Jedna noga w grobie

22

description

Można uciec z grobu, ale nie można się ukryć… Półwampirzyca Cat Crawfield jest teraz agentką specjalną pracującą dla rządu, w celu pozbycia się ze świata złych nieumarłych. Nadal korzysta ze wszystkiego, czego nauczył ją Bones, jej seksowny i niebezpieczny były kochanek, ale kiedy staje się celem płatnych zabójców, jedyną osobą, która może jej pomóc, jest wampir, którego opuściła.

Transcript of Jedna noga w grobie

Page 1: Jedna noga w grobie
Page 2: Jedna noga w grobie

Jeaniene Frost

JEDNĄ NOGĄ W GROBIE

CYKL „NOCNA ŁOWCZYNI”

Przełożyła Anna Reszka

Wydawnictwo MAGWarszawa 2011

Page 3: Jedna noga w grobie

Tytuł oryginału:One Foot in the Grave

Copyright © 2008 by Jeaniene Frost

Copyright for the Polish translation© 2011 by Wydawnictwo MAG

Redakcja:Joanna Figlewska

Korekta:Magdalena Górnicka

Ilustracja na okładce:Larry Rostant

Opracowanie graficzne okładki:Piotr Chyliński

Projekt typograficzny, skład i łamanie:Tomek Laisar Fruń

ISBN 978-83-7480-231-4

Wydanie I

Wydawca:Wydawnictwo MAG

ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawatel./fax (0-22) 813 47 43e-mail: [email protected]

www.mag.com.pl

Wyłączny dystrybutor:Firma Księgarska Olesiejuk

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A.ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.

tel. (22) 721-30-00www.olesiejuk.pl

Druk i oprawa:[email protected]

Page 4: Jedna noga w grobie

Mojemu ojcu.Jesteś i zawsze będziesz

moim bohaterem.

Page 5: Jedna noga w grobie

6

PODZIĘKOWANIA

W mijającym roku zrozumiałam, dlaczego w książkach są podziękowania. Pierwszy szkic można pisać w samotności, ale wszystko potem już nie.

Po pierwsze, chcę podziękować Bogu za to, że dał mi to, o co nigdy nawet nie śmiałam prosić.

Po drugie, chcę podziękować mojemu mężowi, Mat-thew, za miłość i wsparcie, dzięki którym uwierzyłam, że mogę spełnić swoje marzenia, i za to, że akceptuje mnie taką, jaka jestem, a to wszystko zmienia.

Chcę podziękować fanom serii o Nocnej Łowczyni. Wasz entuzjazm dla moich postaci znaczy dla mnie więcej, niż potrafię wyrazić.

Jestem winna podziękowania mojemu wydawcy, Erice Tsang, która naprawdę zakasała rękawy razem ze mną. Nie licząc opinii, co jest potrzebne, a co nie, żeby opowiedzieć tę historię, spędziła również ze mną godzinę na omawia-niu diety ghuli (mam nadzieję, że w końcu odzyskaliście apetyt). Jesteś najlepsza, Eriko.

Page 6: Jedna noga w grobie

Dziękuję mojemu agentowi Rachel Vater. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ktoś inny pomagał mi w tej podróży.

Ogromna wdzięczność należy się Tomowi Egnerowi za wspaniałe okładki. Kolejne podziękowania dla cudownych ludzi z Avon Books, którzy sprawili, że moje doświadcze-nia ze światem wydawnictw były takie przyjemne.

Najszczersze podziękowania dla Melissy Marr, Jordan Summers, Marka Del Franco i Rhony Westbrook za OFITG i uaktualnianie mojej wiedzy. Dziękuję również Vicky Pettersson za godziny zachęty uzasadniające opłaty za te-rapię.

Oczywiście jestem wdzięczna mojej rodzinie, zwłaszcza rodzicom i siostrom. Wasze bezwarunkowe wsparcie bar-dzo dużo dla mnie znaczyło.

I na koniec chcę jeszcze raz podziękować Melissie Marr. Nigdy się nie dowiesz, jak ważna był twoja przyjaźń na tej dziwnej, wyboistej drodze. Próbowałabym to wyrazić, ale obie wiemy, że ty jesteś lepsza, jeśli chodzi o słowa, niż ja.

Page 7: Jedna noga w grobie

9

PIERWSZY

Czekałam przed czteropiętrowym domem w Manhasset, należącym do pana Liama Flannery. Nie przyszłam z wi-zytą towarzyską, co mógł stwierdzić każdy, kto na mnie spojrzał. Długą kurtkę miałam rozpiętą, tak że pod spo-dem doskonale było widać kaburę i broń, podobnie jak odznakę FBI. Luźne spodnie i bluzka z powodzeniem ukrywały dobre dziesięć kilo srebrnej broni przypasanej do ramion i ud.

Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył je starszy mężczyzna w garniturze.

– Agentka specjalna Catrina Arthur – przedstawiłam się. – Do pana Flannery’ego.

Catrina nie było moim prawdziwym imieniem, ale właśnie takie widniało na identyfikatorze. Odźwierny uśmiechnął się nieszczerze.

– Zobaczę, czy pan Flannery przyjmuje gości. Proszę zaczekać.

Wiedziałam, że gospodarz jest w domu. Wiedziałam również, że Liam Flannery nie jest człowiekiem, podobnie

Page 8: Jedna noga w grobie

10

jak jego służący. Cóż, ja też nie mogłam o sobie tego po-wiedzieć, chociaż tylko ja z nas trojga miałam puls.

Kilka minut później drzwi otworzyły się ponownie.– Pan Flannery zgodził się z panią zobaczyć.To był jego pierwszy błąd. I jeśli cokolwiek ode mnie

zależało, również ostatni.Gdy tylko weszłam do domu Liama Flannery’ego, po-

myślałam sobie: O rany! Wszystkie ściany były wyłożone ręcznie rzeźbionym drewnem, podłoga drogim marmu-rem, wszędzie, gdzie spojrzałam, stały gustowne antyki. Bycie martwym nie oznacza, że nie można cieszyć się życiem.

Poczułam, jak włoski jeżą mi się na karku, kiedy pokój wypełniła moc. Flannery nie miał pojęcia, że ją wyczu-wam, tak jak wcześniej moc jego lokaja ghula. Może i wy-glądałam jak najzwyklejsza osoba, ale miałam kilka asów w rękawie. No i oczywiście mnóstwo noży.

– Agentko Arthur – odezwał się za mną Flannery. – Za-pewne chodzi pani o moich dwóch pracowników, ale już składałem zeznania na policji.

Miał brytyjski akcent, dziwnie kontrastujący z irlandz-kim nazwiskiem. Gdy go usłyszałam, po plecach przebiegł mi dreszcz. Ta intonacja budziła we mnie wspomnienia.

Odwróciłam się. Flannery wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciu w aktach. Blade, niemal przezroczyste ciało aż lśniło przy jasnobrązowej koszuli. Jedno muszę przyznać wampirom – wszystkie mają cudowną skórę. Oczy Liama były koloru czystego turkusa, kasztanowe włosy sięgały poniżej kołnierzyka.

Page 9: Jedna noga w grobie

11

Tak, ładniutki był. Prawdopodobnie nie miał żadnego problemu ze zdobywaniem strawy. Jednakże największe wrażenie robiła jego aura. Emanowała z niego łaskoczący-mi falami mocy. Bez wątpienia mistrz.

– Tak, chodzi o Thomasa Stillwella i Jerome’a Hawthor-na. Biuro byłoby wdzięczne za pańską współpracę.

Odpowiedziałam uprzejmie i wyczerpująco tylko po to, żeby ocenić, ile osób znajduje się w domu. Wytęży-łam słuch, ale na razie nie zarejestrowałam nikogo więcej oprócz Flannery’ego, lokaja ghula i mnie.

– Oczywiście, zrobię wszystko dla prawa i porządku – zapewnił gospodarz z nutą rozbawienia w głosie.

– Chce pan rozmawiać tutaj? – spytałam w nadziei, że uda mi się rzucić okiem na resztę domu. – Czy może wo-lałby pan bardziej prywatne miejsce?

Zbliżył się do mnie wolnym krokiem.– Agentko Arthur, skoro chce pani zamienić ze mną

słówko na osobności, proszę mówić mi: Liam. I mam na-dzieję, że porozmawiamy o czymś innym niż o nudnych Jeromie i Thomasie.

O, nie zamierzałam rozmawiać, kiedy już znajdę się z nim sam na sam. Ponieważ był zamieszany w śmierć swoich pracowników, wpisałam go na listę spraw do za-łatwienia, ale nie przyszłam tutaj, żeby go aresztować. Przeciętny człowiek nie wierzył w wampiry ani w ghule, więc tym, którzy popełniali morderstwa, nie groził proces karny. Istniała natomiast tajna jednostka Agencji Bezpie-czeństwa Narodowego, a mój szef Don wysyłał mnie, że-bym zajmowała się takimi właśnie sprawami. To prawda,

Page 10: Jedna noga w grobie

12

że w świecie nieumarłych krążyły o mnie plotki. Zrodziły się one, kiedy zajęłam się tą robotą. Ale tylko jeden wam-pir wiedział, kim jestem naprawdę. Wampir, którego nie widziałam już ponad cztery lata.

– Liam, chyba nie flirtujesz z agentką federalną pro-wadzącą oficjalne śledztwo w sprawie podwójnego zabój-stwa, co?

– Catrino, niewinny człowiek nie trzęsie się ze strachu, kiedy usłyszy w oddali sygnał radiowozu. Muszę przynaj-mniej pochwalić federalnych, że wysłali do mnie tak pięk-ną kobietę. Wyglądasz mi znajomo, choć na pewno bym pamiętał, gdybyśmy wcześniej się spotkali.

– Bo się nie spotkaliśmy – odpowiedziałam natych-miast. – Wierz mi, ja też bym to zapamiętała.

Nie chciałam, żeby moje słowa zabrzmiały jak kom-plement, ale Flannery roześmiał się cicho w sposób zbyt dwuznaczny jak na mój gust.

– Mogę się założyć.Ty zadowolony z siebie skurwielu. Zobaczymy, jak dłu-

go zachowasz na twarzy ten uśmieszek.– Wracając do tematu, Liam. Porozmawiamy tutaj czy

gdzieś na osobności?Flannery westchnął z rezygnacją.– Skoro się upierasz, to możemy pójść do biblioteki.Ruszyłam za nim przez puste pokoje, również urządzo-

ne z wielkim przepychem. Biblioteka okazała się impo-nująca, z setkami nowych i starych ksiąg. Były tam na-wet zwoje, wyeksponowane w szklanej gablocie. Jednakże moją uwagę przyciągnęło duże dzieło wiszące na ścianie.

– To mi wygląda na sztukę prymitywną.

Page 11: Jedna noga w grobie

13

Na pierwszy rzut oka wydawało się, że zrobiono je z drewna albo kości słoniowej, ale kiedy uważniej się przyj-rzałam, stwierdziłam, że to chyba kości. Ludzkie.

– Aborygeńskie, ma prawie trzysta lat – wyjaśnił Flan-nery. – Dostałem je od znajomych z Australii.

Podszedł bliżej. W jego turkusowych oczach pojawiły się szmaragdowe błyski. Wiedziałam, co to oznacza. U wampi-rów żądza i głód przejawiały się w taki sam sposób. W obu przypadkach ich oczy nabierały zielonego blasku, z dziąseł wysuwały się kły. Liam był głodny albo napalony, ale ja nie miałam zamiaru zaspokoić żadnego z jego pragnień.

Zabrzęczała moja komórka.– Słucham.– Agentko Arthur, nadal przesłuchuje pani pana

Flannery’ego? – spytał mój zastępca Tate.– Tak. Powinnam skończyć za pół godziny.Tłumaczenie: Gdybym nie odezwała się za pół godziny,

mój oddział miał ruszyć mi na ratunek.Tate rozłączył się bez słowa. Nie znosił, kiedy sama wy-

konywałam robotę, ale trudno.W domu Flannery’ego było cicho jak w grobowcu, cał-

kiem stosownie. I minęło dużo czasu, odkąd walczyłam z mistrzem wampirem.

– Policja chyba przekazała panu, że ciała Thomasa Stillwella i Jerome’a Hawthorna zostały niemal całkiem pozbawione krwi – powiedziałam prosto z mostu. – Nie znaleziono jednak żadnych widocznych ran, które tłuma-czyłyby ten stan.

Liam wzruszył ramionami.– Biuro ma jakąś teorię na ten temat?

Page 12: Jedna noga w grobie

14

O tak, mieliśmy coś więcej niż tylko teorię. Wiedzia-łam, że Liam zamknął ranki po ukąszeniu na szyjach Tho-masa i Jerome’a kroplą własnej krwi, zanim jeszcze zmar-li. Bum, dwa ciała pozbawione krwi, żadnej wizytówki wampira, żadnych wieśniaków z widłami... chyba że się wiedziało, czego szukać.

– Ty z pewnością ją masz, prawda? – odparowałam bez-namiętnym głosem.

– Wiesz, jaką ja mam teorię, Catrino? Że smakujesz równie dobrze, jak wyglądasz. Prawdę mówiąc, od chwili kiedy cię zobaczyłem, nie myślę o niczym innym.

Nie opierałam się, kiedy Liam do mnie podszedł i uniósł palcem moją brodę. Lepszego sposobu na odwrócenie jego uwagi nie potrafiłabym wymyślić.

Jego usta były chłodne i wibrujące energią, która przy-jemnie łaskotała moje wargi.

Flannery całował bardzo dobrze, doskonale wyczuwał, kiedy się wycofać, a kiedy pogłębić pocałunek. Rozkoszo-wałam się nim przez minutę – Boże, cztery lata celibatu potrafią dać się we znaki! – a następnie przeszłam do in-teresów.

Objęłam go i za jego plecami wyjęłam z rękawa sztylet. W tym samym momencie Liam przesunął dłonie na moje biodra i wyczuł zarys noży pod spodniami.

– Co, do diabła...? – mruknął, odsuwając się gwałtownie.– Niespodzianka! – Uśmiechnęłam się... i zaatakowa-

łam wampira.Cios byłby zabójczy, gdyby Liam nie był szybszy, niż

przypuszczałam. Gdy wbiłam mu nóż w plecy, podciął mi kolana, przez co ostrze o cal ominęło jego serce. Ja, zamiast

Page 13: Jedna noga w grobie

15

poderwać się błyskawicznie, upadłam, żeby uniknąć kop-niaka wymierzonego w moją głowę. Liam natychmiast ponowił atak, ale kiedy trzy rzucone przeze mnie sztylety wbiły się w jego pierś, zatoczył się do tyłu. Cholera, znowu nie trafiłam w serce!

– O, słodki Jezu! – wykrzyknął Liam. Przestał udawać człowieka. Jego oczy zabłysły szmaragdowym blaskiem, z dziąseł wysunęły się kły. – Ty musisz być tą osławioną Rudą Kostuchą. Co sprowadza do mojego domu postrach wampirów?

Nie sprawił na mnie wrażenia przestraszonego, tylko zaintrygowanego. I teraz był ostrożniejszy. Okrążył mnie, kiedy zerwałam się z podłogi, zrzucając kurtkę, żeby mieć lepszy dostęp do broni.

– To co zwykle – odpowiedziałam. – Zabiłeś ludzi. Je-stem tutaj, żeby wyrównać rachunki.

Liam przewrócił oczami.– Uwierz mi, mała, Jerome i Thomas zasłużyli sobie na

to, co ich spotkało. Te złodziejskie kanalie mnie okradły. Tak trudno w dzisiejszych czasach o dobrą służbę.

– Mów dalej, pięknisiu. Mnie jest wszystko jedno.Pokręciłam głową, żeby rozluźnić napięte mięśnie kar-

ku, i chwyciłam w dłonie więcej noży. Żadne z nas nawet nie mrugnęło, kiedy wpatrywaliśmy się w siebie, wyczu-leni na najdrobniejszy ruch. Liam wezwał pomoc, ale nie miał pojęcia, że ja o tym wiem. Słyszałam, jak ghul bez-szelestnie skrada się w naszą stronę, ledwie zakłócając ruch powietrza.

Flannery jedynie próbował grać na czas. Pokręcił głową i stwierdził z ubolewaniem:

Page 14: Jedna noga w grobie

16

– Twój wygląd powinien był mnie ostrzec. Krążą słu-chy, że Ruda Kostucha ma włosy czerwone jak krew, oczy szare jak dym, a skórę... mmm, to dopiero coś. Nigdy nie widziałem tak pięknej skóry u człowieka. Boże, dziewczy-no, nawet nie zamierzałem cię ugryźć. W każdym razie nie w takim sensie, jak myślisz.

– Pochlebia mi, że równie mocno chcesz mnie zerżnąć, jak zabić. Doprawdy, Liam, to słodkie.

– W końcu niecały miesiąc temu były walentynki. – Flannery uśmiechnął się szeroko.

Spychał mnie w stronę drzwi, a ja mu na to pozwoliłam. Bez pośpiechu wyciągnęłam z nogawki spodni najdłuższy sztylet – właściwie mały miecz – i przełożyłam go do dru-giej ręki.

Liam uśmiechnął sie jeszcze szerzej.– Robi wrażenie, ale jeszcze nie widziałaś mojej lancy.

Zrzuć ciuszki, to ci ją pokażę. Jeśli chcesz, możesz nawet zostawić sobie kilka noży. Będzie jeszcze ciekawiej.

Zamarkował atak, ale ja nie chwyciłam przynęty, tylko lewą ręką rzuciłam w niego pięcioma nożami i obróciłam się błyskawicznie, robiąc unik przed ciosem ghula przycza-jonego za moimi plecami. Wykonałam potężny zamach, który poczułam w całym ramieniu, i z całej siły wbiłam mu sztylet w szyję.

Ostrze wyszło z drugiej strony. Ghul patrzył na mnie wytrzeszczonymi oczami, podczas gdy jego głowa obra-cała się wokół własnej osi, a po chwili spadła na podłogę. Tylko w taki sposób można było zabić te istoty.

Liam wyrwał z ciała noże, jakby to były wykałaczki.

Page 15: Jedna noga w grobie

17

– Ty parszywa dziwko, już po tobie! Magnus był moim przyjacielem od ponad czterdziestu lat!

Zatem żarty się skończyły. Flannery rzucił się na mnie z nieprawdopodobną szybkością. Oprócz swojego ciała i zębów nie miał żadnej broni, lecz te i tak budziły grozę. Liam zaczął wściekle okładać mnie pięściami, ja odpo-wiedziałam mu równie morderczymi ciosami. Przez kilka minut toczyliśmy walkę, przewracając każdy stolik i lam-pę na naszej drodze. W końcu Flannery cisnął mną przez pokój, a ja rąbnęłam w ścianę tuż obok dzieła sztuki, które wcześniej tak podziwiałam. Kiedy Liam do mnie dosko-czył, kopniakiem odrzuciłam go na przeszkloną gablotę. Następnie zerwałam rzeźbę ze ściany i rzuciłam nią, celu-jąc w jego głowę. Flannery uchylił się i zaklął, kiedy mi-sterna kompozycja roztrzaskała się za jego plecami.

– Nie masz krzty cholernego szacunku dla artefak-tów?! – wrzasnął. – Ten był starszy ode mnie! I skąd, do diabła, masz takie oczy?

Nie musiałam patrzeć na swoje odbicie, by wiedzieć, o czym mówi Flannery. Moje szare oczy były teraz równie szmaragdowe jak jego. Walka wydobyła ze mnie cechy, które zostawił mi w spadku mój nieznany ojciec.

– Ta układanka z kości była starsza od ciebie? To ile ty masz? Dwieście? Dwieście pięćdziesiąt? Silny jesteś. Zabija-łam wampiry, które miały nawet po siedemset lat, a nie biły tak mocno, jak ty. Będę miała z tobą prawdziwą zabawę.

Klnę się na Boga, że nie żartowałam. Nie czułam żadnej przyjemności, kiedy wbijałam kołek w serce wampira i zo-stawiałam jego szczątki, żeby posprzątał je mój oddział.

Page 16: Jedna noga w grobie

18

Liam uśmiechnął się do mnie.– Dwieście dwadzieścia, mała. Oczywiście, licząc lata

bez tętna. Te wcześniejsze to sama nędza i rozpacz. Lon-dyn był wtedy prawdziwym rynsztokiem. Teraz prezentu-je się dużo lepiej.

– Wielka szkoda, że więcej go nie zobaczysz.– Wątpię, mała. Sądzisz, że zabicie mnie sprawi ci przy-

jemność? Bo ja wiem, że z ogromną przyjemnością cię zerżnę.

– No to pokaż, co tam masz – rzuciłam wyzywająco.Flannery przemknął przez pokój – za szybko, żebym

zdążyła uskoczyć – i zadał mi potężny cios pięścią w gło-wę. W mózgu eksplodowała mi kula światła. Normalnego człowieka takie uderzenie posłałoby do grobu. Ja nigdy nie byłam normalna, więc mimo nudności, zareagowałam błyskawicznie. Wywróciłam oczami i z otwartymi ustami, bezwładnie padłam na podłogę, kusząco odsłaniając gard-ło. Niedaleko mojej zwiotczałej dłoni leżał jeden z noży, które Liam wyrwał sobie z piersi. Zastanawiałam się, czy mnie kopnie, czy może sprawdzi, jak ciężko jestem ranna? Moja zagrywka się opłaciła.

– Tak lepiej – mruknął Liam i ukląkł obok mnie. Prze-sunął dłońmi po moim ciele i powiedział z rozbawie-niem: – Prawdziwa jednoosobowa armia. Ta kobieta ma na sobie cały arsenał.

Wprawnym ruchem rozpiął mi spodnie. Zapewne chciał zdjąć ze mnie wszystkie noże, co byłoby z jego stro-ny naprawdę mądrym posunięciem. Ale kiedy zsunął ma-teriał z moich bioder, nagle znieruchomiał.

Page 17: Jedna noga w grobie

19

Musnął palcami tatuaż, który zrobiłam sobie cztery lata temu, zaraz po tym, jak porzuciłam swoje dawne życie w Ohio. Wykorzystując okazję, chwyciłam najbliżej leżący sztylet i wbiłam go Liamowi w serce.

Flannery zamarł i wbił we mnie zdziwiony wzrok.– Myślałem, że skoro „Alexander” nie dał rady mnie

zabić, nikt tego nie dokona...Właśnie miałam zadać mu ostatni, śmiertelny cios,

kiedy dotarło do mnie, co powiedział. „Statek o nazwie »Alexander«... Pochodził z Londynu i był nieumarłym od dwustu dwudziestu lat. Miał aborygeńskie dzieło sztuki, które dostał od przyjaciela z Australii...”.

– Którym z nich jesteś? – spytałam, nieruchomo trzy-mając nóż. Gdyby Flannery się poruszył, ostrze rozcięłoby mu serce. Gdyby tego nie zrobił, nic mu nie groziło. Na razie.

– Co?– W 1788 roku na statek o nazwie „Alexander” wsa-

dzono czterech skazańców i wysłano ich do kolonii karnej w Nowej Południowej Walii. Wkrótce po przybyciu na miejsce jeden z nich uciekł. Rok później wrócił i pozabi-jał wszystkich w kolonii, prócz swoich przyjaciół. Jeden z nich został wampirem z wyboru, dwóch pozostałych zmieniono siłą. Wiem, którym z nich nie jesteś, więc po-wiedz mi, jak masz na imię.

Jeśli to możliwe, Flannery wyglądał na jeszcze bardziej wstrząśniętego niż w chwili, kiedy wbiłam mu sztylet w serce.

– Zaledwie kilka osób na świecie zna tę historię.

Page 18: Jedna noga w grobie

20

Przesunęłam ostrze o milimetr głębiej. Flannery zro-zumiał.

– Ian. Jestem Ian.O, cholera! Leżał na mnie facet, który niemal dwieście

dwadzieścia lat temu zmienił miłość mojego życia w wam-pira. I jak tu nie wierzyć w ironię losu.

Liam albo Ian przyznał, że jest mordercą. Zgoda, ci pra-cownicy może go okradli; na świecie nie brak głupców. Wampiry kierowały się własnymi zasadami, jeśli chodzi o własność. Były wręcz chorobliwie zaborcze. Jeśli Tho-mas i Jerome wiedzieli, kim jest ich pracodawca, i mimo to go okradli, musieli liczyć się z konsekwencjami. Nie to jednak zaprzątało mi głowę.

Wszystko prowadziło do jednego prostego wniosku: może i odeszłam od Bonesa, ale nie mogłam zabić osoby odpowiedzialnej za to, że pojawił się w moim życiu.

Taa, naprawdę jestem sentymentalna.– Liam albo Ian, jeśli tak wolisz, posłuchaj mnie bardzo

uważnie. Teraz oboje wstaniemy. Wyciągnę z twojej piersi nóż, a ty uciekniesz. Masz przebite serce, ale szybko się wygoi. Byłam winna komuś jedno życie... i właśnie posta-nowiłam, że to będzie twoje życie.

Flannery wbił we mnie wzrok. Szmaragdowy blask jego oczu mieszał się z moim.

– Crispin. – Prawdziwe imię Bonesa zawisło między nami w powietrzu, ale ja nie zareagowałam. Ian roześmiał się mimo bólu. – To mógł być tylko Crispin. Powinienem od razu się domyślić po twoim sposobie walki, nie wspo-minając o identycznym jak u niego tatuażu. Paskudna

Page 19: Jedna noga w grobie

21

sztuczka, udawać nieprzytomną. On nigdy by się na to nie nabrał. Kopałby cię dotąd, aż przestałabyś symulować.

– Masz rację – przyznałam spokojnie. – To była pierw-sza lekcja, jakiej udzielił mi Bones. Zawsze kop leżącego. Ja uważałam na wykładzie, ty najwyraźniej nie.

– No, no, mała Ruda Kostucha. Więc to przez ciebie od kilku lat Bones jest w takim podłym nastroju.

Moje serce w jednej chwili przepełniła radość. Ian właś-nie potwierdził to, o czym od dawna nie pozwalałam sobie myśleć. Bones żył. Nawet jeśli nienawidził mnie za to, że od niego odeszłam, żył.

Ian dostrzegł szansę dla siebie i zaczął drążyć temat.– Ty i Crispin, hmm? Nie rozmawiałem z nim od kilku

miesięcy, ale wiem, jak go znaleźć. Mogę cię do niego za-brać, gdybyś chciała.

Myśl, że ujrzałabym Bonesa, wywołała u mnie burzę emocji. Żeby je ukryć, zaśmiałam się drwiąco.

– Za żadne skarby. Bones zrobił ze mnie przynętę na osobników, za których zabicie mu płacono. W dodatku na-mówił mnie na ten tatuaż. A skoro już mowa o skarbach... Jak zobaczysz Bonesa, możesz mu powiedzieć, że nadal jest mi winien pieniądze. Nie dał mi działki za żadne zlecenie, mimo że to obiecał. Dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień wy-łącznie dlatego, że kiedyś uratował moją matkę. Miałam u niego dług, i właśnie teraz go spłacam. Ale jeśli jeszcze kiedyś zobaczę Bonesa, to tylko przebitego moim nożem.

Każde z tych słów bolało, lecz musiałam je wypowie-dzieć. Nie zamierzałam narażać Bonesa, przyznając się, że wciąż go kocham. Jeśli Ian powtórzy mu, co powiedziałam,

Page 20: Jedna noga w grobie

22

Bones będzie wiedział, że to nieprawda. Nie odmówił mi zapłaty za robotę, którą razem z nim wykonałam. To ja nie chciałam wziąć od niego pieniędzy. Na tatuaż, skrzy-żowane piszczele, również mnie nie namawiał. Zrobiłam go sobie sama z tęsknoty, po tym jak go opuściłam.

– Jesteś w połowie wampirem – stwierdził Ian. – Musisz nim być, z tymi jarzącymi się oczami. Powiedz mi... jak?

Nie zamierzałam nic mu mówić, ale w końcu pomy-ślałam sobie: a co mi tam. Ian i tak już znał mój sekret. Szczegóły nie były aż tak ciekawe.

– Jakiś świeży wampir zgwałcił moją matkę. Na jej nie-szczęście jego sperma wciąż była w porządku. Nie wiem, kim on jest, ale pewnego dnia go znajdę i zabiję. Na razie zadowalam się zabijaniem takich jak on.

W tym momencie z drugiego końca pokoju dobiegł dzwonek mojej komórki. Nie ruszyłam się, by ją odebrać, tylko zaczęłam mówić pośpiesznie:

– To moje wsparcie. Jeśli nie odbiorę, zaraz zjawi się tu cały oddział. Uzbrojony po zęby. Wstań bardzo powoli. Kiedy wyjmę z twojej piersi nóż, zaczniesz uciekać i nawet się nie obejrzysz. Zachowasz życie, ale opuścisz ten dom i nigdy do niego nie wrócisz. Umowa stoi? Pomyśl, zanim odpowiesz, bo ja nie żartuję.

Ian uśmiechnął się słabo.– Och, wierzę ci. Trzymasz nóż wbity w moje serce.

W tej sytuacji raczej nie masz powodu kłamać.Nawet nie mrugnęłam okiem.– A więc do roboty.Ian zaczął się dźwigać na kolana. Widziałam, że każdy

ruch sprawia mu niewyobrażalny ból, lecz on tylko zacisnął

Page 21: Jedna noga w grobie

23

usta i nawet nie syknął. Kiedy oboje już staliśmy, ostrożnie wyciągnęłam nóż z jego pleców.

– Żegnaj, Ian. I spadaj.Flannery rzucił się do okna jak błyskawica, tak że jego

obraz niemal rozmywał się w oczach. Poruszał się wolniej niż przedtem, lecz jego szybkość nadal robiła wrażenie. Zza drzwi dobiegł tupot nóg. Musiałam zrobić jeszcze jed-no, zanim pojawią się moi ludzie.

Wbiłam zakrwawiony sztylet w brzuch na tak głęboko, żeby paść na kolana, ale na tyle wysoko, żeby nie zadać sobie śmiertelnej rany.

Kiedy mój zastępca wpadł do pokoju, klęczałam na podłodze zgięta wpół, a na piękny, gruby dywan kapała krew z mojej rany.

– Jezu, Cat! – wykrzyknął Tate. – Przynieście stokery!Pozostali dwaj kapitanowie z mojej jednostki, Dave

i Juan, pobiegli wykonać rozkaz, a Tate wziął mnie na ręce i wyniósł z domu.

– Jeden uciekł, ale go nie ścigajcie – zaczęłam wydawać polecenia urywanym głosem. – Jest zbyt potężny. W domu nie ma nikogo więcej, ale zróbcie szybki obchód, a po-tem się wycofajcie. Musimy stąd zniknąć, bo może wrócić z posiłkami. Wtedy wszystkich nas wyrżną.

– Jedna runda, a potem odwrót! – rozkazał Dave, za-mykając drzwi furgonetki, do której mnie zapakowali.

Tate wyciągnął sztylet z mojego brzucha, przycisnął do rany opatrunki i podał mi pigułki, których nie sprzedawa-no w żadnej aptece.

Po czterech latach pracy zespołowi genialnych naukow-ców oraz mojemu szefowi Donowi udało się przefiltrować

Page 22: Jedna noga w grobie

składniki krwi nieumarłych i stworzyć cudowny lek, który w przypadku zwykłych ludzi w magiczny sposób leczył rany takie jak złamania kości czy krwotok wewnętrzny. Nazwaliśmy go stokerem na cześć autora, który rozsławił wampiry.

– Nie powinnaś była wchodzić tam sama! – zbeształ mnie Tate. – Do diabła, Cat, następnym razem mnie po-słuchaj!

Zaśmiałam się słabo.– Co tylko rozkażesz. Nie jestem w nastroju do kłótni.Potem zemdlałam.