Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś...

6
JAK BANKI NA NAS ZARABIAJą Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej Opłacalny konsument ILE BANKI ZARABIAJĄ NA KREDYTACH (średnia zyskowność w proc. za marzec 2014 – dla porównania (poniżej jaśniejszym kolorem) dane z marca 2011 r. ILE BANKI POŻYCZAJĄ MALYM I ŚREDNIM FIRMOM, A ILE KONSUMENTOM (kredyty mieszkaniowe i konsumpcyjne), procentowe udzialy w ogólnej wartości kredytów 55 51 29 33 36 49 54 ŹRÓDLO: NBP 10 20 30 40 50 60 03.2003 03.2004 03.2005 03.2006 03.2007 03.2008 03.2009 03.2010 03.2011 03.2012 03.2013 03.2014 23 20 19 18 19 19 18 57 58 59 57 58 42 42 58 konsumenci male i średnie firmy 46 46 ROZRZUTNY JAK POLAK (stopa oszczędności gospodarstw domowych, w proc. rozporządzalnych dochodów) 2,8 10,1 1,2 0,6 1,2 5,2 4,1 3,9 1,6 9,9 Niemcy USA Polska Wielka Brytania Czechy konsumpcyjne male i średnie firmy mieszkaniowe duże firmy ŹRÓDLO: OECD ŹRÓDLO: NBP 6,4 1,4 1,3 20 50 „Weź pożyczkę i zatrzymaj w portfelu odsetki za drugi rok!” – to tylko jedna z „superokazji”, którymi zalewają nas banki. Chętnie zadłużają konsumentów, zwłaszcza, gdy w niepewnych czasach firmy mniej pożyczają. SEBASTIAN STODOLAK

Transcript of Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś...

Page 1: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

Jak banki na nas zarabiaJą

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

Opłacalny konsumentILE BANKI ZARABIAJĄ NA KREDYTACH (średnia zyskowność w proc. za marzec 2014– dla porównania (poniżej jaśniejszym kolorem) dane z marca 2011 r.

ILE BANKI POŻYCZAJĄ MAŁYM I ŚREDNIM FIRMOM, A ILE KONSUMENTOM (kredyty mieszkaniowe i konsumpcyjne),procentowe udziały w ogólnej wartości kredytów

55

51

2933

36

49

54

ŹRÓDŁO: NBP

10

20

30

40

50

60

03.2003 03.2004 03.2005 03.2006 03.2007 03.2008 03.2009 03.2010 03.2011 03.2012 03.2013 03.2014

2320 19 18 19 19 18

57585957 58

42 42

58

konsumenci

małe i średnie firmy 46 46

ROZRZUTNY JAK POLAK (stopa oszczędności gospodarstw domowych, w proc. rozporządzalnych dochodów)

2,8

10,1

1,2

0,61,2

5,2

4,1

3,9

1,6

9,9 Niemcy

USA

Polska

Wielka Brytania

Czechy

konsumpcyjne

małe i średnie firmy

mieszkaniowe

duże firmy

ŹRÓDŁO: OECD

ŹRÓDŁO: NBP

6,4

1,4

1,3

2050

„Weź pożyczkę i zatrzymaj w portfelu odsetki za drugi rok!” – to tylko jedna z „superokazji”, którymi zalewają nas banki. Chętnie zadłużają konsumentów, zwłaszcza, gdy w niepewnych czasach firmy mniej pożyczają. SeBaStiaN Stodolak

Page 2: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

info

gr

afi

ka

ma

riu

sz o

lsze

wsk

i

żenia gospodarstw domowych na koniec marca 2014 r. był ponad dwukrotnie wyż-szy niż zadłużenie polskich firm – według danych NBP (lipcowy „Raport o stabilno-ści systemu finansowego”) wynosił 561,8 mld zł, gdy zadłużenie przedsiębiorstw 286,5 mld zł. Widać, że banki przestawi-ły pożyczkową wajchę, próbując nas na-mówić do życia na kredyt. Dlaczego?

– Komu łatwiej wcisnąć kredyt i na tym zarobić? Oczywiście indywidualne-mu konsumentowi, którego można trak-tować mówiąc w przenośni taśmowo. Firmy racjonalnie kalkulują – nie są chęt-ne na każdy produkt kredytowy, a tylko na taki, który przełoży się na większe zy-ski w przyszłości. To sprawia, że banki muszą podchodzić do firm w sposób in-dywidualny, a więc muszą poświęcać im więcej pracy, czasu i kapitału ludzkiego – mówi profesor Andrzej Bień.

W tym, że banki wybierają zyskow-ne działania, nie ma niczego dziwnego. To spółki, których celem jest pomnaża-nie zysków właścicieli czy akcjonariuszy. – A tak się składa, że kredyty konsump-cyjne są znacznie bardziej opłacalne niż kredyty dla sektora przedsiębiorstw – przyznaje dr Krzysztof Markowski z Departamentu Stabilności Finansowej Narodowego Banku Polskiego. Średnia marża na kredytach konsumpcyjnych od lat rośnie i wynosi obecnie 10 proc. Kre-dyty mieszkaniowe dają mniejszy zysk, licząc w procentach, ale za to większy w liczbach bezwzględnych. Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, poza tym mają dobre zabezpieczenia w postaci kredytowanych nieruchomości.

Tymczasem rentowność kredytów dla małych przedsiębiorstw to według NBP ledwie 1,4 proc. A co czwarty taki kredyt kończy się brakiem zarobku albo nawet stratą. Wybór jest więc jasny.

Skąd takie różnice?Eksperci tłumaczą, że popularność kredy-tów mieszkaniowych związana jest m.in. z kursami walut. W poprzedniej deka-dzie, gdy rosła nasza zamożność, a wraz z nią siła złotego, popularność zdoby-ły kredyty walutowe, głównie we fran-kach szwajcarskich, bardzo korzystnie – w porównaniu ze złotowymi – oprocen-towane. – To się obróciło przeciwko kre-

Stanach mawiano niegdyś, że porządny bankier pracu-je zgodnie z zasadą 2-3-4: bie-

rze od Smitha lokatę na 2 procent, potem daje kredyt fabryce Jonesa na 3 procent, a o czwartej wychodzi grać w golfa.

Tę powiastkę przytaczano niegdyś na studiach biznesowych jako przykład podręcznikowego funkcjonowania ban-ków. W kapitalistycznym raju utraconym oszczędności ludzi i firm napędzały roz-wój gospodarki, a banki pełniły w tym systemie rolę pośredników dbających o sprawny przepływ kapitałów tam, gdzie stopa zwrotu będzie najwyższa, a więc in-westycje najbardziej efektywne.

Niestety, taki model to już przeszłość. W ciągu ostatnich trzech dekad w USA – a w mniejszym stopniu w całym świecie zachodnim – instytucje finansowe zmie-niły społeczeństwo w konsumpcyjnych zombie; istoty, których sens życia pole-ga na ciągłym kupowaniu nowych samo-chodów, drogich wakacji, luksusowych mebli, ogromnych domów, wielkoforma-towych zestawów kina domowego. Rze-czy, na które tak naprawdę ich nie stać i które nie są im niezbędne. Przepustką do tego świata rozpasanego luksusu była karta kredytowa.

Te kredytowe zamki na lodzie runę-ły w czasach kryzysu. Ten kryzys prawie nie dotknął Polski. Ale pewne symptomy choroby życia za pożyczone dają się za-uważyć także u nas.

Po prostu zarobić– Funkcjonujące w Polsce banki skupia-ją się na działalności kredytowej skiero-wanej do indywidualnych konsumentów. Wciskają nam pożyczki, kredyty kon-sumpcyjne czy mieszkaniowe, których oprocentowanie ma często znamiona li-chwy – oburza się prof. Andrzej Bień, ekspert ds. bankowości i finansów z war-szawskiej Szkoły Głównej Handlowej.

Sformułowanie o lichwie jest może przesadne, ale faktem jest, że o ile jeszcze w 2003 r. kredyty konsumpcyjne i miesz-kaniowe stanowiły zaledwie 29 proc. wszystkich udzielanych przez banki kre-dytów, o tyle obecnie jest to aż 57 proc.! W tym czasie udział kredytów dla małych i średnich firm spadł z 58 proc. do... 18 proc. Efekt jest taki, że ogólny stan zadłu-

dytobiorcom, gdy złoty osłabł, ale banki jeszcze przez długi czas miały się dobrze, mogąc zarabiać na przewalutowaniu kre-dytów – tłumaczy dr Markowski.

Niektórzy wskazują, że banki działa-jące w Polsce mają w większości spółki matki za granicą, w strefie euro. To daje im łatwy dostęp do taniego kapitału. Jed-nocześnie wciskają nam wysoko opro-centowane kredyty konsumpcyjne. Ten model biznesowy skutkuje nagłówkami: „Rekordowe zyski polskich banków”.

Po kredyt do NiemiecPrzy tym wszystkim banki niespecjal-nie troszczą się o firmy. – Małe i średnie firmy wytwarzają ok. 80 proc. polskie-go PKB i żeby się rozwijać, potrzebują środków. A trudno oczekiwać, że 10-oso-bowy zakład pracy z małej miejscowości wyemituje obligacje albo znajdzie ze-wnętrznego inwestora. Zostają banki, ale te kredytów na dobrych warunkach da-wać nie chcą. Przez to nasza gospodarka rośnie o 3-4 proc., a mogłaby o 7-8 proc. rocznie – przekonuje prof. Andrzej Bień. I dodaje: – Dochodzi do tego, że polskie przedsiębiorstwa zakładają spółki córki np. w Niemczech tylko po to, żeby móc wziąć kredyt w niemieckim banku.

Mniej alarmistycznie podchodzi do zagadnienia dr Małgorzata Starczew-ska-Krzysztoszek, główna ekonomist-ka Konfederacji Pracodawców Lewiatan. – Sytuacja na rynku kredytowym jest od-zwierciedleniem preferencji przedsię-biorstw. Nie zadłużają się, ponieważ nie chcą, a nie dlatego, że nie mogą. Ten kre-dytowy umiar jest jedną z najważniej-szych przyczyn, dla których wyszliśmy z kryzysu obronną ręką – uspokaja eko-nomistka. Z jej badań wynika, że z grub-sza połowa małych i średnich firm nie bierze kredytu, ponieważ nie planuje in-westycji. Jedynie niecałe 7 proc. firm de-

70 mld złtyle kredytów konsumpcyjnych udzielono w 2013 roku

w

Page 3: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

klaruje, że nie może zaciągnąć kredytu, bo nie ma odpowiednich zabezpieczeń albo miałyby trudności ze spłatą. Kolej-ne 3 proc. uważa, że wina leży po stronie banków, bo albo nie mają oferty dla MSP, albo uzyskanie kredytu jest w nich zbyt kłopotliwe.

Czyli: banki dawałyby kredyty firmom, gdyby był na to popyt?

– Trudno oczekiwać, że przedsiębior-cy powiedzą w ankiecie coś innego. „Ja miałbym nie mieć zdolności kredytowej? Ja? Mam, ale nie chcę” – kręci głową prof. Bień. – Przedsiębiorcy są po prostu racjo-nalni. Jeśli mamy kredyt z ratą kapitało-wą 3 tys. zł miesięcznie, to bank dolicza do tego jeszcze 1,8 tys. zł odsetek i nie-jednokrotnie nawet 1,4 tys. zł ubezpie-czenia. W skład odsetek wchodzi nawet 9 proc. marży banku. To trzy razy wię-cej niż WIBOR, czyli podstawowa stopa oprocentowania! W sumie taki kredyt to koszt ponad 6 tys. zł miesięcznie. Kto na to pójdzie?

Prof. Bień zwraca uwag, że wysokie koszty kredytu to dla firmy groźna kula u nogi. Było w Polsce kilka przypadków, gdy banki wolały doprowadzić do upad-ku firmy, niż odstąpić od swych roszczeń.

– W Wielkiej Brytanii, gdy jakiś bank przesadza z oprocentowaniem i opłatami, to najpierw dostaje telefon z Banku An-glii z uprzejmą prośbą o zmianę prakty-ki. Potem jest stanowczy list, a jeśli i on nie odnosi zamierzonego skutku, banko-wi odbiera się licencje na przyjmowanie depozytów. Przestaje być po prostu ban-kiem – opowiada profesor Bień. Jego zda-niem polski nadzór w kwestii kredytów także mógłby być bardziej stanowczy. To zresztą teza większości ekspertów: ry-nek bankowy powinien być ściślej kon-trolowany, by wyeliminować praktyki lichwiarskie czy ukrócić wciskanie kon-sumentom kredytów i pożyczek. Zgadza-ją się jednak, że nie wiadomo, czy firmy korzystałyby częściej z kredytów, gdyby te były dla nich bardziej atrakcyjne. Przy-

zwyczaiły się bowiem do życia bez ban-ków, ale także bez większych aspiracji do rynkowego podboju.

– Na pewno problemem dla firm jest znalezienie wspólnego języka z bankami. Nasi przedsiębiorcy mają często poczucie, że bank ich nie rozumie i dlatego waha się przy decyzji o kredycie – zauważa dr Markowski z NBP. – Nie pomoże tu pro-sta interwencja państwa. Weźmy wysoko oceniany program gwarancji rządowych „de minimis”. W bankach komercyjnych biorących udział w tym programie kwota kredytów obrotowych dla małych i śred-nich przedsiębiorstw spadła od marca 2013 r. o 2,1 mld zł. Wzrosła natomiast w bankach spółdzielczych. Zwiększyło się także zadłużenie mikroprzedsiębiorstw.

Tako rzecze VolckerPolska gospodarka szczęśliwie wciąż roś-nie, ale zza oceanu płynie ostrzeżenie, że coraz niższa skłonność banków do poży-czania firmom może być symptomem...

pułapki płynności. To sytuacja, w której banki, chociaż mają kapitał i teoretycznie bank centralny pożycza im pieniądze nie-mal za darmo, to... nie chcą tych pienię-dzy puścić w gospodarczy obieg.

„Pułapka płynności to sytuacja, gdy wszyscy sądzą, że wzrośnie wartość go-tówki i nie widzą sensu w pozbywaniu się jej. Znajdują się w niej Stany Zjednoczo-ne, Japonia i niektóre kraje Europy” – tłu-maczył w jednym z artykułów noblista prof. Paul Krugman. Ekonomiści bardzo dobrze to zjawisko opisali, ale nie znaleź-li jeszcze na nie skutecznego lekarstwa. Niestety, także w Polsce groźba deflacji, czyli wzrostu wartości pieniądza, stała się ostatnio bardziej realna, choć na razie to przede wszystkim okresowy efekt sezono-wego spadku cen żywności.

Istnieje jeszcze jeden powód, dla któ-rych kredytowanie małych i średnich firm wydaje się bankom mało opłacalne, a za-dłużanie konsumentów świetnym intere-sem. Bo banki mogą zarabiać nie tylko na

łatwych w obsłudze kredytach konsump-cyjnych i mieszkaniowych – mogą także wymyślać i sprzedawać rozmaite skom-plikowane instrumenty finansowe. Ta-kie „innowacyjne” instrumenty budowane są często właśnie na bazie udzielonych wcześniej kredytów. Eksperci wskazu-ją, że banki mogą na takich innowacjach zarabiać krocie właściwie bez ryzyka – przerzucają je na beztroskich, bądź zma-nipulowanych klientów.

Tyle że, jak podkreśla często amery-kański ekonomista Paul Volcker, przed laty szef Rezerwy Federalnej, jedyną do-brą innowacją w finansach było wynale-zienie bankomatu.

W Polsce katastrofalne skutki innowa-cyjnych praktyk w bankowości mogliśmy obserwować przed sześciu laty, gdy w wy-niku niekorzystnych wahań kursowych zaczęły upadać firmy, które wcześniej za-inwestowały w tak zwane opcje walutowe. Miały one zabezpieczać transakcje kup-na i sprzedaży towarów przeprowadzane przez te firmy, a zamiast tego przy nagłym tąpnięciu złotego wpędziły je w kłopoty.

W skali globalnej w 2008 r. innowacyj-ne instrumenty pochodne przyczyniły się do szybszego zainfekowania kryzysem fi-nansowym realnej gospodarki. To wte-dy okazało się, że bezpieczne były tylko pozornie, bo znieczuliły świat finansów na ryzyko związane ze złymi kredytami. Dlatego właśnie znany inwestor Warren Buffett nazwał je „finansową bronią ma-sowego rażenia”.

Wracając do naszego podwórka, moż-na powiedzieć, że nie jesteśmy wyjątko-wi. Mamy te same problemy z bankami co rozwinięte gospodarki, tylko (na razie!) na mniejszą skalę. To oznacza, że wciąż mamy czas na działanie. Czy uda się spra-wić, by banki zaczęły bardziej wspierać wzrost gospodarczy, a mniej wzrost na-szych długów? Pocieszający jest fakt, że bankom nie udało się uzależnić polskich konsumentów od pożyczania.

– Polacy wciąż jednak nie żyją na kre-dyt. Z ubiegłorocznej diagnozy społecz-nej, przekrojowego badania naszego społeczeństwa, które prof. Janusz Czapiń-ski przeprowadza co dwa lata, wynika, że tylko niespełna 37 proc. Polaków deklaru-je korzystanie z pożyczek i kredytów, a to sporo mniej niż w 2009 r. – zauważa dr Markowski. ^

Dochodzi do tego, że polskie przedsiębiorstwa zakładają spółki córki w Niemczech tylko po to, żeby móc wziąć kredyt w niemieckim banku

Jak banki na nas zarabiaJą

Page 4: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

na bank, że kosztuJe

Konto uszyj sobie na miaręNie przepłacaj w banku. Weź to, czego naprawdę potrzebujesz – z całą pewnością mniej, niż ci proponują.Cezary koProwiCz, ilustracje agata dudek

Page 5: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

nstytucje finansowe wymyśla-ją kolejne – i prawdę mówiąc, często niekonieczne, a za to

kosztowne – propozycje. Jak nie ulec na-mowom?

Elementy składowe bankowej oferty po-winny być połączone w optymalny sposób – rachunek bieżący, kredyt odnawialny, lo-katy. Warto też zadbać o łatwe i wygodne kanały dostępu do usług, możliwość doko-nywania błyskawicznych przelewów itp. Oczywiście bez konieczności ponoszenia zbyt dużych kosztów.

Nie wydawaj, gdy nie musiszZdaniem Piotra Sadzy, dyrektora w sek-torze instytucji finansowych firmy dorad-czej Deloitte, koszty obsługi są jednym ze najważniejszych czynników wpływających na wybór oferty bankowej przez przedsię-biorstwa. – Badania wskazują, że aż 2/3 klientów z segmentu małych i średnich firm korzysta jedynie z podstawowej ofer-ty produktowej – zwraca uwagę Sadza. Jego zdaniem poza rachunkiem bieżącym i ści-śle określonym pakietem usług (przelewy, możliwość dokonywania operacji gotów-kowych) klienci zachowują bardzo dużą wstrzemięźliwość, jeżeli chodzi o bardziej aktywne formy korzystania z usług, w tym chociażby finansowania działalności poży-czonym kapitałem. I dobrze.

Jak wynika z badań Deloitte, przeciętny klient z tej grupy oznacza dla instytucji fi-nansowej niewiele ponad 300 zł miesięcz-nego przychodu. Oczekuje też, prawdę mówiąc, niewiele – chce łatwego i szybkie-go dostępu do konta, możliwości dokony-wania dużej liczby bezpłatnych przelewów, rozbudowanej obsługi w oddziale banko-wym, niskich cen usług i możliwie naj-prostszych procedur oraz minimalnych formalności z tytułu posiadanego pakie-tu usług. A także dużej sieci bankomatów i możliwość uruchomienia linii kredyto-wej w rachunku.

Zawężanie oferty produktowej do nie-zbędnego minimum to domena nie tylko małego i średniego biznesu. Na to samo często decyduje się przeciętny Kowalski.

Czego chce KowalskiJak podkreśla Halina Kochalska, analityk Open Finance, wielu Polaków ma nadal dosyć mgliste pojęcie o konstrukcji pro-duktów bankowych, z jakich korzystają.

W przypadku kłopotów ze spłatą kredytu może to oznaczać poważne konsekwencje.

– Obecnie połowa Polaków jest w trak-cie spłaty zadłużenia. Mimo to pojęcia: RRSO, scoring kredytowy, upadłość kon-sumencka czy też pętla zadłużenia to dla większości wciąż wiedza tajemna – mówi Halina Kochalska.

Z badań MillwardBrown (przeprowa-dzonych na zlecenie Biura Informacji Kredytowej i Fundacji Kronenberga przy CitiHandlowym) widać także, po co się-gają konsumenci potrzebujący dodatko-wego kapitału.

– Jeśli się zadłużamy, to najczęściej korzystamy z debetu lub linii kredyto-wej w koncie oraz kart kredytowych. Tak odpowiadało odpowiednio 20 i 19 proc. ankietowanych. Z kredytu ratalne-go korzystało 16 proc. ankietowanych, z pożyczki lub kredytu konsumpcyjne-go w banku lub SKOK – 14 proc. – doda-je Kochalska.

Prof. Janusz Czapiński, prorektor Wyżej Szkoły Finansów i Zarządzania w War-

szawie oraz współautor Diagnozy Spo-łecznej 2013, dorzuca, że od marca 2009 r. do marca 2013 odsetek gospodarstw do-mowych korzystających z pożyczek i kre-dytów zmniejszył się z 42,6 do niespełna 37 proc. To nie tylko efekt kryzysu, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, ale również brak odpowiedniej wiedzy dotyczącej optymalnego zarządzania fi-nansami.

– Z drugiej strony, wraz z dalszym oży-wieniem gospodarczym, które będzie wspierało kondycję finansową indywidu-alnych konsumentów, można się także spodziewać większej skłonności osób fi-zycznych do korzystania z produktów fi-nansowych – uważa Marcin Materna, szef działu analiz Domu Maklerskiego Millen-nium.

Pomyśl, zanim podpiszeszJak w tej sytuacji wybrać ofertę banko-wą dostosowaną do własnych potrzeb i ustrzec się pułapek, które towarzyszą zbyt pochopnie podejmowanym decy-

na bank, że kosztuJe

i

Page 6: Jak banki na nas zarabiaJą Opłacalny konsument€¦ · Na dodatek rzadko się zdarza, żeby ktoś ich nie spła-cał, ... W bankach komercyjnych ... obrotowych dla małych i śred-nich

zjom? Przede wszystkim należy wnikliwie zapoznać się z ofertą instytucji finanso-wych i zwrócić uwagę na wyszczególnio-ne w umowach zapisy – wszystkie, także te napisane małym druczkiem. Po pod-pisaniu dokumentów, które zwiążą nas z bankiem, będziemy musieli bezwarun-kowo zaakceptować wszystkie później-sze sankcje, np. za opóźnienia w spłacie kredytu. Dotyczy to chociażby wysokości karnych odsetek, które mogą nas dotkli-wie uderzyć po kieszeni.

Podstawowym elementem oferty jest rachunek bankowy. Tu najważniejsze są łatwy dostęp do konta 24 godziny na dobę (internet, telefon), możliwość dokonywa-nia nieograniczonej liczby darmowych przelewów i bezpłatnego korzystania z bankomatów. Duże znaczenie ma rów-nież oprocentowanie linii kredytowej w koncie oraz dostępność innych produk-tów bankowych, jak lokaty, kredyt kon-sumpcyjny, zadłużenia na karcie. Jeśli przewidujemy zakup jednostek funduszy inwestycji bądź akcji, przydatne może być

konto połączone z rachunkiem w domu maklerskim.

Bywa, że doradcy bankowi przy zakła-daniu konta namawiają do skorzystania z dodatkowych usług. Nie ulegajmy, jeśli nie potrzebujemy kolejnej karty kredyto-wej lub pożyczki „na wakacje” czy na sfi-nansowanie wydatków związanych na przykład z początkiem roku szkolnego. Skoro radziliśmy sobie dotąd bez dodat-kowych pożyczek, to poradzimy sobie bez nich pewnie w przyszłości.

Dlaczego instytucjom finansowym tak zależy, byśmy finansowali nadzwyczajne wydatki z pożyczek i kredytów gotówko-wych? Bo na nich najłatwiej jest zarabiać.

– To szybki pieniądz, pożyczony na krótko. Rzeczywista stopa procentowa w przypadku takich pożyczek nominal-nie nie wydaje się wysoka, ale do tego do-chodzą dodatkowe opłaty – ubezpieczenia, prowizja itd. – mówi Halina Kochalska. Tłumaczy, że także analiza klienta w przy-padku kredytów gotówkowych nie jest tak trudna, jak przy kredytach hipotecznych i firmowych. Pieniądz wraca do banku szybko i daje pożyczającym wyższe mar-że niż w przypadku kredytów hipotecz-nych. Niskie oprocentowanie depozytów, wynoszące obecnie ok. 3 proc., też bardziej zachęca do wydawania niż oszczędzania. Podobnie jak poprawa sytuacji makroeko-nomicznej. Już nie pamiętamy o kłopotach znajomych, którzy wpadli w pułapkę kre-dytową tuż przed kryzysem i drogo za to zapłacili.

– Owszem, w latach 2009-2012 staliśmy się bardziej powściągliwi w pożyczaniu, ale dziś znów chętniej sięgamy po kredy-ty gotówkowe, by realizować marzenia. Właściwie pod względem relacji kredy-tów konsumpcyjnych do PKB można po-równywać Polskę z krajami rozwiniętymi – mówi Kochalska.

Zwróć uwagę na szczegółyBanki oferują dodatkowe usługi nie tyl-ko w przypadku pożyczek. W ramach ob-sługi konta wciskają nam za dodatkową opłatą różnego rodzaju ubezpieczenia, pa-kiety usług – np. w zakresie ochrony zdro-wia, wsparcia technicznego przy awarii auta bądź produktów finansowych o bar-dzo skomplikowanej strukturze i dużym ryzyku inwestycyjnym. To przede wszyst-kim tak zwane lokaty ustrukturyzowa-

ne lub polisolokaty, których najlepiej się strzec jak diabeł święconej wody. Aby oce-nić atrakcyjność tego typu dodatkowych usług, warto dokładnie przeczytać umo-wę.

Przy długoterminowych umowach, np. dotyczących różnego rodzaju kredytów, warto bardzo dokładnie przeanalizować konstrukcję oprocentowania. Oprocento-wanie, którym kuszą nas banki, to często niejedyny koszt takiej pożyczki. Pamiętaj-my, że zwłaszcza w przypadku kredytów hipotecznych, ale nie tylko stopa procen-towa jest zmienna (dla złotego opiera się na stawce WIBOR). Niezmienna jest za to marża banku – niewysoka (w proporcji do całego oprocentowania) – w czasach wy-sokiej inflacji, staje się nieproporcjonalnie wysoka, gdy ceny stoją w miejscu i stawka WIBOR maleje. Wysokość marży można i należy negocjować, oczywiście po wcześ-niejszym wyborze najbardziej atrakcyjnej na rynku oferty.

Przy zmiennej stopie procentowej na-leży dokładnie zapoznać się z terminami, w jakich instytucja finansowa będzie we-ryfikowała koszt kredytu (w odniesieniu do stawek ustalonych przez banki cen-tralne). Zmiany mogą się odbywać np. raz w miesiącu, raz na kwartał lub co pół roku.

Aby dokładnie oszacować łączny koszt wszystkich czynności związanych z uru-chomieniem kredytu – szczególnie na tle ofert innych banków – warto oprzeć się na rzeczywistej rocznej stopie procentowej, czyli RRSO. To miara, którą banki mu-szą publikować przy swojej ofercie kredy-towej, określając rzeczywisty koszt usługi wraz z różnego rodzaju opłatami, prowi-zjami i oprocentowaniem.

Przed podpisaniem umowy należy do-kładnie zapoznać się z wysokością prowi-zji, czyli opłaty, jaką banki mogą pobrać za rozpatrzenie wniosku kredytowego czy też sporządzenie umowy (choć ostat-nio te właśnie czynności są wykonywane raczej bezpłatnie). Konieczne może być również ubezpieczenie kredytu na wypa-dek zdarzeń losowych, jak chociażby utra-ty zatrudnienia (tu obowiązuje wskaźnik procentowy pomnożony przez łączną kwotę kredytu). Nie dajmy sobie jednak wepchnąć produktów, z których korzy-stać nie będziemy. Przy krótkoterminowej umowie, np. na kredyt gotówkowy, takie ubezpieczenie nie musi być potrzebne. ^

Na Co Skarżymy Się NajCzęśCiej

W I połowie 2014 r. do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UNKF) wpłynęły 5022 skargi od klientów podmiotów rynku finansowego. Zdecydowana większość zastrzeżeń dotyczyła działalności banków komercyjnych. Najczęściej narzekamy na jakość obsługi. Przeszkadza nam:▪ niekompetentna obsługa klienta▪ brak informacji o produktach lub usługach oferowanych przez bank▪ nierzetelne udzielanie informacji o produktach ubezpieczeniowych o charakterze inwestycyjnym▪ brak odpowiedzi w związku ze złożonymi reklamacjami▪ wydłużony termin rozpatrywania reklamacji.Wiele skarg według UKNF dotyczy obsługi rachunków, w tym ich blokad na skutek egzekucji komorniczych czy też nieterminowej realizacji przelewów. Skargi wpływały także od kredytobiorców i pożyczkobiorców, którzy skarżyli się na sprzedaż wierzytelności firmom zewnętrznym i brak aktualizacji informacji w Biurze Informacji Kredytowej.