K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

download K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

of 3

Transcript of K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

  • 8/17/2019 K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

    1/3

    Krzysztof M del SJ

    Ojciec de Mello -- mistrz czy prowokator?

    Tekst z niewielkimi zmianami ukaza# si$  w miesi$ czniku „Wi$&” 10/1998, ss. 5-8.

     Nota watyka)skiej Kongregacji Nauki Wiary z 22 sierpnia 1998 r. na temat pism ojca

    Anthony’ego de Mello wyra&nie zwi$ kszy#a zainteresowanie czytelników jego twórczo+ci .

    Zakazany owoc kusi. Ksi-ki de Mello znowu s   rozchwytywane. Jak jednak mo-na

     przypuszcza/, po jakim+ czasie to zainteresowanie przyga+nie. A je-eli opublikowana w polskim

    „L’Osservatore Romano” (nr 8/1998) nota oraz towarzysz cy jej artyku#  pozostan   jedynymi

    wypowiedziami wysokiej instancji ko+cielnej na temat pisarstwa hinduskiego jezuity, to jego

     popularno+/  z czasem os#abnie jeszcze bardziej - takie przecie-  bywa#y losy wszystkich

    chrze+cija)skich pisarzy, którzy znale&li si$  na cenzurowanym. G#os Ko+cio#a z ca#  pewno+ci 

    daje pocz tek pewnym procesom historycznym i kulturowym. Ale do pewnego stopnia jest tak -e

    konsekwencj   tych procesów. Sprawa de Mello jest tego dobrym przyk #adem. Otó-  je+li

    zainteresowanie pisarstwem de Mello jest tylko rodzajem mody wpisanej w kruch  posta/ naszejeklektycznej kultury, to na pewno ta moda przeminie, tak jak przemin$#a moda na Ariusza czy

     pó&nego Tertuliana, a je+li tak, to wypowied& Kongregacji bardziej ni- „wyrokiem na de Mello”

     jest zapowiedzi  tego, co chrze+cija)ska kultura pr $ dzej czy pó&niej sama zrobi#aby z hinduskim

     jezuit  - ju- to ignoruj c jego twórczo+/, ju- to poddaj c j  doktrynalnej weryfikacji.

    Ale mo-e jest inaczej? Mo-e de Mello to „co+ wi$ cej”? Je+li tak, to nale-y si$  spodziewa/, -e

     jego pisma mimo wszystko b$ d   nadal znajdowa/  swoich czytelników i b$ d  wydawa/  dobre

    owoce. A je+li tak w#a+nie si$   stanie, to tego rodzaju pozytywne oddzia#ywanie pr $ dzej czy

     pó&niej znajdzie oficjaln   sankcj$   ze strony Ko+cio#a. Ko+ció#  bowiem, a wi$ c i jego Urz d

     Nauczycielski, jest nie tylko inicjatorem kulturowych przemian, ale w jakim+  zakresie jest ich

    s#ug

     . Jest s

    #ug

      lub - jak mawiali Ojcowie Ko

    +cio

    #a - jest „akuszerem” wszystkiego, co dobre, arównie-  i tego, co jeszcze niedoskona#e. W#a+nie przypadek de Mello pokazuje, -e

    „niedoskona#e” ma swoj   racj$   bytu w Ko+ciele. Ksi-ki hinduskiego jezuity w wielu krajach

    wydawane by#y za milcz c  aprobat  Ko+cio#a (tzn. w ko+cielnych wydawnictwach), a zatem ich

     pozytywne oddzia#ywanie by#o co najmniej suponowane przez pewne ko+cielne autorytety. Nota

    Kongregacji Nauki Wiary poniek  d uznaje ten stan rzeczy; ale mówi przede wszystkim o tym, o

    czym do tej pory mówi#o si$  tylko pok  tnie, tzn. o niebezpiecze)stwach.

    D#ugo mo-na by zastanawia/ si$  nad tym, do jakiego stopnia win$  za teologiczn  niepoprawno+/

    swojego przekazu ponosi sam Anthony de Mello, a do jakiego - wydawcy jego

    nieautoryzowanych „apokryfów”. Wymowa watyka)skiego dokumentu jest wszak -e jasna: nie

    mo-na czyta/  de Mello nie nara-aj c si$   na te niebezpiecze)stwa. Nie mo-na zatem mie/

    dost$  pu do tego, co u de Mello dobre, inaczej, jak tylko poprzez wyczulenie uwagi na delikatn kwesti$   teologicznej poprawno+ci wiary. „Nie mo-na czyta/  de Mello, nie b$ d c teologicznie

     przebudzonym” - mog#aby powiedzie/ Kongregacja, gdyby zechcia#a sparafrazowa/ „bohatera”

    swej noty. I nie chodzi o byle jakie przebudzenie. Zdaniem Kongregacji, czytaj c de Mello,

    mo-na przespa/ prawdy najbardziej podstawowe: bóstwo Chrystusa, osobowy charakter Boga,

    niezbywalno+/ objawienia oraz tradycji zapisanej w historii Ko+cio#a, a wreszcie niezbywalno+/samego Ko+cio#a, sakramentów, wiary w ogóle, a nawet rozró-nienia na dobro i z#o. De Mello

     podwa-a to wszystko! Niebezpiecze)stwa s   liczne i doprawdy wielkie, tyle tylko, -e je+li de

    Mello tak ch$ tnie nas na nie wystawia, to nie sposób oprze/ si$  wra-eniu, -e robi to... umy+lnie.

    Sam jeden kwestionuje wi$ cej, ni-  kwestionowali naj+mielsi heretycy... Ale czy on naprawd$ 

    chce by/  heretykiem? To ju-  nie wydaje si$   takie pewne. Pewne jest natomiast to, -e chce prowokowa/, oraz, -e robi to ca#kiem skutecznie.

    Spo+ród przestróg podniesionych przez Kongregacj$   najwa-niejsza jest, moim zdaniem, ta,

  • 8/17/2019 K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

    2/3

    której nie znajdziemy w samym tek +cie dokumentu, ale która drzemie mi$ dzy jego wierszami.

    Jest to przestroga bardzo sugestywna i z chwil  og#oszenia dokumentu ju- odnios#a swój skutek.

    Brzmi nast$  puj co: „Nie traktujcie de Mello jak Mistrza!” Ta najzupe#niej ewangeliczna

     przestroga (por. Mt 23,10) w przypadku hinduskiego jezuity by#a bardzo potrzebna. De Mello

    mimo woli stawa#  si$   dla swoich czytelników kim+  w rodzaju guru, duchowego Mistrza na

    drodze wtajemniczenia. Tymczasem nota Kongregacji nie pozwala w tpi/, -e de Mello takim przewodnikiem by/ nie mo-e. Z ca#  pewno+ci  nie tylko dlatego, -e jego nauczanie kryje pewne

    niebezpiecze)stwa, ale równie- dlatego, -e sama instytucja duchowego mistrza i to jeszcze w

    stylu orientalnym jest chrze+cija)stwu najzupe#niej obca.

    Dla ochrzczonych jedynym Mistrzem jest Jezus Chrystus. Je+li na drodze chrze+cija)skiego

    wtajemniczenia Jego miejsce zajmuje ktokolwiek inny, ktokolwiek z mieszka)ców widzialnego

    lub niewidzialnego +wiata, to owo wtajemniczenie przestaje by/  wtajemniczeniem

    chrze+cija)skim. Wydaje si$ , -e Anthony de Mello tak gorliwie oczyszcza# nasz  drog$  do Boga

    z wszelkich odmian nie+wiadomego ba#wochwalstwa, -e sam za bardzo zacz#  rzuca/  si$   w

    oczy. „Nie jestem Mistrzem, ja tu tylko sprz tam!” - wo#a#, ale to najwidoczniej nie pomaga#o.

    Miejmy nadziej$ , -e g#os Kongregacji Nauki Wiary skutecznie wesprze go w tym wo#aniu.

    Czy zatem wypada jeszcze mówi/  o de Mello w czasie przysz#ym? Niedawno spotyka#em w

    Rzymie m#odych hinduskich jezuitów, którzy wspominali go z takim wzruszeniem, z jakim

    wspomina si$  kandydatów ma o#tarze. Niezale-nie od tego, co o Anthony’m de Mello s dzimy

    dzisiaj, wtedy moim hinduskim rozmówcom wyra&nie udziela#o si$   co+  z jego niewidzialnej

    wielko+ci. Jaki zatem b$ dzie de Mello po orzeczeniu Kongregacji i czy w ogóle b$ dzie? To

     pytanie wydaje mi si$   równie wa-ne jak pytanie o praktyczn   stron$   naszej wiary. Nota

    Kongregacji wyra&nie mówi o niebezpiecze)stwach doktrynalnych, nie ulega jednak kwestii, -e

    trudno+ci doktrynalne s   tu pochodn   czego+  bardziej pierwotnego - czego+, co dochodzi do

    g#osu w ka-dym spotkaniu chrze+cija)stwa z religiami Dalekiego Wschodu, a mianowicie:

    to-samo+ci i empirii. Wydaje mi si$ , -e w spotkaniu chrze+cija)stwa z innymi religiami istotne pytanie nie brzmi: „Czy nasze do+wiadczenie religijne daje si$  jako+ opisa/ za pomoc  waszego

     j$ zyka?”, ale raczej: „Czy nasze do+wiadczenie mo-e sta/  si$   waszym udzia#em, a wasze – 

    naszym. I czy rzeczywi+cie nie grozi nam tu jakie+  zubo-enie?” Mówi c inaczej, -ywiona

    wzajemnie do siebie w tpliwo+/ dotyczy bardziej samej tkanki prze-y/, a nie tylko poprawno+ci

    ich opisu. Obie strony zgadzaj  si$  przy tym, -e opis jest pochodn  do+wiadczenia, ale nawet to

    rozumiej   ró-nie: przecie-  w chrze+cija)stwie samo do+wiadczenie tak -e jest jak +  pochodn opisu. Jak   e mieli przyj#& [wiar ) ] – mówi +w. Pawe# – skoro nikt im nie g + osi+ .

    Zwi$ z#a i wyczerpuj ca, lecz niestety nieprecyzyjna odpowied&  na powy-sz   trudno+/  brzmi

    nast$  puj co: „Z ca#   pewno+ci   jaka+  cz$+/  tego, czym -yjemy my, ochrzczeni, jest tak -e i

    waszym udzia#em. A ponadto, my sami z ca#   pewno+ci   do+wiadczamy w jakim+  wymiarzetego, czym i wy si$  chlubicie”. Tak brzmi najbardziej ogólna zasada, w my+l której wzajemne

     pokrewie)stwo spaja wszystkie rodzaje do+wiadcze)  religijnych. Ale w pewnym momencie

     pomost si$   ko)czy. Do+wiadczenia religijne nawet w obr $  bie tego samego Ko+cio#a s 

    idiomatyczne, a có- dopiero w obr $  bie ró-nych grup wyznaniowych. Nie chodzi tu tylko o to, -e

    np. w do+wiadczeniu chrze+cija)skim wszystko, co prawdziwe, poddaje si$  jakiemu+ opisaniu, a

    w buddyzmie - nie. Idiomatyczno+/ si$ ga g#$  biej. Ka-da ze stron odnosi bowiem wra-enie, -e w

    do+wiadczeniu drugiej strony nie jest w stanie odnale&/  tego, czym sama -yje. W przypadku

    chrze+cija)stwa patrz cego na duchowo+/  Dalekiego Wschodu to wra-enie jest doprawdy

     przejmuj ce, a nawet bolesne: „Spora cz$+/  tego, co u was znajdujemy, jest nam bliska, ale w

    tym, czym wy sami -yjecie, niestety, nie potrafimy odnale&/ znakomitej cz$+ci tego, co jest od

    samego pocz tku naszym udzia#em...”

    Praktyczna strona naszej wiary, czyli do+wiadczenie religijne i to w swej najbardziej intensywnej

  • 8/17/2019 K. Mądel SJ - Ojciec de Mello - Mistrz Czy Prowokator

    3/3

     postaci, by#o bliskie hinduskiemu jezuicie. De Mello by#  wytrawnym rekolekcjonist . Je+li

    w#a+nie tak potraktujemy jego pisarstwo, to znaczy jako rejestr +rodków przydatnych w procesie

    duchowego towarzyszenia do+wiadczeniu wiary, to jego prowokacje mog  okaza/ si$  pomocne i

    nadal aktualne.

    W przestrzeni modlitewnego spotkania z Bogiem,+wiatem i samym sob

      nic tak nie sk 

    #ania doautentyzmu, jak w#a+nie m dra prowokacja i +mia#e pytanie. O ile bowiem na co dzie)

    autentyzmu ucz   nas nasi bli&ni, konkretni jak rado+/  i ból, o tyle w czasie intensywnego i

     przed#u-onego do+wiadczenia modlitwy, a takim s   np. rekolekcje ignacja)skie, pojawia si$ 

    realne niebezpiecze)stwo solipsystycznej iluzji, w której zarówno rado+/  spotkania z Bogiem,

     jak i ból poczucia winy mog   by/  li tylko tworami mojej schorowanej wyobra&ni. M dra

     prowokacja i +mia#e pytania postawione przez kogo+, kto towarzyszy mi w takim do+wiadczeniu,

    s  wtedy jedynym ratunkiem. Jestem przekonany, -e Anthony de Mello, który tak wielu ludziom

    cierpliwie pomaga# w drodze powrotu do Boga, równie- teraz, w#a+nie w tej sferze, nie odmówi

    nam swojego towarzystwa ani swych -yczliwych prowokacji.

    Krzysztof M del SJ