Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

4
26 Pociągiem dziecięcym zwanym Gyerme- kvasút w Górach Budzieńskich jechałam po raz pierwszy w 1995 r. wraz z kolegami ze studiów. Bardzo nas zaintrygowała ta podróż niezwykłą koleją ciągniętą przez małą, czerwoną lokomo- tywę o wdzięcznej nazwie Kis Piri, czyli Mała Piri (Piri to węgierskie zdrobnienie dziewczęcego imienia, które oznacza też kolor czerwony). Bilety sprawdzali poważni, ubrani w służbowe uniformy konduktorzy lat mniej więcej dziesięciu. Nic więc dziwnego, że kiedy mój synek Marcin osiągnął wiek, w którym tego rodzaju przejażdżki zaczynają sprawiać przyjemność, od razu go tam zabrałam. Wybraliśmy najdłuższą opcję: od stacji początkowej na Górze Széchenyiego (Széchenyi- hegy) do przystanku końcowego w Chłodnej Do- linie (Hűvösvölgy) i z powrotem. joanna nowostawska-gyalókay pociąg do dzieciństwa 26 fot.: www.gyermekvasut.hu fot.: joanna nowostawska-gyalókay

description

 

Transcript of Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

Page 1: Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

26 27

Pociągiem dziecięcym zwanym Gyerme-kvasút w Górach Budzieńskich jechałam po raz pierwszy w 1995 r. wraz z kolegami ze studiów. Bardzo nas zaintrygowała ta podróż niezwykłą koleją ciągniętą przez małą, czerwoną lokomo-tywę o wdzięcznej nazwie Kis Piri, czyli Mała Piri (Piri to węgierskie zdrobnienie dziewczęcego imienia, które oznacza też kolor czerwony). Bilety sprawdzali poważni, ubrani w służbowe uniformy konduktorzy lat mniej więcej dziesięciu. Nic więc dziwnego, że kiedy mój synek Marcin osiągnął wiek, w którym tego rodzaju przejażdżki zaczynają sprawiać przyjemność, od razu go tam zabrałam. Wybraliśmy najdłuższą opcję: od stacji początkowej na Górze Széchenyiego (Széchenyi-hegy) do przystanku końcowego w Chłodnej Do-linie (Hűvösvölgy) i z powrotem.

joanna nowostawska-gyalókay

pociąg do dzieciństwa

26

fot.: w

ww.gy

erme

kvas

ut.hu

fot.: j

oann

a now

ostaw

ska-

gyaló

kay

Page 2: Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

26 27

Najpierw udaliśmy się po bilety. W dworcowym holu pierwsze zaskoczenie. Wszystko jak na „doro-słym” dworcu: rozkład jazdy pociągów, duży zegar, okna kas biletowych, przed nimi kolejki, gwar podróżnych siedzących na drewnianych ławkach i oczekujących na pociąg. Jednak po dokładnym przyjrzeniu okazuje się, że okna kas są mniejsze, a spoza nich wyglądają uśmiechnięte dziecięce buzie.

Właśnie dwóch, sięgających mi do ramienia kon-duktorów z przewieszonymi przez ramię torbami, po-spieszyło na peron. A poruszali się w swoich mundurach niezwykle dostojnie. Postanowiłam dowiedzieć się,

jak można zostać małym kolejarzem.

András i Bence opowiedzieli mi z wielką ochotą o tym, jak oni się tu znaleźli oraz jak wygląda ich dzień służby.

W styczniu każdego roku, na tydzień przed rozpoczęciem kursu przygotowującego do pracy na dziecięcej kolei, organizowane są tzw. otwarte drzwi. Mogą tu przyjść zarówno dzieci, jak i ich rodzice czy nauczyciele. Aby zostać dziecięcym ko-lejarzem, należy przede wszystkim spełniać warunek wiekowy: zgłaszać mogą się chłopcy i dziewczynki w wieku od 10 do14 lat, jednak średnia ocen kan-dydata nie powinna być niższa niż 4,0. Podobnie jak na dorosłej kolei, dzieci wykazują się wiedzą zawodową na corocznym egzaminie. Wyróżnieni mogą wziąć udział we współzawodnictwie.

Większość zgłaszających się dzieci spełnia te warunki i może tym samym zostać uroczyście paso-wana na dziecięcych kolejarzy. Te z nich, które ukoń-

czyły 14 lat, zostają pożegnane podczas specjalnej uroczystości. Niektórzy mogą jednak po dalszej nauce pozostać na dziecięcej kolei, jako dorosła obsługa (kierownicy stacji, motorniczy, obsługa techniczna). Jest to również marzeniem Andrása.

Cała wspólnota dziecięca składa się z 15 grup. Każda grupa odbywa służbę w tych samych dniach, podejmuje te same prace, wspólnie bierze udział w programach organizowanych w czasie wolnym, jak obozy, wycieczki, zawody. Grupy prowadzone są przez starszych kolegów ze szkół średnich.

Właśnie w takiej grupie, dokładnie co 15 dni, między 7.00 a 7.30, w wytyczonym do tego celu bu-dynku kolei dziecięcej, spotykają się András i Bence. Po przebraniu się w mundur i zjedzeniu śniadania zapoznają się z całodziennym podziałem zajęć. Praca jest rozdzielona w taki sposób, aby każdy miał okazję spróbować wszystkiego.

Kiedy byli początkującymi kolejarzami, przy-dzielano ich do pracy ze starszymi, którzy starali się przekazać im swoje doświadczenie. Po szóstej służbie, czyli mniej więcej po trzech miesiącach, wykonują już swoje prace całkowicie samodzielnie. Zawsze jednak mogą liczyć na pomoc dorosłego, który z nimi przebywa. Początkowo

zajmowali się księgowością i obsługiwali zwrotnicę.

Obecnie pracują jako konduktorzy. Przed nimi pra-ca w kasach i na koniec dyspozytornia ruchu. Praca dyspozytora to zajęcie najbardziej odpowiedzialne i wywołujące najwięcej emocji. Dyspozytor kieruje

fot.: w

ww.gy

erme

kvas

ut.hu

fot.: w

ww.gy

erme

kvas

ut.hu

Page 3: Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

28 29

pracą innych w obrębie danej stacji oraz utrzymuje stały kontakt ze stacjami sąsiadującymi. András chyba też chciałby być dyspozytorem.

Młodzi kolejarze pracę rozpoczynają wciągnię-ciem węgierskiej flagi narodowej na maszt i zostają odwiezieni służbowym pociągiem na wyznaczone miejsca pracy. W południe następuje przerwa obiadowa, a ok. 17.00 kolacja i opuszczenie flagi. Dorośli pracownicy oceniają całodzienną pracę, pozostaje jeszcze czas na wspólne zabawy i roz-mowy, po czym dzieci odwiezione są tramwajem do centrum, skąd mogą odebrać ich rodzice.

Choć dla mnie miejscem pierwszego spotkania z pociągiem dziecięcym był Budapeszt, to sam pomysł nie jest wynalazkiem węgierskim. Pierwsza kolejka obsługiwana przez dzieci ruszyła w 1935 r. w mieście Tiflis w Gruzji. W czasach powojennych podobne pociągi stały się bardzo popularne we wszystkich krajach socjalistycznych. Na Węgrzech pomysł budowy kolejki powstał już w 1947 r.

Początkowo miał on wielu przeciwników.

Powątpiewano, czy uczniowie szkoły podstawowej będą na tyle dojrzali, aby móc wykonywać całkiem „dorosłą”, a w dodatku niezwykle odpowiedzialną pracę. W końcu zapadła pozytywna decyzja.

Spośród wielu proponowanych miejsc wybrano górzystą okolicę Budapesztu. W ten sposób pociąg miał nie tylko pełnić funkcję rozrywkowo-edukacyjną, lecz również ułatwić wędrującym turystom dotarcie do wielu malowniczych miejsc. Oczywiście niemałą rolę w tak szybkiej realizacji projektu odegrał fakt, że tworzono wówczas w tej okolicy obóz pionierski, do którego, jak dotąd, można było dotrzeć tylko pie-szo. 11 kwietnia 1948 r. rozpoczęto budowę pierw-szego odcinka trasy długości 3,1 km, a już 31 lipca tego samego roku ruszył pierwszy pociąg. Budowa niektórych odcinków przysporzyła niemałych trudno-ści. Tam, gdzie występowały strome zbocza skalne, tory kolejowe należało zamocować na specjalnych ścianach podporowych. Wybito też tunel o długości 198 m oraz położono dwa mosty. Po roku oddano dwie kolejne stacje, zaś 20 sierpnia 1950 r. – całą trasę o długości 11,2 km, łącznie 7 stacji.

Mój synek aż piszczał z radości, kiedy nasz wagonik wjechał do ciemnego tunelu, a wtórowało mu wiele innych dziecięcych głosików. Wrażenie było silniejsze dzięki temu, że latem wagony kolejki mają pozostawione tylko zadaszenie i boczne balu-strady drabinkowe, więc siedząc wewnątrz na ławce można przyglądać się uciekającym w dole szynom. Wjeżdżając w upalny, letni dzień do tunelu, doświad-

fot.: w

ww.gy

erme

kvas

ut.hu

fot.: j

oann

a now

ostaw

ska-

gyaló

kay

Page 4: Joanna Nowostawska - Gyalokay, "Pociąg do dzieciństwa", Przestrzenie dziecięce

28 29

czyliśmy przyjemnego uczucia chłodu i wilgoci. Poczuliśmy, że nasza podróż dzieje się naprawdę. Marcin chwycił mnie mocniej za rękę.

Wyjechaliśmy z tunelu i nasz pociąg zaczął się wspinać coraz wyżej. Jechaliśmy z prędkością 20 km/h, mieliśmy jednak wrażenie, że pociąg jedzie o wiele szybciej. Raz po raz

do przedziału wpadały gałęzie drzew

wyrastających tuż przy torach. Wreszcie na pewnej wysokości drzewa się przerzedziły i zobaczyliśmy mocny błękit nieba, a w dole domy, domki, rzeczki. Czasem zakręty przypominały prawdziwe serpentyny górskie, a wtedy widzieliśmy całkiem dobrze ogon własnego pociągu.

W pewnym momencie Marcin szepnął mi do ucha: „Mamo, pan konduktor!”. Rzeczywiście, to Bence sprawdzał bilety. Marcin podał mu z wy-raźnym zadowoleniem ściskany do tej pory w ręce kawałek tekturki i patrzył, jak chłopiec dziurkuje go przy pomocy prawdziwego kasownika.

Dojechaliśmy do stacji János-hegy (Góra Jáno-sa), najwyższego wzniesienia na trasie (527 m). Jeśli ktoś ma ochotę, może tu wysiąść z pociągu i wspiąć się do punktu widokowego Elżbiety (Erzsébet-kilátó), skąd znakomicie widać panoramę Budapesztu, lub przejechać się wyciągiem krzesełkowym zwanym Libegő i poczekać na następny pociąg. My poje-chaliśmy dalej, gdyż Marcina zdecydowanie bardziej interesowała sama podróż pociągiem.

Niewiele brakowało, aby budapeszteńska kolej dziecięca stała się przeżytkiem socjalizmu. Kryzys nastąpił w 1989 r., kiedy z powodu złego stanu technicznego i braku funduszy postanowiono ją zamknąć. Dodatkowo znaleźli się tacy, którzy koja-rzyli ją jedynie z ruchem pionierskim. Na szczęście tysiące byłych dziecięcych kolejarzy zaprotesto-wało i dyrekcja Węgierskich Kolei Państwowych MÁV zadecydowała, że przeprowadzi gruntowną modernizację. W latach 1990-1995 wykonano wszystkie konieczne prace, m.in. wymieniono tory na szyny o rozmiarze 48 (uzyskane podczas odnowy odcinka zwykłej, dużej kolei). Zmianom uległ też sam wizerunek kolejki: przemianowano ją z pionierskiej na dziecięcą, czerwone pionierskie chusty zostały zastąpione przez niebieskie, kolejarskie, a nadane w latach 50. nazwy wiosek-stacji odzyskały swoje stare, niezwykle zresztą piękne nazwy. Urozmaico-no też formę samych przejazdów, gdyż w niedziele i święta ruszyła bezużyteczna dotąd ciuchcia paro-wa, odtąd tzw. „pociąg z nostalgią”.

Nasza podróż dobiegła końca. Przez ponad go-dzinę braliśmy udział w cudownej zamianie ról. Skoro ulubioną zabawą dziecięcą jest naśladowanie życia dorosłych, to dlaczego nie mamy pozwolić na istnie-nie takich wycinków świata, w których to dzieci będą decydować, a my po prostu włączymy się do zaba-wy? W końcu obu stronom przynosi to przecież tyle przyjemności...

fot.: w

ww.gy

erme

kvas

ut.hu

fot.: j

oann

a now

ostaw

ska-

gyaló

kay