Katarzyna Grochola - Kot mi schud+é

36
Kot mi schudł. – autor Katarzyna Grochola. ------------------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------- Katarzyna Grochola: Kot mi schudł monodram (Pokój umeblowany starymi meblami, po prawej i lewej stronie drzwi, po lewej do kuchni, po prawej do przedpokoju, kredens, bufet, na bufecie bibeloty, figurki, szkło, karafka, telewizor, mały stoliczek na kółkach przy jednych drzwiach, stół na środku pokoju, okno z kwiatem beniaminem fikusem, kwiat widać postawiony przypadkowo, tapczan nakryty przytulną kapą, pod tapczanik prawie niewidoczny basen szpitalny, nerka szpitalna przy wezgłowiu). Uchylają się drzwi, wchodzi elegancko ubrana starsza pani, w kapeluszu z czarną woalką, rękawiczkach, kładzie torebkę na bufecie, na stole torby z zakupami, zdejmuje kapelusz i futro, wiesza na okrągłym wieszaku, ściąga rękawiczki, kładzie je do torby, ubrana w długą (ale nie do ziemi) czarną sukienkę z elementami koronki, szal? luźny rozpinany sweterek , poprawia włosy w szkle kredensu, podchodzi do stołu i wypakowuje zakupy, wyjmuje płyn pronto, czyta duże litery, rozgląda się w poszukiwaniu czegoś, znajduje okulary na bufecie, mają łańcuszek przypięty do końcówek, zakłada i czyta) Pronto por stop prachu przeciw kurzowi, hoszan tarto portaszito hatas, dlouhotrvajici antistaticky ucinek, długotrwające działanie antystatyczne (obraca pojemnik) no tego nikt nie jest w stanie przeczytać (odkłada, bierze następną buteleczkę), dobrze, płyn 1

description

Katarzyna Grochola

Transcript of Katarzyna Grochola - Kot mi schud+é

Katarzyna Grochola

Kot mi schud. autor Katarzyna Grochola.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Katarzyna Grochola:

Kot mi schudPRIVATE

monodram

(Pokj umeblowany starymi meblami, po prawej i lewej stronie drzwi, po lewej do kuchni, po prawej do przedpokoju, kredens, bufet, na bufecie bibeloty, figurki, szko, karafka, telewizor, may stoliczek na kkach przy jednych drzwiach, st na rodku pokoju, okno z kwiatem beniaminem fikusem, kwiat wida postawiony przypadkowo, tapczan nakryty przytuln kap, pod tapczanik prawie niewidoczny basen szpitalny, nerka szpitalna przy wezgowiu).

Uchylaj si drzwi, wchodzi elegancko ubrana starsza pani, w kapeluszu z czarn woalk, rkawiczkach, kadzie torebk na bufecie, na stole torby z zakupami, zdejmuje kapelusz i futro, wiesza na okrgym wieszaku, ciga rkawiczki, kadzie je do torby, ubrana w dug (ale nie do ziemi) czarn sukienk z elementami koronki, szal? luny rozpinany sweterek , poprawia wosy w szkle kredensu, podchodzi do stou i wypakowuje zakupy, wyjmuje pyn pronto, czyta due litery, rozglda si w poszukiwaniu czego, znajduje okulary na bufecie, maj acuszek przypity do kocwek, zakada i czyta) Pronto por stop prachu przeciw kurzowi, hoszan tarto portaszito hatas, dlouhotrvajici antistaticky ucinek, dugotrwajce dziaanie antystatyczne (obraca pojemnik) no tego nikt nie jest w stanie przeczyta (odkada, bierze nastpn buteleczk), dobrze, pyn do zmywania, pozostawia dugotrway wiey zapach, zobaczymy, nie rysuje nawierzchni, c to za pomysy, ... (wyjmuje nastpne paczki, wcha, okulary spuszcza na piersi,) herbatniczki, pachn! Ciasteczka malane, oni na pewno bd po obiedzie, ciasteczka, nie s dugotrwae... ciasteczka jeszcze jedne i jeszcze... orzeszki... Cyprian przepada za casesh... Prosz bardzo, s! (wyjmuje orzeszki) Herbata i ciasteczka.... Rkawiczki... (szuka w torbie, wyjmuje gumowe rkawiczki) Ot i one.... Dobrze... Nie bd wczeniej jak o pitej... (prbuje ogarn t kup zakupw) Herbata? Bya tutaj... jest... Zatrzymali si w hotelu wic... (zastanawia si co robi, zostawia st, kieruje si w stron telefonu - stary model, czarny) Moe zapytam... Nie, nie zapytam... (obrzuca spojrzeniem pokj) Ale tu rozgardiasz ... (wraca do wypakowywania) Dobrze... Na pewno nie zostan na kolacji... Ale przyda si... Gdyby jednak (wyjmuje pozostae produkty) szynka... tam nie maj prawdziwych wdlin... chleb, na miodzie... Lubi taki chleb i on tak szybko nie schnie, ser ty... (wyjmuje soik, oglda) truskawkowy, Cyprian przepada za nim... jak by may... Na pewno gdzie s umwieni na kolacj... Tak, tylko herbata i ciasteczka... To do kuchni... To do kredensu (dziel zakupy, wynosi, cofa si, bierze rkawiczki, jakby mylami bya gdzie indziej, oddala si z zakupami za drzwi, wraca, siada przy stole, przed ni torebki z ciastkami, orzeszkami, wachluje si kolorow gazet polityk, wprost) To przynosi ulg... I tak wpadn tylko na moment... Jak zwykle.... Nigdy zreszt nie miaam im tego za ze.... Ciekawa jestem... Nawet byam zdziwiona, e teraz przyjedaj...Do wit tyle czasu... Ale... Pewno interesy... Cyprian by zawsze bardzo, bardzo dobrym dzieckiem.... No c, nie na wszystko ma si wpyw... Jak zdecydowa - tak ma... A i ona mia... Na pewno nie bd dugo siedzie...

Musz tu nareszcie uprztn... Zapytaj, gdzie Wadzia. A gdzie Wadzia - jakbym go syszaa.... ummm. (naladuje wyimaginowanego syna, nieco zgryliwie) Gdzie Wadzia? Jak mama sobie sama radzi? Grzeczno przede wszystkim...(marudnie) . Radzi sobie, radzi... Wadzia? ... Odesza. Nie, nie, tak (bardziej twardo) odesza. Nie, nie moga odej... (Tak jakby wiczya rne warianty odpowiedzi) Wadzia? Zwolniam j. Tak, to lepiej brzmi... Zwolniam j (przedrzeniajc wyimaginowanego syna) Czy to byo rozsdne, czy mama uwaa, e to byo rozsdne? A ona doda:

w mamy sytuacji? (wymuszony miech i beztroska, zmienia temat ale odpowiada wyimaginowanemu synowi) . Tam chyba le jeszcze te orzeszki, ktre lubisz, kochanie, sprawd. (do siebie) Musz je przesypa... Niech te nie maj wtpliwoci, e wszystko jest tak, jak by powinno (znowu zwracajc si do wyimaginowanych goci) Chyba jeszcze zostay. (podnosi si, siga do bufetu, wyjmuje rne naczynia, otwiera opakowania, przesypuje orzeszki, wkada z powrotem do bufetu). O tak... (z zadowoleniem) wanie tak...A ciasteczka od razu na st...jak zawsze...(zmienia gos, ton sprawozdawczy) Cyprian by znakomicie wychowanym dzieckiem... By dobrym czuym chopcem...Zreszt c to za wypytywanie... Oczywicie - zapytaj. Raz. I ja odpowiem. I bdziemy mogli si zaj... Oni zreszt s tacy zajci... Cyprian jest teraz przedstawicielem na ca Wschodni Europ... Z takiego syna mog by tylko dumna! Tylko dumna! (cay czas zajmuje si ciastkami, kadzie i przestawia na stole, nad nastpn paczk zastanawia si) Nie wszystko... Niech nie myl, e jako specjalnie si szykowaam... Ot... po prostu wpadli na herbatk... Wystarczy. Za duo kupiam... Gdyby chcieli co zje... Ale na pewno zjedli ju kontynentalne niadanie (z politowaniem) A obiad oczywicie w hotelu... Nie bd godni (chowa nastpne ciastka do kredensu, wyjmuje popielniczk, przeciera szmatk i z powrotem chowa) Popielniczka... Te schowa, niech nie myli, e aprobuj ten rodzaj naogu... Dawnej paliy tylko kobiety okrelonej konduity... (zamyka kredens przesuwa po nim palcem) Ale tu si zebrao kurzu! To nie moe tak by! To mieszkanie wyglda na zaniedbane! (wychodzi, przynosi pojemnik z pynem i rkawiczki, wciga je, jakby robia to po raz pierwszy w yciu, przyglda si swoim doniom) No, no, takie rkawiczki... Co podobnego... Zapoc mi si w tym donie... Co pani robi pani Marianno, e pani ma tak pikne donie? Nic, nic... (po pauzie) adne mi nic... Trzeba si napracowa, eby mie takie donie...

(Pryska strumieniem mgy z aerozolu na cierk i kredens) No, sprbujemy tego czarodziejskiego wynalazku - przyjemny zapach, doprawdy przyjemny - i od razu zorientuj si, e byo specjalnie sprztane!. Zawsze mog uchyli okno... Przewietrzy si...Nic nie bdzie czu...(Krzta si, przeciera rne bibeloty, ukada i podgrywa do wyimaginowanych dzieci) A gdybym raz jeden jedyny raz... Nie! Siadajcie drogie dzieci, nie spodziewaam si was przed witami, licznie wygldasz Oleko! Jak zwykle! (do siebie) Mam nadziej, e nie bdzie znowu w tej marynarce - jak si ma takie ramiona to si nie nosi... To taki wstyd dla kobiety takie ubranie... i przy jej ramionach...Nigdy nie woyabym czego podobnego... Ale to nie moja sprawa... Nigdy si nie wtrcaam, wybr Cypriana by dla mnie wity! Zreszt nie mog powiedzie - to nie jest brzydka kobieta... Cakiem przystojna...(z alem i gorycz) A Cyprian mg mie kad! Kad!!! No, ale c...Jak sobie Wadzia bez tego dawaa rad? e te nie byam w stanie jej zmusi do uywania niczego innego poza terpentyn... Gdzie ona j kupowaa? Terpentyna z dziecistwem jej si kojarzya... Schodziam p miasta i nie znalazam... Podobno w sklepie dla plastykw...Takie przestarzae metody... Chodzi o to, eby byo czysto... A tu cakiem prosto (ciga ze stou aurow serwet, wyciera blat, skada serwet, podchodzi do bufetu, po drodze zatrzymuje si przed kredensem i stojc przed nim z serwet, pojemnikiem cierk w rkach gra do szka tak jak do dzieci, z przeksem, Prosz bardzo kochani, wejdcie! Prosz! Prosz uprzejmie... jak to.... mio, e w kocu przyjechalicie. Nie spodziewaam si was co prawda przed witami, ale bardzo, bardzo, prosz bardzo (zmienia gos, jakby si jej wyrwaa prawda, a nie udawanie) Nie, nie jestecie mile widziani. Nie widz powodu, dla ktrego odwiedzacie mnie raz do roku. Nie ycz sobie podobnych wizyt. Ju dawna chciaam wam da zna, e jest mi to wyjtkowo nie na rk,. Ale skoro ju jestecie.... Nie, nie zaparzyam herbaty... Wadka? Wadka odesza. (do siebie) Nie! Nie mog powiedzie odesza. Wadka? Zwolniam j. (Niedbale) Zwolniam j. (konfidencjonalnie) Zwolniam j.(ze zoci) Zwolniam j. (wyniole) Musiaam j zwolni. Bzdura! Nic nie musiaam! Zwolniam j. Ot to. Zwolniam. Po prostu zwolniam. Po co przyszlicie. Rozmawia o niej? Nie s mi potrzebne wasze wizyty. Zupenie nie miaam odwagi powiedzie wam, e to rzecz zbdna. (sumituje si) Ja skd? Ja? Nie miaabym odwagi? Nie miaam (zastanawia si) czego ja mogam nie mie? Wszystko miaam. Nie podoba mi si, e traktujecie mnie w ten sposb. ..(szuka waciwego sowa) w sposb, w sposb, w sposb... (z gniewem) Nie jestem rezydentk w domu starcw, ktra odwiedza si w dniu miosierdzia! (macha rk z rezygnacj) Ale wszystko co on powie to - kochanie, ale mama na pewno nie to chciaa powiedzie... (krzyczy) Ot wanie mama to chciaa powiedzie... Wanie to! Wanie to... Siadaj! Krzykn. Nie, nie krzykn. Powiem spokojnie, siadaj prosz. Nie, nie tak. Siadaj prosz (robi akcent na prosz, potem jadowicie) Siadaj. Jeszcze nie skoczyam! (do siebie z pretensj) A mj syn nie zwrci na mnie uwagi... tylko powie: - kochanie, wysuchajmy, co mama ma do... A bdzie myla - ta (w sowie ta zawarte s wszelkie inwektywy). Oto jak wychowaam wasne dziecko...Wadzia mwia, Wadzia! Jak mogam sobie przez tyle lat pozwala, eby Wadzia mwia w moim domu, co chce... Bardzo dobrze (wraca do kredensu i krztania si) Bardzo dobrze, e Wadzia odesza... bardzo dobrze... Tyle lat z ni wytrzymywaam... Taka (szuka odpowiedniego sowa) taka... taki ... dziwolg (naladuje Wadzi) Kawy to ja pani nie zrobi! (rozglda si po pokoju, idzie w kierunku tapczanu podnosi bia nerk szpitaln i przenosi na stoliczek) Wadziu, prosz w tej chwili zaparzy kaw! Kawy to nie wolno pani... Ja! Ja musiaam sama sobie parzy kaw! Jakby ktokolwiek o tym wiedzia to by... Za tak pensj ona mi mwia, e kawy nie bd pi, bo nerki... Przecie ona nie wiedziaa nawet co to nerka! Ona chyba mylaa, ja to mam zapalone! (potrzsa nerk) Wadziu, idiotko, to nie jest nerka! To znaczy, to te jest nerka! Ale ja nie to mam zapalone! I ja sobie sama musiaam robi kaw! Ja! Ja musiaam sobie sama parzy kaw majc sub... no suc... Dobrze, e nikt nigdy si o tym nie dowie... (zaczyna przedrzeniajc Wadzi, koczy normalnie) Pani nie wolno kawy, bo pani ma nerk zapalon! Pani nie wolno pi kawy, bo zapalona nerka... bo nerka zapalone...Nerka (po odoeniu nerki wraca do stou, siada, ciko oddycha) Teraz mog robi, co zechc... Nikt mi nie bdzie... zreszt nigdy nikt nie mg (podnosi si, wychodzi, przynosi szklank kawy parzonej po turecku, odstawia na st, przenosi na bufet) Najpierw nakryj... (otwiera bufet, wida uoone obrusy, cierki itp., grzebie w tym) Nie wiem, gdzie ona moga trzyma obrusy... Jak ja z ni wytrzymaam te trzydzieci lat pozostanie dla mnie zagadk (przerzuca te rzeczy, cz wypada na podog) Pozostanie dla mnie tajemnic... Pozostanie dla mnie nieodgadnion... (wypadaj zdjcia, schyla si po nie i podnosi, zostawiajc inne rzeczy na pododze) co podobnego... tutaj zdjcia... te ktre kazaam jej... Przysiga, e spalia... Jak mogam cho przez moment wierzy takiej kobiecie... zawsze wszystko sama ...(pieczoowicie je prostuje i odkada na bufet, schyla si po cierki, podnosi jedn, w p drogi wraca do zdj pozostawiajc cierki na pododze) Oczywicie... (przeglda je) Mj witej pamici Krzysztof... Chyba jeszcze przed... ale oczywicie.... jeszcze... No tak... Bryczesy... sztylpy... (z podziwem) Jakie on mia ramiona w tej kurtce..... Nie pochwalaam... Polowania... Wadzia uwaaa, e polowanie to takie barbarzystwo... W jej sferach... jeli w ogle mona uy tego sowa w odniesieniu do Wadzi... W sferach Wadzi... Ach - to brzmi! No wic w jej sferach polowania byy (wydyma usta, przeglda dalej)... To jej kazaam wyrzuci! C ta kobieta nawet teraz wystawia mnie na prby... Krzysztof... Nie mog uwierzy... Postawny mczyzna... Dlaczego ja za niego wyszam? Mj Boe, w przyszym roku obchodzilibymy szedziesiciolecie maestwa... Dobrze, e zszed wczeniej, Panie wie nad jego dusz. (bierze zdjcia i podchodzi z nimi do stoliczka odkada koo nerki). Miaam ma, poal si Boe...W kocu co mi zostawi... Syna (jakby jej co pucio, podnoszc rozsypane cierki znajduje du kartk przypit do drzwiczek, oglda uwanie kartk, odrywa j, siada do stou) Nikt nie wtrca si do mojego ycia! Nikt! Adres weterynarza... A na c to mi droga Wadziu, na c mi to... Jakbym j syszaa...(Mwi jak Wadzia) Bo Panie Doktorze, kot mi schud. On ju jaki czas tak wyglda, ale ja si zbytnio tym nie przejmowaam. W yciu jest tyle waniejszych rzeczy ni kot. Kot. No i c, e kot? To mylaam, e mu nic nie jest, bo m to wiadomo, drzwiami pranie, cho dobry czowiek (do Wadzi, z politowaniem) Oj, Wadziu Wadziu - dobry czowiek! Jakie my kobiety potrafimy by... cierpliwe. (znowu przedrzeniajc Wadzi) A ona mu mleka do miseczki, bo mleczko musiao by, bo jak raz nie byo, to si nauczya, eby byo, bo nerwy musiowi puciy, bo zwierzaki to o siebie dbaj najprdzej... (mnie kartk i odkada na stoliczek) Ano, najpewniej droga Wadziu... A ja zawsze byam... byam ... (odchodzi w stron bufetu, podnosi wyrzucone ciereczki, szuka obrusa) byam sama... Ot co... Do kawy moja Wadko podajemy ciemne obrusy i janiejsze serwetki... Ale to nieadnie wyglda, prosz pani! I co ja widz? Kremowy obrusik, serwety nie rozoone tylko zwinite... Wadziu - nie w ten sposb... tylko tak, bardzo prosz, eby Wadzia na drugi raz nakrywaa zgodnie z moim zaleceniem... eby Wadzia jednak bya uwaniejsz...Tak, tak... Kiedy suby nie trzeba byo uczy, co naley, a co nie... Jednak mieli to we krwi... A wic... zrezygnowaam z niej (z wysikiem siga po co gbiej) ... Zrobiam ze wszech miar susznie... Susznie... (ze zniecierpliwieniem) poniewa s takie momenty w yciu, kiedy trzeba sobie powiedzie do! Gdzie mogy si podzia te obrusy? Prosiam - moja Wadziu! Ale gdzie tam... Prosz bardzo... ot to (wyciga serwety koronkowe) Jak moga je tutaj zoy? Moga, skoro zoya... (wyciga wreszcie obrus, ktrego szuka, odkada zoony na st, pochodzi do stoliczka ze zdjciami, bierze znowu do rki, mwi cay czas przegldajc zdjcia) Przystojny by z niego mczyzna... Nawet mogabym powiedzie... by taki czas, kiedy mogabym powiedzie za! (z naciskiem) Za przystojny... Ale w por... (oburzona) Te jej kazaam spali! To wieczne zaufanie dla suby... Wydaje ci si, e co powiesz, to wite... Spali! Te spali, droga Wadziu! Tak, tak, prosz pani, ju biore! Wzia - wzia, eby schowa i mnie nawet teraz denerwowa! (odwraca zdjcia) Wpisaa daty z tyu... Wyglda, jakby nie umiaa pisa... Po c to komu...(z czuoci) Moja Pani w trzydziestym czwartym na Wileszczynie, janie wielmony pan jak w armii Andersa... Nie! adnych zdj! (Odrzuca, ponownie bierze do rki) To jego ostatnie zdjcie... Z Londynu... Nie, wczeniej... C ja miaam za nieprzyjemnoci... Zgin ot, co ... na polu chway.... Bardzo mskie... My, Polacy nigdy nie bylimy kondotierami wojny... Nigdy! To tylko okolicznoci, wieczne okolicznoci, w ktrych wystpowalimy... Defensor patriae - to by zaszczytny tytu polskiego rycerza... polskiego onierza... Defensor patriae - obroca ojczyzny.. Na polu chway... Nie !Tylko gupcy ogldaj si wstecz... Roztkliwianie si nie ley w naturze silnych kobiet... A te musiaam by silna... (roztkliwiona) O malutki Cyprian tu si zaplta... Cyprian - po Norwidzie... Nikt wtedy nie zachwyca si jego poezj... tylko ja miaam rzadk waciwo rozpoznawania rzeczy dobrych i piknych (wraca ze zdjciami do stou, zdejmuje rkawiczki gumowe, ktre ma cay czas na rkach, siada,) Wydaam przecie polecenie! Tu chyba jeszcze przed Cyprianem... Tak, widz to po figurze... Potem lekko... Krzysztof namawia mnie na... wtedy oczywicie, kiedy zdarzao si mu by w domu... Trzeba przyzna z rk na sercu, e nie czsto... Chcia mie jeszcze jedno... dzikowa Bogu, e si nie zgodziam! To dopiero bym wygldaa z dwojgiem... Ledwo z Cyprianem daam sobie rad... Wojna! Wystarczy on jeden... Rado mojego ycia... Tak ciko okupiona, tak ciko... Moe dam mu te zdjcia... Tu jeszcze z ojcem... Ale synu (zmienia ton gosu) prawda bya taka, e miae tylko matk, synu. I za to przynajmniej naley si jej wdziczno... Jakakolwiek wdziczno... Po tylu trudnych latach... Jak to dzieci nie zdaj sobie sprawy z tego, co si dla nich robi... Ten szok przeyty przez cay nard... Szczeglnie potem... On zgin... Nie byo wyjcia! Zgin, synu, eby ty mg... (po pauzie, wracajc do przeszoci) Piersi... pamitam jak rozpaczliwie bolay mnie piersi... nie do wytrzymania bl...Musiaam mie mamk do syna, och to straszne wspomnienie, straszne... rado! Macierzyska rado! Oczywicie, byam szczliw matk! Syn by dorodny... Krzysztof speniony... Ale ojcem... Mem - tak. Co do tego nie ma dwch zda. Zego sowa nie mog powiedzie... niech mu ziemia lekk bdzie...C ta Wadzia... Po c ona to tu schowaa? (ze zniecierpliwieniem) Na przeszo mog pozwoli sobie ci, ktrzy umieraj modo (zbiera zdjcia, z zamiarem odniesienia, zatrzymuje si wp) A moe ona... chwileczk, a dlaczeg? To przecie zdjcia Wadzi? (odpra si, rozpogadza, siada z powrotem) mieszne... No tak, to ze dwadziecia pi lat temu... A tu chyba nawet ja sama... A to co znowu... Wadzia z kotem! Ale to byo pokraczne stworzenie... Ten kot zreszt te by pokraczny... (zamyla si) A Wadzia tak o nim... jakbym j syszaa... e Burasek malutki, troszk chromawy, bo m bucikiem przetrci, w przepokoju si biedak rozbija i kotek mu w drog wszed, nie eby mczyzna sobie nie wypi, ona to musiaa mie krzy paski z tym mem. e (jak Wadzia) grzech to nie jest. (do siebie.) Te owiadczenia prostego ludu, doprawdy... (z kpin) Ale Wadzia , alu nie miaa, o nie, bo przecie eby kotka nie przyniosa, to by mu si nie zezoci. Ale jak mawiaa Wadzia, najwaniejsze, to go nie zezoci. Bo on biedaczek to nad sob nie panuje. I potem to jej byo przykro , e go musiaa zdenerwowa. A w yciu to przecie prosz pani zoci si nie trzeba, bo ono krtkie...Tak mwia ta Wadzia... pani spojrzy, chudzieki taki. (prostuje zdjcie) Ano chudy, chudy... Wadzia te przed odejciem gruba nie bya...(bierze nastpne) To od razu zrobione, jak Wadzia do mnie trafia... Zabiedzona bya... No, wtedy ju si suby nie wybierao... A przecie i dom dawaam i wyywienie i wychodne... Ogoszenia mi nie chcieli przyj... c to za czasy byy... Musiaam zmieni... uczciw do prowadzenie domu... Jakby suca moga prowadzi dom... Dom to ja zawsze prowadziam! I zgosia si. Mizerota. Wida byo, e kobieta uczciwa... Nadawaaby si... I ju prawie ustaliymy warunki, a ona mwi, e z kotem... A ja tych stworze si brzydz... Brzydz si zwierzt... A ona mi tumaczy, e jak Buraska zobaczya w piwnicy, takie to malutkie byo e a krzyka! Ten jej jzyk! I zachca mnie w ten szczeglny sposb e (naladuje Wadzi) e on do szczura, prosz pani, by bardziej w podobie. (Wzdraga si) I go wzia. (rozpdza si Wadziny gosem) I rozpalia pod kuchni i nagrzaa wody, i umya go dobrze, i mleczka nagrzaa, bo mleko to zawsze ma, i m przyszed, i adnych zwierzt w domu krzycza... (z szacunkiem) Ale Wadzia kota nie wyrzucia, bo - (robi przerw, z sarkazmem ) - sam Pan Bg mi go da, prosz Pani. I do mnie Wadzia mwi, nieznajoma osoba - e albo z kotem albo razem, albo nikt. (z si) Wic powiedziaam - absolutnie! Absolutnie! (zastanawia si) No, chyba ebym nie wiedziaa, e jest. (z obrzydzeniem) . Nie czua fetoru, tej woni kociej... Znam ja dobrze takie domy... To to nie domy, to stajnie lepiej pachniay... Nie! Nie! W adnym wypadku nie! (po pauzie) Chyba e wrcz nawet nie bd przeczuwaa, e to stworzenie tutaj jest!... No i na prb... Nikt si wtedy oprcz Wadzi nie zgosi... nikt nie odpowiedzia na to moje ogoszenie... A jak ona wygldaa... Schludnie... Ale biednie, oj biednie... W socjalizmie pracy byo w brd... Kada wolaa fabryk ni porzdny dom... No i tak na prb Wadzia z tym stworzeniem zostaa... Ale mieszkao to w pokoiku ... Razem z Wadzi... I rzeczywicie prawie nie wiedziaam, e to w MOIM domu jest! A to stworzenie chrome byo.. .Powiedziaam tylko - prosz mi je wykpa... Ach, co to si dziao! Jake Wadzia przy tej kpieli nie krzyknie: Pani go tak tu nie naciska, bo on chyba ebra ma zwichnite. ebra, Wadziu jedyna? A to z tego kopania...(z sarkazmem) niechccy mu pod nogi wpad! Znaczy kotek wpad! Ju mylaa, e kot na nic. (z ulg) Ale wyzdrowia. .. I to wszystko przy kpieli tego stworzenia. Wadzia doprawdy bya niespoyta w tych opowieciach! Tu woda, tu specjalny pyn, tu to stworzenie takie, takie ... jak zmoka kura...(czule) I co ona si go naprzytulaa, jak mylaa, e nie patrz...Wadzia niepoprawna bya... Wtedy kiedy po karpie przed Wigili roku paskiego... och jeszcze przed wyjazdem, pierwszym wyjazdem Cypriana do Londynu... ktry to by rok? Nie pamitam... Karpie posza kupi... P dnia jej nie byo... A kot zamknity... Chwili wytchnienia nie miaam... (emocjonalni, ze wzruszeniem) Podchodz do drzwi - cisza. Czekam troch - cisza... Odchodz - cisza... Staj pod drzwiami - cisza... Nic si nie rusza! adnego dwiku... Moe mu si co stao? Otworzyam lekko drzwi - nigdy tego nie robiam. (jak dama) Wiem dokadnie gdzie jest granica, ktrej przekroczy nie wolno... Lea na tapczanie Wadzi... Prawie go nie widziaam... tam jest ciemno... Okno tylko od pnocy, may ten pokoik... Niedue okno... Zamknam drzwi (mitmityguje si) - jeszcze tego brakowao, ebym si kotem cudzym martwia! Ale Wadzi nie byo i nie byo... Takie czasy... Przed wojn ryb a ryb... i komu to przeszkadzao... A to popiskiwa zaczo... Nie mogam tego cierpie! eby to stworzenie zmuszao mnie do wchodzenia tam! Ju siedzia pod tymi drzwiami i miaucza! Musiaam troch go uspokoi... (podnosi z obrzydzeniem rce do twarzy i ponownie zakada rkawiczki) Rk potem nie mogam domy z tego zapachu!... (bierze zdjcia i odkada na pomocnik) Jeszcze raz mi si zdarzy Wadziu, e to bdzie awantury urzdzao... Przecie ja nie bd chodzi na zakupy, eby Wadzia z kotem moga siedzie... Ale do Wadzi mwio si jak do ciany... Jak do ciany... Nie bd teraz zajmowa si zdjciami... Zawsze bdzie czas, eby zrobi z tym porzdek... Ale Wadzia sobie odoya... (wraca, bierze zdjcia i wkada je pieczoowicie do bufetu) Dlaczego u mnie w bufecie? Niech le...(schyla si) I biae prosiam, Wadziu z prawej i na grze, atwiej sign, nie brudz si tak, na dole ciemne...... (wkada gbiej rk, wyjmuje dwie filianki od kompletu, trzeci bez uszka inn) No nie, na co mi taka rzecz! Na nic! (potrzsa, w rodku co grzechocze, wyjmuje uszko) A, schowaa do rodka uszko... z minieskiego kompletu... ostatnia... Tak byam przywizana do tego kompletu... Prezent lubny... jedyne co zostao, to dwie filianki i dzbanuszek do mleka...Jest! I ten dzbanuszek (wyjmuje dzbanuszek, w rodku pokrywka w dwch czciach) ... To niedawno... a si spakaa bidulka... Ju jej wszystko z rk leciao... Mwiam, nie przejmuj si... wyrzu... A ona, e mona sklei, teraz takie kleje s, e nic nie wida...(silc si na obojtno) ale nie bd tego trzyma...Co nadpsute wyrzuci (bierze uszkodzon filiank i dzbanuszek, odstawia na pomocnik, z politowaniem ) Ta skonno starych ludzi do zbieractwa, do otaczania si nieuytecznymi rzeczami... Ja taka nie jestem... (wraca do bufetu, wyjmuje trzeci filiank od kompletu, cukiernic, dzbanek do herbaty, stawia na stole w trakcie tych czynnoci) A dzisiaj w sklepie - kochaniutka sysz! Mylaam, e mnie szlag trafi..Ta proletariacka poufao... Ale te czasy nadeszy inne, oj inne (podchodzi do okna, patrzy) Ta ulica... Ten widok...Nawet w lecie... Drzewa zniszczone... (z nostalgi) Jednak u nas inaczej ycie biego... czas bieg... Gdzie zegarek (patrzy na przegub) by uzupenieniem stroju... (z przeraeniem) Ju czwarta! Teraz popiech, popiech, wieczny popiech... i nikogo... Ach, co to byo na pocztku... (siada przy stole, co pozostaje w wyranej sprzecznoci z przeraeniem, e ju czwarta, z wyrzutem). Okazao si oczywicie, e jednak ma pchy. Wadzia sobie sama da rady nie moga... Ale te te wskazwki! Tu go pani tak mocno nie bierze. Bo on si wtedy niespokojny robi... Nie ja go nie potrzymam, bo ja tych palcy zgnie dobrze nie mog... Rzeczywicie, patrz, ona ma rk tak powykrcan, nie widziaam tego z pocztku...To stworzenie si nam, to znaczy jej, wije a ona oj szkoda patrze jak si mczy. Taka to dola sieroca. Ani nic z tego wiata nie rozumie, tylko piska. Nie piskaj, nie piskaj, zaraz pomoemy. ( z oburzeniem) Pomoemy! eby tak czowiekowi kto pomg. Pytam: co z t rk Wadziu! Nawet wida byo na jednym zdjciu...(z oburzeniem kpic) A to znowu kotek - piska i mruczy, bo misko kroia, wic si mu zdenerwowa i kotka chcia - (pokazuje na szyj i przejeda palcem) To co Wadzia zrobia? Ano za n chwycia - mimo e przecie on tylko si drani, tak naprawd to nie chcia wcale krzywdy zrobi, bo to przecie taki dobry czowiek, tylko si droczy i jak tylko krew zobaczy, to od razu odskoczy, pobiela na twarzy, prawie jej omdla!!! Jej omdla!!! Ale przykurcz ju jej zosta. (naladujc Wadzi) Ale co si Stach naprzeprasza, o Boe jak w domu dobrze byo, dobre z niego wylazo. Bo czowiek dobrego co w nim siedzi, to si wstydzi. Ale potem to ju normalnie byo. Tylko powiedziaam: Stachu, ty mi wicej rki na Buraska nie podno.( z podziwem, niechccy) Kto by przypuszcza, e w niej tyle odwagi siedzi. Przecie to chudzina z tej Wadzi...(podnosi si i zaczyna nakrywa do stou, dwie filianki od kompletu stojce na bufecie, wyjte poprzednio przenosi na st, wygadza obrus, w trakcie tych czynnoci) Mwi do niej: Prosz, niech Wadzia ze mn usidzie... Staa tam, przy drzwiach... Prosz, niech Wadzia usidzie... A gdzie ja tam bd z pani do jednego stou siada! Nie wypada! Nie Wadzia mnie bdzie uczya, co wypada, a co nie! Ona mnie chciaa uczy! W adnym wypadku nie mogam sobie na to pozwoli! Prosz siada! I musiaa usi! Gdzie te czasy, gdzie do suby mwio si raz!

I potem ju siadaa! Nie znosz braku dyscypliny! Nie znosz!

Koty by mi tak nie przeszkadzay, gdyby nie to, e one zawsze wasnymi drogami! Ju nawet mwiam: niech Wadzia drzwi troch uchyli, bo to przecie niemoliwe, ebym ja ledzia, co te stworzenia robi... (Jest przy bufecie, zastanawia si co jeszcze przenie na st, patrzy na bufet, przesuwa rk , z nostalgi ) To jej stworzenie lubio tutaj lee... Jak on wskakiwa? Wieczna zagadka... Przecie on mia t nk... tak... Tak jak...( siada przy stole, rozkada, prostuje, kadzie filianki, przesuwa, nie moe si zdecydowa, w jakiej odlegoci, podnosi si, bierze cierk i czyci to miejsce w ktrym lea kiedy kot, sprawozdawczym tonem) Bo Stachowi kiedy przez okno wypad... (podchodzi do okna) dobrze, e nie byo tak wysoko jak tutaj... Moe wolaabym mieszka na parterze... chocia na parterze to goniej jest... tak zdecydowanie goniej... nie wida ich... (wraca do nakrywania, Wadzinym gosem) Bo Stach dobry by, ale nie dopatrzy.Mczyzna to wiadomo, nie dopatrzy. To wzia Buraska, bo stworzenie cierpi i jak czowiek mu nie pomoe, to nikt mu nie pomoe. Ale nka mu zostaa, taka chromowata....(wyniole, wyjaniajco) No, ale przecie nie mogam pozwoli, eby te... te kaki latay wszdzie! Powiedziaam Wadzi, niech Wadzia tu koszyk postawi... ten koszyczek...(otwiera ponownie bufet i szuka przerzucajc wyjmujc i wkadajc rne rzeczy) tu gdzie by... chyba nie wyrzucaam... nie wiem, co ona z nim zrobia... niech ten koszyczek wymoci czym, eby mi to stworzenie po meblach nie biegao, bo tego nie znios! Niech przynajmniej jaki porzdek bdzie... To nie by gupi kot...Przez niego Wadzia odesza od ma... Bo ogonek obci... (Mwi jak Wadzia) A przecie drzwi by tak nie zrobiy, prosz pani, bo roztworzone i stoeczkiem zastawione, a czowiek musi by dobry dla zwierzt, bo one sabsze i one potrzebuj jego opieki - mwia - to w yciu nie mona si tak pomyli...ten kotek oprcz mnie nikogo nie ma (jest wzruszona, apie si za serce, podchodzi do drzwi do przedpokoju uchyla je) Otworz tu troch, niech powietrza wicej bdzie... przestrzeni troch... One zreszt zawsze byy takie uchylone... I atwiej Wadzi syszaam... (poprawia si szybko) to znaczy Wadzia mnie atwiej moga usysze... ju potem... niech tak bd, tak wygodniej... (cay czas si krzta, teraz przenosi kaw na stolik ju porzdnie nakryty, ciga rkawiczki, sodzi kaw, miesza, ale nie pije). I powiedziaa Wadzia, e w yciu to si nie wolno tak pomyli, jak ona si pomylia...Tak tego Stacha kochaa.. Wiem, bo pakaa po nocach...Przez pierwsze miesice to trudno mi byo zasn, drzwi musiaam zamyka. A Wadzia mi tumaczya, e zy to on nie by, nie, ale za Buraska to ja ona bya odpowiedzialna. To mu tak robi nie moga, eby go na cierpienie wystawia. I powiedziaa, to ju koniec z nami Stachu. To on si mia zacz. A gdzie ty pjdziesz. Wtedy to moje ogoszenie znalaza, bo gazet, chyba po raz pierwszy w yciu kupia. I Buraska wzia i odesza. Tylko kot jej schud...

Przychodzi do mnie i mw, prosz pani, kot mi schud. Moe domem tskni? Czy to prawda, e koty do miejsca si przywizuj? Mwi, Wadziu, on do ciebie przywizany. A Wadzia - bo wie pani, ja tam ju wrci nie mog. Bo kot, prosz pani, nie czowiek.. On potrzebuje mioci.

(koczy nostalgicznie, otrzsa si ze wspomnie, znowu zwraca si jakby przez nieuwag do wyimaginowanych goci, ale w jej gosie nie ma ani udawania, ani zoci) Bardzo si ciesz, e przyszlicie, naprawd bardzo mi mio... Ile to lat temu on wyjecha na stae? Ju prawie osiemnacie... Cyprian przez Wadzi wyjecha... Kt mg przypuszcza, e tam zagrzeje miejsce... Anglia mi ich zabraa... Te mnie zaatwia...(z czuoci) Co mnie podkusio, eby jej opowiedzie o Krzysztofie! .. Dlaczego? Tak jako... Paczki odbieraa przez lata... Kiedy mnie pyta: kto tak dba o pani? Zanim si zorientowaam, co mwi, powiedziaam - ojciec Cypriana. Przecie on nie yje. yje, droga Wadziu, yje, cho tak jakby nie y...yje, ucieszya si Wadzia! Nic nie rozumiaa... Przecie takie czasy... Cyprian ani szkoy, ani studiw by .... Z takim pochodzeniem... Z ojcem za granic! Syn wroga! A Wadzia mwi, e Cyprian studia dawno skoczy i e prawda mu si naley... Ojciec mu si naley! Tumacz - Wadko moja teraz???? A ona spojrzaa - jak to ona potrafia (pokazuje) i mwi - Pani nie powie, ja powiem. Wadziu, na lito bosk! Przecie ty nie wiesz, co to dzieci! Do dzisiaj sobie tego wybaczy nie mog... A Wadzia, e owszem, nie wie. e moe jakbym dziecko miaa, to inaczej by na o Buraska patrzya. Ale zaciya od razu po lubie, Stachu to si nawet nie ucieszy, bo tak od razu mie bab z penym brzuchem, , z zakadu ledwo co wyszed, karnego, troszk si zdenerwowa... Gdyby jej nie popchn...A ona czekaa na niego dwa lata - bo czowiek si zmieni, byle da mu szans! Och, nigdy bym si pewno nie dowiedziaa, gdyby nie ta moja ... niedelikatno... Mwi: przepraszam Wadziu, przepraszam... A ona jakby nie syszaa, tumaczy mi e Stach po tym zakadzie taki nerwowy by, ale dobry, bo jej nie zostawi jak poronia! Tylko pi z alu przez tydzie! Mj Boe...(oglda filianki, jest poruszona) Filianki jakie niewiee, powinnam bya przetrze troszk... (ze smutn kpin jak Wadzia) A on pi biedak z alu, bo ona ju nigdy miaa dzieci nie mie, to co on mia robi? Ale jej nie zostawi... Chocia bez dzieci, jaka to rodzina. Ale jak ju jest rodzina, prosz Pani, to w kamstwie nie wolno. Bo dziecku si naley i ojciec i matka... I mczy mnie, e mam powiedzie...To si nazywa szanta, Wadziu! A ona mwi, e sw takich nie zamierza uywa, ani ich si uczy, bo cae ycie bya porzdna, ale mam mu powiedzie. Co ja mu powiem? O sub tak trudno... Ani momentu bym si nie zastanawiaa przed wojn. Ale przed wojn to byo nie do pomylenia, eby suba si odzywaa nie pytana. A Wadzia mi mwi - pani to jak Stach... On to samo... Drzwi mu przeszkadzay roztworzone... Tylko drzwiami prasn... W yciu swoim nie prasnam drzwiami!

A Wadzia mi imputuje podobiestwo do... bardzo, bardzo dobrze, e j zwolniam... tak trzeba byo... I to wczeniej (mimochodem) nie mczyaby si moe... Ale na to zgodzi si nie mogam! I witej pamici Krzysztof miaby zmartwychpowsta! Z grobu si podnie, eby Wadzinym pragnieniom prawdy zado uczyni? Jakby te czasy w jakich Cyprian si chowa niewane byy! Te lata pidziesite! Przecie... I jak Cyprian przyszed - Wadzia t serwet z merek cigna, obrus wiey pooya i patrzy na mnie znaczco! Posza do kuchni zaparzy herbat, ale drzwi zostawia otwarte! Wraca i szepce: boi si Pani? Ja? Boj si, te co, po prostu ulegam...([poprawia si) zdecydowaam, e teraz po tylu latach mog powiedzie prawd... Jak powiedzie synowi, e ojciec zmartwychwsta? Nigdy nie umar? Nigdy... Powiedziaam... Nie powtrz tego, co si dziao! Cyprian zblad, mylaam, e przytomno straci... Pierwszy raz na mnie rodzone dziecko gos podnioso... A dzi mnie w gardle ciska... Wtedy t filiank - pierwsz utuk... Jak szarpn serwet... Nie spodziewaam si takich sw od wasnego syna... Jak mama moga, jak mama moga... A mama moga... Nie miaa wyjcia... On tego nie wiedzia, ale mie ojca, ktry by zosta za granic, ktryby w Anglii zosta - to jak skaza si za ycia... by dzieckiem wroga... Ile ja nieprzyjemnoci miaam przez same paczki... A przecie dziki nim ylimy... (z alem) Cyprianie, jak ty mao wiedziae, co matka dla ciebie zrobia... Raz w yciu straciam panowanie nad sob... zostawiam go z t filiank na pododze... obie spady, obrus zalany, a uszko tej drugiej si oberwao, nie wiem dlaczego obie si nie rozbiy... takie delikatne... Weszam do Wadzi i krzyknam - widzisz, co narobia! Pierwszy raz jej na ty powiedziaam i ostatni... Tak si zachowa, tak si zachowa... A Wadzia te nie lepsza... Posadzia mnie na tym tapczanie... nie wiem jak ona moga tam spa... tapczan do dumna nazwa dla takiego mebla i pobiega do stoowego... To znaczy tutaj... I sysz: Siada, siada i sucha. Cyprian chcia mie martwego ojca i martw matk... A oni ze krwi, ze krwi i z koci... A ja siedziaam na tym... Cyprian nie sucha, Cyprian nie syszy! Cyprian po raz pierwszy rodzicw dosta. To dzie urodzenia jest. I co Cyprian z tym zrobi, to Cypriana sprawa... Bo to tylko urodzenie - jak z kocitami... Z brzucha wyjd... potem oczka otworz, potem sier im troszk uronie, ale nieporadne s takie... Dopiero potem czas na poznawanie wiata. I taki sam teraz Cyprian jest. By jak lepe koci, a teraz moe i razi to wiato, ale wida co... Teraz mona co zobaczy! Chciaam si podnie, i do nich, ale nogi odmwiy mi posuszestwa. Nie wiedziaam, co ona ma na myli. Cyprian te na pewno jej nie zrozumia. (po pauzie) I pojecha do ojca... (bierze szczotk i lekko podmiata, mwi z rezygnacj) Nic ju nie byo takie jak przedtem. Zdy... Zdy si z nim zobaczy... Tyle lat, tyle lat go chroniam... A Wadzia w jednej chwili zburzya ten wiat... A mi tak ciko byo... A Krzysztof przez Irak do Londynu... Nie mg wrci... A potem ju byo za pno... Mylaam, e si opamita.. Nie chcia wrci... Moe gdyby nie ta Mandy (powtarza bardziej z angielskim akcentem) Mandy... Czy ja mu nie wybaczaam tych kobiet! Ale on nie wrci... (wyciga sznurek spod kredensu )Ona mi paczki przeszya do dzisiaj... Po tylu latach... Wtedy mylaam, e to on... jednak pamita, chce pomc... Byam wdziczna - jak bym przeya z Cyprianem te lata... bez tych funtw przez znajomych. Nigdy nam niczego nie brakowao! Lepiej byo dla Cypriana mie ojca bohatera... Lepiej byo straci na wojnie ojca, co walczy z wrogiem... Ale on tego nie rozumia...

Gdybym wiedziaa, e te paczki od niej! Ale Krzysztof umar, a paczki dalej przychodz - ten sam charakter pisma, co wtedy... To jej pismo, nie jego... Jego nigdy... Nie mia odwagi...

No c, w kadym razie Cyprian pojecha, dosta wiz, dosta zaproszenie od tej Mandy OBrien - nigdy nie nosia jego nazwiska... Bya jedna Budaniewiczowa... Tylko jedna ... A potem wdowa po nim... I teraz rent ja mam... ( z zastanowieniem) To czemu ona te paczki przesya?... Czasy si zmieniy... Ale na Wielkanoc nie przysaa... Wadzia kazaa napisa... Nierozwana... A dlaczego nie przysaa? Moe te... Ile ona moga mie lat? Duo, duo modsza od Krzysztofa, bardziej w Cypriana latach, syn poszed w lady ojca...(czule po raz pierwszy o synowej) Ola te modsza... Mandy opiekowaa si nim do koca... Cyprian mwi, e choruje na cukrzyc... Ale kto dzisiaj nie choruje... Powiedziaam - nie ycz sobie rozmw o tej pani w moim domu... Ona mu zreszt bardzo pomoga... Urzdzi si tam... dziki niej... Przecie Krzysztof od 21 kwietnia 1981 roku... (zaniepokojona) Moe chora? Zreszt, ja mog sobie teraz pozwoli na to, eby go zapyta... Moe, nie, nie bd o tym myle...

Cyprian pierwszy raz pojecha i wrci odmieniony... Ju nie mj syn... Wadzia mwia, e on na oczy przejrzy, nie trzeba pogania, jak go boli... Boli! A ja???

Wyjecha po raz drugi, trzeci... a trzynasty grudnia zasta go w Londynie (schyla si, eby podmie pod kredensem,) i ju tak... Wadzia tu cieraa podog, jak dzi pamitam... potem pastowaa... na kolanach... (klka, eby czego sign) mwiam - Wadziu to mona polakierowa, a Wadzia, e to nie dom z porakielowanymi posadzkami... Ja zreszt te lubi zapach pasty... To wito... Wadzia przed witami tak pastowaa i pastowaa, mwiam Wadziu ta pasta, to pewno ju u ssiadw na suficie, przesiknie przez ten strop, a Wadzia - przecie to stara kamienica i mury grube... Ja dziecko straciam... A Wadzia tak gow podniosa, e mao si o tu (pokazuje) , nie uderzya - nie stracia Pani, tylko odzyskaa... (podnosi si, podchodzi do telewizora, ktry jest prawie zasonity przez inne meble) Uffff Zmczyam si. Zobaczymy, co w wiecie sycha. Znowu nie dziaa... Dziaa... Nie, nie dziaa (zostawia wczony ekran, bez gosu i wizji, podchodzi do radia, krci, szumy i trzaski, apie wreszcie np. muzyk powan, sentymentaln, adagio, albo jakie Jeziorany sygna) Wadzia to tej stacji suchaa...Nic tu nie ma (wycza telewizor, wycza radio, mimochodem przy radiu) Cyprian przyjecha, popakao si dziecko, stary chop, powiedzia: dzikuj mamo...

(bacznym spojrzeniem ogarnia pokj, zdejmuje rkawiczki, odkada szczotk, ciereczk, przygotowuje do wyniesienia na stoliczku, wraca do stou, poprawia cukiernic, wykonuje duo niepotrzebnych bezsensownych ruchw, jest poruszona, chce to pokry) Wadzia swoje wiedziaa...... No, do roboty... Kiedy mnie zapytano, co robi, e mam takie pikne rce... (wyjmuje krem z kredensu i kremuje je) Pyn do zmywania kupiam... Nikt by nie uwierzy, e nie uywaam dotychczas. Wadzia mwia, e sobie poradzi... Bo jak czowiek brudzi koo siebie, to ma brudno... Takie detergendy to krzywd robi! Jak tak krzywd, Wadziu? Ano bo jak si myje naczynia w takim to nawet krowom wody da nie mona! Gdzie tu Wadzia krowy widzi? Tu nie widz, ale cieka to wszystko w ziemi i leci i dalej truje. Ja tru ziemi nie bd! Ale Wadziu droga wszyscy myj w proszkach! Moe wszyscy - mwi Wadzia, a ja nie! Zmywanie nie moja sprawa - niech robi Wadzia jak zechce, tylko eby mi byo czysto!

Nareszcie troszk to mieszkanie uporzdkuj... Wadzia niewiele ostatnio robia (odkada krem, zamyka drzwiczki kredensu, teraz widzi, e do drzwiczek jest przylepiona dua kartka, prbuje j przeczyta, potem odczepia i siada z ni przy stole) Teraz bdzie tak jak chc... Gdzie s moje okulary? (rozglda si, ma je cay czas przewieszone na piersi, podnosi si, szuka) Nie musz ich nosi, ale przy takim wietle? Jakie pismo, jak jaka analfabetka...Nic nie widz... takie kulfony... nie jestem w stanie... Gdzie ja pooyam okulary? C za barbarzyski pomys z tymi karteczkami... Czy ja wygldam na osob, ktra miaaby mie Altzheimera? (dotyka piersi, trafia na okulary, siada przy stole) O s! Wiedziaam, e s gdzie pod rk... Co ona tu powypisywaa... Benzidrin, rano 1/2 tabletki... co za bzdura, co za bzdura... nitrofu...razol trzy razy dziennie po jedzeniu, a c to ja mam kopoty z pamici... a przy benzidri.. nie napisaa, czy przed czy po... a nie! Jest... po. Jakby pani - (zirytowana) nie jestem w stanie przeczyta, po prostu nie jestem w stanie... tyle dni nie braam i si wietnie czuj... wietnie... moe dlatego mi tak serce koacze... Nitrogliceryna w razie potrzeby - Oj Wadziu, Wadziu, taka mdra to ja jestem i bez ciebie! Dru... druga szuflada od gry i eby si pani nie... pani nie... nie widz... nie pomylio z ...! Bezczelno Wadzi nie miaa granic... Mnie si pomylio tylko raz, droga Wadziu (gniecie kartk i pogniecion odkada na pomocnik) - kiedy ciebie przyjam... z kotem! (podchodzi do drzwi, uchyla je bardziej siada przy stole, poprawia filianki, wahluje si gazet, kawa stoi na bufecie nietknita)... Bd lepiej syszaa, czy id...Tyle to byo lat temu, tyle lat (rozkada gazet, przeglda,) I kto by ciebie przyj z tym stworzeniem! Nie znosz brudu, nie znosz tego brudu! Pani to by si goy egipski przyda Egipski? A Wadzia biegnie i przynosi mi kartk - ona zbieraa kartki z kotami - O Boe , c to byo ... Jakie odraajce (z czuoci) Uszy due, prawie przezroczyste, spojrzenie takie wystraszone, taka golutka skrka, bez sierci, adnej, jakiejkolwiek! Ogonek zakrcony - jednym sowem (zmiana tonu gosu) potwr, prawdziwy potwr! Cae szczcie ju ten Buras, bardziej do ludzi by podobny! Nawet miaam wraenie, e przy odrobinie dobrej woli, on moe by wzity za brytyjskiego dymnego... Przy odrobinie wyobrani... (podnosi si, znowu otwiera bufet z drugiej strony) chyba tu gdzie widziaam... Ale si Wadzia ucieszya! No wanie, nie wydawao mi si (wyjmuje torb, a z niej koszyczek dla kota, grzebie, deseczk do ostrzenia pazurw, misk) Tutaj schowaa! A szukaam... Kupiam Wadzi na imieniny... Wedug ksiki (wstrzsa si) i deseczka i grzebie rzadki i gsty, szczotk, ale nie widz szczotki, gdzie ona j upchna... nawet ... nawet (z obrzydzeniem) myszk mia... Co ja teraz z tym zrobi? Wyrzuci, wyrzuci, wyrzuci. Do tego! (kadzie to wszystko na stoliczku) Nareszcie odpoczn... w czystoci... (podchodzi do okna, dotyka palcem ziemi w doniczce, beniamina do duego) Kwiat nie podlewany, zapomniaam... Obumary... Moe jeszcze da si uratowa (przynosi z drugich drzwi butelk wody, leje) Zapomniaam, zapomniaam, tylko nie przela, nie lubi za duo wody... Takie maciupestwo kiedy przyniosa i mwi, uronie mi - lubi due , takie rozoyste.. Wadziu , to mona od razu wikszy byo kupi... Ale kiedy ja chc patrze jak ronie... (do kwiatka) no podnie troch te swoje rce, podnie - Wadzia mwia sobie do kwiatkw... Ona do wszystkiego mwia. Dobrze, e cho ja byam rozumna w tym towarzystwie (Mwi do kwiatka) No, wycignij si troch. Pewno ci za zimno tutaj, bo te zib si zrobi, tak nagle... No, zobaczymy, co z tego bdzie... (Odkada butelk na parapet , staje przy oknie) Spni si? (patrzy na zegarek) Nie jeszcze czas, zd... Swoj drog ten dzisiejszy brak ogady jest zatrwaajcy! Ten lekarz! (odwraca si w stron pokoju, przestawia bez wikszego sensu bibeloty, otwiera szuflady, zamyka) On usiowa mnie, MNIE! Potraktowa jak... jak... Jak nie wiadomo kogo! Nie do, e przyjecha po dwch godzinach, to wykaza tak daleko idc indolencj! Nic nie mona zrobi! Nic nie mona zrobi! To po co do szpitala? Nie bdzie pani zawadza! On chcia za mnie decydowa! C za brak taktu, c za upadek obyczajw...Idiota... Do szpitala... Jeszcze czego... Zawsze jest co do zrobienia, powiedziaaby Wadzia... Nic nie mona zrobi. Nic! (Prych, koczy ze smutkiem) . Ale Wadzi nie ma. (poprawia kwiatek) Dobrze teraz to wyglda... Tylko jeszcze (o rzeczach na pomocniku) to wyrzuci. (przekada filianki) Dobrze, teraz to dobrze wyglda... (Siga do kredensu po ciastka, wyjmuje jedne, po chwili wahania drugie) jedne tutaj, a drugie tutaj, potem wyjm. A orzeszki? Nie orzeszki, nie (przekada je na inn pk, znowu wiczy zdanie do syna) signij tam Cyprianie, moe jeszcze co zostao (siada przy stole)... Tak mokro dzisiaj... Krzysztof na tak pogod wkada sztyblety... a mnie cakiem nogi przemarzy... Zmczona co jestem... Ostatni raz to byam taka zmczona jak... jak trzy dni siedziaymy, to znaczy ona... ona siedziaa nad tym stworzeniem... A to ju trzeba byo upi... Ale si mczyo... Zastrzyki takie drogie - ile to lat temu byo? Prosiam Cypriana, eby przysya z Anglii - sub zdrowia i lekarstwa to oni mieli lepsze... bo innych rzeczy doszuka si nie mog....Ta Wadzia tak wag przywizywaa do... Cyprian przysya, ale nie pomogo... To jest cikie, jeli czowiek tak si przywizuje do jednego stworzenia... Nie naley tak postpowa... ja nigdy nie znalazam si w sytuacji, kiedy bym swoje ycie uzalenia od cudzego... O, ale Wadzia prosta kobieta... Jak ona pakaa! Jak si niczego innego w yciu nie ma... al mi jej byo ogromnie, ogromnie - oczywicie w granicach rozumnych... Nie moga wrci do siebie... Siedziaa w swoim pokoju. Nawet drzwi miaa zamknite! Ani telewizji... (wraca do szuflad) Do na tym, e zamwiam dla niej persa... To byo adniejsze stworzenie... Swettdoll - pikne imi dla takiego... Nikt nie mia takiego kota... (jakby zapominajc si) Tylko my!Sweetdoll... Mylaam, e Wadzia bdzie szczliwa... A ona si musiaa przyzwyczaja... Jak to nigdy nie wiadomo, co si tam w rodku dzieje... Jakby sobie zupenie nie zdawaa sprawy z tego co ja dla niej robi! Co to dla mnie znaczy! Ja przecie nie bd si nim zajmowa... No, si rzeczy, Wadzia si przyzwyczaia - ale nie chciaa tego stworzenie nazywa Sweetdoll - tylko Mruczek. Mruczek - rasowy amerykaski kot - Mruczek! No oczywicie, nie mogam robi temu stworzeniu wody z mzgu... Zreszt prawie si do niego nie odzywaam. A swoj drog taki przytulny by... Niekopotliwy... Za czowiekiem... to znaczy za Wadzi... jak piesek chodzi...

(oglda jeszcze raz pokj, wyrwnuje kap na tapczanie) Nie wida eby... Przeniosam si do tego maego pokoju... Tu daam Wadzi... Ale nie wida... (jakby tumaczy si przed sam sob z decyzji zamiany z Wadzi pokoju) Mnie tam byo wygodniej... Jako poczuam, e musz mie odrobin intymnoci... Poza tym wiato mi szkodzio... tu byo za duo wiata... Stanowczo za duo wiata. Co wtedy miaam z oczami... Ale mi mino... Tam mi byo duo, ale to duo wygodniej. Oczywicie odmalowaam, przewiesiam zasony, mogam czyta, zamiast tej telewizji, naprawd duo, duo przyjemniej... A Wadzia musiaa si dostosowa do mojej decyzji... Ona nie poczytaaby sobie... Tutaj byo atwiej... Zreszt jak lekarz przychodzi, to byo gdzie usi. Mg przynajmniej recepty wypisywa bez szkody dla swojego krgosupa... Tak, stanowczo porczniej, choby ze wzgldu na niego... No, i Wadzia lubia telewizj.... Teraz mog si z powrotem przenie... Oczywicie zrobi tu rolety, gdyby si miay powtrzy kopoty ze wzrokiem... Jak si nad tym zastanowi, to wszystko jest jakie dziwne ( z szuflady wyjmuje may wycinek gazety) Wadzia moje ogoszenie tu trzymaa! Nie mylaam... Musz da znowu ogoszenie... Ju w adnym wypadku adnych obcie. I przenios si na powrt tutaj... Tamten pokj jest jednak za ciemny, za ciemny... Moe trafi na jak porzdn osob do towarzystwa (odkada kawaek gazety, otwiera szerzej szuflad, wyjmuje koci szczotk , znajduje tam wosy kota, ton gosu jest czuy i mikki, wprost przeciwny do jej ruchw, penych obrzydzenia I adnych zwierzt! adnych zwierzt! Cudze zwierzta doprowadzaj mnie do ... ojej, jeszcze to... ohyda... takiej mia kolorowe futerko, to z Mruczka... Wadzia tu schowaa... Powiedziaa, ju nie chc innego, nie przeyabym nastpnego... mylaam, e bya porzdniejsza... Mruczu ju by prawie lepy... nie pozwoliam przesuwa sprztw w mieszkaniu...potyka si (odkada kartk i szczotk na stoliczek) teraz ten stoliczek moe wrci na miejsce... Mruczu nie pamita i jedzenie te specjalnie... Ten nasz weterynarz kaza mu dawa otrby i tuste ryby... przeciw zaparciom... Pitnacie lat to duo, to bardzo duo na kota... Powtarzaam - Wadziu, to naprawd pikny wiek dla kota... I na artretyzm te przecie by leczony... Ale jak do ciany, jak do ciany... Ona go tak... Ona tak bya przywizana do tych zwierzt... W adnym wypadku przywizanie nie jest dobre...Nie jest ... Nie jest dobre...Potem czowiek sobie miejsca nie moe znale, a ycie idzie naprzd... Wyjm te orzeszki, niech si ucieszy, trudno (podchodzi, wyjmuje, stawia na stole). I popielniczka (wraca po popielniczk, kadzie pieczoowicie na st) Wywietrz potem... Niech sobie zapali, jak ju musi... Nie bdzie skrpowana ... (niechccy jakby si jej wyrwao) Synku, to s orzeszki dla ciebie, te ktre lubisz, specjalnie dla ciebie kupiam...(bierze z kredensu zapomnian kaw) O kawa, zapomniaam... Gdzie ta kartka z tymi lekarstwami... Od pogrzebu nie braam... Tylko na odwodnienie... Ale przecie dobrze si czuj (stawia kaw na stole) Wadzi musiao by lepiej, duo lepiej tutaj... Cho tak si bronia... Tu jest wicej przestrzeni... Wygodniej byo... Dopiero jak powiedziaam, e na wstyd si nie bd naraa, to daa si przenie... A przecie tu jest duo przytulniej... No, nie poznaj... Ach jeszcze to (w przeciwiestwie do fukania i innych tonw, teraz ma gos kompletnie normalny, schyla si pod tapczan i wyciga basen, wychodzi z nim, wraca) zapomniaabym...(Staje przy oknie) nieg ju pada... Tak si zanosio na nieg... (dzwoni telefon) dzwonki, dzwonki (podnosi suchawk, ton jej gosu jest zupenie inny, ni w jakichkolwiek poprzednich kwestiach,)

To ty Cyprianie? Mio ci sysze. Ach kolacja! Oczywicie. Nie, nie musicie przeprasza kochanie, to zrozumiae. Moe jutro? Ach, jutro ju wracacie? Wanie dziwiam si, e wpadlicie przed witami... Interesy? Napiszesz? I ja rwnie (gos jej si amie, ale zaraz wraca do siebie) Tak, przeka Wadzi...(ciepo) A ty pozdrw Olek. Tak, dzikuj, ja rwnie.

(odkada suchawk, milczy chwil, patrzy do gry) Wadziu, syszysz? Mj Cyprian ci cauje. Tak (zsypuje z powrotem ciasteczka i orzeszki, chowa, odstawia filianki, zmienia obrus na serwet, chowa popielniczk, zostawia przed sob kaw, trwa to przez cay czas jej monologu) Nawet lepiej... Jako... Bd niedugo... wita za pasem... A moe pojad? Przez te lata to przecie nie mogam Wadzi zostawi... nikogo nie miaa... Z kotem zreszt mowy nie byo, (z pretensj do Anglikw) oni tam maj proczn kwarantann, kto to widzia w cywilizowanym wiecie... Kotem Krystyna byaby si moga zaj, ma swoje, pytaam... Ale z Wadzi do Londynu? C by sobie dzieci pomylay... Ona zreszt nigdy nie chciaa si zgodzi... Kawaka wiata nie zobaczya... Przed sam... przed samym... odejciem mwia, e ten jej Stach - jeszcze jak midzy nimi dobrze byo, chcia jecha na wycieczk do Zwizku Radzieckiego... Ale to drogo... Zakadow, zanim go nie zwolnili... I e ma nadziej, e tam (podnosi do gry oczy) ju go spotka - dobrego i wtedy jak on powie - Wadziu, jedmy do tego Zwizku Radzieckiego - to pojedzie... Pojad. Mwi - Wadziu, Zwizku Radzieckiego ju nie ma! A ona mwi - (podnosi rk do nieba) tam wszystko jest! (siada przy stole nakrytym serwet z pierwszej sceny) Kawa mi wystyga... Nie lubi zimnej... Zreszt te nerki... Wadzia nie byaby zadowolona... (wychodzi, wynosi kaw, wraca ze szklank wody, podchodzi do stoliczka, odgrzebuje kartk, prostuje j pieczoowicie, wyjmuje lekarstwa wg kartki, kadzie przed sob na stole, kartk prbuje umocowa tak jak bya, umieszcza j na wewntrznych drzwiczkach, chwil si zastanawia, wraca po koszyczek i rzeczy kota, szczotk itd, chowa z powrotem do kredensu, wraca po filiank i dzbanuszek, chowa)...Moe rzeczywicie da si sklei? Wadzia wiedziaa, e je lubiam... Ostatnia pamitka... Tylko te filianki i dzbanuszek... Sklej... Teraz s takie kleje... Moe w tym sklepie dla plastykw, gdzie terpentyna? ...(wraca do stou, powoli poyka tabletka po tabletce lekarstwa, popija wod, wiata gasn powoli).

KONIEC

Katarzyna Grochola: [email protected]

1Bd! Tylko dokument gwny

Bd! Tylko dokument gwny