Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2...

14
28 NUMER PRZYGOTOWAŁ ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Aleksandra Królak - redaktor naczelny Martyna Skaruz, Joanna Skaruz, Paulina Piekart, Magdalena Jastrzębska, Magdalena Cabaj Opracowanie graficzne : Damian Wierzbicki Wydano za zgodą ks. Proboszcza Wydawało się , że nie miało sensu skazywanie niewinnego Jezusa, A Jego droga krzyżowa prowadziła donikąd… Tymczasem, po ludzku bezsensowne cierpienie i śmierć W dniu Zmartwychwstania nabierają ogromnego znaczenia. Wszystko to, co było cierpieniem doprowadziło do triumfu. Ks. Jan Twardowski Niech Zmartwychwstały Chrystus sprawi, że wszystkie nasze życiowe cierpienia, które tak często wydają się być bezsensowne, zostaną rozświetlone światłem nadziei, niesionym przez naszego Zbawcę. Radosnego świętowania we własnych sercach, wobec Boga, który sprawia wielkie dzieła oraz w gronie najbliższych życzą wszystkim Parafianom Książa Marianie, Siostry Sercanki i cała Redakcja Gazetka Sanktuarium Krzyża świętego przy Parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu 3/2006 (8) „Anioł zaś przemówił do niewiast: „Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział...” (Mt. 28. 5-6)

Transcript of Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2...

Page 1: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

28

NUMER PRZYGOTOWAŁ ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Aleksandra Królak - redaktor naczelny

Martyna Skaruz, Joanna Skaruz, Paulina Piekart, Magdalena Jastrzębska, Magdalena Cabaj

Opracowanie graficzne: Damian Wierzbicki Wydano za zgodą ks. Proboszcza

Wydawało się , że nie miało sensu skazywanie niewinnego Jezusa, A Jego droga krzyżowa prowadziła donikąd…

Tymczasem, po ludzku bezsensowne cierpienie i śmierć W dniu Zmartwychwstania nabierają ogromnego znaczenia. Wszystko to, co było cierpieniem doprowadziło do triumfu.

Ks. Jan Twardowski

Niech Zmartwychwstały Chrystus sprawi, że wszystkie nasze życiowe cierpienia,

które tak często wydają się być bezsensowne, zostaną rozświetlone światłem nadziei,

niesionym przez naszego Zbawcę.

Radosnego świętowania we własnych sercach, wobec Boga, który sprawia wielkie dzieła

oraz w gronie najbliższych życzą wszystkim Parafianom

Książa Marianie, Siostry Sercanki i cała Redakcja

Gazetka Sanktuarium Krzyża świętego

przy Parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu 3/2006 (8)

„Anioł zaś przemówił do niewiast: „Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego.

Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział...” (Mt. 28. 5-6)

Page 2: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

2

Czas naszego życia „biegnie” nie-

ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy radosne Święta Bożego Narodzenia, a już przychodzi nam za-głębiać się w Mękę i Śmierć Zbawicie-la.

Dni upamiętniające najważniejsze wydarzenia związane z chrześcijańską wiarą nasycone są zadumą, refleksją, a czasem nawet niosą w swym klimacie nutę smutku. Kiedy jednak wchodzimy w rozpamiętywanie cierpienia Jezusa Chrystusa warto pamiętać, że dni te nie-odłącznie związane są z nadzieją i fak-tem Zmartwychwstania.

Prawda ta powinna mieć swoje od-zwierciedlenie w naszym codziennym życiu. Chrystus wydaje się jakby mówić do nas wszystkich: „Wiem, że cierpisz, przeżywasz ból, życiowe rozterki, chwi-le ogołocenia, osamotnienia, czasem smutku, ale nie ulegaj pokusie rozpaczy i beznadziei, gdyż Jam zwyciężył świat z jego mrokami i grzechami. Ja też sprawię, że dotrzesz do Zmartwych-wstania pokonując to, co dziś wydaje się być Twoją śmiercią”.

Obyśmy tej nadziei nigdy w naszych sercach nie utracili.

Na czas, budowania i wzmacniania, opartej na Jezusie nadziei, przekazuje-my kolejny numer naszej gazetki. Ufa-my, że pomoże ona utrwalić i umocnić wiarę u tych, którzy cieszą się stale jej obecnością w swoich wnętrzach. Tym zaś, którym jej brakuje pomoże tę wiarę wraz z miłością i nadzieją na nowo roz-palić.

Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał!

OD REDAKCJI

W numerze:

Warto żyć miłością str. 3

Moje doświadczenie Jezusa str. 6 Młodzież ma głos str. 8

Wielki Piątek czyli sens cierpienia str. 9

Św. Marek Ewangelista str. 11 PROBLEMY MŁODYCH Aborcja str. 12

Pieśni pasyjne str. 14

„Pusty grób” str. 16

Ku czci Jana Pawła II str. 19

Ks. Andrzej Ciekowo MIC str. 20

Krzyżówka, kolorowanka „Opowieść o chłopcu i jaskółce” str. 22

Zza „wielkiej wody” Z Waszyngtonu ks. Jan str. 24

str. 27

Życzenia str. 28

MODLITWA

27

Nasza młodzież jak każdego roku przygotowywała wspania-łe stroiki. W tym roku były chyba szczególnie udane.

Tegoroczne rekolekcje wielkopost-ne prowadzone w bardzo ciekawy

sposób zainteresowały nie tylko dzieci...

W Niedzielę Palmową ksiądz Przełożony „o mały włos” nie zagubił się w gąszczu przyniesionych do kościoła palm.

Page 3: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

26

Po otrzymaniu zgody O. Prowincja-

ła, a następnie O. Generała Jana M. Rokosza, zapadła decyzja o moim wy-jeździe do Portugalii, która miała przypaść na początek nowego roku. W międzyczasie, O. Generał z innymi współbraćmi odwiedzili Indie. Poje-chali tam na zaproszenie kilku kapła-nów i świeckich, dla rozeznania sytu-acji o ewentualnym podjęciu misji w tym kraju. Do tworzenia tej misji zo-stałem zaproszony i ja. Było to kolejne niespodziewane za-proszenie do podję-cia trudnego wy-zwania. Po pozy-tywnej mojej decy-zji O. Generał skie-rował mnie na in-tensywny kurs języ-ka angielskiego do Waszyngtonu w Stanach Zjednoczo-nych. W ciągu tego roku będą podjęte kolejne decyzje, co do tworzenia misji w Indiach. I tu proszę Was o szczegól-ną modlitwę w tej intencji.

Obecny mój czas spędzam we wspólnocie kapłanów i braci Maria-nów w domu zakonnym, który znajdu-je się w obrębie Katolickiego Uniwer-sytetu. Jest tu również bardzo piękna bazylika Niepokalanego Poczęcia Naj-świętszej Maryi Panny. Często tam chodzę i mile spędzam chwile na mo-dlitwie u boku Maryi Niepokalanej, Patronki naszego Zgromadzenia.

Moja codzienność ogranicza się do trzech podstawowych obowiązków: modlitwy, nauki języka i bycia we

wspólnocie. Codziennie też staram się czytać wiadomości w Internecie o sytuacji w Polsce. Jest to czas, który jest też bardzo ważny w moim życiu. Poprzez codzienność uczę się trwać w więzi serca z Panem Jezusem i proszę Go, aby przez swego Ducha Świętego wprowadzał mnie nieustannie w więź ze swoim Ojcem. Jakże pragnę, aby Maryja uczyła mnie też tej więzi mi-łości, jaką Ona miała ze swoim Sy-

nem. Kończąc po-zdrawiam Was wszystkich, którzy będziecie czytali ten świąteczny numer „W cieniu krzyża”, życzę Wam umocnie-nia wiarą, nadzieją i miłością, jaka płynie z tajemnicy Męki,

Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Niech Wasza codzienność będzie odrodzona tą Bożą mocą w do-mu, szkole, pracy, w sąsiedztwie, aby-ście byli mocnymi świadkami, że w Waszym życiu jest obecna miłość Je-zusa.

Proszę Was jeszcze raz o modlitwę za mnie i Ks. Waleriana Poźniaka MIC, z którym przygotowuję się do wspomnianych misji, oraz we wszyst-kich sprawach Marianów na całym świecie, abyśmy wiernie wypełniali misję powierzoną nam przez Bożą Opatrzność.

Wdzięczny za wszelkie dobro: Ks. Jan Migacz MIC

Zza „wielkiej wody”

3

Jak ksiądz odkrył swoje powołanie? Myślę, że to Pan Bóg odkrywał

moje powołanie przede mną. Po-chodzę z parafii, w której pracowali Księża Marianie i ten pierwszy im-puls pojawił się już w wieku 6 lat. Jako dziecko cho-dziłem z rodzicami na Mszę św. i tam, w naszej parafii pracował nieżyją-cy już dzisiaj ks. Józef Oszfadow-ski. Podobała mi się jego praca z dziećmi. Chciał on jak najbardziej do-trzeć do nas i chyba do mnie dotarł. I wówczas jako sześcioletni chłopiec pomyślałem sobie: „Panie Jezu, ja też chciałbym tak w przyszłości opowia-dać o Tobie dzieciom”. I to był wła-śnie ten pierwszy głos. Ta myśl wzra-stała i rozwijała się we mnie, aż przy-szedł moment wyboru tej drogi.

Skąd ksiądz pochodzi i jak wspomi-na swoje dzieciństwo?

Na pewno w kilku słowach nie da się streścić mojego dzieciństwa, po-nieważ było bardzo bogate. Pochodzę z miejscowości Wólka Załęcka nieda-leko Góry Kalwarii, gdzie chodziłem do szkoły podstawowej. Od trzeciej

klasy byłem ministrantem i zawsze byłem blisko kościoła, angażowałem

się. Lubiłem to ro-bić. Moja mama mówiła, że to był mój drugi dom. Po ukończeniu szkoły podstawowej cho-dziłem do liceum do Piaseczna pod War-szawą. Chciałem się po prostu wyrwać z Góry Kalwarii, ale kościół był dla mnie równie ważny.

Czy kiedykolwiek miał ksiądz wątpli-

wości, co do swojego powołania? Tak. Chyba każdy przeżywa wąt-

pliwości. Kto raz wybrał taką drogę, spotyka na niej różne trudności, które powodują duchowe rozterki.. Stawia się pytania: czy to na pewno ta droga? Czy dobrze wybrałem? Czy Pan Bóg się nie pomylił? Ja miałem takie wąt-pliwości po pierwszym roku semina-rium, kiedy w Lublinie poznałem OO. Karmelitów. Bardzo mi się spodobał ten zakon, fajne relacje między nimi i habity, (bo to jest taka zewnętrzna oznaka przynależności do zakonu). Ale wtedy mój przełożony powiedział, że te relacje są takie same jak między nami, tyle tylko, ż zewnętrznie wydaję się być piękniej.

„Warto żyć miłością...” wywiad z ks. Grzegorzem Burdyńskim,

który prowadził w naszej parafii rekolekcje wielkopostne.

Page 4: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

4

Oni na pewno też mają jakieś trudno-ści, przeżywają też różne wątpliwości. I to mnie utwierdziło żeby jednak zo-stać Marianinem. Być wiernym temu pierwszemu powołaniu, jakie Pan Bóg mi dał.

Ile lat pełni ksiądz służbę ka-płańską?

Jestem jeszcze młodym księ-dzem. Dopiero przeżywam drugi rok kapłaństwa. Dokładnie 8 maja będzie 2 lata.

Czym się ksiądz obecnie zajmuje w Elblągu?

Jestem wikariu-szem w parafii pod wezwaniem Wszyst-kich Świętych i pracu-ję z dziećmi. Prowa-dzę scholę dziecięcą, świetlicę ,,Niebo”; gdzie bawią się i odra-biają lekcje dzieci. (Dostają tam też coś ciepłego i słod-kiego do jedzenia). Pomagam również trochę w pracy z młodzieżą. Jestem katechetą w Zespole Szkół Gospodar-czych. Lubię swoją pracę i uczę fajne dzieciaki. Zajmuję się też trochę na-szym chórem parafialnym.

Jakie są radości i smutki życia

kapłańskiego? Radości jest bardzo dużo. Smutki

też są, ale jest ich mniej. Największą radością jest dla mnie spowiadanie. Przez ten sakrament mogę przekazy-wać człowiekowi miłość Boga. Czuje się narzędziem w rękach Pana Boga

dźwigającego człowieka. To jest na-prawdę wielka radość dla mnie. A jeśli chodzi o smutki to w życiu we wspólnocie zdażają się często niepo-rozumienia z powodu nie dogadywa-nia się. Ale dzięki temu uczymy się trudnej, ale potrzebnej sztuki, jaką jest przebaczanie.

Jak księdzu podoba się nasza

parafia? Muszę powiedzieć, że jest to moja

umiłowana parafia. Mo-że dlatego, że była to druga parafia, jaką po-znałem. Odbywałem tutaj swój nowicjat. Pierwsza to wiadomo - moja ukochana Góra Kalwaria. W wolnym czasie przyjeżdżam czę-sto do Skórca. Bardzo lubię klimat tego domu zakonnego, tej parafii. Tutaj mam też swoich

przyjaciół np. ks. Sławka, ks. Piotra i ks. Henryka. Moim marzeniem zaw-sze było pracować w tej parafii.

Jaka jest księdza recepta na by-

cie dobrym chrześcijaninem? Dla mnie ważne jest „bycie dla”;

Jest to trudne: bycie dla Pana Boga i dla bliźniego, ale dla mnie istotne jest być z drugim człowiekiem i dla nie-go. Bardzo ciężko jest wtedy, kiedy człowiek nie ma już siły, kiedy jest zmęczony, ale nawet wtedy musi da-wać siebie innym. Moją dewizą jest: tak jak Chrystus oddał swoje życie za nas, tak też i my musimy umierać w

25

mocno wpisały się w moje serce, dlatego nieustannie powierzam je Bożej opiece i proszę o Jego błogo-sławieństwo.

Skórzec mile wspominam z po-szczególnych pór roku, prac podej-mowanych z kapłanami i braćmi ze wspólnoty zakonnej, oraz nowicju-szami w kościele, ogrodzie, gospo-darstwie, warsztacie i na polu. Sami zobaczyliście jak w ostatnich kilku latach zmienił się wygląd pięknego klasztoru z przylegającym do niego ogrodem. Ogrodzenie nadało temu kompleksowi budynków piękną, zwartą całość. Dla nas zakonników była to bardzo ważna sprawa, którą potwierdza ogromna tradycja Ko-ścioła, aby życie zakonne mogło się rozwijać, potrzeba miejsca na modli-twę i kontemplację. I właśnie temu obecnie sprzyja obecny wygląd klasztoru i ogrodu. Ufam, że przy Waszej współpracy z ks. Probosz-czem, uda się Wam w najbliższym czasie doprowadzić do odnowienia kościoła. Niech to będzie piękna wi-zytówka parafian, dla okolicznej lud-ności, a przede wszystkim dla Boga.

Skórzec, to piękno liturgii i trady-cji, którą od pokoleń pielęgnują ka-płani i bracia Marianie z ofiarnymi osobami nie tylko w chórze i orkie-strze, ale i przy różnych akcjach li-turgicznych, czy podejmowanych pracach. Skórzec to również cicha i ofiarna praca Sióstr Sercanek w ko-ściele i wspólnotach zakonnych; opieka nad chorymi i dziećmi nie-strudzonego ks. Stanisława Chryca wraz ze Stowarzyszeniem Dobro-

czynnym. Skórzec to prosperująca miejscowość, w której chętnie osie-dlają się nowi mieszkańcy. Najcen-niejsze moje doświadczenie z pobytu wśród Was to, dostrzeżenie niejed-nokrotnie ogromnego działania łaski Bożej w tylu spotkanych osobach. Tyle piękna duchowego, dobra i mi-łości, niejednokrotnie pośród ogrom-nego cierpienia. Może właśnie to jest postawa wiary i ufności, która rodzi się w cieniu krzyża. To tylko po-twierdza nieustanną obecność Boga pośród swojego skórzeckiego ludu. Zachęcam, abyśmy spróbowali to dostrzec, jak również, abyście nadal przychodzili do Jezusa ze swoimi problemami i kłopotami życia. Przy-legając do Jego ran w nich znajdo-wali ukojenie i pocieszenie.

W ubiegłym roku w naszej Pro-wincji Marianów, odbyła się Kapitu-ła Wyborcza i dokonano nowych wyborów władz zakonnych. Nowym O. Prowincjałem został ks. Paweł Naumowicz, a jednym z czterech radnych został ks. Henryk Kulik. W całej prowincji dokonały się zmiany personalne. Ta zmiana dotyczyła również i mnie. Na funkcję nowego magistra nowicjatu został wybrany, dobrze Wam znany Ks. Sławek Ho-moncik. Przez ostatnie 3 lata posługi w Skórcu przygotowywał się do ob-jęcia nowego zadania. Jestem nie-zmiernie wdzięczny jemu za współ-pracę i za to, że to właśnie on teraz jest wychowawcą nowicjuszy. Ja natomiast zgłosiłem się do pracy w Portugalii, gdzie pięknie pracują nasi współbracia.

Zza „wielkiej wody”

Page 5: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

24

Ucieszyłem się niezmiernie otrzyma-ną propozycją napisa-nia do Waszej para-fialnej gazetki „W cie-niu krzyża”. Na po-czątku pragnę wszyst-kich pozdrowić i ser-decznie podziękować za modlitwę i wsparcie duchowe w mojej co-dzienności, zarówno moim współbraciom ze wspólnoty zakonnej w Skórcu, jak również wszystkim, których poznałem osobiście przy różnych oka-zjach pracy nowicjackiej i duszpaster-skiej w parafii skórzeckiej.

Sięgam myślą do mojego pierwszego przyjazdu do Skórca po pracy duszpa-sterskiej na Słowacji i związania się ze Skórcem na wiele lat. W tym roku na jesień minie 10 lat mojego pobytu, wy-łączając trzyletni pobyt nowicjatu w Górze Kalwarii na czas remontu klasz-toru skórzeckiego.

W 1986 roku O. Prowincjał Jan M. Rokosz skierował mnie do pomocy Ks. Magistrowi nowicjatu Antoniemu Skwierczyńskiemu MIC, przenosząc mnie z domu zakonnego na Słowacji, gdzie pracowałem 4 lata. Przez rok pełniłem funkcję socjusza ks. Magi-stra nowicjatu, uczyłem katechezy w Szkole Podstawowej w Skórcu i wy-konywałem codzienne prace duszpa-sterskie. Następnie po roku objąłem

funkcje magistra nowicjatu, która trwała nieprzerwanie 8 lat. Początki były bardzo trudne, gdyż nowa funkcja wyma-gała ode mnie wiele wysiłku intelektualne-go, duchowego i fi-zycznego. Praca for-macyjna, była nowym wyzwaniem i ogrom-ną odpowiedzialno-ścią za powierzone mi osoby, rozpoczynają-ce życie zakonne. Z

nadzieją na Boże błogosławieństwo, mówiłem sobie: skoro Bóg posyła mnie do tego konkretnego i odpowie-dzialnego zadania to najpierw powi-nienem wyrazić wdzięczność wobec Niego i przełożonych zakonnych za okazane mi zaufanie, a z drugiej stro-ny muszę zawierzyć Bogu i Maryi Niepokalanej, że sprostam powierzo-nym obowiązkom pokładając całkowi-tą nadzieje w Nich, przy jednoczesnej współpracy osób, których postawi na mojej drodze.

Patrząc z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że tak właśnie Bóg mnie prowadził. Spotkałem wiele mi życzli-wych osób, które niekiedy w sposób bezinteresowny okazywały mi pomoc i wsparcie. Trudno teraz wymieniać je z nazwiska i imienia, gdyż obawiam się, że mógłbym kogoś pominąć, ale tych osób było wiele. Niektóre bardzo

Zza „wielkiej wody” Z Waszyngtonu specjalnie dla „W cieniu Krzyża”

Ks. Jan Migacz MIC

5

małych rzeczach jak np. zrezygno-wać ze swojego czasu dla drugiego człowieka.

Jaka jest największa prawda, jaką chciałby ksiądz przekazać lu-dziom?

Jest dużo prawd, które się przeka-zuje nawet w takim zwykłym byciu z ludźmi czy młodzieżą. Trudno mi te-raz o nich mówić, ale mogę powie-dzieć, że: warto żyć! Żeby nie bać się tego, co Pan Bóg daje nam każdego dnia. Warto żyć miłością, bo przecież Chrystus z miłości umarł dla nas i my też mamy darzyć Jego i drugiego czło-wieka, takim uczuciem.

Czym się ksiądz interesuje i jak odpoczywa?

Lubię muzykę poważną, spokoj-ną, bo tak naprawdę w głębi duszy jestem bardzo wrażliwy. Na odpoczy-nek mam bardzo mało czasu. Jednak, gdy znajdę chwilę lubię pojechać nad morze. Co prawda bardziej od morza lubię góry, ale teraz Pan Bóg dał mi takie miejsce jak Elbląg, który leży tylko 40 km od morza i jak mam czas to tam sobie jadę. Lubię pospacero-wać, pomodlić się „posłuchać” tego spokoju. Mój przyjaciel Bartek powie-dział kiedyś: „ja pierwszy raz słyszę ciszę”. Bardzo mi się to podobało. Dlatego właśnie lubię morze, bo tam można tę ciszę usłyszeć w tym szumie w tym spokoju. To jest mój ulubiony sposób na odpoczynek.

Był ksiądz 2 lata temu w naszej parafii. Jakie zmiany dostrzega ksiądz z perspektywy tego minio-

nego czasu?

Nie widziałem tego wszystkiego, co się dzieje, ale na pewno jest wię-cej młodych ludzi przy kościele. Mo-im zdaniem jest to spowodowane tym, że w Waszej parafii pracują faj-ni księża, którzy Was przyciągają. Jest to radość, bo reprezentujecie taki młody, żywy Kościół.

W jaki sposób odkrywa ksiądz

w swoim życiu obecność Chrystusa Zmartwychwstałego?

Bardzo mocno doświadczyłem Chrystusa Zmartwychwstałego w zeszłym roku. Były to moje pierwsze święta w parafii w Elblągu i spotka-łem takiego świadka Zmartwych-wstania. Każdego dnia w Triduum Paschalne: czwartek, piątek, sobotę i w niedzielę rano czekałem na taką chorą dziewczynkę - Martę, która przyjeżdżała wraz z mamą do nas do parafii. Marta jest chora na zanik mięśni i już słabo chodzi. Każdego dnia wnosiłem i znosiłem ją po scho-dach do kościoła. Kiedy w niedzielę rano przed rezurekcją czekałem na nią było jeszcze ciemno, zobaczyłem jak przeleciał koło mnie ptaszek i usiadł na krzyżu przed kościołem i zaczął śpiewać. Bardzo mnie to poru-szyło. Dla mnie śpiew tego ptaszka rano był takim świadkiem Zmar-twychwstania Chrystusa.

Dziękujemy za rozmowę Rozmawiały: Aleksandra Królak i Martyna Skaruz

Page 6: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

6

Moje doświadczenie Jezusa Chciałem przedstawić historię

mojego przyjaciela - Łukasza. Jest on muzykiem. Gra i śpiewa dla Boga. Ale nie zawsze tak było… Przeczytaj-cie, co do Was napisał.

Mam na imię Łukasz. Mam 25 lat, zajmuję się muzyką i realizacją dźwięku. Urodziłem się i mieszkam w Parczewie. Chcę jak najbardziej szczerze - bo oprócz prawdy o sobie, nie mam Wam nic lepszego do zaofe-rowania - powiedzieć, że w moim życiu zdarzyły się i dzieją cuda.

Od 10 lat dokonuję świadomych i wolnych wyborów życiowych. Dziś błogosławię Imię BOGA za Rodzi-ców, którzy będąc katolikami z twar-dymi zasadami, dali mi tyle wolności, że uwierzcie, wielu ludzi może mi pozazdrościć. Przez 5 lat tę wolność wykorzystywałem na KUPOWANIE sobie AKCEPTACJI kolegów przez darmową marihuanę i winko. Grałem dużo koncertów, a za moje „prezenty” lubiło mnie wielu ludzi. A w kochającym i zawsze ciepłym do-mu chciałem chyba czuć tylko samot-ność. Ze smutkiem próbowałem mo-dlić się, szukać sensu życia i siły wyższej... Moje poczynania zaprowa-dziły mnie najpierw do ruchu rastafa-rian, następnie do Hare Kriszna. Tam słyszałem o JEZUSIE, którego Ro-dzice wskazywali mi od dziecka. Miałem tysiące razy możliwości, że-by „skorzystać” z Jego miłości, ale omijałem BOGA, a Mszę nie-

dzielną traktowałem jako coś, co po prostu jest od zawsze więc „niech s o b i e b ę d z i e d a l e j … ” . Na szczęście bardzo bałem się medy-tacji ponieważ jestem „fanem nowe-go dnia” to jest wstawania z łóżka o godzinie 13, lub 15. Zaczęło do mnie docierać - że spotkanie z tym „Panem” poprzez medytację, zamiast mnie wyzwalać, zniewala strachem i niepewnością.

A Król Życia - JEZUS CHRY-STUS - w innych ludziach, w cudach wielkiej radości Ducha Św., właśnie w 1998 roku - w roku Ducha Św., przyszedł, pokazał mi całe piękno, które ma dla mnie i dał mi wolność, decyzję... Powiedziałem „TAK” i myślałem, że wszystko jest tip - top, super. Założyłem zespół chrześcijań-ski jeden potem drugi. Opowiadałem o BOGU, o Jego miłości, ale przez 5 lat nadal żyłem w kłamstwie, bo moja miłość była widziana głównie przez pryzmat ciała kobiety... Prawdziwie czysto zakochany byłem w tym cza-sie tylko jeden raz...

23

Wieczorami, w świetle zachodzące-go słońca oglądał tańczące na niebie jaskółki.

Pewnej nocy, ujrzał we śnie jaskół-kę siedzącą na gałązce, blisko jego gło-wy.

- Ja także chciałbym, tak jak ty, móc tańczyć na cześć słońca! - powiedział do niej. - Ono jest takie wielkie i cie-płe!

- To prawda - rzekła jaskółka. - Słońce jest piękne.

Wiele krain przeleciałam na swych skrzydłach, ale nie spotkałam nigdy niczego tak gorącego i ognistego, jak ono. Ale najstarsze jaskółki powiadają, że jest światło tysiąc razy jaśniejsze od słońca. To światło Boga.

- Czy widziałaś je kiedyś? - zapytał chłopiec.

- Nie - odpowiedziała cicho. - Mówi się, że tego światła nie można zoba-czyć, można tylko na nie czekać.

Od czasu tego snu, nasz chłopczyk czekał. Czekał, co nie znaczy, że nic innego nie robił. Owszem, chodził da-lej do szkoły, bawił się z kolegami, pomagał mamie. Ale najważniejsze było dla niego czekanie. Czekanie na kolejny sen, w który wleci jaskółka i opowie mu coś o Bogu, którego świa-tło jest tysiąckroć jaśniejsze niż blask słońca.

Miał już dwadzieścia lat i przestał być małym chłopcem, a wciąż jeszcze czekał. W końcu jaskółka nadleciała.

- Czekałem długo - powiedział wte-dy do niej. - Powiedz więc wreszcie, gdzie mogę znaleźć Boga?

- Musisz uczynić coś dla drugich - odpowiedział ptak.

Młody człowiek zaczął pracować i pomagać bliźnim.

Gdy miał trzydzieści lat pielęgnował chorych i opiekował się zniedołężnia-łymi starcami w małym szpitaliku, któ-ry zbudował własnymi rękami.

Aż kiedyś znów nadeszła noc, a w jego śnie pojawiła się jaskółka.

- Wiele pomagałem ludziom - powie-dział. - Powiedz więc, gdzie mogę zna-leźć Boga?

- Musisz kochać - odparł krótko ptak. Wkrótce młody człowiek ożenił się,

kochał swą małżonkę, miłował swe dzieci i wiódł w swym domu szczęśli-we życie rodzinne.

- Mocno kochałem - powiedział do jaskółki przy kolejnym spotkaniu, a w tym czasie jego dzieci były już dorosłe, jego oddech krótki, a krok chwiejny.

- Musisz jeszcze wędrować - odpo-wiedziała po chwili jaskółka.

I stary mężczyzna wyruszył w drogę, wędrował przez góry, szedł dolinami, mijał puszcze i stepy. Aż pewnego dnia dotarł w swej pielgrzymce do morza i usiadł strudzony w cieniu ogromnego dębu. Tu kończyła się jego droga.

Na brzegu czekała na niego jaskółka. Śmiertelnie zmęczony starzec zapytał

raz jeszcze: - Powiedz, gdzie mogę znaleźć Bo-

ga? A wtedy jaskółka odpowiedziała: - Bóg zawsze był blisko ciebie. Był

w twoim czekaniu, w twej pracy, w miłości i w podjętej pielgrzymce.

Znalazłeś Go w swym życiu. Dlatego nigdy nie będzie ci odebrane podziwia-nie Jego Boskiego światła, które tak ukochałeś.

Page 7: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

22

1.

3.

4.

6.

2.

5.

Poziomo: 1. Święta po Wielkim Poście 2. Mały, szary, z długimi uszami 3. Przykrywa stół wielkanocny 4. Rozświetla dzień 5. Kolorowe jajko 6. Niesiemy ją do kościoła w Niedzielę Palmową

KOLOROWANKA

Opowieść o chłopcu i jaskółce

KRZYŻÓWKA ŚWIĄTECZNA

Kiedy mały chłopiec był jeszcze zu-pełnie mały, wydawało mu się, że wszystko, co ogląda, jest cudowne.

Z zachwytem patrzył na rosnące wo-kół kolorowe kwiaty. Kiedy wschodził na niebie księżyc, stojąc przy oknie,

wpatrywał się weń szeroko otwartymi oczyma.

Raniutko wybiegał zaś z domu, by czuć na swej skórze, jak słońce zaczyna rozgrzewać swymi promieniami nocny chłód pól i łąk.

7

Poniewa ż wszystko rozpadło

się z wielkim hukiem, miałem ła-twe wytłumaczenie, że reszta moich uczuć była mocno spaczona nieczy-stością.

Dziś pozostaje mi przeprosić wszystkie piękne kobiety, które to czytają. Od początku marca, bo wte-dy na wspólnych rekolekcjach w Nurcu, BÓG znów przeba-czył mi moją nieczystość i poprosił, żebym sobą nie gardził. Ja teraz wiem, że MIŁOŚĆ jest CUDOWNA i Piękna, jeśli ON ją błogosławi!!! JEZUS to ro-bi!!! Ja to zoba-czyłem i poczu-łem na własnej skórze. Szatan czyha i szaleje ciągle, ale smak ostatniego Sakramentu Pokuty i łaska JEZUSA, trzymają mnie jakoś przy życiu.

Kiedy przyjechałem na rekolek-cje wiedziałem, że będzie modlitwa wielu ludzi, że będą się dziać wielkie rzeczy, a jednak ja - głupek - na star-cie oceniłem i poniżyłem wszystkie tam spotkane nowe twarze. Dzień później Ci, których najbardziej zniszczyłem w swoim sercu, modlili się za mnie. Niektórzy z nich zostali poproszeni przez JEZUSA z ołtarza o modlitwę wstawienniczą, z nałoże-

niem rąk. Dla mnie to był CUD i MOC DUCHA ŚWIĘTEGO. Nie potrzebowałem widzieć uzdrowień, mega znaków od JEZUSA. Wystar-czyło to. Wystarczył ON SAM w Najświętszym Sakramencie. TO-TAL! Dostałem także Słowo: „Uwierzyliście, bo widzieliście cu-da... Błogosławieni ci, którzy nie

widzieli, a u w i e r zy -li”. Ja chcę być błogo-sławiony, chcę być s z częś l i -wy!!! JE-ZUS za-brał mi to moje oce-nianie i teraz po-t r a f i ę

wreszcie KOCHAĆ wszystkich lu-dzi. To, jak BÓG na moich oczach ich uświęcał i wywyższał, daje mi odwagę mówić i pisać dziś do Was, dało mi odwagę spotykać się cały tydzień z młodymi ludźmi w Siedl-cach i mówić im szczerze: „JEZUS CHRYSTUS jest, żyje i mnie ko-cha!!! Ciągle i ciągle... Nie ma prze-szkód, żebyś otrzymał to samo”.

Chwała Panu! Ave Maryja!!! :)

Łukasz Świadectwa wysłuchał: Damian

Łukasz w czasie koncertu

Page 8: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

8

Zatrzymaj się! Ja jestem swój! - rzekł nieznajomy, czyli pomocna dłoń

Młodzież też ma głos :)

Witam wszystkich! Od rekolekcji, na których byłem ze znajomymi i kate-chetą szkolnym (tak, katechetą, my księdza nie mamy) zaczęła się moja droga ewangelizacyjna wśród mło-dzieży. Chodziliśmy po szkołach sie-dleckich i mówiliśmy o wielkich i ma-łych (Tak! Takie też się zdarzają) cu-dach, jakie Pan Bóg nam ofiarował. Dlatego, że jak ktoś powiedział: „nie potrafiliśmy o tym milczeć”. Jednak co innego było ważniejsze – serducha młodych.

Gdy rozmawialiśmy z ludźmi, wielu mówiło: „też chciałbym się zmienić. Chciałbym, żeby inaczej wyglądało moje życie. To trudne. Jak zacząć?”.

Dzisiaj w dobie komputerów, Inter-netu i innych „dobrodziejstw” chciał-bym Wam podać kilka „linków” do stron, na których mam nadzieję, znaj-dziecie to czego szukacie. Linki są naprawdę o wszystkim: Słowo Boże; muzyka (jest też hip-hop chrześcijań-ski), a nawet ubrania (naprawdę faj-ne).

Szczerze zapraszam!

www.porozumienie.kdm.pl – strona zespołu Łukasza, www.kdm.pl – Klub Dobrej Muzyki, www.oxband.com – skład hc/noise z Torunia, z konkretnym Słowem od BOGA, www.hosanna.xt.pl – strona naszej grupy ewangelizacyjnej (jeszcze w trakcie tworzenia).

www.adonai.pl - serwis ewangeliza-cyjny, www.4800sekund.kdm.pl - szeroooki projekt ewangelizacyjny Ks. Rafała Jaroszewicza, www.pielgrzymka.siedlce.opoka.org.pl – strona Pielgrzymki Podlaskiej, www.onetruth.com – ciekawe ubrania, z konkretnym nadrukiem, www.gospel.com.pl – muzyka gospel w Polsce - najlepszy serwis, www.fps.kdm.pl – hip – hop skład z Białej Podl., www.nunation.com – Kirk Franklin, geniusz muzyki gospel, www.michaelwsmith.com – Michael W. Smith, rozmodlony klimat, totalne uwielbienie, www.bosko.pl – portal ewangelizacyj-ny, www.siecmilosci.pl – portal ewangeli-zacyjny, www.rut.kdm.pl – zaprzyjaźniony art. rock z Białej Podl., www.sielskiefale.pl - strona interneto-wa Radio Józef 96,5 FM - zawsze Chrześcijańskie Granie

Miłego przeglądania! Damian

21

obrządku w Mandżurii, archiman-drytę Cikotę.

Wspólnota misjonarska w Harbinie liczyła czterech kapłanów i dwóch braci mariańskich oraz dwóch księży diecezjalnych. O Ciekoto był powa-żany i lubiany za swoją sprawiedli-wość, dobroć i pokorę. Dnia 22 grudnia 1948 r. o godzinie 18 milicja chińska otoczyła budynek misji ma-riańskiej. Sprowadzono wszystkich księży do gabinetu dyrektora ks. Ci-koty i aresztowano, nie pozwalając nawet ciepło się ubrać. Po nocy spę-dzonej w miejscowym więzieniu zostali przewiezieni koleją do grani-cy radzieckiej i 25 grudnia przekaza-ni NKWD. Dnia 27 grudnia umiesz-czono ich w więzieniu w syberyj-skim mieście Czyta.

Na początku stycznia 1949 r. rozpoczęło się śledztwo. Na prze-słuchanie brano przeważnie w dzień, ale także w nocy. Zazwyczaj trwało ono wiele godzin bez jedze-nia i odpoczynku. Śledczy zazwy-czaj odnosił się do pytanego gwał-townie, grubiańsko i obraźliwie. Więzień musiał też „walczyć”, aby w protokóle było notowane to, co zeznaje, a nie to, co chce usłyszeć śledczy. Walki o treść protokółu bywały częste, trudne i niebez-pieczne. W przypadkach osób du-chownych śledczy starał się dopro-wadzić więźnia do utraty wiary i do pisania oświadczeń przeciw wierze. Po dłuższym czasie śledczy, pod-czas przesłuchiwania o. Andrzeja, kazał przyprowadzić innego więź-

nia, kapłana, załamanego psychicz-nie, który zaczął mówić, że Boga nie ma, że śledczy zna jego myśli itd.

Ks. Cikoto zwrócił się do niego ze słowami: "Człowieku, co ty mó-wisz. Opamiętaj się". Tamten za-drżał, pomyślał chwilę i zerwawszy się ze stołka, wyrecytował głośno wyznanie wiary. W tej chwili cho-roba jego ustąpiła.

Śledztwo trwało do końca maja 1949 r. Dnia 28 września 1949 r. został osądzony zaocznie przez "trójkę" NKWD w Moskwie i ska-zany na 25 lat pracy przymusowej w łagrach. Po załamaniu zdrowia fizycznego w więzieniu w Czycie ks. Cikoto nie odzyskał już sił, a raczej ulegały one ciągłemu pogor-szeniu. Chorował na serce, wątrobę, reumatyzm, zapalenie korzonków nerwowych oraz na ciągłe zapalenie żył w nogach. W krótkich okresach lepszego zdrowia wykonywał lżej-sze prace na terenie łagru.

Przebywając w szpitalach, co-dziennie odprawiał Mszę św., na pewno więc rozdzielał Komunię św. chorym, uprzednio wyspowia-danym. Ropiejące wrzody, szcze-gólnie na całych nogach, czyniły nieznośnym przebywanie w pobli-żu. W takich okolicznościach zmarł 13 lutego 1952 r. w "Ozierstroje" i został pogrzebany na cmentarzu szpitalnym.

Na podst. książki ks. Jana Bukowicza pt. „Świadkowie wiary”

Page 9: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

20

Urodzony 5 grudnia 1891 r. w Tupalszczyźnie koło Oszmiany na Wileńsz-czyźnie, z rodziców Michała i Rozalii z Ci-kotów, został ochrzczo-ny 15 grudnia 1891 r. Do gimnazjum uczęsz-czał w Oszmianie.

Studia seminaryjne odbywał w Wilnie w latach 1909-1913. Na-stępnie zaczął studio-wać w Akademii Du-chownej w Petersburgu, gdzie 13 czerwca 1914 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Przez dwa lata był proboszczem parafii Moło-deczno. W lutym 1919 r. poprosił bpa Matulewicza w Wilnie o zwol-nienie z parafii i pozwolenie na udanie się do Mińska w celu podję-cia pracy w otwartym tam właśnie przez bpa Zygmunta Łozińskiego seminarium duchownym diecezji mińskiej. Bł. Jerzy Matulewicz wy-raził na to zgodę. Następnie został skierowany do pracy w Stanach Zjednoczonych.

Po powrocie z Ameryki, w sierpniu 1923 r. ks. Cikoto przybył do Drui i został wikariuszem, a na-stępnie proboszczem. Odremonto-wał kościół i klasztor. 20 września 1924 r. ks. Cikoto złożył wieczyste śluby zakonne wobec bł. Jerzego w jego kaplicy biskupiej w Wilnie.

W 1925 r. został otwarty w Drui nowicjat. 18 maja 1925 r. o. Andrzej został przełożonym klasztoru i mistrzem nowicjatu. Troszczył się także o rozwój cywilizacyjny i ekonomiczny miejsco-wej ludności. Przepro-wadził elektryfikację miasteczka, otworzył kasę wzajemnej pomo-cy, zabezpieczył rolni-ków przed wyzyskiem pośredników. Pracował

w Drui 10 lat, od 1923 do 1933 r. Latem 1933 r. ks. Cikoto udał się

do Rzymu na kapitułę generalną i został wybrany przełożonym gene-ralnym. Za jego sześcioletniej ka-dencji dokonał się znaczny rozwój Zgromadzenia. Kiedy kadencja ks. Cikoty na urzędzie generała skoń-czyła się, kapituła generalna w lip-cu 1939 r. wybrała na to stanowisko bpa Piotra Franciszka Buczysa. Ks. Cikoto pozostał jeszcze w Rzymie, aby się spotkać z powracającym z Polski do Harbina archimandrytą Fabianem Abrantowiczem. Gdy doszła do Rzymu wiadomość, że archimandryta zaginął pod Lwo-wem i niezawodnie dostał się w ręce bolszewików, na jego miejsce nowy papież Pius XII mianował egzarchą, administratorem apostol-skim dla katolików wschodniego

Ksiądz Andrzej Ciekoto MIC

9

Wielki Piątek - czyli sens cierpienia... Każdy z nas kroczy przez życie z

krzyżem. Jedni przyzwyczaili się do jego ciężaru inni starają się o nim nie pamiętać, lecz są i tacy, dla których brzemię ich życiowego krzyża stano-wi ogromy ciężar. Często jest tak, że dźwiganiu krzyża towarzyszy ból i cierpienie. Wielu z nas nie jest w sta-nie odgadnąć jego sensu. Stanowi ono dla wielu bezkresną tajemnicę, której nie są w stanie zgłębić. Sadzę, że aby poznać istotę cierpienia trzeba zastanowić się nad faktem, czym tak na prawdę ono jest. Niektó-rzy błędnie twierdzą, że cierpienie jest karą za grzechy, że jest wyni-kiem zła. Cierpienie rów-na się MIŁOŚCI! Tak MIŁOŚCI, lecz nie ludzkiej, nie tej ziemskiej, którą my ludzie jesteśmy w stanie pojąć, lecz Boskiej, która często stanowi dla nas zagadkę. Wy-daje się dziwnym fakt, że Bóg okazu-jąc człowiekowi swoją miłość obda-rza go cierpieniem. Jednak sięgnijmy do korzeni naszej wiary.

Chrystus kiedy kroczył po ziemi powiedział: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje!”. (Łk 9,23) Te słowa mówi także do nas. Podstawo-

wym problemem jest podjęcie decy-zji. Zaparcie się samego siebie jest bardzo trudne. To tak jakby zacząć życie od nowa, wyrzec się wszystkie-go tego, co mam, z czym jest mi do-brze. Chrystus mówi nam, że krocze-nie za Nim to wybieranie trudów, dźwiganie krzyża. Jezus wie jednak,

co dla nas najlepsze. On wie ile człowiek może. Nigdy nie nakłada zbyt dużego ciężaru. Przecież sam dźwigał krzyż. Wła-śnie krzyż. „Niech weźmie swój krzyż”. To wcale nie znaczy, że mamy godzić się na wszystko to, co nas spotyka. Dźwiganie krzyża ma inny sens. Chodzi tu o to, abyśmy go miłowali, abyśmy

miłowali nasze trudy, w ten sposób jednocząc się z Chrystusem.

„Naśladuj mnie”. Naśladować, to być takim jak On, we wszystkim. To dać się ogołocić ze wszystkiego, wy-zbyć się luksusu, głosić Boga innym ludziom, dawać siebie innym, być dla nich jak rozmnożony chleb. To w przyjąć wolę Pana, znosić szyder-stwa, w końcu wydać się na śmierć, pozwolić, aby inni przybili nas do krzyża. Właśnie w nim ukryta jest miłość. To na nim Jezus wyrzekł sło-wa: „Przebacz im, bo nie wiedzą,

Page 10: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

10

co czynią”. Zastanówmy się, więc czy my jeste-śmy gotowi na podjęcie decyzji? Czy chcemy dobrowolnie wziąć krzyż na swe ramiona?

Pozwólcie, że zakończę tę reflek-sję wierszem ks. A. Kobierskiego „Przypowieść o cierpieniu”

Wyruszyło cierpienie w drogę

szukać przyjaciół. Przeszło góry i doliny,

przewędrowało pustynie, przepłynęło rzeki

i morza - a nie znalazło przyjaciół.

Nikt nie pokochał cierpienia. Nikt z nim przyjaźni z nie zawarł.

Wszyscy się odeń odwracali z niechęcią, oburzeniem,

odrazą. Wróciło cierpienie smutne,

jak tylko ono smutne być potrafi.

Nie martw się – Pan powiedział

Jesteś dziedzictwem Raju po grzechu pychy.

Ludzie żywią się tobą codziennie. Jesteś potrzebne jak powietrze,

jak miłość, jak mądrość. Jesteś kondensacją dobra.

Leczysz najskuteczniej. Oczyszczasz jak ogień.

Jesteś jak sól w potrawie, przydająca jej smaku,

chroniąca przed zepsuciem.

Gdybyś nie zaistniało - po upadku człowieka -

musiałoby być coś podobnego tobie.

Oto twoje piękno niepojęte jak ty.

Uczyniłem wszak z ciebie wartość zbawczą

dla ludzi dobrej woli. Powróć więc między nich, chociażby do końca świata żadne Moje stworzenie nigdy cię nie kochało.

Poszło cierpienie posłusznie.

I tak już zostało.

Na podst. stron internetowych przygotowała: Martyna Skaruz

19

Wieść niedorzeczna, jednak prawdziwa Naszego Papieża wśród żywych nie ma,

Lecz dusza Jego zapewne w niebie, Odszedł nasz Pasterz Boże do Ciebie.

Do kogóż pójdziemy? Chce się zawołać,

Kto drogę wskaże, jak jej podołać? Nagle się pustka w sercu zrobiła,

Ciało omdlewa, opada siła.

Lecz Twoja Boże się dzieje wola, W Matce Chrystusa nasza ostoja! Karol Wojtyła jej Siebie zawierzył Ona sprawiła, że zamach przeżył.

Zabójcy wybaczył, bo kochał bliźniego Dzień ustanowił Miłosierdzia Twego, Jezu najsłodszy przebacz nam winy,

Utwierdź nas w wierze – bez niej zginiemy!

Niechaj Duch Święty na nas spoczywa, Niech się jednoczą rodzin ogniwa,

Niech Matka Boża ma nas w opiece, I Papież rodak, bo z nią jest przecież.

Ojcze święty Wielki Pielgrzymie, Ty rozsławiłeś naszej Polski imię, Do Ciebie lgnęły ludzi miliony, Jan Paweł II – błogosławiony!

W. Gil kwiecień 2005r. Dąbr. – Stany.

Kwiecień jest miesiącem, który przywołuje w pa-mięci ostatnie dni życia

Wielkiego Papieża - Polaka. Rok temu, w tym miesiącu,

jak wyraził się jego następca kard. J. Ratzinger: „Jan Paweł II przeszedł do domu Ojca”.

Ku czci Jana Pawła II

Page 11: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

18

Niektórzy, opierając się na Dz ,27–29, sugerowali, że tak naprawdę Jezus pochowany był w jakimś grobie zbiorowym lub nieznanym Aposto-łom. W konsekwencji zrozpaczeni uczniowie, którzy nie mogli odnaleźć ciała swego Mistrza, stworzyli opo-wieść o pustym grobie. Trudno jednak uznać, że zdanie z Dziejów Apostol-skich: „mieszkańcy Jerozolimy i ich zwierzchnicy […] zdjęli Go [Jezusa] z k r z y ża i z ło ż y l i w grobie” (13,27.29), stano-wi mocną podstawę dla hi-potezy zbiorowego lub nie-znanego grobu. Warto tutaj zauważyć, że autor Dziejów, e w a n g e l i s t a Łu k a s z , w innym miejscu stwierdza w y r a ź n i e , i ż J ó z e f z Arymatei złożył ciało Je-zusa w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jesz-cze nie był pochowany (Mt 23,53).

Na początku XX wieku rozwinięto hipotezę, że opowieść o pustym grobie jest po prostu wynikiem banalnej po-myłki. Kobiety pomyliły drogę i przyszły do innego grobu.

Kobiety zaś zrozumiały, że Ten, kogo szukały, zmartwychwstał. Po-nadto, będąc w stanie emocjonalnego rozchwiania, wzięły młodego mężczy-znę za anioła. Nie przyjmuje się oczy-wiście do wiadomości, że ów mło-dzieniec powiedział kobietom: „Idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Gali-lei, tam Go ujrzycie, jak wam powie-

dział” (Mk 16,7). Niektórzy twierdzili, że to ogrodnik,

z miejsca, w którym znajdował się pierwotny grób Chrystusa, przeniósł zwłoki, gdyż nie chciał, aby zwolenni-cy zmarłego zniszczyli mu ogród na-wiedzając tłumnie grób swego Na-uczyciela. Znaleźli się tacy, co skłonni byli przyjąć, iż pusty grób był wyni-kiem niecnych działań grabarzy. Sły-sząc coś o królewskim pochodzeniu

Jezusa, grabarze mieliby wy kra ść J ego c i a ło w nadziei, że ktoś im za nie zapłaci. Pewien myśliciel obdarzony bujną wyobraźnią wpadł na pomysł, iż pusty grób był wynikiem szczególnego trzęsienia ziemi. W miejscu, gdzie spoczywało ciało Je-zusa, miała zrobić się szcze-lina, która pochłonęła zwło-

ki. Kolejny wstrząs sprawił, iż skały połączyły się na nowo, stwarzając wrażenie, że nic się nie stało, a ciała już nie było...

Najdziwniejszą, jest hipoteza, która pusty grób przypisuje działaniu nie-znanych wcześniej, ani potem mikro-bów. Miały one w nadzwyczajnym tempie sprawić całkowity rozkład cia-ła Jezusa. Ktoś złośliwie dodał, że te kosmiczne drobnoustroje złożyły jesz-cze chustę, która — jak czytamy u ewangelisty Jana — znajdowała się na głowie zmarłego Chrystusa.

Na podstawie stron internetowych opracowała: Paulina Piekart

Pusty grób

11

Św. Marek Ewangelista Jest patronem Wenecji, Egiptu

i murarzy. Dzień Św. Marka - 25 kwietnia. Marek, urodzony na początku I

wieku naszej ery w Jerozolimie, jest autorem drugiej Ewangelii. O nim, jako o Janie Marku wspominają Dzieje Apostolskie. Dom jego matki w Jero-zolimie był miejscem spotkań chrze-ścijan. Wielu uczonych uznaje Marka za tego, który uciekł, gdy aresztowano Jezusa. Według Biblii młody mężczy-zna miał na sobie owej nocy tylko płó-cienną szatę. Kiedy żołnierze poszli po niego, wyrwał się im i uciekł nagi, pozostawiając odzienie w rękach żoł-nierzy i zostawiając Jezusa na pastwę wroga.

W pierwszą podroż misyjną Marek wyruszył z kuzynem Barnabą oraz Pawłem. Jednak wpływ na Marka i jego Ewangelię miał przede wszyst-kim Piotr Apostoł, który mówił o nim: ,,Marek, mój syn” (1 P 5,13). Marek razem z Piotrem zakładał wspólnotę chrześcijańską w Rzymie. Niedługo przed 60 rokiem rzymscy chrześcija-nie poprosili Marka, by spisał historię Jezusa, tak jak ją usłyszał od Piotra. W jego Ewangelii głos Piotra przeważa do tego stopnia, że historiografowie Kościoła w następnym wieku opisali Marka jako „tego, który tłumaczył Piotra”.

Po śmierci Piotra, Marek udał się

do Aleksandrii - rzymskiej prowincji w Egipcie, gdzie założył pierwsza szkołę chrześcijańską. Później, kiedy Neron rozpoczął prześladowania chrześcijan w całym cesarstwie rzym-skim, Marek został aresztowany. Oprawcy związali go i przeciągnęli po ostrych kamieniach. Gdy Marek cze-kał w celi na egzekucje, ukazał mu się anioł. Podobno w godzinę ostatniej próby sam Jezus objawił się Markowi i dodał mu otuchy.

Historia Marka, który jako młody człowiek początkowo uciekł przed wy-zwaniem, jakim jest naśladowanie Chrystusa, może być źródłem inspiracji dla tych, których zrażają trudności, z jakimi wiąże się dziś uczciwe, chrześci-jańskie życie. Dzisiejsza pogoń za dob-rami doczesnymi i pragnienie osiągnię-cia osobistej satysfakcji zdają się nie do pogodzenia z wartościami uznawanymi przez naśladowców Jezusa, takimi jak pomaganie innym czy ofiarność. Pismo Święte może nam pomóc żyć zgodnie z tymi wartościami.

MODLITWA Boże, nasz Ojcze, który dałeś Świę-

temu Markowi łaskę głoszenia Dobrej Nowiny, pozwól i nam przyjąć ja otwar-tym sercem.

Amen

Opracowała: Aleksandra Królak

Święty Marek - Ewangelista

Page 12: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

12

PROBLEMY MŁODYCH

ABORCJA Aborcja jest i pozo-

staje morderstwem osoby absolutnie bez-bronnej, którego nie można niczym uspra-wiedliwić. Kate-chizm Kościoła Ka-tolickiego pisze: „Życie ludzkie od chwili poczęcia win-no być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swe-go istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej nie-winnej istoty do życia (...) Kościół od początku twierdził, że jest złem mo-ralnym każde spowodowane przerwa-nie ciąży”.

Poczęte dziecko od samego począt-ku jest człowiekiem. Może to być chłopczyk lub dziewczynka, mogą to być dwojaczki, trojaczki... Może być chciane lub niechciane. Może się po-cząć poza świadomością rodziców. Może być ich pierwsze lub dziesiąte dziecko.

W każdym razie będzie to płód ludzki, czyli człowiek.

Czy aborcja jest grzechem?

Wszyscy zapewne znamy przykaza-nie Boże: „Nie zabijaj”. Odnosi się

ono również do człowieka w ło-nie matki. Życie ludzkie jest do-meną Boga. Po-częte dziecko jak każda istota ludz-ka ma prawo do życia i pod żad-nym warunkiem nie wolno go tego daru pozbawiać. Nie ma, bowiem istotnej różnicy

między dzieckiem, które jest w łonie matki, a tym biegającym po pokoju.

Jan Paweł II mówił: „Człowiekiem jest również nienaro-

dzone dziecko: co więcej, Chrystus w sposób uprzywilejowany utożsamia się z „najmniejszymi” (por MT 25, 40); jak więc można nie widzieć szczegól-nej Jego obecności w istocie jeszcze nienarodzonej, spośród wszystkich istot prawdziwie najmniejszej, najsłab-szej, pozbawionej jakiegokolwiek środ-ka obrony, nawet głosu, która nie mo-że protestować przeciw ciosom godzą-cym w jej najbardziej podstawowe prawa”.

„BRONIĆ ŻYCIA I UMACNIAĆ JE, CZCIĆ I KOCHAĆ - OTO ZA-DANIE, KTÓRE BÓG POWIERZA KAŻDEMU CZŁOWIEKOWI”.

17

Z tej niezgody na rzeczywistość oraz nadziei wbrew faktom zrodziły się halucynacje. Apostołowie po prostu widzieli to, co chcieli zobaczyć, to zna-czy Zmartwychwstałego. Sam Jezus miałby przygotować swoich zwolenni-ków na przeżycie halucynacji. Np. podczas Ostatniej Wieczerzy tak „ustawił” uczniów, że po Jego śmierci znak łamania chleba wywoływał w nich wizje Zmartwychwstałego Pa-na.

O innej próbie wyjaśnienia pustego grobu informuje nas ewangelista Mate-usz, według którego arcykapłani dali żołnierzom pieniądze, aby ci rozpowia-d a l i , ż e „uczniowie Je-zusa przyszli w n o c y i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to do-szło do uszu namiestnika, my z nim pomówi-my i wybawimy was z kłopotu. Ci więc wzięli p i e n i ą d z e i uczynili, jak ich pouczono. I tak roz-niosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego” (Mt 28,13–15).

To tłumaczenie podjął w XVIII w. H.S. Reimarus. Jego zdaniem, Aposto-łowie — pomimo bólu z powodu śmierci Nauczyciela — spostrzegli szybko, iż głoszenie Królestwa przyno-si im wymierne korzyści. Wykradli

więc ciało Jezusa i zaczęli głosić Jego zmartwychwstanie. Koncepcja Reima-rusa jest niewątpliwie ciekawa, tyle że sam autor nie wyjaśnia, na czym pole-gały owe wymierne korzyści, skoro większość Apostołów poniosła śmierć męczeńską.

Dlaczego grób był pusty? Istotnym elementem ewangelicz-

nych opowieści o zmartwychwstaniu Jezusa jest pusty grób. Nowy Testa-ment świadczy zgodnie, że ciało ukrzyżowanego Jezusa znikło z grobu, w którym je złożono. Ten fakt nie jest

jednak opisy-wany jako wy-starczający sam w sobie dowód z m a r t w y c h -wstania. Maria Magdalena mó-wi do Piotra i J a n a : „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położo-no” (J 20,2). Z drugiej stro-

ny, gdyby ciało Jezusa leżało w grobie, uczniowie nie uwierzyliby w Jego zmartwychwstanie. Stąd wiele dowcipów w rodzaju: Tego roku Wiel-kanocy nie będzie. Odnaleziono ciało!

Jednak jak wytłumaczyć pusty grób? Tak samo jak ze Zmartwych-wstaniem, pojawiło się wiele zdumie-wających hipotez.

Pusty grób

Page 13: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

16

Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, a także tajemnica pustego grobu opisana jest na kartach Nowego Testamentu.

Jednak Ci, którzy nie przyjmują ewangelicznej wersji wydarzeń, stoją przed trudnym pytaniem: Jak wytłu-maczyć pows tan ie opowieśc i o Zmartwychwstałym? O czym wła-ściwie mówią ewangelie, kiedy opisu-ją tzw. pojawienia się zmartwychwsta-łego Jezusa?

Nie brak autorów, którzy twierdzą, iż należy przyjąć, że Jezus nie umarł, ale popadł w swego rodzaju śmierć kliniczną, a zatem pochowano Go ży-wego. Na tego rodzaju pomysł wpadł m.in. H.E.G. Paulus (zm. 1851), który utrzymywał, że Jezus na krzyżu zapadł w głęboki letarg, z którego miał się przebudzić w świeżym grobie pod wpływem aromatu ziół i trzęsienia ziemi. Tę hipotezę odnajdujemy w pewnym opowiadaniu muzułmań-skim, według którego Jezus uciekł do Kaszmiru, gdzie umarł dożywszy sta-rości. W niektórych wersjach tej teorii powstały z letargu Jezus porzucił defi-nitywnie misję wędrownego nauczy-ciela na rzecz ułożenia sobie życia z Marią Magdaleną. No cóż! Trzeba podziwiać niekonwencjonalną wy-obraźnię autorów powyższych opo-wieści.

Kolejna nieortodoksyjna próba

wytłumaczenia zmartwychwstania Jezusa to teoria zmiany w uczniach. To, co się kryje pod pojęciem zmar-twychwstania, dotyczyłoby w gruncie rzeczy Apostołów, a nie samego Chrystusa. Ukrzyżowany zmartwych-wstał w sercach uczniów, którzy Go kochali. W historii Jezusa rozpoznali oni zaproszenie Boga do nowego, peł-niejszego życia. Kiedy Apostołowie ochłonęli po szoku spowodowanym śmiercią ich Mistrza, zebrali się na nowo i w tym, co wydawało się całko-witą katastrofą, dostrzegli znak na-dziei. Tę swoją nową świadomość, wewnętrzną przemianę, wyrazili w s p o s ó b s y m b o l i c z n y w o p o w i a d a n i a c h o Zmartwychwstałym. Nie chodziło im jednak o rzeczywisty powrót ży-wego Nauczyciela z „cmentarza”, ale o to, co Marxsen ujął w słynnym zda-niu: „Sprawa Jezusa idzie dalej”.

Inni krytycy ewangelicznego orę-dzia o zmartwychwstaniu Jezusa starali się je ukazać jako owoc halucynacji. Już w II wieku uważano, iż rzekomi świadkowie Zmartwychwstałego mieli po prostu halucynacje. Te samą tezę podtrzymywano w XIX wieku. Według niej uczniowie Jezusa nie chcieli pogo-dzić się z przegraną ich Mistrza. Nie przyjęli do wiadomości śmierci Jezusa. Za wszelką cenę starali się wierzyć, że nie wszystko skończone.

„Pusty Grób”, czyli dziwaczne teorie na Zmartwychwstanie

13

Pamiętnik dziecka nienarodzonego:

• Rozpocząłem życie jako pojedyn-cza komórka mniejsza niż kropka na końcu tego zdania. • W 3 tygodniu moja długość wyno-siła ok.2,5 mm. 25 dnia zaczęło bić moje malutkie serduszko, które od razu kochało Cię mamusiu - ufnie i gorąco. • Wiesz, mamusiu w 4 tygodniu miałem ponad 1/2 cm długości, głów-kę, tułów i rączki. • Pod koniec 1 miesiąca byłem już ukształtowany, a na początku drugiego stałem się mamusiu harmonijnie zbu-dowanym dzieckiem. • Pod koniec 3-go miesiąca mogłem

już zginać nóżki, zaciskać piąstki, za-mykać oczka, marszczyć czółko. • W 9 tygodniu cała powierzchnia

mojego ciała miała zdolność dotyku. Chciałbym już widzieć twarz twoją i tatusia.

• Ten 3 miesiąc przyniósł mi no-we udoskonalenia.

• Teraz wiadomo na pewno czy będę chłopczykiem czy dziewczynką.

Mamusiu, dlaczego pozwoliłaś

by mnie szarpano...... !!!!..............MAMO.........!!!!

Na podst. Stron internetowych przygotowała: Joanna Skaruz

PROBLEMY MŁODYCH

Page 14: Ks. Jan Twardowski - skorzec.marianie.plskorzec.marianie.pl/upload/W-cieniu-Krzyza-nr-8.pdf · 2 Czas naszego życia „biegnie” nie-ubłaganie. Jeszcze nie tak dawno ob-chodziliśmy

14

„Przemawiajcie do siebie wzajem-nie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych ser-cach". (Ef 5, 19).

Wielki Post to okres 40 dni, który poprzedza najważniejsze święto Kościoła Katolickiego - Zmartwychwstanie. W liturgii tego okresu nad-rzędne znaczenie zysku-je Męka Pańska. Do po-pularności tego tematu przyczyniły się niewąt-pliwie pieśni pasyjne.

W a r t o więc zastanowić się nad tym, skąd wziął się po-czątek śpiewanych przez nas pieśni wielkopost-nych. Jakie pieśni śpie-wano w dawnej Polsce i co po nich pozostało?

W religijności chrześcijańskiej tematyka pasyjna była zawsze obecna. Rozważnie i uczestniczenie w tajem-nicach Męki Pańskiej znalazło swe odzwierciedlenie w dramatach religij-nych jak i misteriach pasyjnych. Były to przedstawienia inspirowane ewan-gelicznymi opisami Męki Chrystusa. Odbywały się albo na cmentarzu al-bo obok kościoła lub na placach jar-marcznych. Ich wykonawcami byli zazwyczaj klerycy, żacy szkolni i rybałci. Szczególnie okazałe drama-

ty przygotowywali Jezuici w swych szkołach. Towarzyszyła im muzyka, specjalnie komponowana, nierzadko przez bardzo dobrych kompozytorów. Ponieważ w tekstach tych dramatów

często pojawiały się ele-menty nazbyt świeckie, Sobór Trydencki zaka-zał organizowania dra-matów. W Polsce prze-trwały one do wieku XVIII. Przyczyniły się do powstania wielu pie-śni pasyjnych, które by-ły i są nadal śpiewane na nabożeństwach. Staropolskie pieśni pasyj-ne są różnorodne. Zalicz-my do nich pieśni litur-giczne - śpiewane podczas Mszy św. i procesji; pie-śni paraliturgiczne, które mają formę bardziej swo-bodną. Do nich można

zaliczyć pieśni katechetyczne, godzinki i lamenty. Najstarsze są tłumaczeniem tekstów łacińskich, ale z biegiem czasu, kiedy język polski umocnił się w ko-ściele, zaczęły powstawać oryginalne polskie pieśni.

Najstarsza polska pieśń pasyjna „Jezus, Chrystus, Bog Człowiek, mą-drość Oćca swego” jest przekładem łacińskich „Godzinek o Męce Pańskiej”. Zawiera ona rymowany opis męki i śmierci Pana Jezusa, zakończony modli-twą o dobrą śmierć i zbawienie.

Pieśni pasyjne MODLITWA

15

Ze średniowiecznych pieśni tego rodzaju, jeszcze teraz jest śpiewana pieśń: „Jezusa Judasz przedał", której odpis z XV wieku dochował się do dziś.

Oto jej pierwsza zwrotka:

„Jezusa Judasz przedał za pieniądze nędzne,

Bog Ociec Syna wydał na zbawienie duszne;

Jezus kiedy wieczerzał, swe ciało rozdawał, Apostoły swe smętne

swoją krwią napawa”. Pieśń ta jest obszerna, zawiera bo-

wiem aż siedem-naście zwrotek.

Obok opisów Męki Pańskiej, pieśni pasyjne to także pieśni ża-łobne zwane planktami. Opie-wają one ból i smutek Matki Bożej Bolesnej. Do tego gatunku należy szesnastowieczna pieśń „Krzyżu Święty nade wszystko”, składająca się z szesnastu zwrotek, z których co naj-mniej trzy pierwsze są nam dosyć do-brze znane.

Inny rodzaj stanowią lamenty. Do dziś śpiewamy siedemnastowieczny lament: „Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił”.

Formy pieśni pasyjnej, powstałe w średniowieczu, rozwinęły się szczegól-

nie w XVII wieku, a punkt kulmina-cyjny osiągnęły w „Gorzkich żalach”, czyli rozpamiętywaniu Męki Pańskiej. W ich prologu („Gorzkie żale przeby-wajcie”) jest wyrażony płacz natury: „Słońce, gwiazdy omdlewają / Żałobą się pokrywają”, a dalej jest opis Męki Pańskiej w trzech częściach (hymn), „Lament duszy nad cierpiącym Jezu-sem serdecznie bolejącej" i „Rozmowa duszy z Matką Bolesną”, która jest planktem, czyli pieśnią żałobną.

Temat męki w pieśniach pasyjnych ukazany jest w perspektywie relacji ewangelicznych (Ogrójec, biczowanie, korona cierniowa, krzyż, śmierć). Naj-

częściej podmiot zwraca się do Ukrzyżowanego, w słowach pełnych współczucia i żalu, bądź też sam Chry-stus przemawia bez-pośrednio do nas (Jużem dość praco-wał; Ludu mój, lu-du). Same pieśni stano-

wią już podwójną modlitwę – rozwa-żanie i błaganie o sprawę najważniej-szą - zbawienie. W ten dwojaki sposób utrwalają one perspektywę wieczną, uczą wyrzeczenia i sensu cierpienia. Zawierają one też uwielbienie Boga i nabożeństwo do Matki Bożej.

Na podstawie stron internetowych opracowała: Martyna Skaruz

MODLITWA