Mezczyzna Jakiego Pragnie Fragment

55
jakiego pragnie twoja ¿ona ME ˛ Z CZYZNA

Transcript of Mezczyzna Jakiego Pragnie Fragment

jakiego pragnietwoja ¿ona

MEZCZYZNA

Zarejestruj się na stronie www.vocatio.com.pl

jako odbiorca naszego newslettera, a będziesz otrzymywał informacje o nowościach, zniżkach

i specjalnych promocjach przygotowanych dla naszych Klientów.

Możesz oczekiwać zniżek o wysokości nawet do 20–50% oryginalnej ceny detalicznej.

M I C H A E L P E A R L

jakiego pragnietwoja ¿ona

Oficyna Wydawnicza VOCATIOWarszawa

MEZCZYZNA

Tytuł oryginału: Created To Need a Helpmeet A Mariagge Guide For Men

Przekład: Justyna Przybyłowska

Redakcja: Zespół VOCATIO

Korekta: Zespół VOCATIO

Skład i łamanie: Studio KARANDASZ

Projekt okładki: Shoshanna Easling, Lynne Hopwood

Zdjęcie na okładce: iStockphoto.com

Projekt środka i przygotowanie okładki: Studio KARANDASZ

Copyright © 2011 by Michael Pearl All rights reserved. Translated and used by permission of No Greater Joy

Copyright © 2013 by Oficyna Wydawnicza VOCATIO All rights to the Polish edition reserved

Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny

sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach

publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

W sprawie zezwoleń należy zwracać się do:Oficyna Wydawnicza „Vocatio”

02-798 Warszawa, ul. Polnej Róży 1e-mail: [email protected]

Redakcja: tel. (22) 648 54 50, Dział handlowy: tel. (22) 648 03 78, fax (22) 648 03 79,

e-mail: [email protected]

Księgarnia Wysyłkowa02-798 Warszawa 78, skr. poczt. 54,

tel. (603) 861 952e-mail: [email protected]

www.vocatio.com.pl

ISBN: 978-83-7829-119-0

Mądry król Salomon powiedział:

Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy.

Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie,

a nie ma drugiego, który by go podniósł. Również, gdy dwóch śpi razem,

nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?

Koh 4,9-111

1 Wszystkie cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia Wydawnictwa Pallotinum – http://biblia.deon.pl/ lub z Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie – Nowy Przekład Dynamiczny Pisma Świętego (NPD), jaki jest w przygotowaniu Oficyny Wydawniczej VOCATIO (przyp. red.).

7

KPodziękowania

Książkę tę dedykuję setkom tysięcy kobiet, które po przeczytaniu książki Kobie-ta, jakiej pragnie twój mąż2, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i sprawić, by ich małżeństwa doznały totalnej metamorfozy. Przystałyście nawet na to, by wasi mężowie traktowali was niewłaściwie, po to, aby ukształtować w sobie ducha na wzór Chrystusa. Wiele z was przebaczało wszystkie kolejne błędy i sa-motnie dźwigało brzemię przeznaczone dla dwojga. Jesteście moimi bohater-kami i moją inspiracją. Kiedy czytałem tysiące listów i słuchałem entuzjastycz-nych zwierzeń, poczułem wstyd, że walczyłyście same, podczas gdy mężczyźni spijali śmietankę z ciężkiej pracy swoich posłusznych, wspaniałych, pomocnych im osób. Następnie, kiedy poprosiłem o sugestie dotyczące treści książki adre-sowanej do mężczyzn, napisałyście tyle, że ledwie byłem w stanie to przeczytać. Niemniej jednak udało mi się zapoznać ze wszystkimi listami. Stały się one źródłem moich pomysłów. Pragnę więc podziękować wam za waszą współpra-cę nad tym projektem, który powinien był powstać znacznie wcześniej i który, mam nadzieję, uczyni wasze brzemię lżejszym i pomoże doświadczyć wielkich błogosławieństw.

Podziękowałbym również mojej żonie, ale to byłoby niemalże równoznacz-ne z dziękowaniem sobie. Stanowimy jedność do tego stopnia, że kiedy któreś z nas nad czymś pracuje, to powstające dzieło i tak jest tworzone przez nas obo-je. Moja żona była oczywiście niezastąpiona. To niezwykle mądra i nieomylna w swoich sądach kobieta. Jej mądrość była dla mnie dużym oparciem.

2 Debi Pearl, Kobieta, jakiej pragnie twój mąż, Oficyna Wydawnicza Vocatio, Warszawa 2013 (przyp. red.).

9

KWprowadzenie

Kiedy zdecydowałem się napisać książkę Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona, zapytałem moją szczęśliwą żonę o tę jedną rzecz, którą zrobiłem właści-wie i której powinienem nauczyć innych mężów. Odpowiedziała bez chwili zastanowienia, do tego bardzo trafnie: „Pozwoliłeś mi być swoim dopeł-nieniem. Angażowałeś mnie we wszystko, co robiłeś. Stawiałeś przede mną nowe wyzwania. Dzięki temu rozwijałam się jako człowiek – moje życie stawało się bogatsze i bardziej satysfakcjonujące, a ja sama doskonaliłam się jako matka”.

Być może któryś z panów zapyta: „Co cię upoważnia do tego, aby nas po-uczać, jak być dobrym mężem?”.

W objęciach moich ramion wyrosła jedna z najszczęśliwszych, najbardziej pogodnych, wdzięcznych, radosnych kobiet na tej ziemi, która uważa, że jestem najwspanialszy na świecie. Na tej podstawie wierzę, że mam coś do przekazania.

Poza tym mam ogromne doświadczenie, które pochodzi z licznych listów i e-maili, jakie od siedemnastu lat otrzymuję od mężów i żon. Z codziennie na-pływającej korespondencji wynika, że małżeństwa żyją według powtarzających się schematów, które albo prowadzą do ich rozpadu, albo pomagają im poko-nywać trudności i czynić ich związki zjawiskowymi. Można to uznać niemalże za naukę: prawo zbierania tego, co się sieje, odnosi się także do relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną. Małżeństwo rozkwita do momentu, aż małżonkowie wzbi-ją się razem na wyżyny, bądź też niszczeje dopóty, dopóki całkowicie nie sięgną dna. Pisząc do mnie, tysiąckrotnie udowodniliście, że możliwe jest uratowanie małżeństwa i przekształcenie go w coś przepięknego.

10

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

Jest jednak jeszcze jedna szalenie ważna sprawa. Od pięćdziesięciu czterech lat studiuję słowo Boże, całymi godzinami zgłębiając różne tematy, i muszę przy-znać, że kwestia relacji małżeńskich zawsze interesowała mnie w szczególny spo-sób. Moje własne doświadczenia, a także doświadczenia innych nauczyły mnie, że Bóg jest najlepszym terapeutą małżeńskim w całym kosmosie. Wszak On, który wymyślił małżeństwo z całą jego złożonością, najlepiej wie, jak uczynić je możliwie najdoskonalszym.

Temat niniejszej książki nie został omówiony w żadnej wcześniej publika-cji książkowej, co czyni go zupełnie wyjątkowym. Jeśli więc nawet wydaje się komuś, że jest całkowicie niezależny i doskonały, to i tak będzie potrzebował kogoś, kto będzie go wspierał. Małżeństwo to Boże laboratorium, w którym Najwyższy doskonali ludzką rasę. To tu przetapia On całe ludzkie doświadcze-nie, oczyszcza z konfliktów i kumuluje triumfy wszystkich wieków, uzyskując bardzo osobiste, indywidualne doświadczenie – próbkę tego, co czyni nas ludź-mi. W małżeństwie wszyscy dostajemy szansę na to, aby się rozwinąć i stać kimś znacznie lepszym i szlachetniejszym niż dbający jedynie o zaspokojenie wła-snych potrzeb człowiek, którym byliśmy, dopóki żyliśmy samotnie.

Małżeństwo to, z jednej strony, góra kuszenia – gdzie możemy pozwolić sobie na ujawnienie się naszej egoistycznej natury – z drugiej zaś, skrawek raju odzyskanego, gdzie wspólnie stajemy się dziedzicami łaski życia i kształtujemy w sobie naturę Zbawiciela i Arcykapłana. Małżeństwo to przyczółek Królestwa Niebios, obóz dla rekrutów, terminal tego, co czeka nas w przyszłości, miejsce, w którym albo stajemy się mali i skupieni na sobie, albo wzrastamy w miłości i poświęceniu.

Książka, w przeciwieństwie do tego wprowadzenia, nie jest dziełem filozo-ficznym. Wręcz przeciwnie – jest do tego stopnia praktyczna, że nieraz poczujesz się zażenowany i będziesz miał nadzieję, że twoja żona nie spojrzy na fragment, który właśnie czytasz.

11

KTrzy typy mężczyzn

Książka dzieli się na dwie części, które różnią się od siebie tak bardzo, że mogły-by stanowić dwie odrębne publikacje. W pierwszej części piszę o tym, w czym my, mężczyźni, potrzebujemy wsparcia. W drugiej natomiast opisuję trzy typy mężczyzn przedstawione w książce mojej żony, Kobieta, jakiej pragnie twój mąż. Moje podejście do tego tematu jest jednak znacznie bardziej męskie i bezpośred-nie. Każdy mężczyzna z łatwością dowie się z niej, że wchodzi w małżeństwo, jak i w całą swoją pozostałą sferę życia, z pewnymi wrodzonymi cechami: moc-nymi i słabymi. Poznasz siebie i nauczysz się hamować swoje naturalne wybuchy i umacniać wrodzone zalety. Przede wszystkim jednak dowiesz się, jak ważną rolę w tym procesie dojrzewania odgrywa twoja żona. Nauczysz się, jak uczynić ją najbardziej odpowiednim dla siebie dopełnieniem.

Szanowny Panie Pearl!

Kiedy zdecydowałam, że wyślę Panu uwagi dotyczące mojego męża, które mogłyby się Panu przydać podczas pisania nowej książki, przytra-fiło mi się coś niezwykle zabawnego! Obudziłam się w środku nocy i nie mogłam zasnąć, postanowiłam więc wstać i wykorzystać bezsenną noc na spisanie wszyst-kiego, co miałam do powiedzenia. Nadszedł mój czas!

Gdy usiadłam z zamiarem spisania wszystkich skarg dotyczących mojego męża i generalnie mężczyzn, jakie przychodziły mi do głowy, Duch Święty oświe-cił mnie i Pan ukazał mi zupełnie inną perspektywę. Zaczęłam przed Nim szlo-chać, ponieważ skłonił mnie do okazania skruchy i spisania trzydziestu krzywd,

12

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

które wyrządziłam swemu mężowi i za które powinnam prosić go o wybaczenie. Uległam przemianie w dosłownym tego słowa znaczeniu – z kobiety, która z ra-dością przystępowała do wypisania setek zjadliwych komentarzy na temat wła-snego męża, stałam się skruszoną, pełną grzechu żoną, korzącą się przed swoim Bogiem.

Doświadczenie to było zarazem upokarzające, bolesne, jak i oczyszczające oraz pokrzepiające! Napisałam pełen skruchy list do mojego męża, stając się nowym stwo-rzeniem w Chrystusie, po czym wróciłam do łóżka. Następnego ranka dałam list swojemu mężowi i nigdy już nie byliśmy tacy sami.

To był początek zupełnie nowego małżeństwa i całkowicie nowego życia! Obecnie staję się taką pomocą i dopełnieniem mojego męża, jaką powinnam być od początku małżeństwa. On także się zmienia! Odkąd okazałam żal za grzechy i dokładnie przyjrzałam się własnemu grzechowi, nie patrzę na swego męża jak dawniej. Widzę w nim jedno – Bożego mężczyznę, który zabiega „o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem”, nie zaś śmierdzącego lenia, który cały dzień siedzi na kanapie zamiast wstać i zrobić cokolwiek (nie jest taki, ale tak go postrzegałam!).

Chciałam tylko, aby wiedział Pan, w jaki sposób Bóg, posługując się Pański-mi planami związanymi z nową książką, odmienił nasze życie!

Szczęśliwa Żona

13

D

Rozdział 1

Wyobrażenia

Kto znalazł żonę – dobro znalazł i zyskał łaskę u Pana.

M o j a p i e r w s z a m i ł o ś ć

Do miejscowego kościoła, gdzie uczestniczyłem w wakacyjnych spotkaniach bi-blijnych, szedłem półtorej mili. Miałem dziewięć lat i tego dnia odkryłem, czym jest miłość. Nie pamiętam jej imienia. Nie pamiętam nawet, jak wyglądała, ale wciąż mam w pamięci jej różową sukienkę i czerwone serduszka na wykroch-malonej halce, która pokazywała się na krótką chwilę, kiedy z niewysłowionym wdziękiem maszerowała po drugiej stronie ulicy, nic nie mówiąc, nie zauwa-żając nawet mojej obecności. Dopiero pół mili dalej dogoniłem ją, po czym zwolniłem, aby pozostającą część drogi pokonywać jej tempem, niezmiennie po przeciwnej stronie ulicy. Nie odezwałem się ani słowem. Ona nigdy na mnie nie spojrzała, ale przyglądałem się jej profilowi i jej pełnym gracji drobnym kroczkom. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś równie niezwykłego i cudow-nego. Zakochałem się i zapragnąłem miłości. Niestety, uczucie to wydało się zbyt przerażające chudemu chłopcu z podkrążonymi oczami. Sama myśl o tym, że miałbym odezwać się do tej zjawiskowej istoty, zapierała mi dech i pozbawia-ła wszelkich sił.

Tego samego lata mama zabrała mnie ze sobą do rodziny mieszkającej mniej więcej ćwierć mili od nas. Pamiętam moment, kiedy wchodziłem do obcego domu i zobaczyłem Sharon. Jej imię zapamiętałem. Miała piękne, rude, kręcone

Prz 18,22

14

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

włosy sięgające pasa, a jej nos i policzki pokrywały śliczne piegi. Ona także miała dziewięć lat – i znów się zakochałem. Stała nieśmiało z tyłu, przysłuchując się rozmowie, ja zaś kręciłem się nerwowo, w poczuciu zawstydzenia wynikające-go z samego faktu przebywania pod jednym dachem z tą piękną dziewczynką. Pamięć o tym utkwiła mi w głowie, ponieważ dorastaliśmy w tej samej okolicy i jeździliśmy do szkoły tym samym autobusem.

W kolejnych latach wiele takich pięknych i intrygujących dziewcząt przy-ciągało mój wzrok i kradło serce. Do niektórych odważyłem się odezwać. Na większość patrzyłem jedynie z drugiego końca pokoju. Żadnej z nich nigdy nie wyznałem swoich uczuć, ponieważ ich zwerbalizowanie wydawało mi się czymś zbyt poważnym, wręcz poza moją kontrolą. Wiedziałem, że było to coś zarezerwowanego dla dorosłych, coś, z czym musiałem zaczekać do momentu, aż osiągnę odpowiedni wiek.

O k r e s d o j r z e w a n i aPóźniej wkroczyłem w okres dojrzewania. Miałem wrażenie, że wchodzę do zim-nego tunelu i opuszczam go z drugiej strony, gdzie szaleje pożar. Mniej więcej w tym samym czasie postanowiłem poddać swoje życie Jezusowi Chrystusowi. W domu odebrałem staranne wychowanie i dobrze poznałem słowo Boże. Mia-łem więc dość jasno wytyczone granice moralne. Jednak ogień płonął we mnie i jedyną sprawą, której pragnąłem prawie jak Boga, było to, by jedno z tych uroczych stworzeń, które nazywano przedstawicielkami płci pięknej, zwróciło na mnie uwagę. Po jakimś czasie zacząłem się nawet zastanawiać, czy to nie dia-beł stworzył seks. Wydawał mi się on wówczas czymś niebezpiecznym, formą spełnienia całkowicie wyniszczającą człowieka.

Zacząłem więc pościć, modlić się, czytać Biblię i chodzić ulicą z opuszczo-nym wzrokiem. Wydawało mi się, że wszystkie programy telewizyjne powstały jedynie po to, aby rozbudzić moje pożądanie. Każdy billboard z wizerunkiem kobiety był wrotami piekieł. Ulotki reklamowe stawały się gazetkami pornogra-ficznymi. W kobietach z mojego kościoła widziałem puszczalskie uwodzicielki. Odsłonięcie dekoltu było w moich oczach próbą skazania mnie na potępienie. Obcisłe sukienki wymyślono po to, żebym moczył spodnie. W wieku czternastu lat byłem bliski pójścia do zakonu lub do domu publicznego. Świat stał w pło-mieniach, a ja próbowałem się nie poparzyć.

15

Wyobrażenia

W i e k n a s t o l e t n i

Byłem normalnym nastolatkiem. Z jednym wyjątkiem: opierałem się poku-som i postanowiłem dążyć do świętości. Wielu spośród moich przyjaciół i ró-wieśników ulegało swoim cielesnym pragnieniom, a ja obserwowałem skutki ich niemądrych posunięć. Studiowałem Biblię i prosiłem Boga, aby uchronił mnie przed moją żądzą. Skłamałbym, gdybym powiedział, że przestałem odczu-wać pożądanie, kiedy miałem kilkanaście lat, ale nigdy świadomie go w sobie nie wzbudzałem. Pożądliwość była moim wrogiem.

Starając się żyć w czystości, jednocześnie kwestionowałem swój światopogląd. Dlaczego takimi nas stworzono? Jaki jest nasz cel? Czy istnieje jakaś droga prowa-dząca do zwycięstwa? Słowo Boże oświeciło mnie jednak i zrozumiałem, że Bóg ma wielkie plany wobec ludzi, a miłość, seks i małżeństwo odgrywają w nich kluczową rolę. Jeszcze przed szesnastymi urodzinami nauczyłem się radzić sobie z popędem seksualnym i zachowywać równowagę godzina po godzinie. Była to ciągła walka, zacząłem jednak pojmować, że byłem jak wszyscy trzej hebrajscy młodzieńcy ra-zem wzięci w rozpalonym piecu: otaczał mnie ogień, w którym mogłem spłonąć, niemniej jednak stąpałem pośród niego, nie parząc się. Wyzwanie to traktowałem jako część nauki, a zwycięstwo – jako przygotowanie do wspaniałego jutra. Kie-dy miałem prawie dwadzieścia lat, wiedziałem już, że jestem i zawsze będę w stanie odnosić zwycięstwo nad swym pożądaniem. Każdego ranka wstawałem z łóżka ze świadomością tego, że czeka mnie kolejny dzień walki i czasami moje własne ciało dawało mi w kość, ale diabeł przegrał tę wojnę. Dzięki uświęcającej mocy Ducha Świętego w wieku dwudziestu pięciu lat wziąłem ślub, będąc wciąż czysty: nigdy nie współżyłem z kobietą ani nie oglądałem materiałów pornograficznych.

Przez mniej więcej siedemnaście lat, odkąd pierwszy raz ujrzałem uroczą dziewczynkę w różowej sukience, wyobrażałem sobie dzień, w którym wreszcie zdobędę jedną z tych przepięknych kobiet. Wiedziałem, że tego dnia zacznę na-prawdę żyć. Nie miałem pojęcia, czego się spodziewać, ale byłem gotowy na to doświadczenie, a raczej tak mi się wydawało.

M i e s i ą c m i o d o w yMoim pierwszym celem w małżeństwie było nadrobienie tych wszystkich fru-strujących, pozbawionych seksu lat – im szybciej, tym lepiej. Mój przyjaciel,

16

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

który ożenił się dwa lata przede mną, chwalił się, że w trakcie nocy poślub-nej nadrabiał te lata ze swoją żoną aż pięciokrotnie. Był szczupłym face-tem, nie miałem więc najmniejszych wątpliwości co do tego, że go przebiję, ale prawda jest taka, że ledwie udało mi się zrobić to trzy razy. Szybko zrozu-miałem, że wyobrażenie kawalera o małżeństwie znacznie różni się od tego, czym jest ono w rzeczywistości. Zmęczenie w końcu wzięło górę, gdyż pół-noc już dawno minęła.

Wstaliśmy o szóstej i wyruszyliśmy na południowe wybrzeże, gdzie w dom-ku na plaży mieliśmy spędzić kilka dni naszego miesiąca miodowego. Je-chaliśmy cały dzień. Do domku dotarliśmy dobrze po zmroku. Zabraliśmy ze sobą wędki i sprzęt do łapania krabów, a także produkty, z których moja żona miała przygotowywać dla nas posiłki. Dzięki temu planowaliśmy zaosz-czędzić sporo pieniędzy i zostać tam dłużej. Wyciągnęliśmy sprzęt z samo-chodu i zanieśliśmy go do domku. Debi przyrządziła dla nas obfitą kolację, po której postanowiłem pobić swój własny rekord. Zasnąłem już po pierw-szym razie. Zbudziłem się w środku nocy i przypomniałem sobie, że kraby czasami wędrują po plaży. Podekscytowany wyciągnąłem więc Debi z łóżka, wołając: „Chodźmy łapać kraby”.

Moja świeżo upieczona żona miała do mnie pretensje, bo nie dałem jej cza-su nawet na znalezienie tenisówek. Nie wypakowała ich jeszcze, a ja bardzo chciałem już iść. Dodam tylko, że nieraz widziałem, jak chodzi boso. Kiedy pę-dziliśmy wzdłuż plaży, narzekała, że ona nie ma latarki. Jedyną, jaką mieliśmy, oświetlałem drogę przed nami w poszukiwaniu krabów. W pewnym momencie powiedziała, że muszle kaleczą jej stopy. Przez następną godzinę lub dwie bie-gałem po brzegu, a ona ganiała za mną, taszcząc siatkę na kraby. Rozstawiłem kilka małych okrągłych pułapek z przynętą w środku i ostatecznie udało nam się złapać siedem albo osiem tych szczypiących stworzeń – za mało na posiłek dla dwóch osób.

Pierwszy raz w życiu łapałem wtedy kraby i świetnie się bawiłem. Cze-góż więcej mógłby chcieć mężczyzna? Domek na plaży, piękna żona, mnóstwo krabów… żyć nie umierać! Wróciliśmy do domku i położyliśmy się spać. Po kil-ku godzinach obudziłem się podniecony i zapragnąłem kochać się z kobietą na wpół pogrążoną we śnie. Była chętna, ale niezbyt aktywna. A potem wstała i zrobiła nam pyszne śniadanie. Moja żona wspaniale gotuje. Nauczyła się tego od swojej matki. Chciała wrócić do łóżka, ale namówiłem ją, żebyśmy poszli

17

Wyobrażenia

po więcej krabów. Po południu mieliśmy siatkę pełną skorupiaków i ruszyliśmy z powrotem do domku. Ależ byłem zmęczony! Powiedziałem żonie, że zdrzem-nę się w czasie, gdy ona będzie przygotowywała kolację. Nie wiem, jak długo spałem, ale obudziły mnie jej piski i podskoki oraz biegające po całym domku kraby. Moja nieroztropna żona zostawiła otwartą siatkę, kiedy próbowała umie-ścić pierwszego kraba w ogromnym kotle z wrzącą wodą. Usiadłem na łóżku i zacząłem jej konstruktywnie doradzać. Wówczas, niecałe czterdzieści osiem godzin od naszego ślubu, na moich oczach zaszła zmiana w jej osobowości. Kto mógłby się spodziewać, że kobieta potrafi zachowywać się tak irracjonal-nie? Usiłowałem ją uspokoić, ale ona tylko tupała nogami, nie zwracając uwagi na to, że frytki paliły się w rozgrzanym, dymiącym oleju, a kraby śmigały po podłodze. Wreszcie wrzasnąłem: „Nie muszę łapać krabów. Ja się z krabem oże-niłem!”. Nie wiem, jak to się stało, ale ta uwaga pozostała z nami, jak złośliwy duch. W tamtym momencie wydawała się stosowna.

Na jej obronę powiem, że wróciła i skończyła gotować. Kiedy zjedliśmy, znów miałem ochotę na seks, ale ona wolała iść spać. Przeczytałem kiedyś w książce na temat małżeństwa, że kobiety zawsze znajdują jakieś wymówki: albo są śpiące, albo boli je głowa, albo jeszcze coś innego. Odczułem ogrom-ną satysfakcję, kiedy udało mi się nakłonić ją do zmiany zdania. Nie było to zresztą wcale takie trudne. Łatwo sprawić, aby krew zaczęła w niej szybciej krążyć. Zrobiłem się śpiący i zacząłem ponownie zapadać w sen. Już zasypia-łem, kiedy usłyszałem hałas w łazience. Debi leżała tam poskręcana w dziw-nej pozycji, wyglądała, jakby nie żyła. Połowa jej ciała znajdowała się wciąż pod prysznicem, reszta – poza nim. Zasłona i drążek poniewierały się na pod-łodze, woda strzelała we wszystkich kierunkach. To była przerażająca chwila – moja młoda żona umiera podczas naszego miesiąca miodowego! Natych-miast zakręciłem kran, pochyliłem się i wziąłem ją w ramiona. Delikatnie potrząsnąłem nią, badając miejsce na czole, w które się uderzyła, a które teraz szybko puchło i siniało.

- Co się stało, kochanie? Jesteś chora?Po otwarciu oczu potrzebowała chwili, żeby wrócić do siebie, i wtedy

wyraz jej twarzy zupełnie się zmienił. Odmalowywało się na niej politowa-nie przemieszane ze złością, a jej głos przypominał głębokie westchnienie, kiedy wyszeptała:

- Ty naprawdę nie wiesz, o co chodzi.

18

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

To zabrzmiało tak, jakby mnie o coś oskarżała! W końcu była ranna, więc pozwoliłem jej mówić, a ona skwapliwie to wykorzystała.

Usiadła, odsuwając się ode mnie i siadając tak, aby mogła patrzeć mi prosto w oczy. Istota tego, co wtedy powiedziała, jest mniej więcej taka: „Przez ostatnie czterdzieści osiem godzin mogłam spać w spokoju nie dłużej niż dwie godziny. Na moich stopach jest co najmniej dwadzieścia malutkich skaleczeń, bo nie dałeś mi dodatkowych pięciu minut, żebym mogła wypakować swoje tenisówki. Boli mnie ramię od kilkugodzinnego noszenia ważących trzydzieści funtów krabów. (Nie ważyły aż tyle.) Poparzyłam sobie rękę, próbując włożyć walczącego o ży-cie kraba do kotła z wrzątkiem, co zresztą wydaje mi się zwykłym zadawaniem tortur biednemu zwierzęciu, podczas gdy ty leżałeś i odpoczywałeś. Z braku snu i słońca, czuję się, jakbym miała w oczach pełno piachu. Niewiele przez ten czas zjadłam. Jestem kobietą, na miłość boską. Chcę od czasu do czasu pospać, nie będąc przez ciebie obmacywana. Poza tym okazuje się, że mam części ciała, o których istnieniu nie miałam do tej pory pojęcia i które teraz strasznie mnie bolą… pytasz, co mi się stało?! Mam słabsze ciało, pamiętasz? Tak zostało napi-sane w Piśmie Świętym, rozdział 1, werset 1… albo gdzie indziej”.

Dziwne stworzenia z tych kobiet. Mój brat nigdy nie zachowywał się w taki sposób, kiedy podróżowaliśmy razem, głosząc słowo Boże. „Cóż, przywyknie” – pomyślałem. Nie będę nawet opowiadał, co wydarzyło się następnego dnia, kiedy wybraliśmy się na połów ryb na otwartym morzu i moja żona dostała choroby morskiej. To był dopiero trzeci dzień naszego małżeństwa. Musiałem długo ganiać za nią po tym gorącym żwirze, zanim zrozumiałem, że to przede wszystkim ja będę musiał przywyknąć.

N i e c h ę t n e p r z y z n a n i e s i ę d o w i n y

OK, będę pierwszą (a właściwie drugą) osobą, która przyzna, że na począt-ku naszego małżeństwa nie byłem idealnym mężem i nadal nim nie jestem, ale wiem z doświadczenia, że dwoje niedoskonałych małżonków może stwo-rzyć doskonały związek. Nawet moja żona się z tym zgadza. Naprawdę. Przy-znaje mi rację publicznie.

Od dziesięciu lat Debi namawia mnie, żebym przekazał wam choć część tej zrodzonej w bólach mądrości. Ja jednak powtarzam jej, że pomimo

19

Wyobrażenia

upływu tak długiego czasu, nadal nie rozumiem kobiet. Poznałem jedną z nich na wskroś, na wylot, ale za żadne skarby świata nie chciałbym od nowa pokonywać tej drogi z waszymi żonami. Nauczenie Debi tolerancji wobec mojego egoizmu zajęło mi dwa lata. Przez kolejne dziesięć ja z kolei uczyłem się rozumieć jej potrzeby. Uważam, że teraz nasze małżeństwo jest doskonałe. Takie przynajmniej mi się wydaje. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nicze-go lepszego. Jesteśmy nie tylko kochankami, ale też najlepszymi kumplami i darzącymi się zaufaniem przyjaciółmi.

Od wielu lat Debi i ja uczymy setki mężczyzn i kobiet, doradzając im, jak przekształcić ich małżeństwa w coś cennego. Widzimy, że przynosi to wspa-niałe owoce w życiu tak wielu z nich. Dlatego też z pomocą Deb, która zagląda mi przez ramię i przedstawia swoje sugestie, zasiadam przed komputerem i prze-lewam na papier niektóre z najważniejszych rad dotyczących tego, jak uczynić małżeństwo rodem z samego Nieba.

Teraz, w jesieni życia, wiem, że doświadczyłem tego, co najlepsze. Jej si-wiejące proste włosy robią na mnie znacznie większe wrażenie niż długie rude loki dziewczynki z piegami wiele lat wcześniej. Moje serce bije szybciej, a moja miłość jest o wiele głębsza niż mogłem przypuszczać, kiedy biegłem po rozgrzanym asfalcie, żeby dogonić tę ślicznotkę ubraną w różową sukien-kę, spod której wystawała halka w czerwone serduszka. Nadal doświadczam cudu i tajemnicy miłości, która przewyższa wszystkie inne uczucia, nawet najbardziej namiętne. Razem dotarliśmy do spokojnego i pięknego miejsca, gdzie stajemy się jednością, doświadczając tego, czego Bóg chciał, żebyśmy doświadczyli, kiedy stworzył pierwszą kobietę i przyprowadził ją do pierw-szego mężczyzny, aby stali się jednym ciałem i będąc płodnymi, mnożyli się. Nie jesteśmy już płodni, ale nie rezygnujemy z bliskości, a jako dziadkowie dziewiętnastu wnucząt – a mamy nadzieję, że będzie ich więcej – nieprzerwa-nie się mnożymy.

Ta książka powstała po to, aby pomóc wam stworzyć wasze własne idealne małżeństwo, coś, czego każdy powinien doświadczyć po tej stronie Nieba.

21

W

Rozdział 2

Stworzony jako ten, który potrzebuje

wsparcia

P o t r z e b o w a ł e m j e jWybrałem Debi na żonę, ponieważ zacząłem jej potrzebować. Początko-wo nie miało to nic wspólnego ze sferą fizyczności. Od trzynastu lat wiedziałem, czym jest potrzeba seksualna, i znałem wiele dziewczyn, co do których miałem przeczucie, że mogłyby znakomicie zaspokoić ten głód.

Kiedy poznałem Deb, była już zaangażowana w pozyskiwanie ludzi dla Chry-stusa. Z czasem stała się jedną z naszego czterdziestoosobowego zespołu, który peł-nił służbę głoszenia Dobrej Nowiny wśród żołnierzy piechoty morskiej i marynar-ki wojennej. Przez cztery lata naszej znajomości czułem, że coraz bardziej polegam na niej jako na siostrze w wierze i służbie. Zaprzyjaźniliśmy się. Lubiłem ją. Roz-śmieszała mnie. Stawiała przede mną nowe wyzwania. Była ładna, choć nie tak uderzająco piękna, jak inne dziewczyny, które znałem. Wybrałem ją, ponieważ w moim życiu nastał taki moment, w którym poczułem, że jej potrzebuję. Nie tyl-ko jej ciała, ale jej samej, to znaczy jej ducha, jej umysłu, jej odwagi i mądrości. Nie byliśmy w sobie zakochani w tamtym czasie. Odczuwałem wówczas jedynie tę fundamentalną potrzebę, którą ona zaspokajała, i zdałem sobie sprawę z tego, że gdybym miał ją tylko dla siebie, byłbym spełniony jako człowiek. Wtedy tego nie rozumiałem, ale jako mężczyzna zostałem stworzony w ten sposób, że potrze-bowałem kobiecego wsparcia, a ona pod każdym względem zdawała się spełniać tę potrzebę. Była moim dopełnieniem.

22

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

A d a m i j e g o d o p e ł n i e n i ePierwszy facet, Adam, odkrył, podobnie jak ja, że potrzebuje kobiety. Bóg stworzył Adama samego, bez Ewy czy też jakiejkolwiek innej ludzkiej istoty, po czym po-wierzył mu zadanie nadania nazw wszystkim zwierzętom. Obserwując zwierzęta, które żyły w parach i grupach, Adam zaczął szukać pary i dla siebie, ale nikogo takiego nie znalazł. Autor Księgi Rodzaju pisze: „ale nie znalazła się pomoc od-powiednia dla mężczyzny” (Rdz 2,20). Słowa „nie znalazła się” wskazują na to, że Adam szukał dla siebie kogoś, kto go wesprze, lecz nie znalazł go wśród zwie-rząt. Potrzeba odszukania ludzkiego towarzysza leżała w naturze Adama. Bóg po-wiedział: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”, jako że Adam uświadomił sobie właśnie fundamentalną prawdę dotyczącą własnej natury – w istocie został stworzony tak, że potrzebował jeszcze kogoś innego. Stwórca rzekł więc: „Uczy-nię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2,18).

Adam potrzebował seksu, ale ta potrzeba nie była wielka w porównaniu z potrzebą odnalezienia wspierającej duszy. Seks zajmuje ludziom średnio mniej niż 90 minut w tygodniu. Oznacza to, że na przebywanie w towarzystwie tej dru-giej osoby zostaje 9 990 minut. Seks pochłania więc niecały 1% naszego czasu. Do-bry seks jest wspaniały, ale nie wystarcza do zbudowania wspaniałego małżeństwa.

C z y m j e s t w s p a r c i e ? Istnieje wiele rodzajów wsparcia, które zostały stworzone w taki sposób, aby od-powiadać różnym potrzebom różnych osób. Dla każdego z typów mężczyzn są inne. Mężczyzna i kobieta dobierają się w pary na zasadzie dopasowania, jak gdyby byli elementami układanki.

Przyjrzyjmy się teraz kilku krótkim fragmentom Biblii. Zapoznajmy się z następującymi przykładami, zwracając uwagę na ich kontekst. Przeanalizujmy te fragmenty jedynie pod kątem tego, jak należy rozumieć kwestię stosowności.

Zawołał więc faraon Mojżesza i Aarona i rzekł: „Możecie złożyć ofiarę Bogu waszemu, ale w tym kraju”.

Odpowiedział Mojżesz: „N i e w y p a d a postępować w ten sposób3.

3 Wszystkie podkreślenia w cytowanych fragmentach Biblii Tysiąclecia pochodzą od Autora (przyp. red.).

Wj 8,21-22

23

Stworzony jako ten, który potrzebuje wsparcia

Złożenie ofiary w taki sposób, jak sugerował to faraon, nie było właściwe czy też stosowne w tej sytuacji.

W tym czasie dałem wam taki nakaz: Pan, Bóg wasz, dał wam w posiadanie tę ziemię:

wy wszyscy z d o l n i do noszenia broni pójdziecie uzbrojeni na czele waszych braci Izraelitów.

Mówi o tych, którzy są gotowi lub nadają się do tego, aby pójść na wojnę – o wyszkolonych żołnierzach zdolnych do wypełniania rozkazów.

Wydajcie więc g o d n y owoc nawrócenia.

Jezus nauczał, że prawdziwe nawrócenie owocuje konkretnymi czynami.

On jednak odparł: „N i e d o b r z e jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom”.

Takie zachowanie nie jest ani właściwe, ani też odpowiednie.

A t r z e b a się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się.

Radość jest stosowna w takiej sytuacji.

...radosne dziękczynienie [składajcie] Ojcu, który u z d o l n i ł was do otrzymania udziału w obiecanym

dziedzictwie w światłości.

Dzieło odkupienia czyni nas prawowitymi dziedzicami Niebios.

Pwt 3,18

Mt 3,8

Mt 15,26

Łk 15,32

Kol 1,12 NPD

24

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

A jeśli ktoś oczyszcza się z brudów tego świata, staje się sprzętem dla splendoru, uświęconym i p o ż y t e c z n y m dla Pana,

gotowym do wszelkiego dobrego dzieła.

Poświęcony wierny może być wykorzystywany przez Pana, jako że został do tego przygotowany.

Uważam zaś za s ł u s z n e pobudzić waszą pamięć, dopóki jestem w tym namiocie.

Było to słuszne.Teraz, kiedy rozumiemy już kwestię stosowności, wczytajmy się raz jeszcze

w następujący fragment:

Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem o d p o w i e d n i ą dla niego p o m o c .

Adamowi czegoś brakowało, Bóg stworzył więc dla niego wsparcie, pomoc o d p o w i e d n i ą do jego oczekiwań. Prawa rękawiczka ma pasować na pra-wą rękę. Nie będzie więc pasować na lewą. Ewa była idealną prawą rękawiczką dla Adama, który był niczym prawa ręka. Została stworzona tak, aby być dosko-nale pasującą do niego kobietą.

Zatrzymajmy się jeszcze raz na słowach „uczynię mu zatem odpowied-nią dla niego pomoc”. Ewa była pomocą odpowiednią dla Adama. To proste i żeby to pojąć, nie potrzebowaliśmy nawet greckiej czy hebrajskiej wersji tekstu!

C z ł o w i e k t o m ę ż c z y z n a i k o b i e t a

Zauważmy, że Bóg mówi o sobie w liczbie mnogiej: „A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na N a s z obraz, podobnego N a m ” (Rdz 1,26). Sko-ro Jedyny Bóg istnieje nie tylko w jednej osobie, to rodzaj człowieczy stworzony na Jego podobieństwo, musi również być odzwierciedleniem tej mnogości.

2 Tm 2,21

NPD

2 P 1,13

Rdz 2,18

25

Stworzony jako ten, który potrzebuje wsparcia

W Piśmie Świętym czytamy: „Stworzył więc Bóg rodzaj ludzki na swój ob-raz, na obraz Boży go stworzył: m ę ż c z y z n ą i n i e w i a s t ą stworzył go […] i dał mu nazwę »ludzie«” (Rdz 1,27; 5,2 NPD).

Bóg stworzył ludzkość na własne podobieństwo, ale jedna osoba nie mogła odzwierciedlić w pełni Jego obrazu. Rozdzielił więc swoje cechy między męż-czyznę i kobietę. Pismo Święte mówi jasno: dopiero mężczyzna i kobieta – ra-zem – w pełni odzwierciedlają obraz Boga. Paweł Apostoł pisze: „A to, co piszę, wcale nie oznacza, że kobieta jest gorsza od mężczyzny, ani mężczyzna lepszy od kobiety. Albowiem w Panu oboje są sobie równi i potrzebni. Jak bowiem ko-bieta została wzięta z mężczyzny, tak i mężczyzna rodzi się z kobiety, a wszystko to pochodzi z Boga” (1 Kor 11,11-12 NPD).

To, co chciał namalować Bóg, było zbyt duże, aby mogło się zmieścić na jed-nym płótnie, namalował więc połowę obrazu na jednym, resztę zaś na drugim, z zamiarem wystawiania ich obok siebie, ponieważ mieli być jednością.

Temat, o którym chciał pisać Bóg, był zbyt obszerny, aby mógł go omó-wić w całości w jednej książce, podzielił ją więc na dwa tomy („i dał im nazwę »ludzie«”).

Musisz to dobrze zrozumieć, gdyż na tym opiera się cała moja książka. Po-zwól więc, że podejdę do tematu z większą dosłownością. W Księdze Rodzaju powiedziano: „mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, pobłogosławił ich i dał im nazwę „ludzie”. Człowiek (rasa ludzka) to „mężczyzna i niewiasta”. Ludzka rasa została podzielona na dwie części, męską i żeńską. Razem stanowią kategorię c z ł o w i e k – Boże stworzenie.

Innymi słowy, Bóg stworzył samotnego mężczyznę bez zdolności do roz-mnażania. Ludzka rasa zatem stała się kompletna dopiero wtedy, gdy dodano do niej zdolną do rodzenia dzieci kobietę4.

B o ż y p r o g r a mTo tak jakby Bóg stworzył program „MĘŻCZYZNA – wersja 1.0”, po czym wprowadził ów produkt do ogrodu, aby tam go przetestować. MĘŻCZYZNA

4 Nieprzetłumaczalna gra słów tego akapitu: „mężczyzna” (ang. man) nie ma łona (ang. womb, czyt. łum); kobieta to według autora udoskonalona wersja mężczyzny, czyli mężczyzna z łonem, womb-man, to jest – woman (przyp. tłum.).

26

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

działał świetnie, ale niedostatecznie dobrze jako program samodzielny: wszystko wskazywało na to, że brakowało mu czegoś, co czyniłoby go kompletnym. Więc Bóg utworzył aktualizację, którą nazwał KOBIETĄ i która podnosiła jakość funkcjonowania oryginalnego programu. Dopiero połączenie ich obu razem tworzy oprogramowanie przygotowane w Niebiosach ze stałym łączem do Boga Najwyższego. W ten sposób stają się oni „razem […] dziedzicami łaski, [to jest] Życia”. MĘŻCZYZNA może działać samodzielnie, bez aktualizacji, nie ocze-kujmy jednak, że stanie się integralną częścią społeczeństwa. Jest nieco niesta-bilny i nieprzewidywalny. Wiem, że stwierdzenie to jest nazbyt sentymentalne, ale moja żona uważa, że to urocze.

1 + 1 = 1Człowiek o imieniu Adam został stworzony całkowicie na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,26). Jego natura odwzorowuje naturę Boga (rozum, wola i emo-cje). Podobnie jest w przypadku jego ciała (wzrok, słuch, dotyk, smak, węch – w skrócie zdolność interakcji ze wszechświatem na poziomie fizyczności). Nie-mniej jednak tak jak Niebieskiego Ojca wspiera Jego Syn, a Syna – Duch Święty i te trzy Osoby łączą się w Jedynego Boga (1 J 5,7), tak Adam został stworzony na Boże podobieństwo, a jego wsparciem i dopełnieniem jest drugi człowiek – niewiasta. Kiedy mężczyzna i kobieta razem łączą się z Bogiem, obraz człowie-ka jest pełny w jedności trójcy.

Bóg zawsze zmierza do tego, aby stworzyć jedność złożoną ze współpracują-cych ze sobą i współzależnych od siebie części (J 17,11.21-23; Ga 3,28; Ef 1,10; 2,13-18; 4,3-6; Rz 12,4-5; 1 Kor 10,17; 12,11-20). W małżeństwie człowiek (tzn. mężczyzna i kobieta) odzwierciedla obraz Boga. Dlatego też „Kto znalazł żonę – dobro znalazł i zyskał łaskę u Pana” (Prz 18,22). Nie zostałeś więc, Kolego, stworzony do tego, aby samotnie kroczyć przez życie. Nie jesteś do tego zdolny. Powstałeś jako jedna z dwóch części całości.

C o d w o j e, t o n i e j e d n oZadanie, które Bóg wyznaczył ludzkości, było zbyt trudne i złożone, aby mo-gło zostać zrealizowane przez jedną osobę (jedną duszę i jedno ciało). Dla-tego Najwyższy stworzył wzajemnie uzupełniającą się parę, tak kształtując

27

Stworzony jako ten, który potrzebuje wsparcia

tworzące ją osoby, aby każda z nich mogła wypełniać określone zadania. Ob-darzył je także stosownymi cechami psychofizycznymi koniecznymi do wy-wiązywania się ze swoich obowiązków dla dobra obojga i z pożytkiem dla całej ich rodziny.

Człowiek nie żyje przecież dla samego siebie (Rz 14,7). Został stworzony jako istota społeczna, która obdarza innych troską, pomocą, opieką, ochroną i miłością, nawet jeśli wymaga to poświęceń. Dzięki tym relacjom ze światem zewnętrznym człowiek staje się kimś lepszym niż istota, którą był, kiedy zo-stał powołany do życia. Tworzenie dla siebie to egoizm, natomiast tworzenie dla drugiego to człowieczeństwo w najdoskonalszej formie.

Każdy z nas mężczyzn został stworzony jako część dwuosobowej całości. Tylko akceptując swoją naturę człowieka stanowiącego część takiego zespo-łu, odkryjesz swój cel w życiu. Egoistyczne wykorzystywanie drugiej połówki nie jest zgodne z zamysłem Boga. Twoja żona żyje nie tylko po to, aby drapać cię po plecach! To nie jest droga prowadząca do spełnienia. Można je osiągnąć je-dynie, udając się w duchową, intelektualną i emocjonalną podróż, której celem jest zjednoczenie waszych dusz. Jeśli zlekceważysz tę prawdę o swojej naturze, umrzesz jako stary, nieznający miłości, samotny i przegrany człowiek! Jeśli na-tomiast poświęcisz swoje życie temu, aby pomóc swojej żonie dojrzeć i czuć się spełnioną, ocalisz je i doświadczysz tego, co jest w nim najlepsze.

P o t r z e b u j e s z k o b i e t yJeśli jesteś samotnym mężczyzną, masz wciąż niezrealizowaną potrzebę. Podob-nie jak ja przed ślubem, nie jesteś kompletny. Będziesz szukał, pragnął i żył nadzieją, dopóki nie znajdziesz jakiejś kobiety, która będzie mogła stać się drugą połową waszego związku. Analogicznie, jeśli jesteś już żonaty, ale nie tworzysz jedności ze swoją żoną, wciąż jesteś samotny. Taka samotność jest nawet gorsza niż samotność kawalera, który nadal może mieć nadzieję na spełnienie swo-jego człowieczeństwa. Pusty związek jest bowiem dla każdego człowieka źró-dłem frustracji i udręki. Taka osoba przypomina kogoś niezwykle spragnionego, kto wydał cały swój majątek na wykopanie studni, by odkryć, że woda, jaka się w niej zgromadziła, jest niezdatna do picia.

Pamiętaj, że to sam Bóg, obserwując Adama, stwierdził: „Nie jest dobrze, by mężczyzna był sam”. Facet nie powinien dążyć do tego, aby przejść przez

28

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

życie bez jednej z tych kobiet, które otrzymały od Boga taką cechę, że w każ-dej dziedzinie gotowe są wesprzeć swojego męża i spełniać potrzeby, które Bóg w niego wpisał. Mężczyzna został stworzony w taki sposób, że jego dusza po-trzebuje towarzystwa kobiety. Niestety jest wiele takich kobiet, które nie wie-dzą, jak realizować potrzeby swoich mężów. Z drugiej zaś strony, jest też wielu mężczyzn, którzy nie pozwalają swym żonom wypełniać tej najważniejszej ich funkcji – osoby wspierającej. Możliwe, że kiedyś twoja małżonka była dobrą po-mocą, lecz wydarzyło się coś, co sprawiło, że jej podejście do ciebie się zmieniło. Może jednak na powrót stać się idealnym wsparciem dla ciebie, jeśli tylko twoje postępowanie i twoje słowa będą świadczyły o tym, że jej potrzebujesz.

29

K

Rozdział 3

Niebiosa zsyłają błogosławieństwo

małżeństwu

O ż e n i ł e m s i ę z n i e w ł a ś c i w ą k o b i e t ą !

Szanowny Panie Pearl!

Kiedy brałem ślub, nie byłem chrześcijaninem. Oboje z żoną byliśmy wów-czas pod wpływem alkoholu i wydaje mi się, że wyszła za mnie, ponieważ miałem dość pieniędzy, żeby kupować jej narkotyki. Po pięciu latach nieszczęśliwego związku oboje nawróciliśmy się. Staliśmy się chrześcijanami i dziś mamy trójkę dzie-ci. Chodzimy na terapię i czytamy różne poradniki, ale wciąż myślimy o rozwodzie. Wiem, że ożeniłem się nie z kobietą, którą Bóg miał dla mnie. Cóż, kiedy piłem, nie było możliwe, bym rozpoznał Jego wolę. To szatan miał kontrolę nad moim ży-ciem. A teraz prawda jest taka, że zwyczajnie nie kocham swojej żony. Kiedyś wy-dawało mi się, że jest inaczej, ale gdyby ją Pan poznał, Pan też by jej nie polubił. Będąc ze sobą, krzywdzimy nie tylko siebie, ale i dzieci. Powiedziałem jej, że nie chcę mieć już więcej dzieci, ponieważ sprowadzanie ich na świat w naszej sytuacji byłoby zbrodnią. Czy w moim przypadku jest już za późno na zmiany? Czy kobieta, którą powinienem był poślubić, wciąż gdzieś na mnie czeka, a może ona też wyszła za niewłaściwego mężczyznę? Co mam zrobić, żeby wydostać się z tego piekła?

Cierpiący

30

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

Nieraz słyszałem takie historie. To wymówka numer jeden mężów, którzy od-chodzą od swoich żon, chcąc dać sobie jeszcze jedną szansę na znalezienie od-powiedniej partnerki. Chciałbym, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Tylko w jed-nym, jedynym miejscu w Piśmie Świętym czytamy, że Bóg stworzył konkretną kobietę dla konkretnego mężczyzny: była nią Ewa. Co ważne, została stworzo-na z jednego z jego żeber. Bóg nie zarządza naszym życiem! On nie tworzy dla nas planów w ten sposób, by w szczegółach prowadzić nas z góry wyznaczo-ną ścieżką. Nie istnieje coś takiego jak równoległa rzeczywistość, jakiś idealny, zaplanowany dla nas świat, który byłby matrycą dla naszego (zgodnego z wolą Bożą) życia, a naszym zadaniem byłoby odkrywanie, co tam zostało zapisane i realizowanie tego, co jest dla nas przeznaczone. Czy ci się to podoba czy nie, „czas i przypadek rządzi wszystkim” (Koh 9,11). Wiara w to, że Bóg stworzył dla nas tę jedną jedyną osobę, która idealnie do nas pasuje, to sentymentalizm w najczystszej postaci, zwykły zabobon i nierozsądne życzenie! Ludzie mu-szą się dobrać w parę według pewnych zasad ustalonych przez Boga, a potem żyć według innych Jego zasad. Tak więc jedyną zasadą, jaką Bóg ustanowił dla związku małżeńskiego dwojga ludzi jest to, by byli oni odmiennej płci! Taki związek znajduje Jego aprobatę i na taki związek Niebiosa zsyłają swoje błogosławieństwo.

A ponieważ wierzę w cuda, to wierzę również, że w ramach absolutnego wy-jątku od reguły, Bóg może dokonać cudu, który zawsze jest odejściem od natu-ralnych praw, jakie On ustalił i wyróżnić jednego ze swych sług, przygotowując dla niego konkretną partnerkę. Następnie używając swojej Boskiej mocy, może sprowadzić takie dwie osoby na przecinające się ścieżki, aby stworzyły przezna-czony dla nich związek. Nie wątpię, że tak właśnie było w wyjątkowych przy-padkach. Tak właśnie Bóg wybrał Jana Chrzciciela, jeszcze przed jego poczęciem, i napełnił go Duchem Świętości w łonie jego matki, aby uczynić go tym, któ-ry obwieści przyjście Chrystusa. W Biblii jednak nie znajduję takiego przykładu małżeństwa, więc jeśli nie należysz do kategorii ludzi porównywalnych z Janem Chrzcicielem, to raczej tego nie oczekuj. Większość z nas nie jest wyjątkowa i nie została powołana do służby Bożej w tak szczególny, godny historycznego zapisu, sposób. Z pewnością Bóg, jeśli o to poprosisz, udzieli ci mądrości do dokona-nia właściwego wyboru. On chętnie udziela nam rad i kieruje nami tak, byśmy podejmowali mądre decyzje we wszystkich kwestiach, w tym w kwestii wyboru żony, jednak większości z nas nie jest pisana tylko jedna konkretna osoba.

31

Niebiosa zsyłają błogosławieństwo małżeństwu

Kiedy dwoje dobrze przygotowanych do zawarcia związku ludzi łączy się węzłem małżeńskim, nie oznacza to bynajmniej, że od razu idealnie wpasowu-ją się w wyznaczone im miejsca, tworząc idealne małżeństwo. Co do zasady, Bóg błogosławiąc takiemu związkowi, wie, jak bardzo dana kobieta potrze-buje uświęcenia, które dokonuje się w najtrudniejszy z możliwych sposobów, i w związku z tym stawia przed mężczyzną zadanie, by miał dla niej dość cierpli-wości i łaski, aby poprowadzić swoją żonę w uświęceniu. Kiedy Jezus wybierał swoich proroków czy też apostołów, nie wybierał ludzi idealnych. Gdy wybrał Dawida na króla, był on pełnym wad człowiekiem, który wkrótce miał podjąć kilka fatalnych decyzji, jakie doprowadziły wielu Izraelitów do śmierci. Praw-dziwie doskonałe małżeństwo może powstać tylko wtedy, gdy stworzy je dwoje idealnych ludzi (Cud! Cud! Cud!) lub wtedy, gdy dwie niedoskonałe osoby po-święcą lata na to, aby złączyć swoje dusze w jedną nierozerwalną całość.

Co jest w tobie tak wyjątkowego, że zasłużyłeś na to, aby Bóg dokonał cudu i przeznaczył dla ciebie idealną kobietę? Czego tak niezwykłego doko-nałeś? A ona, czy wtedy, gdy będzie musiała znosić ciebie dzień po dniu, na-dal pozostanie idealna? Być może była wspaniałą kobietą, kiedy się z nią żeni-łeś, ale zbyt niedojrzałą, aby tolerować twój brak konsekwencji i wrażliwości. Pomyśl o człowieku, który kupił nowe, idealne urządzenie. Eksploatował je do czasu, aż przestało działać tak, jak powinno, po czym całą winą za ten fakt obarczył producenta i próbował wymienić je na nowe. Czy tak postępuje odpowiedzialny człowiek?

N i e p o m i j a j t e g o a k a p i t uGwoli jasności, Bóg stworzył kobiety jako wsparcie dla mężczyzn, co nie ozna-cza, że konkretna kobieta ma być wsparciem dla konkretnego mężczyzny; inny-mi słowy, kobieta z natury jest przystosowana do wypełniania braków i potrzeb mężczyzny, rozumianego jako przedstawiciela gatunku. Każda kobieta została obdarzona przez Boga cechami, które czynią ją odpowiednim wsparciem dla każ-dego mężczyzny. Bez względu na to, w jakich okolicznościach się poznaliście i zdecydowaliście się pobrać, jest pewne, że twoja małżonka ma odpowiednie ce-chy, dzięki którym może być twoją drugą, fantastyczną połową, jeśli tylko uda ci się odnaleźć drogę, której przejście umożliwi wam obojgu osiągnięcie prawdziwej dojrzałości. I to jest, przyjacielu, zadanie, które tobie przeznaczył Bóg.

32

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

C o j e s t n i e t a k z m o j ą o s o b ą w s p i e r a j ą c ą?

Prawda jest taka, że bardzo niewielu mężczyzn „żeni się z odpowiednią dziew-czyną” i żyje z nią długo i szczęśliwie. Na ogół dwoje totalnych grzeszników postanawia podpisać umowę, która wiąże ich ze sobą na całe życie. Odtąd będą mieszkać w jednym domu, dzielić ze sobą wszystko i znosić się wzajemnie w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć ich nie rozłączy – i do tego czasu mają się nie pozabijać. Taki układ wydaje się z góry skazany na niepowodzenie. Brzmi to raczej jak opis warunków sprzyjających rozwinięciu się psychozy i afektyw-nych zaburzeń dwubiegunowych.

Ożeniłeś się z grzeszną kobietą – być może wydaje się być oddaną chrześci-janką, ale nawet w połowie nie jest jeszcze uświęcona! Przyjąłeś na siebie od-powiedzialność za czyjąś córkę. Oczami wyobraźni widzę, jak jej ojciec wraca do domu po weselu i mówi: „Uff! Teraz to już jego problem!”. Wydawało ci się, że zostałeś „właścicielem nowiutkiego samochodu” z dożywotnią gwarancją, a tu nagle odkrywasz, że auto to nadaje się tylko do kasacji! Zeszło z linii pro-dukcyjnej Ewy z etykietką „Made in Kraina Grzechu”. A zważywszy na to, że nie jesteś świetnie wyszkolonym mechanikiem, lecz skupioną na sobie, cielesną, upadłą istotą, sprawienie, aby wszystko funkcjonowało jak należy, będzie trud-niejsze niż kiedykolwiek, w najgorszych nawet wyobrażeniach, przypuszczałeś.

Biorąc ślub, podjąłeś się największego przedsięwzięcia, jakie tylko można sobie wyobrazić. Najtrudniejszą rzeczą, której kiedykolwiek dokonasz, krocząc u boku Chrystusa, jest doprowadzenie swojego małżeństwa do błogosławionego stanu świętości i rozkoszy. Ale jest to wykonalne! Byłem świadkiem wielu takich sukcesów, lecz żaden z nich nie nastąpił automatycznie. Aby go osiągnąć, w pra-cę nad małżeństwem trzeba włożyć serce, troskę i staranie! Ta książka pomoże ci odnieść taki sukces.

K o n f l i k t i z w y c i ę s t w oGdyby mężczyzna mógł się ożenić i natychmiast po ślubie zamieszkać wraz ze swoją żoną w rajskim ogrodzie, idealnym miejscu, wolnym od nieszczęść, śmierci i choroby, ich małżeństwo nie byłoby łatwiejsze, niż jest tu na ziemi, jako że wszystkie problemy małżeńskie mają swoje źródło w egoizmie małżonków.

33

Niebiosa zsyłają błogosławieństwo małżeństwu

Prawdę mówiąc, wierzę, że Bóg obmyślił małżeństwo jako mikrokosmos ludz-kiego rozwoju. To doskonały kontekst dla uświęcenia upadłej rasy. Małżeństwo to replika całego świata, wraz ze wszystkimi obecnymi w nim elementami ku-szenia i próby. To osobisty pakiet kształtowania charakteru, stworzony po to, aby pomóc nam ćwiczyć, wzmacniać i doskonalić naszą duszę. Człowiek, który odnosi sukces w małżeństwie, odnosi sukces w życiu. To z tego powodu Bóg chciał, aby trwało ono „dopóki śmierć nas nie rozłączy”, gdyż wypisując się z małżeństwa pełnego problemów, wypisujesz się z programu uświęcenia.

D l a c z e g o?Zostaliśmy sprowadzeni na ten świat, aby wzrastać ponad to, kim staliśmy się z powodu grzechu Adama. Są takie sprawy jak miłość, przebaczenie, cier-pliwość, łaska, poświęcenie, szacunek czy chwała, które Bóg pragnie ujrzeć w tobie, ale których nie da się stworzyć w laboratoryjnym środowisku rajskie-go ogrodu. One mogą zaistnieć, rozwinąć się jedynie w otoczeniu, w którym charakter – niczym na polu bitwy – poddawany jest próbie, a my wybieramy albo dobro, albo zło; kierujemy się egoistycznymi pobudkami bądź dobrem in-nych i podejmujemy samodzielne decyzje, od których zależy to, jak będzie wy-glądała nasza wieczność. Małżeństwo to życiowy obóz przetrwania, na którym mężczyzna i kobieta odkrywają swoje mocne i słabe strony i otrzymują szansę na zmianę swojego charakteru. Człowiek, który nie odnosi sukcesu w swoim małżeństwie, nie jest odpowiednią osobą do tego, aby sprawować jakąkolwiek władzę we wspólnocie ludzi wierzących (tzn. w Kościele). „Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?” (1 Tm 3,5).

Małżeństwo to drugie największe wyzwanie w twoim życiu. Pierwszym było zachowanie czystości. Małżeństwo jest jak wyścig w dwuosobowych druży-nach w workach. Nie wygrasz, jeśli porzucisz swoją partnerkę i sam przekroczysz linię mety. Wtedy byłbyś zdyskwalifikowany! Jeśli więc jedno upadnie, drugie musi się zatrzymać, pomóc partnerowi podnieść się i dopiero wtedy mogą ruszyć dalej. Aby wygrać, musisz nauczyć się współpracy i współdziałania, poruszania się w jednym tempie, wyczuwania każdego kolejnego kroku partnerki i pod-trzymywania jej, kiedy wszystko wskazuje na to, że się potknie. Twoja siła staje się jej siłą i oboje jesteście dla siebie podporą, posuwając się do przodu z myślą

34

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

o nagrodzie i chwale, które was czekają. W tych zawodach każdy może być zwy-cięzcą. Musicie tylko wspólnie przekroczyć linię mety, uśmiechnięci i wyprosto-wani, z nogami w jednym worku. Nie wygrasz, jeśli w trakcie wyścigu weźmiesz do worka kogoś innego. To cię również zdyskwalifikuje!

Małżeństwo jest jak taniec: to mężczyzna prowadzi, jednocześnie biorąc jednak odpowiedzialność za to, jak tańczy kobieta. Tancerz, który obwinia swoją partnerkę o błąd, nie może liczyć na wysokie noty od jurorów. Para ta-neczna czy też drużyna biorąca udział w wyścigu w workach jest tak mocna, jak mocny jest ich słabszy zawodnik. Silniejszy powinien więc dopingować tego słabszego. „Podobnie mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze s ł a b s z y m c i a ł e m k o b i e c y m ! Darzcie żony czcią jako te, które są razem z wami dziedzicami łaski, [to jest] życia, aby nie stawiać prze-szkód waszym modlitwom” (1 P 3,7).

Tak, związki małżeńskie są budowane i umacniane na ziemi każdym jednym aktem dobroci i gestem dobrej woli. Podobnie jak drogie wino, małżeństwo potrzebuje lat, aby dojrzeć, a jego wartość wzrasta z każdym dniem, tym bar-dziej z każdym rokiem. Obierając drogę, powinieneś myśleć o miejscu, w któ-rym się znajdziesz, kiedy będziesz miał sześćdziesiąt sześć lat – tyle, ile ja mam w tej chwili☺. Jeśli zmierzasz w złym kierunku, zawróć już teraz lub zacznij przyzwyczajać się do samotnego przesiadywania na środku podwórka z pustym workiem, bez partnerki do tańca czy też butelki dobrego wina.

35

M

Rozdział 4

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wy jaśnię

Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?

Mężczyzna potrzebuje kobiety całym sobą – ciałem, duszą i duchem. Każdy mąż wie, że jego ciało potrzebuje kobiety, ale wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że w ich duszy także istnieje silna potrzeba, którą tylko kobieta może zaspokoić. Liczni mężczyźni, słysząc narzekania swoich żon, wiedzą, że nie zaspokajają ich potrzeb. Nie wiedzą jednak, że ich żony chcą być potrzebne, i że ta ich potrzeba jest przez nich najbardziej zaniedbywana. Twoja żona pragnie, byś potrzebował jej ciałem, duszą oraz duchem, i nie będzie się czuła usatysfakcjonowana, do-póki nie pozwolisz jej realizować twoich potrzeb. Nie może się tego oduczyć. Bóg stworzył ją jako istotę, która osiąga spełnienie, gdy staje się odpowiednim dla ciebie dopełnieniem. Nie dasz jej tego, czego ona potrzebuje, jeśli nie po-zwolisz jej w pełni realizować potrzeb twojej duszy.

Mężczyźni, którzy narzekają na brak zainteresowania seksem ze strony swych żon, nie zdają sobie sprawy z tego, że kobiety, którym uniemożliwia się spełnia-nie potrzeb duchowych ich mężów, czują się uprzedmiotowione, kiedy oczekuje się od nich, aby spełniały tylko ich fizyczne potrzeby. To nieprawda, że kobiety nie lubią seksu. Chcą tylko, aby seks był wyrazem czegoś więcej niż jedynie zwierzęcego popędu ich małżonków. Całkowicie spełniona kobieta jest również w pełni zorientowana na relację seksualną ze swoim mężem.

Koh 4,11

36

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

T o w a r z y s t w o

Potrzebuję towarzystwa mojej żony. Każdy potrzebuje przyjaciela, kogoś, z kim będzie mógł dzielić doświadczenia, wspólnie podróżować, rozmawiając lub milcząc, po prostu kogoś, kto wypełni to puste miejsce w środku i na ze-wnątrz. Mam wielu przyjaciół, z którymi łączą mnie wspólne przeżycia. Mam ko-legów, z którymi wędkuję i poluję, takich, którzy lubią majsterkować przy samo-chodach i traktorach, znam też miłośnika obróbki drewna, który tak samo jak ja uwielbia pilarki, strugarki i heblarki. Inni moi przyjaciele lubią wspólnie ze mną studiować Biblię, z jeszcze innymi zawsze można się pośmiać, ale jest na świecie tylko jedna osoba, o której mogę powiedzieć: „To mój najlepszy przyjaciel”, i osobą tą jest moja żona. Wolę spędzać czas z nią niż z kimkolwiek innym. Ni-gdy nie męczy mnie jej obecność.

Są takie miejsca, w które – zdaniem mojej żony – lepiej, żebym zabierał kogoś innego. Nie ma ochoty wstawać o czwartej rano, jechać nad jezioro i węd-kować w upalnym słońcu przez cały dzień. Lubi jednak wybrać się na krótką wycieczkę połączoną z łowieniem ryb i piknikiem raz lub dwa razy do roku.

Wszystko zależy od tego, jak twoja żona będzie się dzięki tobie czuła. Jeśli jest zazdrosna o twoich przyjaciół, oznacza to, że nie pozwalasz jej być swoim towarzyszem numer jeden. Jeżeli twoja żona wie, że lubisz jej towa-rzystwo, nie będzie stwarzała problemów, kiedy zechcesz spędzić trochę czasu z kolegami. Jeśli jednak stwarza, to raczej jest pewne, że musiała kiedyś od-nieść wrażenie, iż spotykasz się z nimi, ponieważ to ich bardziej cenisz niż ją. Możesz więc być pewien, że nie zaspokajasz jej potrzeby bycia twoim nu-merem 1, a w ten sposób sam również nie dopuszczasz do tego, aby twoja największa potrzeba została zaspokojona we właściwy sposób. Żaden z twoich przyjaciół nie jest w stanie zrealizować w pełni twojej potrzeby towarzystwa. Jeśli uważasz, że jest inaczej, to jest to dowodem na to, że jesteś mężczyzną spełnionym tylko częściowo.

W s p ó ł u c z e s t n i c t w oCzy towarzystwo i współuczestnictwo to nie to samo? Niekoniecznie. Współ-uczestniczę, stykając się z ludźmi, którzy nie są moimi towarzyszami. Nie spę-dzam z nimi czasu, lecz jeśli się spotykamy, współuczestniczymy jedni z drugimi.

37

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

Analogicznie, mam towarzyszy, kumpli, przyjaciół, z którymi nie łączy mnie współuczestnictwo. Mamy wspólne doświadczenia, razem wędkujemy lub pra-cujemy, niemniej jednak ani ja nie zajrzałem w głąb ich duszy, ani oni w głąb mojej. Nie łączy nas związek duchowy. Nic o nich nie wiem i chyba wcale mi na tym nie zależy.

Słowo „współuczestnictwo” oznacza nawiązanie szczególnej więzi i ser-deczną łączność. Oznacza otwarcie duszy przed drugim człowiekiem. „Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku?” (1 Kor 2,11). Wspomniałem już o tym, że potrzebujemy naszych żon zarówno na pozio-mie fizycznym, jak i duchowym. Dzięki tej potrzebie w ludzkiej duszy rodzi się współuczestnictwo – jeżeli tylko przyświeca nam szczerość i uczciwość. Nie może być mowy o współuczestnictwie, jeśli kroczymy ścieżką ciemności. „Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo” (1 J 1,7). Jeśli obu stronom nie bę-dzie przyświecała prawda, nie będzie im zależeć na otwartości i szczerości wo-bec siebie. Mężczyzna, który zataja swoje grzechy, nie zazna współuczestnictwa ze swoją żoną. Ponadto jeśli mąż lub żona są nastawieni krytycznie, trudno mówić o otwartym współuczestnictwie. Prawdziwe współuczestnictwo czerpie siłę i chęci do działania od tego, z kim nawiązujemy więź. Współuczestnictwo jest postawą nacechowaną akceptacją i brakiem krytycyzmu. Taka postawa pokrzepia i wzmacnia ducha.

Mężczyzna, który nie buduje więzi ze swoją żoną, ukrywa swoją duszę – albo dlatego że partnerka go rani, kiedy się przed nią otwiera, albo dlatego że w jego duszy kryje się ciemność, gdyż „[...] bardziej umiłowali ciemność niż światłość, ponieważ chcieli trwać w swoich złych czynach. A ten, kto po-stępuje źle, sam dowodzi, że nienawidzi dobra, bo nie garnie się do świa-tłości, aby nie został ujawniony charakter jego czynów” (J 3,19-20 NPD). Wstyd człowieka, który postępuje źle, staje się większy w blasku światłości. „Jest jednak szansa, że ci ludzie, gdy padnie na nich światłość Pana, doznają zawstydzenia ” (Ef 5,13 NPD). Współuczestnictwo w światłości ujawnia stan naszych serc.

Potrzebujemy współuczestnictwa, potrzebujemy tej specjalnej więzi z naszy-mi żonami, ponieważ ma ona uświęcający skutek. Nasze małżonki są lustrami, w których odbiją się nasze dusze. Za każdym razem, gdy zerkamy w nie z otwar-tością, przychodzimy do „światłości, aby w jej blasku okazało się, iż czynimy to,

38

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

czego pragnie Bóg.” (J 3,21 NPD). Duchowa więź łącząca nas z żoną jest gwa-rancją tego, że nigdy nie uda nam się skrycie kroczyć w ciemności. Mężczy-zna, który nauczył się chodzić w ciemności, zawsze będzie chował swoją duszę za zasłoną i będzie tak płytki, jak cień przy zachmurzonym niebie. Kobieta ni-gdy nie będzie miała pewności, czy oddał on jej swoje serce. Będzie wyczuwała dystans. Małżeńskie współuczestnictwo to swego rodzaju Boże zabezpieczenie dla nas, mężczyzn.

Potrzebujemy współuczestnictwa, w takim samym stopniu jak nasze żony. Mężczyzna, którego nie łączy z żoną ta szczególna więź, jaką jest współuczest-nictwo, doświadcza dotkliwego braku, lecz kobieta, której nie łączy taka więź z mężem, może się stać emocjonalnie niezrównoważona. Kobiety często budują poczucie własnej wartości na psychicznej i fizycznej obecności swoich mężów i na współuczestnictwie z nim. Twoja żona została stworzona po to, aby odna-leźć siebie we współuczestnictwie, tak jak ty zostałeś stworzony po to, aby przyj-mować i dawać ten dar.

P o t r z e b u j ę j e j p o c i e s z e n i aMy, twardzi mężczyźni, nie lubimy przyznawać, że potrzebujemy pocieszenia. Ja sam przyznaję się do tego tylko dla zasady. Innymi słowy, jeśli jutro moja żona zapyta: „Potrzebujesz pocieszenia?”, odpowiem: „Kto, ja? Dlaczego miał-bym potrzebować pocieszenia?”. Ale prawdą jest, że żona potrafi ukoić zbola-łą duszę mężczyzny niczym najlepsze wieści z pola walki. Jej dotyk, delikat-ny uśmiech, słowa otuchy i pozytywne podejście są w stanie dać pokój nawet bezbożnym. Mężczyzna, który nie zaznał współuczestnictwa w małżeństwie, nie ma gdzie zrzucać ciężaru ze swych barków. Byłoby jeszcze więcej wojen i po-jedynków, gdyby nie nasze żony, które niosą nam pociechę.

Zdaję sobie sprawę z tego, że w tej chwili wielu spośród czytelników myśli sobie: „Taak! Jasne… ale moja żona tylko pogarsza sprawę. W ogóle nie potrafi podtrzymać mnie na duchu”. O to mi właśnie chodzi. Nie uczyniłeś ze swojej żony kobiety, która byłaby w stanie nieść ci otuchę potrzebną twojej duszy. Do-strzegłbyś w niej kolosalną zmianę, gdybyś ją potrafił przekonać, że pragniesz jej współuczestnictwa. Tam, gdzie brakuje zaufania, ludzie się ranią. Jeden czyn czy też jedno słowo z twojej strony nie uwolni jej od tak wielu negatywnych uczuć, ale liczne uczynki świadczące o cierpliwości i dobroci sprawią kiedyś,

39

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

że jej dusza otworzy się na ciebie. To na tobie spoczywa odpowiedzialność za uświęcenie i oczyszczenie twojej żony z pomocą słowa (Ef 5,26).

Kobieta z natury chce być źródłem pocieszenia dla swoich dzieci i męża. Jeśli wyprze się tej roli, nie będzie się czuła spełniona jako kobieta. Ją wzmacnia pocieszanie innych. Pozwól jej być taką kobietą, jaką stworzył ją Bóg.

P o t r z e b u j ę j e j j a k o p o w i e r n i k a

W życiu każdego z nas od czasu do czasu pojawiają się pewne poufne kwestie, które wymagają omówienia. Wiem, że kiedy czuję się zagubiony lub niepewny czegoś, muszę przewietrzyć głowę w obecności kogoś, kto nie wysnuje za mnie żadnego wniosku i nie będzie oceniał moich wstępnych przemyśleń. Żona, któ-ra potrafi słuchać, to bezcenny skarb! Taka niezwykle pomocna kobieta jest zawsze blisko swego męża, kiedy po jego głowie kłębią się najrozmaitsze myśli. Większość z tego, o czym myślimy, większość naszych pomysłów, nigdy nie zostaje zreali-zowana. Umierają one w momencie, gdy o nich opowiadamy. Kiedy mówimy o nich głośno, tworzymy teoretyczny model naszych wizji. Czasami już wtedy nie wyglądają one tak dobrze, jak wówczas, gdy istniały tylko w naszej wyobraźni.

Burza mózgów to technika stosowana w wielkich korporacjach, służąca generowaniu nowych pomysłów. Każdy rzuca tam własne koncepty i dzieli się z innymi wszystkim, co przychodzi mu do głowy. I następuje istna lawina pomysłów, z których większość od razu przepada, niemniej jednak od czasu do czasu jakiś projekt wzbudza zainteresowanie rozmówców i zostaje dokładniej omówiony. Wszyscy kreatywni ludzie potrzebują powiernika, kogoś, kto ich nie wyśmieje ani nie pobiegnie z informacją do prasy lub do sąsiadów. Taka me-toda jest skuteczna również w małżeństwie. Żony pragną, aby mężowie dzielili się z nimi swoimi przemyśleniami na temat pracy, religii, celów na przyszłość, wychowywania dzieci i wszystkimi innymi myślami.

Jeśli twoja żona okazała się niegodną zaufania powierniczką, świadczy to o tym, że czuje się zraniona i woła o szacunek oraz dowody uznania. Jeśli często cię wyśmiewa, osądza bądź też sprawia, że czujesz się głupi, dzieje się tak, ponie-waż nastawiła się na atak wynikający z chęci wzięcia odwetu za krzywdy, których doznała (od innych lub od ciebie) w przeszłości, i z jej wiary w to, że ty w swoim zachowaniu wobec niej nie kierujesz się dobrą wolą. Jeśli nie polegasz na niej,

40

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

nie widzisz w niej osoby prawdziwie cię wspierającej, jeśli ona tysiąckrotnie bez-skutecznie dobijała się do drzwi twego serca, wołając: „Jestem tu, pozwól mi sobie pomóc”, a ty odprawiałeś ją z kwitkiem, to najprawdopodobniej czuje się niespełniona i jest przekonana, że ranisz ją z całkowitą premedytacją. Odwza-jemnia ci się więc tym samym. Najwyższy czas, aby zmierzyć się z tym i wes-przeć ją, kiedy opada z sił! Zacznij stopniowo powierzać jej swoje tajemnice, a ona poczuje się radosna i zrelaksowana.

P o t r z e b u j ę i n t y m n o ś c i z n i ąNawet najtwardsi, najbardziej niezależni mężczyźni potrzebują chwil intymno-ści. Wiem o tym, ponieważ jestem najbardziej niezależnym i samowystarczal-nym człowiekiem, jakiego znam. Zostaliśmy stworzeni do tego, aby kochać i być kochanymi, a także po to, aby troszczyć się o drugą osobę. Rozpoczynamy życie w łonie matki, po czym spędzamy rok w jej ramionach, otoczeni jej opie-ką. Przez kilka kolejnych lat nieustannie wdrapujemy się na kolana rodziców lub każdego, kto zechce nas przytulić i obdarzyć ciepłym słowem.

Wciąż pamiętam z dzieciństwa popołudniowe drzemki z moją matką. Miesz-kaliśmy w jednopokojowym domku i nie mieliśmy ani klimatyzacji, ani wia-traka. Drzemaliśmy na łóżku ustawionym pod oknem. Moja mama kładła się obok mnie i łaskotała mnie w ucho lub bawiła się moimi włosami. Zawsze mnie to usypiało. Przez długi czas myślałem, że ona też śpi, ale z czasem przekona-łem się, że kiedy ja usypiałem, szczęśliwy i bezpieczny, ona wstawała i wracała do swoich obowiązków. Mężczyźni nie wyrastają z potrzeby chwil intymności.

Panowie! Potrzebujecie czegoś więcej niż tylko seksu, a wasze żony pragną, byście szukali z nimi intymności, która nie ma związku z seksem! Wielu męż-czyzn denerwuje się, że nie doświadczają wystarczającej bliskości ze swoimi żo-nami. Kiedy nadarza się ku temu okazja, połóż się na kanapie i oprzyj głowę na jej kolanach. Pozwól, aby pobawiła się twoimi włosami lub połaskotała cię w ucho. Przytulcie się na łóżku i wzajemnie głaszczcie po plecach. Mów do niej ściszonym głosem i otwórz się na współuczestnictwo. Ci z was, panowie, któ-rym się wydaje, że ożeniliście się z zimną królową śniegu, będziecie bardzo zdzi-wieni, jak dzięki trzydziestu minutom intymności rozpalicie w niej ogień i jaka tygrysica obudzi się w waszej żonie. Dopieszczona kobieta będzie dawać z siebie wszystko aż do utraty przytomności. Potrzebujesz jej tak samo, jak ona ciebie.

41

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

Jeśli brak bliskości jest spowodowany jakimś dawnym zranieniem, zacznij dbać o jej potrzeby. Jeśli je zrealizujesz, ona odwdzięczy ci się tym samym, ale mu-sisz najpierw zgodzić się na to, aby początkowo była to aktywność jednostronna. Na początku tylko ty będziesz się poświęcać, czyniąc ją jedyną beneficjentką twoje-go błogosławieństwa. Z czasem wszystko się wyrówna, aż wreszcie oboje będziecie prześcigać się w dawaniu i błogosławieniu. Wtedy zacznie być naprawdę dobrze.

P o t r z e b u j ę j e j , b y z a d b a ł a o m o j ą r ó w n o w a g ę e m o c j o n a l n ą Powiem to jeszcze raz: my, mężczyźni nie lubimy przyznawać się do tego, że je-steśmy istotami emocjonalnymi. Nie trzeba nikogo przekonywać, że dziewczę-ta w 90% kierują się emocjami, a tylko w 10% jakimś rozumem. My z kolei szczycimy się tym, że jesteśmy logiczni i obiektywni. Pamiętaj jednak, że gniew też jest emocją. Poirytowanie i dąsy to także emocje. Mężczyźni są równie emocjonalni jak kobiety; my po prostu mamy męską dumę, która nie pozwala nam publicznie okazywać słabości bądź wrażliwości. Nie sugeruję, że coś jest nie tak z nami, mężczyznami – ja też nie zamierzam wystawiać się na publiczną krytykę. Buduję grube mury i bronię się przed napadami ckliwości. Niemniej jednak mężczyźni mogą być równie niestabilni emocjonalnie, jak kobiety. Je-dyną różnicą jest to, że nasza niestabilność musi być męska, podczas gdy brak równowagi u dziewczyn jest kobiecy. I niech tak będzie. Nie chciałbym, aby moi kumple zachowywali się jak dziewczyny. Znałem kilku takich. Nasza znajomość nie trwała długo, a powinna była trwać jeszcze krócej.

Mężczyźni bez kobiet mogą stać się zimni, zatwardziali i nieustępliwi. Obec-ność kobiet w naszym życiu łagodzi ostre rysy naszej psychiki. Kobiety powścią-gają naszą zawziętość i uczą nas większej troski o innych. Potrzebujemy ich, aby były dla nas tym, kim stworzył je Bóg. Jego zrównoważona natura znajduje swoje odzwierciedlenie w połączeniu męskich i kobiecych emocji.

P o t r z e b u j ę j e j , b y m n i e m o t y w o w a ł a

Nigdy w życiu tak naprawdę nie doświadczyłem stanu zniechęcenia, a jeśli na-wet, to za nic bym się do niego nie przyznał – chyba że po pięciu latach od jej

42

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

definitywnego końca. Według mnie mężczyzna nigdy nie powinien odczuwać zniechęcenia, niemniej jednak nawet w Biblii czytamy o takich prorokach, jak Eliasz, czy królach, jak Saul, którzy stracili chęć do działania. Nawet Jan Chrzciciel się załamał, gdy na kilka miesięcy został wtrącony do więzienia. Piotr i wszyscy apostołowie czuli się podobnie zaraz po ukrzyżowaniu Chrystu-sa. Dobra kobieta, z którą łączy nas intymna więź i współuczestnictwo, może uchronić nas przed zniechęceniem. Żona musi wierzyć w swojego mężczyznę, aby nie stracił odwagi pomimo porażki. Kobieta może stać się dla nas mostem nad wzburzoną wodą5 i zapewnić spokój umysłu, o ile my zadbamy o nią wtedy, gdy wszystko jeszcze układa się pomyślnie. Potrzebujemy wsparcia osoby, która nie dopuści do tego, byśmy zrezygnowali z naszej wizji. Troskliwa żona dostrze-że zniechęcenie u swojego męża na długo przed innymi i na długo przed tym, zanim on sam się do tego przyzna, co sprawia, że tym bardziej jej potrzebuje.

Jeśli twoja żona nie zachęca cię do działania, nie wiń jej za to. Zadaj sobie pytanie, dlaczego w ciebie nie wierzy. Ludzie, których motywujemy, na ogół od-wzajemniają się tym samym. Pozwól, że zdradzę ci pewien sekret: żona bardziej wierzy w mężczyznę, który podejmując decyzję, liczy się z jej zdaniem. Jeśli mąż tego nie robi, kobieta czuje, że jej los leży w rękach kogoś pomylonego, kogoś, kto nie dba o jej dobro. To ją przeraża tak bardzo, jak przerażałoby i ciebie, gdy-by twoje życie było nieodłącznie związane z życiem jakiegoś szaleńca. Jeśli jednak będzie miała wpływ na podejmowane w waszym życiu decyzje, uwzględniając złożoności problemów i będzie miała pewność, że wspólnie rozważacie wszyst-kie możliwości i w zaistniałych okolicznościach podejmujecie najlepsze decyzje, to będzie dbała o to, abyś się nie zniechęcił. To nastąpi jedynie wówczas, gdy bę-dzie mogła zaufać twoim rozstrzygnięciom. Skoro decydujecie o czymś wspólnie, ona również będzie czuła się odpowiedzialna, jeśli nie wszystko pójdzie po waszej myśli. A pewnie więcej niż połowa życiowych spraw zwykle nie idzie po naszej myśli. Dlaczego zatem miałbyś brać na siebie całą odpowiedzialność?

Z całą pewnością od czasu do czasu będziesz potrzebował zachęty i Bóg ofiarował ci ten dar w osobie twojej żony. Zostałeś stworzony jako mężczyzna, który potrzebuje motywacji. To ona ci ją zapewni.

5 Nawiązanie do piosenki zatytułowanej „Bridge Over Troubled Water” („Most nad wzburzoną wodą”), niezwykle popularnego w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych duetu Simon & Garfun-kel (przyp. red.).

43

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

P o t r z e b u j ę j e j , b y k w e s t i o n o w a ł a m o j e d e c y z j eCzasami my, mężczyźni, osiadamy na laurach. Wypalamy się i stajemy się obo-jętni bądź też tracimy z oczu przyświecający nam cel. Jeśli w takiej sytuacji zostaniemy pozostawieni samym sobie, możemy stoczyć się tak nisko, że się już nie podniesiemy. Możemy, jak to mówią kobiety, stać się „mężczyznami, którzy mają źle w głowach”, a właściwie w sercu, którzy źle się zachowują, źle to-czą swe walki z innymi złymi mężczyznami. Stajemy się więc tymi, z którymi wszystko po prostu się źle dzieje. Pogódźmy się z tym: jeśli uważnie przyjrzy-my się osobom, które znamy, i ludziom w ogóle, będziemy musieli przyznać, że większość mężczyzn postępuje źle w przeważającej części sytuacji. Potrzebuje-my zatem systemu wczesnego ostrzegania, który zwie się żoną.

Niestety, również kobieta może mieć tak samo źle w głowie. Taka żona może popchnąć męża w złym kierunku, tak jak to próbowała uczynić żona Hioba. Jednak to nie zmienia faktu, że choć w niektórych sytuacjach kobiety także zawodzą, to w innych sytuacjach mają rację, a my mimo wszystko po-trzebujemy tego typu osoby, która by z szacunkiem kwestionowała nasze decy-zje. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że dwoje bardzo różnych od siebie ludzi, jakimi są mężczyzna i kobieta, wspólnie zyskują szerszą perspektywę na problemy, z jakimi się spotykają. Co do zasady: w sytuacjach, w których ocena mężczyzny jest ograniczona, kobieta zwykle potrafi ocenić je znacznie bardziej trzeźwo. I odwrotnie, kiedy kobieca natura nie pozwala jej myśleć jasno, mężczyzna z reguły może jej zapewnić pomoc zarówno w sferze logiki, jak i emocji, umożliwiając jej podejmowanie rozsądnych decyzji. Jeśli męż-czyzna nie liczy się ze zdaniem swojej żony w trakcie podejmowania decyzji, pozbawia się korzyści płynących z poznania punktu widzenia odwołującego się do większej wiedzy lub doświadczenia w dziedzinach, które mu są obce. Analogicznie, jeśli mężczyzna pozostawi podejmowanie decyzji swojej domi-nującej żonie, chwilowo zyskuje spokój, ale może być pewien wielu długofalo-wych kłopotów, gdyż kobieta ze swej natury nie jest zdolna do podejmowania odpowiedzialnych decyzji w bardzo wielu kwestiach.

Brak wzajemnego zaufania ma zawsze destrukcyjny wpływ na zdolność osiągania wspólnych celów. Rozwiązanie jest następujące: mężczyzna i kobieta muszą nauczyć się, że konieczne jest poznanie punktu widzenia drugiej strony przed podjęciem ostatecznej decyzji w jakiejś sprawie. Moja żona i ja czasami

44

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

spieramy się (mam tu na myśli klasyczną wymianę argumentów i kontrargu-mentów), przedstawiając oglądy zaistniałego problemu z własnej perspektywy. Czynimy to dopóty, dopóki nie omówimy szczegółowo tematu i dobrze się nie zrozumiemy w danej sprawie. Jedynie w nielicznych przypadkach nie dochodzi-my do konsensusu. W takich wyjątkowych wypadkach, ja – mężczyzna, głowa rodziny – podejmuję, choć niechętnie, najlepszą (moim zdaniem) decyzję. Je-śli zapoznawszy się z opinią żony, podejmę złą decyzję, ona będzie mi współ-czuć, wiedząc, że nie wyniknęło to z mojej buty, i że w przyszłości powinienem wykazać się większą pokorą. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek w naszym życiu doszło do czegoś takiego, ale jestem pewien, że tak to powinno to wyglądać.

Domyślam się, że niektórzy z konserwatywnych chrześcijan mieliby ochotę po-wiedzieć teraz: „Mężczyzna jest głową rodziny i kobieta powinna mu być posłusz-na”. Od jak dawna macie takie przekonanie? Jak sprawdza się ono w życiu? Ow-szem, Bóg nakazuje żonom, aby były poddane swym mężom, ale nigdy nie nakazał mężom, aby je zdominowali lub okazywali im brak szacunku. Ponadto poddanie żony względem męża nie sprawia, że decyzje męża stają się obiektywnie słusznymi. Jeśli chcesz czegoś więcej niż tylko związku opartego na prawie, czas, abyś zaczął zachowywać się tak, jakbyś musiał zasłużyć sobie na przywilej decydowania.

Pamiętaj – kieruję te słowa tylko do mężczyzn i nigdy nie wypowiedziałbym ich w obecności kobiet – nigdy nie powinniśmy rozgłaszać tego, że nie zawsze mamy rację i że byłoby dobrze, abyśmy nauczyli się lepiej słuchać i mniej żą-dać. Mamy przecież swoją godność. Zachęć swoją żonę do przeczytania książki Kobieta, jakiej pragnie twój mąż6, a jeśli ją zrozumie, będzie ci poddana, nawet gdyby uważała, że się mylisz, a twoje decyzje szkodziłyby waszej rodzinie. Dzię-ki niech będą Bogu za mądre i pobożne kobiety!

Razem z żoną powinniście wspólnie dojrzewać w waszym związku. Jeśli ro-dzina nie funkcjonuje tak jak powinna, czas, abyś wziął swoją małżonkę za rękę i otwarcie z nią porozmawiał. Jeżeli zamierzasz w przyszłym roku pojechać na wakacje starym autem, lepiej zacznij nad nim pracować już teraz. Analogicz-nie, wiedząc, że kiedyś będziesz chciał, aby ktoś ci się postawił i przywołał cię do porządku, zacznij pracować nad swoją kobietą, z którą dzielisz życie, aby sta-ła się sprawnie działającym systemem wczesnego ostrzegania.

6 Opublikowana przez Oficynę Wydawniczą VOCATIO i dostępna na stronie www.vocatio.com.pl.

45

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

P o t r z e b u j ę j e j s t a n o w c z o ś c i

Kiedyś znalazłem się w tego typu sytuacji, a moja żona zachowała się wspaniale. Byłem wówczas znacznie młodszy, a nasze dzieci były jeszcze bardzo małe. Za-chorowałem na zapalenie mózgu i spędziłem jedenaście dni w szpitalu. Nie pa-miętałem niczego z pierwszych dziewięciu dni. Lekarze nawet nie wiedzieli, czy przeżyję. Jedna trzecia pacjentów zarażonych tą chorobą umiera, u jednej trzeciej dochodzi do uszkodzenia mózgu, jednej trzeciej zaś udaje się wyjść z niej cało. Wydawało mi się, że znalazłem się w tej trzeciej grupie, ale moja żona wkrótce odkryła, że mam problemy z pamięcią krótkotrwałą. Doznałem szoku, kiedy kupiłem metalowe elementy do szafek kuchennych i przyszedłem pokazać je Deb. Wyglądała na zmartwioną. Wzięła do ręki inną torbę, mówiąc: „Mamy już zawiasy i uchwyty. Kupiłeś je dwa dni temu”. Nie mogłem uwierzyć, że tego nie pamiętałem.

W owym czasie produkowałem szafki kuchenne na zamówienie. Zdarzało mi się wyjeżdżać, aby je zamontować u klienta, i zapominałem, dokąd mia-łem pojechać. Zacząłem się bać wychodzenia z domu. Czułem się zagubiony, niezdolny do podejmowania decyzji i straciłem pewność siebie. Poza tym czu-łem się jak zwykle, ale tylko do czasu, gdy znalazłem się w stresującej sytuacji lub kiedy ktoś zwracał mi uwagę na coś, o czym zapomniałem. Moja firma zaczęła podupadać, a ja stałem się niezdolny do jej prowadzenia, nie mogąc wyjeżdżać i sprzedawać gotowego towaru.

Pewnego dnia moja żona powiedziała: „Jedziemy”. Objechaliśmy nowe dzielnice, zatrzymując się przy domach będących w budowie. Kazała mi wcho-dzić do środka i rozmawiać z właścicielami domów lub członkami ekipy bu-dowlanej. Nasza pierwsza wyprawa zakończyła się zdobyciem dwóch zleceń. Zmuszała mnie do kontynuowania tych wyjazdów, aż w końcu po kilku la-tach wszystko wróciło do normy. Dzisiaj wyjawia mi, że w tamtym czasie by-łem bardzo zrzędliwy i sprawiałem wrażenie, jakbym gniewał się na każdego, kto uważał, że coś ze mną nie tak. Wciąż mam problem z zapamiętywaniem nazwisk. Czasami nie pamiętam imion ludzi, których znam od lat. Gdyby moja żona nie zmusiła mnie wtedy do przyjęcia pomocy, mógłbym popaść w depresję (choć w to wątpię).

Jestem głosicielem Dobrej Nowiny i często występuję publicznie. We wcze-śniejszych latach mojej posługi zdarzało się, że Debi kwestionowała słuszność

46

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

czegoś, co powiedziałem podczas kazania bądź publicznego zgromadzenia – na-dal to robi od czasu do czasu. Początkowo miałem o to pretensje, ponieważ odbierałem jej zachowanie jako odrzucenie, krytykę, potępienie. Przyznam – ten jeden, jedyny raz – niekiedy sprawiało to, że jeszcze bardziej upierałem się przy swoim. Sama kwestia, co do której się nie zgadzaliśmy, nie miała większego znaczenia. Zależało mi na czymś innym: miała myśleć, że jestem najlepszy, że je-stem numerem jeden, Panem Nieomylnym. Czułbym się szczęśliwszy, gdyby była zwykłą, pozbawioną zdolności samodzielnego myślenia ignorantką, niedo-strzegającą moich błędów. Co z tego, że mogłem urazić kogoś przez swój brak wrażliwości bądź nadgorliwość? Moja żona powinna być wobec mnie lojalna, bez względu na wszystko. Dlaczego musi być taka mądra?

Kiedy mężowie i żony nie mają dobrych intencji, podawanie w wątpliwość tego, co mówi mąż, spotyka się ze sprzeciwem ze strony mężczyzny, ponieważ uważa on, że żona ocenia go bądź próbuje mu szefować. Powinieneś uczynić ze swojej żony kobietę, która będzie miała dość mądrości i wyczucia, aby kwe-stionować twoje słowa, nie urażając jednocześnie twojej wartości i twoich am-bicji. Ty sam musisz natomiast zdobyć się na tyle pokory, aby przyznać, że po-trzebujesz osoby, która będzie podważała to, co mówisz i robisz, umożliwiając ci tym samym osiągnięcie lepszych rezultatów.

Jeśli zachowanie mężczyzny może doprowadzić do zwolnienia go z pracy lub sprawia, że facet robi z siebie durnia w czasie niedzielnego nabożeństwa, jego żona powinna być jego pierwszą linią obrony. Musi być mądra i wrażliwa. Jeżeli będzie działała zbyt pochopnie i zbyt agresywnie, jej mąż może rzucić się na nią, jak rozwścieczony walką pies. Kiedy mężczyzna jest w bojowym nastroju, jego żona nie powinna sprawiać wrażenia, że opowiada się po stronie wroga. Najlepsze skutki przyniesie tu dyplomacja i właściwie sformułowane pytanie: „Kochanie, jeśli sprzeciwisz się księdzu / pastorowi, jak myślisz, co powiedzą na to ludzie?”, „Kochanie, wiem, że twój szef jest czasami nie do zniesienia, ale jeśli coś mu teraz powiesz, stracisz pracę, a jak znajdziesz inną? Wiesz przecież, że jest kryzys”.

Być może powiesz, że twoja żona w takich okolicznościach, rzuciłaby raczej: „Nie bądź idiotą! Nie masz przecież żadnych pożądanych na rynku umiejętno-ści! Jeśli stracisz tę robotę, to zabiorę dzieci i zamieszkam u rodziców do czasu, aż znajdziesz nową pracę”. Jeśli taka jest twoja sytuacja w domu, to tu czeka cię trudniejsze zadanie niż w pracy. Musisz nawiązać więź ze swoją żoną, poka-zać jej, że ci na niej zależy, że ci zależy na współuczestnictwie. Zacznij chodzić

47

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

w światłości i pozwól jej oceniać twoje zachowania. To niesamowite, ale kiedy żona wie, że jej mąż do głębi przejmuje się jej krytyką, staje się w swym postę-powaniu bardziej taktowna. Jeśli natomiast mężczyzna jest upartym głupcem, to nadal będzie traktować go z pogardą.

Kiedy kobieta poczuje, że jej dusza została przez męża umocniona, nie bę-dzie rozmawiała z nim w sposób, który groziłby utratą błogosławieństwa, jakim jest partnerskie współuczestnictwo w małżeństwie. Jeśli on ceni ją, a ona ceni jego, to przestaną się wzajemnie ranić i zaczną traktować z szacunkiem i tole-rancją. Będąc na pierwszej linii frontu, potrzebujesz kogoś, kto bez atakowa-nia ciebie będzie kwestionował twoje błędne postępowanie. Żony spisują się w tej roli naprawdę świetnie. Muszą tylko wiedzieć, że ich punkt widzenia jest przez mężów ceniony.

P o t r z e b u j ę j e j , b y m n i e c y w i l i z o w a ł a

Mężczyźni to, ogólnie rzecz biorąc, nieucywilizowane bestie. Spytaj o zdanie w tej sprawie tych, którzy choć rok spędzili w rejonach objętych wojną. Więk-szość nawet nie chce o tym wspominać, ale doskonale wiedzą, co mam na myśli. Albo zapytaj o to kogoś, kto odsiedział dziesięć lat w więzieniu.

Obecność kobiet w domu, zwłaszcza tych, które są w naszych oczach war-tościowe, wywiera na nas niezwykle cywilizujący wpływ. Przy nich nie zacho-wujemy się aż tak prymitywnie. To z ich powodu budujemy i urządzamy domy, kosimy trawę i sprzątamy po sobie. Gdyby na świecie nie było kobiet, mężczy-znom wystarczyłoby jedynie najprostsze schronienie. Nie mieliby stałej pracy i nie przestrzegaliby prawa. Przepisy wprowadzamy wyłącznie jako środek służą-cy ochronie naszych żon i dzieci.

Bóg obdarzył kobiety instynktem gniazdowania, którego mężczyźni są po-zbawieni. Przez wzgląd na kobiety obecne w ich życiu, mężczyźni jedzą warzywa, a nie tylko mięso. To z powodu kobiet rozkładamy serwetkę na kolanach, a drugą wycieramy sobie usta. Uczymy się mówić „proszę” i „przepraszam”. W świecie, w którym żyliby sami mężczyźni, nie byłoby serwetek, przypuszczalnie nie było-by też stołów i nikt nie przepraszałby za beknięcie czy puszczenie bąka.

Kilka razy w trakcie tygodniowych wizyt mojej żony u naszych wnuków zapominałem o prysznicu i kładłem się do łóżka brudny. Czasami nie myłem

48

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

się przez trzy dni. Jednak kiedy tylko zbliżał się moment jej powrotu, doprowa-dzałem do porządku zarówno siebie, jak i nasz dom. Kimże bym był bez niej? Mężczyzna, który się nie myje, nie ma prawa kochać się ze swoją żoną. Kąpiel to bezwzględny warunek zbliżenia. Nieumyty mężczyzna, który szuka bliskości ze swoją małżonką, obraża ją i poniża. Jest to oznaką braku szacunku. Kobiety znacznie lepiej reagują na starania mężczyzn, jeśli są oni niczym smakowity stek – taki, że palce lizać. Jeśli jednak twoja żona uważa, że prawdziwy mężczyzna nie powinien być zbyt czysty i pachnący, zapomnij o tym, co powiedziałem.

Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że to w kobiecie Bóg odwzorował szlachetniejszą część swojej natury. Potrzebujemy naszych żon, aby pomaga-ły nam być cywilizowanymi istotami i wprowadzały porządek społeczny. Ko-bieta została nam dana jako ktoś, kto zatroszczy się o ten aspekt naszego ży-cia. Wszystko sprowadza się do jednego stwierdzenia: dom mężczyzny może i jest jego twierdzą, ale to kobieta jest panią na ich włościach. Naginaj się do życzeń swojej żony, jeśli chodzi o dom. Moja żona jest królową w naszym domu i w kuchni. Mówi mi, co mam robić, a czego mi nie wolno w naszym gniazdku – i ja jestem jej posłuszny. Nie może zmusić mnie do zmywania naczyń, ale może powiedzieć mi, gdzie wolno kłaść mi nogi, a gdzie nie; gdzie wolno mi zdjąć buty, a gdzie rzucić brudny ręcznik. Nie walcz ze swoją żoną o panowanie w domu. To jest jej dom, jej gniazdo. Naszym zadaniem jest jedynie zbieranie patyków i budowanie tego gniazda, przynoszenie je-dzenia i płodzenie potomstwa, dzięki któremu będzie ono pełne radości. My, mężczyźni, w tworzeniu ładu społecznego potrzebujemy ukierunkowa-nia, które zapewniają nam nasze żony. Takimi stworzył je Bóg i powinniśmy to uszanować.

P o t r z e b u j ę j e j m o r a l n o ś c i i s u m i e n i a

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że kobiety to moralne kotwice wszyst-kich społeczeństw. Kiedy one zapominają o moralności, rozpadają się i rodziny, i całe społeczeństwa. Mężczyźni są mniej introspekcyjni i łatwiej przychodzi im ignorowanie głosu sumienia niż kobietom. Żony i matki zostały stworzone z in-stynktem wicia gniazda i troski o innych, który jest niezależny od ich przeko-nań religijnych. Czują się bezpieczne w środowisku, w którym panują określone

49

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

zasady moralne, wyczuwając konieczność tworzenia uporządkowanej struktury społecznej opartej na wartościach, które chronią kobiety i ich dzieci.

Proszę mi wybaczyć to proste porównanie, ale w świecie, w którym męż-czyźni są drapieżnikami, kobiety stają się ofiarami. Świadome swojej bezbron-ności, przedstawicielki słabszej płci cenią sobie społeczeństwo, w którym panu-je praworządność. Nieustannie czytamy o zbiorowych gwałtach na kobietach, ale nigdy o przypadkach zbiorowego gwałtu na mężczyźnie. Mężczyzna może odejść i porzucić swoje dzieci, ale zdrowa na umyśle kobieta pokona pieszo trzy tysiące mil, byle tylko zapewnić opiekę swojemu potomstwu – alkoholiczki i narkomanki stanowią tu niechlubny wyjątek, ale to wynika jedynie z faktu, że znalazły się w niewoli nałogów. Niektóre zdemoralizowane kobiety oglądają materiały pornograficzne, ale to mężczyźni w większości uzależniają się od nich do tego stopnia, że tracą wszelką godność. Normalne kobiety nie wszczynają ani nie prowadzą wojen, za to mężczyźni zdają się umierać z nudów, o ile ich pokolenie nie rozwiąże jakiegoś sporu, rozlewając morze krwi.

Człowieku, zrozum, że potrzebujesz sumienia swojej żony! Ona jest jak czuj-nik dymu, bezgłośnie czujący czad w domu… No, może nie aż tak bezgłośnie, ale jest tam, gotowa wszcząć alarm, kiedy sumienie zostanie zaniepokojone twoimi bezmyślnymi postępkami. Lepiej więc nie wyjmuj baterii z tego czujnika!

Mężczyźni mają tendencję do ukrywania grzechu przed własnymi żonami, jednocześnie zuchwale opowiadając o nim kolegom. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że kobieta jest sędzią, który nie pozwoli nam okłamywać samych siebie. Dobra kobieta, jak czyste lustro, ukaże mężczyźnie jego hańbę. Niektórzy z tego powodu złoszczą się na swoje żony. Zamiast zaakceptować osąd ich sumienia, wyładowują swoją złość na posłańcu przekazującym ten osąd. Jeśli mężczyźnie uda się zdeprawować swoją żonę do tego stopnia, że stanie się ona równie zde-moralizowana jak on, to gość trafi do piekła szybciej niż pijany kierowca ferrari na cmentarz.

Z faktem, że kobieta jest moralnym stabilizatorem swojego męża, mogą się wiązać dwa problemy. Po pierwsze, kobieta może stać się niemoralna, a tym sa-mym niezdolna do dalszego pełnienia swojej roli. Po drugie, istnieje prawdo-podobieństwo, że stanie się pyszna i skłonna do ferowania osądów, ostro kry-tykując swego dalekiego od ideału męża. Z pewnością ta druga konsekwencja jest w mniejszym stopniu negatywna, niemniej jednak sprawi, że mężczyzna będzie spędzał więcej czasu na polu golfowym lub w pracy.

50

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

Poznałem wielu facetów, którzy poznali Pismo Święte w wystarczają-cym stopniu, aby wiedzieć, że Bóg nakazał żonom poddanie i szacunek wo-bec ich mężów, ale nie mają w sobie dość mocy, aby postarać się o zasłużenie na ten przywilej. Odrzucenie zasad moralnych przy jednoczesnym oczekiwaniu od żony, że uciszy ona swoje sumienie i będzie czciła cię tak, jak gdybyś był tego godzien, to najgorsza forma hipokryzji! Tylko tępy dureń może coś takiego wyhodować w swoim sercu! Taki mężczyzna staje się perwersyjnym drapieżni-kiem wymagającym od swojej ofiary, aby siedziała cicho, kiedy on ją pożera, i to wszystko jeszcze w imię Boże. Biada takiemu mężczyźnie! Nie chciałbym być na jego miejscu w Dniu Pana!

„Oddajcie więc (...), co jesteście im zobowiązani (...) komu szacunek – sza-cunek” (Rz 13,7 NPD). Dobra żona zinterpretuje ten fragment jako nakaz oka-zywania czci swojemu mężowi z uwagi na jego pozycję (w pewnym sensie urząd w rodzinie), jaką Bóg wyznaczył mu, tak jak darzy się szacunkiem policjanta czy też sędziego, bez względu na to, jakimi są ludźmi. Z kolei dobry mężczyzna doczyta się w tym fragmencie nakazu starania się o to, aby sobie na taką cześć zasłużył. Nie oczekuj od swojej żony, że będzie udawała, jak bardzo jesteś go-dzien szacunku, jeśli tak nie jest. Wielu mężczyzn nie chce, aby ich żony niosły im moralne wsparcie. Wolą, aby one maskowały ich niemoralność.

Gdyby Bóg dawał nam to, na co sobie zasłużyliśmy, wszyscy powinniśmy trafić do piekła. Gdyby żony dawały nam to, na co zasłużyliśmy, żylibyśmy przy-kuci do psiej budy, jedlibyśmy resztki i musielibyśmy załatwiać swoje potrzeby na zewnątrz. Boże miłosierdzie i dar sprawiedliwości motywują nas do tego, abyśmy postępowali tak, jak przystoi ludziom, którzy cieszą się Jego względami i życzliwością, na które przecież w żadnym stopniu nie zasłużyliśmy. Analogicz-nie, jeśli żona szanuje swojego męża, być może zwykłego skurczybyka, to mąż ów powinien, mając choć odrobinę oleju w głowie, znaleźć w sobie trochę po-kory i postarać się zasłużyć na tą jej życzliwość.

P r z e s t r o g a d l a ż o n: Tak jest, zdaję sobie sprawę z tego, że nie-które z was, ciekawskich żon, czytają tę książkę, gdy wasi mężowie są w pracy, żebyście mogły „pomóc” im zapamiętać, czego się tu dowiedziałyście, bądź do-pilnować, żeby wasi mężowie stosowali się do zawartych w niej wskazówek. Moja przestroga jest następująca: tak jak mężowie po przeczytaniu książki Kobieta, jakiej pragnie twój mąż najprawdopodobniej będą – bezpodstawnie – wymagać od swoich żon poddania, tak również żony być może po przeczytaniu moich

51

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

zjadliwych uwag do mężów postanowią ich nie szanować, dopóki nie nauczą się poprawnie realizować tego, co przeczytali. I w tym wypadku taka reakcja byłaby bezpodstawna i nieuzasadniona. Każde z was musi spełnić swój obowiązek przed Bogiem, niezależnie od postępowania drugiej osoby, jeśli wasze małżeństwo ma mieć jakąkolwiek szansę, by stać się choćby nieco lepszym. Mąż może uczynić małżeństwo w połowie dobrym, jeśli kocha i zabiega o swoją żonę bez względu na jej reakcje, żona zaś może uczynić swoje małżeństwo w połowie dobrym, szanując swojego niezasługującego na to męża. Kompletnie nieudanym małżeń-stwem będzie takie, w którym obie „uduchowione” strony czekają na to, aż dru-ga strona spełni swój obowiązek. Coś takiego w ogóle nie jest małżeństwem. To wojna, którą wszyscy przegrywają.

Pamiętam lekcję, której udzielił mi mój ojciec, kiedy uczyłem się jeździć samochodem. Spytałem go kiedyś:

— Co powinienem zrobić, gdy kierowca samochodu jadącego z naprzeciw-ka nie wyłącza świateł drogowych, choć zasygnalizowałem mu, że mnie oślepia-ją? Czy ja też mam włączyć długie i dać mu nauczkę?

Mój ojciec odpowiedział:— Jeden oślepiony kierowca na drodze wystarczy. Spotkanie dwóch ślepych

głupców nikomu nie wyjdzie na dobre.

P o t r z e b u j ę t e g o, b y b y ć j e j o b r o ń c ą

Jesteś stworzony po to, aby chronić swoją żonę. Tak jak kobiety zostały stworzo-ne, aby otaczać troską swoją rodzinę, mężczyzn stworzono do tego, aby ochra-niali swoje rodziny. Mężczyzna czuje się spełniony, kiedy kobieta widzi w nim swojego obrońcę. Kobieta również czuje, że pewna jej potrzeba zostaje spełnio-na, kiedy dostrzega w swoim mężu gotowość do zadbania o jej bezpieczeństwo. Na świecie dochodzi do niezliczonej liczby bójek i mordów, których zarzewiem jest chęć obrony honoru żon, matek czy sióstr. To kwestia dumy. „Nikt nie bę-dzie tak mówił o mojej matce!”... Bach!

Istnieje małe prawdopodobieństwo, abyś kiedykolwiek musiał fizycznie bro-nić swą żonę przed jakimś brutalnym atakiem, ale instynktowna potrzeba dba-łości o bezpieczeństwo bliskich przejawia się również na inne sposoby. Zwyczaj nakazujący mężczyźnie iść po chodniku od strony ulicy wywodzi się z Europy,

52

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

z czasów, kiedy ludzie wylewali pomyje i wyrzucali odpadki przez okno. In-stalowano wówczas markizy osłaniające tych, którzy przechodzili przy ścianie budynku. Ponadto przejeżdżające wozy lub konie mogły ochlapać osobę idącą od strony drogi, dżentelmeni ochraniali więc swoje damy, prowadząc je po we-wnętrznej stronie chodnika. Mężczyźni otwierają kobietom drzwi bądź poma-gają im wsiąść na konia lub do samochodu, właśnie dlatego, że odczuwają po-trzebę ich ochraniania.

Kobieta nie czuje się bezpiecznie w męskim świecie. Jest niczym królik na polu pełnym lisów. Panie, którym wyżywienie i dach nad głową zapewnia-ją mężczyźni, czują się niepewnie, kiedy ich mężowie nie wykazują zdolności do utrzymania rodziny. Mężczyźni na ogół dojrzewają – a przynajmniej powinni – kiedy spada na nich odpowiedzialność za rodzinę.

Dobry mąż zadba o to, aby jego żona nie znalazła się wieczorem w nie-komfortowej lub niebezpiecznej sytuacji, takiej jak samotne robienie zakupów. Mężczyzna o dobrym i czystym sercu nie będzie chciał, aby jego żona ubierała się wyzywająco lub nieskromnie, wiedząc, że wzbudzi w ten sposób pożądanie u innych facetów.

Niektórzy mężczyźni przesadzają z tą ochroną, stając się zaborczy, co spra-wia, że ich żony czują się kontrolowane zamiast chronione. Inni natomiast zo-bojętniali, nie dbają o swoje małżonki, budząc w nich przekonanie, że w ogóle ich nie obchodzi, co się z nimi stanie. Należy znaleźć złoty środek. Kobieta musi wiedzieć, że jej mąż jest gotów za nią zginąć, ale nie zamierza jej zniewalać.

Panowie, musimy ochraniać nasze żony, ale nie możemy – w imię dbałości o ich bezpieczeństwo – odbierać im praw przynależnych każdemu człowieko-wi. Wszystko zależy od uczuć, które w nich wzbudzamy. Czy uświadomiliśmy damie naszego serca, że nam na niej zależy? Czy czuje się bezpieczna? A może odnosi wrażenie, że jest przez nas wykorzystywana i kontrolowana? Jeśli masz wątpliwości, zapytaj ją o to. Nie pozbawiaj kobiety, która zaspokaja twoje po-trzeby, prawa do tego, aby i jej potrzeby zostały spełniane.

P o t r z e b u j ę j e j w r a ż l i w o ś c iPotrzebuję jej współczucia, przebaczenia i życzliwości. Natura człowieka reali-zuje się w zespoleniu męża i żony. Bóg, powołując człowieka do życia „uczynił ich mężczyzną i niewiastą” (Rdz 1,27 NPD). To tak, jakby jedno ciało i jedna

53

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

dusza nie mogły pomieścić i odzwierciedlić w pełni obrazu Boga. W związku z czym Stwórca jakby „podzielił” swoje przymioty, połączył ze sobą podobne cechy i rozdzielił je pomiędzy dwie płci. Podejrzewam, że gdybyśmy opracowali długą listę ludzkich cech i przeczytali ją na głos słuchaczom, prosząc, aby okre-ślali, która z nich jest męska, a która kobieca, byliby zgodni w 90%.

Spróbujmy więc. Umieść literę M (męska) bądź K (kobieca) przy każdej z poniższych cech.

• Wrażliwość• Miłosierdzie• Odwaga• Zdolność logicznego myślenia• Intuicja• Sprawiedliwość• Współczucie• Zdolność wybaczania• Gwałtowność• Życzliwość• Czułość• Ostrożność• Wyobraźnia• Analityczność• Kreatywność• Agresja• Dobroć• Łagodność• Uległość• Głęboka wiara• Dyskrecja• Szacunek• Opiekuńczość

Gdy razem z żoną po raz pierwszy zapoznaliśmy się z tą listą, to zgodziliśmy się ze sobą w 90% określeń. Kiedy mieliśmy odmienne zdania, przyznawaliśmy, że taka cecha może być zarówno kobieca, jak i męska, w zależności od charakteru

54

Mężczyzna, jakiego pragnie twoja żona

konkretnej osoby. Na przykład kreatywność może cechować przedstawicieli obu płci, podobnie jak wiara. Niemniej jednak niemalże wszyscy zgodzą się chyba co do tego, że wrażliwość to raczej cecha kobieca, podczas gdy sprawiedliwość częściej spotykana jest u mężczyzn. „A to, co piszę, wcale nie oznacza, że kobieta jest gorsza od mężczyzny, ani mężczyzna lepszy od kobiety. Albowiem w Panu oboje są sobie równi i potrzebni” (1 Kor 11,11 NPD).

Panowie, bez naszych żon nie jesteśmy kompletni. Kobieta, z którą każ-dy z nas się ożenił, jest kimś więcej niż tylko zabawką do łóżka. Równoważy drugą połowę naszego człowieczeństwa. Mężczyzna, w którego życiu małżeń-skim brakuje takiej równowagi, jest niezrównoważony. Według Bożego planu, potrzebujesz dopełnienia w osobie swojej żony. Bóg stworzył kobietę, by była ci pomocą – nie po to, aby trzymała deskę, kiedy ty będziesz wbijał gwóźdź, lecz po to, aby stanowiła przeciwwagę dla twojego temperamentu i męskich cech charakteru. Jeśli się poddasz i ją opuścisz, porzucisz część samego siebie. Mądry Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą tak, aby ludzki rozwój dokonywał się w sposób maksymalny, aby człowiek stawał się istotą lepszą, niż był w momencie stworzenia. Albo będziesz realizował Boży program, albo poniesiesz klęskę.

Wiem z własnego doświadczenia, że dzięki mojej żonie staję się w pełni czło-wiekiem. Nie zmieniła mnie aż tak bardzo, ale nieustannie pomaga mi, dając z siebie to, czego mi brakuje. Ufając jej, wzrastam i w wierze, i w pokorze. Mimo że nadal nie jestem tak wrażliwy jak ona, zachęca mnie do rozpoznawania sytuacji, w których powinienem wykazać się wrażliwością, dzięki czemu mogę zachowywać się tak, jak należy, nawet jeśli intuicyjnie zachowałbym się inaczej. Kobiety „również są współdziedzicami łaski Życia” (1 P 3,7 NPD).

Mam skłonność do tego, aby rozwiązywać problemy, posługując się zim-ną, bezwzględną logiką i sprawiedliwością. Mówię na przykład: „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”, „Takie są fakty, musisz się z nimi pogodzić”, „Dla mnie to ma sens. Jeśli uważasz inaczej, to albo jesteś głupi, albo lubisz się kłócić”. Często ranię tym uczucia innych ludzi. Potrafię być wyjątkowo nie-wrażliwy, co nie wynika ze złośliwości czy też z tego, że mi na kimś nie zależy. Po prostu nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ktoś miałby czuć się urażony tym, że powiedziałem coś wprost, bez owijania w bawełnę. Jako mężczyzna mam trudności z utożsamieniem się z kimś innym, ale za to moja żona umie wejść w skórę każdej cierpiącej i niepewnej osoby. Wydaje się, że jest w stanie

55

Dlaczego jej potrzebuję? Pozwól, że ci wyjaśnię

stwierdzić z wyprzedzeniem, jak inny człowiek poczuje się w określonych okolicznościach. Czuje ich ból. Bóg dał kobiecie swoją wrażliwość, Adamowi zaś – kobietę i powiedział mu, aby stał się z nią jednym ciałem, polegając na niej jako na swoim dopełnieniu.

W większości wypadków to kobiety jako pierwsze okazują miłosierdzie i życzliwość. Bywają niemiłosierne i nieżyczliwe wyłącznie wtedy, gdy rywali-zują z innymi kobietami. Łagodne kociaki zamienią się w waleczne tygrysice, jeśli uznają, że inna kobieta próbuje zarzucić sieć na ich mężów, i z pewnością nie okażą litości w bitwie na słowa. W pozostałych przypadkach potrafią wyba-czać i okazać zrozumienie tym, którzy popełniają błędy.

Licz się z przeczuciami swojej żony. Nie oznacza to, że zawsze musisz ulegać jej sugestiom, a ona nie zawsze musi kierować się twoją logiką i sprawiedliwo-ścią, ale w każdej sytuacji zatrzymaj się i rozważ jej punkt widzenia. Jeśli uwa-żasz, że jest nieobiektywna, co czasami się zdarza, wyjaśnij jej swoje stanowisko i przeprowadź z nią otwartą rozmowę, w trakcie której oboje będziecie mieli szansę się wypowiedzieć.

Kobieta nie wymaga od ciebie, abyś zawsze przyznawał jej rację, ale za-sługuje na to, abyś okazywał jej szacunek, wysłuchując jej i starając się zro-zumieć jej punkt widzenia. Jeśli wie, że ją rozumiesz i że liczysz się z jej zda-niem, być może zrezygnuje z tego, na czym jej zależy, na rzecz tego, do czego ty zmierzasz, i zaufa twojej mądrości. Z czasem, kiedy będzie widziała, że wa-sze decyzje są efektem takiej burzy mózgów, zarówno dla niej, jak i dla ciebie stanie się jasne, jakie są mocne strony każdej ze stron. Jeśli przyszłość pokaże, że to żona miała rację, pokorny mąż nauczy się częściej ufać jej intuicji. Je-żeli z kolei okaże się, że opowiedzenie się za logiką i racjonalnym myśleniem mężczyzny byłoby lepszym rozwiązaniem, żona nauczy się patrzeć na pewne sprawy z jego perspektywy i zacznie bardziej mu ufać. W miarę upływu lat będą w stanie wyczuć, kiedy i kto powinien ustąpić drugiemu i zaczną podej-mować wszystkie decyzje w drodze rozumnego konsensusu. Takie podejście jest wspaniałe i świetnie się sprawdza, ale wymaga czasu i praktyki. Zeskocz więc ze swojego rosłego wierzchowca i pomóż swej żonie siąść na nim razem z tobą. Kiedy będzie przy tobie, tuż za twoimi plecami, pozwól jej szeptać do swojego ucha. Ty nadal będziesz trzymał cugle, ale pamiętaj, jeśli skręcisz w niewłaściwą stronę, ona skręci razem z tobą, zasługuje więc na to, abyś li-czył się z jej zdaniem.