Jacek Kuroń - Icek Kordblum

14
Jacek Kuroń - Icek Kordblum (wróg #1 Polskości, Narodu Polskiego i Wolnego i Niepodleglego Państwa Polskiego, polonofob, dywersant, marksista, trockista, fanatyczny komunista , stalinowiec, alkoholik, świnia Orwell'owska, lider “czerwonego harcerstwa”, tzw. walterowców, zniszczyl polskie harcerstwo, bez reszty angażowal się w rozgrywkę frakcji partyjnych “Chamów” i “Żydów” po stronie frakcji żydowskiej ["pulawian"]; czlonek-zalożyciel KOR - żydokomuna [KOR powstal z najbardziej antypo lskich struktur partyjnych: WKP(b), KPZU, KPU(b), KPB(b), KPF, KPD(Niemiec), MOPRu.]; odznaczony Orderem Orla Bialego przez rząd żydokomunistyczny) - po lonica.net Kuroń co najmniej od początku lat 80. nie ukrywal, że jego celem politycznym jest sojusz z formacją rządzącą PRL czy raczej poszerzenie tej formacji "Państwo Jacka Kuronia" Z reguly jesteśmy wierni zasadzie, że o zmarlych tylko dobrze, jednak w tym wypadku - ze względu na propagandę klamstwa w mediach - zmuszeni jesteśmy przedstawić obszernie dzialalność Jacka Kuronia. Już dawno przez polskojęzyczne media nie przetoczyla się fala tak agresywnych komentarzy, jak w ostatnich kilkunastu dniach. W ten sposób warszawka zareagowala na opublikowanie przez "Życie Warszawy" (za dwumiesięcznikiem "Arcana") kilku zaledwie dokumentów SB z archiwum IPN, dotyczących poglądów i dzialalności Jacka Kuronia w latach 80. Adam Michnik od razu orzekl: - Z tym nie da się polemizować. Schodzenie do poziomu tych publikacji to jak podejmowanie walki bokserskiej w szambie - wszyscy muszą cuchnąć. O redakcji "ŻW" napisal zaś, że tym ludziom nie powinno się podawać ręki. Prof. Barbara Skarga, znana specjalistka od etyki, od razu stwierdzi la, że IPN opublikowal rozmowy Jacka Kuronia z SB zapewne w intencji zbezczeszczenia jego pamięci. Z kolei Henryk Wujec obwieścil: - Wymowa tego tekstu jest jasna - chodzi o zdyskredytowanie Kuronia, który w znacznej mierze uksztaltowal polską demokratyczną opozycję i swym niezlomnym życiem pokazal, jak uczciwy czlowiek powinien zachowywać się w czasach dyktatury. Podobnie zareagowal Wladyslaw Frasyniuk: - To wielki skandal i krzywda. Mam wrażenie, że ludzie zajmujący się lustracją kierują się niskimi pobudkami, kompleksami, a nawet zawiścią i zazdrością. Najdalej zaś poszedl nieoceniony w takich sytuacjach Andrzej Celiński, przemawiając w charakterystycznym i pelnym europejskości języku salonu: - Pytam panów z IPN: czy wyście się z chu...m na lby pozamieniali?! - Jacek jest jednym z największych polskich bohaterów. Niestety, nasza świadomość zostala opanowana przez kilku malych gnojków z IPN. (...) Ten, kto się w tym babrze, jest po prostu szambonurkiem, to znaczy, że lubi wkladać swoją glowę w g..no. Obok indywidualnych komentarzy pojawi la się też cala seria zbiorowych listów otwartych, glównie osób z tego samego towarzystwa, choć nie tylko (np. list dawnych dzialaczy prawicowego Ruchu Mlodej Polski czy Komitetu Helsińskiego). Wreszcie w niedzielę 3 września zorganizowano spontaniczną masówkę przy grobie Kuronia i podobne, choć mniej liczne wiece w Krakowie, Szczecinie i Lodzi. W tym ostatnim mieście więc poprowadzi l Marek Edelman, ostrzegając zebranych przez nową dyktaturą, która podobno Polsce grozi. Natomiast na warszawskich Powązkach brylowali Adam Michnik i Aleksander Kwaśniewski, Tadeusz Mazowiecki i Zbigniew Bujak, a w tle pojawili się m.in. Leszek Balcerowicz, Danuta Hübner, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Andrzej Wajda, Maja Komorowska, Andrzej Seweryn. 10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 1/14 Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Transcript of Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Page 1: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Jacek Kuroń - Icek Kordblum

(wróg #1 Polskości, Narodu Polskiego i Wolnego i Niepodleglego Państwa Polskiego, polonofob, dywersant, marksista, trockista,fanatyczny komunista, stalinowiec, alkoholik, świnia Orwell'owska, lider “czerwonego harcerstwa”, tzw. walterowców, zniszczył polsk ieharcerstwo, bez reszty angażował się w rozgrywkę frakcji partyjnych “Chamów” i “Żydów” po stronie frakcji żydowskiej ["puławian"]; członek-założyciel KOR - żydokomuna [KOR powsta ł z najbardziej antypolsk ich struktur partyjnych: WKP(b), KPZU, KPU(b), KPB(b),KPF, KPD(Niemiec), MOPRu.]; odznaczony Orderem Orła Białego przez rząd żydokomunistyczny) - polonica.net

Kuroń co najmniej od początku lat 80. nie ukrywał, że jego celem politycznym jest sojusz z formacją rządzącąPRL czy raczej poszerzenie tej formacji

"Państwo Jacka Kuronia"

Z reguły jesteśmy wierni zasadzie, że o zmarłych tylko dobrze, jednak w tym wypadku - ze względu napropagandę kłamstwa w mediach - zmuszeni jesteśmy przedstawić obszernie działalność Jacka Kuronia. Jużdawno przez polskojęzyczne media nie przetoczyła się fala tak agresywnych komentarzy, jak w ostatnichkilkunastu dniach. W ten sposób warszawka zareagowała na opublikowanie przez "Życie Warszawy" (zadwumiesięcznikiem "Arcana") kilku zaledwie dokumentów SB z archiwum IPN, dotyczących poglądów i działalnościJacka Kuronia w latach 80.

Adam Michnik od razu orzekł: - Z tym nie da się polemizować. Schodzenie do poziomu tych publikacji to jakpodejmowanie walki bokserskiej w szambie - wszyscy muszą cuchnąć. O redakcji "ŻW" napisał zaś, że tymludziom nie powinno się podawać ręki. Prof. Barbara Skarga, znana specjalistka od etyki, od razu stwierdziła, żeIPN opublikował rozmowy Jacka Kuronia z SB zapewne w intencji zbezczeszczenia jego pamięci. Z kolei HenrykWujec obwieścił: - Wymowa tego tekstu jest jasna - chodzi o zdyskredytowanie Kuronia, który w znacznejmierze ukształtował polską demokratyczną opozycję i swym niezłomnym życiem pokazał, jak uczciwy człowiekpowinien zachowywać się w czasach dyktatury. Podobnie zareagował Władysław Frasyniuk: - To wielki skandal ikrzywda. Mam wrażenie, że ludzie zajmujący się lustracją kierują się niskimi pobudkami, kompleksami, a nawetzawiścią i zazdrością. Najdalej zaś poszedł nieoceniony w takich sytuacjach Andrzej Celiński, przemawiając w

charakterystycznym i pełnym europejskości języku salonu: - Pytam panów z IPN: czy wyście się z chu...m nałby pozamieniali?! - Jacek jest jednym z największych polskich bohaterów. Niestety, nasza świadomość zostałaopanowana przez kilku małych gnojków z IPN. (...) Ten, kto się w tym babrze, jest po prostu szambonurkiem, toznaczy, że lubi wkładać swoją głowę w g..no.

Obok indywidualnych komentarzy pojawiła się też cała seria zbiorowych listów otwartych, głównie osób z tegosamego towarzystwa, choć nie tylko (np. list dawnych działaczy prawicowego Ruchu Młodej Polski czy KomitetuHelsińskiego). Wreszcie w niedzielę 3 września zorganizowano spontaniczną masówkę przy grobie Kuronia ipodobne, choć mniej liczne wiece w Krakowie, Szczecinie i Łodzi. W tym ostatnim mieście więc poprowadziłMarek Edelman, ostrzegając zebranych przez nową dyktaturą, która podobno Polsce grozi. Natomiast nawarszawskich Powązkach brylowali Adam Michnik i Aleksander Kwaśniewski, Tadeusz Mazowiecki i Zbigniew

Bujak, a w tle pojawili się m.in. Leszek Balcerowicz, Danuta Hübner, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Andrzej Wajda,Maja Komorowska, Andrzej Seweryn.

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 1/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 2: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Źródła słuszne i niesłuszne

Każdemu, kto z boku obserwuje tę zbiorową histerię, ciśnie się na usta pytanie: co tak naprawdę się stało?Trudno bowiem za przyczynę tego, co obserwujemy, uznać propozycję dwóch mało znanych posłów LPR, byKuroniowi odebrać Order Orła Białego - wiadomo bowiem, że działacze tej tonącej partii zrobią dziś wszystko dla

zaistnienia przed kamerami, toteż nie sposób traktować ich wypowiedzi poważnie. Zresztą histeria warszawkizaczęła się jeszcze przed wystąpieniami polityków Ligi, ma więc związek tylko i wyłącznie z faktem opublikowaniadokumentów SB.

Z dokumentów tych wynika, że Kuroń, będąc zatrzymywanym w latach 1985 i 1986, przedstawiałrozmawiającym z nim esbekom - płk. Wacławowi Królowi i mjr. Janowi Lesiakowi - swoje poglądy polityczne,które można odczytywać jako niedwuznaczne propozycje porozumienia się z władzą. Z jednej strony proponowałwprowadzenie działaczy nielegalnej wówczas "Solidarności" do samorządów, z drugiej zaś - utworzeniespołecznego ruchu odbudowy gospodarki.

Rozmowy te nie miały nic wspólnego ze współpracą z SB, nawet nieformalną, i nikt poważny - a zwłaszczahistorycy z IPN - takiego zarzutu Kuroniowi nie postawił. Opublikowane dokumenty nie są więc klasycznymźródłem policyjnym, ale raczej politycznym - stanowią bowiem ciekawy przyczynek do wiedzy o koncepcjachpolitycznych jednego z czołowych działaczy opozycji. Jeżeli więc można bez ograniczeń cytować np.prorządowe i prosowieckie wypowiedzi prof. Macieja Giertycha z lat 80. (jak to uczyniła ostatnio Monika Olejnikna łamach "GW"), to dlaczego nie można sięgać do zapisów - co prawda pośrednich, bo sporządzanych przezoficerów SB - tego, co głosił wtedy Jacek Kuroń?

Kanonizowany jeszcze za życia

Wydaje się, że przyczyna histerii warszawki leży właśnie w tym, co głosił guru tego środowiska. Najlepiejświadczy o tym postawa "Gazety Wyborczej", która nazajutrz po publikacji "ŻW" zrelacjonowała ją, obokzamieszczając tekst pt. "Jak było naprawdę". Warto zacytować jego początek: Osoby, które dobrze znały JackaKuronia, twierdzą, że wyznawał on ewangeliczno-ekumeniczną zasadę, że trzeba rozmawiać z każdym. Byłuprzejmy nawet dla oficerów śledczych, którzy przyjeżdżali do niego na rewizję. Wypominał np. AdamowiMichnikowi, że źle się odnosi do oficerów SB, nie podaje ręki prokuratorowi. Ale wychodził też z założenia, że zawszelką cenę trzeba przekazać rządzącym prawdziwe informacje o intencjach ludzi z podziemia i wykorzystywałkażdą rozmowę jako okazję do tego. Podczas takich rozmów z SB czy prokuratorami podstawową zasadą byłoto, że nie można mówić nic, co mogłoby komukolwiek zaszkodzić.

Jest to tekst o charakterze hagiograficznym, mający utwierdzić w czytelnikach przekonanie, że Kuroń byłczłowiekiem kryształowym, niemal świętym, postępującym w życiu jak Matka Teresa z Kalkuty. Taki wizerunekKuronia budowano jeszcze przed jego śmiercią, do czego wydatnie przyczyniła się jego działalność w fundacjiSOS i pamiętne pogadanki w telewizji. Ale prawda o tej postaci jest nieco mniej różowa i opublikowanedokumenty właśnie o tym świadczą.

Jacek Kuroń był bowiem przede wszystkim politykiem, a więc człowiekiem walczącym o władzę. I należy gooceniać jako polityka - a nie świeckiego świętego, do którego trzeba się modlić. Politykiem był Kuroń wtedy, gdyna fali Października '56 tworzył Rewolucyjny Związek Młodzieży, gdy w połowie lat 60. napisał z KarolemModzelewskim "List otwarty do partii", będący faktycznie programem trockistowskiej rewolucji, a także gdy

znalazł się w gronie strategów studenckiego buntu w Marcu '68. Swoje ówczesne działania okupił dwukrotnymiwyrokami więzienia, ale to jeszcze nie upoważnia do zastępowania historiografii - hagiografią. Zwłaszcza że całajego działalność w okresie gomułkowskim miała charakter opozycji wewnątrzpartyjnej, akceptującej ideologiczne igeopolityczne podstawy PRL.

Cel: współrządzić z PZPR

W latach 70. Kuroń wprawdzie oficjalnie zerwał z marksizmem jako ideologią, ale w gruncie rzeczy niedalekoodszedł od swej wcześniejszej pozycji politycznej. Jako jeden z liderów lewicy KOR-owskiej, a później doradca

"Solidarności" stał się czołowym propagatorem idei porozumienia opozycji z władzami PRL. Dobitnie świadczy otym jego tekst pt. "Rząd Narodowy", który powstał niedługo przed wprowadzeniem stanu wojennego. Kuroń pisałwprost: Najlepiej byłoby, aby Episkopat, "Solidarność" i kierownictwo PZPR powołały Rząd Narodowy, tj.ponadpartyjny, fachowy gabinet do ściśle określonych zadań, na ściśle określony czas. Zadania te, to:przezwyciężenie kryzysu i reforma gospodarcza, reforma administracji terenowej i wybory do lokalnegosamorządu (gmina i województwo), wreszcie przygotowanie pięcioprzymiotnikowych wyborów do Sejmu. Czas

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 2/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 3: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

samorządu (gmina i województwo), wreszcie przygotowanie pięcioprzymiotnikowych wyborów do Sejmu. Czasbyłby wyznaczony terminem wyborów parlamentarnych, jednak nie dłuższy niż rok. (...) Powołanie gabinetuprzez trzy wymienione instytucje rozumiem jako konieczność uzyskania aprobaty każdej z nich dla premiera iwszystkich członków rządu. (...) Rząd Narodowy poręczyłby ZSRR nienaruszalność gwarancji militarnych orazzapowiedziałby, że w wolnych wyborach wysunie, obok innych, listę rządową, której program będzie zawierałm.in. podtrzymanie tych gwarancji. (...) Jestem przekonany, że jeśli Rząd Narodowy będzie realizował swójprogram i doprowadzi do wolnych wyborów, to jego lista w tych wyborach uzyska większość niezbędną do

sformowania gabinetu.

Była to bardzo konkretna propozycja już nawet nie jakiegoś porozumienia narodowego, ale faktycznego sojuszuwładzy z opozycją przy akceptacji Kościoła. Kuroń był jednak w swych ówczesnych pomysłach osamotniony.Nawet Adam Michnik w wydanej 4 lata później książce "Takie czasy... Rzecz o kompromisie" pisał: Byłem tympomysłom zdecydowanie przeciwny, co wielokrotnie publicznie deklarowałem. Sądziłem, że powtórzyć się możesytuacja sprzed 35 lat z wejściem do rządu PSL i Mikołajczyka. Taki wspólny rząd - mniemałem - pozwoliłbykomunistom podzielić się nie władzą, lecz odpowiedzialnością za jej antyrobotnicze poczynania (podwyżki,działania represyjne etc.) i w ten sposób doprowadzić do rozłamu w "Solidarności", a z czasem do zniszczeniazwiązku techniką salami (po cienkim plasterku).

Także obecny prezydent Lech Kaczyński w wydanym niedawno wywiadzie-rzece wspomina czasy pierwszej"Solidarności": Wtedy Kuroń odgrywał rolę pozytywną, gromadził wokół siebie siły radykalne, a równocześniemyślał politycznie. Z tym, że nie wiem tak naprawdę, o co mu dokładnie chodziło. Mówił mi, że Mazowieckizostanie być może wicepremierem. Więc może liczył na jakiś nowy układ władzy poszerzony o nich. Tymczasemparadoksalnie wicepremierem został nie Mazowiecki tylko prorządowy katolik Ozdowski. Wynikałoby z tego, żeKuroń nie tylko miał wizję wielkiego porozumienia, ale także kształtu personalnego przyszłego rządu - i to nawetco do osób mających reprezentować stronę kościelną (chociaż przez całe życie deklarował się jakoniewierzący).

Działacze pozytywni i reszta

Stan wojenny zradykalizował poglądy Kuronia, ale tylko pozornie. W głośnym tekście pt. "Tezy o wyjściu zsytuacji bez wyjścia", napisanym podczas internowania w Białołęce w lutym 1982 r., przywódca KOR-owskiejlewicy wzywał do stworzenia ruchu oporu, którego kierownictwo musi przygotowywać społeczeństwo polskie donawet najdalej idących ustępstw w kompromisie z władzą, ale jednocześnie do zlikwidowania okupacji wzbiorowym, zorganizowanym wystąpieniu. Sądzę, że wystąpienie takie może polegać na równoczesnymuderzeniu na wszystkie ośrodki władzy i informacji w całym kraju. Trzeba, żeby ludzie obozu rządowego wiedzieli,że na inicjatywę kompromisu pozostał im jeszcze ściśle określony czas. Nie było to - jak się często zwykłouważać - wezwanie do zbrojnego powstania czy rewolucji, ale polityczny szantaż mający na celu zmuszenie

władz PRL do zawarcia kompromisu z rozgromioną właśnie przez nią opozycją.

W świetle tych publikacji, niestety już dzisiaj zapomnianych, informacje zawarte w notatkach oficerów SB niedziwią. Kuroń co najmniej od początku lat 80. nie ukrywał, że jego celem politycznym jest sojusz z formacjąrządzącą PRL czy raczej poszerzenie tej formacji. O kogo? No właśnie, jedna z notatek zdaje się stanowić jakąśodpowiedź na to pytanie. W relacji z rozmowy z 1 maja 1985 r. czytamy, że zdaniem Kuronia w obecnej sytuacjigospodarczej należy wprowadzić działaczy "Solidarności" do samorządów, ale tylko działaczy w sensiepozytywnym, tj. z autorytetem w środowisku i umiarkowanych. Jest dużo działaczy młodych, bardzoradykalnych, lecz oni nie potrafią działać w sensie pozytywnym, są świetni do kolportażu, druku, a nawet wokresie strajków, lecz do działalności w strukturach legalnych (samorządowych) nie nadają się.

Jeżeli ta relacja jest prawdziwa - a nie ma żadnych przesłanek, by za taką jej nie uważać - świadczyłoby to otym, że wysuwając swoje propozycje wobec władz komunistycznych Kuroń czynił to już nie w imieniu całejopozycji, ale jej części, którą uważał za pozytywną i umiarkowaną. Nietrudno się domyślić, że miała to być taczęść, z którą był ściśle związany, a więc lewe skrzydło dawnego KOR-u, którego organem w latach 80. byłpodziemny "Tygodnik Mazowsze". Na jego łamach we wrześniu 1986 r. Jan Lityński wzywał do podjęcia rozmów zwładzami, chociaż dzisiaj usiłuje wyprzeć się swoich ówczesnych poglądów.

Spełnione marzenie Kuronia

Histeryczna reakcja tego środowiska na opublikowanie dokumentów o rozmowach Kuronia z SB wynika więcnajpewniej z chęci ukrycia faktu, iż cała koncepcja kompromisu z kierownictwem PZPR miała służyć jednej tylkokoterii polityczno-towarzyskiej, która - nie wierząc w możliwość szybkiej zmiany ustroju - za wszelką cenęchciała zostać dokooptowana do elity rządzącej PRL. W roku 1985 czy 1986 były to rozważania czystoteoretyczne, gdyż komuniści nie mieli jeszcze żadnego interesu w takiej kooptacji. Sytuacja zmieniła się kilka latpóźniej, gdy wizja Kuronia zaowocowała Magdalenką, "okrągłym stołem" i wyborami kontraktowymi, a następnieutworzeniem rządu Mazowieckiego.

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 3/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 4: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Na pewno nie jest przypadkiem, że w dniu szeroko nagłośnionej masówki na grobie Kuronia ogłoszono zawarcieporozumienia wyborczego "Wspólna Polska", które podpisały SLD, SdPl, Unia Pracy i Partia Demokratyczna -demokraci.pl. W ten sposób spełniło się wielkie marzenie nieżyjącego już polityka o sojuszu jego środowiska zobozem dawnej PZPR. Nic dziwnego, że Marek Borowski oświadczył: - Chcemy budować państwo Jacka Kuronia,

zaś Janusz Onyszkiewicz dodał: - Gdyby Jacek Kuroń żył, byłby tu dzisiaj z nami. I trudno nie przyznać mu racji.

Paweł Siergiejczyk

Tygodnik Nasza Polska NR 37 (558) 13 wrzesnia 2006

JAK KUROŃ Z LESIAKIEM,

CZYLI JAK OPOZYCJA „DEMOKRATYCZNA” WYKIWAŁA KONKURENCJĘ

Nie cichnie rwetes wokół „sprawy” Jacka Kuronia. Okrągłostołowe siły (zawsze te same) od Adama Michnikapoczynając, aż po generałów Czesława Kiszczaka i Wojciecha Jaruzelskiego, idą w zaparte. Z uporem maniakausilnie negują wszystko to, co obecnie wychodzi na jaw, a co jest związane z działalnością tej części opozycji wPRL, która sama dodała sobie miano „demokratycznej”, odmawiając tym samym tego przymiotnika wszelkiejinnej, przede wszystkim tej, która jawnie dążyła do odzyskania przez Polskę niepodległości. Dokumenty,

ujawnione przez „Życie Warszawy” i miesięcznik „Arcana” dla jednych są szokiem, dla innych zaś – tylkopotwierdzeniem tego, co wiedzieli, wyczuwali i rozumieli od samego początku – że tzw. lewica laicka, uosabianaprzez środowiska związane z Komitetem Obrony Robotników (później KSS „KOR”) dążyła do porozumienia zczęścią władz tzw. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Po raz kolejny potwierdziło się to, co od dawna było widać gołym okiem – nieformalni przywódcy „lewicy laickiej”dyskutować nie chcą, starając się usilnie zachować monopol politycznej i ideowej czystości, choć to oczywiste,że akurat tej cnoty to oni nie mieli. Zamiast merytorycznej dyskusji i spokojnej analizy, mamy inwektywy isyndrom oblężonej twierdzy. „Lewica laicka” woli iść w zaparte (wykorzystując do tłumienia dyskusji nawetskompromitowanych notabli komunistycznych z okresu stanu wojennego), niż uronić choćby rąbka tajemnicy ipowiedzieć, jak to było naprawdę. A przecież wystarczy ułożyć pewne wydarzenia i zjawiska w ciąg logiczny,

który nadaje nowy sens temu, co potocznie określamy mianem transformacji i pozwala zrozumieć, czym wistocie jest „gruba kreska”.

Pogrom autorytetów

Formacja, rządząca Polską po 1989 roku (z przerwami trwało to aż do roku 2000), to Unia Demokratyczna, aliasUnia Wolności. Wyrosła ona z tej części opozycji (zwanej niesłusznie „demokratyczną”), która dążyła dowspółudziału we władzy, w pewnym sensie do powrotu sprzed 1968 roku, gdy mogła mówić, że ówczesna PRL to„nasza Polska”. Po marcu 1968 roku Polska nie była już „nasza”, mówiąc obrazowo, Mieczysław Moczar wygrał

rywalizację z Jakubem Bermanem. Zatem niejako z dnia na dzień byli funkcjonariusze PZPR, ale też ubecy(cywilni i wojskowi) zaczęli nam uzmysławiać, że w Polsce nie ma... demokracji. A przedtem była? Przeciezutrata przez nich dostepu do władzy dla reszty obywateli nie jest żadną erą w historii naszego kraju. To byłatylko kolejna zmiana ekipy rządzącej, nie zaś walka sił postępowych z czarną reakcją. Pod wieloma względamiludzie z obu stron barykady niewiele się od siebie różnili i tylko wmawiają nam, że „oni” to bezwględnizamordyści, a „my” to szczerzy demokraci. Ale naiwnych nie brakuje, więc i taka propaganda miała sens.

Po 1989 roku Unia Demokratyczna (Unia Wolności) opierała swą siłę polityczną głównie na autorytetach orazświetnych kontaktach z postepową częścią ludzkości, czyli tymi partiami i organizacjami w Europie i świecie,które udzielały jej (w imię różnych, często dla nas niezrozumiałych interesów) bezgranicznego poparcia.

Symbolem może tu być np. stanowisko sekretarz stanu USA Madeleine Albricht (właśc. Marie Jana Korbel), którapublicznie zwracała się do Bronisława Geremka: „drogi Bronku” i nazywała go „polskim skarbem narodowym”. Czy

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 4/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 5: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

od tej pory powinniśmy go traktować jak Wawel – odkurzać, remotowewać i udostępniać zwiedzającym?

Dziś autorytetów jest w tym środowisku coraz mniej, odchodzą bowiem w niesławie (nie tylko z szeregówpolitycznych, o czym za chwilę). Pierwszym szokiem było ujawnienie długoletniej, agenturalnej przeszłościLesława Maleszki „Ketmana”. W „opozycji demokratycznej” miał on nieformalny status zastępcy samego Jacka

Kuronia (który był tam niekwestionowanym „wodzem”) i dopuszczano go do największych tajemnicorganizacyjnych i ideowych. Po 1989 roku jego status został potwierdzony – Maleszka został zastepcą redaktoranaczelnego „Gazety Wyborczej”, czyli Adama Michnika. Po ujawnieniu sprawy „Ketmana” jesienią 2001 roku (cow sumie nastąpiło dość nieoczekiwanie, bo większość materiałów na jego temat bezpieka zdoła zniszczyć)wydawało się, że zostanie on wyrzucony z hukiem z „GW” a Michnik nie będzie kryć swego oburzenia. Nic z tego– Maleszce umożliwiono publiczną „spowiedź” na łamach jego rodzimego organu (jak się okazało, nie mniejkłamliwą niż jego cała działalność) i został schowany gdzieś na mniej eksponowanym etacie w dotychczasowymmiejscu pracy. I nic więcej. To było znamienne, że wyrozumialość dla „swoich” jest aż tak nieograniczona.

UD-UW poniosła też inne, nie mniej bolesne straty – wspomnijmy choćby sprawę psychoterapeuty Andrzeja S.,który siedzi w areszcie pod zarzutem wieloletniego molestowania seksualnego małych, często całkowicie

bezbronnych (z uwagi na swe upośledzenia) dzieci. A przez całe lata był „gadającą głową” tej formacji,człowiekiem do objaśniania spraw wszelakich, który zawsze i chętnie „dawał odpór” tam, gdzie to było potrzebnei dawał poparcie też „po linii i na bazie”. I jeszcze szok, związany z ubeckimi powiązaniami ks. MichałaCzajkowskiego, którego kreowano na ostateczną wyrocznię w sprawach wiary, moralności i tolerancji. Dziśdemokraci.pl prawdziwych autorytetów już nie mają. Nic zatem dziwnego, że poparcie dla nich oscyluje wokółwielkości, jakimi zadowolić się musi Lech Wałęsa (około 1 procent), a ratunku szukają w SLD, spadkobierczyniPZPR. W ten sposób historia zatoczyła koło. Partia Kuronia kończy swój cherlawy żywot w objęciach „byłychwłaścicieli Polski Ludowej”. Można powiedzieć, że jest to symboliczny powrót do korzeni.

Jacek Kuroń - Icek Kordblum i gen. SB Czeslaw Kiszczak

Jak Kuroń z Lesiakiem

Dlatego afera z ujawnieniem tajnych rozmów Jacka Kuronia z wysokimi funkcjonariuszami Służby BezpieczeństwaPRL, prowadzonych w latach 1985-1988 (pod przykrywką zatrzymań i przesłuchań, co okazało się legendą,wytworzoną na prośbę samego zainteresowanego) może być gwoździem do trumny całej formacji, którą stworzyłi której był symbolem. Dziś jego zwolennicy, współpracownicy i wychowankowie idą w zaparte. Jedni usiłującałkowicie dezawuować ujawnione materiały (a to będzie mieć taki sam skutek, jak twierdzenie, że ziemia jestpłaska). Inni zaś lekceważąco stwierdzają, że nie ma w tym nic nagannego i tajnego, albowiem „Jacek” zawsze

ze wszystkimi rozmawiał. Ponadto w istocie nic takiego podczas tych negocjacji z ludową władzą nie zrobił, cobyłoby naganne, a samo targanie jego świetlanej pamięci jest świętokradztwem i czynem w istocie zabronionym.Smaczku sprawie nadaje fakt, że jego głównym adwersarzem (a dziś zagorzałym obrońcą) był płk SB Jan Lesiak,specjalista od fałszerstw i dezintegracji, osławiony akcją inwigilacji prawicy w latach 90-tych. Został on w 1990roku pozytywnie zweryfikowany (!) i przyjęty na służbę do Urzędu Ochrony Państwa po osobistej interwencjiswego dawnego rozmówcy, a wtedy już prominentnego ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.

Są co najmniej dwie sprawy, które całkowicie kompromitują Jacka Kuronia (oraz jego obrońców). Pierwsza tofakt, że rozmowy prowadził w całkowitej tajemnicy, nawet przed swymi wyznawcami. Mogłoby to być nawetzrozumiałe, gdyby po 1989 roku ujawnił je i skomentował, wykazując, że były to negocjacje polityczne a on czuł

się uprawniony do ich prowadzenia. Nic takiego nie miało jednak miejsca a same podejrzenia ze strony innychśrodowisk opozycyjnych, traktowane były jako potwarz i „ubeckie prowokacje”. Dziś król jest nagi.

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 5/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 6: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Sprawa druga, to dogadywanie się Kuronia z bezpieką, który chciał mieć (i załatwił to sobie) monopol nareprezentowanie strony opozycyjnej podczas przyszłych rozmów ze stroną rządową. Wymagało to skutecznejeliminacji (na skutek różnych działań, o których z czasem dowiemy się znacznie więcej) wszelkiej konkurencjipolitycznej, przede wszystkim zaś środowisk niepodległościowych. Tu w gruncie rzeczy tkwi największatajemnica „transformacji polityczno-gospodarczej”, jaka miała miejsce w Polsce po 1989 roku. Z „grubą kreską”,

uwałaszczeniem PZPR i jej funkcjonariuszy, brataniem się w Magdalence itp.

Jest takie powiedzenie, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Wyznawcy Kuronia boją się jednak panicznie,zasypując adwersarzy stekiem bluzgów i wyzwisk. Przykładowo warto przytoczyć słowa Andrzeja Celińskiego,jednego z bliskich współpracowników Kuronia w KOR, później prominentnego działacza Unii Demokratycznej,wreszcie zastępcy... Leszka Millera w SLD. Dziś Celiński widząc, że grunt im się usuwa spod nóg, wypowiada siępublicznie, jakby się blekotu objadł: „Pytam panów z IPN: czy wyście się z chu...m na łby pozamieniali?!”Kontynując ten bełkot można powiedzieć, że Celiński ma chyba jakieś własne doświadczenia z taką zamianąorganów zewnętrznych, więc to jest możliwe.

Kuronia życiorys własny

Na stronie www.kuron.pl możemy m.in.przeczytać:

„W młodości, od 1949 r. działacz Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), od 1952 r., po zdaniu matury, rozpocząłpracę działacza politycznego, początkowo jako etatowy pracownik aparatu (instruktor) w wydziale harcerskimStołecznego ZMP, potem pełnomocnik Zarządu Stołecznego na dzielnicę Żoliborz. W tym roku wstąpił także doPZPR. W 1953 był etatowym przewodniczącym Zarządu Uczelnianego ZMP Politechniki Warszawskiej. Wlistopadzie 1953 r., za krytykę działalności i koncepcji ideowej ZMP, po 9 miesiącach przynależności, usunięty zZMP oraz z PZPR.

W 1955 r. należał do inicjatorów ruchu wewnątrz ZMP-owskiego harcerstwa, czerpiącego wzorce wychowawczem.in. z "Poematu pedagogicznego" Makarenki. [...]

"Walterowcy" (nazwa od patrona Karola Świerczewskiego, ps. Walter), zwani też "czerwonymi harcerzami",stanowili początkowo drużynę obozową Zarządu Stołecznego ZMP. W latach 1956-61 Kuroń działał wreaktywowanym ZHP i w jego ramach, w 1956 współtworzył krąg walterowski a w 1957 Hufiec Walterowski. [...]Na przełomie 1956/57 Kuroń należał do działaczy Rewolucyjnego Związku Młodzieży i był jednym z założycieliZwiązku Młodzieży Socjalistycznej na Uniwersytecie Warszawskim. [...]

14/15 listopada 1964 r. całą grupę zatrzymała Służba Bezpieczeństwa, a choć po 48 godzinach wszystkichzwolniono, to jednak dotknęły ich represje. Kuronia usunięto z PZPR i pozbawiono stypendium doktoranckiego.Zarekwirowany przez SB tekst stał się przedmiotem dyskusji i ataków na zebraniach organizacji partyjnych.Autorzy odtworzyli tekst opracowania i pod nazwą "Listu otwartego do członków partii" rozkolportowali 19 marca1965 r. na Uniwersytecie Warszawskim 16 egzemplarzy, dwa z nich przekazując do Komitetów UczelnianychPZPR i ZMS. [...]

Autorzy "Listu" 20 marca 1965 r. zostali aresztowani, a w lipcu tr. skazani: K. Modzelewski na trzy i pół rokuwięzienia, Kuroń - trzy lata. Z więzienia Kuroń wyszedł warunkowo w maju 1967 r.”

Prawdę mówiąc, nie jest to życiorys, którym można się chwalić. Przecież długoletnia, niezwykle aktywna

działalność w organizacjach komunistycznych (o stalinowskim obliczu i rodowodzie) chluby nie przynosi.Ponadto, dziwne jest to, że w 1964 roku Kuroń został ponownie wyrzucony z PZPR (uprzednio – w listopadzie1953 roku, już po śmieci Stalina), choć wg tego życiorysu ponownie do niej nie wstąpił. A wstąpił, było to w1956 roku, w PZPR (i wcześniej w jej młodzieżówce) spędził łącznie 12 lat, co dało mu mocny fundamentideologiczny i było szkołą działalności organizacyjnej. Żadnej innej przecież nie miał.

Na początku lat 50-tych, w epoce głębokiego stalinizmu, uczestniczył (jako etatowy funkcjonariuszkomunistycznej młodzieżówki) jako obserwator w pokazowym procesie ks. biskupa Czesława Kaczmarka i innychksięży Kurii Kieleckiej. Wstęp na sale sądowe mieli wówczas tylko wyjątkowo zaufani towarzysze, aby „robić zapubliczność”. Po latach Kuroń twierdził, że był po stronie podsądnego i że rozumiał jego cierpienia. Ale nie jest to

wiarygodne, bo swe miejsce nadal wił w strukturach partyjnych, więc jakoś mu ofiary systemu i ich cierpienia wtym nie przeszkadzały...

Dwie twarze

Kuroń ma jakby dwie twarze – oficjalną, pielęgnowaną przez jego zwolenników, traktujących go jak obiekt kultu,i tę drugą, skrzętnie skrywaną przed opinią publiczną, aby żadna rysa nie pojawiła się na portrecie „wodza”. Dla

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 6/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 7: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

i tę drugą, skrzętnie skrywaną przed opinią publiczną, aby żadna rysa nie pojawiła się na portrecie „wodza”. Dlatych pierwszych – Kuroń zawsze miał rację, jego zasługi są ogromne a bez jego dzieła nie byłoby wolnej Polski.Tymczasem z analizy dokumentów z archiwów SB, dokonanej przez dr. Piotra Gontarczyka (sprawa opisana wmateriale pt. „Relacja TW „Return” ze spotkania z Jackiem Kuroniem. „Przyczynek do rozważań na tematwydarzeń Marca 1968 r.” – zob. www.ipn.pl) wynika, że już w 1977 roku, w małym, zaufanym gronie, Kurońmówił zupełnie coś innego, niż głosił publicznie: „Opowieść Kuronia wskazuje, że nie chodziło też o dawaniejakiegokolwiek świadectwa na wzór Pana Cogito, tylko o wzięcie udziału w walce dwóch zwalczających sięfrakcji wewnątrz PZPR. Niepodległość, wolność czy inne, transcendentne wartości były tu nieistotne.

„Komandosi” działali, bo chcieli zwycięstwa „partyjnych rewizjonistów” (z którym związane było środowiskoKuronia) nad frakcją Mieczysława Moczara. W szerszym kontekście ideowym, jako ortodoksyjni marksiści bezreszty „komandosi” występowali w obronie komunistycznego internacjonalizmu, a przeciwko stanowiącemuzagrożenie dla Partii, „nacjonalizmu”.”

Na autora, który opublikował relację Lesława Maleszki „Returna” z listopada 1977 r., złożoną funkcjonariuszomSB, spadły gromy. Politycy i historycy (nawet tacy, którzy nie czytali inkryminowanego tekstu, do czego się bezżenady przyznawali) dawali publicznie odpór i stawali w obronie opozycyjnej cnoty Jacka Kuronia, który jakobynigdy nie grał na zwycięstwo jednej z frakcji PZPR przeciwko drugiej, bo zawsze stał ponad to. Jednakżeujawnione dokumenty z jego rozmów z płk. Lesiakiem z SB są tylko logicznym potwierdzeniem jego stałej

podstawy – iść z częścią PZPR, przeciwko części opozycji. W istocie chodziło więc o wykiwanie częscikonkurentów (z PZPR) i przeciwników ideowych (opozycji niepodległościowej). I o co ten wrzask? Wszak nie dasię już temu zaprzeczyć.

Czasami stosował w swej walce o „swoją Polskę” (bo trudno jest uznać jego wizję za dążenie większościPolaków) metody całkiem niegodziwe. Dał temu świadectwo ks. Stanisław Małkowski: „Kuroń chciał miećpierwsze miejsce w Kościele. Z chwilą gdy zaczął przemawiać w kościołach, chciał stanąć PONAD naukąKościoła, wybierać z nauk ewangelicznych to, co uważał sam za słuszne, odrzucając to, co uważał zaniesłuszne. Kiedy podczas spotkań z młodzieżą, na które został przeze mnie zaproszony na jego sugestię,powiedziałem coś, co jemu się wydało niesłuszne, od razu mnie gasił. [...]

Jacek starannie selekcjonował informacje - czasami nawet specjalnie mówił przez telefon o pewnych rzeczachpo to, by »spalić« ludzi, by dowiedziała się o nich SB-ecja. Przykładem manipulacji ze strony Kuronia jest sprawaznanego Listu 59-ciu, który nie był wcale Listem 59-ciu, lecz 60-ciu, lecz akurat mu »wypadło« nazwiskoWojciecha Ziembińskiego, znanego opozycjonisty niepodległościowego - bo mu po prostu »nie pasował«. […]Kuroń traktował ludzi jak pionki w swojej grze. Utrwalił przy tym pewien kurs polityczny, który w naszej ojczyźnieoznacza konserwowanie komuny - pod inną nazwą - i tego zła, które w postaci zakłamania i zbrodni, które wsystemie komunistycznym się dokonało, i które trwa jak trup w szafie, rozkłada się i zatruwa życie społeczne.[…] Jacek chciał, bym pochował po katolicku zarówno jego matkę, jak i ojca, jak i jego żonę, Gajkę. Sam przedswoją śmiercią powiedział, że idzie w Niebyt i nie życzy sobie pogrzebu katolickiego.” (cyt. za: „ŚwiadkowieHistorii Prawdziwej: Ksiądz Stanisław Małkowski i Antoni Zambrowski o działalności i życiu prawdziwym

towarzysza Jacentego Kuronia, członka KSS KOR” – „Antysocjalistyczne Mazowsze”,www.mazowsze.kraj.com.pl)

A mimo to, wbrew woli samego Kuronia, miał on katolicki (odprawiony z wielką celebrą) pogrzeb. Ks. AdamBoniecki z „Tygodnika Powszechnego” nazwał Kuronia „świętym” i dodał: „Trudno sobie wyobrazić, jak by siępotoczyły sprawy Polski bez Jacka Kuronia”. Warto to sobie jednak wyobrazić, jak wyglądałaby Polska bezuwłaszczonej nomenklatury, z rozliczonym prawnie i materialnie aparatem władzy komunistycznej, z rozwojemprawdziwych a nie pozorowanych samorządów i bez szczególnej ochrony funkcjonariuszy poprzedniego reżimu.Popatrzmy i porównajmy – gdzie Polska jest dzisiaj a gdzie mogła być, gdyby przez poprzednie kilkanaście latmogła się normalnie rozwijać. Te pytania będą często do nas wracać.

Nie tylko Kuroń

Nie należy zapominać, że nie tylko Kuroń prezentował taką linię – dogadania się z władzą kosztem całej resztyopozycji. Znamiennym faktem jest ujawniona przez Tomasza Mianowicza (na łamach paryskiej „Kultury”,dokument pochodzi z akt STASI) notatka z rozmowy Bronisława Geremka (członek PZPR w latach 1950-1968, wlatach 80-tych prawa ręka Jacka Kuronia) ze Stanisławem Cioskiem (ministrem ds. związków zawodowych),jednym z filarów reżimu gen. Wojciecha Jaruzelskiego, przeprowadzona na początku grudnia 1981 roku.

Oto jej treść:

„Część wpływowych doradców zrozumiała obecne położenie i zmianę sytuacji. Boją się bardziej niż sądzimy izaczynają ratować własną skórę. Odbyłem właśnie osobliwą rozmowę z szefem sztabu ekspertów Geremkiem(bliskie związki z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z Kreiskym i innymi). Nie wierzyłemwłasnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy Solidarnością w obecnejformie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowychmuszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat [Solidarności]. Po konfrontacjisiłowej mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy, bez Matki Boskiej w klapie, bez

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 7/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 8: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

siłowej mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy, bez Matki Boskiej w klapie, bezprogramu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może - kontynuowałGeremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowamogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyczne”.

I tak oto nadautorytet wszechmoralny, nasz „kochany Bronek”, nasz „skarb narodowy”, okazał się prorokiem. Ażdziw, że ludzie nie walą do niego drzwiami i oknami, jak do wszechwiedzącej wróżki... A wywróżył całkiemprecyzyjnie. Taki właśnie był późniejszy rozwój sytuacji – „Solidarność” została odtworzona (wprawdzie z

opóźnieniem, bo dopiero w 1989 roku) z zupełnie innym statutem, w innym składzie władz, „bez programugdańskiego”, z Wałęsą na czele, którego główną ambicją było umacnianie „lewej nogi”.

Dołóżmy do tego innego „świętego” lewicy laickiej, czyli Adama Michnika. Jakież było oburzenie, gdy wyszło najaw, że w 1989 roku w Moskwie prowadził on jakieś rozmowy w KC KPZR. Wówczas też nie było merytorycznejdyskusji, tylko prześmiewcze, szydercze komentarze i sprowadzanie wszystkich adwersarzy do poziomuzwolennków SB.

Dziś Michnik murem stoi za Kuroniem, ale na racjonalne argumenty nadal go nie stać. W „GW” (z 30 sierpnia)napisał: „[...] nie potrafię polemizować z opiniami grona nieświętych młodzianków z telewizji, gazet i IPN na

temat wartości szpiclowskich donosów i ubeckich raportów. Podobnie jak aparatczycy partyjni z epoki PRLtakże i ci nieświęci młodziankowie więcej zaufania mają do słów oficerów SB i szpicli niż do słów ludzi, którzybyli przeciwnikami dyktatury.

Z tym nie da się polemizować. Schodzenie do poziomu tych publikacji to jak podejmowanie walki bokserskiej wszambie - wszyscy muszą cuchnąć.

Redakcja "Życia Warszawy", tytułując tekst raportów oficerów UB o Jacku - człowieku, który jest polskimbohaterem narodowym - postąpiła podle. Tym ludziom nie powinno się podawać ręki.”

Ręki może Michnik nie podawać, ale nieco wyjaśnień nam się naprawdę należy. Nie ma bowiem takiej

alternatywy: albo wierzymy bezgranicznie samozwańczym świętym, albo spadamy do poziomu „nieświętychmłodzianków” z IPN, którzy usiłują dociec, czym tak naprawdę była „opozycja demokratyczna”, czym różniła sięod opozycji niepodległościowej i dlaczego ta pierwsza tak uporczywie, aż do utraty resztek autorytetu (iautorytetów) broniła komunistycznych zbrodniarzy? Warto przytoczyć tu pamiętne słowa Zbigniewa Herberta:„Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny. Ideologia tych panów tojest to, żeby w Polsce zapanował socjalizm z ludzką twarzą. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia -no, jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd; ja uciekam przez okno zkrzykiem.”

** ** **

Zamiast zakończenia przytoczmy garść cytatów z Kuronia i o Kuroniu. W ten sposób obraz „świętego Jacka”będzie świecił jeszcze jaśniej, a aureola odpędzi od niego wszelkich krytyków:„W statucie naszego związku napisaliśmy, że nawiązujemy do najbardziej postępowych tradycji polskiego ruchumłodzieżowego. To stwierdzenie zobowiązuje. Najbardziej postępowe oznacza przecież organizacje młodzieżowezwiązane z ruchem robotniczym, a przede wszystkim jego najkonsekwentszym nurtem, z partią komunistyczną.Tak więc w naszej ocenie przeszłości harcerskiej obowiązuje nas przede wszystkim punkt widzenia PKK i KZMP”. (Źródło: „Harcerstwo”, nr 17-18, s. 41).

„(...) po 1956 roku nastąpiła eksplozja symbolicznego świętowania polskości, świętowania tradycji. Pamiętam 1

sierpnia 1957 roku: pełno ludzi - może byłych powstańców - w panterkach, furażerkach i beretach, z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, tłumy na Powązkach, na mieście nastrój jakby miało znowu wybuchnąćnowe powstanie. Mnie się zdawało, że była to szopka, maskarada. Byłem ślepy i głuchy (...)”. (Źródło: „Wiara iwina”, s. 152).

„Ruszył proces wyradzania się partyzantki w bandytyzm. Od chwili rozwiązania AK coraz trudniej było rozróżnićbandę rabunkową od grupy niepodległościowej”. (Źródło: „PRL dla początkujących”, s. 13).[O Armii Krajowej] „Najpierw zabijali działaczy PPR, z czasem cała ich działalność ograniczyła się do rabowania”.(Źródło: „PRL dla początkujących”, s. 18-19).

[Wyznanie miłosne, skierowane do dziewczyny] „Kocham cię prawie tak bardzo jak partię”. (Źródło: „Wiara iwina”, s. 54).

A kropke nad „i” postawił „człowiek honoru”, generał Służby Bezpieczeństwa PRL, któremu w neo-PRL włos zgłowy nie spadł: „Mogę powiedzieć tylko, że Jacek Kuroń był bardzo porządnym człowiekiem”. [„Dziennik” z 30sierpnia 2006 r.).

______________

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 8/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 9: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

tekst pochodzi z serwisu www.polskiejutro.com

"Kuroniada" atakuje

Rozmowa z Krzysztofem Wyszkowskim, założycie lem Wolnych Związków Zawodowych, działaczem "Solidarności".

Przypuszczam, że jest Pan ostatnią osobą, dla której zaskoczeniem były opublikowane w najnowszych"Arcanach" dokumenty mówiące o rozmowach Jacka Kuronia z SB...

- Plotki o daleko idących negocjacjach niektórych osób podczas internowania, a później zatrzymań iaresztowań, krążyły szeroko, ale traktowałem je jako esbecką dywersję. W połowie lat osiemdziesiątych przyszłypewne konkrety, ale - przyznaję - byłem zaskoczony ostatnio ujawnionym zakresem negocjacji prowadzonymprzez Kuronia. Uczestnicy rozmów przygotowawczych do Okrągłego Stołu, odbywanych np. w mieszkaniu AdamaMichnika, nie wspominali mi o zmowie z komunistami przeciwko środowiskom niepodległościowym.

Kuroń nie był antykomunistą?

- Był liderem tzw. opozycji wewnątrzsystemowej. Zaczynał jako stalinowiec, a miarą jego dyspozycyjności niechbędzie delegowanie go jako obserwatora na proces ks. bp. Kaczmarka. Później był trockistą i chciał reformysystemu w duchu przywrócenia prawdziwego komunizmu, a nie jego upadku. Działacze antykomunistycznegoruchu oporu lat siedemdziesiątych, złudzeni represjami, jakie komuniści zastosowali wobec Kuronia i jegośrodowiska, nie docenili zbieżności strategicznych interesów "kuroniady" z elitą władzy. Nie domyślaliśmy się, żegdy komunizm będzie się już rozpadał, oni mogą tak daleko posunąć się w spiskowaniu z władzami przeciwkonam. Nie chodzi tu o personalia, ale o zmowę przeciwko demokracji i niepodległości Polski.

Okazaliśmy się naiwni. Mimo że mieliśmy świadomość istnienia wewnątrz lewicy korowskiej "kadrowej partiiwewnętrznej", wierzyliśmy, że to nie są ukryci kontynuatorzy "prawdziwej" Komunistycznej Partii Polski i PolskiejPartii Robotniczej. A objawy kontynuowania metod bolszewickich stały się wyraźne. Byłem świadkiem, jak domieszkania Kuronia przyszedł ktoś z Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela i powiedział szeptem, że LeszekMoczulski w najbliższych dniach ma zorganizować w jakiejś wsi spotkanie z chłopami. Kuroń, po klęsce KomitetuObrony Robotników w kontaktach z robotnikami Radomia i Ursusa, stawiał wtedy na chłopów, twierdził, żerobotnicy zostali ostatecznie skorumpowani przez system i działalność wśród nich nie ma sensu.

Ku mojemu zdumieniu, kiedy ten jego agent z ROPCiO wyszedł, Kuroń podniósł głowę do sufitu i bardzo głośno iwyraźnie powiedział, gdzie i kiedy Moczulski ma to spotkanie oraz jaką trasą będzie na nie szedł.

Czyli przekazywał komuś informacje?

- Nie komuś, a SB. Konkretnie kapitanowi Lesiakowi, za pośrednictwem Wydziału "T". Zdumiony zawołałem: "Coty robisz! Przecież tu jest podsłuch!". Tłumacząc się, powiedział, że Leszek Moczulski jest agentem SB, on dajena to słowo honoru. Zapytałem, skąd to wie. "Od dawnego kolegi, pułkownika SB". To miała być gwarancjawiarygodności tej informacji. Jeżeli więc Kuroń był pewien informacji otrzymywanych z SB, to może niech jegozwolennicy dzisiaj również uznają, że dokumenty majora Lesiaka, którym Kuroń bardzo się opiekował po 1989roku, też są prawdziwe. Niech nie będą świętsi od Kuronia, który uważał za konieczne donosić do SB na jejagenta.

Pomimo takich incydentów, pomimo wiedzy o metodach walki komunistów donoszących na AK do gestapo nieprzewidziałem możliwości zmowy lewicy KOR z władzami PRL, skierowanej przeciwko ludziom, którym "kuroniada"zawdzięczała swoje polityczne istnienie, wykorzystując ich jako zasłony wobec antykomunistycznegospołeczeństwa.

Dzisiaj to środowisko nadal skutecznie mistyfikuje swoją przeszłość. Przecież ich więzienia, ich spory zkomunizmem były peerelowską kontynuacją sporu stalinowców z trockistami. I tak jak trudno współczuć

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 9/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 10: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Trockiemu, Zinowiewowi czy Bucharinowi, że Stalin wydał na nich wyroki śmierci, tak trudno przejmować sięcierpieniami Kuronia i Modzelewskiego. Dopiero od 1976 roku, kiedy środowisko skupione wokół AntoniegoMacierewicza zainicjowało utworzenie KOR, "kuroniada" zaczęła współdziałać ze środowiskami patriotycznymi,niekomunistycznymi.

Czy to była kwestia zmiany przekonań, czy taktyki?

- Byli tak bardzo skuteczni w maskowaniu się, a my tak bardzo chcieliśmy wierzyć w ich przemianę, że dopieroprzy Okrągłym Stole się okazało, iż to była tylko taktyka, realizacja teorii i praktyki leninizmu. Lenin uczył, że nadanym etapie trzeba wykorzystywać nawet wrogie strategicznie środowiska, żeby przy ich pomocyuwiarygodniać się i przechwytywać ich wpływy w społeczeństwie.

Jak traktowano kontakty z SB w środowiskach opozycji demokratycznej?

- Utrwalone w obiegu publicznym, a nawet naukowym, pojęcie "opozycji demokratycznej" jako nazwy dla całościpatriotycznego ruchu oporu lat 70. i 80. jest doskonałym przykładem na skuteczność bolszewickiej metody

propagandy. Nazwa "opozycja demokratyczna" jest przedwojennym komunistycznym konceptem, wymyślonymdla współpracy KPP z lewicą PPS. Komuniści udawali, że są opozycją, mimo że ich celem był totalitaryzm.Udawali demokratów, żeby zniszczyć demokrację.

Nie ma żadnej analogii pomiędzy walką KPP z Sanacją a walką antykomunistycznego ruchu oporu ztotalitaryzmem peerelowskim. Tego typu działania - chowanie się za obcym sztandarem, rozszerzanie strefywpływów przez przyklejanie się do środowisk patriotycznych, niepodległościowych i narzucenie im własnegojęzyka - to typowe metody bolszewickie. Okazują się skuteczne nawet dzisiaj.

Ale wracając do pytania. Przed sierpniem 1980 r. różne, powstające spontanicznie środowiska mogły miećrozbieżne stanowiska w tej sprawie. Jednak po utworzeniu "Solidarności", kiedy ruch narodowy wybrał swoje

legalne władze, wszystkie koncepty porozumiewania się z komunistami musiały zostać podporządkowanedyscyplinie związkowej. Nie można było czegokolwiek negocjować bez wiedzy jego legalnych władz. Siła ruchupolegała na jego demokratyzmie.

Niestety, po 13 grudnia 1981 r. i wyprowadzeniu czołgów na ulicę niektórzy ludzie uznali, że unieważnionezostały obowiązki wynikające z powstania "Solidarności". Teraz się okazuje, że gdzieś w połowie lat 80. częśćtych ludzi uznała, iż mają prawo na własną rękę prowadzić rozmowy już nawet nie z władzami politycznymi, alepo prostu z esbecją.

To była niewątpliwie fundamentalna nielojalność wobec milionów członków związku, którzy wierzyli, że ich

reprezentanci - nawet ci, którzy zasiedli przy Okrągłym Stole - są ludźmi honoru, ludźmi dochowującymiwierności duchowi "Solidarności".

Każdy, kto po Sierpniu '80 na własną rękę podejmował jakiekolwiek uzgodnienia z władzami PRL, zdradzał"Solidarność". Gdy podejmował skierowane przeciwko własnym towarzyszom walki działania spiskowe, zdradzałPolskę.

Jaka była w tym rola Wałęsy? Dziś mówi, że upoważnienie na prowadzenie rozmów dał dwudziestu osobom.

- Rzeczywiście było wiadomo, że gdy Bogdan Lis zawiadomił go o propozycji rozmów, złożonej przezfunkcjonariuszy SB, Wałęsa wyraził na to zgodę. Ale to był przypadek wyjątkowy, o innych zgodach nigdy nic

nie wspominał. Obawiam się, że mówiąc o mniej więcej 20 ludziach, którym rzekomo dał takie upoważnienie,Wałęsa osłania własne tajne kontakty z osobami, o których wie, że też miały takie uwikłania. Istotnym sensemjego wypowiedzi jest wykorzystanie działań Kuronia i Michnika do usprawiedliwienia samego siebie. Teraz ci,którzy rozmawiali, muszą bronić również jego.

Jest rzeczą bardzo ciekawą, że Michnik, zawsze tak agresywny i hałaśliwy antyesbecki twardziel, tym razemsiedzi cicho jak mysz pod miotłą i ani nie grozi sądem, ani nawet nie miota obelg.

Ciekawe, jak wtedy układały się związki Wałęsy ze środowiskiem postkorowskim.

- Jeszcze w roku 1982 Wałęsa zwalczał to środowisko, wypełniając zobowiązania czy polecenia ze strony władz,które w ten sposób uzależniały rozmawiających z nimi ludzi, zmuszając ich na koniec do walki między sobą. Wtym wypadku z pewnością ważną rolę odgrywało osobiste doświadczenie Wałęsy z początku września 1980 roku,gdy Kuroń opracował plan puczu w "Solidarności", chcąc przejąć kontrolę nad rodzącym się ruchem. Pierwszympunktem tego planu było usunięcie Wałęsy z funkcji jeszcze przewodniczącego.

Ludzie KOR chcieli przejąć kontrolę nad związkiem?

- Mówimy o środowisku podporządkowanym Kuroniowi, czyli o lewicy korowskiej. Tak, ten plan Kuronia byłplanem, który - gdyby się powiódł - nie dopuściłby do powstania "Solidarności". Był to plan podporządkowaniarodzącego się ruchu radom zakładowym, które miały się składać ze wszystkich organizacji istniejących w danym

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 10/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 11: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

zakładzie, włącznie z Podstawową Organizacją Partyjną PZPR. Chciał również zlikwidowania prawa do strajku,przyznając je tylko radzie zakładowej. Były też inne elementy tego planu, m.in. wyeliminowanie demokratyczniewybranych działaczy przez odesłanie ich z władz związku do pracy zawodowej. W myśl tego planu"Solidarnością" miał zarządzać aparat kadrowy, czyli kształtowana przez "kuroniadę" partia wewnętrzna.

Czyli wzory rodem z KPP?

- Tak, dokładnie. Na szczęście Polacy odrzucili i KPP, i KOR - Lewicę.

Jarosław Kaczyński miał więc rację, kiedy mówił o potomkach ludzi z KPP wciąż obecnych w naszym życiupublicznym...

- To bardzo trafne sformułowanie Jarosława Kaczyńskiego, obok podobnego, że "dzieci Stalina chcą z nas zrobićwspółpracowników Hitlera". O Kuroniu trzeba powiedzieć, że on rzeczywiście wyrzekł się stalinizmu, czylizorganizowanego systemu ludobójstwa, ale pozostał wyznawcą trockizmu w wersji Gramsciego, chociaż tośrodowisko zawsze się z tym kryło i kryje do dzisiaj. Kuroń pozostał wyznawcą zasady, że cel uświęca środki. To

Lenin uczył, że należy się kryć ze swoimi prawdziwymi poglądami, żeby móc wykorzystywać pracę innychśrodowisk, które w następnym etapie trzeba odsunąć i wyeliminować. Jeden z ludzi, którzy dobrze znali Kuronia,jeszcze w latach 80. powiedział mi, że najlepiej jego osobowość opisuje powiedzenie z okresu stalinizmu: "Cyrylto Cyryl, ale te metody" [w 1945 r. przy ul. Cyryla i Metodego w Warszawie mieściła się siedziba UB - wyj. red.].Gdyby nie metody, które Kuroń przejął z ruchu komunistycznego, można by ewentualnie dyskutować z jegopoglądami. Ale ponieważ poglądy pozostały wewnątrzkomunistyczne, a metody leninowskie, to owszem, Kurońmoże być zaliczany do pocztu świętych komunistycznych, ale nie do pocztu polskich bohaterów narodowych.

Ile jest prawdy w przedstawianiu obecnie Kuronia jako ojca-założyciela III RP?

- To prawda - Kuroń zakładał III RP jako państwo organizowane wspólnie z komunistami w celu niedopuszczenia

do demokracji w Polsce. Widziałem na własne oczy, jak się zmawiano przy Okrągłym Stole. Na przykład umowaco do prezydentury Jaruzelskiego nastąpiła jeszcze przed rozpoczęciem rozmów. Tak organizowany układ miałdoprowadzić do tego, że Polacy będą zarządzani tak jak w Meksyku - takie analogie wtedy wytwarzano - gdzierządzi monopolistyczna partia słuszności.

A czy Kuroń był jednym z najwybitniejszych działaczy "Solidarności"?

- Tak. Wykorzystując, tak jak oni mówili, "etos korowski", etos dysydentów komunizmu, odniósł sukces, bo tacała grupa uplasowała się bardzo wysoko w strukturach związku. Na szczęście okazało się, że "Solidarności",dzięki jej wewnętrznemu demokratyzmowi, nie udało się zdominować.

Nie udało się zniekształcenie woli członków "Solidarności".

Chodziło o oszukanie ludzi.

- Dokładnie. Metodami spiskowymi, dywersyjnymi sprzeniewierzyć stanowisko członków "Solidarności". Jużwcześniej władza publicznie ogłaszała, że odmawiając rozmów z "ludźmi złej woli", nieuznającymi socjalizmu,gotowa jest podjąć dialog z tzw. opozycją konstruktywną. Jedną z przyczyn, dla których to środowiskoukrywało swój prawdziwy charakter oraz zamiary wobec "Solidarności" i Polski, była chęć pozyskania współpracyze strony pewnych środowisk katolickich i niestety to się udało.

Kto mógł powiedzieć "nie"?

- Byłem przekonany, że wszyscy. Że ujawnienie zmowy w postaci "kontraktu" zostanie powszechnie uznane zadowód takiego kłamstwa, że nikt się w to nie zaangażuje. Okazało się jednak, że choć większość społeczeństwapozostała nieufna, to wspólna propaganda głoszona przez PZPR, "kuroniadę" i katolewicę skuteczniesparaliżowała możliwość protestu.

Były środowiska, które wiedziały, co się święci.

- Tak, ale nie dysponowały żadnym dostępem do narzędzi komunikacji społecznej i były skazane na milczenie, niemogły rozszerzać swoich idei, nawet przez Radio Wolna Europa, które też poparło Okrągły Stół. Natomiast druga

strona od końca lat 80. miała dostęp do mediów, jej poglądy były pokazywane jako stanowisko rzekomoniezależne i reklamowane bardzo szeroko.

I w mediach na Zachodzie.

- To sprawa szerszego układu geopolitycznego, który zapewnił sukces temu spiskowi władzy ze środowiskamidysydenckimi, dzięki czemu wykreowano Okrągły Stół jako wielki sukces. Gorbaczow, chcąc ratować systemprzed ostatecznym upadkiem, podjął pierestrojkę. Potrzebował kredytów i odprężenia w stosunkach z Zachodem.Z kolei USA uznały, że w zamian za te ustępstwa należy walczyć o zjednoczenie Niemiec. Żeby skuteczniestarać się o zjednoczenie Niemiec, należy udowodnić Związkowi Sowieckiemu, że nie chodzi o rozpad jegoimperium, a więc trzeba poświęcić antykomunistyczną "Solidarność". Rzecz polegała na tym, żeby kolejny polski

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 11/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 12: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

bunt czy jakieś aktywne starania o wolność nie zepsuły dialogu sowiecko-amerykańskiego. Należałopodporządkować te sprawy głównemu celowi, jakim było zjednoczenie Niemiec, a Polska miała stabilizowaćsytuację, czekać na swoją kolej.

Histeryczna reakcja na dokumenty SB stanowi dowód na to, że odsłania się szalenie istotny aspekt naszej

historii, który tamte środowiska chciałyby ukryć. Mówią o ataku na Jacka Kuronia, a chodzi przecież o dyskusjęna temat jego koncepcji politycznej - umowy z komunistami.

- Właśnie, ta histeria jest świadoma, wyreżyserowana i pozwala na odrzucenie merytorycznej dyskusji. Naciskna emocjonalne oburzenie ma tłumaczyć, dlaczego nie sięga się po jakąś analizę merytoryczną, nie zgłębia siędokumentów. Bo w tym jest właśnie ukryty prawdziwy interes. Analiza, praca nad dokumentami, racjonalnyproces myślowy jest dla ludzi Okrągłego Stołu bardzo niebezpieczny. Oni wiedzą, że musiałby się skończyćujawnieniem prawdy o spisku, odmawiają więc dyskusji na poziomie straży przy grobie Kuronia. Zapalmyświeczkę Kuroniowi, żeby nie dyskutować o niespalonych dokumentach.

Jak Pan ocenia apel intelektualistów o poddanie akt IPN ścisłej kontroli?

- Żądanie od prezydenta, żeby zamknął archiwa, ewentualnie nakazał milczenie historykom, którzy te dokumentypublikują, to próba wprowadzenia cenzury. To mówi wszystko o intencjach tych ludzi. Emocjonalny apel mającyzablokować możliwość dotarcia do prawdy to absolutny skandal. To pokazuje, czego oni się boją.

Czy zwycięży prawda?

- Są wywierane ogromne naciski na prezydenta i - jak się domyślam - na prezesa Kurtykę. Proces udostępnianiaakt IPN może nie tyle zostać zablokowany, ile ulec ograniczeniu, opóźnieniu.

Miejmy nadzieję, że PiS na to nie pójdzie. Byłoby to duże sprzeniewierzenie się programowi.

- Zgoda, ale PiS ma również inne swoje zadania. Na rząd można oddziaływać nie tylko za pomocą histerycznychprotestów w kraju, ale także z zagranicy. Pamiętajmy, że prawda o Okrągłym Stole to także prawda o tym, żewsparcie dla polskich aspiracji niepodległościowych, którego udzielił Ronald Reagan w 1981 roku, później naZachodzie osłabło, by przerodzić się wręcz w popieranie władzy komunistycznej w Polsce, co wyraziło się wizytąprezydenta Busha i nakłanianiem środowisk solidarnościowych do poparcia kandydatury Jaruzelskiego naprezydenta. Ujawnienie technicznych szczegółów niewątpliwie skompromitowałoby więc różne liczne środowiskaw USA i na Zachodzie, które nie życzyły sobie w tamtym momencie obecności niepodległej Polski na mapieEuropy. To się nie skończyło w 1989 roku. Jeszcze w roku 1997, gdy decydowało się nasze wstąpienie do NATO,tacy reklamowani przez "Gazetę Wyborczą" rzekomi przyjaciele Polski jak np. John Davies, były ambasador USA

w Warszawie, czy prof. Richard Pipes, stanowili wybitnych członków lobby sformowanego w celu zablokowaniaprzyjęcia Polski do NATO. Pipes mówił wprost: po co przyjmować Polskę, skoro i tak trzeba będzie ją za jakiśczas oddać Rosjanom.

Czyli byliśmy przedmiotem międzynarodowej gry.

- Choć to lobby przegrało, trzeba pamiętać, że taka koncepcja istniała i zapewne nie została ostatecznieunicestwiona.

Ale w 1989 roku się udało.

- Tak, wciąż próbowano utrzymać dominację komunistów, nawet przyjęcie Polski do NATO nie oznaczało jeszczeprzełomu, ponieważ narzucono ograniczenie, że nie będzie stałych baz NATO w Polsce. Jeszcze za rządów AWSsekretarz ambasady amerykańskiej uzależniał swoją obecność na spotkaniu Klubu Atlantyckiego od tego, czybędzie na nim Leszek Miller. Taka była opcja administracji amerykańskiej, żeby Polskę nadal reprezentowalipostkomuniści, z którymi oni się świetnie porozumiewali. Byli lepszymi partnerami, ponieważ nie mielipatriotycznych interesów wobec Polski. Posowiecki gubernator, który może służyć każdemu panu, z punktuwidzenia administracji amerykańskiej był lepszy niż polski patriota, twardo walczący o polskie interesy.

Czy będzie niedługo lustracja?

- Odwołam się paradoksalnie do osławionego hasła Stalina, że walka z kontrrewolucją zaostrza się wraz zsukcesami komunizmu. Im bliżej finału, tym bardziej będzie rosło napięcie. Na przykład groźby Leppera, podśmiesznymi pretekstami - odwołania szefa komisji rolnictwa, i jego atak na ministra Macierewicza pokazują, jakszeroko rozpowszechnione są obawy o skutki pełnego ujawnienia akt SB i WSW. Nie tylko postkomuniści, nietylko opozycja, nie tylko niektórzy koalicjanci, lecz także niektórzy oficjalni rzecznicy IV RP uważają, że powinniobawiać się skutków pełnego otwarcia archiwów IPN. Dlatego do ostatniej chwili będę z niepokojem obserwował,co się dzieje wokół tych spraw. Przyjęcie nowej ustawy "lustracyjnej" i likwidacja WSI byłyby przekroczeniemRubikonu w walce o prawdę o Polsce. Ponieważ ujawnienie prawdy dla wielu środowisk byłoby zabójcze,organizuje się różne ataki medialne, rokosze, próby rozbicia koalicji.

Uda się pokazać prawdziwą historię Polski, prawdziwych bohaterów?

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 12/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 13: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

- Szansa jest bardzo duża, jesteśmy bliżej celu niż kiedykolwiek. Ale zalecam wywieranie stałej presji na elitywładzy, żeby się nie zawahały, nie cofnęły przed tym koniecznym przedsięwzięciem, bez którego nie możnawyzwolić Polski z układu postkomunistycznego. Pełne otwarcie archiwów IPN i likwidacja WSI to nie są środkiwystarczające do tego, żeby rozpocząć proces budowy IV RP. Są to jednak środki konieczne. Póki to się niestanie, nie będziemy pewni, czy to się w ogóle stanie.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Rutkowska (Nasz Dziennik)

* * *

z pełnym poszanowaniem i respektem dla autorów, wydawców i praw autorskich, w dzisiejszych czasach powszechnegoprzemilczania i fałszowania historii i faktów historycznych, uważamy za szczególnie ważną powinność i obowiązek rozpowszechnianiainformacji, celem edukacji i uświadamiania, oraz bezpardonowej walki z owymi przemilczeniami i fałszami.

wersje internetową opracowala i przygotowala Polonica.net

Polsk i Związek Patriotyczny

Katolicko-Narodowy Ruch Oporu kontrjudaizacji i kontrdepolonizacji

O.R.K.A.N.

> > > Kliknij - Wróć do góry - do początku strony < < <

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 13/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Page 14: Jacek Kuroń - Icek Kordblum

Zamknij to okno

Zamknij to okno

10/28/2010 Jacek Kuroń - Icek Kordblum

D:/…/Jacek_Kuron_Icek_Kordblum.htm 14/14

Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.