Kg. Kultura i Grafika 1

58
Nr 1 / Sierpień 2014

description

 

Transcript of Kg. Kultura i Grafika 1

Page 1: Kg. Kultura i Grafika 1

Nr 1 / Sierpień 2014

Page 2: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 3: Kg. Kultura i Grafika 1

kg.kg.

Page 4: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 5: Kg. Kultura i Grafika 1

Jacek Utkoprint lovebehance

przemekbogdanowicz

Nie ma ciszy w niszynowe logo Pzu

Wywiad z najsłynniejszym polskim projektantem gazet.

Najciekawsze drukowane magazyny i ich twórcy.

Wywiad z twórcą portalu Behance – Matiasem Coreą.

Wywiad z Michałem Łojewskim z White Cat Studios – twórcą nowej identyfikacji PZU.

Wywiad z Przemkiem Bogdanowiczem, jednym z najlepszych polskich kreatywnych.

O polskim rynku niezależ-nych wytwórni płytowych i ich okładek.

8

16

28

44

52

34

Page 6: Kg. Kultura i Grafika 1

DRUK

Page 7: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 8: Kg. Kultura i Grafika 1

Jeżeli projektanci będą prezentować content w nudny, tradycyjny sposób, to nie dziwmy się, że każdy kliknie w zdjęcie z kotem.

8 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 9: Kg. Kultura i Grafika 1

Jacek Utko

Udało nam się porozmawiać z Jackiem Utko, wielokrotnie nagradzanym projektantem gazet, magazynów i treści internetowych oraz Design Directorem Bonnier Business Press International. Dwie gazety, które zaprojektował – Puls Biznesu w Polsce i Aripaev w Estonii – dostały nagrodę World’s Best Designed Newspaper.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 9

Page 10: Kg. Kultura i Grafika 1

Co to jest content design?

Jacek Utko: W największym skrócie to projektowanie, w któ-rego centrum są treść i jej odbiorca. Ja w swojej pracy od początku na to stawiałem, niestety takie podejście wciąż nie jest standardem w branży mediowej. Wielu designerów woli działać w tradycyjny sposób i robić „ładną” gazetę albo „ładny” serwis internetowy. Ich praca polega głównie na zabawie z czcionką czy z kolorem i na układaniu „ładnych” kompozycji, bez zastanawiania się, czemu to służy. Wina leży także po drugiej stronie, redakcje traktują projektantów jak prostych pracowników, gdzieś na końcu całego łańcucha. Deadline się zbliża, wszyscy się spóźnili i grafik w ciągu 15 minut ma zrobić

„tak, żeby było ładnie”.

W takim razie jak powinna wyglądać praca content designera?

Projektant sprzedaje content, jego zadaniem jest pomaganie autorom w prezentacji treści, tak aby były interesujące i łatwo przyswajalne dla odbiorców. Projektant ma opowiadać historie, storytelling to dziś kluczowe słowo w naszej pracy. Żeby to robić dobrze, designer powinien bardziej wtrącać się w pracę redakcji i uczestniczyć w planowaniu treści już na etapie ich powstawa-nia. Taki specjalista musi mieć w sobie coś z redaktora, dokład-nie znać artykuł, nad którym pracuje, wiedzieć, jak go podzielić na mniejsze kawałki, umieć samodzielnie napisać nagłówki, zaproponować co można wyciąć, a z czego zrobić grafikę.

Jak Pan realizuje te założenia w swojej pracy?

Obecnie pełnię funkcję Design Directora na Europę Środkowo-Wschodnią i Skandynawię w Bonnier Business Press International. Moja praca od dawna nie polega już na bieżącym

składaniu gazet, ale głównie na projektowaniu makiet gazet, magazynów czy serwisów internetowych. W Polsce do mojej firmy należy Puls Biznesu, nie jesteśmy dużym wydawnic-twem, dlatego wszelkie zmiany wdrażamy organicznie, małymi, ale zdecydowanymi krokami. Przede wszystkim staramy się dawać treść, która jest dostosowana do naszego odbiorcy. Jednocześnie zazębienie designu z treścią jest u nas bardzo mocne. Redaktorzy spędzają z projektantami około dwóch godzin dziennie na planowaniu kolejnych numerów. Projektanci starają się zrozumieć, o czym jest artykuł, kto jest jego boha-terem, a potem stają przed tablicą i szkicują swoje koncepcje. Lubimy też zaskakiwać czytelnika plakatowym podejściem do okładki. Później dostosowujemy nasz content do różnych dostępnych kanałów. Ogromny nacisk kładziemy na smartfony, moim zdaniem wkrótce to będzie najważniejsze medium w kon-tekście dystrybucji informacji.

Jakie są teraz największe wyzwania przy projektowaniu contentu?

W tej chwili najważniejsza jest przemyślana dystrybucja treści w różnych mediach. Wielu wydawców ma z tym problem i nadal próbuje puszczać to samo na platformach cyfrowych i drukowanych. To się musi zmienić. Prawdopodobnie w ciągu najbliższych pięciu lat tradycyjne gazety codzienne znikną z roz-winiętych rynków i zaczną się pojawiać np. tylko raz w tygodniu. W związku z tym czeka nas rewolucja w wyglądzie, strukturze i zawartości mediów papierowych. Ostatnio projektowałem w Rosji dziennik, w którym w ogóle nie ma krótkich newsów, tylko dłuższe, autorskie dziennikarstwo (opinie, reportaże,

Jacek Utko, Design Director Bonnier Business Press International, projektant gazet, magazynów i internetu w Europie Wschodniej i w Skandynawii. Laureat prawie 50 nagród w konkursach. Dwie gazety, które zaprojektował – Puls Biznesu w Polsce iAripaev w Estonii – dostały nagrodę World’s Best Designed Newspaper. Wykładowca na konfe-rencjach w 26 krajach świata, w tym konferencji TED w Long Beach w 2009 roku.

Magazyn F5 nr 11 zima 2013

10 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 11: Kg. Kultura i Grafika 1

„Po co czytać wczorajsze wiadomości w druku, skoro dzień wcześniej wszystko jest dostępne w Internecie za darmo?”

analizy, wywiady). Po co czytać wczorajsze wiadomości w druku, skoro dzień wcześniej wszystko jest dostępne w internecie za darmo?

Przejście treści informacyjnych do sieci wiąże się jednak z kolejnym wyzwaniem. W większości współczesnych serwisów internetowych brakuje mi poczucia, że coś ważnego się stało, nie czuć newsowej gorączki charakterystycznej np. dla druko-wanych tabloidów. Nieważne czy wybuchła wojna, czy rowe-rzysta zderzył się z wiewiórką, prezentacja materiału na stronie głównej jest podobna, bo taki jest automatyczny szablon. Mało wydawnictw cyfrowych ma specjalny szablon dla tzw. breaking news story, a już prawie nikt nie potrafi w kluczowym momencie zmienić standardowego wyglądu strony. Trzeba więc docenić takie portale, jak np. Huffington Post, który przynajmniej ma odwagę dać wielkie zdjęcie z wielkim nagłówkiem dla najważ-niejszego newsa. Jeżeli media internetowe chcą zastąpić prasę codzienną, to będą musiały się tego nauczyć.

Jakie są teraz najważniejsze trendy w projektowaniu contentu?

Jeżeli chodzi o media drukowane, to widzę dwa znaczące kierunki. Po pierwsze, gazety zaczną pod względem graficznym

Okładki zaprojektowane przez Jacka Utko

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 11

Page 12: Kg. Kultura i Grafika 1

12 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 13: Kg. Kultura i Grafika 1

bardziej przypominać magazyny. Ich projektanci muszą zapo-mnieć o ścianach tekstu, nauczyć się, jak dzielić go na części i sprzedawać w bardziej przystępny sposób. Ciekawym trendem jest numerowanie sekwencji artykułu lub pokazywanie całego artykułu w formie wielkiej tabeli – taki materiał można przy-swoić w kilkadziesiąt sekund. Po drugie, mamy trend zupełnie przeciwstawny, tj. slow media – odbiorca leży na sofie, offline, i przez pół godziny czyta jeden artykuł. Moim zdaniem idealne drukowane medium przyszłości będzie mieszanką świetnie za-projektowanych, przystępnych, krótkich materiałów oraz długich, pogłębionych artykułów.

W sieci widać podobne trendy. Z jednej strony popularne się stają różnego rodzaju serwisy i aplikacje ułatwiające szybkie przyswajanie dużej ilości informacji. Przykładem tego zjawi-ska jest Cir.ca, tam nie ma typowych artykułów, tylko krótkie paragrafy, esencja i fakty wyjęte z dłuższych tekstów. Z drugiej strony w Internecie jest też miejsce na nurt powolnego czytania. Pojawia się coraz więcej serwisów takich jak Medium czy biznesowy Quartz pozycjonujących się jako „piękne miejsca dla pięknych historii”. Ich wyróżnikiem jest minimalistyczny design oraz rozbudowane, autorskie teksty. To propozycje dla odbior-ców, którzy chcą odpocząć od nadmiaru bodźców i informacji.

Co projektanci contentu mogą zrobić, żeby trafić do dzisiejszych odbiorców, którzy są owładnięci przez cały ten chaos informacyjny?

Mogą starać się pokazywać poważniejsze treści w bardziej przy-jaznej formie, stosując infografiki, tabele, poszatkowane teksty itp. Musimy zaakceptować to, że współczesny odbiorca jest bardzo leniwy. Jeżeli będziemy prezentować content w nudny, tradycyjny sposób, to nie dziwmy się, że każdy kliknie w zdjęcie z kotem.

„Moim zdaniem idealne drukowane medium przyszłości będzie mieszanką świetnie zaprojektowanych, przystępnych, krótkich materiałów oraz długich, pogłębionych artykułów”.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 13

Page 14: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 15: Kg. Kultura i Grafika 1

showcase

Pig Times, Maggy Villarroel

www.behance.net/maggy_vc

Page 16: Kg. Kultura i Grafika 1

PRINT LOVE

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

printlove.pdf 9 2014-05-26 04:58:19

16 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 17: Kg. Kultura i Grafika 1

Na przekór cyfrowej rewolucji mediaLnej tradycyjne wydawnictwa papierowe mają się Dobrze. Ośmioro projektantów graficznych opowiada o tym, co skłoniło ich do zajęcia się działalnością wydawniczą i jakim wyzwaniom musieli sprostać, aby kontynuować wydawanie swoich czasopism.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 17

Page 18: Kg. Kultura i Grafika 1

Biorąc pod uwagę boom na media cyfrowe, branża niezależ-nych czasopism drukowanych przeżywa coś w rodzaju drugiej młodości. Wystarczy spojrzeć na półki księgarń sprzedających niezależne wydawnictwa, aby znaleźć duży wybór pięknie wydrukowanych czasopism, które są kupowane i kolekcjo-nowane przez stale rosnącą rzeszę entuzjastów i miłośników drukowanych publikacji. Takie imprezy jak organizowany co dwa miesiące londyński Printout czy organizowana konferencja Magls In w Turynie, przyciągają coraz więcej wydawców i czytel-ników chcących za wszelką cenę utrzymać branżę niezależnych czasopism przy życiu.1 chociaż dane liczbowe nie zawsze są miarodajne, Steve Watson, założyciel niezależnego serwisu sub-skrypcyjnego Stack, potwierdza, że liczba prenumerat podwoiła się w zeszłym roku.

Co napędza ten wzrost zainteresowania? Czy jest to po prostu gwałtowna reakcja na rosnącą liczbę cyfrowych publikacji i spo-sób w jaki szukamy wizualnej inspiracji online? A może te dwa obszary uzupełniają się wzajemnie? Jeremy Leslie, wydawca mag Culture, uważa, w grę wchodzi tu wiele powiązanych z sobą czynników. „Zawsze istniała stosunkowo pokaźna grupa niezależnych wydawców. Po prostu teraz stali się bardziej widoczni, a ponadto podniosła się jakość ich publikacji. Wynika to z kilku rzeczy. Po pierwsze, jeśli ktoś decyduje się na wyda-wanie czasopisma w tradycyjnej, drukowanej formie, jest duża szansa, że ma już jakieś doświadczenie edytorskie zdobyte przy prowadzeniu bloga lub działalności w ramach innego kanału cyfrowego", mówi.

„Po drugie, indywidualny wydawca ma dostęp w: takiej samej infrastruktury produkcyjnej i oprogramowania, z którego korzysta duży wydawca: wystarczy przyzwoity laptop plus łącze internetowe i można zaczynać. Po trzecie, łącze internetowe pomaga najmniejszemu nawet wydawcy promować, dystry-buować i sprzedawać swoje czasopismo na globalnym rynku”. Przy tak korzystnych warunkach dla produkcji niezależnych czasopism, pojawiła się grupa wydawców, która w największym

8 faces Magazine

Artykuł opublikowany: Charlotte Rivers, Computer Arts nr 3-4, 2013

18 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 19: Kg. Kultura i Grafika 1

stopniu stanowi siłę napędową dla całej tej branży. Chodzi mianowicie o projektantów graficznych. Wszystko wskazuje na to, że projektanci i inni przedstawiciele branży kreatywnej wykorzystują drukowane czasopisma jako sposób na posze-rzenie obszaru swoich wpływów oraz na przeniesienie swoich projektów internetowych w świat mediów fizycznych. Elliot Jay Stocks, założyciel czasopisma 8 Faces poświęconego

typografii, mówi – „Jako projektant stron internetowych, które-go zaczęła męczyć świadomość, że owoce mojej pracy znikają po wyłączeniu komputera, postanowiłem stworzyć coś realnego, co mogłoby przez lata zajmować miejsce na półce. Pierwszy nu-mer został w całości napisany i zaprojektowany przeze mnie, ale z czasem zgromadziłem wokół siebie pokaźny zespół autorów tekstów, projektantów i specjalistów od logistyki”.

Z kolei projekt Justified, który zaczął swój żywot jako blog prezentujący prace studentów i absolwentów kierunków graficznych, przekształcił się w kwartalnik publikowany drukiem przez swojego założyciela Joshuę Ogdena. „Wspaniale radzimy sobie w Internecie”, mówi Ogden. „Prezentujemy całą masę wizualnych materiałów z całego świata. Problem w tym, że kiedy kolejni twórcy nadsyłają swoje prace, obrazki nadesłane wcześniej spychane są coraz niżej. Obserwując to wpadłem na pomysł podjęcia próby zachowania tego, co oferuje blog

i przekształcenie formą drukowaną, którą można mieć na wła-sność, a nawet kolekcjonować”, ciągnie.

Z kolei czasopismo Offscreen, uruchomione zeszłym roku przez Kaia Bracha, wykorzystuje środowisko drukowane do prezentowania życia i dokonań ludzi, którzy pracują wyłącznie online, tworząc witryny internetowe i aplikacje,. „Jak sugeruje nazwa publikacji, Offscreen zajmuje się tym, co dzieje się poza ekranem komputera”, mówi Brach. „Fizyczny produkt, który można dotknąć, kolekcjonować i czytać w dowolnym miejscu jest logicznym sposobem przedstawiania tego typu informa-cji. Zachęcamy wszystkich, aby odłożyli swojego iPada, wzięli filiżankę kawy i delektowali się tekturą tradycyjnego magazynu, w którym treści zaprezentowane są w ciekawy i wyrafinowany sposób”.

Oprócz zaspokojenia potrzeby wyprodukowania drukowanego, „namacalnego” magazynu, wielu założycieli tych kreatywnych publikacji szuka po prostu sposobu promowania prac znajo-mych projektantów i ilustratorów. Wydawany w Berlinie Fukt to przykład takiego czasopisma. Dedykowany współczesnemu rysunkowi i ilustracji, został założony w 2000 roku przez Bjorna Hegardta i Ninę Hemmingsson, kiedy jeszcze studiowali. W owym czasie była to jedna z nielicznych, o ile nie jedyna, tego typu publikacja. „Kiedy uruchamialiśmy Fukt, nie było żad-nego czasopisma, które zajmowałoby się rysunkiem i ilustracją

„(...) owoce mojej pracy znikają po wyłączeniu komputera, więc postanowiłem stworzyć coś realnego, co mogłoby przez lata zajmować miejsce na półce”.

Popshop Magazine

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 19

Page 20: Kg. Kultura i Grafika 1

„Co jest fajnego w publikacji trzymanej w menu Acrobata czy w historii przeglądarki?”

Justified Magazine

20 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 21: Kg. Kultura i Grafika 1

w sposób, na jakim nam zależało. Dlatego postano-wiliśmy sami wydać takie czasopismo”, mówi Hegardt.

„Szukaliśmy również nowych sposobów prezentowania rysunków i ilustracji, które nie kojarzyłyby się wyłącznie z galeriami sztuki. Druk miał ten urok, na jakim nam najbardziej zależało”.

Całkiem niedawno, w czasie London Design Festival w 2010 roku, projektantka produktów Polly Glass i projektant graficzny Chris Harrison wystartowali z czasopismem Wrap. Ambicją wy-dawców jest, aby Wrap stał się platformą do prezentowania i pro-mowania prac z dziedziny ilustracji, projektowania i kreatywnej kul-tury. „Wokół jest wielu utalentowanych projektantów i ilustratorów, którzy z tego czy innego powodu nie mają możliwości pokazania światu swoich dokonań. Dlatego stworzyliśmy Wrap, aby dać im tę szansę”, mówi Glass.

Kwartalnik Ammo koncentruje się wyłącznie na ilustracji. Tytuł ten został wprowadzony na rynek przez projektanta Davida Hughesa, który opisuje swój magazyn jako „bardziej niewielki album sztuki” niż czasopismo. Jest on drukowany w orientacji poziomej w niety-powo małym formacie A6 z wykorzystaniem papieru o gramaturze 160gsm. Wewnątrz można znaleźć zarówno prace uznanych twórców jak i początkujących artystów, a głównym celem jest pro-mowanie tego, co jest najlepsze w światowej ilustracji. „Jak wielu artystów kolekcjonuję drukowane prace, więc kiedy zacząłem wydawać Ammo, chciałem stworzyć coś, co będzie warte kolek-cjonowania dla innych”, mówi. Po prostu chciałem stworzyć coś, co sam chciałbym kupić.

Również dla projektanta Jacoba Denno, współzałożyciela ilustro-wanego magazynu literackiego Popshot, w publikowaniu czasopi-sma najważniejsze było stworzenie obiektu, który będzie czytany i zachowywany. „Co jest fajnego w publikacji trzymanej w menu Acrobata czy w historii przeglądarki? Chciałem, aby Popshot mógł trafić do rąk czytelników i mógł być zabierany do pociągów i samolotów, oraz pozostawiany na kawiarnianych stolikach”.

Cathy Olmedillas – matka, projektantka i założycielka dziecięcego czasopisma popkulturowego Anorak zgadza się z tym. Podoba mi się to, że żyjemy w erze cyfrowej, co pozwala osiągać zupełnie niesamowite rzeczy. Jednak osobiście więcej przyjemności czerpię z czytania książek i czasopism. W jakiś sposób wydaje się to bardziej intymnym i wymagającym skupienia doznaniem”.

Offscreen Magazine

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 21

Page 22: Kg. Kultura i Grafika 1

Dla wszystkich tych redaktorów niezależnych czasopism, wpro-wadzanie na rynek i publikowanie swoich tytułów nie zawsze jest prostym przedsięwzięciem. Wyzwaniem jest finansowanie magazynów, podobnie jak ich promocja i dystrybucja. Również znalezienie solidnej, zapewniającej najwyższą jakość drukarni potrafi być trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Wydawanie czasopisma wymaga też zajmowania się różnymi rzeczami, od

zamawiania tekstów i szukania ciekawych treści po współ-pracę z bibliotekami zdjęć i ściąganie zaległych płatności. Często mnogość tych zadań potrafi przytłoczyć wydawców.

Tworzenie niezależnych publikacji wymaga pokonania wielu wyzwań”, mówi Glass. Trzeba stworzyć oryginalną zawartość, znaleźć pieniądze na działalność, wydrukować czasopismo i wypromować je. Wiele nauczyliśmy się przez ostatnie kilka lat wydawania Wrapa i nasze podejście do biznesu jest teraz bardziej uporządkowane i zorganizowane”.

Sporym wyzwaniem może też być zarządzanie czasem i godzenie pracy etatowej z działalnością wydawniczą. Wydawca Ammo Hughes, który zdecydował się nie za-mieszczać na tamach swojego magazynu reklam i tekstów sponsorowanych, pracuje na cały etat jako projektant graficzny, a na Ammo poświęca wieczory i weekendy. Pieniądze zarobione na sprzedaży pisma przeznacza na produkcję następnego numeru.

Redaktor Justified Ogden, który jest na ostatnim roku studiów, wydaje swój magazyn wspólnie z kolega mi z roku, Williamem Whitingiem i Jasperem van den Boschem. Ponieważ większość ich czasów zajmują studia, więc nad czasopismem pracują wieczorami i w weekendy. Z kolei wydawca Fukt Hegardt produkuje zaledwie jeden numer w roku, gdyż on również pracuje na cały etat.

Można to jednak zmienić decydując się na kontrakt sponsorski lub zamieszczanie reklam. Magazyn Ammo nie ma reklam, gdyż Hughes uważa, iż reklamy mogłyby w pewien sposób zepsuć jego publikację. Jak jednak sam mówi, „Zauważyłem, że wiele czasopism decyduje się na korzystanie ze wsparcia sponsorów. Uważam, że jest

Ammo Magazine

Ammo Magazine

22 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 23: Kg. Kultura i Grafika 1

to świetna alternatywa dla tradycyjnej reklamy. Sam bym coś takiego rozważył, gdyby tylko zapewniło mi większą swobodę, jeśli chodzi o wybór wykończeń, zwiększenie nakładu i pozwoliło częściej wydawać czasopismo bez negatywnego wpływu na walory estetyczne magazynu.”

Dokładnie tą drogą poszedł Brach z magazynem Offscreen. W każdym numerze mam ośmiu sponsorów, co pomaga pokryć koszty produkcji. Zamiast tradycyjnych reklam – które często zaburzają układ i bywają po prostu paskudne – oddaję sponso-rom środek czasopisma w formie eleganckiej prezentacji”, mówi.

„W ten sposób nic nie zakłóca czytania magazynu, a jednocze-śnie sponsorzy mogą liczyć na należną im uwagę. Nie boję się informować czytelników, że od tego zależy nasze istnienie. Jestem przekonany, że dzięki temu odmiennemu podejściu do reklamy, ludzie zwracają na to więcej uwagi, dzięki czemu prezentacje sponsorów stają się bardziej efektywne”.

Wydawany co pół roku magazyn 8 Faces zarabia zarówno na reklamie jak i na kontraktach sponsorskich. Na łamach publikacji zamieszczane są więc zarówno tradycyjne reklamy jak i logotypy sponsorów. Jednak również w przypadku tego czaso-pisma wydawca kładzie nacisk na walory estetyczne, elegancję publikacji i dobry smak. „Ten model dobrze się sprawdza”, wyjaśnia Stocks. „Reklamy i logotypy sponsorów są wyraź-nie wyeksponowane, ale zawsze dbamy o ich jakość. Dzięki temu magazyn przynosi zyski jeszcze zanim trafi do sprzedaży. Pieniądze uzyskane z jego rozpowszechniania stanowią wtedy moje wynagrodzenie za czas poświęcony na wyprodukowanie każdego numeru”.

„Tworzenie niezależnych publikacji wymaga pokonania wielu wyzwań. Trzeba stworzyć oryginalną zawartość, znaleźć pieniądze na działalność, wydrukować czasopismo i wypromować je”.

Anorak Magazine

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 23

Page 24: Kg. Kultura i Grafika 1

24 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 25: Kg. Kultura i Grafika 1

W ostatnich latach również media społecznościowe zaczęty odgrywać kluczową rolę jeśli chodzi o zapewnienie sukcesów niezależnie wydawanym czasopismom. Media te pozwalają twór-com tych publikacji w łatwy sposób dotrzeć do czytelników na całym świecie oraz pomagają w podgrzewaniu atmosfery wokół czasopism i zdobywaniu nowych sponsorów, jeśli dany wydawca zdecydował się na taki model finansowania swojego magazynu.

Kiedy Olmedillas w 2006 roku rozpoczęła wydawanie Anoraka, media społecznościowe dopiero zaczynały zdobywać popular-ność. Dzisiaj jednak stanowią istotny aspekt każdej działalności biznesowej. „Jednym z kamieni milowych w historii Anoraka było odkrycie, jak bardzo media społecznościowe mogę pomóc w naszej działalności. Od tego czasu aktywnie wykorzystuję ten kanał komunikacji aby zwiększyć zasięg Anoraka, zdobyć rozgłos i znaleźć nowe punkty sprzedaży”, też mówi. „Ostatnio stworzyliśmy aplikację Anorak i niedawno uruchomiliśmy za pośrednictwem iTunes Anorak Happy TV.

Jak mówi Ogden, media społecznościowe były główną siłą napędową udanej premiery Justified. Wprowadzenie Justified na rynek nie byłoby możliwe bez mediów społecznościowych”, przekonuje. „Szczególnie korzystają na tym nowe firmy, gdyż

„Czytanie czasopism na tablecie i omijanie księgarni – to wszystko nas dehumanizuje”.

Fukt Magazine

jest to z ich punktu widzenia darmowa reklama, która jednocze-śnie pozwala stwierdzić, czy odbiorcy są naprawdę zaintereso-wani danym produktem. A kiedy już zaczniemy działać, promo-cje za pośrednictwem Twittera, teksty na blogach i tym podobne działania potrafią wygenerować sporą medialną wrzawę”.

Pomimo cyfrowych wpływów, twórcy tych pięknie zaprojektowa-nych i wydrukowanych czasopism zdecydowali się na wyda-wanie swoich publikacji z miłości do druku. To, że mamy do czynienia z fizycznym produktem, który można wziąć do ręki, to ich największy atut. „Czytanie czasopism na tablecie i omijanie księgarni – to wszystko nas dehumanizuje”, dodaje.„Negatywne reakcje na wszechobecność cyfrowych technologii stają się coraz bardziej widoczne, a niezależni wydawcy i księgarnie z entuzjazmem wracają do druku”. Potwierdza to Marc Valti, współzałożyciel Magma Books, jednej z czołowych brytyjskich niezależnych księgarni. „W ostatnich pięciu latach sprzedaż czasopism utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie”, mówi.

„Zauważyliśmy też, że rynek czasopism bardzo się zmienia. W pewnym sensie zaczyna przypominać rynek książki, co wyda-je się być kluczem do sukcesu. Wiele czasopism ukazuje się co pół roku lub co kwartał. Dzięki temu w mniejszym stopniu kon-centrują się na nowościach, a w większym na ciekawym przed-stawianiu rożnych wizji i idei”, stwierdza Vatti. „O ile internet jest świetnym medium w kwestii dostarczania nowych informacji, nie zawsze radzi sobie z selekcją i redukcją tej ogromnej wiedzy i prezentowaniem jej w spójny i łatwy do przyswojenia sposób. Czasopisma są lepiej do tego przystosowane i mam nadzieję, ze jeszcze długo ten stan rzeczy się nie zmieni”.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 25

Page 26: Kg. Kultura i Grafika 1

RYNEK

Page 27: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 28: Kg. Kultura i Grafika 1

28 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 29: Kg. Kultura i Grafika 1

BEHANCE

Media społecznościowe w ciągu kilku lat odmieniły sposób komunikowania się ludzi. Poza utrzymaniem oraz rozbudową prywatnych kontaktów od naszych dzia-łań w Internecie w dużym stopniu zaczął też zależeć rozwój kariery – i to na skalę międzynarodową.

Rozmawiamy Z Matiasem Coreą, współ-twórcą platformy Behance, która zapocząt-kowała zmiany w życiu zawodowym wielu kreatywnych osób.

Behance nie jest galerią sztuki — możemy nazwać go galerią inwencji twórczych.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 29

Page 30: Kg. Kultura i Grafika 1

W 2005 roku Scott Belsky przedstawił ci pomysł na stworzenie internetowej platformy, na której przed-stawiciele kreatywnych zawodów mogliby publikować swoje prace. Co było najbardziej kuszące w jego ofercie?

Matias Corea: Czynnikiem, który sprawił, że przyjąłem propozy-cję Scotta, była chęć zbudowania czegoś, na czym naprawdę mi zależało — narzędzia przydatnego w rozwoju zawodowym kreatywnych ludzi, w tym moich przyjaciół i rówieśników. Chciałem wykorzystać swoje umiejętności do zrobienia czegoś, co dosłownie przyniesie im nowe zlecenia, otworzy na świat. Od pierwszego dnia W Behance kieruję działem projektowym. Przez pierwsze cztery lata wszystko projektowałem sam: stwo-rzyłem stronę internetową, każdy element — dosłownie wszyst-ko, co wiązało się z Behance. Później zacząłem zatrudniać projektantów do prowadzenia poszczególnych części serwisu. Dziś tworzymy zgrany zespól.

Jaki jest związek pomiędzy Behance a waszymi pozo-stałymi pomysłami — Served Sites oraz 99U?

Behance jest internetową platformą służącą do prezentowania zawodowej twórczości oraz odkrywania prac innych kreatywnych ludzi. Dzięki niej firmy mogą wyławiać talenty z całego świata. Served Sites to strony dedykowane poszczególnym katego-riom zaczerpniętym z Behance. Chcieliśmy, aby prace z takich dziedzin jak typografia, wyposażenie wnętrz czy architektura były lepiej widoczne i miały dedykowane strony internetowe. Z kolei przedsięwzięcie 99U można postrzegać w kategorii bodźca, który przeistacza pomysły w realne działanie. Za pomocą strony internetowej, publikowanym książkom oraz dzięki organizowaniu spotkań specjaliści i wizjonerzy dzielą się z odbiorcami praktycz-ną wiedzą. 99U nie służy do tworzenia nowych idei — chodzi o zachęcenie do realizowania tego, co już komuś chodzi po głowie.

Co oznacza nazwa Behance? Dlaczego w logo nad pierwszą literą „e” widnieje pozioma kreska? Czy to odniesienie do twoich hiszpańskich korzeni?

Słowo „behance” zostało wymyślone przez Scotta. To połą-czenie słowa „enhance”, oznaczającego „poprawiać, ulepszać”, z czasownikiem „być”. To neologizm odzwierciedlający ulepsza-nie siebie. Pozioma kreska nad „e” wpływa na wymowę i akcent. W języku angielskim wymawia się w ten sam sposób co „bee”. Słowo „behance” nie ma nic wspólnego z językiem hiszpańskim.

„Designer powinien być bardzo dobrze zorganizowany w swojej pracy. Bez obaw – to wcale nie oznacza, że po godzinach też musisz być bardzo uporządkowaną osobą”.

Michał Mazur, FUTU Paper Grudzień 2013/Styczeń 2014

30 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 31: Kg. Kultura i Grafika 1

Jak Behance zmienił się od momentu założenia firmy?

Przede wszystkim bardzo się rozrośliśmy: zaczynaliśmy we dwójkę, obecnie zespół składa się z 58 osób. Jesteśmy znacznie bardziej wydajną drużyną. Dzięki temu, że uczymy się na własnych błędach oraz podpatrujemy, jak kreatywni ludzie wykorzystują internet do promowania swoich prac, tworzymy znacznie lepsze rozwiązania.

Behance współpracuje m.in. z Narodowym Muzeum Designu oraz takimi organizacjami jak American Institute of Graphic Arts. Napędzacie też internetowe galerie uczelni artystycznych i projektowych, np. Art Center College of Design oraz Rhode Island School of Design. Czy Behance stał się największą galerią sztuki na świecie?

Behance nie jest galerią sztuki — możemy nazwać go galerią inwencji twórczych. Jesteśmy największą na świecie platfor-mą służącą do prezentowania profesjonalnej twórczości. Na stronach Behance z pewnością widnieją liczne dzieła sztuki, ale nie każdy projektant, architekt, pisarz, dziennikarz czy fotograf postrzega siebie w kategoriach artysty.

Czasem masz tylko jedną szansę, by za-błysnąć. Prezentacja musi być doskonała.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 31

Page 32: Kg. Kultura i Grafika 1

Behance współpracuje też z serwisem Linkedln służą-cym do budowania kontaktów zawodowo-biznesowych. Z europejskiego punktu widzenia Linkedln wydaje się skierowany do ludzi biznesu, a Behance do osób z branży kreatywnej. Jakie korzyści przynosi użytkow-nikom połączenie obu profili?

Linkedln skupia się wokół CV, twojego doświadczenia zawodo-wego – to lista miejsc, w których pracowałeś. W branży kreatywnej to, gdzie pracowałeś, nie ma tak wielkiego znaczenia – najważniej-sze są wykonane projekty. Ogólnie rzecz biorąc, być może tylko pięć procent użytkowników Behance ma też założone konta na Linkedln. Jednak w odróżnieniu od Europy w Stanach Zjednoczonych niemal każdy używa Linkedln, nie tylko ludzie biznesu. Podjęliśmy współ-pracę, aby użytkownicy łatwo mogli łączyć oba uzupełniające się profile. To kolejny sposób na to, by ktoś dostrzegł twoją twórczość.

Z jakimi firmami planujecie jeszcze podjąć współpracę?

Obecnie skupiamy się na part-nerstwie z Adobe. Budujemy to, co mamy najlepsze w Behance, w oparciu o narzędzia Adobe. Chodzi nam o to, by jeszcze bar-dziej ułatwić kreatywnym ludziom dzielenie się ich twórczością.

Czy nie obawiasz się, że ludzie przestaną kiedyś publi-kować swoje portfolia w Internecie?

Osiem lat temu zastanawialiśmy się, czy internauci będą chcieli publikować swoje prace, czy nie zrezygnują z tego z obawy o kradzież ich pomysłów. Warto jednak zdać

32 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 33: Kg. Kultura i Grafika 1

sobie sprawę, że w tamtym czasie takie serwisy jak Twitter, Instagram, Facebook czy Linkedln jeszcze nie istniały albo były w powijakach. Dziś każdy rozumie, jak ważna jest obecność w Internecie — to najlepszy sposób dotarcia do milionów odbiorców. Wierzymy, że kreatywni ludzie nadal będą korzystać z tych narzędzi, a liczba publikowanych prac będzie rosła.

Co projektant powinien zrobić, by jego idee były realizowane częściej?

Najważniejsze jest prezentowanie pomysłów z należytym szacunkiem. Czasem masz tylko jedną szansę, by zabły-sną prezentacja musi być doskonała. Designer powinien być bardzo dobrze zorganizowany w swojej pracy. Bez obaw – to wcale nie oznacza, że po godzinach też musisz być super-uporządkowaną osobą. Po trzecie, nigdy nie można tkwić w pracy tylko po to, by opłacić rachunki.

Jakimi lekcjami, wyciągniętymi z budowy Behance, możesz się jeszcze podzielić?

Zawsze znajdzie się mnóstwo wymówek, przez które dobre pomysły nie stają się rzeczywistością: „to nie jest właściwy moment”, „nie mam na to czasu” etc. Wielu kreatywnych ludzi czeka na odpowiedni czas, by zacząć działać. Prawda jest taka, że ten „właściwy moment” nigdy nie nadejdzie. Nie ma na co czekać. Zacznij już teraz. Przekuj ideę w czyn. Zacznij od małe-go kroku, potem zrób drugi, trzeci itd., aż dojdziesz do celu.

„Dziś każdy rozumie, jak ważna jest obecność w Internecie — to najlep-szy sposób dotarcia do mi-lionów odbiorców”.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 33

Page 34: Kg. Kultura i Grafika 1

34 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 35: Kg. Kultura i Grafika 1

NIe ma ciszy w niszy

Czy atrakcyjna forma opakowań jest szansą dla wydawców muzyki?

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 35

Page 36: Kg. Kultura i Grafika 1

W czasach trapiącego branżę muzyczną spadku sprzedaży nagrań na fizycznych nośnikach, wydawcy próbują różnych spo-sobów, by zachęcić nas do zakupu. Niektórzy starają się inaczej budować relacje z odbiorcami, zmniejszyć dystans, stworzyć silniejszą więź, choćby za pomocą serii dostępnych w subskryp-cji. Jedną z odwiecznych i sprawdzonych metod jest dbałość o wygląd produktu. Nie chodzi tylko o chwytliwą okładkę, która przyciągnie wzrok, rzuci się w oczy pośród setek innych na sklepowej półce. Rzecz w pomyśle na całość, w dobraniu od-powiednich materiałów, formie prezentacji, ale też w koncepcji wykraczającej poza pojedyncze tytuły, w dążeniu do zbudowania pewnego rodzaju marki (choć może bez wszystkich konotacji marketingowych, które to ze sobą niesie). W tym tekście przyjrzę się kilku inicjatywom wydawniczym z Polski, które udo-wadniają, że warto się starać, należy próbować i trzeba wciąż szukać nowych dróg. Wszystkie wspomniane niżej wytwórnie operują w niszy muzyki określanej jako awangardowa, alterna-tywna albo eksperymentalna (pozwolę sobie nie podejmować tutaj wyzwania definiowania tych gatunków czy stylistyk), jednak peryferyjność względem mainstreamu potrafią obrócić na swoją korzyść. Najbardziej aktywne na przestrzeni ostatnich lat jest Monotype Records założone w 2005 roku przez Jakuba Mikołajczyka. Wydaje przede wszystkim płyty cd, ale też dvd, winyle (12" i 7") i kasety magnetofonowe, a jego dorobek to w tej chwili prawie 70 pozycji. Początkowo wytwórnia stosowała popularne plasti-kowe opakowania typu jewel case, jednak od jakiegoś czasu standardem stał się dla niej digipack, który jest mniejszy i lżejszy.

Choć Monotype nie ma jednego charakterystycznego projektu opakowań i okładek, to nad większością z nich czuwa Tomek Mirt, będący również muzykiem. Czasem jest on odpowiedzialny tylko za layout, wykorzystuje wtedy dostarczone przez muzyków obrazy, zdjęcia, grafiki albo pocztówki.

Jeden ze starszych projektów, Prace z obrazkiem, album z kom-pozycjami Patryka Zakrockiego, zawiera nietypowe rozwiązanie. Książeczka z informacjami o utworach po wyciągnięciu może być ułożona w makietę pokoju: na ścianach obrazy przedsta-wiające instrumenty muzyczne, na stoliku czajnik, za oknem widok na Pałac Kultury. Możliwe, że jest to metafora zaglądania w kompozytorski warsztat. Całość narysowano lekką, bezpre-tensjonalną kreską. Mirt jest rysownikiem, a okładki płyt z jego muzyką zaludniają charakterystyczne postaci, ale w ramach działalności dla Monotype sięga też po inne środki. Przykładem może być minimalistyczna, oparta na liternictwie, okładka krążka Rebuses. Należy też zwrócić uwagę na wydawnictwa specjalne, np. niektóre winyle oferowane w ściśle limitowanych edycjach kolekcjonerskich. Oprócz płyty w zestawie jest T-shirt

Jedną z odwiecznych i sprawdzonych metod jest dbałość o wygląd produktu.

Marek Skwarski & Tomek Mirt, Prace z obrazkiem, Monotype Records

Piotr Tkacz, 2+3D nr 47 11/2013

36 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 37: Kg. Kultura i Grafika 1

i przypinka, a opakowanie stanowi drewniana skrzynka z nadru-kowanym motywem z okładki.

Ostatnio wiele recenzji zbiera retrospektywny zbiór kilku albumów niemieckiej formacji Pi6.D4. Na wydawnictwo składa się sześć płyt z muzyką, jedna DVD, pocztówki, dwie przypinki. Kontekst zarysowują artykuły, informacje, recenzje i ar-chiwalne zdjęcia zawarte w 48-stronicowej książeczce. Wszystko mieści się w kartonowym pudełku o wymia-rach 30,5 X 14,5 cm. Okładki – kolaże z materiałów dostarczonych przez zespół – mają industrialny sznyt, który świetnie współgra z muzyką. Projekt jest utrzyma-ny w skromnej palecie barw: dominuje czerń i biel, szla-chetnego rysu dodaje zastosowanie opalizującej miedzi.

Mirt obecnie współpracuje też z Bocian Records, wy-twórnią powołaną do życia w 2009 roku przez Grzegorza Tyszkiewicza, który od początku chciał stworzyć wyrazi-sty i rozpoznawalny styl dla swoich publikacji. Zaczął od skupienia się na nietypowym formacie: 7” winylach (czyli tych zwykle odtwarzanych na 45 obrotach), co z miejsca zaczęło wyróżniać Bociana. Regułą jest ograniczenie ko-lorystyki do czerni i bieli. Pierwsze płyty były projektowane przez Michała Kopaniszyna, który zaproponował intrygującą stylizację przyciętych liter. Na tym pomyśle oparto też logo wytwórni. Teraz najczęstszym rozwiązaniem są fotografie, które w przypadku płyt CD nigdy nie zajmują całej powierzchni okładki, by zostawić

Tomek Mirt, Rebuses, Monotype Records

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 37

Page 38: Kg. Kultura i Grafika 1

miejsce na mały kwadrat z numerem katalogowym albumu. Na okładkach płyt winylowych, gdzie chodzi o lepsze wykorzystanie efektu dużego formatu, pole z numerem oraz podstawowe dane są nanoszone na zdjęcie. Czarny kwadracik z okładki zespołu Zeitkratzer zostaje powtórzony z tyłu, znajdują się w nim dalsze informacje (tytuły utworów, instrumentarium, szczegóły dotyczące nagrania). Ostatnio na dwóch okładkach pojawiły się grafiki Lasse Marhauga, a wkrótce dla Bociana projektować będzie David Gaskarth.

Tyszkiewiczowi zdarza się wydawać płyty wspólnie z prowadzonym przez Michała Mendyka Witem. Wytwórnia od 2008 roku buduje własną narrację o muzyce Europy Środkowo-Wschodniej, a dwa filary jej katalogu to serie „Polish Radio Experimental Studio” i „New Music in Eastern Europy”. Pierwsza poświęcona jest spuściźnie Studio Eksperymentalnego Polskiego Radia, wydobywa z zapomnienia powstałe tam arcydzieła i podejmuje twórczy dialog z historią przez reinterpretację wybranych utworów. Druga służy prezentacji współczesnych kompozytorów litewskich, rumuńskich i polskich. Obie charakteryzuje spójny i czytelny layout autorstwa Piotra Bukowskiego: tytuły i nazwiska twórców umieszczone na dole okładki, numer katalogowy przy lewej krawędzi, czarno-białe zdjęcia zajmujące więk-szość miejsca, zestawione z czystymi, nieraz wyrazistymi barwami (błękit, pomarańczowy, czerwień). Paski kolorów pojawiają się też na grzbietach, gdzie otaczają logo wy-dawcy, dzięki takiemu wyróżnieniu łatwo odnaleźć wybrany album pośród innych na półce.

Na potrzeby serii o nazwie „Populista” Bukowski stworzył bardzo powściągliwy projekt, który pozwala w pełni zadzia-łać mocnym obrazom Aleksandry Waliszewskiej. Wybór tych prac nie był przypadkowy. Jak wspomina pomysło-dawca serii Michał Libera, są to portrety, a każda płyta jest poświęcona twórczości konkretnej osoby. Przedstawione postaci mają nieco staromodny wygląd, a naczelną ideą jest odwoływanie się do przeszłości, jednak nie w sposób oczywisty, czemu odpowiada portretowanie „wykrzywione” (postaci są okaleczone, elementy twarzy ukryte).

Na uwagę zasługują też dwa przedsięwzięcia o dłuższym stażu.

Tomek Mirt, Tionchor, Monotype Records

„Nasza muzyka naszym hologramem”

38 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 39: Kg. Kultura i Grafika 1

Jednym z nich jest Mik.Musik.!., wytwórnia zawsze robią-ca rzeczy po swojemu, nieco po partyzancku, w duchu DIY, z zawadiackim humorem. Pewne pojęcie o tym mogą dać słowa Wojciecha Kucharczyka, spiritus movens wydawnictwa, które wprowadzają w jego historię, jedno-cześnie dając do zrozumienia, że ograniczenia czasoprze-strzenne tej działalności nie dotyczą: „Można z grubsza tak powiedzieć – wytwórnia płytowa i koncertowa, tzw. label, ale bardziej kolektyw, zespół, banda, idea, znak wspólne-go działania. W określony sposób istniał mniej więcej od 1995 roku lub wcześniej, aż do 2008 lub dłużej, bez przej-mowania się czasem, ramami, formami lub formularzami”. Jest to wstęp z pięknie wydanej książki Na sam koniec (Ars Cameralis Silesiae Superioris, 2008). podsumowują-cej aktywność Mik.Musik.!., która miała zakończyć się na

dobre. Jednak po tym wydawnictwie należy spodziewać się nie-spodziewanego – w 2012 roku wróciło ono do gry. Nawiązując do swoich tradycji pomysłowego opakowywania muzyki, Mik.Musik.!. zaproponowało kilka płyt, które w wersjach „deluxe” umieszczano w kartonowym pudełku, razem z unikatowymi dodatkami. W przypadku albumu Kucharczyka wydanego pod pseudonimem The Complainer tych dodatkowych materiałów było całkiem sporo: „rysunki, mapy, wykresy, zagadki, cza-sem oryginalne i wykonane ręką autora, czasem lomo-zdjęcia, w każdym zestawie coś innego, nie wiesz na co trafisz”. Zwykle te limitowane nakłady są też ręcznie numerowane. Ze starszych projektów zapadł mi w pamięć dowcipny pomył na okładkę albumu Nor in The Kirehen, zrobioną z kuchennej ceraty z do-datkowymi nadrukami. Kilka sztuk, dla których zabrakło pudełek, opakowano w folię spożywczą. W środku, na wycinku z gazety,

Tomek Mirt, Songs, Bocian Records

Michał Kopaniszyn, Wrestling, Bocian Records

Piotr Bukowski, Populista, Bółt

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 39

Page 40: Kg. Kultura i Grafika 1

stemple z logo wytwórni oraz hasłem „Nasza muzyka naszym hologramem” wyrażającym brak szacunku dla reguły gry dyk-towanych przez ZAiKS i inne tego rodzaju organizacje.

Dobrze prezentuje się też projekt Justyny Kucharczyk, trak-tujący typografię jako element w pewnej mierze dekoracyjny, jednak nie na tyle, by nie dało się odczytać imion i nazwisk muzyków. Wrażenie robi tutaj dbałość o szczegóły: druk tłoczony i czerpany papier, które sprawiają, że okładka jest również przyjemna w dotyku.

W pomysłowości Mik.Musik.!. dorównuje wytwórnia Requiem Records prowadzona od 1994 roku przez Łukasza Pawlaka. Zapoczątkowane w roku 2011 „Archive Series” poświęcone są polskiej muzyce z lat osiemdziesiątych i dziewięćdzie-siątych, często niesłusznie zapomnianej, a każdy album opakowany jest w szczególny sposób. Digipack z płytą ze-społu 997 umieszczony jest w płóciennej torbie z nadrukiem. Oprócz książeczki w środku znajduje się też sfabrykowane pismo Komitetu Publikacji, Rozrywki i Widowisk z wykazem ocenzurowanych tekstów. Dwie płyty formacji Kafel mieszczą się w eleganckim czarnym pudełku z drukiem wykonanym srebrną farbą. W środku znajdują się kryształki potłuczonego szkła, oszlifowane, by nie stanowiły zagrożenia dla słuchacza. Z kolei digipack zespołu Dsseldorf został owinięty aluminio-wą blaszką, a jako „bonus” dostajemy pomalowane śruby i gwoździe. Łukasz Pawlak wspomina, że gdy szuka tak nietypowych materiałów, zwykle udaje „pana z teatru” – mówi, że potrzebuje czegoś do scenografii spektaklu. W ten sposób oszczędza sobie dziwacznych rozmów ze sprzedawcami czy

Justyna Kucharczyk, 3/5/1, Milk.Musik.!.

Łukasz Pawlak, Archive Series, Requiem Records.

Łukasz Pawlak, Archive Series, Requiem Records

rzemieślnikami. „Archive Series” mają niewątpliwie charakter popularyzatorski, czy wręcz edukacyjny, jednak na szczęście zawartość opakowań jest równie ciekawa, jak ich forma.

Ten artykuł nie miał na celu przed-stawienia pełnej panoramy zjawisk, nawet tych ze światka, powiedz-my, alternatywnego. Wypadałoby przecież jeszcze choćby wspomnieć o działaniach Sangoplasmo Records, Lado ABC, Oficyny Biedota czy ArtBazaar Records. Ja jednak musiałem dokonać trudnego wyboru nielicznych przykładów i mam na-dzieję, że skłonią one czytelników do sięgnięcia po te (i inne, niewymienio-ne) płyty, kasety, winyle.

40 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 41: Kg. Kultura i Grafika 1

Wytwórnia płytowa i koncertowa, tzw. label, ale bardziej kolektyw, zespół, banda, idea, znak wspólnego działania.

Wojciech Kucharczyk, Not in The Kitchen Deuce, Milk.Musik.!.

Wojciech Kucharczyk, The Complainer, Milk.Musik.!.

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 41

Page 42: Kg. Kultura i Grafika 1

REKLAMA

Page 43: Kg. Kultura i Grafika 1
Page 44: Kg. Kultura i Grafika 1

To znak, o którym powiedziano już wszystko i wszyscy mają własne zdanie na ten temat. ROZMAWIAMY z twórcą nowej identyfikacji PZU – Michałem Łojewskim

44 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 45: Kg. Kultura i Grafika 1

NOWE LOGO PZU

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 45

Page 46: Kg. Kultura i Grafika 1

Skąd pomysł PZU na zmianę CI – czy mógłby Pan zdradzić szczegóły?

Michał Łojewski: Zmiana logo PZU była niezbędna z dwóch podstawowych powodów i tak naprawdę powinna być prze-prowadzona już parę lat temu. Pierwszym powodem jest to, że poprzednie logo mocno już odstawało od dzisiejszych standar-dów i nie było w stanie efektywnie konkurować obecnie na rynku. Drugi powód – kojarzyło się z czasami PRL – owskimi i w żaden sposób nie komunikowało zmian, które zachodzą w PZU. Ale na to pytanie z pewnością obszerniej odpowie PZU.

Jaka jest geneza tego loga? Czy może Pan coś opo-wiedzieć o tym znaku?

Zacznę od samego początku. W 2010 roku PZU zorganizowało konkurs na realizację nowego systemu. Warunkiem było to, że muszą wziąć w nim udział uznani twórcy, mający w portfolio poważne realizacje, liczne nagrody, wystawy etc. Finalnie do projektu zostało zaproszonych 6 – ciu projektantów. Konkurs na znak miał sześć etapów i trwał ponad 8 miesięcy. Po drodze przeprowadzono szereg badań. Projekty ewoluowały: od bardzo zachowawczych, delikatnych do odważnych, wręcz futurystycz-nych. W sumie White Cat Studio przedstawiło kilkadziesiąt propozycji. W ostatnich dwóch etapach konkurowały ze sobą już tylko projekty mojego autorstwa. Ostatecznie były to trzy znaki zbudowane na bazie koła. Osobiście podobał mi się inny, bardziej wyrafinowany, ale mimo to zdecydowanie rekomendo-wałem obecny, bo w brandingu nie chodzi o to, co się komuś podoba, tylko co będzie najskuteczniej komunikowało wartości marki przez kolejne lata.

Dlaczego wygląda właśnie tak?

Istotą znaku są dwa elementy – koło i powiększona litera „Z”, które są wizualnym DNA marki PZU. Głównym elementem, który się czyta jest masywny okrąg. Jest to najprostsza forma wizualizacji ubezpieczenia.

Ad Monkey 17/05/2012

Wizualizacja witryny Oddziału PZU

46 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 47: Kg. Kultura i Grafika 1

Michał Łojewski jest założycielem White Cat Studio, które specjalizuje się projektowaniu opakowań oraz systemów identyfikacji wizualnej marki i firmy. Największe realizacje White Cat Studio to identyfikacja wizualna Alior Bank, rebranding PKO Bank Polski S.A., rebranding Netia SA. Ponad 30krotnie na-gradzany, w tym międzynarodowa nagroda RedDot Award. Jest też współzałożycielem Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej STGU oraz członkiem i współzałożycielem Klubu Brand Design (KBD).

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 47

Page 48: Kg. Kultura i Grafika 1

dystansu do własnych projektów i podjęcie bardzo racjonalnych decyzji. Realizując tak drogie i skomplikowane działanie, jakim jest rebranding, musimy patrzeć w przyszłość, zrozumieć, co ono ze sobą niesie. Z czym ta identyfikacja będzie musiała się zmierzyć za 5, 10, 15 lat.

Nie możemy koncentrować się na tym, co się ludziom podoba lub nie podoba dziś, ponieważ nie ma to większego znaczenia. Za trzy miesiące i tak widząc stare logo, nikt nie uwierzy, że to kiedyś funkcjonowało.

Co Pan myśli o tym logo?

Jestem z niego bardzo zadowolony i bardzo się cieszę, że PZU zdecydowało się na tak odważny ruch. Nie chcę jednak mówić o logo w oderwaniu od całego systemu, którego jest nieroze-rwalną częścią. Dziś, projektując identyfikacje, należy myśleć całym systemem, a nie tylko znakiem. Projektując identyfikację Alior Banku byłem przekonany, że będzie absolutnym hitem i wyznaczy nowy standard na rynku finansowym. Przychodząc do Netii z kolorowymi kropkami wiedziałem, że przełamują

„Realizując tak drogie i skomplikowane działanie, jakim jest rebranding, musimy patrzeć w przyszłość (...). Z czym ta identyfikacja będzie musiała się zmierzyć za 5, 10, 15 lat”.

Skąd takie liternictwo?

Chciałem się wyraźnie odciąć od starego znaku z uwydatnio-nymi szeryfami. Obecnie litery są blokowe, jednoelementowe, nawiązujące swoją geometrycznością do obręczy. Znak ma robić wrażenie bardzo „czystego”, geometrycznego, wręcz matema-tycznego, w opozycji do starego – rachitycznego i przesadnie przyozdobionego. Dlatego w materiałach komunikacyjnych jako font tytułowy zastosowałem FF DIN.

Co było najtrudniejsze w przygotowaniu tego znaku?

Najtrudniejsze było zaspokojenie bardzo wielu aspektów w jednym małym znaku oraz ich synteza. Uwzględnienie takich kwestii, jak np. ekspozycja znaku. Zdałem sobie sprawę, że w świecie realnym nie zawsze będzie eksponowany tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Z jednej strony jest to czarno-biała kopia z kopi lub jednokolorowy nadruk w wielkości 4x4mm. Z drugiej zaś będą to aplikacje na urządzeniach mobilnych, gdzie znak musi dobrze prezentować się w formacie 60x60 pikseli. Dogłębne zrozumienie, czym jest firma ubezpieczeniowa, czym jest PZU. Jaki charakter powinno mieć logo i w jakich sytuacjach będziemy z nim obcować. Pamiętajmy, że niektórzy zobaczą je w kontekście bardzo osobistym, często w obliczu ludzkiej tragedii... Czy chcielibyśmy wtedy zobaczyć ładne, zachwycające logo, czy neutralne i zdystansowane? Są to tylko nieliczne z wielu pytań i zagadnień, które musiałem uwzględnić projektując ten znak. Jednak najtrudniejsze było zachowanie

48 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 49: Kg. Kultura i Grafika 1

one wszystkie konwencje i dają klientowi potężne narzędzie do komunikacji marki. Pracując nad nową identyfikacją PKO Banku Polskiego wiedziałem, że to, co proponuję jest jedynym i najlepszym rozwiązaniem (jak dotąd żaden z krytykujących mnie „mądrali” nie był w stanie nic lepszego zaproponować), a stosując gradient w oznakowaniu zewnętrznym, zdystansu-jemy całą branżę finansową. Rekomendując zarządowi PZU właśnie ten znak wiem, że będzie przez lata bardzo skutecznie budował nową tożsamość marki i szybciej niż nam się wydaje, stanie się wzorem dla konkurencji.

Czy był Pan przygotowany na taką „miażdżącą krytykę” (w sumie trudno tu nawet mówić o krytyce z praw-dziwego zdarzenia – bo wypowiadają się osoby nie związane z bezpośrednio z projektowaniem)?

Tak. Wszystkie tego typu zmiany budzą bardzo żywe reakcje. Szczególnie, gdy są tak odważne. Ludzie traktują je bardzo oso-biście, jednak w ocenie posługują się bardzo prostymi kryteriami

– ładne/brzydkie. Portale internetowe robią ankiety: „Jak Ci się podoba nowe logo PZU”, kiedy to jest zupełnie nie właściwe py-tanie. Internauci oceniają na podstawie wiedzy, którą posiadają na temat projektu (a raczej jej braku). Nawet, jak by się mogło wydawać, „ładna””i już wielokrotnie nagrodzona (również za granicą) identyfikacja Netii zebrała niezłe cięgi. Jest na świecie wiele znaków, które są świetnie rozpoznawalne i które od lat skutecznie budują wizerunek wielkich instytucji. Jednakże nigdy nie zadaliśmy sobie pytania – czy te znaki nam się podobają? Niestety w Polsce nie mamy jeszcze wyrobionego szacunku i zaufania do specjalistów. Nie jesteśmy też w stanie przyjąć, że jeżeli ktoś z tak dużym doświadczeniem i kilkudziesięcioma nagrodami na koncie coś zrobił – prawdopodobnie wie, co robi, nawet jeżeli jeszcze tego nie rozumiemy. Dla mnie natomiast ważne jest, że wiele osób uznanych w dziedzinie brandingu, któ-rych zdanie niezmiernie szanuję, bardzo docenia tę identyfikację.

Ewolucja logo PZU

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 49

Page 50: Kg. Kultura i Grafika 1

Branch Creative Branding, Noeeko

www.noeeko.com

Page 51: Kg. Kultura i Grafika 1

showcase

Page 52: Kg. Kultura i Grafika 1

Ważne jest, żeby ktoś nam zaufał i powierzył zrobienie czegoś naprawdę dużego – mówi Przemek Bogdanowicz, jeden z najbardziej utalentowanych kreatywnych polskiej reklamy.

Przemek Bogdanowicz

52 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 53: Kg. Kultura i Grafika 1

Jak wygląd. Twoja pierwsza godzina w pracy?

Przemek Bogdanowicz: Mówiąc zupełnie szczerze, nie wiem, kiedy u mnie jest ta pierwsza godzina pracy, bo trzeba byłoby najpierw odpowiedzieć na pytanie, czym ta praca jest. Mam te-raz więcej wolnego czasu, który poświęcam moim zainteresowa-niom – także tym zawodowym. Ostatnio lawinowo oglądam se-riale. Właśnie skończyłem genialny serial Jana Campion „Top of the Lake” , jestem wielbicielem „Breaking Bad”. Przeczytałem parę fajnych książek... W sumie to czynności zawodowe, jeżeli spojrzeć na różnorodność tego z czego żyję. Po latach kiedy pracowałem w agencjach reklamowych obecnie zajmuję się głównie reżyserowaniem spotów, doradzam również klientom i agencjom reklamowym przy realizacji kampanii reklamowych. Prowadzę też, razem z Maćkiem Maraskiem coś w rodzaju butiku kreatywno-strategicznego, który za chwilę pewnie będzie agencjo reklamową, ale teraz ta mniejsza skala mi odpowia-da. Czasami maluję, a czasami jadę do Synthesis Media robić trailery filmów dla kanałów telewizyjnych (ostatnio dla Sundance Channel)... W związku z tym nie mam tak, że przychodzę do pracy o 9. rano, piję kawę, idę na spotkania i o 17. kieruję się do domu. Działam zadaniowo. Chociaż jest jeden wyjątek: moje zajęcia ze studentami warszawskiej ASP; raz w tygodniu o ści-śle określonej porze... Ktoś kiedyś powiedział: „wybierz sobie zawód, który lubisz, a cale życie nic będziesz musiał pracować”. Cóż, mam kilka tych zawodów i wszystkie lubię. Wracając do pytania: wstaję rano, robię sobie kawę i albo odpisuję na maile, albo czytam książkę, napiszę jakiś skrypt albo pójdę na zakupy, ponotuję jakieś pomysły albo obejrzę film.

Jaką rolę przypisałbyś sobie w życiu zawodowym?

Staram się być osobę wspierającą, ale na koniec i tak sytuacja często wpycha mnie w rolę lidera. Myślę, że można we mnie też znaleźć sporo cech buntownika. Nie w znaczeniu jakiegoś renegata, dla którego sprzeciw jest integralnym elementem wizerunku, ale kogoś, kto kwestionuje ustalony porządek. Aby tworzyć, trocha najpierw zaprzeczyć obowiązującej normie.

Magazyn F5 nr 11 zima 2013

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 53

Page 54: Kg. Kultura i Grafika 1

Kampania reklamowa Gatorade

Największy przełom w karierze zawodowej: sukces albo porażka.

To był na pewno moment, kiedy zacząłem pracować w rekla-mie. Prawdopodobnie gdybym wybierał drogę zawodowo teraz, nie wybrałbym branży reklamowej. Byłem wtedy asystentem na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP robiłem sporo wystaw swoich obrazów i plan zakładał, że będę artystą. To był początek lat 90., kiedy na polski rynek zaczęły wchodzić duże, międzyna-rodowe agencje reklamowe. W szkole płacono mi 180 złotych miesięcznie, do tego kwartalnie 500 złotych w ramach stypen-dium ministra kultury i sztuki i jeszcze prowadziłem mały sklepik papierniczy, a za chwilę miałem zostać ojcem. Pamiętam, że to była jakaś desperacka walka, żeby finansowo związać koniec z końcem, pierwszy z pierwszym. Pomyślałem, że wezmę bezpłatny urlop w szkole, popracuję w reklamie przez rok,

„odkuję się” i wrócę na ASP. Gdy szedłem wtedy na rozmowę kwalifikacyjną z Carol Schuster, szefową agencji D'Arcy Masius Benton & Bowles, myślałem że jak dadzą mi tysiaka, to będę wniebowzięty. Carol zapytała z taką obawą w głosie czy 1,8 tys. złotych wystarczy? Ja – pokerowa mina i mówię, że tak. Jak się później okazało, pieniądze stały się tylko miłym dodatkiem dla nowej pasji. Reklama otworzyła mi oczy na mnóstwo spraw i po prostu się w niej zakochałem. Dużo pełniej realizowała moje różne, także twórcze, potrzeby. To połączenie wszystkiego, co mnie kręci, czyli designu, grafiki, reżyserii, muzyki, filmu i do tego wszystkiego ma jasny cel, który czyni z niej wyzwanie. Jeśli mówimy o przełomach zawodowych w karierze reklamowej, to była to niewątpliwie Heyah.

Z kim nie chciałbyś nigdy pracować?

Mierzi mnie nielojalność ludzi. Nie lubię ludzi fałszywych i nie-szczerych, którzy knują za plecami, żeby za chwilę się na nich wybić. Jeśli chodzi o sprawy czysto zawodowe, to trudno mi się pracuje z ignorantami. Wszystko trwa kilka razy dłużej, trzeba tłumaczyć najprostsze rzeczy. Niestety takich ludzi jest coraz więcej w reklamie.

54 kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014

Page 55: Kg. Kultura i Grafika 1

W jaki sposób odreagowujesz stres?

Ja nie odreagowuję stresu, ja go przeczekuję. On musi sam minąć. Są takie dni, kiedy czujesz się znakomicie i takie, kiedy nie wiesz w zasadzie, z jakiego powodu, ale jest ci źle. W moim życiu zdecydowanie więcej jest tych drugich. Jestem z natury melancholikiem i wiem, że poranne bieganie, siłownia czy inne takie aktywności nie rozwiążą tego problemu i nie zmienią moje-go patrzenia na świat. To nie znaczy, że wykluczam skuteczność takich czynności w przypadku innych osób. Żyjemy w kulturze, w której wszyscy pragną hormonu szczęścia i muszą rano przy-chodzić do pracy uśmiechnięci. Jeśli pomaga im w tym bieganie, to świetnie.

Jaka postać najbardziej zainspirowała Cię zawodowo?

Byty różne osoby, które mnie obudowały. Jeśli chodzi o reklamę, to na pewno Bill Bernbach. Podoba mi się jego wizja kreacji ko-munikacji. Niewątpliwie też Lec Clow. Z bardziej współczesnych: Fred and Parid (Frederic Raillard and Farid Makart), Juan Cabral. Jeśli chodzi o reżyserów, to bardzo szanuję wspomnianą wcześniej Jane Campion. Ridleya Scotta – za jeden z moich ulubionych filmów „Blade Runner” i reklamę Apple'a „1984”. Z młodszego pokolenia mistrzem jest Christopher Nolan, a teraz też scenarzysta Vince Gilligan.

Co jest najważniejsze, żeby odnieść sukces?

Nie mam poczucia, że osiągnąłem sukces, ale kilka rzeczy niewątpliwie mi się udało. Za każdym razem okupione to było jednak bardzo dużą ilością pracy i mnóstwem wyrzeczeń – taki niekończony się handel wymienny „coś za coś”. Jeśli chodzi na przykład o Heyah, to sytuacja, że w końcu nam zaufano i po-wierzono gigantyczny jak na tamte czasy projekt, była możliwa tylko dlatego, że wcześniej przez osiem lat ciężko harowałem dla Ery. Zrobiłem setki filmów, z których o części najchętniej bym zapomniał. Ważne jest, żeby kiedyś ktoś nam zaufał i po-wierzył zrobienie czegoś naprawdę dużego.

Żyjemy w kulturze, w której wszyscy pragną hormonu szczęścia i muszą rano przychodzić do pracy uśmiechnięci.

Kampania reklamowa Gatorade

kg. \ kultura i grafika \ nr 1 \ 2014 55

Page 56: Kg. Kultura i Grafika 1

Autorstwa artykułów:

Wywiad z Jackiem Utko – Magazyn F5 nr 11 zima 2013

Print Love – or. tyt. Dlaczego Kochamy Druk, Charlotte Rivers, Computer Arts nr 3-4, 2013

Behance – Michał Mazur, FUTU Paper Grudzień 2013/Styczeń 2014

Nie ma ciszy w niszy – Piotr Tkacz, 2+3D nr 47 11/2013

Nowe logo PZU – or. tyt. Michał Łojewski o nowym logo PZU, Ad Monkey 17/05/2012

Wywiad z Przemkiem Bogdanowiczem, Magazyn F5 nr 11 zima 2013

Page 57: Kg. Kultura i Grafika 1

Magazyn wykonany jako projekt dyplomo-wy na kierunku Sztuka Nowych Mediów w Polsko-Japońskiej Wyższe Szkole Technik

Komputerowych

Promotor:dr Ewa Satalalecka

2014 Warszawa

Page 58: Kg. Kultura i Grafika 1