Jezus Mezczyzna
Transcript of Jezus Mezczyzna
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
1 | S t r o n a
JEZUS – NAJZDROWSZY MĘŻCZYZNA JAKI KIEDYKOLWIEK
CHODZIŁ PO ZIEMI
Temat chodzi za mną od lat: jaki naprawdę był Jezus w relacjach z ludźmi? Jak rozma-
wiał, jakich używał gestów, jak zbliżał się do ludzi? Temat relacji jest niezwykle ważny.
Ostatnio nawet jeden z rodzimych banków oświadczył w reklamie, że relacje z klientem są
najważniejsze! I rzeczywiście. My, chrześcijanie mówimy, że w wierze chodzi o osobistą re-
lację z Bogiem: Ojcem, Jezusem i Duchem Świętym. Kiedy byłem nastolatkiem, moja
szkolna koleżanka zaskoczyła mnie ciekawym spostrzeżeniem. Powiedziała tak: Jak to jest, że
Jezus płakał, gniewał się, wzruszał się, krzyczał, ale nigdzie w Biblii nie ma informacji, że
śmiał się pełnym głosem?! Temat wrócił do mnie za przyczyną młodego człowieka, który
zastanawiał się głośno nad tym, co może oznaczać opis wypędzenia kupców ze świątyni.
Jezus, jaki został ukazany w tej scenie, nie jest łagodny, czuły i delikatny, ale pełen pasji,
gniewu i agresji. Jezus i gniew? Jezus i agresja? Czy takie zachowanie licuje z miłosierdziem
Syna Bożego, który pochylał się nad grzesznikami i brał na ręce dzieci! Czy nie był On raczej
pokorny i ustępliwy? Łagodny i delikatny?
JEZUS WIDZIANY PRZEZ OKULARY KOREKCYJNE
Jaki był (jest!) Jezus? Czy da się pogodzić te skrajności? A może to my wpadamy w
skrajności i widzimy tylko to, co chcemy widzieć i patrzymy na Jezusa przez okulary
własnych (niezdrowych) doświadczeń i własnych (chorych) oczekiwań? Podczas gdy Jezus
jest po prostu sobą – najzdrowszym mężczyzną, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi.
Odpowiedź na to pytanie ma wymiar praktyczny, bo przecież jako chrześcijanie chcemy
wzorować się na postawie Jezusa. A zatem Jezus w relacjach: jaki był (jest!)?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, chciałbym pokazać te cechy, które charakteryzują
zdrowego mężczyznę. Jezus był najzdrowszym mężczyzną, jaki kiedykolwiek chodził po
ziemi. Stąd nie było w Nim sprzeczności. Jako zdrowy, dojrzały mężczyzna reagował wprost
proporcjonalnie do zaistniałej sytuacji i we wzorcowy sposób. Jezus to mężczyzna i to
„najpiękniejszy z synów ludzkich” (Ps 45:3, BT). Stąd możemy mieć pewność, że Jego
relacje były (są) wzorcowe.
PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA
Jaki zatem jest mężczyzna w zamyśle Bożym? Spróbujmy wyliczyć typowe cechy męskie. Są
nimi: siła („silny mężczyzna”), energia (ach, ci niegrzeczni chłopcy!), zdolność do
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
2 | S t r o n a
projektowania i konstruowania, pragnienie zwyciężania (mężczyźni są stworzeni do walki),
przewodzenie. Alan Medinger w książce „Podróż ku pełni męskości” (Poznań 2005) wylicza
następujące cechy charakteryzujące dobrego przywódcę:
– ma wizję tego, co powinno być zrobione,
– przekłada tę wizję na określone działania,
– jest gotów poświęcić swoje osobiste korzyści,
– darzy miłością tych, którym przewodzi,
– przyjmuje na siebie pełną odpowiedzialność.
Pisząc o przymiotach mężczyzny, Alan Medinger wylicza: mężczyzna przejawia
zdecydowanie, mężczyzna wykazuje odwagę, mężczyzna jest zdyscyplinowany, mężczyznę
cechuje pokora, mężczyzna emanuje radością.
Żeby lepiej poznać Jezusa (i siebie), warto zrozumieć, czym jest męskość i kobiecość.
Generalnie męskość cechuje: zwrócenie na zewnątrz, inicjacja, władza i prawda. Natomiast
kobiecość: zwrócenie ku wnętrzu, odpowiedź, siła oraz miłosierdzie.
PAN JEZUS, A MOŻE – JEZUS PAN?
Oczywiście każdy z nas jest niepowtarzalny i każdy z nas jest połączeniem pierwiastka
męskiego i żeńskiego. U mężczyzn powinny dominować cechy męskie, a u kobiet cechy
kobiece. U Jezusa, jako najzdrowszego mężczyzny, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi,
dominowały niewątpliwie cechy męskie. Stąd relacje, jakie miał Jezus z ludźmi, były typowo
męskie. Jezus jest męski w relacjach z nami! Jak to wyraził C.S. Lewis: „Bóg jest tak męski,
że każde stworzenie w porównaniu z Nim wydaje się kobietą”. To zdanie będzie bardziej
zrozumiałe w kontekście innego stwierdzenia Lewisa: „Esencją męskości jest inicjacja, a
esencją kobiecości – odpowiedź”. Mając w pamięci to zdanie, może łatwiej będzie przełknąć
inną gorzką pigułkę, która nazywa się „agresja”. Agresja jest czymś męskim! Czy można
wyobrazić sobie walkę bez agresji? Nie mam na myśli gry w ping-ponga. Mam na myśli
walkę na śmierć i życie. Taką walkę stoczył Jezus i zwyciężył. John Eldredge twierdzi, że
największą krzywdę można zrobić chłopcu wtedy, gdy wmawia się mu, że zawsze powinien
być grzeczny. Dlaczego chłopiec nie zawsze powinien być grzeczny? Dlatego, że w głębi
serca mężczyzna jest wojownikiem. W książce „Dzikie serce” Eldredge napisał tak: „Agresja
jest częścią męskiego przeznaczenia, jesteśmy do niej podłączeni stałym łączem. Twierdząc,
że mężczyzna został stworzony na obraz Boga, postarajmy się także nie zapominać, że Pan
wojownikiem, Pan jest imię Jego (Wj 15,3)”. Jezus to najzdrowszy mężczyzna, jaki
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
3 | S t r o n a
kiedykolwiek chodził po ziemi, ale Jezus to równocześnie Pan! Nie „pan Kowalski”, ale PAN
ZASTĘPÓW! Jeśli Jezus był (jest) mężczyzną, to znaczy, że wie, co to jest agresja! Takie
uczucia jak gniew i złość nie były mu obce. To pokazuje, że nie ma dobrych i złych uczuć.
Uczucia po prostu są.
JEZUS SILNY MIŁOŚCIĄ, A NIE KAPITULUJĄCY PRZED SIŁĄ
Po tym teoretycznym nieco wstępie przyjrzyjmy się relacjom Jezusa z ludźmi. Słuchałem
jakiś czas temu „pobożnej” audycji w chrześcijańskim radiu, poświęconej „nadstawianiu
drugiego policzka”. Lider chrześcijańskiego zespołu muzycznego ubolewał nad tym, że
współcześni chrześcijanie tak chętnie odwołują się do Jezusa z biczem w ręku,
przewracającego stoły bankierów w świątyni, a zapominają, że mamy obowiązek nadstawiać
do bicia drugi policzek! Tak w każdym razie go zapamiętałem. A co zrobił Jezus, kiedy został
uderzony w twarz przez żołnierza? Jezus nie tylko nie nadstawił drugiego policzka, ale
zaprotestował: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to
dlaczego Mnie bijesz? (J 18:23, BT)”. Nie zgadza się na krzywdę i broni siebie!
Robi to w sposób asertywny, to znaczy: broniąc siebie, nie krzywdzi. Jak zauważył Piotr:
„On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu,
który sądzi sprawiedliwie” (1 P 2:23, BT). Jezus nie pozwala bezkarnie siebie krzywdzić.
Jezus nie ma postawy cierpiętnika, ale dba o siebie, o własne dobro. Sąd zostawiał Bogu.
Czasem ludzie oczekują od chrześcijan postawy kapitulacji. Zdają się manipulować: „Jeżeli
jesteś chrześcijaninem, to znaczy, że mam prawo zrobić ci gniazdo na głowie!”. Tak
widocznie rozumieją inne zdanie wygłoszone przez Jezusa: „Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt
5:39 BT). Jakże łatwo o uproszczenia! Jezus w relacjach z ludźmi był wolny i niezależny, był
odważny i asertywny. Miał własne zdanie i głośno wyrażał swoje poglądy. Jezus budował
relacje z ludźmi na prawdzie. Jemu chodziło o prawdę. Ale było coś więcej. Był prawdziwy.
Nie pozwolił manipulować sobą. Nie zgadzał się na szantaż moralny czy religijny. A kiedy
szedł na śmierć krzyżową, to nie dlatego, że skapitulował, ale dlatego, że sam wybrał taką
drogę. Motywacją dla Niego była miłość, a nie słabość. W starciu z faryzeuszami było tak
samo (zob. Mt 23:1-33 por. Łk 11,37-53). Motywacją była miłość do tych ludzi, a nie słabe
nerwy.
JEZUS JAKO HIPIS-PACYFISTA?
Och, jak mi się podoba Jezus, który z siłą wyrzuca z siebie mocne słowa pod adresem
ówczesnych religijnych guru i społecznych autorytetów. Zachowuje się jak lew. Widzę Jego
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
4 | S t r o n a
napiętą twarz, widzę płomień w Jego oczach i słyszę, jak podniesionym głosem, tak by
wszyscy (biesiadnicy) dobrze Go słyszeli, woła: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze,
obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie,
lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23:27, BT). Pada przy tym
siedmiokrotnie „biada”. Na dokładkę rzuca z gniewem: „ślepi”! „Ślepi przewodnicy”. A na
deser jeszcze to: „Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?” (Mt
23:33, BT). Tyle razy słyszeliśmy lub czytaliśmy te relacje, że nie robi to na nas większego
wrażenia. Ciągle mamy przed sobą Jezusa z lekcji religii – jakby hipisa z kwiatkiem we
włosach, zniewieściałego, z pytaniem w oczach: co ja tutaj robię?
JEZUS NA SPOTKANIU RELIGIJNEGO ESTABLISHMENTU
Pokuśmy się o eksperyment i przenieśmy tę scenę do kraju nad Wisłą, A.D. 2011.
Wyobraźmy sobie uroczysty obiad, na którym jest Jezus, a z Nim przy stole współcześni
faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ci z górnej półki! Bo o takich tu chodzi. Są nie jacyś biskupi,
ale ci z pierwszych stron gazet, jest nie jakiś kardynał, ale taki, który kreuje się na sumienie
narodu, jest paru utytułowanych biblistów z pokaźnym naukowym dorobkiem (a może z
nowym tłumaczeniem Biblii w ręku), a Jezus wstaje i wygłasza „pochwalną” mowę: „Patrzę
na was i co widzę? Widzę ścierwo! Garnitury uszyte nieźle, ale w środku – zgnilizna!
Jesteście jak gnijące trupy! Ślepcy! Wprowadzacie ludzi w błąd! Kłamiecie i oszukujecie!
Stawiacie wielkie wymagania, ale nie sobie! Wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia,
zakazy, nakazy, których sami nie respektujecie! Robicie na Bogu biznes. Nie ujdzie wam to
na sucho!”. Podniosła religijno-patriotyczna atmosfera i… co za brak wyczucia! Co za
nieokrzesanie! Jezus i brak wyczucia? Jezus nieokrzesany? Jezus to przecież najzdrowszy
mężczyzna, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi! A skoro tak, to umiał budować relacje z
ludźmi w najzdrowszy sposób! I robił to w najzdrowszy sposób.
RELACJE ZDROWE, BO BUDOWANE NA PRAWDZIE
Dobre, zdrowe relacje można zbudować tylko na prawdzie. Chodziło Mu o prawdę. Dobre,
zdrowe relacje można zbudować jedynie na prawdzie o sobie i o innych. Jezus znał siebie,
swoją (męską) tożsamość i wiedział, kim jest. Skoro wiedział, kim jest i znał siebie i swoją
wartość, nie dręczyło Go niskie poczucie wartości czy niska samoocena. W związku z tym nie
używał masek, by się za nimi schronić, nie użalał się nad sobą, nie był egocentryczny,
gniewał się spontanicznie, ale nie nosił w sobie goryczy. Jezus znał swoją siłę, znał siebie.
Znał także ludzi, których spotykał i wiedział, kim są (nawet jeśli oni sami tego nie wiedzieli).
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
5 | S t r o n a
Dlatego Jezus był wolny i dawał wolność. Nie był uwiązany do nikogo. W kontekście
trapiącego nas kryzysu męskości warto zobaczyć, że Jezus nie miał problemu z „nieodciętą
pępowiną” ani skłonności do „przyklejania się”. Już jako dwunastolatek zaznaczył swoją
odrębność i niezależność i dał Marii (i Józefowi) wyraźny sygnał, że ma własną drogę. To
jednocześnie nie przeszkadzało Mu szanować ich rolę i był im poddany. Do czasu. Poddany
był do czasu opuszczenia domu rodzinnego. Kiedy Maria przyszła z zamiarem odciągnięcia
Go od Jego misji, delikatnie, ale stanowczo zapytał: „Któż jest moją matką” (Mt 12:48, BT)?
JEZUS NIEŻYJĄCY W CIENIU SWOJEJ MATKI
Jak wypadają na tym tle dzisiejsi młodzi mężczyźni, których matki decydują o wyborze
przyszłej żony? A jak na Jego tle wypadają żonaci już mężczyźni, którzy ignorują swoje żony
i nie liczą się z ich zdaniem, bo mamusia już zadecydowała? Mamusi nie wolno zrobić
przykrości? Ileż to razy słyszałem z ust takich mężczyzn: Jestem między młotem a kowadłem.
A ja odpowiadam pytaniem: Może należało ożenić się z mamusią? Jezus nie był
maminsynkiem. Był dojrzałym mężczyzną i w taki sposób budował relacje z tą pierwszą
kobietą w życiu, jaką była matka. Stawiał jej wyraźne granice. To nieprawda, że matka ma
prawo decydować o życiu żonatego syna i meblować jego dom (w przenośni i dosłownie). A
jakie były relacje Jezusa z innymi kobietami? Marta i Maria. Te dwie siostry pierwsze
przychodzą mi do głowy. To bliskie przyjaciółki Jezusa. Jezus jadał z nimi, rozmawiał,
odpoczywał w ich domu. Z nimi wiąże się dużo ciepłych uczuć: serdeczność, czułość,
życzliwość, wzruszenie, miłość, zachwyt, sympatia, ciepło, spokój, przyjemność, radość.
Jezus miał bliskie uczuciowe relacje także z innymi ludźmi (nie ze wszystkimi jednakowe!),
ale też nie układał się za wszelką cenę, aby kogoś przy sobie zatrzymać i aby wszyscy Go
lubili. Kiedy pewnego razu wygłosił niezrozumiałą zachętę do spożywania Jego Ciała i Krwi i
ludzie zaczęli odchodzić, Jezus nie pobiegł za nimi z wyjaśnieniami i nie tłumaczył się.
Zwraca się natomiast do uczniów i pyta: „Czyż i wy chcecie odejść” (J 6:67, BT)? Przesłanie
jest wyraźne: Jesteś wolny, jesteś wolna – możesz odejść. Jednocześnie ta postawa (dawania
wolności) nie przeszkodziła Jezusowi w tym, że za tych wszystkich, którzy odeszli – właśnie
za nich – ofiarował życie. Jezus walczył o osobistą relację aż do krwi, ale nie zatrzymywał,
nie zmuszał. Przeciwnie – dawał wolność wyboru. Sobie też!
TO NIE BYŁ BUNTOWNIK BEZ POWODU
Jeśli o kobietach mowa, to przykład z Samarytanką jest znamienny. Tutaj widać najwyraźniej
chyba wolność i niezależność Jezusa. Nie zapominajmy o tamtej kulturze. Działo się to ponad
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
6 | S t r o n a
dwa tysiące lat temu. Jezus to mężczyzna i – co ważne – Żyd! I tenże męski Żyd spotyka sam
na sam (!) kobietę samarytańską. Co za faux pas! Jezus nie pierwszy raz łamie w ten sposób
reguły życia społecznego i religijnego. To nie były zaledwie konwenanse. Za złamanie tych
reguł można było zapłacić głową. Dlaczego Jezus to robił, dlaczego je przełamywał? Bo był
buntownikiem? Jezus był kimś więcej niż buntownikiem. Jezus nie tylko łamał zastane
przepisy prawa, On tworzył nowe prawo, które brało pod uwagę człowieka i osobistą relację z
Nim. Gdy uczniowie zrywali kłosy w szabat, gdy Jezus uzdrowił rękę człowieka też w szabat,
tym samym potwierdził, że to nie człowiek jest dla prawa, ale prawo dla człowieka! Jezusowi
chodziło o relację, a nie o zasady. Warto zauważyć, że tam, gdzie nie ma relacji i nie ma
uczuć, tam obowiązują właśnie zasady. Czy znacie takie domy, gdzie nie ma miłości,
czułości, ale są za to wyśrubowane zasady i „chrześcijańskie” wartości? W imię budowania
osobistej relacji Jezus rozmawia z Samarytanką. Naprawdę rozmawia. W tej rozmowie
zachowuje się jak genialny terapeuta. Nie daje prostych rozwiązań i nie wygłasza
oczywistych prawd, ale zadaje pytania. Pyta, jest zainteresowany osobistą historią tej kobiety.
Co to była za kobieta! Zaliczyła po drodze pięciu mężów, a kolejny partner, jakbyśmy to dziś
powiedzieli, to nie wiadomo już kto. Natomiast Jezus z nią spokojnie rozmawia i słucha z
empatią. Kobieta, odpowiadając, zaczyna siebie słyszeć. Odkrywa prawdę o sobie. To
odkrycie prawdy nie jest raniące ani poniżające. Jezus znał dobrze historię tej kobiety. On
pyta nie po to, by się dowiedzieć, osądzić czy potępić. Jezus pyta po to, by pomóc. W tym
zadawaniu pytań przez Jezusa jest coś z tego pierwszego biblijnego pytania: „Adamie, gdzie
jesteś?”. Żeby pomóc, Jezus nie rozmywa prawdy, nie relatywizuje, nie udaje, że nic się nie
stało. Bo stało się! To ważna życiowa wskazówka dla nas. Jeśli chcesz mieć dobre, zdrowe
relacje z ludźmi, nie czekaj, aż oni się domyślą, co ci chodzi po głowie. Oni nie czytają
twoich myśli. Dlatego mów do nich, rozmawiaj z nimi, informuj ich. I w drugą stronę: nie
próbuj się domyślać, nie czytaj ich myśli, ale pytaj, a wtedy się dowiesz.
SPOTKANIA Z NIEWŁAŚCIWYMI KOBIETAMI
Jezus miał szczęście do poranionych kobiet. Jedna z nich mogła zginąć pod gradem kamieni,
ale Jezus nie pozwolił na to. Ochronił ją. Znał jej historię na wskroś. Była prostytutką.
Czasem stoją takie kobiety przy naszych drogach. Zdajemy sobie sprawę z tego, że one nie
urodziły się prostytutkami. Najczęściej są to kobiety krzywdzone od dziecka, bite i
wykorzystywane. Jezus rozmawia z prostytutką, interesuje się jej losem. Po tym, jak ją ocalił,
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
7 | S t r o n a
próbował jeszcze wpłynąć na jej dalsze życie. „Ja cię nie potępiam, ale idź i więcej nie
grzesz” (J 8:11, BT). Z tych słów wynika, że ta kobieta w jakimś stopniu przyczyniła się do
sytuacji, w jakiej żyła. Jezus jej nie potępił, bo sam grzech wystarczająco ją poranił. Jezus
pokazał jej inną możliwość, możliwość wyboru nowego życia. I zostawia ją. Nie ciągnie jej
za sobą. Dał jej prawo żyć nowym życiem, swoim życiem. Stawiał na odpowiedzialność.
Spotkanie z inną kobietą o podejrzanej reputacji pokazuje mi jeszcze jedną ważną rzecz:
Jezus odróżniał człowieka od jego grzechów i słabości. Rzecz dzieje się na przyjęciu,
mężczyźni prowadzą teologiczne (a więc poważne) rozmowy, a tym czasem (zob. Łk 7:36-50,
BT) kobieta, prawdopodobnie „lekkich obyczajów” (to określenie to też wynalazek
mężczyzn), płacze i włosami wyciera zakurzone stopy Jezusa. Pobożni mężczyźni patrzą i się
bulwersują. Cóż to za prorok, skoro „taka się go dotyka” (inna informacja: Jezus pozwalał
siebie dotykać!). Święcie oburzonym i rytualnie czystym facetom Jezus podpowiada, co się
liczy: serce człowieka. Zasada Jezusa brzmi: Nie utożsamiaj człowieka z jego grzechem.
Człowiek, który popełnia grzechy i wchodzi w niezdrowe zachowania, ciągle jest dzieckiem
Boga, jest synem albo córką Króla! Jezus przyszedł upomnieć się o godność każdego
mężczyzny i każdej kobiety. Cena, jaką zapłacił, wskazuje na wartość człowieka. To, jak
cenił wartość każdego, pokazał, biorąc na ręce dzieci. Utożsamiał się z nimi: „Kto przyjmie to
dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje…” (Łk 9:48, BT). Czy nie odpowiadał w ten sposób na
najgłębszą potrzebę dzieci – bycia akceptowanym, bezwarunkowo kochanym, przytulanym?
W jaki sposób Jezus budował relacje z ludźmi (małymi i dużymi)? Po prostu liczył się z ich
potrzebami i odpowiadał na te potrzeby w sposób wolny i nieskrępowany. Stąd przylgnęła do
niego łatka: Przyjaciel dzieci, celników i grzeszników. A dokładniej: „Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników” (Mt 11:19, BT). Wszystko dlatego, że był z ludźmi w ich
codziennych sytuacjach i był blisko ich życia.
WSTAWIAŁ SIĘ U OJCA ZA LUDŹMI ZE ZŁĄ PRZESZŁOŚCIĄ
Jezus budował swoje relacje, rozmawiając o nich ze swoim Ojcem! Oto jeden z ostatnich
akordów życia Jezusa: „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja
jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem
świata” (J 17:24, BT). Jezus wstawia się za ludźmi przed Ojcem. On prawdziwie jest dla nich
kapłanem. Czego pragnie dla nich? Pragnie, by ci, którzy Mu uwierzyli, widzieli Jego chwałę.
Co więcej – by mogli w niej uczestniczyć (zob. Kol 1:24-27, BT)! Chcesz mieć dobre i
zdrowe relacje z ludźmi? Jeśli tak, to: najpierw staraj się nie rozmawiać o nich – zwłaszcza za
www.juszczyszyn.com
© Lesław Juszczyszyn
8 | S t r o n a
ich plecami. Raczej rozmawiaj z nimi i słuchaj ich. Następnie nie zapominaj rozmawiać o
nich (zwłaszcza za ich plecami) z Bogiem. Polecaj ich i wstawiaj się za nimi. Właśnie tak
czynił Jezus – najzdrowszy mężczyzna, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi.