ISSN 132-2513 1 - 22 CZERWCA 201 R., NR …zpl.lt/wp-content/uploads/2016/07/NG-24.pdf ·...

8
16 - 22 CZERWCA 2016 R., NR 24(1217) TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE ISSN 1392-2513 WWW.ZPL.LT fot. www.vrsa.lt OD TAKIEJ HOJNOŚCI KRĘCI SIĘ GŁOWA O tym, że Litwa boryka się z niżem demograficznym, że ubywa nam oby- wateli, kiedy ich rzesze masowo wy- jeżdżają w poszukiwaniu „lepszego życia” mówi się od dawna. Politycy i pani prezydent głowią się nad tym, jakby tu zaradzić wyludnieniu i zachę- cić obywateli do posiadania dzieci. I co? Ano nic. Bo o ile na słowach ta troska bardzo pięknie się prezentuje, to z czynami jest o wiele gorzej. Po tym, jak Polska rozpoczęła realizację ŚWIĘTO MIASTECZKA ZEBRAŁO TŁUMY UCZESTNIKÓW Mejszagoła – święto miasteczka W ubiegłą niedzielę po raz czwarty Mejszagoła uroczyście obchodziła święto miasteczka. Tego roku tradycyjnie witała też w tym dniu uczestników pielgrzymki śladami pamięci księdza prałata Józefa Obrembskiego, której droga prowadzila z Turgiel do Mejszagoły pod hasłem „Miłosierdzie nie zna granic”. Uroczysta Msza św. w kościele pw. Wniebowzięcia NMP była zarówno zwieńczeniem drogi pielgrzymów jak i oddania hołdu pamięci księdza Józefa Obrembskiego, który przed 5 laty odszedł do Pana. Wspólna modlitwa stała się też inauguracją święta miasteczka. Jego głównym akcentem stało się otwarcie – po gruntownej renowacji, dworu Houwalta – Centrum Rzemiosła Tradycyjnego, które jest filią Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie. Obok Centrum, w którym można zgłębiać tajniki rzeźbiarstwa, garncarstwa, wicia palm, wyrabiania mydła we dworze znajduje się biblioteka, dom kultury, siedziby zespołów artystycznych oraz wspólnoty mieszkańców miasteczka. Uroczystości z okazji święta zgromadziły wielu gości, którzy mogli obejrzeć wspaniały koncert. Złożyły się na niego występy zespołów miejscowych oraz „Perły” i „Black Biceps” z Niemenczyna, zaś jego gwiazdą była wokalistka jazzowa Anna Jurksztowicz wraz z mężem, znanym kompozytorem Krzesimirem Dębskim. Wesoła zabawa, doskonały nastrój towarzyszyły zebranym w ciągu całego dnia. projektu wypłat kwoty 500 złotych na każde dziecko, politycy na Litwie po- czuli się bardzo nieswojo. Między in- nymi frakcja AWPL- ZChR wystąpiła z propozycją, by kwota wypłat na dziec- ko na Litwie sięgała 125 euro (ostat- nio zaś przedstawiła pakiet prorodzin- nych propozycji). Rządz sformowany przez koalicję na fali zbliżających się wyborów postanowił zrobić jakiś krok w kierunku wsparcia rodziny, ale jak to już tradycyjnie na Litwie się dzieje, przybrał on postać wręcz karykatural- ną. Zaproponowano na każde dziec- ko na Litwie – niezależnie od docho- dów rodziny (przypomnieć warto, że obecnie dodatek na dziecko przysłu- guje tym rodzicom, których dochody na jednego członka rodziny nie prze- wyższają 153 euro) od 1 stycznia 2017 roku płacić od… 15 do 28 euro (28 ma przysługiwać dziecku do drugie- go roku życia). Cóż, taki iście pański gest może rzeczywiście przyprawić o zawrót głowy. Ale nie z radości, tylko od myślenia, na co tę „oszałamiającą” kwotę wykorzystać: zrobić minimalne zakupy na jeden dzień, kupić dziecku książeczkę, czy zafundować całej ro- dzinie lody. Owszem, nawet 15 euro w portmonetce się przyda, ale żeby z tego robić takie larum, chwalić się, iż za przykładem sąsiadów zaczyna- my wspierać dodatkowo rodziny, by zechciały decydować się na kolejne pociechy, to już raczej wielka przesa- da, wręcz cynizm. Troskliwa minister pracy i opieki socjalnej przed kame- rami potwierdziła, że zgadza się, iż nie jest to wielka kwota, ale pomimo to jest dumna, że po raz pierwszy od 2008 roku, właśnie obecna rządząca koalicja zdecydowała się na zainicjo- wanie takiego kroku. Będzie on pań- stwo kosztował 8 mln 200 tys. euro. Prawda, należy dodać, że i ten mizer- ny dodatek w postaci 15 euro nie jest jeszcze pewny, bo będzie musiał z tym się zgodzić nowy Sejm i zechcieć re- alizować nowy rząd. Więc i to ubogie wsparcie jest widłami na wodzie pisa- ne. Jednak hasło: wspieramy każde dziecko od urodzenia do 18 lat poszło w świat. Akurat na starcie kampanii wyborczej. O to przecież w zasadzie chodziło, prawda?

Transcript of ISSN 132-2513 1 - 22 CZERWCA 201 R., NR …zpl.lt/wp-content/uploads/2016/07/NG-24.pdf ·...

16 - 22 CZERWCA 2016 R., NR 24(1217)

TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIEISSN 1392-2513 WWW.ZPL.LT

fot.

www.

vrsa

.lt

OD TAKIEJ HOJNOŚCI KRĘCI SIĘ GŁOWAO tym, że Litwa boryka się z niżem demograficznym, że ubywa nam oby-wateli, kiedy ich rzesze masowo wy-jeżdżają w poszukiwaniu „lepszego życia” mówi się od dawna. Politycy i pani prezydent głowią się nad tym, jakby tu zaradzić wyludnieniu i zachę-cić obywateli do posiadania dzieci. I co? Ano nic. Bo o ile na słowach ta troska bardzo pięknie się prezentuje, to z czynami jest o wiele gorzej. Po tym, jak Polska rozpoczęła realizację

ŚWIĘTO MIASTECZKA ZEBRAŁO TŁUMY UCZESTNIKÓW

Mejszagoła – święto miasteczka

W ubiegłą niedzielę po raz czwarty Mejszagoła uroczyście obchodziła święto miasteczka. Tego roku tradycyjnie witała też w tym dniu uczestników pielgrzymki śladami pamięci księdza prałata Józefa Obrembskiego, której droga prowadzila z Turgiel do Mejszagoły pod hasłem „Miłosierdzie nie zna granic”. Uroczysta Msza św. w kościele pw. Wniebowzięcia NMP była zarówno zwieńczeniem drogi pielgrzymów jak i oddania hołdu pamięci księdza Józefa Obrembskiego, który przed 5 laty odszedł do Pana. Wspólna modlitwa stała się też inauguracją święta miasteczka. Jego głównym akcentem stało się otwarcie – po gruntownej renowacji, dworu Houwalta – Centrum Rzemiosła Tradycyjnego, które jest filią Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie. Obok Centrum, w którym można zgłębiać tajniki rzeźbiarstwa, garncarstwa, wicia palm, wyrabiania mydła we dworze znajduje się biblioteka, dom kultury, siedziby zespołów artystycznych oraz wspólnoty mieszkańców miasteczka. Uroczystości z okazji święta zgromadziły wielu gości, którzy mogli obejrzeć wspaniały koncert. Złożyły się na niego występy zespołów miejscowych oraz „Perły” i „Black Biceps” z Niemenczyna, zaś jego gwiazdą była wokalistka jazzowa Anna Jurksztowicz wraz z mężem, znanym kompozytorem Krzesimirem Dębskim. Wesoła zabawa, doskonały nastrój towarzyszyły zebranym w ciągu całego dnia.

projektu wypłat kwoty 500 złotych na każde dziecko, politycy na Litwie po-czuli się bardzo nieswojo. Między in-nymi frakcja AWPL- ZChR wystąpiła z propozycją, by kwota wypłat na dziec-ko na Litwie sięgała 125 euro (ostat-nio zaś przedstawiła pakiet prorodzin-nych propozycji). Rządz sformowany przez koalicję na fali zbliżających się wyborów postanowił zrobić jakiś krok w kierunku wsparcia rodziny, ale jak to już tradycyjnie na Litwie się dzieje, przybrał on postać wręcz karykatural-ną. Zaproponowano na każde dziec-

ko na Litwie – niezależnie od docho-dów rodziny (przypomnieć warto, że obecnie dodatek na dziecko przysłu-guje tym rodzicom, których dochody na jednego członka rodziny nie prze-wyższają 153 euro) od 1 stycznia 2017 roku płacić od… 15 do 28 euro (28 ma przysługiwać dziecku do drugie-go roku życia). Cóż, taki iście pański gest może rzeczywiście przyprawić o zawrót głowy. Ale nie z radości, tylko od myślenia, na co tę „oszałamiającą” kwotę wykorzystać: zrobić minimalne zakupy na jeden dzień, kupić dziecku

książeczkę, czy zafundować całej ro-dzinie lody. Owszem, nawet 15 euro w portmonetce się przyda, ale żeby z tego robić takie larum, chwalić się, iż za przykładem sąsiadów zaczyna-my wspierać dodatkowo rodziny, by zechciały decydować się na kolejne pociechy, to już raczej wielka przesa-da, wręcz cynizm. Troskliwa minister pracy i opieki socjalnej przed kame-rami potwierdziła, że zgadza się, iż nie jest to wielka kwota, ale pomimo to jest dumna, że po raz pierwszy od 2008 roku, właśnie obecna rządząca

koalicja zdecydowała się na zainicjo-wanie takiego kroku. Będzie on pań-stwo kosztował 8 mln 200 tys. euro. Prawda, należy dodać, że i ten mizer-ny dodatek w postaci 15 euro nie jest jeszcze pewny, bo będzie musiał z tym się zgodzić nowy Sejm i zechcieć re-alizować nowy rząd. Więc i to ubogie wsparcie jest widłami na wodzie pisa-ne. Jednak hasło: wspieramy każde dziecko od urodzenia do 18 lat poszło w świat. Akurat na starcie kampanii wyborczej. O to przecież w zasadzie chodziło, prawda?

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt2

Centrum Języka Polskiego, Kultury i Dydaktyki – działają-ce przy wydziale filologicznym Litewskiego Uniwersytetu Edukologicznego jest spadko-biercą wileńskiej, popularnie zwanej, polonistyki, która za-istniała jako Wydział Poloni-styki w nowo powstałym (w roku 1961) Wileńskim Pań-stwowym Instytucie Pedago-gicznym. Kolejno była oficjal-nie nazywana Katedrą Filologii Polskiej, do której po pewnym czasie dodano jeszcze Dydak-tykę. Ale zgodnie z przysło-wiem: „jak zwał, tak zwał”, od lat 55 nie zmienia swego, górnolotnie mówiąc, posłan-nictwa: kształci specjalistów od języka polskiego i literatu-ry. Do jakiej byśmy szkoły na Wileńszczyźnie nie zawitali, możemy być pewni – spotkamy w niej absolwentów Polonisty-ki. Zresztą nie tylko szkoły, ale praktycznie każdej placówki polskiej istniejącej na Litwie. Jest to piękny dorobek. Nieste-ty, chociaż podczas jubileuszu niezbyt są pożądane minoro-we nuty, wypada też mówić o tym, że dziś Centrum dzię-ki heroicznej pracy ośmiorga wykładowców (pracujących na 2 (słownie: dwóch) etatach) przychodzącej w jego pro-gi młodzieży stara się dać nie tylko niezbędną wiedzę z języ-ka i literatury ojczystej, ale też zaszczepić miłość do dyscypli-ny, zwanej językiem ojczystym. Jak ten proces wygląda, rozma-wiamy z kierownik Centrum, dr Henryką Sokołowską.

?Jest pani najmłodszą wie-kiem pracowniczką Cen-

trum i jego kierownikiem. Ta droga, która przywiodła pa-nią na to stanowisko wyda-je się być logiczną końcówką pani działalności, że tak po-wiem, na niwie polonistycz-nej od najmłodszych lat.

Owszem, jeżeli uznać za ta-kowe moje zamiłowanie do ję-zyka ojczystego, które tak na dobre rozpoczęło się w klasie piątej, dziś zwanej legendarną „Piątką” Szkole Średniej nr 5 – obecnie im. Joachima Lelewela na Antokolu. Zawdzięczam te fascynacje swojej polonistce, pani Irenie Mackiewicz. Potra-fiła nie tylko nauczać języka i wzbudzić zainteresowanie, przyznajmy, naszą wspaniałą literaturą, ale też nas, uczniów, wciągnąć, w nazwijmy to, życie polskie w ówczesnym Wilnie. Chodziliśmy jako uczniowie na Polonistykę, na wieczorki mickiewiczowskie. Nawet bra-liśmy w nich aktywny udział – coś tam deklamowaliśmy. Od najmłodszych też klas trwała moja przyjaźń z gazetą pol-ską, wtedy jedyną – „Czer-wonym Sztandarem” (dziś „Kurier Wileński”), gdzie na stronach przeznaczonych dla dzieci i młodzieży zamieszcza-no moje artykuliki.

?Ta dziennikarska pasja skierowała panią na Po-

lonistykę? I tak, i nie. Nawet chcia-

łam w pewnym momencie być dziennikarką, ale zrozumia-

łam, że tak naprawdę fascynuje mnie język, dokładniej – gra-matyka. Może to wynikało też z tego, że nie tylko z polskie-go byłam tzw. dobra w szkole. Matematyka, dzięki wymagają-cej pani Zdzisławie Buszo wca-le nie była mi obca. A mate-matyczna logika w gramatyce bardzo się przydaje. A i sama matematyka do dziś nie jest dla mnie nieznaną wyspą, jak czę-sto się zdarza filologom.

?Można rzec, że miała pani wielkie szczęście: zarówno

w „Piątce”, jak i na Poloni-styce, trafiła pani na okres, kiedy pracujący tu nauczy-ciele i wykładowcy mieli swój „złoty wiek”.

Chyba tak. Bo z „Piątki” nie sposób nie przypomnieć pana Zbigniewa Rymarczyka (fizyka), czy też pani Heleny Grigalionienė (biologa). Tak, miałam bardzo dobre wzor-ce pracy nauczycielskiej. A studia, które rozpoczęłam w 1984 roku pozwoliły mi po-znać świetnych wykładowców, na czele z panem dziekanem Włodzimierzem Czeczotem, którzy nas potrafili przygo-tować jako swoją zamianę. Ta zmiana pokoleń przebiegała na Polonistyce stopniowo, mieli-śmy czas na bycie czeladnika-mi przy swoich profesorach i to, śmiem twierdzić, było bar-dzo cennym doświadczeniem.

?Ale dola szkolnego na-uczyciela panią nie omi-

nęła.

Tak, mam za sobą rok pra-cy jako nauczycielka w obec-nym Gimnazjum im. A. Mic-kiewicza w Wilnie, w którym „dorabiałam” jeszcze jako studentka. Ze szkoły „wywa-biła” mnie pani Maria Niedź-wiecka, która zaproponowała mi pracę na katedrze. Trochę się wahałam, bo szkołę zdąży-łam polubić też jako nauczy-cielka.

?Obok zawodu, istnieje pani wieloletnia pasja –

teatr. Polskie Studio Teatral-ne zaistniało dość dawno w pani życiu.

Tak. Na drugim roku stu-diów, za radą pana Wojciecha Piotrowicza – współpracowa-łam z nim w polskiej audycji Radia Litewskiego jako kore-spondent (ta dziennikarska pasja ciągle dawała o sobie znać – uw. aut.) zawitałam do Studia, no i jestem w nim… aż trudno uwierzyć – 30 lat.

?Właśnie tu poznała też pani swego męża Czesła-

wa Sokołowskiego…Teatr jest naszą wspólną

pasją. I tak jakoś naturalnie wciągnął w swoją orbitę nasze dzieci. Córka Marta – kończy studia bakalarskie na ISM tego roku – obok tańczenia w „Wi-lii” jest związana ze Studiem. Tak samo syn – uczeń 8. klasy Szkoły Średniej im. Wł. Syro-komli, obok harcerstwa i wielu innych pasji (również tańczy w „Wilii”) teatr uznaje jako ważny.

?Dziś jest pani kierowni-kiem Centrum, chociaż jest

najmłodsza wiekowo…To sprawa rotacji. Tradycyj-

nie, rzec można, po kolei ktoś z naszej ósemki bierze ster polo-nistyki w swoje ręce. Teraz jest moja kolej.

?No to porozmawiajmy o tych ludziach, z którymi

tworzycie Centrum, no i, oczywiście, studentach.

Cóż, chociaż mamy obec-nie na czterech latach studiów 25 studentów, jednak żadnej taryfy ulgowej nie ma. Bo do-skonale przecież wiemy, czy staję jako wykładowca przed bardzo licznym audytorium, czy kilkoma osobami, wiedzę z zakresu swego przedmiotu muszę przekazać jednakową. Prawda, przy mniejszej liczbie studentów praca staje się bar-dziej indywidualna, staramy się obok rzeczy bazowych dać też taką wiedzę, która naszej młodzieży pomoże być, jak to się modnie nazywa, bardziej atrakcyjną na rynku pracy, a i dokonać wyborów, które po-zwolą odkryć, być może, swo-je powołanie. Tak np. kolega dr Józef Szostakowski wykła-dając historię Polski, literatu-rę staropolską, prowadzi kurs edukacji regionalnej; dr Ro-muald Naruniec obok litera-tury romantyzmu – animację kultury; dr Irena Masojć zgłę-biając ze studentami zawiłości gramatyki, rozwoju języków słowiańskich, prowadzi język polski na Litwie; pani Barbara Dwilewicz – retorykę, a profe-sor Andrzej Baranow – polsko--litewskie związki literackie; dr Halina Turkiewicz – lite-raturę współczesną – również wileńską.

?Pani działka to?Gramatyka współczesne-

go języka polskiego, meto-dyka nauczania, lingwistyka tekstu. Młodzież otrzymuje u nas wiedzę z klasycznej polo-nistyki – językoznawstwa i li-teraturoznawstwa, pedagogiki oraz dodatkowo np. z podstaw przekładu i in.

?Z powodu tak nielicznej liczby studentów wykła-

dy z przedmiotów nie kie-runkowych odbywają się po litewsku?

Tak, nasi studenci mają wspólne wykłady z kolegami z innych kierunków studiów. Z jednej strony, owszem, mniej ob-cują w języku polskim, ale z dru-giej – poznają terminologię li-tewską, piszą prace po litewsku, więc kontakt z językiem pań-stwowym, jego znajomość jest na odpowiednim poziomie. By „nadrobić” ten brak obcowania

Chlubny jubileusz Polonistykifo

t. M

aria

n Pa

lusz

kiewi

cz

SZANOWNE GRONO WYKŁADOWCÓW

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt 3

w swoim środowisku, organizu-jemy wspólne z młodzieżą wy-cieczki, które cieszą się wielką popularnością wśród studentów. Ostatnio byliśmy np. na Laudzie i Żmudzi, no i było bardzo „faj-nie” – określając ten wypad w języku młodzieży.

?Jeżeli chodzi o młodzież, to jakie ma szanse na szerszy

kontakt z językiem polskim?Od 1969 roku trwa nasza

współpraca z Uniwersytetem Wrocławskim i jest wymiana studentów – dwa tygodnie mogą spędzić na zaprzyjaźnionej uczelni. Także w ramach pro-

gramu Erasmus mogą udać się na semestr studiów do dowolnej uczelni. Współpracujemy bar-dzo owocnie z Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie, uczelniami w Lublinie, Warsza-wie, z Uniwersytetem w Ostra-wie, na którym pobyt cieszy się u młodzieży wielkim wzięciem.

14 czerwca jest na Litwie Dniem Żałoby i Nadziei – jako hołd pamięci tych, którzy 14 czerwca 1941 roku na mocy zbrodniczych decyzji sowieckich okupantów zostali poddani zsyłce na Syberię, do stepów Kazachsta-nu i innych zapomnianych przez ludzi i Boga odległych miejsc w byłym Związku Sowieckim. W niezwykle ciężkich warunkach musieli pracować przy wyrębie lasu, w kopalniach, ginęli od pra-cy ponad siły i głodu, a wielu na-wet nie dotarło do miejsc zesłania – umierali podczas transportu w bydlęcych wagonach. Dziś m. in. jeden z nich – wymowny symbol tragicznych wydarzeń – stoi na peronie w Nowej Wilejce – na tej

stacji brała początek gehenna lud-ności Wileńszczyzny.

Tego roku mija 75. rocznica masowych deportacji. Jak szacują historycy, w dniach 14-18 czerw-ca 1941 roku z Litwy zesłano około 20 tysięcy obywateli. Byli to zarówno Litwini, jak też Pola-cy, Żydzi, ludzie innych narodo-wości, którzy „stanowili zagroże-nie dla władzy sowieckiej” swoim intelektem, patriotyzmem, za-możnością. Sowiecka przemoc łączyła ich w jedną rodzinę ze-słańców. Łączyła ich wspólna niedola jak też wiara i nadzieja, że powrócą do ojczystych stron. Wrócili dalece nie wszyscy. Z ogólnej liczby około 150 tys. ze-słańców, których deportowano z

Litwy w latach 1941 i 1945-1953 (dane te nie są dokładne i sza-cuje się, że liczba ta mogła być znacznie większa) i wśród któ-rych było niemal 50 proc. dzieci i nastolatków w wieku do lat 16, rodzinne strony ujrzała ich trze-cia część. Polacy, którzy stanowili znaczny odsetek zesłańców z ów-czesnej Litwy, w większości na te tereny już nie wracali – jechali w ślad za Polską, na tzw. Ziemie Odzyskane.

Wspominając nieszczęścia ludzkie z tamtych okrutnych lat, a także wspieranie się nawzajem i solidarność, dziś szczególnie boli pomijanie na Litwie milcze-niem tego, że wśród zesłańców z Litwy byli Polacy. Tego roku, podczas upamiętniania 75. rocz-nicy masowych deportacji, w Sej-mie Litwy, m. in., upomnieli się o należną pamięć o zesłańcach--Żydach przedstawiciele diaspo-ry żydowskiej na Litwie. Polacy zostali pominięci milczeniem. Na dodatek, znana ze swych za-pędów w kwestii jak najszybszej integracji (czytaj – lituanizacji) nie Litwinów posłanka, zesłanka Vida Marija Čigriejienė (to ona jest znana, jako autorka komen-tarza, że na Litwie Kowieńskiej problem polski został skutecz-nie rozwiązany jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku – zniszczo-ne szkolnictwo polskie, szykany sprawiły, że masowo lituanizo-wali się tamtejsi Polacy poprzez

zmianę nazwisk, wpisy narodo-wości zgodnej z obywatelstwem) w swym wystąpieniu mówiła o wielkim wysiłku zesłańców, skie-rowanym na zachowanie języka, wiary, kultury i zarzuciła kole-gom-politykom, decydentom, że chcą zaprzepaścić ten heroiczny wysiłek i dorobek, stając po stro-nie tych, którzy postulują m. in. zastosowanie oryginalnej pisowni nazwisk nie Litwinów.

I tu powstaje pytanie: czy człowiek, który dobrze wie jak wielkie znaczenie ma dla zacho-wania tożsamości narodowej ję-zyk, tradycje, przedstawicielka narodu, który potrafił posta-wić się sowieckiemu dążeniu do zrobienia z narodów „zjedno-czonych” w ZSRR jednorodnej masy homo sowieticus nie potra-fi – nie chce? – zrozumieć i uznać prawa do samozachowania też dla przedstawicieli innych na-rodów – współobywateli. Jest to niezwykle smutne, a najgorsze jest to, że takie „upamiętnienia” pozbawiają nadziei na zmiany, normalizację życia, stosunków współobywateli różnych naro-dowości. Nadziei, która naszym przodkom przed 75 laty poma-gała żyć, wytrwać..

Dzień upamiętnienia tra-gicznej daty tego roku uczczono aktem podpisania przez przed-stawicieli Litwy, Łotwy, Estonii oraz Polski i Ukrainy listu potę-piającego sowiecką politykę re-presji. Tego dnia zmaterializo-wała się też idea zainicjowana przez uczestników akcji „Misja Syberia” (trwa już 10 lat), by

przy symbolicznym kopcu na ul. Ofiarnej (Aukų) w Wilnie (przy byłej siedzibie sowieckiego Komitetu Bezpieczeństwa Pań-stwowego) zorganizować apel ze-słańców pod hasłem: „Nazwij, usłysz, zachowaj”. 22 tysiące na-zwisk czytano od południa dnia 14 czerwca do godzin porannych 15. Zainicjowała to czytanie gło-wa państwa. Czy były tam pol-skie nazwiska? Musiały być. Bo przecież chodzi tu o historyczną prawdę.

Jeszcze jednym akcentem tegorocznych obchodów okrą-głej rocznicy tragicznych dni był koncert na Placu Katedralnym pt. „Za wolność naszą i waszą” (przypomnijmy – jest to hasło naszych wielkich zrywów), w którym wzięła udział zwycięż-czyni tegorocznej Eurowizji, Ja-mala. To ona wyśpiewała na eu-ropejskiej scenie tragedię swego narodu – jego deportację z oj-czystego Krymu w 1944 roku. Piosenka o 1944 roku brzmiała w Wilnie. Niestety, wiek dwu-dziesty, a i dwudziesty pierwszy dla wielu narodów zgotowały swój 1944 rok. Dla Polaków z kresów była nim tzw. repatriacja. To „oczyszczanie” kresów z pol-skiego żywiołu było zapoczątko-wane nawet nie 14 czerwca 1941 roku, ale o rok wcześniej. A tak naprawdę trwało przez sześć wie-ków. Syberia, Kaukaz, stepy były tymi obszarami na mapie, dokąd Polacy-patrioci trafiali za trwanie przy Bogu, Ojczyźnie i Honorze.

Janina Lisiewicz

Dzień Żałoby i Nadziei

?A jak wygląda współpra-ca Centrum z polonistami-

-praktykami, bo z pewnością istnieje, czego dowodem są olimpiady języka polskiego i literatury.

Oczywiście. Podczas olim-piad współpracujemy z kole-gami z Uniwersytetu Wileń-skiego. Obejmuje ta praca nie tylko sprawdzenie prac, lecz też konsultacje uczniów. Ak-tywnie współpracujemy ze Stowarzyszeniem Polonistów. Staramy się wyjść naprzeciw potrzebom polonistów w za-kresie opracowania nowych programów, materiału meto-dycznego, prowadzimy warsz-taty. Jesteśmy otwarci na każdą formę współpracy.

?I dodajmy, czynicie to z wła-snej i nieprzymuszonej woli,

bowiem formalnie nie należy to do państwa obowiązków, a i żadna państwowa instytucja was nie zatrudnia.

Jest właśnie tak. Prawda, Mi-nisterstwo Oświaty i Nauki korzy-sta z naszego doświadczenia np. w przygotowaniu podręczników.

?Kończąc naszą rozmowę, do bardziej szczegółowej analizy

działalności Centrum powróci-my w kolejnym numerze gazety,

pomówmy o dość bolesnym te-macie – liczbie studentów.

Cóż, w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przeżywaliśmy lata tłuste i chude. W końcu lat 90. – na początku 2000. (do-kładnie w 2004 roku) mieliśmy na I roku 40 studentów. Popyt na studia, oczywiście, określa możliwość znalezienia zatrud-nienia, no i, niestety, bardzo wy-soka, jak na możliwości więk-szości obywateli naszego kraju, opłata za studia. Ale cieszy nas niezmiernie to, że młodzież, która przychodzi do nas, jest autentycznie zainteresowana językiem, literaturą i chce tę wiedzę przekazać kolejnym pokoleniom. Śmiało możemy stwierdzić, że nie brak wśród naszych studentów osób, które chcą się podjąć (podobno trud-nej i niewdzięcznej w opinii spo-łecznej) pracy nauczyciela.

Życząc, by takich wła-śnie osób nigdy nie zabrakło na Polonistyce, składamy w imieniu Związku Polaków na Litwie życzenia wielu owoc-nych lat pracy i sukcesów w pięknej misji pielęgnowania języka ojczystego.

Rozmawiała Janina Lisiewicz

fot.

Mar

ian

Palu

szkie

wicz

KIEROWNIK CENTRUM – DR HENRYKA SOKOŁOWSKA

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt4

DZIEŃ DZISIEJSZYZespół pieśni i tańca „Trocza-nie” liczy już 27 lat. Jest to licz-ny, zgrany i bardzo pracowity kolektyw, w którym śpiewają i tańczą przedstawiciele już trze-ciego pokolenia zespolaków, a jest też niemało przykładów, kiedy reprezentanci kilku po-koleń stają obok siebie na sce-nie. Zarówno ci starsi, jak i naj-młodsi, są jak jedna rodzina. U steru zespołu stoi obecnie Dina-ra Karaniewska, kierownikiem artystycznym jest Bożena Bie-lak, a grupę taneczną prowadzi Diana Fedorowicz.

Zespół, chociaż ma niema-łe doświadczenie i skupia uta-lentowane osoby, sporo ćwiczy i doskonali swój warsztat, by nie zawieść widzów i sympatyków, którzy zawsze czekają na „Tro-czan” zarówno w ojczystym re-jonie (często są to popisy przed turystami z Polski, którzy licz-nie odwiedzają Troki), jak i na całej Wileńszczyźnie, Litwie oraz poza jej granicami – w są-siednich krajach, w szczególno-ści w Macierzy.

Na początku kwietnia br. zespół nasz miał koncert w Ej-szyszkach. Był to nie tylko wy-stęp przed miłą i serdeczną pu-blicznością, ale też wspólna wesoła zabawa z przyjaciółmi z zespołu „Ejszyszczanie”, któ-rzy przedtem gościli na Ziemi Trockiej.

„Troczanie” – kartki z pamiętnika…

30 kwietnia, po świątecz-nej paradzie w Wilnie z oka-zji Dnia Polonii i Polaków za Granicą oraz 1050. rocznicy chrztu Polski zorganizowanej przez Związek Polaków na Li-twie, „Troczanie” udali się do Suwałk. W tym mieście gościli już nie po raz pierwszy. Tym ra-zem przybyli tu na zaproszenie miejscowego zespołu „Suwalsz-czyzna” oraz dyrektor miejsco-wego Domu Kultury, posłan-ki Bożeny Kamińskiej (gościła ona w Wilnie podczas majowych świąt). I chociaż przygotowania do wyjazdu wymagały pracy co niemiara, to wszystko okupiła prawdziwa uczta duchowa i sa-tysfakcja, kiedy wypełniona po brzegi sala w Suwałkach nagra-dzała każdy numer programu burzliwymi oklaskami.

Wielu miłych wrażeń do-znaliśmy podczas wycieczki po mieście, którą bardzo ciekawie prowadził Piotr Kuczek. Cało-ści dopełnił przyjacielski wie-czór, spędzony wraz z członka-mi zespołu „Suwalszczyzna”. Towarzyszył mu dobry nastrój, wymiana doświadczenia, weso-ła muzyka i wspólne śpiewanie.

Wizyta w Suwałkach, obco-wanie z jego mieszkańcami, po-zostawiły w sercach „Troczan” bardzo miłe i ciepłe wspomnie-nia.

Ostatnio zaś „Troczanie” mieli koncert w Jaworyszkach, w siedzibie Krystyny i Andrze-ja Sidorowiczów. Odbyło się tu spotkanie z rodakami z Warsza-wy i Wrocławia – uczestnikami XV Międzynarodowego Moto-cyklowego Rajdu Katyńskiego, prowadzącego też szlakiem ze-słańców na Sybir. To spotkanie było prezentem-niespodzianką dla księdza Dariusza Stańczy-ka z okazji 30-lecia kapłaństwa. Ksiądz Stańczyk, obecnie miesz-kający w Tobolsku, był inicjato-

rem takiego rajdu, który stał się swoistym hołdem pamięci tych Polaków, którzy zginęli w Katy-niu i na Syberii.

Spotkanie w Jaworyszkach wyróżniało się bardzo serdeczną atmosferą, jaka może cechować obcowanie bliskich sobie ducho-wo ludzi. Cieszy, że „Troczanie” wnieśli swój artystyczny wkład w to obcowanie rodaków.

Ta krótka relacja mówi o tym, czym dziś żyje zespół. Chciałabym jednak wrócić do bardziej odległych lat jego dzia-łalności, sięgnąć wspomnienia-mi do wydarzeń sprzed ponad dwudziestu lat, które są już hi-storią i tworzą jedną z pięknych kart życia „Troczan”.

DAWNYCH WSPOMNIEŃ CZAR…O wyjeździe do Cieszyna wiedzie-liśmy dawno. Uczyliśmy się no-wych piosenek: „Płyniesz Olzo”, „Szumi jawor” – słowa i nuty któ-rych otrzymaliśmy z Polski. Czas

szybko mijał i oto już wiemy, że nadszedł czas wyjazdu do polskie-go i czeskiego Cieszyna na Świę-to Trzech Braci. Ostatnie chwi-le przygotowań: na próbach lwią część czasu zabierają pytania or-ganizacyjne, przeglądanie stro-jów… I największy problem – gra-nica. Dziś trudno jest uwierzyć, ile z nią było związanych history-jek i miłych, a częściej – niemiłych – przeżyć. Bodajże największą zmorą były kolejki. Tym razem mieliśmy „przecieki”, że kolejek nie ma, więc też nie zatroszczyli-śmy się o pisma mające ułatwić jej przekroczenie. Na miejscu ujrze-liśmy przed sobą cztery autokary. Niby nie dużo, jednak utknęliśmy na dobre. Minęła jedna godzina, druga... Najpierw próbowaliśmy skrócić czas oczekiwania śpie-wając, tańcząc. Czekający wraz z nami na przejściu granicznym próbowali się do nas dołączyć. Czas nieubłaganie upływał, zbli-żał się wieczór, a próby rozmów z pogranicznikami, uzyskania ja-

kiejś informacji nie dawały wy-ników – milczeli niczym głazy. Kiedy słońce schowało się za ho-ryzontem, pogodny nastrój znik-nął bezpowrotnie. Rozumieliśmy, że planowany postój w Krakowie, a wraz z nim mnóstwo ciekawych wycieczek, ominie nas bezpow-rotnie. Po zastąpieniu innej zmia-ny, Henryk Jankowski – główny organizator naszego wyjazdu, po-stanowił spróbować wreszcie za-łatwić sprawę przekroczenia gra-nicy. Czekaliśmy na jego powrót z zapartym tchem, trzymaliśmy kciuki… No i się udało – po je-denastu godzinach oczekiwania wreszcie przekroczyliśmy grani-cę Litwy.

Do Krakowa dotarliśmy z takim opóźnieniem, że o żad-nym zwiedzaniu nie mogło być mowy. Po zamienieniu dosłow-nie kilku słów z naszym krakow-skim opiekunem panem Zyg-muntem Karczem udaliśmy się w dalszą drogę. Do polskiego Cieszyna jechaliśmy nie tylko podziwiając piękno przyrody i panujący dokoła ład i porządek, ale też coraz częściej spoglądając na zegarki. Spóźnialiśmy się. W Cieszynie czekał na nas z nie-cierpliwością przemiły, troskli-wy i niezmordowany pan Józef Klajsek.

W tempie przebierania do-równaliśmy żołnierzom i do-słownie biegiem pędziliśmy do czeskiego Cieszyna. Na Placu Rynkowym zebrali się uczest-nicy święta. I chociaż padaliśmy na nos ze zmęczenia, nie mogli-śmy oderwać wzroku od kolo-rowych plakatów, balonów, lu-dowych strojów, historycznych postaci – jeźdźców na wspania-łych, pięknie udekorowanych czarnych koniach. Tuż obok popisywała się góralska orkie-stra dęta: wspaniałe stroje, pió-ropusze na czapkach, dzieci w barwnych ubraniach – niczym kwiaty z bajki…

fot.

arch

iwum

aut

orki

„TROCZANIE” NA ZIEMI WILEŃSKIEJ ...

KOŃCOWYM AKORDEM NASZEGO POBYTU BYŁ KONCERT W CZESKIM CIESZYNIE

fot. archiwum autorki

... I PRZED DWUDZIESTU LATY W CZECHACH

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt 5Przy dźwiękach orkiestr po-

chód ruszył do Wieży Piastow-skiej w polskim Cieszynie. Tu mieliśmy okazję do spotkania z Trzema Braćmi. Byli to: Lesz-ko, Mieszko i Bolko, którzy opo-wiedzieli o założeniu i historii miasta, zbudowaniu wieży-ro-tundy, dziejach panowania Pia-stów. Następnie orszak ruszył na Plac Rynkowy, gdzie odbywały się gry, zabawy, koncerty. Nasz zespół wyruszył do Ustronia. Tu mieliśmy wystąpić przed miesz-kańcami ośrodka wypoczynko-wego. Ujrzeliśmy tam doskonałe sanatoria u podnóża Beskidów. Zieleń drzew, spokój, cisza, czarna chmura wisząca nad gó-rami w promieniach chylącego się ku zachodowi słońca, nada-wały miejscowości iście bajecz-nego uroku. Ludzi jednak nie było widać. U nas rodziło się py-tanie: dla kogo tu śpiewać? Na próżno jednak mieliśmy obawy, co do kompletu widowni. Była to pora kolacji, a zaraz po niej, kiedy zebraliśmy się na zielo-nej murawie, by sprawdzić swoje głosy (obawialiśmy się, czy po-trafimy zaśpiewać chociażby gamę po takim maratonie) bal-kony, ławeczki, placyki wypeł-niły się widzami. Ustawiliśmy się do śpiewania i otoczyło nas żywe koło przemiłej, życzliwej publiczności, które wciąż rosło, rozszerzało się…

I zabrzmiała piosenka. Ta żywa, chociaż niewidzialna nić przyjaźni, serdeczności pozwo-liła zapomnieć trudy podróży i trapiące zmartwienia i troski, wywołała uśmiech na twarzach. Zapomnieliśmy o zmęczeniu, kiedyśmy poczuli, że piosen-ka nasza trafia do serc zebra-nych. Brzmiała nasza swoista „wizytówka” – „My, Polacy z Wileńszczyzny”. Kolejne pio-senki dźwięczały raźniej, we-selej. Największe brawa zebra-ła nasza mała solistka Ewelinka Saszenko. Otrzymane wielkie pudło słodyczy położyła obok na trawie i z werwą śpiewa-ła piosenkę o dobrym, starym gawronie…

Na zakończenie koncertu było, jak podczas większości spotkań, wspólne śpiewanie, tradycyjne „Sto lat”, upomin-ki, wymiana adresów i czułe po-żegnanie z nowymi przyjaciół-mi. Podczas powrotnej drogi każdy z nas miał w sercu skryte marzenie, by wrócić tu kiedyś jeszcze raz do tego przepiękne-go zakątka.

Następnego dnia znów mie-liśmy koncert na Placu Ryn-kowym w polskim Cieszynie. Czekało też na nas zwiedzanie miasta, obiad i wyjazd do Czech. W drodze do Żwirkowiska mie-liśmy prawdziwą ucztę dla duszy – podziwialiśmy piękne widoki, urocze krajobrazy na tle Beski-dów. W Żwirkowisku kierownik miejscowego koła Polaków – pan Przywara – opowiadał nam jak żyją i pracują tu Polacy, jak pie-

W minioną sobotę, przed udaniem się do Kiejdan na Festi-wal Czesława Miłosza, wędzia-golan odwiedziła miła, dawna znajoma – kierownik Fundacji Pogranicze i Międzynarodowe-go Centrum Dialogu im. Czesła-wa Miłosza w Krasnogrudzie – Małgorzata Sporek-Czyżewska wraz ze współpracownikami. Znamy się już od ćwierćwiecza. Nieraz spotykaliśmy się w Wę-dziagole, kiedy pani Małgorza-ta gościła tu wraz z Czesławem Miłoszem, czy bratem noblisty Andrzejem Miłoszem. Później widzieliśmy się na międzynaro-dowych imprezach na Litwie i w Polsce. Dlatego to spotkanie w Wędziagole było szczególnie miłe i serdeczne. O wielu wyda-rzeniach wspominaliśmy, wiele mieliśmy sobie do powiedzenia i pokazania gościom na starym przykościelnym terenie, dłu-go gawędziliśmy w Polskiej Bi-

PODZIĘKOWANIE

Już po raz dwudziesty piąty wędrujący Festyn Kultury Polskiej Ziemi Trockiej ,,Dźwięcz, Polska Pieśni!” stał się pięknym elementem malowniczego krajobrazu Ziemi Trockiej. W imieniu zarządu Trockiego Oddziału Rejonowego ZPL chciałbym serdecz-nie podziękować wszystkim, którzy tworzyli jubileuszową uroczystość. Przede wszyst-kim szczere wyrazy uznania kieruję do wszystkich kierowników i uczestników zespo-łów. Szczególne podziękowania składam ks. dziekanowi Jonasowi Varaneckasowi za uroczystą, dziękczynną Mszę świętą w intencji wszystkich uczestników Festynu, za mi-strzowskie występy zespołom ,,Perła” i ,,Zgoda”, wszystkim przedstawicielom koła ZPL w Trokach na czele z prezesem Tadeuszem Tuczkowskim.

Bez zaangażowania i wkładu w organizację niżej wymienionych osób nie udałoby się zrealizować tak wielkiego i pięknego święta. Dziękuję Renacie Joknienė – za organizację i przygotowanie części artystycznej, Karolinie Narkiewicz, Izabeli Matulewicz i Korne-lii Koreniewskiej za konferansjerowanie, Alinie Kowalewskiej i Teresie Sołowjowej za sprawną organizację części technicznej, Danucie Jepifanowej za tworzenie scenografii.

Dziękuję wszystkim instytucjom, które finansowo wsparły Festyn Kultury Polskiej Ziemi Trockiej: Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”, samorządowi rejonu trockiego, sta-rostwu w Trokach, Departamentowi Mniejszości Narodowych przy rządzie Republiki Litewskiej, Domowi Kultury w Trokach, Wileńskiemu Rejonowemu Oddziałowi ZPL, Narodowemu Centrum Krwi, spółkom akcyjnym: ,,Trakų vandenys”, ,,Trakų paslau-gos”, ,,Baltų amatai”, Trockiemu Muzeum Historycznemu, Trockiej Stacji Ratowniczej oraz partnerom święta: Gimnazjum w Trokach.

Z poważaniemJarosław Narkiewicz, prezes Trockiego Oddziału Rejonowego ZPL

bliotece w Wędziagole. Jest w niej niemało wydań utworów poety, materiałów historycz-nych, świadczących o życiu jego przodków w naszych okolicach. Goście sprezentowali nam wy-daną przez nich książkę o po-ecie „Poszukiwanie Ojczyzny” i bardzo cieszyli się, że Polacy w Wędziagole szanują i pielęgnują pamięć o poecie. Było nam też bardzo miło z tego powodu, że goście zaprosili wędziagolan do odwiedzenia Krasnogrudy. Za-pewniliśmy – w przyszłości bę-dziemy podtrzymywali bliskie więzi. Pod wieczór udaliśmy się do Kiejdańskiego Centrum Wielokulturowego. Na trwa-jącym tam Festiwalu Czesława Miłosza odbyło się spotkanie z kierownik Międzynarodowego Centrum Dialogu im. Czesława Miłosza i Fundacji Pogranicze w Krasnogrudzie Małgorzatą Spo-rek-Czyżewską. Oglądaliśmy i

cieszyliśmy się z wyreżyserowa-nego przez nią filmu „Dolina Issy”. Festiwal uwieńczył kon-cert Orkiestry Klezmerskiej Te-atru Sejneńskiego (kierownik Wojciech Szroeder). Klezme-rzy – to żydowscy muzykan-ci, którzy kiedyś grali na jar-markach, weselach, świętach. Dzisiaj klezmerzy – mistrzowie improwizacji, szczególnie sub-telnie grający żydowską muzy-kę. Słuchaliśmy z wielką przy-jemnością: w środku Litwy, w byłym domu modlitwy Żydów, Polacy grają żydowską muzy-kę. Była to wspaniała muzyka: drżały ściany starej synagogi, drżały serca uczestników im-prezy jednocząc się w kręgu li-teratury, muzyki, wspólnoto-wych idei.

Ryszard Jankowski,prezes Wędziagolskiego

Oddziału ZPL

W kręgu literatury i muzyki

lęgnują polszczyznę, polskie tra-dycje. Między innymi zaznaczył, że niedługo grupa miejscowych Polaków wybiera się na Litwę, do Święcian, gdzie urodził się słyn-ny polski lotnik Franciszek Żwir-ko, który zginął na tym terenie.

Koło pomnika Żwirki i Wi-gury, którzy dla Polski są jak Darius i Girėnas dla Litwy, złożyliśmy wiązanki polnych kwiatów, wykonaliśmy piosen-kę „Polskie kwiaty”. Rzewna melodia płynąca w ciszy była hołdem tym wielkim Polakom, którzy tragicznie zginęli na tej ziemi.

W powrotnej drodze mieli-śmy okazję zobaczyć napraw-dę imponujący budynek – dom koła miejscowych Polaków. Nasz przewodnik powiedział, że podobnych domów w Cze-chach jest 60! W siedzibie Po-laków w Żwirkowisku znajduje się muzeum bohaterskich lotni-ków, obszerna sala koncertowa, przytulna kuchnia – słowem wszystko, co jest potrzebne, by ludzie mieli rozrywkę, mo-gli odpocząć wspólnie po pracy. A że potrafią pracować, to było widać na każdym kroku.

Rodacy w Czechach mają po-parcie ze strony współobywateli. Świadczą o tym szyldy z napisa-mi po polsku i czesku. Nikomu to nie przeszkadza. Raczej od-wrotnie – zbliża. Cóż, oglądając to mogliśmy tylko pozazdrościć rodakom. Nasz zespół „Trocza-nie” ma już pięcioletni życiorys, a brak mu swego, niech skromne-go, locum, gdzie mógłby zmieścić pamiątki, być „u siebie”.

Końcowym akordem nasze-go pobytu był koncert w czeskim Cieszynie, a następnie powrót do Polski, do Krakowa. Cieszyliśmy się niezmiernie, że udało się nam pojechać na wycieczkę do Wie-liczki. Poznaliśmy to królestwo soli, po którym nas oprowadzał wspaniały przewodnik. Zwiedzi-liśmy też Kraków. Zakochany w swojej pracy pan Zygmunt zrobił nam powtórkę z historii Polski, otrzymaliśmy mnóstwo wiedzy.

Mieliśmy też koncert na Krakowskim Rynku, gdzie od-bywał się festyn „Krakowiaka”. Po występie znów poznawali-śmy ojczyste dzieje wraz z pa-nem Zygmuntem. Odwiedzili-śmy Uniwersytet Jagielloński, Kościół Mariacki, Sukien-nice, obejrzeliśmy wspania-ły pomnik Adama Mickiewi-cza. Mieliśmy też spotkanie z przedstawicielkami Stowarzy-szenia „Wspólnota Polska” w Domu Polonii. Był śpiew, po-częstunek, wiele serdeczności i ciepłych słów.

Będąc już w domu, chcemy powiedzieć wszystkim, kto to-warzyszył nam na trasie naszej podróży: Szczęść Wam Boże! Do nowych spotkań!

Józefa Łyczkowska,członkini zespołu

„Troczanie”

fot. Ryszard Jankowski

GOŚCIE ZAPOZNALI SIĘ ZE ZBIORAMI POLSKIEJ BIBLIOTEKI

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt6

Lato wabi nas chęcią zwie-dzania. Kreśląc plany bliższych i dalszych wypadów z rozgrza-nego miasta, warto udać się do Zatrocza. Jego urok trudno przecenić, bowiem tworzyli go znakomici specjaliści, a właści-ciele posiadłości kochali piękno i nie żałowali środków, by je wo-kół siebie mieć.

Hrabia Józef Tyszkiewicz w drugiej połowie XIX wieku nabył półwysep między jeziorami Gal-we i Skajście, gdzie zamieszki-wali Tatarzy. Posiadłość zajmo-wała 800 hektarów, na 80 z nich zbudowano rodzinną rezyden-cję. Po śmierci Józefa Tyszkie-wicza, w 1891 roku, Zatrocze przechodzi do młodszego syna, również Józefa, który razem z żoną Jadwigą Światopełk-Cze-twertyńską zbudował nad brze-giem Galwe znany dziś pałac w Zatroczu według projektu pol-skiego architekta Józefa Hussa.

Neoklasycystyczny pałac w stylu Ludwika XVI jest deko-rowany stiukami, ma taras wy-chodzący w kierunku miasta i wysp jeziora. Trockie pejza-że i aura spowodowały wielkie przywiązanie rodziny Tyszkie-wiczów do Zatrocza. Uporząd-kowanie parku hrabia poręczył francuskiemu floryście Edouar-dowi Andre, który tu przybył w 1898 r. Edouard Andre zapro-jektował park w stylu miesza-nym: części parteru, położone najbliżej pałacu miały styl fran-cuski, z lipowymi symetryczny-mi alejami, klombami, wazami i marmurowymi rzeźbami. Duży parter dekorowały rzeźby Dia-ny, Flory i bogini Hamadriady. W oryginale rzeźbiarz w po-staci Diany przedstawił matkę

Ludwika XV – Marie-Adelaide de Savoie, księżniczkę Burgun-dii. Kopię rzeźby Diana francu-skiego rzeźbiarza Antoine Coy-sevox wykonaną w 1710 roku Józef Tyszkiewicz umieścił w swym parku na przełomie XIX i XX wieku. Rzeźba ta była znisz-czona w czasach radzieckich, a na postumencie umieszczono postać Stalina, którą zniszczo-no po 1953 roku.

Renowację Zatrocza rozpo-częto w 2006 roku (zakończono w 2011. Należy zaznaczyć, że odbywała się ona przy współfi-nansowaniu Ministerstwa Kul-tury i Dziedzictwa Narodowego RP). O odnowie rzeźb zaczę-to myśleć, gdy do rąk dyrekcji trockiego parku trafiło zdjęcie sprzed II wojny światowej, gdzie wyraźnie była widoczna rzeźba Diany. Po długich poszukiwa-niach identyczną rzeźbę odna-leziono w USA, w parku Balti-mor i wyjaśniono, że to kopia oryginału z Luwru, jak i Diana w Zatroczu. Odtworzenia rzeźby podjęli się Nerijus Kavaliauskas i jego żona Rūta. Prace rozpo-częto w Luwrze, gdzie oryginał wymierzono i sfotografowano pod różnymi kątami. W 2008 roku wykonano identyczną kopię z marmuru. Prace opła-cił prywatny angielski fundusz „The Headley Trust”.

W listopadzie 2008 roku umieszczono też rzeźbę Flory tegoż autora, wykonaną z bia-łego marmuru przez Nerijusa i Rūtę Kavaliauskasów, opierając się na stare zdjęcie i oryginał w Luwrze. M. in. zdjęcie wykonał kowieńczyk, który w 1940 roku przy tej figurze się sfotografo-wał. Rzeźba Flory – bogini wio-

sny, roślin i sadów dekorowała park do II wojny światowej. Była to kopia skulptury z parku pa-ryskiego Tuilerie.

Z kolei figura NMP z Dzie-ciątkiem stała w południowej części parku, nad brzegiem Gal-we. Madonna znajdowała się tu do 1964 roku, niestety, barba-rzyńsko została wrzucona do je-ziora. W 1975 roku zniszczoną rzeźbę znalazł na cmentarzu we wsi Varnikiai Stanislovas Miku-lionis i dostarczył do kościoła Nawiedzenia NMP w Trokach. Figura nie miała prawej dłoni, Dzieciątka i chusty. Dzięki tro-sce ks. Vytautasa Rūkasa przez dłuższy czas znajdowała się w kaplicy Romerów. Nerijus i Rūta Kavaliauskasowie wykonali z marmuru kopię rzeźby, opiera-jąc się na stare zdjęcia. Od 2007 roku znów jest ona na swoim dawnym miejscu – zaprasza do spaceru po angielskim parku w Zatroczu.

Mały parter ze wschodniej strony pałacu dekorowała rzeź-ba Bachusa oraz popiersia w an-tycznym stylu, przedstawiające pory dnia i inne. Nerijus i Rūta Kavaliauskasowie odtworzyli rzeźbę Bachusa w 2011 roku.

Pałac z francuskimi parte-rami otacza park w stylu an-gielskim. Andre wykorzystał naturalne ukształtowanie pół-wyspu – w nizinkach wykopano stawy, przypominające lustra, w których odbijała się otaczająca przyroda – wspaniałe drzewa, rośliny, obłoki… Wykopano po-nad 20 stawów różnego kształtu i wielkości, znajdujących się na różnym poziomie, co dało uni-katowy efekt – park w lustrza-nym odbiciu.

Stary park posiada wyjąt-kową faunę. Można tu spotkać 7 gatunków nietoperzy, wie-wiórki, sarny, lisy, drobne gry-zonie, jaszczurki, wydry. Nad brzegiem jeziora Galwe i nad stawami na początku lata moż-na słuchać głośnych „koncer-tów” żab. W parku gnieździ się mnóstwo ptaków: sowy, dzię-cioły, słowiki, jastrzębie, kukuł-ki. Bogata jest też flora tego za-kątka przyrody: rośnie tu około 100 gatunków drzew i krzewów, jak rodzimych, tak i przywie-zionych z różnych krajów Eu-

Urok Zatrocza ropy oraz około 400 gatunków roślin ziołowych. Wiele gatun-ków sprowadził w XIX wieku botanik i dendrolog Edouard Andre, pracujący wraz z synem u Tyszkiewiczów na przełomie XIX i XX wieku. On też stworzył sztuczne groty, na brzegach któ-rych rosły zioła.

Po śmierci Józefa Tyszkiewi-cza, w 1917 roku, pałac prze-szedł w posiadanie jego syna An-drzeja, który w nim mieszkał aż do II wojny światowej.

W 1940 roku Zatrocze zna-cjonalizowano. Po wojnie było tu sanatorium KGB, później obóz pionierski i dom wypoczynkowy, ośrodek turystyczny. Pałac i park w tym czasie bardzo ucierpiały, zdeformowano i zniszczono po-czątkowe dekoracje.

Dziś Zatrocze jest pomni-kiem kultury o narodowym zna-czeniu. Należy do Trockiego Hi-storycznego Parku Narodowego.

Obecnie w pałacu czynna jest wystawa „Przestrzeń i czas”. Przedstawione jest malarstwo Alfreda, Czesława i Joanny Wie-ruszów-Kowalskich. Wystawy okresowo się zmieniają.

Na parterze pałacu, w pięk-nie odrestaurowanej sali, od-bywają się koncerty muzyki poważnej. W salach zrekonstru-owano wyposażenie pałacowe z końca XIX wieku i umieszczo-no przedmioty, wypożyczone z 11 muzeów Polski: meble z epo-ki, hafty, naczynia, obrazy, por-trety Tyszkiewiczów, różne cen-ne bibeloty.

W końcu XIX wieku w pobli-żu pałacu zbudowano gospodar-cze budynki z czerwonej cegły: stajnię, wozownię, kuźnię, sto-dołę i nawet gorzelnię. Zabudo-wania częściowo zachowały się do naszych dni.

Albina Drzewiecka

fot.

Albi

na D

rzew

ieck

a

PAŁAC W ZATROCZU ZWANY TEŻ BIAŁYM

fot. Albina Drzewiecka

JEDNA Z ODTWORZONYCH RZEŹB

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt 7Szanowni Rodacy!

Święciański Oddział Rejonowy Związku Polaków na Litwie zaprasza na

XIX Festyn Kultury Polskiej„Nad brzegiem Żejmiany”,

który odbędzie się 18 czerwca br.w Dolnym Parku w Podbrodziu.

Początek święta o godz. 14.00

„Bieg Bałtycki” wystartuje 24 czerwca w Połądze

Miło nam poinformować, że w związku z zakończeniem Pre-zydencji Polski w Radzie Państw Morza Bałtyckiego, Ambasa-da RP w Wilnie organizuje „Bieg Bałtycki”, który odbędzie się 24 czerwca br. o godz. 12.00 w mieście Połąga i symbolicznie wieść będzie wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego, będącego elementem jednoczącym państwa tejże organizacji, a kończyć się – na plaży.

Do udziału w imprezie zaprosiliśmy przedstawicieli MSZ RL oraz przedstawicieli ambasad państw należących do RPMB. Wy-

darzenie otworzy ambasador RP na Litwie Jarosław Czubiński.W celu przyciągnięcia jak największej liczby uczestników

przewidzieliśmy kilka dystansów: 5, 10 km oraz bieg dla naj-młodszych z misiem Kubuś na 1000 m. Pierwszych 1000 osób zarejestrowanych internetowo na bieg na 5 i 10 km oraz 200 dzieci zarejestrowanych na bieg na 1000 m otrzyma od nas pa-miątkowe koszulki biegowe. Wszyscy uczestnicy biegu, którzy w regulaminowym czasie ukończą bieg otrzymają pamiątkowe medale.

Głównym sponsorem naszego biegu jest firma Orlen Lietuva.Sponsorem biegu dla dzieci jest firma „Tymbark”.

Z okazji Pięknego Jubileuszu 65. Uro-dzin Irenie WIŁKOIT najserdeczniejsze życzenia:

Ile w ulu pszczół robotnic,ile pociąg mija zwrotnic,ile kwiatów liczy łąka,ile kropek ma biedronka,tyle szczęścia i słodyczyw Dniu Urodzin Tobie życzączłonkowie koła ZPL w Nowych Święcianach

BEZPŁATNE OGŁOSZENIARedakcja „Naszej Gazety” informuje, że wszyscy człon-

kowie Związku Polaków na Litwie osobiście, a także koła i oddziały Związku mogą nieodpłatnie na łamach gazety zamieszczać pozdrowienia, ogłoszenia, kondolencje, bądź inne informacje. Życzenia czy wyrazy współczucia członkom Związku bez opłaty mogą też dedykować inne urzędy, orga-nizacje bądź osoby prywatne. Nadsyłać je należy na adres e--mailowy: [email protected] lub faks 233 10 56.

JEDNA Z ODTWORZONYCH RZEŹB

16 - 22 czerwca 2016 r., nr 24(1217) www.zpl.lt8

„Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą”

Adres do korespondencji:ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno Związek Polaków na Litwietel./fax.: +370 5 233 10 56E-mail: [email protected]

Redaktor: Janina LisiewiczKorekta: Krystyna RuczyńskaOpracowanie komputerowe: Paweł Stefanowicz

Tygodnik Związku Polaków na Litwie – egzemplarz bezpłatny.

NOWE PROPOZYCJE, NOWE MOŻLIWOŚCI

Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” we współpracy z Kolegium Jagiellońskim – Toruńską Szko-łą Wyższą pragnie poinformować młodzież ze szkół polskich na Li-twie o możliwości studiowania na kierunkach administracja oraz pedagogika.

Studia miałyby charakter distance learning – a więc wykłady by-łyby transmitowane do określonych pomieszczeń (np. wybranych polskich szkół) via internet z możliwością dwustronnego kontaktu. Część materiałów byłaby też dostępna na stronach www uczelni oraz na płytach CD. Ponadto dwa razy w semestrze przyjeżdżałaby do Wil-na grupa wykładowców Kolegium Jagiellońskiego – Toruńskiej Szkoły Wyższej, prowadząc na miejscu zajęcia oraz konsultacje i egzaminy.

Koszt takich studiów wynosiłby 550 euro za rok.

Na podobnych zasadach mogą być zorganizowane studia pody-plomowe, na kierunkach:

oligofrenopedagogika;socjoterapia;resocjalizacja i profilaktyka społeczna;przygotowanie pedagogiczne;edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna;zarządzanie bezpieczeństwem państwa.Koszt studiów podyplomowych ujednolicony wynosiłby również

550 euro za rok.

Chętnych podjęcia takich studiów prosimy o kontakt z „Macierzą Szkolną” w terminie do 30 czerwca 2016 roku pod nr tel. 2333225 lub na e-mail: [email protected]

倀伀䰀匀䬀䄀 ⴀ 唀䬀刀䄀䤀一䄀㈀ 䌀娀䔀刀圀䌀䄀 ㈀ 㘀 㤀㨀  

倀伀䰀匀䬀䄀 ⴀ 一䤀䔀䴀䌀夀㘀 䌀娀䔀刀圀䌀䄀 ㈀ 㘀 ㈀㈀㨀  

倀伀䰀匀䬀䄀 ⴀ 䤀刀䰀䄀一䐀䤀䄀 倀팀䄁一伀䌀一䄀㈀ 䌀娀䔀刀圀䌀䄀 ㈀ 㘀 㤀㨀  

PRENUMERATAPragniemy zawiadomić naszych Czytelników

i Sympatyków, że możecie Państwo zaprenume-rować „Naszą Gazetę” w każdym urzędzie pocz-towym na terenie całej Litwy. Prenumerata na li-piec i dalsze miesiące 2016 roku będzie trwała do 22 czerwca. Chcemy zaznaczyć, że nadal gazeta jest bez-płatna, zaś koszta miesięcznej prenumeraty 1,33 EUR obej-mują opłatę pobieraną przez pocztę za dostarczanie gazety dla prenumeratorów. Indeks wydania: 0130. Liczymy na to, że zechcecie Państwo „Naszą Gazetę” – tygodnik Związku Polaków na Litwie – mieć w swoich domach.