KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja...

146

Transcript of KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja...

Page 1: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone
Page 2: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

WYDARZENIA

W 75. rocznicę zbrodni katyńskiej (KOS) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

„Polska jest szczególnym sąsiadem Ukrainy”(Stanisław Panteluk). . . . . . 4

Media polskie na Wschodzie jako przeciwwaga

dla rosyjskiej propagandy (Portal Polacy na Kresach Wschodnich) . . . . . . 5

Jan Paweł II był człowiekiem pokoju (Andżelika Płaksina) . . . . . . . . . . 6

W pokłonie prochom niewinnie zabitych przodków (A. Kosowski) . . . . 7

Pamięć (KOS) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Orzeł z Tryzubem – znów na Kreszczatiku

(Stanisław Panteluk, Marcin Romer) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8

Seminarium o współpracy polsko-ukraińskiej (Janusz Fuksa). . . . . . . . . 9

POŻEGNANIE

Zmarł Adolf Kondracki (Nekrolog) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10

Odeszła Bożena Rafalska (Nekrolog) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Między Wilnem a Lwowem…(Rafał Dzięciołowski) . . . . . . . . . . . . . . 12

W KRAJU

Sami sobie. Niżej – lepiej (Eugeniusz Jabłoński) . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14

GOSPODARKA

Informacja o działaniach w zakresie eksportu w 2014 i 2015 roku

(Zespół Programowy SEP) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18

Gmina mała – zaszczyt wielki (Mikołaj Oniszczuk) . . . . . . . . . . . . . . . 23

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Warzawskie felietony Mikołaja Oniszczuka. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24

POSTACI

600. rocznica urodzin Jana Długosza (Dr Jan Ciechanowicz) . . . . . . . . 30

Mychajło Hruszewski – tytan myśli narodu ukraińskiego

(Dr Jan Ciechanowicz). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36

HISTORIA

Historia z doktorem Janem Matkowskim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50

KRYNICAKRYNICAkwartalnik mniejszościpolskiej na Ukrainie

Zespół redakcyjny:Dorota Jaworska (red. naczelny)Mariusz Woźniak OPStanisław PantelukOłeksij Brasławiec

Stali korespondenci:Teresa Dutkiewicz (Lwów)Stanisław Stępień (Przemyśl)Jan Ciechanowicz (Wilno)Wiktoria Wachowska (Żytomierz)Michał Micel (Nowy Jork)

Skład i łamanie:Wydawniczy Oddział Instytutu NaukReligijnych Św. Tomasza z AkwinuRed. tech. Mychajło RojikZdjęcie na 1–4 str. okładki:Jelena Gonczarowa

Projekt jest współfinansowany ześrodków finansowych otrzyma-nych z Ministerstwa Spraw Zagra-nicznych w ramach konkursu narealizację zadania „Współpraca zPolonią i Polakami za granicą w2014 r.”

Koordynator projektu:Fundacja Wolność i Demokracja

Adres redakcji:Ukraina, Kijów, 04119, ul. Jakira, 13tel/fax: (044) 570 19 45e-mail: [email protected]

SPIS TREŚCI:

Page 3: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

HYMNIKA POLSKA

U źródeł hymniki polskiej (Bogdan Zakrzewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62

SZTUKA

Wybitni Polacy: Król rylca – Czesław Słania (Dr Jan Ciechanowicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 74

POEZJA

„Ciasto z promyków”. Wiersze Agaty Linek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 80

WYWIAD

Nowe książki: O tańczącej mądrości i myślącej trzcinie (Dorota Jaworska). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 86

PEDAGOGIKA

Rodzice i dzieci (Dr Jan Ciechanowicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88

LEGENDY POLSKIE

Legendy Lipskie. Cz. II (Jerzy Drzewi) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90

PROZA

„Pod żaglami «Zawiszy». Don Kichoci z «Cietrzewia»” (Piotr Dymitr Wiszniewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100

2 KRYNICA nr 87–88

SPIS TREŚCI

Page 4: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

O Ukraińcach i Polakach – ofiarach komunistycz-nego terroru, o przestępczych deportacjach, o meto-dach i wynikach prac poświęconych badaniom iudokumentowaniu tego obmierzłego okresu naszej his-torii rozmawiali czołowi ukraińscy i polscy naukowcy,historycy, eksperci, działacze kultury, publicyści idziennikarze na międzynarodowej konferencji zatytu-łowanej: „Wspólna przeszłość. Ukraińcy i Polacy jakoofiary terroru komunistycznego”.

Organizatorami konferencji, która odbyła się 25marca 2015 r. w Instytucie Badań Politycznych i Et-nicznych im. Kurasa NAN Ukrainy byli: AmbasadaRzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie, Instytut BadańPolitycznych i Etnonarodowych im. I.F. Kurasa, Naro-dowa Akademia Nauk Ukrainy, Kijowskie Stowarzy-szenie Kulturalno-Oświatowe im. Adama Mickiewicza,Ministerstwo Kultury Ukrainy, Narodowe MuzeumPamięci Historycznej „Bykowniańskie Mogiły”, Ukra-iński Instytut Pamięci Narodowej oraz ZjednoczenieNaukowo-Wydawnicze „Duch i Litera”.

W imieniu Premiera Ukrainy Arsenija Jaceniukakonferencję otworzył wiceminister Spraw Zagranicz-nych Ukrainy Danyło Łubkiwskyj, zaznaczając, iż ni-niejsza konferencja jest wydarzeniem nieprzeciętnym,niezwykle instrumentalnym i potrzebnym: „To po-winna być spokojna rozmowa wskrzeszająca pamięć,która pomoże nam ukrzepić siły dla wspólnych działań wimię prawdy, w imię stabilizacji stosunków między Pola-kami i Ukraińcami, które wyznaczać będą naszą przy-szłość w atmosferze pobratymstwa i szczerości napodstawie dogłębnego uświadomienia sobie, co z namidziało się w przeszłości”.

Konsul Generalny RP w Kijowie Rafał Wolski dzię-kując tak licznym instytucjom – współorganizatoromkonferencji podkreślił, że jednym z efektów RewolucjiGodności jest to, że w ukraińskiej oficjalnej przestrzeni

możemy obecnie, jak nigdy dotąd, tak otwarcie roz-mawiać o tak trudnych sprawach. Zwracając się doobecnych na sali przedstawicieli Polonii Konsul Gene-ralny powiedział: „Cieszy mnie, że w kole polskich i ukra-ińskich historyków, ekspertów obecna jest dziś duża grupanieobojętnych wobec historii ukraińskich Polaków, repre-zentujących środowiska polskie Ukrainy”.

Prezes Ukraińskiego Instytutu Pamięci NarodowejWołodymyr Wiatrowycz przypominając, iż zbliżają sięobchody 70. rocznicy zwycięstwa nad nazizmem, za-znaczył: „Wtedy, w 1945 roku, dla Ukraińców i Pola-ków ostateczne zwycięstwo, niestety, nie nastąpiło: reżimtotalitarny został zastąpiony przez inny. Ale im szerzejodsłaniano prawdę o zbrodniach reżimu komunistycz-nego, tym bardziej tracił on siły, aż w końcu upadł”.

Sesję wprowadzającą konferencji poprzedziła pre-zentacja filmu dokumentalnego „Miejsce pamięci –Bykownia”, emitowanego wcześniej w telewizji UT-1,autorstwa prof. dr hab. Jurija Szapowała.

Po krótkiej dyskusji o filmie J. Szapował wygłosił re-ferat na temat: „Ludobójstwo Ukraińców i Polaków przezwładze komunistyczne w latach 1930 – 1941”. Gość zPolski – dr Sławomir Kalbarczyk, Naczelnik WydziałuBadań Naukowych Instytutu Pamięci Narodowej, zre-ferował temat: „Polacy i Ukraińcy – więźniowie zamor-dowani na Ukrainie w ramach Zbrodni Katyńskiej”.

O polskim śladzie w pochówkach w Bykowni opo-wiedział syn spoczywającego tam Polaka dr Adolf Kon-dracki, honorowy prezes Kijowskiego StowarzyszeniaWięźniów Politycznych i Ofiar Represji Politycznych.Nad tajemnicami zbrodni katyńskiej pochylił się Ołe-ksandr Zinczenko – doradca Prezesa Ukraińskiego In-stytutu Pamięci Narodowej, który wraz z kierownikiemSektora Badań Historyczno-Encyklopedycznych w In-stytucie Historii Ukrainy NANU Walerym Wasylie-wym moderował także panele dyskusyjne konferencji.

O deportacjach Polaków w z Galicji iWołynia, egzekucjami w Bykowni i reha-bilitacjach Polaków na Ukrainie opowie-dział płk Andrij Amons – członek RadyNaukowo-Dydaktycznej Narodowego Mu-zeum Pamięci Historycznej „Bykowniań-skie Mogiły”.

Wystąpienia i materiały konferencjizostaną wydane przez Zjednoczenie Nau-kowo-Wydawnicze „Duch i Litera”.

KOS

KRYNICA nr 87–88 3

WYDARZENIA

W 75. ROCZNICĘ ZBRODNI KATYŃSKIEJ

Otwarcie konferencji. Od lewej: Konsul Generalny RP w Kijowie Rafał Wolski, Prezes UkraińskiegoIPN Wołodymyr Wiatrowycz, Wiceminister Spraw Zagranicznych Ukrainy Danyło Łubkiwskyj

Page 5: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Dwa dni (8-9 kwietnia 2015 r.) Prezydent RP Bro-nisław Komorowski z małżonką gościł na Ukrainie z wi-zytą oficjalną. W pierwszym dniu złożył kwiaty naGrobie Nieznanego Żołnierza w Kijowie i przeprowadziłrozmowy z Prezydentem Ukrainy Petrom Poroszenką.

W drugim dniu pobytu, po wystąpieniu w RadzieNajwyższej Ukrainy, Prezydent Polski wraz z Prezy-dentem Ukrainy udał się do Państwowego MuzeumHistoryczno-Memorialnego „Mogiły Bykowni”, gdziewspólnie uszanowano pamięć ofiar represji politycz-nych totalitaryzmu.

Msza św. i główne uroczystości poświęcone 75. rocz-nicy zbrodni katyńskiej odbyły się na Polskim Cmen-tarzu Wojennym w Bykowni. Po południu delegacjapolska spotkała się z Premierem Ukrainy Arsenijem Ja-ceniukiem. W tym też dniu w Ambasadzie Rzeczypo-spolitej Polskiej w Kijowie Prezydent RP spotkał się zprzedstawicielami środowisk polskich Ukrainy.

Na konferencji prasowej przywódcy państw pod-kreślali ogromne znaczenie strategicznej współpracy wniezwykle trudnym dla Ukrainy okresie. PrezydentBronisław Komorowski zapewnił, iż Polska zdecydo-wanie popierać będzie europejskie aspiracje Ukrainy:„Polska stała, stoi i stać będzie na stanowisku, że Ukrainapowinna mieć prawo do ubiegania się o członkostwo wUE i w innych strukturach świata zachodniego”.

Petro Poroszenko przyznał, że Polska jest krajem,który dziś świadczy niezwykle istotną pomoc Ukrainie.„Gdy byliśmy razem, zwyciężaliśmy. Przegrywaliśmy osobnoi to jest nasze historyczne doświadczenie” – stwierdził.

Podczas rozmów plenarnych polski Prezydent po-informował o przyznaniu Ukrainie 100 mln euro kre-

dytu, z czego połowa – 50 mln będzie wykorzystanana modernizację przejść granicznych, celem udosko-nalenia ich wspólnej obsługi, co ułatwi przejazd iukróci korupcję. Druga część zostanie przeznaczona namodernizację ukraińskich elektrociepłowni, w którychbędzie można spalać nie tylko antracyt – węgiel naj-wyższej jakości, lecz także jego gorsze gatunki.

Mówiono o postępie w sprawie utworzenia polsko-ukraińsko-litewskiej brygady i o pomocy, jaką okażePolska poprzez doradztwo w przeprowadzeniu reformniezbędnych Ukrainie.

Prezydent Komorowski podkreślił, że jego kraj jestzwolennikiem jak najszybszego wprowadzenia ruchubezwizowego Ukrainy z Europą.

„Głęboko wierzę, że los się do nas uśmiechnie wewspólnym europejskim domu” – konstatował PrezydentRP Bronisław Komorowski w wystąpieniu w RadzieNajwyższej Ukrainy.

W czasie tego historycznego przemówienia padły zust Prezydenta Polski i takie znamienne słowa:

„Łączy nas wspólnota doświadczeń historycznych –długi okres wspólnej państwowości, tworzenie zrębów bytunarodowego w warunkach braku niepodległości i brakuwłasnego państwa, także okrutne represje obcych hegemo-nów. Bliskie sobie są nasze języki, obyczaje, stroje, pieśni.Mimo to, w okresie zniewolenia przez wielkie dziewięt-nastowieczne imperia i Polacy, i Ukraińcy ulegli złowrogimpodszeptom i ich narodowowyzwoleńcze dążenia zostaływ niemałej mierze skierowane przeciwko sobie. Tragiczneapogeum konfliktu nastąpiło w latach II wojny światowej,gdy przelało się tyle niewinnej krwi polskiej i ukraińskiej.Pamiętajmy więc – gdy Polacy i Ukraińcy stawali prze-ciwko sobie, zawsze korzystał z tego ktoś trzeci; ktoś, ktoczyhał na naszą niepodległość i na naszą wolność.

Mam nadzieję, że współczesnego dobrego dialogu na-szych państw i naszych narodów nie zakłócą dawne spory,dawne swary; że Polacy i Ukraińcy potrafią stawić czołatrudnej dyskusji o historii swoich konfliktów i o ich tra-gicznych skutkach. Wiemy przecież już bardzo dobrze, żewłaściwą drogą jest tylko i wyłącznie wzajemne wyba-czenie i wzajemne pojednanie. Tak, by nie pozostawałoono pustym gestem – musi się realizować przez wspólnepolsko-ukraińskie działania”.

Przemówienie Prezydenta Polski Bronisława Ko-morowskiego spotkało się z dużą aprobatą i atencją ze-branych.

Stanisław PANTELUK

4 KRYNICA nr 87–88

WYDARZENIA

„POLSKA JEST SZCZEGÓLNYM SĄSIADEM UKRAINY”

Bykownia. Prezydent Polski Bronisław Komorowski i Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko z Małżonkami

Page 6: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła siękonferencja „Media Polskie na Wschodzie”. Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone nowej roli iwyzwaniom, które stoją przed mediami polskimi naUkrainie, Białorusi, Litwie i Łotwie w warunkachwszechobecnej w krajach byłego ZSRR agresywnejpropagandy rosyjskiej, przybyli redaktorzy i wydawcyponad czterdziestu mediów polskich, ukazujących się wkrajach, które się zmagają bądź są zagrożone rosyjskąekspansją.

Forum dziennikarzy polskich, mieszkających i dzia-łających za wschodnią granicą Polski, zorganizowałaKomisja Łączności z Polakami za Granicą Sejmu RPwspólnie z Fundacją „Wolność i Demokracja”, będącapartnerem większości redakcji działających w krajachreprezentowanych na konferencji.

Konferencja składała się z pięciu paneli, pierwszy zktórych był poświęcony sytuacji mediów polskich naUkrainie w czasie transformacji. O tym właśnie opo-wiedział Jerzy Wójcicki – redaktor naczelny „SłowaPolskiego”.

W kolejnym panelu, poprowadzonym przez redak-tora naczelnego dziennika „Kurier Wileński” Zyg-munta Klonowskiego, uczestnicy konferencji mieliokazję dowiedzieć się o tym, jak wygląda rola mediówpolskich na Litwie w neutralizowaniu wpływów rosyj-skiej propagandy na społeczeństwo litewskie, w tymmniejszość polską.

Trzeci panel był poświęcony Białorusi. W charak-terze referentów głos zabrali w nim: przewodniczącaRady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andże-lika Borys oraz redaktor portalu znadniemna.pl An-drzej Pisalnik. Tezą podstawową reprezentantówpolskiej mniejszości i mediów polskich na Białorusibyło stwierdzenie, iż na Białorusi proces tak zwanej„pełzającej” okupacji rosyjskiej trwa właściwie od mo-mentu objęcia władzy na Białorusi przez prezydentaAleksandra Łukaszenkę

O sytuacji na Łotwie opowiedział w kolejnym pa-nelu prezes Związku Polaków na Łotwie Ryszard Stan-kiewicz, który zaznaczył, iż wpływy propagandoweRosji w jego kraju są niezwykle duże.

O tym, że agresywne zachowanie Rosji wobec swo-ich sąsiadów jest reakcją na wciąż odbywający się pro-ces rozpadu imperium sowieckiego mówił podczasostatniego panelu członek Krajowej Rady Radiofonii iTelewizji Andrzej Krajewski. Ekspert wyraził podziwdla działających w niezwykle trudnych warunkachuczestników konferencji ze Wschodu.

Po konferencji obecni na niej członkowie powoła-nej rok temu Federacji Mediów Polskich na Wscho-dzie przeprowadzili posiedzenie organizacji, która wciągu roku pod kierownictwem prezes Doroty Jawor-skiej (Ukraina) zdobyła podmiotowość prawną, rejes-trując w sądzie Statut Federacji. Zgodnie z zasadąrotacyjnego przewodnictwa w Federacji, przy jedno-głośnej akceptacji jej członków, prezes Dorota Ja-worska przekazała stery organizacji reprezentantowiLitwy Robertowi Mickiewiczowi z „Kuriera Wileń-skiego”.

Już pod przewodnictwem Litwy FMPnW przyjęłana swoim posiedzeniu dwie uchwały, z których jednazawiera apel dotyczący poprawy mechanizmów i zasadwspierania mediów polskich na Łotwie, a druga – po-stulat zwiększenia zakresu finansowania mediów pol-skich na Wschodzie w warunkach, kiedy muszą one,będąc realizatorami między innymi polskiej racji stanu,stawiać opór neoimperialnej doktrynie rosyjskiej.

Portal Polacy na Kresach Wschodnich

KRYNICA nr 87–88 5

WYDARZENIA

MEDIA POLSKIE NA WSCHODZIE JAKO PRZECIWWAGA DLA ROSYJSKIEJ PROPAGANDY

Przemawia Wojciech Tyciński, wicedyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ RP. Obok Andrzej Krajewski

z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

W Konferencji „Media Polskie na Wschodzie” udziałwzięli, poza dziennikarzami i wydawcami polskich me-diów z Ukrainy, Białorusi, Litwy i Łotwy, także polscyparlamentarzyści, przedstawiciele MSZ oraz organiza-cji współpracujących ze środowiskami polskimi naWschodzie. Byli to między innymi: Adam Lipiński,przewodniczący Komisji Łączności z Polakami za Gra-nicą Sejmu RP, Konrad Pawlik, podsekretarz stanu ds.współpracy rozwojowej, Polonii i polityki wschodniejw MSZ RP, Wojciech Tyciński, wicedyrektor Depar-tamentu Współpracy z Polonią i Polakami za GranicąMSZ RP.

Page 7: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

18 maja 1920 roku w podkrakowskim mieście Wa-dowice przyszedł na świat Karol Wojtyła – przyszły Pa-pież i Święty Jan Paweł II, jeden z największychautorytetów moralnych XX wieku. Z okazji 95. rocz-nicy urodzin Wielkiego Polaka w Nieżynie odbył sięII Festiwal Muzyki Duchowej, który jak inne imprezyorganizowane przez polskie Kulturalno-OświatoweStowarzyszenie „Aster” – przeprowadzono z rozma-chem i na wysokim poziomie.

Imprezę zaszczycili swoją obecnością: biskup po-mocniczy Jacek Pyl OMI z Symferopola oraz KonsulGeneralny RP w Kijowie Rafał Wolski. Prezes Stowa-rzyszenia „Aster” Feliksa Bielińska i przedstawicielewładz miejskich gościnnie – kwiatami i tradycyjnymchlebem i solą przywitali dostojnych gości.

Mer Nieżyna, Anatolij Linnyk, i przewodniczącyNieżyńskiej Rady Rejonowej, Oleg Buzun, zaprosiliGości do ratusza, gdzie odbyła się rzeczowa rozmowa.Prezydent miasta przypomniał o tradycyjnych już ukra-ińsko-polskich kontaktach i wskazał perspektywy ichrozwoju. Konsul Generalny RP w Kijowie Rafał Wol-ski wyraził podziękowanie za tradycyjnie gościnneprzyjęcie „w zawsze życzliwym Nieżynie” i przekazał po-zdrowienia od Ambasadora RP na Ukrainie HenrykaLitwina.

Goście złożyli wieniec pod pomnikiem na Cmen-tarzu Katolickim. Zwiedzając Centrum Kultury Pol-skiej, będące dumą Stowarzyszenia „Aster”, gościezapoznali się ze stałą ekspozycją odzwierciedlająca 15lat jego działalności. Bardzo interesujące było takżespotkanie z mecenatem – prezesem Federacji PiłkiNożnej Rejonu Nieżyńskiego Wołodymyrem Mame-dowym, który oprowadził gości po sponsorowanychprzez niego i wzorowo funkcjonujących obiektachsportowych i gastronomicznych.

Inaugurując festiwalowy koncert Prezes Stowarzy-szenia „Aster” Feliksa Bielińska przedstawiła widownidostojnych gości oraz przedstawicieli władz miasta, zktórymi Stowarzyszenie od wielu lat owocnie współ-pracuje.

Po Pani Prezes głos zabrał o. Jacek Pyl OMI, którym.in. powiedział: „Trzeba zaznaczyć, że Jan Paweł II byłczłowiekiem pokoju i dialogu. Jego pierwszą modlitwąbyła zawsze modlitwa o pokój. I dziś również, w tychburzliwych czasach, intencja ta dla nas wszystkich jestniezwykle ważna”.

W koncercie uczestniczyły najlepsze zespoły, znanenie tylko w regionie, lecz również poza granicamiUkrainy. Jeden z nich – Młodzieżowy Chór „Switocz”Nieżyńskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicz-nego im. M. Gogola, prowadzony przez Zasłużone Ar-tystki Ukrainy, prof. Ludmiłę Szumską i LudmiłęKostenko, jest laureatem międzynarodowych konkur-sów. To chluba nie tylko uczelni, miasta, lecz także Sto-warzyszenia „Aster”, które z nim ściśle współpracuje.

Długo oklaskiwano również słynną Orkiestrę In-strumentów Ludowych uniwersyteckiego WydziałuKultury i Sztuki, laureata szeregu międzynarodowychfestiwali oraz ukraińskiego Konkursu im. Borysa La-toszyńskiego. Kierownikiem i dyrygentem orkiestryjest Zasłużony Artysta Ukrainy doc. Mikołaj Szumski.

Niezwykle udane były także występy dziecięcego ze-społu piosenki polskiej „Gwiazdeczka” pod kierownic-twem Katarzyny Rowenczyn, dziecięcego chóruNieżyńskiej Szkoły Muzycznej „Сяйво”, żeńskiegochóru „Канцона”. Zasłużone brawa otrzymali pozostaliuczestnicy festiwalu, którego program – ilustrowanyprzeźroczami i słowem prowadzących koncert: IrynyRostowskiej i Dany Morenec – przybliżył publicznościżycie Ojca Świętego.

Na zakończenie FestiwaluKonsul Generalny RP w Kijo-wie Rafał Wolski powiedział:

„Polska zawsze wspierała iwspierać będzie dążenia do tego,aby Ukraina nie tylko wywalczyłaniepodległość, lecz zbudowała silnei nowoczesne państwo, które bę-dzie autentycznym wspólnym do-mem dla wszystkich zamieszkują-cych tu na ro do wości. Wierzę, że inasz wielki rodak – Jan Paweł II,gdzieś z nieba, również temusprzyja”.

Andżelika PŁAKSINAZdj. autora

6 KRYNICA nr 87–88

WYDARZENIA

JAN PAWEŁ II BYŁ CZŁOWIEKIEM POKOJU

Dostojnych gości przywitano kwiatami, chlebem i solą

Page 8: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

17 maja br. na Ukrainie obchodzono Dzień Pa-mięci Ofiar Represji Politycznych. Centralne uroczys-tości odbyły się w podkijowskiej Bykowni, gdzie dziś

znajduje się największy na Ukrainiecmentarz ofiar komunizmu. Liczbę spo-czywających tu ofiar szacuje się na 100-120 tys. osób.

„Każdy skrawek tej ziemi przesiąkniętyjest niewinną krwią Ukraińców, jak też iinnych narodów zamieszkujących ówczesnyZSRR – etnicznych Rosjan, Polaków,Żydów i innych. Tu mordowano «wrogównarodu» – nie «szpiegów», «dywersantów»,a chłopów i robotników, nauczycieli, księży,naukowców i, co szczególnie ważne – pisa-rzy. Próbowano unicestwić duszę naszegonarodu. Tu pozbawiono życia cały naród,który kilka lat wstecz nie zdążono znisz-czyć Wielkim Głodem” – powiedział m.in.Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko,który wraz najwyższymi dostojnikamipaństwa przybył tu, by oddać hołd ofia-rom represji politycznych.

A. KOSOWSKIZdj. A. Płaksina

KRYNICA nr 87–88 7

WYDARZENIA

W POKŁONIE PROCHOM NIEWINNIE ZABITYCH PRZODKÓW

PAMIĘĆW dniu 29 maja br. na

Polskim Cmentarzu Wojen-nym w Bykowni Anna Foty-ga – Posłanka do ParlamentuEuropejskiego, Przewodni-cząca Podkomisji Bezpie-czeństwa i Obrony (SEDE)Parlamentu Europejskiego,Minister Spraw Zagranicz-nych RP w latach 2006 –2007, wraz z przedstawicie-lami polskiej diaspory uczci-ła pamięć ofiar reżimu stali-nowskiego. Europosłankauczestniczyła w obradach VIIIForum Bezpieczeństwa, któ-re odbywało się w Kijowie wdniach 28-29 maja br.

KOSZdj. A. Płaksina

W samym sercu Polskiego Cmentarza Wojennego w Bykowni Prezydent Ukrainy Petro Poroszenkoukląkł przed kwaterą Polaków zamordowanych przez NKWD. Obok – Ambasador RP na Ukrainie

Henryk Litwin

Na zdjęciu (w centrum) Anna Fotyga w towarzystwie Konsula Generalnego RP w Kijowie Rafała Wolskiego

Page 9: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

W 95. rocznicę wyzwolenia Kijowa od bolszewikówna Majdanie Niepodległości w Kijowie, pod gołymniebem, otwarto wystawę pt.: „Za waszą i naszą wol-ność”. Szesnaście dwujęzycznych plansz, unikalne zdję-cia, mapy, obszerne komentarze opowiadają o tamtychwydarzeniach.

Wystawę zorganizowali: Fundacja „Wolność i De-mokracja”, telewizja espresso.tv, „Kurier Galicyjski”,który dostarczył kontent wystawy oraz firma Plas-tics.ua, której prezes – polski biznesmen IreneuszDerek niejednokrotnie wspierał już podobne inicja-tywy.

W uroczystym otwarciu wystawy wzięli udziałprzedstawiciele Ambasady RP na Ukrainie, m.in. Kon-sul Generalny Rafał Wolski, ukraińscy parlamentarzy-ści, m.in. Kniażycki – przewodniczący komitetu ds.kultury Rady Najwyższej Ukrainy, prezesi ukraińskiegoi polskiego Instytutu Pamięci Narodowej – Wołody-myr Wiatrowycz i Paweł Ukielski (wiceprezes IPN),przedstawiciele Fundacji „Wolnośći Demokracja”: pre-zes Michał Dworczyk i członek zarządu Rafał Dzięcio-łowski oraz członkowie polskich organizacji z Kijowa,Winnicy i Żytomierza.

Uroczystość uświetnił swoim występem polski chór„Mazury”, który specjalnie na tą okazję przybył do sto-licy z Chmielnickiego Ośrodka Związku PolakówUkrainy (kierownik artystyczny Irena Medlakowska).Chór wykonał kilka pieśni popularnych w latach 20.XX w. wśród żołnierzy sojuszniczych armii, m.in.„Pierwszą brygadę” i „Czerwoną Kałynę”.

W czasie otwarcia wystawy nie brakło historycz-nych paraleli, wyrazów uznania i poparcia dla Ukrainy.

MICHAŁ DWORCZYK – Prezes Fundacji „Wol-ność i Demokracja”:

„[…]Wystawa mówi o czymś więcej – mówi o poli-tycznej i wojskowej współpracy polsko-ukraińskiej. Współ-pracy, ideą której było odrodzenie się przed 95. laty wolnejUkrainy i niepodległej Polski.”

MYKOŁA KNIAŻYCKI, deputowany, przewod-niczący komitetu kultury Rady Najwyższej Ukrainy:

„Otwieramy wspaniałą wystawę w symbolicznym dlanas wszystkich miejscu, tu, w sercu Kijowa, na Majda-nie. Tu właśnie narodziła się ukraińska demokracja. Taukraińska demokracja, jestem o tym absolutnie przeko-nany, nie byłaby możliwa bez pomocy Polski.”

RAFAŁ WOLSKI, Konsul Generalny RP w Kijo-wie:

„Jestem przekonany, że dzisiejsza wystawa pomoże po-wrócić do wspólnej pamięci w dzisiejszym Kijowie i dzi-siejszej Ukrainie do tego, że nasz sojusz jest dawny, że naszsojusz był pomyślny i dziś po prawie 100 latach znajdujeon swoją kontynuację w tych słowach naczelnika państwapolskiego, które państwu zacytowałem.”

WOŁODYMYR WIATROWYCZ, prezes Ukraiń-skiego IPN:

„W chwili obecnej, jak nigdy, aktualne jest hasło, którejest tytułem tej wystawy: «Za waszą i naszą wolność». Tewydarzenia na wschodzie Ukrainy, ta walka na Donba-sie jest nie tylko walką o ukraińskie ziemie, jest to walkaza waszą i naszą wolność, nasi sąsiedzi, panowie Polacy!”

PAWEŁ UKIELSKI, wiceprezes IPN, Polska:„Miejsce, w którym się znajdujemy jest szczególne i ta

wystawa jest szczególna. Jest ona świadectwem tego, żedzisiaj zajmujemy się nie tylko teraźniejszością, obecną

walką za wolność waszą i naszą. To co dzieje sięod ponad roku na Ukrainie jest walką za wolnośćwaszą i naszą. Zajmujemy się także przeszłością.”

RAFAŁ DZIĘCIOŁOWSKI – członek za-rządu Fundacji „Wolność i Demokracja”:

„ […]My nie mamy tak tragicznych doświad-czeń i tym łatwiej powinniśmy budować nasząwspólną europejską przestrzeń. Ale tu, na Majda-nie, gdzie ginęli ludzie pod europejska flagą to niejest slogan. To jest zespół najbardziej fundamen-talnych wartości. Jeżeli ta wystawa przyczyni się dobudowania wspólnoty polsko-ukraińskiej będziemyszczęśliwi.”

Oprac. Stanisław PANTELUKTranskrypcja wypowiedzi: Marcin ROMER

8 KRYNICA nr 87–88

WYDARZENIA

ORZEŁ Z TRYZUBEM – ZNÓW NA KRESZCZATIKU

Otwarcie wystawy. Od lewej: Rafał Dzięciołowski, Wołodymyr Wiatrowycz, Paweł Ukielski, Mykoła Kniażycki, Rafał Wolski, Michał Dworczyk

Page 10: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Kolejne seminarium „Współpraca gospodarcza zUkrainą”, zorganizowane przez Sekcję WychowankówPolitechniki Kijowskiej przy Federacji StowarzyszeńNaukowo-Technicznych NOT, odbyło się w DomuWypoczynkowym DWÓR RYCHWAŁD w Rychwał-dzie koło Żywca 22-24 maja 2015 r. Przybyła delega-cja Politechniki Kijowskiej: prof. Borys Cyganok, prof.Wasyl Gerasymczuk i doc. Switłana Andros. Zebranichwilą ciszy uczcili pamięć zmarłych kolegów, a takżepracowników i studentów Politechniki Kijowskiej, któ-rzy zginęli podczas walk w Donbasie.

Profesorowie z Kijowa wygłosili prelekcje o działal-ności Politechniki Kijowskiej oraz o sytuacji społecz-nej i politycznej na Ukrainie, ilustrując je zdjęciamiwyświetlanymi na ekranie. Goście odpowiedzieli nawiele pytań, jakie zadali absolwenci.

Referat o gospodarce Ukrainy wygłosił Paweł Wie-checki. Na podstawie danych Państwowej Służby Sta-tystycznej Ukrainy stwierdził, że w 2014 r. obniżył sięprodukt krajowy brutto Ukrainy, spadła produkcjaprzemysłowa i budowlana, nastąpił spadek eksportu iimportu, trwał odpływ inwestycji zagranicznych. Na-tomiast wyniki rolnictwa były lepsze niż przed rokiem.

Z referatem o polsko-ukraińskiej współpracy gos-podarczej wystąpił Janusz Fuksa. Na podstawie danych

Ministerstwa Gospodarki RP poinformował, że obrotytowarowe między obu krajami w ubiegłym roku zma-lały, przy tym nastąpił spadek polskiego eksportu naUkrainę i wzrost importu. W polskim eksporcie nadaldominowały maszyny i produkty chemiczne, zaś w im-porcie – wyroby metalurgiczne i produkty mineralne.Zaznaczył się spadek wartości polskich inwestycji naUkrainie.

Uczestnicy seminarium otrzymali 30. broszurę zcyklu „Wspomnienia z Kijowa”, opisującą dzień dzi-siejszy i dzieje Kijowa.

Głównym organizatorem seminarium był PawełWiechecki.

Wieczorem 22 maja uczestnicy seminarium bie-siadowali przy ognisku obok hotelu. W sobotę poobradach zwiedzili Muzeum Piwowarstwa w Żywcu,zaś wieczorem wspominali macierzystą uczelnię pod-czas uroczystej kolacji. W niedzielę, po opuszczeniuRychwałdu uczestnicy samochodami udali się doMiędzybrodzia Żywieckiego i wjechali kolejką li-nowo-terenową na górę Żar, na której zlokalizowanogórny zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pom-powej.

Janusz FUKSA

KRYNICA nr 87–88 9

WYDARZENIA

SEMINARIUM O WSPÓŁPRACY POLSKO-UKRAIŃSKIEJ

Uczestnicy seminarium na wspólnym zdjęciu

Page 11: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 25 kwietnia2015 zmarł w Kijowie odnowiciel i apologeta ruchupolskiego na Ukrainie, wieloletni członek kolegiumredakcyjnego „Dziennika Kijowskiego” dr AdolfKONDRACKI.

Adolf Kondracki urodził się 17 maja 1934 r. wCharkowie w rodzinie ukraińskich Polaków. W 1937roku jego ojcu, na podstawie sfabrykowanego donosu,zarzucono szpiegostwo na rzecz Polski i Japonii i ska-zano na karę śmierci. Rodzinie udało się uniknąć de-portacji na Syberię dzięki ucieczce z wysyłkowegopunktu. Ojca rehabilitowano w 1957 roku, zaś pozos-tałych członków rodziny dopiero w 1994 roku.

50 lat owocnej pracy naukowej Zmarłego, jak teżaktywnej działalności w sferze zarządzania, przyniosłybogaty dorobek – publikację ponad 1000 prac w kra-jowych i zagranicznych wydawnictwach z dziedzinyhistorii Ukrainy i Polski, archeografii, bibliografii, do-kumentalistyki, kartografii, krajoznawstwa, wychowa-nia fizycznego i sportu. W roku 1975 obronił pracędoktorską.

Był autorem idei, uczestnikiem i prelegentem sześciu naukowo-praktycznych międzynarodowych iogólnoukraińskich konferencji, poświęconych m.in.problemom obrony praw osób represjonowanych iudoskonaleniu ustawodawstwa w tej kwestii, trudnymtematom związanym z Tragedią Wołyńską, jak też za-gadnieniom dotyczącym położenia polskich rodzin naUkrainie.

Był dla wielu osób wielkim autorytetem, dlategowybierano go do kierowniczych organów na I-XVIIKongresach Związku Polaków na Ukrainie. Był uczest-nikiem projektu „Z polskich rodzin”. Wspólnie z drhab. Henrykiem Strońskim stał u źródeł ZrzeszeniaPolskich Naukowców Ukrainy.

Szczególnie konstruktywnie przejawiała się Jegodziałalność społeczno-polityczna w ostatnim dwu-dziestoleciu. Trzykrotnie pełnił funkcję kierownikaspołecznej organizacji „Kijowski Związek WięźniówPolitycznych i Ofiar Represji”. W 2003 roku na kon-ferencji sprawozdawczo-wyborczej MiędzynarodowegoStowarzyszenia Ofiar Totalitaryzmu Krajów WNP zos-tał wybrany Wiceprezydentem tej organizacji.

Na stanowisku zastępcy przewodniczącego, a z cza-sem sekretarza stałej Komisji Rady Miejskiej Kijowads. Nowacji Praw Rehabilitowanych, prowadził szerokąpracę organizacyjną, skierowaną na rehabilitację oby-wateli Ukrainy – ofiar represji politycznych.

To on zainicjował ustanowienia pamiętnego znakuku czci ofiar politycznych represji obok Międzynaro-dowego Centrum Kultury i Sztuki niedaleko Kresz-czatiku. Aktywnie popierał starania o odpowiedniepaństwowe uhonorowanie miejsc masowych pochów-ków ofiar politycznych represji w podkijowskiej By-kowni, gdzie spoczywa również Jego ojciec.

Nosił zaszczytny tytuł „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Za istotny udział w dziele umacniania kon-taktów polsko-ukraińskich odznaczono Go OrderemKrzyża Grunwaldu. Za wielostronną działalność wy-różniono Go wieloma medalami i odznaczeniami pań-stwowymi Polski i Ukrainy.

Na kilka tygodni przed śmiercią z rąk PrezydentaRP Bronisława Komorowskiego otrzymał Krzyż Ka-walerski Orderu Zasługi RP za wybitne zasługi w po-pularyzowaniu polskiej historii i kultury, za działalnośćna rzecz środowiska polonijnego na Ukrainie.

Łącząc się w bólu z Rodziną i Bliskimi, składamywyrazy głębokiego współczucia.

Zarząd Główny Związku Polaków na UkrainieKolegium Redakcyjne „Dziennika Kijowskiego” i „Krynicy”

10 KRYNICA nr 87–88

POŻEGNANIE

ZMARŁ ADOLF KONDRACKI

Page 12: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 11

POŻEGNANIE

ODESZŁA...

W dniu 23 marca 2015 roku zmarła we Lwowie

Ś.P.BOŻENA RAFALSKA

dziennikarka polska, założycielka „Gazety Lwowskiej”, redaktor naczelny „Lwowskich Spotkań”,animatorka życia polskiego w Wilnie, we Lwowie i na Ukrainie.

Mądry, dobry człowiek, należący do tych, o których Zbigniew Herbert powiedział:

„[…] tylko osierocąwyziębły pokój parę książekpusty kałamarz białą kartę –zaprawdę nie umarli cali”

Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci, zawsze będzie nam Ciebie brak.

Rada, Zarząd i pracownicyFundacji „Wolność i Demokracja”

Z najgłębszym bólem przyjęliśmy wiadomość o śmierciNaszej Drogiej Bożeny Rafalskiej

dziennikarki polskiej ze Lwowa, redaktor naczelnej „Gazety Lwowskiej” i „Lwowskich Spotkań”,orędowniczki pamięci o Zbigniewie Herbercie w jego mieście rodzinnym.

Z Jej odejściem utraciliśmy cząstkę nas samych – przyjaciela...

Rodzina Zbigniewa Herberta

Page 13: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

12 KRYNICA nr 87–88

POŻEGNANIE

Między Wilnem a Lwowem…Wspomnienie Bożeny Rafalskiej wygłoszone przez

Rafała Dzięciołowskiego podczas Mszy świętej pogrzebo-wej w kościele św. Antoniego we Lwowie, w dniu 26marca 2015 roku

Polska dziennikarka ze Lwowa – Bożena Rafalskanie żyje. Zmarła 23 marca. W kwietniu obchodziłaby14-lecie założenia kwartalnika „Lwowskie Spotkania”,którego była redaktorem naczelnym i wydawcą.

To pismo poświęcone kulturze i sztuce było nie-zwykłe, wprost wyrastające z klimatu przedwojennegoLwowa. Stanowiło mieszankę melancholii i marzenia obezpowrotnie utraconej polskiej epoce. Tylko Bożena –ze swoją wrażliwością, bezkompromisowością estetycznąi dbałością o zgodność formy i treści – mogła wydawaćtakie pismo. Inne niż wszystkie – jedyne. Secesyjna wi-nieta z panoramą Grodu Lwa autorstwa Sergiusza Szach-werdow-Krochmala, Ormianina ze Lwowa, niedzisiejszyformat, dużo przestrzeni dającej czytelnikowi oddech –czystą przyjemnością było przeglądanie pismo jakbywprost przeniesionego z dawnych, lepszych czasów.

Pomimo krytyki nie rozumiejących niczego wy-znawców nowoczesności, którzy chcieliby wszystkozglajchszachtować do formatu ulotki reklamowej z su-permarketu – Bożena się nie ugięła. I wygrała. Nieza-pomniane pozostaną numery pisma poświęconeObronie Lwowa w 1918 roku i Orlętom Lwowskim,Akcji Burza we Lwowie, trylogia o królu Janie III So-bieskim czy numery tematyczne o Zbigniewie Her-bercie.

Jak trudno zrozumieć, że Bożeny już nie ma; wy-mknęła się nam, zagubiła, odeszła. Trudno zrozumieć,bo najpierw trzeba by pokonać nieprzekraczalny szczytbólu, narastającego buntu i rozpaczy…

Była jedną z najbliższych mi Osób. Pewnie też dlawielu z nas, tu zgromadzonych w Kościele św. Anto-niego we Lwowie. Utraciliśmy Ją...

Ale jest jakimś pocieszającym paradoksem, a nawetwięcej – może znakiem od Boga, że Bożenę żegnamy wtej właśnie świątyni, tak dla Niej ważnej. Przecież totu, dzięki Bożenie Rafalskiej, Jej wieloletniemu zaan-gażowaniu i wysiłkom udało się po raz pierwszy uczcićKsięcia Poetów Polskich – Zbigniewa Herberta – ta-blicą upamiętniającą jego chrzest. I tuż za rogiem,drugą tablicą na domu przy Łyczakowskiej 55 – gdziesię urodził. Tylko ci, którzy wtedy razem z Bożeną (w2002 roku) starali się o to upamiętnienie – wiedzą ileto wymagało hartu i determinacji. Bez niej – nic by sięnie udało. Jej sukces ma w tym miejscu materialny,trwały ślad.

Bożena Rafalska urodziła się w 1949 roku we Lwo-wie, na Łyczakowie, nieopodal dawnych koszar 14Pułku Ułanów Jazłowieckich. Jak sama pisała:

„Jestem dzieckiem Łyczakowa, wyrastałam w cieniuOrląt. Na 1 listopada najpierw szliśmy na grób Babci, apotem zawsze na Cmentarz Obrońców Lwowa, który za-pamiętałam jeszcze z czasów, kiedy nie był doszczętniezniszczony. Mama uczyła nas, mnie i moją siostrę Kry-stynę, jak robić lampiony, które ustawialiśmy u Babci ina Obrońcach. Tak o Nich zawsze mówiliśmy – Obrońcy.1 listopada, w Dzień Zaduszny działo się tam coś pięk-nego, uroczystego i autentycznego. Coś przeciw powszech-nemu zakłamaniu”.

Ukończyła polską szkołę im. Marii Konopnickiej, ana studia pojechała do Wilna, do jedynej wówczasszkoły wyższej w ZSRR z językiem polskim – InstytutuPedagogicznego. „Pewnego razu, kiedy przyjechałam nawakacje – wspomina w artykule w „Lwowskich Spot-kaniach” – spotkałam swego kolegę Ukraińca – Jurka. Po-wiedział mi: musisz się przygotować, oni to wszystkozburzyli. Nie idź tam, chyba śledzą.... Nie poszłam, po-biegłam tam. Kiedy zobaczyłam te zniszczenia, te powa-lone krzyże, wydarte płyty piaskowca miałam tylko jednopytanie: za co? Wtedy, w tym momencie oszołomienia,egoistycznie myślałam tylko o tym, dlaczego nam znisz-czyli to piękne miejsce? Nam, dzieciom Łyczakowa, którewyrastały wśród tego tajemniczego cmentarza.” Czytrzeba czegoś więcej, byśmy zrozumieli w jak niezwy-kłych okolicznościach kształtował się charakter ipostawa Bożeny Rafalskiej?

Po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w jedynejwydawanej wtedy w Rosji Sowieckiej polskiej gazecie –wileńskim „Czerwonym Sztandarze”. Unikała komu-nistycznej propagandy, pisząc głównie o literaturze, his-torii i kulturze. Miała świetny zmysł plastyczny, samadobrze malowała, więc zajmowała się też pisaniem re-cenzji z wystaw malarskich. W końcu lat osiemdziesią-tych, w okresie odrodzenia polskości na Ukrainiewróciła do rodzinnego Lwowa i korzystając z doświad-czeń wileńskich – stała się pomysłodawczynią, założy-cielką a właściwie odnowicielką, pierwszej polskiejgazety na Ukrainie – „Gazety Lwowskiej”. Przez dziesięćlat była Jej redaktorem naczelnym. Nadała gazecie uni-katowy charakter i niepowtarzalny klimat, wiążąc pol-skość z uniwersalną tradycją Lwowa. W roku 2001założyła miesięcznik „Lwowskie Spotkania”, poświę-cony głównie kulturze, sztuce i życiu artystycznemu Po-laków we Lwowie, na Ziemi Lwowskiej i na Ukrainie.

Bożena Rafalska była nie tylko dziennikarką, alenade wszystko jednoosobową instytucją kulturalną weLwowie. To Ona inspirowała i realizowała takie pro-

Page 14: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

jekty, jak Dni Zbigniewa Herberta, polsko-ukraińskiewydanie jego poezji, a także trwałe upamiętnieniemiejsc związanych z poetą we Lwowie. Wymagało tozgromadzenia wokół miesięcznika grupy światłych, ak-tywnych i odważnych Polaków oraz Ukraińców, a takżeprzy ich pomocy – przezwyciężania wielu trudności,uprzedzeń i niechęci. Nie tylko w środowisku ukraiń-skim niestety…

Bożena Rafalska zawsze uczestniczyła w DniachKultury Polskiej we Lwowie, zajmowała się promocjąmłodych twórców polskich: poetów, fotografów, ma-larzy, literatów. Inspirowała szereg działań kulturalnychsłużących współpracy polsko-ukraińskiej, czego naj-lepszym dowodem jest bogata seria literatury polskiejw tłumaczeniu na język ukraiński Wydawnictwa „Ka-mieniar” ze Lwowa, z którym Bożena współpracowałaprzez 15 lat. Sama też zajmowała się literaturą, co zos-tało docenione przez jury Konkursu Literackiego im.Kazimierza Wierzyńskiego pod przewodnictwem prof.Jacka Łukasiewicza. Za cykl opowiadań zdobyła pierw-szą nagrodę.

W roku 2002 Bożena Rafalska była inicjatorem za-łożenia Lwowskiego Towarzystwa Przyjaciół SztukPięknych. Jako jego wiceprezes propagowała działal-ność Towarzystwa na łamach „Lwowskich Spotkań”, atakże przyczyniła się do przekazania na jego rzecz pod-dasza przy ulicy Rylejewa (dawnej Badenich). Byłaczłonkiem Związku Dziennikarzy Polskich na Wscho-dzie oraz Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie.

Trudno wyobrazić sobie Lwów bez Bożeny Rafal-skiej. Dla wielu zakochanych w tym mieście jego czarurzekał właśnie przez Nią – Jej wrażliwość, subtelność,nawet kruchość. Obca była Jej wszelka ostentacja. Pol-

skość, w której obronie, nieraz stawała niezłomnie ibezkompromisowo, była wciąż delikatna, wsparta nagłębokiej wiedzy i kulturze. Była dobrym, wrażliwymczłowiekiem, oddanym i wiernym przyjacielem.

Dzisiaj nie ma już z nami Bożeny. Pewnie idzie uli-cami swojego nieistniejącego a jednak rzeczywistegomiasta. Jedynego prawdziwego. Z torbą wypchaną ma-teriałami, które wreszcie nic nie ważą. Przebiega odOstrej Bramy wprost na lwowski Rynek. Przez Cmen-tarz Orląt do tego grobu, gdzie leży Matka i SerceSyna. Z góry Trzykrzyskiej patrzy, o zachodzie słońca,na katedrę św. Jura i wieżę kościoła Elżbiety. Z Anto-kola, spod kościoła św. Piotra i Pawła – na katedrę Or-miańską. A ponad dachami Lwowa wznoszą siędelikatnie wieże wileńskich Misjonarzy. I jest tam jesz-cze jedno – gdzie z Kopca Tatarskiego widać panoramęPrzemyśla, a dalej – srebrną wstęgę Sanu. Widać małydomek otoczony malwami. Wreszcie jest u siebie. Wswojej spełnionej Arkadii dobra i piękna. I są tam z Niąnajlepsi przyjaciele – mąż Aleksander Oboładze – pol-ski Gruzin z Wilna, Sergiusz Szachwerdow-Krochmal– ormiański książę Szachwerdzian, Walery Bortiakow –Rosjanin z najbardziej polską duszą na świecie. I przy-chodzi tam Zbigniew Herbert, bo lwowianie zawszeznajdą sposób, by sobie porozmawiać, nawet w takichnadzwyczajnych okolicznościach. I zapewne my takżechcielibyśmy być na takim spotkaniu. Ale nie bę-dziemy. Zabrakło nam miłości i wierności. Teraz więcbędziemy do tego spotkania dojrzewać. A, że się spot-kamy, Bożeno – jestem tego pewien…

Zdjęcie z uroczystości pogrzebowych Maria Basza„Kurier Galicyjski”

KRYNICA nr 87–88 13

POŻEGNANIE

Page 15: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Sprawna administracja publiczna (rządowa, pań-stwowa) i prężny samorząd terytorialny mają zasadni-cze znaczenie dla dobrego funkcjonowania całego krajui dla dobrej obsługi obywateli. Nic dziwnego, że tedwie kwestie, ściśle z sobą splecione ogniskowałyuwagę elit politycznych i społecznych od samego po-czątku tych transformacji ustrojowych i reform, którezaczęły się w 1989 r. I przykuwają tę uwagę po dzieńdzisiejszy. Szybko bowiem uznano, że z centrum, zWarszawy, nie da się dopilnować przekształceń,postępu, rozwoju i zaspokoić codziennych oczekiwańludności w każdym zakątku Polski. Uznano, że lepiej,aby państwo bezpośrednio nie ingerowało w te obszaryżycia społeczno-gospodarczego, w których obywatelesą w stanie poradzić sobie samodzielnie. A po drugie –wzrastająca stale liczba zadań spoczywających na pań-stwie powoduje, iż nie jest ono w stanie zająć się ichpełną realizacją. Niezbędna więc jest decentralizacjawładzy publicznej, to jest przekazanie wielu zadań,praw i środków finansowych z „góry” na „dół”, bo oby-watele, specjaliści, działacze i urzędnicy tam, na dole,niżej, są w stanie zadbać o swe sprawy i potrzeby znacz-nie lepiej niż administracja centralna, państwowa. Naj-powszechniejszą i najskuteczniejszą formą takiej de-centralizacji jest przekazanie znacznej części uprawnieńsamorządom terytorialnym.

Ustawę o samorządzie terytorialnym Sejm przyjął jużw 1990 r. Obowiązuje ona – z pewnymi zmianami – podzień dzisiejszy.

W ten sposób Sejm przywrócił – po 40 latach –moc i znaczenie samorządności lokalnej, praktycznie

zniwelowanej w 1950 r. po wprowadzeniu jednolitychorganów władzy państwowej w postaci rad narodo-wych. W okresie minionych 25 lat Sejm uchwalił jesz-cze wiele innych ustaw odnoszących się do różnychaspektów funkcjonowania samorządu terytorialnego,w tym bardzo ważną: o samorządzie powiatowym,które przywróciła w Police trójstopniowy podział ad-ministracyjny kraju (gminy i miasta, powiaty oraz wo-jewództwa), także wprowadziła od 2002 r. wybór wgłosowaniu powszechnym wójtów, burmistrzów i pre-zydentów dużych miast (starostów powiatowych i mar-szałków województw nadal wybierają właściwe rady).Wszystkie one tworzą dość spójny i dobrze się spraw-dzający katalog samorządowy.

Wbrew powierzchownym i potocznym odczuciomsamorząd miejski i wiejski ma w Polsce bogate tradycje.Sięgają one III wieku, kiedy to w miastach o tzw. pra-wie magdeburskim powstały pierwsze zalążki samo-rządu miejskiego. Podobne procesy zachodziły także nawsi. Jednakże na szerszą skalę samorząd miejski rozwi-nął się dopiero w VIII wieku, kiedy nasiliła się walkamieszczaństwa o większe uprawnienia i co znalazło wy-raz w uchwałach Sejmu Czteroletniego i w Konstytu-cji 3 Maja z 1791 r. Samorząd na wsi, mimo ograniczeńzaborczych, przybrał z kolei na sile po uwłaszczeniuchłopów.

W okresie międzywojennym samorząd miał dużeograniczenia rządowe, a jednolitą strukturę prawno-ustrojową uzyskał dopiero na mocy ustawy z 1933 r.Ale mimo wszystko odegrał ważną rolę w rozwojumiast i wsi. Jest więc do czego się odwoływać.

Te tradycje i rodzime doświadczenia z niedawnejprzeszłości legły u podstaw wspomnianej już ustawy z1990 r. o samorządzie terytorialnym, jako podstawowejformie organizacji życia publicznego w gminach wiej-skich i miejskich. Na mocy tej ustawy gminy otrzymałyosobowość prawną, a także prawo i obowiązek wyko-nywania we własnym imieniu zadań publicznych. Wewłasnym imieniu, czyli bez zbędnych i uciążliwychkonsultacji oraz uzgodnień z władzami zwierzchnimi.Prawo do posiadania mienia komunalnego i ustawa ofinansowaniu gmin z 1993 r. (z późniejszymi uzupeł-nieniami) dają gminom dużą niezależność finansową,

14 KRYNICA nr 87–88

W KRAJU

SAMI SOBIENIŻEJ – LEPIEJ

Struktura władzy rządowej i samorządowej w Polsce

Page 16: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

aczkolwiek stawiają niektóre z nich, zwłaszcza tebiedne, wiejskie w trudnym położeniu. Samorządy sąteż pod ochroną sądową.

Ustawa o samorządzie terytorialnym głosi, że„mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotęsamorządową”. Mieszkańcy w wyborach powszechnychco cztery lata wyłaniają radę gminy (miasta, powiatu,sejmik wojewódzki), do właściwości której należą na-stępujące podstawowe sprawy:

– uchwalanie statutu gminy,– wybór i odwoływanie zarządu, stanowienie o kie-

runkach jego działalności i przyjmowanie spra-wozdań,

– powoływanie i odwoływanie skarbnika gminy(głównego księgowego) oraz sekretarza,

– uchwalanie budżetu, przyjmowanie sprawozdańfinansowych udzielanie zarządowi absolutoriumz tego tytułu,

– uchwalanie miejscowego planu zagospodarowa-nia przestrzennego,

– uchwalanie programów gospodarczych,– uchwalanie zakresu działania sołectw lub dzielnic

(osiedli),– podejmowanie uchwał w sprawie podatków i

opłat lokalnych w granicach określonych odręb-nymi ustawami,

– podejmowanie uchwał w sprawach majątkowychgminy: nabycia, zbycia, dzierżawy, najmu, zacią-gania pożyczek długoterminowych, inwestycji,tworzenia i przystępowania do spółek i spół-dzielni, rozwiązywania i występowania z nich,

wnoszenia, cofania i zbywania udziałów i akcji,tworzenia, likwidacji i reorganizacji przedsię-biorstw,

– określanie sum zobowiązań,– przyjmowanie zadań rządowych,– podejmowanie uchwał o współdziałaniu z innymi

gminami,– ustalanie herbu, nazw ulic i placów, wznoszenia

pomników,– nadawanie honorowego obywatelstwa gminy.

Zadania gmin są niemałe. Obejmują rozległą sferęorganizacji życia ekonomicznego, gospodarki tere-nami i ochrony środowiska, dbałości o gospodarkękomunalną, utrzymanie w dobrym stanie dróg i mos-tów, organizację ruchu drogowego i komunikacji lo-kalnej (miejskiej), wspieranie handlu i usług, funk-cjonowania i rozwoju oświaty, ochrony zdrowia,opieki społecznej, kultury, kultury fizycznej, sportui rekreacji, budownictwa komunalnego, porządkupublicznego i ochrony pożarowej, troska o zieleń i za-drzewianie i wiele podobnych kwestii życia codzien-nego, a w tym troskę o dobro rodziny, podnoszeniejakości bytu i warunków mieszkaniowych. W gmi-nach typowo wiejskich i miejsko-wiejskich na planpierwszy są wysuwane zagadnienia związane z roz-wojem produkcji rolnej i funkcjonowania gospo-darstw chłopskich.

Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej w2004 r. i po otwarciu się możliwości uzyskania z Bru-kseli znacznych środków finansowych na inwestycje,rozwój infrastruktury, budowę wodociągów, kanaliza-

KRYNICA nr 87–88 15

W KRAJU

Podział administracyjny Polski. Województwa Podział administracyjny Polski. Powiaty, stan na 1 stycznia 2007 r.

Page 17: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

cji, oczyszczalni ścieków, na inne dobra cywilizacyjne,a także na podnoszenie poziomu wiedzy i nauki,zmianę kwalifikacji na zgodne z potrzebami rynku, narozwój Internetu i na sporo innych celów – na samo-rządy spadły nowe i pilne zadania. Ocenia się, że sa-morządy wszystkich szczebli dobrze sobie poradziły ztymi obowiązkami i nie marnują szans. Wydają oneprzydzielane im środki – w zasadzie w drodze konkursuofert – sprawnie, rzetelnie, terminowo, zgodnie z su-rowymi przepisami unijnymi i przy tym bardziejoszczędnie niż często ma to miejsce w jednostkach pań-stwowych.

Dzięki tym unijnym środkom i środkom z budżetupaństwa oraz własnym gruntownej zmianie na lepszeuległo oblicze większości miast i wsi, a poziom życialudności mocno się poprawił. Nie znaczy to, że wszę-dzie jest tak, jak być powinno. Sporo ludzi żyje nadalskromnie a nawet w biedzie i ubóstwie. Ludzi i ob-szarów wykluczonych, zapomnianych jednak usta-wicznie ubywa. Wszędzie się polepsza. Minusem jestto, że nie maleje lub maleje za wolno rozpiętość mię-dzy obszarami najbiedniejszymi i opóźnionymi w roz-woju a tymi najbogatszymi i dobrze się rozwijającymi.Na tym polu samorząd odgrywa niepoślednią rolę.Działa samorządowy fundusz wyrównawczy. Wszyst-kie samorządy – bez względu na poziom rozwoju i za-możności – w praktyce realizują swe podstawoweprzesłanie, by każdy obywatel mógł załatwić swe pilneoraz codzienne sprawy i potrzeby jak najbliżej miejscazamieszkania.

Dobra praca samorządu terytorialnego w ogrom-nej mierze zależy od osobowości, umiejętności i ta-lentu wójta, burmistrza, prezydenta miasta, starostypowiatowego i marszałka wojewódzkiego. Pozytyw-nym zjawiskiem jest to, że w całej Polsce przez ćwierćwieku wyrosła wielka armia utalentowanych, praco-witych, energicznych gospodarzy lokalnych małych iwiększych ojczyzn. Wielu z nich zaskarbiło sobie dotego stopnia zaufanie i wdzięczność mieszkańców, iżsą oni wybierani na trzecią, czwartą i kolejną kaden-cję. Praca w samorządzie przynosi ludziom satysfakcjęi prestiż. Nie ma nic dziwnego w tym, że niektórzy znich przedkładają pracę na stanowisku burmistrza,prezydenta miasta czy marszałka województwa naddziałalność w charakterze posła na Sejm czy senatora(funkcji w samorządzie i parlamencie nie można wPolsce łączyć).

Rady gmin, miasto-gmin, miast, powiatów i woje-wództw oraz sternicy tych jednostek są bardzo samo-dzielni i na ogół niepodatni na naciski z zewnątrz, naprzykład ze strony partii czy stronnictw politycznych,nawet tych, do których oni należą i które akurat spra-wują władzę w kraju. Nie ma to w ogóle porównania ztym, co działo się w poprzednim systemie ze stronyPolskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Nie znaczy to, że obecne partie i stronnictwa nierywalizują między sobą o wpływy w samorządzie. Ry-walizują i to bardzo, co uwidoczniło się choćby podczaswyborów samorządowych odbytych 16 listopada 2014 r.Jest jednak znamienne, że wielu kandydatów na rad-nych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast ukry-wało swą przynależność polityczną, występując jakoosoby niezależne lub z list lokalnych komitetów wy-borczych. W wyborach do samorządu nie liczy się takaczy inna legitymacja, tylko to, co kandydat sobą przed-stawia, jaki ma praktyczny dorobek, jakie pomysły ikoncepcje, czym się wyróżnia. Wyborcy głosują nakonkretnego człowieka, najczęściej z ich środowiska,którego często znają osobiście i którego są pewni, żepokładanych w nim nadziei nie zawiedzie. Jest zna-mienne i wymowne hasło, pod którym w wyborachsprzed kilku miesięcy występowało Polskie Stronnic-two Ludowe: „Samorząd. Tu zaczyna się Polska”. Czyli:jaki samorząd – taka cała Polska.

Istotnie „małe ojczyzny” stały się po 25 latach bas-tionami prawdziwej demokracji i legitymacją skutecz-ności całej władzy. Jest ona rzeczywiście blisko ludzi ijest to władza tych ludzi. Bardzo rozwinął się i staleugruntowuje patriotyzm lokalny. Ludzie dobrze czują,że jak sami o siebie nie zadbają, to nikt inny za nichtego nie zrobi, a manna sama nie spadnie im z nieba.Dlatego bardzo się angażują w różnego rodzaju akcje iprzedsięwzięcia na rzecz rozwoju i upiększenia swoichmiejscowości, najbliższej okolicy. Wiedzą oni dosko-nale, że samorządności nie można tylko zadekretować,a samorządu jedynie powołać, aby wszystko zaczęłograć na jedną nutę jak w najlepszej orkiestrze symfo-nicznej. Samorząd to przede wszystkim ludzie z inicja-tywą, przedsiębiorczością, lokalni miłośnicy, odważni,o samodzielnym myśleniu. Z badań socjologicznychwynika, że takich ludzi, jak już wspomniałem, jestdużo i stale przybywa. Samorządowcy (radni) corazbardziej czują swą rzeczywistą władzę i umieją ją wy-korzystać, zakręcić się wokół spraw własnego środo-wiska. Ponadto są uwrażliwieni na to, aby ich władza

16 KRYNICA nr 87–88

W KRAJU

Page 18: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

była faktyczna, żeby nie sprowadzała się do gadulstwai rzucania grochem o ścianę.

Samorządy cechuje też szeroka autonomia. Nikt niedąży do jednolicenia – jak w przeszłości w radach na-rodowych – w zakresie metod i planów działania, się-gania po fundusze na realizację zadań. Rozwiązaniaidące w tym duchu są powszechnie popierane i forso-wane. Tak więc często jedni są niepodobni do drugich.

Jest znamienne, że w kraju działa ponad trzy tysiącestowarzyszeń i organizacji społecznych grupujących mi-łośników konkretnych miast, gmin czy regionów. Sta-nowią one znaczącą giełdę dobrych pomysłów iprzyczyniają się w sposób odczuwalny do odradzania ikultywowania regionalnych tradycji i kultury ludowej,do dbania o miejscowe zabytki, parki, zakątki krajob-razowe, zespoły artystyczne, muzea regionalne, zabie-gają o zachowania pamięci o czynach i mądrościachwyrażonych w słowach przez wybitnych rodaków tutajurodzonych czy o bojownikach o wolność i niepodle-głość.

W ostatnim okresie coraz silniej, zwłaszcza w du-żych miastach, rośnie w siłę ruch obywatelski, któregocelem jest wymuszanie na władzach samorządowychkonsultowania – drogą plebiscytów – na jakie celeprzeznaczyć w pierwszej kolejności przynajmniej częśćfunduszy miasta. Preferencje tych obywatelskich grupnie zawsze pokrywają się z planami gospodarzy miast.Ale muszą być brane pod uwagę przez ratusze.

Skuteczność działania samorządów terytorialnychzależy o wielu czynników. Wymienię tylko dwa z nich.

Po pierwsze – konieczny jest jasny podział kompeten-cji, zadań i środków pomiędzy administracją rządowąa samorządami. Na szczęście z tym nie jest źle. Z zasadyjedni drugim nie wchodzą z butami w paradę. Współ-pracują z sobą z zasady dość harmonijnie.

Po drugie – bardzo ważne jest, aby nie dochodziłodo kolizji pomiędzy ponoszącymi osobistą odpowie-dzialność wójtami, burmistrzami, prezydentami miast,starostami i marszałkami województw a właściwymimiejscowymi radami, które – jak to już przytaczałem –mają szerokie ustawowe uprawnienia i kompetencjeoraz mogą rozliczać na bieżąco te wymienione osobyna funkcjach i udzielać im absolutorium. Wiem z prak-tyki, że na forum niektórych rad dochodzi do ostrychspięć. Krytyka płynie najzajadlej z ław opozycji. Po-dobne dyskusje ze swej natury mogą być nawet pobu-dzające i dopingujące. I mogą one służyć dobrejsprawie, przyczyniać się do wyboru najlepszych roz-wiązań. Najgorzej jest wtedy, gdy „naczelny wódz”przestaje się liczyć z głosem rady, bo on wie najlepiej,co i jak robić. Albo po prostu zaniedbuje się w pracy,zawala sprawy czy też otacza się tylko krewnymi i ku-motrami. W krańcowych przypadkach podobną „oso-bistość” można odwołać w drodze referendum. WPolsce do podobnych rozwiązań dochodzi stosunkoworzadko. Ale dochodziło już do odwoływania tą drogąniektórych wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.Gdy w samorządzie nie dochodzi do podobnych starć,gdy po obu stronach panuje zrozumienie i dobra wola,korzystają tylko na tym lokalni mieszkańcy. Bo zgodanie rujnuje, tylko buduje.

Samorząd terytorialny stał się w Polsce niekwestio-nowany motorem rozwoju i siły państwa, jej wszystkichregionów. Dobrze służy on wszystkim pokoleniom Po-lek i Polaków. Jest też często pierwszą i praktycznąszkołą przyszłych wybitnych polityków, biznesmenów,ludzi nauki i kultury.

Te zalety polskiego samorządu terytorialnego są do-strzegane w wielu państwach świata, także i na Ukrai-nie. Nic dziwnego, że Prezydent Petro Poroszenkopoprosił Polaków, by współdziałali przy przygotowa-niu konkretnych zmian w usytuowaniu ukraińskiegosamorządu terytorialnego – z większymi uprawnie-niami – jeszcze przed przyjęciem ustawy i wyboramido organów tegoż samorządu.

Eugeniusz JABŁOŃSKIWarszawa

KRYNICA nr 87–88 17

W KRAJU

Podział administracyjny Polski. Gminy

Page 19: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Dzięki aktywnym działaniomprzedsiębiorców na rynkach zagra-nicznych eksport towarów z Polskiw 2014 r. zwiększył się o 5,2 proc.w stosunku do 2013 r. i osiągnąłpoziom 163,1 mld euro.

W 2014 r. aktywna działalnośćfirm koncentrowała się na zwięk-szeniu eksportu do krajów trze-cich. Procesu tego nie zahamowałonawet wprowadzenie przez Rosjęembarga na produkty pochodzącez Polski. Polscy producenci towarów objętych embar-giem zrekompensowali sobie straty w wysyłce towarówna Wschód zwiększając dostawy do krajów UE i narynki krajów trzecich. Na uwagę zasługuje wysokiwzrost polskiego eksportu do krajów takich, jak Ma-roko o ponad 50 proc., Nigerii o 55,5 proc., RPA o 11proc., Zjednoczonych Emiratów Arabskich o 48 proc.czy Arabii Saudyjskiej o 37 proc.

W 2014 r. Polska pozostawała regionalnym lideremw napływie inwestycji zagranicznych. Należy podkre-ślić, że dzięki inwestorom zagranicznym w ubiegłymroku uruchomione zostały kolejne projekty inwesty-cyjne, m.in. produkcja nowej generacji silnika Toyotyw Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej czyprodukcja silnika MDB koncernu Volkswagen w za-kładzie w Polkowicach.

W 2015 r. Polska będzie wspierać i stymulować dal-szy wzrost eksportu i bezpośrednich inwestycji zagra-nicznych do kraju oraz polskich inwestycji za granicą.Resort gospodarki planuje dywersyfikację strukturygeograficznej obrotów handlowych poprzez zwiększe-nie udziału krajów pozaunijnych w globalnym ekspor-cie Polski. Najważniejszymi celami i zadaniami wewspółpracy międzynarodowej w 2015 r. będzie inten-syfikacja dialogu gospodarczego z partnerami z krajówpozaeuropejskich, promocja polskiej gospodarki narynkach zagranicznych oraz rozbudowa bazy między-rządowych umów bilateralnych o współpracy gospo-darczej i umów o ochronie inwestycji.

W roku 2014 odnotowano wzrost umiędzynaro-dowienia polskiej gospodarki. Według danych Głów-nego Urzędu Statystycznego w 2014 r. eksport towarówz Polski ogółem zwiększył się o 5,2 proc. w stosunku do

2013 r. i osiągnął wartość 163,1mld euro. W tym samym okresiepolski import wzrósł o 5,5 proc.osiągając wartość 165,5 mld euro.Podjęto szereg czynności mającychna celu aktywizację eksportu dokrajów trzecich. Działania na rzeczdywersyfikacji wymiany handlowejprzyniosły efekty m.in. w odniesie-niu do towarów objętych rosyjskimembargiem. Polscy producenci to-warów objętych embargiem zre-

kompensowali straty w wysyłce towarów na wschód,zwiększając dostawy do państw UE i na rynki krajówtrzecich (głównie Afryki i Azji).

Działania przedsiębiorców dotyczące międzynarodowej współpracy gospodarczej

w 2014:– Wzrost umiędzynarodowienia polskiej gospodarki

– wzrost eksportu o 5,2 proc.;– Wysoki wzrost eksportu do krajów Afryki – o

14,6 proc. (szczególnie do Algierii, Maroka, Ni-gerii, RPA, krajów Zatoki Arabskiej (ZEA, ArabiaSaudyjska);

– Utrzymanie wysokiej pozycji atrakcyjności inwe-stycyjnej Polski;

– Przeciwdziałanie skutkom negatywnych tenden-cji w relacjach gospodarczych z krajami wschod-nimi, działania na rzecz pozyskiwania nowychrynków zbytu dla polskich towarów;

– Aktywny dialog gospodarczy – ok. 150 spotkańna szczeblu kierownictwa Ministerstwa Gospo-darki z partnerami z ponad 60 krajów, obsługaczęści gospodarczej wizyt na najwyższym szczeblu– Prezydent RP, Premier RP;

– Podpisanie umowy z Izraelem o współpracy w za-kresie przemysłowych prac badawczo-rozwojowych,rozpoczęcie prac nad umowami BIT z Armenią iEtiopią oraz nad umowami o współpracy gospo-darczej z Nigerią, Iranem i Wietnamem;

– Zakończenie negocjacji handlowych, umów EPAz trzema regionami Afryki: Afryką Zachodnią,Krajami Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowejoraz Wspólnotą Wschodnioafrykańską;

18 KRYNICA nr 87–88

GOSPODARKA

W STOWARZYSZENIU EKSPORTERÓW POLSKICH

Informacja o działaniach w zakresie eksportu w 2014 i 2015 roku

Page 20: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Zapewnienie polskim producentom niższychkosztów dostaw surowców i komponentów z kra-jów trzecich (modyfikacja unijnej ochrony celnejod lipca 2014 r. oraz od stycznia 2015 r.);

– Ochrona polskich producentów przed nieuczciwąkonkurencją ze strony krajów pozaunijnych;

– Aktywny udział na forum multilateralnym –WTO, prace nad uzgodnieniami plurilateralnegoporozumienia o handlu elektroniką (ITA), w za-kresie usług (TiSA) oraz w zakresie towarów o cha-rakterze środowiskowym (green goods initiative);

– Działania na Forum OECD (raport OECD nt.polskiej gospodarki) i UNIDO;

– Dalsze działania na rzecz budowy jednolitegorynku UE, realizacja strategii Single Market Act II;

– Aktywne działania na forum UE na rzecz po-prawy bezpieczeństwa energetycznego, ukończe-nia budowy wspólnego rynku energii, rozwojuinfrastruktury przesyłowej oraz wypracowania jaknajkorzystniejszych dla Polski ram polityki kli-matyczno-energetycznej, w szczególności podkątem procesu redukcji emisji gazów cieplarnia-nych (uzgodnienie ram polityki energetyczno-kli-matycznej UE do 2030 r., promowanie koncepcjiEuropejskiej Unii Energetycznej);

– Priorytety Ministerstwa Gospodarki, tj. – ograni-czenie do minimum ryzyka wzrostu cen energiioraz zachowanie konkurencyjności Europy, ko-nieczność zachowania spójności pomiędzy polity-kami UE, w tym polityką przemysłową, energe-tyczno-klimatyczną i handlową.

Aktywny udział Ministerstwa Gospodarki w kształtowaniu i realizacji wspólnej polityki handlowej w kontekście poprawy dostępu do

rynków krajów trzecich dla polskiego eksportu:– Podpisanie umów stowarzyszeniowych (w tym

DCFTA) UE-Ukraina, UE-Mołdawia, UE-Gruzja;– Negocjacje umowy UE-USA o transatlantyckim

partnerstwie handlowym i inwestycyjnym (TTIP);– Negocjacje umów o strefach wolnego handlu i

współpracy z krajami trzecimi – w rożnym zakre-sie z: Kanadą, Japonią, Wietnamem, Malezją, Taj-landią.

Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych:

– Realizacja 15 branżowych programów promocji;– Realizacja programów promocji ogólnej na ryn-

kach perspektywicznych: Algieria, Brazylia, Ka-nada, Kazachstan, Turcja, Meksyk i ZEA;

– Kontynuacja kampanii promocyjnej „Made inPoland” (Chiny, Rosja);

– Kontynuacja projektów GO CHINA i GO AF-RICA;

– Przygotowanie programu „Aktywizacja eksportuna wybranych rynkach wspierającego przedsię-biorców i branże najbardziej dotknięte spadkiemeksportu na rynki wschodnie (11 rynków azja-tyckich i bałkańskich);

– Otwarcie kolejnego Wydziału Promocji Handlu iInwestycji Ambasady RP w Abu Dhabi (ZEA);

– Przygotowywania do udziału Polski w WystawieŚwiatowej EXPO 2015 w Mediolanie.

Cele strategiczne w obszarze współpracy międzynarodowej w 2015 r.:

– Dalszy wzrost umiędzynarodowienia gospodarki;– Wspieranie i dalszy wzrost eksportu i bezpośred-

nich inwestycji zagranicznych;– Dywersyfikacja struktury obrotów handlowych

poprzez dalsze zwiększenie udziału krajów poza-unijnych w globalnym eksporcie Polski;

– Ochrona polskich interesów gospodarczych, wtym zapewnienie dostępu do rynków krajów trze-cich, w tym także dostępu do surowców;

– Zapewnienie spójności pomiędzy poszczególnymipolitykami UE, w tym polityki przemysłowej,energetyczno-klimatycznej i handlowej;

– Łagodzenie negatywnego wpływu dekoniunkturyna rynkach wschodnich i ryzyk wynikających zsytuacji na Ukrainie i uwarunkowań politycznychw relacjach z Rosją, w tym współpraca z KomisjąEuropejską mająca na celu otwieranie rynkówzbytu krajów trzecich na towary unijne, w tympolskie, których import do Rosji jest lub możebyć blokowany;

– Wzmacniania unijnego systemu regulacji han-dlowych, aktywny udział w pracach na forum UEw zakresie negocjacji umów handlowych pro-wadzonych przez Komisję Europejską z krajamitrzecimi (w szczególności USA, Japonia, krajeASEAN oraz umowa inwestycyjna z Chinami);

– Wspieranie dalszej integracji rynku wewnętrznegoUE, aktywny udział w kształtowaniu przyszłejStrategii Komisji Europejskiej na rzecz jednoli-tego rynku towarów i usług;

– Promowanie kwestii odrodzenia przemysłu w Eu-ropie (reindustrializacja), działania na rzecz osiąg-nięcia w UE 20 proc. wkładu przemysłu w PKB;

KRYNICA nr 87–88 19

GOSPODARKA

Page 21: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Poprawa bezpieczeństwa energetycznego, aktywnepromowanie stanowiska Polski w toku prac nadkoncepcją Europejskiej Unii Energetycznej, dalszyrozwój infrastruktury przesyłowej, wypracowaniejak najkorzystniejszych dla Polski ram polityki kli-matyczno-energetycznej;

– Aktywne działania na rzecz wypracowania aktówprawnych pakietu klimatyczno-energetycznegooraz udział w procesie operacjonalizacji ram poli-tyki klimatyczno-energetycznej do 2030 r., pro-mowanie polskich interesów narodowych wzakresie rozwiązań proponowanych w nowych ra-mach polityki klimatyczno-energetycznej UE;

– Aktywny udział w negocjacjach i procesie decy-zyjnym dot. rewizji Rozporządzenia 994/2010 wsprawie środków zapewniających bezpieczeństwodostaw gazu ziemnego;

– Rozwój współpracy regionalnej w zakresie ele ktro-energetyki, w tym dotyczącej zagadnienia syn-chronizacji Państw Bałtyckich z Europą Konty-nentalną;

– Kontynuowanie współpracy międzynarodowej wramach Grupy Wyszehradzkiej, Międzynarodo-wej Agencji Energii Odnawialnej IRENA orazEuropejskiej Agencji Kosmicznej ESA.

Narzędzia realizacji działań:– Budowa sprzyjającego klimatu dla działalności

polskich firm na zagranicznych rynkach, udziałMinistra Gospodarki i członków KierownictwaMinisterstwa Gospodarki w dialogu gospodar-czym, w tym w formie dwustronnych KomisjiMieszanych, konsultacji i rozmów gospodarczych,którym towarzyszą przedsięwzięcia informacyjno-promocyjne z udziałem przedstawicieli biznesu;

– Organizacja misji, seminariów, konferencji, forgospodarczych z udziałem przedsiębiorców, to-warzyszących wizytom na najwyższym szczeblu:Prezydent, Prezes Rady Ministrów, ewentualniewizyty do lub z następujących krajów: USA, Ja-ponia, Rumunia, Finlandia, Francja, Belgia, Łot -wa, Ukraina, ZEA, Katar, Indie, Angola, Etiopia,Kazachstan, Turkmenistan, Meksyk;

– Rozbudowa bazy międzyrządowych umów bila-teralnych z krajami pozaunijnymi, podpisanieumów o współpracy gospodarczej z Turkmenista-nem i Nigerią, procedowanie umów BIT z Ar-menią i Etiopią;

– Inicjatywy w ramach partnerstwa wschodniegodziałania na rzecz wsparcia sprawnej implemen-tacji handlowej części umów stowarzyszeniowych

z Unią Europejską po stronie Ukrainy, Gruzji iMołdawii, pomoc techniczna, dzielenie się pol-skimi doświadczeniami w tym w ramach projek-tów pomocy rozwojowej w zakresie realizacjireform rynkowych (Ukraina).

Cele strategiczne w obszarze współpracymiędzynarodowej

Misją resortów gospodarczych jest stworzenie naj-lepszych warunków prowadzenia działalności gospo-darczej. W ramach tej misji strategicznym priorytetemw sferze współpracy międzynarodowej jest umocnieniepolskiej marki na rynku międzynarodowym oraz bez-pieczeństwo gospodarcze kraju.

Ministerstwo Gospodarki w 2015 r. będzie wspie-rać i stymulować dalszy wzrost polskiego eksportu ibezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski orazpolskich inwestycji za granicą. Planuje dywersyfikacjęstruktury geograficznej obrotów handlowych poprzezzwiększenie udziału krajów pozaunijnych w globalnymeksporcie Polski. Będzie chronić polskich interesówgospodarczych, w tym zapewniać dostęp do rynkówkrajów trzecich oraz do surowców zlokalizowanych wtych krajach. Planuje podejmować działania w zakresieutrzymania konkurencyjności przemysłu, w tym za-pewnić równą i uczciwą konkurencję na rynku UniiEuropejskiej dla produkcji unijnej i pochodzącej z im-portu. Ważnym elementem będzie również poprawabezpieczeństwa energetycznego. Na forum europejskimdrogą do realizacji celów będzie aktywny udział w pra-cach poszczególnych formacji Rady Unii Europejskiej(UE), spotkaniach ministrów, ekspertów i grup robo-czych w obszarach należących do kompetencji Minis-terstwa Gospodarki. Ministerstwo Gospodarki będziepodejmować działania na rzecz zwiększenia wykorzys-tania kredytów rządowych dla wybranych krajów po-zaeuropejskich – jako ważnego instrumentu wspieraniapolskiego eksportu.

Najważniejszymi celami i zadaniami we współpracymiędzynarodowej w 2015 r. będzie intensyfikacja dia-logu gospodarczego na szczeblu kierownictwa Minis-terstwa Gospodarki z partnerami z krajów pozaeuro-pejskich, promocja polskiej gospodarki na rynkachzagranicznych, rozbudowa bazy międzyrządowychumów bilateralnych o współpracy gospodarczej i umówo ochronie inwestycji. Resort będzie działać na rzecz ła-godzenia negatywnego wpływu dekoniunktury na ryn-kach wschodnich i ryzyk wynikających z sytuacji wewschodniej Ukrainie, a także uwarunkowań politycz-nych w relacjach z Rosją. Będzie współpracować z Ko-misją Europejską w celu otwierania rynków zbytu kra-

20 KRYNICA nr 87–88

GOSPODARKA

Page 22: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

jów trzecich na towary unijne, w tym polskie, którychimport do Rosji jest lub może być blokowany. Minis-terstwa Gospodarki planuje aktywny udział w pracachna forum UE w zakresie negocjacji umów handlowychprowadzonych przez Komisję Europejską z krajamitrzecimi (w szczególności USA, Japonia, kraje ASEANoraz umowa inwestycyjna z Chinami) na rzecz otwie-rania rynków krajów trzecich dla polskich eksporterówprzez obniżkę ceł i likwidację barier pozataryfowychoraz dostęp do rynków zamówień publicznych. Resortpodejmie szereg działań na rzecz zapewnienia polskimproducentom niższych kosztów dostaw surowców ikomponentów z krajów pozaunijnych, nie produko-wanych w UE lub produkowanych w niewystarczającejilości lub jakości. Planuje się również podjąć działaniaw celu zwiększania zaangażowania polskich ekspertów,instytucji naukowych i badawczych oraz przedsię-biorstw w projektach pomocy technicznej UNIDOoraz pracach międzynarodowych organizacji surowco-wych. Ponadto Ministerstwo Gospodarki będzie po-dejmować działania na rzecz odrodzenia przemysłu wEuropie w ramach tzw. „Grupy Przyjaciół Przemysłu”.Dlatego już na jesieni 2015 r. Ministerstwo Gospodarkizorganizuje spotkanie robocze dla państw członkow-skich grupy: Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii. Wdziałaniach promocyjnych nastąpi kontynuacja jużpodjętych działań. W takich krajach, jak Niemcy,Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Brazylia zo-stanie przeprowadzona kampania informacyjno-pro-mocyjna „Made in Poland”. Kontynuowane będą bran-żowe programy promocji. Do maja 2015 r. zostaniezre a lizo wany program „Aktywizacja eksportu na wy-branych rynkach”. Utrzymane zostaną programy pro-mocyjne „Go China” i „Go Africa”, do których dołą-czą „Go India” oraz „Go Arctic”.

W ramach Programu Operacyjnego InteligentnyRozwój zostaną wprowadzone nowe projekty. Wśródnich znalazły się m.in. akcelerator technologiczny wUSA, Chinach, Niemczech oraz Mosty Technologicznez USA, Wielką Brytanią, Irlandią oraz Izraelem. Po-nadto w ramach PO IR zostanie również przeprowa-dzona promocja gospodarki w oparciu o polskie markiproduktowe – Brand.PL.

Promocja polskiej gospodarki – działania w 2014 r.W zakresie promocji gospodarczej w 2014 r. Mi-

nisterstwo Gospodarki kontynuowało realizację pro-jektu systemowego Promocja Polskiej Gospodarki narynkach międzynarodowych, którego celem jest wy-kreowanie silnej, nowoczesnej i rozpoznawalnej wświecie marki polskiej, podniesienie konkurencyjnościpolskich branż w oparciu o innowacyjne produkty i

usługi, zacieśnienie współpracy gospodarczej z krajamiobjętymi programami oraz zwiększenie świadomościkonsumentów na temat polskiej oferty eksportowej wwyniku akcji promocyjnej na rynkach tych krajów.

W 2014 r. zakończono przeprowadzoną w Nie-mczech, Czechach, na Ukrainie, w Chinach i Rosjikampanię informacyjno-promocyjną „Made in Po-land”. Jej celem było wzmocnienie wizerunku Polskiwśród partnerów zagranicznych z tych krajów poprzezreklamę w prasie, Internecie, outdoor, a także działaniaPublic Relations. Ponadto kontynuowano realizację 3-letnich branżowych programów promocji. Celem tychprogramów był wzrost konkurencyjności 15 prioryte-towych i perspektywicznych branż polskiej gospodarkioraz zacieśnienie współpracy z 33 krajami objętymidziałaniami.

Ministerstwo Gospodarki zakończyło również rea-lizację jednorocznych programów promocji o charak-terze ogólnym na rynkach perspektywicznych takich,jak Algieria, Brazylia, Kanada, Kazachstan, Meksyk,Turcja oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kraje tebyły wyselekcjonowane przez Ministerstwo Gospo-darki w oparciu o potencjał rozwojowy i proimportowyoraz zainteresowanie polskich przedsiębiorców. Sfina-lizowano także program promocji gier komputerowychw Niemczech, USA, Chinach i Francji.

Resort gospodarki przygotował program „Aktywi-zacja eksportu na wybranych rynkach”. Wspiera onprzedsiębiorców i branże najbardziej dotknięte spad-kiem eksportu na rynki wschodnie, w tym towaryrolno-spożywcze, na jedenastu wyselekcjonowanychrynkach.

Ministerstwo Gospodarki kontynuowało działaniaw ramach projektów „Go China” oraz „Go Africa”. Wramach programu „Go Africa” wspólnie z Polską Agen-cją Informacji i Inwestycji Zagranicznych zorganizo-wano 3 misje typu fact finding do Senegalu, Ghany iAngoli oraz 2 misje biznesowe polskich przedsiębiorstwdo tych państw. Ponadto zorganizowano kilkanaściewydarzeń promujących Polskę, jako wiarygodnegopartnera biznesowego. W Łodzi odbył się także kon-gres POLAND-AFRICA 2014.

W pierwszej połowie 2014 r. Ministerstwa Gospo-darki otworzyło Wydział Promocji Handlu i InwestycjiAmbasady RP w Zjednoczonych Emiratów Arab skich.Zakres kompetencji Wydziału poza ZEA obejmuje wy-brane rynki krajów stowarzyszonych w Radzie Współ-pracy Zatoki Perskiej oraz państwa Afryki.

Ponadto resort prowadził również prace przygoto-wawcze dotyczące udziału Polski w wystawie Świato-wej EXPO 2015 w Mediolanie.

KRYNICA nr 87–88 21

GOSPODARKA

Page 23: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji podlega-jące pod Ministerstwo Gospodarki po wprowadzeniuprzez Rosję embarga dodatkowo zintensyfikowały pro-mocję polskiej oferty rolno-spożywczej.

Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji (WPHI)wykonały szereg analiz sektorowych. Informacje o pol-skiej ofercie rolno-spożywczej były szeroko dystrybuo-wane w krajach urzędowania. Dane przekazywano wkontaktach bezpośrednich z właściwymi urzędami, or-ganizacjami biznesowymi oraz zainteresowanymi fir-mami. Na portalach WPHI oraz w bieżącej korespon-dencji prowadzonej przez placówki stale aktualizowanowiadomości dotyczące polskich produktów. Działaniate miały szczególnie istotne znaczenie w przypadkurynków pozaeuropejskich, które były relatywnie mniejrozpoznane przez polskich przedsiębiorców.

Placówki WPHI uczestniczyły w działaniach mają-cych na celu rozpoznanie warunków uzyskania dostępupolskich produktów rolnych do wybranych rynków za-granicznych. Współpracowały w tym temacie z GłównymInspektoratem Weterynarii oraz Państwową InspekcjąOchrony Roślin i Nasiennictwa. Wydziały pośredniczyływ kontaktach z zagranicznymi służbami fitosanitarnymii weterynaryjnymi. Przekazywały także informacje na te-mat warunków dostępu do rynków polskim instytu-cjom, organizacjom biznesowym oraz przedsiębiorcom.

W 2014 r. WPHI zrealizowały blisko 180 przed-sięwzięć promocyjnych obejmujących swoim zasięgiemsektor rolno-spożywczy. W ramach działań organizo-wano stoiska informacyjne na targach, misje gospo-darcze, konferencje, a także spotkania B2B.

Program promocji pt. „Aktywizacja eksportu nawybranych rynkach” będzie realizowany na rynkach,istotnych z punktu widzenia możliwości rozwoju pol-skiego eksportu. Wykonawcą programu została Agen-cja M Promotion.

Do rynków, które wybierają polscy przedsiębiorcynależą kraje azjatyckie, m.in. Azerbejdżan, Indie, In-donezja, Mongolia, Wietnam, Malezja, Turkmenistanoraz kraje bałkańskie, m.in. Chorwacja, Serbia, Bośniai Hercegowina, Macedonia. Tam właśnie zaplanowanezostaną działania promujące polegające m.in. na orga-nizacji konferencji, misji przyjazdowych do Polski dlapotencjalnych kontrahentów oraz dziennikarzy z po-szczególnych krajów. Ponadto realizowana będzie kam-pania „Made in Poland”.

W ramach programu wspierane będą sektory naj-bardziej dotknięte spadkiem eksportu. Jednym z nichjest branża polskich specjalności żywnościowych, którabędzie promowana we wszystkich krajach objętychprogramem.

W ramach misji przyjazdowych odbędą się spotka-nia B2B z polskimi przedsiębiorstwami, a także wizytyw wybranych polskich firmach. Ponadto przedsiębiorcybędą mogli przekazać własne materiały promocyjne,które będą rozpowszechniane podczas konferencji pro-mocyjnych organizowanych we wszystkich krajach ob-jętych programem.

Program promocji o charakterze ogólnym pt. „Ak-tywizacja eksportu na wybranych rynkach” będzie rea-lizowany i finansowany w ramach projektu systemo-wego Ministerstwa Gospodarki pt. „Promocja polskiejgospodarki na rynkach międzynarodowych”, Poddzia-łanie 6.5.1 Programu Operacyjnego Innowacyjna Gos-podarka. Jego realizacja potrwa do 25 maja 2015.

Wsparcie finansowedla eksportujących przedsiębiorców

Ministerstwo Gospodarki we współpracy z Minis-terstwem Finansów, Ministerstwem Skarbu Państwa,Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Minister-stwem Spraw Zagranicznych oraz Narodowym Ban-kiem Polskim przygotowało preferencyjne zasadyubezpieczeń transakcji eksportowych dla przedsiębior-ców dotkniętych skutkami rosyjskiego embarga.

Działaniom tym służy Uchwała Komitetu PolitykiUbezpieczeń Eksportowych, podjęta w dniu 26 sierp-nia 2014 r. Zgodnie z nią Korporacja UbezpieczeńKredytów Eksportowych upoważniona została do sto-sowania preferencyjnej, obniżonej o 20 proc. stawkiubezpieczeniowej. Mogą z niej skorzystać podmiotygospodarcze, zainteresowane ubezpieczeniem transak-cji eksportowych do wybranych krajów Azji, AfrykiPółnocnej, Bliskiego Wschodu oraz Bałkanów.

Ministerstwo Gospodarki wspólnie z Minister-stwem Finansów podejmują działania na rzecz stymu-lowania eksportu na rynki zagraniczne. Proponująpreferencyjne kredyty rządowe udzielane władzom kra-jów trzecich na sfinansowanie zakupów polskich to-warów i usług. W 2014 r. podpisane zostały umowy zEtiopią, Mołdawią oraz Kirgistanem. Podejmowane sądziałania na rzecz zachęcenia partnerów z innych kra-jów do skorzystania z tego typu rozwiązania.

Ponadto Ministerstwa Gospodarki przygotowałonowe rozporządzenia de minimis dotyczące przyzna-wania pomocy publicznej na realizację przedsięwzięćw zakresie promocji i wspierania eksportu.

Polska na EXPO 2015Tegoroczna Wystawa Światowa EXPO 2015 roz-

poczyna się 1 maja i potrwa do 31 października. Jejhasło przewodnie brzmi: „Wyżywienie planety, ener-gia dla życia”. Włoscy organizatorzy szacują, że w ciągu

22 KRYNICA nr 87–88

GOSPODARKA

Page 24: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

sześciu miesięcy przez tereny EXPO przejdzie bli-sko 20 milionów zwiedzających.

Zwiedzających Pawilon Polski przywita motto:„Abbiate ogni speranza, voi che entrate!” – trawesta-cja „Lasciate ogni speranza, voi che entrate! – napisuna bramie Piekła z „Boskiej komedii” Dantego (wwolnym tłumaczeniu „Nasyćcie się wszelką nadziejąwy, którzy wchodzicie!”). Napis jest obietnicą, żekażdy zwiedzający znajdzie w Pawilonie Polskiwszystko, co dobre i budzące nadzieję – świat pełenenergii witalnej.

Pawilon Polski na EXPO 2015 powstaje w central-nym punkcie Wystawy Światowej, tuż obok ekspozycjinarodowych Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii i Wę-gier oraz w bliskim sąsiedztwie najbardziej okazałej bu-dowli, która należy do gospodarza Wystawy – Włoch.

Piętrowa architektura i ekologiczna fasada PawilonuPolski oraz zaskakująca, pełna życia organizacja terenuprzed nim ma zachęcać zwiedzających do bliższego za-

poznania się z walorami naszego kraju, w szczególno-ści z osiągnięciami i ofertą eksportową polskiego sek-tora rolno-spożywczego.

Całość kryje się pod elegancką, ażurową konstruk-cją, nawiązującą do prostych w formie, coraz częściejwykorzystywanych we współczesnym meblarstwie iwzornictwie oraz ekologicznych z natury skrzynek najabłka. Projekt łączy zatem w sobie elementy polskiejsymboliki z trendami nowoczesnego designu.

Zespół Programowy SEP

KRYNICA nr 87–88 23

GOSPODARKA

Gmina mała – zaszczyt wielkiWreszcie doczekałem się wydarzenia zna-

czącego. Pokazano grupę twórczych ludzi na tozasługujących, czyli wójtów aż dziesięciu gminnaraz. A wszystko to za sprawą 14 już konkur-su na WÓJTA ROKU! Impreza odbyła się wgmachu głównym telewizji w dniu 25 kwietniabr. w Warszawie. Impreza wysokiej, ogólnokra-jowej rangi, a nadto pod honorowym patrona-tem samego Prezydenta RP Bronisława Ko-morowskiego. Zaszczycili ją m.in. wiceministerrolnictwa i rozwoju wsi Tadeusz Nalewaj, wice-prezes TVP Marian Zalewski i szef programówrolniczych tejże Wojciech Nalazek.

Finalistami tegorocznego konkursu byli:Grzegorz Kapica z lubelskiej gminy Józefów, DariuszKolczyński ze Skrwilna i Stanisław Bernard Sadow-ski z Baruchowa z woj. kujawsko-pomorskiego, JerzyKołakowski z gminy Ustronie Morskie w woj. za-chodniopomorskim, Tadeusz Zakrzewski z Chynowai Andrzej Żołyński z Somianki z woj. mazowieckiego,Wojciech Kubicki z Zarzecza w woj. podkarpackim,Iwona Agnieszka Łebek z Długołęki w woj. dolno-śląskim oraz Janusz Perzyna z Jasienicy i Maria Wło-darczyk z Dąbrowy Zielonej w woj. śląskim.

I właśnie ta ostatnia z wymienionych – magisterMaria Włodarczyk została WÓJTEM ROKU 2014(na zdjęciu). Słowom uznania i gratulacjom nie byłokońca. Po prostu stała się osobą docenioną i znaną w

całej Polsce, celebrytką z mało szerzej znanej gminy!A dlaczego ona i jej gmina zasłużyli na ten presti-żowy tytuł? Chyba najdokładniej określił to Prezy-dent w swoim liście skierowanym do laureatów: tosą ludzie potrafiący godzić ambitne cele z realnymimożliwościami! Nic dodać, nic ująć! Dzięki tymumiejętnościom gmina wyróżnia się wzorową gos-podarnością, efektywnością produkcji i działańponad 4 tys. ludzi oraz wykorzystaniem inwestycjina rozwój w imię przyszłości gminy i jej mieszkań-ców. Ci ostatni publicznie nie ukrywają płynącej stądsatysfakcji.

Tylko trzeba życzyć powodzenia w tym twór-czym dziele. Więc – życzę!

Mikołaj ONISZCZUK

Page 25: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Okazją dla ich prezentacji było II MiędzynarodoweForum pn. DZIEŃ UKRAIŃSKIEGO BIZNESU,zorganizowane w dniach 14 i 15 maja br. w Warszawie,a dokonali owej prezentacji wysocy przedstawicielecentralnych instytucji państwowo-administracyjnychPolski i Ukrainy. I tak, ze strony polskiej – wiceminis-ter gospodarki Andrzej DYCHA, a ze strony ukraińskiej– wiceminister finansów Elena MAKIEJEWA i wice-minister rozwoju gospodarczego i handlu Julia KŁY-MENKO. Tematyka Forum ujęta została w formieczterech sesji problemowych i obejmowała:

– atrakcyjność inwestycyjną Ukrainy, zarysowanaprzez Olega Dubisza – wiceprezesa Polsko-Ukra-ińskiej Izby Gospodarczej i rozwinięta przez KsenięLapinę – dyrektor Państwowej Służby Ukrainy ds.Polityki Regulacyjnej oraz parlamentarzystów RadyNajwyższej Ukrainy – Stepana Kubiwa, przedsta-wiciela Prezydenta Ukrainy w tejże Radzie;

– strategię rozwoju miast oraz możliwości współ-pracy gospodarczej w regionach prezentowaliprzedstawiciele Rad Miejskich Kijowa, Odessy,Charkowa i Dniepropietrowska;

– opodatkowanie działalności gospodarczej naUkrainie i reformę gospodarczą w 2015 rokuomówiła m.in. Nella Priwakowa – dyrektor Wy-działu Metodologii Opodatkowania z PaństwowejSłużby Fiskalnej Ukrainy i Larysa Wróblewska –przewodnicząca Polsko-Ukraińskiej Izby Gospo-darczej ds. polityki podatkowej i celnej;

– praktyczne doświadczenia i rady polskich inwes-torów dla działań na Ukrainie. A ten, najbardziej

chyba praktyczny temat, omawiali: Andrzej Gra-bowski – b. szef WPHiI Ambasady RP w Kijowie,Ireneusz Derek – prezes firmy Plastics Ukraine,Damian Ragan – wiceprezes Zarządu KREDO-BANK-u SA, dyrektor generalny firmy „Bikor”oraz doradca podatkowy MiędzynarodowegoZwiązku Audytorskiego Serhij Krawcow.

O działaniach informacyjno-promocyjnych i wspie-rających służb dyplomatyczno-konsularnych mówił Am-basador Ukrainy w Warszawie Andrij DESZCZYCA.

I to w obszarze tych czterech bloków następowaławymiana stanowisk, ocen i poglądów w sprawie cało-kształtu współpracy dwustronnej, a więc stanu i per-spektyw ich rozwoju, zgodnie z zainteresowaniem iinteresami obu krajów. Tu ocena była jednoznaczna –nasze stosunki są dobre i przyjazne, i powinny pójśćnadal w tym kierunku. Było to kolejne potwierdzeniehaseł Majdanu, że „RAZOM – KRASZCZE”, czyliRAZEM – LEPIEJ!

Ale żeby to hasło nabierało coraz bardziej wymier-nego i materialnego formatu i znaczenia, jest jeszczesporo spraw i problemów do załatwienia, głównie postronie ukraińskiej. A więc potrzeba konkretnych i sku-tecznych działań, by móc wiarygodnie powiedzieć, żeBIZNES NAS ŁĄCZY! I właśnie ten motyw domino-wał w czasie Forum. No i tu dochodzimy do sednasprawy…

A tych spraw do rozwiązanie jest co niemiara. I imto poświęcono najwięcej uwagi i czasu. W mojej oce-nie, wiodącym tematem była współpraca inwesty-cyjno-kapitałowa w postaci polskich i zagranicznychinwestycji. Do niej to najbardziej zachęcała strona

ukraińska. Dotyczy to energetyki,branży rolno-spożywczej, budowni-ctwa, sektora dóbr konsumpcyjno-przemysłowych i usług. Na razie polskieinwestycje na tym rynku minimalnieprzekroczyły poziom 830 mln USD. Aobroty handlowe zaledwie 6,5 mldUSD. Było to niewątpliwie ważne wy-darzenie w stosunkach polsko-ukraiń-skich, po ubiegłorocznym, grudnio-wym spotkaniu Prezydentów obukrajów w Warszawie.

Ale faktu tego nie odnotowałygłówne polskie media w blokach infor-

24 KRYNICA nr 87–88

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

WARSZAWSKIE FELIETONY MIKOŁAJA ONISZCZUKA

Ukraińskie realia, aktywa i szanse gospodarcze

Page 26: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

macyjnych, ani szczupła, bo w granicach 100 osób frek-wencja uczestników forum. Nie było nawet reprezen-tanta Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Za to byłagodna szacunku dla ich codziennej pracy kilkuosobowagrupa pracowników Departamentu Promocji i Współ-pracy Dwustronnej MG, z wicedyrektor Elżbietą BO-DIO i główną specjalistką Małgorzatą GOŁĘBIE-WSKĄ. To chyba najbardziej kompetentni i skuteczniorędownicy i promotorzy polsko-ukraińskiej współpracygospodarczej w skali kraju na szczeblu ministerialnym.Potwierdzają to przez kilkadziesiąt lat dotychczasowejpracy, a znam to z autopsji, i co istotne, w obecnym bar-

dzo trudnym okresie tej współpracy z rynkami wschod-nimi.

A gdy chodzi o nieobecnych i „ciszę medialną” natemat forum – to rodzi się pytanie: czyżby wystraszyłaich opłata za wstęp na salę obrad w wysokości 180 zło-tych, czyli 45 euro „od łebka”? Nie wiem czyj i co to zapomysł z tą opłatą? Zwłaszcza od dziennikarzy…

Ale na moje pytanie na ten temat, usłyszałem jed-noznaczną odpowiedź od jednego w współorganizato-rów: nam dla promocji wystarczy dwóch dobrychdziennikarzy! W ten sposób i ja znalazłem się… zaburtą, bo nie znalazłem się w tej dwójce… Potwier-dziło się chcąc nie chcąc przysłowie, że… nie dla psa –kiełbasa!

KRYNICA nr 87–88 25

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Nadzieja na zmiany nie ginieSytuacja na Ukrainie jest wyjątkowo trudna i zło-

żona, o czym mówi już w zasadzie cały świat. Mieszająsię w tym różne oceny, opinie i poglądy. Godząc się znimi czy nie – jednym z podstawowych problemówjest sytuacja gospodarcza, a ta na razie optymizmemnie napawa, choć nie jest beznadziejna. Nic tak nieprzekonuje, jak wiarygodne fakty. A tych nie brakuje,choćby w postaci „najświeższych”, bo z końca styczniabr. danych Państwowego Komitetu Służb Statystycz-nych Ukrainy. Najpełniejszym odzwierciedleniemstanu gospodarki jest handel zagraniczny. Więc o nim– konkretnie:

– globalne obroty handlowe Ukrainy z zagranicą wokresie 11 miesięcy ub. roku ukształtowały się napoziomie zaledwie 99,9 mld USD i były niższe ażo 20,3% niż w porównywalnym okresie minio-nego roku. W tym samym czasie

– eksport ukraiński stanowił 50,1 mld USD, a im-port – 49,8 mld USD,

– saldo obrotów, jakby na otarcie łez, było mini-malnie dodatnie rzędu 0,3 mld,

– eksport spadł o 11,3%, a import aż o 27,6%,– w strukturze geograficznej eksportu zmiany są nie-

wielkie. Nadal dominuje Rosja (udział 18,7%), poniej Egipt (5,1%), Polska (4,9%), Chiny (4,8%),Włochy (4,6%), Indie (3,4%) i Białoruś (3,0%),

– w strukturze geograficznej importu – podobnie.Dominują dostawy z Rosji (23,9%), a potem zChin (9,9%), z Niemiec (9,7%), z Białorusi(7,4%), z Polski (5,7%), z USA (3,6%), z Włoch(2,8%) i z Węgier (2,6%),

– w strukturze towarowej eksportu zmian prawienie ma. Dominują dostawy metali nieszlachet-nych (28,4), produktów pochodzenia roślinnego(15,5%), produktów zbożowych (11,7%), pro-

duktów mineralnych (11,6%) oraz rud, żużli i po-piołów (6,5%),

– w strukturze towarowej dostaw importowych tra-dycyjnie dominują produkty mineralne (29,6%),urządzenia mechaniczne i maszyny elektryczne(16,0%), produkty chemiczne (12,4%), metalenieszlachetne (6,2%) i obiekty pływające (5,0%).

Nie ma się czym chwalić również handel we-wnętrzny, skoro w całym ub. roku placówki handlowei gastronomia zmniejszyły sprzedaż detaliczną w sto-sunku do roku 2013 o 8,6%, tj. osiągając tylko 903,5mld UAH. Ludziom zapewne brakuje pieniędzy!

Ale nie ma co upadać na duchu. Jest nowa władza,nowy rząd, więc taka sytuacja jest dla nich wyzwaniemi szansą.

I w tej materii, już z innych źródeł, nadchodzą cał-kiem dobre wieści. Oto bowiem ujrzała światło dzienneSTRATEGIA ROZWOJU UKRAINY do roku 2020,dokument programowy, podpisany przez PrezydentaPetra Poroszenkę, przewidujący przeprowadzenie 62reform, w tym 8 priorytetowych, obejmujących re-formę systemu bezpieczeństwa narodowego, zwiększa-jącą m.in. liczebność sił zbrojnych z 68 do 250 tysięcyosób, reformę antykorupcyjną i sądowniczą, systemu

Page 27: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

zarządzania i decentralizację uprawnień decyzyjnych,przewidującą rozwój przedsiębiorczości, w tym małej iśredniej, a także reformę systemu ochrony zdrowia isystemu podatkowego. Już nawet w tej fazie określono25 docelowych mierników do osiągnięcia. Chyba nad-zwyczaj ambitnych w stosunkowo krótkim czasie. Pro-gram zakłada m.in.:

– wzrost PKB na 1 mieszkańca do 16 tysięcy dola-rów,

– doprowadzenie wydatków na bezpieczeństwonarodowe i obronę do 3% PKB, a przypływu

inwestycji bezpośrednich netto do 40 mldUSD,

– uplasowanie Ukrainy w rankingu Banku Świato-wego „DOING BUSINESS” w grupie 30 krajówna czołowych pozycjach,

– a także uplasowanie kraju w grupie 50 najlepszychkrajów, skutecznie przeciwdziałających korupcji iod niej uwolnionych.

Tak czy owak – Ukraina stan obecnych trudności,nie wcześniej to później, przemoże, a Unia i Polska wtym jej także pomoże.

26 KRYNICA nr 87–88

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Niedosyt w eksporcie, jak w sporcie

Żyjemy w świecie konkurencyjności, a ta dotyczypraktycznie wszystkich już dziedzin.

Kto silniejszy, ten lepszy! Nie wszystko nam sięudaje, choć jesteśmy dobrzy i nie gorsi od rywali, awtedy mamy do czynienia… z niedosytem. Tak byłow meczu piłki nożnej, rozegranym 29 marca w Dubli-nie, gdzie do ostatniej minuty wygrywaliśmy, aby wkońcu tylko zremisować. A jak gramy na innych bois-kach, w tym gospodarczych, czyli na rynkach ekspor-towych? Też gramy dobrze, ale możliwości, apetyty iambicje są jeszcze większe.

A jak gramy, świadczy nasza współpraca gospodar-cza z krajami unijnymi. Dane na koniec ubiegłegoroku wskazują, że skutecznie, bo jesteśmy w grupie li-derów wzrostu PKB – i co jeszcze ważniejsze, aż 77,1%globalnego eksportu lokujemy na rynkach unijnych, wtym 26,1% na rynku niemieckim. Z Niemcami teżczasem udaje nam się wygrać. Ale handel zagraniczny,to nie piłka nożna, więc popatrzmy, jak to wygląda wprzypadku dwóch wybranych krajów – Irlandii i Gre-cji. Oba kraje, przyjazne i partnerskie, ale prawo kon-kurencji działa: oni atakują eksportem nasz rynek, amy ich rynki, też tą samą bronią, czyli eksportem, wtym rolno-spożywczym, którego politycznie np. Ros-janie nie lubią.

To, co nas i naszych eksporterów interesuje i po-winno interesować, to tendencje zmian w dynamice istrukturze wzrostu gospodarczego i popytu wewnętrz-nego, oprócz kondycji finansowej partnerów. Bo temakroczynniki wpływają i decydują o naszych możli-wościach współpracy z nimi. Pod tym względem ocenysą różne. W lepszej kondycji jest gospodarka irlandzkaniż grecka, choć obie są unijne, gdzie warunki do roz-woju są podobne, a miejscami identyczne pod wzglę-dem uregulowań prawno-systemowych.

Irlandia jest na fali wzrostu, bo w roku 2014 jejPKB wzrósł o 4,8% w stosunku do roku 2013, co pla-suje ją na liście liderów wśród wszystkich krajów UE.Grecki PKB wzrósł w tymże roku tylko o 0,8%, ale jestto wynik dodatni, osiągnięty po raz pierwszy od sze-ściu lat. To sygnał, że zastopowana została recesja wtym kraju.

Oba wymienione kraje są partnerami ważnymi dlanas, choć nie są zaliczane ani do strategicznych, ani dopriorytetowych. To zresztą widać po danych staty-stycznych choćby za styczeń obecnego roku. Eksportnasz do tych krajów jest relatywnie niewielki. Whandlu z Irlandią mamy ujemne saldo obrotów, a zGrecją – dodatnie. Ale na tym dość ogólnym tle, wartododać nieco informacji bardziej konkretnych i szcze-gółowych, może niekompletnych, ale najświeższych,otrzymanych z obu naszych placówek.

Zawężając pole widzenia do handlu zagranicznego,a to ono jest ponoć zwierciadłem całej gospodarki –wynika zeń, że w irlandzkim eksporcie Polska zajmuje12 pozycję, a w całości irlandzkiego importu – 16miejsce. Jeszcze słabsze pozycje kraj nasz zajmuje wobrotach greckiego handlu zagranicznego, bo 21miejsce w imporcie i 22 miejsce w eksporcie Grecji.

A czym z tymi krajami handlujemy? Eksportujemydo Irlandii głównie wyroby przemysłowe, w tym kotłyi urządzenia mechaniczne, pojazdy nieszynowe, ma-

Page 28: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

szyny i urządzenia elektryczne, kable, meble nawozymineralne i inne. A importujemy – produkty farma-ceutyczne, maszyny i urządzenia elektryczne, preparatykosmetyczne, chemikalia organiczne, kotły i urządzeniamechaniczne, przyrządy optyczne i medyczne i inne.Na dwie grupy towarowe, tj. na wyroby przemysłu che-micznego i elektromaszynowego przypada aż 81% ca-łości importu z tego kraju. O strukturze towarowejobrotów nie mam aktualnych danych, choć jest onateż różnorodna. A jak wygląda handel wyrobami rolno-spożywczymi z tymi krajami? Bo to teraz u nas tematna topie. Więc bardziej szczegółowo, bo walczymy ozwiększenie zbytu na wszystkich rynkach zagranicz-nych, po politycznym embargu rosyjskim. Eksport narynek irlandzki obejmuje głównie mięso i podroby ja-dalne, przetwory z mięsa i ryb i inne przetwory spo-żywcze, produkty mleczarskie, napoje alkoholowe ibezalkoholowe i przetwory z warzyw i owoców. Z Ir-landii też importujemy produkty mleczarskie, mięso ipodroby jadalne i przetwory spożywcze, produkty po-chodzenia zwierzęcego i oczywiście – ryby.

Bardzo dobrym, chłonnym i perspektywicznymrynkiem zbytu dla dostaw polskich towarów rolno-spo-żywczych był, jest i będzie rynek grecki. Tutaj natural-nym stymulatorem popytu jest turystyka. To ona izdrowa polska żywność są walorem i gwarantem zdro-wia i optymizmu. Nic więc dziwnego, że na tym rynkujesteśmy stale obecni i aktywni. Nasza oferta ekspor-

towa jest bogata i atrakcyjna – i obejmuje:– nabiał, sery, makarony i dania gotowe;– dżemy, miód, lody, cukierki, słodycze i orzechy;– świeże warzywa i owoce, mrożonki i warzywa

mrożone;– mięso, owoce morza i ryby;– półprodukty dla przemysłu piekarniczego i cu-

kierniczego;– przechowywanie produktów;– sprzęt do produkcji i pakowania;– detergenty przemysłowe;– napoje: kawa, woda, soki, napoje alkoholowe,

wino i piwo.Zatem, oferta jest wszechstronna i bogata, komple-

ksowa.To, co napawa nadzieją na poprawę sytuacji, to

dość duża aktywność naszych producentów i ekspor-terów oraz struktur informacyjno-promocyjnych, wtym Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji. W tymprzypadku – w Atenach i w Dublinie. Rośnie też ak-tywność krajowych władz samorządowych, a wraz z nią– międzynarodowa współpraca międzyregionalna. Naj-świeższym tego przykładem jest podpisanie 13 marcabr. umowy partnerskiej o współpracy między woje-wództwem lubuskim a regionem Krety. A to, jakstwierdził gubernator Krety, świadczy o tym, że „tak sięrodzi nowa, dynamiczna Europa”.

KRYNICA nr 87–88 27

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Region konstruktywnych działań i zamierzeńTakich regionów jest w skali kraju więcej, ale tym ra-

zem chodzi o Warmię i Mazury. A była znakomitaokazja, by się o tym dowiedzieć i przekonać w czasiekonferencji „Produkt z Warmii i Mazur”, zorganizowa-nej przez Urząd Marszałkowski tegoż województwa 21maja br. w Domu Dziennikarza w Warszawie. Prezen-tacji tematu: rzeczowo, konkretnie i kompetentnie do-konali: wicemarszałek Wioletta ŚLĄSKA-ZYŚK, za-stępca dyrektora Departamentu Polityki JakościStanisław HARAJDA i inni. Wśród innych, ale zna-czących, była grupa pracowników naukowych Uni-wersytetu Warmińsko-Mazurskiego z Olsztyna. Byłowięc połączenie praktyki z nauką.

Nie było nikogo z „Gazety Olsztyńskiej”, a szkoda!Była natomiast trójka dziennikarzy z mediów ukraiń-skich, białoruskich i rosyjskich, żadnego zaś z mediówunijnych. Też szkoda! Bo kto ma promować ten regionw świecie zamożnych? A jest co promować!

W skali kraju jest to region znany, tyle, że raczej odstrony walorów turystyczno-rekreacyjnych niż poten-cjału gospodarczego i aktywności w innych dziedzi-

nach. Poza granicami kraju –podobnie. Żeby tę lukę wypeł-nić wiedzą i faktami – zorgani-zowano tę konferencję. I toudaną i pożyteczną. W dobrymokresie, bo przed letnim sezo-nem turystycznym.

Z nieukrywanym zaintere-sowaniem wysłuchałem, wraz z blisko setką uczestni-ków spotkania, wszystkich wystąpień i zawartych wnich informacji.

Dla przypomnienia tylko – województwo warmiń-sko-mazurskie jest czwartym co do wielkości regionemPolski o powierzchni 24 tys. km2. Składa się ze 116gmin i 19 powiatów. Stolicą regionu jest Olsztyn li-czący ponad 170 tys. mieszkańców. Inne większemiasta, to Elbląg (130 tys. mieszkańców) i Ełk (60tys.). 30% powierzchni województwa zajmują lasy,46,3% – użytki rolne i 6% – wody. Ludność woje-wództwa liczy ponad 1,4 mln osób. Nie ma więc obawo przeludnienie.

Page 29: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Osią merytoryczną spotkania, w mojej ocenie,były sprawy gospodarcze. Bo to ona – gospodarka jestpodstawą bytu i rozwoju społeczno-gospodarczego re-gionu. Była więc mowa o jednej ze sztandarowych jejdziedzin, czyli o turystyce. A równocześnie o pro-dukcji materialnej, o handlu i usługach, o rolnictwie,rzemiośle, trochę o transporcie i o rynku pracy. Sporouwagi poświęcono też wydarzeniom kulturalnym. Ostanie istniejącym i o kierunkach i perspektywach roz-woju. Podawano konkretne przykłady skutecznychdziałań firm i podmiotów gospodarczych. Tylko dlailustracji podano, że na terenie województwa funk-cjonuje około 110 tys. objętych rejestrem systemuREGON podmiotów gospodarczych. Dominuje aż w94% sektor prywatny, a jego udział w produkcjisprzedanej sięga 86%. Pod względem wartości pro-dukcji region zajmuje 11 miejsce na 16 województw.W całokształcie podjętej tematyki dominowałysprawy wewnętrzne regionu. Brakowało mi szerszegospojrzenia na świat, czyli możliwości współpracy z za-granicą, w tym eksportu.

Dobrze, że podkreślano potrzebę aktywności na rzeczwysokiej konkurencyjności, z akcentem na wysoką jakośći nowoczesność produkcji i usług, bo możliwości rywa-lizacji niskimi cenami i kosztami są na wyczerpaniu i niemają przyszłości. Z tej oferty warto skorzystać! Można ją,a nawet trzeba jak najszerzej upowszechnić za pośred-nictwem polskich placówek dyplomatyczno-konsular-nych, w tym ich służb ekonomiczno-handlowych. Za po-średnictwem prasy polonijnej – także, którą wartozauważać i doceniać informacyjnie i promocyjnie.Dobrze, że do udziału w konferencji zaproszone zostałoStowarzyszenie Eksporterów Polskich, które jest od lat so-jusznikiem i orędownikiem tego typu regionalnych ini-cjatyw informacyjno-promocyjnych. I jest nim i będziew tym przypadku.

Atrakcyjnym urozmaiceniem była wystawa certyfi-kowanych produktów, usług i wydarzeń oraz poczęs-tunek przygotowany przez restaurację wyróżnionąmarką regionalną „Produkt Warmia i Mazury”, będącączłonkiem Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Warmia,Mazury, Powiśle.

28 KRYNICA nr 87–88

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Licho nie śpiLicho – to według odwiecznych wierzeń – zły duch,

diabeł, coś złego. To niepowodzenie, nieszczęście ibieda. A nawet – nieproszony gość, jak w powiedze-niu: „licho go tu przyniosło”. I tak jest do dziś. Licho, tozło wędrujące, które jest wszędzie, u nas, na Ukrainiei w każdej dziedzinie. Ostatnio dotarło nawet do Tu-nezji, dotykając z marszu i niespodziewanie turystówzagranicznych, w tym z Polski. To nowa odmiana –licho terrorystyczne, antyturystyczne. Jego podłożemjest fanatyczna skrajność religijna.

Czy na licho nie ma mocnych? Są – i to kilku „mo-carzy”. Najważniejszym i najskuteczniejszym jest prze-zorne postępowanie i działanie. Jego nieodzownymwarunkiem jest umiejętność i skuteczność przeciw-działania ryzykom. Przezorność, to nic innego jak prze-

widywanie skutków działań dzisiejszych i w przyszłości,dla tejże przyszłości.

Ryzyko, to zdolność spotkania się z wszechobecnymlichem, czyli ze złem, ale z przemyślanym sposobemobrony i przeciwdziałania, nie dając się zaskoczyć jegonegatywnym skutkom. Nie przestrzegając tych dwóchzasad – wpadamy w pułapkę mniej lub bardziej groźną.Nie wpadajmy w pułapkę powiedzenia, że „Polakmądry po szkodzie”.

Przykładów wpadek jest sporo. Podać możnachoćby ten, biznesowy. Chodzi o handel z Rosją, a ści-ślej o eksport na ten rynek. Mało kto – a wygląda, żenikt – nie przewidział rosyjskiego embarga i innych za-kazów dotyczących naszego eksportu mięsa i wyrobówżywnościowych na ten rynek. Unia Europejska – także.Nieprzewidywalna decyzja polityczna jednego politykai jego dworu zaskoczyła wszystkich. A dotknęła od 30do 50% drobnych producentów i eksporterów polskiejżywności. Daliśmy się uzależnić nadmiernie od jed-nego rynku. Podobne uzależnienie ma miejsce w przy-padku importu rosyjskiego gazu i ropy. Więc nawet,jak jest dobrze, trzeba przewidywać wariant negatywny.Bo inaczej mamy to, co mamy.

A na zakończenie myśl i przesłanie bardziej ogólne,acz i w tym przypadku – użyteczne. Wiedzę trzeba imożemy zdobywać od innych, ale mądrości musimynauczyć się sami! I tego się trzymajmy!

Page 30: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

To nic innego, jak przejście starego ducha w noweciało. A mówiąc konkretniej – stosowanie starych ideii praktyk w nowych realiach. Może to zakrawać na pa-radoks, ale tak to jest. Pełna rewitalizacja! I to nie wRosji, a u nas, na naszym podwórku…

– Był socjalizm, a jest kapitalizm. Z pozoru dwaprzeciwstawne systemy. A jednak podobieństw – bezliku. Zwłaszcza w obszarze polityki. Dla przykładutylko…

– Ongiś tylko jedna partia była siłą przewodnią na-rodu. Dziś choć partii jest wiele – każda uważa, że toona jest tą jedyną siłą. Nic dodać, nic ująć!

– Dawniej była jedna słuszna racja. Teraz, choć de-mokracja, dla każdej partii – słuszna tylko jego racja.

– Był też kult jednostki. Teraz jest prezes albo prze-wodniczący czy szef partii. Co powie, to święte i niepo-dważalne. Bez mru, mru… Bo inaczej jest traktowanyjak dzik w szkodzie na Podlasiu. Nawet do odstrzału.

– Przestrzegano dawniej: roli partii – nie podważaj,Sybir czeka, więc uważaj! Dziś przestroga podobna, tyleże nie pod groźbą deportacji na Syberię, a pozbawieniamandatu i utraty diety. A nic tak nie boli, jak pustakieszeń.

– Dawniej była dyktatura. Dziś dyktuje w partiach– „góra”!

– Kiedyś na tych, co rządzili, nieoficjalnie mó-wiono, że „baran – zawsze wyżej”. Dziś – podobnie, anawet śmielej, bo niekiedy oficjalnie, w tym z ławSejmu.

– Naczelnym hasłem minionego czasu była prze-powiednia, że jutro będzie lepiej! A czym się to skoń-czyło – wiemy. Teraz, a w kampanii wyborczej nadewszystko – autentycznie. Po prostu – plagiat! Ale nietraćmy nadziei…

– Podobnie, jak dawniej, tak i dziś prawdziwe jeststwierdzenie, że kto chce pożyć w dobrobycie, musibyć na władzy „szczycie”. Kolejka na szczyty nie ma-leje!

– Argumentem na wszystko – były zawsze mowy.I dawniej, i dzisiaj z niczego, czyli… z głowy. Ale nie-którzy czytają z kartek, a wtedy głowy są zbędne, nawetjak są. Na ogół kto inny pisze, a mądrzejszy – czyta.

– Nieodłącznym elementem naszego życia i byciabyła i jest biurokracja. A w niej – zasada: pracy w biu-rze się nie lękaj, mało rób, a dużo stękaj!

– Nie ma też różnic z prominentami. Co wybory –wciąż ci sami!

KRYNICA nr 87–88 29

POLSKA, UNIA, ŚWIAT

Reinkarnacja vel Rewitalizacja

Od Redakcji

8 maja 2015 roku o godzinie 10.00Pan Mikołaj ONISZCZUK ukończył 75 lat.

Z tej okazji Redakcja „Krynicy” w imieniuCzytelników i własnym składa SzanownemuJUBILATOWI i naszemu niezawodnemu,

wieloletniemu AUTOROWI najserdeczniejszeżyczenia zdrowia, częstych odwiedzin Weny i

wielu, wielu powodów do radości.

A sobie życzymy… lektury jeszcze wielu,wielu znakomitych tekstów naszego

Drogiego JUBILATA.

Page 31: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

W roku bieżącym Polska obchodzi 600. rocznicęurodzin jednego z największych swoich synów – JanaDługosza. Wywodził się ten zacny i uczony mąż z rodziny szlacheckiej herbu Wieniawa, od najdawniej-szych czasów zasiedziałej w Ziemi Sieradzkiej. Miej-scem jego przyjścia na świat były dobra dziedziczneBrzeźnica. Rodzina do biednych nie należała, lecz dzie-ciństwa „sielskiego i anielskiego” zdolny chłopczyk ra-czej nie miał. Serdeczna i łagodna matka umarłabowiem bardzo wcześnie i pogrążyła syna w nieutulo-nym żalu na długie lata. Tym bardziej, że ojciec po ja-kimś czasie zawarł powtórny związek małżeński, awprowadzona do domu macocha czterech małych pa-sierbów nadmierną miłością nie darzyła, ani troską nieotaczała.

Ojciec, co prawda, nie był człekiem ani złym, anigłupim. Dzielny i zapobiegliwy szlachcic, właścicielkilku wsi, w 1410 roku wyróżnił się chwalebnie w bi-twie pod Grunwaldem; pokonał mianowicie w poje-dynku sławnego rycerza Szumborka oraz własnoręczniepojmał komtura krzyżackiego Markwarda, czym za-skarbił sobie przychylność i wdzięczność wielkiegoksięcia litewskiego Witolda. Otoczony tedy aureoląsławnego woja i patrioty powrócił do rodzinnych pie-leszy, osiadł na roli i – jak przystało na karmazyna –poświęcił się zarządzaniu dobrami ziemskimi. Synów– a miał ich prócz najstarszego Jana, o którym tumowa, jeszcze trzech – też Janów (!) wychował wduchu staropolskim, to jest katolickim i patriotycz-nym. Dwaj z nich poświęcili się rzemiosłu rycerskiemu,najmłodszy zaś, podobnie jak najstarszy, przywdziałszaty kapłańskie i przez kilka dziesięcioleci wierniesławnemu bratu asystował, wspierał w niełatwychchwilach, dzielił z nim trudy, radości i zmartwieniadziałalności publicznej w służbie Ojczyźnie.

Roku Pańskiego 1421 Długoszowie przenieśli siędo małopolskiego Nowego Korczyna, w którym ojciecobjął urząd starosty. W tym mieście, w tutejszymzamku piastowskim regularnie, po kilka razy w ciąguroku zatrzymywał się król Władysław Jagiełło w trak-cie swych tradycyjnych podróży „inspekcyjnych” pokraju, aby wypocząć i posłuchać nocnego śpiewu sło-wików, co, jak wiadomo, stanowiło ulubioną rozrywkętego monarchy. Objęcie tedy urzędu starosty tak waż-nego miasta stanowiło niewątpliwy zaszczyt i wyraz za-ufania władz do Jana Długosza seniora. Tutaj też, w

Nowym Korczynie, sześcioletni Jan Długosz – przyszłynasz historyk, pisarz i polityk – rozpoczął pobieranienauk w szkole parafialnej. Już w tym wczesnym okre-sie wykazał prawdziwie męski charakter, upór i kon-sekwencję w realizacji raz obranego celu. A zostaćchciał uczonym. Powyrzucał nawet zabawki do stawu,aby mu nie przeszkadzały w nauce. Wstawał przedwschodem słońca, zasiadał do książek, a potem biegłdo szkoły.

Wieczorem ponoć, po owocnym spędzenie dniapracowitego, miał zwyczaj – po modlitwie wieczornej– rozważać nad tym, jak mu ten kolejny dzień minął,co w nim uczynił dobrego, a co złego i niewłaściwego.Rozczytany już w dzieciństwie w autorach greckich irzymskich, uległ ich przemożnemu wpływowi etycz-nemu oraz intelektualnemu, co nie mogło się nie odbićna jego stylu postępowania. To przecież właśnie jedenz wielkich myślicieli helleńskich – Pitagoras w VIwieku przed narodzeniem Chrystusa w swej słynnej„Carmen aureum” („Złotej pieśni”) radził młodemuczłowiekowi:

„Przede wszystkim czcij Boga… Szanuj rodziców inajbliższych swych krewnych, wybieraj na przyjaciółtych, którzy są cnotami najznakomitsi. Słuchaj ich głosu,kiedy ci radzą życzliwie lub wyświadczają ci dobre przy-sługi… Nad tym zaś staraj się zapanować: przede wszyst-kim nad żołądkiem i snem, następnie nad rozkoszą igniewem… Niech sen nie spocznie na twych zmęczonychpowiekach, zanim nie przejdziesz w myślach poszczegól-nych uczynków dnia minionego. W czym źle postąpiłem?Co wykonałem, a co opuściłem spośród mych powinności?I tak od początku do końca badaj kolejno wszystkieuczynki i złych żałuj, a z dobrych się raduj. W tych rze-czach musisz usilnie się ćwiczyć, o tych rozmyślać, te mu-sisz pokochać. One zaś cię utwierdzą na drodze do boskiejcnoty”…

Mając lat zaledwie trzynaście niezwykle uzdolnionychłopiec rozpoczął studia w Akademii Krakowskiej.Przez osiem semestrów był słuchaczem wydziału sztukwyzwolonych, lecz z jakichś powodów do egzaminukońcowego nie przystąpił. Poziom jego wiedzy i mąd-rości był wszelako tak wysoki i ewidentny, że biskupkrakowski, a następnie kardynał Zbigniew Oleśnickizaangażował do pracy tego 17-letniego młodziana jakoswego najbliższego pomocnika, powiernika i admi-

30 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

600. ROCZNICA URODZIN JANA DŁUGOSZA

Mąż zacny i uczony

Page 32: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

nistratora dóbr biskupich – i to na okres ponad dwu-dziestu lat. W tym okresie Jan Długosz zamanifesto-wał niezwykły zmysł organizacyjny (odziedziczonyzapewne po ojcu), znakomite uzdolnienia polityczne,bawił bowiem niejednokrotnie w charakterze dyplo-maty poza granicami Królestwa Polskiego. Działał za-wsze poważnie i rozważnie, odpowiedzialnie i mądrze,niezmiennie mając na celu dobro Państwa, a nie własnekorzyści. Ta Długoszowa tradycja wierności i nieprze-kupności osób piastujących urzędy państwowe prze-trwała jeszcze grubo ponad stulecie po jego zgonie, apotem urwała się i niemal każde państwo europejskiemiało w Warszawie swoje „polityczne ladacznice”,które frymarczyły interesami narodowymi i wiodły po-woli kraj ku zgubie. Długosz uważał, że w politycedobre jest tylko to, co służy Polsce. Bawiąc na Litwieposkramiał m.in. porywanie się panów litewskich naMoskwę; uważał, iż Słowianie powinni unikać kon-fliktów, a tym bardziej wojen między sobą.

Historycy podkreślają jego zasadniczą i bezkom-promisową postawę: gdy uważał, że coś jest sprzecznez polską racją stanu – nie ustępował nawet królowi. I…naraził się. W pewnym momencie król Kazimierz Ja-giellończyk kazał go aresztować, skonfiskować dom icały dobytek. Choć wypuszczono pana Jana na wol-ność, to i tak musiał przez kilka lat tułać się po cudzychkątach. Dobrze, że miał kilku odważnych przyjaciół,bo w nieszczęściu większość tchórzliwie odwróciła sięod niego, udając, że go nie zna i nie odpowiadającnawet na pozdrowienie podczas przypadkowego spot-kania na ulicy.

Mając 21 lat Długosz przyjął święcenia kapłańskie,lecz nadal pozostał na służbie przede wszystkim Pań-stwa Polskiego.

Pod względem zarówno psychicznym, jak i fizycz-nym był typowym reprezentantem rasy staropolskiej.Jeden z biografów odnotował:

„Wzrostu był między średnim a wysokim, ciała iczłonków szczupłych, nosa długiego i w niższej części niecozakrzywionego, oczu ożywionych, lecz wścibskich, niecozłodziejskich, mowy i wysłowienia nieco zająkliwego. Tęułomność wyrównywał pilnością i gorliwością”…

W latach trzydziestych XX wieku przeprowadzonobadania antropologiczne szczątków doczesnych JanaDługosza, które potwierdziły powyższe słowa średnio-wiecznego autora. Reprezentował on rzeczywiście tzw.typ wielkopolski, nordyczny; był dość wysoki, szczupłyi prawdopodobnie nader sprawny fizycznie; miał jasnewłosy i niebieskie oczy. Posiadał takie cechy charakteru,jak odwaga i niezależność, pracowitość i nieustępli-wość, szczerość i uczciwość, zapobiegliwość, umiarko-

wanie i poczucie godności osobistej. Potwierdzają tosłowa anonimowego biografa:

„O sprawy domowe miał najtroskliwsze staranie…Nigdy nie zyskiwał zachwytu elegancją szat, lecz zadowo-lony umiarkowanym odzieniem dbał o potrzeby, a nie ochełpienie się. Był w tym zamysł szlachetności, chociażgmin, który podąża za marnotrawstwem, czasem nazywałgo skąpym, a niekiedy nawet chciwym. Wypowiadał się natyle swobodnie, żeby być publicznie znienawidzonym, ibez miary piętnował obyczaje i błądzenie naszego wieku…Nigdy, czy to ze strachu czy jakimś innym sposobem, niemógł się zmusić, aby zmilczeć to, co wypowiedzieć otwar-cie postanowił, albo wyjawić, co zataić postanowił”…

W swych kazaniach i dziełach spisanych częstokroćpoddawał ostrej krytyce stosunki społeczne i wadywspółczesnych mu ludzi.

Pisał po łacinie, nie po polsku. Do najbardziej zna-nych jego dzieł należą: „Życie św. Stanisława”, „Życieśw. Kingi”, „Herby rycerstwa polskiego” („Clenodia no-bilitatis Polonorum”) oraz wiekopomna „Historia Polo-nica”, czyli „Dzieje Polski”.

KRYNICA nr 87–88 31

POSTACI

Jan Długosz

Page 33: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

To ostatnie wielkie, wielotomowe dzieło, nie ma-jące sobie równych w ówczesnej Europie, szczegółowoopisywało dzieje ojczyste: od legendarnych początkóważ do roku 1480, w którym zacny autor pracowitegożywota dokonał. Można twierdzić, że Jan Długosz wzo-rował swe opus na pisarstwie historyków rzymskich,przede wszystkim Tytusa Liwiusza, a więc było to dzie-jopisarstwo nie tylko deskrypcyjne, opisujące fakty, leczteż filozoficzne, dociekające głębszego sensu, w tymmoralnego, politycznego i eschatologicznego, w dzie-jach ludzkości i narodu. Czasem dawał się ponosić nad-miernym uczuciom patriotycznym lub religijnym; jakognia piekielnego unikał jednak nienawiści narodowejdo kogokolwiek oraz fanatyzmu pseudoreligijnego, takbardzo zaciemniających obraz świata.

Nigdy nie usiłował przypodobać się świeckim czyduchownym potęgom tego świata. Jak na prawdzi-wego uczonego przystało, poszukiwał prawdy i ją ogła-szał, takie bowiem jest powołanie nauki. Każdej, wtym historycznej. Aby osiągnąć bardziej obiektywny ob-raz zdarzeń, korzystał nasz kronikarz z mnóstwa wcześ-niejszych zapisów i kronik polskich, czeskich, nie-mieckich, ruskich, węgierskich – dziś przeważniebezpowrotnie utraconych. Uwzględniał też różnepunkty widzenia, aby osiągnąć dla siebie interpretacjenajbardziej obiektywne. Nic tedy dziwnego, że częstodosięgał korzenia zdarzeń i potrafił podać ich do dziś –po tylu stuleciach (!) – trafną wykładnię.

***

Jan Długosz nieraz, i to na dłuższy okres czasu,przybywał do Wielkiego Księstwa Litewskiego, bawiłm.in. w Wilnie i Miednikach. W „Rocznikach” przy-toczył dokładny opis geograficzny kraju. „Tak Litwini

zaś, – pisał – jak i Żmudzini, zamieszkują w krainiemroźnej, po największej części ku północy zwróconej”. Za-uważył, że na rozległym obszarze WKL ścierają się zesobą dwa czynniki klimatyczne: kontynent i ocean, copowoduje gwałtowne wahania temperatury bardzoszkodliwe dla wegetacji roślin. Zaznaczał więc Długosz,jako autor pierwszego obszernego i dokładnego opisuwarunków klimatycznych Litwy, że jej mieszkańcy„nieraz zmuszeni bywają zboża niedostałe w cieple osu-szać”, co istotnie utrudnia prowadzenie gospodarstwrolnych.

Był nasz historyk zwolennikiem hipotezy o rzym-skim pochodzeniu narodu litewskiego. „Mowa Litwi-nów – przekonywał – jest łacińska, z małymi tylkoodmianami”. Wiele pięknych zdań poświęcił wiel-kiemu księciu Witoldowi, władcy naprawdę wybit-nemu, mądremu i odważnemu, o którym zresztą wieledobrego słyszał w dzieciństwie od swego ojca. Napiszetedy w „Dziejach”:

„Za naszego wieku utrzymuje się między ludźmi takiezdanie, że z Witoldem żaden współczesny mu książę rów-nać się nie mógł wspaniałością umysłu i dokładnością wsprawach… I jest rzeczą pewną, że wielkość Litwy z nimpowstała i z jego śmiercią się skończyła”…

To ostatnie zdanie jest, być może, nieco przesa-dzone, gdyż i przed Witoldem i po nim Litwa nierazdowodziła swego znaczenia – także na polach bitew-nych, jak chociażby w 1515 roku gromiąc pod Orsząwojska moskiewskie.

***Dotychczas nikt nie zwrócił uwagi na okoliczność,

że nasz historyk był też genialnym psychologiem spo-łecznym, niesłychanie wnikliwym obserwatorem spo-

łeczeństwa, które go otaczało w połowie XVwieku.

„Czasy te były, niestety, płodne we wszelakiego ro-dzaju występki, czy to z przyczyn ich bezkarności, czyskutkiem ustawicznych i długo toczących się wojen,czy wreszcie z dopuszczenia i niełaski Niebios. Męż-czyźni trefili włosy i obyczajem niewiast skręcali wsploty. Stroili się w szaty długie, w domu i pozadomem, we dniu zarówno jak w nocy, przesadzającsię w zniewieściałości z kobietami i na ich wzór za-puszczając kędziory”…

A więc okazuje się, iż lansowana obecnie „euro-pejskość”, „tolerancja” , „postępowość” i „nowo-czesność” wcale nie są tak nowej daty, jak się jeprzedstawia, lecz stanowią zjawisko wcale „nob-liwe”, liczące sobie setki, jeśli nie tysiące lat. Cho-roby istniały zawsze. Grypa, tryper, cukrzyca,

32 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

„Historia Polonica”¸ tom 1, wydrukowany w Dobromilu, w oficynie Jana Szeligi, w1615. Zbiory specjalne Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie

Page 34: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

paranoja, debilizm – stanowią schorzenia towarzysząceludzkości od niepamiętnych czasów.

Dążąc do naprawy i odnowy moralnej narodu pol-skiego Długosz nie przejmował się opinią o sobie aniszlachty, ani chłopów, ani arystokracji, ani motłochu,ani patrycjatu. We wszystkich stanach piętnował za-wiść, chciwość, wszeteczeństwo, pijaństwo, sprzedaj-ność, obłudę i głupotę. Lecz nie po to WielkiKaznodzieja wytykał ludziom wady, by ich poniżyć,lecz by ich naprawić. I w ten sposób uratować przedzgubą. Jego rozważania nad psychologią etniczną ude-rzają do dziś swą trafnością i precyzją. Tak, iż możnatwierdzić, że był nasz uczony protoplastą europejskiejetnopsychologii. Oto co na przykład napisał w „Rocz-nikach czyli Kronice sławnego Królestwa Polskiego” z lat1455 – 1480. Napisał tak, jakby patrzył na współcze-sne pokolenie rodaków:

„Szlachta polska jest pożądliwa sławy, łupów wojen-nych, chciwa, gardząca niebezpieczeństwem i śmiercią,przyrzeczeń nie dotrzymująca, ciężka dla poddanych iludzi niższego stanu, w mowie nierozważna, do wydat-ków ponad stan wzwyczajona, monarsze swojemuwierna, oddana rolnictwu i hodowli bydła, dla obcych i

gości ludzka i uprzejma, w gościnności rozmiłowana iprzodująca w niej nad innymi narodami. Lud wiejski zaśjest skłonny do pijaństwa, kłótni, wyzwisk i zabójstw, iniełatwo znajdziesz inny naród tak skalany rodzinnymizabójstwami i okaleczeniami. Nie wzdryga się on przedżadną pracą czy ciężarem, na mróz i głód jednako wy-trzymały, postępujący w myśl zabobonów i przesądów, nazdobycz również łasy, kierujący się złośliwością, chciwynowinek, gwałtowny i cudzego łakomy…

Odwagi ani zuchwałości im nie brak, umysły mająprzebiegłe i nieufne, ruchy i postawy piękne, górują nadinnymi siłą fizyczną, wzrostu są rosłego i wyniosłego, ciałazdrowego, o członkach zręcznych, o barwie włosów mie-szanej: jasnej i ciemnej. Powietrze tu dokuczliwe, prądypowietrzne surowe, niebo mroźne, wichry bezlitosne,śniegi długotrwałe, wierzchołki gór stale zamarzające:wszystko to kształtuje naturę i umysły Polaków”.

Nie jest to wizerunek zbyt sympatyczny, ale…prawdziwy.

***Był Jan Długosz jednym z wpływowych dyploma-

tów swego czasu. Odbył misje do Ziemi Świętej iRzymu, przyjaźnił się z wielkiego formatu intelektua-listami i politykami, wśród których był m.in. wybitnyhumanista Eneasz Sylwiusz Piccolomini. Wniósłznaczny wkład w dzieło zawarcia w 1466 roku pokojuz Krzyżakami w Toruniu, na mocy którego Polska od-zyskiwała Pomorze i brała Zakon pod swoje berło. Cie-szył się ze zhołdowania groźnego rywala politycznego iz odzyskania odwiecznych polskich ziem. W roku1467 zanotował:

„Teraz szczęśliwym mienię i siebie, i swoich spółczes-nych, że oczy nasze oglądają połączenie się krajów ojczy-stych w jedną całość; a szczęśliwszym byłbym jeszcze,gdybym doczekał odzyskania za łaską Bożą i zjednoczeniaz Polską Śląska, Ziemi Lubuskiej i Słupskiej… Z radościązstępowałbym do grobu i słodszy miałbym w nim odpo-czynek”…

KRYNICA nr 87–88 33

POSTACI

Król Kazimierz Jagiellończyk. Litografia Theodora Mayerhofera

Jan Długosz – medal autorstwa W. Głowackiego wybity w 1880 r. z okazji 400-lecia śmierci historyka w Krakowie

Page 35: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Mając lat około pięćdziesięciu cieszył się Długoszpowszechnym szacunkiem rodaków. Wyszedł ze zma-gań życiowych obronną ręką, był tak sprawiedliwy iuczciwy, iż nawet najjadowitsi zawistnicy musieli sięugryźć w język, zanim powiedzieli o nim coś złego. Cona to król Kazimierz? – Także i on, mimo całej za-wziętości swego usposobienia, potrafił w końcu doce-nić piękny charakter i wielki umysł Długosza. Za-manifestował w stosunku do Długosza tak wielkie zaufanie, że większego okazać już nie mógł: oddał muna wychowanie wszystkich swych synów! Stało się towkrótce po wojnie pruskiej, w roku 1467. Wówczas tonajstarszy spośród królewiczów – Władysław (w przy-szłości król Czech i Węgier) liczył lat blisko dwanaście,drugi – Kazimierz lat dziewięć, trzeci – Jan Olbrachtosiem, czwarty – Aleksander zaledwie sześć. Później,gdy starsi bracia sukcesywnie w miarę dorastania po-wracali na dwór ojca, przybyło do Długosza jeszczedwóch królewiczów na wychowanie: Zygmunt orazFryderyk.

Z zachowanych źródeł pisanych wiadomo, że nau-czyciel trzymał swych wychowanków w spartańskimrygorze i w niejako klasztornej skromności. Wszystkichbez wyjątku synów królewskich potrafił wychować naprawdziwych mężczyzn: zdyscyplinowanych, twardych,odpowiedzialnych, uczciwych, myślących. A przy tymnieprzekupnych patriotów, wiernych Ojczyźnie, zna-jących jej chlubne dzieje, kulturę i język. Nie lada byłto wyczyn pedagogiczny, zważywszy, iż np. liczniówcześni książęta i królowie w krajach europejskichwcale nie znali języka swych poddanych, a dbali raczejo interes osobisty lub dynastyczny. Nawiasem mówiąc,wszystkich swych wychowanków Długosz nauczyłtakże perfekcyjnego posługiwania się językiem łaciń-skim, czyli ówczesną „angielszczyzną”.

Kazimierz Jagiellończyk z wdzięcznością, ale także zpodejrzliwością obserwował zabiegi wychowawczeDługosza, lecz gdy próbował do tej sprawy dodać sweprzysłowiowe „trzy grosze”, synowie przeciwstawiali sięwłasnemu ojcu i zawzięcie bronili starego nauczyciela,który przecież wcale ich nie rozpieszczał, lecz trzymałw ryzach i dlatego właśnie wychował na mądrych,dzielnych, przyzwoitych ludzi. Później, mając już mo-narsze korony na czole, mężowie owi z wdzięcznościąi rozrzewnieniem rozpamiętywali dni i lata, kiedy touczono ich, jak być ludźmi i ludzi szanować.

Żaden z wychowanków Długosza nie okazał się ty-ranem czy okrutnikiem, wszetecznikiem czy wykole-jeńcem, choć przecież nie od dziś wiadomo, że władzademoralizuje. Co najmniej kilku z nich nie raz po-nosił porywczy temperament, a sposobności ku za-manifestowaniu złych skłonności mogli mieć bardzowiele, jednak żaden z nich nigdy nie przekroczył gra-nic przyzwoitości. Wszyscy dobrze służyli narodowi iPaństwu Polskiemu. Młodość, choć sama przemijaszybko, to jednak cios jej dłuta jest „wiecznotrwały”

34 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Jan Matejko. „Jan Długosz w swojej pracowni”

Jan Matejko. „Bitwa pod Grunwaldem”

Page 36: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

(że użyjemy słownictwa Zygmunta Krasińskiego).Udało się więc genialnemu nauczycielowi zaszczepić

królewiczom przekonanie, że człowiek dopiero wów-czas jest człowiekiem, gdy jego ukształtowanym umy-słem kierują uczucia szlachetne, a wola posłuszniewykonuje to, co nakazują prawe sumienie i rozum.Światli ci monarchowie uważali podobnie jak grecki fi-lozof Kleantes, iż „najgorszą niewolą dla człowieka jestniewola własnej głupoty” oraz że im wyższe ktoś zajmujestanowisko w hierarchii społecznej, tym widoczniejszestają się dla ogółu jego wady, które więc należy zdecy-dowanie w sobie zwalczać.

Prócz funkcji świeckich pełnił Jan Długosz takżeszereg poważnych urzędów w Kościele: był kanonikiemkrakowskim, kieleckim, sandomierskim, gnieźnień-skim. Wznosił świątynie, „bursy w Krakowie dla ubo-gich studentów dwie ufundował i dochodami opatrzył”.Pracował z samozaparciem nad znakomitymi dziełaminaukowymi, należącymi dziś do złotej skarbnicy kul-tury narodowej. Tryb życia prowadził surowy i świą-tobliwy, co go korzystnie wyróżniało spośród kleruówczesnego, niekiedy wynoszącego się dumnie nadludzi, nad swoją „trzódką”, a nawet oddającego się pi-jaństwu, zbytkom, chciwości, przepychowi i nieoby-czajności. Nie należał do tych, co to publicznie chwaliliwodę, a potajemnie spijali wino.

Niedługo przed śmiercią otrzymał ksiądz Jan nomi-nację na arcybiskupstwo lwowskie. Nie zdążył już jednakurzędu tego objąć. Wszelako dosłownie do ostatnich dniżywota intensywnie pracował. Na trzy dni przed śmier-cią poczuł się bardzo źle i nie był już w stanie samo-dzielnie się poruszać. Zmarł 19 maja 1480 roku.

Pogrzeb Jana Długosza był bardzo uroczysty. Wkondukcie żałobnym szli synowie królewscy, du-chowni, profesorowie Akademii Krakowskiej, studenci,szlachta, mieszczanie, chłopi. „Długosz – napisze AdamMickiewicz – był opłakiwany przez króla, którego po-stępkom nieraz przyganiał, któremu wielokroć sprzeciwiałsię w radzie; nie mniej żałowali go panowie, których sa-mowolę starał się powściągać”. Szczątki doczesne tegowielkiego męża złożono w kościele św. Stanisława naSkałce, gdzie do niedawna chowano tylko osoby naj-znakomitsze i najbardziej dla Ojczyzny zasłużone.

Dziś można bez przesady twierdzić, że Jan Długoszbył jednym z najwybitniejszych uczonych późnego eu-ropejskiego średniowiecza, wielkim mędrcem i nau-czycielem narodu, twórcą polskiej historiografii na-rodowo-patriotycznej. Zaś jego dzieła, mające wartośćnieprzemijającą, także po tylu stuleciach czyta się do-słownie z zapartym tchem.

Dr Jan CIECHANOWICZ

KRYNICA nr 87–88 35

UPPER TEXT

Jan Długosz

CYTATY

– Znajomość [...] historii czynów dokonanych wkraju i poza granicami jest uważana przez ludzimądrych za rodzicielkę i nauczycielkę życia.

– Każdy tyle dłużen swojej ojczyźnie, na ile go staćprzy jego zdolnościach i siłach.

– Polacy winni je [chorągwie] strzec i przechowy-wać jako wieczystą pamiątkę i symbol, w miejscestarych winni tkać nowe, by ze względu naogromną i nieprawdopodobną walkę i odniesiony wniej triumf istniał dowód tak wielkiego zwycięstwai by widniały częścią te same chorągwie, częściątakie, jak gdyby były te same.

– Polskę, którą zastał glinianą, drewnianą ibrudną, zostawił murowaną. [O KazimierzuWielkim]

– Miłość ojczyzny przewyższa zwykle wszelką innąmiłość.

Szymon Kobyliński. „Jan Długosz”

Page 37: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Mychajło Hruszewski, urodzony 29 września 1866roku w Chełmie, zmarły 25 listopada 1934 roku, był,jak podają kanadyjskie źródła encyklopedyczne, „naj-bardziej dystyngowanym historykiem ukraińskim, głów-nym organizatorem szkolnictwa ukraińskiego, czołowymspołecznym i politycznym liderem, publicystą i pisarzem”.Jego ojciec, Sergiusz, był slawistą i nauczycielem gim-nazjum. Pochodził z rodziny szlacheckiej pieczętującejsię herbem Korczak i Lubicz, a rozsiedlonej szeroko naziemiach Polski, Białorusi, Ukrainy i Żmudzi, m.in. (apoczątkowo przede wszystkim) w powiecie pińskim(Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Litwyw Wilnie, f. 391, z. 6, nr 612). Wersji nazwiska „Hru-szewski” używali obok „Gruszewski”.

Z materiałów dokumentalnych przechowywanychw zbiorach Narodowego Archiwum HistorycznegoBiałorusi w Mińsku, a dotyczących dziejów tego rodu,dowiadujemy się, że „familia urodzonych Hruszewskichherbu Korczak od najdawniejszych czasów polskich klej-notem szlachectwa będąc zaszczyconą, wszelkich prawużywała, przywilejów i prerogatywy temu stanowi przy-zwoite piastując, do dziś dnia trwa. Z pomiędzy owej licz-nie rozmnożonej familii dziś wywodzący się urodzeniMichał, Aleksander, Jan Hruszewscy, bracia między sobąrodzeni, nie zajmując dalekich pokoleń imienia swego,lecz trzymając myśli prawa w dyplomacie pod rokiem1785 najmiłościwiej szlachcie danego – od dziada proce-dencją rodu szlacheckiego zacząwszy, aż do siebie dopro-wadzając, że w pokoleniu pierwszym Antoni Hruszewskispłodził syna Ludwika, że w pokoleniu drugim LudwikAntonowicz Hruszewski spłodził dziś wywodzących sięsynów trzech”… Zgromadzenie Deputatów Szlachec-kich Województwa Mińskiego uznało tedy tych braci„za rodowitą i starożytną szlachtę polską” (NAHB wMińsku , f. 319, z. 2, nr 800, s. 30-31).

Z kolei „Wywód familii Gruszewskich czyli Hru-szewskich herbu Lubicz” z 19 lutego 1828 roku, doty-czący drugiej gałęzi tego samego rodu, m.in. zaznaczał:„Familia ta od dawnych czasów mając swe ziemne po-siadłości w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Li-tewskim, szczególnie w powiecie pińskim, wszelkiemitemu stanowi właściwemi szczyciła się prerogatywami iznajdowała, jako obywatele i szlachta, w ukrzywdzeniachod możniejszych protekcję i obronę u tronu”… Tymrazem heroldia uznała Macieja, syna Jana a wnukaLudwika, Hruszewskiego „za rodowitego i prawdziwego

szlachcica polskiego”, wpisując jego imię do częścipierwszej Ksiąg Szlachty Guberni Mińskiej (NAHB wMińsku, f. 319, z. 1, nr 147, s. 39-42; f. 319, z. 1, nr149, s. 10).

Nobilis Stanislaus Hruszewsky, scultetus de Hru-szowka, figuruje w 1524 roku w zapisach sądu sanoc-kiego. Jan Hruszewski, starosta niegniewicki, mieszkałniedaleko Nieświeża w roku 1566. W 1616 roku zbun-towani chłopi powiatu nowogródzkiego, przeważniewyznania prawosławnego, napadli znienacka na biwa-kujący nieduży oddział wojsk królewskich koło Hłuskai m.in. „chłopca rotmistrzowskiego przy wozie będącego,Juria Hruszewskiego, szlachcica uczciwego, zabili i ciało,nie jest wiadomo, gdzie zadzieli”. 8 marca 1631 rokuJan Benedykt Hruszewski, właściciel dóbr Hruszowce,złożył w sądzie brzeskim protestację o oczernianie prze-ciwko Wawrzyńcowi Worotynieckiemu. (Obszernedane o tym rodzie w: Jan Ciechanowicz, „Rody rycerskieWielkiego Księstwa Litewskiego”, t. 3. Rzeszów 2001oraz tegoż autora „Księga herbowa Białej, Czarnej iCzerwonej Rusi, Inflant, Litwy, Moskwy, Polski, Ukrainyi Żmudzi”, Siemianowice Śląskie 2014)

***

Michał Hruszewski należał do licznego grona wy-bitnie uzdolnionych osób polskiego pochodzenia,które przyjęły ukraińską opcję narodową i istotnieprzyczyniły się do rozwoju i utwierdzenia kultury brat-niego narodu słowiańskiego, nieraz zresztą występującnawet przeciwko swej pierwotnej narodowości. „Hru-szewski ce diamant ukrainskoho narodu, fundament ipatriarch ukrainskoj derżawy” – pisał profesor LeonidReszoćko, prezydent Międzynarodowej Fundacji im.Michała Hruszewskiego z siedzibą w Kijowie, mającejwydziały w Kanadzie i USA.

W 1917 roku Hruszewski odrodził samą nazwęUkraina, której wschodnia część przedtem od dawnabyła zwana „Małorosją”, a zachodnia – Małopolską.Utarło się mniemanie, że wyraz „Ukraina” znaczy tosamo, co „okraina”, czyli „opole”, „kresy”, otoczka pod-stawowego kadłuba państwa. Tymczasem nie możnawykluczyć, iż ta nazwa to (jak nazwa Iranu) trawesta-cja wyrazu „Ariana”, owej pradawnej cywilizacji Wiel-kiego Stepu, Kraju Ariów, Aryjczyków. Murad Adży wksiążce „Azjatycka Europa” (Moskwa 2006) zaznacza:„Kiedy dokładnie zjawiła się Ukraina, nie zupełnie jest

36 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

MYCHAJŁO HRUSZEWSKI – TYTAN MYŚLI NARODU UKRAIŃSKIEGO

Page 38: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

jasne, widocznie jak Wielka Bułgaria nad Wołgą, w IVwieku. Także w językach tureckich wyraz «Ukraina» zna-czy «skrajny», «kresowy», znajdujący się na obrzeżachpaństwa Deszt-i-Kipczak, które powstało około 370 rokuna skutek bitwy Turków z Alanami. Aż do przyjścia Nor-manów zachowywała w pierwotnej czystości wiarę w Je-dynego Boga Niebieskiego, leżąc w patriarchalnej ciszyDeszt-i-Kipczaku”… Tureccy (tiurkscy) książęta Askoldi Dir zostali ponoć podstępnie zwabieni do obozuskandynawskich Waregów i zabici przez żołnierzyOlega (Helga) i Igora (Ingwara). Odtąd Księstwo Ki-jowskie stało się „ruskim”, to jest szwedzkim. „Rusią”bowiem zwano dawniej w Skandynawii morskie wy-brzeże koło Sztokholmu, a „ruskimi” liczne księstewkazałożone przez Szwedów na terenie obecnej Białorusi,Ukrainy, Rosji. Pierwotnie, przez kilka stuleci „Rusaminazywano Skandynawów – Waregów” – pisze MuradAdży i dodaje – „Założyli oni nie tylko Ruś Kijowską.Biała Ruś, Czarna Ruś i inne państwa ruskie – tam rów-nież panował język szwedzki na szczytach władzy… Podwyrazem „Ruś” Skandynawowie mieli na myśli swychwspółplemieńców ze Szwecji Północnej. Byli to zuchwali,gotowi na wszystko ludzie; ich odwaga nie znała granic:wspaniali żeglarze, śmiali wojownicy, kontrolujący całąEuropę Północną. Ani na lądzie, ani na wodzie nie mielirównych sobie… Wyraz «Ruś» nauka europejska wypro-wadza od starowareskiego (staroislandzkiego) «żeglarze»,«morskie wilki». Skandynawowie są postrzegani na świe-cie właśnie jako «żeglarze». Rzeki były ich szlakami, za-toki morskie ich miejscami wypoczynku. Ich pradawnesagi to potwierdzają.

Ostatnie wątpliwości są rozpraszane przez Finów i Es-tończyków, którzy tradycyjnie nazywają Szwecję jakżewspółbrzmiącym z wyrazem «Rosja» – «Ruotsi». Jedno-cześnie swego sąsiada południowego, czyli krainę Słowian,nazywają «Wenia»: kraj Wenedów, czyli Słowian. To jestnorma fińskiej i estońskiej leksyki i toponimiki”. Slawi-zacja imion książąt skandynawskich nastąpiła później:Helga została Olgą, Helg – Olegiem, Ingwar – Igorem,Waldemar – Włodzimierzem; jakieś „ekwiwalenty”znaleziono dla Wermunda, Gunnara, Ingalda i innychSzwedów X wieku.

Jak wiadomo, w niektórych językach słowiańskichfunkcjonuje przezwisko „Chochoł” jako pogardliwe,ironiczne miano dla Ukraińców, a między tym w języ-kach tureckich (tiurkskich) ten wyraz znaczy „synnieba”, człowiek wierzący w Boga. Wyraz zaś „Kacap”,jako sarkastyczna nazwa Rosjan w języku polskim i bia-łoruskim, w tłumaczeniu z tureckiego znaczy „koziołbrodaty”.

Jeśli idzie o pochodzenie Ukraińców, istnieje kilkarozmaitych koncepcji, z których każda jest po częściprawdziwa. Oto np. co pisze wybitny antropolog JanCzekanowski: „Najwcześniejszą fazę ekspansji SłowianWschodnich, wychodzącej niewątpliwie z dorzecza Wisły,stanowiła migracja przodków teraźniejszych Ukraińców,zmierzająca ku południowemu wschodowi. Wyniki an-tropologiczne wskazują na to, że strefą, w której zacho-wali w swej nieznacznie tylko zmienionej postaci swójdawny skład antropologiczny, był Wołyń. Początek tej eks-pansji przypada przypuszczalnie na początek drugiej po-łowy pierwszego tysiąclecia p.n.e.. W początkowej swejfazie nie była to ekspansja najeźdźcza, ale raczej ruchosadniczy rolników, sprowadzanych przez Scytów, jakosiły roboczej do uprawy ziem ukraińskich, opuszczonychprzez Traków. Scytowie płacili bowiem pszenicą za wy-twory greckiego rzemiosła artystycznego, tak licznie znaj-dowane w scytyjskich kurhanach”…

W ciągu wielu stuleci na terenie Ukrainy nordycko-lechicki typ rasowy uległ zmieszaniu z innymi pier-wiastkami, przede wszystkim ze scytyjskim, i obecnieznaczna większość narodu ukraińskiego stanowi mie-szankę krótkogłowego elementu armenoidalnego z la-

KRYNICA nr 87–88 37

POSTACI

Mychajło Hruszewski

Page 39: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

ponoidalnym. Pierwiastek nordycko-lechicki zazna-czony jest w stopniu ograniczonym. Natomiast legen-darni Polanie (nordycy), którzy mieli założyć Kijów sątymi samymi Polanami, którzy siedzieli nad Wisłą i odimienia których powstało imię Polski.

***

Po tej dygresji w głąb dziejów wracamy do czasównam bliższych. Na zjawisko ruszczenia się wielu Pola-ków kresowych wskazywał m.in. Stanisław Lencewicz(„Polska”, Warszawa 1934, s. 144): „Żywiołowa eks-pansja Mazurów w Lubelskie i na Pobuże zaczęła się jużprzed XIV wiekiem. Później kolonizacja ta stała się pla-nowa, a unia lubelska przyczyniła się do spolszczenia wy-ższej warstwy społeczeństwa ruskiego. Natomiast uniabrzeska wpłynęła odwrotnie, gdyż wielu Polaków rozsia-nych wśród żywiołu ruskiego przyjęło obrządek religijnyunicki”. Później ten proces jeszcze bardziej się spotę-gował. Mówiąc o wczesnych stosunkach polsko-ukra-ińskich inny uczony odnotowuje: „Członkowie polskiegoplebsu udawali się tu w dużej liczebności, wsiąkając wnaród ukraiński. Każdy z tych, którzy mieli złego pana,uciekał z własnej sadyby, czyniąc przy tym wszystko, byzatrzeć ślady i kierunek swej ucieczki… Osiągał zaś to

przez staranną i możliwie najszybszą identyfikację siebiez lokalną populacją, nieraz łącznie ze zmianą swego wy-znania” (Paweł Jasienica, „An Interrupted Evolution”,in: „Poland in Christian Civilization” London 1985, s.332). Z kolei Halina Chamarska w książce „Drobnaszlachta w Królestwie Polskim (1832 – 1864)” (War-szawa 1974, s. 33) odnotowuje: „Tereny gęsto zasiedloneprzez drobną szlachtę, to – jak się na ogół przyjmuje – jejtereny „gniazdowe”, skąd w ubiegłych stuleciach emigro-wała na inne, głównie wschodnie ziemie dawnej Rzeczy-pospolitej, „kolonizując” je. Ślady tego były jeszcze dobrzewidoczne w okresie międzywojennym na terenie Pińsz-czyzny, województw: tarnopolskiego, stanisławowskiego iwołyńskiego, a także na Kijowszczyźnie. Zresztą tereny li-tewsko – podlaskie były też skolonizowane przez „Mazu-rów”, tyle, że o wiele dawniej”. Być może dlatego wpewnym okresie swoich dziejów tak bardzo skłaniałysię ku Polsce. Wiosną 1569 roku kijowianie postano-wili połączyć się z Koroną Polską. Wówczas to Chod-kiewicz pisał do Radziwiłła: „Posłowie wołyńscy,zasiadłszy z posły kijowskiemi, radzili, aby król jego mość,gdyż już Wołyń przyłączył do Polski, żeby i Kijów zaraz,gdyż nie k Rusi, a k Wołyniowi należy… Y już Wołyńscypodali tego między posły, że Kijów i Brześć im należą,

38 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Uniwersytet św. Wodzimierza w Kijowie, 1888 r.

Page 40: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

[…] po Narew y Jasołdę, Pińsk, Kobryń też do Wołynia li-cząc. Y już tak między sobą: że z nami [Litwą] unii małopotrzebują, bo już mają za swe, y owszem, za trudność tosobie poczytują wielką – bronić nas od Moskwy, mówią,niech się tam Litwa wije, wszak mają swój skarb y het-mana… Żmojdź – tę też Prusom oddać chcą” („Archeo-graficzeskij sbornik dokumentow”, t. 7, s. 38-39).…Podobną postawę manifestowali też panowie brzescyi podlascy. A 10 lutego 1626 roku hetman zaporoskiMychajło Doroszenko pisał do hetmana koronnegoksięcia Krzysztofa Radziwiłła: „Oświecone, wielmożne,miłościwe xiążę, panie nasz miłościwy! Po wszystek wiekswój staraliśmy się o to zawżdy, jako najlepiej służbę Rze-czy Pospolitej odprawować, jakoś za pomocą Bożą a szczę-ściem jego królewskiej Mości, pana naszego miłościwego,czyniąc powinności dosyć, gardł y krwie przelanie nie li-tując, na różnych expeditiach stawaliśmy przeciw każ-dego nieprzyjaciela Koronnego jako się cnotliwemu wojskugodziło…” („Archeograficzeskij sbornik dokumentow”…,t, 7, s. 84).

Podobne do losów ludzi były też dzieje języków sło-wiańskich tego regionu: ruskiego, ukraińskiego, biało-ruskiego i polskiego, rozpowszechnionych i używanychna olbrzymim terytorium od Morza Czarnego do Bał-tyckiego. Jednak należałoby w tej materii unikać

uproszczeń, roszczeń i urojeń. Jeden z autorów „Ty-godnika Polskiego” 4 czerwca 1914 roku pisał: „Językruski, którego lojalnie używała Rzeczpospolita w woje-wództwach wschodnich, był zupełnie różny od dialektówmało- i białoruskich. Nic fałszywszego, jak łączenie wjedno pasmo literatury dawnej, przeważnie cerkiewnej ipolemicznej, z literaturą „ukraińską”, zrodzoną w wiekuXIX”. Profesor Aleksander Jabłoński w dziele „HistoriaRusi Południowej” zaznaczał: „Piśmienny ówczesny językruski, wpływem polskiego przesiąknięty, różny od obu ży-wych mów, używanych w obrębie zuniowanej Rzeczypo-spolitej-małoruskiej (ukraińskiej) i białoruskiej, nieposiadał w sobie warunku samorzutnego rozwoju”. Nie-jako więc żywiołowo i naturalnie ustępował polamowie polskiej, coraz mocniej się ugruntowującej.„Język polski był używany na Rusi nie tylko przez arysto-krację, ale był językiem piśmiennym nawet w cerkwi,nawet w Kozaczyźnie, sięgał Rumunii i Krymu”… Językten utożsamiano tu – mniejsza w tej chwili, czy słusz-nie – z cywilizacją zachodnią i chętnie go używano wsferze kultury i nauki aż do końca XVIII wieku, do roz-biorów. Następnie zaborcy moskiewscy systematycznierugowali z użycia publicznego zarówno język polski,jak też białoruski i ukraiński. Przy tym dokuczliwie nę-kano i rusyfikowano kościoły, szkoły podstawowe, a

KRYNICA nr 87–88 39

POSTACI

Uniwersytet św. Wodzimierza w Kijowie, koniec XIX w.

Page 41: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

nawet rodziny. „Depolonizacja Ukrainy oznaczała nietylko banicję języka i kultury polskiej, ale także wpływówreligii katolickiej, z którą słusznie łączyli Rosjanie naro-dowość polską… Rosjanie tak samo jak starali się pozys-kać chłopstwo udając, że chronią je przed nieprawościamipolskich ziemian, tak samo troszczyli się o rozszerzeniewpływów prawosławia, które jawiło się im jako jeden znajpewniejszych sposobów odzyskania kontroli nad ukra-ińskimi duszami, kontroli bardziej lub mniej osłabionejod XVI wieku” (Daniel Beauvois). Cerkiew, według jed-nego z rosyjskich dokumentów urzędowych, była „najsil-niejszą i najporęczniejszą bronią w unicestwianiuszkodliwych wpływów [polskich] i utrzymaniu niższychwarstw społeczeństwa w należytym posłuchu”.

Imperializm moskiewski był pod tym względemkonsekwentny, niezależnie od tego, w jakie szaty sięprzebierał. Po rewolucji żydokomunistycznej 1917 rokuw zdruzgotanym Imperium Rosyjskim – jak pisze świa-dek wydarzeń – „historia gotowała dla polskości na Rusi(Ukrainie) doświadczenia cięższe daleko od doświadczeńrebelii Chmielnickiego, okrutniejsze od krwawej rzezihumańskiej, powszechniejsze od ucisku carskiego…

W Stawiszczach wśród parku wznosił się pałac hr.Branickiego. Pewnego razu w piękny poranek styczniowywpadła do parku z wrzaskiem i piskiem hałastra… Tłumbezlitośnie poniszczył statue marmurowe i inne dziełasztuki. Obrazy pocięto i wrzucono do stawu. Porcelanaposzła na czerepy. W oranżerii drzewa palmowe padłyofiarą siekier… 350 ton mąki zabranej z młyna chłopirzucili do wody… Ze wspaniałego majątku Radziwiłłóww Białej Cerkwi prawie nic nie pozostało. Słynna stad-nina w Szawrejówce z 400 angielskimi i arabskimi fol-

40 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Mychajło Hruszewski. Lwów, 1901 r

Mychajło Hruszewski w swoim gabinecie. Lwów, 1905 r

Cała Ukraina oblała się krwią i zapaliła łunami po-żarów… Najwięcej ucierpiało zachodnie Podole, a naWołyniu powiaty krzemieniecki i starokonstantynowski.Mnóstwo rodzin polskich, stosunkowo zamożnych, bo pra-cowitych, znalazło się nagle bez dachu… Najbardziejucierpiała szlachta jednowioskowa, stanowiąca rdzeń igłówne oparcie życia polskiego na Rusi. Dwory i majątkiCzosnowskich, Minkiewiczów, Skibniewskich, Dwernic-kich, Giżyckich, Kownackich, Starzyńskich, Gradow-skich, Rogulskich, Radłowskich, Żurakowskich, Tołka-czów i wielu, wielu innych ziemian wołyńsko-podolskich,uległy zupełnemu zniszczeniu.

Page 42: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

blutami znikła z powierzchni ziemi. Zrównano z ziemiązakład produkcji nasion w Wielkiej Połowieckiej, którydostarczał Europie rocznie 10 tysięcy cetnarów nasion. Jakdaleko wzrok sięgnie, ruiny i ruiny.

Podole całe jest już tylko ziemią i rozpostartym nadnią niebem. Ani jednego dworu szlacheckiego, ani jednejrezydencji wielkopańskiej, ani jednego zabudowania fol-warcznego. Nawet ogrody i parki wycięto w pień. Pożarobjął cały kraj. Łuny krwawiły co noc na niebie. A czegoogień nie strawił, to niszczyły nazajutrz ludzkie ręce, wprzeświadczeniu, iż kamień na kamieniu nie powinienzostać. Tak padły ofiarą barbarzyństwa chłopsko-żołnier-skiego kosztowne pałace wraz z całym ich urządzeniem,cenne zbiory sztuki, biblioteki, inwentarze, zapasy zbożai w ogóle wszystko”… Świadoma i kulturalna część na-rodu polskiego i ukraińskiego nie różniła się w ocenietego barbarzyństwa rewolucyjnego, jak zresztą i w oce-nie wielu innych spraw.

Ale faktem pozostaje również co innego. Mianowi-cie stałe i szybkie cofanie się polskości, gwałtowne tra-cenie jej na atrakcyjności w konfrontacji nie tylko zfizycznym naciskiem Moskwy, ale i w zetknięciu z mło-dymi, dynamicznymi kulturami Ukraińców, Lietuvi-

sów, jak i Białorusinów. Polskie stereotypy zachowań,jak m.in. pijaństwo, swarliwość, odrażający amoralizmpołączony w jedno z „chodzeniem do kościoła”, głupiapyszałkowatość, prymitywizm intelektualny i ciem-nota, małostkowe cwaniactwo i nieuczciwość – już nietylko nie pociągały ku sobie, lecz wręcz odpychały ludzipogranicza, w tym wielu rodowitych Polaków. Takżezhybrydyzowana inteligencja półpolska (Żydopolacy)od pewnego czasu nie potrafiła, nie mogła i nie chciałanic atrakcyjnego pod względem kulturalnym zapropo-nować ludziom pogranicza, gdyż niczego takiego nieposiadała.

W maju 1942 roku Jerzy Stempowski wskazywał wjednym z listów na pewne prawidłowości psycholo-giczne interferencji międzyetnicznej na pograniczu kul-turowym (patrz: Adam Zieliński, „Korespondencja zJerzym Stempowskim 1941 – 1942. Myśli o problemachpolsko-ukraińskich” . W: „Zeszyty Historyczne”, Paryż1978, t. XLV, s. 8-56): „W 1936 oglądałem z PiotremBorkowskim pod Trembowlą stare, katolickie wsie polskie,których mieszkańcy od pewnego czasu zaczęli w domumówić po ukraińsku. Zjawisko to nie jest nowe. Procestaki odbył się już przedtem na Litwie, gdzie potomkowie

KRYNICA nr 87–88 41

POSTACI

Mychajło Hruszewski. Około 1910 r.

Mychajło Hruszewski w ostatnich latach życia

Page 43: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Horeszków i Sopliców porzucili częściowo język polski dlalitewskiego. W Irlandii, we Flandrii widziano też, jakjęzyk o sławniejszych tradycjach ustępował językowi chło-pów, rybaków i pasterzy. Wydaje mi się, że zjawisko to niema żadnych reguł ogólnych i w każdym wypadku wynikaz określonych przyczyn lokalnych. W ciągu ostatnich 10lat przed wojną spędzałem corocznie parę miesięcy na Wo-łyniu i w Galicji Wschodniej i miałem sposobność zapo-znania się z warunkami, w których język polski zacząłustępować ukraińskiemu, mimo presji szkolnej i admi-nistracyjnej. Główną przyczyną tego zjawiska wydaje misię być zubożenie wsi polskiej w inteligencję i obniżeniekwalifikatywne tej ostatniej. Kto ukończył szkoły, zosta-wał urzędnikiem lub jednym z niezliczonych oficerówWojska Polskiego. Inteligencja ukraińska pozostawała nawsi i życie wewnętrzne wsi ukraińskiej stało się bardziejbogate i pociągające od życia wsi polskiej. Mieszkając nawsi sam mówiłem więcej po ukraińsku niż po polsku, poprostu dlatego, że rozmowy w tym języku były bardziejinteresujące…

Wszyscy wiedzą, że tzw. granica etnograficzna Polskiod strony wschodniej jest dość niejasna, pełna enklaw i sza-chownic, mało kto jednak zdaje sobie sprawę ze stopnia tejpłynności. Nie chcę tu oczywiście poruszać tego wszystkiego,co mówi o tym historia (wymagająca zresztą ostrożnej in-terpretacji) i pomniki, jakie dotąd stoją na tych ziemiach.Same wspomnienia tego, co widziałem na Kresach za megożycia, dają mi już dosyć do myślenia. Pierwszą podróżwzdłuż Kresów Wschodnich, z północy na południe, odLibawy i Kłajpedy przez Kowno, Wilno, Hajnówkę aż doMorza Czarnego odbyłem jako młody chłopak z ojcemmoim w 1909, jadąc rzemiennym dyszlem i informując

się wszędzie u licznych znajomych. Później kilka razy jesz-cze oglądałem przy różnych okazjach cały ten pas ludnościmieszanej między dwoma morzami.

42 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Sergiusz i Głafira Hruszewscy z dziećmi. Od lewej: Zachar, Hanna Fedir i Mychajło. Stawropol, ok. 1876 r.

Rodzina Hruszewskich. W centrum – Mychajło. Władykaukaz, 1886 r.

Page 44: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

W 1909 Kowno było tak polskie, jak za czasów Mic-kiewicza, i część dzisiejszych nacjonalistów litewskich mó-wiła w domu po polsku. Wpływy i tradycje polskie sięgaływówczas daleko poza późniejszą granicę ryską. Wpływytego rodzaju, oparte na samorzutnym promieniowaniuludności i cywilizacji polskiej, cofnęły się w niespełna 30lat o kilkaset kilometrów.

Cofanie się to nie osiągnęło jeszcze, być może, swejostatecznej granicy. W Galicji Wschodniej wystarczy spoj-

rzeć na jakąkolwiek przypadkową listę nazwisk ukraiń-skich, aby przekonać się, że połowa ich brzmi wcale nie-źle po polsku. Ale wystarczy też wziąć takąż listę nazwiskpolskich, by zobaczyć, że znaczna część ich może uchodzićw potrzebie za ukraińskie. Tak samo na właściwych Kre-sach Wschodnich wszyscy Podhorodeccy, Nehrebeccy, Me-dyńscy itd., dawna szlachta ukraińska, mogą jeszcze odbyćwewnętrzną ewolucję i obudzić się któregoś dnia jakoUkraińcy. Przecież nawet sam Dostojewski, fanatycznienienawidzący Polaków, pochodził ze szlachty wołyńskiejspod Łucka, i gałąź polskich Dostojewskich liczyła nawetsenatorów. Zresztą nie takie rzeczy widziano w Irlandii,we Flandrii i krajach bałtyckich. […]

Żadne tradycje kulturalne i językowe nie giną, nawetnajstarsze, a jeżeli która z nich ma wygasnąć, ochotnicyzbiegają się ze wszystkich stron świata, aby ją na nowozapalić. Jest to sprawą pewnego rodzaju koniunktury kul-turalnej, nie pokrywającej się wcale z polityczną. W okre-sie odrodzenia się państwa polskiego najwybitniejszympoetą rosyjskim był Władysław, syn Felicjana, Chodasie-wicz, syn Polaka i matki Polki, urodzony na Kresach imówiący po polsku z rodzicami. Polska nie ma żadnejgranicy etnograficznej powstałej z fatalizmu rasowego.Granica ta jest ze swej istoty płynną, zależną od koniun-ktury kulturalnej i mogąca ulec jeszcze znacznym waha-niom. Na wahania te nie mają wpływu pilnie strzeżonegranice…

Za mojej pamięci jeszcze Niemcy trzęśli dworem pe-tersburskim i zajmowali najwyższe stanowiska w Rosji,

KRYNICA nr 87–88 43

POSTACI

Maria Hruszewska z domu Wojakowska z mężem Mychajłom Hruszewskimw roku zawarcia małżeństwa. Lwów, 1897 r.

Mychajło Hruszewski z rodziną. Na zdjęciu stoją (od lewej): Ołeksander Hruszewski (brat), Hanna Szamraj (siostra), Mychajło Hruszewski, Maria Hruszewska (żona). Siedzą (od lewej): Sergij i Olga Szamraj (siostrzeńcy), Kateryna Hruszewska (córka), Głafira Hruszewska (matka).

Kijów, ok. 1907 r.

Page 45: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

panowali jako pańszczyźniani magnaci w krajach bał-tyckich, liczyli 3 miliony osadników w Rosji Europejskieji niezliczone tysiące lekarzy, aptekarzy, techników i agro-nomów. Niemiecki uniwersytet w Dorpacie i politech-nika w Rydze ściągały m.in. wielu studentów polskich; na-wet na uniwersytecie petersburskim można się byłodoktoryzować z niemieckiej dysertacji, i niemieckie ko-neksje naszego Tadeusza Zielińskiego pochodzą z jego pe-tersburskiego okresu. Czerniowce były „małym Wiedniem”i miały bardzo dobry niemiecki uniwersytet; Budapesztotoczony niemieckimi osadami, jak Odessa, był na pół nie-miecki. Wielu budapeszteńczyków tam urodzonych nigdynie umiało po węgiersku; nie mówię już o Pradze z jejKarls-Universität. W każdym szanującym się domu pol-skim lub rosyjskim była szafa z niemieckimi książkami;znaczna część lekarzy, większość szkolonych rolników Kon-gresówki była wychowankami niemieckich szkół wyższych;Łódź [Litzmannstadt] była równie niemiecka jak Bielsko(Bielitz).

Co dziś zostało z tej imponującej ekspansji? Chybatylko niezliczona ilość Schmidtów, Schmidów, Szmitów,Smytów etc., patriotów polskich, węgierskich, rosyjskich,nawet ukraińskich, których nawet sam Hitler nie umienamówić do zapisania się na niemiecką Volkslistę. Byłobyniesłusznie przypisywać ten proces klęsce Niemiec w 1918.Również i dla ekspansji niemieckiej w pierwszej połowieXIX wieku nie mamy takiego łatwego objaśnienia. Re-gresja żywiołu i wpływów niemieckich zaczęła się nadługo przed 1914, kiedy Niemcy konsolidujące się w państwo narodowe i trawione nacjonalizmem, przestaływytwarzać wartości kulturalne niezbędne do dalszej eks-pansji lub nawet do utrzymania uprzednio zajętych po-zycji. […]

Nieraz wydawało mi się, że Kresy Wschodnie odpadnąod Polski, pomijając wszystkie inne przyczyny, z brakuzainteresowania dla nich samych Polaków. Spotkałem tukilku cudzoziemców, którzy podróżowali po Polsce.Wszyscy uważali Kresy Wschodnie za najciekawszą częśćPolski i dziwili się trochę, że w Warszawie nikt nie po-dzielał tego zdania. Kresy znajdowały się, być może, wprzededniu ich odkrycia przez Polaków, jak po powsta-niu listopadowym. Niestety, terminarz Polski zawsze od-biega od terminarza europejskiego”… Nic dodać, nicująć.

***

Powracając do życiorysu Michała Hruszewskiegoprzypomnijmy, że młodość spędził na Kaukazie, gim-nazjum kończył w stolicy Gruzji Tbilisi. 1886 wstąpiłna studia na wydział historyczno-filologiczny Cesar-skiego Uniwersytetu Kijowskiego św. Włodzimierza.Będąc na ostatnim roku studiów został nagrodzony

złotym medalem uczelni za rozprawę naukową pt. „Is-toria kijewskoj ziemli ot smierti Jarosława do konca XIVw.” (opublikowana 1891). Nawiasem mówiąc, znacz-nie wcześniej, w wieku zaledwie lat dwudziestu, gdybył jeszcze uczniem gimnazjum, pan Michał opubli-kował swój pierwszy utwór beletrystyczny.

Jednym z uniwersyteckich nauczycieli Hruszew-skiego był profesor W. Antonowicz, a pierwszą publi-kacją naukową tekst „Jużnorusskije hospodarskije zamkiw połowinie XVI w.”, wydrukowany 1890 w periodyku„Kijewskije Uniwersitetskije Izwiestija”. W tymże rokustudia zostały pomyślnie ukończone, a rok później uka-zała się publikacja „Wołynskij wopros”, następnie, tymrazem po ukraińsku, „Hromadskyj ruch na Ukraini –Rusi w XIII wici”. Od 1894 roku autor już pełni obo-wiązki profesora dziejów powszechnych na Uniwersy-tecie Lwowskim; wówczas też ukazuje się monografia„Barskoje starostwo”.

W 1895 roku Hruszewski założył Komisję Archeo-graficzną, która pod jego kierownictwem wydała fun-damentalne materiały źródłowe w języku ukraińskim„Dżereła do istorii Ukraini-Rusi”, „Pamiatki ukrainsko-ruskoj mowy i literatury”, „Etnograficznij Zbornik” i in.W 1898 wspólnie z I. Franko i W. Hnatiukiem założyłperiodyk „Literaturno-Naukowyj Wistnyk”, najważniej-sze ukraińskie pismo literacko-polityczne. W tymżeroku ukazał się we Lwowie pierwszy tom jego wieko-pomnego dzieła „Istoria Ukrainy-Rusi”. Do 1937 rokuwe Lwowie i Kijowie ukazały się dalsze 9 tomów,przedstawiające dzieje Ukrainy do roku 1658.

W 1899 roku profesor Hruszewski postawił naostrzu noża kwestię dopuszczenia języka ukraińskiegojako jednego z oficjalnych na zjeździe archeologów wKijowie. Rosjanie i Polacy sprzeciwili się, a wówczasnaukowcy ukraińscy na znak protestu opuścili obradyzjazdu; Hruszewski zaś zredagował i opublikował weLwowie w kolejnych dwu tomach periodyku „Zapiski”Towarzystwa Naukowego imienia Szewczenki ich re-feraty w języku ukraińskim. (Koniecznie należy w tymmiejscu zaznaczyć, że w Rosji carskiej mieszkało 196różnych narodowości i że była ona prawdziwym „wię-zieniem narodów”, o czym świadczy m.in. okoliczność,iż cesarz Aleksander II 30 maja 1876 roku podpisałukaz zabraniający Ukraińcom posługiwania się ich ję-zykiem ojczystym; odtąd nie wolno było po ukraińskuśpiewać najpiękniejszych na świecie piosenek, niewolno rozmawiać w miejscach publicznych, w tym wcerkwiach i kościołach, nie wolno było drukować gazeti książek!) W 1904 ukazał się po raz pierwszy w Pe-tersburgu w języku rosyjskim „Oczerk istorii ukrain-skogo naroda”, pióra M. Hruszewskiego, wznawiany

44 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Page 46: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

następnie wielokrotnie w postaci nieco zmienionej jako„Ilustrowana historia Ukrainy”.

W swych publikacjach autor dowodził, że naródukraiński różni się od rosyjskiego zarówno pod wzglę-dem pochodzenia, jak też – co wynika z uwarunkowańgenetycznych – pod względem obyczajów moralnych,politycznych, gospodarczych, kulturowych, preferen-cji estetycznych. Nie bacząc na sprzeciw historiografiirosyjskiej, lansującej fałszywy pogląd, jakoby Moskwabyła bezpośrednią kontynuatorką i dziedziczką RusiKijowskiej, większość historyków ukraińskich (takżeprzed 1929 rokiem, rokiem ludobójstwa na tym naro-dzie, czyli głodomoru) akceptowała pogląd Hruszew-skiego, że rozwój Rusi-Ukrainy stanowi unikalny iosobny wynik dziejów, a Ukraińcy to nie część etnosurosyjskiego, lecz zupełnie odrębny od Moskwy naród.Uczony odważył się też zdemaskować szereg chwytówzaborczej polityki rosyjskiej, stosowanych w celu do-konywania i umacniania podbojów; zjadliwie wy-śmiewał m.in. demagogię o rzekomej „przyjaźni” czy„braterstwie”, którą Moskwa nagminnie maskowałaswe imperialistyczne zapędy. Dowiódł niezbicie, że ga-danie o domniemanej „przyjaźni” i „pokojowych” in-tencjach władcy moskiewscy od dawna wykorzystywaliw charakterze kamuflażu agresywnej praktyki mili-tarno-politycznej.

Przypomnijmy, że wysłannik Stolicy Apostolskiejdo cara Iwana Groźnego, Antonio Possevino, jeszcze w1581 roku pisał: „To, co o ciągłej przyjaźni z papieżami,cesarzami i książętami […] mówili Wasyl, ojciec księcia,i on sam, miało służyć do rozszerzenia granic ich władzyi schizmy oraz do przygotowania sobie broni dla osiąg-

nięcia tych celów. Nie inaczej postępował w poprzednichlatach Turek, który podstępnie, na drodze szukania lubofiarowania chrześcijaństwu przyjaźni, wdarł się dośrodka Europy”. Owa „przyjazna” demagogia była nie-zmiennie stosowana przez Rosję w ciągu kilku stuleci.Jeszcze w 1654 roku car Aleksy Michajłowicz zwracałsię do mieszkańców Białej Rusi, Wołynia, Podola iPodgórza, jak też do biskupa lwowskiego Żelebor-skiego, z listem uroczystym, w którym twierdził, żeidzie oto z dużym wojskiem „w miasta polskie i litew-skie, gdzie będą zebrani naszej wiary chrześcijańskiejprześladowcy”, aby „nad nimi sprawiedliwość czynić”(„Akty otnosiaszczyjesia k istorii Jugo-Zapadnoj Rossii”, t. 14, s. 199-204). Obiecywał też ułatwienie losu i życiacodziennego. I rzeczywiście, w okresie początkowymokupacji nowa władza pozwalała czynić wszystko, cosię komu żywnie podobało, byle nikt jej nie przeszka-dzał, a biegnący czas czynił najeźdźców „swoimi”. Takaprzebiegła polityka poskutkowała i Iwan Zołotarenkozgromadził pod swoimi sztandarami setki tysięcy Ukra-ińców, szermując właśnie hasłami obrony wiary pra-wosławnej i „przyjaźni” z Moskwą przeciwko Polakomi Żydom. Gdy w sierpniu 1654 roku przybyło do Boh-dana Chmielnickiego poselstwo z Moskwy i urządzonoz tego powodu obficie zakrapiane przyjęcie, pijany het-man kozacki wzniósł toast (co skrzętnie odnotowano wdonosie do władcy moskiewskiego) za zdrowie „caranaszego Aleksego Michajłowicza”, mówiąc m.in.: „Podaj,Boże, jemu, wielikomu hosudaru naszomu, nieprzyjacielaswojho i wroga Bożoho i prześladowcę wiary chrześcijań-skiej, polskiego i litewskiego króla zwyciężyć, i aby KoronęPolską i Wielkie Księstwo Litewskie pod swą hosudarewą

KRYNICA nr 87–88 45

POSTACI

Mychajło Hruszewskiwśród studentów. Połtawa, 1913 r.

Page 47: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

wysoką rękę przyprowadził”… A gdy zdrowie cara wy-pito po wielokroć, kazał hetman „bić po litawram i wtruby trubić i iz puszek strzelali”… Wysoką jednak, jeślinie powiedzieć straszliwą, cenę przyszło już niebawemnarodowi Ukrainy zapłacić za naiwność swych elit, da-jących wiarę syrenim śpiewom Moskwy. Otrzeźwienieoczywiście nastąpiło, lecz o wiele za późno.

Joseph Scholmer w książce „Die Toten kehren zu-rück” (Köln-Berlin 1954, s. 193) odnotuje: „Ukraińcynienawidzą Rosjan na podstawie liczącej trzysta lat tra-dycji zniewolenia”.

Broniąc Ukrainy przed obczyzną Michał Hruszew-ski atakował nie tylko imperialne zakusy Rosji, ale teżnegował jakiekolwiek prawa Polaków do dziedzictwaukraińskiego. W swych polemikach ten rodowity Polakposuwał się często do przejaskrawianego antypolo-nizmu, nie brzydząc się przeinaczaniem lub przemil-czaniem tych czy innych faktów. Czynił zaś to bardzosprytnie, w sposób przebiegły, tak przyprawiając fał-szerstwa prawdą, że dopiero wytrawny znawca dziejówpolitycznych mógłby w jego tekstach oddzielić przysło-wiowe ziarna od plew. „Kłamstwo bowiem nie jest twierdzeniem czegoś nieprawdziwego. Jest ono mową skie-rowaną na ukrywanie czegoś i wiedzącą o tym, co onaukrywa. Dlatego zadanie polega na zdemaskowaniukłamstwa, a dokładniej na zrozumieniu fałszu kłamstwa,odpowiadającego prawdziwym intencjom kłamcy” (HansGeorg Gadamer, „Semantyka i hermeneutyka”). Intencjązaś wszystkich wysiłków Hruszewskiego było krzepie-nie i zagrzewanie serc ukraińskich do wydobycia się zawszelką cenę spod dyktatu polskiego i moskiewskiego.

Nic tedy dziwnego, że antyrosyjskie i antypolskiekoncepcje profesora znalazły żywy i powszechny odzeww szerokich kręgach inteligencji ukraińskiej, ale rów-nież przyczyniły się do zaognienia stosunków międzynaszymi narodami. Wydaje się, że przez pewien okresHruszewski znajdował się pod wpływem antypolo-nizmu niemieckiego (dokładnie tak, jak teoretyk na-cjonalizmu litewskiego Jonas Basanaviczius, żonaty zNiemką), antypolonizmu, jak wiadomo, nader wycy-zelowanego i perfidnego. Jak np. pisał Walter Blachettaw książce „Prawdziwe oblicze Polski”, „jeszcze w całymśredniowieczu Polska była straszakiem całej Europy”[„Kinderschreck Europas”] ze względu na swą agresywnąpolitykę. Tego rodzaju wypowiedzi znajdziemy na kar-tach dzieł naukowych Michała Hruszewskiego; nie po-winna więc dziwić okoliczność, że np. warszawski„Tygodnik Polski” 4 czerwca 1914 roku nader krytycz-nie oceniał poziom naukowy tekstów Hruszewskiego,zarzucając mu „odrażające pierwiastki antypolskie, fałszenaukowe, zjadliwe kłamstwa i oszczerstwa”. Piórempublicysty Tadeusza Turkowskiego pismo konstato-wało: „Nazywamy po imieniu i barbarzyństwo i niego-dziwość. Lud, budzący się do życia kulturalnego, doodrębności dziejowej zasługuje na szacunek, na współza-wodnictwo uczciwe i poważne. Ale niecne metody walkimuszą być potępiane wszędzie. Nie wolno nazywać dzie-łem kultury stosu zadrukowanego papieru… Ruch ukra-iński czy małoruski jest z istoty swej szlachetny i poważny.Ale zwróciwszy się na drogę «najmniejszego oporu», nadrogę przeciwpolską, został zdeprawowany, skażony fał-szem i nienawiścią. Niskie pierwiastki znieprawiły życie

46 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Mychajło Hruszewski w gronie założycieli Ukraińskiej Akademii Sztuk Pięknych. Kijów, 5 grudnia 1917 r.

Page 48: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

duchowe młodego szczepu od wyżyn nauki aż do rozło-gów życia praktycznego, spaczyły jego kulturę na długielata. Dla Polaka jest on wstrętny albo niebezpieczny”…

Chcąc czy nie chcąc profesor Hruszewski przyczy-nił się do tego, że stosunki polsko-ukraińskie w XIXwieku układały się coraz bardziej nieprzyjaźnie, a wed-ług interesu imperialistycznego Wiednia i takiejżeMoskwy. Jeśli chodzi o Ukraińców, to „rząd carskiwpajał im przekonanie, że Polska już nie istnieje i że po-winni w swoim własnym interesie uznać cara za swegoprawowitego pana, skoro Ukraińców i Rosjan łączy tasama religia… Nie wszyscy Polacy byli posiadaczamiziemskimi, chociaż wszyscy zaliczali się do szlachty.Chłopi nienawidzili również tych bez skrawka gruntu,ponieważ biedota szlachecka bardzo często pozostawałana służbie u ziemian, pełniąc obowiązki zarządców, eko-nomów itd.” (Daniel Beauvois, „Polacy na Ukrainie”,s. 32. Paryż 1987). Pociągało to za sobą pewne impli-kacje społeczno-psychologiczne. Klasa niższa bowiemwszędzie i zawsze skłania się nieustannie do tego, byoskarżać i rysować w czarnej tonacji minione dzieje, al-bowiem to one właśnie są odpowiedzialne za jej ak-tualne położenie. A znowu klasa wyższa, zwłaszcza wswym apogeum, skłania się ku dokładnie odwrotnejpostawie: z wdzięcznością i szacunkiem spogląda kuprzeszłości, z lękiem zaś – ku przyszłości. Dziejopisarzpowinien się liczyć z tym perspektywizmem jako zwielkością stałą i wystrzegać się, by jej nie ulec. Profe-sor Hruszewski, reprezentujący punkt widzenia chłop-stwa ukraińskiego, uległ i natychmiast perspektywajego patrzenia na dzieje ukraińsko-polskie uległa pew-nemu „przesunięciu”, odwrotnemu w stosunku doidealizującego przeszłość punktu widzenia polsko-szla-checkiego. Jeśli idzie o psychologię społeczną szerokichrzesz ludności, to warstwy uprzywilejowane mają za-wsze skłonność do przeżywania danej sytuacji społecz-nej jako następstwa pewnego stabilnego, sensownego,teleologicznego, obiektywnego porządku świata. Klasaupośledzona spostrzega aktualną sytuację jako elementzmienny, historycznie uwarunkowany, przemijający,względny, taki, o którego zmianę można i należy sięstarać. Tę postawę reprezentował ukraiński ruch naro-dowy XIX wieku.

Postawa rzeczywiście obiektywna i naukowa roz-poczyna się jednak dopiero wówczas, gdy się świado-mie przezwycięży skłonność do klasowo lub narodowouwarunkowanego myślenia. Hruszewski jednak się niepotrafił z owych uwarunkowań społecznych wyłamać.A wszystko to zmusiło też stronę polską do ewolucjiświatopoglądowej.

Dawny nostalgiczny i serdeczny stosunek wielu Po-laków do Ukrainy zaczął w XIX wieku powoli zanikać.Miało to jednak nie tylko ujemne konsekwencje. Czasjuż bowiem był najwyższy do porzucenia anachronicz-nego paternalizmu i dziwacznie pobłażliwego mnie-mania o swej rzekomej „wyższości kulturalnej”, dozapomnienia o anachronicznej i martwej „idei jagiel-lońskiej”, do spojrzenia na rzeczywistość rozumnie irealistycznie. „Nuta idylliczna dominowała w polskimmniemaniu o Ukrainie i najlepiej stwierdzić od razu, żebyło to źródło najczęściej katastrofalnych stosunków mię-dzy Ukraińcami i Polakami… Do dzisiejszego dniaUkraina stanowi dla Polaków temat drażliwy. Emocje za-stępują prawdę. Polska obecność na Ukrainie, która należyjuż tylko do historii, jest podobna do polskiej obecności naLitwie. Każde jej przypomnienie wkracza w sferę mitu,przywołuje czar utraconego świata, w którym ongiś żyłosię tak szczęśliwie. Niektórzy Francuzi podobnie mówią oAlgierii […] i porównanie to nie jest absurdalne” (DanielBeauvois, „Polacy na Ukrainie”).

***

Jednym z terenów, na którym starły się tendencjepolskie z ukraińskimi, stała się Wszechnica Lwowska.W „Historii nauki polskiej”, t. IV, cz. I - II, s. 249.Warszawa 1987) czytamy: „W latach 1888 – 1895 na-miestnikiem Galicji był zwolennik porozumienia zUkraińcami Kazimierz Badeni i za jego kadencji pano-wał w Uniwersytecie spokój. [?!] Z jego inicjatywy naprzykład sprowadzono w 1894 roku na katedrę historiipowszechnej kijowskiego uczonego Michała Hruszew-skiego, organizatora badań nad historią Rusi, promotoracałego naukowego ruchu ukraińskiego skupionego w To-warzystwie Naukowym im. Szewczenki, zarazem czo-łową postać nacjonalistycznego odłamu Ukraińców”. Byłto niewątpliwie charakterystyczny przejaw polskiej„głupoty organicznej”, łudzącej się, że jak się będziedo wroga przymilać, to on zmięknie, a potem możnabędzie go „obłaskawić” i „udomowić”. Nic z tego! Za-miast przymilać się do Polaków, Hruszewski przystą-pił do ukrainizacji uniwersytetu, szerząc na nimantypolonizm. A przecież od szeregu dziesięciolecibyła to uczelnia, rzec by można, czysto polska; po tymjak w 1856 roku katedrę języka i literatury polskiej –nie bez sprzeciwu Ministerstwa Oświaty Austrii –objął we Lwowie dotychczasowy profesor filologii kla-sycznej na uniwersytecie w Innsbrucku Antoni Ma-łecki i zaczął prowadzić wykłady w języku polskim,uczelnia błyskawicznie przekształciła się z niemieckiejw polską. Choć przyznać należy, że przyszło mu sto-czyć niemało zaciekłych starć z wojującym germani-

KRYNICA nr 87–88 47

POSTACI

Page 49: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

zatorem uniwersytetu Karolem Rappaportem, żydow-skim profesorem filozofii.

Po kilku dziesięcioleciach więc główny front walkio polskość przesunął się w kierunku ukraińskim, m.in.na skutek krótkowzrocznej postawy Kazimierza Bade-niego. Stanisław Brzozowski zaznacza: „W 1894 rokuutworzono na Uniwersytecie Lwowskim katedrę historiipowszechnej z ukraińskim językiem wykładowym, po-wierzając ją wybitnemu uczonemu z Kijowa MichałowiHruszewskiemu, czołowej postaci ukraińskiego ruchu nie-podległościowego, publikującemu wyłącznie po ukraińskulub niemiecku”. (Sprecyzujmy: także po rosyjsku, popolsku, po angielsku, po francusku, po czesku; w sumie549 publikacji różnej objętości – J.C.) „We Lwowieprzewodniczył 20 lat Towarzystwu Naukowemu im.Szewczenki i redagował jego wydawnictwa. Jego osobistatytaniczna działalność nie pozostawiła we Lwowie głęb-szego śladu, nie zorganizował seminarium przy swej ka-tedrze, nie stworzył szkoły badawczej. W 1914 r.przeniósł się do Kijowa dla działalności politycznej i doLwowa nie wrócił”. Po prostu ze względu na wybitniepolski charakter tego miasta nie znalazł tu odpowied-niego gruntu do działania.

***Ale i w Rosji droga Hruszewskiego nie była usłana

różami. W 1914 roku władze carskie wtrąciły go dowięzienia, a następnie zesłały kolejno do Symbirska,Kazania i Moskwy. Wypuszczony na wolność został do-piero po rewolucji lutowej 1917 roku i natychmiastwrócił do umiłowanej Ukrainy. 17 marca tegoż rokuobrano go na przewodniczącego Ukraińskiej RadyCentralnej. Odsunięty od władzy na skutek zamachustanu hetmana P. Skoropadskiego, kontynuował pracenaukowe i społeczne.

W tym okresie (1917 – 1919) kształtowało się nie-podległe Państwo Ukraińskie i rozgorzały m.in. dys-kusje dotyczące wizerunku godła państwowego.

M. Hruszewski opracował własny projekt, wedle któ-rego w środku herbu na niebieskim tle znajdował sięzłoty pług, jako symbol pracy, która stanowi podstawębytu narodowego i osobowego; a dookoła projektantumieścił swoiste symbole: tryzub, lwa, kozaka z musz-kietem, arbalet, zbrojnego rycerza. U góry zaś tej kon-strukcji miał się znajdować symbol zgody i pokoju –gołąb z gałązką oliwną w dziobie. Z dwu stron godłotrzymali „tarczonoścy” – chłopka i robotnik.

Było to nie po prostu godło państwowe, lecz ujętaw alegoryczne obrazy mądra filozofia państwowa i po-lityczna. Niestety, ten piękny wizerunek nie zostałprzez organa państwowe Ukrainy zaakceptowany, po-nieważ powołana komisja heraldyczna doszła downiosku, że jest zbyt złożony i mało przejrzysty.

Jeśli zaś idzie o jego filozofię polityczną, to profesorHruszewski w 1906 roku streszczał ją w następującysposób: „Rękojmię swobodnego rozwoju narodowego, gos-podarczego i kulturalnego społeczeństwo ukraińskie możeznaleźć tylko w autonomii, obejmującej całe terytoriumukraińskie, a więc tereny Rosji, na których ludność ukra-ińska stanowi większość mieszkańców… Wraz z powsta-niem terytorium narodowego i nadaniem mu rozległychuprawnień samorządowych narodowość przekształca sięz hasła bojowego, z przedmiotu walki, paraliżującej po-rządkowanie stosunków ekonomicznych i kulturalnych,w coś, co się rozumie samo przez się, w coś, co nie wymagażadnych wysiłków, w grunt, na którym po prostu się do-skonalą stosunki ekonomiczne i kulturalne… Dla naro-dowości ukraińskiej wszystko inne, poza autonomiąnarodową, nie może być czym innym jak tylko formamiprzejściowymi, etapami prowadzącymi naród ukraińskido samostanowienia”… Tak też rzeczywiście się stało,krok po kroku Ukraina w ciągu XX wieku zdobywałasobie pełną i przez nikogo nie kwestionowaną niepo-dległość, narażoną na szwank dopiero w 2013 roku naskutek ingerencji szatańskich mocy z zewnątrz.

Na początku XX wieku M. Hruszewski został kimśw rodzaju dyplomaty, podróżował po Europie Za-chodniej, usiłując pozyskać poparcie dla idei niezawi-słej Ukrainy. Ukazują się w tym czasie także jego dzieła„Z dziejów myśli religijnej na Ukrainie”, „Historia lite-ratury ukraińskiej” oraz zredagowane przezeń „Studia zhistorii Ukrainy” (3 tomy), „Ukraińskie archiwum” (3tomy), „Za sto lat” (6 tomów).

W 1920 roku młoda republika ukraińska padłaofiarą agresji bolszewickiej. Polscy sojusznicy – wbrewwcześniejszym przyrzeczeniom – słowa nie dotrzymalii Ukraińców zdradzili. Sowieccy marksiści zajadle ata-kowali Hruszewskiego jako „nacjonalistę” i „nieprze-jednanego wroga władzy radzieckiej”. 1929 wydalono

48 KRYNICA nr 87–88

POSTACI

Mychajło Hruszewski w gronie ukraińskich uczonych i działaczy kultury. Wiedeń 1923 r.

Page 50: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

go z Akademii Nauk Ukrainy, w 1931 wywieziono doMoskwy; zamknięto i zlikwidowano wszystkie pisma iorganizacje przezeń założone i prowadzone. I nie bezpowodu z moskiewskiego punktu widzenia. Nawet bo-wiem jako beletrysta uczony często wyznawał ideologięukraińsko-polskiego partnerstwa dziejowego i noto-rycznie dawał wyraz antypatii do Rosji. (Może dlategosowiecka żydokomuna przez pewien czas zachowałajego życie, choć przecież zaszlachtowała w tymże okre-sie około 10 milionów innych Ukraińców).

Koncepcje historyczne Hruszewskiego odbiły sięechem również w polskiej myśli politycznej. Jeden zpolskich teoretyków w połowie XX wieku pisał: „Ci,którzy głoszą zasadę zbratania wszystkich Słowian, nierozumieją, że Rosja to Azja, a przyszłość Polski, misja Pol-ski, posłannictwo Polski jest przeciw Azji. Tu nie możebyć kompromisów ani łzawych sentymentów. Los namkazał warować między Azją a Europą i żadnymi fraze-sami nie wykpimy się od tego naszego przeznaczenia.Przeciągnąć Ruś do Europy i zespolić się z nią na dolę iniedolę – nie jakąś mechaniczną federacją, ale najgłęb-szym zespoleniem psychicznym, jakie daje wspólnota na-rodowa – to warunek istnienia i dla Rusi, i dla Polski. Towarunek bytu i wielkości… Z dziejów ostatniego tysiąc-lecia wynika jasno, że Rusi południowej powodziło się –czasem świetnie, czasem jako tako – tylko w oparciu oRzeczpospolitą. Krótki okres własnej państwowości, uroz-maicony walkami z Połowcami, Chazarami, Jadźwin-gami itd., skończył się w pożodze najazdów tatarskich.Ruś rozkwita ponownie z chwilą oparcia się o Rzeczpos-politą. Epoka Chmielnicczyzny – tak przecież krótka –sprowadza potworną ruinę. Po rozbiorze Polski prowa-dzi Moskwa Ukrainę do katastrofy bolszewizmu, którawymiata z Ukrainy nie tylko całą jej elitę, ale i milionychłopów, by stłumić ostatecznie wszelkie próby rozdmu-chania ukraińskiej odrębności. Wreszcie poczynania bol-szewików naocznie dowodzą Ukraińcom, że tylko potężnaRzeczpospolita może na wschodzie Europy zapewnić ładi pomyślność.” W dalszym ciągu swych wywodów z1941 roku Adam Doboszyński, jeden z czołowych na-rodowców polskich, pisze, iż Ruś-Ukraina musi wresz-cie zrozumieć, iż za wszelkie zapędy wrogie Polsce toona pierwsza będzie płaciła krwawy rachunek i że tylkowe wzajemnym oparciu się na siebie Polaków i Ukra-ińców istnieje możliwość trwania tych narodów w ichotoczeniu geopolitycznym. Wzajemne zaś wpływy kul-turalne są w tym przypadku korzystne dla obu stron.„Sama nawet mowa polska uległa silnym przekształce-niom pod wpływem ruskim… Szczególnie silny był wpływUkrainy na polską mowę literacką na przełomie wiekówXVIII i XIX. Mieliśmy tzw. „ukraińską” szkołę literacką

(Goszczyński, Zaleski, Malczewski, Słowacki), która sil-nie wzbogaciła polską mowę o ruskie wyrażenia izwroty… Znawcy twierdzą, że połowa słów, używanychprzez Polaków i Ukraińców wspólna jest obu językom.[…] Przestając z Ukraińcami miałem zawsze nieodpartewrażenie swojskości. Czułem, że to ludzie ulepieni z tejsamej gliny, co i my, krewniacy spowinowaceni z namipochodzeniem, dziejami i cywilizacją”. Trzy lata po na-pisaniu tych słów przez polskiego politologa Ukraińcywymordowali w trakcie czystki etnicznej na Wołyniuokoło 150-200 tysięcy bezbronnej ludności polskiej.Nie ma to jak nienawiść między braćmi!

***

Borys Sokołow w artykule pt. „Jad żydokomuny”(tygodnik „Tylko Polska” nr 15 2005) napisał: „W 1934roku został otruty znany ukraiński historyk MychajłoHruszewski, były przewodniczący Centralnej Rady. Zmarłwkrótce po iniekcji wykonanej w jednej z moskiewskichklinik”. Zabiegu egzekucyjnego miał dokonać kierow-nik tajnego laboratorium toksykologii NKWD, spe-cjalizującego się m.in. w syntezie niewykrywalnychtrucizn, Grigorij Abramowicz Majranowskij, pułkow-nik służby medycznej bezpieki sowieckiej. Oficjalnawersja sowiecka głosiła, że M. Hruszewski zmarł naatak serca w sanatorium w Kisłowodsku. Nie poinfor-mowano jednak, że w arsenale NKWD były niewy-krywalne preparaty powodujące „na zamówienie” po-nad 90 odmian zgonów, w tym ataki serca.

***

Być może warto jeszcze wspomnieć o tym, że MariaHruszewska (z domu Wojakowska, rodowita szlach-cianka polska herbu Zadora, 1870 – 1953), żona pro-fesora, była znaną działaczką i pedagogiem, członkiniązespołu redakcyjnego periodyku „Literaturno-Nauko-wyj Wistnyk”; w 1917 wchodziła w skład UkraińskiejRady Centralnej oraz Ukraińskiego Narodowego Ko-mitetu Teatralnego.

Znakomitym uczonym był Ołeksander Hruszewski(ur. 1877), rodzony brat Michała, docent prywatny nauniwersytetach Odessy, Kijowa i Sankt Petersburga. Towłaśnie on jako pierwszy w 1906 roku rozpoczął naWszechnicy w Odessie wykłady w języku ukraińskim.Opublikował liczne szkice z dziejów ukraińskiej kulturyi literatury oraz kilka poważnych opracowań, jak „Pin-skoje Polesje” (1901), „Oczerki Istorii Turowskogo Kniaże-stwa” (1902), „Goroda Wielikogo Kniażestwa Litowskogo”(1918). Miejsce i data zgonu jego nie są znane; prawdo-podobnie padł ofiarą terroru bolszewickiego.

Dr Jan CIECHANOWICZ

KRYNICA nr 87–88 49

POSTACI

Page 51: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Po 1991 roku odtajniono wiele dokumentów w ar-chiwach służb specjalnych. W tym i te, które świadcząo inwigilacji Kościoła katolickiego na Ukrainie. Nie-zwykle interesująca jest pod tym względem „Sprawo-zdawcza notatka Państwowego Zarządu PolitycznegoUSRR dla KC PK USRR o działalności wśród ducho-wieństwa rzymskokatolickiego i ludności polskiej” przed-stawiona autorami w 1926 roku.

Zarząd Polityczny (późniejsze NKWD i KGB)dzielił ludność polską na trzy kategorie:

1) reakcyjną i szowinistyczną, na czele z księżmi ikontrrewolucyjną częścią inteligencji;

2) drobnoburżuazyjną, składającą się głównie zosób z kręgu inteligencji i mieszczaństwa, które„plączą się w ogonie reakcji politycznej”;

3) ugrupowanie chłopów i robotników, jeszcze niedo końca zakażonych religijnymi i fantastycz-nymi uprzedzeniami i ideologią polskiego pat-riotyzmu.

Zaczynając od 1923 roku bolszewicy zaczęli reali-zować wśród Polaków plan inwigilacji i manipulacjiśrodowiskami. Wstępne działania wykazały, że naj-większy wpływ wśród Polaków ma duchowieństworzymskokatolickie. W notatce zaznaczono, że hierar-chia kościelna ma bezpośrednie powiązanie z zagranicą,a największy wpływ wywierany jest przez diecezjęłucko-żytomierską, na czele której stoi biskup IgnacyDub-Dubowski.

Autorzy notatki zaznaczali, że w celu zwalczaniaKościoła rozpoczęto proces „rozdrobnienia jednolitegośrodowiska katolickiego poprzez ujawnienie niezadowo-lonych i podporządkowania ich sobie”. W tym celu wparafiach z grup agentów utworzono grupki, którychzadaniem było obserwowanie sytuacji, podsycanie iszerzenie niezadowolenia. Ich zadaniem było równieżkrytykowanie biskupów i zwierzchników Kościoła, anawet ich dyskredytacja. Bolszewicy organizowali wparafiach akcje propagandowe, których celem było roz-powszechnianie idei, iż hierarcha kościelna, która wwiększości przebywa w Polsce, szkodzi katolikom naUkrainie. Agenci szerzyli informację, że „burżuazyjnai faszystowska Polska” wykorzystuje Kościół na Ukrainiewe własnych celach i dlatego należy się go pozbyć. Ar-gumentem były kompromitujące materiały umiesz-czane w prasie oraz sfingowane procesy sądowe. Księżyoskarżano o szpiegostwo i działania na rzecz Polski.Jednocześnie „ujawniano” fakty świadczące o szkod-nictwie i zaangażowaniu w antyradziecką propagandę.Tworzono obraz księdza – wroga chłopów i robotni-ków.

Jako element antykościelnej operacji wykorzys-tano osobę ks. Andrzeja Fedukowicza, o czy świadczywspomniana notatka. Ksiądz zwrócił się publiczniedo Papieża z listem, w którym oskarżył duchowień-stwo katolickie i Rzeczpospolitą o szerzenie antyra-dzieckich nastrojów. Do „apelu” dołączyły się „tysiącewiernych” i zwykłych obywateli. Wynikiem presji byłlist biskupa diecezji tyraspolskiej, ks. Józefa Kruszyń-skiego, w którym zwracał się do wiernych z apelem,by nie angażowali się w antyradzieckie protesty. Niewiadomo, czy ks. Kruszyński rzeczywiście napisał tenlist, ale w notatce z 1925 roku wspomniano o tymfakcie jako o sukcesie. Kruszyński zaapelował także oniepotępianie ks. Fedukowicza i ks. Nikołaja Tołstoja.Ten ostatni zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z pre-tensją, że Kościół rzymskokatolicki polonizuje wier-nych, szczególnie greckokatolickich. Z podobnymapelem wystąpił także i inny ksiądz – Kazimierz Na-nowski. Dzisiaj już wiadomo, że były to tylko ele-menty działań operacyjnych służb komunistycznychw celu dyskredytacji Kościoła. Inna część agentury, wtym sporo księży, zaczęła wypowiadać się na temat

50 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

HISTORIA Z DOKTOREM JANEM MATKOWSKIM

Słów kilka na temat metod inwigilacji i penetracji Kościoła katolickiego na Ukrainie w latach 20. XX wieku

Biskup Ignacy Dub-Dubowski

Page 52: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

całkowitej autonomii Kościoła katolickiego od pol-skich wpływów.

W notatce autorzy ujawnili współpracę z ks. pra-łatem Kruszyńskim, wikarym diecezji tyraspolskiej.W jednym ze zdań napisali, że to „nasz” człowiek.Prawdopodobnie był to także rodzaj kompromitacji,ponieważ ujawnienie sylwetki agenta należącego dotak wysokiej hierarchii kościelnej wydaje się niecodziwne. Ks. Kruszyński zmarł w 1940 roku w Ka-zachstanie, w obozie dla więźniów reżimu komunis-tycznego.

Ks. Tołstoja władze bolszewickie wykorzystywalijeszcze nie raz w swoich operacjach. Był to pierwszyksiądz greckokatolicki wywodzący się z Rosji. Służbypokładały w nim wielkie nadzieje, ponieważ z jego po-mocą planowali dokonanie rozłamu w szeregach ka-tolików obrządku wschodniego. Przedstawiciele Głów-nego Zarządu Politycznego w 1926 roku relacjonowali,że ks. Tołstoj dostał rozkaz znalezienia sobie do po-mocy kilku księży greckokatolickich. W tym celu miałpojechać do wielu miast i do Watykanu. Po sformo-waniu grupy duchownych, Tołstoj miał za zadaniezwołanie pseudosoboru greckokatolickiego i na nimogłoszenie autonomii diecezji katolickich obrządkuwschodniego. Z historii wiemy, że dokonano tego do-piero w 1946 roku.

W latach 1935 – 1936. Tołstoj jako świadek uczest-niczył w procesie dotyczącym „działalności faszystowskiejorganizacji rzymskokatolickiego i unickiego duchowień-stwa utworzonej na Prawobrzeżnej Ukrainie”. Powiąza-nia z NKWD jednak nie uratowały go; 12 grudnia1937 roku został aresztowany a miesiąc później roz-strzelany.

Tragicznym był także los ks. Kazimierza Nanow-skiego. Nie wiadomo, czy był on autorem wspomnia-nych apelów i listów otwartych oskarżających Kościół.W latach 20. XX w. był niejednokrotnie aresztowanyprzez bolszewików. Pierwszy raz został aresztowany w1925 roku przy przekraczaniu polsko-radzieckiej gra-nicy. Władze oskarżały go o szpiegostwo, przerzucanieludzi przez granicę, a nawet o przemyt. Od tamtegoczasu często posługiwano się jego nazwiskiem a jegożycie przekształcono w koszmar. W 1929 roku ksiądzuciekł z radzieckiej Ukrainy i do końca życia, w 1936roku, służył w parafiach na Wołyniu. Zmarł i został po-chowany w Poczajowie.

W notatce omówiono także samobójstwo ks. Fe-dukowycza. Autorzy przyznają się, że stworzyli całymit, którego celem było udowodnienie, że Fedukowiczpopełnił samobójstwo z powodu presji, jaką wywierałonań duchowieństwo. W tym celu opublikowano nawet

w prasie fałszywe listy biskupa Kruszyńskiego i ks. Toł-stoja, w których obaj autorzy potępiali nagonkę na Fe-dukowycza. Operacja powiodła się i w notatcezaznaczono, iż spora część katolików uwierzyła, że todziałalność hierarchii kościelnej przyczyniła się do jegosamobójstwa.

Informacje zawarte w notatce są także cennymźródłem informacji na temat działalności edukacyjnej,jaką prowadził Kościół katolicki. I tak służby spe-cjalne potwierdziły, że potrzebne były dwa lata dzia-łań inwigilacyjnych, aby uciszyć antyradzieckie na-stroje. Jednocześnie duchowieństwo organizowało wpolskich środowiskach różnorodne zajęcia dla mło-dzieży, których celem było zagwarantowanie zacho-wania tradycji rodzinnych i narodowych. Odradzanomłodzieży członkostwo w komunistycznej organizacjipionierów czy w Komsomole. Aby ocalić podstawyedukacji narodowej, księża zakładali przy Kościeleprawie podziemne szkoły, gdzie uczono religii i praw-dziwej historii. Według czekistów, na PrawobrzeżnejUkrainie w ciągu krótkiego czasu powstał w ten spo-sób cały system oświatowy.

Notatka zawiera także informację na temat agen-tów-duchownych. W 1926 roku było w tym gronie21 księży. Wielu współpracowników wprowadzonodo komitetów kościelnych. Jako przykład dobrejwspółpracy, czekiści przytaczali wzór z Połtawy. Tamw parafii służył „całkowicie oddany bolszewikom czło-wiek”. Agent-ksiądz w swojej działalności był całko-wicie wspierany przez komitet kościelny i czołowychparafian. Zadaniem służb bolszewickich było zdoby-cie jak największej ilości parafii podobnych do tej zPołtawy.

Notatka kończy się dość optymistycznie dla zwo-lenników reżimu bolszewickiego: „Razem z perspekty-wami, które powyżej wymieniliśmy, w naszej dalszejdziałalności spotykamy się i będziemy się spotykać z przy-kładami wielkiej aktywności księży. Na wielu z nich obec-nie posiadamy oraz spodziewamy się posiadać materiałykompromitujące, które pomogą nam stosować te czy innerepresje. To również jest jedno z planowanych przedsię-wzięć w naszej działalności”.

Artykuł napisano na podstawie publikacji: З архівівВУЧК-ГПУ-НКВД-КГБ, 2 2003 – „Доповідна запискаДПУ УСРР для ЦК КП(б)У про роботу серед римо-като-лицького духовенства і польського населення [1926 р.]”

KRYNICA nr 87–88 51

HISTORIA

Page 53: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Komunistyczna gazeta „Bolszewik” (Більшовик,1924, 14 вересня) w dwóch zdaniach określiła strate-gię stosowaną w celu zniszczenia Kościoła rzymskoka-tolickiego na radzieckiej Ukrainie:

„Należy zniszczyć wpływ księży i kułaków, jednak wtaki sposób, żeby to nie było zauważalne, bo jeśli będziemyużywać jakiekolwiek widocznych represji czy podobnychdo tego środków, to polska ludność stanie dokładnie poprzeciwnej do nas stronie”.

W tym czasie komuniści posiadali już kilkuletniedoświadczenie w walce z religią. Wydawało się, że poobaleniu cara Kościół rzymskokatolicki powinien zająćlepszą pozycję niż to było do tej pory. W związku zpowstaniami Polaków w imperium rosyjskim – Ko-ściół nie był lubiany w Petersburgu. Wtedy nikt jesz-cze nie mógł wiedzieć, że system komunistycznypostawi na całkowite zniszczenie jakiegokolwiek ko-ścioła. Niechęć proletariatu do religii była tłumaczona,przede wszystkim, błędem, jaki Cerkiew prawosławnapopełniła w stosunku do carskiej władzy. Ponieważ dy-nastia Romanowych zbyt mocno opierała się na tra-dycji prawosławnej, nic więc dziwnego, że rewo-lucjoniści zaliczali Cerkiew do swoich wrogów. Tychargumentów nie można było zastosować w stosunkudo Kościoła rzymskokatolickiego, uciskanego właśnieprzez Romanowych. Ale po 1917 roku coraz bardziejjasne się stało, że bolszewicy w podjęciu decyzji od-nośnie Kościoła kierowali się zupełnie innymi inten-cjami.

W 1922 roku wszedł w życia pierwszy KryminalnyKodeks Ustaw USRR. Cały jego rozdział „Łamaniezasad o odłączeniu Państwa od Kościoła” opisywał róż-norodne sankcje i kary, które miały być stosowanewobec kleru z powodu „wtrącenia się w sprawy pań-stwowe”. Ta definicja określała różnego rodzaju dzia-

łalność księży, którą można było uznać za „wtrącania sięw sprawy państwowe”. Kary był rozmaite – od grzywnypieniężnej do jednego roku więzienia.

W 1926 roku radziecki wymiar sprawiedliwościwzbogacił się o nowy termin: „łyszenci”. Do tej grupyspołecznej zaliczono wraz z kryminalistami i kułakamitakże i duchowieństwo. Zgodnie z tymi normami, jeśliksiądz np. zrezygnował ze swoich obowiązków i wy-stąpił z Kościoła, to tylko po pięciu latach mógł nabyćpełne prawa obywatelskie i, na przykład, wziąć udziałw wyborach. Jednak pod warunkiem, że w ciągu tychlat sumiennie pracował na rzecz społeczeństwa komu-nistycznego.

W tym okresie władze zaczynają intensywnie two-rzyć Spółkę Wojujących Ateistów. Pojawiło się pojęcie„front religijny”, które przewidywało zwalczanie wszyst-kiego, co kojarzyło się z religią i Kościołem. Członko-wie tej organizacji przeszkadzali w świętowaniu świątreligijnych, niszczyli kościoły, atakowali księży i dono-sili na nich władzom. Szczególnie cierpieli przez nichwierni Kościoła rzymskokatolickiego. Działalnośćksięży zostawała zaklasyfikowana jako antyrządowa isąd wyznaczał stosowną karę. Oprócz grzywny pie-niężnej, księży karano zamykaniem na kilka miesięcy wklasztorze OO. Misjonarzy na Wołyniu, tzw. Iziasław-skim Klasztorze. Tutaj bolszewicy urządzili więzieniadla duchowieństwa i zamykali księży na okres od kilkamiesięcy do roku.

Mimo tych szykan – ilość parafii rzymskokatolic-kich na Ukrainie nadal rosła. W 1925 roku na Ukrai-nie funkcjonowały 332 parafie, a więc było ich o około10 więcej niż przed I wojną światową. Najwięcej ko-ściołów znajdowało się w podolskiej guberni, bo ażokoło 80. W wołyńskiej guberni działało aż ponad 60kościołów i pracowało tutaj ponad 30 księży. Niecomniej księży było w okolicach Kijowa – ponad 20; pra-cowali oni w ponad 50 kościołach. Wiernych w para-fiach na terenie całej Ukrainy było około miliona. Zpośród nich ponad 700 tys. było polskiej narodowo-ści, zaś inni katolicy – to Niemcy. Niemcy mieszkaliprzede wszystkim na Donbasie. Polacy zamieszkiwaligłównie Prawobrzeżną Ukrainę oraz rejony graniczącez Rzeczpospolitą.

Do walki z Kościołem bezpośrednio po rewolucjistworzono Antyreligijną Komisję, która działała przyCentralnym Komitecie Komunistycznej Partii Ukrainy.Protokoły jej posiedzeń są do dzisiaj utajnione. Według

52 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

Bolszewicka walka z Kościołem w Ukrainie

Page 54: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

instrukcji nawet listy wysyłane z tej tajemniczej insty-tucji należało odsyłać z powrotem. Nawet obecnie niktnie zna nazwisk członków tej komisji. Wiadomo jedy-nie, że do jej składu wchodzili funkcjonariusze naj-wyższego szczebla. Sekretarzował na posiedzeniachprzedstawiciel NKWD, a prowadził posiedzenia za-stępca szefa Państwowego Zarządu Politycznego. Właś-nie ta struktura była szczególnie zaangażowana w nisz-czenie kościołów.

Represje w stosunku do duchowieństwa rzymsko-katolickiego doprowadziły do tego, że w połowie lat20. XX w. na Ukrainie przebywało około 130 księży.Dla porównania – przed 1914 rokiem było ich tutajponad 300.

Znany jest tekst memorandum z 1926 roku „Odziałalności wśród duchowieństwa rzymsko-katolickiegoi polskich osad”, które zostało przygotowane przez Pań-stwowy Zarząd Polityczny dla Centralnego KomitetuPartii Komunistycznej. Pozwala ono zrozumieć wieleprocesów w polskich środowiskach i walkę, którątoczno z Kościołem. Bolszewicy uznawali, że solidar-ność Polaków w kwestiach związanych z Kościołemjest potężną bronią, która chroni duchowieństwo. Au-torytet księży, którzy pozostali na Ukrainie i nie zre-zygnowali ze swego powołania, był ogromny wśródwiernych. Czekiści we wspomnianym dokumencie pi-sali, że praca księży jednoznacznie wskazuje na kieru-nek ich działania – na Rzeczpospolitą. Wedługautorów, stanowiło to poważne zagrożenia, ponieważcała odpowiedzialność za działalność antyrewolucyjnąi szpiegowską leży na duchowieństwie polskim i na„elemencie, który go otacza”. Memorandum sugero-wało, że: „zamkniętość polskiego społeczeństwa i jego lo-jalność w stosunku do księży jak nośnikiem i narzędziempropagandy idei wolnej Polski zdyscyplinowanie zjedno-czonych wiernych, umiejętnie sterowanych w tym kie-runku z kościelnej ambony i przy pomocy innych metod,skazują na nieuniknione niepowodzenie wszelkie próbypolicji starającej się przeniknąć na obszar, który nas in-teresuje; i próby te jedynie prowokują parafian dowzmacniania skrytości i ostrożności. Na ile bezsilna wtych działaniach jest policja, można sądzić po niesku-teczności prób dowiedzenia się czegoś o działalności[...]księży np. przy pomocy szpiegów”.

Walka z Kościołem na Ukrainie przynosiła jednakbolszewikom pewne sukcesy. W memorandum znaj-duje się informacja o 21 zawerbowanych księżach,wśród których były nawet „wybitne postacie”.

Do skutecznej walki z Kościołem służby specjalnestosowały następujące środki: dyskretnie gromadzonoinformacje o księżach w celu ich skompromitowania;

przed polskimi placówkami dyplomatycznymi orga-nizowano akcje protestacyjne z udziałem „robotni-ków” z wymogą powstrzymania działalności szpiego-wskiej na Ukrainie, do której używany jest rzymsko-katolicki kler; szczepić w środowiskach katolickichmyśl o oddzieleniu się od Watykanu i polskich bisku-pów oraz stworzeniu w ZSRR samodzielnego Kościołakatolickiego.

W 1926 roku Polski Zarząd przy Centralnym Ko-mitecie Partii Komunistycznej przez jakiś czas badałstan spraw w polskich środowiskach na Wołyniu, Ki-jowszczyźnie i na Podolu. Komisja konstatowała, żewidoczne są tam postępy w dziele budowania społe-czeństwa komunistycznego. Jednak komisja zauwa-żała, że owe „postępy” nie dotyczą wiary Polaków i ichstosunek do Kościoła. „Ksiądz nadal jest największymautorytetem dla Polaka, nawet kiedy jest on członkiempartii komunistycznej”.

Od połowy lat 20. XX w. służby specjalne prze-prowadzały różnorodne operacje w celu dyskredytacjiduchowieństwa. Najprostszym sposobem było zamy-kania księży na kilka miesięcy do więzienia i zmusza-nia ich do podpisania różnych kompromitujących do-kumentów, listów itp. W taki oto sposób pojawiały sięlisty do Papieża z różnymi „proradzieckimi” apelami iprośbami się o tolerowanie władz bolszewickich. Byłjednak odwrotny efekt tych działań. Ksiądz Feduko-wicz został zmuszony do napisania listu do Papieżu. Potym, jak znalazł się na wolności dokonał aktu autodafe,czyli samospalenia. W 1927 roku czekiści zmusili in-nego księdza, Eugeniusza Perkowicza z rejonu pro-skuriwskiego, do wystąpienia ze stanu duchownego. Ztej okazji w prasie sowieckiej została przeprowadzonacała kampania agitacyjna. W ciągu kilku lat wożono gopo wsiach i miasteczkach, gdzie mieszkali Polacy, abytam wygłaszał antypolskie i antykościelne odczyty. W1927 roku odbyło się 57 tego typu spotkań w 52miejscowościach. W następnych latach działalnośćeks-księdza wyglądała podobnie. W 1933 roku Per-kowicz został aresztowany jako „członek” Polskiej Or-ganizacji Wojskowej. Oświadczył wówczas, że polscykomuniści na najwyższym szczeblu w Ukrainie toszpiedzy Józefa Piłsudskiego. Po czym został rozstrze-lany.

Polskie duchowieństwo katolickie na Ukrainie bro-niło się, jak mogło. Jednak lata 30. XX w. wniosłyswoją korektę do planów zniszczenia Kościoła z lat 20.Nowa koncepcja głosiła, że należało zniszczyć Polakówi wówczas Kościół sam zginie. Do 1937 roku ten planbył skutecznie realizowany…

KRYNICA nr 87–88 53

HISTORIA

Page 55: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Kościół rzymskokatolicki w okresie międzywojen-nym na radzieckiej Ukrainie nie miał jednego wspól-nego administratora. Przyczyną były czynniki geogra-ficzne, historyczne a nawet narodowościowe. Po łudnio-wa Ukraina, Krym i Donbas wchodziły do składu ty-raspolskiej archidiecezji, która rozszerzała się przez Ku-bań i do Kaukazu. Jej wierni to w większości Niemcy.Wśród ponad 200 tys. parafian liczebność Polaków niebyła zbyt wielka. Centrum archidiecezji znajdował sięw Saratowie. Nie tylko biskup Josef Alois Kessler byłNiemcem z pochodzenia, również większość ducho-wieństwa pracującego w tej diecezji wywodziła się z tegośrodowiska.

Tereny zamieszkałe przez Polaków należały dodwóch innych diecezji. Historyczny podział na Lewo-brzeżną i Prawobrzeżną część Ukrainy pozostał także itu. Czernihowszczyzna, Połtawszczyzna oraz Char-kowszczyzna, czyli jednostki terytorialne LewobrzeżnejUkrainy, wchodziły w skład mohylewskiej archidie-cezji. Obejmowała ona na początku tereny całej Rosji,a po 1917 roku cały obszar ZSRR. Biskup miał siedzibęw Petersburgu. Na terenie Ukrainy ilość wiernych die-cezji nie był zbyt duża. Należało do niej zaledwie po-nad 20 tys. Polaków i ponad dziesięciu księży. Naj-większą diecezją na Ukrainie była łucko-żytomierska.Biskup diecezji rezydował w Żytomierzu. Ilość katoli-ków w diecezji przewyższała 750 tys.; opiekowało sięnimi ponad 300 księży.

Pierwsze prześladowania katolików rozpoczęły siętuż po wycofaniu się z Ukrainy wojsk polsko-ukraiń-skich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego i SzymonaPetlury. 14 listopada 1920 roku biskup Piotr Mań-kowski został zmuszony do opuszczenia KamieńcaPodolskiego. Najpierw wyjechał do Lwowa, a późniejprzeniósł się na Wołyń, do Łucka. Wraz z biskupemPodole opuściło ponad 100 księży, którzy równieżosiedli na Wołyniu. Wskrzeszoną w 1918 roku diecezjąkamieniecką, która została reaktywowana przez Bene-dykta XV w 1918 roku, zarządzało trzech księży, któ-rych na tę misję posłał biskup Mańkowski. Byli to: ks.Walerian Szymański, ks. Ryszard Szyszko-Bohusz, ks.Jan Świderski. Dwóch pierwszych wraz z innymi du-chownymi w 1922 roku skazano na karę śmierci. Try-bunał Rewolucyjny w Kamieńcu Podolskim podjąłową decyzję w związku z tym, że księża sprzeciwiali siękonfiskacji mienia kościelnego. Na dodatek zarzuconoim zdradę stanu. Nieco później wyrok zmieniono nakarę więzienną, a jeszcze później wierni wykupili ich z

Od 1921 roku rozpoczęły się areszty duchowieństwa.Według danych historyków, w okresie 1921 – 1924roku aresztowano 96 księży. Na początku 1924 rokuw areszcie przebywało 60 księży rzymskokatolickich i

54 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

Kościół niezłomny

Ignacy Dub-Dubowski, biskup łucko-żytomierski, w pięknym zestawie szat pontyfikalnych

więzienia. W tym wypadku, na szczęścia, była takamożliwość...

Podobnie działo się na radzieckiej części Wołynia.Ordynariusz diecezji łucko-żytomierskiej, Ignacy Dub-Dubowski, opuścił Żytomierz w 1920 roku. Rok wcześ-niej wraz z jedenastoma księżmi został skierowany doprac publicznych. W trakcie tych wydarzeń przeżył za-mach na własne życie organizowany przez miejscowychbolszewików. Kiedy nie udało się zabić biskupa w spo-sób podstępny, zaczęto grozić mu publicznie. Biskupbył przez kilka miesięcy strzeżony przez parafian wswoim domu. Dochodziło nawet do tego, że wokółdomu zbierało się kilkuset uzbrojonych katolików nawieść, że w nocy banda bolszewicka zaatakuje biskupa.Eminencja w 1920 roku opuścił Żytomierz.

Page 56: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

20 sióstr zakonnych. W następnym roku aresztowanokolejnych 9 księży, zaś w ciągu następnych trzech lat –aż 67. W latach 1929 – 1931 w areszcie przebywało142 księży rzymskokatolickich.

Eskalacja nienawiści wobec katolików w 1926 rokubyła związana z objęciem władzy w Polsce przez Mar-szałka Józefa Piłsudskiego. W tym roku aresztowanowszystkich księży, którzy w latach 1922-23 potajem-nie przebyli do ZSRR, aby zająć miejsca tych, którychprześladowano od 1918 roku i zmuszono do ucieczkido Rzeczpospolitej. Głównymi zarzutami były anty-radziecka i kontrrewolucyjna działalność, którą rze-komo prowadzili po przekroczeniu granicy. Właśniew 1926 roku pojawiło się memorandum „O działal-ności wśród duchowieństwa rzymsko-katolickiego i pol-skich osad”, przygotowane przez Państwowy ZarządPolityczny dla Centralnego Komitetu Partii Komu-nistycznej.

Nie pozostawiono w spokoju także następcę bis-kupa Dub-Dubieckiego – prałata Antoniego Skal-skiego. W jednym z dokumentów czekiści napisali onim:

„Reprezentuje typ zawziętego reakcjonisty i polskiego szo-winisty, ściśle związanego z polskimi konsulatami i rzą-dem. Pod jego szkodliwym wpływem znajduje się katoli-cki kler całej Prawobrzeżnej Ukrainy, który swoją anty-radziecką działalność prowadzi pod jego kierownictwem.Prowadzimy działania, których celem jest zmuszenieSkalskiego do opuszczenia ZSRR”.

Biskup nie zgadzał się na wyjazd. Wówczas zostałaresztowany i wywieziony do Moskwy. Dopiero w1932 roku udało się dokonać wymiany biskupa orazkilku innych polskich księży na grupę rosyjskich ko-munistów aresztowanych w Polsce. W więzieniach bis-kup stracił wszystkie palce na stopach.

Według danych NKWD, w 1927 roku na Ukrai-nie przebywało 128 księży. W okręgu berdyczow-skim – 9, biłocerkiewskim – 4, winnickim – 9,dniepropietrowskim – 2, zinowjiwskim – 1, kamie-niec-podolskim – 9, kijowskim – 7, korosteńskim –3, krzyworoskim – 1, ługańskim – 1, meliotopolskim– 3, mikołajewskim – 10, mohylowskim – 3, niżyń-skim – 1, odeskim – 19, oleksandrijiwskim – 1, pro-skurowskim – 14, tulczyńskim – 5, umańskim – 2,charkowskim – 1. Porównując te dany ze statystykąaresztów, nie trudno dojść do wniosku, że prawiewszyscy duchowni rzymskokatoliccy w jakimś okresieprzebywali w więzieniu.

Od 1926 roku i w kolejnych dziesięciu latach his-toria Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie toprawdziwa Golgota. Można przytoczyć setki przykła-dów i opowiedzieć setki historii o bohaterskiej postawieduchowieństwa i wiernych w walce „o prawo wierzyć”.Warto w tym miejscu przypomnieć historię biskupaAleksandra Frizona, administratora diecezji tyraspol-skiej. Po raz pierwszy aresztowano go w 1929 roku podzarzutem jego nielegalnej sakry biskupiej, która miałamiejsce w 1926 roku. Po dwóch lat zwolniono go zwięzienia, ale już w 1933 ponownie aresztowano ioskarżono o nielegalne dopuszczanie nieletnich dosłużby liturgicznej. Na krótko został zwolniony, a na-stępnie w 1935 roku po raz kolejny aresztowany wrazz matką i siostrzenicą. W trakcie rewizji przeprowa-dzonej w jego domu znaleziono kilka dolarów. DlaNKWD stało się to dowodem, że szpiegował za pie-niądze. Przez pewien czas więziono go w piwnicach wSymferopolu, a później przewieziono do Moskwy. 20czerwca1937 roku został rozstrzelany w więzieniu naButyrkach w Moskwie. W tym czasie biskup Frizon byłostatnim żyjącym hierarchą rzymskokatolickim na te-renie ZSRR.

Nie udało się także zrealizować planu, przewidują-cego powstanie w Kijowie seminarium duchowego. Wokresie represji bardzo potrzebni byli młodzi księża.Przy kościele św. Aleksandra w Kijowie w latach 1924 –1929 w podziemiu działało seminarium duchowne.4 grudnia 1928 roku wyświęcono tam dwóch księży,których aresztowano kilka miesięcy później. W kilkadni po tym wydarzeniu NKWD aresztowało trzechstudentów seminarium, którzy jeszcze nie zdążyli sięwyświęcić. Po tych zdarzeniach seminarium przestałoistnieć.

Niektórzy księża bili swoiste rekordy co do ilościaresztów i czasu spędzonego za kratami. W latach 30.ksiądz Jędruszczak i ksiądz Jankowski byli pięciokrot-nie aresztowani. Ks. Jędruszczak przebywał w więzieniu

KRYNICA nr 87–88 55

HISTORIA

Uroczystość pierwszej komunii świętej w parafii p.w. św. Teresy od DzieciątkaJezus w Białowieży. W centrum ks. prałat Antoni Skalski.

Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Tomasza Niechody

Page 57: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

w Kamieńcu Podolskim, w Kijowie i Charkowie, atakże w szeregu łagrów koncentracyjnych na północyRosji. Ostatni raz aresztowano go w 1937 roku.

Ksiądz Jankowski przeszedł przez więzienia w Ży-tomierzu, Berdyczowie, Charkowie, obóz koncentra-cyjny na wyspach Sołowieckich i dwa zesłania do Ka-zachstanu. Przeżył pobyt w Kazachstanie i pozakończeniu II wojny światowej powrócił do Żyto-mierza. W II połowie lat 50. XX w. przebywał w War-szawie, gdzie spotkał się z Prymasem Polski, kardyna-łem Stefanem Wyszyńskim. Ks. Jankowski zmarł w1987 roku, w wieku 98 lat. Przez 71 lat był księdzem.

Tylko jeden raz system totalitarny wymusił na księ-dzu wyrzeczenie się Chrystusa. W 1926 roku ksiądzEugeniusz Perkowicz wystąpił ze stanu duchownego i

przyłączył się do antykościelnej i antyreligijnej propa-gandy. Rozstrzelano go w latach 30. jako „polskiegoagenta”.

Wielki Głód, represje wobec Polaków, areszty du-chowieństwa – wszystko to doprowadziło do sytuacji,że w dwóch diecezjach: Żytomierskiej i Kamienicko-Podolskiej przebywało zaledwie 7 księży. Ale w 1937roku na Ukrainie nie było ani jednego rzymskokato-lickiego duchownego. Kościoły pozamykany, a działal-ność katolików zakazano.

Dwadzieścia lat trwała walka, która nie zakończyłasię wygraną systemu komunistycznego. Po II wojnieświatowej wielu księży powróciło z obozów i nadalkontynuowało swoją duchowną misję na komunis-tycznej Ukrainie.

56 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

Kościół pw. św. Aleksandra w Kijowie

Jak zniszczono parafiępod wezwaniem Podwyższenie Krzyża Świętego w Jenakijewo

Miasteczko Jenakijewo na Donbasie do 1939 rokuzamieszkiwało bardzo wielu Polaków, Niemców, anawet Belgów. W latach 1898 – 1906 na koszt miesz-kańców miasta wzniesiono kościół pod wezwaniem

Podwyższenie Krzyża Świętego. Ilość katolików wciążrosła dzięki przybywającym tutaj z państw europejskichfachowcom-metalurgom, których brakowało z impe-rium rosyjskim. Parafia tutejsza istniała zaledwie 30 lat,

Page 58: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 57

HISTORIA

a po 1933 roku została całkowicie zniszczona. Dopierow 2006 roku została na krótko odnowiona, kiedy tomieszkańcom zwrócono budynek sakralny. W nowychczasach parafia w Jenakijewo była ponownie erygowanai obecnie nosi nazwę: pod wezwaniem Bł. Matki Te-resy z Kalkuty.

Od połowy lat 20. XX w. w Jenakijewo próbowano

zamknąć kościół. W 1927 roku mieszkańcy miasta in-terweniowali w polskich i niemieckim konsulatach,szukając tam pomocy na poziomie międzynarodowymw celu ocalenia parafii. Władze radzieckie, które wowym czasie miały bardzo różne stosunki dyploma-tyczne z Rzeszą Niemiecką i z Rzeczpospolitą, umyłyprzysłowiowo ręce od walki z parafią i powierzyły „roz-wiązanie” całej sprawy Związkowi Wojujących Bez-bożników obwodu donieckiego.

Przed świętami Bożego Narodzenia w 1932 rokuateiści przygotowali się do batalii. W ramach antybo-żonarodzeniowej kampanii postanowili dopiąć swego:zamknąć kościół. Zgodnie z notatką sporządzoną przezfunkcjonariuszy Komitetu Wykonawczego, która dodziś zachowała się w archiwum, zaczęto w tym celuprowadzić działalność informacyjno-rozjaśniającą.Związek Bezbożników zorganizował w mieście zebraniedla wszystkich Polaków i Niemców, na którym zarzą-dzono zamknięcie kościoła. Sporządzono protokół, wktórym napisano, iż decyzja owa została podjęta w cza-sie zebrania, w którym uczestniczyły 164 osoby. Jakwyglądało owo zebranie i kto w nim uczestniczył –można się jedynie domyślać. Podobne rozmowy zosta -ły „przeprowadzone” z Niemcami w kopalniach „Jun-kom” i „Karola Marksa”, a także na chutorach Leśne iTernowa Bałka. W różnych zakładach produkcyjnych„bezbożnicy” przeprowadziły 6 zebrań i 9 rozmów.Rzecz jasna, po każdym zebraniu sporządzono proto-kół, w którym odnotowano „dobrowolną chęć zam -knięcia kościoła”. Równolegle zbierano podpisy podpetycją o konieczności likwidacji parafii. W zakładzieRHZ „Czermet” pod podobną petycją podpisało się

Kościół p.w. Bł. Matki Teresy z Kalkuty w Jenakijewo

Wygląd kościołap.w. Bł. Matki Teresy z Kalkuty

z tyłu

Page 59: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

58 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

111 pracowników, na UKS-u – 48, wśród górników –420, na chutorze Ternowa Bałka – 41. Łącznie Zwią-zek Bezbożników uzyskał poparcie 650 osób. Pod pe-tycją podpisało się także 30 członków komitetukościelnego, który liczył aż 50 osób. W jaki sposóbzbierano te podpisy, kto rzeczywiście się pod nimi pod-pisał – tego już nigdy nikt się nie dowie.

Związek Bezbożników wymógł na komitecie ko-ścielnym spis parafian. Po tym jak uzyskano nazwiska548 katolików, na każdego była wywierana presja.Skutkiem akcji było to, że 90 osób z tego spisu, po-dobnie jak św. Piotr, nie przyznało się do przynależ-ności do parafii katolickiej. Szantaż, agresja, zastra-szanie i inne metody spowodowały, że na początkuroku kościół został przekazany władzom miasta i zam -knięty.

Notatka Związku Wojujących Bezbożników zostałasporządzona 27 grudnia 1932 roku. A 17 stycznia1933 roku rada miejska Jenakijewo skierowała pismodo Komitetu Wykonawczego w obwodzie donieckim,w którym przedstawiono argumenty, z powodu któ-rych kościół został zamknięty. Głównym z nich byłoto, że parafia nie posiadała środków niezbędnych do

renowacji pomieszczeń. Według rady miejskiej, latemwe mszy uczestniczyło nie więcej niż 100 osób. Zimąkościół „nikt nie odwiedzał”, ponieważ nie był ogrze-wany. Z powodu braku pieniędzy na dalsze utrzyma-nie, według władz, parafia przekazała kościół miastu.„Na propozycję władz miejskich, że one przeprowadzą re-mont kościoła – parafia i komitet kościelny kategorycznieodmówiły. Przy czym w ostatnich dniach z komitetu ko-ścielnego wybyło 30 osób”.

Z całą pewnością nie warto komentować zawartą wnotatce pozycję bolszewickich władz miejskich i ab-surdalne informacje zawarte w doniesieniu. W podsu-mowaniu władze stwierdziły, że ponad tysiąc katolikówi ponad 27 tys. (!) chrześcijan innych narodowości opo-wiedziało się za zamknięciem kościoła. W tej sytuacjibolszewicy, rzecz jasna, nie mieli innego wyjścia, „jakprzysłuchać się głosowi ludu”. 15 października 1933roku przez miejscowych czekistów został aresztowanyksiądz Ferdynand Pflug. Oskarżony o szpiegostwo narzecz Niemiec, został skazany na 10 lat łagrów. Wyrokodsiadywał na Kołymie, gdzie zmarł w 1943 roku.

Pomieszczenia kościoła najpierw wykorzystywanojako dom ludowy, a później jako salę sportową.

Pół wieku w łagrach: ks. Roman Jankowski

Ks. Roman Jankowski urodził się 28 sierpnia 1889roku we wsi Bebechy proskurowskiego powiatu pod-olskiej guberni. Dzisiaj ta miejscowość nazywa się Jas-nozirja i znajduje się około 50 km na południe odChmielnickiego.

Jak sam wspominał w życiorysie napisanym jesie-nią 1936 roku w ramach prowadzonego śledztwa, po-

chodził z włościańskiej rodziny, w której wychowywałosię czterech synów i córka. Ojciec był kowalem i kiedydzieci podrosły, przeprowadził się do Płoskirowa (dzi-siaj Chmielnicki), gdzie prowadził własną kuźnię. Ro-dzina, podobnie jak wiele innych, żyła w biedzie idzieci od najmłodszych lat musiały pracować. Romanskończył dwie klasy szkoły miejskiej i zatrudnił się w

Stalinowski gułag

Page 60: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 59

HISTORIA

miejscowej aptece. Po przepracowaniu trzech lat zdolnychłopak złożył egzamin na asystenta prowizora. W1910 roku wstąpił do seminarium duchowego, któreukończył w 1915 roku. W tym czasie umarł jego oj-ciec Władysław.

Po ukończeniu seminarium został oddelegowanyna ponad rok do Bracławia. Stamtąd trafił do Huma-nia, gdzie uczył w miejscowej szkole. Po tym, jakWojsko Polskie z oddziałami Szymona Petlury odeszłyz terenów Ukrainy, ks. Roman wyruszył do Berdy-czowa, który pozostał bez księdza rzymskokatolic-kiego. W tym czasie wielu księży i przedstawicielimiejscowych polskich elit wycofało się wraz z armią doRzeczypospolitej. W Berdyczowie nie zatrzymał siędługo i następną parafię otrzymał w ówczesnym mias-teczku, a dzisiejszej wiosce Trojaniw. Miejscowy ksiądzSawicki także poszedł za Piłsudskim.

Ks. Roman pracował w tamtejszej parafii przezpięć lat i powrócił do Berdyczowa. Tutaj, w czerwcu1925 roku po raz pierwszy został aresztowany. Ponie-

waż nie udowodniono mu winy (oskarżano go o po-moc osobom polskiego pochodzenia w nielegalnymprzekraczaniu granicy i ucieczce z ZSRR), księdzawypuszczono z aresztu.

Ponownie aresztowano go w 1927 roku. Władzebolszewickie ponownie oskarżyły księdza o stworzeniepunktu przerzutowego Polaków do Rzeczypospolitej,który, rzekomo, istniał w Berdyczowie przy klasztorzeOO. Karmelitów od 1920 roku. Zachowała się prośbaśledczego GPU w Berdyczowie z dnia 11 lipca 1927roku o przedłużenie śledztwa o dwa miesięce. Księdzuzarzucano, że razem z o. Bronisławem Jarosińskimprzerzucił przez granicę wiele polskich rodzin. Komu-niści znajdowali okoliczne rodziny, które miały krew-nych w Polsce, i zmuszali je, by świadczyły, że towłaśnie ks. Roman namówił ich do porzucenia ro-dzinnych stron. Jeden podobny wypadek udowod-niono Jankowskiemu. Przyznał się mianowicie do tego,że dał swojemu bratu 25 rubli na drogę, kiedy ten ucie-kał do Polski.

Do stalinowskich gułagów wtrącano wszystkich – działaczy partyjnych, chłopów, robotników i… księży. Można tam było trafić na długie lata

Page 61: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

60 KRYNICA nr 87–88

HISTORIA

Z Berdyczowa w 1928 roku ksiądz został przewie-ziony do więzienia w Charkowie, gdzie w dniach 29-30września odbył się proces za „zamkniętymi drzwiami”.Sąd uznał Jankowskiego za winnego i skazał go na 9 latłagrów. Z okazji 10 rocznicy rewolucji październiko-wej wyrok skrócono do 6 lat.

Dwa lata spędził ksiądz w areszcie śledczym a 4,5roku na Wyspach Sołowieckich. Po tym okresie wła-dze zesłały księdza do Kazachstanu, gdzie przez ponadpół roku mieszkał w Ałma-Acie. Dopiero w 1934 rokudostał zezwolenie na powrót do rodzinnych stron. WBerdyczowie i Żytomierzu jednak nie zatrzymał się nadługo i wyjechał do parafii do wsi Uszomyr, dziś rejonkorosteński. Pobytowi księdza sprzeciwiła się miej-scowa milicja, motywując to tym, że jest zbyt niebez-pieczny, by mieszkać w strefie przygranicznej. Tak więcznaleziono dla ks. Romana parafię leżącą jak najdalejod granicy, we wsi Kotelnia (dzisiaj wieś Stara Kotelniaobwodu żytomierskiego).

Ks. Jankowski pracował w tej parafii przez ponadrok, aż do momentu, kiedy władze bolszewickie za-mknęły kościół, a jemu poradzono wyjechać. Ponie-waż jechać nie miał dokąd, dlatego ks. Roman pozostałna miejscu jeszcze przez pewien czas. Pod koniec lata1935 roku został ponownie aresztowany.

Zarzucano mu, że od jesieni 1934 r. i do chwiliaresztowania prowadził działalność kontrrewolucyjnąi nacjonalistyczną, zwłaszcza wśród młodzieży. Zachę-cał ją do nie brania udziału w pracach komsomol-skich, pionierskich i innych radzieckich organizacjispołecznych; zajmował się antykołchoźnianą propa-gandą, której celem było przeciwdziałanie wzrostowikolektywizacji i sprzyjanie upadkowi kołchozów; byłorganizatorem zbiorowego oszczerczego protestu prze-ciwko przedsięwzięciom władz radzieckim w dziedzi-nie religii. Sprawę ks. Jankowskiego połączono z takzwaną „Sprawą rewolucyjnej i faszystowskiej organizacjirzymsko-katolickiego i unickiego duchowieństwa na Pra-wobrzeżnej Ukrainie”. Oskarżono 19 osób: 7 księżyrzymskokatolickich, jednego gracko-katolickiego i 11wiernych. Wyrok w tej sprawie wydał nie sąd, a spe-cjalne kolegium dowództwa NKWD na Ukrainie. Jan-kowskiego skazano na 5 lat i zesłano do łagru Czybiuw Komi ASSR. Po upływie 5 lat ks. Roman Jankow-ski został przeniesiony do Kazachstanu.

Na Ukrainę wrócił dopiero po zakończeniu II wojnyświatowej. Od 1946 do 1987 roku prowadził pracę dusz-pasterską. Zmarł w wieku 98 lat. Dwa lata później na pod-stawie decyzji prokuratora ks. Roman Jankowski zostałzrehabilitowany i oczyszczony z zarzutów.

Karaganda – centrum katolicyzmu w ZSRR

W latach 30. ubiegłego wieku obwód karagandyj-ski w Kazachstanie gwałtownie stał się wielonaro-dowy. Przyczyną tego była polityka ZSRR wobecmniejszości narodowych, szczególnie Polaków. Pola-ków zsyłano na mocy rozporządzenia Rady Komisa-rzy Ludowych ZSRR nr 776-120 z dnia 28 kwietnia1936 „O przesiedleniu osób narodowości polskiej zUkraińskiej SSR”. Według danych z Kazachstanu, wtym czasie na tereny wokół Karagandy trafiło 14 048rodzin, czyli 63 976 osób. 75% procent, czyli około48 tysięcy z nich byli polskiej narodowości. Drugitransport z Polakami z Kresów Wschodnich przybyłdo Kazachstanu w latach 1939 – 1941, za czasów„pierwszych sowitów”. Do tej liczby należy dodać de-portowanych do Azji Środkowej Niemców, z którychwielu także było katolikami. Nie można tu niewspomnieć o Ukraińcach wyznania grecko-katolic-kiego. Dokładną ilość katolików zgromadzonych wKaragandzie i okolicach trudno ustalić. Bez wątpieniabyło ich tutaj około 300 tysięcy.

Wśród więźniów było także bardzo wielu księży. Odlat 50. w Karagandzie służył ks. Władysław Bukowski.Jak pisali oficerowie służ specjalnych w doniesieniachdo swoich przyłożonych, „ksiądz w Karagandzie prze-prowadzał nielegalne zebrania wierzących katolików, gro-madząc na nich znaczną ilości młodzieży, w tym takżedzieci w wieku szkolnym. Zachęcał na nich do konty-nuowania religijnego fanatyzmu i odrywał młodzież odedukacji komunistycznej i uczestnictwa w społeczno-poli-tycznym życiu kraju. Nabywał, przechowywał i propago-wał reakcyjną literaturę o antyradzieckiej treści”.

Po dziesięciu latach łagrów w Karagandzie zamiesz-kał ks. Aleksander Staub, Niemiec z pochodzenia, wswoim czasie jeden z najbardziej wpływowych zesłań-ców w środowisku niemieckich.

Obok nich ukraińskich katolików gromadził ks.Oleksy Zarycki – w 1957 roku mianowany greckoka-tolickim administratorem apostolskim dla Kazachstanui Syberii. Odprawiał msze nie tylko dla Ukraińców, alerównież w obrządku zachodnim dla Polaków i Nie-

Page 62: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 61

HISTORIA

mców. W 2001 roku został beatyfikowany przez JanaPawła II.

Przebywał tu także biskup dwóch obrządków Ko-ścioła katolickiego Aleksander Chira, rektor Semina-rium Duchownego greckokatolickiego w Użhorodzie.W Karagandzie wyświęcił ponad 30 księży i trzech bis-kupów.

Tutaj przebywali także: ks. Stanisław Drzepecki, ks. Józef Kuczyński, ks. Józef Świdnicki. Nie można niewspomnieć o litewskim księdzu Albinasie Dumbliaus-kasie, który przybył do Karagandy nieco później, napoczątku lat 60. XX w.

W połowie lat 50. w Karagandzie powstały trzypodziemne kościoły. Ks. Władysław Bukowiński zało-żył jeden dla Polaków, litewski ksiądz – dla Niemcówi ukraiński – dla grekokatolików. Istniały niedługo, za-ledwie kilka lat. W 1957 roku władzom bolszewickimudało się je zlikwidować. Brak kościołów rekompen-sowano w bardzo prosty sposób: księża chodzili po do-mach, w których zbierano sąsiadów, i odprawiali msze.Informacje o katolickich księżach różnych narodowo-

ści z Karagandy szybko rozchodziły się w katolickimpodziemiu. Z różnych zakątków ZSRR ciągnęli do Ka-ragandy wysiedleńcy-katolicy, którzy mieli zakaz po-wrotu w rodzinne strony. Szczególnie wielu było wśródnich Niemców. Jest znana historia zakonnicy KlaryRitter, która mieszkała z rodziną na Północy. Ich ojciecpojechał do Kazachstanu i po pewnym czasie wrócił izabrał bliskich do Karagandy. Dzieciom powiedział,że mieszkać można wszędzie, „a w Karagandzie jestwiara”.

Ks. Bukowski wspominał, że „pracy duszpasterskiejbyło tu bardzo dużo. Szczególnie z powodu przyjezdnych.Jechali nawet po kilka tysięcy kilometrów, żeby znaleźćksiędza. Jechali tak z Zachodu, jak i ze Wschodu. Z Pół-nocy i dalekiej Syberii.”.

Pierwszy kociściół władze pozwoliły budować do-piero w połowie lat 70 XX w. Biskup Chira do tegomomentu podzielił kraj na parafie, które liczyli nie wię-cej niż 1,5 tys. wiernych. W parafiach rządziły komi-tety kościelne, które składały się z przedstawicieli tychnarodowości, które zamieszkały na terenie parafii. Napoczątku lat 80. w Karagandzie funkcjonowało już 12oficjalnie zarejestrowanych parafii, liczących ponad150 tys. katolików. Udało się nawet zorganizować pod-ziemną produkcję krzyżyków, medalików i obrazków,które wierni rozpowszechniali po całym ZSRR.

Ks. mgr Władysław Bukowiński, Ukrainiec biskupChira, Litwin ks. Albinas Dumbliauskas, Niemiec ks.Aleksander Staub spoczywając dziś na cmentarzu naterenie parafii kościoła p.w. św. Józefa w Karagandzie.Tego samego kościoła, który jako pierwszy został zbu-dowany w tym mieście wspólnym wysiłkiem wszyst-kich katolików.

Bł. Oleksa Zarycki

Ks. WładysławBukowiński

Page 63: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

62 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

Próba interpretacji hymnu Felińskiego1. Analizę hymnu „Boże, coś Polskę” przeprowa-

dzamy tylko na jego dwóch wersjach: macierzystej zpierwodruku (= F.) oraz składankowej z rękopisu (=F.G.), co nie oznacza pominięcia innych, ważnych dlanas, jego wariantowych ujęć. (Oba teksty cytujemy wniniejszej pracy.) Najwięcej oczywiście uwagi poświę-cimy tekstowi macierzystemu z 1816 r., choćby i ztego względu, że, jak pisaliśmy, dwie pierwsze jegostrofy wraz z przerobionym refrenem ostały się dodziś.

Autorytatywne informacje źródłowe, cytowane jużprzez nas, wskazują, iż hymn Felińskiego powstał „z

ducha” angielskiego hymnu „God save the King”, gra-nego na galówkach kościelnych w Królestwie Polskimw 1816 r. W poprzednim rozdziale pisaliśmy o jegofunkcji w genezie hymnu Felińskiego, co wyjaśnia wzupełności problem wyboru wzorca przez poetę. Praw-zorca, z którego wywodzą się inne głośne hymny, np.„Gott erhalte Franz den Kaiser”, „Boże, cara chrani”(ten ostatni ze słowami Wasilija Żukowskiego).

Hymn angielski anonimowego autorstwa słów imelodii (choć przypisuje się je różnym twórcom), poraz pierwszy wykonany w 1745 r., był wtedy wyłączniewyrazem lojalności wobec panującego Jerzego II, asłowa „pokrzyżuj ich chytre plany” dotyczyły pokona-nych w 1745 r. powstańców Jakobitów, zwolennikówbyłej dynastii Stuartów, i nie miały odniesienia ogól-niejszego do jakiegoś zewnętrznego wroga całego kraju.Tekst został nieznacznie zmieniony, kiedy pieśń stałasię narodowym hymnem Wielkiej Brytanii.

Nie mają racji ci badacze, którzy bez uzasadnień do-patrują się naśladownictwa hymnu angielskiego przezFelińskiego. W rzeczywistości inspiracja ta była naturyogólniejszej, wynikała co najmniej z dwóch źródeł po-wiązanych ze sobą: obrzędowego oraz gatunkowo-to-picznego. O pierwszym była już mowa w poprzedniejczęści pracy. „God save the King” zadomowił się już wparadnej obrzędowości państwowo-kościelnej Króle-stwa Polskiego, a więc nawiązanie do niego gwaranto-wało nowemu hymnowi zdobycie szybszej popularno-ści, oraz, co nie jest bagatelne, hymn angielski byłwzorcem zarówno arcywysokim, jak i politycznie nie-drażliwym. Jego topika odpowiadała hymnicznemugatunkowi już nowoczesnemu, to jest kościelno-świec-kiej proweniencji: była adekwatna do podniosłej i uro-czystej pieśni nie tyle sławiącej Boga i pośrednio króla,ile proszącej Boga o roztoczenie opieki nad królem,

U ŹRÓDEŁ HYMNIKI POLSKIEJ

Pieśni polska, tyś jak rosa,Co na spiekłą duszę spada![…]Szczęsny, ponad czyją głowąSkrzydło swoje tyś rozpięła,Gdy mu z piersi rzucisz słowo:„Jeszcze Polska nie zginęła!”

Władysław Bełza

„Boże, coś polskę” Alojzego Felińskiego (część 2)

Alojzy Feliński

Page 64: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 63

HYMNIKA POLSKA

opieki – oczywiście – zapewniającej mu zwycięskie,szczęśliwe, świetne, długie i pełne innych łask pano-wanie, w którym monarcha będzie obrońcą praw pod-danych oraz zawsze będzie dawał im „powody” dowdzięczności wyrażanej śpiewem z pełnego serca igłosu: „God save the King”. Te górujące w utworześwieckie elementy, związane pośrednio z tematyką re-ligijną, poświadczają jego przeznaczenie obrzędowe.

W hymnie angielskim podmiot zbiorowy jako wy-kładnik patriotycznych odczuć jedności narodowej eks-ponuje w modlitewnej apostrofie Boga i króla. Niewystępują oni jednak na równych prawach i pozycjachwładców. Hierarchiczny dystans i zależność króla odBoga są w hymnie angielskim silnie akcentowane.Oczywiście, Feliński przejął słynne, arcypopularne wobrzędowości hymnicznej archetypy Boga i króla, alena innych prawach ich wzajemnego stosunku (o czymbędzie mowa później). W incipitowej apostrofie mo-dlitewno-błagalnej (ten drugi, jakże istotny elementemocji hymnu Felińskiego nie ma odpowiednika w an-gielskim hymnie) eksponował jednak Boga i Polskę,akcentując już na wstępie hierarchię najwyższych war-tości. Dopiero ostatni wers refrenu wprowadza motywkróla reprezentatywny dla funkcjonowania i adresupieśni. Ale ten motyw w strukturze ideowo-artystycz-nej pieśni jest niewspółmiernie pośledniejszy w sto-sunku do wiodącego: Boga. W hymnie angielskim jestprzeciwnie: apeluje się do Boga o zachowanie (strzeże-nie) króla, ale jemu pośrednio poświęca się najwięcejuwagi przez wyliczanie i określanie wielu próśb doNiego skierowanych, a związanych przecież z osobą pa-nującego króla i jego obowiązkami wobec narodu.Tych koncepcji (także o obowiązkach króla wobec na-rodu) hymn Felińskiego nie podejmuje. Aluzje i realiahistoryczno-narodowe oraz poglądy polityczne są whymnie Felińskiego szeroko rozbudowane dla argu-mentacji historiozoficznej, mocno zakotwiczonej wdziejach Polski. W utworze angielskim nie ma tak roz-budowanej argumentacji ani tylu służebnych jej rea-liów historycznych. Natomiast obie pieśni wiąże ichhymniczna poetyka: kościelno-świecka, modlitewna.

2. Błagalno-liryczny rodzaj pieśni Felińskiego, wstylu hymnicznej tradycji antyku, realizował założe-nia gatunkowe owoczesnej poetyki reagującej bezpo-średnio na wielkie wydarzenia historyczne czasównapoleońskich i postnapoleońskich. W pierwodruku– jak informowałem – utwór uzyskał tytuł określającywyłącznie jego gatunek: Hymn. W edycji drugiej, z„Pamiętnika Warszawskiego”, ów wyznacznik gatun-kowy został wzbogacony informacjami dotyczącymi

okazjonalności oraz przeznaczenia tej pieśni: „Hymnna rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego z woli na-czelnego wodza wojsku polskiemu do śpiewu po-dany”. Natomiast w spisie rzeczy tegoż „PamiętnikaWarszawskiego” figuruje tytuł: „Hymn do Boga zapomyślność króla”. Liczne przeobrażenia tekstu (oczym pisaliśmy w części 1, powodowały oczywiściezmienność jego tytułów, a więc np.: „Modlitwa”, „DoBoga”, „Boże, coś Polskę” (bardzo często stosowanytytuł incipitowy).

Struktura podmiotu lirycznego „Boże, coś Polskę”jest znamienna dla takiego gatunku hymnicznego.Wiąże się ona z apostroficzno-modlitewnym, podnio-słym i uroczysto-obrzędowym charakterem pieśni. Jejpodmiot liryczny występuje w formie monologu wewszystkich czterech strofach jako bliżej nie określonypartner – „petent” Boga, do którego kieruje w apo-stroficznych zwrotkach prośby, będące wszakże – jakakcentują niezmienne refreny pieśni – własnością zbio-rowości potraktowanej jako chór uczestniczący w lita-nijnej modlitwie narodowej. Owe refreny ujawniają ipodkreślają obecność podmiotu zbiorowego, którymjest naród polski. Podmiot liryczny, tj. ów petent, po-siada głęboką koncepcję dziejów narodu polskiego ijego stosunku do Boga. Koncepcję tę wyznaje – oczy-

Herb Felińskiego „Farensbach”

Page 65: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

64 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

wiście – owa refreniczna zbiorowość, podkreślając swąszczególną więź emocjonalną z Bogiem.

Podmiot liryczny zwraca się do Boga w imieniuzbiorowości, która jego wypowiedzi wieńczy, w czte-rech refrenach litanijnych, błagalną formułą:

Przed twe ołtarze zanosim błaganie,Naszego Króla zachowaj nam, Panie!

W pierwodruku „Hymnu” tę pozorną dwoistośćpodmiotów ujawnia instrukcja dla śpiewających znaj-dująca się nad refrenem: „Chór”. Mamy zatem jakbydwie odmiany podmiotu w apostroficzno-chóralnejstrukturze hymnu, które w wykonaniu melicznym –jak świadczą ówczesne sprawozdania prasowe – uzys-kały również charakterystyczne rozróżnienie: strofyśpiewane były przez „dobrane spomiędzy wojskowych [...]głosy”, a „reszta wojska śpiewa chór kończący każdąstrofę”, to jest refreny.

Język artystyczny utworu operuje wielkimi udra-matyzowanymi pojęciami: Bóg, Polska, król; liryzmempatriotyczno-religijnych wzruszeń, podniosłym tonem,uroczystym stylem pozbawionym wszakże grandilo-kwencji, retorycznego deklamatorstwa czy pietystycz-nego sztafażu.

Utwór Felińskiego jest pieśnią błagalną do Boga wsprawie Polski i jej Króla. Bóg i Polska są podstawo-wymi wyznacznikami hymnicznej modlitwy, nadrzęd-nymi, lecz spójnymi w stosunku do „Naszego Króla”.Wyznaczniki te, konstytutywne dla podniosłego tonui wysokiego stylu wypowiedzi, są wobec siebie w róż-norakich relacjach i zależnościach. Najwyższy autory-tet sprawczy losów Polski, tj. Bóg, jedyny tylko partnerpodmiotu lirycznego, eksponowany w każdej strofie,(podobnie jak i Polska), nie jest wszakże adresatem,„autonomicznym przedmiotem” – jak to bywa w wieluhymnach – któremu poświęca się najwięcej uwielbia-jącego czy dziękczynnego „zainteresowania”. Jego wiel-kość opieki nad Polską, jego wszechmoc sprawiedliwejnad nią władzy, jego surowa ojcowska miłość do wy-branego narodu są dobrane i podnoszone wyłącznie waspekcie kwestii polskiej. Nie dla refleksji moralizator-sko-dydaktycznych czy adoracyjno-hołdowniczych, jakw innych tego typu hymnach. Owo „zainteresowanie”jest służebne w stosunku do szeroko potraktowanej irozbudowanej problematyki historycznej, historiozo-ficznej dotyczącej Polski. To ona wraz ze swoimi świet-nymi, a jednocześnie tragicznymi dziejami, ze swąnową współczesnością jest „bohaterem” modlitewnychbłagań. Tak rozłożone akcentowanie sprawi, iż utwór,będąc modlitwą błagalną, jest przede wszystkim pa-triotycznym hymnem w sprawie Polski, którą opiekuje

Alojzy FELIŃSKI (ur. 1771 w Łucku, zm. 23 lutego1820 w Krzemieńcu) – polski poeta, dramatopisarz, tłumacz,historyk i teoretyk literatury.

Pochodził z rodziny szlacheckiej Felińskich herbu „Fa-rensbach”. Był synem Tomasza Felińskiego (sędziego ziem-skiego), bratem Gerarda Felińskiego, szwagrem Ewy Feliń-skiej i stryjem św. Zygmunta Felińskiego. Młodość spędziłw rodowym majątku w Wojutyniu pod Łuckiem. Od lat dzie-cięcych był przyjacielem, poznanego w Porycku, TadeuszaCzackiego.

Kształcił się w kolegium pijarów w Dąbrowicy oraz wszkole powiatowej we Włodzimierzu Wołyńskim. Od 1788roku pracował jako dependent w kancelarii prawnej w Lub-linie, a poprzez tamtejszą palestrę zbliżył się do K. Koźmiana.Wkrótce porzucił palestrę, wyruszył do T. Czackiego i wrazz nim w roku 1789 wyjechał na sejm do Warszawy. W la-tach 1789 – 1792 przebywał w Warszawie i uczestniczył wobradach Sejmu Czteroletniego. W tym okresie pisywał bez-imiennie broszury polityczne i tworzył swe pierwsze po-ważniejsze utwory literackie. Bywając w domu kanclerza Jac-ka Małachowskiego poznał wielu ówczesnych pisarzy i po-etów. Wespół z Michałem Wyszkowskim, K. Tyminieckim,M. Dzieduszyckim czynnie uczestniczył w spotkaniach kół-ka dyskusyjnego młodych literatów warszawskich, nadktórym pieczę sprawował O. Kopczyński. W roku 1790 wrazz T. Czackim przebywał w Krakowie, a kilka miesięcy póź-niej (1791 r.) objął rolę nauczyciela jego siostrzeńca Jana Tar-nowskiego. W tym okresie często przebywał w Warszawieoraz w należącym do rodu Tarnowskich Dzikowie.

W 1794 roku podczas insurekcji pełnił funkcję sekretarzado korespondencji francuskiej i adiutanta Tadeusza Kościuszkioraz komisarza porządkowego wołyńskiego. Po upadku po-wstania na krótko zamieszkał u Tarnowskich w Dzikowie.Począwszy od lutego 1795 roku mieszkał w Wojutyniu, gdzieadministrował rodzinnym majątkiem i prowadził dzierża-wę Klepaczu. W roku 1800 poślubił Józefę Omiecińską iosiadł we wsi Osowa (pow. Nowogród Wołyński), którą za-rządzał już od maja roku 1796.

W 1809 roku został wybrany członkiem TowarzystwaPrzyjaciół Nauk. W 1815 roku zamieszkał w Warszawie izwiązał się z grupą pseudoklasyków. W 1818 roku został pro-fesorem literatury i dyrektorem Liceum Krzemienieckiego.W 1819 roku otrzymał członkostwo honorowe Uniwersy-tetu Wileńskiego.

Pierwsze utwory zaczął pisać w latach 1788 – 1789 bę-dąc kancelarzystą (dependentem) w Lublinie. Większość swo-ich dzieł napisał jednak w latach 1800 – 1815 podczas po-bytu w Osowej. Jego najsłynniejszym utworem jest pieśńhymniczna „Pieśń narodowa za pomyślność króla” (1816 r.),która w wersji Antoniego Goreckiego zyskała popularnośćw okresie XIX wieku jako hymn patriotyczny i kościelny„Boże, coś Polskę”. Poza tym był autorem dramatu „BarbaraRadziwiłłówna” (1811 r.) i pieśni: „Pochwała Kościuszki”(1792 r.) oraz „Pieśń ochotników” (1794 r.). W 1816 rokuopublikował pracę na temat ortografii.

Page 66: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 65

HYMNIKA POLSKA

się Bóg. Ten właśnie czynnik sprawił, iż pieśń mimowiernopoddańczego charakteru zasłużyła i zapewniłasobie żywotność w bogatym swym potomstwie sfol-kloryzowanych wariantów i adaptacji.

W każdej z czterech strof hymnu obecna jest Polskaw swej poczwórnej dziejowej panoramie: I – „licznychwieków [...] potęgi i chwały”; II – upadku oraz walk oniepodległość; III – wskrzeszenia w postaci KrólestwaPolskiego; IV – przyszłości, która wróci jej „świetnośćstarożytną”. Ta doskonale skonstruowana syntetycznadziejowość jej epok (choć później nie ostała się w peł-nym wymiarze strof tekstu) jest poważnym osiągnię-ciem artystycznym, nadającym utworowi znamionahymnu o Polsce, z błagalną prośbą o wrócenie jej„świetności starożytnej”. To znaczy, iż ów status quo Kró-lestwa Polskiego (ze strofy trzeciej), mimo iż zakwalifi-kowany został jako cudowne wskrzeszenie Polski, niezadowala, nie uzyskuje akceptacji, zgody na taką okro-joną Polskę. Stąd prośba błagalna do Boga o wróceniejej – powtórzmy – „świetności starożytnej”, to jest tej,która w strofie I – dzięki opiece Boga – trwała „przeztak liczne wieki”. Ta ostatnia prośba błagalna musiałaśpiewających napawać szczególnym optymizmem, wokolicznościach oficjalnego „państwowego” jej zgła-szania.

Inwokacje i apostrofy do Boga wzywanego w róż-nych wielkich sprawach, wierzeniach, nastrojach, kon-wencjach i stylizacjach posiadają archetypową prowe-niencję. Najwyższą swą hierarchię uzyskują w sferzeprzeżyć oraz odniesień czysto religijnych i religijno-pa-triotycznych, właśnie jak w pieśni Felińskiego.

Wiemy, ile popularności zawdzięczają pieśni swymchwytliwym w tradycji narodowej incipitowym fra-zom, pełnym skojarzeń dziejowych i pragnień pokole-niowych (klasycznym tego przykładem „Jeszcze Polskanie zginęła”) wraz z ich unarodowioną topiką. „Boże,coś Polskę” jest doskonałym tego świadectwem. Bóg iPolska w tej ewokacji korespondują ze sobą w kwes-tiach najistotniejszych dla narodu, mianowicie wolno-ści oraz świetności państwa zarówno w jego historii jaki współczesności.

Intymność wzruszeniową tej nielicznej modlitwydo Boga w sprawie Polski uzyskuje także Feliński zapomocą kreowania podmiotu lirycznego w pełni po-kory i ufności akceptującego wyroki Boga. Boga, któryw tej wysokiej roli jest przecież adresatem traktowa-nym przez ów podmiot wyłącznie w kategoriachsprawy polskiej.

3. Wiadomo, iż refreniczne błagania chóru o za-chowanie przez Boga „naszego króla” są związane kon-

Alojzy Feliński„HYMN”

Boże! coś Polskę przez tak liczne wiekiOtaczał blaskiem potęgi i chwały,I tarczą swojej zasłaniał opiekiOd nieszczęść, które przywalić ją miały;

Przed twe ołtarze zanosim błaganie,Naszego Króla zachowaj nam, Panie!

Ty, coś ją potem, tknięty jej upadkiem,Wspierał walczącą za najświętszą sprawęI chcąc świat cały mieć jej męstwa świadkiem,Wśród samych nieszczęść pomnożył jej sławę;

Przed twe ołtarze itd.

Ty, coś na koniec nowymi ją cudyWskrzesił, i sławne z klęsk wzajemnych w bojuPołączył z sobą dwa braterskie ludyPod jedno berło Anioła pokoju;

Przed twe ołtarze itd.

Wróć nowej Polsce świetność starożytnąI spraw, niech pod Nim szczęśliwą zostanie;Niech sprzyjaźnione dwa narody kwitnąI błogosławią Jego panowanie;

Przed twe ołtarze itd.

„Gazeta Warszawska” nr 58, Warszawa 20.07.1816 r., s. 1321 (zdjęcie poniżej). Jest to pierwodruk utworu Aloj-zego Felińskiego, poprzedzony informacjami m.in. o oko-licznościach powstania i funkcjonowania tej pieśni. (Tekstmacierzysty – F.)

Page 67: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

66 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

kretnie z caro-królem Aleksandrem I. Dla współczes-nego czytelnika ów komentarz jest niezbędny, pieśńbowiem nie nazywa imiennie króla, a więc operuje po-zornie uogólnieniem „ponadhistorycznym”. Równieżkontrowersyjny atrybut caro-króla: „Anioł pokoju” nieujawnia adresata, a więc w rozumieniu „maluczkichśpiewaków” posiada wymiar uogólniający. Z historiiwiemy jednak, iż mianem „Anioła pokoju” obdarzaliwspółcześni Aleksandra I, przeciwstawiając go „anio-łowi burzy”, tj. Napoleonowi – „bogowi wojny”. „Mil-lenaryzm antynapoleoński” kreował cara Aleksandra I,pogromcę Napoleona, na opatrznościowego mesjasza,wnosząc zmianę orientacji mesjanistycznej. [...] „Aniołpokoju” w hymnie Felińskiego nie ma konkretnego od-niesienia antynapoleońskiego, lecz dotyczy ono wy-łącznie losów „wskrzeszonej” Polski pod berłemcaro-króla. Nie jest również symbolem europejskiegoczy słowiańskiego mesjasza. Nie jest nawet potrakto-wany w funkcji rzeczywistego mesjasza, ów „Anioł po-koju” w pieśni Felińskiego jest toposem zarównoskonwencjonalizowanym, jak i skonkretyzowanymimiennie (o czym wie dziś historyk). Występując wtych dwóch funkcjach, uzyskuje jeszcze trzecią, mia-nowicie obrzędowo-religijną. Jest ona stylowo pry-marną w tym hymnie przeznaczonym do śpiewu wkościele podczas galowych mszy. A więc ów topos uzys-kuje dystynkcje religijne, upoważniające również dowykładni angelologicznej.

„Anioł pokoju” zaczerpnięty z bogatego repertuarupopularnej topiki angelologicznej, będąc przeciwień-stwem „anioła niszczyciela”, „anioła burzy” (z pło-miennym mieczem), jest wysłannikiem Boga spełnia-jącym na ziemi jego wyroki. Felińskiego „Aniołpokoju”, tak udatnie stylowy, symbolizuje nie tylkopokój militarny po strasznej zawierusze napoleoń-skiej, która wyczerpała organizm społeczny i ekono-miczny oraz wyniszczyła gospodarczo ziemie polskie,ale również jest gwarantem ładu, stabilizacji poli-tyczno-ekonomicznej, zapewniającej Królestwu Pol-skiemu wszechstronny rozkwit dobrobytu, wolności,przemysłu, handlu, rolnictwa, nauki i sztuki, jak topoświadcza wspomniany wiersz Kopczyńskiego „AdAlexandrum Rossiarum...” znany dobrze Felińskiemu.Symbolizuje także braterski pokój między dwomawalczącymi dotąd narodami. Właśnie owemu „Anio-łowi pokoju” dał Bóg sankcje („berło”) panowania nadpołączonymi z woli Boskiej dwoma „braterskimi lu-dami”.

Przyrównania władcy do Boga i ich sojusze szcze-gólnie mocno eksponowano w propagandzie polskiegonapoleonizmu z lat Księstwa Warszawskiego. Np. w

BOŻE! COŚ POLSKĘ…

Boże, coś Polskę przez tak liczne wiekiOkrytą blaskiem potęgi i chwałyNagle spod swojej usunął opiekiI wzniósł te Ludy, co Jej służyć miały.

Przed Twe Ołtarze zanosim błaganie,Naszą Ojczyznę racz nam wrócić, Panie!

Ty! coś ją potem, tknięty jej upadkiem,Wspierał walczącą za najświętszą sprawęI chcąc świat cały mieć Jej męstwa świadkiem, Wśród samych nieszczęść pomnożył Jej sławę.

Przed Twe – itd.

Niedawnoś zabrał wolność z Polskiej ziemiA łez, krwi naszej popłynęły rzeki;Jakże okropnie to być musi z temi,Którym ty wolność odbierzesz na wieki.

Przed Twe – itd.

Jedno Twe słowo, wielki gromów Panie!W chwili nas z prochów wskrzesić będzie zdolne,Gdy znów zasłużym na Twe ukaranie.Obróć nas w prochy, ale w prochy wolne!..

Przed Twe – itd.

AGAD, Kanc. Nowos. 564, s. 172. Tekst otrzymałem dzię-ki uprzejmości dr Wiesława Pusza. Tekst jest składanką„Hymnu” A. Felińskiego (2 pierwsze strofy i refren) oraz„Hymnu do Boga o zachowaniu wolności” A. Goreckie-go (2 dalsze strofy). (Tekst składanki – F.G.)

Pocztówka z tekstem pieśni„Boże coś Polskę...” wydana w Warszawie w 1910 r. i przechowywana w Bibliotece Narodowej

Page 68: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 67

HYMNIKA POLSKA

dniu urodzin Napoleona obchodzonych w Warszawie(15.08.1812 r.) iluminowano na transparentach slo-gan: „Cieszcie się, dzieci, żeście Polakami,/ Bóg jest z Na-poleonem, Napoleon z wami”. Ten głośny sloganakcentujący uprzywilejowany status Polaków w opatrz-nościowych koncepcjach Napoleona, podejmowany wwielu wariantach przez owoczesnych poetów (np. Ka-jetana Kóźmiana w „Odzie na pożar Moskwy w

1812 r.”) znalazł się również w identycznym omalbrzmieniu w „Panu Tadeuszu” (ks. XI, w. 70). Rozcza-rowanie klęskami oraz upadkiem Napoleona przyno-siło często w bankructwie mitu o niezwyciężonymgeniuszu – obrońcy wolności Polaków inwersyjnyadres, skierowany ku… Aleksandrowi I. Albo też od-woływanie apoteozy Napoleona, jak w Koźmianow-

skiej „Odzie na upadek dumnego”,powstałej w 1815 r. Wówczas ów cy-towany slogan mógłby brzmieć:„Cieszcie się, dzieci, żeście Polakami,/Bóg jest z Aleksandrem, Aleksander zwami!” Podjął zatem Feliński „ulicz-nie” spopularyzowany slogan, nada-jąc mu aktualną wymowę polityczną.

Topos „Anioła pokoju” posiada wutworze Felińskiego raczej stylizacjęreligijną niż świecką, ze względu nacharakter i służebność hymnu para-kościelnego, ze względu na koncepcjęBoga oraz jego stosunek do owegoAnioła. Ten ostatni problem odpo-wiada w pełni angelologii katolickiej,która (według „Encyklopedii katolic-kiej”) traktuje naturę anioła wyłącznie„w odniesieniu do Boga”. Anioł jestwysłannikiem wypełniającym polece-

nia Boga (odpowiednio do spełnionych poleceń uzys-kuje wiele nazw, imion). W hierarchii bytów zajmujemiejsce między Bogiem a ludźmi, stanowi o ich przy-mierzu, wobec nich spełnia służebne funkcje, z finalną:zbawieniem człowieka. Topos ten tak mocno był za-kotwiczony w wierzeniowej świadomości odbiorcówpieśni Felińskiego, iż pozostawał jeszcze w transfor-mowanych tekstach hymnu nawet wówczas, gdy za-

brakło mu caro-króla Aleksandra I. Dla tych malucz-kich, którzy nie orientowali się w dziejach przeobrażeńtekstowych hymnu, ów topos stawał się atrybutemBoga!

„Anioł pokoju” należy, jak wspomniano, do gronaaniołów dobrych, wykonuje więc polecenia Boże po-myślne i korzystne dla szczęśliwej przyszłości zarówno

Nuty miniaturowe nr 614. Brak informacji o dacie wydania

Napoleon – „duch czarny”

Aleksander I –„car biały”

Page 69: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

68 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

narodu polskiego, jak i rosyjskiego. Jest zatem władcąwyłącznie dobrym, „carem białym”. [...] Przeciwień-stwem „cara białego” był „duch czarny” – Napoleon.Car jest zatem władcą dobrym, bo realizuje wolę boską,a jego panowanie zasługuje na błogosławieństwo naro-dów. Wszystko to, co czyni król, pochodzi z inicjatywyi woli Boga, zatem koneksje Boga z carem posiadająsankcje układu niebieskiego, akcentują sojusz Boga zcarem w zgodnym rządzeniu narodem i KrólestwemPolskim.

Koncepcja takiej topiki „Anioła pokoju” w modli-tewnym utworze obrzędowo-kościelnym, topiki, którejnie należy zatem traktować wyłącznie na prawach ste-reotypu literackiego, mogła już u współczesnych wy-woływać różnorakie zastrzeżenia. Wiemy już, iż sarkalina nią późniejsi interpretatorzy pieśni. Sam Feliński,13 lat wcześniej (w wierszu „Do Tadeusza Czackiego”),nazwał młodego cara „Tytusem nowym”.

Z taką koncepcją cara rozprawi się później roman-tyzm, a szczególnie głośno Mickiewicz. Ów bliski so-jusz Boga z carem eksplodował najmocniej w słynnejbluźnierczej „demaskacji” zbuntowanego Konrada z„Dziadów cz. III”.

Krzyknę, żeś Ty nie Ojcem świata, ale...Głos diabłaCarem!

Natomiast w „Reducie Ordona”: „[...] Sypią sięwojska, których Bóg i wiara/ Jest car [...]”. Dla nie-których badaczy współczesnych, np. Szymy, problemsojuszu Boga z „Aniołem pokoju” w takiej koncepcjiFelińskiego jest „bluźnierczy”, „gorszący” czy „zgrzyt-liwy”.

Poetyckie złudzenia Felińskiego co do planów poli-tycznych Aleksandra I wobec Polski, rokujące jej„świetność starożytną”, były – jak wiemy – udziałem in-nych również ówczesnych poetów okolicznościowychoraz zwolenników orientacji Czartoryskich, powołują-cych się np. na braterstwo Słowian, przyrównującychcara do Bolesława Chrobrego. Nawet dawny napo-leończyk Antoni Gorecki (szykanowany później przezcara za swoje wiersze), który polemizował z hymnemFelińskiego, jeszcze w 1818 r. liczył na króla Aleksan-dra, deklarując swą wierność obywatelsko-żołnierską wwizji przyszłej mocarstwowej Polski. W wierszu pt.„Powrót do Polski” pisał:

Helena Modrzejewska – najwybitniejsza odtwórczyni roli Barbary Radziwiłłówny w sztuce Alojzego Felińskiego

Strona tytułowa tragedii „Barbary Radziwiłłówny” autorstwa Alojzego Felińskiego. Sanok 1855 r.

Page 70: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 69

HYMNIKA POLSKA

Ja wiem, że wzrośnie Polska, ale strasznym bojem –I staję, Aleksandrze, za puklerzem twojem.Nie podłym – przeciw tobie walczyłem pałaszem,Dziś cię kocham, bom Polak, a tyś królem naszem.

Nie ma potrzeby szerzej uzasadniać ówczesnej ży-wotności idei braterstwa polsko-rosyjskiego pod egidącaro-króla. W owych kilku latach po klęsce Napoleonabyły one reprezentatywne i często podejmowane przeztwórców, głoszone np. w Warszawskim TowarzystwiePrzyjaciół Nauk, sprzężone z głośnymi tendencjamisłowianofilskimi, mesjanistycznymi. Odwoływały siędo odległych koneksji historycznych, liczyły na zwięk-szenie europejskiego autorytetu Polski, na przywróce-nie jej „świetności starożytnej”.

Problem połączenia dwóch „braterskich ludów”,dwóch „sprzyjaśnionych narodów”, ma w utworze Fe-lińskiego podwójną argumentację: personalną związanąz caro-królem oraz pochodną – słowianofilską. Nurtsłowianofilstwa nie pozbawiony różnorakich i antago-nistycznych orientacji już dawno żłobił świadomośćnarodową Słowian, również w kierunku idei politycz-nego panslawizmu. Feliński podejmuje te politycznetendencje poprzez motyw „jednego berła”. Jego słowia-nofilskie idee podkreśla braterskie partnerstwo dwóch„ludów”: polskiego i rosyjskiego. Uzyskuje ono jedna-kowo zaszczytną lokatę w hierarchii „sławy” zbratanychludów: są one bowiem „sławne z klęsk wzajemnych wboju”, to znaczy, iż wzajemne klęski uczyniły je sław-nymi. W partnerstwie heroicznych klęsk oba ludy stałysię sławne, a więc w równym stopniu tego najwyższegonarodowego przymiotu są godne wzajemnego „sprzy-jaźnienia” i rozkwitu. Feliński nie nazywa – taktownie– owych „klęsk wzajemnych w boju”. Mogą one doty-czyć insurekcji kościuszkowskiej, a najpewniej wojennapoleońsko-polskich z Rosją. Komentator nie roz-strzygnie tej sprawy definitywnie, ale zaniepokoi siękoncepcją historycznego równowartościowania „wza-jemnych klęsk w boju” przynoszących „sławę”. Jak to –zapyta w interesach i racjach polskich także?! Wza-jemne klęski mają być rękojmią zbratania? Na jakiejzasadzie argumentacyjnej: historycznej, moralnej, reli-gijnej czy politycznej? Jakkolwiek odbierzemy tę aluzjędo „klęsk”, jest ona w naszym odczuciu patriotycznymniepokojąca.

Argumentacja „braterstwa” przeprowadzona przezFelińskiego jest – jak sądzę – dość charakterystyczna.Głównie polityczna. Autor nie sięga po typowe ideebraterstwa plemiennego (braterstwo heroizmu stanowikryterium dowodowe dla równopartnerstwa obu na-rodów), solidarności i pokrewieństw słowiańskich,oparte na przekonaniu o wyjątkowych wartościach

tkwiących w Słowiańszczyźnie, która ma do wypełnie-nia wielką misję dziejową. Stało się tak również – jakwolno przypuszczać – dzięki przewadze w hymnie ten-dencji mesjanistycznych, prowidencjalistycznych, zwią-zanych z dziejami wybranego i wyróżnionego przezBoga narodu, mianowicie polskiego.

4. Mesjanizm, prowidencjalizm Felińskiego niejest także nowym zjawiskiem w jego koncepcjach his-toriozoficznych. Najbliższe ich koneksje odnajdujemyw twórczości Jana Pawła Woronicza, szczególnie wjego arcygłośnym „Hymnie do Boga” (1809 r.) oraz wpoglądach carofilskich biskupa z okresu KrólestwaKongresowego, z wyłączeniem wszakże patriotycz-nego profetyzmu oraz pokutniczego cierpiętnictwa.(Porównanie obu hymnów wymaga oddzielnego opra-cowania.) Prowidencjalistyczny mesjanizm „Boże, cośPolskę”, wyrażany w stereotypowej jeremiadzie mod-litwy błagalnej, dotyczy historii Polski, wybranej, wy-różnianej, doświadczanej oraz kierowanej przez Bogaw jej dziejowych losach i zadaniach. Polski, pozosta-jącej w całym biegu swej historii pod szczególną pie-czą Opatrzności Boga – troskliwego i kochającegoOjca, a zarazem sprawiedliwego i surowego sędziegonarodu. (Pamiętajmy, że ta koncepcja jest żywa i wy-znawana przez określone kręgi aż do dnia dzisiej-szego, stąd zapewnia aktualną żywotność hymnowiFelińskiego.) Wszystkie wyroki Boga kształtujące ikierujące dziejami Polski (nb. te dla narodu i państwa

Antoni Gorecki (ur.w 1787 r. w Wilnie, zm. w 1861 r. w Paryżu) – polski poeta, satyryk i bajkopisarz, powstaniec listopadowy

i uczestnik wojen napoleońskich

Page 71: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

70 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

najbardziej tragiczne znalazły w hymnie również opty-mistyczną interpretację!) są przyjmowane z pokorą, zpełną akceptacją i zgodą, ponieważ ufność w spra-wiedliwą opiekę Boga nad wybranym narodem musi– w ostateczności – przynieść mu szczęśliwą przy-szłość.

Ów „polski Bóg” otaczał Ojczyznę przez „licznewieki” „blaskiem potęgi i chwały”, osłaniał od nieszczęść„tarczą swojej [...] opieki”, „wspierał” – wzruszony jejupadkiem – walczących „za najświętszą sprawę”, „po-mnożył” w jej „nieszczęściach” sławę męstwa na skalęświatową, cudownie „wskrzesił” i zbratał narody sławnez „klęsk wzajemnych”. W błagalnej modlitwie wierzysię, iż ten Bóg wróci „nowej Polsce” „świetność staro-żytną”, że pod szczęśliwym, błogosławionym panowa-niem caro-króla zakwitną dwa narody.

Hymn Felińskiego akcentuje aż dwukrotnie (wstrofach 2 i 3) aktualne dobrodziejstwa wynikające zopieki Boga nad ojczyzną naszą, mianowicie jej cu-downe „na koniec” wskrzeszenie jako „nowej Polski”,ów wyznacznik czasowy „na koniec” deklaruje wiarę wostateczny kres nieszczęść narodu i jego zmartwych-wstanie oraz pełną ufność w nieograniczoną miłośćBoga do narodu polskiego. Natomiast określenie„nowa Polska”, w znamiennym kontekście: „Wróć nowejPolsce świetność starożytną”, oznacza jej nowy rozdziałdziejowy, zarówno w klimacie „braterstwa dwu ludów”,jak i w nadziei wrócenia przez Boga Polsce jej dawnej,prastarej świetności!

Trzeba było streścić koncepcje historiozoficzne Fe-lińskiego, aby uwypuklić ogrom łask opieki Boskiejnad Polską; nawet tych, które spotykają ją – z woliBoga – w najcięższych dla narodu chwilach, eufemis-tycznie potraktowanych w takiej właśnie koncepcji. Jestto zatem „polski Bóg” najbardziej dla nas łaskawy, wy-różniający szczególnie nasz naród!

Ale i sam naród w tej optyce mesjanistyczno-pro-widencjalistycznej uzyskiwał wyłącznie tylko najwyż-sze wartości narodowo-religijne: męstwo, bohaterstwo,sławę walk „za najświętszą sprawę”, pełną ufność wopiekę Boga, zgodę na jego wyroki. Te cechy są szcze-gólnie mocno akcentowane przez poetę. Motyw nieskomentowanych przyczyn upadku Polski jest wpro-wadzony tylko dla podkreślenia przejęcia się Boga(„tknięty jej upadkiem”) losem Polski i udzielenia jejwsparcia w walkach. Nawet klęski w nich poniesione,z woli Boga, mają – jak już wiemy– dla wybranego na-rodu wyjątkowe, płodne i optymistyczne znaczenie.Powtórzmy: „Wśród samych nieszczęść” narodowychBóg „pomnożył” właśnie sławę Polski, a świadkiem jejmęstwa uczynił „świat cały”.

W takiej koncepcji historiozoficznej nie byłomiejsca na krytycyzm wobec przeszłości, na wskazanieprzyczyn i winnych upadku Polski, a więc na stereoty-powe dla idei mesjanicznych ciągi pokuty, oczyszczeń,doskonalenia się, upadków i odradzania, nagrody ikary. Mesjanistyczna heroizacja i monumentalizacjaPolski w aspekcie Boskiej opieki, ufnie przyjmowanej,pozbawione są zatem w pieśni Felińskiego pokutni-czego krytycyzmu wobec historycznych przewinień na-rodu oraz akcentów cierpiętnictwa narodowego, jakżeczęstych w tego typu utworach! (Sfolkloryzowanewersje „Boże, coś Polskę” z okresu przed PowstaniemStyczniowym i w czasie jego trwania – jak wiadomo –przesycone były tego rodzaju tendencjami i deklara-cjami!) Koncepcja ta wypływała pośrednio z optymis-tycznego prowidencjalizmu, który głosił nieustanneojcowskie rządy Opatrzności Boga nad Polską, wiaręw nieskończoną dobroć jego i wypróbowaną dziejowoprzychylność dla naszej sprawy, akceptowane z ufno-ścią i posłuszeństwem przez sławny i wybrany naródpolski. Ta w pełni optymistyczna, a zarazem profe-tyczna argumentacja przywołująca najwyższy autory-tet religijny, odsłania nam tajemnice powodzenianarodowego pieśni oraz jej moc mobilizowania, bu-dzenia odwagi.

Scharakteryzowany przez nas mesjanistyczny pro-widencjonalizm „Boże, coś Polskę”, tak silnie zako-rzeniony w katolickiej kulturze Polaków, jest orienta-cją narodową bardzo żywą i popularną w naszejwspółczesności, omal chlebem powszednim wierzą-cych. [...]

5. Jak wynika z informacji części 1 niniejszej pracy,już przed 1820 r. anonimowy sprawca dokonał konta-minacji dwóch pierwszych strof. „Hymnu” Felińskiegoz dwiema ostatnimi „Hymnu do Boga o zachowaniuwolności” Antoniego Goreckiego, dokonując w tejskładance rozmaitych zmian, szczególnie istotnych wprzejętym przez niego refrenie Felińskiego, który to re-fren uległ przeróbce:

Przed Twe Ołtarze zanosim błaganie,Naszą Ojczyznę racz nam wrócić, Panie!

Oczywiście, w tej nowej lekcji, po odrzuceniu 3 i 4strofy „Hymnu” Felińskiego, nie było już ani „Aniołapokoju”, ani braterstwa dwu ludów pod jego berłem.Składanka jako całość podwyższyła ton modlitwy bła-galnej, umniejszyła optymizm wiary w OpatrznośćBoską kierującą dziejami Polski oraz zmodyfikowałakoncepcje masjanistyczne w aspektach hierarchicznegostosunku między narodem polskim i rosyjskim oraz

Page 72: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 71

HYMNIKA POLSKA

martyrologii zniewolonej Polski. W szczegółach pro-blemy owych zmian przedstawiają się następująco.

Już pierwsza strofa przeróbki Felińskiego (F.G.) syg-nalizuje znamienny stosunek podmiotu lirycznego doBoga, sprawcy losów Polski, którą nagle („Okrytą bla-skiem potęgi i chwały”) Bóg „spod swojej usunął opieki”.Brzmi w tym stwierdzeniu nuta goryczy, żalu, rozcza-rowania, może i pretensji o niesprawiedliwość wyroków,co akcentuje wers następny, powiązany przyczynowo z

poprzednim: „I wzniósł te Ludy, co Jej służyć miały”. Toznaczy: odbierając Polsce wolność, Bóg nagrodził i wy-różnił zaborcze ludy (tj. głównie Rosję), które właśnie„służyć miały!” W aspekcie koncepcji mesjanistycznych,traktujących Polskę jako mesjasza, wybrańca, wybawi-ciela narodów, stanowisko takie odbija radykalna po-glądy z lat 20. XIX w., kształtując już idee narodowo-wyzwoleńcze nie pozbawione wszakże nacjonalistycznejargumentacji. Przypomnijmy, iż w „Hymnie” Feliń-

Boże, coś Polskę

Page 73: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

72 KRYNICA nr 87–88

HYMNIKA POLSKA

skiego jest z gruntu przeciwstawna koncepcja. Felińskigłosił bowiem równorzędne „sprzyjaźnione” braterstwoobu ludów, ugruntowane sławą… ich wzajemnychklęsk.

Refreniczna, niezmienna tekstowo prośba z F.G. wsposób jednoznacznie jawny wyraża błaganie zano-szone do Boga, by raczył wrócić narodowi „naszą Oj-czyznę”. Ta jednoznaczność spuentowanej jakby prośbykonkretyzuje i wyjaśnia wszystkie „materie” historyczne(zawarte w 4 strofach), sprowadzając je nieodmienniedo prośby o wolną Ojczyznę. Wyjaśnia je oczywiścienie w sensie komentowania faktów, sytuacji lub poglą-dów historycznych, lecz ukazywania ich służebności wstosunku do idei wolnej Ojczyzny. Jednoznaczna pro-śba, zanoszona w pokornym błagalnym tonie („racznam wrócić Panie!”, – tj. chciej łaskawie...), łagodzijakby gorzkie wyrzuty i lamentacyjne cierpiętnictwodoświadczonego tragicznie narodu.

Musimy zatem zwrócić uwagę na fakt, iż anoni-mowy przerabiacz owej składanki stał się jej współau-torem, bowiem w sposób twórczy przeobraził patrio-tyczno-religijną ideologię hymnu F. Nie była to więcrobota mechaniczna, rzemieślnicza.

Strofa druga F. została przejęta do tekstu F.G. bezjakichkolwiek zmian, pasowała bowiem organicznie dokoncepcji owego przetwórcy, szczególnie w refleksjimesjanistycznej, iż Bóg nawet w nieszczęściach Polskiwyróżnianej przez niego „pomnożył jej sławę”.

Strofa trzecia, autorstwa Goreckiego, poddana nie-znacznej (choć pod względem ideowym znamiennej)przeróbce, wniosła do hymnu F.G. istotny ładunek la-mentacyjnej skargi, martyrologicznego pesymizmu,które w znaczniejszym jeszcze stopniu zawładną owąpieśnią, powiększoną bardzo znacznie pod względemobjętościowym w okresie manifestacji patriotycznych1860 i 1861 r. Dwa pierwsze wersy tejże strofy F.G.nawiązują do historycznych wydarzeń:

„Niedawnoś zabrał wolność z polskiej ziemi,/ A łez,krwi naszej popłynęły rzeki”.

Komentarza wymaga ów wyznacznik czasowy sfor-mułowany około 1820 r.: „Niedawnoś...” oznacza onodległość czasową zaledwie kilkuletnią, a więc w tymutworze musi określać inną miarę czasu, mianowicieczasu sfolkloryzowanego. „Niedawno” nie jest zatemwyznacznikiem temporalnym konkretnych historycz-nie niedawnych wydarzeń (bo ich nie było), lecz speł-nia funkcje zsyntetyzowanego uogólnienia czasudziejowego owych wydarzeń, tj. utraty wolności, którajest tak żywym, tak bolesnym i zawsze świeżym w świa-domości narodowej wydarzeniem, iż uzyskuje kwalifi-

kacje „aktualnej niedawności”, lekceważy (jak w pieśniludowej) miarę czasu rzeczywistego.

Ta „niedawność” w kompresji folklorystycznegoczasu utraty niepodległości ma spotęgować, wyolbrzy-mić tragizm cierpień narodu, który tak niedawno po-zbawiony wolności, przelał już w tym krótkim czasieswej niewoli „rzeki” łez i krwi! Wiara w rychły Boski darwolności jest zatem pośrednio mocno osłabiona. Szcze-gólnie w kontekście następnej refleksji. Ta „niedawność”spełnia bowiem aluzyjną funkcję „oskarżycielską” w sto-sunku do jakże okrutnych wyroków Boga, który możenawet odebrać narodowi „wolność [...] na wieki”. Jest wtej lamentacji i refleksji aluzyjnej wyrażona pośrednioskarga na Boga i do Boga za jego bezwzględność wy-roków wobec wybranego narodu polskiego. A refleksjao losie innych – którym Bóg odbiera wolność na wieki,nie jest pozbawiona narodowej trwogi o los Polski.Ten stosunek pokornego do granic jakby ostatecznegodoświadczenia petenta wobec Boga, petenta, któryczyni mu poprzez skargi i błagalne lamentacje „wy-mówki”, nie mógł być akceptowany przez prewencyjnącenzurę kościelną, która przyjąwszy hymn do obrzę-dowości kościelnej i wyraziwszy zgodę na jego obecnośćw książeczkach do nabożeństwa, odrzuciła czy też zre-zygnowała z tych właśnie powodów z obu strof Gorec-kiego.

Ostatnia strofa pieśni Goreckiego, przyjęta do owejskładanki z drobnymi wprawdzie, choć istotnymizmianami, najlepsza w słabym skądinąd utworze tego„Tarteuszka”, spożytkowuje w wariantowym ujęciugłośny wergiliańeki cytat z „Eneidy” (4,625/: „Exoriarealiquis nostris ex ossibus ultor” (oby z kości naszych po-wstał mściciel). Ten zasłużony patriotycznie w naszejkulturze aforyzm, spopularyzowany literackimi wa-riantami w patriotycznej poezji romantycznej, zwień-cza analizowaną składankę F.G., nadając jej zgołaodmienną od tekstu F. romantyczną puentę. Jej bogataobecność w polskiej tradycji literackiej zadecydowałao najdłuższej żywotności tej strofy, która ostała się wróżnorakich przeróbkach hymnu.

6. Głośny „Hymn do Boga” J.P. Woronicza wy-znaczył określoną karierę wergiliańskiemu aforyz-mowi, specyficznie skonstruowanemu na kanwieprofetycznego mesjanizmu, który w upadku Polski wi-dział jej odrodzenie z woli i decyzji Boga wyrzeczonejprzez niego słowami skierowanymi do wybranego na-rodu: „Kości spróchniałe! powstańcie z mogiły,/ Przy-wdziejcie ducha i ciała, i siły!” Anonimowy przerabiaczstrofy Goreckiego podjął ten motyw w wariantowymujęciu, pełnym błagalnego patosu i tragizmu, nie po-

Page 74: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

KRYNICA nr 87–88 73

HYMNIKA POLSKA

zbawionego jednocześnie nadziei. Ów tragizm wynikaz operowania perspektywą dwóch periodów narodo-wych: aktualnego i przyszłego, kształtowanych z wolii według wyroków Boga-sędziego, który kieruje losamiPolski. Liryczny petent błagając, wierzy, iż nawetjedno słowo Gromowładnego, tj. karzącego Boga, bę-dzie zdolne w jednej chwili „z prochów wskrzesić”naród polski. Natomiast dla jego przyszłości, gdy tennaród ponownie zasłuży na karę boską, pragnie ów pe-tent wyprosić inny wyrok Boga: „Obróć nas w prochy,ale w prochy wolne!..”

Bóg bowiem jest mocen zarówno z prochówwskrzesić naród, jak i karząc go ponownie, obrócić „wprochy [...] wolne”. A więc nieograniczona dobroć Bogaw stosunku do przewinień narodu miłującego wolnośćjest obecna nawet w wyroku boskim skazującym Polskęna śmierć… w wolności. Ta tragiczna alternacja, ab-surdalna dla przyszłości życia narodu i losów państwa,sformułowana w romantycznym stylu, wypływa z me-sjanicznych założeń o nawrotach niewoli i odrodzeń,nagrody i kary, pokuty i oczyszczenia, klęski i zwycię-stwa. Wierzono, iż narodowy Feniks zmartwychwstajez popiołów poprzez śmierć w oczyszczającym ogniu, żeten proces jego śmierci i odradzania się jest naturalny.

W wielu wierszach, szczególnie z Powstania Listo-padowego, ów motyw „prochów wolnych” przynależnydo wergiliańskiego pnia występuje w rozmaitych una-rodowionych wariantach. Największy rozgłos przynio-sła mu „Warszawianka” Delavigne’a – Sienkiewicza:„Kto przeżyje, wolnym będzie;/ Kto umiera, wolnym już”.Taka śmierć nie jest zatem karą Boga za grzechy, niewynika z jego gromowładnej woli, z faktu pokuty na-rodowej.

Zważmy jednak, iż w tekście analizowanej skła-danki problem winy oraz grzechów głównych popeł-nionych przez naród polski, a także problem karzącegorozrachunku z tymi grzechami jest nieobecny, nie po-ruszony bezpośrednio ani w konkretach, ani w uogól-nieniach. A to z przyczyn intencjonalnych, mianowiciekonsolacyjnego apoteozowania i heroizowania naroduwybranego i wyróżnionego przez Boga. Nawet w nie-szczęściach tego narodu! Ta konsolacyjna koncepcjawynikająca z mesjanistycznej wiary w życie i losy Pol-ski podległej Bogu do dziś jest żywa, w czasach dla na-rodu ciężkich czy tragicznie poplątanych.

Wobec folklorystycznych przeobrażeń tekstów„Boże, coś Polskę”, o których wspominaliśmy w pierw-szej części pracy, przeobrażeń rozmaitych, tj. zmienia-jących nieraz w sposób istotny koncepcję ideową czyrealia historyczne tego hymnu, trzeba by podjąć szereganaliz szczegółowych, dotyczących reprezentatywnych

lekcji tekstowych. Robiliśmy to dorywczo i dość po-wierzchownie, przedstawiając najważniejsze etapybiegu życia pieśni.

Na koniec powtórzmy, w wariantowym ujęciu,naszą refleksję wstępną. Któż dziś wie lub pamięta, czyteż „odważy się” przypominać o tej kontrowersyjnejprehistorii arcylojalnego hymnu? Nawet niektórzy mo-nografiści stwierdzają pospiesznie, że nie warte to za-chodu badawczego, lub sterują zgrabnie po szlakachźródeł o jednoznacznej wymowie ideowej, służebnejich koncepcjom. Wydaje się przecież, iż możliwie naj-pełniejsze ukazanie problemów antytetycznie popląta-nych oraz formowanych przez naszą historię w dziejachtego hymnu jest nie tylko obowiązkiem badacza, alewzbogaca nasze doświadczenia narodowe, chroni przeddziedziczeniem zwodniczych stereotypów i mitów na-rodowych tak często i tragicznie doświadczanych przezrzeczywistość. Ale przede wszystkim odsłonięcie całychdziejów hymnu, już od początku nacechowanych dra-matycznością naszego historyzmu (zarówno w sferzeprzeobrażeń tekstowych jak i ich służebności narodo-wych), głębiej i mocniej nas przywiązuje do tej pieśni,nasyconej tak różnorodnymi i kontrowersyjnymi tra-dycjami historycznymi. Nie umniejsza to – bynajmniej– jej wielkości i splendoru narodowo-kościelnego.Właśnie przez to, iż jawi się nam ona jako ciągle żywy,pulsujący wielorako i zmiennie „organizm” służący naj-wyższym celom: Bogu i Polsce.

***

Stan badań nad pieśnią „Boże, coś Polskę” nie możesatysfakcjonować ani historyka literatury, ani muzy-kologa. Wyjątkową wartość posiadają m.in. artykułJ. Stręciwilk „Boże, coś Polskę” z „Encyklopedii kato-lickiej” (t. II, Lublin 1976), czy komentarze M. Janionz „Reduty romantycznej poezji niepodległościowej”(Kraków 1979). Do najlepszych, choć dalekich odwyczerpania tematu, należą np. dwie prace: K. Barto-szyńskiego „Boże, coś Polskę (W setną rocznicę)” („Ty-godnik Ilustrowany” 1916, nr 31-33) oraz T. Szymy„Boże, coś Polskę. Dzieje legendy” („Tygodnik Po-wszechny” 1979, nr 1). Naukowa wersja niniejszegoeseju przyniesie Czytelnikowi zarówno pełniejszą bib-liografię, jak i dokumentację źródłowo-komentarzowąoraz polemiczną. Liczne informacje encyklopedyczne,antologiczne, a nawet podręcznikowe specjalistycznenie przynoszą na ogół zadowalających ujęć syntetycz-nych.

Bogdan ZAKRZEWSKI

Page 75: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Filatelistyka, czyli kolekcjonowanie znaczków po-cztowych, to nie zabawne dziwactwo, jak mniemająniektórzy, lecz – dokładnie tak, jak np. sport – rozległai bogata dziedzina kulturotwórczej aktywności czło-wieka. Uprawiali ją m.in.: ostatni cesarz Imperium Ro-syjskiego Mikołaj II Romanow (którego unikatowyzbiór zrabowali podczas rewolucji 1917 roku bolsze-wicy i przetransportowali do USA, przekazując go na-stępnie bankierskiej rodzinie Hammerów, odesskichemigrantów, słynnych spekulantów i zapalonych fila-telistów oraz numizmatyków), laureat Nagrody Noblaw dziedzinie fizyki Albert Einstein, dyktator WłochBenito Mussolini, filozof Alfred Rosenberg, prezydentUSA Franklin Delano Roosevelt, pisarz rosyjski Ma-ksym Gorki, cała plejada intelektualistów, naukowcówi artystów w wielu krajach. (Kolekcjonerami książekoraz srebrnych monet i medali byli m.in.: król Fryde-ryk II Wielki, kanclerz Rzeszy Adolf Hitler, Papież JanPaweł II.)

A w pięknym opowiadaniu znakomitego pisarzaczeskiego i filatelisty Karela Czapka pt. „Zbiór znacz-ków” czytamy:

„Gdy miałem dziesięć lat, zacząłem zbierać znaczkipocztowe. Mój ojciec jednak patrzał na to niechętnie, wi-docznie mniemając, że przez tę namiętność zaniedbamnaukę w szkole… Musiałem więc ukrywać się z moim al-bumem na poddaszu, aby ojciec mnie na tym wykrocze-niu czasem nie przyłapał. Tam na górze stała stara pustaskrzynia, w której ongiś przechowywano mąkę, i to właś-nie w niej z moim przyjacielem Lejzikiem, jak dwiemyszki, ukrywaliśmy nasze skarby. «Spójrz, oto Nider-landy, a to Egipt, a to Sverige, czyli Szwecja!» Ponieważmusieliśmy nasze skarby chować przed oczyma osób nie-powołanych, czar rósł w dwójnasób i nabierał powabuniemal ukrywanego grzechu… Jak sobie te znaczki zdo-bywałem, to zupełnie osobna sprawa; wyszukiwałem zna-jome i nieznajome rodziny oraz upraszałem je, aby

74 KRYNICA nr 87–88

SZTUKA

WYBITNI POLACY:Król rylca – Czesław Słania

Czesław Słania, autoportret, staloryt

Józefa Słania, matka Czesława Słani, staloryt, 1995

Page 76: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

pozwoliły odklejać znaczki z nadchodzących do nich no-wych i przechowywanych gdzieś w szufladach starych lis-tów… To były najszczęśliwsze godziny mego życia, gdysiedząc na podłodze wertowałem z pasją całe stosy zaku-rzonych starych papierów, poszukując znaczków, jakich,być może, nigdy jeszcze nie widziałem. A się zdarzało, żeznalazłem nawet dawną Lombardię czy znaczki małychksięstw i wolnych miast niemieckich. Wówczas przeżywa-łem radość, która niemal mnie bolała – każde niewysło-wione szczęście powoduje ból. Szeptałem wtem doLejzika: «Lejzik, Lejzik, mam Hanower!» – «Nie możebyć!» – «Tak, tak, zobacz!»…

Znajdowałem znaczki Syjamu, Południowej Afryki,Liberii, Afganistanu, Borneo, Brazylii, Nowej Zelandii,Indii, Konga – nie wiem, czy czasem i dla waszego uchate nazwy nie brzmią tak tajemniczo? Mój Boże, radość,namiętna radość chwytała za serce, gdy np. znalazłemznaczek ze Straits-Settlements czy Korei! Nepal! NowaGwinea! Sierra Leone! Madagaskar! To odurzające uczu-cie, tę pasję przeżywają chyba jeszcze tylko myśliwi tro-piący zwierzynę, poszukiwacze skarbów i archeolodzy!Szukać i znaleźć – to największe napięcie uczuć i zado-

wolenie, jakie może spotkać człowieka w życiu. Wówczasprzeżyłem najpiękniejsze lata mego życia”…

To wspaniałe, gdy dorastający chłopak ma taką szla-chetną, zajmującą umysł i czas, a nikomu nie przyno-szącą szkody pasję, ponieważ, jak wiadomo, wolnymczasem zawsze dysponuje szatan.

Chodzi też o to, że znaczki pocztowe to bardzoczęsto miniaturowe dzieła sztuki, niosące informację oróżnych państwach i narodach, ich przyrodzie, archi-tekturze, tradycjach, historii, kulturze, wybitnych oso-bach i wydarzeniach. Uprawianie filatelistyki pełnifunkcje estetyczne, oświatowe, poznawcze, a nawet wy-chowawcze i psychoterapeutyczne, kształtuje bowiemw młodym człowieku tak wartościowe cechy charak-teru, jak cierpliwość, wnikliwość, systematyczność, poczucie piękna, konsekwencja w myśleniu i postępo-waniu, pracowitość, wytrwałość. Albert Einstein wy-znawał, że gdy wracał po długim dniu pracy do domu,otwierał album ze znaczkami i zagłębiał się w ich ba-danie, wszystkie troski, zmartwienia i kłopoty jakby zamachnięciem czarodziejskiej różdżki gdzieś się ulatniały,a nadchodziły spokój, cisza i radość płynące z obcowa-

KRYNICA nr 87–88 75

SZTUKA

Czesław Słania. Król i królowa Belgii, staloryt

Page 77: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

nia z pięknem miniaturowych dzieł sztuki, wykonanychnieraz przez artystów plastyków z prawdziwego zda-rzenia.

***Najwybitniejszym projektantem znaczków poczto-

wych w skali globalnej był w XX wieku Polak, CzesławSłania, którego miniatury pocztowe ukazały się w łącz-nym nakładzie ponad stu miliardów egzemplarzy wponad trzydziestu krajach.

Urodził się genialny artysta 22 października 1921roku we wsi Czeladź koło Będzina w śląskiej rodziniegórniczej. Gdy chłopak miał sześć lat, rodzina przenio-sła się do wsi Osmolice niedaleko Lublina. Już wówczasprzejawił się wrodzony jego malarski talent, gdyż małyCzesio z zapałem wykonywał miniaturowe rysunki zniesamowitą dokładnością odzwierciedlające otaczającągo wiejską rzeczywistość, czym wprawiał w osłupienierodziców i sąsiadów.

W okresie niemieckiej okupacji młody człowiekzostał wciągnięty do antyfaszystowskiej partyzantki,został oficerem Armii Ludowej; patriotyczne podzie-mie wykorzystywało jego uzdolnienia grawerskie wcelu podrabiania przepustek i innych dokumentów. Po

zakończeniu wojny, w maju 1945 roku, Słania – bę-dący w stopniu porucznika Wojska Polskiego – dostałprzydział osiedleńczy w miejscowości Pisarzowice kołoLublina, został właścicielem młyna i kilku hektarówziemi uprawnej.

Jednak już jesienią tegoż roku 24-letni młodzian udał sięna studia do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdziespecjalizował się w miniaturowych pracach graficznych podkierunkiem profesora Wiktora Chomicza. Jego pracą dyplo-mową był staloryt w formie znaczka pocztowego o tematyce„Bitwa pod Grunwaldem” według obrazu Jana Matejki. Późniejznaczek ten został wyemitowany przez Pocztę Polską, autorzaś rozpoczął pracę zawodową w Państwowej Wytwórni Pa-pierów Wartościowych i w urzędzie Poczty Polskiej początkowow Łodzi a następnie w Warszawie. W 1950 roku zaprojektował– zgodnie z wymogami sytuacji społecznej – znaczek polski zpodobizną generalissimusa Józefa Stalina, który to znaczekjednak nie został wydany.

Pierwszy wykonany w całości przez młodego wów-czas mistrza znaczek pocztowy, upamiętniający „80-lecie Komuny Paryskiej”, a przedstawiający wizerunekgenerała Jarosława Dąbrowskiego, ukazał się w marcu1951 roku. Na tym właśnie znaczku po raz pierwszywidniało imię i nazwisko autora: Czesław Słania. W

76 KRYNICA nr 87–88

SZTUKA

Bitwa pod Grunwaldem Czesława Słani. Praca dyplomowa

Page 78: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

tymże roku Poczta Polska wyemitowała serię „7. rocz-nica ogłoszenia Manifestu Lipcowego” oraz znaczek z po-dobizną prezydenta Bolesława Bieruta. W czerwcu1952 zostaje wydany kolejny znaczek Słani z okazji„Międzynarodowego Dnia Dziecka”, ukazujący B. Bie-ruta w otoczeniu dziewięciorga dzieci; następnie uka-zuje się seria poświęcona 70-leciu założenia partii„Proletariat” oraz znaczek „Ibn Sina Awicenna”. W1954 wydrukowano „160. rocznicę Powstania Kościusz-kowskiego” oraz „Zwierzęta pod ochroną”; w 1955 – „VMiędzynarodowy Konkurs Pianistyczny imienia Fryde-ryka Chopina” i „Pomnik Kopernika w Warszawie”; w1956 – „Pomnik Bohaterów Getta w Warszawie” oraz„Igrzyska Olimpijskie w Melbourne 1956”.

Współczesnego czytelnika może niejako wprawiaćw zakłopotanie okoliczność, iż znakomity artysta pro-jektował m.in. znaczki o tematyce „komunistycznej”,ale powinno się wiedzieć, że w epoce realnego socja-lizmu wszystkim kierowała w Polsce partia marksis-towska, która także malarzom wskazywała, co i jakmają malować, dziennikarzom – co i jak pisać, kom-pozytorom – co i jak komponować. Dopiero z biegiemczasu „dyktatura proletariatu” nieco zelżała i artystom

pozwolono na znaczną swobodę ruchów. Tak jak dziśwarunki życia ostatecznie dyktuje kapitał, wówczasdyktowali komuniści.

Ciekawostkę dla zbieraczy stanowi okoliczność, żeza modele podczas grawerowania anonimowychpostaci na znaczkach nieraz służyli Czesławowi Słaniczłonkowie jego rodziny, przyjaciele, znajomi, a w or-namenty znaczków były wpisywane mikroskopijnympismem, możliwym do odczytania tylko przez lupę osilnym powiększeniu, ich imiona.

***W sierpniu 1956 roku Słania opuścił Polskę i wy-

jechał do Szwecji; widocznie po prostu szukał bardziejsprzyjającego klimatu dla swej twórczości, chciał uwol-nić się od partyjnej kurateli, od bezinteresownej pol-skiej zawiści, od małostkowych zaczepek i głupichpretensji przełożonych. Uległ też chyba najbardziej roz-powszechnionemu zabobonowi epoki socjalizmu, mia-nowicie przekonaniu, że Zachód to raj, królestwowolności i obfitości, w którym dolary leżą na chodnikui trzeba tylko się pochylić, by je zbierać. Tak jak tysiąceinnych emigrantów zza „żelaznej kurtyny” Czesław Sła-nia srodze się zawiódł, nikt go bowiem w Szwecji nieoczekiwał z otwartymi ramionami i nikomu nie byłtam potrzebny. Przyszło mu więc sprzątać zachodniebrudy, zmywać rondle w podrzędnej restauracyjce w

KRYNICA nr 87–88 77

SZTUKA

Znaczek Królestwa Szwecji wykonany według stalorytu Czesława Słani. Obok – powiększone fragmenty stalorytu, na których

widać misterną pracę Mistrza

Page 79: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Sztokholmie. I to przez dobrych kilka lat. Traf jednakchciał, że ta jadłodajnia mieściła się na parterze stołecz-nego gmachu szwedzkiej Poczty Głównej.

Aby nie stracić wprawy w sztuce grawerskiej, wy-konywał we własnym zakresie, „do szuflady”, projektyznaczków, na których przedstawiał podobizny znanychosobistości ze świata popkultury i polityki, jak MarylinMonroe, Brigitte Bardot, Denis Day, Sophia Loren,Richard Nixon, Charles de Gaulle, Winston Churchill,John Fitzgerald Kennedy, Mao Tse Tung, królowa bry-tyjska Elżbieta II, monarchini Szwecji Sylwia, hrabiaLennart Bernadotte i jego małżonka Sonia, „Mistrzo-wie świata wagi ciężkiej w boksie” (23 znaczki). Do-piero po długich trzech latach zmywania naczyń dziękinowym znajomościom udało się wreszcie panu Czesła-wowi zatrudnić na stanowisku asystenta w dziale pro-dukcji znaczków Poczty Szwedzkiej. A przecież małobrakowało, by ten wielki talent, tak jak szereg innych,nie został dostrzeżony i znikł na zawsze nawet się nieujawniając na skutek fatalnych okoliczności losowych.Przypadek sprawił, że w pewnym momencie ciężko za-chorował czołowy grawer szwedzki Sven Evest, a jegoprojekt trzeba było pilnie sfinalizować; zaryzykowanoi dokończenie zadania powierzono Polakowi; ten zaśwywiązał się ze swego obowiązku według zasady „Polakpotrafi” – na medal.

Po odejściu w 1960 roku Svena Evesta na emeryturęjego miejsce zajął Czesław Słania i od tej chwili rozpo-czął błyskotliwą i błyskawiczną karierę najwybitniej-szego grawera znaczków w krajach skandynawskich, afaktycznie w całej Europie. Na rozmaitych corocznychwystawach filatelistycznych cudne miniaturki pocztoweCzwsława Słani kilkadziesiąt razy zdobywały złote me-dale i wyrobiły mu imię najbardziej znanego na kuliziemskiej artysty w tej gałęzi sztuki graficznej. W 1981roku powołana została Szwedzka Akademia Sztuki Fi-

latelistycznej imienia Czesława Słani; w Danii ukazałsię album jego prac pt. „Mestaren Czesław Słania: Bio-grafi och Katalog”. W 1983 znaczek o temacie „Muzykaw Szwecji” został uznany za najładniejszy znaczekświata; działo się tak również w kilku innych przypad-kach. W 1989 wydano w Niemczech album wszystkichprac Słani. W szeregu krajów po wielokroć organizo-wano specjalne wystawy, poświęcone jego twórczości;w Polsce uczyniły to swego czasu m.in. Kraków, Wroc-ław, Warszawa, Jelenia Góra, Radom.

Dzieła mistrza wyróżniał klarowny, harmonijny,nordycki styl, obcy jakiejkolwiek afektacji, pogoni zasztucznym nowatorstwem czy sileniu się na rzekomą„oryginalność”, która faktycznie jest niedorzecznością.

***

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że sztycharstwo igrawerstwo to pradawny rodzaj sztuk plastycznych,znany przed ponad czterema tysiącami lat m.in. w Ba-bilonii i Chinach, nieco później w Japonii, Judei, innychstarożytnych cywilizacjach. W XVI wieku w Europie za-częto stosować grawerstwo do wykonywania klisz dru-karskich, co pozwoliło tę subtelna sztukę upowszechnić,a już w XVIII stuleciu był to dość szeroko funkcjonującyzawód w zakresie tzw. rzemiosła artystycznego. Z nurtemtym kojarzone są imiona tak znakomite jak AlbrechtDürer, Gustave Dore, Francois Boucher, Honore Dau-mier, a znawca twórczości Czesława Słani i jego przyja-ciel Zygmunt K. Jagodziński napisał:

„Tym, czym dla epoki Renesansu był Michał Anioł,tym dla naszych współczesnych był artysta i grafik CzesławSłania, geniusz rytu, miniaturzysta”.

Czyli że został nasz rodak znakomitym kontynua-torem wielkiej europejskiej tradycji artystycznej w za-kresie sztuk plastycznych.

78 KRYNICA nr 87–88

SZTUKA

Polskie i szwedzkie znaczki zaprojektowane przez Czesława Słanię

Page 80: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Chodzi bowiem o to, że twórczość Czesława Słaninie ograniczała się do prac w zakresie filatelistyki. Two-rzył on również exlibrisy stalorytnicze, miniaturowesztychy, a wykonany przezeń atlas anatomiczny czło-wieka, opublikowany w kilkunastu krajach, uchodzi zanieprześcignione dzieło wszechczasów w tej dziedzinie.

Znaczki pocztowe zaprojektowane przez naszegorodaka były wydawane w Argentynie, na WyspachAlandzkich, w Australii, Austrii, Belgii, Brazylii, W.Brytanii, Chinach, Danii, Estonii, na Wyspach Farer-skich, w Finlandii, Francji, Gibraltarze, Grenlandii, Ir-landii, Islandii, na Jamajce, w Litwie, Łotwie, naWyspach Marszała, w Monako, Niemczech, Norwegii,Nowej Zelandii, na Wyspach Owczych, w Polsce, Por-tugalii, Rosji, Sam Marino, Singapurze, Szwecji, Taj-landii, Tunezji, USA, Watykanie, Wenezueli, a takżeprzez pocztę ONZ.

Banknoty według projektów Czesława Słani emi-towały takie kraje jak Argentyna, Belgia, Brazylia, Da-nia, Izrael, Kazachstan, Litwa, Portugalia, Szwecja,Urugwaj, USA, Wenezuela. Żaden inny artysta grawernigdy nie był tak wpływowy, szanowany i popularny.Król Szwecji Gustaw VI Adolf, w 1972 roku, nadałPolakowi tytuł nadwornego grawera, Carl XVI Gustawwręczył mu medal „Ósmej wielkości z niebieską wstęgą”;królowa Danii Małgorzata II wyróżniła Krzyżem Ry-cerskim Dannebrogen, książę Monako Rainer II –Krzyżem Świętego Karola; Watykan – papieskim Or-derem Świętego Grzegorza; Polska – Krzyżem Koman-dorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej. Oczywiście,same ordery jeszcze o niczym nie świadczyłyby, gdybyw tym przypadku naprawdę nie były one nadane zaautentyczne osiągnięcia artystyczne.

Obecnie działa na świecie kilkaset klubów filatelis-tycznych specjalizujących się w kolekcjonowaniu znacz-ków zaprojektowanych przez Czesława Słanię oraz wbadaniu naukowym jego dorobku artystycznego. Zbie-racze Danii prowadzą stronę internetową poświęconątwórczości wielkiego mistrza rylca. Towarzystwa im.Czesława Słani funkcjonują w Szwecji, USA, Danii,Niemczech, Polsce. Publikacje o tym wielkim grafikuw różnych krajach idą już bodaj w setki, jeśli nie tysiące.Jego nazwisko trafiło również do „Księgi rekordów Gui-nessa” jako autora największej liczby wydanych znacz-ków w całych dziejach poczty powszechnej.

***

Czesław Słania bardzo często odwiedzał Polskę, nastałe mieszkając w Szwecji; miał w Krakowie własnemieszkanie, w którym się chętnie „chował” i odgro-dzony od świata zewnętrznego oddawał pracy, projek-

tując kolejne znaczki i banknoty. Jak powiada AntoniKędzior, wiceprezes Zarządu Okręgu RzeszowskiegoPolskiego Związku Filatelistycznego, który osobiścieznał Czesława Słanię, był to człowiek o wybitnych wa-lorach intelektualnych, erudyta, znawca języków i his-torii świata, olbrzymi talent, a jednocześnie ktoś bardzobezpośredni, dostępny, życzliwy i otwarty. (Jeszcze Mi-kołaj Rej zwracał uwagę na prawidłowość psycholo-giczną: o ile człek głupi i mierny, jeśli dostąpi w życiujakichś zaszczytów, zaraz się nadyma, puszy, sapie icharczy jak wieprz, chodzi na wyprostowanych nogachjak na szczudłach, z góry spoziera na innych, o tyleczłowiek naprawdę wartościowy i mądry, nawet gdy loswyniesie go na wyżyny hierarchii socjalnej, zachowujesię naturalnie, rozumnie, życzliwie i po przyjacielsku.)Nasz mistrz rylca potrafił m.in. podjąć w sposób kom-petentny każdy temat polityczny czy filozoficzny, aleteż lubił dobry żart i ciętą, lecz wytworną, ironicznąuwagę. Krótko mówiąc, był w każdym calu Polakiemz krwi i kości w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Niestety, także i jego niekiedy spotykały ze stronyrodaków jakieś niemiłe niespodzianki, jak np. w 1991roku, kiedy to odmówiono wyemitowania projektuprzepięknego bloczku pocztowego, przedstawiającegonajstarszą panoramę Krakowa według „Kroniki świata”Hartmanna Schedla z XVI wieku, choć artysta, powo-dowany zapewne względami patriotycznymi, wykonałprojekt nieodpłatnie, a sprawa została wcześniej nibyto po dżentelmeńsku uzgodniona z kierownictwem Po-czty Polskiej. Małostkowa ambicjonalność i banalnazawiść okazały się wówczas mocniejsze niż zdrowy roz-sądek i przyzwoitość czy interes narodowy. Inne bo-wiem kraje płaciły panu Czesławowi imponującehonoraria za tego rodzaju prace, władze zaś Poczty Pol-skiej nie chciały nawet zarobić na bezinteresownościwielkiego artysty, byle tylko mu dopiec i „pokazać” …Co pokazać?... Nie wiadomo właściwie co… Dopieropo dziesięciu latach już nowe zwierzchnictwo tej sza-cownej instytucji państwowej opamiętało się i raczyłobloczek wyemitować w ramach propagandowej akcji„Kraków – Europejskie Miasto Kultury 2000”. Łatwosobie wyobrazić, jak zniesmaczony był wybitny artystatak żenującą postawą rodaków. Nie była to zresztą dlaniego żadna nowina, przeszedł więc nad nią do po-rządku dziennego i owocnie pracował dla obcych,skoro „swoi” tego sobie nie życzyli.

Zmarł Czesław Słania 17 marca 2005 roku w Kra-kowie – 10 lat temu – 24 zaś dnia tegoż miesiąca po-chowany został tamże na Cmentarzu Rakowickim.

Dr Jan CIECHANOWICZ

KRYNICA nr 87–88 79

SZTUKA

Page 81: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

NAPAR

przygotować:duży gar (najlepiej pięciolitrowy)chochlę (koniecznie odporną na wysoką

temperaturę)ostry nóż (jeśli jesteś niepełnoletni poproś o

pomoc rodziców)stolnicęwałekpiecyk (na temperaturę 2004 stopni)

składniki:sercemózg10 szklanek własnej wartości13 kapek promieni2 oddechy zdecydowania4 ziarnka inteligencji3 łuty sprytu7 kropelek pomysłowości½ szczypty talentu1 łyk szczęścia

składniki zmieszać w garzewyłożyć na stolnicęwałkować przez 13 minutpokroić w plastrywłożyć do pieca na 13 godzin

gotowe do spożyciapo osiągnięciu dojrzałości

A

CZAJNIK

Dziadkowi Henrykowi

nastawił wodęwyciągnął herbatęi cukier…(w domu już dawno nie ma słodziku)

żarówka w kuchni się przepaliłaposzedł do przedpokojuwyłączył korki schowane za długim obrazemi wróciłżeby wkręcić nową

kuchnia znowu napełniła się światłemjakimś innymcień w przedpokojutaki znajomyciepło się nagle robi

uśmiech na jego twarzyśliska cerata kuchennego stołu na palcach

– Heniu! Woda się zagotowała.– Wiesiu! Chodźmy już…

A

MYŚLI PRZY ŁASICZCE

oczy ślepo zapatrzone w dalo czym można jeszcze myślećpo siedmiu latach pozowania

przemyślane wzdłuż i wszerzniedzielne kazaniaprzepisy babci na obiadplotki usłyszane na kółku haftowaniawyznania Rafaela z naprzeciwka

można jeszcze tylko myślećkiedy mistrz już wreszcie skończy

aleco ja wtedy będę robić ze sobąnie pamiętam co było wcześniej

Leonardonie spiesz siędaj mi przemyśleć

80 KRYNICA nr 87–88

POEZJA

„Ciasto z promyków”WIERSZE AGATY LINEK

Page 82: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

jeszcze tylko tonajważniejsze

A

STATUS

Józefowi Szajnie

nazyWam się nr 18725lat: 24ojciec: wiatrmatka: sOsnastatus: porzucony

poszarpany przełykwygięty mózgskopane oczyi ustanie tam gdzie trzeba

stoJę u brampoczątkuskażone myślibudują rzeczywistośćgłodNe oczyszczenia

nazywam się nr 18725lAt: 72ojciec: głógmatka: wierzbastatus: adoptowany

A

STALOWA WOLA

Natalii Zawiślak

w moim mieściemieszkają ludzie światła i duszyspragnieni zawsze czegoś więcej

w moim mieściewiele jest miejscachoć przejdziesz całość wzdłuż i wszerz

w moim mieściewszystko jest bliskoi wszędzie wiadomo gdzie co jest

w moim mieścieniewiele się dziejeczasem lepiej po prostu wyjść z psemalbo poczytać w domowym zaciszu

ale to jest mojemiasto

A

PEWEX*

na parterze byłsłonikna monetytakie duże i srebrnejak się wrzuciło takąjedną to można było pojeździć

chyba różowy był niepamiętamz Mamą i z Bratemczasem tam przychodziliśmy

karuzela się skończyła„Idziemy na górę, Atusiu!”a na górze byłyjeansy i dolary a ja niepamiętam niczego

bo z tamtych latostał mi się jenosłoń

* PEWEX – w czasach PRL-u sklepy, w którychmożna było kupić za waluty wymienialne towaryniedostępne w innych sklepach lub trudno do-stępne, zarówno importowane jak i krajowe.

A

KRYNICA nr 87–88 81

POEZJA

Page 83: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

TĘCZOWA JULKA

skakała w kaloszach po żółtych kałużachprzebierała paluszkiem po fioletowychźdźbłachkręciła piruety błękitną parasolką

na ścianie namalowała kanarkowe słońceróżowymi obłokami opatuliła drzewasokiem z cytryny skropiła pomarańczową rosę

śmieje się do Ciebie zielonymi rzęsamiśnieży ząbkami zza czerwonych kontursrebrzystą czupryną łaskocze za uchem

bezinteresownadziecięca istotka

A

SOKI TRAWIENNE

kromka chlebatrochę masłakawałek szynkijeszcze plasterek ogórka

wszystko się wchłonieelegancko przetrawinie zostanie żaden ślad

szkoda że żołądeknie ma połączenia zsercem

można bywyrzucać wszystkieniepotrzebne wspomnienianie zostałby żaden ślad

A

SNY

dla A.B.

zasłonięta i zakapturzonaschowana pomiędzy palcamizakryta i zatulona

czuję jakzapadasz się we mnieoddech zwalnia serce wolniej bije

patrzę na zamknięte powiekiźrenice ruszają się pod nimi

zaczaruję je dłońmiby przynosiły Ci tylko te dobre sny

A

NIEDOKONANY

dziwili siękobieta a spokojnie stałagdy lekarze mówili„Nic nie dało się zrobić”

dziwili sięgdy żadna kroplanie spłynęłana trumnę

dziwili sięzwyczajnie pakowałajego rzeczyjakby robiła to codziennie

nie widzieligdy weszła do kuchnirozpłakała sięna zielonym blacie

rachunekdla niego już na zawszeniezapłacony

A

82 KRYNICA nr 87–88

POEZJA

Page 84: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

PERSPEKTYWA

Janowi Belcikowi

przy wigilijnym stolecoraz więcej nas:trzy pokolenia

5-letni Łukasz bawi sięna dywanietymi samymi zabawkami co3-letnia Maja i 18-miesięczny Pawełek

tłoczno się zrobiło na tymmoim dywaniejak tak dalej pójdzie będę się musiał dzielićnawet moimi klockami

mama, tata, wujkowie, ciocieoj, przybyło cię trochę, Maćkuzawołała Agnieszka klepiąc brata po brzuszku

tylko dzień jakoś krótszy chyba jestcoraz mniej ciebie dla mniei mnie dla ciebie

babcia, dziadek…jedna para choć powinno być dwiepusty fotel Dziadka Henryka – 8 lat…samotne krzesło Babci Wiesi – 14 lat…(bardziej samo niż kiedysiadała na nim przelotem między kuchnią

a stołem)opuszczony taboret wujka Wieśka co wyszedłprzed chwiląi już nie wróciłi czerwone oczy cioci Joasi

coraz mniej nasprzy wigilijnym stole

A

MOJA KONWALIA

Mamiebo wiemjak robić kawęjak dobrze działa kolor zielonyile wsypać proszku do praniado czego służy zmywaki jak dobrze umyć wannę

nauczyłaś mnieże słońce wiatr i trawa są najcenniejszejakim skarbem jest rodzinaże wychowanie to ogromna odpowiedzialnośćszacunku do każdego słowai człowieka

zaczytanie bajek na dobranocutulanie zapachem konwaliispacery po lesiewysłanie na zajęcia teatralnewiarę że po każdej burzy widać tęczę

dziękuję Ci

A

W STRONĘ SŁOŃCA

Tacie

bo wiemjak obsługiwać wideowkręcać dzieciom że Mikołaj istniejeczym się różni krzyżak od imbusaktórą stroną wkręcać żarówkęi jak robić zupę filozofów

nauczyłeś mniepermanentnej fascynacji filozofiąmiłości do muzykii pełnometrażowego głodu kinaprzebierania palcami kartek kolejnych książeki wyłapywania manipulacji pomiędzyzdaniami

zakukiełkowe przedstawienia kota i misiacałowanie brody której wszyscy w przedszkolusię balitrzymanie za skórzane szelki gdy uczyłam sięchodzićdmuchanie baniek mydlanychświadomość że donoszenie jest rzecząnajgorszą

dziękuję Ci

A

KRYNICA nr 87–88 83

POEZJA

Page 85: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

PRZEPIS

babciny przepisna ciasto z promyków

wrzucić do serca pełną chochlę zaufaniadodać do żołądka gałkę cierpliwościprzyprawić szczyptą mięty dla smakui by zgagę po kontaktach międzyludzkichłatwiej było znieśćdo wątroby dorzucić kwartę wiaryw żyły wlać do pełna nadzieii baczyć by się nie zwarzyław tym celu unikać stresów, kłótni i innychnadciśnieńktóre mogą zbytnio podwyższyć

wlać do szklanicy dłonii na gorąco spożywaćbez przepity czy zagrychybez umiaru upić sięwłasnego słońca promieniami

A

TERPSYCHORA

Mamie

mój pierwszy Aniałto muza tańca

moja pierwsza Aniasłowa, wiara, uśmiechchoć nie da się nawet liryczniewyrazić holistycznej dyskrecji kształtowaniamojej tożsamościbudowania szczebel po szczeblu obręczy słówwypuszczania w świat z pewnością powodzeniauśmiechu w kształcie światła w tunelu

moja pierwsza Ania

A

ERATO

ś.p. Annie Kajtochowej

mój drugi Aniałto muza poezji miłosnej

moja druga Aniadzisiaj mogę już tylkooblec wiersze w czerwoną różęi położyć z panem Jackiem na zimnymmarmurzenie usłyszę już czy warto je publikować

pani Aniupokochałam czapkinadal mam tę kupioną następnego dnia„Noś czapkę, bo wyłysiejesz” – padł na mnie

84 KRYNICA nr 87–88

POEZJA

Czym jest dla mnie poezja?

• Jedynym sposobem na pełne wyrażeniesiebie, na nabranie dystansu do otacza-jącego świata i własnych problemów.

• Unikalną autoterapią.• Buntem przeciwko nielogicznej rzeczy-

wistości.

Agata Linek

Page 86: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

blady strachnadal piszę to co chcę ze swojej własnejperspektywyznalazłam już kogoś kto to rozumiei tęsknię za panią, pani Aniu

moja druga Ania

A

EUTERPE

Annie Garbaczowej

mój trzeci Aniałto muza poezji lirycznej

moja trzecia Aniazna mnie dłużej niż pamiętamtajników matematyki nauczał Ją mójDziadekodszedł po cichu bez zamieszania rozgłosunieświadome zaśpiewałyśmy z siostrami też iJemu„I dla tych, co dziś zasną raz ostatni –Panienko daj szczęśliwą dobranoc”na Apelu Jasnogórskim

mijały miesiące i latanie potrafiłam wyrazić pustkipo Babci Wiesi i Dziadku Henrykutęsknoty za każdym kątem i meblemprzepełnionym światłem dzieciństwasmutku dziadkowego domudomu nieobecności i brakuco zastąpił ten radosnynaznaczony

pani Aniujak pani to zrobiła? jak zaczarowała słowa?jednym zdaniem otworzyła tamęco trzymała tak długo wzbierającą wodę

moja trzecia Ania

F

KRYNICA nr 87–88 85

POEZJA

Agata LINEK pochodzi ze Stalowej Woli.Poetka, prozatorka, animatorka kultury, redak-torka tomików, recenzentka poezji, krytyk teat-ralny.Absolwentka Wiedzy o Teatrze, KulturoznawstwaMiędzynarodowego, oraz Animacji Społeczno-Kulturowej, a także podyplomowego Studium Literacko-Artystycznego na Uniwersytecie Jagiel-lońskim w Krakowie. Obecnie pisze rozprawędoktorską z zakresu poezjoterapii w Instytucie Filozofii UJ.Członek Grupy Poetyckiej „Feniks”, Stowarzysze-nia Literackiego „Witryna” oraz StowarzyszeniaAutorów Polskich.Jest laureatką konkursów ogólnopolskich i mię-dzynarodowych z zakresu poezji i prozy.Swoje utwory publikowała w prasie regionalnej,ogólnopolskiej, antologiach poetyckich, a takżena Słowacji i w USA.Wydała tomiki poezji:

– „Jesteś elfem?” (2006 r., nagroda rzeszow-skiego ZLP za Debiut Podkarpacia);

– „Śmiech ćmy” (2010 r.);– „Śpiew delfina” (2012 r.).

W przygotowaniu znajduje się kolejny tomik„Szept pumy”.

Kontakt z poetką:http://aga_linek.republika.pl

Page 87: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Któż, należąc do gatunku „Homo sapiens”, czyli„człowieka myślącego”, nie głowił się nad tajemnicąludzkiego istnienia, sensem życia i śmierci, nad prze-mijaniem i niezbadanymi drogami duszy człowieczej,czyli nie był po trosze filozofem? Ostatnio ukazały siętrzy książki jednego autora, które mogą być pomocnew znalezieniu odpowiedzi na najbardziej dramatycznei fundamentalne pytania egzystencjalne. Są to dzieładra Jana CIECHANOWICZA:

1. „O pozłacanych orzechach” (575 str.);2. „O tańczącej mądrości” (536 str.);3. „O myślącej trzcinie” (576 str.)Wydała je oficyna wydawnicza „Kolumb” w Sie-

mianowicach Śląskich.

Trzy tomy stanowią organiczną całość i są obszernymzbiorem esejów filozoficznych, które sam autor nazywaw podtytule „etiudami etognomicznymi”. Znajdziemytu ujęte w przejrzystą formę literacką subtelne, pogłę-bione pod względem psychologicznym i filozoficznym

rozważania – że wymienimy tylko kilka spośród 153tematów: o duszy, o przemijaniu, o wierze, o szczęściu,o pochlebstwie, o cierpieniu, o złu, o podstępie, o pracy,o gniewie, o pijaństwie, o wrogości, o głupocie, o wsty-dzie, o okrucieństwie, o kobietach, o uprzejmości, ozawiści, o niegodziwości, o łagodności, o pysze, o cha-rakterze narodowym Polaków itd. Żaden z esejów nieprzekracza kilku, góra kilkunastu stron, z wyjątkiemrozprawy „O genialności”, która zajęła raptem stronponad 120. Autor nie ogranicza się do zaprezentowaniatylko własnych – trzeba przyznać, niebanalnych – prze-myśleń, ale i zapoznaje czytelnika faktycznie z całą mąd-rością świata, przytaczając setki, jeśli nie tysiące myśliw tej czy innej materii autorów mnóstwa rozmaitych iróżnojęzycznych ksiąg, nie pomijając mędrców Staro-żytnego Egiptu, Chin, Indii, Japonii, Izraela, Sumeru,Grecji, Rzymu, cywilizacji nowożytnych. Ta najnowsza„trylogia” Jana Ciechanowicza stanowi swoisty ewene-ment w dobie obecnej, nawykłej do banalności, try-wialności, płytkości życia, bycia i myślenia.

86 KRYNICA nr 87–88

WYWIAD

NOWE KSIĄŻKI:O TAŃCZĄCEJ MĄDROŚCI I MYŚLĄCEJ TRZCINIE

Page 88: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Zdaliśmy PT Autorowi „trylogii” kilka pytań.

– Oto trzymam w swym ręku trzy Pana najnowszeksiążki, jak zawsze napisane z werwą, w bardzo indywi-dualnym stylu, nacechowane nieprawdopodobną erudy-cją. Musiał Pan włożyć w te teksty nie jeden rok ciężkiejpracy. Biorąc pod uwagę fakt, że wydał Pan dotychczaskilkadziesiąt książek a ogólna ilość stron w tychże książ-kach brzmi wręcz „skandalicznie”: 19 798, muszę zapy-tać: dlaczego Pan tak dużo pisze?

– Wydałem zaledwie 49 książek, a AleksanderDumas aż 301, nie mam więc się czym chwalić, PaniRedaktor.

– Dlaczego i po co w ogóle Pan pisze?– Nie wiem, po prostu praca naukowa i pisarstwo

to moje hobby i pewna przygoda życiowa.

– Dla kogo Pan pisze?– Powiedziałbym za Fryderykiem Nietzsche: dla

wszystkich i dla nikogo.

– No właśnie, czytając ostatnio trzy tomy Pana esejówfilozoficznych, które nazwał Pan „etiudami etognomicz-nymi”, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w czymś na-

wiązują one do stylu właśnie Fryderyka Nietzschego, Lu-cjusza Anneusza Seneki, Michela de Montaigne’a czynawet Emila Ciorana…

– To dziwne, ale Pani Redaktor wymieniła właśnienazwiska moich najbardziej ulubionych autorów, doktórych dorzuciłbym jeszcze Błażeja Pascala, Tomaszaa Kempis i Arthura Schopenhauera. Skoro tak Panitwierdzi, widocznie rzeczywiście jestem pod urokiemtych geniuszy kultury europejskiej; nikt zresztą niepisze w próżni i w XXI wieku ery chrześcijańskiej uda-wać kogoś zupełnie oryginalnego – byłoby pretensjo-nalnym pozerstwem.

– Zadam pytanie prowokacyjne. Oto na okładkachesejów „O pozłacanych orzechach”, „O tańczącej mądro-ści”, „O myślącej trzcinie” (co za nazwy!) potencjalny czy-telnik postrzega wizerunki nie wielkich mędrców,filozofów czy uczonych, lecz… zdjęcia cudnej urody mo-delek. Co to za dziwaczny pomysł? Co chciał Autor przezto powiedzieć, przecież taka szata graficzna nie jestsprawą przypadku, a jak wiem, Pan zawsze sam wymyślakoncepcję graficzną swych książek?..

– To bardzo proste, Pani Redaktor. Wielu ludziuważa, że filozofia, że mądrość życiowa – to konieczniecoś bardzo trudnego, poważnego, uciążliwego, wręcznudnego i odpychającego. U greckich i żydowskichmędrców znajdujemy jednak słowa o tym, że ten, ktoszuka mądrości, nie musi się nawet trudzić, a znajdzieją rankiem siedzącą przy drzwiach swego domu; że fi-lozofia to nie stara, dokuczliwa i zrzędliwa jędza, leczczarująca i sympatyczna, uwodzicielska i kokieteryjna,a przy tym nie zapominająca o swej godności i znającaswą wartość, Pani. Wystarczy Ją naprawdę kochać, abędzie ci wierną i wspaniałą towarzyszką całego życia.Oto i cała tajemnica: filozofia to istota piękna i„słodka”, ze wszech miar zasługująca na to, by zwrócićna Nią uwagę.

– Ostatnio został Pan wyróżniony specjalnym orderemjednej ze społecznych fundacji polskich, która w ten sposóbdoceniła Pana zasługi dla kultury narodowej i PaństwaPolskiego…

– Tylko proszę, Pani Redaktor, nie pytać, co czuję,gdyż nie czuję nic oprócz zaskoczenia… Nie należę bo-wiem do tych, których się nagradza, lecz do tych, któ-rych się zwalcza…

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Jaworska

KRYNICA nr 87–88 87

WYWIAD

Page 89: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Ludzie starsi niekiedy narzekają na domniemanezepsucie i krnąbrność młodszego pokolenia, które, jakwiadomo, zawsze buntuje się przeciwko swym spoleg-liwym opiekunom. Nic nowego. W latach trzydziestychXIX wieku Henryk Rzewuski na łamach „PamiątekSoplicy” narzekał:

„Wszystko dawniej szło lepiej niż teraz. Takie prze-stępstwa, co by dziś ich miano za żart, to i ludzi gorszyły,i widoczne kary od Boga ściągały. A teraz już tyle złegosię namnożyło i takie paskudztwa, o których dawniej anisłychu”…

Nie powinniśmy jednak zapominać, że bardzoczęsto takie narzekania są bezpodstawne, a jeśli „pod-stawne”, to przecież na czym wzoruje się młode poko-lenie, jeśli nie na nieprawości starszego?..

„Uległość, oto dziecka największa ozdoba” – powiadaMarianna w molierowskim „Świętoszku”. A przecieżniekoniecznie, wszak uległość wobec złych wzorców za-chowania wcale nie stanowiłaby czyjejkolwiek„ozdoby”. Co prawda miał poniekąd rację IgnacyChodźko, gdy twierdził, że „kto nie słucha rodziców, tensłucha katowskich biczów”, i polskie przysłowie, któreostrzega, iż „Kto nie słucha ojca, matki, bić go będąwłasne dziatki”. Lecz przecież dalece nie wszyscy ro-dzice reprezentują należyty poziom moralny i w sposóbodpowiedzialny wychowują własne dzieci. Wiele więcprawdy tkwi w słowach Aleksandra Makarenki: „Niema złej młodzieży; są tylko źli wychowawcy”.

W oczach dziecka dorosły uchodzi jakby za nie-omylnego, lecz gdy ojciec zbyt wiele zakazuje lub niepotrafi swojej roli wszechwiedzącego i wszechmocnegoprzyjaciela poprzeć dostateczną mądrością, dzieckomoże całkowicie odrzucić proponowaną mu postać au-

torytetu. A więc zanim wychowa się dzieci, dobrze by-łoby wychować rodziców, aby potrafili służyć młodemupokoleniu za wzór rozumnego postępowania. Dla mło-dzieży bowiem jest przede wszystkim ważne nauczeniesię rozumowania i rozwagi w rozmaitych sytuacjachżycia codziennego.

Rodzice powinni na przykład wiele razy powtórzyćdzieciom idącym do szkoły proste zasady:

– Nie rozmawiaj z nieznajomymi.– Nie wchodź do windy z nieznaną ci dorosłą

osobą.– Nie bierz żadnego poczęstunku od nieznajomych,

a jeśli wziąłeś – w żadnym razie nie jedz go, leczdyskretnie wyrzuć.

– Nie wsiadaj do samochodu z nieznajomymi oso-bami.

– Nigdzie nie idź z nieznanymi ci ludźmi, nawetjeśli bardzo cię o to proszą lub nalegają.

– Gdy ktoś cię zaczepia na ulicy, nie zatrzymuj się,lecz jak najśpieszniej idź tam, gdzie jest dużo ludzii gdzie palą się lampy (przestępcy boją się świad-ków i światła).

– Nie ruszaj a nawet nie dotykaj cudzych rzeczy,także tych, które leżą na ulicy lub na ławce wparku (nie wiadomo kto, dlaczego i po co je tamzostawił; może był to ktoś zakaźnie chory lubktoś, kto cię z ukrycia obserwuje, aby potem oska-rżyć o kradzież).

– Jeśli jesteś sam w domu, nikomu nie otwierajdrzwi, nawet jeśli ktoś bardzo cię o to prosi, mó-wiąc, że jest na przykład listonoszem itp.)

– Nie baw się na placach budów, w miejscach za-puszczonych i bezludnych.

– Po drodze ze szkoły nie zadawaj się z nieznanymidziećmi.

88 KRYNICA nr 87–88

PEDAGOGIKA

RODZICE I DZIECI

Page 90: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Po zapadnięciu zmroku nie wychodź sam na ulicę.– W żadnym razie nie pij alkoholu lub jakiegokol-

wiek innego płynu, nie próbuj narkotyków, nawetjeśli koledzy bardzo nalegają.

– Jeśli ktoś stale cię zaczepia lub ci się naprzykrzana ulicy lub w szkole – opowiedz o tym rodzicomi poradź się ich, jak masz się zachować.

Stałe powtarzanie tych zasad niejako mimo woli zo-stanie przez dziecko przyswojone, nawet jeśli jest onoz natury krnąbrne i nieposłuszne. Tym bardziej, że niktnie podpatruje tak trafnie dorosłych, jak dzieci i mło-dzież. Oczywiście, z biegiem czasu dziecko usamodziel-nia się a nawet odizolowuje od rodziców, lecz dalecenie wszystkie nauki, także w tym przypadku, „idą wlas”. „W miarę jak dzieci dorastają, ich przekonanie owszechwiedzy rodziców zanika. Autorytatywne stają sięopinie uczonych, filozofów i innych osób, a z największymprawdopodobieństwem opinie dziecięcej grupy towarzy-skiej lub poglądy przypisywane całej społeczności lub na-rodowi. Również zainteresowanie dziecka uznaniem iuczuciami ze strony innych ludzi w coraz większym stop-niu przenosi się na osoby spoza jego rodziny. Uczucia swo-jej rodziny uważa za zapewnione i skierowuje wysiłki nazdobycie sobie miejsca w szerszej grupie, zwłaszcza wewłasnej grupie wiekowej. Można więc przewidywać, żew miarę dorastania dziecka pierwotną rolę jego rodzicówprzejmą inne osoby.

Trzeba jednak zachować w tej sprawie ostrożność.Wielu autorów uważa, że podstawowe wartości każdegoczłowieka zostają ukształtowane na całe życie, zanimskończy on dziesięć lat. Trzeba też pamiętać, że sądy war-tościujące rodziców we wczesnym okresie życia padają naglebę dziewiczą, gdzie nie ma idei, które mogłyby z nimirywalizować. Życie intelektualne człowieka staje sięznacznie bogatsze, gdy pojawia się on na szerszej scenie, inasze aprioryczne przewidywania w kwestii, co jest naj-bardziej prawdopodobne, mogą być zwodnicze” (RichardB. Brandt, „Etyka”).

Stąd zaskoczenie zjawiskiem młodzieńczego buntu,odrzucania autorytetu rodziców i nauczycieli przezuczniów. Mimo tej rzekomej krnąbrności, która jest poprostu dramatycznym przejawem poszukiwania włas-nej drogi życiowej przez dziecko, należy szanować jegogodność osobistą. Tym bardziej, że jest także bardzoczęsto zagubiene i bezradne wobec własnego życia. Jo-hann Wolfgang von Goethe odnotowywał:

„Że dzieci nie wiedzą, czego chcą, na to godzą sięwszyscy wielce uczeni nauczyciele i ochmistrze. Że jednaki dorośli podobnie dzieciom plączą się po tej ziemi, niewiedzą, jak one, skąd przychodzą i dokąd idą, równiemało działają według prawdziwych celów, równie podle-

gają rządom biszkopta, ciastka i brzozowej rózgi, w tonikt nie chce uwierzyć, a zdaje mi się to jasne jak słońce”.

Człowiek i w dojrzałym wieku pozostaje nieco nie-dojrzały. „W człowieku dorosłym bowiem tkwi dziecko,wieczne dziecko, ktoś ciągle jeszcze rozwijający się, nigdynie gotowy, kto nieustannie potrzebowałby opieki, uwagii wychowania” (Carl Gustav Jung, „Rebis, czyli kamieńfilozofów”).

Być może u dzieci i u dorosłych suma głupoty jestjednakowa, z tą tylko różnicą, że u tych ostatnich – winnych dziedzinach i znacznie poważniejsza w następ-stwach. Wichrowatość młodości zresztą to wcale niegłupota. Jak trafnie pisał Leopold Staff:

„Bo coś w szaleństwach jest młodości,Wśród lotu, wichru, skrzydeł szumu,Co jest mądrzejsze od mądrościI rozumniejsze od rozumu”.

Akt młodzieńczego buntu, w którym dziecko od-rzuca wartości i oczekiwania rodziców, stanowi ko-nieczną i niezbędną część procesu kształtowania siędojrzałej osobowości. Tylko przez akt buntu, sprze-ciwu, ostentacyjnej niezależności młody człowiek na-bywa wyposażenie psychiczne niezbędne do życiowejwalki i samowystarczalności, a mianowicie poczuciewłasnej wartości oparte na zdolności do opuszczeniazaufanego środowiska domowego i do wejścia we wro-gie otoczenie socjalne. Dopiero po okresie buntudziecko może powrócić do relacji opartych na wzajem-nym szacunku, tym razem jednak już nie jako ktośpodległy, lecz jako równy swoim rodzicom. Jest to więcnie lada sztuka – widzieć w wychowanku nie po prostudziecko, lecz niezależnego człowieka. „Powinniśmy zdziećmi postępować jak Bóg z nami, który nas czyni naj-szczęśliwszymi, gdy pozwala nam wędrować po świecie wmiłym złudzeniu” (J.W. von Goethe).

Dr Jan CIECHANOWICZ

KRYNICA nr 87–88 89

PEDAGOGIKA

Page 91: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Kilka słów na początekKuchnia w starym wiejskim domu z bali, tonąca w

półmroku naftowej lampy, która oświetla tylko to, coma oświetlać i tak fajnie swojsko pachnie. Kąty kuchnischowane w cieniu. Czają się z nich duchy przodków,słuchając opowieści domowników i gości siedzącychprzy stole. W „grubce” trzaskają drwa świerkowe. Przykuchni stoi stara beczka z kiszoną kapustą. Na zapieckumruczy kot, śniąc o słońcu lata. Za oknem dmuchawiatr, tnąc śniegiem po małych oknach uszczelnionychwatą, na której ułożono bańki z choinki. Na ścianie dłu-gie cienie ludzkie. Opowiadają o zasłyszanych legen-dach, które ktoś komuś gdzieś mówił albo sam przeżył.

Tak zapamiętałem Lipę mojego dzieciństwa udziadków. Zawsze pełno ludzi, pełno opowiadań osprawach dnia powszedniego, czasami słychać było le-gendy. Ja zaś, siedząc pod stołem, wystawiałem swojedługie uszy i zakładałem okulary wyobraźni na duszę.Nigdy już potem nie wciągały mnie żadne opowieści,tak jak te w tej izbie, gdzie nie było radia, telewizoraani komputera. Nigdy też nie pomyślałem, że odważęsię to spisać i upublicznić. Proste i przaśne historyjki,tak jak proste i przaśne było życie lipiaków tamtych lat.

Abyście zrozumieli te historie, musicie jak ja założyćokulary wyobraźni. Ten świat już nie istnieje. Chciał-bym, żeby poprzez te dwadzieścia jeden opowiadańchociaż jego odrobina została z nami. Tutaj opowiadamo Lipie, lecz takie historyjki mogły się wydarzyć w każ-dej polskiej wsi tamtych lat. Mam zatem nadzieję, żekażdy znajdzie tu coś dla siebie.

W powstanie tej książeczki zaangażowała się Pani Bar-bara Bazińska, która dodała opowiadania zasłyszane odś.p. Marii Chwałek, Genowefy Bazińskiej i Janiny Ziół-kowskiej. Składam Jej za to serdeczne podziękowanie.

Jerzy DRZEWI

JeleńPewna kobieta z Lipy miała czterech braci i siostrę.

Przed wojną ciężko było o robotę, toteż bracia imali sięwszystkiego, czego mogli, aby przeżyć. Jednego z nichpostrzelił gajowy, gdy polował z obrzynem w lesie, i tenw konsekwencji zmarł. Pozostali po wybuchu wojny –uciekając przed robotami w Niemczech – poszli do lasuw partyzantkę. Jeden z nich przeżył, jeden zginął ucie-

kając z domu przez okno zastrzelony przez Niemców,którzy dostali wiadomość od konfidenta, że przyszedłcoś zjeść i zmienić ubranie. Jeden natomiast zginął wlasach lipskich, nie wiadomo gdzie, w walce z Nie-mcami. W związku z tym, że kobieta ta wcześnie stra-ciła matkę, wychowywała tych braci od dziecka.

W latach 50. XX wieku praktykowane było w Lipieodpasanie krów. Polegało na tym, że kilka gospodarstwdogadywało się, grupowało krowy i po kolei wyganialipaść najczęściej w las. Wspomnianej kobiecie wypadałoco czwarty dzień paść stado krów.

Droga przegonu wiodła przez tzw. Białe Góry. Jestto teren zalesiony z niewielkimi wzniesieniami. Goniącstado, zwróciła kiedyś uwagę na jelenia, który szedłrównolegle z nimi po drugiej stronie wzniesienia. Cie-kawe, że to się pojawiał, to znikał. Kobieta nie zawra-cała sobie tym głowy tłumacząc sobie, że gdzie majążyć jelenie, jak nie w lesie. Gdy sytuacja się powtórzyłakilkakrotnie, zaczęło ją to zastanawiać. Pytała zmien-ników, czy oni też to widzą. Okazało się, że nikt ni-czego nie zauważył.

Po jakimś czasie jeleń wychodził na wzgórek, przy-stawał i patrzył w jej kierunku do czasu, aż znikła zahoryzontem. Powtarzało się to całą jesień. Pewnegoranka jak zwykle szła ze stadem i zauważyła, że w miej-scu, gdzie stał jeleń, stoi samochód wojskowy i kręcąsię jacyś ludzie. Podeszła bliżej. Zobaczyła rozkopanąziemię, a obok leżące zwłoki w stanie rozkładu. Zaczęłasię dopytywać, co oni tu robią.

– Prowadzimy ekshumację grobu z czasów wojny.Nie wiadomo, kto tu był pochowany.

Spojrzała na szczątki, które były przygotowywanedo przeniesienia.

– Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie – po-wiedziała odchodząc do krów. – Zastanawiające, skądja znam tę sprzączkę od paska do spodni zabitego?

Grób rozpaczyStarsi mieszkańcy Lipy słyszeli o grobie na tzw.

Chamerowych rzekach. Czy to jest legenda, czyprawda? Nie wiem. Lecz grób był! Historia jest tyle ba-nalna, co tragiczna.

Na naszym pograniczu lipsko-dąbrowskim miesz-kała rodzina. Jak to zwykle bywa, naszym przodkom

90 KRYNICA nr 87–88

LEGENDY POLSKIE

Jerzy DrzewiJerzy Drzewi

LEGENDY LIPSKIE (cz. II)

Page 92: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

nie było tak bardzo ciężkoprzedostać się przez granicę, boAustriacy mieli cywilną obsadęprzejść granicznych. Sądzili, isłusznie, że jeżeli Rosjanie takmocno pilnują swojej strony, toco my się będziemy napinać. Naprzykład kordon Brody miałobsadę siedmiu ludzi, w tymjeden konny. Mieszkańcy Lipy iDąbrowy znali żołnierzy i naodwrót. Jak to młodzi, przecho-dzili przez granicę w kawalerkę.Więc tak się złożyło, że syn gos-podarza ożenił się po drugiejstronie tej granicy. Niestety,przyszła I wojna światowa i obajzostali wcieleni do wrażychwojsk.

Jak pech, to pech. Obajspotkali się na jednym polubitwy po przeciwnych stronach.Apogeum nieszczęścia nastą-piło, gdy syn trafił na ojca i wal-cząc zamierzył się bagnetem.

– Synu! Daruj! – krzyknąłojciec (tak mówi oryginalnyprzekaz).

Niestety, syn ugodził śmier-telnie ojca. Pochował go właśniena Chamerowych rzekach.

Przez wiele miesięcy klęczałsyn nad mogiłą ojca w świetlezachodzącego słońca od stronyzachodniej, tak, że jego cieńpadał na grób. Nigdy do nikogosię nie odzywał, tylko klęczał wmilczeniu. Pewnego popołudnia już nie przyszedł.Zwłoki ojca zostały przeniesione na cmentarz.

***Kiedyś, jak byłem chłopakiem, uprawialiśmy łąki.

Rzekami chodziliśmy kosić i suszyć siano. Przysiągł-bym, że kilka razy, jak wracałem przed samym zacho-dem, widziałem cień klęczącego żołnierza. A może totylko złudzenie...

PogrzebZ dawien dawna o Białych Górach krążyły różne

legendy. Ludzie starzy przestrzegali wszystkich mło-dych, aby przechodząc o dwunastej w południe lub o

północy przez Białe Góry modlili się. Jeżeli ktoś za-pomniał o modlitwie, spotykały go różne nieprzewi-dziane przygody.

Dawno temu mieszkał w Lipie sklepikarz Żyd. Miałsklep, a w nim było wszystko. Mówiąc prościej, znaj-dowało się tam mydło i powidło. Gospodynie z Lipy iokolic kupowały u niego co im było potrzebne. Częstorobiły zakupy na zeszyt. Później dług spłacały jajkami,masłem, serem i tym co miały w domu. W Goliszowcumieszkała stara kobieta ze swoją piękną córką. Onarównież prowadziła z Żydem handel wymienny. Pew-nego dnia wysłała swoją córkę z dwiema kobiałkamido Mośka, aby wyrównała rachunki i poczyniła nowezakupy. Zosia ubrała się w najładniejszą suknię, jaką

KRYNICA nr 87–88 91

LEGENDY POLSKIE

Page 93: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

miała, splotła swoje długie blond włosy w warkocze iwyruszyła w drogę. Idąc śpiewała piosenki i patrzyła naśmigające po drodze zaskrońce i jaszczurki.

Czas mijał szybko, zbliżało się południe. Nawet niespostrzegła, kiedy doszła pod Białe Góry. I, o dziwo,usłyszała kroki i pieśni idącego pogrzebu. Zdziwionarozejrzała się dookoła, lecz oprócz drzew i jałowców ni-czego nie dostrzegła. Śpiew i kroki było słychać corazbliżej. Zosia zaczęła przyśpieszać kroku, lecz czuła, żektoś trzyma ją i ciągnie do tyłu. Odwróciła się, ale itym razem nic nie zobaczyła. Usłyszała bardzo głośnyśpiew i kroki wielu ludzi, którzy w tym momencie nieszli, ale biegli.

Zosi, mimo iż był to bardzo upalny lipiec i samopołudnie, zrobiło się zimno. Przypomniała sobie o tym,co mówili starsi ludzie. Ale, o dziwo, nie mogła sięnawet pomodlić, bo wszystko zapomniała. Jedynamyśl, jaka jej wówczas przyszła do głowy, to „ŚwiętaPatronko ratuj mnie”.

Gdy wyrzekła ostatnie słowo, usłyszała trzepotskrzydeł wielu ptaków i szum wiatru. Kroki i śpiewucichły. Zosia ile sił w nogach zaczęła biec w kierunkuLipy. Kiedy wbiegła do sklepu, nie mogła wyrzecsłowa. Dopiero po dłuższym odpoczynku opowiedziałasklepikarzowi i jego żonie o tym, co ją spotkało.

Bardzo bała się wracać do Goliszowca, bo przecieżmusiała iść przez Białe Góry. Lecz kiedy zbliżyła się dokolejki, zaczęła odmawiać różaniec. Tym razem spo-kojnie przeszła i przed zachodem słońca wróciła do Go-liszowca. Swoją przygodę opowiedziała sąsiadom iznajomym, którzy utwierdzili się w przekonaniu, żejednak hula złe.

SzczęścieKiedyś w Lipie był folwark, a przy drodze do Za-

klikowa Krucze Góry (obok dzisiejszego cmentarza).Był to inny czas. Mieszkańcy musieli odrabiać pań-szczyznę i płacić dziesięcinę. Prosty wieśniak był nikim,a jaśnie państwo było wyrocznią, bo wszystko mogło iwszystko wiedziało.

Zarządca folwarku w Lipie miał syna. A że byli bo-gaci i ustosunkowani, wieśniaków mieli za nic. Małoże gonili ich do roboty na ordynacie, to jeszcze niewpuszczali do lasu ordynackiego.

Nie wszyscy mieszkańcy mogli utrzymać się z lichejziemi. Zmuszeni byli „chodzić po proszonemu”. Takto nazywali.

Pewnego razu jeden z mieszkańców wracał z Zakli-kowa. Pod drzewem przy Kruczych Górach siedział

92 KRYNICA nr 87–88

LEGENDY POLSKIE

Page 94: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

pięknie ubrany i odżywiony młody syn za-rządcy folwarku.

– Gdzie byłeś, dziadu? – zapytał.– Wracam z prośby z Zaklikowa, jaśnie pa-

niczu – odparł zagadnięty.– Usiądź zatem ze mną.Chłop usiadł. Wyjął z worka butelkę

mleka, którą wyżebrał, i kromkę chleba, po-dając je paniczowi. Zaczął wypytywać, co tamu dworu słychać. W odpowiedzi usłyszał, żeon takiego jadła do ust nie bierze i że ciężkoojcu zarządzać ordynatem, jak lipiacy kradnądrzewo, kłusują i w ogóle są głupi. On jest naspacerze i musi uspokoić nostalgię, która nimowładnęła po przyjeździe z Petersburga, gdziebył na naukach.

– A dlaczegóż to nostalgia jaśnie paniczadopadła? – dopytywał się chłop.

– Rodzice moi mnie nie rozumieją i z tegopowodu jestem nieszczęśliwy. A tak w ogóle,to nigdy szczęścia nie zaznałem i nie wiem,gdzie go szukać. A ty? – zakończył pytaniem.

– Ja cały czas je widzę – odparł chłop.– Jak to, ty go widzisz? – zerwał się panicz.

– Gdzie? Tu?– Tak. Jest wszędzie i każdy może je zoba-

czyć.– Ile chcesz za pokazanie go? – spytał chło-

piec.– Nic nie chcę. Ale myślę, że panicz nie bę-

dzie chciał go zobaczyć.– Chcę! Koniecznie chcę! – gorączkował się

młody.– Musisz zatem zrobić wszystko, co ci każę.

Godzisz się na to?– Na wszystko, co chcecie.– Pamiętajcie, paniczu, że nie możemy przerwać

tego, co rozpoczęliśmy.– Tak, zgadzam się! Na wszystko się zgadzam, aby

tylko szczęście zobaczyć.– Zdejmij zatem kapotę, paniczu. Bierz mnie na

plecy i jedziemy na szczyt tej góry i z powrotem.Młodzieniec rad nie rad wziął chłopa na barana i

sapiąc niesie go na szczyt i na dół. Ledwo się dowlókł,a chłop jeszcze raz. Panicz zacisnął zęby i niesie chłopana górę. Na szczycie chciał odpocząć, ale chłop kopiepo bokach i drze się, że na dół. Tam o mało młodzie-niec nie zemdlał, gdyż pokonać taki dystans to wyczyni jeszcze w słońcu. Chłop do niego, że na górę, młody,że nie da rady. Chłop mu na to, że zgodził się nie prze-rywać. Ostatkiem sił panicz wniósł chłopa na szczyt i

padł wyczerpany. Chłop kazał mu usiąść koło niegopod sosną.

– Jaśnie paniczu, może kawałek chleba z mlekiem?Panicz wziął połowę kromki, zjadł, popił mlekiem

i patrzył w dal.– Jak się czujesz paniczu pod tym drzewem w cie-

niu? Czy dalej jesteś nieszczęśliwy?– Nigdy mi tak dobrze nie było, pod żadnym drze-

wem. Szczęśliwy jestem, że mogę tu odpocząć po takimwysiłku i że już nie muszę was wnosić i znosić z tejgóry.

Chłop wstał, zostawił go i odszedł.

***

Kruczych Gór już prawie nie ma. To pocieszające.I o ludzi ze zdrowym chłopskim rozumem jakby trud-niej.

KRYNICA nr 87–88 93

LEGENDY POLSKIE

Page 95: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Gdy jednak narzekasz, że ci źle i jesteś nieszczęśliwy,pomyśl, abyś nie spotkał kiedyś takiego chłopa lub ta-kiej sytuacji życiowej. Gdyż może ci pokazać na włas-nych barkach, jak trzeba cenić, co masz i nie szukaćtego, czego nie możesz spotkać i...

PapierosBył taki czas, kiedy mieszkańcy Lipy uprawiali zie-

mię. No, nie tyle uprawiali, co przewracali, bo z tegonic nie wychodziło. Ale był. Mało tego, mieli ziemię wGoliszowcu i Borowie, gdzie chodzili albo jeździlikonno obrabiać swoje kawałki.

Jeden z chłopów lipskich miał kawałek pola w Go-liszowcu i po pracy w tartaku w Lipie chodził suszyćsiano, a potem po robocie wracał do domu. Jak zwykle,po złożeniu w kopki siana chłop ruszył w drogę po-wrotną. Jak to zwykle bywa, coś tam było nie tak. Jużna łące brakło mu zapałek, aby przypalić papierosa. Aże był zagorzałym palaczem, tak też cierpiał niemiło-siernie przeklinając nie wiadomo kogo. Trasa prowa-dziła przez las, a potem wychodziła na pola za toramii na swoją drogę do domu. Gdy był jeszcze w lesie, zro-biło się ciemno. Księżyc lekko świecił i niewiele byłowidać.

– Jasna cholera – pomyślał chłop. – Jak mogłem niezabrać ze sobą zapałek! Papierosy mam, ale nie maczym przypalić!

Wyszedł z lasu idąc w kierunku torów.

– A przejdę przez przejazd w końcu – pomyślał. –To niedaleko, a przy tym zobaczę, jak tam z podkła-dami na przejeździe. Jak jutro będę wiózł siano, to będęwiedział, na który przejazd jechać. Na ten czy przy na-stawni.

Podchodząc do przejazdu od strony lasu, zobaczyłcoś jakby cień.

– Ktoś idzie. Może chłop, to pewno ma zapałki –pomyślał i wyjął papierosa.

Wchodząc na przejazd spotkał się z cieniem i rzekł.– Dobry wieczór. Macie ogień?Napotkany zapalił zapałkę. Blask ognia z bliska

oślepił go. Wyprostował się, zaciągnął i spoglądając naprzechodnia powiedział:

– Dziękuję. Już myślałem, że mnie skręci.Przed nim nie było nikogo. Rozejrzał się, a tu nic!

Ani śladu człowieka! Spojrzał na papierosa, ten się pali.Zimny pot zlał plecy chłopa. Nie było w zwyczaju od-chodzić bez słowa.

Chłop zaciągnął się mocno, dwa razy się rozejrzał.Wszędzie dookoła puste pola i nikogo. Przyśpieszyłkroku do domu, paląc papierosa cały czas. Dochodzącuświadomił sobie, że papieros jest niespalony i ma takąsamą długość, jak na początku. Pociągnął jeszcze moc-niej, a żar rozświetlił mu nos. Wszedł do domu. Nastole stała miska zupy, którą mu postawiła żona. Pa-pierosa położył w popielniku kuchni. Zjadł zupę i sie-dząc przy stole cały czas myślał o papierosie. Papierosnie wypalał się. Wstał, wziął go i położył na ławceprzed domem. Poszedł spać. Tylko że sen nie nadcho-

dził. Papieros i spotkaniena przejedzie kolejowymnie dawały mu spokoju.Po północy wstał i spoj-rzał przez okno, czy pa-pieros dalej się pali. Żarpapierosa było widać zizby.

Wtem jakiś cień zbli-żył się od furtki. Pod-niósł papierosa i wyszedłz podwórza. Chłop wy-padł z mieszkania, o ma-ło nie przewracając się na śpiącym Burku przedławką. Na ławce leżał pa-pieros: cały, nieprzypalo-ny. Nigdy nie szedł jużpóźniej przez ten prze-jazd. Palił dalej, ale za-pałki miał.

94 KRYNICA nr 87–88

LEGENDY POLSKIE

Page 96: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Klonowy KopiecSkąd nazwa „Klonowy Kopiec” pochodzi, nawet

najstarsi mieszkańcy, którzy tę legendę znają, nie wie-dzą. Ale „że wodzi”, wszyscy z dawien dawna powta-rzali. Niedaleko „Klonowego Kopca” są ogromnestawy. Dawno, dawno temu żyli tam ludzie, którzyopiekowali się tymi stawami, a właściwie pilnowali ich.

W rodzinie rybaków, bo tak trzeba ich nazwać, byłapiękna córka. Gdy dorosła, często chodziła do lasuzbierać grzyby, jagody czy maliny. Pewnego dnia wy-brała się na jagody na „Klonowy Kopiec”. Jagód byłodużo, ale drobnych. Dziewczyna zostawiła je i poszładalej. Gdy już miała całą kobiałkę, chciała wrócić jaknajszybciej do domu.

Wyszła na drogę, którą dwie, może trzy godzinytemu wchodziła na „Klonowy Kopiec”. Idąc drogąznów doszła, jak się jej wydawało, do miejsca, z któregowyszła. Odwróciła się i teraz poszła w odwrotnym kie-runku. Po jakimś czasie doszła do pnia, na którymusiadła, gdy obwiązywała kobiałkę przed powrotem dodomu. Zrobiło się jej bardzo nieprzyjemnie. Przypo-mniała sobie historie, które słyszała o tym miejscu. Aleprzecież jest dzień, świeci słońce, więc jeżeli pójdzietak, by słońce miała za plecami, wyjdzie na drogę, skądzobaczy rybakówkę. Dla pewności, że tym razem

dobrze idzie, przyczepiła do grubej jodły liść paproci.Zadowolona wyruszyła w drogę.

Jakież było jej zdziwienie, gdy po pewnym czasieprzyszła do klonowych grobków. Usiadła na trawie izaczęła się mocno zastanawiać.

– Jak znaleźć drogę do domu? Przecież powinnamznać tu każde drzewo – myślała.

Przypomniała sobie, jak ludzie starsi opowiadali, żew takiej sytuacji trzeba się pomodlić. Uklękła i zaczęłasię modlić za dusze, które strzegą tego miejsca. Miaławstać, gdy pomyślała sobie, że dobrze będzie pomodlićsię do patrona zagubionych, św. Antoniego. Po modli-twie, nie zastanawiając się ruszyła w drogę. Po chwilibyła już w domu.

***Jeszcze dziś leśnicy i robotnicy leśni zgodnie mówią,

że jest coś w tym miejscu. Najlepiej jest przystanąć iodmówić „wieczne odpoczywanie”. Nigdy nic nie wia-domo...

MądrośćZa czasów zaborów, przy drodze do posesji pana Sę-

dziaka na stawy i na Gielnię znajdowała się jednostka

KRYNICA nr 87–88 95

LEGENDY POLSKIE

Page 97: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

wojska carskiego jako wsparcie zabezpieczenia granicyz Austrią. Kwaterował tu szwadron kawalerii z całyminwentarzem. Stosunki z mieszkańcami Lipy i znajdu-jącym się opodal folwarkiem były w miarę poprawne.Tam, gdzie teraz jest staw wędkarski, było rozlewisko.To tutaj żołnierze carscy poili i myli swoje konie.

Jako że służba w wojsku carskim trwała dwadzieściapięć lat, zazwyczaj wiek żołnierzy określano jako średni.Po tułaczce po imperium tutaj mieli odpoczynek. Za-zwyczaj do takich starych wygów zawsze dowództwodawało kilku młokosów na przeszkolenie, aby przy sta-rych szybciej nauczyli się żołnierskiego fachu. Dawaliteż młodych oficerów po szkole w Petersburgu na pla-cówki pod komendę doświadczonym oficerom fronto-wym.

Do Lipy dostał przydział pochodzący ze środkowejRosji syn średniozamożnego szlachty, niejaki Grisza.Grisza był wesołym, uczynnym chłopakiem, nauczo-nym posłuszeństwa i szacunku do ludzi starszych, takjak to było powszechne w Rosji na wsi. Do jego zadańnależała opieka nad końmi, a sprawował ją przy po-

mocy kilku starych wygów. Szli zatem zawsze razem zkońmi nad rozlewisko. Tam każdego wieczora poili jei myli wodą. Wszyscy żołnierze lubili swe konie i na-wzajem.

Pewnego razu, pędząc konie młody żołnierz zauwa-żył, że nad rozlewiskiem siedzi stary chłop i patrzy nawodę. Grisza przywitał się po rosyjsku i poszli dalej.Sytuacja powtarzała się kilka dni pod rząd. Biednieubrany starzec siedział nad wodą i patrzył w dal. Pokilku dniach młody Grisza kazał żołnierzom zająć siękońmi, a sam przysiadł się do starca. Zaczął go wypy-tywać, skąd jest, co robi i takie tam rzeczy. Okazało się,że starzec to prosty chłop z Lipy, wiekowy już i niedo-łężny. Został sam i siedzi tu wspominając w spokojuswoje przeżyte lata. Machorka wyjęta z kieszeni spodniGriszy zrobiła swoje i rozmowa szła luźno i przyjemnie.Stary chłop lipski zaczął opowiadać, że miał rodzinę,ale żona zmarła, dzieci – jak to zwykle bywa – poszływ świat, on zaś mieszka sam w chałupie w Lipie.

– Skąd znacie tak dobrze rosyjski? – spytał Grisza.

96 KRYNICA nr 87–88

LEGENDY POLSKIE

Page 98: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Dwanaście lat byłem w wojsku w środkowej Rosji– odparł starzec.

To przełamało wszelką nieufność młodego. Ożywiłsię i zaczął wypytywać gdzie był, jaką miał rangę i jaktam było. Na odchodne spytał, czy jutro też tu przyj-dzie.

– Tak – odpowiedział starzec.Nazajutrz młody przyszedł, polecił żołnierzom zająć

się końmi, a sam przyniósł machorkę, prowiant i słuchał opowieści weterana. Sytuacja powtarzała się.Pewnego razu chłopiec przyszedł jakiś odmieniony.Przysiadł jak zwykle i zaczął mówić.

– Dziadku, długo już rozmawiamy. Lubię was iwasze opowieści utwierdzają mnie w przekonaniu, żejesteście mądrym człowiekiem. Dzisiaj rano goniecprzyniósł wiadomość, że przenoszą mnie na inną pla-cówkę. Nie wiem jeszcze gdzie, bo to tajemnica. Sie-dząc tu z wami czasami czułem się, jakbym siedział zwłasnym dziadkiem nad rzeką, która u nas płynie, isłuchał go. Miałem tu namiastkę rodzinnych stron. Alecóż, taką wybrałem drogę życia i muszę się z tym po-godzić. Mam do was jedno pytanie. Czy mogę wam gozadać?

– Tak – odparł starzec.– Czy wiecie, jak być mądrym? Gdzie tej mądrości

szukać?– Mądrość jest tu – pokazał starzec na wodę. – A

jak jej szukać, pokażę ci jutro jak przyjdziesz.Chłopak nie mógł się doczekać jutra i spotkania z

chłopem. Przyszedł szybciej niż starzec i czekał na niegoz niecierpliwością. Gdy tamten przybył, powiedział dochłopca.

– Podejdź do brzegu wody.Gdy chłopiec podszedł, ten chwycił go za kark i za-

nurzył całą głowę. Po kilku chwilach młody oficer za-czął się topić i wyrywać. Starzec nie puszczał. Widząc,że chłopiec więdnie, wyciągnął go z wody i pozwoliłzaczerpnąć powietrza.

Chłopak dochodził do siebie, gdy pozostali żołnie-rze podbiegli ratować dowódcę. Oficer kazał zostawićchłopa i leżał pod drzewem ledwo żywy.

– O czym myślałeś, gdy byłeś pod wodą? – pytałchłop. – Czego chciałeś najbardziej?

– Dziadku, najbardziej chciałem zaczerpnąć po-wietrza – odpowiedział oficer.

– Widzisz zatem jak być mądrym. Musisz każdegodnia pożądać mądrości, tak jak tego powietrza dzisiaj.I uczyć się od ludzi mądrych.

– Nie zapomnę was dziadku i mądrości ludzi tumieszkających. Gdziekolwiek się znajdę, będę pamiętałi chwalił waszą Lipę.

Młody oficer poszedł w świat. Dokładnie zastoso-wał się do rad lipskiego starca. W wojsku, pomimobraku koneksji, doszedł do stopnia adiutanta dowódcybatalionu i brał udział w I wojnie światowej.

***Szkoda, że nie ma już tego starca z tamtych czasów.

Zawsze, gdy jestem w tamtym rejonie Lipy, patrzę, czynie siedzi nad stawem ten mądry starzec. Czasami wy-daje mi się, że go widzę, ale to tylko wędkarz. Jeżeli zo-baczycie tam kogoś w starych ciuchach, bez wędki, tosprawdźcie, bo może to być właśnie on. A historia lubisię powtarzać.

Dziad proszalnyNa początku ubiegłego stulecia często można było

spotkać na drogach dziadów lub baby, którzy chodzili„po proszonemu”. Zazwyczaj byli to starzy ludzie, niemieli środków do życia. Utrzymywali się z tego, co imktoś podarował lub czym poczęstował. Byli to ludziemający swój kodeks honorowy. Nikt nigdy nie słyszał,aby taki dziad zrobił komuś krzywdę lub okradł. Dla-tego też duża część ludzi przyjmowała ich i dawała cotam kto mógł.

Podeszły wiek i bardzo zniszczony ubiór wzbudzałylitość i tak przecież ubogich mieszkańców Lipy. Po pro-szonemu zazwyczaj chodzili ludzie nietutejsi. Tak byłoprzyjęte. Zwyczajem było, że jak ktoś przyjął takiegoczłowieka, obdarował i ugościł, to ten musiał usiąść iporozmawiać z domownikami. Było to niepisaneprawo i świecki obyczaj.

Jako że ludzie chodzący po proszonemu odwiedzalidużo okolicznych miejscowości, posiadali dużą wiedzę.Z czasem stawali się ludźmi mądrymi życiowo. Bylizatem dobrym źródłem informacji i porad.

Był piękny letni dzień, gdy do jednej z najbiedniej-szych chałup lipskich zaszedł dziad po proszonemu. Tunie było bogactwa. Ta gospodarka była tak biedna, żenawet myszy się wyprowadziły z głodu. Poza tym wdomu panowały choroby, głód i przygnębienie.

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – po-zdrowił domowników, którzy byli akurat w komplecie.

– Siadajcie, dziadku, to wam co podam – zagaiłagospodyni.

– Widzę, że u was się nie przelewa, chociaż jesteścieludźmi uczciwymi.

– Ano, tak się składa. Ale to stare dzieje – odparłgospodarz. I opowiedział, jak to pewnej wigilii ichdziadek wracał z kościoła i tak dalej, i tak dalej, aż do-

KRYNICA nr 87–88 97

LEGENDY POLSKIE

Page 99: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

98 KRYNICA nr 87–88

LEGENDY POLSKIE

szedł do tego, że mają bidę za piecem, która się zapasłaod kilkudziesięciu lat.

– Siedzi tam, piszczy, niszczy nas i nie ma sposobu,aby ją wykurzyć i stąd to wszystko.

Dziad wysłuchał, pokiwał głową ze zrozumieniem,zjadł jagodzianki, podziękował i rzekł:

– Za dwie niedzielę będę tędy przechodził. Na tenczas przygotujcie bochenek chleba, pół funta smalcu,kwaterkę gorzałki i czekajcie.

Gospodarz zaczął narzekać, że nie ma na to pienię-dzy.

– To pożycz od Żyda – rzekł dziad.Czas płynął, bida za piecem piszczała, nic się nie

wiodło, aż upłynęły dwa tygodnie. Gospodarz spełniłprośbę dziada i pożyczył wszystko, co chciał. Wszyscydzień w dzień go wyglądali, aż w końcu przyszedł. Jużod drzwi narobił rumoru. Śpiewał, stukał kijem i po-trząsał lnianym workiem, w którym coś niósł.

– Witajcie, gospodarze! – zawołał od drzwi. – Czasświętować wyprowadziny.

– A kogóż to będziemy stąd wyprowadzać? – spytałgospodarz.

– Zobaczycie. Dawać na stół co macie najlepszego,a ja wam niosę na nową drogę prezent w worku.

Gospodyni wniosła do izby wcześniej pożyczoneprodukty i postawiła na stole.

– Koniec waszej męki. Dlatego trzeba się cieszyć,jeść, pić i śmiać się.

Wszyscy usiedli przy stole, który był tak zastawiony,jak wiele lat temu na święta Bożego Narodzenia. Za-częli jeść i pić. Gorzałka wprowadziła wszystkich wdobry humor, tak też i śmiechy się pojawiły.

Za piecem coś się poruszyło i wystawiło łeb.– Nalewaj i pij, smaruj chleb – krzyczał dziad pro-

szalny. I sam dawał przykład, jak to należy robić.Zza pieca bida zaczęła piszczeć dając znak, że jakieś

nieszczęście nadchodzi, jak zwykle. Wszyscy zamilkli.– Już jej rządy się skończyły. Cieszcie się z tego –

rzekł dziad.Wszyscy zaczęli dalej ucztować. Bida piszczała jesz-

cze głośniej. Biesiada trwała. Po jakimś czasie bida wy-lazła zza pieca i rzekła:

– Co wy robicie? Takiego sutego stołu nigdy u wasnie widziałam. To się nie godzi! Ja tu jestem!

Dziad porwał wszystkich zza stołu do tańca i dalejhulać. Bida podeszła zobaczyć z bliska, co tam jest.

– Nie żałuj sobie! Poczęstuj się! – krzyknął dziad dobidy.

Page 100: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Bida z ciekawością wlazła na stół. Dziad schyliłsię po worek, niepostrzeżenie wyjął pustą kość udowąkrowy. Dwa razy się obrócił w tańcu z domowni-kami, złapał bidę ze stołu za kościsty łeb i szybkowsadził do środka, zamykając otwór korkiem od go-rzałki.

– No i po bidzie – powiedział siadając do stołu.

Z wnętrza kości dobiegało wycie bidy. Potem pro-śby i straszenie piszczeniem, że teraz to ona pokaże. Nierobiło to żadnego wrażenia na biesiadnikach.

– Teraz mamy powód do świętowania. Nalewajzatem gospodarzu, a ty gospodyi szykuj jedzenie i spro-ście sąsiadów.

Kość z zawartością trafiła do worka dziada proszal-nego. Gdy się rozstawali, gospodarz spytał nieśmiało.

– Zadłużyłem się na ten dzisiejszy dzień i nie wiem,co teraz będzie.

– Dobrze będzie już od dzisiaj. Wkrótce wszystkozacznie iść coraz lepiej.

Gdy dziad się żegnał, rzekł:

– Pamiętaj, że nigdy nie pozbędziesz się bidy za-martwianiem i niemocą. Gdy ci źle, śmiej się i żyj,jakby wszystko było dobrze. A bida pofolguje, bo onanie lubi, jak się ją lekceważy. A ja życzę wam odmianylosu i zajrzę kiedyś, jak będę w tej okolicy.

Tak też tu się stało. Wystarczyło, że nikt na bidę niezwracał uwagi i wylazła zza pieca. Teraz jest tam, gdziejej miejsce. Nazajutrz przyszli sąsiedzi z ciekawości zo-baczyć czy to prawda, że już bidy nie ma za piecem. Ajak nakazuje zwyczaj, każdy przyszedł z czymś. Dług uŻyda został spłacony nazajutrz, a w domu zagościłozdrowie, zgoda i dostatek.

Co się stało z dziadem proszalnym? Poszedł swojądrogą. A bida? Mówili w Lipie, że słyszano, jakoby jakiśobcy dziad kość zakopywał, tylko nie wiadomo gdzie.

***

Tak też ostrzegam. Jeżeli chcecie mieć spokój kołochałupy i jako taki dostatek, to przede wszystkimpod żadnym pozorem nie zaglądajcie do kości, jeżeliwam się uda coś takiego wykopać, a już o przynosze-niu do domu mowy być nie może. Bo nie wiadomo,czy to nie ta kość. Bo jak toto do domu przyniesiecie,to...

KRYNICA nr 87–88 99

LEGENDY POLSKIE

Jerzy Witold DRZEWI rocznik 1960.

Z zawodu projektant konstrukcji budowlanych prowa-dzący swoje biuro projektowe „Projekt – Service” wLipie na Podkarpaciu.Przygoda z pisaniem zaczęła się od poradnika budowla-nego „Jak zbudować, ale się nie zrujnować”. W 2009 r.ukazało się I a w 2014 r. II wydanie rozszerzone.Jako autor idei budowy uzdrowiska Lipa-Zdrój (nabazie występujących tam wód mineralnych siarka-wych o wysokich walorach leczniczych), mając nauwadze rozsławienie Lipy wydał następujące opowia-dania:

– „Legendy Lipskie” – legendy ludowe wsi Lipa (2011 r.);

– „Opowieści Lasów Lipskich” – jako II część „Le-gend Lipskich” (2012 r.);

– „Rozdroże” – opowiadanie historyczne o Lipieprzed drugą wojną światową (2012 r.);

– „Biały nietoperz” – tragiczna historia miłosna żoł-nierza na poligonie Lipa (2013 r.);

– „Die Jagd Polowanie” – o pacyfikacji wsi Goliszo-wiec (2014 r.).

Obecnie powstaje pozycja pod roboczym tytułem„Dziedzictwo” mówiąca o drodze, jaką przeszedł jedenz wielu ludzi zaczynających i prowadzących działalnośćgospodarczą po przemianach ustrojowych po 1989 r. wPolsce.Jerzy Witold Drzewi okresowo publikuje artykuły zdziedziny poradnictwa budowlanego w czasopismachregionalnych.

Page 101: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Dnia 3 maja do portu Nexø na Bornholmiewchodzi szkuner ZAWISZA CZARNY – flagowyżaglowiec polskich harcerzy. Manewrując w wąskimkanale uderza zaobleniem dziobowej części swegokadłuba w lewe nadburcie katamaranu JANTAR, za-cumowanego przy terminalu pasażerskim a należą-cego do Kołobrzeskiej Żeglugi Pasażerskiej. Trwaakurat ambarkacja pasażerów. O godz.18.00 JAN-TAR odcumuje i wyruszy w podróż do Kołobrzegu.Po „stłuczce” kapitan ZAWISZY, pan Marek Ihna-towicz, przybył na mostek JANTARA, aby – zgodniez procedurą dobrej praktyki morskiej – podpisać „listobciążający”; prawdziwi pracownicy morza zawsze

byli i są w każdym calu i każdym momencie dżen-telmenami.

W rozmowie z dowódcą JANTARA komendantZAWISZY podzielił się swoją refleksją o zaistniałymprzed chwilą zdarzeniu:

– Pogoda wymarzona, wiatr 0 st. B, widzialnośćdoskonała, maszyna sprawna, statek słucha steru inagle, ni stąd ni zowąd, dziób leci w lewo i uderza wJANTARA; to jakieś irracjonalne zjawisko…

– Zgadzam się całkowicie – odrzekł kapitan JAN-TARA – musiały zadziałać paranormalne moce, czyjak tam je nazwać, których ingerencja spada jak

100 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Redakcja „Krynicy” prezentuje Czytelnikom wyjątkowy tekst: powieść „Pod żaglami «Zawiszy».Don Kichoci z «Cietrzewia»”, opartą na autentycznych, pełnych bohaterstwa i jednocześnie tra-gicznych wydarzeniach.Wyrażamy ogromną wdzięczność jej Autorowi – kapitanowi żeglugi wielkiej Piotrowi Dymit-rowi WISZNIEWSKIMU za to, że właśnie Polaków Ukrainy wybrał na pierwszych czytelnikówswojej powieści, zanim jeszcze zostanie wydana w Kraju już jako książka.

Piotr Dymitr WiszniewskiPiotr Dymitr Wiszniewski

POD ŻAGLAMI „ZAWISZY”DON KICHOCI Z „CIETRZEWIA”

(Opowieść prawdziwa)

Motto:

„...Nie ma w literaturze światowej przykładu tak bolesnejrozpaczy człowieka, który widzi jak rozpada się w jego krajuwszystko, co stworzyli przodkowie, co kochał i do czego byłprzywiązany. Zdeptane zostają więzi przyjaźni i pokrewieństwa,szczerość, otwartość, szacunek do tradycji. Te bezcennewartości zastępuje gangrena przystosowania, podyktowanastrachem przed więzieniem, deportacją do gułagu czyrozstrzelaniem...”

(Fragment recenzji książki „Droga do nikąd” Józefa Mackiewicza,napisanej przez Czesława Miłosza o sowieckiej okupacji

Wileńszczyzny w latach 1940-41.)

Page 102: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

grom z jasnego nieba w momencie zawsze nieodpo-wiednim i nieoczekiwanym. Nie zgłębiona tajem-nica; jak np. pojąć taki oto przypadek: uroczystościpogrzebowe Papieża Jana Pawła II, Watykan, natrumnie otwarta Biblia, żadnych przeciągów i wpewnym momencie Święta Księga samoczynnie sięzamyka?!.. Również nadprzyrodzonym wydarzeniemjest to, że Pański żaglowiec najechał dzisiaj na JAN-TARA o godzinie 17.30. A wie Pan co wydarzyło siędokładnie co do minuty 59 lat temu?..

– ???..

– ZAWISZA CZARNY, wówczas lugrotrawlerCIETRZEW łowił śledzia na Morzu Północnym.Został uprowadzony i właśnie o godzinie 17.30 dnia3 maja 1955 roku buntowników-porywaczy poj-mano i aresztowano. Zdarzyło się to na pełnym mo-rzu, 110 mil morskich od wschodniego wybrzeżaSzkocji. Aresztantów lodołamacz SWAROŻYC do-starczył do Szczecina na Wały Chrobrego, skąd czar-nymi limuzynami marki Citroën powieziono ich doWojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicyMałopolskiej. Kompleks monumentalnych budyn-ków z blokiem więziennym na zapleczu do 1945roku należał do GESTAPO. I znowu zdumiewająceskojarzenie, niepojęty znak ze świata paranormal-nego. Podczas dywanowych nalotów alianckie bom-bowce zburzyły miasto w 80%. Starówka legła wgruzach a okazały gmach opery przylegający do sie-dziby GESTAPO, przemieniony w pryzmę gruzu zsmalonymi kikutami ścian i stropów, straszył przezlata i nie pozwalał zapomnieć o okropnościachwojny. Ale kombinat zbrodni i oprawców bombyoszczędziły. To przykład diabelskiej intrygi, to nakaz

przekazania pałeczki następcom także z piekła rodem.Podczas Konferencji Jałtańskiej (4-11.02.1945 r.),skazującej Polskę na niewolę bolszewicką, Rooseveltnachyliwszy się do Stalina zapytał konfidencjonalnie,wskazując na łysego bruneta w binoklach:

– Kto to?

Stalin uśmiechając się szyderczo odparł:

– A... to Ławrentij Pawłowicz Beria, taki naszHimmler...

Konferencja odbywana się w okazałej rezydencjiLIWADIA, wybudowanej w latach 30. XIX wiekuprzez hr. Józefa Potockiego. Zgubę Polski zatwier-dzono w pałacu należącym niegdyś do polskiegoarystokraty. To nie sprawa przypadku, to zamierzonacyniczna prowokacja i kpina.

***

19 kwietnia 1955 roku CIETRZEW przysposo-bił się do wyprawy na łowisko. Zaopatrzony w sprzętłowny, beczki, sól, prowiant, paliwo, wodę pitną,oleje smarne, papierosy, alkohole wysokogatunkoweetc. Kierownik zaopatrzenia nie robił trudnościmimo wygórowanej specyfikacji dostawczej. Nawetna twarzy pojawił się przyjazny uśmiech po otrzy-maniu bakszyszu w postaci 2 kartonów papierosówmarki „Wawel” i 3 butelek „Czystej Wyborowej”,każda o pojemności litra, zwanych „krowami”. Pre-zenty owe zaliczały się do artykułów luksusowych,nieosiągalnych w sklepach PSS.

Wyjście ze Szczecina wypadło podczas paskudnej,typowo rybackiej pogody: wiatr 6/7 st. B, rzęsisty

KRYNICA nr 87–88 101

PROZA

M/s STALOWA WOLA – statek-bliźniak MORSKIEJ WOLI

Page 103: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

deszcz, widzialność 2 mile, szybkość statku ok. 7węzłów. Po dotarciu na Rynnę Norweską wydanosieci stawne, zwane w żargonie rybackim „fletem”.Kilka dni później okazało się, że rep (lina o długości3 km) łącząca zestaw sieci – grozi zerwaniem, a tymsamym utratą sprzętu łownego. Kapitan LeszekŻmudziński powiadomił bazę, czyli MORSKĄWOLĘ, o potrzebie wymiany repu.

Dnia 3 maja w godzinach rannych m/t CIET-RZEW zacumował do lewej burty m/s MORSKAWOLA – statku o bogatej i chwalebnej przeszłości.W służbie PMH u armatora GAL (Gdynia AmericaLines) pojawiła się wraz z siostrzaną STALOWĄWOLĄ w lutym 1939 roku. Oba drobnicowce zbu-dowane w 1924 roku obsługiwały porty południo-wej i środkowej Ameryki. Przez okres wojny, od1939 do 1945 roku, podobnie jak 50 pozostałychfrachtowców PMH, uczestniczyły w konwojach.Pierwszy pamiętny chrzest bojowy MORSKAWOLA przeszła na grudniowym Atlantyku 1940roku. Konwój – 37 statków zaatakował niemieckikrążownik ADMIRAL SCHEER, pięć z nich posłałna dno. Każdego dnia niemieckie uboty podstępnieatakowały konwoje, zatapiały statki, czyniąc spus-toszenie w systemie dostarczania materiałów wojen-nych dla walczącej Europy. MORSKA WOLA poddowództwem kpt. Ż.W. Stanisława Zelwerowiczasyna Aleksandra – wielkiego aktora scen polskich,uchodziła za „lucky ship” (szczęśliwy statek). Kazi-mierz Sosnkowski udał się na emigrację do Kanady,gdy na żądanie W. Churchilla utracił po wybuchuPowstania Warszawskiego stanowisko naczelnegowodza. 20 września 1945 roku m/s MORSKAWOLA wraca z wojny do Gdyni pod dowództwemkpt. Ż.W. Tadeusza Szczygielskiego, popularnego

we flocie znawcy gołębi pocztowych. W roku 1952,po remoncie adaptacyjnym stała się bazą rybacką.

…M/t CIETRZEW kołysze się lekko, rep ciąg-nie winda ładunkowa MORSKIEJ WOLI, załogarozpierzchła się po zakamarkach bazy. Niektórzyudali się do łaźni, inni zajęli miejsca w sali kinowej;wyświetlano film p.t. „Czapajew”, gloryfikujący waleczność czerwonoarmistów podczas wojny do-mowej. Za chwilą puszczą „Świat się śmieje” – pro-pagandowy gniot o radosnych kołchoźnikach. Wmesie załogowej z polecenia sekretarza partii i oficeraKO szkolenie ideologiczne o „chwalebnej” postaci zpanteonu kanalii sowieckiego państwa Pawce Moro-zowie. Zasłużył się tym, że w okresie kolektywizacjidoniósł władzy na swoich rodziców, iż razem z kuła-kami ukryli zboże, za co zostali rozstrzelani. W swo-jej wsi rodzinnej założył bojowy oddział komso-molski, którego zadanie polegało na odbieraniuzboża kułakom i tropieniu kontrrewolucjonistów.Gdy Stalin przeczytał o nim w „Prawdzie”, rzekł doAndrieja Żdanowa:

– A to gnida.

A po chwili namysłu dodał:

– Ale pożyteczna, trzeba go rozsławić.

I w ten sposób Pawka Morozow, zero moralne,został wykreowany na patrona ruchu komsomol-skiego i stał się wzorem do naśladowania dla mło-dzieży i obywateli, najpierw Związku Sowieckiego,a po 1945 roku – PRL.

…Ha mostek MORSKIEJ WOLI udał się Paweł,gdzie spotkał II oficera Marka Wojciechowskiego,kolegę ze Szkoły Morskiej, zajętego akurat korektąmap i wydawnictw nawigacyjnych. Udostępnił stare,

102 KRYNICA nr 87–88

PROZA

M/s STALOWA WOLA – statek-bliźniak MORSKIEJ WOLI

Page 104: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

pamiętające czasy świetności frachtowca i już nie-aktualne mapy, locje, spisy świateł. Paweł zabrał całyplik pomocy nawigacyjnych, obejmujących pół-nocne i zachodnie wybrzeże Szkocji, Przesmyk Pent-land, wody irlandzkie, Kanał La Manche, ZatokęBiskajską.

***

Na pokładzie CIETRZEWIA są tylko cztery wta-jemniczone osoby.

Każdy wie co ma robić. Mechanik Albert udajesię do maszyny, Janek staje przy sterze, Krzysztof do-wodzi całością. Na MORSKIEJ WOLI, opróczwachty kotwicznej, służbę pełnią zakonspirowaniubowcy udający załogę. Są uzbrojeni. W razie po-trzeby do pomocy powołają grupę ormowców(ORMO – Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej– przyp. red.). CIETRZEW musi szybko, jak naj-szybciej odcumować. Czas nagli, potrzeba go niewięcej niż złodziejowi do ukradzenia samochodu. Wgrę wchodzą sekundy, żeby zdążyć przed ewentual-nym abordażem... Warunki meteo niekorzystne domanewrowania, wiatr dociska CIETRZEWIA dokadłuba bazy: żeby odskoczyć trzeba wykonać kilkaryzykownych manewrów maszyną i sterem. Trzeba

się zmieścić w dwóch minutach!.. Paweł zrzucił z po-lerów wszystkie cztery cumy i szpringi. Maszyna pra-cuje, CIETRZEW uderza i ociera się o kadłubMORSKIEJ WOLI. Paweł wskoczył do ładowni,prawą ręką chwycił linę o grubości 7 cm i nożem ku-chennym, ostrym niczym brzytwa, jednym pociąg-nięciem odciął rep. Na MORSKIEJ WOLI za-mieszanie – nie wiedzą co się stało?!.. Na po-wierzchni morza pływają rep i cumy manilowe; niezdążyły jeszcze nasiąknąć wodą. CIETRZEW szczę-śliwie oderwał się od bazy i położył na kurs 210°.Gęsta mgła – tym razem sprzymierzeniec. To ta mgławłaśnie zaważyła o podjęciu decyzji o uprowadzeniulugrotrawlera. Spiskowcy uznali, że wachlarz po-myślności jest optymalny, bo oprócz mgły, którauczyni CIETRZEWIA dla innych „statkiem niewid-kiem”, to jeszcze dobrze się złożyło, że najbliższetrawlery dalmorowskie i lugrotrawlery świnoujskiej„Odry” łowią w pobliżu Norwegii, jakieś 30-40 milstąd. Wszystkie znaki na niebie i morzu wskazują, żeopatrzność sprzyja.

Plan opanowania i uprowadzenia lugrotrawlerazrodził się w październiku 1954 roku. Krzysztof, Al-bert i Paweł opracowali następującą strategię. Statekzostanie przejęty podczas postoju przy statku-bazie

KRYNICA nr 87–88 103

PROZA

M/s CONSUL HORN, statek niemiecki – później polski m/s MORSKA WOLA

Page 105: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

późnym wieczorem, bo żaden statek rybacki PRL niedysponował radarem, nie byłby więc w stanie okre-ślić ani pozycji, ani kursu CIETRZEWIA. Portemdocelowym będzie La Coruna, Aviles, Santanderinne miejsce na północy Hiszpanii. Dlaczego Hisz-pania? Bo generał Franco uważał PRL – zgodnie zprawdą – za gubernię sowiecką, a jako wiarygodnegoprzedstawiciela Polski honorował ambasadora Jó-zefa hr. Potockiego, reprezentującego Rząd RP naUchodźctwie nieprzerwanie od 1944 roku. Naszrząd emigracyjny uznawały w owym czasie jeszcze:Irlandia, Kuba, Liban i Watykan.

Dlaczego zdecydowali się na przejęcie statku?..Chcieli wywołanym skandalem zwrócić uwagę spo-łeczeństw Wolnego Świata, uświadomić, że mimobezwzględnego terroru – ogniska oporu tlą się wcałym kraju. Gdyby chodziło im o zwykłą ucieczkęza granicę, nie mieliby problemu. Podczas każdegorejsu na łowiska Morza Północnego i z powrotemstatek żegluje cieśniną Sund i w odległości 100 mmija Kopenhagę...

Po rozwiązaniu Armii Krajowej 19 stycznia 1945roku skrystalizowała się na terytorium Polski nowaforma konspiracji pod nazwa WIN (Wolność i Nie-zawisłość). Pierwszą Komendę „bezpieka” areszto-wała. Powstała druga – też aresztowana. Powstałatrzecia – aresztowana, czwarta – też aresztowana. Pokażdej likwidacji WIN-owców prześladowano i ska-

zywano na długoletnie wiezienie, a kierownictwu ico znaczniejszym bojownikom-patriotom wymie-rzano karę śmierci.....

WIN formalnie istniała od 1945 do 1952 roku.Ale jedynie w okresie 1945-48 jej działalność byłainfiltrowana wyłącznie przez UB. Po rozbiciu IV ko-mendy i spacyfikowaniu wszelkich struktur organi-zacyjnych, zbrodnicza spółka Bezpieka i NKWDwzięły sprawy w swoje ociekające krwią ręce i zajęłysię tworzeniem kolejnej V komendy. Dla uwiarygod-nienia mistyfikacji pożądana była wybitna postać zPaństwa Podziemnego czasu okupacji niemieckiej;charyzmatyczna, cieszącą się powszechnym autory-tetem. Niektórzy przewerbowani oficerowie WIN zacenę zachowania życia poszli na współpracę, ale byłyto tylko plotki; potrzebny był „rekin”. Julia Bristi-gierowa – szara eminencja Ministerstwa Bezpieczeń-stwa Publicznego „wytypowała” gen. Emila Fieldorfaps. Nil (szef Kedywu AK podczas wojny, ale po jejzakończeniu nie angażował się w żadną działalnośćwojskową ani polityczną; chciał pozostać neutralny).Kazała go aresztować. Już następnego dnia wezwałago na rozmowę. Proporcję firmowania komendy ka-tegorycznie odrzucił. Odmawiając – skazał siebie naśmierć. Bezpieka znalazła statystę-renegata. I fał-szywka pod nazwą V Komenda WIN weszła do gry.Tą drogą udało się Bezpiece wyłudzić od CIA prze-szło 12 mln dolarów i nadwerężyć prestiż Rządu

104 KRYNICA nr 87–88

PROZA

MORSKA WOLA w czasie załadunku towaru podczas postoju w porcie w Gdyni. Marzec 1939 r.

Page 106: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Emigracyjnego RP. Prowokacja się powiodła. Spe-cjaliści NKWD zawsze wszystko potrafili, nawet wy-kreować posłuszną sobie opozycję.

O fałszywą V Komendę nieświadomie otarł sięPaweł za sprawą znajomego pana Władysława Przy-byszewskiego, wychowawcy w bursie Szkoły Tech-nicznej w Szczecinie. W roku 1948 wrócił z Za-chodu, przez okres okupacji czynny w konspiracji.Jako porucznik AK walczył na barykadach stolicy.Po upadku Powstania Warszawskiego internowanyw oflagu. Wiosną 1945 roku wyzwoliła go dywizjagen. Maczka. Wstąpił do kompanii wartowniczejprzy III Armii USA w amerykańskiej strefie okupa-cyjnej. Nawiązał współpracę z delegaturą WIN wLondynie. Poznał wielu znaczących przedstawicieliemigracji niepodległościowej. Zaprzyjaźnił się z kpt.Adamem Boryczką, oficerem Wileńskiej BrygadyAK, „cichociemnym” („cichociemni” – żołnierze, par-tyzanci Polskich Sił Zbrojnych desantowani do okupo-wanej Polski podczas II wojny światowej w celuprowadzenia nieregularnej walki z niemieckim oku-pantem oraz organizowania i szkolenia polskiego ruchuoporu w kraju – przyp. red.). Kpt. Boryczka w 1949roku pojawił się w Szczecinie jako emisariusz dele-gatury WIN w Londynie. Chociaż był doświadczo-nym konspiratorem, jednak został wyprowadzony wpole: uwierzył, że V Komenda to twór prawdziwy.Ale prawdę znali tylko najwyżsi rangą funkcjonariu-sze UB i ich mocodawcy z NKWD.

Paweł spotkał się z emisariuszem w mieszkaniuPrzybyszewskiego przy Jasnych Broniach. W czasierozmowy z Boryczką Paweł wspomniał, że jako 15-latek chciał rzucić szkołę i zaciągnąć się do oddziałupartyzanckiego majora Zapory na Lubelszczyźnie.Ale zamiast werbunku Zapora ofuknął go i kilku in-nych ochotników:

– Do szkoły a nie do lasu narażać życie! Przydasię ono w wolnej Polsce! My, wyklęci przez reżym –będziemy trwać do końca. Nowych straceńców namnie potrzeba, szkoda waszej krwi…

Major Hieronim Dekutowski ps. Zapora wewrześniu 1943 roku, cichociemny, na spadochroniewylądował na polskiej ziemi koło Wyszkowa. Podjąłnatychmiast walkę, został dowódcą oddziału AK.Wejście czerwonoarmistów w 1944 roku na Lubelsz-czyznę zamiast wyzwolenia niosło represje i niewolę.Partyzanci ujawniali się, broń ustawiali w kozły,

chcąc okazać „wyzwolicielom” przyjazne intencje.Zamiast dobrej woli – bolszewicy aresztowali szere-gowców a oficerów rozstrzeliwali. Prowokacja byłazamierzona i miała na celu zduszenie oporu zbroj-nego, żeby pokazać światu, że Polacy to nie tylko an-tysemici, ale również sabotażyści i dywersanci.NKWDziści nachodzili prywatne mieszkania, doko-nywali rewizji i aresztowań. Powoływali się na wy-tyczne Konferencji Jałtańskiej i uchwały PKWNupoważniające NKWD i Armię Czerwoną do zwal-czania reakcyjnego podziemia i oczyszczania zapleczafrontowego. W Bełżycach koło Lublina zaareszto-wano kilkuset mężczyzn i wysłano do łagrów na Sy-berii. Niektórzy wrócili dopiero pod koniec lat 50.XX w., wielu zagięło bez śladu. Na Ziemi Augustow-skiej przeprowadzili obławę, aresztując kilka tysięcyosób, z tego ponad 600 zamordowano na miejsco-wych mokradłach. Bezmiar bezprawia i niepojętyterror rozplenił się na obszarze od Narwi po Kar-paty... „Trybuna Ludu” doniosła, że 15 listopada1948 roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Za-porę na karę śmierci; wyrok wykonano. Każdegodnia w każdej gazecie i radiu komunikaty o szalejącejśmierci. Buntownicy z CIETRZEWIA wieźli ze sobąszczegółowe opisy udokumentowanej prawdy ozbrodniczych poczynaniach tzw. „władzy robotni-czo-chłopskiej” od jej zarania. Już we wrześniu 1939roku mieszkańcy wschodniej Polski zostali poinfor-mowani przez gazety i głośniki radiowe, że „pańskaPolska, bękart Traktatu Wersalskiego”, przestał ist-nieć na zawsze. Słowa te usłyszał najpierw od sowiec-kiego wiceministra spraw zagranicznych, WładimiraPotiomkina, ambasador RP Wacław Grzybowski wnocy z 16 na 17 września 1939 roku... Podpisany wdniu 28 września 1939 r. w Moskwie układ ustala-jący nową granicę między III Rzeszą a ZwiązkiemSowieckim i zacieśniający współpracę gospodarczą ipolityczną między oboma krajami głosił: „Obiestrony nie będą tolerowały na swoich terytoriach ja-kiejkolwiek agitacji i konspiracji polskiej godzącej wjedną ze stron”. Na mocy tego układu Niemcy przy-łączyli do Rzeszy nowe okręgi administracyjne: KrajWarty, Prusy Zachodnie i Gdańsk a pozostałe 95 tys.km kw. polskiej ziemi pozostawili jako „kraj peryfe-ryjny” o nazwie „Restpolen”. Stalin nie godził się,żeby „kadłubowe terytorium Polski”, będące hitle-rowskim łupem, miało w swej nazwie słowo „Polen”.Niemcy ustąpili i obszar ten nazwali „Generalne Gu-

KRYNICA nr 87–88 105

PROZA

Page 107: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

bernatorstwo”... Wiaczesław Mołotow w przemó-wieniu wygłoszonym na forum Rady Najwyższej,powiedział m.in.: „Koła rządzące Polską chełpiły siętrwałością swego państwa i potęgą swojej armii...Wystarczyło krótkie natarcie wojsk niemieckich iArmii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym po-kracznym tworze Traktatu Wersalskiego pasożytują-cym na ucisku niepolskich narodów. Wyrok historii:państwo to już nigdy nie powstanie...”. Związek Sowiecki wspaniałomyślnie udzielił obywatelstwamieszkańcom Ziem II RP zabranym w wyniku agre-sji, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow z23.08.1939 roku. Z tej okazji pojawimy się w prasiei radiu czołobitne oświadczenia nikczemnych rene-gatów. Wanda Wasilewska dziękowała władzy ra-dzieckiej za udzielenie mandatu deputowanej RadyNajwyższej i nie omieszkała podziękować za poko-nanie „pańskiej Polski”. Za wymazanie z mapy Eu-ropy na zawsze burżuazyjnej Polski dziękowali m.in.:Piotr Jaroszewicz, Aleksander Zawadzki, KarolŚwierczewski, Jerzy Putrament, Jakub Berman,Ostap Dłuski i inne zbiry...

Nie minęły 3 lata a wiosną 1943 roku władza so-wiecka zrywa stosunki dyplomatyczne z rządem emi-gracyjnym RP. Powód?.. Wyszła na jaw prawda ozbrodni katyńskiej dokonanej przez „bratni” Zwią-zek Sowiecki a nie Niemców. Na nieludzkiej ziemipowstaje powołany przez Stalina „Związek PatriotówPolskich”. Porażający chichot historii: przywódcamisą te same kreatury, które w październiku 1939 rokuopluły naród i państwo polskie i radowały się, że „bę-kart Traktatu Wersalskiego” zszedł na wieczny czasdo lamusa... Teraz jako najemni patrioci firmowaliPKWN i Rząd Tymczasowy. Linię Cursona zaakcep-towali jako wschodnią granicę PRL. UpoważniliNKWD do zwalczania reakcyjnego podziemia.Nowa codzienność jawiła się aresztowaniami, wy-syłką do łagrów i rozstrzeliwaniami.

Politykę mocarstw zachodnich wobec Rosji So-wieckiej cechowała w kwestiach dotyczących Polskidaleko posunięta skłonność do ustępstw. Głos RząduRP na Uchodźctwie, cieszącego się poparciem na-rodu, nic nie znaczył dla niedawnych aliantów, ja-koby nam życzliwych; udawali, że nie dostrzegajązniewolenia. Społeczeństwo polskie łudziło się, że naZachodzie nie znają prawdziwego oblicza „demokra-cji po bolszewicku”. Zamiarem buntowników z

CIETRZEWIA było więc wyjawienie i głoszenieprawdy o „czerwonej gangrenie”.

W Maladze, do której zmierzał CIETRZEW,znajdowało się biuro armatorskie: „Towarzystwo Że-glugowe Wolna Polska” należące do przedsiębior-czych emigrantów. Współzałożycielem był także kpt.Ż.W. Jan Ćwikliński, pełniący jednocześnie funkcjędowódcy s/s WOLNA POLSKA bandery biało-czer-wonej z orłem w koronie. Statek z serii Liberty, któ-rych Stany Zjednoczone w latach wojny wyprodu-kowały 10 tysięcy sztuk, każdy o nośności 10 tys.ton, z przeznaczeniem dostarczania materiałów wo-jennych walczącej Europie i zaprojektowanych najedną podróż. Ale w rzeczywistości, zachowując dziel-ność morską, kursowały szlakami żeglugowymi jesz-cze w latach 90. ub. wieku.

Kapitan Ćwikliński przez okres wojny dowodziłpolskimi statkami uczestniczącymi w konwojach. Wroku 1944 zaokrętował na BATOREGO, który pod-dano remontowi w celu przywrócenia mu charak-teru transatlantyku pasażerskiego, gdyż w czasiewojny pełnił rolę jednostki wojskowo-transportowej.W roku 1948 kapitan Ćwikliński przyprowadził doGdyni BATOREGO, który wrócił na przedwojennąlinię żeglugową: Gdynia – Kopenhaga – Londyn –Nowy York. W roku 1949 na frachtowcach PMHpojawiło się nowe stanowisko służbowe: „oficerKO”. W książce żeglarskiej zaokrętowanie: „z-ca ka-pitana” – w rzeczywistości rezydent UB. Podczaspostoju w Nowym Yorku oficer KO, niejaki PiotrSzamiel, potajemnie wprowadził na pokład BATO-REGO Gerharta Eislera, którego po wypłynięciu zportu ulokował w apartamencie I klasy. Samowolatego rodzaju jest niedopuszczalna! Kapitan poczułsię nie jako komendant transatlantyk, lecz – jak samto określił – „kierowca-nawigator” o ograniczonychuprawnieniach. Okazało się, że Gerhart Eisler byłposzukiwany w USA listem gończym jako niebez-pieczny sowiecki szpieg.

Minął jakiś czas a tow. Szamiel przyszedł do ka-pitana Ćwiklińskiego z propozycją „nie do odrzuce-nia”. Zachowywał się butniej jak podwładny, nie jakkacyk podwładny, lecz jak kacyk…

– Kapitanie, musimy pomóc pewnemu małżeń-stwu, szykanowanemu przez instytucję Mc Car-thego. Ich rodzice wyemigrowali z naszej ziemi doUSA (zabrzmiało to jak rozkaz). – Mają lewicowe

106 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 108: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

poglądy. Na statek wejdą dyskretnie, zajmę się nimi.Później, po opuszczeniu Nowego Yorku, ulokujemyich w jakiejś kabinie.

– Kim oni są z grubsza już pan określił – odezwałsię kapitan. – Ale jak się nazywają?

– Rozenbergowie. Juliusz jest z wykształcenia in-żynierem elektrykiem a Ethel to śpiewaczka i ak-torka..

– Panie Szamiel, zabraniam panu prowadzenia nadowodzonym przeze mnie statku wszelkiej działal-ności kolidującej z obowiązkami służbowymi. BA-TORY cieszy się w świecie żeglugowym dobrąopinią, nie wolno jej zszargać. Koniec rozmowy...

Wkrótce cały świat dowiedział się, że Rosenber-gowie to wytrawni szpiedzy i zdrajcy, którzy przeka-zali Sowietom pakiet tajemnic dotyczącychprodukcji broni jądrowej. Zostali za to osadzeni wwięzieniu i skazani na karę śmierci. Wyrok na krześleelektrycznym wykonano w więzieniu Sing-Sing.

Instynkt samozachowawczy podpowiedział kapi-tanowi, że do kraju nie wolno mu wracać, bo czekago los, jaki zgotowali komuniści generałowi Fieldor-fowi czy rotmistrzowi Pileckiemu. Poprosił w Angliio azyl polityczny, który bez problemu otrzymał.Statki PMH były często używane do różnych ciem-nych machinacji dla potrzeb sowieckich służb spe-cjalnych, a faktycznie dla PRL-owskich.

…CIETRZEW zbliża się do akwenu, na którympołamała zęby Wielka Niezwyciężona Armada li-czącą w dniu 27.07.1588 roku 200 okrętów, na oweczasy nowoczesnych i gabarytowo największych, oraz40 tysięcy doświadczonych żeglarzy wszechstronniewykształconych. Wyruszyła na północ w zamiarzezawojowania Anglii. Potęgą tą dowodził admirałksiążę Sidonia. Hiszpanie byli mistrzami abordażu,ich żaglowce o wysokich nadbudówkach, zwanychkasztelami, umożliwiały po szczepieniu ich z okrę-tem nieprzyjacielskim wysadzenie desantu i walkęwręcz. Armada ta to także flota wenecka i portugal-ska, okazała się demonstracja ogromnej siły; niczym

KRYNICA nr 87–88 107

PROZA

BATORY (za nim PIŁSUDSKI) przy Dworcu Morskim w Gdyni w 1937 roku

Page 109: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

miecz boży przybyła ukarać królową Elżbietę za po-pieranie rozbojów na statkach hiszpańskich i portu-galskich w wykonaniu piratów angielskich oraz zaodrzucenie przez jej ojca, Henryka VIII, zwierz-chnictwa religijnego Rzymu i ustanowienie wiaryanglikańskiej.

Okręty Armady nazywano imionami świętych ażagle oznaczone były krzyżami. Gdy kawalkada tychniejako nieziemskich żaglowców pojawiła się na tra-wersie Calais, na rozkaz admirała Sidonii stanęła nakotwicach. Francis Drake, znienawidzony przezHiszpanów angielski pirat, tylko czekał na ten brakrozwagi. Z wybrzeża angielskiego „wypuścił” ponad40 branderów. Płonące pochodnie, niesione wiatremi prądem pływowym, uderzały w potężne drewnianekadłuby. Pożar floty wywołał panikę. Żaglowce, któ-rych nie ogarnęły jeszcze płomienie, podniosły kot-wice i rozpierzchły się po Morzu Północnym. Wcieśninie Pentland First, znoszone silnym prądempływowym i roztrzaskiwane o skały, tonęły niczymkamienie. Rozbitkowie – jeśli wysoko urodzeni – szlido angielskiej niewoli i mogli liczyć na wykupienieprzez rodzinę, ale chodopachołków Szkoci i Anlicyzabijali na miejscu.

Do Hiszpanii po sromotnej porażce Niezwycię-żona Armada wróciła niczym sfora skopanych i po-kaleczonych Azorków i Burków. Straciła 70% stanufloty i żeglarskiej obsady. Nie przegrała pobita przezAnglików, lecz z powodu głupoty dowódców. Klęskidopełniły sztormy, mielizny i skały rozsiane wzdłużwybrzeża Szkocji Anglii i Irlandii. Przegrana dopro-wadziła do zmierzchu dominacji iberyjskich żeglarzyna morzach świata. Pałeczkę przejęli Anglicy, chociażjeszcze w wieku XVI nikt na Wyspach Brytyjskichmorzem się nie przejmował. Na potrzeby „gospo-darki morskiej” królowa Elżbieta przenaczała ze swejkiesy 4 funty 4 szylingi i 6 i 1/2 pensa!..

…Po przepłynięciu Morza Północnego CIET-RZEW wejdzie do cieśniny Pentland Firth. Mimotrudnych warunków żeglugowych, od czasów Wiel-kiej Armady po dzień dzisiejszy niezmiennych, jed-nak dokładnie rozeznanych i oznakowanych. Prądypływowe tak jak kiedyś osiągają prędkość do 10 węz-łów. Ale dla statku wyposażonego w maszynę trud-ność ta jest do przezwyciężenia.

Pogoda – ku przerażeniu buntowników – ulegapoprawie; siła wiatru maleje, widzialność jest coraz

lepsza, mgła całkowicie zanika. Za rufą pojawiają siękontury MORSKIEJ WOLI. Znajduje się ona wodległości jakieś sześciu mil. Albert udał się do ma-szynowni i podłożył pod regulator obrotów silnikagłównego 4-milimetrowe podkładki, przez co zostałauzyskana większa moc i wzrosła szybkość.

Ale na MORSKIEJ WOLI mechanik uczynił tosamo, narażając statek-bazę na niebezpieczeństwo,gdyż PRS w świadectwie klasy MORSKIEJ WOLIograniczył obroty do uzyskiwania szybkości nieprze-kraczającej 6 węzłów. Oba statki, łamiąc zasady bez-pieczeństwa żeglugi, pędzą z prędkością 12, 13 węz-łów. Na pokładzie CIETRZEWIA optymizm ulegaskwaszenia, lot na skrzydłach fantazji obniża swójpułap. Buntownicy zdają sobie sprawę, że depczącaim po piętach rybacka baza to śmiertelne niebezpie-czeństwo. Mgła – najważniejszy sprzymierzenieczdradziła. Manitu – wielki duch Indian, nadprzyro-dzona siła opuścił pokład CIETRZEWIA i przeszedłna stronę ścigających. Mimo symptomów niepowo-dzenia dezerterzy nie do końca tracą nadzieję. Nafali bezpieczeństwa 2182 kHz ślą w eter suplikację:„This is fish vessel CIETRZEW call seign: SierraPapa Golf Zulu, position… needs urgent help, sheis in great deadly dangerous, requires a helicopter orspeedy ship...”. Żądanie pomocy odebrała stacja brze-gowa „Wick Radio” z północnej Szkocji a trawleryangielskie ST. KEVERN i ARCTIC BUKANEERusłyszały sygnały rozpaczy z CIETRZEWIA i ruszyłyna pomoc.

Radiostacja MORSKIEJ WOLI, wielokrotnie sil-niejsza od aparatury na innych statkach rybackich,rozpoczęta zagłuszanie komunikatów wysyłanych zCIETRZEWIA metodą stosowaną w utrudnianiuodbioru audycji nadawanych przez Wolną Europę iinne niezależne rozgłośnie. W kabinie radiowejoprócz telegrafisty przebywał zastępca kapitana d/sKO. W rzeczywistości rezydent Bezpieki. Po wyda-niu polecenia trawlerom zaprzestania połowów iwszczęcia pościgu, prowadzono wymianę zaszyfro-wanych komunikatów z Warszawą.

Międzynarodowa fala bezpieczeństwa o częstot-liwości 2182 kHz według „Konwencji o bezpieczeń-stwie życia na morzu” służyła wyłącznie do wzywaniapomocy i korespondencji w sprawie ratowania życia.Prowadzenie innych rozmów, jak dezinformacja igłuszenie, było nie tylko naruszeniem etyki morskiej,

108 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 110: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

lecz poważnym przestępstwem. MORSKA WOLAw tym łajdactwie brnęła dalej: nakłamała, że CIET-RZEW, na którym kilkuosobowa załoga nie potrafiobsługiwać maszyny i nie zna się na nawigacji, jużnie potrzebuje pomocy, znajduje się blisko statku-bazy a niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Podzię-kowała radiostacji brzegowe „Wick Radio” i za-granicznym statkom śpieszącym na pomoc. W tejsytuacji angielskie trawlery ST. KEVERN i ARCTICBUKANEER, ufając, że CIETRZEWOWI nic niegrozi – skierowały się na łowiska atlantyckie.

Sytuacja na CIETRZEWIU początkowo była. „zgórki” – morze osnute mgłą. Ale dobrą passę kończyprzejrzyste powietrze i widoczność 10 mil!.. W oczyzagląda zwątpienie, lecz na jego dnie miga słabaiskierka nadziei: może nadejdzie pomoc ze stronyrządu emigracyjnego?.. Takie precedensy miały jużmiejsce.

W końcu lipca 1954 roku w ładowni m/s JARO-SŁAW DĄBROWSKI zamelinował się starszy ma-rynarz Antoni Klimkiewicz, zwolniony z PLO zaodmowę współpracy z Bezpieką. Po opuszczeniuGdyni statek zawinął do Londyniu. Po otwarciu ła-downi odkryli go dokerzy. Z inicjatywy zastępcy ka-pitana do spraw KO (rezydenta UB) st. mar.Klimkiewicza uwięziono w jednej z kabin. Dokerzypowiadomili Urząd Emigracyjny (EmigrationOffce). Na pokładzie pojawiła się policja. Kapitanwraz ze swoim zastępcą nie chcą wydać blindziarza.

Władze brytyjskie w pierwszej chwili akceptują de-cyzję i zezwalają na wyjście z portu. Wiadomość oskandalu na m/s JAROSŁAW DĄBROWSKI przed-ostała się na łamy prasy emigracyjnej. Przywódcy or-ganizacji niepodległościowych podjęli akcjęuwolnienia Antoniego Klimkiewicza. Mecenas JanJaxa ze Zjednoczenia Polskiego interweniował u szefaForeign Office. Przywołał edykt królewski Karola IIo nazwie „Habeas Corpus” (prawo zbiegłego niewol-nika) ogłoszony w XVIII wieku, zabraniający aresz-towania kogokolwiek na morzu i ziemi angielskiejbez nakazu sędziego i gwarantujący postępowanieprzed właściwym sądem.

Na polecenie ministra spraw wewnętrznych po-licja – po anulowaniu poprzedniej decyzji – uwolniłaKlimkiewicza na Tamizie przy jej ujściu. BolesławBierut zażądał do wglądu wszystkich publikacji z an-gielskich i emigracyjnych środków przekazu doty-czących Antoniego Klimkiewicza.

1 sierpnia 1951 roku okręt hydrograficznyŻURAW opuścił Kołobrzeg i nawigował do Gdyni.Na pełnym morzu wybuchł bunt, komendę objął st.marynarz Henryk Barańczak. Na burcie znajdowałasię grupa wyższych oficerów z szefostwa HydrografiiMarynarki Wojennej. Wszyscy zostali odizolowaniw mesie oficerskiej… Okręt zawinął do szwedzkiegoportu Ystad. 11 marynarzy poprosiło o azyl, resztazałogi powróciła ŻURAWIEM do Gdyni. Wyto-czono im proces o zdradę i szpiegostwo. Uciekinie-

KRYNICA nr 87–88 109

PROZA

ZAWISZA CZARNY II

Page 111: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

rów skazano zaocznie na karę śmierci, a tym co wró-cili – wymierzono kary więzienia od 10 do 15 lat...

Biuro Polityczne PZPR udzieliło nagany do-wódcy Marynarki Wojennej kontradmirałowi Wik-torowi Czerokowowi i jego zastępcy adm. IwanowiSzylingowskiemu – obaj Polacy „sovieticus causa”(nie mylić z „honoris causa”)...

Marszałek Konstantin Rokosowski (takżePolak „sovieticus causa”) wydał rozkaz skreśleniaŻURAWIA na zawsze z ewidencji Marynarki Wo-jennej. Ale okręt po przemianowaniu na ORPKOMPAS dalej pełnił obowiązki jednostki hydro-graficznej.

W Sztokholmie na kończącym remont parowcuWIELUŃ (były s/s WILNO), we wrześniu 1951roku, kucharza o nazwisku Kulka zamknięto w ma-gazynku na polecenie oficera KO, żeby uniemożliwićmu pozostanie w Szwecji. Ale on powiadomił kogośbliskiego, że jeśli nie pojawi się o określonej godzi-nie, to osoba ta ma powiadomić policję. „Wyzwala-nie” Kulki z WIELUNIA miało charakter wy-jątkowo spektakularny. Na nabrzeże zajechało 8 bojowych samochodów policyjnych, a na kanaleportowym zakotwiczył niszczyciel Szwedzkiej Ma-rynarki. Komendant policji sztokholmskiej, pan Johansson, wszedł na trap, na którym przewieszo-no banderę. Miało to oznaczać, że osoby „non grata”nie mają wstępu na statek. Pan Johansson odchyliłbanderę i z grupą policjantów udał się do kubrykuzałogowego, by uwolnić kucharza Kulkę. Epizodsztokholmski stał się dla Stanisława Daukszy – kie-rownika radiowęzła w porcie szczecińskim inspira-cją do napisania sztuki teatralnej p.t. „Bandera natrap”... Gniot propagandowy nie okazał się bestsel-lerem, ale odegrał rolę trampoliny dla autora, którynagle dołączył do klanu szermierzy indoktrynacji izostał mianowany redaktorem „Tygodnika Mor-skiego”.

W sprawie s/s WIEUŃ i kucharza Kulki „Try-buna Ludu” nie zostawiła suchej nitki na KrólestwieSzwecji, nazywając kraj ten zacofanym, policyjnympaństwem. Warszawa wysłała notę dyplomatyczną;w zakładach pracy organizowano wiece protestacyjneprzymusowo-spontaniczne.

…Na CIETRZEWIU zdają sobie sprawę, żewedług nowego kodeksu karnego ucieczka za granicęzalicza się do najcięższych przestępstw politycznych.

3 mile z lewej burty uciekinierzy widzą niepolskąjednostkę rybacką, zajęta połowem. Zmienili kursna nią, wywiesili sygnał „NC” – flagę kodu między-narodowego wzywania pomocy. Gdy przybliżyli sięna jedną milę, zaczęli strzelać czerwonymi rakietami.Kapitan trawlera widząc CIETRZEWIA pędzącegona niego, zbliżającą się w jego kierunku MORSKĄWOLĘ i w nieco dalszej odległości „armadę” traw-lerów, a w eterze szumy, trzaski, buczenie i niezro-zumiałe słowa – każe odrąbać trał i rozpoczynaucieczkę… Na CIETRZEWIU znowu poczuli sięzdradzeni. MORSKA WOLA przybliżyła się na 3mile. Silnik dławi się, słabnie, szybkość niepokojącomaleje. Zbliżają się dalmorowskie trawlery biorąceudział w nagonce i polowaniu. Osaczenie CIET-RZEWIA to kwestia już niedługiego czasu, jeślioczywiście nie nadejdzie pomoc. Dezerterzy przygo-towują się na najgorsze. Nie może być ich czterech,ale mniej niż trzech – też nie. Ustalają więc, że Janekbędzie ofiarą kidnapingu. Paweł idzie z nim do kub-ryku, w okolicy klamki odłupuje śrubokrętem fra-mugę od wewnątrz. Niby, że Janek usiłował sięwyzwolić, ale nie mógł, bo drzwi były zamknięte odzewnątrz. Teraz jest ich tylko trzech. Mają cały pliknotatek, wycinków z gazet, list polecający do amba-sadora RP w Madrycie Józefa Alfreda hr. Potockiegoi szereg dokumentów traktujących o zbrodni katyń-skiej, sfingowanych procesach, barbarzyńskich tor-turach stosowanych przez ubeckich oprawców naaresztowanych AKowcach i członkach podziemianiepodległościowego. Posiadane materiały nie mogądostać się w niepowołane ręce. Trzeba je zniszczyć.Wyrzucone za burtę mogą pływać po powierzchnimorza. Pozostaje spalenie. Płonęły na mostku; językiognia były tłumione mokrymi szmatami… Uśmiechfortuny przemienił się w skrzywiony pysk przezna-czenia. W tym czasie ucieczką CIETRZEWIA zaj-mują się w Warszawie najwyższe czynniki PRL. Nieprzebrzmiały jeszcze echa skandali międzynarodo-wych związanych z ŻURAWIEM, WIELUNIEM,JAROSŁAWEM DĄBROWSKIM, PUSZCZY-KIEM a tu kolejny „pasztet” p.t. CIETRZEW. Zkancelarii prezydenta Bieruta MORSKA WOLAotrzymała polecenie staranowania i zatopienia lug-rotrawlera wraz z dezerterami. Ale odległość międzyuciekającym Dawidem a goniącym go Goliatem jestjeszcze za duża.

110 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 112: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

W Londynie społeczność emigracyjna celebruje164. rocznicę Konstytucji 3 Maja. Przywódcy sąprzychylni i życzliwi rodakom próbującym przedo-stać się do wolnego świata. Z pomocy tej skorzystalim.in. rybacy z lugrotrawlera PUSZCZYK. Uprowa-dzili swój statek z łowiska na Morzu Północnym doportu brytyjskiego Hartlepool.

Stanęli przed sądem angielskim. Oskarżał lon-dyński adwokat Gaster, wynajęty przez Konsulat Ge-neralny PRL w Wielkiej Brytanii. Każdego z nichprzedstawił sądowi jako przestępcę kryminalnegoposzukiwanego listami gończymi. Do Anglii zbiegli,żeby uniknąć odpowiedzialności karnej. Obronyuciekinierów podjął się mecenas Jan Jaxa, który udo-wodnił, że Gaster kłamie, bo zatrudnieniem pra-cowników morza w PRL zajmuje się służba bezpie-czeństwa i tylko ona udziela tzw. „prawa pływania”.Uciekinierzy „uwięzili” na niby kapitana, ale otoczyligo troskliwą opieką, dostarczali jedzenia, napojów ipapierosów. Postąpili zgoła inaczej niż angielscy bun-townicy z HMS BOUNTY, którzy w 1789 rokupod wodzą Christiana Fechtera – I oficera na pełnymmorzu przejęli siłą żaglowiec a kapitana WilliamaBligha wraz z 17. wiernymi mu marynarzami wysa-dzili na szalupę. Gdy wiadomość o buncie dotarłado Anglii, admiralicja wysłała ekspedycję do pojma-nia buntowników; dla każdego z nich wystawionosądowy nakaz aresztowania zgodnie z edyktem Ka-rola II „Habeas Corpus”…

…Na CIETRZEWIU buntownicy widzą oczamiwyobraźni wiszący nad ich słowami miecz Domo-klesa. Zdają sobie sprawę, że ich misja spłonie napanewce. Materiałów, nad którymi długo pracowalipozbyli się – ogień je strawił. Ale instynkt samoza-chowawczy pulsuje; jaki los ich czeka po pojmaniu?..Czy zostaną potraktowani jak ta grupa marynarzyposądzonych o usiłowanie zorganizowania ucieczkido Szwecji na ścigaczu Marynarki Wojennej, o czymoskarżeni dowiedzieli się dopiero podczas śledztwa?Sądzono ich w grudniu 1951 roku. Trzem wymie-rzono karę śmierci, którą natychmiast wykonano…Czy też jak inni, skazani 22.12.1951 roku przezSąd Marynarki Wojennej za przynależność do wro-giej organizacji, którą w rzeczywistości wymyśliłasama Bezpieka? Kary: od 10 do 15 lat więzienia, a„przywódcę” – mata Mariana Kowala skazano nakarę śmierci. Za co?.. Przewodniczący składu sę-dziowskiego, komandor ppor. Celestyn Obst, tak

uzasadnił wyrok: „…oskarżony Kowal w grudniu1950 roku i styczniu 1951 roku słuchał audycji ra-diowych państw imperialistycznych. Wiadomościfałszywe o naszym obozie pokoju rozpowszechniałwśród marynarzy, a pod koniec marca powiedział,że dobrze byłoby uciec za granicę, aby na wypadekwojny – walczyć przeciwko ZSRR i państwom de-mokracji ludowej w szeregach armii Andersa...”.Wyrok na Kowalu wykonano 31 marca 1951. Żył22 lata, do marynarki wstąpił w wieku 18 lat jakoochotnik. Przed wojskiem uczył się na stolarza, na-leżał do ZMP (Związek Młodzieży Polskiej – przyp.red.).

…Ucieczka w dniu 3 maja okazała się momen-tem niefortunnym. Każdego innego dnia sygnaływzywania pomocy przez CIETRZEWIA i zagłusza-nie tych sygnałów dałoby dużo do myślenia i byłobyprzedmiotem dociekania i analizy specjalistów z oto-czenia gen. Andersa, byłoby impulsem do energicz-nej akcji. Operatorzy brytyjscy z Wick-Radio całąsprawę potraktowali rutynowo, nawet do głowy imnie przyszło, że na morzu dzieje się jakieś łajdactwoignorujące ludzki dramat.

Rząd Wielkiej Brytanii de jure uznawał PRL, alede facto dyskretnie wspierał w niektórych sprawachRząd RP na Uchodźctwie. Porucznik pilot Franci-szek Jarecki po udanej ucieczce „Migiem-15” naBornholm w dniu 5 marca 1953 roku został powi-tany jak bohater przez polską emigrację niepodległo-ściową w Londynie. Generał Anders uhonorował goZłotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. W każdymprzypadku, gdy w grę wchodziła przemoc reżymowejdyktatury na morzu czy lądzie i poza zasięgiem sta-linowskich czekistów, można było liczyć na inter-wencję i pomoc brytyjskiej Intelligence Service. Bodewiza „Habeas Corpus” ma swoje odbicie w kata-logu prawa międzynarodowego i odnosi się do każ-dego człowieka bezprawnie więzionego. Interwencjaw celu uwolnienia „zbiegłego niewolnika” znajdujeakceptację opinii publicznej w każdym kraju wol-nego świata.

…Maszyna CIETRZEWIA puchnie, szybkośćnie przekracza 5 węzłów. MORSKA WOLA tuż tuż,trawlery otaczają pierścieniem. Z tego kotła nie manajmniejszej szansy wydostania się; z megafonówMORSKIEJ WOLI brzmią złowieszcze słowa adre-sowane do CIETRZEWIA:

KRYNICA nr 87–88 111

PROZA

Page 113: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Maszyna stop, natychmiast! To ultimatum! Niewykonacie polecenia – staranujemy was!

Gdyby słowa te popłynęły w eter i zostały ode-brane przez stacje brzegowe rejonu Morza Północ-nego, porywacze-dezerterzy byliby uratowani. Po-lecenie zatopienia nie wykonał kapitan MORSKIEJWOLI, którego piękną kartę czasu wojny przypo-minamy…

14 listopada 1939 roku s/s ROZEWIE pod do-wództwem kpt. Ż.W. Stanisława Lehra przybyło doRochester u ujścia Tamizy – ulubionego portu imiasta Dickensa. W nagrodę za wyprowadzenie pa-rowca z opanowanych już przez Kriegsmarine wódBałtyku, kpt. Lehr odznaczony został przez prezy-denta RP Władysława Raczkiewicza Krzyżem Zasługiz Mieczami. W roku 1943 dowodził frachtowcemLWÓW – sam pochodził ze Lwowa. 3 grudnia dużaliczba statków zacumowała w Bari, które po obaleniuMussoliniego stanowiło bazę zaopatrzeniową alian-tów. Nocny nalot 105 bombowców Luftwaffe spo-wodował zatopienie 16 statków, w tym dwóch pol-skich: s/s PUCK i s/s LWÓW. Kpt. Lehr opuściłpłonący frachtowiec ostatni. Obecnie dowódca bazyrybackiej MORSKA WOLA nie wykonał poleceniakancelarii Bieruta: staranowania i zatopienia CIET-RZEWIA. Decyzję swoją uzasadnił tym, że kadłubCIETRZEWIA zbudowany został ze stalowychopancerzonych płyt – stoczniowe remanenty ponie-mieckie – przeznaczonych na poszycie burt ubotówi jednostek bojowych. Staranowanie byłoby powtórkąkolizji TYTANICA z górą lodową. Grubość poszyciatego luksusowego transatlantyku wynosiła 10 m/m,i dlatego miał być niezatapialny. Grubość płyt nakadłubie MORSKIEJ WOLI to 6 do 7 m/m, mate-riał zmęczony. Ale grubość poszycia CIETRZEWIAto 12 m/m! Po najechaniu na niego zamiast czterechporywaczy – na dno poszłaby MORSKA WOLA ze120-osobową załogą i niezbędnym zaopatrzeniemdla floty łowczej.

…Do zatrzymanego w dryfie CIETRZEWIA, powytraceniu inercji, przybliżyła się MORSKAWOLA; była godz. 17.30. Burty prawie przylegałydo siebie. Morze spokojne. Grupa ZMP-owskichkomandosów niczym konkwistadorzy Francisco Pi-zarra dokonali abordażu. Było ich może 15.; przyjęliz MORSKIEJ WOLI cumy i sztormtrap. Nadarzyłasię okazja zamanifestowania nadgorliwości ideolo-

gicznej „szermierzy socjalizmu”. Dwóch czekistówzaczęło łżyć i wyzywać, wrzeszczeć: „ Powiesić zdraj-ców!” Wrzeszczeli głośno, żeby ich szczere, proleta-riackie oburzenie było usłyszane na statku-bazie.Kazali dezerterom usiąść na ładowni, każdemu nawysokości klatki piersiowej zawiązali pętlę bezpie-czeństwa, koniec linki asekuracyjnej podali naMORSKA WOLĘ. Dezerterzy wchodzili po sztorm-trapie, mając świadomość poniesionej klęski z po-wodu nie spełnionej misji. Nie przerażały grożące imkonsekwencje. Zostali zaprowadzeni do mesy oficer-skiej i postawieni przed areopagiem w składzie: Ofi-cer KO, Kapitan, Szef wyprawy i Sekretarz statkowejorganizacji partyjnej. Krótkie przesłuchanie. Uwie-rzyli – a może udawali? – że Jan nie należał dozmowy, „był zmęczony po wachcie, spał w kubryku,dezerterzy go nie zauważyli”. Kapitan oświadczył:

– Jesteście aresztowani, zastosują areszt morski,racje żywnościowe otrzymacie jak każdy zamustro-wany, zostaniecie odizolowani...

Każdy porywacz otrzymał oddzielne pomieszcze-nie zamykane od zewnątrz. Paweł trafił do kabinywyposażonej w podwójną koję i bulaj o dużej śred-nicy, przez który mógłby bez trudu wydostać się zaburtę. Wglądając przez ten bulaj widział przelatująceodrzutowce. Mecenas Jan Jaxa ze Zjednoczenia Pol-skiego domyślał się, ale nie miał pewności czy bun-townicy z CIETRZEWIA są więzieni na MOR-SKIEJ WOLI. Przelatujący odrzutowiec ani okrętbrytyjski, który na małej szybkości przepływał obokstatku-bazy niczego podejrzanego nie stwierdziły.Paweł widział go wyglądając bulaj...

8 maja 1955 roku do burty MORSKA WOLAzacumował lodołamacz SWAROŻYC. To jednostkado zadań specjalnych, zimą łamie lody, latem wyko-nuje holowania oceaniczne. Jego przybycie miało nacelu wykluczenie podejrzenia, że pełni rolę statku-więźniarki…

Z Warszawy drogą radiową oficer KO, oficjalnyz-ca kapitana d/s bezpieczeństwa, otrzymał rozkaz,że po przybyciu SWAROŻCA wszystkie jednostkirybackie mają odcumować. Obawiano się, że licznagrupa rybaków – widząc uwięzionych kolegów zCIETRZWIA – mogłaby zaprotestować w sposóbniekontrolowany. W rozgoryczonej społeczności ry-backiej drzemał odruch buntu. W latach 50. XX w.statki rybackie poławiające na Morzu Północnym

112 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 114: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

obowiązywał kategoryczny zakaz zawijania do ob-cych portów. Na lugrze DELFIN II podczas „wy-trzepywania” ryb z sieci oderwana łuska od śledziaprzykleiła się rybakowi do oka. Oko zaszło krwią;nikt z kolegów nie potrafił jej wyjąć. Na szczęście po-jawił się w pobliżu niemiecki motorowiec szpitalnySEE KATZE. Szyper nawiązał łączność radiową zbazą-rybacką. Prosił o wyrażenie zgody na skorzys-tanie z pomocy medycznej dla ratowania oka i wy-słanie drugiego rybaka z zakażeniem krwi lewegoprzedramienia, otartego rękawem kurtki roboczejnasiąkniętej solą i zmiażdżonymi meduzami. Nadrugi dzień przyszło z ministerstwa zezwolenie nawizytę u okulisty a zakażenie polecono wyleczyć wewłasnym zakresie zastrzykami z penicyliny. Kiedy zSEE KATZE dobiła motorówka i zabrała rybaka dookulisty, szyper z KO-wcem pobledli i paląc papie-rosa za papierosem czekali zdenerwowani na mostkupóki pacjent nie powrócił. Władza ludowa zakazujączawijania do obcych portów „gwarantowała”, żewszystko co potrzebne do życia i pracy rybaka za-pewnią bazy rybackie, których było dwie: m/sMORSKA WOLA i s/s CHOPIN. Gdy jedna peł-niła dyżur na morzu, druga pobierała w kraju za-opatrzenie. Ale latem 1954 roku tak się złożyło, żeprzez kilka tygodni nie było ani CHOPINA, aniMORSKIEJ WOLI. Na trawlerach skończyła siężywność, woda pitna, paliwo a ładownie pełne byłyzłowionej ryby. Przyszedł rozkaz, żeby statki zaprzes-tały łowienia, udały się do zatoki Moray Firth i nakotwicy czekały na przybycie którejś bazy. Poradzonorybakom, żeby nie wykonywali żadnej pracy, oszczę-dzali energię życiową. Kucharze gotowali byle jakiezupy, statki dzieliły się solidarnie wodą. Kto miał tro-chę produktów – dawał temu, co nie miał nic. Stantotalnego głodowania trwał ponad tydzień. Na nie-bie księżyc w pełni, podczas syzygijnego odpływywoda „uciekła”, statki kotwiczące najbliżej lądu le-żały prawie na suchym dnie morza; rybacy zaczęli ztych statków schodzić i biegnąć w strony brzegu.Czujni „politrucy” zorganizowali pogoń, niektórychpojmali. Po nadejściu wysokiej wody statki stojącenajbliżej lądu musiały podnieść kotwice i zakotwi-czyć ponownie w odległości minimum 5 mil odbrzegu.

…Lodołamacz SWAROŻYC zacumował do pra-wej burty MORSKIEJ WOLI, statki rybackie odbiłyi kilka mil dalej stanęły w dryfie. Wśród zmuszonych

do oddalenia się był lugrotrawler CZUBATKA, wy-magający pilnego wyładunku i energicznej interwen-cji ślusarsko-spawalniczej. W ładowni przeciek,alarmujące niedomaganie systemu drenażowego. Za-miast poddać remontowi w trybie nagłym, statek zpełnym ładunkiem i ładownią wypełniona do po-łowy musiał odpłynąć. Ślad po nim i 14 rybakachzaginął. Na polecenie KC PZPR w gazetach napi-sano, że lugrotrawler zatonął na skutek najechaniana minę – pozostałość wojny...

SWAROŻYC przybył nie dlatego, żeby zrealizo-wać kontrakt na holowanie oceaniczne, lecz tylkożeby dostarczyć grupę wysokich rangą funkcjonariu-szy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i dy-rektora Centralnego Zarządu PMH WłodzimierzaSzynarowskiego, który przed i podczas wojny byłmarynarzem, uczestniczył w konwojach. Na krótkoprzed zwycięstwem nad III Rzeszą założył w Angliifilię PPR (Polska Partia Robotnicza – przyp. red.),której przewodniczył. W roku 1951 powołano Cen-tralny Zarząd PMH, którego został na naczelnymdyrektorem. Po październiku 1956 roku zrzekł siętej funkcji i powrócił do PLO (Polskie Linie Ocea-niczne – przyp. red.) na stanowisko bosmana, odrzu-cając wszelkie inne propozycje.

…Aresztantów przyprowadzono przed obliczedygnitarzy do mesy oficerskiej. Pierwsze pytanie:

– Dlaczego uwięziliście rybaka Jana S.?..

– Musieliśmy go zamknąć, żeby nie dokonał ja-kiegoś sabotażu...

– A to dobre sobie!.. – oburzył się dygnitarz, czę-ściowo łysy brunet, podobny do Ławrentja Berii –to wy dopuściliście się sabotażu i dywersji politycz-nej. 30 statków zamiast łowić ścigało was pomorzu!.. Wolna Europa, ten wulkan wrogości, odkilku dni pluje lawą nienawiści bębniąc o was. An-gielski wojenniak podpłynął pod statek-bazę, wrogieodrzutowce przelatują… a Jan S. sabotażysta!.. Dob-re sobie!.. A może on sabotując waszą głupotę uchro-niłby was od hańby? Flota nie poniosłaby tychogromnych strat!.. I co wy na to?!..

Dezerterów po sztormtrapie przetransportowanana SWAROŻYCA, każdego „zakwaterowano” w od-dzielnym magazynku.

Po drodze, w Sundzie, jeden z dygnitarzy radziłsię Pawła, na czym by umocować spreparowanego

KRYNICA nr 87–88 113

PROZA

Page 115: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

kraba – prezent z MORSKIEJ WOLI. Odpowiedźbrzmiała: „na zaimprowizowanej pajęczynie”…

– O, interesujące. Potraficie coś takiego zrobić?..

– Oczywiście...

Bosman przyniósł koło z drutu i duży motek ju-zinju. Paweł niczym pająk-krzyżak tkał pajęczą sieć.Dygnitarz bacznie obserwował każdy jego ruch, trzy-mając prawą rękę w kieszeni chyba nie po to, żebyprzesuwać paciorki różańca...

Lodołamacz zbliżył się do duńskiej latarni Drog-den, postawionej na granicy cieśniny Sund i MorzaBałtyckiego. Do latarni było około 100 m, tak prze-biegał tor wodny. Na balkonie okalającym latarnięstał oparty o reling latarnik, pykając fajkę, bacznieprzyglądał się przepływającemu SWAROŻCOWI.Pod jego stopami kołysał się na fali zacumowany dopachołka wiosłowy bączek. Paweł nawet przez chwilęnie myślał, żeby wyskoczyć za burtę. Nie ze strachu,za żadną cenę nie zostawi kolegów w niebezpiecznejpułapce.

Krab umocowany na utkanej pajęczynie stał sięinteresującym gadżetem. Dygnitarz był zadowolony,pięknie podziękował.

12 maja 1955 roku SWAROŻYC zacumowałprzy Wałach Chrobrego w Szczecinie. Na nabrzeżucztery samochody marki Citroën, koloru czarnego,w każdym uzbrojeni ubowcy. W czasie jazdy na sie-dzeniu obok szofera funkcjonariusz z pepeszą, na tyl-nym siedzeniu 3 osoby, w środku aresztant.Limuzyny podjechały na ulicę Małopolską. Otwo-rzyły się okute sztabami wrota, wyszło z nich 6 ko-lejnych ubowców. Wstrzymali ruch pieszy nachodniku. Przechodnie z zaciekawieniem, lękiem i

współczuciem patrzyli na pojedynczo wprowadza-nych do środka nieszczęśników. Aresztowanie todziura w życiorysie, ma moc ssąco-tłoczącej pompy,która wchłania nadzieję a tłoczy doznanie porażki.Następny krok w przedsionku piekieł to magazynodzieżowy. Paweł otrzymał mundur huzara fason1870 rocznik; z remanentów wojny francusko-pru-skiej... Za chwilę „spotkanie” z szefem Wojewódz-kiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Mógłliczyć około 50 lat, średniego wzrostu, atletycznejpostury, w mundurze oficera ludowego wojska, nalewej piersi 3 rzędy baretek, na policzku głębokablizna.

– Czy zdajesz sobie sprawę, młody człowieku, cośnarobił? – głos miał donośny a oczy szare o przeni-kliwym spojrzeniu.

– Błąd młodości... – wymamrotał Paweł.– Zapamiętaj, błędy kosztują najwięcej...Pułkownik Eliasz Koton skończył w Wilnie

Szkołę Techniczną, cieszącą się powszechną renomąw II RP. Jej absolwenci byli artystami w zakresie sztu-katerii i metaloplastyki. Eliasz Koton – absolwent z1933 roku Wydziału Ślusarsko-Mechanicznego wy-konywał ozdobne bariery, kraty, zamki i inne arty-styczne cudeńka w nowobudowanym kościele, wKowlu na Wołyniu. Wkrótce zbiesił się, wstąpił doKomunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, którapodobnie jak bratnia Komunistyczna Partia Zachod-niej Ukrainy – były sowiecką filią NKWD na tery-torium II RP. Obie optowały za oderwaniem Kresówod państwa polskiego i przyłączeniem do ZwiązkuSowieckiego. Towarzysze partyjni opracowali do-kumentację personalną mieszkańców wschodnich województw, która po 1939 roku posłużyła do eks-

114 KRYNICA nr 87–88

PROZA

MORSKA WOLA

Page 116: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

terminacji i deportacji na Sybir. Eliasz Koton ukoń-czył specjalną szkołę NKWD i już w 1944 roku jakofunkcjonariusz UB „oczyszczał zaplecze frontowe iumacniał władzę ludową” na zajętych przez ArmięCzerwoną ziemiach Podlasia i Lubelszczyzny.

…Po „kurtuazyjnej wizycie” u szefa, Paweł podeskortą dwóch profosów udał się pod celę. Oddzia-łowy otworzył z trzaskiem drzwi. Wnętrze przypo-minało klatkę szeroką na półtora metra, długą nacztery, wysoko zakratowane okno. Do ściany przy-pięta prycza. W rogu 50-litrowy kubeł, zwany kib-lem. „Lokator” – około 30-letni mężczyzna o bladejtwarzy w zniszczonym ubraniu cywilnym. Pawełtrzyma w ręce wyfasowaną „wyprawkę” więźnia: ka-lesony i koszulą na troczki zamiast guzików, prze-ścieradło i koc połatany, żeby nazywało się, żepodwójny, aluminiową miskę i łyżkę z tego samegokruszcu...

– Jestem Bogdan Kabat z Janikowa Wielkopol-skiego, siedzę już 8 miesięcy – przedstawił się współ-lokator.

Paweł podał mu rękę i powiedział:

– Na imię mam Paweł, jestem ze Świnoujścia.Mam pytanie: kiedy kolacja i gdzie stołówka?..

– Spóźnił się kolega, była kawa zbożowa, obfitejedzenie przed spaniem szkodzi zdrowiu – odrzekłsarkastycznie Bogdan.

Godz. 21.00 – apel wieczorny. Trzask, zgrzyt za-suwy, drzwi się otwierają, aresztanci przybierająpostawę zasadniczą. Bogdan melduje oddziałowemu:„stan dwóch, obecnych dwóch”... Za chwilę kiblo-wanie, w żargonie więziennym znaczy: obaj chwytająza ucha kubeł, niosą go do ogromnego zlewu, wy-wracają do góry dnem, płuczą i wracają do celi nio-sąc dodatkowo wiadro ze świeżą wodą. Rozbierająsię, odzież złożoną w kostkę kładą na taborecie i poponownym otworzeniu drzwi wystawiają na kory-tarz… Ze ściany odpinają pryczę, wyjmują siennik.Położony na podłodze przed pryczą przemienia sięw legowisko dla drugiego aresztanta. Cela upodabniasię do niedźwiedziej gawry. 22 godzina, mignęłaklapka judasza, światło zgasło, cisza nocna. Rano oszóstej pobudka, kiblowanie, powrót do celi. Po-ranna toaleta: jeden drugiemu polewa na ręce wodęczerpaną miską z wiadra. Z korytarza dochodzą od-głosy szurania kotła po posadzce. Mignięcie judasza,

oddziałowy otwiera celę, kalifaktorzy nalewają domichy 3/4 litra czarnej kawy zbożowej i podają 400gramów razowego chleba – porcja całodobowa.Więźniowi pracującemu przysługuje 500 gramów...

Po godzinie 8-mej mignięcie judasza, drzwi sięotwierają, oddziałowy wywołuje Pawła i prowadzikorytarzami na przesłuchanie. Młody, widać świeżoupieczony podporucznik wręcza kartkę papieru wkratkę, kałamarz wypełniony atramentem i poleca:„Piszcie życiorys”. Po piętnastu minutach młodegozmienia stary wyga i każe pisać… życiorys. Po piątejedycji autobiografii Paweł został odprowadzony doceli. Akurat pora obiadowa. Do michy uniwersal-nego przeznaczenia kalifaktor wlał chochlę zupy.Była rzadka, zawierała botwinką i małe buraczki zkorzonkami, pochodzące niewątpliwie z przerywki.

Wieczorem dokwaterowano nowego aresztanta.Dla dwóch cela ciasna, teraz będzie ich trzech...Wpadł w ręce Bezpieki bardzo głupio, ale w sposóbtypowy dla demokracji ludowej. Po powrocie zmorza cała załoga kutra zamieszkała w Domu Ry-baka przy ul. Władysława IV w Świnoujściu. Wypo-częci zasiedli przy stole. Po udanym połowie „żytnia”zakupiona w Baltonie była balsamem na utrudzonąrybacką duszę. Z radiowęzła płynęły kojące, przy-jemne melodie. W pewnym momencie głośnik za-milkł i rozległy się słowa: „Tu radio Wolna Europa,podajemy serwis informacyjny; za chwilę włączymyponownie Radio Luksemburg...”. W bufecie i holuzamieszanie. Recepcjonista kręcąc gałką radioodbior-nika złapał lekką i przyjemną muzykę. Nie zastana-wiając się na jaką stację natrafił, odbiór skierował nawszystkie głośniki a sam udał się do biura kierow-nika. Przybiegł zdyszany i przerażony, wyłączył ra-diowęzeł. Podczas tego zamieszania rybak – obecniearesztant zbiegając po schodach zaczepił nogą o ga-blotę stojącą na półpiętrze. Spadło z niej popiersieLenina. Wydmuszka gipsowa rozpadła się na drobnekawałki...

– Ze strachu wytrzeźwiałem, widząc wodza rewo-lucji w proszku – mówi aresztant-nowicjusz. Zaczą-łem zmiatać gipsowe szczątki na szufelkę… Nagledwóch cywilów chwyciło mnie pod pachy, wypro-wadzili, powieźli do Powiatowego Urzędu Bezpie-czeństwa, no i… jestem tu z wami, panowie, i niewiem co ze mną zrobią?..

KRYNICA nr 87–88 115

PROZA

Page 117: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Głowy nie urwą, ale jakiś paragraf z małego ko-deksu ci dopasują, portierowi też nie odpuszczą –rzekł Bogdan.

Rano, tuż po pobudce oddziałowy wywołał ry-baka i gdzieś go poprowadził. Widocznie pomył-kowo zakwaterowali go nie w tej co trzeba celi.Rybak powiedział, zanim go zabrano, że w „Trybu-nie Ludu” i „Głosie Szczecińskim” przeczytał oCZUBATCE, która zatonęła na Morzu Północnympo najechaniu na minę. Nikt nie ocalał. Wiadomośćta cynicznie omijała prawdę. Minę wymyślono wkancelarii Bieruta po to, żeby ukryć ideologiczne łaj-dactwo... A było tak: lugrotrawler CZUBATKA po-wiadomił MORSKĄ WOLĘ, że na burcie ma jużponad 30 ton śledzia, ale w ładowni pojawiła sięwoda. 7 maja CZUBATKA przybiła do MORSKIEJWOLI. Po otrzymaniu dwóch ton wody pitnej i 400kg prowiantu kazano odcumować...

– W ładowni mamy przeciek! – alarmuje szyperAleksander Jabłoński.

Nikt go nie słucha. CZUBATKA odbija. Załogaliczy 14 osób, czterech rybaków zostało na bazie. Władowni coraz więcej wody, przelewa się z burty naburtę, stateczność krytyczna. Okres kołysań mógłbyć zbliżony do okresu fali. Wystąpiło więc zjawiskorezonansu kołysań, który spowodował wywrotkę…

12 maja wieczorem załoga norweskiego kutraARNHOLM w odległości ok. 7 mil morskich odStavanger napotyka na blaszaną tratwę z dwoma oso-bami nie dającymi znaku życia. Kuter ARNHOLMbierze tratwę na hol i wraca do portu. Po drodzeNorwegowie stwierdzają ze zgrozą, że tratwa jakośrodek ratowniczy to makabryczne nieporozumienie!Żadnego prowiantu ani kropli wody, brak pirotech-niki. Stwierdzili to po wyważeniu zamkniętych nagłucho pojemników. Pokrywała je gruba warstwa za-pieczonej farby. Na pierwszy rzut oka niemożliwebyło ustalenie do jakiego statku należy tratwa i kimsą dwaj nieżyjący rozbitkowie. Nie dziwmy sięzatem, że gazeta „Bergen Tigende” z 13 maja napi-sała: „…tratwa prawdopodobnie należy do polskiegotrawlera CIETRZEW, który 3 maja wzywał pomocyz Morza Północnego, pozycja szer. geogr. 59˚12 N,dług. geogr. 1˚55 E, nadając SOS, MAYDAY. Ko-munikat zawierał słowa: „jesteśmy w wielkim nie-bezpieczeństwie, przyślijcie samolot”... Radio Bergennatychmiast powiadomiło Stację Kontroli Lotniczej.

Publikacją z „Bergen Tigende” zainteresowały sięrozgłośnia Radia Wolna Europa, londyński „Dzien-nik Polski” i „Dziennik Żołnierza”. Sprawie CIET-RZWIA przez blisko 8 miesięcy nie skąpiono miej-sca w gazetach i w eterze. Mecenas Jan Jaxa z ramie-nia Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii podróżował do Norwegii celem uzyskania wiarygod-nych informacji od tamtejszych stacji brzegowych.

Sprawa CIETRZEWIA szczególnie bliska byłaredaktorowi „Dziennika Polskiego” i „DziennikaŻołnierza” Karolowi Zbyszewskiemu, wywodzącemusię z rodu kresowych zamożnych ziemian, posiadaczywielu statków uprawiających żeglugę na Dnieprze iMorzu Czarnym. Każdego polskiego marynarzauznawał za bratnią duszę, a szczególnie mającego napieńku w władzą ludową.

14 maja zostało ustalone ponad wszelka wątpli-wość, że tratwa pochodziła z CZUBATKI, a w niejznajdowali się kapitan Aleksander Jabłoński i rybakJerzy Rutkowski. W momencie katastrofy tylko imdwóm udało się dosiąść nie ratunkowej, lecz śmier-cionośnej tratwy. CZUBATKA musiała bardzoszybko zatonąć, pozostali rybacy w liczbie 12 osóbnawet nie zdążyli założyć kapoków. Polegli śmierciąmarynarza…

…Migniłcie judasza, zgrzyt zasuwy, otwierają siędrzwi, oddziałowy wywołuje Pawła i prowadzi dośledczego. Pokój na II piętrze, przy oknie obszernedębowe biurko, obok wysoka szafa pancerna. Przydrzwiach, w odległości 4 metrów od biurka, krzesłoprzeznaczone dla aresztanta. Oficer śledczy, schlud-nie ubrany w stopniu porucznika. Przesłuchanie:

– Mówicie, że plan ucieczki opracowaliściewspólnie, ale wasi koledzy twierdzą, że to wy ich na-mówiliście, mając gotowy plan. I co wy na to?..

– Jeśli winę zwalają na mnie, to kłamią... – od-powiedział spokojnie Paweł, mając świadomość, żedoświadczony ubek posługiwał się metodą socjo-techniczną, która często bywa skuteczna.

16 maja oddziałowy wyprowadził z celi Bogdana.Wrócił na obiad, przyniósł gazetę „Głos Szczeciński”.Czołowa wiadomość: „...14 maja br. zawiązał sięUkład Warszawski. Tworzą go państwa: ZSRR, Al-bania, Węgry, Rumunia, Polska Ludowa i Czecho-słowacja. Dowodzenie powierzono marszałkowiIwanowi Stiepanowiczowi Koniewowi. Utworzenie

116 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 118: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

bloku wojskowego przez kraje socjalistyczne jest od-powiedzią na przyjęcie Republiki Federalnej Nie-miec do struktur NATO…” Paweł zapytał Bogdana,skąd ta gazeta?.. Odpowiedział:

– Po drodze wstąpiłem do ubikacji i tam ją zna-lazłem...

Za kilka dni mignięcie judasza, trzask zasuwy ioddziałowy odprowadza Pawła na przesłuchanie.

– Czy Tadeusza Dąbrowskiego znacie? – pada py-tanie.

– Tak, znam...

– Co o nim wiecie?

– Byliśmy razem w Szkole Jungów PaństwowegoCentrum Wychowania Morskiego. W 1940 rokupływaliśmy na DARZE POMORZA, odwiedzi-liśmy interesujące porty: Karlshamn, Szczecin, Ko-penhagę, Le Hawre, Plymouth, Liverpool, Bergen,Goeteborg i Gdynię. Pod żaglami DARU spędzi-liśmy ponad 8 miesięcy. W 1949 roku zostaliśmyprzyjęci, po zdaniu egzaminu, do Szkoły Morskiej:Dąbrowski na wydział mechaniczny, ja nawiga-cyjny...

– Czy kobietę o imieniu Alfreda znaliście?..

– Alfreda była pielęgniarką w przychodni porto-wej w Szczecinie, poznaliśmy się na balu karnawa-łowym 1949 roku w auli Szkoły Morskiej. Urodymogłaby jej Lolobrigida pozazdrościć...

– Czy wiecie, gdzie ona teraz się podziewa?..

– Słyszałem, że promem kolejowym KOPER-NIK, kursującym na linii Świnoujście-Troeleborg,wyjechała do Szwecji...

– Nie wyjechała, tylko uciekła, jej się udało awam nie... – zjadliwy wkręt ubeka. – Co wiecie odziałalności szpiegowskiej Dąbrowskiego, w jakimzakresie współpracowaliście z nim?..

Po pytaniach o Alfredę i Dąbrowskiego stało sięjasne, że nowy wątek śledztwa to niekoniecznie re-zultat wnikliwej dedukcji oficera śledczego, leczdonos podłego kapusia. Oto potwierdzenie:

„...Do Wojewódzkiego Urzędu d/s Bezpieczeń-stwa Publicznego w Szczecinie zgłosił się ob. Szlak-cikowski Edwirt i oświadczył, że chce złożyć zeznanieodnośnie osoby P.W., który mieszkał u niego w 1954roku i pozostawił w mieszkaniu różną koresponden-

cję w językach obcych oraz szereg innych zaświad-czeń i książek...” Po rewizji przedmioty te zostały za-rekwirowane jako dowody rzeczowe.

Dnia 2 czerwca Bezpieka wystąpiła do Prokura-tury Wojewódzkiej w Szczecinie o zarządzenie re-wizji w celu odszukania i zabrania mikroskopijnegoaparatu fotograficznego i mikrofilmów jako dowo-dów przestępstwa, które to przedmioty mogą znaj-dować się u ob. Alfreda Luksa zamieszkałego wGdańsku-Wrzeszczu przy ul. Partyzantów 9 m. 8. Upana Luksa, który był wujkiem Dąbrowskiego,Paweł mieszkał jako sublokator.

Aparat został zarekwirowany. Kolejnym dowo-dem był słownik zawierający po tysiącu najpotrzeb-niejszych słów w językach: l) polskim, 2) nie-mieckim, 3) szwedzkim, 4) angielskim i 5) francu-skim. Była kartka z adresem „Wolnej Europy”; do-łożona została przez łotra Szlakcikowskiego. Po jegodonosie pojawiły się wątki polityczne a te z regułystawały się pretekstem do nieograniczonej swawoli.

Śledczy:

– Ustaliliśmy – Dąbrowski to agent angloamery-kański, zdezerterował z parowca KIELCE, wystąpiłw Wolnej Europie. Wy dysponujecie narzędziamiszpiegowskimi takimi, jak aparat mikro, słownik nie-zbędny agentowi, kartka z adresem wrogiej roz-głośni. I co wy na to?..

– Mikro aparat to dziecinna zabawka – zeznajePaweł. – Otrzymałem go w prezencie od młodegoAnglika poznanego w Liverpoolu w 1948 roku, gdyDAR POMORZA wizytował ten port. Mikrofil-mów do niego nigdy nie miałem i nigdy ich nie wi-działem. Słownik bardzo praktyczny i przydatny dlakażdego, przeznaczony dla polskich żołnierzy, którzypo demobilizacji zdecydowali się pozostać na Zacho-dzie... A jeśli chodzi o szpiega Dąbrowskiego, rzeczmiała się następująco: celnicy szczecińscy złapali gona przemycie 20 zegarków marki Delbana. Groziłomu zwolnienie z PŻM i czekała go sprawa karno-skarbowa. Wezwany do Urzędu Bezpieczeństwa –przyjął propozycję współpracy. Pierwsze zadanie:sporządzić plan portu w Hamburgu. W kiosku kupiłmapę miasta z portem. Skopiował na kalce technicz-nej i wręczył funkcjonariuszowi UB w Szczecinie…Po jakimś czasie nowe zlecenie: ma rozpracować no-wego kapitana, niedawno awansowanego, po odby-ciu kursów dokształcających, w czasie wojny starszy

KRYNICA nr 87–88 117

PROZA

Page 119: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

marynarz, uczestnik konwojów. ZdenerwowanyDąbrowski powiedział mi, że jego sumienie Polakanie pozwala mu wywiązania się z tej podłości...Zszedł ze statku w Szwecji. Z tego co mi wiadomo,przez pewien czas szpiegował, ale nie dla Ameryka-nów.

Zeznanie Pawła zszokowało śledczego, przecieżDąbrowski podpisał zobowiązanie, że nie ujawni ni-komu swoich kontaktów z Bezpieką. Nie spodziewałsię wycieku tajemnicy zagrożonej karą od 5 lat wię-zienia do dożywocia włącznie. Wezwał oddziało-wego:

– Odprowadzić więźnia do celi – rozkazał.

Po drodze Paweł zatrzymał się na korytarzu przedtoaletą.

– Panie plutonowy, chciałem wstąpić na chwilę,może znajdę coś do czytania...

– To ustęp a nie klubo-czytelnia – poucza profos.– Za potrzebą to w celi, tam macie kibel, rozumiemysię?!..

Ciekawe jak to się stało, że Bogdan znalazł „GłosSzczeciński” w ubikacji?.. Sprawa nie tyle podej-rzana, co jasna. Dostał gazetę od śledczego, aby za-obserwować reakcję Pawła na wiadomość o UkładzieWarszawskim. Reakcji nie było żadnej, ale stało sięjasne, że Bogdan to tajny współpracownik. Pawełwiedział, że kapuś zdekonspirowany jest już nie-groźny. Trzeba tylko zdyscyplinować język jakoorgan mowy, który w otoczeniu naszpikowanym do-nosicielami może stać się najgroźniejszym własnymwrogiem.

22 lipca oddziałowy zaprowadził Pawła na prze-słuchanie.

Śledczy:

– Może nie wiecie, jakie dzisiaj święto?.. Odpo-wiem wam: 11. rocznica Manifestu Lipcowego –najważniejszego święta Państwowego. Związek Ra-dziecki nasz wielki przyjaciel, wypróbowany, spre-zentował z tej okazji okazały monumentalny PałacNauki i Kultury w Warszawie. Społeczeństwo powo-dowane uczuciem wdzięczności nadało mu imię Sta-lina. Kraj Rad swoją hojność okazał wybudowaniemNowej Huty pod Krakowem, wielkiego miasta i no-woczesnego kombinatu metalurgicznego... Ale tra-fiają się w naszym narodzie wyrzutki społeczne,

ulegają podszeptom wrogów i sypią piach w szpry-chy, ale jesteśmy czujni...

Czujność w stosunku do porywaczy przejawiałasię m.in. tym, że w zakwestionowanych osobistychrzeczach: kalendarzykach, notatnikach wytropioneadresy różnych osób, przeważnie dziewczyn, kole-gów, kuzynów czy przypadkowych znajomych po-służyły do napełnienia dodatkowych segregatorównowymi „protokołami przesłuchań świadka”.

Podczas apelu porannego Paweł zgłosił oddziało-wemu, że czuje się chory, może mieć gorączkę. Pogodzinie został wywołany z celi i „cytrynką” zawie-ziony do kliniki przynależnej milicji i służbie bez-pieczeństwa. Lekarz stwierdził zapalenie oskrzeli.Przypisał leki i choroba minęła. Ale po kilku dniachPaweł poczuł bardzo dotkliwy ból gardła. Nie był wstanie spożyć obiadu w postaci zupy ani chleba. Ra-port w tej sprawie otrzymał naczelnik aresztu, którywezwał Pawła przed swoje marsowe oblicze:

– Głodówkę rozpoczynacie – reprymenda na po-witanie. – Co chcecie zamanifestować?

– Panie naczelniku, niczego nie manifestuję i niezamierzam tego robić, ale mnie gardło boli jak nigdydotąd…

– Pojedziecie do lekarza. Jeśli okaże się, że symu-lujecie – karcer was nie minie przynajmniej przezmiesiąc...

Wyprawa do szpitala w konwoju trzech „cytry-nek” wypełnionych ubowcami. W środkowej Pawełz rękami w kajdankach. Na korytarzu szpitalnym sie-rżant mówi:

– Nie wolno podawać nazwiska. Jeśli lekarz za-pyta, macie powiedzieć: „siedemdziesiąt siedem...”

– Aha, siedemdziesiąt to nazwisko a siedemimię…

– Nie wydurniać się... – burknął konwojent.

Gabinet laryngologa, lekarza o postawie gladia-tora, śnieżnobiały kitel okrywa mundur oficera.Wskazując fotel zwrócił się do Pawła:

– Niech pan siada. Czemu ręce ma skute z tyłu?Proszą rozkuć!

Sierżant, dowódca konwoju, nachyla się nad le-karzem i szeptem scenicznym poleca:

– Jeśli symuluje, napiszcie w raporcie...

118 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 120: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Dla was to każdy symulant! Panie „77”, proszęotworzyć usta... Eee, to nie dla laryngologa zajęcie,tylko dla dentysty. Nie dziwię się, że cierpi, „szóstka”niewiarygodnie spuchnięta...

Młoda, sympatyczna lekarka-dentystka:– Ale kolega laryngolog się pomylił. To nie

„szóstka”, to „ósemka”; „ząb madrości” się wyżyna.Z bólu można zemdleć...

– Czy nie za późno pojawił się ten „ząb”? – zapy-tał Paweł.

– A ile pan „77” ma lat?– Dwadzieścia trzy, pani doktor...– Jest pan usprawiedliwiony, chociaż pokolenie

wojenne szybciej dojrzewa...Czy Śmigły Rydz był wystarczająco dojrzały jako

wódz naczelny i czy był wystarczająco dorosły, jeślijeszcze 14 września 1939 roku wierzył, że Francuzirozpoczną ofensywę przeciw III Rzeszy, a 16 wrześ-nia okłamywał żołnierzy, że w Konstancy na polskichpilotów czekają angielskie samoloty...

…Śledztwo ciągnęło się w czasie, sztuczki nęka-nia psychicznego zmierzające do rekryminacji, czyli

wzajemnego obwiniania się nie ustawały. Próby so-cjotechniki zawiodły; nie udało się zepchnąć oska-rżonych z drogi kultu rycerskiej lojalności…

Śledczy przesłuchując Pawła radzi i udziela wska-zówek, jak powinien zeznawać, jeśli chce zasłużyć naprzychylność sądu:

– Zdążyliście się chyba przekonać, że władzanasza jest czujna, dywersantom i sabotażystom dzia-łającym na szkodę państwa poucinamy ręce a jak zaj-dzie potrzeba – to i głowy. Wy jednak macie szczęście– koledzy-rybacy nie pozwolili wam zdezerterowaćdo wrogiego obozu. Nabroiliście, musicie to odpo-kutować, zdajecie sobie z tego sprawę... Będzie sąd,rozpatrzy wasze przewinienia. Wiecie, sędziowie wPRL są niezawiśli, ocenią dowody, zeznania świad-ków, ale najbardziej miarodajne będą wasze słowa.Opowiem wam o pewnym przypadku z mojej prak-tyki… Podejrzany, wróg władzy ludowej do n-tej po-tęgi. Dowody, jakie zebrałem przeciwko niemu,wystarczały dla najbardziej pobłażliwego sądu na wy-mierzenie przynajmniej 5-krotnej kary śmierci. Podkoniec śledztwa pogadałem z nim ot tak, jak z wamiteraz rozmawiam… Rozprawa, on zeznaje. Przecie-

KRYNICA nr 87–88 119

PROZA

BATORY, 1962 r.

Page 121: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

ram oczy: on ujawnia szczegółowo dywersyjne planyorganizacji WIN i swojej wrogiej roboty. Przekonałsąd, że zbłądził i żałuje tego, co zrobił. I wiecie, jakądostał karę? Tylko jednokrotnego „kaesa” (karaśmierci – przyp. red.) , ale prezydent Bierut w drodzełaski wyrok ten zamienił na dożywocie.

Paweł powrócił do celi. Przyszedł fryzjer, ogolił,włosy przystrzygł. Oddziałowy zaprowadził do foto-grafa. Zdjęcia: lewy profil, prawy i en face; odciskipalców z lewej i prawej dłoni. Następnego ranka pro-fos zaprowadził chłopców z CIETRZEWIA do ma-gazynu depozytowego. Pobrali swoje ubrania i zostalioddzielnie usadowieni w więziennej „suce” z „bran-soletkami” na rękach w towarzystwie czterech uzbro-jonych milicjantów. Konwojem dowodził starszysierżant, były mistrz bokserski wagi ciężkiej. Kawal-kada: „suka” plus dwa busy pomknęła w stronę Świ-noujścia. Dojechała pod „dom kultury” w Warsza-wie. Sala kinowa wypełniona publicznością. W każ-dym rogu funkcjonariusz UB z automatem goto-wym do strzału. Stół prezydialny zarezerwowany dlasądu i prokuratora. Zaimprowizowana z rzędu krze-seł ława oskarżonych. Adwokatów dwoje. Kobieta zurzędu będzie bronić Krzysztofa i Pawła. Mężczyznaz wyboru – reprezentuje Alberta.

Sędzia ogłasza rozprawę główną, proces pokazowy.Poniżająca impreza wymyślona przez bolszewików.Metoda osaczania nie tylko wyimaginowanych wro-gów, ale i tych, mogących stać się nimi dopiero porekryminacyjnej obróbce. Wynalazek Stalina spodo-bał się szefowi Głównego Urzędu BezpieczeństwaReinhardtowi Heydrichowi i znalazł zastosowaniew słownictwie bratniego kraju – III Rzeszy. Trybpostępowania sądowego nie mający precedensu wpaństwach demokratycznych. Oskarżycielem ma byćsam oskarżony. Sędzia, prokurator i obrońca dopil-nują, żeby proces przebiegał zgodnie ze scenariuszem.Ponury spektakl ma pohańbić, ośmieszyć oskarżo-nego lub oskarżonych w oczach opinii publicznejprzez żenujące kajanie się i samooskarżenie.

Zeznają po kolei, Paweł – główny oskarżony.Krzysztof i Albert podtrzymują wersję ustaloną wostatniej chwili przed pojmaniem, że motywemucieczki było pragnienie zwiedzania świata i pracana zagranicznych statkach, do czego predestynuje ichwykształcenie. Rybołówstwo to zawód pokrewny,wymagający również głębokiej znajomości dotyczą-

cej rybactwa, konserwacji, przechowalnictwa etc. Aoni tej wiedzy dopiero się uczą, zaś wiedza, w którąuzbroiła ich Szkoła Morska nie umocniona praktyką– ulatnia się, podąża w kierunku analfabetyzmu...Ale sąd interesuje zupełnie inny profil sprawy. Przy-wódca grupy przestępcze już wytypowany. Muszą tojednak potwierdzić współoskarżeni, świadkowie,„dowody rzeczowe”... Adwokat w swej mowie wska-zuje Pawła jako inicjatora: „Namówił i nakłoniłwspółoskarżonych do popełnienia tego antypań-stwowego czynu”...

O głos poprosił Paweł. Sąd wyraził zgodę:

– Wysoki sądzie, pełnomocnik oskarżonego Al-berta mija się z prawdą. Po zakończeniu śledztwaumożliwiono mi zapoznanie się z kompletem aktsprawy. W żadnym protokole ani Krzysztof, ani Al-bert nie wskazywali mnie jako herszta bandy, ja takżenie wskazywałem żadnego z nich. Wspólnie posta-nowiliśmy kolektywną odpowiedzialność. Za skutkitego co się wydarzyło odpowiadamy solidarnie. Pro-szę wysoki sąd o zezwolenie zadania pytania współ-oskarżonym: czy aprobują wystąpienie pana mece-nasa?..

Obaj zaprotestowali; konsternacja na linii proku-rator, sędzia, grupa aparatczyków udających publi-czność… Kolejna próba rekryminacji spaliła na pa-newce.

Jako świadek wystąpił kpt. Ż.W. Stefan Brągle-wicz – kierownik wyprawy, czyli szef flotylli rybac-kiej operującej na Morzu Północnym.

Na pytanie sędziego:

– Kiedy i na skutek czego statek CIETRZEW wmaju dobił do statku-bazy?

Odpowiedział:

– Lugrotrawler CIETRZEW zacumował doMORSKIEJ WOLI 3 maja 1955 roku w godzinachrannych, mogła być 7.00, celem wymiany repu,który uległ zerwaniu. Widziałem załogę CIETRZE-WIA na MORSKIEJ WOLI. Na moje zapytanie: cooni tu robią, załoga odpowiedziała, że jedni byli wy-słani przez sternika do pomocy na pokładzie bazy,inni znów, że chcieli udać się do kina; załoga maszy-nowa mówiła, że została wysłana przez mechanika.Załoga ta nie była potrzebna do wyciągania repu,gdyż ciągnęła go winda z bazy obsługiwana przezdwóch ludzi... Gdy statek rybacki dobija do bazy, to

120 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 122: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

połowa załogi, ze względów bezpieczeństwa, po-winna pozostać na jego burcie…

Pytanie:

– Kiedy i w jakich okolicznościach świadek do-wiedział się o odbiciu CIETRZEWIA od MOR-SKIEJ WOLI?

Odpowiedź:

– O godzinie mniej więcej 8.30 będąc w radio-stacji usłyszałem uderzenie CIETRZEWIA o burtębazy. Wybiegłem na pokład i zobaczyłem, że CIET-RZEW odbija. Pomyślałem, że wykonuje jakieśpróby, natomiast kapitan lugrotrawlera – LeszekŻmudziński, który stał obok mnie powiedział:„Chyba się urwał”... Kilka minut później zoriento-waliśmy się, że nie mogą to być próby maszyny, jakrównież zerwanie się cum. To zwyczajna dezercja!Zwróciłem się do kapitana Lehra – dowódcy m/sMORSKA WOLA – ażeby statek-baza wyruszył wpogoń. Początkowo było widać, że CIETRZEW po-płynął w kierunku Norwegii, później zmienił kursna Anglię. Drogą radiową nadałem do jednostekłowczych meldunek, że CIETRZEW ucieka. Pole-ciłem supertrawlerom wszczęcie pościgu… Na falibezpieczeństwa dezerterzy wzywali pomocy, żądaliprzysłania samolotu lub szybkiego statku. Odpowie-dział im angielska stacja brzegowa „Wick Radio”.Kapitan Lehr powiadomił operatora stacji brzego-wej, że CIETRZEWOWI nic już nie grozi aMORSKA WOLA podąża do niego. Porywaczenadal żądali pomocy, ale „Wick Radio” przestało rea-gować. Podczas pogoni widziałam jak CIETRZEWzmieniał kurs, gdy napotykał obce statki. Widziałemwywieszone flagi kodu międzynarodowego „NC”wzywania pomocy. Po dopędzeniu nakazaliśmy za-trzymanie. Załoga pozostawiona na bazie zeskoczyłana pokład i wyprowadziła czterech ludzi. Niebawemokazało się, że „czwarty” nie był wtajemniczony wzamierzoną ucieczkę. Przekazaliśmy porywaczy nalodołamacz SWAROŻYC, który zawiózł ich dokraju. Lugrotrawler na skutek dezercji doznał zatar-cia silnika głównego i właściwie nie nadawał się dodalszej eksploatacji...

Inni świadkowie okazali przychylną powściągli-wość w stosunku do oskarżonych jako wrogów, opi-niowali pozytywnie jako kolegów, współpracowni-ków czy znajomych.

Około godziny 13.00 przewodniczący składu sę-dziowskiego zarządził dwugodzinną przerwę. Oska-rżonych wyprowadzono z sali kinowej. Wedługstosowanej praktyki mieli być umieszczeni w od-dzielnym pomieszczeniu. W jednej z pomniejszychsal na stole dymiła waza wypełniona smakowitymrosołem, półmiskiem z kotletami i salaterka smako-witej surówki. Pracownik Domu Kultury zaprosiłmilicjantów i oskarżonych na wspólny obiad. Aro-mat smakowitych potraw osłabił manię wyższości imilicjanci skusili się zasiąść do stołu razem z „wro-gim elementem”. Dla aresztantów zamówione byłotylko pierwsze danie, ale szef kuchni samowolniezmienił menu. Podczas posiłku milicjanci wyrazilizdumienie graniczące z zaskoczeniem, że oskarżeninie obwiniają się nawzajem.

– Jesteśmy pełni podziwu dla waszej niezłomnejpostawy – odezwał się szef konwoju. – Uczestniczy-liśmy w bardzo wielu procesach zwykłych i tych po-kazowych. Z reguły oskarżeni obciążają się nawzajemwiną, każdy myśli, że w ten sposób obroni siebie. Wczasie przerwy musieliśmy ich izolować, bo skakalisobie do oczu. Nierzadko byli to oficerowie wysokiejrangi, przeżyli partyzantkę, po wojnie trafili do kon-spiracji...

Stanisław Cat-Mackiewicz napisał w jednym zeswych esejów, że „nikogo z powodu niegodnego za-chowania przed sądem komunistycznym potępiać sięnie godzi. Zachowanie to należy przypisać stosowa-nym niegodnym, barbarzyńskim środkom wymu-szania zeznań. Robienie z powodu tego zachowaniazarzutu oskarżonym – jest rzeczą niegodną; to tak,jakby szydzić z osoby kalekiej”...

Porywacze CIETRZEWIA mieli to szczęście, żenie torturowano ich fizycznie, presję moralno-psy-chiczną znieśli godnie i może dlatego łatwiej im byłoprzeciwstawić się rekryminacji. Po rewelacjach JózefaSwiatły transmitowanych przez Wolną Europę okoszmarnej wegetacji i nieludzkich metodach śledz-twa stosowanych w kazamatach Bezpieki (wyrywa-nie obcęgami paznokci, wybijanie zębów, miażdżenieszufladą genitalii ect.) – patologiczni sadyści ludo-wego wymiaru sprawiedliwości: Stefan Michnik,Józef Różański, Helena Wolińska, Julia Bristigirowa– usunęli się w cień.

…Za chwilę koniec przerwy, pełnomocnik Al-berta mówi do Pawła:

KRYNICA nr 87–88 121

PROZA

Page 123: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Swoją mową psuje pan szyki nam, obroń-com. Tu odbywa się proces pokazowy, a w procesietego formatu gros winy bierze na siebie głównyoskarżony. Później, w dalszym postępowaniu czyw II instancji łatwiej będzie o złagodzenie kary anawet o ułaskawienie. Pańskie ugruntowane naniewiedzy gadanie zaszkodzi tylko panu i pańskimkolegom...

– Po pańskim gadaniu – riposta Pawła – widaćod razu szlif szkoły Duracza i maniery powiatowegokauzyperdy… Powiem coś: zdarzyło się to w carskiejRosji. Porucznik hazardzista z zapadłego na prowin-cji garnizonu zamiast zwrócić dług – zastrzelił przy-byłego doń Żyda-lichwiarza. Przywołał ordynansa irozkazał:

– Słuchaj, Stiopka, powiesz, że ty go zabiłeś, nicci nie zrobią. Obronię cię nawet gdybyś stanął przedplutonem egzekucyjnym. Bądź pewien, w ostatniejchwili przybędzie goniec z carskim ułaskawieniem…

– Tak toczno, wasze wysobłahorodje – odpowie-dział posłusznie ordynans.

– I wie pan jak zakończyła się ta afera?– konty-nuował Paweł. – Ordynansa nie ułaskawiono, tylkopowieszono…

…Dalszy ciąg rozprawy. Prokurator uwagę swojąskoncentrował na Pawle:

– Niech oskarżony opowie wysokiemu sądowi,jak to wsiadł we Wrzeszczu do samolotu wraz z Dąb-

rowskim. Obaj kompletnie pijani polecieliście doKrakowa. Kto czekał tam na was? Może ktoś z kon-sulatu USA?

– Przed wstąpieniem do Szkoły Jungów – wyjaś-nia Paweł – Dąbrowski zamieszkiwał w Zabrzu, poopuszczeniu Lwowa w 1945 roku. Miał tam rodzinę,kolegów… Zwykłe odwiedziny… Chciałbym nad-mienić, że personel nietrzeźwego pasażera nie wpuścido samolotu. Proszę wysoki sąd anulować to pomó-wienie…

Publiczność bijąc brawa wybuchła śmiechem;przewodniczący składu sędziowskiego też lekko sięuśmiechnął…

O godz. 18.00 sędzia zarządził koniec postępo-wania na dzień dzisiejszy. Milicyjna „suka” zawiozłaoskarżonych do aresztu Powiatowego Urzędu Bez-pieczeństwa w Świnoujściu. Mieścił się w piwnicachpod pokojami przesłuchań. Funkcjonariusze, którzyz pepeszami gotowymi do strzału pełnili służbę nasali kinowej, zamienionej przejściowo na sądową,powinni byli osadzić oskarżonych w oddzielnych ce-lach, lecz z tych samych motywów co milicjanci –pozwolili im przebywać razem. Mieli sporo spraw doobgadania. Wyszło szydło z worka: śledczy, który na-mawiał Pawła, żeby winę wziął na siebie, nakłaniałnatarczywie Krzysztofa i Alberta – każdego z osobna– aby nie oszczędzali go:

122 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Statek baza MORSKA WOLAw czasie obsługi trawlera Dalmoru na Morzu Północnym, 1952 r.

Page 124: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– To zdeklarowany wróg – judził – ściągnął nawas nieszczęście, utrzymywał kontakty z reakcyjnympodziemiem, zamieszał wam w głowach...

Ani Krzysztof, ani Albert nie dali się zwieść bol-szewickiej przewrotności, która niczym łaska pańskana pstrym koniu jeździ. Ale łaska pańska nie była takpodstępna, okrutna i mściwa. 20 marca 1945 rokurząd Polski Podziemnej został zaproszony na konfe-rencję polityczną z władzami sowieckimi. Płk Pime-now dał słowo honoru oficera Armii Czerwonej, żepolskim politykom włos z głowy nie spadnie. Życiepokazało, że sam włos rzeczywiście nie spadał, tylkorazem z głową.

Wszyscy trzej porywacze wywodzą się z rodzino tradycjach patriotycznych. Ich ojcowie to wete-rani wojny bolszewicko-polskiej z 1920 roku. Wal-czyli: ojciec Krzysztofa o Lwów, Alberta o Wilno,Pawła zdobywał – Kijów. Albert po 1944 roku na-leżał do konspiracji niepodległościowej na Mazow-szu. W ich domach rodzinnych pielęgnowano kulthonoru i wiary, szanowano historię. Ludzie ode-rwani od swej przeszłości, tradycji rodzinnej i ple-miennej stają się podatni na indoktrynację jakobezrozumna masa zoologiczna bez tożsamości,łatwa do manipulowania przez demagogów-rene-gatów. Jako aresztanci potrafili zachować godność,poczucie honoru i nie splamili dobrego imieniawspólnej solidarności. Srebrne kruki nie zabijają sięnawzajem. Gniazdo rodzinne już od kołyski kształ-tuje istotę ludzką, kształtuje kulturę osobistą, spo-sób bycia składający się niekiedy z drobiazgówtakich na przykład, jak posługiwać się widelcem,jak prowadzić rozmowę wyrażając się pięknym ję-zykiem. W przedwojennej Szkole Morskiej uczonoeleganckich form zachowania się, kultury towarzy-skiej, nawet tańca, wzorując się na uczelniach tegotypu w carskiej Rosji. Te formy elegancji kontynuo-wano po wojnie, ale tylko do czasu, bo już w 1951roku zostały zakazane jako wielkopański przeżyteki wprowadzono łagierniczo-obozowe maniery, skut-kiem których aluminiowa łyżka i takaż micha „wy-parły” talerze i wazy fajansowe ozdobione emble-matami Szkoły Morskiej. Usunięte obrusy, stołyprzykryła odrażająca cerata.

Narody wielkie szanują tradycję, na przywódcówpowołują nie przypadkowych nieudaczników, leczcharyzmatycznych liderów, dla których służba spo-

łeczna jest najwyższym honorem. Pełzająca służal-czość czerwonemu okupantowi pobudziła u pory-waczy CIETRZEWIA zew walki odziedziczony poprzodkach.

…7 października 1955 roku drugi dzień pro-cesu. Prokurator spodziewał się, jak zwykle w takichokolicznościach, że pokazówka przebiegnie wedługschematu, że świadkowie i współoskarżeni wskażąherszta szajki, który usiłował podstępnie sprowadzićich na manowce. Ale oni wreszcie zrozumieli swójbłąd, bo oficerowie UB otworzyli im oczy. Z sali odpubliczności miały paść słowa potępiania… Scena-riusz, niestety, nie sprawdził się. Zabiera głos pro-kurator:

– W niewoli u Czang-kai-Szeka pozostają dwastatki naszej bandery. Zostały bezprawnie zajęte nie-opodal Formozy – obecnie Tajwan; już od dwóch latmarynarze ślą rozpaczliwe listy prosząc rząd PRL owybawienie z niewoli. Znaleźli się tam wbrew swojejwoli. Zostali brutalnie porwani wraz ze statkiem iuwięzieni... Oto kolejny obrazek z kapitalistycznegoeldorado: steward, dezerter z PLO-owskiego statkuw recepcji hotelu SERENA w Sztokholmie, filiiradia zwanego, jak na ironię, „Wolna Europa”, pod-cina sobie żyły i umiera… A na ławie oskarżonychwidzimy byłych rybaków, którzy porywają statek ipędzą przez morze do wrogiego świata. Dezercja sięnie powiodła, rybacy z trawlerów pokrzyżowali implany… Czy tylko pokrzyżowali? A nie uchroniliprzed żałosnym losem dezertera-stewarda z PLO?..Teraz skruszeni tłumaczą swój podły czyn tym, żechcieli zwiedzać świat, poznawać siłownie statkowe,żeglugę pod obcymi banderami i inne dyrdymały...Czy mamy im wierzyć?.. Może nas oszukują, możechcieli się nająć u podżegaczy wojennych do wrogiejroboty?!..

Wystąpienie prokuratora zajęło dobre dwie go-dziny, zakończył je:

– Dla oskarżonych domagam się kary więzieniaw granicach od 5 do 6 lat.

Obrońcy zabierając głos usiłowali złagodzić pro-kuratorskie gromy na niedoszłych najemników go-towych podjąć się obalenia ustroju PRL. Jako źródłozła, które dotknęło oskarżonych wskazali emigracjęniepodległościową w wolnym świecie – „rząd nauchodźstwie” i podległy mu obóz reakcji w kraju po-słusznie realizują akty sabotażu, dywersji i szpiego-

KRYNICA nr 87–88 123

PROZA

Page 125: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

stwa. Centrale podżegaczy wojennych prowadząoszczercze kampanie propagandowe przeciwkoZwiązkowi Radzieckiemu, granicy na Odrze i Nysie,przeciwko zdobyczom społecznym i politycznymobozu krajów demokracji ludowej a PRL w szcze-gólności...

Proces pokazowy zakończony 7 października1955 roku o godz. 18.00. Uzasadnienie:

„...Na podstawie całokształtu okoliczności ujaw-nionych podczas przewodu sądowego, wyjaśnieńoskarżonych, zeznań świadków, dokumentów wy-szczególnionych w wykazie, Sąd Wojewódzki przywymiarze kary wziął pod uwagę wysoką szkodliwośći niebezpieczeństwo społeczne czynu oskarżonych,jak również i to, że ugodzili w autorytet floty rybac-kiej, która ofiarną pracą zaskarbiła sobie sympatiącałego polskiego społeczeństwa. Działali na szkodęklasy pracującej Polski Ludowej, która dzięki ofiarneji wytężonej pracy stworzyła im warunki pracy, nauki,dostatniego życia, oddała w ich ręce i powierzyła imdobry warsztat pracy, jakim jest statek. Nadto Sądmiał na uwadze, że oskarżeni postawili swój interesosobisty nad interes ogólnonarodowy szerokich maspracujących, które z najwyższą pogardą odnoszą siędo zdrajców ludowej ojczyzny. Wierność PolskiejRzeczypospolitej Ludowej jest zaszczytnym obowiąz-kiem obywatela, wypływającym z zasad konstytucyj-nych. Oskarżeni nie zrozumieli, że uczucia osobistenie zwalniają ich z obowiązku pracy w kraju nad od-budową ojczyzny.

Obywatele winni są posłuszeństwa prawu i naka-zowi państwa, które zabrania opuszczania granic bezodpowiedniego zezwolenia. Z tych względów Sąduznał za słuszne współmierne do zawinienia wymie-rzyć oskarżonym karę, która będzie dla nich przy-kładną represją i spełni rolę socjalnej reedukacji, adla innych będzie przestrogą, że sądy Polski Ludowejnie pobłażają tym, którzy z pełną świadomością do-puścili się czynów godzących w najżywotniejsze in-teresy Państwa.”

Przewodniczący składu sędziowskiego odczytałwyrok: Paweł – 8 lat, Albert – 7 1at, Krzysztof – 5lat... Po usłyszeniu wyroku publiczność zgroma-dzona na sali zamiast bić brawa – wybuchła płaczem.Może nie wszyscy, ale dała w ten sposób wyraz swojejsympatii dla galerników a dezaprobaty dla „niezawi-słego” sądu… Podczas odwilży październikowej

1956 roku, na wiecu potępiającym epokę stalinow-sko-bierutowską społeczność Świnoujścia – w tympracownicy lądowi i morscy przedsiębiorstwa rybac-kiego „ODRA” – żądali zwolnienia i zrehabilitowa-nia porywaczy CIETRZEWIA...

Skazani zostali na podstawie dekretu z 13 czerwca1946 roku „O przestępstwach szczególnie niebez-piecznych w okresie odbudowy państwa” za czyn zart. 36. Jego brzmienie: „Kto bierze udział wzwiązku, którego istnienie, ustrój albo cel ma pozos-tawać tajemnicą wobec państwowej władzy, podlegakarze więzienia”. Dla bytu przestępstwa z art. 36mkk istotną cechą jest tajność istnienia, a to jużoznacza charakter spiskowy. Przekładając formułkęna język potoczny zrozumiemy, że z art. 36 możnabyło „zafasować” nawet dożywocie, a nie wyklu-czone, że karę śmierci w przypadku procesu doraź-nego. A więc buntownicy z CIETRZEWIA zostaliukarani za udział w zakonspirowanym wrogimzwiązku. I tak jak do tanga trzeba dwojga, to do zakwalifikowania przez sąd PRL „wrogiej anty-państwowej bandy” wystarczyła „trójka” w myślrzymskiej zasady „tres faciunt collegium” („co trzygłowy to nie jedna” – przyp. red.). Tylko że w staro-żytnym świecie dewiza ta nie służyła za pretekst doszykany, lecz dawała podstawę prawną do utworze-nia stowarzyszenia zdolnego do działań legalnych.Dla Rzymian wszystko złożone z „trzech” było do-skonałe („omne trinum perfectum” – „wszystko co po-trójne jest doskonałe” – przyp. red.)... Jeśli w jakimśPcimiu trzech słuchało „Wolnej Europy”, automa-tycznie stawali się wrogami władzy ludowej albo„sługusami podżegaczy wojennych”. „Niezawisłe”sądy ferowały wyroki 5, 10, 15 lat. Ale jeśli słucha-jących było więcej – wyroki odpowiednio wyższe.Od wrogów ludu i sługusów reakcji więzienia PRL-owskie pękały w szwach...

Porywaczy CIETRZEWIA „pasowanych” nawrogów ludu po zakończonym procesie „suka” przy-wiozła do więzienia karno-śledczego w Szczecinieprzy ulicy Kaszubskiej. Każdego osadzono osobno wpojedynczej celi...

...Niepokój duszy o sile 12 stopni w skali Beau-forta!..W głowie kłębowisko myśli, niesamowityszok psychiczny... Nadeszła noc, pierwsza po wy-roku, to niemożliwe do opisania cierpienie duszy,najwyższy stopień sprzężenia niemocy z agresją i de-

124 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 126: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

presją. Żeby tylko w burzy szarych komórek nie do-szła do głosu rozpacz. Paweł wytężył wyobraźnię, pe-regrynacja po minionym czasie zawiodła do SzkołyJungów na wykład polonisty dr Władysława Drapelli– erudyty z zakresu historii żeglugi...

„Dzisiaj, chłopcy, mija 377. rocznica najkrwaw-szej bitwy morskiej w dziejach. Pod Lepanto nawodach zatoki Korynckiej starły się dwie potęgi:turecka i chrześcijańska. Ale zanim doszło dowalki, Sułtan Selim w aroganckiej formie obiecy-wał bazylikę Świętego Piotra v Rzymie zamienićna stajnię dla swoich rumaków, zaś pałac papieskina harem, którego kamerdynerem zostanie OjciecŚwięty Pius V.

Liga Święta pod wodzą don Juana de Austriaprzeciwstawiła 210 okrętów i 65 tysięcy rycerzy, zaśTurcy dowodzeni przez Alego Paszę w sile 285 okrę-tów i 80 tysięcy wojska natarli z zamiarem pokona-nia chrześcijańskiej Europy i narzucenia religiiislamskiej. Po zaciętej walce w dniu 7 października1571 roku Turcy ponieśli sromotną klęskę, stracili230 okrętów, z galer uwolniono 12 tysięcy wiośla-rzy-galerników, chrześcijan uprowadzonych w jasyrprzez Tatarów z Kresów Rzeczypospolitej…”

W bitwie pod Lepanto walczył z bisurmanamiMiguel de Cervantes Saavedra, doznał szeregu ran.Autor „Don Kichota z La Manchy” 7 października1571 roku stracił lewa rękę a 377 lat później don Ki-choci z CIETRZEWIA stracili wolność. PrzekroczyliRubikon a padli pod Waterloo... To skojarzenie su-geruje, że paranormalne moce panoszą się na CIET-RZEWIU...

…Od pobudki rutynowy kierat więziennej eg-zystencji. Oblewanie, śniadanie: czarna kawa zbo-żowa, suchy chleb. Spacer na wybiegu o wymiarze50 m szerokości i 70 m długości. Na świeże powiet-rze wychodzą więźniowie z całego oddziału. Możnakontaktować się między sobą. Krzysztof, Albert iPaweł spacerowali razem, mieli dla siebie 40 minutpóki nie przyszła następna tura. Po zapędzeniu doceli Paweł wezwał oddziałowego. Zgrzyt zasuwy,mignięcie judasza, w drzwiach pojawił się strażnik wstopniu plutonowego:

– Czego? – zapytał szorstko.

– Prosiłbym o skontaktowanie z celą numer 115albo 162 – rzekł Paweł.

– Nie można, oni też chcieli z wami pogadać; zawcześnie, bo wiecie, niektórzy po usłyszeniu wyroku,zanim nie przyzwyczają się do nowej sytuacji, dostająmałpiego rozumu, w celi zbiorowej dochodziło doawantur, bojek. Dlatego świeżych wyrokowcówumieszczamy w pojedynkach, niech się oswoją.Swoim żalem nie męczą innych, bo jeśli się któryśzałamie i, dajmy na to, na prześcieradle się powiesi– będzie jasne, że to jego osobista decyzja bez udziałuosób trzecich...

Trudno nie przyznać racji plutonowemu, przecieżw momencie rozchwiania psychicznego nie każdyłatwo poddaje się specyficznej odmianie beznadziei.Przed porywaczami CIETRZEWIA długie lataskondensowanego bytowania pod kluczem w okra-towanej celi. Przebrani w szarą barchanową odzież,czapki bez daszków i obuwie na drewnianej pode-szwie, którego łoskot rozlegał się od pobudki do wie-czornego apelu. Po kilku dniach Albert zostałwywieziony do Nowogardu. W tamtejszym zakła-dzie karnym produkowano obuwie dla wojska.Ogromny zmechanizowany kombinat. Nastąpiła po-ważna awaria systemu transmisji napędzającej szli-fierki, tokarki, kamaszniczej maszyny do szycia, itp.Albert to złota rączka w tym zakresie. Maszyneria nietylko pracowała bezawaryjnie, ale jego pomysły ra-cjonalizatorskie wpłynęły na wzrost wydajności i poprawę ergonomii. Wyróżniono go odznaką „Za-służony Przodownik”. Opuścił więzienie pod koniec1956 roku. Powrócił do rodzinnej Wysokiej Mazo-wieckiej, założył warsztat samochodowy, z morzemsię pożegnał. W pamięci kolegów zapisał się jakowspaniały, odważny, uczciwy kompan...

Pawła i Krzysztofa „zakwaterowano” w 8-osobo-wej celi. W krótkim czasie poznał bliżej współloka-torów. Jeden z nich otrzymał w 1951 roku 14 lat zdekretu „O przestępstwach szczególnie niebezpiecz-nych w okresie odbudowy”... Aresztowano go w szu-warach Zalewu Szczecińskiego nieopodal Karsibora.Gdy patrol WOP-u wytropił jego kajak, spal owi-nięty kocem. Miał w torbie lornetkę, mapę ZalewuSzczecińskiego i północnej części NRD. Przyznał się,że zamierzał dotrzeć do Berlina. Życiorys pasował doschematu „wroga ludu”. Krótko przed wojną, pomaturze pracował jako urzędnik w Ostrogu nad Ho-ryniem. Ożenił się, został ojcem dwóch synów. 17września 1939 roku aresztowany przez NKWD i ze-słany do kopani złota w dorzeczu Kołymy. Trafił do

KRYNICA nr 87–88 125

PROZA

Page 127: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Magadanu – rozdzielni katorżników dla potrzeb azjatyckiego GUŁAGU na Kamczatce, Sachalinie,Czukotce, Jakucji. Do armii Andersa nie miał szanssię załapać, bo wiadomość o porozumieniu Sikorski-Majski z lipca 1941 roku do niego nie dotarła. Do-piero w maju 1943 roku w gazetach sowieckichukazał się artykuł o powstającej, za zgodą rząduZSRR, dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Zaciągnąłsię w jej szeregi, a że posiadał maturę i stopień ka-prala z cenzusem po 6-tygodniowym przeszkoleniu– otrzymał stopień chorążego. Odbył szlak bojowyod Lenino po Berlin. Zdemobilizowany rozpocząłposzukiwanie rodziny. Smutna wiadomość: żonę isynów zamordowali Ukraińcy z UPA. Rozpacz spa-raliżowała instynkt samozachowawczy. Do równo-wagi psychicznej powrócił w zaciszu klasztornegoazylu. Pomocna okazała się głęboka religijność.Wstąpił do seminarium, otrzymał święcenia kapłań-skie. Jesienią 1951 roku w amerykańskim sądzie roz-patrywano sprawę zbrodni katyńskiej; zeznawałowielu świadków, m.in. oficerowie amerykańscy in-ternowani w niemieckich oflagach a przywiezieniprzez Niemców w kwietniu 1943 roku do Katynia.W PRL-owskich gazetach seria artykułów piętnują-cych Amerykanów, że ferują prowokację przypisujączbrodnię katyńską nie Niemcom tylko państwu ra-dzieckiemu.

Nasz kaznodzieja w kontekście tych publikacji,w wygłoszonej z ambony homilii powiedział wier-nym m.in., że latem 1940 roku podczas transportupolskich zesłańców morzem z jednej wyspy Soło-wieckiej na drugą nadzorca barki będąc podpitywrzeszczał: „Ja by was Paliaki wsiech postrelał kakwiesnoj w Katyni!..” Księdzu groziło aresztowanie za„szkalowanie Kraju Rad”. Postanowił zbiec za gra-nicę... Nie powiodło się...

…Na podwórcu więziennym widać spacerującągrupę liczącą 50-60 chłopców w przedziale wieko-wym 12-15 lat. Wszyscy naruszyli dekret z 13czerwca 1946 roku, zostali ujęci podczas próby prze-kraczania granicy lub mieli to tylko w zamiarze.Wśród nich trzech uczniów 9. klasy z Mysłowic.Aresztowani w Szczecinie na Placu Żołnierza około20 kilometrów od lądowej granicy z NRD. Ubraniw harcerskie mundurki, w plecakach mieli trochężywności, ciepłą odzież, koc, peleryny. Rozglądali sięniespokojnie, twarze pobladłe, oczy rozbiegane. Mi-licjantom wydali się podejrzani, zaprowadzili ich na

komisariat. Chłopcy ze strachu wyznali, że zamie-rzali przedostać się do Berlina. Z poczty w Szczeciniewysłali listy pożegnalne do swoich rodzin. Było ichtrzech („tres faciunt collegium”), jak ulał dopasowalisię do dekretu „O przestępstwach szczególnie nie-bezpiecznych”… Tajna organizacja antypaństwowa,sprawa do rozpracowania dla Bezpieki a nie milicji...

Krzysztofa i Pawła więzienna „suka” zawiozła doGoleniowa. Więzienie karne, kompleks 6-ciu blo-ków, z tego cztery połączone w krzyż. Zakwaterowaliw pojedynkach. Na pierwszym spacerze spotkaligrupę Niemców, jeńców wojennych wziętych do nie-woli przez Armię Czerwoną w 1944 i 1945 roku. Aleich internowanie się kończy, bo kanclerz KonradAdenauer zawarł w Moskwie układ, w wyniku któ-rego zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne.Mocą tego układu jeńcy niemieccy będą zwolnieni iwyjadą do swoich rodzin. Ich radość nie ma granic!..

Po kilku dniach Krzysztof i Paweł spotkali się wjednej zbiorowej celi. Krzysztof został wybrany, czywyznaczony, starszym celi. Obaj liczyli się z tym, żedługo miejsca w Goleniowie nie zagrzeją, gdyż loszwykłego więźnia sprowadzał się do „uprawiania”osobliwej turystyki. Niektórzy w ciągu 10 lat od-siadki zaliczyli Wronki, Sawicz, Wrocław, Sztum,Wiśnicz, Kraków etc. Tylko więźniowie niezbędniadministracji ze względu na posiadane kwalifikacjezawodowe (hydraulicy, ślusarze, kowale, krawcy) nażądanie naczelnika nie podlegają rotacji. Paweł iKrzysztof opracowali na własny użytek szyfr, przypomocy którego – w przypadku rozdzielenia – będąprzesyłać sobie informacje nie do wykrycia przezcenzorów, gdyż korespondencja i paczki w obiestrony więziennej bramy podlegał ścisłej kontroli.Kluczem ich szyfru było słowo: „brudasek”. Tak wżargonie więziennym nazywano chleb codziennyprzeznaczony dla więźnia.

Po kilku tygodniach Krzysztof został wysłany naŚląsk do kopalni. Paweł zgłosił się do naczelnika, doraportu w sprawie skierowania do pracy. Naczelnikwytłumaczył, że prośby tej nie może spełnić, bowięźniowi I kategorii zatrudnienie nie przysługuje;zaleca się natomiast medytację i czytanie w ramachautoresocjalizacji. Czytał więc, poznał już biografienajważniejszych bolszewików. Na całe życie utkwiłmu w pamięci fragment listu Feliksa Dzierżyńskiegoz carskiego więzienia do siostry Aldony:

126 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 128: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

„…dochodzą słuchy, że cenzorzy zaczną kontro-lować korespondencję i przesyłki adresowane dowięźniów politycznych. Nie dopuścimy!.. Przystą-pimy do głodówki a jak będzie trzeba – wzniecimybunt!..”.

Nie do wiary, że carscy żandarmi byli aż tak„okrutni” a car bezduszny i bezwzględny samo-władca. Gdzie im do dzisiejszych humanitarnychprzywódców zatroskanych o lud pracujący. Towa-rzysz generalissimus Stalin powiedział na którymśZjeździe WKP-(b):

„...Jeśli wśród 20 tys. rozstrzelanych znajdzie sięchoćby jeden wróg, to egzekucja była sluszna i uza-sadniona.”.

Wymuszona reedukacja przyczyniła się do prze-czytania większości książek z zasobów więziennejbiblioteki. Powieść Mikołaja Ostrowskiego „Jak har-towała się stal”, niezapomniany epizod: na granicymiędzy ZSRR i II RP spotykają się patrole polski isowiecki; ci z KOP-u mają na sobie dziurawe buty izniszczone płaszcze, natomiast sowieccy pogranicz-nicy ubrani w szynele podbite futrem, na nogach so-lidnej roboty walonki i palą luksusowe papierosy,którymi poczęstowali zabiedzonych Polaków, na codzień zbierających pety na trasach patrolowych.

Ale Paweł nie był podatny na bolszewicką indo-ktrynację, interesowała go wiedza prawnicza. Roz-mawiał dużo z przedstawicielami przedwojennejpalestry, solidnie wykształconymi prawnikami, ska-zanymi przeważnie w fingowanych procesach z de-

kretu z 31 sierpnia 1944 roku „O wymiarze kary dlafaszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych za-bójstw, znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcamioraz dla zdrajców Narodu Polskiego”, przewidują-cym karę więzienia do kar śmierci włącznie. Dekretutego nie obejmowała żadna amnestia ogłaszana wPRL.

Któregoś dnia oddziałowy otworzył drzwi, więź-niowie wnieśli 3 ogromne wory z pomieszanym zbo-żem.

– Posegregować, ma być osobno groch, pszenica,jęczmień, zrozumiano!..

– Tak jest panie plutonowy!.. – odpowiedziałachórem ósemka lokatorów celi i niczym postacie zbajki o Kopciuszku chyżo zabrali się do sortowaniaziarna. Niedawno celebrowano dożynki w pobliskimPGR-e, przodownicy pracy socjalistycznej upili się inie byli w stanie odróżnić grochu od cebuli.

Współlokator, Ślązak o urodzie cygańskiego księ-cia, autochton z Opola, służył w Afrika Corps, jakokomandos lądował na Krecie. W Afryce Północnejzdezerterował. Wojnę zakończył jako andersowiec.Wrócił na Śląsk. Dostał wyrok nie za to, że był wWehrmachcie, tylko za wstąpienie do II Korpusu.Otrzymał pismo z sądu, od którego w ciągu 2 ty-godni musi się odwołać. Nie czuł się na siłach, żebyzłożyć to zażalenie. Paweł zaoferował pomoc w zre-dagowaniu odwołania. Zgłosił się następny petent,Paweł napisał. Kolejka petentów, Paweł niestrudze-nie pisał odwołania, skargi, zażalenia. Przez dwa lata

KRYNICA nr 87–88 127

PROZA

MORSKA WOLAjeszcze przed przebudową na statek-

bazę dla kutrów rybackich. To onadogoniła CIETRZEWIA,

gdy ten próbował uciec

Page 129: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

pod sowiecką okupacją uczył się kaligrafii, pismomiał czytelne. Pewnego dnia oddziałowy zaprowadził„samorodnego prawnika” do kancelarii więzienia. Poregulaminowym zameldowaniu się Paweł usłyszał odnaczelnika:

– Z prokuratury napisali, żebym was powstrzy-mał, za dużo pism wychodzi spod waszej ręki, gotowisą posądzić was o rozrabianie. Wiem, że pomagacieinnym, ale czemu oni nie przepisują własnoręcz-nie!?..

– Proszą żebym przepisał, bo niektórym posługi-wanie się piórem nie wychodzi… A tak przy okazjipanie naczelniku, widzę na podwórzu jakieś warsz-taty a ja przez dwa lata uczyłem się w gimnazjummechanicznym, miałem praktyką ślusarską, kowal-ską, chętnie bym popracował...

– Dobrze, wy porzucicie praktykę adwokacką amy zatrudnimy w Przedsiębiorstwie Obróbki Me-tali...

Następnego dnia dostał Paweł przydział do ko-mórki planowania. Spotkał interesujące towarzy-stwo. Szefem działu – nieoficjalnym – jest byłygenerał AL i były profesor Wojskowej Akademii Po-litycznej. Na swoje nieszczęście w II RP służył zawo-dowo w wojsku. Sąd PRL wymierzył karę śmierci,ale przez Bieruta ułaskawiony na dożywocie. Drugitowarzysz pracy, Eugeniusz M., funkcjonariusz UBw Szczecinie. W 1948 roku został rozpoznany; w latach 1942-43 pełnił służbę policjanta w getcie wBaranowiczach, nie miał zmiłowania dla współziom-ków. Wyrok: 3-krotna kara śmierci, ale w wyniku in-terwencji wysoko usytuowanych osób zamienionana dożywocie. Dział liczył 5 pracowników: trzechwięźniów i dwóch wolnościowych. Jeden nie miałucha, małżowinę udawała porcelanowa proteza, cza-sem przekrzywiona, gdy „właściciel” był pod rau-szem. Po dwóch tygodniach Paweł już wiedział, żePOM nr 3 produkuje wysokiej jakości szafy pan-cerne i wózki kopalniane. Faktycznym szefem pro-dukcji był inżynier Borys Nowosielski. Pochodził zRównego, absolwent Politechniki Gdańskiej z 1938roku. Po studiach podjął pracę u Siemensa w Gdań-sku. W roku 1941 Ukraińcy próbowali utworzyćrząd w Równem, Nowosielskiemu powierzono tekęministra. Niemcy rozpędzili samozwańczy twór, po-dobnie jak uczynili to z „rządem” we Lwowie a Ban-derę wysłali do obozu koncentracyjnego.

Nowosielski okupację przeżył pracując u Sie-mensa. Po wojnie osiedlił się w Gorzowie. Ale w1946 roku aresztowany i skazany na karę śmierci.Ułaskawiony na dożywocie. Doskonały organizatorprodukcji, wysoka kultura osobista. Ustabilizowałkadrę wysokokwalifikowaną, techników i inżynierówz dziedziny obróbki metali.

Przekładanie papierków, nanoszenie cyferek naarkusze nie satysfakcjonowało Pawła. Ustawiacz ma-szyn, doświadczony technik-mechanik (wyrok 15lat), już 7 lat nie ogląda wolności – przeniósł go zbiura i postawił przy tokarce. Ostatnie dwa lataPaweł toczył beczki ze śledziami po pokładzie. I towychodziło mu całkiem dobrze, ale przy tokarnizdolności za grosz. Tuleje miały być dokładne do1/100 milimetra, jego miały błąd do 3/100 mili-metra. Inżynier Nowosielski nie dopuścił ich domontażu. Paweł dostał inną funkcję: szlifierką wy-gładzał koleby świeżo pospawane. Pomagał muprzedwojenny sędzia, absolwent Uniwersytetu im.Jana Kazimierza we Lwowie. Był oficerem rezerwy,od listopada 1939 roku udzielał się w Związku WalkiZbrojnej (ZWZ – przyp. red.). Organizację penet-rowało NKWD. Tysiące osób wywieziono na Sybir,rozstrzelano w więzieniach a trzej samozwańczy sze-fowie ciągle działali, rywalizowali ze sobą, każdyuważał siebie za prawowitego komendanta okręgulwowskiego. Gen. Stefan Rowecki-Grot zaniepoko-jony tym stanem rzeczy wysłał do Lwowa gen. Leo-polda Okulickiego-Niedźwiadka celem zaprowadze-nia porządku. 2 listopada 1939 roku Niedźwiadekbył już we Lwowie, po tygodniu aresztowany przezNKWD. Na pierwszym przesłuchaniu z-ca Berii,gen. płk Iwan Sierow – szef NKWD Ukrainy, nieowijając sprawy w bawełnę powiedział, że zgadza sięna istnienie ZWZ na Ziemi Lwowskiej, ale pod kon-trolą NKWD. Niedźwiadek odmówił, więc w trimigi wylądował na Łubiance w Moskwie. A kons-piracją we Lwowie kierował oficer WP pozyska-ny przez NKWD, które nadało mu pseudonim:„Bolek”.

Partner Pawła od szlifowania koleb nigdy nie pra-cował fizycznie; przedwojenny pracownik umysłowy,w konspiracji oficer sztabowy, w PRL więzień, nieprzyzwyczajony do ruchu i wysiłku fizycznego; wiek52 lata, z tego 7 pod celą. Paweł zaoferował większyudział we wspólnym wykonaniu planu. Normę prze-kraczali o 150%, wystarczało jeszcze czasu na roz-

128 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 130: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

mowy i naukę. Partner – erudyta prawniczy i skarb-nica wiedzy historycznej był wspaniałym partneremdo dyskusji nieskrępowanej, bo w warunkach wię-ziennych żadna wypowiedź „antypaństwowa” nieskutkowała sankcjami karnymi. Można było śmiałonucić „Czerwone maki...” albo głosić prawdę, żezbrodnia katyńska to dzieło ukochanego Kraju Rad.Za co na wolności czaił się osławiony dekret z 13czerwca 1946 roku „Za przestępstwa szczególnie nie-bezpieczne...”. Więzienia były w PRL niekwestiono-wanymi „enklawami wolności słowa”. Więźniowiekorzystali w tym zakresie z „immunitetu” niczymposłowie i nie podlegali... aresztowaniu. Mieli to jużza sobą, mogli więc spać spokojnie.

Szlifierka wynalazek ustawiacza maszyn – roz-padła się, ale zapas koleb gotowych do produkcjiwózków wystarczy przynajmniej na dwa tygodnie.Pawła przeniesiono do pomocy spawaczowi, któryelektrodą elektryczną scalał poszczególne elementykoleb: jego partner dostał „etat” w rachunkowości.Ale na każdym spacerze mogli swobodnie wyrażaćswoje opinie o otaczającym świecie, o rzewnej prze-szłości. Wspominali rodzinne strony stracone na zawsze. Mogli tylko pomarzyć o przepięknej przyro-dzie Kresów. Podczas budzącej się wiosny radowałgłęboki czar bujnej roślinności, morze kaczeńców nałąkach i… szybko nadchodzące lato. Przywołany zzakamarków pamięci Mickiewicz w księdze IV takoto wyraził, jakby z myślą o nich, swoją nostalgię:

„... Drzewa moje ojczysteJeśli Niebo zdarzyBym wrócił was oglądaćPrzyjaciele starzy...Zali was znajdę jeszcze?Wy wokół których pełzałemjako dziecię...”

Ustawiacz maszyn podziękował Pawłowi za roz-ważne użytkowanie prototypu szlifierki. Spostrze-żone niedoróbki już wychwycono i ulepszonyegzemplarz za parę dni wejdzie do użytku. Więźnio-wie zatrudnieni w tej fabryce na eksponowanych sta-nowiskach mogli pędzić ustabilizowany tryb życia.Mieli świadomość, że ich wiedza i praca gwarantujeim dobre samopoczucie, bo są tu niezbędni. Pozos-tali więźniowie co jakiś czas byli przerzucani do in-nych więzień.

Dzień powszedni w Goleniowie znacznie różniłsię od żywota w areszcie UB czy w więzieniu karno-śledczym. Tutaj np. spacer na obszernym dziedzińcudużą grupą; na UB betonowy kojec o wymiarach10 x 5 m i spacer w pojedynkę. Korzystanie z łaźnina UB 10 minut, tu bez ograniczeń. Na UB każde wyjście poza celę pod eskortą profosa, tu więcej swo-body w poruszaniu się po „swoim” oddziale. Wyży-wienie na UB: 40 dkg chleba, kawa zbożowa, michazupy i „drugie” danie – 2-3 dkg gotowanego mięsa.Tutaj pół kilograma chleba, kawa, na obiad zamiastzupy gulasz z dorsza. Z puli BHP każdy pracującyprzy spawarce otrzymywał pół litra mleka, zaś za-trudniony w kuźni 0,75 1itra. Osoba nalewającachochlą z kotła zupę czy „gulasz” to przedwojennygranatowy policjant: aresztowany w 1944 roku, ska-zany na KS (karę śmierci – przyp. red.), ułaskawionyna dożywocie. Zamiatacz hali i sprzątacz podwórca;wtedy 17-latkowi sąd w Kielcach wymierzyć 5 lat zakradzież konia. Osadzony na Świętym Krzyżu, w1941 roku wyszedłby na wolność, gdyby nie wojna.Sanacja wrót więziennych nie otworzyła a okupant„uszanował” decyzję sądu w Kielcach i wywiózł godo Auschwitz. W styczniu 1945 roku ewakuacjaobozu na Zachód. Po drodze „awans” na kapa. Wy-zwolony przez wojsko brytyjskie. Anglicy uwolnilizwykłych więźniów, funkcyjnych zaś zatrzymali wareszcie. W 1948 roku stanął przed sądem Polski Lu-dowej. Za współpracę z niemieckim okupantemotrzymał karę śmierci, Bierut ułaskawił na dożywo-cie. Kiedy zaczynał kryminalno-więzienny nie epi-zod, lecz nielimitowany rozdział swego życia, w 1937roku zapoznał się z Sergiuszem Piaseckim – autoremksiążki p.t. „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”,któremu sędziowie też „przyłożyli” karę śmierci, aleprezydent Ignacy Mościcki zamienił na 15 lat od-siadki. Na Świętym Krzyżu napisał swoją sensacyjnąopowieść o przemytniczo-rozbójniczym procederzena polsko-sowieckim pograniczu, którą wydał muMelchior Wańkowicz. Powieść zza krat zyskała nie-bywały rozgłos i przyczyniła się do kolejnego ułas-kawienia. W roku 1937 darowano mu wolność ipożegnał naszego zamiatacza...

Kreatura sanitariusz, dlaczego sanitariusz? Nie-wysoki, krępy, niedźwiedziowaty, smagły, okrucień-stwo miał wypisane na twarzy. W czasie wojnyobsługiwał piec krematoryjny w Auschwitz. Zda-rzało się, wcale nie rzadko, że wrzucał do ognia ży-

KRYNICA nr 87–88 129

PROZA

Page 131: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

wych, będąc głuchy na głosy rozpaczy. Po wojniekara śmierci zamieniona na dożywocie. I ten nik-czemnik o predyspozycjach oprawcy jest opieku-nem... chorych!.. Życie rzeczywiście składa się zparadoksów!..

…Paweł otrzymał nową „posadę”. Jeden z kowali„wyjechał” do Wronek. Wakat trzeba wypełnić. Do-łączył do pomocy Ślązakowi a nazwisku Kocur; sie-dzi już 10 lat a przed nim jeszcze pięć. Odezwał siędo Pawła:

– Tobie dali tylko osiem, czemu tak mało, i możeto dopiero jakaś zaliczka?.. Popatrz, każdy wkoło nasma na grzbiecie „dożywotkę” albo „piętnachę”...

Kresowiak i Ślązak utworzyli zgrany duet. W pa-lenisku nagrzewali do białości 16 nitów o średnicy12 milimetrów każdy i łączyli nimi dwa płaty pod-wozia. Do rozklepania służył 12-kilogramowy młot,nazywany przez kowali „proboszczem”. Dwa uderze-nia dla każdego nitu i podwozie gotowe. Na warsz-tacie 3 imadła, jedno wyczyszczone i umyte służyłodo rozcierania pilnikiem-zdzierakiem „uratowanych”kości, wyłowionych z kotła i przeznaczonych naśmietnik. Uzyskany proszek kostny mieszali z mle-kiem, prażyli na palenisku i spożywali. Po miesiącupaznokcie tak im stwardniały, że można było nimi

wkręcać – niczym śrubokrętem – każdy blachow-kręt...

Styczeń 1956 rok. Sąd Najwyższy w Warszawierozpatrywał apelacje uciekinierów z CIETRZEWIA,skazanych przez Sąd Wojewódzki w Szczecinie. Ge-neralną Prokuraturę reprezentowała Helena Woliń-ska – I sekretarz POP, żona Franciszka Jóźwiaka –członka Biura Politycznego. To ona – ten zwyrod-niały babsztyl – spreparowała fałszywy akt oskarżeniaprzeciw gen. Gustawowi Fieldorfowi-Nilowi. Napodstawie tego paszkwilu generał został skazany istracony…

Zaatakowała dezerterów z grubej rury:

– Sąd Wojewódzki w Szczecinie nad wyraz łagod-nie potraktował pozornie zagubionych młodych ma-rynarzy, nie ustabilizowanych ideologicznie. Ale totylko pozory. Właśnie na takich rozchwianych świa-topoglądowo imperialiści zastawiają pułapki, i z ichudziałem usiłują przeniknąć do ogniw najwyższejwładzy, próbują powstrzymać nasz rozwój, mącą, bowchodzimy w etap pomyślnego rozwoju socjalistycz-nego i zaostrzonej walki klasowej. Za wszelką cenęmusimy chronić wszystkie szczeble władzy przed pe-netracją wroga. Nasz wymiar sprawiedliwości jestskutecznym orężem i oddał nam ogromne usługi! Wwalce z wrogiem docieramy do jego ośrodków dys-pozycyjnych, poznajemy jego plany i metody. Jednaz nich, szczególnie perfidna, to nakłanianie doucieczki zagranicę. Dezerterzy z okrętu ŻURAW niestawili się przed sadem PRL, zabrakło im odwagi,skazani zostali zaocznie na karę śmierci. A ci z CIETRZEWIA wywołali skandal międzynarodowy,„Wolna Europa” bębniła na ich temat przez półroku, prasa emigracyjna będąca na żołdzie podżega-czy wojennych wypisywała o nich same kłamstwaszkalując Polskę Ludową. Kilkanaście statków rybac-kich przerwało połowy i wyruszyło w pościg, zapo-biegło dezercji. Rybacy chcieli nawet staranować izatopić CIETRZEWIA. Pogoń ta to nie incydent naMorzu Północnym, to próba poderwania prestiżupaństwa i ogromna strata finansowa. Za swój nie-godny czyn otrzymali karę: pięć, siedem i osiem latwięzienia. To nazbyt łagodna kara. Wnoszę o pod-wyższenie kary – są precedensy – do poziomu jużuprzednio zasądzanych za analogiczne przestęp-stwa...

130 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Lugrotrawler CIETRZEW po pierwszym etapie przebudowy na szkuner ZAWISZA CZARNY, 1960 r.

Page 132: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Sąd Najwyższy apelacji nie rozpatrzył, postanowiłprzekazać ją do rozpatrzenia przez zgromadzeniesiedmiu sędziów Sądu Najwyższego. Sumienie sę-dziowskie nie pozwoliło na podwyższenie kary aobecność sadystki Heleny Wolińskiej, specjalistki wsporządzaniu fałszywych i zmyślonych oskarżeń, spa-raliżowała ich inicjatywę.

…Ogromne poruszenie wśród społeczności wię-ziennej. Każdy skazany z dekretu z 31 sierpnia 1944roku został powiadomiony, że z urzędu została muzmieniona kwalifikacja prawna czynu. Do tej porydekret ten omijała każda amnestia. Teraz niektórymzłagodzono poważnie karę a nielicznym skazanym wfingowanych procesach darowano wolność. Okazałosię, że nie był to wspaniałomyślny gest władzy, leczperfidny manewr z wyrachowanym podtekstem. Wkwietniu 1956 roku ogłoszono dla więźniów poli-tycznych amnestię, która wykluczała tych ze zmie-nioną kwalifikacją prawną....

Współwięzień – były komandos z Krety, podczasspaceru podziękował Pawłowi za pismo procesowe,na które przyszła z sądu pomyślna dla niego odpo-wiedź.

Znowu zaczęli się zgłaszać „klienci”, ale „kance-laria” nie została reaktywowana. Brakowało czasu iwarunków. Podczas spaceru albo przerwy obiadowejPaweł poprawiał napisane już skargi, podania czyinne pisma, ale każdy musiał je potem przepisywaćsam lub prosić kolegę... Dzięki szerokim kontaktompoznał Paweł całą gamę ludzkich dramatów. Otopierwszy z brzegu, perfidna prowokacja... Pan Sała-macha wypędzony z Kresów po 1945 roku, osiedliłsię koło Białogardu i podjął pracę jako kolejarz. Nakolei rozpoczął pracę za pierwszej okupacji sowiec-kiej w Sarnach. Okupację niemiecką przeżył pracu-jąc w warsztatach naprawczych wagonów. Pod ko-niec lat 40. XX w. awansował na dyżurnego ruchustacji Rąbino. Kilka razy zagadał do niego ni to pa-sażer, ni to podróżny czekający na pociąg. Pewnegodnia rzucił pytanie:

– Panie dyżurny, ciekawy jestem, ile pociągów to-warowych i pasażerskich przejeżdża w ciągu doby?..

– Nie powiem panu, bo nie liczę – odpowiedziałSałamacha.

Za jakiś czas pytanie z innej beczki:

– Panie dyżurny, czy podczas wojny brał panudział w konspiracji?..

– Oczywiście, każdy młody człowiek u nas naWołyniu należał albo do partyzantki, albo do samo-obrony przed ubowcami – powiedział kolejarz.

– Powiem panu, że konspiracja się nie skończyła,ludzie z lasu czekają na III wojnę, która lada mo-ment może wybuchnąć. Jesteśmy gotowi, nasi sprzy-mierzeńcy muszą mieć rozległą wiedzę o wojskuruskim i ludowym, o logistyce, o potencjale trans-portowym – poinformował nieznajomy.

Po kilku spotkaniach nieznajomy jawił się jako„kurier z Londynu od gen. Andersa”. Pozyskał za-ufanie i sympatię Sałamachy, poprosił o sporządzaniemiesięcznych raportów o przejeżdżających pociągachw stronę Koszalina i Szczecina. Podał adres w Mo-nachium, gdzie ma wysyłać raporty. Próbował wrę-czyć 50 dolarów. Sałamacha odmówił:

– To co zrobię, to nie dla pieniędzy...

„Kurier” niespeszony powiedział:

– Cenię pańską bezinteresowność, przełożenitakże wysoko ocenią pańską szlachetność, ale musipan przyjąć chociaż 20 dolarów na znaczki po-cztowe. Nie chce pan zarabiać na służbie ojczyźnie,ale nie może być pan stratny...

– No dobrze, na znaczki to wezmę....

Trzy miesiące później na peronie zatrzymały siędwa czarne samochody marki Citroën. Przybysze,cywile, aresztowali dyżurnego i zawieźli do aresztuUB w Szczecinie. Śledztwo, rozprawa – wszystkielisty wysłane do Monachium i sfałszowane pokwito-wanie pobrania od „kuriera” 50 dolarów leżą na stolesędziowskim jako „dowody” przestępstwa. Wyrok:15 lat z art. 7 mkk, czyli z dekretu z 13 czerwca 1946roku...

Stefan J. w lipcu 1944 roku, mając 18 lat zakoń-czył działalność konspiracyjną na Lubelszczyźnie iwstąpił do Milicji Obywatelskiej. Przeniesiony doUB jako osoba z cenzusem – absolwent szkoły po-wszechnej z 1939 roku. Uznany został za osobę wy-kształconą; jego najwyższy szef Bezpieki StanisławRadkiewicz skończył tylko 3 klasy powszechniaka.Po krótkotrwałym przeszkoleniu został oficeremkontrwywiadu. Był rok 1950, szef lubelskiego Urzę-du Bezpieczeństwa wezwał go na rozmowę.

KRYNICA nr 87–88 131

PROZA

Page 133: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Od dzisiaj jesteście kapitanem, pagony porucz-nika możecie spalić, gratuluję awansu. Ojczyzna ludowa powierza wam odpowiedzialne zadanie: pra-cowaliście w kontrwywiadzie, znacie teren, reakcjanie kapituluje, jest coraz bardziej zuchwała. Po wy-konaniu zadania pojedziecie na Akademię NKWDw Kujbyszewie... Możecie odmaszerować, zamelduj-cie się u mojego zastępcy.

Zastępca, major NKWD:

– Nu, wzmaga się działalność band zbrojnych po-pierana przez legalne stronnictwa opozycyjne, dla-tego zadanie wasze następujące: pójdziecie do lasu zradiotelegrafistą i zorganizujecie oddział partyzanckipodległy V komendzie WIN. Jak zbierzecie 50chłopa, otrzymacie kolejną instrukcję...

Stefan J. przeżył szok, wrócił do swojej „subloka-torki”, którą zajmował samotnie, wyjął z kabury TT-etkę, zarepetował, przyłożył do skroni. W głowietrzęsienie mózgu. Błyskawiczny bilans życia: 24. uro-dziny obchodzone przed tygodniem, dwa lata w AK,sześć w Bezpiece. Widzi, jak się wykańcza „bandy-tów” z AK i WIN zgodnie z „prawem”. Tu nie działawymiar sprawiedliwości, tu funkcjonuje państwowykombinat zbrodni. Modli się; biczowanie psychikiprzerwało walenie do drzwi .To telegrafista Jurij, sie-rżant NKWD ze sprzętem. Zawahał się: iść czy strze-lić sobie w łeb?!.. Musi jednak iść, jest elementemwszechwładnego kombinatu zbrodni.

Juryj wręczył mu 15-strzałową „belgijkę” – ulu-biony pistolet partyzantów Zapory… Przed domemzatrzymał się gazik z „partyzanckim” wyposażeniem.Pojechali do wsi Wytyczno nieopodal Włodawy. Ste-fan J. napotkanemu przechodniowi powiedział, żejest z WIN-u i organizuje oddział. Pokazał belgijskiBrowning i radiostację. Może kontaktować się bez-pośrednio z Londynem. Nie spodziewał się, że w 6-tym roku istnienia „umiłowanej” władzy ludowejspotka mrowie „reakcjonistów”. W ciągu tygodniazmobilizował ponad 60 młodych ludzi; nie zdawalisobie sprawy, że padli ofiarą prowokacji. Uzbroićmógł tylko 50-ciu. Radiotelegrafista kontaktował sięszyfrem z bezpieką w Lublinie, ale udawał, że roz-mawia z Londynem. Na rozkaz UB dokonano na-padu na Urząd Gminy, rabując 20 tys. złotych.Maszerowali na Parczew, tam rozbiją więzienie. Niedoszli. W Chmielowie zasadzka KBW i UB. W po-tyczce zginęło 7 „partyzantów” Stefana J. i 12 ubow-

ców. Stefan J. źle wykonał zadanie, bo ofiarami mielibyć tylko „partyzanci”. Po walce aresztowanie. Śledz-two. Rozprawa. Wyrok: kara śmierci, zamieniona na„dożywotkę”. Stefan J. domaga się spotkania z sze-fem UB w Lublinie. Nic z tego...

Początek roku 1956, na szczytach władzy PRL za-mieszanie. Płk Światło po ucieczce na Zachód z roz-głośni Radia Wojna Europa ogłasza światu prawdęo zbrodniach dokonywanych przez funkcjonariuszyUB, NKWD i tzw. wymiar sprawiedliwości. Aresz-towania w pionie śledczym resortu bezpieczeństwabezwzględnych, cynicznych oprawców: Różańskiegoi wiceministra Romkowskiego. W Moskwie umieraBierut; przed wyjazdem na peronie w Warszawiepodpisał jeszcze ostatnie wyroki śmierci.

I sekretarzem KC PZPR zostaje Edward Ochab ido niego Stefan J. pisze, że ma ważną, ściśle tajnąsprawę, nie może jej przekazać normalną drogą służ-bową, bo zobowiązał się do przestrzegania tajemnicy,a ujawnienie jej niewłaściwej osobie grozi śmiercią.

Poznany na spacerze więzień karny Z. wraz zżoną i zaprzyjaźnionym majorem lotnictwa zaplano-wali ucieczkę samolotem za granicę. Aresztowano ichna lotnisku zanim zdążyli uruchomić silnik. Proces,wyrok po 6 lat dla obojga Z. Druga instancja w try-bie rewizyjnym z udziałem Heleny Wolińskiej pod-wyższyła karę do 10 lat. A co z majorem?.. Nie stanąłprzed sądem, awansował na podpułkownika...

Przykład wyjątkowo tragicznego pecha; w roku1953 los zadrwił w sposób szatański z porucznikaAdama Petko. Samolotem JAK-9 udało mu się szczę-śliwie przelecieć przestworza PRL, Czechosłowacji,dotrzeć do Austrii. W pobliżu Wiednia dostrzegł lot-niska. Wyładował; radość trwała kilka sekund. Passtartowy należał do okupacyjnej Armii Czerwonej.Przekazany władzom PRL; proces, KS, wyrok wyko-nany...

…Podwórzec więzienny obwarowany wysokimmurem podczas pory spacerowej staje się wzoremgreckiej agory miejscem spotkań „starych” znajo-mych lub świeżo przybyłych. Nowa twarz, młodystudent lubelskiego KUL-u dostał 15 lat w procesieodpryskowym za współudział w morderstwie StefanaMartyki – szczekacza „fali – 49”, która głosem Mar-tyki atakowała zachodnio-amerykańskich imperia-listów i faszystów. Zabójców pojmano i skazano nakarę śmierci. Było ich czterech, ale to mało jak na

132 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 134: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

„cause celebre” („głośny proces” – przyp. red.), spraw-ców trzeba dokooptować, najlepiej spośród studen-tów KUL-u. Podczas pogrzebu kronika filmowagłosem Andrzeja Łapickiego beształa podżegaczy, sa-botażystów i wrogów władzy ludowej... „Jego śmierćjeszcze bardziej zwarła nasze szeregi, wzmogła czuj-ność i naszą nienawiść do imperializmu i bandy reak-cyjnych najmitów...”

Utrapieniem więźnia w PRL były rutynowe kipi-sze. Po spacerze więzień wraca celi a tu demolka,sienniki powywracane, gazety rozrzucone, listy, no-tatki zabrane. Szczególnie dokładnie sprawdzano po-mieszczenia zatrudnionych w POM nr 3. Może ktośwykonał przyrząd do przecięcia krat albo do wykuciawyłomu w ścianie?..

Tego ranka oddziałowy powiadomił Pawła, że dopracy nie idzie. Po śniadaniu (czarna kawa + czarnysuchy chleb) trzask zasuwy, wyjście na korytarz. Od-działowy zaprowadził go i kilkunastu innych do ma-gazynu depozytowego po odbiór rzeczy osobistych.Grupę odzianych w sorty mundurowo-więzienne za-prowadzono do kibitki. Po opuszczeniu bramy za-kładu karnego kibitka zatrzymała się w szczerympolu na bocznicy oddalonej od stacji kolejowej wGoleniowie. Lokalizacja gwarantowała pełną dyskre-cję i nie krępowała konwojentomużycia broni maszynowej w przy-padku takiej potrzeby. Lokalizacjapozwalała także czerwonoarmis-tom na korzystanie z tej nie rzuca-jącej się oczy rampy...

Przejście do kibitki kolejowejodbyło się przez szpaler żołnierzyKBW uzbrojonych w „kałasze”.Wagon, czyli salonka specjalnegoprzeznaczenia, została wynalezionaprzez Piotra Stołypina – carskiegoministra pod koniec XIX wieku.Po kolejnych modernizacjach wa-gon podzielono na 4-osoboweklatki zamykane na cztery spusty.Każdy „pasażer” otrzymał na po-dróż suchy prowiant: 20 dkg solo-nej słoniny i bochenek razowegochleba. Stacja docelowa: StrzelceOpolskie, więzienie karne. W 3-osobowej celi Paweł przedstawiając

się współlokatorom powiedział, że jest oficerem Pol-skiej Marynarki Handlowej ze Szczecina. Jeden znich, Ludwik Świerkiewicz, mieszkał w Szczecinie,pracował w „Kurierze Szczecińskim”. Mają wspól-nych znajomych. Jan Papuga – bosman PMH pod-czas wojny służył na statkach w konwojach. Napisałinteresującą marynistyczną opowieść p.t. „Szczurymorskie”. Bardzo aktywny w środowisku artystycz-nym i marynarskim Szczecina. Wspólnie ze Świer-kiewiczem planowali zbudować nad Zalewem Szcze-cińskim ośrodek pracy twórczej dla literatów.Zamierzenie spłonęło na panewce, gdyż LudwikŚwierkiewicz został w sierpniu 1953 roku areszto-wany i rozpoznany jako Ludwik Kalkstein Stoliński.Oficer wywiadu AK. Po aresztowaniu w kwietniu1942 roku przez Gestapo, przeszedł na stronę oku-panta; do współpracy zwerbował swoją przyszłą żonęBlankę Kaczorowską i szwagra Eugeniusza Świer-czewskiego. Trójka zdrajców wydała w ręce Niemcówponad 500 kadrowych AK-owców oraz komendantagen. Stefana Roweckiego. Podziemie skazało ich nakarę śmierci, ale wyrok wykonano tylko na Świer-czewskim... Ludwik Kalkstein skazany został w PRLna dożywocie, ale wyrok złagodzono do 12 lat.Blankę Kaczorowską ostatecznie Sąd Wojewódzkidla miasta Warszawy skazał 12 czerwca 1953 roku

KRYNICA nr 87–88 133

PROZA

Lugrotrawler RYBITWA, Morze Północne, lata 50. XX w.

Page 135: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

na 10 lat więzienia. Uzasadnienie wyroku – zna-mienny fragment – cytuję ku pamięci potomnych:

„...Zdaniem sądu oskarżona Blanka Kaczorowskajest ofiarą zbrodniczej działalności kierownictwa AK,które – jak wiemy obecnie – współpracowało z Ges-tapo, było na usługach Gestapo i wraz z Gestapowalczyło przeciwko większej części Narodu Polskiegow jego walce o narodowe i społeczne wyzwolenie.Wiadomo, że AK wydało w ręce Gestapo najlep-szych patriotów polskich a ludzie tego rodzaju coBlanka Kaczorowska byli przez nich wykorzystywanido swoich niecnych celów, czyniąc z niej zdrajcę Na-rodu Polskiego. Jest ona jeszcze jedną ofiarą kierow-nictwa AK. Początkowo z całym oddaniem, w jejsubiektywnym przekonaniu, walczy dla dobra wy-zwolenia Polski; stacza się następnie do tego, co dzi-siaj wiadomo wszystkim Polakom, iż AK służyłoGestapo, a więc do roli pomocnika wroga NaroduPolskiego; stacza się do pozycji zdrajcy własnego na-rodu tak, jak uczyniło to kierownictwo AK...”

Władza ludowa rozgrzeszyła za współpracą z Ges-tapo a ukarała za przynależność do Armii Krajowej.Krewni Ludwika Kalksteina zamieszkali w kraju i za-granicą napisali zbiorowe oświadczenie, że przekli-nają go i wyrzekają się jako krewnego na zawsze.

…Pobyt w celi z Kalksteinem po tygodniu za-kończony; Pawła przewieziono do Obozu PracyWięziennej w Strzelcach Opolskich. Kamieniołomyogromnych rozmiarów. Wydobywano wapień, znajgrubszych brył wytapiano na miejscu w piecach

wapno budowlane, mniejsze kawałki – nazywane„azotem” – wysyłano do cukrowni, zaś „miał” –zwany „topikiem” – wywożono do hut. Obóz ogro-dzony murem i zasiekami z drutu kolczastego. Cokilkadziesiąt metrów wieża strażnicza. Trzy barakiponiemieckie standardowej budowy czasu wojny.Stołówka, świetlica, kuchnia, magazyn gospodarczy,pralnia, izba chorych etc. mieściły się w innych za-budowaniach. Na środku rozległy plac apelowy.Pracownicy specjalni, czyli więźniowie, pracowalina trzy zmiany. Pawła przydzielono do bloku „A”brygady pracującej stale w godz. 06.00-14.00; bry-gada bloku „B” pracowała w godz. 14.00-22.00,zaś brygada bloku „C” w godz. 22.00-06.00. Dwieostatnie brygady co tydzień zmieniały cykl zatrud-nienia.

Pracownicy specjalni otrzymywali 50% zarobio-nej pensji. Mogli pieniądze zostawiać na koncie oso-bistym, wydawać w miejscowej kantynie na tzw.„wypiskę”. Pozostałe 50% zatrzymywano na opłatęza wikt i opierunek, opiekę, strażników i inne koszty.Wyżywienie było bardzo dobre i urozmaicone. Możenawet lepsze niż w niejednym sanatorium dla klasyrobotniczej.

Każda niedziela wolna, w granicach obozu – swo-boda poruszania się. Do dyspozycji łaźnia, zakładfryzjerski, koncerty w wykonaniu obozowej orkies-try. Kierował nią Józef Quick – multiinstrumenta-lista, absolwent paryskiego konserwatorium. Pokoncercie Paweł zawarł znajomość z osobą po przej-ściach wręcz niewiarygodnych…

134 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Lugrotrawler JEMIOŁUCHAna Morzu Północnym

Page 136: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

11 lutego 1940 roku wczesnym rankiem szedłczłowiek do pracy w rodzinnym Włodzimierzu Wo-łyńskim. Postanowił na skróty, przez stację kolejową.Był młynarzem. W pewnym momencie na torachzatrzymał go czerwonoarmista. Przyłożył „win-towkę” z nasadzonym sztychem do pleców i rozka-zał:

– W period!!!

Zaprowadził do długiego pociągu na bocznicy;rozsunął drzwi wagonu bydlęcego i kazał wejść. We-wnątrz ciasna masa wystraszonych ludzi. Jedni ciepłoubrani, inni lekko, młoda kobieta w letniej gimnaz-jalnej bluzeczce. Płacz dzieci, zimno przejmujące,wszyscy głodni – czarna rozpacz. Zrozumienie dra-matycznej sytuacji nie dotarło jeszcze do świadomo-ści. Kilka godzin temu zostali bezceremonialniewyrwani ze snu. NKWD-ziści dali 15 minut naopuszczenie mieszkania... Młynarz chce wiedzieć,dlaczego został zatrzymany? Kierownik młyna nicnie wie, rodzina też nie powiadomiona. Czerwono-armista zasuwający odrzwia wagonu odpowiedział:

– Neżurysia, za dnia wszystko się wyjaśni...

O świcie eszelon ruszył na wschód razem z mły-narzem, który chciał skrócić drogę do pracy. Miałpecha, stał się zesłańcem tylko dlatego, że naczelni-kowi transportu do pełnego stanu brakowało jed-nego „wroga ludu”. Kazał żołnierzowi złapać kogoś,żeby rachunek się zgadzał...

Podróż trwa już ponad dwa tygodnie; zimno,mróz, nie dają nawet gorącej wody. Ludzie umierają,zwłoki obsługa usuwa z wagonu i pozostawia wrowie, na peronie, gdzie popadnie; eszelon jedziedalej… Tajga, wyręb lasu. W sierpniu 1941 roku popodpisaniu układu Sikorski-Majski dotarł młynarzdo Buzułuku, gdzie gen. Anders organizował PolskieWojsko... II Korpus, Iran, Palestyna, Monte Cassino,Bolonia i koniec wojny. Ewakuacja do Wielkiej Bry-tanii, przekształcenie Armii Andersa w Polski KorpusPrzysposobienia i Rozmieszczenia. W 1948 rokuwrócił do Polski Ludowej. Swoją gehennę, poczyna-jąc od bandyckiego kidnapingu, opowiadał znajo-mym i osobom przypadkowym. Aresztowany iskazany na 10 lat za szkalowanie Związku Radziec-kiego i wysługiwanie się podżegaczowi wojennemubaronowi Andersowi…

– Widzi pan tego tam, co gra na trąbce? – zagad-nął eks-młynarz i zesłaniec. – To oficer ze sprawygen. Tatara, rodem z Kowla…

Po koncercie Paweł nawiązał znajomość z tręba-czem p. Władysławem Romanem. Byli krajanami,on major WP, artylerzysta, podwładny generała Ta-tara od czasów przedwojennych. W konspiracji od1939 roku do 1944, „oficer do specjalnych poru-czeń” Komendy Głównej AK. Ujawnił się i wstąpiłdo Ludowego Wojska. Służył w Biurze Historycz-nym, któremu szefował gen. Jerzy Kirchmayer. Wlistopadzie 1949 roku mjr Władysław Roman zostałaresztowany a 31 lipca 1951 roku rozpoczął się pro-ces pokazowy grupy przestępczej gen. Stanisława Ta-tara, liczącej 4 generałów, 3 pułkowników i dwóchmajorów.

25 kwietnia 1956 roku major Władysław Romanzostał powiadomiony przez Naczelną ProkuraturęWojskową o uchyleniu wyroku w jego sprawie iwspółoskarżonych, w związku z ujawnieniem poważ-nych wypaczeń organów śledczych. Władze proku-ratorskie zbadały całość sprawy i ustaliły, że dowody,na podstawie których skazano te osoby, uzyskano wwyniku stosowania niedopuszczalnych metod śledz-twa...

Głównym oskarżonym był gen. Stanisław Tatar,podczas wojny zastępca Komendanta Głównego AK.Już w 1943 roku nawoływał polskie podziemie dozawierania przyjaznych stosunków z Armią Czer-woną. Anglosasi nie są Polską zainteresowani – słusz-nie uważał – dlatego należy zaprzyjaźnić się zSowietami, których areną operacyjną będzie frontwschodni. Po Konferencji Jałtańskiej 22 lutego 1945roku ton wypowiedzi premiera Winstona Churchillazabrzmiał szczególnie złowrogo dla Polaków:

„...Nie gwarantowaliśmy nigdy żadnej określonejlinii granicznej dla Polski. Brytyjski pogląd wyrażonyw 1919 roku zawarty jest w tzw. «Linii Curzona»jako granicy wschodniej i pozostał nie zmienny. Żą-danie Rosji zabezpieczenia swojej granicy zachodniejnie wykracza poza obręb tego co rozsądne i spra-wiedliwe…”.

20 kwietnia 1944 roku gen. Tatar odleciał samo-lotem do Londynu; wysłała go tam KG AK celemprzekazania aliantom rzetelnej informacji o sytuacjiw kraju, o możliwościach i potrzebach konspiracji.Otrzymał nominację na zastępcę Szefa Sztabu Na-

KRYNICA nr 87–88 135

PROZA

Page 137: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

czelnego Wodza d/s Krajowych. Spotyka się z Chur-chillem, deklaruje, że jest zwolennikiem kompromisuPolski z Sowietami. Towarzysząc premierowi Stani-sławowi Mikołajczykowi składa wizytę PrezydentowiUSA Rooseveltowi. Zapewnia go, że od 1943 rokunakłania polskie podziemie do wspólnej z Sowietamiwalki przeciw Niemcom. Roosevelt wiadomość zpierwszej ręki przyjął z zadowoleniem i jakby zwdzięczności kazał przekazać Rządowi RP w Lon-dynie sumę 10 mln dolarów: z tego 1 ½ mln dlaludności cywilnej a 8 ½ mln na potrzeby armii pod-ziemnej…

Minister Obrony Rządu RP na Uchodźstwiegen. Marian Kukiel mianował gen. St. Tatara, płkM. Utnika i płk St. Nowickiego powiernikami zaso-bów Funduszu Obrony Narodowej zgromadzonegoze składek dobrowolnych społeczeństwa w latach1936-39.

Trzej oficerowie najwyższej rangi obdarzeni bez-granicznym kredytem zaufania sprzeniewierzyli się,nawiązali poufną współpracę z ambasadą komunis-tyczną. W 1947 roku zmarł gen. Lucjan Żeligowski,którego ostatnią wolą był pochówek w Warszawie.Organizacją pogrzebu w Londynie zajmował się at-tache wojskowy ambasady Polski Ludowej płk Ma-ksymilian Chojecki a w Warszawie gen. WacławKomar. Zamiast katafalku trumnę postawiono na 10żelaznych skrzyniach po amunicji, zawierających 350kg złota. Żołnierze brytyjscy z kompanii honorowejdziwili się, że skrzynki są takie ciężkie, gdy ustawialije w samolocie. Wytłumaczono im, że dla zachowa-nia stabilizacji podczas lotu zostały specjalnie obcią-żone. Po oddaniu salwy honorowej 19 czerwca 1947roku samolot wystartował. Gdy wylądował na Okę-ciu, skrzynki odjechały pod tajemniczą eskortą wsiną dal. Do dzisiaj niewiadomo, gdzie się podziało350 kg złota oraz 6,5 mln dolarów?..

W roku 1949 gen. St. Tatar, płk dypl. MarianUtnik i płk dypl. St. Nowicki wrócili na stałe dokraju, pozostawiając po sobie pogardę i niesławę wśrodowisku niepodległościowym na emigracji. Lu-dowa ojczyzna okazała im „socjalistyczną wdzięcz-ność” w dniu 17 sierpnia 1951 roku. Stanęli przedsądem po trwającym dwa lata śledztwie; zarzut: de-fraudacja dolarów, kradzież złota ze skarbu FON ipróba przekazania tych depozytów na działalnośćszpiegowską... Aferę rozkręcił płk Anton Skulba-

szewskij – Polak „bolszevicus causa”, w owym czasietrybik w machinie państwowego terroru. Trzymałrękę na pulsie funkcjonowania V Komendy WIN,nadzorując intensywną i wnikliwą penetrację struk-tur krajowych i delegatury w Londynie. Kontrwy-wiad angielski od początku miał sceptyczny stosunekdo powojennej konspiracji w Polsce, swoje wspiera-nie ograniczył do przekazywania sprzętu technicz-nego w postaci aparatury nadawczo-odbiorczej.Natomiast Amerykanie nie tylko finansowali dzia-łalność, ale pozwolili utworzyć w Berlinie fałszywąfilię delegatury WIN, która pod pełną kontroląNKWD szkoliła szpiegów przesyłanych z Polski, apo przeszkoleniu wysyłanych z powrotem na prawybrzeg Odry i natychmiast wyłapywanych przezWOP-istów.

Amerykanie nie orientowali się, że V KomendaWIN to w rzeczywistości filia NKWD. Jakie byłoich zaskoczenie i zdziwienie, gdy w grudniu 1952roku szefostwo V komendy WIN powiadomiło wła-dze PRL, że postanowiło ujawnić się i przekazać Mi-nisterstwu Bezpieczeństwa Publicznego posiadanąbroń, radiostacje, szyfry oraz zasoby finansowe w do-larach USA. Zarząd V Komendy uznał działalnośćswoją za wrogą i destrukcyjną dla państwa. Przez 4lata CIA była wodzona za nos, włożyła kilkadziesiątmilionów dolarów na fikcyjną działalność konspira-cyjną. Prowokacja NKWD z udziałem MBP okazałasie majstersztykiem improwizacji na skalę światową.Władza ludowa wspaniałomyślnie puściła w niepa-mięć przestępstwa dokonane przez V KomendęWIN. Tylko emisariuszowi kpt. Adamowi Boryczce– „cichociemnemu” wymierzyła karę śmierci zamie-nioną na dożywocie.

…Paweł po krótkiej adaptacji wyszedł do pracy.Brygadzista, także pracownik specjalny – były funk-cjonariusz UB przydzielił go do ekipy obsługującejna podeście sztolni wagoniki powracające z urob-kiem. Skalnik po załadowaniu wagonika zawieszałna nim swoją markę. Paweł zdejmował ją i urobekwpisywał na konto danego skalnika. Z-ca naczelnikapor. Miłoń nie zaakceptował „nominacji”. Rozpocząłkarierę skalnika.

Dzienna norma 20 wózków urobku, na któryskładały się wapień i hałda. Narzędzia pracy: kilof,szufla, gable (szerokie widły z długimi zębami zakoń-czonymi kulkami – przyp. red.). Codziennie o godz.

136 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 138: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

11.00 odstrzał skały. Na dźwięk syren wszyscy prze-rywali pracę i chowali się do bunkrów wyglądającychjak czołgi. Po każdym odstrzale w powietrzu śmigałykamienie i uderzały w stalową powłokę bunkrów...W połowie drogi na sztolni była kuźnia. Paweł wstą-pił do niej i własnoręcznie z dwóch gabli zrobił jednedubeltowe. Zwiększył wydajność ładowania topikui hałdy. Brygadzista – pracownik wolnościowy – p.Burek zobaczył, że Paweł doskonale sobie radzi wpoczynaniach ślusarsko-kowalskich i powierzył mufunkcję kowala. Naprawiał uszkodzone wózki, któreniedawno jeszcze produkował w Goleniowie. Roz-klepywał końcówki szyn do rozjazdów itp. Pewnegorazu ciąg wózków ciągniony liną stalową nagle sięzerwał – pękła lina – i z ogromną prędkością zjechałpo sztolni na dno odkrywki-wyrobiska. Na szczęścienikt nie został poszkodowany... Skutek katastrofy:powywracane wózki, pogięte koleby, zdemolowanyrozjazd. Grupa podenerwowanych osób: brygadzistaBurek, kilku strażników, dyrektor kamieniołomu.Bezpieka ustali: albo sabotaż, albo zmęczenie mate-riału... Nowa lina może być dostarczona nie prędzejniż za tydzień; oznacza to przestój. Paweł mówi dobrygadzisty:

– Sprawdziłem linę, jest w dobrym stanie. Mogęzapleść oko.

– Kaj, przecież nie mamy zacisków?..– Nie potrzebne, „zaszplajsuję”.– Nie wierzę, aby to mogło być bezpieczne…

– Tak czy owak trzeba czekać na nową, za godzinęta będzie gotowa.

Paweł podciągnął końcówkę liny do kuźni, zpręta stalowego odkuł marspikiel (szpikulec do roz-pychania pokrętek stalowych), odmierzył 3 m liny,wkręcił ją w imadła i za 30 minut oko gotowe.Wózki można ciągnąć do góry; przeprowadzonopróbę. Brygadzista nie był przekonany, że linaspełni swoje zadanie. Wezwany inżynier-mechanikz dyrekcji Śląskiego Kombinatu Wapiennego przy-był specjalnie, żeby ocenić bezpieczeństwo liny.Obejrzał splot, pokiwał głową, uśmiechną się z aprobatą:

– Pierona, dobra robota, w wojnę służyłem wKrigsmarine, wszystkie liny, cumy na okręcie w tensposób łączono. Kto tu tak potrafi?.. Burek wskazałna Pawła.

– Pan chyba marynarz?– Zgadza się...Opinia pozytywna, lina pociągnęła wózki po

sztolni w górę...Po kuźni kręci się pracownik specjalny – wiertacz

wierci otwory strzałowym. Prosi Pawła o wykonanieszczypiec, które ułatwią mu pracę. Paweł nie zasta-nawiając się wiele spełnił życzenie wiertacza. Za kilkadni wizyta Miłonia w kuźni:

– Czy wiecie, że szczypce mogą posłużyć do prze-cinania zasieków otaczających kamieniołom?..

KRYNICA nr 87–88 137

PROZA

R-23, okręt ratowniczy Marynarki Wojennej, zbudowany na zmodyfikowanym kadłubie lugrotrawlera typu B-17

Page 139: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Mała prowokacja, koniec kariery kowala, powrótna wyrobisko skalnika…

Pracując na zmianie „A” od godz. 06.00-14.00korzystał ze światła dziennego w drodze do i z pracy.Zbierał różne zioła a w szczególności liście mniszkalekarskiego nazywanego potocznie mleczem. Przy-rządzał surówki.

Wzdłuż baraku środkiem przebiegał korytarz,po obu jego stronach 10-osobowe izby. W jednej znich więźniowie się dogadali i przystąpili do drą-żenia podkopu. Wyliczyli, że wylot tunelu wypadniena pionowej ścianie sztolni. W ciemną noc dojdądo drutów i zasieków ogradzających obóz i kamie-niołomy. Kopali tunel, urobek wynosili w kiesze-niach i niepostrzeżenie wysypywali między bara-kami. Podkop gotowy, noc ciemna. Chłopaki pofingowanych procesach i wieloletnich wyrokachczołgali się ku wolności. Wydostali się na sztolnię,zrobili może 10 kroków, gdy usłyszeli: „Stój! Ręcedo góry!” Nie ulega wątpliwości, że kapuś był wśródnich... Ale pełnią szczęście los obdarzył innego więź-nia, który po tygodniowym pobycie w obozie ob-myślił sposób ucieczki. Udało się, na wolność prze-darł się niepostrzeżenie przez zasieki ogradzającekamieniołom.

…W marcu 1956 roku niczym tsunami na ocea-nie potężna fala nadziei zakołysała archipelagiemwięzień i obozów pracy więziennej. Zmiana „kwa-lifikacji prawnej czynu” tysiącom więźniów spowo-dowała wzmożona rotację, wynikiem której sporagrupa tychże przybyła z innych ośrodków odosob-nienia do Strzelec. Opowiadali o niebywałej rosza-dzie personelu nadzorczego. Jakaś zakała z Wronekjest w tej chwili oddziałowym w Krakowie a sadystaz Rawicza służy w Goleniowie itd. Na tę pozornązmianę systemu penitencjarnego nakładają się wy-darzenia w Poznaniu. W bliskim sąsiedztwie zakła-dów karnych pojawiły się posterunki z żołnierzamiKBW. Wstrzymano spacery, pracę w kamienioło-mach, w goleniowskim POM-ie. Stan pogotowia iwzmożonej ostrożności trwał 4-5 dni. W masme-diach epidemia wiadomości o „błędach i wypacze-niach”, o wszczęciu dochodzeń w stosunku dofunkcjonariuszy UB stosujących niedozwolone me-tody śledztwa, o zwolnieniu z więzienia prymasaStefana Wyszyńskiego, Władysława Gomułki, Ma-riana Spychalskiego. 21 października 1956 roku

Gomułka zostaje I Sekretarzem KC PZPR. Wygło-szone na VIII Plenum przemówienie nacechowanebyło ostrym potępieniem stalinizmu, niekorzyst-nym dla PRL bilansem handlu ze Związkiem Ra-dzieckim. Gdy w listopadzie wyjeżdżał do Moskwyna rozmowy z Nikitą Chruszczowem, ludzie stojącyna peronach dworców kolejowych skandowali:„Wiesław, zawracaj!”… Gomułka nie posłuchał,wrócił cały i powoli zaczęło się przykręcanie śrubyna nowo...

Na Węgrzech stanowisko premiera obejmuje 24listopada 1956 roku Imre Nagy. Chruszczow stawia-jąc na niego liczył, że jako długoletni ideowy komu-nista, uczestnik wojny domowej w Rosji i plutonuegzekucyjnego czekistów Jankiela Jurkowskiego,który w nocy z l6/17 lipca 1918 roku dokonał wwilli Ipatiewa w Jekatierinburgu masakry cara Mi-kołaja II i jego rodziny – będzie posłusznym wyko-nawcą zmodyfikowanych dyrektyw NKWD i KCKPZR. Tymczasem Nagy zawiódł na całej linii przy-łączając się do węgierskiego powstania. 1 listopadawypowiedział członkowstwo Układu Warszawskiegoi zaapelował do ONZ o zatwierdzenie neutralnościWęgier. Tłumieniem powstania węgierskiego kiero-wał ambasador sowiecki Juryj Andropow, były ko-misarz polityczny na froncie fińskim w 1939 roku(wojna z Finlandią). Po stłumieniu zrywu węgier-skiego został szefem KGB w stopniu generała armii.Jako sekretarz generalny KC KPZR był prekursoremreformy łagodnego przejścia komunizmu totalitar-nego w komunizm mafijny. Operacja nazwana„transformacją” przyjęła się we wszystkich krajachobozu socjalistycznego.

…Na dziedzińcu obozu jeden z więźniów dajeosobliwy popis muzykowania. Ustawił 10 buteleknapełnionych woda, ale nie do pełna i uderzając wnie kijkiem wyzwalał różne melodie: arie operowe,ludowe przyśpiewki, pieśni wojskowe. Sam śpiewałi zachęcał publiczność do współudziału. Podchodzido Pawła jeden z więźniów i w imieniu jakiejś nie-określonej grupy zaprasza do objęcia przywództwabuntu.

– Ma pan doświadczenie w tej materii...

– Szanowny kolego, muszę pana rozczarować,propozycji nie przyjmuję i w razie jakiegoś rokoszunie przyłączę się...

138 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 140: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Jestem zaskoczony i mocno rozczarowany,osoby o predyspozycjach przywódczych nie kapitu-lują a w rozgardiaszu, jaki się wytworzył, zwycięstwoleży na ulicy.

– To niech pan je podniesie...

Paweł nie analizował sensu czy absurdu propozy-cji, która mogła być ordynarną prowokacją. Alezaraz? Może to próba spełnienie. „przepowiedni”śledczego, napomknięta dzień przed rozprawą?

Jakkolwiek zza krat wiatr wolności przywiewarożne, nawet sensacyjne wieści, to codzienność wię-zienna toczyła się według ustalonego schematu. Fed-rowanie skały wapiennej przebiegło bez zakłóceń.Ale czasami monotonna szarość bywa rozjaśniana za-bawnym epizodem. Wśród zgłoszonych do lekarzaznalazł się jeden skręcający się z bólu, obiema rękamitrzymał się za krocze. Diagnoza oddziałowego:

– Jak bolą jaja, to sprawa do ginekologa.Suka więzienna zawiozła pacjentów do przy-

chodni przy szpitalu powiatowym w StrzelcachOpolskich. Chorych strażnik przyprowadzić pod ga-binet ginekologiczny. Na korytarzu czekały pa-cjentki. Pielęgniarka widzi dziesięciu chłopa, więcpyta zdziwiona:

– Gdzie więźniarka? Zakład karny zgłosił jednąwizytę, a pan nie wiedzieć czemu przyprowadziłgrupę mężczyzn?!

– Ten tam, widzi go pani? Jaja mu spuchły jak ar-buzy, to co, do dentysty miałem, go zaprowadzić?..– odpowiedział strażnik.

Pod koniec października 1956 roku powstaniewęgierskie zostało stłumione przez Armią Czerwonąi kolaborantów pod wodzą Janosa Kadara. ImreNagy aresztowany i po rozprawie sądowej stracony.

KRYNICA nr 87–88 139

PROZA

ZAWISZA CZARNY. Podczas drugiej przebudowy w latach 1966-67 przedłużono kadłub i zmieniono takielunek. W trakcie tej przebudowy silnik napędowy został wymieniony na używany 6-cylindrowy silnik firmy DWK (Deutsche Werke Kiel, obecnie MaK – Maschienenfabriek

Krupp) typu 6Mu421 o mocy 330 KM

Page 141: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Nastał rok 1957. W styczniu Paweł otrzymał listod Krzysztofa. W części zakodowanej poinformował,że 10 stycznia wyszedł na wolność, po krótkim od-poczynku wyruszy na wybrzeże. W sierpniu otrzy-mał etat oficera nawigacyjnego w Kapitanacie PortuSzczecin. Albert też już na wolności, ale od morzasię odwrócił, życie ułożył sobie w Wysokiej Mazo-wieckiej. Uruchomił warsztat mechaniczny, ukoń-czył Politechnikę Warszawską i cieszył się opiniądoskonałego inżyniera-mechanika. Paweł ciągle jesz-cze drążył skałę.

30 września 1957 brygadzista Burek wręczył mukopertą od inżyniera, który swego czasu zaopiniowałpozytywnie złączenie zerwanej liny stalowej. W ko-percie wycinek z gazety niemieckiej: „...Dnia 21września 1957 r. zatonął podczas huraganu na At-lantyku w pobliżu Wysp Azorskich czteromasztowybark PAMIR, statek szkolny Szkoły Morskiej w Bre-men. W akcji ratowniczej uczestniczyło 78 statków.Uratowano 6 rozbitków spośród 80-osobowej za-łogi”. Ten okazały żaglowiec zbudowała w 1905 rokustocznia w Hamburgu. Parametry; długość – 94 m,szerokość – 14 m, pojemność – 3030 BRT. Los takdziwnie zrządził, że w roku 1975 Paweł pracował nastatku bandery RFN CAROLA REITH, którym do-wodził kapitan Heinrich Koopmann, jeden z 6-ciuuratowanych; na PAMIRZE był kadetem.

3 października 1957 roku na polecenie Gomułkiprzestaje się ukazywać tygodnik „PO PROSTU”.Ulega likwidacji „jako czołowe pismo popaździerni-kowych rewizjonistów”. Decyzja Biura Politycznegowywołana falę zamieszek studenckich. Milicja pro-testujących potraktowała brutalnie. Aresztowano kil-kaset osób. Część zespołu redakcyjnego wyrzucono zpartii a część pozbawiono pracy w zawodzie dzienni-karza. W tej skandalicznej atmosferze Paweł opuszakamieniołom, zwolniony warunkowo od odbywaniareszty kary. Udaje się do Bytomia w towarzystwiebliskiego, Mieczysława Kotarskiego, brata matki, star-szego od niego o niecałe 3 lata. Niezręcznie byłobynazywać rówieśnika „wujem”, więc mówili do siebiepo imieniu. Babcia Pawła – Emilia zwracała się doswojego brata Hipolita, starszego o 21 lat „panie bra-cie”. Nigdy nie mówiła: Hipek czy Hipolicie.

…Pierwszy dzień wolności i blady płomyk paź-dziernikowej nadziei zdmuchnął Gomułka, któremuprzed rokiem społeczeństwo polskie zawierzyło. Ty-godnik „PO PROSTU” najśmielej rozpoczął odsła-

niać ciemne strony PRL. Drugi dzień wolności – 4października, Związek Sowiecki inaugurując erę pod-boju Kosmosu wystrzelił pierwszego w dziejachsztucznego satelitę Ziemi. Jego średnica 58 cm, waga83,5 kg, szybkość na orbicie 24,5 tys. km/godz. Zie-mię okrążył w ciągu 95 minut. Paweł tego dnia mu-siał zdobyć się na wysiłek samodzielnego organizo-wania swojego życia w warunkach wolnościowych.Przez blisko 3 lata wszelka inicjatywa i przedsiębior-czość były tłamszone… Musi pozbyć się uwierającegogorsetu i wszystko poukładać na nowo…

Porusza się jak we mgle; żeby załatwić cokolwiekw jakimś urzędzie, trzeba okazać dowód osobisty. Dochwili aresztowania oprócz książeczki żeglarskiej –innego dokumentu identyfikacyjnego nie posiadał.Złożył kiedyś papiery wymagane na dowód i na tymsię skończyło. Urząd Miejski w Bytomiu wydał wa-runkowo „tymczasowe świadectwo tożsamości”ważne 12 miesięcy. Mógł się rozglądnąć za pracą.Szansa była tylko jedna: górnictwo. Posiadał kwali-fikacje skalnika, w kopalni węgla kamiennego ROZ-BARK powierzono mu „stanowisko” cieśli górni-czego. Praca polegała na naprawie rozjazdów, ukła-daniu torowisk w chodnikach na różnych pozio-mach. Pracował nieraz pół kilometra pod ziemią aczasem półtora! Co za bajeczne landszafty na od latnieeksploatowanych przodkach. Podziemne potoki,małe jeziorka, woda spływająca z łoskotem po fila-rach jak w krainie wodospadów...

Po wyjeździe na powierzchnię człowiek wchodzido szatni, jest umorusany, idzie do łaźni, która mogłapomieścić kilkaset osób jednocześnie. Własnych ple-ców nikt nie był w stanie sam sobie umyć; utrwaliłsię zwyczaj, że myjąc komuś plecy używałeś swojegomydła a ten ktoś twoje plecy mył także swoim myd-łem. Paweł złożył ofertę sąsiadowi drobnej posturyspod prysznica obok, ten ją odrzucił:

– ...Masz pieronie za wielgie plecy, zetrę za dużomydła...

Paweł niespeszony nawiązał łaziebną kooperacjęz właścicielem tym razem „wielgich pleców”...

Sztygarem d/s logistyki podziemnej był doświad-czony górnik p. Kostyra. Osoba o przymiotach wzo-rowego kapitana statku. Na jego głowie było przy-gotowanie przodków do fedrowania, obudowachodników, przewóz ludzi i urobku wózkami „madein Goleniów”, obsługa szybów itd. Doskonały orga-nizator...

140 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 142: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

Kilka tygodni musiało minąć zanim udało sięposklejać psychikę połamaną więziennym doświad-czeniem. Pomogła Pawłowi rodzina: kuzyn Mieczy-sław, jego żona Aldona i jej wujostwo państwo Przy-byłowie – wysiedleńcy z Borysławia. Po 7 miesiącachprzebywania wśród życzliwych ludzi i pełnym za-adaptowaniu się do egzystencji w warunkach wol-nościowych, nadszedł list od Krzysztofa z informacją,że w Oddziale Oznakowania Nawigacyjnego (OON)w Szczecinie potrzebują inspektora hydrografii. Doniedawna funkcję pełnił kpt. Ż.W. Antoni hrabiaLedóchowski – długoletni profesor astronawigacjiw Szkole Morskiej w Tczewie, Gdyni i Szczeciniedo 1953 roku. Jego następcą został kpt. Ż.W. książęPuzyna. Obaj arystokraci nie cieszyli się sympatiąwładzy ludowej, która pozbawiła ich „prawa pływa-nia”. Przygarnął obu pod swoje opiekuńcze skrzydłainż. Zbigniew Poniecki, kierownik OON. Po paź-dzierniku 1956 roku ministrem żeglugi został prof.Stanisław Darski – shippingowiec światowego for-matu; flota handlowa weszła na drogę dynamicznegorozwoju. Statków zaczęło przybywać w PŻM-Szcze-cin, PLO-Gdynia. Obaj arystokraci wypłynęli namorskie szlaki a vacat w OON wypełnił Paweł wczerwcu 1958 roku. Zamieszkał chwilowo u Krzysz-tofa; przyjaciel dysponował w tym czasie „wolnąchatą”, bo żonę odwiózł do szpitala na porodówkę.Wróciła z małą Małgosią w beciku. Paweł wynająłpokój sublokatorski w willi dr Stanisława Telegi –wybitnego znawcy literatury marynistycznej.

Rola inspektora hydrografii w oddziale szczeciń-skim polegała na zbieraniu materiałów do opraco-wania mapy Zalewu Szczecińskiego, portów przy-ległych, zaś akweny Bałtyku znajdowały się w gestii

OON Gdyni i Świnoujścia. Przez cały rok, wyłącza-jąc okresy zalodzenia, prowadzono pomiary głębo-kości portu szczecińskiego i toru wodnego Świnouj-ście-Szczecin. W tym czasie pogłębiarki nieustanniepracowały. Nie nadążały z drążeniem łożyska, boruch wody pobudzony pogłębionym korytem ściągałmuł z pobliskich płycizn i mielizn. Zamysł z punktuwidzenia ekonomii pozbawiony sensu, ale propa-gandowa wymowa miała świadczyć, że dzięki socja-listycznej gospodarce Szczecin przyjmuje większestatki i stał się lepszym portem niż za czasów nie-mieckich...

Pomiary hydrograficzne znalazły się w polu zain-teresowania prof. Jana Wereszczyńskiego z katedrygeodezji Politechniki Łódzkiej. Dokonał on analizymap morskich wybrzeża polskiego w aspekcie stoso-wanych urządzeń nawigacyjnych aktualnie i w prze-szłości. Zaskakujące, że w Łodzi dalekiej od morskiegobrzegu, na politechnice o tradycji kształcenia specja-listów włókiennictwa, chemii, elektryków – rozwinęłasię kartografia morska. Jak do tego doszło? Jan We-reszczyński, młody oficer Marynarki Wojennej, roz-począł karierę zawodową w Biurze Kartografii wGdyni. W październiku 1939 roku skutkiem kapi-tulacji Helu trafił do oflagu w Lubece. Okres niewoliprzeżył na studiowaniu nawigacji i kartografii, czegoniemiecka administracja mu nie zabraniała a zasobywiedzy morskiej były nieprzebrane. Po wojnie wróciłdo Gdyni i rozpoczął służbę w Urzędzie Morskim.Szybko zorientował się, że dla nowej władzy jako sa-nacyjny oficer jest doskonałym materiałem na „wrogaludu”, opuścił więc Gdynię i przeniósł się do rodzin-nej Łodzi. Kierując katedrą geodezji utworzył w niejsekcję morską. Niebawem stał się autorytetem w za-

KRYNICA nr 87–88 141

PROZA

SWAROŻYC miał na swoim koncie wiele spektakularnych akcji ratowniczych i

holowniczych. Autor fotografii nieznany

Page 143: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

kresie hydrografii i kartografii. Po konsultacje zwra-cały się do niego sztaby Układu Warszawskiego iNATO. Paweł współpracował z nim przez kilka lat,uczestniczył w kolokwiach naukowych na Politech-nice Łódzkiej. Znajomość tę cenił bardzo wysoko.

Wejście do małego portu rybackiego w NowymWarpnie przecinała wzdłuż granica państwowa międzyPRL a NRD. Od pewnego czasu nasiliły się incydentynaruszania terytorium. Pretensje wniosło dowództwozachodnio-pomorskiego sztabu WOP. Chodziło głów-nie o to, że rybacy wypływając z Nowego Warpnaprzekraczali linię graniczną nieraz o 2 metry a nierazo 50 cm! Rozwiązanie problemu zlecono UrzędowiMorskiemu w Szczecinie. Powołano komisję; bliskomiesiąc trwało załatwianie odpowiednich zezwoleń iwyznaczenie delegatów. Z Warszawy nadeszła lista: 2naczelników z UM Szczecin, kierownik OON i in-spektor hydrografii. Z Nowego Warpna motorówkaNRD-owskiej straży granicznej z polską delegacją po-płynęła do odległego 3 km Alt Warp. Przedstawicieleobu niby-państw zasiedli przy okrągłym stole. Inż.Poniecki znał język niemiecki w stopniu doskonałym,Paweł także dość dobrze sobie radził. Ze strony NRD-owskiej nikt nie mówił po polsku. Delegaci niemieccyto dawni szczeciniacy i urzędnicy administracji mor-skiej. Jeden z inżynierów zapytał,:

– Kiedy miała miejsce ostatnia kontrola tech-niczna nabrzeża przy Wałach Chrobrego?.. – Zamoich czasów przeprowadzaliśmy inspekcję dwa razydo roku – powiedział. – Często wzmacnialiśmy kejęLarsenami, bo grunt tam torfowy... A wy pogłębiacietor wodny, kanały portowe, czy nie zdajecie sobiesprawy, że w ten sposób naruszacie konstrukcję na-brzeży wzdłuż Odry?

– Wszystkie nabrzeża i pirsy w porcie kontrolu-jemy 2 razy w roku – blefował naczelnik StanisławSala z Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Do sali obrad wtargnął nagle podoficer NRD-owskiego WOP-u i zameldował, że odebrał z Berlinarozkaz, żeby konferencją zakończyć natychmiast!

– Chyba zwariowali! – wrzasnął poirytowany in-żynier niemiecki.

Wybiegł na dwór i wrócił po 15 minutach.

– Nieporozumienie, wytłumaczyłem ciemnia-kom, iż nie mają racji...

Konferencja zakończona, ustalono, że problemwymaga załatwienia na szczeblu ministerialnym...Motorówka z delegatami strony polskiej przybyła doNowego Warpna. Na nabrzeżu 5 „Willisów” z ofice-rami i dwie ciężarówki wypełnione żołnierzami. Takdużej liczby WOP-istów tu jeszcze nie było! Po od-płynięciu Niemców inż. Poniecki i Paweł zostali od-wiezieni do strażnicy.

– Było polecenie przerwać obrady – poirytowa-nym głosem oznajmił zastępca placówki. – Dlaczegonie wykonaliście polecenia?

– Panie poruczniku – odezwał się inż. Poniecki –organizatorami konferencji byli Niemcy, my nic niewiemy o przerwaniu obrad, nic nam nie powiedzieli...

– Widzi pan to wojsko? Są tu przez was. Ogłosi-liśmy ostre pogotowie, bo dla każdego kto przekro-czy granicę z NRD – droga do Berlina Zachodniegobędzie wolna. Wy znaleźliście się na niemieckiejziemi i gdyby nie szczelny pierścień niemieckichWOP-istów, czy wrócilibyście w komplecie?! Tegonie wiem…

Komendant strażnicy ani razu nie spojrzał naPawła, traktował go jak powietrze. Ostentacyjniedawał do zrozumienia, że nie darzy go zaufaniem...

Kilka dni po incydencie inż. Poniecki ustalił, że„afera” została „nagrana” przez WUB w Szczecinie.Dzięki czujności udaremniono ucieczkę za granicę.Paweł znalazł się w składzie delegacji przez niedopat-rzenia Warszawy. Według wyobrażeń szefa szczeciń-skiej Bezpieki droga z Altwarp do Berlina wiodła bezprzeszkód i Paweł mógłby skorzystać z tych udogod-nień…

Miesiąc po konferencji w Altwarp nastąpiło za-walenie się nabrzeża aż do połowy szerokości jezdnina Wałach Chrobrego. Usuwanie skutków brakuprofesjonalizmu i karygodnego niedbalstwa trwało2 lata i pochłonęło kilkanaście mln złotych.

Jasne Błonia w Szczecinie, mieszkanie p. Włady-sława Przybyszewskiego – wtajemniczonego jeszcze w1954 roku przez Pawła w plany uprowadzenia CIET-RZEWIA do Hiszpanii i włączenia się do działalnościniepodległościowej. Kiedy usłyszał z „Wolnej Europy”o pojmaniu CIETRZEWIA, czekał każdej chwili naaresztowanie, że ubowcy pokażą mu list polecającydo ambasadora Józefa hrabiego Potockiego...

142 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Page 144: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

– Jak już było z nami źle, – uspakajał Paweł –wszystkie materiały, listy, notatki, ulotki spaliliśmya popiół wiatr zdmuchnął...

– Pamięta pan Adama Boryczkę?.. Do końca1952 roku kursował do Londynu jako emisariusz niewiedząc, że V Komenda WIN jest kukułczym jajemNKWD. Po „ujawnieniu się” V Komendy zostałaresztowany i skazany na karę śmierci. W paździer-niku 1955 roku Rada Państwa wyrok zamieniła nadożywocie.

Pan Władysław nie akceptował oporu przeciwbolszewickiej epidemii, nie widział szans na sukces.Zniewolenie zostało zorganizowane perfekcyjnie.Po kapitulacji Niemiec Łazar Beria – szef stalinow-skiej Bezpieki umieścił w sowieckiej strefie okupa-cyjnej 10 pułków, czyli 2 ½ dywizji NKWD-zistów.Natomiast na terytorium bratniej Polski i na prośbęPKWN rozmieszczono więcej, bo 15 pułków, czyli5 dywizji czekistów pod dowództwem gen. NikołajaSieliwanowskiego, któremu Bierut nadał tytuł „Po-laka sowietikus causa” i mianował zastępcą Stani-sława Radkiewicza, ministra Bezpieczeństwa Pub-licznego. Żołnierze państwa podziemnego ledwowyszli z lasu zdziesiątkowani przez okupanta nie-mieckiego, a już do hekatomby tej doszły ofiary ko-lejnej sowieckiej okupacji. 14 lipca 1944 roku Stalinpodpisał dyrektywę zaadresowaną do dowódcówfrontów Białoruskiego i Ukraińskiego, które na swejdrodze bojowej mogą napotkać polskie oddziałyzbrojne, podległe polskiemu rządowi emigracyj-nemu. Przypominamy – oddziały te działają przeciwinteresom Armii Czerwonej. Kwatera NaczelnegoDowództwa rozkazuje: „Nie zawierać z polskimioddziałami porozumienia; po spotkaniu rozbrajaća w przypadku oporu zastosować siłę zbrojną...”.

W kontekście „wielkiej przyjaźni” narodów ra-dzieckiego i polskiego zrodziło się komando ekster-minacji i deportacji. Do 1 października 1944 rokutylko na Lubelszczyźnie NKWD aresztowało 40 tys.młodych Polaków. Po przebraniu w niemieckiemundury wojskowe powieziono ich na Sybir. 5września 1944 roku Doraźny Sąd Wojskowy Garni-zonu Lubelskiego skazał na karę śmierci FranciszkaGardziałę i Tadeusza Benesza za to, że podczas wojnyprzechowywali bez zezwolenia aparaty radiowo-na-dawcze, zaś w okresie od 11 do 13 września 1944(trwało powstanie w Warszawie) nadawali szyfremdepesze do Londynu. Władysławę Miszczuk sąd ska-

zał na 10 lat więzienia za to, że wiedziała, iż oskarżeniposiadają radiostacją i nie tylko nie doniosła władzy,ale sama słuchała wrogich komunikatów…

Organizacje niepodległościowe i tzw. opozycyjnew czasach PRL były penetrowana przez Służbę Bez-pieczeństwa; mało tego, powstawały z inicjatywy UBi NKWD! Wielu kurierów i emisariuszy utrzymują-cych łączność pomiędzy „konspiracją” w kraju a rządem emigracyjnym przekraczało granicę podbacznym okiem komunistycznych nadzorców.

Dla pokolenia Polaków wychowanych w duchupatriotycznym, w patriotycznym domu, najwyższymhonorem była walka z okupantami. Byli łatwymłupem dla prowokatorów. Dopełnieniem nieszczę-ścia okazały się decyzje polityczne najwyższej miarypodejmowane przez nieudolnych i pozbawionychwyobraźni amatorów. Stanisław Cat-Mackiewicz zjeszcze przed 1939 rokiem przestrzegał:

„– ...Wojna jest instrumentem polityki mającejna celu zwycięstwo; jeśli podczas działań wojennychza jednego zabitego wroga płacimy życiem stu włas-nych obywateli, to to już nie wojna, to zbiorowe sa-mobójstwo...”

Rząd Winstona Churchilla zakazał w 1940 rokumieszkańcom Wysp Normandzkich w Kanale LaManche stawiania oporu Niemcom, którzy zajęli jeza pomocą kilku motorówek i bez jednego wystrzału.Podpisując akt kapitulacji wynegocjowali łagodnewarunki okupacji. Uniknęli represji, ofiar w ludziach,zniszczeń bazy ekonomicznej i dóbr kultury; wykazalirozsądek, realizm i nie odczuli cierpień wojny. Tylkogłupcy stawiają czoła przeciwnościom, kiedy zdrowyrozsądek nakazywałby uniknięcie ich…

Juliusz Mierosławski – wybitny publicysta emi-gracyjny, jeden z filarów „Kultury Paryskiej” antycy-pował, że komunizm w Polsce się skończy. „…Le-gitymizm tego sekwensu historycznego będzie sięopierał na następującej przesłance: wrócą Polacy zemigracji, wygnańczy prezydent stanie przed pol-skim sejmem i przekaże narodowi swoją władzę bę-dącą kontynuacją II Rzeczypospolitej zgodnie zkonstytucją z 1935 roku…”

***

Morska i lądowa epopeja porywaczy skończyłasię. Ich CIETRZEW po forsownym i feralnym rejsie

KRYNICA nr 87–88 143

PROZA

Page 145: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone

do wolnego świata z zatartym silnikiem zaholowanodo Gdańska. Za „zhańbienie” komunistycznej flagiPRL nie zasługiwał, podobnie jak siostrzany lugro-trawler PUSZCZYK, na służbę w rybołówstwie.Obie jednostki wysłano na „bezrobocie”, co w gwa-rze marynarskiej nazywa się: „na sznurek”… PUSZ-CZYK został przebudowany na statek instrumen-talny dla Szkoły Morskiej w Gdyni, otrzymał imięZENIT; służył do szkolenia oficerów PMH w za-kresie automatyki i elektroniki. CIETRZEWIEMzainteresował pan Witold Bublewski – przedwo-jenny działacz morskiego harcerstwa, inicjator prze-budowy w 1934 roku szkunera PETREA na jachtszkolny ZHP ZAWISZA CZARNY. W latach 1941– 1948 najbliższy współpracownik ministra Euge-niusza Kwiatkowskiego w Delegaturze Rządu d/sWybrzeża. Inicjator utworzenia Państwowego Cen-trum Wychowania Morskiego. Jego staraniem lug-rotrawler CIETRZEW po przebudowie zaistniałjako szkuner sztakslowy i otrzymał nazwę ZAWI-SZA CZARNY. W nowym wcieleniu rozpocząłsłużbę 15 lipca 1962 roku pod komendą kmdr Bo-lesława Romanowskiego, znanego dowódcy okrętówpodwodnych czasu wojny. Podczas podniesieniabandery Paweł pojawił się na Wałach Chrobrego wSzczecinie. Gdy zbliżył się do trapu, został zatrzy-many przez funkcjonariusza UB w cywilu. Po wy-legitymowaniu „uprzejmie” rozkazał, żeby się „zmył”i nie pokazywał w dniu dzisiejszym na żaglowcu...

S/v ZAWISZA CZARNY II swymi rejsami, po-dobnie jak jego poprzednik, realizuje po dziś dzieńcele edukacji i wychowania morskiego harcerskiejmłodzieży. Odbył podróż wokołoziemską, opłynął

kilkakrotnie przylądek Horn wziął udział w regatachz okazji jubileuszu 200. Stanów Zjednoczonych. W„Operacji Żagiel – 1984” na trasie Saint Malo –Quebek, w pobliżu Bermudów podczas trudnychwarunków pogodowych uratował 8 osób z tonącegożaglowca MARQUES. Mimo wysokiej atlantyckiejfali i huraganowego wiatru poszukiwał dalszych roz-bitków. W Quebek, po zacumowaniu uroczyste po-witanie a gazety kanadyjskie nazwały ZAWISZĘCZARNEGO „rescue and lucky ship” („ratunek iszczęśliwy statek” – przyp. red.)... Imię dla przedwo-jennego ZAWISZY wybrał gen. Mariusz Zaruski adla powojennego Witold Bublewski.

Po komandorze Bolesławie Romanowskim do-wodziło szkunerem ZAWISZA CZARNY II 28 ka-pitanów, opętanych i oczarowanych morską tema-tyką, misjonarzy głoszących prawdę o morzu, a wśródnich kpt. Ż.W. Andrzej Drapella – syn generała Ju-liusza Drapelli, dowódcy 27. Wołyńskiej DywizjiPiechoty w 1939 roku, ceniony kapitan statków to-warowych i niestrudzony popularyzator żeglarstwa.

Komandor Jan Piasecki – marynarz z powołania,dla którego praca na morzu jest tym, czym dlamnicha służba w świątyni, zamiłowany wycho-wawca młodzieży powiedział:

„Dziękuję kapitanowi Stanisławowi Lehrowi za niestaranowanie CIETRZEWIA i jego porywaczom;dzięki temu zbiegowi okoliczności harcerstwo nasze dys-ponuje wspaniałym i szczęśliwym żaglowcem, noszącymchlubne imię Zawiszy Czarnego – szlachetnego boha-tera spod Grunwaldu, słynącego z odwagi, dotrzymy-wania słowa i będącego świetlanym wzorem cnótrycerskich…”.

144 KRYNICA nr 87–88

PROZA

Nabrzeże Pomorskie z pokładu ORP BURZA, 1962 r.

Page 146: KRYNICA - Kresy24.pl · 2016. 5. 5. · W dniu 22 kwietnia br. w Sejmie RP odbyła się konferencja „Media Polskie na Wschodzie”.Na spotka-nie w polskim parlamencie, poświęcone