim udział ponad 1200 uczniów, z tej liczby 75 zostało nagrodzonych.
Konkurs był dla uczestników szansą osiągnięcia sukcesu, dla wielu stał się zwieńczeniem
żmudnej i niełatwej pracy nad opanowaniem języka obcego. Na pewno udział w Turnieju Języ-
kowym pozostanie cennym doświadczeniem i miłym wspomnieniem dla jego uczestników, a
nagrodą dla organizatorów była satysfakcja z przyczynienia się do ze wszech miar pożyteczne-
go dzieła.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
282
MICHAŁ WALIŃSKI
NASZ TEATR
W wiekowej historii II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu
znaczącą rolę odgrywał uczniowski teatr. Pierwsza wzmianka, na jaką udało mi się natrafić,
pochodzi z roku 1927, kiedy to teatr szkolny wystawił w gmachu Staszica sztukę O Jagusi i
jagódkach. Szacowne grono pedagogiczne zdawało sobie sprawę z ważkości dydaktycznych i
pedagogicznych funkcji szkolnej zabawy w teatr (odkryło je polskie Oświecenie), bo w latach
30. ub. wieku młodzi platerańscy aktorzy odnoszą sukcesy nie tylko w na terenie Sosnowca, ale
grając także na rubieżach Polski. Po wojnie taką znaczącą datą wydaje się rok 1962 – rozpo-
czyna się kilkuletnia historia „Teatrzyku Żaczków‘, przemianowanego później na Szkolny
Teatr Poezji „Żaczek‖. Jego animatorami i opiekunami byli poloniści mgr Henryka Włusek
oraz mgr Jerzy Kram. Pod koniec lat 70. (od lutego 1977 r.) w liceum działa zespół dramatycz-
ny prowadzony przez aktorkę Teatru Zagłębia Martę Kotowską, dając jedną bodaj premierę.
Na przełomie lat 80. i 90. zespół uczniowski pod opieką polonisty mgr. Mirosława Auguściaka
wystawił w Teatrze Zagłębia Kartotekę wg T. Różewicza z Jackiem Borusińskim – później
liderze kabaretu „Mumio‖ – w roli głównej. Na osobną uwagę zasługują liczne spektakle przy-
gotowywane i wystawiane w ramach akcji charytatywnych dla dziecięcej publiczności z domów
dziecka.1
Historia działającego w II Liceum Ogólnokształcącym im. Emilii Plater w Sosnowcu
szkolnego teatru, który nosi nazwę „Teatr Nasz‖, a którym mam przyjemność od lat się opie-
kować, wiąże się ściśle z organizowanym w szkole od 16 lat Ogólnopolskim Turniejem Jedne-
go Wiersza o Laur Plateranki, a także autorskim programem z języka polskiego i wiedzy o
kulturze realizowanym w dziesięciu rocznikach klas klasycznych przez niżej podpisanego. W
wielu tych klasach w ramach edukacji teatralne uczniowie obowiązkowo przygotowywali i
wystawiali w auli szkolnej (dla kolegów, a później również coraz liczniej ściągających rodzi-
ców) tzw. Scenki miłosne. Uczniowie samodzielnie dzielili się na zespoły, które wybierały
lidera i tekst (był to fragment sztuki teatralnej lub scenariusz zbudowany na podstawie prozy
miłosnej, czasem montaż poetycki), przygotowywały kostiumy i efektowną nieraz scenografię,
odbywały próby, by ostatecznie zmierzyć się z własną tremą w odważnej nieraz miniscence.
Ileż przy tym było zabawy! Ileż talentów się ujawniało! Niektóre z tych teatrzyków to były
prawdziwe arcydzieła, że wspomnę genialnie odegraną przez Igę Gańczarczyk (dzisiaj już
reżysera teatralnego) do spółki z Agatą Dudek scenkę z gumą do żucia zaadaptowaną z Tomka
Sawyera M. Twaina czy spektakl poezji dekadenckiej wedle scenariusza i w reżyserii Magdy
Krzciuk (dzisiaj pracownika TVP „Kultura‖). Z wykonawców tych scenek rekrutowali się na
początku aktorzy późniejszego teatru szkolnego.
Co do finałów Laurów Plateranki (w latach 1993–1997), odbywały się w kwietniu, a
od 1998 r. do dzisiaj w listopadzie), zawsze stanowiły one wielkie święto poezji i kultury w
szkole, a prezentacje wyróżnionych i nagrodzonych utworów poetyckich przeplatane były wy-
stępami artystycznymi uczniów II LO w Sosnowcu, czasem zaprzyjaźnionych szkół (młodzie-
żowe grupy wokalno–muzyczne, muzyka klasyczna, taniec, balet, występy solistów, kabaret).
Na finale VI Lauru Plateranki (1998) świeżo upieczony absolwent Łukasz Wolny wraz
1 Garść informacji na temat szkolnego teatru w Plater znajdzie Czytelnik w materiałach zamieszczonych w kolejnych
wydawnictwach jubileuszowych, tomikach poetyckich z „Laurów Plateranki‖, prasie regionalnej oraz w Kalendarium
szkolnym w niniejszym tomie.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
283
z grupą młodziutkich wykonawców z Plater ożywił na chwilę w murach szkoły – wykonanymi
we wspaniałym stylu tekstami – ducha Piwnicy pod Baranami. Z genialnym monologiem o
Szale Podkowińskiego włącznie. Rok później, wśród imprez towarzyszących finałowi VII Lau-
ru, znalazł się spektakl teatralny oparty na fragmentach dramatów J. Słowackiego Rozmówki
polsko–Słowackie w reż. Ł. Wolnego, zrealizowany przez szkolny teatr Apricot (taką „jednora-
zową‖ nazwę nadali mu młodzi wykonawcy). W tymże roku zresztą znakomity występ dał
prowadzony przez Michała Kaczmarczyka (dzisiaj rzecznika prasowego Wyższej Szkoły Hu-
manitas) szkolny kabaret „Różowy Młoteczek‖.
W listopadzie 2000 roku prezentacje poetyckie poprzedził spektakl teatralny oparty na
motywach Snu nocy letniej Szekspira w reż. Daniela Karpały i Barbary Żbik–Badek. „Era‖ D.
Karpały, zdolnego reżysera, aktora i olimpijczyka, ucznia klasy klasycznej autorskiej, zaowo-
cowała kilkoma dokonaniami. Platerańska grupa teatralna przyjęła nazwę, pod którą występuje
do dnia dzisiejszego, i już jako „Teatr Nasz‖ wystawiła owacyjnie przyjętego przez szczelnie
wypełniającą (jak zwykle) aulę szkolną publiczność Orfeusza w piekle według K.I. Gałczyń-
skiego w reż. D. Karpały (IX 2001). Na tymże finale bardzo udaną namiastkę baletu stworzyła,
według własnej koncepcji choreograficznej, Martyna Olszowska, a w roli ponętnej, opadającej
i podnoszącej się kurtyny wystąpiła Kasia Gebel (obie dziewczyny to koleżanki Daniela z klasy
klasycznej autorskiej). Na jubileuszowy X Laur Plateranki (2002 r.) wyreżyserował D. Karpała
swój ostatni spektakl szkolny, a był to Sejm kobiet według Arystofanesa. On też (a teatr prowa-
dził żelazną ręką) wprowadził zasadę, że każdą próbę teatralną czy przedstawienie poprzedzać
musiały obowiązkowe ćwiczenia ruchowo–głosowe całego zespołu (na rozgrzanie gardła, i nie
tylko gardła). I tak do dzisiaj, zebrawszy się, wszyscy młodzi aktorzy podają sobie swego ro-
dzaju „mantrę‖: „Szedł Sasza suchą szosą i niósł stół z powyłamywanymi nogami, na którym
leżały korale koloru koralowego i spotkał rewolwerowca, który rozrewolwerował swój nare-
wolwerowany rewolwer i powiedział: Jola lojalna, Jola nielojalna, najlojalniejsza ze wszyst-
kich Jol. Na co ten odrzekł: No to cóż, że ze Szwecji! No to cóż, że ze Szwecji! No to cóż, że ze
Szwecji! Wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu wyindywidualizowanych
indywidualistów. Czy tata czyta cytaty Tacyta?‖ A że mantra to – obowiązkowo – bardzo gło-
śna, nie obywało się bez interwencji władz szkolnych i nauczycieli prowadzących w później-
szych godzinach zajęcia.
Rok później w „Teatrze Naszym‖ dominowały ostatni i przedostatni już roczniki klas
klasycznych autorskich – Daria Gosek, obecnie studentka teatrologii na UJ, opracowała scena-
riusz i wyreżyserowała spektakl Abstrakcja rzeczywistości oparty na motywach liryki Mirona
Białoszewskiego (IX Laur, 2003 r.). Współpracował z nią Jarek Piwowar, a scenografię opra-
cowali Lech Kolasiński, Iwona Bartela i Anna Kargul. W czasie tego wieczoru zaprezentowano
także premierę pantomimy 3 razy P – była to absolutnie samodzielna inicjatywa Pauliny Sawicz
i Weroniki Tofilskiej, które opracowały i reżyserowały widowisko, świetnie zresztą – podobnie
jak Abstrakcja – przyjęte przez publiczność. W roku 2004 „Teatr Nasz‖ wystawił spektakle pt.
Tak trzeba na motywach Iwony, księżniczki Burgunda W. Gombrowicza w reżyserii: Magdale-
ny Kłębek z kl. 2e (współpraca Katarzyna Targońska, scenariusz Marek Brandt) i (bardzo od-
ważnie) Uriel według scenariusza Magdaleny Radko i w reżyserii Mateusza Wrony, w którym
ponadto wystąpili Anna Dusza oraz Michał Załęcki.
Finał XIII Lauru Plateranki (2005 r.) stali goście i bywalcy imprezy zapamiętali m.in.
za sprawą nostalgiczno–komediowego przedstawienia Trzeba kochać, czyli miłość nie do końca
na serio (scenariusz i reżyseria: Magdalena Radko i Anna Dusza), a kolejnego (2006 r.) – bra-
wurowo wykonanej Dżjokondy na podstawie scenariusza Ewy Walewskiej i w reżyserii Małgo-
rzaty Targońskiej, z muzyką Adama Chmury.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
284
Na ostatnim XV Laurze Plateranki szkolna trupa teatralna wystawiła spektakl według
S. Grochowiaka pt. Zuzanna i starcy. Poemat przewrotny (scenariusz Małgorzata Targońska,
Anna Zdankiewicz, reżyseria: M. Targońska, A. Zdankiewicz oraz Kamila Kania. Przejmującą
muzykę do spektaklu skomponował – gościnnie – Krzysztof Pankiewicz z VIII Liceum Profi-
lowanego w Zespole Szkół Technicznych w Sosnowcu. Na tymże wieczorze znakomitą próbkę
kabaretu dali Albert Pyśk i Tomasz Kazanecki z klasy politologicznej.
Warto podkreślić, że wszystko w tym teatrze jest dziełem młodzieży platerańskiej
(scenariusze, reżyseria, muzyka, kostiumy) – udział w próbach, przygotowywaniu spektakli
wyzwala – zwłaszcza w ostatnich dniach przed premierą – Himalaje inwencji i ferie, znakomi-
tych najczęściej, pomysłów. Niektóre projekty scenografii cechował w opinii znawców bardzo
wysoki poziom artystyczny, jak np. te, które wymyśliły do szekspirowskiego Snu zaprzyjaźnio-
ne z Laurem uczennice Liceum Sztuk Plastycznych w Katowicach (m. in. Ewa Mrowiec, obec-
nie studentka malarstwa na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych).
„Teatr Nasz‖ można by nazwać „Teatrem dwóch spektakli‖, a to dlatego, że na ogół
daje w szkole dwa przedstawienia. W przeddzień finału kolejnego Lauru Plateranki odbywa się
regularnie prapremiera dla rodziców, kolegów, gimnazjalistów (sala pęka w szwach, tego dnia
prapremierę mają zresztą wszyscy wykonawcy finałowych wieczorów), a następnego dnia
(zawsze w piątki o godz. 17.00) premiera. Jakoś nie było (niestety) w szkole specjalnych wa-
runków do powtarzania spektakli, na ogół dzień po spektaklu trzeba zwijać najpiękniejsze
nawet dekoracje, życie w liceum toczy się swoim pryncypialno–kalendarzowym rytmem. Pew-
nym wyjątkiem są sytuacje, kiedy „Teatr Nasz‖ występuje na przeglądach, konkursach. Bez
fałszywej skromności można powiedzieć, że tam, nawet jeśli nie zdobywał pierwszych nagród,
był na ogół doceniany: wyróżnienia na przeglądach w Dąbrowie Górniczej i w Piekarach Ślą-
skich, I miejsce w dwóch kategoriach w konkursie organizowanym przez X Gimnazjum w
Sosnowcu i ostatni, tegoroczny sukces: bezdyskusyjne I miejsce w Przeglądzie Szkolnych Ze-
społów Artystycznych Szkół i Placówek z Terenu Delegatury Sosnowiec do XXXIII Woje-
wódzkiego Przeglądu Szkolnych Zespołów Artystycznych CZĘSTOCHOWA 2008 w kategorii
zespołów ponagimnazjalnych (za spektakl Zuzanna i starcy), a parę tygodni później występ w
eliminacjach wojewódzkich w Częstochowie (bez sukcesu). Słów uznania z ust uczestniczących
od lat w spektaklach premierowych przedstawicieli sosnowieckich elit politycznych, kultural-
nych, uczelnianych pod adresem młodych aktorów było za to aż nadto.
Atmosfera prób jest niepowtarzalna. Lubię uczestniczyć w tych popołudniowych lub
wieczornych próbach. Najpierw (wrzesień) jest to atmosfera leniwa, spokojna, z biegiem czasu
gęstnieje, staje się coraz bardziej nerwowa, próby odbywają się – dosłownie – w piątki, świątki
i w niedziele. Zdarzają się momenty zniechęcenia – miesiąc przed premierą nagrodzonej póź-
niej Zuzanny zespół był bliski rezygnacji. Zawsze jednak udawało się jakoś zmobilizować i
zmotywować do wysiłku wykonawców, wyeliminować usterki (dykcja, ruch). Entuzjazm udzie-
la się także opiekunowi trupy, który przypomina sobie swoje własne, szkolne i studenckie,
doświadczenia teatralne, udział w znakomitym lektoracie prowadzonym na I roku wrocławskiej
polonistyki (1966/67) przez wybitną reżyserkę Krystynę Skuszankę. Nic ponadto nie jest w
stanie zastąpić widoku umordowanej, ale niemożebnie uradowanej i szczęśliwej młodzieży
chwilę po udanej premierze. Być może właśnie opiekun takiej grupy najlepiej, bo naocznie
postrzega i „sprawdza‖ walory wychowawcze przedsięwzięcia pod nazwą szkolny teatr. Uczy
on solidarności i odpowiedzialności. Sztuki ogromnej, rzetelnej roboty, wysiłku, który owocuje
nie materialną nagrodą, lecz ogromną satysfakcją mierzoną skalą imponderabiliów. Integruje
ludzi – można podziwiać znakomitą, bo pełną sporów i kłótni współpracę klasyków i politolo-
gów z informatykami, którzy jeszcze nigdy nie zawiedli jako obsługa techniczna spektakli (i
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
285
Laurów) i dokonują, biorąc pod uwagę skromną bazę techniczną sceny, cudów, aby wszystkie
światła, kolumny, komputery, adaptery, subwoofery i mikrofony zadziałały. Pożytki z przed-
sięwzięcia pod nazwą teatr szkolny długo by można wyliczać. Czynny udział w kulturze żywe-
go słowa. Otwartość aksjologiczna. Jak to rozumieć? Nie dobiera się w tym teatrze tekstów
według jednego aksjologiczno–estetycznego klucza (zdarza się, że to, co „Teatr Nasz‖ propo-
nuje, komuś nie bardzo się podoba lub ktoś inny tego nie rozumie i trzeba mu przetłumaczyć,
jednakże de gustibus…). Dzięki temu młodzież uczy się – jest to wartość sama w sobie –
otwartości i tolerancji w sferze nie tylko kultury. Interesuje ją i Krym, i Rzym. I Tasmania.
Klasyka i awangarda. Estetyka spod znaku Platona i spod znaku turpizmu. Najważniejsze dla
opiekuna jest: nie przekroczyć pewnych subtelnych granic między złym a dobrym smakiem, bo
wszystko, jak przekonująco to powiedział Herbert, jest kwestią smaku. Jest tu zatem miejsce i
dla Słowackiego i dla Arystofanesa, Szekspira i Grochowiaka, Białoszewskiego i Gałczyńskie-
go. „Teatr Nasz‖ nie jest teatrem prowadzonym przez zakonnice. Te wszystkie wartości wiążą-
ce się ze współdziałaniem w estetycznym wysiłku dostrzec może zwłaszcza ktoś, kto angażuje
się w to przedsięwzięcie, uczestniczy w tym od środka. Posiada świadomość, że to pewnego
rodzaju a k c j a. I przede wszystkim świetna zabawa.
W ciągu tych lat przez szkolny teatr w liceum „nad Przemszą‖ przewinęło się ponad
150 uczniów. Część z nich jest już po studiach, niektórzy ukończyli lub studiują teatrologię,
reżyserię, filmoznawstwo, kulturoznawstwo, polonistykę. Ci, którzy kontynuują tradycję,
uczniowie obecnych klas zaangażowani w przygodę teatralną, myślą już o spektaklu na finało-
wy wieczór XVI Lauru Plateranki (15 XI 2008 r.), który będzie jednym z istotnych punktów
uroczystych obchodów 100–lecia szkoły. Tytuł przygotowywanej sztuki? Tym razem chcemy
wystawić Jaskinię filozofów według Z. Herberta (scenariusz i reżyseria K. Kania i A. Krogulska
z klasy 3f politologiczno-socjologicznej).
Niewątpliwie, jak co roku od lat, na próby od września przychodzić będą byli aktorzy,
teraz już absolwenci, aby pomagać, współreżyserować, czasem grać, a przede wszystkim jesz-
cze być z nami.2
Historia teatru uczniowskiego w naszej szkole prosi się o szersze, udokumentowane
opracowanie.
2 Informacje o wszystkich wykonawcach spektakli i wielu szczegółach Czytelnik znajdzie w tomikach poetyckich z
serii „Lauru Plateranki‖.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
286
G a z e t k i s z k o l n e
LILIANA TYMIŃSKA
WSPOMNIENIENIE OPIEKUNKI SAMORZĄDU SZKOLNEGO I GAZETKI SZKOLNEJ
Gdy w roku 1975 otrzymałam od dyrektora dr. Adama Kierkowskiego propozycję pra-
cy w II Liceum Ogólnokształcącym im. Emilii Plater w Sosnowcu – bardzo się ucieszyłam.
Absolwenci tej szkoły zawsze stanowili elitę intelektualną Sosnowca i osiągali znaczące sukce-
sy w życiu zawodowym.
W dniu rozpoczęcia pracy okazało się, że oprócz lekcji matematyki do moich obo-
wiązków będzie należała również opieka nad Samorządem Uczniowskim.
Bardzo starałam się, aby matematyka stała się dla uczniów nauką, którą można się
pasjonować. Nie zawiodłam się. Wielu z nich z powodzeniem zdawało egzaminy wstępne na
renomowane uczelnie. Wykazywali się dużą wiedzą i siłą charakteru. Kończyli UJ (matematy-
ka), AGH, Politechnikę, Akademię Ekonomiczną i inne uczelnie techniczne.
Będąc równocześnie przez wiele lat opiekunem Samorządu Szkolnego, zauważyłam,
że uczniowie wykazywali również inwencję i zapał w innej sferze życia szkolnego. Zawsze
gotowi byli do pomocy dzieciom z domu dziecka, uczestnictwa w pracach społecznych w Zie-
leni Miejskiej, udziału w akcjach polegających na sprzedaży gazetki szkolnej i odzieży, zbiórce
makulatury, a także na kwestowaniu na rzecz innych – dzięki którym mogliśmy dofinansować
różnego rodzaju organizacje charytatywne, np. Komitet Praw Dziecka, PZPS czy wspomagania
szkoły Polskiej we Lwowie i Biblioteki Polskiej w Wilnie w polskie książki. Grupa uzdolnionej
muzycznie i recytatorsko młodzieży brała udział w akademii rozpoczynającej działalność To-
warzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Wschodnich w Katowicach.
W roku 1985 samorząd Szkolny rozpoczął wydawanie gazety
uczniowskiej pod nazwą „Antidotum‖. Było to nie lada wyczynem.
Zebranie materiałów i złożenie numeru wymagało ode mnie i od
uczniów wielu zabiegów i umiejętności. Tematyka gazety była cieka-
wa i inspirująca. Dotyczyła aktualnych spraw z życia szkoły i z kraju,
przedstawianych w różnorodnych formach, jak np. artykuły, opowia-
dania, wiersze, reportaże, konkursy, wyniki zawodów sportowych,
wywiady z Dyrekcją Szkoły (pp. Adamem Kierkowskim, Barbarą
Wnęk, Marią Bomską) czy wywiady ze znanymi ludźmi goszczącymi
w naszej szkole – Ireneuszem Dudkiem, Krzysztofem Materną, Woj-
ciechem Mannem.
Po złożeniu numeru ówczesne władze szkolne każdorazowo wymagały od nas przed-
łożenia go w Kuratorium Oświaty i Wychowania w Katowicach. Dopiero po akceptacji i uzy-
skaniu pieczątki o treści:
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
287
mogliśmy zacząć druk numeru.
Pisaliśmy prośby do zakładów posiadających kserokopiarki (Huta Szopienice, Kopal-
nia Sosnowiec, Carboautomatyka Tychy i inne). Zawsze uzyskiwaliśmy zgodę. Byliśmy bardzo
wdzięczni.
I tak przez 13 ośmiostronicowych numerów, pisanych przeze mnie ręcznie lub na ma-
szynie, uczniowie prezentowali swój krytyczny stosunek do rzeczywistości, w wywiadach
ujawniali chęć poznania świata, cieszyli się pisząc piękne wiersze, rysując w ich własnej gaze-
cie. Wydanie ostatniego numeru „Antidotum‖ zbiegło się z moim odejściem ze szkoły w roku
1992. Pracę Samorządu Szkolnego Dyrekcja szkoły nagrodziła wycieczką do Warszawy. Mło-
dzież i ja byliśmy bardzo zadowoleni z docenienia naszej pracy.
Po wielu latach spotkania z absolwentami wspominam z nutką nostalgii, ale najbar-
dziej wzruszają mnie listy, które otrzymuję od wspominających mnie uczniów rozsianych po
całym świecie.
Sosnowiec 10 lipca 2008 r.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
288
ANNA SZCZEPANEK
OD „ANTIDOTUM” DO „E!MILKI”. GAZETKI SZKOLNE W LATACH 1986 – 2008
Dwadzieścia dwa lata minęły od ukazania się w Plater pierwszej gazetki szkolnej.
Pisma, wydawane częściej lub rzadziej, ale nieprzerwanie nieomal przez ćwierć wieku, wpisały
się mocno w krajobraz II LO. Co ważne, stały się niezwykle popularną formą przekazu i, rów-
nocześnie, wyrazu piszących do nich uczniów, rozchodząc się niejednokrotnie w nakładzie 200
– 300 egzemplarzy (biorąc pod uwagę fakt, że w murach II LO przebywa co roku średnio nieco
ponad 400 uczniów, wynik mówi sam za siebie).
Głos ze szkoły, bez względu na to, czego dotyczy, zawsze jest ważny. Tego typu cza-
sopiśmiennictwo spełnia rozmaite funkcje: na bieżąco informuje o problemach istotnych dla
pokolenia przebywającego właśnie w szkole, jest swoistą, subiektywną kroniką życia zarówno
szkoły, jak i wydarzeń mających miejsce w środowisku, w którym młodzi ludzie przebywają,
po latach zaś staje się świetnym dokumentem, z którego pomocą wyczytać można wiele: o
zmianie obyczajowości, poglądach młodych na życie, przetasowywaniu ich priorytetów itp.
W II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu powstało sześć pism oficjalnych (o okresach, w
których istniały tytuły reprezentujące „drugi obieg‖ tylko się słyszy). Historia niektórych spro-
wadza się wyłącznie do wydania jednego numeru, innych zaś – sięga nawet ośmiu lat. Aby
przekonać się, jak ewoluowało platerańskie czasopiśmiennictwo, prześledzić należy jego losy
od samego początku aż do chwili obecnej.
„Antidotum” (1986 – 1994)
Był czerwiec 1986 roku, kiedy w Plater, pod opieką mgr Li-
lianny Tymińskiej, pojawiło się „Antidotum‖. Osiem stron formatu A4,
napisanych po części odręcznie, po części na maszynie do pisania, skła-
danych od początku do końca bez pomocy komputera – tak wyglądała
pierwsza gazetka szkolna II LO. I następne, aż do ostatniego rocznika, w
którym to pismo udało się dwukrotnie wydrukować. „Antidotum‖ poja-
wiało się nieregularnie, o czym świadczyć może fakt, że przez osiem lat
wydanych zostało niespełna dwadzieścia numerów gazetki. Z perspek-
tywy dnia dzisiejszego jednakże właśnie te numery mają największą
wartość. Dlaczego? Po pierwsze, stanowią podwaliny czasopiśmiennictwa Plater. Po drugie,
gazetka tematycznie skupia się w dużej mierze na relacjonowaniu wydarzeń szkolnych. Poza
oficjalną, obiektywną historią Plater, pojawia się zatem druga, równoległa, subiektywna jego
historia, której korzeni szukać trzeba właśnie w „Antidotum‖. Po trzecie, wyraźnie odcina się
pismo pod względem wizualnym od następnych tytułów. Czasy bez komputerów dzisiaj wydają
się być (i są) zupełnie inną, bezwarunkowo zakończoną, epoką. Dołączając do tego zupełnie
różne od dzisiejszych warunki polityczne państwa, w których zaczęła powstawać gazetka,
stwierdzić można, że „Antidotum‖ dość wyraźnie wyznacza granicę między dwoma okresami.
Samo sytuuje się w okresie pierwszym, by pod koniec swej „kadencji‖ zacząć przechodzić do
okresu drugiego, w którym zamyka się już historia kolejnych pism II LO.
Gatunkiem publicystycznym dominującym w gazetce, a szczególnie w początkowych
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
289
jej numerach, są wywiady: z absolwentami (w tym, z P. Zofią Ziembińską, która ukończyła
szkołę w 1938 r.), nauczycielami, a także z ludźmi spoza szkoły: kuratorem oświaty czy zna-
nym muzykiem, Ireneuszem Dudkiem. Ciekawe są teksty o przedsięwzięciach, jakie miały
miejsce w Plater, a o których trudno znaleźć dziś informacje w innych niż „Antidotum‖ źró-
dłach. Przykładem takich wydarzeń mogą być, między innymi: 1. Sosnowiecka Jesień Muzycz-
na w Plater, wybory Miss Plater i Miss Klas Pierwszych czy Międzyszkolny Festiwal Piosenki
Amerykańskiej i Angielskiej. Nie brakuje debiutów: poetyckich i prozatorskich. Każdy numer
„Antidotum‖ jest też inny pod względem graficznym, co wprowadza różnorodność i nie daje
powodów do znudzenia czytelnikom. O dużym zainteresowaniu gazetką, nie tylko wśród
uczniów, ale i w innych kręgach, świadczy najlepiej przedruk całego numeru „Antidotum‖,
dotyczącego obchodów 85-lecia szkoły, na łamach „Kuriera Miejskiego‖ w kwietniu 1994
roku. Pisze o tym Piotr Bajer w artykule poświęconym czasopismom szkolnym do roku 19983.
W redakcji „Antidotum‖, między innymi, działali: Łukasz Adamczyk, Michał Ada-
mek, Regina Adamska, Iwona Brodzińska, Barbara Bugaj, Sebastian Cerazy, Sebastian Cichoń,
Katarzyna Czerwińska, Grzegorz Grunwald, Wojciech Halarewicz, Małgorzata Juda, Marcin
Kasperek, Dorota Kidawa, Piotr Kłys, Zuzanna Kmita, Magdalena Kokoszka, Maksym Ko-
nieczko, Aneta Kozak, Katarzyna Kozłowska, Robert Krzysztofik, Tatiana Kuwak, Iwona Ja-
necka, Małgorzata Lipińska, Marcin Morawiec, Joanna Rejdak, Tomasz Sapota, Marta Sma-
gacz, Rafał Wójcik.
„Mirror” (1994)
W przeciwieństwie do „Antidotum‖, żywot gazetki „Mirror‖
rozpoczął się i zakończył już przy pierwszym jej numerze, datowanym
na czerwiec 1994. Trudno przewidzieć, jak rozwinęłoby się pismo,
gdyby wydrukowanych zostało więcej jego numerów. Pierwsza odsłona
„Mirroru‖ wyglądała jednakże nader obiecująco. Redakcja, w składzie:
Anna Barwa, Katarzyna Czerwińska, Michał Fałek, Piotr Gosek i Piotr
Hołdyk, pod opieką mgr Elżbiety Gorzkowskiej, skupiła się na przeka-
zaniu aktualności dotyczących wydarzeń związanych z II LO, wykorzy-
stując przy tym formy publicystyczne najbardziej przystępne dla od-
biorcy. W piśmie przeważają zatem wywiady, a spośród nich najciekawsza jest rozmowa z
panią Janiną Wódkowską, absolwentką Plater z roku 1947. Redaktorzy „Mirroru‖ nie zapo-
mnieli również o rozrywce, której czytelnikom dostarczyć miały: ilustracje, wiersz satyryczny
pt.: „Żale pierwszoklasisty‖ i krzyżówka.
„Sinusoida” (1995)
Wydana w lutym 1995 roku „Sinusoida‖ również doczekała się
tylko jednego numeru i w dużym stopniu różniła się od poprzednich dwóch
pism zawartością merytoryczną. Przede wszystkim brakuje w niej informa-
cji ze szkoły, a dużą ilość miejsca zajmują teksty czysto rozrywkowe, typu
„humor‖ czy felieton. Zaskakuje dodatek specjalny: sinusoidowy kalendarz
na luty. Wyraźnie widać, że jest to numer mający stanowić rozgrzewkę
przed wydawaniem kolejnych pism, a przede wszystkim zachętę dla
uczniów do redagowania własnych tekstów i zamieszczania ich w gazetce. We wstępniaku
3 P. Bajer: Czasopisma szkolne, [W:] 90 lat II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu, pod red. M. Walińskiego, Sosno-
wiec 1998.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
290
redakcja „Sinusoidy‖ zaznacza bowiem: Pragniemy, abyście pomogli nam w redagowaniu
gazety. To ma być pismo WSZYSTKICH, a nie wybranych osób z II LO. Piszcie do nas o tym, o
czym tylko wam się podoba: czy podoba wam się gazeta, czy też nie. O tym, co was gnębi, co
wam nie pasuje w szkole. Napiszcie o tym, jakie tematy powinniśmy poruszać. Naprawdę to
może się udać, jeśli podejdziemy do tego poważnie. Najwidoczniej niewielu w tamtym okresie
podeszło poważnie do realizacji projektu, jakim była „Sinusoida‖. W skład redakcji jej jedyne-
go numeru weszli: Mikołaj Mika, Katarzyna Czerwińska, Anna Barwa, Anna Brzychcy, Karol
Ligęza, Grzegorz Kwiecień, a opiekunem był mgr Piotr Bajer.
„Gazeta Obiecana” (1996 – 1997)
1 października 1996 w II LO pojawiła się nowa gazetka. Nazwa-
na została „Gazetą Obiecaną‖, co redaktor naczelna, Agnieszka Sowa,
wyjaśniła następująco: To pisemko nie mogło mieć innego tytułu – przede
wszystkim, by udowodnić, że „obiecanki” to nie zawsze „cacanki”. Mimo
tysięcy przeszkód w tym momencie szkolna gazeta zaczyna być.
I rzeczywiście, wydanie pierwszego numeru „Gazety Obiecanej‖
stało się momentem przełomowym dla czasopiśmiennictwa w Plater.
Zainicjowało ono nowy okres w dziejach platerańskich pism, charaktery-
zujący się regularnością w ich wydawaniu i przekierowaniem tematyki z
niemalże wyłącznie dotyczącej szkoły na bardziej różnorodną, poruszającą problemy ówcze-
snej młodzieży licealnej. Nad pismem pieczę sprawowali dwaj opiekunowie: mgr Piotr Bajer i
mgr Krzysztof Kacuga.
Pod względem strategicznym „Gazeta Obiecana‖ to zdecydowanie najlepsze pismo
Plater. Co znaczy: „pod względem strategicznym‖? To znaczy, że najpierw zaistniał pomysł na
całą serię gazetek, a potem go zrealizowano z niezwykłą konsekwencją. Z jednej strony w „Ga-
zecie Obiecanej‖ znaleźć można było kilka typowo rozrywkowych cyklów, a wśród nich naj-
bardziej popularne: „Ranking sosnowieckich knajp‖, zabawne psychotesty, komiksy z morała-
mi, horoskopy czy rubryka z pozdrowieniami. Z drugiej strony, nie zabrakło informacji na
temat wydarzeń mających miejsce w II LO czy refleksji na tematy poważne, jak choćby wspo-
mnienie o przedwojennej Dyrektor Plater, Józefie Siwkowej). Nie można też nic zarzucić „Ga-
zecie Obiecanej‖ od strony technicznej: charakterystyczne logo, kolorowe okładki, szablon
prosty, ale czytelny, dużo przyciągających uwagę rysunków, a także elementy urozmaicające
treść artykułów, jak np. kopie autografów znanych ludzi, podpisane specjalnie dla czytelników
gazetki.
Wyraźnie zaznaczyła się zmiana profilu pisma. Punkt ciężkości przeniesiony został z
funkcji informacyjnej, charakterystycznej dla wcześniejszych tytułów, na funkcję rozrywkową,
co zaś implikowało duże zainteresowanie „Gazetą Obiecaną‖. Nakład wynosił 200-300 egzem-
plarzy co dwa tygodnie. Dzięki regularności w ukazywaniu się gazetka zaistnieć mogła tym
mocniej w świadomości czytelników, dając im poczucie pewności co do daty kolejnego ukaza-
nia się w sprzedaży.
W redakcji „Gazety Obiecanej‖ zasiedli między innymi: Zuzanna Auguściak, Anna
Braniewska, Agata Dudek, Bartosz Dudek, Jacek Dudek, Michał Fidler, Iga Garczarczyk,
Szymon Granat, Agnieszka Jodełka, Katarzyna Kieras, Marcin Kierczak, Michał Kaczmarczyk,
Joanna Krzysztonek, Piotr Lada, Paweł Matyja, Ewa Pasikowska, Marta Rodek, Przemysław
Ryk, Damian Skiba, Jakub Stefanowicz, Bartosz Warias, Marek Wierzbicki, Aleksandra Wi-
śniewska, Łukasz Wolny, Łukasz Wróbel.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
291
„Wydanie Drugie Poprawione” (1997 – 1999)
Ostatni numer „Wydania Drugiego Poprawionego‖ ukazał się tuż
przed wakacjami kończącymi rok szkolny 1998/99. Wydawane przez trzy
lata pismo uplasowało się na drugiej pozycji pod względem długości uka-
zywania się (pierwsze miejsce ex aequo zajmują: „Antidotum‖ i
„E!milka‖). Pod względem składu redakcyjnego nazwać je można konty-
nuacją „Gazety Obiecanej‖ – zmieniły się wprawdzie „władze‖, bo pismo
przejęli uczniowie: Michał Kaczmarczyk i Marcin Kierczak, ale autorzy
tekstów w większości pozostali ci sami. Opiekunem pozostał mgr Piotr
Bajer. Redakcja, wbrew entuzjazmowi czytelników, bardzo sceptycznie podeszła do swojego
poprzedniego projektu, jakim była „Gazeta Obiecana‖: Trudno jest nam powiedzieć, na ile
wyciągnęliśmy wnioski z potknięć, które zdarzały się nieraz podczas redagowania poprzedniej
gazety. Nie możemy obiecać, że te błędy już nigdy się nie powtórzą. Wiemy, że zdaliśmy sobie z
nich sprawę stanowczo za późno. Nie udało nam się uratować „Gazety Obiecanej”. Prawdę
mówiąc – nawet niespecjalnie próbowaliśmy.
Jaka idea przyświecała nowej redakcji podczas tworzenia kolejnego szkolnego czaso-
pisma? W pierwszym numerze „Wydania Drugiego Poprawionego‖ przeczytać można: W
„Wdp” znajdzie się więcej tekstów dotyczących mniej lub bardziej ciekawych wydarzeń, mają-
cych czasami miejsce w naszych jedynych i niepowtarzalnych Różowych Murach, wydarzeń,
które nazywa się potocznie „życiem szkoły”. Mniej za to będzie błędów, potknięć, niedoróbek.
Poza tym będziemy się starali, żeby w ogóle cała gazeta była z numeru na numer coraz lepsza.
„Wydanie Drugie Poprawione‖ nie zaniżyło poziomu swoich poprzedników. Ucznio-
wie redagujący pismo postawili na różnorodność, rezygnując z cyklów ciągnących się przez
kilka numerów. Pozostały elementy rozrywki: horoskop, psychotesty czy komiksy. Uczniowie
w swych artykułach skupiali się na wydarzeniach aktualnych, pisząc recenzje nowości filmo-
wych, książkowych czy teatralnych, jak również nawiązując do innych ówczesnych wydarzeń
kulturalnych. W roku 1998 redaktorzy „Wydania‖ przygotowali specjalny numer, upamiętnia-
jący 90–lecie Plater.
Poza uczniami, którzy pracowali już przy redagowaniu „Gazety Obiecanej‖, „Wydanie
Drugie Poprawione‖ tworzyli także m.in.: Marta Cyba, Gabriela Dyga, Justyna Katan, Łukasz
Mozes, Rafał Pawlik, Michał Wasik, Aleksandra Witas, Łukasz Teister.
E!milka (2000 – )
„E!milka‖ wciąż stanowi rozdział otwarty w historii czasopism
szkolnych II LO. Powstająca pod opieką mgr. Michała Walińskiego,
doczekała się już kilkukrotnie: zarówno zmiany redaktorów naczelnych,
jak i samych redakcji. Pojawiła się w maju 2000 roku, a jej redaktor
naczelną na szereg lat mianowana została Martyna Olszowska, zastępcą
Martyny natomiast – Aleksandra Wojańczyk. Od tamtego czasu wyda-
nych zostało ponad 50 numerów „E!milki‖. Ile jeszcze ukaże się w przy-
szłości? Na to pytanie odpowiedzieć będzie można być może dopiero
podczas następnego jubileuszu szkoły.
W „E!milce‖ znaleźć można wszystko to, co i w poprzednich gazetkach: teksty o Pla-
ter, aktualności dotyczące zarówno szkoły, jak i miasta, a także: felietony, reportaże, recenzje.
Niezmiennie w każdym numerze znajduje się kącik rozrywkowy z krzyżówkami, dowcipami,
horoskopem itp. Szczególnie interesujące są wywiady, przeprowadzane i ze znanymi ludźmi
(jak choćby z Januszem Gajosem czy Arturem Rojkiem), i z mniej znanymi, jak choćby z…
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
292
panem, który sprzedaje lody. Wraz ze zmianami składu redakcji, zmienia się nieco wygląd
gazetki, a także i jej zawartość merytoryczna: zwiększa się nacisk na jedne formy wypowiedzi,
zmniejszając jednocześnie na inne. Co ważne jednak, nakład nie spada poniżej 100 egzempla-
rzy, a gazetki szybko zostają wykupione do ostatniego egzemplarza.
Gazetka cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród uczniów i nauczycieli Plater.
Jej kolejne numery gromadzi Biblioteka Główna im. G. Daniłowskiego w Sosnowcu. Przez
pewien czas prenumerowała ją także biblioteka (Oddział dla Dzieci i Młodzieży) znajdująca
się, podobnie jak II LO, przy ul. Parkowej. „E!milka‖ docierała też do uczniów innych szkół –
niektórzy z nich chętnie i regularnie publikowali na jej łamach swoje teksty (jak choćby uczeń
IV LO. im. Stanisława Staszica w Sosnowcu czy poetka, uczennica wrocławskiego LO). W
„E!milce‖ znaleźć też można było teksty nauczycieli. Na przykład, w roku szkolnym 2005/2006
swój kącik poetycki prowadził w gazetce ks. Leszek Kleszcz.
Przez ponad rok sytuacja finansowa redakcji „E!milki‖ była tak dobra (dzięki Pani
Bożenie Kłębek, która kserowała gazetkę za darmo), że dla stałych czytelników, którzy po-
prawnie rozwiązywali krzyżówki, co miesiąc ukazujące się w gazetce, fundowane były nagrody
książkowe. Wystarczyło wrzucić kupon konkursowy do skrzynki „E!milki‖ (która wisi na par-
terze zaraz obok s. 32) i mieć trochę szczęścia w losowaniu nagród.
Redaktorzy „E!milki‖ biorą też chętnie udział w różnych projektach skierowanych dla
młodych dziennikarzy, pozwalających im na rozwój ich warsztatu. I tak, na przykład, w maju
2005 roku troje członków redakcji: Anna Szczepanek, Krzysztof Bednarczyk i Łukasz Kaza-
necki wzięło udział w Seminarium Dziennikarskim „My budujemy Europę‖, organizowanym w
Niemczech, w miejscowości Bad Marienberg. Celem projektu było zintegrowanie uczniow-
skiego środowiska dziennikarskiego z czterech państw Unii Europejskiej: Polski, Niemiec,
Słowenii i Czech.
W roku szkolnym 2005/2006 redakcja „E!milki‖ nawiązała natomiast kontakt z „Wia-
domościami Zagłębia‖, pismem lokalnym ukazującym się w Zagłębiu od ponad pięćdziesięciu
lat. Tam też kilkoro uczniów: Aleksandra Dybała, Justyna Kłapacz, Magdalena Kłębek, Anna
Szczepanek, Krzysztof Bednarczyk, Tomasz Kobiński i Paweł Seweryn publikowało swoje
teksty w specjalnie przeznaczonym dla nich dziale „Młodzi mówią‖.
Nie sposób wymieć wszystkich, którzy do „E!milki‖ pisali. Przez osiem lat istnienia
„E!milki‖ w redakcji, między innymi, zaznaczyli się obecnością: Aleksandra Bogucka, Anna
Czenczek, Aleksandra Drej, Aleksandra Dybała, Karolina Dziwak, Justyna Golańska, Wojciech
Grela, Karolina Gurgul, Aleksandra Jędruś, Karolina Jąderko, Tomasz Kazanecki, Justyna
Kłapacz, Magdalena Kłębek, Tomasz Kobiński, Joanna Kosterska, Łukasz Matuszczyk, Anna
Mika, Ewa Orczykowska, Eliza Ortemska, Joanna Orzelska, Weronika Pietras, Jarosław Piwo-
war, Marcin Podsiadło, Klaudia Pudo, Monika Rdest, Michał Rzeczycki, Michał Sojka, Paulina
Sawicz, Agnieszka Swoboda, Marta Szyszka, Katarzyna Targońska, Małgorzata Targońska,
Paulina Tofilska, Katarzyna Trela, Ewa Walewska, Olga Weber, Joanna Wywiał.
Redaktorami naczelnymi „E!milki‖, po Martynie Olszowskiej, byli: Daria Gosek,
Anna Szczepanek, Krzysztof Bednarczyk i Łukasz Kazanecki, Michał Czech i Wojciech Wi-
cherski, w chwili obecnej funkcję tę sprawuje Kamila Kania.
Jak widać, mówić już można o bogatych tradycjach czasopiśmienniczych w II LO.
Platerańskie gazetki szkolne nieustannie ewoluują, zmieniając się i dostosowując do potrzeb
kolejnych pokoleń uczniów. To oni wyznaczają kształt pisma. To od nich też zależy, jak długo
i z jakim rezultatem młodzież II LO będzie miała swój głos w postaci czasopism szkolnych.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
293
REDAKCJA „E!MILKI‖ W CZASACH ZAŁOŻYCIELKI PISMA MARTYNY OLSZOWSKIEJ (CZWARTA OD PRAWEJ.
PIĄTA – ZASTĘPCA RED. NACZ. OLA WOJAŃCZYK.
STOJĄ OD LEWEJ: MICHAŁ WALIŃSKI (OPIEKUN), ANNA SZCZEPANEK, TOMASZ KOBIŃSKI,
PAWEŁ SEWERYN, KRZYSZTOF BEDNARCZYK, MAGDALENA KŁĘBEK, KAROLINA JĄDERKO I EWA WALEWSKA.
NIŻEJ OD LEWEJ: AGNIESZKA SWOBODA, WOJCIECH GRELA, ADRIAN NOWAK I OLGA WEBER.
CZERWIEC 2005 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
294
WSPÓŁPRACA Z ZAGRANICĄ
URSZULA KRZYSZTOŃ
WYMIANA SZKOLNA
II LO IM. E. PLATER W SOSNOWCU – ELSENSEE–GYMNASIUM W QUICKBORN (NIEMCY)
W LATACH 1989–1993
Gdy jesienią 1989 roku w naszej szkole zjawili się dwaj niemieccy nauczyciele (Peter
Skierka i Rüdiger Grühn) z propozycją nawiązania współpracy, nikomu jeszcze nie śniło się o
projekcie Sokrates – Comenius. Szukając odpowiedniej szkoły partnerskiej, zgłosili się naj-
pierw do Śląskiego Kuratorium Oświaty w Katowicach, gdzie skierowano ich do Sosnowca –
do II LO im. E. Plater. Nie bez znaczenia był numer szkoły, gdyż Elsensee-Gymnasium miało
właśnie numer „II.‖ w swoim mieście.
Ówczesna dyrektor szkoły – mgr Maria Bomska zaprosiła na spotkanie nauczycieli
języków obcych, którzy wspólnie z nauczycielami niemieckimi opracowali zarys programu
wymiany uczniów. Przyjęto model, że wizyty będą się odbywać dwa razy w roku: jesienią pol-
scy uczniowie jadą do Niemiec, a wiosną nastąpi rewizyta. Ilość uczniów określono na ok. 20
osób, którym miało towarzyszyć dwóch opiekunów.
Polacy, jako pierwsi, wyjechali do Niemiec we wrześniu 1990. Podróż odbywała się
autokarem. Dla wielu uczestników tej wymiany był to pierwszy kontakt z Zachodem. Z szeroko
otwartymi oczami patrzyli na wspaniałe autostrady, nowoczesne rozwiązania architektoniczne.
Na miejsce grupa przybyła wczesnym rankiem. Przed szkołą czekali niemieccy uczniowie z
rodzicami oraz nauczycielami. Śniadanie w stołówce szkolnej, przydział do rodzin, zakwatero-
wanie w domach i trochę snu po męczącej podróży. Po południu odbyło się oficjalne powitanie
w szkole i zwiedzanie obiektu. Wszyscy byli pod wrażeniem nowoczesnego, przestronnego
budynku, komfortowo wyposażonych pracowni, przyprawiającej o zawrót głowy hali sportowej
z możliwością podziału na mniejsze sale do rozgrywek siatkówki lub koszykówki, wreszcie
gongu na przerwę zamiast typowego ostrego dzwonka. To wszystko tak daleko odbiegało od
wyglądu i atmosfery polskiej szkoły… Podczas tygodniowego pobytu uczniowie polscy uczest-
niczyli w lekcjach oraz bogatym programie turystycznym. Quickborn to małe miasteczko (ok.
20 tys. mieszkańców) ale jego niewątpliwą zaletą jest położenie: 24 km od Hamburga. Nie
trzeba chyba pisać, jaką atrakcją było to miasto! Już na drugi dzień pobytu zorganizowano
wycieczkę objazdową po największym mieście portowym w Niemczech. Wszyscy byli zachwy-
ceni Hamburską Starówką i ogromnym portem. Oprócz zwiedzania i zajęć szkolnych duże
znaczenie miał pobyt uczniów w domach goszczących rodzin. Każda z nich zadbała o wiele
atrakcji, czasami graniczących z rozpieszczaniem Polaków.
Niewątpliwie największym przeżyciem dla wszystkich uczestników tej wymiany był
fakt, że UCZESTNICZYLI w rodzeniu się historii. Właśnie 3 października 1990 roku miało miejsce ofi-
cjalne ponowne połączenie dwóch państw niemieckich – byłej NRF i NRD. Do Quickborn
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
295
jechaliśmy, przekraczając dwie granice, a wracając – już tylko jedną – we Frankfurcie nad
Odrą. Wspólnie z Niemcami przed ratuszem w Hamburgu uczestniczyliśmy w uroczystości
zjednoczenia i widzieliśmy radość naszych sąsiadów…
Rewizyta nastąpiła w kwietniu roku 1991. Dla nadania ważności tej wymianie uczest-
niczył w niej również dyrektor szkoły Reinhard Mischke. W programie była wizyta w oświę-
cimskim Muzeum, skąd uczniowie niemieccy wracali w stanie osłupienia i przerażenia wskutek
konfrontacji z przeszłością, w której ich przodkowie mieli taki przygnębiający udział. Nastroje
uległy zdecydowanej poprawie, gdy zobaczyli nasze piękne Zakopane i Tatry, a także zwiedzali
pierwszą stolicę Polski – Kraków. Dzięki tym miejscom zapomnieli o pierwszym przykrym
wrażeniu, jakie odnieśli wjeżdżając na zadymiony Górny Śląsk, w tamtych czasach pełen ko-
palń i zakładów przemysłowych, którym obce było pojęcie ochrony środowiska.
Niemców ujęła bardzo polska gościnność. Podkreślali to na każdym kroku, gdy pod-
sumowywaliśmy wrażenia z przebiegu pierwszej wymiany. Czasami było tej gościnności aż w
nadmiarze, szczególnie gdy polskie mamy częstowały („nie przyjmując odmowy‖) kolejnym
schabowym lub innym smakołykiem. Natomiast polskie pojęcie elegancji prowadziło często do
sytuacji, że uczniowie polscy chodzili cały dzień głodni, gdyż Niemcy nie mają zwyczaju na-
rzucać się z propozycją posiłku, jeśli usłyszą „Nie, dziękuję‖. Dopiero gdy opiekunowie wyja-
śnili, że polskie dziecko trzeba kilka razy spytać, czy nie jest głodne, to może za trzecim razem
odważy się i przyjmie kanapki.
Wszystko to były w rzeczywistości mało istotne sprawy. Najważniejsze, że cel wymia-
ny: wzajemne poznanie i zrozumienie został spełniony. Kiedyś wrogowie, teraz sąsiedzi, którzy
powinni poznać swe obyczaje i tradycje. Również ważne było zburzenie wzajemnych uprze-
dzeń i nieufności. Niemcy, dla których był to niejednokrotnie pierwszy kontakt z Polską i Pola-
kami, przekonali się, że Polacy też mają lodówki i inny sprzęt AGD, że nie trzeba im objaśniać,
jak działa żelazko (!), z kolei Polacy stwierdzili, że niemiecka młodzież bardzo lubi się bawić i
ma poczucie humoru oraz nieograniczonego „luzu‖.
Po każdej wizycie następowała wymiana korespondencji między dyrektorami partner-
skich szkół i ustalanie kolejnych terminów. Opiekunami polskich grup byli następujący nauczy-
ciele: Urszula Krzysztoń, Zofia Baca, Anna Kołodziej, Urszula Szyda i Wanda Kruszyńska.
Niestety, po czwartej wymianie przyszło pismo od dyrektora szkoły niemieckiej z
informacją, że naszym partnerom trudno jest zebrać chętnych do wyjazdu do Polski. Uzasad-
niając taką sytuację, dyrektor twierdził, że młodzież niemiecka szuka ciekawszych miejsc,
ponadto szkoła w Quickborn nawiązywała już nowe kontak ty za naszą wschodnią granicą…
Cóż, można tylko stwierdzić, że wszystko, co dobre, kiedyś ma swój kres. Szkoda,
gdyż współpraca naszych szkół realizowała misję poznawania się dwóch sąsiednich narodów.
Satysfakcjonujący jest fakt, iż wiele przyjaźni zawartych podczas tych wizyt przetrwało do
dzisiaj, a uczniowie, którzy brali udział w wymianach, nie zapomną nigdy tych miłych chwil.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
296
ANNA MIŚ
WYMIANA MŁODZIEŻY Z HOLANDIĄ (INFORMACJA)
Miejsce i nazwa szkoły: Gorinchem, Merewade College, Wijdschildlaan 4, 4207 EA
Strona internetowa: www.merewade.nl
Kalendarium wyjazdów:
18-25 września 2004 r.
23 września – 2 października 2005 r.
22 września – 1 października 2006 r.
28 września – 6 października 2007 r.
19 – 27 września 2008 r
Kalendarium rewizyt:
12 – 19 marca 2005 r.
11 - 18 marca 2006 r.
11 - 18 marca 2007 r.
4 – 11 marca 2008 r.
Zwiedzone miejsca w Holandii:
Gorinchem (miasto gospodarzy), Rotterdam (miasto portowe z nowoczesną architek-
turą), Amsterdam, (Rijksmuseum i Van Gogh museum oraz historia miasta), Utrecht (miasto
uniwersyteckie porównywalne z Krakowem), Kinderdijk (historia działania i znaczenie wiatra-
ków), Loevestein Castle (historia Hugo de Groot)
the Deltaworks (dzieło architektury chroniące kraj przed zalaniem), Zierikzee (małe urocze
nadmorskie miasteczko).
Ponadto uczniowie mogli zapoznać się z holenderskim systemem edukacji, brać udział
w zajęciach teatralnych, sportowych, laboratorium chemicznym oraz przeprowadzać ekspery-
menty w trakcie lekcji fizyki. Co roku pracowali również w grupach międzynarodowych, reali-
zując wyznaczone im projekty, których efekty prezentowali później wszystkim uczestnikom
wymiany. Dzięki temu poznali lepiej kulturę takich krajów jak Holandia, Włochy, Hiszpania,
Słowenia, czy Francja.
Zwiedzone miejsca w Polsce: Sosnowiec, Kraków, Wieliczka, Oświęcim, Szczyrk
oraz Wisła, Katowice, Częstochowa.
Uczniowie holenderscy zostali zapoznani z polskim systemem edukacji oraz oprowa-
dzeni po szkole, uczestniczyli w projekcji filmu polskiego reżysera pochodzącego ze Śląska -
Kazimierza Kutza, poznali historię Sosnowca, Katowic, Krakowa, Wieliczki i Częstochowy,
mieli też okazję skosztować polskiej kuchni oraz brać udział w kuligu zakończonym ogniskiem
w towarzystwie wiślańskich górali.
Dotychczasowa współpraca między naszymi szkołami przebiega niemal bezproble-
mowo, a co najważniejsze, co roku kolejne grupy młodzieży są zadowolone z udziału w wy-
mianie, nawiązują nowe międzynarodowe przyjaźnie i otwierają się na świat. Poszerza się też
wiedza obcokrajowców na temat naszego kraju, dzięki czemu coraz więcej młodych ludzi jest
zainteresowanych wizytą w Polsce.
Opiekunami młodzieży ze strony polskiej były: mgr Wanda Kruszyńska, mgr Anna
Miś i – od września 2008 r. – mgr Katarzyna Uliniarz.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
297
PLATERAŃSKIE WIERSZE
ZDZISŁAWA KUBALA
NIKIFOR
Czasem w nocy śnię
Żem jest Nikiforem.
Kreska odkreśla
Co dotychczas było
Nie dbam o nagrody
Statuetki i pyszniki,
Że coś fałszywie błysnęło
Zgasło i się skończyło
I tak lekko jakoś
Nawet na ramionach
Nie ma ciężkiego paletka
Prostota w ikonach
A kolory prowadzi
Jedna tylko kredka
Oczy muszą się domyślać
Co pod nią wyrośnie
Jak zakreśli koło
A co znów ukośnie.
Czasem we śnie fruwam
Bom przecież nieciężka
Jak Nikifor
Bez zbędnych balastów
Z góry widzę lepiej
Mnóstwo śmieci, chwastów
A przy nich aureole
Wszędzie, i w chlewie i stodole
Nikiforze kochany
Toż to nie nowina
Że rodzina dopiero po śmierci
Chwali swego syna.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
298
OLBRZYMY
Wszystko się kłania tu górom,
Rysom, co kroją niebo,
Mnichowi, co równa się chmurom
I temu wszystkiemu co Boże.
Kosówka w kolanach ugięta,
Główkami patrzy ku górze
I świerki w ramionach pogięte,
Rosną w Dolinie ku Dziurze.
Na zboczu w rynnie skalistej,
Drży z zimna szarotka skrzydlata,
Ale że mała i drżąca,
Dlatego nad turnie nie lata.
Ty mały, ja mała jestem
Tutaj właśnie na głazie,
I mieścimy się jak dwa pająki
W tym olbrzymim obrazie.
Zdzisława Kubala jest absolwentką z roku 1958. Wiersze pochodzą z tomu
To tylko słowa, słowa, słowa (Dąbrowa Górnicza–Strzemieszyce 2007 r.). Po-
chodząca z Dąbrowy Górniczej poetka jest członkiem będzińskiego oddziału
Stowarzyszenia Autorów Polskich.
KRYSTYNA KALEMBA
MÓJ RZECZYWISTY ŚWIAT
Mój rzeczywisty świat
to płynąca rzeka
w swym trudnym milczeniu
i krzyku swego dnia.
To okrągły mój czas
i przestrzeń bez granic.
I głęboka studnia,
a w niej czas zatrzymany.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
299
Mój rzeczywisty świat
to Niebo nade mną
i byt moich zmarłych
w powracających snach.
To świetlne lata gwiazd
i płynący wciąż Czas.
Jak piórko ulotny,
gdy unosi je wiatr.
Nie śpię więc. Wciąż czuwam.
Śnię odlotne myśli
i do swych szeptam gwiazd:
Ja przemijam – lecz trwam.
(Z tomu Nie ma urwanych zdarzeń)
*** Na moście w Roguebillière
dwa światy rozdziela czas.
Z jednej – kaleki kościół,
z drugiej – cyprysów gaj.
Stoję sama na moście.
Górą – dołem czas płynie.
Fioletowy – zielony
jak arlekin na linie.
Zadurzony – wpatrzony
w turnie, które już w niebie,
sięga białych obłoków
i choć płynie, to nie wie.
Wie pachnąca lawenda,
mięta ze skał patrząca,
bez alpejski, gdy kwitnie,
rzeka z góry pędząca.
Wie rozdarta oliwka
ku ziemi pochylona
i ptak w ostatnim locie,
gdy swe składa ramiona.
Gdy tak stoję na moście
czas swe koło zatacza,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
300
bo jak mówią nam Grecy,
czas jest kołem dla świata.
(Z tomu Nie ma urwanych zdarzeń)
*** Kapliczko przydrożna
z frasobliwym świątkiem
w której wiatr się modli,
podobłoczna, zielna módl się razem ze mną
o gwiazdy nad nami
i czas nawrócony.
O szczęście na linie
i świat, bo odchodzi.
O wiarę z nadzieją
w ogrodzie Człowieka.
Kapliczko przydrożna,
czekająca, wierna,
stojąc w głośnej ciszy
módl się dzisiaj ze mną.
(Z tomu Już nie nakręcam zegarów)
Dr n. med. Krystyna Kalemba jest absolwentką z 1960 roku.
Wraz z mgr Teresą Kamińską (także absolwentką naszej szkoły)
jest założycielką (rok akademicki 2004/2005) i organizatorką
grupy sosnowieckiej Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Uniwersy-
tecie Śląskim i wchodzi w skład Rady Programowej. Wydała trzy
tomy wierszy. Od wielu lat należy do słynnej Grupy Literackiej
Gronie im. Emila Zegadłowicza przy Towarzystwie Miłośników
Ziemi Żywieckiej w Żywcu.
PAWEŁ BARAŃSKI
BYŁ KRZYKIEM KRÓLESTWA
Poszedł na próbę życia i był krzykiem królestwa.
I był też legionem, legionami mędrców
lubieżnych. Poszedł, a nikt stamtąd żywy
nie wychodził. Może jednak podejmą nas
chóry aniołów, a nie – zgryzie proch. Kwitną,
póki co, leszczyny i próchno kwitnie pręgiężów.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
301
EPIFANIA GWAŁCONEJ [POLEGŁYM DO SAMEGO KOŃCA]
Brakuje jej już tutaj za dnia a jest głośna
jak wszystko o świcie. Dopalamy święte
papierosy i nie wiemy o sobie nic a nic więcej.
Wszystkie wojny dotyczą jednak nas i to pierwszy
krok by osiągnąć błogi spokój. Nie graj bo nie wygrasz
wiolinowym kluczem końca. I nie mów że pierdolisz i że
nic nie zaszkodzi temu tutaj. Nasza wiara jest zbyt krótka
i nie pytaj bo nie wiem co piszę i do kogo. Metafizyczna
paszcza wie jak kłapać i w którą stronę. Lubisz? Lubię
rozdziawiać i wiesz że w końcu dorosłam do ciebie...?
DOBRZE, ŻE WIESZ JAK JA
By zabić te naszą przyjaźń, chodziliśmy kiedyś na wino
czy wódkę, bo jasne było, że nic nie może trwać wiecznie.
Nawet cisza i ten głos, który nazwał ziemię mrtyuloką, wtedy
nie wiedziałem, że jest miejscem śmierci. Czy jestem więc teraz,
w tej chwili, kiedy to piszę i ilu pytało o to przede mną,
bym uwierzył, że nie ja tak myślę, i że mój głos także jest ciszą?
Daj im szansę, jak oni kiedyś nam jej nie dali – mówisz,
bo jestes pełna miłości. Jesteś pełna miłości, ja chciałbym być.
Dobrze, że cię kocham, i że wiesz jak ja, że oni tylko uśpili duchowe
wątpliwości religijną tożsamością zmyśloną tak, by Bóg wybaczał, i słyszę
jak śpiąca mówisz, że Bóg tylko jest. Wtedy wiem, że nic więcej.
KATHARSIS, KOLEJNA EDYCJA
Miłość urzeczywistniła wszelkie możliwe paradoksy,
bo jest jedyną siłą niszczącą [tylko] mury osamotnienia.
Bezzasadne: czy warto żyć, skoro żyć oznacza myśleć?
Żyję, jak wszyscy, dla: ciała, duszy i umysłu, nawet wtedy,
gdy żyję tylko dla ciebie. Rozmawiamy przecież o filozofii
radości; nie chcesz się zmieniać, to wypierdalaj jak ja kiedyś
musiałem wypierdalać. Charles de Saint – Evremond powiedział
kiedyś, że jeśli pragnie się żyć szczęśliwie, to należy ograniczyć
refleksje o życiu; staram się więc ograniczać tak, by zabić
przynajmniej świadomość własnej udręki.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
302
PROSTA CZYNNOŚĆ TRANSENDENTNA
"Gdyby moje życie nie było eksperymentem pełnym niebezpieczeństw i bólu,
gdybym nie przebywał nieustannie nad otchłanią i nie czuł pustki pod stopami,
moje życie nie byłoby nic warte i z pewnością nie napisałbym niczego". [H. Hesse]
Znam to w głowie gdy wykonujesz prostą czynność i mówisz
że umysł jest tym co robi mózg a mózgu należy unikać,
zwłaszcza w wierszach. Poetą jest ten kto ociera się
o transcendencję. Bycie w niej jest narodzeniem śmierci
i dlatego pisać [będąc w tym] nie mogę. Nigdy nie będę
poetą bardziej niż jednia bardziej niż miłość niż nirwana.
SATORI
Bronię tych naszych przekonań, że o mało nie umarłem.
Był dzień, wcale nie deszczowy, jak to zazwyczaj bywa
i w tym dniu objawiła się kolejna prawda. Nie zdziwiła
ani ciebie ani mnie, bo była. Wolter mawiał, że prawdziwa
historia jezusa to dzieje sprawiedliwego człowieka,
potępiającego grzechy faryzeuszów. Skazany na śmierć,
zrobiony prorokiem, a po stuleciach bogiem i po tym poznaje
się prazasadę wszelkich działań ludzkiego rozumu. Więc
bronię tych naszych przekonań, aż nie umrę,
do końca.
Paweł Barański - (ur. 1978). Uczeń klasy klasycznej autorskiej. Autor dwóch książek
poetyckich: Smętni biesiadnicy (1999) oraz Jesień. Wiosna samobójców. (2000). Po-
chodzi z Sosnowca, gdzie aktualnie mieszka. Laureat ogólnopolskich konkursów lite-
rackich. W latach 1999-2000r. główny animator poetyckiej Estakady przy Autorskim
Ośrodku Sztuki Gugalander w Katowicach. Organizator ogólnopolskich konkursów po-
etyckich, między innymi Przeciw Poetom. Współredaktor internetowego magazynu
społeczno–kulturalnego: www.fragment.org.pl.
EWA RUDNICKA
* * * Zapachniały zmroki
i noc rozlewa swe ciało wśród ulic.
Srebrzy nów jej potężną pierś.
A jak jej pożąda,
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
303
jak patrzy na to ciało nie ogarnięte,
drżące od szybkich oddechów.
Łono bezpłodne nie wyda owocu,
choć on wpływa w nią bezustannie.
Ona o szczycie go pochłonie,
a wewnątrz on zginie o brzasku.
Nie zagłębiaj się w nią księżycu,
bo w ciemnościach utoniemy wszyscy!
Niech pozostanie nienasyconą
noc.
Ewa Rudnicka – absolwentka z roku 2000. Wiersz otrzymał III nagrodę na VI Laurze
Plateranki (1998 r.).
ANNA JAKUBOWSKA
ZWĄTPIENIE
Gdy Cię ujrzałam
po raz pierwszy,
natchnęła mnie myśl,
żeby iść do lasu
i zebrać wszystkie
jagody w całym lesie.
Kiedy ci się przyjrzałam,
odechciało mi się
zbierania jagód.
Anna Jakubowska – absolwentka z roku 2001. Wiersz otrzymał nagrodę publiczności
na VI Laurze Plateranki (1998 r.).
JOANNA ŻAK
JEROZOLIMY
W Ogrodzie Oliwnym parno.
Pot szkarłatny wolno ścieka
Po ściankach Boskiego kielicha.
Za zbawienie człowieka:
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
304
LECHAIM JERUSZALAIM.
Zamknąć pub! Dziś szabat! Czarni
Krzyczą Żydzi. Wrzaski pałkami
Policja sprawnie tłumi.
Turyści stukają drinkami:
LECHAIM JERUSZALAIM.
Wierny z parafii Półksiężyca
Samochód w żołnierzy kieruje,
Miażdży drgające stopy;
Chodnik krew wychłeptuje:
LECHAIM JERUSZALAIM!
Mury piaskowe wiecznie zgrzane
Od tańca półwrzących celsjuszy:
Wsączcie resztki świętego jadu
Zdeptanych skarabeuszy.
Niech w suchej szczelinie spocznie w końcu
Gorliwy pyłek z karabinem
I z tym ze szparki naprzeciwko
Pobożnym poganinem
Zawoła:
Szalom, Zachodnia Ściano.
Włosie Mahometa, salam.
Pokój Tobie, Miejsce Czaszki. Wszystkie Jerozolimy:
Pokój Wam.
Joanna Żak – absolwentka z 2001 roku. Wiersz otrzymał Laur Plateranki i I nagrodę
oraz nagrodę śląskiego Kuratora Oświaty w VII konkursie (1999 r.).
MICHAŁ KACZMARCZYK
POCZTÓWKA Z WIELKIEGO MIASTA
Mój świat wytycza niebo
nad szarą ulicą Miasta
blady krąg kamienic
koloruje sny
Na bladym płótnie nocy
mrok nie haftuje gwiazd,
a księżyc już od dawna
nie szepcze „dobranoc‖.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
305
Świt nie pachnie wrzosem,
zmierzch nie spływa znad lasu
i srebrny grzebień gór
nie czesze horyzontu.
Tylko krzyże kominów pobożnie
błogosławią przestrzeń
jak pielgrzymi w miejscach
gdzie warto przystanąć...
Michał Kaczmarczyk – absolwent z 2000 roku. Wiersz otrzymał III nagrodę na VII
Laurze Plateranki (1999 r.). Por. notka o Autorze pod artykułem „Mój alfabet‖ w tym
tomie.
EWA TRZESZCZYŃSKA
BECKETT
czarne ściany
stary stół
puste krzesło
światło –
– jedyna nadzieja w tym
bunkrze samotności
Ewa Trzeszczyńska – absolwentka z roku 2002. Nagroda publiczności na VII Laurze
Plateranki (1999 r.).
MARTA ŻŁOBIŃSKA
SZTUKA CICHEGO DARCIAMORDY
Lubię deszcz
Najbardziej
Mójmake-upkapkap
Rzęsy do tuszu
a potem zebra
zebraNie kropelek
Konferencja pozorów
Tylko Ja wiem co pomnie spływa
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
306
a co mnie obchodzi
Nie robię tego gdy jestem sama
jestem przecież POzerem
Zerem Przysposobionym Obronnie
potrzebuję widowni
która PatrzyAleNieWidzi
o rozmazała się
a ja szeptam po ulicy
taka jakaś zdeszczeszczona
i wierzę że będzie inny koniec świata
Marta Żłobińska – absolwentka z roku 2002. II nagroda na IX Laurze Plateranki.
Wiersz otrzymał także nagrody: publiczności, Ogniska Pracy Pozaszkolnej Nr 1 w So-
snowcu oraz „Kawiarenki Literackiej‖ z I LO w Chorzowie.
MAŁGORZATA ŁÓJ
*** Śmieszne wiórki na dywanie
Ogon ocierający się o moje nogi
Rażące promienie z lewej strony
Obok ktoś cierpi
Przesuszone igły opadające na podłogę
Brudne szyby
Zepsuty długopis
Obok ktoś płacze
Burczenie w brzuchu
Uciskający kołnierz
Złamany paznokieć
Obok ktoś się martwi
Wkurzające światło
Niedobry jogurt
Dudnienie w rurach
Bezsensowne drobiazgi
A tego co obok nikt nie widzi Nagroda publiczności na X Laurze Plateranki (2002 r.).
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
307
MICHAŁ KŁOSIŃSKI
O ARCHIMEDESIE
Noli turbare circulos meos!
Nie burz moich kółek rzymski żołnierzu,
Możesz być zdobywcą całego świata,
Mój umysł tobą gardzi i pomiata!
Na zewnątrz kruchyś, mocny bo w pancerzu.
Poddałeś się sile, głupiemu przymierzu,
Nie znajdziesz w niej ojca, matki, brata,
Jedną ma rolę bezmyślnego kata!
Co pokonanych stawia na pręgierzu.
A gdy przeminie twych podbojów sława,
Armia Rzymu legnie starta w marny proch,
Mur imperium zarośnie bujnie trawa,
Jeden cię morderco czeka w piekle loch,
Jena przypomni ci się ziemska sprawa,
Mistrza dźgniętego nad kółkami szloch.
Michał Kłosiński – absolwent z 2005 roku, student polonistyki (UŚl). V nagroda na
XII Laurze Plateranki (2004).
MARCIN PODSIADŁO
CÓRKA
Oburzona małolata parsknęła na ojca bo od pewnego czasu po
prostu przestała go lubić.
Chce czuć się wolna, a on jej nadal czegoś zabrania, okazuje
niechcianą miłość.
Wyrosła z tego jak z szarych skarpetek noszonych kilka lat
temu.
Rozpuściła włosy, odkryła fałdy tłuszczu na brzuchu, kupiła
nową spódniczkę ledwo przekraczającą moralnie odpowiednią
długość.
Wygląda jak dziwka, ale nadal wydaje się tego nie dostrzegać.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
308
Przegląda się w lustrze, wystawia grube udo na zewnątrz
pudełka niewinności, mierzwi włosy, maluje paznokcie,
oblizuje usta.
Wymachuje gołym tyłkiem przy ojcu, a biedny staruszek
patrzy bezradny na erotyczne figle swej rozwydrzonej
nastolatki.
Jego rozpacz błądzi między prawym a lewym rogiem gazety,
którą właśnie czyta.
Nie wie co mówić bo boi się, że obrażona córka wyjdzie na
ulice i już nie wróci, zagubiona w chaotycznym tłumie
zachwyconych nią podobnych jej dziwek.
Marcin Podsiadło – absolwent z 2005 roku. VI nagroda na XII Laurze Plateranki
(2004).
DOROTA SZURMA
KTO? CO?... KOBIETA
Jestem zmienną częścią mowy
Odmieniam się
Ale nie przez przypadek
Lubię być podmiotem
Tworzyć związki główne
Jestem lepem na przymiotniki
Lubuję się w epitetach
Metafory okalają me góry i doliny
Żyję ortograficznie
Cudowna piszę przez gust otwarty
Mogę dwoić się lub troić
Taką mam naturę
Rozbierz mnie
Dokładnie
na głoski
A głośno zapłaczesz
Jestem rzeczownikiem
Lecz traktując jak przedmiot
Most na którym staniesz
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
309
Zapłonie ściegiem żółtym
Oto cała ja:
Sinusoida z nieskończoną ilością zaokrągleń
O zmiennej treści mapy
Dorota Szurma – absolwentka z 2007 roku. Nagroda publiczności na
XII Laurze Plateranki (2004). Wiersz otrzymał także nagrodę Przewod-
niczącego Rady Miasta Sosnowca Pana mgr. Bogusława Kabały, nagro-
dę Wyższej Szkoły Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu, nagrodę
Ogniska Pracy Pozaszkolnej Nr 1 w Sosnowcu i nagrodę Kawiarenki Li-
terackiej z I LO im. J. Słowackiego w Chorzowie.
DOROTA SZURMA
ZAKOCHANY [W KIM?]... W SZKLANCE
Wypolerowana błyszczy,
wzbudzając zachwyt mis i talerzy.
Z szczyptą niewinności i domieszką gracji
obraca się w towarzystwie.
Jednak łatwo ją splamić,
zbrudzić paluchami
wystarczy jedna rysa i traci na wartości.
Jest kameleonem minionej epoki:
początkowo czysta i przejrzysta
rumieni się od wypełnianej cieczy.
Tylko z szczególnymi substancjami
tworzy menisk wypukły
– pusta – pełna
– pustą pozostanie...
Podsłuchiwanie ma we szkle.
Uwielbia, gdy jej wierzch przyciskają do ściany
ludzie,
którym własne problemy nie wystarczają.
Mimo iż udaje nietłukącą,
znana jest z kruchości kości.
Połamana topi się sama
a ty wciąż zakochany
[w kim?] w kieliszku...
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
310
Nagroda publiczności na XIV Laurze Plateranki (2006).
PATRYCJA DAGNA POLICHT
Z „UCZTY”
Na początku było piękne ciało
(Nazbyt hedonistyczny porządek?)
Potem zrodziło się piękno duszy
A dalej zrozumienie że miłość
To piękno wszystkich przedmiotów
(Utopijna wizja?)
Otóż wszystko źle!
Wszystko rodzi się z Boga
A na początku jest przypadek – spojrzenie
Potem są słowa – dialog
Poznanie – uśmiech
Przyjaźń – objęcie
Miłość – pocałunek
Dusza – Ciało
Wszystko spojone przez „i" maj 2008
Patrycja Dagna Policht – absolwentka z 2008 r. Studiuje na Politechnice Ślą-
skiej w Gliwicach, Wydział Automatyki, Elektroniki i Informatyki na kierunku
Elektronika i Telekomunikacja. Redaktor niniejszej księgi odnotował takie jej
zwierzenie: „Dwa zdania o sobie? Trudno człowieka zmieścić w dwóch słowach.
W szkole nazywano mnie Bunią ze względu na moje uosobienie – kocham ludzi,
rozmawiać z nimi i słuchać tego, co mają do powiedzenia. Siebie mogłabym opi-
sać jako człowieka, którego przekleństwem jest myślenie. Uwielbiam analizować,
składać cząstkowe informacje, domyślać się oraz zastanawiać się nad światem,
nad jego mechanizmem, sensem bytu i naszym ludzkim celem. Świadomość tego,
że istnieję, że jestem, często mnie przytłacza. Poza tym trawi mnie jeszcze po-
czucie, że jestem po coś stworzona, że mam swój cel. Czuję się jak Wokulski –
rozbita między różnymi interesami – swoim, twoim i waszym".
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
311
ANEKSY
WYKAZ UCZNIÓW PRZEBYWAJĄCYCH NA ROCZNYCH
WYMIANACH MIĘDZYNARODOWYCH (YFU) (W LATACH 1990 – 2007)
1. Katarzyna Caba 1990/1991 Niemcy
2. Monika Zajączkowska 1990/1991 Niemcy
3. Bartosz Pietras 1991/1992 USA
4. Małgorzata Nowak 1992/1993 Szwajcaria
5. Aleksandra Cebo 1992/1993 USA
6. Agnieszka Dawczyńska 1992/1993 USA
7. Agnieszka Okularczyk 1992/1993 USA
8. Anna Misiak 1993/1994 USA
9. Piotr Gosek 1994/1995 SA (STS)
10. Maciej Marzec 1994/1995 Niemcy
11. Katarzyna Gniazdek 1994/1995 USA
12. Marcin Okularczyk 1994/1995 USA
13. Katarzyna Misiak 1995/1996 Niemcy
14. Katarzyna Borcz 1995/1996 USA
15. Ewa Marzec 1995/1996 Holandia
16. Ewa Karaś 1995/1996 Niemcy
17. Marcin Ćwiląg 1995/1996 USA
18. Joanna Gnyś 1995/1996 USA (Furnel Ravel International)
19. Katarzyna Sekuła 1996/1997 Niemcy
20. Paweł Matyja 1996/1997 Niemcy
21. Agnieszka Pawlik 1996/1997 Niemcy
22. Grzegorz Kozak 1996/1997 USA (STS – Polska)
23. Małgorzata Stasiak 1997/1998 Niemcy
24. Dorota Strzyżewska 1997/1998 USA
25. Justyna Bryk 1997/1998 Szwajcaria
26. Izabela Nowak 1998/1999 Niemcy
27. Łukasz Strączkiewicz 1998/1999 USA (Chrześcijańska Wymiana Młodzieży)
28. Andrzej Gajoch 1998/1998 USA (Chrześcijańska Wymiana Młodzieży
29. Paweł Sepielak 1990/2000 USA
30. Karolina Litwinowicz 1999/2000 Szwajcaria
31. Janusz Hanusa 2000/2001 Niemcy
32. Małgorzata Marzec 2000/2001 Niemcy
33. Piotr Chełmecki 2000/2001 Szwajcaria
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
312
34. Anna Dudzicz 2001/2002 Niemcy
35. Bartosz Jaros 2001/2002 Austria (STS)
36. Katarzyna Jastrzębska 2001/2002 Niemcy
37. Michał Panek 2001/2002 USA
38. Dorota Budny 2002/2003 Niemcy
39. Katarzyna Muras 2003/2004 Niemcy
40. Mariusz Krzysztoń 2003/2004 Niemcy
41. Mateusz Kierkowski 2004/2005 Holandia
42. Mateusz Kausa 2006/2007 USA (Guliwer Exchange)
Ponadto w naszej szkole przez rok uczyli się cudzoziemcy, skierowani do nas przez
YFU:
1. Tiphany Williams z USA (1999/2000)
2. Merve Anderson z Niemiec (2001/2002)
Na podstawie dokumentacji zgromadzonej w zasobach szkolnych opracowała
Urszula Krzysztoń
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
313
NAGRODY DYREKTORA SZKOŁY, KURATORA
OŚWIATY, MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I PREZYDENTA MIASTA SOSNOWCA
(1992-2008)
NAGRODY DYREKTORA SZKOŁY
1992/1993
Nauczyciele:
mgr Michał Waliński
mgr Elżbieta Gorzkowska
mgr Bogusława Żak
mgr Barbara Wnęk
mgr Anna Kołodziej
Administracja i obsługa:
Bogusława Nowak
Władysława Szymańska
Zdzisława Leśniewska
Mgr Anna Kołodziej
1993/1994
Nauczyciele:
mgr Zofia Baca
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Michał Waliński
mgr Bogusława Żak
Administracja i obsługa:
Antoni Kamiński
Władysława Szymańska
Edyta Paśko
Marian Gałka
1994/1995
Nauczyciele:
mgr Michał Waliński
mgr Elżbieta Gorzkowska
mgr Bogusława Żak
mgr Aniceta Kubicka
mgr Anna Jędrosz
mgr Urszula Krzysztoń
mgr Małgorzata Bugaj
Administracja i obsługa:
Krystyna Bieda
Iwona Bochenek
Władysław Sakowski
1995/1996
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Mirosław Auguściak
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Bogusława Żak
mgr Anna Jędrosz
mgr Elżbieta Gorzkowska
Administracja i obsługa:
Krystyna Bieda
Iwona Bochenek
Edyta Paśko
Władysław Sakowski
Henryk Radwan
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
314
1996/1997
Nauczyciele:
mgr Irena Sikorka
mgr Elżbieta Gorzkowska
mgr Urszula Krzysztoń
mgr Anna Jędrosz
mgr Teresa Wieczorek
mgr Mirosława Stryjakiewicz
mgr Maria Bańska
Administracja i obsługa:
Krystyna Bieda
Władysław Sakowski
Halina Radwan
Jerzy Szumilas
Włodzimierz Kalabiński
1997/1998
Nauczyciele:
mgr Aniceta Kubicka
mgr Maria Bańska
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Bogusława Żak
mgr Anna Jędrosz
mgr Jolanta Kozielska
Administracja i obsługa:
Krystyna Bieda
Zofia Żabko
Władysław Sakowski
Bogusława Nowak
1998/1999
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Maria Leśniewska
mgr Anna Jędrosz
dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
mgr Małgorzata Bugaj
mgr Ewa Olesiak
mgr Aniceta Kubicka
mgr Piotr Bajer
mgr Małgorzata Augustyn
Stefania Dziopa
Administracja i obsługa:
Krystyna Bieda
Bogusława Nowak
Władysław Sakowski
Henryk Radwan
1999/2000
Nauczyciele:
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Elżbieta Lizak
mgr Michał Waliński
mgr Stanisław Litwa
dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
mgr Ewa Olesiak
mgr Elżbieta Gorzkowska
mgr Piotr Bajer
mgr Anna Polek
Administracja i obsługa:
Jolanta Rasała
Bogusława Nowak
Krystyna Bieda
Władysław Sakowski
Ryszarda Tachasiuk
Edward Maleńki
Marianna Bubel
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
315
2000/2001
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Gorzkowska
mgr Michał Waliński
mgr Jacek Bajer
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Urszula Krzysztoń
mgr Bogusława Żak
mgr Anna Jędrosz
Administracja i obsługa:
Bogusława Nowak
Bożena Hyska
Barbara Maksymowicz
Janina Kmiecik
Władysław Sakowski
Iwona Bochenek
2001/2002
Nauczyciele:
mgr Piotr Bajer
mgr Aniceta Kubicka
mgr Bogna Hołdyk- Koźbiał
mgr Elżbieta Lizak
mgr Barbara Wnęk
mgr Anna Jędrosz
Administracja i obsługa:
Władysław Sakowski
Wojciech Więcek
Antoni Kamiński
Alina Huzar
Jolanta Rasała
2002/2003
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Bogusława Żak
mgr Michał Waliński
mgr Jacek Bajer
dr Bogna Hołdyk – Koźbiał
mgr Maria Leśniewska
mgr Zofia Wyszyńska
Stefania Dziopa
mgr Wanda Potyrała
Administracja i obsługa:
Decyzja Urzędu Miasta
o wstrzymaniu środków.
2003/2004
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Bogusława Żak
mgr Michał Waliński
mgr Anna Jędrosz
mgr Jacek Bajer
dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Sławomir Woźniak
Administracja i obsługa:
Decyzja Urzędu Miasta
o wstrzymaniu środków.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
316
2004/2005
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Michał Waliński
mgr Jacek Bajer
mgr Marianna Bańska
mgr Anna Miś
mgr Barbara Wnęk
mgr Zofia Wyszyńska
Administracja i obsługa:
Iwona Bochenek
Krystyna Bieda
Bogusmiła Nowak
Edyta Paśko
2005/2006
Nauczyciele:
mgr Elżbieta Lizak
mgr Michał Waliński
mgr Zofia Wyszyńska
mgr Aniceta Kubicka
mgr Zdzisław Migas
mgr Wojciech Fajfer
mgr Mirosława Stryjakiewicz
mgr Beata Lubieniecka
mgr Teresa Wieczorek
mgr Ewa Kowacka
Administracja i obsługa:
Jolanta Rasała
Wacław Balsamski
Wladysław Sakowski
2006/2007
Nauczyciele:
mgr Michał Waliński
mgr Marianna Bańska
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Ewa Łudzien
mgr Barbara Wnęk
mgr Anna Baczyńska
Administracja i obsługa:
Balsamski Wacław
Bieda Krystyna
Bochenek Iwona
Nowak Bogumiła
Strzelec Lucyna
2007/2008
Nauczyciele:
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Elżbieta Lizak
mgr Aniceta Kubicka
mgr Mirosława Stryjakiewicz
mgr Teresa Wieczorek
mgr Bogusława Żak
Ks. mgr Leszek Kleszcz
Ks. mgr Robert Gacek
Administracja i obsługa:
Balsamski Wacław
Bieda Krystyna
Nowak Bogumiła
2008/2009
mgr Anna Baczyńska-Jach
ks. mgr Robert Gacek
mgr Anna Jędrosz
mgr Monika Filipek
mgr Anna Kołodziej
mgr Elżbieta Lizak
mgr Beata Lubieniecka
mgr Anna Miś
mgr Michał Waliński
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
317
NAGRODY PREZYDENTA SOSNOWCA
1998 r. – mgr Bogusława Żak
1999 r. – mgr Mirosława Soczyńska
1999 r. – mgr Anna Jędrosz
2000 r. – mgr Elżbieta Lizak
2001 r. – mgr Michał Waliński
2001 r. – mgr Mirosława Soczyńska
2004 r. – mgr Mirosława Soczyńska
2005 r. – mgr Jacek Bajer
2006 r. – mgr Mirosława Soczyńska
NAGRODA MIASTA SOSNOWCA
(za działalność kulturalną)
2008 r. – mgr Michał Waliński
NAGRODY KURATORA OŚWIATY
1993 r. – mgr Zofia Baca
1994 r. – mgr Wanda Kruszyńska
1997 r. – mgr Michał Waliński
1998 r. – mgr Wanda Kruszyńska
2001 r. – mgr Bogusława Żak
NAGRODY MINISTRA EDUKACJI
1993 r. – mgr Michał Waliński (I st.)
1996 r. – mgr Michał Waliński (I st.)
1996 r. – mgr Mirosława Soczyńska (II st.)
1998 r. – mgr Michał Waliński (I st.)
2002 r. – mgr Wanda Kruszyńska (II st.)
2004 r. – mgr Bogusława Żak (II st.)
2007 r. – mgr Michał Waliński (II st.)
MEDAL KOMISJI EDUKACJI NARDOWEJ
mgr Michał Waliński
mgr Wanda Kruszyńska
mgr Bogusława Żak
Dane: Dyrekcja Szkoły
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
318
AKADEMIA Z OKAZJI DNIA KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ – 2008 R.
DYREKTOR SZKOŁY MGR MIROSŁAWA SOCZYŃSKA DZIĘKUJE PANI MGR ELŻBIECIE LIZAK
- DOTYCHCZASOWEJ WICEDYREKTOR SZKOŁY (13 X 2008 R.)
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
319
LAUREACI, FINALIŚCI I UCZESTNICY ELIMINACJI
CENTRALNYCH OLIMPIAD PRZEDMIOTOWYCH SZCZEBLA
CENTRALNEGO (III STOPNIA) W LATACH 1953–2008
Lp.
Uczeń Rok Olimpiada Nauczyciel prowadzący
1. Alicja Ziaja 1953 Laureatka Olimpiady Chemicznej mgr Halina Grodecka
2. Ewa Fiszer 1955 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Halina Grodecka
3. Jadwiga Gębicka 1956 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Halina Grodecka
4. Alicja Ziaja 1956 Laureatka Olimpiady Chemicznej mgr Halina Grodecka
5. Barbara Przybylik 1956 Laureatka Olimpiady Chemicznej mgr Halina Grodecka
6. Barbara Wanik 1956 Elim.centr. Olimpiady Astronomicznej mgr Wanda Hazler
7. Edward Przeniosło 1963 Elim.centr. Olimpiady Matematycznej mgr Leonard Pozor
8. Barbara Gałęziowska 1969 Laureatka Olimpiady Chemicznej mgr Zofia Oleksy
9. Katarzyna Janecka 1969 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Zofia Oleksy
10. Zbigniew Rymarski 1970 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Włodzimierz Kala-
biński
11. Andrzej Jakóbek 1970 Laureat Olimpiady Astronomicznej mgr Karol Kochanek
12. Małgorzata Balińska 1971 Laureatka Olimpiady Biologicznej mgr Bogdan Rudzki
13. Andrzej Jakóbek 1971 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Karol Kochanek
14. Joanna Łabuś 1972 Laureatka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Emilia Morawska
15. Andrzej Bargieła 1972 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Włodzimierz Kala-
biński
16. Małgorzata Słabosz 1973 Laureatka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Jerzy Kram
17. Marek Drążkiewicz 1973 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Bogdan Rudzki
18. Jacek Rożkowski 1975 Elim.centr. Olimpiady Geograficznej mgr Wanda Hazler
19. Tadeusz Rzepecki 1975 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy Technicznej mgr Włodzimierz Kala-
biński
20. Joanna Nowak 1977 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
21. Krystyna Jagoda 1977 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
22. Joanna Starnawska 1978 Elim.centr. Olimpiady Historycznej mgr Adam Pażdziora
23. Monika Szemberg 1978 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
24. Ewa Kuczyńska 1978 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
25. Mirosława Bierzyńska 1978 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
26. Marek Waluga 1978 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
27. Jan Kasprzak 1978 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Karol Kochanek
28. Cezary Żurada 1979 Laureat Olimpiady Języka Francuskiego mgr Maria Polańska
29. Monika Szemberg 1979 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
30. Krystyna Chrzan 1979 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
31. Mariusz Wywiał 1979 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
32. Jakub Wąs 1979 Laureat Olimpiady Chemicznej mgr Andrzej Kubiński
33. Bożena Kozińska 1979 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Karol Kochanek
34. Bożena Luczyńska 1979 Elim.centr. Olimpiady Fizycznej mgr Karol Kochanek
35. Anna Kalabińska 1980 Elim.centr. Olimpiady Języka Angielskiego mgr Małgorzata Pażdziora
36. Andrzej Walczak 1980 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Świecie
Współczesnym
mgr Wiesław Hajkowski
37. Katarzyna Neubauer 1980 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
38. Joanna Wlazło 1980 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
39. Anna Buhl 1980 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
40. Piotr Glinka 1980 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Andrzej Kubiński
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
320
41. Krzysztof Szydło 1981 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej (wy-
różn.)
mgr Andrzej Kubiński
42. Ilona Dobosiewicz 1982 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce
(wyróżn.)
mgr Ewa Olesiak
43. Piotr Sonecki 1982 Laureat Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
44. Agnieszka Głowacka 1983 Elim.centr. OlimpiadyJęzyka Angielskiego mgr Wacława Sięka
45. Agata Haczkiewicz 1983 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
46. Agnieszka Głowacka 1984 Elim.centr. Olimpiady Języka Angielskiego mgr Wacława Sięka
47. Anna Bazylewicz 1984 LaureatkaOlimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
48. Iwona Gronowska 1984 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
49. Małgorzata Wijata 1984 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
50. Dymitr Czechowicz 1984 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej (wy-
różn.)
mgr Maria Leśniewska
51. Katarzyna Sokołowska 1985 Elim.centr. Olimpiady Języka Rosyjskiego mgr Helena Szurmak-
Kupińska
52. Marek Deja 1985 Laureat Olimpiady Biologicznej mgr Lucyna Horoń
53. Piotr Imiołek 1985 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Anna Korusiewicz
54. Dymitr Czechowicz 1985 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Maria Leśniewska
55. Piotr Imiołek 1985 Elim.centr. Olimpiady Chemicznej mgr Maria Leśniewska
56. Joanna Dudek 1986 Elim.centr. Olimpiady Języka Angielskiego mgr Bogusław Raszewski
57. Elżbieta Wiśniewska 1986 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
58. Małgorzata Przywarta 1986 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
59. Tomasz Sapota 1987 Laureat Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
60. Sylwester Dziuba 1987 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Anna Korusiewicz
61. Tomasz Sapota 1988 Laureat Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
62. Jarosław Michalak 1988 Laureat Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
63. Paweł Jędrzejko 1988 Finalista Olimpiady Języka Angielskiego mgr Bogusław Raszewski
64. Paweł Sambora 1988 Laureat Olimpiady Języka Niemieckiego mgr Dorota Sobczyńska
65. Roman Sosnowski 1988 Laureat Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
66. Beata Kopeć 1988 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
67. Roman Sosnowski 1989 Laureat Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
68. Renata Kościelniak 1989 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
69. Beata Kopeć 1989 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
70. Piotr Stachurski 1989 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
71. Małgorzata Michalska 1989 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
72. Małgorzata Michalska 1990 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
73. Joanna Kolasa 1990 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
74. Izabela Maślanka 1990 Elim.centr. Olimpiady Biologicznej mgr Anna Korusiewicz
75. Joanna Kolasa 1991 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
76. Sabina Szczepańska 1991 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
77. Sebastian Cichoń 1992 Finalista Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
78. Aleksandra Jędrusik 1992 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
79. Joanna Czech 1992 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
80. Anna Misiak 1992 Laureatka Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
81. Rafał Hyla 1992 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
82. Aneta Sieńczak 1992 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
83. Piotr Szczeszek 1992 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
84. Marzena Walczyńska 1992 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
85. Katarzyna Wywiał 1993 LaureatkaOlimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
86. Marta Smagacz 1993 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
87. Katarzyna Wywiał 1993 Finalistka Olimpiady Języka Angielskiego mgr Zofia Baca
88. Aleksandra Jędrusik 1993 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
321
89. Kamila Miś 1993 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
90. Agnieszka Maciąg 1993 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
91. Monika Bień 1993 LaureatkaOlimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
92. Anna Dziurkowska 1993 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
93. Maciej Eder 1993 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
94. Katarzyna Gniazdek 1993 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
95. Małgorzata Huta 1993 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
96. Rafał Hyla 1993 Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
97. Wojciech Bernasie-
wicz
1993 Finalista Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
98. Maciej Eder 1994 Laureat Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
99. Agnieszka Maciąg 1994 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
100. Marta Smagacz 1994 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
101. Joanna Smorczewska 1994 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
102. Katarzyna Caba 1994 Elim.centr. Olimpiady Języka Niemieckiego mgr Maria Łakota
i mgr Urszula Krzysztoń
103. Agnieszka Maciąg 1994 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
104. Maciej Eder 1994 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
105. Dorota Klich 1994 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
106. Agnieszka Latos 1994 Laureatka. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
107. Agnieszka Moździerz 1994 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Małgorzata Bugaj
108. Dorota Klich 1994 LaureatkaOlimpiady Historycznej mgr Aniceta Kubicka
109. Halina Białas 1994 Finalistka Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
110. Agnieszka Latos 1994 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
111. Katarzyna Walotek 1994 Finalistka Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
112. Magdalena Wojańczyk 1994 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
113. Mariusz Lasoń 1994 Finalista Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
114. Marcin Mazurkiewicz 1994 Finalista Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
115. Agnieszka Latos 1995 Laureatka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
116. Dorota Klich 1995 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
117. Joanna Smorczewska 1995 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
118. Dorota Klich 1995 Laureatka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
119. Katarzyna Stawska 1995 Elim.centr. Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
120. Dagmara Barańska 1995 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
121. Małgorzata Eder 1995 Finalistka Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
122. Ewa Marzec 1995 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
123. Gabriel Gała 1996 Finalista Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Elżbieta Gorzkowska
124. Sylwia Raczyńska 1996 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
125. Katarzyna Walotek 1996 Laureatka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
126. Dagmara Barańska 1996 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
127. Katarzyna Walotek 1996 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
128. Jolanta Wielkopolan 1996 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Anna Jędrosz
129. Marcin Kasperek 1996 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
130. Piotr Palikowski 1996 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
131. Monika Pieszczek 1996 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
132. Agnieszka Wasilkow-
ska
1996 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
133. Iga Gańczarczyk 1997 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
322
134. Ewa Marzec 1997 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
135. Katarzyna Skowron 1997 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
136. Małgorzata Eder 1997 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
137. Małgorzata Eder 1997 Laureatka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
138. Aleksandra Gola 1997 Finalistka z wyróżn. Olimpiady Języka
Łacińskiego
mgr Bogusława Żak
139. Aleksandra Kurcman 1997 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
140. Ewa Marzec 1997 LaureatkaOlimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
141. Joanna Krzysztonek 1997 LaureatkaOlimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
142. Jarosław Sośnierz 1997 Finalista Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
143. Kinga Mróz. 1997 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
144. Dorota Strzyżewska 1997 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
145. Tomasz Nowak 1997 Finalista Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
146. Łukasz Tomaszewski 1997 Finalista Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
147. Maciej Goniewicz 1997 Finalista Olimpiady Chemicznej mgr Jolanta Kozielska
148. Maciej Bernasiewicz 1997 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. mgr Andrzej Górka
149. Tomasz Biernacki 1997 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. mgr Andrzej Górka
150. Karol Ligęza 1997 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. mgr Andrzej Górka
151. Iga Gańczarczyk 1998 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
152. Katarzyna Wilk 1998 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
153. Monika Bednarska 1998 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Małgorzata Bugaj
154. Krzysztof Laskowski 1998 Laureat Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
155. Monika Pieszczek 1998 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
156. Magdalena Krzciuk 1998 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
157. Sylwia Krzysztofik 1998 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
158. Ewa Rudnicka 1998 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
159. Ewa Trzeszczyńska 1998 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
160. Łukasz Wróbel 1998 Laureat Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
161. Marcin Tabaka 1998 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
162. Aleksandra Krupińska 1999 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
163. Katarzyna Sekuła 1999 Elim.centr. Olimpiady Języka Niemieckiego mgr Maria Łakota
164. Magdalena Krzciuk. 1999 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
165. Ewa Trzeszczyńska 1999 Elim.centr. - ustn. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
166. Ewa Sławek 1999 Elim.centr. - ustn. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
167. Kinga Durczak 1999 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Piotr Bajer
168. Wojciech Skulski 1999 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Elżbieta Gorzkowska
169. Magdalena Jędrusik 1999 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
170. Izaabela Szymańska 1999 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
171. Agata Gawryszuk 1999 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
172. Marcin Tabaka 1999 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
173. Maja Gańczarczyk 2000 LaureatkaOlimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Jacek Bajer
174. Ewa Sławek 2000 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
175. Marek Wierzbicki 2000 Finalista Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
176. Karolina Dzwonek 2000 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
177. Ewa Rudnicka 2000 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
178. Justyna Bryk 2000 Finalistka Olimpiady Języka Niemieckiego mgr Urszula Krzysztoń
179. Gabriela Wilk 2000 Finalistka Olimpiady Języka Rosyjskiego mgr Małgorzata Augustyn
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
323
180. Joanna Żak 2000 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
181. Kinga Durczak 2000 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Świecie
Współczesnym
mgr Aniceta Kubicka
182. Ewa Rudnicka 2000 Elim.centr. – ustn. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
183. Maja Chyży 2000 Elim.centr. – ustn. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
184. Kinga Durczak 2000 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Piotr Bajer
185. Dominika Siedlecka 2000 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
186. . Magdalena Jędrusik 2000 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy o Sztuce mgr Ewa Olesiak
187. Izabela Dziedzic 2000 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
188. Agata Gawryszuk 2000 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
189. Łukasz Teister 2000 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
190. Urszula Madej 2000 Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. dr Andrzej Cieślik
191. Joanna Żak 2001 Finalistka Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Piotr Bajer
192. Damian Kurzaj 2001 Finalista Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
193. Katarzyna Stelmach 2001 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
194. Agata Fiech 2001 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
195. Magdalena Boczkow-
ska
2001 Elim.centr. Olimpiady Literatury i Języka
Polskiego
mgr Michał Waliński
196. Joanna Żak 2001 Laureatka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
197. Justyna Baran 2001 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego
(wyróżn.)
mgr Bogusława Żak
198. Weronika Tofilska 2001 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
199. Kinga Durczak 2001 Laureatka Olimpiady Wiedzy o Świecie
Współczesnym
mgr Aniceta Kubicka
200. Dominika Siedlecka 2001 Elim.centr. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
201. Marta Misiek 2001 Elim.centr. – ustn. Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
202. Wojciech Kosiński 2001 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
203. Urszula Madej 2001 Laureatka Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. dr Andrzej Cieślik
204. Weronika Tofilska 2002 Laureatka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
205. Paulina Tofilska 2002 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
206. Wojciech Kosiński 2002 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
207. Kamila Kunicka 2002 Finalistka XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Jacek Bajer
208. Katarzyna Daria
Nowak
2002 Finalistka XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Jacek Bajer
209. Elżbieta Kręgiel–Proń 2002 Finalistka XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
210. Damian Kurzaj 2002 Finalista XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
211. Daniel Karpała 2002 Finalista XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
212. Katarzyna Stelmach 2002 Finalistka XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
213. Magdalena Boczkow-
ska
2002 Elim.centr. XXXII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
214. Paulina Paleczna 2002 Elim.centr. XIV Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
215. Karolina Dolińska 2002 Elim.centr. XIV Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
216. Dominika Zielińska 2002 Elim.centr. XIV Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
217. Urszula Madej 2002 Finalistka Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. Piotr Bardo
218. Wojciech Kosiński 2003 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
219. Łukasz Lupa 2003 Finalista Olimpiady Chemicznej dr Bogna Hołdyk-Koźbiał
220. Piotr Gacek 2003 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
221. Alicja Boryń 2003 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
222. Joanna Wywiał 2003 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
223. Paulina Tofilska 2003 Finalistka Olimpiady Języka Łacińskiego mgr Bogusława Żak
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
324
224. Józef Madej 2003 Finalista Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. mgr Sławomir Woź-
niak
225. Renata Musiał 2003 Finalistka Olimpiady Wiedzy Religijnej ks. mgr Sławomir Woź-
niak
226. Aneta Szczudło 2003 Finalistka XV Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
227. Agata Otok 2003 Finalistka XXXIII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Jacek Bajer
228. Olga Jarno 2003 Finalistka XXXIII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
229. Daniel Karpała 2003 Finalista XXXIII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
230. Daria Gosek 2003 Laureatka XXXIII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
231. Józef Madej 2004 Finalista 14 Olimpiady Teologii Katolickiej ks. mgr Sławomir Woź-
niak
232. Weronika Chabińska 2004 Finalistka XVI Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
233. Izabela Kłap 2004 Finalistka XVI Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
234. Aneta Szczudło 2004 Finalistka XVI Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
235. Dominika Zielińska 2004 Elim.centr. XVI Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
236. Paweł Pasteczka 2005 Finalista Olimpiady Matematycznej mgr Maria Bańska
237. Magdalena Jędrzejew-
ska
2005 Elim.centr. tematycznej Olimpiady Histo-
rycznej
mgr Aniceta Kubicka
238. Ewelina Olszewska 2005 Elim.centr. 15 Olimpiady Teologii Katolic-
kiej
ks. mgr Dariusz Drze-
wiecki
239. Katarzyna Rupiewicz 2005 Laureatka XXXV Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Jacek Bajer
240. Anna Soroka 2005 Laureatka XXXV Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
241. Michał Kłosiński 2005 Finalista XXXV Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
242. Kamila Kulińska 2005 Elim.centr. XVII Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
243. Paweł Pasteczka 2006 Finalista Olimpiady Matematycznej mgr Maria Bańska
244. Karina Kunc 2006 Finalistka XVII Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
245. Sylwia Politowska 2006 Finalistka XVII Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
246. Karolina Malinowska 2006 Elim.centr. XVIII Olimpiady Filozoficznej. mgr Michał Waliński
247. Magdalena Spałkow-
ska
2006 Finalistka Olimpiady Biologicznej mgr Wanda Kruszyńska
248. Karina Kunc 2007 Finalistka XIX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
249. Wojciech Ufel 2007 Finalista XIX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
250. Michał Czech 2007 Finalista XIX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
251. Joanna Kozub 2007 Elim.centr. XIX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
252. Karina Kunc 2007 Finalistka XXXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
253. Sylwia Politowska 2007 Finalistka XXXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
254. Martyna Myślak 2007 Finalistka XXXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
255. Iwona Bijak 2007 Finalistka XXXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
256. Aleksandra Nowak 2007 Finalistka XXXVII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
257. Mariusz Machnik 2007 Finalista Olimpiady Przedsiębiorczości mgr Bogusława Żak
258. Sebastian Kuczek 2007 Elim.centr. Olimpiady Wiedzy Teologicznej ks. mgr Robert Gacek
i ks. mgr Leszek Kleszcz
259. Anna Nowicka 2007 Finalistka Olimpiady Wiedzy o Rodzinie mgr Aniceta Kubicka
260. Sebastian Kuczek
2008 Finalista Olimpiady Wiedzy Teologicznej ks. mgr Robert Gacek
261. Anna Czenczek
2008
Finalistka XXXVIII Olimpiady Literatury i
Języka Polskiego
mgr Michał Waliński
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
325
262. Kamila Kania 2008 El. centr. XX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
263. Patrycja Szczepanik 2008 El. centr. XX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
264. Mateusz Zalas 2008 El. centr. XX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
265. Albert Pyśk 2008 El. centr. XX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
266. Michał Czech
2008 Finalista XX Olimpiady Filozoficznej mgr Michał Waliński
FINALISTKI OLIMPIADY FILOZOFICZNEJ MARTA MISIEK I DOMINIKA SIEDLECKA – 2002 R.
LAUREATKA OLIMPIADY LITERATURY I JĘZYKA POLSKIEGO DARIA GOSEK ODBIERA Z RĄK PREZYDENTÓW MIASTA KAZIMIERZA GÓRSKIEGO I STEFANA PŁATKA
NAGRODĘ RADY MIASTA SOSNOWCA – 26 CZERWCA 2003 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
326
ZŁOTA KSIĘGA ABSOLWENTÓW1
Iga Gańczarczyk – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Katarzyna Wilk – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Kinga Mróz – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Monika Pieszczek – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Agnieszka Jodełka – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Krzysztof Laskowski – klasa autorska o profilu klasycznym (1998 r.)
Łukasz Wolny – klasa autorska o profilu biologiczno-chemicznym(1998)
Krzysztof Nowosielski – klasa autorska o profilu biologiczno-chemicznym(1998 r.)
Anna Rzegoczan – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (1998 r.)
Sebastaian Gęgotek – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (1998 r.)
Patryk Pisarski – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (1998 r.)
Aleksandra Krupińska – klasa autorska o profilu klasycznym (1999 r.)
Magdalena Krzciuk – klasa autorska o profilu klasycznym (1999 r.)
Joanna Krzysztonek – klasa autorska o profilu klasycznym (1999 r.)
Katarzyna Sekuła – klasa o profilu ogólnym (1999 r.)
Paweł Matyja – klasa o profilu ogólnym (1999 r.)
Monika Bednarska – klasa autorska o profilu klasycznym (1999 r.)
Katarzyna Rumas – klasa autorska o profilu klasycznym (1999 r.)
Aleksandra Herba – klasa o profilu ogólnym (1999 r.)
Grzegorz Trzmielewski – klasa autorska o profilu matematyczno-informatycznym (1999 r.)
Magdalena Przesławska – klasa autorska o profilu matematyczno-informatycznym (1999 r.)
Izabela Szymańska – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (1999 r.)
Marcin Tabaka – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (1999 r.)
Izabela Dziedzic – klasa o profilu biologicznym (2000 r.)
Agata Gawryszuk – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2000 r.)
Marcin Kierczak – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2000 r.)
Łukasz Teister – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2000 r.)
Marta Barańska – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Daniel Dyszlewski – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Anna Idzikowska – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Anna Jaworska – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Joanna Lewicka – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Gabriela Wilk – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Grzegorz Wujec – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2000 r.)
Maja Gańczarczyk – klasa o profilu ogólnym (2000 r.)
Maja Chyży – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Karolina Dzwonek – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Anna Guzik – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Ewa Rudnicka – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Ewa Sławek – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Dorota Strzyżewska – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Ewa Trzeszczyńska – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Marek Wierzbicki – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Martyna Ziółkowska – klasa autorska o profilu klasycznym (2000 r.)
Agata Fiech – klasa o profilu ogólnym (2001 r.)
Agnieszka Glazer – klasa o profilu ogólnym (2001 r.)
Dominika Siedlecka – klasa o profilu ogólnym (2001 r.)
Katarzyna Kańczuga – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2001 r.)
1 Założona uchwałą Rady Pedagogicznej w 1998 roku.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
327
Justyna Baran – klasa o profilu ogólnym (2001 r.)
Kinga Durczak – klasa o profilu klasycznym (2001 r.)
Izabela Jurkowska – klasa o profilu klasycznym (2001 r.)
Joanna Żak – klasa o profilu klasycznym (2001 r.)
Kamila Kunicka – klasa o profilu ogólnym (2002 r.)
Michał Łączyński – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2002 r.)
Anna Brzęska – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2002 r.)
Łukasz Pracki – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2002 r.)
Paulina Słomka – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Magadalena Nowacka – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Magdalena Boczkowska – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Karolina Dolińska – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Elżbieta Proń – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Aldona Wijasińska – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Marta Misiek – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Anna Stefaniak – klasa autorska o profilu klasycznym (2002 r.)
Katarzyna Nowak – klasa o profilu ogólnym (2002 r.)
Daniel Karpała – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Damian Kurzaj – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Katarzyna Stelmach – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Martyna Olszowska – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Paulina Tofilska – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Paulina Paleczna – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Joanna Wywiał – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Maja Jeżewska – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Grażyna Zębala – klasa autorska o profilu klasycznym (2003 r.)
Paulina Januszkiewicz – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2003 r.)
Tomasz Malik – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2003 r.)
Wojciech Kosiński – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Łukasz Lupa – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Urszula Madej – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Piotr Gacek – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Agata Otok – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Anna Missir – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2003 r.)
Weronika Chabińska – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Izabela Kłap – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Aneta Szczudło – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Dominika Zielińska – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Weronika Tofilska – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Paulina Sawicz – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Daria Gosek – klasa autorska o profilu klasycznym (2004 r.)
Alicja Boryń – klasa o profilu biologiczno-chemicznym (2004 r.)
Józef Madej – klasa o profilu matematyczno-informatycznym (2004 r.)
Katarzyna Rupiewicz – klasa o rozszerzeniu ogólnym (2005 r.)
Anna Soroka – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2005 r.)
Michał Kłosiński – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2005 r.)
Ewelina Olszewska – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2005 r.)
Kamila Kulińska – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2005 r.)
Magdalena Jędrzejewska – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2005 r.)
Anna Suchińska – klasa o rozszerzeniu ogólnym (2005 r.)
Krzysztof Marczak – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2005 r.)
Marcin Sułkowski – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2005 r.)
Marcin Górski – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2005 r.)
Norbert Wnuk – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2006 r.)
Marcin Trzewik – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2006 r.)
Sylwia Stompioł – klasa o rozszerzeniu humanistyczno-klasycznym (2006 r.)
Anna Szczepanek – klasa o rozszerzeniu humanistyczno-klasycznym (2006 r.)
Karolina Malinowska – klasa o rozszerzeniu humanistyczno-klasycznym (2006 r.)
Paweł Pasteczka – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2006 r.)
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
328
Magdalena Spałkowska – klasa o rozszerzeniu biologiczno-chemicznym (2006 r.)
Sara Bensaid – klasa o rozszerzeniu ogólnym (2006 r.)
Karina Kunc – klasa o rozszerzeniu politologicznym (2007 r.)
Sylwia Politowska – klasa o rozszerzeniu politologicznym (2007 r.)
Martyna Myślak – klasa o rozszerzeniu politologicznym (2007 r.)
Iwona Bijak – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2007 r.)
Aleksandra Nowak – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2007 r.)
Wojciech Ufel – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2007 r.)
Joanna Kozub – klasa o rozszerzeniu klasycznym (2007 r.)
Krzysztof Bednarczyk – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2007 r.)
Oliwia Hamankiewicz – klasa o rozszerzeniu biologiczno-chemicznym (2007 r.)
Piotr Idzik – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2007 r.)
Paweł Seweryn – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2007 r.)
Mariusz Machnik – klasa o rozszerzeniu politologicznym (2008 r.)
Michał Czech – klasa o rozszerzeniu politologiczno-filozoficznym (2008 r.)
Anna Czenczek – klasa o rozszerzeniu politologiczno-filozoficznym (2008 r.)
Sebastian Kuczek – klasa o rozszerzeniu matematyczno-informatycznym (2008 r.)
Albert Pyśk – klasa o rozszerzeniu politologiczno-filozoficznym (2008 r.)
Dominika Dąbrowska – klasa o rozszerzeniu geograficzno-ekonomicznym (2008 r.)
Aleksandra Czubala – klasa o rozszerzeniu geograficzno-ekonomicznym (2008 r.)
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
329
GRONO PEDAGOGICZNE 1998–2008 Anna Baczyńska-Jach
Dorota Bajer
Jacek Bajer
Piotr Bajer
Marianna Bańska
ks. Piotr Bardo
Ewelina Beńko
Małgorzata Bugaj
Agnieszka Bujoczek
Maciej Chowaniok
ks. Andrzej Ciesielski
ks. Andrzej Cieślik
Krzysztof Czerwiński
Barbara Czwartos
Paweł Didkowski
ks. Dariusz Drzewiecki
Anna Dziewior
Stefania Dziopa
Tomasz Eisenbardt
Wojciech Fajfer
Monika Filipek
Paweł Fochtman
ks. Tomasz Folga
Grażyna Gabryel
Gabriela Gacek
ks. Robert Gacek
Marcin Galas
Daniel Gałużny
Aniela Głogowska
Elżbieta Gorzkowska
Teresa Górka
Wiesław Hajkowski
Jadwiga Herman
Jadwiga Herman
Bogna Hołdyk–Koźbiał
Magdalena Jajkiewicz
Anna Jędrosz
Ewa Kalabińska
Bożena Kantor
ks.Leszek Kleszcz
Anna Kołodziej
Ewa Kowacka
Karina Kozik
Wanda Kruszyńska
Urszula Krzysztoń
Aniceta Kubicka
Agnieszka Kucharska
Jacek Kucytowski
Aneta Kurczyńska
Jolanta Lamprecht
Maria Leśniewska
ks. Stanisław Litwa
Elżbieta Lizak
Beata Lubieniecka
Maria Łakota
Małgorzata Łątka
Ewa Łudzień
Elżbieta Malinowska-
Gulińska
ks. Gerard Małodobry
Zdzisław Migas
Anna Miś
Halina Niedbała
Ewa Olesiak
Wioleta Pawlicka
Mirosława Piasecka–
Stryjakiewicz
Ewa Piątek
Anna Polek
Ewa Porażewska
Wanda Raczyńska-Potyrała
Marcin Rudy
Katarzyna Sekuła
Irena Sikorska
Ryszard Skulski
Mirosława Soczyńska
Olga Soczyńska–Kalarus
Monika Sośnica
Andrzej Stefaniak
Dariusz Strzęciwilk
Urszula Surowiec
Mieczysław Szafarski
Justyna Taborowska
Alicja Trzaskoma
Katarzyna Uliniarz
Michał Waliński
Paweł Wawrzała
Teresa Wieczorek
Anna Wielgosik
Wanda Włodarczyk
Barbara Wnęk
ks. Sławomir Woźniak
ks. Stanisław Wyka
Zofia Wyszyńska
Grzegorz Zacharjasz
Marzena Zębalska
Bogusława Żak
Opracowała mgr Lidia Musiał
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
330
ABSOLWENCI 1999–20081
1. Antkowicz Paweł
2. Bazarnik Zbigniew
3. Bańbuła Ewa
4. Bański Grzegorz
5. Bednarska Monika
6. Bielski Marcin
7. Binkowska Joanna
8. Blacha Agnieszka
9. Bochenek Paweł
10. Chelińska Joanna
11. Chmielniak Sergiusz
12. Cichoń Agnieszka
13. Cichoń Martyna
14. Cyba Marta
15. Czykiel Bartłomiej
16. Damas Magdalena
17. Drążkiewicz Joanna
18. Dziedzic Justyna
19. Dzięgielewski Andrzej
20. Filipek Katarzyna
21. Fiuk Marta
22. Fudal Tatiana
23. Gajda Aneta
24. Garncarz Marta
25. Gil Ewelina
26. Głaz Monika
27. Grabowski Rafał
28. Gruszka Monika
29. Gurdek Dariusz
30. Hanak Tomasz
31. Heirnich Dominika
32. Herba Aleksandra
33. Hyla Anna
34. Jackowska Marta
35. Jakóbczyk Katarzyna
36. Jakóbczyk Magdalena
37. Jankowski Łukasz
38. Jaśtal Tomasz
39. Kaczyńska Monika
40. Kamecka Justyna
41. Kamiński Kamil
42. Kapcia Patrycja
43. Kasprzyk Petronela
44. Kazior Agnieszka
45. Kazmierczuk Sławomir
46. Kidawa Paweł
47. Klimaszewska Aleksandra
48. Kluźniak Anna
49. Kołodziejczyk Marcin
50. Kołtońska Joanna
76. Nowak Joanna
77. Opielka Tomasz
78. Orłowska Katarzyna
79. Panasiuk Anna
80. Pasternak Katarzyna
81. Pawlik Agnieszka
82. Pawłowski Marcin
83. Pazdej Justyna
84. Piwowar Agnieszka
85. Piwowarczyk Sławomir
86. Praszkiewicz Krystian
87. Protasiewicz Agnieszka
88. Przesławska Magdalena
89. Pulwert Marta
90. Rabęda Katarzyna
91. Radomska Marta
92. Radziszewska Katarzyna
93. Rajchel Joanna
94. Rajewska Gabriela
95. Rakoczy Anna
96. Rakowska Małgorzata
97. Rał Aleksandra
98. Reczek Tomasz
99. Rogala Ewa
100. Rojek Anna
101. Rola Artur
102. Rucińska Magdalena
103. Rumas Katarzyna
104. Rybak Magdalena
105. Sekuła Katarzyna
106. Sieradzka Katarzyna
107. Skiba Dawid
108. Skorus Magdalena
109. Skulski Wojciech
110. Smętkiewicz Krzysztof
111. Sobczak Anna
112. Sobczyk Katarzyna
113. Solipiwko Weronika
114. Stasiak Małgorzata
115. Stefanowicz Jakub
116. Sternal Marta
117. Stęplewska Małgorzata
118. Surmik Justyna
119. Suszewicz Dorota
120. Synowiec Agnieszka
121. Szczucka Katarzyna
122. Szczuka Dominika
123. Szczupider Ewelina
124. Szczypek Sergiusz
125. Szczypka Marta
1 Kontynuujemy listę absolwentów z Księgi jubileuszowej 1998.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
331
51. Konstanty Paulina
52. Kowacz Ewa
53. Kozera Elżbieta
54. Krawczyk Agata
55. Krupińska Aleksandra
56. Krzciuk Magdalena
57. Krzysztonek Joanna
58. Kulak Magdalena
59. Kulka Anna
60. Kuś Nina
61. Leszczyński Grzegorz
62. Ligorowska Edyta
63. Lis Magdalena
64. Madejska Katarzyna
65. Magdziarz Marta
66. Majda Edyta
67. Matan Magdalena
68. Matyja Paweł
69. Mazur Marta
70. Mickoś Damian
71. Migas Olga
72. Mucha Agnieszka
73. Musialik Marta
74. Muzyk Agata
75. Nowak Agnieszka
126. Szewczyk Anna
127. Szlęg Piotr
128. Sznirch Magdalena
129. Szydłowski Krzysztof
130. Szymańska Izabela
131. Śmiałkowska Joanna
132. Tabaka Marta
133. Tarka Grzegorz
134. Tokarczyk Katarzyna
135. Tomaszewska Anna
136. Trzmielewski Grzegorz
137. Usłupska Jadwiga
138. Waluga Daria
139. Warias Bartłomiej
140. Wieloch Krzysztof
141. Wojciechowska Monika
142. Wojtal Joanna
143. Wojtycha Adrian
144. Zgardzińska Beata
145. Zielińska Agnieszka
146. Zięba Joanna
147. Ziółkowska Urszula
148. Żaba Izabela
149. Żak Katarzyna
ABSOLWENCI 1999/2000
1. Adamczyk Lucyna
2. Barańska Marta
3. Berg Joanna
4. Bernaś Renata
5. Będkowski Radosław
6. Blacka Monika
7. Boczkowska Sylwia
8. Bondaruk Agnieszka
9. Boroń Marta
10. Borowska Joanna
11. Brodowska Olimpia
12. Bryk Justyna
13. Bujny Beata
14. Burska Aneta
15. Byczyński Łukasz
16. Bzymek Anna
17. Całkosiński Jarosław
18. Chabior Ewelina
19. Chmielewski Łukasz
20. Chyży Maja
21. Cisak Kamila
22. Cymbalista Agnieszka
23. Czaj Dagmara
24. Czerniak Monika
25. Długosz Aleksandra
26. Domin Dagmara
27. Góras PAtryk
28. Dudek Bartłomiej
29. Dyszlewski Daniel
85. Makarucha Anna
86. Marszałek Marta
87. Marzec Patrycja
88. Michalecki Łukasz
89. Mirowska Magdalena
90. Mozes Łukasz
91. Mucha Joanna
92. Nakonowska Dorota
93. Nowacka Katarzyna
94. Nowak Anna
95. Nowak Izabela
96. Ogrodowiak Kamila
97. Olesz Marta
98. Orłowska Magdalena
99. Orpel Magdalena
100. Osojca Bogusława
101. Pachelczyk Łukasz
102. Pawełczyk Dagmara
103. Pawlik Rafał
104. Pawłowska Julia
105. Perzyński Przemysław
106. Piątkowska Izabela
107. Płażyński Bartosz
108. Podsiadło Dominik
109. Podsiadło Dominik
110. Popławska Aneta
111. Potoczny Jakub
112. Pyzik Magdalena
113. Roch Aleksandra
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
332
30. Dziedzic Izabela
31. Dzwonek Karolina
32. Fidler Rafał
33. Fortuna Aleksandra
34. Gajoch Andrzej
35. Gałczyńska Marta
36. Gańczarczyk Maja
37. Garus Monika
38. Gawiszuk Agata
39. Gierczycka Iwona
40. Godek Justyna
41. Gosek Anna
42. Górski Piotr
43. Gutkowska Małgorzata
44. Guzik Anna
45. Hinc Małgorzata
46. Idzikowska Anna
47. Ilczuk Barbara
48. Janowski Dariusz
49. Janus Grzegorz
50. Jaworska Ewelina
51. Jaworska Joanna
52. Jeziorowska Ewa
53. Jędralska Monika
54. Jędrusik Magdalena
55. Jędrzejczyk Olga
56. Józewicz Aleksandra
57. Jureczko Beata
58. Jurek Marcin
59. Juszczyk Jakub
60. Kaczmarczyk Michał
61. Kałuża Ewa
62. Kierczak Marcin
63. Klimek Izabela
64. Kłos Anna
65. Kołacz Agnieszka
66. Kołodziejczyk Magdalena
67. Koniewski Robert
68. Konstanty Paweł
69. Kosterska Ewa
70. Kowalik Dawid
71. Kowalik Małgorzata
72. Kruszyna Adam
73. Krzysztonek Małgorzata
74. Kular Joanna
75. Kuna Maja
76. Kuwałek Agnieszka
77. Kuwałek Katarzyna
78. Kwiecień Katarzyna
79. Leś Katarzyna
80. Lewicka Joanna
81. Łata Joanna
82. Łokoć Justyna
83. Łuko Bartosz
84. Majda Marta
114. Rodek Małgorzata
115. Rosół Agnieszka
116. Rudnicka Ewa
117. Ruta Przemysław
118. Sadowska Małgorzata
119. Sawicz Dominika
120. Sączewska Monika
121. Sękowska Gabriela
122. Siemek Alina
123. Skiba Marta
124. Skowrońska Katarzyna
125. Skóra Ewa
126. Sławek Ewa
127. Solarz Jakub
128. Stala Wojciech
129. Stanik Izabela
130. Stępień Bartosz
131. Stępień Marta
132. Strawa Tomasz
133. Strzyżewska Dorota
134. Suchojad Aleksandra
135. Szczepek Aldona
136. Szczygieł Magdalena
137. Szmulik Katarzyna
138. Sztelak Marta
139. Teister Łukasz
140. Tokarska Ewelina
141. Trzeszczyńska Ewa
142. Tutaj Paulina
143. Wanik Konrad
144. Wasik Michał
145. Wasińska Anna
146. Wasiuk Anita
147. Wawrowska Monika
148. Wazińska Monika
149. Wierzbicki Marek
150. Wilk Gabriela
151. Wilk Justyna
152. Wiszowata Urszula
153. Witas Aleksandra
154. Wolińska Katarzyna
155. Wolszczak Grzegorz
156. Woźniakowska Agnieszka
157. Wrzesz Sylwia
158. Wujec Grzegorz
159. Wyjadłowska Agnieszka
160. Zając Anna
161. Zając Barbara
162. Zamłynny Radosław
163. Zasada Ewa
164. Zieliński Michał
165. Ziółkowska Martyna
166. Znaczko Ewa
ABSOLWENCI 2000/2001
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
333
1. Adamczyk Tomasz
2. Adaś Adrian
3. Baldys Magdalena
4. Banach Aleksandra
5. Baran Anna
6. Baran Justyna
7. Biedroń Bartłomiej
8. Bielawska Katarzyna
9. Bielecka Monika
10. Bobowska Agata
11. Bogdał Agnieszka
12. Bolek Małgorzata
13. Bronkowska Magdalena
14. Bryła Paweł
15. Brzeziński Mateusz
16. Brzęska Bartosz
17. Chamela Aleksandra
18. Chmielewska Dagmara
19. Cieśla Magdalena
20. Curyło Katarzyna
21. Czaharyńska Karolina
22. Czepiel Paweł
23. Dejneka Monika
24. Duda Magdalena
25. Duda Mateusz
26. Duda Paweł
27. Durczak Kinga
28. Dyga Gabriela
29. Dzwonek Michał
30. Falkarska Małgorzata
31. Fiech Agata
32. Furman Marcin
33. Gil Magdalena
34. Glazer Agnieszka
35. Godzik Dominika
36. Góral Dominik
37. Górska Katarzyna
38. Grabowski Grzegorz
39. Hacuś Anna
40. Hauzer Ewa
41. Jakubiak Elżbieta
42. Jakubowska Anna
43. Jakubska Beata
44. Jamer Paweł
45. Janic Tomasz
46. Jaros Joanna
47. Jędryczka Marta
48. Jędrzejewski Marcin
49. Jurkowska Izabela
50. Kaczmarczyk Katarzyna
51. Kańczuga Katarzyna
52. Kasperek Karolina
53. Kaszub Patrycja
54. Katan Justyna
55. Kazimierski Łukasz
56. Kepper Wojciech
57. Kielan Karolina
68. Kuźmińska Dorota
69. Kuźniak Katarzyna
70. Kwiecińska Danuta
71. Litewka Agnieszka
72. Litwinowicz Karolina
73. Łukowicz Agnieszka
74. Mach Katarzyna
75. Makulska Małgorzata
76. Marzec Elżbieta
77. Marzec Katarzyna
78. Michoś Mariusz
79. Mroczkowska Katarzyna
80. Nicek Anna
81. Nikiel Magdalena
82. Noszczyk Anna
83. Nowak Edyta
84. Nowakowski Paweł
85. Ostrowska Luiza
86. Ożarowska Patrycja
87. Pawlik Michał
88. Pęcak Magdalena
89. Picheta Anna
90. Pierzchała Krzysztof
91. Pisarski Dominik
92. Politowska Marta
93. Rusek Adrian
94. Rzemień Ewa
95. Sadowiski Bartosz
96. Sarna Patrycja
97. Sarzyński Michał
98. Sekuła Piotr
99. Sepielak Maciej
100. Siedlecka Dominika
101. Skrzypek Dorota
102. Skudrzyk Lech
103. Stachowicz Rafał
104. Stanek Anna
105. Stępień Monika
106. Strzałkowski Maciej
107. Sułkowska Magda
108. Surówka Piotr
109. Szaraniec Marta
110. Szczepara Piotr
111. Szczucha Anna
112. Szczypta Aleksandra
113. Szostak Anna
114. Tarkowska Katarzyna
115. Tokoarczyk Miłosz
116. Toporowska Anna
117. Umiński Łukasz
118. Walasek Marcin
119. Walęza Anna
120. Węglarczyk Angelina
121. Windys Sylwia
122. Winiarek Izabela
123. Wnęk Łukasz
124. Wojnowski Piotr
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
334
58. Kita Kamil
59. Kmita Justyna
60. Knapik Karina
61. Kołłątaj Marzena
62. Kołodziejczyk Magdalena
63. Kopeć Kamila
64. Kowalska Eliza
65. Kronenbach Dorota
66. Kubińska Marzena
67. Kubisa Urszula
125. Wolińska Barbara
126. Wolińska Marta
127. Woźniak Paweł
128. Wypchał Magda
129. Zach Marta
130. Zrobek Irmina
131. Żagiell Justyna
132. Żak Joanna
133. Żbik-Badek Barbara
ABSOLWENCI 2001/2002
1. Barwinek Agnieszka
2. Bednarczyk Ewelina
3. Bednarek Alicja
4. Biała Marta
5. Błażusiak Angelika
6. Boczkowska Magdalena
7. Boroń Bartosz
8. Brzęska Anna
9. Bujak Małgorzata
10. Cabala Damian
11. Chmielarska Marta
12. Chrzanowska Elżbieta
13. Cichoń Paweł
14. Ciesielski Tomasz
15. Czajka Sabina
16. Czerw Paweł
17. Czerwik Beata
18. Czykiel Elżbieta
19. Ćwiklińska Joanna
20. Ćwikliński Michał
21. Dolińska Karolina
22. Domagała Anna
23. Domagała Damian
24. Duda Grzegorz
25. Dymek Monika
26. Fijałkowski Dawid
27. Fortuna Alicja
28. Fudalej Renata
29. Gajoch Krzysztof
30. Gancarz Angelika
31. Gierula Joanna
32. Gościniewicz Piotr
33. Grabowski Marcin
34. Gradoń Michał
35. Hełmecki Piotr
36. Jakóbczyk Katarzyna
37. Jęczeń Agnieszka
38. Jurczyńska Katarzyna
39. Kabza Monika
40. Kania Katarzyna
41. Kanios Anna
42. Kawala Katarzyna
43. Kazibudzka Justyna
44. Kaźmierczak Michał
76. Magiera Emilia
77. Mesjasz Marta
78. Mikoda Marcin
79. Misiek Marta
80. Morga Agnieszka
81. Mularz Dorota
82. Musiał Małgorzata
83. Nalewajko Łukasz
84. Niedbal Izabela
85. Nocoń Karolina
86. Nowacka Katarzyna
87. Nowacka Magdalena
88. Nowak Aleksandra
89. Nowak Katarzyna
90. Nowak Wojciech
91. Osowska Martyna
92. Otręba Michał
93. Pałka Katarzyna
94. Panasiuk Paweł
95. Papiernik Mariusz
96. Pęczek Katarzyna
97. Piwowar Katarzyna
98. Płonka Martyna
99. Półtorak Marcin
100. Pracki Łukasz
101. Praszkiewicz Agnieszka
102. Proń Elżbieta
103. Przeniosło Aleksandra
104. Przeniosło Kamila
105. Rakoczy Małgorzata
106. Rejdak Magdalena
107. Rejdak Marta
108. Rozpondek Katarzyna
109. Rówińska Monika
110. Różycka Katarzyna
111. Ryfka Agnieszka
112. Sadowska Magdalena
113. Seweryn Karolina
114. Sęk Bartosz
115. Skóra Anna
116. Skudrzyk Jarosław
117. Słomka Paulina
118. Smoliński Michał
119. Sosna Katarzyna
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
335
45. Kik Agnieszka
46. Klamra Anna
47. Kłeczek Aleksandra
48. Kłosonoga Agnieszka
49. Komenda Jacek
50. Komora Grzegorz
51. Kot Ewelina
52. Kotas Agata
53. Kowalska Dagmara
54. Kozak Jakub
55. Kozak Joanna
56. Krawczyk Marta
57. Krawiec Marcin
58. Król Malwina
59. Krzciuk Karolina
60. Krzysztoń Katarzyna
61. Kubik Aleksandra
62. Kudelski Łukasz
63. Kula Ewelina
64. Kunicka Kamila
65. Kurkowska Katarzyna
66. Kurowska Iwona
67. Lemańska Magdalena
68. Leśniak Michał
69. Lewit Patrycja
70. Łazarz Joanna
71. Łączyński Michał
72. Łuczak Magdalena
73. Łudzeń Adam
74. Łyczek Martyna
75. Maciejewska Anna
120. Stanowski Krzysztof
121. Stefaniak Anna
122. Stroczek Łukasz
123. Szczerba Piotr
124. Szczęsny Rafał
125. Szwedkowicz Klaudia
126. Szydłowska Krystyna
127. Szymczyk Katarzyna
128. Tomczyk Rafał
129. Trzcina Maciej
130. Walczyński Michał
131. Waligóra Piotr
132. Warowny Łukasz
133. Wawrzyńczak Marek
134. Więcek Anna
135. Wijasińska Aldona
136. Wilczyński Piotr
137. Władyka Dawid
138. Wodecka Angelika
139. Wojcieszak Bartosz
140. Woś Dawid
141. Woźniak Agata
142. Woźniak Małgorzata
143. Wójcik Agnieszka
144. Wróblewska Marta
145. Wybraniec Kamila
146. Wypchol Joanna
147. Zając Danuta
148. Zimny Piotr
149. Zygmunt Katarzyna
150. Żłobińska Marta
ABSOLWENCI 2002/2003
1. Badura Paweł
2. Banasiak Magdalena
3. Banaszek Justyna
4. Barańska Marta
5. Bartos Ilona
6. Bebłot Olga
7. Błaut Dominika
8. Bogucka Aleksandra
9. Bogucka Marta
10. Borda Magdalena
11. Budrewicz Joanna
12. Bujak Dariusz
13. Bujak Paulina
14. Bukowski Paweł
15. Cupiał Marzena
16. Czechowska Ewa
17. Czepiel Grzegorz
18. Częstochowska Justyna
19. Ćwiertnia Krystian
20. Duda Marta
21. Dudzicz Anna
22. Dyl Anna
23. Fijołek Joanna
82. Łojas Łukasz
83. Madej Urszula
84. Malik Tomasz
85. Marzec Karolina
86. Marzec Małgorzata
87. Masłoń Aneta
88. Michalczyk Marcin
89. Migas Bartosz
90. Missir Anna
91. Mucha Anna
92. Nazarkiewicz Marcela
93. Noszczyk Michał
94. Nowak Halina
95. Olejniczak Michalina
96. Olszowska Martyna
97. Otok Agata
98. Paleczna Paulina
99. Paluszkiewicz Dorota
100. Pałasz Magdalena
101. Pałka Elżbieta
102. Panek Michał
103. Pasternak Katarzyna
104. Pierzchała Anna
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
336
24. Filipczak Piotr
25. Fornal Anna h
26. Frankiewicz Magdalena
27. Fraś Paweł
28. Gacek Piotr
29. Gawron Ewelina
30. Gaździk Martyna
31. Gebel Katarzyna
32. Gil Krzysztof
33. Głowacka Katarzyna
34. Golańska Justyna
35. Golec Damian
36. Goncerz Paulina
37. Gorzoch Justyna
38. Góra Michał
39. Grabowski Michał
40. Gruca Michał
41. Gryma Justyna
42. Grzelec Patrycja
43. Hanusa Jakub
44. Holona Anita
45. Hołda Małgorzata
46. Januszkiewicz Paulina
47. Jaros Bartosz
48. Jasiński Marcin
49. Jastrzębska Katarzyna
50. Jeżewska Maja
51. Jędruś Aleksandra
52. Jurgaś Beata
53. Kalaga Maciej
54. Kamińska Marta
55. Karpala Daniel
56. Kasprzak Olga
57. Kępa Anna
58. Kokoszka Edyta
59. Kołodziejczyk Maja
60. Kołton Patrycja
61. Kosiński Wojciech
62. Kostka Agnieszka
63. Kowacka Elżbieta
64. Koziara Anna
65. Krajewski Adam
66. Krok Magdalena
67. Kubik Kinga
68. Kubis Agata
69. Kublik Ewa
70. Kulak Katarzyna
71. Kurzaj Damian
72. Kurzak Mirella
73. Kuś Krzysztof
74. Kuzdrzał Aleksandra
75. Kuźniak Justyna
76. Kwiecień Andrzej
77. Lechowicz Przemysław
78. Lorek Michał
79. Lorenc Katarzyna
80. Lupa Łukasz
81. Łabuz Paweł
105. Pietras Weronika
106. Pochwalska Anna
107. Pudo Klaudia
108. Raczyńska Marta
109. Radek Sylwia
110. Robaczek Robert
111. Rokicka Monika
112. Różańska Katarzyna
113. Sado Przemysław
114. Salamon Agata
115. Sędek Magdalena
116. Sierpowski Radosław
117. Sikora Agnieszka
118. Simlat Karolina
119. Siudyka Agnieszka
120. Skawińska Monika
121. Skowrońska Justyna
122. Skóra Małgorzata
123. Skórzewska Karolina
124. Sochacki Adam
125. Sroka Magdalena
126. Stachowiak Jarosław
127. Stachowicz Magdalena
128. Stawecka Aleksandra
129. Stelmach Katarzyna
130. Stradomska Anna
131. Struczuk Adriana
132. Styczeń Magdalena
133. Sumara Tomasz
134. Suska Ilona
135. Szczypta Jacek
136. Szmal Damian
137. Szołtysek Barbara
138. Szyma Piotr
139. Szyszka Marta
140. Tarka Aleksandra
141. Tofilska Paulina
142. Trela Katarzyna
143. Trzewiczek Martyna
144. Walasek Anna
145. Walczyńska Ewa
146. Wareliś Anna
147. Wliczyński Michał
148. Wojańczyk Aleksandra
149. Wojtycha Ilona
150. Woszczek Adriana
151. Wójcik Agata
152. Wójcik Małgorzata
153. Wrzesień Emilia
154. Wywiał Joanna
155. Zając Katarzyna
156. Zawadzki Maciej
157. Zbrojewska Monika
158. Zębala Grażyna
159. Zieliński Tomasz
160. Zimny Joanna
161. Żurawska Sylwia
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
337
ABSOLWENCI 2003/2004
1. Adamiec Magdalena
2. Badocha Kamila
3. Barczyk Justyna
4. Bazyluk Anna
5. Bednarczyk Emilia
6. Beneś Magdalena
7. Będkowska Marta
8. Biela Agnieszka
9. Bierca Tomasz
10. Bonar Małgorzata
11. Borkowska Agnieszka
12. Borowiecka Agnieszka
13. Budny Dorota
14. Bugaj Piotr
15. Celniaszek Magdalena
16. Chabińska Weronika
17. Chmielewski Michał
18. Chojnacka Magdalena
19. Chyla Ewa
20. Ciszek Natalia
21. Cofur Wojciech
22. Czaharyński Michał
23. Czarnota Andrzej
24. Czekaj Anna
25. Depta Aleksander
26. Domżalska Katarzyna
27. Drelich Aleksandra
28. Drzazga Michał
29. Dudek Karolina
30. Dziura Agnieszka
31. Gąsecka Agnieszka
32. Głośny Dagmara
33. Golik Grzegorz
34. Gosek Daria
35. Grabka Michał
36. Helbin Krzysztof
37. Hełmecki Maciej
38. Jagiełło Marek
39. Jakubczyk Marta
40. Janczyk Karolina
41. Janus Magdalena
42. Jarno Olga
43. Jaworski Dominik
44. Jędryczka Marta
45. Jurczyk Monika
46. Kabza Joanna
47. Kaizerbrecht Ludwik
48. Kapusta Anna
49. Kapustka Justyna
50. Karnaus Marcin
51. Kasprzyk Patryk
52. Kasprzyk Piotr
53. Kiełb Marzena
54. Kluczny Marcin
87. Mesjasz Laura
88. Mikoda Magdalena
89. Miłek Artur
90. Mulewicz Jolanta
91. Musiał Katarzyna
92. Musiał Renata
93. Myśliwiec Monika
94. Nawrot Radosław
95. Niedbał Sylwia
96. Niedopytalski Jakub
97. Niepostyn Justyna
98. Niwiński Michał
99. Nowacka Marta
100. Nowak Martyna
101. Nowakowski Mateusz
102. Nowicka Dorota
103. Oleszko Magdalena
104. Oszczęda Agnieszka
105. Otczyk Aleksandra
106. Owczarek Agata
107. Perczak Małgorzata
108. Pilawski Maciej
109. Piwowar Jarosław
110. Pokorniak Izabela
111. Polak Justyna
112. Przygoda Ewelina
113. Ramza Agnieszka
114. Rerak Iwona
115. Rogaczewska Ewa
116. Roznowska Joanna
117. Rupala Piotr
118. Rutkowski Radosław
119. Sadowska Wanda
120. Sajdak Karol
121. Sarnowska Izabela
122. Sawicz Paulina
123. Sąkol Anna
124. Semik Zbigniew
125. Sepielak Katarzyna
126. Seweryn Łukasz
127. Skorus Piotr
128. Skowronek Malwina
129. Słaby Anita
130. Sobieraj Jolanta
131. Soczewica Agata
132. Stachurski Marceli
133. Stanowski Piotr
134. Starukiewicz Edyta
135. Suska Katarzyna
136. Szczudło Aneta
137. Szewczyk Jakub
138. Szuba Adam
139. Szymańska Aleksandra
140. Szymański Mateusz
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
338
55. Kłab Izabela
56. Kobylec Justyna
57. Kogut Marcin
58. Kondola Małgorzata
59. Kopińska Marta
60. Korczak Monika
61. Kowalczyk Ewelina
62. Koziara Agnieszka
63. Koziński Bartosz
64. Krauze Aleksandra
65. Krawczyk Aldona
66. Kryczka Dorota
67. Kukuła Tomasz
68. Kula Martyna
69. Kuś Paweł
70. Kwaśniak Izabela
71. Lada Dorota
72. Leks Adrian
73. Litkie Marta
74. Lysko Jakub
75. Łukasik Gabriela
76. Łysowska Ewa
77. Machnik Daria
78. Machowicz Marta
79. Makulska Aleksandra
80. Małeczek Jolanta
81. Małycha Patrycja
82. Markowicz Anna
83. Marzec Marcin
84. Mazur Fryderyk
85. Mazurek Ewelina
86. Mazurek Paweł
141. Świerczyna Monika
142. Tofilska Weronika
143. Trzewiczek Marcelina
144. Tuka Jakub
145. Tuszyński Adam
146. Twaróg Krystian
147. Uroczyński Maciej
148. Wcisło Katarzyna
149. Węgiel Olga
150. Węgrzyńska Katarzyna
151. Wilgos Magdalena
152. Wiśniewski Łukasz
153. Włodarczyk Urszula
154. Woch Anna
155. Wojcieszak Katarzyna
156. Wojewoda Anna
157. Wojtyński Adam
158. Wolska Agnieszka
159. Wosik Anna
160. Woźniakowska Aleksandra
161. Wójcik Barbara
162. Wójcik Katarzyna
163. Wróblewska Monika
164. Wspaniała Joanna
165. Wyszyńska Karolina
166. Zentkowska Monika
167. Zielińska Dominika
168. Zymek Wioletta
169. Żak Paweł
170. Żbikowska Małgorzata
171. Żuk Anna
ABSOLWENCI 2004/2005
1. Antoniuk Katarzyna
2. Apostolska Monika
3. Baldys Mateusz
4. Bałazińska Maria
5. Banasik Agata
6. Banasiuk Anna
7. Banaś Grzegorz
8. Banaś Marcin
9. Baran Bartosz
10. Bartela Iwona
11. Bastorzak Marta
12. Biały Łukasz
13. Bociek Anna
14. Borowik Monika
15. Brały Aleksandra
16. Branny Piotr
17. Brewińska Natalia
18. Brodziska Magdalena
19. Brondera Katarzyna
20. Bronisz Agnieszka
21. Bulińska Karolina
22. Burcon Karolina
111. Miklas Marlena
112. Moas Sebastian
113. Mruk Agata
114. Mucha Katarzyna
115. Musiał Dagmara
116. Musiał Paulina
117. Muszyńska Ewa
118. Nagajczyk Karolina
119. Nawara Małgorzata
120. Niedziela Marta
121. Noryński Michał
122. Nowaczek Mariusz
123. Nowak Marek
124. Nowakowska Justyna
125. Olszewska Ewelina
126. Olszewska Katarzyna
127. Osuch Wojciech
128. Pasik Agnieszka
129. Pawelec Aleksandra
130. Pawlicka Małgorzata
131. Piestrzyńska Marta
132. Pietras Ewelina
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
339
23. Bystry Mateusz
24. Chalcarz Mateusz
25. Chmielewska Katarzyna
26. Chuchro Radosław
27. Chudecka Magdalena
28. Ciochoń Małgorzata
29. Cywiński Tomasz
30. Czarnecka Marta
31. Czech Paweł
32. Czerwik Jakub
33. D'Antoni Katarzyna
34. Deka Luiza
35. Dębski Marcin
36. Dobrowolska Aleksandra
37. Doskocz Jakub
38. Drążkiewicz Zofia
39. Dubel Agnieszka
40. Dudek Aleksandra
41. Dumin Rafał
42. Fiech Marta
43. Furmańczyk Jakub
44. Gajda Paulina
45. Gajos Rafał
46. Gala Katarzyna
47. Gałęziowska Karolina
48. Golesz Sylwia
49. Goniewicz Grzegorz
50. Górski Marcin
51. Grande Tomasz
52. Gruba Magdalena
53. Gruchała Magdalena
54. Hartleb Tomasz
55. Hoclek Maciej
56. Horbacz Sebastian
57. Izdebska Daria
58. Janas Dawid
59. Jaros Agnieszka
60. Jarzynka Anna
61. Jędrzejowska Magdalena
62. Juda Aleksandra
63. Jureczko Justyna
64. Jurga Bartłomiej
65. Kaczmarczyk Łukasz
66. Kaczmarek Michał
67. Kaczmarzyk Joanna
68. Kałafatiuk Małgorzata
69. Kałużny Wojciech
70. Kargol Sylwia
71. Kargul Anna
72. Karlik Karolina
73. Kasprzyk Ewelina
74. Kasprzyk Justyna
75. Kędzior Karolina
76. Kłosiński Michał
77. Koćma Karolina
78. Kolasiński Lech
79. Komiczek Siergiej
80. Korfel Anna
133. Piotrowiak Kamila
134. Piwowar Monika
135. Płonka Daria
136. Podsiadło Agnieszka
137. Podsiadło Marcin
138. Potrzebowski Konrad
139. Prusak Dorota
140. Pryżewski Bartosz
141. Przybycień Gabriela
142. Pytlik Ewa
143. Rady Dominika
144. Radzikowska Katarzyna
145. Rakowski Wojciech
146. Rdzanek Ewelina
147. Rorbach Radosław
148. Roś Małgorzata
149. Rubin Małgorzata
150. Rupala Agata
151. Rupala Katarzyna
152. Rupiewicz Katarzyna
153. Rusin Mateusz
154. Rutkowska Anna
155. Rzegoczan Łukasz
156. Sadowiska Anna
157. Sagan Paulina
158. Sakłak Anna
159. Salachna Sylwia
160. Sikora Mateusz
161. Skawińska Katarzyna
162. Snakowski Łukasz
163. Sobierska Linda
164. Solarz Karolina
165. Soroka Anna
166. Stańkowska Anna
167. Staszczyk Adam
168. Staśko Urszula
169. Stelmach Magdalena
170. Stochel Katarzyna
171. Struczuk Krystian
172. Suchińska Anna
173. Sułkowska Olga
174. Sułkowski Marcin
175. Swarlik Paweł
176. Szcześnik Dawid
177. Szóstakowska Anna
178. Szpik Justyna
179. Szweda Katarzyna
180. Szymczyk Marta
181. Szyszka Andrzej
182. Szyszka Justyna
183. Świerczyńska Iga
184. Święcicka Anna
185. Targońska Katarzyna
186. Tarkowska Marzena
187. Torbus Magdalena
188. Torus Sandra
189. Trzaska Kamil
190. Trześniewska Sylwia
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
340
81. Kosiba Dariusz
82. Kostencka Anna
83. Kostka Katarzyna
84. Kowalczyk Marzena
85. Kozak Dorota
86. Krajeński Mateusz
87. Krawczyk Jakub
88. Krupa Damian
89. Krypciak Bartosz
90. Krzemińska Katarzyna
91. Krzepkowska Agnieszka
92. Kubisa Tomasz
93. Kuchmacz Magdalena
94. Kulig Katarzyna
95. Kulińska Kamila
96. Kulka Łukasz
97. Kwapich Katarzyna
98. Leja Paulina
99. Lentner Małgorzata
100. Leśniak Paweł
101. Łudzień Aldona
102. Madej Józef
103. Majchrowska Olga
104. Malik Tomasz
105. Małecki Łukasz
106. Maniara Łukasz
107. Marczak Krzysztof
108. Matuła Anna
109. Meuś Karolina
110. Migas Aneta
191. Turek Edyta
192. Urbańska Anna
193. Waga Milena
194. Walenczak Mateusz
195. Waluga Karolina
196. Wanik Krzysztof
197. Warmus Paweł
198. Wazińska Natalia
199. Wieczorkowski Tomasz
200. Wiewióra Marta
201. Włosińska Joanna
202. Wnuk Kamil
203. Wnuk Norbert
204. Wójcik Katarzyna
205. Wrona Mateusz
206. Zalewski Karol
207. Załęcki Michał
208. Zapart Damian
209. Zarębski Jakub
210. Zębala Beata
211. Zgraja Bartosz
212. Zoń Małgorzata
213. Zoń Paweł
214. Zwierzyńska Monika
215. Żak Joanna
216. Żmija Patryk
217. Żmuda Piotr
218. Żuchowska Ewelina
219. Żuk Marcin
220. Żurawska Natalia
,
ABSOLWENCI 2005/2006
1. Augustyniak Maciej
2. Badocha Dawid
3. Banaś Łukasz
4. Bensaid Sara
5. Bielaszka Ewelina
6. Boryka Anna
7. Bryła Marta
8. Buczkowski Paweł
9. Bugaj Bartosz
10. Bujna Małgorzata
11. Bukowski Jakub
12. Bystrek Adrian
13. Calicki Piotr
14. Chmiel Agnieszka
15. Chmielniak Piotr
16. Chojnacka Magdalena
17. Cisowski Krzysztof
18. Ciślik Magdalena
19. Cyplińska Julia
20. Czekalski Tomasz
21. Dorosiński Łukasz
22. Dulęba Ewa
23. Dusza Anna
24. Dybała Aleksandra
90. Misztal Ewelina
91. Mossakowska Marta
92. Mul Marta
93. Mulet Katarzyna
94. Murias Katarzyna
95. Myrta Anna
96. Myśliwiec Marta
97. Najmiec Natalia
98. Niemczyk Magdalena
99. Nowińska Anna
100. Ociepka Katarzyna
101. Oleszko Agnieszka
102. Olszewski Wojciech
103. Papaj Magdalena
104. Pasteczka Paweł
105. Patrycja Bekier
106. Patyk Kamil
107. Patyna Iga
108. Pawelec Monika
109. Pawłowski Bartłomiej
110. Piejak Magda
111. Piekarski Piotr
112. Poczęta Marta
113. Przeniosło Joanna
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
341
25. Dziemianko Anna
26. Dzięga Lidia
27. Dźwigulska Katarzyna
28. Fajfer Aleksandra
29. Gacek Małgorzata
30. Gadomska Hanna
31. Gęgotek Justyna
32. Gil Katarzyna
33. Głodowska Ewelina
34. Głowacki Rafał
35. Gorczyca Patrycja
36. Górniak Marcel
37. Górska Małgorzata
38. Górski Daniel
39. Grabka Jakub
40. Gryń Anna
41. Hepner Katarzyna
42. Hirszberg Anna
43. Janiszewska Marta
44. Jankowska Anna
45. Jaworska Karolina
46. Jąderko Karolina
47. Jędrzejczyk Sylwia
48. Kacprzyk Kamil
49. Kępska Małgorzata
50. Kierkowski Mateusz
51. Kluszczyńska Marcelina
52. Kłapacz Justyna
53. Kłębek Magdalena
54. Knap Damian
55. Koćma Agnieszka
56. Komora Izabela
57. Kondraciuk Michał
58. Kowalczyk Ewelina
59. Kozak Rafał
60. Kozik Małgorzata
61. Kozilińska Katzrzyna
62. Kozińska Karolina
63. Krawczyński Tomasz
64. Krawętkowska Ewa
65. Kromołowska Katarzyna
66. Krzelowska Barbara
67. Krzysztoń Mariusz
68. Kulawik Małgorzata
69. Kuligowski Marcin
70. Kulińska Aneta
71. Kur Sylwia
72. Kwiecień Joanna
73. Lech Adrian
74. Lemieszewska Marta
75. Lewandowska Joanna
76. Lilejski Dawid
77. Łączny Paweł
78. Madej Mariusz
79. Maj Ewelina
80. Majewska Paulina
81. Malinowska Karolina
82. Markowska Ada
114. Puch Wojciech
115. Puchała Donata
116. Puławski Szymon
117. Raczyńska Aleksandra
118. Radko Magdalena
119. Rauk Marta
120. Rokita Karolina
121. Sadowski Krzysztof
122. Sender Mateusz
123. Sidorowicz Izabela
124. Siek Dominika
125. Siwek Martyna
126. Skołucka Karolina
127. Skupień Anna
128. Słonecka Daria
129. Smętkiewicz Aleksandra
130. Snopkov Pavlo
131. Socha Bartłomiej
132. Sowa Aleksandra
133. Spałkowska Magdalena
134. Stachowicz Natalia
135. Stanek Gabriela
136. Stanikowski Wojciech
137. Stopioł Sylwia
138. Stryjakiewicz Wiktor
139. Strzelczyk Kamil
140. Stychno Agata
141. Suwała Aleksandra
142. Swoboda Agnieszka
143. Szafarski Wojciech
144. Szaniawska Agnieszka
145. Szczepanek Anna
146. Szkopiak Joanna
147. Szroc Małgorzata
148. Szuba Katarzyna
149. Ślęczka Marta
150. Śpiewak Sonia
151. Świdzińska Milena
152. Tabak Łukasz
153. Tomczyk Katarzyna
154. Trzewik Marcin
155. Tyszkiewicz Aleksandra
156. Ulfik Aleksandra
157. Ungier Dagmara
158. Waligóra Marta
159. Wasik Karina
160. Weber Olga
161. Wieczorkowski Jakub
162. Wierzbicki Tomasz
163. Więcek Jacek
164. Wnuk Filip
165. Wochnik Monika
166. Wocka Anna
167. Wójcik Maja
168. Wróbel Karolina
169. Zawadzki Jakub
170. Zgrabczyńska Agata
171. Ziaja Izabela
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
342
83. Marzec Paulina
84. Masłoń Nina
85. Maszczyńska Gabriela
86. Michalik Edyta
87. Michalik Joanna
88. Migza Magdalena
89. Misiak Agata
172. Zięba Ilona
173. Zwierzchowska Dominika
174. Zwierzyńska Katarzyna
175. Żak Katarzyna
176. Żółtak Natalia
177. Żurek Adam
ABSOLWENCI 2006/2007
1. Banyś Bartosz
2. Baron Katarzyna
3. Bartos Nikodem
4. Bartos Przemysław
5. Bednarczyk Krzysztof
6. Bednarczyk Olga
7. Bełtowski Mateusz
8. Bieda Amadeusz
9. Bijak Iwona
10. Boryca Agnieszka
11. Brewczyk Justyna
12. Bronder Agata
13. Brzostyńska Anna
14. Bubka Magdalena
15. Cegieła Łukasz
16. Chajduga Patrycja
17. Chmura Adam
18. Chorążewska Martyna
19. Chybiorz Mateusz
20. Cichy Przemysław
21. Czaja Grzegorz
22. Czekaj Marcin
23. Czerniak Justyna
24. Czyszczoń Adrian
25. Ćwieląg Justyna
26. Dołęga Szymon
27. Domagała Janusz
28. Drzewiecka Katarzyna
29. Dziedzic Damian
30. Dzięga Danuta
31. Dziurdzik Maciej
32. Elżbieciak Katarzyna
33. Fijołek Julia
34. Gajos Michał
35. Gałuszewski Karol
36. Giersz Paweł
37. Głowacka Katarzyna
38. Gorczyca Natalia
39. Góralski Kamil
40. Grela Wojciech
41. Gwiazda Magdalena
42. Hamankiewicz Oliwia
43. Hamera Katarzyna
44. Hernik Katarzyna
45. Idzik Piotr
46. Irzyk Katarzyna
47. Jagoda Katarzyna
82. Lipińska Dorota
83. Longosz Andrzej
84. Łakomiec Katarzyna
85. Łuczak Piotr
86. Łyczak Klaudia
87. Machnik Mariusz
88. Maksymowicz Tomasz
89. Malus Martyna
90. Marcinkowska Olga
91. Markiewicz Marta
92. Markowska Jagoda
93. Markowska Małgorzata
94. Marzec Monika
95. Masłoń Beata
96. Maślanka Paulina
97. Milejska Patrycja
98. Mitura Anna
99. Modrzyk Łukasz
100. Muszczak Diana
101. Myrta Szymon
102. Myślak Martyna
103. Nienajadło Daria
104. Nowak Adrian
105. Nowak Aleksandra
106. Orczykowska Ewa
107. Ordon Anna
108. Ostojska Aleksandra
109. Pałyga Patryk
110. Panek Monika
111. Peroń Ewelina
112. Pietrzkiewicz Dawid
113. Pilawski Mateusz
114. Pirecka Martyna
115. Piszcz Katarzyna
116. Pociecha Dominik
117. Podgórski Jakub
118. Politowska Sylwia
119. Rak Monika
120. Rdest Monika
121. Rogosz Piotr
122. Rogóż Marcin
123. Rosa Radosław
124. Różańska Dominika
125. Rubin Kamil
126. Rusiecka Agata
127. Sadowski Tomasz
128. Sawicka Monika
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
343
48. Jałowiecka Anna
49. Janczyk Joanna
50. Janicki Robert
51. Janiszewski Michał
52. Kaliński Jakub
53. Kałuża Mariusz
54. Kapusta Mateusz
55. Karliński Karol
56. Karolak Natalia
57. Kazanecki Łukasz
58. Kaźmierczak Joanna
59. Kijowska Katarzyna
60. Klisiewicz Katarzyna
61. Knapczyk Magdalena
62. Knapik Aleksandra
63. Kobiński Tomasz
64. Kobryń Paweł
65. Konieczna Aleksandra
66. Kosakowski Bartosz
67. Kościej Anna
68. Kotkowski Bartłomiej
69. Kowalik Katarzyna
70. Kozub Joanna
71. Kryś Maciej
72. Krzak Monika
73. Krzepkowska Agnieszka
74. Kubasik Katarzyna
75. Kucharski Michał
76. Kulig Łukasz
77. Kunc Karina
78. Kutermach Agnieszka
79. Kuzia Magdalena
80. Leśniewski Michał
81. Liduk Michał
129. Setecka Anna
130. Seweryn Paweł
131. Sikora Michał
132. Siołek Angelika
133. Skiba Ewelina
134. Skorupa Magdalena
135. Słowińska Dominika
136. Solarska Żaneta
137. Sosna Joanna
138. Sośnicki Stanisław
139. Stochel Agnieszka
140. Stryjewska Aleksandra
141. Szalony Piotr
142. Szczepka Łukasz
143. Szurma Dorota
144. Święciak Paweł
145. Tarkowski Michał
146. Turchan Michał
147. Ufel Wojciech
148. Uznańska Beata
149. Walewska Ewa
150. Wąchała Daria
151. Wesołowski Piotr
152. Widera Kamila
153. Wieczorek Olga
154. Wilczewska Magdalena
155. Wiśniewski Tomasz
156. Witnicka Karolina
157. Włodarczyk Katarzyna
158. Wola Tomasz
159. Zięcik Hanna
160. Zwoźniak Edyta
161. Żmuda Agnieszka
ABSOLWENCI 2007/2008
1. Adamczyk Michał Paweł
2. Adamiecka Anna Maria
3. Auguścik Wojciech Ryszard
4. Bargieł Magdalena Janina
5. Bazańska Martyna Jadwiga
6. Bąkiewicz Joanna Olga
7. Bednarska Aleksandra Anna
8. Biegus Bogna Anna
9. Bijak Monika Izabela
10. Borcuch Sylwia Anna
11. Brdyś Kamil
12. Bryła Krzysztof Piotr
13. Bryła Rafał
14. Bugaj Marcin Michał
15. Buła Patrycja Joanna
16. Cebula Ewelina Anna
17. Chmielewska Katarzyna
18. Chojnicka Aleksandra Marta
19. Choręza Piotr Stanisław
20. Chrzanowski Bartosz
93. Michalska Daria Katarzyna
94. Mika Anna Katarzyna
95. Miklasińska Maria Magdalena
96. Mirowski Artur Paweł
97. Moneta Piotr Robert
98. Musiał Adrian Mateusz
99. Niedziałkowska Aleksandra
100. Nowak Ewa Dorota
101. Nowak Magdalena
102. Nowakowska Anna Maria
103. Nowalska Sylwia Klaudia
104. Noworzyn Paula Małgorzata
105. Obarzanek Katarzyna Weronika
106. Odrobiński Mikołaj Jacek
107. Ortemska Eliza Barbara
108. Orzelska Joanna Ewa
109. Papiorek Piotr Radosław
110. Parecki Filip Jakub
111. Paszko Paulina Krystyna
112. Pierzyńska Martyna Agnieszka
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
344
21. Czarnecka Karolina Magdalena
22. Czech Michał
23. Czekaj Marta Maria
24. Czenczek Anna
25. Czepczyk Magdalena Iwona
26. Dąbrowska Dominika Anna
27. Domański Jakub Piotr
28. Drej Aleksandra Patrycja
29. Dziwak Karolina Anna
30. Fordon Melita Teresa
31. Francuz Jakub Filip
32. Georgijewa Sylwia Agnieszka
33. Głowacki Piotr
34. Gola Adam Marek
35. Greszta Katarzyna Paulina
36. Grochal Klaudia Paulina
37. Grzegorzewska Agnieszka Marta
38. Grzelak Karolina Magdalena
39. Gubas Katarzyna Rafaela
40. Gurgul Karolina Dominika
41. Gwóźdź Katarzyna
42. Haber Katarzyna Aleksandra
43. Habirek Katarzyna Anna
44. Janusz Michał Marek
45. Jargan Agata Joanna
46. Jerzy Tołpa Magdalena Ewa
47. Kalabińska Maria Elżbieta
48. Kaprusiak Jakub Jan
49. Kasperczyk Bartosz Michał
50. Kausa Mateusz Piotr
51. Kazanecki Tomasz Grzegorz
52. Kępa Magdalena Małgorzata
53. Klich Justyna Anna
54. Kocala Marta Małgorzata
55. Kołodziejczyk Paweł Mirosław
56. Kornel Patrycja Justyna
57. Kosk Kamila Paulina
58. Kot Milena Zofia
59. Kozak Dominika
60. Kozioł Jakub Tomasz
61. Kozubek Edyta
62. Koźmin Michał Konrad
63. Krzysik Edyta Maria
64. Krzysztofik Joanna Barbara
65. Krzysztonek Agnieszka Anna
66. Krzyżowska Izabela Kinga
67. Kuba Piotr Paweł
68. Kubasik Agnieszka Małgorzata
69. Kucharski Damian Ryszard
70. Kuczek Sebastian Antoni
71. Kulikowska Katarzyna Marta
72. Kur Beata Katarzyna
73. Kurant Michał
74. Kurek Katarzyna Angnieszka
75. Kurek Magdalena Beata
76. Kuźdzał Filip Kacper
77. Leks Sylwia
78. Lesiak Dominik Roman
113. Pietruszka Karolina Zofia
114. Piwowar Daria Małgorzata
115. Piwowarczyk Stanisław Mateusz
116. Płatek Aleksandra Barbara
117. Podsiadło Marcin Jan
118. Policht Patrycja Dagna
119. Prokop Michalina Renata
120. Przybyło Paweł Grzegorz
121. Ptak Marcin Piotr
122. Purchała Artur Jan
123. Pylno Magdalena Joanna
124. Pyśk Albert Antoni
125. Rokita Michał
126. Roterman Jakub Krzysztof
127. Rudawski Sławomir Sylwester
128. Rupala Piotr Paweł
129. Rzeczycki Michał Jerzy
130. Sedlak-Maczuga Dagmara Maria
131. Seweryn Anna Zofia
132. Siedlarski Łukasz Piotr
133. Sińska Sylwia Marta
134. Skorek Ewa Barbara
135. Skurka Magdalena Beata
136. Słociński Kajetan Eugeniusz
137. Słowik Anita
138. Smyka Anna Patrycja
139. Sobieraj Aleksandra Iwona
140. Sojka Michał Jerzy
141. Solarski Michał Marcin
142. Sroczyńska Justyna
143. Srokosz Jarosław Adam
144. Stawecka Marta Maria
145. Stępień Bartłomiej Maciej
146. Strawa Katarzyna Ewa
147. Synal Łukasz Michał
148. Szawala Marta Elżbieta
149. Szczudło Michał
150. Szota Michał Tomasz
151. Szydłowski Marcin Rafał
152. Szymański Grzegorz
153. Śliwińska Justyna Marta
154. Środa Małgorzata Katarzyna
155. Targońska Małgorzata Zofia
156. Trafna Angela Teresa
157. Turek Michał Ryszard
158. Turyński Łukasz Michał
159. Tylikowska Marta Alicja
160. Wawrzonkiewicz Kaja Magdalena
161. Wąchała Aleksandra Jolanta
162. Wąder Jonatan
163. Weber Agnieszka Ewa
164. Weber Piotr
165. Wicherski Wojciech Michał
166. Wikarek Michał Dariusz
167. Wilk Justyna Agata
168. Wilkusz Anna Maria
169. Woźniak Karolina Agnieszka
170. Woźniak Łukasz
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
345
79. Leśniewski Tomasz Łukasz
80. Lewicz Bartłomiej
81. Litewka Łukasz
82. Łada Grzegorz Sławomir
83. Łodziana Jacek Jakub
84. Łukasik Daria Paula
85. Maj Ilona Monika
86. Majcher Magdalena Anna
87. Majdanik Michał Mateusz
88. Makatucha Hanna
89. Malik Małgorzata Ewa
90. Marzec Joanna Zofia
91. Marzec Magdalena Mirosława
92. Matuszczyk Łukasz
171. Wroński Maciej Ireneusz
172. Wydra Adrian Łukasz
173. Wypych Michał Kamil
174. Wysocki Paweł Jakub
175. Wysocki Krzysztof Jan
176. Zagrodzka Dominika Małgorzata
177. Zalewski Michał Grzegorz
178. Zawiła Łukasz Józef
179. Zawiska Martyna Elżbieta
180. Zdankiewicz Anna Małgorzata
181. Zuszek Emilia Ewelina
182. Żak Mateusz Michał
183. Żebrowska Barbara Anna
Opracowała
Zofia Wyszyńska
OSTATNI DZWONEK – 2001 R.
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
346
LISTA LEKARZY – ABSOLWENTÓW II LO IM. EMILII PLATER W SOSNOWCU
(UZUPEŁNIENIE)
1977
Ostrowska Bożena
1979
Barska Małgorzata śp.
Chrzan Krystyna
Dziubdziela Włodzimierz
Gamrot Jacek
Gorczyca Wojciech
Kępiński Tomasz
Powązka Piotr
Rudek Zbigniew
Sikora Andrzej
Świątek Anna
Wilczek Renata
Witiuk Anna
Włodarski Jacek śp.
Wojewoda Sławomir śp.
Zastąpiło Wioletta
Zielenkiewicz Ewa
1980
Kosta Mariola
Pawłowski Wojciech
Kmiecik- Małecka Elżbieta
Wywiał Mariusz
Kuczyńska Dagmara
Klimek Dariusz
Kubala Violetta
1981
Gajda Alicja
Walińska Barbara
Opracowała
dr Alicja Cegłowska
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
347
SPIS TREŚCI
MIROSŁAWA SOCZYŃSKA–KOLWAS – Podziękowania ................................................................. 3
MICHAŁ WALIŃSKI – Emilia ......................................................................................................... 5
KAZIMIERZ GÓRSKI – Słowo wstępne .......................................................................................... 7
ADAM ŚMIGIELSKI – *** ............................................................................................................. .9
LESZEK KLESZCZ – *** .............................................................................................................. 10
D Y R E K T O R Z Y S Z K O Ł Y ........................................................................... 11
I I L I C E U M O G Ó L N O K S Z T A Ł C Ą C E I M . E M I L I I
P L A T E R W S O S N O W C U
Kalendarium 1908-2008 ............................................................................................................ 15
Z E S Z K O L N E G O A R C H I W U M
IZA WASILEWSKA–GADOMSKA – Wspomnienia (1908–1917) ................................................... 61
IRENA KOZUBOWSKA – Nasza kochana szkoła (1912–1918) ..................................................... 68
HALINA PTAKOWSKA – Przedstawienie (rok 1927) .................................................................... 69
ZENOBIA KOŁODZIEJCZYK–DĄBROWSKA – Świat imprez i wycieczek ...................................... 72
ANTONINA BARGIEŁ–PAKUŁOWA – Wieczór Mickiewiczowski ................................................. 75
HANNA STEFANOWSKA – Wycieczka nad morze (Wrzesień 1932 r.) ......................................... 76
KRYSTYNA DŁUŻNIEWSKA – Torf to tylko falsyfikat węgla ....................................................... 79
"...ORLA…" – Myśmy przyszłością narodu... ............................................................................ 81
KONSTANTY ĆWIERK – Samorząd .............................................................................................. 83
KOMUNIKAT KOŁA ABSOLWENTEK ............................................................................................ 85
KSIĘGA PAMIĄTKOWA Z OKAZJI 25–LECIA GIMNAZJUM .............................................................. 85
WYSTAWA RYSUNKÓW I ROBÓT RĘCZNYCH................................................................................ 85
HALINA RABSZTYN – 25 lat szkoły w Polsce Ludowej .............................................................. 86
KONSTANTY ĆWIERK – Słowo młodości .................................................................................... 93
JAN ZIELIŃSKI – Krajobraz z ojczyzny kominów ....................................................................... 94
Matury woźnego Jana ................................................................................................................ 96
H I S T O R I A I W S P Ó Ł C Z E S N O Ś Ć
MIROSŁAWA KOLWAS–SOCZYŃSKA – "Nasza Szkoła" .............................................................. 97
BOGUSŁAW KABAŁA – Moje związki z "Plater" ...................................................................... 117
OLGA SOCZYŃSKA–KALARUS – Działalność charytatywna – tradycja i współczesność .......... 120
K T Ó R Z Y O D E S Z L I . B I O G R A M Y
ELŻBIETA BAGIŃSKA–WARTAK – "Ocalić od zapomnienia" .................................................... 124
ELWA SOCHA–DUDEK – Joanna d'Arc polskiego wzornictwa .................................................. 128
PAMIĘCI PROFESORA FRANCISZKA ZBIEGA
Franciszek Zbieg .......................................................................................................... 130
JACEK CYGAN (O Franciszku Zbiegu) .......................................................................... 131
ANDRZEJ KAMIŃSKI (O Franciszku Zbiegu) ................................................................. 132
MIECZYSŁAW DZIAŁOWSKI – Epitafium ........................................................................ 134
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
348
GRZEGORZ HOROŃ – Wspomnienie o Prof. Franciszku Zbiegu .................................... 135
LESŁAW KĘDZIOR – Wspomnienie o Prof. Franciszku Zbiegu...................................... 138
ZDZISŁAWA MOKRANOWSKA – Irena Skwarek (1951–2004) ................................................... 139
G Ł O S Y P R Z Y J A C I Ó Ł S Z K O Ł Y
JAN MIODEK – *** ................................................................................................................... 140
KRZYSZTOF JĘDRZEJKO – Ze wspomnienia Przyjaciela Szkoły – LO im. Emilii Plater ........... 141
PAWEŁ DUSZA – 18.10.2003 .................................................................................................... 145
JANUSZ LEWANDA – Plateranki rocznik 1947 – 100 lat "Plater" ............................................. 147
ANNA SZCZEPANEK – "Człowiek żyje na wielu płaszczyznach i o tym nie wie". Rozmowa z
JANINĄ KRAUPE ....................................................................................................................... 150
W S P O M N I E N I A A B S O L W E N T E K
I A B S O L W E N T Ó W
KRYSTYNA CHRZANOWSKA (WOJCIECHOWSKA) – *** ............................................................ 163
BARBARA JEDYNAK – Z historii polskiej inteligencji przedwojennej – Maria Kowalska,
absolwentka Szkoły Handlowej – im. E. Plater w Sosnowcu .................................................. 165
WANDA WĘGIELSKA–JĘDRALSKA – Spotkanie po latach – ciąg dalszy ................................... 167
MARIA MERTA–MASŁOŃ – Szkoło Kochana! .......................................................................... 170
EWA SOCHA–DUDEK – Moje wymarzone liceum... ................................................................. 172
HALINA AMELIA JACKIEWICZ – Moje powołanie, czyli droga do miłości ................................ 173
PROF. ANDRZEJ GETTER – Wspomnienia ................................................................................. 177
MAŁGORZATA ZARYBNICKA – Powrót do szkolnej ławy ......................................................... 180
MAŁGORZATA WOŹNA–STANKIEWICZ – Pasja humanistyczna i rygor logicznego myślenia .... 183
HALINA RUSEK – Moje pokolenie ............................................................................................ 185
ANDRZEJ BARGIEŁA – Jubileuszowe wspomnienie .................................................................. 189
ZBIGNIEW BYSZEWSKI – Co pozostało? ................................................................................... 191
ALICJA CEGŁOWSKA – 100 lat Plater ....................................................................................... 192
TOMASZ SZYJKOWSKI – Fotografia naszej–klasy ..................................................................... 193
PAWEŁ WALEWSKI – Pozostały pytania ................................................................................... 196
PAWEŁ JĘDRZEJKO – W brew? ................................................................................................. 199
WOJCIECH HALAREWICZ – *** ................................................................................................ 202
MARTA SMAGACZ – *** ........................................................................................................... 204
KATARZYNA WALOTEK–ŚCIAŃSKA – Moje wspomnienia ....................................................... 207
EWA MARZEC–ZYGMUNT – *** ............................................................................................... 208
ŁUKASZ WOLNY – W dziesięć lat później ................................................................................ 209
AGNIESZKA JANIC – Uszlachetnieni ......................................................................................... 213
MAGDALENA KRZCIUK – *** ................................................................................................... 216
MICHAŁ KACZMARCZYK – Mój alfabet .................................................................................... 218
MARCIN KIERCZAK – *** ......................................................................................................... 225
AGATA FIECH – ***.................................................................................................................. 229
BARBARA ŻBIK – Nic nie dzieje się przypadkiem .................................................................... 231
MAJA JEŻEWSKA – Wspomnienia tworzące historię (1999–2003) ........................................... 233
MARTYNA OLSZOWSKA – Moja E!milka .................................................................................. 235
JAROSŁAW PIWOWAR – Wiem, dokąd płynę ............................................................................. 238
ANNA SZCZEPANEK – Po dwóch latach .................................................................................... 239
MAŁGORZATA KĘPSKA – *** ................................................................................................... 242
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
349
WOJCIECH UFEL – ***.............................................................................................................. 244
SYLWIA POLITOWSKA – Poranki z Kartezjuszem, popołudnia z Rousseau i romantyczne wieczo-
ry z Immanuelem Kantem... ..................................................................................................... 245
PIOTR IDZIK – *** .................................................................................................................... 247
ANNA MARIA BRZOSTYŃSKA – *** .......................................................................................... 249
ANNA CZENCZEK – *** ............................................................................................................ 251
ANNA SZCZEPANEK – Absolwenci mówią ................................................................................ 253
Z Ż Y C I A S Z K O Ł Y
D Y D A K T Y K A
WANDA KRUSZYŃSKA – Moje klasy biologiczno–chemiczne .................................................. 268
P L A T E R A Ń S K I E T U R N I E J E , T E A T R S Z K O L N Y
DOROTA NOWACKA – Turniej Jednego Wiersza o "Laur Plateranki" ...................................... 272
EWA ŁUDZIEŃ – Turniej Językowy .......................................................................................... 279
MICHAŁ WALIŃSKI – Nasz Teatr .............................................................................................. 281
G A Z E T K I S Z K O L N E
LILIANNA TYMIŃSKA – Wspomnienie opiekunki Samorządu Szkolnego i gazetki szkolnej .... 285
ANNA SZCZEPANEK – Od "Antidotum" do "E!milki". Gazetki szkolne w latach 1986–2008 .. 287
W S P Ó Ł P R A C A Z Z A G R A N I C Ą
URSZULA KRZYSZTOŃ – Wymiana szkolna II LO im. E. Plater w Sosnowcu – Elsensee–
Gymnasium w Quickborn (Niemcy) w latach 1989–1993 ....................................................... 293
ANNA MIŚ – Wymiana z Holandią ........................................................................................... 295
P L A T E R A Ń S K I E W I E R S Z E
ZDZISŁAWA KUBALA – Nikifor ..................................................................................... 296
ZDZISŁAWA KUBALA – Olbrzymy ................................................................................. 297
KRYSTYNA KALEMBA – Mój rzeczywisty świat ........................................................... 297
KRYSTYNA KALEMBA – *** (Na moście w Roguebillière...) ........................................ 298
KRYSTYNA KALEMBA – *** (Kapliczko pryzdrożna...) ................................................ 299
PAWEŁ BARAŃSKI – Był krzykiem królestwa ................................................................ 299
PAWEŁ BARAŃSKI – Epifania gwałconej [poległym do samego końca] ........................ 300
PAWEŁ BARAŃSKI – Dobrze, że wiesz jak ja ................................................................ 300
PAWEŁ BARAŃSKI – Katharsis, kolejna edycja ............................................................. 300
PAWEŁ BARAŃSKI – Prosta czynność transcendentna ................................................... 301
PAWEŁ BARAŃSKI – Satori ............................................................................................ 301
EWA RUDNICKA – *** (Zapachniały zmroki...) ............................................................ 301
ANNA JAKUBOWSKA – Zwątpienie ................................................................................ 302
JOANNA ŻAK – Jerozolimy ............................................................................................ 302
MICHAŁ KACZMARCZYK – Pocztówka z wielkiego miasta ........................................... 303
EWA TRZESZCZYŃSKA – Beckett .................................................................................. 304
MARTA ŻŁOBIŃSKA – Sztuka cichego Darciamordy ..................................................... 304
MAŁGORZATA ŁÓJ – *** (Śmieszne wiórki na dywanie...) ........................................... 305
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
350
MICHAŁ KŁOSIŃSKI – O Archimedesie ......................................................................... 306
MARCIN PODSIADŁO – Córka ........................................................................................ 306
DOROTA SZURMA – Kto? Co?... Kobieta ...................................................................... 307
DOROTA SZURMA – Zakochany [w kim?]... w szklance ................................................ 308
PATRYCJA DAGNA POLICHT – Z "Uczty" ...................................................................... 309
A N E K S Y
Wykaz uczniów przebywających na rocznych wymianach międzynarodowych (YFU) (w latach
1990–2007) .............................................................................................................................. 310
Nagrody Dyrektora Szkoły, Kuratora Oświaty, Ministra Edukacji Narodowej i Prezydenta
Miasta Sosnowca (1992-2008) ................................................................................................ 312
Laureaci, finaliści i uczestnicy eliminacji centralnych olimpiad przedmiotowych szczebla cen-
tralnego (III stopnia) w latach 1953-2008 ............................................................................... 318
Złota Księga Absolwentów ...................................................................................................... 325
Grono pedagogiczne 1998–2008 ............................................................................................. 328
Absolwenci 1999–2008 ........................................................................................................... 329
Lista lekarzy – absolwentów II LO im. Emilii Plater w Sosnowcu (uzupełnienie) .................. 345
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
351
Sponsorzy tomu
URZĄD MIASTA W SOSNOWCU
DOM MAKLERSKI ING SECURITIES
AGENCJA ROZWOJU LOKALNEGO S.A.
W SOSNOWCU
KOMITET OBCHODÓW 100-LECIA
II LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO IM. EMILII PLATER W SOSNOWCU
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
352
II Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Plater w Sosnowcu 1908 – 2008
353